JAN BASZKIEWICZ HISTORIA FRANCJI WROCŁAW. WARSZAWA. KRAKÓW. GDAŃSK 1974 OD AUTORA óżnisi troch od o rzed- oM ten r ę ę p nich wydawnictw ossolińskiego cyklu historii krajów świata. Nie zamyka opisu na r. 1945, lecz prowadzi narrację aż do progu V Republiki, która należy do żywej, jeszcze płynnej francuskiej #współczesności. Jest także obszerniejszy od poprzednich tomów. Oczywi#cie, to nie przesunięcie daty granicznej wykładu poza 1945 r. spowodowało ów wzrost objętości. Uspra- wiedliwia go, po pierwsze, historyczna rola Francji, po drugie zaś chęć zastosowania nieco odmiennej konwencji pisarskiej. Dziejowe znaczenie Francji nie wymaga uzasadnień. Uznając, że to rzecz oczywista, należało zapewnić odpowiednie miejsce nie tylko jej historii politycznej, jakże fascynującej, ale również dziejomjej społeczeństwa, których poznawczy walor tak wysoko cenił Marks. Wypadało uważnie pochylić się nad dorobkiem francuskiej kultury. Należało wreszcie pamiętać o barwnej historii związków Francji z Polską i Polakami. Rozwinięcie wszystkich tych wątków ogromnie zwiększyło objętość tekstu, zmuszając autora (i skłaniając Wydawcę : pragnę mu za to podziękować) do rezygnacji z wcześniej zaplanowanych limitów. Pewną oszczędność można było natomiast uzyskać przez redukcję do niezbędnego minimum opisu tego, co było przed Francją, a więc Galii celtyckiej, rzymskiej i frankijskiej. Napisać historię Francji dla polskiego czytelnika nie jest łatwo. Wiedza o francuskiej historii i kulturze wśród Polaków zawsze byla rozległa. Mamy do nich stosunek bardzo osobisty, nieraz różnimy się w opiniach na, niektóre sprawy (nasz stosunek do Bonapartego stanowi tu przykład klasyczny, ale wcale nie jedyny). Dzieje i tradycje Francji potrafią poruszać nasze emocje zbiorowe. Trudno zapomnieć wstrząs, jaki w okupowanej Warszawie, w czerwcu 1940 r., wywołał upadek Paryża. Pamiętamy, jak 5 dwadzieścia siedem lat później przyjmowano w polskich miastach prezy- denta Republiki Francuskiej. Doprawdy, trudno pisać o historii Francji w sposób chłodny i bezosobowy. Nie znaczy to, iż można tę historię oceniać bezkrytycznie. W r. 1625 sławny Holender, Hugo Grocjusz, twierdził, iż tylko królestwo niebieskie jest lepsze od królestwa Francji: z retoryczną przesadą wyrażał pogląd nader rozpowszechniony. W zgrabną formułę identyczny pogląd ubrał Wiktor Hugo : hiszpański bohater jego dramatu Hernani powiada, że gdyby był Bogiem Ojcem i miał dwóch synów, starszego uczyniłby Bogiem, młodszego królem Francji. Łatwo mnożyć podobne opinie. Nie mam żad- nego powodu, by ukrywać także moją sympatię i mój podziw dla kraju, o którym piszę. Tym trudniejsze zadanie: pogodzić je z trzeźwą, krytyczną oceną procesu historycznego. Starałem się znaleźć dla tej książki konwencję pisarską mniej może akademicką, bardziej osobistą. A przede wszystkim chciałem napisać tekst, który służyłby do czytania, a nie tylko do sprawdzania nazwisk i dat: po to istnieją doskonałe encyklopedie. Nie mam pewności, czy udało mi się to osiągnąć tak, jak zamierzałem. Warszawa, w kwietniu 1972 r PRZED FRANCJĄ Przed Francją byia Galia (Augustin Thierry) OSOBOWOŚC FRANCJI OHATER Wspomnień mojego przy jaciela Anatola France'a zaczynał swą edukację historyczną od recytowania rymowanej historu Francji pióra księdza Gauthier. Na samym początku wiersza zawierał znajomość z Faramundem, pierwszym z królów, "któ- rych na tron francuski w Galii wyniesiono". Tak uczył się dziejów ojczys- tych młody Francuz w połowie XIX w. Ale jeszcze kilkanaście lat temu mediewista francuski Robert Latouche wspominając swe szkolne lata cytował inny wierszyk o Faramundzie, pierwszym władcy Francji, który panowat w latach 420-428. Nie szanująca szkolnej wiedzy historiografia krytyczna ujawniła już dawno, że ów dzielny Faramund istniał jedynie w legendzie. Ale dla trady- cjonalistów odkrycie to skróciło tylko nieznacznie dzieje Francji. Wystarczy odnaleźć we współczesnej francuskiej encyklopedu tablicę chronologiczną królów Francji, by się przekonać, iż dhxgi ich poczet dzieli się na trzy "rasy", tj. dynastie, a otwiera go król Meroweusz (448-458), dziad słyn- nego Chlodwiga. Merowingowie, potomkowie Meroweusza, są więc w tym schemacie pierwszymi królami Francji. Zarazem od czasów romantycznej historiografii niemieccy badacze zaczęli traktować Merowingów jako pierwszych władców niemieckich. Chyba jednak nie będziemy próbowali rozstrzygać, kto ma lepsze prawa do Merowingów, a kto ich sobie tylko przywłaszcza: wdawa- nie się w te dawne spory byłoby zajęciem jałowym. Narodziny państwa i narodowości są procesem łatwym i nieskomplikowanym tylko w kolo- rowych albumach z wizerunkami władców. Francja nie jest oczywiście tworemjednego króla ani nawetjednej dynastii. Jej pojawienie się na mapie Europy poprzedzał długi, splątany ciąg procesów i zdarzeń. Jeśli jednak mamy wystawić Francji metrykę urodzenia, to zgodnie z rozpowszechnioną opinią wypiszmy ją na czterdzieste lata IX w., a zatem cztery stulecia po królu Meroweuszu. Dwa wydarzenia mają tu 7 wagę symbolu. W r. 842 tzw. przysięga sztrasburska dała okazję do pierw- szej solennej manifestacji różnic językowych między Francuzami i Niem- cami. W następnym, 843 r. układ w Verdun przyniósł podział wielkiej spuścizny po Karolu Wielkim pomiędzy trzech jego wnuków. Zachodnia część imperium karolińskiego stała się trzonem państwa francuskiego, a jej władca Karol Łysy może już bez żadnych wątg?iwości uchodzić za francuskiego króla. Mylne byłoby jednak mniemanie, że te cztery setki lat pomiędzy Mero- weuszem i Karolem Łysym stanowią historyczny fundament, na którym uformowała się Francja. Historia tego, co było przed Francją, jest znacznie dh#ższa. "Przed Francją była Galia" - pisał półtora wieku temu historyk francuski Augustin Thierry. Była przed Francją Galia celtycka, była Galia rzymska, była też Galia frazikijska. Nie można więc zaczynać opisu dziejów Francji od lat czterdziestych IX w. Gdy spoglądamy na mapę Francji, uderza wyrazistość jej geograficz- nego oblicza: dostrzegali to już starożytni. Geograf antyczny Strabon zwracał uwagę na naturalną jedność kraju Galów, jego harmonijną struk- turę, korzystne warunki do obrony od zewnątrz i komunikacji wewnątrz tego obszaru. Galia, zamknięta od wschodu Alpami i Renem, od południo- wego zachodu Pirenejami, poza tym zaś granicami morskimi - ujęta była jakby w naturalne fortyfikacje. Jak prawdziwe dzieło sztuki podziwiał naturalne granice Galii późnorzymski historyk Ammianus Marcellinus. A w XIX stuleciu to właśnie miał na myśli Juliusz Michelet, gdy pisał o oso- bowości Francji. Jednakże naturalne granice nie uchroniły kraju przed wojnami, najaz- dami i zaborami. Tak pięknie ukształtowana struktura ziemi była tyglem, w którym się stapiały bardzo niejednorodne elementy etniczne. Trzy spośród nich miały znaczenie pierwszorzędne: Francja to amalgamat Celtów, Rzymian i Franków. W XVIII i XIX w. historycy francuscy lubili pisać o nie dających się przezwyciężyć sprzecznościach między "rasą" celtyckich Galów i "rasą" germańskich Franków. Próbowano w walkach klasowych burżuazji i szlach- ty francuskiej szukać przedłużenia konfliktów celtyckiej rasy podbitej i frankijskiej rasy zdobywców. Dopiero Michelet stwierdził, że nie ma sensu mówić o "walce ras" u progu dziejów Francji, oraz ujawnił polityczny sens takich rozważań ("Strzeżcie się, mówiąc o rasie, by słowo to nie było pre- tekstem dla usprawiedliwiania w przeszłości i kontynuowania w przyszłości obecnych nienawiści, zazdrości i sporów"). Ale i po Michelecie zajmowano się często rolą Galów i Franków w dziejach Francji. Konserwatywny histo- ryk drugiej połowy XIX w., Fustel de Coulanges, zasłynął jako wróg 8 "kultu rasy" w tej specyficznie niemieckiej wersji, która przypisywała nadnaturalne talenty "rasie germańskiej". Polemika z nauką niemiecką nie pozostała bez wpływu na wartościowanie składników, z których rodziła się Francja. Fustel de Coulanges i jego uczniowie wysoko cenili wartość i ciągłość cywilizacji galijskiej i rzymskiej na ziemiach przyszłej Francji. Trzeci skład- nik, germańskich Franków, Fustel oceniał jako "zbrojne bandy", "szczątki rasy pozbawionej siły", których wtargnięcie do Galii rzymskiej przyniosło tylko "ruiny, okrucieństwo i nieład". Fundamentem cywilizacji średnio- wiecznej, także francuskiej, byłaby więc trwająca mimo zniszczeń spuścizna rzymska. Wszystkie bowiem twórcze zapowiedzi średniowiecza tkwiły już w późnym cesarstwie rzymskim. Dobrodziejstwa cywilizacji rzymskiej w Galii Fustel przeciwstawiał apokaliptycznej wizji rozpasanego barba- rzyństwa po wtargnięciu na ten obszar Franków. Spory Fustela i jego zwolenników - tak zwanych romanistów - z rzecz- nikami "germanizmu", którzy podstawy Europy średniowiecznej przypi- sywali genialnym właściwościom "rasy germańskiej", z biegiem lat traciły na gwałtowności i jadowitości. Nauka niemiecka zaczęła się godzić z ideą Fustela o ciągłości rozwoju dziejowego od antyku do średniowiecza, akcentując zresztą nadal szczególną rolę Germanów w tej ewolucji. Idea ciągłości cywilizacyjnej była tym bardziej atrakcyjna dla nauki mieszczań- skiej XX w., im mniej sympatii budziła myśl o roli rewolucji na granicy wielkich epok historycznych. Z drugiej strony nauka francuska łagodziła skrajne sądy na temat negatywnej roli Germanów w kształtowaniu się podstaw państwa, narodowości i cywilizacji średniowiecznej Francji. A przecież wpływ dawnych konfliktów między romanistami i germanistami można dostrzec po dzień dzisiejszy w interpretacji tego, co było przed Francją. GALIA CELTYCKA Na początku IV w. p. n. e. Celtowie zajmowali nie tylko obszar dzisiej szej Francji, ale także Wielką Brytanię i Irlandię, Belgię i Holandię, część północnej Italii, południowo-zachodni obszar dzisiejszych Niemiec, ziemie późniejszych Czech. Na zachodzie, w Hiszpanii, zmieszani byli z Iberami; na wschodzie siedziby Celtów sięgnęły po dzisiejszą środkową Turcję. U schyłku V w. p. n. e. niektóre plemiona celtyckich Galów przeszły Alpy, lokując się w dolinie Padu. W r. 387 najazd Galów - było ich około 30 tys. - dotarł aż po Rzym, zdobyty i złupiony z wyjątkiem Kapitolu, ocalonego alarmem legendarnych gęsi. Najazd Galów był wielkim zasko- 9 czeniem i potężną klęską, długo przez Rzymian pamiętaną. Ale od tej pory Rzym brał stopniowo na Galach srogi odwet. Późniejsze ataki Galów były w IV i 111 w. p. n. e. odpierane z powodzeniem, a dolina Padu, zagar- niana przez Rzymian, ulegała powolnej romanizacji. Wojna przeciw Galom podjęta przez Rzym w r. 125 p. n. e. pozwoliła Rzymianom prze- niknąć za Alpy. Wyzyskując nieustanne waśnie pomiędzy plemionami galijskimi, umocnili się oni w pasie Galii południowej, nadmorskiej. Tak powstała prowincja Rzymu, Galia Narbońska, łącząca Italię pomostem lądowym z podbitą wcześniej przez Rzym Hiszpanią. W I w. p. n. e. istniały zatem już dwie Galie: Gallia togata, odziana w rzymską togę, romanizo- wana, i Gallia comata, "długowłosa", celtycka. Tę drugą podbił dla Rzymu w latach pięćdziesiątych I w. p. n. e. ambitny i utalentowany wódz - Gajusz Juliusz Cezar. Dość banalne jest twierdzenie, że podbój. rzymski ułatwiły konflikty między licznymi a skłóconymi plemionami Galów. Wiadomo, że niektóre spośród tych plemion - np. Eduowie, Remowie - jawnie sprzyjały Rzy- mianom, że galijska arystokracja często Rźymianom stawiała tylko miękki opór, że komplikował położenie Galów nacisk germańskich Swewów pod wodzą Ariowista. Niekiedy jednak podbój rzymski starano się tłumaczyć wyłącznie domowym skłóceniem Galów - tak jak gdyby nie istniał mo- tyw rzymskiej przewagi. Przewagi potencjału i techniki wojennej, bo nie wyższości cywilizacyjnej. W czasach Cezara Galowie byli ludem o wy- sokiej cywilizacji materialnej i kulturze duchowej. Sam Cezar z uznaniem wypowiadał się na temat ich zmysłu inwencji. Ich kraj był gęsto za mieszkały, pola zbożowe i winnice przynosiły produkcję obfitą i wysokiej jakości. Liczne osady miejskie były nie tylko ośrodkami życia publi- cznego, ale także handlu i produkcji. Metalurgia, ceramika, emalier- stwo galijskie ujawniają świetną sprawność techniczną i smak rzemieślni- ków. Zdumiewa znakomita umiejętność pracy w szkle oraz drewnie; las u Galów nie był wrogim ludziom ostępem, był oswojony i świetnie wy- korzystywany. Jednakże Galia to przede wszystkim kraj wysokiej kultury agrarnej; Galowie mogliby "udzielać lekcji najsławniejszym agronomom świata łacińskiego" (R. Pernoud). Pamiętniki Cezara o wojnie galijskiej ukazują społeczeństwo Galów niezmiernie zróżnicowane. "Cała Galia dzieli się na trzy części" - tym zdaniem zaczynał Cezar swój opis wojny z Galami. Na północnym wscho- dzie - Belgowie; centralną część kraju zajmowali najliczniejsi Galowie (w węższym znaczeniu); najmniejsza była część trzecia Galii, na południo- wym zachodzie, zamieszkała przez Akwitanów. Ale w każdej spośród tych trzech części siedziały bardzo liczne plemiona galijskie o dość nierówno- IO miernym poziomie społecznej ewolucji. Na ogół rozkład dawnych wspólnot był mocno zaawansowany. Podstawowy trzon ludności znajdował się w wyraźnej zależności od plemiennej arystokracji. Religia Galów, nie pozbawiona poetyckiego wdzięku, jest jednak wciąż nader tajemnicza. "W miarę postępów badań nad celtycką religią ma się wrażenie studiowania przedmiotu, który wciąż nam się wymyka" (J. Ven- dryes). Ostoją tej religii była potężna korporacja kapłańska. Galijscy kapłani, druidowie, mieli w ręku ważne ogniwa organizacji społe"znej. Tak jak i u innych społeczeństw antycznych, własnością kapłanów były u Galów nie tylko wtajemniczenia religijne, ale również sekretne for- muły, wyrocznie i przepowiednie, recepty medyczne, plemienne legen- dy. Ich zadaniem była wykładnia reguł postępowania, s##izenie wykroczeń, wychowywanie młodzieży z arystokratycznych rodów, kulty- wowanie pisma (ale podstawy kul- tury duchowej Galów przekazywała tradycja ustna, pismo odgrywało niedużą rolę). Rzymianie nie bez racji upatrywali w druidach ostoję rodzimych tradycji i galijskiej nie- zależności, toteż tępili druidyzm bezlitośnie. Wojny galijskie Cezara (od r. 58 p. n. e.) obfitowały w epizody drama- tyczne. Mimo potęgi wojskowej Rzymian i geniuszu ich wodza nie brak w tej historll bolesnych klęsk Wereyngetoryks rzymskich legionów. Rzymianie mścili się mordując i sprzedając w niewolę dziesiątki tysięcy ludzi. Podbiw- szy Galów (r. 56) Rzymianie rozlokowali w kraju swoje wojska, nałożyli na ludność wysoki roczny podatek, obowiązek pomocy zbrojnej i utrzymywania okupacyjnych garnizonów. Umiejętnie wykorzystywali podziały plemienne, popierając niektóre plemiona i upokarzając inne. Rzymskie represje i zdzier- stwa skupiły liczne plemiona galijskie w powstańczej koalicji (r. 52), do której przystąpiły nawet grupy tradycyjnie Rzymianom przychylne. Na czele związku stanął dwudziestoletni wódz z plemienia Arwernów, Wer- cyngetoryks. Szansą powstania było rozproszenie sił rzymskich w Galii, Il a także zamęt polityczny w Rzymie, gdzie właśnie dopełniała się agonia ustroju republikańskiego. Wercyngetoryks, świetny taktyk, odniósł sukces obronny pod Gergowią; ale oblężony w Alezji, blisko źródeł Sekwany, wzięty został przez Cezara głodem. Operacja pod Alezją, w której Cezar oblegał warownię i sam odpierał atak Galów idących z pomocą Wer- cyngetoryksowi, przeszła do historii ' a ### wielkich czynów militarnych. Wer- # cyngetoryks został przewieziony do Rzymu i potem stracony, powstanie # Galów utopiono we krwi. Rzymski podbój Galii budził w świadomości historycznej Fran- cuzów uczucia mieszane. Wercyn- getoryks stawał się niekiedy patro- nem francuskiego nacjonalizmu ; z upadku galijskiej niepodległości próbowano wyciągać aktualne kon- kluzje polityczne. "Wojna domowa, ta wielka przywara galijska, wydała kraj Rzymianom" - pisał prawi- cowy historyk Jacques Bainville. Bóstwo celtyckie, III w. p.n.e. Można było stąd wywieść kla- syczny wniosek ideologii prawi- cowej : wojna domowa (a to znaczy: konflikty klasowe) osłabia kraj w obli- czu zewnętrznego wroga. Ale jednocześnie ocena rzymskiego podboju na ogół nie jest negatywna. "Jesteśmy do dziś dumni z Wercyngetoryksa - pisał dalej Bainville- lecz byłoby nieszczęściem, gdyby zatriumfował". Ferdinand Lot, autor fundamentalnego dzieła o Galii, ubolewał nad upadkiem Alezji ("naj- większa katastrofa w naszej historii"), ale twierdził, iż podbój rzymski był dla kraju zbawieniem i dobrodziejstwem. Opinie takie wynikały często z przeświadczenia, że lepsze jest przyjęcie obcych wzorów ustrojowych i kulturalnych niż stan, w którym kraj "był ofiarą rewolucji społecznych i politycznych" (F. Lot). Ceniąc dobrodziejstwa rzymskiego podboju nie- raz jednak zbyt nisko szacowano biedną cywilizację galijską wobec prze- pychu kultury rzymskiej. Galia celtycka miała wszak kulturę wielkiej klasy. Legitymowała się świetną cywilizacją materialną w sferze rolnictwa i rzemieślniczej inwencji (choć nie dorównywała Rzymowi w dziedzinie I2 architektury i urbanizmu). Miała rozwinięty i zróżnicowany ustrój społeczny. Reprezentowała także niemały poziom kultury duchowej: respekt dla wiedzy i poezji, religię bynajmniej nie prymitywną, efektowną kulturę artystyczną. Fałszywe byłoby mniemanie, iż Galia to kraj analfabetów, choć ustępowała światu rzymsko-hellenistycznemu poziomem piśmienności (stąd szczególna rola wykopalisk archeologicznych dla odtworzenia dziejów Galii; prace wykopaliskowe podjęto na wielką skalę po r. 1860 i przyniosły one świetne rezultaty). Ustrój polityczny był słabością kraju, trudno jednak wierzyć w trwałą niezdolność Galów do stworzenia silnych form politycz- nych społecznej egzystencji. GALIA RZYMSKA Romanizacja podbitej Galii postępowała nierównomiernie. Silniejsza była na południu i wschodzie, słabła ku północnemu zachodowi, gdzie ze znaczną siłą utrzymywały się celtyckie obyczaje i instytucje. Wieś słabiej ulegała romanizacji niż miasta. Instrumentami wpływu rzymskiego były administracja i armia. W niektórych dziedzinach (język, budownictwo) romanizacja osiągnęła duże sukcesy, w innych kształtował się stop rzymsko- -galijski lub trwała tradycja celtycka. Wpływ rzymski słabo tylko dotknął galijski styl ubierania się; w plastyce utrzymywał się mocno gust celtycki; religia stworzyła swoisty amalgamat: panteon bogów powstał z przemie- szania bóstw rzymskich i celtyckich. Prawda, że politeizm rzymski we wszystkich krajach podbitych wchłaniał kulty lokalne, jednakże w Galu udział religii celtyckiej był szczególnie znaczny. Romanizacja Galii nie dokonywała się poprzez masowy napływ rzym- skiej ludności. Rzymskich żołnierzy, kolonistów, urzędników czy kupców nie było aż tylu, by mogli decydować o obliczu kraju. Zresztą wielką część imigrantów stanowili nie Rzymianie, lecz przybysze z prowincji cesarstwa. Romanizacja była w Galii faktem kulturowym, a nie demograficznym. Niezależnie od nierównomierności jej rytmu w różnych regionach i w róż- nych sferach cywilizacji - także w układzie klasowym przebiegała ona rozmaicie. Wyższe warstwy społeczne najszybciej przyjmowały obyczaj śródziemnomorski. I tak np. łacinę - język administracji, wojska, szkoły, potem także kościoła - przyswajali sobie najłatwiej Galowie zamożni i wpływowi, podczas gdy lud długo mówił po celtycku lub celtycko-łaciń- skim volapukiem. Jeszcze przed edyktem cesarza Karakalli (r. 212), upow- szechniającym obywatelstwo rzymskie, w Galii udostępniano jego nabycie galijskim bogaczom, urzędnikom, wojskowym. Wśród galijskiej arysto- kracji żywe były rzymskie snobizmy, nierzadkie zaś i rzymskie kariery. 13 Galijska elita wchodziła stopniowo do rzymskiego senatu i do kręgów najwyższego towarzystwa. Prawda, że dotyczyło to przede wszystkim Galii południowej, najdłużej z Rzymem związanej i najmocniej zromanizowanej. Już w połowie II w. cesarzem Rzymu został Galijczyk z pochodzenia Antoninus Pius: jego przodkowie pochodzili właśnie z Galii południowej, z Nimes. Trzeba przyznać, że cesarzem był doskonałym. Historiografia francuska od wielu dziesięcioleci zwykła oceniać okres galo-rzymski jako czas wyjątkowej równowagi, dobrowolnego i spon- tanicznego połączenia dwóch cywilizacji (tak np. niedawno Paul-Marie Duval). Można jednak zadawać sobie pytanie, czy badacze tamtych czasów nie patrzą na nie trochę oczami galo-rzymskiej elity, dobrze zadomowionej w systemie rzymskiego imperium. A przecież nieliczna tylko mniejszość miała tak wygodne miejsce w owym systemie. Optymistyczna wizja czasów galo-rzymskich wynika może z tradycji sporów romanistów z germanistami. Tym jaśniejsza wydaje się przeszłość Galii rzymskiej, im bardziej z nią kontrastuje przeczerniony obraz zamętu po najazdach germańskich. Chyba zbyt optymistycznie wyobrażała sobie nieraz historiografia obraz pokoju wewnętrznego, który przyniosło Galii rzymskie panowanie. Przejawy niezadowolenia tliły się przez cały czas, by w III w. wybuchnąć gwałtownym pożarem poruszeń społecznych, którym towarzyszyły sepa- ratyzmy polityczne. Przyczyny tych niepokojów i starć kryły się w postępu- jącym kryzysie całego systemu socjalnego. Wspomnieć tu wypada przede wszystkim o zjawiskach politycznych i militarnych. Posiadłości imperium rzymskiego w II w. objęły kolosalne rozmiary - od Mezopotamii do Atlantyku, od doliny Nilu po Wielką Brytanię. Cesarstwo broni raczej tego stanu posiadania, niż szuka nowych zdobyczy. Kurczył się dopływ niewolnej siły roboczej, a próby wzmożonej eksploatacji pracy niewolnej nie mogły dać innego rezultatu, jak kryzys demograficzny (spadek liczby niewolnych) i bunty niewolnicze, idące w parz# z poruszeniami wolnych nędzarzy. Galijskie powstania bagaudów (od schyłku III w.) były składnikiem znacznie powszechniejszego ruchu; to samo można powiedzieć o separatyzmie politycznym w Galii, który się wyrażał m. in. w działaniaeh "galijskich cesarzy", Aelianusa i Amandusa. Rozpaczliwy wysiłek obrony nieprawdopodobnie wydłużonych granic imperium przed atakami obcych ludów wyczerpywał siły cesarstwa i kładł się brzemieniem potwornego ucisku fiskalnego na ludziości, a mimo to nie dawał oczekiwanego rezultatu. Wśród ekonomicznego regresu i politycznego zamętu narastały zjawiska niechęci do rzymskiej władzy, obywatelskiej apatii, nienawiści klasowych. #Odradzały się dawne tradycje prowincji; także w Galii wraz ze słabnięciem rzymskiego wpływu odnawiały się liczne I4 składniki celtyckiej cywilizacji. "Świat cały miota się w swych posadach- pisał św. Augustyn - jak człowiek śmiertelnie chory w swym łóżku". Jednak to, co ludzie oceniali wtedy jako społeczną patologię, przejaw gniewu bożego lub zapowiedź końca świata - było w istocie trudnym i dhxgim fermentowaniem, z którego wyłonić się miał nowy system społeczny. Na wsi rozkładały się latyfundia, operujące zmasowaną pracą niewolną. Powolne i zawiłe przemiany ujawniały już kierunek ewolucji: podstawą nowego systemu stać się miała wielka własność, złożona z wielu zależnych gospodarstw chłopskich. W miastach kryzys był szczególnie ostry: nastę- powało ich kurczenie się, upadek miejskiej ekonomiki i kultury. Przyczyną tych zjawisk było nie tylko i nie tyle zniszczenie powodowane przez obce najazdy, ile ogólny rozkład starego systemu. Powszechny kryzys ekono- miczny i polityczny wypędzał sporą część ludności miejskiej na wieś, gdzie mimo wszystko łatwiej się było utrzymać, choćby za cenę zależności od wielkich właścicieli ziemskich. Bystry świadek epoki, Salvianus z Marsylii, pisał, że jak w Odysei Circe zmieniała ludzi w wieprze, tak migracja na wieś zamienia ludzi wolnych w niewolników. Rezultatem tych przemian była postępująca agraryzacja życia. Niewolni- cza cywilizacja grecko-rzymska najściślej była związana z miastem: ono stanowiło tam ośrodek polityki i kultury. Postępy agraryzacji u schyłku cesarstwa rzymskiego to już zapowiedź feudalnego średniowiecza. WĘDRÓWKI "BARBARZYŃCÓW" Wszystkie te przeobrażenia zostały przyśpieszone przez migracje i in- wazje ludów nazywanych barbarzyńskimi, Germanów i Słowian. Nie tylko zresztą przyśpieszone: wędrówki barbarzyńców skomplikowały i wzboga- ciły przebieg tych procesów. Dzieje Galii najściślej są związane z inwazjami germańskimi. Podobnie jak do Słowian, tak i do Germanów nie najlepiej pasuje określenie "barbarzyńcy". W lV i V stuleciu nie byli to już prymitywni koczownicy. Germańskie plemiona i szczepy miały wówczas za sobą długie migracje i marsze, które trudno ocenić jako bezładne i bezowocne włóczę- gostwo. Ludy te, młode, inteligentne, chłonne, nie były niewrażliwe na po łączone z owymi migracjami kontakty cywilizacyjne. Od dawna znały już rolnictwo, hodowlę i własność prywatną. Drobna, wolna własność ziemi wyróżniać będzie przez długi czas osadników germańskich na ziemiach cesarstwa od niewolnej lub zależnej ludności miejscowej, choć i wśród 15 Germanów zarysowały się wcześnie społeczne zróżnicowania. Rozwój wielkiej własności stopniowo obejmować będzie germańską elitę, gdy pro- ces poddańczego uzależniania ogarnie masę wolnej ludności germań- skiej. Pokojowa penetracja "barbarzyńców" przeplatała się w IV i V w. z najazdami grabieżczymi, zagarnianiem ludzi, ziemi i łupu. Tak samo przeplatały się w późnej Galii rzymskiej dwie postawy wobec Germanów. Nie brak przejawów przerażenia i obrzydzenia do "dzikusów", troski o los cywilizacji, refleksu rzymskiego patriotyzmu i chęci obrony imperium. Ale w środowisku galo-rzymskim nie brakowało też satysfakcji z germań- skiego osadnictwa: "barbarzyńcy", którzy dawniej tylko łupili kraj, teraz- w IV stuleciu - wzbogacają go już swą pracą, trudzą się nad uprawą roli, nad zagospodarowaniem ziem, których uprawy zaniechano wśród ekono- micznego regresu i które szybko porastały lasem. Najeźdźca stawał się chłopem, posyłającym na rynek produkty swej zapobiegliwości rolniczej i hodowlanej. Wciąż jeszcze żywe były antypatie do ludzi, którzy nie znali rzymskiej kultury i mowy, a zatem bliscy byli zwierzętom (brak im ratio et oratio, a więc tego, co wedle Cycerona stanowiło istotę człowieczeństwa). Jednakże wśród tych uprzedzeń pojawiały się próby dowodzenia, iż "bar- barzyńcy" nie są wcale tak bardzo barbarzyńscy. Szczególnie przenikliwy był sąd cytowanego już Salvianusa z Marsylii. Oto - pisał ów duchowny w V w. - porządek rzymski stał się znacznie gorszy od najgorszego nieładu. Rzymianie pożerali się w walkach domowych i demoralizowali, barbarzyńcy natomiast zwyciężali, bo wspierały ich rzesze nędzarzy. Przeważająca część ludności wolała barbarzyńskie rządy niż ucisk Rzymu. "Wolą bowiem mimo pozorów niewoli żyć swobodnie aniżeli cierpieć niewolę mimo pozorów wolności". Obywatele rzymscy odżegnywali się od swego obywatelstwa, uciekali do "barbarzyńców" lub sami się barbaryzowali jeszcze przed przybyciem Germanów. Dzieje inwazji barbarzyńskich w Galii w V stuleciu są zawiłe. Wizygoci po długich wędrówkach zainstalowali się na południowym zachodzie, w Akwitanii (r. 416); potem rozszerzyli swe terytoria o nadmorski pas Galii południowej. Od lat czterdziestych V w. Burgundowie tworzyli sobie państwo w Galii południowo-wschodniej, nad Rodanem i Saoną. Po na- jeździe anglosaskim na Wielką Brytanię (44I r.) ccltyccy Brytowie migrowali stamtąd do Galii północno-zachodniej (Armoryka), dając początek cel- tyckiej Bretanii. Mniejsze znaczenie miały ataki Sasów czy Alamanów; groźny najazd na Galię mongolskich Hunów Attyli powstrzymany został w r. 451 zwycięstwem na Polach Katalaunijskich, odniesionym pod wodzą Aecjusza, "ostatniego Rzymianina". Dalsze losy Galii zawisły głównie 16 od poczynań plemion germańskich, które znalazły się nad dolnym Renem oraz na północno-wschodnich terytoriach galijskich. Właśnie te plemiona nadać miały swe imię całemu krajowi: nosiły one nazwę Franków. GALIA MEROWIŃSKA U schyłku V w. plemiona frankijskie skupił i poprowadził wybitny wódz i władca, Chlodwig. Z jego imieniem złączyły się początki niezwykłej kariery Franków, którzy poprzednio niczym się nie wyróżniali. Kariera ta zaczęła się od zajęcia całej północnej Galii : w dorzeczu Sekwany trwały dotąd resztki Galii rzymskiej pod władzą rzymskiego dygnitarza Sjagriusza. Zwycięstwo Chlodwiga nad Sjagriuszem pod Soissons (r. 486) oceniano dawniej jako sukces sił germanizmu nad ideą cesarstwa rzymskiego; może jednak trafniej będzie dostrzegać w tym konflikt dwóch rywali, konkuru- jących do władzy w Galii. Panowanie nad całą Galią nęciło zresztą także i innych konkurentów: Wizygotów na południowym zachodzie kraju, Alamanów z siedzibami nad górnym Renem i Dunajen i. Tych ostatnich Frankowie pobili pod Tolbiac w r. 496; w tymże roku Chlodwig zdecydo- wał się przyjąć chrzest z rąk katolickiego biskupa św. Remigiusza. Motywy religijne odegrały sporą rolę w przebiegu ówczesnych zdarzeń. Galia rzymska - podobnie jak potem celtycka Irlandia - przyjęła chrys- tianizm stosunkowo łatwo. Propagowali tę wiarę w Galii już w II i IlI w. duchowni przeważnie pochodzący z Grecji i Azji Mniejszej. Wizygoci i Burgundowie, władający większą częścią Galii u schyłku V w., przyjęli chrystianizm wcześniej niż Frankowie, jednakże w wersji ariańskiej, potę- pionej przez kościół rzymski. Katolicyzm Franków, jakkolwiek świeży i powierzchowny, stał się w tej sytuacji ważnym elementem gry politycznej. Konwersja Chlodwiga na wiarę katolicką zapewniła mu nie tylko poparcie biskupów i katolików w zasięgu jego wpływów, tj. w północnej Galii. Dała mu także argument obrony katolików na południu, gdzie byli oni rządzeni przez "heretyckich", ariańskich władców wizygockich i bur- gundzkich. Biskupi państwa wizygockiego prosili Chlodwiga o pomoc dla katolickich Galo-Rzymian "jęczących w jarzmie heretyków". Kato- licyzm ułatwił więc Frankom działanie wśród ludności galo-rzymskiej, której poparcie było niebłahym elementem gry o władzę nad Galią. O jej względy zabiegali zresztą także władcy wizygoccy i burgundzcy. Jednakże w VI w. Frankowie zwyciężyli. W r. 507 Wizygoci zostali wyrugowani z Akwitanii. Zachowali tylko (oprócz władzy w Hiszpanii) posiadłości w części dawnej Galii Narbońskiej, od Pirenejów do Rodanu (tzw. Septymania). Frankowie otworzyli sobie natomiast dostęp do Morza 2 -.T. RaSzkiewicz, Historia Franc#.l# Śródziemnego dalej na wschodzie, zdobywając w 536 r. Prowansję, w której na krótko tylko zdołali się usadowić Ostrogoci. Jeszcze wcześniej (534 r.) Frankowie ostatecznie podbili państwo Burgundów nad Rodanem. Wresz- cie w skład państwa frankijskiego weszły terytoria Alamanów, Turyngów i Bawarów. Bawarowie rozluźnili potem swe związki z państwem Franków pod rządami lokalnej dynastii Agilulfingów, zapewne burgundzkiego po chodzenia. Ale i tak rola elementu germańskiego w państwie frankijskim była bardzo znaczna. W Galii ludność galo-rzymska miała jednak ogromną przewagę liczebną : w VI w. było tu od 7 do 10 mln Galo-Rzymian, gdy Franków salickich około 100 tys., a Burgundów nie więcej niż 50 tys. Jednakże to nie liczby decydowały. Podbój Galii scementował jedność Franków, tworzących przedtem luźny związek plemienny pod wodzą Chlodwiga. Ten ostatni potrafił ze zręcznością nie pozbawioną okrucieństwa pozbyć się potencjal- nych rywali. Ród Chlodwiga - Merowingowie - stał się nie kwestionowaną dynastią rządzącą. Władza królów merowińskich wyrosła z dowództwa wojskowego: toją ograniczało tradycją demokracji wojennej, ale też dawało jej siłę, wynikającą z wojskowej dyscypliny. Historia wazy z Soissons, opisana przez kronikarza VI w., biskupa Grzegorza z Tours, jest dosko- nałą tego ilustracją. Chlodwig pragnął arbitralnie zadecydować o wspa- niałym naczyniu kościelnym, które znalazło się wśród łupów jego wojska i które obiecał oddać biskupowi. Gdy jeden z wojowników sprzeciwił się temu ("dostaniesz tylko to, co ci los przeznaczy"), król ugiął się przed starą tradycją podziału zdobyczy w drodze losowania. Ale nikt nie zapro- testował, gdy po roku podczas przeglądu wojskowego Chlodwig wziął odwet na hardym Franku: pod pretekstem, że źle utrzymuje broń, roz- płatał mu głowę siekierą. Grzegorz z Tours, Galo-Rzymianin, wspomina, iż rozsądniejsi Fran- kowie chcieli poddać się woli Chlodwiga w kwestii podziału łupów, apro- bowali bowiem zasadę bezwzględnego posłuszeństwa królowi. Ale to chyba wymysł kronikarza, naginającego sytuację do romanistycznych schematów władzy absolutnej. Przenoszenie na Merowingów takich rzymskich wyobra- żeń mogło zresztą mieć istotne znaczenie polityczne, wspierając autorytet nowych władców wśród Galo-Rzymian. Frankowie byli wszak sukceso- rami władzy rzymskich Cezarów. Niemniej jednak w pojęciach frankijskich królestwo było czymś zupełnie innym niż absolutna władza rzymska. Nie pasują doń antyczne pojęcia publicznoprawne. Królestwo Franków to własność rodzinna Merowingów, dzielona wedle reguł prawa spadkowego. Już Chlodwig (zm. w r. 511) podzielił swe paristwo między czterech synów. W następnych pokoleniach rodziny panującej podziały kontynuowano. 18 Historia tych nieustannych działów rodzinnych jest tak powikłana, jak libretto romantycznej opery. Wciąż nowym i coraz to innym podziałom towarzyszyły nieustanne intrygi, rywalizacje rodzinne i walki o władzę (np. między stryjami i bratankami: gdy jeden z dziedziców umierał, jego synowie występowali z roszczeniami o swoje części przy podziale spadku). Pretendentów do władzy wspierały rótne partie możnowładcze, które umiały wykorzystać wyczerpywanie się dynastii w rodzinnych konflik- tach. Rosnąca rola polityczna możnych panów w r. 614 znalazła wyraz w tzw. edykcie paryskim króla Chlotara II, nazywanym czasem w nauce Wielką Kartą Wolności frankijskich wielmożów. Każdy nowy przywilej był ceną poparcia możnowładczego dla tego lub innego członka dynastii w toku rodzinnych rozgrywek między Merowingami. Królowie merowińscy to reges criniti, monarchowie długowłosi. Włosy, spadające w długich puklach na plecy, były symbolem władzy (tym się król różni od poddanych) i wyrazem siły magicznej. Tak jak biblijny Samson, król krył w swej czuprynie nadnaturalne właściwości. Toteż po konanym pretendentom zwycięski rywal kazał zawsze obcinać włosy. Ścinanie włosów zbliżało się do tonsury duchownej, bo zdetronizowani Merowingowie wędrowali zwykle do klasztoru, co oznaczało wyrzeczenie się świata. Czasem jednak obcięcie włosów nie pomagało: wtedy zbyt ambitnym i upartym rywalom w walce o tron ścinano głowy. Wśród zmiennych i płynnych podziałów Galii zarysowały się wszakże pewne zróżnicowania trwalsze. Północno-wschodnie obszary państwa Franków to Austrazja (nazwę tę znał już w VI w. Grzegorz z Tours). Tu przeważają żywioły germańskie: Frankowie, Alamanowie, Turyngowie i inni. Zachodnią część państwa Franków, Neustrię, cechuje szybkie wymie- szanie elementu germańskiego z ludnością galo-rzymską. Dawne państwo burgundzkie w południowo-wschodniej części Galii stanowi trzeci duży składnik państwa frankijskiego. Bawaria usamodzielniła się; to samo do- tyczy marchii akwitańskiej. Także celtycka Bretania żyła własnym życiem. Najważniejsze składniki tej luźnej struktury, Austrazję i Neustrię, zwykło się w nauce traktować jako kolebki późniejszych Niemiec i Francji. Ale długa jeszcze do nich droga. Wiek VII to stulecie politycznego kryzysu: w starciach dynastycznych degenerowała się rodzina panująca. Ostatni Merowingowie to już tylko fikcyjni, "gnuśni" królowie, rois faineants. Ale zapowiedzią odnowienia potęgi państwa Franków była kariera rodu Arnulfingów. Zdobyli oni prawo dziedziczenia wysokiej godności austrazyjskich majordomów; złamali rywalizację majordomów Neustrii; narzucili swą przewagę "gnuśnym" Merowingom. Arnulfingowie z tytułem książąt Heristalu od schyłku VII w. 19 byli już na drodze wiodącej ku jedności państwa frankijskiego. Ten właśnie ród, pod nazwą Karolingów, zapisze się potem trwale w dziejach Europy. SPOŁECZEŃSTWO CZAS6W MEROWIŃSKICH Na szczycie struktury społecznej sytuowała się frankijska arystokracja i stapiająca się z nią elita galo-rzymska. To wielcy właściciele ziemi i dygni- tarze państwowi. Dygnitarstwo było źródłem bogacenia się: rzymskie domeny państwowe przypadły frankijskim władcom, którzy hojną ręką rozdawali je swym dostojnikom i oficerom, a w większym jeszcze wymiarze instytutom kościelnym. Spory dynastyczne zmuszały władców do wzmo- żonego rozdawnictwa, by kaptować sobie stronników. Dobra nadane wielmożom (najpierw duchownym) zachowywały przywilej dawnych domen państwowych: wyjęcie spod kompetencji sędziów i urzędników króla (immunitet, upowszechniony dopiero później, za Karolingów). Klasa wielkich właścicieli ziemskieh nie była jeszcze zamknięta. Trwała fermentacja społeczna, w której wyniku można stracić status arystokraty i można do tej grupy społeeznej awansować. Niemniej istniała pewna ciągłość rozwoju: trudno przyjąć opinię, iż arystokracja czasów frankij- skich składała się z ludzi nowych. Ciągłość ta trwać będzie i w dalszej ewolucji. Opinia znakomitego francuskiego historyka Marka Blocha, wedle której arystokracja galo-frankijska wygasła najdalej w X w. i zastą- piona została przez nowe możne rody, dziś jest poważnie kwestionowana. Gwałtowne fermentowanie społeczeństwa nie przekreśliło trwania pewnych linii możnowładczych od pierwszych wieków epoki feudalnej aż po rok tysięczny. Możnowładztwo przeżarte było rywalizacjami wewnętrznymi i kon- fliktami z dynastią; panowały wśród wielmożów prywata, samowola i łupiestwo. Możni monopolizowali coraz wyraźniej obsadę wysokich godności duchownych, nieraz po prostu kupowali je sobie. Ignorancja i prostactwo niektórych biskupów VI i VII w. tym się m. in. tłumaczą. Tendencje ekonomiczne i społeczne, zarysowane już w późnym okresie rządów rzymskich, trwały i nasilały się w Galii merowińskiej. Miasta nadal kurczyły się i traciły dotychczasowe znaczenie produkcyjne, zachowując rolę ośrodków administracji i kultu. Im mniejsza była waga ekonomicz- nych związków wsi z miastem, tym większa samowystarczalność włości monarszych, kościelnych i prywatnych. Wielka własność rozbudowuje zatem różne zakłady i warsztaty, mające zaspokoić elementarne potrzeby (młyny, stolarnie, kuźnie itd.). System latyfundialny wciążjeszcze był silny: wielkie obszary ziemi zarządzane były przez pańskich ekonomów, a upra- 20 wiane przez niewolnych. Niewolników jest ciągle bardzo wielu, zwycza- jowe zaś prawo frankijskie (lex Salica) traktuje ich bardzo surowo. Pod- daje się w niewolę jeńców, branych w częstych wojnach, kwitnie też handel niewolnikami. Poprawa losu niewolnych, powolna lecz stała, stanowiła rezultat przemian w systemie produkcji. Coraz ważniejszym składnikiem tego systemu stawał się niewolnik osadzony na małym gospodarstwie rolnym, kolon związany z ziemią, wolny chłop popadający w zależność od wielmoży. "Pomiędzy rzymskim kolonem a nowym chłopem pańszczyźnianym stał wolny chłop frankijski". To znane zdanie Fryderyka Engelsa ukazuje, iż rozkład produkcji niewolniczej przyśpieszony został przez wejście na scenę ludów "barbarzyńskich". Przyniosło ono wzrost liczby gospodarstw chłopskich, najpierw wolnych, potem włączanych w system zależności poddańczej. W Galii dla rozwoju społecznego kapitalne znaczenie miał żywioł germański : nie ze względu na metafizyezne cechy "rasy germańskiej, lecz po prostu z racji nasyconej realiami historycznymi struktury społecznej Germanów. Frankowie zasłużyli się dziejom Francji nie tylko tym, że dali jej swe imię, ale tym także, że odmłodzili sklerotyczny system społeczny Galii na przełomie od antyku do średniowiecza, że przyśpieszyli formo- wanie się nowych stosunków ludzkich. Różnice etniczne w Galii rodziły splot wzajemnych niechęci między Galo-Rzymianami i Frankami, zwłaszcza tam, gdzie liczba "barbarzyńców" była znaczna (na południowy zachód od Sekwany osadnictwo germańskie było słabe). Nie należy jednak przeceniać tej wrogości. Dla wielu ludzi rządy Franków były przecież lepsze niż zdzierstwa Rzymian i niż perspek- tywa władzy innych "barbarzyńców". W południowych regionach kraju etniczne i kulturalne wymieszanie się elementu germańskiego i galo-rzym- skiego przebiegało nader szybko. "Frankowie zromanizowali się przynaj- mniej w tej mierze, w jakiej Galo-Rzymianie się zbarbaryzowali" (Ch. Le- long). Dla Grzegorza z Tours w VI w. (a mocniej jeszcze dla kronikarzy VII w.) Fruncus to każdy mieszkaniec Galii, jeśli jest wolny, bez względu na etniczne pochodzenie. Grzegorz niewiele ma do powiedzenia o Ger- manach, ich języku, obyczajach czy poezji (wcale bogatej). Jako dobry chrześcijanin odezwie się niekiedy z przekąsem o zabobonach "barbarów", o reliktach poganizmu; nie ma jednak w jego kronice wrogości wobec Franków. Zresztą tylko frankijska "góra" - królowie, dwory, wielmoże- jest obecna w dziele Grzegorza z Tours, ta góra społeczna Franków, która stapiała się z arystokracją galo-rzymską. Już w VI w. imiona nie stanowią kryterium rozpoznawczego: od czasów Chlodwiga galo-rzymska elita lubiła nadawać dzieciom imiona germańskie (brak natomiast śladów 21 odwrotnego zwyczaju). Niezłe to świadectwo prestiżu zdobywców wśród elity miejscowej. Chyba trafna jest opinia, że Frankom zawdzięczała arystokracja galo- -rzymska swą odnowioną świadomość państwową. Grzegorz z Tours był głęboko związany z państwem, które Frankowie stworzyli, a które jego klasie zapewniło znaczną rolę społeczną. Oczywiście Grzegorz nie czuje się Germaninem, ale czuje się obywatelem państwa frankijskiego. Prawda, że Merowingowie - mimo rzymskich tytułów i dekoracji, którymi się zdobili - zatracili wiele z tradycji państwowych Rzymu. Ścieśniła się sfera działań władzy państwowej, upadły inwestycje publiczne antycznego ce- sarstwa, zatracono dawną zawodową organizację armii. Drażniły łupiestwa dygnitarzy, coraz silniej powiązanych z lokalnym możnowładztwem coraz bardziej wymykających się królom. Konflikty dynastyczne Mero- wingów rodziły nieład i brak stabilizacji. Hasło położenia kresu tym kon- fliktom formułował już Grzegorz z Tours, choć w jego czasach nie były one tak dokuczliwe, jak później, w VII w. Potępienie wojen domowych na początku piątej księgi Historu Franków Grzegorza brzmi ze szlachet- nym patosem; motyw ten wraca nieustannie w tekście kroniki. Ganiąc to, co jest, autor zwraca się ku temu, co było: ale nie ku umarłej tradycji cesarskiej, lecz ku dziełom Chlodwiga, który pod swą władzą zapewnił jedność "wszystkich Galii" ("bił wrogie ludy, podporządkował sobie rodzime ziemie [patriasJ, a władzę nad nimi przekazał wam [następcom] nienaruszoną i nieosłabioną"). Pogląd o barbaryzmie ludzi świeckich w merowińskiej Galii i o du- chownej uczoności, jak również o ratowaniu przez kościół szczątków antycznej kultury jest nazbyt schematyczny. Najważniejszy świadek tamtej epoki, Grzegorz z Tours, należący do elity duchownych, był wykształcony nader powierzchownie (do czego się zresztą przyznawał). Pobotny biskup Domnolus wyznawał szczerze swe prostactwo (simplicitas) i obawy, że czekają go upokorzenia wśród wykształconych świeckich dostojników z południa Galii. Prawdą jest, że przeciętny poziom kulturalny kleru prze- wyższał poziom ludzi świeckich. Jednakże solidny podkład kultury celtyc- kiej, odnawiającej się w miarę słabnięcia wpływu rzymskiego, zapewniał trwałość pewnych tradycji kulturalnych wśród mas. Z kolei wśród galo- -rzymskiej i frankijskiej elity, na dworach królów i wielmożów, nie brako- wało zainteresowania i respektu dla wiedzy oraz sztuki. Król Dagobert słynął z humanistycznej kultury i artystycznego smaku. Król Chilperyk I pisał wiersze, a nawet traktaty teologiczne (które zresztą kler potępiał jako błędne). Świecka elita stwarzała szanse kariery ludziom uczonym, choćby byli -- jak Andarchus, biegły w literaturze, matematyce i prawie- 22 niewolnego pochodzenia lub - jak Asteriolus i Secundinus - nieznośnego charakteru. Chrystianizacja społeczeństwa była wciąż nader powierzchowna, a ludzie przesiąknięci wyobrażeniami pogańsko-magicznymi. Siłę magiczną przy pisywano królom: dobry władca dysponuje nadnaturalną mocą, którą wyzyskuje dla dobra swego ludu (zwycięża wrogów, zapewnia dobrą po godę, urodzaje, chroni przed klęskami żywiołowymi itd.). Relikty tych wyobrażeń trwać miały długo w średniowiecznej Francji. Ale i biskup Grzegorz z Tours tłumaczył, iż bożki pogańskie to ludzie obdarzeni ma- giczną potęgą, która spowodowała ich uznanie za bogów. Świątobliwym biskupom kronikarze również przypisywali siłę magiczną, tyle że z bożej, a nie własnej mocy (znakiem krzyża biskupi obalają pogańskie posągi, gaszą pożary, oddalają morowe powietrze). Szeroki zasięg reliktów po gaństwa i zabiegów magicznych wśród ludu Galii merowińskiej potwier- dziły gruntowne studia Edwarda Salina. Cechą merowińskiego społeczeństwa była wreszcie wielojęzyczność. Frankowie przyswoili sobie stopniowo znajomość łaciny i stali się dwuję- zyczni. Łacina arystokracji galo-rzymskiej traciła wytworność, ale wzbo- gacała się nowymi, żywymi składnikami. Wśród prostego ludu Galo- -Rzymian obok łaciny wulgarnej trwały ciągle dialekty galijskie. Droga do języka francuskiego była jeszcze daleka, ale obserwować można twórcze procesy współistnienia i współprzenikania różnych oddziaływań języko- wych. Niekiedy próbowano pomagać tym procesom: król Chilperyk I do- dał do łacińskiego alfabetu 4 nowe litery potrzebne ze względu na fonetyczne cechy języka Franków. Wymownym symbolem stapiania się różnych tradycji było włączanie legendarnych dziejów Franków do nurtu historii grecko-rzymskiej. Mit trojańskiego pochodzenia służył już dawniej Rzymianom i niektórym plemionom galijskim. W VII w. w tzw. Kronice Pseudo-Fredegara pojawił się z kolei zapis mitu o trojańskim pochodzeniu dzielnego i niezwyciężo- nego ludu Franków. Wywodzenie Franków od Trojan zdejmowało z ger- mańskich zdobywców znamię młodszości cywilizacyjnej, dawało im uprzy- wilejowaną pozycję w historii społeczeństw ludzkich. Wystarczy może stwierdzić to stapianie się tradycji, oddziaływań, wpływów; nie warto natomiast wdawać się w trwające od lat spory, czy dzieje Galii merowiń- skiej oznaczają raczej barbaryzację Galo-Rzymian, czy też romanizację "barbarzyńców". Trudno jedynie byłoby traktować tę epokę jako schył- kową. To nie koniec starego społeczeństwa, to już początek nowego. Osłabienie tętna kultury i w pewnych sferach wyraźny jej regres towa- rzyszyły tym przemianom, stanowiąc cenę społecznego postępu. 23 PAŃSTWO KAROLINGÓW Początkiem olśniewającej kariery Karolingów było odnowienie powagi i jedności władzy państwowej. Jeszcze jako majordomowie przy "gnuś- nych" Merowingach dokonali oni niemało. Skupili w swych rękach spory zakres władzy i zdołali szczęśliwie uniknąć jej roztrwonienia i podziału. Karol Martel świetnym zwycięstwem pod Poitiers (732 r.) odwrócił od Galii groźbę arabskiego podboju, której nie uniknęła sąsiednia, wizygocka Hiszpania. Ten sam władca zapoczątkował ważną dla państwa reformę kościelną, którą kontynuowałjego syn Pepin Krótki w sojuszu z papiestwem, szukającym protekcji u Franków. Formalne bowiem zwierzchnictwo cesarzy Bizancjum nie dawało papieżom ochrony; Rzym i znaczna część Italii były wtedy pod władzą germańskich Longobardów, z którymi papieże żyli w niedobrej komitywie. Papieskie poparcie dla frankijskiego sojusz- nika pozwoliło Pepinowi za zgodą wielmożów zlikwidować ostatecznie fikcję rządów merowińskich i przyjąć tytuł królewski (751 r.). Królewskie namaszczenie udzielone Pepinowi Krótkiemu przez papieża Stefana I1 w Saint-Denis pod Paryżem (r. 754) umocniło świeży autorytet monarszy byłego majordoma i jego zwierzchnictwo nad kościołem Galii. Król, boży- namiestnik i pomazaniec, reformował stosunki kościelne, mianował bisku- pów, wydawał ustawy dla kleru (słynny kapitularz z Verneuil, r. 755). Te kościelne powiązania Karolingów sprzyjały formułowaniu idei o szcze- gólnym posłannictwie Franków jako ludu bożego: to oni (a nie Bizantyj- czycy i ich cesarze) mają zatem przewodzić Zachodowi. Motyw ten roz- wijano w VIII w. na dworze papieskim, mającym powody, by schlebiać Frankom i ich władcom. Ale pojawiał się on także na dworze fran- kijskim: to już zapowiedź późniejszej formuły o działaniu Boga przez Franków. Można jednak ów frankijski mesjanizm uznać za coś więcej niż za przejaw politycznego wyrachowania papieży i dworskich propagandystów. Jest w nim pewnie i refleks niezwykłych sukcesów państwa karolińskiego. Wschód, południe i południowy zachód stanowiły kierunki karolińskie,j ekspansji. Na południowym zachodzie po sukcesie pod Poitiers Fran- kowie odebrali Arabom Narbonne, resztę dawnej wizygockiej Septymanii, co rozszerzyło dostęp państwa Franków do Morza Śródziemnego (r. 759). Karolowi Wielkiemu, synowi Pepina Królkiego, udało się przekroczyć Pireneje i stworzyć do r. 811 marchię hiszpańską ze stolicą w Barcelonie. Na tym froncie nie obyło się jednak bez klęsk: podczas wyprawy z r. 778 Baskowie wycięli w pień pod Roncevaux tylną formację armii Karola Wielkiego z hrabią Rolandem. Tę klęskę francuska poezja rycerska XI w. 24 potrafiła przetworzyć w genialną Pieśń o Rolandzie, bardziej płodną dla idei patriotycznej niż opis niejednego świetnego zwycięstwa. Na południu wysiłki Pepina i Karola podejmowane od połowy VIII w. spowodowały obalenie państwa Longobardów w Italii. Północna i środkowa część włoskiego buta znalazły się pod władzą Franków. Wreszcie na # wschodzie Karol Wielki podbił # Sasów nad dolną Wezerą i Łabą po ciężkich dla obu stron wojnach (772-803) oraz uzależnił ponownie od państwa Franków chrześcijanską już od dawna Bawarię. Te sukcesy otworzyły Karolowi drogę jeszcze dalej na wschód: u schyłku VIII w. # podbita została część państwa awar- skiego, zniszczonej przez Karola # ' Wielkiego naddunajskiej formacji # politycznej obejmującej m. in. lud- ność słowiańską między Dunajem i Drawą. Kontrolował też Karol Wielki Słowian Połabskich i Cze- # a chów. Wszystkie te sukcesy wyrosły ## z twardej dyscypliny powszechnej ## służby wojskowej ludzi wolnych: ' uchylanie się od niej groziło nie- Karol wielki wolą lub śmiercią, spóźnienie na wyprawę - srogimi postami. Kronikarze jak rzadki ewenement wspo- minali te Iala (np. rok 802), gdy Karol rządził quietus sine hoste, spo- kojnie bez kampanii wojennej. C1 schyłku VIII w. Karol Wielki byI panem wielu krajów; przypieczę- towaniem tego awansu stała się rzymska ceremonia r. 800, gdy przy akla- macji wielmożów papież ogłosił Karola Wielkiego cesarzem. Decyzja papieska o nadaniu Karolowi tytułu cesarskiego była - jak pisał kronikarz Einhard = monarsze frankijskiemu niemiła. Jeśli wierzyć temu świadectwu (a różne co do tego są w nauce opinie), wypadałoby sądzić, że Karol bez entuzjazmu przyjmował ów awans od papieża Leona III, osobistości moralnie wątpliwej, której władza w kościele przez niektórych była kwestio- nowana. To raczej papieżowi potrzebne było odnowienie zachodniego cesarstwa (przeciw Bizancjum, którego cesarze grzęźli właśnie zdaniem papieża w herezji; przeciw rzymskim przeciwnikom Leona III, których 25 Karol miał osądzić za zbrodnię obrazy majestatu, zastrzeżoną prawnie jurysdykcji cesarza). W dodatku drugim, obok decyzji papieskiej, aktem cesarskiego awansu Karola była aklamacja wielmożów rzymskich, których frankijski król nie szanował ani nie cenił. Tak czy inaczej Karol przyjął jednak tytuł cesarski. Trudno mu wszakże przypisywać zamysły odnowienia "uniwersalnego" rzymskiego cesarstwa. Jego cesarstwo było bardziej frankijskie niż rzymskie, jego ambicją nie było wskrzeszenie imperium "światowego" w antycznym stylu, ale równo- uprawnienie z drugim, bizantyjskim cesarstwem. Ten parytet cesarstw zapewniła ugoda z cesarzem Bizancjum Michałem w r. 814, tuż przed śmiercią Karola. Państwo Karola Wielkiego, jakkolwiek rozległe i uświetnione cesarskim tytułem, było tworem kruchym. Prawda, przyniosło postęp w rządzeniu. Dwór monarszy, tak jak i w czasach merowińskich, wędrował z miejsca na miejsce. Ośrodki władzy po sukcesach terytorialnych na wschodzie przesunęły się jednak z dawnych stolic (Paryż, Reims, Soissons) ku wscho- dowi (Wormacja, Nimwegen, a przede wszystkim Akwizgran). Współpraca z możnymi poprzez walne zjazdy (conventus, placitum) zapewniała monarsze lojalność wielmożów, ich radę i informację. Urzędnicy byli nieco sprawniejsi i oświeceńsi niż za Merowingów. Kontrolowali ich działania cesarscy wysłannicy (missi), od r. 802 wyposażeni w rozległe uprawnienia. Byli to dygnitarze z najwyższej elity społecznej, co najmniej równi tym, których kontrolowali, a nadto wystarczająco zamożni, by nie ulec pokusom korupcji (kronikarze z uznaniem pisali, że missi nie przyjmowali "pre- zentów"). Ale monarchia Karola Wielkiego była w sumie luźnym związkiem polityczno-wojskowym, podminowanym separatyzmami zbyt licznych i zbyt odmiennych prowincji. Przemiany społeczne w karolińskiej Galii postępowały szybko. Wojow- nicza polityka władców przeobrażeniom tym sprzyjała na obu społecznych biegunach. Przyśpieszała poddańcze uzależnianie wolnych chłopów (wciąż bardzo licznych, zwłaszcza na północy Galii), a zarazem ułatwiała wykształ- cenie się systemu lennego, organizującego klasę feudalną. System pospo- litego ruszenia wolnych, stale gotowego do licznych wypraw, a także koszty uzbrojenia były kolosalnym obciążeniem dla ludzi mniej zamożnych. Stąd ruina wielu gospodarstw, sprzedawanych bogaczom; stąd też ucieczki chłopów od służby wojskowej przez rezygnację z własności ziemi na rzecz możnych, co chroniło od wypraw wojennych. Była zresztą wielka rozmaitość metod uzależniania wolnych chłopów. Często kościół wyłudzał własność gospodarstw chłopskich obietnicami Nieba. Nie brakowało też brutalnej uzurpacji, zagarniania chłopskiej własnośei siłą. 26 Teoretycznie nadal podstawowa linia podziału społecznego przebiega między wolnymi i niewolnikami. "Są tylko dwa stany: liber (wolny) i ser- vus (niewolnik)" - mówił swym dygnitarzom Karol Wielki. Chłop, który utracił własność swego gospodarstwa, w zasadzie nadal należał do ludzi wolnych (chyba że wyzuł się przy okazji i z wolności, np. z powodu skraj- nej nędzy). Jednakże jego wolność coraz mniej była warta. Karolingowie nie byli przychylni zagarnianiu własności chłopskiej przez wielką własność, głównie w obawie o pospolite ruszenie. Skoro jednak nie byli w stanie procesowi temu zapobiec, starali się przynajmniej wyzyskać wielkich właś- cicieli do kontrolowania masy chłopskiej. Nadal zatem upowszechniały się immunitety: władcy nadawali je szeroko kościołowi, tolerowali uzurpo- wanie immunitetu przez panów świeckich. Liczono na to, że immunitety osłabią pozycję lokalnych funkcjonariuszy (hrabiów), a jednocześnie na to, te monarcha zachowa kontrolę nad immunizowanymi majątkami, co oka- zało się złudzeniem. W rezultacie właściciele ziemscy sprawowali w swych majątkach władzę sądowo-policyjną. Dla karania chłopów coraz częściej zamiast grzywien stosowano chłostę, tak jak dla niewolników. Właściciel narzucał chłopom nowe, nie przewidziane z początku świadczenia i robo- cizny, co także zbliżało ich los do połotenia niewolnych. Nie bez znaczenia dla tej degradacji był rozkład chłopskich wspólnot sąsiedzkich, które po przednio zapewniały wolnym chłopom szanse oporu, a także niepowoły- wanie wyzutych z własności ziemi chłopów do pospolitego ruszenia. Wy- prawy były rujnujące; jednakże w społeczeństwie ówczesnym służba woj- skowa stanowiła podstawę społecznego prestiżu. Toteż w VIII-IX w. chłop, siedzący na cudzej ziemi, tracił de facto status człowieka wolnego. Stawał się poddanym właściciela ziemi. Zarazem poprawiał się los wciąż licznych niewolników. Niewielu już jest skoszarowanych i pracuje pod surowym nadzorem pańskich rządców. Większość jest osadzona na odrębnych gospodarstwach. Od chłopów teo- retycznie wolnych, ale siedzących na cudzej ziemi, różni ich wyższy wymiar świadczeń i robocizn, mniej też dokładnie określonych. Niektórzy spośród niewolnej czeladzi obejmują funkcje w zarządzie pańskich majątków, prowadzą pański młyn lub obsługują prasę do wina. Gorzej z ich statusem osobistym: podlegają arbitralnym karom pana, nie mogą przyjmować święceń duchownych, świadczyć lub przysięgać w sądzie itd. Proces sta- piania się niewolnych i chłopów, siedzących na cudzej ziemi, dopiero się zaczynał. Kryzys pospolitego ruszenia wolnych piechociarzy, licznych, lecz mało zdyscyplinowanych i źle wyćwiczonych, łączył się ze wzrostem znaczenia jazdy. Zapewniała ona niemałe atuty: szybkość koncentracji i działań, 27 zawodowość, skuteczność operacji. Rodzący się system lenny stwarzał dogodne ramy dla nowych form wojowania. Wasale otrzymywali od króla i możnych ziemię z zależnymi gospodarstwami chłopskimi, obciążoną obo- wiązkiem zawodowej służby wojskowej na koniu. Armia Karolingów nie była złożona wyłącznie z wasali, ale lenne nadania wydatnie ją umocniły. Rozszerzały się w ten sposób podstawy feudalnej klasy: obok wielkiej własności wielmożów pojawiała się mniejsza (od 100 do 200 ha) własność feudalna wasali-kawalerzystów. System lenny wyzyskany także został jako instrument rządzenia. Król podówezas głównie wojuje i sądzi; sedno jego monarszej władzy (ban) to prawo komenderowania ludźmi wolnymi oraz stosowania przymusu i karania. Ale nawet w tym uproszczonym sensie niełatwo było ogarnąć władzą królewską ogromne terytoria monarchii karolińskiej. Agraryzacja życia i upadek gospodarki pieniężnej nie pozwalały na rozbudowę płatnego, biurokratycznego aparatu administracji; słabość oświaty nie rokowała nadziei na stworzenie licznych a kompetentnych kadr funkejonariuszy. Właściciele ziemscy już od dawna sprawowali arbitralną władzę nad lud- nością niewolną w swoich majątkach. Teraz rozszerzanie się immunitetu dawało im władzę nad ogółem poddanych w obrębie dóbr obdarzonych tym przywilejem. Spośród ludności chłopskiej monarchę interesowali na dobrą sprawę głównie chłopi w jego własnej domenie. Tak więc władca chciał umocnić swą władzę nad arystokracją przede wszystkim, nad śred- nimi i drobnymi właścicielami ziemskimi w dalszej kolejności. W tym celu Karolingowie zdecydowali się upowszechnić system wasalnej wierności: arystokraci stać się mieli bezpośrednimi wasalami króla (cesarza), średni i drobni właściciele ziemscy z kolei wejść mieli w stosunki wasalne z arysto- kratami. Ceną upowszechnienia tego systemu były lenne nadania (bene- jicia) i przywileje monarsze dla potężnych wasali. Władey sądzili, że umoc- nią w ten sposób poważnie swój wpływ na arystokrację, która miała być ich podporą. Gwarancją tego wpływu miała być lojalność wobec władcy wasali niższej rangi : toteż ustawy (kapitularze) Karola Wielkiego forsowały zasadę, iż wierność monarsze obowiązuje zawsze primo loco : w przypadku konfliktu lojalności dla seniol-a i dla króla ta druga powinna przeważyć. Wysłanniey Karola zbierali zresztą od wszystkich mieszkańców kraju generalną przysięgę wierności dla króla i jego synów (789 r., potem 802 r.), ale praktyczna skuteczność ;ych dodatkowych zabezpieczeń była wątpliwa. Karolingowie postawili zatem na system wiernośei wasalnej. Rozsze- rzono go za Karola Wielkiego i jego syna, Ludwika Pobożnego, na wszystkie wysokie funkcje państwowe i kościelne. Hrabiowie i biskupi stali się wa- salami monarchy z tytułu pełnionych urzędów. Tak więc hrabia jako wasal 28 monarchy otrzymywał rozległe nadanie lenne (beneficium), a jako hrabia- uposażenie w ziemi, przywiązane do urzędu. Ale ewolucja pójść miała w kierunku stopienia się tych dóbr i praw w jeden potężny blok, najpierw dożywotni, potem de facto dziedziczny. Ujawniły się niebezpieczeństwa systemu lennego, zastosowanego do urzędów (honores): zamiast umocnić władzę monarszą doprowadził on do jej rozparcelowania między możnych. Już zresztą w 806 r. (kapitularz z Nimwegen) Karol Wielki skarżył się na nadużycia systemu lennego dla prywatnych pożytków potężnych wasali. To pierwszy sygnał, że wasalstwo rozsadza ramy nadawane mu przez władcę. Czasy Karola Wielkiego cechowało ożywienie kulturalne, określanc w nauce mianem renesansu karoliliskiego. Niewątpliwy był pewien postęp oświaty; na dworze monarszym skupiła się grupa dobrych pisarzy i uczo- nych; w klasztorach pracowicie kopiowano rękopisy; dwór dawał impuls artystycznemu rzemiosłu. Aktywność ta miała praktyczne cele. Karol starał się ulepszyć poziom swych urzędów, ogarniał nimi coraz to nowe ziemie, rozwijał twórczość ustawodawczą: toteż dwór pobudzał oświatę w imię kształcenia funkcjonariuszy. Ale nauka i sztuka miały także podnosić prestiż władcy. Prestiż Karolingów był młody, podstawy ich władzy nie nazbyt stabilne, toteż dworski przepych i dworska propaganda były po trzebne nawet na wyrost. W sztuce i literaturze ówczesnej nie odnajdziemy renesansu najlepszych wzorów antycznych. Silne za to były oddziaływania późnorzymskie i bi- zantyjskie. Dużo odtwarzano (symbolizuje to właśnie przepisywanie ręko- pisów), mniej tworzono oryginalnych wartości. Przełamywano jednak pewne tradycje kultury "barbarzyńskiej" z okresu germańskich migracji. I tak wyłączność motywów ornamentacyjnych, właśeiwa okresowi wę- drówek, ustępowała upowszechniającej się sztuce tiguralnej, inspirowanej wpływem późnego Rzymu i Bizancjum. Zachowano jednak właściwy okre- sowi migracji gust dla małego formatu. To sygnał, że społeczeństwo jest zagraryzowane, że miasta są słabe (bo właśnie w miastach może rozkwitać sztuka monumentalna). Wędrujący dwór monarszy z natury rzeczy popierał sztukę niewielkich formatów, łatwych w transporcie. Mały format nie oznacza zresztą małej wartości: są w tej twórczości dzieła wielkiej klasy. Pepin Krótki i Karol Wielki rządzili ponad 60 lat: tyle trwało budowanie wielkiego imperium karolińskiego. Wystarczyło niespełna 30 lat, by nastąpił jego rozkład. Panowanie syna Karola, Ludwika Pobożnego, wypełniła ta szybka dekompozycja. Przyczyną jej była niejednorodność karolińskiego tworu państwowego, której nie można było przezwyciężyć wobec zaintere- sowania wielmożów osłabieniem monarszej władzy. Ale mimo zbieżności 29 separatyzmów wewnętrznych i aspiracji najwyższej klasy, jedność karolińska broniłaby się może dłużej, gdyby nie nowa fala inwazji normańskich arabskich, potem i madziarskich. Osłabiły one bez wątpienia siłę oporu Karolingów; karolińska jedność nie mogła się ostać wszystkim tym prze- ciwnościom losu. Symboliczną wymowę ma zniszczenie przez Normanów, w czasie jednego z ich rajdów, grobowca Karola Wielkiego. Frankijska tradycja podziałów rodzinnych wydatnie pomogła rozkła- dowi imperium. Do r. 843 Karolingowie - nie bez zbiegu szczgśliwych okoliczności - unikali skutków tej tradycji. W r. 843 nastąpił podział, który okazał się trwały: po nim już rodzą się podstawy Francji i Niemiec. Znaczenie imperium karolińskiego wykracza poza potoczną formułę o "kolebce Francji, Niemiec i Włoch". Owszem, było ono ostatnim ogniwem ewolucji politycznej, bezpośrednio poprzedzającym ukształtowanie się Francji i Niemiec. Ale było też państwem, w którym stworzone zostały formy społeezno-prawne feudalizmu zachodnioeuropejskiego. Nadało kształt stosunkom społecznym, administracji, ideologii. Legenda Karola Wielkiego ożywiała świadomość państwową i dumę patriotyczną w średnio- wiecznej Francji (ale też i w Niemczech). Robert Folz poświęcił ogromne dzieło rejestracji wpływów tej legendy. Wreszcie i dla dziejów Polski inspi- racja karolińska nie była bez znaczenia. Odnajdziemy ją w niektórych for- mach organizacyjnych państwa wczesnopiastowskiego. Karol Wielki był i na Wschodzie wzorem władcy: od jego imienia biorą się słowiańskie ter- miny król, kral, korol. A Gal Anonim legendę Bolesława Chrobrego mo- delować będzie na legendzie Karola Wielkiego. 1. OLIGARCHIA IiARONÓW Każdy baron jest suwerenny w swojej baronii (Philtppe de Beoumanolr) STRASBURG I VERDUN śRón rosnących ambicji kościoła i świeckich wielmożów, wśród konfliktów z synami cesarz Ludwik Pobożny zarzucić musiał ideę utrzymania jedności frankijskiego imperium. Wyra- tona w ustawie z r. 817, która stać się miała swego rodzaju konstytucją państwa Franków - idea jedności ustąpiła już w r. 831 zasadzie podziału imperium. Jednakże definitywny podział przeprowadzono dopiero po śmierci cesarza Ludwika, zmarłego w 840 r. Najstarszy syn Ludwika, Lotar, próbował wznowić ideę jedności. Jego atutami były nie tylko starszeństwo i tytuł cesarski, lecz także wsparcie sporej części kleru i arystokracji. Lotar był dość zręcznym dyplomatą, pokładającym ufność nie tyle w rozstrzygnięciach militarnych, ile w po zyskaniu możnych panów. Gra dyplomatyczna okazała się jednak niesku- teczna w obliczu sojuszu wojskowego młodszych braci Lotara - Ludwika i Karola. W lutym 842 r. obaj juniorzy spotkali się w Strasburgu, na pogra- nićzu romańskiej i gerniańskiej części frankijskiego państwa. Karol, zwany później Łysym, związany był już dawniej z zachodnią, romańską częścią imperium i stamtąd przyprowadził wojsko; Ludwik, nazwany po tem Niemieckim, reprezentował wschodnią, germańską część monarchii karolińskiej. W Strasburgu obaj bracia złożyli jednobrzmiące przysięgi wiernego przymierza przeciw Lotarowi. Ale jak pisał kronikarz Nithard- "Ludwik przysięgał w języku romańskim, by go zrozumiały oddziały brata, Karol zaś w języku niemieckim (teutońskim)". Potem oba wojska, każde w swym języku, złożyły przysięgę, że nie będą wspierać swego pana, jeśliby bratu złamał wiarę. Rola armii jako świadka, a zarazem gwaranta zawartego sojuszu jest odległym echem frankijskiej demokracji wojennej. Ale ciekawszy wydaje się inny fakt: obaj młodzi Karolingowie są jeszcze dwujęzyczni, potrafią mówić po romańsku i po germańsku, natomiast ich armie - już nie. Rota przysięgi Ludwika, przekazana przez Nitharda, uchodzi za pierwszy 31 Państwo Ka rola łysego (Francia occidentalis) Pa ństwo Lota ra (Francia media) Państwo Ludwika Niemieckiego (Francia orientalis) mapa: Imperium karolińskie i podział w Verdun 32 dokument języka francuskiego, jakkolwiek toporne jej brzmienie nie przy pomina eleganckiej francuszczyzny. Język stawał się już wyróżnikiem wielkich wspólnot, zresztą bardzo luźnych. Wkrótce po przysięgach strasburskich, wczesną wiosną 842 r., wyda- wało się, że Lotar ustępuje z pola i zamierza ograniczyć swój dział do po siadłości włoskich. Ludwik i Karol Łysy postanowili wówczas podzielić imperium tak, by Ludwik otrzymał cały kompleks ziem germańskich, Karol - obszary języka romańskiego. Okazało się jednak, że Lotar nie zrezygnował z gry. Wypadło zatem zawrzeć kompromis. W zamian za rezygnację starszego brata z cesarskiego zwierzchnictwa nad całym imperium, młodsi uznali zasadę podziału państwa na trzy mniej więcej równorzędne części. Od po łowy 842 r. aż do sierpnia 843 r. toczyły się wokół tego podziału dyskusje i targi ; pracowało nad nim aż 120 ekspertów. Ostatecznie traktat w Verdun (843 r.) ustalił granice. "Ludwik otrzymał część wschodnią, Karol część zachodnią; Lotar, najstarszy, dział środkowy" - zapisano w Rocznikach fuldajskich. Prócz posiadłości włoskich w ręku Lotara znalazł się długi i wąski pas sięgający od Marsylii po ujścia Renu i Wezery do Morza Północnego. Obejmował on zarówno terytoria germańskie, jak i romańskie. Traktat z Verdun pozostawiał więc poza granicami Francji - tak wolno już nazwać posiadłości Karola Łysego - południowo-wschodnią część dawnej Galii, z ludnością mówiącą po romańsku i z silnymi tradycjami galo-rzymskimi. Natomiast na północnym wschodzie państwo Karola Łysego sięgało po ujście Skaldy i objęło terytoria z ludnością mówiącą po germańsku. Historyków od dawna zastanawiała sztuczność tego podziału, nie respek- tującego kryteriów etniczno językowych, stwarzającego twór tak dziwaczny i trudny do rządzenia, jak północny korytarz działu Lotara. Próbowano wyjaśnić ten podział kryteriami ekonomicznymi: pisano o zbieżności działn Lotara z wielkim szlakiem handlowym od Wenecji do Fryzji. Zda- niem znawcy geografii historycznej Rogera Diona traktat w Verdun za pewniał równy udział wszystkich braci w głównych kulturach ekonomicz- nych, usytuowanych szerokimi pasami, z zachodu na wschód. Niejedno- krotnie zwracano też uwagę na polityczne i strategiczne walory działu Lotara. Wjego państwie znalazły się dwie stare stolice ů dawnego cesarstwa Rzym, i Karola Wielkiego - Akwizgran. W jego ręku była Lombardia i przełęcze alpejskie, on kontrolował bieg Renu i Rodanu z Saoną. Wraz z cesarską godnością mogła to być podstawa wienia karolińskiej jedności. Ambicji takich Lotarowi n# #Ć#o i prz o układzie z Verdun. Jednakże karolińska idea imp a była już anahronizmem 33 Utrwalenie się przedziału między Niemcami i Francją nie było, jak twierdzi np. Edouard Perroy, rezultatem "przypadku i okoliczności dy- nastycznych". Prawdą jest, że podział w Verdun był kolejnym ogniwem w długim łańcuchu merowińskich i karolińskich podziałów rodzinnych, nie mniej arbitralnym niż działy wcześniejsze. Ale płynność dawniejszych granic wynikała nie tylko z okoliczności dynastycznych; poprzednie po działy przeprowadzano wszak w okresie wielkiej fermentacji. Powolnemu krystalizowaniu się układów etniczno-kulturalnych odpowiadała stopniowa stabilizacja politycznego przedziału między zachodnią i wschodnią częścią karolińskiego imperium. Nie oznacza to, że wszystko już było z góry przesądzone. Wewnętrzna niespójność państwa Karola Łysego była za powiedzią wielu politycznych niespodzianek. Granica między przyszłą Francją i przyszłymi Niemcami, oddzielonymi w Verdun korytarzem Lo- tara, miała być jeszcze płynna i ruchoma przez wiele stuleci. Namiastką jedności karolińskiej po r. 843 miała być proklamowana uroczyście braterska zgoda i wzajemna pomoc trzech władców. Na rzecz tej zgody działał aktywnie kościół we wszystkich trzech państwach. Synody dostojników duchownych z wszystkich części imperium, zjazdy monar- chów - miały być w drugiej połowie IX w. praktyczną formułą jedności i koordynacji działań. Na wielkich zjazdach - w Meersen, Koblencji, Savonnieres - powracano nieustannie do idei braterskiej zgody i wzajem- nej pomocy karolińskich dziedziców. Ale musiano ją ciagle odnawiać, bo nieustannie się załamywała wśród intryg, wrogości, konftiktów. Nawet w tym skromnym wymiarze karolińska jedność była tylko pobożnym życzenient. ROZPAD IDEI KAROLIŃSKIEJ "Ojezyzna Karola Łysego to była Francja", pisał Ernest Lavisse. Jest to spojrzenie z naszej perspektywy. W czasach po układzie z Verdun ojczyzną Karola Łysego była jedna z trzech Francji, Francja zachodnia (Francia occidentalis). Istniała też Francia orientalis, wschodnia, ojczyzna Ludwika Niemieckiego; termin ów powoli będzie ustępował pojęciu Nie- miec, Cermanii. Istniała wreszcie Francia media, środkowa - korytarz Lotara; określenie to zniknie wraz z rzeczą samą. Karol Łysy nie miał wpływu na wszystkie obszary przyznane mu w Verdun. Niezależna od niego była celtycka Bretania. Wymykała mu się Akwitania, której polityczna odrębność miała tradycje sięgające państwa wizygockiego. Separatyzm akwitański próbował wykorzystać do swych celów Ludwik Niemiecki, przysparzając Łysemu wielu kłopotów. Sojusz 34 ze Strasburga nie ostał się bowiem długo, nastąpiło odwrócenie aliansów (Karol, w konfliktach z Ludwikiem, zbliżył się do Lotara). Sytuację władcy francuskiego komplikowały najazdy Normanów, rewolty i ambicje wiel- możów. Dygnitarstwa państwowe (honores) wymykały się spod kontroli monarszej. Urząd hrabiowski tym mniej był instrumentem króla, im trudniej go było odebrać dygnitarzowi kiepskiemu czy nielojalnemu, im rzadziej król mógł przenosić hrabiów z miejsca na miejsce. Karol Łysy próbował ratować, co się da, z królewskich uprawnień ; wielmoże umacniali jednak swe związki z okręgiem urzędowania i torowali drogę zasadzie dziedziczenia dygnitarstw. A przy tym lojalność możnych panów była bardzo niepewna: dynastyczne rywalizacje Karolingów sprzyjały buntom baronów i przechodzeniu od jednego monarchy do drugiego. A przecież Karol Łysy nie był władcą małego formatu. Ucho- dził - nie bez pewnej przesady - za króla-filozofa. Starał się ściągać na dwór monarszy pisarzy i uczonych. Byli wśród nich płascy po chlebcy, jak ów poeta zapewniający królewskiego protektora, iż wielcy ludzie zawsze wyróżniali się łysiną. Ale znaleźli się też w kręgu Karola Łysego wybitni przedstawiciele ówczesnej kultury. Kultury prawnej, jak autor tzw. Dekretałów Pseudo-Izydora, zbioru ważnego dla myśli poli- tyezno-prawnej średniowiecza. Kultury historiograficznej, jak Nithard, po matce wnuk Karola Wielkiego, obserwator spostrzegawczy i inteli- gentny. Filozofii politycznej, jak Hinkmar, arcybiskup Reims, zręczny i wpływowy. Na dworze Karola uprawiana była także poezja, bardziej zresztą kunsztowna niż inspirowana talentem i wrażliwością. Ale tym osiągnięciom kultury nie towarzyszyły sukcesy polityczne i mi- litarne. Po śmierci cesarza Lotara (855) na obszarze dawnego imperium istniało już pięć niezależnych królestw, bo państwem Lotara podzielili się trzej jego synowie. Ludwik II wziął Italię wraz z tytułem cesarskim; Karol = południową część dawnego korytarza (Prowansję i obszary przy ległe), wreszcie Lotar II północną część korytarza. Królestwo Lotara II 35 ze Strasburga nie ostał się bowiem długo, nastąpiło odwrócenie aliansów (Karol, w konfliktac.h z Ludwikiem, zbliżył się do Lotara). Sytuację władcy francuskiego komplikowały najazdy Normanów, rewolty i ambicje wiel- możów. Dygnitarstwa państwowe (honores) wymykały się spod kontroli monarszej. Urząd hrabiowski tym mniej był instrumentem króla, im trudniej go było odebrać dygnitarzowi kiepskiemu czy nielojalnemu, im rzadziej król mógł przenosić hra- biów z miejsca na miejsce. Karol Łysy próbował ratować, co się da, , # z królewskich uprawnień ; wielmoże ## umacniali jednak swe związki z okrę- giem urzędowania i torowali drogę ## zasadzie dziedziczenia dygnitarstw. s^ A przy tym lojalność możnych pa- nów była bardzo niepewna: dy- #, nastyczne rywalizacje Karolingów sprzyjały buntom baronów i prze- chodzeniu od jednego monarchy do drugiego. A przecież Karol Łysy nie był e ;* władcą małego formatu. Ucho- dził - nie bez pewnej przesady - za króla-filozofa. Starał się ściągać na dwór monarszy pisarzy i uczo- Karol Łysy, pierwszy król Francji zachodniej nych. Byli wśród nich płascy po chlebcy, jak ów poeta zapewniający królewskiego protektora, iż wielcy ludzie zawsze wyróżniali się łysiną. Ale znaleźli się też w kręgu Karola Łysego wybitni przedstawiciele ówczesnej kultury. Kultury prawnej, jak autor tzw. Dekretałów Pseudo-Izydora, zbioru ważnego dla myśli poli- tyczno-prawnej średniowiecza. Kultury historiograficznej, jak Nithard, po matce wnuk Karola Wielkiego, obserwator spostrzegawczy i inteli- gentny. Filozofii politycznej, jak Hinkmar, arcybiskup Reims, zręczny i wpływowy. Na dworze Karola uprawiana była także poezja, bardziej zresztą kunsztowna niż inspirowana talentem i wrażliwością. Ale tym osiągnięciom kultury nie towarzyszyły sukcesy polityczne i mi- litarne. Po śmierci cesarza Lotara (855) na obszarze dawnego imperium istniało już pięć niezależnych królestw, bo państwem Lotara podzielili się trzej jego synowie. Ludwik II wziął Italię wraz z tytułem cesarskim; Karol = południową część dawnego korytarza (Prowansję i obszary przy ległe), wreszcie Lotar II północną część korytarza. Królestwo Lotara II 35 zyska nazwę Lotaryngii i stanie się na długie stulecia jabłkiem niezgody między Francją i Niemcami. Lotar II, pozbawiony legalnego dziedzica i wplątany w skandal rozwodowy, miotał się bezradnie między stryjami, Karolem Łysym i Ludwikiem Niemieckim, którzy - coraz bardziej sobie wrodzy - liczyli na lotaryński spadek. Tymczasem zmniejszyło się rozbicie dawnego imperium karolińskiego. Po śmierci Karola Prowansalskiego jego dziedzictwem podzielili się bracia, Ludwik II i Lotar II (863) : teraz były już tylko cztery karolińskie monarchie. Po zgonie Lotara II (869) pozostały tylko trzy, bo bezdziedzicznym spadkiem podzielili się Karol Łysy, Ludwik Niemiecki i cesarz Ludwik II. Układ w Meersen (870) przyznał Francji sporą część Lotaryngii z miastami Maestricht, Verdun i Toul. Co więcej, po śmierci Ludwika II (875) Karol Łysy ubiegł syna Ludwika Niemieckiego, Karlomana, wspieranego przez część włoskich panów; z poparciem papieża król Francji objął nowy waku- jący spadek, a więc Italię i południowo-wschodnią część dawnej Galii oraz dostał cesarską koronę. Wreszcie po śmierci Ludwika Niemieckiego (876) Karol Łysy postanowił zagarnąć resztę Lotaryngu, przekreślając podział z Meersen. Gdyby plan ów się powiódł, eała dawna część Lotara I, wyty- czona w Verdun, znalazłaby się pod władzą francuskiego króla. Jednakże syn Ludwika Niemieckiego, Ludwik Młodszy, udaremnił ten zamysł. Wydarzenia ostatnich lat Karola Łysego przypominają czasy frankij- skie: po podziale rodzinnym następuje ponowne jednoczenie państwa. Ale podobieństwo to jest pozorne; przynależność wielu obszarów nie była jeszcze przesądzona, spójność formacji państwowych słaba, niemniej losy dziejowe Francji, Niemiec i Włoch miały już swe własne tory. Panom francuskim, zwłaszcza świeckim, nie imponował cesarski tytuł ich władcy. Nie zależało im też na utrzymaniu nabytków włoskich. Włochy były bo- wiem spadkiem wielce kłopotliwym. Wystawione na pustoszące najazdy Arabów, wymagały pilnej pomocy wojskowej. Właśnie w nadziei na nią papieże skusili Karola Łysego perspektywą cesarskiej śukcesji we Wło- szech. Tymczasem Francja była również zagrożona wzmożonymi atakami normańskimi. Karol Łysy zdecydował się opłacić odwrót Normanów, ale na zapłacenie okupu musiał nałożyć uciążliwy podatek. Te niepopularne decyzje umożliwiły zorganizowanie wyprawy włoskiej. W trakcie przygotowań do niej, na zjeździe w Quiersy (877), Karol Łysy unormował bieg spraw państwowych na czas swej nieobecnośei w kra- ju. Decyzje z Quiersy, dotyczące losów urzędu hrabiowskiego, który by się opróżnił pod nieobecność króla, uważano dawniej za prawną podstawę dziedziczności urzędów. Tak nie jest: reguły ustalone w Quiersy są wypad- kową dążeń króla do zachowania wpływu na obsadę "honorów" i aspiracji 36 wielmożów do przekazywania urzędu synom lub innym krewniakom. Ale kapitularz z Quiersy poświadcza, że w praktyce ta druga tendencja brała górę. Karol Łysy zmarł podczas ekspedycji włoskiej (877) wśród niepowodzeń militarnych i politycznych; we Francji zbuntowali się możni panowie, a i we Włoszech wystąpili przeciw Karolowi zwolennicy niemieckiej linii Karolingów. Śmierć Karola Łysego spowodowała, wśród wielkiego za mętu, utratę wszystkich jego nabytków dynastycznych. W Prowansji królem uznano (879) współpracownika Łysego, hrabiego Bosona. Zachod- nia część Lotaryngii, przyznana Francji w Meersen, układezn w Ribemont (880) przeszła pod panowanie linii niemieckiej. Wreszcie spadek cesarski we Włoszech przypadł także władcy niemieckiemu, Karolowi Otyłemu (881). Wydawało się, że nowy cesarz podejmie z kolei skutecznie sprawę jedności karolińskiego imperium. Karol Otyły osiągnął więcej niż poprzednio Karol Łysy, ale jego sukcesy w zbieraniu ziem karolińskich były równie efemeryczne. Sprzyjały mu oko- liczności przypadkowe: śmierć prześladowała bowiem francuską linię Karolingów. W pięcioleciu 879-884 zmarli kolejno syn Karola Łysego, Ludwik Jąkała, oraz dwaj jego synowie. Wśród najazdów normańskich i wewnętrznej anarchii Francja znalazła się w r. 884 bez króla. Żył wprawdzie pogrobowiec Ludwika Jąkały, Karol, zwany później Prostakiem, ale był to chłopiec pięcioletni. W tej sytuacji panowie francuscy powołali na tron władcę Niemiec i Włoch, Karola Otyłego (885). Łączono z nim nadzieje na ukrócenie nieładu wewnętrznego i grabieży normańskich. Nadzieje te zupełnie zawiodły: Karol Otyły pojawił się we Francji, ale uchylił się od walki z Normanami. Śmierć Karola (888), pozbawionego legalnego dziedzica, oznaczała definitywny upadek jedności karolińskiej. Dawne imperium znowu się rozpadło na pięć niezależnyeh państw. Co więcej, tylko w Niemczech dom karoliński pozostał przy władzy: uznano tu za władcę karolińskiego bastarda, Arnulfa. Poza tym jednak - same wyłomy od zasady rządów karolińskich. Na północ od Prowansji, w której już wcześ- niej ustalił swe rządy hrabia Boson, powstało królestwo Burgundii z hrabią Rudolfem (w 933 r. obie te formacje polityczne połączą się, tworząc kró- lestwo Burgundii lub, inaczej, Arelatu). We Włoszech władzę królewską obejmie także miejscowy wielmoża, Wit (Gui) hrabia Spoleto. Wreszcie we Francji, z pominięciem młodego karolińskiego dziedzica, Karola Pros- taka, wybrano królem hrabiego Paryża Odona (Eudes). W jego osobie na tronie Francji zasiadł w r. 888 pierwszy przedstawiciel rodu Roberty- nów: to ten sam ród, który od schyłku X w. rządzić będzie Francją pod nazwą dynastii Kapetyngów. 37 Hrabia Odo zawdzięczał swą królewską promocję nie tylko energii, jaką wykazywał w charakterze namiestnika Karola Otyłego, ale i zasługom ojcowskim. Odo był synem Roberta Mocnego, który sprawował w poło- wie IX w. dowództwo wojskowe na obszarze między Sekwaną i Loarą, szczególnie narażonym na normańskie grabieże. Wśród paniki parali- żującej wolę oporu, w obliczu bezsilności króla Robert Mocny walczyl z Normanami i odnosił zwycięstwa. Jego żołnierska śmierć (867), ubar- wiona legendą, znalazła piękny opis w kronice Reginona z Prum i może być wpisana do tego heroicznego rejestru, do którego należy śmierć hrabiego Rolanda pod Roncevaux. Nie wszyscy zresztą tę legendę akceptowali. Szeffrancuskiego episkopatu, arcybiskup Hinkmar, z satysfakcją odnotował śmierć Roberta jako karę za przywłaszczenie sobie opactwa Św. Mar- cina w Tours. NAJAZDY I ICH NASTĘPSTWA Nowe fale inwazji, które przeżyła Galia w IX i X w., to przede wszyst- kim furor Nor#mandorum, budząca grozę "wściekłość ludzi Północy". Ludźmi Północy, Normanami, nazywano Skandynawów, których względne przeludnienie ziem ojczystych skłaniało do szukania łupu i siedzib na obcym terenie. Surowość skandynawskich obyczajów nie powinna wprowadzać w błąd: Normanowie IX w. nie byli dzikusami. Były to społeczności chło- pów, rzemieślników i kupców; trudne warunki egzystencji zamieniały ich w grabieżców, a wspaniałe talenty marynarskie ułatwiały im dalekie rozbójnicze wyprawy. Złupione lub zdobyte w charakterze okupu zachod- nioeuropejskie precjoza przetapiali u siebie i przerabiali wedle skandy- nawskiej mody. "Jest to świadectwo cywilizacji szczególnie pewnej wartości swych tradycji" (Marc Bloch). Początkowo inwazje normańskie to szybkie, sezonowe (letnie) rajdy band, które małą liczebność kompensowały błyskawicznym tempem na- paści. Stopniowo Normanowie organizowali się w większe, lepiej ustabili- zowane armie: w 885 r. potrafili zgromadzić mocną formację wojskową, z którą cesarz Karol Otyły paktował w sposób upokarzający. Zmieniała się też taktyka normańskich inwazji. Normanowie zaczęli od połowy IX w. zakładać stałe bazy wypadowe, w których zimowali: w ten sposób sadowili się przy ujściu Renu, a we Francji nad dolną Sekwaną i Loarą. Jednocześnie uczyli się łączyć pirackie wyprawy w górę rzek z ruchami jazdy; stałe sie- dziby pozwalały bowiem skuteczniej wykorzystywać konia. Ataki nor- mańskie stawały się coraz rozleglejsze. 38 Dość prymitywne fortyfikacje miast nadrzecznych nie były przeszkodą trudną do pokonania przy powszechn#j niemal panice. Paryż i Orlean, Rouen i Nantes, Bordeaux i inne miasta zdobywane były i łupione. Gdy jednak ulepszano umocnienia, a przede wszystkim gdy decydowano się na stanowczą obronę miasta, normańskie oblężenie załamywało się. Ale i wtedy najeźdźca potrafił obejść lądem, wraz z łodziami, nie zdobyty punkt oporu na rzece. Wezwania do oporu były rzadkie i nieskuteczne. Domowe konflikty wielmożów nie ułatwiały organizowania obrony; postępy systemu lennego i związanej z nim decentralizacji władzy stwarzały jedynie szansę obrony lokalnej. Nie zagrożeni wielcy seniorowie często uchylali się od udziału w walce. Toteż środkiem obrony przed Normanami była przede wszystkim ucieczka z niebezpiecznych obszarów. Często okazywało się, że i nowe sie- dziby nie są bezpieczne, toteż panika popychała uchodźców do szut;ania coraz dalej miejsc niedostępnych dla Normanów. Inna metoda unikania normańskich grabieży to okupywanie odejścia rabusiów z zagrożonego obszaru. Do tego sposobu uciekali się m. in. Karol Łysy i Karol Otyły. Normański okup wypadało pokryć podatkiem, ściąganym od ludności, toteż okupywanie się nie mogło być uznane za wykonanie królewskiego obowiązku obrony kraju. "Był to nędzny pa- liatyw, który tylko odwlekał termin napaści lub ją przenosił na inne miejsce" (Louis Halphen). Najskuteczniejszy był zbrojny opór przeciw najeźdźcom. Druga po łowa IX w. stanowiła najcięższy okres normańskich ataków, ale przyniosła też pierwsze sukcesy w walce z Normanami, a więc i zachętę do obrony czynnej. Zapamiętano zwycięstwa Roberta Mocnego z lat 864-865. W r. 885 potężna armia Normanów utknęła pod Paryżem, bronionym przez syna Roberta, hrabiego Odona, i biskupa Gozlina. Oblężenie miasta trwało od jesieni 885 do września 887 r. i nie dało Normanom sukcesu. Mnich z paryskiego opactwa St. Germain-des-Pres, Abbon, poświęcił cały utwór entuzjastycznemu przedstawieniu heroicznych "walk miasta Paryża", bella Parisiacae urbis. Jest w tym dziełku pompatyczna pochwała tego miasta, położonego w centrum królestwa Franków, "królowej wszyst- kich jego miast". To pierwsza zapowiedź wspaniałej kariery Paryża. Ulepszano fortyfikacje, próbowano tu i tam organizować obronę: musiało to wpłynąć na zmianę sytuacji militarnej i moralnej. Do tego dodać należy ewolucję samych Normanów. Tworzenie stałych siedzib było krokiem ku osiadłości, a więc ku warunkom egzystencji, które Normanom były właściwe w Skandynawii. W normańskich bazach pojawiały się ko- biety: oblężeni paryżanie mogli słyszeć, jak zawodziły nad zwłokami 39 swoich zmarłych. W normańskich siedzibach zjawiły się zajęcia rolnicze i hodowla; ludność okoliczna nawiązywać zaczęła nieśmiało stosunki z niebezpiecznymi sąsiadami, stabilizującymi się w nowych siedzibach. U schyłku IX w. francuski władca Karol Prostak usiłował unormować sytuację Normanów w obszarze dolnej Sekwany. Dopiero jednak w r. 911 udało mu się osiągnąć ten cel. Szef Normanów znad dolnej Sekwany, Rollon (Rolf, Hrolf), poniósł właśnie dotkliwą porażkę militarną; jego ludzie przywykali do nowych siedzib, a ich powrót do północnej ojczyzny stawał się całkiem nierealny. Spotkanie Rollona z Karolem Prostakiem w St. Clair-sur-Epte w lipcu 911 r. ustaliło zasady współżycia Normanów z królewskim rządem Francji. Król zalegalizował władzę Rollona na obszarze wokół Rouen, Caux, Evreux i Lisieux: to zalążek przyszłego księstwa Normandu. Rollon złożył królowi hołd lenny i przyjął chrześcijaństwo. Normanowie wchodzili do francuskiej wspólnoty politycznej; Karol pozyskiwał w osobie Rollona lennika i - jak to określano -- "obrońcę królestwa". Na francuskim dworze przewidywano, iż nowy lennik Korony zainteresowany będzie w obronie swego stanu posiadania przed atakami z zewnątrz. Prawda, że Rollon i jego następcy dążyli do rozszerzenia swych posiadłości i wnet je zaokrąglili do rozmiarów całego księstwa Normandii. Prawda, że inne grupy Normanów nie zaprzestały ataków: jeszcze w początku XI w. trwały normańskie inwazje, a lojalność następców Rollona wobec królewskiego seniora była nieraz słabsza niż pobratymstwo z "ludźmi Północy". W sumie jednak Normanowie szybko wtopili się w francuskie otoczenie; nie bez wpływu częstych małżeństw z miejscowymi kobietami - bo normańskich było niewiele - przyjęli francuski język i obyczaje. Książęta Normandii potrafili na swym terytorium zapewnić ład i porządek, toteż miejscowi awan- turnicy, w których odzywała się krew przodków-piratów, szukali przygód gdzie indziej, niekiedy w odległych rejonach Europy. Żeglarskie talenty uczyniły mieszkańców Normandii pionierami francuskiej marynarki. Dawnych wrogów historia zmieniła w pożytecznych współobywateli francuskiej społeczności. Nie udało się natomiast ustabilizować Normanów na innym obszarze, gdzie tworzyli oni swe bazy, mianowicie nad dolną Loarą. Kraj, zwany Armoryką, a potem Bretanią, zasiedlony od dawna przez celtyckich miesz- kańców, stał się na wiele lat sferą wpływu normańskich najeźdźców. Jed- nakże w r. 936 celtycki szef, Alan Krzywobrody, skupił siły swych ziom- ków i z angielską pomocą usunął stąd normańskie wpływy. Odrodziła się tu wspólnota celtycka, zazdrosna o swą niezawisłość, nie potrafiąca jednak ustrzec się przed zamętem wojen domowych i wewnętrznych podziałów. 40 Drugą plagą były inwazje arabskie. Trzymając mocno Hiszpanię, podbiwszy Sycylię i sporą część południowych Włoch, Arabowie panowali , nad zachodnim Śródziemnomorzem. Ale ruch handlowy na morzu zamarł, nie było tu kogo łupić. Toteż od połowy IX w. Arabowie hiszpańscy coraz częściej zapuszczali się na południowe wybrzeża dawnej Galii, pustosząc je i grabiąc. Szczególnie złą sławę zyskała arabska cytadela w Freinet (Fraxinetum), w pobliżu dzisiejszego Saint-Tropez. Prowansja żyła długo pod terrorexxi arabskich napaści ; rzadkojednak udawały się Arabom większe wyczyny. Zwykle kontentowali się łupieniem kupców i pielgrzymów na przełęczach alpejskich, czasem pobieraniem okupu, gdy wpadł im w ręce znaczniejszy jeniec. Dopiero u schyłku X w. hrabia Prowansji, Wilhelm Wyzwoliciel, zdołał uporać się z arabskimi rozbójnikami. Na opuszczone # uprawne ziemie Prowansji wróciło osadnictwo, ale nie obyło się przy tym # bez licznych uzurpacji i gwałtów; jak zwykle w tamtych czasach siła decy- dowała o własności. Rozmiary strat i zniszczeń spowodowanych przez Arabów na Południu były bez wątpienia wyolbrzymiane przez duchownych dziejopisarzy, którzy szkody kościoła i pielgrzymów odczuwali szczególnie boleśnie. Bezradność słabych monarchów Prowansji i Burgundii wobec garstki saraceńskich łupieżców jest jednak uderzająca. I jeszcze jedną plagę przyniósł Francji początek X w., choć w wymiarze mniejszym niż Niemcom i Włochom. To najazdy Madziarów, którzy z da- lekich stepów przybyli do Europy. Szybkość, z jaką poruszała się węgierska konnica, odwaga w walce i dzikie obyczaje Madziarów siały terror. W pierw- szej połowie X w. najazdy węgierskie dotknęły zwłaszcza Burgundię; ale docierały także w głąb Francji. Madziarzy, "nowi Hunowie", niszczyli, łupili i brali jeńców. Zanik węgierskich napaści w drugiej połowie X w. przypisuje się zwykle zwycięstwu, jakie nad Węgrami odniósł w 955 r. król niemiecki Otto I (bitwa nad rzeką Lech). Może jednak ważniejsze było lepsze zorganizowanie obrony granic królestwa niemieckiego, a jednocześnie wyczerpywanie się impetu Madziarów, którzy stabilizowali się w siedzibach nad Dunajem. U schyłku X w. Francja odetchnęła, wyzwolona od koszmaru inwazji. Pozostawiły one jednak głębokie ślady w całym organizmie społecznym. Nie tylko w postaci zniszczeń, co do których rozmiaru historycy się spierają. Być może wypadnie zredukować wyolbrzymione oceny kronikarzy, ale właśnie przesada tych świadectw jest dowodem stanu świadomości ludzi struchlałych i porażonych niebezpieczeństwem, które może zagrozić w każdej chwili i którego odwrócić nie bardzo się umie. Nastroje niepew- ności jutra, zniechęcenia i strachu przyniosły może nie mniej szkód niż 41 same obce inkursje. Stąd zahamowanie ekonomicznego postępu, który wy- maga minimum bezpieczeństwa, a w niektórych regionach nawet regres w porównaniu z przełomem VIl1 i IX w. Stąd także istotne przemiany w obliczu społecznym Francji. Wśród prywaty możnych i zagrożenia przez "barbarzyńców" najpierwszą potrzebą stawało się bezpieczeństwo osób i mienia. Rodziło się pojęcie wolności, odmienne od wyobrażeń nowożytnych: wolność nie polega na niezależności, wolny jest ten, kogo zabezpiecza ktoś potężny i wpływowy. Int silniejszy protektor, tym lepsza wolność protegowanego. Tojedna z przy czyn sukcesów, jakie odnosił system lenny. SUKCES SYSTEMU LENNEGO "W większym stopniu niż czasy lenna są to czasy zamków" (G. Duby). Warowny zamek X w. symbolizuje rozproszkowanie władzy państwowej i zarazem powszechną potrzebę obrony. Karol Łysy daremnie nakazywał burzenie prywatnych fortyfikacji (edykt z Pitres, 864). Zamek na wzniesieniu, naturalnym lub sztucznym, to widomy znak panowania nad okolicą i jej mieszkańcami, a zarazem refugium, schronienie w wypadku zagrożeń. Drewno jako główny budulec ustępowało od schyłku X w. przed ka- mieniem. System obronny doskonalił się (wał, fosa, palisada, podnoszenie drzwi warowni ponad poziom gruntu). W obrębie fortyfikacji podstawowym elementem była wieża (donjon) : taka, jakiej szczątki można oglądać w Lan- geais koło Tours (zbudował ją około 990 r. wojowniczy hrabia Fulk Nerra). W X w., a głównie po r. 950, powstała największa liczba zamków. Po r. 1000 budowano ich mniej, bo koszty budowy były coraz większe, a opór dzierżycieli zamków przeciw tworzeniu nowych warowni coraz silniejszy. Główną rolę w rozbudowie sieci zamków odegrali hrabiowie, ale rychło zawiadujący zamkami kasztelanowie potrafili zdobyć znaczną niezależność od swych zwierzchników (zwłaszcza we Francji środkowej i południowej, mniej na północy, gdzie w Normandii i Flandrii kontrola książęca nad zam- kami Myła mocna). Od schyłku XI w. rosnąca władza króla wjego domenie. a także książąt i hrabiów w ich terytoriach przyniesie obleganie oraz bu- rzenie licznych niepokornych zamków. Duch niezależności feudalnej, związany tak silnie z "epoką zamków poświadcza klęskę nadziei monarchów co do roli systemu lennego. Miał on być dla Karolingów instrumentem królewskiego rządu, miał zorgani- zować właścicieli ziemi, ułatwić opanowanie terytorium państwa i utrzy- manie dyscypliny wojskowej. Poprzez wielkich panów władcy chcieli opanować żywioł drobnyeh właścicieli, zachowując nad wszystkimi kontrolę. 42 Było w tym jednak ryzyko, że drobni wasale stać się mogą w wypadku kon- fliktów ostoją swych seniorów, a nie króla. System lenny stał się własnością możnych i rycerstwa: mimo pewnych oddziaływań nie objął warstw niższych, tj. chłopów i ludności miejskiej. Od chłopa także domagano się wierności wobec pana, ale to inny rodzaj wierności niż wynikająca z więzi lennej, choćby dlatego, że osiągano ją brutalnym przymusem. Lenna wierność wymagała, by wasal służył swemu seniorowi pomocą i radą. Pomoc - to przede wszystkim służba wojskowa, której formy i rozmiary ukształtować miał zwyczaj, ale także pomoc pieniężna w wypadku szczególnej potrzeby. Dobra rada była potrzebna dla ważnych decyzji, dla sprawiedliwego - w myśl feudalnych pojęć- sądu; ale była także potrzebna dla podtrzymania więzi osobistej między seniorem i jego wasalami. Stosunek lenny jest bowiem związkiem ściśle personalnym, łączącym ludzi twarzą w twarz. I wymaga kontaktów oso- bistych: w ich braku następuje niechybne osłabienie więzi lennej. Tym ważniejsze jest częste odnawianie takich kontaktów, że osłabł znacznie w X w. dawniejszy sposób wynagradzania wierności lennej przez utrzymywanie wasala na senioralnym dworze. Najczęściej senior zapewnia swym ludziom środki utrzymania przez przyznanie im ziemi i poddanych bądź też dochodów płynących z różnych feudalnych uprawnień. Klarowny w teorii system zależności lennych, układający się w hierac- chiczną piramidę z królem na szczycie, ulegał w X w. głębokim zmianom m. in. w rezultacie umacniania praw wasali do lenna. Nastąpiło objęcie lenn regułami dziedziczenia; zaczęto dopuszczać dysponowanie lennem (sprzedaże, darowizny). W zasadzie senior mógł odmówić przyjęcia hołdu i nadania lenna komuś, kto lenno nabył w drodze dziedziczenia, kupna czy innej transakcji. Coraz trudniej było jednak odebrać lenno dziedzicom i nowonabywcom bez narażania się na powszechne niezadowolenie len- ników. "Strzeż się wydzierać lenno sierocie" - pouczał Karol Wielki swego syna w jednej z rycerskich pieśni, późnej, ale wyrażającej pogląd utrwalony długą tradycją. W konsekwencji dziedziczności i zbywalności lenn rodził się splątany gąszcz powiązań: ten sam wasal mógł mieć z tytułu swych posiadłości wielu seniorów na różnych szczeblach lennej hierarchii. Coraz częstsze były konflikty lojalności, gdy kilku panów potrzebowało jednocześnie pomocy i rady tego samego wasala, gdy interesy różnych seniorów były sprzeczne, a ich wzajemne stosunki wrogie. Brak było zadowalającej odpowiedzi na pytanie, któremu seniorowi wasal ma wtedy pomagać. Osobisty charakter więzi lennej słabnie mimo wysiłków, by go podtrzymać. Na niższych szczeblach więź ta jest z reguły trwalsza i silniejsza niż na 43 szczycie struktury społecznej. Już we wczesnym stadium rozwoju lennego systemu hrabstwa i inne urzędy uległy feudalizacji, stały się lennem; ewo- lucja ku dziedziczności "honorów" w drugiej połowie IX w. była w pełnym toku, o czym świadczy kapitularz z Quiersy. Dygnitarstwa państwowe przekształcały się w dziedziczny blok dóbr i praw; posiadłości i dochody związane z urzędem stapiały się z innymi dobrami dygnitarza. W efekcie potężni wasale Korony przejmowali na swój rachunek zadania państwowe. Sfera ambicji państwa nie była rozległa: nie interesowało się ono oświatą i opieką socjalną, reglamentacją ekonomiki i publicznymi inwestycjami. Zadaniem władzy państwowej jest utrzymanie "pokoju i sprawiedliwości". Uprawnienia publiczne obejmowały zatem organizację służby wojskowej i sądownictwo. I to właśnie jest domeną wielkich właścicieli ziemskich, a zarazem dygni- tarzy. Są oni szefami wojskowymi swoich obszarów "urzędowych", mają uruchamiać skomplikowany system służby lennej. Miarą rozpadu władzy państwowej jest przewaga troski o lokalną obronę, trudności zorganizo- wania działań w szerszym wymiarze, pod królewską komendą. Dygnitarze sprawują także funkcje sądowe, atrakcyjne dzięki dochodom, które z nich płyną. Zresztą zakres tego sądownictwa ulega poważnym ograniczeniom: zasadą bowiem staje się, że chłopów poddanych sądzi ich pan, a wasali- sąd lenny, złożony z wasali równych rangą podsądnemu. W X w. dygnitarstwa państwowe ulegały przeobrażeniom i przegrupo- waniom. Z tej fermentacji wyrastały większe całości w postaci księstw terytorialnych. Geneza ich była różna, nie zawsze dostatecznie zbadana mimo wielu szczegółowych studiów (ostatnio J. F. Lemarigner). Na ogół kształtowanie się księstw przypadało na początki X w. Trwał jednocześnie proces usamodzielniania się hrabiów na obszarach, które wyłaniały się ze skomplikowanych przegrupowań terytorialnych (decydujące znaczenie miała tu połowa X w.). Wreszcie na przełomie X i XI w. swoją porcję upraw- nień wywojowali panowie dzierżący zamki i kontrolujący ich okolice (kasz- telanowie). W ich ręce przeszło dawne królewskie prawo rozkazywania (ban). Kasztelan narzucił ludności swego okręgu (także wolnym chłopom) świadczenia militarne (na utrzymanie zamku, załogi, prowadzenie wojny): A dalej - liczne obciążenia ekonomiczne (monopole korzystania, za dużą opłatą, z określonego młyna, pieca, prasy do wina itd., opłaty od podróż- nych, towarów i kupców za "protekcję"). Wreszcie kasztelan sądził ludność swego terytorium. Tak szeroko ukształtowany ban stanowił w rękach kasz- telanów "wspaniałe narzędzie dominacji" (Ch. E. Perrin). Nie koniec jednak na tym: wielu właścicieli ziemskich nie będących kasztelanami zagarnęło w XI w. część uprawnień wynikających z ban:.r. 44 Dotyczy to głównie korzyści ekonomicznych: wspomnianych monopoli młyna, pieca, prasy, a także opłaty za "protekcję". Ponadto właściciele ziemscy sądzą z reguły swoich chłopów, przynajmniej w zakresie niższego sądownictwa, i czerpią znaczne dochody z grzywien sądowych. W ten sposób właściciel ziemi łączy w swym majątku, "seniorii" (seigneuriej, uprawnienia feudalne, właścicielskie (czynsze, daniny, robocizny od pod- danych) - i część uprawnień publicznych. Nastąpiło więc rozsypanie państwowych praw pomiędzy feudałów różnych szczebli, od potężnych książąt poprzez hrabiów i kasztelanów do zwykłych właścicieli ziemi. Pojęcia, zrodzone przez system lenny, przeniknęły różne sfery ludzkiego życia. Wyobrażenia lenne sięgnęły aż do nieba : Bóg modelowany był wedle wzoru idealnego i bardzo potężnego seniora, niebiański dwór apostołów i świętych - wedle pojęć o lennej hierarchii. Dawny rytuał modlitwy do Boga w postawie stojącej z rozłożonymi rękami ustępował (przynajmniej u świeckich) gestom odwzorowanym z hołdu lennego (składano go na klęczkach ze złożonymi rękoma). Symbole, gesty i wyobrażenia lenne prze- syciły rycerski model miłości; ideał wierności łatwo było przenieść ze sto- sunku wasalnego do świata uczuć miłosnych. Także życie rodzinne nietrudno było ująć w ramy pojęć lennych. Również w kościele i wśród zamożnej ludności miejskiej wystąpią wyraźne wpływy lennych oddziaływań. RYWALIZACJE DYNASTYCZNE Król Francji w X w. nie był jeszcze, jak w stuleciu następnym, kimś w rodzaju honorowego prezydenta oligarchii baronów. Tracił wpływ na dygnitarzy, nie był już w stanie swobodnie manipulować urzędami hrabiow- skimi. Król jest jednak zwierzchnikiem lennym wielmożów, dysponuje swoją domeną, a przede wszystkim zachowuje sporą część monarszego prestiżu. Stopniowo dopiero zależność lenna książąt i hrabiów od monarchy będzie traciła znaczenie, domena monarsza skurczy się, a prestiż obniży. Całe stulecie od r. 888 do 987 wypełni rywalizacja dynastyczna między ostatnimi Karolingami i Robertynami, wysuwającymi się na czoło fran- cuskiej arystokracji. Znamienne, że o ostatnich Karolingach współcześni niewiele mieli do powiedzenia dobrego. Przydomki tych królów z reguły są mało pochlebne: Karol Łysy, Karol Otyły, Ludwik Jąkała, Karol Prostak (ale ten przydomek, Simplex, jest jeszcze wersją elegantszą; ma- wiano też: Carolus Stultus, a więc po prostu Karol Głupiec). I potem w X w. : Ludwik (IV) Zamorski, Ludwik (V) Gnuśny. Tymczasem funda- tor rodu Robertynów to Robert Mocny, a szef domu w X w. to nawet 45 Hugo Wielki. Czasem zresztą i w rodzie karolińskim zdarzali się w X w. władcy wybitni: inteligentny Ludwik IV, energiczny Lotar. W r. 888 wybrano królem pierwszego z Robertynów - hr. Odona, z pominięciem małego Karola Prostaka, dziedzica linii karolińskiej. Do bohaterstwa w obronie Paryża król Odo dołożył nowe sukcesy w starciach z Normanami. Potem jednak szczęście wojenne go opuściło; zwolennicy Karola Prostaka natychmiast podnieśli głowę. Kompromisem było usta- nowienie Karola sukcesorem tronu (893); w r. 898 dynastia karolińska powróciła na tron Francji. Rządy Karola Prostaka nie były błyszczące, toteż znów elekcja możnowładcza wyniosła na tron Roberta, brata króla Odona; Karol Prostak odsunięty został od tronu. Robert, sprawujący dowództwo wojskowe między Sekwaną i Loarą, a więc w samym sercu Francji, był hrabią Paryża, Anjou, Touraine i Blois. Wkrótce po elekeji zginął w bitwie. I znów przeciw Karolowi Prostakowi królem wybrany został związany z domem robertyńskim Raul (Rudolf), książę Burgundii, zięć zabitego Roberta. Był władcą wojowniczym i energicznym. W r. 936 zmarli obaj rywale, Raul i Karol Prostak. Niekwestionowanym przywódcą francuskiej arystokracji był podówczas szef rodu Robertynów, Hugo Wielki. Jednakże Hugo nie zdecydował się na wzięcie korony, do- radzając możnym wybór syna Prostaka, Ludwika (IV). Wywieziony do Anglii w okresie walk o tron, powrócił on do kraju, wznawiając rządy ka- rolińskie. Nazywano go Ludwikiem Zamorskim. Kronikarz Richer twierdzi, iż Hugo stawiał Ludwikowi warunek "słu- chania jego rad po wyborze na króla". Jednakże Ludwik Zamorski nie był stworzony do roli marionetki: nie odpowiadała ona jego ambicjom i inteligencji. Ludwik IV zdołał, po wielu perypetiach, ugiąć arystokratyczną opo- zycję. Ostatnie jego lata wypełniła walka z Madziarami. Gdy zginął, spa- dając z konia na polowaniu (954), Hugo Wielki znów narzucił swą prze- wagę synowi Ludwika, królowi Lotarowi. Wpływ ten Lotar usiłował zwal- czać; rywalizacja z robertyńskimi aspiracjami zaostrzyła się po śmierci Hugona Wielkiego, gdy głową rodu Robertynów został jego syn, Hugo Kapet. Rywalizacje karolińsko-robertyńskie nie tylko osłabiały Koronę i przy śpieszały parcelację monarszych dóbr i praw między wielmożów. Miały one także wpływ na stosunki Francji z Niemcan#ii. Już od schyłku IX w. nie- mieccy królowie usiłowali interweniować w tych sporach. Król Arnulf, a potem Otto I z dynastii saskiej mieszali się chętnie we francuskie rywali- zacje. Udając rozjemcę, władca Niemiec w istocie podsycał współzawodnic- two rywali. Było to dlań korzystne, bo paraliżowało zabiegi ostatnich Ka- 46 rolingów francuskich, zmierzające do zajęcia Lotaryngii, której losy naj- żywiej interesowały Ludwika IV i zwłaszcza króla Lotara. Rządy tych dwu władców były ostatnim błyskiem karolińskiej świet- ności. Syn Lotara, Ludwik V Gnuśny, po roku nieciekawego panowania zmarł bezpotomnie, spadając z konia: znów ta śmierć godna średniowiecz- nego pana, kawalerzysty i myśliwego. Był to rok 987 : teraz elekcja możno- władcza wprowadziła na tron Robertyna, Hugona Kapeta. Była to także elekcja przeciw Karolingom: żył bowiemjeszcze syn Ludwika Zamorskiego, Karol, który od władcy Niemiec dzierżył lenno Dolnej Lotaryngii. Nikt nie mógł się domyślać, że dom robertyński rządzić będzie odtąd Francją przeszło osiem stuleci, bijąc wszystkie rekordy ciągłości rządów w feudalnej Europie. W nauce pojawiało się czasem twierdzenie, że Hugo Kapet zawdzięczał koronę cesarzowi rzymsko-niemieckiemu Ottonowi III i grupie duchownych francuskich z arcybiskupem Reims, Adalberoneni. Pisano wręcz o spisku niemiecko-klerykalnym. Władca Niemiec poparł Kapeta, bo miał dość kłopotów z lotaryńskimi ambicjami francuskich Karolingów; francuskim duchownym polityka Ottona III była bliska, bo zdawała się wcielać fan- tazje o uniwersalnym cesarstwie chrześcijańskim. Prawdą jest, że Hugo Kapet sprzeciwiał się lotaryńskiej ekspansji króla Lotara, że fantazje Ottona III uwodziły wyobraźnię niektórych książąt kościoła Francji, że panowie duchowni z Adalberonem aktywnie poparli wybór Kapeta przeciw Karolowi Lotaryńskiemu. Kronikarz Richer prze- kazał argumenty arcybiskupa Adalberona podczas elekcyjnego zjazdu. Było tu pryncypialne poparcie zasady elekcji przeciw prawom dziedziczenia : to stały punkt widzenia średniowiecznego kościoła. Były sugestie, że Kapet uchroni państwo przed nieszczęściami i ruiną: kler francuski od Kapeta, militarnego szefa centrum Francji, oczekiwał gwarancji pokoju wewnętrz- nego. Ale w mowie wyborczej Adalberona był i inny argument: Karol, lennik niemiecki, nie jest godny tronu Francji, albowiem "głupio się po niżył tak dalece, że bez wstydu służy obcemu monarsze". I to był argument ważny, przemawiający do świeckich baronów. Kapet to nie kreatura ce- sarza i biskupów; był on także kandydatem poważnej części panów świec- kich. Król jest w ich opinii wierzchołkiem społecznej piramidy, należy mu się dbałość o autorytet, zwłaszcza w relacji z monarchą niemieckim. Poucza- jąca jest w tej mierze anegdota zapisana przez Richera. Gdy na spotkaniu Ludwika Zamorskiego z Ottonem I w Attigny (940) obaj władcy siedzieli na jednym łożu, ale król Niemiec usadowił się wyżej, w "głowach" łóżka interweniował gwałtownie Wilhelm książę Normandii (nie przystoi bowiem, by król Francji siedział niżej niż ktokolwiek inny). 47 Argument, że lennik niemieckiego władcy nie może być królem Francji, odegrał niepoślednią rolę w odsunięciu od tronu Karola Lotaryńskiego. Wprowadza to do elekcji 987 r. szczególny ton, który trudno pogodzić z wyobrażeniem o "zmowie" cesarza i jego duchownych popleczników we Francj i. FRANCJA ROKU 987 Pisząc o elekcji 987 r. dawniejsi (a niekiedy i nowsi) historycy francuscy chętnie posługiwali się określeniem "rewolucja r. 987". W istocie Francja nie przeżyła wówczas żadnej rewolucji politycznej. Hugo Kapet był nie pierwszym Robertynem na francuskim tronie, ale trzecim. Także w ustroju państwa nic się nie zmieniło, rządy pierwszych Kapetyngów nie różniły się od panowania ostatnich karolińskich królów Francji. Sam termin "Francja" jest niejednoznaczny, określa w tym czasie cały kraj, poddany władzy króla Francji (rex Franciae), ale używany jest też w sensie węższym dla oznaczenia północnej części diecezji paryskiej. Gra- nicę wschodnią kraju wyznacza linia ustalona w Verdun; na południowym zachodzie granica przekracza Pireneje, obejmując ciągle jeszcze hrabstwo Barcelony. Na tym obszarze rozciąga się teoretycznie władza króla Francji; przy całej chwiejności delimitacji obszar ten w powszechnej świadomości wyróżnia się od państw sąsiednich: Niemiec, Burgundii (Arelatu), drobnyeh królestw chrześcijańskich w Hiszpanii. Alejakże daleko posuniętejest wewnętrzne zróżnicowanie tego obszaru! Francji brak jednorodności językowej : na jej obrzeżach ciągle są żywe obce języki bądź też obce wpływy językowe. Na północnym wschodzie Flaman- dowie (Flamingi) mówią po germańsku, dalej na zachód, w Normandii, trwają jeszcze pewne oddziaływania językowe skandynawskie. Bretania mówi dialektem bretońskim języka Celtów, którym ongiś porozumiewała się cała Galia. Wreszcie u podnóża Pirenejów, w żyznych dolinach usado- wili się (od końca VI w.) bitni górale baskijscy. Baskowie (Vascones, Gaskonowie) nie ulegli wpływom językowym romańskim po utrwaleniu się w nowej siedzibie: Gaskonia długo jeszcze rozbrzmiewa językiem bas- kijskim. Jednakże to są marginesy; ogromne centrum Francji mówi po romań- sku. Tylko że zróżnicowanie dialektów romańskich jest ogromne: wykazały to już na początku XX w. studia F. Brunota nad historią języka francus- kiego. Zarysowały się m. in. istotne odmienności, które będą charaktery- zować dwie strefy językowe, północ i południe Francji. 48 Ale za różnicami językowymi kryją się jeszcze poważniejsze odmienności tradycji i obyczajów. Trwały ciągle ślady dawnych przedziałów pomiędzy Neustrią, Akwitanią i Burgundią. W granicach Francji znalazła się tylko mała część Burgundii ; reszta wraz z Prowansją tworzyła królestwo Arelatu- niezależne do r.1032, potem wchłonięte przez władców niemieckich. Dawna Neustria, na północ od Loary, była ośrodkiem francuskiej monarchii tak za ostatnich Karolingów, jak i za pierwszych władców kapetyńskich. Mniej zromanizowana za czasów rzymskich, otrzymała potem silną przy mieszkę Franków, zwłaszcza na wschód od Sekwany. Akwitania miała inną kompozycję etniczno-kulturalną. Silniejsze tu były oddziaływania rzymskie, wpływ germański zaznaczył się obecnością Wizygotów (najbar- dziej gęstą na samym południu, w Septymanu). Bliskość Hiszpanii ułatwiła tu penetrację atrakcyjnej kultury arabskiej. Nie należy bowiem przenosić na wiek X tej eksplozji wrogości wobec Arabów, którą przyniosła epoka krucjat. Kronikarz Raul Glaber (tj. Łysy lub Bezbrody) daje świadectwo, że na przełomie X i XI w. nie traktowano we Francji Arabów po prostu jak pogan; wiedziano (chociaż niedokładnie), iż islam ma powiązania z chrystianizmem, że wątki biblijne nie są obce Koranowi. Odmienne układy etniczne i kulturalne stworzyły więc wyraźny przedział między ziemiami języka romańskiego na północ i na południe od Loary. Przedział nie tylko polityczny; był to także antagonizm kultury i oby- czajów. Surowsze zwyczaje Północy źle się godziły z południowym wyra- finowaniem, traktowanym w Normandu czy w Paryżu jak czyste błazeństwo. Przykładem tych antagonizmów były opinie współczesnych o dwóch pró- bach umocnienia królewskiego wpływu w Akwitanii poprzez małżeństwa. Najpierw król Lotar wydał swego syna Ludwika (V) za Akwitankę Ade- lajdę i zostawił go na południu. Jednak Ludwik nie tylko nie umocnił autorytetu króla Francji na południu, ale - jak stwierdza zgorszony kro- nikarz (Richer) - sam uległ miejscowym obyczajom. Eksperyment za kończył się zupełnym niepowodzeniem i rozwodem. Później syn Kapeta, król Robert Pobożny, ponowił próbę żeniąc się z córką Adelajdy, Konstancją. Południowa świta, która przybyła z akwi- tańską hrabianką na dwór królewski, wzbudziła zgorszenie. "Byli to ludzie nadzwyczaj lekkomyślni i próżni - pisał Raul Łysy. - Ich obyczaje i stroje były dziwaczne, oręż i końskie rzędy zaniedbane. Strzygli sobie włosy do połowy czaszki i golili brody jak błazny, nosili nieprzystojne buty i pan- tofle". Co gorsza, zarażali Francuzów i Burgundów "deprawacją i beze- ceństwem". Wzajemne niechęci ludzi z północy i z południa miały trwać przez czas długi; na początku XIII w. dodały one niezwykłego okrucień- stwa krucjacie przeciw południowym ruchom heretyckim. 4 - J. Baszkiewicz, Histnria Erancji 4y KRÓL I BARONOWIE Szczątki domeny Karolingów francuskich skupiały się wokół Laon i Reims. Domena pierwszych Kapetyngów, jakkolwiek szczupła, była roz- leglejsza. Robertynowie od początku związani byli z dawną Neustrią; główne ośrodki kapetyńskiego wpływu to Paryż i Orlean. Obok większych kompleksów (hrabstwa Orleanu czy Etampes) domena obejmowała nie- wielkie hrabstwo Senlis, terytorium wokół Attigny na lotaryńskiej granicy, kasztelanię Poissy koło Paryża i przejęty z rąk hrabiów Flandrii port morski w Montreuil. Znawca geografii historycznej Francji August Longnon obliczał domenę Hugona Kapeta w r. 987 na niespełna 7000 kmz. To bardzo niewiele; ponadto części składowe domeny były rozproszone i nawet komunikacja między nimi nie zawsze była łatwa. W tych czasach, gdy dwór jeszcze wędruje z miejsca na miejsce, wichrzycielscy baronowie z Corbeil i Montlhery, kontrolujący drogę Paryż - Orlean, utrudniali królowi poważnie poruszanie się w obrębie domeny. Poza domeną królewską - wielkie morze posiadłości lennych, a wśród nich niektóre bezpośrednio zależne od monarchy. Z kolei wśród tych ostat- nich - kilka wielkich lenn potężnych książąt i hrabiów. Więzy ich zależ- ności od monarchy osłabły znacznie, ale nie uległy zerwaniu. Książęta Normandii czy Burgundii, hrabiowie Flandrii, Blois czy Chartres odna- wiali niekiedy hołd lenny, asystowali czasem w uroczystościach dworskich, zdarzało się też, że wypełniali lenny obowiązek pomocy zbrojnej, dostar- czając posiłków na królewską wyprawę (ost). W większym stopniu król mógł liczyć na finansową i wojskową pomoc dygnitarzy kościelnych; monarcha symbolizował wszak szansę pokoju wewnętrznego, tak potrzebnego kościołowi. Poza tym król zachował de- cydujący wpływ na obsadę licznych godności duchownych. Wymykały mu się wprawdzie biskupstwa na pohzdniu, a także w Normandii i Bretanii. .tednakże, wedle obliczeń F. Lota, król Francji wywierał wpływ na wybór czterech arcybiskupów i około dwudziestu biskupów. Miało to istotne zna- czenie polityczne, a przynosiło także władcy korzyści ekonomiczne, zwią- zane z administrowaniem dobrami kościoła w przedłużanym niekiedy ce- 1 owo okresie wakansu. Od czasów Chlodwiga władcy frankijscy, a później francuscy po trafili wyciągać niebłahe pożytki ze swych dobrych stosunków z kościołem. Wśród zagrożeń zewnętrznych i anarchii możnowładczej duchownym weszło w krew poszukiwanie gwarancji bezpieczeństwa na monarszym dworze. Stan ten utrzymywał się również w czasach dla Korony najtrud- niejszych. Wpływ pierwszych Kapetyngów na dużą część "kościoła Galii" 50 wynikał bardziej z rojalizmu biskupów niż z siły monarchów. W większym już stopniu twardą przewagę nad swymi biskupami uzyskali np. książęta Normandii. Ale jeśli nawet poparcie kościoła dla monarchy wynikało bardziej z tra- dycyjnego rojalizmu duchownych niż z autorytetu Korony, to jednak było to poparcie niezmiernie cenne. Król miał wpływ na obsadę wielu biskupstw, był też świeckim opatem kilku klasztorów (stąd przydomek Kapet, od kapy - płaszcza kościelnego; przydomek odnoszony zresztą do króla Hugona dopiero od XII w.). Zależne od władcy biskupstwa i opactwa były w większości sytuowane poza jego domeną; to dawało królowi wy- godne przyczółki na terytoriach wielkich wasali. Panowie kościelni służyli królowi pomocą i radą: pomocą skuteczniejszą, radą światlejszą niż pa- nowie świeccy. Ponadto kościół podtrzymywał słabnący prestiż królewski rozbudowując ideologię rojalizmu, swoistą "religięmonarszą". Tylko król jest namaszczony przez biskupów świętymi olejami: to wi- domy wyraz wyboru władcy przez samo Niebo i roli króla jako bożego namiestnika. Od IX w. arcybiskupowie Reims utrzymywali, że dla namasz- czania władców przechowują ampułkę z olejem, którą gołębica przyniosła prosto z nieba, gdy się chrzcił fundator potęgi Franków, król Chlodwig. Jakiż może być lepszy dowód, że władcę Francji ustanawia na urzędzie samo Niebo? Namaszczenie (sakra) króla nadaje mu niezniszczalne zna- mię: nic już nie może zmazać z czoła królewskiego śladu świętej oliwy. Jako namiestnik i pomazaniec Boga król jest nietykalny: napaść na jego osobę byłaby straszliwym świętokradztwem. Król jest wreszcie cudo- twórcą. Mnich Helgaud, biograf Roberta Pobożnego, pisał o tym władcy, y j ą iż "jako człowiek doskonał otrz mał z moc boże wielk łask uzdra- wiania ciał". Twierdzenie o cudotwórczej mocy królów kapetyńskich stanie się potem składnikiem dworskiej doktryny, a leczenie chorób dotknięciem monarszej ręki będzie ujęte w ramy ceremoniału. Upowszechniane przez kościół motywy ideologu króla-namiestnika bożego, nietykalnego pomazańca i cudotwórcy, podtrzymywały wśród politycznego rozbicia wyobrażenie, że król ma władzę szczególnego ro- dzaju, że nie jest tylko jedną z cegiełek lennej piramidy, choćby i najwyżej położoną. Książęta fundowali sobie dwory i insygnia nie mniej od monar- szych wspaniałe; ale żaden nie korzystał ze świętej sakry, żaden nie był nietykalnym pomazańcem. "Religia królewska" przenikała do szerszej świadomości społecznej: poświadcza to epika rycerska, której nie były obce pewne elementy folkloru. Pieśń o Rolandzie ukazuje w postaci Karola Wielkiego model rycerskich wyobrażeń o władzy królewskiej. Monarcha ma tu, za pośrednictwem 51 aniołów, intymny kontakt z Bogiem, który mu wyjawia rzeczy przyszłe. Aniołowie wspierają władcę w bitwie, Wszechmocny czyni dlań cuda. Król ma nawet władzę odpuszczania grzechów. Oto wpływ "religii kró- lewskiej" na wyobrażenia o władcy. Stąd ambiwalencja postaw wielmożów. Króla wybrali sobie sami, znali pierwszych Kapetyngów w ich ludzkiej słabości. Ale czy siła tradycji, blask korony, autorytet sakry, cała moc religii królewskiej mogły nie wpływać na ich wyobraźnię? Toteż książęta i hrabiowie traktują swego słabego królewskiego zwierzchnika z osobliwą mieszaniną pokory i bez- czelności. W efekcie nie we wszystkich eposach rycerskich król przypomina władcę z Pieśni o Rolandzie: w niektórych (Koronacja Ludwika, Pielgrzymka Ka- rola Wielkiego) król jest tylko koronowaną kukłą. Warto też zacytować odpowiedź, którą - wedle kronikarza Ademara de Chabannes - dał Hugonowi Kapetowi i jego synowi niepokorny hrabia Perigordu. Na py- tanie: "Kto cię uczynił hrabią?" - odrzec miał: "Kto was uczynił kró- lami?" Odpowiedź bezczelna, ale realistyczna: to nie król tworzył hra- biów, to książęta i hrabiowie wybrali sobie na króla jednego ze swoich, Hugona Kapeta. WIELKIE LENNA KORONY Wśród wielkich panów z północy kraju dwaj są najważniejsi: książę Normandii i hrabia Flandrii. O księstwie Normandii była już mowa. Hrabiowie Flandrii z części swych ziem byli lennikami króla Francji, zaś z tzw. Flandrii cesarskiej - wasalami cesarzy rzymsko-niemieckich. Flan- dria to kraj o dużym znaczeniu strategicznym, to gęsto zaludniona ziemia rolników i marynarzy, gdzie wcześnie też rozwinęło się osadnictwo miejskie, handel i rzemiosło. Normandia i Flandria miały pewne cechy wspólne: już w XI w. odbudowana tu została siła władzy publicznej, skupionej w ręku miejscowych książąt. Hrabiowie Flandrii i książęta Normandii to często indywidualności wybitne, ciekawsze od pierwszych Kapetyngów (Baldwinowie IV i V we Flandrii, w Normandii Ryszard II, Robert Diabeł i Wilhelm Bastard). Ład i porządek, zapewnione przez koncentrację ksią- żęcej władzy, skłaniały awanturników flamandzkich i normandzkich do wędrowania po świecie w poszukiwaniu wojennych zajęć: są w Skandy- nawii i Italu, wojują w Hiszpanii przeciw Arabom, wędrują aż do Bizancjum, potem brać będą udział w krucjatach. Trudne warunki życia ludu w żyznej, ale przeludnionej Flandrii spowodują rozwój flamandzkiej kolonizacji, w krajach niemieckich głównie; sięgnie jednak ona aż do Polski. 52 Na południe od Normandii - dwa ambitne ośrodki władzy. Hrabio- wie Blois, Tours i Chartres byli na tyle silni, że próbowali obalać królów (Kapeta, potem Henryka 1). Rywalizacja tym bardziej niebezpieczna, że hrabia Blois, Odo II, zdołał opanować hrabstwa Troyes i Szampanii, oskrzydlając kapetyńską domenę. Na zachód od Blois - hrabstwo Anjou; kraj, z którego wyjdzie potężna dynastia Plantagenetów. Hrabiowie Anjou rywalizowali nieustannie z książętami Normandii o graniczne terytorium Maine, a także o panowanie nad osłabioną Bretanią. Byli to wybitni wo= jownicy: Fulke Nerra, zwany drugim Cezarem, czy Godfryd Martel pro- wadzili kampanie wedle reguł sztuki militarnej, a nie po bałaganiarsku jak większość książąt. Na dworze hrabiów Anjou nie brakowało też artystów i uczonych. W połowie X w. hrabia Fulk Dobry, wyszydzany za gust dla uczoności, zasłynął jako autor listu do króla Francji z dosad- nym stwierdzeniem, iż nieoświecony król wart jest tyle, ile osioł w koronie. Na południowy wschód od kapetyńskiej domeny - księstwo Bur- gundii. Król Robert Pobożny prowadził długie wojny z burgundzkim władcą i nawet zdołał przyłączyć ten obszar do domeny; sukces ten nie utrwalił się jednak. Wreszcie na południu Francji wielcy panowie są od króla praktycznie niezależni. Najważniejsi czterej - to hrabiowie Barcelony i Tuluzy, ksią- żęta Gaskonii i Akwitanii. Książęta Akwitanii z ośrodkiem władzy w Poi- tiers wżenili się w księstwo Gaskonu, z powodzeniem rozegrali rywalizację z hrabiami Tuluzy i skupili pod swą władzą ogromny obszar. Książę Akwitanii Wilhelm Wspaniały wymieniał posłów z europejskimi monar- chami; pompa akwitańskiego dworu zaćmiewała dwór królewski. Nie- kiedy władcy z południa wykonywali gesty mogące świadczyć, iż uznają najwyższy autorytet królów Francji; w istocie jednak ich niezależność jest kompletna. Król Francji liczyć się musiał nie tylko z wielkimi wasalami, takimi jak książę Normandii czy hrabia Blois. Na szczęście dla Korony ci wielcy toczyli między sobą nieustanne spory i wojny. Król mógł lawirować wśród tych konfliktów i utrzymywać względną równowagę. Pomoc Flandrii i Normandii umożliwiła Kapetyngom zażegnanie groźby, jaką stanowiła ekspansja hrabiów Blois. Także wewnętrzne spory w niektórych księstwach były Kapetyngom na rękę; rywalizacje rodzinne i bunty wasali osłabiły ambicje baronów. Ale miarą słabości królów schyłku X i XI w. są kłopoty, jakich im przy sparzali słabsi nawet sąsiedzi, hrabiowie z Corbeil, Soissons czy Vermandois. Zagrozić Kapetyngom, jak hrabiowie Blois, nie byli w stanie, sami jednak 53 w swych zamkach byli dla króla nie do ugryzienia. Na konflikty z tymi uciąż- liwymi sąsiadami pierwsi władcy kapetyńscy zużywali sporą część środków i energii. POLITYKA PIERWSZYCH KAPETYNG6W O wyborze Hugona Kapeta pisano, że padł na władcę pochodzącego " z samych trzewi Francji". Kapetyńska dynastia, "dom Francji", wcielić miała w przyszłości ideę jedności narodowej. Kapet nie miał nic z narodo- wościowej wieloznaczności licznych średniowiecznych wielmożów. Nie rozumiał ani po łacinie, ani po niemiecku: gdy się spotykał z cesarzem Ottonem II, władca niemiecki mówił językiem uczonych, łaciną, a biskup Orleanu tłumaczył te wywody na użytek Kapeta. Skłócenie baronów uniemożliwiło im starania o koronę, która ostatecz- nie pozostała w rodzie Hugona Kapeta. Niejaką rekompensatą dla francus- skich wielmożów były później liczne ich awanse królewskie poza granicami Francji. Panowie francuscy zasiadali - dłużej lub krócej - na różnych europejskich tronach: w Anglii i w królestwie Sycylii, w Portugalii i Ara- gonie, w Jerozolimie, Konstantynopolu (cesarstwo łacińskie) i na Cyprze. Także boczne linie domu kapetyńskiego sprawowały królewską władzę- niekiedy aż do XIX w. - w wielu krajach : na Półwyspie Iberyjskim i w Nea- polu, na Węgrzech i w Polsce. Dwór pierwszych Kapetyngów był koczowniczy, urzędy dość nieokreś- lone w swych funkcjach. Niekiedy dwór się ożywiał: podczas wypraw wo- jennych, sakry i koronacji, wielkiego święta pojawiali się tu książęta i hra- biowie. Nigdy jednak nie udawało się zebrać w komplecie choćby najważ- niejszych wasali Korony. Ich uczestniczenie w uroczystościach dworskich to raczej szukanie towarzyskiej atrakcji niż wykonanie lennego obowiązku rady. Aż do schyłku panowania Roberta Pobożnego król próbował jeszcze wciągać do rady baronów, rządzić przy pomocy zgromadzenia biskupów, książąt i hrabiów. Ale pojawiali się oni na dworze coraz rzadziej. Potem w otoczeniu króla zaczęli przeważać panowie z monarszej domeny: średnia arystokracja, a nawet zwykli rycerze, bardziej wpływowi w swojej okolicy. Król wypromował niejednego kasztelana do hrabiowskiej rangi, średnia arystokracja odgrywała coraz większą rolę przy monarszym boku. Kró- lowie XI w. - jak pisał Jean-Frantois Lemarigner - "obracali się wśród niewielkich ludzi, zajmując się niewielkimi sprawami. Ale zarazem mnożyli swe kontakty z ludźmi i zapuszczali mocniej korzenie w społeczeństwie Ile-de-France. To była gwarancja bliskiego już podniesienia się". Spośród 54 średnich i drobnych panów królewskiej domeny, ambitnych, oddanych królewskiemu protektorowi, monarchowie zaczynają wybierać najzdol- niejszych, kształtować swe otoczenie, tworzyć zalążki ekipy rządzącej. Absencja wielkich panów na dworze nie była katastrofą dla Korony, wiek XI nie był zupełnie stracony dla monarchii. Poważnym sukcesem Kapetyngów w XI w. stało się utrwalenie zasady, iż syn króla za życia władcy zostaje przez możnych wybrany, a potem namaszczony, ukoronowany i dopuszczony do współrządów. Był to zresztą wynalazek karoliński : król Lotar koronował już w r. 979 syna, Ludwika V. Procedurę tę zręcznie powtórzył Hugo Kapet, koronując Roberta Poboż- nego. Otworzyło to perspektywę utrwalenia dziedziczności tronu w rodzie kapetyńskim. Rodzinna ciągłość władzy sprzyjała Kapetyngom; starali się zresztą jej dopomóc. Skandale towarzyszące trzem małżeństwom Roberta Pobożnego zapewne nie tyle wynikały z miłosnych kaprysów bigoteryjnego władcy, ile z wytrwałego starania o pozostawienie dziedzica tronu. Jednakże rola rodziny królewskiej nieraz była zdecydowanie negatywna. Trzecia żona Roberta, Konstancja, okazała się prawdziwą megerą ("można jej wierzyć tylko wtedy, gdy obiecuje coś złego" - mawiał biskup z Chartres). Wy- musiła najpierw na Robercie następstwo tronu dla syna Hugona: ale ten, maltretowany przez matkę, uciekł, żył z rozbojów i umarł młodo. Znamien- ne, że zawód rycerza-rabusia znęcił nawet królewskiego syna. Potem Kon- stancja chciała widzieć na tronie innego syna, Roberta. Gdy namaszczony został starszy, Henryk (I), usiłowała nie dopuścić go do władzy. Ceną, którą Henryk I zapłacił za oddalenie tych intryg, było oddanie młodszemu bratu w dziedziczne władanie Burgundu, przyłączonej przez Roberta Pobożnego do królewskiej domeny. Burgundia stała się (do r. 1361) dzie- dzictwem młodszej linii kapetyńskiej. Najważniejsze wydarzenia polityczne z czasów pierwszych Kapetyngów można wyliczyć krótko. Hugo Kapet (987-996) musiał wojować z rosz- czeniami odsuniętego od tronu Karolinga, Karola Lotaryńskiego. Miał także zatargi z władcą Akwitanii i z hrabią Flandrii. Robert Pobożny (996-1031) oceniany był niejednoznacznie. Richer go chwalił za dzielność i uczoność. Ale biskup z Laon szydził z Roberta, a niektórzy wielmoże wręcz go określali jako zupełną nicość. Niemniej Robertowi nie brakło ambicji, skierowanych głównie ku granicy wschodniej. Chciał on zdobyć wpływy w Lotaryngu, burzącej się przeciw nowemu niemieckiemu władcy, Konradowi Salickiemu. Nic nie wyszło z tych planów, Robert powiększył jednak dość poważnie domenę królewską, przede wszystkim o księstwo Burgundii i hrabstwo Melun. Zabezpieczył też dla Korony sukcesję hrabstwa 55 Sens. Natomiast w rywalizacji z hrabiami Blois Robert popadł w poważne tarapaty. Jego następca, Henryk I (1031-1060), określony został przez jednego z kronikarzy mianem regulus, królik. Musiał ostatecznie porzucić marze- nia o Lotaryngii, Burgundię oddał bratu. Borykał się z trudnościami wspierany przez sojusz z księciem Normandii. Osobiście dzielny, ale niezbyt fortunny, ograniczony w zamysłach i działaniach. Współczesny historyk (P. Guth) uzna za jego zasługę, iż "wynalazł alians francusko-rosyjski", ale to oczywiście sformułowanie żartobliwe. Małżeństwo Henryka I z córką władcy Rusi Kijowskiej, Anną Jarosławną, jest ciekawym świadectwem kontaktów ze wschodem Europy, lecz nie miało politycznych następstw. Związek z córką monarchy wielkiego państwa kijowskiego był zresztą dużym splendorem dla francuskiego "królika". Długie panowanie Filipa I (1060-1108) przyniesie zaczątki pewnych zmian. Władcy temu zarzucano egoizm i lenistwo (tak np. Suger z St. Denis). Może jednak ta kiepska reputacja króla Filipa u duchownych kronikarzy wynikała częściowo z zastarzałego konfliktu na tle skandalu matrymonialnego na dworze (król rozwiódł się z żoną, która mu się wy- dawała za gruba, i ożenił się z Bertradą, odebraną hrabiemu Anjou). Ale już to, że Filip nie ugiął się wobec nacisków ludzi kościoła, świadczy o pewnej energii. To właśnie Filip I wzmocnił materialną podstawę władzy monarszej i zaczął kompletować sprawnie rządzącą ekipę. WARUNKI ŻYCIA Jedną z oznak regresu była w X w. dalsza agraryzacja życia i zaskle- pianie się w wąskich ramach życia gospodarczego. Wymownym zaś tego dowodem była słabość miast i nędza komunikacji. Podtrzymywano wpraw- dzie i adaptowano do skromnych potrzeb resztki urządzeń i dróg czy akwe- duktów, stworzonych w epoce galo-rzymskiej. Większa ich część znajdowała się jednak w ruinie i opuszczeniu. Komunikacja była przygodą wskutek zaniedbania dróg i braku oznaczeń: powodowało to objazdy i błądzenie. Ilustruje tę sytuację opis podróży do Chartres, podjętej u schyłku X w. przez kronikarza Richera. Jest to sugestywny obraz błądzenia na skrzyżo- waniu dróg, braku gospód po drodze, dziurawych mostów (tak, że trzeba kłaść tarczę pod nogi konia, by zakryć kolejne dziury), wreszcie - strachu przed ciemnościami nocy, lasem, burzą i bandytami. A jednak wśród osiadłości głównych klas, panów ziemi i chłopów, wśród agraryzacji życia rodzącej konserwatyzm i monotonię bytowania = dalekie podróże mają moc narkotyczną. Mimo nie sprzyjających warunków 56 ruchliwość jest znaczna. Kiepskie i niebezpieczne drogi przyjmują nie tylko tych, których z domu wygnała nędza lub klęska żywiołowa, najazd wro- gów, wojna domowa lub pobożność pielgrzyma. Krążą też po drogach poszukiwacze przygód. Uciekają z domu młodsi synowie rycerskich rodzin, pozbawieni szans na samodzielność, a nawet na założenie rodziny. Uciekają ci, którzy nie mogą znieść tyranii rodziców: cytowana już historia syna Roberta Pobożnego, Hugona, świadczy, że dotyczy to i rodziny królewskiej. Wreszcie - po drogach krążą całe karawany kupców. Importem arty- kułów luksusowych z Azji i Afryki trudnią się kupcy arabscy i żydowscy; wpływ Bizancjum i Hiszpanii arabskiej na rozbudzenie zamiłowań do luk- susu wśród francuskich panów był znaczny. Pojawiają się na możnowład- czych zamkach perły i drogie kamienie, egzotyczne zwierzęta, cenne tkani- ny, zioła lekarskie i wonności, aromatyczne korzenie i kordobańskie skóry. Samowystarczalność włości feudalnych i naturalny charakter gospodarki chłopskiej były zasadą. A jednak trwały w określonych miejscach i w okreś- lone dni targi: oferowały stosunkowo bogaty wybór produktów rolnych, hodowlanych i rękodzielniczych. Te ostatnie są często dziełem rzemieślni- ków wiejskich. Miasta są słabe i szczupłe, mieszczą się swobodnie w obrębie starych fortyfikacji lub rzymskich aren, a ich mieszkańcy nie stronią od zajęć rolniczych. Gorące pochwały Paryża u Abbona z St. Germain, cy- towane wyżej, nie zmieniają faktu, że ta "królowa wszystkich miast" nie przekracza 9 hektarów powierzchni. Luksusowe importy są dostępne jedynie najzamożniejszym; status całej klasy feudalnej wyraża się w możliwości jedzenia do syta. Na stole panów i rycerzy - i prawie wyłącznie na nim - pojawiało się mięso z polowań i hodowli (wieprzowina, drób). Zboża, rośliny strączkowe, miody i tłuszcze roślinne są podstawą jadłospisu ludzi prostych. Niedożywienie nie jest chroniczne i powszechne, ale częste zakłócenia produkcji przez ludzi lub siły przyrody powodują klęski głodowe. Wzmianki o wielkich głodach po wracają jak monotonny refren w kronice Raula Łysego. Towarzyszą im opisy zjadania trupów, kory i trawy, a także lęk przed pomie- szaniem wszystkich praw przyrody. Jednak nie tyle klęskom żywiołowym; ile zahamowaniu postępu ekonomicznego przypisać wypadnie zastój demograficzny. U progu XI w. ludność całej Francji z pewnością nie przekraczała 10 mln, a być może oscylowała wokół 7 mln. PODDANI Uczony biskup francuski tłumaczył około roku tysiącznego, że spo- łeczeństwo jest podzielone na trzy części. "Jedni się modlą, drudzy wojują, 57 a trzeci pracują. Te trzy części są solidarne i nie znoszą separacji". W tej analizie społeczeństwa nie brak akcentów realizmu: jest tu uznanie, że poddany utrzymuje swego pana, a nie odwrotnie ("Pieniądze, ubranie, pożywienie na całym świecie są owocem pracy poddanych. Żaden człowiek wolny nie mógłby żyć bez poddanych"). Poddani to jednak rasa wydziedziczonych. Któż zdoła zliczyć wszystkie ich zajęcia, marsze i prace? W dodatku ich smutny stan jest koniecznością nieodwracalną. "Łzy i jęki poddanych nigdy nie ustaną". W istocie gospodarstwo chłopskie nie jest jeszcze wszędzie włączone w system poddańczy. Ale władza możnych panów rozciąga się nad wszyst- kimi chłopami, a to w rezultacie przejęcia przez wielmożów uprawnień publicznych: wojskowych i sądowych. Zamek kasztelański, symbol tej władzy, może zapewnić chłopom uratowanie życia podczas wojny czy najazdu. Ale kryjąc się w bezpiecznym schronieniu chłop wystawiał swój inwentarz i zbiory na łup wroga. Wśród "powietrza, głodu, ognia i wojny", a także wśród pańskiego wyzysku respekt budzi cierpliwość i pracowitość francuskiego chłopa, który utrzymuje cały tłum rycerzy kasztelanów, hrabiów, książąt, ludzi kościoła. Klęski żywiołowe i ludzka złość zmuszały go, by niejedną pracę zaczynać wciąż od nowa. Chłopska praca jest bardzo ciężka wobec prymitywizmu technik produkcyjnych. Kiepskie narzędzia, słabość siły pociągowej (nie każdy zresztą ma wołu, są chłopi dysponujący tylko siłą swych mięśni), ubóstwo nawozu - zmuszały do rozciągania upraw na dużym areale, mało intensywnie wykorzystywanym. Pomnaża to wysiłek, bo gospodarstwo chłopskie jest rozrzucone. A mimo całego trudu ziemia odwdzięcza się ledwie podwójnym, czasem potrójnym plonem z siewnego ziarna. Świadczenia feudalne chłopów zmniejszyły się od czasów karolińskich. Daniny, czynsze, robocizny nieco mniej ciążyły. Pańska rezerwa ziemi w X-XII w. kurczyła się z różnych przyczyn (m. in. pewien wzrost wydaj- ności ziemi sprawiał, że mniej było jej trzeba, aby utrzymać dwór pana). Ale rezerwa ciągle trwała i z reguły była znacznie większa niż pojedyncze gospodarstwo chłopskie (tenure). Uprawiała ją służba niewolna, trochę pracowników najemnych. Robocizny poddanych na pańskiej rezerwie zmniejszały się nawet tam, gdzie - głównie na północy - ich wymiar był tradycyjnie wyższy. Na południe od Loary, na zachodzie i południu kraju rola robocizn od dawna była nikła. Jeśli jednak zmniejszyła się rola ciężarów feudalnych, to znacznie wzrosła eksploatacja poddanych wskutek przejęcia przez panów uprawnień wyni- kających z państwowego banu. Narzucano chłopom nowe służby, regulo- wano ściśle rytm ich pracy, zmuszano do dużych opłat za korzystanie 58 z młyna, prasy winnej, pieca (banalites). Arbitralnie żądano opłat za pro- tekcję pańską (taille). Prawa sądowe panów szczególnie były dotkliwe wobec dowolności grzywien. Te nowe ciężary "banalne" przynosiły panom więcej korzyści niż dawne, feudalne świadczenia. Umożliwiały również bogacenie się pańskim sędziom, zarządcom, młynarzom, piekarzom: to wśród mieszkańców wsi warstwa uprzywilejowana. W kronikach, zafascynowanych czynami możnych, czasem przecież notowano niektóre przejawy społecznych niepokojów. Klasyk historio- grafii francuskiej, Achille Luchaire, konstatował, iż chłop X-XI w. miał jedynie "wybór między rolą ofiary i rolą buntownika". Nie zawsze wybierał pierwszą możliwość. Konflikty społeczne przeciwstawiały nie tylko poddanego i właściciela ziemi. Zdarzały się też starcia zbiorowe, w których próbom chłopskich sprzysiężeń starano się zaradzić zorganizowaną siłą feudalnej władzy: przykładem powstanie chłopów normandzkich z 997 r. Normandia miała swoisty układ społeczny: pod wpływem osadnictwa normańskiego i skan- dynawskich tradycji poddaństwo było tu mniej przygniatające, liczniejsze grupy chłopów wolnych. Ale nawet wolna ludność chłopska znajdowała się tu w twardej zależności od władzy książąt i książęcych funkcjonariuszy. Gdy w r. 997 chłopi zamyślali przedstawić propozycje co do użytkowania wód i lasów i wybrali w tym celu swoich delegatów, książę Normandu Ryszard kazał zniszczyć ów chłopski "sejm". Tylko klasa rządząca ma prawo się organizować i zrzeszać: klasa producentów powinna trwać w stanie atomizacji, paraliżującym chęć oporu. Chłopskim delegatom obcięto ręce i nogi, po czym odesłano ich do rodzinnych wsi, "aby na przysz- łość uczynić chłopów ostrożniejszymi w obawie przed surowszą karą"- jak pisał autor Historu Normanów, mnich Wilhelm z Jumieges. U Roberta Wace'a, autora poematu o księciu Rollonie, r#presje wobec zbuntowanych chłopów są jeszcze potworniejsze. Mowa tam o wbijaniu na pal, wyry- waniu zębów i oczu, paleniu żywcem i wrzucaniu chłopów do roztopionego ołowiu. Wyzyskiwany i terroryzowany chłop musi wreszcie znosić ciężar upo- korzeń. W miarę jak zacierała się granica między człowiekiem niewolnym a poddanym, przenoszono często na grupy poddanych cechy tradycyjnego upośledzenia niewolnych w sferze ekonomicznej (ciężary i opłaty związane ze stanem niewolnym) oraz prawnej (ograniczenia w sądzie i w kościele). To było zjawisko, które długo przetrwa w niektórych prowincjach (np. w Szampanii, Franche-Comte). W zasadzie podstawowe składniki sytuacji chłopów poddanych po r. 1000 ujednolicały się. Chłopskie gospodarstwa były w praktyce dzie- 59 dziczne, obciążenia poddanych obejmowały tak dawne świadczenia feu- dalne, jak nowe ciężary "banalne". Jednak wymiar i dolegliwość tych obcią- żeń zmieniały się w różnych senioriach bardzo znacznie; istniała duża gama odcieni w szczegółach systemu eksploatacji. Wszędzie natomiast poddany traktowany był w sposób upokarzający. Określenie "chłopi" (manentes, rustici, villani) nabierało zabarwienia pogardliwego. Epika rycerska traktowała poddanych z brutalną wyniosłością: chłop to zwierzę w ludzkiej postaci, cechuje go ohydna brzydota, chłop jest jak koń, którego rycerz dosiada i którym kieruje wedle swej woli. Głęboka przepaść pogardy oddzielała panów i ich żywicieli. LUDZIE WOJUJĄCY Dawniej noszenie broni i wojowanie było prawem wszystkich wolnych i niejako symbolem wolności. W X-XI w. to monopol właścicieli ziemi- kawalerzystów. "U Franków - pisał arabski podróżnik - cała przewaga należy do jeźdźców. To w istocie jedyni ludzie, którzy się liczą. Oni udzielają rady, oni wymierzają sprawiedliwość". Konna służba oczywiście nie jest dostępna hołyszom. Wyposażenie kawalerzysty było bardzo kosztowne: koń bojowy osiągał wysoką cenę, zbroja nieraz była zaliczana do podstawowego kompleksu majątkowego i traktowana na równi z własnością nieruchomą. Wyćwiczenie jeźdźca wymaga długiego treningu, a więc wolnego czasu. Rycerz jest więc z reguły lennym właścicielem ziemi. Na południu i we Francji środkowej jego wa- salne obowiązki wojskowe były lżejsze i niezbyt precyzyjnie określone, toteż i lenna mniejsze. Większe były natomiast rycerskie seniorie w bogatych księstwach północy (Normandia, Flandria). Rycerstwo nie jest warstwą bardzo liczną. W Normandii książę mógł w początkach XII w. zgromadzić około tysiąca rycerzy. Baronowie korzystali też niekiedy z usług rycerzy- -zawodowców, wynajmujących się za zapłatą. Rycerz-właściciel ziemski nie dorównuje oczywiście majątkiem kaszte- lanom, przepaść jest między jego skromną seniorią a wielkimi kompleksami dóbr hrabiów i książąt. Ale tak samo jak baronowie rycerstwo nie zajmuje się organizowaniem produkcji i kontrolowaniem chłopów: od tego ma swych włodarzy. W najważniejszym dla rolnika czasie -- wiosną i latem- właściciel ziemski wojuje, bo wojna to także zajęcie sezonowe. Nie trudniąc się rolnictwem, rycerz dzielił jednak przez pozostałą część roku wiejskie bytowanie chłopów. Oczywiście nie głodował jak oni; jego ekonomiczny status dawał mu, wedle formuły G. Duby'ego, dużo żywności, lecz mało 60 pieniędzy. Zabezpieczony w swych elementarnych potrzebach, może swo- bodnie uprawiać wojskowe rzemiosło. Twierdzenia, że mamy tu do czynienia z grupą zamkniętą, są przesadne. Sporo rodzin rycerskich wygubiły i zdeklasowały wojny, krucjaty, klęski; inne rodziny zapewniały sobie rycerski awans. Nie było jeszcze reglamen- tacji rycerskiego pasowania : młodego człowieka pasować mógł każdy rycerz. Jeszcze w XIIl w. Filip de Beaumanoir opisywał z dezaprobatą, jak trzech rycerzy "uszlachciło" napotkanego przypadkowo chłopa, gdy im zabrakło przy pewnym akcie prawnym czwartego, rycerskiego świadka. Poszczególne linie rycerskie gasły, inne się pojawiały. Nie było jeszcze szlachtyjako zamkniętego stanu, obwarowanego przywilejami. Wyjątkowo pojawiały się grupy dziedziczne i zamknięte, do których szlachetnego klubu nie było dostępu (to np. na północ od Sommy, gdzie trwały mocno pewne tradycje frankijskie). Rzadkim zjawiskiem była duma genealogiczna z przodków. Nawet pamięć dotycząca przodków często była niepewna (nie zawsze zresztą byłoby się czym chwalić). Struktura rodziny rycerskiej, a nawet możnowładczej dość długo była "pozioma" : od pamięci przodków ważniejsza jest duża liczba krewnych bocznych, powinowatych, przyjaciół, bo to stanowi o znaczeniu i wpływach rodu, o sukcesie w sądzie (sądy wciąż żądały znacznej liczby świadków i współprzysiężników), o dostępie do oś- rodków władzy. Powoli dopiero wykształcał się model rodziny agnatycznej, w której silna więź łączy krewnych wstępnych i zstępnych, w której jest miejsce na pamięć przodków i dumę z drzewa genealogicznego. Ta więź rodzinna (lignage) szybciej się rozbudowała w rodzinach książęcych i hra- biowskich, potem kasztelańskich - w miarę stabilizacji dóbr i praw arysto- kracji. Jednakże jeszcze u schyłku XI w., gdy hrabia Anjou Fulk spisywał dzieła (gesta) swych andegaweńskich przodków, o dawniejszych nie wie- dział prawie nic (ledwie ich znał z imienia) ; o pradziadku miał bardzo skąpe informacje i dopiero dziad (Fulk Nerra) znany był mu lepiej. Owe ande- gaweńskie gesta - to przede wszystkim opis bitew i kampanii wojennych; ale autor opisywał także swych przodków jako budowniczych zamków i fundatorów domów zakonnych, jako pielgrzymów aż do dalekiej Jerozo- limy. Pobożność, dokumentowana bogatymi fundacjami i egzotycznymi pielgrzymkami, może być także dowodem potęgi rodu. Ale prawdziwie chrześcijańska cnota wśród arystokracji jest rzadkością, chociaż dla zbudo- wania innych skwapliwie jest wykorzystywana przez hagiografów (św. Gerald hrabia Aurillac należy do takich postaci wyjątkowych). Natomiast zainteresowania intelektualne i kulturalne wśród arystokracji są częstsze, niż się czasem przypuszcza. 61 Zainteresowań tych nie było pozbawione i rycerstwo. Przekaz ustny (konwersacja, recytowanie, czytanie na głos) daje mu pewną sumę ogłady i kultury. Świetna poezja rycerska adresowana była do tej właśnie publicz- ności. Rycerstwo rozpoznaje w niej siebie, świat swych pojęć, gustów i oby- czajów, rodzący się kodeks rycerskiego postępowania. Zainteresowania wojenne dominują u tych ziemian, którym obce są troski rolnika, których nudzi spokojny pobyt na wsi. Gdy nie mają sposobności wojować, stwarzają sobie zajęcia będące namiastką wyprawy wojennej i zaprawą do niej. Są to turnieje: zwyczaj organizowania zawodów rycerskich w połowie IX w. poświadcza kronikarz Nithard. Żadne zakazy i ograniczenia tego sportu nie były skuteczne. Sportu, w którym obok amatorów pojawili się i zawodowcy, polujący na turniejowe nagrody, na konia i zbroję poko- nanych, niekiedy na okup za nich. Dawniej, za czasów Nitharda, turniej był bowiem kompetycją zbiorową całych oddziałów; potem to już głównie indywidualne pojedynki. Łączyło się to ze zmianą techniki wojowania, która wysuwała na czoło - od IX w. - system starć "męża z mężem". Inny surogat wyprawy wojennej to polowanie. Tylko niezwykłe przy wiązanie do tej rozrywki wśród panującej klasy potrafi wyjaśnić wagę takich instytucji, jak tereny zastrzeżone i monopole łowieckie, przywileje polowania i srogie kary za kłusownictwo. Niejeden poważny konftikt toczył się wokół tej sfery uprawnień. Jednak żywiołem rycerstwa jest prawdziwa wojna. Wojna, która jest realizacją rycerskiego powołania, ale i lukratywnym przemysłem. Rycerz liezył przecież na prezenty swego seniora (tytułem nagrody lub zachęty), na szansę złupienia chłopskiego dobytku, na okup za wziętego jeńca. Dhiższy pokój oznaczał dla rycerstwa, wedle formuły M. Blocha, "kryzys ekono- miczny i kryzys prestiżu". KOŚCIÓŁ Kler nie stanowi klasy społecznej : ubogiego wiejskiego księdza oddziela przepaść od biskupa z hrabiowskiej rodziny. Duchowieństwo jest teore- tycznie stanem oddzielonym od świata laików odrębną sytuacją prawną i regułami dyscypliny. Ale wśród zeświecczenia kleru prawa kościelne nagminnie nie są szanowane, a dyscyplina jest łamana. Dopiero od schyłku XI w. reforma gregoriańska zwalczać zacznie świecki styl życia kleru (mał- żeństwa, udział w konfliktach zbrojnych, rozpustę i szastanie majątkiem kościelnym), a jednocześnie zacznie emancypować kościoły spod świeckiej przewagi. Tymczasem zależność biskupów i opatów od króla i wielmożów jest regułą. Król w swojej sferze wpływu decyduje o obsadzie biskupstw h2 i opactw, w pewnej mierze dysponuje też dobrami biskupimi. To samo robią książęta i hrabiowie w swoich strefach wpływu. Kapituły, wyposażone w osobne dobra, także (przynajmniej w części) są kompletowane pod presją świeckich. W X-XI w. godności biskupów, opatów czy kapitulnych kanoników nie są jednak przystanią dla rozbitków z arystokratycznych rodzin, dla kalek czy nazbyt już licznych młodszych synów. Kariera kościelna nie jest poz- bawiona atrakcyjności. Jej ekonomiczne walory są oczywiste. Ale nie brak jej i politycznych atrakcji. Dygnitarze kościelni sprawują urzędy państwowe, uzyskują wpływ na książąt i monarchów. Przy swobodnym, zeświecczo- nym trybie życia hierarchii przyjęcie święceń nie oznacza wielkich umart- wień i prywacji. XI-wieczna historia biskupów Mans ujawnia gwalty i uzurpacje tych książąt kościoła, ich ignorancję w świętych naukach, roz- pustę i chciwość. "Jakże pięknie byłoby być arcybiskupem, gdyby nie trzeba było odprawiać mszy" - mawiał jeden z arcybiskupów Reims u schyłku XI w. Świeckie zwyczaje wdzierały się do stosunków kościelnyeh: biskupi rozdzielali dobra kościelne między swych synów, domagali się hołdów lennych od kanoników ezy opatów. Niewiele lepiej na dole. Rozbudowa systemu parafialnego w X w. dobiegała już końca. Im mocniej chłopi włączani byli w system poddańczej zależności, tym bardziej rosła też na wsi presja kościoła. Ksiądz wiejski, biedny i z reguły obarczony rodziną, znajdował się w materialnej i moralnej zależności od pana wsi. Parafia jest po prostu elementem majątkowego kompleksu właściciela wsi, który mianuje proboszcza i sprawuje nad nim twardy, ,patronat''. Francuscy biskupi i opaci sami są bogatymi panami feudalnymi. po tężne zaplecze majątkowe (a zwykle i pochodzenie społeczne) daje im dumę, poczucie własnej godności; nieraz rodzi to niechęć wobec świeckich pro- tektorów, którym zawdzięczają swe stanowisko i którzy zbyt brutalnie chcieliby tę protekcję wykonywać. Zeświecczenie mimo wszystko nie ogar- nęło całej hierarchu. Stan anarchii wewnętrznej - wojny baronów, napady rycerzy-rabusiów - nie pozwala kościołowi korzystać spokojnie z nagro- madzonyeh bogactw, a często przynosi mu dotkliwe straty. Nie bardzo pomagały inicjatywy biskupów (najpierw w Akwitanii i Burgundii), by panowie świeccy zobowiązywali się przysięgą do przestrzegania rozejmu bożego (zakaz wojowania w określone dni tygodnia) i pokoju bożego (zakaz nękania określonych osób i obiektów). Listy tych zakazów w rotach po kojowych przysiąg są zresztą pouczającym katalogiem najbardziej dokucz- liwych przejawów anarchii feudalnej. Mowa tam o zaborze pieniędzy chło- pów i kupców, chłostaniu ich dla wymuszenia ukrytego dobra, kradzieży 63 pasących się koni i mułów, wina wiezionego na wozie, zboża we młynie. Ale prócz rabunków częste były podpalenia domów, wycinanie winnic, burzenie młynów. Zwracają uwagę liczne zakazy napadania na księży i kleryków, mnichów i pobożnych pielgrzymów oraz zakazy rabowania i niszczenia kościelnego dobra. To ślad konfliktów między świeckimi i kle- rem: feudalny antyklerykalizm jest we Francji zjawiskiem rozpowszech- nionym. Próby ograniczenia anarchii i bandytyzmu poprzez rozejmy i po koje boże dały w XI w. nikły rezultat, o czym świadczy rozgoryczona wy- powiedź Raula Łysego (wielcy panowie rychło łamali przysięgi i "zaczy- nali tak jak dawniej, albo i bardziej jeszcze, rabunki poczęte z chciwośei ; za ich przykładem ludzie średni i mali praktykowali także te gorszące wys- tępki"). Tylko tam (jak we Flandrii i Normandii), gdzie książęta potrafili zapewnić ład i spokój, ruch pokojowy mógł liczyć na sukcesy. Na tle upadku moralnego i zeświecczenia kleru rodziły się reakcje pobożniejszych lub ambitniejszych duchownych. Pobożni chcieli moralnej naprawy, ambitni - emancypacji spod świeckiej przewagi. Sprzyjali tym prądom monarchowie: podniesienie intelektualnego i etycznego poziomu kleru mogło im zapewnić uczciwych i oświeconych doradców, a dążenia kościelne do pokoju i ładu były zgodne z interesem królewskiej władzy. Dlatego monarchowie niemieccy poparli próby odnowy w domach za konnych Lotaryngii (Brogne, Verdun, Gorze). We Francji reforma wyjdzie z opactwa w Cluny (koło Macon, we francuskiej Burgundii). Cluny, ufun- dowane w r. 910 jako opactwo niezależne od czynników świeckich i ześ- wiecczonych biskupów, stało się w X-XI w. modelem szybko upowszech- nionym oraz ambitnym ośrodkiem reformy. STAN KULTURY Kulturę Francji X =XI w. badacze skłonni są oceniać jako niższą niż w innych krajach sukcesji karolińskiej. W północnej Italii dostrzega się, prócz rzymskiego podkładu, ożywczy wpływ Bizancjum i arabskiej Hisz- panii; w niektórych krajach niemieckich - trwalsze niż we Francji ślady renesansu karolińskiego. Trudno jednak kulturę francuską oceniać glo- balnie: inny byłjej stan w Normandii czy Ile-de-France, inny np. w Akwi- tanii, gdzie mocniej trwały tradycje rzymskie i żywy był wpływ I-iiszpanii arabskiej. Tak samo uproszczonyjest sąd, że po śmierci Karola Wielkiego zanikła kultura dworska, jedynymi zaś ośrodkami kultury stały się klasztory. Ambicje mecenatu kulturalnego nie znikły na dworach Karola Łysego i Roberta Pobożnego, a także na licznych dworach książęeych i hrabiow- ń4 skich, u Wilhelma Wspaniałego w Akwitanii, ale również w Angers, gdzie protegował nauki wojowniczy Fulk Nerra. Roli kulturalnej klasztorów kwestionować nie można. Nie należy jej jednak przeceniać ani zapominać o związkach klasztorów z żywym, pulsującym światem laików. Benedyk- tyńska reguła zakonna nakazywała udzielać gościny pielgrzymom i pod- rótnym: toteż klasztory IX-XI w. były przystanią i punktem spotkań kupców, wędrownych śpiewaków i sztukmistrzów (jongleurs), pielgrzymów wszelkiego stanu, błędnych rycerzy. Wiadomo (choćby z niezadowolenia surowych moralistów), że mnisi nie byli niewrażliwi na wszystkie te laickie impulsy. Także produkcja artystyczna klasztorów: iluminacje rękopisów, malarstwo, rzeźba, złotnictwo czy architektura - jest nieraz dziełem świec- kich rzemieślników i mistrzów zatrudnianych przez mnichów. W sferze intelektualnej kościół broni pewnej sumy prawd wiecznych, odkrytych raz na zawsze: ceni się posiadanie niezmiennych wartości, a nie twórczy niepokój umysłu. Toteż klasztorna humanistyka jest częściej odtwarzaniem niż tworzeniem. Nawet w reformatorskim domu zakonnym w Cluny nie brakło niechęci wobec myśli świeckiej, a zwłaszcza szczątków tradycji antycznej. Zdarzały się jednak zjawiska wyjątkowe, którycb żywymi symbolami byli Gerbert z Aurillac i Fulbert z Chartres. Gerbert, przyjaciel i mentor królów (niemieckiego Ottona III, francuskiego Roberta Pobożnego), u schyłku życia papież (Sylwester II) - to przykład syntezy różnych war- tości kulturowych. Skupiły się w nim wpływy i tradycje południa Francji (studia w opactwie Aurillac), oddziaływania Hiszpanii arabskiej i antyku (pobyt w marchii barcelońskiej i w Rzymie). Tradycje te Gerbert przeniósł na północ, do Reims, gdzie nauczał, do szkoły w Chartres, w której działali jego uczniowie. Solidną kulturę, zainteresowania antykiem pogańskim, nawyki rasowego humanisty (gromadzenie rękopisów) połączył Gerbert z gustem dla techniki, matematyki, astronomii, dydaktyki poglądowej (tu właśnie widać wpływ empirycznej kultury arabskiej). Ale ta wszech- stronność Gerberta budziła nieufność i niechęć. Współcześni podejrzewali go o zawarcie paktu z diabłem; później, w opisie Williama z Malmesbury, Gerbert jest już postacią zupełnie fantastyczną (za sprawą diabła potrafił zawisnąć w powietrzu, by ujść pogoni, zbudował mosiężną głowę, która dlań rozwiązywała matematyczne problemy, itd.). Tradycję Gerberta kontynuował m. in. Fulbert, pionier świetnej szkoły w Chartres, zwany przez uczniów nowym Sokratesem. Włoch z pochodzenia, należy jednak do francuskiej kultury. Literatura francuska zaczyna się od tekstów religijnych. W XI w. to np. prowansalski poemat o św. Fides i normandzki Żywot św. Aleksego, 5 - J. Baszkieu#irz, Historia r's#alZc#,l# 65 budująca opowieść o chrześcijańskiej pokorze potomka możnego rodu. Jednakże najbardziej fascynującym zjawiskiem w kulturze Francji XI w. jest epopeja rycerska. Kilka chansons de geste znamy z wersji pochodzących zapewne z tego stulecia : Pieśh o Wilhelmie, zrekonstruowany przez Bediera epos o Gormondzie i zdrajcy Isembardzie, Pieśń o pielgrzymce h'arola Wielkiego i wreszcie arcydzieło gatunku -- Pieśń o Rolandzie. Epos rycerski wybiera sobie bohaterów z dawnych czasów, z epoki Karola Wielkiego lub jego następców. Mimo tej odległości w czasie fabuła epopei zawiera z re- guły ziarno historycznej prawdy, rozpoznawalnej choć obrośniętej legendami i zdeformowanej. Tak więc np. historyczne boje z Baskami (Roland) i Normanami (Gormond) przekształciły się w wojnę z Arabami. To zrozu- miałe, skoro Baskowie w Gaskonii i Normanowie w Normandii wtapiali się już we francuską wspólnotę. Jak jednak doszło do wykorzystania ma- teriału z dawnej historii - to problem dyskusyjny. Zarzucono już wyobrażenia romantyków, że epos rycerski był tworem spontanicznej, zbiorowej improwizacji, w której nie ma miejsca na rolę wybitnego twórcy. Nie ostała się teoria, wedle której surowcem dla epopei były dawne pieśni heroiczne z czasów karolińskich (Gaston Paris). Trudno przyjąć w całej roz.ciągłości twierdzenie Josepha Bediera, iż główną rolę odegrały tu klasztory na uczęszczanych szlakach pielgrzymek. Na użytek pielgrzymów śpiewacy (jongleurs) wykonywali tu pieśni o dawnych boha- terach: Bedier sądził, że śpiewaków tych uznać można niejako za tubę zakonników. Przecież właśnie klasztory przechowywały stare kroniki, zakonnicy najłatwiej mogli więc dostarczyć tworzywa dla epopei, zabarwia- jąc ją kościelnymi treściami propagandowymi. Wpływ duchownych na niektóre elementy treści eposu jest niewątpliwy (akcenty "religu królewskiej" w Pieśni o Rolandzie to przykład kościelnych oddziaływań). Pozostaje jednak pytanie, jakie własne tradycje rycerstwa kształtowały treść eposu. Pozostaje pytanie, jakie piętno na epopei wycisnęli odtwórcy, jongleurs, ludzie o plebejskim rodowodzie, łączący nieraz recytowanie wzniosłych eposów z klownadą, tresurą zwierząt, akrobacją. Niewątpliwie bowiem w eposie rycerskim prócz wspomnień historii i klerykalnej inspiracji od- bijał się świat pojęć rycerskich, a także elementy folkloru z jego gustem do trywialności i drastyczności szczegółów. Poezja epiczna opiewa dziel- ność, wytrwałość w boju, wierność - a jednocześnie zawiść i zdradę ostro szkicowanyeh czarnych charakterów. Są tu elementy rycerskiego dowcipu i gaskonady. Kłębią się tu wreszcie silne namiętności. W sumie treści to dalekie od kościelnych stereotypów moralnyeh. Kultura religijna tej epoki jest zresztą swoista. Nie tyle ją przenika Chrystusowe prawo miłości Boga i bliźniego, ile wizja wszechmocy i suro- 66 wości bożej. Jesteśmy tu bliżej teologii św. Augustyna niż nauki św. Fran- ciszka. Dla Augustyna ludzkość to wielka "masa grzechu": w oceanie nieprawości maleńką wyspą jest garstka sprawiedliwych, których Bóg wybrał nieodgadnionym aktem swej łaski. Łatwo było we wczesnym średniowieczu zdeformować myśl Augustyna i utożsamić klasę panu- # jącą z wybranymi, a masy ludu z au- I gustyńską masą grzechu. Nadal żywe relikty pogańskiej magii wyrażały się w akcentowaniu rytualnych gestów i zachowań, formuł i zaklęć, w kul- cie relikwii (św. Romuald w wędrów- ce po ziemiach Galii miał takie po wodzenie, że zbudowana jego nau- czaniem ludność postanowiła go e,W zamordować, by uzyskać tak cenne relikwie). Nie bada się sumień i su biektywnych intencji, ale ocenia obiektywne następstwa ludzkich czynów. Za czyny złe czekają ludzi straszliwe męki piekielne : budzący grozę obraz Sądu Ostatecznego był ulubionym motywem sztuki romańskiej. Juliusz Michelet, wykorzystując głównie świadectwo niespokojnego ducha, Raula Łysego, upowszechnił pogląd o psychozie strachu przed końcem świata w miarę zbliżania się roku tysiącznego. Zdaje się jednak, że psychoza taka nie była na tyle groźna i powszechna, by zakłócić tok życia. Zakłócały ludzką egzystencję znacznie bardziej katastrofy realne: wojny, najazdy, zarazy i głody. Zresztą i sam Raul Łysy oscylował między rozpaczą i optymizmem, między apokalipsą i radością życia. To ambi- walencja typowa dla tamtej epoki. Świetny rozkwit sztuki romańskiej w kościelnej architekturze i rzeźbie XI w. jest symbolem bogactwa i potęgi kościoła. "Świat. . . jakby się chciał okryć białym płaszczem kościołów" pisał efektownie Raul Łysy. Ów płaszcz był zresztą nieco na wyrost w proporcji do liczby wiernych, a piękna, lecz skomplikowana symbolika romańskiego budownictwa i rzeźby nie była dostępna umysłom ludzi prostych. Reforma kluniacka zdynamizowała romańską sztukę plastyczną: więcej w niej teraz ekspresji i fantazji, mniej formalnych rygorów czystej romańszczyzny. Nazwano tę zmianę, prze- 67 sadnie, przejściem do "późnoromańskiego baroku". Na południu bar- dziej wyrafinowana kultura akwitańska lubowała się w przepychu nieco barbarzyńskim, w profuzji kolorów, złota, drogich kamieni. Nie wszystkim się to podobało. Arcybogaty relikwiarz świętej Fides w kształcie ludzkiej postaci (w Conques koło Aurillac) niektórym duchownym wydawał się rażącym reliktem bałwochwalstwa. Sztuka monastyczna wywarła wielki wpływ na postęp kultury plastycz- nej. Ale kościół i tu nie miał monopolu. Fundowana przez żonę Wilhelma Zdobywcy u schyłku XI w. wspaniała opona z Bayeux (haft królowej Matyldy) przedstawia dzieje podboju Anglii przez Wilhelma w arcycie- kawym cyklu obrazów. To dzieło wielkiego talentu i daru obserwacji rze- mieślników-artystów jest w plastyce tym, czym rycerski epos w literaturze francuskiej tego czasu. Różnica w tym jedynie, że opona z Bayeux przedsta- wia czyny wojenne bohaterów współczesnych. POCZĄTKI ZMIAN POLITYCZNYCH Królowi Filipowi I historycy lubią zarzucać, że obojętnie potraktował dwa największe wydarzenia polityczne swego czasu: krucjaty, zainicjowane przez papieża Urbana II właśnie na francuskiej ziemi (synod w Clermont, 1095), oraz podbój Anglii przez Wilhelma Zdobywcę; podbój, który księcia Normandii uczynił królem wielkiego państwa. Ale obojętność grubego i gnuśnego Filipa miała też dobre strony. Nie trwonił energii (której istotnie nie miał na zbyciu) i pieniędzy na jerozolimską wyprawę, potrafił natomiast korzystać zręcznie z zaangażowania się francuskich baronów w ruch krzyżowy. Bo udział francuskich panów i rycerzy w tym ruchu był entuzjastyczny. Sukcesy pierwszej krucjaty zapewniły im mo- narsze awanse: francuscy książęta i hrabiowie byli suwerenami królestwa Jerozolimy, władcami Trypolisu i Edessy. Przy ich boku robili egzotyczne kariery pomniejsi rycerze. Ambicje wyładowane w wojnie z "wrogami wiary" nie mogły się manifestować w kraju: organizatorzy krucjat słusznie widzieli w "wojnie świętej" szansę osłabienia wojen prywatnych. Dla Kape- tyngów sporą szansą było to kierowanie ekspansji francuskich panów ku Bliskiemu Wschodowi, ale także ku Italii, Hiszpanii, wreszcie Anglii. Rycerze normandzcy, z potomkami niejakiego Tankreda z Hauteville na czele, stworzyli w XI i XII w. na Sycylii i w południowej Italii silną i oryginalną strukturę polityczną - królestwo sycylijskie. W Portugalii tron przypadł panom z linii książąt burgundzkich. Hrabia Barcelony został w XII w. królem Aragonu. A książęta Normandii zasiedli na tronie angiel- 68 skim. Podbój Anglii przez Wilhelma Zdobywcę stworzył jednak dla kró- lów Francji sytuację trudną i niebezpieczną. Wilhelm, opierając się na przyrzeczeniach sukcesyjnych angielskiego króla Edwarda Wyznawcy, postanowił odwojować Anglię z rąk króla Haralda, którego panowie angielscy wybrali po śmierci Wyznawcy. po mysł ów niektórym panom normandzkim wydał się szaleńczy. Jednak Wilhelm nie zraził się szemraniem wasali, trudnościami przeprawy przez La Manche, stratami przy niej poniesionymi, dezercjami tchórzliwych. Bitwa pod Hastings (1066) wydała Anglię pod panowanie Wilhelma i jego normandzkich baronów. Biograf Zdobywcy, Wilhelm z Poitiers, opisał triumfalne nastroje w Normandii po zwycięstwie nad Anglikami. Jej książę, wasal francuskiej Korony, stawał się teraz monarchą silniejszym od swego królewskiego seniora. 5#(# -." Potęga anglo-normandzka mogła zdusić Kapetyngów. Ale po śmierci Zdobywcy nastąpił podział spadku po nim, co uspokoiło Filipa I. Nor- mandię otrzymał słaby syn Wilhelma, Robert Krótkonogi. Wyparli go jednak z dziedzictwa energiczni bracia, królowie Anglii: częściowo Wil- helm Rudy, całkowicie (1106) Henryk I Beauclerc. Próby oddzielenia Normandii od Anglii, które podjął syn Filipa I, Ludwik VI Gruby (1108 - I 137), zakończyły się katastrofą (bitwa pod Bremule, 1119). 69 Mapa Francji z XI w. 70 Wśród powikłań sporu o inwestyturę biskupów między papiestwem i królami Niemiec Filip I zachował się rozsądnie: nie reagował na brutalne przejawy niechęci papieża Grzegorza VII, uznał podstawowe hasło kośc#el- nej reformy, tj. zasadę wyboru biskupów przez kapituły. Interwencje królewskie przy obsadzaniu urzędów biskupich trwały, ale dyskretnie. Pozwoliło to Ludwikowi VI na utrzymanie dobrych stosunków z papieżem i kościołem francuskim. W rezultacie reforma kościelna postępowała we Francji powoli, ale skutecznie. Jeszcze u schyłku XI w. poziom moralny i intelektualny biskupów był niski. Także w klasztorach nie działo się najlepiej: Piotr Damiani napisał cały traktat (Liber Gomorrhianus) o ze- psuciu monastycznych obyczajów. Reforma kluniacka wyczerpała swój rozmach, Cluny stało się zbyt zamożne i zadowolone z siebie. Ale w tym samym czasie powstają nowe klasztorne ośrodki kościelnej reformy: w Grande Chartreuse koło Grenobli, w Citeaux niedaleko Dijon. Zwłaszcza zakon cystersów, który wyszedł z Citeaux, odegrał znaczną rolę w XII w., nie bez wpływu najwybitniejszego swego członka, św. Bernarda z Clairvaux. Sporą rolę odgrywały też w dziele reformy kościelne centra naukowe, jak szkoła Św. Wiktora w Paryżu, założona przez teologa i fi- lozofa Wilhelma z Champeaux. Król Ludwik VI popierał reformatorskie wysiłki cystersów, był też przychylny wiktorynom. I odwrotnie, korzystał z poparcia kleru. Inteligentny, pracowity, oddany monarszej władzy opat z St. Denis pod Paryżem, Suger, stał się najbliższym współpracownikiem Ludwika VI, a później Ludwika V1I. Dobre stosunki z papiestwem naraziły Ludwika VI w r. 1124 na gniew cesarza Henryka V, potężnie skłóconego z papieżem. Pretekstem zamie- rzonego najazdu niemieckiego na Reims miała być interwencja w obronie zagrożonego przez Ludwika VI hrabiego Blois. Ale oto groźba ataku z zewnątrz przyniosła wyraźny powiew jedności : wasale Korony udzielili królowi pomocy (nawet ów hrabia Blois), pod komendą Ludwika VI zebrała się spora armia. Nie uczestniczyli jeszcze w tej akcji książęta i hra- biowie z pohzdnia, ale sukces hasła obrony królestwa był znaczny. Henryk V przezornie zrezygnował z napaści; niemniej Suger przedstawił cofnięcie się cesarza jako wielkie zwycięstwo Francji. Dał też retoryczny, ale chyba wierny opis nastrojów wśród francuskich panów, przekonanych, iż ich królestwo jest równe cesarstwu rządzonemu przez Niemców, a nawet lepsze od niego. Przecież to Frankowie, przodkowie Francuzów, rządzili kiedyś w Niemczech! Ale nie tylko sukcesy były zaczynem świadomości narodowej: klęska pod Roncevaux z Pieśni o Rolandzie także stanowiła inspirację uczuć patriotycznych: wspomnienie "słodkiej Francji" u kona- jącego Rolanda jest przejmującym tego wyrazem. Rycerska epopeja i pi- 71 sarstwo Sugera, duchownego o plebejskim rodowodzie, dawały zgodny wyraz emocjom wspólnoty narodowej. Symbolem tej wspólnoty coraz wyraźniej staje się król; Ludwik VI był respektowany jak żaden dotąd z kapetyńskich władców. Miał dobrych doradców, z Sugerem na czele. Rola ludzi z królewskiego pałacu rosła: w tej ekipie skupiała się inteligencja, zręczność polityczna i wola władzy monarszej. Za Ludwika VI i w pierwszych latach panowania Ludwika VII (I 137 -1180) Korona osiągnęła niebłahe sukcesy. Należy do nich uporządkowanie domeny. Ludwik VI, zanim zaczęto go zwać Grubym, przezywany był: Ludwik Który Nie Śpi. Jego aktywność jako policjanta domeny królewskiej skierowana była przeciw niepotul- nym wasalom, rabusiom i wichrzycielom (Suger nazywał ich tyranami). Król tępił "tyranów" i upokarzał, zdobywał ich zamki ("jak chłopskie 72 Pojedynek hr. Rolanda z Saracenem. Witraż w katedrze w Chartres, XIII w. chaty" -- pisał Suger, chyba przesadzając), burzył fortyfikacje i kon- fiskował na rzecz domeny posiadłości uciążliwych baronów. To samo robił potem Ludwik VII. Posiadłości Kapetyngów odetchnęły, zagwaran- towano tu spokojną pracę rolnika i rzemieślnika, bezpieczeństwo dróg, łączność między różnymi kompleksami dóbr królewskich. Przyłączenie do domeny posiadłości najbardziej uciążliwych wasali, Montlhery i Cor- beil, było symbolem złamania lokalnych "tyranów". Wreszcie, rozmiary domeny powiększały się systematycznie. Filip I przyłączył do niej hrab- stwo Gatinais, a dalej Corbie, zabrane hrabiemu Flandrii, i Vexin, tery- torium sporne z książętami Normandii. Ważne było objęcie przez Filipa wicehrabstwa Bourges, którego posiadacz potrzebował pieniędzy na krucjatę, sprzedał więc je królowi. W ten sposób domena monarsza prze- kroczyła granicę Loary, sięgnęła na niedostępne dotąd południe. Ludwik VI anektował wspomniane Montlhery i Corbeil. Ludwik VII rozszerzył pośrednio wpływ królewski na południu Francji dzięki przejściu hrabstw Velay i Gevaudan w ręce zależnych od monarchy biskupów. Stworzył też dla Korony przyczółek na obszarze cesarskim, w dawnym królestwie Arelatu, gdyż hrabstwo Forez stało się lennem króla Francji. W ten sposób zbliżył się do Rodanu: pozwalało to myśleć o przyłączeniu w przyszłości do królestwa francuskiego Lyonu i okolicy. Uporządkowanie i pomnożenie królewskiej domeny było możliwe dzięki stabilizacji Kapetyngów na tronie po stu latach panowania, dzięki zaangażowaniu baronów na zewnątrz kraju, ale też dzięki rosnącej zamoż- ności króla Francji. Królewskie spichlerze napełniały się zbożem, piwnice winem: część tych produktów była przedmiotem rosnącego eksportu. Zjawiska polityczne i ekonomiczne były współzależne. Dalsze bogacenie się królów wymagało zaprowadzenia porządku. Jeśli jednak władcę Nor- mandii stać było na dokonanie podboju Anglii, jeśli królowie Francji mogli zaokrąglać i porządkować swą domenę - to dlatego, że od połowy XI w. coraz wyraźniej zaznaczało się ożywienie ekonomiczne, zwłasz- cza na północy Francji. W społeczeństwie tak zagraryzowanym postęp ekonomiczny zaczynał się od rolnictwa. PRZEMIANY NA WSI Przemiany w rolnictwie francuskim od połowy XI w. stanowiły rezul- tat ciężkiej chłopskiej pracy. Aby jednak ów trud mógł przynieść pełny efekt, konieczne jest pewne minimum bezpieczeństwa i spokoju oraz postęp technik produkcyjnych. Spokoju jest teraz więcej niż w IX=X w., w epoce 73 wielkich inwazji, zwłaszcza na północy, gdzie rządzący - w domenie królewskiej, Flandrii, najwcześniej w Normandii = potrafili przyhamować feudalną anarchię. Co do postępu technicznego -- nie ma tu wielkich wynalazków. Składa się nań szereg elementów od dość dawna znanych i stosowanych w przo- dujących kompleksach gospodarczych. Ich upowszechnianie i związane # z tym nowe nawyki produkcyjne ludzi to techniczny fundament postępu. Ulepszenie zaprzęgu pozwala znacznie lepiej wyzyskać siłę zwierząt po ciągowych, zwłaszcza koni (chłopi mają ich teraz nieco więcej), ale i wo- # łów. Pojawiało się więcej małych młynów i prostych kół młyńskich, więcej żelaznych narzędzi, dzięki którym łatwiej karczować lasy i głębiej można orać ziemię. Kultura rolna dużo też zawdzięcza upowszechnianiu trój- ! polówki. W najlepiej prowadzonych gospodarstwach i w dobrych latach ziemia odwdzięcza się już sześciokrotnym plonem. Oczywiście tempo rozwoju jest nierównomierne w różnych regionach i gospodarstwach; #= chłop biedny, pozbawiony zwierząt pociągowych, z trudnością tylko mógł uczestniczyć w procesach modernizacji gospodarstwa rolnego. Rozszerzanie pól zbożowych i winnic przy dawnych wsiach mogło mieć, z natury rzeczy, ograniczone rozmiary. Toteż w XI i XII w. rozwinął się wielki ruch kolonizowania pustek. Powstają nowe obszary upraw na ziemiach wydartych lasom, bagnom, ugorom. Uczestniczyły w tym nowe klasztory, zwłaszcza cystersi. Dla zakonników benedyktyńskich wcześniejszego średniowiecza nakazana przez regułę praca stanowiła instrument pokuty; wszakże ludzie wygnani z raju skazani zostali przez Boga na zdobywanie chleba w trudzie i pocie. Teraz nieco się zmienia pogląd ludzi kościoła na walor pracy ręcznej. Opanowanie przyrody przez pracę jest wspaniałym darem bożej łaski: powstaje mnóstwo legend o cudownym uratowaniu ludzi poszkodowanych przy pracy fizycznej. Zauważono, iż sam Bóg był pierwszym robotnikiem: stworzył świat w cięż- kim trudzie, po którym "odpoczął dnia siódmego". Tym łatwiej przycho- dziło cystersom chwalić wartości ciężkiej pracy fizycznej, że w swych klasztorach prędko ją przerzucili na barki specjalnej kategorii braciszków pochodzenia plebejskiego. Przede wszystkim jednak powiększenie areału upraw było dziełem trudu chłopskich "gości", "kolonów" - grup ruchliwych, skwapliwie wykorzystywanych przez właścicieli nieużytków. Stopniowo ta kategoria chłopów stabilizuje się, przestaje wędrować z miejsca na miejsce, godząc się na osiadły tryb życia za cenę znośnych, często utrwalonych na piśmie, warunków feudalnej zależności. Ale i chłopi z dawna osiadli starają się okupić lub wywojować lepsze warunki poddaństwa. 74 Lepsze warunki to określenie (często na piśmie, w wiejskich "kartach ulg", cartes de franchise), a jednocześnie pewne ztnniejszenie świadczeń. Traciły coraz bardziej znaczenie robocizny na pańskim. Rezerwy pańskie kurczyły się nadal, trochę z racji ekonomicznych, trochę z powodu po działów spadkowych. Wprawdzie rezerwa była często duża (powyżej 100 ha), ale system jej uprawy zmieniał się, umożliwiając likwidację robocizn. M. in. właściciel chętnie wydzierżawiał rezerwę (to częste zwłaszcza na północy): dawało mu to spore dochody. Na utrzymanie dworu wystar- czały zaś daniny w naturze z coraz liczniejszych gospodarstw chłopskich. #l t / ; l Gospodarstwa te tworzą głównie dwa typy. Gospodarstwo czynszowe (tenure censive) rządziło się spisaną w kartach i ustabilizowaną formą danin pieniężnych (częściowo też naturalnych). Ów czynsz określany był osobno dla różnych składników gospodarstwa i na ogół niewysoki. Główne dochody pana z tenure censive -- to wpływy z ciężarów "banalnych" (tu też coraz rzadziej występowała arbitralność obciążeń), z grzywien są- dowych, opłat pobieranych przy zbyciu gospodarstwa przez chłopa. Bo karty uznawały już nie tylko dziedziczność, ale i zbywalność gospodar- stwa (w pełni w XIII w.). Opłata pobierana przez pana przy zmianie gospo- darza (lods et ventes) była jednak wysoka: 1/10, czasem 1/8 wartości sprze- 75 Polujący rycerze i pracujący chłopi. Tympanon z nie istniejącej już kolegiatv w Bourges dażnej. Drugim typem gospodarstwa chłopskiego była tzw. tenure a cham- part, upowszechniona wraz z ruchem kolonizacyjnym. Champart polegał na określonym (często tylko ustnie) udziale pana w chłopskich zbiorach. W Ile-de-France przeciętnie pański udział wynosił około 1/10 zbiorów, ale niekiedy tylko 1/14; podobnie w Lotaryngii; gorzej było na połud- niowym zachodzie kraju, gdzie często pan brał 1/5 zboża. Z winnic champart z reguły wynosił więcej (1/4, czasem nawet 1/3). Sytuacja prawna tych gospodarstw była podobna jak czynszowych: są one dzie- dziczne i zbywalne. Chłopów obciążały - prócz tego, co jest klasycznym świadcze- niem feudalnym (czynsz, champart) i prócz ciężarów banalnych - dzie- sięciny na rzecz kościoła. Niewolni dostarczali panom jeszcze innego źródła dochodu - opłacali swój wykup z niewolnej kondycji. A więc poprawa sytuacji ekonomicznej chłopa była wyraźna: stabilizacja ciężarów, umocnienie praw do ziemi. Ponadto liczne wsie i związki wsi naśladowały pobliskie komuny miejskie, tworząc własne formy organizacyjne; rodziły się zalążki samorządu wiejskiego. Uparta presja, sabotaż, konflikty z panami - a obok tego okupywanie ulg i kart wiejskich zmieniały sytuację prawną wsi oraz klimat stosunków z dwo- rem. Stosunki te są teraz mniej osobiste, bardziej urzeczowione i z większego dystansu. Poddany, którego świadczenia są ustabilizowane, który nie odrabia już krępujących robocizn i posług dworskich, ma poczucie pewnej niezależności od dworu. Swobodniejsze są jego kontakty ze światem ze- wnętrznym - z targiem, na który przychodzi, by sprzedawać i po trochu też kupować, z sąsiednimi wsiami, do których droga się skróciła wskutek postępów osadnictwa i zarazem stała się bezpieczniejsza. Waga protekcji pana zmniejszyła się: władza publiczna królów i książąt lepiej broni wieś przed rabusiem. Większą pewność siebie daje chłopu słabnięcie straszli- wych klęsk głodowych. Nie oznacza to ani chłopskiego dobrobytu, ani nawet zaniku pauperyzmu. Nadal problemem będą rzesze nędzarzy, ży- jących z kościelnego lub prywatnego miłosierdzia. Ale podstawowa masa chłopstwa w XI-XII w. podnosiła głowę i prostowała ramiona. Lepsze odżywianie to mniejsza śmiertelność, a zarazem większa płod- ność chłopskich rodzin: stąd szybki postęp demograficzny, który ułatwiał dalsze przemiany: kolonizację pustek, poszerzanie upraw. Większa gęstość zaludnienia zbliżała grupy ludzkie, zmniejszała przestrzeń, tym bardziej że zaczęto dbać o drogi i mosty. Ułatwiała też utrzymanie porządku i tę- pienie bandytyzmu. Wreszcie wzrost produkcji rolnej umożliwiał wyży= wienie większej liczby ludności pozarolniczej i odnowę miast. 76 PODNIESIENIE SIlĘ MIAST Postęp rolniczy i demograficzny był impulsem dla produkcji rzemieśl- niczej i aktywności handlowej: toteż od XI w. miasta podnoszą się ze stagnacji. Stare mury okazują się za ciasne, gdy dawniej były nieraz zbyt obszerne. Powstają nowe dzielnice poza ich obrębem; pojawiają się też nowe skupiska rzemieślniczo-kupieckie. Produkcja się specjalizuje, pod- nosi się poziom ushig. W niektórych dziedzinach miasta produkują już towary eksportowe: dotyczy to w szczególności tkanin. Folusz i warsztat tkacki są symbolem odrodzonej aktywności rzemiosła: przede wszystkim w miastach Flandrii, gdzie surowcem jest m. in. angielska wełna, ale także w Pikardii czy w Berry. Targi flandryjskie bądź szampańskie stają się giełdą towarową na styku ważnych szlaków handlu europejskiego. Osła- bienie pozycji Arabów na Morzu Śródziemnym i krucjaty sprzyjały roz- wojowi transportu i handlu morskiego; podnoszą się tedy porty nad Morzem Śródziemnym. Ale i porty atlantyckie korzystają z koniunktury. W handlu uczestniczą już nie tylko towary luksusowe, ale także towary ciężkie, o niższej cenie, które pozwalają kupcom zarobić tylko przy obro- cie na dużą skalę (zboże, wino, drewno). Korporacje handlowe miast (najwcześniej we Flandru, w XI w.) ciążą nad obrotem całego regionu, a czasem stają się zalążkiem władz samorzą- dowych. W miastach kształtował się nowy typ umysłowości: duch kal- kulacji, oceny koniunktury i ryzyka, ważenia i rachowania. Kariery eko- nomiczne są niekiedy szybkie, często jednak nietrwałe. Nie zawsze kariera taka jest osiągnięciem indywidualnym. Spółki mieszczańskie (korzysta- jące niekiedy z pieniędzy pożyczanych przez ludzi ze sfer feudalnych) finansują przedsięwzięcia handlowe, kolonizację nowych ziem, lokacje wsi i miast. Procesy te rozkładają się na długie dziesiątki lat: warunkujące je sukcesy rolnictwa były również powolne. W dodatku zależność miast od panów feudalnych hamowała ich swobodę wykorzystywania sprzyja- jącej koniunktury ekonomicznej. W źródłach XII w. miasta zajmują coraz więcej miejsca. Flandryjskie centra: Gandawa, Brugia, Lille, Arras, tętnią życiem, przedsiębiorczością, produkcją. Troyes, Provins, Lagny - to znów ośrodki targów szampań- skich korzystających z protekcji tutejszych hrabiów. Rozwijają się miasta normandzkie, z Rouen i Caen na czele ; miasta nad Loarą - Tours, Nantes ; a przede wszystkim wyraźnie już stołeczny Paryż. W Paryżu skupiają się drogi ku Normandu i niedalekiej Szampanu oraz w stronę południa. Wyspa Cite stanowi centrum polityczne i reli- gijne : tu znajduje się pałac królewski, tu powstaje w XII w. katedra Notre 77 Dame. Na lewym brzegu Sekwany już w XII w. widać zarys dzielnicy łacińskiej: tu, za Małym Mostem, "dialektycy przechadzają się tocząc dyskusje", jak powie ówczesny kronikarz; tu działa szkoła Św. Wiktora tu wykłada przez pewien czas, na Wzgórzu Św. Genowefy, znakomity Abelard. Na prawym brzegu natomiast - centrum handlowe. Kupcy paryscy mają już swe organizacje (korporacja kupców wodnych prowadzi handel Sekwaną aż do Normandii i dalej na morze). Z zamożną burżuazją kupiecką konkurują targi bogatych opactw Św. Dionizego, Św. Wiktora, Św. Germana, Św. Genowefy, patronki miasta. W r. I 186 król Filip August wezwał mieszczańską elitę i nakazał, by - jak pisze kronikarz Rigord- "wszystkie ulice i drogi całego Paryża zostały wybrukowane twardymi i mocnymi kamieniami". Nakazał - to znaczyło praktycznie: zezwolił, by zamożna burżuazja Paryża zajęła się zdobyciem środków (podatek) i następnie rozporządzaniem nimi dla osiągnięcia zamierzonego celu. Nieco później ten sam monarcha rozbudował paryskie fortyfikacje : powstał wtedy zalążek Luwru w postaci twierdzy przy murze broniącym miasto. Wobec władzy miasto reprezentuje zamożna elita, zachłanna, bez- względna w robieniu majątku. Jej organizacją są korporacje mieszczań- skie, narzucające biedakom warunki i ograniczenia ekonomiczne. Gdy miasta francuskie zaczęły uzyskiwać osobowość prawną i administrację samorządową, elita połączyła wpływ ekonomiczny z władzą polityczną. Dokonało się to w długich konfliktach z panami miast. Ruch komunalny zaczynał się od sprzysiężenia (communio), którego uczestnicy zobowiązy- wali się wspierać wzajemnie w dążeniach do autonomu. Hasło komuny nie od początku było rozbudowanym programem pozytywnym, niekiedy to raczej protest przeciw feudalnym skrępowaniom. Feudalni panowie miast uważali się za uprawnionych do wywierania na nie despotycznej presji finansowej, do arbitralnych konfiskat i innych samowoli. Struktura własności feudalnej i skomplikowane przywileje klasy panującej utrud- niały normalne funkcjonowanie organizmów miejskich. Formalistyczny, niekompetentny w sprawach ekonomiki miejskiej sąd feudalny nie umiał rozstrzygać mieszczańskieh spraw. Miastom potrzebne jest wyłączenie tych wszystkich hamulców i empiryczne budowanie nowych struktur administracyjnych oraz prawnych. Cele te osiągano w ostrej walce. Niekiedy była to walka zbrojna, obfitująca w dramatyczne epizody. Tak było w normandzkim mieście Mans w r. 1070, w 1076 r. we flandryj- skim Cambrai (ale to już Flandria cesarska), w r. 11 I I w Laon. Relację o powstaniu w Laon przekazał kronikarz Guibert de Nogent. Laon, miasto biskupie, zdołało okupić swą autonomię w układzie z biskupem Gaudri, klerem i możnymi. Król Ludwik VI układ ten zatwierdził. Gdy jednak 78 biskupowi zabrakło pieniędzy, zaczął namawiać króla, by zlikwidował laońską komunę. Mieszczanie pragnęli kupić sobie królewską przychyl- ność, ale biskup i możni ich przelicytowali. Naruszenie układów w spra- wie autonomii miasta doprowadziło do powstania; biskup Gaudri został zabity, gdy znaleziono go w kościelnej piwnicy, schowanego w pustej beczce. Ostatecznie dopiero w 1128 r. król Ludwik VI uznał autonomig Laon. Bunty mieszczańskie, palenie okolicznych zamków (jak podczas po wstania w Mans) i masakry oraz plądrowanie "buntowników" przez rycerstwo (jak w Cambrai) nie były zresztą regułą. Najwięcej oporów komunalnej autonomii stawiali panowie duchowni, zazdrośnie strzegący swych praw. Świeccy wielmoże łatwiej dawali się skusić ofertami pienięż- nymi mieszczan. Duchowni kronikarze uważali ruch komunalny za święto- kradczy spisek ludzi, których bogactwo pochodziło ze źródeł nieczystych. "Komuna to nowe i bardzo brzydkie słowo" - pisał Guibert de Nogent. Jednak do schyłku XII w. wielka liczba miast uzyskała karty komunalne, a w nich prawo do władz samorządowych, własnego sądownictwa, do nakładania podatków i organizowania służby wojskowej. Wieża (be Jfroi) z dzwonem, wzywającym na zgromadzenia lub ogłaszającym alarm, stała się symbolem wolności komunalnej. Nawet te miasta, które nie uzyskały praw komuny, otrzymywały tzw. karty swobód, ograniczające prawa rządzących miastem urzędników i nadające mieszczanom pewne przy wileje finansowe oraz wojskowe. Miasta zmieniły w X11 w. nie tylko krajobraz rolniczego kraju, ale także sytuację społeczną i intelektualną. W poglądach klasy panującej przeważała niechęć do miast, do sposobu życia mieszczan, ich aktywności, obyczajów i kultury. Pisarze duchowni lubili porównywać miasta do potępianych przez Biblig ośro#ków gwałtu i grzechu: Niniwy i Babilonu, Sodomy i Gomory. Pożary, trawiące często średniowieczne miasta, przy równywano do katastrofy Sodomv, spalonej ogniem niebieskim, i trak- towano jako bożą karę. Antypatia do miast nie była jednak zjawiskiem powszechnym. To prawda, że produkcję rzemieślniczą klasa rządząca traktuje pogardliwie, w handlu zaś dopatruje się niemoralnej spekulacji. Jednakże paryski uczony z XII w., Hugo od Św. Wiktora, z uznaniem wypowiadał się o handlowej wymianie (dzięki niej to, co prywatne, staje się "wspólnym dobrem"), a w swej klasyfikacji nauk i sztuk znajdował miejsce dla "sztuk mechanicznych" (które mogą zaradzić ludzkiej sła- bości i nędzy). Wyrażało się w tym pewne równouprawnienie tradycyj- nych walorów i nowych umiejętności techniczno-produkcyjnych, sku- pionych głównie w miastach. 79 Bo też miasta średniowieczne nie rozsadzały bynajmniej feudalnego systemu, przeciwnie - sytuowały się w nim coraz wygodniej. Miasta wy- stępowały wobec rolniczej okolicy w roli zbiorowych panów lennych, wyzyskiwały formy lenne we wzajemnych stosunkach, bogaci mieszcza- nie lokowali w ziemi swe kapitały, miejskie oddziały zbrojne broniły mu- rów, ale i uczestniczyły w królewskich wyprawach. Miasta były nie tylko ośrodkami produkcji i wymiany; znajdowały się tam przecież dwory monarsze, książęce, biskupie, rezydencje możnych panów, klasztory i kościoły. Dla wielu członków klasy rządzącej miasta były po prostu atrakcyjne. Z drugiej strony przejawy przeciwieństw klasowych mieszczań- sko-feudalnych są wyraźne. Wojowniczość świeckich panów pozostaje w jawnym konflikcie z dążeniem mieszczaństwa do ładu i spokoju we- wnętrznego. Konkurencja ekonomiczna klasztorów jest solą w mieszczań- skim oku. Dochody kupca czy bankiera są często potępiane przez kler; świeccy panowie pogardzają mrówczą aktywnością mieszczan. Feudalny system sądowy, struktura feudalnej własności, bariery celne na drogach krępują mieszczan w sposób nieznośny. Ale przed tyranią lokalnych wiel- możów miasta mogą się uciec do władzy królewskiej. Dla króla miasta są potencjalnym sojusznikiem w zaprowadzaniu ładu: mogą go wspomóc finansowo i militarnie. Zrozumienie tych możliwości nie przyszło zresztą bez oporów. Stanowisko Ludwika VI wobec komuny w Laon świadczy o czysto mer- kantylnym podejściu do ruchu komunalnego. Jednakże ten sam Ludwik VI przekonał się, iż nie można lekceważyć roli politycznej miast. Gdy mie- szczanie Brugii zbuntowali się przeciw hrabiemu Flandrii Wilhelmowi Clitonowi, Ludwik VI próbował skłonić ich do posłuszeństwa. Jednakże w efekcie musiał się zgodzić na kandydata "ludu flamandzkiego": nowym hrabią Flandrii został Thierry z Alzacji. Ludwik VII zakładał nowe miasta i z postępów urbanizacji czerpał korzyści, jednakże represjonował zbyt ambitne, jego zdaniem, roszczenia komunalne Orleanu i Sens. Dopiero Filip August rozumiał w pełni, ile korzyści daje ruch komunalny w sferze ekonomicznej i wojskowej. Niełatwy sojusz króla i miast staje się faktem politycznym. SUKCESY I KLĘSKI LUDWIKA VII Na miesiąc przed śmiercią królowi Ludwikowi VI udało się ożenić następcę tronu, Ludwika VII, z Eleonorą Akwitańską. Została ona właśnie po śmierci ojca, ks. Wilhelma X, dziedziczką księstwa Akwitanii. Sukces Korony był ogromny. Król obejmował władzę nad wielkimi obszarami 80 południa, gdzie jego zwierzchność była dotąd tylko nominalna. Władza monarsza stawała mocno i pewnie nad Atlantykiem, wzbogacała się po tężną domeną książąt Akwitanii (jej główne ośrodki to Poitiers, Bordeaux i Saintes). Liczni wasale książąt akwitańskich, których z królem nic nie łączyło, stawali się teraz jego lennikami. Udało się także Ludwikowi VII rozerwać niebezpieczny związek Normandii z Anglią. W Anglii panował w tym czasie zamęt: słaby król Stefan z Blois, wnuk po kądzieli Wilhelma Zdobywcy, nie przez wszyst- kich był uznany. Część panów angielskich popierała wnuczkę Zdobywcy Matyldę, żonę hrabiego Anjou Godfryda Plantageneta. Z pomocą Lud- wika VII Godfryd zdołał opanować Normandię. W r. 1148 Ludwik VII poniósł jednak prestiżową klęskę. Jego udział w drugiej wyprawie krzyżowej był zupełnym niepowodzeniem; wielkie koszty i straty w ludziach nie okupiły żadnego sukcesu wojskowego. Kro- nikarz krucjaty, kapelan królewski Odo z Deuil, opisywał nieustanne konflikty między krzyżowcami francuskimi i niemieckimi, a także nie- porozumienia z Bizantyjczykami. Na perfidię Greków zrzucono ostat2cz- nie winę poniesionej klęski. Podczas krucjaty zaczęły się nieporozumienia Ludwika VII z Eleonorą, żoną nie nazbyt wierną. Pierwsze projekty rozwodowe upadły wskutek papieskiej mediacji. Ale w r. 1151 Eleonorze spodobał się młody Henryk Plantagenet, syn Godfryda. Pod pretekstem pokrewieństwa (nader odle- głego) nastąpił rozwód Ludwika i Eleonory (1152) i wnet potem ślub Akwitanki z Henrykiem. Na krytykowanej mocno przez współczesnych decyzji Ludwika VII zaważyła zazdrość, obawa grzesznego związku z krewną (król był nader bigoteryjny), ale i brak męskiego potomka, co dotychczas Kapetyngom się nie zdarzało. Można się było obawiać, że Eleonora nie da tronowi dzie- dzica (Henrykowi Plantagenetowi urodziła potem pięciu synów). Niemniej rozwód Ludwika VII był klęską. Stał się zaś katastrofą, gdy w r. 1154, po śmierci Stefana z Blois, Henryk Plantagenet powołany został przez angielskich panów na tron Anglii. W ręku tego zdolnego monarchy znalazł się ogromny blok terytorialny. Po ojcu, Godfrydzie, objął on hrabstwo Anjou wraz z Maine i Touraine, a także Normandię. Posag Eleonory - to Akwitania łącznie z Gaskonią. Z kolei Henryk został królem angielskim. I wreszcie w połowie XII w. opanował także Bretanię. Prócz Anglii cała zachodnia połowa Francji znalazła się pod władzą Henryka. Ponieważ ojcowizną Plantageneta było hrabstwo Anjou, w nauce utarło się określenie tego bloku ziem jako im- perium andegaweńskiego. 6 - J. Baszkiewicz, Historia Francji ## Król Ludwik VII nie wyraził na małżeństwo Eleonory z Henrykiem swej zgody koniecznej wedle prawa lennego. Pozwał tedy przed sąd lenny Plantageneta i gdy ten nie stanął, orzekł konfiskatę jego lenn. Było to naturalnie orzeczenie niewykonalne. Tak zaczęła się długa rywalizacja Kapetyngów z Plantagenetami. W obliczu niebezpieczeństwa, jakim stała się dla Korony potęga im- perium andegaweńskiego, blednie formalna tylko strata nominalnego zwierzchnictwa nad dawną marchią hiszpańską (hrabstwo Barcelony). Hrabiowie Barcelony od dawna daremnie prosili Kapetyngów o pomoc przeciw Arabom. Gdy hrabia Alfons II w r. 1162 został królem Aragonu, hrabstwo Barcelony szybko stopiło się z tym królestwem. Zjazd w Tarra- gonie (1181) zadeklarował, że monarchowie francuscy nic nie mają do dawnych posiadłości hrabiów Barcelony. Uznanie tego przez Francję nastąpiło dopiero w r. 1258 (traktat w Corbeil). IMPERIUM ANDEGAWEŃSKIE Henryk Plantagenet, a potem jego syn Ryszard Lwie Serce to fran- cuscy książęta na angielskim tronie. W Anglii byli suwerennymi królami, a w swych posiadłościach francuskich - wasalami króla Francji. Henryk II Plantagenet rządził Anglią przez 34 lata, ale spędził na wyspie zaledwie lat 13. Tak samo Ryszarda ledwie widziano w Anglii. Kłopoty z utrzy- maniem imperium andegaweńskiego (nieposłuszeństwo baronów, rywa- lizacje z Kapetyngami) pochłaniały mnóstwo czasu, energii i pieniędzy. Termin "imperium" mógłby sugerować, iż był to zwarty masyw, ale to sugestia fałszywa. Francuskie posiadłości Plantagenetów były nader zróżnicowane. W kolebce dynastii, tj. w Anjou, Maine i Touraine, już Godfryd Plantagenet przywrócił zachwiany autorytet książęcej władzy. Brakło tu jednak tak silnej armatury ustrojowej, jaka istniała w Normandii. Sprawna administracja książęca kształtowała się w Normandii jeszcze w XI w. Po pewnym zamęcie w pierwszej połowie XII w. Plantageneci ją odtworzyli. Tak samo domena książęca w Normandii, uszczuplona po śmierci Wilhelma Zdobywcy, została wzmocniona i uporządkowana. Pewne wzory ustrojowe normandzkie okazały się tak udane, że przenie- sione zostały do Anglii i do królewskiej administracji francuskiej. Tak np. normandzka instytucja zaufanych urzędników książęcych (baillis) stała się wzorem dla angielskich szeryfów i kapetyńskich baillis. Normandia miała świetną kontrolę finansową, potężne fortyfikacje książęce, obo- wiązki służby wojskowej były tu ściśle przestrzegane. A jednak i tu baro- nowie korzystali z każdej okazji, by się umocnić kosztem władzy książęcej : 82 mapa: Imperium andegaweńskie za Henryka II Plantageneta 83 podczas buntu żony i synów Henryka Plantageneta przeciw temu monarsze (1173/1174) normandzcy panowie skwapliwie dokonywali uzurpacjipraw i dóbr władcy. Jeśli jednak baronowie w Normandii niechętnie znosili twarde rządy książąt, to nie znaczy, by zyskiwała na tym ich wierność królowi Francji. Za Wilhelma Zdobywcy i jego synów świeccy i duchowni wielmoże z Normandii odgrywać zaczęli pierwszoplanową rolę w politycznym i społecznym życiu Anglii. Elita rządząca w Anglii i Normandii miała własne cele polityczne, sprzeczne z ambicjami kapetyńskimi. Piśmiennictwo normandzkie XII w. wyraża niedwuznaczną niechęć do Francuzów, chciwych hoły- szów i ich słabych królów. Dalsza część składowa imperium, które stworzył Henryk Plantagenet, to Bretania, kraj o długiej tradycji walk wewnętrznych i podziałów. Zarówno ta tradycja, jak i odrębność celtycka Bretonów zmuszały do ostrożności w działaniach. Jednakże i na tym trudnym terenie Henryk zdołał umocnić autorytet władzy. Jeszcze trudniejsza była sytuacja w Akwitanii. "Ziemia to bardzo wojownicza, ale wierność tu nietrwała" - pisał Wilhelm le Breton; wedle Jakuba z Vitry, historyka i teologa z XIII w., Akwitańczycy są "zdrajcami zmiennymi jak fortuna". Niestałość tutejszych panów i ry- cerzy stała się składnikiem akwitańskiej tradycji politycznej. Plantageneci starali się rozbudować tu domenę książęcą i system fortyfikacji. Mnóstwo wysiłku i energii wymagało pozyskanie bądź też poskramianie panów akwitańskich; tu właśnie Ryszard Lwie Serce ciągle prowadził walki z baronami, tu wreszcie zginął, zastrzelony z łuku podczas oblegania jednego z buntowniczych wasali. Rycerstwo akwitańskie potrafiło się bić. Świetny poeta tutejszy, Bertrand de Born, jest przykładem pomieszania różnych cech, właściwego akwitań- skim rycerzom: wrażliwość artystyczna połączona z okrucieństwem, męstwo z brakiem politycznej lojalności. Dużą rolę w Akwitanii odgry- wała jej dziedziczka, królowa Eleonora. Nie dochowała wierności mał- żeńskiej Ludwikowi VII, nie zachowała także politycznej lojalności wobec drugiego męża. Bunt Eleonory i jej synów przeciw mężowi i ojcu, Henry- kowi Plantagenetowi, rozlał się po wszystkich posiadlościach francuskich imperium andegaweńskiego: niewiele brakowało, by rządy Henryka zo- stały obalone. Także i po śmierci Henryka Plantageneta waśnie i rywa- lizacje w jego rodzinie, za Ryszarda Lwie Serce i Jana Bez Ziemi, ułat- wiały akwitańskie manewry. Niechęć tutejszych panów do Plantagenetów nie oznaczała zresztą wcale przychylności dla Kapetyngów. Imperium andegaweńskie było więc dalekie od jednolitości. Różne 84 jego części żyją własnym życi#m; separatyzmy, ambicje baronów, dą- żenia komunalne miast, niejednolite stanowisko kleru (w Normandii na ogół wiernego Plantagenetom, ale już w Akwitanii spoglądającego w stronę Kapetyngów) - uniemożliwiały polityczną centralizację. Niemniej powsta- nie imFerium andegaweńskiego stanowiło postęp na drodze przezwycię- żania politycznego rozdrobnienia Francji, wysiłki zaś Plantagenetów przyczyniły się do podniesienia autorytetu władzy. Owoce tego trudu zbiorą jednak w XIII w. Kapetyngowie. RENESANS XII WIEKU Utrwaliło się już w nauce pojęcie renesansu XII wieku dla oznaczenia wydatnego postępu ówczesnej europejskiej kultury. "Wielkie" Odrodze- nie, w XV i XVI w., otrzymało impuls przede wszystkim z Włoch. Mniej- szy renesans, ten z XII w., koncentrował się głównie we Francji. W warun- kach większego bezpieczeństwa i materialnego postępu Francja wysunęła się na czoło krajów Zachodu. Międzynarodowe znaczenie francuskiej kultury tamtego czasu pokazy- wano najczęściej na takich przykładach, jak rozkwit szkół (Chartres, Paryż, Reims, Laon) przyciągających mistrzów i uczniów z wielu krajów Europy, jak ukształtowanie się sztuki gotyckiej, która z Francji rozszerzyła się w europejskiej skali. Trochę w cieniu tych efektownych przykładów znajduje się inne zjawisko: znaczny postęp kultury laickiej. Jeden z naj- większych pisarzy XII w., Chretien de Troyes, twierdził, iż po Grekach i Rzymianach właśnie Francja zdołała z kolei połączyć dwie wartości: rycerskość (chevalerie) i najwyższą uczoność (de la clergie la some). W tym zdaniu jest zawarta nie tylko idea kontynuacji, ciągłości kultury, ale także myśl o promocji kulturalnej świeckich panów feudalnych (chevalerie). Dodać do tego wypadnie objawienie się kultury mieszczańskiej na tle postępów urbanizacji. Guibert de Nogent stwierdzał w początkach XII w., że gdy był młodym człowiekiem, tylko w większych miastach można było znaleźć nauczy- cieli, zaś "ich wiedza była tak szczupła, że ledwie ją można by porównać z wiedzą dzisiejszych kleryków-wagantów". To słowa bardzo podobne do tych, którymi w XVI w. kwitował kolejny wielki przełom w kulturze Franciszek Rabelais. Autorzy wartościowego studium o renesansie XII w., G. Pare, A. Brunet i P. Tremblay, trafnie upatrywali podstawy nowych zjawisk w rozbudzonych "apetytach kulturalnych" szerszych środowisk społecznych. Dzięki temu rozszerzały się sfery zainteresowań, wyraz 85 kultury stawał się swobodniejszy, poszukiwania twórcze - bardziej otwarte ku nowym prądom i ideom. Wszystko to byłoby nieosiągalne bez postg- pów oświaty. Szkoły, związane z kościołem, stawały się liczniejsze, lepiej wyposa- żone w biblioteki i kadrę, lepiej też ekwipowały swych uczniów w zasób podstawowych technik intelektualnych. Można również zaobserwować w miastach XII w. początki studium, nie powiązanego organizacyjnie z kościołem. Jednakże to dopiero zalążki przyszłego rozwoju. Niektóre szkoły - w Paryżu, Chartres - zyskały międzynarodową renomę. Współtworzyli je ludzie przybywający z daleka: Jan z Salisbury i Ryszard ze Św. Wiktora byli Anglikami, Hugo ze Św. Wiktora to niemiecki hrabia, Piotr Lombard był Włochem, Alan z Lille Flamandem, Piotr Abelard i Robert d'Arbrissel przybyli z peryferyjnej Bretanii. W syste- mie nauczania większą rolę - obok tradycyjnego komentowania czcigod- nych tekstów -- odgrywa dyskusja, wymiana poglądów, krytyczna refteksja (pierwszym kluczem do mądrości, stwierdzi Abelard, jest pilne i częste pytanie). Ludzie XII w. byli wrażliwi na impulsy innych kultur. Dialogi Platona, pisma logiczne Arystotelesa, traktaty Cycerona i Seneki są czy- tane uważnie i żarliwie; kształcona na świetnych wzorach łacina uezo- nych XII stulecia różni się bogactwem stylu od precyzyjnego, ale suchego żargonu intelektualistów XIII i XIV w. Francuscy (i z francuskimi szkołami związani) badacze zaczynają się przyglądać światu oczami wielkich uczo- nych antyku. "Jesteśmy karłami stojącymi na barkach olbrzymów stwier- dzał flozof Bernard z Chartres. - Jeśli widzimy więcej i sięgamy dalej niż oni, to nie dlatego, że nasz wzrok jest bardziej bystry lub wzrost wyż- szy, ale dlatego, że wielkość gigantów wyniosła nas do góry i podtrzymuje na wysokości". Formuła to dwuznaczna, różnie też interpretowana: jako wyraz sceptycyzmu co do wartości własnej epoki (jesteśmy karłami), albo jako przekonanie o postępie wiedzy (widzimy więcej i sięgamy dalej). Na pewno jednak była w tym myśl o jedności ludzkiej wiedzy: obecna jest przedłużeniem dawnej, nie ma pomiędzy nimi cezury. Właśnie takie było stanowisko szkoły szartryjskiej, która na nowo starała się przemyśleć wielkie tematy filozofii Platona (bo mądrość pogan i objawienie boże to nie sfery przeciwstawne); takie też były ambicje Abelarda. Kryła się za tymi poszukiwaniami próba intelektualizacji wiary, roz- wikłania trudnych konftiktów wiary i rozumu : opinie autorytetów (Pismu św., Ojców kościoła) są bowiem, wedle Abelarda, sprzeczne i wymagają lo- gicznych operacji d1a ieh uzgodnienia. Z gry argumentów, pytania, wąt- pienia ujawnić się miała zgodność wiary i racjonalnego myślenia; nie wypada przecież nie rozumieć tego, w co się wierzy i czego się innych 86 naucza. W istocie Abelard szedł tropem dawnej tradycji, nie tylko średnio- wiecznej (Boecjusza w VI w., św. Anzelma w XI w.), bo przekazanej już przez niektórych Ojców kościoła, nawracających argumentami intelektual- nymi uczonych i kulturalnych pogan. Abelard, daleki od podważania zasad wiary, pragnął właśnie wzbogacić metody ich obrony. Nie oszczędziło to jemu -- jak i innym nowatorom - napaści i potę- pień ze strony czujnych strażników ortodoksji. Św. Bernard z Clairvaux, któremu nawet życzliwi wypominali nimiam nimietatem, zbytnią gorli- wość, czynił wszystko, co mógł (a mógł bardzo wiele), by złamać Abe- larda. Bernard sądził, iż Bóg przekracza możliwości ludzkiego poznania i szukał Boga w mistycznej ekstazie, nie poddającej się żadnym rygorom intelektualnym. Był klasycznym reprezentantem wybujałego XII-wiecz- nego mistycyzmu. Ale Bernard był zarazem wykwintnym humanistą; inni konserwatyści francuscy potępiali każdy ślad zainteresowań antyczną kulturą. Duża część tej antycznej spuścizny znalazła się w depozycie Ara- bów, m.in. w Hiszpanii: stąd zainteresowanie arabskimi przekładami i komentarzami do tekstów greckich i rzymskich. Nie poprzestano na tym : opat Cluny, Piotr Czcigodny, zainicjował łaciński przekład Koranu; w szkole szartryjskiej (ale i w innych) zainteresowanie kulturą arabską inspirowało zwrot ku matematyce, przyrodoznawstwu, astrologii, mecha- nice, medycynie. Zwrot tym bardziej aktualny, im bardziej rosła rola miast, a zarazem znaczenie technik produkcyjnych. Paryska szkoła Św. Wiktora próbowała (dość jeszcze deklaratywnie) integrować nauki teoretyczne i praktyczne, rozszerzyć badania w stronę przyrodoznawstwa, techniki, rolnictwa. Także klasyczna humanistyka stawała się tu bardziej krytyczna i twórcza: dotyczy to np. analiz historycznych i filologicznych, wyrosłych z tradycyjnej egzegezy biblijnej. Wśród uczonych ze szkoły Św. Wiktora głębokie uwikłanie w mistycyzm sąsiadowało z zainteresowaniem do nauk stosowanych. Rzeczywistość społeczna czasów, w których rolnictwo czyni zadziwiające postępy, mieszczanie rozwijają technikę liczenia i kalkulo- wania, budowniczowie wznoszą gotyckie katedry - ta rzeczywistość dobijała się także do pracowni mistycyzujących uczonych. Dążenia do intelektualizacji wiary i zbliżenie do potrzeb praktyki stanowią więc istotną cechę nowych prądów XII w. Zarazem jest to stu- łeeie pewnego awansu indywidualizmu i subiektywizmu. Kultura mieszczań- ska, rodząca się właśnie, sprzyjała jednostkowej inicjatywie, przedsię- biorczości, ryzyku. Postępy badań i zainteresowań empirycznych wspie- rały akcenty realizmu: rzeczywiste jest tylko to, co indywidualne i badane empirycznie. Już od XI w. kształtowały się we Francji zalążki tzw. filo- zofii nominalizmu: Berengariusz z Tours, Roscelin z Compiegne zakwe- 87 stionowali realny byt pojęć ogólnych (uniwersaliów), uznając realność tylko tego, co indywidualne. Nie istnieje "człowiek", istnieje tylko Jan i Mateusz. Z drugiej strony ruchy heretyckie XII w. sprzyjały także indywidualiz- mowi (liczy się nie stanowisko człowieka w świecie społecznym, ale oso- bista jego zasługa i wiara). Nawet mistycyzm XII w. kładąc akcent na bezpośredni, intymny kontakt duszy z Bogiem dawał impuls zaintereso- waniom psychologią i podkreślał rolę ludzkiej woli. Prądy subiekty- wizmu skłaniały Abelarda do uznania, iż w sferze moralnej liczy się nie sam czyn, ale intencja sprawcy; w miejsce mechanicznych taryf kar i pokut wstępuje ocena okoliczności czynu. Ten wzrost nurtów subiektywizmu i indywidualizmu stanowił odbicie - nieraz odległe i zdeformowane- realnych procesów społecznych. Na wsi i zwłaszcza w mieście wzrastała przecież rola indywidualnej przedsiębiorczości, specjalizacja zajęć produk- cyjnych, społeczna ruchliwość. To pozwalało jednostkom wymykać się, powoli i nieśmiało, spod presji struktur społecznych, wychylać głowy z anonimowej masy ludzkiej. Także rodząca się we Francji XII w. sztuka gotycka, mniej bogata w symbole niż romańszczyzna, była za to bardziej ludzka. Historycy sztuki odrzucają dziś zresztą ostre przeciwstawienie wcześniejszej sztuki romańskiej i późniejszej gotyckiej. Pierwsze przejawy gotyku ujawniły się w okręgu paryskim już około r.1 I 30, ale bardzo długo nowy styl koegzy- stował ze sztuką romańską. Ta ostatnia na południu Francji, łącznie z Pro- wansją, trwała mocno przez cały XIl1 w.; kryteria wyróżniające gotyk od romańszczyzny są długo niepewne i chwiejne, zwłaszcza że sztuka romańska jest niezmiernie zróżnicowana (ugruntowanie wpływów gotyku przyniosło natomiast pewne ujednolicenie głównych cech sztuki). Dla niektórych dziedzin sztuki romańskiej dopiero XII w. jest okresem zło- tym. Teraz właśnie rozkwitła w pełni romańska rzeźba, przed r. I 100 głów- nie ornamentacyjna i nie tak doskonała artystycznie. Niektóre pomniki XII-wiecznej rzeźby romańskiej stanowią arcydzieła: na południu Francji (Tuluza, Moissac); w cesarskiej Prowansji, gdzie wspaniałe efekty wy- dobywano z marmuru; w Burgundii (Vezelay, Autun), gdzie artyzm rzeźby romańskiej sięgał szczytu. Była to sztuka par excellence wychowawcza: ulubionym jej motywem jest nadal Sąd Ostateczny. Bóg pojawia się tu wielki, majestatyczny i surowy; stłoczona masa maleńkich ludzi jest przed- miotem sądowej rozprawy; częstym motywem jest diabeł pożerający grzeszną duszę. W rzeźbie łatwiej niż w architekturze zdefiniować kryteria wyróżnia- jące gotyk od romańszczyzny. Nowa estetyka jest tu bliższa naturze i bar- 88 dziej ludzka. Od potężnego Boga-Władcy i Sędziego zwraca się do Boga- -Człowieka: narodziny Chrystusa, matka Boga, męka Pańska to motywy pozwalające wydobyć ludzkie treści religijnej tematyki. Zwrot do natury, jeszcze konwencjonalny i nieśmiały, jest też typowy dla epoki, która chęt- nie szukała Boga w jego naturalnych dziełach. Postacie rzeźbione w Char- tres wykazują już cechy indywidualne, wzięte z żywego modelu. Ten gust do indywiduum w sztuce jest odpowiednikiem nominalistycznych prądów w filozofii XII w. Architekturę gotycką XIX-wieczny romantyzm idealizował, szukając w niej wyrazu scholastyki. Upatrywano w gotyckich katedrach ścisłą logikę, matematyczną precyzję i doskonałą funkcjonalność. Później za częto ukazywać w gotyckim budownictwie poszukiwania, wewnętrzne konftikty, brak dążeń do "idealnego" wykończenia dzieła. Gotyk budow- lany rodził się powoli: pierwsze elementy w początku XII w. kształtowały się w Normandii, ale decydującym wzorcem stały się katedry królewskiej domeny, a przede wszystkim opactwo w Saint-Denis, gruntownie prze- budowane w trzydziestych i czterdziestych latach XII w. przez opata Sugera. St. Denis było najściślej powiązane z polityczną rolą kapetyńskiej monarchii jako miejsce spoczynku królów i skarbiec królewskich insyg- niów. Patron opactwa, św. Dionizy, to zarazem patron Francji, a opaci z St. Denis związali się mocno z polityką kapetyńską. I oto właśnie zamożne i aktywne opactwo St. Denis stało się modelem nowego stylu z jego strze- listością i pełnym wyzyskaniem zalet ostrohzku, stylu napełniającego kościoły światłem, adaptującego do nowej estetyki zdobycze romańskiej rzeźby. Druga połowa XII w. przynosi w północnej Francji szereg gotyc- kich realizacji, w tym i paryską Notre-Dame. Budownictwo katedr gotyckich było znacznie bardziej skomplikowane niż kościołów romańskich; wymagało specjalizacji i podziału pracy. Pry- mitywna praca poddańcza i niewykwalifikowany wkład zakonników nie na wiele tu się mogły przydać. Pomniki architektury gotyckiej były dziełem ekip budowniczych - rzemieślników i artystów, z doświadczonym szefem budowy (magister operis), a zwykle i kierownikiem artystycznym (magister lapidum) na czele. Trzon takiej ekipy na ogół miał trwały charakter, choć jej członkowie przechodzili z jednej grupy do drugiej ; były to korporacje dość samodzielne, o wysokiej zawodowej świadomości, ruchliwe (choć wielkie przedsięwzięcia zatrzymywały nieraz całą grupę na bardzo długi czas). Długość trwania budowy zależała od dopływu pieniędzy, bo archi- tektura gotycka wyrastała z sukcesu gospodarki pieniężnej. Gdy inwe- storom zabrakło kapitału, następowały przerwy, nieraz długie; w tym czasie częste były fluktuacje w składzie zespołu, zmieniali się architekci 89 Katedra Notre-llame i kierownicy arlystyczni, pojawiały się nowe pomysły estetyczne. Właśnie dlatego nie możn#i mówić o gotyckich katedrach jako wzorze żelaznej logiki, nieskazilelnie zracjonalizowanym. W XIt w. sztuka gotycka jest par excellenee kościelna, katedry tej .# 90 epoki swą strzelistością przybliżyć mają ludzi do nieba. Także drugi skład- nik renesansu XII w. - postęp szkół i nauki - poza nielicznymi wyjąt- kami powiązany jest z kościołem: pulsujący uczonymi dyskusjami Paryż jego wierny uczeń, Jan z Salisbury, porównywał do drabiny Jakubowej, wzniesionej ku niebu. Natomiast postęp kultury laickiej poświadcza roz- kwit literatury pięknej w języku rodzimym. A właściwie w dwu językach : podział Francji na dwa obszary językowe jest już wyraźnie zarysowany. Na północy - język oil, z trzema głównymi dialektami: normandzkim, pikardyjskim i najważniejszym, dialektem Ile-de-France. Na południu natomiast rozwinęła się wspaniała litterature occitane, literatura w języku oc. Wyobrażenie, iż północ kontynuuje tra- dycję rycerskiego eposu, południe zaś uprawia lirykę, jest nazbyt upro- szczone. Wiek XII przyniósł na obszarze całej Francji wzrost aktywności twórczej i wrażliwości czytelniczej w środowiskach rycerskich ii mieszczań- skich. W miastach i dworach rycerskich więcej jest ludzi umejących czy- tać; polor kultury antycznej, która urzekła uczonych humanistów, prze- nika do szerszych środowisk ; awans miast sprzyja piśmiennictwu mieszczań- skiemu, skłonnemu do realizmu i krytycyzmu. Nie jest oczywiście nowością mecenat kulturalny potężnych panów: gdy Henryk Plantagenet inspirował twórczość literacką, szedł jedynie śladem swych przodków, hrabiów Anjou, którzy zdradzali ambicje kulturalne już w X i XI w. Ale nowością stała się protekcja dla literatury ze strony Eleonory Akwitańskiej, jej córek- Marii, żony hrabiego Szampanii, i Aelis, żony hrabiego Blois, oraz innych dam. Te "salony literackie" XII w. stanowiły wyraz nowej pozycji spo- łecznej kobiet, co nie pozostało bez wpływu na treść literatury. Pojawił się teraz szereg nowych gatunków literackich, sama zaś li- teratura przestała być konsumowana od święta, w recytacji zawodowego śpiewaka. Romans czy wiersz liryczny czytane są kameralnie, w wolnej chwili, dla przyjemności. Ta wielka przemiana wpłynęła i na zasady wersy- fikacji i na technikę narracji. Lektura prywatna w małym gronie wymagała- by nie znudzić czytelnika - efektu niespodzianki, opóźnienia rozwiązań, interpolacji, zmienności nastrojów: po mistrzowsku władał tą techniką Chretien de Troyes. Elementy egzotyki = nie bez wpływu krucjat - po zwalały ubarwić akcję; ale prócz akcji coraz więcej w tej literaturze uczuć, prób introspekcji, nie pozbawionych pewnej finezji psychologicznej. Wiwisekcja "stanów duszy" poety czy bohatera romansu stanowi od- bicie w literaturze tych prądów subiektywizmu, które właściwe są także kulturze filozoficznej i religijnej XII w. Rosnący prestiż twórczości literackiej wyraził się w jej uprawianiu przez rycerzy i wielkich panów, także największych rodów. Szlachecki 9I poeta (a na przełomie XII i XIII w. także prozaik) przestaje być twórcą anonimowym, ujawnia swe imię. Jednocześnie szlachecki poeta-amator niejako nobilituje poetę-zawodowca. Prostoduszny jongleur zaczyna tra- cić kontakt z elitą społeczną, natomiast dobry poeta zawodowy ma szansę zrobić karierę zaufanego maitre de plaisir na dworze, niekiedy nawet pańskiego przyjaciela i doradcy. Tradycyjne chansons de geste są nadal układane i recytowane w XII stuleciu. Nadal opiewa się czasy Karola Wielkiego, dzielność rycerzy, zwycięstwa i klęski, konflikty lennej wierności, krzywdy i zdrady. Ale nowy gatunek romansu historycznego bierze górę, zdobywając nieby- wałe powodzenie. Wierszowana powieść historyczna nie ma ambicji wskrzeszania przeszłości : czytelnik nie musi wierzyć w jej fabułę, wystarcza, że znajduje w niej przyjemność. Romans taki rodzi się w latach 1130 - I 170, przede wszystkim na obszarze imperium andegaweńskiego (Anjou, Poitou). Motywy są przeważnie antyczne: rozwijano wątki legend tebańskich oraz Eneidy Wergiliusza ; Alberyk z Besanson dał początek opowieściom o Alek- sandrze Wielkim; Benedykt de Ste. Maure, protegowany Eleonory Akwi- tańskiej, wyzyskał wątek wojny trojańskiej (nie z Homera, lecz z później- szych przeróbek); na motywach z Owidiusza Chretien de Troyes stworzył romans o Filomenie. Inne źródło inspiracji to tzw. materia bretońska: wątki legend celtyc- kich z ich światem czarów miłosnych, cudownych zamków, magicznych zjawisk. Rozbudowane dzięki fantazji Galfryda z Monmouth (1135), wątki celtyckie zrobiły karierę w literaturze francuskiej XII w. Z tego pnia wyrosły opowieści o Tristanie i Izoldzie, później naśladowane w Niem- czech. Na celtyckich motywach oparła swe opowiadania (lais) pisząca w Anglii Marie de France, pierwsza kobieta w literaturze francuskiej. Celtyckie wątki dziejów Izoldy, króla Artura, rycerzy z arturiańskiego dworu - są też podstawą fabularną wielu powieści Chretiena de Troyes. Chretien obracał się na dworach Szampanii i Flandrii, a więc już poza granicami imperium andegaweńskiego. Twórczość Gautiera z Arras to znów pierwszy wyraz literackich talentów północnofrancuskiej szlaehty (Chretien był jeszcze duchownym). Wybór tematyki romansów nie był przypadkowy. Dzieje Troi i Eneasza mogły uchodzić za prehistorię narodu wobec popularności mitu o trojań- skim pochodzeniu Franków i Francuzów. Aleksander Wielki, wódz i zdo- bywca, jest tu też odkrywcą i badaczem obserwującym niebo z kosza unoszonego przez orły i głębinę morską z batyskafu. Powieści o Aleksan- drze, rycerzu i uczonym, pochlebiały świeckim panom, zdradzającym intelektualne ambicje. Wreszcie wątki legend celtyckich nieprzypadkowo 92 rozwijano w kręgu Henryka Plantageneta i Eleonory Akwitańskiej. Henryk przedstawiał się w ten sposób jako sukcesor dawnych władców Anglii, celtyckich Brytów ; postaE króla Artura była zaś na tyle atrakcyjna, że można ją było przeciwstawić legendzie Karola Wielkiego, zawłaszczonej przez Kapetyngów. Tak w literaturze odbijały się rywalizacje Plantagenetów z Kapetyngami. Legendarne historie antyczne lub celtyckie transponowane były w realia społeczne XII w. Bohaterowie romansów legitymują się mentalnością i obyczajami ludzi XII stulecia. Ale to już obyczaje inne niż w XI-wiecz- nym eposie, choć romans z XII w. ma wspólne cechy z chanson de geste: i tu są hałaśliwe bitwy, silne namiętności, heroiczne cnoty honoru, wier- ności, męstwa. Ale na tle wzrostu dobrobytu klasy panującej coraz więcej miejsca w romansie XII w. zajmuje wyrafinowanie gustów, zamiłowanie do luksusu w szatach, zbroi, koniach. Ceni się wymowę, dworność, elegancję, sztukę konwersacji z damami i miłości. Analiza stanów miłosnych boha- terów nie jest pozbawiona finezji. Silny jest nurt miłości pozamałżeńskiej {Cliges, Lancelot Chretiena de Troyes), pojawia się opis kryzysu w mał- żeństwie (Erec et Enide tegoż autora). To zbliża romans do poezji lirycznej, sławiącej dworną miłość (amour courtois). Intryga romansu jest ciekawa, charaktery bogate, słownictwo urozmaicone, odniesienia do wydarzeń antycznych zakładają, iż czytelnik ma w nich niejakie rozeznanie. "Po- wieści XII w. poświadczają penetrację humanistycznej kultury do sfery życia i obyczajów najbardziej ogładzonej części klas panujących" (Robert Marichal). Poezja liryczna XII w. zna różne gatunki. Jest tu liryka religijna, są poematy moralizatorskie z odcieniem satyrycznym (sirventes), jest liryka miłosna, sentymentalna i elegijna w skargach młodej kobiety wydanej za starca (chanson de la mal mariee) lub damy tęskniącej za nieobecnym rycerzem przy tkaniu (chanson de toile). Najciekawsze są jednak poematy trubadurów z południa, jako wyraz miłości dwornej. Wcześnie za tę twór- cżość zabrali się wielcy panowie i rycerze: książę Akwitanii Wilhelm IX (zm. 1127) należy do klasyków gatunku. Do dziś toczą się ożywione spory wokół wpływów, które ukształtowały lirykę "miłości dwornej". Wskazywano na oddziaływania "namiętności Wschodu", na wpływy arabskie, ale chyba nie należy ich przeceniać (po- zycja kobiety w społeczeństwie mahometańskim była wszak zupełnie odmienna). Tak samo nie decydowały inspiracje antyczne (Owidiusz, Tibullus) ani wpływy ludowe (miłość dworna jest nazbyt wirtuozerska, wyrafinowana). Sporne są oddziaływania religijne (napięcie XII-wiecznego mistycyzmu, wpływy herezji katarów rozpowszechnionej na południu). 93 Bez wątpienia jednak w "miłości dwornej" odbija się awans kobiety ze społecznej elity, a także większe wyrafinowanie uczuć w miarę postępu kultury. Ważne jest tu nie mnożenie miłosnych podbojów, jak w prymi- tywnej miłości rycerskiej, ale natężenie i wartość uczucia. Zapewne, często były konwencjonalne te zapały i skargi miłosne poetów. Wiele jest retoryki w formułach o śmierci z miłości; często można podej- rzewać, iż poeta bardziej niż w swej damie zakochany jest w swym uczuciu. Konwencjonalne jest ujmowanie "miłości dwornej" w ramy pojęć lennych: służba miłosna damie, wierność dla niej równe są służbie seniorowi (ale, jak i służba lenna, dają roszczenia wzajemne!). Nawet Wilhelm IX, potężny władca, który defacto nikomu lennie nie służył, ubierał swe uczucia do dam w lenne formuły. Ale w konwencjach poetyckich ludzie odnajdywali odbicie realnych przeżyć: stąd powodzenie liryki miłosnej. Odzwierciedlała ona feudalne realia obyczajowe: "miłość dworna" jest najczęściej miłością nielegalną, cudzołożną. Ileż bowiem było podów- czas małżeństw z miłości, skoro małżeństwo to instrument polityki fa- milijno-majątkowej? Toteż miłość cudzołożna w liryce (jak i w licznych romansach) jest zjawiskiem nie budzącym repulsji moralnej. Można w tym upatrywać wyraz buntu przeciw obłudzie i rygorom uczuciowym narzu- conym przez kościół (niektórzy badacze właśnie tu dostrzegają związki poezji miłosnej z ruchem katarskim). Klasa feudalna jest aktywna literacko nie tylko w poezji: na samym początku XIII w. pod wrażeniem wydarzeń IV krucjaty (zdobycie Kon- stantynopola) powstają pierwsze dokumenty francuskiej prozy w postaci wspomnień dwóch uczestników tej wyprawy (GeoflEroy de Villehardouin, Robert de Clari). Ale w dziedzinie literatury rodzimej klasa rządząca nie ma już w XII w. monopolu. Pojawiły się wtedy pierwsze elementy - luźne anegdoty - z któ- rych później powstanie klasyczny pomnik literatury mieszczańskiej, po wieść o lisie (Roman de Renart). Tradycje opowieści o antropomorfizowa- nych zwierzętach są oczywiście bardzo dawne, sięgają antyku i były konty- nuowane m. in. w średniowiecznej literaturze kościelnej. Ale niezależnie od inspiracji i zapożyczeń Powieść o lisie będzie wyrazem inteligentnej, zjadliwej i realistycznej oceny feudalnego społeczeństwa. Król-lew (Noble) jest egoistą i niedołęgą; wielki pan-niedźwiedź (Brun) lekceważy obowiązki wobec władcy; rycerz-rabuś wilk (Ysengrin) żyje z tego, co wydrze innym przemocą. Wyszydzone zostają ceremonie religijne i przywary kleru; j y z feudalnym kultem "dworne miłości kontrastue złośliw wizerunek kobiet. Lis (Renart) jest chytry i inteligentny, dzięki czemu potrafi wy- prowadzić w pole silnych i brutalnych wielmożów. Ale ten zręczny bour- 94 geois sam ma na sumieniu lichwę i łupiestwo, którymi gnębi słabszych od siebie. Nie tylko jednak w parodystycznych opowieściach i anegdotach (fa- bliaux) dochodzi do głosu nowa klasa społeczna, jej mentalność, jej obraz świata. Także przejście od obrzędowego dramatu religijnego do świec- kiego teatru stworzyło nowe formy wypowiedzi, wyzyskane przez litera- turę mieszczańską. Około r. 1200 Jan Bodel, funkcjonariusz komuny miasta Arras, dał początek temu gatunkowi swą Sztuką o św. Mikolaju. Miejsce akcji to arabski kraj w Afryce, czas - współczesny, okres krucjat. Ale stolica egzotycznego kraju jest po prostu francuskim miastem XII w., z jego szybko pulsującym, hałaśliwym życiem. Autor zdołał z ekspresją i realizmem przedstawić ludzi i obyczaje mieszczańskiego środowiska. Pewien francuski badacz dostrzegł w Bodelu prekursora Szekspira: to przesada, ale jest już w jego sztuce coś z Rabelais'go. Także mieszczański renesans XII w. daje przedsmak "Wielkiego" Odrodzenia. II. HEGEMONIA KAPETYŃSKA lest tylko jeden król we Francji (Ludwik lX Święty) FILIP II AUGUST, eUnowNI#zY JEnNo##I K Rót Filip II (1180-1223) w mło- dości przezywany był Rozczochranym; później współcześni nazwali go Filipem Zdobywcą, co może sugerować, iż był on władcą wojowniczym i wybitnym wodzem, a to nie bardzo odpowiada prawdzie. Swoje sukcesy Filip zawdzięczał raczej inteligencji, zręczności nie pozbawionej cynizmu, przedsiębiorczości i odwadze. Czterokrotne powiększenie przezeń rozmiaru kapetyńskiej domeny skłoniło kronikarza Rigorda do nadania Filipowi przydomku Augusta, który średniowieczna uczoność wywodziła od augere, powiększać. Ale August to nie tylko Powiększyciel: ten antyczny przy domek przynosił tchnienie cesarskiej wielkości, podkreślał równorzędność króla Francji oraz cesarza zza wschodniej granicy, łączył się z ożywieniem karolińskiej tradycji. W Niemczech Fryderyk Barbarossa uczynił legendę Karola Wielkiego ważnym składnikiem cesarskiej ideologu: odpowiedzią Filipa były hasła odnowienia świetności Francji "takiej, jak za Karola Wielkiego". Filip II obejmował rządy mając zaledwie 15 lat. Początek tego panowa- nia wypełniły rywalizacje dwóch dworskich kamaryl: flandryjskiej (opie- kunem króla był Filip hr. Flandrii) i szampańskiej (królowa matka i jej bracia, w tym wpływowy arcybiskup Reims). Ale dworskie intrygi to tylko fasada, za którą poważną pracę państwową prowadziła ekipa skom- pletowana z drobnej szlachty i burżuazji Ile-de-France, ekipa oddana królowi i kompetentna. Filip August doceni znaczenie tego mechanizmu i udoskonali królewską biurokrację. Pierwszym sukcesem Filipa było małżeństwo z siostrzenicą hrabiego Flandrii, Izabelą z Hainaut. Przyniosło ono królowi wielki posag, który miał przypaść Koronie po śmierci hrabiego Flandrii: Artois, tj. zachodnią część hrabstwa Flandrii. Objęcie tego terytorium (1191) poważnie zwię- kszyło królewską domenę i osłabiło potęgę hrabiów Flandrii. W r: 1 I 83 Filip wmieszał się w spory o sukcesję po Izabeli, hrabinie Vermandois, 96 i zajął część spadku (Amienois), później zaś przejął niemal całą spuściznę Izabeli (Vermandois, Valois). Zapewniło to połączenie trzonu domeny z zachodnioflandryjskim posagiem królewskiej żony. Na południu Filip pozyskał zwierzchność lenną kilku terytoriów na zachód od Rodanu. Bieg tej rzeki królowie już w XII w. uważali za na- turalną granicę Francji; nęcił ich zwłaszcza Lyon. Na usunięcie stąd zwierzchnictwa władców niemieckich wypadło jednak jeszcze czekać. Filip August uzyskał też zwierzchność lenną nad kilkoma obszarami, zależnymi od hrabiów Tuluzy. Najważniejsza stawka była jednak gdzie indziej - w rywalizacji z im- perium andegaweńskim, przygniatającym z trzech stron kapetyńską do- menę. Walkę z Plantagenetami Filip August rozegrał po mistrzowsku: jego zasoby były o wiele słabsze, brakło mu sojuszników na zewnątrz kraju, a mimo to zwycięstwo przypadło królowi Francji. Niewątpliwie pomogły mu słabości rywali. Henrykowi II Plantagenetowi zatruły pano- wanie rebelie baronów, bunty żony i synów, kłopoty z kościołem (m. in. głoś- na sprawa prymasa Becketa). Henryk, mimo swej przewagi nad królami Francji, nie był pozbawiony refleksu lojalności lennej: odstąpił od zdoby- wania Tuluzy, by nie walczyć ze swym seniorem, Ludwikiem VII, nie wyzyskał zamętu i intryg dworskich podczas małoletności Filipa Augusta. Po śmierci Henryka (1189) rywalizacje i konflikty w rodzie Plantagenetów nasilały się: Filip perfidnie podsycał je i wyzyskiwał. Pomogły wreszcie Filipowi błędnorycerskie mrzonki Ryszarda Lwie Serce i fatalne błędy oraz zbrodnie Jana Bez Ziemi, obciążonego chorobą umysłową. Tuż przed śmiercią Henryka Plantageneta Filip II zawładnął zręcznie Owernią i ważnymi lennami w prowincji Berry: domena królewska umać- niała się w ten sposób na południu. Udział Filipa Augusta w III krucja- cie (I190) wspólnie z Ryszardem Lwie Serce nie osłabił antagonizmu kapetyńsko-andegaweńskiego: podczas nieudanej wyprawy trwały ciągłe rywalizacje i spory między chytrym Filipem a megalomańskim Ryszardem. Gdy Ryszard dostał się do niewoli cesarza Henryka VI, Filip August siał przeciw niemu intrygi w Normandii i Akwitanii. Ostatnie pięć lat życia Ryszarda wypełniły zbrojne konflikty, w których król Francji by- najmniej nie był górą. Toteż śmierć Ryszarda Lwie Serce (1199) była jed- nym z tych szczęśliwych przypadków, które wspomagały politykę kape- tyńską. Dziedzicem imperium Plantagenetów był psychotyk Jan Bez Ziemi. Niektórzy uważali go za opętanego przez diabła; inni sądzili, że choroba nie pozwala mu się powstrzymywać od aktów szaleństwa. Szansą dla króla Francji było rozbicie wewnątrz imperium andegaweńskiego: w Bretanii, i -.T. Baszkiewicz, IiistoPia Francji 9# Anjou, Touraine, Maine, silną pozycję mieli przeciwnicy Jana, pragnący widzieć na tronie jego bratanka, hrabiego Artura. Jednakże Jan zdołał się umocnić, wobec czego Filip August przyjął od niego wiosną 1200 r. hołd z francuskich posiadłości, zadowalając się wysoką opłatą hołdowni- czą i cesją pewnych terytoriów (Evreux, Berry). Latem 1200 r. Jan niespodziewanie poślubił hrabiankę Angouleme, narzeczoną hrabiego Hugona z rodu akwitańskiego Lusignanów. Lusignan przeciwstawił się Janowi, został przezeń pozbawiony swych ziem i apelo- wał teraz do króla. Filip August skwapliwie skorzystał ze sposobności. Rozdmuchiwał przez dłuższy czas krzywdę, jaką Jan wyrządził jednemu z akwitańskich wielmożów; wreszcie wiosną 1202 r. skłonił baronów przebywających na królewskim dworze do zaaprobowania wyroku sądu lennego, mocą którego francuskie lenna Jana zostały skonfiskowane i włączone do kró- lewskiej domeny. Podstawą konfiskaty było stwierdzenie, że Plantageneci już od dawna nie wykonywali wobec króla Francji swych obowiązków lennych. Aby jednak wyrok ten wykonać, trzeba było terytoria Jana oku- pować siłą. Filip liczył na poparcie zwolenników młodego Artura, nadal licznych w Bretanu, Anjou, Maine, Touraine, ale też w Akwitanii. Dla siebie pragnął przede wszystkim zająć Normandię: kraj zamożny, uporządkowany, o kluczowym znaczeniu strategicznym. W lipcu 1202 r. hrabia Artur złożył Filipowi hołd z pozostałych ziem, należących we Francji do Jana. Jednakże już w sierpniu Artur wpadł w ręce Jana Bez Ziemi ; wiosną 1203 r. został zamordowany, podobno przez Jana osobiście. Dopiero po latach zbrodnia ta wyszła na jaw; Francuzi zaczęli wówczas szerzyć zręczną propagandowo wersję, wedle której sąd lenny dworu Francji skonfiskował posiadłości Jana Bez Ziemi tytułem kary za zabójstwo hrabiego Artura. Wersja ta przyjęła się tak dalece, że jeszcze do końca XIX w. wierzyli w nią historycy. Dwie okoliczności ułatwiły wyrwanie z rąk Plantagenetów większej części ich francuskich posiadłości. Jan Bez Ziemi, który po okresach gorączkowej aktywności popadał w kompletną apatię, nie podjął skutecz- nej obrony; jego bierność odwracała odeń nawet lojalnych wobec domu Plantagenetów francuskich baronów. IV wyprawa krzyżowa także sprzy- jała sprawie Filipa: pociągnęli na nią niektórzy panowie z ziem Planta- genetów, a także wasale francuskiej Korony, z którymi mogły być kłopoty. Latem 1204 r. Normandia była już całkowicie opanowana przez Filipa Augusta. Była to dla króla Jana katastrofa polityczna, ale także ekono- miczna (domena książęca była w Normandii niezwykle bogata i uporząd- 98 kowana); była to wreszcie katastrofa strategiczna, bo utrata Normandu utrudniała królowi Anglii dostęp do posiadłości na południu Francji. Wkrótce w ręku Filipa Augusta znalazły się Anjou, Maine i Touraine- ojcowizna Plantagenetów, a także, dalej na południu, Poitou i Saintonge. Ale tradycyjna nielojalność akwitańskich wielmożów sprawiła, że przez długie lata w Poitou trwały konflikty, zdrady, niesnaski; dopiero następcy Filipa, Ludwikowi VIII, udało się spacyfikować ten obszar. Sukces Filipa Augusta był jednak kolosalny. Domena królewska po większyła się czterokrotnie, tworząc ogromny i zwarty masyw, a liczni wasale Plantagenetów stali się bezpośrednimi wasalami króla Francji. KOALICJA ANTYFRANCUSKA I BOUVINES Rozejm 1206 r., chwiejny i nie dość wiernie przestrzegany, położył na razie kres konfliktowi Filipa Augusta z Janem Bez Ziemi. Było oczy- wiste, że Jan zechce odzyskać straty terytorialne, a przede wszystkim wrócić do Normandii. Od czasów Wilhelma Zdobywcy wspólnota anglo- normandzka umacniała się; kana# La Manche nie oddzielał, ale łączył wyspę z Normandią, a po obu jego stronach związki rodzinne baronów, interesy ekonomiczne, powiązania kulturalne i kościelne były bardzo ścisłe. Trwała nadal pogardliwa rezerwa wielu panów normandzkich wobec Francuzów i ich króla. Mógł też liczyć Jan na wielmożów z Anjou, kolebki Plantagenetów, a więcej jeszcze na przysłowiową zmienność ba- ronów akwitańskich. Agenci Jana gorliwie buntowali moanyeh w nowych nabytkach Filipa; król Francji z kolei głaskał możne rody tych ziem i próbował podburzać baronów w pozostałych jeszcze Janowi posiadłościach na południu. Obie strony rozglądały się też za sojusznikami. Jan Bez Ziemi zdołał pozyskać dwóch baronów z francuskiej północy: Renalda hrabiego Boulogne oraz Portugalczyka hr. Ferranda, ożenio- nego z dziedziczką hrabstwa Flandrii. Flandria miała rozgałęzione po wiązania z Anglią na tle produkcyjnych i handlowych interesów. W do- datku Filip August popełnił błąd: naraził sobie hrabiego Ferranda. Nową szansę dojrzał wreszcie Jan Bez Ziemi w Niemczech. Tu po śmierci cesarza Henryka VI rozdwojony wybór książąt padł na Ottona IV Brunsz- wickiego, który był wnukiem Henryka Plantageneta, oraz na Filipa z rodu Sztaufów. Papież Innocenty III popiera# dyskretnie Ottona, Filip August sprzyjał Filipowi. Na tronie umocnił się Otto IV, ale wkrótce naraził się papieżowi. Teraz Innocenty 111 przeciwstawił Ottonowi Fryderyka Sztaufa, późniejszego cesarza Fryderyka II. Kandydaturę tę poparł również Filip 99 August: tak doszło do zbliżenia między królem Francji i papieżem, choć poprzednio ich stosunki bywały nader kwaśne. Wreszcie po r. 1209 do- szło do ostrego napięcia w stosunkach kurii papieskiej z Janem Bez Ziemi. Tak ukształtował się wspólny front papiestwa i Francji, a z drugiej strony - koalicja Jana Bez Ziemi z Ottonem IV i hrabią Flandrii. Alejuż w 1213 r. Jan Bez Ziemi skapitulował przed papieżem, uznał się jego lennikiem i zakończył w ten sposób wyczerpującą wojnę z kościołem. Na szczęście dla Filipa Augusta anglo-niemiecko-flandryjska koalicja nie była ani zbyt zwarta, ani zbyt energiczna. W pierwszych starciach (we Flandrii i na morzu, 1213) Filipowi się nie wiodło: latem 1214 r. alianci ruszyli do ataku z dwu stron. Jan Bez Ziemi miał atakować od południowego zachodu, zaś Otto IV i Flamandowie - od północnego wschodu. Francuzi musieli podzielić swe siły. 5-tysięczna armia z synem Filipa Augusta Ludwikiem na czele zagrodziła drogę wojskom Jana, który cofnął się niemal bez walki. Na północy armiami dowodzili monar- chowie: Filip August i Otto IV. Władca Niemiec zamierzał iść na Paryż, ale niedaleko Lille 12-tysięczna armia Filipa pobiła na głowę koalicję niemiecko-flandryjską pod Bouvines (27 lipca 1214 r.). Wydaje się, iż ani Otto IV, ani Filip nie wykazali w tej bitwie wielkich talentów dowódczych. Po stronie francuskiej główną rolę odegrał wojow- niczy biskup Senlis, Guerin, niezły strateg; sam Filip bił się dzielnie i o mało nie zginął. Ostatecznie wojska niemiecko-flandryjskie rzuciły się do ucieczki : początek jej dał książę Brabantu, być może przekupiony przez Filipa Augu- sta. Otto IV stracił w ogólnym popłochu cesarskie insygnia bojowe, hra- bia Flandrii Ferrand dostał się do francuskiej niewoli. Następstwa bitwy pod Bouvines były dla wszystkich stron bardzo poważne. Jan Bez Ziemi musiał pożegnać się z myślą o odzyskaniu strat terytorialnych; co więcej, stanął w obliczu buntu angielskich baronów. Zwycięstwo Francuzów było tedy prologiem wydarzeń, które przyniosły Wielką Kartę Wolności. Flandria znalazła się pod ścisłą kuratelą króla Francji; jej hrabia musiał spędzić kilkanaście lat w paryskim więzieniu. W Niemczech bitwa pod Bouvines spowodowała klęskę Ottona IV w ry- walizacji z Fryderykiem Sztaufem. Gdy Filip August przesyłał Frydery- kowi zdobyte cesarskie insygnia, był w tym symbol wpływu Francji na losy niemieckiego konfliktu o tron. A nowy władca Niemiec pamiętał, co zawdzięcza francuskiemu sojusznikowi. Dla Francji wreszcie zwycięstwo nad koalicją stało się impulsem dumy narodowej, skupiania sił wokół króla, którego autorytet był teraz bez precedensu. Rywalizacja z Plantagenetami nie zakończyła się zresztą w r. 1214. Dalszymjej ciągiem był epizod angielski królewicza Ludwika (1216-1217). 100 Gdy Jan Bez Ziemi zaczął się wycofywać z koncesji udzielonych baronom w Wielkiej Karcie, wielmoże angielscy zaofiarowali tron Anglii synowi Filipa Augusta. Ludwik przeprawił się przez kanał, usiłował skonsolidowaE swoją pozycję, ale śmierć króla Jana zniweczyła jego szanse. Syn Jana, Henryk III, został przez Anglików zaaprobowany, nie bez papieskiej protekcji. SYTUACJA WEWNĘTRZNA Achille Luchaire pisał, iż Filip August "dał swojej dynastii trzy in- strumenty rządzenia, których jej było brak : uległych urzędników, pienią- dze i żołnierzy". A więc najpierw funkcjonariusze dworscy: wielkie urzędy dworskie nie zawsze są obsadzane, nawet tak potrzebne, jak urząd kanc- lerza; nosicielami tych dygnitarstw są ludzie ze średniej arystokracji, związani blisko z monarchą. Ekipa administracyjna dworu składała się z drobnej szlachty, ale i burżuazji; nadal są to głównie ludzie pochodzący z najstarszej części królewskiej domeny - spod Paryża, Orleanu czy Sen- lis. Nowością było kształtowanie się grupy księży z dobrym przygotowa- niem administracyjnoprawniczym, oddanych ciałem i duszą władzy świec- kiej mimo tonsury i sutanny. Już u doradcy Ludwika VI i Ludwika VII, opata St. Denis Sugera, znamienna była laickość zainteresowań: nic tu z modnego w XII w. mistycyzmu, niewiele teologii, za to namiętna pasja do polityki, administracji, finansów, budowania i organizowania. Nie- przypadkowo w r. 1219 papież Honoriusz III zakazał nauczania prawa świeckiego na uniwersytecie paryskim, który wyrósł ze szkoły biskupiej i miał się stać centralnym w Europie studium teologii. Nauka prawa była tu dla teologii potężną konkurentką wobec świetnych szans administra- cyjnej kariery. Obok stałej ekipy dworskiej pojawiają się teraz nowi urzędnicy - baj- liwowie (baillis), dla których wzorem były urzędy anglo-normandzkie. Początkowo był to urząd kontrolerów badających w imieniu króla zarząd monarszej domeny. Potem zaczęły się kształtować stałe okręgi urzędowa- nia bajliwów; rodziła się tradycja urzędnicza pewnych rodzin, oddanych królowi i kompetentnych w administrowaniu. Zadaniem bajliwów stało się zreorganizowanie zarządu nowych ziem poddanych władzy króla, unowocześnienie i egzekwowanie świadczeń, zapewnienie ładu publicznego. Nie wystarczało jednak stworzyć nową armaturę administracyjną; trzeba było nauczyć się nią manipulować. Inaczej należało posługiwać się urzędnikami opłacanymi i całkowicie od króla zależnymi niż starym syste- mem dygnitarstw, gdy król zdawał się na wierność urzędników. Ważnym 101 warunkiem funkcjonowania aparatu staje się możliwie obszerna informacja. Przyłączenie nowych ziem do domeny skłania administracjg do dużego wysiłku statystycznego, a to cełem ustalenia królewskiego stanu posiada- nia i obowiązków nowych bezpośrednich wasali Korony. Innym przy kładem troski o informację jest pierwszy zarys państwowego budżetu, który się zachował dla lat 1202 - I 203. W tym budżecie Filip August dysponował kwotą prawie 200 tys. liwrów: a był to okres przed najważ- niejszymi nabytkami terytorialnymi. Później oczywiście dochody króla znacznie wzrosły. Pieniądze - to drugi instrument rządzenia. Różne świadczenia, na- leżne królowi, zamieniane są chętnie na pieniądze. Dochody pieniężne z domeny są poważne, ale w budżecie 1202 - I 203 r. nie pokrywały nawet czwartej części wydatków. Rozwój produkcji miejskiej i handlu pozwalał czerpać poważne dochody z miast: świadczyły one tradycyjną "pomoc" lenną, taksy od działalności ekonomicznej, udzielały królowi pożyczek nie zawsze zwracanych; osobn# i wysokie sumy ściągane były od żydow- skich kupców i bankierów. Zarazem jednak mieszczanie zaczynali od- grywać ważną rolę w królewskiej administracji finansowej. A gdy Filip August ruszał na III krucjatę, to właśnie sześciu patrycjuszomparyskim powierzył strzeżenie monarszego skarbca. Sporą część dochodów monarszych ściąga się wreszcie od świeckich i duchownych wielmożów. Niematą sumg przynosiły tradycyjnie pobierane przez króla wpływy z wakujących bisicupstw: aby przedłużyć okres wa- kansu, król chętnie opóźniał wybór nowego biskupa. Po śmierei wasala Korony odnowienie stosunku lennego połączone było z opłatą (relief): przedtem często nieściągalne, teraz opłaty te są twardo egzekwowane, podobnie jak tradycyjna "pomoc" ienna w wypadku krucjaty, małżeństwa królewskiej córki lub pasowania królewskiego syna. Dopuszczono, by wielmoże (zwłaszcza duchowni) zastępowałi wojskową służbę lenną opłatą w pieniądzach. To dowodzi, iż Fi#ip August nie miał pełnego zaufania do systemu służby lennej. Pieniądze były potrzebne na rozbudowę zamków, ich zaopatrzenie i strzeżenie; na uzupełnienie niepewnego systemu służby lennej wojskiem zaciężnym. System zaciągu wojskowego był jeszcze prymitywny: oddziały zaciężne werbowano doraźnie i na krótko. Jednak i trzeci instrument rządzenia - wojsko - doskonalił się i umacniał. I oto okazało się, że król, mający wsparcie kleru i mieszczan, dyspo- nujący pieniędzmi i żołnierzami, sprawnymi i oddanymi urzędnikami, jest w stanie wyzyskać na swoją korzyść instytucje lenne. Rygorystyczne egzekwowanie obowiązków lennych dawało monarchii środki finansowe I02 i siłę wojskową. Naruszenie lennej wierności było dla Filipa Augusta pod- stawą bezlitosnych konfiskat. Sąd lenny dla wasali Korony działał na dwo- rze sprawnie i aktywnie. Monopol wierności lennej dla króla Francji stał się postulatem szczególnie ważnym w Normandii, gdzie powiązania moż- nych z Anglią były tak silne: powiązania rodzinne, ekonomiczne, poli- tyczne, kulturalne. Dwór francuski twardo przestrzegał zasady, iż wielcy właściciele normandzcy muszą opowiedzieć się jednoznacznie po stronie króla Francji. Ci, którzy pozostali w Anglii mając tam większe dobra lub dochowując wiary Plantagenetom, tracili swe posiadłości w Normandii, przyłączane do królewskiej domeny. Inna jeszcze zasada prawa lennego została wykorzystana do umoc- nienia monarchii : Filip August włączał chętnie do domeny lenna wakujące. A pojęcie lenna wakującego (bezdziedzicznego) było arbitralnie rozsze- rzane wbrew interesom bocznych krewnych spadkodawcy. I wreszcie lenny obowiązek rady uzyskiwał teraz nowy sens: w miarę wzrostu autorytetu monarchy udział biskupów i baronów w królewskiej radzie był ceniony przez wasali. Dominująca rola króla w takim wielkim zgromadzeniu nie ulega dla nikogo wątpliwości, ale król ceni współpracę i dobrą radę elity klas rządzących. W czasach Filipa Augusta potężni wasale Korony nie są już zresztą ani tak liczni, ani tak wpływowi jak w XI czy w pierwszej połowie XII w. Jeszcze podczas małoletności Filipa prawdziwym potentatem był hrabia Flandrii, oscylujący zręcznie pomiędzy Francją, Niemcami i Anglią. Nieformalna protekcja Anglii dawała hrabiom Flandrii poczucie bez- pieczeństwa w trudnym położeniu między królem Francji i cesarzem. Patriotyzm lokalny i duch niezależności były w miastach flandryjskich silnie rozwinięte. Hrabiowie Flandrii stopniowo powiększali obszar pod- dany swojej władzy; hrabia Filip sprawował opiekę nad małoletnim Fili- pem Augustem i w tej roli współdecydował o francuskiej polityce. Po jego śmierci (1191) nastąpiło jednak rozczłonkowanie hrabstwa: jego zachod- nia część (Artois) przeszła do monarszej domeny. Hrabia Baldwin IX usiłował potem - w sojuszu z Ryszardem Lwie Serce - odzyskać Artois i nawet odniósł pewne sukcesy terytorialne. Ten sam Baldwin został w wy- niku IV krucjaty łacińskim cesarzem Konstantynopola. Była to piękna kariera, ale tymczasem Flandria poniosła przygniatającą porażkę w wojnie 1214 r. Po Bouvines hrabia Ferrand znalazł się na wiele lat jako wię- zień w paryskim Luwrze; Filip August umocnił swój wpływ w hrabstwie. Hrabstwo Bretanu wraz z upadkiem imperium andegaweńskiego weszło w orbitę wpływów króla Francji: jako lenno Korony znalazło się pod władzą prawnuka króla Ludwika VI. Hrabstwo Szampanii, zajmowało 103 ważną pozycję pomiędzy cesarstwem i samym sercem francuskiej domeny królewskiej. Jeszcze za czasów Ludwika VII tutejszy hrabia Henryk zmawiał się z Fryderykiem Barbarossą przeciw królowi Francji; brat Henryka Tybald, wysoki dostojnik dworu Francji, zawarł porozumienie z królem Anglii i przez pewien czas prowadził podjazdową wojnę przeciw Ludwikowi VII. Ich siostra, hrabianka Adela, była żoną Ludwika VII i matką Filipa Augusta: podczas małoletności nowego króla dało to "partu szam- pańskiej" wielkie możliwości politycznego wpływu. Dopiero w 120I r. Filip August odzyskał w Szampanii przewagę i egzekwował odtąd twardo swe zwierzchnie prawa. W księstwie Burgundii nadal rządziła młodsza linia kapetyńska. Nie było tu na ogół kłopotów z lojalnością książąt wobec Korony. Domena książęca była stosunkowo mniej rozległa, silne instytuty kościelne, zależne od króla, stwarzały tutaj ważny przyczółek dla monarszej władzy zwierzch- niej. W zamożnym, kulturalnym hrabstwie Tuluzy, otwierającym drogę do Morza Śródziemnego, władza hrabiów rozszerzała się systematycznie od X w. (m. in. o hrabstwo Rouergue, markizat Gocji, Agen). Kapetyn- gowie uzyskali tu pewne wpływy dopiero za Ludwika VII. Ale jeszcze do r. 1200 hrabiowie Tuluzy składali hołd Plantagenetom jako książętom Akwitanii. Oprócz tych pięciu wielkich lenn (Flandria, Bretania, Szampania, Burgundia i Tuluza) wymienić trzeba resztę posiadłości Jana Bez Ziemi w Akwitanii = od Bordeaux, ważnego portu handlowego, po Pireneje (w XIII w. zwano ten obszar Gujenną). Ale po wyroku francuskiego sądu lennego z I202 r. terytorium to nie uznawało już, choćby formalnie, len- nego zwierzchnictwa francuskiego króla. W czasach Filipa Augusta ist- niało ponadto bardzo wiele pomniejszych baronii, nieraz bogatych i sil- nych, zależnych wprost od Korony. Potęga i autorytet monarchy przytła- czały jednak wszystkich. Kapetyńska hegemonia jest faktem dokonanym, żaden baron nie jest w stanie jej zagrozić ani nawet ją zakwestionować. HEREZJE XII WIEKU. KRUCJATA ALBIGEŃSKA Sporadyczneporuszenia heretyckie XI w. wyrażały skomplikowane uczucia ludzi zrażonych moralnym zepsuciem i zeświecczeniem kleru, bogactwem kościoła gromadzonym z doskonale zorganizowanego wy- zysku poddanych, rolą kościoła jako podpory feudalnego systemu, odle- głego od ewangelicznych idei miłości bliźniego. Zakwestionowanie stanu 104 kościoła z łatwością rozszerzało się ku odrzuceniu porządku państwowego i całego społecznego ładu. Podobne motywy skłaniały wielu ludzi do szukania ucieczki od zepsu- tego świata. Pustelnicy (eremici) i całe wspólnoty eremickie z dumą na- wiązywały do tradycji apostołów, do idei prostoty i dobrowolnego ubóstwa. Praktykowanie tych cnót można było pogodzić z posłuszeństwem kościel- nej władzy, a i kościół, acz kwaśno, zdobywał się na aprobatę tych po czynań. Gorzej, gdy zwolennicy ubóstwa - miast separować się od świata - zaczynali zachęcać innych żarliwym, wędrownym kaznodziej- stwem. Wśród konfliktów między ubogimi kaznodziejami i kościołem zdarzały się coraz częściej wypadki jawnego buntu, zerwania z kościelną hięrarchią. Kościół niepokoił się, a swój niepokój narzucał także państwu. W XII w. wiele czynników sprzyjało postępom ruchów uznawanych za heretyckie. W rozwijających się szybko pracowitych miastach niechęć budził pasożytniczy tryb życia księży i mnichów, a także konkurencja ekonomiczna kłasztorów. Postęp handlu sprzyjał kolportażowi nowych idei, a wielkie skupiska ludzkie ułatwiały propagandę heretycką, która z miast rozlewała się na okolice wiejskie. Chłopscy poddani, krzywdzeni przez duchownych wielmożów, nie byli w stanie uzyskać protekcji i pomocy państwa. Gdy poddani paryskiej kapituły katedralnej zdołali dotrzeć ze skargami do Filipa Augusta, król im odrzekł: "Przekleństwo kapitule, jeśli nie ciśnie was do latryny". Protest upośledzonych przeciw aliansowi kościoła i władzy świeckiej stanowił ważny składnik poruszeń heretyc- kich XII w. Ale ogólny postęp kultury duchowej także im sprzyjał. Po prostu razić już zaczynała prymitywna, sformalizowana religijność, wsparta kultem relikwii, mechanicznym rytuałem, zewnętrzną pobożnością. Silne podówczas nurty subiektywizmu stawiały znak zapytania nad takim typem kultury religijnej. Zaczęto przypuszczać, że zbawienie zależy nie od zewnętrznych gestów i obrzędów, ale od intensywnej i czystej wiary, dyktującej całe postępowanie ludzkie. W miejsce moralności na pokaz, nie popartej sposobem życia, przyjść niiała chrześcijańska moralność stosowana. To by jeszcze dało się zmieścić w granicach kościelnej ortodoksji; ale łączyło się z tym wyobrażenie, iż władzę (duchowną, ale może też i świecką) daje tylko osobista zasługa (meritum), a nie piastowany urząd (ofjźcium). Takie poglądy musiały niepokoić tak kościół, jak i państwo. Wśród apostołów moralności stosowanej w XII-wiecznej Francji wielką popularność zdobył Piotr Waldo. Był to bogaty kupiec z Lyonu, pozostającego jeszcze poza granicami królestwa Francji. W r. 1176 zde- 105 cydował się on pójść za przykazaniem, które Chrystus dał amatorom doskonałości moralnej: "Idź, sprzedaj, co masz, i rozdaj ubogim". To przykład moralnego niepokoju niektórych zamożnych mieszczan, nie- pewnych godziwości swych ekonomicznych zatrudnień. Co prawda wię- kszość skrupulatów usiłowała dokonać zadośćuczynienia w testamencie, a nie, jak Waldo, za życia. Zwolennicy nauk Piotra Waldo, waldensi, wzrastali w liczbę; sku- piali się w Arelacie, Francji, we Włoszech. Są w tym ruchu charaktery- styczne cechy późniejszej reformacji. A więc najpierw kult Pisma św., #które Waldo chciał udostępnić masom, postarał się tedy o przekład tekstów biblijnych na język rodzimy. Następnie ostra krytyka papiestwa i hierar- chii za bogactwo i zeświecczenie; uznanie, iż cnota, a nie urząd daje du- chowną władzę. Ale właśnie dlatego, że decyduje cnota, wielu waldensów nie odmawiało przyjmowania sakramentów z rąk "dobrych" duchow- nych rzymskiego kościoła. Wyrzeczenie się własności, przysiąg, potępie- nie ludzkieh, okrutnych sądów, ascetyczne zasady życia - wszystko to było zakwestionowaniem feudalnego porządku i feudalnych obyczajów. Jednak w swej ideowej warstwie ruch waldensów był chrześcijański; trudniej to powiedzieć o południowofrancuskim kataryzmie. Atmosfera francuskiego południa sprzyjała szerzeniu się ruchu katar- skiego. Tradycja swobodniejszych niż na północy obyczajów szła tu w parze z pewną tolerancją religijną. Kronikarz Wilhelm de Puylaurens pisał, iż na zarzuty tolerancji względem heretyków pewien rycerz odrzekł bi- skupowi Tuluzy, że nie mogą katarów wypędzać: "wychowaliśmy się razem z nimi, mamy wśród nich krewnych i widzimy, że żyją uczciwie". Co więcej, także hrabiowie Tuluzy dopuszczali, by katarzy działali w ich kraju; również wobec Żydów byli nader tolerancyjni. Kontrastowało to z polityką Kapetyngów, która była tradycyjnie ortodoksyjna i nietoleran- cyjna. Filip August kazał palić na stosach zwolenników herezji, bluźnier- ców zaś wrzucać do wody. Prześladowano też Żydów. Gdy uczeni huma- niści XII i XIl1 w. urządzali dyskusje teologiczne z udziałem rabinów, a nawet konsultowali się u nich w kwestiach egzegezy biblijnej, Ludwik IX mawiał, iż Żydom kwestionującym wiarę chrześcijańską należałoby wbijać miecz do brzucha aż po rękojeść. Kataryzm był w istocie zakwestionowaniem doktryny chrześcijańskiej, choć posługiwał się jej terminologią i symboliką. W klimacie tolerancji tuluzańskiej zdobywał powodzenie wśród różnych klas społecznych: związki z nim miały m. in. niektóre wielkie rody (dom de Foix) i sfery zamożnego kupiectwa. Dostrzegano w kataryzmie oczyszczone, atrak- cyjne moralnie chrześcijaństwo. Jednakże jego powodzenie miało i poza- 106 religijne przyczyny: antyklerykalizm szlachecki i mieszczański, nadzieje na śekularyzację dóbr kościelnych, wśród ludu zaś -- na reformę społeczną. Zwraca uwagę poważna rola kleru katolickiego, zwracającego się ku kataryzmowi. Nie oznacza to, iż kataryzm zdobył większość. Krucjata przeciw katarom była w istocie atakiem na kraj w większości katolicki, któremu za zbrodnię przypisano tolerancję wobec herezji, groźnej dla kościoła rzymskiego. Ze starych tradycji wschodnich nurtów, manicheizmu i paulicjanizmu, przy inspiracjach bałkańskich (bułgarski bogomilizm) katarzy przejęli skrajnie dualistyczny pogląd na świat (dwie sfery: duchowa i materialna jako dzieło dwóch stwórców, dobrego i złego). Dualizm katarów wyraził się też w tezie o istnieniu dwóch kościołów: chrystusowego i rzymskiego, przy czym w tym drugim zbawienie jest zupełnie niemożliwe. Instytucje, organizujące doczesność - własność, wojny, krucjaty, przysięgi, sądy- zostały totalnie odrzucone. Można się zastanawiać, dlaczego upowszech- nienie takiego poglądu nie doprowadziło do rozkładu społecznej dyscy- pliny, a takte dlaczego ascetyczne potępienie doczesnego życia ogarn#ło ludzi Południa, skłonnych raczej do radości życia i swobody obyczaju. Rzecz w tym, że rygorystyczne przyjęcie konsekwencji tego poglądu na świat obowiązywało jedynie garstkę "doskonałych", którzy przyjęli swego rodzaju sakrament, zwany consolamentum. Ta grupa katarów żyła w ubó- stwie i surowej ascezie, przestrzegając czystości i ostrych postów, wyrzekając się zabijania żywych stworzeń, żarliwie praktykując ewangeliczną miłość bliźniego. Żywy przykład "doskonałych" przyciągał do kataryzmu zwy- kłych wyznawców, "wierzących". Ci "sympatycy" podziwiali prostotę nowej wiary, pobożność "doskonałych" oraz ich żarliwość w cno- cie; sami jednak odkładali consolamentum do ostatniej chwili przed śmiercią. Kościół francuski i kuria papieska były zatrwożone sukcesami katarów, a także oburzone tolerancją hrabiów Tuluzy i wielu katolików współ- żyjących z heretykami. "Zaraza" przekroczyła granice hrabstwa Tuluzy, ogarniała niektóre ziemie cesarskie, a przede wszystkim Prowansję, którą hrabiowie Tuluzy dzierżyli wówczas jako lenno od cesarza. Papież Inno- centy III próbował uśmierzyć kataryzm rękami władzy świeckiej : naciskał na hrabiego Tuluzy Rajmunda VI, ale ten nie chciał tępić heretyków; wywierał presję na Filipa Augusta, ale król Francji, zaabsorbowany walką z Janem Bez Ziemi, nie zamierzał trwonić sił w konftikcie z Południem. Innocenty III przyjął tedy ofertę hiszpańską, by nawracać katarów przy pomocy wędrownych kaznodziejów, ubogich i o wzorowej moralności. Próby takich działań, podjęte w początku XIII w. przez hiszpańskiego 107 kanonika Domingo Guzmana (św. Dominika), dały początek potężnemu zakonowi dominikańskiemu, nie wpłynęły jednak na sytuację religijną w południowej Francji. Kuria papieska zdecydowała się tedy na rozprawę zbrojną. Pretekstem wyprawy krzyżowej przeciw katarom, czyli albigen- som (nazwanym tak od miasta Albi, które stanowiło jedną z ich stolic), stało się zabicie w r. 1208 papieskiego legata. Od tego momentu zaczyna się historia 20 lat straszliwych walk i masakr ludności południowej Francji. Był to, jak pisał Auguste Longnon, "pod pretekstem religu podjęty atak Francji północnej przeciw Francji południa": niechęć północy do tradycji, sposobu życia, kultury r obyczaju południa sprzyjała hasłom krucjaty. Rezultatem tej wojny domowej była zaś "spoliacja szlachty południowej przez północną" (J. Guiraud). Okrucieństwo tych represji przeciw heretykom było wyjątkowo po tworne. Nawet sam papież Innocenty III potępił ekscesy "krzyżowców". Król Filip August zachował neutralność i niechętnie przyjmował wiado- mości o wyczynach swoich poddanych na południu. Na czele krucjaty stanął drobny szlachcic z Ile-de-France, Simon de Montfort-1'Amaury. Papież go wyraźnie nie lubił: subtelny polityk umiejący zachować pozory, Innocenty 111 nie gustował w prymitywnym fanatyzmie Montforta. Także Filip August nie był zachwycony, widząc jak na południu tworzy się pod władzą Montforta nowe księstwo, dyna- miczne, przyciągające awanturników z całego kraju. Na soborze latera- neńskim (1215) uznano bowiem ziemie zdobyte na hrabim Tuluzy, Raj- mundzie VI, za lenno Montforta, którego hołd wasalny Filip August przyjął, acz niechętnie (1216). Początkowe sukcesy krucjaty, okupione masakrą tysięcy ludzi, bu- dziły entuzjazm wielu panów duchownych i świeckich. Propaganda kościelna przedstawiała te mordy spokojnej ludności jako rezultat nadzwyczaj- nego męstwa krzyżowców i owoc bożej protekcji nad nimi. Natomiast w hrabstwie Tuluzy okrucieństwa najeźdźców wzbudzały gorącą niena- wiść do "Francuzów"; wielu katolików udzielało lojalnego popareia wyklętemu hrabiemu Rajmundowi VI w konflikcie z krzyżowcami. Stop- niowo rozmach krucjaty osłabł. Na czele oporu stanął Rajmund VII, syn ekskomunikowanego hrabiego: Tuluza obroniła się przed nowymi ata- kami Montforta. W r. 1218 Simon de Montfort zginął, a jego syn Amalryk nie odznaczał się cechami wodza i polityka. W obliczu tuluzański j kontr- ofensywy Filip August zgodził się na udział swego syna Ludwika w kolej- nej wyprawie. Znów masakrowano mężczyzn, kobiety i dzieci (Wilhelm le Breton podaje liczbę 5000 zabitych), ale opór Rajmunda VII nie został złamany. I08 Dopiero po śmierci Filipa Augusta zadany został katarom cios decy- dujący, tym razem bowiem kuria papieska zdołała pozyskać dla sprawy nowego króla Francji, Ludwika VIII. Papież uspokoił króla, że podczas "wojny świętej" nie zagrozi mu najazd angielskiego Henryka III. Jedno- cześnie Amalryk de Montfort scedował swe prawa Ludwikowi VIII. W r. 1226 Rajmund VII został wyklęty, a jego ziemie miały przypaść Koronie francuskiej. Król usankcjonował też wprowadzony przez krzy- żowców Montforta zwyczaj palenia heretyków na stosie. Zarówno autorytet królewski, jak groźba represji nadwątliły ducha oporu w hrabstwie Tuluzy. Wielu baronów poddało się Ludwikowi bez walki; akcja wojsk królewskieh była skuteczna. Działały one nie tylko na terytorium Rajmunda zależnym od króla Francji, ale także tam, gdzie Rajmund VII był lennikiem cesarza (w Prowansji). Podczas wyprawy jesienią 1226 r. zmarł Ludwik VIII, jednakże działania wojenne prowa- dzone były dalej w imieniu małoletniego Ludwika IX. W r. 1229 traktat paryski dokonał podziału posiadłości Rajmunda: ogromna ich część została włączona do królewskiej domeny. Ustalono zarazem, że córka Rajmunda poślubi jednego z braci króla Ludwika IX i że w braku innych potomków hrabiego Tuluzy reszta jego posiadłości przypadnie w spadku Kapetyngom. Bezlitosna rozprawa z albigensami utrwaliła zatem Kapetyn- gów na południu, dała im władzę w kraju zwanym później Langwedocją i otworzyła wyjście na Morze Śródziemne. I po pokoju paryskim z 1229 r. trwało prześladowanie katarów tam, gdzie przetrwali. Hrabia Rajmund, praktycznie ubezwłasnowolniony, musiał aprobować te persekucje pod nieustanną presją kościoła. Lud- wik IX gorliwie popierał inkwizycję, która metodami tortur i tajnych procesów tępiła we Francji wszelkie przejawy herezji. Wkrótce po ustano- wieniu inkwizycji (1233) rozwinęła ona gorączkową działalność na ob- szarze całego królestwa. Dominikańscy inkwizytorzy protegowani byli przez królewską straż i opłacani z królewskiej szkatuły. W ogniu tych represji kataryzm, wnoszący tak oryginalne treści do kultury religijnej średniowiecza, zanikł w początkach XIV w. Klęska domu tuluzańskiego i konfiskaty majątków szlacheckich na południu wzbogaciły Koronę i północnofrancuską szlachtę. Królowie objęli wielki i ważny strategicznie kraj, ale wyludniony, zdewastowany i wrogi. Implantacja północnofrancuskich panów i paryskich norm zwyczajowych w Langwedocji nie przełamała zresztą wszystkich odrębności tej ziemi. Krucjata albigeńska była nie tylko przyczyną zniszczeń, napięć spo- łecznych, zubożenia kultury religijnej. Był to też cios dla bogatego języka oksytańskiego (langue d'oc) z jego świetną tradycją trubadurską. Jednak 109 #eszcze przez cały wiek XIII poezja oksytańska wyrażać będzie wierność dla patriotyzmu tuluzańskiego i protestować przeciw brutalności najeźdź- ców, stosom, hipokryzji kościoła. Czynią to nawet skądinąd gorliwi kato- licy, jak Peirc Cardenal, trubadur z Puy. ŚMIERĆ LUDWIKA VIII I REGENCJA Wracając z kampanii przeciw albigensom Ludwik VIII zmarł na febrę w listopadzie 1226 r. Pozostawił sześciu synów i żonę, Blankę Kastylską. Najstarszy syn królewski, Ludwik IX, miał dopiero lat 12, toteż rege#eję objęła Blanka. Przez 9 lat, aż do odwlekanej długo pełnoletności Lud- wika IX, Francja rządzona była przez królową wdowę: jeszcze jeden dó# wód nowej pozycji społecznej kobiet. Ponadto pod niewątpliwym wpły- wem Blanki testamentem z r. 1225 Ludwik VIII przeznaczył trzem spośród młodszych synów apanaże, których łączny rozmiar stanowił trzecią część królewskiej domeny. W XI i XII w. nie było tego zwyczaju. Raz tylko król Henryk I musiał oddać księstwo Burgundii swemu młodszemu bratu. Nadania królewskie dla młodszyeh synów, jeśli w ogóle były, to niewielkie; monarchowie woleli szukać dla juniorów ożenku z bogatym posagiem. Ludwik IX, sumienie skrupulatne, aż nadto gorliwie wykonał ojcowską wolę, prze- kazując apanaże braciom, gdy kolejno osiągali pełnoletność. Nadto gor- liwie, bo po śmierci brata Jana przeznaczony dlań apanaż (Anjou i Maine) przekazał innemu bratu, Karolowi, który miał zostać duchownym. Robert dostał Artois, Alfons - Poitou, Saintonge i Owernię. Król zachował zresztą istotny wpływ w terytoriach apanażowych, a jego bracia - wier- ność sprawie jedności Francji. Jednakże instytucja apanaży była niebez- pieczna dla idei monarchicznej i politycznie ryzykowna. Regencja Blanki Kastylskiej nie była łatwym zadaniem: francuscy baronowie zdradzali ochotę wyzyskania rządu kobiety i cudzoziemki dla odzyskania utraconej potęgi. Podczas koronacji I2-letniego Ludwika najważniejsi baronowie świecili nieobecnością. W pierwszych latach re- gencji królowa wdowa musiała groźbą siły i dyplomacją rozładować kons- piracje wielmożów, na szczęście niespójne i nie dość zdecydowane. Blanka wykazała bez wątpienia dużą zręczność w stosunkach z baronami. Monar- chia cieszyła się też poparciem szerszych środowisk: mieszczaństwa i drob- nej szlachty, zwłaszcza w Ile-de-France. Nastroje te ujawnią się w tzw. epizodzie z Montlhery: trzynastoletni Ludwik IX, zagrożony jakoby konspiracją baronów pragnących pojmać króla, zamyka się w tamtejszym llll zamku i zostaje triumfalnie odprowadzony do stolicy przez paryską mi- licję miejską, mieszczan i rycerstwo. Szczególnie niebezpieczny dla Korony był prawnuk Ludwika VII, Piotr Mauclerc, rządzący Bretanią. Złotył on hołd z Bretanu angielskiemu Henrykowi III i tworzył koalicje baronów przeciw Ludwikowi IX i Blance. Już pod koniec okresu regencji Ludwik IX zmusił go do uległości: odtąd Bretania była posłuszna kró- lowi. Energia, z jaką Ludwik IX tłumił buntownicze nastroje baro- nów, wynikała z jego wysokiego wyobrażenia o roli władcy, bożego namiestnika na ziemi. Prawa króla, od Boga dane, są nietykalne : należy ich bronić przed uzurpacjami i bun- tami krnąbrnych baronów, wygó- rowanymi ambicjami kleru, rosz- czeniami zagranicznych ośrodków władzy. Królowd Blanka wychowała Ludwika IX w wielkiej pobożności, gwałcąc jego wybuchowy tempera- ment, ucząc uprzejmości i dyplo- matyzowania; ale przede wszystkim przepoiła syna wyniosłym wyobra- żeniem o powadze królewskiego urzędu. Powagi tej Ludwik IX bronił skutecznie także przed roszczeniami najbliższej rodziny: przed politycz- nymi ambicjami żony, Małgorzaty Prowansalskiej, i braci, z brutalnym Karolem Andegaweńskim na czele. Surowe obyczaje, pobożność i mnisi Ludwik IX Święty strój króla dały mu przydomek braciszka Ludwika (frater Ludo- vicus). Późniejsze pokolenia otoczyły postać świątobliwego monarchy legendą i sympatią: w dużej mierze na wiarę opowieści pana de Joinville; szampańskiego szlachcica, który przez długie lata obracał się w otocze- niu królewskim. Czy jednak przedstawiona z talentem przez Joinville'a dobroduszność i wesoła świętość Ludwika IX, jego skrupulatność moralna 111 i asceza dają istotnie wierny obraz tej postaci? Wspomnienia swe dyktował Joinville w 35 lat po śmierci króla, jako sędziwy starzec. Przez 30 lat ane- gdoty o królu-świętym powtarzał w zamkach i szlacheckich dworach: można podejrzewać, że obraz Ludwika ułożył mu się z czasem w zbiór upiększonych stereotypów. Zresztą bardzo sugestywnych. Nie ulega natomiast wątpliwości, że Ludwik zdobył sobie znaczny autorytet. Nie był najlepszym politykiem, poniósł wiele klęsk militarnych. A jednak właśnie za jego rządów (1226-1270) Francja uzyskała nareszcie miejsce w loży na wielkim teatrze europejskiej polityki. MI#DZYNARODOWA ROLA FRANCJI Dwa świadectwa z czasbw Ludwika IX. Kronikarz dziejów Anglii Mateusz Paris pisał, że francuski monarcha to król ziemskich królów. Chan mongolski (wedle świadectwa Wilhelma z Ruysbroecke) sprzeciwił się opinii chrześcijańskiego misjonarza, jakoby najpotężniejszym władcą Zachodu był cesarz: "To błąd, jest nim król Francji". Cesarz rzymsko-niemiecki, najwyższy godnością na Zachodzie, nie był istotnie władcą najpotężniejszym. Otto IV, pobity przez Filipa Augusta pod Bouvines, umarł w zapomnieniu. Jego następca, Fryderyk II, uwikłał się w beznadziejny spór z kurią papieską i godzić się musiał na wyprzedat praw monarszych, zagarnianych przez zachłanne niemieckie księstwa świeckie i duchowne. Papież Innocenty IV zdołał przeprowadzić na sobo- rze lyońskim (1245) wyrok detronizacji Fryderyka; cesarz utrzymał się wprawdzie przy władzy, ale ostatnie lata wypełniła mu dramatyczna walka z papieżem i jego świeckimi sojusznikami. Po śmierci Fryderyka II (1250) w Niemczech zapanowało wielkie bezkrólewie. W Anglii król Henryk III trwonił autorytet Korony niedołężną polityką; w konfliktach wewnętrz- nych i trudnościach zagranicznych zwracał się nieustannie do papieża, swego protektora. W r. 1258 bunt angielskich baronów spowoduje ubez- własnowolnienie Henryka i rządy możnowładczego komitetu ; z dziewięcio- letniego kryzysu monarchia angielska wyszła bez środków materialnych i autorytetu. Za Pirenejami powoli dopiero rosła potęga Kastylu i Ara- gonu; na Wschodzie cesarstwo bizantyjskie podnosiło się zaledwie z kata- strofy IV krucjaty. Kuria papieska wyczerpywała swe siły w konfliktach z cesarstwem, a po śmierci Klemensa IV zapanował w niej potężny za męt. W tej sytuacji król Francji stał się pierwszoplanową postacią na po litycznej scenie. Tradycyjny sojusz Kapetyngów z kościołem nie oznaczał bynajmniej uległości wobec coraz ambitniejszej kurii papieskiej. Stosunki ll2 Filipa Augusta z papieżem Innocentym III, protektorem Jana Bez Ziemi, były nader letnie. Ludwik IX, pełen respektu dla spirytualnej władzy papieża, nie ukrywał niechęci wobec papieskich ambicji politycznych; potępiał chciwość kurii, pompę papieskiego dworu; zachowywał zręcznie równowagę w rozjątrzonym konflikcie papiestwa z Fryderykiem II. za grożony w Rzymie przez cesarza i jego stronników, Innocenty IV prze- niósł się do Lyonu, w sferę francuskiego wpływu. Był jednak taki moment, że Francuzi grozili wymówieniem lyońskiej gościny, jeżeli papież nie pogodzi się szybko z Fryderykiem II. Innocenty rozglądał się już za nową siedzibą w należącym do Anglii Bordeaux. Innocenty IV mawiał podobno, że po zwycięstwie nad smokiem (ce- sarzem) wypadnie zdeptać małe węże (królów Francji i Aragonu). Jednakże konflikt z cesarstwem wyczerpał papiestwo. A następcy Innocentego IV, Urban IV i Klemens IV, byli Francuzami. Teraz stosunki Ludwika IX z kurią były na ogół dobre, bo też francuscy papieże nie żywili ambicji "zdeptania" francuskiego "węża". Chciwość poborców danin dla papieża i polityka personalna kurii w kościele francuskim syciły jednak nadal antyklerykalizm opinii szlacheckiej i mieszczańskiej. Niemniej znamienne są stosunki Francji z cesarstwem. Doktryna o cesarzu jako władcy świata i zwierzchniku królów rozwinęła się w oto- czeniu dwu cesarzy drugiej połowy XII w.: Fryderyka Barbarossy i Hen- ryka VI. Ale we Francji już wkrótce po odnowieniu zachodniego cesar- stwa przez Ottona I (962) pojawiło się mocne przeświadczenie o równo- rzędności cesarstwa i francuskiego królestwa. Trwało ono jako niezmienny składnik francuskiej tradycji politycznej, wspieranej legendą Karola Wiel- kiego, poprzednika królów Francji. Cesarscy dworacy i północnowłoscy profesorowie prawa mogli sobie wypisywać pisma propagandowe, wier- sze i uczone traktaty o cesarzu-zwierzchniku królów; Francuzi nie mieli cienia wątpliwości, że Francja jest wyjęta spod cesarskiej jurysdykcji, a król Francji jest "cesarzem w swoim królestwie". Sytuacja polityczna Niemiec i ich władców zmieniła się zresztą po śmierci ambitnego Henryka VI. Otto IV poniósł klęskę pod Bouvines. Jego następca, Fryderyk II, zawdzięczał tron m.in. temu zwycięstwu Filipa Augusta. I Fryderyk II o tym pamiętał. Wyklinany i detronizowany przez papiestwo, potrzebował przychylności króla Francji i zabiegał o nią. Ludwik IX nie dał się uwieść papieskimipropozycjami, by korona cesar- ska Fryderyka II spoczęła na głowie Kapetynga, królewskiego brata, Roberta hr. Artois. I dopiero po wielu wahaniach Ludwik zgodził się, by inny jego brat, Karol Andegaweński, objął południowowłoską część spadku po zmarłym Fryderyku II: królestwo sycylijskie. 6 - J. Haszkiewicz, Historia Franc,ii )I3 ' "# Królestwo Sycylii, obejmujące zarówno samą wyspę, jak i południową część włoskiego buta z Neapolem, było w pewnym sensie tworem fran- # cuskim. W XI i XII w. wśród panującego chaosu nową i silną formację ; polityczną stworzyli tu po wielu perypetiach potomkowie Tankreda z Haute- # ville wraz z grupą francuskich Normandów. Dynastia normandzka Haute- villów (po włosku : Altavilla) rządziła krajem do schyłku XII w. ; potem królestwo sycylijskie zagarnął cesarz Henryk VI Sztauf (ojciec Fryde- ryka II). Altavillowie i Sztaufowie przekształcili to państwo - konglo- merat etniczny i kulturalny tradycji rzymskich, arabskich, longobardz kich, bizantyjskich i francusko-normandzkich - w zwartą, dobrze zorga- nizowaną strukturę polityczną. Gdy Fryderyk II znalazł się w ostrym konflikcie z papiestwem, kuria rzymska poczuła się śmiertelnie zagrożona, gdyż Państwo Kościelne zostało wzięte w dwa ognie. Od północy posia- dłości cesarskie, od południa władza Sztaufa w królestwie Sycylii: w tym układzie władza papieży mogła ulec zmiażdżeniu. Toteż po śmierci Fryderyka II papieże (Innocenty IV, Urban łV) zde- cydowali się odebrać Sycylię sztaufijskim dziedzicom Fryderyka II i osa- dzić tam władcę przyjaznego. Rozważano różne kandydatury; wybór padł ostatecznie na Karola Andegaweńskiego. Ten ambitny brat Ludwika IX prócz apanażu w Anjou i Maine miał władzę w Prowansji, stanowiącej posag jego żony Beatryczy; rozszerzył też swój wpływ na niektóre miasta północnowłoskie. Niemniej siły Karola nie wystarczały, by wyrwać Sy- cylię z rąk ostatnich Sztaufów; zresztą autorytet Ludwika IX był tak wielki, że bez jego zgody Karol nie podjąłby się sycylijskiej wyprawy. Ludwik wahał się; Karol i papież zdołali go przekonać argumentem o roli Sycylii jako bazy dla przyszłej krucjaty. Na mocy układu Karola z pa- pieżem Urbanem IV (1264), z wojskową i finansową pomocą Ludwika IX - Karol z grupą panów francuskich opanował Sycylię. Kazał stracić ostatniego ze Sztaufów, jeszcze chłopca, Konradyna, i stworzył w kró- lestwie sycylijskim system polityczny, oparty na terrorze i przywilejach francuskich przybyszów. Ekspedycja sycylijska Karola Anjou rozszerzyła francuski wpływ w ba- senie śródziemnomorskim. Ludwik IX uporządkował też stosunki Francji z rosnącym w siły królestwem Aragonu. Królowie aragońscy zgłaszali roszczenia do spadku po wygasłym w 1249 r. domu hrabiowskim Tuluzy; ale ów langwedocki spadek był cenną zdobyczą Kapetyngów. Toteż ara- gońskim pretensjom Ludwik IX przeciwstawił prawa królów Francji do dawnej marchii barcelońskiej i hrabstwa Roussillon. Traktat w Cor- beil (1258) między Ludwikiem IX i Jakubem Aragońskim zawierał wza- jemne zrzeczenie się tych roszczeń. Małżeństwa dzieci Ludwika IX z dy- 114 nastami Aragonu i Kastylii umocniły dobre stosunki Francji z tymi pań- stwami. Także na froncie angielskim Ludwik IX zmierzał do uregulowań po kojowych. Gdy baronowie akwitańscy z Hugonem hr. Lusignan na czele zbuntowali się w porozumieniu z angielskim Henrykiem I11, reakcja Lud- wika była zdecydowana i ostra. Król Francji pobił angielskie wojska (bitwy pod Taillebourg i Saintes), zburzył zamki buntowników, złamał koalicję Anglików i akwitańskich wichrzycieli (1242-1243). Była to nauczka dla baronów, że pobożny i pokorny król, umartwiający się i my- jący nogi ubogim starcom, nie jest bynajmniej kukłą na tronie. Ludwik IX skłonny był jednak do istotnych ustępstw dla utrwalenia pokoju. Traktat paryski z Anglikami (1258) przyniósł Henrykowi III spore zyski terytorialne: Ludwik restytuował angielskiemu władcy część dawnych posiadłości Plantagenetów (Perigord, Limousin) i dał mu część spadku po domu tuluzańskim. W zamian Henryk III złożył Ludwikowi hołd ze swych francuskich posiadłości. Księstwo Gujenny i nowe nabytki Anglika wróciły pod lenną zwierzchność francuskiego króla. Tym też argumentem usprawiedliwiał swe terytorialne ustępstwa Ludwik IX, gdy francuscy baronowie krytykowali ów układ pokojowy z Anglią. Decyzję Ludwika usprawiedliwia może doświadczenie, iż rygorystycznie egzekwo- wany stosunek lenny daje królewskiemu seniorowi niebłahe korzyści. Ale ponowne sprowadzenie króla angielskiego do roli wasala królów Francji kryło w sobie zalążki przyszłych zadrażnień i konfliktów. Gdy w Anglii wybuchły konflikty króla z baronami, obie strony zgo- dziły się w pewnym momencie (1264) na arbitraż francuskiego króla. Ludwik wyrokiem z Amiens potępił roszczenia baronów i ograniczenie władzy angielskiego monarchy. I znów można znaleźć usprawiedliwie- nie tej decyzji w wysokim wyobrażeniu Ludwika o prawach królów, od Boga danych. Ale wyrok z Amiens był politycznym błędem: interesom francuskim odpowiadało dalsze osłabienie Plantagenetów. To angielscy królowie, a nie angielscy baronowie byli dla Francji niebezpieczni. WYPRAWY KRZYŻOWE LUDWIKA IX O ile panowie francuscy już od początku z zapałem angażowali się w ruchu krzyżowym, o tyle królowie uczestniczyli tylko dwa razy (Lud- wik VII, Filip August), bez nadmiernego zapału i krótko. Zawsze też król był w towarzystwie innych monarchów, z reguły bardziej zaangażo- wanych, jak Fryderyk Barbarossa i Ryszard Lwie Serce. Teraz przyga- sającą ideę krzyżową odnowił Ludwik IX, z własnej inicjatywy i własnymi I15 siłami, jako jedyna "tarcza kościoła". Paradoksalne było to, że papież nader był umiarkowany w entuzjazmie dla tego pobożnego dzieła. Pa- pieże woleliby pozyskać siłę Francji dla krucjaty przeciw "bezbożnikowi" Fr der kowi II. I znów paradoks: to właśnie ów "ateusz Fr der k II Sztauf zdołał częściowo odrobić straty poniesione przez krzyżowców w XII w. Wyzyskując swe dobre stosunki ze światem arabskim, a przede wszystkim z sułtanem Egiptu El-Kamilem, Fryderyk II w drodze poko- jowej odzyskał dla chrześcijańskiej władzy Jerozolimę, Betlejem i Nazaret. Sukcesy te (1228-1229) bardzo nie przypadły do smaku kurii papieskiej. Później Jerozolima wpadła w ręce Turków (1244), co było bezpośred- nim impulsem idei krzyżowej Ludwika IX. Jego pierwsza krucjata trwała 6 lat (1248-1254); w tej szaleńczej wyprawie Ludwik IX dał dowody odwagi i charakteru, żałośnie kontrastujące z brakiem politycznego i stra- tegicznego rozsądku. Po pierwszym sukcesie, zdobyciu Damietty, król zwlekał z dalszym rozwijaniem powodzenia; błędem była decyzja atako- wania silnie bronionego Kairu, a nie Aleksandru; błędem był wariacki atak królewskiego brata Roberta d'Artois na twierdzę Mansurah z małym oddziałem, w rezultacie całkowicie wytępionym. W bitwie o Kair Fran- cuzi wykazali sporo odwagi ("o tym dniu mówić jeszcze będziemy w sa- lonach dam" - rzekł w najgorętszej walce hrabia Soissons do Joinvil- le'a). Ale wyniszczona chorobami, źle dowodzona armia francuska po niosła katastrofalną klęskę. Król i jego wojsko znaleźli się w niewoli. Ciężko chory Ludwik jako jeniec wrogów zachował się dzielnie; uwol- nienie swoje i swoich ludzi musiał jednak opłacić zwrotem Damietty i ko- losalnym okupem, który zostawił dotkliwą dziurę w skarbie. Wbrew presjom królowej matki Blanki, sprawującej we Francji regencję, a także wbrew jednomyślnej radzie baronów Ludwik IX postanowił konty- nuować krucjatę. Okopał się w Syrii, należąeej jeszcze do krzyżowców, fortyfikował się tu i rozglądał za sojusznikami (m. in. rokował z chanem mongolskim w naiwnej wierze, iż uda się go nawrócić na chrystianizm). Nie wrócił do Francji nawet po śmierci regentki Blanki (1252). Dopiero w r. 1254 król uznał, iż nie ma sensu kontynuować wyprawy. Ale myśl o powrocie na Bliski Wschód zachował; zajęcie Sycylii przez Karola Anjou zdawało się ułatwiać nową ekspedycję. Z drugiej strony kruszenie się władzy krzyżowców (1268: upadek Antiochu) skłaniało do śpiesznego działania. Jednakże projekty króla wzburzyły baronów: nawet królewski faworyt Joinville znalazł wykręt, by uniknąć udziału w nowej krucjacie. Pogłoski, iż emir Tunisu skłonny byłby się nawrócić, skiero- wały drugą wyprawę Ludwika IX (1270) właśnie pod Tunis. Ale cholera zdziesiątkowała wojsko francuskie: zmarł syn króla Jan, a potem sam 116 Ludwik IX. Nowy władca, Filip III, który uczestniczył w wyprawie, po wrócił do Paryża wioząc zwłoki ojca, brata, a także własnej żony. Legendy o cudach wokół trumny Ludwika IX, wracającej z Afryki, były ważną okolicznością w procesie kanonizacji króla (l297). Obie krucjaty przyniosły Ludwikowi rozgłos, a nawet pewien respekt wrogów, były jednak katastrofalne. Krucjaty to imprezy znacznie bar- dziej rujnujące niż tradycyjne wojny feudalne. Zarabiali na krucjatach włoscy bankierzy i armatorzy, jako że transport był ogromnie kosztowny; olbrzymich pieniędzy wymagały zapasy żywności i paszy dla koni, okupy za jeńców, prace fortyfikacyjne w Syrii itd. Skarb królewski zdołał jednak wytrzymać to obciążenie (mimo gospodarczego antytalentu Ludwika), bo sporą część pokrywały świadczenia kościoła, wkład baronów, eksploa- tacja fiskalna miast i zwłaszcza Żydów (król Ludwik nie widział nic złego w konfiskatach ich mienia lub w aresztach, z których Żydzi musieli się wykupywać). Po śmierci Ludwika IX nastąpił definitywny upadek władzy krzyżow- ców na Bliskim Wschodzie. Dawne państwa krzyżowe, w których tak liczny mieli udział panowie francuscy, w których utrwaliły się francuskie obyczaje i prawa zwyczajowe - nie wytrzymywały nacisku sułtana Bai- barsa, Turka z pochodzenia. Po upadku Cezarei, Antiochii i Trypolisu krzyżowcom pozostał tylko wąski pas wybrzeża z Akkonem (St. Jean p'Acre). Załamały się projekty sojuszu Francji i Persji przeciw sułtanowi. W r. 1291 sułtan Al Aszraf zdobył i zmasakrował Akkon, ostatni bastion chrześcijański. MONARCHIA LUDWIKA ŚWIĘTEGO Monarchia francuska czasów Ludwika IX była dostatecznie zabez- pieczona politycznie i ekonomicznie, by spokojnie rozwijać mechanizm ustrojowy, nie likwidując, ale poddając królowi tradycyjne struktury lenne. "Każdy baron jest suwerenny w swojej baronii, ale król jest suwe- renem ponad wszystkimi" - pisał w tym czasie prawnik Filip de Beau- manoir. Monarcha ma coraz liczniejszych wasali bezpośrednich, ale nie tylko dla nich jest królem. Znawca prawa lennego, Jean Blanot, konsta- tował lakonicznie, że ci, którzy nie są pod władzą króla na podstawie lennego hołdu, "znajdują się jednak pod królewską władzą z tytułu natu- ralnej jurysdykcji, którą król ma w królestwie". Ludwik IX, przesiąknięty tradycją feudalną, respektował prawa ba- ronów, które uważał za nietykalne. Jednakże nie rezygnował bynajmniej z zysków, jakie przynosiły instytucje feudalne. Dwór królewski wykorzy- 117 stywał zmianę dziedzica lenn, by wymuszać lub wykupywać część lennego terytorium. Z panami duchownymi zawierano, nie bez presji, umowy zwane pariages, dające królowi rodzaj współwładzy na terytorium bisku- pim lub opackim. Egzekwowano ściśle obowiązki lenne. Stary lenny zwy- czaj akcentowania związków osobistych trwał w praktyce częstych podróży królewskich. Paryż jest już utrwaloną stolicą, ale władca często podró- tuje: nie tylko po to, by się pokazać, ale też by skontrolować swą admini- strację, poznać nastroje w prowincjach. Nowe nabytki polityczne stapiały się dość szybko z resztą monarchii, co świadczy o prestiżu króla i niezłym poziomie administracji królewskiej. Instytucje monarchii po części są tradycyjne, po części nabierają już nowego oblicza. Urzędy nadworne, jeszcze dość płynne w swoich kompe- tencjach, nadal są sprawowane głównie przez średnią szlachtę z królew- skiej domeny (choć pojawiają się dygnitarze nieszlacheckiego pochodze- nia). Sporo w najbliższym otoczeniu króla duchownych. Wielkie zgroma- dzenia biskupów, baronów i zamożnych bourgeois zbierali często na dwo- rze Filip August i Ludwik VIII, by się ich radzić w zawiłych kwestiach polityki. Za czasów Ludwika IX jest tych zgromadzeń sporo, choć król nie radził się ich tak często, jak jego ojciec i dziad. Potrafił zresztą decy- dować samodzielnie wbrew jednomyślnemu stanowisku baronów. Sakra królewska była dla świętego Ludwika znakiem bezpośredniej komunikacji z Niebem, które władcę inspiruje : lepiej on tedy wie, gdzie jest sprawiedliwe rozstrzygnięcie zawiłej i ważnej kwestii, niż cały kolektyw biskupów i wiel- możów. Natomiast w kwestiach technicznych, których Ludwik IX nie rozumiał zbyt dobrze, lubił wysłuchać opinii fachowców : radził się więc np. zamożnych mieszczan w sprawach polityki finansowej. Chęć decydowania samemu nie oznacza bowiem, że Ludwik IX był w stanie trzymać ster wszystkich spraw i że jego rząd był prymitywny (tak np. G. Duby). Nie należy dać się zwodzić anegdotami Joinville'a o królu, rozstrzygającym publicznie przedłożone mu sprawy pod dębem w ulubionym lasku Vincennes. W czasach Ludwika IX rozwijała się nadal armatura administracyjna, w której element techniczny odgrywał coraz większą rolę. Prymitywne archiwum monarsze wędrowało dawniej z władcą ; gdy Filip August utracił swe dokumenty w ucieczce taborów (bitwa pod Freteval, 1198), nastąpiła stabilizacja królewskich archiwów. Stabilizo- wały się też poczynania najwyższego sądu królewskiego (parlamentu), z reguły zbierającego się w paryskim pałacu królewskim, a nie w czasie monarszej podróży i nie pod dębem. Wobec upowszechniania się apelacji od sądów terenowych (także senioralnych) parlament rozstrzyga coraz więcej spraw. W sprawach interesujących ogół baronów uczestniczą tra- ll8 dycyjnie w sądzeniu liczni prałaci i świeccy wielmoże. Ale na co dzień zaczyna się wyodrębniać kilkudziesięcioosobowe grono stałych, facho- wych sędziów królewskiego sądu. Izba obrachunkowa kontrolowała do- chody i wydatki. W początkach XIV w. otrzyma ona kształt dokładnie określony, ale już za Ludwika IX istniała niezła kontrola finansowa. Skarb od czasu Filipa Augusta ulokowany był w paryskim klasztorze zakonu templariuszy, wyróżniającego się talentem do prowadzenia ban- kierskich interesów. Rosnąca rola pieniądza wymaga porządku w stosun- kach monetarnych: stąd troska rządu Ludwika IX o stałą wartość i po wszechną moc królewskiego pieniądza w całym królestwie (co nie ozna- czało jeszcze monopolu państwowego: baronowie nadal wybijali własne pieniądze). Pieniądz pozwalał na opłacanie urzędników wprost od króla zależnych, a także zaciężnego wojska (werbowanego spośród ludności regionów biednych lub przeludnionych: Gaskonii czy Flandrii). Pieniądz wkraczał szeroko w sferę stosunków lennych: gwarancją wierności nie dość pewnych wasali były pieniężne kaucje; pieniędzmi król kupował nowe hołdy wasalne; pieniężne lenna, tzw. rentowe, były poręcznym sposobem wynagradzania służb dla króla; skarb królewski stać było na wykupywanie ważnych terytoriów lennych (za Ludwika IX kupiono dla domeny m. in. hrabstwo Macon). Urzędnicy terenowi to przede wszystkim bajliwowie i seneszalowie: ci drudzy na południu, dość oddaleni od dworu, a zatem i bardziej nie- zaletni. Są to urzędy o szerokich ko#npetencjach i ustalonych okręgach urzędowania. Ordonanse królewskie zabroniły bajliwom i seneszalom żenić się i nabywać ziemię w ich okręgach bez zgody króla; zabroniły też przyj- " , mowania "prezentów, uciskania ludności naruszania rawa królew- skiego itd. Dla kontrolowania urzędników i naprawiania nadużyć Ludwik IX wysyłał regularnie komisje ankietowe. Byli w nich przeważnie franciszkańscy zakonnicy i inne osoby duchowne: ale braciszkom, nieraz nie znającym życia i ludzi, mydlono często oczy. Toteż po pewnym czasie kierowanie komisjami przejęli fachowcy z dworu: oto zwycięstwo administracyjnego realizmu nad idealizmem świątobliwego monarchy. Zdarzały się, zwłaszcza w prowincjach odległych, działania urzędnicze podejmowane z myślą o umocnieniu dygnitarskiej niezależności. Bajliwowie i seneszalowie burzyli feudalne zamki, rozszerzali mało legalnymi sposobami królewską domenę, dokonywali rekwizycji, nakładali nienależne podatki i okupy. Ale nawet żądza władzy i chciwość funkcjonariuszy ostatecznie pracowały na korzyść monarchy. Umocnienie ich niezależności było przejściowe, natomiast trwałe znaczenie miało podważanie potęgi baronów. Była to "praca ter- mitów podgryzających feudalną budowlę" (Ch. Petit-Dutaillis). ll9 Prawo świeckie wygnane zostało z uniwersytetu paryskiego z woli papieża; ale pobliski uniwersytet w Orleanie, ze świetną szkołą prawniczą, stał się w XIII w. pepinierą kadr sądowych i administracyjnych. Duża część dygnitarzy i urzędników była tedy światła, rozbudzona intelektual- nie. Niektórzy zdradzali żywe zainteresowania kulturalne. Filip de Beau- manoir, bajliw Vermandois, nie tylko pozostawił po sobie świetny spis prawa zwyczajowego, ale także liczne dzieła literackie. W jego dorobku jest m. in. jedno arcydziełko (romans Jean et Blonde) i jeden przebój popu- larnej literatury (romans Manekine, przerabiany na prozę i czytany jeszcze w XV w.). Inny królewski funkcjonariusz, z czasów późniejszych, bo z po czątku XIV w., Piotr Dubois, okazał się utalentowanym publicystą i teore- tykiem polityki. Cała ta silna i sprawna maszyneria administracyjna była w stanie spokojnie rządzić Francją, gdy Ludwik IX przez całe lata uganiał się za mirażem odzyskania Jerozolimy. Z pobożnym królem jego urzędnicy miewali nieraz kłopoty: nie tylko wtedy, gdy żądał coraz to nowych środ- ków materialnych na swoje krucjaty, ale także gdy wydawał ustawy, których wykonania mimo całej monarchicznej gorliwości funkcjonariu- sze nie byli w stanie wyegzekwować. Wspomnieć jeszcze warto o roli królewskiego brata, Alfonsa hr. Poi- tiers. Do swego rozległego apanażu (Poitou, Saintonge, Owernia) dodał on po śmierci teśeia, ostatniego hrabiego Tuluzy Rajmunda VII, prze- ważającą część jego posiadłości. Rządził tym kompleksem terytoriów na południu sprawnie i wnikliwie. Zrobił wiele dla wzmocnienia autorytetu władzy na tym obszarze, który po jego śmierci (1271) znalazł się pod bezpośrednią władzą króla Francji. TREŚCI SPOŁECZNE RZĄDÓW LUDWIKA IX Gdy król Ludwik IX Święty traktował urząd królewski jako misję tępienia grzechu i prowadzenia poddanych do bram raju - nie należy wątpić w szczerość jego religijnych intencji. Ale trudno nie dostrzec, że niszcząc grzech i tępiąc diabła kontynuował on konsekwentnie poli- tykę koncentrowania królewskiej władzy. Szczególnym grzechem była w mniemaniu Ludwika IX wojna domowa (jest ona nie tylko bratobójcza, a1e też utrudnia skupienie sił do wojny z niewiernymi). Stąd w ordonansach Ludwika IX mnożące się zakazy: wojen wewnętrznych, zemsty prywatnej, nawet noszenia broni; stąd ogra- niczenia turniejów itd. Te królewskie ustawy nie dawały się jednak wpro- wadzić w życie: zbytnio się kłóciły z zakorzenioną szlachecką tradycją. I20 Zresztą nie tylko wielmoże byli wojowniczy i niepotulni. Nie brakowało samowoli, konfliktów, okrucieństwa obyczajów także wśród mieszczaństwa i ludności chłopskiej. Klasowe konflikty w obrębie miast i na wsi, zatargi kleru ze szlachtą, mieszczaństwem i poddanymi chłopami to składniki atmosfery społecznego niepokoju. Królewskie zakazy używania przemocy były jednak skierowane przede wszystkim przeciw anarchii feudalnej. Próby rebelii możnowładczych były przez rząd królewski represjono- wane szybko i zdecydowanie. Manifestowana przez króla dbałość o za chowanie każdemu baronowi sfery jego praw była zapewne szczera. Nie- mniej królewski sędzia z parlamentu, bajliw czy seneszal ścieśniał w rzeczy- wistości jurysdykcję i stan posiadania wielkich panów. Są oni nadal pod- stawową siłą społeczną, ale sprawniej utrzymywaną w rygorach monar- chicznego ładu. Król, głęboko przekonany o swym bezpośrednim związku z Niebem, nie wahał się także i kler utrzymywać w ramach tego ładu. Ludwik IX nie bał się ostro przywoływać do porządku zbyt ambitnych biskupów. Protegując na biskupstwa ludzi o wysokich walorach, Ludwik bronił zarazem królewskiego wpływu na wybór biskupów; wpływ to pośredni, ale trudny do ominięcia. Egzekwowano ściśle z dóbr kościelnych powin- ności lenne, w razie potrzeby zgłaszano stanowcze roszczenia o pomoc z kościelnych skarbców, zapobiegano rozszerzaniu jurysdykcji sądów ducbownych na sferę świecką. Walka papieża Innocentego IV z Frydery- kiem II potęgowała wśród francuskiej szlachty nastroje antyklerykalne; panowie świeccy wyrażali przekonanie, iż państwo jest tworem rycerzy, a nie klechów. Mniemaniom tym dała dosadny wyraz feudalna liga, zawią- zana w r.1246 przeciw ambicjom kleru. Ludwik IX nie poparł tych poczy- nań, ale też ich nie zdezawuował. Cenił lojalnych prałatów jako dorad- ców i funkcjonariuszy; jeszcze bardziej cenił w sprawach sumienia mni- chów z franciszkańskiego zakonu. Nie godził się jednak na to, by w spra- wach politycznych ludzie kościoła nim manipulowali. Królowie Filip August, Ludwik VIII, a także regentka Blanka po pierali aktywnie ruch komunalny miast, który im zapewniał umocnienie ważnych ośrodków miejskich, siłę zbrojną milicji, wzrost dochodów. Także miastom niekomunalnym udzielali przywilejów, protegowali kupców na drogach handlowych królestwa. Jednakże w ramach komun miejskich umacniała się mieszczańska oligarchia, co zaostrzało społeczne konflikty. Ludwik IX, który stworzył tylko jedną nową komunę (Aigues- -Mortes, port morski potrzebny do organizacji krucjaty), starał się tedy wzmocnić kontrolę państwową nad miastami. Kontrola miała dać miastom protekcję w imię pokoju społecznego i bezpieczeństwa; służyła jednak 121 i sprawniejszej presji finansowej. Rżąd Ludwika IX żyłował miasta na różne sposoby: prócz podatków żądano "prezentów", pożyczano pie- niądze na wieczne nieoddanie itd. Podobnie i na wsi nastąpił w cżasach Ludwika IX pewien wzrost presji podatkowej ; nie odczuwano tego jeszcze jako nieznośnego nacisku wobec niezłej koniunktury ekonomicznej. SYTUACJA SPOŁECZNA XIII WIEKU Panowie świeccy nie bez kłopotów przeżywali okres awansu gospodarki pieniężnej. Nadal ich osobiste zainteresowania rolnictwem było zupeł- nie nikłe. Interesuje ich pieniądz, który w dobie rafinowania się gustów, rozbudzania potrzeb i rosnących możliwości ich zaspokojenia stanowił o pańskim stylu życia. Pogłębiały się tedy procesy zapoczątkowane w XII w. : zamieniano chłopskie daniny i posługi na czynsze, wydzierżawiano pańską rezerwę ziemi. Ale inna jest sytuacja, gdy wyróżnikiem standingu była obfitość żywności, a inna, gdy staje się nim pieniąd#: pieniędzy nigdy nie jest za dużo. Toteż feudałowie świeccy nie wahają się pożyczać pieniądze i sprzedawać część swego majątku: pogłębiało to tylko ich niechęć do bankierów, którzy pieniądz# pożyczali na lichwiarski procent, do mieszczań- skich nuworyszów, którzy kupiłi rycerską ziemię. Świecki wielmoża i ry- cerz nie bardzo mogą szukać rekompensaty w eksploatacji usamodziel- nionych miast i w rabowaniu handlarzy na drogach. Państwo centrali- zowało możliwości presji fiskalnej na miasta i redukowało zjawisko rycerskiego bandytyzmu. Wiek XIII przynosi za to stabilizację uprzywilejowanej pozycji szlachty : staje się ona stanem (ordo) zamkniętym i dziedzicznym, odgrodzonym od "roturierów", od nieszlachty, choćby zamożnej i wpływowej. To nie pasowanie rycerskie jest podstawą przynależności do szlachty. Ów stary obyczaj nasycał się w czasach Ludwika Świętego religijnymi elementami, rosła malowniczość tej ceremonii. Ale w praktyce nie pasowanie rycerskie, lecz pochodzenie z rycerskiej linii stanowi o przynależności do szlachty. Jeśli ceremonii pasowania, bardzo kosztownej, nie dopełniono, w istocie nic to nie szkodzi dobrze urodzonemu. Z drugiej strony pasowanie w XIII w. dostępne było już tylko rycerskim synom. I teraz bogaty bourgeois ku- pujący ziemię chętnie przyjmował rycerski status, ale w zasadzie było to możliwe tylko w drodze monarszej łaski. Nie tylko zresztą na bogaczy łaska taka spływała (królowi Filipowi IV zdarzało się na przełomie XIII i XIV w. nobilitować plebejów za dzielność w bitwie); nie tylko też kró- lowie uszlachcają roturierów (robią to także książęta krwi-apanażyści, 122 a nawet baronowie, np. hrabiowie Flandrii). Nobilitacja była środkiem pieniężnego drenażu nowobogackich, którzy za szlachecki patent chcieli drogo zapłacić. Zdarzały się wreszcie uzurpacje szlachectwa w drodze faktu, bez królewskich patentów. Ale to wszystko wyjątki od reguły: szlachta jest stanem dziedzicznym, odgradza się od nieszlachetnych. Odgradza się najpierw szlacheckim kodeksem obyczajowym. Pewien system zaleceń formułowały już historyczne romanse XII w. W Perce- walu Chretiena de Troyes rycerz, przyjmujący bohatera do "zakonu ry- cerskiego", poucza go, jak odtąd ma postępować ("kiedy pokonany prze- ciwnik błagać będzie o życie. . . nie zabijaj. Bacz, byś nie mówił za wiele. . . Jeśli spotkasz męża albo białogłowę, panią lub pannę w strapieniu z braku dobrej rady. . . służ im radą. . . spiesz rad do kościoła błagać Stwórcę. . . aby zachował cię na tym świecie jak wiernego chrześcijanina"). Francuski podręcznik życia rycerskiego (L'ordene de chevalerie) zrobił karierę na Zachodzie (z wyjątkiem Anglii); niemniej to, co się określa jako średniowieczny ethos rycerski, jest systemem reguł dość odległych od rzeczywistości i nader ogólnikowych. Jasne jest zalecenie, by nie do- bijać pokonanego, nie kłamać, być pobożnym chrześcijaninem. Ale po stulat dzielności w dobrej sprawie trudno uznać za wskazówkę postę- powania w czasach zawiłych konfliktów lojalności: jaką bowiem sprawę uznać za dobrą? Także nakaz służenia dobrą radą potrzebującym jej jest szlachetny, ale nieco ogólnikowy. Wzniosłe kodeksy rycerskiego postępowania wzmagały poczucie dumy i społecznej przewagi nawet u tych spośród szlachty, którzy nie zwykli przestrzegać owych zaleceń. Rycerska literatura XIII w. obfituje w wy- mowne świadectwa poczucia wyższości nad mieszczaństwem, które upra- wia brudne interesy, i nad chłopstwem, które nadal traktowane jest z po gardą. Od tych klas niższych oddziela dziedziczny stan rycerski cały system przywilejów. Szlachta korzysta ze szczególnej ochrony prawa karnego, z przywilejów podatkowych i sądowych, z praw honorowych. Duchowieństwo jest drugim stanem uprzywilejowanym, odgrodzonym od świata laików celibatem, zakazem uprawiania zajęć świeckich, rygo- rami kościelnej dyscypliny, własnym prawem i sądownictwem. Na szczy- cie hierarchii monarchia dbała w XIII w. o poziom moralny i polityczną lojalność duchownych. Powtarzają się wprawdzie i teraz krytyki moral- nego i intelektualnego poziomu dygnitarzy kościelnych. Pochodzą one często ze środowiska księży-wagantów, uciekinierów ze stanu duchow- nego, zgorzkniałych i zgryźliwych: ci ludzie, nieraz inteligentni i wykształ- ceni, są elementem anarchii i szerzą krytyki niebezpieczne dla kościoła, nieraz zapewne przesadzone. 123 Nie jest jednak przesadzona krytyczna opinia o poziomie kleru para- fialnego. W połowie XIII w. arcybiskup Odo, franciszkanin, przeprowadził ankietę o stanie duchowieństwa w Normandii. Z ankiety tej wyłania się smutny stan umysłowy i moralny kleru parafialnego w jednej z najbar- dziej rozwiniętych prowincji, o świetnych tradycjach kościelnych. Nowym zjawiskiem było szybkie rozszerzenie się działalności zako- nów żebrzących, dominikanów i franciszkanów. Ich członkowie, żarliwi, aktywni, zdyscyplinowani, rozwinęli gorliwe działanie w środowisku miejskim. Bardzo to kościołowi było potrzebne w nowej sytuacji społecz- nej. Miasta bowiem stanowiły miejsce kontaktu różnych środowisk, ośrodek polityki i nauki, wymiany idei i wymiany towarów; gęstość za ludnienia ułatwiała tu kolportaż myśli często kościołowi niesympatycz- nych. Pluralizm kulturalny właściwy miastom skłaniał ich ludność do tolerancji. Żywy był antyklerykalizm. Represje przeciw heretykom w pierw- szej połowie XIII w. przytłumiły te nastroje, ale tliły się one nadal. Żebrzący zakonnicy, nie narażeni na liczne zarzuty wytaczane przeciw duchownym, pełni świętej gorliwości, niestrudzeni w działaniu, prowadzili szturm na sumienia i mieli w tej akcji niebłahe sukcesy. Rychło też stali się niezastą- pieni i wpływowi. Na dworze Ludwika IX franciszkanie zdobyli pozycję nie do podważenia, a styl pobożności króla wywodzi się z ich szkoły. Dominikanie wdzierali się na katedry uniwersyteckie i obsługiwali roz- budowaną machinę inkwizycji. Rosła też rola żebrzących mnichów na dworach możnowładczych. Wśród ogólnego postępu ekonomicznego miasta rosły obszarem i liczbą mieszkańców. Paryż XIII w. sięgnął 100 tys., inne duże miasta 30-40 tys. mieszkańców. Cechy rzemieślnicze - coraz liczniejsze - stanowiły ramę dla wytwórczości coraz bardziej wyspecjalizowanej. Kompilacja sta- tutów paryskich cechów, dokonana w połowie XIII w. przez paryskiego prewota (tj. szefa zarządu miasta) Stefana Boileau, ujawnia ogromne zróżnicowanie rzemiosł. l#en zbiór - niepełny - obejmuje statuty 101 ce- chów : są tu np. trzy cechy kapeluszników w zależności od rodzaju surowca, trzy cechy produee#tów dewocjonaliów (patenótres), też w zależności od rodzaju wykorzystywanego surowca itd. Miasta korzystały z rosnącego popytu na towary już nie tylko niezbędne do życia, ale także zwiększające komfort bytowania lub upiększające życie klas rządzących. Coraz bardziej wyrafinowane są szaty duchow- nych i aparat kościelny, oręż i odzież rycerska, umeblowanie (wiek XIII przyniósł wielki postęp w sztuce dobrego i wygodnego urządzania miesz- kań), pachnidła i ozdoby dla dam (ale i mężczyźni byli odbiorcami tego towaru). Angielska wełna żywiła system produkcji sukienniczej w mia- I24 stach flandryjskich, zatrudniający tysiące tkaczy, foluszników, farbiarzy. Sukna flandryjskie zdobyły renomę najwyższej jakości i były poszukiwane w całej Europie: przez Niemcy i Wrocław docierały także do Polski. Ale Flandria, choć przoduje, nie ma monopolu: także np. miasta Szampanii rozwinęły cenioną wytwórczość tekstylną. Paryż już wówczas stanowił wielką fabrykę towarów luksusowych. Drugim filarem postępu miast był handel. Francja stawała się ważnym skrzyżowaniem dróg międzynarodowej wymiany, od Anglii po Sycylię i Syrię, od basenu bałtyckiego po Półwysep Iberyjski. Tradycyjne targi flandryjskie i szampańskie zwiększały skalę obrotów i unowocześniały formy wymiany; rosła rola handlowa Paryża i Bordeaux, Lyonu i Mar- sylii. Handel coraz pewniej się czuł także na szlakach morskich: na Morzu Śródziemnym, mniej teraz narażonym na arabskie ataki; na Atlantyku, gdzie marynarze bretońscy i normandzcy, ale też angielscy poddani z księ- stwa Gujenny zapewniali łączność Flandrii, Anglii, wybrzeży normandz kich i bretońskich aż z Bordeaux. Rozwój handlu dalekosiężnego poświad- #zony jest przez wzrost masy pieniądza w obiegu, podnoszenie jego jakości (pojawiają się znów za Ludwika IX emisje pieniądza złotego) i większą szybkość obrotu. Ale w wielkim handlu transakcje gotówkowe są z róż- nych racji niewygodne: stąd powodzenie technik bankiersko-kredyto- wych. Minęły już czasy monopolizowania zajęć bankierskich przez Ży- #ów. Mieszczanie z południa Francji, z Flandrii, wreszcie i templariusze strzegący skarbu królewskiego mają coraz więcej doświadczenia w aktyw- ności bankierskiej. Wielkie targi były już w XIII w. terenem zawiłych nperacji finansowych. Zmieniał się stosunek do pożyczania na procent; potępiane jako sprzedawanie daru bożego - czasu, teraz nie bez zastrze- żeń zostało jednak przez kościelną doktrynę dopuszczone. Dla zorgani- zowania skomplikowanych transakcji handlowych i finansowych kształ- towały się nowe formy międzynarodowych powiązań i porozumień mię- dzy n;iastami. Ale przecież handel ówczesny to nie tylko zyskowne tran- sakcje międzynarodowe: to także pulsowanie towarów i pieniędzy na rynkach lokalnych, pomiędzy produkującą coraz więcej zboża i mięsa wsią a ludnymi miastami i miasteczkami. Paryż XIII w. jest miastem nie mającym we Francji konkurenta, ale i w skali europejskiej jednym z najważniejszych. W komentarzach uczo- nych tego czasu Paryż jest dla Francji tym, czym był Rzym dla antycznego imperium. Z Paryżem najściślej związane są kwitnące targi miast szam- pańskich, tak bliskich i tak silnie powiązanych z drogą wodną Sekwany, wiodącą przez Paryż do morza. W Paryżu, na wyspie Cite, skupił się dwór królewski (Hótel du roi) z jego agendami. Prawy brzeg Sekwany to dziel- 125 nice handlowe, rzemieślnicze, żydowskie; tu też w klasztorze templariuszy znajduje się skarbiec monarszy. Brzeg lewy to dzielnica uniwersytecka: mieszkają tu nie tylko studenci i uczeni, ale także ci wszyscy, którzy żyją z obsługi uniwersytetu o światowej renomie. Nauka i kultura są bowiem także na sprzedaż: można kupić rękopisy, korepetycje, dzieła sztuki. Paryż i inne wielkie miasta są terenem wielostronnych i różnobarw- nych kontaktów ludzkich. Atrakcyjność miasta w XIII w. znacznie się pogłębiła. Rozwinięta struktura miejska wykończyła budowlę społeczną feudalizmu. Nie jest w niej obcym ciałem; dla feudalizmu w jego pełnym kształcie miasta są niezbędne, obsługują go i umacniają. Bogaty miejski patrycjat kupiecki i bankierski panował nad formami samorządu miejskiego i twardo narzucał swą przewagę pospólstwu. Chci- wość bogaczy powodowała często trudności finansowe samorządów i za męt społeczny. W miastach flandryjskicb patrycjat organizował wytwór- czość sukienniczą i bezlitośnie eksploatował rzesze rękodzielników. Stąd wczesne przejawy buntów i strajków flandryjskich rzemieślników przeciw eksploatatorom, będącym zarazem panami miast. Bogacze dzięki swym pieniądzom zdobywali kontakt - nie tylko handlowy, także polityczny i towarzyski - z dworem i możnymi panami, co stwarzało możliwości społecznego awansu mieszczańskiej arystokracji. Przejmowała ona nie- które konwencje obyczajowe szlachty: patrycjat buduje sobie wystawne rezydencje, kształci swych synów, finansuje pobożne fundacje, uprawia mecenat literacki (zasłynęło w tej dziedzinie flandryjskie miasto Arras). Wśród patrycjatu umacniało się jednak zarazem poczucie korporacyjnej solidarności. Powstawała swoista ambiwalencja postaw: z jednej strony przejmowanie atrakcyjnych wzorów feudalnego stylu egzystencji, z dru- giej - klasowa duma z mieszczańskiego trudu, przedsiębiorczości, bystrości, odwagi ryzykowania. Mieszczańskiemu stereotypowi: rycerz to pasożyt i samochwał, duchowny -- darmozjad, rozpustnik i hipokryta, przeciw- stawiał się feudalny stereotyp: mieszczanin to oszust, fałszerz towaru, wagi i miary, bezbożnik i rozpijacz ludu. Konflikt pomiędzy mieszczańskimi nuworyszami i sferami feudal- nymi trwa więc i współistnieje ze wzajemnym przenikaniem wpływów. Zyskiwał na tym koloryt życia miejskiego w XIII-XIV w. Ale to nie wy- ezerpuje katalogu konfliktów społecznych. Poniżej patrycjatu kupiec- kiego i bankowego znajduje się rzemieślnicze pospólstwo, niejednorodne i skłócone. Rzemieślnicze cechy w XIII w. stały się, jak pisał znawca pro- blemu E. Coornaert, "zaborcze i nietolerancyjne". Kodyfikacja paryskich statutów cechowych, dokonana przez Stefana Boileau, daje obraz zabor- czej i drobiazgowej reglamentacji: nauka zawodu, organizacja produkcji, l26 kontrola jej jakości, nieuczciwa konkurencja są przedmiotem rozlicznych zakazów i nakazów, restrykcji i sankcji, rygorów i rytów. Ale w obrębie cechu małe warsztaty popadały w zależność od wielkich producentow; w obrębie warsztatu czeladnicy i pracownicy najemni byli mocno upośle- dzeni. Zdaniem opinii mistrzowskiej czeladnicy i najemnicy to leniuchy i oszuści, w opinii czeladniczej patron to wyzyskiwacz tuczący się cudzym wysiłkiem. Zwraca uwagę udział kobiet w ruchu cechowym: paryski cech handlarzy drobiu był mocno sfeminizowany. Na pełny obraz korporacyj- nej struktury miasta składały się liczne bractwa, stowarzyszenia, konfra- ternie, wypełniające różne funkcje społeczne i kulturalne. W miarę postępów urbanizacji i napływu ludności ze wsi do miasta powiększał się wydatnie w XIII w. nędzarski margines: ludzie żyjący z dorywczych prac, niskich posług, prostytucji, żebractwa, złodziejstwa. Królewska, kościelna i senioralna filantropia nie była dość hojna, by objąć swą szorstką dobroczynnością więcej niż nikły odsetek tych paria- sów. Ich los razi szczególnie na tle niezłej sytuacji gospodarczej Francji XIII - wiecznej. Dobrą koniunkturę odczuwa nadal wieś. Postęp demograficzny był szybki, zmniejszała się wciąż liczba ludności o statusie niewolnych, ulegały uproszczeniu systemy danin i czynszów przy dalszym likwidowaniu pod- dańczych robocizn. Ruch cen zmniejszał realną wartość chłopskich czyn- szów, a postępy gospodarki towarowej i wzrost miast włączały chłopów w obrót rynkowy. Zboże, bydło, wino, roślinne barwniki do tkanin - to poszukiwane towary, które chłopi przywożą na bliższe i dalsze nawet rynki. Uprawy się doskonaliły: przy ogólnym wzroście produkcji i popra- wie transportu (jest on teraz łatwiejszy i bezpieczniejszy) nie ma uzasad- nienia dążenie do samowystarczalności, gwałcącej brutalnie warunki gleby i klimatu. Nie ma powodu, by uprawiać winorośl tam, gdzie daje ona wino cierpkie i kwaśne jak ocet, zboże zaś tam, gdzie zbiór jest mizerny. W niektórych okolicach i w dobrze prowadzonych gospodarstwach specja- lizacja przyniosła w XIII w. taką wydajność, której długo potem nie uda się przewyższyć. Jednocześnie w XIII w. widaćjuż pewne zjawiska niekorzystne. Ludności było coraz więcej, a nowych obszarów wziętych pod uprawę coraz mniej. Wielkość chłopskiego gospodarstwa zmniejszała się, cena ziemi rosła. Chłopi zadłużali się - głównie u bogatych mieszczan i kleru, ale także u panów - m. in. w formie tzw. renty wieczystej. Wysokie ceny ziemi sprzyjały ofertom kredytu wiejskiego i stwarzały dla chłopów pokusę zadłużania się. Mniejsze i zadłużone gospodarstwa z trudem tylko utrzy- mywały chłopską rodzinę, choć poddany mógł zawsze coś zarobić na 127 hodowli bydła, wypasanego swobodnie na ziemi ugorującej i w pańskim lesie. W XIII w. dwa bieguny chłopskiej doli, dostatek i nędzę, dzieli większy dystans. Poddany, który uniknął klęsk czyhających na rolnika, który dobrze się ożenił, a najczęściej ten, który był pańskim funkcjona- riuszem - żył stosunkowo dostatnio, mógł nawet posłać synów na naukę (aż do uniwersytetu niekiedy) lub zapewnić im karierę kościelną. W lite- raturze feudalnej XIII w. chłopski karierowicz jest postacią częstą i obiek- tem pogardy oraz zawiści. Piśmiennictwo rycerskie kwituje z obrzydze- niem prostactwo i grubiaństwo chłopskie, ale zarazem hardość podda- nych. "Chłop jest niby osioł, chłop powinien żyć w lesie odcięty od świata. Jest głupi i brudny; choćby zyskał eałe złoto świata, zostanie tym, czym jest : chamem". W literaturze moralnej z kolei poddani są czasem przedmiotem poli- towania: pracują nad siły po to, by najlepsze swe plony oddawać na stół pana i księdza. Wojny i polowania bogacą panów, chłopów natomiast niszczą. Ale zamożny chłop jest sam nieludzko twardy dla swych parob- ków i wiejskich nędzarzy. Parias wyzuty ze wszystkiego nie jest tylko smutnym marginesem życia miejskiego: na wsi także występuje zjawisko skrajnego pauperyzmu. Piśmiennictwo ujawnia w okresie stabilizacji i dobrej koniunktury zapiekłe antypatie kłasowe. Rzadko wybuchają one ogniem społecznej rewolty, ale określają w niemałym stopniu treść codziennych stosunków między chłopstwem a warstwami feudalnymi. Gdy zaś osłabnie chwilowo czujny nadzór królewskiego rządu, potulny lud wiejski staje się niebez- pieczny dla społecznego systemu. TalG było w r. 1251, gdy we Francji upowszechniły się wieści o wzięciu do niewoli Ludwika IX przez niewier- nych. Krucjata tzw. pastuszków (les pastoureaux), zbierana przez samo- zwańczych wodzów dla oswobodzenia króla, a gromadząca chłopów i pasterzy, spotkała się pierwotnie z zachętą regentki Blanki. Stykały się w tym ruchu nastroje egzaltacji religijnej, chłopska wiara w dobroć króla, plebejski antyklerykalizm, gniew ludzi uciskanych i wyzyskiwanych, wreszcie zwykły bandytyzm różnych opryszków. Od kazań i ataków na kościoły les pastoureaux umieli szybko przejść do społecznej rebelii. Wów- czas i reakcja władz stała się szybka oraz zdecydowana: królewskie wojsko i mieszczańska milicja stłumiły ferment z całą bezwzględnością. Innym elementem sytuacji społecznej XIII w. było pojawienie się warstw nie mieszczących się w tradycyjnym schemacie, bo nie dających się zaliczyć do klasy feudalnej ani do producentów mieszczańskich czy chłopskich. Są to niżsi funkcjonariusze państwowi opłacani regularną pensją, zaciężni żołnierze, ludzie "wolnych zawodów", sprzedający za pieniądze swe umie- l28 jętności fachowe, a przede wszystkim wiedzę. "Wiedza jest darem bożym i nie można jej sprzedawać": tę dawną zasadę kościelną zakwestionowały sukcesy ruchu uniwersyteckiego. Francja XIII w. aktywnie uczestniczyła w tym ruchu. NAUKA I KULTURA Wiek XIII przyniósł załamanie się kościelnego monopolu na oświatę, tak w sensie organizacyjnym, kadrowym, jak i w dziedzinie treści nauczania. Z kościołem powiązane są nadal szkoły parafialne, nader liczne, co roz- szerzało podstawę rekrutacyjną szkół wyższych. Ale uniwersytety, głów- nie w Paryżu i Tuluzie, miały ambicję kontrolowania wszystkich miejsco- wych szkół, a same także w obrębie wydziału sztuk wyzwolonych (artium) uczyły czytania, pisania, gramatyki łacińskiej. Można więc było przejść na uniwersytecie wszystkie szczeble nauczania, od elementarnego po naj- wyższy. Uniwersytet paryski rozwinął się na podstawie, jaką stworzyła w XII w. katedralna szkoła Notre-Dame. Papieże uregulowali swymi ustawami ustrój paryskiej wszechnicy, największego w Europie ośrodka studiów teologicznych. Uczelnia paryska, na której studiowały tysiące zakon- ników i księży, traktowana była praktycznie jak instytucja kościelna. Papieską fundacją był też uniwersytet w Tuluzie, założony (1229) dla wykorzenienia wpływu katarów: "mały Paryż", koncentrujący się także na teologii. Uniwersytet w Montpellier ukształtował się natomiast od schyłku XII w. wokół studium medycyny, a w XIII w. rozbudował także wydział prawa. Ale najlepszym ośrodkiem studiów nad prawem świec- kim był uniwersytet w Orleanie: wielu profesorów i absolwentów tej szkoły zrobiło dużą karierę polityczną i administracyjną. Uczelnia paryska wojowała w pierwszej połowie XIII w. o autonomię przeciw kontroli różnych czynników. Uniwersytet nie chciał znosić władzy paryskiego prewota i arbitralności regentki Blanki, która władzę miejską podtrzymała w sporze z uczelnią: nie bez interwencji papieskiej uniwer- sytet otrzymał satysfakcję. Ale i kontrola czynników kościelnych (biskupa paryskiego i kanclerza katedry paryskiej) budziła opory wśród profeso- rów. Ostatecznie i tę kontrolę ograniczono na korzyść dalekiej, a więc mniej wnikliwej władzy papieża. Uniwersytet paryski wraz z najliczniejszym wydziałem sztuk liczył u schyłku XIII w. do 6 tys. studentów z całej Europy. Cztery wydziały paryskiej wszechnicy przyrównywano chętnie do czterech rzek płynących w raju. Ale niechętny uczelni kanclerz katedry paryskiej Filip de Greve 9 - J. Baszkiewicz, Historia Francji 129 twierdził, iż są to cztery głowy potwornej hydry: była w tym aluzja do nieustannych waśni i rywalizacji pomigdzy wydziałami, a także wśród profesorów i studentów. Kardynał Jakub z Vitry potępiał studenckie spory i uniwersytecką rozwiązłość obyczajów. Kazania XIII-wiecznych mora- listów oburzały się na zatratę reli- gijności wśród studentów, wyda- nych na łup pokus wielkiego miasta. A jednak mimo kostycznych kry- # tyk moralistów uniwersytety, zwła- szcza zaś uczelnia stołeczna, mają wielki autorytet i siłę przyciągania. Kolegia i hospicja dla niezamożnych studentów umożliwiały naukę synom mieszczańskim, chłopskim i drob- # norycerskim. W XIII-wiecznym# Paryżu istniało już kilkanaście ta- # kich fundacji: najsławniejsze, ale # nie najstarsze, było kolegium ufun- # dowane przez kapelana Ludwika IX, , Roberta de Sorbon (La Sorbonne). Scholar z hospicjum, którego nie stać na kupno świecy, który się uczy z pożyczanych podręczników, Arystoteles z fasady katedry w Chartres, połowa XIII w. zarabia korepetycjami i chodzi po zamożnych domach z prośbą o wsparcie - to częsta postać XIII-wiecz- nego piśmiennictwa. Uniwersytet nie jest elitarny. Paryż mógł się poszczycić profesorami najwyższej rangi. Byli wśród nich przede wszystkim duchowni z zakonów żebrzących, dominikanie, jak Albert Wielki i Tomasz z Akwinu, oraz franciszkanie: św. Bonawen- tura, Aleksander z Halesu, Roger Bacon. Warto zauważyć, iż te gwiazdy nauki to obcokrajowcy (Niemiec, dwóch Włochów, dwóch Anglików). Profesorowie prawa i medycyny z Orleanu i Montpellier to przeważnie ludzie świeccy, żyjąey z nauczania, a nie z bogatych prebend i beneficjów kościelnych. Świecki duch ożywiał także mistrzów i bardzo licznych stu- dentów paryskiego wydziału sztuk wyzwolonych. Impulsem stała się w tej mierze recepcja nauk Arystotelesa: filozofii empirycznej, nasyconej rea- lizmem i racjonalizmem. Przemiany XIII w. były dla niej podatnym pod- łożem: panowanie ludzi nad otaczającą ich rzeczywistością nie było już tak chwiejne jak we wczesnym średniowieczu, rosło zaufanie do moż- liwości poznawczych rozumu człowieka, postępy techniki i ekonomiki 130 ożywiały pragnienie ludzi, by żyć rozumniej i po prostu lepiej. Próby sumowania dorobku wiedzy, podejmowane w XIII w. (np. w dużej syn- tezie Wincentego z Beauvais), poświadczają rosnące zainteresowania naukami przyrodniczymi. Arystotelizm wspierał mocno te nowe prądy. Wczesnym źródłem poznania nauki Arystotelesa były przekłady jego pism z ich arabskiej wersji, a także arabskie komentarze do tych pism. Szczególne znaczenie miała doktryna XII-wiecznego arystotelika arab- skiego z Hiszpanii, Ibn Roszda, zwanego przez chrześcijan Awerroesem. Doktryna ta urzekła umysły licznych filozofów Zachodu, zwanych awer- roistami łacińskimi. Pod jej wpływem zaczęto bronić idei separacji wiary i nauki, odmienności punktów widzenia religii i filozofii. W sferze filozo- ficznej bowiem awerroiści bronili poglądów rażąco sprzecznych z nauką kościoła. Ośrodkiem zachodniego awerroizmu stał się właśnie wydział sztuk uniwersytetu paryskiego, ukochanej uczelni papieży. Spowodowało to ostre reakcje ludzi kościoła. Konserwatyści, z biskupem paryskim Stefa- nem Tempierem, potępiali w czambuł wpływ Arystotelesa i starali się go wyplenić. Bardziej przenikliwi usiłowali pogodzić nowe prądy z dogma- tami wiary, "ochrzcić" Arystotelesa i stworzyć syntezę tradycji oraz no- wości. Tego dzieła podjęli się paryscy profesorowie teologii, Albert Wielki i Tomasz z Akwinu. Zakazy i represje konserwatystów, subtelne inter- pretacje filozofów szkoły albertyńsko-tomistycznej nie zdołały jednak wyrugować oddziaływań filozofii kwestionującej podstawowe dogmaty religii. Oddziaływania takie przenikały do literatury, a z nią do szerszej świadomości społecznej. Zapobiegawcze działania dominikanów z Albertem Wielkim i To- maszem z Akwinu kierowały się ku ostrotnej syntezie kościelnej tradycji i nowych prądów filozoficznych. Inni dominikanie wojowali z zagroże- niem nauki kościoła orężem przymusu: stworzyli trzon inkwizycji we Francji Ludwika IX. Franciszkanie wybrali inne metody. Prowadzili szturm na sumienia odrzucając rutynę religu sformalizowanej, wspiera- nej strachem przed karą bożą na ziemi i w zaświatach. Franciszkańskie kaznodziejstwo apelowało do wrażliwości sumień, pobudzało pobożność wewnętrzną i religijne emocje. Bardzo żywy kult maryjny odkrywał ludz kie treści wiary chrześcijańskiej. Franciszkańskiemu sentymentalizmowi nie były obce zainteresowania urodą świata, wspaniałej kreacji Boga. Niewątpliwie stwierdzić można w XIII w. wzbogacenie form kultury religijnej. Otwarte jest jednak pytanie, w jakim stopniu efektowne obrzędy i procesje podczas świąt cechowych, fundowanie przez korporacje i za możne jednostki ołtarzy, rzeźb i witraży to zaspokojenie potrzeb religij- 131 Fasada katedry w Amiens nych, w jakim zaś aspiracji kulturalnych i estetycznych, nie znajdujących ujścia w sferze kultury świeckiej. Francja przoduje w Europie świetnością architektury, dającej świa- dectwo kultury i zamożności kraju. Nie jest to wyłącznie budownictwo kościelne. Filip August, nękany obawą angielskiego rewanżu, dał impuls budownictwu zamków, murów miejskich, fortyfikacji. Także dwór Lud- wika IX inspirował świetną grupę architektów, których dziełem były zamki, urządzenia portowe (Aigues-Mortes), szpitaIe, hospicja. Ale nadal 132 architektura kościelna osiągała najwyższ# rangę. "Jak pisarz po napisa- niu książki ozdabia ją złotymi i błękitnymi iluminacjami, tak król zdobił swe królestwo pięknymi opactwami i wielką liczbą charytatywnych fundacji" - pisał Joinville. Około r. 1230 ukoliczono, po kilkudziesięcioletniej pracy, paryską Notre-Dame. Przebudowano w nowym stylu liczne ka- tedry i opactwa, a między innymi Saint-Denis, katedry w Chartres, Reims i Amiens - klasyczne wzory architektury gotyckiej. Arcydziełem gotyku jest bez wątpienia paryska Sainte-Chapelle, zbudowana w latach I 242 -1248. XIII-wieczny gotyk rozwijał ambicje lekkości i strzelistości; licytowano się w tej mierze aż do ryzyka zawalenia się konstrukeji (jak np. w Beau- vais). Wspaniałe witraże i wielkie rozety osiągają szczyt mistrzostwa, niektóre zaś realizacje rzeźbiarskie zbliżały się do doskonałości greckiej rzeźby antycznej. Toteż francuska sztuka gotycka stała się wartością eksportową: jej wzory wędrowały po całej Europie aż po Skandynawię, Polskę i Węgry, docierając także na Cypr i do państw krzyżowych na Bliskim Wsehodzie. Świetność francuskiej literatury sprawiała, że język Francuzów uzyskał międzynarodową atrakcyjność. Posługują się nim czasem i obcy pisarze, jak nauczyciel Dantego Brunetto Latini, Włoch, przekonany, iż język francuski "jest najmilszy i najprzystępniejszy dla wszystkich ludzi". Mowa ta bogaci się, ciągle wzrasta liczba pisarzy, a forma i treści ich dzieł oddają wiernie społeczne przeobrażenia: postęp kultury mieszczańskiej, wzrost realizmu i laicyzmu, autorytet państwa. Do tradycyjnej literatury kościel- nej wdzierały się motywy świeckie: w zbiorach kazań pojawiały się mo- tywy ze szlacheckich chansons de geste i plebejskichfabliaux. Uniwersytet paryski podjął się francuskiego przekładu Biblii. W teatrze dominacja tematyki religijnej końezy się, nowe gatunki to farsa, baśń fantastyczna, "śpiewogra" z tańcami. Uderzający jest także wzrost popularnej litera- tury politycznej, czasem spontanicznej, czasem zamówionej i opłaconej w charakterze "głosu opinii". Powstaj# jeszcze w XIII w. wybitne chaizsons de geste o tradycyjnej karolińskiej tematyce (Bertn o ivielkiclz stopach Adeneta le Roi); przej- mują one jednak elementy właściwe romansom historycznym (tak np. Huon z Bordeaux): różnice między tymi gatunkami zaczynają się zacierać. Roz- kwit przeżywa inny gatunek: fabliat##, satyryczne a ucieszne anegdoty, produkt mieszczańskiej kultury (choć zapewne trańały do poczucia hu- moru także innych środowisk społecznych). Przedmiotem tych szyderstw są rycerze-samoehwały, rozpustni duchowni, zdradzani mężowie, samo- zwańezy lekarze, pocieszni uczeni. Drastyczność szczegółów idzie tu w parze z bystrością obserwacji społecznej i psychologieznej. 133 Szczególnie interesujące są dwie postacie XIII-wiecznej literatury. Paryski po#ta Rutebeuf: prekursor późniejszych poetes maudits, którzy (jak Villon w XV czy Verlaine w XIX w.) ocierali się o społeczny mar- gines (niekiedy o dno społeczne), wynosząc jednak cało z tych opresji talent pierwszej wielkości. Rutebeuf, zdolny i do lirycznej pobożności, i do jadowitego antyklerykalizmu, satyryk o cienkiej ironii, ujawnia świeże, żarliwe zainteresowanie problemami politycznymi kraju, fenomenami ży- cia społecznego, prądami intelektualnymi, nurtującymi wielkie, uniwersy- teckie miasto. Także druga wybitna postać literacka XIII w., Jan z Meung, ujawnia poglądy sceptycznej, wolnomyślnej, anarchizującej inteligencji mieszczańskiej. Jego Roman de la Rose, kontynuacja nudnawego romansu Wilhelma z Lorris, jest zjawiskiem bez precedensu. W konwencję roman- sową wpisane tu zostały niemal encyklopedyczne wywody na temat prze- różnych kwestu filozoficznych i społecznych. Autor jest agresywny, buntow- niczy, zuchwały: posyła do diabła prałatów i mnichów, ale i o władzy świeckiej nie ma wysokiego mniemania (powstała nie z woli Boga, lecz dla strzeżenia własności prywatnej ; nie przyniosła jednak spokoju : nadal bogaci drżą o majątki, a biedni zazdroszczą bogatym). Poznać Naturę, żyć zgodnie z jej wskazaniami, odrzucając skrępowania i konwencje źle urządzonego społeczeństwa - to idea przewodnia Roman de la Rose. Nonkonformizm, swada i zuchwałość Jana z Meung zapewniła wielką poczytność temu "Wolterowi średniowiecza", aczkolwiek jego tekst by- najmniej nie był łatwy. W geografii kulturalnej Francji XIII w. północ przeważa. Północna architektura przenika na południe, uniwersytet paryski zyskuje kopię w uczelni tuluzańskiej, literatura w języku francuskim powoli wypiera na południu język oc. Nie bez znaczenia było tu wejście Langwedocji i Pro- wansji w orbitę kapetyńskich rządów. Tylko północna Flandria, gdzie panuje dialekt germański i trwa szukanie własnej politycznej drogi, utrzy- muje odrębność kulturalnej tradycji. FILIP ŚMIAŁY: DALSZY WZROST WŁADZY KRÓLA Syn Ludwika IX, Filip III Śmiały (1270-1285), uchodzi za wtadcę bezbarwnego, mimo pochlebnego przydomka; nie tyle rządził sam, ile poprzez fachowców dworskich (na jego panowanie przypada wzrost roli legistów z orleańskiej szkoły w królewskiej ekipie). Ale i w tym piętnasto- leciu monarsza władza poczyniła istotne postępy, zwłaszcza terytorialne. Ludwik IX wyznaczył młodszym synom, braciom Filipa III, bardzo nieduże apanaże. Ale w r. 1270 nadal istniały wielkie apanaże, stworzone 134 decyzją Ludwika VIII. Pomyślnym trafem największy z nich, należący do Alfonsa hr. Poitiers, jako bezdziedziczny spadek powrócił w r. 1271 do królewskiej domeny (Poitou, Saint#nge, Owernia, Tuluza). Ze spadku po Alfonsie hr. Poitiers Korona wypuściła jedynie to, co Ludwik IX trak- tatem paryskim obiecał Anglikom, a także skrawek spadku tuluzańskiego w Prowansji (Venaissin), który przypadł papiestwu. Sukcesem dworu paryskiego było małżeństwo następcy tronu, przy szłego Filipa IV, z dziedziczką pirenejskiego królestwa Nawarry i hrabstwa Szampanii, Joanną (1284). Zamożna i ważna strategicznie Szampania znalazła się w sferze kapetyńskiej władzy. Z wielkich lenn koronnych pozostały już tylko: Flandria, Burgundia, Bretania i Gujenna. Filip III umocnił także wpływy królewskie w Lotaryngii i Arelacie, a więc na ziemiach cesarstwa. Wśród zamętu niemieckiego wielkiego bezkrólewia władca Francji interweniował w Lyonie (m. in. protegował swą siłą zbrojną sobór powszechny zwołany do Lyonu w r. 1274), przy gotowując włączenie miasta do francuskiej monarchii. Dał natomiast Filip III dowód rozsądku, odrzucając pewne propozycje kandydowania do wakującej korony cesarskiej. Pod koniec rządów Filipa III pojawiły się kłopoty w stosunkach z Ara- gonem. W r. 1282 wybuchło w Palermo powstanie Sycylijczyków przeciw rządom Karola Anjou. Francuscy rycerze zostali zmasakrowani ("nie- szpory sycylijskie"), Sycylia przeszła pod panowanie króla Aragonu Piotra III Wielkiego, który się wżenił w rodzinę Sztaufów, dawnych pa- nów królestwa sycylijskiego. Francuski papież, Marcin IV, ogłosił de- tronizację Piotra i wraz z Karolem Anjou namówił króla Filipa III do włączenia się w konftikt. Po wyroku papieskim, pozbawiającym Piotra tronu, korona aragońska przypaść miała synowi Filipa III, Karolowi Valois. Jednakże konflikt z Aragonem nie przyniósł Francuzom ani suk- cesów, ani sławy. Aragoński admirał Roger de Loria rozbił doszczętnie flotę Karola Anjou pod Neapolem. Także wyprawa Filipa III przeciw Piotrowi III zakończyła się fiaskiem. Wracając z nieudanej ekspedycji aragońskiej król Filip Śmiały nabawił się febry, która go zabiła (1285). ZWYCIĘSTWA I KLĘSKI FILIPA PIĘKNEGO Następca Śmiałego, Filip IV Piękny (1285-1314), jest postacią nie- jednoznaczną. Oceniano go jako marionetkę w rękach dworskiego oto- czenia, człowieka słabego z wybuchami zimnej wściekłości. Ale są też inne mniemania: Filip IV to wybitny dyplomata, przedkładający grę poli- 135 tyczną i zręczną technikę rządzenia nad reguły rycerskiej walki. Atletyczny, lodowaty w obejściu, o twarzy kamiennej, surowy w obyczajach, Filip IV prowadził oszczędny tryb życia na dość ponurym dworze. Z tytułu mał- żeństwa z Joanną Szampańską został już przed śmiercią ojca królem Nawarry (rządzonej od 1234 r. przez hrabiów Szampanii) i hrabią Szam- panii, co go emancypowało w wieku lat 17. Stosunki lenne w szampań- skim posagu żony zastał mocno powikłane. Tutejsi hrabiowie liczne lenna trzymali od cesarza, księcia Burgundii i biskupów (zwłaszcza od arcy- biskupa Reims). Szczególnie ważne było pozyskanie licznych lenn cesar- skich w Lotaryngii. Zależność tych kasztelanu lotaryńskich od cesarza zagubiła się podczas niemieckiego wielkiego bezkrólewia, toteż w istocie granica Francji przesunęła się od początku panowania Filipa IV na wschód : od Sedanu aż po południowy kraniec Lotaryngu. Spośród pozostałych jeszcze czterech wielkich lenn Korony dwa: księstwo Burgundii i hrabstwo Bretanii (w r. 1297 podniesione przez Fi- lipa do rangi księstwa), znajdowały się nadal pod władzą bocznych linii kapetyńskiego domu. Dalsze dwa, hrabstwo Flandrii i angielskie księstwo Gujenny, miały przysporzyć Filipowi IV niemałych kłopotów. Próby opanowania tych obszarów przyniosły tylko przelotne sukcesy. Zaczęło się od konfliktów morskich: na tle sporów między marynarzami ; angielskimi a normandzkimi i bretońskimi zakazano Francuzom zawijać do angielskich portów; Anglicy, już wówczas lubiący korsarstwo, zata- piali francuskie okręty i barki. Filip IV pozwolił tedy Normandom uzbra- jać statki, co dało impułs francuskiej floeie wojennej. Na jej czele stanął Kastylijczyk Benedykt Zaccaria, wielki admirał króla Francji. Angielski król Edward I jako książę Gujenny pozwany został przed sąd lenny króla Francji (1294), który po różnych perypetiach orzekł konfiskatę Gujenny. Francuzi odnieśli w Gujennie decydujące sukcesy militarne, jednakże próby blokowania Anglii na morzu zrewoltowały przeciw Filipowi IV Flandrię: rzemiosło flandryjskie nie mogło egzystować bez stałego dopływu angielskiej wełny. Pod koniec XIII w. powtórzyła się więc sytuacja z po czątków tego stulecia: sojusz Anglii i Flandrii przeciw królowi Francji. Pierwsze rezultaty działań były sukcesem Filipa IV. Prócz zajęcia Gu- jenny wojska królewskie zapisały na swym koncie poważne postępy na froncie flandryjskim (zajęcie Lille, Brugii, Courtrai). Przerwę w dzia- łaniach przyniósł rozejm 1297 r. ; dwa lata później stanął pokój z Edwar- dem I w Montreuil-sur-Mer. Filip IV oddał Anglikowi Gujennę i rękę swej siostry. Teraz król Francji mógł się zwrócić przeciw zbuntowanej Flandrii. Uwięziony został hrabia Flandrii Guy de Dampierre, kraj jego zajęty i włączony do króle#vskiej domeny. Jednakże niezręczna polityka 136 rządu, zwłaszcza ekonomiczna i fiskalna, doprowadziła w Brugii do buntu pospólstwa z tkaczem Coninckem na czele. Wyjątkowo nieudolna polityka Francuzów spowodowała przyłącze- nie się do rebelii także flandryjskiego patrycjatu. W Brugu zmasakro- wano francuską załogę ("jutrznia brugijska", nie mniej gwałtowna niż "sycylijskie nieszpory"). Powstaniem Flandrii pokierował wnuk hrabiego Dampierre'a, Wilhelm. Na czele francuskiej "ekspedycji karnej" stanął zaś Robert hr. Artois, kapetyński apanażysta, syn Roberta d'Artois za bitego pod Mansurah podczas pierwszej krucjaty Ludwika IX. Lekko- myślność wojenna była widać dziedziczna: Robert zlekceważył przeciw- nika-mieszczanina, tak jak jego ojciec przeciwnika-Saracena. Bitwa pod Courtrai (1302) była straszliwą masakrą francuskiej jazdy: podstęp Fla- mandów, zamaskowana fosa, niemało się do tej klęski przyczynił, ale była ona sygnałem głębszego kryzysu feudalnej jazdy. Bitwę pod Courtrai można uznać za zapowiedź klęsk francuskiej kawalerii w pierwszym sta- dium wojny stuletniej. Strata 6 tys. zabitych pod Courtrai nie mogła złamać solidnie już utrwalonego autorytetu króla; podważyła go jednak mocno. Dla zdo- bycia pieniędzy dwór Filipa IV rozwinął zręczną propagandę ojezyzny w niebezpieczeństwie; rozbudzano sentymenty patriotyczne i monar- chiczne, umożliwiano służbę rycerską zamożnym mieszczanom. Jed- nakże dziury w budżecie niełatwo było załatać pożyczkami i podatkami, a nawet psuciem pieniądza. Oskarżano wtedy i później Filipa IV o spo- wodowanie chaosu monetarnego wskutek pogarszania wartości pienią- dza; ale chaos ów wynikał i ze spekulacji kruszcami szlachetnymi, jaka się w tym czasie rozwinęła, i z machinacji wielmożów wybijających swe pieniądze. Może więc przesadził kościelny dostojnik zarzucający Fili- powi IV, iż jest równie fałszywy, jak jego moneta. Ogromny wysiłek pozwolił królowi zorganizować wyprawę flandryj- ską 1304 r. Francuzi zwyciężyli na morzu pod Zierikzee, na lądzie pod Mons-en-Pevele, gdzie Filip wyróżnił się osobistą odwagą. Kompro- misowy pokój 1305 r. uznał autonomię Flandru pod władzą jej hrabiów; jednakże król Francji zatrzymał Lille, Douai i Bethune. Znacznie trwalsze i mniej kosztowne były inne zdobycze Filipa Pięk- nego. Pod bezpośrednią władzę Korony przeszły ważne terytoria lenne: wykupione hrabstwo Chartres, zajęte hrabstwa Marche i Angouleme w Akwitanii. W r. 1292 pod lenne zwierzehnictwo Filipa przeszło, na ży- czenie mieszkańców, cesarskie miasto Vc#lenciennes. Rozszerzył też król Francji swe wpływy na hrabslwo Bar-le-Duc, biskupstwo Viviers i przede wszystkim utrwalił władzę nad Lyonezn: to wielkie miasto biskupie pod- l37 dane zostało zwierzchnictwu francuskiego władcy, tracąc formalne już jedynie związki z cesarzem. Sukcesy to niewątpliwe. Ale jednocześnie hrabstwo Flandrii (z wyjątkiem części mówiącej po francusku, a prze- jętej przez Filipa IV: Lille, Douai, Bethune) praktycznie było już stra- cone dla francuskiej wspólnoty politycznej i kulturalnej. Razem z Flan- drią cesarską będzie ono szukać własnej drogi. Konflikty zaś z Hnglikami za Filipa IV były prologiem wojny stuletniej. SPÓR Z BONIFACYM VIII. SPRAWA TEMPLARIUSZY Starcie monarchii francuskiej z papiestwem nie spadło z jasnego nieba. Nad horyzontem ich tradycyjnego sojuszu zbierały się chmury już za rządów Innocentego III i Innocentego IV. U schyłku XIII w. objął tron papieski jeszcze bardziej od tamtych uparty i despotyczny Bonifacy VIIł. Na początku stosunki jego z Filipem Pięknym były sielankowe: to właśnie Bonifacy kanonizował w r. 1297 króla Ludwika IX, podnosząc niebywale prestiż kapetyński. Jednakże wojny flandryjskie Filipa spowodowały kryzys skarbu królewskiego i presję finansową na francuskie duchowień- stwo. Na tym tle zaczęły się niesnaski: spór się zaogniał, Fi#in zakazał wywozić z Francji daniny dla papieża. Konflikt o pieniądze (potem i strona kościelna uzna, iż w istocie mało ważny) przekształcił się w zasadniczy spór o władzę świecką papieża nad królami. W tej kwestii Bonifacy VIII miał wyobrażenia jednoznaczne: w wielkiej mowie konsystorialnej prze- ciw Filipowi Pięknemu z r. 1302 zapowiadał bez ogródek, iż strąci go z tronu jak niegrzecznego chłopca. Taktyka Bonifacego była prosta: myślał o podburzeniu przeciw Filipowi króla Niemiec Albrechta Habs- burga i francuskich baronów. Posłowie, przybyli do Rzymu z Flandrii, podsycali oczywiście gniew papieża przeciw Filipowi. Bonifacy był pewny poparcia francuskiej hierarchii duchownej : na synodzie rzymskim 1302 r. znalazło się przecież, mimo królewskiego zakazu, około czterdziestu francuskich biskupów i opatów. A jednak Bonifacy VIII nie wygrał sporu, popełnił bowiem błąd w oce- nie iikładu sił. Wzrost władzy monarszej uniemożliwił wywołanie prze- ciw Filipowi rebelu baronów; co więcej, okazało się, iż nawet kontrola francuskiej hierarchii wymyka się z rąk papieża. Ani polityka podatkowa Filipa IV, ani jego lodowaty upór nie mogły się podobać francuskim biskupom. Jednakże siła państwa i autorytet Korony były solidnie utrwa- lone; niechęć do papieskiej eksploatacji fiskalnej, oburzenie na despo- tyczne rządy Bonifacego w kościele, wrażliwość patriotyczna - wszystko to spowodowało, iż stan duchowny Francji zachował lojalność wobec I38 swego monarchy. Szlachta i mieszczaństwo stanęły twardo po stronie Filipa; papież stał się obiektem szyderstw i krytyki. Taki stan umysłów został starannie przez dwór przygotowany; ale dworska propaganda trafiała na podatne podłoże. Ekipa zdolnych i bez- względnych w wyborze środków działania ludzi z otoczenia Filipa Pię- knego potrafiła rozwinąć działanie propagandowe na skalę dotąd we Francji nie znaną. Pisma polityczne wyszydzały roszczenia Bonifacego w sposób trafiający do szerokiej opinu, bo na poziomie sporu prostego rycerza i wiejskiego proboszcza. Rzecznik rządu, Wilhelm de Plaisian, oskarżał papieża o zamiar zniszczenia narodu francuskiego; twierdzono, iż Bonifacy porównywał Francuzów do psów, że nienawidził zawsze Francji itd. Wielkie zgromadzenie reprezentantów szlachty, kleru i mie- szczan, zwołane w r. 1302 i tradycyjnie uznawane za początek instytucji Stanów Generalnych (ale już w XIII w. zwoływano na dwór podobne zgromadzenia), miało być platformą poparcia społecznego dla polityki Filipa IV. Mowa parlamentarna wejdzie odtąd do arsenału środków propagandowych; sam król potrafił na zgromadzeniu 1302 r. znaleźć nowy ton, pozbawiony uczonej retoryki, i wystąpić w obronie suweren- ności państwowej przez apel do francuskiego patriotyzmu. Hasło "suwe- rennej wolności królestwa" znalazło poparcie stanów świeckich, a także kleru (pewne opory stawiały zakony, ale i one w większości ustąpiły pod naciskiem rządu). Filip IV pano#Nał nad sytuacją w kraju. Jednakże dwór paryski nie poprzestał na obronie. Minister Filipa IV, Wilhelm Nogaret, wykorzystał opozycję przeciw Bonifacemu w kole- gium kardynalskim i wśród rzymskiej arystokracji - opozycję, której przewodziła wpływowa rodzina Colonnów. We wrześniu 1303 r. Nogaret i Sciarra Colonna z oddziałem 600 jeźdźców i 1000 piechurów napadli na miasto Anagni, gdzie rezydował Bonifacy. Służba papieska zamiast bronić swego pana zaczęła rabować; większość obecnych w Anagni kar- dynałów uciekła. Próba wywiezienia papieża do Francji i wymuszenia jego abdykacji nie powiodła się, bo ludność Anagni zdołała po dwóch dniach uwolnić aresztowanego Bonifacego. Ale wkrótce potem upoko- rzony i wstrząśnięty papież umarł. I po zgonie ścigała go nienawiść Noga- reta, który przygotował proces sądowy z oskarżeniem Bonifacego o herezję, bezbożność, sodomię; zeznania świadków, częścią szczere, częścią spre- parowane, były uzasadnieniem francuskiej polityki wobec zmarłego pa- pieża, łącznie z mocno wszędzie krytykowanym zamachem w Anagni. Za rządów papieża Klemensa V, pochodzącego z Gaskonii, spór Francji z papiestwem został załagodzony. Co więcej, Klemens V wybrał na stolicę papieską prowansalski Awinion: przez kilkadziesiąt lat 139 (1309--1377) papieże mieli tu swą rezydencję. W ten sposób kuria pa- pieska znalazła się w orbicie francuskich wpływów. Byłoby jednak prze- sadne odmawianie papieżom awiniońskim swobody manewru, także w stosunkach z królami francuskimi. Obraz z dantejskiego Czyśćca, w którym poeta przedstawił kurię awiniońską pod postacią "wielkiej nierządnicy" zniewolonej przez "olbrzyma", tj. króla Francji, grzeszy więc znaczną przesadą. Nie umilkły jeszcze echa sporów Filipa IV z Bonifacym VIII, gdy dwór królewski wplątał się w skandaliczną sprawę templariuszy. Ten potężny zakon wzbogacił się kolosalnie w XIII w. na operacjach ban- kiersko-handlowych. Templariusze mieli własne wojsko, fortece i okręty; w ich paryskiej siedzibie zdeponowany był skarbiec królewski. Zakon kontrolował też w znacznej mierze francuskie finanse. Filip IV, stale po trzebujący pieniędzy, usiłował narzucić się templariuszom w charakterze wielkiego mistrza. Gdy to się nie udało, we wrześniu 1307 r. Nogaret przeprowadził sprawnie operację aresztowania wszystkich członków za konu. Oskarżono ich o bluźnierstwa, kontakty z niewiernymi, sataniczne orgie i wiele innych zbrodni. Dyskusyjne jest zagadnienie, w jakim stop- niu część tych oskarżeń miała pewne podstawy (np. we wpływach kata- ryzmu, mogących oddziaływać na niektóre domy templariuszy). Presją moralną i torturami wymuszono liczne przyznania się do winy; w r. 1312 Filip IV i Nogaret uzyskali od papieża Klemensa V zgodę na kasatę za konu. Wielki mistrz zakonu, Jakub de Moulay, odwołał zeznania złożone w śledztwie, toteż zamiast wyroku dożywotniego więzienia otrzymał karę śmierci. Zginął na stosie w marcu 1314 r., wzywając na sąd boży swych prześladowców. Wielkie zatem wrażenie wywarła śmierć Filipa IV, papieża Klemensa V i Wilhelma Nogareta jeszcze w tym samym 1314 r. Sprawa templariuszy nie przyniosła dworowi królewskiemu dobrej sławy. Mimo intensywnej propagandy nie bardzo wierzono monstrual- nym oskarżeniom: zbyt oczywiste były finansowe motywy tej afery. Fi- lip Piękny, który nie był fanatykiem ani nie lubował się w okrucieństwach (m. in. ograniczył ekscesy gorliwości inkwizycji i uwolnił wielu jej więź- niów), schodził ze świata w atmosferze skandalu. Nieprzypadkowo tedy jego następca posłał z kolei na śmierć kilku szczególnie skompromitowa- nych doradców Filipa IV. OSTATNI KAPETYNGOWIE Wyobrażenie o boskiej karze, ścigającej Filipa Pięknego w osobach jego synów, podtrzymały zdarzenia niebywałe dotąd w dziejach kapetyń- skiej dynastii. W ciągu l4 lat trzej synowie Filipa zmarli młodo i nie po 140 Róueri # Attigny RM# # S awz d##d h#d Bretania Troyes Rennes Orlean A Nl OU O 5'O # Blois =o 4# O#j Lyon Bordeaux Gujenna #rabstwo Tuluzy Tuluza Carcassonnt Roussillon Domena królewska na poczatku panowania Filipa Augusta (1180) Przyrost domeny do poczatku panowania Ludwika IX ( Świętego ),1226 Domena kapetyńska na przełomie XII i XIII w zostawiając dziedzica tronu. Najpierw po półtorarocznym panowaniu ( 1314 -1316) zmarł w wieku 26 lat Ludwik X Kłótnik. Wdowa po nim wprawdzie urodziła syna pogrobowca (Jan I), który przeżył jednak ledwie parę dni. Królem został z kolei brat Ludwika X, Filip V Długi, który też zmarł bez dziedzica, po pięciu latach rządu i w wieku 28 lat (1316-1322). Tron objął ostatni syn Filipa Pięknego, Karol IV Piękny (1322-1328). W ciągu 6-letniego panowania Karol IV wznowił wojnę z Anglikami o Gujennę, korzystając z osłabienia prestiżu króla Anglii Edwarda II, szwagra ostatnich trzech Kapetyngów. Sukcesy militarne Karola IV w Gujennie były dość szybkie : w I 324 r. w jego ręku była już większość Agenais. Król Edward II, uwikłany w konflikty z baronami (wkrótce już miał być zdetronizowany i zamordowany), powierzył władzę w Gujen- nie synowi Edwardowi. Karol Piękny przyjął hołd lenny nowego księcia Gujenny, odmówił jednak zwrotu ziem, zajętych manu militari. Śmierć 33-letniego Karola Pięknego (1328) otworzyła znowu problcm sukcesji. Król zostawiłjedynie córki. Tymczasemjuż od r. 1316, od śmierci Ludwika X i Jana Pogrobowca, stosowano zasadę, iż kobiety wykluczone są od dziedziczenia tronu Francji. Nie była to zasada uświęcona tradycją; wprawdzie do tej pory Kapetyngowie zawsze zostawiali męskiego dzie- dzica tronu, ale rola polityczna kobiet była na dworze od dawna niemała: wystarczy przypomnieć ambicje królowej Konstancji w XI w., Eleonory Akwitańskiej w XII w., dwukrotną regencję Blanki Kastylskiej w w. XIII. Jeśli w r. 1316 królewska córka Joanna odsunięta została od sukcesji, to głównie dzięki sprytowi królewskiego brata, Filipa Długiego. Jego koronacja, dokonana pośpiesznie, przez wielu panów duchownych i świcc- kich uważana była za uzurpację. Niemniej zasada wykluczania kobiet od tronu stała się w ciągu kilkunastu lat regułą francuskiego systemu dynastycznego: w chwili śmierci Karola Pięknego nikt nie bronił praw sukcesyjnych jego córek. Wśród różnych kandydatów do tronu dwóch liczyło się na serio: Fi- lip hr. Valois, wnuk króla Filipa III i kuzyn zmarłego Karola IV, oraz król angielski Edward III, wnuk po kądzieli Filipa IV i siostrzeniec Ka- rola IV. Jednakże kandydatura angielskiego monarchy nie budziła en- tuzjazmu. Rozszerzono tedy regułę wykluczania kobiet od tronu, uznając, iż kobiety nie mogą też przenosić praw do tronu Francji. Zasiadł na nim Filip VI Valois, krewny ostatnich Kapetyngów po mieczu. Zaczynały się rządy młodszej linii Domu Francji, Walezjuszy. Od rządu "Kapetyn- gów bezpośrednich" mniej były szczęśliwe. 142 IlI. WIEK KRYZYSU DośE sporbw; gdy plonie dom... trzeba wspólnie pracować nad jego ugaszeniem (Alain Charlier) ZAŁAMANIE SIĘ RÓWNOWAGI GosPODAR#Z# D osRn koniunktura XIII w. przyzwy- czaiła Francuzów do coraz lepszych warunków życia dla coraz większej liczby ludzi. Postęp ludzkiej egzystencji wydawał się zagwarantowany: w miejsce niepewności i niepokojów torowało sobie drogę poczucie sta- bilizacji i bezpieczeństwa. Dokonał się wielki postęp demograficzny (wedle niektórych obliczeń, bardzo dyskusyjnych, ludność Francji w XIII i na początku XIV w. wzrosła z 12 do 21 mln). Nie od razu spostrzeżono oznaki zahamowania rozwoju. Kroni- karz XIV w. Jan Froissart przedstawiał Francję u progu wojny stulet- niej jako kraj "stodół pełnych zboża i domów pełnych wszelkiego bogac- twa". Ludność kraju jeszcze ciągle wzrastała, natomiast produkcja żyw- nościjuż nie rosła. Technika produkcji rolnej, która się ustaliła w XI-XII w. i była ogromnym postępem, nie doskonaliła się na miarę potrzeb. Można było długo osiągać wzrost produkcji dzięki ekstensywności gospodaro- wania. Ale negatywne następstwa łapczywości, z jaką rozszerzano uprawy, długo ukryte, zaczynały się wreszcie ujawniać. Zajmowanie pod zboże pastwisk hamowało postęp hodowli, co znów rodziło trudności w na- wożeniu; karczowanie lasów zakłócało równowagę wodną; słabsze gleby wyczerpywały swą siłę i niepodobna było wydobyć z nich tyle plonu, by się opłacił ludzki wysiłek. W rolnictwie już od przełomu XIII i XIV w. powstawały tedy napięcia: wśród braku równowagi seria klęsk nieuro- dzaju w r. I 315 i latach następnych spowodowała głód i wzrost śmiertel- ności. Każda zaś klęska głodowa i zaraza zmniejszała zasób siły robo- czej, osłabiając jednocześnie tych, którzy przeżyli. Wszystko to powodo- wało zwyżkę cen żywności i wzrost pauperyzmu w miastach. Niewzruszone, zdawałoby się, bastiony mieszczańskiego bogactwa: przemysł flandryjski, targi szampańskie - zachwiały się już w pierwszej połowie XIV w. Na losach Flandrii odbiły się wojny Filipa Pięknego, 143 a potem rywalizacja francusko-angielska w początkach wojny stulet- niej. Zaostrzyły się konflikty wewnętrzne w miastach fiandryjskich: pro- francuska polityka patrycjatu nie cieszyła się sympatią pospólstwa. po lityczne sukcesy pospólstwa w XIV w. osłabiają patrycjat; coraz chętniej lokuje on kapitał w ziemi, ograniczając miejską aktywność produkcyjno- -handlową. Spadek dochodów szlachty, a zapewne i zmiana gustów nie sprzyjały produkcji luksusowej, toteż rosła rola produkcji bardziej po pularnej, a wraz z nią znaczenie mniejszych ośrodków wytwórczych i no- wych przedsiębiorców, niezależnych od starego patrycjatu. Ale sukien- nictwo fiandryjskie borykać się musi z konkurencją produkcji angielskiej, brabanckiej, włoskiej. Miasta północnowłoskie przetarły drogę morską przez Gibraltar do Anglii i Flandrii; ożywiły ruch handlowy do Niemiec przez alpejskie przełęcze. W rezultacie jarmarki szampańskie traciły rolę głównego skrzy- żowania handlowego na Zachodzie. Także włączenie Szampanii do kró- lewskiej domeny osłabiło jej ekonomiczną rolę: najpierw przez wzrost podatków, potem przez wojenne zniszczenia. Kryzys miejski nie ograniczał się do przejawów słabnięcia tradycyj- nych potęg ekonomicznych. Kurczenie się dochodów szlachty, zmniejsza- nie się produkcji rolnej, epidemie i zniszczenia wojenne były dla większości miast dotkliwym ciosem. Mieszczanie odczuwali też skutki pieniężnych perturbacji, spowodowanych polityką psucia pieniądza przez władców i spekulacjami kruszcem, ułatwianymi przez skomplikowany mechanizm bimetalizmu, a wreszcie wyczerpywaniem się złóż kruszcowych, dostęp- nych ówczesnej technice. Chaos pieniężny powodował zadyszkę całego życia ekonomicznego, lecz szczególnie odbijał się na miastach. Zapewne, niektóre ośrodki miejskie nadal korzystały z dobrej koniunktury: Paryż, wielka stoliea luksusu, zyskał na upadku pobliskich targów szampańskich; Bordeaux, w angielskiej Gujennie, bogaci się na wymianie z Anglią i oży- wieniu dróg morskich z Włoch i Hiszpanii do Anglii i Flandrii; Awinion, siedziba papieży, staje się jednym z bankierskich centrów Europy, bo papieże potrafią manipulować wielkimi sumami "apostolskich pieniędzy". Na tle pomyślności tych miast tym bardziej razi kryzys innych. Od połowy XIV w. przejawy zakłócenia równowagi zostaną pogłę- bione przez katastrofalne epidemie, spośród których pierwsza - czarna śmierć 1348 r. - była najbardziej niszcząca. Przyszła ze Wschodu przez Włochy i południową Francję: ta zaraza to dżuma, wobec której ów- czesna medycyna była bezradna. Skosiła od 30o/o do 50o/o ludności Francji, srożąc się szczególnie w miastach, gdzie sprzyjała jej gęstość zaludnienia, kiepska higiena, wielka liczba nędzarzy. Podczas kilkunastu miesięcy 144 trwania epidemii u jednych pojawiało się zupełne odrętwienie, u innych rozpacz lub furia, wyrażająca się w pogromach Żydów, u innych jeszcze nastrój gorączkowego używania życia. W latach sześćdziesiątych i siedem- dziesiątych XIV w. pomór srożył się znowu. W r. 1361 wyludnił papieską stolicę, zamożny Awinion, nie oszczędzając biskupów i kardynałów. Wciąż nowe konwulsje utrudniały zabliźnienie ran zadanych przez po przednie zarazy. Już nie tylko gorsze pola uprawne, ale całe wsie pusto- szały i zarastały lasem. Ponieważ straty demograficzne miast były szczegól- nie dotkliwe, zmniejszył się i popyt na żywność, a zarazem spadły wy- śrubowane ceny zboża. Kurczyły się związki chłopów z rynkiem miejskim. Struktura rolnictwa uległa jednak poprawie: obsiewa się tylko grunty urodzajne, odradzanie się pastwisk w miejscu, gdzie były pola uprawne ożywia hodowlę i sprzyja lepszemu nawożeniu, chłopi mniej żywności sprzedają wyludnionym miastom, ale sami odżywiają się lepiej. Wobec kurczenia się popytu szlacheckiego i chłopskiego produkcja rzemieślnicza miast się zmniejszyła, handel sprymityzował. Próby rato- wania sytuacji przez nowe przepisy państwowe i cechowe, zaostrzające reglamentację produkcji i konkurencji, nie powiodły się. Działania wojenne mniej się dawały we znaki miastom, ale rujnując okolice wiejskie i hamując podniesienie się rolnictwa, rykoszetem trafiały i w miejską gospodarkę. Zwłaszcza na północy Francji (w Normandii, Ile-de-France) i na pogra- niczu z Gujenną wojna była niszcząca dla wsi. Miasta broniły się przed wrogiem dzielnie; dla niektórych jednak - jak np. dla Calais - pierwszy etap wojny stuletniej był katastrofą. Gospodarka miejska zdradza nie tylko osłabienie tętna produkcji rzemieślniczej i handlu, lecz także recydywę zainteresowań rolnictwem. W XIII w. bogaci mieszczanie lokowali kapitał w ziemi głównie dla pre- stiżu; teraz motywem jest często chęć zapewnienia sobie żywności. Wy- ludnienie miast sprzyja wyzyskaniu części miejskiej przestrzeni dla aktyw- ności rolniczo-hodowlanej. Tendencja do zamykania się wsi we własnych opłotkach i miasta we własnych murach jest wyraźna, choć oczywiście przepIyw towarów między wsią i miastem nie zanika. SPOŁECZNE SKUTKI KRYZYSU EKONOMICZNEGO Spadek produkcji rolnej, depopulacja wsi, chaos pieniężny - oto przyczyny słabnięcia średniej i drobnej szlachty. Bogatsi panowie łatwiej mogli stawić czoło niekorzystnym tendencjom w ekonomice; za to ich hipotekę obciążały rezultaty klęsk wojennych. Katastrofalne dla Francji bitwy z początków wojny stuletniej nie tylko osłabiały prestiż szlachty, 10 - J. Raszki#w'irz. Hislc#ria E'ranrji ),#5 ale i rujnowały wiele możnych rodów straszliwym ciężarem okupu za wypuszczenie z angielskiej niewoli. Odnawianie się rycerskiego bandy- tyzmu w XIV w. cofało obyczaje do czasu pierwszych Kapetyngów: mimo wszystko jednak mógł to być tylko marginesowy sposób ratowania się przed bankructwem. Także wzmożona presja na poddanych chłopów nie mogła ratować szlachty: chłopstwo, świadome swej wartości wśród braku rąk do pracy, mogło się bronić ucieczkami. Chłopskie powsta- nia XIV w., szybko tłumione, były jednak poważnym ostrzeżeniem przed polityką dociskania śruby. Zarazem świadczyły o obniżeniu się prestiżu szlachty, winnej kompromitujących klęsk wojennych. Odnowienie rycerskich ideałów pod patronatem pierwszych Wale- zjuszy - próba realizacji w życiu i obyczajach modelu rycerstwa krzyżo- wego i rycerskiego romansu XII w. - było zazwyczaj traktowane w nauce jako jeszcze jedna przyczyna ekonomicznych kłopotów szlachty. Już od XIII w. wiodło się jej gorzej, tymczasem w XIV w. wydatki prestiżowe nie malały, lecz rosły. Na dworze Walezjuszy, jak pisał Froissart, trwały nieustanne "festyny, zapasy, turnieje i rozrywki". Filip VI zdobił swój dwór panami z Francji i Europy (m. in. uświetniał go chętnie czeski Jan Luksemburczyk). Froissart daje do zrozumienia, że następca Filipa VI, Jan II Dobry, był tępawym uparciuchem, lekkomyślnym i rozrzutnym. Ale szlachta ceniła tych władców, którzy kochali rycerski obyczaj i ota- czali się arystokracją, a nie chytrymi legistami, jak Filip Piękny, lub mni- chami, jak Ludwik Św. Ów renesans wzoru krzyżowego rycerstwa i boha- terów powieści Chretiena de Troyes na pewno pogłębiał ekonomiczne kłopoty szlachty, bo jego zasadą były hojność i zbytek. Ale był nie tylko dalszą przyczyną, lecz i skutkiem kryzysu ekonomicznego. Tradycje ry- cerskie nigdy nie wydawały się piękniejsze i godniejsze pożądania, jak wtedy, gdy wystawione na próbę ekonomicznego bankructwa i militar- nych niepowodzeń. Niestety, ideał rycerski nie wyrażał się w pogłębianiu wiedzy o sztuce wojowania, lecz w snobistycznych pomysłach i konwen- cjach. Idea zakonów rycerskich, tak droga epoce krucjat, odżywa w za konie Gwiazdy, stworzonym przez Jana Dobrego i grupującym przyja- ciół władcy; w Zakonie Męki Pańskiej, wymyślonym przez Filipa de Me- ziere, konfidenta króla Karola V. I później mnożono rycerskie zakony o pompatycznych nazwach: zaspokajały one snobizmy francuskiej szlaehty, a nie służyły realnym celom społecznym. U progu wojny stuletniej Filip VI usiłuje rozgrywać stawkę wedle dwornych reguł rycerstwa: Edward III skorzysta z tego, by wystrychnąć na dudka francuskiego władcę. Idea rozstrzygania politycznych konflik- tów przez pojedynki wciąż się pojawia w pierwszym etapie wojny ("po- l46 jedynek trzydziestu" w Bretanii w r. 1351; pomysł pojedynku królów Ryszarda II i Karola VI w r. 1383). To jeszcze stosunkowo niewinna donkiszoteria; gorzej, gdy w bitwie pod Crecy rwąca się do walki fran- cuska kawaleria tratuje niecierpliwie rozważną francuską piechotę. Szlachta rekompensuje sobie osłabienie podstaw materialnych podkreślaniem odrębnego stylu egzystencji - pełnego dziwacznych snobizmów - i ko- losalnym poczuciem wyższości wobec roturierów. Nie powiększa to prestiżu króla i szlachty wśród plebejuszy. Mieszcza- nie nie zamierzają potulnie ponosić kosztów dworskich fanaberii: opór przeciw naciskom podatkowym idzie w parze z żądaniami taniego rządu, redukcji dworskiego aparatu. Zniecierpliwienie mieszczan i chłopów wzrośnie jeszcze bardziej, gdy klęski i zniszczenia wojenne, epidemie i głody pogłębią kryzysową sytuację. POCZĄTKI WOJNY STULETNIEJ Początek panowania pierwszego Walezjusza, Filipa VI, był efektowny. W sierpniu 1328 r. złamał - na prośbę Ludwika hr. Flandrii - bunt mieszczan Bruges i Ypres (bitwa pod Cassel). W następnym roku król Anglii Edward III zdecydował się złożyć Filipowi hołd lenny z księstwa Gujenny i ponowił go w r. 1331. Niemniej Gujenna pozostała zapalnym punktem stosunków francusko-angielskich. Filip VI liczył na łatwe opa- nowanie gujeńskich resztek dawnego imperium Plantagenetów. Z kolei Edward III spodziewał się, że zmiana francuskiej dynastii ułatwi odbu- dowę tego imperium, a Gujennę traktował jako przyczółek ekspansji we Francji. Na razie Francuzi ograniczali się do szykan, utrudniających życie angielskim władzom w Gujennie; Anglicy je znosili, bo konflikt ze Szkotami ograniczał ich swobodę działania. Szkocki władca Robert Bruce, przywódca walki z Anglikami, cieszył się przychylnością dworu francuskiego; jego syn Dawid znalazł potem azyl we Francji. Z kolei na dworze londyńskim uzyskał azyl francuski książę krwi Robert d'Artois, skazany na wygnanie; judził on Edwarda III przeciw Walezjuszowi, przy pisując angielskiemu władcy lepsze prawa do francuskiej korony. Do polityczno-dynastycznych względów dołożyć trzeba konflikty eko- nomiczne. Tak Gujenna, jak Flandria były najżywotniej zainteresowane gospodarczymi związkami z Anglią. "Sprzedajemy więcej wina, wełny i sukna Anglikom, z natury więc bardziej się ku nim skłaniamy" - mówił Froissartowi zamożny mieszczanin z Gujenny. Ludwik hr. Flandrii był, wedle własnych słów, "lojalnym Francuzem", ale jego poddani nie po dzielali tych sentymentów. Hrabstwo Flandrii, od Filipa Pięknego ogra- 147 niczone do obszaru języka dolnoniemieckiego, nie czuło się złączone z Francją ani kulturą, ani wspólnotą interesów. Tymczasem polityka hr. Lud- wika spowodowała konflikt z Anglikami: nastąpiło wzajemne wyganianie angielskich poddanych z Flandrii i odwrotnie, stosunki handlowe (m. in. im- porty angielskiej wełny) zostały wstrzymane. Była to katastrofa: "cała Flandria - pisał Froissart - żyła z tkactwa, a bez wełny nie można było tkać". W r. I337, wśród wzajemnych podejrzeń i przygotowań wojennych we Francji i w Anglii, doszło do wypędzenia hrabiego Ludwika przez Flamandów (rządy we Flandrii objął bogaty bourgeois z Gandawy, pro- angielski Jakub van Artevelde) i do konfiskaty Gujenny przez Filipa VI. Edward III, który pozyskał sobie poparcie cesarza Ludwika Bawarskiego i licznych niemieckich władców terytorialnych (głównie w Niderlandach), ogłosił deklarację wojenną, kwestionując zarazem francuski tytuł królew- ski Filipa Walezjusza. Ale to nie dynastyczne interesy Plantagenetów skłoniły cztery poko- lenia Anglików do angażowania się w wojnę przeciw Francji. Motorem była po prostu żądza bogacenia się. "Kiedy [Anglicy] prowadzą wojnę- stwierdzał Froissart - kraj ich bardziej niż podczas pokoju napełnia się bogactwem i wszelakirri dobrem". Nie chodziło już tylko o obronę inte- resów ekonomicznych Anglii w Gujennie i Flandrii (choć były one ważne) ani o konkurencję żeglarzy bretońskich i normandzkich. Wojny szkockie stały się poligonem doświadczeń wojskowych Anglików, reformy w orga- nizacji ich armii i technice ich wojowania były rezultatem tych doświadczeń. Ale bogata Normandia i Ile-de-France, żyzna Burgundia i cywilizowana Akwitania były znacznie ciekawszym obiektem ekspansji niż góry Szkocji. Angielscy żołnierze - znów wedle świadectwa Froissarta - nie wyli- czali się przed królem i dowódcami ze swych prywatnych łupów: grabież stawała się narodowym sportem Angłików. Szlachta, osłabiona i w Anglii przez kryzys ekonomiczny, nie pamiętała już swej dawniejszej niechęci do wspierania francuskiej polityki królów. Mieszczaństwo i wolne chłop- stwo miało także swój udział w tej polityce: kusznicy i łucznicy, ważny składnik angielskiej armii, to plebejusze. Już wojny z Filipem IV Pięknym toczyły się przy akompaniamencie ostrej propagandy antyfrancuskiej, inspirowanej przez rząd angielski. Nastroje niechęci do Francuzów wzmogły się jeszcze w czasie wojny stuletniej. Ale także i Francuzi zdobywali w wy- niku klęsk wojennych narodową samowiedzę. Rozszerza się ona na wiel- kie klasy społeczne: oblężenie Calais stało się symbolem patriotyzmu mieszczańskiego, postać Du Guesclina -- antyangielskiej zaciekłości drobnej szlachty; Joanna d'Arc będzie symbolem patriotyzmu ludowego. Wojna jest sprawą narodową, a nie konfliktem dynastów. l48 Także technika wojny się zmieniła. Francuzi ufali długo tradycyjnym metodom feudalnego wojowania: szarżom dzielnej, ale niezdyscyplino- wanej konnicy. Kusznicy w armii francuskiej (głównie Włosi) byli nie- liczni, piechota - lekceważona. Inaczej u Anglików: tu rola warstw średnich i w społeczeństwie, i na wojnie była znaczna, a łuk - ciężki, śmiertelnie rażący - stał się sportem par excellence angielskim. Nikt lepiej od Anglików nie władał łukiem, a i w kuszy byli oni mocni. Feudalna jazda nie mogła szarżować skutecznie pod gęstym ogniem broni rażącej na odległość, nie mogła też bronić się przed nią cięższym pancerzem bez ryzyka utraty ruchliwości. Anglicy potrafili wyzyskać swą konnicę w róż- nych okolicznościach (także w spieszeniu); potrafili też udoskonalić dy- scyplinę wojskową i umiejętności taktyczne dowódców. Rosła rola ele- mentu zawodowego w angielskiej armii, kompanie żołnierzy najemnych zastępowały starą zasadę pospolitego ruszenia. Dopiero po nauczkach klęsk pod Crecy i Maupertuis Francuzi zrozumieli, że nie można szukać szybkich rozstrzygnięć, że trzeba oprzeć się na najemnych kompaniach, prowadzić wojnę podjazdową, szarpać Anglików i oblegać, broniąc jedno- cześnie własnych miast. Uczyniło to z wojny nużącą szarpaninę, prze- rywaną licznymi rozejmami. Unikano w ten sposób katastrof bitewnych, nie unikano natomiast zniszczeń i rabunków (przy czym najemne kom- panie rozpuszczone podczas rozejmu grabiły na własny rachunek, co war- tość rozejmów znacznie osłabiało). W ten sposób wojna mogła się wlec przez sto lat z górą. Wzbogacała jednostki łupem i okupem, ale rujnowała rządy: utrzymanie wojsk najemnych było niebywałym ciężarem, stąd przerwy rozejmowe, które ułatwiały wojującym stronom złapanie oddechu. Pierwsze działania wojenne na pograniczu Flandrii (1339 -1340) były bez większego znaczenia; także klęska Francji w bitwie morskiej pod Sluys (1340) nie miała następstw na lądzie. Francuzów wspierali w tej bitwie Hiszpanie, a flotę angielską - okręty flamandzkie. W tymże 1340 r. Edward III sformułował swe roszczenia do francuskiej korony (przedtem akcentowane przelotnie) z całą fanfarą kancelaryjno-heraldyczną, ale ra- czej dla pozyskania Flandrii niż w nadziei zajęcia tronu Francji. Od 1341 r. terenem wojennej konfrontacji stała się także Bretania, po bezdziedzicznej śmierci ks. Jana III. Jego brat Jan de Monfort, pro- tegowany Anglii, rywalizował z siostrzenicą zmarłego Joanną i jej mężem Karolem z Blois, popieranym przez króla Francji. Tak zaczęła się 25-letnia wojna domowa w Bretanii, na marginesie głównych dzialań wojennych. Anglicy interweniowali tu brutalnie, ale i dla Francuzów Bretania stała się poligonem doświadczeń w wojnie podjazdowej, w której celował Bre- tończyk Du Guesclin. 149 W r.1345 Francuzi prowadzili działania zaczepne w Akwitanii, Anglicy zaś na północy, od strony Flandrii, Normandii i Bretanii. Filip VI pragnął prowadzić wojnę wedle rycerskich reguł, gdy Edward III nie gardził dobrym wojennym podstępem. Brak rozwagi i rozeznania warunków pola bitwy spowodowały straszliwą klęskę francuskiego rycerstwa pod Crecy (26 VIII 1346 r.). Znajdowano mnóstwo wymówek dla usprawiedli- wienia porażki: wojsko francuskie było zmęczone marszem i upałem, zmoczone deszczem, oślepione słońcem; nie da się jednak zaprzeczyć, iż po prostu nie potrafiono sprostać lepszemu rzemiosłu Anglików. W bitwie pod Crecy poległ m. in. przyjaciel Filipa VI, ślepy Jan Luksem- burczyk, i "lojalny Francuz", Ludwik hr. Flandru. Prestiżowe następstwa Crecy były groźniejsze niż bezpośrednie skutki vvojenne. Edward III ugrzązł pod Calais, oblegając to miasto przez 11 miesięcy: wziął je dopiero głodem w 1347 r. Epizody tej dzielnej obrony przeszły do legendy; funkcjonowała ona długo m.in. w świadomości mieszczańskiej, nie bez przeciwstawienia: szlachta sromotnie dała się pobić, król Filip nic nie zrobił dla oblężonych, choć pojawił się pod Ca- lais - tymczasem mieszczanie mężnie ratowali honor Francji. Po kapi- tulacji spora część mieszczan wyemigrowała bądź też została wypędzona z Calais; na ich miejsce przyszli Anglicy. Anglia zdobyła na lat dwieście władzę w Calais, a tym samym kontrolę Kanału i przyczółek dla działań zbrojnych w północnej Francji. Było to tym ważniejsze, że jednocześnie wymknęła się Anglikom kon- trola nad Flandrią. Rządy angielskiego sojusznika Jakuba van Artevelde nie osłabiły tutaj ani politycznych, ani klasowych konfliktów: podczas zamieszek w Gandawie Artevelde zginął (1345). Gdy pod Crecy poległ wygnany hrabia Ludwik, Flamandowie doszli do porozumienia z jego synem, hr. Ludwikiem młodszym, który jako warunek powrotu postawił neutralność Flandrii w konflikcie Anglii i Francji. Stosunki ekonomiczne hrabstwa z Anglią zresztą zostały utrzymane. W r. 1347 rozejm położył kres działaniom zbrojnym aż do r. 1351; odczuwano jednak dotkliwie grabieże angielskich najemników. Prze- ciw rabusiom zwrócił się Bertrand Du Guesclin. Wypróbował on nową taktykę szybkiej, podjazdowej walki; nie lekceważył wojennego pod- stępu, ale też zdobywał się na brawurową odwagę. To początek świetnej kariery tego szlachetki, przyszłego naczelnego dowódcy (konetabla) fran- cuskiej armii. Podczas rozejmu zmarł (1350) król Filip VI. Mimo dotkliwych klęsk bilans jego panowania nie był katastrofalny. Angielskie sukcesy przyniosły Edwardowi III stosunkowo nieduże zdobycze: w Perigord, na pograni- I50 czu Gujenny i w Calais. Te straty domena króla Francji zrekompensowała nowymi nabytkami; m. in. wykupione zostało Montpellier i nabyto Del- finat w dawnym królestwie Arelatu. Ostatni władca tego terytorium, noszący tytuł delfina (dauphin), Humbert II, sprzedał je dworowi fran- cuskiemu. By się jednak nie rzucało w oczy, że cesarskie lenno Delfinatu przechodzi do francuskiej Korony, miało ono przypaść wnukowi Filipa VI, przyszłemu Karolowi V. Odtąd Delfinat razem z tytułem delfina nada- wany był następcom francuskiego tronu ; w istocie więc Delfinat był częścią domeny królewskiej, a nie apanażem. Syn Filipa VI, Jan II Dobry (1350-1364), przyczynił się do nowych klęsk kraju swą pychą, ignorancją i rozrzutnością. Od 1351 r. tliły się znów działania wojenne; trwał konflikt domowy w Bretanii; jednocześnie król Jan naraził się zięciowi, przewrotnemu Karolowi d'Evreux, znanemu lepiej jako Karol Zły. Był to książę krwi królewskiej, wnuk po kądzieli Ludwika X; przypadło mu królestwo Nawarry, ongiś pozyskane dla Domu Francji przez Filipa Pięknego. Skłócony z Janem, stał się on obiek- tem angielskich intryg. Sytuacja była niebezpieczna dla dworu paryskiego: Karol Zły napomykał o swych prawach do francuskiej korony, lepszych niż prawa Walezjuszy. Jego wdzięk, ujmujące maniery, zręczność dyplo- matyczna zapewniły mu popularność, zaćmiewającą w niektórych kręgach autorytet króla Jana. Jan II zdecydował się więc paktować ze swym groź- nym zięciem. Traktat w Mantes (1354) dał Karolowi Złemu satysfakcję; otrzymał znaczne posiadłości w Normandii. W ten sposób król Nawarry stał się jeszcze bardziej interesującym potencjalnym sojusznikiem dla Anglików: Normandia była przecież znakomitą rampą dla wszystkich inwazji. Kiedyś posłużyła za platformę Wilhelmowi Zdobywcy: teraz można było odwró- cić sytuację, skierować inwazję w przeciwną stronę. W r. 1355 wojna stuletnia została wznowiona z całym impetem. Syn Edwarda I11, Edward ks. Walu, od koloru zbroi zwany Czarnym Księ- ciem, spustoszył Langwedocję, działając brutalnie i bezwzględnie. W r.1356 działania wojenne toczyły się w Normandii i na południu, gdzie Czarny Książę posuwał się z Gujenny ku Loarze. Jan II tracił niezłe okazje zwy- cięstwa nad Anglikami wskutek rycerskich przesądów, które Anglikom dawno już wywietrzały z głowy. Toteż starcie z armią Czarnego Księcia pod Maupertuis, niedaleko Poitiers (19 1X 1356 r.), stało się dla Fran- cuzów nową katastrofą. Była to osobliwa bitwa. Wojsko Jana II miało znaczną przewagę nad Anglikami. A właściwie nawet nie nad Anglikami: w armii angielskiej większość stanowili żołnierze z Gujenny. Pozycje tej armii były bardzo 151 dobre. Jednakże rozsądna koncepeja, by zamknąć przeciwnika w oblę- żeniu i wygłodzić, została przez króla Jana odrzucona jako sprzeczna z rycerskim honorem. Ceną tego poczucia honoru była śmierć blisko 2,5 tys. rycerzy francuskich. Król Jan znalazł się w angielskiej niewoli, w której przebywał trzy i pół roku, utrzymywany zresztą za francuskie pieniądze razem z liczną świtą. KRYZYS WEWNĘTRZNY 1356-1358 Na czas niewoli króla Jana regencję objął delfin Karol. Sytuacja była znacznie gorsza niż po klęsce pod Crecy: Anglicy tym razem potrafili wykorzystać swój sukces. W ich ręku znalazły się liczne zamki, głównie na północy, z których łatwo było robić wypady i łupić rozległe obszary. Odtworzenie francuskiej siły zbrojnej i wykupienie króla z niewoli wy- magało napełnienia pustego skarbu. Tymczasem dochody z domeny kró- lewskiej, częściowo zniszczonej lub okupowanej przez wrogów i źle admini- strowanej - spadały; podatków niełatwo było się domagać wśród eko- nomicznego regresu. Jeszcze w latach czterdziestych XIV w. Filip VI paktował o podatki ze stanami różnych dzielnic Francji: te jednak kró- lewskim żądaniom przeciwstawiały postulat lepszej administracji dóbr monarszych i redukcji aparatu urzędniczego. W latach 1355-1359 zgromadzenia stanów: szlachty, kleru, mieszczan, zbierały się corocznie. Tradycyjnie określa się je jako Stany Generalne, choć termin ów ustalił się dopiero w XVI w. Otóż Stany Generalne usi- łowały, po klęsce 1356 r., narzucić swą wolę regentowi Karolowi. W paź- dzierniku l356 r. przedstawiciele stanów Francji północnej domagali się usunięcia złych doradców dworu, złożenia rady królewskiej z łona Sta- nów Generalnych, uwolnienia Karola Złego, którego regent Karol uwięził. Biskup Laon Robert le Coq wspominał nawet o prawie Stanów detroni- zowania kiepskich monarchów, ale nie znalazł poparcia (chodziło mu o zastąpienie Jana II przez Karola Złego). W r. 1357 nowe zgromadzenie Stanów i coraz bardziej natarczywe żądania reform. W marcu tego roku delfin musiał przyjąć zasady "wiel- kiego ordonansu" reformatorskiego. Stany Generalne zbierać się więc mają periodycznie, mają wysyłać swych delegatów do królewskiej rady; regent zgadza się też na głęboką reformę administracji państwowej i uzdro- wienie waluty. Ówczesne aspiracje Stanów historycy określali niekiedy szumnie jako "próbę rządów parlamentarnych". Ale to tylko próba zdefiniowania zasad monarchii stanowej. Próba nieudana: Stany Generalne nie miały doświad- I52 czeń współrządzenia, udziału w grze politycznej; nie potrafiły też za pewnić zgody stanów dla wspólnego prowadzenia tej gry. Szlachta i kler rychło tracą chęć działania, główną siłą Stanów pozostaje mieszczaństwo. Jego przywódcą w Stanach Generalnych był w XIV-XV w. prewot ku- piectwa paryskiego; w połowie XIV stulecia funkcję tę piastował Stefan Marcel. Po bitwie pod Maupertuis Marcel stał się faktycznym władcą Paryża. Z racji swego stanowiska dysponował pieniędzmi, które lokował w uzbra- janiu ludzi bez zajęcia i umacnianiu miejskich fortyfikacji. Rządy zamoż- nych bourgeois w stolicy nie miały jednak perspektyw utrwalenia się; zbyt ambitne też były plany Marcela, by uczynić "dobre miasta Francji" pod- stawą struktury polityczIiej królestwa. Nie jedyną zresztą: Stefan Marcel szukał sojusznika w osobie Karola Złego. W drugiej połowie I357 r. sytuacja szybko się zmieniała. Wielka re- forma, zapowiadana przez ordonans marcowy, rozpłynęła się; aparat dworski odzyskiwał stracony teren; kler i szlachta zniechęciły się do Sta- nów Generalnych. Ale w listopadzie mieszczanie Amiens uwolnili Karola Złego z zamku, w którym go więzili ludzie delfina. Delfin-regent miał być, w zamyśle Marcela, instrumentem poddającym się decyzjom aliansu mieszczańsko-nawarskiego: król Nawarry bowiem miał stronników nie tylko w Paryżu, lecz i w innych miastach. Jednakże delfin Karol nie za mierzał odgr;#wać roli marionetki. Po jego ueieczce z Paryża stolica zna- lazła się w otwartej opozycji wobec dworu królewskiego. Delfin zdobył jednak łatwo poparcie szlachty pobliskich prowincji: Ile-de-France i Szam- panii. Paryż został poddany próbie ekonomicznej blokady. W tym momencie sytuację w okręgu paryskim, w Szampanii i na pół- nocny wschód od Paryża (Pikardia) skomplikował krótki, lecz gwałtowny bunt chłopski. "Poczciwy Kuba" (Jacques le Bonhomme, stąd nazwa buntu : żakeria) nie chciał już znosić prób przerzucania na jego barki ciężaru kryzysu ekonomicznego i klęsk wojennych. Bitwa pod Maupertuis skom- promitowała raz jeszcze rycerstwo: Froissart donosi, że wracających do domu rycerzy lud witał pałkami. Na zrewoltowanie wsi wywarło wpływ powstanie paryskie; ucieczka delfina ze zbuntowanej stolicy to znak osła- bienia powagi państwa. Tymczasem rząd i panowie chcieli przerzucić na chłopów koszty prowadzenia wojny i okupu za króla, strat wojennych i okupów za szlachtę. Wstrzymanie działań wojennych w I358 r. nasiliło grabieże wojsk najemnych, toteż wzmacniał się chłopski wysiłek samo- obrony przed bandami rabusiów (ordonans marcowy sankcjonował ży- wiołowe formy takiej obrony własnej). Chłopi uzbrojeni, czuwający na dzwonnicy kościelnej, zamieniający kościół w bastion oporu, stanowili 153 siłę defensywną; ale nietrudno było przejść od obrony do alaku. W maju 1358 r. wybuchła żakeria. Działania chłopskich powstańców były nader prymitywne: wyrażały się w tępieniu szlachty, paleniu jej dworów i niszczeniu rejestrów powin- ności poddańczych. "Nie ośmielę się opisać ani opowiedzieć okropnych i nieprzyzwoitych rzeczy, które wyrabiali z damami" - pisał Froissart. Przesadzone opisy kronikarskie chłopskich zbrodni usprawiedliwić miały straszliwe represje, z zastosowaniem odpowiedzialności kolektywnej. Faktem jest jednak, że chłopskie oddziały stanowiły masę niezdyscyplino- waną i anarchiczną. Przywódca powstania, były żołnierz Wilhelm Cale ("człowiek zdolny, wymowny, dobrej postawy i urody" - pisał ówczesny kronikarz), usiłował ruch zorganizować i stworzyć hierarchię dowodze- nia. Na próżno: jego oddziały rozsypywały się w ręku dowódców. Pier- wsze sukcesy żakerii tłumaczą się zaskoczeniem szlachty i bogatych miesz- czan. Niektóre miasta dobrowolnie otwierały bramy powstańcom w obawie buntu własnej biedoty, która (jak w Senlis czy Beauvais) sprzyjała poru- szeniom chłopskim. Ale patrycjat Compiegne zabarykadował przed nimi miasto. Cale szukał poparcia zbuntowanej burżuazji paryskiej. Tym- czasem stanowisko Stefana Marcela wobec żakerii było dwuznaczne. Do rewolty chłopskiej nie żywił sympatii, ale pragnął ją wykorzystać; posłał nawet powstańcom Cale'a nieco ludzi, by ich zachęcić do przer- wania blokady Paryża. Z zaniepokojeniem też patrzył na współdziała- nie sił feudalnych w rozbijaniu chłopskiego buntu. Marcel pragnął wy- grywać rywalizacje w obozie feudalnym: tymczasem przeciw żakerii wy- stąpili nader zgodnie ludzie Karola Złego, Anglicy, szlachta popierająca delfina. Wilhelm Cale został pojmany i zamęczony, siły rebeliantów chłop- skich rozbite w czerwcu 1358 r. Aż do sierpnia, do amnestii ogłoszonej przez delfina, trwały polowania na chłopów, palenie wsi, łupienie chłop- skiego dobytku. Skutki żakerii były głębokie mimo krótkotrwałości rewolty. Wśród szlachty - umocnienie nieufności i pogardy dla poddanych. Żakeria była jednak ostrzeżeniem, by nie przeciągać struny. W desperackiej rebelii 1358 r. chłop francuski przestał być niemym obserwatorem zdarzeń. Przerwała ona pasmo nieustannych upokorzeń, przyjmowanych biernie, dała po wstańcom - choć na krótko - poczucie czynnej roli socjalnej. Żakeria to produkt upokorzenia mas i ich dążeń do afirmacji własnej godności, chociażby w sposób anarchiczny i prymitywny. Kontakty z żakerią zaszkodziły Stefanowi Marcelowi w środowisku umiarkowanego mieszczaństwa. Wpuszczenie do Paryża Karola Złego z oddziałami anglo-nawarskimi odebrało mu znów znaczną część po I 54 pularności. Mieszczański rojalizm i obawa obcych intryg podkopały pozycję paryskiego przywódcy, który postawił na kartę króla Nawarry. Presja finansowa Marcela to dalsza przyczyna niechęci paryżan do powstań- czego rządu. W końcu lipca ł358 r. Marcel zginął w potyczce z oddziałem dowodzonym przez mieszczanina paryskiego Maillarta; dwa dni potem delfin Karol wjechał do Paryża. Wykazał polityczny rozsądek, ogłaszając ogólną amnestię. POKÓJ W BRHTIGNY. OSTATNIE LATA JANA DOBREGO Wielka maszyna wojenna w r. 1358 stoi nieruchomo, ale w północnej Francji grasują najemnicy angielskiego króla i zwykli bandyci. Tępi tę plagę odważny Du Guesclin; Guillaume d'Aloue uzbraja swych chłopów do obrony pól i wsi. Chłopski, 200-osobowy oddział tworzy w dolinie Oise legendarny bohater ludowego oporu, le Grand Ferre, atleta z sie- kierą. Także miasta przystąpiły do samoobrony przed Anglikami i bandy- tami. Temperatura antyangielskich nastrojów rośnie. Zup#łnie tego nie rozumie król Jan II, który paktuje z Edwardem III o swoje uwolnienie. Traktat, ułożony w Londynie w marcu 1359 r., przewidywał - w za mian za pokój i uwolnienie Jana - okup 4 mln ecus w złocie i przekazanie pod angielską suwerenność połowy Francji. Edwardowi III przypaść miało więcej jeszcze ziem francuskich, niż ich mieli Plantageneci do czasu klgsk Jana Bez Ziemi. Całe wybrzeże morskie królestwa Francji zająć mieli Anglicy. Jan II podpisał ów traktat: ale zwołane w maju I359 r. Stany Gene- ralne, zgodne w poglądach z regentem Karolem, odrzucają traktat lon- dyński jako niedopuszczalny i niewykonalny (ni passable ni faisable). Stany godzą się na podatki i zwiększenie wymiaru służby rycerskiej. Gdy Anglicy zaczynają nową kampanię, deifn broni zamków, unika wielkich bitew; wróg atakuje bez efektu, a nawet ponosi porażki. Ostatecznie Edward III łagodzi swe warunki. Traktat pokojowy w Bretigny z maja 1360 r. zmniejsza okup za króla Jana z 4 do 3 mln, a żądania terytorialne do połowy. W północnej Francji Edward III zatrzymał Calais i inne niewiel- kie terytoria; na południu księstwo Gujenny, powiększone o szereg pro- wincji (m. in. o Gaskonię, Perigord, Poitou, Limousin, Rouergue), prze- kształciło się w rozległe księstwo Akwitanii, w którym król Anglii osadził następcę tronu, Czarnego Księcia. Na odstąpionych ziemiach król Francji tracił zwierzchność lenną; w zamian Edward III zrezygnował z pretensji do francuskiej korony. Pokój w Bretigny nie przyniósł Francji wytchnienia. Trzymilionowy 155 okup wymagał przyciśnięcia śruby podatkowej : nie wystarczało to jednak, toteż trwał fatalny proceder fałszowania pieniądza. Odstąpienie Anglii jednej czwartej królestwa wzburzyło ludzi. Mieszkańcy obszarów, mają- cych zmienić przynależność państwową, protestowali głośno. Wykony- wanie warunków traktatu w Bretigny napotykało opory i zahamowania. Nadal problemem były grabieże band najemników angielskich, w któ- rych znajdowała się zbieranina z wszystkich niemal nacji zachodnich. Ich rabunki i gwałty doprowadzały ludność do rozpaczy. Edward III i Karol Zły tolerowali bez skrupułów te wyczyny "wielkich kompanii". Zwłaszcza Normandia ucierpiała na przełomie lat pięćdziesiątych i sześć- dziesiątych XIV w. ; powoli i nie bez oporów Bertrand Du Guesclin czyścił tę dzielnicę z rabusiów. W ostatnich latach panowania Jan 11 dodał do istniejących już apanaży książąt krwi nowe, rozległe apanaże dla swych młodszych synów. Ludwik otrzymał Anjou i Maine, Jan - Berry i Owernię, najmłodszy Filip Śmiały- Touraine. W r. 1361 wygasła linia książąt Burgundu; nieco później Jan 11 dał tę piękną prowincję Filipowi Śmiałemu. Apanażyści od dawna dyspo- nowali rozległą terytorialnie władzą, mieli bliskie kontakty z królem, zajmowali wysokie stanowiska dowódcze w armii. Ale gdy w XIV w. słabła powaga królów, książęta krwi mogli umacniać swój polityczny wpływ; załamanie ciągłości dynastycznej przyniosło rozbudzenie ich am- bicji, mogących sięgnąć nawet tronu. Decyzje apanażowe Jana II, a w szczególności nadanie Burgundii Filipowi Śmiałemu, zaważyły tu niemało. W r. 1364 zmarł Jan II. Jego syn Ludwik uciekł z Londynu, gdzie był zakładnikiem gwarantującym wykonanie układu z Bretigny. Gest Jana II, który dobrowolnie oddał się znów w angielską niewolę, by zastąpić nie- rycerskiego syna, był ostatnim aktem królewskiej donkiszoterii. KAROL V: ODZYSKIWANIE STRAT Karol V (1364-1380) wstąpił na tron w wieku 27 lat, po doświadcze- niach regencji sprawowanej, gdy Jan II był w niewoli. Nadano mu przy domek Mądrego: to pierwszy z Walezjuszy, któremu słabe zdrowie nie pozwalało myśleć o rycerskiej karierze. Był zamiłowany w zbytku, wy- rafinowany w gustach, inteligentny, poważny, uprzejmy, ambitny. Wy- różniał się tolerancją: chronił Żydów przed prześladowaniem, ograniczył aktywność inkwizycji. Niezwykłą cechą króla było zainteresowanie naukami ścisłymi (matematyką, astronomią); Karol V popierał jednak również wczesny humanizm francuski. Interesował się filozofią Arystotelesa, usi- 156 łował rządzić państwem wedle reguł ówczesnej, wykarmionej arystoteliz- mem, teorii politycznej. Współcześni mu kronikarze z pewnym zdziwieniem konstatowali, iż ów król, zamknięty w pokojach, odzyskał sporo tych ziem, które jego ojciec i dziad stracili w zbroi i z mieczem w dłoni. Karol V miał niezłych doradców (de la Riviere) i dowódców (Du Guesclin, mianowany kone- tablem Francji). Ostrożnie, ale zdecydowanie restytuował powagę Ko- rony: powściągał wojny prywatne i tępił bandytyzm, ustanowił kontrolę feudalnych zamków, wciągał feudałów do systemu wojskowego, którego podstawą były żołd, hierarchia i dyscyplina. Pierwszy sukces Karola V to zakończenie domowych niepokojów, związanych z działalnością Karola Złego i wojną sukcesyjną w Bretanii. Karol Zły ciągle jeszcze trzymał nadane mu przez Jana II terytoria w Nor- mandu, kontrolując dolny bieg Sekwany. W maju 1364 r. Du Guesclin rozbił nawarsko-angielskie wojsko pod dowództwem wybitnego oficera de Bu- cha, który chciał pomaszerować do Reims, by tam zakłócić koronację Karola V. W 1365 r. król zawarł porozumienie z Karolem Złym: w zamian za ważne terytoria normandzkie Karol V dał Nawarczykowi dalekie, strategicznie pozbawione znaczenia hrabstwo Montpellier. Gdy jesienią r. 1364 zginął Karol z Blois, król zakończył wojnę w Bretanii. Wyne- gocjował hołd Jana de Montfort, przyznając mu władzę w Bretanii, ale i odciągając od Anglików. Wypadało teraz definitywnie oczyścić kraj z bandyckich "wielkich kompanii", z reguły dowodzonych przez oficerów angielskich i gaskoń- skich. Z opisów Froissarta wynika, że granica oddzielająca najemnych żołnierzy od grasujących rabusiów była bardzo krucha. Dla tych Angli- ków, Gaskończyków, Hiszpanów, Nawarczyków, Szkotów tryb życia grasanta nie zawsze był ratunkiem przed bezrobociem czy sposobem bogacenia się. Ów tryb egzystencji miał tak narkotyczną siłę, że porzu- cali dla niego szansę spokojnego życia w luksusie dowódcy już wzboga- ceni. Karol V nie tylko tępił "wielkie kompanie", ale zręcznie wykorzystał ich wojenny wigor poza Francją: w Hiszpanii, gdzie rozgorzała właśnie wojna domowa wokół sukcesji tronu Kastylii. Du Guesclin zdołał wy- prowadzić wielu niebezpiecznych najemników za Pireneje: w toku zmien- nych walk udało się Francuzom osadzić na tronie Kastylii króla Henryka, ich protegowanego. Wojna w Hiszpanii, zakończona ostatecznie w r. 1369, zapewniła Francji sojusz króla Kastylu, ważny politycznie i militarnie (Kastylijczycy pomogli budować francuską marynarkę, co miało duże znaczenie dla losu konfliktu z Anglikami). Wojna w Kastylii wciągnęła też w swoje tryby rządzącego Akwitanią Czarnego Księcia. Wygrywał 157 on bitwy w Hiszpanii, ale kosztem zadłużania się i rosnącej presji podat- kowej, która rodziła w Akwitanii nastroje opozycyjne. Grupa baronów akwitańskich z Janem d'Armagnac zawarła w r. 1368 tajne porozumienie z dworem paryskim, uznając zwierzchnictwo Karola V i uzyskując od niego gwarancje swych przywilejów. Oznaczało to wojnę. Na dworze Karola V zarzucano Anglikom złamanie układu z Bre- tigny, który przewidywał wycofanie najemnych oddziałów angielskich z obszaru Francji. Stwierdzono, że układ ów nie uprawomocnił się, bo nie wymieniono w przewidzianym terminie uroczystych dokumentów o re- zygnacji króla Francji z ziem odstąpionych, a króla Anglii z roszczeń do francuskiej korony. Wreszcie podkreślano, iż Jan II rezygnował z jednej czwartej królestwa nie pytając o zgodę mieszkańców tych obszarów. Ten argument, odwołujący się do francuskich sentymentów narodowych, stał się tematem całej kampanii propagandowej. Kler, rycerstwo i miasta Akwi- tanii zwracały się do króla Francji z deklaracjami lojalności. W roli legal- nego seniora Akwitanii Karola V zastosował wypróbowaną technikę: w styczniu 1369 r. pozwał Czarnego Księcia przed swój sąd lenny. Pozwany replikował, że uda się do Paryża, ale na czele 60 tys. zbrojnych. Wojna przeciągnęła się przez sześć lat. Gdy jednak w 1375 r. zawierano rozejm w Brugii, Anglicy zredukowani byli na południu mniej więcej do obszaru ksigstwa Gujenny sprzed wybuchu wojny, a na północy utra- cili swe posiadłości z wyjątkiem Calais i Guines. W r. 1376 zmarł Czarny Książę, w 1377 - Edward III. Tron angielski objął 10-letni syn Czar- nego Księcia, Ryszard II. Król Francji był górą nad Anglikami, ale umoc- nienie jego pozycji odrodziło buntownicze nastroje Karola Złego i Jana de Montfort. Riposta Paryża była szybka: w 1378 r. zajęte zostały po siadłości Złego, hrabstwo Montpellier i reszta jego ziem w Normandii (tylko Cherbourg nawarska załoga zdążyła oddać Anglikom). Bunt ks. Jana spowodował przyłączenie Bretanii do domeny królewskiej (1378), ale po roku Jan de Montfort wrócił tu w rezultacie kompromisu. Trwałe były inne nabytki królewskiej domeny w czasach Karola V, m. in. hrabstwo Auxerre i kasztelania Limoges. Król oddał natomiast Ludwikowi hr. Flandrii tzw. Flandrię francuską (Lille-Douai), nabytek Filipa Pięknego. Była to cena zaręczyn królewskiego brata, Filipa Śmiałego, z dziedziczką Flandrii, hrabianką Małgorzatą. To małżeństwo wydawało się sukcesem: krzyżowało plany angielskie ożenku syna Edwarda III z hrabianką Małgorzatą, co mogło przypieczętować związek polityczny Flandrii z Anglią. Nie przewidziano, że połączenie burgundzkiego apa- nażu Filipa Śmiałego z Flandrią będzie podstawą potęgi domu burgundz kiego, tak później groźnego dla paryskiego dworu. Z dawnych władztw 158 6 książęcych pozostały już tylko szczątki: angielska Gujenna, wyczerpana wojną domową Bretania, mający przypaść Filipowi Śmiałemu posag flandryjski. Największymi wielmożami królestwa są teraz książęta Kwiatu Lilii. W roku śmierci Karola V (1380) było siedmiu takich apanażystów, wywodzących się z Domu Francji. Wszyscy byli dalekimi potomkami św. Ludwika. W czasach Karola V odzyskano w zasadzie straty pierwszego okresu wojny stuletniej. Ale ceną tych rewindykacji było ogromne znużenie i eko- nomiczne wyczerpanie kraju. Sprawny aparat podatkowy drenował lud- ność; od czasu do czasu wybuchały na tym tIe społeczne zamieszki. Mimo klęsk militarnych, kryzysu ekonomicznego, osłabienia powagi królów Francja żyje autorytetem nagromadzonym w XIII stuleciu. Oglą- dają się na nią Andegawenowie, rządzący już nie tylko w Prowansji i Nea- polu, ale i na Węgrzech, a od r. 1370 w Polsce. Król czeski Jan Luksem- burczyk zapoczątkował zbliżenie Luksemburgów i Walezjuszy. Ważna to sympatia, bo syn Jana, Karol IV, do korony czeskiej dodał władzę w Niemczech. W trudnych chwilach Karola V cesarz Karol IV był wspar- ciem francuskiego monarchy. Kastylia jest sojusznikiem Francji, tak salno daleka Szkocja. Kuria papieska obracała się do r. 1377 we francuskiej orbicie, rezydując w Awinionie. Gdy potem nastąpił powrót papiestwa do Rzymu - Karol V spr owokował rozłam w kościele (tzw. wielka schizma), popierając papieża francuskiego przeciw papieżowi włoskiemu. Przez czterdzieści lat dwaj, niekiedy nawet trzej papieże rywalizowali i wyklinali się wzajem. Z reguły jeden popierany był przez Francję (i niektóre inne państwa), drugi przez Anglię (i znów pewną grupę państw). Wielka schizma była więc w pewnym stopniu przedłużeniem wielkiej wojny, konfliktu Anglii i Francji. DRUGIE WYDANIE ROZBICIA DZIELNICOWEGO POC2ĄTKI WOJNY DOMOWEJ W momencie śmierci Karola V nie było trwałego pokoju z Anglią, a nowy król, Karol VI (1380-1422), objął tron w 12 roku życia. Ale angielski Ryszard II był także chłopcem 13-letnim. Początki jego panowa- nia utrudniły zamieszki społeczne (m. in. powstanie chłopskie Wata Ty- lera w 1381 r.); ponadto aż do r. 1389 Ryszard borykał się z feudalną oligarchią. Główny wpływ na rządy wywierali królewscy stryjowie. Bardzo podobna była sytuacja na dworze francuskim. Młody Karol VI miał się znaleźć - zgodnie z dyspozycją Karola V - pod opieką rady regencyjnej, swego rodzaju Stanów w miniaturze. Stryjowie młodego króla 159 nie dopuścili jednak do wykonania tej decyzji i objęli kuratelę nad bratan- kiem, przy czym główną rolę grał ks. Burgundu Filip Śmiały. Pierwsze lata nowego panowania upłynęły w atmosferze społecznego fermentu. Zbuntowało się znowu pospólstwo miast Flandrii : jeszcze w r. 1379 oba- lone zostały rządy patrycjatu w Gandawie, Ypres, Brugii. Na czele ruchu stanął syn Jakuba van Artevelde, Filip, którego nazwisko było dla Fla- mandów symbolem politycznej niezależności. Filip Artevelde zerkał ku Anglii, gdy Ludwik hr. Flandrii szukał wsparcia we Francji, przede wszyst- kim u swego zięcia i dziedzica - Filipa Śmiałego. Powstanie flandryj- skie ożywiło buntownicze nastroje w miastach północnej Francji (rewolty w Rouen i Reims, w Paryżu tzw. powstanie berdyszników : I 382) ; na po łudniu tymczasem trwały fermenty chłopskie. Następstwa kryzysu i wojny, a bardziej jeszcze próby przerzucenia ich ciężaru przez "grubych" na "chudych" owocowały nasileniem walk klasowych. Zwycięstwo wojska nad powstańcami we Flandrii (bitwa pod Roose- #eke,1382) było wstępem do brutalnej pacyfikacji tego kraju (1382-1385). W r. 1384 objął tu rządy ambitny i twardy Filip Śmiały. Książęta krwi uznali sukcesy we Flandrii za sygnał do generalnej rozprawy z niezadowolo- nymi we Francji. Nastąpiły represje i masakry, kontrybucje i wzmożona presja podatkowa, ograniczanie przywilejów miejskich. W Paryżu wzrosła rola prewota królewskiego, który już po buncie Stefana Marcela przejął dużą część uprawnień prewota kupców paryskich. Teraz urzędy muni- cypalne w ogóle nie są obsadzane przez wybór; obejmują je zaufani dworu. Król Karol VI, ożeniony przez stryja Filipa z Izabelą Bawarską z rodu Wittelsbachów, ugrzązł w życiu dworskim: w bankietach, turniejach i fe- stynach, w luksusie i świetności, którym nie odpowiadał stan państwa. W r. 1388 król wykazał pewną energię : zrzucił kuratelę stryjów, przy wołując ekipę dawnych doradców Karola V, ludzi doświadczonych i zdol- nych, ale ambitnych, twardych i przeciągających strunę w drenażu finan- sowym kraju. Ta grupa rządząca (de la Riviere, le Mercier, Montagu) składała się z ludzi pochodzenia mieszczańskiego i rycerskiego, co raziło książąt krwi i arystokrację. Niemniej mimo niepopularności w różnych kręgach społecznych ekipa ta zapewniała sprawność i ciągłość admini- stracyjną. W r. 1392, w czasie wyprawy do Bretanii, Karol VI wpadł w szał: wydawało mu się, że wojuje z atakującymi wrogami, których wcale nie było. To początek obłąkania, które zatruło pozostałe 30 lat panowania Karola VI; obłąkania, przerywanego okresami jasnej świadomości. Kró- lewska choroba umożliwiła książętom krwi odzyskanie decydującego l6ll wpływu na rządy. Ekipa dawnych dygnitarzy Karola V została rozpę- dzona, niektórych stracono lub uwięziono. Obłęd Karola VI nie musiałby doprowadzić do rozkładu centralnej władzy : król miał synów, dynastyczna ciągłość była zapewniona ; konieczne jednak byłoby utrzymanie silnej struktury administracyjnej, takiej, jaka Ludwikowi Świętemu czy Filipowi Pięknemu pozwoliła przetrwać klęski i kryzysy. Rozsypanie się ciągłości administracyjnej było spowodowane działaniami książąt Kwiatu Lilii, którzy pod rządami Walezjuszy urośli w potęgę i pychę. Uderza przede wszystkim niebywała kariera domu burgundzkiego, którego założycielem był Filip Śmiały. Śmierć jego teścia, hr. Flandrii Ludwika (1384), przyniosła mu, prócz Flandrii, także inne ważne nabytki: hrabstwa Artois, Nevers, Rethel i tzw. hrabstwo Burgundii, czyli Franche- -Comte. W r. 1404 książęta burgundzcy pozyskali spadek po księżnie Brabantu i Limburga, a w r.1411 udane małżeństwo dało domowi burgundz kiemu księstwo Luksemburga. Nowe małżeństwo z dziedziczką hrabstwa Hainaut, Zelandu, Fryzji i Holandii (1417) rozszerzyło jeszcze bardziej panowanie książąt Burgundii w Niderlandach. Drugim stryjem Karola VI był Ludwik Anjou. Obrała go za adopcyj- nego sukcesora królowa Neapolu Joanna, ale po jej śmierci władzę w mo- narchii neapolitańskiej przejęła znłodsza linia tamtejszych Andegawenów. Ze spadku po Joannie Ludwik Anjou pozyskał jednak ważne hrabstwo Prowansji; roszczenia do dalekiego Neapolu Ludwik przekazał swym dziedzicom. Wnuk Ludwika, Rene d'Anjou, do posiadłości dziada dodał jeszcze księstwo Baru na pograniczu lotaryńskim, a później (1431) księstwo Lotaryngii. Nabytki domu andegaweńskiego, podobnie jak nabytki bur- gundzkie, rozszerzyły wpływ francuski na ziemiach cesarstwa, z których część (np. Prowansja, Lotaryngia, Franche-Comte) ciążyła do Francji. Na razie jednak nabytki te umacniały pozycję domów książęcych. Najmniej ambicji miał trzeci stryj Karola VI, Jan ks. Berry, kulturalny sybaryta i mecenas sztuki. Jego dobrze zagospodarowany apanaż (Berry, Poitou i Owernia) wrócił po śmierci posiadacza (1416) do Korony, bo Jan nie miał synów; ale Owernia dostała się później książętom de Bourbon. Było w chwili śmierci Karola V dwóch książąt de Bourbon; razem z trzema wymienionymi braćmi Karola V, z hrabią d'Alen#on i Ludwikiem d'E#reux hrabią d'Etampes tworzyli oni w r.1380 "wielką siódemkę" książąt krwi- apanażystów. Za panowania Karola VI umocniła się potęga królewskiego brata, Ludwika księcia Orlcanu. Jego małżeństwo z córką władcy Mediolanu Galeazzo Viscontiego, piękną Walentyną Visconti, było doskonałym 11 - J. I3aszkiewicz, Historia Francji 16l interesem. Kolosalny posag pozwalał Ludwikowi Orleańskiemu zaokrąglać swe posiadłości o nabytki w Szampanii i Blois; przypadły mu też hrabstwa Angouleme i Perigord, a przez pewien czas władał również księstwem Luksemburga. Małżeństwo francuskiego księcia krwi z Walentyną Visconti było podstawą późniejszych roszczeń królów Francji do Mediolanu. Skoro zaś mowa o francuskim wpływie w północnych Włoszech, warto dodać, że w czasach Karola VI francuska Korona uzyskała rodzaj protektoratu nad republiką genueńską (1396-1410, stosunek ów był później wiele razy odnawiany aż po r. 1528). Obłęd Karola VI przyniósł rządy książąt krwi, skłóconych i chciwych władzy. Obsadzali oni urzędy swymi zaufanymi, którzy byli lojalni wobec nich, a nie wobec Korony. Czymże zresztą była Korona, czym lojalność dla króla, skoro obłąkany Karol VI nie kierował państwem? Wśród wy- sokich funkcjonariuszy nie brakowało dobrych legistów i urzędników; ale często ich talent i energia skupiały się na żarłocznym bogaceniu się za pomocą machinacji, zdzierstw i oszustw. Te rujnujące kraj grabieże urzęd- ników były jednak tylko odbiciem praktyk ich książęcych protektorów. Mimo uspokojenia na froncie angielskim podatki nieustannie rosły, a spo- łeczeństwo miast i wsi, sparaliżowane represjami po stłumieniu walk kla- sowych na początku panowania Karola VI, uginało się pod tym ciężarem. Do tego dodać jeszcze należy rywalizacje książęcych koteru. Po śmierci Filipa Śmiałego (1404) szefem domu burgundzkiego został książę Jan Bez Trwogi: inteligentny intrygant, dzielny w bitwie, umiejący kaptować ludzi. Książę Burgundii nie znosił swego głównego rywala, królewskiego brata Ludwika Orleańskiego. W listopadzie 1407 r. zbirowie w służbie Jana Bez Trwogi zamordowali w ciemnej paryskiej uliczce księcia Ludwika Orleańskiego: próżno wdowa po nim, Walentyna z Viscontich, domagała się kary dla mordercy od bezsilnego Karola VI. Nic nie zaszkodziły Janowi Bez Trwogi niechęci krewniaków: księcia Berry, Andegawenów, Bour- bonów. Teolog paryski, mistrz Jan Petit, podjął się usprawiedliwienia zabójstwa Ludwika Orleańskiego: w czterogodzinnej mowie przypi- sał zabitemu wszelkie możliwe zbrodnie i rozwinął teorię, iż mógł on być zabity bez sądu. Mowy tej wysłuchali cierpliwie książęta krwi, krewni zamordowanego. Ostatecznie księciu Burgundii nie spadł włos z głowy, a nawet odzyskał wpływ na dworze. W Paryżu przez cały czas popierali go zamożni bourgeois, ujęci urokiem demagogii Burgundczyka, obiecują- cego reformę administracji i uporządkowanie finansów. Książę Karol, głowa domu orleańskiego, miał w chwili zamordowania ojca zaledwie lat 16. Stał się on potem jednym z najlepszych poetów li- xycznych XV w., lecz nie nadawał się na przywódcę książęcej koterii. 162 Ożenił się jednak z córką energicznego gaskońskiego barona, Bernarda hrabiego d'Armagnac, który stał się szefem partii antyburgundzkiej. Ufor- mowały się tedy i zaczęły zaciekle zwalczać dwa możnowładcze stronnictwa, rywalizujące o władzę w państwie: burgundczycy i armaniacy. Jan Bez Trwogi umocnił się w Paryżu i rządził tu od 1408 do 1413 r. Jednakże stolica nie ma wpływu na liczne prowincje, w których decydują książgta i baronowie związani z partią armaniacką; ba, stolica ma nawet trudności w komunikowaniu się ze światem zewnętrznym, bo wojska armaniaków blokują drogi, utrudniają dowóz żywności. W samym Paryżu Jan Bez Trwogi umiejętnie kaptuje sobie przychylność mieszczaństwa. Sympatię patrycjatu i uniwersytetu ma już od dawna. Ale Jan Bez Trwogi wie, że pozycję bogaczy paryskich podważa niezadowolenie pospólstwa. Zręcznie pozyskuje więc poparcie Wielkiej Rzeźni: cech paryskich rzeź- ników, traktowany pogardliwie przez mieszczańską arystokrację, uchodził za rzecznika niższych warstw. Przywódcy tego cechu to wielcy handlarze bydła; ich pozycja wyrastała tak z roli ekonomicznej (od nich zależy zaopatrzenie w mięso 300-tysięcznego miasta), jak i z siły zbrojnej (wokół nich skupia się cała armia rzezaków z Wielkiej Rzeźni i czeladników z ja- tek, wprawionych w używaniu topora czy noża). Jan Bez Trwogi wyzyskał tę siłę społeczną do zneutralizowania niepokojów ludowych. Propaganda burgundzka zręcznie przerzucała na armaniaków winę za chaos, zdzierstwa administracji, drożyznę; w końcu jednak paryżanie zaczynają mieć dosyć wojny domowej: lud źle znosi wzrost cen, patrycjat - demagogiczne rządy w mieście przywódcy rzeźników, Caboche'a. Książę burgundzki zdecydował się więc spełnić obietnice reformy ustrojowej; w 1413 r. zwołał do Paryża Stany Generalne prowincji północnych, które uchwaliły tzw. ordonans kaboszjeński (od nazwiska Caboche'a): zapowiedział on raczej skromną reformę administracji i zmniejszenie podatków. Ale jeszcze w tym samym roku armaniacy opanowali Paryż: Jan Bez Trwogi musiał uciekać ze stolicy, jego poplecznicy ulegli srogim represjom, przez na- stępne pięć lat (1413-1418) Paryż poddany był armaniackiej dyktaturze. U steru rządów znalazł się Bernard d'Armagnac, mianowany konetablem Francji; policyjny terror utrzymywał w ryzach mieszczaństwo paryskie, sympatyzujące z burgundczykami. Teraz znów oddziały partii burgundz kiej krążyły wokół Paryża, utrudniając komunikację stolicy z krajem. Wojna domowa była tym groźniejsza, że po dłuższym okresie spokoju wojna z Anglikami wybuchnąć mogła lada chwila. Filip Śmiały, a po nim Jan Bez Trwogi byli skłonni szukać z Anglikami ugody; Ludwik Orleański i później armaniacy byli mocno antyangielscy. Jednakże teraz obie partie książęce, nie widząc szans na pokonanie rywalizującej koterii, zaczęły 163 szukać poparcia, a co najmniej neutralności Anglików. Jan Bez Trwogi poczynił im lekkomyślne obietnice terytorialne; ale także armaniacy go- towi byli sprzedać Anglikom wielką część Francji. Francuska wojna do- mowa zachęciła Anglików do nowej inwazji. Rozdarta walką partii Francja była łatwym łupem. WZNOWIENIE WOJNY STULETNIEJ Dopóki Anglią rządził Ryszard II, na froncie angielskim panował spokój. W ostatnich latach królowania Ryszard ożenił się z 5-letnią córką Karola VI, Izabelą, oddał Francji port w Cherbourgu i zrezygnował z ty- tułu króla Francji. Jednakże w społeczeństwie angielskim trwała nostalgia za francuskimi łupami i okupami. Toteż gdy w r. 1399 rządy Ryszarda zostały obalone i na tron wstąpił jego brat stryjeczny Henryk IV Lan- kaster, nowy władca znów przyjął tytuł króla Francji. Pierwsze konflikty na tym tle były raczej niegroźne. Ale w r. 1413 tron Anglii objął król Henryk V, "pierwszy nowoczesny generał", jak go nazwano w historiografii, a jednocześnie świetny polityk. Anglicy żądali powrotu do zasad traktatu z Bretigny; za rokowaniami z przedstawicie- lami obu francuskich partii książęcych kryły się solidne przygotowania wojenne, w których ochoczo uczestniczyły różne warstwy społeczeństwa angielskiego. Latem 1415 r. Henryk V wylądował w Normandii. Armie obu państw nie były zbyt liczne, gdy starły się pod Azincourt (25 X I415 r.), zapewne liczyły po około 6-8 tys. ludzi (zbyt trudno było jeszcze wyżywić większe masy ludzkie w czasie kampanii). Bitwa skończyła się masakrą francuskiej jazdy. W rozmiękłej od deszczu ziemi ugrzęzły konie; spieszona jazda francuska pozbawiona była swobody manewru, przygnieciona ciężarem "udoskonalonego" pancerza. Łuk, strzelający gęsto, i kusza, dająca strzały rzadsze, ale skuteczniejsze, wykazały znów przewagę nad nieudolną feudalną konnicą: kilka tysięcy Francuzów z konetablem Karolem d'Albret zginęło, półtora tysiąca dostało się do niewoli (część jeńców wybito z łuków). Wpadł w ręce Anglików ks. Karol Orleański: spędził w Londynie 25 lat, tak wielkiego bowiem żądano za niego okupu. Znów wiele rodów opłaciło ruiną konieczność wykupienia z augielskiej niewoli jeńców, którymi spekulowano jak każdą wartością wymienną. W 1415 r. w PaI-yżu u steru była partia armaniaków: na nich spadło odium poI-ażki. Nominalny szef tej partii, Karol Orleański, był w niewoli. Król Karol VI wegetował w oblędzie, dwaj następcy tronu umarli kolejno: ks. Ludwik w 1415, lcs. Jan w 1417 r. Trzeei z kolei clelfin, Karol, podejrze- 164 wany był o nieślubne pochodzenie. Mimo energii Bernarda d'Armagnac partia rządząca traciła autorytet. W tym położeniu burgundezycy zbliżyli się do Anglii: Jan Bez Trwogi obiecał wspierać roszczenia Henryka V do francuskiego tronu. W r. 1417 Janowi udało się wywieźć do Troyes żonę Karola VI Izabelę i utworzyć tu rząd partii burgundzkiej, konkurencyjny wobec armaniackiego rządu w Paryżu. Ogłoszono, iż Izabela jest regentką Francji w zastępstwie obłąkanego małżonka. W maju 1418 r. dalszy sukces burgundczyków: 1000 ludzi Jana Bez Trwogi opanowało Paryż, ogarnięty rewoltą mieszczańską przeciw arma- niakom. Król znalazł się w ręku partii burgundzkiej, ale delfinowi udało się uciec. W stolicy terror uliczny i terror sądowy sprzymierzyły się w po lowaniu na armaniaków. Jednocześnie armia Henryka V mimo dzielnego oporu miast i twierdz zdobyła Normandię. Delfin Karol założył swą stolicę w Bourges i ogłosił się regentem, ale skupiły się przy nim tylko szczątki armaniaków, bez wybitnych indy- widualności (Bernard d'Armagnac zginął). Jan Bez Trwogi chciał skłonić delfina do zgody w imię wspólnej walki z Anglikami: liczył, iż niemrawy delfin stanie się marionetką w jego ręku. Ale podczas spotkania na moście w Montereau (1419) klęczący przed delfinem Jan Bez Trwogi zamordo- wany został przez armaniaka z delfińskiej świty. Śmierć Ludwika Orleań- skiego została więc pomszczona, ale delfin Karol był skompromitowany; ponadto syn Jana, nowy książę Burgundii Filip Dobry, zdecydował się na sojusz z angielskim Henrykiem V. TRAKTAT W TROYES. DWA KRÓLESTWA FRANCJI Karol VI, zaanektowany przez partię burgundzką, skłoniony został do zgody na układ z Henrykiem V w Troyes (21 V 1420 r.), mocą któ- rego delfin Karol, jako winny mordu w Montereau i podejrzany o nie- ślubne pochodzenie, został wygnany i wydziedziczony. Ułożono małżeń- stwo Henryka V z córką Karola VI Katarzyną; król angielski został regentem Francji i przyszłym jej dziedzicem po śmierci obłąkanego teścia. Od sukcesji tronu wykluczono więc przedstawicieli dynastii narodowej: nie tylko delfin, ale wszyscy książęta krwi, potomkowie św. Ludwika, utracili prawa do tronu Francji. Wojna zakończyć się miała unią per- sonalną obu królestw pod berłem Henryka V Lankastra. Paryż przychylnie przyjął takie rozwiązanie. Anonimowy pamięt- nikarz zwany Mieszczaninem Paryskim notował, że po zawarciu układu w Troyes Karol VI i Henryk V triumfalnie wkroczyli do stolicy: "nigdy jeszcze monarchowie nie byli przyjmowani z tak wielką radością". Sąd 165 królewski w Paryżu zalegalizował traktat, uniwersytet go zaprzysiągł. Zagrały tu stare burgundzkie sympatie paryskiego mieszczaństwa: układ w Troyes był dziełem zabiegów Filipa Dobrego. Nieudolność administracji Walezjuszy, rozrzutność ich dworu nadwątliły lojalność mieszczan wobec dynastii. Zresztą liczni panowie angielscy nie zapomnieli jeszcze swego normandzkiego pochodzenia, władali dobrze językiem francuskim i ce- nili uroki francuskiej kultury. Henryk V był opromieniony zasłużoną sławą znakomitego króla i wodza. Armaniacy oczywiście odmawiali mu poparcia; gdy Henryk V wyjechał do Anglii, usiłowali odzyskać Paryż. # Ale król Anglii wrócił i w trakcie gromienia oddziałów armaniackich pod Paryżem zmarł nagle w sierpniu 1422 r. Siedem tygodni później zmarł Karol VI, dość szczerze opłakiwany przez wielu paryżan. Przy jego pogrzebie po raz pierwszy użyto słynnej formuły: "le roi est mort, vive le roi" - formuły, która wśród zamętu walk o tron miała podkreślić zasadę ciągłości monarszej władzy. Wołano więc : niech żyje król ; ale Francja miała dwóch królów. Zgodnie z układem w Troyes ogłoszono, iż królem Francji jest syn Henryka V, Henryk VI. Był to jednak król niemowlęcy, więc regencję królestwa Francji objął jego stryj, Jan książę Bedford. Tymczasem na południu delfin również ogłoszony został królem. Karol VII (1422-1461) miał wówczas 19 lat: nie mógł poddać się solennej ceremonu sakry, bo koronacyjne miasto Reims było pod władzą jego wrogów. Przemawiała za nim krew Walezjuszy, ale legalność jego pochodzenia była kwestionowana. Karola VII poparli książęta-apanażyści, szlachta i miasta z południa Francji. Stany, zgromadzone w Clermont, przyznały królowi Karolowi znaczną pomoc finansową. W Bourges i Poitiers zainstalowano administrację królewską. Ziemie, uznające władzę Karola VII, rozciągały się mniej więcej do Loary na północy, a wschodnią ich granicą były posia- dłości burgundzkie i cesarskie. Tylko rejony graniczne tego obszaru pu- 166 stoszyła wojna, w głębi panował spokój. W miarę zaostrzania się sytuacji na północy napływały do ziem "króla z Bourges" grupy uciekinierów. Ale sytuacja i tu nie była wesoła. Dygnitarze rozkradali dochody kró- lewskie, wojsko było słabe i niezdyscyplinowane (doborowe oddziały szkockie w służbie Karola VII rozbili Anglicy pod Verneuil, 1424). Sam król Karol, żywy symbol władzy legalnej z porządku dziedziczenia, wąt- pił w swoją sprawę; był bezradny wobec krzyżujących się intryg książąt krwi i dygnitarzy, których prywaty nie umiał poskromić. Był to człowiek nieufny i pozbawiony energii, nie budził sympatii wskutek szczególnej szpetoty, którą szczerze oddaje znany portret pędzla Jana Fouqueta. Skądinąd inteligentny, kulturalny, z poczuciem sprawiedliwości, Karol VII nie wydawał się jednak monarchą na miarę sytuacji. Położenie ziem opanowanych przez Anglików i rządzonych przez Bedforda było skomplikowane. Najmocniejszy wpływ angielski zaciążył na Normandii, starym dziedzictwie królów Anglii. Klasy posiadające częściowo zostały tu zastraszone przez konfiskaty dóbr, częściowo po godzone z nową sytuacją (w szczególności mieszczaństwo, bogacące się na wymianie z Anglią). Chłopi najbardziej odczuwali ciężar podatków i represji, toteż wcześnie rozwinęła się w Normandii chłopska partyzantka przeciw Anglikom, którą jednak często trudno oddzielić od rozboju. Niekiedy przyłączali się do tego ruchu ludzie ze szlachty, a nawet księża. Normandzki biskup Tomasz Basin wspominał później ludzi, którzy "po- rzucali swe pola i domy. . . aby się zaszyć jak wilki w głębi lasu". Prócz nich byli ludzie "wojujący o francuską sprawę, nieregularnie i bez żołdu, ale trzymając garnizony, warownie i zamki w posłuszeństwie króla Franc#i. Do legendy przeszła obrona normandzkiego opactwa Mont-Saint-Michel: garstka szlachty i mieszczan zamknęła się tu przed oblężeniem angiel- skim (1424). Św. Michał, patron opactwa, był zarazem patronem Wa- lezjuszy. Mont-Saint-Michel utrzymano w wierności dla Karola VII mimo trwających przez 20 lat, z krótkimi przerwami, angielskich oblężeń i blokad. Epizody tej obrony żywiły antyangielską propagandę. Długo jednak w Nor- mandii przejawy oporu były wyjątkiem wśród wymuszonej czy dobro- wolnej lojalności szlachty, kleru i miast dla Henryka VI. Inne ziemie, opanowane przez Anglików, to Ile-de-France i Szam- pania, Maine, znaczna część Orleanais. Na dużej połaci tego obszaru Anglicy dzielili się wpływem z księciem Burgundii. Filip Dobry nie cieszył się taką popularnością, jak kiedyś Jan Bez Trwogi, wśród paryskiego mieszczaństwa. Jednakże i w stolicy i poza niąpanowanie anglo-burgundz kie nie natrafiało na zbrojny opór ludności. Wojna docierała jednak na obszary Ile-de-France, Szampanii czy Orleanais: oddziały armaniackie, 167 Francja w drugim okresie wojny stuletniej #1429) tj. wierne Karolowi VII, atakowały to tu, to tam, bez wielkich bitew, szarpiąc wroga i odcinając dowóz żywności do miast. Administracja wprawdzie pozostała w przeważającej mierze francuska, lecz angielskie garnizony (raczej słabe) były rozsiane po kraju. Prosty lud, część kleru i szlachty, sporo mieszczan szemrało przeciw "ogoniastym" Anglikom (mówiono, że jak diabły noszą ogony). Gdy Bedford nie może zapewnić spokoju, gdy utrudniony dowóz żywności powoduje huśtawkę cen, gdy rośnie nacisk podatkowy - mieszkańcy Ile-de-France, Maine czy Szam- panii zdradzają coraz większe zniecierpliwienie. Obrazuje te nastroje cytowany już dziennik Mieszczanina Paryskiego. Paryski patrycjat nie widzi jednak wyjścia: partia anglo-burgundzka nie przyniosła nic dobrego, ale i do armaniaków Karola VII trwa zastarzała niechęć ("cały naród jednych i drugich miał w śmiertelnej nienawiści", stwierdzi w r. 1424 Mieszczanin #Paryski). Rządy angielskie przyniosły duże zmiany w stosunkach własnościo- wych. Początkowo dobra konfiskowane stronnikom Karola VI1 wzbo- gacały królewską domenę, ale rychło wypadło rozdawać ziemię między angielskich dowódców i lordów. Krewniaey króla, generałowie, przyja- ciele Bedforda - otrzymują tłuste donacje, niekiedy w prowincjach po łudniowych, które dopiero trzeba było zdobyć: oto forma zachętůr do wojowania. Sam ks. Bedford wykroił dla siebie potężną porcję, apanaż książąt Anjou. Trzeba też było pozyskiwać przychylność panów bur- gundzkich i samego księcia Burgundii: Filip Dobry otrzymał od Bed- forda m. in. hrabstwa Macon i Auxerre. W toku wojny wiele nadań opróż- niło się wobec braku dziedzica: nadawano te ziemie innym wielmożom. Gdy potem przyszły angielskie porażki, trzeba było zdwoić donacje, by pobudzić gorliwość dowódców i utrzymać sojusz burgundzki. Północna Francja była wielkim tortem, krojonym wciąż na nowo dla Anglików i ich sojuszników. Ludzie Bedforda tępili wszelkie ślady lojalności wobec Karola VII, , wszelkie powiązania z ludźmi zza Loary nawet ściśl# prywatne. Aktyw- ność policji mnożyła areszty, śledztwa i banicje, egzekucje i konfiskaty. Jednocześnie działania wojenne ślimaczyły się beznadziejnie w latach 1422-1428. Anglicy odnosili na ogół zwycięstwa, ale nie byli w stanie ani sparaliżować działań wojsk wiernych Karolowi VII na północy od Loary, ani zaatakować skutecznie na południu od tej rzeki. Obleganie miast i zamków wiernych Karolowi VII przeciągało się, jeśli nie udało się przełamać obrony głodem lub podstępem, ciężką artylerią kruszącą mu- ry lub pomocą zdrajców wewnątrz fortecy. Sojusznik burgundzki nie utoż- samiał wcale swych interesów z interesami angielskimi. Ale w r. 1428 169 tj. wierne Karolowi VII, atakowały to tu, to tam, bez wielkich bitew, szarpiąc wroga i odcinając dowóz żywności do miast. Administracja wprawdzie pozostała w przeważającej mierze francuska, lecz angielskie garnizony (raczej słabe) były rozsiane po kraju. Prosty lud, część kleru i szlachty, sporo mieszczan szemrało przeciw "ogoniastym" Anglikom (mówiono, że jak diabły noszą ogony). Gdy Bedford nie może zapewnić spokoju, gdy utrudniony dowóz żywności powoduje huśtawkę cen, gdy rośnie nacisk podatkowy - mieszkańcy Ile-de-France, Main2 czy Szam- panii zdradzają coraz większe zniecierpliwienie. Obrazuje te nastroje cytowany już dziennik Mieszczanina Paryskiego. Paryski patrycjat nie widzi jednak wyjścia: partia anglo-burgundzka nie przyniosła nic dobrego, ale i do armaniaków Karola VII trwa zastarzała niechęć ("cały naród jednych i drugich miał w śmiertelnej nienawiści", stwierdzi w r. I424 Mieszczanin ůParyski). Rządy angielskie przyniosły duże zmiany w stosunkach własnościo- wych. Początkowo dobra konfiskowane stronnikom Karola VII wzbo- gacały królewską domenę, ale rychło wypadło rozdawać ziemię między angielskich dowódców i lordów. Krewniacy króla, generałowie, przyja- ciele Bedforda - otrzymują tłuste donacje, niekiedy w prowincjach po łudniowych, które dopiero trzeba było zdobyć: oto forma zachętůr do wojowania. Sam ks. Bedford wykroił dla siebie potężną porcję, apanaż książąt Anjou. Trzeba też było pozyskiwać przychylność panów bur- gundzkich i samego księcia Burgundii: Filip Dobry otrzymał od Bed- forda m. in. hrabstwa Macon i Auxerre. W toku wojny wiele nadań opróż- niło się wobec braku dziedzica: nadawano te ziemie innym wielmożom. Gdy potem przyszły angielskie porażki, trzeba było zdwoić donacje, by pobudzić gorliwość dowódców i utrzymać sojusz burgundzki. Północna Francja była wielkim tortem, krojonym wciąż na nowo dla Anglików i ich sojuszników. Ludzie Bedforda tępili wszelkie ślady lojalności wobec Karola VII, , wszelkie powiązania z ludźmi zza Loary - nawet ściśl# prywatne. Aktyw- ność policji mnożyła areszty, śledztwa i banicje, egzekucje i konfiskaty. Jednocześnie działania wojenne ślimaczyły się beznadziejnie w latach 1422=-I428. Anglicy odnosili na ogół zwycięstwa, ale nie byli w stanie ani sparaliżować działań wojsk wiernych Karolowi VII na północy od Loary, ani zaatakować skutecznie na południu od tej rzeki. Obleganie miast i zamków wiernych Karolowi VII przeciągało się, jeśli nie udało się przełamać obrony głodem lub podstępem, ciężką artylerią kruszącą mu- ry lub pomocą zdrajców wewnątrz fortecy. Sojusznik burgundzki nie utoż- samiał wcale swych interesów z interesami angielskimi. Ale w r. 1428 I69 zdecydował się pomóc Anglikom w oblgżeniu Orleanu. Zajgcie tego miasta miałoby duże znaczenie strategiczne, bo otwierało dogodne przejście przez Loarg. Orlean bronił się twardo przed stosunkowo liczną (3 -4 tys.) armią anglo-burgundzką. Obroną kierował nieślubny syn ks. Ludwika Orleań- skiego, Dunois, najbardziej utalentowany z armaniackich dowódców. Dowódcą oblegających był hr. Salisbury, a po jego śmierci słynny John Talbot. W tym właśnie momencie na widowni pojawiła się Joanna d'Arc. .TOANNA D'ARC I RUCH NARODOWY Postać to bardzo niejednoznaczna już dfa współczesnych. Dla jed- nych - wysłanniczka Niebios, mająca ocalić królestwo Francji. Dla in- nych - zarozumiała prostaczka, której wpływ trzeba ograniczyć w imig utrwalonego porządku. Dla propagandy anglo-burgundzkiej - czarow- nica i dziewka armaniacka. Potępiona przez francuski sąd duchowny jako wspólniczka diabła - i kanonizowana przez kościół na fali wzniesienia francuskich uczuć patriotycznych po pierwszej wojnie światowej (1920). Postać fascynująca dramaturgów (Schiller, Peguy, Shaw, Anouilh), muzy- ków (Czajkowski, Honegger), reżyserów filmowych (Dreyer, Bresson). Ale jednocześnie drwił z niej Wolter, pomniejszał ją Anatol France. W hi- storiografii przedmiot patriotycznego kultu od czasów Micheleta. Ale jednocześnie przedmiot fantastycznych hipotez (Joanna d'Arc bastard z królewskiej rodziny; Joanna nie spalona bynajmniej w Rouen; Joanna nigdy nie istniejąca naprawdg). Hipotezy te są równie hałaśliwe, jak kruche w dokumentacji. Joanna (nazwisko d'Arc jest wymysłem, nie używała go nigdy) była córką Jakuba Tarc czy Tart, zamożnego chłopa z Domremy (w hrabstwie Vaucouleurs na pograniczu Baru i Lotaryngii). Od 13 roku życia "głosy z Nieba" skłaniały ją do pójścia na wojng; mając lat f6 postanowiła im ulec. Królewskiemu dowódcy w Vaucouleurs Robertowi de Baudricourt oświadczyła, iż Bóg chce, aby ona poprowadziła na koronacjg delfina Karola (nazywała Karola VII delfinem, bo nie był koronowany w Reims). Baudricourt uznał ją oczywiście za maniaczkę, ale sugestywne wystąpie- nia Joanny pozyskały jej grupg zwolenników, w tym paru szlachty. Dzigki ich pomoey, za zgodą Baudricourta Joanna na koniu, w męskim stroju przybyła w lutym 1429 r. do Chinon, rezydencji Karola VII. Teraz wielka scena (zapewne nieprawdziwa), gratka dla kronikarzy: rozpoznanie króla, skrytego w tłumie dworzan. Potem była poufna rozmowa króla z Joanną, która zdołała go sobie pozyskać (miała jakoby wyjawić Karolowi jemu tylko znane tajemnice). Po zbadaniu Joanny przez teologów z Poitiers I 70 (czy jej głosy z Nieba nie pacbną diabłem) w końcu kwietnia dołączyła ona do konwoju z zaopatrzenietn, udającego się do wygłodzonego Orleanu. Pierścień oblężenia nie byl bowiem szczelny, miasto komunikowało się ze światem. Wiadomości o bożej emisariuszce były już w Orleanie znane. Gdy przybyła wreszcie - wbrew opinii dowództwa porwała załogę do gwał- townego szturmu na pozycje Anglików. 8 maja oblężenie zostało zdjęte. Nastąpiła seria dalszych sukcesów militarnych i moralnych: zwycięstwa pod Jargeau, pod Patay (sam Talbot wpadł tu do niewoli), przetarcie I 71 Joanna d'Arc i dwaj Anglicy proszący ją o przebaczenie drogi d0 Reims przez Szampanię, po wzięciu Troyes. W lipcu 1429 r. Karol VII został w Reims ukoronowany. Anglicy replikowali potem koronacją Henryka VI w Paryżu (1431), ale wedle Mieszczanina Pary- skiego jej efekt propagandowy był mizerny. Tymczasem poczynania Joanny miały szerokie echo wśród Anglików, Burgundczyków i w społeczeństwie fi-ancuskim. Wieści o tych sukcesach, nieraz przesadzone, kolportowane były po kraju. Ale Joanna była solą w oku dygnitarzy królewskich: jej prostota i bezinteresowny patriotyzm raziły wśród intryganckich, często nieuczciwych wielmożów armaniackich. Toteż po nieudanym szturmie Paryża we wrześniu 1429 r. (tu Joanna została ranna) uszlachcona Dzie- wica Orleańska odsuwana była od wpływu na wojsko. Jej upór i wojowni- czość raziły Karola VII, króla-dyplomatę. Gdy wojsko Filipa Dobrego obległ0 Compiegne, Joanna z najemnym oddziałem piemonckim ruszyła na odsiecz. Tutaj w maju 1430 r. wpadła w niewolę. Biskup Cauchon, protegowany Anglików, wykupił Joannę w ich imieniu od BurgundcZy- ków i zapłacił dobrą cenę. Postawiono ją przed francuskim sądem duchownym, złożonym z teo- logów uniwersytetu paryskiego i dygnitarzy kościelnych z Normandii. Skazanie Joanny jako heretyczki i czarownicy, wysłanniczki diabła, miało podnieść stan moralny angielskiego wojska i zdyskredytować Karola VII. Wśród licznych `nieregularności postępowania sądowego zapadł wyrok skazujący; dla jego wykonania sąd duchowny przekazał Joannę władzy świeckiej, tj. Anglikom, którzy spalili ją w Rouen 30V 1431 r. Proto- koły sądowe ujawniają nieścisłości i sprzeczności w zeznaniach Joanny, ale też jej szybki refleks. "Czy Bóg nienawidzi Anglików?" - pytano ją podstępnie. "Nie wiem nic - odpowiadała - o nienawiści czy też mi- łości, którą Bóg żywi do Anglików, ale wiem, że będą wyparci z Francji z wyjątkiem tych, którzy tu umrą". Karol VII okazał się niewdzięcznym dłużnikiem Joanny. Nie zrobił nic, by ją wydobyć Z burgundzkiej niewoli. Biskup Cauchon, główna postać procesu Joanny, zmarł pogodzony z Karolem VII, w pełni łask i godności. NatOmiast rehabilitacja Dziewicy Orleańskiej przeprowadzona została z wielkim ociąganiem w r. 1456. Krótka i dramatyczna historia Joanny d'Arc miała jednak wpływ na YOzSZEYZEllIE się oporu przeciw coraz dotkliwszej władzy angielskiej. Już przedtem nie brakowało nawoływań do obrony ojczyzny. Skarga dobr##clz Francuzóvt# RobeYta Blondela była wyznaniem wiary w narodową dy- nastię i żarliwym sprzeciwem przeciw panowaniu anglo-burgundzkiemu. Kitůadr#vlog Alaina Chartiera to patriotyczny pamflet przeciw obcym rzą- dom i wewnętrznym sporom, które wtrąciły kraj w nieszczęście. "Natura 172 przede wszystkim nas obliguje - pisał Chartier -- do dbania o powszechne dobro kraju urodzenia i do obrony tego państwa, w którym Bóg nam dał urodzić się oraz żyć". Wystąpienie Joanny d'Arc przypadło w momencie, gdy coraz trudniej było znieść angielskie rządy. Mnożyły się spiski i sprzeciwy w Paryżu, Normandii, Ile-de-France. Nasilała się partyzantka normandzka, chłop- ska w swym trzonie. Odpowiedzią okupantów były zaostrzone formy nadzoru policyjnego, egzekucje oskarżanych o spiskowanie, zakopy- wanie żywcem kobiet noszących żywność dla chłopskich oddziałów. Fran- cuzi także nie wojują w rękawiczkach. Jeden z najgłośniejszych dowódców w służbie Karola VII, La Hire, jawnie lekceważył rycerskie ceremonie i reguły gry. Francuskie wojsko nie powtórzy już błędów spod Creey i Azincourt: brawura oticerów i żołnierzy podporządkowana jest zawodo- wemu doświadczeniu. Le Jouvencel, rozprawa o rzemiośle wojennym, w istocie autobiografia oficera Jana de Bueil, daje świadectwo przemian, które w latach trzydziestych XV w. zaczęły przynosić Francuzom mili- tarne sukcesy. Jednakże te zwycięstwa zawodowców wojskowych nie skruszyłyby angielskiego panowania w północnej Francji, gdyby nie było ono podminowane przez wrogość jej mieszkańców. W swej końcowej fazie wojna stuletnia już nie jest rywalizacją dynastyczną dwu królów, lecz staje się sprawą narodową. "Obojętność dla sporów domowych, które się zaszczepiły na wojnie z cudzoziemcem, ustąpiła świadomości rozdarcia i ponownemu odkryciu wspólnoty" (L. Bodin). Były tego wy- razem apele Joanny d'Arc o wyrzucenie uzurpatorów, o odtworzenie jedności "świętego królestwa", które Bóg dał Francuzom wszystkich sta- nów jako ramę spokojnej egzysteneji. Były tego wyrazem wymyślne prze- kleństwa, rzucane na głowę każdego "qui mal voudroit au royaume de France", "kto by źle życzył królestwu Francji", w pięknej balladzie Fran- ciszka Villona. Wiejska dziewezyna i poeta - wyrzutek społeczności miejskiej, dwoma różnymi językami (tam językiem ludowej pobożności, tu językiem uniwersyteckiego humanisty) wyrażali te same sentymenty patriotyczne ludzi XV w. TRAKTAT W ARRAS. KClNIEC ##'OJNY STULETNIEJ Wojska Karola VII utrwaliły swe zdobycze w Szaznpanii i lie-de-1~#rance. ale Paryż i Normandia ciągle były w rękach Anglilców. Na południu Anglicy siedzieli w Gujennie, księstwo Bretanii i imperium burgundzkie były z nimi związane. Karol VII od dawna uważał, że kluczem sytuacji jest oderwanie od Anglii księcia Burgundii. I 73 Filip Dobry był, jak wszyscy książęta burgundzcy, gwałtownikiem, ale zarazem miłośnikiem sztuki i dworskich festynów: mniej miał za to politycznych ambicji niż jego ojciec Jan Bez Trwogi (a potem syn Karol Zuchwały). W księciu Burgundii - jak pisał współczesny świadek - od- zywała się "krew królewska Francji"; zarazem osłabły znacznie powody, dla których trzymał z Anglikami. Terytoria, którymi faktycznie rządził (Ile-de-France, Szampania), znalazły się w ręku Karola VII. Zmarła w r. 1432 siostra Filipa, wydana za ks. Bedforda; stosunki księcia Bur- gundii z Bedfordem bardzo się oziębiły. Kościół pracował na rzecz kon- ferencji pokojowej. Toteż w sierpniu 1435 r. zebrała się w Arras taka konferencja: na wniosek Filipa uczestniczyli w niej także Anglicy. Warunki angielskie były jednak nie do przyjęcia: Anglicy godzili się tylko, by Karol VII zachował ziemie na południu od Loary jako lennik króla Anglii i Francji, Henryka VI. Nie chcieli rozmawiać o pokoju w za mian za pozostawienie im Normandii i Gujenny, co proponował Karol VII. Pozycje stron były nie do pogodzenia, więc Anglicy wycofali się z rozmów. Karol VII i Filip Dobry doszli natomiast do porozumienia. Układ z Arras zapewniał Filipowi satysfakcję moralną: Karol VII miał ukarać zabójców Jana Bez Trwogi i uczcić godnie jego pamięć. Król scedował też Filipowi jego zdobycze: hrabstwa Macon i Auxerre, pół- nocną Pikardię (tzw. miasta nad Sommą: Saint-Quentin, Amiens, Abbe- ville i in.) i kilka mniejszych terytoriów. Co do miast nad Sommą, za strzeżono królowi Francji prawo ich odkupienia. W zamian francuskie terytoria imperium burgundzkiego (m. in. Burgundia, Flandria, Artois, Pikardia, Nivernais) miały wrócić pod zwierzchnictwo Korony francu- skiej. Filip odmówił tylko złożen#ia hołdu Karolowi VII, upatrując w nim zabójcę ojca. Wkrótce za przykładem księcia Burgundu poszedł i książę Bretanii, odrywając się od Anglików i uznając zwierzchnictwo Korony francuskiej. Anglikom pozostało we Francji niewiele ponad Normandię i Gujennę. W Paryżu resztki lojalności dla Henryka VI zachwiały się po układzie w Arras: poplecznicy Filipa Dobrego spiskowali tu teraz na równi z ludźmi Karola VII. W kwietniu 1436 r. Paryż został odebrany Anglikom. Pamiętnik Mieszczanina Paryskiego daje świadectwo obaw, że zdobycie Paryża przez "panów z bandy armaniackiej" doprowadzi do grabieży, potem - zdziwienia, że zwycięzcy są spokojni i życzliwi, że ogłosili powszechną amnestię polityczną i pozwolili grabić jedynie Anglików. Nastąpił spadek cen żywności, paryżanie urządzili procesję dziękczynną. Gdy w listopadzie 1436 r. Karol VII wjechał do stolicy, witano go bardzo gorąco. Niemniej król już do końca życia wolał swe rezydencje w dolinie Loary od nie dość lojalnej w przeszłości stolicy. l74 Tymczasem jednak zaostrzyło się położenie kraju wskutek wzmo- żenia aktywności band zbrojnych: nadal płynna była granica między żoł- nierzem i bandytą. Zwłaszcza na wsi żołnierze i zwykli bandyci gwałcili jednakowo i rabowali, mordowali i palili ("wojna bez ognia jest jak kieł- basa bez musztardy", mawiał Henryk V). Tylko miejsca warowne dawały pewną osłonę polom uprawnym i winnicom. Ale prócz chłopów grabiono też kupców na drodze, kościoły nie dość bronione, wymuszano okupy od szlachty i obleganych miast. Byli tacy, którzy bez żadnych względów na politykę łupili wszystkie strony: Francuzów, Burgundczyków, Angli- ków. Karol VII wziął na służbę kilku głośnych zabijaków (Perrineta Gressarta, Hiszpana Villandrando) i pozwolił im robić niezwykłą karierę: bandyci przekształcili się w krezusów i wielkich feudałów. Traktat w Arras, kładąc kres wojnie burgundczyków i armaniaków, spowodował jednak nasilenie bandytyzmu, gdy rozpuszczono liczne oddziały. Karol VII usiłował tępić tę plagę. Do tej pory nie angażował się oso- biście w dowodzenie: teraz, podobno pod wpływem pięknej i ambitnej metresy Agnieszki Sorel, osobiście poprowadził wojsko przeciw bandom zbrojnym w Szampanii. Z Anglikami od r. 1444 trwał rozejm, który umoż- liwił Francuzom gruntowną reorganizacjg wojska. Armia ma w tym czasie świetnych, doświadczonych dowódców: orleańskiego bastarda Dunois, Piotra de Breze, marszałka de Loheac. Ale gdy latem 1449 r. zostały wzno- wione działania przeciw Anglikom w Normandii, Karol VII uczestniczy osobiście w tej kampanii. W październiku Dunois i de Breze zdobyli Rouen, nie bez pomocy tamtejszych mieszczan. Pod Harfleur wojuje sam król: miasto się poddało w Nowy Rok I450. Dowódca angielski w Normandii Somerset jest bezradny; posiłki przybywają z wyspy w niedostatecznej liczbie (Anglicy zaczęli się właśnie buntować przeciw uiysyłaniu na kon- tynent wciąż nowych oddziałów). Decydujące zwycięstwo pod Formigny odniósł w kwietniu 1450 r. hr. Clermont: Normandia została odzyskana dla Francji. Karol VII wypróbowanym już sposobem ogłosił ogólną am- nestię polityczną oraz potwierdził przywileje Normandii. Anglikom pozostała oprócz Calais tylko Gujenna, gdzie ich rządy utrwaliły się w okresie 300 lat. Jednakże Anglicy nie mieli dość sił, by bronić tej prowincji przed atakiem Dunois (145I). Po zdobyciu Gujenny Karol VII zagwarantował jej przywileje wojskowe i podatkowe; rozu- miejąc sytuację Gujeńczyków, przyznał im prawo opcji # i emigracji do Anglii. Gorliwi funkcjonariusze nie wszystkie decyzje króla wykonywali w duchu pacyfikacji nastrojów: toteż gdy w 1452 r. John Talbot, już 80-letni, wylądował w Medoc, Gujennę ogarnęła fala rebelii. W październiku Talbot był już w stolicy Gujenny, Bordeaux. Dopiero wiosną 1453 r. 175 doszło do decydującej bitwy pod Castillon, której losy przeważyła świetna artyleria francuska. Talbot zginął. W październiku nastąpiła kapitulacja Bordeaux. To już ostatnie akty wojny stuletniej, choć nie zakończył jej żaden traktat pokojowy i królowie Anglii długo jeszcze nosili tytuł królów Francji. Znużenie społeczeństwa angielskiego zbyt długą wojną; obłęd króla Henryka VI, który był przecież wnukiem szalonego Karola VI; wojna domowa Dwóch Róż, która wkrótce wybuchła w Anglii - wszystko to uniemożliwiło kontynuowanie forn zalnie nie zakończonej wojny. W ręku Anglików pozOstał jedynie port w Calais. Cóż przyniosła ostatecznie Anglii wojna stuletnia'? Calais było waż- nym nabytkiem (m. in. jak0 wielkie centrum handlu wełną), ale niewspół- miernie SkrOmnym wobec kolosalnego wysiłku wojennego. Później an- gielska tradycja idealizowała wydarzenia wojny stuletniej: Henryk T, Szekspira jest hymnem na cześć waleczności Brytyjczyków; jest apoteozą zwycięstw Henryka V, który wraca do Londynu w triumfie jak nowy CEzar. Wojna z Francją jest tu wspaniałą kartą angielskiej historii. W isto- cie wzbogacała ona Anglików łupem i okupami, ale też rodziła nawyk gwałtu, samowoli, łatwego wzbogacania się. Gdy jednak Francja po r.1453 przestała być terenem łowieckim dla polujących na łupy, w drugiej po łowie XV w. Anglia stała się widownią wojny domowej, gwałtów i anarehii. Francja wyszła z wojny dotkliwie okaleczona. Jest zapewne sporo przesady w opisach zniszczeń. Paryż, wedle świadectw współezesnych, miał być po angielskiej okupacji spustoszony, zrujnowany, doprowadzony do żebractwa. Cytowany już Tomasz Basin twierdził, że na północy kraju wszysCy chłopi zginęli lub uciekli, a niemal wszystkie pola ("z wyjątkiem nieliCznych zagonów położonyCh tuż przy miastach i zamkach") leżały odłogiem. Ale kryzys nie objął przecież całego obszaru Francji; bogactwa naturalne kraju, ElaSYyCznOŚć Chłopskiej gospodarki, pracowitość prostych ludzi, próby prowadzenia rozsądnej polityki ekonomicznej - wszystko to pozwalało zabliźniać rany szybciej, niż przypuszczali zdesp#rowani pesymiści. Jednocześnie zaś Francja wyszła z wojny z odnowionym poczu- ciem wspólnoty. Doświadczenia wojen wewnętrznych i klęsk wojny an- gielskiej pozwoliły zrOzumieć potrzebę reformy państwa w duchu wzmoc- nienia ks-óla i poskrOmienia książęcej potęgi. REFORMY KAROLA VII W r. 1439 Stany GenEralne uchwaliły stały podatek (taill# royale) na utrzymaniE stałEgo wOjska. Podatek bezpośrEdni, który miał o wiele WIęlCSze znaCzellle niż uchwalony wCzeŚniej stały podatek konsumpcyjny I 76 (aide royale). Teraz państwo mogło podjąć wysiłek tworzenia silnej armii. W r. 1445 na radzie królewskiej w Nancy przeprowadzono weryfikację oddziałów wojskowych i stworzono tzw. kompanie ordonansowe. Kapi- tanowie kompanii, nieraz ludzie wysokiej pozycji społecznej, zawsze doświadczeni wojskowi, otrzymywali królewskie listy przypowiednie dla przeprowadzania zaciągu. Utworzono 15-20 kompanii po 600 jeźdźców każda (a więc w sumie od 9 do 12 tys. ludzi); były one dobrze wyposa- żone i wyszkolone, regularnie opłacane (30 liwrów miesięcznie dla 6-oso- bowej drużyny). W czasie pokoju kompanie kwaterowały w garnizonach. Ten stały trzon armii w miarę potrzeby uzupełniało lenne pospolite ru- szenie i milicja miejska. Położono nacisk na wyposażenie wojska w nowo- czesną artylerię, która dowiodła swych zalet tak przy obleganiu miast, jak w otwartej bitwie. Ulepszone sposoby transportu nadały artylerii ruchliwość. Sławni inżynierowie artylerzyści, bracia Bureau, tworzyli wciąż nowe i wciąż lepsze rodzaje dział. W r. 1449 utworzono jeszcze tzw. wolnych strzelców: 8 tys. chłop- skiej, elitarnej piechoty, mobilizowanej w razie potrzeby i pobierającej żołd, ale stale ćwiczącej się w łuku i kuszy u siebie w domu. Byli to "wolni" strzelcy, bo korzystali ze zwolnień podatkowych. Praktyka nie potwier- dziła jednak wartości tej instytucji. Reformy wojskowe pozwoliły nie tylko wypędzić Anglików, ale także rozprawić się z bandytyzmem. Część grabieżców ("obłupiaczy", jak ich wtedy zwano) wytępiono, część skłoniono do opuszczenia Francji, część wreszcie wzięto na żołd królewski. Po odzyskaniu Paryża przeniesiona tam została z Bourges i Poitiers królewska administracja. Dopuszczono do niej także ludzi z partii bur- gundzkiej: nie wszyscy sprawdzili się w lojalności dla Karola VII. Ale tych wszystkich, którzy nie wykazali lojalności, uczciwości i kompetencji zawodowej, starano się szybko usuwać. Najwyższy sąd królewski - par- lament paryski - zyskał sobie autorytet nieprzekupności i wysokiej fa- chowości. Ale parlament jest czymś więcej niż sądem najwyższym. Staje się obok króla symbolem francuskiej jedności. Francuską przynależność prowincji rozpoznać można po tym, że jej mieszkańcy odwołują się do parlamentu. Sławny prawnik z XVI w. Loyseau nie bez przesady twierdził, iż parla- ment uratował Francję "przed podziałem i rozczłonkowaniem, jak to jest w Niemczech i Włoszech". Judykatura parlamentu w końcowym stadium wojny stuletniej zawierała wyroki niebywałe jak na średniowieczne stosunki (zakaz małżeństwa Francuzki z Anglikiem, kara konfiskaty za połączenie się żony i matki czworga dzieci z mężem, który był u Anglików). 12 - J. Baszkie#t#iez, Histc,ria Francji l## Nawet usprawiedliwione interesy rodzinne muszą ustąpić wyższej koniecz- ności narodowej, nie pozwalającej umacniać sił nieprzyjaciela. Ogólne ożywienie sentymentów narodowych wzmocniło także ten- dencjg do uniezależnienia francuskiego kościoła. Jeszcze w okresie wiel- kiej schizmy i upadku autorytetu papiestwa francuscy teologowie i dostoj- nicy kościelni występowali w obronie teorii o wyższości soboru nad pa- pieżem, teorii, która pod silnym wpływem francuskiej delegacji przewa- żyła na soborze w Pizie (1409). Potem nurt soborowy w kościele osłabł, na szczycie przywrócone zostało papieskie jedynowładztwo. Ale jeszcze zanim to nastąpiło, Karol VII zwołał do Bourges zjazd francuskich bi- skupów: w tzw. Sankcji Pragmatycznej z Bourges (1438) sformułowano wolności "gallikańskie" kościoła Francji, rozluźniające jego związek z Rzymem. Państwo uzyskało kontrolę nad obsadzaniem stanowisk du- chownych i nad sądownictwem kościelnym; wykluczono wszelki wpływ polityczny papieża na króla Francji, jego urzędników i poddanyeh. Gal- likanizm przetrwał upadek ruchu soborowego i nadał osobowość narodową kościołowi francuskiemu. U schyłku panowania Karol VII podjął wreszcie szereg zabiegów mających na celu zbliżenie administracji do ludności. Służyła temu reforma podziału administracyjnego, lepszy system doboru kadr, stopniowy rozwój parlamentów prowincjonalnych jako sądów odwoławczych. Nie oznaczało to ujednolicenia aparatu: inaczej był zorganizowany zarząd na północy i na południu, miały swe osobliwości Normandia, Gujenna, Delfinat. Reforma administracji pozwalała sprawniej eksploatować do- menę, ściągać podatki i zapobiegać przejawom niezadowolenia społecz- nego. Nie była jednak w stanie rozwiązać podstawowego problemu we- wnątrzpolitycznego, jakim była potęga wielkich domów feudalnych, a przede wszystkim książąt krwi. ANARCHIA KSIĄŻĘCA Karol VII w początkach panowania przyczynił się do umocnienia niektórych domów książęcych nadaniami, przeważnie wymuszonymi sy- tuacją polityczną. La grande feodalite, wielkie rody feudalne składały się z 4 linii wiodących rodowód z pnia Walezjuszy (książęta Orleanu, Bur- gundii, Anjou i Alen#on), książąt Bourbon o pochodzeniu kapetyńskim, wreszcie książąt Bretanii, hrabiów Armagnac i Foix. Posiadłości wielkich rodów zależne były nie tylko od królów Francji, ale i od cesarzy oraz królów Hiszpanii. 178 # Nad wszystkimi książętami krwi rozmiarami swego imperium i faktyczną niezależnością górował burgundzki Filip Dobry. Pamiętnikarz Filip de Commynes, wieloletni doradca dworu burgundzkiego, stwierdzał, że wo- bec długotrwałego pokoju i umiarkowanych podatków ziemie księcia Burgundii "zasługiwały bardziej na miano ziemi obiecanej niż jakiekol- wiek inne państwo na ziemi". Terytoria te obejmowały księstwo Burgundii, uzupełnione przez hrabstwa Maeon i Auxerre. Dalej na północy należały do Filipa Flandria, Artois i miasta nad Sommą. To ziemie zależne od Korony francuskiej: oprócz nich Filip zagarniał wytrwale władzę na terytoriach formalnie zależnych od cesarzy. Na południu władał w gra- niczącym z Burgundią Franche-Comte (hrabstwo Burgundii). Na pół- nocy opanował większą część Niderlandów, mimo że bardzo to nie było w smak Anglikom. Wykupił, a potem zajął (1428) markizat Namur. Wy- dziedziczył swego kuzyna z księstw Brabantu i Limburga oraz markizatu Antwerpii (1430). Żonę innego kuzyna usunął z hrabstw Hainaut, Holandii, Zelandii i Fryzji (1428). I wreszcie opanował księstwo Luksemburga. Powstały w ten sposób dwa kompleksy terytorialne, południowy i pół- nocny, oddzielone księstwem Lotaryngii. Było oczywiste, że władca bur- gundzki zmierzać będzie do połączenia obu kompleksów przez wchło- nięcie Lotaryngii. Stolica domu burgundzkiego (najpierw w Dijon, potem w Brukseli) była jedną z najświetniejszych; księcia Burgundii nazywano Wielkim Księciem Zachodu. Ale było jasne, że jego ambicje sięgają ko- rony królewskiej. Karol VII nie miał zupełnie czystego sumienia wobec Filipa: wbrew układowi z Arras nie ukarał morderców Jana Bez Trwogi. Ale też miał rację, gdy z niepokojem patrzył na wzrost potęgi burgundzkiej. Buntował Flamandów, starał się odzyskać miasta nad Sommą i wyzyskać terytoria Filipa do odebrania Anglikom Calais. Filip Dobry rewanżował się kró- lowi, popierając we Francji spiski książęce. Postępujący wzrost autorytetu króla budził żywy niepokój książąt, którzy woleli upatrywać w królu tylko pierwszego między równymi. Już u schyłku lat trzydziestych XV w. formowała się przeciw Karolowi VII koalicja domów Bourbon, Alen#on, Anjou, a także księcia Bretanii i hra- biego Armagnac. W r. 1440 przyłączył się do nich delfin Ludwik, ambitny siedemnastolatek. Po krótkich walkach bunt książęcy (tzw. prageria, co było aluzją do wojny domowej w husyckich Czechach) został stłumiony. Karol VII potraktował buntowników łagodnie; dopiero potem (1455 -1456) skonfiskował posiadłości Jana hr. d'Armagnac (wnuka Bernarda, dawnego szefa partii armaniackiej) oraz apanaż Jana ks. Alen#on, który nawiązał kontakty z Anglikami. Nie były to jedyne nabytki domeny królewskiej 179 w czasaeh Karola VIi: w drodze sukcesji przejął on hrabstwo Valentinois, które włączono do Delfinatu; w drodze zbrojnej presji uzyskał wpływ w terytoriach tzw. Trzech Biskupstw (Metz, Toul i Verdun) między Mozą i Renem. Francja powracała więc do przerwanej polityki wschodniej, polegającej na ogarnianiu nadgranicznych terytoriów cesarskich. Książęta we Francji w połowie XV w. reprezentowali ogromną potęgę: ich posiadłości, dochody, siła zbrojna były wielkim niebezpieczeństwem dla Korony. Na szczęście dla króla chłopi i mieszczanie, kler i drobna szlachta pamiętali o nauczce wojny burgundczyków i armaniaków. Am- bicje książąt pachniały wojną domową, której wszyscy mieli dosyć. Ponadto doświadczenia wojny stuletniej ożywiły sentymenty patriotyczne, wyra- żające się w rojalizmie. To ułatwiło złamanie książęcej potęgi. Gorzej, że młody delfin Ludwik buntował się przeciw królowi razem z książętami. Po stłumieniu pragerii Karol VII przekazał synowi rządy w Delfinacie w nadziei, że zaspokoi to ambicje Ludwika. Istotnie, delfin przykładał się do sprawowania władzy: interesował się ekonomią, sytuacją społeczną, rozwojem nauki (ufundował uniwersytet w Valence). Nadal jednak ota- czał się ludźmi, których Karol VII nie chciał przy nim widzieć, i znosił się z dworem burgundzkim. Zniecierpliwiony naciskami króla, Ludwik opuścił Delfinat i znalazł azyl u księcia Filipa Dobrego. Sześcioletni pobyt na burgundzkim dworze był dlań politycznym doświadczeniem: Filip de Commynes pisze, że "przydało mu się to bardzo, bo się nauczył podobać tym, których potrzebował, i znosić przeciwności losu, a to nie jest mało". Karol VII na wiadomość o przyjęeiu delfna przez Filipa Dobrego miał podobno rzec: "Mój burgundzki kuzyn wykarmia lis#, który pożre jego kury". Miał rację. LUDWIK XI: ZWYCIĘSTWO KORONY Latem 1461 r. zmarł Karol VII; na tron wstąpił nareszcie niecierpliwy Ludwik XI (1461-1483). Nie odziedziczył po swoich przodkach gustu do luksusu i rycerskich fantazji. Ostentacyjnie skromny w stroju i stylu życia: "z natury - pisał Commynes - był przyjacielem ludzi stanu śred- nicgo i wrogiem wszystkich wielmożów, którzy się mogli bez niego obejść". Lubił posilać się w karczmach i kwaterować u drobnej szlachty, mieszczan, urzędników: była to niezła propaganda królewskiej władzy. Twierdził, że "pycha cwałuje przodem, wstyd i szkoda jadą tuż za nią": nie uznawał tedy kultu feudalnego honoru, uważając to za obciążenie w polityce. Był mu właściwy kult władzy, politycznej zręczności, skuteczności działania. Umiał pozyskiwać współpracowników oddanych i inteligentnych, takich 180 jak właśnie Commynes, który dlań porzucił dwór burgundzki. Z chytrością i okrucieństwem łączył bigoterię, wiarę w protekcję Nieba, którą mimo skąpstwa gotów był drogo opłacić. "Nikt - powiada Commynes - nie słuchał nigdy tak uważnie, nie informował się o tylu sprawach, nie chciał poznawać tylu ludzi". Ludwik XI chce wszystko wiedzieć po to, aby o wszystkim decydować: to przedsmak absolutyzmu oświeconego. Chce wiedzieć szybko: stąd organizacja poczty kurierskiej króla. Chce wiedzieć na pewno: stąd nieustanne podróżowanie, które mu zapewnia bezpośredni kontakt ze sprawami kraju, stąd szacunek dla ekspertów. Początek panowania Ludwika XI nie zapowiadał wcale przyszłości. Młodość Ludwika upłynęła na spiskowaniu z książętami przeciw królowi: po objęciu tronu kontynuował politykę przyjaźni z la grande feodalite. Przepędził ekipę rządzącą ojca, choć (to znów Commynes) "ludzie ci dobrze służyli jego ojcu w odzyskaniu i pacyfikacji królestwa". Ale, doda pamiętnikarz, wielekroć potem będzie tego żałował. W pogoni za popular- nością przyznał poddanym ulgi podatkowe, które nie mogły się utrzymać i których odwołanie rozdrażniło opinię społeczną. Później Ludwik XI doprowadzi do perfekcji drenaż fiskalny (podatki, "pożyczki", konfiskaty); bo pieniądz będzie podstawowym instrumentem jego polityki: umiał kupować odwrót wojsk wroga, lojalność sojusznika, wierność doradcy: Gdy umierał, "każdy uważał, iż królestwo jest rzeczą bardzo kosztowną, tak wielcy, jak średni i mali" (Commynes). Wreszcie początek panowania Ludwika XI przyniósł ogromne nadania i łaski dla książąt, których potem król miał tak bezlitośnie łamać. Filip Dobry i jego syn, Karol Zuchwały, mnożyli wobec króla oznaki przyjaźni i respektu: w zamian Ludwik XI mianował Karola Zuchwałego namiestnikiem w Normandii. Restytuował skonfiskowane dobra księciu d'Alen#on i hrabiemu d'Armagnac. Bratu Karolowi nadał jako apanaż księstwo Berry. Stopniowo jednak zaczęły się psuć stosunki króla z książętami. Lud= wik wykupił od Filipa Dobrego miasta nad Sommą: było to zgodne z trak- tatem w Arras, ale popsuło stosunki króla z dziedzicem burgundzkim Karolem Zuchwałym. Karol sprzymierzył się z księciem Bretanii Fran- ciszkiem; przyłączyli się do nich inni książęta, m. in. brat królewski Ka- rol ks. Berry. Tak powstała Liga Dobra Publicznego: koalicja książąt (1465), zarzucająca Ludwikowi działanie na szkodę państwa. Ludwik XI musiał teraz zjadać następstwa swych błędów. Społeczeń- stwo miast poprzeć króla czekało, kto będzie górą: król czy książęta: Przepędzeni doradcy Karola VII skupili się przy księciu Berry. Tron Ludwika XI chwiał się: ale po krótkich walkach w październiku 1465 r. 181 zawarto kompromis (układ w St. Maur). Książę Berry otrzymał jako apanaż Normandig, której wypuszczenie z rąk króla było nader niebez- pieczne (szybko tedy Ludwik XI odebrał ją bratu). Karol Zuchwały wy- musił na królu zwrot miast nad Sommą, i to z naddatkami. Sporo zyskały domy Anjou i Bourbon, liczni wielmoże uzyskali przywileje i pensje. Oligarchia książęca umocniła się; ale odtąd Ludwik XI wypowiedział jej bezpardonową walkę. Wrogiem najważniejszym stał się Karol Zu- chwały, który po śmierci Filipa Dobrego (1467) odziedziczył imperium burgundzkie. W czasie "wojny dobra publicznego" okazało sig, że armia burgundzka straciła nieco wartość bojową: od traktatu w Arras niewiele wojowała. Te- raz Karol Zuchwały,uparty, brawurowo odważny i gwałtowny, odbudowy- wał militarną siłę Burgundii. Ludwik XI wolał wojować dyplomacją, pod- stępem, przekupstwem. Obie strony popełniały zresztą błędy. Ciężkim błę- dem Ludwika XI było spotkanie w Peronne (1468): król podburzyłprzeciw Karolowi Zuchwałemu mieszkańców Leodium, a potem udał się na spotkanie z nim w Peronne z małą świtą. Na wiadomość o buncie leodyjskim Karol uwięził króla, któremu jednak udało się przekupić doradcę księcia. Ostatecznie Karol uwolnił Ludwika na twardych warun- kach, któr#ch oczywiście król nie miał zamiaru dotrzymać. Z kolei Karol Zuchwały nie wykorzystał możliwości wspólnej akcji przeciw Ludwikowi z atakującym Francję królem Anglii Edwardem IV z domu Yorków. "Bóg zechciał zmącić rozum księcia Burgundii i ocalić to królestwo"- pisał Commynes. Ludwik XI zdołał na zjeździe w Picquigny (1475) okupiE się Edwardowi IV i skłonić go do wycofania angielskich wojsk inwazyj- nych. Obie strony popełniały więc błędy i traciły okazje, ale obie też odnosiły sukcesy. Ludwik XI zręcznie opanował znów niemal wszystkie miasta nad Sommą (1470). Karol natomiast kupił od Zygmunta Habsburga Górną Alzację i Bryzgowię, przekraczając linię Renu (1469). Zajęcie Geldru zakończyło skupianie Niderlandów pod władzą burgundzką (1472). Teraz Karol osiągnął połączenie południowej (burgundzkiej) i północnej (nider- landzkiej) części swego imperium przez okupację księstwa Lotaryngii (1475). Wydawało się, że bliski już jest realizacji planu podniesienia swego państwa do rangi króleslwa. Jednakże karta się odwróciła. Wyprawa Karola Zuchwałego przeciw Szwajcarom zakończyła się dwiema porażkami pod Granson i pod Mo- rat (1476). Bitni górale, osłonięci rzeźbą terenu przed artylerią burgundzką, pobili na głowę jazdę i piechotę Karola. Zachwycony Ludwik XI sowicie dotował Szwajcarów; w Niemczech narastały nastroje wrogie księciu 182 Burgundii; jego sojusznicy odwracali się od niego. Niedawno zajęte tery- toria - Geldria, Lotaryngia - zbuntowały się: książę lotaryński Rene odzyskał swą stolicę, Nancy. W toku walk z Lotaryńczykami, wspiera- nymi przez oddziały Szwajcarów, Karol Zuchwały zginął (1477): jego ciało odnaleziono dopiero po dwóch dniach, zmasakrowane przez wilki. Wygasła w ten sposób w linii męskiej dynastia burgundzka: jej dzie- dziczką była córka Karola, Maria. Ludwik XI popełnił znów błąd : za = rzucił rozsądny plan ożenienia del- # fina z Marią Burgundzką i zdecy- # dował się wywłaszczyć ją po prostu # z dziedzictwa. Powróciła do dome- ny Burgundia; zajęto Franche-Com- ,# te; na północy Francuzi opano- wali Artois i część Hainaut. Nie udała się natomiast próba odzyska- nia Flandrii, choćby tylko francu- skiej (Lille-Douai). Flandria i Nider- landy pozostały przy Marii Burgun- dzkiej, która zawarła małżeństwo z synem cesarza Fryderyka III Maksymilianem Habsburgiem. Póź- niej dopiero okazało się, jak nie- bezpieczne było wpuszczenie rosną- ### cego w siły domu Habsburgów do Karol Zuchwały wg R.Van der Weydena Niderlandów. Na razie jednak potęga burgundzka była złamana : po części dzięki wy- siłkom Ludwika XI, po części wskutek niespójności imperium burgundz kiego. Wsparty rojalizmem poddanych, zasobnością skarbu i siłą wojska, wyzyskując błędy książąt i ich niepopularność, Ludwik XI zdołał się jednocześnie rozprawić z innymi domami książęcymi. Niektórzy książęta i baronowie wyginęli w wojnach, dali głowę na szafocie lub poszli do więzienia: to pozwoliło rozbić potęgę m. in. książąt d'Alenqon i hrabiów d'Armagnac. Z dziedzictwa swego wuja, "dobrego króla Rene", który był księciem Anjou, tytularnym królem Sycylii (Neapolu) i hrabią Pro- wansji, Ludwik XI zagarnął Anjou, Bar-le-Duc, a nieco później (1481) i Prowansję. Ta ostatnia piękna prowincja od XIII w. należała do linu andegaweńskiej Domu Francji, ale była ziemią cesarską. Po zajęciu Pro- wansji przez Ludwika XI stan prawny był tu niejasny, dopiero jego na- stępca anektował ją do Korony (148G). Wystrzegał się natomiast Ludwik XI 183 podtrzymywania roszczeli do królestwa Neapolu, tytularnej sukcesji po królu Rene. Pozostały jeszcze niektóre domy książęce, osłabione lub uległe. Mę- ska linia książąt Bretanii była już na wymarciu. Szef domu orleańskiego, Ludwik, zięć króla, miał później sam zostać królem jako Ludwik XII. Starsza linia Bourbonów była dla króla pozyskana. Umocnił się dom de Foix, gdy przypadł mu tron królestwa Nawarry, ale i on w linii mę- skiej był na wymarciu. Nad gruzami potęgi książąt, tak jeszcze niebez- piecznej w dobie "wojny dobra publicznego", zatriumfowała władza monarchy. Karol Zuchwały nazywał Ludwika XI pająkiem snującym cierpliwie sieci. Ugrzęzły w nich ambicje wielkich domów feudalnych. Ceną tego zwycięstwa było okrucieństwo kar za nielojalność wobec króla, twarde egzekwowanie posłuszeństwa funkcjonariuszy, trudny do udźwig- nięcia ciężar podatkowy. Prócz nabytków poczynionych na koszt książąt Ludwik XI zdołał pozyskać na południowym zachodzie hrabstwo Roussillon; odstąpił je Francji król Aragonu za cenę pomocy zbrojnej. W ten sposób powracał do Korony obszar utracony w XII w. i scedowany przez Ludwika Świętego. Ludwik XI nie mógł zapobiec zjednoczeniu królestw Aragonu i Kastylii: za Pirenejami wyrosła potęga, która w przyszłości miała zagrozić Francji. Międzynarodowa pozycja Francji była jednak u schyłku rządów Lud- wika XI wysoka. Na tle wojny domowej w Anglii i rozbicia politycznego Niemiec i Włoch Francja wyróżnia się terytorialną i ustrojową konsoli- dacją. To już nowożytna monarchia narodowa. PRZEMIANY SYTUAClI SPO#ECZNEJ Zniszczenia wojenne, mordy, zarazy, głody, migracje ludności w dru- gim etapie wojny stuletniej zmniejszyły obszar upraw i produkcję rolną. Jednakże zaciekła pracowitość chłopa i siła regeneracji gospodarstwa chłopskiego pozwalały zabliźniać rany stosunkowo szybko. Uspokoje- nie, które przyniósł koniec wojny stuletniej, rodziło nadzieje, iż trud wkła- dany w odbudowę nie zostanie zaprzepaszczony przez nową ruinę: to był ważny impuls gospodarczy. Aby przyśpieszyć rekolonizację ziem opu- stoszałych i pobudzić aktywność chłopów, właściciele ziemi zmuszeni byli do kompromisów. Stąd ulgi w czynszach i daninach, reformowanie systemu świadczeń feudalnych i "banalnych". Liczne chłopskie gospodarstwa (tenures) były opuszczone, zrujnowane, ogołocone z żywego inwentarza. Wypadło tedy obniżać ciężary pozostającym na roli poddanym i kandy- 184 datom na opuszczone grunty (kandydatom nie nazbyt licznym wskutek demograficznej depresji). Były oczywiście regiony (np. Gujenna), w któ- rych właściciele upierali się przy tradycyjnym prawie, usiłowali zachować wszystkie uprawnienia feudalne i "banalne" swych seniorii. Ogólnie większe straty wojenne poniosły pańskie rezerwy niż chłop- skie tenures. Często rezerwy porzucane były przez dzierżawców: właści- ciel przejmował je w swą bezpośrednią administrację, póki nie znalazł nowego dzierżawcy. Rezerwy często jeszcze reprezentowały piękny obszar ziemi, przekraczający 100 hektarów. Na północy-ůdzierżawiono je chętnie w całości, a system ten (fermage) stwarzał zamożnych dzierżawców. Na po łudniu częstsze było dzierżawienie rezerwy w działkach (metayage). Teraz depresja demograficzna i wynikająca z niej zwyżka płac robotników rol- nych sprzyjały większym dzierżawcom. Szlachcie nie bardzo się chciało zajmowaE na własną rękę administracją rezerwy w obliczu trudności z od- budową i ze znalezieniem rąk do pracy. Duże dzierżawy zaokrąglały się jeszcze przez przyłączenie niektórych opuszczonych gospodarstw chłop- skich. Na wsi wyrastała uparta i zachłanna warstwa dużych dzierżawców. Losy gospodarstw opuszczonych były natomiast skomplikowane. Sporo było takich, których właściciele ziemscy nie mogli wystawić na zwyczajową licytację, bo w zamęcie wojny zostały one porzucone defacto, ale nie de iure: chłopi nie dopełnili formalnej rezygnacji z tych tenures. Gminy wiejskie sprzeciwiały się ostro oddawaniu takich gospodarstw nowym kandydatom: jakaż bowiem gwarancja, że nie wró"ą poprzedni gospodarze, których rozproszyła wojna? Ten niejasny stan rozwikłać miały ttstawy Karola VII, generalnie zezwalające szlachcie wystawiać opuszczone gospodarstwa na licytacyjną sprzedaż. Było to zjawisko nowe: wkroczenie władzy królewskiej w sferę seniorii, którego na dobrą sprawę nie znano od czasów karolińskich. Obciążenia chłopskie redukowano i reorganizowano: mniejszą rolę odgrywał udział pański w zbiorach (champart), a większą stały czynsz; następował proces wykupywania się chłopów od pewnych ciężarów "ba- nalnych" (np. niektórych uciążliwych monopoli); czas dzierżaw wydłużał się. To wszystko było dla chłopów korzystne, tym bardziej że wysokość czynszów miała tendencję do wyrównywania się na poziomie czynszu najniższego, jaki przyznawano dla zachęty nowym osadnikom, zaś wartość realna czynszów malała wobec powolnego zmniejszania się wartości pie~ niądza. Ale jednocześnie większa sprawność administracji senioralnej za pewniała dokładniejsze egzekwowanie obniżonych ciężarów. Na prze- łomie XV i XVI w. wystąpi odwrotna tendencja: do zwiększania nominal- nych obciążeń chłopskich. Postęp demograficzny bowiem po kilkudzie- l85 sięciu latach pokoju spowoduje wzrost popytu na ziemię (potwierdzony przez wznowienie ruchu kolonizacyjnego: znów karezowano lasy i osu- szano bagna). Stosunki poddanego z dworem stawały się coraz bardziej bezosobiste. Sprawniejsza administracja senioralna przesłaniała coraz skuteczniej bez- pośrednie powiązania wsi i dworu. Ponadto właściciele ziemi zmieniali się teraz częściej niż przedtem. Wynikało to z ruiny wielu rodów rycer- skich wskutek drakońskich okupów, ze zmiany stosunków własnościo- wych pod angielskimi rządami, z konfiskat dóbr kolaborantów po powro- cie "króla z Bourges", z rozszerzania się domeny królewskiej i wkraczania burżuazji w sferę własności ziemskiej (ale ten ostatni czynnik nie był tak znaczny, jak go nieraz sobie wyobrażali historycy). Część szlachty i kleru oddalała się od życia wiejskiego, bo centralizacja państwowa i kościelna stwarzała cenione szanse obejmowania urzędów, bo miasto było atrak- cyjne, bo szlachta korzystała z możliwości zawodowej kariery woj- skowej. Coraz mniej tedy miejsca na tradycyjne, pseudopatriarchalne związki poddanych z dworem. Zmieniały się także stosunki chłopów z państwem. Król był oczy- wiście monarchą klasy feudalnej: sam przecież jest największym właści- cielem ziemi. Ale zarazem to król, który ocalił Francję, zapewnił spokój od obcych najazdów i wojny domowej. Reforma administracji za Karola VII przybliżyła przedstawicieli króla do wsi; poddani mieli z nimi kontakty bez mediacji dworu. Byli oni poddanymi swego pana, ale ów pan w wielu wsiach się zmieniał. Trwało natomiast "naturalne" poddaństwo chłopów wobec władzy najwyższego suwerena. Naturalne, bo wynikające z osia- dłości na francuskiej ziemi i korzystania z monarszej protekcji. Przy całej różnicy sytuacji chłopa, mieszczanina, szlachcica, duchownego-wszyscy są, jak powie potem Jan Bodin, naturalnymi poddanymi monarchy. Dla chłopów oznaczało to włączenie w rytm życia wielkiej politycznej struk- tury, ale zarazem rygor uległości wobec społecznego ładu, gwarantowa- nego przez monarchię, oraz rosnącą eksploatację podatkową. Już w XV w. zjadała ona sporą część korzyści, które chłopom dały koncesje właści- cieli ziemskich: odnosi się to do ostatnich lat Karola VII, ale zwłaszcza do czasów Ludwika XI. Przez dwadzieścia lat i więcej, pisał Commynes, lud "cierpiał wskutek wielkich i straszliwych podatków. . . i zaiste, wielkie współczucie budziły widok i znajomość nędzy ludu". Powrót do stabilizacji umocnił ponownie elementy wiejskiego samo- rządu, krzepnącego od XIII stulecia. Wspólne interesy, pomoc wzajemna, konieczności regulowania rytmu prac polowych, wymagające zarządu gminne pastwiska czy lasy, pilnowanie praw całej wiejskiej wspólnoty 186 (np. wypas bydła był swobodny na wszystkich gruntach po żniwach, w konsekwencji istniał zakaz stawiania ogrodzeń), różne sprawy parafii jako ważnego ośrodka wiejskiej egzystencji - aż nadto wiele było kwestii, które wymagały działań samorządu. Zebrania mieszkańców i ich organy reprezentowały interesy wsi wobec dworu, proboszcza i państwowej ad- ministracji. Położenie chłopstwa w drugiej połowie XV w. zależało od bardzo różnych okoliczności. Od stopnia zniszczeń regionu w rezultacie wojny, ale także od polityki właściciela ziemskiego. Górzyste regiony Masywu Centralnego, nietknięte wojną, mogły być znacznie uboższe od umęczo- nej działaniami wojennymi, ale zamożnej Normandii. Wiek XV pogłębił też zróżnicowania majątkowe wewnątrz wsi. Stąd znaczne różnice opinii co do sytuacji chłopów. Wielu świadków sądziło, że jest ona zupełnie dobra. Ale bystry Anglik, Fortescue, obserwujący północne ziemie Francji około r. 1465, a więc 15 lat po wojnie, stwierdzał, że francuski chłop pija tylko wodę, nie jada mięsa (najwyżej podroby i głowiznę), nie odziewa się w wełnę. "Żyją oni w skrajnej nędzy, a przecież są mieszkańcami naj- bardziej urodzajnego królestwa na ziemi". To poddani; ich panowie również znajdowali się w bardzo różnym położeniu. Wielkie rody, dygnitarze królestwa, książęta-apanażyści wy- trzymują kryzys wojenny, zniszczenia majątków, a nawet - choć już z trudem - spekulacyjne żądania okupu. Ich majątki są rozległe, a dostęp do źródła władzy pozwala zrekompensować przynajmniej część pono- szonych strat. Toteż stać książąt na luksusowe życie we wspaniale wy- posażonych zamkach, na wyrafinowane kolekcjonerstwo i mecenat sztuki. Znacznie gorzej znoszą wojenne przypadki ludzie ze średniej i drobnej szlachty. Deklasują ich zniszczenia, konfiskaty, okupy; jeśli zaś najgorsze zostanie im oszczędzone, odczuwają zmniejszenie się liczby poddanych i areału upraw. Niejeden szlachcie, zagrożony ruiną, zaczął się w XV w. parać bandytyzmem. Zadowoleni byli ci, którym udało się zrobić karierę wojskową. Pochwał pokoju i potępień wojny niemało w literaturze XIV- -XV w.: w twardych strofaeh Eustachego Deschamps, w wytwornej liryce księcia Karola Orleańskiego. Ale autobiografia Jana de Bueil daje wyraz innym nastrojom: niebogaty szlachcic znajduje w uprawianiu wo- jennego rzemiosła nie tylko przyjemność, lecz i źródło dochodu. Reformy wojskowe Karola VII zapewniły pewnej liczbie szlachty cenione możliwości zawodowej służby. Ale reformy te były zarazem po twierdzeniem klęski tradycyjnych lennych metod wojowania. Tak więc szlachta nie tylko przeżywa nadal trudności ekonomiczne, ale odczuwa również uszczerbki prestiżu. 187 Nie jest paradoksem, iż właśnie w tej sytuacji szlacheckie snobizmy rozkwitały w najlepsze. Dewaluowały się tradycyjne walory rycerskiej dzielności, wojna stawała się sprawą zawodowego kunsztu, a nie indy- widualnej brawury. Tymczasem ulubioną rozrywką szlachecką był tea- tralny turniej rycerski, efektowny w scenerii i sformalizowany w rytuale. Instytucja zakonu rycerskiego jest już martwa w swej militarnej treści, tymczasem ekskluzywne, snobistyczne "zakony" powstawały jak grzyby po deszczu. Francuskim książętom i szlachcie roją się ciągle sukcesy w gromieniu niewiernych. Stąd zainteresowanie, jakie budziło państwo krzyżackie w Prusach: ściągali doń i brali udział w krzyżackich wypra- wach francuscy panowie, zaś dwór Karola VI interweniował w obronie Krzyżaków po bitwie grunwaldzkiej u papieża i u Władysława Jagiełły. Marzyły się też francuskim rycerzom zwycięstwa nad Turkami: dlatego Władysław Warneńczyk stał się postacią znaną we Francji, a jego klęska- wzorem rycerskiej śmierci dobrego krzyżowca. Snobizm szlachecki wyrażał się także w wyrafinowanej modzie, nieraz pełnej ekstrawagancji. Efektowne dewizy, barwy, herby szlacheckich rodów upowszechniały się właśnie w XV w. Kształtował się w ten sposób misterny system ekskluzywnych obycza- jów, reguł, gier, etykietalnych zachowań, stwarzających piękne iluzje. Im większe kłopoty z podtrzymaniem szlacheckiego poziomu życia i pre- stiżu, tym więcej idealizowania rycerskiej wyższości za pomocą odwołań do tradycji, rytuału i emblematu. Równolegle nastąpił upadek prestiżu ludzi kościoła. Upokorzenie i zamęt wielkiej schizmy, spory wokół władzy papieża w kościele ułatwiły poddanie kościoła Francji królewskiej kontroli na zasadach Sankcji Prag- matycznej 1438 r. Ale i poprzednio godności kościelne stawały się często zapłatą usług dla władzy świeckiej, stronnictw, książąt. Sprzyjało to ze- świecczeniu hierarchii. Spora część dygnitarzy duchownych Francji pół- nocnej, a także uniwersytet paryski, chluba kościoła, udzieliły poparcia stronnictwu burgundzkiemu, później zaś traktatowi z Troyes i angiel- skiej władzy. Większa część tych duchownych znalazła potem drogę po rozumienia z rządem Karola VII, ale uszczerbek ich prestiżu był znaczny. Klęski wojenne, zniszczenia kościołów i klasztorów, dewastacja dóbr kościelnych poderwały także i materialne podstawy kleru. W rezultacie pomniejszenia autorytetu religii "instytucjonalnej" nastąpił wzrost reli- gijności subiektywnej, nieraz żarliwej i egzaltowanej w obliczu wojny, głodu czy zarazy. Pogrzeby i procesje błagalne, kazania surowych kazno- dziejów, misteria pasyjne były okazją kolektywnego manifestowania ta- kiej pobożności z jej napięciem emocjonalnym, gwałtownymi oznakami 188 skruchy, ale też podejrzliwością wobec ofensywy diabła. Ożywiły się po czynania sądów inkwizycyjnych. Smutną sławę zdobyło Arras: w tym mieście procesy o czary stały się w pewnym okresie zjawiskiem codziennym. Z histerią i fanatyzmem splatały się tu motywy materialnego zaintereso- wania konfiskowanym mieniem straconych. Także na szczytach społeczeństwa trwała mocna wiara w siłę czarów, którą usiłowano wykorzystać. Próbowano leczyć praktykami magicznymi obłąkanego Karola VI; brat króla, Ludwik Orleański, otaczał się specja- listami od magii. Gdy moc nadwornych czarnoksiężników zawodziła, posyłano ich po prostu na spalenie. Pobożność ludowa XV w. również łączyła z wybuchami egzaltacji religijnej ponowny wzrost wiary w dzia- łanie czarów, zamawiań, amuletów. Ciężkie wstrząsy społeczne przeżyły w drugim stadium wojny stulet- niej francuskie miasta. Wydarzenia polityczne dotknęły także te ośrodki, które dobrze zniosły kryzys ekonomiczny XIV w. i pierwszy etap wojny (Awinion, Bordeaux, Paryż). W XV w. ich sytuacja się zmieniła. Kuria papieska powróciła z Awinionu do Rzymu. Zajęcie Gujenny przez Fran- cuzów spowodowało perturbacje w tradycyjnym handlu z Anglią, boga- cącym Bordeaux. Szczególnie trudny był wiek XV dla Paryża. Czternasto- wieczne kryzysy nie powstrzymały jego ekspansji: w czasach Karola V stolica pękała w za ciasnych ramach murów zbudowanych za Filipa Augusta, toteż fortyfikacje przesunięto dość daleko na całym prawobrzeżnym ob- szarze miasta. Od 1408 do 1420 r. konflikty burgundczyków i armania- ków sieją zamęt w stolicy, powodują kryzysy i prześladowania. Potem był czas okupacji angielskiej, która po krótkim uspokojeniu zaogniła jeszcze sytuację. Z plagami ekonomicznymi i zaburzeniami politycznymi szły w parze epidemie: zapamiętano w Paryżu zarazę z r. 1418, szczegól- nie niszczącą. I po przywróceniu pokoju powracały okresy morowego powietrza, dziesiątkującego ludność (m. in. w r. 1466). Potęga oligarchii książęcej sprzyjała rozbudowie ośrodków prowin- cjonalnych. W ten sposób Dijon zawdzięczało swą świetność książętom Burgundii, Poitiers i Bourges uświetnił Jan ks. Berry. Miasta Gujenny, a do czasu i Normandii wzbogacał handel z Anglią, miasta flandryjskie = powiązania z Hanzą. Stopniowo jednak wojna kładzie się na mieszczań- stwie ciężarem presji podatkowej. Trwające konflikty wewnętrzne potęgują chaos walutowy. Reglamentacja cechowa jest ciągle twarda, a spięcia, które wywołuje, potęgowane są przez spychanie na cechy niewdzięcznego zadania poboru podatków. W produkcji rzemieślniczej, często eksploato- wanej przez zamożnych kupców, trwały stany napięcia: nie wszystkie cechy mają wpływ na władze miejskie, w obrębie cechów mistrzowie wo- 789 jują ze swą czeladzią. Na tych sprzecznościach spekulują feudalne partie, # jak to było w Paryżu podezas rządów burgundzkich do 1413 r. Przejawem kryzysowej sytuacji był wzrost liczby ludzi ze społecznego marginesu miasta: żebraków, dziewczyn publicznych, złodziejaszków, ů paserów, oszustów. Miasta usiłują reglamentować poczynania niektórych kategorii, np. prostytutek. Niezależnie od tego żebracy czy złodzieje or- ganizują się sami: ich korporacje, modelowane na dobrych wzorach cechowych, działają skutecznie. Wiktor Hugo niewiele przesadził w opisie tych organizacji, skupiających wyrzutków paryskiej społeczności XV w. (Notre-Dume de Paris). Na drugim biegunie mieszczańskiego życia znajdowały się kolosalne i fortuny nielicznych potentatów. Wyrastały z reguły w kontaktach z dwo- i rem królewskim. Taka była geneza potęgi paryskich Orgemontów, finan- i sistów i wysokich funkcjonariuszy za Karola V i Karola VI. W otoczeniu # Karola VII fantastyczną karierę zrobił Jakub Coeur: doradca ekono- miczny dworu, jego liwerant, organizator górnictwa, mincerz, wielki kupiec śródziemnomorski. W drugiej połowie XV w. pokój i stabilizacja wewnętrzna sprzyjały ; ożywieniu gospodarczemu miast. Pobudzała je także prosta, ale skuteczna polityka ekonomiczna Ludwika XI. #Jpatrywał on w mieszczaństwie siłę polityczną, ułatwiającą rozprawę z oligarchią feudalną, a jednocześnie rozumiał, że drenaż finansowy miast skutkuje tylko wtedy, gdy władza państwowa sprzyja ieh bogaceniu się. Ludwik XI szukał w miastach po mocy wojskowej, lokował tu swych więźniów stanu, nie wahał się nawet schlebiać mieszczańskiej próżności. Z drugiej strony zapewniał mia- stom przywileje gospodarcze i opiekę rządu królewskiego. Na dworze Ludwika XI pojawił się zamysł ujednolicenia zwyczajów, miar i wag, zniesienia krępujących myt i ceł wewnętrznych. Dwór stymulował handel śródziemnomorski miast francuskich, co wymagało ostrej konkurencji z miastami włoskimi. Ludwik XI rozumiał też, ile dla niektórych miast Francji - w Gujennie przede wszystkim -- znaczy handel z Anglią, nie- dawnym wrogiem, i wspierał starania o wejście na rynki angielskie. To właśnie Ludwik XI popierał poszukiwania górnicze i postęp w ma- rynarce; to dzięki niemu łatwiejszy start miały nowe gałęzie produkcji i nowe techniki. Polityka gospodarcza Ludwika XI nie dawała rezultatów szybkich i nie przynosiła przewrotu: niektóre przedsięwzięcia kończyły się wręcz niepowodzeniem. Przetarte jednak zostały nowe drogi rozwoju miast i założone podstawy ich ekspansji ekonomicznej. Inna sprawa, że mieszczaństwo płaciło za królewską protekcję wysoką cenę, bo przy chylność Ludwika XI była daleka od bezinteresowności. /90 ŻYCIE KULTURALNE PÓŹNEGO ŚREDNIOWIECZA W XIV w. Paryż ciągle jeszcze jest naukową stolicą Zachodu : tu przez jakiś ezas był rektorem uniwersytetu Marsyliusz Padewczyk, który z ary- stotelizmu wyciągał radykalne wnioski społeczne; tu Mikołaj Oresme komentował Arystotelesa, a jednocześnie pisał traktaty z dziedziny eko- nomii politycznej, astronomii i fizyki, torując drogę wielkim odkryciom Kopernika i Galileusza; tutaj pulsowały twórcze dyskusje wokół nowych prądów filozoficznych, takich jak nominalizm Ockhama i szkotyzm. Jednakże w XV w. uniwersytet paryski ugrzązł w jałowości późnej schola- styki. Niektórzy uczeni kontentują się przeżuwaniem dawniejszego dorobku, są subtelni, ale pozbawieni siły twórczej; inni, jak Jan Gerson, wątpią w wartość tak jałowej nauki, ale w zamian mają do zaproponowania je- dynie pokorę, miłość Boga, wiarę jako klucz do prawdziwej mądrości. Do tego należy dodać polityczne motywy zmierzchu powagi uniwer- sytetu paryskiego. W czasach wielkiej schizmy wszechnica paryska stano- wiła ofensywną siłę ruchu soborowego i gallikańskiego: to ją zbliżało do królewskiego dworu. Później jednak uniwersytet związał się z partią burgundzką i rządem angielskim. Od r. 1437 królowie Francji ścieśniają tedy powoli przywileje uczelni paryskiej. Umacniają natomiast swą po zycję uniwersytety młode. Już w XIV w. powstało kilka nowych uczelni (Angers, Grenoble i in.); w XV stuleciu z osłabienia roli Paryża korzystały uniwersytety w Poitiers, Valence, Bourges. Ale poza uniwersytetami magnesem przyciągającym uczonych był dwór Karola V, a do czasu także Karola VI. Pojawił się tu wczesny huma- nizm, reprezentowany przez Filipa de Vitry, Gontiera Cola, Jana de Mon- treuil, Wawrzyńca de Premierfait, Mikołaja de Clamanges i innych wiel- bicieli antycznych pisarzy (Seneki, Cycerona), ale też "nowej sztuki" w muzyce, Petrarki i Boccaccia w literaturze. Swoboda uprawiania stu- diów humanistycznych wynikała z karier dworskich tych intelektualistów. Do rzadkości należeli w tej grupie tacy, jak Krystyna de Pisan, Włoszka, wdowa po skromnym funkcjonariuszu, która pisaniem zarabiała na życie. Wcześni humaniści francuscy lubili role doradców, wysokich funkcjona- riuszy, faworytów dworu; lubili łączyć delektowanie się humanistyką z komfortem codziennego bytowania. Odróżniało to ich od uniwersy- teckiego uczonego, obciążonego dydaktyką, często wiodącego tryb życia niemal ascetyczny. Klęski pierwszej połowy XV w. osłabiły ów nowy nurt; humanizm francuski odrodzi się jednak w drugiej połowie stulecia i zbliży do europejskiej czołówki. Jakub Lefevre d'Etaples, urodzony w r. 1450, zajmie miejsce wśród najwybitnię#szych humanistów. l91 Sybarytyzm grupki humanistów był tylko bladym odblaskiem wyra- finowania dworów książęcych. La grande feodalite może rywalizować z dworem królów : obłąkanego Karola VI, wygnanego ze stolicy Karola VII. Rezydencje książąt to ogniska kultury i wyspy luksusu, wypełnione rze- czami pigknymi, kosztownymi, ułatwiającymi życie. Poitiers i Bourges epikurejczyka Jana ks. Berry; Dijon książąt Burgundii; Angers domu Anjou; Moulins Bourbonów; Aix -en-Provence dobrego króla Rene - to miasta, którym kariera książąt przyniosła wspaniałe dzieła architektury pałacowej i kościelnej oraz widowiskowe wyrafinowanie życia dworskiego. Kwitną tu malarstwo i rzeźba, haft i grawiura, rewelacyjna sztuka minia- tury i wspaniałe dywany artystyczne. Książgta są amatorami książek i teatru (przede wszystkim burgundzki Filip Dobry), uprawiają także sami twórczość literacką: Karol Orleański był wytwornym lirykiem, król Rene pisał piosenki i pastorałki (a prócz tego malował). Wiek kryzysu przyniósł osłabienie francuskiego piśmiennictwa. Ideał rycerski dworu Walezjuszy podtrzymywał upadające romansopisarstwo rycerskie, ale anachroniczne tgsknoty mogły inspirować jedynie dzieła błahe i epigońskie. Popularny w kręgach feudalnych Meliador, romans rycerski Froissarta, daje pogląd na wtórność tych dzieł. Ten sam Frois- sart jako kronikarz był autorem wybitnym, o wielkim talencie narracji barwnej i błyskotliwej. Wojna staje się tu efektownym fajerwerkiem kam- panii, bitew, pojedynków, w których błyszczą rycerskie cnoty walczą- cych. Ale nie ma tu miejsca na ukazanie społecznych konsekwencji wojny, bezsensu tradycyjnych taktyk wojowania, przyczyn socjalnego fermentu we Francji połowy XIV w. Froissart historyk nie jest odosobniony w za interesowaniu współczesnością: czasy były ciekawe i trudne, toteż zapi- sywano gorliwie relacje o walkach z Anglikami, intrygach Karola Złego, zarazie z połowy stulecia. Jednakże wartość tych opracowań jako dzieł piśmiennictwa i źródeł poznania historii jest mierna. Ciekawsza jest li- teratura pamiętnikarska XV stulecia. A w jej obrgbie dwa przede wszyst- kim dzieła: bystry, refleksyjny dziennik Mieszczanina Paryskiego i pamigt- nik Filipa de Commynes, wspaniały dokument mentalności nowożyt- nego dyplomaty, chłodnego, inteligentnego, sprowadzającego do właści- wych proporcji wielkie czyny wojenne, ceniącego polityczną intrygg, ale też niechgtnego tyranii władców. Poezja liryczna XIV w. była kunsztowna i wirtuozerska w swych for- mach ballady czy ronda; akompaniowała jej frapująca muzyka, propa- gowana przez Filipa de Vitry; jej mistrzem był Wilhelm de Machaut. Jednakże mimo wyszukanej formy i pięknej, polifonicznej muzyki te bal- lady, ronda czy pastorałki XIV w. na ogół pozbawione są poetyckiej 192 prawdy. Uczeń Machauta, Eustachy Deschamps, niebywale płodny, umieszczał często w schemacie ronda i ballady tematy społeczne. Znalazło się w jego poezji miejsce na pochwałę spokojnej pracy, potępienie wojny, krytykę klas feudalnych. Pod wpływem Deschampsa i Alaina Chartiera liryka XV w. próbowała spełniać funkcję społecznego sumienia. Morali- zowała i uczyła w sposób mniej może wykwintny, ale i mniej konwen- cjonalny. Ta poezja "łączy wszystkie tony, zniżając się aż do głębokiej trywialności, autorzy zaś ukazują się tu. . . w pełnym, swobodnym świetle realizmu" (Alfred Jeanroy). Ton liryczny i satyryczny zarazem, ironia, szyderstwo, dwuznaczność, czarny humor: twórczość ta stanowiła przy gotowanie wielkiej poezji Franciszka Villona (ur. 1431). Wychowanek poczciwego kanonika, którego nazwisko przyjął, Villon ukończył wydział sztuk w uniwersytecie paryskim: nic więc nie zapo- wiadało jego losu, który go związał z ludźmi społecznego marginesu. Było to środowisko, w którym nędza, gwałt, pijaństwo, rozpustne oby- czaje szły w parze z intensywną pasją życia, ale i z nagłymi skruchami i nawrotami pobożności. Ogromne pomieszanie uczuć, nastrojów i oby- czajów: odbiło się ono na twórczości Villona. Intelektualizm (wyrażający się nie tylko w uczonych aluzjach) łączył się tu ze zmysłowością, sarkazm i gorycz - z szubienicznym humorem. Wiele tu motywów średniowiecz- nych : Villon potrafił dać wyraz szczerej, a nawet naiwnej pobożności ; jego najlepsze teksty, jak słynne Epitafium, są często poetyckim odpowied- nikiem tego, czym w ówczesnej plastyce był makabryczny taniec śmierci. A jednocześnie ta poezja jest świadectwem renesansowej namiętności życia, przejmująco szczerej, niekiedy zabarwionej cynizmem, ale nie ob- łudnej. To jest rzeczywiście sztuka jako zwierciadło życia. Wielka sztuka, w której łączą się wszystkie tony i barwy. Jest też wiele malowniczości i ekspresji w teatrze XV stulecia. To ulu- biona rozrywka zarówno książąt, jak i miejskiego pospólstwa. Sztuka teatralna otwierała się szeroko dla amatorów, którzy w swoje aktorstwo wkładają cały zapał i całą szczerość. Podobnie jak poezja liryczna o zabar- wieniu społecznym, tak i teatr XV w. był przede wszystkim świadectwem aktywności kultury niefeudalnej, wyrazein sztuki mieszczaliskiej i plebej- skiej w tonie, motywach, światopoglądzie. Nawet tam, gdzie teatr zachował jeszcze religijną fabułę: ostre, dramatyczne spięcia sił Nieba i Piekła są nieraz przekładem na język teatru realnych konfliktów społecznych; misteria pasyjne dają wyraz mieszczańskiemu realizmowi i subiektywnej pobożności ludowej. Udoskonalenia techniczne, stosowane w tych przed- stawieniach, których sceną były liczne (wobec wielości wątków) place i ulice miast - służyły dość prymitywnemu realizmowi działań scenicz- 13 - J. Baszkiewicz, Historia Francji )93 nych. Ten realizm czy wręcz naturalizm odpowiadał mentalności szerokich warstw społecznych. Komiczne interludia zmieniały nastrój w przerwach przedstawień re- ligijnych. Jednakże świecki moralitet, błazenada, farsa stanowią też ga- tunki samoistne, w których częściej dochodzi do głosu aktorstwo zawo- dowe. Czapka błazeńska pozwalała szczerzej i mocniej wyrażać nastroje ludu; krytyka zdarzeń politycznych tej trudnej epoki lub niezadowolenie zrodzone przez jakąś krzywdę społeczną stanowią zwykłe motywy morali- tetu czy farsy. Ludowa trywialność humoru nie wykluczała tu ani bystrej obserwacji, ani nawet pewnej finezji w przedstawianiu charakterów. Z dru- giej połowy XV w. pochodzi klasyczne dzieło Farsa o mistrzu Puthelin, która nasuwa refleksję, że schyłek średniowiecza nie tak znów wielki obszar czasu oddziela od Moliera. Trzy zjawiska XV stulecia uświadamiają nam postęp francuskiej kul- tury literackiej i jej zdemokratyzowanie: pamiętnikarstwo, poezja Villona (wraz z tymi, którzy go poprzedzali, i tymi, którzy - jak Guillaume Coquillart - go naśladowali), wreszcie teatr, ulubiona rozrywka szero- kich warstw. Wehikułem tej narodowej kultury jest doskonalący się ję- zyk rodzimy, który coraz pewniej panuje nad dialektami (jakkolwiek naleciałości dialektowe, np. pikardyzmy, są jeszcze nierzadkie u wy- bitnych nawet autorów). Łacina traciła swą pozycję nie tylko w admini- stracji i prawie, ale po części nawet w nauce. Nie zmienia tego wcale za miłowanie wczesnych humanistów do łaciny, bo ich kult kieruje się ku klasycznej łacinie z wyniosłym zlekceważeniem "zepsutej" praktycznym stosowaniem łaciny średniowiecznej. Dwa wielkie kroki ułatwić miały demokratyzację kultury literackiej. Najpierw, od schyłku XIV w., coraz szersze stosowanie papieru; potem, w drugiej połowie XV stulecia, wynalazek druku (pierwsze inkunabuły francuskie pojawiły się ok. 1470 r.). Nie od razu zresztą potrafiono wy- korzystywać możliwości, jakie stąd wynikały. Natomiast technika drzewo- rytu i miedziorytu stanowiła mocną podstawę upowszechniania kultury plastycznej w tych środowiskach, które u siebie nie mogły dotąd mieć z nią bliskiego kontaktu. Również wielka plastyka XV w. zmieniała stopniowo tak treści, jak społeczne przeznaczenie. Malarstwo i rzeźba coraz częściej schodzą ze ścian pałaców i kościołów; ich cenne osiągnięcia w tym stuleciu wyróżnia forma, dająca się pomieścić w skromniejszej siedzibie szlacheckiej i mie- szczańskiej. Modna wówczas odmiana gotyku, tzw. gotyk płomienisty, nie sprzyja dużej rzeźbie figuralnej. Za to rzeźba nagrobna osiąga w tym wieku kryzysu, zafascynowanym bliskością śmierci, świetność graniczącą 194 z doskonałością. Malarstwo miniaturowe nie tylko zdumiewa perfekcją; zwraca także uwagę wrażliwością, zainteresowaniem przyrodą i ludźmi, ludzkimi codziennymi i odświętnymi zajęciami, formami bytowania, oby- czajami. Sztuka perspektywy nie jest jedynie chwytem technicznym, ale służy wkomponowaniu ludzi w realistyczną ramę krajobrazu. Nastąpiło znaczne pogłębienie sztuki portretu, który ma ambicjg nie tylko oddania w sposób realistyczny cielesnej powłoki modelu, ale także ukazania jego osobowości. Mistrzem tej sztuki był Jan Fouquet, autor takich arcydzieł, jak portret Karola VII, Madonny z rysami Agnieszki Sorel czy portret Juvenala des Ursins. Wielkie dzieła wychodziły także spod pędzla anonimowego Mistrza z Moulins; na południu rozkwitła szkoła awiniońska z rewelacyjnym malarstwem Mikołaja Froment. Inny charakter miała sztuka plastyczna na francuskim obszarze im- perium burgundzkiego. Tu wpływ flamandzki był decydujący. Nic dziw- nego, skoro książęta burgundzcy mogli objąć swym mecenatem arty- stycznym tak świetne talenty, jak w malarstwie Jan van Eyck, a w rzeźbie Claus Sluter. W wieku kryzysu Francja nie promieniuje tak potężnie na Europę, jak w XII i XIII w. Pozostaje jednak krajem wielkiej kultury, rozwija- jącej się nieprzerwanie, rozszerzającej swój społeczny zasięg, zbliżającej się do renesansowej odnowy. IV. ŚWIETNOŚĆ I NĘDZA FRANCJ I RENESANSU $wiatłość i godność zostały przywrócone kulturze... 4'SZySi4IC IlaUkl odnowione (Franciszek Xabelais) Spustoszona Francjo... skrwawiona ziemio, Nie jesteś ziemią, łecz popiołem (Agrippa d'Aubigne) FRANCJA U PROGU XVI W. RANCJA WkracZała W e Ok 110W0- żytną jako kraj szy'bko zabliźniający rany po konfliktach domowych oraz wojnie stuletniej. Niezgrabny wierszyk prowincjonalnego notariusza ze schyłku XV w. konstatował: "Gdy już wyrzucono Anglików, każdy się wziął za swą robotę; budowano i handlowano, i zaczęto opływać w dostatki". Uezony Jan Bodin stwierdZał w r.1568 : "Dawniej wieś i miasta były niemal opustoszałe przez skutki wojen domowych, podczas których Anglicy łupili miasta i palili wioski. . . Ale przed stu laty zaczęto wydzie- rać pod uprawę ogromne obszary lasów i nieużytków, zbudowano wiele wsi, zaludniono miasta." Niemała zasługa tego podniesienia się Francji od połowy XV w. przy padła twardym rZądom Ludwika Xl. Gdy zmarł On - w zdziwaczeniu, hipochOndrii i odosobnieniu od świata = dziedzicem tronu został ułomnv i łnało inteligentny Kar01 VIl1 (1483-1498). Nad 13-letnim królem spra- wowała opiekę starsza siostra Anna; sporą rolę odgryWał jej mąż, Piotr de Beaujeu. Za regeneji małżonków de Beaujeu przyznano ludowi pewne kon- cesje podatkowe, co zredukowało znienawidzoną presję fiskalną, ale za razełn i siłę wojska. Dwór poczynił także niejakie ustępstwa dla wielkich rodów feudalnych: dokonano naWet pewnych restytucji dóbr. Za pomocą tych koneesji pacyfikowano nastroje rozdrażnienia, któł-e się ujawniły prZy wyborach deicgatów na posiedzenie Stanów Generalnych w Tours (1484). Za czasów Ludwika XI raz ty?ko zwołano Stany Generalne, w zwiąZku z "w'ojną dobra publicznego". Teraz małżonkowie de Beaujeu uznali za wskazane dopuścić do głosu przedstawicieli stanów. Zmieniono system: w miejsce indywidualnych zaproszeń królewskich dla hierarchii duchow- nej i arystokracji pojawiły się wybory deputowanych kleru i szlachty, 196 a także miast oraz - po raz pierwszy - chłopów na wspólnych zgroma- dzeniach stanów w bajliwatach. Reprezentanci stanów wysypali w Tours worek ze skargami wyborców: żądano nowej polityki podatkowej, wpływu stanów na skład rady królewskiej, poskromienia arbitralności dworu. Małżonkowie Beaujeu zręcznie rozegrali tę partię, nie szczędząc obietnic i pochlebstw. Gdy jednak osiągnięto uspokojenie opinii, powróciła i wię- ksza presja fiskalna, i arbitralność działań dworu. A Stany Generalne zamilkły aż do r.1560. Od czasu do czasu królowie zwoływali ich namiastkę : węższe grono reprezentantów trzech stanów, nie wybieranych, lecz zapra- szanych (tzw. zgromadzenie notablów). Królowie pierwszej połowy XVl w. posługiwali się zgromadzeniem notablów dla uzasadniania i propago- wania podjętych z góry decyzji. Królewska wszechwładza obywała się też swobodnie bez zgody stanów na podwyższone podatki. Wenecki ambasador we Francji stwierdzał wówczas, nie bez przesady : "Francuzi. . . zupełnie przekazali swą wolność i wolę w ręce swego króla. . . Płacą kró- lowi wszystko, czego zażąda, a i to, co zostaje, jest na jego łasce". Dyplomata wenecki, przybyły z politycznie rozbitej Italii, podziwiał zarazem jedność państwową Francji. Trwają, to prawda, odrębności ustrojowe wielu prowincji: ich własne przywileje i zgromadzenia stanów (Burgundii, Prowansji, Delfinatu, Langwedocji i in.). Dwór oparł się żądaniom Stanów Generalnych w Tours, by przywrócić zgromadzenia stanowe we wszystkich prowincjach królestwa. Ale tam, gdzie zbierały się regularnie, stany prowincjonalne nie były tylko ostoją partykularyz- mów. Włączenie do francuskiej korony Burgundu, Prowansji, potem Bre- tanii dopełniało się z konsultacją i zgodą tamtejszych zgromadzeń sta- nowych; zgodą, która nie była czystą formalnością, zwłaszcza w wypadku Bretanii. Bretania miała wielkie znaczenie polityczne (jej separatyzm pobudzał nadzieje Anglików na rozszerzenie bramy inwazyjnej we Francji) i eko- nomiczne (mocna pozycja Bretonów w marynarce i handlu morskim nabierała coraz większego znaczenia w miarę przesuwania się wielkich szlaków ku Atlantykowi). Już Ludwik XI przygotowywał sukcesję Bre- tanii dla Korony: książę Franciszek II bowiem nie miał syna. Ale stany Bretanii uznały prawa sukcesyjne jego córek, a po śmierci Franciszka II tron książęcy objęła I1-letnia Anna (1488). Ojciec pragnął wydać Annę za jednego z angielskich królewiczów- tych nieszczęsnych "dzieci Edwarda", które Ryszard III kazał zamor- dować w Tower. Małżeństwo angielskie Anny byłoby dla Francuzów niebezpieczeństwem poważnym; ale niemiłym zaskoczeniem stało się także jej małżeństwo z Maksymilianem Habsburgiem, wdowcem po Marii 197 Burgundzkiej (1490), który połączyć miał pod swą władzą Niderlandy i Bretanię. Ślub odbył się per procura : pełnomocnik Maksymiliana włożył nogę do łóżka Anny, co miało symbolizować konsumpcję małżeństwa. Dwór francuski pragnął zapobiec usadowieniu się Habsburga w Bretanii, ale francuska opinia.była niechętna projektom aneksji zbrojnej; Maksy- milian chciał się w Bretanii pojawie z armią, ale znów książęta niemieccy sprzeciwiali się zaangażowaniu w Bretanii sił niezbędnych do odstraszenia Francuzów. Ostatecznie Maksymilian nie wyruszył, Karol VIII zaś zaczął dość migkkie działania zbrojne (oblężenie Nantes). W tej sytuacji stany Bretanii zawarły kompromis z królem Francji (1491). Habsburskie małżeństwo ks. Anny uznano za niebyłe; dziedziczka tronu Bretanii wydana została za Karola VIII, a w razie bezdziedzicznej śmierci króla ożenić się z nią miał jego następca na tronie Francji. Ta personalna unia Francji i Bretanii ("Lilii i Gronostaja") miała się w bliskiej przy szłości przekształcić w trwałe zjednoczenie bretońskiej prowincji z Ko- roną. Kraj Bretonów zachował zresztą liczne odrębności ustrojowe i przy wileje; wyróżniał się w rodzinie prowincji fracuskiej ciągle żywą tradycją celtycką. W połowie XVI w. bywały w Brazylii Jean de Lery skarżył się po powrocie, że jeszcze mniej rozumie język bretoński niż mowę amery- kańskich dzikusów. Małżeństwo Karola VIl1 z Anną Bretońską zaokrągliło terytorialną jedność Francji, liczącej prawie 500 tys. km# z ludnością ok. 15 mln. W porównaniu z jej dzisiejszymi granicami br-akowało Francji w r. 1492 niewiele: Alzacji i Lotaryngii, francuskiej Flandrii, wresęcie Sabaudii i Nicei. Obcy obserwatorzy z uznaniem pisali o naturalnych granicach Francji : "Natura i sztuka bronią ją ze wszystkich stron : góry ją dziclą od Italii i Hiszpanii, rnorze przeciwstawia Anglii. . . przeciw Nierncom ma glębokie rzeki, a na wszystkich przejściach nie brak jej fortec, broni i wojska" (Michał Suriano, poseł Wenecji). Karol VIl1 osłabi jedrtak ten potężny blok terytoriów. Układy w Bar- celonie i w Senlis (1493) z Hiszpanią i Maksymilianem Habsburgicm przyniosły rezygnację z niektórych ważnych nabytków Ludwika XI. Ka- rol VIII oddał Hiszpanom Roussillon, Habsburgowi zaś Franehe-Comtć i Artois (bez niektórych twierdz). Prawdą jest, że unia Francji z Bretanią wywołała niezadowolenie Anglików i wściekłość Maksymiliana Habs- burga. Ten ostatni nie tylko tracił bretońską żonę; odesłano mu też córkę Małgorzatę, chowaną na dworze paryskim w charakterze narzeczonej Karola VIII: policzek francuski był więc podwójny. Ale koalicja Habs- burga i Anglii, do której przyłączyła się też Hiszpania, nie zagroziła po ważniej Francuzom. Współeześni podejrzewali, że Hiszpanie przekupili 198 spowiednika Karola VIII i ten przekonał króla, iż nabytki Ludwika Xł były nieuczciwe, dla spokoju sumienia należy więc dokonać pewnych restytucji. Jednak główną przyczyną ustępstw Karola VIII wobec Hisz- panii i Habsburgów była planowana ekspansja włoska. Traktaty w Barce- lonie i w Senlis oznaczały osłabienie interesów narodowych w imię sukcesów śródziemnomorskich. POCZĄTKI WOJEN WŁOSKICH Ambicje Karola VIII okazały się znacznie ponad miarę jego prze- ciętnej inteligencji. Raz jeszcze odezwała się krew Walezjuszy: zafascy- nowany romansami rycerskimi, Karol VIII postanowił zdobyć królestwo Neapolu, dziedzictwo Andegawenów wygasłych w XV w., a potem ruszyć dalej: uwolnić od Turków Konstantynopol, zdobyć Jerozolimę. W Nea- polu rządził - źle - bastard aragoński Ferdynand: buntowali się prze- ciw niemu poddani, wrogość okazywało mu papiestwo. Natomiast Karol VIII pozyskał sobie poparcie papieża Aleksandra VI i władcy Medio- lanu, ks. Ludwika Sforzy. Ekspansja włoska Francji otworzyła erę wielkich konfliktów europej- skich. Zaangażowały się w tych walkach, prócz Francji i licznych państw włoskich, Hiszpania i Niemcy, Szwajcaria i Anglia, a dalej na wschodzie Turcja. Także państwa jagiellońskie przełomu XV i XVI w. (Polska, Czechy, Węgry) pośrednio zostaną włączone w wir rywalizacji na Zacho- dzie. Stopniowo i powoli rozkręcać się będzie machina tych rywalizacji; nie od razu się okaże, iż Italia stanowi prawdziwe gniazdo os, którego poruszenie skrupi się na Francuzach. Gdy latem 1494 r. Karol VIII zaczy- nał swą błyskotliwą kampanię neapolitańską, sytuacja wydawała się ko- rzystna. Hiszpania, zjednoczona dzięki małżeństwu Ferdynanda Ara- gońskiego i Izabeli Kastylijskiej (1479), zakończyła właśnie walki z Ara- bami świetnym akordem zdobycia Granady (1492). Hiszpanie siedzieli na Sycylu; bastard domu aragońskiego rządził Neapolem. Ale przecież traktat barceloński zabezpieczył Karola VIII przed wrogością Hiszpanów. Cesarz Maksymilian Habsburg, któremu w r. 1493 przypadły najpierw nabytki ustalone w Senlis, a potem, po śmierci ojca, rządy w rzymsko- -niemieckiej Rzeszy - nie rezygnował z roszczeń do wpływu w Italii. Na szczęście jednak Maksymilian był rozrzutnikiem i człowiekiem chime- rycznym. A "potęga Niemiec jest wielka, lecz taka, że nie sposób się nią posłużyć" -- jak stwierdzał bystry świadek tamtych wydarzeń, Mikołaj Machiavelli. 199 Stary wróg Francji, Anglia, nie otrząsnęła się jeszcze po zamęcie wojny ' Dwu Róż, nie stała się jeszcze mocarstwem: uczynią ją nim dopiero w XVI w. rządy Tudorów. Ponadto Anglia nie miała bezpośrednich in- teresów we Włoszech. To dopiero potem Anglicy interweniować będą w zmaganiach Francji i Habsburgów po stronie słabnącego rywala, prze- ciw temu, który bierze górę: tak się rodziła polityka równowagi europej- skiej. Ukłas łuye XV w. Francuzi Anglii się nie boją, raczej są skłonni drwić z osehbionego wroga, tak jak to potem robił Rabelais w nieprzy- stojnej anegdocie o Villonie i królu angielskim. Koniunktura wydaje się więc korzystna dla włoskiej ekspan#ji. Jej preteksty były dynastyczne. Karol VIII zdobywał Neapol jako dziedzic Andegawenów; i r>on>ieszkał też kupić (tanio, co prawda) praw do Kon- stantynopola o dspadkobiercy ostatnich cesarzy bizantyjskich, Paleolo- gów. Następca Karola, Ludwik XII, dodał do neapolitańskich roszczeń swe prawa do Mediolanu po babce Walentynie Visconti. Ale przecież nie tylko wygórowane ambicje dynastyczne królów popchnęły Francję w wir wojen włoskich. Ekspansja włoska była popularna wśród francu- skich panów. Szlachta, korzystająca z ekonomicznego ożywienia drugiej połowy XV w., aktywna i ruchliwa, z zainteresowaniem spoglądała na zamożne i wyrafinowane kulturalnie Włochy. Od czasu walk z Karolem Zuchwałym francuska armia nie miała wiele okazji wojowania. A jest to przecież wspaniały instrument, rozbudowany przez Karola VII i Lud- wika XI: jakże pozwolić n>u rdzewieć w bezezynności! Bitna szlachta norn>andzka, gaskoIiska, pikardyjska jest zawiedziona przedłużającym się pokojem. Doświadezenia wojny stuletniej jeszcze nie poszły w zapońi- nienie: francuska jazda szlachecka, głównie lekka, łączyła brawurę z fa- cl>owością i dyseyplir>ą. Bohater wojen włoskich Piotr Bayard bronił podobno n>ostu na rzece Garigliano sam przeciw 200 Iliszpanom: ale był też świetnyr>> fachowcem, znawcą taktyki, radzącym sobie w trud- nych sytuacjach. Francuzi mają też najlepszą w świecie artylerię: w wy- prawie Karola VIl1 potężne działa odegrały wielką rolg, krusząc mury i siejąc panikę wśród Włochów. Dobra była piechota: król Francji ma dość pieniędzy, by wynająć sobie piechociarzy szwajcarskich, niemieckich czy szkockich. Są z nimi kłopoty: targują się o płace, szantażują króla, gdy się spóźni z wypłatą, urządzają burdy i bójki, lubią grabić. Niemniej potralią się bić doskonale. Najsłabszym elen>entem armii, zaangażowa- r>ej we włoską ekspansję, była marynarka: prowineje o wielkich trady- cjacl> morskich - Normanciia, Bretania, Gujenna - leżą daleko, nad Atlantykien>, a nie nad Morzem Śródzien>nyn>. Prócz szlachty w kampaniach wtoskich angażuje się żywo arystokracja, 2l70 aż po książąt krwi. Dwaj najwięksi bohaterowie wojen włoskich symboli- zują udział tak szlachty, jak arystokracji w śródziemnomorskiej imprezie. Piotr Bayard, rycerz bez trwogi i zmazy, to syn drobnego szlachcica z Del- finatu. Gaston de Foix, książę de Nemours, wspaniały talent militarny, to siostrzeniec króla Ludwika XII. A obok nich = plejada wybitnych dowódców: La Tremoille, Stuart d'Aubigny, Ludwik de Luxembourg, Jakub de La Palice. Legenda o ich czynach, o brawurze ich wojsk wejdzie do skarbczyka francuskiej tradycji szlacheckiej. Ale także mieszczański uczony Bodin, doceniający szkodliwość wojny stuletniej, a potem wojen religijnych, o kampaniach włoskich powie, iż to tylko "czyszczenie złych humorów, niezbędne każdej rzeczypospolitej". Lepiej by szlachta, miast urządzać wojny domowe, biła i łupiła Włochów. Zwłaszcza że Italia wydawała się tak łatwym łupem! Rozproszkowana i skłócona, w stanie chwiejnej równowagi, którą tworzy piątka głównych formacji politycznych: Wenecja, Mediolan, Florencja, Państwo Kościelne i królestwo Neapolu. Żarliwy patriota tego kraju, Machiavelli, wyzna z goryczą, iż jest on "bez głowy, bez ładu, pobity, ograbiony, rozdarty, zdeptany". Wyprawa Karola VIII, która ruszyła latem 1494 r., już w lutym 1495 r. dotarła pod Neapol. W maju Karol został koronowany na króla Nea- polu. Cała kampania była militarną promenadą. Ledwie jednak Karol VIII zajął Neapol, a już Wenecja, papiestwo i Mediolan tworzą ligę przeciw francuskim wpływom we Włoszech; przyłączająsię do ligi weneckiej cesarz Maksymilian i Hiszpania. Mnożą się trudności z oddziałami najemnyini, którym nie płacono regularnie. W rezultacie Karol już w lipcu 1495 r. cofa się do Francji (bitwa pod Fornuovo toruje mu drogę powrotu). Francja otrzymala pierwszą lekeję politycznej "kombinacji" od Włochów, mistrzów intrygi, zwrotów, aliansów i kontraliansów. Lekcja nie jest skuteczna. Karol VIII szykuje nową wyprawę do W'łoch; przygotowania idą całą parą, gdy w 1498 r. 27-letni monarcha umiera wskutek przypad- kowego urazu głowy. LUDWIK XII, "OJCIEC LUDU" Karol VIII nie miał syna: na tron wstąpił tedy jego kuzyn. Król Lud- wik XII (1498 =1515) był wnukiem Ludwika ks. Orleanu, którego zamol-- dowanie przez Jana Bez Trwogi dało sygnał wojnie domowej, oraz Wa- lentyny Visconti. Jego rządy to jedyne - bo nie zostawił syna - pano- wanie linii Valois- Orleans. Podczas zgromadzenia stanowego w Tours ?01 (1506) nadano Ludwikowi tytuł Ojca Ludu. Istnieje pogląd, iż rzekoma popularność Ludwika była dziełem zręcznych panegirystów (Saint-Ge- lais, Seyssel). Sąd to przesadny. Różne decyzje Ludwika XII były bez wąt- pienia przyjmowane przychylnie przez Francuzów. Przede wszystkim zmniejszenie podatku (taille) blisko o jedną trzecią: zgromadzenia sta- nowe XVI w. wiedziały, czego chcą, żądając zawsze redukcji podatków do poziomu z czasów "dobrego króla Ludwika". Koszty wojen włoskich król umiał pokryć łupieniem Włochów i popieraniem ekonomicznego postępu we Francji. Ujednolicanie stosunków prawnych, budowa dróg i mostów, popieranie żeglugi i górnictwa: w niejednym nowy król szedł śladem Ludwika XI. W polityce zagranicznej mniej był szczęśliwy. Wojny włoskie Ludwika XII nie były już promenadami: w sieci włoskich intryg, plątaninie inte- resów, wśród płynnego układu sił politycznych tonęły pieniądze fran- cuskiego skarbu, ginął kwiat rycerstwa. Ostatnie lata panowania Ojca Ludu zaćmiły smutne klęski. A przecież awantura włoska nadal cieszyła się popularnością w społeczeństwie. Szlachta mogła się wsławić i wzbo- gacić, mieszczanie nie kryli zainteresowania ekspansją w kraju ekono- micznie zaawansowanym. Ńawet chłop francuski miał powód, by się cieszyć, że najemne wojsko rabować będzie tym razem gdzie indziej. Ludwik XII jako prawnuk rodu Viscontich uważał się za dziedzica Mediolanu, rządzonego już od dawna przez Sforzów. Zneutralizował Anglię, zyskał poparcie papieża Aleksandra VI, zapewnił sobie neutralną życzliwość Hiszpanii i Wenecji: po tym wszystkim obalił Ludwika Sforzę i przyłączył Mediolan do Francji (1499-l500). Także Genua obaliła rząd zależny od księstwa Mediolanu i poddała się pod francuską protekcję. Traktat z Hiszpanią w Granadzie (1500) ustalił warunki wspólnego pod- boju królestwa Neapolu i jego podziału między Francję i Hiszpanię. Jednak po dokonaniu tego podboju (1501) hiszpański sojusznik zręcznie wyrugował Francuzów z południa Italii: królestwo neapolitańskie prze- szło pod władzę Hiszpanii (1503), a Francuzi już tu nie mieli nic do po wiedzenia. Pozostały im jednak Mediolan i Genua do r. 1512: był to silny funda- ment fi-ancuskiej hegemonii w północnej Italii. W tych wielkich miastach, podobnie zresztą jak w Neapolu, działały partie, które na tle ogólnych rywalizacji między Włoehami postawiły na francuską kartę. Jak kiedyś Karol VIII, tak i Ludwik XII witany był bankietami i mowami; królowi Francji dawano bogate prezenty i stręczono włoskie damy, na co zwłaszcza Karol VIII był łasy. Ale wierność włoska niewiele była warta. Italia ów- czesna to wielkie laboratorium polityczne, gdzie toczyła się prawdziwie 202 makiaweliczna gra: w tej szkole dyplomacji i intrygi Włosi górowali nad Francuzami - i nad Hiszpanami - ale też ich niejednego nauczyli. Architektem francuskiej klęski za Ludwika XII był papież Juliusz II. Wyzyskał Francuzów do pognębienia Wenecji (1509), ale przeciw rosnącej potędze Ludwika XII zmontował zaraz potem Świętą Ligę (1511: papie- stwo i Wenecja z udziałem kantonów szwajcarskich, Hiszpanii i Anglii). Jeszcze raz świetne zwycięstwo odniósł Gaston de Foix w 1512 r. w bitwie pod Rawenną, ale sukces ten przypłacił życiem. Francuska dzielność nie ostała się przed włoską "kombinacją". W Mediolanie doszedł do władzy Maksymilian Sforza, syn Ludwika; Genua także zrzuciła francuską pro- tekcję. Północne Włochy były dla Francuzów stracone. Juliusz II trium- fował: udało mu się usunąć z Italu francuskich "barbarzyńców". Schyłek rządów Ludwika XII był smutny. Koalicja Anglii, Hiszpanii, cesarstwa i Szwajcarów nie tylko zmusiła Francuzów do odwrotu z Włoch, ale zagroziła nawet terytorium francuskiemu. Tradycyjnie wierne królowi Francji miasto Tournai wpadło w ręce Anglików (1513). Mimo trzech małżeństw Ludwik XII nie miał syna. Ostatnia jego żona, angielska królewna Maria, zdaniem współczesnych przyśpieszyła śmierć króla, zbyt intensywnie w niej zakochanego. Tron objął najbliższy krewny Ludwika XII po mieczu, syn jego kuzyna i zięć, Franciszek hr. Angou- leme. Zaczynały się rządy znów innej, młodszej linii Walezjuszy (Valois- Orleans - Angouleme), która miała dać Francji pięciu monarchów. SUKCESY L KLĘSKI FRANCISZKA I Król Franciszek I (1515 1547) jest postacią niejednoznaczną. Są ba- dacze, którzy upatrują w nim największego monarchę renesansowej Francji, rycerza, męża stanu i mecenasa sztuk oraz nauk. Inni krytykują jego mierną inteligencję, rozrzutność, brak energii i chwiejność. Ulegał z pew- nością swym doradcom (matce Luizie Sabaudzkiej, kanclerzowi Duprat, potem kardynałowi de Tournon czy admirałowi d'Annebaut). Ale miał też własne zdanie i własne, ambitne plany: za mało tylko uporu w ich realizacji i nie dość zręcznych wykonawców. Jego wykształcenie i wraż- liwość artystyczna były wysokiej klasy. Początek nowego panowania przyniósł wznowienie ekspansji włoskiej i wspaniałe sukcesy militarne oraz polityczne. Franciszek I postanowił przede wszystkim odzyskać Mediolan z rąk Sforzy. We wrześniu 1515 r. pod Melegnano (franc. Marignan) król Francji odniósł świetne, ale mor- dercze zwycięstwo nad Szwajcarami, sprzymierzonymi z cesarzem i Me- 2ll3 diolanem. Dwanaście tysięcy poległych było ceną zajęcia Mediolanu; Maksymilian Sforza jako jeniec powędrował do Francji. Znowu ustaliła się francuska hegemonia w Lombardii, odpowiednik papieskiego wpływu w środkowej Italii i hiszpańskiego panowania na południu Półwyspu. Pod Marignan Franciszek I zrezygnował ze ścigania cofających sig szwajcarskich niedobitków. Ułatwiło mu to rokowania z kantonami Szwajcarii, zakońezone pokojem wieczystym we Fryburgu (1516). za pewnił on Francji stałą, drogo zre- sztą opłacaną, pomoc wojskową Szwajcarów. Zdarzały się jeszcze nieporozumienia, ale nie było już i I # wojen między Francuzami i Szwaj- carami. Pokój wieczysty fryburski == # tt ' rzeez w historii niezmiernie rzad- ka - zasługuje na swoją nazwę. Inny sukces polityczny : kon- # kordat z papieżem Leoner#i X, za warty w Bolonii (1516). Nie był to dyktat zwycięzcy spod Marignan. Konkordat był korzystny i dla króla, i dla papieża, którzy zrobili dobry interes kosztern francuskiego kleru. Tradycyjny gallikanizm emancypo- #r;lnciszek I wał kościół francuski spod wszech- władzy papieskiej, ale akcentował mocno przywileje francuskiej hierarehii duchownej. Śeieśniłje Ludwik XI, osłabiony klęskami włoskimi Ludwik XII musiał je przywrócić. Teraz układ boloński przekreślił zasadę elekeji biskupów, przyznając królowi decydujący wpływ na obsadę biskupstw (papież mógł zakwestionować królewskiego kandydata, irle nigdy tego nie robił). LTtr-zymano daniny dla papiestwa, ale i król, w porozumieniu z papieżem, mógł ściągać daniny od kleru. Układ boloński stał się tedy jednym z filarów francus- kiego absolutyzmu. W r. 1517 nowy sukces: sojusz z Habsburgami w Cambrai. Zdawało się, że Francja wkracza w erę pokoju i pornyślności. Ale zaraz potem dot- kliwa porażka prestiżowa Franciszka I. W r. 1519 zmarł stary rywal kró- lów Francji, cesarz Maksymilian Habsburg; Franciszek I zdecydował się postawić swą kandydaturę do cesarskiej korony. Zapewniał, że gotów jest wydać trzy rniliony, aby zapewnić swój wybór. Jego rywal, młody Karol Habsburg, wydał na opłacenie książąt niemieckich 850 tys. florenów 204 i odniósł zwycięstwo. Większą część tej sumy pożyczył Karolowi słynny bankier Jakub Fugger. Nowy cesarz - Karol V - to niebezpieczny przeciwnik króla Francji: w jego ręku skupiła się władza nad ogromnym imperium. Wnuk Maksy- miliana Habsburga, prawnuk Karola Zuchwałego przez babkę Marię Burgundzką, objął najpierw (1515) rządy nad dziedzictwem domu buI-- gundzkiego, tj. Niderlandami i Flandrią. Przez matkę wnuk hiszpań- skiego króla Ferdynanda, po śmierci dziada (1516) został królem Hisz- panii i Neapolu. Wreszcie elekcja 1519 r. przyniosła mu koronę cesarza Rzeszy Rzymsko-Niemieckiej. To wszystko stworzyło nowy układ sił w Europie. Prawda, że Karol V miał z początku ograniczoną swobodę działania: w Hiszpanii tłumił rewoltę comuneros, w Niemezech miał kło- poty z niesfornymi książętami. Karol V uważał, że jako dziedzic Karola Zuchwałego ma prawo do Burgundii, "ukradzionej" ongiś Maru Burgundzkiej przez Ludwika XI. Roszczenie to zgłaszał coraz energiczniej. Z kolei Franciszek I wysuwał roszczenia do tej części królestwa Neapolu, która na mocy układu Lud- wika XII z Hiszpanami należeć miała do Francji, ale zagarnięta została przez hiszpańskiego króla Ferdynanda. Żądał też zwrotu królestwa Nawarry jej władcy, Henrykowi d'Albret. To pirenejskie państewko, dziedzictwo Karola Złego, przechodziło w XV w. kolejno na dwa wielkie rody fran- cuskie : de Foix i d'Albret. W r.1511 hiszpański Ferdynand zagarnął Henry- kowi d'Al bret większą część Nawarry : pozostała przy Henryku tylko Dolna Nawarra, na północ od Pirenejów. Franeiszek I szukał sojuszników przeciw Karolowi V w Niderlandach i Lotaryngii. Karol V pozyskał sprzymierzeńców znacznie potężniejszych: Anglię i papiestwo. W r. 1521 zaczęły się działania wojenne. Stawką wojny były nie tylko jej preteksty: wpływ we Włoszech, przynależność Burgundii czy Górnej Nawarry. Stawką jest hegemonia w Europie Zachodniej. Rywalizacja Walezjusza z Habsburgiem odzywa się echem i w Europie Środkowej. Habsburgowie są też rywalami Jagiellonów: uważają się za dziedziców (po Luksemburgach) Czech i Węgier, gdzie rządzą kolejno Władysław i Ludwik Jagiellonowie. Wspólny wróg habsburski, odnawia- jący średniowieczne hasła cesarstwa uniwersalnego, to czynnik, który sprzyja kontaktom Francji z państwami jagiellońskimi. Przed elekcją cesarską 1519 r. Franciszek I szukał - bezskutecznie zresztą - poparcia Zygmunta Starego. A gdy już wybuchła wojna Francji z Karolem V, zbliżenie Polski i Francji wyraziło się ich antyhabsburskim sojuszem z lipca 1524 r. Planowano umocnienie tej przyjaźni małżeństwem syna Franciszka I z córką Zygmunta Starego. Ale w r. 1526 na Węgrzech i w 205 Czechach usadowili się Habsburgowie, czemu Francja nie zdołała za pobiec. Francuzi podtrzymywali w Polsce antyhabsburską inspirację, jednakże sojusznika przeciw Habsburgom upatrywali coraz wyraźniej w Turcj i. W r. 1522 Francja traci Mediolan. Koalicja imperium habsburskiego i Anglii jest groźna. W tym właśnie momencie król Francji musi stawić czoło także wrogowi wewnętrznemu: znów się odzywa rozbita w XV w. la grandefeodnlite. Dzięki ustępliwości Ludwika XII książę Karol de Bour- bon skupił w swym ręku zwarty blok posiadłości w centrum Francji. Od r. 1505 należały doń m.in. Bourbonnais, Owernia, Marche, Forez i Beaujolais. Franciszek I i jego matka, Luiza Sabaudzka, mieli roszczenia do bourbońskich posiadłości; król obłożył je sekwestrem. Franciszek I cenił zresztą talent wojskowy Karola de Bourbon, który sprawował funkcję konetabla armii francuskiej. Obiecywał Bourbonowi uczciwy proces spadkowy; było już jednak za późno. Konetabl de Bourbon bowiem zdążył zawrzeć (1523) tajny układ z Karolem V i angielskim Henrykiem VI II. Zaplanowano potrójny atak przeciw Francji: wojsk Karola V, Anglików i licznych wasali Karola Bourbona. Franciszek I miał być uwięziony, królem Francji zostałby Karol de Bourbon. Gdy spisek się wydał, Karol de Bourbon salwował się ucieczką i dołączył do armii cesarskiej. Tymczasem Franciszek I zajął dobra bourbońskie i rozbił inwazję angielsko-cesarską (Anglicy dotarli już 40 km przed Pa- ryż). Zlikwidowana została potęga ostatniego wielkiego feudała; ale król Francji stracił świetnego dowódcę i zyskał niebezpiecznego wroga. Znamienne : wasale Bourbona nie podnieśli się przeciw królowi w obro- nie swego seniora. Zajęcie dóbr bourbońskich dokonało się gładko. Ale i wtedy, i potem pojawiały się głosy usprawiedliwiająee zdradę Bourbona krzywdami doznanymi od króla. "Dla silnych każda ziemia jest ojczyzną, jak dla ryb morze" : tą formułą komentował zdradę konetabla de Bourbon pamiętnikarz Piotr de Brantóme. W r. 1524 Franciszek I ruszył do Italu i odzyskał Mediolan. Jednak już cztery miesiące później przyszła straszliwa klęska pod Pawią (24 II 1525 r.). Jest w tej porażce jakby odległe echo Crecy i Poitiers: postawiono na szarżę jazdy, która zawiodła. Wśród kilkunastu tysięcy zabitych, głównie Francuzów, byli marszałkowie Francji, Foix i La Palice; Franciszek I, ranny w twarz i w nogę, znalazł się w niewoli (zawiódł go koń w skoku przez rów). Zostały mu tylko "honor i życie", wedle słynnej formuły z listu do matki. Francja znalazła się bez króla, siła zbrojna kraju osła- biona, nie byłaby w stanie stawić czoło zwycięskiej armii Karola V. Me- diolan był bezpowrotnie stracony, ale i terytorium francuskie zagrożone 2U6 najpoważniej. Karol de Bourbon doradzał cesarzowi inwazję Francji; inni doradcy sugerowali Karolowi V wymuszenie bez wojny ogromnych ustępstw terytorialnych na królu-więźniu. Franciszek I przewieziony zo- stał do więzienia w Madrycie, cesarz od niego zażądał m. in. księstwa Burgundii, miast nad Sommą, rezygnacji ze zwierzchnictwa Francji nad Flandrią i Artois oraz z roszczeń do Neapolu, Mediolanu i Genui. Fran- ciszek I miałby też oddać Karolowi de Bourbon jego dawne ziemie oraz Prowansję w suwerenne władanie oraz uwzględnić roszczenia angielskie. Ale we Francji "po raz pierwszy monarchia osłabiona cieszyła się wiernością, którą poprzednio uzyskiwała tylko monarchia potężna" (Fr. Mignet). Energiczna regencja królowej matki Luizy spotkała się z poparciem klas posiadających. Karol V nie podejmował działań wojen- nych, natomiast angielski Henryk VlII, w imię równowagi europejskiej, przerzucił się na stronę pokonanej Francji. Wypróbowana we włoskim laboratorium politycznym zasada odwracania przymierzy została prze- niesiona do wielkiej, europejskiej polityki. Po 7 miesiącach niewoli Franciszek I został uwolniony za cenę pod- pisania traktatu madryckiego (1526): zgodził się w nim na żądania ce- sarskie, bez ustępstw na rzecz Karola Bourbona. Król nie zamierzał zresztą wcale wykonać klauzul wymuszonego traktatu, choć jako gwarancję pozostawił w Hiszpanii synów, Franciszka i Henryka. Zaczęło się gorącz- kowe montowanie ligi złożonej z Francji, Anglii, papiestwa, Wenecji, Florencji, Mediolanu i Genui (liga z Cognac, 1526) w imię równowagi europejskiej i wolności Italii. Karol V zaczął wtedy działać szybko; wojska cesarskie zdobyły i złupiły Rzym (tzw. sacco di Roma, 1527 : zginął tu były konetabl Karol de Bourbon). Genueński admirał Andrea Doria przeszedł na stronę cesarza, pozbawiając ligowców floty. Toteż pokój w Cambrai (1529, tzw. pokój dam) był sukcesem Karola V. Król Francji zrezygnował z roszczeń włoskich, zrzekł się zwierzchnictwa nad Flandrią i Artois, a także odstąpił cesarzowi wierne miasto Tournai. Ale Karol V nie rezygnował z roszczeń do księstwa Burgundii, król Francji zaś nie mógł zapomnieć, iż władał Mediolanem. Za tymi preten- sjami kryła się też osobista rywalizacja dwu monarchów. Ambasador wenecki Giustiniano pisał w r. 1537, że Franciszek I i Karol V z zasady robią sobie na przekór, więc zgoda między nimi jest nieosiągalna. Karol V wygrał partię we Włoszech; ale miał teraz trudności w Niem- czech. Reformacja luterańska pozyskała tu wielu książąt: przeciw nim cesarz wystąpił jako obrońca katolickiej ortodoksji. Austria zagrożona została przez ekspansję turecką: po bitwie pod Mohaczem w ręce Turków wpadła stolica Węgier Buda, a w 1529 r. oblegali już Wiedeń. Protestan- 207 tyzm niexniecki i sułtan turecki Sulejman Wspaniały są teraz przedmio- tem dyplomatycznej gry Franciszka I. Już sojusz z protestanckimi książętaxni Niemiec, zgrupowanymi w związ- ku szmalkaldzkim, był aktem odwagi ze strony katolickiego króla Francji. Układ w Saalfeld (I53ł) ukazał Europie Franciszka I jako obrońcę lu- terańskich księstw i miast Rzeszy Niemieckiej. Jakież jednak zgorszenie musiał wywołać sojusz "arcychrześcijańskiego" władcy Francji z Pół- księżycem, sojusz, którego nie można było utrzymywać w tajemnicy. I jakaż zmiana w porównaniu z czasami Karola VIII, który chciał gro- xnić Turków w Konstantynopolu. Prawda, i Franciszek I przebąkiwał o krucjacie, ale tylko dla zmylenia tropów. Od r. 1535 w Konstantyno- polu było stałe przedstawicielstwo Francji, między obu państwami za wierano porozumienia polityczne i handlowe (tzw. kapitulacje), ftota turecka wspierała na Morzu Śródziemnym działania przeciw Karolowi V, w Toulonie stworzono dla niej bazę. Dobre stosunki z Portą miały dla Francuzów duże znaczenie ekonomiczne, bo - jak pisał Bodin - "otwo- rzyły nam handel lewantyński". W Aleksandrii, Kairze, Bejrucie, Try- polisie Francuzi konkurowali skutecznie z Wenecjanami i Genueńczykami. Jakże więc daleko jest Francja od twardej ortodoksji katolickiej Kape- tyngów. Papież ze swą armią był czgsto wrogiem Francji, uparcie pragną- cej umocnić się w Italii. Jej przyjacielem stał się Sulejman Wspaniały, budzący grozę wśród chrześcijańskich narodów na Bałkaxxach i w całej niemal Europie. Toulon pI-zekształcił się w mały Stambuł, handel z "bar- barzyńcami" rozkwitał. Śmierć władającego Mediolanem Franciszka Sforzy (1535) ożywiła nadzieje dworu francuskiego na włoskie sukcesy. Jako poxnost do Medio- lanu Franciszek I zdołał opanować Sabaudię i Piemont. Reorganizacja ustrojowa Sabaudii przez parlament, stworzony w Chambery, zbliżyła ten region do Francji. Ale wojna z Karolem V (1536-1538) była remi- sowa. Stosunki z cesarzem poprawiły się nawet do tego stopnia, że w I539 r. Karol V witany był w pełnej gali, gdy przez Francję ciągnął do FIandrii. I znów przyszła wojna w latach l 542 -1544. Franciszka I wspierali pro- testanecy książęta Rzeszy, król duński i Turcy. Mimo to Karol V odniósł pewne sukcesy tak na granicy francusko-hiszpańskiej, jak francusko- -niemieckiej, nie zdołał ich jednak utrwalić. Obie strony były już dość wyczerpane. Z osłabienia Francji skorzystał natomiast angielski Henryk VIII: jego wojska opanowały Boulogne, które Anglicy utrzymali do r. I550. W ostatnich latach panowania Franciszka I odzywały się głosy proponujące porozumienie z Karolem V. A jednak aż do śmierci (I547) Franciszek I myślał o dalszej wojnie. 208 KONIEC WŁOSKIEGO MIRAŻU Na przełomie XV i XVI w. francuski absolutyzm ograniczała rola kościoła, parlamentów, stanów (króla hamują: religia, sprawiedliwość, instytucje polityczne - powie teoretyk polityki Claude de Seyssel). Ale po konkordacie bolońskim kościół francuski był zależny od króla, Sta- nów Generalnych zaś nie zwoływano. Za Franciszka I umacniał się abso- lutyzm, temperowany dobrodusznymi pozami króla. Zdrada konetabla de Bourbon pozwoliła obalić największą potęgę wielkofeudalną: z domu bourbońskiego pozostała jedynie słaba linia Bourbon- Vendóme. Wy- gasły domy o dużych ambicjach: d'Alenson i d'Armagnac. Pozostał z wielkich potęg feudalnych, dom d'Albret z tytułem królów Nawarry. W jego ręku poza Dolną Nawarrą znajdowało się jeszcze księstwo Bearn i zwierzchnictwo szeregu lenn. Siostra Franciszka I, Małgorzata, za dru- giego męża wzięła sobie króla Nawarry Henryka d'Albret. Wnukiem tej pary będzie król Francji i Nawarry Henryk IV: wniesie on Koronie posiadłości Albretów. Magnateria francuska jest ciągle wielką siłą, ale żaden dom książęcy czy hrabiowski nie ma takiej potęgi, jaką reprezentowała la grande feoda- lite XV w. "Ongiś nasi królowie nazywali się reges Francorum; teraz można ich nazwać reges servorum [królowie niewolników]" - taką zgryź- liwą opinię wielmożów zanotuje wenecki ambasador. Po Franciszku I na tron wstąpił Henryk II (1547= 1559), brutalny, rządzący się raczej emocją niż refleksją. Wspomnienie długiego pobytu w hiszpańskim więzieniu (1526-1529) w roli zakładnika-gwaranta trak- tatu madryckiego wpoiło mu nienawiść do Karola V i Hiszpanów. Jako młodszy syn królewski (starszyjego brat umrzejeszcze przed Franciszkiem I) Henryk ożeniony został skromnie z papieską siostrzenicą, Katarzyną z rodu tlorenckich bankierów Medyceuszy. Zahukana przez arystokrację francuską, która ją traktuje z góry jako mieszczkę, Katarzyna pozbawiona jest wpływu na męża; powetuje to sobie po jego śmierei. A przecież Henryk II ulega łatwo wpływom. I oto otwiera się szansa dla osłabionej ekonomicznie magnaterii, która stara się uczynić króla insLrumentem swych aspiracji. Na dworze Henryka II konkurują dwa magnackie stronnictwa. Pierwszemu przewodzą książęta de Guise (Gwiz- jusze) z młodszej linii książąt lotaryńskich; Franciszek de Guise, świetny generał, i kardynał Karol de Guise, niebywale zręczny polityk. Ich partia jest bardzo katolicka, wroga reformacji, ale i antyhabsburska. Mniejszego formatu jest szef drugiej partii, konetabl Anne de Montmorency. Ale przy konetablu skupiają się jego siostrzeńcy Chatillonowie, tędzy żoł- 14 -.T. l3asrkicn'irz. Hist!#!:t! Fi!!iic#ii 2# nierze i politycy: Gaspard de Coligny, admirał (tytularny, nigdy nie do- wodził flotą); Franciszek d'Andelot, generał piechoty; kardynał Odet de Chatillon. To partia nieehętna wojnom z Karolem V i włoskiej eks- pansji, nieufna w stosunku do "papizmu" Gwizjuszy. Sytuację na dworze komplikuje potężny wpływ kochanki Henryka II, Diany de Poitiers, a także rola silnej grupy Włochów, którzy w dobie wojen włoskich pociągnęli do Francji. Są wśród nich dygnitarze, gene- rałowie, finansiści (Gondi, Strozzi, Este, Farnese i inni). Krzyżowały się więc w Paryżu intrygi partii, grup i koterii. Z początku kontynuowano politykę sojuszu z protestantami niemiec- kimi przeciw cesarzowi. Przyniosła ona pewien sukces: Henryk II opa- nował terytoria tzw. Trzech Biskupstw (Metz, Toul, Verdun), które już za Karola VII były obiektem francuskiego zainteresowania. W r. 1552 Trzy Biskupstwa znalazły się pod władzą Francji - acz formalnie jako ziemia cesarska - ubezpieczając Burgundię i Szampanię przed cesar- skim atakien>. Poeta Piotr Ronsard uczcił to wydarzenie wierszem o po jeniu francuskich koni w Renie; opinia społeczna odczuła je jako sukces narodowy. A sukcesów potrzebowano: bo konflikty z Karolem V nie przynosiły żadnych efektów. Lepiej wiodło się Francuzom w starciach z Anglikami; w I 550 r. odzyskano Boulogne, a w r. 1558 Franciszek Gwizjusz zdobył Ćalais. Ostatni ślad wojny sluletniej został zmazany, ostatni bastion an- gielski we Francji upadł. Zmianę układu sił spowodowała w r. 1556 abdykacja Karola V. po siadłości Habsburgów podzieliły się na dwa bloki. Hiszpanię z jej kolo- niami, Niderlandy i posiadłości włoskie (Sycylię, Neapol, Mediolan) wziął syn Karola V, Filip 11; Austrię, Czechy, Węgry i koronę cesarską otrzymał brat Karola V, Ferdynand I. Ale abdykacja starego rywala królów Francji nie przyniosła uspokojenia. Papież Paweł IV, zacięty wróg Filipa II, popychał króla Francji do wojny w Italii. Tymczasem wojska Filipa zaatakowały od północy, a po rozbiciu wojsk kol>etabla Montn>orency'ego pod Saint-Quentin zagroziły nawet Paryżowi. I Fran- cuzi, i Hiszpanie byli jednak wyczerpani blisko 40-letnim konfliktem. Rosnące we Francji wpływy kalwinizmu niepokoiły pobożnego Henryka II. Krępował go sojusz z niemieckin>i protestantami przeciw katolickiemu królowi Hiszpanii. W tej sytuacji doszło do podpisania pokoju w Cateau-Can>bresis: 2 IV 1559 r. Francji z Anglią, następnego dnia Francj iz Hiszpanią. Anglicy cedowali Francji Calais; na 8 lat, ale po ich upływie Calais pozostało przy francuskiej Kornnie. Henryk TT wyrzekł się definitywnie na rzecz 2lll Hiszpanii roszczeń do Neapolu i Mediolanu; Piemont i Sabaudia zwró- cone zostały habsburskiemu sojusznikowi, ich księciu Emanuelowi Fili- bertowi, który otrzymał za żonę siostrę Henryka II. Z kolei córka Hen- ryka II, Elżbieta, poślubiła hiszpańskiego Filipa II. Ułożone w Cateau małżeństwa dynastyczne dały okazję festynom i turniejom. W lipcu 1559 r. Henryk II otrzymał podczas turnieju śmiertelną ranę: szkocki gwardzista króla Francji, protestant Montgomery, trafił go kopią w oko. Ponieważ nastąpiło to bezpośrednio po zapowiedzi stanowczej rozprawy z francu- skimi protestantami, ocenili oni śmierć Henryka II z ręki protestanta jako boży sąd nad prześladowcą prawdziwej wiary. Od lat powtarzano stereotypowe sądy o pokoju w Cateau-Carnbresis. Jego głównym motywem miała być chęć wspólnej walki dworów katolic- kich przeciw groźbie protestantyzmu. Jego głównym rezultatem - świetny sukces Hiszpanii i jej hegemonia w Europie. Nowsze bada nia nieco zmie- niły perspektywę. Rezygnacja Walezjuszy z włoskiego mirażu nie była przecież klęską; Francja utrzymała Calais, a także Metz, Toul i Verdun. Zakończyło się więc ostatecznie angielskie zagrożenie, a Trzy Biskup- stwa stworzyły przyczółek do dalszej francuskiej akcji na granicy wschod- niej. Hiszpania triumfowała we Włoszech, ale idea habsburskiej monarchii europejskiej musiała pójść do lamusa. Motywem zawarcia pokoju nie była tylko idea wspólnego frontu przeciw protestantom ani uczucie znużenia długimi zrzraganiami. Jean Bodin konstatował, iż "Hiszpan tylko z Francji czerpie żywotne soki: a ponieważ zmuszony jest nieuchronnie kupować u nas zboże, płótno, sukno, barwniki, papier, książki, wyroby stolarskie i wszystkie produkty rękodzieła - więc też rnusi udawać się aż na koniec świata po złoto, srebro i korzenie". Hiszpania nie była w stanie eksploatować Ameryki bez drewna i płótna dla floty, których jej brak, bez zapasów dla niary- narzy na długie podróże. Kolonialna ekspansja bogaci Hiszpanię, ale też wysysa z niej siłg roboczą i osłabia produkcję, stwarzając wspaniałą koniunkturę dla producentów i kupców francuskich. Pamiętnikarz Pierre de I'Estoile notował - czasy to zresztą już późniejsze -- że gdy wyjąt- kowo gwałtowne a przeciwne wiatry na dwa miesiące wstrzymały żeglugę między Francją i Hiszpanią, ta ostatnia zaczynała już odczuwać braki zboża. Jakże się zatem dziwić pokojowi w Cateau'? Wojny włoskie były upustem francuski2j krwi i topiły francuskie złoto. Ale Włochy to nie tylko gniazdo os, lecz także mikrokosmos polityczny, wielka szkoła gry dyplomatycznej. Wyuczone w tej szkole reguły przy dawały się potem w wielkiej, europejskiej polityce. Sojusze protestanckie i tureckie władców Francji były z kolei szkołą sekularyzacji polityki i długo 211 hamowały kontrreformacyjny fanatyzm: nie stwarzały dobrego klimatu dla nietolerancji. Rozmiary europejskie konfliktów wojennych zmuszały do szukania sojuszników nie tylko wśród władców, ale i u europejskiej opinu publicznej. Publicyści dworu paryskiego zalewali Europę pam- fletami: monarchę francuskiego ukazywano w roli anioła pokoju, Ka- rola V zaś jako podżegacza i winowajcę wojen. Jest w tym zresztą dowód siły idei pokoju: pacyfizm wielkich humanistów, Erazma czy Rabelais'go, przekładano tu na język pism ulotnych. Wreszcie wojny włoskie przyczy- niły się do rozbudzenia wrażliwości artystycznej Francuzów: dworu, arystokracji, szlachty - ale także zamożnego mieszczaństwa. PRZEWRóT EKONOMICZNY "Handel światowy i rynek światowy otwierają w XVI w. nowożytną biografię kapitału". To słynne zdanie Marksa wskazuje na znaczenie wielkiego handlu w postępie form wczesnokapitalistycznych. "Wolność handlu": to hasło rozbrzmiewa i we Francji XVI w. Niekiedy oznacza tylko swobodę handlowania w dni świąteczne. Kiedy indziej to postulat, by społeczne konwenanse nie krępowały szlachty w handlowaniu. Już zresztą Ludwik XI sprzyjał takiej reorientacji zawodowej szlachty; na południu wiele starych rodów ciągnęło tłuste zyski ze śródziemnomor- skiego handlu. Mieszczanin Bodin zauważy zaś złośliwie, że "monarsze bardziej przecież wypada być kupcem niż tyranem, a szlachcicowi - han- dlować niż rabować". Ale wolność handlu to przede wszystkim program swobodnego korzyslania z możliwości, jakie otworzyły nowe drogi mor- skie, przetarte od drugiej połowy XV w., i nowe światy, odkryte dla eks- ploatacji kolonialnej. To protest francuskich kupców i korsarzy przeciw podziałom nowych lądów przez tych, którzy pojawili się tam pierwsi, przez Hiszpanów i Portugalczyków. Gdy hiszpański ambasador skarżył się w Paryżu na łamanie tych monopoli przez Francuzów, król Franci- szek I odparł, iż chciałby "zobaczyć ów paragraf w testamencie Adama, który mnie wyklucza od podziału świata". Nowe drogi morskie i nowe światy nie pozbawiły znaczenia dawnych centrów handlu bałtyckiego czy śródziemnomorskiego. Kariera Lyonu w XVI w. tłumaczy się jego rolą jako bramy do Italii i dalej na wschód, ku Lewantowi. Lyon był też łącznikiem pomiędzy Hiszpanią i Niemcami, wiązał sferę interesów śródziemnomorskich z Anglią i Niderlandami, a przez kwitnącą Antwerpię i z Bałtykiem. Zadziwiający jest awans miast portowych w tej epoce zdobywania oceanów. Marsylia, zapewne, jest zamożna; ale zawrotną karierę robią 2I2 porty atlantyckie: Hawr, Dieppe, Rouen, St. Malo, La Rochelle. Oso- bliwe połączenie handlu z Hiszpanią i korsarstwa skubiącego Hiszpanów to fundament zamożności La Rochelle. Porty Bretanii i Normandii otwie- rają się szeroko na ocean. Przemyt, łupienie statków hiszpańskich, łamanie hiszpańskich pretensji do monopolu: ta ekonomiczna aktywność kupców, armatorów, żeglarzy jest zarazem składnikiem gry antyhabsburskiej francuskiego dworu. Bogaty człowiek interesu i korsarz Jan Ango z Dieppe był osobistym przyjacielem Franciszka I. Niekiedy udawały się Fran- cuzom mocne uderzenia: korsarz Jan Fleury zagarnął część skarbów Montezumy zrabowanych w Meksyku przez Korteza i wiezionych do Hiszpanii. Korsarstwo kwitło przez cały wiek XVI, niezależnie od stanu wojny i pokoju: "ponieważ król zawsze ma jakichś wrogów, transport towarów zawsze może dostarczyć jakiejś gratki" (P. Jeannin). Tak samo jest z handlem: Hiszpania aż do r. 1559 jest wrogiem Francji, ale jak po wietrza potrzebuje francuskich towarów. Wojny wręcz faworyzowały niektóre miasta: konflikty Filipa II z Niderlandami przyczyniły się do ka- riery Rouen, wojny tureckie sprzyjały handlowi lewantyńskiemu Marsylii. Cechą XVI stulecia jest szybkość koncentracji kapitału oraz ogromna hazardowość tej gry. Dalekie drogi, przeciwności żywiołów, niepewność żeglugi: kupiec inwestujący kapitał w zamorską wyprawę może z nimi wygrać partię i wtedy zarabia grubo, ale może też przegrać i zbankrutować. Stąd rozwój form, które ograniczają ryzyko: pożyczek morskich, spółek, obrotu bezgotówkowego. Spółka nie tylko rozkłada ryzyko na wiele stron; pozwala też lepiej radzić sobie z odległościami i potrzebą kon- centracji kapitału. Weksle umożliwiają kolosalny wzrost obrotu przy ma- łym ruchu pieniężnym. Operacje kredytowe banków, wielkich zbiornic pieniędzy, finansują przedsięwzięcia ekonomiczne w nie znanej dotąd skali. Bankierzy - aż gęsto od nich w Lyonie, stolicy francuskich finan- sów - to w wielkiej części cudzoziemcy, Włosi, Niemcy, Hiszpanie; ich powiązania zagraniczne ułatwiają rozległe operacje. Polityczna rola ban- ków jest też niemała: to bankierzy rozstrzygnęli rywalizację Franciszka I i Karola V o cesarską koronę. Rola Medyceuszek na dworze paryskim (Katarzyna została żoną Henryka II, potem Maria = Henryka 1V) to także symbol politycznej kariery ówczesnej międzynarodówki bankierów. Henryk II miał u finansistów lyońskich dług sięgający I2 mln liwrów. Próba oddłużenia skarbu, podjęta przez królewskiego doradcę, kardy- nała de Tournon (I555, tzw. ,#rand ##urti). spowodowała krach, który wywarł wpływ na system kredytowy w skali całej Europy. Napływ kruszców z Ameryki do Europy naruszył dawną równowagę i dawne wyobrażenia. Przez długi ezas odczuwano brak złota i srebra, 213 hamujący postęp ekonomiczny. Wielki handel potrzebował kruszców tym bardziej, im większy był zasięg wymiany. Także państwo nowożytne, rozbudowujące armię i służby administracyjne, łaknie pieniędzy: Michelet o nim pisał, że się rodziło w XV-XVI w. "wygłodzone jak Gargantua". Stąd próby rozszerzenia wydobycia kruszców w samej Europie, ale przede wszystkim poszukiwania nowych dróg i lądów, które by mogły zasilić stary świat życiodajnym strumieniem złota i srebra. Meksyk i Peru speł- niły nadzieje zdobywców opętanych gorączką złota. W XVI w. wzrosły w Europie ośmiokrotnie zasoby szlachetnych metali. Najpierw groma- dzili złoto głównie Hiszpanie, ale rychło przeciekać zaczęło do Francji i Włoch. Nie tylko drogą wymiany handlowej, chociaż to główne źródło wskutek przepływu towarów z Francji do bogatej w złoto, lecz mało pro- dukującej Hiszpanii. Także polityka miała w tym swój udział: hiszpański Filip II pompował mnóstwo złota do Francji dla podtrzymania partii katolickiej w dobie wojen religijnych. Zyskowny handel bliskowschodni również bogacił Francję w złoto. Rezultatem była rewolucja cen. O kilkaset procent (niekiedy jeszcze więcej) wzrosły ceny nieruchomości, sukna, artykułów spożywczych. Drożyzna była tym większa, że rzemiosło i rolnictwo, nie czyniące technicz- nych postępów, mało elastyczne, nie potrafiły odpowiedzieć na ów bo- dziec szybkim wzrostem produkcji. Już w r. 1568 Jan Bodin tłumaczył, iż przyczyną drożyzny jest właśnie obfitość kruszców: pieniądz staniał, towary zdrożały. A zatem wbrew starym przesądom wypadło uznać, iż bogactwo nie tyle polega na obfi- tości złota i srebra, ile na obfitości towarów i masie środków do ich wy- twarzania. Kruszce odarte zostały z legendy, przestały uchodzić za war- tość niezmienną. Załamywały się resztki wyobrażeń o "sprawiedliwej cenie", o potępianej przez Boga lichwie. Agresywny wczesny kapitalizm torował sobie drogę wśród lamentów tych wszystkich, których dotknęły następstwa rewolucji cen. W zasadzie tracili ludzie o stałych dochodach: funkcjonariusze, rentierzy, szlachta (jeśli poprzestawała na czynszach). Bogacili się natomiast baltkierzy, spekulanci, przedsiębiorcy przemysłowi i rolni. W istocie jednak obraz jest bardziej skomplikowany. Szlachta swe straty, spowodowane spadkiem realnej wartości chłopskich czynszów, rekompensowała dzięki koniunkturze na produkty rolne, którymi dyspo- nowała z racji chłopskich danin naturalnych lub własnej rolniczej przed- siębiorczości. Nie wszyscy jednak potrafili rozwinąć taką przedsiębior- czośE, a rola danin naturalnych zmalała od późnego średniowiecza. Ponadto ziemiaństwo odczuwało boleśnie wzrost cen wyrobów luksuso- wych, niezbędnych do utrzymania poziomu życia należnego szlachcie. 214 Chłopom niewiele daje spadek realnej wartości czynszów i zwyżka cen zboża, skoro presja podatkowa państwa jest coraz dotkliwsza. Fatal- nie wyszli na rewolucji cen czeladnicy i najemni robotnicy miejscy. Bo wprawdzie produkty przemysłu i rękodzieła rosną w cenie, ale płace cze- ladzi i najemników bynajmniej nie rosną w tym tempie. Ciężar drożyzny spada brzemieniem na liczny i ruchliwy lud miejski. Ten pauperyzm i wy- nikłe zeń rozdrażnienie tłumaczą podatność mas miejskich na demagogię w dobie wojen religijnych. I wreszcie wielki wygrany rewolucji cen: kupiec, bankier, przedsię- biorca, spekulant. Przedmiot nienawiści eksploatowanych prostaków i zazdrości ziemian. Także im grozi nędza w wypadku bankructwa, o które przecież łatwo. Ryzykowne jest uprawianie wielkiego handlu, operacji kredytowych, spekulacji, pożyczanie królowi. Wojna może wzbogacić, ale może i zrujnować. Niemniej stopa zysku i stopa procentowa są tak wysokie, że wśród dobrej koniunktury zręczny i szczęśliwy kupiee czy bankier szybko zbija fortunę. Podobnie jak w późnym średniowieczu można ten kapitał mieszczański ulokować w ziemi: wobec koniunktury rolniczej jest to dobra lokata, zwłaszcza jeśli posiadłość jest położona blisko dużego miasta. Bogaty bourgeois potrafi realizować twardo ciężary feudalne chłopów, toteż jako właściciel ziemski jest często bardziej uciążliwy niż szlachcic. Od czasów Ludwika XI mnożyły się nobilitacje mieszczan, którzy nabyli dobra ziemskie. Bo zamożny bankier lub kupiec chętnie snobizuje się na szla- checki, a nawet arystokratyczny styl egzystencji. To mocny zastrzyk świeżej krwi dla francuskiej szlachty. Sceptyczny, wytworny i mądry Michał de Montaigne, przyjaciel Henryka IV, wydaje się rasowym grand .seigneurem : ale przecież pochodził z rodziny Eyquemów, bordoskich han- dlarzy rybą, którzy kilkadziesiąt lat przed jego urodzeniem zainwestowali pieniądze w kupno zamku Montaigne i związanej z nim posiadłości ziem- skiej. Inwestycje produkcyjne mieszczańskiego kapitału stwarzały nowe przemysły: jedwabniczy w Lyonie i Tours, drukarski w Lyonie i Paryżu (ok. r. 1500 w Lyonie było już ok. 50 drukarni), metalurgiczny (wyrób dział dla słynnej francuskiej artylerii), papierniczy, szklarski. Właśnie te gałęzie produkcji torowały drogę nowym, wczesnokapitalistycznym formom. Nie można ich było rozwijać przy skromnym wyposażeniu, prymitywnym podziale pracy, małej liczbie robotników, a więc przy ma- łym kapitale. Tu też lokował się nagromadzony kapitał wielu bankierów i kupców. Klasycznym przykładem jest drukarstwo. Wymaga ono maszyn : oficyna 215 wydawnicza posiada z reguły kilka pras, przy czynt każdą obsługuje ok. pię- ciu robotników. Skład i korekta wymagały w wieku Odrodzenia - gdy językiem ksiąg jest często klasyczna łacina, greka, hebrajszczyzna - fa- chowości i kultury. Druk, ilustracje, papier, oprawa kosztowały drogo; firnkejonowanie poważnych wydawnictw, takich jak oficyny Estienne'ów, Petitów czy Vascosanów, uzależnione więc było od poważnych lokat kapitałowych. Drukarstwo nie jest jednak tylko przemysłem. Z oficyrr Paryża i Lyonu wędrowały w świat prawdziwe arcydzieła bibliofilskiej sztuki. Potem, wśród konwulsji wojen religijnych, kryzysu ekonomicznego i konfliktów socjalnych, drukarstwo francuskie zaczęło upadać. Ban- krutowali drukarze-humaniści, którzy zapisali piękną kartg w historii intelektualnej francuskiego renesansu. Znacznie lepiej przetrwały kryzysy i wstrząsy drugiej połowy XV1 w. inne nowe przemysły. Aktywnie je popierał w czasach Henryka IV Bartło- miej LafFemas, prezes tzw. Generalnej Kontroli Handlu. Jego poczy- nania sprzyjały postępom nowych technik, wspartych na podziale pracy i wykorzystaniu maszyn: prymitywnych jeszcze, ale maszyn. W swyeh traktatach ekonomicznych Laffemas "ukazał istotne cechy maszynizmu: wzrost produkcji, oszczgdność siły roboczej. . . ujawnił też z wielką pre- cyzją trzecią cechę maszynizmu, redukcję wysiłku fizycznego, i sformu- łował już to straszliwe zdanie: Bierzcie do pracy dzieci" (Henri Hauser). Nie należy jednak przeceniać postępów wczesnego kapitalizrnu, jego teehnik i stosunków wytwórezych. Stare rzemiosło cechowe broniło się energicznie przeciw tym nowościom; w niektórych branżach i niektóryeh regionach Francji ich wpływ nie zaznaczył się zupełnie. Tradycyjne ręko- dzieło, rozproszone i prymitywne, dawało wciąż dużą szansę produkcji luksusowej i artystycznej. Ręczna dłubanina w warsztatach rzemieślni- czych stwarzała często małe arcydzieła i zaspokajała zbytkowne gusty klas posiadających. MIASTC) Francuskie miasta XVI w. powiązane są mocniej niż dotąd z wielkim światem. Nie brak relacji Włochów, Niemców, Szwajcarów czy Hiszpa- nów, którzy z zapałem opisywali wspaniałość tych miast: pałaców, rezy- deneji i kościołów, fortyfikacji, uniwersytetów i gmachów publicznych. Różnorodność i bogactwo oferowanych towarów oszałamia przybyszów. Ciągle jednak w miastach na małą skalę, lecz masowo uprawiane są ho- dowla i nawet rolnictwo. Najbiedniejszych nie ratuje to zresztą przed nędzą i głodem. Gęstość zaludnienia w miastach i fatalne warunki higieny 216 sprzyjały epidemiom. Pamiętnikarz z przełomu XVI i XVII w., Piotr de I'Estoile, z monotonną regularnością notuje powtarzające się wypadki zarazy, głodu, wśeieklizny. Ofiary epidemii uciekały ze szpitali i kwarantann, gdzie je morzono głodem, i roznosiły zarazę po mieście. Z lektury trak- tatu medycznego o leczeniu zarazy de 1'Estoile wyciąga smutny wniosek iż rozpoznanie choroby jest trudne, a wyleczenie w ręku Boga. Samorząd miejski znajdował się w ręku bogaczy i warstwy, którą Robert Doucet określił mianem arystokracji ławniczej. Mer, ławnicy (na południu konsulowie), radni (przysięgli) byli wyznaczani przez patrycjat, kooptowani przez samo grono arystokracji ławniczej, niekiedy nawet dziedziczni. Pan miasta (z reguły jest nim król) reprezentowany był przez urzędnika senioralnego: funkcja ważna, bo z nią się łączy rozkładanie podatków. A im większą miasta mają autonomię, tym więcej też płacą podatków. W dobie wojen religijnych podatki wymuszane są przez woju- jące partie, niekiedy wprost na cele partyjne. Wojny domowe przyniosą też blokady i konfiskaty, wprowadzanie do miast garnizonów, tumulty, egzekucje, okupy. Przewrót ekonomiczny XVI w. stworzył podstawy potęgi bankierów, kupców, wielkich przedsiębiorców, armatorów. Ta dynamiczna siła spo- łeczna potrafiła w niektórych miastach (Lyon) skutecznie przezwyciężyć dawne skrępowania cechowo-korporacyjne. W Lyonie było wielu cudzo- ziemców, zwłaszcza Włochów, którzy nie cieszyli się na ogół sympatią francuskiego mieszczaństwa; wystąpiły też konflikty religijne. A jednak animozje narodowościowe i starcia na tle wyznaniowym były tu słabsze niż w innych miastach. Wspólne interesy wielkiej burżuazji okazały się ważniejsze niż różnice wiary i narodowości. Z wielkimi rekinami finansjery, handlu i przemysłu konkurowała = nie w sensie ekonomicznego znaczenia, ale społecznego prestiżu - mie- szczańska elita urzędniczo-intelektualna. Wysocy funkcjonariusze pań- stwowi i samorządowi, magistratura sądowa, uniwersyteccy uczeni, ad- wokaci, medycy dworu i arystokracji: to właśnie ta warstwa "ludzi w to- gach", gens de robe. Cytowany już Piotr de 1'Estoile, sądownik paryski, to typowy jej przedstawiciel (bo nie taki Montaigne, też sądownik i mer Bordeaux: ten jest znacznie powyżej przeciętnej). Bystrość i ciekawość intelektualną Estoile łączył z potężną dozą oportunizmu. Ciekawią go sprawy dworu i polityki, religii, nauki i obyczajów. Natomiast nie intere- suje go ekonomia, produkcja, finanse - to, co stanowi fundament spo- łecznego znaczenia wielkiej burżuazji. Dalej, mistrzowie cechowi. Niechętni postępowi wielkich przedsię- biorstw, broniący dawnych struktur korporacyjnych. W pewnym stopniu 217 wysiłkom tym sprzyjała władza państwowa: od czasów Henryka III rząd starał się, ze względów fiskalnych, podtrzymać bądź też odtworzyć zna- czenie cechów. Na ogół cechy kostnieją w systemie oligarchicznym, nie dającym szans emancypacji ubogiemu czeladnikowi. Utrudnienia, które utrzymywały czeladź w dożywotniej zależności od mistrzów, występowały już i w XłV-XV w., teraz jednak sytuacja znacznie się zaostrzyła. Cechy były dość samowładnie rządzone przez zamożniejszych rzemieślników, co wywoływało gwałtowne reakcje czeladzi. Jednakże są takie miasta i takie cechy, w których drobne warsztaty słabły, zmniejszał się dystans między mistrzami i czeladnikami; niekiedy występowali oni wspólnie przeciw wielkiej burżuazji i magistratom miejskim, którym przypisywali winę swej pauperyzacji. Jeszcze gwałtowniej przeciw zamożnym przed- siębiorcom występowali najemni robotnicy i wyrobnicy. Tych nie chro- niły = choćby niedoskonale - przepisy cechowe, bo nowe przemysły rozsadzały strukturę cechową. I tak np. od r. 1539 nasilały się konflikty klasowe robotników drukarskich z ich patronami. Normy pracy robotnika drukarskiego były bardzo wysokie (2,5-3,5 tys. stron dziennie), natomiast płace rosły bardzo powoli, nie nadążając za zwyżką cen. Oryginalne są metody owej walki klasowej w drukarstwie, wynikające z wyższej kultury robotników tego przemysłu. Nie tylko strajk, ale i wojna argumentów drukowanych: jadowite pamflety na przedsiębiorców-krwio- pijców krzyżowały się z ekonomicznymi rewindykacjami. Nie brak także replik drukowanych, wyrażających stanowisko patronów. Ci ostatni na strajki reagowali lokautami, zastępowali wykwalifikowanych drukarzy uczniami, sprowadzali robotników z innych miast, a nawet z Niemiec. Z kolei drukarze przeganiali łamistrajków. Mimo zakazów i prześlado- wań rozwijały się bractwa czeladnicze i robotnicze, żądające wpływu na warunki pracy i płacy, na rekrutowanie siły roboczej itd. , y " Konflikty klasowe "chudych ' i "tłust ch mieszkańców miast zabar- wiały różne przejawy życia miejskiego. Manifestacje niezadowolenia z po czynań zarządów miast, opór władzy, walki wokół autonomii miejskiej: wiele w tym było treści klasowych. Masakry protestantów przez prosty lud Paryża i innych miast nie tłumaczą się tylko oddziaływaniem kontrre- formacyjnych kaznodziejów. Noc św. Bartłomieja i jej powtórzenia na prowincji niosły zagładę nie tylko hugenockiej szlachcie, lecz i bogatym bourgeois (przy okazji również katolikom), których lud miejski od dawna miał na zębie. Są wreszcie, na samym dnie, najbardziej upośledzeni nędzarze. To kategoria odziedziczona po średniowieczu, teraz jednak jej położenie stało się zupełnie katastrofalne. Wśród szalejącej drożyzny coraz trudniej 2I8 nędzarzowi zarobić lub użebrać tyle, by żyć. Szpitale i przytułki dla ubo- gich dochody swe czerpały głównie z rent, których wartość realna ma- lała. Na to wszystko nałożyły się jeszcze, od połowy XVI w., straszliwe skutki wojen religijnych. Podczas długotrwałych oblężeń i blokad nędza- rze zjadali szczury, końskie kopyta, buty i papier, a nawet podobno ludz kie zwłoki. Zdarzało się wyrzucanie biedoty, z braku żywności, za mury miasta, gdzie ją masakrowali oblegający żołnierze. W XVI w. miasta pulsują aktywnością produkcyjną i handlową, ale także zgiełkiem walk klasowych, konfliktem partii, natężeniem tumultów i masakr. Odgrywają dużą rolę polityezną: u mieszczańskich bankierów zadłuża się król, na burżuazję miast atlantyckich ogląda się partia Chatil- lonów, na lud paryski liczy partia Gwizjuszy. A jednocześnie miasta cier- pią wskutek wojen, gwałtów wojska, utrzymywania garnizonów, burzenia fortyfikacji. Miasta są ośrodkami świetnej kultury artystycznej i umy- słowej, ale są też widownią barbarzyńskich okrucieństw i fanatyzmów. WIEŚ "Ten kraj, z racji swej rozległości, ma wielką rozmaitość gleby i pro- duktów, które są wyśmienite i w takiej obfitości, że starcza ich dla Francji i nawet dla obcych narodów" - pisał ambasador Wenecji. I wyliczał kraje importujące z Francji zboże, wino, mięso i ryby. Tej obfitości - wzglę- dnej i nierówno rozdzielonej - nie zawdzięczała Francja postępom tech- niki rolnej, bo ich w XVI w. nie było, lecz urodzajności ziemi i pracowi- tości chłopa, której owoców nie zaprzepaszczały zniszczenia wojenne. Od końca wojny stuletniej aż do wybuchu konfliktów religijnych wieś francuska oddycha w spokoju. Koniunktura rolnicza sprzyjała zainteresowaniom szlachty dla zatrud- nień ziemiańskich. Pochwała błogiej egzystencji ziemianina w Propos rustiques Noela du Fail jest zarazem podsumowaniem doświadczeń zie- miańskich w prowadzeniu gospodarstwa. Jednakże prócz takich zbiorów wiedzy potocznej publikuje się encyklopedie i podręczniki gospodarstwa rolnego: te mają ambicje sumowania wiedzy systematycznej. Karol Estienne i Jan Liebaut w swym podręczniku uczyli, jak ziemianin wydobyć może od swych rolników maksimum pożytku w każdym sezonie ("by nie tracili ani minuty"). A później agronom Olivier de Serres propagował nowe kultury i racjonalne techniki w swym Teatrze agrykultury. Poziom rolnictwa ówczesnego nie imponuje jednak w porównaniu ze stanem sprzed wielkiego kryzysu XIV w. Paszy nie było dużo, hodowla jest ograniczona, więc i nawożenie chude. Bardzo dobry plon to 8 q z hek- 219 I7 tara. Około 20;#, zbioru chło zachować musi na zasiew. Do dawn ch kultur -- zbóż, winorośli, owoców, jarzyn przybyły amerykańskie nowalie: fasola, kukurydza, ale nie zrobiły wielkiej kariery. Potem Serres propagował uprawę chmielu i morwy. Sukces tytoniu przypadł dopiero na w. XVII, ziemniaka - na XVIII i początki XIX w. Zależność rolnika od pogody ciągle jest duża. Plaga niedojadania, a nawet głodów powta- rza się zatem periodycznie w różnych latach i różnych regionach kraju. W połowie XVI w. ambasador wenecki pisał, że francuska szlachta (inaczej niż włoska) mieszka na wsi, a nie w miastach. Była to szlachta, "która już nie jest lenna, ale której monarchia jeszcze nie oswoiła w swej służbie" (A. Denieul-Cormier). Służba monarchii (wojskowa i dworska) przyciągała jednak sporą grupę szlachty już w XVI stuleciu. Szlachta dworska jest niezbyt liczna, bo życie na dworze jest ogromnie kosztowne (choć per saldo wejście w orbitę dworską jest opłacalne). Niemniej dwór renesansowych monarchów - od Franciszka I poczynając - przyciągał ambitnych i snobów. Później mnożyły się też klientele dworów i koterii magnackich. Wśród ziemian i mieszczaństwa szlachta dworska miała renomę fatalną: zarzucano jej rozpustę, oszustwa, pasożytniczy tryb życia, makiawelizm. Ostateczny upadek służby lennej ograniczył wojskowe zatrudnienia szlachty. Niemniej kawaleria francuska stwarza piękne perspektywy dla synów szlacheckich, którzy nie chcą siedzieć na wsi. Wojny włoskie przez kilkadziesiąt lat otwierały możliwości wzbogacenia się, zdobycia sławy, zaznania przygód, oglądania ciekawych krajów. Jednakże weterani tych wojen i młodzi kandydaci na następców Bayarda zostali na lodzie po pokoju w Cateau-Cambresis. "Francuz, który raz był na wojnie, nie ma już innego zawodu" - mówił w r. I560 mądry kanclerz Michał de I'Hó- pital. To tłumaczy niepokój i rozdrażnienie szlachty wojskowej, wyłado- wane w wojnach domowych. W toku wojen religijnych liczba szlachty wojskowej bardzo wzrosła: prócz zawodowców, którzy chcieli wojować, do oddziałów wędrowała szlachta osiadła w obawie przed represjami przeciwnej partii. To już nie wojna dla wojny, lecz wojna dla samoobrony. Większość szlachty nie mieści się jednak na dworze, na urzędach, w wojsku. Ziemianin nie zawsze zajmował się produkcją rolną, choć podaż siły roboczej rosła, a zbożowa hossa sprzyjała powiększaniu rezerwy pańskiej. Ale szlaehcic na wsi nie musi się nudzić, jeśli nawet nie organi- zuje pracy produkcyjnej. Jego siedziba jest wygodna, dobrze wyposa- żona, czas wypełniony polowaniem i rybołówstwem, sportem (jest wielka moda na gry w piłkę), festynami, tańcami, czasem lekturą, rozmową z proboszczem i sąsiadami. Następowała pewna rustykalizacja manier 220 i gustów: ziemianin potrosze chłopieje. Ale t0 nie oznacza zmniejszenia dystansu między dworem i wsią. Im więcej szlachcic siedzi na wsi, tym bardziej akcentuje swój monopol noszenia broni, swe prawa senioralne wyrosłe z dawnego "banu", tym energiczniej pilnuje ściągania czynszów, danin, opłat i grzywien. Wobec postępu demograficznego i wzrostu popytu na ziemię nomi- nalna wartość chłopskich świadczeń wykazywała tendencje wzrostu. Koniunktura zbożowa sprzyjała zainteresowaniu panów udziałem w plo- nach. Taką formą partycypowania w zbiorach mógł być champart w gospo- darstwach dziedzicznych, mogło też być upowszechnianie drobnych dzier- żaw, w których dzierżawca dzieli się z panem plonami (metayage). Ten- deneja rozwojowa - przy wzroście areału upraw - wiodła ku zmniej- szaniu się procentu ziemi, zajętej przez gospodarstwa dziedziczne (tenure censive) i zwiększaniu się roli dzierżaw. Ale jeszcze więcej niż 50"/# ziemi w XVI w. mieli czynszownicy, których prawa do ziemi były mocne. Pod- daństwo osobiste, ten relikt średniowiecza, trwało w niektórych prowin- cjach (Burgundia, Franehe-Comte). Jednak i wolny chłop podlegał pań- skim sądom, monopolom, ograniczeniom, wynikającym z dawnego "banu" : to też był znienawidzony przeżytek średniowiecza. Poza tym nie końezyło się na ciężarach na rzecz pana, bo oprócz nich i kościelnych dziesięcin cisną chłopów podatki: państwo, "wygłodzone jak Gargantua", r.ez- litośnie śrubuje presję fiskalną, przy czym nigdy nie wiadomo, gdzie się zatl-zymają żądania. Gdy młody król Franciszek II był już beznadziejnie chory, poszły po kraju pogłoski, iż leczyć się go będzie kąpielami z krwi dziecięcej. I oto chłopi opłacali się os7.uStolll, wysłanym rzekom0 dla spisania dzi#ci, za niewpisanie ich do rejestru. To nie tyle świadectwo chłopskiej ciemnoty, ile przekonania, że każde królewskie żądanie jest rzeczą możliwą. Ze strony państwa chłOp dopuszcza najgorsze. W drugiej połowie XVI w. do śruby podatkowej (uruchamianej nie tylko na potrzeby publiczne, ale i na cele partyjne) dołączyły się rabunki odelziałów katolickich i protestanckich. Jeśli zatem powstanie chłopskie w Gujennie (1548) wyrosło z protestu przeciw niernOśnemu ciężarowi pOilatków, to ruchy z okresu wojen domowych (np. rebelia tzw. croc#uunts z r. 1594 w Perigord i Limousin) zwracały się zarówno przeciw 1-abunkOm oddziałów Ligi, jak i wybieraniu nadlniernych podatków. Zapewne odpowiadają prawdzie liczne świadectwa, ukazujące ciemnotę chłOpską w XVI stuleciu (niski pOzlOxll OśvJlaty wiejskiej, prymitywizm chlOpskich wierzeń i wyobrażeń, nikły xldział wsi w postępie kultury ze- środkowanej w miastach itd.). T1-udno jednak uznexć ludność wiejską za bierny składnik ówczesnego, tak przecier ruchliwe#=o spoleczeństwa. 2?1 Wspomnienia wojny stuletniej nie znikły. Także ogólne ożywienie walk i polemik politycznych w renesansowej Francji nie pozostało bez wpływu na dążenia komun wiejskich. Francja XVI w. nie ma swej wielkiej wojny chłopskiej. Jednakże rebelie chłopskie były tu nagminne. Powstanie w Gujennie (zarówno przeciw podatkom, jak sposobom ich wybierania) rozszerzyło się w ciągu 1548 r. na Poitou i Limousin. Wielotysięczna chłopska armia pobiła królewską kompanię ordonansową; zamieszki wybuchły i w Bordeaux. Powstańcy przyjęli nazwę komuny gujeńskiej i powołali szefa komuny (coronel de la commune) oraz jego zastępców. Zaniepokojony rząd Henryka II stłumił poruszenie ostrymi represjami. W dobie wojen religijnych trapiące lud wiejski plagi i niedole ujaw- niają się niekiedy na zgromadzeniach stanowych. Podczas zebrania stanów w Normandii (1578) delegat stanu trzeciego skarżył się na dolę normandz kich chłopów, "przypominających raczej nieboszczyków wyjętych z grobu niż żywych ludzi". Niektóre gminy wiejskie obesłały swymi delegatami zgromadzenia stanowe w Perigord (1583) i domagały się powołania chłop- skiego syndyka, który czuwałby nad sprawiedliwym rozkładaniem podat- ków tak, by miasta nie były uprzywilejowane kosztem wsi. Powstańcy z lat 1594 1595 (croNuants) występowali jako "uzbrojony stan trzeci" Perigord i krajów sąsiednich. Są to nieudane, ale znamienne próby dzia- łania chłopów jako s#anu o własnych, odrębnyeh interesach, których bI-o- nić należy w sposób zorganizowany. Partie katolicka i protestaneka oskarżały się wzajemnie o podburzanie "motłochu" i sprowadzanie kraju na krawędź społecznej rewolty. W gruncie rzeczy jednak rebelie chłopskie ostatniego okresu wojen religijnych (gautiers w Normandii.1590ů croguants w Perigord, 1594- I 595) niepokoiły wszystkie odłamy i orien- tacje klas posiadających. Toteż rebelie chłopskie sprzyjały kompromisowi walezących obozów. A jeśli w pewnej mierze przyśpieszyły koniec rzezi, zwanych wojnami religijnymi -- nie były bezpożyteczną chłopską prze- graną. FRANCUZI NA OCEANIE Anierykańskie złoto płynęło do Francji w zamian za francuskie zboże, drewno, tekstylia; po części również dzięki zręczności francuskich kor- sarzy. Nie brakowało jednak we Francji zainteresowań zamorskimi wv- prawami po złoto, własne, a nie hiszpańskie złoto. Zanim jeszcze wybuchła we Francji gorączka wielkich odkryć, rybacy baskijscy, bretońscy i normandzcy docierali pod brzegi Ameryki Pół- 222 nocnej. Od początku XVI w. trwała francuska penetracja Nowej Fund- landii; kupcy z Francji nawiązali także kontakty z mieszkańcami Bra- zylii, narażając się na represje Portugalczyków. Poszukiwanie tzw. przejścia północno-zachodniego - drogi do Chin przez północne regiony Ameryki - ale także poszukiwanie złota było motywem systematycznych wypraw pod patronatem paryskiego dworu. Już w latach 1523 -1524 Franciszek I protegował ekspedycje Włocha Verrazano, którego ambicją było właśnie odnalezienie przejścia pół- nocno-zachodniego. Verrazano zbadał m.in. rzetelnie wschodnie wy- brzeża dzisiejszych Stanów Zjednoczonych. Katastrofa bitwy pod Pawią i późniejsze troski przerwały zaintereso- wania Franciszka I nieznanymi lądami. Wśród ludzi, którzy starali się je odnowić, był m. in. wielki jałmużnik króla, opat Mont-Saint-Michel, Jakub le Veneur. To on właśnie zaprotegował królowi marynarza wypraw Verrazana, Bretończyka Jakuba Cartiera. Cartier odbył w latach 1534 -1536 dwie wyprawy: pierwsza była zwiadem, druga natomiast okazała się bar- dzo owocna. Nie udało się wprawdzie odkryć drogi do Azji ani zasobów złota (choć sam Cartier był przekonany, iż dotarł do Chin oraz że nieda- leko już znajdują się tereny niebywale bogate: tak zrozumiał informacje Indian). Jednakże zbadano 600 km biegu Rzeki Św. Wawrzyńca aż po Montreat. Z wyprawy tej Cartier przywiózł cenne opisy odkrytych tere- nów i dane o technice nawigacji. Trzecia wyprawa miała objąć odkryte ziemie dla króla Francji, toteż od kierownictwa ekspedycji odsunięto Cartiera. Zawłaszczać terytoriów dla króla nie mógł zwykły marynarz; szefem wyprawy został szlachcic Jan de Roberval. Jednakże impreza ta (1540==1543) zakończyła się fia- skiem. Później wśród zamętu wojen religijnych dwór paryski przestał się interesować Nowym Światem. Wojny religijne stały się natomiast impulsem akcji kolonizacyjnej francuskich protestantów w Brazylii i na Florydzie. Francuzi nie mieli dotąd powodów, by pałać chęcią osadnictwa wśród dzikusów, w kiep- skim klimacie. We Francji nie brakowało w zasadzie żywności i nie było przeludnienia. Gdy jednak protestanci stali się obiektem nagonki, admi- rał Coligny wpadl na pomysł, by stworzyć kalwińską wzorową kolonię z dala od prześladowań katolików. Realizacją tej idei zajął się szlachcic z Szampanii, Mikołaj de Villegagnon. W r. 1555 wyruszył on z 600 osad- nikami i lądował na jednej z wysp w zatoce Rio de Janeiro. Zbudowano tu osadę Henryville i strzegący ją Fort Coligny. Villegagnon narzucił kolonistom surową, niemal niewolniczą dyscyplinę. Trudny klimat, ciężka praca, dyktatura szefa zniechęcały ludzi: zaczęły się bunty i represje. 223 W dodatku pastorowie kalwińscy kłócili się nieustannie, a zniechęcony do nowej wiary Villegagnon przeszedł na katolicyzm, co zaostrzyło sy- tuację. Ostatecznie w r. 1560 Portugalczycy zdobyli "wyspę Francuzów". Rzecz znamienna: Portugalczycy oskarżali francuskich kalwinów o sojusz z krajowcami przeciw innym chrześcijanom. W oskarżeniach tych jest dużo fantazji, ednakże stosunek Francuzów do mieszkańców Ameryki był inny niż iberyjskich konkwistadorów. Cartier traktował życzliwie krajowców i doznał od nich dobrego przyjgcia. Z niefortunnej eskapady brazylijskiej pozostało cenne świadectwo: Dziennik podróży Jana de Lery. Ów skromny szewc i pastor z Burgundii uważany jest za pioniera legendy "dobrego dzikusa". Dziennik Jana de Lery, kapitalny dokument etnografezny - opis plemienia Topinambu - to zarazem świadectwo przewartościowania europejskich wyobrażeń o barbarzyń- stwie "dzikusów". Z dążeń do rewaloryzacji utartych sądów bierze się też rozdział o kanibalach w Próbach Montaigne'a. Na podstawie informacji marynarzy i kupców, bywałych wśród "kanibali", wyciąga Montaigne ważny wniosek: "nie ma nic barbarzyńskiego ani dzikiego w tym ludzie, chyba że każdy zechce mienić barbarzyństwem to, co różni się od jego obyczaju". Prawda, taki wniosek niewiele ma szans, by go akceptowali ludzie nawykli do sądów banalnych ("Wszystko to brzmiałoby wcale do rzeczy, powie ktoś, ale cóż, kiedy nie noszą pludrów!"). Niemniej doświadczenia dalekich podróży wzbogacają francuski humanizm waż- nylni wartościami. Pojawia się przeciwstawienie czystej i prostej natural- ności "dobrego dzikusa" zepsuciu obyczajów Europy. Powstają też pod- stawy do uznania zasadniczej jedności rodzaju ludzkiego. W dobie dy- skusji nad naturą Indian: czy jest ludzka, czy zwierzęca - docenić wy- pada opinie Jana de Lery i Michała de Montaigne. Może to najcenniej- szy rezultat francuskich wypraw za ocean w XVI stuleciu. Po klęsce brazylijskiej imprezy admirał Coligny wysłał jeszcze trzy ekspedycje na Florydg w nadziei stworzenia tam azylu dla prześladowa- nych k#lwinów, a zarazem przyczółka dla francuskiej aktywności kolo- nialnej. Protestanekich osadników wymordowali jednak Hiszpanie. KU LTLrRA ARTYSTYCZNA Dwa ważne zjawiska określały ówczesną kulturę. Duży wpływ wy- warły kampanie włoskie, pozwalające Francuzom - od króla aż po giermka - poznać wspaniałą sztukę renesansu włoskiego. Wrażenie było niebywałe. Jednakże wypada też pamiętać o ogólnym wzroście kultury duchowej we Francji XVI w. : postęp ciekawości i wrażliwości ludzi sprzyjał 224 bez wątpienia sztukom pięknym. Zaczęło się tedy zapraszanie do Francji artystów włoskich, przy czym mecenat króla Franciszka I odegrał szcze- gólną rolę. Mecenat nie snobistyczny, lecz połączony z autentyczną sym- patią dla wielkich twórców. Leonardo da Vinci, ściągnięty do Francji przez króla, rychło zmarł; Andrea del Sarto nie zagrzał tu miejsca. Ale Rosso czy Primaticcio wiele zrobili dla rozwoju francuskiego malarstwa, budownictwa i rzeźby. Franciszek I nie zraził się dwuznaczną reputacją genialnego Benvenuta Celliniego, ściągnął go na swój dwór i protegował w obliczu niechęci wielmożów. Odbywały się także wędrówki w kierunku odwrotnym: tłumy zdolnej francuskiej młodzieży artystycznej wędrowały na naukę do Italu. Dwór francuski jest dość zamożny, by zamawiać dzieła znakomitych twórców (Rafael malował dla króla Francji dzieła wielkiej klasy) lub kupować cenne egzemplarze. Kolekcjonerstwo jest wielką pasją ludzi XVI w. przy czym dwór monarszy stać oczywiście na kompletowanie najwspa- nialszych galerii. To Franciszek I zdobył dla Francji Giocondę i inne obrazy Leonarda, dzieła del Sarta, wspaniałe rzeźby, klejnoty, emalie, dywany. Franciszek I rozbudował królewską księgarnię, tj. bibliotekę, zalążek dzisiejszej paryskiej Bibliotheque Nationale, na czele jej stawiając słynnego 15 - J. Baszkiewicz. Historia Francji 225 Dawny pałac Jakuba Coeura w Bourges #. r humanistę Wilhelma Bude. Wśród tysięcy cennych rękopisów i ksiąg znalazły się tu dzieła z kolekcji króla Karola V, zbiór flamandzkich ręko- pisów Ludwika XII, księgi przywiezione z Włoch podczas kampanii Ka- rola VIII i Ludwika XII, skonfiskowane zbiory Bourbonów (od dawna słynących z bibliofilstwa), wreszcie nabytki Franciszka I. Kazał on poszu- kiwać starych rękopisów w opactwach, opłacał kopistów, którzy w Wenecji przepisywali antyczne dzieła, przywiezione z Konstantynopola po zwy- cięstwie Turków nad Bizancjum. Wszystkie te zbiory Franciszek I udo- stępnił uczonym: biblioteka dworska stała się warsztatem badawczym. 226 Klatka schodowa zamku w Blois Już od czasów Karola VII malownicza dolina Loary była ulubionym miejscem pobytu francuskich monarchów. Wyrosły tu zamki, które teraz przebudowywano w nowym, renesansowym stylu. Z początku to raczej pokrywanie budowli gotyckich fasadami wedle nowej mody; potem cała konstrukcja przejmowała rytm, ład i proporcje renesansu. Fontainebleau, położone bliżej stolicy niż zamki Loary, wybrane zostało na reprezenta- cyjną siedzibę Franciszka I. To już pałac czysto renesansowy, z oryginal- nym i niebywale dekoracyjnym wyposażeniem. Głównym architektem był paryżanin Gilles le Breton, dekorowali pałac m. in. Rosso i Primaticcio. Zwracali większą uwagę na bogactwo i dekoracyjność całości, mniejszą- na równorzędną wartość artystyczną wszystkich elementów. Fontainebleau oraz zamki nad Loarą (Amboise, Blois, Chambord. . .) stworzyły wspaniałą ramę dla życia dworskiego czasów Franciszka I i jego następców. Kultura dworska jest jeszcze dość swobodna: nie ma zrygo- ryzowanej etykiety, Fontainebleau Franciszka I to nie Wersal Ludwika XIV. Stereotypowe sądy o braku higieny na francuskim dworze także nie po winny być przenoszone z Wersalu na rezydencje renesansowe: wielkie starania czyniono wokół pałacowych łazienek, a gdy przybyły z pirenej- skiej Nawarry Henryk IV okazał się niezbyt gorliwym zwolennikiem czystości, szydzono z tych "chłopskich" manier. Ogłada dworska była w cenie: przełożono podręcznik grzeczności dworzanina, napisany przez Włocha Baltazara Castiglione. Ceniono nie tylko zręczność w tańcu, turnieju, na polowaniu czy podczas modnych gier w piłkę, ale także bieg- łość w gładkiej, szybkiej, dowcipnej konwersacji. Opowiadania, napisane pod włoskim wpływem przez siostrę Franciszka I, Małgorzatę Nawar- ską, oddają smak dworskiej rozmowy tamtych czasów, błyskotliwej, ciętej, niekiedy frywolnej. Wpływ włoski jest więc widoczny wszędzie. Jednakże coraz więcej oryginalnych przysporzeń w sferze renesansowej sztuki wnosili artyści rdzennie francuscy. Około połowy XVI w. w architekturze i rzeźbie wy- rosły wielkie talenty: Pierre Lescot, Jan Goujon, Jan Bullant i przede wszystkim Filibert Delorme, potomek całej dynastii majstrów-budowni- czych, łączący świetne doświadczenia techniczne z wielką kulturą. Obok rzeźby pałacowej trwają i wzbogacają się tradycje późnogotyckiego rzeź- biarstwa sakralnego i nagrobnego; obok malarstwa dekoracyjnego, obliczonego na efekt większych całości, kontynuowane są dobre wzory (głównie flamandzkie) malarskiego realizmu (ojciec i syn Cloue- towie). Pasja budowania, zdobienia, kolekcjonowania dzieł sztuki nie ograni- czała się do dworu monarszego. Przenosiła się do magnaterii i zamożnej 227 szlachty; bogaci bankierzy p y e tylko mki (Saint-Maur, renesansowej. Filibert Delorme budował ni za Tuileries), a1e też wiele pałaców i rezydencji miejskich. PRZEWRÓT INTELEKTUALNY Utarło si rzekonanie, że humanistyczna kultura intelektualna XVI w. stał się przecież zwrot ku staro- była niezmiernie elitarna. Jej zaczynem kiej). Renesansowy recko-rzymskiej, jak judeo-chrześcijańs żytności (tak g z greckich łacińskich i hebrajskich lektur: humanista czerpie swą wiedzę , dzi. Jednakże pogląd o eli- oczywiście, nie jest to p okarm dla prostych lu y. Cechą wy- taryzmie tej kultury można uznać tylko cz ściowo za słuszn różniającą wiek Odrodzenia było bowiem dalsze rozszerzenie się społecz- nych zasięgów kultury. o rolę druku w upowszechnianiu kultury Niejednokrotnie podkreślan nalazku diabła, i drukarstwa renesansowej. Przeciwstawianie artyle i, yy potoczny ins iracji, t XVI-wiecznego wynalezionego z boskiej p y trzeba umieć czytać Jednakże książki przede wsz stkim b łoby postęp humanizmu. #adało wiedzieć, aby je rozumieć. Nie y u coraz też więcej w kultury bez rozwoju oświaty. iała widok żałosny. Symbolem jej To prawda, że Sorbona przedstaw " Noela Bedy, pogromcy sorbonistów, u adku jest działalność wodza " Wysiłki humanistów, by stos. ukazać postępu, fanatyka, wielbi #a tne (stąd m. in. postęp filologii), napoty- w całym blasku teksty y w z 5orbony: pod ane im się wyda- ejrz kały gwałtowny opór obskurantó lub nad hebrajskim, językiem g ą z kiem schizmy, wał pudp nad kzd adę Boga. Jednakże na Sorbonie nie kończył si ludu . W Paryżu wydział sztuk wyzwolonych francuski system uniwersytecki . pracue rzetelnie uniwersytet fermentuje podobnie jak w średniowieczu w ływów kręgu humani- . Uczelnia w Bourges jest w zasięg p w Orleanie , W Tuluzie p #- rzez Małgorzatę Nawarską stycznego, protegowanego p średniowiecznych herezji, do których pomniano sobie, że była tu cytadela A wsz stkim powstało nowe nawiązyw ała francuska reformacja przede y centrum badań humanistycznych w Paryżu: Wilhelm Bude nakłonił króla Franciszka I do stworzenia instytucji wykładowców królewskich niezależ- n ch od Sorbony. To zalążek późniejszego C 11 geyR 1 a#ęzyk llege de y pi ów staro- France. Na początku (1530) powołano Fine Postel czy Toussaint - #'W- żytnych. Ale wykładowcy królewscy , swobodne komen afii k Biblii kłady o językach antyku rzeksz ł lid y h ulturze i filozofów greckich, z aparate istoru, g g 228 starożytnego świata. Było to wielkie odkrywanie antyku grecko-rzymskiego i judeo-chrześcijańskiego. Erazm z Rotterdamu twierdził, że stworzenie tego centxum humanizmu było większym dziełem Franciszka I, niż gdyby podbił dla Francji całą Italię. Porządkuje się zarazem szkolnictwo. Jest teraz w szkołach więcej ładu i rytmiczności w pracy; precyzuje się sekwencja nauczanych materii. Szkoła miejska, zazwyczaj parafialna, wywierała znaczny wpływ na szybki postęp oświaty, natomiast szkółka parafialna na wsi oddziaływała skrom- niej. Niemniej i wiejska parva schola w coraz większym stopniu usiłowała szerzyć umiejętność czytania. Wynikało to z postępów reformacji, która "zaraziła" znaczną część wiejskiego kleru. Podstawową ideą reformacji był wszak powrót do "czystego Słowa Bożego", tj. do Biblii. Nie wystarczało jednak przełożyć Pismo św. na język francuski (dokonali tego Lefevre d'Etaples i Robert Olivetan); trzeba też było nauczyć lud czytać Słowo Boże. "Walka z analfabetyzmem tożsama jest pra- wie. . . z walką przeciw kościołowi papieskiemu, w którym kapłan czy- # ta za wszystkich" (H. Hauser). e# A za lekturą Biblii wśród części przynajmniej ludu idzie także lek- tura małych książeczek i pism ulot- nych, roznoszonych po kraju przez handlarzy sprzedających słowo dru- kowane razem z maściami czy grze- bieniami. Studiowanie Biblii mia- ło konsekwencje kulturowe, wykra- czające poza sferę religll. To samo Rabelais można powiedzieć o śpiewie : miejsce bogatych śpiewów katolickiej mszy zajęły surowe, ale poetyckie psalmy. Mawiano nieraz, iż psalmy były Marsylianką wojsk protestanckich. Ale poeta Klemens Marot pisał, iż psalmy śpiewa "chłop przy pługu i rze- mieślnik w warsztacie". A to z pewnością pobudzało wrażliwość na poezję: są świadectwa, iż zdarzało się chłopom w XVI w. (wyjątkowo, zapewne) czytać subtelne wiersze Ronsarda. Poszerzona umiejętność czytania i kariera druku były solidną pod- stawą upowszechniania kultury humanistycznej. Oczywiście, istniały lek- 229 tury elitarne, wspomniane już księgi greckie, łacińskie, hebrajskie. Także dzieła Rabelais'go i Montaigne'a musiałyby znudzić czytelnika pozba- wionego humanistycznej ogłady. Jednakże wydawano wielkie ilości ulot- nych pism i broszurek na tematy religijne i polityczne: przemycały one w przystępnym języku przynajmniej niektóre motywy renesansowego "od- krywania świata i człowieka". A dalej, całe mnóstwo straganowych dru- ków o sensacjach, osobliwościach, cudach natury (i cudach boskich), relacje o wstrząsających zbrodniach, pogrzebach, wydarzeniach dwor- skich. Czytują je (jesli umieją czytać) prostaczkowie, ale także mieszcza- nin o intelektualnych ambicjach, Piotr de 1'Estoile notuje starannie w swych pamiętnikach podobne lektury. Zżymał się nieraz na nie ("bagatela", " bzdura"), ale jednak czytał. Trochę tak jak współczesny inteligent, który pochłania kryminały, choć przyznaje, że są głupie. To już jakieś wczesne początki kultury masowej: inteligent mieszczański czy szlachcic czytuje często to samo, co trafia do rąk czytającej części ludu. Tylko że wśród ludu czytających jest niewielu. I być może druk pogłębia nawet przepaść między kulturą elity (coraz szerszej) a życiem mas analfabetów. Jakież są treści kultury elitarnej? Wiek Oświecenia będzie szukał w Odrodzeniu swego genealogicznego drzewa, upatrując w humanizmie XVI w. zaczyn idei wolnomyślicielstwa. To błąd: renesans był antyklery- kalny, wrogi scholastyce i ascetycznej pogardzie dla radości życia, lecz w zasadzie nie ateistyczny. Wypadnie się zgodzić z formułą Luciena Febvre'a: renesans to "wiek, który pragnie wierzyć". Klasyczne dzieło Febvre'a o problemie niewiary w XVI w. zakwestionowało możliwość istnienia we Francji, przed Kartezjuszem, uargumentowanego racjona- lizmu, frontalnie przeciwstawiającego się wierze chrześcijańskiej, tak mocno zakorzenionej w mentalności i obyczajach ludzi. Rabelais, z którego usiłowano uczynić wojującego rzecznika ateizmu, był przeciwnikiem wielu religijnych tradycji, ale odrzucanych właśnie w imię wiary, swobodniej- szej w wyrazie, lecz tym głębszej. Zakwestionowanie chrześcijaństwa i wiary w Boga zdarzało się w XVI w. niekiedy. Średniowieczny awerroizm z jego wiarą w wieczność świata, odrzuceniem indywidualnej nieśmiertelności odrodził się w kręgu filozo- fów padewskich przełomu XV i XVI w. (Piotr Pomponazzi i in.). Wpływ tych idei przenikał do Francji. Jak się wydaje, w nieśmiertelność duszy wątpił filozof i poeta Stefan Dolet, dwa razy uratowany przez Franciszka I, ostatecznie spalony na stosie w r. 1546. Jeszcze bardziej enigmatyczna jest postać Bonawentury des Periers, którego dzieło Cymbalum mundi stanowi zbiór szyderstw z dogmatów chrystianizmu. Tekst ten był druko- wany, znajdował więc wydawcę i czytelników. Trudno jednak ocenić 230 zasięg społeczny podobnych idei, a nawet ich źródła i dokładny sens światopoglądowy. Komplikuje sprawę wielka konfuzja pojęć w świadectwach tamtej epoki. Ludzi pokroju Doleta traktowano nieraz jako zwolenników re- formacji. Zupełnie błędnie: Dolet wyprzedzał Woltera, bo ubolewał nad losem posyłanych na stos kalwinów, ale zarazem szydził z szaleństwa tych ludzi, narażających życie dla "śmiesznego zacietrzewienia". Z drugiej strony mieszano poglądy ateizujących filozofów i idee takich humanistów, jak Rabelais. Tymczasem humaniści dystansowali się zarówno od ateizmu, jak i od reformacji kalwińskiej. Owszem, spory kawałek drogi wykony- wali razem z ateuszami, krytykując np. pasożytnictwo kleru czy obsku- rantyzm Sorbony. Ale humaniści w ogromnej większości byli dziećmi "wieku, który pragnie wierzyć": wierzyć inaczej niż dotąd, lecz dzięki temu żarliwiej. Idea żarliwej wiary, rzucona przez Lutra, stała się też programem całej reformacji. Humaniści francuscy - Lefevre d'Etaples, Bude, Ra- belais - w niejednym zbliżali się do wyznawców kalwinizmu. Ich mistrz, Erazm z Rotterdamu, nauczył ich wojować z prymitywną pobożnością, "handlowym" stosunkiem do Matki Boskiej i świętych, których protekcję trzeba okupywać, z kultem relikwii, przepychem kościołów, ignorancją mnichów i tępotą ortodoksyjnych teologów. Gdy Sorbona w latach trzy- dziestych XVI w. zacznie atak przeciw wykładowcom królewskim, gdy ortodoksi zażądają wręcz (1536) zamknięcia drukarń - Wilhelm Bude określi to jako "spisek bezczelności, ignorancji i strachu". Prześladowania i stosy wzbudzały wśród humanistów zgrozę i skłaniały do protestów. Niemniej - nie zerwali mostów z kościołem, nie przeszli na stronę wyznaw- ców Kalwina. Zarzucano humanistom, iż zatrzymali się przed tym krokiem z opor- tunizmu i strachu. Kalwin potępił ich za odwrócenie się od prawdy w celu uniknięcia prześladowań. Sąd to niesprawiedliwy. Zbyt wiele dzieliło humanistów i zwolenników Kalwina. Żaden autentyczny humanista nie był w stanie przyjąć kalwińskiej teorii upadłej natury człowieka. Człowiek, wedle Kalwina, żyje "unurzany w grzechu i nieprawości, jak ryba w wo- dzie"; jego naturę zepsuł dogłębnie grzech pierworodny. Zdaniem nato- miast humanistów człowiek jest z natury dobry. Występki są przeciwne ludzkiej naturze, a dobre jest to, co zgodne z naturą: toteż żyjący w natu- ralnej prostocie Indianin to "dobry dzikus". Reguła mądrego opactwa Telemitów w Gargantui Rabelais'go jest niezwykle prosta: "Czyń, co ci się podoba". Traktowano to nieraz jako wyraz gustu do anarchii lub moralnego indyferentyzmu. Tymczasem po prostu Rabelais wierzył, 231 iż ludzie są dobrzy z natury, więc porządnie wykształceni, w dobrej kom- panii i wyzwoleni od przymusu - zawsze postępować będą dobrze i uni- kać zła. Stąd dalsza istotna różnica z Kalwinem, który sądził, iż bez twar- dej władzy ludzie żyć będą "jak szczury w słomie". U humanistów - po gląd, że ostry przymus deprawuje ludzi; u Kalwina - że ludzie się demo- ralizują bez ostrego przymusu. Humaniści potępiali prześladowania re- ligijne, uważając - tak jak potem filozofowie Oświecenia - że prawda świeci własnym blaskiem i że nie oświeca się ludzi płomieniem stosu. Ale odnosiło się to zarówno do stosów, na których we Francji palono kalwinów, jak i do stosu, na którym w Genewie spalono, z inspiracji Kalwina, hiszpańskiego teologa Serveta. Nietrafny więc jest pogląd, że humaniści nie przeszli na stronę pro- testantyzmu ze strachu przed prześladowaniami. Nie oszczędzono im zresztą i tak szykan i pogróżek. Prawdą jest natomiast, że wzrost prze- śladowań religijnych, a potem zamęt wojen religijnych osłabiły tętno francuskiego ruchu umysłowego. Wspaniały, pełen obietnic na przyszłość okres Odrodzenia - to Gargantua i Pantagruel Rabelais'go, a zwłaszcza dwie pierwsze księgi tego dzieła. Historia dobrych olbrzymów, czerpiąca inspiracje zarówno z folkloru i literatury straganowej, jak z pokładów francuskiej tradycji rycerskiej, wpisywała fundamentalne motywy huma- nizmu w fabułę ucieszną i rubaszną. Antyklerykalna satyra, żartobliwe popisy erudycyjne, zjadliwe aluzje do wydarzeń politycznych podane tu zostały z brawurowym rozmachem, bujnością języka, bogactwem wyo- braźni. Jednakże wielkie dzieło Rabelais'go ukazywało się częściami w ciągu lat 1532-1562. I oto w miarę upływu czasu optymizm i werwa opowieści słabły, pogląd na świat gorzkniał nieco. Dzieło Rabelais'go było wrażliwym barometrem nastrojów epoki, w której coraz mniej było miejsca dla s#yderstwa i odwagi myśli. Podobne przemiany w poezji. Protegowany przez Franciszka I Klemens Marot, prawie rówieśnik Rabelais'go, oddaje smak renesansu pełnego nadziei i odwagi. I jego dzieło, podobnie jak Gargantua i Pantagruel, żywi się mocno sokami średniowiecza (choćby w recepcji tradycyjnych form poetyckich). Była to jednak poezja szydercza, szczera i odważna. Już po śmierci Marota poeta Joachim du Bellay wystąpi ze słynnym ma- nifestem Obrona i świetnośćfrancuskiegojgzyka (1549). Mowa tu o obronie rodzimej mowy przed jałową :mitacją antyku. Język francuski - twier- dził du Bellay - nie jest z natury ubogi, niezdatny do tworzenia wielkiej poezji. Trzeba go tylko bogacić, rozwijać, odkrywać nowe złoża językowe w dawnej literaturze, dialektach różnych stron kraju, języku różnych zawodów. Ten program literatury narodowej, żywej, bujnej, wlewają- 23 ? cej do wiersza wszystkie uczucia, skupił utalentowaną grupę twórców (tzw. Brygada, potem tzw. grupa Plejady). Związany był z nią książę poetów Piotr Ronsard. To wielki talent, połączony z rozległą humani- styczną kulturą; jednakże młodszy od Rabelais'go i Marota o lat trzy- dzieści, żył Ronsard w trudniejszych i smutniejszych czasach. Toteż roz- mach i wigor wczesnego humanizmu ustępują tu dworskim pochlebstwom, bardzo subtelnym zresztą, i nieco mdłej efektowności. Szczególna była reakcja literatury na okropności wojen religijnych. Poezja francuska drugiej połowy XVI w. nie jest niewrażliwa na ów zdu- miewający obłęd, który sprawia, że ludzcy i grzeczni Francuzi wyrzynają się nawzajem. Mniej może do nas przemawia Rozprawa o niedolach obec- nego czasu Ronsarda, więcej szlachetny patos Tragików protestanta Agryppy d'Aubigne'go. Jednakże literatura nie tylko lamentuje. Oto Próby Mon- taigne'a, wydane wśród tumultu wojny domowej (1580, uzupełnienia 1588 i 1595). Ta mądra i uczciwa książka była odwrotem od żałosnej rzeczy- wistości ku doświadczeniom historii, ale także ku doświadczeniu, które wynika z poznania samego siebie ("chciałbym się odmalować cały i zu- pełnie nago. . . ja sam jestem materią tej książki"). Są więc Próby zarówno owocem humanistycznych lektur, jak i psychologicznej introspekcji. Są przy tym poszukiwaniem reguł postępowania zgodnych z naturą ludzką, a nie kłócących się z epoką. Był wyraźny rys stoicyzmu w tej próbie obrony godności człowieka i jego wewnętrznej wolności wśród szalejącego zamętu. Zarazem książka Montaigne'a to dzieło sceptyka, który z wielkim res- pektem się wypowiada na temat religii objawionej, ale mnoży krytyczne uwagi o niedoskonałości ludzkich wyobrażeń religijnych; nie sądzi też wcale, by wiedza - którą wysoko ceni - mogła zapewnić ludziom cnotę, szczęście i pewność poznania. Montaigne nie podzielał entuzjazmu po przedniego pokolenia dla postępów rozumu, tego - jak pisał - "świeżego zapału, z jakim król Franciszek I rzucił się do nauk i wzniósł je w powa- żanie". Daleko tu jesteśmy od racjonalizmu, obiecującego ludziom wiedzę pewną i kryteria prawdy niezawodne. Ale w gruncie rzeczy daleko też od bezkrytycznej wiary w prawdy objawione. Bez wątpienia, nie wybiła jeszcze godzina racjonalizmu: trudno zaufać w pełni możliwościom poznawczym ludzkiego rozumu, gdy wiedza o świe- cie była wciąż ograniczona mimo odkryć geograficznych i postępu wiedzy przyrodniczej. Wiek XVI nie był bowiem jałowy dla nauk o przyrodzie. Charakterystyczne jednak, że wielcy humaniści więcej się zasłużyli w od- krywaniu człowieka niż w odkrywaniu świata. Często - by użyć określe- nia Henri Hausera - wierzyli Pliniuszowi bardziej niż własnym oczom. Przygniatał ich pojęcia o przyrodzie autorytet wielkich starożytnych, 233 nowatorzy zaś na ogół nie znajdowali u nich uznania. Odkrycie Koper- nika, zdaniem Montaigne'a, "niewiele powinno nas grzać lub ziębić", a badania niemieckiego przyrodoznawcy i medyka Paracelsusa autor Prób kwituje sceptycznie : "nie trzeba wierzyć każdemu. . . każdy bowiem może powiedzieć wszystko". Na szczęście nie wszystkich przygniatał autorytet antyku. Sławny lekarz Ambroży Pare pisał, iż "woli zrobić dobrze sam niż błądzić z mędr- cami, a nawet z całą resztą świata". Pare, chirurg wojskowy, praktyk i samouk, który doświadczenia zbierał w szpitalach i na wojnach włoskich, okazał się nowatorem i odkrywcą wielkiej klasy. Andrzej Vesale posunął naprzód wiedzę anatomiczną, Rondelet - biologię, skromny ceramik Palissy był pionierem chemii i mineralogii itd. A jeszcze ci wszyscy podróż- nicy francuscy, którzy za oceanem zbierali cenne informacje geograficzne i etnograficzne. Postęp nauk przyrodniczych był w XVI-wiecznej Francji dziełem empiryków; słabo interesował zatopionych w książkach lub w in- trospekcji humanistów. W rezultacie najwyższe osiągnięcia myśli humanistycznej sąsiadują niejednokrotnie z magią, wiarą w cudy, demony, kombinacje liczb feral- nych i szczęśliwych, horoskopy i "znaki". W wierszu Ronsarda Bóg za " ludnił "ziemię ludżmi, powietrze demonami, a niebo aniołami. Bodin, tak realistyczny w ekonomii i polityce, jest autorem traktatu pt. Demono- mania. Zainteresowania okultystyczne przejawiał mądry i subtelny Lefevre d'Etaples. Nie należałoby zresztą lekceważyć nawet szarlatanerii, poczynań astrologów, poszukiwaczy kamienia filozoficznego, okultystów. Bo "pełne pomieszania wysiłki tych ludzi, ich mętne idee, ich awanturnicze spe- kulacje. . . być może w pewnych dziedzinach oddały więcej usług nowo- żytnej nauce. . . niż klasyczna wiedza uniwersyteckich doktorów" (L. Feb- vre). Tak więc z bardzo różnych składników wyrastał postęp poznawczy wieku Odrodzenia. Idea postępu była zaś w tym stuleciu niezmiernie żywa, podobnie jak przekonanie o odrębności i nowości renesansowej epoki. Zaczynano od przeciwstawiania nowej epoki "barbarzyńskiemu czasowi Gotów", tj. średniowieczu, a wspaniałość renesansu tłumaczono odrodzeniem kultury antyku lub powrotem do czystych źródeł wiary, albo wreszcie jednym i drugim. Niemniej już wcześnie, bo u Rabelais'go, pojawiało się wyobrażenie o wyższości nowych czasów nawet nad anty- kiem (druk, rozszerzenie oświaty). W drugiej połowie stulecia idea postępu precyzuje się. Bodin i jego uczeń La Popeliniere wiedzieli już dobrze, iż postęp ludzkości jest nieskoń- czony, a każda epoka wnosi doń nowe wartości. Ileż błędów popełniali 234 starożytni w opisie ziemi i wszechświata, iluż wynalazków nie znali! Jakże upowszechnił wiedzę ludzką warsztat drukarski, jak rozszerzył obraz ziemi wynalazek igły magnetycznej. Ludy całego świata, wrogie sobie lub wzajemnie się nie znające, teraz - powie optymistycznie La Popeli- niere - "poznają się, odwiedzają, kochają i pomagają sobie". Wiedza ludzka nie jest zatem nagromadzoną tradycją przekazywaną z pokolenia na pokolenie, lecz stale wzbogaca.ną wiedzą a świecie, który zaczął ludziom ujawniać swoje rozmiary. REWOLUCJA RELIGIJNA Reformacja to "nowy sposób odczuwania i praktykowania chrze- ścijaństwa" (L. Febvre). Sposób, w jaki praktykował chrześcijaństwo kościół rzymski, już w średniowieczu budził najżywsze protesty, krytyki, szyderstwa. Obiektem ataków był papież, otaczający się przepychem, jego dwór ściągający daniny z całego chrześcijaństwa i lokujący je u ban- kierów, rozpustny proboszcz, zeświecczony biskup, ignorancki mnich sprzedający odpusty. Państwo Kościelne prowadziło swą politykę, która budziła sprzeciwy rządów i społeczeństw. W poszczególnych krajach hierarchia duchowna kłóciła się z władcami i wielmożami świeckimi, eksploatowała poddanych, kłuła w oczy mieszczaństwo. Na tym tle co pewien czas wybuchały ostre konflikty, które jednak częściowo przynajmniej pacyfikowano dzięki jakiejś reformie wewnętrznej kościoła lub jakiemuś ograniczeniu przywilejów kleru. Ale w XVI w. stan napięć społecznych wokół kościelnej praktyki zaostrzył się gwał- townie. Reformacja była szukaniem wyjścia z sytuacji, którą uważano za nie dającą się dłużej tolerować. Szlachcica oburza rozmiar kościelnych majątków, mieszczanina - konkurencja kościoła, który sam obraca wielkimi kapitałami, mnożąc jednocześnie zakazy ekonomiczne, chłopa- kościelna dziesięcina, humanistę - ignorancja mnichów i teologów, aktywna i wroga postępom wiedzy; wszystkich wreszcie oburzają złe obyczaje, chciwość i arogancja ludzi kościoła. Wszystko to nie wyjaśnia może ekspansywności prądów reformacyj- nych, ich żarliwego napięeia, ich sukcesu społecznego. Ale reformacja to nie tylko protest przeciw złym praktykom, to także nowy sposób od- czuwania chrześcijaństwa. Od dawna nurtowały ludzi obawy i wątpliwości, czy droga wskazywana przez kościół na pewno prowadzi do zbawienia. Aktywność duchowa i ruchliwość społeczna ludzi późnego średniowiecza z trudem się godziły ze sformalizowaną wiarą, wspartą systemem mecha- nicznych praktyk i "dobrych uczynków", odpustów, kultów relikwu, 235 łacińskich formut zmonopolizowanych przez kler. Próbą odnalezienia wyjścia był w XIV i XV w. wybujały mistycyzm: ale to nie jest recepta dla ludzi wierzących, którzy tkwią mocno na realnym gruncie doczes- ności. Toteż od początku XVI w. trwa fermentacja religijna. We Francji początek ruchu splótł poszukiwania humanistów i wysiłki reformatorskie duchownych. Niemały był wpływ Erazma z Rotterdamu, ale sam Erazm ulegał wpływom francuskiego mnicha Jana Vitriera. Bliski ideom Erazma był tzw. krąg z Meaux: pod protekcją Małgorzaty Nawar- skiej i biskupa Wilhelma Bri#onneta skupili się w nim światli humaniśei (Lefevre d'Etaples, Gerard Roussel, Wilhelm Farel, Michel d'Arande); byli to przeważnie duchowni pragnący reformować kościół, a nie zrywać z nim. Ale pojawiały się tutaj motywy charakterystyczne dla protestan- tyzmu. Rzecz nie tylko w tym, by zwalczyć zeświecczenie kościoła, zerwać z praktykami nazbyt widowiskowymi, liturgii nadać francuską formę. Lefevre d'Etaples rzucił hasło "czystego kultu": podstawą szczerej i czystej wiary powinno być studiowanie Pisma.iw. W kręgu z Meaux odrzucano ideę dobrych uczynków "kupujących zbawienie" : to jest niegodne wyobra- " g żenie, iż można "handlować z Bo iem. Zamiast uciekać si do ośred- ników (Maria, święci) należy rozmawiać z Bogiem, nie w mistycznych egzaltacjach, ale poprzez studiowanie Czystego Słowa Bożego. Lefevre dał tedy początek wielkiemu dziełu: francuskiemu przekładowi Biblu. Tymczasem zza Renu przenikać zaczęły do Francji oddziaływania luteranizmu. Onieśmieliło to, a następnie rozproszyło krąg z Meaux, radykalizując jednocześnie fermentację religijną. Kaznodzieje (głównie zakonni) przenosili do szerszych warstw powiew rebelii, mieszczański teatr krytykował kościół i sklerotycznych teologów, coraz więcej ukazy- wało się przekładów pism Lutra i ksiąg biblijnych, religijnych traktatów i pism ulotnych. Szerzyło się wyobrażenie, że zbawienie osiąga się przez wiarę, a nie przez działanie księży lub wstawiennictwo Marii i świętych. Kult relikwii i obrazów ukazywany był jako ślad pogańskiego bałwochwal- stwa. Zakwestionowanie tradycyjnych form kultu przybierało niekiedy kształt gwałtowny. W 1528 r. wielkie poruszenie w Paryżu wywołało zniszczenie figury Matki Boskiej; w następnym roku rebelia w Lyonie połączyła bunt przeciw rządom bogaczy z atakami na kler i niszczeniem świętych obrazów. Kult maryjny stał się w późnym średniowieczu popu- larny; jego odrzucenie było poświęceniem świadczącym o sile nowych przekonań. Idee reformacyjne przenikały. do klas wyższych: szlachcic z Pikardii Berquin stał się propagatorem luteranizmu, paryski rektor uniwersytetu Mikołaj Cop wygłosił w 1533 r. wykład inauguracyjny, 236 kwestionujący doktrynę kościoła. Jesienią 1534 r. w Paryżu i w innych miastach Francji rozwieszone zostały "plakaty": gwałtowny atak przeciw papiestwu i "jego robactwu", tj. klerowi. Autorem "plakatów" był pa- stor Antoni de Marcourt. Tematem swego pamfletu uczynił on "mszę papieską": bluźnierstwem jest powtarzanie ofiary Chrystusa w mszy (jak gdyby prawdziwa ofiara nie wystarczała) i twierdzenie, że Bóg jest obecny w chlebie i winie. Bóg jest w niebie, a nie w pudełku lub szafce na hostie. " Plakaty" pojawiły się m.in. w Amboise, gdzie przebywał dwór, nawet na drzwiach sypialni królewskiej. Franciszek I uznał to za obrazę majestatu; od stycznia 1535 r. prześladowania protestantów nasiliły się, a cenzura zaostrzyła. Ale represje nie złamały postępów reformacji, a nawet rozszerzyły ją i przyśpieszyły jej samookreślenie. Kolosalną rolę w konsolidacji francuskiego protestantyzmu odegrał Jan Cauvin (Kalwin), syn prawnika z Pikardii. Odbył on solidne studia filozoficzne, prawnicze i humanistyczne w Paryżu, Orleanie i Bourges. Nawiązał wcześnie kontakty z kręgiem nowatorów-humanistów, skupionych w otoczeniu Małgorzaty Nawarskiej. Współtworzył- wraz z Marcinem Bucerem - ruch reformacyjny w Strasburgu. Stał się wreszcie przywódcą reformacji w Genewie i przez wiele lat (1541-1563) sprawował w tym mieście rodzaj religijnej dyktatury. Genewa stała się dla protestanckich gmin we Francji ideową i organizacyjną stolicą, centralą osobistych i korespondencyjnych kontaktów, ośrodkiem nauczania, pe- pinierą kadr duchownych i -- by użyć patetycznej formuły Micheleta- " szkołą męczenników". Mniej u Kalwina niż u Lutra twórczej oryginalności, więcej za to precyzji, zmysłu doktrynalnej syntezy. Świadectwem klarownej inteli- gencji było wielkie dzieło Kalwina, Urządzenie wiary chrześcr#ariskiej (1536). Pesymistyczna ocena ludzkiej natury, skażonej grzechem, szła tu w parze z konsekwentnym podkreślaniem boskiej wszechmocy: Bóg wybiera z góry, nieodgadnionym aktem swej Łaski, ludzi przeznaczonych do zba- wienia i do potępienia. Logika tej predestynacji wieść miała chrześcijan do nieustannej obawy w obliczu boskiej wszechmocy, ale i do heroicznych 237 wysiłków, by zawsze być w stanie przyjąć bożą Łaskę. Ostatecznie bo- wiem nic nie jest ludzką zasługą, wszystko jest dziełem tej Łaski. Ludzie f z najwyższym tylko trudem mogą unikać zła: potrzebna im jest więc ! surowa władza, operująca przymusem. Stąd nakaz Kalwina, by słuchać j bez dyskusji władzy państwowej. A i kościół kalwiński jest autorytatywny i i nietolerancyjny. Genewa, model kalwińskiej społeczności, była praktycz- i nym zastosowaniem idei Kalwina: "tani" kościół, rezygnujący z pompy ; i przepychu; przemieszanie zadań kościelnych i państwowych w ścisłej symbiozie obu władz. Kościół był tu w równym stopniu upaństwowiony, ! jak państwo sklerykalizowane. Można się dziwić, czemu wśród Francuzów, pogodnych i ceniących ; uroki życia, znalazło się tak wielu zwolenników kalwinizmu, posępnego w swej surowej prostocie. W Genewie mnożono zakazy zabaw, gier, stroj- nych ubiorów, tańców, bankietów. Jednakże i w Genewie przepisy te były i na wyrost; tym mniej surowości we francuskich gminach kalwińskich. Wpływ szwajcarski kształtował protestantów francuskich; ich nazwa: I "hugenoci", wzięta jest ze Szwajcarii, od Eidgeno.ssen (sprzysiężeni). i Wpływ ten nie zabił jednak francuskiego dowcipu i pogody, nie wyklu- czających przecież powagi. Francuskim kupcom, przedsiębiorcom, dzier- żawcom podobały się w kalwinizmie kult pracy produkcyjnej i oszczęd- ności, postulaty ograniczenia zbytku i skasowania wielkiej liczby świąt. Była więc w nowej wierze zapowiedź niektóryeh cech nowoczesnego Francuza, wesołego, ale pracowitego i oszczędnego. Motywy przyłączania się ludzi z różnych środowisk do nowej wiary były nader skomplikowane. Na szczycie, dwór królewski nie był zainte- resowany w reformacji. To sytuacja odmienna niż w Anglii czy w Niem- czech. Książęta niemieccy i doradcy angielskiego Henryka VIII dostrzegli w reformacji szansę zrealizowania celów politycznych i ekonomicznych (zwierzchnictwo monarchy nad kościołem, sekularyzacja majątków ko- ścioła). Natomiast we Francji po konkordacie 1516 r. "z politycznego punktu widzenia reformacja jest już faktem" (H. Hauser). W istocie król panował tu nad kościołem, a i ekonomiczne profity konkordat mu gwa- rantował. Franciszek I i jego siostra Małgorzata żywili sympatie dla wielu ludzi powiązanych z reformacją lub podejrzanych o takie związki. Król zawierał sojusze z niemieckimi protestantami, a nawet z Turkami: to nie stwarzało klimatu dla nietolerancji. W rezultacie pierwsze represje przeciw protestantom (od 1523) były dziełem grupy biskupów (z kardy- nałem de Tournon na czele) wspieranych przez Sorbonę. Król tolerował protestantyzm dopóty, dopóki ruch ów był umiarkowany. Gdy zaczął się nasilać i radykalizować, Franciszek I, zachowując na zewnątrz swe 238 protestanckie sojusze, na wewnątrz przyłączył się do prześladowców nowej wiary. Punktem zwrotnym była sprawa "płakatów". Pobożny Henryk II był tym bardziej niechętny kalwinizmowi, że nie- nawidzili "herezji" jego bliscy doradcy z Dianą de Poitiers i Gwizjuszami. Ale jednocześnie na tle polityki zagranicznej Henryk był nieraz w ostrych konfliktach z papiestwem (groził nawet schizmą) i podtrzymywał sojusze z luterańskimi książętami i miastami Rzeszy. Wewnątrz Francji natomiast dał wolną rękę prześladowaniu "heretyków", przy czym sądy państwowe wspierały poczynania sądów kościelnych. Przy parlamencie paryskim powstała dla tępienia herezji tzw. izba gorejąca, zaś edykt przeciw kal- winom z r. 1551 zapowiadał odbieranie im praw obywatelskich, kon- fiskaty, represje osobiste, faworyzował donosy. Nie pomagały jednak represje, masowość ruchu rosła. W r. 1559 było już we Francji 2150 gmin kalwińskich skupionych w 34 kościołach; konspiracyjny synod paryski zjednoczył rozproszone gminy w maju 1559 r., tworząc kościół Francji 239 Zbór kalwiński w Lyonie z ustalonym wyznaniem wiary i zasadami dyscypliny. W ten sposób huge- noci zwierali szeregi w obliczu wzmożenia represji, zapowiedzianego po pokoju w Cateau-Cambresis. Tak więc dwór królewski od r. 1535 opowiedział się wyraźnie za re- presjami wobec protestantów. Także dworska szlachta zainteresowana była w utrzymaniu roli kościoła katolickiego: król rozdawał hojnie synom wielmożów ze swego otoczenia beneficja i godności kościelne. Obawy przed rewoltą społeczną, której jakoby miał sprzyjać kalwinizm, podzie- lane były przez dużą część szlachty i magnateru. Niemniej już w połowie XVI w. szlachtę francuską dzieliły głębokie różnice religijne. Ujawnił się jako kalwin generał d'Andelot z koterii konetabla Montmorency'ego, potem jego brat Gaspard de Coligny; przyznał się do kalwinizmu Antoni de Bourbon, który w posagu żony wziął dziedzictwo domu Albretów, królestwo Nawarry; wojskowym przywódcą kalwinów był jego brat, Ludwik de Conde, odważny, ale miernej inteligencji. Za magnatami przechodziła na kalwinizm ich szla- checka klientela. Wojny religijne stały się w dużej mierze starciem rywali- zacji rodowych; krzyżowały się w nich ambicje magnackich koterii, które już Henryk II dopuścił do głosu, a które teraz dostrzegły szansę odbu- dowy la grande feodalite. Przynależność do kalwinizmu, ale potem i do katolickiej Ligi, była niejako symbolem szlacheckiej niezależności od osłabłej centralnej władzy. Magnaci stanowili sztaby partii, ale trzonem oddziałów walczących była szlachta. Pokój w Cateau-Cambresis spowodował bezrobocie licznej szlachty wojskowej, nawykłej do życia obozowego. Wśród weteranów kampanii włoskich była już spora grupa protestantów : wojna z Karolem V, głową katolickich monarchów, i sojusze z niemieckimi protestantami sprzyjały recepcji nowych idei. Było jasne, że protestancka szlachta, uwol- niona z frontu antyhabsburskiego, nie pozwoli się palić na stosach. po tulne poddanie się męczeństwu dobre było może dla rzemieślników, nauczy- cieli, nawet zamożnych bourgeois i "ludzi w togach" (wielkie poruszenie wywołało właśnie w r. 1559 stracenie radcy parlamentu paryskiego, Du Bourga). Ale oczywiście wojskowi wyznawcy protestantyzmu będą się bronić. Będą też - podobniejak pozbawieni wojskowego zajęcia katolicy- szukać okazji do wojowania; gwałty i tumulty wojen religijnych zastąpią przygody kampanii włoskich. W jednym punkcie zbieżne były interesy szlachty wojskowej i szlachty osiadłej : programy francuskich kalwinów z lat 1560 i 1586 domagały się odebrania dóbr kościołowi i rozdzielenia ich między "szlachtę i wojsko". Również zastarzały szlachecki antyklerykalizm skłaniał część ziemian 240 do przechodzenia na stronę reformacji. W czasach, gdy nabożeństwa kal- wińskie odbywały się jeszcze na strychach, w stajniach, na dalekich przed- mieściach - dom szlachecki był często najbezpieczniejszym ośrodkiem nowego kultu. Kler: wśród francuskich dućhownych sporo było rzeczników zmian w kościele (krąg z Meaux), a także sporo wykształconych i tolerancyjnych humanistów (biskup Paryża du Bellay). Zdarzali się nawet biskupi otwar- cie sprzyjający kalwinom: Jan de Monluc, kardynał Odet de Chatillon. Ale nawet Chatillon, którego bracia (generał d'Andelot i admirał Coligny) byli wodzami magnaterii kalwińskiej, nie zerwał definitywnie z katoli- cyzmem, zapewniającym mu kardynalskie splendory i dochody. Mocno zarażony herezją był szeregowy kler, tak świecki, jak zakonny. Mnisi szczególnie byli rozdwojeni: kaznodziejstwo franciszkanów, kordelierów, dominikanów mogło się stać żarliwą propagandą tak nowej wiary, jak i kontrreformacji. To rozdwojenie kleru zakonnego stanowiło szansę nowego, gorliwie kontrreformacyjnego Towarzystwa Jezusowego. Fun- dator zakonu jezuitów, Hiszpan Loyola, aktywnie działał we Francji, a pierwsze zalążki tej kongregacji pojawiły się tu w roku afery "plakatów" (1534). Jednakże jezuici, działający nader inteligentnie, byli skrajnie pro- papiescy, eo źle znosił kler francuski, tradycyjnie gallikański. Stwarzało to konftikty i rywalizacje w obozie kontrreformacyjnym. Przyczyną przyłączania się szeregowego kleru do kalwinizmu była zwykle głęboka i szczera wiara, nie cofająca się przed perspektywą mę- czeństwa. Często łączyły się z nią racje życiowe, jak chęć zawarcia mał- żeństwa, co przedstawiano jako zerwanie z deprawacją katolickiego kleru. Zdaniem tak Lutra, jak Kalwina uprawianie przez kapłana cnót rodzin- nych winno być wzorem dla ludu. Wśród mieszczaństwa solidna, ceniąca utrwalony ład warstwa "ludzi w todze" na ogół nie pała sympatią do kalwinizmu. Co innego jednak mieszczański intelektualista, nauczyciel, a nawet niższy funkcjonariusz (adwokat, sekretarz sądowy, pisarz) : tu protestantyzm miał mocne oparcie. Burżuazja przemysłowo-handlowa z satysfakcją znajdowała w nauce Kalwina pochwałę pracy produkcyjnej, oszczędności, "dobrego bogactwa" jako owocu pracowitości. Nieco inaczej w Paryżu, gdzie zamożne mieszczań- stwo żyło z obsługi dworu królewskiego, ostoi katolicyzmu, i z produkcji luksusowej, przez Kalwina traktowanej niechętnie. Paryski patryejat na ogół popiera tedy katolicyzm. Dość powszechne są jednak wśród za możnego mieszczaństwa nastroje niechęci do katolickiej koterii magnac- kiej, która - z krótkimi przerwami - wywierała przemożny wpływ na królewskim dworze. 1G -.T. ftaszkiew'iez, Hist##ria Fiůanrji 24I Rzecz znamienna: protestantyzm szerzył się bardziej w miastach, wy- posażonych w silny samorząd (w szczególności na południu). Kalwini obejmowali tam nierzadko rządy miastem i sprawowali je w ostrym kon- flikcie z katolickim klerem (wokół przynależności kościołów, cmentarzy itd.). Skoro monarchia jest opanowana przez magnaterię, burżuazja protestancka dąży do emancypacji politycznej przez umocnienie autonomii swoich miast. Ich samorząd jest symbolem niezależności od centralnej władzy. Stosunki między protestanckimi miastami a kalwińską magnaterią nie były sielankowe. Gdy w masakrze nocy św. Bartłomieja większość kalwińskiej magnaterii wyginęła (a ci, eo przeżyli, zmuszeni zostali do uległości), burżuazyjne treści francuskiego protestantyzmu spotęgowały się znacznie. Protestanccy armatorzy, negocjanci, bankierzy, przedsiębiorcy za swe przekonania zapłacili wysoką cenę: palono ich na stosach, zmuszano do emigracji, konfiskaty rujnowały całe rodziny. Ale jeszcze straszliwszy był wymiar represji w stosunku do niższych warstw ludności miejskiej, rze- mieślników i robotników, sklepikarzy i drobnych funkcjonariuszy. W re- formacji szukali oni często idei równości społecznej, modyfikując w tym celu niektóre twierdzenia Kalwina. Społeczna ruchliwość czeladników i robotników ułatwiała kolportaż nowych idei religijnych w tym środo- wisku. Partia katolicka oskarżała kalwinizm, iż jest ideologią rebelii społecz- nej, buntu, oporu władzy: wpływom reformacji przypisywano strajki, rebelie chłopskie, sprzeciwy wobec władz miejskich. Pomijano fakt, że ideo- logowie kalwińscy ostro potępiali przejawy społecznego radykalizmu, że drobny lud miejski często skutecznie namawiany był właśnie przez kaznodziejów kontrreformacyjnych do masakrowania protestantów. Anty- protestancki tumult stanowił okazję wzbogacenia się rabunkiem kal- wińskiej szlachty i burżuazji (a przy okazji i bogatych katolików). Ponadto lud miejski zdradzał przywiązanie do świąt, procesji, widowisk potępia- nych przez Kalwina. Kalwinizm potępiał luksus: a iluż rzemieślników paryskich żyło z produkeji luksusowych towarów dla dworu i magnatów. W Paryżu była spora liczba służby dworskiej i magnackiej, a także zwy- kłych mętów; to środowisko chętne każdej awanturze. Wszystko to tłumaczy sukces judzenia paryskiego pospólstwa przez partię katolicką. Ale następstwa tego były obosieczne: propaganda kalwińska przedsta- wiała z kolei demagogię partii katolickiej jako popychanie warstw ludo- wych do społecznej rebelii. Wreszcie chłopi. Nastroje niezadowolenia z ucisku podatkowego i z #ościelnych dziesięcin, wzmożona aktywność tej wielkiej klasy stwa- 242 rzały możliwości docierania do niej z propagandą kalwińską. Notowała ona na wsi pewne sukcesy, zwłaszcza tam, gdzie szlachcic i proboszcz przyjęli nową wiarę. Jednak kalwinizm nie był ani dość silny, ani dość zainteresowany w tej akcji, by zdobyć dla siebie ogół chłopstwa. W rezultacie reformacja spowodowała głębokie rozdwojenie spo- łeczeństwa francuskiego. Rozdwojenie nie oznaeza jednak podziału na dwie równe części: nawet w okresie największej ekspansji kalwinizmu hugenoci stanowią trudną do określenia, ale wyraźną mniejszość. POCZĄTEK WOJEN RELIGIJNYCH Po śmierci Henryka II monarchii zabrakło na wiele lat autentycznego przywódcy. 15-letni król Franciszek II (1559 -1560) był beznadziejnie chory na gruźlicę. Rządzili nim panowie de Guise, wujowie jego żony Maru Stuart. Jest jednak i konkurencyjna fakcja magnacka, traktująca Gwizjuszy jak przybłędów z leżącej za granicą Francji Lotaryngii. Na czele tej koterii stoi - jak za Henryka II - konetabl de Montmorency; należą tu bracia Chatillonowie; bliski jest tej grupie Antoni de Bourbon i jego brat Ludwik de Conde. Ich zdaniem królem powinien kierować pierwszy książę krwi, Antoni de Bourbon, król Nawarry. W imię tej re- gencji Ludwik de Conde zorganizował spisek, mający na celu zawładnię- cie osobą Franciszka II i wymordowanie Gwizjuszy. Wykorzystał w tym celu niezadowolenie rozpuszczonych żołnierzy, przeważnie drobnej szlachty protestanckiej (choć przyłączyli się do sprzysiężenia i katolicy). Źle przy gotowany spisek został z łatwością rozbity przez Franciszka de Guise (marzec 1560 r.). Był to tzw. tumult w Amboise, bo w tym zamku nad Loarą przebywał dwór. Ludwik de Conde wyparł się wszystkiego, ale spiskowców zmasakrowano. Admirał Coligny, szef magnaterii huge- nockiej, i protestanekie miasta potępiły spisek. Zarazem jednak osłabł wpływ Gwizjuszów. Franciszek II zaczął teraz słuchać matki, Katarzyny Medycejskiej. Kanclerzem państwa mianowany został umiarkowany Michał de 1'Hópital; zwołano zgromadzenie nota- blów, a potem (jesienią r. 1560) Stany Generalne. Po śmierci Franciszka II w grudniu 1560 r. królem został jego młodszy brat, 10-letni Karol IX (1560-1574). Regencję objęła Katarzyna Medycejska; pomagał jej w rzą- dach Hópital. Wytyczną polityki tego tandemu było uspokojenie kraju, powstrzymanie represji przeciw hugenotom, szukanie kompromisu reli- gijnego. Stany Generalne w większości poparły ó#v zamysł: tylko kler (zresztą niejednomyślnie) wypowiadał się za tępieniem herezji. Katarzyna ż ała od papieża Piusa IV zgody na pewne reformy kościoła, które m#ogły#y 243 ułatwić pojednanie (m. in. usunięcie kultu obrazów, częściowe unarodowienie liturgii, skasowanie niektórych świąt itd.). Kolokwium katolików i kalwinów w Poissy (1561) nie przyniosło porozumienia; ale wysłannik Kalwina Teodor Beza spodobał się królowej matce i małemu Karolowi IX. Admirał Coligny stał się teraz bliskim doradcą dworu: wydawało się, że za cenę ustępstw dla hugenotów monarchia odzyska autorytet najwyższego zwierzchnictwa. Dobrym początkiem wydawało się zwłaszcza uzyskanie pomocy kleru dla państwa : panowie duchowni zgodzili się świadczyć królowi niemałe subsydia. W styczniu 1562 r. edykt z Saint-Germain zapewnił hugenotom wolność kultu publicznego na wsi i prywatnego w miastach. Dodało to bojowego animuszu hugenotom i wywołało opozycję katolików. Hugenoci usiłowali zagarniać kościoły, katolicy rozbijali protestanckie nabożeństwa. W Paryżu brali górę katolicy, na prowincji często sukces przypadał hugenotom. Szczególne roznamiętnienie wywołała rzeź kilkudziesięciu protestantów w miasteczku Wassy, w marcu 1562 r. Sprawcą tej masakry był sam Franciszek de Guise. Gdy zaczęła się wówczas pierwsza wojna religijna, niemal wszyscy magnaci znaleźli się w obozie Gwizjuszów. Nawet stary ich wróg, konetabl Montmorency. Pobożny katolik, zaniepokojony postępem kalwinizmu, Montmorency już wcześniej utworzył z Franciszkiem de Guise i marszał- kiem de Saint-Andre tzw. triumwirat katolicki. W pierwszej wojnie reli- gijnej wojska triumwiratu poprowadził Antoni de Bourbon, król Nawarry, zarzuciwszy wiarę kalwińską, którą przyjął uprzednio pod wpływem żony Joanny d'Albret. Dwaj wielcy panowie przewodzili protestantom: Gaspard de Coligny, powiązany z burżuazją miast atlantyckich, i popu- larny wśród wojskowej szlachty Ludwik de Conde. Po rzezi w Wassy Franciszek de Guise zawładnął w Paryżu królem Karolem IX i regentką Katarzyną. Kompromisowa polityka Medyceuszki załamała się, bo rywalizacje magnackie i namiętności religijne zbyt już 244 były silne. Pierwsza wojna religijna (1562- 1563) zbiegła się też w czasie z zakończeniem ciągnącego się od lat soboru trydenckiego. Zwołany, by szukać dróg przywrócenia jedności wiary, sobór zakończył się zatrzaśnię- ciem drzwi do porozumienia z reformacją. Trydent zmierzał zarazem do umocnienia pozycji papiestwa, co nie budziło entuzjazmu we Francji, ani na dworze, ani wśród kleru. W wojnie 1562-1563 r. przeważały małe operacje i pogromy, przy czym katolicy wyróżniali się okrucieństwem. Liczne miasta (zwłaszcza atlantyckie, ale też w dolinie Loary i na południu) ustanowiły rządy pro- testanckie. Wojska katolickie były zbyt słabe, aby zdobywać te kalwiń- skie bastiony. Obie partie szukały pomocy obcych: katolicy Hiszpanów, kalwini Anglików. Ponadto Gwizjusze otrzymali posiłki szwajcarskie, a hugenoci niemieckie. Francja stawała się obiektem gry w rywalizacji Anglii i Hiszpanii ze szkodą dla swych interesów narodowych (tak np. za pomoc finansową hugenoci zapłacili Anglikom wydaniem portu Le Havre). Obce oddziały umocniły obie armie, które w grudniu 1562 r. stoczyły pod Dreux jedyną dużą bitwę tej wojny. Stała się ona wielką klęską huge- notów; o wyniku zadecydowała hiszpańska piechota. Ludwik de Conde znalazł się w niewoli Gwizjusza. W tej samej bitwie zginął członek katoliekiego triumwiratu marszałek Saint-Andre, a drugi, Montmorency, wzięty został do niewoli przez pro- testantów. Już weześniej poniósł śmierć Antoni de Bourbon. Na placu zostali dwaj szefowie partii: admirał Coligny z niedobitkami armii huge- notów i Franciszek de Guise, zwycięski wódz katolików. Bitwa pod Dreux jest jednak zapowiedzią dalszych wojennych zdarzeń: hugenoci przegry- wali bitwy w otwartym polu, ale katolicy nie mogli złamać obrony pro- testanekich miast. Podezas oblężenia Orleanu zginął w lutym 1563 r. Franciszek de Guise. Zamordował go skrytobójczo sługa admirała Colig- ny'ego, który wyparł się zgody na ów zamach. Sytuacja się zmieniła: Katarzyna Medycejska odzyskała teraz swobodę manewru. Edykt z Amboise (1563) przyznał ograniczoną swobodę kultu hugenotom, a 14-letni Karol 1X został ogłoszony pełnoletnim monarchą, co miało zeń uczynić arbitra nad sporami partii. Do rady królewskiej weszli reprezentanci obu stronnictw. Katarzyna rzuciła hasło walki z obcym wpływem we Francji, pragnąc wokół tego jednoczyć podzielone społe- czeństwo. Hawr został odebrany Anglikom, którzy też (traktatem w Tro- yes, 1564) zrezygnowali ostatecznie z pretensji do Calais. Katarzyna snuła zarazem plany antyhiszpańskie. Hiszpański Filip II miał - od początku lat sześćdziesiątych XVI w. - coraz większe kłopoty z rebelią w Niderlandach. To okoliczność dla Francji sprzyjająca. ?#S Jednakże polityka kompromisu znów załamała się: awanturnik Conde postanowił pochwycić Karola IX i uczynić go swym figurantem. Zamach, potępiany przez admirała de Coligny, nie udał się, ale dał początek dru- giej i - po krótkim rozejmie - trzeciej wojnie religijnej (I567-1570). Karol IX nie wybaczył kalwinom strachu, którego się najadł z winy księcia de Conde. Rzecznik umiaru i tolerancji, kanclerz Hópital, został odda- lony po załamaniu się kompromisu z Longjumeau, który był tylko paro- miesięcznym wytchnieniem między drugą a trzecią wojną. Edykt z 1568 r. zakazał kultu kalwińskiego pod karą śmierci, wyganiał z Francji pastorów i zamykał hugenotom dostęp do funkcji publicznych. Rosła wciąż tempe- ratura domowych nienawiści. Hugenoci przegrali bitwy pod Jarnac i Mon- contour, ale protestanckie miasta były twierdzami nie do zdobycia. W dru- giej wojnie zginął stary konetabl Montmorency, wódz katolików; w trze- ciej - książę de Conde, awanturniczy przywódca hugenocki. Po stronie kalwinów wzrósł autorytet admirała Coligny'ego, ale pod jego bokiem pojawili się nowi przywódcy: młody Henryk de Bourbon, syn Antoniego i Joanny d'Albret, przyszły król Nawarry (a potem i Francjijako Henryk IV) oraz jego rówieśnik Henryk de Conde, syn Ludwika. Po stronie katoli- ków zaczął robić karierę syn Franciszka Gwizjusza, Henryk de Guise. Coraz większą rolę odgrywał też brat królewski Henryk d'Anjou, przyszły król Polski i Francji. Nie miałjeszcze dwudziestu lat: przystojny i bystry, był ulubionym synem Katarzyny Medycejskiej. Henrykowi d'Anjou propaganda dworska przypisywała zwycięstwa pod Jarnac i Moncontour (w istocie dowodził tam marszałek de Tavannes). Ronsard rozpływał się w pochlebstwach nad młodym księciem. Trzecia wojna religijna przyniosła zupełne wyczerpanie skarbu i brak widoków na złamanie protestantów. W sierpniu 1570 r. pokój w Saint- -Germain-en-Laye dał hugenotom pełną amnestię i dostęp do urzędów, wolność kultu (z wyłączeniem Paryża) i cztery twierdze jako "miejsca bezpieczeństwa" (La Rochelle, Cognac, Montauban, La Charite). NOC $W. BARTŁOMIEJA Znów się zaczęła polityka kompromisu. Idealny kompromis nie był jednak możliwy; na dworze przewagę zdobył wódz protestantów Coligny. Katarzyna pochlebiała mu i udawała ustępliwość ("jesteśmy za starzy, # by się oszukiwać" - twierdziła obłudnie). Karol IX znów zmienił front: szczerze podziwiał Coligny'ego. Gwizjusze opuścili dwór. Król bał się ich, ; zwłaszcza że ludzie Gwizjuszów podburzali paryskie pospólstwo, co mogło zdaniem dworu grozić rewoltą społeczną. Henryk de Guise był wśród ' mieszczaństwa stolicy bardziej popularny od króla. I: 246 Tymczasem admirał Coligny roztaczał przed Karolem IX perspektywy złamania hiszpańskiej potęgi. W rządzonych przez Hiszpanów Nider- landach rewolta rozszerzała się i radykalizowała przekraczając ramy, które jej pragnął zakreślić przywódca powstania, książę Wilhelm Orański. Francuscy hugenoci skorzystali z pokoju w St. Germain, by wspomóc zbrojnie niderlandzkich kalwinów. Coligny zaś namawiał króla Karola IX do interwencji na wielką skalę, by ostatecznie obalić panowanie Hiszpa- nów w Niderlandach i odzyskać dla Francji Flandrię oraz Artois. Porozumienie dworu z protestantami przypieczętować miał ślub kró- lewskiej siostry Małgorzaty z dziedzicem królestwa Nawarry, Henrykiem de Bourbon. Na uroczystości weselne zjechała do Paryża późną wiosną 1572 r. niemal cała magnateria hugenocka i rzesze szlachty. Ślub jednak wypadło odłożyć wobec śmierci matki pana młodego, królowej Nawarry Joanny d'Albret. Tymczasem wzrost znaczenia hugenotów wydał się niebezpieczny Katarzynie Medycejskiej. Jesienią 1571 r. Hiszpania odniosła świetny sukces: jej flota rozgromiła TurYów w bitwie morskiej pod Lepanto. Podniosło to bardzo prestiż Hiszpanów, nadwątlony w Niderlandach. Prawda, że w północnych Niderlandach wiosną 1572 r. znów rozlało się powstanie, znosząc hiszpańskie garnizony księcia Alby. Ale to poruszenie niderlandzkich "żebraków" (gueux) dystansowało radykalizmem umiar- kowane skrzydło powstania z Wilhelmem Orańskim. Plany Coligny'ego, by wplątać Francję w wojnę z Hiszpanią po stronie "żebraków", Katarzyna uznała za groźne. Zbyt śmiało też, jej zdaniem, hugenoci poczynali sobie na dworze. Coligny był człowiekiem niezłomnym, ale też fanatycznym i próżnym; jego kuratela nad Karolem IX wcale nie odpowiadała Katarzynie. W do- datku Gwizjusze buntowali lud paryski, rosło napięcie na tle masowej obecności protestanckiej szlachty w stolicy. Rozważając te niebezpieczeń- stwa, Katarzyna zastanawiała się nad szansami uwolnienia monarchii od obu partii magnackich. Pozbycie się szefów obu koterii przywróciłoby autorytet Korony i oszczędziło Francji dalszej rzezi. Za najniebezpieczniejszego Katarzyna uznała Coligny'ego. W po rozumieniu z ulubieńcem, Henrykiem d'Anjou, dała Gwizjuszom wolną rękę w zgładzeniu admirała. 22V111 1572 r. szlachcic z klienteli Gwiz- juszów strzelił do Coligny'ego i trafił go w ramię. Śledztwo bez trudu mogło ujawnić spisek; Katarzyna i Henryk d'Anjou zagrożeni byli kom- promitacją. Karol IX odwiedził rannego admirała, który piorunował przeciw spiskowcom. Hugenoci burzyli się i zapowiadali zemstę. To skłoniło Katarzynę i Henryka d'Anjou do zaplanowania generalnej 247 masakry. Wydarto na nią zgodę słabego króla, którego postraszono, że i na niego dybią mściwi protestanci. Rozdano broń paryskiemu pospól- stwu, pozwolono działać żołnierzom Henryka Gwizjusza. Pogrom zaczął się rankiem 24 VIII 1572 r. i trwał do południa; rozmiar jego przekroczył zamysły dworu. Gwizjusz do spółki z władzami miejskimi Paryża miał już przedtem przygotowane spisy hugenotów: 3000 ludzi zginęło. Admirał Coligny został zarąbany i wyrzucony przez okno, a zwłoki jego zbez- czeszczono. Zginęła przy sposobności pewna liczba bogatych mieszczan katolików. Wymordowano kwiat szlachty hugenockiej zgromadzonej w Paryżu. Król ocalił Henryka króla Nawarry i Henryka de Conde, których zmu- szono do "nawrócenia się" na katolicyzm. Nieliczni hugenoci zdołali ura- tować się ucieczką. Masakry przeniosły się na prowincję: mordowano kalwinów w Lyonie, Bordeaux, Orleanie, Bourges itd. Jednakże liczne protestanckie miasta na południu stawiły czoło ofen- sywie katolickiej. Wielki port atlantycki La Rochelle wytrzymał oblę- żenie potężnej armii z Henrykiem d'Anjou na czele. W Langwedocji, gdzie kalwinizm był szczególnie rozpowszechniony, zgromadzenie stanów ogłosiło w 1573 r. zasadę tolerancji dla obu wyznań i zażądało kontroli monarchii przez Stany Generalne. Czwarta wojna religijna (157,2-1573) doprowadziła tylko do wyczerpania zasobów dworu i poważnych strat armii królewskiej. Wyginęła w masakrach wielka część szlachty protestanckiej : ale umoc- niło to rolę burżuazji we francuskim kalwinizmie i zradykalizowało go. Dwór, który uknuł intrygę, poderwał swój autorytet. Widziano podobno, jak sam król Karol 1X strzelał do protestantów : oburzyło to wielu. W oczach licznych katolików masakry były widowiskiem odrażającym: zrodził się tedy w obozie katolickim ruch, próbujący szukać drogi umiarkowania. Do tych tzw. polityków, skupionych wokół rodu Montmorency'ch, zbli- żał się najmłodszy syn Katarzyny Medycejskiej, Franciszek ks. Alen#on. Nie brakło wśród katolików ludzi przerażonych wypadkami 1572 r. Za to papież uczcił rzeź w noc św. Bartłomieja iluminacją Rzymu i uroczystą mszą. POLACY W OBRONIE TOLERANCJI RELIGIJNEJ Wśród masakr i zamętu czwartej wojny religijnej Francja nie przestaje być wielkim krajem ; prestiż jej dworu nie ginie za granicą. Wiosną I 573 r. Wilhelm Orański pragnie uczynić króla Karola IX protektorem Nider- r landów. Niektórzy książęta niemieccy przebąkują o kandydaturze króla ' 248 Francji na tron cesarski. Dwór paryski rozważa możliwość małżeństwa księcia Franciszka d'Alenson ze starzejącą się w panieństwie angielską Elżbietą I. Ale realnym sukcesem jest elekcja innego królewskiego brata, Henryka d'Anjou, na króla Polski w maju 1573 r. Medyceuszka od dawna szukała korony dla swego ulubionego syna, m. in. w Portugalii. Docze- kała się, gdy po śmierci Zygmunta Augusta szlachta polska przystąpiła do "wolnej elekcji". Wśród różnych kandydatów do tronu polskiego szczególnie Francji niemiła była osoba Ernesta Habsburga, syna cesarza Maksymiliana II. Polska korona na głowie Ernesta umacniałaby ogrom- nie dom Habsburgów. To powód, by starać się usilnie o wygranie rywa- lizacji. Poseł dworu paryskiego biskup Jan de Monluc, sympatyk kalwinizmu, wysłany został do Polski jeszcze przed nocą św. Bartłomieja. Kandydatura świetnie wybrana. Polska szlachta jest częścią katolicka: ci będą widzieli w Monluku biskupa; częścią kalwińska: ci dowiedzą się, że poseł Paryża sprzyja ich wierze. Noc św. Bartłomieja, zorganizowana przy czynnym udziale Henryka d'Anjou, zdawała się grzebać jego kandydaturę, bo prze- cież Polska była krajem tolerancji i pokoju religijnego; właśnie potwier- dziła te zasady konfederacja warszawska (1573). Biskup Monluc doko- nywał cudów ekwilibrystyki, by ukryć prawdziwy sens nocy św. Bartło- mieja i rolę, jaką w niej odegrał Henryk d'Anjou. W zamysłach Monluka wybór Henryka miał nie tylko podnieść prestiż Francji, ale zarazem po zbawić partię katolicką bystrego przywódcy, który by powędrował do dalekiej Polski. Monluc zaproponował też lolakom, by postawić dworowi paryskiemu warunki dotyczące tolerancji we Francji. Naszkicował je protestancki magnat Jan Zborowski. Te tzw. Postulatu Polonicu przyznawały francuskim hugenotom restytucję praw i majątków, szeroką wolność publicznego kultu, powrót wygnanych, ukaranie mor- derców nocy św. Bartłomieja itd. Polskie postulaty podpisali w imieniu Karola IX Monluc i drugi poseł francuski Guy de Lanssac (wstrzymał sig trzeci, opat de Noailles). Niewątpliwie Monluc przekroczył pełnomoc- nictwa, które otrzymał. Ale dzięki temu szlachta polsko-litewska zgo- dziła się na Henryka. Wybór nastąpił w maju 1573 r.; w sierpniu posłowie polscy byli już w Paryżu, budząc podziw przepychem, ale i biegłością w łacinie. W toku burzliwych rokowań Polacy poszli na różne ustępstwa. Zgodzili się np., by Henryk sam dysponował sumami, które miał wpłacić do skarbu polskiego; poczynili koncesje w kwestii spłacenia przez Henryka długów Zygmunta Augusta; nie forsowali małżeństwa Henryka z Anną Jagiellonką, którego sobie szlachta życzyła. Jednakże, ustępując w tych zobowiązaniach oso- 249 bistych elekta, posłowie polscy obstawali przy ograniczeniu władzy króla (określonym przez tzw. Artykuly henrykowskie) i przy zasadach pokoju religijnego w Polsce i Francji. Hugenoci błagali Polaków o obronę tego pokoju; król Karol IX obu- rzał się na polską interwencję we francuskie sprawy. Nastąpiły gwałtowne sceny; polski ambasador Jan Zborowski zagroził anulowaniem elekcji Henryka. Ostatecznie Karol IX dał Polakom żądane zobowiązania w du- chu Postulatów, co prawda chyba tylko ustne. Henryk Walezy pojechał do Krakowa. Jego wybór umożliwił zakoń- czenie czwartej wojny religijnej. Zdjęto oblężenie miast hugenockich, innowiercy francuscy, dzięki polskiej interwencji, odetchnęli. Polska niewiele miała pociechy z nowego króla. Ale elekcja Henryka wzmogła zainteresowanie Polską we francuskiej opinii. Znakomity Jan Bodin w swym dziele Sześć ksiąg o Rzeczypospolitej (1576) wiele razy powołuje się na polskie dzieje, instytucje i prawa. Obszerny wykład pol- skich praw opublikował adwokat przy paryskim parlamencie, Rene Cho- pin. Ale i w zwykłym pamiętniku Piotra de 1'Estoile, trzydzieści lat po elekcji Henryka, pojawiają się (z drugiej ręki co prawda) cytaty z Historu Polski Kromera. PUBLICYSTYKA OKRESU WOJEN RELIGIJNYCH Konflikty tego czasu rozgrywają się nie tylko w polu i pod murami miast. Wojny religijne spowodowały powódź publicystyki politycznej. Obie strony uczestniczyły w tej batalii, na którą składają się zarówno uczone traktaty, jak i pamflety, paszkwile, ulotki i manifesty. Zaczęło się od tumultu w Amboise: katolicy oskarżali kalwinów, iż są "mordercami królów", protestanci niekiedy usprawiedliwiali tumult, ale częściej potępiali go i podkreślali swą uległość władzy. Gdy po rzezi w Wassy Gwizjusze zawładnęli osobą króla i regentki, kalwini prowa- dzili wojnę pod hasłem wyzwolenia króla z niewoli złych doradców; ich działania nie są buntem, lecz obroną króla. Wbrew twierdzeniom kato- lików kalwini nie są rewolucjonistami: takijest ton publicystyki do r. 1572. Nocy św. Bartłomieja niepodobna już składać na barki złych dorad- ców: król, jego brat, jego matka ją zorganizowali. Opublikowany tuż po masakrze traktat Franciszka Hotmana Franco-Gallia (1573) domagał się tedy radykalnego ograniczenia władzy królów prawami stanów. po dobne tezy, tylko przystępniej, wykładał anonimowy Budzik na Francuzów (I 574) : źródłem władzy jest lud, nigdy nie oddał on królom władzy abso- łutnej, a złego władcę można obalić lub nawet zabić. 250 Wzbogaciły argumentację dwa inne dzieła: Prawa przeciw tyranom (1579, napisali je zapewne Hubert Languet i Filip Duplessis-Mornay) oraz Prawa urzędów (1576, autorem był Teodor Beza). Pojawiły się tu idee suwerenności ludu - król jest wyższy ponad jednostki, lecz niższy od ogółu, oraz umowy społecznej - lud powierzył władcy rządy na warunkach umowy, której złamanie legitymuje rewolucję. Ale prawo do oporu i zegnania złego władcy przyznano w tych traktatach dygni- tarzom i zgromadzeniom stanowym: pisarze kalwińscy byli przeciwni nie kontrolowanym, radykalnym ruchom pachnącym rebelią spo- łeczną. Motywy tej literatury nie były nowe. Idee suwerenności ludu, umowy społecznej, oporu tyranom aż do tyranobójstwa znane były literaturze politycznej średniowiecza. Ale teraz "doktryna suwerenności ludu. . . zrzuciła skorupę akademickiej kontrowersji, aby rozwinąć skrzydła jako hasło rewolty masowej" (J. Salmon). Beza wspierał swym dziełem księcia de Conde, Duplessis-Mornay był przyjacielem Henryka Nawarskiego. Kalwińscy oficerowie, pastorzy, prawnicy, funkcjonariusze propagują ich idee; magistraty miast hugenockich i poszczególne gminy religijne publikują swe manifesty. To prawdziwy potop literatury; przeniknie ona do Niderlandów, Anglii, Szkocji. Będzie wspierać bunt Niderlandów i rewolucję angielską. Do motywów tej literatury powrócą myśliciele Oświecenia. Prawa przeciw tyranom będą wydane ponownie podczas rewolucji francuskiej : żywą aktualność nada im ścięcie "tyrana", Ludwika XVI. I to nic, że niektórzy autorowie hugenockich rozpraw oddalą się od swych idei, gdy już wszystko się uspokoi. Wpływ ich tekstów pozo- stanie: "nie można było bezkarnie poruszać tak niebezpiecznych kwestii w pełnym świetle publicznego placu" (H. Hauser). Ziarno idei burżuazyjno- -demokratycznych zostało zasiane. Katolikom brak takich talentów, jakie skupił obóz hugenocki. Pro- paganda katolicka potępiała kalwińskich "zabójców królów" (monarcho- machów), straszyła, że z ich idei wyrasta bunt mas przeciw wszelkiej wła- dzy i własności. Ale zarazem wyzyskiwała cynicznie społeczne krzywdy biedoty do swych celów, demagogicznie podburzała lud miejski przeciw protestanckiej szlachcie i zamożnym bourgeois. Ponadto katolicy oburzali się na idee "zabójców królów" dopóty, dopóki pewni byli pełnego popar- cia monarchów. Gdy potem już tej pewności nie mieli, przejęli na własny rachunek teorie suwerenności ludu i oporu przeciw tyranom aż do zabój- stwa: odnajdziemy takie idee u monarchomachów katolickich (Jean Boucher, Guillaume Rose). Ale u kalwinów tyranobójstwo pozostało teorią, a partia katolicka dwukrotnie nadała mu sens praktyczny. Dwaj 251 królowie Francji, Henryk III i Henryk IV, zgingli z rąk fanatyków pod- ; judzonych przeciw "tyranom" przez wpływowe koła katolickie. Była wreszcie trzecia partia "polityków". Umiarkowani katolicy, którzy dostrzegali już, iż jedność wiary jest niemożliwa i że trzeba szukać form współżycia różnych wyznań pod kontrolą państwa. Interes państwa był dla nich ważniejszy niż ambicje rodów i spory kościołów. W tym duchu wypowiadała się ich publicystyka, a m.in. Bodin, wróg wojen ! domowych i rzecznik toleraneji religijnej, jeśli jej wymaga racja stanu. DALSZE WOJNY DOMOWE ROZKŁAD WŁADZY KRÓLEWSKIEJ Na wieść o śmierci Karola IX Henryk Walezy w czerwcu I 574 r. opuścił potajemnie Kraków i objął tron francuski jako Henryk III (1574-1589). Mimo inteligeneji, kultury i uroku osobistego długo miał złą renomę wśród współczesnych i historyków. Chyba jednak nie jest prawdą, iż histo- ria nic Henrykowi III nie zawdzięcza poza upowszechnieniem użytku widelca. Wychowany przez matkę w szkole lawirowania i kompromisu, borykał się, jak mógł, z kolosalnymi trudnościami. Objął rządy wśród zamętu piątej wojny religijnej (1574-1576). Nie miał pieniędzy na opła- cenie królewskich Szwajcarów, podezas gdy magnaci utrzymywali eałe armie. Toteż pokój w Beaulieu z maja 1576 r. był dla monarchii katastrofą. I~#raneja podzielona została na półsuwerenne prowineje, oddane guber- natorom z wielkich rodów. Brat króla Franciszek d'Alen#on otrzylnał Anjou, Maine, Touraine i Berry. Henryk Nawarski został gubernatorem Gujenny, książę de Ćonde - gubernatorem Peronne. Sześć prowincji pr-zypadło Gwizjuszom, Langwedocję objął syn konetabla de Montmo- rency. Liczne miasta protestanckie jako "miejsca bezpieczeństwa" uzyskaly faktyczną niezawisłość, wielkie miasta katolickie nie chciały być gorsze. Przyznano znów koncesje kalwinom: pełną wolność kultu poza Pary- żem, dostęp do najwyższych urzędów, rehabilitację ofiar rzezi w noc św. Bartłomieja. Te ustępstwa wywołują znów reakeję katolików, którzy jednoczą swe luźne związki w tzw. Świętą Unię (Ligę). Liga dysponu e siłą zbrojną, jej członkowie zobowiązują się przysięgą do wierności dla szefa organizacji, Henryka de Guise, który w jednej z bitew dostał cięcie w twarz i ma teraz przydomek Pokiereszowanego. Współorganizatorami Ligi byli jego bracia, kardynał Ludwik de Guise i książę Mayenne. Henryk III zagrał w tym momencie wcale zręcznie: ogłosił się szefem Ligi ku osłupieniu Cwizjuszy. Wierność członków Świętej Unii miała tedy działać na korzyść króla. Zwołał też do Blois Stany Generalne w na- 252 dziei na pomoc finansową. Król lawirował, jak potrafił: uspokajał namięt- ności katolików, ale tak, by nie rozwścieczyć zbytnio kalwinów. Nie udało mu się jednak uzyskać podatków od Stanów Generalnych ani zapobiec wybuchowi szóstej wojny religijnej (1577-1580). Niemniej zarysowały się już pewne pozytywne zjawiska wśród tego chaosu. "Politycy" zbliżyli się do hugenotów; przywódca kalwinów Hen- ryk Nawarski zaczął szukać porozumienia z królem. Udało się wreszcie wynegocjować zakończenie szóstej wojny (pokój w Fleix, 1580). Także w polityce zagranicznej pewne akcenty interesujące: najpierw ewakuacja kilku fortec piemonckich, które jeszcze zostały w ręku Fran- cuzów po pokoju w Cateau-Cambresis. Ta decyzja była jakby ostatnim aktem rezygnacji z ekspansji włoskiej. Następnie - działania francuskie w Niderlandach. W r. 1578 brat królewski Franciszek d'Alenson, teraz już z tytułem księcia d'Anjou, ruszył z ochotnikami przeciw Hiszpanom jako "obrońca wolności Niderlandów". Francuski książę naraził się ni- derlandzkim radykałom, a i militarnie nic nie wskórał. W r. 1580 nowa interwencja ks. d'Anjou, który zdobył Cambrai na Hiszpanach, by się przedstawić w roli obrońcy Niderlandów. Stara wrogość Francji wobec Hiszpanii zaważyła na decyzji niderlandzkich Stanów Genel-alnych, by zaprosić księcia Franciszka do objęcia władzy. Układ w Plessis-lez-Tours (1580) powierzał mu godność księcia Niderlandów oraz zapowiadał de- tronizację hiszpańskiego Filipa II jako władcy tego kraju. Układ ten napotkał jednak opozycję kilku radykalnych miast, m.in. Gandawy i Antwerpii, a także reakcjonistów, ugodowych wobec Hiszpanii. Również w umiarkowanej partii księcia Orańskiego liczni byli przeciwnicy fran- cuskiego księcia, oglądający się na Anglię i protestanckich książąt nie- mieckich. Książę d'Anjou, zajęty planami małżeństwa z angielską Elżbietą 1, przybył do Antwerpii dopiero w początkach 1582 r. i daremnie usiłował rządzić "po francusku", tj. absolutnie. Na początku 1583 r. został zmu- szony do opuszczenia Antwerpii wskutek mieszczańskiego buntu; w całyni kraju zabijano Francuzów, którzy z nim przybyli. W 1584 r. z ręki zama- chowca zginął Wilhelm Orański. W obliczu klęsk powstania (Hiszpanie zajęli Flandrię i Brabant) Stany Generalne Niderlandów ofiarowały wła- dzę Henrykowi III (I585). Król Francji, zaabsorbowany sprawami we- wnętrznymi, odrzucił jednak tę brzemienną w nowe kłopoty ofertę. Śmierć Franciszka d'Anjou (w 1584 r.) spowodowała we Francji nowe komplikacje. Król Henryk III nie miał dzieci; ks. d'Anjou był następcą tronu. Po jego zgonie najbliższym męskim krewnym króla i dziedzicem korony został król Nawarry Henryk de Bourbon. Śmierć przerzedziła #J i szeregi "książąl Kwiatu Lilii": Henryk Nawarski był po mieczu krewnym króla dopiero w 21 stopniu pokrewieństwa! Ale Henryk Nawarski, nowy dziedzic korony, był kalwinem. Zmuszony do przejścia na katolicyzm # podczas rzezi św. Bartłomieja, powrócił potem do wiary kalwińskiej, # w której wychowała go matka Joanna d'Albret. Był daleki od protestanc- kiego fanatyzmu, ale swą kalwińską wiarę uważał za symbol lojalności wobec przyjaciół i towarzyszy broni. Toteż odmawiał stanowczo, gdy król Henryk III, który cenił Nawarczyka i sprzyjał jego sukcesji, namawiał go na ponowne przyjęcie katolicyzmu. Wśród katolików perspektywa ujrzenia protestanta na tronie św. Lud- wika spowodowała wielkie wzburzenie. Uśpiona Liga odbudowała się pod hasłem oporu przeciw kalwińskiemu następcy tronu i królowi, który mu sprzyjał. Kandydatem Ligi na króla Francji w wypadku śmierci Henry- ka III był stryj Nawarczyka, stary kardynał Karol de Bourbon. Wiadomo było, że nie będzie on miał synów: toteż jego rządy w zamyśle Gwizju- szów przygotowałyby sukcesję tronu dla szefa Ligi, Henryka Gwizjusza Pokiereszowanego. Gwizjusze - młodsza gałąź książąt lotaryńskich - nie byli krewnymi Domu Francji, toteż zaczęto publikować tablice genealo- giczne, wywodzące ich od Karola Wielkiego. Kardynała de# Bourbon jako następcę tronu uznał rząd hiszpański. Przeciw Nawarczykowi zwróciła się stara Katarzyna Medycejska, a osta- # tecznie i król musiał odstąpie od popierania go. Zaczęła się wojna trzech Henryków: Henryka III, Henryka Nawarskiego i Henryka de Guise. Król był najsłabszy w tej rywalizacji: kalwini uważali go za wroga, Liga groziła mu odesłaniem do klasztoru. Pozycja króla osłabła jeszcze bar- dziej, gdy jesienią 1587 r. Henryk Nawarski pobił armię królewską pod Coutras. Zwycięzca okazał wielkoduszność: zwolnił część jeńców, kazał odprawić mszę za poległych. Nawarczyk zręcznie budował mosty do po rozumienia z królem i umiarkowanymi katolikami. Pogrom hiszpańskiej Niezwyciężonej Armady u brzegów Anglii (1588) był dla Ligi ciosem: Hiszpanie hojnie ją wspierali pieniędzmi i wojskiem. Z kolei protestanccy władcy Anglii, Niemiec i Danii opłacali najemników niemieckich i szwajcarskich, którzy mieli wspierać hugenotów. Ale obce wojska w służbie obu partii grabiły kraj na swój rachunek. W całej Francji wzmagały się tęsknoty za pokojem. Sympatie paryżan dla Henryka de Guise spowodowały w maju 1588 r. ' ludowy bunt przeciw królowi, tzw. dzień barykad. Henryk III musiał opuścić stolicę, do której triumfalnie wkroczył Gwizjusz. Nazywano go królem Paryża. Henryk III szukał wyjścia w zwołaniu do Blois Stanów Generalnych. Ale Stany opanowała Liga. Król, zagrożony utratą władzy, 254 zdecydował się uderzyć mocno : w grudniu I 588 r. kazał zamordować w swym własnym pokoju na zamku w Blois Henryka Gwizjusza Pokie- reszowanego (a wkrótce potem i jego brata, kardynała Ludwika). "Pani, oto jestem znów królem Francji: zabiłem króla Paryża" - miał rzec Henryk III po skrytobójstwie do Katarzyny Medycejskiej. Brat zamordowanych Gwizjuszy, książę Mayenne, ogłosił się jednak namiestnikiem królestwa: Liga uznała, że król utracił władzę. Mayenne nie dorastał do roli wielkiego przywódcy, niemniej północ i wschód Francji ulegały Lidze. Na południu silne oparcie miał Nawarczyk i kalwini. Hen- ryk III ustanowił swą siedzibę w Tours. W tym położeniu doszło do ugody pomiędzy hugenotami a królem i umiarkowanymi katolikami. Pod hasłami legalizmu, pacyfikacji, złamania terroru Ligi Henryk III i Henryk Nawarski zjednoczyli działania wiosną 1589 r. Gdy oblegali Paryż rządzony przez Ligę, katolikom udała się pomsta za śmierć Henryka Gwizjusza. Młody dominikanin Jakub Cle- ment z namowy wysokich osobistości Ligi zamordował Henryka III w Saint-Cloud (2 VIII 1589 r.). Ugodzony sztyletem król zdążył jeszcze skłonić swych dygnitarzy, by uznali Nawarczyka za króla. Ale większość zwolenników zmarłego monarchy rychło opuściła nowego władcę - pro- testanta. # USPOKOJENIE Za Henrykiem IV (1589-1610) przemawiały prawa sukcesyjne dy- nastii ; przeciw - wyznanie : trudno było oczekiwać, że większość kato= licka (znaczniejsza teraz niż przed kilkunastu laty) uzna za króla pro- testanta. Partia katolicka nie miała jednak mocnych przywódców. Otyły ks. Mayenne był kiepskim politykiem i marnym wodzem: dwa razy dał się pobić Nawarczykowi, choć miał dużą przewagę liczebną (bitwy pod Arques, 1589, i pod Ivry, 1590). Hugenocka jazda była wyborna, lekka artyleria Nawarczyka potrafiła szybko się poruszać w toku bitwy (co sta- nowiło nowość), Henryk IV był też dobrym taktykiem. Kardynał de Bourbon, którego Liga pod imieniem Karola X ogłosiła królem, był w ręku Henryka IV, swego bratanka. Inni kandydaci do tronu (Karol Emanuel Sabaudzki, wnuk po kądzieli Franciszka I; markiz du Pont, przez matkę wnuk Henryka II) nie budzili niczyjego entuzjazmu. Umiarkowani katolicy gotowi byli poprzeć Henryka IV, ale pod warun- kiem "abjuracji", tj. wyrzeczenia się kalwinizmu. Natomiast Liga była nieprzejednana. Jej armia poniosła ciężkie straty pod Ivry (6 tys. zabitych), 255 ale podtrzymywały ją posiłki hiszpańskie. Propaganda Henryka Nawar- skiego wyzyskiwała ów sojusz Ligi z Hiszpanami: rzuciła zręczne hasła oszczędzania Francuzów i tępienia obcych. Liga była jednak wielką potęgą. To już nie dawna Liga książąt, ale orgal>izacja łącząca m.in. setki I>>iast pod przewodem Paryża. Na jej czele stanęła (1589) Generalna Rada Unii, rozwiązana potem przez ks. May- enne'a. W Paryżu rządziła Rada Szesnastu (reprezentantów 16 dzielnic), zbiel-ały się burzliwe zgron>adzenia dzielnicowe. W stolicach prowineji- także rady, złożone z biskupów, dygnitarzy miejskich, dowódeów fortec. Cała ta struktura Ligi była zresztą mocno niesympatyczna jej magnackim szefom. W 1592 r. Henryk IV próbował paktować z ligową magnaterią. za żądała ona dla siebie dziedzicznej i niemal niezależnej od króla władzy w 13 prowinejach (na ogólną liczbę 23 gubernatorstw), najwyższych sta- nowisk wojskowych i wielkich sum pieniężnych. Henryk IV nie mógłby traktować swych towarzyszy broni gorzej niż ligoweów: toteż przyjęcie tych warunków oznaczałoby zanik władzy króla. Król był gotów dać dziedziezną władzę w Burgundii księciu Mayenne, ale nic ponadto. Nie było tedy innego wyjścia, jak przyjąć warunki umiarkowanych katolików i dokonać "abjuracji". W lipcu 1593 r. w Saint-Denis król złożył katolickie wyznanie wiary. Miasto koronacyjne, Reims, było w ręku Ligi, ale w lutym 1594 r. Henryk dopełnił obrzędu koronacji wedle trady- cyjl>ego rytu w katedrze w Chartres. W marcu Paryż otworzył przed nim bran>y; miasta prowinejonalne poddawały się królowi jedno za drugim. Magnaci Iigowi opierali sięjeszcze, siejąc nieufność co do szczerości katolic- kich przekonań króla nie bez racji, o czym świadczy słynna formuła Henryka IV: Paryż wart jest mszy. Stopniowo jednak uspokajały się na- miętności; wobec magnatów katolickich król postępował zręcznie i wielko- dusznie, toteż w ciągu kilku lat pozyskał ich lojalność. Wypadło jeszcze wo- jować z Hiszpal>ami i Sabaudią. Ale traktat pokojowy w Vervins (1598) przyniósł Francji zwrot obszarów, które Hiszpanie i Sabaudczycy zagarnęli w toku wojen domowych; ponadto stary król Hiszpanii, Filip II, cedował swe roszczel>ia do Burgundii, odziedziczone po cesarzu Karolu V. Jeszcze jedna krótka wojna z Sabaudią i traktat lyoński (1601) dał Francji pewne terytoria, które zbliżyły jej wschodnią granicę na ważnym odcinku do naturalnego oparcia gór Jury. Wojny religijne przyniosły Francji eksplozję okrucieństw, fanatyz- mów, grabieży, zniszczeń. Być może obraz tych szkó>nieszlacheckich<< kryteriów ubóstwa" (Pierre Goubert). Szlachta naprawdę zrujnowana wtapiała się w masę nieszlachty. Inni, choć biedni, zachowywali jednak pozory szlacheckiego stylu egzystencji. Ale nie tylko rodziny zagrożone deklasacją - także średnia szlachta i wielkie rody dążyły do powiększenia dochodów z ziemi. To zrozumiałe, skoro kariera przemysłowo-handlowa w zasadzie jest dla szlachty zablo- kowana, a tam, gdzie pozostaje otwarta, wymaga wysiłku, inicjatywy, ryzyka. Przejawy "reakcji senioralnej" w XVII w. były różnorodne. A więc powiększanie (do 10-15o/o) roli pańskiej rezerwy w strukturze wielkiej własności. Zgłaszanie roszczeń do wspólnych gruntów gminnych, obejmu- jących m. in. łąki i lasy, a w niektórych okolicach nader rozległych. Ordo- nans z r. 1669 upoważnił właścicieli ziemskich do zawłaszczania 1/3 grun- tów gminnych. Chłop, siedzący na gospodarstwie dziedzicznym (tenure censive) i uważający się za jego właściciela, nie odczuwał zbytnio ciężaru 278 czynszów pieniężnych, bo te, określone na ogół dawno, zdewaluowały się. Wyższe były czynsze nowe; najbardziej zaś dokuczliwe było ponowne upowszechnianie daniny w naturze, proporcjonalnej do zbiorów (tierce, champart). Wysokość tego ciężaru była różna (niekiedy tylko 1/15 zbio- rów, ale czasem 1/6 lub 1/5): w połączeniu z kościelną dziesięciną ozna- czało to wielką dolegliwość. Ponadto panowie ziemi akcentowali mocno inne prawa feudalne i senioralne. Chłop-czynszownik mógł dysponować swym gospodarstwem, ale rejestracja zmiany posiadacza w administracji senioralnej połączona była z opłatą sięgającą nieraz l0o/o (i więcej) war- tości gospodarstwa. Uwierały chłopów pańskie monopole (młyna, pieca, prasy do wina). Jeszcze gorzej było, gdy pan wydzierżawił te senioralne uprawnienia, bo dzierżawca z reguły cisnął mocniej. Tak np. pańskie prawo wypasu trzody na gruntach gminnych stawało się uciążliwe nie do wytrzymania, gdy pan wydzierżawił je przedsiębiorczemu producen- towi mięsa. # Od sytuacji chłopa-czynszownika trudniejsza była sytuacja drobnego dzierżawcy. Nie tylko z racji chwiejności praw do ziemi: pogarszały się też warunki dzierżawy. Czasem (głównie w prowincjach północnych) ustalały one sumę obciążeń, ale przeważał system metayage, polegający na udziale pana ziemi w plonach chłopskiej pracy. Wedle P. Gouberta po odliczeniu ziarna na siew (ok. 20o/o zbiorów) i ciężarów feudalnych chłopu-właścicielowi (czynszownikowi) pozostawało około 50o/o plonów, metayerowi natomiast ledwie 30o/o. Jeśli w szlacheckich majątkach 10-I So/o stanowiły rezerwy pańskie, to w ręku czynszowników znajdowało się do do 40o/o ziemi, a system dzierżaw ogarniał ok. 50o/o. Struktura społeczna wsi, która się ukształtowała w XVII w., prze- trwała bez większych zmian do rewolucji. Szczytem społeczności chłop- skiej byli zamożni dzierżawcy, często funkcjonariusze senioralni, którzy skupili spore gospodarstwa, dzierżawiąc senioralne prawa i część rezerwy. Bogaciły ich kontakty z dworem i spekulacje na rynku rolno-hodowla- nym. Ale te "wiejskie koguty" (cogs du village) wolą jednak, wobec wzrostu presji podatkowej i feudalnej, zwracać się ku przemysłowi i handlowi. Spora ich grupa utorowała sobie drogę do burżuazyjnej kariery, a niekiedy nawet zapewniła synom i wnukom dostęp do urzędów uszlachcających. Średnia warstwa to sprzężajni gospodarze (laboureurs) : ich gospodarstwa liczyły co najmniej 8-10 ha. Nie mają takich możliwości wejścia na ry- nek, jak zamożni dzierżawcy, ale żyją na ogół znośnie. Warstwa niezbyt liczna (powiększy się nieco w XVIII w.), ale wpływowa. Bardziej zasie- dziali niż bogaci dzierżawcy, są notablami gminy i parafii, dzierżawią niekiedy jakieś prawa senioralne lub dziesięciny. Także pewne kategorie 2 79 rzemieślników wiejskich można zaliczyć do tej warstwy średniej, podobnie jak chłopów na gospodarstwach mniejszych, ale wyspecjalizowanych (sadowników, winiarzy) w pobliżu dużych miast. Znaczna była liczba małorolnych, rzadko pojawiających się na rynku, lecz jeszcze nie najmujących się do pracy. Trochę tu czynszowników, ale większość metayerów, których dzierżawę przedłużano co 9 lat, potem nieraz co 4,5 roku. Odczuwali oni ciężko presję podatkową i feudalną. Około połowy ludności wsi stanowi proletariat, najmujący się do pracy u pana lub bogatego chłopa, w zimie zaś w przemyśle wiejskim lub u miej- skiego przedsiębiorcy. Robotnik rolny, pracujący za parę groszy, wyży- wienie i trochę zapłaty w naturze, często nie jest proletariuszem w stanie czystym, ma bowiem własną chatę i kilka zagonów. Pewną szansę dają tej warstwie prawa zbiorowe gminy (korzystanie z gminnego lasu, wolny wypas bydła po żniwach na wszystkich polach). Tak więc nawet ów pro- letariat wiejski nie jest najniższym szczeblem społecznej drabiny: poniżej są liczni żebracy i nędzarze (brak na wsi instytucji charytatywnych); włó- czędzy szukający pracy; przemytnicy (charakterystyczny jest dla Francji przemyt wewnętrzny, związany ze wsią, a wyrosły m. in. z rażących róż- nic w monopolowych cenach soli). Zwolnienie rytmu ekonomicznego w XVII w. uniemożliwiło wchło- nięcie mas wiejskiego proletariatu do miast. 85o/o ludności Francji mieszkało na wsi; wielkie miasta były nieliczne (u progu XVII w. Paryż liczył 200 tys: mieszkańców, Lyon ok. 50 tys., Tuluza i Bordeaux poniżej 40 tys.). Do- piero pierwsza połowa XVIII w. przyniesie szybszy wzrost miast. Prze- mysł rozwijał się powoli, w porównaniu z XVI w. nie dokonały się w pro- dukcji przemysłowej większe przemiany techniczne. Lepiej, choć z waha- niami koniunktury, rozwijał się handel, zwłaszcza morski. Ale ogromne kapitały zebrane aktywnością handlowo-przemysłową przepompowy- wane były do kas państwowych przez kupno urzędów. Nastąpiła w związku z tym zmiana roli burżuazji protestanckiej. po gorszenie sytuacji politycznej hugenotów w XVII w. praktycznie, a potem i prawnie, zamknęło kalwińskiemu mieszczaństwu drogę do urzędów. Dzięki temu zachowało ono silne związki z przemysłem, handlem, a zwłasz- cza finansami (badania Huberta Luthy'ego wykazały, iż bank francuski XVII i XVIII w. był głównie protestancki). Nawet w okresie zaostrzonych prześladowań hugenotów bankierzy protestanccy zachowali kontakt z dworem: to jedyny styk kalwinizmu z władzą. Na szczycie mieszczaństwa - tak jak poprzednio - warstwa ban- kierów, wielkich kupców, negocjantów, zamożnych przedsiębiorców. To oni przenikają do szlachty przez kupno urzędów; ale nawet jeśli pozo- 280 stają w stanie trzecim, zbliżają się nieraz do szlachty własnością ziemi (nadal chętnie ją kupują) i - stopniowo - więzami towarzyskimi. Po= niżej jest średnia burżuazja kupiecko-rzemieślnicza, wyrastająca ponad poziom drobnych producentów cechowych i sklepikarzy. Do średniej klasy mieszczańskiej można zaliczyć coraz liczniejszych (w miarę postę- pów absolutyzmu) funkcjonariuszy na urzędach nie uszlachcających, a także ludzi wolnych zawodów (lekarze, uczeni, literaci oraz niektórzy rzemieślnicy: aptekarze, księgarze). Najliczniejsza grupa miejska to drobni kupcy i rzemieślnicy cechowi; wkładający w swą działalność pracę własną i rodziny obok wysiłku cze- ladzi. Na dole tej grupy społecznej żywe były związki z ludem; stosunki jej z burżuazją finansową i handlowo-przemysłową były nieraz nader napięte, bo kapitał chętnie uzależniał i osłabiał drobnych producentów. Dlatego też przywiązani oni byli do struktury cechowej, ujednoliconej w XVI w. przez Henryka III, umocnionej w XVII w. przez Colberta. Piętro niżej mamy "stan czwarty", preproletariat ubogiej czeladzi i uczniów cechowych, robotników najemnych w manufakturze, służby bogaczy, ludzi do każdej roboty itd. Praca ich była bardzo ciężka, płace na kra- wędzi minimum egzystencji, wahania koniunktury ekonomicznej odczu- wali boleśnie. Przeważa wśród tych kategorii - liczbą i organizacją - ce- chowa czeladź; ze średniowiecza przechowała ona tradycje tajnych orga= nizacji czeladniczych (compagnonnages), aktywnych mimo państwowych i kościelnych zakazów. Właśnie czeladź przekazywała robotnikom manu- fakturowym swe formy walki: strajki i bojkoty, agitację, pomoc wza- jemną i formy kształtowania rynku pracy. I wreszcie dno społeczności miejskiej to wciąż, jak w średniowieczu margines żebraków, prostytutek, nędzarzy, włóczęgów i łotrzyków. Pań- stwo absolutne podejmie pewne próby likwidacji tego zjawiska, lecz bez- skuteczne i wzmagające ferment społeczny w miastach. POWSTANIA LUDOWE PRZED FRONDĄ Rebelie mas miejskich i wiejskich w latach I 623 -1648 stwarzały we Francji endemiczny stan rewolty społecznej. Nasza wiedza o nich za wdzięcza wiele klasyeznej monografii radzieckiego historyka Borysa F. Porszniewa, która - przełożona m. in. na język francuski - wywarła niemały wpływ na francuskich badaczy. Jeśli jednak przekonanie o do- niosłości zjawiska jest dziś powszechne, to jego ocena bywa różna. po wtarzana jest np. teza o tych "wybuchach chłopskiej wściekłości" (fureurś paysan>zes) jako "reakcji przeciw państwu" (Rolattd Mousnier), wywoła- ?8 7 nej głównie presją podatkową. Ponadto rebelie chłopskie miałyby wy- buchać tylko tam, gdzie burzyła się i szlachta (gdzie zaś szlachta zacho- wała spokój, lud nie powstawał). To prawda, że lud odczuwał najboleśniej presję fiskalną absolutnego państwa, ponieważ wzrost tych ciężarów postępował bardzo szybko, podczas gdy tendencja właścicieli ziemi do zwiększania chłopskich świad- czeń występowała mniej powszechnie i wolniej. Trudno jednak izolować fiskalne motywy rewolt od całej sytuacji chłopów, nadającej ich powsta- niom charakter protestu przeciw systemowi feudalnemu. Reakcja prze- ciw polityce fiskalnej państwa jest na pierwszym planie, ale w tle odnaj- dziemy racje ogólniejsze. Jest też prawdą, że w buntach chłopskich doszukamy się śladów udziału drobnej burżuazji, niższego kleru, urzędników, a przede wszystkim szlachty. W miarę postępów presji podatkowej szlachta odczuwała działania pań- stwa jako zagrożenie swych interesów. Zagrożenie pośrednie (bo państwo konkuruje w wyzysku chłopów, utrudniając wzrost eksploatacji senio- ralnej), ale i bezpośrednie (podwyższanie np. podatku konsumpcyjnego od wina godziło na południu w interes szlachty, masowo handlującej winem). Poparcie grup szlachty dla chłopskich rewolt, a bardziej jeszcze brak aktywnej pomocy szlachty dla tłumiąeych je władz - to szczegól- nie kłopotliwa dla państwa cecha rewolt z pierwszej połowy XVII w. Ale szczegółowe badania nie potwierdzają tezy, iż ruchy chłopskie towa- rzyszą zawsze poruszeniom szlacheckim; szlachta nie daje tu początku, jej udział jest często wymuszony i z reguły podatniejszy na kompromi- sy z władzami. Głównym teatrem tych wydarzeń były prowincje południa i zachodu ! Francji, w XVI w. bogate, teraz biedniejące (stulecia XVII i XVIII przy niosły prymat ekonomiczny prowincji północno-wschodnich). Jednak i Normandia, a więc prowincja północna, będzie widownią ostrych starć społecznych (1639, 1643). W motywach rebelii splatały się z główną przy czyną - szybkim wzrostem podatków - wątki poboczne: stagnaeja ekonomiczna, wyniszczenie pewnych regionów zarazą i nieurodzajem, pamięć prześladowań protestantów, echa separatyzmów prowincjonal- nych (nawet w Normandii, tak dawno przyłączonej do Korony, gdzie przypominano kartę swobód normandzkich z r. 1315). W ciągu ćwierć- wiecza, poprzedzającego wybuch Frondy (1648) nie ma we Francji ani jednego roku zupełnie spokojnego. Od 1623 do 1632 r. naliczono przeszło 50 centrów rebelii miejskich; od r. 1632 coraz liczniejsze były poruszenia chłopskie. Rok 1635 - rok wejścia Francji do wojny - oznaczał zwrot: odtąd rewolty społeczne stały się masowe i rozlewały się żywiołowo po 282 całych prowincjach. Główne wzniesienia tej fali przypadają na lata 1636 1637, 1639, 1643, 1645. W r. 1645 rząd postanawia przyznać ludowi ulgi podatkowe, aby przerwać falę powstań: udaje się to osiągnąć na dwa lata. Po r. 1647 nowe wysiłki wojenne zmuszają do wznowienia presji fiskalnej; tym razem protest społeczny zapali się płomieniem Frondy. Główną siłą powstań z lat I 623 - I 645 były masy drobnych produ- centów i preproletariatu w miastach (gdzie patrycjat przerzucał na nie ciężar podatków) oraz chłopstwo na wsi, udręczone wzrostem ciężarów państwowych (podatki, kwaterunki żołnierzy). Niekiedy poważna rola przypadała robotnikom: rebelia normandzka 1639 r. zaczęła się od buntu robotników salin, pracujących boso (stąd nazwa: powstanie bosaków); źródła wspominają o zawziętości drwali itd. Odnajdziemy wśród buntowni- ków grupy szlachty, niekiedy na stanowiskach dowódczych (w powsta- niu cro9uants w Perigord, 1637, dowodził Antoni La Mothe la Forest; przywódcę bosaków normandzkich, Jana Bosego, identyfikowano nie- raz z panem de Ponthebert). Czasem powiązania z ruchem powstańczym mieli nawet arystokraci (w prowincjach akwitańskich 1636-1637 hr. de Brassac, markiz d'Aubeterre). Chłopi przymuszali szlachtę do czynnego wystąpienia groźbami palenia dworów i zaprzestania świadczeń (chodziło o wykorzystanie wojskowych umiejętności szlachty). Nie zawsze się to udawało; panowie lubili jednak przedstawiać się w roli obrońców chłopa przed podatkami i gwałtami żołnierskimi, podtrzymywali chłopskie prze- konanie, że ciężary państwowe są przyczyną nędzy ludu, zachęcali do strajków podatkowych i przemytu soli, .nie udzielali też skutecznej pomocy władzom. Brał także udział w powstaniach niższy kler; niekiedy też urzędnicy: w Normandii zastrajkowali oni podczas rebelii i wspierali ją dość demago- gicznymi hasłami. Był to protest przeciw polityce państwa, które mnożyło urzędy, by je drogo sprzedawać, co zmniejszało dochody funkcjonariuszy. Niejednorodny skład powstań odzwierciedlał się w postulatach powstań- tzych. Przeważały postulaty ludowe: skreślenia zaległych podatków i amnestii dla uwięzionych za ich niepłacenie, zniesienia w ogóle podatków pośrednich, zmniejszenia taille do poziomu z r. 1610 (lub do poziomu z epoki "dobrego króla Ludwika [XII)"). Protestowano przeciw gwał- tom żołnierzy, domagano się, by dziesięciny były podstawą utrzymania proboszcza jako funkcjonariusza gminy. Pojawiały się hasła polityczne: przeciw "tyranii Paryża", złym radom ministrów (Richelieugo, potem Mazariniego), rozrzutności dworu - a za zwołaniem Stanów General- nych i umocnieniem stanów prowincjon#lnych. Czasem wspominano o obronie tradycyjnych swobód miast i prowincji. 283 Przebieg powstań ujawnił właściwą wszystkim ehłopskim rebeliom słabość organizacyjną (mimo prób tworzenia komun łączących różne parafie, okręgów wojskowych, akcji mobilizacyjnych). Żywiołowe i roz- proszone ruchy były jednak masowe i tym trudniejsze do opanowania, że po r. 1635 Francja wojowała na rozległych teatrach wojny trzydziesto- letniej. Dlatego w obliczu blokady miast, niszczenia urzgdów i zabijania królewskich poborców - rząd musiał pertraktować z rebeliantami. za równo Richelieu, jak i Mazarini łączyli politykę koncesji i amnestii z ostrymi represjami wojskowymi i sądowymi. Ale nawet rozproszone i zdławione bunty tliły się nadal. Była to wielka uwertura Frondy: ruchu, który nadał rewolcie charakter polityczny. MAZARINI. KONIEC WOJNY TRZYDZIESTOLETNIEJ Po śmierci Ludwika XIII w imieniu 5-letniego króla Ludwika XIV (1643-1715) regencję objęła jego matka, Anna Austriaczka, zarozumiała i nieudolna. Następcą Richelieugo został jego faworyt, Sycylijczyk, kar- dynał Juliusz Mazarini. Od r. 1639 naturalizowany Francuz, celował on we włoskiej sztuce intrygi. Subtelny, inteligentny, umiejący stłu- mić drażliwość i ambicję - miał ułatwioną :carierg, bo zakochała się w nim regentka. Mazarini wygrywał rywalizacje grup magnackich i ko- terii dworskich, nie gardząc przekupstwem: pozyskiwał możnych panów pensjami i prezentami, przy czym nie zapominał też o sobie. Sukcesy w wojnie trzydziestoletniej (1643: zwycięstwo Wielkiego Kondeusza nad Hiszpanami pod Rocroi, 1644: Turenne bije wojska cesarza pod N#rd- lingen) skłoniły Mazariniego do przyznania ulg podatkowych ludowi (1645), mających spacyfikować nastroje. Końcowy okres wojny trzydziestoletniej przyniósł ożywienie polityki francuskiej w Europie Środkowej. Mazarini szukał sojuszników przeciw Habsburgom m.in. w Siedmiogrodzie i Polsce. Jego planom sprzyjała polityka Władysława IV, skłonnego zwrócić baczniejszą uwagę ku ziemiom zachodnim Polski, zawładniętym przez Niemców. Gdy zawiodły projekty odzyskania Śląska przez sojusz z cesarzem, Władysław IV zaczął roz- ważać możliwość poczynienia postępów na Śląsku i Pomorzu Zachodnim na drodze zbliżenia ze Szwecją i Francją. Ponieważ zadeklarowanie sig Polski miałoby kapitalne znaczenie dla układu sił w wojnie trzydziesto- letniej, Francuzi rozwinęli duże wysiłki dyplomatyczne, których owocem było małżeństwo Władysława IV z francuską księżniczką Marią Ludwiką Gonzagą de Nevers (1646). Nie udało się jednak wciągnąć Polski do wojny trzydziestoletniej; Władysław IV zwrócił się w ostatnich latach życia 284 ku planom wojny z Turcją, a Mazarini osiągnął tylko tyle, że nie został wznowiony (mimo pewnych polskich projektów) konflikt polsko-szwedzki. Polska do końca pozostała na uboczu wojny europejskiej. Tymczasem wojna trzydziestoletnia eiągnęła się mimo zwycięstw koalicji antyhabsburskiej w Niemczech, Niderlandach, Hiszpanii i mimo rokowań pokojowych w Munster i Osnabriżck. Przyśpieszenie tych roko- wań w r. 1648 było rezultatem wielu okoliczności. Najpierw, w styczniu 1648 r. Hiszpanom udało się wyrwać Republikę Zjednoczonych Prowincji z koalicji : pokój hiszpańsko-holenderski był dotkliwym ciosem dla Francji, bo przekreślał plany podziału hiszpańskich Niderlandów między Francję i Zjednoczone Prowincje, a jednocześnie poprawiał sytuację Hiszpanów. Co prawda Wielki Kondeusz pobił armię hiszpańską pod Lens (sier- pień 1648), ale w tym samym czasie w Paryżu wybuchła Fronda i zakwestio- nowała rządy kardynała Mazariniego. Wreszcie rok 1648 przyniósł kata- strofę sił królewskich w Anglii: w toczącej się od lat angielskiej rewolucji zwycięstwo przechyliło się na stronę sił rewolucyjnych. Mazarini od dawna był zaniepokojony sukcesami tych sił, ale w obliczu wojny i rebelii chłop- skich nie mógł pomóc zagrożonemu królowi Anglii, Karolowi I. W r. 1648 była już ostatnia pora, by interweniować w jego obronie. Korespondencja Mazariniego z jego ambasadorem na rokowania w Munster Servienem świadczy o wadze, jaką kardynał przywiązywał do zakończenia wojny z Habsburgami w imię ratowania monarchii angielskiej. Tzw. pokój westfalski z października 1648 r. składał się z dwu układów: cesarza z protestantami w Osnabriżc. ů cesarza z Francją w Munster. Hiszpania -- wróg główny i gr#znie#szy - nie przerwała wojny, toteż opinia francuska nie oce#iła traktatu w Munster jako końca konfliktu #stąd hasło "pokoju powszechnego" w propagandzie Frondy). Ale pokój z cesarzem miał - w intencji Mazariniego - ułatwić pokój z Hiszpanią i uyć może, byłby wstępem do niego, gdyby wybuch Frondy nie skłonił Hiszpanów do kontynuowania wojny. Skądinąd pokój westfalski był dla Paryża korzystny. Cesarz scedował formalnie na króla Francji suweren- ność nad Trzema Biskupstwami, zajętymi już w r. 1552 przez #lenryka II. Potwierdzono też cesję pewnych terytoriów sabaudzkich na rzecz Francji, #okonaną w r. 1631. Francja uzyskała landgrafstwa Dolnej i Górnej Alzacji z licznymi miastami cesarskimi, bez Strasburga, ale z przyczół- kami na prawym brzegu Renu i zakazem fortyfikowania tej rzeki po nie- mieckiej stronie. Traktat westfalski nie rozstrzygnął losu terytoriów oku- powanych przez Francuzów: Lotaryngii (zajętej jeszcze w r. 1634), pew- nych obszarów hiszpańskich Niderlandów oraz ziem za Pirenejami. Za to pokój z 1648 r. uświęcił rozbicie polityczne Niemiec, uczynił z Francji 28.5 gwaranta suwerenności książąt niemieckich ("wolności germańskich"): Obok osłabienia Niemiec przez wojnę trzydziestoletnią - rola Francji jako arbitra spraw wewnątrzniemieckich ułatwiła dalszą ekspansję fran= cuską na wschodniej granicy. Pozwoliło to w dalszym biegu zdarzeń prze- ciąć oś hiszpańską, dla Francji bardzo niebezpieczną, wiodącą od Nea- polu po Antwerpię i Brukselę. Szczególnie efektowne było pozyskanie dla Francji Alzacji, kraju niemieckiego z tradycji, języka i obyczaju. Kraju, który (podobnie jak Lotaryngia) uległ spustoszeniu podczas pierwszego okresu wojny: głody, zarazy, rozboje najemników niemieckich i szwedzkich sprawiły, że Alzat- czycy przyjęli z ulgą w r. 1633 wejście bardziej zdyscyplinowanych wojsk francuskich. Francja zapewniła tu nie tylko protekcję przed landsknech- tami, ale i ład wewnętrzny; ład tańszy niż w innych francuskich prowin- cjach, bo Paryż ustrzegł się przed zbytnim obciążaniem Alzacji podat- kami. W obliczu nietolerancji habsbursko-katolickiej Francja edy?rtu nantejskiego i pokoju w Alais dawała też lepsze szanse alzackim prote- stantom (ok. 1/3 ludności): na czele wojsk francuskich, protegujących tę ziemię, stanął hugenota, marszałek de La Force. Toteż bitna i praco- wita ludność Alzacji szybko zasymilowała się politycznie z Francją. To trwały i cenny rezultat pokoju westfalskiego. FRONDA Wydarzenia Frondy są ważniejsze i głębsze, niż nieraz sądzono : "Fronda oczekuje na swą naukową rehabilitację" (B. F. Porszniew). Już współ- cześni nie rozumieli jej złożoności, a historycy spoglądali na nią nieraz oczami Mazariniego lub kardynała Retza. Był to wstrząs nieoczekiwany dla ludzi z klas uprzywilejowanych. "Któż mógł sądzić trzy miesiące przed kulminacją zaburzeń, że coś takiego może się zdarzyć w państwie" - pisał Retz. Fronda wybuchła na tle fermentu trwającego od dziesięcioleci. Tym razem jednak stare przyczyny (nędza mas, presja podatkowa, niepopularność pierwszego ministra, rozbudowa systemu absolutnego) przyniosły nowe zjawisko: połączenie buntu mas z opozycją burżuazji. Pod ciśnieniem tego ruchu parlament paryski przyjął rolę opozycyjnego rządu; odegrał ją kiepsko, ale dzięki swemu autorytetowi nadał rebelii charakter par excellence polityczny. Marginesem tego nurtu były "stronnictwa" magnackie ("stara" fronda Retza, "nowa" fronda Kondeusza), kontynuujące tradycję koteryjnych intryg i spisków arystokracji. 286 Po dwu latach względnego spokoju wewnętrznego ( 1645 -1647) nowy wysiłek wojenny zmusił Mazariniego do wzmocnienia presji podatkowej na lud, ale także na burżuazję i urzędniczą szlachtę (paulette miała ona zapłacić za 4 lata z góry). Parlament paryski w maju I648 r. zaprotestował przeciw tym edyktom, wznawiając swe roszczenia do wpływu na kró- lewskie ustawodawstwo. Od dawna przysługiwało parlamentowi prawo rejestracji ustaw, co miało wprzód znaczenie techniczno-prawne; na tle tego uprawnienia ukształtowało się inne: prawo czynienia uwag (remon= stracji) co do aktów przedłożonych przez króla do rejestracji. Król mógł przejść do porządku nad tymi uwagami, jednakże parlament usiłował systematycznie przekształcić prawo remonstracji w prawo weta wobec edyktów królewskich. Richelieu poskromił ambicje polityczne parlamentu paryskiego, nb. naśladowane przez parlamenty prowincjonalne; w XVII w: parlamentów było 8, ale paryski obejmował swą sferą działania przeszło połowę kraju. Teraz jednak parlament paryski postanowił sformułować program zasadniczych reform politycznych, przedstawiająe się w roli obrońcy ludu. Nie bez wpływu były tu rozchodzące się po Francji wieści o sukcesach innego, angielskiego parlamentu w walce z despotyzmem Stuartów. Projekty z lipca I648 r., sformułowane przez parlament paryski, z#:- wierały nie tylko postanowienia doraźne (skreślenie zaległości podatko- wych, ukaranie sl-arbowych nadużyć), ale i koncepcje reformy ustrojowej, podważającej absolutyzm. Chodziło więc m. in. o zniesienie urzędu in- tendentów (w tym punkcie, jak pisał Retz, dwór poczuł się ugodzonv w najczulsze miejsce); o prawo parlamentu wyrażania zgody na wszyst- kie edykty finansowe; o zaniechanie arbitralnych aresztów. Ponieważ te propozycje formułowane były na tle trwającego już od wielu miesięcy fermentu wśród paryskiego pospólstwa - Mazarini dawał pewne kon- cesje, spierał się o sposób ich realizacji, grał na zwłokę. W sierpniu 1648 r. zwycięstwo nad Hiszpanami pod Lens sprawiłu, że Mazarini poczuł się pewniej. Aresztowanie popularnych przywódców parlamentarnych (Broussela i Blanemesnila) spowodowało jednak ży- wiołowy wybuch: lud zbudował w Paryżu 1200 barykad, straż miejska (złożona z zamożniejszej burżuazji) wystąpiła przeciw dworowi. Regentka Anna Austriaczka zajęła wobec buntu postawę agresywną, Mazarini jednak docenił niebezpieczeństwo: uwolnił uwięzionych parlamentarzy- stów, uznał żądania parlamentu, usiłował też skłócić różne siły wewnątrz Frondy. Jednocześnie przyśpieszył rokowania pokojowe. Po zawarciu traktatu westfalskiego, w obliczu sukcesów rewolucji angielskiej, Mazarini zdecydował się na zbrojną rozprawę z paryskim powstaniem. Dwór pI-ze- 287 niósł się do St. Germain, armia pod komendą księcia de Conde obległa stolicę. W Paryżu funkcje rządu objął parlament. Paryżanie bronili się dzielnie, Kondeusz był zbyt słaby, by ich złamać; o losie powstania zade- cydować mogła silna armia Turenne'a. Turenne opowiedział się za Frondą, jednakże Mazarini wyłożył 300 tys. liwrów na przekupienie jego oficerów i żołnierzy. Wojsko stanęło więc po stronie dworu, Turenne uciekł do Holandii. Skłoniło to parlament paryski do zawarcia kompromisu z Maza- rinim w marcu 1649 r. (układ w Reuil). Anatomia tej pierwszej, "parlamentarnej" Frondy była skompliko- wana. Na prawicy - grupa wrogiej Mazariniemu arystokracji z książę- tami Armandem Conti (brat Wielkiego Kondeusza, nominalny szef Frondy), #de Bouillon (wyzuty z Sedanu za udział w spisku Cinq-Marsa) i de Beau- fort (popularny wśród mieszczaństwa, jego ojciec był bastardem Henryka IV). Rzeczywistym szefem tego stronnictwa był jednak Jan Franciszek Gondi, późniejszy kardynał Retz, rządzący archidiecezją paryską. Postać barwna, świetny pisarz (jego pamiętniki należą do arcydzieł prozy XVII w.), polityk przenikliwy i cyniczny, gracz traktujący Frondę jak wielką commedia dell'arte, mistrz intrygi i improwizacji. W gruncie rzeczy bardziej go cie- szyło prowadzenie politycznej gry niż sprawowanie władzy, której zagar- nięcie, w spadku po Mazarinim, leżało w sferze jego możliwości ("więcej trzeba zalet na dobrego szefa partii niż na dobrego cesarza wszechświata"). Retz nie miał złudzeń co do swych arystokratycznych sprzymierzeńców- ani co do parlamentu; zdawał sobie sprawę, iż główną siłą Frondy jest lud paryski. Starał się też energicznie - za pośrednictwem paryskiego kleru, którego był zwierzchnikiem, ale też za pomocą drukowanej pro- pagandy - wpływać na opinię paryskiej ulicy. Arystokraci z grupy Retza pragnęli obalenia Mazariniego i likwidacji absolutyzmu; gdy to się okazało niemożliwe, zaczęli pertraktacje z dworem, domagając się już tylko wy- sokich urzędów, nadań, pensji i synekur. Centrum - rządzące - Frondy to parlament paryski. W jego składzie było sporo starej szlachty, a także solidaryzującej się z nią uszlachconej "togi". Tylko część "szlachty w todze" zachowała tu mocne powiązania z bogatą burżuazją. Na te różnice nakładały się jeszcze gradacje i hierar- chie między sędziami (radcami) parlamentu, podzielonego na szereg izb; młodsi radcowie nieraz buntowali się przeciw kunktatorstwu starszych. Retz z goryczą pisał o władzy tego "ciała, złożonego z dwustu głów, niezdolnego ani do rządzenia, ani do poddania się rządom innych", o bez- skutecznych gromach parlamentarnej elokwencji, o przerywaniu naj- burzliwszych obrad, gdy nadejdzie pora obiadu lub kolacji. Sfery rządzące Frondą starały się wyzyskać sytuację międzynarodową. 288 Pertraktowano więc z Hiszpanami, z którymi rząd Mazariniego ciągle prowadził wojnę, a którzy liczyli na sukces Frondy i obalenie pierwszego ministra. Gdy w Anglii tzw. czystka Pride'a i proces Karola I przyniosły zradykalizowanie rewolucji i obalenie monarchii, paryski parlament od- żegnywał się wprawdzie od polityki swego londyńskiego imiennika, ale prowadził skomplikowaną grę. Bojąc się ludu, straszył nim Koronę; Mazariniemu zarzucano, iż angażując armię w wojnę domową uniemoż- liwił obronę Karola I. Potem niechęE francuskiej burżuazji do republiki angielskiej będzie się pogłębiać, bo coraz lepiej rozumiano sprzeczność własnych interesów i interesów triumfującej burżuazji angielskiej. Ówczesne oczekiwania i idee można odtworzyć z bogatej literatury politycznej, rozpowszechnianej podczas Frondy. Miała ona wszystkie kolory. Sfery dworskie piorunowały przeciw buntownikom i królobójcom, wzywając na nich bożej pomsty; pamflety i pisma polityczne parlamentu, nieraz na wysokim poziomie teoretycznym (Claude Joly), tłumaczyły, te nie chodzi wcale o zabijanie króla i obalanie monarchii, lecz o uwol- nienie króla z jarzma złych doradców (Mazarini), określenie rozmiarów jego władzy, usunięcie obcego francuskiej tradycji absolutyzmu. Podobne motywy dźwięczały w programach arystokratycznej partii frondystów; przetrwają one upadek Frondy, brzmieć będą w Maksymach księcia de La Rochefoucauld, dawnego frondysty, a potem w pismach Fenelona czy Monteskiusza. Najciekawsze jednak są pisma lewicy demokratycznej, reprezentująee = ale i kształtujące - świadomość pospólstwa i ludu. Były one skierowane przeciw Mazariniemu i regentce Annie, ale też popychały kunktatorski parlament. Nie bez wpływów angielskiego przykładu twierdzono, iż kró- lowie są Francji niepotrzebni, że nie może być kompromisu z tyranią, że dwór tylko czyha na okazję zemsty (jeśli nawet teraz łudzi obietnicami ustępstw). Konstatowano, iż niezadowolenie ludów z rządców jest po wszechne, powołując się na rewolucję w Anglii, ale także na inne rebelie połowy XVII w.: powstania w Neapolu, Katalonii i Portugalii przeciw władzy hiszpańskich Habsburgów, bunty w Chinach i wojnę ukraińską Chmielnickiego. Podkreślano, iż Fronda jest dalszym ciągiem trwających od 30 lat rebelii francuskich miast i wsi. Stwierdzano, że lud ma już dość despotyzmu. Liczba takich radykalnych pamftetów była poważna; wydaje się jednak przesadne twierdzenie (w pamiętnikach pana de Montglat), iż podczas oblężenia Paryża "niebezpiecznie było nazywać się rojalistą". Dwór twierdził, że Retz czy Beaufort są republikanami i kromwelistami. To przesada; tak samo trudno przyjąć opinię, iż republikanizm ludu był 19 -.T. Raszkiewicz, Histc#ria Frai#ců.li 2g9 zjawiskiem powszechnym. Batalia o pozyskanie zbuntowanych paryżan prowadzona była także przez prawicę Frondy i przez dwór: wiele pam- fletów dworskich i parlamentarnych swym językiem, rymowaną formą, prostotą argumentacji dowodzi, że zwracały się one właśnie do ludu. Fronda paryska znalazła żywe echo na prowincji. Także podczas dru- giego etapu ("książęcego") Frondy poruszenia na prowincji zachowały wpływ politycznego radykalizmu. Fronda książęca, rozgrywająca się w la- tach I 650 -1653, stanowiła - wedle określenia A. Thierry'ego - "mie- szaninę spisków arystokratycznych i ludowych rebelii". Opozycja książąt zgromadziła wiele świetnych nazwisk (Wielki Kondeusz, ks. Conti, Tu- renne, kanclerz Seguier). Retz znów spiskował, próbując tworzyć własną partię pod szyldem "starej Frondy" i pod auspicjami księcia Orleanu. Wszystko to było przeżarte grą próżności, ambicji, rywalizacji (Retz: "znacznie trudniej jest współżyć w stronnictwie z tymi, którzy doń należą, niż walczyć z tymi, którzy mu są przeciwni"). Kondeusz zawarł sojusz z hiszpańskim Filipem IV, który był ciągle w stanie wojny z Francją; szukał porozumienia z frondystami i Cromwell, zainteresowany osła- bieniem absolutyzmu francuskiego. Dwór królewski musiał na jakiś czas zrezygnować z Mazariniego, którego jednak Anna Austriaczka szybko przywołała z powrotem. Ale sytuacja rządu była trudna: Hisz- panie robili postępy, w kraju panował chaos, zniszczenia i głody dopro- wadziły do spadku liczby ludności o ok. 10 o/o. Sukces Mazariniego ułatwili sami frondyści, skłóceni i nieudolni. Opuścił ich marszałek de Turenne; Paryż, w którym lud burzył się przeciw burżuazji, zajęty został przez rząd jesienią r. 1652; Retz znalazł się w wigzieniu. Kondeusz oddał się na usługi Hiszpanów, ale Fronda książąt wygasła. Jednakże prócz spisków i warcholstw arystokracji trwały przez cały ten ezas poruszenia ludowe. Najdłużej w Bordeaux, bo do sierpnia 1653 r. ; mniejszy rozmach miały wystąpienia ludowe w Normandii i Langwedocji. Pospólstwa bordoskiego nie rozbroił kompromis rządu z miejscowym parlamentem (1650); organizacja drobnego mieszczaństwa (1'Ormee) latem 1652 r. rządziła już miastem. Ludowa dzielnica Bordeaux (St. Mi- chel) była ostoją tej demokratycznej republiki. L'Ormee pozostawała pod wpływem radykałów angielskiej rewolucji (lewellerów), rozbitych już przez Cromwella; ich inspiracje wprowadziły do programu radykałów bordoskich idee republiki z powszechnym głosowaniem i kontrolą władz przez lud, hasła równości praw i wytrwałości w wojnie z tyranią. Bor- deaux liczyło na pomoc Anglii, Cromwell jednak wahał się, czy podtrzy- mać ruch tak radykalny; gdy latem 1653 r. wysłał 10 okrętów, przybyły one za późno. 290 Fronda zakończyła się więc klęską y . Ruch ludowe stłumiono, parla- m # t wzi to w cu le ar stokracja pogodziła się z rządem : zdobyła kon- ces e i korzyści, ale nie uratowała uszczerbków prestiżu. Król Ludwik XIV, którego pełnoletność właśnie ogłoszono, nie zapomniał frondystom scen które jego zdaniem poniżały k Frond stały się rólewski majestat. Z drugiej strony idee y zaczynem opozycji arystokratycznej i parlamentarne oraz radykalnych idei XVIII w. OSTATNIE LATA RZĄDóW MAZARINIEGO Mimo pełnoletności króla Mazarini rządził nadal Francją ( aż do śmierci w r. 166Iją przywrócił intende #dw na c zachwian struktur absolut zmu (tak n. tanowiska, z których usunęła ich Fronda), kontynuowa energicznie wojnę z Hiszpanią. Odważnym krokiem było zawaąip d h źp dk go s blk z "królobójcą" Cromwellem (I657); zreszt p i a angielska stała się już w istocie mo- narchią bez króla. Przymierze angielskie i talent wojskowy Turenne'a przyniosły latem 1658 r. świetne zwycięstwo nad Hiszpanami w tzw. bitwie na wydmac#. Francuzi poczynili postępy w Niderlandach, w Niemczech,, utworzyli so uszniczy Związek Reński pod hasłem obrony wolności ksi ż t. Sukcesy zawróciły głowę Mazariniemu : marzyła mu się już korona ces ą- ska dla Ludwika XIV (w 1657 r. zmarł cesarz Ferdynand II dla siebi myślał o papieskiej tiarze. Gdy n' wyczerpana Hiszpania poprosiła o pokój, Mazarini zaprojektował małżeństwo Ludwika XIV z córk hiszpań- skiego Filipa IV, infantką Marią Teresą. Małżeństwo hisz a kie króla Franc i p y j, rz wrócenie do łask sprzymierzeńea Hiszpanów, Wielkiego Kondeusza wreszcie spore korzyści terytorialne dla Franc i pokoju pirenejskiego (1659), kończącego ćwierćwiecze wojny fra u kść -hiszpańskiej. Małżeństwo Ludwika XIV z infantką hiszpańską rodziło nadzie e na sukcesję za Pirenejami (jedyny w chory). Uzgodniona bowiem ówczas jej brat, dziedzic tronu, był ciężko rezygnacja Marii Teresy z praw do spadku po Fili ie IV powiązana została ze spłatą - niemożliwą dla Hiszpanii- półmilionowego posagu. Wielki Kondeusz uzyskał przebaczenie za dzie- sięć at współdziałania z wrogiem, lecz odgrywał odtąd rolę podrzędną. Nab tki zaś Francji były bez wątpienia wielkie, ale w o inii ówczesnej jednak nie na miarę 24 lat wojny . Na północy przyznano Francji niemal całe Artois oraz liczne terytoria w hiszpańskich Niderlandach (we Flandrii Hainaut, Luksemburgu, między oskrzydlały Lot Sambrą i Mozą): nabytki ważne, bo aryngię. Ta ostatnia zwrócona została jej księciu, Karolo- 291 wi IV, z pewnymi nabytkami dla Francji, zaka7em fortyfikowania Nancy i zastrzeżeniem strategicznej drogi francuskiej z Metzu przez Lotaryngię do Alzacji (która po oddaniu ksi#stwa lotaryńskiego stała się enklawą). Nie osiągnięto więc dawno zamierzonych celów: opanowania hiszpań- skich Niderlandów i Lotaryngu, choć nowe nabytki wgryzały się głęboko w obszar Niderlandów, a Lotaryngia została praktycznie uzależniona od Francji. Pokój pirenejski pozwalał z góry przewidzieć, iż ekspansja na północnym wschodzie będzie kontynuowana. Na południu w latach czterdziestych dwie prowincje przywołały Fran- cuzów: Katalonia i Roussillon. Roussillon przyznany teraz został Francji, która wracała tu któryś już raz z rzędu, ale tym razem na stałe. Katalo- nia zwrócona została Filipowi IV. Bardzo przeciw temu protestowała. Sukces był połowiczny; ale hegemonię lądową Hiszpanii na Zaehodzie zastąpiła hegemonia francuska, perspektywa dalszej ekspansji francuskiej wynikała jasno z sytuacji. Mazarini, który nauczył Ludwika XIV tej hege- monialnej i ekspansywnej polityki, doradzał w swym testamencie królowi, by utrzymując przywileje kościoła i szłachty, przyznał ulgi podatkowe wyczerpanemu ludowi. Rada była niezla, lecz trudna do pogodzenia z ideą francuskiej hegemonii i z wyobrażeniami Ludwika XIV o wojnie jako głównym zadaniu wielkiego w#adcy. RELIGIA I FILOZOFIA Pokój w Alais dał protestantom sw#bodę kultu, ale złamał ich poli- tyczną siłę. Osłabiło to mocną poprzednio rolę szlachty wśród hugeno- tów. Kościół katolicki, odmłodzony, dynamiczny, przyciągał coraz licz- niejsze grupy kalwińskiej szlachty. W rezultacie pozycja burżuazji we francuskim protestantyzmie znów umocniła się. Znaczna część kapitałów handlowych, finansowych, przemysłowych skupiała się w ręku burżuazji kalwińskiej, co ożywiało niechęć do hugenotów wśród katolickiej bur- żuazji, ale też szlachty i ludu. Richelieu szanował zasady pokoju z Alais, jednakże próbował pogłębiać podziały wśród protestantów. Popierał zatem wygnanych z Holandii zwolenników tzw. arminianizmu, tj. mniej rygorystycznej wersji kalwinizmu. Nie zapuścili oni we Francji głębokich korzeni. Tak samo polski arianizm, który dotarł do Francji (Gabriel Lubieniecki, Andrzej Wiszowaty), nie zdobył wpływu na masy prote- stanckie. Jego znaczenie polegało na inspirowaniu pewnych kręgów in- telektualnych. Wybuch rewolucji angielskiej zrodzil obawy sfer rządzących przed pozyskaniem francuskich protestantów dda rewolucyjnych idei. Ale kal- 292 wiński synod w Charenton (1644) odciął się od independentyzmu, czo- łowej siły angielskiej "wielkiej rebelii", akcentując lojalność hugenotów dla Korony. Zaważyły tu różne motywy: słabość polityczna hugenotów, ich zadowolenie ze swobody kultu, obawy przed wpływami radykalnego sekciarstwa krzewiącego się w łonie independentyzmu. Rewolucja angiel- ska skierowana była m.in. przeciw kościołowi anglikańskiemu, pod- porze królów. A właśnie anglikanizm stanowił tradycyjne wsparcie huge- notyzmu francuskiego. Także w okresie Frondy hugenoei zachowali lojalność wobec dworu. Ostatnie lata rządów Mazariniego - to zarazem ostatnie dobre czasy dla francuskich protestantów. Ofensywę katolicyzmu w pierwszej połowie XVII w. protegował rząd: Francją kierowała de iure para bigotów, Ludwik XIII (ogłosił Pannę Marię patronką Francji, 1638), a potem Anna Austriaczka; de facto- dwóch kardynałów, Richelieu i Mazarini. Kontrreformacja miała wy- bitnych ideologów: Franciszka Sałezego, propagatora mistycznych form pietyzmu, kardynała Piotra de Berulle, oryginalnego teologa. Więcej teraz rygoryzmu w formach kultowych, mniej odziedziczonej po średnio- wieczu swobody; powaga i surowość protestantyzmu nie były tu bez wpływu. Hałaśliwa pobożność ludowa, wypełniająca kościoły zgiełkiem i zajęciami świeckimi (jak sprzedaż obiektów kultu), budziła już w po łowie XVII w. zgorszenie pamiętnikarzy. Ale rygoryzm przejawiał się też w gorliwym tępieniu konszachtów z diabłem: procesy o magię i czary mnożyły się i pochłaniały mnóstwo ofiar. Afera opętanych mniszek z Lou- dun i proboszcza Grandier, który wydał je diabłu, za co spalony został żywcem (1634) - to sprawa typowa, choć najbardziej głośna. Zwłaszcza kapucyni wyróżniali się zelanctwem w tępieniu sług diabła. W ofensywie katolickiej kolosalna rola przypadła zakonom protego- wanym przez Berulle'a. Jezuici, zachwiani we wpływach za Henryka IV teraz je odzyskali. Wytworność jezuiekiego baroku, operowość kultu zapewniły dobre samopoczucie szlachty i burżuazji w jezuickich kościo- łach. Klasy zamożne kształciły się w jezuickich kolegiach, gdzie nauczy- ciele zręcznie adaptowali do potrzeb kontrreformacji tradycje renesan- sowej wiedzy i kultury. Subtelność jezuickiej kazuistyki ułatwiała kom- promisy z sumieniem, pozwalała wytwornemu towarzystwu łączyć przy jemność grzechu z komfortem moralnym. Wpływ na oświatę jezuici dzielili z oratorianami, popularnymi dzięki zastępowaniu w szkole łaciny przez język francuski. Kapucyni osiągnęli wpływ, i niemały, na masy (zwłaszcza w miastach). Rozkwit przeżywały zakony żeńskie (urszulanki, karmeli- tanki): w klasztorach francuskich 60o/o stanowiły kobiety. Gorliwość 293 misyjna przekroczyła granice bliskich krajów pogańskich: francuscy misjo- narze dotarli na Daleki Wschód, do Syjamu i Wietnamu. Rozwinęła się katolicka akcja charytatywna. Towarzystwo Najświętszego Sakramentu łączyło ją z prymitywnym klerykalizmem i nietolerancyjnością, które zadecydowały o jego upadku; ale piękne osiągnięcia miały szarytki, lazaryści, a przede wszystkim patron rzetelnego miłosierdzia, autentyczny syn ludu, Wincenty de Paul. Jemu zawdzięcza Francja pionierskie idee: jałmużnictwo wśród galerników, opiekę (zamiast represji) nad dziećmi wy- kolejonymi i porzuconymi. Jednakże katolicyzm - dynamiczny, pełen nowych idei - nurtować zaczął ostry kryzys wewnętrzny. Ksiądz Du Vergier de Hauranne, opat Saint-Cyran, wystąpił przeciw rosnącym wpływom zakonów i wszech- władzy papieskiej w kościele, propagowanej przez jezuitów. Główną po stacią w kościele nie jest zakonnik, ale ksiądz, który ma władzę - jakże zdumiewającą! - przemieniać chleb w ciało Boga, oraz biskup, który tę władzę mu nadał. Idee takie były zgodne z tradycją soborową i galli- kańską, niechętną papieskiemu absolutyzmowi. Jednakże Saint-Cyran przeciwstawił się zarazem absolutyzmowi państwa, przewrotności kardy- nała Richelieu, racji stanu pozwalającej na kompromisy z sumieniem. Subtelny spór wokół roli skruchy, mający w istocie sens polityczny, skończył się dla Saint-Cyrana fatalnie : Richelieu w 1638 r. wtrącił go do więzienia. Uwolniony został ledwie parę miesięcy przed śmiercią. Tymczasem kolega Saint-Cyrana, biskup Ypres Jansenius, wystąpił z traktatem pt. Augustinus (1640). Wkrótce potem (1643) francuski teolog Antoni Arnauld opublikuje traktat O częstej komunii. Założone tak zo- stały podstawy teologu jansenizmu, która przez przeszło sto lat rodzić będzie głębokie spory we francuskim katolicyzmie, dramaty sumienia i prześladowania. Podobnie jak u Saint-Cyrana mamy tu surowy moralizm, pesymizm w ocenie natury ludzkiej, wiarę w decydującą rolę Łaski. Te idee - przejęte od św. Augustyna - zbliżały się do kalwinizmu; prak- tycznie zaś były atakiem na jezuitów. Trafiały one do wyobraźni grup urzędniczej szlachty i burżuazji, najpierw głównie paryskiej, wykształ- conej i smakującej teologiczne subtelności jansenizmu, a zdecydowanie wrogiej jezuitom za to, że skłonni są aprobować najbardziej podejrzany wybór moralny rządzących i pobłażać grzechom wytwornego towarzystwa. Ale jansenizm nie był tylko światopoglądem parlamentarnej "togi" i bur- żuazji; przyłączały się doń grupy arystokracji i kleru. Kleru pobożnego i wrażliwego moralnie, dla którego intrygi polityczne i miłostki kardy- nałów Richelieugo, Mazariniego czy Retza były zdradą powołania; kleru gallikańskiego, a więc antyjezuickiego. Jansenizm przynosił to, co było 294 atrakcyjne w kalwinizmie - surowość wiary, poczucie głębokiego obo- wiązku moralnego, pokorę i bezinteresowność - bez zrywania z całą katolicką tradycją. Ośrodkiem jansenizmu stało się opactwo cysterek w Port-Royal z przeoryszą Angeliką Arnauld. Z Port-Royal powiązana była umysłowa elita paryskiej burżuazji: Antoni Le Maitre, Błażej Pascal (jego Prowincjalki są zabójczym szyderstwem z jezuityzmu moralnego), Piotr Nicole (jego uczniem w Port-Royal był Jan Racine). Kontratak jezuitów był skuteczny : w r. 1653 uzyskali papieskie potę- pienie dzieła Janseniusa. Kilka lat potem wysmażony został tzw. Formu- larz z potępieniem 5 tez, rzekomo zawartych w tym dziele. Każdy du- chowny francuski musiał podpisać się pod Formularzem. Potępienie jansenizmu, wsparte fałszowaniem jego idei, spowodowało dramat su- mienia wielu księży, łamanie i prze- śladowanie ludzi wiernyeh swym przekonaniom. Ale to dopiero po czątek wojny zjansenizmem, stano- wiącej przejaw kryzysu światopo- glądowego XVII w. Inne przejawy należały do sfery filozofowania. Zresztą nie brak tu powiązań wzajemnych : Bóg janse- nistów, surowy, niedostępny rozu- mowi, nie ujawniający się w swych dziełach ("Bóg ukryty") - bliski jest kartezjańskiej wizji świata nie- 5końCzonego, dalekiego od Boga, Kartezjusz. Portret Fransa Halsa zmatematyzowanego. W matema- tyce pokolenie Kartezjusza dostrzegało wiedzę pewną i niezawodną. A postępy matematyki w znacznej mierze były dziełem francuskich uczonych (Viete w XVI w., Kartezjusz, Fermat i Pascal w XVłI w.). Wyszli oni z zamożnej burżuazji urzędniczej; ich pochodzenie kla- sowe nie było bez znaczenia dla ich gustu do precyzji, liczb, harmonii i ładu. Także społecznego. W epoce naładowanej atmosferą rebelii opo- wiadali się przeciw społecznym i politycznym przewrotom: Kartezjusz, zwolennik absolutyzmu, opuścił pośpiesznie Paryż ogarnięty Frondą. Konserwatywne były często i formy pracy badawczej uczonych: na ogół samotników, niechętnych pracy w ekipie (dającej piękne rezultaty 295 w XVI w.). Korespondencja wielkich badaczy jest często raczej wymianą wyzwań naukowych niż formą bieżącej współpracy. Salony mieszczań- skiej elity i arystokracji były, owszem, platformą ożywionych dyskusji intelektualnych, ale to już szczebel popularyzacji, której mistrzem w pierw- szej połowie XVII w. był ksiądz Marin Mersenne. Mimo politycznej i religijnej prawomyślności jakże jednak rewolucyjna była myśl Kartezjusza ! Rozprawa o metodzie (1637) uczyła metodycznego sceptycyzmu: wątpić we wszystko, by dotrzeć do wiedzy pewnej. Zafascy- nowanie matematyką było właśnie kultem niezachwianych konstrukcji geometrycznych i niezawodnych aksjomatów. Z przesłanek tych wyrastał kartezjański obraz świata, stworzonego wedle wielkiego bożego planu (bo dogmaty religii są dla Kartezjusza nietykalne). Jednakże Pascal nie bez powodu miał pretensję, iż Bóg jest Kartezjuszowi potrzebny tylko po to, by dać światu szczutka (chiquenaude), wprawiającego kosmos w ruch; potem Kartezjusz "nie ma już co począć z Panem Bogiem". Istotnie, zmatematyzowany świat, nieskończony i doskonały, może się bez Boga obejść: wystarczą do jego funkcjonowania prawa mechaniki. Nieprzy- padkowo dzieła Kartezjusza znalazły się (1662) na indeksie. Nietrudno już było przejść od zmatematyzowania świata fizycznego do zma- tematyzowania świata pojęć moralnych. Dokona tego Holender Spi- noza. Rewolucję kartezjańską, która rozbiła przestarzałą, arystotelesowską wizję świata, wspierać będą w drugiej połowie XVII w. odkrycia nauk ścisłych. W pierwszej połowie stulecia arystotelizm był ciągle żywotny, w wersji scholastycznej na skostniałych uniwersytetach, ale i wśród wolno- myślnych rzeczników neoawerroizmu. Uczone wolnomyślicielstwo (liberti- nage erudit), częściej pewien stan umyshz niż rozwinięta doktryna, nie- chętnie ujawnia swe idee: los Włocha Vaniniego, spalonego we Francji (1619) za ateizm, był wymownym ostrzeżeniem. Ale libertyni (Naude, La Mothe Le Vayer, Menage i inni) stworzyli przecież ważny pomost między sceptycyzmem religijnym XVI w. a "racjonalistami" przełomu XVII i XVIII w. Wreszcie jest jeszcze Piotr Gassendi, empiryk, wróg religii i tradycyjnej moralności, odnowiciel materialistycznego atomizmu Epi- kura. Są wolnomyślni pisarze, jak Cyrano de Bergerac, twierdzący, iż to ludzie stworzyli bogów, a nie odwrotnie. Nie ma w pierwszej połowie XVII w. ostrego konfliktu nauki i wiary. Ale światopoglądowe niekonsekwencje Kartezjusza, paradoksy Pascala, błędy i ograniczenia libertynów były przecież mozolnymi zygzakami na drodze do uznania, iż wierność własnemu rozumowi przełożyć należy ponad autorytet religii. Wiek Oświecenia już był niedaleko. 296 BAROK I KLASYCYZM Hiszpania (panująca także nad wielką częścią Italii) to polityczny wróg rrancji. Ale to również kraj wspaniałej kultury. W Italii, jeszcze w XVI w., urodził się barok, a w ostatnich latach XVI w. przyszli tu na świat jego klasycy: Bernini i Borromini. Sztuka to obliczona na efekt, atakująca wrażliwość, teatralna, powiązana z kontrreformacją (wystarczy przypomnieć rolę jezuickiego baroku w budownictwie sakralnym). Ba- rokowa Hiszpania faseynowała swą literaturą i sztuką. To przecież kraj Cervantesa, E1 Greca, Lope de Vegi, później Velazqueza i Zurbarana. A i Rubens pracował w Antwerpii, w hiszpańskich Niderlandach. Nie tylko więc postępy kontrreformacji i protekcja kościoła sprzy- jały wpływom baroku we Francji; takte świetność włosko-hiszpańskich wzorów. Oddziaływania hiszpańskie będą zresztą we Francji XVII w. wielowarstwowe. Odnajdą się w napuszonych, barokowych powieściach miłosnych i dramatach, ale też w tematyce ojca klasycyzmu Corneille'a (Cyd) i, później, w pierwocinach powieści mieszczańskiej (na przełomie XVII i XVIII w. u Alaina Lesage'a, wzorującego się na hiszpańskiej powieści łotrzykowskiej). Dla Francji charakterystyczne jednak było przeplatanie się wątków baroku i klasycyzmu. Największy francuski malarz XVII w., działający zresztą głównie w Rzymie, Nicolas Poussin, genialny pejzażysta, reprezen- tował barok coraz wyraźniej klasycyzujący. W architekturze sakralnej pierwszej połowy XVII w. barok dominował: w tym stylu Richelieu fun- dował kościół Sorbony, Anna Austriaczka - klasztor Val de Grace. Ale pałace, zamki, rezydencje przyjmowały klasyczne symetrie: wspaniały zespół rezydencjalny paryskiego place des Vosges stanowi przykład klasy- cystycznego ładu. Przyszłość miała przynieść zwycięstwo klasycyzmowi. Był to styl bliski ludziom, zafascynowanym matematyką, odkrywającym wielkość i majestat świata - ale także styl, którego ład, harmonia, dyscy- plina dogadzały absolutyzmowi. Rosnąca rola kulturalna burżuazji sprzy- jała w sztuce racjonalnemu porządkowi i realizmowi, tak wyraźnemu w portretach Filipa de Champaigne czy scenach chłopskich Ludwika Le Nain. Absolutyzm preferował w klasycyzmie reprezentacyjny monumen- talizm. Symbolem zwycięstwa sztuki klasycznej nad barokiem stała się klęska projektów przebudowy Luwru, opracowanych w latach sześć- dziesiątych XVII w. przez Berniniego. Ponad wspaniałe propozycje mistrza włoskiego baroku przełożono klarowną i majestatyczną estetykę klasy- cyzmu, wedle której Luwr przebudowany został z inspiracji braci Perrault. 297 W literaturze pierwsze dziesięciolecia XVII w. przyniosły gust dla ba- rokowej fantazji, przygody, powikłanej intrygi. Tasiemcowa Astrea, po wieść Honoriusza d'Urfe, bić będzie rekordy powodzenia wśród wytwor- nego towarzystwa. Także poza Francją: dotrze ona np. na dwór Sobie- skiego. Barokowy romans cechuje wymęczona intryga, napuszony styl, maskarada pasterskich przebrań, która dała początek konwencji pasto- ralnej, modnej w w. XVIII. Także twórczość dramatopisarska pozosta- wała pod potężnym wpływem baroku. Niemniej już w r. 1636 wystawiony został Cyd Corneille'a; wzbudził spory i protesty, ale też wywołał potężne wrażenie. Wspaniała retoryka (później u Corneille'a zaćmiona wpływem pompatycznej "wytworności", preciosite) i świetna konstrukcja drama- turgiczna budziły podziw; ale jednocześnie Cyd - jak i późniejsze Cor- neillowskie tragedie - wywoływał zgorszenie, nie pozbawione akcentów politycznych. Corneille był bowiem synem epoki pełnej rozdarcia: między absolutyzmem władzy i rebelią, między intelektualną analizą i żarliwością uczuć. Sto lat później Rousseau krytykował ostro CorneilIowską drama- turgię: na cóż komu mogą się bowiem przydać dzieje rzymskich arysto- kratów i generałów! Jednakże antyczni bohaterowie Corneille'a borykali się z problemami bliskimi ludziom XVII w. Jest u Corneille'a pochwała absolutnej władzy, stwarzającej historig - ale jest też obraz degeneracji tej władzy, grzęznącej w intrydze, prowokacji, złej radzie ministra, despo- 298 Wieczerza chłopska. Obraz Ludwika Le Nain tyzmie tronu. Jest echo arystokra- tycznej opozycji w obrazie bohate- rów, którzy podłościom polityki przeciwstawiają heroiczne cnoty. Ale pojawią się też konieczności rezygnacji, kompromisu, klęski. Trudne problemy moralnego wy- boru, konflikty cnoty i namiętności, osobliwe współgranie impulsywno- ści i racjonalnej refleksji: wszystko to było genialnym przetworzeniem rzeczywistości wypełnionej konflik- tami politycznymi i dramatami sumień. Tragedia klasyczna kształtowała swą estetykę nie tyle studiami nad antycznym dramatem, ile tradycją teatru mieszczańskiego (Corneille był niezłym autorem mieszczańskich komedii). Klasyczna reguła trzech jedności wynikała m. in. ze skłon- ności do realizmu: im krótszy czas akcji i bardziej stałe jej miejsce, tym większe złudzenie rzeczywis- tości. Wpływ estetyki klasycyzmu był ogromny; można go ocenić przez porównanie barokowej po wieści miłosnej z początku XVII w. i dzieł tego samego gatunku pisa- nych po Corneille'u. Romanse pan- ny de Scudery czy zwłaszcza Ksigżna de Cleves pani de La Fayette (1678) zawierały wyraźne akcenty Corneil- lowskie: zwycięstwo heroizmu nad uczuciem, próby chłodnej analizy psychologicznej. Stopniowe przesuwanie się ak- centu z baroku na klasycyzm nie oznacza, że wątki tych estetyk prze- stały się przeplatać. W drugiej poło- 299 Corneille, Racine i Molier na wspótczesnych grawiurach wie XVII w. twórczość Le Bruna w malarstwie czy Racine'a w dramacie poświadczają łączenie owych dwu wątków. Nauka, sztuka i literatura w czasach Richelieugo i Mazariniego nie doznały jeszcze tej reglamentacji, która charakteryzuje okres rządów Ludwika XIV. Większa swoboda artystyczna sprzyjała twórczości iro- nicznej, satyrze i burlesce (Scarron w prozie, Cyrano de Bergerac w poezji). Nie brakowało twórców schlebiających rządowi, jak Malherbe, rzecznik klarowności, logiki i elegancji poetyckiej, czy Chapelain, pisarz raczej mierny. Jednakże kreowanie mody, stylu, kanonów sztuki nie było jeszcze sprawą dworu i upaństwowionych akademii. Powołana przez Richelieugo (1634) Akademia Francuska miała się zająć ułożeniem pomnikowego słownika francuszczyzny. Rychło się stała elitarnym klubem literackim. Królewska Akademia Malarstwa i Rzeźby (1648) stanowiła jeszcze tylko swobodne zrzeszenie twórców.1'on nadawały natomiast salony i gabinety; skupiające ludzi różnych środowisk (arystokrację, szlachtę urzędniczą; burżuazję) i różnych gatunków talentu. W salonie markizy de Rambouil- let, którego animatorem był poeta Voiture, wytworny ironista, skupiało się grono arystokracji i znakomici pisarze (La Rochefoucauld, Corneille, pani de Sevigne). Takie arystokratyczne salony propagowały "wytwor- ność" (preciosite'), rugującą nieokrzesanie i brutalność manier. Łatwo było Molierowi wyszydzać snobizm i wtórność epigonów preciosite (Po- cieszne wykwintnisie), ale wpływ tej konwencji dostrzec można u naj- większych: u Corneille'a, u samego Moliera nawet. Salon Mersenne'a był ośrodkiem dyskusji naukowej, gabinet braci Dupuy kształtował świato- pogląd libertynów. Wszystko to jeszcze elitarne, ale zróżnicowane, zabar- wione pluralizmem. RZĄDY OSOBISTE LUDWIKA XIV Śmierć Mazariniego położyła kres systemowi pierwszych ministrów; przez 54 lata ( 1661- I 7 I 5) Ludwik XIV trzymał sam ster rządów. Wielkie wyobrażenie o sobie i swej władzy łączył z mierną inteligencją i ograni- czoną wiedzą. "Nauczono go tylko tańczyć i grać na gitarze" - pisał iro- nicznie Wolter. Po doświadczeniach z Mazarinim zdecydował się nie dzielić z nikim władzą najwyższą (uwięzienie nadintendenta finansów Fouqueta przypisywano obawom króla, by mu nie wyrósł na pierwszego ministra, ale stawiane Fouquetowi zarzuty defraudacji były aż nadto uzasadnione). Ludwik XIV miał niewątpliwy talent do reklamy i auto- reklamy; jego teksty (Pamiętniki, Rozważania nad rzemioslem króla) za wierają już akcenty właściwe despotyzmowi oświeconemu (monarcha jako 300 ůsługa państwa, praca dla dobra poddanych, król musi znać gruntownie wszystkie sprawy, bo wtedy nie zależy od swoich ministrów). Jednocześnie wiara Ludwika XIV w jego od Boga daną misję była niezachwiana. Mo- tyw bożego namiestnictwa władcy rozwijał w otoczeniu Ludwika XIV biskup Jakub Bossuet: tron króla jest tronem samego Boga, nie tylko opór władcy, ale choćby "szemranie" jest świętokradztwem. Ludwik XIV nie lubił sprzeciwu, choćby uzasadnionego; miał wpraw- dzie dość inteligencji, by przez długi czas dobierać sobie utalentowanych ministrów, ale dbał o to, by nie lubili się wzajemnie, i równoważył w ten sposdb ich wpływy. Ambicja króla, by decydować o wszystkim, nieraz przedłużała czas podjęcia decyzji, prowadziła do zatracenia hierarchii spraw, mieszania najważniejszych problemów z głupstwami. Ostatni okres rządów Ludwika XIV charakteryzują potężne, choć dyskretne wpływy ego morganatycznej żony, pani de Maintenon. Król bardzo się z nią liczył, a za jego plecami jeszcze bardziej ministrowie, z reguły uzgadnia- jący ważne decyzje z panią de Maintenon. Kolosalna rola Ludwika XIV we Francji i w Europie była tedy nie tyle rezultatem jego talentów, ile wyrosła z potęgi aparatu władzy, stwo- rzonego przez Richelieugo i Mazariniego. "Niósł" Ludwika XIV absolu- tyzm królewski: sprawna administracja, wyzysk podatkowy mas, siła wojska i policji, zręczna propaganda króla i jego wszechwładzy. Do per- fekcji doprowadzono zasadę równoważenia sił społecznych i wprzęgania ich w służbę despotyzmu. Arystokracja i rodowa szlachta zostały w zasadzie wykluczone od stanowisk ministerialnych. Pozostały im godności kościelne i wojskowe, uzależnione od monarchy. Ponadto monarchia wzięła na swe utrzymanie #(a to znaczy: na utrzymanie mas społeczeństwa) dużą grupę rodzin arysto- kratycznych. Czterem tysiącom "szlachty prezentowanej" zapewniono synekury, posagi, prezenty i pensje. Ci, którzy nie przebywali stale na dworze, nie mieli szans na te fawory ("nie znam go wcale", mówił Lud- wik XIV, gdy go proszono o łaski dla kogoś spoza kręgu dworskiej szlachty). Dwór w Wersalu zapewniał jednocześnie świetne atrakcje to- warzyskie: balety i opery, polowania i bale, reduty i maskarady. Wersal był teatrem, w którym wielmoże grali role dawno już zdezaktualizowane w rzeczywistości. Dworskie intrygi zastąpiły dawne spiski; tak jak daw- niej o prawdziwą siłę polityczną i władzę, rywalizowano teraz o dziwaczne, etykietalne przywileje. Spory o preseanse, o miejsce w systemie rang, o subtelnie niuansowaną rolę w ceremoniale dworskim rozpalały wielkie namiętności: Pamiętniki księcia de Saint-Simon poświadczają to wybornie. Poruszenia gwiazd-satelitów, otaczających Króla-Słońce, regulowane były 30l przez sztywny rygor etykiety; nie było już na dworze familiarności właści- wej czasom Franciszka I czy nawet Ludwika XIII. Dobrze z tym kores- pondowała chłodna sztywność dworskiej architektury i wersalskich ogro- dów. Etykieta stanowiła osobliwą liturgię, w której się wyrażał kult władcy. Złośliwy pamiętnikarz notuje, że gdy w r. 1699 odsłaniano pomnik Lud- wika XIV na placu jego imienia (dzisiejszy plac Vendóme), obecni kła- niali się posągowi, aż im włosy na twarze spadały. Inny pamiętnikarz stwierdzi bez ogródek, iż król "pochlebstwa najbardziej prostackie dobrze przyjmował, a najnikczemniejsze jeszcze lepiej". Oprócz atrakcji finansowych i towarzyskich Ludwik XIV dawał arysto- kracji niejedną satysfakcję polityczną: gdy stwarzał marszałkom szanse wielkich zwycięstw, prześladował protestantów, ograniczał parlamenty, ścieśniał dochody burżuazji, zarządzał rewizje tytułów szlacheckich dla wykrycia uzurpacji itd. Niemniej wielu wielznożów - tak jak molierow- skiego Mizantropa - raziło płaskie dworactwo, upokorzenia "asyryj- skiego" kultu monarchy, a zwłaszcza uszczerbki magnackiej dumy. "Les grands memes y sont petits", nawet wielcy są tu mali - powie autor Charakterów, La Bruyere, stwierdzając zarazem, że dworska obłuda i płaszczenie się nie są bezinteresowne: myśl o zyskach jest tu "motorem myśli i słów, milczenia, działania". Gorycz La Bruyere'a, Saint-Simona, Quincy'ego mniej jest jednak interesująca od opozycji ideologicznej, prze- ciwstawiającej despotyzmowi ideał władzy umiarkowanej, obwarowanej poszanowaniem dawnych praw i zwyczajów (biskup Fenelon). Na wersalskim dworze prócz "prezentowanej szlachty" skupia się druga siła społeczna: elita administracyjna. Uszlachcona, ale z reguły burżuazyjnego pochodzenia. Ambicje parlamentów zostały przez Lud- wika XIV złamane z całą stanowczością; przypomniano parlamentom, że są tylko sądami, odebrano im wszelkie nadzieje wywierania wpływu na ustawodawstwo (1673). Ludwik XIV potrafił też upokorzyć eksklu- zywizm "togi'#, wprowadzając do parlamentów wielu ludzi nowych. Nie- mniej szlachta w todze tworzyła grono najbliższych współpracowników króla; rosnące skomplikowanie spraw państwowych dawało ministrom niemały wpływ na decyzje, mimo królewskich ambicji, by wszystko roz- strzygać samemu. Wybitni ministrowie: Michał Le Tellier w sprawach wojny, Colbert w finansach i administracji, stworzyli całe dynastie dygni- tarskie; grupowały się wokół nich klientele protegowanych. Energia, kompetencja, zdolności wybitnych ministrów przez długi czas ratowały Francję z opresji; gdy u schyłku XVII w. wymarło pokolenie tych świet- nych administratorów, starzejący się król i ambitna pani de Maintenon protegować zaczęli ludzi miernych, wyróżniających się giętkim karkiem. 302 Zaważyło to na klęskach ostatnich lat Ludwika XIV, który coraz bardziej tracił kontakt z rzeezywistością swego kraju. Już zresztą przeniesienie dworu z Paryża do Wersalu (ostatecznie w r. 1682) osłabiło związki króla z szerszą opinią. I przedtem Ludwik XIV unikał Paryża; pamiętał mu upokorzenia czasu Frondy, ale także sądził, iż "będzie bardziej czczony, przebywając poza zasięgiem wzroku pospólstwa" (Saint-Simon). Przedział na "dwór" i "miasto" pogłgbiał się: król (znów według Saint-Simona) 303 Ludwik XIV w majestacie. Mal. H. Rigaud " nie znosił ludzi, którzy lubili Paryż". Wersal, pomyślany jako symbol absolutyzmu i wspaniała rama dla życia dworskiego, stał się wyspą od- dzieloną od nastrojów kraju. Król, otoczony grupą arystokracji i wyso- kiej administracji, usiłował realizować swój ideał władcy, który "wie wszystko" poprzez raporty intendentów, donosy policji i kontrolę poczty. Źródła te dawały jednak tendencyjny i bardzo niepełny obraz sytuacji i nastrojów społeczeństwa. COLBERT: ADMINISTRACJA I GOSPODARKA Jan Chrzciciel Colbert urodził się ja#o syn kupca tekstylnego z Reims; zmarł jako markiz de Seignelay. Typowy przykład kariery urzędniczej człowieka z burżuazji, tyle, że kariera była arcyświetna, a człowiek uta- lentowany i niezmordowanie pracowity. Wynagradzał tym przykry cha- rakter, popularności jednak nie zdobył. Burżuazyjne pochodzenie odzy- wało się u niego żywą niechęcią do urzędniczych karier mieszczaństwa. Colbert sądził, iż przeznaezeniem burżuazji nie jest toga, lecz kantor i fabryka. Zgryźliwie się wypowiadał o bezproduktywności dworskich synekur, świąt kościelnych, klasztorów, rentierów, jałmużn dla żebraków. Urząd kontrolera finansów objął w r. 1661. Był przedtem intenden- tem, należał do faworytów Mazariniego. Stan skarbu po defraudancie Fouquecie był wyjątkowo żałosny, ale Colbert miał plan uzdrowienia sytuacji, który trafił do przekonania Ludwikowi XIV. Zaczął od obniżania wymiaru taille (z 42 spadł on do 35 mln) przy jednoczesnym ukróceniu nadużyć i ulg, korzystnych dla burżuazji, ale tym więcej obciążająeych lud. Zmniejszenie taille kompensował zresztą zwyżką niepopularnych podatków pośrednich. Potem, w pogoni za równowagą budżetową, wpro- wadzał wciąż nowe pożyczki, cięcia w rentach, monopole (tytoniu, kawy, herbaty, saletry), taksy i stemple. Pewne efekty przynosiło też ulepszanie systemu dzierżawienia dochodów państwowych. Jednakże podstawową ideą Colberta było powiązanie naprawy finansów państwa ze zwiększe- niem narodowego bogactwa Francji. Kolbertyzm stanowił próbę zaradzenia stagnacji pieniężnej i złej ko- niunkturze gospodarczej lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych XVII w. i Malejący dopływ amerykańskich kruszców powodował duszenie się gospo- darki, stagnacyjne obniżanie się cen, ściąganie pieniędzy z rynku przez tezauryzację. Colbert wrócił zatem do polityki popierania eksportu i ogra- niczania importu, stosowanej już przez La#emasa i Richelieugo. Ów kol- bertowski merkantylizm wymagał intensywnego popierania handlu i (zwł. morskiego), przemysłu, ale też rolnictwa. Rolnictwo miało uczest- 304 niczyć w zwiększonym eksporcie (wino), dostarczyć więcej surowców przemysłowi (wełna, barwniki, tytoń, drewno dla stoczni itd.), miało też lepiej zabezpieczyć wytywienie kraju i ułatwić postęp demograficzny. Jednakże na tym polu wysiłki Colberta paraliżował fiskalny ucisk chłopa (ulg podatkowych utrzymać się nie dało), niski poziom techniki rolnej, bezradnośE wobec powtarzających się nieurodzajów. Lepiej powiodła się polityka popierania przemysłu. Subwencjonowano rozwój manufaktur (niektóre - jak sukiennicza w Abbeville - osiąg- nęły dute rozmiary), ściągano specjalistów od produkcji szkła (z Włoch), dywanów (z Niderlandów), od metalurgii (z Niemiec). Troska Colberta o francuską marynarkę (zaniedbaną za Mazariniego, a ważną ze względu na ekspansję kolonialną i konflikty z potęgami morskimi) stworzyła ko- niunkturę dla stoczni. Powstawały jednak najczęściej manufaktury wy- robów luksusowych: drogiej broni, tkanin dekoracyjnych, dywanów, luster. Królewska manufaktura braci Gobelin osiągnęła najwyższy poziom artystyczny i techniczny. Jednocześnie Colbert oczekiwał od przemysłu szybkiego wzrostu dochodów państwowych; w obawie zaś przed nieuczci- wością przedsiębiorców umacniał system reglamentacji państwowej. Także cechy poddane zostały silniejszej reglamentacji. W sferze handlu wewnętrznego Colbert usiłował uporządkować chaos w systemie celnym, poprawić stan dróg, stwarzać nowe połączenia wodne. Ale większe znaczenie przywiązywał do wielkiego handlu i ekspansji ko- lonialnej. Już w r. 1663 Kanada - po rozwiązaniu Kompanii Stu Wspól- ników - stała się prowincją królewską. Na czele Kanady, czyli Nowej Francji, stanął wielki intendent Talon, który próbował stosować tu re- guły merkantylizmu : popierał manufaktury, propagował przyrost naturalny. Po Talonie nowy zarządca Kanady, hr. de Frontenac, umocnił swą pro- wincję ekonomicznie i militarnie. Za jego rządów Robert de La Salle dotarł, żeglując w dół Missisipi, aż do Zatoki Meksykańskiej (1682) i objął w imieniu Ludwika XIV - teoretycznie tylko - władzę nad krajem na- zwanym Luizjaną. W rzeczywistości osadnictwo francuskie rozwinie się tu dopiero w XVIII w. Powoli wzrastało osadnictwo francuskie w koloniach antylskich, gdzie próbowała szczęścia biedota, przeważnie wiejska, z południowo- -zachodniej Francji, ale też z Normandii i Bretanu. Jednakże zamożni koloniści woleli mieć na swych plantacjach niewolników murzyńskich, lepiej znoszących klimat i całkowicie zależnych od pana. Wielkoplanta- cyjna gospodarka niewolnicza pozwoli zintensyfikowaE wymianę handlową z metropolią, a rząd umocni kontrolę administracyjną nad tym obsza- rem. Antyle były oczkiem w głowie kolbertowskiej polityki kolonialnej 20 - J. Baszkiewicz, Historia Francji 305 i handlowej; prosperowały jednak również kompanie handlu bałtyckiego (Kompania Północna), bliskowschodniego (Lewantyńska), afrykańskiego. Powstały kantory azjatyckie w Indiach (Pondichery, Surat), Syjamie, Indochinach. Wśród konfliktów z innymi mocarstwami morskimi -=- An- glią, Zjednoczonymi Prowincjami, Hiszpanią - francuska ekspansja kolonialna poczyniła duże postępy. Jednakże polityka ekonomiczna Colberta nie była pasmem sukcesów. W rolnictwie nie udało się uniknąć nieurodzajów i głodów, przedsiębior- stwa przemysłowe nieraz bankrutowały, wielkie kompanie handlowe nie zdołały przyciągnąć tyle kapitałów, na ile liczono. Nie udało się też Col- bertowi odciągnąć burżuazji od kupowania urzędów ani zachęcić arysto- kracji do szerokiego inwestowania w handFl morski i gałęzie przemysłu, nie przynoszące ujmy szlachectwu. Ponadto nie zdołał Colbert przeko- nać Ludwika XIV, iż wydatki na dwór i wojny przekraczają możliwości skarbu, przy założeniu wolności podatkowej kleru i szlachty. Colbert zaczynał bowiem rozumieć, że wyjście z coraz trudniejszej sytuacji może polegać tylko na zmniejszeniu presji obciążającej produ- centów i na likwidacji wolności podatkowej stanów uprzywilejowanych. Ani rosnący ucisk ludu francuskiego, ani zyskowna eksploatacja kolonii nie mogły pomóc; wypadało ograniczyć pasożytnictwo arystokracji dwor- skiej, finansistów, dzierżawców państwowych dochodów i obciążyć podat- kami kler oraz szlachtę. Jednakże takie projekty Colberta spowodowały tylko jego niełaskę (1683). Gdy potem podobne plany wznowili marszałek de Vauban i jego krewny, ekonomista Boisguilbert - "finansiści zadrżeli, ministrowie zawyli, projekty wyklęto, a wnioskodawcy. . . popadli w nie- łaskę" (Saint-Simon). Utrzymanie skomplikowanej machiny państwowej i kosztownej polityki zagranicznej Francji przy zachowaniu wolności podatkowej najzamożniejszych stanie się do końca ancien regime'u kwadra- turą koła. Colbert był współtwórcą mechanizmu ustrojowego absolutnej monarchii. ! Przewodniczył komisjom kodyfikującym ważne działy prawa; m. in. pro- cedurę cywilną i karną, prawo o marynarce i handlu morskim, prawo handlowe. Dał impuls rozbudowie floty i portów. Pełnił funkcje nadinten- denta budowli królewskich, założył podstawy państwowego mecenatu naukowego. To on m. in. nadał kształt instytucjonalny Akademii Nauk, której zalążki tworzyli bracia Dupuy i Mersenne. Za Colberta uporząd- kowano akta stanu cywilnego i stworzono podstawy nowożytnej staty- styki państwowej, operującej systemem ankiet. Urzędy intendentów ukształtowały się w definitywnej postaci, choć ostatni intendent (w Rennes, dla Bretanii) ustanowiony został już po śmierci Colberta. Czasy Colberta 306 przyniosły także wielki postęp w zwalczaniu anarchii i bandytyzmu, nawet w tak zaniedbanych prowincjach, jak trudno dostępna, górzysta i śnieżna Owernia. Sesja wyjazdowa sędziów parlamentu paryskiego w Clermont (1665) sprawnie i bez apelaeji łamała rozpowszechnione w Owernii prawo silniejszego. Ów "Sąd Wielkich Dni" (Cour des Grands-Jours), opisany w pamiętniku paryskiego księdza Flechier, naocznego świadka wydarzeń, ujawnił jednak przerażający obraz samowoli, gwałtów, anarchii, nieokrze- sania owerniackiej szlachty, a nawet arystokracji. Owernia z początków panowania Ludwika XIV była jeszcze rezerwatem obyczajów wczesnego feudalizmu. W sumie dokonano wielkiej pracy dla ujednolicenia i usprawnienia zarządu administracyjnego Francji. Nie należy jednak przeceniać rezul- tatów. Monarchia absolutna XVII i XVIII w. nie miała po prostu środków technicznych, by opanować w pełni cały obszar i całą ludność kraju. Nie miała też chęci przejmowania wszystkiego na własny rachunek. Szlachta; poddana kurateli politycznej rządu królewskiego, ciągle jeszcze wymie- rzała sprawiedliwość chłopom poprzez skomplikowany i zróżnicowany system sądów senioralnych. Samorządy miejskie, jakkolwiek bardzo ograniczone, trzymały w ryzach warstwy ludowe. Odrębność statusu prawnego różnych prowincji nie wygasła. Intendenci, sprawni i gorliwi, zderzali się niejednokrotnie z zasiedziałą w prowincjach strukturą urzę- dów i elit lokalnych i ze starcia tego nie zawsze wychodzili zwycięsko., System prawa sądowego (poza działami skodyfikowanymi za Colberta) był niebywale zróżnicowany, podobnie jak system urządzeń skarbowych. Niekiedy te odrębności miały zresztą uzasadnienie: utrzymanie ulg po datkowych dla nowo przyłączonych prowincji (Alzacja, potem Franche- -Comte) było polityką inteligentną. W sumie jednak aż do rewolucji abso- lutyzm nie zdołał ujednolicić systemu rządzenia; u schyłku ancien regime'u Mirabeau określał Francję jako "nieuporządkowany agregat źle zjedno- czonych ludów". POLICJA I WOJSKO Szlachta została przez monarchię obłaskawiona, burżuazja po Frondzie nie usiłowała odnowić sojuszu z buntującym się ludem. Jednakże wspom- nienie Frondy pozostało żywe na dworze Ludwika XIV. Toteż policja polityczna przeżywała rozkwit. Saint-Simon ze złością opisywał rozmno- żenie się szpiegów i donosicieli oraz wzrost znaczenia szefa policji, przed którym płaszczyli się ministrowie i książęta krwi. Poszły w zapomnienie 307 obietnice rządu, złożone pod naciskiem parlamentu w r. 1648, iż nie bę- dzie arbitralnych aresztów. Mnożyły się akty wygnania. Groźnym niebezpieczeństwem są powstania zdesperowanego ludu, wybuchające wciąż w latach 1662-1675. Nieurodzaj i głód w r. 1662 spowodowały poruszenia chłopów i ludu miejskiego (m. in, w Orleanie i Bourges). W latach 1664-1665 znów ferment ludu miejskiego i wiej- skiego na południowym zachodzie, w następnych latach przedłużająca się do r. 1669 chłopska partyzantka w Roussillon i powstanie w Vivarais, szczególnie poważne, zmuszające władze do prób kompromisowego po rozumienia. W latach 1674-1675 poruszenia w Gujennie i Bretanii. Zwłaszcza powstanie bretońskie 1675 r. zasługuje na uwagę. Poprzednie rebelie podobne były do powstań sprzed Frondy: brała w nich udział tnawet kierowniczy) szlachta. W Bretanii władza senioralna panów nad chłopami była archaicznie silna, a pauperyzacja szlachty rodziła próby szczególnego zaostrzenia wyzysku poddanych. O ile tedy rewolta miast bretońskich (Rennes, Nantes) zwracała się tradycyjnie przeciw podatkom i gwałceniu miejskich przywilejów, to ruch chłopski połączył opozycję antyfiskalną z wojną przeciw panom. Mniej tu było ataków na biura finan- sowe i urzędników podatkowych, więcej na zamki i dwory. Wódz powsta- nia, Le Balp, potrafił zdobywać zamki; wielkie wrażenie wywołało wzięcie potężnej fortecy w Kergoat. Rozbicie powstania bretońskiego przez księ- cia de Chaulnes oznaczało zamknięcie etapu masowych rebelii. Po r. 1675 utrzymywało się wrzenie społeczne zarówno na wsi, jak w mieście (strajki czeladników i robotników manufakturowych), brak już jednak wielkich poruszeń mas. Powstanie kamizardów na początku w. XVIII, protest przeciw prześladowaniom protestantów, trudno uznać za typową rewoltę społeczną. Nie bez znaczenia dla opanowania sytuacji było ulepszanie systemu represji. Intendenci dysponowali dobrą informacją o nastrojach grożą- cych wybuchem i ruchliwą żandarmerią. Planowe rozmieszczanie garni- zonów wojskowych pozwalało szybko i sprawnie tłumić pierwsze oznaki buntu. Jednakże potężny aparat wojskowy służył przede wszystkim wojnom, wypełniająeym dzieje Francji w latach 1667-1714. Na początku XVIII w. (1710) armia francuska osiągnęła stan 360 tys. ludzi (w tym 60 tys. cudzo- ziemców: Szwajcarów, Niemców i in.). Kryzys ekonomiezny tamtych lat ułatwił rekrutację. Po zakończeniu hiszpańskiej wojny sukcesyjnej stan armii spadnie zresztą do 160 tys. Twórcą potężnej marynarki był Colbert, ale jego dzieło uzupełniała niezmordowana aktywność Vaubana: rozbudowane zostały bazy i arse- 308 nały morskie w miastach atlantyckich (Dunkierka, Brest) i śródziemno- morskich (Toulon). Marynarka francuska pod admirałem Duquesne'en> odniosła świetne zwycięstwa; potem przyszły lata porażek, które zmusiły Francję do energiczniejszego posługiwania się korsarstwem, tą bronią słabszych. Jan Bart, korsarz z Dunkierki, stanie się postrachem Anglików i Holendrów, ale jego sukcesy nie zmienią niekorzystnego dla Francji układu sił na morzach. Natomiast potęga lądowa Francji nie ma sobie równych. Twórcą jej był minister wojny Louvois i jego klan, rywalizujący z ekipą Colberta. Louvois był synem Michała Le Tellier, ministra Mazariniego; z kolei jego syn, Barbezieux, zostanie także ministrem wojny: cała dynastia. Twardy, brutalny, antyprotestancki Louvois nie jest postacią sympatyczną, ale był to znakomity organizator. Potrafił skutecznie dyrygować arysto- kratyeznymi marszałkami i generałami (zarzucano mu, że krępował ich operacyjną swobodę), uzależniał awanse od decyzji rządowe!. Funkcje kapitana i pułkownika były co prawda kupne, ale i tu rząd decyd#wał, kiedy oficerowi wolno kupić pułk. W wojsku coraz więcej potrzeba wiedzy, coraz mniej się liczy brawura i zwykłe rzemiosło. Nowa strategia zmuszała do wzbogacenia umiejętności operacyjnych, ulepszanie wywiadu nie po zwalało liczyć na zaskoczenie przeciwnika. Ponieważ ścierały się teraz wielkie masy wojska, rosła waga zaopa- trzenia. Louvois oddzielił dowodzenie od spraw administracyjno-gospo- darczych; nowoczesna intendentura pozwoliła prowadzić działania z gwa- rancją należytego zapasu broni, amunicji, żywności. Ulepszony został system werbunku; jako armię rezerwową Louvois utworzył tzw. milicję prowincjonalną, złożoną z chłopów wybranych przez losowanie. Ujedno- licone zostały mundury pułkowe, unowocześniona dyscyplina. Wielki talent inżynieryjny wykazał Vauban: pod jego kierownictwem zbudowano (głównie w latach 1678-1698) tzw. żelazny pas fortyfikacji broniących granic Francji. W odpowiedzi na postępy sztuki artyleryjskiej Vauban umacniał mury fortec masą ziemi i zagęszczał moc artyleryjskiej obrony. Jego żelazny pas ratował Francję w trudnych momentach wojny sukcesyj- nej hiszpańskiej, ale jeszcze w r. 1793 bronił kraju przed inwazją koalicji. Przez długi czas siła absolutnego państwa, symbolizowana przez po tęgę armii i jej świetne zwycięstwa, stanowiła bodziec narodowej dumy i patriotycznych sentymentów. Wielusettysięczna armia stawała się tyglem, stapiającym różnice prowincjonalne i umacniającym jednolitość narodową. Prestiż żołnierza wzrósł: nie jest to anarchiczny uczestnik pospolitego ruszenia szlachty ani obcy najmita, ale chłop, mieszczanin lub szlachcic w królewskim mundurze i w królewskiej służbie. Król też dba o los wy- 309 służonego żołnierza (w r. 1674 ustanowiono w Paryżu Królewski Dom Inwalidów). Niemniej przeciągnięcie struny w polityce ekspansji militar- nej doprowadziło Francję na próg bankructwa. PIERWSZE WOJNY LUDWIKA XIV Sytuacja międzynarodowa lat sześćdziesiątych XVII w. wydawała się Ludwikowi XIV korzystna. Hiszpania osłabiona długą wojną, podczas której na zachodzie utraciła Portugalię (formalnie uznano w Madrycie tę stratę w 1668 r.); na wschodzie jej posiadłości "osi reńskiej" nadszarp- nięte zostały przez pokój pirenejski. Cesarz Leopold I zagrożony był poważnie przez nową ekspansję turecką. W Niemczech funkcjonował nadal Związek Reński, któremu patronowała Francja. W Anglii dokonała się właśnie, po śmierci Cromwella, res ńracja Stuartów: król Karol II był sojusznikiem Ludwika XIV; łączy ich m. in. wspólna wrogość do Zjednoczonych Prowincji. Gdy zatem zmarł hiszpański Filip IV (I665) i tron objął 4-letni Karol II-skazany, jak się zdawało, na rychłą śmierć- Ludwik XIV wznowił plany zajęcia Niderlandów hiszpańskich. Zgodnie z testamentem Filipa IV tron hiszpański miał w przyszłości dostać się jego zięciowi, cesarzowi Leopoldowi (na potomstwo Karola II # nie liczono). Ale Ludwik XIV był także zięciem Filipa IV. Wystąpił tedy z planem podziału hiszpańskiej sukcesji. Powołując się na flamandzkie zwyczaje spadkowe (co było zwykłym pretekstem), zażądał od razu Nider- landów, pozostawiając Leopoldowi resztę spadku po Filipie IV, ale dopiero po śmierci Karola II. W r. 1667 swe roszczenia niderlandzkie król Franc#i zdecydował się zrealizować siłą. Liczył na to, że Hiszpanów zaszachuje sojuszem z Portugalią, a ewentualną interwencję cesarską sparaliżuje przy pomocy książąt niemieckich. Tak zaczęła się tzw. wojna dewolucyjna. Nie była zwykłą awanturą dynastyczną. Hiszpańskie Niderlandy miałv kapitałne znaczenie ekonomiczne: kraj bogaty, z prosperującym porteni w Antwerpii, ludnymi miastami. Armia francuska pod komendą Turenne'a zaatakowała w r. 1667 Flan- drię i odniosła spore sukcesy; zimą następnego roku Wielki Kondeusz opanował Franche-Comte. Jednakże Ludwik XIV nie obliczył politycznych konsek#vencji swych działań. Zjednoczone Prowincje obawiały się, że po zajęciu przez Francuzów hiszpańskich Niderlandów znajdą się w niebez- piecznym sąsiedztwie absolutnej i ekspansywnej monarchii Ludwika XIV. Anglia niechętnie patrzyła na flirty swego króla z Francją; dwór londyński nie mógł zresztą dopuścić do nadmiernego wzrostu potęgi Ludwika XIV. Anglia uznała zatem poparcie osłabionej Hiszpanii za warunek równowagi 3I0 na kontynencie. I oto w 1668 r. Ludwik XIV stanął niespodziewanie w obliczu wrogiego sojuszu Anglii, Zjednoczonych Prowincji i Szwecji. Był to wielki zwrot. Francja, od czasu Franciszka I tradycyjny sojusznik państw protestanckich, musiała teraz stawić czoło wrogości najsilniejszych rządów protestanckiej Europy. Wypadło tedy zawrzeć kompromisowy pokój akwizgrański (1668). Hiszpanom zwrócono Franche-Comte, Niderlandy nie zostały włączone do Francji. Ludwik XIV musiał zadowolić się Flandrią francuską (Lille i Douai), częścią Flandrii germańskiej i nabytkami w Hainaut (m. in. Char- leroi). Król Francji uznał jednak traktat akwizgrański za rozwiązanie prowizoryczne i zaraz zaczął nowe przygotowania dyplomatyczno-woj- skowe. Pod pretekstem knowań antyfrancuskich tutejszego księcia (Ka- rola IV) okupował Lotaryngię (1670). Przede wszystkim jednak postarał się o rozbicie sojuszu angielsko-szwedzko-holenderskiego. Minister Lud- wika XIV, Hugo de Lionne, zawarł z angielskim Karolem II układ w Dover o podziale Zjednoczonych Prowincji między Francję i Anglię; porozu- miewano się też ze Szwedami. W kwietniu 1672 r. armia francuska przeszła Ren i zaatakowała tery- torium Zjednoczonych Prowincji. Ludwik XIV popełnił jednak dwa błędy : kazał oblegać miasta, co przedłużyło działania; odrzucił jednocześnie ogromne ustępstwa proponowane mu przez rząd holenderski z Johanem de Wittem na czele. W rezultacie w obronie Holandii zdołała się skupić nowa koalicja, a w samych Zjednoczonych Prowincjach nastąpił przewrót: obalono liberalno-burżuazyjny rząd de Witta, władzę objęła wojownicza partia monarchiczna z ks. Wilhelmem Orańskim. Zmieniło to nie tylko wewnętrzną sytuację Holandii, ale i międzynarodowy układ sił, m. in. dla- tego, że dom orański powiązany był ze Stuartami. Anglia wypowiedziała się przeciw Francji, wystąpili przeciw niej liczni książęta niemieccy (Zwią- zek Reński poszedł w rozsypkę), wznowiony został sojusz cesarza z Hisz- panią. Wypadło stawić czoło niemal połowie Europy; jednakże techniczno- -organizacyjna przewaga francuskiej armii i talent jej wodzów wzięły górę. Wielki Kondeusz pobił wojska Wilhelma Orańskiego pod Seneffe (1674), Turenne pokonał Nie ow, którzy zaatakowali Francję, ale zgi- nął pod Sasbach (1675); orzu Śródziemnym admirał Abraham Du- quesne pokonał sławneg admirała holenderskiego Ruytera. Francuzom sprzyjała dwuznaczna postawa Anglii, nie popierającej Holendrów zbyt energicznie, a także angażująca cesarza Leopolda groźba turecka. Francja energicznie też działała dla pozyskania przeciw Niemcom sił polskich. W rywalizacji wpływów habsburskich i francuskich w Polsce elekcja Mi- chała Wiśniowieckiego (1669) stanowiła klęskę Francji; ale wybór Jana 31/ Sobieskiego ( 1674) był rewanżem francuskim. Habsburgom zależało oczywiście na podtrzymaniu wojny polsko-tureckiej, natomiast Fran- cuzi pragnęli wynegocjować korzystny dla Polski pokój z Turcją, by pol- skie wojsko mogło się zaangażować przeciw wrogom Francji (Austrii lub Brandenburgii). W tym duchu zawarty został tajny sojusz Sobieskiego z Francją w Jaworowie (1675). Jednakże antytureckie nastroje szlachty polskiej związały Janowi III ręce i uniemożliwiły zwrot w polityce Rzeczy- pospolitej, obiecujący postępy na ziemiach nadodrzańskich. Kilka lat później rozbita została profrancuska partia polskiej magnaterii, a jej szef, Andrzej Morsztyn, musiał opuścić kraj. W latach 1678 i 1679 wojnę Francji ze Zjednoczonymi Prowincjami i ich sojusznikami zakończyły traktaty pokojowe w Nimwegen, St. Germain i Fontainebleau. Tym razem na stałe powróciło do Francji dawne brab- stwo Burgundii, czyli Franche-Comte, ważne także strategicznie (Lud- wik XIV: "otwiera mi drogę do Niemiec, zamykającją dla mych wrogów"). Na północy Francja poprawiła swą skomplikowaną granicę wdzierając się znowu głębiej w hiszpańskie Niderlandy. Wróciła do Francji reszta Artois, dalsza część Hainaut (z Valenciennes i Maubeuge), część Flandrii nadmorskiej (Ypres, Cassel, Poperinghe) oraz Cambrai. Zwrócono nato- miast Hiszpanom pewne wcześniejsze nabytki, wysunięte zbyt daleko od głównej linii granicznej (Charleroi, Courtrai). Przewidziano wreszccie w Nimwegen francuskie nabytki w Lotaryngii; ponieważ Karol V Lota- ryński nie chciał się na nie zgodzić, trwała nadal okupacja francuska tego terytoriurn. Po sukcesach wojny holenderskiej i pokoju w Nimwegen zrodziło się we francuskich kręgach rządzących i u samego króla niebezpieczne zaufa- nie w siłę oręża, w postrach, jaki ta siła budzi. Były co prawda w ówczes- nych wypowiedziach Ludwika XIV akcenty umiaru: "Iść dalej oznaczałoby ryzykować wszystko, co zdobyliśmy z takim trudem. I monarcha, i jego poddani na równi potrzebują odpoczynku". Niemniej Ludwik XIV był zdecydowany "iść dalej", tyle że innymi drogami. Od czasu wojny holen- derskiej trwał coraz bardziej bezwstydny kult króla jako geniusza wojny, nowego Aleksandra Wielkiego. W r. 1672 na cześć "przejścia Renu" wystawiono mu w Paryżu bramę triumfalną (Porte Saint-Denis), w 1674 r. drugą na cześć zdobycia Franche-Comte (Porte Saint-Martin); po Nim- wegen wytyczono plac Zwycięstw i ustawiono na nim pomnik "Ludwika Wielkiego". Kult jednostki rozkwitał. Ludwik XIV dał się teraz przekonać administracji (z Louvois na czele), iż należy poprawić bieg granicy na wschodzie przez aneksje bez wojny (tzw. reuniony). Akty te dokonały się częściowo w spokoju, częściowo nie 312 bez groźby wojskowej. Podstawą prawną reunionów były orzeczenia francuskich izb sądowych o przynależności terenów granicznych. Zagar- nięto w ten sposób m. in. Courtrai, Montbeliard, Chimay, księstwo Dwu- mostów, Luksemburg, liczne terytoria w Lotaryngii, dziesięć miast Alzacji (m. in. Strasburg, zajęty w r. 1681). "Zamknięto Germanom dostęp do Galu" - głosił napis na medalu pamiątkowym z okazji zajęcia Stras- burga. Nie doceniono jednak niechęci, jaką budziła w Europie ta poli- tyka. Nowa koalicja skupiła cesarza, Zjednoczone Prowincje, Hiszpanię i nawet Szwecję (urażoną zaborem Dwumostów, kolebki króla Karola Gustawa). Koalicja nie była przygotowana do wojny, toteż nie wywarła zamierzonej presji na Francję. Ale reuniony, bezceremonialne mieszanie się Ludwika XIV w sprawy niemieckie, wreszcie - prześladowania pro- testantów francuskich przynieść wnet miały nowy konflikt europejski. NIETOLERANCJA RELIGIJNA Od początku rządów Ludwika XIV pogorszyła się sytuacja hugeno- tów, których było wtedy ok. 1,7 mln. Nie brakowało w otoczeniu króla tolera#cyjnych ministrów (Colbert) i nawet teologów (biskup Bossuet, nie tracący nadziei na pojednanie religijne). Jednakże odchodzenie huge- nockiej szlachty od wiary ojców sprzyjało zaostrzaniu kursu w stosunku do kalwinów, tym bardziej że sukcesy ekonomiczne protestanckiej bur- żuazji budziły żywą zawiść. Podczas wojny dewolucyjnej Francja sta- nęła w obliczu wrogości protestanckiej Europy; potem zaatakowała kal- wińską Holandię. Ten zwrot ułatwiał politykę ograniczania swobody kultu kalwińskiego. Zamykano protestanckie szkoły, zakazywano huge- notom uprawiania pewnych zawodów (prawniczych, medycznych, księ- garskich). Zorganizowano tzw. Kasę Nawróceń, z której wypłacano po kaźne sumy odstępcom od kalwinizmu, ale nie znaleziono wielu chętnych. Zaczęto uprawiać obrzydliwy proceder odbierania dzieci rodzicom-pro- testantom pod pretekstem, że chcą one przyjąć katolicyzm. Wychowy- wano je - na koszt rodziców - w zakładach katolickich. W r. 1680 in- tendent Poitou, Marillac, wynalazł nową metodę: uciążliwy obowiązek kwaterowania nie skoszarowanych żołnierzy spadł w jego prowincji wyłącznie na hugenotów, przy czym zachęcono wojsko do gwałtów, ra- bunków, tortur w domach gospodarzy. Działania te - tzw. dragonady- upowszechniły się. Gwałty "misjonarzy w cholewach" okazały się sku- teczne; wraz z innymi środkami presji przyniosły wkrótce kilkaset tysięcy "nawróconych". Gorliwość poczynań antyprotestanckich wzrastała; tem- peraturę podniosła odsiecz Wiednia (1683) i objęcie tronu Anglii przez 313 ( ). Nie bez znaczenia było przychylnego katolic zmowi Jakuba II 16 de Maintenon (1683): była objęcie warty przy Ludwiku XIV przez p orliwość katolicką protestantka, demonstrowała szczególną g . 1 sam król zresztą popadał, w miarę upływu lat, w sztywną bigoterię. Na tym tle nastą- piło odwołanie edyktu nantejskiego. wolności kultu ustalone Edykt z Fontainebleau 1685 obalił zasad nakazano kon- w Nantes i Alais. Zdelegalizowano kościół reformowany, fiskatę jego mienia i zburzenie zborów, pastorom pozostawiono wybór między przejściem na kato- licyzm a emigracją (pod karą śmier- ci). Hugenoci, którym zabroniono emigracji, formalnie zachowali pra- wo prywatnego wyznawania swej wiary, ale nie mogli chrzcić dzieci i zawierać małżeństw wedle swego obrządku, kształcić się w swej szko- le, liczyć na religijny pochówek. Toteż wbrew zakazowi hugenoci zaczęli masowo emigrować do kra- jów protestanckich. CJjawniła się przy tym techniczna słabość abso- lutyzmu: mógł on wydawać groźne # 4 zakazy, nie był jednak w stanie obsadzić szczelnie granic i zapobiec # K ucieczce protestantów. Emigracja ta przemieściła z Francji do Anglii. Holandii, Szwajcarii i Niemiec sto kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Emi- granci to energiczni i odważni kup- ośmiertna przeoryszy Port-Royal cy, przemysłowcy, rzemieślnicy: ich Maska p ubytek osłabił poważnie francusk Angeliki Arnauld umacnia c kraje są- gospodarkę, Ją siednie. Rola burżuazji w kościele reformowanym była taka, że można wr cz uznać odwołanie edyktu nantejskiego za krok antyburżuazyjny. Emigracja hu enotów nadszarpnęła też siłę francuskiej marynarki wojennej i kupieckiej. Przyłapywanych na ucieczce posyłano n a galery ; potajemne u rawianie kultu kalwińskiego represjonowano bezlitośnie. Na t m tle pbuchło w r. 1702 powstanie ludowe w Sewennach (w Langwedocji), dzie protestantyzm stał się dla chłopów i górali symbolem walki z abso- lutyzmem i własnej społecznej tożsamości. Powstańcy, zwani kamizardami, utworzyli górską partyzantkę: trzeba było przeszło 20-tysięcznej armii z marszałkiem de Villars i chytrych zabiegów dla pozyskania przywódcy kamizardów, Cavaliera, by złamać siłę powstania (1704). Walczono tu jednak aż do r. 1710. Janseniści, zdaniem Ludwika XIV, właściwie nie różnili się zbytnio od hugenotów. Prześladowano ich jednak nie tylko z racji religijnych, ale i dlatego, że król podejrzewał ich o republikanizm. Po aferze z Formu- larzem przyszło pewne uspokojenie, gdy papież Klemens IX załagodził napięcie. Papież Innocenty XI, zdradzający wyraźnie sympatie dla augusty- nizmu w teologu, jeszcze mniej był skłonny potępiać jansenistów. Wspie- rany przez jansenizującą część francuskiego episkopatu, przeciwstawił się zarazem roszczeniom Ludwika XIV do umocnienia praw królewskich w diecezjach wakujących po śmierci biskupa. Na tym tle odrodziły się gallikańskie i antypapieskie nastroje na dworze francuskim, których wy- razem była deklaracja z r. 1682, akcentująca autonomię gallikańską. Francja znalazła się o krok od definitywnego zerwania z papieskim zwierzch- nictwem kościelnym. Jednocześnie zagęszczały się niechęci króla do jan- senizmu. Wybuchły one gwałtownie na początku XVIII w. Symbol jansenizmu, klasztor w Port-Royal, już dawniej skazany został na wymarcie (zabro- niono bowiem przyjmowania nowych mniszek). Teraz, wśród rosnących represji przeciw jansenistom, wywieziono ostatnie zakonnice i rozdzie- lono po różnych klasztorach. Zdewastowano cmentarz przyklasztorny (spoczywali tam m. in. Pascal i Racine), sam klasztor zburzono, miejsce po nim zaorano i zasiano (1709). Wszystkie te persekucje jansenistów wielki sukces spowiednika królewskiego, jezuity Telliera -- wzbudziły jednak niechęć; niepopularność monarchii sprawiła, że sympatyzowano z jej ofiarami. Gdy zatem w r. 1713 z inicjatywy Ludwika XIV papież `wydał bullę Unigenitus z brutalnym potępieniem jansenizmu, grupa bisku- pów z kardynałem de Noailles odmówiła jej przyjęcia, a parlament paryski aż do śmierci króla wykręcał się przed jej zarejestrowaniem jako ustawy państwowej. Zgon Ludwika XIV otworzy natychmiast jansenistom bramy więzień, wygnanym zaś pozwoli na powrót. KONFLIKT Z LIGĄ AUGSBURSKQ. HISZPAŃSKA WOJNA SUKCESYJNA Prześladowania hugenotów wzburzyły opinię protestanckiej Europy; #enetracja Ludwika XIV w Niemczech (reuniony, interwencje w sprawy 315 niemieckie) wywołała tu prąd wrogich Francji nastrojów. Hegemonia francuska na Zachodzie budziła potężniejące sprzeciwy. W r. 1686 koalicja cesarza, Hiszpanii, Szwecji i licznych książąt nie- mieckich decyduje się postawić tamę ekspansji francuskiej, więcej : spowo- dować powrót do sytuacji terytorialnej określonej w traktacie westfal- skim. W r. 1688 potężny cios: detronizacja Jakuba II wyrywa dwór lon- dyński spod wpływu Francji. Królem Anglii zostaje szef Zjednoczonyeh Prowincji, ks. Wilhelm Orański. Pod jego berłem łączą się - wrogie Francji - siły dwu największych państw morskich. Do antyfrancuskiej koalicji, zwanej Ligą Augsburską, przyłączą się one bez wahania. Ale przeciw Francji wystąpią także jej sojusznicy: Sabaudia, Bawaria. Przed klęską ratują Francję różne przyczyny: niespójność Ligi Augs- burskiej, dywersja zbrojna na peryferiach koalicji (w Irlandu, na Węgrzech), przede wszystkim jednak siła francuskiej armii i żelazny pas fortec Vau- bana. Francuzi zaatakowali księstwa reńskie i spustoszyli je; zdewasto- wanie miast i wsi Palatynatu wywołało oburzenie w obozie Ligi. Mar- szałek de Luxembourg (zwany tapicerem Notre-Dame, tyle zdobytych sztandarów zawiesił w paryskiej katedrze) bił wojska niemieckie i holen- derskie w hiszpańskich Niderlandach. Jego zwycięstwa pod Fleurus (1690), Steenkerke (1692), Neerwiden (1693) deprymowały sprzymierzonych. Nie udało im się pozyskać przeciw Francji kantonów szwajcarskich; w Italii marszałek de Catinat pobił wojsko sabaudzkie. Natomiast na morzu panowali Anglicy i Holendrzy; klęska floty francuskiej na kanale La Manche pod La Hougue (1692) pozbawiła Francuzów szans w wojnie morskiej. Ostatecznie zawarty został pokój w Ryswick (1697), w zasadzie remisowy, choć po raz pierwszy za Ludwika XIV pokój oznaczał nie zwiększenie, ale skurczenie stanu posiadania Francji. Wypadło nie tylko ustąpić z terytoriów okupowanych podczas wojny (w Zjednoczonych Prowincjach, Niderlandach hiszpańskich, Nadrenii, Katalonii) i zakoń- czyć trwającą od r. 1670 okupację Lotaryngii, ale także zrezygnować z większej części reunionów. Trwałe okazały się jedynie reuniony w AI- zacji, Strasburg pozostał przy Francji. W sumie Ludwik XIV, udający spóźnioną moderację, poniósł klęskę prestiżową. Ponieważ przyszła ona po sukcesach militarnych, w armii podnosiły się głosy protestu przeciw "haniebnemu" pokojowi w Ryswick. Jednakże pokój był Francji absolutnie potrzebny. Stagnacja ekonomiczna schyłku XVII w. pogłębiona została bowiem przez serię nieurodzajów w latach 1694-1697. W kraju panował głód, marazm, depopulacja całych regionów. Wysiłek wojenny prowadził kraj do krawędzi przepaści. O desperacji rządu świadczy wprowadzenie podatku 316 pogłównego (capitation) na pokrycie wydatków wojennych. Ten podatek mieli płacić wszyscy, od wiejskiego dniówkarza (I liwr) do książąt krwi (2000 liwrów). Z krótką przerwą pogłówne utrzymało się do rewolucji, ale stany uprzywilejowane wykupywały się od niego i uzyskiwały szczodre zwolnienia; spadło więc ono w istocie na stan trzeci. Wśród żałosnej sytuacji kraju jaśniejszą plamą było położenie pro- wincji nowo przyłączonych: Alzacji, Artois i Flandrii, Franche-Comte, Roussillonu. Nie srożono się tu z podatkami, nie tępiono licznych lutera- nów, nie gwałcono odrębności językowych, obyczajowych, ustrojo- wych. Nowe prowincje na północnym wschodzie dostarczały armii naj- większy proporcjonalnie kontyngent żołnierzy, bitnych i zdyscyplino- wanych. W roku pokoju ryswickiego Francja poniosła jeszcze jedną klęskę prestiżową: podczas elekcji polskiej po śmierci Sobieskiego francuski ambasador, ksiądz de Polignac, forsował wytrwale kandydaturę księcia Conti, bratanka Wielkiego Kondeusza. Ludwik XIV mimo straszliwego wyczerpania skarbu wysupłał ponad pół miliona na finansowanie elekcji. Francuski książę przybył nawet morzem do Gdańska, ale partia francuska z prymasem Radziejowskim poniosła klęskę. Królem Polski został Sas, kandydat habsburski. Tymczasem jednak rysowały się nowe widoki: sukcesja hiszpańska. Król Hiszpanii Karol II u schyłku XVII w. był już bliski bezpotomnej śmierci. Spadek Karola II, mimo osłabienia hiszpańskiego imperium, był ogromny (Hiszpania, Niderlandy hiszpańskie, Neapol z Sycylią, Sar- dynia, Toskana, Mediolan, kolonie amerykańskie). Po wojnie z Ligą Augsburską było oczywiste, że Europa nie zgodzi się na połączenie koron Francji i Hiszpanii (choć francuski następca tronu, Wielki Delfin, był przez matkę potomkiem królów hiszpańskich). Cesarz Leopold, szef domu Habsburgów austriackich, miał ochotę zagarnąć dla swego syna całą sukcesję hiszpańskiej linu Habsburgów. Te roszczenia również nie mogły IiczyE na poparcie państw, dbałych o równowagę europejską (przede wszystkim Anglii i Holandii). To było szansą najsłabszego pre- tendenta, krewnego po kądzieli fiabsburgów hiszpańskicb, syna elektora bawarskiego - księcia Józefa Ferdynanda, który jednak zmarł w 1699 r. W latach 1697-1700 mnożyły się różne projekty uregulowania sukcesji hiszpańskiej. Francja, Anglia, Holandia opowiadały się za jej podziałem; cesarz był przeciwny podziałowi. Ale także szlachta hiszpańska pragnęła obronić jedność polityczną imperium. W r. I700 stanął układ londyński Francji, Anglii i Holandii: cesarz miał być wyłączony od podziału spadku, Francja natomiast uzyskać 317 miała m.in. Lotaryngię, kraj Basków, włoskie posiadłości Hiszpanii. Jesienią tegoż roku, po śmierci Karola II, otwarto jego testament. Zgod- nie z życzeniami swej szlachty król Hiszpanii sprzeciwił się podziałowi imperium. Swym następcą zrobił wnuka Ludwika XIV, Filipa d'Anjou. Hiszpańska arystokracja lojalnie poparła tę decyzję; stała odtąd wiernie przy sprawie Filipa. Przyjęcie testamentu przez dwór wersalski nie obeszło się bez wahań. Chociaż testament Karola II przewidywał ścisłą separację koron francu- skiej i hiszpańskiej, zgoda na objęcie tronu hiszpańskiego przez księcia z domu Bourbonów pachniała wojną europejską. Zwolennicy udzielenia tej zgody twierdzili, iż podział sukcesji wedle zasad traktatu londyńskiego spowoduje także wojnę z cesarzem, że ewentualne nabytki włoskie nie są możliwe do utrzymania, że wreszcie Bourbon na tronie Hiszpanii zagwa- rantuje połączenie sił dwu mocarstw w ścisłym, dynastycznym sojuszu. Opinię tę podzielały różne kręgi francuskiego społeczeństwa. Gazeta "Mercure de France" pisała z zadowoleniem: "Nie ma już Pirene- jów". Ludwik XIV pozwolił wnukowi objąć tron hiszpański pod imieniem Filipa V. Nie ustrzegł się znów braku umiaru. Wbrew testamentowi Ka- rola II nie uznał wyraźnie zasady separacji koron; okupował twierdze w hiszpańskich Niderlandach, by zapewnić ich skuteczną obronę; nie chciał przyznać Anglikom i Holendrom przywilejów handlowych w kolo- niach hiszpańskich i francuskich; po śmierci wygnanego Jakuba II Stuarta uznał jego syna za króla Anglii, co było obrazą dla Wilhelma Orań- skiego. Orańczyk stał się twórcą koalicji anglo-holendersko-niemieckiej skierowanej przeciw Francji (1701). Zaczęła się hiszpańska wojna sukcesyjna. Po początkowych sukcesach Francuzów przyszły dotkliwe klęski. Do sojuszu cesarza, Anglii, Holandii, Prus, Hanoweru przyłączyły się Portugalia i Sabaudia. Karol Habsburg, syn cesarza Leopolda, ogło- szony został przez koalicję królem Hiszpanii. Opowiedziały się za nim hiszpańskie Niderlandy; posiadłości hiszpańskie w Italii zostały stracone; Anglicy i Holendrzy panowali na morzu. W r. 1704 Anglicy zawładnęli Gibraltarem; walki przeniosły się na obszar Hiszpanii, ale trwały i na pograniczu francusko-niemieckim. Anglik Marlborough i książę Euge- niusz Sabaudzki w służbie cesarza jako generałowie byli o wiele lepsi od dowódców francuskich, Vendóme'a i Villarsa. Dawno już armia fran- cuska nie ponosiła takich klęsk (m. in. pod H#chstadt i Blindheim, 1704, pod Ramillies, 1706, pod Audenarde, 1708). Wypadło zmobilizować wszystkie siły: powołano armię rezerwową milicji prowincjonalnych, 318 wprowadzono ponownie pogłówne, a także nowy podatek, tzw. dwu- dziestą (vingtieme), obciążającą również kler i szlachtę. W r. 1709 spadły na Francję żywiołowe katastrofy: niebywale sroga zima, nieurodzaj, głód i kryzys demograficzny. Brak było zapasów dla wojska, pieniędzy, kraj znalazł się w stanie wrzenia. Ludwik XIV był o włos od kapitulacji na warunkach uznania Karola Habsburga królem Hiszpanii, rezygnacji z udziału Francji w hiszpańskiej sukcesji, zwrotu Strasburga. Ale Filip V i kastylijska szlachta nie zamierzali kapitulować, toteż podczas rokowań o pokój wrogowie zażądali od Ludwika wypowiedzenia wojny własnemu wnukowi. Na to król się nie zgodził. Powoli koniunktura wojenna zaczęła się zmieniać. We wrześniu 1709 r. rozpaczliwy zryw armii francuskiej w bitwie pod Malplaquet powstrzymał inwazję wojsk angielskich i cesarskich. W Hiszpanii wojska Karola Habs- burga nie złamały oporu zwolenników Filipa V i poniosły klęskę w ryzy- kownej bitwie pod Villaviciosa (1710): pokonany tu został hr. Starhem- berg, kuzyn obrońcy Wiednia uratowanego w 1683 r. przez Sobieskiego. W r. 171 I Karol Habsburg objął tron cesarski : teraz Anglia i Holandia, wierne zasadzie równowagi europejskiej, zaczęły się bardziej niepokoić perspektywą potęgi Habsburgów niż słabnącą hegemonią Francji. W Anglii utracili wpływ politycy "nieprzejednani", w niełaskę popadł Marlborough. W tej nowej koniunkturze marszałek Villars wziął rewanż na księciu Euge- niuszu (bitwa pod Denain, 1712). Mordercza wojna zakończyła się dwoma traktatami: w Utrechcie, 1713 (pokój Francji i Hiszpanii z Anglią, Holandią, Prusami, Sabaudią i Portu- galią), oraz w Rastadt, 1714 (z cesarzem). O warunkach pokoju decy- dowało porozumienie Francji i Anglii; cesarz i Filip V nie byli nimi za chwyceni. Niderlandy hiszpańskie przypadły Austrii z lekkimi modyfikacjami granicy. Cesarz nie dostał Strasburga. We Włoszech Austria otrzymała Neapol i Sardynię, książę Sabaudzki powiększył swój stan posiadania m. in. o Sycylię. Anglicy uzyskali, kosztem Hiszpanii i Francji, przywileje handlowe i nowe kolonie (m. in. Francuzi oddali im Nową Szkocję i Nową Fundlandię, wrota do Kanady). Wreszcie Ludwik XIV zrzekł się popiera- nia Stuartów, uznając rezultaty angielskiej "rewolucji chwalebnej" z r.1688. Absolutny monarcha z bożej łaski musiał zaakceptować prawa królów inwestowanych przez rewolucję. Bardzo źle to znosił. Koniec wojny sukcesyjnej hiszpańskiej to zarazem kres hegemonii francuskiej na Zachodzie. Co najwyżej można odtąd mówić o równowadze wpływów Francji i Anglii. Panowanie Ludwika XIV kończyło się wyczer- paniem społeczeństwa i osłabieniem międzynarodowej roli francuskiej monarchii. 319 EWOLUCJA INTELEKTUALNA Przeobrażenia intelektualne przyśpieszała zmiana technicznych wa- runków pracy uczonego. Dysponuje on coraz lepszymi narzędziami: łunetami i zegarami, mikroskopem, barometrem, termometrem itd. Zmie- niły się i formy organizacyjne; rozproszone dawniej, nieraz chałupnicze badania ustępowały pracy zespołowej w dobrze wyposażonych warszta- tach. Colbert zorganizował Akademię Nauk, od 1665 r. wychodził w Pa- ryżu "Journal des Savants", forum dyskusji i wymiany doświadczeń nauko- wych. Mnożyły się obserwatoria astronomiczne, Paryż stał się drugim, obok Greenwich, ośrodkiem astronomicznej wiedzy. Powstawały ogrody botaniczne i zbiory mineralogiczne. Ojczyzną nowożytnego empiryzmu była Anglia ("Anglicy, mocni doświadczeniem, drążą sprawy do głębi" - pisał La Fontaine w bajce o angielskim lisie). Ale i Francuzi wzbogacili empiryczną wiedzę o świecie. Kartezjusz doszedł do wniosku, że ziemia jest wygasłym słońcem: zmu- szało to do drastycznej rewizji utartych wyobrażeń o wieku ziemi, obli- czanym przedtem na kilka tysięcy lat. W 1672 r. Jan Picard, szef obserwa- torium paryskiego, określił odległość ziemi od słońca (obliczaną dotąd z kolosalnym błędem), a Duńczyk R#mer w tymże obserwatorium zmie- rzył prędkość światła (1675). Jan Cassini, też z paryskiego ośrodka, wzbo- gacał wiedzę o planetach. Zmiana ludzkich pojęć o wieku i rozmiarze kosmosu miała kolosalne następstwa światopoglądowe. Kosmos wydawał się dotąd czymś stwo- rzonym przez Boga ze względu na ludzi. "Kiedy ujrzano rzeczy we właści- wych proporcjach, cały wysił#k boski zaczął się wydawać zbyt wielki, a przedmiot zabiegów Boga zbyt błahy" (H. Butterfield). Niektórzy -- jak Pascal - szukali Boga tym pokorniej, im bardziej ich przerażało " wieczne milczenie nieskończonych przestworzy". Inni z obrazu nieskoń- czonego świata, poddanego ścisłym prawom mechaniki, wyciągali opty- mistyczny wniosek o nieskończonych możliwościach poznawczych rozumu, ujawniającego nam wiedzę pewną. Szli tu tropem Kartezjusza, ale szli odważniej, odrzucając jego metafizykę, jego obronę religii. Na nic się nie zdały wysiłki Mikołaja de Malebranche, który starał się godzić karte- zjański krytycyzm z obroną religu objawionej. Racjonaliści przełomu XVII i XVIII w. podważali błędy i przesądy (wiarę w magię, czary, w komety jako zwiastuny wojen i epidemii). Ale myśli krytycznej nie zatrzymywali przed autorytetem religii. W Piśmie św. upatrywali dzieło ludzi, którzy bogactwem wyobraźni kryli ubóstwo myśli. Racjonaliści śmiało "szli ku krajom, w których panuje oczywistość, logika, ład; rozbijali więc prze- szkody, którymi ta droga była jeszcze usiana" (Paul Hazard). Racjonaliści : 320 a zatem Saint-Evremond, filozof powierzchowny, ale o dużej kulturze literackiej. Wolnomyślicielstwo innego wielkiego popularyzatora i pole- misty, Piotra Bayle'a, jest dziś kwestionowane (tak Elisabeth Labrousse). Niemniej Dykcjonarz tego kalwińskiego emigranta z Francji odczyty- wany był jako zachęta do ateizmu. Inny racjonalista, Bernard de Fonte- nelle, wykonał piękną pracę popularyzacji stanu wiedzy o świecie. Wśród arystokracji, ludzi togi, burżuazji ich dzieła szerzyły libertynizm. Dyskusje o kryzysie starego światopoglądu toczono raczej prywatnie, ale dość śmiało. Nowe pojęcia o wieku ziemi i krytyczne spojrzenie na dzieła history- ków podważały zaufanie do tradycyjnej chronologii i do historii w ogóle. Historyków podejrzewano o kłamliwość lub głupotę. Wiek Odrodzenia chętnie zwracał się do historii; myślący "matematycznie" wiek XVII lubi rozważania uniwersalne, ponadczasowe, ceni prawdy, które - jak ma- tematyczne aksjomaty - ważne są dla wszystkieh epok i ludów. Wśród kryzysu historu krytyczne badania nad dawnymi dziejami czyniły przecież postępy: także nad dziejami biblijnymi i historią kościoła. Oratorianin Richard Simon próbę krytycznej egzegezy Biblii przypłacił wyrzuceniem z zakonu. Ale benedyktyni z Saint-Maur z Mabillonem i Fleurym oczysz- czali dzieje kościoła i jego świętych z grubych błędów historycznych i pro- duktów ludzkiej wyobraźni. Oczywiście, nie tylko postęp ludzkiej wiedzy rodził XVII-wieczny "kryzys świadomości". Wymuszone "nawrócenia" na katolicyzm setek tysięcy hugenotów musiały sprzyjać indyferentyzmowi religijnemu. Ro- snąca sieć połączeń handlowych, rozkwit kompanii kupieckich, gust do dalekich podróży zmieniały horyzont ludzki. Jest wielka moda na ezgo- tyczne kultury i obyczaje: na Persów, Egipcjan, Syjamczyków, ajuż zwłasz- cza na Chiny. Instytucje i obyczaje tak odmienne od europejskich, a prze- cież nie gorsze od nich (kto wie, może nawet lepsze?). Rodził się rela- tywizm pojęć, tolerancja dla odmiennych wyobrażeń i urządzeń społecz- nych. To, co u Montaigne'a było jeszcze dość odosobnioną ideą, teraz staje się własnością szerokiej, oświeconej publiczności. Zarysowały się w ten sposób dwa nurty, które będą tak charakterystyczne dla Oświecenia. Z jednej strony poszukiwanie prawd uniwersalnych, niezmiennych, opar- tych na Rozumie. Z drugiej - ów relatywizm, usprawiedliwiający od- mienności ludzkich instytucji i pojęć. Dadzą się one racjonalnie uzasadnić odmiennością warunków życia: na świecie jest miejsce dla różnych kultur. KLASYCYZM UPAŃSTWOWIONY Ludwik XIV potrafił zdobywać się na wdzięk; nie bez uroku osobi- stego odgrywał rolę mecenasa sztuk. Finansował artystów, dopuszczał 321 do łask dworskich, zabierał na swe wojenne kampanie. W istocie nie był jednak prawdziwym miłośnikiem sztuki, takim jak np. Franciszek I; jego smak nie budzi uznania; jego pogląd na hierarchię wartości kultural- nych był zawodny (z niedowierzaniem przyjął opinię, iż Molier jest naj- większym talentem literackim jego czasów). Sztukę traktował prestiżowo, jako element reklamy swego majestatu. "Powierzam wam to, co najcen- niejsze : moją sławę" - oświadczył członkom Akademii Malarstwa i Rzeźby. Trybunałami smaku stały się akademie, upaństwowione przez Colberta: prócz Akademii Malarstwa i Rzeźby, uzależnionej od dworu w r. 1664, z dworem współpracowały: Akademia Muzyki, Akademia Architektury, Akademia Rzymska (dysponująca stypendiami na studia włoskie). Obok akademii literacko-naukowych, z Akademią Francuską na czele, tworzą one sprawnie działający system państwowej protekcji kulturalnej. Naj- mocniej reglamentowane były sztuki plastyczne. Wielkie zamówienia państwowe, stypendia, honory, subwencje wy- padło opłacić osłabieniem swobody twórczej. Artysta ma mniej sżans na wolny wybór tematu i formy swych dzieł, na ujawnienie subiektywnego smaku. Kanony i szczegółowe recepty otrzymuje od władzy państwowej lub mandarynów swej Akademii. Autorytatywnym i doktrynerskim dykta- torem sztuk plastycznych w Akademii Malarstwa i Rzeźby, Akademii Rzymskiej, Manufakturze Gobelinów był zdolny malarz Karol Le Brun. Treścią dzieł miała się stać przede wszystkim sława Wielkiego Monarchy, nawet tam, gdzie bezpośrednio nie o nim mowa, np. w malarstwie histo- rycznym. Kanonem były "nieprześcignione" wzory antyku; zasłynęła recepta Colberta, by kopiować starożytnych "nic nie dodając". Stąd pry- mat formy nad treścią, oderwanie sztuki od życia i realistycznych prądów (dobre malarstwo flamandzkie nie znajdowało łaski w oczach dworu), przesunięcie akcentu ze związków artysty i publiczności na jego powią- zania z dworem. Ale dyktat Le Bruna i la grande maniere, wielki styl dworski, budziły sprzeciwy artystów szukających dróg do własnej, "wol- nej" sztuki, a mniej podatnych na ponęty mecenatu państwowego. Zmysło- wość, bujność, realizm, kolor malarstwa flamandzkiego musiały pod- niecać chęci szukania tych nowych dróg: ostatecznie Francuzi sąsiadowali z południowymi Niderlandami i Holandią, które w XVII w. wydały Ru- bensa, Rembrandta i Van Dycka, Jordaensa i Vermeera, Ruysdaela i Te- niersa, Halsa i Steena. U schyłku stulecia poszukiwania francuskich "ru- bensistów" stanowiły próbę zerwania ze skostnieniem klasycyzmu. W budownictwie, które również miało dać wyraz majestatowi monar- chii, Ludwik XIV podzielał właściwy rządom absolutnym gust do monu- mentalizmu. A więc przede wszystkim Wersal: wielki zespół pałacowy, 322 położony w okolicy wolnej, pozwalającej swobodnie i z rozmachem planować, oddalony od zgiełkliwej stolicy, ale nie nazbyt od niej odległy. Wybór miejsca krytykowano: przypisywano Wersalowi smutny pejzaż, brak wody i zdrowego powietrza. Koszty prac architektonicznych i deko- racyjnych cytowano jako dowód królewskiej rozrzutności rażącej wśród ekonomicznego marazmu. Wersal był dziełem dwu wybitnych architektów, Le Vau i Mansarta; ogrody stworzył ulubieniec króla, Le Nótre; przy dekoracji pracowali m. in. Le Brun (malarstwo), Coysevox i Girardon (rzeźba). Galeria lu- strzana uchodziła za szczyt luksusu, park i fontanny podziwiano, wiele rozwiązań od początku jednak poddawano krytyce. Zarzucano Ludwiko- wi XIV, że budując Wersal i inne pałace (m. in. Grand Trianon, Marly, Clagny) zaniedbał Paryż. To niezupełnie ścisłe: w stolicy przebudowano Luwr, miasto zyskało szereg wspaniałych akcentów architektonicznych: gmach Instytutu, Inwalidzi, plac Vendóme. Wytyczono nowe bulwary, wyrosły eleganckie dzielnice, wyburzano fortyfikacje, wzbogacono prze- strzenie zielone (Tuileries, Champs-Elysees). Duża w tym zasługa energii Colberta. Wersal stworzył obszerną ramę dla towarzyskiego i kulturalnego życia dworu. Było ono bardzo widowiskowe: kochano się w balach i redutach, ogniach sztucznych, grze wodotrysków, baletach (sam król zabawiał się występowaniem w balecie). Od czasu Mazariniego Paryż zagustował we włoskiej operze; Wersal przejął ten gust. Nadworny muzyk Ludwika XIV, Włoch Jan Chrzciciel Lully, zręczny kompozytor, tworzył opery, muzykę do tańca, intermedia teatralne. Ta pełna inwencji muzyka trafiała do przekonania zarówno dworu, jak i miasta. I jeszcze jedna tradycyjna mieszczańska rozrywka, która stała się namiętnością dworu: teatr. Jego sukces jest zwycięstwem nad zgorszo- nymi potępieniami surowych kalwinów, ascetycznych jansenistów, rygo- rystycznych rzeczników kontrreformacji. Ubolewania to nie zawsze bez- zasadne: życie teatralne było jednym z elementów rozluźnienia obyczaju. "Aktorka długo będzie należeć do arystokracji nierządu, dla której wy- pada książętom się zadłużać" (P. Chaunu). Ale także treści, które przy nosił teatr Racine'a i Moliera, nie mogły się podobać konserwatystom i konformistom. Oczywiście, teatr czasów Ludwika XIV to nie t:'ko wielcy mistrzo- wie komedu i tragedii. Mnóstwo sztuk wystawianych na dworze i w mieście to dzieła niskiego lotu, niewiele mające wspólnego z tym, co się zwykło nazywać teatrem klasycznym. W opinii wielmożów Racine i Molier ginęli niekiedy w tej powodzi przeciętnyeh skrybów. Oddać w tym miejscu na- 323 leży sprawiedliwość Ludwikowi XIV: protegował Moliera i Racine'a, chronił przed przykrościami, na które się narażali swą twórczością. Litera- tura z natury rzeczy mniej była zależna od subwencji i zamówień władzy niż architektura czy sztuki plastyczne. Jednak nawet ryzykowne utwory mistrzów zdołały w czasach Ludwika XIV wygrać boje z cenzurą i zoba- czyć je można było na scenie. Wynikały stąd zacięte spory i skandale. Jan Racine, wychowanek Port-Royal, swe największe dzieła stworzył między r. 1667 (Andromacha) i 1677 (Fedra). Jego tragedie często były niedoceniane i stawiane niżej od dzieł Corneille'a (tak nawet mądra pani de Sevigne: "Racine przeminie tak samo jak picie kawy", "nie ma tu tych tyrad Corneille'a, od których dreszcz przechodzi"). A przecież dzieło Racine'a jest ze szlachetniejszego kruśzcu, bardziej jednolite, może bez Corneillowskich wzlotów, ale i bez ciężkich upadków. Nie wszyscy jednak znosili okrucieństwo i pesymizm wiejące z tych tragedii. Świat Racine'a to "dżungla drapieżnych egoizmów" (Lucien Goldmann). Ukazano tu smutną nieuchronność tyranu, a z nią - przemocy, szantażu, zbrodni. Racine był pełen współczucia dla ofiar tej natury świata, ale i kat jest u niego często ofiarą. Ofiarą praw natury, pozbawiających go wpływu na własne postępowanie. Są tu pokrewieństwa z jansenistyczną wizją świata, w której większości ludzi odmówiona została Łaska. Ale u Racine'a czło- wiek nie tyle podlega nieodgadnionym wyrokom bożej predestynacji, ile porzucony jest na łup bezlitosnych praw porządku świata. Dzieła Moliera zabawiały dwór, ale były też krwistym obrazem życia. Znajomość obyczaju i mentalności uderzająca, krytycyzm przenikliwy, choć temperowany ostrożnością, cienkie szyderstwo i rubaszność ludowa: to właśnie Molier. Można się od niego dowiedzieć wiele o społeczeństwie epoki Ludwika XIV. O płaskości i głupocie dworaków, o hipokryzji de- wotów, przesadnej surowości jansenistów, o libertynizmie wielmożów, wierzących tylko w tabliczkę mnożenia, o próżności i skąpstwie burżuazji, snobizmie "wytworniś". Trzeba się tylko pochylić uważnie nad Mizan- tropem, Świętoszkiem, Don Juanem, panem Jourdan i Harpagonem. To też tłumaczy nieustanne kłopoty Moliera z cenzurą i opinią ludzi wpły- wowych. W poezji nie pogromca złego smaku Mikołaj Boileau, ale Jan de La Fontaine jest postacią najwybitniejszą. Nie od razu doceniono jego Bajki, które ukazywały smutny obraz świata, rządzonego tak często przez prze- moc, złość, głupotę, próżność, lekkomyślność - świata nierówności i krzywdy. Racine, Molier, La Fontaine: najwybitniejsi przedstawiciele tragedu, komedii i poezji czasów Ludwika XIV, są pochodzenia mieszczańskiego. 324 Ale było to mieszczaństwo wybierające charakterystyczną dla XVII w: drogę urzędniczych awansów. Nawet Molier, syn tapicera, zaczął już karierę prawniczą, przerwaną przez pasję dla teatru. Stara szlachta dała również literaturze wybitnych twórców : klasyka pamiętnikarstwa Retza ; epistolografii markizę de Sevigne; literatury aforystycznej księcia de La Rochefoucauld. Mimo wszystko od tamtych mistrzów talenty to mniej= sze. Tak samo w powieści: pani de La Fayette napisała świetną powieść psychologiczną, Ksigżnę de Cleves, podobno nie bez pomocy La Roche- foucaulda. Ale wyżej jednak wypadnie postawić powieści Lesage'a, natu- ralistyczne, zrywające ze światową wytwornością. Forma ich jeszcze się rozsypuje, jeszcze to mozaika epizodów: ale jest w nich zapowiedź XVIII= =wiecznego rozkwitu powieści mieszczańskiej (roman bourgeois). Rola kulturotwórcza burżuazji stale więc rosła. Zresztą burżuazja uszlachcona przez urzędy i stara szlachta powoli zbliżały się w swych obyczajach i mentalności. Elementem wspólnej dla obu koncepcji świato- poglądowej była upowszechniająca się moralność "porządnego człowieka", honnete homme. Tradycyjna moralność chrześcijańska zabarwiona tu została stoicką powściągliwością i epikurejskim ideałem smakowania życia. Wszystko to miało dać system dyrektyw postępowania na użytek jednostki, pragnącej zawsze być na miejscu. Umiar, szlachetność, układ= ność miały się łączyć w harmonijną całość. A zapleczem takiego ideału było spokojne poczucie stabilizacji szlachcica i dygnitarza, których dzie- dziczne majątki i urzędy uniezależniają od zmiennej łaski monarszej i od hazardów fortuny, na jakie się naraża finansista, negocjant, przemysłowiec. Hegemonia polityczna Francji za Ludwika XIV szła w parze z jej rosnącym wpływem kulturalnym w Europie. Moda bowiem na Francję nie była wynalazkiem czasów Oświecenia. Już teraz wzór Wersalu pro- mieniuje na europejskie dwory. Francuska literatura jest powszechnie czytana. Atrakcyjność francuskich mód i manier, francuskiej kuchni, francuskiej swobody życia rosła od połowy XVII w. wyraźnie. Upowszech- niała się i znajomość francuskiego języka : staje się on językiem dyplomacji, ale też instrumentem życi# towarzyskiego, językiem salonów. Wiek XVIII procesy te jeszcze pogłębi. VI. KRYZYS STAREGO PORZĄDKU Tylko w mojej osobie spoczywa suwerenna wtadza (Ludwik XV w parlamencie) Ź.le rządziłem, źle administrowatem (Tcstumcn! Ludwika XV) REGENCJA: PRÓBY ZMIAN UDWIK XIV zmarł 1 IX 1715 r. o rekordowym, 72-letnim panowaniu. Zostawił dwu synów-bastardów, zrównanych uprzednio z książętami krwi, co bardziej wzburzyło większość arystokracji niż katastrofalne klęski Francji. Przeżył natomiast Ludwik XIV swego legalnego syna Ludwika i dwu wnuków (trzeci wnuk objął tron Hiszpanii). Królem Francji został więc jego prawnuk, 5-letni Ludwik XV (1715-1774). Regencja przypadła bratankowi zmarłego króla, Filipowi księciu Orleańskiemu, inteligentnemu, ale niesystematycznemu w pracy. Arystokracja z otoczenia regenta stanowiła jedną partię; drugą był "stary dwór": partia dewotów związana z panią de Maintenon, ambitny bastard książę du Maine, rozwielmożnieni na dworze Ludwika XIV jezuici. Z da- łeka jeszcze wchodził w grę hiszpański Filip V, który jako wnuk starego króla nie rezygnował z nadziei na tron Francji. Ale śmierć Ludwika XIV wyzwoliła w społeczeństwie nie ukrywane uczucia ulgi, oczekiwanie zmiany, chęć wyzwolenia się spod presji reguł ustalonych podczas tak długiego a despotycznego panowania. To pozwo- liło księciu Orleanu złamać ambicje starego dworu i obalić testament Ludwika XIV przyznający księciu du Maine szczególne uprawnienia. Ceną tego kroku, zalegalizowanego przez parlament paryski, było przy wrócenie prawa remonstracji, co dało parlamentowi szansę odnowienia roszczeń do współrządzenia. Odtąd aż do rewolucji parlament paryski będzie usiłował występować w roli następcy Stanów Generalnych, ośrodka opozycji przeciw absolutyzmowi dworu; radcy parlamentarni będą przy bierać pozy ojców ojczyzny, i-zymskich senatorów. Regent zmienił też system rządowy: minisl:ów i sekretarzy stanu zastąpiło 8 rad (tzw. poli- synodia), którym przewodniczyli wielcy panowie. Za faworami dla parlan#entu i arystokracji poszły przejawy flirtu z burżuazją. Wypuszczono też z więzień jansenistów, zawieszono potę- 326 piającą ich bullę Unigenitus, tępiono wpływy jezuickie. Paradoksalne było, że regent, libertyn i rozpustnik, stał się protektorem rygorystów moral- nych; w ten sposób demonstrował odejście od polityki Ludwika XIV, prześladowcy jansenizmu. Symbolem zerwania z dawnym panowaniem było wreszcie przeniesienie dworu z Wersalu do Paryża. Rychło jednak nastąpił zwrot. W spadku po Ludwiku XIV nowy rząd przejął stan finansów bliski bankructwa (3,5 mld długu państwowego, dochody wybrane za dwa lata z góry). Rada finansów zastosowała stare metody: redukowano arbitralnie część długów, przykręcano śrubę dzier- żawcom podatków, szukano oszczędności w administracji. Przeciw edyk- tom finansowym zaczął się burzyć parlament: wówczas regent, wbrew swemu zwykłemu oportunizmovYi i nonszalancji, przybierać zaczął postawy króla nie znoszącego opozycji. W r. 17I8 osadzono parlament w jego am- bicjach wyrażania zgody na ustawodawstwo, a to za pomocą przymusowej rejestracji edyktów w obecności małego króla Ludwika XV. Ekspery- ment z radami również się nie powiódł: arystokracja dopuszczona do rządu po tylu latach przerwy nie tylko pozbawiona była doświadczenia, ale też nie potrafiła i nie chciała pracować systematycznie. Stopniowo, do r. I723, powracano do systemu sekretarzy stanu; w r. 1722 zaufany regenta kardynał Dubois został pierwszym ministrem. Skończyła się też sielanka stosunków władzy z jansenistami; w r. 1720 deklaracja królewska ogłosiła bullę Unigenitus jako ustawę państwową: po dłuższych wahaniach parlament ją zarejestrował. Na tle krachu tzw. systemu Lawa pod koniec regencji powróciły tendencje do kolbertyzmu, a więc ścisłej reglamentacji życia ekonomicznego. Symbolem odwrotu od polityki zmian był powrót dworu do Wersalu (1722). Tak więc po kilku latach reform arystokratyczno-liberalnych trzeba było znowu wtłoczyć w rygory dawnego systemu różne siły, rozpuszczone przez lekkomyślnego regenta. Ów zwrot dokonał się nie bez ciśnienia tra- dycji Ludwika XIV, z którą tak ochoczo zrywano w r, 1715. Krach rządu rad arystokratycznych po części przypisać wypadnie atmosferze intryg, sporó w etykietalnych, kłótni o preseanse i rangi, która wyrosła przecież w Wersalu Króla-Słońca. Konflikt z parlamentem i jansenistami wyrastał także na pożywce tradycji dawnego panowania; nie bez znaczenia było tu rosnące wyobrażenie o majestacie władzy u lekkoducha, księcia Orleań- skiego. Podobnie kształtowała się sytuacja w polityce zagranicznej. Ostatni okres rządów Ludwika X1V po r. 1713 przyniósł projekty zarzuce7ia sta- rej polityki antyhabsbursl;iej (zwłaszcza że Ilabsburgowie byli już tylko w Wiedniu, a utracili Madryt). W jej miejsce przyjść by miała koalicja 327 Francji z Hiszpanią i Austrią przeciw rosnącej przewadze Anglii. Plany te regent zdecydowanie odrzucił. Wobec słabego zdrowia małego Lud- wika XV liczono się z jego śmiercią; partia "starego dworu" jako króla Francji w takim wypadku widziała hiszpańskiego Filipa V. Regent myślał o koronie dla siebie. Na tym tle doszło do zbliżenia Francji i Anglii: fa- woryt regenta, ksiądz Dubois, doprowadził do haskiego sojuszu z Anglią i Holandią ku wściekłości "starego dworu". Porozumienie Paryża i Lon- dynu miało jednak kruche podstawy (cementowało je m. in. wspólne zagrożenie przez pretendentów: regenta przez Filipa V, królów Anglii z dynastii hanowerskiej przez Stuartów). Próba obalenia regenta - spi- sek, w który zamieszane były kręgi "starego dworu" i b. ambasador hisz- pański Cellamare - była zupełnie amatorska ; spowodowała w r. 17 I 9 odwetową akcję francuską na pograniczu z Hiszpanią (zajęcie San Sebas- tian). Ale już w r. 1720 doszło do porozumienia między Paryżem i Madry- tem: Francja zobowiązała się poprzeć w Wiedniu roszczenia włoskie Hiszpanii (do Toskany i Parmy); ułożono też małżeństwo Ludwika XV z 3-letnią podówczas infantką hiszpańską. Był to tzw. pakt rodzinny, łą- czący Bourbonów po obu stronach Pirenejów. Zręczny negocjator Dubois potrafił go pogodzić z zachowaniem sojuszu angielskiego. Jednakże w dal- szej perspektywie polityka zagraniczna Francji będzie orientowana w tym kierunku, jaki zaplanował przed śmiercią Ludwik XIV : wyciszenie wrogości do Habsburgów, sojusz z Hiszpanią, zacięta rywalizacja z Anglią. W koncercie mocarstw europejskich XVIII w. nie ma już miejsca dla dawnych potęg: Hiszpanii, państwa polsko-litewskiego, Turcji. Pierwszo- rzędnymi mocarstwami są Anglia, Francja, Rosja, Austria, a potem i Prusy. Na Zachodzie Anglia ma przewagę morską (choć musi się liczyć z rolą Francji na morzu i w polityce kolonialnej), Francja - przewagę lądową (choć i Anglia jest tu aktywna). W Europie Środkowo-Wschodniej Francja odnosi jeszcze w dobie regencji pewne sukcesy, snuje wielkie plany. Paryż aktywnie mediuje przy zawieraniu pokoju między Rosją i Szwecją po wojnie północnej (1721); Dubois projektuje małżeństwo syna regenta, księcia de Chartres, z Elżbietą, córką cara Piotra Wielkiego (który w 1717 r. odwiedził Paryż). Rozważa się szanse księcia de Chartres jako kandydata do tronu polskiego. Niemniej rola Francji na Wschodzie słabnie: jej tra- dycyjni sojusznicy, Turcja i Szwecja, przeżywali trudny okres. Regencja przyniosła także zmianę klimatu obyczajowego Francji. Na ogół regencja ma złą opinię: istotnie, mnożyły się przejawy rozwiąz- łości obyczajów (regent i jego córka, księżna de Berry, dawali przykład). Matka regenta zdumiewała się, iż Francji nie spotkał jeszcze los Sodomy i Gomory. Nigdy nie pojedynkowano się tak często, nigdy tyle hałasu nie 3 ?8 robiły wybryki i gwałty ludzi z najlepszego towarzystwa, ale i zuchwa= łości bandytów (o najsłynniejszym z nich, zwanym Cartouche, układano nawet teatralne sztuczydła). Jednakże za czasów Ludwika XIV rozpusty i gwałtów nie było pewnie dużo mniej, bez wątpienia więcej było za to hipokryzji. Regencja cynicznie ujawniła to, co przedtem ukrywano. Ponadto regencja to początek Oświecenia. W tych właśnie latach debiutowali Wolter (jako autor sceniczny) i Monteskiusz (wyszydzający despotyzm i nietolerancję w Listach perskich). Niedoceniony opat Karol de Saint-Pierre w ciężkim, staroświeckim stylu proponował zupełnie nowo- czesne idee reformy politycznej i pokoju powszechnego. Saint-Pierre, Fontenelle, Montesquieu wraz z elitą arystokracji i togi tworzyli świetny salon literacko-naukowy u sędziwej pani de Lambert. Sztuka wyzwalała się spod presji akademizmu; dwór nie odzyska już decydującego wpływu na treśei i formy sztuk pięknych; monumentalny grand style ustępował swobodzie, lekkości i wesołości rokoka. Zamiast tematów heroicznych i religijnych - portrety szlachty i wielkiej burżuazji, idylle pasterski#. Triumfalne przyjęcie Antoniego Watteau do Akademii Sztuk Pięknych - podstawą tej promocji jest słynny Wyjazd na Cyterg, płótno klasyczne w swym rodzaju - konsekrowało w r. 1717 nowy prąd w malarstwie. Zamiast wielkich pałaców doby Ludwika XIV - mniejsze pałacyki, zamiast wielkich komnat, gustu do symetrii, linii prostej, cięż- kich marmurów i brązów - małe, kameralne saloniki i buduary, małe meble, wyra#nowana ornamentacja, atmosfera intymności. W miejsce barw ciężkich, nasyconych - kolory delikatne, pastelowe. Także moda uległa ogromnym przemianom. Strój się uprościł, stał się Iżejszy i wygod- niejszy, zmniejszyły się monstrualne peruki z czasów Ludwika XIV, ko- biety skracały włosy i wynalazły wygodne stroiki "negliżowe". Cała ta kapryśna, nieco nerwowa delikatność i intymność rokoka odpowiada zmysłowości i sybarytyzmowi ówczesnej elity. EKONOMIA, KOLONIE, SYSTEM LAWA Można było zmusić parlament do zgody na edykty finansowe; nie= podobna jednak było naprawić za pomocą tych półśrodków stan finansów państwa. Prawda, że dług skarbu zmniejszył się w r. 1717 z 3,5 do 2,2 mld, ale rząd wyczerpał już tradycyjne środki. Tymczasem w r. 1716 zaczęły się we Francji eksperymenty Szkota Johna Lawa, który zdołał pozyskać zaufanie regenta. Law, mieszanina hochsztaplera i proroka (by użyć określenia Marksa), przekonywał sfery rządzące, że nie należy się przerażać wysokością zadłużenia skarbu. Sekret bowiem wyjścia z impasu polega 329 na przezwyciężeniu głodu pieniądza, na wyrwaniu interesów z chronicz- nego marazmu, na rozgrzaniu koniunktury, przyśpieszeniu obiegu pie- nigżnego. W tym celu trzeba powołać bank z prawem emisji pieniądza papierowego. Ekonomiczną podporą banku byłaby sfuzjowana z nim Kompania handlowa, która uzyskałaby monopol handlu morskiego i kolonizacji Północnej Ameryki, a także prawo ściągania podatków. Cały dług państwowy uległby konwersji na akcje Kompanii; stałaby sig ona zatem jedynym wierzycielem państwa. Stopniowo projekty te urze- czywistniały się: w 1716 r. Law stworzył Bank Generalny emitujący bank- noty przyjmowane w kasach państwowych; w r. 1717 powstała Kompania Zachodnia z monopolem eksploatacji Luizjany, popularnie zwana "Mis- sissippi". Tak więc eksperyment Lawa został związany z polityką kolonialną Francji. Po traktacie utrechckim na pierwsze miejsce w Ameryce wysu- nęła się Anglia, m. in. umacniając się w koloniach hiszpańskich. Teoretycz- nie w Ameryce Północnej przewagę mieli Francuzi: do nich należała Ka- nada i olbrzymie terytoria Luizjany, gdy kolonie angielskie stanowiły wąski pas na wybrzeżu atlantyckim. Jednakże przewaga to iluzoryczna. Osadnictwo francuskie w Kanadzie było rzadkie, panowanie nad Luizjaną tylko nominalne. Potencjał ludnościowy kolonii angielskich był znacznie większy, a możliwości ekonomiczne angielskiej metropolii przewyższały poważnie te, którymi dysponowała gospodarka francuska. Zagospodaro- wanie Luizjany było ogromnie trudnym zadaniem. Law jednak, nie bez dobrej wiary zapewne, przecenił i bogactwa luizjańskie, i możliwości (kapitałowe, ludzkie) ieh wykorzystania. Zabrakło na to środków i ludzi: nie mogły pomóc transporty wysyłanych przymusowo do Ameryki prze- stępców ani emigracja awanturników i pechowców (sentymentalne wy- obrażenia o Ameryce jako desce ratunku dla rozbitków dobrze oddaje powieść Prevosta Nlanon Lescaut). Tymczasem Francuzi, gorzej niż prze- ciętni Anglicy lub Holendrzy poinformowani o realiach amerykańskich, wyobrazili sobie, że błotnista Luizjana wyłożona jest kruszcami i diamen- tami. Drobni ciułacze i wielcy panowie wyprzedawali się, by kupić akcje Kompanii Lawa i uczestniczyć w tej niebywałej szansie. Wartość owych akcji stale rosła; również papierowe pieniądze miały powodzenie. Niestety, błąd Lawa polegał na tym, że - jak pisał bystry świadek zdarzeń - "do- dał do realnego banku chimerę Mississippi". Mimo opozycji grupy arystokratów, parlamentu, a przede wszystkim zagrożonych aktywnością Lawa finansistów i dzierżawców podatków (z braćmi Paris na czele) rząd regenta rozszerzył jeszcze sferę działania jego systemu. W końcu l718 r. bank Lawa został upaństwowiony, w 1719 r. 330 Kompania Zachodnia, rozbudowana w Kompanię Indyjską, wchłonęła handel z Afryką i Azją. Law ma monopol handlu morskiego i dzierżawę podatków. Akcje Kompanii Indyjskiej, nominalnej wartości 500 liwrów, osiągają w początku 1720 r. kurs 18 tys. : ludzie wyrywają sobie te papiery, spekulacja rodzi w oczach kolosalne fortuny. Bank Lawa, aby rozgrzać koniunkturę, emitował banknoty na kwotę ponad miliarda liwrów. Ceny gwałtownie idą w górę, szybkość obrotów wzrasta, producenci się bogacą. Miasta portowe - Bordeaux, Nantes, Lorient - przeżywają niebywały boom. W Paryżu na rue Quincampoix, gdzie było centrum giełdowej spekulacji, książęta krwi tłoczyli się bez żenady w tłumie mieszczan i fi- lutów, wielkie damy mieszały się z kurtyzanami. Paryż przyciągał spekulan- tów z całej Europy. Law grał coraz bardziej ryzykownie. By podtrzymać run na banknoty, przeprowadzał dewaluacje pieniądza kruszcowego: w obawie strat ludzie potulnie przynosili złoto do banku. Jako dyktator finansowy Francji (objął urząd kontrolera generalnego finansów) Law zakazał, w marcu 1720 r., dokonywania obrotów pieniądzem kruszcowym. Nie wolno też było trzymać w domu więcej niż 500 liwrów w złocie i srebrze. Te zakazy nie przeszkodziły katastrofalnemu spadkowi wartości banknotów i akcji. Kilkuset spekulantów - w tym niektórzy książęta krwi - zdążyło na czas wymienić papiery na złoto i uratować kolosalne zyski. Ale liczne zamożne rodziny i mnóstwo drobnych ciułaczy zupełnie zrujnował krach systemu Lawa. Krach nieunikniony wobec inflacji papierowego pieniądza. i ekonomicznej słabości Kompanii kolonialnej. W lipcu 1720 r. ogarnięty paniką tłum stratował kilkanaście osób: trupy niesiono manifestacyjnie ulicami Paryża, Law ledwie uniknął zlinczowania. W październiku 1720 r. papierowy pieniądz utracił wartość płatniczą. Law schronił się w Belgii, potem we Włoszech. Sam nic nie zarobił na swym systemie; umarł zruj- nowany. "Zredukowano papier do jego istotnej wartości" - tak skwitował Wolter krach systemu. To zdanie obrazuje skutki psychologiczne kryzysu: niechęć francuskich klas posiadających do papierowego pieniądza przetrwa bardzo długo. Ale także banki, operacje giełdowe, obrót akcjami zostały skompromitowane. Zaufanie do idei banku emisyjnego, do systemu kredy- towego, do ekonomicznych możliwości Północnej Ameryki było poważ- nie podważone. Będzie to hamować postęp gospodarki kapitalistycznej we Francji; pozwoli się łatwiej pogodzić z utratą Kanady w 1763 r. (słynne zdanie Woltera o kanadyjskich "górach śniegu"). Operacje Lawa, prze- prowadzane z grubymi błędami i bez żadnego przygotowania psycholo- gicznego w społeczeństwie pozbawionym kapitalistycznej kultury #kono- 331 micznej, musiały się skończyć krachem. Osłabiły także prestiż władzy państwowej (przede wszystkim regenta), umocniły autorytet opozycyjnego wobec Lawa parlamentu. Zmniejszył się dług państwowy, ale to niewielka pociecha dla rządu narażonego na powszechne krytyki. Małą też pewnie pociechą dla księcia Orleanu był fakt, że założony właśnie (1718) w da- lekiej Luizjanie Nowy Orlean upamiętniać miał odtąd swą nazwą przy= chylność regenta dla śmiałych planów amerykańskich Johna Lawa. RZ#DY KARDYNAŁA FLEURY W r. 1723 król Ludwik XV ogłoszony został monarchą pełnoletnim, W tym samym roku zmarł pierwszy minister, kardynał Dubois; jego funk- cje przejął były regent, ale wnet i on uległ atakowi apopleksji. Teraz pierw= szym ministrem na trzy lata (1723-1726) został inny książę krwi, Ludwik- -Henryk de Bourbon. Ale sprawami administracyjno-finansowymi kiero- wał w istocie bankier Paris-Duvernay. Była to polityka konserwatywna: reglamentacja aktywności burżuazyjnych w duchu sztywnego kolbertyzmu; dewaluacje, nowy podatek gruntowy (od którego szlachta i kler zdołały się wykręcić). W 1725 r. wybuchły zamieszki głodowe; lud się burzył przeciw podatkom i spekulacjom. Regres także w polityce religijnej: po pewnym okresie uspokojenia zadeklarowano (1724) rygorystyczne prześladowanie tajnego kultu pro- testanckiego. W polityce zagranicznej wielki wpływ wywierała kochanka księcia de Bourbon, markiza de Prie. Była to polityka wrogości wobec Austrii i Hiszpanii, co zresztą doprowadziło do upadku Bourbona. Rezul- tatem tej polityki stało się odesłanie do Madrytu narzeczonej Ludwika XV, 6-letniej infantki Anny. Uzasadniono to m. in. młodym wiekiem hiszpań- skiej narzeczonej, gdy słabe zdrowie króla wymagało szybkiego zapew- nienia następstwa tronu. Z obszernej listy kandydatek eliminowano jedną po drugiej (m. in. dwie siostry Bourbona). Ostatecznie markiza de Prie i jej kochanek zaproponowali córkę Stanisława Leszczyńskiego, Marię. Niefortunny król Polski i rywal Augusta II Sasa przebywał wtedy z garstką zwolenników na wygnaniu we francuskiej Alzacji, w Wissemburgu. Córka Leszczyńskiego, mocno zadłużonego, była bardzo kiepską partią: uboga, niezbyt ładna, starsza 7 lat od Ludwika XV. Markiza de Prie oczekiwała jednak po niej zalet wdzięczności i uległości. "Leszczyńska: cóż za straszliwe nazwisko dla królowej Francji" - pi- sał pamiętnikarz z tamtej epoki, Mateusz Marais. Jednakże portret Marii spodobał się 15-letniemu królowi. W r. 1725 w katedrze strasburskiej 332 odbył się przez pełnomocnika ślub Ludwika i Marii. Polska szla- chcianka stać się miała babką ostatnich trzech Bourbonów na tronie Francji. Zresztą - niczym więcej. Gdy w r. 1726 Ludwik XV oddalił od rządu księcia de Bourbon, Maria próbowała bronić Bourbona i pani de Prie. Została jednak zgromiona; długie rządy kardynała Fleury nie pozwolą jej odgrywać żadnej roli politycznej. Musiała się też rychło pogodzić z faworytami swego królewskiego małżonka. Zmieniały się one szybko, zanim w r. 1745 objęła niemal dwudziestoletnie rządy przy królu pani de Pompadour. Przy Maru Leszczyńskiej skupiło się kółko dewotów ("partia rodzinna"): zgryźliwi krytycy królewskich kochanek, jansenistów, pro- testantów, filozofów. Po usunięciu Bourbona funkcje pierwszego ministra objął 73-letni łcardynał Andrzej-Herkules de Fleury, dawny preceptor Ludwika XV. #yn poborcy dziesięcin, rządził Francją przez lat 17, i to wcale zręcznie, #nimo sędziwego wieku. Był fanatycznym konserwatystą, rzecznikiem absolutyzmu, wrogiem jansenistów i hugenotów. Król miewał czasem na- pady ambicji rządzenia, z reguły jednak pozostawiał decyzje kardyna- łowi, bo od pracy państwowej wolał swe faworyty i polowania. Fleury uprawiał politykę rutyniarską, bez ambicji, oszczędną i pokojową. Skom- pletował niezłą ekipę ministerialną z urzędniczej szlachty; jej przedłuże- niem na prowincji byli dobrze dobierani intendenci. Ministrowie wikłali się w intrygi o następstwo po starym kardynale, ale ten zrobił im za wód: dożył lat 90, mocno trzymając ster władzy. Rządy Fleury'ego przy niosły Francji kilknaście lat oddechu. Pruski Fryderyk II twierdził, iż Fleury "wyleczył i podźwignął Francję". Ale była to terapia objawowa, nie iikwidująca przyczyn niedomagań ustrojowych. Minister finansów Le Peletier uzależnił się mocno od bankierów. W r. 1726 ustabilizował on potężną grupę 40 "dzierżawców generalnych" (la Ferme Generale): na ustalanych co 6 lat warunkach dzierżawili oni podatki pośrednie i dochody z domen oraz monopoli państwowych. Ta wielka spółka, formująca się już u schyłku XVII w., poderwana przez system Lawa, stała się pijawką skarbu i społecze#stwa. Wolter powiadał, że to 40 plebejskich (tj. nieszlacheckich) królów Francji. Następca Le Pe- letiera, Orry, zdołał w r. 1738 zrównoważyć budżet państwa. Zwiększył on tenutę "dzierżawców generalnych" (z 80 do 99 mln), wydusil od kleru podwyżkę jego "dobrowolnej daniny" (z 2 do 3,5 mln), wprowadził nowy podatek, tzw. dixieme (teoretycznie to podatek powszechny, ale klasy posiadające po staremu wykupywały się od niego lub wyłgiwały). Od mas trzeciego stanu podatki egzekwowano rygorystycznie: m. in. w tym celu 333 Orry kazał uporządkować akta stanu cywilnego we wszystkich parafiach Francji (1736). Nazywano niekiedy w nauce Orry'ego małym Colbertem. Wznowił on m. in. reglamentacyjne metody kolbertyzmu. Każda działalność ekono- miczna wymagała koncesji (drogo opłacanej) lub przywileju. Regulowano Śclele produkcję przemysłową, ale i rolnictwo (nakazywano np., by w ca- łym kraju strzyżono owce w tym samym dniu). Robotnikom zabraniano emigrować i stowarzyszać się: na tym tle wybuchały krwawo represjo- nowane strajki. Taka reglamentacja nie sprzyjała postępowi technicznemu i wzmo- żeniu tętna ekonomicznego. A jednak około 1730 r. mimo wścibskiej reglamentacji państwowej po długim okresie stagnacji nastąpiło oży- wienie koniunktury. Rolnictwo osiągało lepsze wyniki mimo nieurodzajów w latach 1738 -1740. Wzrastała produkcja przemysłów : tekstylnego, górniczego, hutniczego. Największe postępy poczynił jednak wielki handel kolonialny: od czasów regencji do końca rządów kardynała Fleury jego wartość wzrosła czterokrotnie (przede wszystkim ważne tu były Antyle, ale także Ameryka Północna, Indie, Lewant; mniejsze znaczenie miała Afryka). Jednakże wzrost roli Francji na morzach w latach trzydziestych XVII w. niepokoił Anglików. Sojusz francusko-angielski tracił podstawy. Od po czątku zresztą nie cieszył się on sympatią francuskiej burżuazji (z wyjąt- kiem kalwinów, liczących na to, że sojusz z Anglią spowoduje przywró- cenie tolerancji dla protestantyzmu). Anglicy umacniali się w Ameryce, angielskie towary konkurowały z rodzimymi na francuskim rynku. Tym- czasem Fleury zbyt liczył na sojusz z Anglią (stąd np. zaniedbania w roz- buclowie floty wojennej). Co więcej, dał się wciągnąć - mimo całej swej ostrożności - w konflikty kontynentalne, które nie dały większych suk- cesów, natomiast ułatwiły grę Anglii na morzu. Najpierw tak zwana polska wojna sukcesyjna. W 1733 r. zmarł August II; królem Polski wybrany został teść Ludwika XV, Stanisław Leszczyński. Austria i Rosja po pewnych wahaniach poparły jednak kandydaturę saską: Augusta III. Leszczyński zamknął się w Gdańsku i liczył na wojsko francuskie. Ale Fleury nie zdecydował się na poważny wysiłek zbrojny dla podtrzymania w Polsce Leszczyńskiego. Korpus francuski, wysłany do Gdańska, miał raczej markować pomoc dla królewskiego teścia i nie odegrał istotnej roli; Leszczyński w przebraniu marynarza musiał uchodzić z Gdańska. Rząd francuski zainteresowany był natomiast Italią i Lotaryngią. Ta ostatnia zajęta została znowu (jak w latach 1634-1659 i 1670-1697) 334 przez wojsko francuskie pod marszałkiem Belle-Isle. 80-letni marszałek de Villars zakończył efektownie karierę szybkim podbojem księstwa Me- diolanu. Austriacy prowadzili wojnę dość niemrawo ; już w 1735 r. pod- pisano preliminaria pokojowe w Wiedniu (definitywny pokój w 1738). Leszczyński, zmuszony do rezygnacji z polskiego tronu, otrzymał w doży- wocie księstwo Lotaryngii, które po jego śmierci (nastąpiła w r. 1766) przypaść miało Francji. Książę Lotaryngii Franciszek ożenił się z jedyną dziedziczką domu habsburskiego, Marią Teresą: dostać mu się miała w przyszłości korona cesarska; teraz (1737) przypadła mu Toskana, którą wedle poprzednich porozumień miał wziąć w spadku młodszy syn hiszpań- skiego Filipa V, Don Carlos. Z kolei Don Carlos w zamian za posiadaną uprzednio Parmę i prawa do Toskany otrzymał Królestwo Obojga Sycylii. Słowem, prawdziwa karuzela zmian, powiększająca stan posia- dania Bourbonów. Francuscy zawładnęli Lotaryngią (panowanie Leszczyń- skiego było tu nominalne), hiszpańscy osadzili młodszą linię w rozległym państwie Obojga Sycylii. W r. I740 zmarł cesarz Karol VI. Władzę w Austrii objęła Maria Teresa; do korony cesarskiej aspirował jej mąż Franciszek Lotaryński. Pojawiły się jednak plany ostatecznego pognębienia Habsburgów. Hiszpa- nia i Sabaudia, zwana teraz królestwem Sardynii, pragnęły umocnić się kosztem Habsburgów w północnej Italii; Prusy, Bawaria, Saksonia za myślały o złamaniu prymatu Austrii w Rzeszy Niemieckiej. Mimo oporu Fleury'ego i Francja dała się wciągnąć w tę awanturę, z której jako trium= fator wyszedł tylko pruski Fryderyk II: odebrał Austriakom Śląsk. Sojusz z Prusami okazał się dla Francji niefortunny: mając już w ręku Śląsk, Fryderyk szybko wycofał się z wojny. Tymczasem Maria Teresa zapew- niła sobie pomoc Anglii, Holandii, a nawet Sardynii i Saksonii. W r. 1743 Austriacy zaatakowali Francuzów w Alzacji. Także w Italii połączone wojska Bourbonów z Paryża, Madrytu i Neapolu nie popisały się w walce z armią sabaudzko-austriacką. Riposta Francji przyszła dopiero w r. 1745: najzdolniejszy z francus- kirh marszałków, nieślubny syn Augusta II Sasa, Maurycy hr. de Saxe; pobił armię angielsko-holendersko-cesarską pod Fontenoy w austriac- kich Niderlandach. W następnych latach marszałek de Saxe kruszył opór wrogów w Niderlandach i Holandii (I 747 : zwycięstwo pod Bergen-op- -Zoom, 1748: oblężenie Maastricht). Wojna toczyła się też za morzami: Rywalizacja kolonialna Anglii i Francji wyrażała się teraz w konfrontacji zbrojnej. W Indiach sukces francuski, zdobycie Madrasu; w Ameryce Anglicy zdobywają potężną twierdzę Louisbourg, broniącą dostępu do Zatoki Św. Wawrzyńca, a więc do Kanady. Ale po tych wszystkic# pery- 335 petiach pokój w Akwizgranie (1748) przywrócił w zasadzie status guo ante. Prusy zachowały Śląsk, w Italii pewne sukcesy terytorialne Bour- bonów hiszpańskich i władcy sabaudzkiego, czyli króla Sardynii. Francja oddała okupowane austriackie Niderlandy Habsburgom ku wielkiemu oburzeniu ich zdobywcy, marszałka de Saxe. Kardynał Fleury nie dożył końca tej wojny, która zrujnowała jego idee sojuszu z Anglią i popraw- nych stosunków z Austrią. Konserwatyzm rządów Fleury'ego ujawnił się wyraźnie w jego poli- tyce religijnej. Protestanci, broniący swego potajemnego kultu w naj- trudniejszych warunkach, otrzymują masowe wyroki więzienia, galer, śmierci. Zwłaszcza na południu prześladowania są na porządku dziennym. Fleury postanowił też złamać opór jansenistów. Tępił ich zwłaszcza wśród kleru, więżąc opornych i pozbawiając ich piastowanych godności (nawet biskupich). Wśród prześladowań janseniści nie zawsze zachowali postawę tak godną, jak w XVII w. mniszki z Port-Royal. Na grobie pobożnego jansenisty, gdzie dziać się miały cuda, dochodziło do żałosnych aktów histerii religijnej. Gdy rząd zamknął wreszcie "cudowny" cmentarz Św. Me- darda, złośliwy wierszyk skomentował to krótko: "Z rozkazu Króla za kazuje się Panu Bogu robić tu cuda". Prześladowania religijne - podob- nie jak nowa klerykalna ofensywa misji, pielgrzymek, procesji, kazań - nie były jednak w stanie powstrzymać szerzącego się sceptycyzmu religijnego. Walka z jansenizmem ożywiła opozycję parlamentarną. W r. 1730 deklaracja rządowa ponownie ogłosiła bullę Unigenitus jako obowiązującą ustawę państwową. Zaczęły się - i trwały przez kilka następnych lat- remonstracje parlamentu przeciw bulli, strajki sądowe, królewskie re- presje, wygnania sędziów, wreszcie kompromisy. Podczas tego kryzysu odżyły pewne idee Frondy (wznowiono m. in. traktat polityczny z połowy XVII w. pt. Judicium Francorum). Parlament paryski przedstawiono jako reprezentanta narodu, spadkobiercę dawnych zgromadzeń frankijskich i Stanów Generalnych. Przyznawano mu prawo wyrażania zgody na ustawy, kontroli administracji, współdecydowania o podatkach. To ideo- logia zbyt ambitna, z której wypadło się wycofać (same parlamenty ska- zywały na spalenie frondystowski traktat). W opinu publicznej opozycja parlamentarna budziła żywe uczucia sympatii. DWÓR I RZĄD LUDWIKA XV Ludwik XV to człowiek bystry, ale leniwy sybaryta; hołdujący swo- bodzie obyczajów, ale konserwatywny w polityce; nie lubiący ciężkiej pracy państwowej, ale interweniujący niekiedy gwałtownie i niespodzie- 336 wanie w sprawy rządowe. Działał zresztą także poza plecami rządu przez swych agentów. Poczynania oficjalnych ambasad i królewskich wysłan- ników krzyżowały się nierzadko: tak było np. podczas ostatniego pol- skiego bezkrólewia (1764), gdy Ludwik XV starał się przeforsować kandy- daturę saską (saska księżniczka Maria Józefa była synową króla). Mini- strowie - na ogół nieudolni, intrygujący i skłóceni; próby koordynacji ich poczynań przez tworzenie komitetów ministerialnych najczęściej za wodziły. Nawet niezłe pomysły upadały, paraliżowane przez ministerialne intrygi, a także przez opór klas uprzywilejowanych. Despotyzm rządu polegał bardziej na samowoli w sprawach bieżących niż na autorytecie i pewności siebie: brak było rządzącym tej woli władzy, która cechowała Richelieugo, Ludwika XIV czy nawet Fleury'ego. Osłabienie respektu dla króla i jego ministrów sprzyjało zarówno wielkopańskiej, ironicznej krytyce wielmożów, jak i opozycji parlamentarnej; burżuazja była roz- goryczona, lud się burzył. Król nie przysparzał sobie autorytetu swymi obyczajami. W latach 1745-1764 faworytą była pani Pompadour (choć po paru latach od roli metresy przeszła do roli wpływowej przyjaciółki króla); po jej śmierci, od r. 1768, była pani du Barry. Ale na marginesie ustabilizowanych związ- ków Ludwik XV udzielał swych faworów całym tłumom dam i gryzetek; pozostawił 22 bastardów, postaci miernych (był wśród nich generał hrabia de Narbonne, adiutant Napoleona). Pani Pompadour nie była postacią tuzinkową. Z pochodzenia mieszczka, tytuł markizy de Pompadour nosiła dobrze. Jej buduarowe intrygi wpły- wały na skład rządu (np. na upadek Orry'ego) i nawet na politykę iniędzy- narodową Francji. Miała niezły gust; jej rozrzutność przynajmniej wspie- rała wybitnych artystów. Protegowała architekta Gabriela, twórcę pałacyku Petit Trianon, klejnotu rokoka. Polecała budować lub przerabiać liczne pałace (m. in. Elysee, dzisiejszą siedzibę prezydenta Francji). Lokowała zamówienia u dobrych plastyków, jak Boucher, La Tour, Pigalle. Jej brat, markiz de Marigny, zaprojektował wraz z Gabrielem plac Ludwika XV (dzisiejszy place de la Concorde). Ponieważ dworska "partia rodzinna" z Marią Leszczyńską i bigoteryjnym delfinem Ludwikiem nienawidziła markizy, pani de Pompadour na złość dewotom manifestowała sympatię dla "filozofów". Wbrew klerykałom i konserwatystom z parlamentu protegowała Eneyklo##edig Diderota; przyjmowała u siebie Woltera, Rousseau, d'Alemberta, starego Monteskiusza. Niejednemu pisarzowi i filozofowi zapewniła dworskie fawory. Ale dla ludu pani Pompadour była symbolem dworskiego pasożytnictwa; w 1750 r. w Paryżu ledwie zdołała ujść przed groźną postawą ulicznego tłumu. 22 - J. Raszkiewic#, Historia Fr#ancji 337 Jednakże wśród kłótni ministrów i buduarowych intryg monarchia Ludwika XV jakoś podtrzymuje starą strukturę społeczną. Zawdzięczała to m. in. swej administracji, na ogół sprawnej i wydajnej. Ministrowie są mierni, ale w ministerstwach pracuje ustabilizowany, fachowy per- sonel; zmiana ministra nie powoduje przerwania ciągłości jego działań. Administracja pracuje na podstawie niezłego rozeznania statystycznego; szczegółowe raporty napływają z całego kraju. Ministrowie są bezradni wobec tej powodzi faktów, toteż - jak pisał min. d'Argenson - "muszą zdawać wszystko na niższych urzędników, którzy się stają rzeczywistymi władcami". W prowincjach intendenci skrępowani są często wpływem miejscowych elit: parlamentów, stanów prowincjonalnych (tam, gdzie istniały), lokalnych dygnitarzy kościelnych lub wojskowych itd. Ale in- tendent rządził teraz swym okręgiem długo, nieraz dożywotnio; umacniał swój autorytet popieraniem handlu i przemysłu, rozbudową miast i dróg. Sztywne dyrektywy centrali, sprzeczności i niejasności wynikające z intryg na szczeblu ministerialnym nie szkodzą za bardzo, bo intendenci są ela- styczni, potrafią decydować po swojemu. Pojawiły się również nieco śmielsze projekty reform. Kontroler gene- ralny finansów Machault d'Arnouville (były intendent) nie tylko zwiększył tenutę "generalnych dzierżawców", ale usiłował także obciążyć klasy uprzywilejowane nowym podatkiem dochodowym (1749). Ale parlamenty, szlachta i kler zaprotestowały niebywale ostro. Machault zdecydował się ograniczyE swobodę testowania dóbr ziemskich na rzecz kościoła : podniosły się przeciw niemu krzyki wśród duchowieństwa i dewotów z dworu. Mimo poparcia pani de Pompadour i "filozofów" Machault musiał złożyć dymisję. Do klęski Machaulta przyczynił się niemało jego wróg, minister wojny i policji d'Argenson, syn potężnego szefa policji z czasów Ludwika XIV. Był związany z "partią dewotów"; nawet wpływowa pani de Pompadour nie zdołała go przegonić z rządu. W jego żagle dmuchały zarówno roz- ruchy ludowe, jak ofensywa klerykalizmu. Na tle nieurodzaju i głodu w r. I747/48 doszło do licznych, choć niezbyt masowych rebelii w miastach i na wsi. D'Argenson w obawie o nastroje paryżan zaczął akcję wysyłania do Luizjany grup najuboższej ludności stolicy. Te akcje policyjne miast spacyfikować nastroje, spowodowały żywiołowe rozruchy (1748-1750). W pewnym momencie d'Argenson zaczął się obawiać, iż wyniknie z nich wielka rewolucja. Także w początku lat pięćdziesiątych tI-zeba było stawić czoło buntom ludowym w Ile-de-France, w Langwedocji, Delfinacie, Prowansji. Przemytnik Mandrin stał się wówczas ludowym bohaterem, ponieważ prowadził wojnę ze znienawidzonymi powszechnie celnikami, stojącymi na straży podatku od soli. 338 Nadal trwały prześladowania protestantów (nowe dragonady, wieszanie zdekonspirowanych pastorów, masowe kary więzienia). Kler i partia dewotów usiłują powstrzymać postęp oświeceniowej filozofii, rodzącej nastroje antyklerykalizmu i religijnej obojętności. Obrońcy wiary mogą jednak przeciwstawić "partii filozofów" talenciki bardzo mierne. Ponadto są skłóceni: jansenizm ma ciągle zwolenników wśród duchownych i świec- kich, ma także obrońcę w parlamencie paryskim, który - choć nietole- rancyjny i wrogi filozofom - przeciwstawiał się z reguły jezuitom. Dla parlamentu interwencje w spory religijne są zresztą pretekstem kryjącym opozycję polityczną przeciw rządowi: rząd tępi jansenizm, parlament broni więc tępionych. Ludwik XV lawirował: wysyłał parlament z Paryża do Pontoise (takie "wygnania" stosowano już wcześniej jako formę nie- łaski), potem znów szukał kompromisu. Spory z parlamentem wypełniły początek lat pięćdziesiątych XVIII w. Filozofowie mogli się tylko cieszyć zamętem, jaki powodowały waśnie jansenistów i jezuitów: Wolter pro- ponował, by "wyprawić wszystkich jansenistów na dno morskie, powie- siwszy każdemu na szyi jednego jezuitę". Wreszcie w 1757 r. Ludwik XV ma dość tych sporów: na tle polemik jansenistów z jezuitami fanatyk Damiens dokonał na króla zamachu i ra- nił go nożem. Obie wrogie partie oskarżały się wzajemnie o inspirowanie zamachowca. W rezultacie król usunął z rządu szefa partii dewotów d'Ar- gensona. Po paru latach przyjść miał upadek jezuitów. WOJNA SIEDMIOLETNlA Rywalizacja kolonialna Francji i Anglii zaostrzyła się wkrótce po zawarciu pokoju akwizgrańskiego. W Indiach Francuzi pod gubernato= rem Dupleixem rozszerzyli znacznie swój stan posiadania; ale od r. 1752 Anglicy przystąpili do skutecznej kontrakcji. Konflikty kompanii indyj= skich, francuskiej i angielskiej, trwały i po odwołaniu Dupleixa, którega Paryż poświęcił dla utrzymania pokoju. W Ameryce Północnej latem 1754 r. wybuchły walki na tle przynależności doliny Ohio: wojsko fran- cuskie pognębiło tu oddziały milicji stanu Wirginia z młodym Jerzym Waszyngtonem. Spowodowało to wybuch wojny o panowanie nad Ame- ryką Północną: po stronie Francuzów wystąpiły prawie wszystkie ple- miona indiańskie (prócz Irokezów) ; Anglicy mieli za to znakomite oddziały straży leśnej (rangers), prototyp formacji komandosów. Wojna nie była jeszcze wypowiedziana, ale w Ameryce walki toczyły się już na rozwinię- tym froncie. W r. 1755 na Atlantyku flota angielska zagarnęła liczne fran- cuskie statki. Przy tym otwartym konflikcie morskim rząd Ludwika XV 339 dał się jeszcze wmanewrować w wojnę kontynentalną; nie bez znaczenia była tu rola markizy de Pompadour, która sprzyjała odwróceniu przy mierzy. Polegało ono na sojuszu z Austrią, z którą Francuzi tak niedawno jeszcze wojowali (układ wersalski, 1756); natomiast Prusy, dawny sprzy- mierzeniec Francji, związały się z Anglią. Teoretycznie przewaga była po stronie koalicji, w której Francja uczest- niczyła obok Austrii, Rosji, Saksonii i Szwecji. Pierwsze sukcesy wojenne w Ameryce, Indiach, a także w Niemczech przypadły Francuzom. Szybko jednak przyszedł zwrot. Fryderyk II zadał armii francuskiej miażdżącą klęskę pod Rossbach w Saksonii (1757). Tylko zwycięstwa Rosjan nad niepokonaną dotąd armią pruską (Grossjagersdorf, 1757; Kunersdorf, 1759) uratowały Francuzów przed zupełnym pogromem. Armia rosyjska opanowała Prusy Wschodnie i nawet weszła do Berlina (1760). Fryde- ryk II był o krok od katastrofy; uratowała go śmierć carycy Elżbiety i zwrot polityczny jej następcy, cara Piotra III. Głównym rezultatem wojny siedmioletniej dla Francji była porażka na froncie morskim i kolonialnym, W Anglii funkcje szefa rządu objął William Pitt (1757), energiczny zwolennik skupiania wszystkich sił na kolonialnej ekspansji. W lecie 1758 r. Brytyjczycy zdobyli Louisbourg; sławna forteca, klucz do Kanady, została zrównana z ziemią. Blokada morska Kanady spowodowała, że Francuzom i ich sojusznikom indiań- skim zagroził głód. Wojsko francuskie nie mogło uzupełniać zapasów broni. W 1759 r. poddał się Quebec ; we wrześniu 1760 r. gubernator Kanady, markiz de Vaudre#.zil, skapitulował ostatecznie przed Anglikami. Brytyjczycy wyparli Francuzów z części ich posiadłości na Antylach i w In- diach; odnosili też sukcesy w Afryce (zajmując francuskie bazy w Sene- galu). Nie pomógł już nowy pakt rodzinny Bourbonów francuskich, hiszpańskich i włoskich, zmontowany przez ministra Ludwika XV, księcia de Choiseul, w r. 1761 ("jedna rodzina ludów Francji, Iliszpanii, Neapolu, Sycylii, Parmy i Piacenzy"). Alians francusko-hiszpański nie powstrzymał klęski w koloniach pod naporem Anglików. Jedynym sukcesem paktu rodzinnego, i to późniejszym, było uprzedzenie Anglików na Korsyce. Ta ważna wyspa należała do Genui ; od r. 1729 trwała tam nieustanna rewolta przeciw genueńskim rządom. Anglicy pragnęli skorzystać z tej okazji i zagarnąć Korsykę. Ale w r. 1768 Cenua odstąpiła wyspę Francji ; w następnym roku wojska francuskie zdołały złamać opór powstańców korsykańskich pod wodzą Paskala Paoli. Tymczasem jednak w r. 1763, wśród ogólnego wyczerpania stron wo- jujących, dobiegała końca wojna siedmioletnia. Na kontynencie pokój przywrócił status quo. Natomiast traktat paryski między Francją i Anglią 340 osłabił francuskie imperium kolonialne. Kanada przypadła Anglikom; Luizjanę Francja scedowała Hiszpanom, by ich pocieszyć po utracie Florydy, którą także zagarnęła Anglia. Stracony był Senegal i kilka fran- cuskich wysp na Antylach. Mimo wszystko Choiseul był zadowolony z pokoju paryskiego, bo Francja odzyskała pozostałe posiadłości antyl- skie z Martyniką i Gwadelupą, a także pięć faktorii w Indiach. Istotnie w wielkim handlu morskim Antyle i Indie grały rolę o wiele ważniejszą niż Kanada i Luizjana. Choiseul zamierzał wyzyskać sojusz z Austrią dla cesji na rzecz Francji Niderlandów austriackich. Anglia nie pozwoliła jednak nawet dyskutować tej kwestii. W sumie więc starcie Francji i Anglii zakończyło się dotkliwą porażką francuskich ambicji. Odczuła to także polityka wschodnia Francji : próby wywierania wpływu na Turcję i Polskę nie odniosły sukcesu. Rewanż na Anglii stał się dewizą Choiseula ("gdybym był władcą, zajęlibyśmy wobec Anglii taką postawę, jak Hiszpanie wobec Maurów"). Ale te idee rewanżu nie są popularne; opinia jest zmęczona i rozgoryczona rezultatami dwóch ostatnich wojen: "głupim" pokojem r. 1748 i klęską z r. 1763. SCHYŁEK RZĄDÓW LUDWIKA XV. KLĘSKA POLITYKI REFORM Klęski wojenne zmuszały do modernizacji armii. Korpus oficerski był nadal domeną szlachty, przy czym sprzedawalność funkcji pułkownika i kapitana oraz wysokie koszty utrzymania standardu oficerskiego dawały pierwszeństwo majątkowi przed talentem i doświadczeniem (kompania kosztowała 6-14 tys. liwrów, pułk 25-75 tys., ale pułk kawalerii nawet do 120 tys.). Sprzedawalność funkcji otwierała wprawdzie dostęp do stopni oficerskich także burżuazji; formacje artylerii i saperów, gdzie potrzebne było wykształcenie techniczne, stanowiły domenę oficerów nieszlachec- kiego pochodzenia. Przeważałyjednak w armii wpływy szlacheckie. Podczas pokoju dowódcy zostawiali swe oddziały zastępcom nieraz na większą część roku. Niewiele pomogło powołanie Szkoły Wojskowej dla nieza- możnej szlachty (1751) - szybko umocniła się tu arystokracja i bogata burżuazja. W r. 1760 zastrzeżono wyższe stopnie dla szlachty prezento- wanej na dworze: drobnemu szlachcicowi coraz trudniej było zrobiE w armii karierę. Reformy Choiseula zwiększyły kontrolę rządu nad wojskiem ; m. in. spra- wy rekrutacji odebrano pułkownikom i kapitanom, przekazując je kró- lewskim urzędnikom. Wprowadzono prawo rządu do swobodnego prze- noszenia awansujących oficerów z pułku do pułku. Reformowano struk- 341 turę armii: tworzono dywizje jako jednostki samowystarczalne, ujedno- licano wyposażenie, rozbudowano lekką artylerię. W sferze administracyjnej Choiseul zrobił gest dla burżuazji: w miejsce sprzedawalnych merostw i dziedzicznych funkcji ławniczych w większych miasteczkach i miastach powstały samorządy z wyborów pośrednich. Kontrola intendentów nad życiem miejskim nieco osłabła. Ale reforma ta nie przeżyła upadku Choiseula : cofnięto ją w r. 1771. Także kolbertyzm w ekonomii został przez Choiseula rozluźniony. Wprowadzono częściową swobodę handlu z koloniami, znosząc pewne zakazy i monopole : spowodo- wało to szybki wzrost obrotów w handlu antylskim i indyjskim. Wewnątrz kraju wprowadzono wolność handlu zbożem, a nawet swobodę eksportu zboża w latach urodzaju. Ta reforma (1763-1764) to ważny krok ku liberalizmowi ekonomicznemu. Eksport zboża wzrósł znacznie, podniosły się też jego ceny. Gdy rząd zaczął robić zapasy ziarna na wypadek nieuro- dzaju, wśród ludu rozpowszechniły się wieści o "pakcie głodowym": państwo chce spekulować na zbożu, co wygłodzi biedaków. Wynikły stąd ferment socjalny, a także nieurodzaje #lat 1770-1771 sprawiły, że i ta reforma nie utrzymała się po upadku Choiseula. W rolnictwie rząd po pierał postęp techniczny protegując agronomię i weterynarię, uprawy przemysłowe i selekcjonowanie bydła. Jednocześnie polityka rządowa umacniała wielką własność kosztem ziem i praw gminnych. To znowu powodowało wzburzenie chłopstwa. Wreszcie w przemyśle zniesiono pewne zakazy (np. pozwalając na produkcję modnych perkali) i rozluź- niono reżim cechowy (w szczególności w przemyśle tekstylnym). Liczne reglamentacyjne przepisy przestały być de #acto przestrzegane przez kró- lewską administrację. Te reformy przyśpieszyć miały rozwój kapitalistyczny i uspokoić burżuazję, która coraz gorzej znosiła reżim reglamentacji. Zarazem reformy ekonomiczne Choiseula i jego kolegów, ministrów Silhouette'a, Bertina, L'Averdy'ego, poświadczają wpływ idei filozofów oraz ekono- mistów Oświecenia na administrację państwową. Ale nowa polityka rządu zaostrzyła sytuację społeczną. Lud burzył się wskutek wzrostu cen chleba. Na wsi chłopi protestowali przeciw naruszeniu ziem i praw gminnych w imię kapitalistycznego indywidualizmu wielkiej własności. W miastach drobnomieszczaństwo nieufnie spoglądało na rozluźnianie reglamentacji cechowej. Upatrywało w niej bowiem gwarancję dla swej skromnej, ekono- micznie prymitywnej, ale pewnej egzystencji. Wreszcie stary problcm fiskalny, zaostrzony przez wojnę siedmioletnią. Wznowiono znane już przedtem podatki dochodowe (vingtieme). Ale pod wpływem idei fizjokratów kontrolerzy finansów Silhouette i Bertin pla- 342 nowali powszechny i proporcjonalny podatek gruntowy, który by obcią- żył kler i szlachtę. Podstawą techniczną podatku miał być nowoczesny kataster gruntowy: ale próby jego zakładania spowodowały lawinę pro- testów klas uprzywilejowanych, popartych natychmiast przez parlament paryski i parlamenty prowincjonalne. Ponieważ jednocześnie taił się fer- ment wśród mas - rząd musiał skapitulować. Aby spacyfikować opozycję parlamentów, Choiseul zdecydował się poświęcić jezuitów. Od dawna parlamenty były tubą sentymentów galli- kańskich i jansenistycznych. Na tle dość banalnej sprawy bankructwa jezuickiego domu handlowego rozpętała się burza: w r. 1762 parlament paryski orzekł wygnanie jezuitów; parlamenty prowincjonalne poszły za tym przykładem. Wreszcie w r. 1764 edykt królewski zniósł we Francji zakon jezuitów. Dwa lata później rząd powołał komisję do spraw zako- nów, która w ciągu kilkunastu lat zlikwidowała kilkaset (niemal pustych) klasztorów i utrudniała rekrutowanie nowych zakonników (m. in. pod- nosząc cenzus wieku dla wstępujących do klasztoru). Wszystko to jest sukcesem kleru świeckiego, gallikanów, jansenistów i opozycji parlamentarnej. Byłoby jednak złudne mniemanie, iż był to też sukces filozofów. "Po to tylko wytępiono szczury [tj. jezuitów], aby żywić krokodyle [tj. jansenistów)" - pisał w r. 1768 Wolter do d'Alem- berta. Plany przejęcia przez państwo dawnych kolegiów jezuickich, zlaicy- zowania i modernizacji nauczania upadły; za protekcją parlamentów kolegia pojezuickie otrzymał kler świecki. Parlament paryski skazał Slow- nik filozoficzny Woltera na spalenie. Parlament w Tuluzie zasłynął wy- rokami śmierci przeciw protestantom (powieszono pastora Rochette'a' skazano na śmierć protestanta Calasa za rzekome zamordowanie syna, który jakoby pragnął przejść na katolicyzm; w podobnej sprawie zapadł też wyrok śmierci przeciw małżeństwu Sirvenów). Parlament paryski zatwierdził wyrok śmierci na młodego szlachcica de La Barre, oskarżo- nego o świętokradztwo (miał jakoby uszkodzić krucyfiks) i ateizm (zna- leziono u niego Slownik filozoficzny Woltera). Te i podobne sprawy nie były żadną nowością, stały się jednak europejskim skandalem, ponieważ w obronie prześladowanych z całą energią wystąpił Wolter. Jednakże to nie skandaliczne wyroki parlamentów spowodowały nową próbę złamania ieh autorytetu. Dopiero polityczny konflikt króla z parla- mentem Bretanii i popierającym go parlamentem w Paryżu, dopiero obawa przed odrodzeniem separatyzmów bretońskich i przed poderwaniem absolutnej władzy króla spowodowały znowu wielki gniew Ludwika XV (1766, tzw. posiedzenie chłosty). W r. 1770 odszedł Choiseul. Zarzucano mu uległość wobec opozycji 343 parlamentarnej, rozrzutność, wojowniczość nie na miejscu w sytuacji finansowej bliskiej bankructwa: planował wspólną wojnę Hiszpanii i Francji z Anglikami. W rządzie pierwsze skrzypce grali terazjego krytycy, kanclerz Maupeou, kontroler generalny finansów ksiądz Terray i minister spraw zagranicznych książę d'Aiguillon. Wkrótce po dymisji Choiseula, w stycz- niu 1771 r., Maupeou w porozumieniu z królem przepędził opornych sędziów paryskiego parlamentu, a następnie ogłosił reformę ustrojową, która raz na zawsze miała złamać opozycję "togi". Zniesiono więc sprze- dawalność i dziedziczność funkcji sądowych, skomponowano nowy par- Iament paryski z sędziów odwołalnych (przeważnie miernot), zreformowano terytorialny zasięg parlamentu, tak by go zdecentralizować, wprowa- dzono wreszcie zasadę bezpłatności sądu. Podobnie uległy reformom parlamenty prowincjonalne. Ta mała rewolucja spowodowała niebywałą opozycję. Przeciw Mau- peou wystąpiła arystokracja i "toga", stan trzeci i filozofowie z wyjąt- kiem Woltera: upatrując w parlamentach ostoję fanatyzmu religijnego, powitał ich obalenie jako "ocalenie Francji". Mnożyły się pamflety kryty- kujące ostro Maupeou oraz szefa finansów Terraya. Terray bowiem wy- korzystał złamanie opozycji parlamentarnej do arbitralnego redukowania długów państwa (co uderzyło w burżuazję) i zwiększenia tenut od "dzier- żawców generalnych". Zarazem próbował ratować skarb przez ostre egzekwowanie podwyższonych podatków, co uderzyło w masy, i przez wznowienie projektów powszechnego podatku gruntowego, co niepo- koiło uprzywilejowanych. Tak więc Maupeou i Terray rządzili niejako wbrew całej Francji. Wspierała ich tylko siła monarchii absolutnej: pełne poparcie Ludwika XV i potęga jego armii, łamiącej próby oporu. Z pewnością rozpędzone parlamenty reprezentowały interesy "togi" i uprzywilejowanych, a nie postulaty większości społeczeństwa. Bez wąt- pienia odegrały one smutną rolę w prześladowaniach religijnych. Ich wrogość do oświeceniowej filozofii była zajadła: tuż przed "zamachem stanu" Maupeou parlamenty potępiły szereg dzieł, m.in. Holbacha. Były więc parlamenty kiepską przeciwwagą dla despotyzmu; gdy ich jednak zabrakło, nie istniała dlań żadna przeciwwaga. To tłumaczy wzbu- rzenie opinii: także tych, którzy nie mieli powodów, by lubić rozpędzoną parlamentarną elitę. Diderot pisał tuż po "zamachu" Maupeou, że po wstał kryzys, który "doprowadzi do niewoli lub do wolności". Omylił się: na decydującą próbę sił wypadnie jeszcze poczekać 18 lat. W maju 1774 r. ospa zabrała Ludwika XV. Lud zgromadzony na trasie pogrzebowego konduktu obrzucał trumnę obelgami. Syn króla zmarł już dość dawno, toteż na tron wstąpił wnuk Ludwika XV, 20-letni, fiegma- 344 tyczny grubas, Ludwik XVI (1774-1792). lednym z pierwszych jego kroków było zdymisjonowanie Terraya i Maupeou. Ich reformy zostały obalone. Wkrótce zresztą zacząć się miały nowe próby ratowania starego porządku. FRANCJA XVIII WIEKU W ostatnim stuleciu feudalnego porządku Francja była krajem wiel- kim. Jeśli jej imperium kolonialne skurczyło się w r. 1763, to jednak zwię- kszyła swój stan posiadania o Lotaryngię i Korsykę. Na granicy wschod- niej jeszcze spora gmatwanina: Trzy Biskupstwa były enklawą w ziemi cesarskiej, status prawny pewnych terytoriów alzackich był skompliko- wany, linia graniczna z kantonami szwajcarskimi i Sabaudią trochę jeszcze się ruszała. W sumie jednak Francja tworzy potężny blok terytorialny. Ten wielki obszar jest zaludniony gęsto, choć nierównomiernie (duże przestrzenie słabo uprawiane, lesiste i grząskie). Wysiłek statystyczny administracji XVII i XVIII w. i porządkowanie przez nią aktów stanu cywilnego pozwala dziś badaczom na wnikliwą analizę sytuacji demo- graficznej Francji od czasów Colberta i Vaubana do końca starej monarchii. U progu XVIII w. Vauban oceniał ludność kraju na 19 mln. Wielki kryzys głodowy r. 1709 wśród trudności wojny hiszpańskiej skosił kilka milio- nów Francuzów. Ale to już ostatni kryzys tak katastrofalny. Rolnictwo rozwijało się powoli, nie miało więc rezerw; zła pogoda powodowała częste nieurodzaje. Niekiedy deficyt zbożowy był szczególnie ostry (np. 1726-1727, 1740-1741), ale nawet wtedy nie zdarzały się już demo- graficzne katastrofy. Płodność społeczeństwa francuskiego była w XVIII w: niższa, niż dawniej sądzono (nawet na wsi), ale też i śmiertelność poważ- nie spadła. Nadal umierało wiele dzieci (zwłaszcza w pierwszym roku życia: do 30o/ó), tylko ok. połowy urodzonych dożywało 20 roku życia. Niemniej poprawa stanu higieny szczególnie w miastach i lepsze odży- wianie pozwoliły opanować klęski pustoszące Francję jeszcze w XVII w. Ospa, malaria, tyfusy przestały być masową plagą. Trąd, dziedzictwo krucjat, opanowany został już w XVII w., także dżuma była coraz mniej groźna. Ostatni wielki jej atak uderzył na Marsylię i inne miasta Prowansji w r. 1720. Energiczne środki zaradcze wypleniły zarazę w ciągu trzech lat, przynosząc miastom prowansalskim nawyk higieny. Sprzyjały postępowi demograficznemu dłuższe teraz okresy pokoju, a także fakt, że od r.1715 wojny Francja toczyła głównie poza swymi granicami. Wojsko, skoszarowane i mocniej trzymane w dyscyplinie, nie molestowało ludności. W sumie nawet podczas kryzysów nieurodzaju śmiertelność 345 Trzy Biskupstwa (Metz, Toul i Verduri) 1552 Postępy Francji na granicy wschodniej w XIV-XVIII w. 346 nie przewyższała poważnie i na długo liczby urodzin. W r. 1778 administracja obliczała stopę urodzin na 38,7o/oo, zgonów na 33o/oo. Zwiększyła się także przeciętna długość życia. Pierre Goubert obli- -rzył, że w prowincji Beauvaisis wzrosła ona z 21 lat w r. 1680 do 32 lat w r. 1774. Ale wśród klas zamożnych wynosiła ona już ok. 40 lat. Liczba ludności kraju rosła wyraźnie: w r. 1766:-1767 obliczano ją na ok. 22 mln, w pxzededniu rewolucji (1785) na 24,7 mln. Był to - dla okresu 1700-1785 - przyrost o ok. 30o/o (6 mln). Przyrost pokaźny, choć niższy niż w skali całej Europy (ludność tej części świata podwoiła się w XVIII w.). Ale przy średniej europejskiej 15-20 mieszkańców na 1 kmz Francja już u progu XVII w. miała ok. 30 mieszkańców na 1 km2 .a w połowie XVIII w. 35 mieszkańców na 1 km2. W Europie jest ona prawdziwą potęgą demograficzną. Najszybszy przyrost ludności wykazały #w XVIII w. prowincje południowo-zachodnie i wschodnie, najsłabszy- Bretania i regiony centralne. Filozofowie Oświecenia do liczby ludności kraju przywiązywali wielką wagę (Rousseau: "Nie ma dla państwa gor- szego głodu niż głód ludności"; Diderot: "Im społeczność liczniejsza, tym silniejsza"). Toteż krytyka prześladowań hugenotów jest tym ostrzej- :sza, te powodują one emigrację prześladowanych; stąd też nieufność do .akcji kolonizacyjnych w dalekiej Kanadzie i Luizjanie. Ludność Francji w 80-85o/o jest chłopska. Wliczając nawet małe ůosady miejskie, nie było u progu rewolucji więcej niż 16o/o miejskiej lud- ności. Trwał jednak stały przepływ ze wsi do miast, które rosły w liczbę mieszkańców. Paryż liczył ok. 600 tys., a może i więcej; Lyon ok. 100 tys.; powyżej 50 tys. miały: Marsylia, Bordeaux, Lille, Rouen, Nantes, Tuluza. 5 miast mieści się w przedziale od 35 do 50 tys., 25 miast - od 20 do 35 tys. Modernizacja miast była dużym osiągnięciem XVIII w. Na terenach wyburzonych ruder i przeniesionych cmentarzy, ale też na nowych prze- strzeniach wyrastały dzielnice dla szlachty (która teraz z reguły woli miesz- kać w mieście) i burżuazji. Widne domy z kanalizacją, otoczone zielenią, nadawały tym dzielnicom wygląd zamożny i elegancki. Nowe place, bul- wary, wybrzeża są szerokie, dobrze wybrukowane, z chodnikami; moda na zieleń miejską dała początek licznym parkom i skwerom. Próbowano ujednolicić architektonicznie nowe dzielnice, instalowano publiczne oświetlenie, numerowano domy (dotąd ich identyfikacji służyły szyldy sklepowe). Ogromnie rozszerzył się Paryż: jego nową skalę wyznaczał tzw. mur dzierżawców generalnych, zbudowany w latach 1785-1787. Nie był to mur obronny, miał znaczenie celno-fiskalne, dlatego opatrzony został licznymi rogatkami. Pokrywa się on z linią dzisiejszych bulwarów, łączących obwodnicą place Etoile, Pigalle, Nation i Denfert-Rochereau. 347 Także miasta prowincjonalne rozszerzyły się w XVIII w. i wzbogaciły: świadczy o tym imponująca, choć przyciężka klasycystyczna architektura Lyonu czy Bordeaux. Jednakże ten wielki i zamożny kraj, jakim była XVIII-wieczna Francja, rozdarty jest sprzecznościami. Postęp i wzrost bogactwa rozkładały się nierówno między różne prowincje, jeszcze bardziej nierówno między różne klasy. W połowie XVIII w. ankieta zainicjowana przez Orry'ego ukazała mapę zamożności francuskich prowincji. Nieźle się wiodło re- gionom północno-wschodnim: Ile-de-France, Pikardia, Flandria, AI- zacja, Lotaryngia robią szybkie postępy. Gorzej już w dolinie Loary, bieda na Południu (z pewnymi wyjątkami: zamożne Bordeaux i okolica, Roussillon); najgorzej w rozległych, górzystych regionach Masywu Cen- tralnego, Prowansji, Delfinatu. Bogactwo rodzą handel morski oraz prze- mysł, zależny od surowców i dróg (zwłaszcza wodnych): stąd postęp wielkich miast portowych, Paryża i prowincji północno-wschodnich. Nawet w zacofanej Bretanii rozkwitał port w Nantes. Także nowoczesna technika rolna szybciej toruje sobie drogę na północ od Loary (z wyłą- czeniem Bretanii); trochę też na południowym zachodzie. Poza tym południe, dawniej tak kwitnące, z niewielkimi wyjątkami żyje w stag- nacji. Sto pięćdziesiąt lat monarchii absolutnej nie zniwelowało także ustro- jowego rozdarcia. Monarchia jest z reguły (choć nie wszędzie) symbolem nienasyconej presji podatkowej i ograniczania praw lokalnych. Tym- czasem przywileje miast, tradycje prowincji, swobody kościoła, prawa seniorii zajmowały wciąż ważne miejsce w społecznej świadomości. Dla wielu ludzi w Rennes czy Nantes monarcha był raczej księciem Bretanii niż królem Francji, w Marsylii czy Aix - raczej hrabią Prowansji. Monarchia korzystała z poparcia kościoła w sferze politycznej; ale rządowe próby rozszerzenia ekonomicznej presji wywieranej na kler za kłócały tę współpracę. Dalej, monarchia musiała dbać o interesy szlachty i, choćby w mniejszym stopniu, o interesy burżuazji, a jednak ostatecznie obie miała przeciw sobie: rewolucja burżuazyjna poprzedzona została buntem szlachty, który do reszty sparaliżował siłę króla. Arystokracja z trudem pogodziła się ze społecznym awansem "togi", ale upierała się przy trzymaniu burżuazji w przedpokoju, jeśli nie wręcz na słomiance: Burżuazja zrobi rewolucję przeciw przywilejom stanowym i despotyz= mowi przyłączając się do rebelii mas ludowych (rewolucja wybuchnie wtedy, kiedy burżuazja, jak pisał Marks, uczyni wreszcie cause commune z ludem). Ale po zdobyciu władzy szybko wystąpi przeciw swym sojusz- nikom ludowym. 3#8 Rozdarcie społeczne XVIl1-wiecznej Francji stwarzało prawdziwy kłębek sprzeczności. Chłopstwo, wyzyskiwane i upokarzane, nienawi- dziło szlachty, dumnej ze swych przywilejów sądzenia, rozkazywania, ściągania świadczeń feudalnych, rządzenia kościołem, dowodzenia woj- skiem i - przede wszystkim - nic nierobienia. Burżuazja też serdecznie nie znosi szlachty, która stara się monopolizować dla siebie dygnitarstwa, stopnie oficerskie, godności kościelne. Owszem, zdarzały się mezalianse; arystokracja lokuje niekiedy swe pieniądze w przemyśle, handlu, finansach; zainteresowanie szlachty burżuazyjną ideologią Oświecenia było żywe. Ale jednocześnie ileż pogardy dobrze urodzonych dla roturierów! Ludzie którzy robili rewolucję, dobrze tę pogardę pamiętali (Barnave wyproszony z teatralnej loży przez "dobrze urodzonych", pani Roland z babką za proszona do arystokratki dostaje obiad w kuchni itd.). Burżuazja - am- bitna, pełna inicjatywy, pracowita, wykształcona i mająca ideologów świetnie wyrażającychjej aspiracje - nie chcejuż godzić się z taką sytuacją. Ale burżuazja, wielka i drobna, nie jest jedyną siłą społeczną miejskiego trzeciego stanu. Bo istniała już nowa siła, jeszcze niespójna, ubogiej cze- ladzi, służby, robotników, murarzy, górników; armia pozornie rozbro- jona, bo pozbawiona prawa zrzeszania się. Ale solidarna w swym gronie, zwłaszcza w momentach eksplozji społecznego gniewu. Ta armia "ludzi o gołych ramionach", bras nus, wychyla się już na powierzchnię i zaczyna szukać swego miejsca w społeczeństwie. POSTĘP EKONOMICZNY: ROLNICTWO Rolnictwo przez dużą część XVIII stulecia jest jeszcze archaiczne, niemal takie, jak w późnym średniowieczu. Inaczej już w Holandii i Anglii, gdzie postęp techniczny rolnictwa był poważny. Co więcej, pewne reguły postępowania, pozwalające osiągnąć ów postęp techniczny, znane były we Francji od początków XVII w. Nie przyjęły się jednak znakomite rady Oliviera de Serres; łatwiej było przecież dusić chłopów niż dbać o moder- nizację produkcji. Trójpolówka (na południu dwupolówka) obowiązuje wszędzie, poza niektórymi, bardzo żyznymi regionami. A więc 1/3 lub 1/2 ziemi ciągle ugoruje. A więc ciągle za mało jest łąk, bo ziemia uprawna - skurczona przez ogromny rozmiar ugorów =- wykorzystywana jest pod uprawę ziarna. Ale skoro brak łąk, zbyt mało jest koni i bydła. Zbyt mało zatem i nawozu. W rezultacie tego błędnego koła źle nawożone pola rodzą mało zboża (8--9 q z hektara) i kiepskiej jakości. Tylko w zurbanizowanej Flandrii udało się znaleźć wyjście: prowadzone kanałami na pola nie- 349 czystości miejskie użyźniały glebę, czyniły zbędnym ugorowanie, pozwa- lały na tworzenie łąk i zwiększoną hodowlę bydła. Gospodarstwa flan= dryjskie, niewielkie na ogół, lecz intensywne były jasną plamą na tle rolniczej staroświecczyzny. Wspomnieć jeszcze można o Akwitanii, gdzie od XVII w. przyjęła się amerykańska nowość - kukurydza wzbogaca= jąca plony i dająca paszę. W sumie produkcja zbożowa Francji w 1775 r. osiągała ok. 95 mln kwintali. Poważną przeszkodą w intensyfikacji produkcji był ustrój agrarny: powszechność praw gminnych. Ułatwiały one chłopską egzystencję, toteż próby ich likwidacji powodowały ostre i burzliwe reakcje. Ale np. zbio= rowe użytkowanie lasu hamowało racjonalną gospodarkę leśną; prawo wypasu na wszystkich polach po żniwach (vaine pature) uniemożliwiało stosowanie nowoczesnych technik. Toteż uwolnienie się od ograniczeń stwarzanych przez prawa gminne było warunkiem modernizacji gospo= darstw wielkich właścicieli i zamożnych dzierżawców. Już w r. 1669 ordo- nans królewski ułatwiał podział ziem gminnych, przy czym 1/3 (niekiedy więcej) przypadała panu. Sądownictwo, wykonywane przez szlachtę, sprzyjało realizacji tych podziałów (przy głośnych protestach chłopów). W niektórych prowincjach ustawy zezwalały na ogradzanie (cloture) ziem pańskich, co uniemożliwiało chłopskiemu bydłu wypasać się na nich. Ale chroniąc swe gospodarstwo, panowie jednocześnie wysyłali własne bydło na nieogrodzone ziemie chłopskie. Często odstępowali prawo wy- pasu własnej trzody na chłopskich ziemiach handlarzom bydła, którzy wypierali trzodę chłopów. Wszystkie te poczynania prowokowały strasz- liwe napięcie i nieustanne spory, szczególnie w prowincjach wschodnich. Elementem postępu w rolnictwie było pojawienie się w XVIII w. ca= łego potopu literatury agronomicznej (ponad 1200 dzieł). Wiązało się to ; z rozkwitem ekonomii fizjokratycznej: szkołę tę tworzyli ludzie związani z praktyką rolną. Quesnay był sam wielkim właścicielem, Mercier de la Riviere jako intendent zarządzał Martyniką, książę de Liancourt tworzył wzorowe gospodarstwa rolne - toteż traktowanie fizjokratyzmu jako "sa- lonowej" rewolucji agrarnej jest krzywdzące. Wolter krzywił się na fizjo- kratyczną przesadę (ziemia jako jedyne źródło bogactwa), ale i on po dzielał pogląd tej szkoły na temat "hańby odłogów". Wypada skończyć z marnotrawstwem dwu- i trójpolówki, ze złą uprawą ziemi, reglamentacją państwową handlu zbożem, trwonieniem wszystkich dochodów z rol- nictwa, które wszak wymaga inwestycji. Idee wolności ekonomicznej fzjokraci łączyli z zasadą własności "ekskluzywnej", tj. oswobodzonej od wszelkich ograniczeń (np. prawami zbiorowymi gminy) i z postulatem możliwie najniższych płac dla robotników rolnych i przemysłowych (by 350 zapewnić niski koszt produkcji). Teorię kapitalizmu agrarnego szkoły fizjokratycznej propagowały liczne towarzystwa rolnicze; w okresie rzą- dów Choiseula wywierała ona wpływ na administrację centralną, a więcej jeszcze na intendentów w prowincjach. Co zrobiono w praktyce? Konserwatyzm właścicieli ziemi i obrona praw zbiorowych przez gminy hamowały rozwój nowych metod w rol- nictwie. Niemniej poczyniono pewne postępy: karczowano i osuszano nieużytki; zaczęto stosować nawożenie sztuczne (margiel, wapno), ulep- szano pługi i brony, pojawiły się siewniki i młockarnie. Najważniejsze były próby wykorzystania ugorów - wzorem angielskim - pod uprawę roślin pastewnych: lucerny, koniczyny, rzepy, brukwi itp. Te "łąki sztuczne" likwidowały "hańbę ugorów", wzbogacały glebę, pozwalały zwiększyć hodowlę (czemu sprzyjało też sprowadzanie rasowego bydła z Anglii, merynosów z Hiszpanii itd.). Pomimo propagandy ekonomistów panowała jednak wobec tych in- nowacji głęboka nieufność wśród chłopów i właścicieli ziemskich ("sztuczne łąki" gwałcą naturę, zatrują zboże, obce rośliny nie przyjmą się we Francji, jest to proceder zbyt kosztowny itd.). Poczciwy ziemniak, rozpowszech- niający się od połowy XVIII w. (np. w Lotaryngii), oskarżany jest o trujące właściwości. Chłopa nie stać na inwestycje techniczne; jest więc ruty- niarzem. A wielki właściciel nie bardzo ma ochotę zajmować się skompli- kowaną modernizacją produkcji. Ceny zboża rosną, chłopskie świadcze nia nie są małe, po cóż więc zakładać sztuczne łąki, ogradzać swe ziemie. Ogradzanie jest wszak kosztowne i naraża na konflikt z całą gminą. Toteż całe prowincje Francji niemal zupełnie nie znają nowych metod. Globalna produkcja rolna kraju wzrosła w ciągu całego XVIII w. tylko o 60#a. POSTĘP EKONOMICZNY: HANDEL I PRZEMYSL Handel zagraniczny Francji zwiększył swe obroty pięciokrotnie od śmierci Ludwika XIV do rewolucji. Nie można go utożsamiać z handlem kolonialnym: na rynku w Kadyksie Francuzi sprzedawali ogromne ilości towarów przeznaczonych dla Hiszpanii i jej posiadłości; żywe były obroty z Portugalią, Lewantem itd. Ale handel dalekomorski zwiększył swój udział w sumie obrotów Francji z zagranicą od 1/4 w początkach XVIII w. do 1/2 przed rewolucją. Utrata Kanady z jej futrami, pszenicą, rybo- łówstwem była zapewne przykra; ale zostały przecież francuskie Antyle i faktorie indyjskie. Cukier, rum, kakao, bawełna, kawa, perkale i muśliny, herbata, tytoń to ich prawdziwe skarby. Sukcesowi kawy, rozjaśniającej umysł, przypisywano czasem (nie bez przesady) jakąś część zasługi, gdy 351 oceniano przesłanki Oświecenia. Handel kolonialny odbijał się w modzie i sztuce: "tajemnicze Indie" wywierały wpływ na styl dekoracji i ubiorów, Les Indes galantes Jana Filipa Rameau to reprezentacyjna opera francuska XVIII w. W zamian za kolonialne importy wysyłano do egzotycznych krajów francuskie tekstylia, narzędzia, żywność. Handel "hebanem" jest wstydliwą, ale lukratywną podstawą pomyślności portów takich, jak Nantes czy Bordeaux: pod koniec XVII w. francuskie Antyle liczyły nie- spełna 50 tys. niewolników murzyńskich, przed rewolucją było ich ponad pół miliona. Jednakże nie tylko miasta portowe odczuwały impuls handlu kolonialnego: dalekie importy i eksport do kolonii ożywiały nawet mniej- sze, senne dawniej miasta, jak np. zbadane przez P. Gouberta Beauvais. Wielkie targi krajowe miały żywe powiązania z handlem zagranicznym. Choć Lyon utracił dawną dynamikę, to jednak na lyońskiej giełdzie to- warowej zawierano intratne transakcje (głównie jedwabnicze, ale nie tylko) z krajami niemieckimi, Polską, Rosją. Prosperowały targi w Orlea- nie, Caen, Beaucaire (na tych ostatnich obroty wzrosły z 14 mln w 1750 r. do ponad 40 mln przed rewolucją). Wśród ogólnej zwyżki cen rosły zyski kupieckie i szybkość obrotów. Zamożni kupcy mocno trzymali w ręku kontrolg nad poważną częścią rzemiosła, ale i nad niektórymi manufak- turami. Bodźcem dla handlu była rozbudowa dróg. Już u schyłku XVII w. Kanał Południowy połączył Garonnę z Morzem Śródziemnym; teraz Kanały Centralny i Burgundzki łączą Saonę z Loarą i Sekwaną. Od czasów regencji zaczęła się rozbudowa wielkich traktów królewskich, które skró- ciły dystans między Paryżem i prowincjami. Transport może nie tyle się przyśpieszył, ile bardzo potaniał. Największe zagęszczenie dróg cechuje prowincje północno-wschodnie, ważne strategicznie, ale też przodujące gospodarczo. Postawienie francuskiej sieci dróg na najwyższym świa- towym poziomie było zasługą myśli technicznej (w r. 1747 powstała ist- niejąca do dziś Szkoła Mostów i Dróg w Paryżu). Ale przede wszystkim to rezultat niebywale ciężkiej pracy chłopa zmuszonego do tzw. królew- skiego szarwarku (praca przy budowie dróg przez 6 do 30 dni w roku). W ostatnich lataeh ancien regirne'u znienawidzony szarwark zamieniono na podatek, a praeę wykonywały przedsiębiorstwa prywatne przy pomocy siły najemnej. Zbudowano w ten sposób kilkanaście tysięcy kilometrów dróg, drugie tyle było w budowie. Drogi lokalne były nadal zaniedbane, ale świetne trakty królewskie przyczyniły się potężnie do rozwoju handlu krajowego, postępów centralizacji, ujednolicania kultury. Przemysł: tu produkcja tekstylna ciągle zajmuje pierwsze miejsce (ok. 50##, globalnej wytwórczości przem#słowej). I ciągle ogromną rolę 352 odgrywa tu przemysł wiejski (bogaty kupiec dostarcza chłopom surowiec, wełnę lub len, i odbiera towar, płacąc stawki groszowe, nie reglamento- wane przez reżim cechowy). Jest to proceder masowy, uprawiany zwłaszcza w zimie i w prowincjach biednych lub przeludnionych (Flandria, Pikardia). Moda na lekkie, barwne tkaniny bawełniane (indiennes) - perkale, muśli- ny - sprzyjała postępowi technicznemu. Bo produkcja bawełniana, nowa, nie była zrutynizowana. Jej pionierem we Francji był przemysłowiec bawarskiego pochodzenia, Krzysztof Oberkampf. Tani surowiec (import z Indii), dość prosta metoda wytwarzania pozwoliły na masową produkcję perkalików, które wypierały jedwabie i batysty nawet w popycie zamożnych grup społecznych. Przemysł baweł- niany stanowił czołówkę postępu technicznego: Anglicy wynaleźli w XVIII w. znakomite maszyny do przędzenia i tkania bawełny, które pojawiły się szybko we Francji (głównie na północy). Wysocy funkcjo- nariusze administracji (zwłaszcza Daniel i Jan Trudaine'owie) popierali upowszechnianie tyćh nowości poprzez subwencje i zachęty, wysyłanie misji technicznych do Anglii, sprowadzanie angielskich fachowców. Ale postęp był mimo wszystko powolny. Nędza chłopska pozwalała zwiększać produkcję tekstylną przez wzrost zatrudnienia w przemyśle wiejskim przy minimalnych płacach. Toteż w r. 1790 ankieta administracyjna ujaw- niła we Francji ledwie 900 przędzarek Cromptona typu mulejenny wobec 20 tys. tych maszyn pracujących wówczas w Anglii. Tendencja koncentracji kapitału i siły roboczej wystąpiła w metalurgii i górnictwie. Węgiel jako źródło energii pojawił się w gospodarstwie domo- wym już dawno; jego zastosowanie przemysłowe przyniósł wiek XVIII. Najwyższą techniką legitymowały się kopalnie w Anzin (prow. Hainaut), które zwiększyły swe wydobycie od 1744 do 1789 r. niemal siedmiokrotnie. Tuż przed rewolucją pracowało tu ponad 3000 robotników, sztolnie się- gnęły 300 m głębokości. Niższy poziom techniczny reprezentowały mniej- sze spółki w Littry, w Ales czy Carmaux. W kopalniach węgla najwcześniej znalazła zastosowanie maszyna parowa (do pompowania wody ze sztolni). Ta gałąź produkcji była szczególnie kapitałochłonna, szybko więc ulegała koncentracji, a drobne przedsiębiorstwa górnicze załamywały się. Właśnie tutaj - podobnie jak w metalurgii - lokowały się, bez ujmy szlachectwa, kapitały arystokracji. W spółce Anzin połowę udziałów mieli książę de Croy i markiz de Cernay. Z kolei hrabia d'Orsay, markiz de Chastenay, rodzina de Wendel należą do grupy wielkich przemysłowców-hutników. Arystokracja dysponowała wielkimi lasami, a więc surowcem do wy- topu żelaza. Wielkie piece rozsiane były gęsto w Alzacji, sporo ich w Lota- ryngii, Szampanii, Franche-Comte, Burgundu. Nowoczesne zakłady 23 - J. Baszkiewicz, Historia Francji 353 (Le Creusot, Niederbronn) dość wcześnie przeszły na wykorzystanie węgla. Pierwszy wielki piec koksowy uruchomiony został w Le Creusot w r. 1785 (nie bez pomocy Anglików). Zakłady w Le Creusot były spółką akcyjną (zał.1782, 4000 udziałów po 2500 liwrów: to na owe czasy ogromny kapitał). Cztery wielkie piece, dwie duże huty, nowoczesna technika: Le Creusot to rzeczywiście przodujący zakład. W czołówce francuskiego przemysłu stają więc w XVIII w. przetwórstwo bawełny, górnictwo i me- talurgia, wsparte nową techniką, protekcją administracji, kapitałami wiel- możów. Również manufaktury luksusowe (gobeliny, szkło weneckie, piękne meble, wytworna broń itp.) znacznie zwiększyły produkcję. Mocną po zycję miał tu Paryż i jego okolice (porcelana z Sevres, lustra produkowane w Wersalu). Wszystko to jednak wyspy w morzu rzemiosła, grzęznącego w ruty- nie i stagnacji, szukającego protekcji w cechowej kontroli produkcji, cen, kształcenia zawodowego. Reglamentacja państwowa ograniczała dyna- mikę całej burżuazji, ale w rzemiośle cechowym szczególnie wyraźnie hamowała postęp techniczny. Nie było też we Francji niedoboru siły roboczej, który pobudzał inwencję Anglików i sprzyjał upowszechnianiu na ich wyspie nowych technik. We Francji można było na wzmożony popyt odpowiedzieć wzrostem zatrudnienia. Toteż stopa wzrostu pro- dukcji przemysłowej we Francji XVIII w. nie przekraczała lo/o rocznie. A i to nie bez załamań koniunktury. OŻYWIENIE I KRYZYS Około r. 1730 zaczęło się, po długim marazmie ekonomicznym, wy- raźne ożywienie koniunktury. Postęp demograficzny był bodźcem wzrostu produkcji i cen. Nowy napływ kruszców (z Brazylii i Meksyku) wyzwolił gospodarkę Europy - w tym i Francji - od głodu pieniądza, który ją dusił. Ponadto w r. 1726, tuż po objęciu rządów przez Fleury'ego, nastą- piła stabilizacja francuskiego liwra. Zerwano z polityką dewaluacji, co sprzyjało pewności obrotu. Klasyczne studia Ernesta Labrousse'a nad ruchem cen we Francji XVIII w. pozwalają uzmysłowić sobie społeczne konsekwencje tego oży- wienia. Największa zwyżka dotknęła ceny żywności oraz drewna, które było również artykułem pierwszej potrzeby. A wśród artykułów żywnościowych chleb zdrożał bardziej niż inne produkty. Uboga ludność odczuwała więc hossę szczególnie boleśnie. Dla lat 1726 -1789 przeciętny wzrost een (wedle Labrousse'a) wynosił: pszenicy 66o/o, a żyta nawet 71o/o, 354 drewna aż 91o/o, mięsa 67o/o, wina 14o/o (niski wzrost ceny wina był rezul- tatem "klęski urodzaju" i załamania się cen po r. 1781, co zrujnowało wielu drobnych winiarzy). Tymczasem artykuły przemysłowe podrożały w stopniu mniejszym niż żywność (np. wyroby żelazne o 30a/o). Ogólny przeciętny wzrost cen wyniósł dla całego okresu 65o/o. Społeczeństwo odczuło bardzo nierównomiernie zwyżkę cen. Wielcy właściciele ziemscy byli wygrani. Daniny w naturze od chłopów (champart) i udział w plonach metayerów wzbogacały ich nie tylko dzięki ogólnej zwyżce cen produktów rolnych. Prócz tej ogólnej hossy występowały jeszcze znaczne wahania cen (cykliczne i sezonowe). Wielki właścicieł mógł wstrzymać się ze sprzedażą zgromadzonego zboża, spekulując na taką sezonową lub cykliczną zwyżkę. Ponadto poważnie wzrosły ceny rolniczych dzierżaw: dla całego okresu o 98o/o; to dodatkowy dochód wielkich właścicieli. Ale zamożni dzierżawcy potrafili także wyjść na swoje. Nie tylko poprzez intensyfikację produkcji (bogaty fermer bar- dziej się do niej przykładał niż sam wielki właściciel) ; także dzięki słabemu wzrostowi płac najemników, których zatrudniały duże dzierżawy. Wielki wzrost dochodu odczuł kler, zbierający z wszystkich pól swoją dziesięcinę. Gromadzona w ogromnych elewatorach (demeresses), dzie- sięcina także czekała na najkorzystniejsze ceny rynkowe. Przy okazji zarabiali poborcy dziesięcin (podobnie jak dzierżawcy praw senioralnych): W praktyce korzyść ze wzrostu wartości dziesięcin miała głównie hierarchia duchowna, bo proboszczowie i wikariusze musieli kontentować się swym ryczałtem ("porcją"). Chłopi mogli również coś zarobić w dobrym roku, sprzedając sztukę- bydła lub nadwyżki ziarna. Jednakże większość chłopskiej ludności sta- nowią małorolni i dniówkarze, praktycznie pozbawieni ziemi. Nadwyżki tych pierwszych są minimalne, zwłaszcza gdy są metayerami; nie korzy- stają więc niemal wcale z hossy zbożowej. Ci drudzy tracą, jeśli ich za płata (i tak skromna) jest w pieniądzu; jeśli nawet część należności dostają w naturze, sytuacja ich nie poprawia się. Zwłaszcza że jednocześnie słabnie moc praw zbiorowych, które ratowały ubogich (prawo swobodnego wy= pasu, korzystania z lasu, zbierania kłosów pozostawionych po żniwach itd.): Wreszcie chłop małorolny i dniówkarz odczuwali boleśnie spadek realnej wartości płac roboczych w przemyśle wiejskim. To, co zarobili w zimie chałupniczym tkactwem, ma teraz mniejszą wartość. To samo dotyczy najemnych pracowników w miastach. Przeciętna płaca robocza rosła wprawdzie, ale znacznie szybszy był ruch w górę cen. Wysokość płac w okresie 1726 -1789 wzrosła o I 7 -22o/o (przy przeciętnej wzrostu cen o 65o/o). Nieco lepiej wiodło się czeladzi i uczniom w rzemiośle ce- 355 chowym, bo często byli oni na utrzymaniu (choćby częściowym) swego patrona. Ale i ten garnuszek robił się coraz chudszy. Uboga ludność miast żyła bez rezerw, śledząc z niepokojem ruch cen, zagrożona degradacją do roli żebraków w wypadku nieszczęścia: inwalidztwa, choroby. Nie można oczywiście porównywać z nią innych kategorii ludzi, którzy tracili na hossie cen: np. rentierów, lokujących kapitał w pożyczkach państwowych, miejskich czy hipotecznych. Im zwyżka cen nie groziła nędzą. Negocjanci i bankierzy zarabiali grubo na ożywieniu ekonomicz- nym ; przemysłowcy czerpali zyski nie tylko ze wzrostu cen swych wyrobów, ale także z relatywnie słabego wzrostu płac roboczych. Największe zyski bogatych i największe niepokoje ubogich - na tle szczególnego wyśru- bowania cen - przypadły na lata sześćdziesiąte XVIII w., a więc na rządy Choiseula, realizujące zasady liberalizmu ekonomicznego (wolność prze- mysłowa, wolność handlu zbożem). To była typowa wolność dla bogaczy. W latach siedemdziesiątych przyszło załamanie koniunktury. Znów dzięki badaniom E. Labrousse'a i jego szkoły znany jest dobrze przebieg zdarzeń: najpierw stagnacja, potem (od ok. 1776 r.) depresja, spadek produkcji, cen, zysków, płac. Katastrofalny był spadek cen wina; także ůcena zboża zniżkowała. Zamożni dzierżawcy niedawno zawarli na 9 lat kontrakty dzierżawne w przewidywaniu cen wysokich i dobrej koniunk- tury. Trudno im teraz wywiązać się z tych umów, więc oszczędzają: m. in. zwalniają część dniówkarzy, zmniejszają im płace. Spada także produkcja chłopska, a więc kurczą się dochody panów; obliczane stosunkowo, na- leżne im daniny w naturze są mniejsze, a ich cena - niższa. Więc panowie próbują ściągnąć od chłopów więcej: wyraźnie zaznacza się nowa reakcja senioralna. Ale chłop produkuje mniej i ciężary senioralne, dziesięciny, podatki odczuwa boleśniej niż przedtem. Zwłaszcza podatki, bo państwo wplątało się znów w wojnę (amerykańską), na którą się zapożyczyło (pełne dwa miliardy !) : presja podatkowa zatem wzrastała. Popyt masy chłopskiej, ale i popyt właścicieli ziemskich osłabł oczy- wiście, a zatem skurczył się rynek wewnętrzny. W mieście więc zastój. Depresja dotknęła handel kolonialny, osłabiając tę złotą żyłę. Nastąpił spadek cen przemysłowych, a zatem spadek płac roboczych i stanu za trudnienia w przemyśle. Lud miejski burzył się i niepokoił. W r. 1785 dalsze klęski: susza i brak paszy, jednocześnie zaś straszliwy pomór bydła (być może ok. połowy pogłowia). Najmocniej to dotknęło małorolnych i dniówkarzy, którym padło tych kilka sztuk owiec czy je- dyna krowa. Wiejski przemysł tekstylny odczuwa brak wełny, bo owce wyginęły. Także w przemyśle bawełnianym kłopoty: wojna amerykańska 356 powoduje zakłócenia w dostawie bawełny. A więc dalszy kryzys zatrud- nienia. Wśród tych kłopotów - nowa katastrofa: nieurodzaj 1788 r.,. surowa zima 1788-1789. Na dłuższą depresję nakłada się nagła zwyżka cen zboża. Absolutyzm miota się wśród prób reformy, szlachta nie chce pomóc swemu państwu, burżuazja traci resztę cierpliwości, lud zaczyna robić otwartą rebelię. "Ekonomicznie - rewolucja się rodzi z połącze- nia przedwczorajszej pomyślności z wczorajszym marazmem i kryzysem dnia dzisiejszego" (P. Goubert). Politycznie - z ogólnego kryzysu zaufa- nia do starego ładu. STAN PIERWSZY Kler nigdy nie stanowił klasy społecznej. Arcybiskupa oddzielała od ubogiego wikariusza z prowincji przepaść, często wypełniona niechęcią lub nienawiścią. Hierarchia duchowna zagarniała Iwią część dochodów z dziesięcin (ok. 120 mln liwrów rocznie) i dóbr kościelnych (IOo/o ziemi w państwie, ok. 130 mln dochodu rocznego). Przy szczupłej liczebności tej grupy oznaczało to kolosalne bogactwo. Kler miał własną administrację i sądownictwo, ale rządziła nimi hierarchia; na zgromadzeniach kleru (które co 5 lat omawiały interesy stanu i ustalały wysokość "dobrowolnej daniny" dla państwa) episkopat i prałaci majoryzowali proboszczów: Natomiast zadania publiczne kościoła (opieka społeczna, oświata, akta stanu cywilnego) spadały na średni i niższy kler. Nie cierpiał on goło- wąsych biskupów z arystokratycznych rodzin i despotycznych opatów, nieraz rozpustników, ignorantów, ludzi obojętnych religijnie. Ludwik XVI; gdy mu był protegowany na arcybiskupstwo paryskie późniejszy minister, Lomenie de Brienne, odrzekł podobno: "wypada, by arcybiskup Paryża przynajmniej wierzył w Pana Boga". Na początku XVIII w. zdarzali się jeszcze wśród hierarchii roturierzy: kardynał Dubois był synem aptekarza, kardynał Fleury - poborcy dzie- sięcin. Ale później droga kościelnego awansu dla nieszlachty została zam- knięta. Hierarchia była politycznie mocno podzielona. Są tacy, którzy drwią z państwa w jednym szeregu z filozofami. Są gallikanie, tradycyjnie ulegli władzy, a nie cierpiący papieskich ambicji. Ale zdarzają się i pa- piści przeciwni władzy państwa w kościele (zresztą lojalni wobec króla). Niższy kler przeżywał ostre kryzysy na tle konfliktów z hierarchią, ale i na tle rosnącego w społeczeństwie sceptycyzmu religijnego. W zako- nach osłabła religijność i dyscyplina; przenikały do klasztorów idee Oświe- cenia (stawiano w nich niekiedy na honorowym miejscu popiersia Wol- tera i Rousseau). I'o reformach komisji do spraw zakonów, której prze- 357 wodniczył Lomenie de Brienne, liczba zakonników spadła z 26 do 17 tys. Kler parafialny (ok. 60 tys.), pochodzenia burżuazyjnego i szlacheckiego (rzadko ludowego: koszty kształcenia były wysokie), znajdował się w sy- tuacji materialnej bardzo zróżnicowanej, ale nie tak kiepskiej, jak nieraz dawniej sądzono. Ryczałt ("porcja"), dochody z czynności duchownych ,(niemałe), różne źródła dodatkowe gwarantowały większości niezły stan- #dard. Jednakże kler parafialny źle znosił arbitralność rządów hierarchii, kolosalne różnice sytuacji społecznej, zmaterializowanie i religijną obo- jętność episkopatu (niższy kler roznamiętniały ciągłe spory jansenistyczne). Na tle niechęci do biskupów, którzy "depczą prawa proboszczów", ale i do właścicieli ziemskich, patronów parafii, którzy proboszczów traktują jak swe sługi - kler parafialny przed rewolucją przyłączał się chętnie do burżuazji przeciw biskupom, wielmożom i ich państwu. STAN DRUGI Szlachty jest przed rewolucją ok. 350 tys. Z klasowego punktu widzenia są to właściciele ziemscy, nie to jednak ich wyróżnia, bo własność ziemi i prawa senioralne mają również duchowni (l0o/o ziemi) i zamożni bour- geois (aż 30o/o). Od roturiera, choćby wielkiego bogacza, wyróżnia szlach- cica przywilej fiskalny (nie płaci taille), sądowy (nie podlega niższym są- dom, chłoście, szubienicy), monopol - prawny lub faktyczny - piasto- wania wielu godności i urzędów, pewne prawa honorowe wreszcie (jak noszenie białej broni). Szlachecka ideologia upowszechniła w XVIII w. pseudohistoryczne wyobrażenia o odrębnym pochodzeniu szlachty: wy- wodzi się ona od frankijskieh zdobywców, gdy roturierzy - od pod- bitych Galo-Rzymian. W istocie ledwie parę procent szlachty mogłoby wykazać swe szlachectwo ze średniowiecza. Genealogia przytłaczającej większości sięgała XVI, najwyżej XV w. Na szczycie "starej" szlachty znaj- duje się nadal parę tysięcy rodzin "szlachty prezentowanej", dworskiej. Krążenie w orbicie dworu ciągle zapewniało wysokie godności, pensje, posagi i gratyfikacje. Zaokrąglało to pięknie dochody z dóbr ziemskich .i działalności przemysłowej (górnictwo, metalurgia). Rekordy bili ksią- żęta krwi: Filip ks. Orleański miał przed rewolucją blisko 7 mln rocznego dochodu. lednocześnie rozrzutność arystokracji jest zupełnie niebywała i powoduje niekiedy kolosalne zadłużenia (to wyjaśnia mezalianse z ban- kierównami). Koniunktura lat 1730-1770 sprzyjała pogłębieniu się zróżnicowań w pozostałej masie szlacheckiej. W zasadzie szlachta się bogaci na zbożo- vvej hossie. Chłopskie gospodarstwa czynszowe (tenures) świadczyły prze- 358 cież nie tylko tracący znaczenie czynsz, ale i poważne świadczenia w natu- rze (champart). Nie licząc tenures - arystokracja i szlachta skupiała ok. 20-25o/o ziemi w państwie. Niewiele jest rezerw uprawianych przez szlachecką służbę, przeważały tu wielkie dzierżawy (a tenuty dzierżawne wzrosły niemal o l00o/o) i gospodarstwa metayerów (którzy muszą się dzielić z właścicielem połową plonów). Toteż dochody szlachty prowincjo- nalnej rosły, pozwalając jej na wygodne życie najchętniej w pobliskim mieście, aktywny udział w towarzyskich i kulturalnych atrakcjach (teatry, bale, wykwintne zabawy w parkach, eleganckie kolacje, ale także naukowo- -literackie salony, kluby i akademie, masońskie loże). Stać średnią szlachtę na liczną i sprawną służbę, wytworną kuchnię, pałacyk miejski wygodnie wyposażony, na konserwację wiejskiej siedziby. Oczywiście, nie brak też szlachty zubożałej wskutek różnych przyczyn, częściowo jeszcze sięgających XVI i XVII w., częściowo nowych (podziały spadkowe, zła gospodarka, nieumiejętność korzystania z koniunktury, krach systemu Lawa itd). Wedle obliczeń J. Mayera na początku XVIII w. w Bretanii było aż 54 o/o szlachty biednej (ale to procent wyższy od prze- ciętnej). Te grupy są jednak szczególnie konserwatywne, przywiązane do zagrożonego przywileju stanowego, wrogie reformom. Nie kwapią się, by wzmożoną aktywnością ekonomiczną ratować swe położenie. Zubo- żała szlachta szuka możliwości zwiększenia wyzysku chłopów; widzi też dla siebie szanse w karierze kościelnej i oficerskiej. Jej presja nie była bez wpływu na zamykanie dostępu do wyższych godności kościelnych i do stopni oficerskich dla nieszlachty. O ile zamożna szlachta podzielała często liberalne opinie filozofów, o tyle szlachta zubożała stworzy mocną pod- porę przyszłej kontrrewolucji; zacietrzewiona i uparta, broni i bronić będzie systemu przywilejów. Ze statystycznego punktu widzenia szlachta w todze stanowiła mały odsetek starej szlachty. Ale jej bogactwo, znaczenie, społeczna waga prze- wyższały jej procentowy udział w masie szlacheckiej. Opat Sieyes pisał o zagarnięciu władzy przez kastę "kościoła, togi i szpady", właśnie w tej kolejności wymieniając składniki #tanów uprzywilejowanych. Zamożna burżuazja nie stopiła się ze szlachtą przez kupno urzędów: nie sprzyjała temu reakcja starej, a nie mniej i nowej szlachty, dążącej do ekskluzywizmu. Także dobra koniunktura ekonomiczna XVIII w. przyhamowała proces uszlachcania burżujów przez kupno urzędów (symp- tomem pewien spadek ich wyśrubowanych cen). Najprościej było kupić szlachectwo z tytularnym urzędem sekretarza królewskiego: kreowano kilkaset takich urzędów (pod koniec reżimu 900), a ich cena sięgała 300 tys. liwrów pod koniec XVlll w. Ale w opinii szlacheckiej taka nobilitacja 359 oceniana była pogardliwie (urząd sekretarza królewskiego nazywano "mydełkiem dla podle urodzonych"). Wśród paru tysięcy uszlachcających urzędów były liczne funkcje finansowe, które zwykle uszlachcały dopiero po 2 pokoleniach, niektóre godności miejskie i stopnie oficerskie. Wiele spośród tych urzędów od pokoleń zajmowała stara szlachta. Odnosi się to i do najwyżej cenionych urzędów sądowych: w parlamentach, łącznie z paryskim, było więcej dawnej szlachty, niż kiedyś sądzono. Coraz mniej tu w XVIII w. ludzi nowych. Badania F. Bluche'a nad parlamentarzy- stami paryskimi XVIII w. ujawniły obniżenie się ich wieku (byli sędziowie 20-letni), co stanowi sygnał prymatu dziedziczenia przed fachowością. Skądinąd wiadomo, że egzamin prawniczy stawał się czystą formalnością przy przekazywaniu dziedzicznych godności parlamentarnych. Dochody z sędziowania, a w szczególności określone zwyczajem "prezenty" stron (epices) są dla parlamentarzystów bez znaczenia (parę tysięcy liwrów rocznie); także sam urząd (ceny sprzedażne sięgały w XVIII w. 300 tys.) stanowił wedle Bluche'a ok. 1/4 fortuny przeciętnego sędziego parlamentu. Wielkie dynastie paryskiego parlamentu - Seguierowie, Ormessonowie, Mole, Joly de Fleury i inni - to wielcy właściciele ziemscy; do sędziów parlamentu w Bordeaux należały wspaniałe winnice (przykładem Montes- kiusz, jeden z prezydentów tego parlamentu). Nic dziwnego, że w spra- wach interesujących właścicieli ziemi - czy to będzie podział gruntów gminnych, czy egzekwowanie praw senioralnych itp. - judykatura par- lamentów sprzyjała reakcji senioralnej. W 12 parlamentach (Paryż, Tuluza, Grenoble, Bordeaux, Dijon, Rouen, Rennes, Aix-en-Provence, Pau, Metz, Besanson, Douai, od r. 1775 jeszcze parlament dla Lotaryngu w Nancy) było nie więcej niż 1200 sę- dziów; dodając jeszcze wysoko cenionych sędziów kilku innych trybuna- łów (w szczególności finansowych), otrzymamy ok. 2200 przedstawicieli " wielkiej togi". Dziedziczność urzędu, jego autorytet, osobiste bogactwo i kultura pozwoliły parlamentarnej elicie do końca ancien regime'u wy- stępować w roli wiecznego opozycjonisty. Parlamenty aspirowały do współudziału w ustawodawstwie, kontroli administracji, ba - do repre- zentowania całego narodu. W drugiej połowie XVIII w. rozpowszechniono w tych kręgach teorię, że 12 parlamentów to 12 "klas" jednolitego Parla- mentu Francji, dziedzica starej, wczesnośredniowiecznej reprezentacji narodu. Wieczna opozycja nie przeszkadzała zresztą parlamentom być pepinierą kadr dla wysokich funkcji rządowych. Stąd wyszli liczni mini- strowie, ambasadorowie, szefowie paryskiej municypalności. Paradoksalne: nawet pogromca parlamentów, Maupeou, zanim został kanclerzem, był pierwszym prezydentem parlamentu w Paryżu. 360 STAN TRZECI: BURŻUAZJA Stan trzeci - Tiers - to wszyscy, którzy nie należą do kleru i szlachty. Około 96o/o Francuzów wedle obliczeń opata Sieyesa. Nic dziwnego, że w pismach Sieyesa ogłoszonych u progu rewolucji stan trzeci identy- fikowany jest z narodem, jego pomyślność jest pomyślnością ogólną. "Nic się nie może wieść bez niego [stanu trzeciego), wszystko wiodłoby się nieskończenie lepiej bez innych [sc. stanów uprzywilejowanych)". Z kolei jednak burżuazja chętnie identyfikuje swe interesy z interesami całego trzeciego stanu. Tymczasem ponad 80o/# Francuzów to chłopi, którzy mają własne interesy. A w miastach oprócz burżuazji jest jeszcze liczny lud miejski, sankiuloci, ludzie o gołych ramionach. Linia demarka- cyjna pomiędzy nimi a burżuazją jest wyraźna. Już po rewolucji, która obaliła tyle przesądów socjalnych, zamożny stolarz Duplay uważać będzie ciągle za ujmę własnej godności dopuszczenie do swego stołu któregoś ze swych robotników. A Duplay był radykałem, wielbicielem Robes- pierre'a: udzielił w swym domu gościny szefowi partii jakobińskiej. Zapewne, granice między chłopem i mieszczaninem nieraz były płynne. Szybki wzrost ludności miast w XVIII w. wynikał wszak nie tyle z natural- nego przyrostu, ile z chłopskiej imigracji. "Gdy człowiekjest na wsi zbędny, udaje się do miasta - pisał w 1766 r. pionier francuskiej demografii Mes- sance. - Jeśli jest aktywny, oszczędny, inteligentny, jeśli w końcu ma trochę szczęścia, szybko się bogaci". Marzeniem wielu "wiejskich ko- gutów" był taki awans burżuazyjny (dopiero rewolucja bardzo im go ułatwi). Ale większość przybyszów ze wsi musiała się kontentować skrom- nym miejscem wśród "gołych ramion". Burżuazja zachowała w swej dolnej, drobnomieszczańskiej warstwie bez- pośredni kontakt z ludem. Na szczytach, w elicie bankierów i negocjan- tów, miała powiązania z dworem i arystokracją oraz możliwości szlachec- kiego awansu. Nie wykluczało to tak niechęci do feudalnych pasożytów, jak i braku sympatii dla ignoranckich prostaków. A i w obrębie samej burżuazji - ileż gradacji i hierarchicznych różnic. Na szczycie nadal burżuazja finansowa: kilkudziesięciu dzierżawców generalnych, bankierzy (często cudzoziemskiego poehodzenia : Anglicy, Ho- lendrzy, a zwłaszcza Szwajcarzy ze słynnym Neckerem). Mniej się zajmo- wali finansowaniem przemysłu, więcej - pożyczaniem rządowi i ułatwia- niem obrotów handlowych. Armatorzy i wielcy kupcy, obsługujący handel kolonialny, należą też do czołówki; liczne wojny pozwoliły się wzbogacić liwerantom wojskowym. Spekulacjami finansowymi nie gardzili także wiel- może. Biskup Talleyrand, potomek książęcego, ale zbiedniałego rodu, 361 żyskał sobie przed rewolucją reputację giełdowego aferzysty. Markiz Mi- rabeau nazwał już wtedy Talleyranda kupą gnoju, wyprzedzając znaną opinię o nim Napoleona ("jest pan łajnem w jedwabnych pończochach"). Zresztą cała elita finansowa cieszyła się kiepską opinią: spadało na nią odium krachu Lawa, presji podatkowej państwa zadłużonego u bankie- rów, chciwości generalnych dzierżawców, spekulacji giełdziarzy. Powszech- ne było wśród mas przeświadczenie, że wielkie finanse, hautes finances, to domena bezkarnych złodziei. Burżuazja przemysłowa uczyniła duży krok naprzód w XVIII w., ůciągle jednak była na dalszym planie. Przemysł często uzależniony był od kapitału handlowego, zaś nowoczesne, skoncentrowane górnictwo i me- talurgia w znacznej mierze finansowane były przez arystokrację. Z potęgą pieniądza konkurowała, w sferze społecznego prestiżu, siła intelektu. Wiek XVIII przyniósł rozkwit wolnych zawodów, mocno po wiązanych z burżuazją. Są to pisarze i artyści, uczeni i dziennikarze, leka- rze, prawnicy. Zróżnicowania sytuacji materialnej są tu ogromne; klasycz- ne przykłady to Wolter, który zrobił wielką fortunę i prowadził tryb życia wielkopański, i Rousseau, który wiele lat przeżył na krawędzi proletary- zacji. Prawnicy korzystali z ożywienia ekonomicznego, zwiększając swe obroty. Artyści potrafili robić fortuny na rozbudzonych zainteresowaniach kulturalnych szlachty i burżuazji. Ale zawody umysłowe miały też swe dolne warstwy: liczny niższy personel urzędniczy w administracji, zarząd- cy w prywatnych przedsiębiorstwach. Wśród ludzi wolnych zawodów ży- we było dążenie do społecznej promocji i świadomość anachronizmu an- cien regime'u; odegrają oni ogromną rolę polityczną po wybuchu rewo- lucji. Drobnomieszczaństwo: drobni producenci i kupcy byli często najlicz- niejszą kategorią ludności miejskiej (w Tuluzie, której strukturę zbadano dokładnie, stanowili ponad 40 o/o, podczas gdy warstwy ludowe ok. 25 o/o ludności). Wyróżnia ich od wielkiej i średniej burżuazji wkład pracy włas- nej i pracy rodziny w funkcjonowanie sklepu lub warsztatu. Górna warstwa drobnomieszczaństwa zbliżała się do wolnych zawodów (aptekarze, księ- garze); na dole zacierała się nieraz różnica między ubogim rzemieślni- kiem, uzależnionym od zamożnego kupca, a czeladzią. Ale do swej samo- dzielności, nieraz teoretycznej, drobni właściciele warsztatów, sklepów i kramów bardzo byli przywiązani. Zaś przed wpływem wielkiego kapitału handlowego i konkurencją produkcji przemysłowej bronili się podtrzymy- waniem struktury cechowej. Cechowa reglamentacja utrzymywała w sztyw- nym gorsecie prymitywną technikę rzemieślniczą i hamowała dynamikę produkcji miejskiej. Możliwości awansu społecznego były tu ograniczone: 362 ale pewnym grupom rzemieślników, produkujących wyroby luksusowe, udawało się osiągnąć status zamożnego przedsiębiorcy albo rentiera, ży- jącego z papierów wartościowych lub czynszów mieszkalnych. Ożywienie ekonomiczne lat 1730 -1770 przyniosło bowiem, wraz ze zwyżką cen, pewną poprawę sytuacji drobnomieszczaństwa mocno związa- nego z rynkiem konsumenta (karczma, rzemiosło luksusowe). Gorzej się wiodło rzemieślnikom, uzależnionym od kapitału kupieckiego lub zagro- żonym rywalizacją przemysłu. A potem przyszła depresja, którą całe drobno- mieszczaństwo odczuło boleśnie. Stąd m. in. brała się nerwowa atmosfera w miastach u progu rewolucji. STAN TRZECI: CHŁOPI Ponad 20 milionów ludzi (wedle niektórych obliczeń przed r. 1789 było ich 22mln); sytuacja prawna i społeczna niebywale zróżnicowana. W prowincjach wschodnich, częściowo i w centralnych trwało jeszcze poddaństwo osobiste (do miliona ludzi, a więc parę procent ogółu chłop- stwa): jego wyrazem pewne ograniczenia personalne, brak swobody dy- sponowania gospodarstwem, eięższe świadczenia dla pana. Jednakże w dru- giej połowie XVIII w. część gospodarstw poddańczych przekształcono w czynszowe, a pewne ograniczenia pozostałych odpadły. Na drugim bie- gunie nieliczne gospodarstwa zupełnie wolne (w Gujennie, Langwedocji, Delfinacie). Około 35 -40 o/o całej ziemi zajmowały klasyczne gospodar- stwa czynszowe (tenures censives). Wobec swobody dysponowania nimi- chłop mógł je sprzedawać, wydzierżawiać, testować - uchodziły za włas- ność chłopską, także w pojęciu prawników. Była to własność podległa, obciążona. Jednak wyobrażenie, iż chłop-czynszownik jest właścicielem, miało ważne konsekwencje: właśnie dlatego tak źle znosił on ciężary feu- dalne i senioralne, których od niego żądano. " Prawa feudalne i senioralne": rozróżnienie tych dwu kategorii było dość niejanse. Prawa "feudalne" wynikały ze zwierzchniej własności zie- mi: czyltsz (ustalony dawno i niski) jako symbol uznania tej własności zwierzchniej pana ziemi; champart, danina w naturze, znienawidzona, bo dość wysoka i proporcjonalna do plonów; znaczne opłaty (najmniej 10o/o wartości gospodarstwa) w przypadku sprzedaży ziemi przez chłopa. Prawa "senioralne" były reliktem dawnej władzy pana nad chłopem, w czasach nowożytnych przejętej po większej części przez państwo. Należały tu prawa sądowe, różne okazjonalne daniny, opłaty, robocizny; monopole (młyna, pieca do chleba, prasy do wina); prawo polowania i gołębnika. Uprawnienia senioralne, a w szczególności prawo sądownictwa, miały 363 znaczenie przekraczające sferg finansową. Senioria ciągl# jest symbolem kontroli "zamku" nad gminą wiejską; sąd senioralny feruje wyroki, które są skrzętnie wykonywane; funkcjonariusze senioralni potrafią w imieniu pana reglamentować życie wsi. Nawet tak drugorzędne, zdawałoby się, prawa senioralne, jak prawo polowania i gołębnika, budziły niezwykłe namiętności. Tylko właściciel seniorii mógl polować; chłopom było to absolutnie wzbronione. Ileż pro- testów, ileż zawiści, ileż spraw o kłusownictwo chłopskie wyrastało na tym tle. Chłopi skarżą się, że # dztczyzna i ptactwo niszczą im pola, sady i winnice, a rolnik nie ma pra- ' wa bronić owoców swej ciężkiej pracy. Także gołębnik - symbol # senioralnej władzy - jest powszech- nie znienawidzony ze względu na _ # szkody wyrządzane przez setki pań- ###'## skich gołębi. W przededniu rewo- lucji nasilały się chłopskie żądania, by raz na zawsze skończyć z tymi "ohydnymi reliktami feudalnego barbarzyństwa". Niektóre ryty i tra- dycje senioralne oceniano jako q upokarzającą szykanę. Jednakże prawa te nie tylko upo- karzają; są także wielkim obciąże- niem. Około 20o/o chłopskiego pro- Stan trzeci dobija kler i szlachtę. duktu netto zabierały prawa pańskie Karykatura z 1789 r. ("feudalne i senioralne"). Zróżnico- wania były znaczne: słabszy był ten ciężar w Normandii czy Flandrii, o wiele większy w Bretanii, Owernii lub Franche-Comte. Dla właścicieli ziemskich prawa senioralne i feudalne stanowiły przeciętnie ok. I/3 ogółu dochodów, ale często wskaźnik ten wzrastał do 50o/o. A panującą ten- dencją jest dążenie do powiększenia chłopskich obciążeń (reakcja senio- ralna, wyraźna zwłaszcza w okresie depresji po r. 1770). Właścicielami seniorii byli nie tylko członkowie stanów uprzywilejowa- nych; także burżuazja skupia ogromne obszary ziemi. Bourgeois skłonny był eksploatować swe prawa szczególnie rygorystycznie, by wydusić od chłopa maksymalne zyski. Prawa pańskie były czgsto oddawane w dzier- żawę (m. in. zamożnym "kogutom wiejskim"): dzierżawca cisnąl jeszcze 364 mocniej niż właściciel. Wreszcie na kompleksie uprawnień pana ziemi obławiali się liczni funkcjonariusze senioralni. Monopole pieca lub młyna pozwalały młynarzom czy piekarzom na dodatkowe molestowanie chło- pów. W tradycji wiejskiej młynarz był pańskim zausznikiem i wspólnikiem w grabieniu chłopstwa. Jednakże chłop nie ma wyboru, nie może się zwró- cić do innego, uczciwego młynarza lub piekarza. Nieuczciwość zarzucano zresztą i samym panom (m. in. zwiększanie miar i wag używanych przy ůściąganiu danin). Gospodarstwa czynszowe zajmowały 35-40o/o ziemi. Ale ich roz- mieszczenie było nierównomierne. Niewiele ich w żyznych prowincjach północnych i zachodnich; mało w pobliżu miast. Dominują natomiast w regionach mniej urodzajnych, górzystych, leśnych. W okolicy Wersalu gospodarstwa czynszowe zajmują ledwie 1,So/o ziemi, w górzystych okoli- ůcach Bearnu, u stóp Pirenejów - aż do 98o/o. Pozostała część ziemi to niekiedy rezerwa pańska, uprawiana przez fornali; częściej jednak - dzierżawy. Duże dzierżawy pieniężne i małe ;(zwykle ok. 6 -10 ha) dzierżawy metayerów, dzielących się z panem plo- nami. Okres hossy przyniósł prawie stuprocentowy wzrost tenut dzierżaw- nych. Także m#tayerów ciśnięto coraz mocniej: nieraz skracano im okres dzierżawy (z 9 lat do 4,5), co jeszcze bardziej ich uzależniało od właści- ůciela ziemi. Właściciel często wydzierżawiał prawo ściągania należnej mu części plonów metayerów; w ręku spekulantów z pobliskiego miasta upraw- nienie to stwarzało możliwości ogromnych zarobków wobec zbożowej hossy. Wzbogacił się w ten sposób niejeden kupiec, notariusz czy ober- żysta. Sami metayerowie rzadko i słabo włączeni byli w obrót rynkowy. Na górze społeczności wiejskiej są nadal zamożui dzierżawcy, biorący spore obszary ziemi na czynsz pieniężny. Mimo podwyżki tenut korzy- stają z koniunktury; często są pionierami nowych technik rolniezych, spe- kulują aktywnie na rynku zbożowym. Ich marzeniem jest awans społecz- ny, jaki może zapewnić pieniądz: a więc do burżuazji kupieckiej, a jeśli się uda - nawet do urzędniczej szlachty. Niekiedy udawał się im wielki wyczyn: Mikołaj Desmaretz, wnuk bogatego dzierżawcy z Pikardii, zo- stał pod koniec rządów Ludwika XIV kontrolerem generalnym finansów i uzyskał tytuł markiza. Z kolei sprzężajni gospodarze (laboureurs), niezbyt liczni, ale wpływowi : notable gminy i parafii, nieraz także poborcy ciężarów feudalnych lub dzierżawcy kościelnych dziesięcin. Ponieważ mogą sprzedawać część swych plonów, koniunktura im sprzyjała. Tym mocniej odczuli depresję po r.1770. Najliczniejsza jest masa biedoty. Ale i tu zróżnicowanie: co innego małorolny chłop na paruhektarowym gospodarstwie, co innego prole- 365 tariusz wiejski. Wśród małorolnych są właściciele gospodarstw czynszo- wych, ale też wielu metayerów. Wobec słabego kontaktu z rynkiem i dużego obciążenia ich sytuacja jest znośna w dobrym roku, w kiepskim staje się trudna. Proletariusz wiejski często też ma małą działkę lub przynajmniej chałupę. Cechą wyróżniającą proletariusza jest to, że aby wyżyć, musi on najmować się do pracy. Poziom techniki rolnej był dość niski, zapotrze- bowanie na ciężkie prace ręczne - duże (zwłaszcza w okresie żniw). Toteż proletariusz ma szansę znaleźć pracę na rezerwie pańskiej, u zamożnego dzierżawcy czy laboureura. W zimie najmował się do pracy w przemyśle wiejskim. Część proletariatu wiejskiego znajdowała zatrudnienie w cha- rakterze służby domowej, część emigrowała do miasta lub wędrowała 366 Urodzony, by cierpieć z miejsca na miejsce w poszukiwaniu lepszej doli. Sytuacja ich pogarszała się wskutek powolnego wzrostu płac przy znacznej drożyźnie. Warstwa proletariuszy powiększała się m. in. wskutek proletaryzowa- nia się części małorolnych. Małorolny gospodarz czynszowy oddawał panu ok. 20o/o produktu netto, małorolny metayer znacznie więcej, często poło- wę plonu. A do tego dodać trzeba jeszcze dziesięciny kościelne, rosnące podatki państwowe (tylko za Ludwika XVI wzrosły one o ok. 30a/o), ciężar służby w milicji, szarwarków królewskich. Małorolni nie mieli re= zerw; jakiś kryzys lub podział spadkowy groził im proletaryzacją. Przed rewolucją masa proletariatu wiejskiego to ponad 8 mln ludzi (więcej niż. 40o/o ludności wiejskiej). Klęski żywiołowe, choroby, wielkie kryzysy mogły jeszcze zepchnąć proletariusza do kategorii żebraków, włóczęgów, przemytników. Przy nie- mal zupełnym braku na wsi instytucji charytatywnych żebrało tu co naj- mniej l0o/o ludności. Tworzyły się bandy żebraków, wspieranych jałmużną ze strachu przed podpaleniem. żebractwo nieraz degenerowało się w ban- dytyzm, rozkwitał na wsi przemyt, wykorzystujący różnice monopolo- w yeh cen soli. Stopniowe ograniczanie praw gminnych, które biedakom dawały pew= ną szansę - choćby przez użytkowanie lasu czy zbieranie niezżętych kło# sów - było dodatkowym pogorszeniem sytuacji ubogiego chłopstwa. To właśnie o małorolnych metayerach, dniówkarzach szukających pracy, nę- dzarzach żebrzących pod kościołem pisała pani Roland: "Nasi chłopi są w większości biedniejsi sto razy od Karaibów, Grenlandczyków i Eski- mosów". Słynna XVIII-wieczna rycina Guerarda, przedstawiająca fran= cuskiego chłopa, nosiła wymowny tytuł: Urodzony, by cierpieć. U schyłku lat osiemdziesiątych XVIII w. chłop nie chciał już jednak cierpieć więcej, i dłużej. "STAN CZWARTY" Nie było we Francji XVIII wieku czwartego stanu. Ale historycy zwyklr posługiwać się tym określeniem dla oznaczenia ludu miejskiego. Czeladź, robotnicy manufakturowi, służba, ludzie wynajmujący się "do wszystkie= go" i inni podobni: ta armia pracowników stanowiła znaczny odsetek mieszkańców miast. W prowincjonalnej Tuluzie to 1/4 ogółu, ale w Paryżu (jak obliczał G. Rude) około połowy: 300-350tys. ludzi. Środowisko znane nie tylko ze statystyk urzędowych, statutów cechów czy fabrycznych regulaminów. Zwróciło uwagę pisarzy i publicystów. In- teresował się nimi głośny dziennikarz, agresywny i popularny redaktor 367 "Roczników politycznych, cywilnych i literackich XVIII wieku" Szymon Linguet. Przeprowadzał on porównanie losu niewolników w koloniach i robotników w manufakturach: konkluzja, bez wątpienia przesadna, brzmiała, iż los niewolnych jest lepszy. Panem robotnika jest głód: "jest więc smutną ironią twierdzić, że robotnicy są wolni i nie mają nad sobą pana". Kiedyś przyjść musi wielka rewolta biedaków, zupełny przewrót: tę rewolucję pariasów wyobrażał sobie Linguet jako zryw rozpaczy, który zatopi świat we krwi i ogniu. Znamienna opinia: inni publicyści najwyżej przewidywali bunt przeciw absolutyzmowi i systemowi przywilejów, a nie rewoltę biednych przeciw bogaczom. Uczeń Jana Jakuba Rousseau, Mi- kołaj Restif de la Bretonne, robotnik drukarski i zdolny pżsarz, przedsta- wiał nieszczęścia "stanu czwartego" z realizmem wstrząsającym mimo mo- ralizatorskiej, naiwnej tendencji (charakterystyczny tytuł jednej z jego po wieści: Zepsuty wieśniak, czyli niebezpieczeństwa miasta). Ludwik Seba- stian Mercier pokazał w swym Obrazie Paryża (I781-1790) malowniczy folklor ludowych warstw miejskich, ich warunki życia, pracy, mieszkania, ich obyczaje. Płace niskie, w okresie drożyzny tracące swą realną wartość: przecięt- nie był to spadek o I/4 dla lat I 726 -1789, okresowo jednak jeszcze więk- szy. Rodziny liczne, warunki mieszkaniowe fatalne, praktycznie zupełny brak rezerw. Toteż w przypadku choroby lub inwalidztwa regułą jest spadek ubogiej czeladzi i robotników do kategorii nędzarzy: żebraków, pensjonariuszy zakładów charytatywnych. W r. 1777 po przejażdżce ulicą Paryża Ludwik XVI komunikował jednemu z ministrów swe zdumienie z powodu wielkiej liczby ludzi żebrzących. Oczywiście, były różnice. Płace w Paryżu nieco wyższe niż na prowincji, robotnik wykwalifikowany le- piej płatny niż najmita do ciężkiej pracy. Los służby domowej często eko- nomicznie nie najgorszy, ale zależność ogromna i brak stabilizacji. Figaro z komedii Beaumarchais'go to postać najzupełniej nietypowa. Tak samo różnice w warunkach pracy. Dzień pracy często 16-godzinny (14 godzin to już przywilej), ale w rzemiośle cechowym wolny rytm roboty, wydajność słaba; długi dzień roboczy kompensują tu liczne święta i oby- czaj przedłużania niedzieli na poniedziałek. Manufaktura narzucała już robotnikom inny rytm i ściślejszą dyscyplinę. Ale mentalność i formy organizacyjne świata czeladniczego długo miały przewagę nad obyczajami robotniczymi : po prostu były starsze, miały długą tradycję opozycji wobec wyzysku patronów. Wszystkie zrzeszenia ludzi "czwartego stanu" były najsurowiej zakazane, ale czeladnicze compagnonnages utrzymywały swą konspiracyjną egzystencję jeszcze od średniowiecza. A w XVIII w. umocniły się bez wątpienia i liczbą, i organizacją. Nie pomagały kategoryczne zakazy 368 przynależności do tajnych związków, próby ewidencjonowania pracowni- ków najemnych (świadectwa dobrego sprawowania), ograniczenia poli- cyjne (zakazy zgromadzeń w szynkach i oberżach), wreszcie represje. Od- powiedzią organizacji pracowniczych były bojkoty patronów i całych miast, strajki, agitacje, system pomocy wzajemnej, próby kształtowania rynku pracy: słowem, stare, tradycyjne sposoby działania. Wielkie zagę- szczenie sankiulotów, w przeludnionych dzielnicach ludowych (w Paryżu głównie dwa przedmieścia: St. Antoine i St. Marcel) sprzyjało solidarnym i zbiorowym działaniom. Zwykle były to wystąpienia rozległe i gwałtowne, ale krótkie i chaotyczne, pozbawione celów politycznych, występujące z żądaniami doraźnymi. Drobnomieszczański ideał awansu społecznego przenikał często ze świata patronów do środowiska czeladniczo-robotniczego. To kult drobnej własności, postulat prawa do własnego kawałka ziemi dla proletariuszy na wsi, do własnego warsztatu dla sankiulotów w mieście. Literacki i teo- retyczny wyraz tym aspiracjom dali Restif i Rousseau. Liczne postulaty łączyły drobną burżuazję i świat pracowników najemnych: żądania ulg podatkowych, w szczególności odnośnie do podatków konsumpcyjnych, większej równości w prawach, np. postulat, by funkcje municypalne nie były obsadzane tylko przez zamożną burżuazję, lecz na równi przez pra- cowników najemnych, rzemieślników i burżujów. Drobny patron i ro- botnik jednakowo się oburzali na arystokratycznych pasożytów, na spe- kulantów (przy czym spekulantem jest nie tylko bourgeois, także państwo podejrzewane jest ciągle o "pakt głodowy", o gromadzenie zapasów zboża w celach spekulacyjnych). Ale już np. w kwestii prawa do zrzeszania się nie mogło być zgody między patronem i sankiulotami. Bo własna organi- zacja to sygnał świadomości klasowej "gołych ramion" i, na dalszą przyszłość, ważny jej stymulator. OŚWIECENIE Banalne jest twierdzenie, iż ideologia Oświecenia dała wyraz społecz- nym aspiracjom klasy burżuazyjnej. To prawda, że do połowy w. XVIII w filozofii politycznej dominowała ideologia liberalno-arystokratyczna o różnych zabarwieniach (pośmiertnie wydane dzieła hrabiego de Boulain- villiers, Duch praw Monteskiusza) oraz spokrewniona z nią opozycja parla- mentarna. Jednakże nawet ta orientacja polityczna rozbudzała ambicje burżuazji, po pierwsze, dyskredytując monarchię absolutną, po drugie, rozważając możliwości zachowania przywilejów urodzenia dzięki częścio- wemu choćby uznaniu przywilejów bogactwa. Także społeczne pochodze- 24 -.T. E3aszkiewicz, Historia Fran#ů,li 3## nie ludzi Oświecenia bynajmniej nie zawsze było burżuazyjne: Monteskiusz łączył w swej osobie tradycje arystokracji i "wielkiej togi"; Vauvenargues i Condorcet mieli tytuł markiza; Raynal i Sieyes należeli do elity kleru; z kolei Restif był drukarzem, d'Alembert dzieckiem nieślubnym i wycho- wankiem ubogiej wdowy, Rousseau część życia przeżył blisko społecznego marginesu. Również dyfuzja ideologii Oświecenia nie ograniczała się do środowiska burżuazyjnego. Przenikała ona nawet do klasztorów; także kler parafial- ny nie był niewrażliwy na jej wpływy. Z kolei nastroje wiejskiego kleru miały istotne znaczenie dla sytuacji ideologicznej wsi, tym bardziej że gmina żyła w symbiozie z parafią, a pewne przejawy senioralnej pychy były podobnie antypatyczne i chłopu, i proboszczowi. Ogniskiem oświe- ceniowej filozofii jest miasto; ale przenika ona tutaj nie tylko do sfer bur- żuazyjnych, ocierają się o różne formy jej propagowania także ludzie " stanu czwartego". Bo XVIII stulecie wykształciło różne metody upowszech- nianla wielkich idei, które mogły w rezultacie docierać do grup społecznych i do iudzi, którzy nigdy nie czytaliby filozofów w oryginale. Ceną tej wiel- kiej popularyzacji było uproszczenie, spłaszczenie myśli filozofów. W efek- cie mamy do czynienia z dwoma zjawiskami. Po pierwsze, z wykorzysty- waniem motywów oświeceniowego pisarstwa do bardzo różnych celów społecznych. Duch praw Monteskiusza był biblią umiarkowanej opozycji parlamentarnej, po rewolucji wywierał wielki wpływ na twórców konsty- tucji I791 r., ale także na skrajnych radykałów (Marat, Saint-Just). Dzieło Jana Jakuba Rousseau fascynowało żyrondystów, jakobinów, sankiulo- tów, ale także niektórych ludzi kontrrewolucji (wicehrabia d'Antraigues). l Oczywiście, każda wersja była inna. Po drugie, wystąpiła tendencja do za cierania różnic pomiędzy wybitnymi ludźmi Oświecenia. Akcentowano to wszystko, co było (lub wydawało się być) wspólne w ich twórczości: obro- nę Wolności, Prawdy, Rozumu, Praw Natury, Cnoty, Szczęścia. Klasycz- nym przykładem jest eklektyzm Deklaracji praw czlowieka i obywatela, w której idee Rousseau (suwerenność ludu, prawo jako wyraz woli pow- szechnej) koegzystują zgodnie z koncepcjami Monteskiusza (podział władz). Nie przeszkadzało twórcom Deklaracji, że Monteskiusz uważał suwerenność ludu za niemożliwą w dużym państwie, a Rousseau oceniał teorię podziału władz jako kuglarską sztuczkę oszukującą lud. Szczególnie interesujący jest problem flirtu arystokracji i dworu z filo- zofią Oświecenia. Flirtu, ożywiającego się od połowy stulecia, a więc właś- nie w czasie ofensywy filozofów. Była w tym zapewne jakaś rola mody, snobizmu, chęci postępowania z duchem czasu. Ale była także rywali- zacja różnych koterii arystokratycznych i dworskich, które chciały mieć 370 po swojej stronie wybitne umysły i świetne pióra. Wystarczy przypomnieć konflikt pań Pompadour i jej kółka z "partią rodzinną" dworskich bigo- tów. Także r6by reform, mających ratować system kosztem pewnych przyw e d pii w fa g i rd # glego stanu, sprzyjały przerzucaniu pomo- stów C lesherbes Necker). g matorami ustro u Machault, Turgot, Ma- lasyczna jest anegdota o tym, jak szef cenzury # ## Malesherbes uprzedza Diderota, lz nazajutrz będzie musiał wydać roz # s kaz zajęcia jego ręko isów ip p e przechowa w swoim # # # onuje, że j domu ("tam ich nie przyjdą szu , # # kać" ). Rozgoryczenie kryzysem # ###### państwa i klęskami Francji w # wojńe s# e,## #;#k#### # #### siedmioletniej było także wodą na ####x H młyn krytyki, uprawianej przez filo * zofów. A flirt sfer arystokrat czno -dworskich z partią filozoficzną wy dawać się mógł w końcu nader niewinn. y Na#bardzie# znani fil J ozo fowie nie żądali przecież obalenia monarchii, zniesienia własności pry- watnej, nie nawoływali do rewolucji, nie propagowali nawet zasad bur- ## #" #* #*##, u#a żuazyjnej demokracji. Spośród po pularnych pisarzy niebezpiecznym " * # # # # ## t radykałem mógł się wydać Rousseau i, po części, Diderot. Ale właśnie Jan Karta tytułowa Encyklopedii lakub Rousseau bardziej był modny jako autor powieści sent mentaln ch i pedagogicznych niż jako propagator demokracji politycznej i "wyry- nania fortun". Każdy mógł znaleźć coś dIa siebie w dorobku ludzi Oświecenia bo też podstawy ich światopoglądu były niezmiernie zróżnicowane. Materializm Diderota, Holbacha, I-łelvetiusa czy Condillaca sąsiadował z deizmem Wol- tera i religią serca Rousseau. Chłodny racjonalizm większości, ale też ak- centy sentymentalizmu u Diderota, egzaltacja Rousseau, krytyka rac o- nalizmu zjego "mędrca szkiełkiem i okiem" w imię "czucia i wiary " u Saint- -Martina. Relatywizm, żywiący się doświadczeniem historii u Monteskiusza i - przekonanie większości, że można stworzyć uniwersalny system s o łeczny na fundamencie prostych prawd Rozumu (Monteskiusz: "rzadki 371 to traf, by prawa jednego narodu mogły się nadać drugiemu"; Condor- cet: "dobre prawo powinno być dobre dla wszystkich, tak jak twierdzenie jest prawdziwe dla wszystkich"). To zróżnicowanie przekonań odzwierciedliło się w największym wy- siłku zbiorowym Oświecenia francuskiego --Encyklopedii pod redakcją Diderota (33 tomy, 1751-1772). Przedsięwzięcie, które skupiło najświet- niejsze nazwiska i miało być sumą ludzkiej wiedzy. Dzieło, które uratowało swoją egzystencję jedynie dzięki wybiegom przeciw cenzurze urzędowej i unikom w stosunku do gorliwych, prywatnych cenzorów. Ale nie tylko kłopoty z cenzurą sprawiły, że tak tu trudno o wspólny mianownik, o to, co można by nazwać doktryną Encyklopedu. Porównywano ją do wieży Babel, której budowniczowie przemawiają różnymi, pomieszanymi języka- mi. Najogólniejsze tendencie ;ą wspólne: potępienie reakcji politycznej, postulat reformy ustroju (bardzo ostrożny: ~:e mówi się nawet o zniesieniu ciężarów feudalnych, a żądając rel#ormy bezsensownych praw potwierdza sig obowiązek sluchania tych praw, póki nie ulegną zmianie). Są w Ency- klopedii akcćnty moralności świeckiej, a nawet zawoalowane tezy antyre- !igijne (przy demonstracyjnym respekcie dla religii objawionej). Może jed- nak najważniejsze było mocne powiązanie nauk i "sztuk", zarówno "wy- zwolonych", jak "mechanicznych". D'Alembert konstatował w progra- mowym Wstępie do Encyklopedii, iż nauki i rzemiosła (tzn. techniki) "wspie- rają się wzajemnie", że "jednoczy je wspólna więź". To prawda, można krytykować obraz nauk ścisłych i technik przedstawiony w Encyklopedii: 372 Praca w hucie. Plansza z Encyklopedu był o yniedokładny, niekompletny, częściowo przestarzały. Jednakże sama idea s ntezy ludzkich nauk i technik olśniewała nowości jest, od sposobu produk ąů "Wszystko tu owania szpilki do sztuki odlewania dział" - p isał Wolter. Wśród ogromnych rozbieżności poglądów łączyła pisarz postęp nauki i te h y Oświecenia wiara w c niki oraz w p nanie, iż ten pierwszy przyczy ostęp społeczny, a także przeko- wywołał zgorszenie swą tez # osg do drugiego. Nawet Rousseau, który ą# p ęp cywilizacji szkodzi szczęściu i oby- czajom ludzi, przypisywał mędrcom prawo ujawniania ludowi rózumnycb praw, którymi rządzić się powinno wolne społeczeństwo. Wiara w postęp rodziła u pisarzy XVIII w. - tak jak dawniej knym przykładem są te u ludzi Renesansu - opty- mizm, któ go którego los osob ksty Vauvenargues'a (człowieka schorowa isty był godny pożałowania). Turgot witał wiek Światła niemal tymi samymi formułami w XVI w. wielcy humaniści Ws, którymi posługiwali się ů " zystkie mroki p szędzie bł szczy! wreszcie roz roszone, ja- kież światło wy Cóż za tłum wielkich Iudzi w każde dzie- dzinie, jakaż perfekcja ludzkiego rozumu!" od Wc akó # łowej filozofii upatrywano w tym, że nie jest ona oderwana , y praktyce społecznej, zmianom praw i ob cza ów zofia chce (i wierzy, że może) y y y j. Filo- nie jednej klasie s ołeczne b ć uż teczna ludziom. Nie Francuzom, filozofia ma am bi pe uniwersal mu #n W ludziom. Z nielicznymi wyjątkami ocenie Rozumu# zrzuca si sz stko zosta e oddane krytyczne , ę jarzmo tradycji i autorytetu (czy to d religijnego, czy historii). Drogę wyzw ogmatu bert - pokazał Kartez uszů d olenia z tegojarzma - powie d'Alem- ska wiedza pew a je rzecież zbieramy owoce tej rewolty". Kartezjań- p ponadczasowa i ponadnarodowa. Stąd sł nne sformułowanie Condorceta o fitozofii, która "ogarnia wszystkie zainteresowania człowieka we wszystkich krajach i czasach głos przeciw wszystkim błędom , podnosi swój wszystkie prawdy ludzkie". Opinie bystkim formom ucisku, propaguje trybunałem Rozumu # yczaje, instytucje osądzane są przed , uniwersalnego i ujawniającego prawdy użyteczne dla szczęścia całe ludzkości. Trzeba było czasu, by stwierdzić, iż to królestwo Rozumu jest po prostu królestwem buI-żuazji. Potwierdzeniem uniwersalnych ambicji filozofii oświeceniowej zdawało się w XVIII w. upowszechnienie francuskiej myśli i francuskie o z ka w całej Europie, od Lizbony po Sankt-Petersburg i Odess g ę sztuki piękne, ale przede ę. Moda, gust rozpowszechnia wszystkim idee znalazł swą ę Stąd się y stolic Paryżu. o całym kontynencie. Znamienne, że w same Fr ncji z koleiy wa jest anglomania . Modne tu to co an ielskie: konst- tuc onalizm br t ski, wychwalany przez Woltera i Monteskiusza, angiel- 373 był on niedokładny, niekompletny, częściowo przestarzały. Jednakże sama idea syntezy ludzkich nauk i technik olśniewała nowością. "Wszystko tu jest, od sposobu produkowania szpilki do sztuki odlewania dział" - pisał Wolter. Wśród ogromnych rozbieżności poglądów łączyła pisarzy Oświecenia wiara w postęp nauki i techniki oraz w postęp społeczny, a także przeko- nanie, iż ten pierwszy przyczynia się do drugiego. Nawet Rousseau, który wywołał zgorszenie swą tezą, iż postęp cywilizacji szkodzi szczęściu i oby- czajom ludzi, przypisywał mędrcom prawo ujawniania ludowi rózumnych praw, którymi rządzić się powinno wolne społeczeństwo. Wiara w postęp rodziła u pisarzy XVIII w. - tak jak dawniej u ludzi Renesansu - opty- mizm, którego pięknym przykładem są teksty Vauvenargues'a (człowieka schorowanego, którego los osobisty był godny pożałowania). Turgot witał wiek Światła niemal tymi samymi formułami, którymi posługiwali się w XVI w. wielcy humaniści. "Wszystkie mroki wreszcie rozproszone, ja- kież światło wszędzie błyszczy! Cóż za tłum wielkich ludzi w każdej dzie- dzinie, jakaż perfekcja ludzkiego rozumu!" Wielkość nowej filozofii upatrywano w tym, że nie jest ona oderwana od życia, że służy praktyce społecznej, zmianom praw i obyczajów. Filo- zofia chce (i wierzy, że może) być użyteczna ludziom. Nie Francuzom, nie jednej klasie społecznej, ale właśnie ludziom. Z nielicznymi wyjątkami filozofia ma ambicje uniwersalizmu. Wszystko zostaje poddane krytycznej ocenie Rozumu; zrzuca się jarzmo tradycji i autorytetu (czy to dogmatu religijnego, czy historii). Drogę wyzwolenia z tego jarzma - powie d'Alem- bert - pokazał Kartezjusz; "dziś zbieramy owoce tej rewolty". Kartezjań- ska wiedza pewna jest przecież ponadczasowa i ponadnarodowa. Stąd słynne sformułowanie Condorceta o filozofii, która "ogarnia wszystkie zainteresowania człowieka we wszystkieh krajach i czasach, podnosi swój głos przeciw wszystkim błędom, wszystkim formom ucisku, propaguje wszystkie prawdy ludzkie". Opinie, obyczaje, instytucje osądzane są przed trybunałem Rozumu, uniwersalnego i ujawniającego prawdy użyteczne dla szczęścia całej ludzkości. Trzeba było czasu, by stwierdzić, iż to królestwo Rozumu jest po prostu królestwem burżuazji. Potwierdzeniem uniwersalnych ambicji filozofii oświeceniowej zdawało się w XVIl1 w. upowszechnienie francuskiej myśli i francuskiego języka w całej Europie, od Lizbony po Sankt-Petersburg i Odessę. Moda, gusty, sztuki piękne, ale przede wszystkim idee znalazły swą stolicę w Paryżu. Stąd się rozpowszechniają po całym kontynencie. Znamienne, że w samej Francji z kolei żywa jest anglomania. Modne tu to, co angielskie: konsty- tucjonalizm brytyjski, wychwalany przez Woltera i Monteskiusza, angiel- 373 ska wolność handlu (Wolter: "ona stworzyła wielkość państwa"), angiel- skie kluby, parki, pejzaże, sztychy, mody, wyścigi, powieści sentymentalne (Richardson). Wystarczy sprawdzić, ile miejsca we Wstępie d'Alemberta do Encj#klopedii zajmują Bacon, Newton, Locke, by docenić także anglo- manię filozoficzną. Dopiero później, po r. 1760 (okres klęsk w rywalizacji kolonialnej), opinia francuska osłabnie w admiracji tego, co przychodziło zza Kanału. POSTĘP NAUKI Skoro wszystko oddaje się pod sąd Rozumu, szczególne zainteresowanie budzić muszą osiągnięcia nauk. Przede wszystkim fascynuje filozofów (a za nimi szeroką publiczność) przyrodoznawstwo. Hrabia de Buffon odniósł kolosalny sukces swą Historią naturalną, świetnie zresztą napisaną. Nie- mało tu opinii równie arbitralnych, jak błędnych; imponowała jednak u Buffona płodna idea jedności świata, ukazująca współzależności wszy- stkich jego części składowych, a przede wszystkim teza, że świat nie wyszedł w gotowym i ostatecznym kształcie z rąk jego Stwórcy. Ewolucja gatun- ków: teoria, która była u Buffona genialnym przeczuciem idei Lamarcka i Darwina. Ewolucjonistą był także Diderot, żywo zainteresowany filo- zofią przyrody. Bernard de Jussieu porządkował ludzką wiedzę o rośli- nach; Hieronim Lalande i ksiądz Mikołaj La Caille zasłużyli się astronomii doświadczalnej; Antoni Lavoisier stworzył podstawy nowoczesnej chemii; Rene Reaumur oddawał swą wiedzę fizyka na usługi praktyki; Józef Cug- not stworzył prototyp lokomotywy (1770). Francuzi rozszerzali w XVIII w. obraz świata: prowadzili badania naukowe w Afryce, Laponii, Peru. Daleko od ojczyzny Bougainville i La Perouse poznawali wyspy Oceanii. Osadnicy z Kanady odkryli Góry Ska- liste. Przede wszystkim jednak francuscy filozofowie pokazali ludziom no- wą wizję świata, którego jedyną zasadą jest materia. Nauka i technika pozwalały coraz lepiej objaśniać świat i ułatwiały panowanie człowieka nad nim, a zatem pozbawiały Boga jego miejsca w świecie. Nie było jeszcze w materializmie francuskim XVIII w. społecz- nej krytyki religii, tę przyniesie dopiero wiek XIX. Jednakże materializm ów to nie tylko uzasadnienie dla ateizmu; był on próbą globalnej inter- pretacji świata. To materialistyczne objaśnianie przyrody, ale więcej je- szcze: materialistyczne rozstrzygnięcie trudnego problemu relacji między bytem i świadomością. Nieraz tu błądzono, zwłaszcza tam, gdzie filozof usiłował stworzyć system wykończony, pozbawiony wszelkich znaków za pytania. Kartezjańska tradycja filozoficzna sprzyjała tendencjom do two- 3 74 rzenia takich wielkich systemów, choć w XVIII w. zdawano sobie sprawę z tego, że nie system Kartezjusza jest mocną stroną jego filozofii (La Met- trie: "Arcydziełem Kartezjusza jest jego metoda"). Tymczasem stan wie- dzy o przyrodzie, mimo wszystkich jej postępów, był jeszcze zbyt szczupły, by można było - przy budowaniu systemu - uniknąć 1 uk, wypełnia- nych spekulatywnymi konstrukcja- mi. Stąd wynikał statyczny, mecha- nistyczny charakter francuskiego materializmu XVIII w. Człowiek Helvetiusa czy La Mettrie'go to organizm czysto fizyczny; "materia- lista jest przekonany - na przekór własnej próżności - że jest tylko maszyną lub zwierzęciem", stwierdzi La Mettrie. Nie potrafiono więc ## wyjaśnić przekonywająco procesow #g#;#r świadomości (Holbach łączył je ) z procesami chemicznymi) i nie # dostrzegano złożoności związków # ' jednostki ze społeczeństwem. "Jes- teśmy tylko tym, co z nas czynią otaczające przedmioty" (Helvetius); # człowiek jest więc obiektem kształ- Diderot. towanym przez nieubłagane prawa Popiersie dłuta J.B. Pigalle'a świata materialnego. Nie ma w tym determinizmie miejsca na wpływ społeczeństwa, kształtującyjednostkę; stosunki społeczne wynikają z gry jednostkowych potrzeb, namiętności, interesów. Wśród materialistów francuskich Diderot wyróżniał się właśnie dla- tego, że nie chciał być tak bardzo systematyczny, że nie tworzył komplet- nej wizji świata. Swobodniejsza refleksja wiodła go do materializmu, w którym odnaleźć można elementy dialektyczne, wysoko ocenione przez Engelsa. "Nie ma idei wrodzon ych" : tę myśl Locke'a powtarzali powszechnie filozofowie francuskiego Oświecenia. Była to myśl ważna, bo ułatwiała walkę z przestarzałymi ideami społecznymi. Jak jednak kształtował się historycznie rozwój umysłowy ludzkości -- tego nie zdołano wyjaśnić prze- konywająco. Nie dokonał tego nawet ambitny zarys syntezy pióra Con- dorceta. Natomiast wierzono głęboko we wszechmoc rozumnego wycho- 375 wania (Helvetius: "Wychowanie może wszystko"). Rzecz w tym, by wy- chowanie wyrwało człowieka z jarzma ignorancji i przesądów, by zracjo- nalizowało jego namiętności i wyobrażenia o własnym interesie: tylko to pozwoli przemodelować stosunki społeczne. Filozoficzna propaganda pe- dagogiki społecznej szła w parze z literackim sukcesem dzieł o wychowaniu, z Emilem Jana Jakuba na czele. Zmieniło się też wyobrażenie o zadaniach historiografii: powinna to być nauka o dziejach powszechnych, ogarniająca nie tylko starożytność grecko-rzymską i biblijną oraz historię Francji. Wybitnych pisarzy (Wol- ter, Raynal) interesują także dzieje Chin, Arabii, Persji, Indii, Afryki, a zwłaszcza podboje kolonialne i osadnictwo w Ameryce. Dzieło księdza Raynala o dziejach kolonizacji "obu Indii" zawiera plan rozszerzenia francuskiej ekspansji w stronę Afryki, co rekompensowałoby utratę Ka- nady. Jest tu jednak potępienie niewolnictwa Murzynów i zabijania In- dian, a więc żądanie gruntownego zreformowania polityki kolonialnej. Rozszerzeniu zainteresowań historiografii ku dziejom powszechnym towarzyszyło uważniejsze pochylanie się nad źródłami do historii Francji prowincjonalnej. W samej zaś treści badań - znaczne pogłębienie. W polu widzenia badacza znajdują się związki wzajemne ekonomii, ustroju, oby- czajów, religii, demografii: Duch praw Monteskiusza był próbą ukazania tych współzależności. Tradycyjną historiografię wyszydzał bezlitośnie Wol- ter: "Zdawałoby się, że w ciągu 1400 lat w Galii byli tylko królowie, mi- nistrowie i generałowie. A nasze obyczaje, prawa, nasz rozwój umysłowy- czyż nic nie znaczą?" Wolterowskie Studium nad obyczajami i duchem na- rodów było próbą nowego pisania historii powszechnej jako historii cywi- lizacji ; nie spory dynastyczne i bitwy interesują głównie autora, ale poziom egzystencji ludzi, ich rzemiosła i sztuki piękne, ich wierzenia i obyczaje. Materialne warunki życia ludzi ukazane są tu jako składnik cywilizacji; nie szukał w nich Wolter czynnika określającego kształt cywilizacji. Ale mimo akcentowania dominującej roli postępu umysłowego, mimo sądów często arbitralnych - Studium Woltera przynosiło oddech wielkiej i twór- czej syntezy. KRYTYKA DESPOTYZMU Wszyscy filozofowie krytykują despotyzm, ale z bardzo różnych po zycji. Najpierw - do połowy XVIII w. - dominuje opozycja szlachecka i parlamentarna. Domagała się ona, by skrępować monarchię radami szlachty, kleru i dygnitarzy; by znieść intendentów i sprzedawalność urzę- dów; by przywrócić prawa prowincji, stanów, miast. Rzecznicy tej ideologii, 376 skupieni w ruchliwym Klubie Na Antresoli, w niektórych salonacb, w kręgu paryskiego parlamentu, odwoływali się chętnie do historii: to typowe dla dawnych sił społecznych, gdy natomiast nowe apelowały do Rozumu i do Praw Natury. Wymiar takich doraźnych żądań przekroczył znacznie Duch praw Mon- teskiusza (1748), choć i to dzieło wyrosło z nurtu opozycji arystokratycz- nej. Historyzm Monteskiusza ujawniał ogromną rótnorodność warunków życia ludzi i podważał mniemanie, iż reforma instytucji polegać ma po prostu na ich dopasowaniu do uniwersalnych i rozumnych praw natury. Owszem, w instytucjach każdego narodu "powinien się objawiać rozum ludzki", ale oznacza to, iż instytucje mają wyrastać ź racjonalnej oceny stanu społeczeństwa, a nie z arbitralnej decyzji władcy. Wartość ludzkich urządzeń jest względna, ludzie są wszak omylni. W każdym więc razie nie można, zdaniem Monteskiusza, wydawać ludzi (i ich praw) na łup despotyzmu jednostki. Ustroje są różne i zmienne, ale ich regułą powinien być zawsze umiar dający szansę wolności jednostek. Dla swego czasu i swego kraju gwarancję umiaru, a więc wolności, dostrze- gał Monteskiusz w monarchii ograniczonej przez podział władz, przywi- leje stanów, prawa prowincji i urzędów. Szczególnie przy tym jest ważne kombinowanie, równoważenie, wzajemne ograniczanie różnych sił. M. in. należałoby dopuścić do rządów (w ciele ustawodawczym) zamożną bur- żuazję, ale też mocno zagwarantować specjalne przywileje szlacheckie. Monteskiusz był głęboko przekonany, że szlachecki kodeks honorowy sta- nowi tarczę wolności, że zagwarantowanie pozycji politycznej szlachty stworzy zaporę przeciw despotyzmowi. Ten arystokratyczny akcent po tem się zdezaktualizował; pozostała w dziele Monteskiusza, jako trwała wartość, pochwała wolności i dyskredytacja absolutyzmu. Nieco młodsze pokolenie filozofów - z Wolterem, d'Alembertem, Di- derotem, Helvetiusem, Holbachem, słowem, pokolenie Encyklopedii- również nie chciało się godzić z absolutyzmem, nie miało jednak chęci bronić "historycznych" przywilejów szlachty. W miejsce przywileju uro- dzenia wstąpić powinny cenzusy bogactwa (czy to ziemiańskiego, czy handlowo-przemysłowego); państwo szlacheckie powinno się przekształ- cić w państwo posiadaczy. Byłby to ustrój daleki od demokracji, od rów- ności praw: nie przyznawałby uprawnień obywatelskich "ciemnemu motło- chowi", który w każdej chwili może się stać "instrumentem i wspólnikiem wichrzycielskich demagogów" (Holbach). Ignorancja ludowej większości to główny argument przeciw przyznaniu jej praw politycznych. Były tu jednak różnice opinii: większość encyklopedystów sądziła, iż oświecanie ludu jest wysiłkiem daremnym, a nawet ryzykownym (Wolter: "Gdy mo- 377 tłoch zaczyna rozumować, wszystko jest stracone"). Natomiast Diderot był gorącym rzecznikiem kształcenia mas ludowych. Idea państwa ludowego jest filozofom równie antypatyczna, jak despo- tyzm, a może nawet bardziej. Ideałem ustrojowym Woltera (i innych en- cyklopedystów) jest parlamentarna monarchia w stylu angielskim, szanu- jąca wolność i własność. Te dwa pojęcia mocno się z sobą wiążą ("Wolność i własność to krzyk natury" - pisał Wolter). Pod pojęciem wolności ro- zumie się, zapewne, swobodę przekonań i wolność polityczną, ale przede wszystkim wolność bogacenia się, swobodę ekonomicznych poczynań nie krępowanych przez państwo. Najpełniejszy. zbiór propozycji reform za warty jest w ogromnej spuściźnie Woltera: mowa tu o gwarancjach wol- ności przekonań i jednolitości praw, o zmianie systemu skarbowego i likwi- dacji praw senioralnych, o zniesieniu arbitralnych aresztów i reformie sądowej (wykluczenie tortur, kary śmierci, tajnych procesów itd.). Wszy- stko razem nie tworzy systemu, to raczej cała rzeka projektów i pomysłów ("Chaos precyzyjnych idei" - tak to określił E. Faguet). Ostatecznie pro- jekty Woltera (jak i Holbacha, Diderota oraz innych) zmierzały do likwi- dacji despotyzmu. Despotyzm bowiem jest zawsze zły (nie przez zły użytek absolutnej władzy, ale przez sam jej zakres, przywłaszczony kosztem spo- łeczeństwa). "Wszystkie samowolne rządy są złe, nie wyłączając rządów władcy dobrego, stanowczego, sprawiedliwego i oświeconego" (Di- derot). Ale przecież właśnie Diderot rozwodził się nad rolą filozofa doradzają- cego monarchom; skorzystał z wielu faworów Katarzyny II, udał się na- wet do Petersburga, układał obszerne projekty reform na użytek carycy i częstował ją dość płaskimi pochlebstwami (Katarzyna "łączy duszę Bru- tusa z urokiem Kleopatry"). Z prezentów, pensji i zaproszeń Fryderyka II pruskiego korzystali La Mettrie, Maupertuis, d'Alembert i przede wszy- stkim Wolter, chwalca pruskiego "Salomona". "Oświeceni despoci" umieli wyzyskać sławnych filozofów do zręcznej reklamy swych osób i poczynań; dawało im też czasem satysfakcję popieranie filozoficznego Paryża prze- ciw królewskiemu Wersalowi. Dla filozofów z kolei misja doradców królewskich miała być praktycz- ną realizacją roli nauki przekształcająeej świat. Filozofia ma być użyteczna społecznie: jakże więc nie skorzystać z szansy reformowania społeczeństw poprzez wpływ na władców despotycznych, ale "oświeconych". Dlatego Wolter nawracał Fryderyka II na swą filozoficzną wiarę, dlatego Diderot żądał od Katarzyny głębokich reform (m. in. wyrzeczenia się samodzierża- wia i zwołania reprezentacji narodu. . .). Nadzieje ich były może naiwne, ale oświecony despotyzm z pewnością nie był dla filozofów celem. To 378 środek do celu, tj. do przebudowy społeczeństwa wedle zasad Rozumu. Byłby to więc despotyzm, który unicestwiałby sam siebie. Idee demokracji burżuazyjnej wniósł do ideologii Oświecenia Jan Jakub Rousseau w Umowie spolecznej (1762). Pisarz pełen sprzeczności, wahań, rozdarcia. Wieczny rebeliant, ale pełen obaw przed rewolucją; uto- pista, ale i trzeźwy realista; egzal- towany, sentymentalny, wrażliwy, ale potrafiący też rozumować wedle reguł abstrakcyjnego, kartezjańskie- go racjonalizmu. Jużjego pierwsze Rozprawy (o nierówności, o sztukach i naukach) skandalizowały opinię i ustawiły autora w opozycji do innych filozofów: zawarta w nich była teza, że społeczeństwo demo- ralizuje ludzi, dobrych z natury. To niejako teza autobiograficzna pisarza, przekonanego, że społe- czeństwo go krzywdziło. Cywilizacja gubi niewinność ludzi, postęp nauk i technik ich dehumanizuje, nawet Rousseau. Portret Quentina de La Tour szlachetne porywy serca niszczy spo- łeczny konformizm (Nowa Heloiza). Najstraszliwszym jednak następstwem cywilizacji jest stopniowy wzrost nierówności, której kulminacją są rządy despotyczne. Rousseau nie ograniczył się do dyskredytowania despotyzmu w imię rządu zamożnych i oświeconych. Zaproponował w Umowie spolecznej od- danie najwyższego zwierzchnictwa całemu ludowi, co praktycznie miało się wyrażać w rządach "woli powszechnej", tj. w tworzeniu ustaw przez cały lud ("wszelka ustawa, której lud we własnej osobie nie uznał, jest nieważna") oraz w kontrolowaniu przez cały lud tych, którzy ustawy mają wykonywać (tj. rządu). Filarem takiego "prawowitego" ustroju byłaby równość praw i obowiązków wszystkich obywateli. Nie ma tu miejsca na przywileje urodzenia lub bogactwa. Jest natomiast wolność, bo każdy słucha tylko takich praw, w których układaniu sam brał udział i które mają na celu interes powszechny. Rousseau był przcciwny delegowaniu przez lud jego suwerennych praw czy to królowi, czy posłom; krytykował ostro angielski parlament, narzędzie bogaczy (akcenty krytyki ustroju an- gielskiego, tak chwalonego przez Monteskiusza i Woltera, wystąpiły już 379 u Diderota). Był też przeciwny organizowaniu "zrzeszeń częściowych", tj. partii politycznych, które dają priorytet interesom grupowym i fałszują wolę powszechną. Był w tym zapewne ślad drobnomieszczańskiej niechęci do walki klas, której wyrazem jest walka partii. Ale też doświadczenie uczyło, że głównie klasy wyższe #ą zdolne się organizować; "dla Rousseau >>partia<< to znaczyło >>partia arystokratyczna<<" (J. Lecercle). Suwerenny lud Jana Jakuba był abstrakcyjny, bo bezklasowy; autor wierzył, że można skupić jednomyślność lub znaczną większość wokół "interesu powszechne- go", z pominięciem wszelkich względów na interesy klasowe i grupowe. Sam Rousseau targany był wahaniami i wątpliwościami: tak np. oscy- lował pomiędzy demokratycznym zaufaniem do ludów, do ich zdrowego sądu - a sceptyczną oceną mas ludowych, od wieków przecież poddawa- nych presji despotycznego rządu ("ludy stają się tym, eo z nich zrobi rząd"). Pilny czytelnik Monteskiusza, wiedział, jak skomplikowanym zadaniem jest tworzenie dobrych praw ("trzeba by bogów, aby nadać prawa ludziom"). Wyjściem z tej trudności było wprowadzenie na polityczną scenę mędrca, który ujawnia ludowi interes powszechny ("trzeba nauczyć ogół, aby znał swoją wolę"). Inna komplikacja: technicznie bardzo trudne, a nawet nie- możliwe jest zachowanie praw suwerennych ludu, "jeśli państwo nie jest bardzo małe". Jakże bowiem zbierać wtedy cały lud na zgromadzenia dla stanowienia praw i kontroli rządu? Stąd sympatie Rousseau dla kan- tonów szwajcarskich i prowincji niderlandzkich (sam Jan Jakub był Ge- newczykiem, ale całą swą aktywnością związał się z Francją). Sebastian Mercier pisał, że przed rewolucją Umowa spoleczna była najmniej czytanym dziełem Jana Jakuba; znano go jako autora Nowej Heloizy, Emila, Wyznań. Po r. 1789 sytuacja się zmieniła: polityczne idee Rousseau zrobiły wielką karierę. Nikt w literaturze burżuazyjnej nie bronił z równą śmiałością i siłą przekonania ideałów zwierzchnictwa ludu, ludo- wej kontroli rządu, równości praw. Wypadło potem zarzucić wiele utopij- nych koncepcji Jana Jakuba; ale jego demokratyczne hasła zachowały żywotność, przekraczając wymiar burżuazyjnej ideologii politycznej, służąc także emancypacji mas ludowych. RELIGIA, MORALNOŚĆ Materializm filozoficzny pozyskał jedynie część oświeconej publiczności, ale niepokój religijny był zjawiskiem powszechnym. Poszukiwano gorącz- kowo systemu, na którym można by się jednak oprzeć; przebierano w róż- nych propozycjach, "tak jak w materiałach u kupców" (Wolter). Można było wybrać wolterowski deizm, który stanowił właściwie zamaskowaną formę materializmu. Bóg Woltera był jak król angielski: "ciągle panował, 380 ale już nie rządził" (A. Soboul). #Tie rządził losami człowieka, ani nawet światem, któremu dał tylko pieiwszy impuls. Ale to była religia mędrców, nader elitarna ; w przekonaniu Woltera (podzielanym przez wielu filozofów- -materialistów) ludowi potrzebna jest nadal katechetyczna wiara w Boga. Społeczna funkcja religii jest w tym ujęciu zupełnie jednoznaczna. "Chcę, aby mój dostawca, krawiec, moi lokaje i moja żona wierzyli w Boga- powiada bohater jednego z wolterowskich dialogów. - Myślę, że wów- czas będą rzadziej mnie okradać i przyprawiać mi rogi". Moźna było wybrać religię Jana Jakuba, daleką od tradycyjnych wzo- rów katolickich czy kalwińskich. A nawet dwie religie Jana Jakuba, dość od siebie odległe. Naturalną, sentymentalną "religię serca", którcj za sadą jest wrażliwość sumienia, a treścią bezpośredni kontakt człowieka z Bogiem (Wyznanie wiary sabaudz' :#go wikarego). Albo społeczną, oby- watelską religię z Umowy spolecz.nej. Sprowadzona do paru prostych dogma- tów - wiara w Stwórcę, w życie przyszłe z nagrodą za cnotę i karę dla złych, wiara w świętość umowy społecznej i praw cywilnych - ta religia obywatelska Jana Jakuba jest wsparta autorytetem państwa i nietoleran- cyjna. Preferencje wielu ludzi zwracały się ku masonerii, nęcącej tajemniczością rytuału: w lożach wolnomularskich deklamowano pięknie o braterstwie ludzi, cnocie, postępie. Innych wreszcie pociągał wizjonerski mistyeyzm szwedzkiego teozofa Swedenborga, modnego za Kanałem, lub krytyczny wobec Oświecenia "iluminizm" Saint-Martina. Z tej ożywionej fermentacji światopoglądowej wynikało także prze- wartościowanie pojęć moralnych. Sceptycyzm religijny kazał szukać szczęś- cia tu, na ziemi : "Myśl o śmierci wprowadza nas w błąd, każe nam zapo- minać o życiu" (Vauvenargues). Ale zdani#m większości filozofów szczęście, skoro jest tak bardzo zien;#kie, wymaga dobrej sytuacji majątkowej. Owszem, jednostka powinna pracować dla szczęścia ogólnego, ale po myślność indywidualna jest szczeblem do pomyśiuości powszechnej. W konsekwencji ten, kto sam się bogaci, służy całej zbiorowości, jest dla niej użyteczny. A przecież tylko w użyteczności kryje się cnota; cnota nie ma nic wspólnego z ascezą, wyrzeczeniem. Mnich lub fakir, który pości lub umartwia się, jest może ostrożny (bo chce sobie w ten sposób zapewnić zbawienie), ale nie jest cnotliwy (bo nikt nie ma zeń pożytku). Ta moralność utylitaryzmu, którą najpełniej wyłożył Wolter, usprawiedli- wiała burżuazyjne dążenia, by na świecie każdy sobie zapewniał na własną rękę najwygodniejsze miejsce. Moralność altruizmu u Saint-Pierre'a czy Jana Jakuba Rousseau była odosobniona: źle pasowała do ambicji klasy, która w bogaceniu się szukała najgłębszych satysfakcji życiowych. 38I WŁASNOŚĆ Dla większości pisarzy Oświecenia własność jest święta i nietykalna. Ale najbardziej zasłużyli się w rozwijaniu burżuazyjnych pojęć o własności ekonomiści szkoły fizjokratycznej. Podobnie jak dla Woltera, własność prywatna jest dla nich najpierwszym prawem natury (bo zabezpiecza samą egzystencję ludzi). A ponieważ państwo jest tylko "sekretarzem prawa natury", musi ono uznać i bronić całą swą siłą prywatnej własności. Pod- stawowe instytucje społeczne powołane są dla obrony własności; ona jest fundamentem wolności; ona daje szansę kształcenia się, a więc powinna być legitymacją praw obywatelskich itd. Własność jest prawem wyłącznym, nie może istnieć własność podzielo- na (to podstawa żądań zniesienia praw feudalnych), polega zaś na prawie swobodnego nabywania rzeczy, zachowywania ich i dysponowania nimi. Jest prawem nabywania: należy więc znieść monopole, koncesje, przywi- leje, które ograniczają swobodę bogacenia się. Jest prawem zachowywania nabytych rzeczy: to wyklucza podatki, na które ludzie się nie zgodzili. Jest wreszcie prawem swobodnej dyspozycji: dlatego zlikwidować należy feudalne ograniczenia (majoraty, dobra martwej ręki) i wprowadzić wol- ność handlu. Jednakże już Diderot, zachowując respekt dla świętej własności pry- watnej, miał wątpliwości, czy wolność handlu zbożem (wprowadzona pod rządami Choiseula) jest rzeczywiście dobrodziejstwem. Krytykował han- dlarzy gotowych dla zysku wygłodzić swych bliźnich, z konsternacją ob- serwował przejawy spekulacji wśród głodu. Rousseau natomiast uznał bez ogródek, że własność prywatna i zrodzona przez nią nierówność to pod- stawowe źródło nieszczęść społecznych: nędzy, wojen, despotyzmu. Stan przedspołeczny, w którym ludzie własności nie znali, był erą szczęścia, bezpowrotnie jednak straconego. Nie można już bowiem znieść własności, tak jak niepodobna spalić biblioteki i wrócić do lasu, by żyć tam z niedźwie- dziami. Można jedynie dzięki interwencji państwa = likwidować nad- miar bogactwa na jednym biegunie społecznym i nadmiar nędzy na drugim. Wbrew liberalnym koncepcjom większości pisarzy Oświecenia, wyklucza- jącym interwencję państwową w sferze ekonomiki - Rousseau domagał się, by państwo ograniczało swobodę bogacenia się jednych, drugich zaś chroniło przed proletaryzacją. Idea "wyrównania fortun" to nie komuni- styczna koncepcja uspołecznienia własności, to drobnomieszczański ideał jej upowszechnienia. To postulat popierania drobnego warsztatu, sklepiku, ehłopskiego gospodarstwa, a ograniczania finansów, przemysłu, wielkiego handlu. 382 Taka krytyka własności, nie uzasadniająca bynajmniej postulatu jej zniesienia, była dość częsta. Szymon Linguet potępiał własność jako źródło zła społecznego, nie sądził jednak, by można było ją zlikwido- wać: "jest to ostrze włóczni, które zostało w ranie; nie można go wy- jąć bez zabicia rannego". Restif de la Bretonne krytykował koncen- trację bogactw i szukał wyjścia w protegowaniu drobnej produkcji rze- mieślniczej. Nawet Gabriel Mably, który tłumaczył, iż gwarancją cnoty i szczęścia jest wspólnota dóbr, nie wierzył, by komunizm był możliwy: "zło jest już dziś zbyt głęboko zakorzenione, by można się spodziewać wyleczenia". Mably polemizował z fizjokratami twierdzącymi, że włas- ność prywatna jest impulsem wzrostu produkcji dóbr: szczęście nie polega na obfitości dóbr, ale na cnocie, którą dać mógłby jedynie sy- stem wspólnoty. Ten rys występował również w obfitej literaturze utopijnej, opisującej szczęśliwe ludy pierwotne. "Dobry dzikus", nie znający różnicy między "moim" i "twoim", jest biedny, nie zna rozkoszy cywilizacji, a jednak- wolny i cnotliwy - szczęśliwszy jest znacznie od ludzi starego świata. W piśmiennictwie rozmnożyli się Huronowie, Irokezi, Peruwiańczycy, Ta- hitańczycy: ich społecznośei, nie znające różnic majątkowych, przedsta- wiano jako wzór braterstwa, prostoty i szczęścia. Projekty komunistycznej przebudowy społeczeństwa pojawiały się rów- nież, były jednak mało rozpowszechnione. Testament księdza Jana Mesliera nie był znany współczesnym (Wolter i Ilolbach opublikowali tylko anty- religijne fragmenty tego dzieła, pomijając całą ideologię komunistyczną). Nieco większe powodzenie miał Kodeks natury Morelly'ego, bo tekst ten przypisywano błędnie Diderotowi. Komunizm Mesliera był gminny i agrar- ny; Morelly'ego - państwowy i sprzyjający postępowi technicznemu. Wzo- rową społecznością Mesliera miała być komunistyczna gmina, żyjąca w skrajnym egalitaryzmie. Morelly natomiast proponował gromadzenie społecznego produktu w magazynach państwowych i rozdzielanie go przez państwo. Ważną tezą Morelly'ego jest uznanie dla nauk i wynalazków: komunizm nie musi być (jak u większości utopistów) stanem prymityw- nym, wspartym na drobnej produkcji chłopskiej i rzemieślniczej. Bo nie postęp techniki, maszynizmu, przemysłu degeneruje ludzi, ale złe prawa wspierające własność prywatną. Twierdzenie ważne, otwierające komuniz- mowi nowe perspektywy. Jednakże o ile Meslier zadanie reformy społecz- nej powierzał ludowej rewolucji, o tyle Morelly był wiernym synem wieku Światła: sprawę przemodelowania społeczeństwa pozostawiał filozofom, którzy swą propagandą wykorzenić powinni "ducha własności" (esprit de propriete). 383 PROBLEM REWOLUCJl Najwybitniejsi filozofowie Oświecenia nie dożyli rewolucji: Helvetius zmarł w 1771, Wolter i Rousseau w 1778, d Alembert w 1783, Diderot w 1784 r. Bez wątpienia nie byli rewolucjonistami. Zbliżenie encyklope- dystów do despotyzmu oświeconego wynikało m. in. z preferencji dla re- f#orm i braku sympatii dla ruchów masowych. Nawet tak radykalny Jan Jakub rewolucji się obawiał; sądził, iż "krew jednego człowieka ma wyższą cenę niż wolność całej ludzkości". "Genewczycy, jeśli to możliwe, stańcie się znów wolnymi - wzywał swych rodaków. - Ale bądźcie raczej nie- wolnikami niż ojcobójcami". Także Diderot wahał się i wątpił, "czy wolno poświęcić w hazardzie rewolucji szczęście obecnej generacji w imię szczęścia przyszłego pokolenia". Przełomowe znaczenie miały dla jego poglądów sukcesy rewolucji amery- kańskiej. Cieszyła się ona sympatią francuskiej opinii. Idealizowano nie tylko "dobrych dzikusów" z lasów i prerii Nowego Świata, lecz także białych kolonistów, żyjących na #onie surowej natury, pracowitych i cno- tliwych. Poparcie, jakiego rząd francuski udzielił północnoamerykańskim koloniom przeciw Anglikom, ułatwiało propagandę powstania. Dwór wer- salski zdawał sobie zresztą sprawę z ryzyka tego sojuszu, z jego wpływu na stan opinii. Toteż Deklaracja niepodleglości, sformułowana przez Jef- t#ersona i zawierająca m. in. uznanie prawa ludów do rewolucji przeciw złym rządom - we Francji była zakazana. Diderot powitał z entuzjazmem rewolucję amerykańską jako nauczkę dla tyranów. W trzecim wydaniu dzieła Raynala o kolonizacji "obu Indii" (1782) Diderot umieścił wielką liczbę interpolacji (ok. 1J3 tekstu), które m. in. wyraźnie uznały prawo ciemiężonych ludów do rewolty. Są tu wez- wania do uciskanych, "przed których pomrukiem tylekroć drżeli władcy", by wykorzystali swe pochodnie i kamienie uliczne. Jest twierdzenie, iż "naród odradza się tylko w kąpieli z krwi". Idee Diderota przygotowywały więc umysły do wybuchu 1789 r. Klasyczne studia Daniela Morneta nad intelektualnymi przesłankami rewolucji francuskiej dały wyraz nader sceptycznej ocenie wpływu dzieł filozofów na narastanie sytuacji rewolucyjnej. W pewnym stopniu scepty- cyzm ten jest uzasadniony. Jakże kapitalną rolę w kształtowaniu się tej sytuacji miały wielkie ruchy ludowe lat osiemdziesiątych XVIII w., tak na wsi, jak w miastach! A przecież ogół ludności chłopskiej był niemal nie tknięty filozofią Oświecenia. Powstania chłopskie nie były rezultatem filozoficznej propagandy; nie utrzymały się też hipotezy o wpływie na ruch chłopski uczestników wojny amerykańskiej, powracających do kraju i przy 384 noszących powiew rebelii zza oceanu. Tak samo bunty "czwartego stanu" w miastach trudno tłumaczyć w pierwszym rzędzie ocieraniem się miej- skich środowisk ludowych o zgiełkliwy ruch umysłowy. Na poruszeniach plebeiskich ważyła dawna tradycja wiejskich żnkerii, tak częstych w XVII i XVIII w., a także wspomnienie ruchliwości ludu miejskiego i eksplozji jego gniewu, powtarzających się w Paryżu od czasu wojen religijnych i Fron- dy. No i przede wszystkim gwałtowność kryzysu ekonomicznego, wzra- stający ucisk fiskalny, reakcja senioralna, bezrobocie, spekulacja i skoki cen : to właśnie stworzyło wybuchową sytuację. Diderot pisał w I 780 r. : "Jeśli [lud] jest nieszczęśliwy, to do zmiany [ustroju) skłonią go nie opinie wasze lub moje, lecz niemożność znoszenia cierpień więcej i dłużej''. Jednakże w poruszeniach ludowych można dnstrzec dojrzewanie świa- domości społecznej: postulaty ludu miejskiego w latach osiemdziesiątych były bez wątpienia głębsze i konkretniejsze niż poprzednio, zaś formy ich dochodzenia wytrwalsze. Ale przede wszystkim dojrzewała burżuazja: rewolucja wybuchła, ponieważ zdecydowała się ona stanąć na czele wiel- kich rebelii ludowych. A dla świadomości politycznej burżuazji, dla jej ambicji, zdecydowania i bojowości rola filozofii była bardzo doniosła. Nawet jeśli w intencjach filozofów krytyka reżimu wcale nie uzasadniała rewolty. ORIENTACJE ESTETYCZNE Esprit bourgeois, mentalność burżuazyjna, ma różne oblicza. Racjona- listyczne, sceptyczne, realistyczne oblicze Woltera - ale i sentymentalne, egzaltowane, rzec by można: preromantyczne oblicze Jana Jakuba. Toteż duży dystans oddziela powiastki filozoficzne Woltera (i Diderota), liber- tyńskie powieści (Choderlos de Laclos) i chłodne, wyrozumowane dramaty (Wolter) od szczerości Wyzfiań Rousseau, od sentymentalizmu Prevosta i Bernardina de Saint-Pierre od psychologicznej finezji Marivaux. Wol- terowski wzór literatury miał wielkie sukcesy, zapewne; ale także Jan Jakub trafił w odczucia szerokiej publiczności. W gruncie rzeczy były to dwie różne strony tego samego konftiktu nowej klasy z tradycyjnymi in- stytucjami i obyczajami. Można je było kwestionować w imię rozumu; nie mniejsze jednak powodzenie miało odrzucenie ich w imię spontanicz- ności, szczerości, kultu naturalnej prostoty. Niejednokrotnie zwracano uwagę na związki pomiędzy kultem natury u Jana Jakuba a jego obroną prostych ludzi i postulatem równości. Jednak- 29 - J. Baszlsiewiuz, Histi,ria Franrji 385 że już przed nim wytworne towarzystwo gustowało w bukolicznej swobodzie życia, wyzwolonej od konwencji i skrępowań. Moda na "dobrego dzikusa", na pasterskie idylle, prostotę wiejskich zabaw - była żywa już w czasach regencji. Wycisnęła piętno na obyczajach eleganckiego świata, na litera- turze i na malarstwie (Boucher, Laneret). Rousseau nadał poważniejszy odcień tym gustom, nieraz komedianekim: jego namiętność do botaniki czy też do turystyki górskiej podzieliły liczne wielkie damy. Także senty- mentalizm Jana Jakuba poprzedziły zainteresowania dla angielskiej po wieści sentymentalnej (Richardson). Francuskie wytworne panie jeszcze przed Żoną modn# Krasickiego chodziły rozmyślać "pomiędzy cyprysy, nad nieszczęściem Pameli albo Heloisy". Konflikty marzeń i uczuć z płas- kością i konformizmem egzysteneji - główny motyw Nowej Heloizi- fascynowały wyobraźnię różnych kręgów społecznych. Tak więc kultura burżuazyjna była atrakcyjna dla elity. Podobne różnice orientacji w plastyce. Rokoko arystokracji i zamożnej burżuazji nie było nigdy stylem wyłącznym. Eleganeja, zmysłowość, ka- pryśna nerwowość obrazów Bouchera czy Fragonarda: to jeden aspekt gustów plastycznych. Ale klasom średnim, a może także części elity bliskie było malarstwo Greuze'a: rodzajowe, sentymentalne, bardzo fabularne (wzruszające sceny rodzinne). Był w tym już zalążek XIX-wiecznej sztuki mieszczańskiej, banalnej i w smaku nie najlepszym. Ale polemikę z roko- kową sztuką wiodła także twórczość Chardina, poważna i dydaktyczna (pragnąca chwalić cnoty, ganić występki). Chyba wyższej klasy od twór- czości Greuze'a. Wreszcie jeszcze przed rewolucją zdobył powodzenie kla- syczny, surowy, obywatelski Ludwik David. Jego Horucjusze, płótno wy- stawione w salonie r. 1785, to wielki sukces u publiczności i zapowiedź nowej estetyki. Neoklasycyzm to nie tylko malarstwo Davida; renesans wpływów klasycznych występuje też w sztuce użytkowej, noszącej imię Ludwika XVI. Jest w niej eklektyczne łączenie wątków klasycyzmu i ro- koka, jest jednak wyraźne dążenie do większej prostoty i dyscypliny. Ten nowy smak niemało zawdzięczał sukcesowi wykopalisk pompejańskieh z połowy XVIII w. Nowe, mieszczańskie formy torowały sobie coraz śmielej drogę w mu- zyce. Obok tradycyjnej muzyki dworskiej i kościelnej - publiczny kon- cert; obok utworów do tańca i uświetniających wytworne zabawy (Cou- perin, Rameau) -dzieła przeznaczone do wykonań koncertowych. No i odnowienie opery, wyzwalającej się spod włoskiego wpływu. Z Paryżem związał się znakomity Niemiec Krzysztof Wilibald Gluck, autor oper pa- tetycznych i natehnionych; o pokolenie młodszy od niego Andre Gretry celował w innym gatunku: operze komicznej. 386 DYFUZJA IDEI OŚWIECENIA Kultura Oświecenia miała charakter par excellence miejski: nie było mody na tryb życia Montaigne'a, tworzącego na wsi, w zamkowej wieży. Samotność Rousseau była światopoglądową pozą, wyjazd Woltera na wieś, do Ferney - późno podjętym krokiem w imię osobistego bezpieczeństwa. Miasto było ramą aktywności twórczej i szybkiego kolportażu idei. Szero- kiej dyfuzji ideowej sprzyjała ostrożność większości filozofów, poddają- cych ostrej krytyce różne filary systemu, ale oszczędzających króla. Nie nawoływano przecież do rewolucji, nie propagowano republiki. Także poparcie kół dworskich i arystokratycznych nie było bez znaczenia: pani Pompadour ratowała Encyklopedię, wielu ministrów szczyciło się tytułem ami des philosophes. Malesherbes, liberalny szef cenzury, przymykał oko na kolportaż zakazanych druków, udzielał dyskretnych, milczących po zwoleń, udawał, że wierzy w zagraniczne pochodzenie książek drukowanych rzekomo w Holandii lub Szwajcarii, w istocie często pod bokiem dworu. Liczne próby polemik z opiniami filozofów były żałośnie nieskuteczne. Po prostu brak było wrogom filozofów - konserwatystom, jezuitom, pro- fesorom Sorbony, dewotom z dworu - talentów na miarę dzieł, które mieli zwalczać. Komediopisarz Palissot był płytki i trywialny, publicysta Eliasz Freron - zbyt agresywny. Tymczasem filozofowie mieli do dyspozycji najróżnorodniejsze formy rozpowszechniania swych idei wśród szerokiej publiczności, nie nawykłej do czytania uczonych traktatów. Powiastka filozoficzna, pamftet, poemat satyryczny, powieść o drastycznej fabule, dykcjonarz i encyklopedia, po pularny felieton: wszystkie gatunki dostępne czytającej publiczności od- dane zostały na usługi propagandy filozoficznej. Rozmnożyły się gazety (niekiedy nielegalne), w tym pierwsza gazeta codzienna ("Journal de Paris", 1777): na ich łamach pojawiały się ożywione dyskusje nad kwestiami politycznymi, moralnymi, ekonomicznymi i filozoficznymi. Loże masoń= skie, import angielski, upowszechniły się w latach siedemdziesiątych XVIII w. do tego stopnia, że członków wolnomularstwa liczy się na dzie= siątki tysięcy. Wyzyskując snobizm szerokich warstw - od drobnomie- szczaństwa do członków rodziny królewskiej - loże rozwinęly szeroką pro- pagandę głównych motywów ideologii oświeceniowej. W dużych miastach działały akademie nauk i towarzystwa naukowe oraz literackie. Inspiro- wały dyskusję filozoficzną: to przecież na konkurs Akademii w Dijon pisał swe pierwsze rozprawy Jan Jakub Rousseau. Ale wspierały też ba- dania w dziedzinie ekonomii, przyrody, matematyki, fizyki i chemu, agro- nomii. Ożywiła się dostojna, lecz poprzednio nieco konserwatywna Aka= 387 demia Francuska: niemała w tym rola jej ruchliwego sekretarza, Karola Duclos (autora m. in. frywolnych powieści); w latach siedemdziesiątych "partia filozofów" miała już w Akademii wyraźną przewagę. Biblioteka publiczna, w odróżnieniu od bibliotek dworskich, kościel- nych i senioralnych, otwiera się szeroko dla wszystkich zainteresowanych. Upowszechniły się kawiarnie: przy kawie, ostrzącej dowcip, toczyły się burzliwe dyskusje polityczne i filozoficzne. Od czasu słynnego Klubu Na Antresoli powstały nowe kluby polityczne: wynalazek, który wykorzysta szeroko rewolucja. Trwały także pewne tradycyjne formy, ważne dla ideo- wego fermentu, przede wszystkim salony. Raczej kameralne, bo dla wiel- kich debat są teraz akademie nauk, biblioteki, kluby, moda zaś na małe pałacyki i małe pokoje sprzyjała dyskusjom w mniejszym gronie, za to tym śmielszym. Wśród czujności konserwatystów dyskretne salony były wyspami największej wolności opinii. Polityka, filozofia, intryga towa- rzyska łączyły się w salonach pań du Deffand, de Cboiseul, de Lespinasse, d'Epinay, Helvetius, Necker. Teatr Woltera był naszpikowany politycz- nymi i filozoficznymi aluzjami; ale nawet tradycyjne imbroglio miłosne mogło się stać sztuką polityczną. Klasycznym przykładem jest Wesele Figara Beaumarchais'go: w banalną konweneję zdrad małżeńskich, intryg i maskarad autor wpisał oskarżenie przywilejów stanowych i szyderstwa pod adresem możnych. Wreszcie i szkoła średnia sprzyjała ideowej fer- mentacji, przygotowując lepiej uczniów do rozumienia zawiłej współezesnoś- ci. Mniej tu jałowej łacińskiej retoryki, więcej zainteresowań przyrodo- znawstwem, geografią, językami obcymi, etyką, ekonomią. We francuskitn Oświeceniu uczestniczyło wielu cudzoziemców; niekiedy współtworzyli je, jak Niemiec Holbach czy Szwajcar Rousseau, czasem tylko kibicowali i tworzyli jego kronikę, jak baron Melchior Grimm. Z drugiej strony Oświecenie francuskie promieniowało potężnie na całą kontynentalną Europę. Widomym tego symbolem jest wpływ francuskiej arehitektury pałacowej w państwach bourbońskich (Hiszpania, Neapol), ale też w Niemczech, w Rosji, gdzie francuski styl ujawnił się nie tylko na dalekiej północy, pod Petersburgiem (Peterhof, Carskie Sioło), lecz także na południu, w kraju odzyskanym na Turkach (Odessa). Wraz z mo- dą na francuski język (po całej Europie wędrowała armia Francuzów- -guwernerów), na paryskie stroje i francuskie obrazy - upowszechniała się moda na francuskie książki i zawarte w nich idee. W Polsce już wcześnie, na długo przed najwyższym wzniesieniem ideologii polskiego Oświecenia, penetracja francuskiego wpływu była bardzo mocna. Konarski twierdził, iż język francuski tak jest teraz potrzebny, jak Rzymianom grecki. Przed pierwszym rozbiorem magnat Wielhorski radził się Mably'ego i Jana Ja- 388 kuba Rousseau, jak zreformować ustrój Polski; później Józef Wybicki ujawnił w Listach patriotycznych świetną znajomość tematów wielkiej dy- skusji oświeceniowej. Wspomnienia kadeta szkoły rycerskiej poświadczają, iż francuscy "metrowie" uczyli polskich chłopców nie tylko języka, lecz i opinii "nieprawomyślnych" autorów. Nawet w gotowalni dam, tuż przy bielidłach "zastaniesz WM Pan księgi p. Rousseau, filozoficzne dzieła Woltera" (Ignacy Krasicki w Miko#aja Doświadczy#skiego przypadkach). Tylko Anglia, która w niejednym zapłodniła francuską fermentację ideową, oparła się inwazji frankomanii. KULTURA LUDOWA Postępy kultury ludowej mniej interesowały badaczy. A przecież były niemałe, przede wszystkim w sferze upowszechniania oświaty. Szkoła średnia - coraz nowocześniejsza - służyła przede wszystkim części szlach- ty i burżuazji (arystokracja, zamożna szlachta, duża część burżuazji wolała jednak wykształcenie domowe). Ale niekiedy pojawiali się w szkołach średnich także synowie zamożniejszych chłopów. Jednakże podstawą po stępu był oczywiście stan szkół podstawowych. Fizjokraci rozumieli dobrze, iż nie będzie rozwoju rolnictwa bez rozbudowy systemu oświatowego na wsi. Tymczasem nie tylko konserwatyści i obskuranci sprzeciwiali się nauczaniu chłopów; stanowisko Woltera było negatywne, Duclos twier- dził, iż rozwój oświaty na wsi zaszkodzi produkcji rolnej (któż bowiem zechce uprawiać rolę). Budowa szkół wiejskich i utrzymywanie nauczycieli prawie zawsze spa- dały na gminę wiejską, co hamowało rozwój oświaty: liczne gminy nie miały dość środków lub dość zainteresowań, by utrzymać szkołę. Z pew- nym uproszczeniem mówi się niekiedy o linii demarkacyjnej oddzielającej Francję analfabetów od Francji oświeconej: przebiegała ona mniej więcej od Saint-Malo w Bretanii do Genewy; oświata ludowa znacznie mocniej- sza była na północ od tej linii. Zwłaszcza takie prowincje, jak Ile-de-France, Szampania, Lotaryngia, Franche-Comte, Flandria, wykazywały wiele dba- łości o stan szkółek wiejskich. Nauczanie było rudymentarne, tylko w se- zonie zimowym, funkcje nauczyciela pełnił często zakrystianin, dzwonnik, pisarz gminny, niekiedy emerytowany ksiądz. Jednakże i na południu szkoły wiejskie czyniły pewien postęp; system oświatowy uzupełniali tu wędrowni nauczyciele Lepiej przedstawiała się oświata ludowa w miastach. Postęp przemy- słowy działał powoli na korzyść oświaty "stanu czwartego"; kler, a także 389 władze miejskie prowadziły dość liczne szkoły ludowe, często zupełnie bezpłatne. 1ch poziom był z reguły wyższy niż szkót wiejskich. Studia L. Maggioło nad wielką liczbą aktów małżeńskich (część no- wożeńców je podpisywała, część stawiała tylko krzyżyk) wykazały dla wsi francuskiej lat 1786--1789 47o/o podpisów mężów, 26o/o - żon. Ale róż- nice między prowincjami były kolosalne: w niektórych liczba umiejących pisać zbliżała się do 90o/o mężczyzn, w innych oscylowała wokół l0o/o. Ponadto czym innym jest przecież umiejętność podpisania aktu swym na- zwiskiem, czym innym - swobodnego pisania i zwłaszcza czytania. po dobnie w mieście : różnice w poziomie alfabetyzacji były ogromne, jednakże w niektórych parafiach miejskich liczba analfabetów spadała do ok. IOo/o. W sumie postęp oświaty ludowej w XVIII w. był bez wątpienia znaczny, ale podawane niekiedy liczby (70-80o/o mężczyzn i 30-40#/o kobiet umie- jąeych pisać i czytać) są zbyt optymistyczne. Jeśli już umiano czytać, to cóż właściwie czytano? Od XVII w. na wsi francuskiej kolportowano szeroko serię tzw. Blękitnej biblioteki, wydawa- ńej w Troyes, której treść zbadał gruntownie Robert Mandrou. Potem wzór ten był powielany przez inne wydawnictwa. Wędrowały tedy po wsiach małe "kieszonkowce" (do 120 stron), na kiepskim papierze, powta- rzające wciąż te same tematy w anonimowych z reguły opracowaniach. Około 2Ś#/" stanowiły teksty religijne (żywoty świętych, kantyczki, opisy cuciów); sporo było baśni, romansów, fars, opowieści pseudohistorycz- nych, w których postacie autentyczne występowały w sytuacjach legendar- nych lub zmyślonych. Ale w książeczkach z Troyes czy w kalendarzach pojawiały się też próby popularyzacji nauki i techniki. Niemało było ak- centów kształcących poczucie godności chłopskiego stanu (cnota, zręcz- ność, odwaga chłopskich bohaterów). Jednocześnie wyraźne tendencje wyjścia poza opłotki wsi: opisy podróży, miast (nieraz satyryczne), wia- #omości z geografii i historii kształciły wiedzę o świecie, rozszerzały ho- ryzonty. Także horyzonty narodowe: Du Guesclin, Joanna, Bayard to częste postacie ludowej literatury. Kler nieraz zżymał się na penetrację książek "wywrotowych", tekstów Woltera i Rousseau. Ale wpływ Oświe- cenia był na wsi słaby i bardzo pośredni; przenikał m. in. poprzez oddzia- ływanie I-adykalnych księży. Gdy w toku kampanii wyborczej do Stanów Genel-alnych 1789 r. spisywano na wsi tzw. kajety skarg, to nadawano im czasem pewien polor oświeceniowy. Niekiedy oświeceniowe argumenty pozwalały ludowi lepiej wyrazić i uza- sadnić spontaniczne nastroje buntu i krytyki. Nie należy jednak przeceniać #ego wpływu. Przywiązanie do religii było na wsi żywe; tylko w pewnych regionach nadwątliły je prześladowania hugenotów lub bliskość wielkich 390 miast. Centrum życia wiejskiego to po staremu karczma (miejsce wymiany wiadomości i opinii), ale także kościół. Po staremu też formy religijności wiejskiej były często kościołowi niezbyt miłe, bo mieszały się tu z wiarą wpływy przesądów i zabiegów magicznych; ze świętami kościelnymi kon- kurowały tradycyjne, lokalne święta, z kultem uznanym - kult nieoficjal- nych świętych itd. Także w mieście ludowe formy obyczajowe są bardzo przemieszane. Obok świąt, procesji, misteriów religijnych - festyny z okazji wydarzeń politycznych (zawarcie pokoju, ważne wydarzenia w rodzinie królewskiej). Ale prócz świąt "koncesjonowanych", organizowanych przez władze, zda- rzały się częściej (znane i przedtem) spontaniczne eksplozje ludowej we- sołości, mające czasem posmak niemal rewolucyjny. Upadek znienawi- dzonego ministra (Maupeou) lub intendenta, uwolnienie uwięzionych, a po pularnych osobistości (np. wypuszczenie Beaumarchais'go z więzienia Saint- -Lazare), to dobra okazja dla ludowego święta. I w mieście szynk, oberża ma tak wielką siłę atrakcyjną, że niepokoi to policję, skłania władze do różnych ograniczeń. Czytelnictwo = żywsze niż na wsi, druki docierające do rąk ludu - bardziej różnorodne. A wreszcie spora część warstw ludo- wych (zwłaszcza służba) miała możność ocierania się z bliska o świat, w którym tyle dyskutowano i na tak różne tematy. Dał temu wyraz Bea- umarchais w Weselu Figaru, choć lokaj Figaro w gruncie rzeczy wyraża nie mentalność zrewoltowanego ludu, lecz światłej, reformatorskiej bur- żuazji. VII. WIELKA REWOLUCJA Celem rewolucji francuskiej była nie tylko zmiana dawne- go rządu, ale zniesienie dawnego kształtu społeczeństwa (Alexis de Tocque#ille) OSTATNIE PRÓBY REFORM uioR zdania które służ #ak , y # o mot- to tego rozdziału, twierdził, iż "najniebezpieczniejszą chwilą dla złego rzą- du bywa zwykle ta, w której zaczyna on wprowadzać reformy". Ludwik XVI, człowiek słabego charakteru i miernej inteligencji, budził niemało nadziei po długim i złym panowaniu swego dziada. Próbował nadziejom tym sprostać poprzez reformy ustroju. Nie mogły one uratować dawnego reżimu: były zbyt skromne, niekonsekwentne, wreszcie - szybko cofane i zastępowane innymi. Szefem finansów w nowym rządzie został przyjaciel filozofów, dawny energiczny intendent Limoges - Anne Turgot. Uczeń fizjokratów i zwo- lennik ekonomicznego liberalizmu, zaczął od ustanowienia wolnego handlu zbożem, co spowodowało szybką podwyżkę ceny chleba, a na przednówku 1775 r. - ostre zaburzenia społeczne w Paryżu i na wsi. Turgot ograni- czył trochę sferę działania Ferme Generale, wyjmując spod jej zarządu dobra królewskie i pocztę. Jednocześnie próbował znowu, tradycyjnym sposobem, poprawić żałosny stan skarbu przez oszczędności administra- cyjne. W styczniu 1776 r. dalsze reformy, zakrojone na wielką skalę: Turgot przedstawił w radzie królewskiej aż sześć projektów edyktów. Największe poruszenie wywołała likwidacja systemu cechowego i wolność uprawiania reglamentowanych dotąd zawodów, a także zniesienie szarwarków kró- lewskich. Szarwarki (dotąd ciążące tylko na chłopach) zastąpić miał po datek powszechny. Turgot miałjeszcze inne projekty reform : proponował- jako organy reprezentacji społecznej - zgromadzenia lokalne z wyborów cenzusowych (a więc uznanie, choćby w skromnym zakresie, praw poli- tycznych burżuazji i zamożnego chłopstwa); zaprojektował ulgi dla pro- testantów, prawo wykupu ciężarów feudalnych i reformy podatkowe oraz oświatowe. Jednakże Turgot podzielił los poprzednich reformatorów, Ma- 392 chaulta i Maupeou: sprzymierzyły się przeciw nietnu siły dworu (królowa Maria Antonina go nienawidziła), arystokracji, kleru, wielkiej togi i fi- nansów. W maju Turgot został odwołany; jego upadek oznaczał likwidację, niemal zupełną, jego reform. Niemal zupełną: bo jednak, przywracając cechy, złagodzono reżim reglamentacji cechowej. Dymisjonowany Turgot pisał proroczo do Ludwika XVI: "Nigdy nie zapominaj, Najjaśniejszy Panie, że to słabość położyła na pieńku głowę Karola I". W 1777 r. niełatwy urząd dyrektora generalnego finansów objął ban- kier szwajcarski Jakub Necker. Wrogi fizjokratom, admirator Colberta, powrócił do polityki reglamentacyjnej. Był świetnym bankierem: toteż król powołał do rządów tego obcego burżuja i w dodatku protestanta wierząc, iż dokona gospodarczego cudu. Cud jednak nie nastąpił. Necker zasłużył się ostrożnymi reformami w duchu oświeconego absolutyzmu (zniesienie tortur w śledztwie, poddaństwa w dobrach królewskich); by zainteresować społeczeństwo biegiem spraw państwowych, wprowadził na próbę w kilku prowincjach zgromadzenia doradcze (z nominacji). Ale w kluczowej kwestii finansów zdziałał niewiele. Unikał nowych podatków; by jednak podołać wzrastającym wydatkom, uciekał się systematycznie do pożyczek. Zaciłużenie skarbu wzrosło o 600 mln. Nie zdołał także Necker ograniczyć kolosalnych pensji, płaconych przez króla członkom rodziny królewskiej, dygnitarzom, arystokracji. Aby usprawiedliwić brak efektów swej działalności, w lutym 1781 r. Necker ujawnił ze szczegółami rozrzut- ność dworu. Trzy miesiące#później musiał złożyć dymisję. Jego odejście było zwycięstwem reakcji feudalnej. Ni# tylko dlatego, że arystokracja uratowała swe pensje. Necker był jedynym bourgeois w ga- binecie: pozostali ministrowie to stara szlachta. Także intendenci byli już w tym czasie mocno wtopieni w środowisko szlacheckie swych prowincji. Jakże daleko absolutyzm odszedł od systemu Ludwika XIV, który hołubił szlachtę, ale rządził przy pomocy nobilitowanej burżuazji. W tym samym maju 1781 r., gdy Necker składał dymisję, ordonans rządowy postawił kandydatom na oficerów wymóg szlachectwa od 4 pokoleń. Tylko tzw. officiers defortune mogli być, w uznaniu zdolności, awansowani z prostych żołnierzy. Ale nie wyżej stopnia porucznika; ponadto grupa ta (ok. l0o/o korpusu oficerskiego) wypełniała podrzędne funkcje. Dopiero za rewolucji i cesarstwa okaże się, ile talentów było wśród officiers de fortune. Także kariera duchowna zamyka się dla nieszlachty: przed rewolucją nie było już ani jednego biskupa-roturiera. "Wszystkie drogi są zamknięte" - pisał późniejszy ruchliwy działacz okresu rewolucji, Barnave. Nieudolne w polityce wewnętrznej, rządy Ludwika XVI usiłują na zewnątrz utrzymać status guo. Jeszcze rząd Choiseula popierał konfede- 393 i-ację barską, Tureję i kultywował sojusz z Austrią: miało to szachować potężny alians Prus i Rosji. Cały ten układ sił był jednak podminowany rywalizacjami i intrygami. W 1772 r. austriacki sojusznik oszukał Francję, biorąc udział w pierwszym rozbiorze Polski w tajemnicy przed Paryżem. Francja nie chciała do tego dopuścić, widząc w rozbiorze Polski rażące naruszenie równowagi europejskiej. Po r. 1772 jej sojusz z Austrią był już czysto formalny. Nastąpiło natomiast zbliżenie z Rosją: minister spraw zagranicznych Vergennes porozumiał się z Katarzyną II w przedmiocie zachowania, pod gwarancją francusko-rosyjską, ustroju Niemiec utrwalo- nego w traktacie westfalskim 1648 r. Chodziło m. in. o zapobieżenie wojnie Austrii i Prus o sukcesję w Bawarii. Lawirując w Europie, rząd francuski zwrócił natomiast swą energię w kierunku spraw kolonialnych. W imię rewanżu za klęskę wojny siedmioletniej Vergennes poparł powstanie kolonii północnoamerykańskich przeciw Anglikom. To jedno z niewielu posunięć rządu u schyłku ancien regime'u, które zyskały poparcie opinii. Filozofo- wie, pisarze, publicyści - Mably, Diderot, Raynal, Mirabeau, Brissot- gorąco witali sukcesy powstania; wysłannik Amerykanów w Paryżu, Be- niamin Franklin, przyjmowany był entuzjastycznie; markiz La Fayette zebrał ochotników do walki z angielską tyranią. W 1778 r. podpisano traktat przyjażni francusko-amerykańskiej; Francja oficjalnie zaczęła woj- nę z Anglikami na morzu, w Indiach (tu odznaczył się admirał Suffren) i nci Antylach, ale przede wszystkim w samej Ameryce, gdzie działał siedmio- tysięczny korpus ekspedycyjny pod wodzą marszałka de Rochambeau. Traktat wersalski (I783) mógł uchodzić za sukces i rewanż na Anglikach: uznając Stany Zjednoczone rząd brytyjski oddał Francji pewne terytoria (m. in. Senegal i Tobago). Ale wojna amerykańska kosztowała Francję 2 mld liwrów. To dlatego Necker musiał wciąż powiększać zadłużenie skarbu. Od 1783 r. finansami rządził minister Calonne, który m. in. wykorzystał swój urząd do spłace- nia prywatnych długów ze skarbu państwa. Półśrodki nie były już w stanie zapobiec ruinie finansów publicznych, toteż w sierpniu 1786 r. Calonne przedstawił projekt podatku gruntowego od wszystkich właścicieli. Jedno- cześnie dla ożywienia handlu proponował zniesienie ceł wewnętrznych i wolny handel zbożem, a dla zjednania trzeciego stanu - powołanie zgro- madzeń lokalnych z cenzusowych wyborów. Licząc się z opozycją parla- mentów, Calonne postanowił odwolać się do zgromadzenia notabli, o skła- dzie głównie szlacheckim, dobranym przez samego ministra. Calonne sta- wiał na uległość tak skomponowanego ciała, jednakże zwołanie zgromadze- nia notabli było już kapitulacją. "Król konsultował się z arystokraeją, za miast zakomunikować jej swą wolę" (G. Lefebvre). 394 Zgromadzenie notabli zebrało się w lutym 1787 r. Poparło ideę wolnego handlu i zniesienia ceł wewnętrznych. Ale sarkano na zgromadzenia lo- kalne o strukturze cenzusowej (więc nie stanowej). Kler nieehętnie przyjął projekt dopuszczenia chłopów do wykupu jego praw feudalnych. Wszyscy -wreszcie wystąpili zgodnie przeciw powszechnemu podatkowi gruntowe- mu. Ten bunt uprzywilejowanych zgubił ostatecznie stary porządek, który nie mógł się uratować bez podatków od szlachty i kleru. Najlepiej to ujawnił budżet państwa ogłoszony w marcu 1788 r.: deficyt wynosił 126 mln (wy- datki: 629 mln, dochody: 503 mln). Nadto obsługa pięciomiliardowego długu pochłonąć miała 318 mln, a więc z górą 50a/# wszystkich wydatków państwa. Skarb się dusił, bankructwo było nieuchronne bez reform. Stany uprzywilejowane może i pomogłyby państwu, ale na własnych warunkaeh, .a nie dyktowanych przez rząd. Tak się rodziła idea zwołania, po przeszło 170-letniej przerwie, Stanów Generalnych. W kwietniu 1787 r. Calonne odszedł; jego następca, arcybiskup Tuluzy Lomenie de Brienne, rózwiązał w maju zgromadzenie notabli. Próbował pójść tradycyjną drogą: uzyskać poparcie dla reform w parlamentach po przez lekkie modyfikacje projektów Calonne'a. Parlamenty zarejestrowały #ez oporu edykty o wolności handlu zbożem i zgromadzeniach prowincjo- nalnych, ale sprzeciwiły się stanowezo powszechnemu podatkowi grunto- wemu. Zaczęły się znów próby sił: przymusowa rejestracja edyktów nie dała rezultatu, tak samo wygnanie parlamentu z Paryża. Brienne dał za wygraną, zamiast o powszechnym podatku myślał już tylko o nowej po życzce. Tu znów opozycja parlamentów: by ją zmiękczyć, Brienne obiecał zwołanie Stanów Generalnych na r. 1792. Ale jesienią konftikt parlamen- tarny się zaostrzył i kisił się do wiosny. W maju 1788 r. parlament paryski żdobył się już na sformułowanie programu politycznego: tylko Stany Ge- neralne mają prawo nakładać nowe podatki; obywateli nie wolno więzić bez sądu; sędziowie są nieodwołalni; prawa i przywileje prowineji są nie- tykalne. W tym momencie rząd postanowił uderzyć mocno: sześć edyktów, przygotowanych przez ministra Lamoignon, odebrało parlamentom pra- wo rejestracji ustaw, przekazując je trybunałowi zależnemu od dworu. Nowa organizacja sądów skurczyła znacznie uprawnienia parlamentów, żaś sądownictwo senioralne ograniczyła przez wzrost kompetencji sądów królewskich. Wszystko to wzburzyło opinię: nie tylko klas uprzywilejowa- nych, ale także mas, zdesperowanych skutkami katastrofalnego nieuro- dzaju 1787 r. Zamieszki wybuchły w Paryżu i innych miastach (Grenoble, Rennes, Tuluza, Dijon, Pau). Prowincje, w których dawniej zbierały się zgromadzenia stanowe, żądały ich przywrócenia (nowe, cenzusowe zgroma- 395 dzenia prowincjonalne wprowadzono w 1787 r., ale nie zadowoliły one opinu, bo ich rola była czysto doradcza). W Delfinacie burżuazja i szlachta porozumiały się i doprowadziły do samowolnego zebraltia się stanów pro- wincjonalnych w dawnym kształcie. Pod presją tych wydarzeń w sierpniu 1788 r. Brienne ogłosił zwołanie Stanów Generalnych na wiosnę przyszłego roku i podał się do dymisji. Wraz z jego ustąpieniem załamała się ostatnia próba modernizacji państwa: Brienne miał bowiem w zanadrzu interesu- jące projekty dalszych reform sądowych (likwidacja sądów patrymonial- nych), administracyjnych (osłabienie pozycji intendentów prawami zgro- madzeń prowincjonalnych), wojskowych i kościelnych. Wszystkie te pro- jekty szanowały podstawowe przywileje kleru i szlachty: ale uprzywilejo- wani nie poparli reformatorskich wysiłków. WOKÓŁ ZWOŁANIA STANÓW GENERALNYCH Po upadku Brienne'a król powołał do rządu panownie ostrożnego Neckera. Starał się on pacyfikować nastroje, przede wszystkim przywraca- jąc prawa parlamentów. We wrześniu 1788 r. parlament paryski zapowie= dział, że Stany Generalne powinny mieć strukturę identyczną jak w r. 1614 (trzy stany o równej liczbie reprezentantów, głosujące odrębnie, każdy wyposażony w prawo weta wobec innych stanów). Ten stary model nie mógł jednak zadowolić burżuazji, która chciała wykorzystać zwołanie Sta- nów Generalnych do gruntownej reformy. Przyszedł kres sojuszu opozy- cyjnej arystokracji i togi z opozycyjną burżuazją. Zaczęła się formować ruehliwa "partia patriotyczna" pod hasłem podwójnej reprezentacji stanu trzeciego i głosowania indywidualnego (par tete). Głosowanie par tete dałoby burżuazji, przy podwójnej liczbie jej reprezentantów, wygodną więk- szość, bo wśród delegatów kleru i szlachty znalazłaby ona bez trudu so- juszników. Już w partii patriotów znalazła się grupa arystokratów (La Fayette, La Rochefoucauld-Liancourt, Condorcet, Mirabeau) i kleru (Sie- yes, Talleyrand). Nie formułując jeszcze konkretnego programu zmian ustroju, mobilizowano opinię wokół hasła reformy Stanów Generalnych. Necker za wszelką cenę chciał zniesienia przywilejów podatkowych, ale obawiał się, że stany uprzywilejowane storpedują tę reformę lub za żądają za nią wygórowanej ceny. Toteż skłonny był zgodzić się na podwo- jenie reprezentacji stanu trzeciego, ale głosowanie indywidualne chciał ograniczyć do spraw finansowych. Nie pragnął bynajmniej, by w innych- politycznych - kwestiach decydować miała burżuazja, zbyt radykalna na jego gust. Przewidywał, że reformy ustroju politycznego skłócą stany i że będzie mógł odgrywać rolę języczka u wagi wśród tych sporó##r. W grudniu 396 1788 r. rada królewska pod presją Neckera wyraziła zgodę na podwojenie reprezentacji trzeciego stanu; sprawę trybu głosowania pozostawiono w zawieszeniu. Burżuazja traktowała tę sprawę jako przesądzoną. Szlachta była ogromnie niezadowolona z ustępstw rządu na rzecz roturierów. Ordynacja wyborcza przyznała pewne przywileje wyższym stanom; naj- łiczniejszy stan trzeci miał wybierać posłów w skomplikowanym głosowa- niu pośrednim. Podczas kampanii wyborczej - w zimie i wczesną wiosną 1789 r. - zgromadzenia pa- rafialne, miejskie i okręgowe for- mułowały swe postulaty dla posłów w postaci tzw. kajetów skarg (cahiers des doleances). W dziesiątkach tysię- cy tekstów zachował się imponu- jący obraz opinii, oczekiwań, aspi- r'# racji różnych klas społecznych. # W parafiach i miastach dochodziły nareszcie do głosu warstwy ludowe dyktujące swe skargi i życzenia. Prawda, że nieraz przyjmowały go- # towy sehemat przywieziony przez ruchliwych działaczy burżuazyjnych f = lub ich agentów. Prawda też, że spi- Ludwik XVI sujący dyktowane mu postulaty ksiądz, urzędnik, notariusz deformował często styl i treść ludowych życzeń. A jednak w skargach chłopskich kajetów. w odrębnym stano- wisku wyrażanym niekiedy przez miejski "stan czwarty" odzywała się niepewna jeszcze, nieśmiała świadomość własnych interesów, od- rębnych od interesów burżuazji. Toteż na zgromadzeniach okręgowych trzeciego stanu, gdzie chłopów i miejskiej biedoty już niemal nie było, burżuazja gubiła wielką część oryginalnych, ludowych postula- tów. Było w tych głosach ludu żądanie likwidacji "feudalnego barbarzyń- stwa", tj. dziesięcin, i praw feudalnych, na co burżuazja się godziła; były wstrząsające opisy nędzy mas (rok 1788 był znów nieurodzajny, zwyżka cen obciążyła położenie ludu, pogarszające się od lat wskutek depresji). Są oczywiście narzekania na presję f#skalną. Ale lud domagał się też wy- bierania posłów trzeciego stanu spośród cbłopów (nie tylko burżujów), krytykował burżuazję wiejską i ucisk przeniysłowców w miastach. Pragnął zahamować postępy kapitalizmu tak w rolnictwie, jak w prze- myśle. 397 Burżuazja i szlachta w wielu sprawach były jednomyślne (ograniczenieů despotyzmu, reforma administracji, gwarancje wolności). Zwraca uwagę w kajetach silna nuta patriotyzmu, jedności narodowej. Nie przeczy jej przywiązanie do praw i przywilejów miast, regionów, prowincji, traktowa= nyeh jako zapora przeciw absolutyzmowi rządu. Ale szlachta broni zara- zem przywilejów, rang, honorów swego stanu, burżuazja zaś stanowezo domaga się ieh likwidacji. Toruje sobie wśród burżuazji drogę idea rów- ności praw dla wszystkich posiadaczy. Niekiedy konflikt drugiego i trze- ciego stanu łagodziła świadomość, iż najpierw obalić wypada wspólnego wroga, despotyzm. Ale konflikt ów był już bardzo rozjątrzony. Stanowisko kleru było niejednorodne. Skarżył się na religijny sceptycyzm, przypisując mu zepsucie obyczajów, bronił swych przywilejów stanowych. Ale dawała też znać o sobie radykalizacja niższego kleru (ordynacja wyborcza fawo- ryzowała proboszczów, pozwalając im niekiedy na majoryzowanie hierar- chii). Dnia 5 V 1789 r. Ludwik XVI otworzył w Wersalu sesję Stanów Gene- ralnych. Na poselskich ławach siedzieli przyszli działacze rewolucji, od bardzo umiarkowanych do lewicy: La Fayette, Mounier, Sieyes, Mira- beau, Bailly, Barnave, Merlin de Douai, Robespierre. Prócz La Fayette'a wszyscy wymienieni byli posłami stanu trzeciego, także opat Sieyes i mar- kiz Mirabeau. "REWOLUCJA ADWOKATÓW" Pierwsze stadium rewolucji zasłużyło na tę nazwę nie tylko dlatego` że wśród 600 posłów stanu trzeciego blisko połowa to prawnicy, w tym ' wielu adwokatów (m. in. Robespierre, Mounier, Barnave, Merlin de Ilouai, Le Chapelier, Lanjuinais). Także dlatego, że konflikt polityczny wyraził się z początku w sporach wokół kwestii formalnoprawnych: jak weryfi- kować mandaty posłów, razem czy osobno. Sprawdzenie mandatów w od- rębnych zgromadzeniach stanów przesądziłoby zasadę głosowania sta- nami, nie zaś indywidualnego (par tete) w połączonym gremium wszy- stkich stanów. Posłom 7i#rsu, w większości nie znającym się zupełnie, pozbawionym więzi organizacyjnych i parlamentarnego doświadczenia, trudno było od razu formułować rozwinięty program, ale kwestia głoso- wania pur tete stanowiła dobrą sposobność do nawiązania sporu z mo- narehią i uprzywilejowanymi. W toku tych pierwszych starć stan trzeci przyjął nazwę Komun: było w tym nawiązanie do komunalnej opozycji średniowiecza, ale i protest przeciw spychaniu ambitnej reprezentacji burżuazyjnej na ostatnie, trzecie 398 miejsce. Gdy spory formalne przeciągały się, 10 czerwca Tiers wezwał inne stany, by przyłączyły się doń i obradowały wspólnie. Apelu tego posłuchała jedynie część posłów duchownych, jednakże 17 czerwca ogromną większością Tiers proklamuje się Zgromadzeniem Narodowym: zniknąć ma więc nazwa Stanów Generalnych. Posłowie chcą reprezentować nie- podzielny naród. A po podjęciu tej uchwały zaczynają już decydować o problemach podatkowych. Większość kleru przyłączyła się do posłów stanu trzeciego, ale szlachta się wciąż opiera, zaś król - naciskany przez arystokrację i biskupów- postanawia interweniować. 20 czerwca posłowie zastali zamknięte drzwi do sali obrad. Nie dali jednak za wygraną: w sąsiedniej sali gry w piłk# na wniosek Mouniera złożyli przysięgę, iż się nie rozejdą, nim Zgroma- dzenie nie uchwali konstytucji "na trwałych podstawach opartej". Jeszcze jedna próba sił 23 czerwca: na posiedzeniu Stanów król zapowiada ważne reformy (równośe podatkową, wolność osobistą i wolność słowa), ale także utrzymanie podziału stanowego i dziesięcin oraz ciężarówů#feudal- nych. Żąda wreszcie, by posłowie się rozeszli, a nazajutrz rozpoczęli obrady oddzielnie. Za monarchą wychodzi szlachta i część kleru; Komuny po zostają. Dygnitarz dworski, ponawiający rozkaz rozejścia się, otrzymuje od dziekana posłów Tiersu Bailly'ego odpowiedź, iż naród, reprezento- wany przez Zgromadzenie, nie może od nikogo otrzymywać rozkazów. Zasada suwerenności narodu została wprowadzona jako argunient w kon- flikcie politycznym. A opat Sieyes woła do posłów: "Jesteście dziś tym, czym byliście wczoraj". To odmowa uznania decyzji króla, kasujących poprzednie uchwały stanu trzeciego. Dnia 27 czerwca Ludwik XV1 ustępuje: zgadza się, by posłowie obra- dowali razem. Bieg wydarzeń ulega teraz przyśpieszeniu. 7 lipca zostaje powołana komisja konstytueyjna; 9 lipca Stany stają się Zgromadzeniem Narodowym Konstytucyjnym (Konstytuantą) ; I 1 lipca La Fayette ma już gotowy projekt Deklaracji praw czlowieka i obywatela. Presja społecznego prestiżu i historycznej tradyeji skłaniała burżuazję do szukania przywódców wśród uprzywilejowanych: stąd sukcesy znanych publicystów, markiza Mirabeau i opata Sieyesa, a także "obrońcy Ameryki", " bohatera dwu światów" -markiza de La Fayette. Także burżuazyjni przywódcy stanu trzeciego, pisarz i astronom Bailly czy też Mounier, słynny dzięki swej roli w "buncie" stanów Delfinatu w r. 1788 - to po litycy bardzo umiarkowani. Ale to nie oni - tak samo jak nie dwór- zadecydować mieli o kierunku dalszych wydarzeń. Dwór postanowił zła- mać rewoltę burżuazji: wokół Paryża i Wersalu skupiono w lipcu 20 tys. żołnierzy, Ludwik XVI zamierzał po prostu rozwiązać Zgromadzenie. Od- 399 powiedzią na apele Konstytuanty o wycofanie wojsk jest dymisja Neckera i powołanie gabinetu z reakcjonistą de Breteuilem na czele. "Rewolucja adwokatów" jest bliska stłumienia siłą. Uratowało ją lipcowe wystąpienie paryskiego ludu. 14 LIPCA 1789 ROKU I REWOLUCJA MUNICYPALNA Eksplozja akcji ludowych wynikała ze skrzyżowania politycznego oży- wienia i nadziei, wywołanyeh przez kampanię wyborczą do Stanów Ge- neralnych, z pogłębianiem się ekonomicznego kryzysu. Fatalne nieuro- dzaje 1788 r. spowodowały drożyznę i zaostrzyły długi stan kryzysowy, Bastylia .'# t ## nękający masy. Już wiosną 1789 r. zamieszki głodowe wybuchały w Paryżu i miastach prowincjonalnych ; jednocześnie tlił się ruch chłopski na południu (głównie w Prowansji) ale i na północy (m. in. w Pikardii). Ileż takich zamieszek i żakerii przeżyła już monarchia w XVII i XVIII w. ! Rzecz nie wydawała się władzom groźna. Jednakże teraz spontaniczne ruchy mas towarzyszyły politycznej rewolcie burżuazji; przynajmniej część burżuazji była zdecydowana wyzyskać niezadowolenie ludu, oczywiście w sposób zorganizowany i kontrolowany. Już 25 czerwca 407 elektorów z Paryża, którzy wybierali posłów do Stanów, utworzyło nieoficjalną władzę miej- ską; podobnie post##pili elektorzy w niektórych miastach na prowincji. Planowano zorganizowanie milicji mieszczauskieh, by dysponować jakąś przeciwwagą dIa wojsk króla i kontrolować poruszenia ludowe. 400 Dyńiisja Neckera podziałała jak dolanie henzyny do ognia. Usunięty minister ucltodził - - najniesłuszniej za wyhitnego polityka i rzecznika interesów stanu trzeciego. 11 lipca zaczęły się zamieszki w Paryżu na bul- warach i na placu Ludwika XV (dzisiejszy plac Zgody). Pogłoski o zamie- rzonym bombardowaniu miasta ze wzgórza Montmartre i z Bastylii pod- nosiły temperaturę nastrojów. Komitet powołany przez clektorów zajął się organizowaniem Gwardii Narodowej -- milicji mieszczańskiej. Drobni rzemieślnicy i kupcy, czeladź i robotnicy budowali barykady, żądali pow- szechnego uzbrojenia. W zbrojowni lnwalidów 14 lipca lud zabrał 32 tys. karabinów; zamierzano uzupełnić zapas broni w Bastylii, ale jej guberna- tor Launey dał rozkaz strzelania. Przy oblężeniu Bastylii zginęło ok. 100 osób. Gdy powstańcy podciągnęli działa pod mury twierdzy, Launey ska- pitulował. Bastylia, symbol absolulyzńTu kontrolującego stolicę, wpadła w ręce ludu, głównie z przedmieścia St. Antoine. Merem Paryża został Bailly, dowódcą Gwardii Narodowej La Fayette. Ludwik XVI kapitulował mimo sprzeciwów swego brata, hrabiego Artois (przyszłego Karola X) : 15 lipca król zapowiedział wycofanie wojsk, na- stępnego dnia przywołał do władzy Neckera, wreszcie 17 lipca udał się z Wersalu do Paryża manifestując swą zgodę na rezultaty paryskiej re 401 wolucji. Tego samego 17 lipca hrabia Artois wyjechał do Holandii; za nim pociągnęli inni książęta krwi i arystokraci. Wydarzenia lipcowe w Paryżu dały Francji jej narodowe święto i bar- wy. Świętem jest rocznica szturmu Bastylii, La Fayette był wynalazcą barw narodowych: swej Gwardii dał kokardy trójkolorowe, łączące barwy Paryża, niebieską i czerwoną, z królewskim kolorem białym. Wedle słów Bailly'ego był w tym symbol wiecznego aliansu między królena i ludem; wieczny ów alians przetrwał dwa lata. Ale w lipcu 1789 r. burżuazja pragnie robić rewolucję w zgodzie z królem; nie ma nastrojów republikańskich, a tym bardziej królobójczych. 17 lipca Ludwik XVI witany jest w Paryżu gorąco. Na ratuszu podjęto uchwałę, by po zburzeniu Bastylii na jej miejscu ustawić wielki posąg Ludwika XVI. W ślad za Paryżem miasta prowincjonalne samorzutnie organizowały teraz nowe władze i mieszczańskie milicje. Wieść o zdobyciu Bastylii pa- raliżowała opór władz królewskich, toteż rewolucja municypalna dokony- wała się na ogół bezkrwawo. Niekiedy jednak powstawał rodzaj dwuwła- dzy : nowe organy działały obok starych ; niekiedy dawne władze utrzy- mały się dzięki zaufaniu burżuazji (Tuluza) lub sile (Aix-en-Provence). Komitety miejskie nie zamierzały słuchać poleceń administracji królew- skiej, która zresztą ulegała rozkładowi (niemal wszyscy intendenci porzu- cili swe stanowiska). Decentralizacja triumfowała, biorąc odwet na cen- tralizmie monarszym. Lud miejski, którego akcja wspierała rewolucję mu- nicypalną, pragnął kontrolować nowe władze i oczekiwał szybkich reform, zwłaszcza ekonomicznych. Z kolei burżuazyjne komitety były zdecydowane kontrolować poruszenia ludu przy pomocy swych gwardii narodowych. WIELKA TRWOGA I NOC 4 SIERPNIA Powstanie chłopskie pomiędzy 20 VII i 6 VIII 1789 r. stanowi dalszy ciąg ludowej interwencji. Na wsi nagromadziła się prawdziwa beczka pro- chu w rezultacie nieurodzajów, kryzysu w przemyśle wiejskim, zaostrzo- nej aktywności bandyckich gangów. Od wiosny wieś zbroi się, by obronić domy i dobytek chłopski przed bandytami. Trwa ożywienie polityczne z okresu kampanii wyborczej: wiadomości z Wersalu i Paryża kursują po całym kraju, często wyolbrzymione. Wieś dowiaduje się, że spisek ary- stokratyczny grozi dziełu reformy, ale potem także dowiaduje się o rewo- lucji paryskiej i ruchu municypalnym. Franche-Comte daje sygnał rewolty; potem obejmuje ona inne prowincje, rozlewa się jak tłusta plama z jednego regionu do innych. Kraj znalazł się na przełomie lipca i sierpnia w ogniu chłopskiej rewolucji; względny spokój panował tylko w kilku prowincjach 402 (Bretania, Gaskonia, Lotaryngia, Alzacja). Chłopi ze strzelbami, kosami, widłami oblegają i niszczą zamki i opactwa, palą senioralne archiwa, usuwają ogrodzenia gruntów. Wielka Trwoga jest czymś innym niż dawne eksplozje chłopskiego gniewu. Była to rewolta, zrodzona na fali paniki, w rezultacie kryzysu, ale także politycznego poruszenia mas. Kajety skarg dały wyraz dążeniom chłopów: celem Stanów Generalnych ma być zniesienie ciężarów feudal- nych i reżimu senioralnego, zahamowanie postępów kapitalizmu agrar- nego i przywrócenie praw gminnych, wreszcie - reforma podatkowa. Te- raz następuje rewolucyjne obalenie feudalizmu na wsi: Wielka Trwoga oznaczała m. in. generalną odmowę świadczeń dla seniora, kościoła, pań- stwa. Przy okazji ucierpiała także burżuazja; broniła się zresztą przeciw chłopskim atakom. Konstytuanta nie była jednomyślna w kwestii stosunku do ruchu chłop- skiego. Obalenie reżimu senioralnego było składnikiem burżuazyjnego pro- gramu. Jednakże ruch ludowy, nie poddający się jej kontroli, niepokoił burżuazję: reformować ustrój miała przecież ona sama i na swój sposób. Ale znów zdławienie chłopskiej rewolucji siłą przerastało możliwości mi- licji mieszczańskich: wypadłoby użyć wojska, a zatem uzależnić się od króla. Radykalni posłowie z tzw. klubu bretońskiego, stworzonego przez posła Lanjuinais, ale stopniowo ogarniającego także deputowanych spoza Bretanii, .obradowali gorączkowo nad kwestią likwidacji reżimu senioral- nego. Na posiedzeniu klubu ustalono, iż odpowiedni wniosek przedstawi Zgromadzeniu jeden z największych właścicieli ziemskich, liberalny książę d'Aiguillon. Ale na posiedzeniu, które się zaczęło wieczorem 4 sierpnia, ubiegł Aiguillona wicehrabia de Noailles, sam zresztą zrujnowany. Nie- wiele go kosztowała propozycja zniesienia szlacheckich przywilejów poda- tkowych, robocizn i ciężarów osobistych chłopstwa oraz wykupu tzw. ciężarów realnych. Wśród szczerego entuzjazmu posłowie zaczęli się teraz licytować w po święcaniu praw i przywilejów. Prócz wniosku Noailles'a uchwalono za sadę równośei podatkowej i równości kar, zniesienie sprzedawalności urzę- dów i zasadę równego do nich dostępu. Kler zrezygnował z dziesięcin. Dla jedności narodowej poświęcono odrębne przywileje miast i prowincji. Noc z 4 na 5 sierpnia stworzyła dwie podstawy burżuazyjnej Francji: jedność ustrojową i równość praw. Gorzej było z realizacją chłopskich nadziei na likwidację feudalizmu. Uchwały Zgromadzenia, w tym duchu zrozumiane, rozeszły się błyskawicznie po kraju i spowodowały pacyfikację nastrojów. Jednocześnie opadła fala entuzjazmu, która poniosła kler i libe- ralną szlachtę. Prawica, którą na jedną noc zmiotła egzaltacja większości, 403 zaczęła odzyskiwać teren. Toteż dekrety Zgromadzenia Narodowego, uj~ mujące w prawnic;ze formuły decyzje nocy z 4 na 5 sierpnia, ograniczyły w istotny sposób proklamowane "zupełne zniesienie feudalnego systemu". Zniesiono świadczenia, które uznano za ciążące na osobie chłopa, ale nie ciężary spoczywające na zierni chłopskiej (czynsze, renty, chafnpart itd.). Te drugie mogły być w przyszłości wykupione. Bez wykupu zniesiono dziesięciny, ale i one miały być pobierane aż do przeprowadzenia reformy kościelnej. Stąd rozczarowanie chłopstwa i jego protesty przeciw sierpnio- wym dekretom, poparte odmową świadezenia utrzymanych ciężarów. DEKLARACJA PRAW. NOWA INTERWENCJA LUDU Dnia 26 VIII 1789 r. Zgromadzenie Narodowe uchwaliło Deklaracjg pruLv czluwieka i obywatelu. Jej projekt La Fayette konsultował z Jefferso- nem, głównym autor-ern amerykańskiej Dekluracji niepodleglości z I776 r., podówczas posłem Stanów Zjednoczonych w I'aryżu. A pusył#rj#k; Waszyng- tonowi klucze zdobytej Bastylii La Fayette pisał, że "to zasady Stanów Zjednoczonych otworzyły bramy Bastylii". W istocie amerykański model nie wywarł jednak większego wpływu na przebudowę LrsLroju Francji. Politycznym fundamentem Deklaracji praw, pornyślanej jako wstęp do pr#vszlej konstytucji, stała slę zasada sLIWerennOŚel narodu: każdy Organ możc wvkonywać władzę tylko z delegacji narodu, prawo jest wyrazem #;oli pOwszechnej. Te idee, zaczerpnięte od Rousseau, oznaczały kres ab- sOlutyzmu i prawa jako arbitralnej woli króla. Władza państwowa służyć #iia Odtąd nieprzedawnialnym prawom człowieka: wolności, własności, beepieczeństwLr. Do katalogu praw czlowieka dodano jeszcze prawo do OpOru pr-zeciw uciskowi : to usprawiedliwienie rewolucji 14 lipca. Wszystkie Wvlic:zune praWa człowieka są "naturalne", a więc weześniejsze od państwa niczależne Od państwa. \'V'Olność powiązana została ściśle z własnością, uznttną za "prawo nie- tykalne i Święte". Pozbawienie kogokolwiek jeg0 własności może nastąpić tylk0 w wypadku konieczności publiczne#. stwierdzonej ustawOwo, i za upr#c##liiim #r słusrnym odszkodowaniem. To usprawiedliwiało zasadę wy- kupu (a nie zniesienia) ciężarów feudalnych, traktowanych jako składnik prawa własności. Dc#/;/urncjcr ##rurr# nawiązywała też do idei Rousseau, ustanawiając za sadę równOści prrt#v (;trt. I : "l;udzie rOdzą się i pozostają wolni i równi pr#r##creh"). W'ymieniOno dalej wyraźnie równość wobec szl#u i r-ówność podatkową. 404 Historycy (np. Jacques Godechot) słusznie krytykują tendencyjność (bur- żuazyjną) i niekompletność Deklaracji praw: nie jest ona pełnym katalo= giem zasad demokracji burżuazyjnej. Przemilczenia Deklaracji są jednak pouczające. Lekko tylko dotknęła sprawy wolności sumienia ("Nikt nie może być niepokojony z powodu swych opinii, także religijnych"); to się tłumaczy poważną rolą księży jako sojuszników burżuazji w Zgromadze- niu: nie cheiano ich zrażać. W większości księża stali na stanowisku ka= tolicyzmu jako religii państwowej. Dalej, Deklaracja nie wspominała o wol= ności stowarzyszeń ani o problemach pracy i oświaty. Liczne jej formuły były podatne na różnorodne interpretacje. Wśród posłów niemało było przeciwników tego aktu. Jedni twierdzili, że nie można mówić ludowi o jego prawach, nie wspominając zarazem o obowiązkach; inni byli prze- ciwni uchwalaniu wzniosłych zasad, które nie zostaną urzeczywistnione. Ta prognoza miała się wnet sprawdzić, w szczególności co się tyczy rów- ności praw. Zaraz po uchwaleniu Deklaracji Konstytuanta zaczęła debatować nad zasadami nowej konstytucji. Ujawniły się przy tym pierwsze podziały wśród partii patriotycznej. Umiarkowani, "anglofile" z Mounierem na czele, domagali się dziedzicznej izby wyższej w parlamencie, na wzór an= gielskiej Izby Lordów, a także przyznania królowi prawa bezwzględnego weta wobec ustaw parlamentu. Szefowie większości "patriotów" - do tej roli wyrastają Barnave, Duport, bracia Lameth - odnieśli jednak sukces: dużą większością głosów (skrajna prawica nie głosowała) przeprowadzili zasadę jednoizbowości parlamentu. Ale już głosowanie nad kwestią kró- lewskiego weta ujawniło wyraźniejszy podział w partii patriotycznej : pro- jekt Barnave'a, by to było jedynie weto zawieszające, przeszedł mniej solidną większością. M. in. za wetem bezwzględnym wypowiedział się jeden z gwiazdorów politycznych, Mirabeau. Sens tych dyskusji zakwestionowało jednak stanowisko Ludwika XVI. Król po prostu nie chciał się zgodzić ani na sierpniowe dekrety w sprawie ciężarów feudalnych ("Nigdy się nie zgodzę na złupienie mego kleru i mej szlachty"), ani na Deklaracjgpraw. Ośmielone środowisko arystokratyczno- dworskie manifestowało niechęć do wszystkiego, co się działo po 14 lipca. Polipcowi emigranci, z królewskim bratem na czele, intrygowali na sąsied- nich dworaeh. Wreszcie w połowie września Ludwik XVI ściągnął do Wer- salu regiment flandryjski, którego oficerowie znani byli z rojalizmu. Powra- cała więc idea stłumienia rewolucji przy użyciu siły. Jednakże od sporów w Konstytuancie i intryg dworskich ważniejsza była postawa mas. Określiła ją przede wszystkim sytuacja ekonomiczna: mimo dobrych zbiorów chleb był drogi. Susza utrudniała transport ziarna 405 wodą; przed piekarniami tworzyły się długie kolejki. Szlachecka emigracja objęła część szlachty dworskiej, związanej z Wersalem i Paryżem; ci, którzy nie wyjechali za granicę, przyczaili się w swych dobrach. Rzemiosło luksusowe, z którego żyła znaczna część paryskiego ludu, odczuło spadek popytu. Tymczasem propaganda rewolucyjna rozwijała się: coraz więcej dzien- ników broniło dzieła przebudowy Francji. We wrześniu pojawił się "Przy- jaciel Ludu", którego redaktor, Jean-Paul Marat, z wielkim temperamen- tem i talentem atakował spiski dworsko-arystokratyczne. Ujawnił się też inny talent oratorski i publicystyczny: Kamil Desmoulins. W zgromadze- niach dzielnicowych Paryża tętno dyskusji politycznej było coraz żywsze: to wielka szkoła politycznej aktywności mas. Duże wrażenie wywarła, na początku października, wiadomość o bankiecie w Wersalu na cześć ofi- cerów przybyłych z Flandrii : w obecności króla i królowej miały tam miejs- ce prowokacje przeciw Konstytuancie, a nawet podobno (później temu zaprzeczano) deptanie trójkolorowych kokard. Marat wezwał lud do mar- szu na Wersal. 5 października inicjatywę tę pochwyciły kobiety z ludowych dzielnic Paryża, zdesperowane drożyzną i brakiem chleba. Ale także paryska Gwar- dia Narodowa zdecydowała się ruszyć do Wersalu, a Komuna Paryska, centralny organ samorządu stolicy, żądała przyjazdu króla do Paryża. Po południu najpierw kobiety, potem gwardziści przybyli do Wersalu. Król zdecydował się wycofać swe weto przeciw polipcowym reformom; mimo to następnego dnia masy wtargnęły (nie bez ofiar) do wersalskiego pałacu. Po południu 6 października rodzina królewska pod eskortą ludu udała się do Paryża. Wersal opustoszał, bo Konstytuanta wkrótce potem także przeniosła się do stolicy. Ludwik XVI zajął pałac w Tuileriach, a Zgro- madzenie - tuileryjski maneż. Zarówno dwór, jak i Konstytuanta znalazły się w samym centrum miasta, ożywionego rewolucyjną agitacją. Odtąd presja mas paryskich stanie się kapitalnym elementem kształtującym sy- tuację polityczną. Zgromadzenie Narodowe zdawało sobie sprawę z wy- buchowej sytuacji wśród mas. Ledwie 19 października zainstalowało się w Paryżu, a już 21 tego miesiąca uchwaliło ustawę o stanie wyjątkowym: burżuazyjna Gwardia Narodowa upoważniona została do strzelania w wy- padku zamieszek. W listopadzie 1789 r. ostatecznie i formalnie zniesiono stany, ale w grud- niu ustanowiono nowy podział. Za nawias obywatelskiej aktywności wy- pchnięto uboższych (wedle nomenklatury, wynalezionej przez Sieyesa, "obywateli biernych"): ok. 3 mln Francuzów pozbawiono prawa głosu. Wysokość płaconego podatku jest legitymacją wstępu do konsorcjum "oby- 406 wateli czynnych", mogących wybierać władze publiczne : jest ich ok. 4 mln. Ale wybory są dwustopniowe: na drugim szczeblu tzw. elektorowie są już szczupłą garstką (ok. 50tys.) uprawnionych do wybierania posłów, sędziów, wyższych urzędników. Demokratyczna opinia w Zgromadzeniu i prasie na próżno protestowała przeciw cenzusom. Desmoulins pisał o absurdalności ustawy, która wykluczyłaby od udziału w parlamencie Jana Jakuba Rousseau lub Mably'ego: "Obywatelami czynnymi są ci, którzy zdobyli Bastylię, ci którzy uprawiają pola". Cenzusy wyborcze to nie jedyny zresztą wyłom w zadeklarowanej tak uroczyście zasadzie rów- ności praw. Ubogich odepchnięto od udziału w Gwardii Narodowej: burżuazja chce mieć monopol na swą siłę zbrojną (Napoleon powie potem, że Gwardia była "opatrznością sklepikarzy"). Wysokie koszty wyposaże- nia gwardzisty - La Fayette zaprojektował dla Gwardii wspaniałe mun- dury - pozwalały brać udział w tej imprezie tylko burżuazji. Z ociąga- niem przyznano prawa obywatelskie protestantom i Żydom, przekreślając długą tradycję dyskryminacji. Ale nie zniesiono niewoli Murzynów w kolo- niach, mimo aktywnego działania Towarzystwa Przyjaciół Czarnych z Con- dorcetem i Brissotem. Powoływano się przy tym na niedojrzałość cywili- zacyjną Murzynów: wszakże Monteskiusz, ba, nawet Rousseau byli zdania, iż wolność nie jest owocem wszystkich klimatów. Ale za tą motywacją kryły się prozaiczne interesy wpływowych plantatorów i negocjantów, z którymi najściślejsze powiązania mieli działacze Konstytuanty: Barnave, bracia Lameth. Więcej: nawet wolnych Mulatów w koloniach uznano za nie dość "dojrzałych" do nadania im praw obywatelskich. ROK 1790: REWOLUCJA ZWALNIA TEMPO Gwałtowny w r. 1789 bieg rewolucji uległ pewnemu zwolnieniu w roku następnym, przynajmniej do jesieni. Dotyczy to zwłaszcza Paryża, bo na prowincji wciąż odnawiały się konftikty społeczne, spory polityczne, za starzałe tendencje dyskryminacji religijnej, bunty wojskowe. Ale w obliczu arystokratycznych spisków i emigranckich wichrzeń kształtuje się wielki ruch tzw. federacji: gminy, miasta, prowincje "federują się", tj. zawierają braterskie związki jedności. W rocznicę wzięcia Bastylii, 14 VII 1790 r., setki tysięcy ludzi uczestniczyły w święcie Federacji Narodowej na Polu Marsowym w Paryżu. Biskup Talleyrand celebrował mszę, La Fayette składał przysięgę w imieniu sfederowanych: to wielkie święto jedności narodowej było też osobistym sukcesem La Fayette'a. Jednakże manifestacje jedności nie mogły ukryć pogłębiających się prze- działów. Najpierw w Konstytuancie. Początkowo w Zgromadzeniu był #ll 7 wyraźny podział na feudalną prawicę i "patriotów". Prawicy, czyli "czar- nym" (od koloru królowej Marii Antoniny), nie brak zdolnych posłów (Cazales, opat Maury). Akcję ich wspierają dzienniki podtrzymywane finan- sowo przez dwór i dysponujące dobrymi piórami (Rivarol). Ale prawica może liczyć tylko na 1/4 głosów w Zgromadzeniu, toteż stopniowo przenosi walkę z rewolucją na teren pozaparlamentarny, grzęznąc w kontaktach z emigrantami i obcymi dworami, w projektach powstań i dywersji. Tym samym prawica sama się przekreśliła jako legalna siła polityczna. "Anglomani" Mouniera byli rzecznikami bardzo umiarkowanych re- form politycznych; bieg rewolucji ich przerażał i zbliżał do "czarnej" prawicy. Ujawnienie się tej orientacji jesienią 1789 r. było pierwszą rysą na jednośei obozu patriotycznego. Grupa ta jako siła samodzielna szybko straci znaczenie; Mounier znajdzie się na emigracji. Główną siłę Konstytuanty stanowi trzon dawnej partii patriotycznej, tzw. konstytucjoniści. La Fayette był tu postacią pierwszoplanową: ambit- ny i próżny znacznie ponad miarę talentów politycznych i wojskowych, , bohater dwóch światów" imponował niebywale burżuazji francuskiej. Miał on w ręku potężny atut: dowództwo Gwardii Narodowej. La Fayette marzył o jedności narodowej, a więc o zgodzie pomiędzy burżuazją i szlach- tą, której patronowałby dwór; ale której reżyserem byłby on sam. Obrona silnej władzy wykonawczej i prerogatyw króla była więc u La Fayette'a zabezpieczaniem podstaw jego własnej, przyszłej dyktatury. Podobne am- bicje miał Mirabeau: wybitny publicysta i mówca, pragnął stać się szefem I-ządu. Konstytuanta zamknęła przed nim Lę drogę, uchwalając jesienią 1789 r., że żaden poseł nie może być ministrem; o prywatnej i publicznej moralności Mirabeau wszyscy mieli opinię jak najgorszą, toteż perspektywa objęcia przezeń steru rządów nikogo nie nęciła. Rozczarowany Mirabeau usprawiedliwi swą fatalną reputację, sprzedając się po cichu dworowi. Wiosną 1790 r. zaczął doradzać Ludwikowi XVI w poufnych memoriałach rozwinięcie systemu propagandy i korupcji, umocnienie partii rojalistycz- nej, a potem opuszczenie Paryża i rozwiązanie Konstytuanty, nawet z ry- zykiem wojny domowej. Jednakże Luwik XVI był dość bystry, aby sobie pozyskać rady Mirabeau, nie na tyle wszakże, by się do nich stosować. Nie ufał też La Fayette'owi, którego królowa Maria Antonina szczególnie nie znosiła. Z kolei obaj "kacykowie" (jak ich zwała lewica), Mirabeau i La Fayette, nie znosili się nawzajem; antypatii tej nie przekreślały okresy krótkich sojuszów. Wokół La Fayette'a skupili się, w partii konstytucyjnej, liczni działacze z Sieyesem, Targetem, Camusem. Publicyści i prawnicy odegrali kluczową rolę w przebudowie ustrojowej Francji w latach 1789-1791. 408 Dalej na lewicy Konstytuanty zasiadali zwolennicy tzw. triumwiratu (Barnave, Duport, Lameth). Radykalizm ich wypowiedzi był nader po zorny; od konstytucjonistów różnił ich nie tyle program, ile niechęć do wpływowych "kacyków". Przeciw La Fayette'owi triumwirat (czasem też Mirabeau) w r. 1790 chciał wygrywać postawę autentycznej lewicy: to był główny motyw popierania przez Barnave'a czy Lametha rady- kałów, takich jak Hieronim Petion i adwokat Maksymilian Robespier- re. Ich wystąpienia nie ograniczały się do ostrej krytyki "czarnych" Robespierre, zawsze świetnie poin formowany i precyzyjny, przeciw- stawiał się represjom wobec buntu- jących się chłopów, a potem krwa- wemu tłumieniu fermentów w armii #, Na płaszczyźnie politycznej wielkim # tematem Robespierre'a była krytyka cenzusów majątkowych i postulat powszechnych wyborów. Te wystą- pienia budziły żywe echo: życzliwe wśród paryskiego ludu, nieprzy- Generał La Fayette chylne wśród szlachty i umiarkowa- nej burżuazji, zwłaszcza prowincjonalnej (m. in. w rodzinnym mieście Robespierre'a, Arras). Lewica zdawała sobie sprawę, że nie wystarczy dyskutować w Konstytuancie, by wyrwać rewolucję z odrętwienia. W tym celu trzeba było przenieść konflikt na zewnątrz. Przedłużeniem sporów politycznych w Zgromadzeniu były mnożące się kluby, stowarzyszenia, polemiki prasowe. Prawica miała swój Salon Fran- cuski, konstytucjoniści - Stowarzyszenie Roku 1789. Rojalistów wspierały liczne gazety, w których utalentowani dziennikarze (Rivarol, Suleau) ja- dowicie atakowali rewolucję; La Fayette'owi basowała znakomita, świet- nie poinformowana gazeta - "Monitor", a nawet lewicujący "Patriota Francuski" Brissota. Na lewicy z przeprowadzki dawnego klubu bretoń- skiego do poklasztornego domu na ul. St. Honore zrodziło się Towarzy- stwo Przyjaciół Konstytucji. Ponieważ ich nowa siedziba to dawny klasz- tor jakobinów - Przyjaciele Konstytucji rychło pozyskają potoczną nazwę klubu jakobińskiego. Klub jakobinów był platformą dyskusji lewicy szeroko pojętej: obok Robespierre'a czy Petiona występowali tu także ludzie Barnave'a, a nawet 409 Mirabeau (którego stosunki z Robespierre'em długo były dobre, choć podszyte ironią). Ale w klubie jakobinów uczy się polityki duża liczba ludzi spoza Konstytuanty: radykalna burżuazja, ludzie wolnych zawodów. Lewica doceniała wagę powiązań paryskiej centrali z prowincją: szybko w Marsylii, Lille, Toulonie, potem także w małych miastach wyrosły filie klubu jakobinów. Wymiana korespondencji, osobiste kontakty, wspólne działania kształciły ideowe oblicze tej wielkiej sieci jakobińskich organi- zacji : w r. 1790 jest ona już polityczną potęgą. Inspiracje jakobińskie żywe są w wielu gazetach: ulegali im m.in. Jan-Ludwik Carra ("Roczniki Pa- triotyczne") i Desmoulins, dawny kolega szkolny Robespierre'a ("Rewo- lucje we Francji i Brabancie"). Jeszcze bardziej na lewo jest klub kordelierów, oficjalnie noszący nazwę Towarzystwa Przyjaciół Praw Człowieka. Powstał w kwietniu 1790 r. na fali politycznej aktywizacji paryskiego ludu, odsuniętego od praw obywa- telskich przez cenzusy wyborcze i szukającego własnych form politycznego działania. Już w styczniu 1790 r. uformował się Klub Braterski Obu Płci, pierwszy wzór politycznego towarzystwa, wyrażającego opinie "obywateli biernych": drobnomieszczaństwa, czeladzi, proletariatu. Gdy w czerwcu 1790 r. Paryż zostanie podzielony na 48 sekcji, w poszczególnych dzielni- cach rozwiną się formy życia klubowego mas. Dla tych lokalnych stowa- rzyszeń klub kordelierów był sztabem głównym. Występowali tu znako- mici mówcy, umiejący trafić do umysłów i wyobrażni ludu: Jerzy Danton, Marat. Ale i Robespierre wcześnie nawiązał kontakty z kor- delierami. Mimo pewnego zwolnienia tempa wydarzeń od stycznia do paździer- nika 1790 r. Francja kipiała padskórnym fermentem. Drobna burżuazja i lud miejski, zwłaszcza w Paryżu, nie zamierzały się godzić z wypchnię- ciem ich za nawias praw obywatelskich. Stąd właśnie powodzenie ludowych klubów i "Przyjaciela Ludu", w którym Marat atakował system cenzusów, politykę La Fayette'a, rządy mera Paryża Bailly'ego. Burżuazyjna rewo- lucja nie dała dotąd ludowi miejskiemu praw politycznych, a spowodowała kryzys wielu zawodów, związanych z dawnym reżimem: dotkliwie odczu- wali ów kryzys rzemieślnicy produkujący artykuły zbytku, służba domowa wielmożów, strażnicy celni. Chłopstwo nadal buntowało się w tradycyj- nych regionach żakerii (Perigord, Quercy, Rouergue, Bretania). Lewica wskazywała, iż przyczyną tych buntów było sabotowanie przez szlachtę dekretów sierpniowych; jednakże chłopstwo nie zadowalało się kompro- misem z sierpnia 1789 r. żądając zupełnej likwidacji feudalnych ciężarów. Szlachta znów odczuwała boleśnie nie tylko skutki dekretów sierpniowych: w 1790 r. reformy Konstytuanty odebrały jej prawa administracyjno-sądo- 410 we na wsi, prerogatywy honorowe, tytuły i herby. Wzmogła się tedy szla- checka niechęć do rewolucji; syciły się nią także emigranckie intrygi. Znie- sienie sprzedawalności urzędów poderwało społeczną pozycję togi: daw- nych dygnitarzy sądowych i finansowych spłacono (wedle oficjalnej ceny urzędów), notabene w nowym papierowym pieniądzu; urząd często nie był głównym składnikiem ich majątku, ale ludzie togi, bynajmniej nie zrujnowani, tracili jednak podstawy socjalnego prestiżu i znaleźli się bez zajęcia. Kler z kolei postradał swą osobowość prawną: znikły jego przy wileje majątkowe, znikł stary samorząd wewnętrzny, księża wzięci zostali na państwowe pensje. Burżuazja także traciła na niektórych reformach: na likwidowaniu cię- żarów feudalnych ucierpieli bourgeois-właściciele ziemscy, bardzo przecież łiczni; na zniesieniu sprzedawalności urzędów - właściciele tych urzędów, które nie uszlachcały. Ale kompensowało te straty rozszerzenie możli- wości awansu ekonomicznego burżuazji (likwidacja ograniczeń obrotu zie- mią, cechów, sprzedaż dóbr kościelnych itd.), a także jej awansu politycz- nego. Nowa, rozbudowująca swe agendy administracja stała dla niej otworem, tak samo stopnie oficerskie, funkcje w Gwardu Narodowej ; kluby polityezne, stowarzyszenia, gazety otwierały szanse wielkiej kariery pu- blicznej. Rewolucja ujawniła ogromne talenty polityczne, administracyjne, woj- skowe ludzi ze środowisk burżuazyjnych. Jednakże w masie burżuazja pozbawiona była doświadczenia w rządzeniu, tradycji i nawyków pracy państwowej. Stąd m. in. słaba frekwencja wyborcza i kiepska dyscyplina Gwardii Narodowej; stąd powolna wymiana wrogiego rewolucji aparatu administracyjnego ministerstw i korpusu oficerskiego. Ów brak doświad- czenia i absencjonizm obywatelski dużych odłamów burżuazji ośmieliły spisek arystokratyczny; wiosną 1790 r. próby dywersji zbrojnej na południu mnożyły się, a wraz z nimi represje i czystki. Dalsze zaostrzenie sytuacji wiosną i latem 1790 r. przyniosły zaburze- nia w armii: reakcyjni oficerowie tępili tu nastroje prorewolucyjne i speku- lowali na częstej niechęci żołnierzy liniowych do cywilnej Gwardii Naro- dowej. Gdy bunty w garnizonach i bazach morskich stawały się coraz częstsze, La Fayette zdecydował się poprzeć ostry kurs: podtrzymał swego kuzyna Bouillego, który krwawo stłumił rebelię garnizonu w Nancy (sier- pień 1790). Nadszarpnęło to autorytet La Fayette'a wśród rewolucyjnej burżuazji. Ale tymczasem jesienią 1790 r., gdy reformy ustrojowe Kon- stytuanty bliskie już były końca, sytuacja społeczna - i przedtem napięta- pogorszyła się gwałtownie w rezultacie nieoczekiwanych następstw nie- których reform. 4ll DOROBEK REFORMATORSKI KONSTYTUANTY Największą trwałością legitymują się reformy ekonomiczne. W obliczu ogromnych trudności stanął skarb: pożyczki, którymi chciał go ratować Necker, nie odniosły sukcesu, podatki przestały wpływać, a władze lo- kalne nie kwapiły się wymuszać zaległości. Podatki pośrednie zupełnie upadły: ich znienawidzony ciężar przestał ueiskać masy, co było sukcesem politycznym rewolucji, ale klęską dla fnansów. Reforma podatków bez- pośrednich, które miały być wybierane na zasadzie równości, przeciągała się. W tej sytuacji ratunkiem dla skarbu było przejęcie dóbr kościelnych w ręce państwa jako tzw. dóbr narodowych. Wniosek taki złożył biskup Talleyrand, a uchwała Konstytuanty zapadła w listopadzie 1789 r. mimo sprzeciwów prawicy. Kler katolicki wzięty został na utrzymanie państwa: niższe duchowieństwo na tej reformie nawet zyskiwało. Operacja przejmo- wania dóbr kościelnych przeprowadzona wiosną 1790 r. pozwoliła na likwi- dowanie długu państwowego i emisję pieniądza papierowego (asygnat). Asygnaty emitowano do wysokości 1200 mln liwrów i zabezpieczono do- brami narodowymi (szacowanymi na 3 mld). Wobec braku kruszców (wy- wożonyeh masowo przez emigrantów) asygnaty ożywić miały obrót go- spodarczy. Liczono przy tym, że sprzedaż dóbr narodowych i reforma podatków zapobiegną inflacji papierowego pieniądza. Rachuby te za wiodły w dużej mierze z powodów pozaekonomicznych: "to dopiero wojna zabije asygnaty" (G. Lefebvre). W maju 1790 r. ustalono, że dobra narodowe będą sprzedawane z licy- tacji i bez parcelowania. Oddałoby to je na łup burżuazji, gdyby nie możli- wość zapłaty w 12 rocznyeh ratach : w ten sposób zamierzono pozyskać dla nowej władzy zamożniejszych chłopów. Mogli oni, łącząc się w spółki, nabyć część dóbr narodowych; liczba chłopskich właścicieli wzrosła nieco, wzrosła też wielkość licznych gospodarstw, zwłaszcza w prowincjach pół- nocnych (Pikardia, Flandria). Jednak lwią część dóbr narodowych zagar- nęli nabywcy burżuazyjni, często spekulanci i nuworysze. Chłop biedniak niemal nic na tej operacji nie zarobił. Dekret z marca 1790 r. określił zasadę wykupu tzw. ciężarów realnych: wysokie stawki uniemożliwiały wykup biedniejszym chłopom. Także zie- lone światło, które Konstytuanta zapaliła dla kapitalizmu agrarnego, bu- dziło protesty chłopów (wolność grodzenia ziemi, ograniczanie praw ko- 'ektywnych gminy). Chłopskie żądania podziału wielkich dzierżaw i refor- my i%7i tavage'u nie znalazły echa w decyzjach Zgromadzenia Narodowego. Jeszcze wyraźniej zapalono zielone światło kapitalizmowi przemysło- wo-handlowemu. Mimo oporów = tradycyjnych - wielu rzemieślników po 4I2 dłuższym wahaniu zlikwidowano system cechowy w imię wolności produkcji. Zniesiono reglamentację przemysłu, cła wewnętrzne, liczne monopole, w szczególności w handlu zagranicznym. Zalegalizowano pożyczki na pro- cent, zapewniono protekcję rodzimemu przemysłowi w stosunkach z za granicą. Reformy te nie wydały od razu oczekiwanych owoców, znów w du- żej mierze z racji pozaekonomicznych: wojna ograniczyła stosowanie zasad wolności ekonomicznej. Dla "stanu czwartego" Konstytuanta nie uczyniła nic. W miarę wzrostu bezrobocia w miastach i zwyżki cen (bo papierowy pieniądz tracił na war- tości) czeladź i robotnicy domagali się wzięcia ich w ochronę przez ustano- wienie maksymalnych cen żywności. Taką ideę rządząca ekipa zdecydowanie odrzucała. W rezultacie lud miejski z coraz większym rozgoryczeniem oce- niał wyniki rewolucji, która - uratowana przezeń - nie dała mu ani praw politycznych, ani materialnego bezpieczeństwa. W sferze ustroju politycznego zamknięciem prac Konstytuanty było uchwalenie konstytucji dnia 3 IX 1791 r.; ale jej zasady ustalano od jesieni 1789 r. do lata 1790 r. Król Francuzów (nie król Francji: bo jest to teraz pierwszy funkcjonariusz suwerennego narodu), dziedziczny i nieodpowie- dzialny (bo odpowiadają zań ministrowie, bez których kontrasygnaty nic nie może zdziałać), mianować miał ministrów, generałów, ambasadorów. Zachował pewien wpływ na politykę zagraniczną (bez prawa wojny i po koju: do tego konieczna była uchwała parlamentu). Resztą jego wpływu na ustawodawstwo było weto zawieszające. Sześciu ministrów uzależniono ściśle od kontroli parlamentu, jednoizbowego, wybieranego w cenzuso- wym głosowaniu co dwa lata. Parlament ów - Zgromadzenie Prawodawcze - miał wyraźnie prze- ważać nad władzą wykonawczą, kontrolując ją i monopolizując inicjatywę ustawodawczą oraz decyzje finansowe. Ale Zgromadzenie nie ma wpływu na skład egzekutywy: król jest dziedziczny, ministrowie z jego wyboru. Wynikną stąd duże komplikacje polityczne. "Trzecia władza": sądy. Zniesiono zupełnie starą strukturę, wprowa- dzono wybory sędziów (oczywiście cenzusowe), przy czym domagano się od kandydatów prawniczego wykształcenia. Sprawnie działały na najniż- szym szczeblu sądy pokoju (dla drobnych spraw karnych i cywilnych), przyjęła się w sądach karnych angielska instytucja ław przysięgłyeh dla orzekania o winie. Wreszcie reforma administracyjna. W imię jedności narodowej znie- siono wszystkie partykularyzmy i przywileje lokalne. Kraj podzielono na nowe, wielkie jednostki (departamenty, w liczbie 83) z zupełnym zarzuce- niem tradycji dawnych prowincji; ochrzczono je od nazw geograficznych 4I3 (rzek, gór). Oznaczało to radykalne zerwanie z przeszłością w imię rów- ności, racjonalności, przejrzystości podziału administracyjnego. Miał on być, wedle Mirabeau, elementem zacieśnienia więzów kultury, ekonomii, języka. Także poniżej departamentu pojawił się nowy podział na dystrykty; kantony, gminy. Zasadą jest wybieralność władz lokalnych i decentrali= zacja w imię osłabienia wpływu króla oraz jego ministrów. Prowincja francuska, tak długo poddawana presji intendentów, chce teraz decydować sama. Władze centralne nie mają skutecznych środków zmuszania orga- nów lokalnych, by respektowały ich decyzje: przestrzeganiem ustaw, po= borem podatków, utrzymaniem porządku (kierowaniem Gwardią Naro= dową) zajmują się władze lokalne na własną rękę. Przy częstych aktach wyborczych frekwencja była niewysoka, uprawnionej do kandydowania zamożnej burżuazji brak zapału do ubiegania się o funkcje administra= cyjne. W tej sytuacji decentralizacja była niebezpieczna dla rewolucji. Starczyło, by władzę w terenie opanowali jej przeciwnicy, a już sytuacja stawała się niezwykle trudna. Decentralizacja ogarnęła też kolonie. Na Antylach biali koloniści dą- żyli do autonomii: wyrazem tych tendencji było powołanie własnych zgro= madzeń, niezależnych od Konstytuanty. Ogłoszono je za podległe wprost królowi, ale ponieważ król w istocie nie decydował - rządziła de fuctoů Konstytuanta - oznaczało to niezależność kolonu. Władze rozpędziły te zgromadzenia, ale ostatecznie Konstytuanta musiała uznać autonomi# wysp. Ponieważ wolnym Mulatom nie dano praw obywatelskich, a murzyń- skim niewolnikom wolności (mimo wysiłków Towarzystwa Przyjaciół Czarnych nie zniesiono nawet handlu "hebanem") - więc też rychło za= czął się na Antylach ferment: w październiku 1790 r. powstanie Mulatów, w sierpniu następnego roku rewolta niewolników murzyńskich na San. Domingo. Największe jednak komplikacje spowodowała reforma kościelna. za częła się od przejęcia dóbr kościoła przez państwo, przy czym zabezpie= czono klerowi wysokie pensje. W lutym 1790 r. zniesiono klasztory, ale było to tylko dokończenie dzieła, prowadzonego od wielu lat przez komisję Brienne'a. Długa tradycja gallikanizmu i władzy króla w kościele ułatwiała reformowanie stosunków kościelnych. Nowe władze nie zamierzały zresz= tą zrażać sobie kleru, którego rola w partii patriotycznej i w Konstytuancie była poważna. Między innymi zachowano tylko dla katolicyzmu przywilej kultu publicznego. Generalna reforma kościoła Francji zawarta została w tzw. konstytucji cywilnej kleru, uchwalonej spokojnie przez Konsty- tuantę w lipcu 1790 r. (nawet biskupi nie głosowali przeciw niej). Zacho= wując duchowe (bo już nie jurysdykcyjne) zwierzchnictwo papieża, unaro- 414 lowiła ona w istocie kościół francuski. Departamenty stały się nowymi liecezjami, biskupi i proboszczowie mieli być wybierani, papież nie za wierdzał odtąd biskupów, kapituły zastąpiono radami biskupimi, dopu- zczonymi do współrządów diecezją. Słowem, kościół zdemokratyzowany, iarodowy, o strukturze powiązanej ze strukturą państwa, utrzymywany irzez państwo i pomagający mu (księża mieli m.in. nadal prowadzić ikta stanu cywilnego, ogłaszać i komentować z ambony ustawy państwo- ve). O laicyzacji państwa nie ma jeszcze mowy. Konstytuanta wpadła na niefortunny pomysł, by zwrócić się do pa- #ieża o zatwierdzenie konstytucji cywilnej kleru ("ochrzczenie jej", jak nówiono). Papież Pius VI uchodził za człowieka słabego; nie zdawano ;obie sprawy z jego niechęci do rewolucji. Już w marcu 1790 r. potępił #n (poufnie) Deklaracjg praw jako akt wywrotowy. W czerwcu mieszkańcy Awinionu, pozostającego dotąd (jeszcze od średniowiecza) pod papieską #ładzą świecką, zażądali zjednoczenia z Francją. Pius VI uznał, iż utrat# Awinionu godzi w jego prestiż. Wreszcie w lipcu konstytucja cywilna kleru odebrała papieżowi jurysdykcję nad kościołem Francji i annaty pły- nące z Francji do skarbu apostolskiego. Toteż Pius VI odrzucił konsty- tucję cywilną; ale jego decyzji biskupi francuscy nie ogłosili, licząc na kompromis. Gdy jednak sprawy się przeciągnęły, Konstytuanta w listo- padzie 1790 r. zażądała od kleru przysięgi wierności dla konstytucji pań- stwa, a więc i dla konstytucji cywilnej kleru, stanowiącej jej część składową. UVywołało to nieoczekiwany opór: tylko siedmiu biskupów złożyło wyma- ganą przysięgę, tylko około połowy proboszczów (ale np. w prowincjach północno-zachodnich "oporni" proboszczowie stanowili ogromną więk- szość). Oporni księża (refractaires) mieli zostać odsunięci od funkcji kul- towych. Gdy jednak rozdwojenie wśród kleru i wiernych wzmagało za rnęt, m. in. pod wpływem ogłoszenia papieskich potępień Deklaracji pruw i konstytucji cywilnej, w maju 1791 r. Konstytuanta zalegalizowała wyko- nywanie czynności kultowych przez "opornych". Wielu radykałów upa- trywało w tym kapitulację, domagając się dalszych, jeszcze głębszych re- form kościelnych (zniesienie celibatu, wprowadzenie liturgii narodowej). Rosło rozdarcie i roznamiętnienie na tle problemów kościelnych, co było niebywałą wprost gratką dla kontrrewolucji. ZAOSTRZENIE KONFLIKTÓW WEWNlĘTRZNYCH Trudności ekonomiczne i wynikający z nich społeczny ferment, nie- pokoje w wojsku, wreszcie religijna schizma przeraziły liberalną szlachtę i część burżuazji. Przywódcy rewolucji w obawie przed utratą kontroli 4 IS nad sytuacją stawali się coraz bardziej umiarkowani. La Fayette'a zdyskre- dytowała sprawa buntu w Nancy; Mirabeau, płatny zausznik dworu, ostatecznie zerwal swe powiązania z lewicą; triumwirat Barnave'a rezygno- wał z pseudoradykalnej demagogii i szukał porozumienia z La Fayette'em i dworem. W lutym 1791 r. lud paryski znów się ruszył przeciw polityce drożyzny, głodu, bezrobocia, oblegając pałac tuileryjski, ale La Fayette ze swą burżuazyjną Gwardią rozpędził tłumy. Jakobini i zwłaszcza korde- lierzy działali w ki#runku radykalizacji nastrojów: pojawiły się pierwsze hasła republikańskie. Mnożyły się strajki, żądania kontroli cen, podwyżki płac. W tym samym czasie -- wiosną 1791 r. - trwały poruszenia chłop- skie (Nivernais, Quercy, Perigord). W pobliżu granic Francji aktywizują się wielkie ośrodki emigranckie: w Nadrenii (Kobleneja, Moguncja, Wormacja), w Piemoncie (Turyn), w Anglii. Ludwik XVl poufnie, jego brat, hr. Artois, otwarcie prosili , o interwencję Bourbonów hiszpańskich i Habsburgów. Książę de Conde gromadził emigranckie oddziały w Wormacji. Wewnątrz kraju ponawiano próby zbrojnej dywersji. Konflikty kościelne kontrrewolucja pragnęła prze- kształcić w wojnę religijną, skierowaną przeciw rewolucyjnemu porządkowi. Ale tępiąc spiski i dywersję reakeji, Konstytuanta podjęła zarazem (maj = czerwiec 1791) próbę stłumienia radykalnych nastrojów. M. in. zakazano petycji zbiorowych składanych Zgromadzeniu, umacniano burżuazyjny cha- rakter Gwardii Narodowej, szykanowano klub kordelierów. Słynne prawo Le Chapeliera z 14 VI 1791 r., zakazujące strajków i zrzeszeń pracowników najemnych, było w istocie przypomnieniem obowiązującego stanu praw- nego, ale też zapowiedzią wzmożonej walki przeciw poruszeniom "czwar- tego stanu". Po śmierci Mirabeau (w kwietniu 1791 r.) umocniło się zbliżenie między fayettystami i zwolennikami triumwiratu. Planowali oni rewizję konsty- tucji w duchu umocnienia władzy zamożnej burżuazji. Padały projekty podwyższenia cenzusów, wprowadzenia izby wyższej, zwiększenia praw króla, zamknięcia radykalnych klubów i gazet. Taką zmianę systemu miałoby uchwalić Zgromadzenie Prawodawcze, które wnet już wyjść miało z wyborów. Do tego jednak działaczom Konstytuanty potrzebny był po nowny wybór. Pokrzyżował im szyki Robespierre, domagając się w maju 1791 r. zakazu reelekeji. Na tym tle doszło teraz do ostatecznego zerwania pomiędzy lewicą z Robespierre'em a triumwiratem. Stanowisko lewicy = by nie wybierać posłów Konstytuanty do nowego Zgromadzenia - poparły masy, ale też różne siły prawicowe, niechętne ludziom 1789 roku. Popełniły błąd, bo przy zakazie reelekeji zwrot na lewo w wyborach był nieunikniony. Robespierre sam tracił szanse kandy- 4l 6 dowania do nowego Zgromadzenia, ale przewidywał, że większą rolę grać będą teraz nie posłowie, lecz gazety, kluby i inspirowane przez nie masy. Ustrój, stworzony przez Konstytuantę, chwiał się, zanim jeszcze w pełni wszedł w życie. Rzecz w tym, że fayettyści i ludzie triumwiratu pragnęli go zmienić w duchu prawicowym, lewica zaś zamierzała mu nadać bar- dziej demokratyczne oblicze. Bieg wydarzeń pomógł lewicy: obawy przed spiskiem arystokratów, knowaniami obcych dworów i emigrantów, wresz- cie straszliwa kompromitacja króla próbą ucieczki z Paryża przekreśliły projekty zwrotu na prawo. REWOLUCJA I EUROPA Od samego początku wydarzenia francuskie wzbudzały kolosalne za interesowanie: w całej niemal Europie radykalna prasa, tajne stowarzysze- nia, loże masońskie były przewodnikami wpływów rewolucji. Z kolei pro- paganda, którą szerzyli za granicą emigranci francuscy, żywiła reakcyjną publicystykę i podniecała niechęć sfer rządzących. Symbolem obaw, które zrodziła rewolucja we Francji i w Belgii, była decyzja cesarza Józefa II, by odwołać liczne reformy kościelne i agrarne w Austrii (luty 1790). Poli- tyka rewolucji wobec kościoła i reakcja papieska także wywierały wpływ na niektóre rządy: m. in. Hiszpania ustanowiła wiosną 1791 r. swego ro- dzaju kordon sanitarny na granicy z "zarażoną" Francją. Obawy rządów i konserwatystów nie były bezzasadne. Rewolucja fran- cuska wywołała liczne niepokoje w regionach sąsiednich: w Nadrenii i królestwie Sardynii, papieskim Awinionie i Szwajcarii, a przede wszystkim w austriackich Niderlandach i położonym w ich środku suwerennym bis- kupstwie Leodium, które łącznie składają się na późniejszą Belgię. Tutaj już od sierpnia 1789 r. wybuchały kolejne powstania, które zmusiły Austria- ków do wycofania się. W styczniu 1790 r. ogłoszono niepodległość Belgii, ale spory wewnętrzne między radykałami i umiarkowanymi umożliwiły u schyłku 1790 r. powrót wojsk austriackich. W Niemczech rewolucję witała gorąco elita pisarzy i filozofów Oświecenia: Herder i Kant, Klop- stock i Wieland, młody Hegel i Fichte. W Anglii liberałowie i radykałowie, Fox, Bentham, Price, Paine - jednoczą się w przychylności dla rewolucji. W dalekiej Rosji wybuch rewolucji aktywizuje radykalnego pisarza Alek- sandra Radiszczewa; w Polsce, która właśnie na Sejmie Wielkim usiłuje naprawić ustrój państwa i społeczeństwa, wydarzenia francuskie odbijają się mocnym echem. Franciszek Salezy Jezierski upatrywał w nich zbawienną nauczkę dla arystokracji. Do Francji napływali rewolucjoniści, ucieki- 27 - J. Baszkiewicz, Historia Francji 417 nierzy, sympatycy z różnych krajów; były jednak wśród tych "pielgrzy- mów wolności" także postacie dwuznaczne i podejrzane. Bieg wydarzeń rewolucyjnych ostudził sympatie wielu, a pogłębił nie- chęć reakcjonistów. Mnożyły się hasła politycznej blokady ogniska infekcji, a nawet krucjaty przeciw Francuzom. Ale mimo obaw i potępień monar- chom niełatwo było podjąć taką krucjatę: każdy pragnął zduszenia rewo- lucji, ale raczej cudzymi rękami. Konstytuanta wypowiadała się przeciw wojnie, a w maju I790 r. uchwaliła wyrzeczenie się aneksji: obcy królowie nie odczuwali tedy bezpośredniego zagrożenia ze strony Francji. Zapewne, przykład rewolucji był fatalny, ale znów odbudowa absolutnej władzy króla Francji wielu monarchom nie wydawała się celem zbyt atrakcyjnym. Szef ewentualnej koalicji antyfrancuskiej, szwagier Ludwika XVI, cesarz Leopold II, uwikłany był we własne kłopoty na Węgrzech, w Belgii i na froncie tureckim. Agresywność francuskich emigrantów nie budziła jego sympatii. W dodatku obawiał się on, że zaangażowanie się Austrii prze- ciw Francji rozwiąże ręce Rosji i Prusom w Polsce i umocni te dwa mocar- stwa nowym rozbiorem ziem polskich. VARENNES I POLE MARSOWE Prawicowa historiografia usprawiedliwiała próbę ucieczki Ludw.ika XVI z Paryża konfliktami sumienia na tle schizmy religijnej. "Jego sumienie należało do większości Konstytuanty, jego religię dyktowały mu kluby"- pisał reakcyjny historyk rewolucji Pierre Gaxotte i tłumaczył, iż Ludwik XVI mógł uznać się teraz za zwolnionego od przysiąg wierności dla nowego porządku. W istocie Ludwik XVI nigdy do tej wierności się nie poczuwał, udawał tylko lojalność wobec nowego ładu, judził obcych monarchów i planował od dawna ucieczkę. Miękki i bezwolny, zdecydował się na ten ryzykowny krok, gdy stracił nadzieję na szybką pomoc swych koronowa- nych kuzynów w tłumieniu "buntu". Ucieczka z 21 VI I 79 I r. była zaplanowana i przygotowana z góry : , król z rodziną wymknął się z Tuileriów i ruszył na wschód do armi: mar- kiza Bouillego, kata żołnierzy z Nancy, znanego z rojalizmu. Bouille wysłał na spotkanie króla oddział eskorty, ale niechęć ludności da żołnierzy sparaliżowała ich swobodę działania; opóźnienie królewskiego ciężkiego powozu i energia pocztmistrza Droueta, który króla rozpoznął i zaalar- mował ludzi -- spowodowały zatrzymanie Ludwika XVI w Varennes. po wrót do Paryża (25 VI 179I r.) był żałosny, wśród kolosalnej niechęci zgromadzonych tłumów: to prawdziwy kondukt pogrzebowy monarchii. Powszechnie sądzono, że ucieczka króla była skoncertowana z planami 418 obcej inwazji; prestiż monarchii był zrujnowany wśród mas, ale także wśród części rewolucyjnej burżuazji. Skutkiem nieudanej ucieczki hyło z początku zawieszenie króla, a za tem ustanowienie de facto republiki, oraz mobilizacja kraju do obrony przed spodziewaną inwazją. Król, szlachta, oporni księża stali się przed- miotem ostrych krytyk i ataków. Jednakże jeśli Ludwik XVI był skompro= mitowany doszczętnie, sprawa obalenia monarchii budziła liczne wątpli- wości. Republiki domagali się kordelierzy, czując poparcie mas, a także część lewicy burżuazyjnej (Condorcet, Brissot). Ale żywe były na lewicy obawy, że republika zerwie więzi łączące prowincje francuskie oraz że obalenie Ludwika XVI da władzę prezydenta La Fayette'owi lub regencję pseudoradykałowi, kuzynowi króla, Filipowi ks. Orleańskiemu. Ponadto w Konstytuancie ciągle przewagę mieli ludzie La Fayette'a i triumwiratu, ugodowi wobec dworu: 15 lipca Barnave ostrzegał Zgromadzenie przed rozpoczynaniem rewolucji na nowo. Przyjęto formułę o "uprowadzeniu" króla, co pozwoliło potem przywrócić mu monarszą władzę. Ale nastroje ludu paryskiego były wrogie monarchii; kordelierzy je jeszcze podniecali. Jakobińska lewica manewrowała: najpierw zgodziła się na wspólną z kordelierami petycję w sprawie usunięcia Ludwika XVI; potem się cofnęła. Nie udało się zresztą utrzymać choćby formalnej jed- 419 Powrbt Ludwika XVI z Varennes do Paryża 25 VI I791 r. ności klubu jakobińskiego: 16V11 1791 r. jego umiarkowane skrzydło (w tym niemal wszyscy jakobińscy posłowie) dokonało secesji, tworząc nowy klub w klasztorze feuillantów. Feuillanci zjednoczyli zarówno fa- yettystów, jak dawną "lewicę" triumwiratu pod hasłem: "ani Koblencji, ani jakobinów". Umiarkowana burżuazja coraz energiczniej szukała kom- promisu z dworem i dróg rewizji konstytucji, zrywając z jakobińską lewicą Robespierre'a. Zerwanie było tym bardziej definitywne, że pomiędzy umiarkowanymi i radykalnymi politykami burżuazyjnymi przepaść wykopała masakra ludu na Polu Marsowym 17 lipca. Gdy bezbronny tłum prowadzony przez clziałaczy klubu kordelierów składał petycję republikańską na ołtarzu oj- ' czyzny, władze (mer Paryża Bailly i szef Gwardii Narodowej La Fayette) zdecydowały się na demonstrację siły. Strzelanina na Polu Marsowym # przyniosła kilkadziesiąt ofiar; nastąpiły później areszty i represje wobec klubu kordelierów i radykalnej prasy. Inwazji obcych armii wbrew obawom ludu nie było; ale ujęcie Ludwika XVI w Varennes skłoniło do działania cesarza Leopolda II. W końcu sierpnia wraz z pruskim Fryderykiem Wilhelmem II ogłosił on tzw. de- klarację z Pillnitz, wzywając innych królów do wspólnego wysiłku dla przywrócenia ładu we Francji. Gdyjednak we wrześniu 1791 r. Ludwik XVI zaakceptował uchwaloną ostatecznie konstytucję i odzyskał władzę - obcy monarchowie zrezygnowali z dalszej akcji uznając, iż ich groźby uratowały ! Ludwika XV1. ZGROMADZENIE PRAWODAWCZE Posłów do nowego parlamentu wybierano na przełomie sierpnia i wrześ- nia. Wobec zakazu reelekcji deputowanych Konstytuanty z urn wyszli ludzie nowi, przeważnie młodzi, o lokalnej renomie. Feuillantów wybrano 264, jakobinów i kordelierów 136. Pomiędzy prawicą i lewicą waha się 345 niezależnych, pozbawionych przywódców, chwiejnych, ale w więk- szości nieufnych wobec dworu i intryg arystokratyczno-emigranckich. Na prawicy feuillanci są podzieleni na koterie La Fayette'a i triumwiratu: ma to znaczenie także poza Zgromadzeniem i ułatwi zwycięstwo radykała Petiona nad La Fayette'em w wyborach nowego mera Paryża. Wśród jakobińskiej lewicy rej wodzą przywódcy młodzi, wykształceni, o silnych powiązaniach z prowincjonalną burżuazją i wolnymi zawodami. Szczerze pragną złamania kontrrewolucji, nie żywią sympatii dla monarchii; opor- nych księży, arystokratycznych spiskowców i emigrantów atakują z całym przekonaniem. Domagają się też pewnej demokratyzacji ustroju, laicy- 420 zacji państwa, upowszechnienia świeckiej oświaty. Mają jednak pewną słabość: swe rewolucyjne przekonania podporządkowują bezwzględnemu poszanowaniu prywatnej własności. Nada to ideologii tej grupy akcent ekspansjonizmu (za ideą "krucjaty w obronie wolności" kryły się interesy przemysłowo-handlowej ekspansji Francji) i zrodzi jej obawy przed akcją ludu, mogącą zagrozić czy choćby ograniczyć wolność ekonomiczną. Czołową postacią tej frakcji był w Zgromadzeniu utalentowany, ale mało rozważny dziennikarz Jakub Brissot: od niego całą grupę nazywano brissotynami. Wielu tych działaczy to posłowie departamentu Gironde, toteż w XIX w. (ale dopiero wtedy) spopularyzowało się dla brissotynów inne określenie: żyrondyści. Z Gironde pochodzili m. in. adwokat Ver- gniaud, świetny mówca; Gensonne, jeden z teoretyków partii; Guadet; znów błyskotliwy mówca. Z żyrondystami związali się też Petion, sojusznik Robespierre'a w Konstytuancie, słynny filozof Condorcet (który przez salon pani de Stael, córki Neckera, zapewniał łączność żyrondystów z fa- yettystami); minister Roland, którego głównym atutem jest energiczna i mądra, ale chimeryczna żona: w salonie pani Roland zbierał się niemal cały sztab Żyrondy. W Zgromadzeniu zasiadała też garstka kordelierów (Chabot, Merlin de Thionville) i demokratów, którzy potem wejdą w skład rewolucyjnego rządu Robespierre'a (Couthon, Lindet, Carnot). Sam Robespierre nie pełni żadnych funkcji publicznych, ale staje się duszą klubu jakobińskiego. Jesienią 1791 r. objazd prowincji zapewnił Robespierre'owi szerokie po parcie filii klubu organ Robesp'lerre'a (od maja 1792) pod nazwą "Obrońca Konstytucji" dołączył do innych gazet lewicowych: do "Przyjaciela Ludu" Marata, "Rewolucji we Francji i Brabancie" Desmoulinsa, "Pere Du- chesne" Jakuba Heberta. Razem z klubem kordelierów jakobini wywie- rają znaczny wpływ na zgromadzenia sekcji paryskich, aktywizujące mie- szczaństwo, i na różne stowarzyszenia o bardziej ludowym składzie. Zgromadzenie Prawodawcze, które się zebrało I X 1791 r., musiało stawić czoło trudnościom odziedziczonym po poprzednim okresie. Wciąż wybuchały rebelie szlachty i zaburzenia na tle religijnym, powiązane zresz- tą, bo oporni księża sprzymierzali się ze szlachtą. Inflacja asygnat i rozsze- rzające się powstanie na San Domingo pogarszały sytuację ekonomiczną: były zakłócenia w dostawach artykułów kolonialnych (głównie cukru), ale także zboża, bo producenci rolni nie mieli zaufania do papierowego pieniądza i chomikowali zapasy. Lud miejski i proletariusze na wsi odczu- wali boleśnie skutki drożyzny i braku towarów: głośne skargi na speku- lację przekształcały się w zamieszki przed sklepami i napaści na transporty zboża. Zaostrzył się znów konflikt Zgromadzenia z królem. Brissotyni 42I przekonali sporą część "niezależnych" o konieczności ostrych środków przeciw kontrrewolucji: w listopadzie 1791 r. wydano ustawy przeciw emigrantom (konfiskata dóbr, jeśli nie powrócą) i opornym ksigżom (de- portacja w wypadku zaburzeń). Jednocześnie uchwalono, by król skiero- wał ultimatum do książąt niemieckich z żądaniem położenia kresu wojsko- wym przygotowaniom emigrantów na ich terytoriach. Ludwik XVI założył weto przeciw ustawom o emigrantach i opornych, natomiast zgodził się na ultimatum do niemieckich władców w nadziei, że wywoła ono wojnę. WOJNA Z AUSTRIĄ. KAMPANIA WIOSENNA 1792 ROKU Nie tylko jednak dwór życzył sobie wojny w nadziei zwycięstwa feudal- nych monarchii nad rewolucyjną Francją. Także obcy królowie, przede wszystkim władcy Austrii i Prus, nie tracili nadziei na obalenie rewolucji; jednakże wahali się między akeją zbrojną a polityką presji i zastraszania, w nadziei, że może to wystarczy. Dlatego m. in. nie dał bezpośrednich rezultatów sojusz wojskowy Austrii i Prus z lutego 1792 r. W obozie re- wolucyjnym - głębokie podziały na tle stosunku do wojny. Na prawicy fayettyści chcieli wojny, licząc na dyktaturę wojskową, która przypadnie ich przywódcy. Inni feuillanci, powiązani z triumwiratem, wahali się, ale raczej byli wojnie przeciwni. Na lewicy brissotyni gorąco propagowali wojnę. W grudniu 1791 r. Brissot u jakobinów rzucił hasło: "zniszczyć Koblencję"; poparli go tacy działacze klubu, jak Carra, Louvet, Roederer. Idea "krucjaty w obronie powszechnej wolności" zdobywała popularność w Zgromadzeniu i w ma- sach. Poseł żyrondystowski Isnard deklamował pięknie o wojnie ludów przeciw królom. Ale za tymi hasłami kryły się cele mniej wzniosłe: aneksja Belgii i księstw niemieckich na lewym brzegu Renu (w imię "granic natu- ralnych Francji", którymi są wedle Żyrondy Pireneje, Alpy i Ren), a także szanse ekspansji ekonomicznej w krajach wyzwolonych spod tyranii feu- dalizmu. Hasła "krucjaty w obronie wolności" trafiały do przekonań i do wyobraźni burżuazji, ale też ludu. Tym trudniejsze było zadanie lewego skrzydła klubu jakobińskiego (Danton, Desmoulins, Billaud-Varenne i przede wszystkim Robespierre), które sprzeciwiało się wojnie. Robespierre tłumaczył, że wojna grozi klęską militarną - stan armii jest zły, a generałowie podejrzani -lub w najlepszym razie dyktaturą wojskową La Fayette'a albo innegó generała. Zwracał uwagę na to, że główne niebezpieczeństwo kryje się nie w Koblencji, lecz w Paryżu (dwór i opozycja arystokratyczno-klerykalna). Zanim się będzie pomagało wy- zwalać inne ludy, wypada wprzód zabezpieczyć rewolucję w samej Francji. 422 Argumenty te nie wywarły takiego wrażenia, na jakie zasługiwały; po pularność Robespierre'a zmniejszyła się wyraźnie. W klubie jakobinów brissotyni i robespieryści przez kilka miesięcy toczyli ostre spory, oskar- żając się nawzajem o przewrotne zamysły polityczne. Rozwiązanie sporów przyśpieszyła śmierć cesarza Leopolda II (1 III 1792 r.). Jego następca, Franciszek II, był bardziej agresywny i antyrewo- iucyjny. W Paryżu ostrożna ekipa ministrów w marcu zastąpiona została nowym rządem, którego główną postacią był Karol Dumouriez, zdolny generał, ale polityczny awanturnik, zwolennik militarnej dyktatury. Liczył on na błyskawiczną wojnę z Austrią i przechwycenie władzy w atmosferze triumfu. By pozyskać dla siebie parlamentarną lewicę, włączył do rządu kilku ludzi Żyrondy, pozbawiając ich zresztą większego wpływu. Dnia 20IV1792 r. rzadkie widowisko: Ludwik XVI w sielankowej zgodzie ze Zgromadzeniem zgłasza wniosek w sprawie wojny z Austrią. Ledwie garstka posłów głosowała przeciwko. Żyronda liczyła na noWą rewolucję w Belgii przeciw Austriakom, na ferment w Nadrenii, Szwajcarii, Sabaudii, Katalonii, a nawet w koloniach hiszpańskich. Nadzieje te nie pokrywały się z rzeczywistością. Tymczasem wojsko francuskie - Robespierre miał rację - było w złym stanie: od- działy liniowe zdekompletowane, ochotnicy źle wyszkoleni i wyposażeni, kadra oficerska osłabiona emigracją i niepewna, dowództwo naczelne zło- żone ze starców (Rochambeau, Luckner) i wojskowych dyletantów (La Fayette). Ofensywa zaplanowana przez Dumourieza skończyła się fiaskiem, wnet zaczęły się odwroty i ucieczki. Niemcy szydzili z rewolucyjnej armu; hasło rewolucjonistów: vaincre ou mourir (zwyciężyć lub umrzeć), prze- drzeźniali ironicznie: vaincre ou courir (zwyciężyć lub uciekać). Wojna #pogłębiła ponadto trudności ekonomiczne: wzrosła inflacja i drożyzria# #ekwi#y#je środków transportu i zakupy dla armii zdezorganizowały rynek aprowizacyjny. Wśród hossy cen i głodu nasilało się niezadowolenie mas: ujawnili się rzecznicy żądań ludo##ych. W Paryżu Jakub Roux, wikary kościoła przy ul. St. Martin, nawoływał do karania spekulantów i regla- mentowania cen; wiejski proboszcz Piotr Dolivier wzywał do podziału wielkich upraw między ubogich chłopów. Wszędzie lud oskarżał generałów o zdradę, arystokratów o spisek. La Fayette myślał już tylko o pokoju z Austrią i marszu wojska na Paryż dla spacyfikowania siłą ludowego poruszenia. Jednakże lud nie był bezbronny. Już w zimie 1792 r. żyrondyści ape- iowali, by lud się zbroił w piki [jednocześnie w modę weszły czerwone czapki frygijskie). Teraz Żyrond# usiłowała zagrodzić drogę zamachowi La Fayette'a i kontrrewolucji: ńchwalono deportację opornych księży, 4 ?3 rozwiązanie straży królewskiej, utworzenie pod Paryżem obozu 20-tysięcz- nej armii rewolucyjnej, złożonej z ochotników, dla obrony przed wrogiem zewnętrznym i wewnętrznym. Ale Ludwik XVI założył weto przeciw tym decyzjom, a w połowie czerwca zdymisjonował żyrondystowskich mini- strów, powołując gabinet złożony tylko z feuillantów. Żyronda zainspiro- wała wówczas (20 czerwca) akcję ludową: w rocznicę przysięgi w sali gry w piłkę lud paryski wdarł się do Tuileriów, zmusił króla do włożenia czapki frygijskiej i wypicia za zdrowie ludu. Ludwik XVI wytrzymał dzielnie to oblężenie, a potem nawet zawiesił mera Paryża, Petiona. Nadzieje Żyrondy, że wymusi na królu powrót do rządu, zawiodły. Jednakże Ludwik XVI nie docenił powagi sytuacji: gdy w końcu czerwca w Paryżu pojawił się La Fayette i proponował królowi ucieczkę, Ludwik odmówił. Uznał, że opanował niebezpieczeństwo. OBALENIE MONARCHII: 10 SIERPNIA W początku lipca 1792 r. Francji zagroziła armia pruska pod księciem Brunszwickim; perspektywa austro-pruskiej inwazji była coraz realniej- sza. Lewica w Zgromadzeniu wzmagała nacisk: wbrew wetującemu kró- łowi wezwano Gwardię Narodową, by się gromadziła w obozie armii rewołucyjnej. Ludwikowi XVI grożono detronizacją, żyrondyści rzucali znów hasła republikańskie. Robespierre długo obawiał się tych haseł, podejrzewając, iż republika da Francji Cromwella w osobie La Fayette'a. Dopiero w końcu lipca Robespierre dokona zwrotu, opowie się za obale- niem monarchii i wyborami powszechnymi do nowego parlamentu, Kon- wencji (nazwa zapożyczona ze Stanów Zjednoczonych). Tymczasem Żyronda, dotąd mobilizująca lud przeciw monarchii, za wahała się. Rzecz w tym, że 10 lipca rząd feuillantów podał się dó dymisji, nie mogąc zapanować nad sytuacją. Brissot i jego ludzie natychmiast nawiązali z królem kontakty (poufne), licząc, iż król powierzy im mini- sterialne portfele. Antymonarchiczny zapał żyrondystów osłabł. Brissot zaczął grozić republikanom, straszyć paryskie sekcje, w których nadal atakowano króla i wzywano do akcji masowej. Żyrondyści "zerwali więc kontakt z rewolucyjnym ludem w Inomencie, gdy ten miał właśnie dać ich polityce logiczne ukoronowanie" (G. Lefebvre). Ale nie można już było zahamować ruchu ludowego, który z siłą lawiny narastał po wezwaniu ochotników do Paryża, do rewolucyjnej armii. Uchwała Zgromadzenia (z I I lipca), iż ojczyzna znalazła się w niebezpieczeństwie, sprzyjała patrio- tycznemu refleksowi mas : lud chciał bronić rewolucji i jednocześnie bronić granic kraju przed inwazją. W końcu lipca przybywali coraz liczniej do 424 stolicy ochotnicy z prowincji. Od ochotników z Marsylii paryżanie usły- szeli po raz pierwszy Pieśń bojową Armii Renu, skomponowaną w Stras- burgu przez Rougeta de Lisle: stąd nazwa Marsyliunki, nadana temu płomiennemu hymnowi. Ochotnicy, którzy przybywali do Paryża, byli niedwuznacznie repu- blikańskich przekonań. Tymczasem w paryskich sekcjach i w Gwardii Narodowej, dotąd dostępnych jedynie "obywatelom czynnym", pojawili się obywatele zepchnięci poprzednio do stanu bierności. Drobni rzemieślnicy, kramarze, czeladź, robotnicy: wielka armia sankiulotów w czapkach fry- gijskich, drelichowych spodniach, kurtach zwanych karmaniolami - zma- joryzowała w sekcjach za#nożniejszych, umiarkowanych mieszczuchów. W napiętej atmosferze obaw przed inwazją i wewnętrzną zdradą powsta- wały organizacyjne więzi, łączące ochotników z prowincji i działaczy lu- dowych z sekcji. 30 lipca oficjalnie upoważniono obywateli biernych do udziału w Gwardu Narodowej. Lud jest w Paryżu uzbrojony i zorganizo- wany. Ma także jasny pogląd na sprawę podstaw ustroju: 47 spośród 48 sekcji opowiedziało się za pozbawieniem władzy Ludwika XVI. Rewolucja wisi w powietrzu, ale żyrondyści ciągle liczą na porozumienie z dworem, a Zgromadzenie Prawodawcze nie zamierza się zdecydować na obalenie monarchii. Manifest księcia Brunszwickiego, o którym wiadomość doszła do Pa- ryża 1 sierpnia, dolał oliwy do ognia. W wypadku zniewag wobec rodziny królewskiej manifest groził Paryżowi wydaniem na pastwę "egzekucji woj= skowych i zupełnego zniszczenia". Tymczasem Ludwik XVI liczył, że odeprze ataki ludowe przy pomocy najemnych Szwajcarów i oddziałów Gwardii Narodowej, żyrondyści zaś -jak mówił Robespierre - widzieli zbawienie kraju w zmianie rządu. W nocy z 9 na 10 VIII 1792 r. zaczęły się w Paryżu wydarzenia najważ- niejsze od dnia zdobycia Bastylii. Sekcje obsadziły ratusz; w miejsce oficjal- nej Komuny z inicjatywy wschodnich, ludowych przedmieść powołano Komunę powstańczą, obsadzoną działaczami ludowymi. Oddziały Gwardii Narodowej, skupione wokół Tuileriów, rozproszyły się; król uszedł wczes- nym rankiem z pałacu i schronił się w sąsiednim gmachu Zgromadzenia Prawodawczego. Mimo obrony szwajcarskich gwardzistów Tuilerie zo- stały zajęte, gdy Ludwik XVI polecił Szwajcarom kapitulować. Oblegający pałac ochotnicy, m. in. marsylczycy, i lud z przedmieść mieli ok. tysiąca zabitych i ciężko rannych; w odwecie zmasakrowali dużą część Szwaj- carów. Sytuacja po dniu IO sierpnia była bardzo pogmatwana. Ludwik XVI został znów zawieszony przez Zgromadzenie i osadzony wraz z rodziną 425 w wieży dawnego klasztoru templariuszy pod strażą komisarzy Komuny. Próba ratowania monarchii marszem na Paryż nie udała się La Fayette'owi : wojsko nie poszło za nim, toteż 19 sierpnia przeszedł on do Austriaków. Tymc#asem w stolicy panowała dwuwładza. Powstańcza Komuna miała silne oparcie w ludzie paryskim i ochotnikach: po rewolucji 10 sierpnia nie złożyli oni broni. Komuna podjęła ostre środki przeciw kontrrewolucji: rozesłano komisarzy do wojska i na prowincję, aresztowano podejrzanych, przeprowadzano rewizje w poszukiv#aniu ukrytej broni, zamykano prawi- cowe gazety. Jednocześnie dla złagodzenia bezrobocia i umocnienia Pa- I-yża Komuna inicjowała kopanie szańców i okopów. Ale Komuna, opa- nowana przez radykalnych drobnych bourgeois, to tylko jedna władza. Drugą -już agonizującą - było Zgromadzenie Prawodawcze z więk- szością żyrondystowską, coraz bardziej niechętną pogłębianiu się ludoweg# rućhu. Nie bez wahań i oporów Zgromadzenie dawało się popychać Ko- munie : upoważniło władze miejskie na prowincji do ścigania kontrrewolu- cji,17 sierpnia powołało trybunał rewolucyjny (ale działał on zdaniemludu zbyt wolno i łagodnie), 26 sierpnia zadekretowało banicję opornych księży. Organem rządowym Zgromadzenia stała się rada wykonawcza z dzia- łaczami Żyrondy; główną postacią rady był jednak minister sprawiedli- 426 Obtężenie pałacu Tuileries, 10 VIII 1792 r. wości Jerzy Danton. Kordelier, popularny trybun ludu, świetny mówca, #energiczny i ambitny, czynny w przygotowywaniu ruchu ludowego 10 sier- pnia. Ale to jedno oblicze Dantona ; drugie było inne : człowiek pozbawiony skrupułów, zapewne w swoim czasie przekupiony przez Mirabeau, wzbo- gacił się nader podejrzanie. W radzie wykonawczej zapewniał łączność pomiędzy Zgromadzeniem i Komuną. PIERWSZY TERROR. KONWENCJA Uwuwładza w Paryżu, czystki i konflikty na prowincji, próba powstania kontrrewolucyjnego w Wandei: to była sytuacja wewnętrzna. Tymczasem wróg przełamywał żelazny pas fortec Vaubana, broniących dostępu do francuskich równin i do Paryża. Komuna z niezwykłą energią umacnia #tolicę, mobilizuje ochotników, organizuje dla nich uzbrojenie i zaopatrze- nie. Żyrondyści rozważali kwestię opuszczenia Paryża przez centralne wła- dze; lud szykował się, by wyruszyć na front. Na przełomie sierpnia i września sytuacja się pogorszyła. Austriacy i Prusacy poczynili ważne postępy. Padła twierdza Longwy, 2 września dotarła do Paryża wiadomość, iż Verdun, ostatnia zapora na drodze do Paryża, zagrożone jest upadkiem. "Wróg jest u naszych bram" - prokla- mowała Komuna. Ochotnicy mają wyruszyć na front, ale boją się zostawić miasto podminowane, jak sądzą, przez kontrrewolucję. Radykalna prasa, a przede wszystkim Marat, wzywa do rozprawienia się ze zdrajcami. Także lewicowi politycy z Robespierre'em nawołują, by działać twardo: widzą rewolucję u progu klęski i sądzą, że nie czas na kompromisy, przeciwnie- sytuacja wymaga palenia za sobą mostów. Wypada rzucić wszystkie siły dla obrony rewolucji. Na tym tle oceniać należy tzw. pierwszy terror, tj. masakry z 2-6 IX I792 r. w paryskich więzieniach. Ich ofiarą padło ok. 1400 osób, w tym- obok kontrrewolucjonistów - wielu przestępców pospolitych, a także pew- na liczba ludzi niewinnych. Sądy ludowe były impro#izowane, egzekucji dokonywano na miejscu ; prócz pasji ludzi wzburzonych arystokratycznymi spiskami i klęską na froncie pewną rolę odgrywała samuwola lumpów i mętów. Terror wywarł znaczny wpływ na przebieg wyborów do parla- mentu, które właśnie się zaczęły w początku września. Zgodnie z wnios- kiem Robespierre'a nowe zgromadzenie miało otrzymać nazwę Konwencji i wyjść z powszechnego głosowania mężczyzn. Ale przerażone środowiska prawicowe i wielka część umiarkowanej burżuazji oraz chłopstwa wstrzy- mały się od udziału w wyborach. Głosowało ledwie ok. l0o/o uprawnionych, mniej więcej 700tys. obywateli. 427 Zaostrzył się także konflikt między żyrondystami i jakobińską lewicą. Robespierre domagał się aresztowania Brissota i Carry, zarzucając im rojalizm i nawet konszachty z nieprzyjacielem; uratowała Żyrondę inter- wencja Petiona i sprzeciw Dantona. W Paryżu robespierryści uzyskali w wyborach przewagę nad zwolennikami Brissota. Z kolei Żyronda od- niosła znaczne sukcesy w wielkich miastach prowincjonalnych. Po części dlatego, że poparła ją zaniepokojona burżuazja, upatrując w brissotynach rzeczników umiaru. Ale po części Żyronda zbierała owoce swej dawnej polityki radykalnej i republikańskiej. Wielu rewolucjonistów z prowincji, wybranych do Konwencji, zgłosiło się do frakcji żyrondystowskiej, upatru- jąc w niej partię republikańską, konsekwentnie wrogą kontrrewolucji. Zgromadzenie Prawodawcze kończyło swą kadencję, skróconą przez wydarzenia sierpniowe, wśród wymuszonych reform. W sierpniu zniesiono kościelne instytucje charytatywne, postanowiono sprzedawać w parcelach skonfiskowane dobra emigrantów, a także znieść bez odszkodowania cię- żary feudalne, któryeh właściciele ziemscy nie mogli udowodnić dokumen- tami. We wrześniu zlaicyzowano instytucje stanu cywilnego, wprowadzono rozwody, zarządzono reglamentację handlu zbożem. W sumie był to krok ku laicyzacji życia społecznego oraz ku postulatom mas ludowych. Wreszcie w ostatnim dniu funkcjonowania Zgromadzenia, 20 IX 1792 r., Francja uzyskała cenny sukces moralny w wojnie. Austriacy, do których latem dołączyli się Prusacy i oddziały innych księstw niemieckich, nie 428 Masakry wrześniowe w więzieniach paryskich, 1792 r. wykorzystali francuskich porażek. Latem 1792 r. uwagę Prus i Austrii absorbowały wydarzenia w Polsce, gdzie właśnie Katarzyna II zdecydowała się interweniować: obecność jej wojsk w Polsce i rządy targowicy spowo- dowały wielkie spory między Rosją, Austrią i Prusami. Wojna z Francją nie była popularna wśród Niemców. Wojsko pruskie utraciło część swych dawnych zalet bojowych, a jego wódz, ks. Brunszwicki, był kunktatorem; Austriacy musieli się liczyć z oporami Belgów i Węgrów. Toteż Francu- zom udało się odwrócić złą passę. Pod Valmy (20 IX 1792 r.) oddziały dowodzone przez Kellermanna kanonadą artyleryjską skłoniły do odwrotu armię ks. Brunszwickiego. Potem fatalna pogoda i dezynteria osłabiły Niemców, którzy w październiku zaczęli się wycofywać z francuskiego terytorium. Francuskie wojsko, wzmocnione ochotnikami, żarliwymi i gwał- townymi w ataku mimo braku umiejętności taktycznych, przystąpiło do kontrofensywy w Nadrenii i Belgii. 6 listopada zwycięstwo pod Jemappes otworzyło Francuzom drogę do opanowania całej Belgii i części terytorium niemieckie# Nadrenii z Akwizgranem. Niebezpieczeństwo zostało od Francji oddalone. KONFLIKTY POLITYCZNE W KONWENCJI W Konwencji nie było reprezentacji monarchicznej prawicy, wcale jeszcze licznej w społeczeństwie, ani sankiulockiej skrajnej lewicy: jakobini tylko po części i nie bez wahań wyrażali dążenia ludu. Żyronda, która już definitywnie porzuciła klub jakobiński, obroną zasad burżuazyjnego libe- ralizmu pozyskiwała poparcie umiarkowanego mieszczaństwa. Miała więk- szość w Konwencji, bo długo wywierała wpływ na ciiwiejne i oportuni- styczne centrum (tzw. Równina lub Bagno), gotowe poprzeć silniejszego. Ale poza ławami parlamentarnymi Żyronda była słaba, kiepsko zorgani- zowana i źle doradzana przez impulsywną panią Roland. Lewica jakobińska, zajmująca w Konwencji górne ławki i stąd nazy- wana Górą, była - odwrotnie - dość słaba w parlamencie i silna poza nim. W Konwencji popierało Górę, w imię mobilizacji sił do obrony kraju, kilku działaczy Równiny (Lindet, Carnot, Barere), natomiast ostro ata- kowała ją żyrondystowska większość. Ale Góra miała wpływ na klub jakobiński, a poprzez klub na fermentujący lud paryski, na działaczy Ko- muny i sekcji, na uzbrojone masy sankiulockie. Żyronda gubiła się w ata- kach na wszystkich przywódców Góry po kolei, na Marata, Robespierre'a, Dantona, atakach nigdy nie doprowadzanych do końca. Nie usiłowano wbijać pomiędzy nich klina, a byłyby szanse po temu: Marata, gorącego trybuna ludu, wiele różnic dzieliło od Robespierre'a, chłodnego doktry- 429 nera, dość wyniosłego, eleganckiego nieco prowincjonalną elegancją. Dan- ton był gorącym rzecznikiem pojednania z Żyrondą, ale ta składała nań odpowiedzialność za radykalizację ludu paryskiego w sierpniu i wrześniu; ponadto nie cierpiała go pani Roland, której mierny mąż zajął teraz miej- sce Dantona jako faktyczny szef rządu (rady wykonawczej). Socjologicznie przywódcy Żyrondy nie różnili się od przywódców Góry : nie byli bogatszymi bourgeois, nie byli bardzi#j prowincjuszami od "górali". W wielu istotnych punktach obie orientacje zgadzały się : na pierw- szym posiedzeniu Konwencji 21 IX 1792 r. zgodnie uchwalono ustanowienie republiki na wniosek posła Góry, aktora Collota d'Her- bois. Obie partie były przeciwne "prawu agrarnemu", tj. projektom równego podziału własności, i bro- niły zasad wolności ekonomicznej. Gdy w listopadzie Komuna Paryża #1 domagała się reglamentowania cen # żywności, wybijający się młody poseł Góry Ludwik Antoni Saint-Just wy- głosił mowę w obronie wolności ekonomicznej, jednomyślnie apro- bowaną przez Konwencję. Tak samo Pani Roland partie były zgodne co do utrzymania konstytucji cywilnej kleru i potrzeby powszechnej, laickiej oświaty. Dyskutowano w Konwencji projakt oświa- towy żyrondysty Condorcela, nader nowoczesny w swych zasadach (po- łączenie centralnego kierowania nauką i oświatą z korporacyjnością sy- stemu oświatowego, stypendia państwowe, oświata dorosłych itd.). Przy wszystkich tych podobieństwach - zasadnicze różnice : Góra le- piej od Żyrondy rożumiała konie#zności rewolucji. Konieczność mobili- zacji wysiłku zbiorowego dla obrony ojczyzny. Konieczność twardego kur- su wobec wroga wewnętrznego i sojuszu z ludem, bez czego rewolucji nie można umocnić. Konieczność zatem uwzględniania politycznych i so- cjalnych żądań ludu. Robespierre, oskarżany przez Żyrondę o podburza- nie ludu paryskiego i dążenie do dyktatury, replikował w listopadzie, że poruszenia ludu były nieuniknione, że nie robi się rewolucji z kodeksem karnym w ręku i że "nie można chcieć rewolucji bez rewolucji". Ostatecznie ataki żyrondystów na wodzów Góry spaliły na panewce. 430 :, ł;Y L ć `^ `# 3 `^ 3 # #i Cn `h#ry i Annecy). Francja miała zapłacić 700mln kontrybucji i zgodziE się n# okupację twierdz na północnym wschodzie kraju w okresie od 3 do 5 lat. Miała też pokrywać koszty utrzymania armii okupacyjnej w maksymalnej sile 150tys. ludzi. Jednocześnie Anglia, Rosja, Austria i Prusy zawarły 508 sojusz przeciw wszelkim próbom - we Francji czy gdzie indziej - rewo- lucyjnej zmiany status guo w Europ#i#e# Drugi powrót Bourbonów przyniósł niebywałe ekscesy reakcji poli- tycznej i białego tgrrQru: zwłaszcza na południu rojaliści masakrowali bonapartystów (m. in. zamordowano w Awinionie marszałka Brune), ale tcż republikanów i protestantów#. Terror w Prowansji w 1815 r. przedsta- wił sugestywnie w swych świetnych pamiętnikach Agricol Perdiguier, sto- iarz spod Awinionu, wówczas młody chłopak. Srożyły się proskrypcje (wygnano m. in. starego Carnota i David#), uwięziono dziesiątki tysięcy ludzi, zapadały tysiące wyroków. Rozstrzelano marszałka Neya za to, że w marcu 1815 r., wysłany z wojskiem przeciw Napoleonowi wracającemu z Elby, przyłączył się do cesarza. W sierpniu 1815 r. z wyborów (przy ogromnej absencji wyborców) wyszła Izba Deputowanych, opanowana przez skrajną reakcję, "ultrasów" (tzw. chambre introuvable, "izba niezrów- nana"). Z rządu oddalono Fouchego, który cynicznie stosował politykę re- presji a mimo to dla _reakcji był nie do strawienia; wkrótce po nim odszedł z rządu Talleyrand.#L,udwik XVIII powołał na szefa rządu księcia Riche- lieu, umiarkowanegó rojalistę, który jako emigrant zrobił karierę w Rosji (był gubernatorem Odessy) i cieszył się zaufaniem cara. Karta konstytucyjna nie przewidywała zależności rządu od Izby: ministrowie #yli zależni wprost od monarć# Jednakże "niezrównana" Izba pragnęła poddać rząd swej kontroli: ultrasi, skupieni wokół królewskiego brata, hrabiego Artois, uznawali rząd Richelieugo za zbyt umiarkowany. Pro- wokacyjne dyskusje i reakcyjne uchwały Izby (m. in. zniesiono rozwody) jej nieustanne spory z ministrami, próby przywrócenia przedrewolucyjnej pozycji szlachty i kościoła - spowodowały jej upadek. Nawet car-samo- dzierżca i konserwatywny Wellington interweniowali z zamysłem uśmie- rzenia wybryków ultrasów. We wrześniu 1816 r. chambre introuvable zo- stała przez króla rozwiązana; nowe wybory dały lekką przewagę monar- chistom umiarkowanym. "Ludwik XVIII zawarł z monarchią parlamentarną małżeństwo z roz- sądku" (F. Ponteil): ostatecznie grał nie najgorzej rolę konstytucyjnego króla. Oportunista, ociężały fizycznie i umysłowo, był ambitny, ale znał granice swoich politycznych możliwości.#Karta, którą ogłosił w r. 1814, gwarantowała podstawowe zdobycze burżuazyjnej rewolu#; w tym i stan własności przez nią utworzony.# Zachowany został Kodeks Napoleona, struktura cesarskiej administracji, reforma wojskowa marszałka Gouviona Saint-Cyr (1818) przewidywała demokratyczne zasady awans# W Izbie Parów obok rojalistów znaleźli się niektórzy ludzie z ekipy cesarstwa. Ministrami byli nie tylko rojaliści Richelieu czy hr. de Serre, ale także 509 odziedziczeni po Napoleonie Gouvion Saint-Cyr czy Pasquier. Błędny byłby pogląd, iż jedynie dawne klasy uprzywilejowane wspierały nowy regime. arówno wielcy właściciele ziemscy (często burżuazyjni), jak i wiel- cy przemysłowcy narzucili zgodnie rządowi system protekcjonizmu eko- nomicznego i ta polityka monarchii bourbońskiej, utrzymująca się aż do jej upadku, bardzo odpowiadała hod m bydła, producentom zboża na rynek, właścicielom hut żelaza i fabr k rymat przemysłowo-handlowy Anglii skłaniał do kategorycznej obrony systemu protekcyjnego : oczywiście hamowało to zarówno francuski handel zagraniczny, jak i postęp techniczny. Wysokie ceny żywności i towarów przemysłowych spadały ciężarem na masy ludności, ale bogaciły obszarników i kapitanów przemysłu. Nawet w okresie kryzysu nieurodzaju (1816-1817), gdy w kraju wybuchły za mieszki głodowe i rząd, krytykowany przez opozycję, zaczął popierać im- port zboża z Europy Wschodniej, posłowie w Izbie protestowali przeciw temu naruszeniu zasad protekcjonizmu. Utrzymanie wysokich cen: to ws ny cel łączący właścicieli ziemskich i wielkich przemysłowców. Połączyły też obszarników i wielką burżuazję finansową, przemysłową oraz handlową zmonopolizowane przywileje polityczne. Czynne prawa wyborcze przyznano ustawą z 1817 r. tym, którzy ukończyli 30 lat i płacą więcej niż 300 franków podatków bezpośrednich; bierne prawa - płatni- kom podatków przekraczających tysiąc franków i którzy ukończyli lat 4# Wysoki cenzus wieku i cenzus majątkowy sprawiły, iż spośród 30mln Francuzów prawo wybierania miało ok. 90 tys., prawo wejścia do Izby De- putowanych nieco ponad l6tys. obywateli. A więc wąska grupa najbo- gatszych rodzin. Zarówno burżuazja, jak i szlachta, które się w tym klubie bogaczy zmieściły, wysoko ceniły monopol praw politycznych, przyznany im przez monarchię Bourbonów, i szeroko uzasadniały jego społeczną wartość. ząd Richelieugo i jego następcy (od końca 1818 r.), Decazesa, osiągnął pewne sukcesy w polityce uspokojenia i stabilizacji. Dzięki pożyczkom bankierów udało się stosunkowo szybko spłacić długi państwowe (zobo- wiązania z okresu Stu Dni, kontrybucja, koszty okupacji). Przyspieszyło to redukcję wojsk okupacyjnych (w 1817 r. było ich tylko 30 tys.), a potem ich ewakuację z Francji. Kongres akwizgrański (1818), który o tym decy- dował, dopuścił Francję, jako piąte mocarstwo europejskie, do koncertu państw decydujących o sprawach kontynentu. Ceną, którą wypadło zapła- cić, było włączenie się Francji do reakcyjnej polityki Świętego Przymierza, tj. do utrzymywania status quo w monarchicznej Europie. Uporządkowano stosunki z kościołem#przywracając w praktyce pod- stawowe zasady konkordatu z 1801 r.# Źreorganizowana została armia 510 (w swym trzonie ochotnicza, 150-tysięczna). Słabł ucisk cenzury, w r. 1819 rząd zdecydował się na znaczną liberalizację reżimu prasowego. Nie roz- ładowało to wszystko opozycji bonapartystów (zwłaszcza spensjonowanych wojskowych, których sytuacja była żałosna: por. Kawalerskie gospodarstwo Balzaka), republikanów (przypominających wciąż tradycje rewolucji) i libe- rałów (żądających umocnienia praw parlamentu i samorządu, wolności słowa, niechętnych wzrostowi roli kościoła). Ale rząd szukał kompromisu i stabilizacji. Jednakże w polityce tej, wedle słów Chateaubrianda, rząd pośliznął się na krwi: zabó#nka króla, księcia Karola de Berry (1820), położyło kres rządowemu umiarkowaniu. Książę de Berry zginął z ręki republikanina, czeladnika Louvela: ten nieodpowiedzialny akt spowodo- wał represje wobec całej opozycji Kierownictwo rządu objął ponownie Richelieu, który dał się ponieść fali reakcji wznoszonej przez ultrasów. graniczono gwarancje wolności osobistej i swobodę prasy, zmieniono też prawo wyborcze, przyznając l2tys. najbogatszych wyborców prawo głosowania dwa razy i prawo podzielenia między siebie 172 nowych man- datów poselskich, które dodano do 258 dawnych. "Daliśmy Bourbonom 10 lat wytchnienia" - powiedział proroczo minister hr. de Serre, gdy mu gratulowano tej reformy wyborczej. # schyłku 1821 r. aktywizacja reakcji zmiotła Richelieugo; ster rządu objął jeden z szefów partii ultra, Villele. Terroryzowano opozycję w prasie i w Izbie; reżim prasowy coraz ostrzej krępował swobodę wypowiedzi; narastała fala klerykalizacji Kościół z poparciem rządu rozszerzał swą akcję "odwojowywania" społeczeństwa przy pomocy jezuitów, bractw, stowarzyszeń religijnych, misji, pielgrzymek. Duchowni nie tylko tworzyli wciąż nowe szkoły konfesyjne, ale także nadzorowali szkoły publiczne, średnie i wyższe. Zawieszono wykłady liberalnyeh profesorów, nawet tak umiarkowanych, jak Guizot i Royer-Collard. akże w polityce zagranicznej Francja stanęła u boku reakcji. Jesienią 1822 r. jej reprezentanci wzięli udział w kongresie państw Świętego przy mierza, który się zebrał w Weronie dla rozważenia środków walki z ruchem rewolucyjnym w Europie Od 1820 r. bowiem ruch ten nasilał się, a we Wło- szech, His anii i Portugalii odniósł pewne - nietrwałe - sukcesy w walce z reakcją. W Weronie Francja upoważniona została do wysłania "ekspe- dycji katne# przeciw liberalnemu rządowi, który objął władzę w Hiszpanii. Mimo oporów Anglii w kwietniu 1823 r. 60-tysięczna armia z bratankiem Ludwika XVIl1, księciem Angouleme, zaatakowała Hiszpanię. Po zajęciu Madrytu i zwycięstwie pod Trocadero Francuzi represjonowali ostro hisz- pańskich liberałów ntuzjastą tej wyprawy był minister spraw zagranicz- SII riych w rządzie Villele'a, znany pisarz Chateaubriand, który (jak i francuscy generałowie) widział w niej dowód mocarstwowej roli Francji. Ekspedycja hiszpańska umocniła siły reakcji w wojsku: wysocy ofic#rowie otrzymali pens e i awanse za sukcesy w tej niechlubnej kampanii. trasi triumfowali. Wspierały ich sfery dworskie z bratem króla, hrabią Artois, arystokracja i kościół, liczne reakcyjne komitety i kluby, gazety i tajne stowarzyszenia (dynamiczna, klerykalna organizacja Rycerzy Wiary). Zwłaszcza południowe i zachodnie prowincje Francji były domeną partu ultra. Liberalni bourgeois mogli przeciwstawić reakcji jedynie grupkę posłów, niezależnych" w Izbie Deputowanych i autorytet niektórych swych działac Sztandarem liberałów był stary La Fayette, teoretykiem - zdol- ny pisarz Beniamin Constant, który wraz z panią de Stael propagował model monarchii konstytucyjnej w angielskim stylu. Groźbie arbitralności władzy Constant przeciwstawiał zasadę "minimum rządzenia" i namiętną obronę indywidualnej wolności (lepiej dopuścić, by pół Paryża wymarło na ospę, niż wprowadzić przymusowe szczepienia). Groźbie rządów ludu- uzasadnienie cenzusu majątkowego, jako legitymacji praw politycznych. Nienawiść do demokracji'łączyła liberałów "niezależnych" i liberałów "konstytucyjnych" (Royer-Collard, Guizot), upatrujących w Karcie Lud- wika XVIl1 ostatnie słowo politycznej mądrości. Ale, w odróżnieniu od wielbicieli Karty, liberałowie spod znaków Constanta i La Fayette'a pra- gnęli dla swego programu znaleźć żyranta w masach. Stąd ostra nuta kry- tyki sfer dworskich, arystokracji, kleru (a już szczególnie jezuitów) w or- ganie liberałów "Le Constitutionnel", w pamfletach liberalnego pisarza, popularnego Pawła Couriera, w piosenkach Berangera, jeszcze popular- niejszych. Stąd też akceptowanie przez liberałów legendy napoleońskiej, żywej wśród mas ludowych w dobie Restauracji: Napoleon, przeciwsta- wiany Bourbonom, stawał się nie tylko twórcą chwały Francji, ale też, paradoksalnie, wielkim żołnierzem wolności. Liberałowie utrzymywali kontakty z ruchem spiskowym, który się oży- wił w obliczu rozpasania reakcji po r. 1820 i skupiał bonapartystów, re- publikanów, antyklerykałów (40 tys. członków w 1821 r.). Spiski "karbo- narskie" wspierały się przede wszystkim na młodzieży studenckiej i drobno- mieszczańskiej, spensjonowanych i czynnych oficerach oraz podoficerac# Ideologicznie były bardzo niejednorodne. "Przyjaciele prawdy", a potem karbonariusze (tu wpływ spisków włoskich) nie zdołali jednak poderwać do powstania ani armii, ani mas, znużonych i przygniecionych nędzą. Agen- tura policyjna wśród spiskowców i policyjna prowokacja ułatwiły rozbija- nie kolejnych prób insurekcyjnych. Niektóre represje (jak stracenie w Pary- żu czterech sierżantów z Rochelle) utrwaliły s#ę w świadomości historycznej 512 Francuzów;#w#sumie jednak spiski lat 1820-1822 poniosły fiasko, a sam ruch upadł u schyłku 1822##) # r. I 824 dwa duże sukcesy ultrasów : z wyborów wyszła Izba o przy gniatającej przewadze skrajnej prawicy (ledwie kilkunastu liberałów wśród 430 posłów), a tron Francji po śmierci Ludwika XVIII objął szef partii < ników republikanów. Była to, jak mówił Montalembert, wyprawa rzymska Cb na wewnątrz. do# Pierwsza połowa 1850 r. przyniosła liczne reakcyjne ustawy: kontrolę p# administracji i kleru nad nauczycielami (towarzyszyły temu liczne represje zy# wobec nauczycieli), swobodę kleru w tworzeniu szkół średnich, nowe rz# prawo prasowe jeszcze bardziej kagańcowe, ograniczenia swobody zgro- od: madzeń. Złamano nawet konstytucyjną zasadę powszechnego głosowania. Pod wrażeniem wyborów uzupełniających, z których wyszli zwycięsko niektórzy ludzie lewicy (m. in. pisarz Eugeniusz Sue), prawica w Zgroma- po# dzeniu przeforsowała ustawę z 31 V 1850 r. Odbierała ona prawo głosu boi m. in. skazanym za przestępstwa polityczne, bankrutom, a dalej osobom kt.6 nie wpisanym na listę podatkową i nie legitymującym się trzyletnim stałym pal zamieszkaniem w tym samym kantonie. Oznaczało to odebranie głosu me dużej części wiejskiego i fabrycznego proletariatu, ruchliwego, zmienia- wy jącego często miejsee pracy, zwłaszcza w okresie kryzysu lat 1847-1849. sza Liczba wyborców zmniejszyła się o 2,8 mln (z liczby ogólnej 9,6 mln) ; w Pa- zyd ryżu prawo głosu straciło ok. 40o/o robotników. Thiers dał wyraz radości, 'nia że "podły motłoch" utracił wreszcie głos. lew ZAMACH STANU 2 GRUDNIA 1851 ROKU. DRUGIE CESARSTWO Książę-prezydent z zapałem wojował z lewicą i uczestniczył w likwi- dacji demokratycznej republiki. Ale jednocześnie podczas licznych wojaży 556 po kraju kokietował nie tylko garnizony wojskowe, lecz i chłopów. przy wrócił władzę świecką papieża, ale zażądał odeń liberalnych koncesji. Potem wystąpił w roli obrońcy powszechnego głosowania. Ta oscylacja pomiędzy konserwatyzmem i demagogią będzie cechą całego okresu jego rządów. Akcenty demagogu, a zarazem ambicji osobistych Ludwika Napoleona doprowadziły do konfliktów pomiędzy nim a jego protektorami z prawicy. Już 31 X 1849 r. prezydent dał dymisję rządowi Barrota i powołał nowych ludzi, osobiście z nim powiązanych. Nie było odtąd premiera : prezydent sam jest swoim premierem. Prawica się dąsała, ale było to zgodne z kon- stytucją. Stopniowo Ludwik Napoleon rozbudował swoją "partię elizej- ską", nazwaną tak od siedziby prezydenta, Pałacu Elizejskiego. Prasa bonapartystowska zjadliwie szydziła ze Zgromadzenia, bonapartystowskie stowarzyszenia - połączenie klaki i bojówki - rozkwitały. W wojsku Lud- wik Napoleon tworzył kadrę "własnych" generałów, dla których szansą awansów była kampania przeciw Kabylom w Algierii. Gen. Saint-Arnaud przeciwstawiany był przez partię elizejską pupilowi monarchistów, gen. Changarnierowi. Zwolnienie Changarniera w styczniu 1851 r. ze stanowiska dowódcy wojska i Gwardii Narodowej w Paryżu wywołało wściekłość prawicy w Zgromadzeniu: uchwalono wotum nieufności dla rządu. Pre- zydent na krótki czas powołał gabinet urzędniczy, ale wnet powrócili do rządu jego zaufani. W tym czasie, tj. w początku 1851 r., Ludwik Napoleon odżegnywał się jeszcze od idei zamachu stanu, a nawet od chęci wojowania ze Zgromadzeniem. Niektórzy mu wierzyli. Sprzyjały prezydentowi nastroje partii. Monarchiści nie mogli dojść do porozumienia na temat przyszłości tronu, o który ubiegały się obie linie, bourbońska (Henryk V) i orleańska (hr. Paryża). Konserwatywna republika, którą prawicy rekomendowali Thiers i Tocqueville, wydawała się wielu politykom prawicowym zbyt niepewną zaporą przed "czerwonym wid- mem" (to tytuł głośnej broszury konserwatysty Romieu z 1851 r. : jest tu wyraz obłędnego strachu posiadaczy przed masami i apel o dyktaturę szabli). Radykałowie, osłabieni po czerwcu 1849 r., liczyli na wybory pre- zydenta i Zgromadzenia wiosną 1852 r. Na razie tylko czekali. Prawda, niecierpliwsi próbowali odrodzić ruch spiskowy. Nowością było, że spiski lewicowe większy rozmach miały na "czerwonej wsi", głównie na połud- niowym wschodzie kraju, niż w miastach : jeszcze jeden dowód radykali- zacji i aktywizacji ubogich chłopów. Jednakże rząd znacznie wyolbrzymiał rozmiary lewicowej opozycji, by postraszyć burżuazję. Książę-prezydent wcale zręcznie prowadził swą dwulicową grę. Posia- daczom przedstawiał się jako najlepsza gwarancja przed "czerwonym wid- 557 mem". Na użytek szerszych mas tłumaczył, że to manewry partii w Zgro- madzeniu nie pozwoliły mu "polepszyć doli ludności" (słynna mowa w Di= jon 1 VI 1851 r. ). Z zadowoleniem obserwował, jak Zgromadzenie podej- muje niepopularne decyzje, ograniczając np. powszechne głosowanie: on sam występował jako obrońca powszechności praw wyborczych. Naras- tający konflikt ze Zgromadzeniem pozwalał łatwowiernym żywić nadzieje że Ludwik Napoleon może jednak powstrzyma ofensywę reakcji. Konflikt zaś narastał na tle kredytów, których posłowie nie chcieli przyznać prezydentowi. Engels pisał, że jedyną alternatywą Ludwika Napoleona jest "cesarstwo albo Clichy" (Clichy to paryskie wigzienie za długi). Zawiodła wreszcie próba uzyskania od Zgromadzenia rewizji konstytucji i zniesienia zakazu reelekcji, co umożliwiałoby przedłużenie kadencji prezydenta. Przestraszona spiskiem "czerwonych" większość posłów głosowała wprawdzie za rewizją konstytucji, ale była to większość za mała (potrzebna była kwalifikowana). Powstał impas, rozwiązany przez zamach stanu. Nastąpił on w nocy na 2 XII 1851 r., w rocznicę koronacji Napoleona I i bitwy pod Austerlitz. Sztabem spisku była grupa przyjaciół cesarza (jego brat przyrodni Morny, Persigny, Rouher i inni), wykonawcą - wojsko z gen. Saint-Arnaud i policja paryska pod prefektem Maupas. Wojsko obsadziło stolicę, policja aresztowała grupę 16 posłów prawicy (m. in. Thier- sa) i lewicy oraz 62 działaczy demokratycznych. Po południu aresztowano jeszcze 220 posłów (głównie monarchistów), którzy zebrali się pod prze- ! wodem Barrota i ogłosili złożenie prezydenta z urzędu. Ludwik Napoleon ze swej strony proklamował stan oblężenia, rozwiązanie parlamentu, przy wrócenie głosowania powszechnego i rychły plebiscyt w sprawie zasad nowego ustroju. Mimo apeli republikanów, m. in. Wiktora Hugo, posła Alfonsa Baudin, byłego ministra Carnota, masy nie ruszyły się. Lud parys- ki był nieufny, jeśli nie wręcz wrogi Bonapartemu, ale obojętny wobeć agonii republiki, która "zaczęła od mordowania robotników" (George Sand). Obrona prawicowego Zgromadzenia nie mogła budzić entuzjazmu : "nie będziemy umierać za ich 25 franków" (taką dietę dzienną uchwalili sobie posłowie). A przywrócenie powszechnego głosowania było zręcznym ; chwytem ("zawsze można będzie powiedzieć: nie"). Toteż po areszto- waniu demokratycznych działaczy paryska rewolta przeciw zamachowi stanu skupiła 3 i 4 grudnia nie wigcej niż 1200 ludzi i rychło została złamana. Na barykadzie poległ dzielny poseł Baudin. Krwawą plamą na sumieniu nowego reżimu pozostała strzelanina na Wielkich Bulwarach, gdzie 4 grudnia wojsko zmasakrowało nieprzyjazny, ale bezbronny tłum przechodniów (ponad 300 ofiar). 558 Gorzej na prowincji. Między 3 a 10 XII 1851 r. na południu i w cen- trum (a głównie na południowym wschodzie) ruszyli chłopi ("czerwona wieś") i drobnomieszczanie. Protest przeciw zdławieniu republiki łączył się w ich akcji z atakami na bogaczy i paleniem rejestrów podatkowych. Literackim dokumentem tej dramatycznej rewolty jest Pochodzenie rodziny Rougon-Macquartów Zoli: powieść, która znakomicie oddaje atmosferę strachu burżuazji. Po stłumieniu buntu aż 30 tys. spraw sądowych wyto- czono powstańcom. Dużą rolę w tym ruchu prowincji odegrały lewicowe spiski, które przygotowywały akcję insurekcyjną na r.1852. Ludwik Napo- leon wykorzystał zręcznie tę żakerię, by pozyskać posiadaczy i zlikwido- wać lewicę; znów proskrybowano wielu republikanów i demokratów (m.in. Wiktora Hugo, Edgara Quineta) oraz działaczy socjalistycznych. Już 21-22 XII 1851 r. plebiscyt ratyfikował zamach stanu : poparło Bonapartego aż 92o/o głosów (7,5 mln przeciw 640 tys.). Nieduży był zarazem odsetek absencji (17o/o). Ludwik Napoleon mimo wszystko uzyskał znaczny kredyt: jego podwójna gra wydawała owoce. Republika miała jeszcze trwać formalnie do końca 1852 r., ale nikt nie łudził się, że od grudnia 1851 r. we Francji panujejedynowładztwo. I mało kto żałował republiki. Później Drugą Republikę oceniono bardzo krytycznie. Robotnicy zarzucali jej czerwiec 1848 r. Prawica twierdziła, iż republika winna jest wyzwolenia "czerwonego widma". Burżuazyjni republikanie uznali, iż z winy złych polityków lutego republika przyniosła chaos błędów i musiała upaść. A przecież spuścizna 1848 r. jest niebłaha. Wolność klubów i prasy w pierwszym okresie republiki ułatwiła przyśpieszone formowanie świa- domości robotniczej. Żądania mas postawią na porządku dziennym sprawę reformy społecznej i pozostanie już ona trwałym składnikiem sytuacji. Niezgrabnie, często utopijnie, formułowane były żądania socjalistyczne. Roszczenia drobnomieszczaństwa -jak zauważył Marks - przekroczyły sferę demokracji politycznej, uzyskały również pewne zabarwienie socja- listyczne. Powszechne głosowanie (ono także pozostanie trwałym dorob- kiem 1848 r.) zaktywizuje prowincję: Paryż nie będzie już tak mocno ciążył nad losami politycznymi kraju. Prawda, głos prowincjonalnej opinii był w większości zachowawczy; ale formowała się już radykalna opinia "czerwonej" części wsi. "Wtargnięcie prowincji i chłopstwa na polityczną scenę. . . stanowi kapitalny fakt w dziejach Drugiej Republiki" (Ph. Vigier). Słowem, Francja po r. 1848 jest już innym krajem. Tymczasem konstytucja, proklamowana pośpiesznie po zamachu stanu (14 I 1852 r.), jest próbą powrotu do czasów Napoleona I. Szef państwa z wyborów powszechnych i z 10-letnią kadencją; ministrowie od niego 559 tylko zależni ; podział ustawodawstwa między trzy ciała : Radę Stanu, Ciało Prawodawcze (jedyne wybieralne) i Senat ; zapowiedź odwoływania się do ludu przez plebiscyty. To restauracja ustroju Konsulatu z pewnymi modyfikacjami (głosowanie powszechne). "Skoro Francja od 50 lat kroczy wsparta na organizacji administracyjnej, sądowej, religijnej, skarbowej Konsulatu i Cesarstwa, czemu nie mielibyśmy przyjąć również instytucji politycznych tamtej epoki?" - stwierdził Ludwik Napoleon. Aby zaś nawią- zanie do czasów Napoleona I było pełne, jesienią 1852 r. odbywa się osta- teczne pogrzebanie republiki. Plebiscyt z 21-22 listopada znów ogromną większością (7,8 mln głosów przeciw 250 tys.) zadecydował o przywróceniu Cesarstwa. "Cesarstwo to pokój" - twierdził książę-prezydent, zapowia- dając jedynie pokojowe podboje Francji, ekspansję przemysłową i handlo- wą. OFENSYWA KAPITALIZMU. EWOLUCJA SPOŁECZNA Wielka burżuazja obdarzyła nowy reżim kredytem zaufania, bankierzy go poparli finansowo. Pożyczka państwowa z 1854 r. miała ogromny suk- ces; w sumie Cesarstwo wypuściło do 1870 r. obligacje pożyczkowe na 4,2 mld franków: burżuazja, także średnia i drobna, ufała wypłacalności rządu. Polityka ekonomiczna Napoleona III (który wagę gospodarki cenił) i jego ministra Rouhera odważniej niż poprzednie rządy stymulowała postęp techniczny, inicjatywę, ekspansję gospodarczą. Poparciem rządu cieszyła się utalentowana grupa rzeczników industrializacji i modernizacji aparatu produkcyjnego. W dużej części byli to dawni saintsimoniści (En- fantin, Chevalier, Talabot, Lesseps, bracia Pereire): z nauk Saint-Simona zapamiętali żądanie, by państwem się posługiwali nie adwokaci czy zruj- nowana szlachta, ale technokraci, organizatorzy produkcji. Państwo bowiem powinno zapewniać szybki wzrost produkcji, programować wielkie prace publiczne. Rząd Drugiego Cesarstwa istotnie sprzyjał wielkim robotom (przebudowa miast, rozwój sieci kolejowej itp.), a zarazem określał poli- tykę kredytową i handlową. Stały postęp techniczny sprzyjał dobrej koniun- kturze, a obfity dopływ złota z nowych kopalni kalifornijskich stwarzał tendencję wzrostu cen i również rozgrzewał koniunkturę. Francuska bur- żuazja wtedy właśnie zaczęła gromadzenie złota w swych pończochach. Pierwsze lata Drugiego Cesarstwa przyniosły, po stagnacji kryzysowej lat 1845 -1850, przeszło dwukrotny wzrost stopy przyrostu produkcji przemysłowej (z 1,8o/o do 3,9o/o). Nieco później, po r. 1855, także rolnictwo osiągnie rekordową stopę wzrostu produkcji (3,4o/o). Dobra koniunktura nie była nieprzerwana: kryzysy finansowe zwolniły tempo produkcji 560 w latach 1857-1858, potem w latach 1866-1867. Były to już nowoczesne kryzysy kapitalistyczne, zaczynały się od perturbacji finansowych (zwią- zanych z wydarzeniami międzynarodowymi, np. w 1857 r. z kryzysem na giełdach Londynu i Nowego Jorku). A więc kryzys nie zaczyna się już, jak w r. 1846, od złej pogody i nieurodzajów w rolnictwie. W rolnictwie ciągle pracowała większość Francuzów, ale w latach 1850-1880 zmniejszyła się ona z 75o/o do 65o/o. W latach sześćdziesiątych XIX w. udział rolnictwa w dochodzie narodowym wynosił ok. 58o/o. Wyxaźny wzrost produkcji rolnej wynikał częściowo ze zwiększania się areału upraw : w latach 1850 -1880 kultury rolne rozszerzyły się o 2 mln ha (co stanowi ok. 5o/o ogółu ziem uprawnych z r.1850). Jeszcze większe znacze- nie mają inne czynniki: rewolucja w transporcie, powolny, lecz stały wzrost liczby maszyn rolniczych - dla uboższego chłopa ciągle zbyt drogich, rozwój oświaty rolniczej, wzorowe gospodarstwa popierane przez rząd, roboty melioracyjne, postęp nawożenia. Produkcja zboża (wydajność ok. 14-15 q z ha) nie wzrosła wyraźniej; ale wytwarza się coraz więcej ziem- niaków, wina, a zwłaszcza cukru (pięciokrotny wzrost). Dzięki selekcji i specjalizacji wielkie postępy poczyniła także hodowla. Ceny ziemi ciągle xosły. Ziemia jest dla burżuazji nadal cenną lokatą; społeczny prestiż wielkiej własności ziemskiej trwał. Wielka własność jest nader skoncen- trowana: 3o/o właścicieli skupia tyleż ziemi, ile pozostałe 97o/o. Jednakże wielka własność nie oznacza bynajmniej wielkiej gospodarki. Tylko część szlachty i burżuazji kieruje osobiście wielkimi majątkami, pasjonując się modernizacją produkcji. Większość wypuszcza swą ziemię w dzierżawę. W r. 1862 liczba dzierżawców różnych typów wynosi prze- szło 1,4 mln, w tym 850 tys. małorolnych właścicieli, którzy ponadto uprawiają cudzą ziemię. W tymże roku 38o/o gospodarstw liczy mniej niż 1 ha; w przedziale od 1 do 10 ha mieści się ich 47o/#, od 10 do 40 ha -12o/o i wreszcie powyżej 40 ha jest tylko 3o/o gospodarstw. Przewaga małych gospodarstw jest więc ogromna. W latach Drugiego Cesarstwa średnia wielkość gospodarstwa rolnego zmniejszyła się (z 4 do 3,5 ha), wzrosła natomiast liczba gospodarstw. Zmniejszała się stopniowo liczba robo- tników rolnych, zarówno stałych (w 1862 r. ponad 2 mln), jak i bezrolnych dniówkarzy (blisko 900 tys. w 1862 r. ). To samo dotyczy małorolnych chłopów, dorabiających dniówkami na cudzej ziemi. Część robotników rolnych emigrowała do miast, część zdobywała status samodzielnych gospodarzy. Ale stopniowy wzrost płacy realnej robotników rolnych, (w latach 1850-1880 do ok. 30o/o), i stosunkowo słabe tempo postępu techniczego w rolnictwie hamowaly odpływ ludzi ze wsi do miasta; przy śpieszy się on znacznie w czasach Trzeciej Republiki. 36 - J. Baszkiewicz, Historta Francjl 561 Głód ziemi ogromny, chłopskie aspiracje usamodzielnienia się lub zwiększenia obszaru własnego gospodarstwa - nieprzezwyciężone. Ceną tego awansu chłopskiego było straszliwe zadłużenie i, w imię oszczędno- ści, ograniczanie elementarnych potrzeb (jedzenie, mieszkanie). Więcef szans usamodzielnienia się lub powiększenia gospodarstwa mieli chłopi na południu. Na północ od Loary, gdzie ziemia była lepsza, a kul- tura rolna wyższa, obszarnik niechętnie wypuszczał z rąk własność ziemi. Czasy Drugiego Cesarstwa przyniosły chłopstwu pewną poprawę. Sprzyjała jej tendencja zwyżki cen na produkty rolne. Ale postęp to po wolny, a jego rezultaty nie zadowalały dużej większości chłopów. Przemysł w latach 1850-1870 niemal podwoił produkcję. Pięciokro- tnie wzrosła liczba maszyn parowych, a ich moc aż trzynastokrotnie. Trzykrotnie wzrosło wydobycie węgla (do 13,5 mln ton; ale deficyt był ogromny, bo Francja zużywała u schyłku Drugiego Cesarstwa 21,5 mln ton). W przemyśle metalurgicznym niemal zupełnie znikły piece na węgiel drzewny, techniki doskonaliły się nieustannie; w początku lat siedemdziesiątych produkowano już 2,6 mln ton żelaza i I10 tys. ton stali (w połowie stulecia ledwie 13 tys. ton). Nowe techniki (Solvay) stano- wiły impuls dła chemii. Przemysł budowlany legitymował się trzykrotnym wzrostem. Ciągle potęgą był przemysł tekstylny, który zatrudniał prawie ! połowę ogółu robotników (gdy np. metalurgia ok. 9o/o). Pięciokrotnie ' wzrosła produkcja wełniana, w jedwabnictwie Francja ciągle była pierw- szym producentem Europy, pewne kłopoty natomiast przeżywał przemysł bawełniany (m.in. zaburzenia importowe w latach wojny secesyjnej w USA). Nie tylko przemysł ciężki, ale także chemiczny ulegał procesom kon- centracji; w produkcji tekstylnej nastąpił upadek mniejszych przedsię- biorstw. Jednakże i koncentracja, i dynamika rozwoju francuskiego prze- mysłu pozostawały w tyle za takimi zjawiskami w Anglii i Stanach Zjed- noczonych. "W tej ekspansji ekonomia [fr_ancuska] zachowuje ciągle cha- rakter drobnoburżuazyjny, co się wyraża w pewnym wahaniu przy spe- kulacji oraz w przedsiębiorczości bardzo dalekiej od tej, którą stwierdzamy w Anglii i zwłaszcza w USA" (F. Ponteil). Tylko nieliczni francuscy bour- geois mają dynamizm amerykańskich przedsiębiorców. Nie brak burżuazji kapitału, brak często inicjatywy. M. Levy-Leboyer tłumaczy to spóźnionym w stosunku do Anglosasów startem i późnym, po 1860 r., ujednoliceniem rynku, słabością źródeł energii (nie starczało własnego węgla), dużą wciąż rolą rolnictwa oraz taniością i wzglgdną obfitością siły roboczej, Mimo wszystko postępy przemysłu umożliwiły zerwanie z kurc#owym protekcjonizmem: od traktatu handlowego z Anglią (1860), za któryrn 562 poszły umowy z innymi państwami, nastąpiła częściowa liberalizacja handlu zagranicznego. Ten krok ku wolnej wymianie duża część burżuazji przyjęła jednak wrogo. Przypisywano nowej polityce handlowej kryzys r. 1866J1867, przepowiadano ruinę gospodarczą i wyrwanie rynku we- wnętrznego spod wpływu rodzimego przemysłu. Tymczasem Francja wy- rosła do rangi drugiego po Anglii mocarstwa handlowego: w latach Dru- giego Cesarstwa obroty z zagranicą powiększyły się czterokrotnie (głównie z państwami Europy, ale handel ze Stanami Zjednoczonymi też nabrał dużego znaczenia, podczas gdy rynki kolonialne, afro-azjatyckie, grały jeszcze małą rolę). W eksporcie większa część (52o/o) przypadła już w r. I 869 przemysłowi. W handlu wewnętrznym słabła rola tradycyjnych targów krajowych, rosła -giełd handlowych, domów wysyłkowych, wielkich magazynów. Od r. 1852 do ostatnich lat Cesarstwa powstały wielkie magazyny parys- kie: "Bon March#". "Louvre", "Printemps", "Samaritaine". To nowa formuła handlu: bezpośrednie zaopatrywanie się w fabrykach, mniejszy zysk, ale wielki obrót, atrakcyjne ceny, wielki wybór, wyprzedaże (słynne soldy), zainteresowanie personelu wysokością obrotów. Zola, który opisał początki tej rewolucji w handlu (Wszystko dla pań), przepowiadał upadek drobnych sklepików. Taki sam był pogląd sklepikarzy. Ale okazało się, że jednocześnie liczba małych sklepów rosła (firmy wyspecjalizowane, sklepy zaopatrujące coraz ludniejsze dzielnice i przedmieścia robot- nicze). Prawdziwy przewrót w transporcie. Już od r.1851/1852 państwo i banki zapewniły poparcie i pomoc rozbudowie kolei. Do r. 1858 powstał cały trzon połączeń Paryża z krajem. W latach siedemdziesiątych linie kolejowe liczyły 24 tys. km (w 1851 r. 3000 km). Przewóz osób wzrósł pięciokro- tnie, towarów - dziesięciokrotnie. W ruchu pośpiesznym osiągano szyb- kość 65 kmJgodz. Rozwój kolei stymulował od razu przemysł węglowy i metalurgiczny. Ale jego skutki były dalekosiężne. Ujednolicił się rynek wewnętrzny, przyśpieszyły obroty towarów i poczty, wzrosła konkurencja, powstały liczne drogi lokalne zapewniające połączenia z koleją. Małe miasta często traciły funkcje pośredniczące, bo kolej skróciła wszystkie dystanse. Za to rozbudowały się ogromnie dalsze przedmieścia (banliei#) wielkich miast, skąd łatwiej teraz dojechać do pracy. Kolejarze utworzyli potężny liczbą i społecznym zaawansowaniem oddział klasy robotniczej. Przy budowie dróg żelaznych znalazła pracę cała armia chłopów. Wre- szci# kolej demokratyzowała obyczaje (mimo podziału na klasy) i zwię- kszała społeczną mobilność. Także marynarka handlowa Francji stała się potęgą (drugą po an- 563 gielskiej): w r. 1870 przekraczała już milion ton (1/7 tonażu stanowiły parowce). Trzy wielkie kompanie morskie skoncentrowały 60o/o statków, a trzy największe porty, Marsylia, Hawr i Bordeaux - 45o/o wszystkich przeładunków (w r. 1870 ok. 13 mln ton towarów). Kolosalny był rozmach przebudowy wielkich miast, Paryta, Lyonu, Marsylii. Rząd ją popierał ze względów socjalnych (zatrudnienie mas robotniczych), prestiżowych (tu wzorem były ambicje Napoleona I) i po lityczno-militarnych (w miejsce wąskich uliczek, łatwych do barykadowania, tworzono szerokie arterie pozwalające operować jeździe i artyleru). Prze- budową Paryża w latach 1853 - I 869 kierował prefekt departamentu Sekwany, baron Haussmann, który nadał pracom nie znane dotąd tempo i rozmach. Śmiałe cięcia w centrum miasta stworzyły szerokie aleje i bul- wary: były to ciągi komunikacyjne i atrakcyjne promenady. Otwierano szerokie perspektywy, ułatwiono dojazdy, tworzono eleganckie tereny zie- lone (Lasek Buloński, lasek Vincennes, parki). Wytyczenie bulwarów zewnętrznych rozszerzyło granice miasta; Paryż wchłonął w r. 1859 liczne bliższe przedmieścia. Modernizowały się służby miejskie (omnibusy, oświe- tlenie gazowe, wodociągi i kanalizacja). Do budownictwa weszły śmiałe konstrukcje żelazne (hale targowe, dworce, wielka sala Biblioteki Naro- #dowej). Powstało ok. 75 tys. nowych, solidnych domów. Rezultat imponujący, a jednak krytykowany mocno. Niszczono uliczki wąskie i brudne, ale zabytkowe; nowe domy czynszowe były bezstylowe, raził ich fałszywy luksus, a w uboższych dzielnicach zupełnie już tandetne imitacje burżuazyjnej zamożności. Pogłębił się przedział między pięknymi dzielnicami zamożnych, gdzie wzrosły czynsze, a dzielnicami ludowymi. Gmachy publiczne nie zawsze udane: przykładem pstrokaty eklektyzm Wielkiej Opery. Wreszcie gorszyła wyuzdana spekulacja terenami, której mechanizm przedstawił wnikliwie Zola (Zdobycz). To wszystko prawda, a przecież okres Drugiego Cesarstwa nadał Paryżowi to oblicze, które w dużym stopniu trwa jeszcze i dziś. Ogromne przedsięwzięcia ekonomiczne lat 1850-1870 wymagały głę- bokich przemian w systemie bankowym. Trwały nadal wielkie banki, kontrolujące wiele spółek (w dużej mierze to banki żydowskie i szwaj- carskie: Malletowie, Rothschildowie, Hottingerowie, Worms i inni). Ale ich sfera działania była jednak ograniczona. Teraz powstały liczne banki o strukturze spółek akcyjnych, które mobilizowały mniejsze wkłady (li- czba rachunków bieżących wzrosła niepomiernie), upowszechniały kredyt, otwierały się szeroko ku średniej i drobnej burżuazji. Finansowały one ogromną liczbę przedsięwzięć przemysłowych, budowlanych, rolniczych, kolonialnych (w Algieru). W tym ruchu znów sporą rolę odegrali dawni 564 saintsimoniści (Michel Chevalier, bracia Pereire), rzecznicy upowszech- nienia kredytu. Przykładem banku nowego typu był Credit Mobilier braci Pereire (zał. 1852 r.), popierany przez rząd i działający na bardzo rozmaitych polach kapitalistycznej ekspansji. Francuzi oswoili się wresz- cie z operacjami bankowymi i pieniądzem papierowym (pamięć o Syste- mie Lawa i asygnatach długo paraliżowała zaufanie do banknotów). Bank Francji przeszło dwa razy powiększył zapas kruszców, ale emisja jego banknotów wzrosła niemal trzykrotnie. Wypuszczano odcinki coraz mniejszej wartości (100 i 50 fr.), co sprzyjało płatnościom za pomocą papieru w codziennym obrocie. Największe zyski realizowała oczywiście wielka burżuazja; szczytem tej hierarchii było sto kilkadziesiąt "dynastii": Wendelowie, Schneide- rowie, Dollfussowie, Perierowie itd. Także i politycznie wielka burżuazja dominuje: ma wpływ na dwór, administrację, dyplomację, daje się wy- bierać na posłów. W sprawach podstawowych solidaryzowała się z nią średnia, a nawet drobna burżuazja i chłopi-właściciele. Z wielką burżu- azją rozliczne powiązania miała elita inteligencji : uczeni, publicyści, pisarze; wysocy dygnitarze, politycy. Szanse kariery amerykańskiej, a więc wdra- pania się na szczyt burżuazyjnej hierarchii, były dla ludzi niezamożnych zupełnie wyjątkowe; pojedyncze przykłady (raczej z dziedziny handlu niż przemysłu) robiły wielkie wrażenie właśnie wskutek rzadkości zja= wiska (Arystydes Boucicaut, założyciel pierwszego wielkiego magazynu "Bon Marche", małżeństwo Cognacq-Jay, twórcy domu towarowego "Samaritaine"). Wielkie przedsiębiorstwa długo zachowywały charakter wtasności fa- milijnej. Od r. 1860 zaczęły się jednak mnożyć spółki akcyjne. Kapita- lista potrzebuje dużych pieniędzy: konkurencja jest ostra, techniki pro- dukcyjne trzeba wciąż modernizować. Toteż nawet mocne firmy powię- kszają swój kapitał wypuszczając akcje. Przemysłowiec musi być obrotnym finansistą (samo kierowanie procesami produkcyjnymi coraz częściej powierza teehnikom). Wielka burżuazja skupuje udziały różnych spółek: jeden magnat finansowy lub przemysłowy może zdobyE wpływ na liczne przedsiębiorstwa. W majątk,i burżuazyjnym akcje, obligacje, papiery pań- stwowe odgrywają coraz większą rolę. Dotyczy to także średniej i pa części drobnej burżuazji. Ide# wycofania się w porę z interesów, zwinięcia działalności przemysłowej lub handlowej i życia z renty - upowszechniała się. Ale renta to już nie tylko dochody z własności ziemskiej lub papierów państwowych. To także prywatne akcje i obligacje wielkich spółek. Fran- cuski bourgeois nie jest ryzykantem, woli często papiery najbardziej so- lidne, a nie najbardziej zyskowne. Dobrą lokatą kapitału jest dla rentiera 565 kupno budynków mieszkalnych: czynsze w miastach rosły nieustannie (w okresie Drugiego Cesarstwa przeszło 50a/o zwyżki). W małych miastach burżuazja silniej związana była z własnością ziemi i ze wsią. Zamożni bourgeois-właściciele ziemscy są elitą miasta, często wykonują jakiś wolny zawód (sędziego, notariusza, adwokata) lub pełnią funkcje publiczne. Spore znaczenie dla burżuazji mniejszych miast miał handel ze wsią i ekonomiczne uzależnianie chłopów (długi chłopskie). Kariera samodzielnego "patrona" w sklepiku lub warsztacie jest na- dal ideałem wielu pracowników najemnych: robotników, czeladników, subiektów - tak samo, jak ideałem drobnego patrona jest osiągnięcie statusu rentiera. Jednakże następował wyraźny, choć powolny zmierzch roli rzemiosła. Przemysł konfekcyjny i obuwniczy przerzedził bardzo dotąd liczne warsztaty krawieckie i szewskie, przemysł metalowy zmuszał do rezygnacji drobne warsztaty ślusarskie czy blacharskie itd. Oczywiście rzemiosło trzyma się, artystyczne nawet nieźle prosperuje, w sumie je- .dnak przeżywa stagnację. Liczba małych sklepików nawet rosła: trzeba było obsługiwać także rosnący w liczbę proletariat z przedmieść. Ale skromna restauracja czy kafejka, mydlarnia czy sklepik spożywczy nie dawały wielkich szans ich właścicielom. Trudno było z tej pozycji star- tować do burżuazyjnej kariery. Wśród warstw pośrednich wymienić trzeba stale rozbudowywany per- sonel administracji. W 1870 r. to już 700 tys. ludzi: prócz administracji ogólnej także szkoły, poczta, urzędy skarbowe, zarządy dróg i mostów, policja, służby miejskie -wszystkie agendy rozwijały się i wchłaniały nowe kadry pracowników. Dużo kobiet, zwłaszcza w szkolnictwie i służ- bie pocztowej. Dla synów chłopstwa, drobnej burżuazji, rzadziej robo- tników praca urzędnika jest szansą nader cenioną. Wymaga niewielkich kwalifikacji (u Flauberta kariera urzędnicza Bouvarda i Pecucheta jest zasługą pięknego charakteru pisma), daje nikłe satysfakcje prestiżowe i nę- dzne zarobki. Cała galeria urzędników w nowelach Maupassanta to posta- cie żałośnie skromne. Jednakże praca ta daje względną stabilność i (od r. 1853) zabezpieczenie emerytalne, z którego nie korzysta proletariusz. Proletariuszy przemysłowych jest pod koniec Cesarstwa około 3 mln (gdy drobnych patronów ok. 1,6 mln). Studia G. Duveau ukazały powolną i nieznaczną poprawę warunków życia robotników w czasach Drugiego Cesarstwa (zdrowie, odżywianie, długość życia). Ale dzień pracy trwa nadal 12 godzin na prowincji, 11 w Paryżu. Ale nadal brak prawnej ochro- ny pracy robotnika. Mieszkania robotnicze, jeśli nie są już "piwnicami z Lille", są nadal nędzne, zagęszczone i, wobec zwyżki czynszów, drogie :(ok. 14o/o budżetu robotniczego). Postępy mechanizacji zwiększyły liczbę 566 wypadków przy pracy; w kopalniach stan bezpieczeństwa był fatalny, fabryki tekstylne, pełne wilgoci i kurzu, to rozsadniki gruźlicy; także metalurgia nie zabezpieczała zdrowia robotników. Śmiertelność dzieci robotniczych wysoka, wedle G. Duveau w Lille ok. 40a/o nie dożywało 5 łat. Robotnik nie ma zabezpieczenia na starość lub na wypadek inwalidz twa poza tym, które niekiedy daje kasa wzajemnej pomocy. Prawda, że bezrobocie się nie sroży, ale w okresach kryzysowych duże grupy robot- ników szukały pracy bezskuteeznie. Stąd niepewność sytuacji nawet w nie- źle płatnych zawodach. Także gwałtowne skoki cen żywności, pochłania- jącej 70o/o budżetu, pogłębiają to poczucie niepewności robotniczych ro- dzin. W długiej perspektywie, mimo hossy cen, płace realne robotników rosły (zwłaszcza po r. 1860): w dwudziestoleciu Cesarstwa ów wzrost wyniósł do 25 a/a. Jednakże w tym czasie zyski kapitalistów wzrosły prze- ciętnie niemal cztery razy, a więc nastąpiło zaostrzenie kontrastów spo- łecznych. Mieszczański ekonomista Reybaud pisał w 1859 r., że robotnicy świe- tnie wiedzą, po jakich cenach sprzedawane są wyroby produkowane przez nich, i że czują, iż ich praca nie jest należycie opłacana. Postęp techni- czny, idący z nim w parze postęp oświaty (liczba rekrutów umiejących czytać i pisać wzrosła w latach 1851-1871 z 66o/o do 82o/o), a dalej - ro- zwój dużych skupisk proletariatu wielkoprzemysłowego (zakłady Schnei- derów w Le Creusot liczyły już niemal 20 tys. robotników): to elementy sprzyjające wzrostowi klasowej świadomości robotników. Mimo ciągłej 567 Zakłady Schneidera w Le Creusot w r. 1867 imigracji nowych proletariuszy ze wsi, mimo nadzoru władz i kapitali- stów (który się bardzo zaostrzył) - klasa robotnicza jest coraz bardziej świadoma swej odrębnej osobowości, swych interesów, swej krzywdy. Gdy w imię obrony interesów klasowych w 1863 r. wysunięto w wyborach kandydaturę robotniczą, mieszczański dziennik "Le Temps" pisał nie- zadowolony, że przecież po r. 1789 nie ma już klas społecznych. Na uży- tek wewnętrzny burżuazja nie robiła sobie złudzeń. Przez cały okres Ce- sarstwa, ale głównie w latach kryzysowych, zwłaszcza po r. 1866, mnożyły się strajki i protesty robotników przeciw polityce ekonomicznej rządu. Hasła ruchu strajkowego są z pozoru skromne, ekonomiczne: podwyżki płac, 10-godzinny dzień pracy, minimum zarobków, ochrona pracy i po prawajej warunków. Jednakże porzucanie pracy jest coraz częściej odmową uznania kapitalistycznego systemu krzywdy i eksploatacji. Rząd próbo- wał występować w roli arbitra: m. in. dlatego zalegalizował strajki w r. 1864, licząc na możliwości lepszego ich kontrolowania. Jednakże w osta- tnich latach Cesarstwa sytuacja gwałtownie się zaostrzyła: strajki nabrały charakteru masowego, były coraz lepiej organizowane przez robotnicze związki syndykalne, przestały stanowić tylko żywiołowe ruchy protestu. Strajkujący robotnicy nie siedzą w domu, gromadzą się i manifestują. Podtrzymują strajki oznaki solidarności robotniczej: pomoc dla robo- tników, którzy porzucili pracę, napływała z innych wielkich centrów pro- letariackich, a nawet z zagranicy (Anglii, Szwajcarii). Burżuazja zdołała zarazić swym strachem władze: poufne raporty policyjne zwracały uwagę na narastanie konfliktu klasowego. W 1869 r. wojsko dwukrotnie, w czerwcu i w październiku, strzelało do strajkujących; za każdym razem było kilku- nastu zabitych. Opozycja robotnicza nabierała charakteru politycznego. Jeszcze w 1864 r. aktywni działacze robotniczy ufali w możliwość prze- budowy społecznej poprzez powołanie proletariackiej reprezentacji (Izba Pracy) i tworzenie zrzeszeń produkcyjnych robotników. Ale w tym samym roku powstała w Londynie Pierwsza Międzynarodówka; w r. 1865 Blan- qui zdołał zbiec z więzienia i z Belgii kierować zaczął ruchem swych zwo- lenników. Wpływy Marksa, Proudhona, Bakunina, Blanquiego krzy- żowały się wśród robotników francuskich; narastało jednak przekonanie, iż emancypacja proletariatu możliwa jest tylko poprzez obalenie władzy burżuazji. POLITYKA WEWNĘTRZNA DRUGIEGO CESARSTWA Engels zwrócił uwagę na to, że Cesarstwo wyrosło we Francji ciągle jeszcze w większości chłopskiej, we Francji, której proletariat został zwy- eiężony w czerwcu 1848r. przez burżuazję i armię. Ale burżuazja "wy- 568 czerpała się" swym zwycięstwem, "była za słaba, aby rządzić". Stąd apeł do jedynowładztwa. Teoretyczna odpowiedzialność szefa państwa przed narodem (plebiscyt miał być jej wyrazem) pozostała dekoracją: po dwóch plebiscytach tworzących podstawy ustroju (1851, 1852) cesarz odwoła się do narodu dopiero w ostatnich miesiącach swej władzy w 1870 r. Wy- bory do Ciała Prawodawczego w latach 1852 i 1857 dały przygniatającą przewagę posłom prorządowym: to rezultat usilnych zabiegów. przy krawano zręcznie granice okręgów wyborczych, by neutralizować siły opozycji, kandydaci "oficjalni" korzystali z przywilejów (państwo po krywało koszty ich propagandy) i natarczywego poparcia administracji; na różne sposoby zniechęcano do kandydowania opozycję. W efekcie absencja wyborcza były wysoka (w 1852 r. ponad 30"#ó), a sukcesy opo- zycjonistów mizerne (w 1852 r. wybrano trzech zdeklarowanych re- publikanów, którzy zresztą odmówili złożenia przysięgi wierności Bona- partemu i nie mogli zasiąść w izbie; w latach 1857 -1858 wybory główne i uzupełniające dały opozycji pięć mandatów, m. in. dla Emila Olliviera i Juliusza Favre'a, ludzi z przyszłością). Manipulowanie wyborami miało jednak i ten skutek, że wieś, ostoja bonapartyzmu, oduczyła się ulegać lokalnym notablom (jak to czyniła za Drugiej Republiki). Bonapartyzm był zdecydowanie wrogi systemowi parlamentarnemu, toteż nawet dysponując kolosalną większością rząd okroił dotkliwie pra- wa parlamentu. Cesarz skupił w swym ręku inicjatywę ustawodawczą (w teorii miał ją i Senat złożony z nominatów monarchy, a także z kardy- nałów, marszałków, admirałów). Projekty ustaw opracowywała Rada Stanu. Dyskusje nad nimi w Ciele Prawodawczym były ograniczane, jak tylko można; nie wolno było publikować w prasie pełnego tekstu tych dyskusji. Cesarz mianował prezydenta Ciała i miał prawo rozwiązać je. Toteż rola polityczna izby była niezwykle skromna. Zlikwidowano wolności obywatelskie. Prasa nadal ograniczona była wysoką kaucją ; cenzury nie wprowadzano, ale nieustanna groźba grzywien, zawieszeń, zamknięcia gazety zmuszała redakcje do potulnej autocenzury. Poddano cenzurze teatr, a kontroli rządowej - wszystkie szkoły, wydaw- nictwa, nawet kawiarnie (miejsce zebrań i dyskusji politycznych). Gwardię Narodową rozwiązano, symbole republikańskie usunięto. Po zamachu bombowym na życie cesarza, którego dokonał przed Operą Włoch Orsini, wydano ustawę o bezpieczeństwie powszechnym (1858). Dała ona rządowi prawo arbitralnego internowania, wyganiania, deportowania bez sądu wszystkich przeciwników reżimu. System wspierał się mocno na armii, policji, administracji (prefekci są uległym instrumentem rządu, u siebie trzymają wszystko twardą ręką, nie licząc się z posłami, lokalnymi radami, 569 czerpała się" swym zwycięstwem, "była za słaba, aby rządzić". Stąd apel do jedynowładztwa. Teoretyczna odpowiedzialność szefa państwa przed narodem (plebiscyt miał być jej wyrazem) pozostała dekoracją: po dwóch plebiscytach tworzących podstawy ustroju (1851, 1852) cesarz odwoła się do narodu dopiero w ostatnich miesiącach swej władzy w 1870 r. Wy- bory do Ciała Prawodawczego w latach 1852 i 1857 dały przygniatającą przewagę posłom prorządowym: to rezultat usilnych zabiegów. przy krawano zręcznie granice okręgów wyborczych, by neutralizować siły opozycji, kandydaci "oficjalni" korzystali z przywilejów (państwo po krywało koszty ich propagandy) i natarczywego poparcia administracji; na różne sposoby zniechęcano do kandydowania opozycję. W efekcie absencja wyborcza były wysoka (w 1852 r. ponad 30"#ó), a sukcesy opo- zycjonistów mizerne (w 1852 r. wybrano trzech zdeklarowanych re- publikanów, którzy zresztą odmówili złożenia przysięgi wierności Bona- partemu i nie mogli zasiąść w izbie; w latach 1857 -1858 wybory główne i uzupełniające dały opozycji pięć mandatów, m. in. dla Emila Olliviera i Juliusza Favre'a, ludzi z przyszłością). Manipulowanie wyborami miało jednak i ten skutek, że wieś, ostoja bonapartyzmu, oduczyła się ulegać lokalnym notablom ljak to czyniła za Drugiej Republiki). Bonapartyzm był zdecydowanie wrogi systemowi parlamentarnemu, toteż nawet dysponując kolosalną większością rząd okroił dotkliwie pra- wa parlamentu. Cesarz skupił w swym ręku inicjatywę ustawodawczą (w teorii miał ją i Senat złożony z nominatów monarchy, a także z kardy- nałów, marszałków, admirałów). Projekty ustaw opracowywała Rada Stanu. Dyskusje nad nimi w Ciele Prawodawczym były ograniczane, jak tylko można; nie wolno było publikować w prasie pełnego tekstu tych dyskusji. Cesarz mianował prezydenta Ciała i miał prawo rozwiązać je. Toteż rola polityczna izby była niezwykle skromna. Zlikwidowano wolności obywatelskie. Prasa nadal ograniczona była wysoką kaucją ; cenzury nie wprowadzano, ale nieustanna groźba grzywien, zawieszeń, zamknięcia gazety zmuszała redakcje do potulnej autocenzury. Poddano cenzurze teatr, a kontroli rządowej - wszystkie szkoły, wydaw- nictwa, nawet kawiarnie (miejsce zebrań i dyskusji politycznych). Gwardię Narodową rozwiązano, symbole republikańskie usunięto. Po zamachu bombowym na życie cesarza, którego dokonał przed Operą Włoch Orsini, wydano ustawę o bezpieczeństwie powszechnym (1858). Dała ona rządowi prawo arbitralnego internowania, wyganiania, deportowania bez sądu wszystkich przeciwników reżimu. System wspierał się mocno na armii, policji, administracji (prefekci są uległym instrumentem rządu, u siebie trzymają wszystko twardą ręką, nie licząc się z posłami, lokalnymi radami, 569 notablami). Kościół był także podporą reżimu (Napoleon III m. in. po większył znacznie pensje kleru). Cesarz jest arbitralny, uparty, lubi otaczać się tajemnicą, nawet wobec swej rządowej ekipy (niezmordowany Rouher, zajmujący się gospodarką, w sprawach wewnętrznych dawny przyjaciel Ludwika Napoleona, Per- signy, w sprawach zagranicznych syn naturalny Napoleona I, Aleksander hr. Walewski). Pewien wpływ na cesarza wywierają jego krewni : przyrodni brat Morny (bodaj czy nie główny inspirator zamachu stanu z 1851 r.), kuzyn Hieronim Napoleon Bonaparte. Ich wpływ, raczej liberalny, równo- ważą oddziaływania hiszpańskiej żony cesarza, Eugenii Montijo, kon- serwatywne i klerykalne. Wśród politycznego marazmu "cezaryzm" wydaje się solidnie usta- bilizowany. A przecież opozycja się tli. Radykałowie, socjaliści, republi- kanie zostali osłabieni represjami i pozbawieni przywódców, uwięzionych lub wygnanych. Ale trwają w nieprzejednanej wrogości do Cesarstwa. Podnieca te nastroje propaganda z republikańskich i socjalistycznych ośrodków za granicą. Wiktor Hugo żarliwie atakuje tyranię bonapartyz- mu (Historia zbrodni, Kary, Napoleon Maly). Współczesny pisarz-gaullis- ta powie, że Napoleonowi III bardziej w oczach potomnych zaszkodziły trzy tysiące wierszy poematu Kary (Chatiments) niż klęska pod Sedanem. Gniewny List do Iudu jest dziełem trzech lewicowych działaczy na emigracji (Pyat, Caussidiere, Boichot). Te i podobne teksty przesyłane są masowo do Francji z Anglii, Belgii, Szwajcarii. I są czytane. Opozycja monarchistów natomiast nadal jest skłócona. Legitymis- tom ich kandydat do tronu, Henryk Bourbon książę Bordeaux, używający tytułu hrabiego Chambord, zabronił udziału w życiu publicznym i składa- nia przysiggi wierności Bonapartemu. Orleaniści frondowali po salonach; dawni ministrowie Ludwika Filipa: Guizot, Mole, de Broglie, wychwalali czasy monarchii lipcowej jako złoty wiek wolności, pomyślności, pokoju. Przywódca katolików, liberalny Montalembert, potępiał rząd za degradację parlamentaryzmu ("Najgorsza izba jest więcej warta niż najlepszy przed- pokój"). W sumie jednak cała opozycja z lat 1852-1858 nie była dla re- żimu niebezpieczna. Rząd wygrywał dobrą koniunkturę ekonomiczną, wiedział, iż burżuazję od polityki odciągnąć może łatwo wir gorączkowych zabiegów o wzbogacenie się. Wygrywał też miłość własną narodu, reklamu- jąc swe zagraniczne sukcesy. WOJNA KRYMSKA I WŁOSKA. PIERWSZE KONCESJE LIBERALNE Wojna krymska była dalszym ciągiem wielkiej rywalizacji mocarstw europejskich wokół Turcji, "chorego człowieka Europy". Anglia starała się 570 chronić swe interesy, paraliżując polityczny i ekonomiczny wpływ Rosji w Turcji ; wpływ ten niepokoił także Austrig i Francję, które miały własne interesy na Bałkanach i Bliskim Wschodzie. Gdy tedy car Mikołaj I zażądał prawa interwencji w sprawy tureckie (pod pretekstem ochrony ludności prawosławnej), a potem okupował zbrojnie Mołdawig i Wołoszczyznę (1853) - państwa zachodnie skłoniły sułtana do oporu. W marcu 1854 r. Francja i Anglia przystąpiły do wojny turecko-rosyjskiej ; potem dołączyła sig do nich Sardynia. Natomiast Austria nie wzięła czynnego udziału w walce. Desant sprzymierzonych na Krymie (wrzesień 1854 r.) dziesiątkowały choroby; dowództwo było niedołężne. Na szczgście dla Francuzów i An- glików nieudolność generałów rosyjskich była jeszcze wigksza. We wrześniu 1855 r. gen. Pelissier po ciężkich walkach zdobył Sewastopol : to skłoniło nowego cara, Aleksandra II, do rozmów pokojowych. Ogólna konferencja odbyła się w Paryżu w 1856 r., co było sukcesem prestiżowym Napoleona III. Jednakże z odepchnięcia rosyjskich wpływów w basenie czarnomorskim korzyści osiągnęła głównie Anglia. Wojna krymska kosztowała Francję blisko 100 tys. ofiar ("cesarstwo to pokój"!). Rezultaty nie usprawiedli- wiały tych strat. Wojna krymska ożywiła nadzieje Polaków. Napoleon III od dawna mówił, że odbudowa Polski jest mu bliska jako spuścizna polityki stryja. Jednakże podczas wojny krymskiej myślał jedynie o przywróceniu auto- nomii Kongresówki lub co najwyżej o stworzeniu czegoś w rodzaju Księstwa Warszawskiego ; a i to uzależniał od poparcia Austrii i Anglii. Jednakże cesarz Austrii Franciszek Józef odmówił takiego poparcia. W Anglii ksią- żg Albert, wpływowy mąż królowej Wiktorii, był zdecydowanie wrogi podnoszeniu kwestii polskiej, a premier Palmerston widział w niej tylko przetargową kartg. Toteż na konferencji paryskiej Francja zadowoliła sig nieoficjalnymi obietnicami reprezentanta Rosji Orłowa, iż car myśli o autonomii Kongresówki. Zadowoliła się tym chgtniej, że rysowało sig już zbliżenie francusko-rosyjskie, potwierdzone w r. 1857 spotkaniem Napoleona i cara w Stuttgarcie. Nie udało się jednak Francuzom wciągnąć Rosji do wspólnej akcji przeciw Austrii ; zapewnili sobie tylko jej neutral- ność w szykującym się starciu Francji i Sardynii (Piemontu) przeciw Au- striakom. Obsesją Napoleona III było obalenie traktatów z 1815 r., które przy pieczętowały klęskę jego stryja, i przeobrażenie całej mapy Europy. "Woj- na wschodnia [tj. krymska] mogła być oczekiwanym przewrotem i w tej nadziei ją zacząłem" - pisał w r. 1859 poufnie swym ministrom. Teraz spróbował wygrywać kartg włoską. W młodości Ludwik Napoleon brał 571 czynny udział we włoskich spiskach karbonarskich; zostało mu z tamtego czasu przekonanie, że nie można się przeciwstawiać dążeniom wielkich narodów Europy do wolności i jedności. Porozumienie w Plombieres z premierem piemonckim Cavourem (1858) uzgodniło warunki zbrojnej in- terwencji Francji dla usunięcia Austriaków z Lombardii i Wenecji, przyłą= czenia ich do Piemontu i utworzenia konfederacji włoskich królestw pod honorową prezydencją papieża, a faktyczną hegemonią Piemontu. Gdy w r. 1859 zaczęła się wojna Austrii z Piemontem, IOOtys. Francuzów pod komendą Napoleona III przesądziło o klęsce Austriaków, zwyciężając ich w czerwcu pod Magentą i pod Solferino. W lipcu Napoleon zgodził się na rozejm w Villafranca. Włosi uznali to pośpieszne zakończenie działań za nielojalność Francuzów (uniemożliwiło im odzyskanie Wenecji). Ale Napoleon III zaniepokoił się rewoltą w Toskanii, Parmie, Modenie i Pań- stwie Kościelnym, gdzie ludność domagała się zjednoczenia z Piemontem. Zagrożenie władzy świeckiej papieża wzburzyło katolików we Francji; Rosja obawiała się, iż włoskie rewolty mogą zachęcić ruchy narodowe w środkowej Europie. Niemniej, mimo rejterady Napoleona, prócz ode- branej Austriakom Lombardii także Włochy środkowe i Królestwo Oboj- ga Sycylii połączyły się z Piemontem (1860). Papieżowi pozostała już tylko prowincja rzymska. W wykonaniu układu z Plombieres Francja otrzymała od Piemontu Sabaudię i Niceę (1860). Plebiscyt ludności potwierdził tę cesję. Napoleon zapewniał, że będzie bronił władzy papieża w Rzymie: miał ją tam gwarantować francuski garnizon. Ale rozpad Państwa Kościel- nego wywołał gwałtowne krytyki biskupów i katolików francuskich pod adresem rządu, który dostrzegł, że kościół przestaje być mocną podporą reżimu. Postawa kleru ośmieliła też opozycję monarchistów. Rząd, nie nawykły do sprzeciwów, odpowiedział represjami: zamykano niektóre gazety i stowarzyszenia katolickie, szkoły zakonne, poddano represjom zbyt opozycyjnych księży. Tymczasem jednak do opozycji przyłączyły się duże odłamy wielkiej burżuazji. Niepokoiły się one wznowieniem wojen prestiżowych i planami dyktowania przez Francję zmian na mapie Europy ("Koniec z pokojem, koniec z cesarstwem" - mówił Rothschild, odwra- cając słynną formułę "cesarstwo to pokój"). Traktat handlowy z Anglią (1860), zawarty arbitralnie przez rząd bez konsultowania parlamentu i sfer interesów, wzburzył zwolenników protekcjonizmu: w liberalizacji wymiany upatrywano zapowiedź ruiny francuskiego przemysłu. W rezul- tacie w 1859/1860 r. Cesarstwo traciło poparcie prawicy ; w jej katolickich i wielkoburżuazyjnych sferaeh mnożyły się zastrzeżenia wobec rządu. 572 :Stąd decyzja Napoleona III, by z dwu oblicz bonapartyzmu, zachowawczego i demagogicznego, ukazać to drugie. Cesarz postanowił kokietować śro- dowisko antyklerykalne i wrogie wielkiej burżuazji, a więc drobną bur- żuazję i robotników. Wojna włoska była jednym z nielicznych kroków rządu popularnych wśród mas. W wielkich miastach obojętność religijna czyniła postępy, praktykowanie sakramentów wciąż się cofało wśród warstw ludo- wych. Inteligencja ulegała urokowi pozytywizmu Augusta Comte'a, a więc wpływom racjonalizmu, kultu nauki. To dawało szanse na poparcie w kon- Hikcie z opozycją klerykalną. Rząd liczył też na wyzyskanie niechęci mas miejskich do rekinów przemysłu, handlu i finansów. Zaczęło się w sierpniu 1859 r. od ogólnej amnestii dla przestępców politycznych, skazanych przez sądy i represjonowanych z mocy ustawy o bezpieczeństwie. Poważna część wygnanych przywódców republikań- skich, radykalnych, socjalistycznych powróciła do kraju i wzmocniła siły opozycyjne. Rozszerzono nieco prawa parlamentu ; doroczny adres Ciała Prawodawczego i Senatu miał być podstawą dyskusji z rządem, rozszerzono prawa budżetowe Ciała, zezwolono na publikowanie pełnego tekstu dys- kusji parlamentarnej. Z okazji londyńskiej Wystawy Powszechnej (I862) rząd wysłał 200 robotników do Anglii, gdzie mogli oni nawiązać kontakty z działaczami trade-unionów. Od 1864 r. strajki są nareszcie legalne. W tym samym roku delegacja francuska uczestniczy w kongresie założycielskim Pierwszej Międzynarodówki. Wkrótce powstają we Francji jej sekcje. Ożywienie polityczne wśród robotników jest poważne, choć wpływ socja- lizmu naukowego był nikły. Głośny ManJest sześćdziesigciu z 1864 r. wyrażał precyzyjnie ideę odrębności interesów proletariatu, ale gwarancję tych interesów widział w wolności działania dla robotników w ramach systemu burżuazyjnego (a więc produkcyjne zrzeszenia robotników, po wszechna oświata, reprezentacja robotnicza itd.). Słabości Międzynaro- dówki odbiły się i na francuskim ruchu proletariackim : żywe tu były w la- tach sześćdziesiątych wpływy anarchizmu Proudhona i Bakunina, a także wpływy Blanquiego, zafascynowanego ideą rewolucji, walki o władzę, lecz teoretycznie słabego. Wśród koncesji społecznych reżimu duże znaczenie miała polityka oświatowa nowego ministra Wiktora Duruya. Upowszechniły się szkoły podstawowe (pod koniec Cesarstwa miały je już niemal wszystkie gminy), ponad połowa ich uczniów korzystała z nauczania bezpłatnego. Duruy ograniczał szkoły konfesyjne, modernizował szkolnictwo średnie, popie- rał rozwój badań naukowych. Jedynie szkolnictwo zawodowe ciągle było nie na miarę potrzeb. 573 I jeszcze jedno ustępstwo rządu: rewizja, od 1863 r., ustawodawstwa cywilnego (m. in. zniesienie więzienia za długi) i karnego (w duchu pewnej liberalizacji, zwiększenia gwarancji jednostek, ograniczenia śledczych are- sztów). POLITYKA WAHAŃ Koncesje reżimu ożywiły tętno polityczne kraju. W wyborach 1863 r. opozycja: monarchiści, republikanie, katolicy, protekcjoniści, łączyła swe siły dla zmajoryzowania kandydatur oficjalnych. I teraz jeszcze na kandydatów rządowych padło ponad 70o/o głosów (5,3 mln), ale opozycja zebrała blisko 2 mln głosów (trzy razy więcej niż w poprzednich wyborach)# i zdobyła 32 mandaty: 17 republikanów, 15 monarchistów, katolików, protekcjonistów. Duży sukces odniosła w wielkich miastach: opozycji przypadły m. in. wszystkie poselskie mandaty z Paryża. W nowym Ciele Prawodawczym Thiers, wracający na scenę po 12 latach, wygłosił głośną. mowę o "niezbędnych wolnościach" (wolność osobista, prasy, wyborów, interpelacji, rząd parlamentarny). Wzrost opozycji umocnił w ekipie rządzącej przeciwników liberali= zacji. Napoleon III wahał się w obliczu żądań powrotu do reżimu arbitral= nego, ale zahamował także proces reform. Chory poważnie na nerki i nie- zdecydowany, ciężko odczuwał porażki swej polityki zagranicznejo Kilka lat przed powstaniem styczniowym powiedział Polakom: "dowiedźcie swoich praw". Gdy powstanie wybuchło, rząd Napoleona, sprzymierzony z Rosją, skazał je najpierw na potępienie. Potem sojusz z Rosją prysł na tle wojskowego porozumienia caratu i Prus (konwencja Alvenslebena). Teraz Napoleon III zaczął myśleć o interwencji zbrojnej ; pozornie w obronie Polski, w istocie po to, by wykorzystując zaabsorbowanie Prus na wschodzie zagarnąć lewy brzeg Renu. Skończyło się na mdłych interwencjach dyplo- matycznych, wysyłanych wspólnie z Anglią i Austrią, i na pustych obiet- nicach podtrzymujących nadzieje polskich powstańców. Gdy Napoleon powrócił u schyłku 1863 r. do idei nowego uregulowania całości spraw Europy, znalazł się w zupełnym osamotnieniu. Później - nowe upoko- rzenie: w sprawie tzw. księstw duńskich (Szlezwik i Holsztyn) Austria i Prusy jawnie oszukały cesarza Francuzów (1865). Bismarck, budujący już fundamenty potęgi Prus, czynił potem Napoleonowi nadzieje zdobyczy terytorialnych nad Renem, by go zneutralizować w konflikcie z Austrią: Ale gdy Austria została pobita pod Sadową - wielkie zaskoczenie dla Napoleona - wysiłki Paryża, by coś na tym skorzystać, zostały sparali- 574 żowane właśnie przez Bismarcka ; m. in# udaremnił on w 1867 r. niemal już sfinalizowane nabycie przez Francję od króla Holandii wielkiego księstwa Luksemburga. W tym samym roku inna dotkliwa porażka prestiżowa : ostateczne fia- sko ekspedycji meksykańskiej. Napoleon III zaangażował się w Meksyku w r. 1862, najpierw wspólnie z Anglią i Hiszpanią. Chodziło o obalenie reformatorskiego rządu Benito Juareza. Ale pod wpływem swej żony Napoleon zdecydował się uczynić z Meksyku katolickie, powiązane z Fran- cją cesarstwo, równoważące wpływy protestanckich Stanów Zjednoczo- nych. Cesarzem Meksyku z protekcji francuskiej został brat Franciszka Józefa, Maksymilian Habsburg. Opór Meksykanów i presja USA spowodo- wały jednak klęskę tej wyprawy : w 1867 r. ostatnie oddziały francuskiego korpusu wycofały się z Meksyku. Wnet potem Maksymilian został roz- strzelany przez meksykańskich republikanów. I jeszcze jeden krok nie- fortunny : gdy garibaldczycy jesienią 1867 r. zaatakowali papieski Rzym, francuski korpus ekspedycyjny zmiażdżył ich pod Mentaną. Wywołało to falę oburzenia we Włoszech, ale i w samej Francji. Niepowodzeń tych nie rekompensują postępy w ekspansji kolonial- nej. Teoretycznie bonapartyzm popierał zasady wolności narodów i jedno- czenia państw narodowych; uznając nieuchronność zjednoczenia Włoch i Nientiec Napoleon III poparł zbrojnie Piemont i pozwolił Prusom pobić Austrię. Ale polityka ta dotyczy Europy, nie odnosi się do krajów afro- azjatyckich. Ekspansja kolonialna rządu cieszyła się solidnym poparciem burżuazyjnej opinii : nawet głośny liberał Prevost-Paradol wskazywał mło- demu pokoleniu "ostatnią szansę wielkości" po drugiej stronie Morza Śródziemnego (oczywiście, ekspansja w Maghrebie miała być misją "po= stępu i wolności"). Postęp rolnictwa i przemysłu w Algierii, traktowanej już jako ziemia francuska, był niewątpliwy, ale to postęp dla Europej- czyków (już ponad 200 tys. w tym ok. połowy Francuzów). Gdy w latach sześćdziesiątych kryzys, głód i epidemia cholery dziesiątkowały Arabów, rząd im oferował prawo do starań o obywatelstwo francuskie (1865). Wolność trwała jeszcze w górach Kabylii, ale w nieustannych walkach wojsko czyniło tu terytorialne postępy. Umacniała się penetracja ekonomiczna Francji w Tunezji i Maroku w konkurencji z Anglikami i Włochami. Silne były francuskie wpływy w Egipcie : to Francuzi przekopali Kanał Sueski otwarty w 1869 r. i mieli większość jego akcji, to oni kontrolowali finanse kedywa Egiptu. W Czar- nej Afryce natomiast gen. Faidherbe rozszerzył władzę Francji w Sene- galu, zreorganizował tu administrację i gospodarkę. Nowe zdobycze to opanowanie wybrzeża Gwinei i Dahomeju ; trzymali też Francuzi faktorie 57s w Gabonie i na Wybrzeżu Kości Słoniowej. W Syrii - pod pretekstem ochrony chrześcijan - zorganizowano ekspedycję wojskową (1860/1861), która umocniła tu wpływ francuski. Ten sam pretekst ochrony chrześcijan i misjonarzy posłużył w Chinach i na Półwyspie Indochińskim. W Chinach ekspedycja zbrojna francusko-angielska umocnila przywileje Francji #a#; i Anglii (traktat pekiński, 1860). W Indochinach interwencja ftoty francus- kiej admirała Rigaulta (1858-1859) dała początek zdobyczom w południo- wym Wietnamie, wokół Sajgonu i Rien Hoa. Tery oria te musiał odstą- pić Francji król Annamu (1862) : intencją Francuzów było stworzyć z Saj- gonu bramę do Chin, francuski Hongkong. Potem rozszerzono nabytki wietnamskie i narzucono protektorat Kambodży. Wreszcie na Pacyfiku Francja zawładnęła Nową Kaledonią, a na Oceanie Indyjskim dzięki traktatowi z Malgaszami (1862) umocniła wpływ na Madagaskarze. Jednakże bilans niepowodzeń cesarskich w Europie przeważał znacznie nad postępami kolonialnymi. W dodatku w r. 1866 zaczął się kryzys eko- nomiczny. Niezadowolenie tak burżuazji, jak proletariatu narastało : reżim musial zrezygnować z prób pozyskania poparcia klasy robotniczej. Wpływ orientacji rewolucyjnych, bardzo wprawdzie podzielonych (marksiści, blan- 576 #otnierze francuscy koło Sajgonu, 1860 r. kiści, proudhoniści, bakuniści), niepokoił rząd. Zwolennicy Blanquiego to kilka tysięcy dobrze zorganizowanych rewolucjonistów; działacze sek- cji I Międzynarodówki - to już kilkadziesiąt tysięcy (rząd wyolbrzymia ich liczbę do kilkuset, co jest miarą zaniepokojenia administracji). Straj- ki są coraz lepiej zorganizowane. Wspomniane już strzały do strajkujących oddane przez wojsko 1869 r. to symbol bankructwa rządowej akcji ko- kietowania proletariatu. Trzeba było szukać mocniejszego oparcia wśród burżuazji. A za to wypadło płacić stopniową liberalizacją reżimu. Dalsza polityka wahań, zwłoki, niezdecydowania była niemożliwa. OSTATNIE REFORMY. WOJNA Z PRUSAMI I UPADEK CESARSTWA W 1867 r. Napoleon III zgodził się na przyznanie posłom prawa interpelowania ministrów; w r. 1868 - na zliberalizowanie prawa o zgro- madzeniach publicznych i reżimu prasowego. Nastąpił szybki wzrost liczby gazet i ich nakładów (brukowy "Petit Journal" bił 300 tys. egzemplarzy). Ton polemik prasowych bardzo się ożywił; rekordy biła "Latarnia" Hen- ryka de Rochefort, agresywna, złośliwa, radykalna w krytyce reżimu. Osiągała 120 tys. nakładu. Postęp opozycji ujawniły wybory 1869 r. Kandydaci rządowi zdobyli mniej niż 60o/o głosów (4,6 mln); wobec przyrostu głosów opozycji o 1,3 mln (ogółem 3,3 mln) przewaga rządu stopniała do kilkunastu procent. Nastąpiły też zasadnicze przegrupowania w orientacjach politycznych. Burżuazyjni republikanie starego typu (Arago, Cremieux) zostali zdys- tansowani przez republikanów radykalnych: nowe pokolenie przywódców, powiązane z drobną burżuazją i inteligencją, wychowane w duchu realizmu i pozytywizmu, nadawało teraz ton w obozie republikańskim (Gambetta, Rochefort, Clemenceau, Flourens, Floquet). Ich platforma wyborcza z r. 1869 - tzw. program z Belleville - zdobyła poparcie działaczy robo- tniczych mimo ubóstwa propozycji ekonomicznych. Prymat miały tu żądania polityczne jak pełna wolność osób, słowa, stowarzyszeń, wybory wszystkich urzędników, separacja kościoła od państwa, zniesienie stałej armii. Wspomniano tu o "likwidacji przywilejów i monopoli", o reformach ekonomicznych "w imię sprawiedliwości i równości społecznej". Rady- kałowie ciągle wierzyli - lub udawali, że wierzą - w zniesienie pracy najemnej przez upowszechnienie drobnej własności, przez warsztat i dro- bne gospodarstwo chłopskie. Radykałowie to lewica Ciała Prawodawczego (ok. 30 posłów). Na prawicy około setki posłów-mameluków, tj. rzeczników arbitralnego ce- sarstwa. Monarchiści różnych orientacji zdobyli nieco ponad 40 mandatów. 37 - J. HaszkieWicz, HiStoda Francji 5## Z różnych przegrupowań uformowała się największa grupa (ok. 125 po słów) tzw. trzeciej partii, z dawnym republikaninem Ollivierem na czele. To zwolennicy cesarstwa, ale cesarstwa kontynuującego liberalne reformy ustroju. Celem tej grupy jest rząd parlamentarny, zależny od większości Ciała Prawodawczego. Ollivier manifestował przywiązanie do "dynastu, gwarancji ładu"; mimo to zdobył poparcie monarchistów orientacji or- leańskiej z Thiersem. Zapewniło to "trzeciej partu" większość w izbie. Po pewnym wahaniu Napoleon zdecydował się pójść drogą propono- waną przez tę nową większość: zapowiedział dalsze reformy, z rządu usunął "twardego" Rouhera, przez wiele lat najbliższego swego pomo- cnika ("wicecesarza", jak mówio- no). Faktycznym szefem rządu (urzędu premiera wciąż nie było) # został Ollivier: to koncesja dla libe- ralnej burżuazji. Inna dla katoli- ków: z rządu odszedł antyklerykal- n minister oświaty Duruy, zniena- widzony przez biskupów. Rząd chce odzyskać nadwątlone poparcie pra- wicy. Od jesieni 1869 r. do wiosny # 1870 r. stopniowo rozszerzano pra- wa izb (Ciało Prawodawcze uzyska- ło m. in. prawo inicjatywy ustawo- dawczej, Senat - prawa drugiej iz- Napoleon III by parlamentu). Nadal jednak rząd był zależny od cesarza, a nie od parlamentarnej większości. IVlimo to burżuazja jest na ogół zadowolona. Burzyli się radykałowie, wyszydzając ustępstwa reżimu jako nędzne półśrodki. Z okazji roznamiętnienia opinii wokół sprawy Wiktora Noir (republikanin, zastrzelony w styczniu 1870 r. przez cesarskiego kuzyna Piotra Bonaparte) radykałowie zaostrzyli atak; były nawet próby poder- wania liidowego Paryża do rewolty. Działacze Międzynarodówki, zaab- sorbowani trudną sytuacją strajkujących robotników, zarzucili radykałom awanturnictwo. Wiosną 1870 r. Napoleon I11, licząc na większość burżuazji i chłops- two, zdecydował się umocnić swą pozycję plebiscytem. Zręcznie wybrał przedmiot głosowania : aprobata dla reform liberalnych lat 1860 -1870. Republikanie wzywali, by głosować "nie"; tak samo postępowali legi- 578 tymiści, a nawet niektórzy sojusznicy "trzeciej partii" z Thiersem. Wyniki plebiscytu z 8 V 1870 r. przekroczyły wszelkie oczekiwania: 7,4 mln "tak", tylko 1,6 mln "nie". Wydawało się, że masowe poparcie społeczeństwa ustabilizowało cesarstwo na długie lata. Po upływie czterech miesięcy nie pozostało zeń ani śladu. Upadek reżimu nastąpił w rezultacie wojny z Prusami. Od szeregu lat Prusy umacniały swą pozycję: sukces w wojnach z Danią i Austrią, utworzenie pod pruską hegemonią Związku Północno-Niemieckiego, tajne układy wojskowe z państwami południowoniemieckimi. Paryż godził się na to, zwodzony bismarckowską "polityką napiwków", tj. nadziejami rekompensant nad Renem. Potencjał ludnościowy i militarny Prus prze- wyższył siły Francji. Francuska armia ma charakter zawodowy (efektywy ok. 400 tys., rekrutacja na podstawie losowania z wygodnym dla bogatych prawem zastępstwa, długa służba: 7 lat). System ten nie pozwalał na roz- budowę rezerw. Kadra oficerska, w dużej części zdobywająca doświadczenie w Algierii, nie miała ani nowoczesnego wykształcenia, ani dość dyscypliny. Próby reform marszałka Niela (stworzenie silnej rezerwy) zostały spara- liżowane w parlamencie. W tej sytuacji wybuchł w czerwcu 1870 r. kryzys na tle kandydatury Hohenzollerna, kuzyna króla Prus Wilhelma I, do tronu Hiszpanii, opró- żnionego przez obalenie Izabeli II. Francja nie chce i nie może się zgodzić na okrążenie jej od wschodu i zachodu przez Hohenzollernów. Zagro- żony wojną Wilhelm I wycofał kandydaturę swego krewniaka; ale Paryż żądał zapewnień, że i w przyszłości kandydatura ta nie wypłynie. Sfał- szowane sprawozdanie z rozmów ambasadora Francji i Wilhelma I (tzw. depesza emska), które Bismarck dał prasie, Paryż uznał za obraźliwe. W nastroju wielkiej pewności siebie rząd Napoleona III wypowiedział wojnę Prusom (19 VII 1870 r.). Francja nie ma sojuszników; Prusy natomiast poparte zostały mi- litarnie przez inne państwa niemieckie. Skoncentrowanym armiom nie- mieckim (500 tys. ludzi) przeciwstawiły się nieudolnie rozciągnięte i źle przygotowane wojska francuskie (ok. 300 tys). Po pierwszych klęskach w Alzacji i Lotaryngii (4-18 sierpnia) trzon armii francuskiej, 170 tys. ludzi z marszałkiem Bazaine, zablokowany został w Metzu. Napoleon III zdecydował się iść na odsiecz Metzu z armią marszałka Mac-Mahona, ale został odepchnięty na północ i zamknął się w Sedanie. Po krótkiej walce 2 IX I 870 r. załoga Sedanu skapitulowała : cesarz poddał się Wil- helmowi I, 100 tys. żołnierzy znalazło się w pruskiej niewoli. W Paryżu już pierwsze porażki sierpniowe zmiotły rząd Olliviera; władzę przejęli prawicowi bonapartyści z generałem hr. Palikao. Regencję 5 79 pod nieobecność Napoleona sprawowała cesarzowa Eugenia. Na wieść o upadku Sedanu tłumy w Lyonie, Marsylii, Bordeaux żądały republiki. To samo 4 września w Paryżu. Pod presją ulicy paryskiej rozsypały się bez oporu instytucje Cesarstwa: regencja, parlament, rząd Palikao. Z ra- tusza adwokat Leon Gambetta ogłosił manifestującym paryżanom Trze- cią Republikę. Nowy rząd z gubernatorem Paryża gen. Trochu na czele zgromadził działaczy różnych orientacji republikańskich (m. in. Cremieux, Garnier-Pages, Favre, Rochefort, Ferry, Gambetta). Nikt nie stanął w obronie Cesarstwa. Pozostało po nim złe wspomnienie porażek w polityce zagranicznej i katastrofy wojennej, despotyzmu, tłu- mienia opinu, presji administracyjnych, potulności sądów. Reżim, który w obronie moralności pozywał przed sąd Flauberta (za Panią Bovnry) i Baudelaire'a (za Kwiaty zda), sam budził zgorszenie rozrzutnością ("la fete imperiale", "cesarska gala") i łajdactwem najwyższych sfer (cesarski brat przyrodni Morny był szwindlarzem, kuzyn Piotr Bonaparte miał na sumieniu kilka zabójstw). Pozostało po Cesarstwie wspomnienie kle- rykalizmu (nie dla całego okresu zasadne). A przecież Drugie Cesarstwo nie minęło bez śladu. To ono dało po tężny impuls francuskiemu kapitalizmowi. Niektóre jego instytucje: gust do silnej władzy wykonawczej, niechęć do parlamentaryzmu, demagogia plebiscytów, system wyborczy, styl sprawowania władzy, będą powra- cały w różnych programach i praktykach politycznych. I dziś przecież lewica ukazuje pewne podobieństwa pomiędzy Drugim Cesarstwem i Piątą Republiką. X. TRZECIA REPUBLIKA Nasze spoteczeństwo, namiętnie egalitaroe i demokraty- czne, nie da się zmusiE do rezygnacji m zdobyczy 1789 roku (Leon Gnmbctta w 1877 r.) Chcecie unikn&E roku 1793? Spieszcie się zrobi E rok 1789 (Albert Bayet w 1932 r.) ORGANIZACJA OBRONY, TwoRZENIE wŁADzY T RZECIA Republika powstała w re- zultacie militarnej katastrofy; zniknie po 70 latach także w wyniku klęski w konfrontacji z tym samym wrogiem. Jednakże rząd obrony narodowej generała Trochu nie chciał - mimo sceptycyzmu swego szefa - pogo- dzić się z porażką. Organizację oporu zadeklarował jako swe naczelne zadanie. Dało mu to poparcie różnych sił, m. in. bonapartystów. Także Blanqui uznał, że rachunki krzywd należy odłożyć na bok i pójść za rządem, jeśli ten "poprowadzi prosto na Prusaków". Za to większość sił prawicy liczyła na załamanie się francuskiego oporu. Wielka burżuazja pragnęła szyb- kiego końca wojny; giełda na niemieckie zwycięstwa reagowała zwyżką. Wyprawa Thiersa do wielkich stolic Europy ujawniła brak szans na pomoc z zewnątrz: Francja jest zdana na własne siły. Od 19 września Paryż był okrążony przez wroga. Część ministrów wysłano wcześniej do Tours dla organizowania władzy w kraju; 7 paź- dziernika dołączył się do nich Gambetta, którego z zablokowanego Pa- ryża wywiózł balon. Jako minister wojny i spraw wewnętrznych Gambetta z jakobińskim zapałem organizował obronę: jego energia i talent organi- zacyjny pozwolą zmobilizować i uzbroić 600 tys. ludzi. Jednocześnie wymieniał energicznie kadry administracyjne, obsadzając urzędy repub- likanami. Prawica rzucała mu kłody pod nogi; w Lyonie i Marsylii, gdzie silne były wśród proletariatu wpływy anarchizmu Bakunina, rząd też niezupełnie panował nad sytuacją. W oblężonym Paryżu silne były nastroje jakobińskie: hasła ocalenia publicznego, ojczyzny w niebezpieczeństwie zmobilizowały do obrony sto- licy ponad pół miliona ludzi (w tym ok.100 tys. tołnierzy : reszta to gwardia ruchoma i 350-tysięczna Gwardia Narodowa). W Paryżu panuje -jak po lutym 1848 r. - pełna wolność klubów i prasy. Wykorzystywała ją skrajna lewica radykalna i socjalistyczna, z działaczami Międzynarodówki, 581 wyłączona z burżuazyjnego rządu obrony narodowej, choć 4 września były próby utworzenia lewicowego rządu z Blanquim, Pyatem, Flouren- sem, Delescluzem. Siły lewicowe przystąpiły do tworzenia klubów i komi- tetów czujności; ośrodkiem koordynującym stał się Komitet Centralny 20 okręgów Paryża. Dużą aktywnością polityczną legitymowała się Gwardia Narodowa, lekceważona przez dowódców wojskowych; powoli i ona tworzyła swą reprezentację z wyboru: poszczególne oddziały wybierały delegatów, po paru miesiącach istniał już Komitet Centralny Gwardii Narodowej. Odradzały się nastroje lat I 792 - I 793 ; w początkach paździer- nika wołano już : "Niech żyje Komuna" ! Hasło wyboru Komuny lewica rzuciła jako wotum nieufności dla rządu, oskarżanego o słabość (istotnie, generał Trochu nie wierzył w zwycięstwo). Lud stolicy ponosił ciężkie ofiary (brak żywności i opału), ale obawiał się, że rząd zmarnuje te wysiłki i ofiarność mas. 27 października marszałek Bazaine, który nie chciał uznać republiki, kapitulował wraz z 170-tysięczną załogą Metzu: w ręce wroga wpadły wielkie ilości sprzętu. Gdy wiadomość o zdradzie Bazaine'a dotarła do Paryża, przywódcy lewicy : Blanqui, Pyat, Delescluze, z kilkoma batalio- nami Gwardu Narodowej opanowali ratusz, aresztując paru ministrów i tworząc komitet ocalenia. Ale Juliusz Ferry zmobilizował posłuszne rządowi oddziały Gwardu i zlikwidował tę parugodzinną rewoltę (31 paź- dziernika). Próby przerwania pierścienia wojsk oblegających Paryż nie powiodły się. Kolejne armie, posyłane na odsiecz stolicy, były od listopada 1870 do stycznia 1871 r. pokonywane i odrzucane. Armia generała Bourbaki, mająca odblokować oblężony Belfort - bronił się tam do końca płk. Den- fert-Rochereau - przeszła granicę szwajcarską i tam została internowana. Nie powiodły się też, w grudniu i styczniu, dwie próby przerwania od wew- nątrz pierścienia wokół Paryża : po drugiej nieudanej akcji pod Buzenval w stolicy wybuchła 22 I 1871 r. nowa rewolta. Tym razem było ok. 30 zabitych ; po stłumieniu powstania nastąpiły aresztowania działaczy lewi- cowych i represje wobec niektórych gazet oraz zamknięcie klubów. Rząd zaczyna bać się ludu bardziej niż Prusaków. Juliusz Favre w imieniu rządu wynegocjował u Wilhelma I w Wer- salu - król Prus został tam właśnie obwołany cesarzem zjednoczonych Niemiec - 3-tygodniowy rozejm (28 stycznia). Zawieszenie broni ma umo- żliwić przeprowadzenie w całym kraju (także na.ziemiach okupowanychl wyborów powszechnych. Rozejm jest wstępem do pokoju : Niemcy chcą zawierać pokój z rządem dla Francji reprezentatywnym. W ekipie rządzącej tylko Gambetta pragnął kontynuować walkę. Próbował też przeforsować 582 zakaz kandydowania w wyborach byłych dygnitarzy Cesarstwa (ministrów, senatorów, prefektów, kandydatów oficjalnych itd.). Został jednak zde- zawuowany przez kolegów z rządu i 6 lutego podał się do dymisji. Wybory do Zgromadzenia Narodowego odbyły się 8 II 1871 r. wedle za sad z maja 1849 r. Nie było czasu na kampanię wyborczą, listy kandyda- tów przygotowywano w zamęcie i pośpiechu, absencja była wysoka. Do głosu doszła znowu, zwłaszcza na wsi, opinia zachowawcza; stąd np. rekordowa liczba posłów pochodzenia szlacheckiego : 230. Wśród ok. 650 posłów, którzy się zebrali 12 lutego w Teatrze Wielkim w Bordeaux, jest aż 400 monarchistów (z przewagą orleanistów nad legitymistami). Prowin- cja masowo głosowała na monarchistdw jako na partię pokoju. Bonapar- tystów - ledwie garstka. Wybrano ok. 200 republikanctw różnych orien- tacji, przeważnie konserwatywnych (tu wielki zwycięzca wyborów Thiers : dostał najwięcej głosów) lub umiarkowanych (Favre, Ferry, Simon, GrEvy). Pewna liczba (ok. 40) radykałów z Gambettą. Działacze skrajnej lewicy : Ludwik Blanc, Pyat, Delescluze, Tolain, ale Blanqui przepadł w Paryżu. Są też w Zgromadzeniu sztandarowe postacie ideologii republikańskiej : Wiktor Hugo, Quinet, Garibaldi. Po dramatycznej debacie Zgromadzenie zaaprobowało 1 marca pre- liminaria pokojowe, podyktowane przez Bismarcka. Rokował z Niemcami Thiers, wybrany szefem rządu. Francja traci Alzację (bez Belfortu, który dzielnie się obronił) i północną, najbogatszą część Lotaryngii: razem 1,5 mln obywateli. Zapłacić ma 5 mld franków w złocie kontrybucji. W zamian za rezygnację z Belfortu Niemcy zastrzegają sobie satysfakcję prestiżową: defiladę zwycięstwa w Paryżu. To jeszcze jeden powód do rozgoryczenia uzbrojonego ludu stolicy. Jest ich znacznie więcej. Po stłumieniu dwu akcji ludowych (31 X 1870 i 22 I 1871 r.) nastąpiła eks- plozja wielkiej, patriotycznej i rewolucyjnej insurekcji paryskiej. KOMUNA PARYSKA Konflikt z rządem narastał od października. W oczach ludu stolicy ów rząd obrony narodowej przekształcał się stopniowo, jak pisał Marks, w rząd narodowej zdrady. Bał się uzbrojonych paryżan, szukał porozumie- nia z Bismarckiem. Nie potrafił sprawnie zorganizować zaopatrzenia ani racjonowania zasobów. Represjonował ruch lewicowy. Jedyny w jego składzie człowiek lewicy, Roehefort, po kilku tygodniach ustąpił z rządu skompromitowanego w oczach paryskiego ludu. "Na prowincji natomiast, gdzie Gambetta lepiej lub gorzej organizował obronę narodową, spoj- 583 rzenie [na rząd] mas ludowych nie mogło być dokładnie takie samo" (Jacques Duclos). Wybory 8 lutego dały w Paryżu zwycięstwo kandydatów republikań- skich i skrajnej lewicy. Ale większość Zgromadzenia w Bordeaux była monarchiczna. Rząd, wybrany w Bordeaux, składał się z 5 monarchistów i 3 umiarkowanych republikanów. Jego szefem został Thiers. Paryż go dobrze pamięta : w 1834 r. jako premier obciążył swe sumienie, razem z generałem Bugeaud, rzezią na ulicy Transnonain. W r. 1848 znów jako jednodniowy premier Ludwika Filipa i znów z marszałkiem Bugeaud próbował stłumić rewolucję lutową. W I850 r. jako przywódca partii porządku inspirował ustawę likwidującą powszechne głosowanie. Teraz dogadał się z Bismarckiem i skłonił Zgromadzenie do zaakceptowania pokoju: ogromne wysiłki i ofiary oblężonego Paryża poszły na marne. Więcej, Thiers zawarł porozumienie ze Zgromadzeniem (tzw. pakt z Bor- deaux), iż republika jest rozwiązaniem prowizorycznym i warunkowym. Monarchistom bardzo to dogadza: odium niepopularnego traktatu po koju spadnie na republikę, a jak się wszystko uspokoi, przyjdzie czas na restaurację monarchii. Zgromadzenie uchwaliło przenieść się z Bordeaux do Wersalu, a nie do Paryża : to jużjakby zapowiedź odrodzenia monarchii i wyzwanie pod adresem fermentującej stolicy. Wreszcie rząd narzuca Gwardii Narodowej reakcyjnego generała d'Aurelle de Paladines, którego Gambetta pozbawił dowództwa armii Loary; 10 marca zniesiono mora- torium zapłaty długów i czynszów (co stawiało w arcytrudnej sytuacji drobnyeh kupców i lokatorów) ; część postępowych gazet została zlikwi- dowana, zniesiono dzienny żołd (1,5 fr.) gwardzistów narodowych. Ciągle jeszcze jednak duża część ludu paryskiego była uzbrojona, Komitet Central- ny Gwardii Narodowej ukształtował się jako jej reprezentacja. 15 marca KC Gwardii odmówił wydania wojsku dział, które paryżanie kupili ze swoich składek. Rankiem 18 marca wojsko próbowało zagarnąć te działa, ulokowane m. in. na Montmartre, przez zaskoczenie. Tłum paryżan udarem- nił ów manewr ; wielu żołnierzy bratało się z ludem, niektórych rozbrojono. Później rozstrzelano dwu generałów, w tym generała Thomasa, kata robot- ników z czerwca 1848 r. Wśród rosnącego napięcia i dezorientacji wojska Thiers, który dopiero 17 marca przybył do stolicy, zdecydował się na ewa- kuację Paryża : rząd wyjechał, a wojsko, podejrzane o uleganie rewolucyj- nym nastrojom, zostało wycofane do Wersalu. Władzę w stolicy objął KC Gwardii Narodowej. Natychmiast ogłosił wybory do Rady Generalnej Komuny Paryża, które odbyły się 26 marca. Mimo apeli burżuazyjnej prasy o zbojkotowanie wyborów - frekwencja była niezła (233 tys. głosujących na 485 tys. upraw- 584 nionych; bardzo wielu uprawnionych w wyniku sytuacji wojennej było poza Paryżem, można więc uznać, iż głosowało dużo więcej niż połowa wyborców). Od lat wśród ludu stolicy, ale i także i burżuazji, ponawiane były żądania "wolności municypalnej", tj. przywrócenia samorządu miasta, który nie istniał już od czasów Napoleona I. Głosowały więc 26 marca częściowo i "piękne dzielnice" Paryża. Wśród wybranych 92 członków Ko- muny (nie wszyscy brali udział w jej pracach) znalazła się grupa burżuazyj- nych republikanów z Ferrym : ci jednak rychło złożą dymisję. Większość (ok. 40 radnych) mieli "jakobini", tj. lewica drobnomieszczańsko-radykal- na (Delescluze, Vermorel, Pyat), oraz zwolennicy Blanquiego (który był uwięziony w Cahors). Obie te orientacje łączył kult 1793 r., choć jakobini admirowali Robespierre'a, a blankiści - Komunę 93 roku i hebertystów. Jakobini doceniali potrzebę rewolucyjnej dyktatury, reformującej społe- czeństwo, ale ową reformę pojmowali znów w duchu robespierryzmu (ograniczenie wielkiej burżuazji, powszechna oświata itd.). Blankiści byli rzecznikami zorganizowanej akcji powstańczej, rewolucyjnego terroru ; ich przywódcy (Ferre, Rigault) nie chcieli natomiast w ogniu walki dyskutować o przebudowie społecznej. Blanqui i jego uczniowie uważali się za komu- nistów wedle wzoru Babeufa, ale ich wyobrażenia o walce klas i komu- nizmie były dość powierzchowne. Mniejszość w Komunie (25 radnych) to proudhoniści i działacze Mię- dzynarodówki. Ci pierwsi są przeciwnikami państwa, polityki, rewolucyj- nej dyktatury, nawet wobec największego zagrożenia. Powtarzają za nie- żyjącym już Proudhonem, dla którego mają prawdziwy kult, że państwo powinno ustąpić miejsca federacji wolnych gmin, a kapitalizm - "mutua- lizmowi", tj. dobrowolnej wymianie usług. Działacze Międzynarodówki (Varlin, Malon, Duval) także są w większości pod urokiem Proudhona, ale ich proudhonizm nie jest ortodoksyjny. Impuls marksizmu jest tu do- strzegalny : "lewicowi proudhoniści" uznają potrzebę kolektywnej własno- ści środków wytwarzania (a więc zarzucają mętne formuły mutualizmu), doceniają wagę politycznej walki z burżuazją. Jednak dobrych znawców marksizmu było wśród komunardów niewielu (Frankel). Społeczną podstawą powstania paryskiego jest proletariat : wśród kilku- dziesięciu tysięcy aktywnych komunardów większość stanowili robotnicy budowlani, metalowcy, proletariat rzemieślniczy. Ale, inaczej niż w czerwcu 1848 r., udało się robotnikom poprowadzić duże odłamy drobnomieszczań- stwa. Sporą grupę tworzyli niżsi funkcjonariusze, nauczyciele. Poważną rolę odgrywali tacy ludzie, jak Valles, Vermorel, Delescluze - pisarze i dzien- nikarze, Vaillant - lekarz, inżynier, intelektualista wielkiej klasy, Cour- bet - słynny malarz. Była wśród komunardów grupa wojskowych. Nie- 585 mniej przestudiowane przez Jakuba Rougerie akta 15 tys. represjonowa- nych po upadku powstania komunardów potwierdziły przewagę elementu proletariackiego. Komuna jest aktem wojny społecznej i zarazem protestem dumy naro- dowej przeciw zdradzie i kapitulanctwu. Ale Komuna nie zamykała się w ciasnym nacjonalizmie. Liczni demokraci i rewolucjoniści, którzy przy byli do Paryża z różnych krajów, brali udział w obronie stolicy przed Pru- sakami, a potem w rewolucji robotniczej. Duta grupa Polaków dała Ko- munie wybitnych generałów, Walerego Wróblewskiego i Jarosława Dą- browskiego, od 8 kwietnia komendanta miasta. Leo Frankel był Węgrem, Amilcare Cipriani Włochem, Richard Reinhardt Niemcem, Elżbieta Dimi- triewa Rosjanką. Burżuazyjna prasa przypisywała wręcz powstanie "mię- dzynarodowej hałastrze", lżąc "Polaków spod ciemnej gwiazdy i operet- kowych Rumunów", którzy zdołali owładnąć Paryżem. Łatwo mnożyć przykłady słabości Komuny. Osłabiały ją wpływy dro- bnomieszczańskie w łonie proletariatu i spory ideowe. Rywalizacje władz, KC Gwardu, Rady Komuny, potem i Komitetu Ocalenia - dezorganizowa- ły obronę. Delegaci cywilni do spraw wojny (tj. ministrowie obrony)- to kolejno mierny Cluseret ; patriota daleki od społecznych idei Komuny Rossel ; szlachetny dziennikarz Delescluze, mało znający się na sprawach wojny. Najzdolniejszemu z generałów, Dąbrowskiemu, nie ułatwiano za dania. Już na początku wbrew jego radom utracono inicjatywę wojskową, nie ścigając wycofywanych, zdezorientowanych wojsk rządowych. Zbyt wiele wahań, niekonsekwencji : klasyczny przykład to respekt dla milionów Banku Francji lub opory przed uruchomieniem terroru w obliczu terro- ryzmu wroga. Gdy 10 kwietnia Paryż zwracał się do kraju, to z tłumaczeniem, że nie zamierza "rządzić Francją". Paryż pragnie tylko dać przykład innym komunom Francji, a potem "zamknąć się w swej autonomii z pełnym respektem dla równych praw innych komun". Przykład Paryża istotnie oddziałał na wiele miast (St. Etienne, Creusot, Grenoble, Limoges, Tou- louse, Bordeaux, a przede wszystkim Lyon i Marsylię). Jednak i tam ruch był nieskoordynowany, niezdecydowany, niesprawnie kierowany. Najdłużej wytrwała Komuna w Marsylii (23 III-4 IV 1871 r.). Na wsi brak było odezwu: ruch proletariacki nie ma jeszcze sojusznika w pra- cującym chłopstwie. Nie słabości jednak są najważniejsze. Komuna Paryska, pierwsza próba tworzenia robotniczego rządu, ujawniła w najtrudniejszych warunkach talent organizacyjny, odwagę, zdolności twórcze proletariatu. Brak jej było głośnych przywódców: Komuna to wielkie dzieło zbiorowe. Akcja 586 nie była zaplanowana, władzę w stolicy przejęto nieoczekiwanie, nie było też siły politycznej zdolnej przygotować masy do takiego zadania. Mimo to Komuna stworzyła strukturę i styl władzy, które posłużą europejskiemu ruchowi robotniczemu jako bezcenny materiał do refleksji. Symbolem zerwania z burżuazyjną tradycją było przyjęcie czerwonego sztandaru i republikańskiego kalendarza ("79 rok republiki"). Robotnicza awangarda stworzyła w Radzie Komuny i jej komisjach aktywny, usta- wodawczy i wykonawczy zarazem aparat władzy. Przeprowadzono wiele cząstkowych reform społecznych (m. in. kontrola przedsiębiorstw prywat- nych, uruchamianie opuszczonych zakładów pracy przy pomocy zrzeszeń robotniczych, ochrona pracy i płac roboczych, moratorium długów). Proklamowano reformy ogólnodemokratyczne: rozdział kościoła od pań- stwa, ambitny program demokratyzacji oświaty i sztuki, sformułowany przez Vaillanta, Vallesa i Courbeta. Przede wszystkim jednak stworzono nowy rodzaj władzy, we wszystkich ogniwach wywodzącej się z ludu i odpowiedzialnej przed nim. Zapowiedziano wybieralność funkcjona- riuszy, sędziów, oficerów Gwardii Narodowej. Zasadą miała być kolegial- ność działania władzy; maksimum uposażenia funkcjonariusza Komuny ustanowiono w wysokości płacy wykwalifikowanego robotnika. Wsparto strukturę władzy na ścisłych związkach z ludem, jego klubami, komite- tami czujności, stowarzyszeniami kobiecymi, gazetami. To ważna forma udziału mas w rządzeniu: organizacje ludowe wspierały władzę, inspi- rowały ją, kontrolowały i krytykowały, zapewniały obustronny przepływ informacji. Brak wprawnej w rządzeniu ekipy zastąpiono autentycznym rządem robotniczym, wspieranym przez codzienny udział mas w rzą- dzeniu. Sytuacja Paryża była jednak bardzo trudna. Prusacy nie zdjęli oblęże- nia i odcinali miasto od kraju. Już 27 marca minister Pouyer-Quertier spotkał się z pruskim generałem von Fabrice i otrzymał zgodę na uwolnie- nie z niewoli 100 tys. jeńców: to ułatwi złamanie zbrojnego oporu Paryża. Walki rozpoczęły się 2 kwietnia, ale długo toczyły się w zwolnionym tempie. Komuna powołała Komitet Ocalenia Publicznego, jednakże jego dyk- tatura - wobec rozbieżności ideowych i rywalizacji w łonie władz Komu- ny -była niezdecydowana. W połowie maja wersalczycy zdobyli fort Vanves, ważny bastion obrony; 21 maja podjęli ofensywę od zachodu, do mostu Point du Jour. Zaczął się "krwawy tydzień" walk ulicznych, kruszenia barykad, represji. Powstańcy zdecydowali się dopiero teraz na terror: rozstrzelano kilkudziesięciu żandarmów, szpiegów i zakładników, zburzono kolumnę Vendóme, spalono niektóre gmachy publiczne (m. in. pałac tuileryjski, ratusz, pałac sprawiedliwości) i prywatne pałacyki z Fau- 587 bourg Saint-Germain. 27 i 28 maja padły ostatnie punkty oporu powstań- ców : park Buttes Chaumont, cmentarz Pere Lachaise, gdzie generał markiz de Galliflf#et zmasakrował bestialsko komunardów, robotnicza dzielnica Belleville. Wersalczycy stracili ok. 2000 żołnierzy; w wyniku walk i rozstrze- liwań zginęło blisko 30 tys. komunardów (w tym kobiety i dzieci). Aresz- towano 3K tys. osób, wydawano masowo wyroki śmierci i deportacji. Wraz ze zbiegami Paryż stracił prawie I/4 swej populacji robotniczej. Odnowił się "wielki strach" burżuazji; Komuna wywarła ogromny wpływ na jej polityczną doktrynę (przypływ idei reakcyjnych: tu np. oddziały- wanie Hipolita Taine) i praktykę (zakaz działania Międzynarodówki w 1872 r., stan oblężenia w Paryżu do r. 1876, przywrócenie Paryżowi roli stolicy dopiero w 1879 r., amnestia dla komunardów dopiero w r.1880). Komuna przerosła zresztą wymiar sprawy francuskiej. Bronili jej i po chylali się uważnie nad jej doświadczeni#m rewolucjoniści Europy z Mar- ksem i Engelsem. Rządy i policje różnych krajów jednoczyły się w ści- ganiu rewolucyjnych konspiracji; opinia burżuazyjna wyolbrzymiała w przerażeniu rozmiar wpływów Międzynarodówki. 588 Zburzenie kolumny Vendóme w Paryżu Na krótką metę okrucieństwo represji osłabiło ruch robotników Iran- cuskich i wyłączyło skrajną lewicę radykalną oraz socjalistyczną z życia politycznego. Zrodziło chęć odwetu, która się potem wyraziła w anarchi- stycznym "czarnym" terrorze. W szerokiej prespektywie jednak Komuna niosła wiarę w siłę twórczą proletariatu. Uczyła, iż proletariat musi mieć polityczne kierownictwo, partię, i mocne sojusze z chłopstwem pracującym. Uczyła, że socjalizm musi budować rząd robotniczy poparty przez masy. Komuna Paryska weszła do legendy. Stała się przedmiotem czci całej rewolucyjnej lewicy. Co roku w ostatnią niedzielę maja tłumy paryżan na cmentarzu Pere Lachaise dają wyraz tej czci i pamięci. Niektóre śro- dowiska burżuazyjne (np. część gaullistów) dostrzegają w niej głównie ruch narodowy przeciw kapitulanctwu w obliczu wroga. Ale to jednostronne: słusznie w połączeniu zadań narodowych i klasowych widział Lenin naj- oryginalniejszą cechę Komuny. Inne środowiska burżuazyjne upatrują w Komunie ostatnią "romantyczną" rewolucję XIX w., przedłużenie bun- tów sankiulockich, tak częstych w Paryżu lat 1789-1848. A więc "zmierzch, a nie świt" (J. Rougerie). Ale to znów ocena błędna, nie uwzględniająca przewodniej roli klasy robotniczej w tworzeniu nowej struktury władzy i rozwiązywaniu nowych społecznych zadań. "Szturmujący niebo" ko- munardzi byli już więc "zwiastunem nowego społeczeństwa" (Marks). 589 Komunardzi na barykadzie PRÓBY RESTAURACJI TRONU. KONSTYTUCJA REPUBLIKI Z 1875 ROKU 10 V 1871 r. pokój frankfurcki z Niemcami potwierdził zasady uzgo- dnione w lutym. 28 maja masakra komunardów zakończyła wojnę domową. Przewaga monarchistów w Zgromadzeniu pozwalała teraz oczekiwać ry- chłej restauracji tronu. Gotów był go objąć hrabia Chambord, dziedzic Bourbonów. Nie miał on potomstwa, toteż jego następcą mógłby zostać hrabia Paryża z linii orleańskiej. Projekty takiej "fuzji" obu linii byłyby w stanie pogodzić legitymistów i orleanistów. Wybory uzupełniające z 2 lipca dały wprawdzie duży sukces republikanom i ujawniły, że opinia kraju nie jest tak bardzo monarchiczna, jak sądzono po wyborach z lutego. Nie zagroziło to jednak większości rojalistów w Zgromadzeniu. Pomieszał im szyki sam hrabia Chambord swą deklaracją z 8 lipca, obstając przy zasadzie monarchii z bożej łaski, katolickiej i autorytatywnej, symbolizo- wanej przez biały sztandar. To nie do przyjęcia dla orleanistów, liberalnych rzeczników rządu parlamentarnego, ale i część legitymistów była poiry- towana niezręcznością Bourbona. Trzeba więc było odłożyć na jakiś czas sprawę restauracji tronu. 31 sierpnia Zgromadzenie zgodziło się tedy na- dać Thiersowi tytuł prezydenta Republiki (ustawa Riveta). Trochę dlatego, by mu wynagrodzić zasługi w obronie "porządku", trochę - by potwier- dzić swą rolę konstytuanty, kwestionowaną przez radykałów z Gambettą. Ci bowiem twierdzą, nie bez racji, że skład Zgromadzenia nie odpowiada nastrojom kraju, wobec czego nie może ono decydować o podstawach ustroju. Thiers został prezydentem prowizorycznie, ale we Francji - jak mówi przysłowie - tylko to, co prowizoryczne, ma szanse trwania. Instytucje republikańskie, ciągle tymczasowe, rozbudowywały się i stabilizowały. Po upływie pewnego czasu monarchiści będą musieli występować w roli bu- rzycieli utrwalonego ładu, a to bardzo zła rekomendacja w zachowa- wczej opinii burżuazyjnej i chłopskiej. Thiers był zresztą zwolennikiem republiki konserwatywnej ("albo republika będzie zachowawcza, albo jej nie będzie" - powiadał). Przeciwstawiał mu się ostro Gambetta, rzecznik republiki demokratycznej, uwzględniającej szeroko aspiracje "nowych warstw", "ludzi pracy" -w istocie zaś drobnych bourgeois ("Mówię: nowych warstw, a nie klas, to jest złe słowo, którego nigdy nie używam"). Thiers, tak jak kiedyś książę-prezydent Bonaparte, jest prezydentem i szefem rządu w jednej osobie. Działa aktywnie: ma już 75 lat, ale ten niski człowieczek z profesorską miną ("okrutny karzeł" -jak mówili komunardzi) jest wciąż dynamiczny. Przyjaciele reklamują go jako wyz- 590 .,t'1t Adolf Thiers woliciela kraju, bo szybka spłata 5-miliardowej kontrybucji pozwoliła usunąć (1873) okupacyjne wojska niemieckie, których obecność była gwarancją zapłaty. Ale to nie tyle zasługa Thiersa, ile milionów Francu- zów, bez wahania subskrybujących pożyczkę na spłatę kontrybucji. Pod- niesiono też podatki pośrednie, uciążliwe dla mas: to one i podatek gruntowy (dotkliwy dla chłopstwa) są podstawą finansów państwa, bo burżuazja wciąż potrafi udaremnić wprowadzenie progresywnego podatku od dochodu. Po doświadczeniu Komuny zniesiono Gwardię Narodową, a po doświadczeniach wojny zreorganizowano armię; oparto ją na sys- temie służby obowiązkowej i w zasadzie powszechnej, ale z różnymi dyspen- sami i przywilejami dla określonych kategorii ludności. Thiers rozszerzył też nieco prawa samorządów lokalnych. Rojaliści spostrzegli, że czas pracuje przeciw nim, a dla republiki. Toteż wiosną 1873 r. zaczęli przez swą większość w Zgromadzeniu ogra- 591 niczać władzę prezydenta i krytykować jego politykę. Atak prowadził przywódca monarchistów, orleanista, książę Albert de Broglie, syn pre- miera monarchii lipcowej, zdolny historyk, dyplomata, zręczny gracz polityczny. W maju 1873 r. Thiers ustąpił. Nowym prezydentem wybrano marszałka hrabiego de Mac-Mahon, legitymistę i katolika. Jego armia kapitulowała pod Sedanem, ale Mac- Mahon, ciężko ranny, nie ponosił za to odpowiedzialności. Był ciasnym, ograniczonym reakcjonistą. Jego kandydatura miała być przejściowa: rojaliści gorączkowo pracowali nad restauracją tronu. W sierpniu 1873 r. hrabia Chambord spotkał się w Austrii z hrabią Paryża: długo planowana "fuzja" obu linii została zrealizowana. I znów wszystko się rozbilo o upór hrabiego Chambord, który obstawał przy białym sztandarze. Ułat- wi to wielu orleanistom pogodzenie się z republiką. Na razie jednak nie rezygnowano: większość w Zgromadzeniu przedłużyła prezydenturę Mac- Mahona do 7 lat, licząc, iż w tak długim okresie marszałek zdoła jednak doprowadzić do przywrócenia monarchii. Mac-Mahon i de Broglie jako szef rządu zainaugurowali tzw. politykę porządku moralnego, rojalistyczną i klerykalną. "Czyszczono" admini- strację z republikanów, szukano wsparcia w kościele. Na legitymistycznej prawicy mówiono wręcz o potrzebie powrotu do obrony świeckiej władzy papieskiej: Rzym został bowiem przyłączony do Królestwa Włoch po tym, jak w czasie wojny z Prusami wycofany stamtąd został francuski garnizon. Zgromadzenie uchwaliło (1873) poprzeć budowę bazyliki Sacre Coeur w Paryżu. Dzieło to zainicjowane było jako reakcja na Komunę, boską karę, która dotknęła grzeszny Paryż. Ogromna neobizantyjska budowla, wielkiej zresztą brzydoty, stanąć miała na Montmartre, gdzie się zaczęła historia Komuny. Od r. 1873 zakony organizowały masowe pielgrzymki do Lourdes, przedtem prawie nie znanego (choć "wizje" Bernadetty Soubirous zaczęły się tam w r. 1858). Ten ofensywny kleryka- lizm irytował bardzo wielu. Tymczasem liczne wybory uzupełniające i samorządowe z lat 1872 -1875 ujawniały przypływ nastrojów republikańskich, a wśród kandydatur re- publikańskich - rosnące znaczenie radykałów. Zresztą Gambetta coraz bardziej miarkował swój radykalizm, dystans między jego zwolennikami a konserwatystami spod znaku Thiersa zmniejszył się nieco. Od 1874 r. nastąpił też wzrost wpływów bonapartyzmu, agresywnego i demago- gicznego (Napoleon III już nie żył, jego syn Eugeniusz Ludwik Napoleon mógł mimo wszystko liczyć w pewnych kręgach na prestiż swego nazwi- ska). W dodatku pogłębiały się różnice i spory między orleanistami i skraj- ną reakcją legitymistyczną; obawiano się, że ustanowienie reakcyjnej 542 monarchii spowoduje "nową Komunę". Wszystko to zbliżało konser- watywnych republikanów i orleanistów: powoli tworzyła się w Zgro- madzeniu nowa większość, gotowa zaaprobować republikę. Prace nad konstytucją przyśpieszyły się. Pierwsze republikańskie projekty zostały odrzucone niewielką większością. Ale 30 I 1875 r. tzw. poprawka Wallona uzyskała jeden głos większości (353 do 352) : stwierdzała ona, iż prezydent Republiki będzie wybierany przez Senat i Izbę Deputowanych. Dotąd prezydenci, Thiers i Mac-Mahon, byli prowizoryczni; teraz instytucja ta miała się utrwalić. Poprawka Wallona przesądziła więc o republikań- skim ustroju Francji i o dwuizbowości parlamentu (radykałowie byli bardzo przeciwni Senatowi). W lutym i lipcu 1875 r. trzy ustawy konsty- tucyjne określiły, już solidną większością, podstawy ustroju Trzeciej Re- publiki. Konstytucja 1875 r. nie zadowoliła konsekwentnych republikanów: ciesząc się z ocalenia samej zasady ustroju republikańskiego, uważali przyjęte instytucje za "czyściec", który wypadnie przebyć na drodze do prawdziwej republiki. A jednak konstytucja ta przetrwała do r. 1940, z niewielkimi tylko zmianami. Nie odpowiadała ona tradycjom ani Pierwszej ani Drugiej Republiki. W dobrej tradycji Pierwszej Republiki była ko- legialność władzy wykonawczej : tu jest prezydent o długiej (7 lat) kadencji, który, inaczej niż w Drugiej Republice, może być wybierany ponownie bez ograniczeń. To on miał mianować wysokich funkcjonariuszy, a przede wszystkim ministrów, którym przewodniczył (o premierze nie ma w kon- stytucji mowy). Prezydent ma prawo rozwiązać Izbę Deputowanych (za zgodą Senatu): to silna broń w przypadku konfliktu Izby i rządu. Odpo- wiedzialność polityczna rządu przed parlamentem nie była zresztą wyra- źnie określona. W sumie, prezydent to król bez dziedziczności i korony. Senat pomyślany był jako ostoja konserwatyzmu (75 senatorów do- żywotnio mianowanych przez Zgromadzenie Konstytucyjne, 225 z wyboru kolegiów, gromadzących przedstawicieli rad lokalnych i deputowanych. To system, faworyzujący wieś i małe miasta, uważane za ostoję sił zacho- wawczych). Wysoki cenzus wieku (40 lat), stopniowe odnawianie składu Senatu (1/3 co 3 lata): wszystko miało sprzyjać jego roli jako czynnika stabilizacji, hamulca zmian. Senat ma te same prawa ustawodawcze, co Izba, ale prócz tego jeszcze prawa Trybunału Stanu dla przestępstw pre- zydenta i ministrów oraz najcięższych zbrodni politycznych. Izba Depu- towanych miała pochodzić z wyborów powszechnych (odebrano jednak prawa wyborcze wojskowym w czynnej służbie, nadal nie przewidziano uprawnień wyborczych kobiet). Cały system z 1875 r. zbliżał się do wzoru monarchii parlamentarnej reżimu orleańskiego. .38 -.T. Baszkiewicz, Historia Francji 593 Szybko jednak miał się zmienić praktyczny walor postanowień kon- stytucji. Wybory do nowych izb dały monarchistom tylko minimalną przewagę nad republikanami (151:149) w Senacie i przyniosły sukces republikanów (360 posłów), a porażkę monarchistów (155) w Izbie. W do- datku połowa monarchistów to bonapartyści; tradycyjne orientacje, bour- bońska i orleańska, wyraźnie osłabły. Wśród republikanów przewaga kon- serwatywnych i "umiarkowanych"; radykałowie są podzieleni. Gambetta mówi o potrzebie oportunizmu, o "koniecznych etapach" w realizacji programu z Belleville. Grupa "nieprzejednanych" radykałów (Clemenceau, Floquet) domagała się natomiast szybkich reform, walki z klerykalizmem, amnestii dla komunardów. Wniosek o amnestię jednak upadł w parlamen- cie. Sytuacja była skomplikowana: Izba pod kontrolą republikanów, pre- zydent - monarchista, w Senacie równowaga. Szefowie rządu (Dufaure, Simon) lawirowali. Rosła opozycja republikanów przeciw klerowi, nie- chętnemu republice i wołającemu o obronę władzy świeckiej papieża (Gambetta: "Klerykalizm - oto wróg!"). W tej sytuacji Mac-Mahon po stanowił wykorzystać swe konstytucyjne prawa. 16 V 1877 r. zdezawuo- wał premiera Simona, który złożył dymisję; rząd powierzył księciu de Broglie, przywódcy "porządku moralnego", a obrady parlamentu za wiesił na miesiąc. Republikanie dojrzeli w tym wstęp do zamachu sta- nu; 363 posłów ogłosiło manifest do wyborców przeciw "reakcyjnej i awan- turniczej polityce". Gdy Izba zebrała się 19 czerwca, odmówiła zaufania rządowi de Broglie. 25 czerwca została rozwiązana przez prezydenta. W obliczu nowych wyborów reakcyjny rząd pośpiesznie wymieniał personel administracji, usuwając republikanów. Minister Fourtou, bona- partysta, organizował nacisk administracyjny na wyborców wedle naj- gorszych wzorów Drugiego Cesarstwa. Mimo to republikanie zachowali przewagę nad monarchistami, choć uszczuploną (323 : 207). W toku kam- panii wyborczej Gambetta wołał pod adresem Mac-Mahona, że "gdy zabrzmi suwerenny głos Francji, wypadnie poddać się lub ustąpić". Pre- zydent po miesiącu wahań poddał się, powierzając rząd umiarkowanym republikanom i aprobując ponowną wymianę personelu administracji, tym razem na republikański. Gdy jednak zażądano od niego czystki wśród generałów - ustąpił 30 I 1879 r. Natychmiast wybrano prezydentem re- publikanina Juliusza Grevy, który przyrzekł respektować zasady rządu parlamentarnego. Odtąd spora część praw prezydenta w praktyce przej- dzie na rząd, a przede wszystkim na parlament, który uzyska skuteczną kontrolę egzekutywy. W tymże r. 1879 władze Republiki przeniosły się z Wersalu do Paryża. Mimo ogromnych protestów prawicy Marsylianka 594 stała się hymnem państwowym Francji, a dzień 14 lipca - jej narodowym świętem. To symbol utwierdzenia Trzeciej Republiki w dziesięć lat po jej proklamowaniu. FRANCJA#PRZEMYSŁOWO-ROLNICZA. JEJ SPOŁECZEŃSTWO Tendencjom nierównomiernego w różnych okresach, ale szybkiego postępu ekonomicznego towarzyszy u schyłku XIX w. stagnacja demogra- ficzna. Francja pozostaje wyraźnie w tyle za starą Anglią (potencjały ludnościowe obu zrównoważą się w początku XX w.): śmiertelność jest we Francji wyższa, stopa urodzin niższa. Liczba ludności rosła bardzo powoli (z 36 mln w 1851 do 39,5 mln w 1911 r.), a i to w niemałej mierze dzięki imigracji cudzoziemców; Niemców, Szwajcarów, Hiszpanów, a przede wszystkim Włochów i Belgów (razem ok. 3o/o ogółu ludności w 1911 r.). Na ów wzrost liczby ludności wpływ ma także wydłużenie się przeciętnej ludzkiego życia (z 39 lat w czasach Drugiego Cesarstwa do 49 lat w r. 1914). Społeczeństwo się starzało. Stopa przyrostu naturalnego oscylowała zaledwie około lo #oo rocznie. Jeśli tak nagminnie ograniczano liczbę urodzin, to z różnych powodów. zaważyła tu chęć nieumniejszania dziedzictwa (zwłaszcza na wsi żywa), obojętność religijna, umniejszanie się ekonomi- cznej roli pracy dzieci w rodzinach robotniczych, pr2ywrócenie w 1884 r. rozwodów, rentierska chęć wygodnego życia. Ciągle jeszcze przeważa lud- ność wie#ska (w 1911 r. blisko 56o#o) : nadal prawdziwie wielkich miast było niewiele (Lyon i Marsylia przekroczyły próg 500 tys., Lille i Bordeaux - 200 tys.). Za to Paryż stał się kolosalną metropolią : w 1911 r. ok. 2,9 mln, razem z banlieu przekroczył 4,1 mln ludności. Rany wojny pruskiej i domowej (ogólny koszt obliczany na 9 mld franków) zostały w sferze ekonomicznej zabliźnione o wiele szybciej nit w sferze politycznej. Zwolnienie tempa rozwoju w latach 1873-1877 #wiązane jest z międzynarodowym kryzysem gospodarczym. Ale lata 1878 -1881 przyniosły boom : niemała w tym rola ministra robót publi- eznych Freycineta (potem czterokrotnie premiera), który i dziś jeszcze jest przedmiotem admiracji technokratów Piątej Republiki. Rozgrze- wał on koniunkturę wykańczaniem sieci dróg żelaznych i kanałów, wielkimi robotami portowymi itd. Wielki krach bankowy i cała lawina bankructw zaczęła się w r. 1882; to najgorszy kryzys drugiej połowy stu- lecia. Trwał do r. 1887, wywołując ogromne zaburzenia społeczne i poli- tyczne: naSilenie walki klas, kryzys republiki. Ekonomia, ledwie wydoby- wająca się ze stagnacji, została znów dotknięta aferą panamską (1889) i os- trymi perturbacjami bankowymi. Kapitał finansowy zajmuje decydującą 595 pozycję w organizmle gospodarki: jego trudności odbijają się na całej kapitalistycznej strukturze. Zwrot dokonał się dopiero od 1896 r. Odtąd aż do r. 1914 trwał powolny, lecz regularny wzrost ekonomiczny. Nie bez znaczenia było tu znaczne zwiększenie podaży złota (z Południowej Af- ryki), pobudzające kredyt, inwestycje, wzrost produkcji i cen. Kapitał finansowy istotnie decyduje: Francja wkroczyła już w imperia- listyczne stadium kapitalizmu. Paryż jest po Londynie drugą stolicą f- nansową świata. Stapianie się kapitału finansowego i przemysłowego ma ten efekt, że wielkie banki kontrolują ogromną część produkcji przemy- słowej. Polityka bloków wojskowych i wyścigu zbrojeń przed 1914 r. pozwalała wielkim bankom i ciężkiemu przemysłowi osiągnąć wysoką stopę zysku. Toteż akcje przemysłowe są bardzo popularne wśród warstw średnich (1914 w r. było ok. 2 mln posiadaczy różnych tytułów). Z reguły jednak walory zagraniczne przynoszą więcej niż krajowe. Kapitalizm francuski słynął bowiem ze swej roli międzynarodowego lichwiarza. Aż 45o/o inwestycji lokowano za granicą; eksport kapitału wyniósł ok. 45 mld franków. Najwięcej (ok.11 mld) ulokowano w Rosji, w kopalniach Uralu, nafcie, zakładach metalowych Ukrainy i Petersburga itd. Sporo inwestycji w Hiszpanii i Portugalii (koleje), w Turcji i na Bałkanach, w Ameryce Ła- cińskiej (aż 7 mld). Stosunkowo niezbyt wiele w koloniach (ok. 4 mld): imperium kolonialne Francji zwiększyło swój obszar u schyłku XIX w. niemal pięciokrotnie (9,5 mln km2), ale potrzebne jest burżuazji francuskiej głównie jako teren eksploatacji surowcowej. Inwestycji przemysłowych tu znacznie mniej niż angielskich w brytyjskim imperium kolonialnym. W rezultacie eksportu kapitałów "złoto francuskie płynie strumieniem po całym świecie" (Arystydes Briand) i przynosi u progu wojny 1914 r. kolosalne odsetki (2,5 mld). Oczywiście inwestycje zagraniczne zmniej- szały dynamikę rozwoju przemysłu rodzimego. A jednak przemysł Francji niemal pod#woił produkcję od 1880 do 1914 r.; rekordowa stopa rocznego wzrostu produkcji dla lat 1905-1910 wyniosła 4-6o/o. Udział przemysłu w produkcji globalnej kraju prze- kroczył połowę; Francja jest już przemysłowo-rolnicza. Przeszło dwu- krotny wzrost (1880-1914) produkcji węgla, do 42 mln ton (ale zużycie wynosi 64 mln ton). Pojawił się już biały węgiel. Blisko dziesięciokrotnie wzrosło w latach 1873-1914 wydobycie żelaza (22 mln ton). Postęp te- chniczny metalurgii zapewnił sukces stali; w r. 1914 Francja zbliżała się już do 5 mln ton. Jest także w czołówce producentów aluminium, Prowansja bowiem okazała się zasobna w boksyty. Nowy przemysł, samochodowy, również zapewnia Francji przodujące miejsce w świecie : w 1913 r. produkuje się już 45 tys. egzemplarzy. Paryskie zakłady braci Renault (zał. 1897) 596 należą do najnowocześniejszych. Samochód stymuluje postęp przemysłu gumowego; jednakże w chemu zwraca uwagę przede wszystkim wielki wzrost produkcji nawozów. Na tle sukcesów tych przemysłów słabszy wydaje się rozwój tekstylnego: jego udział w całości produkcji przemy- słowej zmniejszył się. Francja jest wreszcie mocarstwem w przemyśle kinematograficznym: film urodził się w Paryżu (1895, bracia Lumiere) i dyrektor paryskiego teatrzyku, Jerzy Melies, był wynalazcą nowej formuły kina (nie rejestracja zdarzeń, ale spektakl inscenizowany). W 1914 r. wię- kszość filmów wyświetlanych w świecie pochodziła z francuskich wytwórni, Gaumonta czy Pathego. W sumie więc postępy przemysłowe Francji były ogromne, choć nadal ich tempo mniejsze riż w Anglii, USA, a także w Niemczech, przeżywających niebywałą ofensywę industrializacji. Francja jest dopiero czwartym mo- carstwem przemysłowym świata, Rosja zaczyna ją doganiać w początkach XX w. Koncentracjajej przemysłu również niejest tak wysoka, jak u Anglo- sasów i Niemców. Tylko l0o/ó robotników pracuje w wielkich zakła- dach, zatrudniających ponad 500 osób. Wyróżniały się koncentracją prze- mysły metalurgiczny i chemiczny. Tu właśnie kapitał finansowy sprawnie dyrygował monopoliczną polityką organizowania najwyższych zysków. Komunikacja - nadal pod znakiem kolei, której sieć zbliżała się 597 Fabryka opon samochodowych Dunlopa w Argenteuil w 1914 r. do progu 50 tys. km. W porównaniu z latami siedemdziesiątymi XIX w. przewóz pasażerów podwoił się, towarów - wzrósł czterokrotnie (18 mln ton). Francuskie konstrukcje, wiadukty i tunele (Gabarit, Simplon) to rozwiązania arcynowoczesne. Wygodne i funkcjonalne jest także pa- ryskie metro (1900). Flota handlowa francuska liczy w 1913 r. 1,6 mln ton (w tym jeszcze 40o/o żaglowców): inni rozwijali swe floty szybciej, Francja spadła z drugiego na szóste miejsce. Efektowny był natomiast wzrost liczby samochodów (w r. 1914 już prawie 110 tys). W rolnictwie nieużytki zmniejszyły się w latach 1882-1914 o blisko 2,5 mln ha. A struktura upraw zmieniła się zasadniczo. Nowe kraje rzucały bowiem na rynek światowy swe produkty rolno-hodowlane po konkuren- cyjnych cenach. Podaż amerykańskiego zboża spowodowała we Francji zniżkę cen ; wełna z Ameryki Południowej i Australii podkopała francuską hodowlę owiec. Nawet wino na francuskich stołach było coraz częściej algierskiego pochodzenia. To już zresztą rezultat klęski żywiołowej: za razy winnej, która w latach sześćdziesiątych XIX w. przywędrowała z Ame- ryki. Zrujnowała ona wielu drobnych winiarzy, m. in. w basenie paryskim, w części Prowansji i Langwedocji. Próbą obrony przed konkurencją obcych produktów był nawrót do protekcjonizmu celnego (1892). Ułatwiło to rolnictwu wyjście z kryzysu i sprzyjało niektórym gałęziom przemysłu. Ale utrudniło francuski eksport (bilans handlu zagranicznego od końca XIX w. był ujemny) i spowodowało niezadowolenie mas miejskich (bo protekcjonizm podtrzymywał wysoki poziom cen). W rezultacie kryzysowych perturbacji zmniejszyły się o ok. 900 tys. ha uprawy zbożowe. Zresztą produkcja zboża, dzięki większej wydajności, utrzymywała się na poziomie lat Drugiego Cesarstwa, a nawet lekko go przekraczała (przeciętnie ok. 90 mln q rocznie, w dobrych latach ponad 100 mln q). Uprawy winorośli skurczyły się w latach 1882-1913 o prawie 600 tys. ha. Wzrosły natomiast niemal dwukrotnie (do 10 mln ha) łąki naturalne; powiększyły się też (o 1,5 mln ha) łąki sztuczne. W efekcie poważnie mogła wzrosnąć hodowla bydła ( w latach 1872 -1910 z I 1 mln do 15 mln sztuk). Nadal znaczny postęp występował w produkcji buraków cukrowych i ziemniaków. Charakterystycznym zjawiskiem był powolny spadek cen ziemi (w la- tach 1881-1913 o ok.1/3). Spadał więc i społeczny prestiż własności ziem- skiej. Emigracja ze wsi małorolnych chłopów, drobnych winiarzy, robotni- , ków rolnych wyniosła w tym czasie ok. 3 mln. Postępowała stopniowo me- chanizacja prac rolniczych, jednakże rolnictwo francuskie było dalekie od tego nasycenia maszynami, które osiągnięto w innych przodujących kra- jach świata. To samo dotyczy nawozów sztucznych, jakkolwiek produkcja 598 superfosfatów zbliżała się do progu miliona ton. W sumie produkcja rolna Francji w latach 1880-1913 wzrosła o niespełna 1/3. Podsumowaniem ekonomicznych i cywilizacyjnych osiągnięć Francji stały się paryskie wystawy powszechne. Wynalazek Drugiego Cesarstwa, które już w 1855 i 1867 r. miało swe dwie wystawy. Teraz rozmach ekspo- zycji znacznie wzrósł. Wystawa z r. 1878 symbolizowała szybkie podnie- sienie się Francji po klęskach 1870-1871 r. W stulecie rewolucji urządzono wyjątkowo udaną wystawę roku 1889: Paryż zawdzięczajej jeden ze swych symboli, najwyższą wtedy (i długo jeszcze potem) konstrukcję zbudowaną przez człowieka. To 300-metrowa wieża inż. Gustawa Eiffla, "czarodzieja żelaza". Mocno była krytykowana (poeta Verlaine nadrabiał drogi, by uniknąć jej widoku, Maupassanta podobno w ogóle wygnała z Paryża). Potem doceniono jej estetyczne wartości. Następna wystawa, z r. 1900, ściągnęła przeszło 50 mln widzów. Dorobek ekonomii francuskiej lat 1870-1914 był niebłahy. Dochód narodowy wzrósł dwukrotnie; a ponieważ ludność Francji zwiększyła się ledwie o 7o/#, więc dochód na głowę powiększył się bardzo znacznie. Ale, oczywiście, średnie statystyczne zacierają ogrom klasowych dys- proporcji. Także w przekroju geograficznym dysproporcje były poważne. Rosnąca specjalizacja upraw i hodowli (wino w Langwedocji; mleczne bydło w Normandu czy Charentes itd.) nadaje własne oblicze różnym regionom i pozwala im się bogacić. Prowincje północno-wschodnie to mocne bastiony przemysłu. Ale dużo zacofania wciąż w Bretanii, wielka nędza w górzystych regionach Masywu Centralnego i południowego pod- nóża Alp. Rekordy ubóstwa bije Korsyka, ze swym archaicznym układem społeczno-obyczajowym, zacofaną gospodarką, dziesiątkowana przez ma- larię. Korsykanie zmuszeni są szukać masowo lepszej doli we Francji i w koloniach. Głównym beneficjariuszem postępu ekonomii była wielka burżuazja, szefowie banków i dużych spółek akcyjnach. Na dalszy plan odsunęły się stare przedsiębiorstwa familijne, własność ziemska straciła sporo ze swego prestiżu. W majątku klasy panującej wartości ruchome zdobyły przewagę nad nieruchomymi, a wśród różnych tytułów I/3 stanowiły akcje wielkich spółek. Zainteresowania dla lokat przemysłowych nie sparaliżowało skan- daliczne bankructwo Spółki Kanału Panamskiego. Ale też i dywidendy były rekordowe. Wielka burżuazja kumulowała zyski z grubych pakietów akcji i wysokie dochody z tytułu gestii banków oraz korporacji. Do tej wąskiej elity przedostać się trudno, ale czasem pojawiają się nowe nazwi- ska (Renault). Wielcy bourgeois: Motte, Schneider, Say, Rothschild i inni, wchodzą do parlamentu, trzęsą władzami lokalnymi w wielkich centrach 599 przemysłowych. A przede wszystkim wywierają kolosalny (nie zawsze widoczny gołym okiem) wpływ na polityczny personel Republiki. Zaapro- bowali ustrój republikański, podzielając opinię Thiersa, że skoro lud się republiki domaga - trzeba mu ją dać i zadbać jedynie, by w pełni respektowała ustalony porządek społeczny. Republikańscy premierzy i mi- nistrowie różnych zabarwień politycznych z reguły respektowali postu- laty wielkiej burźuazji, czy to w kwestii protekcjonizmu, czy hamowania roszczeń robotniczych. Ów republikański personel wywodził się bądź ze średniej burżuazji przemysłowo-handlowej (Feliks Faure), bądź z burżua- zyjnej inteligencji. Są tu inżynierowie (Freycinet, Sadi Carnot), lekarze (Combes, Clemenceau), profesorowie i nauczyciele licealni (Caillaux, Dou- mer, Simon, Wallon), dziennikarze (Allain-Targe, Delcasse, K. Pelletan), są- downicy (Doumergue, Ribot), a przede wszystkim ogromna falanga adwo- katów (Grevy, Ferry, Fallieres, Loubet, Cheron, Poincare, Waldeck-Rous- seau, Briand i wielu innych). Niekiedy kariera rządowa otwierała drogę do klubu wielkich finansistów; dostał się doń np. wielokrotny prentier i mi- nister Rouvier. Wysocy funkcjonariusze z Rady Stam i czy Izby Obra- chunkowej kończyli nieraz karierę na stanowisku prezesów rad nadzorczych w bankach i przemyśle. Zdarzały się wreszcie wielkie kariery zupełnie awanturnicze: Bel Ami Maupassanta nie był postacią ze sfery literackich fantazji. Afera panamska ujawniła najbardziej skandaliczną, ale wcale nie jedyną metodę oddziaływania "sfer interesów" na "sfery polityczne" przez ordynarne łapownictwo. Burżuazja potrafiła dobrze bronić swego stanu posiadania: jej stanowisko w kwestii reformy podatków nieco przypomina nieustępliwość stanów uprzywilejowanych przed r. 1789. Trze- ba było Zgromadzenia, wybranego w 1871 r., z większością szlachty i lo- kalnych notabli mocno wspartych na własności nieruchomej, by ustano- wić podatek 3o#o od papierów wartościowych. Ale aż do r. 1914 burżuazja udaremniała projekty progresywnego podatku dochodowego -choć o- czywista była niemożliwość zaradzenia bez tego budżetowym deficytom. Wśród średniej i drobnej burżuazji idea bezpieczeństwa, stabilizacji majątkowej rodziła skłonność do możliwie rychłego (ok. 50 roku życia) wycofywania się z interesów. Status rentiera jest wysoko ceniony. Liczba osób żyjących wyłącznie z renty (papierów państwowych, czynszów z domów miejskich i własności ziemskiej, akcji przemysłowych i handlowych) oblicza- na była w r. 1906 na 560 tys. Wielu rentierów to ludzie zamożni, reprezen- tujący średnią burżuazję. Ludzie bierni, zadowoleni ze spokojnego życia. Gambetta przepowiadał, że w demokratycznej republice przyszłość będzie należała do świata drobnych bourgeois z warsztatów i sklepików. Niezależnych drobnych patronów było w początkach XX w. jeszcze ciągle 600 ok. 1,5 mln (z lekką przewagą warsztatu nad sklepem). Postępy przemysłu nadal eliminowały liczne drobne zakłady ślusarskie, blacharskie, bednarskie, tkackie. Ale prosperowały na prowincji małe przedsiębiorstwa budowlane (dużo tu Piemontczyków), które budowały szybko i banalnie, nadając monotonny wyraz całym fragmentom mniejszych miast. Utrzymywały się małe drukarnie i introligatornie, warsztaty jubilerskie i zegarmistrzo- wskie. Klasy dobrze sytuowane korzystają z usług renomowanych krawców, szewców, meblarzy (symbolem burżuazyjnego prestiżu są meble, kiepsko imitujące renesans lub "późnych Ludwików"). Rosła także liczba sklepów spożywczych, restauracji, winiarni. Drobna burżuazja stanowi zatem wciąż znaczną siłę społeczną. Znajduje rzeczników we wpływowej partii ra- dykalnej, rozpoznaje się w niektórych dygnitarzach Republiki. Minister Cheron czy zwłaszcza prezydent Fallieres, z wielkimi brodami i potężną tuszą, jowialni i chytrzy, są jakby symbolem Francji drobnych posiadaczy. Do warstw średnich zaliczyć też wypadnie większość pracowników umysłowych sektora prywatnego i całej armii (ok. 1,3 mln) funkcjonariu- szy służby publicznych. Łączy ich z drobnymi bourgeois styl egzystencji, marzenie o stabilizacji, obawa przed proletaryzacją. Funkcjonariusze pu- bliczni są bardzo zróżnicowani: cóż bowiem może zbliżać źle płatnego, wiejskiego pracownika dróg i mostów do sędziego trybunału, który z re- guły pochodzi z zamożnej rodziny i uważa się za dziedzica wielkiej tra- dycji parlamentów. Także w tym samym sektorze służb publicznych -- wielkie różnice. Profesor w monopolizowanym przez burżuazję liceum zarabiał przed emeryturą ok. 6000 franków rocznie; nauczyciel szkoły podstawowej 1800-2000 franków. Plebejskie poehodzenie, niski standard życiowy, znaczna (ok. 50o/o) feminizacja zawodu, wreszcie i gorliwość republikańska tych -jak pisał Peguy - "czarnych huzarów republiki" czynią z nauczycieli szkół podstawowych przedmiot drwin i szyderstw burżuazyjnej opinii i literatury (przetrwa to długo, dla okresu między wojnami por. postać Tafardela ze Skandalu w Clochemerle Gabriela Cheval- liera). Nie brakło nauczycieli w ruchu skrajnej lewicy: bohaterka Komuny Luiza Michel, kobieta wielkiego serca i wyjątkowej szlachetności, była nauczycielką. Oczywiście bunt przeciw "ustalonemu ładowi", choćby tylko przez udział w strajku, powodował natychmiastowe zwolnienia funkcjo- nariuszy państwowych. Względna więc była ich stabilizacja, traktowana jako najważniejsza (obok emerytury) zaleta stanowisk źle płatnych i nie otwierających wielkiej perspektywy życiow#j. Klasa robotnicza liczyła w początku XX w. ok. 4,5 mln czynnych za wodowo, których praca utrzymywała 1/3 ludności Francji. Sporo tu cu- dzoziemców: najwięcej Włochów na południowych obszarach kraju i Bel- 60l gów na północnym wschodzie; na południowym zachodzie duża grupa Hiszpanów. Proletariat powiększał się wskutek przepływu do miast lud- ności wiejskiej (część starała się zachować związki z rolnictwem), w rezul- tacie upadku warsztatów rzemieślniczych, ale także przez przyrost na- turalny. Silny trzon klasy robotniczej stanowili już w początkach XX w. robotnicy w drugim i trzecim pokoleniu, co miało niebłahe znaczenie dla świadomości i roli tej wielkiej społecznej siły. Powszechna, obowiąz- kowa, bezpłatna i laicka szkoła podstawowa Trzeciej Republiki (od r. 1881-1882) również sprzyjała promocji społecznej proletariatu. Natomiast zupełny niemal był brak troski państwa i patronów o inicjację zawodową robotników: to najczęściej prywatna sprawa młodego człowieka, którego uczył fachu ojciec, krewny lub znajomy rodziny. Czas pracy dhzgo nie unormowany: w 1879 r. w praktyce od 11 do 14 godzin. W r. 1880 pod pretekstem obrony zasad laickich zniesiono przymus odpoczynku nie- dzielnego. Warunki pracy nadal fatalne, zwłaszcza w fabrykach tekstyl- nych i hutach. Pewne zabezpieczenia tworzono w górnictwie, grubo nie- dostateczne: straszliwa katastrofa w Courrieres (1906 r.), w której zginęło przeszło tysiąc górników, wstrząsnęła opinią. Kontrola robotników za pomocą książeczek policyjnych została wreszcie zniesiona (1890), ale tym żwawiej rozbudowywano w fabrykach system nadzoru i donosów. Wiele przedsiębiorstw ceniło świadectwa "moralności" robotników, wystawiane w parafii. Warunki mieszkaniowe nadal złe: robotnicze przedmieścia często pozbawione były elementarnych wygód, stare domy rozsypywały się, nowe - tandetne i ponure. Stąd roznamiętnienie wokół wyborów komu- nalnych: robotnicy chcą mieć w merostwach działaczy socjalistycznych, bo ci na przełomie stuleci energicznie forsują postęp w wyposażeniu tech- nicznym i socjalnym robotniczych dzielnic. Wzrost płac robotniczych, nominalnych i realnych, do r. 1880 był powolny, ale mniej więcej stały. W ostatnim dwudziestoleciu XIX w. nastąpiła stagnacja, płace nominalne już nie rosły (niekiedy nawet spadały). Jednakże spadek cen żywności bronił poziomu płac realnych (udział żywności w budżecie robotniczym zmniejszył się do 60o#o). W początku XX w. płace znów ruszyły w górę, ale podniosły się też i ceny: niemal wszędzie (w Paryżu w latach 1909-1914) spowodowało to spadek osiągniętego już poziomu płac realnych. Tak więc trwała niepewność położenia rodzin proletariackich; możliwości tworzenia rezerw, zwiększenia wydatków na kulturę były minimalne. Poza tym tendencje polepszania się poziomu życia robotników pozo- stawały w rażącej dysproporcji ze wzrostem zysków kapitalistycznych, co sprawiało, że robotnicy umacniali się w poczuciu społecznej krzywdy. U schyłku lat siedemdziesiątych odradzał się znów ruch polityczny 602 klasy robotniczej, osłabiony po klęsce 1871 r. Wypadnie zająć się nim szerzej na tle sytuacji politycznej kraju. W tym samym czasie przegru- powywały się i znacznie rozwinęły organizacje zawodowe proletariatu, syndykaty. Zróżnicowania w położeniu i interesach różnych oddziałów klasy robotniczej sprawiały, że ruch zawodowy był rozwinięty nierówno- miernie (silny np. u górników) i że trudno było osiągnąć jego zjednoczenie. W 1884 r. Trzecia Republika zalegalizowała wreszcie syndykaty robotnicze. Jednakże kapitaliści długo starali się bojkotować je jako partnerów ne- gocjacji na temat warunków życia i pracy proletariatu. Toteż ruch straj- kowy nadal był bardzo gwałtowny, zwłaszcza że od r. 1882 trwał kryzys, 603 Scena podczas strajku górników w Decazeville, 26 I 1886 r powodujący m. in. wzrost bezrobocia i redukcje płac. Górnicy, zawód słynący z silnego poczucia solidarności, protestowali przeciw redukcji płac wielkimi strajkami w Anzin (1884), Decazeville (1886). Wśród ogrom- nego napięcia (w Decazeville wyrzucono przez okno inżyniera, zausznika Fabrykantów) interweniowało wojsko. Od r. 1887 dużym powodzeniem cieszyła się nowa forma organizacji syndykalnej, Giełdy Pracy: lokalne zjednoczenia syndykatów, miejsce kontaktu i crganizacja wzajemnej pomocy. Od 1890 r. Pierwszy Maja był manifestacja dojrzałości i solidarności proletariatu, co bardzo po ruszało i niepokoiło burżuazję. 1 V 1891 r. w Fourniies, miasteczku nad belgijską granicą, wojsko otworzyło ogień do spokojnego pochodu gór- ników ( 9 zabitych, w tym dwoje dzieci): wydarzenie to potężnie przy śpieszyło dojrzewanie klasowej samowiedzy proletariatu; niemal sym- boliczne znaczenie miał wybór w tymże roku na deputowanego z Lille Pawła Lafargue, zięcia Marksa. Jeszcze w r. 1891 górnicy z północy u- zyskali pierwszy układ zbiorowy (konwencja z Arras), co było niewąt- pliwym sukcesem robotniczej presji. IVasilały się tendencje do jedności I-uchu zawodowego. Rok 1892 przyniósł Federację Giełd Pracy, rok 1895 utworzenie Powszechnej Konfederacji Pracy (CGT), która miała zjedno- czyć giełdy pracy i syndykaty, tak ogólnokrajowe, jak lokalne. CGT mia- ła sporo kłopotów ze znalezieniem form organizacyjnych tej jedności; w 1913 r. skupiała już jednak ok. 600 tys. związkowców. Działacze CGT pozostawali wciąż pod urokiem Proudhona. Trwała w CGT nieufność do akcji politycznej, co ją izolowało od partii socjali- stycznej. Prawda, że socjaliści francuscy długo lekceważyli żmudną, co- dzienną akcję robotniczych rewindykacji, a potem ulegali coraz bardziej wpływom oportunizmu. Działacze CGT mieli rację zarzucając im kari#.ro- wiczostwo, gust do kombinacji parlamentarnych i sojuszów politycznych z siłami burżuazyjnymi. Ale przeciwstawiali temu nieprecyzyjny, eklekty- czny program anarchosyndykalizmu (sformułowany po długich sporach w r. 1906, w tzw. Karcie z Amiens). Jest w ideologii CGT pomieszanie tez Marksa (walka klas, wywłaszczenie kapitalistów), Proudhona (ne- gacja państwa, polityki, partii), Blanquiego i Jerzego Sorela (kult gwał- townej akcji rewolucyjnej). Przywódca CGT Wiktor GriflEuelhes tłumaczył, że fundamentem działania powinna być tzw. akcja bezpośrednia: "Sam robotnik tworzy swą walkę, prowadzi ją i zdecydowany jest nie składać na niczyje barki troski o swoje wyzwolenie". Akcja bezpośrednia to ne- gocjacje z patronami, pomoc wzajemna, spółdzielczość robotnicza, ale także = i przede wszystkim - strajk, nie unikający środków gwałto- wnych (przemoc wobec łamistrajków, okupacja, sabotaż). Od lat osiem- 604 dziesiątych, gdy anarchista Tortellier rzucił hasło strajku generalnego, szczególne nadzieje pokładano w planowanej na przeszłość takiej pow- szechnej akcji. "Tylko odmowa pracy jest domeną proletariatu... tylko strajk generalny spowoduje ostateczne wyzwolenie" (V. Griffuelhes). Je- dnakże wbrew nadziejom wielu ogromna akcja strajkowa lat 1905-1913 nie przyniosła definitywnego wyzwolenia. Tę wielką falę walki klasowej spiętrzyły różne przyczyny: wpływ rewolucji rosyjskiej, intensyfikacja pra- cy (wzrost płac wynikał w dużej mierze z rozszerzenia systemu akordowo- -premiowego), wzrost cen zjadający podwyżki zarobków, zły stan usta- wodawstwa socjalnego. Jednakże robotnicy byli zbyt słabi, aby dosta- tecznie długo przeciągnąć poszczególne strajki. W dodatku burżuazja uruchomiła ogromny aparat do paraliżowania akcji strajkowej. Dawny ultraradykał Clemenceau i dawny socjalista Briand posyłali wojsko, by zastępowało robotników w fabrykach (w 1908 r. znów strzelano do tłumów, byli zabici i ranni). Mobilizowano kolejarzy do wojska. Rozszerzano system policyjnych represji. Fabrykanci wspierali działania rządu wła- snymi akcjami (lokauty, prowokacje i donosy). Jeśli jednak wielki ruch strajkowy nie przyniósł oczekiwanych efektów, to zawsze wydzierał cząstkowe ustępstwa kapitalistom i ich państwu. Postulat syndykatów, wysuwany od lat dziewięćdziesiątych nieustannie, by wprowadzić 8-godzinny dzień pracy, nie został zrealizowany. Ale w r. 1892 skrócono pracę dzieci do lat 16 (10 godz.) oraz kobiet i młodocianych od 16 do 18 lat (11 godz.). W 1905 r. ustanowiono 8-godzinną pracę w ko- palniach. W r. 1906 przywrócono przymus odpoczynku niedzielnego. A ogólnie dzień pracy w przemyśle zbliżał się przed r. 1914 do 10 godzin. W 1898 r. zapowiedziano subwencje państwa dla organizacji pomocy wzajemnej i uregulowano (b. niskie) odszkodowania i renty, które pra- codawcy mieli wypłacać za wypadki przy pracy (niezależnie od winy, na zasadzie ryzyka zawodowego). W r. 1910 wprowadzono emerytury robotnicze (od lat 65, potem od 60) ; kasy emerytalne zasilać miały składki fabrykantów i robotników. Robotnicy ostro protestowali przeciw składkom i wysokiemu limitowi wieku. Wreszcie państwo usiłowało rozszerzać arbitraż w sporach o warunki pracy i zakres działania inspekcji pracy. Wszystko to było grubo poniżej poziomu, jaki ustawodawstwo socjalne osiągnęło w Anglii, a zwłaszcza w Niemczech. W strukturze własności rolnej niewiele zmian od 1880 r. Zmniejszyła się liczba gospodarstw, nieco wzrósł przeciętny obszar gospodarstwa. Ale nadal wielka własność trzymała się mocno, nadal około połowy gos- podarstw mieści się w przedziale od 1 do 10 ha. Te małe gospodarstwa 605 (bardzo tu dużo chłopów-właścicieli) zajmowały ok. 24o/o areahx upraw. Średnie (10-50 ha) to ok. 40o/o areału; właścicieli tu mniej, dużo dzierżaw- ców, często nieźle sytuowanych. Wielkie gospodarstwa (powyżej 50 ha) zajmują ok. 34o/o areału; w dużej większości uprawiają je zamożni dzierżawcy, rzadko właściciel. Wreszcie karłowate gospodarstwa po niżej 1 ha zajmowały ok. 2o/o areału. Najmniejsze parcele, poniżej 0,5 ha, zanikały niemal zupełnie, sprzedawane przez nędzarzy w okresie kryzysu. Granicą nędzy było gospodarstwo 3-hektarowe. Chłop siedzący na gospodarstwie 5-hektarowym, a nawet 10-hektarowym ciągle jeszcze żyje w warunkach prymitywnych: Ziemia Zoli czy nowele Maupassanta są dobrym świadectwem chłopskiego ubóstwa. Reżim surowych wyrzeczeń, ciężka praca całej rodziny, konserwatyzm metod uprawy, słabe nasycenie maszynami: to obraz przeciętnego gospodarstwa chłopskiego. Zderzenie miejskich bourgeois z kręgiem pojęć i obyczajów chłopskich jest szoku- jącym spotkaniem dwóch różnych światów, co tak smakowicie przed- stawiał Maupassant (notujący też inne zjawiska, np. alkoholizm wiejski, który istotnie wzrósł znacznie od schyłku XIX w.). Jednakże pojawiały się i nowe elementy : by zaradzić skutkom kryzysu, tworzono po r.1884 syn- dykaty rolnicze i stowarzyszenia producentów rolnych. Ich cele to samo- pomoc, propaganda postępu agrarnego, ale też podtrzymywanie protek- cjonizmu celnego. Pojawiały się także spółdzielnie rolnicze (mleczarskie i in.), które powoli tylko zdobywały teren. Kryzys (spadek cen zboża, zaraza winna) dał impuls wzmożonej emigracji ze wsi jej najuboższej części, a zarazem zaktywizował politycznie chłopów. Niezadowolenie z rządu mogło znaleźć wyraz w popieraniu demagogicznej opozycji generała Bo- ulangera, ale także np. w masowych manifestacjach winiarzy (1907, 1911). Znamienne, że nieznacznie tylko zmniejszyła się od 1880 r. liczba robotników rolnych (w 1906 r. ok. 2,6 mln). Emigrowali oni dość licznie ze wsi na południu, ale trzymali się mocno na północy. Sytuacja ekono- miczna bardzo im nie sprzyjała. Wobec mechanizacji prac, zmniejszenia upraw zboża i winorośli na rzecz łąk (dużo mniej pracochłonnych), kon- kurencji imigrantów - popyt na siłę roboczą kurczył się, gdy podaż ciągle była duża. Ci robotnicy rolni, którzy mieli jakieś skrawki ziemi, wyprze- dawali je; część trzymała się swych chałup, część wędrowała z miejsca na miejsce. Poza sezonem wielu żyje z prac dorywczych. Trwa na wsi francuskiej żebractwo i włóczęgostwo. "Robotnicy rolni utrzymują ponad 6 mln osób, blisko 1/6 ludności Francji, ale są zbyt prostaccy, by o nicb mówiono i słuchano ich skarg... Pozostają, jak i dotąd, ubogim krewnym społeczeństwa" (P. Sorlin). 606 ORIENTACJE I MECHANIZMY POLITYCZNE Koniec lat siedemdziesiątych XIX w. przyniósł triumf republiki i, jednocześnie, przegrupowania tendencji politycznych, "Znikał ostatecznie pewien obraz polityczny Francji, powstawał zarys innego" (R. Remond). Syn Napoleona III zginął w Afryce Południowej wojując z Zulusami w sze- regach armii brytyjskiej (1879) : śmierć ta (opłakiwana przez pana Rzeckiego z Lalki) położyła kres tradycyjnemu bonapartyzmowi. Bezpotomna śmierć hrabiego Chambord, ostatniego z francuskich Bourbonów (1883), zmieni oblicze legitymizmu. Objęcie papieskiego tronu przez Leona XIII po upartym reakcjoniście Piusie IX (1878) otworzy perspektywę pogodzenia katolickich konserwatystów z republiką. Ale w miarę jak słabła opozycja antyrepublikańska z prawa, wyrastała nowa na lewicy. Burżuazyjni re- publikanie jeszcze nie oceniają jej rozmiaru, nie dostrzegają zagrożenia dla reżimu (Gambetta: "Niebezpieczeństwo minęło, zaczynają się kło- poty"). Nie jest niebezpieczeństwem opozycja skrajnych radykałów, która się właśnie odseparowała (1880) od "oportunistów" z Gambettą. Ale rządzącym nie wydaje się też groźne utworzenie Francuskiej Partii Ro- botniczej z Guesdem na czele (1879): partu, usiłującej zjednoczyć ro- botników na platformie marksizmu. Gambetta przeprowadził (1880) amnestię dla komunardów: wzmocni ona kadrę ruchu robotniczego po wracającymi do kraju działaczami, a wkrótce (od r. 1882) kryzys zaostrzy falę walk klasowych. Wreszcie anarchiści odrzucą w r. 1879 ideę robotni- czej partii i zaczną się organizować na nowo: na razie jednak działają dyskretnie, postrach na burżuazję rzucą dopiero po r. 1892. Po r.1879 republikanie nadal są podzieleni. Do lat dziewięćdziesiątych XIX w. dominowali w rządzie tzw. oportuniści: Lewica Republikańska (Grevy, Ferry) i byli radykałowie spod znaków Gambetty (Unia Repu- blikańska). Gambetta podczas swych krótkich rządów u schyłku życia (1881-1882) zachował jeszcze resztki radykalno-drobnomieszczańskiej nieufności do "oligarchii bogaczy". W sumie jednak rządy oportunistów w sferze politycznej zatrzymały się na konstytucji 1875 r: niechęć do dalszej demokratyzacji systemu szła tu w parze z abominacją do wszelkich reform socjalnych. Narazili się tym oportuniści drobnomieszczańskim radykałom i robotnikom. Uprawiali politykę antyklerykalną (prawicowy publicysta napisze wówczas, że wojna z klerykalizmem to dobry środek odwracania uwagi od reform społecznych): to ich naraziło prawicy. Wreszcie byli pacyfistami (wojna szkodzi interesom): wzbudzało to niechęci nacjona- listów różnych odcieni, przeżuwających gorycz porażki 1870 r. i myślą- cych o rewanżu. Pacyfizm oportunistów nie przeszkodził im w rozwijaniu 607 ekspansji kolonialnej, znów mocno krytykowanej na lewicy. W latach dziewięćdziesiątych oportuniści pomieszają się z prawicą tzw. progresi- stów. Radykałowie odseparowali się od oportunistów-gambettystów w r. 1880. Grupa radykalna (przezwą się "radykałami-socjalistami") z Cle- menceau na czele powoływała się na długą tradycję jakobinizmu, spis- ków okresu lipcowego, Ledru-Rollina: tradycjg republikańską, demokra- tyczną, laicką i patriotyczną. Pragnęli być racjonalistami w duchu Con- dorceta i Comte'a: żądali energicznie powszechnej oświaty i rozdziału kościoła od państwa. W sferze politycznej domagali się pogłębienia demo- kratyzacji: zniesienia Senatu, rozszerzenia praw samorządu, zastąpienia stałej armii "milicją narodową", kontroli wszystkich ogniw władzy przez wyborców ("demokracja to skuteczna władza odbierania rządów władcom i specjalistom" - pisał teoretyk radykalizmu Emil Chartier). Z pasją bro- nili radykałowie prywatnej własności, tej "koniecznej gwarancji wolności, godności i aktywności ludzkiej" (to znów inny teoretyk radykalizmu, Leon Bourgeois). Ale zarazem chcieli być obrońcami słabych przeciw silnym (biedacy "mają weksle Republiki i chcą, by imje spłaciła" - pisał wybitny działacz radykalny, F. Buisson). Odrzucając stanowczo walkę klas i uza- sadniając szeroko ideę ich sojuszu (solidaryzm Leona Bourgeois jest doktrynalną podstawą tych koncepcji), radykałowie są rzecznikami inter- wencjonizmu państwowego w imię poprawy bytu warstw proletariackich (szerokie ustawodawstwo socjalne) i pewnego egalitaryzmu (podatek progresywny od dochodu, zwalczanie monopoli). Nie wykluczają nawet pewnych aktów nacjonalizacji (kolei, źródeł energii). Bardzo ostro zwal- czali politykę ekspansji kolonialnej, pochłaniającej setki milionów, "gdy musimy rozwijać nasz przemysł, gdy brak nam szkół i dróg", i zmuszającej "żołnierzy do umierania bez pożytku na antypodach, gdy żaden Francuz nie powinien zapominać o wyłomie w Wogezach" (po zagarnięciu przez Niemcy Alzacji i Lotaryngu). Radykałowie byli skłonni do niejakiego nacjonalizmu w stylu Żyrondy, co stało się przyczyną pewnych niefortun- nych powiązań politycznych z nacjonalistyczną prawicą. Radykałowie korzystali najpierw szeroko z poparcia mas robotniczych i drobnomieszczańskich w wielkich miastach; od lat dziewięćdziesiątych - w miarę postępu ruchu robotniczego i słabnięcia reformatorskiego za pału radykałów - coraz częściej podstawą społeczną ruchu radykalnego są małe miasta i wieś, gdzie głosują na radykalnych kandydatów drobni bourgeois, część chłopów, inteligenci. W 1901 r. wskutek nacisku działaczv terenowych utworzona została Partia Republikańska Radykalna i Rady- kalno-Socjalistyczna (dotąd istniały tylko komitety wyborcze i frakcje 608 parlamentarne). Ale struktura partu była luźna, federacyjna. W obliczu ofensywy prawicy, nacjonalistów, klerykałów i militarystów - sprawa Dreyfusa dała im okazję do ataku - radykałowie podjęli próbę skupienia sił przeciwnych reakcji (od umiarkowanych republikanów aż po socjalistów, tzw. Blok Lewicy,1899). Rozumieli jednak, że na długą metę będą musieli wybraE między sojuszem z socjalistami i koalicją z burżuazyjną prawicą. BrutalnośE represji wobec ruchu strajkowego lat 1905-1913, urucha- mianych przez radykalnych premierów (Clemenceau) i ministrów oznacza dokonanie wyboru. W początku XX w. radykałowie są potęgą (w 1906 r. głosuje na nich 3,2 mln wyborców). Od 1902 aż do 1914 r. dominują w rzą- dach. Oficjalne programy partii są nadal bardzo radykalne, ale w praktyce reformy polityczne i społeczne odkłada się na czas nie oznaczony. Partia radykalna zajęła centralne miejsce w burżuazyjnej republice; bardziej administruje tym reżimem, niż chce go zmieniać. "Nowy radykalizm jest technokratyczny i empiryczny" (C. Nicolet). Przeciętny radykał z po czątku XX w. nie przypomina radykała z lat monarchii lipcowej, Mariusza z Ngdzników Wiktora Hugo, gotowego zginąć na barykadzie; przypomina raczej mera Bartłomieja Piechut ze Skandalu w Clochemerle Chevalliera. Na prawicy klasyczne orientacje, legitymizm, orleanizm, bonapartyzm- traciły stopniowo znaczenie, choć dopiero wybory r. 1906 pozbawiły prak- tycznie monarchistów reprezentacji w parlamencie. Kształtowały się na prawicy nowe tendencje. Część monarchistów i katolików zdecydowała się na polityczną aktywnośE w ramach nadal nie lubianej, laickiej republi- ki : impulsem w tym kierunku były zachęty papieta Leona XIII w dwóch encyklikach z 1884 i 1892 r. Byli to tzw. przejednani (ralli#s). Niektórzy spośród nich kontynuują tradycje tzw. paternalizmu, prądu stworzonego jeszcze w latach Drugiego Cesarstwa przez Fryderyka Le Playa. Usiłują zatem nadać katolicyzmowi zabarwienie społeczne, pozyskać propa- gandą i obietnicami reform robotników, niezadowolonych z rządów burżua- zyjnych republikanów. Ale wpływy tych "katolików społecznych" (markiz La Tour du Pin, hr. de Mun) były nikłe, choć mogli się powoływać na głośną encyklikę Rerum novarum Leona XIII (1891). Nie powiodła się też próba "schrystianizowania demokracji", którą na początku XX w. podjął młody działacz katolicki Marc Sangnier. Uznał on, że nie wystarczy tolerować niechętnie demokrację burżuazyjną: katolicyzm powinien ją szczerze zaakceptować i wykorzystać do swych celów. Ugrupowanie Sangniera,Le Sillon, zostałopotępione przez papieża Piusa X (1910), a San- gnier ugiął się przed tą decyzją. Obok "przejednanych" druga orientacja prawicy: progresiści, którzy od 1890 r. częściowo kontynuowali tradycje orleanizmu (wielkoburżua- :3s -.T. Baszkiewicz, Iiistoria Francji 609 zyjne, liberalne, protekcjonistyczne, niechętne reformom społecznym), czę- ściowo zaś skupili oportunistów z lat osiemdziesiątych. Grupa ta domino- wać będzie przez kilka lat od r. 1893 (Jan Casimir-Perier, wnuk premiera monarchii lipcowej, Dupuy, Ribot, Meline). Na tle sprawy Dreyfusa nastąpi wśród progresistów rozdwojenie: część pójdzie na sojusz z ra- dykałami (Rene Waldeck-Rousseau), część z Juliuszem Meline na czele mocno usadowi się na klasycznej prawicy. Od lat osiemdziesiątych XIX w. na tle polityki oportunistów wyrasta- ły coraz agresywniejsze nurty szowinistycznego nacjonalizmu. Nie udało im się jednak dojść do władzy pod hasłem rewizji konstytucji (sprawa generała Boulangera). Afera panamska, potem proces Dreyfusa były okazją do aktywizowania się nacjonalizmów. Ich hasła to brutalna kry- tyka parlamentaryzmu (za korupcję, anarchię, gadulstwo), kult mili- taryzmu (ożeniony z ideą wodzostwa, dyscypliny: armia jest tu gwarancją ładu, dziedziczką sławy narodowej itd.) oraz silne akcenty klerykalizmu ("sojusz szabli z kropidłem"). Ostra ksenofobia wyrażała się głównie w antysemityzmie i - na tle idei rewanżu - wrogości do Niemców. Ale antysemityzm był też demagogicznie przedstawiany jako walka z "mię- dzynarodówką bankierów". Jednocześnie krzykliwie występowano przeciw internacjonalizmowi robotniczemu. Także inne jeszcze "międzynarodówki" (masonów, pacyfistów) były przedmiotem gwałtownych ataków. Formą organizacyjną nacjonalizmów różnych odcieni były nie partie (parlamentaryzm atakowano za partyjnictwo), I#cz ligi: agresywne, pró- bujące szukać poparcia masowego i działać na ulicy. ,Klientelą 1# była część drobnej burżuazji, studentów, młodzieży mieszczańskiej, trochę dawnej szlachty i inteligencji. Ale poza ligami nacjonalizm wywierał pewien wpływ na niemal całą prawicę "klasyczną" i nawet za grupy radykałów. Z radykałami też początkowo miała powiązania najstarsza Liga Patriotów Pawła Deroul#de'a (zał. 1882 pod hasłem rewanżu i odzyskania Alza- cji-Lotaryngii). Szybko zwróciła się ku skrajnej prawicy. Z Ligą Ojczy- zny Francuskiej powiązany był pisarz Maurycy Barres, z Akcją Francuską Ch. Maurras, mają też swoją ligę i jadowitą prasę antysemici (Drumont, Guerin). Doktryna nacjonalizmu nawiązywała do tradycji kontrrewolu- cji z przełomu XVIII/XIX w., bliżej - do Taine'a i Renana z ich kultem ciągłości, elity, wrogością do demokracji. Główne postacie doktryny nacjonalistycznej to Barres (wersja republikańska), Maurras (rojalista) i Peguy (wersja chrześcijańska). Wszystkie tendencje polityczne burżuazji, od radykałów przez oportu- nistów i progresistów do skrajnej prawicy, były płynne, nie ujęte w taką strukturę partyjna, jaka już istniała np. w Niemczećh. Umocnił się po 610 r.1879 system parlamentarno-gabinetowy, uzależniający rząd od większo- ści w obu izbach parlametu (choć Senat tylko wyjątkowo powodował upadek rządu). Swych praw parlament strzegł bardzo zazdrośnie; depu- towani i senatorowie to z reguły zawodowi politycy, często adwokaci i działacze samorządów, którzy w kancelariach i radach miast czy depar- tamentów zdobyli doświadczenie prawno-administracyjne. Ta elita władzy świetnie zna reguły politycznej gry; jej członkowie znają się też między so- bą ("republika kolegów" -to trafna formuła Roberta de Jouvenel). Otóż przy płynności i wielości orientacji politycznych rządy Trzeciej Republiki musiały być koalicją różnych tendencji i grup, przewaga zaś parlamentu i ambicje ministerialne parlamentarzystów musiały dopro- wadzić do ogromnej niestabilności rządów. W latach 1875-1914 Francja miała 52 gabinety, przeciętny żywot rządu trwał 9 miesięcy. Utrudniało to prowadzenie polityki śmiałej, dynamicznej, długofalowej. Zwiększało też rolę wysokiej administracji ministerstw, jedynego czynnika ciągłości. Poza ramami burżuazyjnej "republiki kolegów" kształtowały się mo- zolnie zarysy politycznego ruchu klasy robotniczej. Jego jedność była trudna wobec ogromnych zróżnicowań w sytuacji życiowej, warunkach pracy, stopniu świadomości robotników, a także zróżnicowań tradycji francuskiego ruchu proletariackiego. Rozproszone zrzeszenia i grupy robotnicze, powstające powoli po upadku Komuny, przyswajały sobie elementy marksizmu dzięki propagandzie takich działaczy, jak Juliusz Guesde (dawniej anarchista, od 1877 r. wydawał on pierwszą gazetę mar- ksistowską, "L' Egalite"). Robotniczy kongres w Marsylii (1879) był zapow>edzią syntezy rozproszonych grup w jedną, socjalistyczną partię o platformie marksistowskiej. Program partii, konsultowany przez Guesde'a z Marksem, został wprawdzie przyjęty na kongresie w Hawrze (1880), ale zaatakowała go część działaczy z Pawłem Brousse'em. Na kongresie w St. Etienne (1882) doszło do rozłamu: Brousse i jego zwolennicy, tzw: posybiliści; utworzą swoją Federację Robotników Socjalistów, oportu- nistyczną, szukającą sukcesów w wyborach samorządowych i w cząstko- wych, lokalnych reformach. Posybiliści odrzucili marksizm i ideę silnej partii. Guesde natomiast skonsolidował w 1882 r. marksistowską Fran- cuską Partię Robotniczą; wraz z Pawłem Lafarguem bronił programu z Hawru i propagował zasady marksizmu. Rozłam na guesdystów i posybilistów nie wyczerpuje obrazu zróżni- cowań politycznych wśród robotników. W r.1890 od posybilistów oderwała się grupa Jana Allemane'a (Rewolucyjna Socjalistyczna Partia Robotnicza) : allemaniści byli niechętni rosnącemu oportunizmowi posybilistów, a za razem nieufni wobec polityki w ogóle. Zwróceni ku walce ekonomicznej, 61l syndykalnej, dadzą dużą część kadr ruchowi związkowemu, a w szczegól- ności CGT. Z kolei tradycje Blanquiego, który zmarł w r. 1881 jako sędziwy star#ec, kontynuował Centralny Komitet Rewolucyjny (1881); ruch ten zasilili dawni komunardzi, amnestionowani w 1880 r., a kierowni- czą rolę wśród blankistów odgrywał od końca lat osiemdziesiątych Edward Vaillant. W r. 1898 blankiści utworzyli Socjalistyczną Partię Rewolucyjną, która połączy się wnet z guesdystami. Wreszcie na mar- ginesie tych różnych organizacji politycznych działali socjaliści "niezale- żni", próbujący stanąć ponad podziałami. Tu należy wymienić dawnego komunarda Juliusza Vall#sa, humanistę, pisarza, romantycznego obrońcę ludzi skrzywdzonych i poniżonych, a przede wszystkim Jana Jauresa, da- wniej burżuazyjnego republikanina oportunistycznej orientacji, filozofa, publicystę, historyka, człowieka o ogromnym autorytecie moralnym. Trzonem ruchu robotniczego jest marksistowska Francuska Partia Robotnicza (FPR). Kryzys lat osiemdziesiątych, zaostrzenie konfliktów społecznych, potem powstanie II Międzynarodówki pozwoliły partii okrzepnąć i zwiększyć wpływy. Partia prowadziła politykę solidarności mię- dzynarodowej robotników, wyjaśniała też anarchizującym syndykalistom, że walka ekonomiczna może być tylko wstępem do politycznej batalii o władzę. FPR nie ma wpływu na Paryż (tu silni są blankiści i allemaniści), za to umacnia się na przemysłowej północy i czerwonym południu.(Pro- wansja, Langwedocja), a także w niektórych regionach Francji centralnej. W r. 1898 zdobyła w wyborach 300 tys. głosów (wszystkie pozostałe ugru- powania socjalistyczne uzyskały ok. 500 tys). Jednakże ów wzrost wpły- wów szedł w parze z przenikaniem do FPR oportunizmu reformistycznego. W okresie sprawy Dreyfusa ofensywa reakcji posłużyła niektórym so- cjalistom za uzasadnienie politycznego kompromisu i aktywnego poparcia burżuazyjnego Bloku Lewicy, kierowanego przez radykałów. W 1899 r. socjalista Millerand skwapliwie przyjął tekę ministra handlu i przemysłu w burżuazyjnym rządzie Waldeck-Rousseau, w którym ministrem wojny był kat komunardów, generał Gaston de Galliffet. Wywołało to gwałtowne sprzeciwy w łonie partii i doprowadziło (1901-1902) do przegrupowania sił socjalistycznych. Reformiści i zwolennicy udziału w rządzie (Briand, Viviani, także Jaur#s) skupili się we Francuskiej Partii Socjalistycznej; marksiści z Guesde'em, a także blankiści Vaillanta - w rewolucyjnej Socjalistycznej Partii Francji. W r. 1904 amsterdamski kongres Międzynarodówki wezwał socjali- stów francuskich do zjednoczenia się i do zerwania z burżuazyjnym Blo- kiem Lewicy. Dzięki wysiłkom nurtu rewolucyjnego, a także Jauresa do- 612 szło w kwietniu 1905 r. do połączenia obu partii socjalistycznych oraz allemanistów w jedną partię, która przyjęła nazwę Sekcji Francuskiej Międzynarodówki Robotniczej (SFIO). Jedność tę odrzuciła grupa re- formistów z Vivianim i Briandem : obaj ci działacze będą wkrótce zwal- czaE brutalnie, jako członkowie burżuazyjnych rządów, falę strajków robotniczych. Jedność w ramach SFIO była nader chwiejna. Wkrótce (kongres w Tu- luzie, 1908) zdecydowaną przewagę w partii osiągnęli reformiści z Jau- resem, idealizującym demokrację burżuazyjną, i Albertem Thomasem, który oportunizmowi dostarczał ideologicznej argumentacji. Nie brako- wało w partii nurtu syndykalistycznego, lekceważącego politykę i akcentu- jącego prymat syndykatów nad partią (Lagardelle). Nie brak też lewaków, którzy prowadzoną przez SFIO walkę przeciw groźbie wojny (tu zwła- szcza wielka rola Jauresa) interpretowali w duchu nihilizmu narodowego (Herve). Struktura partu była dość niespójna, federacyjna; jej wpływ i kadry rosły (do r.1914 liczba członków wzrosła w dwójnasób, do 72tys.; w wyborach 1914 r. SFIO zdobyła 1,4 mln głosów i 104 mandaty poselskie). Do partii, już podminowanej wzrostem reformizmu, napływały elementy burżuazyjne: radykałowie niezadowoleni ze zwrotu ich partii na prawo, pacyfiści. Toteż SFIO przed r.1914 "stała sięjedną z najbardziej przeżartych przez oportunizm partu II Międzynarodówki" (Historia FPK). Przegrała też SFIO w 1914 r. swą walkę przeciw wojnie: nie pomógł ani szlachetny idealizm Jauresa, liczącego na solidarność partii II Międzynarodówki, ani antymilitaryzm Hervego. Istotnym składnikiem sytuacji politycznej był wreszcie anarchizm, odmawiający uznania państwu burżuazyjnemu, ale także innym konwen- cjom społecznym : religii, rodzinie, ojczyźnie, dyscyplinie partyjnej - w imię pełnej wolności i solidarności ludzkiej. Ruch mający spore wpływy wśród robotników i inteligencji we Francji (zwłaszcza południowej), podobnie jak w innych krajach romańskich. Od działalności w małych grupach i gazetach (pisywali w nich teoretycy anarchizmu, jak Sebastian Faure czy Jan Grave) - w r. 1892 anarchiści przeszli do ataków na instytucje burżuazyjnego porządku i ich przedstawicieli (w r.1892 zamachy bombowe Ravachola, w r. 1894 bomba w Izbie Deputowanych rzucona przez Augu- sta Vaillanta, a także zamordowanie w Lyonie prezydenta Republiki Sadi Carnota, wnuka generała, przez Włocha Caserio). Rzuciło to postrach na burżuazyjną opinię i spowodowało wydanie ostrych ustaw represyj- nych. Ów indywidualny "czarny terror", potępiany zawsze przez marksi- stów, mieszał się niekiedy ze zwykłym bandytyzmem, osłoniętym formułą Proudhona, że to własność jest kradzieżą. Z anarchizmem, którego ter- 613 roryzm zresztą oslabł w początkach XX w., flirtowały z dystansu grupki pisarzy, dziennikarzy, artystów. Ślady tego kokietowania "czarnego sztan- daru" widać w piosence kabaretowej (Bruant), w niektórych wystąpieniach i tekstach głośnych pisarzy (Mallarme, France, Mirbeau i in.), w jadowitej publicystyse L. Tailhade'a. Ów powierzchowny, salonowy anarchizm, często przelotny, był jednak z reguły symptomem kryzysu egoistycznej, zadowolonej z losu burżuazyjnej cywilizacji. REPUBLIKA OPORTUNISTÓW Po śmierci Gambetty (1882) politykiem nadającym ton rządom Trzeciej Republiki stał się Juliusz Ferry. Z jego nazwiskiem związane są dwa waż- ne elementy polityki republikanów-oportunistów: reforma szkolna i eks- pansja kolonialna. Ferry, przeciwny postulatowi radykałów, by oddzielić kościół od państwa, zdecydował się jednak przełamać potęgę kleryka- lizmu, utrwaloną od czasów Drugiego Cesarstwa. Wbrew gwałtownej opozycji na prawicy ograniczono rolę kościoła w sferze oświaty; towa- rzyszyły temu restrykcje wobec zakonów. Ustawy z lat 1881-1882 stwo- rzyły powszechną, obowiązkową, bezpłatną i laicką szkołę podstawową. To trwałe osiągnięcie republiki: w 1880 r. blisko 17o/o rekrutów to analfa- beci, ale w r. 1914 już tylko ok. 3o/o. Rozszerzono szkolnictwo średnie dla dziewcząt, ale średnia szkoła jest nadal niemal monopolem burżuazji; tym bardziej niedostępne dla niezamożnych są szkoły wyższe (ok. 50 tys. studentów, w większości prawa i medycyny). Rząd Ferry'ego przeprowadził szereg reform wewnętrznych (libera- lizacja systemu prasowego, reżimu zgromadzeń i stowarzyszeń, w tym legalizacja syndykatów; przywrócenie rozwodów zniesionych za Restau- racji; ujednolicenie samorządu lokalnego; drobne retusze w konstytucji w 1884 r.). Ale najważniejszą imprezą, której rząd Ferry'ego dał impuls, była kolonialna ekspansja, uzasadniana racjami ekonomicznymi (surowce) i strategicznymi. Nie brak było, to prawda, opozycji, powołującej się na trudności demograficzne i ekonomiczne Francji. Mówiono o roz- praszaniu sił narodu w sytuacji, gdy pozostaje do wyrównania rachunek wojny 1870 r., gdy trzeba odzyskać Alzację i Lotaryngię. Na socjalisty- cznej lewicy protestowano przeciw rozbojowi kolonialnemu, niegodnemu francuskiej wolnościowej tradycji. W Afryce Północnej Anglicy wyparli wpływy francuskie z Egiptu (1882). Natomiast wojska francuskie od r.1881, w kilku etapach, dokonały okupacji Tunezji; traktatem w Bardo (1881) krajowi narzucono protek- 614 4 QZ Z Q DY # o. 0 # Qa #m # J W Ó # W # aa 0 Y Q Z # # o Q # ó z # o a # o # # ## # o a a # # Y U #= Z aaś a # #o az## Y # # O # U 4 Ń # Y Z U a Z U # a~ #z Q Y Ń # W # Z U O # torat. Rozwinięto penetrację ekonomiczną w Maroku. Ale dopiero w po czątkach XX w., wśród konfliktów politycznych z Niemcami, Maroko zostanie stopniowo poddane francuskiej okupacji, a potem (1912) pro- tektoratowi. Francja trzymała też mocno Algierię, skazaną na los rolniczego zaplecza metropolu. Jednak we wszystkich krajach Maghrebu francuska dominacja budzić będzie opozycję i bunty. W Afryce Czarnej Piotr Brazza, Włoch we francuskiej służbie, uzależnił od Francji rozległe terytoria tzw. francuskiego Konga (1882). Senegal, Dahomej i Kongo stanowić będą bazy dla dalszej ekspansji w Afryce środkowej. Wymagało to uzgodnień z Anglikami i Włochami, a przede wszystkim złamania oporu murzyńskich państw tego obszaru. Łamano go podstępem, blokadą i siłą zbrojną w osiem- dziesiątych i dziewięćdziesiątych latach XIX w.; na początku XX w. fran- cuski Maghreb i francuska Czarna Afryka, sięgająca na wschodzie aż po granice Sudanu, stworzyły potężny blok terytorialny. Dalej, za rządów Ferry'ego Francuzi okupowali ważne punkty na Madagaskarze (1882), co dało im tu faktyczną władzę zbliżoną do protektoratu (królowa Mal- gaszów będzie zmuszona do formalnego uznania protektoratu Francji w r. 1895; jednak już w 1896 r. Madagaskar został anektowany). Opór ludności malgaskiej przeciw Francuzom tlił się tu nieustannie, zwłaszcza na południu wyspy. Wreszcie Indochiny. Już w r. 1872-1873 Francuzi, trzy#ając mocno południowe regiony Wietnamu (Kochinchina) i Kambodżę, usiłowali o- panować Tonkin, północną część Wietnamu. Po pewnych sukcesach (zdo- bycie Hanoi) próba ta zawiodła. Wznowiono wysiłki podbojowe w r. 1883 (ponowne zdobycie Hanoi), ale znów Francuzi ponosić zaczęli porażki. Do konfliktu włączyły się Chiny, mające formalne zwierzchnictwo nad Tonkinem i Annamem oraz ich władcą w Hue. Wypadło zaangażować w Wietnamie spore siły; opór wietnamskich chłopów i marynarzy trwał tu nawet po tym, gdy Chiny definitywnie zrezygnowały z swego zwierz- chnictwa nad Tonkinem i Annamem (drugi traktat w Tien-tsin, 1885). W r. 1886 Kochinchina, Annam, Tonkin i Kambodża połączone zostały w Unii Indochińskiej ; w r. 1893 do tej formacji kolonialnej Francuzi dołączyli jeszcze Laos. Partyzantka chłopska w Indochinach jednakże nie ustawała; inteligencja i burżuazja wietnamska prowadziły aktywną propagandę niepodległościową. Powoływano się na wielką przeszłość kraju ale rozważano także jego modernizację wedle atrakcyjnego dla burżuazji japońskiego wzoru. Porażki i koszty związane z podbojem Wietnamu spowodowały upadek rządu "Ferry'ego-Tonkińczyka", którego kariera była skończona. Ale trwa- ły rządy oportunistów, szukającyeh wsparcia to wśród radykałów, to 616 na prawicy. Rządy mierne, pacyfistyczne, zachowawcze. Musiały sobie radzić z kryzysem lat osiemdziesiątych i wyrastającym na jego tle fer- mentem socjalnym. Musiały też stawić czoło niebezpieczeństwu polity- cznego przewrotu. W r. 1886 premier Freycinet dał tekę ministra wojny gen. Jerzemu Boulangerowi, którego rekomendował jego szkolny kolega Clemenceau. Powiązany z radykałami, uchodził za "generałajakobina" i przeprowa- dził istotnie w armu reformy w duchu republikańskim (korpus oficerski był ciągle pod wpływem rojalistów i bonapartystów). Troska o żołnierza zapewniła mu popularność szerokich kręgów; stanowczość wobec Nie- miec i wojowniczość ("generał Rewanż") zyskały mu poparcie wszystkich niezadowolonych z pacyfistycznej polityki oportunistów. Właśnie dlatego w 1887 r. Boulangera odsunięto od rządu, posłano na prowincję, a wre- szcie (1888) przeniesiono w stan spoczynku. Teraz zaczęła się kariera ge- nerała, zręcznie reklamowanego przez grupę zwolenników (m. in. rady- kała Rocheforta, wciąż świetne#o publicystę). Lokowali w osobie Boulan- gera nadzieje nacjonaliści i rewanżyści, a także ci, którzy mieli pretensje do rządów za ich miernotę i sprzedajność (wybuchła właśnie jesienią 1887 r. afera ze sprzedażą orderów, kompromitująca m. in. prezydenta Grevy'ego ; ci, którzy chciel by republika dopuściła do głosu masy ludowe ; ci wreszcie, którzy w ogóle ie pogodzili się z republiką. Boulanger, przystojny, z blond brodą i na karym koniu, popularyzowany przez popierające go gazety, przez piosenki i rysunki, pragnął podobać się wszystkim: robotnikom i wytwornym damom, drobnomieszczanom i arystokracji. Intrygant i de- magog, sterował jednak wyraźnie ku prawicy. Poparły do kręgi nacjona- listów (Deroulede) i rojalistów; prawica dała mu też pomoc finansową. Boulanger przedstawiał się, z hasłem rewizji konstytucji, przy okazji wszys- tkich wyborów uzupełniających i zbierał wielkie ilości głosów: miał to być rodzaj plebiscytu na jego rzecz. Chciał objąć władzę na fali nastrojów masowych, ale bez zamachu stanu. Toteż gdy w styczniu r.1889 po kolejnym zwycięstwie wyborczym (tym razem w samym Paryżu) ogromne tłumy paryżan wzywały go do marszu na Pałac Elizejski, Boulanger zmarnował tę okazję. Teraz rząd kontratakował: rozpuszczono pogłoskę, że Boulan- ger stanie przed sądem Senatu za podburzanie do zamieszek. Wiosną 1889 r. generał uciekł do Belgii; w 1891 r. popełnił samobójstwo na grobie kochanki. Niedoszły dyktator Francji zginął - mówiono - jak podpo- rucznik. Ruch bulanżystowski już wcześniej rozsypał się ; nie minął jednak bez śladu. Ujawnił siłę nastrojów nacjonalistycznych i stał się zaczynem wzrostu szowinistycznych lig. Na lewicy rozbudził antymilitaryzm, co będzie miało istotne znaczenie w okresie sprawy Dreyfusa. 6I 7 AFERA PANAMSKA I SPRAWA DREYFUSA Skandal orderowy był zaledwie przedsmakiem kompromitacji, jaką licznym politykom Trzeciej Republiki przyniosło bankructwo Spółki Ka- nału Panamskiego. Spółkę tę firmowało nazwisko Lessepsa, projektanta Kanału Sueskiego; bardzo liczni ciułacze ulokowali w niej oszczędności (ok. 850 tys. osób). Krach Spółki (1889) oznaczał ruinę wielu rentierów i spowodował niebywałe poruszenie, co zmusiło parlament do zarządze- nia śledztwa. Gdy jednak badanie sprawy, tłumione z góry, przeciągało się, prasa prawicy, nacjonalistów, antysemitów zaczęła ujawniać kulisy całej historii. Skandal wybuchł jesienią 1892 r. Okazało się, iż osobistości mocno dwuznaczne (baron Reinach, Cornelius Herz) przekupywały mi- nistrów, posłów, dziennikarzy, by ułatwić uzyskanie przywilejów dla za grożonej Spółki. Wśród tzw. czekobiorców znalazło się z górą 100 de- putowanych. Prawne następstwa afery były nikłe: po długim śledztwie zapadły niskie wyroki, często potem kasowane z powodu "uchybień proceduralnych"; Lessepsa i inż. EiflEla uratowało przedawnienie. Tylko kilka kozłów ofiarnych poniosło karę. Natomiast rezultaty polityczne Panamy były poważne. Wielu ludzi, odgrywających decydującą rolę w po lityce musiało odejść na zawsze lub przynajmniej na kilka lat (m. in. Frey- cinet, Rouvier, Loubet, Clemenceau, Floquet). Nastąpił zwrot na prawo; w rządach od 1893 r. dominują konserwatywni progresiści: Casimir-Pe- rier, Meline, Ribot, a z młodszego pokolenia (30- i 40-letnich) Dupuy, Barthou, Poincare. Szukali oni porozumienia z przejednanymi katolikami, nałożyli tłumik ma propagandę antyklerykalną. Już w 1892 r. Meline przeprowadził w Izbie, jako przewodniczący komisji celnej, ustawę o cłach protekcyjnych. Wznowienie ścisłego protekcjonizmu związane było z kry- zysem rolnym i podobną polityką wielu innych państw; niemniej skutki tego odczuwały bołeśnie masy ludności miejskiej ("Meline-Drogi-Chleb"- tak nazywali robotnicy głównego promotora polityki protekcjonistycznej). Fala zamachów dokonanych przez anarchistów spowodowała zaostrzenie reżimu prasowego i wzrost roli policji: wykorzystywano te środki do rozprawy z manifestującymi i strajkującymi robotnikami oraz do walki z propagandą socjalistyczną. W sferze polityki zagranicznej Francja, osamotniona i prestiżowo osłabiona po klęsce 1870 r., nawiązała teraz (1891) kontakty z Rosją carską, odsuwającą się od Niemiec. Konwencja wojskowa z 1892 r. zapew- niała wzajemną pomoc w wypadku zaatakowania Francji lub Rosji przez Niemcy bądź Austro-Węgry. Wizyta Mikołaja II w Paryżu (1896) i re- wizyta w Rosji prezydenta Francji Feliksa Faure (1897) były manife- 618 stacją tego aliansu, ostro krytykowanego na lewicy: sojusz Republiki z carską tyranią ludziom lewicy wydawał się przeciwny naturze. Konserwatywne rządy progresistów mogły się burżuazji zdawać trwa- łym i wyważonym kompromisem ("ani reakcji, ani rewolucji", wedle formuły Meline'a). Jednakże mieszczańską stabilizacją wstrząsnęła sprawa Dreyfusa, która przez kilka lat wzbudzała niebywałe namiętności, po wodowała podział społeczeństwa i polityczne perturbacje. Odbiciem tych sporów i namiętności jest wielka liczba pism polemicznych, artykułów, manifestów; echa dotarły także do literatury pięknej (nI. in. Historia wspól- czesna Anatola France'a, Prawda Zoli). "Sprawa"przerosła indywidualny wymiar losu niewinnie skazanego człowieka, stała się wielkim starciem reakcji, militarystów, klerykałów, antysemitów- i opinii republikańskiej, łaickiej, broniącej praworządności i wartości humanistycznych. Kapitan Sztabu Generalnego Alfred Dreyfus (pochodził z rodziny żydowskiej) skazany został w 1894 r. za szpiegostwo na rzecz Niemiec, którego nie popełnił; sąd wojskowy orzekł dożywotnie więzienie na Czarciej Wyspie w Gujanie. Wysiłki rodziny skazanego i dziennikarza żydowskiego pocho- dzenia, Lazare'a, by obalić oskarżenie, wywołały żywe nastroje antyse- mickie. Tymczasem w 1896 r. pułkownik wywiadu Jerzy Picquart wpadł na trop prawdziwego szpiega, majora Walsin-Esterhazy'ego. Ale Picqu- art został wysłany do Tunezji, a Esterhazy triumfalnie uniewinniony przez sąd: armia nie zamierza kompromitować się kasowaniem własnych o- rzeczeń. Jednakże trzy dni po procesie Esterhazy'ego, 13 I 1898 r., Emil Zola zaatakował sądownictwo wojskowe, publikując w dzienniku "L'Aurore" słynny list otwarty do prezydenta Republiki pt. Oskarżum; wytoczono mu proces karny i skazano na rok więzienia. Wśród niesłychanego roz- namiętnienia i sporów pomiędzy ligami nacjonalistów a Blokiem Lewicy i Ligą Praw Człowieka doszło do ujawnienia fałszerstwa rzekomego do- wodu winy Dreyfusa. Przyznał się do jego sfabrykowania płk. Henry: popełnił fałszerstwo, by "uchronić armię od napaści". To umożliwiło rewizję procesu, której zapowiedź nie uspokoiła namiętności. Po śmierci prezydenta Feliksa Faure, antydreyfusisty, dzięki poparciu radykałów prezydentem został wybrany w lutym I 899 r. umiarkowany Emil Loubet : przywódca nacjonalistów Paweł Deroulede usiłował wówczas poprowadzić wojsko z koszar Reuilly i ludność Paryża przeciw rządowi. Zamach stanu się nie udał, ale manifestacje nacjonalistów trwały; podczas jednej z nich Loubet otrzymał cios laską. W tej sytuacji lawirujący rząd Dupuya został zdezawuowany przez część progresistów. W czerwcu 1899 r. Waldeck-Ro- usseau utworzył "rząd obrony republikańskiej" z udziałem separującej 619 się od reakcji grupy progresistów, radykałów i socjalisty Milleranda. Zaczęto ograniczać ligi nacjonalistów, hamować wpływy klerykalizmu i przede wszystkim likwidować samą "Sprawę" (tj. aferę Dreyfusa). Wpraw- dzie jesienią 1899 r. sąd wojskowy podczas rewizji procesu znów uznał go winnym (skazując już tylko na 10 lat więzienia), jednak prezydent natychmiast ułaskawił Dreyfusa (zrehabilitowano go w r. 1906). Konflikty, zrodzone przez "Sprawę", były głębokie. Po jednej stronie mówiono o honorze armii, interesach obrony kraju przed Niemcami, o zniszczeniu "spisku Żydów, masonów i protestantów", a nawet o obaleniu Republiki. Po drugiej - przypływ antymilitaryzmu, antyklerykalizmu (bo kościół mocno popierał "honor armii"), hasła obrony ustroju republi- kańskiego i praw człowieka. W obrębie różnych orientacji ujawniły się głębokie podziały. Wśród rzeczników nacjonalizmu Barres był zaciekłym antydreyfusistą, ale Peguy stanął po stronie Zoli i bronił Dreyfusa. Wśród socjalistów - wielkie spory, zjadliwie skarykaturowane w Wyspie Pin- gwinów Anatola France'a (bronić Dreyfusa czy uznać "Sprawę" za we- wnętrzny konflikt w łonie burżuazji; jeśli bronić - to jak zachować niezależność własnej postawy politycznej itd.). Atak reakcji zrodził wśród wielu socjalistów z Jauresem na czele złudzenia co do pożytków udziału w rządzie Waldeck-Rousseau przy jednym stole z generałem de Galliffet. Oportuniści w ruchu robotniczym skwapliwie godzili się na kompromis z Blokiem Lewicy. Waldeck-Rousseau został rychło zdystansowany: reakcja przeciw kle- rykalizmowi (ograniczanie klasztorów) poszła dalej, niż proponował. Wybory w 1902 r. dały większość Blokowi Lewicy, a radykałowie byli teraz najsilniejszym ugrupowaniem. Mieli odtąd dominować nad życiem politycznym kraju. REPUBLIKA RADYKAŁbW. ZBROJNY POKbJ Pierwsze lata w nowym układzie sił wśród burżuazji wypełniły ostre konflikty na tle stosunku państwa i kościoła oraz ożywienie w polityce międzynarodowej. Po wyborach 1902 r. premierem został zdeklarowany antyklerykał Emil Combes (zaczął on od kariery duchownej, potem ukoń- czył studia lekarskie). Ten wychowanek duchownego seminarium posta- nowił zdecydowanie przeciwstawić się wpływom klerykalizmu, ujawnionym w okresie sprawy Dreyfusa. Głównym przewodnikiem tych wpływów były zakony, najbardziej bojowe i politycznie aktywne; zakonników i za konnic było w sumie trzy razy więcej niż księży świeckich. Ale na blisko półtora tysiąca domów zakonnych (z majątkiem ok. miliarda franków) 620 tylko połowa była uznana przez państwo. Stosownie do ustawy o stowa- rzyszeniach, przyjętej już za rządów Waldeck-Rousseau (w 1901), zakony muszą być autoryzowane przez państwo w drodze ustawowej. Otóż Com- bes zaczął od masowego zamykania nie autoryzowanych szkół zakonnych; prawica protestowała gorąco, wybuchły incydenty (głównie w Bretanii), byli ranni w starciach z policją i wojskiem. Nieco później (1903) odrzucono en bloc w parlamencie wnioski za konów o autoryzację. Oznaczało to usunięcie ok. 20 tys. zakonników (w tym większość stanowili członkowie kongregacji nauczających). W r. 1904 definitywnie zabroniono zakonnikom nauczania. Sprawa zakonów jest więc rozstrzygnięta. Ale jednocześnie zakwestionowano zasadę wstę- pnego uzgadniania nominacji biskupich z kurią papieską. Prezydent Lou- bet mianował trzech biskupów nie konsultując nuncjusza. Zaogniło to stosunki z Watykanem, gdzie tymczasem (1903) po Leonie XIII tron papieski objął znacznie mniej skłonny do kompromisów Pius X. Kon- flikt Paryża i Watykanu narastał w r. 1904: jedną z głównych przyczyn stała się wizyta rzymska prezydenta Loubeta. Francja już w latach 1900 i 1902 zawarła tajne układy z Włochami. Uzgodniono podział stref wpły- wów w Afryce Północnej [Libia dla Włochów, Maroko dla Francuzów); postanowiono też, iż w wypadku konfliktu Francji z Niemcami Włochy zachowają neutralność. Potwierdzeniem tego ważnego porozumienia sta- ła się francuska wizyta państwowa w Rzymie wiosną 1904 r. Watykan nigdy nie uznał likwidacji Państwa Kościelnego i włączenia Rzymu do Królestwa Włoch jako jego stolicy. Loubet miał być pierwszą głową państwa składającą tu wizytę: papiestwo poczuło się tym obrażone i nie ukrywało swego potępienia przed kancelariami mocarstw. Poufna nota papieska ogłoszona została przez Jauresa na łamach jego gazety "L'Humanite": oburzenie było ogromne. W lipcu 1904 r. stosunki dy- plomatyczne Francji w Watykanem zostały zerwane. Antyklerykalny rząd Combesa upadł wprawdzie w styczniu 1905 r. na tle konfliktów wokół polityki kadrowej w wojsku, ale sprawa stosunków z kościołem została doprowadzona do nieuchronnego finału: w grudniu 1905 r. par- lament uchwalił rozdział kościoła od państwa. Oznaczało to skasowanie konkordatu przy zachowaniu zasady wolności sumienia i wyznania. Re- publika miała być w pełni laicka i nie ingerować w sferę religii; kościół natomiast nie mógł wykonywać żadnych funkcji publicznych. Zlikwido- wano subwencje państwowe dla kościoła i upaństwowiono majątek koś- cielny. Jednakże budynki kościołów i obiekty kultu miały być przekazy- wane bezpłatnie świeckim zgromadzeniom kultowym. Ale zgromadzenia te nie powstały, operacja zaś inwentaryzowania przedmiotów kultu, które 621 im miały być oddane, wywołała opór: przed budynkami kościelnymi toczyły się prawdziwe bitwy. Opór wiernych podniecały fanatyczne po tępienia rozdziału kościoła od państwa, których nie szczędził Pius X, a także solidaryzowanie się z kościołem dużej części politycznej prawicy. W tym samym czasie skomplikowały się stusunki Francji z Niemcami. Francja wsparta były od r. 1891-1892 sojuszem z Rosją. W latach 1899- 1902 zacieśnił ów sojusz ruchliwy minister spraw zagranicznych Delcas- se. W r. 1902 zabezpieczył on Francję od strony Włoch. Wreszcie w r.1904 zlikwidował stan ciągłych napięć, jakie w stosunkach Francji i Anglii stwarzała rywalizacja kolonialna. Były to napięcia ostre: w r. 1898 omal nie doszło do wojny, gdy oddział francuski opanował Faszodę (Kodok) w Sudanie, by zapewnić połączenie między Dakarem na zachodnim krańcu Afryki i Dżibuti na wschodnim. W obliczu przewagi wojsk angielskich Kit- chenera, wojujących właśnie z mah- # # # dystami, Francuzi opuścili Faszodę ku wielkiemu oburzeniu nacjonali- # # ## stów, roznamiętnionych w tym czasie sprawą Dreyfusa. W 1904 r., w du- ## żej mierze dzięki staraniom Delcas- sego, powrócono w Paryżu i Londy- nie do na pół zapomnianej polityki entente cordiale, skierowanej prze- ciw rosnącej potędze Niemiec. Ale po #, wybuchu wojny między Rosją (so- # juszniczką Francji) i Japonią (zwią- # # zaną z Anglią) Niemcy postanowili ;#t pokazać Francuzom, że nie ma dla # nich miejsca w Maroku. Niespodzie- wana, bardzo widowiskowa wizyta cesarza Wilhelma II w Tangerze w marcu 1905 r. wywołała kryzys, Clemenceau rozładowany na konferencji migdzy- narodowej w Algeciras (1906). Dzię- ki poparciu Anglić i USA Francuzi wygrali tę rundę, zachowując w Maroku mocny wpływ. Po wyborach 1906 r. na pierwszy plan w polityce wybili się dwaj ludzie, skądinąd rywalizujący ze sobą, którzy przez pięć lat sterowali polityką francuską: stary radykał Clemenceau i były prawicowy socjalista Briand. Ten drugi miał pobić rekordy kariery: był jedenaście razy premierem, dwadzieścia pięć razy ministrem w ciągu przeszło ćwierćwiecza (1906 -1932). 622 Zarówno brutalny Clemenceau, jak i układny Briand twardą ręką tłumili wielką falę walki klasowej robotników. Strajki, dobrze zorganizowane i ma- sowe, stały się potężnym protestem przeciw egoizmowi burżuazji i jej rządu w obliczu zwyżki cen, przeciw polityce zbrojeń i marszowi ku wojnie, przeciw zacofaniu ustawodawstwa socjalnego i postępującej intensyfikacji robotniczego wysiłku, którego rosnących efektów nie rekompensowała zwyżka płac. Brutalność represji (strzały do robotników w 1908 r., prowokacje policyjne, wprowadzanie wojska do fabryk, prześladowania działaczy związkowych, kontrakcja fabrykantów) wzmagała zaciętość robotniczego oporu. Paraliżował on na pewien czas całe wielkie działy ekonomii (koleje, energetyka, porty); strajkowali także funkcjonariusze państwowi: pocztowcy, nauczyciele (tu represje były szczególnie ostre). Jednakże nie powiódł się strajk generalny (1909); anarchosyndykalizm CGT i rosnący oportunizm SFIO nie ułatwiały robotnikom rozgrywania tej batalii klasowej. Dodatkowym kłopotem dla rządu były zamieszki i manifestacje na wsi, związane z kryzysem winiarstwa (1907: w Langwe- docji i Roussillon, 1911: w Szampanii). W obliczu zagrożenia konfliktem klasowym rząd radykałów zdecydował się na kompromis w sporze z kościołem i katolikami. Sprawa "inwen- tarzy" została załatwiona ugodowo (1907): budynki kościelne pozo- stawiono w użytkowaniu kleru bez wyraźnego tytułu prawnego. Ko- ściół utracił wprawdzie, w rezultacie rozdziału od państwa, subwencje publiczne, a także bogate dobra, w zamian uzyskał jednak wewnę- trzną niezależność od państwowej kontroli. Osłabienie jego siły ma- terialnej raczej mu pomogło, niż zaszkodziło. Politycznie kościół po zostawał nadal podporą sił skrajnej prawicy. Po r. 1911 wzrosła niestabilność rządów ; pojawili się u steru nowi ludzie (Poincare, premier, a potem prezydent; Caillaux, Doumergue, Barthou, Viviani). Radykałowie ciągle zajmowali pozycję centralną, nastąpiło jednak pewne przesunięcie na prawo. Nieco osłabła fala strajkowa, natomiast zaostrzeniu uległa znów sytuacja międzynarodowa w Europie, podzielonej na wrogie bloki. Załagodzenie konfliktów między Rosją i An- glią (m. in. wokół Persji) w r. 1907 utorowało drogę trójporozumieniu Francji, Rosji i Anglii (1909). Agresywny niemiecki imperializm coraz brutalniej zmierzał do nowego podziału sfer wpływów i łupów kolonialnych ; Francja i Anglia były zdecydowane bronić swego stanu posiadania. W tei grze mocarstwowych imperializmów zapalnymi punktami były Maroko i Bałkany. Wysłanie do marokańskiego portu Agadir niemieekiej kano- nierki (w lipcu 1911 r.) o mało nie spowodowało eksplozji; jednakże Paryż zapłacił za swobodę ekspansji w Maroku częścią francuskiego 623 Konga, przyłączonego do niemieckiego Kamerunu. Nastroje opadły, ale na krótko. Dwie wojny bałkańskie (1912-1913) to już preludium wojny światowej: kosztem Turcji umocniła się Serbia, Rosja popierała tradycyjnie interesy narodów słowiańskich, Austro-Węgry czuły się za grożone w swym panowaniu nad Słowianami. Niemcy podtrzymywały swego sojusznika w Wiedniu, a poprzez Bałkany pragnęły rozszerzyć na Bliski Wschód swą kolonialną ekspansję. Wśród narastającego wyścigu zbrojeń Niemcy zdecydowanie pragną znów "dać nauczkę" Francuzom. Francja także się zbroi; nacjonaliści podniecają tu nastroje wojenne. Jednakże burżuazja zamierzała przerzucić ciężar zbrojnego pokoju na barki mas. Aż do lipca 1914 r. opierała się ona przed progresywnym podatkiem dochodowym, natomiast przeforsowała przedłużenie służby wojskowej do trzech lat. Mniej uwagi zwracano na modernizację wypo- sażenia wojskowego, na szkolenie rezerw - więcej na proste zwiększenie masy ludzkiej w czynnej służbie. Ruch robotniczy i część burżuazyjnej lewicy były przeciwne przedłużaniu służby wojskowej. Ale socjaliści są głęboko podzieleni. Błędem był lewacki antymilitaryzm Hervego na je- dnym biegunie, utopijny pacyfizm Jauresa na drugim; guesdyści byli przeciwni wojnie, ale sądzili, że organizowanie mas przeciw militaryzmowi można zastąpić po prostu ogólną walką z kapitalizmem, którego sprzecz- ności wewnętrzne są źródłem wojen. Strzały w Sarajewie (28 VI 1914 r.) wywołały znaną reakcję łańcuchową. We Francji w lipcu trzy wydarzenia: uchwalenie podatku dochodowego i pożyczki obronnej, wizyta prezydenta Poincare i premiera Vivianiego w Rosji, zamordowanie Jauresa przez młodego nacjonalistę. Tegoż dnia, w którym zginął Jaures (31 lipca), Niemcy wystosowały do Francji ulti- matum: chciały gwarancji francuskiej neutralności w wypadku wojny nie- miecko-rosyjskiej. I sierpnia Francja zarządziła powszechną mobilizację, w dwa dni potem Niemcy, toczące już wojnę z Rosją, wypowiedziały wojnę także Francji. "Powiedzieliśmy: żegnaj ! całej epoce" - pisał Apol- linaire w pięknym wierszu o swym powrocie z wakacji do Paryża w dniu powszechnej mobilizacji. Kończyła się w tym dniu epoka, którą - z pers- pektywy konwulsji wojennych i powojennych kryzysów-francuska burżuazja nazwała piękną, la belle epoque. EWOLUCJA MENTALNOŚCI I OBYCZAJU 1850-1914 Jeszcze w latach 1830-1856 ukazały się główne dzieła ojca pozyty- wizmu Augusta Comte'a. To klasyczna filozofia działania, skierowana ku reformom społeczeństwa inspirowanym przez naukę: trzeba bowiem 624 dostosować społeczeństwo do praw rządzących jego rozwojem. Nauka pojmowana tu jest globalnie, w jedności wszystkich swych gałęzi; ona stanowić powinna fundament społecznego ładu i postępu. Wpływ idei Comte'a, skądinąd pełnych dziwactw i ekstrawagancji, był ogromny. Jego antyindywidualizm, kult ładu i hierarchii, rządu specjalistów, niechęć do "demokratycznej anarchii" były sympatyczne wielu ludziom powiązanym z rządem Drugiego Cesarstwa; po Komunie Paryskiej kontrrewolucyjna ideologia Taine'a i Renana czerpała niejedną inspirację z dzieła Comte'a. Jednocześnie silny wpływ Comte'a jako rzecznika naukowej organizacji społeczeństwa, postępu, nowej moralności = na ludzi Trzeciej Republiki, antyklerykała Gambettę, twórcę reformy szkolnej Ferry'ego. Autor sław- nego Slownika jgzyka francuskiego, Emil Littre, popularyzował szeroko idee pozytywizmu wśród inteligencji. Dziwactwa Comte'a poszły w zapo- mnienie, pozostał po nim scjentyzm, optymistyczna wiara we wszechmoc nauki i naukową organizację życia ludzkiego. Odkrycia i postępy nauk eksperymentalnych utwierdzały ludzi w tym usposobieniu. Darwinizm robił niebywałą karierę już od lat sześćdziesiątych XIX w. ; w tym samym czasie we Francji ludzie pasjonowali się udaną próbą syntezy organicznej, dziełem Marcelina Berthelota: człowiek potrafi więc w laboratorium odtworzyć dzieło natury. To oczywiście sprawy trudne dla laików, po dobnie jak rewelacyjne studia Klaudiusza Bernarda nad metodami medy- cyny eksperymentalnej. Jednakże wspaniałe osiągnięcia Ludwika Pasteura były dla każdego zrozumiałym dowodem znaczenia nauki dla życia co- dziennego. Kult, jakim otoczono Pasteura, rekompensował jego talent i osobiste oddanie w służbie wiedzy użytecznej dla ludzi. Ale pożytki nauki także jako wysiłku zbiorowego, nieraz dla publiczności anonimowego, stawały się coraz bardziej ewidentne w miarę sukcesów rewolucji prze- mysłowej. Postęp techniki, wzrost produkcji i, w efekcie, dobrobytu przy pisać przecież należało uczonym, wynalazcom, racjonalizatorom. Wiara w nieustający postęp nauki i techniki popularyzowana była przez prasę, literaturę popularnonaukową, szkołę. Powieści Juliusza Verne'a pozwa- lały wyprzedzać epokę, podróżować pod wodą i w kosmosie. Scjentys- tyczny światopogląd wpływał już na Flauberta, ale dopiero Zola w swej naturalistycznej twórczości usiłował przedstawić materialistyczną, wręcz przyrodniczą interpretację ludzkich zjawisk. Wiele w tym wszystkim błądzenia: mrzonki o samorództwie, mecha- nistyczny determinizm, prymitywne próby zbliżenia historii i psychologii do fizjologii i chemii (Taine). Ale już się rozszerzał wśród robotniczej awangardy marksizm z jego materialistyczną interpretacją świata i społe- czeństwa. Utwierdzało to silny i przedtem indyferentyzm religijny nowej kla- 40 - J. Baszkiewicz, Historia Franců;i 625 sy: przedmieścia robotnicze są bastionami tej obojętności. Jednakże i wśród burżuazji wolterianizm jest nadal w modzie. Postępy nauki, uprzemysłowienia, oświaty laickiej przyśpieszały fermentację i rozszerzały kryzys wiary także na wsi. Biblijna historia Jezusa została sprowadzona do poetyckiej, spiry- tualnej wizji w głośnym dziele Renana, które wzbudzało skandale i zach- wyty. Potem już, u progu XX w., poddał ją bezlitosnej, krytycznej wiwisekcji Alfred de Loisy. Wolnomyśliciele, nader hałaśliwi, byli raczej nieliczni jako zorganizowana siła. Trudno mówić o upowsze- # chnieniu się światopoglądu materialistycznego, natomiast laicka formacja umysłowa i potoczny, zdroworozsądkowy racjonalizm rozszerzyły się ogro- mnie, co było klęską dla praktyk religijnych : chrztu dzieci, udziału w mszy niedzielnej, spowiedzi wielkanocnej, małżeństwa w kościele. W niektórych regionach kraju liczba praktykujących nie przekraczała kilku lub kilkunastu procent ogółu ludności (praktykowały przeważnie kobiety). Bastionami religu były rejony zacofane: Bretania, Pireneje, południe Masywu Central- nego. Postępy obojętności religijnej nie tłumaczą jednak roznamiętnienia sporów wokół rozwodów i szkół świeckich, klasztorów, rozdziału koś- cioła od państwa, inwentarzy. Rzecz w tym, iż kościół, wsparty silnymi związkami z polityczną prawicą, chciał odwojować swe pozycje w państwie z czasów Drugiego Cesarstwa i późniejszej polityki "porządku mo- ralnego". Organizacja kościelna była wciąż potęgą. Mimo kryzysu powołań duchownych było we Francji 50 tys. księży, a przed polityką restrykcji wobec zakonów - 30 tys. mnichów i aż 130 tys. mniszek. W ręku koś- cioła były wciąż ważne sektory służb społecznych: liczne szkoły (zwłaszcza żeńskie), sierocińce, zakłady wychowawcze, służba pielęgniarska. Silna była prasa katolicka, w tym wielki dziennik "La Croix". Spadek liczby praktykujących rekompensowała gorliwość dewotów. Konserwatyzm pa- pieży Piusa IX i potem Piusa X utrudniał kościołowi francuskiemu ot- wieranie się ku nowym prądom. Nieśmiałe próby uprawiania "apostolstwa ubogich" przez księży przemijały bez echa. Tzw. katolicyzm społeczny nosił piętno politycznej reakcyjności. Usiłowano odzyskać wpływ na spo- łeczeństwo kultem maryjnym, pielgrzymkami do Lourdes i Rzymu, pro- pagandą "męczeństwa papieży" (wyzutych z władzy świeckiej, "więźniów Watykanu") i "męczeństwa kościoła Francji" (pozbawionego majątków, szkół, zakonów). Wśród religijnego roznamiętnienia burżuazyjne rządy popełniały liczne niezręczności, potem się znów cofały i zawierały kom- promisy. Także propaganda antyklerykalna była nieraz prymitywna (por. Rzym Zoli). Po rozdziale od państwa kościół był uboższy, ale rozgrzany 626 walką osiągnął większą zwartość. A laicka republika sama pozbawiła się wszelkiej kontroli nad jego organizacją, kadrami, kazaniami, listami pas- terskimi, stosunkami z Rzymem. Na tym tle wyróżniała się mniejszość protestancka, silna w Sewennach (departament Gard), w Charentes, Ile-de-France, Alzacji. Mniejszy tu był wpływ obojętności religijnej. Praktykujący, poważni, często surowszych obyczajów, protestanci byli lojalni wobec republiki i okazali na ogół zaufanie szkole laickiej, podobnie jak religijna mniejszośE żydowska. Rozdział kościoła od państwa był mimo wszystkich wahań i błędów wzorem nowoczesnego uregulowania tych stosunków. Utrwalił się i sprzy- jał dalszym postępom laickiej mentalności. Tej ewolucji nie powstrzymały próby odnowy katolicyzmu, podejmowane przed r. 1914: w sferze po litycznej wspomniane już wysiłki Sangniera, w sferze kultury duchowej- twórczość Peguya czy Claudela, malarstwo Rouaulta, kariera muzyki Cezara Francka. Osiągnięcia to dużej miary, satysfakcjonują katolicką inteligencję, ale nie są w stanie nawrócić materialistów ani zagrzać wiarą obojętnych. Także rewolucja naukowa przełomu stuleci zakwestionowała uporządkowane wyobrażenia scjentyzmu, lecz nie przyniosła masowych nawróceń. Ta rewolucja naukowa to nowy świat fizyki. Odkrycia Roentgena (1895), francusko-polskiego małżeństwa Curie (1898), Plancka (1900) i te- oria względności Einsteina (1905, 1915) rozbiły mechanistyczne wyobra- żenia o świecie, materii, czasie, przestrzeni. Runęły mozolnie konstruowane prawa, które wedle pozytywistów definitywnie wyjaśniały świat. Było to wielkie przewartościowanie pojęć, sprzyjające we Francji systemom filozoficznym, które już u schyłku XIX w. kwestionowały deterministyczno- mechanistyczne wizje świata (Emil Boutroux, Henryk Bergson). Zwłaszcza bergsonizm wywierał duży wpływ na francuską inteligencję początków XX w. ; jego odrzucenie determinizmu, jego tezy o płynności, niezależności, różnorodności wszelkiego istnienia, a dalej odwołanie się do "jaźni głę- bokiej", zwrot do intuicji jako źródła poznania samej istoty życia- wszystko to zdawało się klęską racjonalizmu, degradacją poznania in- telektualnego, niezdolnego wyjść poza uproszczone stereotypy. Kryzys racjonalizmu odzwierciedlił się także w zmierzchu naturalizmu literackiego z jego ambicjami naukowej eksplikacji świata, w sukcesach nowych prądów, a zwłaszcza rewolucji poetyckiej, której pionierami byli już dawniej Bau- delaire, Rimbaud i Mallarme. Niemniej przezwyciężenie uproszczeń scjentyzmu, pozytywizmu, naturalizmu nie wywarło większego wpływu na laicką, zracjonalizowaną, często hołdującą "żywiołowemu materializ- mowi" świadomość szerokich warstw francuskiego społeczeństwa. 627 Jest to jednocześnie społeczeństwo obyczajowo mocno zdemokraty- zowane. Niemałe znaczenie miała tu rosnąca mobilność społeczna, uwie- lokrotniona przez gęstą sieć kolei (w 1913 r. już 13 przejazdów rocznie p y ą na osobę). Samochód rzed r. 1914 rzestał b ć rzadk łecznej. Świ 100 tys. pojazdów liczy się poważnie w bilansie ruchliwośc karierę zrobił rower. Pierwsze przeloty przez La Manche (Ludwik Ble- riot, 1909) i Morze Śródziemne (Roland Garros, 1913) są dopiero zapo- # wiedzi. W sumie jednak ogromne ułatwienie poruszania się ma znaczenie nie tylko ekonomiczne, lecz i obyczajowe. Zaczynało już kształtować się z awisko masowej turystyki, które tak upraszcza i demokratyzuje obyczaje. Te same skutki ma rozwój sportu: coraz m niej dyscyplin zachowuje ściśle elitarny charakter. Wioślarstwo już dawniej było popularne; rower est modny we wszystkich klasach społecznych. Początki sportu wyczy- # owe o również były zaczynem demokratyzacji (mecze piłkarskie, Tour de Frang zainaugurowany w r.1903). W rezultacie następowała np. ewolucja # ubiorów: skomplikowane suknie dam z klas posiadających uprościły się, przestały być potężną przeszkodą w swobodnym poruszaniu się. Żywe kolory wdarły się do niezamożnych dzielnic, gdzie dominowały dotąd ' barw ciemne i ponure. Oczywiście, różnice między bluzą i kaszkietem a żakietem i szaro perłowym melonikiem trwały; ale fotografie z modnych kurortów i obrazy impresjonistów ukazują swobodę ubiorów eleganckiego towarzystwa w porze urlopu lub wycieczki, gdy melonik lub cylinder haut-deforme zastępowały panamy, kanotiery lub wręcz plebejskie kasz- kiet. Nastąpiła także demokratyzacja świąt: dzień 14 lipca nie jest świętem i dworskim ani salonowym, lecz naprawdę ludowym. Demokracja burżu- azyjna i powszechna oświata sprzyjały upow yhniewnn nt Dreyfus politycznych: gen. Boulanger, Panama, wi eks ansja kolonialna, ustawy o rozdziale kościoła od państwa lub o trz- let pej służbie wojskowej =- to tematy, którymi się pasjonowały wszystkie środowiska i klasy. Niemałe znaczenie przypisać tu wypadnie partiom politycznym i ligom, choć partie ciągle mają luźną strukturę, a ligi liczą raczej na sympatyków niż na kadrę członkowską. Jest to jednak yielki w porównaniu ze stanem poprzednim, gdy orientacje polit czne post wybo akcje parl rcze i fr amentarne, a reprezentowały jedynie komitety bistyczno-elitarnymi. Wpływ ma- loże masońskie były zrzeszeniami sno sonerii w polityce, znaczny, choć nieraz przesadzany, wynikał poprzednio # m, in. z braku organizacji politycznych nowoczesnego typu. olit czne rozbudzenie najszerszych mas rodziło nawyk codziennej # P Y lektury gazet. Rotacja umożliwiała pełne zaspokojenie tego przyzwyczaje- 628 Jest to jednocześnie społeczeństwo obyczajowo mocno zdemokraty- zowane. Niemałe znaczenie miała tu rosnąca mobilność społeczna, uwie- lokrotniona przez gęstą sieć kolei (w 1913 r. już 13 przejazdów rocznie na osobę). Samochód przed r. 1914 przestał być rzadkością: z górą 100 tys. pojazdów liczy się poważnie w bilansie ruchliwości społecznej. Świetną karierę zrobił rower. Pierwsze przeloty przez La Manche (Ludwik Ble- riot, 1909) i Morze Śródziemne (Roland Garros, 1913) są dopiero zapo- wiedzią. W sumie jednak ogromne ułatwienie poruszania się ma znaczenie nie tylko ekonomiczne, lecz i obyczajowe. Zaczynało już kształtować się zjawisko masowej turystyki, które tak upraszcza i demokratyzuje obyczaje. Te same skutki ma rozwój sportu: coraz mniej dyscyplin zachowuje ściśle elitarny charakter. Wioślarstwo już dawniej było popularne; rower jest modny we wszystkich klasach społecznych. Początki sportu wyczy- nowego również były zaczynem demokratyzacji (mecze piłkarskie, Tour de France zainaugurowany w r. 1903). W rezultacie następowała np. ewolucja ubiorów: skomplikowane suknie dam z klas posiadających uprościły się, przestały być potężną przeszkodą w swobodnym poruszaniu się. Żywe kolory wdarły się do niezamożnych dzielnic, gdzie dominowały dotąd barwy ciemne i ponure. Oczywiście, różnice między bluzą i kaszkietem a żakietem i szaro perłowym melonikiem trwały; ale fotografie z modnych kurortów i obrazy impresjonistów ukazują swobodę ubiorów eleganckiego towarzystwa w porze urlopu lub wycieczki, gdy melonik lub cylinder haut-deforme zastępowały panamy, kanotiery lub wręcz plebejskie kasz- kiety. Nastąpiła także demokratyzacja świąt: dzień 14 lipca nie jest świętem dworskim ani salonowym, lecz naprawdę ludowym. Demokracja burżu- azyjna i powszechna oświata sprzyjały upowszechnieniu zainteresowań politycznych: gen. Boulanger, Panama, wina czy niewinność Dreyfusa, ekspansja kolonialna, ustawy o rozdziale kościoła od państwa lub o trzy- letniej służbie wojskowej - to tematy, którymi się pasjonowały wszystkie środowiska i klasy. Niemałe znaczenie przypisać tu wypadnie partiom politycznym i ligom, choć partie ciągle mają luźną strukturę, a ligi liczą raczej na sympatyków niż na kadrę członkowską. Jest to jednak wielki postęp w porównaniu ze stanem poprzednim, gdy orientacje polityczne reprezentowały jedynie komitety wyborcze i frakcje parlamentarne, a loże masońskie były zrzeszeniami snobistyczno-elitarnymi. Wpływ ma- sonerii w polityce, znaczny, choć nieraz przesadzany, wynikał poprzednio m. in. z braku organizacji politycznych nowoczesnego typu. Polityczne rozbudzenie najszerszych mas rodziło nawyk codziennej lektury gazet. Rotacja umożliwiała pełne zaspokojenie tego przyzwyczaje- 628 nia. Mnożyły się tysiące tytułów różnych gazet: od pisemek lokalnych i organów bardzo wąskich grup i stowarzyszeń po wielką prasę brukową o nakładach przekraczających milion egzemplarzy ("Petit Journal", "Petit Parisien", "Le Matin"). Wzorem był najstarszy "Petit Journal": aż roiło się tu od opisów zbrodni, wypadków, wydarzeń egzotycznych i towarzys- kich, romansów w odcinkach; w tym kontekście niewinnie sączono czy- telnikom ideologię "ustalonego ładu". Wielki sukces miały także gazety satyryczne, których pierwowzorem była "La Lanterne" Rocheforta z cza- sów, gdy zelżała cenzura Drugiego Cesarstwa. Poważne i nudne wielkie dzienniki informacyjno-polityczne ("Le Temps", "Journal des Debats") są czytane przez burżuazyjną inteligencję. Znamieniem demokratyzacji obyczaju były dążenia emancypacyjne kobiet, nie tak gwałtowne jak w Anglii, ale wyraźne. Kobiety nadal nie głosują, rzadko studiują ( a jeśli to robią, to raczej na zagranicznych uczel- niach). W początkach XX w. w Paryżu jest zaledwie 20 lekarek i 1 adwo- katka. Ale jest tu też dwukrotna laureatka Nobla (1903,1911), Maria Skło- dowska-Curie. A liczba dziewcząt w liceach państwowych i tzw. wyższych szkołach podstawowych przekraczała tuż przed wojną 1914 r. 40 tys. Wreszcie symptomem zbliżającego się "wieku mas" i kultury masowej było rosnące znaczenie popularnej literatury, bulwarowego teatru, o- peretki i rewii, popularnych form rozrywki. Gustują w nich nie tylko klasy niezamożne i burżuazja. Przecież i księżna de Guermantes z powieści Prousta, dama z największego świata, chadzała dyskretnie do cafe-con- cert i uwielbiała powieści Dumasa syna oraz bulwarowe komedie Meil- haca. To, co najlepsze w literaturze i sztuce mieszczańskiej Francji lat 1850-1914, spotykało się często z niezrozumieniem, obojętnością i drwiną. LITERATURA I SZTUKA "Zwycięstwo reakcji [po r. 1848) związane było z bezprzykładnym spłyceniem myślenia i prymitywizacją smaku" (A. Hauser). Drugie Ce- sarstwo hołdowało otwarcie złym gustom, a przykład przychodził z góry, od cesarskiego dworu. Arnold Hauser twierdzi, że był to czas sukcesów kiczu: i przedtem oczywiście było mnóstwo literackiej oraz malarskiej tandety, ale nie ona wyznaczała główny nurt zainteresowań kulturą. Te- raz na pierwszy plan wybiły się staranne, zrobione z rutyną, wypieszczone kicze. Literacką ozdobą dworu Napoleona III stali się Prosper Merimee i Oktaw Feuillet. Merimee był ongiś świetnym nowelistą, pisał opowiadania może błahe, ale finezyjne. Teraz jest już literackim emerytem. A Feuillet 629 to klasyk taniej, salonowo-moralizatorskiej powieści. Ten nurt bogoboj- nej, sentymentalnej prozy, pełnej admiracji dla wyższych sfer, zyska popularność, o której nie mogli marzyć Flaubert i Zola. Przedłużeniem gatunku będzie potem (ok. r. 1880) twórczość Jerzego Ohneta, którego Wlaściciel kuźnic miał kilkaset wydań ("Trędowata w spodniach" - tak tę powieść określił Boy-Żeleński). A później Paweł Bourget, Henryk Borde- aux i cały legion autorów budujących powieści, niezwykle popularnych. Cmentarzysko literackie, z którego i dziś wydawcy ekshumują czasem niektóre utwory. Bracia Goncourt przepowiadali, że gatunki rozrywkowe pognębią te- atr z prawdziwego zdarzenia. Prawda, że Komedia Francuska gra klasyków; zaczęto nawet grać "niescenicznego" Musseta, może najważniejszego twór- cę w dziejach francuskiego teatru XIX stulecia. Ale prawdziwe zainte- resowanie szerokiej publiczności budzi komedia bulwarowa, melodramat, farsa, wodewil, rewia i przede wszystkim operetka. Zainteresowanie zresztą ogromne: teatr i teatrzyk były popularne jak nigdy. Utwory kla- syków sztuki bulwarowej, Dumasa syna, a zwłaszcza Emila Augiera, stanowiły wzór konformizmu: kult własności, rodziny, moralności tra- dycyjnej wykładane były tu po rezonersku, choć nie bez technicznej zręcz- ności. Ulizane, ale zgrabne komedie Meilhaca, potem Sardou, wodewile Jerzego Feydeau: to trafiało w gust publiczności. Operetka Oft#enbacha stała się wręcz symbolem lafete imperiale, beztroskiej wesołości Drugiego Cesarstwa. Nie była pozbawiona akcentów satyry społecznej, ale tak odrealnionej i tak na wesoło podanej, że nieszkodliwej. Pigtro niżej była jeszcze farsa, rewia, variete: też niebywale popularne. W malarstwie nie zdobyła wzięcia twórczość autentycznego artysty plebejskiego Gustawa Courbeta; wydziwiano nad ludową tematyką jego dzieł (Kamieniarze, Pogrzeb w Ornans), nad gustem dla prozy i codzienno- ści. Nie doceniano swobody i mistrzostwa realistycznej obserwacji, które cechowały to malarstwo. Ale dostrzegano, że Courbet (podobnie jak ciągle jeszcze działający Daumier) są wrogami burżuazyjnego ładu. Burżuazja entuzjazmowała się natomiast elegancką, dekoracyjną i pustą twórczo- ścią : jej ulubieńcy to stary Ingres, klasyk oschłego akademizmu, Delaroche, Baudry, Couture. Gdy potem pojawili się impresjoniści, byli obiektem krytyk i szyderstw. Tak więc na marginesie panujących gustów pojawiły się najwybitniej- sze nurty kultury: naturalizm w powieści, impresjonizm w malarstwie (potem i w muzyce), awangarda poetycka. Naturalizm był w prozie zdarze- niem najważniejszym (choć pomiędzy Panią Bovary Flauberta a początkiem cyklu Rougon-Macguartów Zoli powstały jeszcze ważne powieści starego 630 wodza romantyków, Wiktora Hugo, w tym Nędznicy, 1862). Tym, czym dla romantyków stała się historia, dla naturalistów był postęp nauk przy rodniczych. Stąd się brał w ich twórczości kult obserwacji, staranna doku- mentacja wspierająca ich dzieła, próby interpretacji przyczynowej, rze- czowość i obiektywizm beznamiętnej, pozbawionej złudzeń wizji świata, zwrot do zjawisk masowych, a zatem populizm lanaliza "wędrówki niż- szych klas poprzez ciało społeczne" -jak pisał Zola w przedmowie do Rougon-Macquartów). A zarazem - niechęć do konserwatyzmu, egoizmu, złego smaku i braku kultury wśród burżuazji. I pogodzenie się z brakiem sukcesu, z potępieniami "dobrze myślącej" krytyki i publiczności, która przekładała mierną tandetę literacką nad dzieła naturalistów, oskarżane o niemoralność i chorobliwy gust do brudów. Pani Bovary (1857) spowo- dowała wręcz postawienie Flauberta przed sądem za obrazę moralności: wyrok uwolnił go wprawdzie od kary, ale też niedwuznacznie potępił. Krytyk Sainte-Beuve pisał, że pióro Flauberta jest jak skalpel chirur- ga. Wyniki sekcji były pesymistyczne: realistyczny i racjonalistyczny opis "ciała społecznego" ukazał tępotę, płaskość, obłudę i obrzydliwość zado- wolonego z siebie mieszczaństwa. W tym można dostrzec związki na- turalizmu z romantyzmem, który także manifestował wrogość do burżua- zyjnej płaskości. Ale oschła precyzja i beznamiętny, bezosobowy obiek- tywizm są tu zaprzeczeniem romantycznych wylewów uczuć, a żelazna dyscyplina pisarska, którą sobie Flaubert narzucał, uniezależniała pracę twórcy od żywiołowości i natchnień. Tajemnicą talentu Flauberta pozo- stanie, że cyzelowane latami teksty tętnią życiem. Banalna historia nor- mandzkiej mieszczki (Pani Bovary), dzieje przygód i rozczarowań nie- zbyt interesującego młodego człowieka (Szkola uczuc'), nieciekawy żywot służącej (Prostota serca) olśniewały świeżością (do dziś zresztą nie wy- blakłą). To przewrót w sztuce powieściopisarstwa; wpływ Flauberta był i pozostaje ogromny. Emil Zola pragnął być pisarzem-badaczem epoki. Badaczem w stylu przyrodników, operujących metodą eksperymentalną: przedmowa do cy- klu o Rougonach-Macquartach daje lakoniczny wykład tych założeń. A sam cykl był próbą kompletnej analizy socjologicznej. Imponuje rozmachem, choć realizacja wielkiego planu (znów zaplanowana koncepcja dominuje tu nad natchnieniem) dała efekty nierówne. Bracia Edmund i Juliusz Goncourtowie przeszli do historii dzięki swemu Dziennikowi, pasjonującej kronice literackiej, która przytłoczyła ich wkład w naturalistyczną powieść (Herminia Lacerteux, 1865). Pozostały natomiast trwałym dorobkiem fran- cuskiego naturalizmu powieści, a zwłaszcza nowele Maupassanta. Wy- chodziły one w pół drogi gustom burżuazyjnej publiczności do lekkiej, 63l rozrywkowej literatury. A twórczość Oktawa Mirbeau w pełni naginała do tych gustów kanony powieści naturalistycznej. Jednakże w tym samym czasie postępowa, antyklerykalna inteligencja już się entuzjazmowała prozą sceptycznego, ironicznego Anatola France'a, który odnowił tradycje Woltera i Diderota (Tais, Gospoda pod królową Cęsią Nóżką), a potem zwrócił się do złośliwego komentowania dziejów Francji (Wyspa Pingwinów, Bogowie lakną krwi) i jej współczesności (Hi- storia wspólczesna). Początek nowego wieku przyniósł też wielką, roman- tyczną wizję wartości humanistycznych, trwających w świecie sztuki na przekór płaskości burżuazyjnego społeczeństwa: to Jan Krzysztof Romain Rollanda (1904-1912). A ostatni rok "pięknej epoki", 1913, był szcze- gólnie bogaty w zapowiedzi nowych perspektyw powieści. Jean Barois Rogera Martin du Garda z natłokiem dialogów, przemieszaniem fikcji i autentycznych dokumentów zapowiadał nowe techniki powieściowe XX w.; W strong Swanna, pierwsza część cyklu Marcela Prousta, to próg rewolucji w powieści psychologicznej. W poezji już pierwszy rok Drugiego Cesarstwa przyniósł Emalie i ka- mee Teofila Gautiera, ongiś najbardziej "wściekłego" romantyka, oraz po ematy antyczne Karola Leconte de Lisle. To poezja klasyczna, chłodna, po flaubertowsku bezosobowa, zakochana w pięknie formalnym, w do- skonałej harmonii wiersza. Na tych dwóch mistrzów powoływać się będą w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych XIX w. tzw. parnasiści (Sul- ly Prudhomme, Heredia, Coppee). Ale Gautier był też mistrzem Karola Baudelaire'a, od którego się zaczął wielki przewrót poetycki. Przewrót, związany z twórczością Artura Rimbauda (pod jej wpływ dostał się zaczynający jako parnasista Paweł Verlaine) i Stefana Mallarmego. Do- łożyć tu jeszcze warto nazwisko Lautreamonta, prekursora surrealistów. Ludzie, którzy dokonali tej poetyckiej rewolucji, należeli do gatunku noetes maudits, naznaczonych przekleństwem losu i nie mieszczących się w ramach burżuazyjnego społeczeństwa. Zła miłość, dwuznaczne obyczaje, pociąg do alkoholu, włóczęgi, patologicznych przejawów cywilizacji wielko- miejskiej (której urok silnie na nich działał): wszystko to nie było bez wpływu na "dekadencki" charakter ich twórczości. Jest w niej poczucie niepewności, smutku, zagrożenia, katastrofizm, który potem Paweł Va- lery ujmie w słynną formułę o śmiertelności wszystkich cywilizacji. Jest przekonanie o absurdalności i samotności ludzkiej egzystencji i niewiara w przyszłość, w sens buntowania się przeciw ohydzie rzeczywistości. Jest odwrócenie się od natury ku "sztucznym rajom" życia miejskiego, a nawet więcej : odwrócenie się od realiów, izolacja w strefie marzeń i poetyckich fikcji. Rzecz znamienna, że te nastroje wyrażali często twórcy bardzo 632 kle) po#,Cała twórczość Rimbauda (Pr#any statek, Iluminacje, Sezon w m życia poe a między I7 a 20 rokie t ie y, pełne halucynacji Chants de #Llaldoror na isał Lautreamont Była to poez d ' gdy miał niewiele ponad 20 lat. wrażenia i doznania lna wyrazić z niezwykłą finezją najbardziej subtelne twórc b ů Ale w założeniu poezja niezależna od uczuć i y, ezosobowa, mająca wyrażać ogólnoludzkie właściwe e myśli świadomości. Rimbaud który ' poce stany , # ma w swym dorobku także gniewne, agre- ywne wiersze ełne entuz azmu dla Komun wystąpił później jako rzecznik y (uchodził za e czestnika), tylko instrumentem ł poezji wizjonerskiej, w której poeta jest t d" si od niego niezależnych. Przynosi on odkrycia "stam- ą, z bliżej nie określonej nadrzeczywistości objawieniom, do któr ch prow ů Nadaje poetycką formg y adz wieku dziecinnego. Stefan ą oszołomienia zm słów, ekstazy, lęki poezji u atrywał w żywiołMallarme, nie bez wpływów bergson ym strumieniu izmu sens jących elementy wyższej, ideal poetyckich wizji, odtwarza- ne# rzeczywistości. snący formalizm no Musiało to wywrzeć wpływ na ro wej poezji. Rimbaud w Sezonie w pisał o "alchemii słowa". piekle rzeczy niewyrażalne" mag'czne zabiegi poety pozwalają "no tować ; ponad racjonalny sens, logiczne znaczenie tekstu słów. 11 M ll ykowe piękno, wsparte dźwiękowymi walorami użytych a armego, twórc p y go s formy poetyckiej rozbił r y oet ckie ymbolizmu, kult e uł g y , ,czystej '' wieloznaczność tekstów g y ramat czne i logiczne; irracjonalność, podatnych na różne interpretacje iść miała w pa- tu już u k gu m wrażli ości czytelnika muzycznością frazy. Jesteśmy ezji s chyłku XIX w # poezji XX stulecia. Wpływ francuskiej o ů, a zwłaszcza Rimbauda, był potem ogromny. Nawet mistyczno-katolicki Paweł Claudel zapewniał, że wszystko zawdzięcza Bi- blu i Rimbaudowi. Początki XX w. przyniosły nową fermentację poetycką ników różnych orientacji (symbolistów : wśród rzecz- plan pierwszy wybija się poeta polski ' unanimistów, neoklasyków) na linaire (Wilhelm A olinary ego Pochodzenia, Guillaume Apol- p Kostrowicki), próbujący z wielkim powodzeniem różnych form i czerpiący z różnych źródeł inspiraci surrealistyczna, jak z sennych mJ : jest tu i poezja ( ajaczeń, i wypróbowywanie modnych ekstrawa ancji druku wiersze ůukładane w kształt różn ch i kub istyczne rozbijanie logicznego związku y przedmiotów), sze pisane w tradycyjnej p zdań. Ale także świetne wier- pojawiały się woetyce. Wśród dziwactw i ekstrawaganckich poszukiwań poezji początków stulecia utwory o trwałej wartości. Nastąpiło także sporo zmian w teatrze p w akademizmie , rzez długie lata grzęznącyrri Komedii Francuskiej i banalności scen bulwarowych. 633 młodzi. Cała twórczość Rimbauda (Pijany statek, Iluminacje, Sezon w pie- kle) powstała między 17 a 20 rokiem życia poety, pełne halucynacji Chants de Maldoror napisał Lautreamont, gdy miał niewiele ponad 20 lat. Była to poezja zdolna wyrazić z niezwykłą finezją najbardziej subtelne wrażenia i doznania. Ale w założeniu poezja niezależna od uczuć i myśli twórcy, bezosobowa, mająca wyrażać ogólnoludzkie, właściwe epoce stany świadomości. Rimbaud, który ma w swym dorobku także gniewne, agre- sywne wiersze pełne entuzjazmu dla Komuny (uchodził za jej uczestnika), wystąpił później jako rzecznik poezji wizjonerskiej, w której poeta jest tylko instrumentem sił od niego niezależnych. Przynosi on odkrycia "stam- tąd", z bliżej nie określonej nadrzeczywistości. Nadaje poetycką formę objawieniom, do których prowadzą oszołomienia zmysłów, ekstazy, lęki wieku dziecinnego. Stefan Mallarme, nie bez wpływów bergsonizmu, sens poezji upatrywał w żywiołowym strumieniu poetyckich wizji, odtwarza- jących elementy wyższej, idealnęj rzeczywistości. Musiało to wywrzeć wpływ na rosnący formalizm nowej poezji. Rimbaud w Sezonie w piekle pisał o "alchemii słowa": magiczne zabiegi poety pozwalają "notować rzeczy niewyrażalne"; ponad racjonalny sens, logiczne znaczenie tekstu wyrasta jego językowe piękno, wsparte dźwiękowymi walorami użytych słów. U Mallarmego, twórcy poetyckiego symbolizmu, kult "czystej" formy poetyckiej rozbił reguły gramatyczne i logiczne; irracjonalność, wieloznaczność tekstów podatnych na różne interpretacje iść miała w pa- rze z atakowaniem wrażliwości czytelnika muzycznością frazy. Jesteśmy tu już u progu nowoczesnej poezji XX stulecia. Wpływ francuskiej po ezji schyłku XIX w., a zwłaszcza Rimbauda, był potem ogromny. Nawet mistyczno-katolicki Paweł Claudel zapewniał, że wszystko zawdzięcza Bi- blii i Rimbaudowi. Początki XX w. przyniosły nową fermentację poetycką; wśród rzecz- ników różnych orientacji (symbolistów, unanimistów, neoklasyków) na plan pierwszy wybija się poeta polskiego pochodzenia, Guillaume Apol- linaire (Wilhelm Apolinary Kostrowicki), próbujący z wielkim powodzeniem różnych form i czerpiący z różnych źródeł inspiracji: jest tu i poezja surrealistyczna, jak z sennych majaczeń, i wypróbowywanie modnych ekstrawagancji druku (wiersze tzkładane w kształt różnych przedmiotów), i kubistyczne rozbijanie logicznego związku zdań. Ale także świetne wier- sze pisane w tradycyjnej poetyce. Wśród dziwactw i ekstrawaganckich poszukiwań pojawiały się w poezji początków stulecia utwory o trwałej wartości. Nastąpiło także sporo zmian w teatrze, przez długie lata grzęznącym w akademizmie Komedii Francuskiej i banalności scen bulwarowych. 633 Pojawiły się tu nowe zjawiska, przełamujące dominację taśmowo pro- dukowanych wodewilów, fars i komedu (Feydeau, Courteline, Flers i Cail- lavet) oraz postromantycznych dramatów wierszem Rostanda, w których błyszczała Sara Bernhardt. Objawieniem były ukazywane po nowemu dzieła klasyków (Szekspira, Moliera) i utwory współczesnej literatury ob- cej (Maeterlinck, adaptacje Dostojewskiego). Teatr Claudela, przesiąknięty mistycyzmem, miał jednak dużą siłę wyrazu. Od schyłku XIX w. ferment wnosiły teatry awangardowe (Theatre libre Antoine'a, Theatre de 1'Oeu- vre Lugne-Poego). Lugne-Poe wystawił w 1896 r. szyderczą groteskę A1- freda Jarry'ego, Króla Ubu, która wywrze wielki wpływ na awangardę XX w. Wreszcie w 1913 r. Jakub Copeau założył w Paryżu na ulicy Sta- rego Gołębnika (z dala od pogardzanych teatrów bulwarowych) swój teatr, który odnowił całkowicie repertuar, metody pracy z aktorami, re- żyserię i dekoracje. Zespół aktorski Starego Gołębnika z Karolem Dul- linem i Ludwikiem Jouvetem wyniósł z tego teatru doświadczenia i kon- cepcje, które stworzyły podstawy nowoczesnej francuskiej sztuki teatralnej. Jednakże ponad wielkie osiągnięcia literatury wyrastał dorobek fran- cuskiego malarstwa: w pewnym stopniu można mówić o twórczym wpły- wie malarstwa na literaturę i nawet muzykę. Szybki postęp techniki i ur- banizacji zdynamizował przemiany wrażliwości i orientacji estetycznych, zwiększył rolę treści wielkomiejskich w sztuce. Nerwowość miejska, poczucie płynności, zmienności, ruchu właściwe ludziom dużego miasta, a zarazem poczucie osamotnienia jednostki wśród tego zgiełku odbijały się zarówno w literaturze, jak w malarstwie impresjonistów. Obserwator świata, jakim był impresjonista, może nie zaangażowany, ale bystry, spo- glądał na ów świat ze zmysłowością bliską materializmowi literatury na- turalistycznej, a pejzaż miejski cenił tak samo, jak twórcy nowej poezji. Ukazywał przedmiot swych obserwacji w ruchu i w pełnym powietrzu, skąpany w świetle, płynny i ciągle zmienny. To było zupełne zerwanie ze statycznością obrazu, a nawet rezygnacja z precyzji konturu, co szoko- wało publiczność, nie odnajdującą często u impresjonistów ani twarzy, ani linearnego zarysu przedmiotów. Nie ma tu anegdoty, z której rezy- gnowano na rzecz wartości czysto malarskich (światło, kolor). Wizja świata niebywale subiektywna, ale zarazem ogromnie sugestywna. Jeśli często nie ukazywała rysów ludzkich twarzy (ale to przecież zadanie dla upowszechnionej już fotografii) - to na pewno ujawniała obraz Francji burżuazyjnej, pogodnej i ustabilizowanej w swej egzystencji. Jasne i żywe kolory impresjonistów mniej się z pewnością nadawały do pokazywania niewesołych aspektów owej stabilizacji. Trzeba było jednak sporo czasu, by burżuazja zaakceptowała tę nową sztukę. Nieufnie, a nawet wrogo 634 przyjmowano pierwsze dzieła Pissarra i Maneta (który zresztą długo szedł własną drogą), a potem młodszych: Sisleya, Moneta, Renoira, i jeszcze młodszych : Seurata, Signaca. Wystawy lat 1874 i 1876 były wielką mani- festacją rozkwitu nowej szkoły (Impresja o wschodzie slorica Moneta z wy- stawy 1874 r. dała jej nazwę). U schyłku lat siedemdziesiątych część krytyki i publiczności była już zawojowana. Impresjonizm znalazł chwalców, na- bywców, imitatorów. Nie oznacza to, że zdobył monopol. Symbolizm w malarstwie (Re- don, Denis, Bonnard) odegrał rolę mniejszą, ale już przed r. 1890 obja- wiły się talenty trzech wielkich mistrzów : Cezanne'a, Gauguina i Van Go- gha, który po pobycie w Paryżu właśnie przybył do Prowansji i odkrył słońce południa. Trzy talenty bardzo różne, ale przeciwstawiające się zarówno pewnym technikom impresjonistów, jak i literackości symbo- listów. Więcej tu konstrukcji, rysunek precyzyjny, ostry, a przede wszystkim kolory intensywne, bez tego migotania światła, które cechowało impresjo- nizm. To będzie inspiracja dla fowizmu (Vlaminck, Marquet, Dufy, Bra- que, Matisse), który na początku XX w. uprościł przedmiot, rysunkowi nadał brutalną ostrość, a całość nasycił kolorami żywymi i śmiałymi. Wkrótce jednak obok poszukiwań kolorystycznych ujawni się zafascy- nowanie formą. Zrodzą się różne tendencje kubizmu, do których prócz młodego Hiszpana nazwiskiem Picasso, Fernanda Legera i innych zwrócą się też niektórzy fowiści (Braque, Dufy). Panny z Awinionu Picassa (1907) to początek tej nowej drogi, pierwsze próby Braque'a z r. 1908 sprawią, że zacznie się mówić o "malarstwie sześcianów" o kubizmie. Znów pu- bliczność jest zaszokowana rozbiciem tradycyjnych wizji, deformacją rze- czywistości, tworzeniem wizji nowej, odważnej, wieloplanowej. Kubizm zapłodni poszukiwania literackie (Apollinaire, Cendrars), a potem zaowo- cuje kolosalnym wpływem na kulturę plastyczną i sztukę użytkową XX w. Rezultat, jakiego na pewno się nie spodziewali ci wszyscy, którzy byli przekonani, iż kubiści kpią sobie po prostu z ludzi. Ale i to nie wszystko. Henryk de Toulouse-Lautrec odnowił sztukę rysunku i plakatu: jego litografie i afisze mówią więcej o prawdziwym .obliczu paryskiej "pięknej epoki" niż długie opisy. Awangarda literacka (Jarry, Apollinaire) odkryła wartości naiwnego, "niedzielnego" malarstwa w twórczości Rousseau-Celnika. W sztuce rzeźbiarskiej dominuje potę- żna postać Augusta Rodina, którego realistyczne dzieła są zaprzeczeniem wszelkiego akademizmu. Dorobek francuskiej kultury plastycznej dru- giej połowy XIX i początku XX w. jest absolutnie bez konkurencji. Muzyka zostawała w tyle. W teatrach muzycznych - panowanie Bi- zeta, Masseneta, Gounoda ("sztuczne kwiaty i sklep z perfumami" tak 635 te dzieła określał Jan Krzysztof z powieści Romain Rollanda). Wykona- nie Pelleasa i Melizandy Klaudiusza Debussy'ego (1902) wywołało skan- dal. Trzeba było czasu, by doceniono tę muzykę, jej wyrafinowaną pros- totę, jej subtelną powściągliwość. Szybciej torowała sobie drogę delika- tna, klasycznie klarowna muzyka Maurycego Ravela, ale przed r. 1914 Ravel był dopiero w połowie tej drogi. Podobnie jak w innych sferach kultury, tak i w muzyce to, co było zapowiedzią przyszłego świetnego rozwoju, wielu ludziom wydawało się dekadentyzmem. Paryska premiera Świgta wiosny Strawińskiego (1913) wywołała pamiętany długo tumult na sali. Jednakże spory o "bełkotliwą" nową poezję, o "wynaturzone" ma- larstwo, o "dziką" muzykę przytłoczyła wielka wojna. Nie znaczy to, że lata 1914 -19 I 8 były bezpłodne dla kultury. To twórczy czas dla poe- tów średniego pokolenia, symbolisty Pawła Valery'ego, a zwłaszcza dla Apollinaire'a, którego surrealistyczne Cycki Terezjasza (1917) i Kaligramy (1918), zbiorek obrazujący poszukiwania poetyckie - to już ostatnie dzie- ła. Sztuka Apollinaire'a wywierała urok na debiutantów, 20-letnich sur- realistów Andre Bretona i Ludwika Aragona, na niewiele starszego Jeana i Cocteau. Od okropności wojny można było uciekać do surrealizmu, ale można też było je ujawniać z brutalną szczerością: robili to Duhamel (Życie mg- czenników), Dorgeles (Drewniane krzyże), Barbusse (Ogień). PIERWSZA WOJNA ŚWIATOWA I JEJ NASTĘPSTWA Społeczeństwo francuskie przyjęło wybuch wojny raczej z obawą niż z entuzjazmem. Prawda, że Niemcy musieli walczyć na dwa fronty, że na Zachodzie już 4 sierpnia Anglia przyłączyła się do wojny po stronie Francji. Ale pierwsze tygodnie zapowiadały klęskę równie miażdżącą, jak w 1870 r. Armia niemiecka pogwałciła traktatową neutralność Belgii, by poprzez jej terytorium obejść fortyfikacje graniczne i szybkim marszem zdobyć od północy Paryż. Tymczasem dowódcy francuscy zaangażowali się w nie- udaną ofensywę na południu frontu, by zająć Lotaryngię. 7 sierpnia Niemcy byli już w Leodium, 20 sierpnia w Brukseli. Plany niemieckie opóźniał jednak niespodziewany i bohaterski opór Belgów; terror którym sta- rano się opór ten złamać, dotknął także ludność cywilną i poruszył opinię świata. W końcu sierpnia wojska niemieckie wdarły się już głęboko w ob- szar Francji; rząd francuski 1 września opuścił Paryż i przeniósł się do Bordeaux. Nie utrzymał także pozycji, zajętych w Belgii pod Mons, kor- pus ekspedycyjny Anglików. 636 Po przekroczeniu Marny Niemcy trzymali 6 września na jej lewym brzegu ogromny przyczółek, od Vitry do Meaux; niemiecka jazda docie- rała na odległość 20 km od Paryża. Ale tego samego dnia francuski szef sztabu generalnego, generał JofFre, zdecydował się na kontrofensywę. Wy- zyskując pewne luki między niemieckimi armiami i ściągając pośpiesznie posiłki (broniący Paryża generał Gallieni wykorzystał w tym celu pary- , y ) " skie taksówki sł nne taxis de la Marne - dokonano "cudu nad Marną (6-13 IX 1914 r.). Zwycięstwo w tej bitwie ocaliło Paryż, a zapewne i Fran- cję, której groziła katastrofa. W październiku i listopadzie generał Foch powstrzymał nowy napór niemiecki we Flandrii. Ostatecznie więc jesienią 1914 r. front zachodni ustabilizował się, zaczynała się wojna pozycyjna. Linia frontu przebiegała na zachód od Ostendy, a następnie w przybliżeniu przez Ypres, Arras, Noyon, Reims do rejonu na północ od Verdun. Aż do 1918 r. "wojna okopów" toczyła się z niewielkimi wahaniami na tej właśnie linii. Wpraw- dzie niemieckie zdobycze skurczyły się znacznie w porównaniu ze stanem z 6 IX 1914 r., jednakże w ręku nieprzyjaciela znalazła się niemal cała Belgia i wielka połać północno-wschodniej Francji, z większością jej hut i kopalni węgla. W obliczu zagrożenia proklamowano "świętą unię" różnych orien- tacji politycznych. W rządzie eks-socjalisty Vivianiego (1914-1915) lub w późniejszym gabinecie innego renegata socjalizmu, Brianda (1915== 1917), uczestniczyli starzy działacze prawicy, Ribot, Meline, nawet wiekowy 637 Początek wojny 1914 r. Wymarsz wojsk (87-letni) Freycinet. Przyjął tekę ministra solidarysta i pacyfista Leon Bour- geois. Od 26 VIII 1914 r. uczestniczyli też w rządzie burżuazyjnym, wbrew zobowiązaniom przyjętym w II Międzynarodówce, przedstawiciele SFIO, Guesde i Sembat. Przyłączył się do tej "narodowej jedności" przywódca CGT, następca Grifliuelhesa, Leon Jouhaux. Oznaczało to rezygnację przywódców robotniczych z samodzielnego stanowiska wobec wojny na czele klasy robotniczej: pogłębiała się więc dezorientacja wśród prole- tariatu, zaskoczonego już samym tempem wydarzeń. Francuscy socjali- ści nie byli jednak odosobnieni; ogromna większość partii socjaldemokra- tycznych (z wyjątkiem bułgarskiej i bolszewickiej) nie zdecydowała się na klasową ocenę wojny imperialistycznej i na zgodne wezwanie klasy ro- botniczej wszystkich stron wojujących do wypowiedz.enia wojny wojnie. W rezultacie robotnicy francuscy strzelali do proletariuszy niemieckich w imię zawiłej gry interesów imperialnych. "Święta unia" narzuciła społeczeństwu daleko idące ścieśnienie demokracji (cenzura prasowa, kontrola stowarzyszeń, sądy wojenne). Masy robotnicze i chłopskie nie tylko płacą daninę krwi w okopach; wojna narzuca im coraz większe ograniczenia na zapleczu (potrzeby armii, ale także spekulacja spowo- dują trudności aprowizacyjne). Kontrast między egzystencją ludzi zagrze- banych w okopach i nędzą mas a swobodą i rozrywkami ludzi zamożnych, często skutecznie uchylających się od wojska, był rażący (por. ironiczne obserwacje Prousta w Czasie odnalezionym, siódmym tomie jego wielkiego cyklu). Blisko trzy lata jednak trzeba było czekać na gniewną reakcję mas w okopach i na zapleczu frontu. Wojna pozycyjna na 800-kilometrowym froncie zachodnim pochła- niała milionowe ofiary nie przynosząc przewagi żadnej ze stron. Środki mordowania stale ulepszano: w okopach wojuje się nie tylko karabinem i bagnetem, ale i granatem, karabinem maszynowym, miotaczem ognia, moździerzem. Artyleria poczyniła wielkie postępy: pojawił się po raz pier- wszy ogień huraganowy. Najcięższe działa niemieckie mogły ostrzeliwaE Pa- ryż z dystansu 120 km. Sztab francuski przed r.1914 lekceważył siłę ognia; mocną stroną Francuzów była jednak świetna artyleria polowa. Pojawiły się nowe bronie: gazy bojowe (po raz pierwszy użyte przez Niemców w marcu 1915 r. pod Langemarck, na północ od Ypres), czołgi (1916), lotnictwo bojowe (samoloty i sterowce, "zeppeliny"). Łodzie podwodne pozwalały Niemcom dziesiątkować transporty sprzymierzonych, ale przy śpieszyło to wejście do wojny Stanów Zjednoczonych. Wojna ogarniała wciąż nowe państwa. W r. 1914 po stronie aliantów zadeklarowała się Japonia, a po stronie mocarstw centralnych Turcja. W r. 1915 Włochy przystąpiły do wojny przeciw Austro-Węgrom (a po 638 roku także przeciw Niemcom), Bułgaria przyłączyła się do państw cen- tralnych. W r. 1916 po stronie aliantów stanęła Rumunia, w kwietniu 1917 r. (gdy Niemcy ogłosiły totalną wojnę podwodną) - USA. Wojna toczyła się w Afryce, Azji, Oceanii. Francuzów i Anglików angażowały działania na Bliskim Wschodzie i Bałkanach. Ale atak sprzymierzonych na Dardanele (1915) nie powiódł się; wojska francusko-angielskie utrzy- mały tylko port w Salonikach jako przyczółek dla przyszłej ofensywy bałkańskiej. W r. 1915-1916 prawie cała Serbia i większa część Rumunii zajęte zostały przez armie państw centralnych. Na froncie rosyjskim to- czyły się gigantyczne walki. Najważniejszy był jednak front zachodni. Francuskie próby przeła- mania frontu w Szampanii i Artois (od maja do września 1915 r.) nie dały rezultatu. W lutym 1916 r. Niemcy zaczęli ofensywę pod Verdun, które było kluczem francuskiego systemu obronnego. Z niebywałą zażartością armia niemieckiego następcy tronu walczyła tu z Francuzami pod do- wództwem gen. Petaina. Verdun zostało obronione, ale w trwającej do listo- pada 1916 r. batalii zginęło 250 tys. Niemców i 275 tys. Francuzów. Z ko- lei aliancka ofensywa nad Sommą latem 1916 r. także nie przełamała niemieckiego frontu. Wśród rosnącego zmęczenia i niezadowolenia społeczeństwa dowódz two po kunktatorskim generale JoflEre objął zwolennik wielkich ofensyw, generał Nivelle. Ale nieudolnie przygotowana ofensywa francuska pod Chemin des Dames w kwietniu I917 r. zakończyła się krwawą klęską. W tym samym czasie rewolucja lutowa wyniosła do władzy w Rosji liberalno- burżuazyjny Rząd Tymczasowy. Obalenie caratu dało aliantom atuty propagandowe ("walczymy o demokrację"), ale też zapoczątkowało pro- ces rozsypywania się frontu rosyjskiego. Po rewolucji październikowej, w grudniu 1917 r., na froncie tym zapanuje rozejm. Jesienią 1917 r. zała- mał się też front włoski (klęska pod Caporetto). Z drugiej strony koali- cję wzmocniło wejście do wojny Stanów Zjednoczonych, ale uruchomienie ich kolosalnego potencjału wymagało czasu. Wśród tych alianckich niepowodzeń we Francji narastały nastroje buntu przeciw wyniszczającej i beznadziejnej wojnie. Nurt walki z wojną był już wcześniej żywy w niektórych oddziałach klasy robotniczej (np. wśród metalowców): wyrazem tego jest udział francuskich działaczy w konfe- rencjach robotniczych w Zimmerwaldzie i Kienthalu (1915, 1916), orga- nizowanych przy aktywnym udziale Lenina przebywającego właśnie w Szwajcarii. Wysiłki, by skupić proletariat krajów walczących do wspólnej akcji przeciw wojnie, dały jednak szczupłe rezultaty. Dopiero wiosną 1917 r. sytuacja się zmieniła. Rozwinął się duży ruch strajkowy w Niem- 639 "' 1 i I ## Ypres B o# #. # Lille # Ąrras#y so #/ Com Paryż # # # ##q #, N #, , #,## r. O , #., 4 ,' - o Antwerpia # ( 5 "1 F., o Bruksela ( '# Leodium # # oza / 5ampr , r .i l> i #r ů' ####,-## N Aisńe # # # l Reims Verdun # #N .#' 1 #d #ana ó#-._ # ` , Strasburg 5ek Nancy '#. \ ` o # # # # Granice pahstw \ ; ... Na#dalsze postepy wo#sk niemieckich we wrze5niu 1914r. # #.# Front walk pozycy#nych do r.1918 #### o Miluza # # # # Postgpy ofensywy niemieckie# do lipca 1918r. # # Linia frontu w poczdtkach listopada 1918r. SZWA)CARIA Pierwsza wojna światowa 1914-1918 czech. We Francji w maju i czerwcu I917 r. strajkowało ok. 100 tys. ro- botników. Jednocześnie fatalna klęska ofensywy kwietniowej Nivelle'a sprawiła, że na froncie mnożyły się odmowy wykonania rozkazu, ma- nifestacje żołnierzy, próby buntu. Ale następca Nivelle'a, nowy szef armii generał Filip Petain, drakońskim; represjami złamał ruch antywojenny w woj- sku. Niemniej powszechne niezadowolenie trwało; nawet politycy bur- żuazyjni, byli premierzy Caillaux i Briand, wypowiadali się za kompro- misowym pokojem. Briand, którego rząd upadł w marcu 1917 r., szukał przez pewien czas kontaktów z niemieckim dyplomatą Lanckenem dla ewentualnych sondaży pokojowych. Premierzy Ribot i Painleve, rządzący od marca do listopada 1917 r., byli słabi i niezdecydowani. Socjaliści wycofali się z rządu. W listopadzie nastąpił nowy przypływ niezadowolenia mas: zwycięstwo bolszewików w Rosji pod hasłami pokoju wywołało potężne wrażenie. Stowarzyszenie byłych kombatantów z Barbusse'em (którego antywojenna powieść Ogieri miała ogromny sukces) i Pawłem Vaillant-Couturierem skupiło liczne ofiary wojny pod hasłami walki o po kój. Od początku 1918 r. ruch strajkowy (głównie w fabrykach zbrojenio- wych) przybierał znowu na sile. Jednakże burżuazja miała w zanadrzu "mocnego człowieka", który już przed 10 laty zdławił wielki ruch mas: "starego tygrysa" Jerzego Cle- menceau. Prezydent Poincare (też twardy zwolennik wojny do zwycięstwa) powierzył mu rządy 13 XI 1917 r. Program rządowy Clemenceau był lakoniczny ("W polityce wewnętrznej: prowadzę wojnę. W polityce za granicznej: prowadzę wojnę"). Sądy, rozstrzeliwania, więzienie dla pa- cyfistów tak robotniczych, jak i burżuazyjnych. Mobilizacja wszystkich sił i rezerw Francji. Walka o utworzen,ie zjednoczonego dowództwa alian- tów i oddanie go generałowi Ferdynandowi Fochowi, o którym mówiono że i umarłych zmusiłby do maszerowania. To była polityka Clemenceau: brutalna i skuteczna. Nowe ofensywy niemieckie, przygotowane przez generała Ludendorffa, w pewnym sensie pomogły "tygrysowi": w obliczu zagrożenia Francja musiała skupić swoje siły. W marcu 1918 r. Niemcy wymusiły na radzieckiej Rosji pokój brzeski; z niebywałym impetem zaczęła się teraz ofensywa na froncie zachodnim. Najpierw Niemcy zaatakowali Anglików w Pikardii, między Sommą i Oisą, potem we Flandrii. Gwałtowny atak spadł także, w maju 1918 r., na Fran- cuzów nad rzeką Aisne: Niemcy posunęli się na południe, przekroczyli znowu Marnę na zachód od Epernay. Powstrzymano ich w odległości 60 km od Paryża. Ale ataki wyczerpały Niemców. Ponadto Ludendorff nie docenił materialnej i moralnej roli udziału w wojnie Amerykanów: korpus generała Pershinga liczył już w tym czasie ok. miliona ludzi i wa- 41 - J. Baszkiewicz, Historia Francji 641 Zawieszenie broni w Rethondes, 11 XI 1918 r. żył mocno w bilansie sił. Kolejna ofensywa niemiecka w Szampanii za częła się 15 lipca, ale aliancki generalissimus Foch już 18 lipca przeszedł tu do kontrnatarcia. W sierpniu atak aliancki rozwinął się w Pikardii, we wrześniu nad Mozą. Niemcy nie tylko utracili zdobycze ostatnich swych ofensyw, ale zaczęli się cofać. W październiku 1918 r. front prze- biegał już na linii Gandawa--Valenciennes-Rethel; w początku listo- pada alianci dotarli pod Antwerpię, Brukselę, Charleroi i Sedan. Duża część Belgii i niemal cała Francja były uwolnione od okupanta. Zarazem we wrześniu i październiku sukcesy koalicji na Bliskim Wschodzie, Bał- kanach (tu dowodził francuski generał Franchet d'Esperey) i we Włoszech załamały kompletnie sojuszników Niemiec. 11 XI 1918 r. w wagonie ko 642 lejowym pod Rethondes delegaci niemieccy podpisali akt zawieszenia bro- ni. W tym czasie Niemcy ogarnięte już były rewolucją: cesarz abdykował, proletariat wielkich miast burzył się i żądał gruntownej zmiany ustroju. Groźba rewolucji nie tylko przyśpieszyła rozejm z 11 listopada, ale także wywarła wpływ na jego postanowienia. Alianci nie domagali się demo- bilizacji armu niemieckiej; nie rozbrojono też do końca Niemców (mieli utracić ciężki sprzęt i flotę). Pozwolono w ten sposób niemieckim ge- nerałom rozprawić się z rewoltą robotników, z agitacją Karola Liebknech- ta i Róży Luksemburg. Żądając zaś wycofania się wojsk niemieckich z obcych terytoriów (Rumunii, Turcji, Austrii), koalicja wyraziła zgodę na ich pozostanie w zajętej części Rosji. Myślano już o interwencji przeciw państwu radzieckiemu. Co się tyczy Francji, to jej wojsko z marszałkiem Petainem wkroczyło do Alzacji i Lotaryngii. Społeczeństwo francuskie przyjęło zawieszenie broni z ogromną ulgą i radością: jeszcze teraz, po upływie tylu lat, dzień 11 listopada jest we Francji wolny od pracy i uroczyście święcony. Jednakże wojna 1914-1918 była straszliwym szokiem dla Francuzów. Pozostała w ich pamięci zbio- rowej, określiła postawy i reakcje ludzi w całym okresie 1918-1939. Zaważyła na pacyfizmie francuskiego społeczeństwa i na przebiegu wy- darzeń wojennych 1939-1940. We wszystkich miastach, miasteczkach i wsiach Francji wznoszono pomniki z długimi listami nazwisk poległych w wojnie. Bo też cena zwycięstwa z 1918 r. była kolosalna. Zginęło prawie 1,4 mln ludzi, ok. 750 tys. stało się inwalidami. Około 30o/o mężczyzn w najlepszym, produkcyjnym wieku to ofiary wojny. Dla społeczeństwa nie nazbyt bogatego w młodzież, starzejącego się, był to potworny upust krwi. Zdewastowane przez wojnę obszary to ok. 7#/a terytorium Francji, ale na nich skupiała się duża część majątku narodowego, którego straty szacowano na 25o/o. Wydatki wojenne wyniosły blisko 150 mld franków w złocie. Przeszło czterokrotnie wzrosło zadłużenie skarbu, przeszło jedena- stokrotnie zwiększył się deficyt handlu zagranicznego. Minister finansów Klotz pocieszał społeczeństwo formułą, że "Niemcy wszystko zapłacą". W praktyce jednak skutkiem wojny było rosnące uzależnienie Francji od wielkiego kapitału Stanów Zjednoczonych. Powiązana ze światową finan- sjerą oligarchia francuskich "dwustu rodzin" umocniła swą pozycję. Zmniejszyła się tym samym rola burżuazji średniej i drobnej. Rentierzy wyszli z wojny zubożeni: spadła wartość pieniądza i papierów wartościo- wych, przepadł 11-miliardowy kapitał zainwestowany w carskiej Rosji (pa- piery rosyjskie miało w swych portfelach ok. I,6 mln Francuzów). Chłopi nie mogli się skarżyć, ponieważ ceny żywności poważnie wzrosły. Natomiast spadły znacznie realne płace robotników i urzędników. W przemyśle długo 643 trwać miały perturbacje związane ze zniszczeniami wojennymi i reorien- tacją produkcji wojennej na cele pokojowe. Zarazem wojna zmieniła poważnie świadomość robotników rolnych i fabrycznych oraz pracującej inteligencji. Gorzkie doświadczenia okopów hartowały ludzi, otwierały im oczy na polityczne i społeczne realia kapitalizmu, a równając ludzi różnych klas we wspólnym wysiłku dawały masom więcej poczucia siły i godności, wzmagały postulaty egalitaryzmu także "na po wojnie". Tra- dycyjne burżuazyjne politykierstwo musiało razić w tej nowej sytuacji, a wpływ rosyjskiej rewolucji i głęboka sympatia dla państwa radzieckiego nie zostały sparaliżowane burżuazyjną propagandą o "zdradzie w Brześciu". Komunizm III Międzynarodówki znalazł we Francji grunt podatny; w ru- chu socjalistycznym i związkowym dokonywała się głęboka fermentacja i krystalizowały się postawy. Toteż rok 1919 nie był rokiem zgody na- rodowej i klasowego pokoju. Manifestacji, strajków, starć z policją nie rozładowało ustępstwo rządu na rzecz starego postulatu robotników: ustawa o 8-godzinnym dniu pracy z kwietnia 1919 r. Gdy zimą 1919 r. Francja wzięła udział w interwencji 14 państw przeciw państwu radziec- kiemu, okazało się, iż nie można liczyć na postawę francuskich jednostek bojowych. W kwietniu wielki bunt marynarzy (przewodził mu oficer Andre Marty) zmusił rząd do wycofania floty z Morza Czarnego. W kraju pro- testy przeciw interwencji w Rosji Radzieckiej połączyły proletariat i wy- bitnych intelektualistów (Anatol France, Henri Barbusse, Albert Mathiez, Paweł Langevin#i wielu in.). W tej napiętej atmosferze burżuazyjny rząd toczył jednocześnie zażarte spory z sojusznikami o podział wojennego łupu. TRAKTAT WERSALSKI. SUKCESY PRAWICY 18 I 1919 r. zaczęła się w Paryżu konferencja pokojowa pod prezy- dencją Clemenceau; główną rolę odgrywali reprezentanci Francji (prócz Clemenceau - Tardieu i Foch), Anglii (premier Lloyd George) i USA (prezydent Wilson, autor słynnych 14 punktów, które w styczniu 1918 r. określiły nader ogólnikowo cele wojenne koalicji). Konferencja ujawniła znaczne sprzeczności interesów między sojusznikami i potężny strach mię- dzynarodowej burżuazji przed rewolucją. Trwały ruchy rewolucyjne w Niem- czech (m. in. Bawarska Republika Rad, obalona w maju 1919 r.), na Wę- grzech (gdzie Republika Rad przetrwała do sierpnia), w Polsce, w Słowacji. A przede wszystkim istniała Rosja Radziecka, której nie dopuszczono do stołu obrad, licząc, iż się szybko załamie. Francuzi nie chcieli widzieć w Rosji Radzieckiej przeciwwagi dla niemieckiego militaryzmu i rewanżyzmu ; 644 tę próżnię pragnęli wypełnić powiązaniami z nowymi państwami na Wscho- dzie, a zwłaszcza z Polską. Jednocześnie tym energiczniej zabiegali o roz- brojenie Niemiec i o to, by "Niemcy zapłaciły". Anglia, popierana przez USA, nie chciała jednak ani zbytniego osłabienia Niemiec, w obawie, iż popchnie to Niemców w stronę komunizmu, ani zbytniego umacniania roli Francji na kontynencie. Tradycyjna angielska polityka równoważenia sił w Europie znowu zaczęła działać, uderzając rykoszetem m. in. w Pol- skę jako ważnego sojusznika Francji. Francuzi domagali się nie tylko Alzacji i Lotaryngii, co było bezsporne, ale i Nadrenii. Opanowanie lewego brzegu Renu byłoby zaspokojeniem ambicji nacjonalistycznych i zarazem interesów wielkiego kapitału. Odzys- kanie bowiem Lotaryngii zwiększało potencjał metalurgii francuskiej, ale jednocześnie wzrastał wskutek tego deficyt węgla (zwłaszcza koksującego). Stąd zainteresowanie dla nadreńskich kopalni Saary i Ruhry. Ostatecznie Francuzi skłonni byli zgodzić się na utworzenie w Nadrenii odrębnego państewka pod ich wpływem. Nic z tego nie wyszło; nie udało się też Francuzom załatwić kwestii odszkodowań, których wysokość i warunki miały być określone osobno. Także polskie roszczenia #wobec Niemców, popierane przez Francję, nie zostały zaspokojone. Niemieckie szantaże groźbą bolszewizmu i naciski anglosaskie skłoniły Francję do zgody na traktat wersalski (28 VI 1919 r.), daleki od wyobrażeń francuskich o trwa- łym pokoju i gwarancjach bezpieczeństwa. Nadrenia została podzielona na 3 strefy, które przez okres 5, 10 i 15 lat miały być okupowane przez wojska sprzymierzonych (Anglicy, Belgowie, Francuzi i Amerykanie). W Saarze, graniczącej z Francją, po upływie 15 lat odbyć się miał ple- biscyt; na razie poddano ją administracji komisji Ligi Narodów, a Fran- cja uzyskała zarząd saarskich kopalni węgla. Niemcy musiały zredukować armię do 1C0 tys. ochotników, zrezygnować z lotnictwa wojskowego, marynarki i ciężkiej broni lądowej, a także zgodzić się na demilitaryzację 50-kilometrowej strefy na prawym brzegu Renu. Francja odzyskała AI- zację i Lotaryngię, otrzymała jako mandat Ligi Narodów poniemieckie kolonie Kamerun i Togo (a osobno, z rozpadu imperium tureckiego, Syrię i Liban). Co do niemieckich reparacji wojennych - których gwa- rancją była okupacja Nadrenii - międzynarodowa komisja, przewidzia- na w traktacie wersalskim, przyznała Francji w 1920 r. 52o/# całej sumy. Ostatecznie jednak traktat pokojowy nie był na miarę francuskich ocze- kiwań. Niemcy, osłabione militarnie i terytorialnie, pozostały potęgą ekonomiczną i demograficzną, a panujące w tym kraju nastroje nacjona- lizmu i rewanżu budziły niepokój Francji już na samym początku funkcjo- nowania systemu wersalskiego. Prawda, że Anglia i USA dały Francji 645 gwarancje pełnej pomocy w wypadku nowego zagrożenia ze strony Nie- miec; że traktat wersalski stworzył Ligę Narodów (wedle pomysłu pre- zydenta Wilsona) jako migdzynarodowy system pokojowego rozstrzyga- nia sporów. Ale już w listopadzie 1919 r. na tle rozgrywek przedwybor- czych w Senacie amerykańskim zwyciężyły nastroje izolowania się od europejskich kłopotów. Senat odmówił amerykańskiego akceptu dla tra- ktatu wersalskiego, co załamało gwarancje Anglosasów dla Francji i po ważnie osłabiło wartość Ligi Narodów, w której nie było Amerykanów. W tym samym listopadzie 1919 r. odbyły się we Francji wybory par- lamentarne. Dwa elementy dominowały nad sytuacją polityczną: przy pływ nacjonalizmu po zwycięstwie, eksploatowany przez prawicę, i na- rastanie nastrojów rewolucyjnych wśród mas robotniczych. Co prawda większość aktywu SFIO sprzeciwiła się wiosną 1919 r. akcesowi do III Międzynarodówki Komunistycznej, utworzonej właśnie w Moskwie. Kie- rownictwa partii i CGT były ciągle pod wpływem oportunistów. Niemniej nurt rewolucyjny wśród proletariatu narastał: jego zwycięstwem było ewa- kuowanie francuskiego korpusu ekspedycyjnego z Rosji. 1 maja 1919 r. stał się wielkim dniem bojowej gotowości klasy robotniczej: w Paryżu manifestowało pół miliona ludzi, były starcia z policją. Toteż prawica burżuazyjna zdecydowała się skupić siły w Bloku Narodowym: wspie- rał Blok autorytet Clemenceau, który był teraz sztandarową postacią antykomunizmu. Rojaliści, konserwatyści, nacjonaliści, pro#resiści różnych odcieni, były socjalista Millerand, nawet kierownictwo partii radykalnej, wszyscy zdecydowani byli zjednoczyć się przeciw komunizmowi. Tereno- wi działacze partii radykalnej wyłamali się wprawdzie z Bloku, nie chcąc sojuszu z prawicą, ale nie poszli też do wyborów z SFIO, rozdartą spo- rami o stosunek do III Międzynarodówki. W rezultacie radykałowie i so- cjaliści wyszli z wyborów poważnie osłabieni. Blok Narodowy pod hasła- mi nacjonalizmu (pełna eksploatacja zwycięstwa w wojnie) i antykomu- nizmu (słynny plakat wyborczy przedstawiał rosyjskiego "mużyka" z no- żem w zębach) odniósł duży sukces (400 mandatów poselskich). Francja miała tak prawicową i nacjonalistyczną Izbę, jakiej od dawna nie pamię- tano (nazwano ją Izbą Błękitną od koloru mundurów armii francuskiej). W początku 1920 r. skończyła się kariera Clemenceau : nie wybrano go prezydentem, choć był pewny wyboru. Dla ogółu polityków burżuazyj- nych był zbyt arbitralny, nacjonalistów rozczarowały wyniki, jakie uzy- skał w Wersalu, część prawicy raził jego antyklerykalizm. Prezydentem został wymowny, lecz mierny polityk prawicowy Deschanel, a gdy wkrótce potem w wyniku wypadku popadł on w ciężką neurastenię i złożył dymisję, we wrześniu 1920 r. prezydenturę objął premier Millerand. Rząd z kolei 646 stał się głównie domeną umiarkowanych konserwatystów, lawirujących między radykałami i skrajną prawicą. Ten stan rzeczy odbił się na zagra- nicznej i wewnętrznej polityce Francji. FRANCJA A NIEPODLEGŁA POLSKA Od schyłku XIX w. sojusz z Rosją wykluczał popieranie przez Francję sprawy niepodległości Polski. Sytuację zmienił upadek caratu. Latem 1917 r. zaczęto tworzyć we Francji (spośród polskich emigrantów na zachodzie Europy i w USA, a także Polaków jeńców z armii niemieckiej) oddziały wojskowe. Ta kilkudziesięciotysięczna, świetnie wyszkolona "Ar- mia Błękitna" generała Hallera powróciła do kraju wiosną 1919 r. Za reprezentację Polski uznawano na Zachodzie endecki Komitet Narodowy Polski z Romanem Dmowskim na czele, który działał od 1917 do sierpnia 1919 r. Po rewolucji październikowej i klęsce Niemiec Polska interesowała Francję jako siła zarazem antyniemiecka i antyradziecka na obszarze Środkowej Europy. W podobnym duchu Francuzi chcieli rozciągnąć swój patronat nad innymi pa#stwami tego rejonu (Czechosłowacją, Rumunią, Jugosławią, Węgrami): okazało się jednak, że cały ten obszar najeżony był sprzecznościami i konfliktami, w których Francja starała się wystę- pować w pozycji rozjemcy. Polska odgrywała w nowym układzie sił Europy Środkowej szczególną rolę z racji swego potencjału. Niemniej w Wersalu Francja uległa presji Anglosasów i zgodziła się na niekorzystne dla Polski rozstrzygnięcia, m. in. sprawy Gdańska i Górnego Śląska. Kontrrewolucyjna polityka rządu francuskiego wyraziła się latem 1919 r. w popychaniu sąsiadów Węgier przeciw Węgierskiej Republice Rad (głów- ną rolę w jej obaleniu odegrali Rumuni). Trudno było się spodziewać, że armia Piłsudskiego w podobny sposób obali radziecki ustrój w Rosji. W dodatku nadzieje na restaurację Rosji burżuazyjnej powodowały pewne wahania w polityce Francji wobec Polski. Ale jesienią 1919 r., w obliczu klęsk Kołczaka i Denikina, po wycofaniu się Anglii z polityki interwencji w Rosji, Polska coraz bardziej interesowała Francję. Trochę jako namiast- ka dawnej Rosji, tj. przeciwwaga dla Niemiec i teren penetracji kapitału francuskiego (już w 1919 r. ekspansja ekonomiczna w Polsce przyniosła francuskim kapitalistom sporo korzyści, m. in. opanowanie przemysłu naf towego). Centralną sprawą była jednak tocząca się wojna polsko-radziecka. Agresywna polityka Piłsudskiego budziła we Francji obawy, niemniej Pa- ryż wywierał presję, by Polska nie przyjmowała pokojowej oferty Lenina. Polska miała być kluczowym elementem bariery ochronnej, izolującej rewo- 647 lucję, a rozciągającej się od Armenii i Gruzji po Finlandię. By umocnić tę rolę Polski, od jesieni 1919 r. Francja zintensyfikowała pomoc wojskową dla rządu polskiego. Francuska misja wojskowa (generała Henrysa) szko- liła i reorganizowała polskie wojsko, montowała wywiad antyradziecki. W początkach 1920 r. w Polsce było ok. 3000 oficerów i żołnierzy fran- cuskich, w tym 9 generałów. Dozbrojenie Polski ułatwiło Piłsudskiemu ofensywę kijowską, którą zresztą Paryż przyjął z rezerwą pełną obaw. Francuskich oficerów wycofano z frontu, na konferencji premierów Enten- ty w Spa skrytykowano polską akcję. Ale w obliczu klęsk polskiej armu znów przyśpieszono pomoc wojskową, francuscy oficerowie wrócili na front, a w lipeu 1920 r. w składzie misji specjalnej przybył do Polski ge- nerał Weygand (jego rola w prowadzeniu operacji została wyolbrzymiona przez przeciwników Piłsudskiego, głównie endeków). Po zakończeniu woj- ny polsko-radzieckiej francuskie koła rządowe, wojskowe i sfery interesów coraz żywiej interesowały się Polską, zwłaszcza że popierana przez Francję kontrrewolucyjna awantura barona Wrangla zakończyła się niechlubnie na Krymie jesienią 1920 r. Nadzieje na restaurację burżuazyjnej Rosji malały, Francja więc tym usilniej szukała przeciwwagi dla Niemiec i ba- riery antyradzieckiej w Środkowej Europie. A najpierw w Polsce. Wizyta Piłsudskiego w Paryżu w lutym 1921 r. była sukcesem i utorowała drogę francuskó-polskiemu przymierzu politycznemu oraz tajnemu układowi woj- skowemu (12 II 1921 r.). Później (1924-1926) Francja umocni system sojuszów w tym rejonie, zawierając układy z krajami Małej Ententy (Cze- chosłowacja, Rumunia, Jugosławia), do której usiłowała zbliżyć również i Polskę. Wejście w życie francusko-polskiego sojuszu uzależnione było od po wodzenia pertraktacji ekonomicznych. Umowy, zawarte w lutym 1922 r., otworzyły przed francuskim kapitałem szerokie możliwości ekspansji w Pol- sce: oprócz nafty galicyjskiej objęła ona teraz m. in. kopalnie górnoślą- skie. Stosunki francusko-polskie nie były oczywiście równoprawne. Nie- wątpliwe były i antyradzieckie cele polityki Paryża w tym rejonie, i chęci zdominowania polskiej gospodarki przez francuskie banki i korpo- raeje. Ale to nie wyczerpuje całości wzajemnych stosunków. Mimo błędów, popełnionych z obu stron w okresie międzywojennym, idea so- juszu Francji i państw Europy Środkowej przeciw niemieckiemu milita- ryzmowi i rewanżyzmowi była rozumna. Francuskie instytucje republi- kańskie wywarły duży wpływ na ustrój niepodległej Polski, co nadało demokratyczno-burżuazyjny charakter konstytucji marcowej. Kultura francuska nadal - jak nieprzerwanie od XVIII w. - inspirowała nie- 648 jedną twórczą myśl i niejedno dzieło polskich intelektualistów i artystów. Ale od czasów Wielkiej Emigracji także odwrotnie, polscy twórcy wzbo- gacali francuską kulturę i naukę, a zwłaszcza te dziedziny, które przema- wiają uniwersalnym jgzykiem. Niektórzy spośród nich - np. Pankiewicz czy Boznańska -- wtopili się mocno we francuskie środowisko, wnosząc do jego dorobku własny, twórczy ton. Na podstawie umów emigracyjnych do kopalń i hut Francji, wyludnionej przez wojnę i cierpiącej na brak rąk roboczych, wyjeżdżali masowo Polacy. Także polscy robotnicy z West- falii i Nadrenii przesiedlali się teraz do Francji. Powstał tu tedy w latach międzywojennych silny polski oddział klasy robotniczej, hartowany akty- wnym udziałem w ekonomicznej i politycznej walce robotników francus- kich. Liczba Polaków we Francji w r. 1936 wynosiła 425 tys. SYTUACJA WEWNĘTRZNA. PROBLEM NIEMIECKI Pod rządami prawicy Francja w początkach lat dwudziestych grzęzła w konserwatyzmie. Nie ma mowy o reformach społecznych, o rozbudowie ustawodawstwa pracy. Rozbicie w SFIO i gra polityczna prawicy socjali- stycznej oraz oportunistów w CGT (Jouhaux, Dumoulin) paraliżowały akcję strajkową (m. in. fiasko wielkiego strajku z maja 1920 r.), co oczy- wiście ułatwiało konserwatywną politykę burżuazji. Rządzący od stycznia 1921 r. przez okrągły rok Briand dał wolną rękę "sferom interesów": państwo wyrzekało się interwencji w ich grę ekonomiczną. W sferze politycznej także nie powiodły się próby reform: Millerand jako premier usiłował umocnić egzekutywę bez większego efektu; przegłosowane przez Izbę Deputowanych przyznanie praw wyborczych kobietom zostało oba= lone przez Senat. Charakterystyczne, że do upadku tej reformy przyczynili się radykałowie w obawie przed wpływami kościoła na kobiety (a właśnie na to liczyła duża część prawicy). Osłabło też znacznie antyklerykalne ostrze polityki sfer rządzących: to konsekwencja wydarzeń wojennych. Księża i zakonnicy wysłani na front na ogół spisywali się mężnie; kościół był zresztą w czasie wojny potrzebny rządowi. Toteż po wojnie złagodze- nie restrykcji wobec kleru umożliwiało rozszerzenie jego aktywności (np. w sferze oświatowej). Już w marcu 1920 r. Millerand rozpoczął rokowani# z Watykanem; porozumienie i pełne przywrócenie stosunków dyploma- tycznych między Francją i papiestwem nastąpiło jednakże dopiero w 1925 r. Sytuacja społeczna w kraju zaostrzała się tymczasem w rezultacie trudności finansowych. Francja, zadłużona w USA, niecierpliwie wycze- kująca reparacji niemieckich, które przed 1921 r. nie wpływały do skarbu, obciążona świadczeniami dla ofiar wojny i wysiłkiem odbudowy, nie 649 była w stanie uchronić franka przed stopniową dewaluacją. Ceny rosły, realne płace spadały, mimo społecznego wrzenia rząd starał się przerzu- cić ciężar trudności finansowych na masy pracowników najemnych (cię- cia budżetowe oznaczały redukcje płac, podatki pośrednie boleśnie do- tykały uboższych). Na tym tle w ruchu socjalistycznym i związkowym krystalizowała się pozycja rewolucyjnej lewicy. W SFIO słabły odłamy prawicowe (Leon Blum) i centrowe (Jean Longuet). Coraz większy wpływ uzyskiwali tacy działacze, jak Vaillant-Couturier, a przede wszystkim Marcel Cachin, naczelny redaktor socjalistycznej "L'Humanite#'. Cachin podróżował do Rosji, znał dobrze Lenina i był pod głębokim wrażeniem leninowskiej krytyki oportunizmu. Pod wpływem lewicy SFIO zdecydo- wała się już w lutym 1920 r. wystąpić ze skompromitowanej II Migdzyna- rodówki. Ale dopiero na zjeździe partyjnym w Tours (grudzień 1920 r.) zdecydowana większość (3/4) delegatów opowiedziała się za przystąpie- niem do leninowskiej III Międzynarodówki. Partia przyjęła nazwę Sekcji Francuskiej Międzynarodówki Komunistycznej (SFIC), rychło zmienio- ną na nazwę : Francuska Partia Komunistyczna. Jej przywódcy to Cachin, Frossard, Vaillant-Couturier, Levy. W 1925 r. do Biura Politycznego Partii wszedł Maurice Thorez, górnik z półnoćy, w 1931 r. Jacques Duclos, wybitny działacz ruchu kombatanckiego. FPK szybko rozbudowała swe ka- dry i strukturę organizacyjną wedle leninowskiego wzoru ; pozostały jednak w partii liczne wpływy socjaldemokratyzmu (wyrażało się to w rozbiciu ideologicznym, zbyt słabej więzi z klasą robotniczą, ograniczaniu zakre- su partyjnego działania, rozluźnianiu centralizmu demokratycznego). Wy- padnie długo zwalczać te słabości. FPK wywierała też wpływ na ruch związkowy: już w r. 1922 powstała Jednościowa Powszechna Konfede- racja Pracy (CGTU), przyjmująca (nie bez oporów) platformę marksizmu i zwalczająca oportunistyczny reformizm CGT. Mniejszość SFIO, przegłosowana w Tours, zatrzymała dawną nazwę i stała się typową partią socjaldemokratyczną. Związała się z nią wię- kszość deputowanych, ale tylko 30 tys. członków (FPK dysponowała na początku kadrą 180 tys. członków). Utraciła też SFIO organ partyjny, sławną gazetę Jauresa i Cachina, "L'Humanite", która stała się trybuną FPK. Wśród problemów politycznych lat 1920 -1924 ogromne znaczenie miała kwestia niemiecka, a przede wszystkim reparacje wojenne. W 1921 r. komisja odszkodowań ustaliła ich wysokość na astronomiczną kwotę 132 mld marek w złocie; większa część przypaść miała Francji. Mimo oporów Niemcy zaczęły spłacanie tego długu, m. in. w dostawach surowców dla francuskiego przemyslu. Ale w Niemczech srożyła się inflacja i nędza 6sn mas, potęgował się nacjonalizm, bojówki mordowały polityków uznanych za winnych "zdrady", tj. ugodowości wobec zwycięskich aliantów. Wielki kapitał niemiecki - Thyssenowie, Kruppowie, Stinnesowie - wyzyski- wał swe wpływy do torpedowania reparacji. Także kapitał angielski nie widział interesu w popieraniu odszkodowań niemieckich dla Francji. Pre- mier Briand, rzecznik pacyfizmu (swą postawę w latach wojny opłacił kilkuletnią przerwą w karierze), skłonny był rozważyć kwestię redukcji od- szkodowań (nie bez nacisków Lloyda George'a). Spowodowało to jednak upadek jego rządu: w styczniu 1922 r. premierem został były prezydent Poincare, rzecznik twardego kursu wobec Niemiec. Tymczasem Niemcy i Rosja Radziecka zdołały wyjść z politycznej izolacji, zmontowanej przez państwa Ententy, zawierając w Rapallo (kwiecień 1922) układ o stosunkach dyplomatycznych, ekonomicznych i rezygnacji z odszkodowań. Ożywiło to niemieckie nadzieje na osłabienie systemu wersalskiego, krytykowa- nego też z całkiem innych racji w Moskwie. Gdy niemieckie świadczenia rzeczowe dla Francji zaezęły się zacinać, Poincare postanowił uderzyć mocno: w styczniu 1923 r. wojsko francuskie okupowało Zagłębie Ruhry. Zdawało się bliskie realizacji dawne marze- nie francuskiego wielkiego kapitału: połączenie węgla Ruhry i lotaryń- skiej metalurgii. Ale koszty okupacji były ogromne, a korzyści skromne wobec biernego oporu niemieckiej ludności. Z tym oporem robotników Ruhry solidaryzowała się francuska rewolucyjna lewica; Anglia i USA nie kryły swego potępienia dla francuskiej akcji. Poincare więc musiał zgodzić się na rokowania z Niemcami. Nowy premier Rzeszy, Stresemann, wyrażał zresztą jesienią 1923 r. chęć zawarcia ugody (m. in. rząd Niemiec zaniechał popierania akcji oporu w Ruhrze). Ale Poincare prowadził grę dwulicową; rozmawiając z Niemcami popierał zarazem separatyzm nadreński: ruch kierowany przez Adama Dortena, w którym uczestniczył m. in. burmistrz Kolonii Konrad Adenauer. Republika Reńska, prokla- mowana w październiku 1923 r. w Akwizgranie, załamała się jednak szyb- ko. Koszty francuskiej akcji w Ruhrze zupełnie zrujnowały równowagę skarbu państwa i doprowadziły do upadku rządu Poincarego (1 IV 1924 r.). To umożliwiło kompromisowe rozwiązania, w których szukaniu aktywny udział wzięli amerykańscy eksperci finansowi z generałem Dawesem z gru- py banków Morgana. Plan Dawesa przyjęty został w sierpniu 1924 r. na konferencji londyńskiej z udziałem nowych premierów Anglii i Francji, MacDonalda i Herriota: Niemcy spłacać miały reparacje w rocznych ratach, określanych wedle wskaźnika koniunktury, globalnej kwoty od- szkodowań natomiast nie ustalono (w latach 1924-1930 Niemcy zapłaci- ły łącznie ok. 7,2 mld marek w złocie). Herriot, straszony przez Stresemanna 651 widmem postępów prawicowego nacjonalizmu w Niemczech, zgodził się na stopniową ewakuację Ruhry w ciągu jednego roku. Wreszcie decyzje londyńskie ułatwiły penetrację kapitału amerykańskiego w Niemczech i po wiązania pomiędzy wielkim kapitałem francuskim i niemieckim. KARTEL LEWICY I POWRÓT SIŁ PRAWICOWYCH Wybory z maja 1924 r. dały niedużą przewagę sojuszowi radykałów i socjalistów (Kartel Lewicy) nad reakcyjnym Blokiem Narodowym (3,9: 3,6 mln głosów). Komuniści otrzymali głosów 875 tys. Prezydent Millerand, zbojkotowany przez nową większość, musiał ustąpić, a jego następcą zo- stał umiarkowany radykał Gaston Doumergue. Premierem był Edward Herriot, a jego rząd składał się z radykałów i korzystał z poparcia socja- listów. Wystartował energicznie: przyjął plan Dawesa i zamknął sprawę okupacji Ruhry, nawiązał stosunki dyplomatyczne z ZSRR. Dalsze nie- uznawanie Związku Radzieckiego było absurdem. Francja miała możli- wości prowadzenia z ZSRR dobrych interesów, przywracając tradycyjne związki handlowe; nie było między tymi krajami sprzeczności na tle kon- kurencji ekonomicznej i walki o surowce. Politycznie nawiązanie kontak- tu między Francją i ZSRR miało kapitalne znaczenie dla układu sił w Euro- pie, zwłaszcza wobec nastrojów w Niemczech. Herriot usiłował powrócić do polityki laickiej i antyklerykalnej (m. in. chodziło o rozciągnięcie ustaw laickich na Alzację i Lotaryngię): w tym punkcie poniósł porażkę. Jeszcze dotkliwsze było fiasko prób łagodzenia konfliktów socjalnych w duchu reformizmu, głoszonego przez SFIO i CGT. Nieśmiałe próby reform nic konkretnego nie przyniosły robotnikom, wzbudziły natomiast nieufność wielkiego kapitału. Frank nadal tracił na wartości, kapitały uciekały z Francji. Bezradny wobec prowokowanych przez burżuazję trudności ekonomicznych, Herriot ustąpił w kwietniu 1925 r. Zaczął się teraz obracać, i z niezwykłą szybkością, kołowrotek ministerialny: do lipca 1926 r. zmieniły się dwa gabinety wybitnego ma- tematyka Pawła Painlevego, trzy gabinety Brianda i trzydniowy rząd Herriota. Rozchwiał się sojusz radykałów z socjalistami, trudności ekono- miczne narastały. W rezultacie rządy Kartelu Lewicy nie zdołały spro- stać potrzebie reform wewnętrznych, a w polityce zagranicznej nie były bardziej fortunne. W latach 1924-1925 nasilił się opór francuskich kolonu przeciw me- tropolii. Opór, któremu po pierwszej wojnie światowej dał impuls proces powstawania nowych państw niepodległych; narody krajów kolonialnych nie widziały powodu, dla którego one miałyby zostać wyłączone spod 652 działania zasady samostanowienia. Trwały ruchy wyzwoleńcze w Indo- chinach, Afryce Północnej, na Bliskim Wschodzie. Rząd francuski stanął w 1925 r. w obliczu rosnącej siły niepodległej republiki Rifu, gdzie rządził energiczny Abd-el Krim. Rif to obszar Maroka hiszpańskiego, ale ruchem niepodległościowym zagrożone zostało również Maroko francuskie. Ta- kże w Syrii wybuchło powstanie. Pod rządami Kartelu Lewicy francuska generalicja (Lyautey, Weygand, Sarrail) tłumiła bezlitośnie w ciężkich walkach ruch marokański i syryjski. Ta polityka budziła żywy opór ko- munistów, ale także części działaczy SFIO i CGT. Na tle sprzeciwu wobec kolonialnego rozboju kształtowały się zalążki jednolitego frontu komu- nistów i socjalistów (komitety jedności robotniczej). Nieszczęśliwym pomysłem, podjętym przez Brianda z niemieckiej i nicjatywy, były układy lokarneńskie z października 1925 r. Francja zgo- dziła się w Locarno - wbrew układom sojuszniczym z Polską i Czecho- słowacją - na wprowadzenie rozróżnień między powersalskimi granicami na zachodzie i wschodzie Europy. Granice Niemiec z Francją i Belgią miały być odtąd absolutnie nienaruszalne: żyrantem odpowiedniego zo- bowiązania tych trzech państw miały być Anglia i Włochy. Stresemann odrzucił propozycję udzielenia podobnej gwarancji granicom Niemiec z Pol- ską i Czechosłowacją, które zatem mogły być przedmiotem rewizji, byle bez użycia siły. Francja miała wprawdzie udzielić pomocy Polsce i Cze- r chosłowacji w wypadku niemieckiej agresji; ale układy lokarneńskie pod- ważały wartość sojuszu Francji z tymi krajami. Dopuszczenie możliwo- ści przesuwania granic na Wschodzie w drodze pokojowej było już daleką zapowiedzią układów monachijskich z 1938 r. Niemcy odniosły ogromny sukces dyplomatyczny: Locarno przekreślało podział na zwycięzców i zwy- ciężonych, przywracało Niemcom status mocarstwowy (wchodząc do Ligi Narodów uzyskały one stałe miejsce w jej Radzie). Rozbudziło to nie- mieckie ambicje i umożliwiło dalsze umacnianie międzynarodowej po zycji Niemiec, podminowanych przez nacjonalizm różnych odcieni, w tym także i przez aktywny już hitleryzm. Naiwny pacyfista Briand reklamo- wał natomiast Locarno jako początek ogólnego pojednania i powszech- nego rozbrojenia. Tymczasem w lipcu 1926 r. na tle sytuacji kryzysowej we francuskiej ekonomice oraz inflacji pieniężnej rozpadły się ostatecznie rządy radyka- łów. Gabinet tzw. unii narodowej utworzył znów Poincare: objął on wszyst- kie ważniejsze orientacje, od prawicy do radykałów. Nie uczestniczyli w rządzie socjaliści i, oczywiście, komuniści. Rząd Poincarego z pewnymi zmianami (opuścili go po 2 latach radykałowie) przetrwał pełne trzy lata, co było rekordem długotrwałości. Wybory w 1928 r. przyniosły sukces 653 prawicy (390 mandatów) i umocniły Poincarego, który mógł się teraz obejść bez radykałów. Ale i komuniści powiększyli swoje wpływy (ponad milion głosów). Poincaremu sprzyjała poprawa międzynarodowej koniunktury: kapi- talizm ustabilizował się właśnie w 1926 r. na pewien czas. Wyraźny wzrost produkcji, okupiony zwiększeniem eksploatacji robotników (techniki taś- mowe, chronometrażowe, system akordowy itp.), oraz pożyczki zagrani- czne ułatwiły odzyskanie równowagi. Frank został wreszcie ustabilizo- wany (w 1926 r. faktycznie, w 1928 r. de iure) na poziomie I/5 jego przed- wojennej wartości. Wielki kapitał korzystał z ulg i przywilejów ekono- micznych; państwo było jak najdalsze od idei kontrolowania jego dzia- łań. Wzrastały powiązania międzynarodowe francuskich korporacji ka- pitalistycznych, wzrastała koncentracja kapitału. U boku Poincarego wybił się jego minister robót publicznych Tardieu, który popierał idee moder- nizowania francuskiego kapitalizmu: interesowała go mechanizacja rol- nictwa i elektryfikacja wsi, unowocześnienie przemysłu, rozbudowa słabiej rozwiniętych rejonów, system wielkich robót publicznych (m. in. linia Ma- ginota na granicy z Niemcami). Dobra koniunktura pozwoliła zaspokoić niektóre rewindykacje społeczne, ale najwięcej zyskały warstwy pośrednie (np. urzędnicy). Robotnicy, przygnieceni wysokimi podatkami pośrednimi i intensyfikacją wysiłku, nie cierpieli jednak bezrobocia i korzystali z za robków względnie wysokich (choć niższych niż w USA i Anglii). Roz- szerzono ustawodawstwo społeczne: ubezpieczenia chorobowe, dodatki rodzinne. Cała polityka Tardieugo była wyraźnie inspirowana przez ame- rykańską doktrynę i praktykę reformatorskiego kapitalizmu, ale na dużo skromniejszą skalę. W sferze polityki zagranicznej nastąpił dalszy regres. W ślad za po rozumieniami kapitalistów francuskich i niemieckich (Europejski Kartel Stalowy był klasycznym ich przykładem) pogłębiał się flirt Francji z re- publiką weimarską. Nie bez znaczenia była chęć definitywnego wyklu- czenia "polityki Rapallo'#, tj. zbliżenia Niemiec i ZSRR. Utrwalenie między- narodowej i wewnętrznej siły państwa radzieckiego skłaniało rządy za chodu do skupiania sił. Dlatego też w obliczu konfliktu między Anglią i ZSRR w r. 1927 Francja Poincarego wznowiła politykę antyradziecką, a przede wszystkim starała się pogłębić izolację gospodarczą ZSRR. Da- lej, ustępstwa na rzecz Niemiec miały uchronić republikę weimarską przed wzrostem sił skrajnej, faszystowskiej prawicy. Toteż rząd francuski poparł tzw. plan Younga, który połączył niemieckie reparacje ze spłatą długów międzyalianckich i określił liczbę rat rocznych odszkodowań. Wskutek kryzysu plan ten nie wszedł w ogóle w życie; ogółem Francja otrzymała 654 tytułem reparacji 8,5 mld franków oraz 4 mld franków dostawami w na- turze. Jednocześnie w lecie 1929 r. zadecydowano o całkowitej ewakuacji wojsk z Nadrenu na 5 lat przed ostatecznym terminem, tzn. w r. 1930. Nie oznaczało to rezygnacji z polityki zabezpieczenia się przed Niem- cami. Liga Narodów, w której błyszczała świetna retoryka Brianda, bu- dziła rozczarowanie : dużo gadulstwa, mało efektów. Radzieckie propozycje rozbrojeniowe (1927-1928) utonęły w tym morzu dyplomatycznej ga- daniny. Tzw. pakt Brianda-Kellogga (1928) połączył 15 państw (potem ich liczba wzrosła do 63) w zgodnym potępieniu i wyrzeczeniu się wojny. Ale był to układ pozbawiony realnych gwarancji. Toteż pod kierunkiem ministra marynarki Leyguesa Francja budowała potężną flotę wojenną, a minister wojny Maginot zainicjował budowę słynnej linii obronnej wzdłuż granicy z Niemcami. Linia Maginota zapewniała Francuzom złudne- jak się miało okazać w r. 1940 - poczucie bezpieczeństwa. Flirt Francji z Niemcami nie zapobiegł sukcesom Hitlera w walce o władzę, a za bezpieczenia polityczne i militarne były, na nieszczęście, źle skalkulowane. WIELKI KRYZYS. NATARCIE FASZYZMU Pod koniec "szczęśliwych lat dwudziestych" Francja przeżywała okres dobrej koniunktury. Skupiła ona ok. 27o/o światowych zapasów złota. Postępował proces koncentracji kapitalistycznej : w porównaniu ze stanem z r. 1906 podwoiła się (do 421) liczba wielkich przedsiębiorstw, zatrudnia- jących ponad 1000 robotników. Renault, z 40 tys. robotników, to najwię- kszy zakład przemysłowy w Europie. Umacniały się wielkie korporacje (jak Rhóne-Poulenc w chemii), kartele i porozumienia wielkokapitalisty- czne (w metalurgu słynny Comite des Forges). W latach 1927-1930 produkcja przemysłowa wzrosła o 40o/o w porów- naniu z r. 1924. W 1930 r. Francja wytwarza 5# mln ton węgla (ale zu- żywa aż 89 mln ton) ; 16,7 mld KWh energii elektrycznej ; 9,7 mln ton stali. Zajmuje drugie na świecie miejsce w produkcji aluminium i w prze- myśle samochodowym (254 tys. pojazdów opuściło fabryki w 1929 r.). Pewna stagnacja cechowała natomiast tradycyjne przemysły: tekstylny nie odzyskał nawet poziomu z r. 1913. Rolnictwo do r. 1925 odbudowało się ze zniszczeń wojennych i uzy- skało widoczne przyrosty produkcji. Francja ma nadwyżki zboża i wina, produkuje coraz więcej mięsa, mleka, owoców i jarzyn. Metody uprawy są coraz nowocześniejsze, wydajność rośnie. Zmniejsza się systematycznie liczba małych, paruhektarowych gospodarstw. 655 Jednakże od r. 1926 coraz wyraźniej wystąpiły trudności w rolnictwie. Obfite zbiory, zwłaszcza zboża, a także konkurencja zagraniczna powo- dują spadek cen rolnych. Ponieważ jednocześnie ceny przemysłowe wciąż idą w górę, rolnik staje w obliczu poważnych trudności. Rząd - w imię liberalizmu ekonomicznego nie pomógł rolnictwu; syndykaty rolnicze Marsz głodowy w czasie kryzysu broniły przede wszystkim interesów wielkich producentów, mniej dotknię- tych spadkiem cen. Nadal najsilniej rozwijają się trzy wielkie regiony przemysłowe: pół- noc z kopalniami, metalurgią, chemią, przemysłem tekstylnym; region pa- ryski (m. in. przemysł samochodowy, lotniczy, filmowy, produkcja luksu- sowa) oraz wschód: dynamiczne Alzacja i Lotaryngia. Wielkim ośrodkiem przemysłowym jest też Lyon (jedwab, metalurgia, chemia). Nadal słabszy poziom rozwoju wykazują regiony południa i zachodu; uboga Bretania nie jest w stanie wyżywić swych mieszkańców, których część usiłuje się ulokować w Akwitanii. W nędzy żyje wciąż Korsyka. W sumie jednak Francja jest krajem zamożnym: wartość produktu narodowego wzrosła od 1913 do 1929 r. z 43 mld do 59 mld franków w złocie. Frank był ustabilizowany, rynek wewnętrzny dość szeroki i chłon- ny, rytm postępu ekonomicznego szybki. Toteż wielki kryzys światowy, którego początkiem był krach na nowojorskiej giełdzie w 1929 r., dotarł do Francji z opóźnieniem. Pierwsze sygnały wystąpiły w r. 1930 (bankru- ctwo banku Oustric), ale dopiero od r.1931 zaczął się ostry kryzys z punkta- 656 mi szczytowymi w 1932 i 1935 r. (w porównaniu ze wskaźnikami r.1929 pro- dukcja spadła w r. 1932 do 69o/o, a w r. 1935 do 67o/o). Francja nie była przygotowana do odparcia kryzysu: jej kapitalizm tradycyjnie był mniej dynamiczny niż w innych wysoko rozwiniętych krajach, a metody kiero- wania gospodarką nader zacofane. Kryzys polegał na nadprodukcji i trudnościach zeytu towarów. Wyni- kły stąd bankructwa wielu słabszych przedsiębiorscw, bezrobocie i dalsze osłabienie siły nabywczej na rynku, co zarnykało ów fatalny krąg. Gdy słabe zakłady produkcyjne i firmy handlowe upadały, silne przedsiębiorstwa mogły przeczekać kryzys, ograniczając produkcję. Nasilił się proces kon- centracji kapitalistycznej: liczne przedsiębiorstwa zostały wykupione przez rekinów wielkiego kapitału. Sporo akcji w portfelach rentierów straciło wartość, drobnomieszczaństwo odczuło kryzys boleśnie. Jeszcze gorzej wiodło się robotnikom: liczba bezrobotnych w marcu 1934 r. przekroczy- ła 1200 tys., w istocie była jeszcze wyższa; ponadto wskutek ograniczania produkcji i skracania tygodnia pracy szerzyło się bezrobocie częściowe. Masowo usuwano z pracy obcokrajowców. W latach 1929-1934 suma płac zmniejszyła się globalnie o 22,6 mld fr. Chłopi również zostali uderze- ni mocno: za zboże, mięso, wino płacono ceny niższe o ok. 1/3, podczas gdy ceny towarów przemysłowych spadły nie tak nisko, a podatki i długi hipoteczne obciążały potężnie chłopskie gospodarstwa. W dodatku szybko zmieniające się rządy (od czerwca 1932 do lutego 1934 r. sześć gabinetów) nie potrafiły sobie poradzić. Nie zastosowano polityki inflacyjnej, która mogłaby rozgrzać koniunkturę, i kurczowo starano się utrzymać poziom cen przez ograniczanie produkcji. Wytyczną polityki była "obrona franka" : gdy inne kraje dewaluowały swą walutę, ceny we Francji stawały się wyższe od cen światowych, a złoto wyciekało. F'olityka deflacyjna realizowana była m. in. poprzez oszczędności budżeto,.ve., co uderzało #v funkcjonariu- szy (redukcje płac), ale i w robotników (cięcia w świadczeniach socjalnych). Rząd miał dla robotników hasła "powrotu kobiet do domu" i propozy- cje, by ze swych płac część przeznaczali dla bezrobotnych. Wobec strajków, masowych ruchów chłopskich i demonstracji urzędniczych mnożono siły policji i natężenie represji. Próbowano zwiększyć eksploatację kolonii; zaostrzono środki zwalczania fermentów niepodległościowych (m. in. krwa- wo stłumiono powstanie w Wietnamie w latach 1930-1931). Jednocześnia rządy wspierały wielkie korporacje kapitalistyczne subwencjami i zamówie- niami wojennymi. Wybory z maja 1932 r. były porażką partii prawicowych, które zdo- były ok. 260 mandatów, dały natomiast przewagę radykałom (160) i so- cjalistom (130 mandatów). Partia komunistyczna straciła, w porównaniu 42 -,T. Baszkiewicz, Historia Francji 657 z 1928 r., blisko 300 tys. głosów (785 tys.): to rezultat nasilenia kampanii antykomunistycznej (m. in. cynicznie oskarżano FPK, iż ponosi winę za zabójstwo prezydenta Republiki Doumera, którego zamordował biały emigrant z Rosji Gorgułow). Partię osłabiła też długa walka wewnętrzna przeciw lewactwu sekciarskiej grupy Barbego i Celora. Przezwyciężenie tendencji sekciarskich pozwoli nowym przywódcom FPK, Thorezowi, Du- closowi i in., na wytrwałe organizowanie jednolitego frontu klasy robotni= czej w obliczu groźby faszyzmu. Bo sukcesom Hitlera w Niemczech to- warzyszył wyraźny wzrost sił faszyzmu we Francji. Stare tradycje prawicowego nacjonalizmu i antysemityzmu zostały ożenione z nowymi akcentami: antykomunizmem i wpływem wzorów faszyzmu niemieckiego oraz włoskiego. Z tego tygla wyłoniły się organi- zacje typu faszystowskiego, burzliwie rozwijające się w początkach lat trzydziestych. Kilkadziesiąt tysięcy członków liczyła stara Action Fransa- ise, której początki sięgały afery Dreyfusa, ale która rozwijała się w stronę faszyzmu. Blisko 100 tys. członków zwerbowała Młodzież Patriotyczna przemysłowca Taittingera, organizacja przejmująca pewne tradycje bona- partyzmu i Ligi Patriotów Deroulede'a. Wielką karierę zrobiła grupa byłych kombatantów, Krzyże Ogniste, z ppłk. rez. hrabią de La Rocque na czele : dzięki pomocy magnata przemysłu elektrotechnicznego Merciera prze- kształciła się w ponad ćwierćmilionową organizację, popieraną przez wielki brukowy dziennik "le Petit Journal". Prócz tego liczne mniejsze grupy: ruch "francyzmu" Bucarda, Solidarność Francuska fabrykanta perfum Coty'ego, terrorystyczne bojówki Kaptura (la CagouYe). Członków tych "lig" rekrutowano spośród burżuazyjnej młodzieży, drobnomieszczaństwa, były tam też grupy robotników wzburzonych kryzysem i zwiedzionych demagogią faszyzmu. Z sympatią spoglądała na faszystowskie ligi reakcyj- na oligarchia burżuazji (prócz Merciera - ludzie z kręgu Wendelów, Ro- thschildów, potentat przemysłu gumowego Michelin, magnat węglowy de Peyerimhofi i in.). Także wśród ekipy rządzącej pojawiały się ciągoty do rządów dyktatorskich: zdradzali je np. Tardieu i były socjalista Laval. Faszyści francuscy eksploatowali nieudolność burżuazyjnych rządów w obliczu kryzysu, krytykując ostro "parlamentarną anarchię". Istotnie, francuska demokracja parlamentarna cierpiała na liczne schorzenia: roz- bicie polityczne i płynność partyjna były przyczyną nieustannej karuzeli rządowej. W r. 1934 w parlamencie działało ok. 20 partii i grup; prze- ciętne trwanie gabinetu w latach 1918-1939 wynosiło ok. 5 miesięcy. Ale i ruch faszystowski podlegał temu prawu politycznego rozproszko- wania: zamiast silnej partii istniało wiele konkurencyjnych lig. Burżua- 658 zyjne politykierstwo zarażone było korupcją: właśnie w grudniu 1933 r. wybuchł skandal wokół brudnych afer fałszerza Stawiskiego, powią- zanego z ministrami i posłami. W styczniu 1934 r. Stawiski zmarł w wielce podejrzanych okolicznościach. Na fali oburzenia publicznego faszyści pod- jęli wówczas próbę zamachu stanu: 6 II 1934 r. uzbrojone bojówki i masy "ligowców" pomaszerowały na siedzibę parlamentu w Pałacu Bourboń- skim. W starciach z policją padło ok. 20 zabitych, ale pucz się nie powiódł. 9 lutego nastąpiła 50-tysięczna kontrmanifestacja robotniczego Paryża (znów padło 8 zabitych). Wreszcie 12 lutego - potężny strajk polityczny proletariatu, do którego wezwali tak socjaliści i CGT, jak komuniści i CGTU. Strajkowało 4,5 mln robotników, odbywały się ogromne mani- festacje antyfaszystowskie (w Paryżu kilkaset tysięcy osób). Zagrodziło to drogę faszyzmowi. Wypadki lutowe ujawniły, iż faszyzm francuski jest zbyt słaby i nie- udolny, by przechwycić władzę, zaś klasa robotnicza działająca w jedno- litym froncie może decydować o losach kraju. Niemniej burżuazja utrzy- mała ster w ręku. Po dwóch latach bladych rządów radykałów (Herriot, Chautemps, Sarraut, Daladier) i zbliżonego do nich Paul-Boncoura za przepaszczone zostało zwycięstwo wyborcze partii lewicowych z 1932 r. W lutym 1934 r. premierem rządu "rozejmu" został były prezydent Dou- 659 Wydarzenia lutowe w Paryżu w 1934 r. mergue. Dobrał sobie, pod hasłami jedności narodu i obrony republiki, wybitnych polityków burżuazyjnych, w tym 6 radykałów z Herriotem. Ale rząd był pod silnym wpływem prawicy, a sam Doumergue, ongiś ra- dykał, stał się reakcjonistą i ciążył w stronę faszystowskich lig. Także jego następcy - Flandin, Bouisson, Laval - nie podjęli skutecznych środków przeciw faszystom. Groźba faszystowskich spisków i aktów terroru była więc nadal nie zażegnana. Trzy elementy dominowały nad sytuacją polityczną lat 1934-1935: przedłużający się kryzys, którego ciężar Doumergue, a potem Flandin i Laval przerzucali na masy ludowe; pogarszająca się sytuacja międzyna- rodowa; umacnianie się jednolitego frontu lewicy. O sposobach prze- rzucania skutków kryzysu na barki mas była już mowa: to polityka de- flacji, redukcji płac i świadczeń socjalnych, ulg dla wielkiego kapitału. Polityka ekonomicznie zawodna, natomiast oburzająca robotników, chło- pów, warstwy pośrednie. W polityce zagranicznej zbankrutowała idea Brianda, by szukać bez- pieczeństwa Francji poprzez ugodę u Niemcami. Jeszcze w r. 1932 (to rok śmierci Brianda) Francja zgodziła się najpierw na rezygnację z repara- cji niemieckich, a potem na równouprawnienie Niemiec w sferze zbrojeń (warunkowo - w ramach systemu powszechnego bezpieczeństwa: ale ów warunek zawisł w próżni). Wobec rosnącej siły hitleryzmu rząd Herriota zawarł 29 XI 1932 r. układ o nieagresji z ZSRR. Gdy jednak dwa miesiące później, 30 I 1933 r., Hitler zagarnął władzę w Niemczech, Francja nie zareagowała, choć w pewnych kołach politycznych rozważana była pouf nie idea wojny prewencyjnej z Hitlerem (propozycje wspólnej akcji polsko- francuskiej, składane jakoby nieoficjalnie przez Piłsudskiego w marcu i grudniu 1933 r., należą chyba do legendy). W lipcu 1933 r. Francja dołączyła swój podpis do zaproponowanego przez Mussoliniego "paktu czterech", który miał ugruntować europejski dyktat Anglii, Francji, Nie- miec i Włoch (Mussolini pragnął za pomocą tego paktu odwrócić ekspansję Hitlera od Austrii i skierować ją w stronę Polski). "Pakt czterech" wzbu- dził w Europie ogromny niepokój i ostatecznie nie został ratyfikowany. W październiku 1933 r. Niemcy opuściły konferencję rozbrojeniową i za raz potem Ligę Narodów: wywołało to wielkie wrażenie, zwłaszcza że Hitler szybko dozbrajał armię. Minister spraw zagranicznych w rządzie Doumergue'a Ludwik Bart- hou, spadkobierca antyniemieckiej polityki Poincarego, usiłował powstrzy- mać agresywność Niemiec za pomocą zaproponowanego wiosną 1934 r. paktu wschodniego z udziałem m. in. Niemiec, ZSRR i Polski, gwarantu- jącego nienaruszalność granic w Europie Środkowo-wschodniej. Ale ten 660 projekt "wschodniego Locarna" upadł wobec sprzeciwu Nien#iec. Bart- hou usiłował też ożywić i umocnić związki Francji z Polską i Małą En- tentą. Gdy witał w Marsylii króla Jugosławii Aleksandra, padł razem ze swym goście#n ofarą chorwackiego terrorysty (8 X 1934 r.). Następca Barthou, min. Laval, przedstawiał się jako spadkobierca idei Brianda, a więc idei ugody z Niemcami; tyle, że miał do czynienia już nie z repu- bliką weimarską, lecz z hitlerowską Rzeszą. W styczniu 1935 r. przy kompletnej obojętności rządu Francji Niemcy wygrały wysoko plebiscyt w ważnym strategicznie i ekonomicznie Zagłę- biu Saary. Jednocześnie Laval udał się do Rzymu i dał Mussoliniemu szereg koncesji, m. in. w kwestii włoskich kolonii w Afryce. W marcu 1935 r. sytuacja się zaogniła, bo Hitler przywrócił obowiązek służby woj- skowej. Teraz rząd francuski zaczął szukać asekuracji. Konferencja pre- mierów Francji, Anglii i Włoch w Stresie (icwiecień 1935 r.) potępiła nie- mieckie zbrojenia, plany Anschlussu Austrii i wypowiedziała się za bez- pieczeństwem w Europie Środkowej. Ale ów jednolity front trzech rzą- dów, od początku słaby, rozchwiat się wnet w rezultacie włoskiej agresji w Etiopii. 2 V 1935 r. Laval podpisał w Moskwie układ o pomocy wza- jemnej między Francją i ZSSR. Pakt, który mógł odegrać kapitalną rolę w okiełznaniu agresywności Hitlera, przez samego Lavala traktowany był jako element gry politycznej. Gdy podbój Etiopii przez Włochy, rozpoczęty w październiku 1935 r., spowodował uchwalenie przez Ligę Narodów nader ograniczonych sankcji przeciw agresorowi, Laval szu- kał kompromisów, które by oszczędziły Mussoliniego. Nie przeszkodzi- ło to zresztą Włochom w postępującym zbliżeniu do hitlerowskich Nie- miec. Rojenia o ugodzie z Hitlerem trwały nadal we francuskich sferach rządowych: toteż kiedy w marcu 1936 r. wojsko niemieckie wkroczyło do zdemilitaryzowanej Nadrenii i zagroziło bezpośrednio granicom Fran- cji - Paryż ograniczył się do inicjatywy potępienia poczynań niemieckich przez Radę Ligi Narodów. W całej tej polityce bierności w obliczu sukce- sów Hitlera smutną rolę odgrywała też Anglia, konsekwentnie przeciwna wszelkim energiczniejszym krokom. Trzeci ważny element sytuacji politycznej lat 1934-1935 to narasta- jące dążenia do jednolitego frontu lewicy. Groźba faszystowskich spisków wewnątrz kraju, agresywność Hitlera, potępiana przzz masy polityka ekonomiczna rządu w obliczu kryzysu - to przesłanki zacieśniania się jedności poczynań robotników komunistów i socjalistów, a także obu central związkowych, CGT i CGTU. Kierownictwa obu partii robotni- czych były jeszcze nieufne: SFIO bała się współpracy z komunistami, FPK głosiła potrzebę jedności działania robotników, ale nie obu partu. 66I Latem 1934 r. nastąpił zwrot. Najpierw tworzyły się porozumienia lo- kalne FPK i SFIO, w lipcu 1934 r. obie partie podpisały pakt o jedności działania, o wspólnej walce przeciw faszyzmowi, groźbie wojny, w obro- nie demokracji. Nie koniec na tym: zagrożone kryzysem chłopstwo i drobnomieszczań- stwo dawały się nieraz zwodzić demagogu lig faszystowskich. Komuni- ści uważali, że nie jest to ewolucja nieuchronna. Od października 1934 r. Thorez cierpliwie forsował hasło szerokiego zjednoczenia ludowego, tj. sojuszu robotników z pracującym chłopstwem i drobnomieszczaństwem, a w konsekwencji - rozszerzenia jedności działania FPK i SFIO na partię radykalną. Nie chodziło przy tym o luźne porozumienia wyborcze w sty- lu Kartelu Lewicy (przywódcy SFIO, Blum i Faure, skłonni byli do tego sprowadzać ideę jednolitego frontu). Chodziło komunistom o głębokie porozumienie polityczne, oparte na silnej podstawie aktywności mas. Idei Frontu Ludowego sprzyjały wewnętrzne fermenty w SFIO, a także w par- tii radykalnej, w której ujawniło się młode pokolenie działaczy wrogich oportunizmowi starszych (Jean Zay, Pierre Cot, Albert Bayet, Pierre Mendes-France). Przede wszystkim jednak sprzyjały Frontowi Ludowemu pełne obaw nastroje mas: faszystowskie ligi wciąż spiskowały, kryzys wciąż się srożył, postępy hitleryzmu niepokoiły. Już święto narodowe 14 VII 1935 r. było dniem wspólnych akcji komunistów, socjalistów i ra- dykałów. Program Frontu precyzował się i przenikał do świadomości szerokich rzesz. FRONT LUDOWY Pierwszy wielki sukces idei Frontu - to zjednoczenie ruchu związko- wego: jesienią 1935 r. zdecydowano, że kongres połączeniowy CGT i CGTU odbędzie się w marcu 1936 r. w Tuluzie. Coraz większą popularność zdo- bywały hasła Frontu Ludowego: Wolność, Pokój, Praca. Wolność: a więc demokracja polityczna, rozwiązanie faszystowskich lig. Pokój : nacjonaliza- cja przemysłu zbrojeniowego, walka o bezpieczeństwo zbiorowe i sankcje przeciw agresorom. Praca: obrona mas przed skutkami kryzysu, skrócenie tygodnia pracy, rozwój świadczeń socjalnych, wiel#ie roboty publiczne, opodatkowanie wielkich majątków. Pod tym programem podpisali się komuniśei, socjaliści i radykałowie, co oznaczało zerwanie między rady- kałami i prawicą. Wreszcie na przełomie kwietnia i maja 1936 r. partie Frontu Ludowego odniosły zwycięstwo w wyborach. Socjaliści mają blisko 2 mln głosów i 149 mandatów, FPK - I,5 mln głosów i 72 mandaty, 662 radykałowie -ponad 1,4 mln głosów i 109 mandatów. Zapewniło to lewicy mocną większość. Na Front Ludowy oddały masowo swe głosy wielkie ośrodki przemysłowe północy, Paryż ze swymi robotniczymi, lu- dowymi przedmieściami, inne wielkie miasta (Lyon, Marsylia). Ale do sukcesu Frontu walnie się też przyczyniła francuska "czerwona wieś", ta sama, która od drugiej połowy XIX w. przełamywała wpływ konserwa- tyzmu wśród chłopów. Główne jej bastiony to niektóre regiony południo- wo-zachodnie (zwłaszcza departamenty Lot-et-Garonne i Dordogne) i po łudniowo-wschodnie (Prowansja, południowe podnóża Alp). Mimo późniejszych rozczarowań zwycięstwo Frontu Ludowego było ogromnym wydarzeniem w życiu klasy robotniczej. Umocniło w jej szere- gach poczucie własnej siły i roli społecznej, rozbudziło aktywność polity- czną jej zapóźnionych dotąd oddziałów. To prawdziwy punkt zwrotny w walce politycznej proletariatu. Zarazem Front Ludowy odnowił "wielki strach" burżuazji. Jej represje wobec komunistów w 1939-1940 r., jej zachowania w okresie okupacji, jej polityka w latach powojennych w zna- cznej mierze były zemstą za ów strach lub wyrazem obaw przed odno- wieniem się Frontu Ludowego. Doświadczenia Frontu nie ze wszystkim zostały bez dalszego ciągu, a jego zdobycze niezupełnie zatracone. Rząd Frontu uformował 4 VI 1936 r. przywódca SFIO Leon Blum: prawnik, publicysta, pisarz, ongiś współpracownik Jauresa. Komuniści- wbrew zdaniu Thoreza -odmówili bezpośredniego udziału w rządzie, obiecując mu poparcie. Blum skomponował zatem gabinet z socjalistów i radykałów. Pierwszym zadaniem było zmuszenie kapitalistów do ustępstw w obliczu olbrzymiej fali strajkowej, która ogarnęła cały przemysł (2 mln strajkujących). Masy nie chciały ponosić dłużej ciężaru kryzysu: świetna dyscyplina organizacyjna podczas wielkich strajków okupacyjnych świadczy o dojrzałości i zdecydowaniu proletariatu. Jedność ruchu związkowego i sukces wyborczy Frontu były ważnym bodźcem tego potężnego ruchu. Zmusił on do ustępstw monopole wielkokapitalistyczne. Rokowania zrze- szenia fabrykantów ze zjednoezoną CGT w rezydencji premiera, pałacu Matignon, doprowadziły do zawarcia układów z 7 VI 1936 r., uzupełnio- nych potem ustawodawstwem socjalnym rządu Bluma. Front Ludowy zapewnił masom ludowym poważne zdobycze. Płace wzrosły o 7 - I Sa/# (dla kobiet i młodoeianych podwyżka była znacznie większa); uznano układy zbiorowe i przewidziano instytucję delegatów fabrycznych jako reprezentantów załogi w stosunkach z patronami, co służyło umocnie- niu robotniczej solidarności. Standard życiowy pracujących znacznie się pod- niósł. Robotnicy otrzymali 15-dniowe płatne urlopy i 40-godzinny tydzień pracy. Chłopi korzystali z podwyżki cen produktów rolnych; ułatwiano 663 im spłatę zadłużeń. Ulgi i subwencje przyznano drobnym kupcom i rze- mieślnikom, poprawiono sytuację materialną funkcjonariuszy i komba- tantów. Przedłużono naukę do 14 roku życia, poparto rozbudowę badań naukowych. Socjalny bilans Frontu Ludowego był poważny, duża część ówczesnych zdobyczy mas zachowała trwałość. Faszystowskie ligi zostały rozwiązane. Okazało się jednak, że walka z nimi wobec chwiejności rządu jest trudna. Krzyże Ogniste de La Rocque'a szybko się odtworzyły, przynajmniej częściowo, we Francuskiej Partia Społecznej. Renegat z FPK Jakub Doriot założył w r. 1936 Francuską Partię Ludową, która tradycje nacjonalizmu Barre"a łączyła z silnym wpływem hitlerowskich wzorów. Partia ta stała się podczas drugiej wojny światowej fundamentem kolaboracji, a Doriot jeszcze po wyzwoleniu Fran- cji będzie szefem marionetkowego "rządu" kolaboranckiego na terenie Niemiec. Innym filarem kolaboracji po r. 1940 była kadra nielegalnej siatki Kaptura, której rozległe przygotowania do zamachu stanu zdemasko- wano u schyłku r. 1937. Także kagulardów nie zlikwidowano do końca, zwłaszcza że powiązania Kaptura sięgały wysoko (m. in. do gen. Wey- ganda i marsz. Petaina). Spośród ministrów Frontu Ludowego dwaj ko- lejni szefowie resortu spraw wewnętrznych padli ofiarą faszystów: Roger Salengro, zaszczuty kampanią oszczerstw (chodziło o jego postawę w czasie wojny 1914-1918), popełnił samobójstwo; jego następca Max Dormoy zamordowany został przez kagulardów w r. 1941 w odwet za represje wobec "lig". Latem 1936 r. faszyzm przystąpił do ataku na rządy Frontu Ludowego w Hiszpanii, którego polityczny charakter zbliżony był do francuskiego. Udzielenie pomocy rządowi republiki hiszpańskiej było nakazem już nie tylko solidarności w walce z faszyzmem, ale elementarnej racji stanu: chodziło wszak o bezpieczeństwo Francji od strony Pirenejów. Jednakże Blum 25 VII 1936 r. ogłosił neutralność Francji w wojnie hiszpańskiej, a 8 sierpnia zerwał umowę handlową z Hiszpanią; dostawy broni dla zaatakowanej republiki zostały uniemożliwione. Skoncertowana z An- glią polityka nieinterwencji była ciężkim błędem (co Blum później przy znał): faszystowskie Niemcy i Włochy interweniowały bowiem otwarcie w wojnie hiszpańskiej po stronie buntowników, posyłając im materiał wojenny i ludzi. Ta akcja cementowała zbliżenie Niemiec i Włoch, zary- sowane już w okresie włoskiej agresji w Etiopii; jesienią 1936 r. wspólny front obu faszyzmów sformalizował się w szerokim porozumieniu. "Oś Rzym-Berlin" stała się faktem dokonanym. We Francji stanowisko rządu Bluma wobec Hiszpanii było przyczyną powstania pierwszej wielkiej szczeliny we Froncie Ludowym. Komuniści 664 bowiem nie ustawali w akcji na rzecz republikańskiej 1-i;szpanii. Ujawniaii zbrodniczą głupotę blokady Hiszpanii w obliczu interwencji włosko-nie- mieckiej. Ruch na rzecz pomocy republikanom hiszpańskim ogarnął ma- sy robotników, solidaryzowali się z nim wybitni uczeni i pisarze. 850# ochotników udało się z Francji na front walki z faszystami (dywizja Marsylianka). Trzy tysiące Francuzów oddadzą życie za wolność Hiszpanii. Pogorszyła się też sytuacja wewnętrzna. Kapitaliści usiłowali saboto- wać układy z Matignon. Ustawodawstwo socjalne było kosztowne, wy- magało więc realizacji hasła Frontu: obciążenia wielkiego kapitału. Trze- ba też było przezwycigżyć do reszty słabnący już kryzys poprzez subwencje państwowe, stymulujące produkcję. Wraz ze wzrostem siły nabywczej mas gwarantowało to wyjście z trudności kryzysowych. Ale pod warunkiem, że potężne korporacje kapitalistyczne zostaną wysoko opodatkowane, że wydany będzie zakaz wywozu kapitałów i dewiz. Rząd mógł osiągnąć suk- ces, wykonując reformy zapowiedziane w programie Frontu: obciążenie wielkich majątków, nacjonalizację Banku Francji. Radykałowie byli je- dnak temu niechętni, a socjaliści, w obliczu presji komunistów, wykazali niezdecydowanie. Znacjonalizowano przemysł zbrojeniowy, ale potem Blum ograniczył się do kiepskich półśrodków (m. in. osłabła nieco wszechwła- dza oligarchu finansowej w Banku Francji, który jednak nie został znacjo- nalizowany). Kapitały nadal wyciekały za granicę, monopole dezorga- nizowały życie ekonomiczne, by udowodnić, iż Front Ludowy rujnujeů Francję. W lutym 1937 r. Blum ogłosił "pauzę" w realizacji dalszych reform ekonomiczno-społecznych dla obrony poziomu cen i wartości fran- ka: nie miał odwagi bronić ich kosztem wielkiego kapitału, zatrzymał się przed "murem pi#niądza". Do rozczarowań ekox:omicznych prole- tariatu dołączyły się nowe rozczarowania polityczne. W marcu 1937 r. policja zabiła sześciu robotników podczas manifestacji w Clichy przeciw swobodzie działania faszystów de La Rocque'a. Rosnący opór i szantaż monopoli skłoniły wreszcie Bluma do żądania pełnomocnictw finansowych: miały one m. in. służyć zahamowaniu ucie= czki kapitałów i reformom podatkowym. Gdy jednak Senat pełnomocnictw rządowi odmówił, Blum pośpiesznie podał się do dymisji (21 VI 1937 r.). Znamienne, że tylko mniejszość senatorów radykalnych głosowała za wnio- skiem rządu: to symptom rozsypywania się Frontu Ludowego. Teraz ster rządów przeszedł w ręce radykałów, premierem został Kamil Chautemps (miał on potem zakończyć karierę jako wicepremier w rządzie Petaina z r. 1940). Rządził do stycznia 1938 r. pod firmą Frontu Ludowego, ale- kontynuował tylko zadeklarowaną przez Bluma "pauzę" w reformach# 665 W styczniu 1938 r. zmieniła się już i formalnie podstawa rządów (zamiast rządu radykałów i socjalistów, popieranego przez komunistów, nowa formu- ła brzmiała: rząd radykałów, popierany przez socjalistów; z poparcia FPK rezygnowano). W marcu 1938 r. gabinet Chautempsa upadł ostatecznie: przesilenie rządowe nastąpiło dnia 10 marca, natomiast w nocy z 10 na 11 marca Hitler kazał swym wojskom maszerować na Wiedeń. Anschluss Austrii dopełnił się bez protestu Francji, uwikłanej w kryzys wewnętrzny. Na- stroje burżuazji francuskiej nie ułatwiały bynajmniej twardego oporu prze- ciw postępom faszyzmu. Groźba, którą niosły sukcesy Hitlera, wyda- wała się burżuazji znacznie mniejsza niż niebezpieczeństwo politycznej i społecznej emancypacji proletariatu. Burżuazja - pisał później Blum- "nie bała się Hitlera, bo cały zasób jej strachu skupił się wokół Frontu Ludowego, a zwłaszcza wokół komunizmu". Ostatnia próba wskrzeszenia Frontu Ludowego, to nowy rząd Bluma, któ- ry trwał niecały miesiąc. Gabinet Bluma upadł w kwietniu 1938 r. wskutek wrogiej postawy prawicowego skrzydła partii radykalnej. Nacisk mono- poli, niespójność wewnętrzna Frontu, ugodowość przywódców socjali- stycznych i niechęć radykałów do głębokich reform społecznych to przy czyny tak szybkiej klęski jednolitego frontu lewicy. Próżno komuniści sta- rali się go ratować w obliczu ofensywy monopoli i sukcesów międzynaro- dowego faszyzmu. Nastroje antykomunizmu i społecznego konserwaty- zmu wywierały zbyt wielki wpływ na masy drobnomieszczaństwa, klasa robotnicza była znużona i rozczarowana ewolucją rządów Frontu. Ko- muniści bronili idei Frontu Ludowego jako aliansu partii, wspartego wiel- kim ruchem mas; tymczasem Front "przekształcił się w zwykłe porozu- mienie na szczycie i stał się bardziej podatny na naciski i manewry wiel- kiej burżuazji" (Historia FPK). Rząd Daladiera, który objął władzę w kwie- tniu 1938 r., obok radykałów skupił też reprezentantów prawicy (Georges Mandel, Paul Reynaud). Sprzeniewierzył się on zupełnie idei Frontu Ludowego : Daladier do spółki z Reynaudem wydali w listopadzie 1938 r. dekrety ograniczające zdobycze socjalne mas. Tydzień pracy w praktyce zwiększył się z 40 do 48 godzin, pojawiły się nowe podatki i oszczędności budżetowe, obniżono stawki za godziny nadliczbowe. CGT ogłosiła strajk powszechny na 30 XI 1938 r.: powiódł się on nie w pełni wskutek zmaso- wanej akcji zastraszającej rządu i braku jednomyślności w łonie samej CGT. Radykałowie ostatecznie zerwali z komunistami, socjaliści z kolei sprzeciwili się polityce ekonomicznej rządu i zerwali z radykałami. Osta- tni szczątek Frontu Ludowego znikł w maju 1939 r., gdy socjaliści dc- finitywnie odrzucili ideę jednolitego frontu z FPK. 666 DROGA DO WOJNY Rząd Daladiera nie tylko starał się pozyskać zaufanie monopoli swą polityką ekonomiczną; usiłował jednocześnie szukać ciągle dróg ugody z państwami Osi. Paradoksalnie, powiązani z prawicą ministrowie Mandel i Reynaud pragnęli zahamowania ustępstw wobec hitlerowskiej ekspans#i (to nawiązanie do antyniemieckiego kursu Clemenceau i Poincarego). Natomiast radykałowie: sam Daladier, a zwłaszcza jego minister spraw zagranicznych Georges Bonnet, z przerażającą krótkowzrocznością kon- tynuowali kurs na ugodę z Hitlerem i Mussolinim. Komuniści byli dla takiego rządu podwójnie niewygodni: bronili bowiem zdobyczy socjalnych mas przed ograniczeniami, a także psuli dobre samopoczucie ugodowców przypominaniem, że faszyzm niesie śmiertelne niebezpieczeństwo dla nie- podległego bytu nie tylko Czechosłowacji czy Polski, ale również samej Francji. Państwa zachodnie pozwoliły Hitlerowi gładko połknąć Austrię; teraz skierował on swe apetyty ku Czechosłowacji, domagając się Sudetów. Prawdąjest, że zgoda państw zachodnich na rozbiór Czechosłowacji wyrażona w Monachium (29-30 IX 1938 r.) wynikła bezpośrednio z ini- cjatywy premiera brytyjskiego Neville Chamberlaina, który dwukrotnie podróżował do Hitlera w poszukiwaniu kompromisu. Francja tradycyjnie przyłączyła się tu do angielskiej inicjatywy łagodzenia (appeasement): robiła to już od kilkunastu lat. Jednakże rola Francji była tym smutniej- sza, że łączyły ją z Czechosłowacją układy z 1924 i 1925 r. Ponadto Cze- chosłowacja przyłączyła się do układu o pomocy wzajemnej między Fran- cją i ZSRR z maja 1935 r., który był otwarty dla wszystkich pokojowych państw. ZSRR zobowiązał się udzielić Czechosłowacji pomocy zbrojnej o ile udzieli jej Francja. W Paryżu zatem znajdował się klucz, za pomocą którego można było uruchomić mechanizm zbrojnego poparcia dla za grożonej Czechosłowacji. Jeszcze 15 III 1938 r., tuż po Anschlussie, rząd Bluma udzielił Pradze gwarancji na wypadek zagrożenia: Byli we Francji politycy gotowi bić się za Czechosłowację w przekonaniu, iż stworzy to korzystne możliwości złamania hitlerowskiej agresji: ZSRR za pewniał, że wykona swe zobowiązania traktatowe wobec Pragi, Anglia zapewne nie zostawiłaby Francji jej własnemu losowi. Ale do polityków tych nie należał ani Daladier, ani Bonnet, którzy od kwietnia 1938 r. de- cydowali o polityce Francji. Smutną rolę odegrały w okresie kryzysu sudeckiego także rządy Polski i Rumunu, które stanowczo odmawiały zgody na ewentualny przemarsz wojsk radzieckich idących z pomocą Czechosłowacji. Polski rząd nie tylko odmówił pomocy Czechosłowacji, 667 ale wziął udział - podobnie jak I-ząd Węgier -- w rozbiorze terytoriów czechosłowackich. Podpis Daladiera pod układem monachijskim oznaczał wyrzeczenie sig sojusznika, któremu Francja gwarantowała pomoc: podważyło to w świe- cie zaufanie do słowa Francji. Francuskie wpływy w Europie środkowej topniały. Jugosławia coraz wyraźniej sterowała w stronę Włoch i Niemiec, Rumunia wiosną 1939 r. popadła pod ekonomiczne wpływy Rzeszy w re- zultacie zawartego z Niemcami układu handlowego. Monachijczycy francuscy byli jednak dobrej myśli: wierzyli, że na długi czas zapewnili Europie pokój. Hitler zręcznie podtrzymywał te złu- dzenia. 6 XII I938 r. przybył do Paryża Ribbentrop: podpisana została francusko-niemiecka dekiaracja o nietykalności granicy między oboma pań- stwami. Niemcy, którzyjuż w październiku 1938 r. zgłosili pod adresem Pol- ski roszczenia do Gdańska i autostrady przez Pomorze, uznali deklarację z 6 grudnia za zgodę Francji na ich swobodną ekspansję na Wschodzie. Miarą uległości rządu Francji wobec hitleryzmu jest znamienny fakt: na obiad z okazji wizyty Ribbentropa nie zaproszono ministra kolonil Mandela i ministra oświaty Zaya, którzy byli żydowskiego pocho- dzenia. Otrzeźwienie przyszło późno, wiosną 1939 r. W marcu Niemcy zbroj- nie okupowały okrojoną Czeehosłowację, depcząc układ monachijski, który 668 Ribbentrop i Daladier w czasie przyjęcia w Paryżu, 8 XII 1938 r. miał "zapewnić pokój całemu pokoleniu". Po tygodniu nastąpił zabór Kłajpedy i jednocześnie ponowienie żądań pod adresem Polski w kwestii Gdańska i autostrady pomorskiej. W Hiszpanii po długiej obroric padł Madryt: republika dogorywała tu pod ciosami faszystów. W kwietniu Włosi okupowali Albanię, w maju państwa "Osi" zawarły tzw. pakt sta- lowy zapowiadający ich najściślejszą współpracę wojskową. W tej sytuacji Anglicy 31 marca zdecydowali się na udzielenie Polsce gwarancji na wy- #adek agresji, do których 13 kwietnia dołączyli się Francuzi. Sojusz wojs- kowy polsko-francuski, znacznie osłab:ony po Locarno, ożywiony w r. 1936 po wkroczeniu wojsk niemieckich do Nadrenii, teraz nabrał dla Fran- cuzów dużego znaczenia. Po rozmowach generałów Gamelina i Kasprzyckiego podpisano 19 V 1939 r. protokół wojskowy, w którym Francuzi zobowiązali się do odcią- żenia napadniętej Polski ofensywą swych głównych sił (potem generał Gamelin nadawał owemu zobowiązaniu nader dwuznaczny charakter, wy- myślnie je interpretując). Mocarstwa zachodnie mnożyły zapewnienia nie- złomnej woli pomagania Polsce, licząc jednak po cichu, że powstrzymają agresora groźbami. 24 lipca uzgodniono zasadę wzajemnej pomocy po między Francją, Anglią i ZSRR na wypadek niemieckiej agresji przeciw jednemu z tych mocarstw lub przeciw innemu państwu europejskiemu. Ale układ ten miał wejść w życie po zawarciu konwencji wojskowej: tymczasem rozmowy sztabowe radziecko-francusko-angielskie w Moskwie utknęły wskutek braku po stronie Zachodu poważnej chęci zawarcia takiej konwencji i braku zgody rządu polskiego w przedmiocie wejścia wojsk radzieckich na polski obszar państwowy w razie wojny (a bez tego przecież udział ZSRR w wojnie z Niemcami był bezprzedmiotowy). An- glicy i Francuzi nie wierzyli w bojową wartość Armii Czerwonej. Stalin z kolei nie bez racji podejrzewał, że państwa zachodnie mimo wszystko nie chcą konfrontacji z Hitlerem, natomiast chętnie by skierowały ostrze jego agresywności na Wschód. W gorączkowych poszukiwaniach niemożliwego kompromisu z Hitle- rem znowu przodowali Anglicy, ale we francuskich sferach rządowych nie brakowało również ludzi gotowych organizować nowe Monachium (Bonnet, generał Gamelin). Opinia publiczna była zatrwożona i podzielo- na : niemało było zwolenników tezy, iż nie warto "umierać za Gdańsk" (sfor- mułował ją w dzienniku "1'Oeuvre" jeszcze w maju 1939 r. publicysta i filozof Marcel Deat, który ongiś należał do SFIO, a potem przeszedł na pozycje faszyzmu). Jednakże 1 IX 1939 r. Polacy zaczęli "umierać za Gdańsk." Teraz Francuzi wahali się parę godzin dłużej niż Anglicy, za nim 3 września posłali Hitlerowi ultimatum. 669 SPOŁECZEŃSTWO FRANCUSKIE W PRZEDEDNIU DRUGIEJ WOJNY ŚWIATOWEJ Francja końca lat trzydziestych była krajem starym. Liczba młodzie- ty (poniżej lat 20) spadła do 30o/a ogółu społeczeństwa (przed pierwszą wojną światową- jeszcze prawie 35o/o). W ostatnich latach okresu między- wojennego zgony przeważały nieco nad urodzinami. Regres demografi- czny zaznaczał się silnie zwłaszcza na południu kraju. W okresie kryzysu zmniejszyła się o pół miliona liczba cudzoziemskich robotników, m. in. tak- że Polaków. Francja liczy w r. 1939 niecałe 42 mln mieszkańców (Niem- cy zaś 80 mln). W porównaniu z czasem przed r. 1914 wzrósł przeciętny poziom ży- cia. Zwiększył się produkt narodowy, z 43 mld franków w złocie w r. 1913 do 49 mld w r. 1938 (ale w r. 1929 wynosił on aż 59 mld). Wzrosło spo- życie artykułów żywnościowych, wiecej było mieszkań wyposażonych w gaz, elektryczność, łazienki (jednakże z tych postępów komfortu korzystały głównie miasta). Upowszechniło się radio, czytelnictwo prasy, nadal zwięk- szała się ruchliwość społeczna (m. in. wskutek wzrostu liczby samocho- dów: było ich już 1,5 mln). Dzięki reformom Frontu Ludowego popra- wiła się nieco sytuacja pracowników najemnych. Nadal natomiast spa- dały dochody z własności nieruchomej. Kolejne dewaluacje pieniądza, wielki kryzys, utrata wielu inwestycji zagranicznych zadały cios rentie- rom i osłabiły wydatnie charakterystyczny dla Francuzów zmysł oszczę- dzania. Podział dochodu narodowego nadal był bardzo nierówny, a między klasami społecznymi występowały ostre przedziały i konflikty. Najliczniej- sze wciąż jest chłopstwo (ok. 14 mln ludzi). Ale ta wielka masa jest upo- śledzona: reprezentuje niższy poziom oświaty i niższy standard życiowy. Rolnictwo francuskie przez cały okres międzywojenny borykało się z róż- nymi trudnościami, m. in. ze spadkiem cen i zbytem produktów. Chłopska praca jest ciągle ciężka, poziom mechanizacji rolnictwa niższy we Francji niż w innych wysoko rozwiniętych krajach. Pogłębiały się różnice sy- tuacji życiowej między zamożnymi farmerami a chłopstwem mało- i średnio- rolnym. Okres Frontu Ludowego przyniósł na wsi zn^czne ożywienie polityczne; wpływ klasy robotniczej i jej aktywności umacniał "czerwoną wieś" francuską. Klasa robotnicza to ok. 13 mln (w tym 9 mln ludzi zwią- zanych z produkcją wielkoprzemysłową, pozostałe 4 mln - z drobną wy- twórczością). Okres Frontu Ludowego rozgrzał proletariat i ogromnie rozbudził jego samowiedzę klasową: wyraziło się to m. in. we wzroście efektywów ruchu związkowego do 5 mln członków zjednoczonej CGT (w po czątku lat trzydziestych rozbity ruch związkowy liczył ok. 900 tys. człon- 670 ków). Rozczarowanie klęską Frontu jeszcze bardziej zaostrzyło wśród robotników negatywny stosunek do społeczeństwa kapitalistycznego i jego instytucji; niemniej klasa robotnicza w przededniu wojny była zmęczona, niepewna przyszłości (bezrobocie, mimo opanowania kryzysu, oscylowało wokół liczby 400 tys. ludzi). Warunki życia i pracy proletariatu wciąż mierne: po r. 1937 płace spadały; sposób, w jaki powiększano eksplo- atację kapitalistyczną (chronometryzacja, system taśmowy), budził go- rące sprzeciwy. Szczególnie upośledzone były kobiety pracujące: niższym kwalifikacjom towarzyszyły niższe płace. Postęp przemysłowy pogłębiał różnice w obrębie klasy robotniczej, umacniając pozycje nielicznej ary- stokracji robotniczej. Do zróżnicowań społecznych dodać należy trwa- jące rozbicie polityczne między dwie wielkie partie, komunistyczną i so- cjaldemokratyczną. Z kolei w SFIO nadal trwało rozdarcie między nurtem lewicowym i prawicą. Wielka i średnia burżuazja to ok. 2 mln ludzi; burżuazja drobna (ra- zem z inteligencją pracującą i funkcjonariuszami różnego rodzaju) wciąż bardzo liczna -12 mln. Burżuazja ogólnie jest mniej niż dawniej zamoż- na (tylko wielkie rekiny, "dwieście rodzin", prosperują). Mniej też niż przed r. 1914 pewna siebie i swej przyszłości. Pewne przemysły rozwijają się szybko (elektrotechniczny, samochodowy, naftowy); na ogół jednak przemysł grzęźnie w stagnacji, a kapitaliści francuscy nie potrafią pod- jąć się zasadniczych reform. Są zbyt ostrożni, mało dynamiczni, podtrzy- mują przestarzałe metody produkcji i reguły organizacji. Interwencjonizm państwowy wzrósł w okresie międzywojennym, jednakże -wyjąwszy okres Frontu Ludowego - w polityce ekonomicznej państwa brak kon- cepcji i konsekwencji. Sytuacja inteligencji pracującej i funkcjonariuszy dość często się zmieniała, raz na lepsze, raz znów na gorsze, toteż warstwy te są zdezorientowane i niepewne przyszłości. Jeszcze większe rozdraż- nienie panuje wśród licznych drobnych "patronów". A więc społeczeństwo jest stare, zmęczone, niepewne jutra, w dodatku rozdarte konfliktami wewnętrznymi o dużym nasileniu. Rozdarte także między wyobrażeniami o supermocarstwowej potędze Francji ("najsilniej- sza armia świata", wielkie imperium kolonialne) a pacyfizmem, zrodzonym z wciąż żywych doświadczeń wielkiej wojny 1914-1918. Nie jest to spo- łeczeństwo potrafiące sprostać nowej wojennej próbie. AWANGARDA I KULTURA MASOWA FRANCJI MI#DZYWOJENNEJ Lata międzywojenne wydawały się ludziom epoką tempa, załamywania się dawnych tradycji obyczajowych, dalszego awansu roli mas. Samochód 671 powoli przestawał być luksusem, pojawiły się bowiem tańsze modele. #amolot już nie był jedynie instrumentem popisów ludzi odważnych, ale także normalnym środkiem przewożenia pasażerów, towarów i poczty. Wyczyn Lindbergha (1927) dowiódł, że między Nowym Jorkiem a Paryżem dystans wynosi tylko 30 godzin. Tempo informacji wzrosło oszałamiająco wskutek upowszechniania się radia (u schyłku lat dwudziestych już pół miliona abonentów); informacje z dalekich krańców ziemi nabrały su- gestywności, odkąd każdy bywalec mógł w swoim dzielnicowym kinie, cinema du guartier, oglądać kroniki filmowe. Symbolem tez:,na była Ame- ryka: jest na nią wielka moda, tańczy się amerykańskie fokstroty i charle- stony, słucha się jazzu, powodzenie mają amerykańskie bary i hollywoodzkie produkty filmowe. Symbolem uproszczenia obyczaju jest skrócenie damskich sukien i postępująca emancypacja kobiet, które chętnie manifestowały swą życiową niezależność; był w tym bez wątpienia pewien refleks wo- jennych perypetii. Moda na szczupłe, chłopięce sylwetki pań potwierdzała chęć emancypacji. Jest to także era mas. Strajki powszechne, wielkie manifestacje polity- czne, mityngi gromadziły tak wielkie tłumy i tak często, jak nigdy przed- tem. Ruch masowy był w stanie określić kierunek ważnych wydarzeń: ujawniły to wypadki z lutego 1934 r. i maja-czerwca 1936 r. Ruch ten nie był dość zwarty i trwały, aby podtrzymać rządy Frontu Ludowego. Jednakże okres Frontu przyniósł nie tylko ożywienie polityczne i postęp w społecznej edukacji mas. Poprawa warunków materialny#l: u##rstw lu- dowych sprzyjała ich awansowi kulturalnemu w najszerszym znaczeniu. Robotnik lepiej płatny, pracujący przez 40 godzin w tygodniu, dysponujący płatnym urlopem - miał nowe możliwości uprawiania sportu i turystyki, które poczyniły szybkie postępy. Miał także ułatwiony dostęp do dóbr kultury. Tymczasem tradycyjne formy uczestnictwa mas w życiu kultural- nym (popularny teatr, cyrk, rewia, dancing musette, festyn ludowy itp.) znacznie się wzbogaciły. Radio szybko przestało być tylko przekaźnikiem informacji, zaczęło popularyzować dobrą muzykę, stworzyło własne formy szerzenia kultury literackiej i teatralnej. A przede wszystkim film, ta naj- bardziej demokratyczna spośród sztuk, przerósł stadium jarmarcznej nie- co rozrywki, wyszlachetnił swe środki wyrazu artystycznego. To największy sukces kultury mas. Znamienne było wzajemne przenikanie nurtu wyrafinowanej awangardy i demokratycznej kultury masowej. Malarstwo kubistyczne i abstrakcyjne wywierało wpływ niemały na sztukę użytkową. Literacka i malarska a- wangarda (Cocteau, Prevert, Dali) wypowiadała się w filmie, a choć były to eksperymenty dla smakoszów, nie pozostały bez znaczenia dla ewolucji 672 sztuki filmowej. Masowe emocje sportu i turystyki wdarły się do literatury, inspirując pisarzy dużego formatu. Film odnowił sztukę literacką. Kino uczyło twórców płynności miejsca i czasu: przestrzeń nie jest tu statyczna, czas tracił swoją ciągłość. Przeszłość, teraźniejszość i przyszłość mieszały się, równoległość wątków wzmagała napięcie, czas dawał się skracać i wy- dłużać. Marcel Proust postępował z czasem, wielkim bohaterem swego cyklu powieściowego, tak właśnie, jak filmowcy w swoich dziełach. Do- kumentarna "literatura faktu" także wyzyskiwała techniki filmowe. Film oczywiście nie pozostał bez wpływu i na sztukę teatralną. Wstrząs lat wojennych 1914-1918 wyzwolił bardzo różne reakcje literatury. Paul Valery, który podczas wojny i tuż po niej napisał swe naj- lepsze dzieła poetyckie, stał się rzecznikiem katastrofizmu. Dekadencja Europy, śmiertelność cywilizacji, dość abstrakcyjna sympatia dla "inteligen- tnej dyktatury" - to tematy jego esejów, inspirowanych przez ówczesny kryzys świata kapitalistycznego. Wojna wstrząsnęła jednak nie tylko ekono- micznymi i politycznymi podstawami "ustalonego ładu", lecz także jego porządkiem obyczajowym. Z niebywałą dotąd śmiałością literatura za częła penetrować strefy egzystencji ludzkiej, pokrywane wstydliwym mil- czen#em, i atakować różne obyczajowe tabu. Świadczą o tym późniejsze tomy Poszukiwania straconego czasu Prousta lub Korydon i Jeżeli nie u- miera ziarno Gide'a. Proust fascynował śmiałym przekroczeniem tra- dycyjnych ram powieści, natłokiem obrazów i wrażeń, przekazywanych stylem skomplikowanym, ale nie pozbawionym poetyckiej siły. Fine- z na analiza niszczącego działania czasu w życiu jednostek i społeczeń- yj , , stwa łączyła się tu z przekonaniem, iż literatura może "odnaleźć czas. A to znaczyło: utrwalić spontaniczność, autentyczność ludzkich przeżyć i wrażeń, ocalić je od zapomnienia i przytłoczenia codzienną rutyną, ujaw- nić każde drgnienie, każdy odcień i smak naszych wrażeń i uczuć. Niekiedy jednak mniej zwracano uwagę na fakt, iż subtelne dzieło Proustajest także bystrym opisem społeczeństwa, jego obyćzajów, konwencji, snobizmów. Gide debiutował jeszcze u schyłku XIX w., ale powodzenie zapewniły mu dopiero Lochy Watykanu (1914). Powieść, która tuż po wojnie była ulubioną lekturą ówczesnych "młodych gniewnych". Gide.- "immorali- sta" - budził oburzenia i protesty. Ale jego utwory, z Falszerzami (1926) na czele, stanowiły przecież sugestywny protest przeciw konformiz- mom, nieautentyczności, hipokryzji; były poszukiwaniem ludzkiej praw- dy wewnętrznej. Ten sam ton u młodzieży literackiej lat powojennyeh: wrażliwość w konflikcie z konwencjami, szczerość przeciw konformizmo- wi. Diabel wcielony 20-letniego Radigueta jest najćiekawszym dokumentem tego buntu młodych. 673 Znacznie bardziej hałaśliwa była rewolta dadaistów i surrealistów. Jest w niej ton wspólny dla różnych dziedzin nowoczesnej sztuki: defor- mowanie rzeczywistości (bo natura i sztuka to różne rzeczy), rezygnacja z tradycyjnych wyobrażeń o upiększaniu życia przez sztukę, szukanie nowych środków ekspresji. Dadaizm powstał w latach wojny; upowsze- chnił go we Francji po r. 1919 Rumun Tristan Tsara. To najbardziej ra- dykalny protest przeciw tradycji kulturalnej, próba zniszczenia zastanych form wyrazu w imię spontaniczności nie krępowanej językową sztampą. Ceną tego nihilizmu była zatrata możliwości normalnej komunikacji mię- dzyludzkiej. "Bełkot" - mówili postronni, "wejście do korytarza, który jest zamkniętym kołem" - powiadał Andre Breton, ulegający przez pe- wien czas wpływom Tsary. Od r. 1924 Breton z grupą przyjaciół (Eluard, Aragon, Soupault) stał się rzecznikiem "rewolucji surrealistycznej". I tu było usiłowanie przekroczenia skostniałych środków wyrazu, wyzwolenia umysłu poprzez nieskrępowaną grę myśli, swobodę skojarzeń; źródeł sztuki poszukiwano w sferze irracjonalności, przypadku, chaotycznych rojeń. Stąd np. technika "pisania automatycznego", rejestrującego biernie spontaniczny bieg myśli z wyłączeniem ingerencji intelektu pisarza. Tą drogą usiłowali surrealiści zbliżyć się do wyższej, "drugiej" rzeczywistości. Recepty ich były nader wątpliwe, "totalne wyzwolenie" twórcy przekształ- cało się w manieryzm. A jednak surrealizm odświeżył poezję, wywarł wpływ na całą literaturę, a także na malarstwo (Chirico, Miró, przez pe- wien czas Picasso, Dali). Niósł - obok pomyłek i dziwactw - wzbogace- nie wyobraźni twórczej; jego gust do groteski, do absurdalnego humoru trafiał na podatny grunt w czasach, w których łamała się dawna stabili- zacja świata. Może najtrwalszym dorobkiem grupy Bretona z lat dwudzies- tych była poezja Eluarda, który umiał połączyć surrealistyczną inspirację ze szlachetnym, pełnym prostoty liryzmem. Literatura francuska nie zatrzymała się jednak na różnych poszuki- waniach formalnych, na mniej lub bardziej hałaśliwych rewoltach prze- ciw tradycji. Po "szalonych" latach dwudziestych przyszły trudne lata kryzysu, zagrożenia przez faszyzm, niebezpieczeństwa nowej wojny. Od początku lat trzydziestych wzrastała rola literatury, pragnącej dać świa- dectwo problemom epoki i udzielić na nie odpowiedzi. Literatura się upolityczniła. Niektórzy zdolni pisarze (Brasillach, Celine) dali się uwieść faszystowskiej indoktrynacji. Najwybitniejsi przeciwstawili się jednak faszyzmowi, część spośród nich przyłączyła się lub zbliżyła do rewolu- cyjnej lewicy. Już dawniej związki z komunizmem lub sympatie dlań zadeklarowali Henri Barbusse, Romain Rolland, Jean-Richard Bloch i in- ni; w tym kierunku ewoluował przed śmiercią (1924) Anatol France. 674 Teraz w stronę rewolucyjnej lewicy zwróciła się duża grupa surrealistów z Aragonem na czele (autorem realistycznego cyklu powieściowego Świat rzeczywisty), niekonsekwentnie także inni, jak Gide. Wojna hiszpańska wzmocniła antyfaszystowskie nastroje francuskiej literatury: Malraux wal- czył po stronie republiki, inni aktywnie propagowali jej sprawę. Frankizm przedstawiał się w roli obrońcy katolicyzmu: tym cenniejsze było zade- klarowanie się przeciw hiszpańskiemu faszyzmowi katolickich pisarzy: Emanuela Mouniera, którego pismo "Esprit" szukało pomostów między chrystianizmem i socjalizmem; teoretyka humanizmu katolickiego Marita- ina; Jerzego Bernanosa (jego Wielkie podksiężycowe cmentarze były żar- liwym protestem przeciw faszyzmowi); konserwatywnego FranSois Mau- riaca. Postępową opinię Francji współtworzyli razem z pisarzami najwy- bitniejsi uczeni: historycy Albert Mathiez i Georges Lefebvre, fizycy Paul Langevin i laureat Nobla Fryderyk Joliot-Curie. Na fali konfliktów politycznych i socjalnych kształtowały się dzieła powieściopisarzy, którzy reprezentowali różne formacje umysłowe i świato- poglądy, ale jednakowo zgłaszali sprzeciw wobec obłudy, a oportunisty= cznym kompromisom przeciwstawiali postawę aktywną i obronę godności ludzkiej (Malraux, Aragon, Bernanos, Saint-Exupery...). Wśród pisarzy starszego pokolenia wyróżnił się obroną humanistycznych wartości lau- reat Nobla Roger Martin du Gard (Rodzina Thibault). Odnowienie świet- nej tradycji lirycznej stało się dziełem Eluarda i wybitnego humanisty Juliusza Supervielle'a. Wszędzie zaś nad formalnymi eksperymentami este- tów dominowała refleksja nad kondycją ludzką, nieraz tragiczną, uwikła- ną w konflikty trudnej epoki. Pisarza fascynuje obrona ludzkich wartości w obliczu tych prób. Odnowa teatru, zapoczątkowana w 1913 r., trwała nadal: do uczniów Jakuba Copeau, Dullina i Jouveta (ich teatry to I'Atelier i 1'Athen#e) dołączy- li nowi reformatorzy: Georges PitoeflE i Gaston Baty. Ta czwórka tworzy- ła czołówkę ofensywy przeciw bezmyślnemu teatrowi bulwarowemu (któ- rego mistrzem stał się Sacha Guitry, późniejszy kolaborant). Jouvet od= nowił wspaniale styl grania klasyków. Ale scenom francuskim nie brakowało zaplecza w twórczości współczesnej, solidnej i różnorodnej, choć nie przy noszącej arcydzieł. Piszą dla teatru sentymentalny Marcel Achard, rodza= jowy Marcel Pagnol, zręczny i popularny Jules Romains. Z teatrem ści- śle był związany Jean Cocteau, niezbyt może głęboki, ale wszechstronnie utalentowan animator wszelkich nowości, "wielki impresario e oki. Około 1930 r. zadebiutowali nowi dramatopisarze: Salacrou, Giraudoux, Anouilh. Po r. 1918 Francja utraciła prymat w produkcji filmów na rzecz USA. 675 Wytwory hollywoodzkie zalewają Francję tak, jak i inne kraje. W filmie komercjalizacja zmaga się z wizją artysty; wybredne dzieło sztuki musi konkurować z farsą, melodramatem, awanturą. Jednak już w dobie filmu niemego Francja dysponuje kadrą wybitnych reżyserów ("impresjoni- stów"): to Delluc, Gance, L'Herbier, twórcy wrażliwi, z ambicjami finezji # psychologicznej. Wpływ surrealizmu był w filmie francuskim duży i płodny: Luis Buńuel i Salvador Dali stworzyli we Francji Psa andaluzyjskiego ! i Zloty wiek; Cocteau zrealizował Krewpoety. VV kinie dźwiękowym naj- ! iepsze tradycje populizmu, poetyckiego realizmu, francuskiego dowcipu reprezentować będzie Rene Clair. Jean Renoir, klasyk za życia, stworzy # znakomitych Towarzyszy broni; zbliżony w pewnym momencie do ko- # munistów, nada swej Marsyliance niedwuznaczną wymowę polityczną. Gwałtowność Jeana Vigo, realizm Duviviera, mistrzostwo Feydera, pierw- sze filmy Carnego: wszystko to już w latach trzydziestych. Paryż jest nadal międzynarodową stolicą malarstwa. Prócz wymienio- , nych już wybitnych obcych twórców, którzy tu pracują (Picasso, Francuz 1 z wyboru; Chirico, Miró, Dali), cała plejada innych: wspaniały Chagall, # abstrakcjonista Mondrian, Pascin... Ciągle aktywni są starzy mistrzowie- Vlaminck, Matisse, Dufy, Braque, Leger, Rouault. Picasso zadziwia wszech- # stronnością; w ekspresjonistyczny etap swojej różnorodnej twórczości 1 wpisuje wstrząsający protest przeciw wojnie i faszyzmowi (Guernica, 1937). Ekspresjonizm Chagalla, Soutine'a, Pascina; wspomniane już ma- I larstwo surrealistów ; wciąż żywotny kubizm ; sztuka abstrakcyjna - dla wielu ludzi wszystko to są niezrozumiałe dziwactwa. W istocie to przewrót w kulturze plastycznej, oddziałujący powoli na sferę życia codziennego. Muzyka francuska czerpała obficie z tradycji klasycznej i barokowej, ale zarazem ulegała nowym impulsom (m. in. jazzu). Pojawiły się nowe gatunki, jak muzyka filmowa, powracano chętnie do form dawnych (oratorium, kantata). W latach międzywojennych Ravel tworzył swe naj- lepsze dzieła; uformowała się tzw. grupa sześciu (m. in. Milhaud, Poulenc, Szwajcar Honegger), potem "Młoda Francja" z wybitnie utalentowanym Olivierem Messiaenem. Pewne osłabienie rozwoju nauk humanistycznych wyrażało się m. in. we wtórności refleksji filozoficznej. W latach mi,gdzywojennych pisał jeszcze # Bergson, pojawiły się nowe dzieła filozofów debiutującycb przed r. 1918 (Maritain, Alain, Gabriel Marcel) i nowe nazwiska (Jankelevitch, Gilson, Baehelard). Świetnie się rozwinęła twórcza, postępowa historiografia (Ma- thiez, G. Lefebvre, Bloch...). A przede wszystkim lata międzywojenne to świetny okres dla nauk eksperymentalnych. Wystarczy przypomnieć słynnych laureatów Nobla w dziedzinie medycyny (Nicolle, 1928), fizyki 676 (Perrin, 1926, i de Broglie, 1929), chemii (Fryderyk i Irena Joliot-Curie, 1935). Tuż przed wojną grupa francuskich badaczy (Joliot, Perrin, Alban, Kowarsky) opracowała koncepcję reaktora atomowego. Paryska wystawa powszechna 1937 r. była imponującym bilansem francuskiej nauki, literatury, sztuki. Jednakże świetności tej starej i wiecznie żywotnej cywilizacji nie wspierała, niestety, materialna odporność. Odpor- ność, czerpiąca siły z solidności instytucji, stabilizacji ekonomicznej, po tencjału obronnego, zaufania do przyszłości. Francja -zamożna, kul- turalna, władająca wielkim imperium - nie została przez rządzącą klasę przygotowana do ciężkich prób, na które miała ją wystawić historia. ,DZIWNA WOJNA". KLĘSKA I UPADEK TRZECIEJ REPUBLIKI W tydzień po wypowiedzeniu wojny Niemcom Francuzi mieli na fron- cie przeszło 80 dywizji i mniej więcej dwukrotną przewagę nad wrogiem, zaangażowanym w kampanu polskiej. Stracono tę okazję do wielkiej ofensywy, podjęto tylko lokalne walki na przedpolu linii Zygfryda. Ozna- czało to niedotrzymanie zobowiązań zaciągniętych wobec Polski w pro- tokole wojskowym z 19 V 1939 r. ("Francja rozwinie działanie ofensywne przeciw Niemcom swymi głównymi siłami, począwszy od 15 dnia [wojny]"). Od połowy października wojna na froncie zachodnim ugrzęzła w zupełnym marazmie. Francja przyjęła polski rząd emigracyjny, uformowany 30 września przez generała Sikorskiego. Na podstawie francusko-polskiej umowy z 9 IX 1939 r. zaczęto tworzyć we Francji polskie jednostki wojskowe. Do ośrodka formowania tych oddziałów w Coetquidan (w Bretanii) napły- wali licznie Polacy z robotniczej emigracji zarobkowej i uchodźcy z Polski. Jednostki polskie (1 Dywizja Grenadierów, 2 Dywizja Strzelców Pieszych, 10 Brygada Kawaleru Pancernej, lotnicy) wzięły później aktywny i dzielny udział w kampanii francuskiej z maja-czerwca 1940 r. Francuzi nie wyciągnęli jednak nauk z przebiegu kampanii wrześnio- wej w Polsce. W okresie międzywojennym armia francuska ugrzęzła w ru- tynie i samozadowoleniu ("pierwsza armia świata"). Nie zrozumiano znaczenia, jakie dla przyszłej wojny miało gruntowne przezbrojenie armii niemieckiej. Owszem, zbrojono się, zwłaszcza po r. 1936, gdy znacjona- lizowany został przez Front Ludowy francuski przemysł uzbrojenia. Ale, jak potem pisał Blum, "wzmacniano starą armię zamiast tworzyć śmiało armię nową". Lekceważono ostrzeżenia bystrzejszych oficerów (m. in. płk. de Gaulle'a), że nowa wojna nie będzie się ciągnęła w dtugich walkach pozycyjnych, że będzie to wojna ruchoma, pancerna. Sztaby wierzyły 677 święcie w przestarzałą doktrynę wojenną, wyrosłą z doświadczeń lat 1914- 1918. Nową wojnę wyobrażano sobie jako nie wymagające pośpiechu działania na wyniszczenie. Liczono na potencjał brytyjski i zasoby własnych kolonii, na blokadę Niemiec, które się załamią z braku dostępu do ważnych surowców. Ewentualną wielką ofensywę planowano dopiero na r. 1941- I 942. W sferze politycznej nie zniknęły nadzieje na dogadanie się z Niemcami. Nieoficjalne sondaże w tym kierunku podejmowali Amerykanie (misja Sumnera Wellesa). Belgia i Holandia oferowały pośrednictwo pokojowe. Wielu polityków we Francji uważało, że po klęsce Polski straciła sens wojna, zaczęta "w obronie Polaków". Wielki kapitał nie rezygnował z dobrych interesów: żelazo lotaryńskie przez Belgię wędrowało do Niemiec! "Nie miałem najmniejszych wątpliwości - pisał potem de Gaulle - iż rząd łudził się, że mimo stanu wojny nie będzie się wojowało na serio". Nie wykorzystano 8-miesięcznej pauzy, by zmobilizować społeczeństwo do ciężkiego, wojennego wysiłku. "Dziwna wojna" demoralizowała też wojsko. Trwały iluzje, że linia Maginota skutecznie broni Francji: w is- tocie osłaniała ona tylko Alzację i Lotaryngię, a wskutek ogłoszenia neutral- ności przez Belgię północno-wschodnia granica Francji była mocno za grożona. Z planów, by wejść do Belgii i zabezpieczyć w ten sposób prze- mysłowe regiony północnej Francji, nic ostatecznie nie wyszło. Płaszczyzną, na której można było się spotkać z Hitlerem, pozosta- wała nadal wrogość do ZSRR. Idea skierowania Niemiec na Wschód ciągle uwodziła wyobraźnię burżuazyjnych polityków francuskich. Póki się na to nie zanosiło, rozważano szanse własnego "wkładu" w zwalcza- nie państwa radzieckiego. Gdy wybuchła wojna radziecko-fińska, szy- kowano pośpiesznie we Francji pomoc materialną i korpus ekspedycyjny dla Finlandii. Armia generała Weyganda stacjonująca w Syru miała sza- chować Włochów i dodawać otuchy Turcji i państwom bałkańskim. Jed- nakże Weygand rozważał szanse ataku przeciw ZSRR od południa i zbom- bardowania przemysłu naftowego Zakaukazia. Tym obłędnym koncep- cjom, odwracającym uwagę od frontu walki z Niemcami, towarzyszyły brutalne prześladowania komunistów. Ludzie, którzy od lat konsekwentnie ostrzegali przed faszyzmem, uznani teraz zostali za defetystów i agentów obcego mocarstwa. Już w końcu sierpnia 1939 r. zaczęto represje wobec komunistycznej prasy, 26 września zdelegalizowano partię komunistyczną. W styczniu 1940 r. wykluczono z Izby komunistycznych posłów, usuwano komunistów z rad lokalnych, ze związków zawodowych. Nastąpiły maso- we aresztowania i internowania. Proces deputowanych FPK w marcu 1940 r. przyniósł ciężkie wyroki skazujące. Robiono nawet czystki wśród robotników w zakładach produkcyjnych. Burżuazja brała odwet za strach, 678 jakim ją napełniały robotnicze strajki i reformy Frontu Ludowego. Ko- muniści Aragona są cennym dokumentem literackim tych prób, przez które przeszła FPK. Kunktatorski i niezdecydowany monachijczyk Daladier zastąpiony zo- stał na stanowisku szefa rządu 20 III 1940 r. przez energiczniejszego Paula Reynauda. 28 III Francja zawarła z Anglią porozumienie, że nie podpisze odrębnego pokoju ani rozejmu : nie przetrwało ono trzech miesięcy. Tym- czasem hitlerowski atak na Danię i Norwegię rozpoczął w kwietniu fazę aktywnych działań na Zachodzie. Już 10 maja zaczęła się piorunująca ofensywa niemiecka poprzez neutralne kraje: Holandię, Belgię i Luksem- burg. Jednocześnie 12 maja Niemcy przedarli się przez Ardenny, uważa- ne we Francji za przeszkodę nie do przebycia. Po wzięciu Sedanu (14 maja) nastąpił szybki marsz pancernych jednostek ku kanałowi La Manche: chodziło Niemcom o odcięcie doborowego trzonu wojsk francuskich i an- gielskich, które skierowane zostały do Belgii. Około 20 maja niemieckie kleszcze zamknęły się. Tylko część sił angielskich i francuskich zdołała pod silnym obstrzałem wydostać się z Dunkierki do Anglii. Nieudolny generał Gamelin nie potrafił wyzyskać możliwości skutecznego kontrata- kowania; 19 maja zastąpił go na stanowisku naczelnego wodza 73-letni Weygand. Zarazem do rządu wszedł, jako wicepremier, Filip Petain, liczący 84 lata. Od tych dwóch starców oczekiwano cudu, który nastąpić nie mógł. 5 czerwca Niemcy rozpoczęli wielkie natarcie nad Sommą i Aisną, które im otworzyło drogę w głąb Francji.10 czerwca rząd opuścił Paryż (który padł 14 czerwca), a jednocześnie Włochy przystąpiły do wojny. Nastąpiło teraź szybkie załamanie francuskiej armii. Nie brakowało dziel- nej obrony na poszczególnych odcinkach frontu: twardy opór stawiały dywizje nad Sommą, de Gaulle wyróżnił się w pancernym kontrataku i został mianowany generałem, dzielnie broniło się Saumur, zażarty opór stawiały polskie oddziały liczące w czerwcu 1940 r. ponad 80 tys. ludzi. Jednakże dowództwo myślało już tylko o kapitulacji. W składzie rzą- du Reynaud i Mandel, uznając nieuchronność klęski we Francji, byli za przeniesieniem rządu i ocalałych sił zbrojnych do Afryki, by stamtąd kontynuować walkę. Churchill zaklinał Francuzów, by nie przerywali opo- ru: zaproponował nawet unię francusko-brytyjską, licząc na moralny efekt takiej decyzji (wspólny rząd, zjednoczone dowództwo, połączenie zasobów, wojna do zwycięstwa). Niemniej P#tain i Weygand nie tylko nie wierzyli we własne możliwości oporu, ale i w szanse Angłii. W rządzie Reynauda wskutek pośpiesznych zmian z maja - czerwca 1940 r. znaleźli się obok Petaina ludzie związani z reakcyjnym wielkim kapitałem, a nawet notoryczny faszysta Ybarnegaray. Z taką ekipą trudno było kontynuować 6?9 walkę. 16 czerwca Reynaud ustąpił, premierem został Petain i zaczął urzędowanie od prośby o zawieszenie broni. Zawarto je 22 czerwa w Rethon- des, w historycznym wagonie rozejmowym z 1918 r. Gdy przerywan# działania wojenne, Niemcy byli już w Angouleme, Tours, Montlu#on, Clermont-Ferrand, Saint-Etienne, Lyonie. Zajęli 2/3 Francji. W porozumieniu rozejmowym Francuzi zobowiązali się wydać zwy- cięzcom materiał wojskowy. 1,5 mln jeńców miało pozostać w niemieckiej niewoli, rząd francuski zachował prawo do utrzymania tylko oddziałów "porządkowych", fiota francuska miała być rozbrojona i unieruchomiona w portach. Strefa okupowana przez Niemców objęła 2/3 Francji, w tym całe wybrzeże nad Atlantykiem i La Manche. Koszty pobytu wojsk nie- mieckich we Francji pokrywać miał jej rząd: był to ciężar rujnujący gos- podarkę kraju. Kwestii terytorialnych nie rozstrzygano, ale Alzacja i Lo- taryngia zostały de facto włączone do Rzeszy i były intensywnie germani- zowane. Petain był jednak zadowolony, że rozejm pozostawiał Francji własny rząd, kolonie i flotę. "Honor został ocalony - oświadczył - rząd pozostaje wolny". Zdekompletowane izby parlamentu (bez posłów i senatorów komuni- stów oraz tych, którzy wyjechali jednak do Afryki) na posiedzeniu w Vichy 10 VII 1940 r. ogromną większością (569:80) przyznały Petainowi pełnię władzy i prawo ustanowienia konstytucji. To już koniec Trzeciej Republiki. Klęska Francji z 1940 r. nie była tylko pogromem militarnym, ale też całkowitym załamaniem się instytucji politycznych. Petain obiecywał swym rodakom "nową Francję". Ale komuniści, którzy w przededniu klęski 680 681mapa proponowali wojnę ludową i powszechne powstanie, 10 lipca ogłosili manifest wzywający lud do oporu ("Nigdy tak wielki naród jak nasz nie będzie narodem niewolników"). A 18 czerwca z Londynu generał de Gaulle oświadczył, iż "bitwa we Francji nie rozstrzygnęła tej wojny", że "płomień francuskiego oporu nie powinien zagasnąć, cokolwiek się stanie, i nie zgaśnie". Był to apel o podjęcie walki razem z Brytyjczykami. Wojna trwała. XI. FRANCJA W LATACH WOJNY 1940 -1945. CZWARTA REPUBLIKA Wiemy, z jahiej otcbłani się wynurzamy I na jaki szczyt wstępujemy (Gen. de Gnulle w Cherbourgu, 20 VIl1 1944 r.) "REWOLUCJA NARODOWA" MBASADOR USA we Francji Bullitt po rozmowach z P#tainem i jego ekipą stwierdził, iż nowy rząd chciałby, "aby Francja, skoro już musi się stać prowincją nazistowskich Niemiec, stała się prowincją uprzywilejowaną". Gorzkim paradoksem jest, że ów rząd swój program określił mianem "rewolucji narodowej". Historia re- żimu Vichy to dzieje coraz głębszego upadku, coraz obrzydliwszej kola- boracji z hitleryzmem i faszyzacji stosunków wewnętrznych. Dotyczy to już czasu przed listopadem 1942 r., tj. przed całkowitą okupacją Francji przez Niemców. Rząd Petaina miał w tym okresie sporą swobodę działania ; korzystał z niej w sposób haniebny. Polityczna doktryna "rewolucji narodowej" to kult państwa i dykta- tura "szefa". Marsylianką kolaborantów stał się hymn na cześć Petaina ("Marechal, nous voila". "Oto jesteśmy, Marszałku" - śpiewano). Nie było już Republiki Francuskiej, jej miejsce zajęło Państwo Francuskie (Etat Fran#ais). Nową dewizą państwa (w miejsce "Wolności, Równości, Braterstwa") stały się "Praca, Rodzina, Ojczyzna". Zlikwidowano wszystkie wolności polityczne; ojciec duchowy nowego reżimu, Laval, odrzucił wniosek, by do jego "Pracy, Rodziny, Ojczyzny" dopisać jeszcze "Wolność osobistą". Zlikwidowano także wszelkie formy politycznej reprezentacji społeczeństwa. Popierano klerykalizację życia, toteż prymas Galii kar- dynał Gerlier oświadczył zadowolony, iż "Petain to Francja, Francja to Petain". Rozbudowany został potężny system policyjny. Laval zapowie- dział od razu pozbawienie praw "meteków": zanim zaczęto pomagać Niemcom w eksterminacji Żydów, usuwano ludzi żydowskiego pochodze- nia z funkcji publicznych i szykanowano. "Narodowy" charakter pe- tainowskiej "rewolucji" wyraził się też w silnej anglofobu: Anglia nagle stała się "najgorszym wrogiem Francji", i to od zawsze. Pożywką tych nastrojów była tragedia w Mers-el-Kebir, gdzie 3 VII 1940 r. An#licy 683 zniszczyli algierską eskadrę francuskiej floty, ponieważ Francuzi wahali się przejść na stronę Anglików lub zatopić własne okrgty. Zginęło tu prawie 1300 francuskich marynarzy. Ludzie Vichy przypominali Angli- kom wszystkie nieszczęścia Francji od czasów wojny stuletniej; Petain stawał się niemal nową Joanną d'Arc. Snuto plany współdziałania z wojska- mi "Osi" na Bliskim Wschodzie i w Afryce, przeciw Anglikom i oddziałom de Gaulle'a; władze francuskich kolonii otrzymały rozkazy strzelania do Anglików i gaullistów (próbowano wykonywać te rozkazy, gdy An- glicy i oddziały Wolnej Francji weszły do Syrii latem 1941 r.). Petain kazał też stawiać opór Amerykanom, gdy ci lądowali w Afryce Północnej 8 XI 1942 r. De Gaulle już w sierpniu 1940 r. został zaocznie skazany na śmierć "za zdradę i dezercję". Powołano trybunał, który w 1942 r. w Riom zaczął sądzić polityków Trzeciej Republiki z Blumem: chodziło o zrzucenie na nich odpowiedzialności za wybuch wojny, co się zresztą nie udało. Pokazowy proces przerwano. Brutalny antykomunizm "rewolucji narodowej" szedł w parze z cynicz- ną demagogią socjalną. Rozwodzono się nad hasłami "organizacji i kon- troli gospodarki na podstawach antykapitalistycznych", "walki z trustami". W istocie wielki kapitał w nieco zmienionych formach organizacyjnych utrzymał swe pozycje. Państwową "kontrolę" gospodarki realizowali lu- dzie wielkich koncernów (Lehideux, Pucheu). W rządzie ważne pozycje zajmowali politycy powiązani z oligarchią kapitalistyczną jak Baudoin, Prouvost. Szereg wielkich zakładów włączono do koncernów niemieckich, ale w ramach hitlerowskiego "nowego ładu europejskiego" otworzyły się nowe możliwości dla francuskich wielkich kapitalistów (powstały m. in. spółki francusko-niemieckie, nowe kartele z poważnym udziałem Francuzów eksploatowały okupowaną Europę, francuskie przedsiębiorstwa zajmowa- ły się dostawami dla niemieckiej armii, budową Wału Atlantyckiego itd.). Za przykładem wielkiego kapitału także średnia i drobna burżuazja upra- wiała bez skrupułów kolaborację ekonomiczną (por. echa tego zjawiska w Krzyku z glgbokości Duhamela). Jednocześnie ku zadowoleniu burżuazji "rewolucja narodowa" ogłaszała likwidację w i klas i rolę państwa jako rozjemcy między klasami. W praktyce oznarz#ło to próbę rozbroje- nia klasy robotniczej przez tępienie jej organizacji politycznych i zawodo- wych, zakaz strajków, terror policyjny. Zapowiedziano tworzenie kor- poracji, łączących "solidarnie" kapitalistów i robotników w służbie no- wego ładu. Reżim Vichy zdobył w ten sposób poparcie oligarchii kapita- listycznej; ale pozyskał też sporą część chłopów i drobnomieszczaństwa. Schlebiał chłopom hasłami "powrotu do ziemi", "rolniczego powołania Francji"; głaskał konserwatyzm i antykomunizm drobnych posiadaczy. 684 Kierował na tory anglofobu i antysemityzmu ich nacjonalizm, zdawał się zapewniaE szanse spokojnego przetrwania wojny, a niektórym nawet wzbogacenia się na czarnorynkowej spekulacji i obsłudze okupanta. Stąd w środowiskach drobnoburżuazyjnych żywy kult marszałka, z którym próbowała się rozliczyć powojenna literatura (por. np. Maslo wyborowe Jeana Dutourda). Różne orientacje polityczne przyczyniały się do popierania nowego reżimu. A więc, ostrożnie i nie bez wahań, tradycyjne ugrupowania Trze- ciej Republiki, od klasycznej prawicy przez centrum aż po niektórych radykałów (typowym przykładem polityka starego stylu, który poparł reżim Vichy, był Flandin). Katoliccy konserwatyści byli zadowoleni z przy wilejów kościoła jako podpory nowego porządku: stary Claudel napisał odę na cześć P#taina. Jednakże w miarę zaostrzania się okupacyjnego terroru postępowe koła katolickie, wrogie faszyzmowi, zdobywać będą szersze wpływy. Rojaliści, powiązani z Action Fransaise, poparli aktywnie reżim Petaina, a ich teoretyk i duchowy patron, stary Maurras, był en- tuzjastą marszałka. Wśród generalicji awans Petaina rozbudził polityczne ambicje: admirał Darlan zastąpił w grudniu 1940 r. Lavala na stanowisku prawej ręki oraz następcy PEtaina i utrzymał się w tej roli aż do powrotu Lavala w kwietniu 1942 r. Przede wszystkim jednak wybiła godzina dla różnej maści ugrupowań faszystowskich. Wielu aktywistów francuskiego faszyzmu - np. Doriot ze swą Francuską P#rtią Ludową - uważało, że reżim Petaina jest zbyt umiarkowany. Doriot stał się rzecznikiem naj- ściślejszej, bezwarunkowej kolaboracji: po wybuchu wojny niemiecko- radzieckiej stworzył legion francuskich ochotników "dó walki z bolsze- wizmem" i sam wojował na froncie wschodnim w niemieckim mundurze. Podobnie jak przed wojną trwały jednak i teraz rywalizacje wśród podzie- lonych ugrupowań faszystowskich i ich przywódców. Petain usiłował wygrywać sprzeczności i ambicje różnych sił, które się za nim opowiedziały. Pozostał głuchy na niemieckie sugestie w przed- miocie aktywnego udziału Francji w wojnie z Anglią i hamował plany swoich własnych ludzi, którzy - jak Darlan - gotowi byli podjąć na sze- roką skalę wojskowe współdziałanie z Niemcami na Bliskim Wschodzie lub w Afryce. Natomiast w sferze wewnętrznej dał wolną rękę Darlanowi i jego ministrowi Pucheu w bezwzględnym zwalczaniu wszelkich przeja- wów oporu. Terror nasilał się w ciągu 1941 i 1942 r., zwłaszcza gdy do władzy doszedł znów Laval. Desant amerykański w Marokiz i Algierii 8 XI 1942 r. miał wielkie znaczenie dla Francji. Darlan, podówczas naczelny dowódca z nominacji Petaina, znajdował się właśnie w Algierze. Wśród kolosalnego zamieszania 685 zdołał uzyskać władzę i dowództwo wojskowe nad Francuzami w Afryce Północnej z rąk Amerykanów. Wkrótce został wprawdzie zamordowany, ale niektórzy ludzie reżimu Vichy i wielcy kapitaliści, dotąd kolaborujący, zaezną teraz jego śladem zrywać z Petainem i pojawiać się w Algieru. Także w kraju niektóre środowiska propetainowskie szukały możliwości pene- tracji do Ruchu Oporu. Niekorzystne dla Hitlera losy wojny skłaniały do takiego zmieniania skóry. Amerykańskie lądowanie w Afryce Północnej spowodowało też 11 XI 1942 r. okupację przez Niemców dotąd wolnej jeszcze części Francji. Laval, już od 18 IV 1942 r. premier, w istocie zaś szef całego reżimu (Pe- tain stał się praktycznie figurantem), nie zareagował na pogwałcenie za wieszenia broni i zajęcie "wolnej strefy". Korzystając z poparcia Niem- ców w rywalizacji z innymi kandydatami do steru (zwłaszcza z Doriotem) przekształcił reżim Vichy w zupełnie już potulną podporę okupanta. Do spółki z Niemcami kolaboranci tropili i prześladowali komunistów i innych uczestników Resistance, a dla umocnienia policyjnego terroru utworzono tzw. grupy rezerwowe i milicję. Zwłaszcza milicja, kierowana przez Józefa Darnanda, zdobyła smutną sławę swym okrucieństwem. Grabiono kontyn- gentami chłopów, urządzano obławy na młodzież celem wywożenia na roboty do Rzeszy, pomagano Niemcom w masowej eksterminacji Żydów. Te "usługi" dla okupanta umożliwiały przerzucenie z Francji na front części niemieckich wojsk okupacyjnych. Wyniszczenie kraju przez koszty okupacji (w sumie ok. 900 mld fr.), zmniejszanie przydziałów żywności, głód, przymusowa służba pracy - dopełniały obrazu Francji okupowanej, prześladowanej i grabionej. Ale również walczącej. WOLNA FRANCJA I RUCH OPORU Generał de Gaulle apelował 18 VI 1940 r., by dla dalszej walki skupili się przy nim francuscy żołnierze i oficerowie, inżynierowie i specjaliści przemysłu zbrojeniowego. Generał rolę Francji w trwającej wojnie z fa- szyzmem oceniał przez pryzmat walki oddziałów regularnych, w której zwycięstwo przypadnie stronie mającej przewagę materiałowo-techniczną. Apel komunistów z 10 VII 1940 r. łączył nadzieje na wyzwolenie Francji z aktywnością francuskiego ludu, a przede wszystkim walką klasy robo- tniczej. To dwie różne koncepcje, którym odpowiadały dwa ośrodki fran- cuskiego oporu. A więc londyński Komitet Wofnej Francji (od września ł941 r. Fran- cuski Komitet Narodowy). Rodzaj rządu emigracyjnego. Szefował mu Charles de Gaulle, utalentowany wojskowy, politycznie - człowiek wy- 686 Generał Charles de Gaulle z żoną Yvonne w Anglii, listopad 1941 r. chowany w tradycjach konserwatywnych i katolickich, patriota przeko- nany, iż przeznaczeniem Opatrzności Francja skazana jest na wielkość ("Francjajest rzeczywiście sobątylko wtedy, gdyjest w pierwszym rzędzie"). Przy tym człowieku skazanym na śmierć przez reżim Vichy, upartym, autorytatywnym, wyniosłym, przekonanym o swej misji dziejowej - sku- piła się grupa działaczy, przeważnie z kręgów lewicy mieszczańskiej, nie chcąca się pogodzić z klęską i kolaboracją. Rząd Churchilla chciał trak- tować de Gaulle'a jako atut w grze politycznej i militarnej : Komitet Wolnej Francji początkowo nie został nawet uznany za rząd francuski na wygnaniu, choć po Mers-el-Kebir zerwane zostały stosunki pomiędzy Vichy i Lon- dynem. Dopiero w styczniu 194I r. Komitet de Gaulle'a uznany został przez Brytyjczyków za reprezentację Francji. Amerykanie, utrzymujący dhigo stosunki z Petainem, wręcz odrzucali roszczenia de Gaulle'a, co 687 powodowało rozliczne, ostre incydenty. Siły zbrojne Wolnej Francji były skromne, choć już w 1940 r. opowiedziały się po jej stronie bądź też zostały opanowane przez jej zwolenników niektóre terytoria kolonial- ne (Kamerun, Czad, Kongo francuskie, Afryka Równikowa, francuskie kolonie na Pacyfiku, od 1941 r. także Syria). Od 1940 r. oddziały Wol- nej Francji biły się u boku Anglików w Egipcie, uczestnicząc w zmiennych kolejach tej kampanii (m. in. wiosną 1942 r. oddziały gen. Koeniga wsła- wiły się dzielną obroną pod Bir-Hakeim): Ale mimo ożywionej propagan- dy z Londynu wpływ gen. de Gaulle'a w samej Francji był początkowo nikły; reżim Vichy obsypywał go obelgami i oczerniał, korpus oficerski w ogromnej większości był mu zdecydowanie niechętny, burżuazja opo- wiadała się za Petainem lub w najlepszym razie czekała na dalszy bieg wy- darzeń, klasa robotnicza słuchała głosu swoich przywódców. Ten zaś rozlegał się coraz głośniej. FPK kolportowała po kraju swe nielegalne wydawnictwa, które po wstały jeszcze przed klęską, gdy partia została zdelegalizowana i zmuszona zejść do podziemia politycznego. Prasa, broszury, manifesty, ulotki ko- munistyczne rozchodziły się szeroko, wzywając do oporu. Gdy 11 xl 1940 r. w Paryżu manifestowali odważnie studenci i uczniowie, inteligen- cja komunistyczna należała do inicjatorów akcji. Na Champs-Elysees padli zabici i ranni. U schyłku 1940 r. powstały już zalążki organizacji zbrojnych francus- kich komunistów (organizacja specjalna, bataliony młodzieży). W ciągu 1942 r. przekształcą się one w silną, stale rosnącą formację Wolnych Strzelców i Partyzantów Francuskich (FTPF). W górniczych regionach Francji północnej ruch był szczególnie silny. Wiosną 1941 r. komuniści zorganizowali tu potężny strajk:100 tys. górników przerwało pracę. "Niem- cy zrozumieli, że klasa robotnicza nie podpisała aktu kapitulacji" (Historia FPK). Podziemna siatka formacji i komórek komunistycznych przodowała liczbą, organizacją, dyscypliną. Jednocześnie kształtowały się w latach 1940-1941 liczne grupy podziemne socjalistów, demokratów chrześcijań- skich, działaczy związkowych. Prócz różnych form działalności propagan- dowej, wywiadowczej, sabotażowej (głównie na kolei) zaczynały się mno- żyć ataki na posterunki i oddziały niemieckie, zamachy na niemieckich oficerów, policjantów, na kolaborantów (m. in. na Lavala i Deata). W maju 1941 r. FPK rzuciła hasło Frontu Narodowego walki o niepodległość Francji. Ale zjednoczenie Ruchu Oporu przyjdzie dopiero w r. 1943. Niemniej Front Narodowy z komunistami Villonem i Marranem na czele l;ędzie podstawową siłą Ruchu Oporu. Dodać też należy, iż licznym i ak- tywnym udziałem w tym Ruchu legitymowała się francuska Polonia: 688 zarówno z przedwojennej emigracji robotniczej, jak z powrześniowego uchodźstwa. W obliczu narastającego oporu wzmagały się represje Niemców i wy- sługującego się im reżimu Vichy. Tylko w podparyskim forcie Mont-Va- l#rien rozstrzelano 4500 francuskich patriotów : stracony tu został m. in. wy- bitny przywódca komunistyczny Gabriel Peri. Komunistom przypadł tra- giczny przywilej przodowania na liście ofiar terroru: zginęło 75 tys. ludzi Partii, która została nazwana Partią Rozstrzelanych. Ludzie, którym bur- żuazja zarzucała narodową obcość, swą patriotyczną ofiarnośE okupili straszliwym upustem krwi. Stworzyło to jednak trwałe wartości, dzie- dzictwo i zobowiązanie. Komuniści pozyskali głęboki respekt partnerów z Ruchu Oporu i autorytet w społeczeństwie. W wyborach 1945 r. zapewni to FPK pozycję pierwszej partii Francji z 5 mln głosów oddanych na jej kandydatów. Listopad 1942 r. przyniósł ważne dla Ruchu Oporu wydarzenia: po czątek katastrofy niemieckiej pod Stalingradem, klęskę Niemców w Egipcie, desant amerykański w Afryce Północnej, okupację całej Francji przez hitlerowców. Sukcesy koalicji antyfaszystowskiej stanowiły podnietę do wzmożenia walki, ale też skłaniały do zmiany frontu pewne siły prawicowe związane dotąd z Petainem lub bierne. Po desancie Amerykanów w Ma- roku i Algierii na stronę Anglosasów przechodzili i próbowali robić tu karierę tacy ludzie, jak Darlan, Flandin, a nawet kat Ruchu Oporu Pucheu. Tym się ostatecznie nie powiodło, niemniej pod skrzydłami Amerykanów otworzyły się nowe szanse działania dla wielu sił konserwatywnych i umiar- kowanych. Siły i zasoby Afryki Północnej były cennym zapleczem dla Wolnej Francji. Osłabiały ją jednak rywalizacje pomiędzy generałem de Gaulle'em i gen. Henrykiem Giraudem. Toteż dopiero 3 VI 1943 r. powstał w Algierze Francuski Komitet Wyzwolenia Narodowego, które- mu przewodniczyć mieli de Gaulle i Giraud. Od listopada już tylko de Gaulle będzie dominował we Francuskim Komitecie Wyzwolenia, uznanym przez trzy wielkie mocarstwa: Anglię, ZSRR i USA. Jakkolwiek arbitralny de Gaulle chciał kierować całością wysiłku wal- czącej Francji, rozumiał jednak, iż nie może ignorować sytuacji w samym kraju: siły frontu wewnętrznego, a w nim roli komunistów. Delegaci KC FPK działali od początku 1943 r. w Londynie i Algierze. Nastąpiło też zjednoczenie sił Ruchu Oporu: delegat de Gaulle'a Jean Moulin (czło- nek partii radykalnej, wybitny organizator) został przewodniczącym Kra- jowej Rady Ruchu Oporu, która zebrała się po raz pierwszy 27 V 1943 r. W jej skład weszły aktywne w Ruchu siły polityczne: komuniści, socjali- ści, radykałowie, a także chrześcijańscy demokraci, którzy potem, wiosną 44 - J. Baszkiewicz, Historia Francjl 689 1944 r., zjednoczyli swe siły w Ruchu Republikańsko-Ludowym (Mou- vement Republicain Populaire, MRP). Uczestniczyły w Krajowej Radzie organizacje syndykalne i formacje wojskowe. Jednakże w czerwcu 1943 r. aresztowany został dowódca gaullistowskiej Tajnej Armu, gen. Delestraint, który właśnie zaczął jednoczyć formacje militarne Oporu, a wnet potem wpadł w rgce okupanta Jean Moulin. Został zamęczony na torturach. Militarne zjednoczenie sił Oporu opóźniło się: dopiero w początku 1944 r. Wolni Strzelcy i Partyzanci oraz inne formacje utworzyły połączone Francuskie Siły Wewnętrzne (FFI). Ostatni rok okupacji przyniósł szybki wzrost akcji bojowych, sabota- żu, dywersji. We wrześniu 1943 r. partyzanckie powstanie wyzwoliło Kor- sykę. We Francji przygotowywano powstanie narodowe. Wiosną 1944 r. pewne rejony kraju były już praktycznie pod kontrolą partyzantów, ma- quisardów (od maguis, chaszcze). Były też porażki, niekiedy dotkliwe, gdy wadliwa taktyka (krytykowana przez komunistów) powiększała li- czebność oddziałów maquis kosztem ich ruchliwości. W ten sposób w I 944 r. 3500 maquisardów uległo niemal 15-krotnej przewadze wroga w masywie górskim Vercors koło Grenobli. W kwietniu 1944 r. komuniści weszli w skład Francuskiego Komitetu Wyzwolenia w Algierze, który 3 czerwca przekształcił się w Rząd Tymcza- sowy. W kraju 15 III 1944 r. uchwalony został program Krajowej Rady Ruchu Oporu. Mowa w nim była o utrzymaniu po zwycięstwie jedności sił Oporu w imię przeobrażenia oblicza Francji. Sformułowano tu też ideę nowej Republiki, która wytępi zdradę i korupcję, połączy sprawny rząd ze skuteczną kontrolą przedstawicielstwa narodowego. Zapowiedzia- no bardzo ważne reformy ekonomiczne (nacjonalizacja ciężkiego prze- znysłu, bogactw naturalnych, wielkich banków, złamanie przewagi potę- żnych korporacji kapitalistycznych, państwowe planowanie gospodarcze) i reformy społeczne (prawo do pracy, rozbudowa świadczeń socjalnych). Była mowa o ukaraniu kolaborantów. A przede wszystkim - o przy gotowaniu powstania narodowego ("Francuzi są od zbyt dawna ludźmi wolnymi... by mogli się zgodzić na wyzwolenie ich przez innych i nie uczynić samym wszystkiego, co do nich należy"). Program Ruchu Oporu nie został, niestety, wykonany w pełni; nie u- trzymała się po wyzwoleniujednośćjego sił. Ale dokument z marca 1944 r. był ważnym świadectwem nowej atmosfery w kraju. Ujawniał przekonanie działaczy Ruchu (potwierdzone potem w referendum z I 945 r.), że nie może być mowy o powrocie do Trzeciej Republiki, że Francji potrzebne są głębokie reformy struktury politycznej i socjalnej. Obok ogromnego wzro- stu autorytetu komunistów - ten nowy stan świadomości społecznej był 690 1 najważniejszym politycznym dorobkiem Ruchu Oporu. Przynajmniej w czę- ści (i niemałej) ucieleśnił się on w zdobyczach demokratycznych i socjal- nych pierwszych lat powojennych. Niemałą rolę w odnowieniu klimatu polityczno-moralnego i intelek- tualnego miał udział w Ruchu Oporu francuskich twórców. Rozwijała się bardzo bujnie podziemna prasa literacka, wydawano książki, organizowano podziemne życie kulturalne. Korzystano zarazem, w miarę możliwości, z marginesu kulturalnej swobody, która pod okupacją była we Francji nieporównanie większa niż w Polsce. Sztuki teatralne i filmy w refleksję moralną i poetycką nastrojowość wpisywały problemy, które nurtowały ujarzmione społeczeństwo. Podziemny ruch literacki skupił świetne pióra znanych już pisarzy (działał w nim Mauriac, Aragon ujawnił świetny talent poetycki w utworach o dużym patriotycznym napięciu, Eluard stał się również wybitnym "poetą Oporu"). Ale ujawniły się nowe talenty: Jean Bruller (Vercors) zdobył sławę krótkim Milczeniem morza, które stało się literackim wyzwaniem rzuconym okupantowi w imię godności narodowej. Działali w Ruchu i pisali Jean-Paul Sartre (Muchy, 1943) i Albert Camus 691 Dekoracja Polaków uczestników Ruchu Oporu we Francji, Paryż 194fi (Kaligula,1944). Wielu pisarzy walczyło (m. in. Malraux), wielu zginęło (De- cour, komunista, rozstrzelany w Mont-ValErien; Desnos; Prevost, zabity w Vercors i in.). Zobowiązanie Ruchu Oporu, iż wyzwolenie Francuzów nie będzie pozostawione działaniom innych, zostało wykonane. Regularne oddziały Walczącej Francji, wydatnie rozbudowane po zajęciu Afryki Północnej, w latach 1943 - I 944 biły się dzielnie na froncie śródziemnomorskim (w Tu- nezji, potem we Włoszech), a nawet wschodnim (eskadra lotnicza Nor- mandie-Niemen, jedyna na tym froncie bojowa jednostka z Zachodu). Następnie wzięły udział w operacjach inwazyjnych we Francji. Lądowanie aliantów w Normandii nastąpiło 6 VI 1944 r.; po zażartych walkach na przełomie lipca-sierpnia przerwano front niemiecki pod Avranches, a bi- twa pod Falaise (8-22 sierpnia) była już ostatnim aktem operacji norman- dzkiej. Piękną kartę w tej najtrudniejszej fazie walk o wyzwolenie Francji zapisali Polacy: marynarze, lotnicy, a od końca lipca 1 Dywizja Pancerna gen. Maczka (jej rola pod Falaise była szczególnie ważna). Po desancie w Normandii powszechny ruch powstańczy we Francji zmobilizował do akcji około pół miliona ludzi (znów nie zabrakło tu Polaków). Francuskie Siły Wewnętrzne organizowały dywersję, sabotaże, strajki (m. in. na kolei), działania wywiadowcze; atakowały wroga na tyłach 692 Generał de Gaulle w wyzwolonym Paryżu, 26 VIII 1944 r, i wyzwoliły wielkie połacie kraju (m. in. Bretanię i rozległe rejony na po łudnie od Loary). Wiązało to siły wielu doborowych dywizji wroga, de- zorganizowało Niemcom dostawy posiłków na front, ułatwiło znacznie działania wojsk inwazyjnych (wedle Eisenhowera powstanie warte było piętnastu dywizji). Okupant bezskutecznie usiłował terroryzować Fran- cuzów. 10 czerwca zniszczone zostało miasteczko Oradour-sur Glane, a je- go ludność (634 osoby) wymordowana. To najbardziej znana masakra, ale były inne podobne (w Tulle, Asq, Cerdon). 15 sierpnia wraz z Amerykanami wylądowała na południu Francji (koło Saint-Tropez) francuska I Armia dowodzona przez generała de Lattre de Tassigny. Nadspodziewanie szybko - już pod koniec sierpnia- zajęto silnie umocnione Marsylię i Toulon, po czym posuwano się na p6ł- noc. Lyon został przez Francuzów zdobyty 3 września. Tymczasem Paryt wyzwolił się sam w rezultacie powstania, które wy- buchło 19 sierpnia. Ceną wolności stolicy było 1500 poległyclZ. Gdy wie- czorem 24 sierpnia przez południową Porte d'Orleans wkraczać zaczęła do miasta dywizja pancerna gen. Leclerca ze składu wojsk inwazyjnych- w Paryżu broniły się już tylko izolowane punkty niemieckiego oporu. Kapitulację Niemców przyjmował gen. Leclerc razem z dowódcą powsta- nia, komunistą, dawnym żołnierzem republikańskiej Hiszpanii, pułkowni- kiem Rol-Tanguyem. De Gaulle przybył do stolicy 25 sierpnia, następnego dnia triumfalnie przeszedł ulicami miasta. Nie omieszkał jednak zaznaczyć swego dystansu wobec Ruchu Oporu. Ludowej akcji powstańczej narzu- cić pragnął wyższy autorytet państwa, którego wcieleniem miał byó on sam. RZĄDY GENERAŁA DE GAULLE'A 1944-1946 Zrekonstruowany Rząd Tymczasowy gen. de Gaulle'a powstał w Pa- ryżu dnia 9 IX 1944 r. Prócz zaufanych generała weszli w jego skład ludzie różnych orientacji politycznych: chrześcijańscy demokraci z MRP (Bi- dault, Teitgen), socjaliśei (Tixier, Lacoste, nieco póżniej Ramadier), ra- dykałowie (Mend#s-France, Rene Mayer). Komuniści Tillon i Billoux o- trzymali dwie mniej ważne teki (lotnictwo i zdrowie). Formalne uznanie tego rządu przez Wielką Trójkę (USA, ZSRR, Wielką Brytanię) nastąpiło 23 października. W październiku terytorium Francji było już wyzwolone, poza Alzacją i kilkoma portami nad Atlantykiem i La Manche, w których trzymali się Niemcy (m. in. Dunkierka, La Rochelle, St. Nazaire, Lorient). Kraj był skrwawiony i wyczerpany. W sumie wojna (jeszcze przecież trwająca) miała kosztować Francję 625 tys. istnień ludzkich. 2,5 mln Francuzów 693 znajdowało się w Niemczech, w obozach i na przymusowych robotach. Działania wojenne 1944 r. nie przyniosły wprawdzie - poza Normandią i portami - katastrofalnych zniszczeń. Ale kraj został obrabowany przez okupanta z wielkiej części parku maszynowego, zasobów surowcowych, żywności. Środki transportu i łączności były zdewastowane, porty zni- szczone lub w ręku wroga. Produkcja osiągała ledwie 35-40o/# poziomu z 1938 r. Kolosalne były trudności aprowizacyjne, ukształtowany pod rządami okupanta czarny rynek działał w najlepsze. Trudności ekonomiczne pogłębiała trwająca wojna. Grudniowa ofen- sywa Niemców w Ardennach zagroziła nawet wyzwolonemu niedawno (23 listopada) Strasburgowi. Trzeba było uzbroić i wyekwipować odra- dzającą się armię francuską. Wiosną 1945 r. Francuzi pod dowództwem generała de Lattre wzięli udział w alianckiej kampanii na wschód od Renu, docierając przez Badenię i Wirtembergię do Bawarii i Austrii. To duży wysiłek dla wyczerpanej Francji, de Gaulle jednak shzsznie uważał, iż od francuskiego wkładu w rozbicie Niemiec zależeć będzie w niemałej mierze ranga Francji w powojennym świecie. W sferze politycznej sytuacja w wyzwolonym kraju była niezwykle skomplikowana. Ruch Oporu był wielką społeczną siłą, ale wewnętrznie bardzo zróżnicowaną. Komuniści, trzon Ruchu, skupili wysiłki wokół utrzymania jedności działania, wokół praktycznej realizacji reformatorskie- go programu Krajowej Rady Ruchu Oporu. Kierownictwo FPK z Tho- rezem na czele - wrócił on do kraju jesienią 1944 r. - przeciwstawiło się awanturnictwu niektórych grup w partii rzucających hasło tworzenia natychmiast dyktatury proletariatu. Lewactwo groziło nieobliczalnymi skut- kami: wojną domową i interwencją zbrojną Anglosasów. Skupienie sił Ruchu Oporu wokół programu głębokich reform społecznych i politycznych stwarzało natomiast szansę gruntownego przeobrażenia oblicza Francji. De Gaulle żywił jednak głęboką nieufność do demokratycznych sił Ruchu Oporu; jedną z pierwszych jego trosk stało się osłabienie, skłó- cenie i odsunięcie od politycznego wpływu organów i formacji bojowych Ruchu. Z najwyższą niechęcią traktował lokalne komitety wyzwolenia mobilizujące masy do działania na rzecz realizacji programu Krajowej Rady Ruchu Oporu. W październiku 1944 r. rząd rozwiązał milicję pa- triotyczną, postrach kolaborantów i konserwatywnej burżuazji. Stabili- zowała się gaullistowska administracja, rugując definitywnie samorzutnie utworzone organy związane z Ruchem Oporu. Spośród półmilionowych Francuskich Sił Wewnętrznych (FFI) armia lądowa włączyła w swój skład ok. 300 tys. ludzi, lotnictwo i flota - ok. 40 tys. Oficerom z Ruchu uznano ieh stopnie, ale później usunięto wielu dowódców zbytnio - na gust rządu 694 - radykalnych. Działacze polityczni Ruchu Oporu - komuniści, socja- liści, demokraci chrześcijańscy -powołani zostali w skład tzw. Zgro- madzenia Doradczego, tymczasowego parlamentu, ale de Gaulle nie zgo- dził się, by Zgromadzenie kontrolowało jego rząd. "Tylko lud jest su- werenny - twierdził - a dopóki się nie wypowie, ja podjąłem się tego, by go prowadzić". Ogromne roznamiętnienie wzbudzała kwestia ukarania kolaborantów. Ludzie Ruchu Oporu domagali się szybkiej i przykładnej kary. Wśród burżuazji, która w większości aprobowała reżim Vichy, żywa była niechęć do represjonowania jawnych zdrajców. Niebywałą burzę rozpętano wokół wyolbrzymionych wypadków samosądu: niekiedy ludzie z Ruchu Oporu na własną rękę karali kolaborantów (później ciągano ich za to przed sądy). Rozmiary kolaboracji (politycznej, wojskowej, ekonomicznej, ideolo- gicznej) były we Francji bardzo duże. A jednak sądy specjalne, powołane do karania zdrajców, wydały tylko 2071 wyroków śmierci. De Gaulle ułaskawił 1303 skazanych na śmiere. Wydano też parę tysięcy zaocznych wyroków śmierci: te wykonano jedynie w minimalnej części. Kar więzie- nia orzeczono ok. 39 tys., w tym ok. 2200 wyroków dożywocia. Była to represja niezwykle łagodna: sam de Gaulle konstatował w Pamiętnikach, iż w małej Belgii ukarano 55 tys. kolaborantów, w Holandii 50 tys. W la- tach pięćdziesiątych zresztą wszyscy skazani opuszczą stopniowo więzie- nia. Wielu członkom straszliwej milicji Darnanda i haniebnego legionu ochotników z frontu wschodniego pozwolono uniknąć kary przez za ciąg do korpusu ekspedycyjnego w Indochinach. Petain, skazany na śmierć w sierpniu 1945 r., został przez de Gaulle'a ułaskawiony, Lavala stracono w październiku. Z usprawiedliwioną surowością potraktowano grupę fa- szyzujących dziennikarzy, winnych nie tylko prohitlerowskiej propa- gandy, ale często także obrzydliwych denuncjacji. Uratowało jednak gło- wy wielu wyższych oficerów, którzy splamili się zbrojną walką z siłami Wolnej Francji (gen. Dentz w Syrii, adm. Esteva w Tunisie). Było oczy- wiste, że de Gaulle nie zamierza uderzać tu zbyt mocno, by nie zrazić sobie kadry oficerskiej. Raziła także wyrozumiałość wobec kolaboracji go- spodarczej (surowiej potraktowano więc - powiadano w Paryżu - tych którzy pisali z aprobatą o Wale Atlantyckim, niż tych, którzy go budowali). I znów: oczywiste, że na de Gaulle'a i jego ludzi presję wywierała wielka burżuazja. Konfiskata na rzecz państwa zakładów kolaboranta Renaulta była zjawiskiem wyjątkowym. Wielka burżuazja wywierała też presję na rząd, by zahamować reformy społeczne zapowiedziane przez Krajową Radę Ruchu Oporu. Ale burżua- zja, skompromitowana w wielkiej części politycznie i moralnie, była w de- 695 fensywie. A de Gaulle rozumiał, że program Krajowej Rady znajduje poparcie bardzo szerokich rzesz społeczeństwa, robotników i warstw śred- nich. Pisał potem, że zdecydował się przejąć inicjatywę i zrealizować re~ formy, zdolne "przegrupować nastroje". Podwyżki płac i generalna regu- lacja emerytur były doraźną korzyścią dla mas. Rząd, skłócony w kwestii polityki finansowej, nie zdołał jednak zapobiec szybkiej inflacji. Nie przyjęto postulatu komunistów, by mocno opodatkować wielkie korpora- cje kapitalistyczne. Ale nie posłuchano także ministra gospodarki, ra- dykała Mendes-France'a, który proponował uderzyć w spekulantów i bo- gaczy przez wymianę pieniędzy i częściową blokadę kont bankowych. W końcu 1945 r. frank uległ dewaluacji. Już 13 XII 1944 r. znacjonalizowano kopalnie na północy. 21 II 1945 r, powołano w fabrykach rady zakładowe. 2 III 1945 r. zapowiedziano na- cjonalizację elektryczności i gazu. Zainteresowanie państwa sprawą źró- deł energii wyrażało się także powołaniem Biura Naftowego i Wysokiego Komisariatu Energii Atomowej (już u schyłku 1945 r.). Znacjonalizowano 1 I 1946 r. Bank Francji i wielkie banki depozytowe. Transport lotniczy przejęło państwowe przedsiębiorstwo Air France, znacjonalizowano pro- dukującą silniki lotnicze spółkę Gnome et Rhóne. Powstał Komisariat do Spraw Planu wyposażenia i modernizacji gospodarki. Stworzono system zasiłków rodzinnych (de Gaulle przywiązywał wielką wagę do przełamania stagnacji demograficznej) i umocniono prawa dzierżawców rolnych. Wszystko to było dopiero początkiem reform zapowiadanych przez program Krajowej Rady Ruchu Oporu i oczekiwanych przez masy, ale początkiem zachęcającym. Nie tylko jednak nadzieja gruntownej reformy społecznej podtrzymywała pracujących w najtrudniejszym okresie. Partia komunistyczna rzuciła swój ogromny autorytet moralny i polityczny na szalę odbudowy gospodarczej. Przez cały czas partia była na pierwszej linii w bitwie o produkcję, wzywając masy do zdwojenia wysiłku. Podniesienie się Francji z głębokiego kryzysu, szybkie odtworzenie ekonomicznega krwiobiegu, duży wzrost produkcji - to zasługa klasy robotniczej i jej politycznej reprezentacji, FPK. De Gaulle odda potem sprawiedliwość- nieco kwaśno - Thorezowi i jego ówczesnej służbie dla Francji. Ogromna rola FPK w odbudowie kraju to przedłużenie jej patriotycznej misji, która przedtem wysunęła partię na pierwszy plan w walce zbrojnej z wro~ giem. Potwierdzeniem tej roli FPK były jej sukcesy w wyborach samorządo~ wych z kwietnia i maja 1945 r. Partia miała jasny obraz przeobrateń us~ troju politycznego i gospodarczego, koniecznych dla modernizacji systemu społecznego odrodzonej Francji : formułowała go w duchu uchwał Krajowej; 696 Rady Ruchu Oporu na swym X Zjeździe w końcu czerwca 1945 r. Zjazd rzucił m. in. hasło jedności organicznej ruchu robotniczego, zjednoczenia FPK i SFIO. Już od 4 XII 1944 r. obie partie uzgadniały swe działania poprzez komitet porozumiewawczy. Jednakże na zjeździe socjalistów w sier- pniu 1945 r. aktyw SFIO odrzucił propozycję jedności organicznej. Nie- mała w tym rola Bluma, który właśnie powrócił z obozu w Niemczech i hamował procesy radykalizacji w SFIO. Komuniści i socjaliści cieszyli się znacznym respektem w całym społe- czeństwie z racji swej roli w Ruchu Oporu. Ich partner z okresu Frontu Ludowego, partia radykalna, przeżywał głęboki kryzys. W świadomości ludzi częste było utożsamianie radykałów z Trzecią Republiką i jej krachem, tym łatwiejsze, że część aktywu radykalnego nadal broniła idei powrotu do instytucji Trzeciej Republiki. Z tym samym hasłem występowały siły burżuazyjnej prawicy. Ale prawica była w arcytrudnej sytuacji: ciąży- ła na niej hipoteka aktywnego poparcia dla reżimu Vichy, a nawet współ- pracy z ugrupowaniami faszystowskimi w trudnych latach I 940 -1944. Toteż na klasycznej prawicy ledwie zaznaczały się pierwsze próby prze- grupowań. Zachowawcze środowiska burżuazji udzieliły zatem masowego poparcia Ruchowi Republikańsko-Ludowemu, MRP, najbardziej umiar- kowanej partii Ruchu Oporu. To jedna z przyczyn sukcesu politycznego MRP. Ale pomogła mu także wierność, jaką MRP manifestował wobec de Gaulle'a (który zresztą nie utożsamiał się wcale z tym ugrupowaniem, wierny idei "władzy ponad- partyjnej"). MPR dyskontował również prestiż, jaki jego ludziom zapewniła I#onspiracyjna walka z okupantem i kolaborantami (przywódca MRP Bi- dault został po aresztowaniu Jana Moulin w 1943 r. przewodniczącym Krajowej Rady Ruchu Oporu). Toteż chrześcijańska demokracja, nie mająca w laickiej Francji wielkich tradycji, uzyskała poważne wplywy w różnych środowiskach społecznych, od wielkiej burżuazji przez warstwy średnie aż po grupy robotników. Kryzys partii radykalnej i krach klasy- cznej prawicy wysunęły na proscenium polityczne trzy wielkie partie: komunistów, socjalistów i MRP. Odzwierciedliło się to w rezultatach wyborów parlamentarnych z 21 X 1945 r., w których po raz pierwszy wzięły udział kobiety. FPK z 5 mln głosów była pierwszą partią Francji, uzyskała 151 mandatów. SFIO miała ok. 4,5 mln głosów i 133 mandaty: niedawny sukces wyborczy Partii Pracy w Anglii niemało pomógł francuskim socjalistom. Także ok. 4,5 mln głosów padło na kandydatów MRP. Radykałowie uzyskali tylko 1,3 mln głosów i zaledwie 35 mandatów. 75o/o głosów skupiły trzy wielkie partie. Jednocześnie z wyborami odbywało się referendum. Miażdżąca wię- 697 kszość głosujących wypowiedziała się za powierzeniem nowo wybranemu Zgromadzeniu misji uchwalenia nowej konstytucji państwa. To definitywne odrzucenie instytucji Trzeciej Republiki. Znacznie już mniejsza liczba wyborców (ok. 2/3) poparła w referendum wniosek de Gaulle'a o pewne ograniczenie suwerenności Zgromadzenia. Komuniści i radykałowie byli temu przeciwni. Po raz pierwszy w dziejach Francji partie robotnicze - FPK i SFIO- miały większość w parlamencie. Jednakże socjaliści nie zgadzali się na utworzenie robotniczego rządu obu partii: wpływ antykomunizmu był silny wśród kierowniczego aktywu SFIO. Przeważył on nad jednolito- frontowymi nastrojami szeregowych kadr socjalistów, których zbliżyła do komunistów wspólna walka w latach 1940-1944. De Gaulle otrzymał misję utworzenia rządu. Gdy jednak FPK jako najsilniejsza partia zażą- dała jednej spośród trzech kluczowych tek (obrona, sprawy zagraniczne, sprawy wewnętrzne) - de Gaulle kategorycznie odmówił. W przemówieniu radiowym twierdził, iż naruszyłoby to równowagę polityki francuskiej "pomiędzy dwoma supermocarstwami" (tj. USA i ZSRR). Utworzenie rządu bez komunistów nie było jednak jeszcze możliwe: sprzeciwiali się temu zdecydowanie socjaliści. Ostatecznie rząd uformował się w zasadzie jako trójpartyjny (FPK, SFIO, MRP). W imię jedności narodowej de Gaulle włączył do gabinetu jednego radykała, jednego człowieka prawicy, dwóch działaczy Oporu i dwóch bezpartyjnych (w tym świetnego pisarza Andre Malraux). Skład gabinetu ogłoszono 21 XI 1945 r. Komuniści otrzymali grupę ministerstw "ekonomicznych" (gospodarkę narodową, pracę, przemysł, uzbrojenie). Thorez został ministrem "stanu" (bez teki). Rychło doszło do konfliktu de Gaulle'a ze Zgromadzeniem Konsty- tucyjnym, gdy w końcu grudnia 1945 r. socjaliści zażądali - w obliczu ogromnych trudności gospodarczych - oszczędności w budżecie wojsko- wym. Tym razem de Gaulle narzucił jeszcze swój punkt widzenia. Ale, jak sam potem stwierdził, był już zdecydowany odejść. Stało się bowiem oczywiste, że jego pogląd na temat przyszłej konstytucji Francji nie ma żadnych szans w Zgromadzeniu. De Gaulle już wtedy propagował idee, które potem będzie realizowat w Piątej Republice: separację władzy wy- konawczej i ustawodawczej, silną władzę szefa państwa, wybieranego w gło- sowaniu powszechnym, ograniczenie systemu parlamentarnego, odwoły- wanie się do narodu ponad partiami politycznymi poprzez referendum. Zgromadzenie tymczasem w ogromnej większości stało na stanowisku demokracji parlamentarnej. Idee de Gaulle'a krytykowano jako nawrót do bonapartyzmu. Ponieważ generał nie był członkiem Konstytuanty, od- 698 mawiano mu prawa interwencji w tok prac nad konstytucją, a nawet in- formacji o ich stanie. 20 I 1946 r. de Gaulle zwołał posiedzenie rządu; na stojąco, nie sia- dając nawet, oznajmił swym ministrom : "Powróciły wyłączne rządy partii. Nie aprobuję ich. Muszę zatem odejść". Z goryczą wspominał potem, że żaden z członków rządu nie prosił go o zmianę tej decyzji, a nawet nie wyraził żalu. "Oto odejście nie pozbawione wielkości" - miał jakoby oświadczyć Thorez po wyjściu generała. Dość powszechne były przypusz- czenia (dał im wyraz także i Thorez), że generał liczy na rychły swój po wrót z nieograniczonymi pełnomocnictwami, a to w rezultacie chaosu politycznego, spowodowanego przez "reżim partu". Pomylił się o tyle, że na ów powrót wypadło czekać lat dwanaście. Odejście generała w r.1946 nie wywołało bynajmniej politycznego chaosu. Jego półtoraroczne rządy wyzwoloną Francją niewątpliwie oszczę- dziły krajowi wielu wstrząsów, otworzyły drogę do gospodarczej odbudo- wy, zapoczątkowały ważne reformy ekonomiczne i społeczne. Prestiż de Gaulle'a ważył tu bardzo wiele. Nie wypada jednak zapominać o roli, jaką w pozytywnym bilansie tego okresu odegrały aktywność, ofiarność, cierpliwość mas pracujących i patriotyczne zaangażowanie związków za wodowych, organizacji Ruchu Oporu, wreszcie partii politycznych, których "reżim" de Gaulle tak mocno potępiał. Podniesienie się Francji było zbiorowym dziełem jej ludu. Wielkie trudności napotkał natomiast de Gaulle w swym wysiłku, by zapewnić Francji jej tradycyjną rangę międzynarodową, jej rolę w kon- cercie wielkich mocarstw. Bilans klęski, upokorzenia, kolaboracji z Niem- cami był trudny do przekreślenia. Jeszcze w Londynie i w Algierze de Gaulle i ludzie Wolnej Francji napotykali lekceważenie i nawet szykany Anglików oraz - zwłaszcza - Amerykanów. Upór i ambicje de Gaulle'a Anglosasom wydawały się grubo ponad stan; wątpiono też w jego wpływ na francuskie społeczeństwo. Po wyzwoleniu kraju zadrażnienia i konfli- kty mnożyły się: Anglosasi nie kwapili się z uzbrajaniem francuskiej armii, a podporządkowanie tej armii naczelnemu dowództwu alianckiemu da- ło niejeden powód do zaciętych sporów. Rozkazy de Gaulle'a były nieraz sprzeczne z decyzjami wojskowymi aliantów: czy to w przedmiocie obrony zagrożonego Strasburga, czy co do roli armii generała de Lattre w kampanii "od Renu do Dunaju". W maju 1945 r. w dwu zapalnych punktach o mało nie doszło do strzelaniny między Francuzami i Anglosasami. Amerykanie bowiem nie chcieli tolerować francuskich oddziałów w kilku północno- -wschodnich rejonach Włoch (m. in. w dolmie Aosty), podejrzewając, iż Francuzi pragnąje anektować. A stłumienie przez Francuzów rewolty w Sy- 699 rii spowodowało ostry konflikt z Brytyjczykami, którzy traktowali cały Bliski Wschód jako swój zastrzeżony teren łowiecki i nie zamierzali ćlzielić się tu z nikim wpływami. Wśród tych konfliktów de Gaulle pieścił ideę zapewnienia Francji roli mediatora między gigantami - USA i ZSRR; liczył, iż dzięki temu Francja rozszerzy swą swobodę manewru i umocni swój prestiż. Już w li- stopadzie 1944 r. de Gaulle udał się do Moskwy z nadzieją na odnowienie "sojuszu francusko-rosyjskiego", który byłby -jego zdaniem - "zgodny z naturą rzeczy, tak w obliczu groźby niemieckiej, jak i prób hegemonii anglosaskiej". Efektem tej pierwszej podróży dyplomatycznej generała jako szefa wyzwolonej Francji stał się pakt francusko-radziecki z 10 XII 1944 r. Zawarty na lat 20, stypulował on solidarną walkę z hitlerowskimi Niemcami, a po wojnie m. in. współdziałanie obu państw przeciw odrodzeniu się nie- mieckiego zagrożenia. Pakt ze Związkiem Radzieckim bez wątpienia po ważnie umocnił prestiż Francji i de Gaulle'a. W toku rozmów ze Stalinem generał m. in. wyraził poparcie dla ustanowienia polskiej granicy zacho- dniej wzdłuż Odry i Nysy. Później - w końcu sierpnia 1945 r. - de Gaulle złożył wizytę w Wa- szyngtonie; również z rozmów z prezydentem Trumanem wrócił do domu zadowolony. O roli mediatora między supermocarstwami można jednak było tylko marzyć. USA, ZSRR i Anglia rozmawiały o najważniejszych sprawach bez udziału Francji. Nie było Francuzów w Dumbarton Oak, gdzie we wrześniu 1944 r. układano projekty Organizacji Narodów Zje- dnoczonych; nie było w Jałcie w lutym 1945 r. i w Poczdamie w lipcu-sier- pniu tegoż roku. Niemniej polityczna i gospodarcza stabilizacja Francji oraz udział jej wojska w końcowej fazie drugiej wojny światowej pozwoliły jej osiągnąć niemałe sukcesy prestiżowe. Gen. de Lattre podpisał dokument o kapitulacji Niemiec, gen. Leclerc - akt kapitulacji Japonii. Wojsko francuskie otrzymało własne sektory okupacyjne w Niemczech i w Berlinie, a także w Austrii. Francja zaproszona została do udziału w Radzie Bez- pieczeństwa ONZ w roli jej stałego członka, a także w konferencji ministrów spraw zagranicznych Wielkiej Czwórki (USA, ZSRR, Anglii i Francji), która miała uzgodnić zasady traktatu pokojowego. De Gaulle był od dawna rzeeznikiem twardego kursu wobec pokonanych Niemiec. Proponował rozbicie ich scentralizowanej struktury państwowej ("świat germański od- zyskałby swą różnorodność"). Domagał się szerokiej autonomii Nadrenu w połączeniu z międzynarodową kontrolą Ruhry i umiędzynarodowieniem Renu. Zamiast reparacji wojennych de Gaulle przewidywał ekonomiczne powiązanie Zagłębia Saary z Francją. Zgadzał się też z koncepcją wscho- dniej granicy Niemiec na Odrze i Nysie. Jednakże już wstępne dyskusje 700 czterech mocarstw nad traktatem pokojowym z Niemcami ujawniły głę- bokie różnice poglądów. Wydarzenia wojenne umocniły dążenia ujarzmionych ludów Azji i Af ryki do politycznej niezależności: wystąpiły one także we francuskim imperium kolonialnym. Konferencja w Brazzaville z udziałem de Gaulle'a (styczeń-luty 1944 r.) zapowiadała głębokie reformy we francuskich ko- loniach (postęp uprzemysłowienia, przebudowę rolnictwa, likwidację pra- cy przymusowej, modernizację administracji i oświaty); perspektywę rozwoju upatrywała jednak w autonomii i asymilacji ludów kolonialnych, a nie w ich niepodległości. Już w 1941 r. Francja uznała wprawdzie nie- podległość Syrii i Libanu, wyrwanych spod wpływu Vichy. Pozostały tam jednak francuskie garnizony; gdy Paryż zacząłje umacniać, w maju 1945 r. doszło do krwawych starć w Syru. Anglicy interweniowali gwałtownie w intencji wyrugowania wpływów Francji z Bliskiego Wschodu. Mimo oporów de Gaulle'a wycofanie wojsk francuskich z Lewantu stało się nieuchronne. Ruch nacjonalistyczny Arabów narastał także w Maghrebie. Od r.1943 nasilał się w Algierii: gdy w maju 1945 r. doszło do rozruchów w Setifie, wojsko francuskie brutalnie spacyfikowało okręg. Zginęło ok. 40 tys. Algierczyków. Nacjonalizm szerzył się też w Maroku i Tunezji. De Gaulle w rozmowach z sułtanem Maroka Mohamedem V i bejem Tu- nisu Sidi Lamine poprzestał jednak na ogólnikowych obietnicach zmo- dyfikowania stosunków tych krajów z Francją. Bardzo skomplikowana była sytuacja w Indochinach. Japończycy usa- dowili się w Wietnamie już w r. 1940; w marcu 1945 r. usunęli z Indochin francuskie garnizony. W sierpniu tego roku powstała Republika Wietnamu : w Hanoi uformował się jej rząd z komunistą Ho Szi Minem na czełe, wsparty na masowym ruchu rewolucyjnym. W marcu 1946 r. rząd fran- cuski uzna niezależność Republiki Wietnamu w luźnym związku z Francją. Nie na długo niestety. KONSTYTUCJA CZWARTEJ REPUBLIKI. ZWROT NA PRAWO Po odejściu gen. de Gaulle'a rząd zachował strukturę trójpartyjną; na jego czele stanął socjalista Gouin. Z uwagi na 7-miesięczny termin przy gotowania konstytucji, uchwalony przez referendum z października 1945 r., prace nad ustaleniem podstaw ustroju przyśpieszyły się. Wśród rządzących partii sympatie polityczne i stanowiska doktrynal- ne krzyżowały się w sposób skomplikowany. W aktywie SFIO silne były wpływy antykomunizmu, co zbliżało go do ludzi z MRP. Ale propozycje ustrojowe MRP (dwuizbowy parlament, ograniczony zarówno w kontroli 701 rządu, jak i w swobodzie ustawodawstwa) były dla socjalistów nie do przyję- cia. Jeszcze bardziej nie do przyjęcia dla SFIO i FPK były pomysły MRP, by odejść od laickich zasad ustroju. Najłatwiej było trzem partiom uzgo- dnić zasadg realizowania reform społeczno-ekonomicznych. W 1946 r. nurt reformatorski w MRP był jeszcze silny, co m. in. stanowiło o atrak- cyjności tej partii w różnych środowiskach społecznych. Definitywna klęs- ka faszyzmu w r.1945 umocniła w całej Europie prądy zmierzające do demo- kracji i socjalizmu. W tej koniunkturze rok 1946 przyniósł we Francji dalsze ważne zmiany. Zrealizowano nowe akty nacjonalizacyjne (kopalnie węgla, paliwa mineralne z wyjątkiem nafty, gaz i elektryczność, wielkie towarzystwa ubezpieczeniowe). Powstał plan szybkiej industrializacji kra- ju przez stymulowanie wielkich inwestycji państwowych i prywatnych. Uchwalono dalsze podwyżki płac i zasiłków rodzinnych, pomoc dla b. kombatantów, ustawę o szkodach wojennych, ostatecznie przyjęto nowe zasady zabezpieczenia społecznego. Wprowadzony został 40-godzinny tydzień pracy, rozszerzone uprawnienia rad zakładowych, powiększone urlopy dla robotników młodocianych. Nastąpiła poprawa prawnej i ma- terialnej sytuacji urzędników państwowych. Powstał ambitny projekt de- mokratyzacji systemu oświatowego. Na fundamencie tych cennych zdo- byczy i zapowiedzi dalszego postępu wzrastała aktywność mas. Dzięki wydajnej pracy robotników i chłopów w 1946 r. produkcja Francji zbliży się do poziomu z 1938 r., w 1947 poziom ten przekroczy. Ale standard żyeiow y mas pracujących był jeszcze znacznie niższy niż przed wojną. Pierwszy projekt nowej konstytucji, uzgodniony między komunistami i socjalistami, przyjęty został w Zgromadzeniu już w kwietniu 1946 r. MRP głosował przeciw projektowi, razem z prawicą. Ale referendum z października 1945 r. ustaliło, iż konstytucję podda się głosowaniu lu- dowemu. Siły zachowawcze, nie bez udziału MRP, rozwinęły tedy kolo- salną propagandę przeciw projektowi, zarzucając mu demagogicznie, iż przynosi "sowietyzację" Francji. W rzeczywistości projekt kwietniowy ins- pirowany był radykalno-demokratyczną tradycją Wielkiej Rewolucji z jej jakobińskiego okresu oraz tradycją 1848 r. W sferze politycznej przewi- dywał jednoizbowe Zgromadzenie, wybierane w powszechnych i propor- cjonalnych wyborach, zależność rządu od parlamentu jako przedstawiciela suwerennego ludu, czysto reprezentacyjne funkcje prezydenta. Rozbudowane zostały społeczno-ekonomiczne prawa obywateli. Zerwano z burżuazyjną zasadą prywatnej własności "nietykalnej i świętej". Uznane zostało prawo państwa do określania przez ustawy, co może być przedmiotem własności indywidualnej. Dobra, których eksploatacja ma charakter "służby pu- 702 blicznej" lub "faktycznego monopolu", powinny stać się własnością zbio- rowości. Te postanowienia otwierały drogę do dalszych nacjonalizacji; były one nawiązaniem do starej tradycji jakobińskiej. A jednak jadowita propaganda przeciw projektowi, który "sowietyzuje ustrój Francji, wydała owoce. Referendum z 5 V 1946 r. przyniosło odrzu- cenie konstytucji kwietniowej większością 10,5 mln przeciw 9,3 mln gło- sów. Ogromnie ośmieliło to siły prawicowe. Niemniej wybory do nowej Konstytuanty (2 VI 1946 r.) przyniosły komunistom lekki przyrost gło- sów (do 5,1 mln). Pół miliona głosów stracili socjaliści (4,1 mln). Na pier- wszy plan wysunął się MRP (5,5 mln). Znaczny przyrost wpływów odno- towała też partia radykalna. Rząd zachował po wyborach swój trójpartyjny charakter, ale na jego czele stanął przywódca MRP Bidault. Było oczywiste, że konstytucja musi być rezultatem kompromisu pomiędzy projektem komunistów i so- cjalistów oraz propozycjami MRP. Komuniści precyzyjnie określili gra- nice tego kompromisu: muszą być utrzymane zasady parlamentarnej kon- troli rządu, prawa społeczno-ekonomiczne i laickie podstawy ustroju Re- pubiiki. Nowy projekt konstytucji warunki te spełniał. Zachowano w nim zasadę suwerenności ludu i kontrolę parlamentu nad władzą wykonawczą. Ustępstwem na rzecz MRP było natomiast wprowadzenie dwuizbowości. Obok Zgromadzenia Narodowego jako druga izba pojawiła się Rada Republiki, ale jej prawa były znacznie szczuplejsze od kompetencji da- wnego Senatu. Mniej miała wpływu na ustawodawstwo, żadnego wpływu na rząd. Dalsza koncesja dla MRP to pewne ograniczenie Zgromadzenia Narodowego. Prezydenta miało ono wybierać wspólnie z Radą Republiki, premiera miał Zgromadzeniu proponować prezydent, starano się stworzyć hamulce zapobiegające częstym zmianom rządu przez Zgromadzenie. Konstytucja potwierdzała demokratyczne prawa obywateli, w tym także prawa społeczno-ekonomiczne. Przeniesiono je wprawdzie z właściwego tekstu ustawy konstytucyjnej do uroczystego Wstępu, ale nie zrezygnowano z istotnych, postępowych innowacji. Konstytucja gwarantowała tedy równe prawa kobiet i mężczyzn, powszechne prawo do pracy, prawa związków zawodowych, współudział pracowników w ustalaniu warunków pracy oraz w rowadzeniu przedsiębiorstwa, legalność strajków. Zachowano zasadę npcjonalizacji dóbr mających charakter "służby publicznej" lub ' ,.monopolu faktycznego". Poręczono zabezpieczenie socjalne dzieciom, n iatkom, starcom, inwalidom, a także równy dostęp wszystkich do oświa- I ty i kultury. Państwo podjęło się zapewnić bezpłatny i laicki charakter i nauczania. Wreszcie połączono Francję i jej "ludy zamorskie w "dobro- wolną Unię Francuską". Prawa mieszkańców krajów zależnych i ich au- 703 tonomię zamierzano stopniowo rozszerzać, odrzucając kolonialną sa- mowolę. Tak sformułowany projekt konstytucji uchwalono 29 IX 1946 r., a pod głosowanie ludowe poddano 13 X 1946 r. Mimo opozycji sił prawico- wych referendum zaakceptowało konstytucję: było 9,2 mln głosów za, 8 mln przeciw. Skończył się okres tymczasowości ustrojowej. Czwarta Republika otrzymała konstytucyjne utwierdzenie jako "republika nie- podzielna, świecka, demokratyczna i społeczna". Ten nowy kształt ustro- jowy Francji był niepomiernie nowocześniejszy od instytucji Trzeciej Republiki. Perspektywy dalszej modernizacji systemu społeczno-polity- cznego były pomyślne. Jeśli w następnych latach zawiodły liczne nadzieje, jeśli wróciły pewne złe praktyki polityczne Trzeciej Republiki, jeśli zaha- mowano proces reform gospodarczych i wznowiono kolonialną samowolę - to nie dlatego, że konstytucja była wadliwa. Winą za to obciążyć należy klasę rządzącą i jej partie. Wybory do Zgromadzenia Narodowego z 10 XI 1946 r. przyniosły lekki zwrot na prawo. Komuniści powiększyli wprawdzie swój wpływ w społeczeństwie (5,7 mln głosów) i odzyskali pozycję pierwszej partii Francji z rąk MRP, który utracił ponad 500 tys. głosów. Jeszcze więcej stracili socjaliści: ponad 700 tys. głosów. Umocniła się natomiast prawica. Dobre zwyczaje parlamentarne wskazywały na przywódcę FPK Thoreza jako nowego premiera. Ale socjaliści nie poparli tej kandydatury z niezbę- dną jednomyślnością. Toteż - paradoksalnie - kierownictwo rządu objęli działacze partii, która w wyborach poniosła największą klęskę, socjaliści. Najpierw, w gabinecie przejściowym, Blum; od 22 I I947 r. Paul Ramadier. Także pierwszym prezydentem Czwartej Republiki został prawicowy so- cjalista Vincent Auriol (1947-1954). Gabinet Ramadiera przyjął znów formułę trójpartyjną (FPK, SFIO, MRP). Jednakże koalicja partyjna była podminowana zaostrzającymi się sprzecznościami. MRP rezygnuje, pod presją sił zachowawczych, z roz- szerzania procesu przemian społecznych i ekonomicznych, a w szczególno- ści z dalszych nacjonalizacji. Socjaliści pod wpływem Bluma prowadzą politykę ekonomiczną, której komuniści nie mogą aprobować. SFIO sprze- ciwia się podwyżkom płac, rzekomo prowadzącym nieuchronnie do dro- żyzny. Socjaliści nie doceniali ani konieczności ograniczenia zysków ka- pitalistycznych, ani potrzeby potanienia produkcji przez jej modernizację; ograniczali się do duszenia poziomu płac. Polityka kolonialna ministrów niekomunistycznych budziła głębokie oburzenie i protesty komunistów. Wojna w Wietnamie zaczęła sięjeszcze w listopadzie 1946 r., gdy premierem był Bidault. Wojsko francuskie zmasakrowało wówczas 6000 mieszkańców 704 Haifongu ogniem artylerii. W grudniu 1946 r. oddziały wietnamskie gen. Giapa wypędziły Francuzów z Hanoi. Jednakże później rząd Wietnamu z Ho Szi Minem musiał ukryć się w dżungli. Zamiast współpracy z Re- publiką Wietnamu, pragnącą przecież zachować związki z Francją, rzecz- nicy polityki kolonialnej wybrali brudną wojnę z wietnamską partyzan- tką. Bunt Malgaszów na Madagaskarze w marcu 1947 r. francuskie wojsko utopiło we krwi: zginęło 80 tys. ludzi. Wiosną 1947 r. oczywista już była klęska polityki ekonomicznej Blu- ma: standard życiowy mas obniżał się nieustannie. Nie było węgla, obcięto przydziały chleba, czarny rynek rozkwitał. Zaczęły się tedy ogromne strajki dokerów, kolejarzy, pracowników energetyki, w państwowych za kładach Renault. Na tle rozbieżności między komunistami a resztą ga- binetu w kwestii polityki płac doszło do zerwania trójpartyjnej koalieji: 4 V 1947 r. premier Ramadier usunął z rządu komunistycznych ministrów. Manewr ten ułatwiła i przyśpieszyła zmiana sytuacji międzynarodowej: wzmagały się podmuchy zimnej wojny. Anglosasi zajmowali pozycje coraz wyraźniej antyradzieckie i odstępowali od zasad ustalonych w Jałcie i Pocz- damie. Właśnie wiosną 1947 r. załamała się moskiewska konferencja mi- nistrów spraw zagranicznych Wielkiej Czwórki w sprawie Niemiec (de- legacja francuska poparła tu Anglosasów kosztem niektórych dawniejszych postulatów Francji w kwestu niemieckiej). Anglosasi, a głównie USA, wywierają na kraje Europy Zachodniej polityczną i ekonomiczną presję. Amerykanie obiecują pomóc Europie kredytami za cenę odsunięcia ko- munistów od wpływu na rządy i skupienia Zachodniej Europy w antyko- munistycznym bloku. Toteż nie tylko we Francji, lecz i we Włoszećh oraz w Belgii komunistów wyeliminowano z rządów. Procesy te miało umo- cnić ogłoszenie w czerwcu 1947 r. planu Marshalła. Przewidziane tym planem kredyty amerykańskie dla grzęznących w trudnościach krajów Europy nie były pomocą bezinteresowną. Przyniosły na Zachodzie ode- pchnięcie komunistów, rosnące uzależnienie zachodnioeuropejskiej gospo- darki od amerykańskich #oncernów, zamrożenie reform społecznych i ograniczenie możliwości rządowej interwencji w sferę ekonomii naro- dowej. Barometrem przemian politycznych na świecie i we Francji było oży- wienie pognębionej w r. 1944 francuskiej prawicy. Już w 1946 r. zaczęły się próby przegrupowania prawicy pod przewodem działaczy nie skompro- mitowanych kolaboracją (Marin, Laniel). Latem 1946 r. do aktywności politycznej powrócił de Gaulle, rzucając hasło wprowadzenia rządów pre- zydenckich. Ale program ten, sformułowany w głośnej mowie z Bayeux (czerwiec 1946 r.), nie znalazł echa; zaaprobowaną przez naród konsty- 45 -.T. F3aszki2wicz, Historia Francji ##5 tucję z października 1946 r. de Gaulle od początku stanowczo odrzucał. Wiosną 1947 r. zaostrzył ton ataków przeciw "istniejącemu reżimowi". W kwietniu zapowiedział w Strasburgu utworzenie własnego ruchu po litycznego, tzw. Zrzeszenia Ludu Francuskiego (Rassemblement du Peuple Fran#ais, RPF). Jego działacze byli uchodźcami z różnych partii: od pra- wicy aż po radykałów. Ruch gaullistowski upowszechniał nastroje anty- radzieckie i antykomunistyczne (de Gaulle: "Komuniści to wróg publiczny numer 1 "). Demagogię nacjonalistyczną łączył z propagandą proamerykań- ską, a gwałtowny protest przeciw parlamentowi -z żądaniem rewizji konstytucji. Propaganda ta ośmielała reakcję i kolaborantów; zdobywała wpływ wśród burżuazji, drobnomieszczaństwa i chłopstwa. Testem sku- teczności tej kampanii gaullistowskiej stały się wybory samorządowe z paź- dziernika 1947 r. Wielki sukces odniósł w nich RPF (40o#o głosów). Ko- muniści mniej więcej utrzymali swe pozycje, dalsze straty poniosła SFIO, wielką klęskę - MRP. Partie rządzące zerwały sojusz z komunistami, którzy domagali się rozwijania demokratycznych i społecznych treści Czwartej Republiki. Te- raz ujawniło się potężne zagrożenie z prawa: gaulliści odrzucali instytu- cje Czwartej Republiki. W tej sytuacji ukształtowała się nowa konfiguracja rządząca, antykomunistyczna; ale zarazem broniąca ustroju Czwartej Re- publiki przed atakami gaullistów. To tzw. trzecia siła, centrum sterujące Francją w latach 1947-1951. RZĄDY "TRZECIEJ SIŁY". ZIMNA WOJNA I BITWY KLASOWE "Trzecia siła" to koalicja socjalistów, radykałów i MRP. Socjaliści z Guy Molletem na czele przyjęli definitywnie platformę antykomunizmu; próby zahamowania tego procesu przez lewicę SFIO (Gazier, Marceau- -Pivert) poniosły klęskę. SFIO zaaprobowała plan Marshalla, lecz niechęt- nie przyjmowała jego następstwa (liberalną politykę cen i płac, zawężenie interwencji państwa w sferę ekonomiki). Radykałowie tymczasem popierali zdecyclowanie liberalizację systemu ekonomicznego, MRP się wahał. Par- tia radykalna, mocno zresztą skłócona, protestowała przeciw innowacjom Czwartej Republiki: polityce nacjonalizacji (która "wyjaławia indywi- dualną inicjatywę") i systemowi ubezpieczeń społecznych (bo "zwiększają one koszt produkcji"). To zbliża radykałów do klasycznej prawicy (tzw. polityków "chłopskich" i "niezależnych"). Ale znów w polityce zewnętrznej radykałowie czasem zbliżali się do SFIO, gdy MRP zajmował pozycje dalej na prawo. Tak więc socjaliści i radykałowie przynajmniej w części byli bardziej ostrożni niż ludzie MRP w sprawie tzw. integracji europejskiej, 706 to znaezy skupiania sił ekonomicznych i militarnych Europy Zachodniej, łącznie z Niemcami, pod hasłem antykomunizmu. Dalej, część radykałów zachowała ze swej XIX-wiecznej tradycji niechęć do polityki kolonialnej. Toteż socjaliści i radykałowie na ogół nie byli zwolennikami tak bezwzglę- dnej kolonialnej samowoli, jaką realizowała armia z błogosławieństwem ministrów z MRP. Wreszcie i radykałowie, i socjaliści przeciwstawiali się atakom MRP na zasadg laickości ustroju. "Trzecia siła" była więc podminowana sprzecznościami. To, co ją łączy - antykomunizm, proamerykanizm, obrona ustrojowego status quo -nie było w stanie stuszować politycznych rozbieżności. W dodatku pozycja rządów "trzeciej siły" w Zgromadzeniu Narodowym nie była wca- le mocna. Programowo rezygnowano z poparcia FPK; ci deputowani, którzy po utworzeniu RPF zadeklarowali się jako gaulliści, również nie wchodzili w rachubę. Gaullizm odrzucał wszak urządzenia Czwartej Re- publiki, a z pozycji integralnego sprzeciwu nie godził się na udział w kom- binacjach parlamentarnych. "Trzecia siła" nie dysponowała solidną wię- kszością; wśród sprzeczności między jej partiami powracały kiepskie pra- ktyki z czasów Trzeciej Republiki. A więc niestabilność rządów : po odejściu Ramadiera jesienią 1947 r. na fotelu premiera zaczęli się zmieniać dzia- łacze MRP, jak Robert Schuman czy Bidault, i radykałowie, jak Quenille czy Marie. W ekipie ministerialnej przetasowania były niewielkie, lecz każdy nowy kompromis między odmiennymi pozycjami partnerów "trze- ciej siły" okazywał się chwiejny i płynny. Zaczęły się znowu długie kry- zysy rządowe, gdy w zawiłych przetargach klccono platformę polityczną, klajstrującą rozbieżności. Rozbieżności, które - w miarę zaostrzenia się sytuacji - zaczynają dr#rżyć także od wewnątrz partie "trzeciej sily". Słabość partu rządzących i kiepskie kompromisy pomiędzy nimi ułat- wiały wielkiej burżuazji wywieranie presji na rząd. Uspokojona co do losów kapitalizmu we Francji, burżuazja zdecydowana była przejąć w swe ręce pełne kierownictwo gospodarką kraju. W r. 1946 powstała Krajowa Rada Patronatu Francuskiego (CNPF), koordynująca poczynania rozlicz- nych zrzeszeń przedsiębiorców i skutecznie naciskająca na organa rządowe. W obliczu jednoczenia sił burżuazyjnych ruch związkowy klasy robotni- czej występował niejednomyślnie. Polityczny sukces MRP sprzyjał roz- szerzaniu wpływów Francuskiej Konfederacji Pracowników Chrześcijań- skich, która powstała już w r. 1919, ale do r. 1945 nie odgrywała większej roli. A w 1947 r. nastąpi także rozłam w CGT: działacze związani z partią socjalistyczną utworzą własną centralę związkową. Burżuazja nie była w stanie zakwestionować wielkich reform społecz- nych pierwszych lat powojennych; ale usilnie starała się choć w części 707 pozbawić je znaczenia. W ten sposób np. patronat osłabił wydatnie insty- tucję rad zakładowych. Francuski bourgeois był zdania, że w obliczu konfrontacji sił socjalizmu i kapitalizmu w skali międzynarodowej - przy szedł czas na odzyskanie straconego terenu, na zastępowanie polityki ustępstw polityką represji wobec klasy robotniczej. Położenie międzynarodowe bowiem komplikowało się coraz bardziej. Sformułowana w r. 1946 doktryna Trumana (zwalczania komunizmu wszę- dzie, gdzie się szerzył) oblekała się w kształt realny. W latach 1948-1949 pakt brukselski (jedność Zachodu przeciw ZSRR), umowy londyńskie i waszyngtońskie (odbudowa siły Niemiec zachodnich), wreszcie pakt atlantycki (4 IV 1949 r.) zmierzały do coraz silniejszej integracji ekono- micznych, politycznych i militarnych sił Zachodu pod patronatem USA. Już w czerwcu 1948 r. reforma walutowa w zachodnich strefach okupa- cyjnych Niemiec, połączonych w tzw. Trizonię, przygotowywała odbudowę odrębnej państwowości zachodnioniemieckiej. Następstwem tej refor- my była tzw. blokada Berlina, która zrodziła pierwsze przejawy histerii wojennej. W maju 1949 r. uchwalona została konstytucja NRF; parę miesięcy potem powstała NRD. Przy zawieraniu paktu atlantyckiego aktywną rolę odegrał francuski minister obrony, socjalista Ramadier. Partie rządzące wychwalały pakt i jego organizację wojskową. Ale nawet wśród burżuazji i warstw średnich, nie mówiąc już o robotnikach, pakt atlantycki rodził niemałe obawy. Rozumiano, że przyśpieszy on wyścig zbrojeń ; obawiano się, że Francja mo- że zostać nagle wplątana w wojnę, którą zechcą rozpętać ufne w swą siłę Stany Zjednoczone. Z lękiem obserwowano instalowanie we Francji głów- nej kwatery wojsk paktu atlantyckiego i amerykańskich baz wojskowych. Toteż już ratyfikacja układów atlantyckich we francuskim Zgromadzeniu przyszła niełatwo. A po ratyfikacji we Francji nastąpił szybki wzrost nastrojów pacyfizmu. Światowy Ruch Obrońców Pokoju, zainicjowany w r. 1948, zdobył tedy we Francji silną pozycję. Właśnie w Paryżu odbył się I K.ongres te- go Ruchu, który skupił m. in. wybitnych artystów i intelektualistów fran- cuskich: Kongresowi przewodniczył sławny fizyk Fryderyk Joliot-Curie. Po wybuchu wojny koreańskiej latem 1950 r. we Francji wzrosły nastroje paniki wojennej (run na złoto i żywność, a nawet wyjazdy za Ocean). Ale obok tej wojennej psychozy, która ogarniała także część sfer rządzą- cych, rozszerzały się podstawy społeczne ruchu pokojowego. Komuni- ści byli od początku jego trzonem, jednakże apel sztokholmski o zakaz broni nuklearnej podpisało 17 mln Francuzów, podczas gdy wyborcy komunistyczni to tylko 5 mln głosów. Francuski ruch pokojowy prócz 708 żądań ogólnych (zakaz broni atomowej, układ pokojowy wielkich mo- carstw, realizacja zasad poczdamskich) wysuwał z całą siłą postulat za kończenia wojny w Wietnamie. Nie powiodły się bowiem w Wietnamie ani ofensywy, ani manewry polityczne. Jesienią 1947 r. francuski korpus ekspedycyjny (115 tys. ludzi, głównie Legia Cudzoziemska i oddziały północnoafrykańskie) zaczął wiel- ką ofensywę, zakończoną klęską pod Viet Bac. Nowa ofensywa jesienią 1948 r. nie dała lepszych wyników. W 1948 r. prezydent Auriol zawarł układ z Bao Dajem z wietnamskiej rodziny cesarskiej: uznano formalną niepodległość Wietnamu pod władzą Bao Daja: w 1949 r. rząd francuski rozszerzył sferę teoretycznych uprawnień cesarskiego "rządu" Wietnamu. Ale i ta operacja zawiodła, zwłaszcza że Bao Dai był wyjątkowo nędznym figurantem. "Brudna wojna w Wietnamie" (tak ją nazwał mieszczański publicysta Beuve-Mery) trwała nadal; zjadała ogromne sumy, kompli- kowała sytuację ekonomiczną Francji i nie przynosiła sukcesów. Na po czątku lat pigćdziesiątych gen. de Lattre ponosił w Indochinach dotkliwe porażki, światowa opinia z niepokojem obserwowała poczynania Pa- ryża w połiidniowo-wschodniej Azji. W 1950 r. ujawniona została tzw. afera dewizowa, która ukazała smutny obraz demoralizacji i korupcji rozwijających się na pożywce wojny wietnamskiej. Jednakże surowcowe znaczenie Indochin skłaniało wielki kapitał (nie tylko francuski) do sta- nowczego popierania beznadziejnej wojny z narodem wietnamskim. Koszty wojny, rezygnacja z niemieckich reparacji, rozluźnienie wpły- wu p#:ństwa na życie ekonomiczne - to przyczyny rosnących trudności gospodarczych. Tak np. w 1947 r. rząd zlikwidował subwencje dla węgla: ceny węgla, elektryczności, gazu wzrosły zaraz niemal o połowę, co odbiło się na całej produkcji przemysłowej. Nieustannie postępowała zwyżka cen, której nie mogły dogonić płace (płace realne wiosną 1947 r. wynosiły 51 #'#, płac z 1937 r.). W rezultacie jesienśą 1947 r. strajkowało 2,5 mln robotni- ków (w sumie liczba straconych dni pracy w r. 1947 wyniosła o:K. 23 mln). Premier Schuman przeforsował szereg antystrajkowych środków prawnych; zmobilizowano rezerwistów; rzucano przeciw strajkującym tzw. republi- kańskie kompanie bezpieczeństwa. Były ofiary w ludziach. Smutną sławę zdobył w tej wojnie z robotnikami minister spraw wewnętrznych, socjalista Jules Moch. Socjaliści czynni też byli przy secesji reformistów - w gru- dniu 1947 r. - z centrali związkowej CGT. Operację tę poparła bogata amerykańska centrala związków zawodowych AFL; firmował ją stary działacz syndykalny, od r. 1909 sekretarz generalny CGT, Leon Jouhaux. Wiosną 1948 r. reformiśei stworzyli własną centralę związkową pod na- zwą Siły Robotniczej (Force Ouvriere), która zbliżyła się zaraz do chrze- 709 ścijańskich związków zawodowych. Rozbicie ruchu syndykalnego utru- dniło walkę strajkową i zdezorientowało niemały odłam francuskiej klasy robotniczej. A jednak jesienią 1948 r., gdy płace realne spadły do 39## poziomu z 1937 r., znowu podniosła się wielka fala strajków. Znowu uruchomiono wojsko, były ofiary w ludziach. Strajki trwały na wielką skalę i w r. 1949. Amerykanizacja polityki francuskiej i niebezpieczeństwo wojny nadawały ruchowi strajkowemu akcenty polityczne, wykraczające poza sferę ekono- micznych rewindykacji. Wśród narastającej zimnej wojny trwała -jak to określił ambasador USA - "bitwa o Francję". Ważnym jej składnikiem była antykomunistyczna histeria. Usuwano komunistów ze stanowisk pu- blicznych, mnożyły się prowokacje i napaści na działaczy FPK, pojawiały się żądania delegalizacji partii komunistycznej. Usunięto z Francji wielu robotników cudzozien>ców oskarżanych o sympatie komunistyczne: szcze- gólnie liczni byli represjonowani robotnicy polscy. Znamienne: im silniej burżuazja atakowała komunistów, tym śmielej podnosili ' głowy dawni kolaboranci i faszyści. Od r. 1948 działał komitet na rzecz u###olnienia Petaina; nawet de Gaulle znajdował słowa usprawiedliwienia dla "zwy- cięzcy spod Verdun". Pogrzeb Petaina (zm. w r. 1951) stał się wielką ma- nifestacją vichystów. Kolaboranci publikowali w prasie cyniczne apolo- gie swej działalności pod okupacją i zjadliwe ataki na ludzi Ruchu Oporu. Stabilizacji kapitalizmu we Francji służyła jednak nie tylko kampania antykomunistyczna. Kredyty planu Marshalla (Francja otrzyma łącznie w latach 1948-1952 ok. 2,5 mld dolarów) umożliwiły poważną moderniza- cję francuskiego przemysłu (hutnictwa, przemysłu maszynowego, nafto- wego, chemicznego itd.). Pogłębiły się procesy koncentracji wielkokapita- listycznej. Fuzja mniejszych korporacji dawała początek gigantycznym trustom (m. in. północnofrancuski Usinor, lotaryński Sidelor), które do- łączyły do istniejących od dawna superkoncernów (de Wendel, Schnei- der). Plan Marshalla sprzyjał też pogłębieniu powiązań gospodarki fran- cuskiej z wielkim kapitałem USA; w tym związku oczywiście kapitał amerykański był górą. Korporacje an>erykańskie lokowały się w różnych gałęziach francuskiego przemysłu; burżuazja francuska musiała się go- dzić na dopuszczenie Amerykanów do eksploatacji bogactw suroweowych francuskich kolonii, w tym ważnych surowców strategicznych. W zamian USA popierały i finansowały kolonialną politykę Paryża w Azji i Afryce, politykę budzącą coraz ostrzejsze sprzeciwy we Francji i na świecie. Obli- cza się, że USA pokryły ok. 40 #ó kosztów francuskiej wojny w Indochinach! Wzrost globalnej produkcji Francji w tych latach był L>ardzu szybki 7l0 (1949-1950: 7,9o/o;1950-1951: 6,4o/a). Jednakże postępowi ekonomiczne- mu nie towarzyszył postęp społeczny. Nadal trwały procesy inflacyjne, rosły ceny. Niezadowolenie mas spadkiem poziomu życia było w pełni uzasadnione. DALSZE PRZESUNIĘCIE NA PRAWO Wybory z czerwca 1951 r. przebiegały pod znakiem "bloków wybor- czych" partii burżuazyjnych, których celem było ograniczenie roli FPK w Zgromadzeniu Narodowym. Po części się to udało: podział mandatów w izbie nie odpowiadał wpływom partu w społeczeństwie. Komuniści utrzymali swą pozycję najsilniejszej partu z 5 mln głosów. Gaulliści z RPF osiągnęli duży sukces: ponad 4 mln głosów. Ale to sukces względny, bo w wyborach samorządowych 1947 r. zebrali ok. 40o/o głosów, teraz - je- dynie ok. 20o/o. Klęska SFIO i MRP była straszliwa. Socjaliści zdobyli 2,7 mln głosów, a więc stracili 700 tys. głosów w porównaniu z wyborami parlamentarnymi z listopada 1946 r.; MRP ze swymi 2,1 znln głosów stracił od 1946 r. blisko 3 mln wyborców. Utrzymali swe pozycje rady- kałowie (1,9 mln) i prawica "niezależnych". Rezultatem wyborów 1951 r. był krach "trzeciej siły" i dalsze przesu- nięcie na prawo. Socjaliści wycofali się z rządu jesienią 1951 r. na tle pró- blemów polityki społecznej - nie mogli bez utraty twarzy godzić się z nie- ustannym pogarszaniem sytuacji robotników - i na tle przywrócenia przez większość Zgromadzenia subwencji państwowych dla szkół prowadzonych przez kościół. Władzę przejęła koalicja MRP, radykałów i konserwatywnych " niezależnych". Ale koalicja to znów niestabilna. Odrzuca oczywiście poparcie komunistów (103 posłów); w jej rządzie nie uczestniczą także silni (118 mandatów) gaulliści. Dopiero w 1953 r. pojawiają się w ga- binecie pierwsi ministrowie gaullistowskiej orientacji. Partie nowej wię- kszości toczą spory wokół palących problemów polityki zagranieznej i we- wnętrznej ; problemy te jednak dzielą również od wewnątrz partie koalicji. Nic dziwnego, bo Frarlcja przeżywa wyjątkowo trudny okres. Rok 1952 przyniósł wprawdzie pewne polepszenie sytuacji ekonomicz- nej. Konserwatysta Antoine Pinay, który stanął na czele rządu, zdecydował się na próbę rozładowania niepokoju i niezadowolenia robotników, funkcjo- nariuszy, drobnomieszczaństwa. Pinay zastosował politykę deflacyjną, po wstrzymał nieustanną zwyżkę cen, płace realne wzrosły (choć claleko im jeszcze było do poziomu z r. 1937). Zmniejszyły się podatki, cu odczuli drobnomieszczanie i chłopi. Spadła natomiast znacznie stopa rocznego wzrostu produkcji globalnej (1951-1952: 2,3o/a;1952-1953: 3,l"'#). 711 Zahamowanie inflancji i hossy cen nie uśmierzyło jednak stanu napięć społecznych. Trudne problemy polityczne roznamiętniały opinię kraju. Należy do nich przede wszystkim przyśpieszona integracja ekonomiczna i militarna Europy Zachodniej. W integracji ekonomicznej Zachodu fran- cuski wielki kapitał i jego polityczne ekspozytury odegrały wielką rolę, a początek dało ustanowienie "ponadnarodowej" kontroli nad węglem i stalą. Aktywną rolę odegrał tu szef francuskiego planowania, twórca pierwszego francuskiego planu gospodarczego z 1946 r. - Jean Monnet, zarazem mąż zaufania Amerykanów (podczas wojny był on współtwórcą systemu amerykańskiej gospodarki wojennej). Koncepcje Monneta prze- jął rząd francuski jeszcze w r. 1950 (tzw. plan Schumana): w grudniu 1951 r. ratyfikowano ostatecznie układy o Europejskiej Wspólnocie Węgla i Stali (CECA) z siedzibą w Luksemburgu. Połączyła ona Francję, NRF, Włochy i kraje Beneluxu we wspólnej kontroli produkcji i zbytu węgla oraz stali. Kluczową rolę odgrywały w tej potężnej organizacji korporacje francuskie i zachodnioniemieckie. To początek długiej drogi, która do- prowadzi potem do Wspólnego Rynku. Ale Amerykanów interesowała przede wszystkim integracja militarna Europy Zachodniej. Obserwując polityczne rozdarcie Francji, niestabil- ność jej rządów, siłę francuskich komunistów - rząd USA stawiał przede wszystkim na NRF jako na "przedmurze" w walce z systemem socjalisty- cznym. Rządy "trzeciej siły" obiecywały dawniej solennie, że nie będzie zgody Francji na remilitaryzację Niemiec. Ale nacisk USA okazał się wystarczająco silny, by zgodę tę wymusić. Idea "armii europejskiej" z u- działem NRF forsowana była przez Amerykanów już od jesieni 1950 r. Znalazła we Francji poparcie MRP i "niezależnych" ; rząd Pinaya podpisał 27 V 1952 r. układ o Europejskiej Wspólnocie Obronnej (EWO). W zin- tegrowanej "armii europejskiej" miało się znaleźć na początek 12 dywizji zachodnioniemieckich. Sprawa ratyfikacji układów o EWO nie przedstawiała się jednak ró- żowo. Gaulliści są wrogami przemieszania oddziałów francuskich z efekty- wami obcych armii, nie chcą zintegrowanego dowództwa. Spora część socjalistów, radykałów, nawet grupa posłów "niezależnych" też nie żywi sympatii do EWO. A przede wszystkim uzbrojeniu NRF i "armii euro- pejskiej" wypowiadają zdecydowanie wojnę francuscy komuniści. W tym położeniu rząd zwleka z procedurą ratyfikacyjną, a jednocześnie rozpę- tuje znów nagonkę na komunistów. Tuż po podpisaniu układów o EWO aresztowany został Jacques Du- clos, który wówczas kierował partią komunistyczną wobec ciężkiej, dłu- gotrwałej choroby Thoreza. Oskarżenie pod adresem Duclosa było zupeł- 712 nie groteskowe: miał on jakoby porozumiewać się z "wrogami" za pomocą gołębi pocztowych... Partie burżuazyjne w Zgromadzeniu wnet odżegnały się od tej bzdury ośmieszającej rząd. Niemniej dokonano masowych areszto- wań wśród komunistów, działaczy CGT i Ruchu Pokoju. "Czerwone" przedmieścia Paryża przeżywały prawdziwy stan oblężenia, obstawione czołgami. Wielu działaczy FPK i CGT musiało działać w konspiracji. Jednocześnie zwalniano z więzień ostatnich, siedzących tam jeszcze, ko- laborantów (wnet i w rządzie pojawi się były dygnitarz Vichy). Nie udało się jednak ani rozbić FPK, ani zniesławić komunistów w opinii publicznej. Histerię antykomunistyczną potępili nawet niektórLy konserwatywni inte- lektualiści (m. in. F. Mauriac); do współpracy z komunistami w r. 1952 włączyła się część niekomunistycznej, intelektualnej lewicy (m. in. Sartre). Wbrew stanowisku przywódcy SFIO, Guy Molleta, w początku 1953 r. kształtowały się lokalne porozumienia socjalistów i komunistów w związ- ku z wyborami samorządowymi z kwietnia tego roku. Powiększyło to stan posiadania FPK i SFIO w samorządach miejskich. Jednocześnie wybory samorządowe ujawniły poważny spadek wpływów gaullizmu : RPF zebrał już tylko ok. 15o/o głosów. "Oto koniec iluzji"- oświadczył de Gaulle i przestał firmować RPF, który podzielił się na różne orientacje. Po bardzo długim kryzysie rządowym ster gabinetu objął w czerw- cu 1953 r. konserwatysta Józef Laniel, pozujący na "mocnego- człowieka" prawicy. Drugim "Dvielkim patronem" w rządzie był Bidault, który od 713 Jacques Duclos przemawia dla radia polskiego, Iuty 1947 r. r. 1944 przesunął się bardzo daleko na prawo. Restrykcje rządu Laniela- Bidaulta wobec pracowników państwowych doprowadziły jednak w sier- pniu 1953 r. do wybuchu nowej, wielkiej akcji strajkowej. Porzuciło pracę parę milionów pracowników, m. in. służb użyteczności publicznej. Straj- ki 1953 r. zjadły 10 mln dni pracy. Odbywały się też masowe manifestacje na wsi, wśród robotników rolnych, ale i drobnyeh chłopów. Po pewnej poprawie za czasów Pinaya koniunktura znów nie sprzyjała drobnomiesz- czaństwu. Odbiło się to na stanowisku politycznym partii radykalnej, zaniepokojonej niezadowoleniem swej drobnomieszczańskiej klienteli. Rząd próbował radzić sobie z fermentem socjalnym przy użyciu siły; rozmiary ruchu i słabość politycznych podstaw rządu zmusiły go jednak do pewnych koncesji ekonomicznych i politycznych. Rząd Laniela przewróci się po upływie roku w rezultacie klęsk w po lityce kolonialnej. Paryż miał poważne kłopoty w Maghrebie: Maroko i Tunezja od początku nie życzyły sobie udziału w Unii Francuskiej. W r. 1950 Tunezja zażądała rewizji traktatu z Bardo o protektoracie fran- cuskim. Nacjonaliści z partii Neo-Destur byli tu już potęgą polityczną, ale Francuzi woleli stosować politykę siły. Aresztowano w r. 1952 przy wódcę ruchu nacjonalistycznego, Habiba Burgibę, i ok. 20 tys. działaczy. Podobne metody zastosowano w Maroku, gdzie także ruch nacjonalisty-- czny (Istiqlal) wciąż zdobywał teren. W grudniu 1952 r. zmasakrowano paruset mieszkańców Casablanki; latem 1953 r. usunięty został i deporto- wany na Madagaskar sułtan Maroka Mohamed V. Spowodowało to ogromny wzrost napięcia wśród Marokańczyków. Także Czarna Afryka w początku lat pięćdziesiątych była niespokojna: postępy ruchu niepod- ległościowego były wyraźne, a z Paryża przeciwstawiano im represje (maso- we zwłaszcza na Wybrzeżu Kości Słoniowej). Niepowodzenia w wojnie wietnamskiej skłaniały francuskie spółki kolonialne do przenoszenia inwesty- cji z Indochin ku Afryce Północnej. Sfery interesów, powiązane z Ma- ghrebem, utworzyły w parlamencie potężną grupę nacisku ("północno- afrykańska lobby"). Nawet radykałowie wbrew swej starej antykolonialnej tradycji mieli w niej niemały udział (Rene Mayer, Leon Martinaud-De- plat). Polityka kolonialna Francji grzęzła w prymitywnych metodach prze- mocy i samowoli. PRÓBA POLITYCZNEGO ZWROTU Od 1953 r. zmieniała się z trudem i powoli koniunktul-a niiędzynaro- dowa. Bolesne doświadczenia wojny koreańsk!ej, świadon#ość rosnącej siły obozu socjalistycznego, naciski własnej opinii skłaniały rządy n locarstw 714 kapitalistycznych do rozważania perspektyw odprężenia i pokojowej ko- egzystencji. W ZSRR po śmierci Stalina nowe kierownictwo zdynamizowało radziecką politykę zagraniczną. Po nieskończenie długich rokowaniach 27 VII 1953 r. zawarty został wreszcie rozejm w Korei. Na przełomie stycznia i lutego 1954 r., po pięcioletniej przerwie, zebrała się znów kon- ferencja ministrów spraw zagranicznych Wielkiej Czwórki. Rysowała się już perspektywa konferencji czterech mocarstw "na szczycie". Ale jedno- cześnie wzrastały naciski Anglosasów na Francję w kwestii EWO. W żą- daniach rychłej ratyfikacji układów o EWO prośby zaczęły się mieszać z groźbami. Komuniści francuscy surowo ocenili akcenty sekciarstwa w swej dzia- łalności; szukali energiczniej dróg do jednolitego frontu z socjalistami i szerokich porozumień z innymi siłami politycznymi w imię pokoju na Półwyspie Indochińskim, obalenia układów o EWO, poprawy sytuacji materialnej mas. Te same cele polityczne bliskie były części działaczy SFIO. Również wśród radykałów konstytuowała się lewicowa grupa tzw. jako- binów, żądająca odnowy partii radykalnej i zwrotu w polityce: zakoń- czenia wojen kolonialnych, śmiałej polityki gospodarczej. Na czele tej grupy stał Pierre Mendes-France, zdolny ekonomista ze szkoły Keynesa. Był on sekretarzem stanu w drugim rządzie Bluma 1938, potem oficerem lot- nictwa Wolnej Francji, a tuż po wyzwoleniu Francji ministrem gospodarki w gabinecie de Gaulle'a. Krytykował on już od dawna politykę przemocy kolonialnej, dreptanie w miejscu francuskiej gospodarki, niedostatek in- westycji, niedołęstwo polityki społecznej. Stara kadra partii radykalnej była mu niechętna, ale Mendes-France zdobył wpływ przekraczający roz- miar jednej partii. M. in. popierał go wpływowy tygodnik lewicy mie- szczańskiej, "L'Express", który skupił wybitnych współpracowników (A. Sa- uvy, M. Merleau-Ponty); pisywał tu nawet konserwatywno-katolicki Mau- riac. Mendes-France stawał się symbolem politycznej alternatywy dla do- tychczasowych rządów nie zadowalających szerokiej opinu. Tymczasem prawicowy gabinet Laniela-Bidaulta usiłował ratować sy- tuację w Indochinach. W 1953 r. ofensywa armii wietnamskiej gen. Giapa przyniosła wojskom francuskim liezącym już 230 tys. ludzi dotkliwe klęs- ki. Gen. Navarre zaplanował nową taktykę walki z partyzantami: główne siły francuskiego korpusu obsadzily w głębi dżungli warowny obóz Dien- -Bien-Fu. Zamknięcie trzonu wojsk francuskich w tym garnku ("nocniku" jak mówili żołnierze) stało się początkiem definitywnej klęski. Gdy ka- tastrofa była już nieuchronna, rząd Laniela gorączkowo szukał pomocy zbrojnej u Anglosasów. Amerykański sekretarz stanu Dulles, czołowa postać zimnej wojny, gotów był zacząć akcję zbrojną wojsk USA w Wiet- 715 ienam. Ale 7 V 1954 r. gen. de Castries poddał twierdzę Dien-Bien-Fu. 12 czerwca upadł rząd Laniela. Misję utworzenia nowego gabinetu otrzymał Mendes-France, który obiecał zawrzeć pokój w Indochinach w ciągu 4 tygodni. Jakkolwiek odżegnał się on od poparcia posłów komunistycznych, FPK głosowała za jego kandydaturą. Mendes dotrzymał słowa: 21 VII 1954 r. na konfe- rencji międzynarodowej w Genewie podpisano układy w sprawie Indochin. Zakończyła się nareszcie brudna wojna, która kosztowała Francję 200 tys. zabitych i rannych oraz astronomiczną sumę 3000 mld franków. W układach genewskich przewidziano m. in. wycofanie wojsk fran- cuskich z Wietnamu, Laosu i Kambodży; niepodległość państw indochiń- skich została zagwarantowana. Wbrew tym układom pojawił się wprawdzie podział na Wietnam Północny (DRW) i Wietnam Południowy wzdłuż 17 równoleżnika. Jednakże wpływ polityczny Francji w Południowym Wiet- namie rychło ustąpił przed penetracją USA. Drugim akcentem polityki dekolonizacji w okresie rządów Mendes-France'a stało się nawiązanie rokowań z Tunezją. Nie zmieniła się natomiast polityka Francji w Maroku, a w Algierii doszło do wybuchu: 1 XI 1954 r. Francja stanęła w obliczu nowej wojny wyzwoleńczej. Ale Mendes zapewniał, że nie pójdzie na "kompromisy z rebelią" ("Algieria jest Francją"). W sferze ekonomiki Mendes-France, pełen nowych idei, nie zdziałał ! wiele: zbytnio go absorbowała wielka polityka. Zaczęto ledwie prace nad planem modernizacji gospodarki, a w szczególności nad projektami wielkich inwestycji. Nawet we własnym gabinecie Mendes napotkał opory: jego minister finansów Edgar Faure bronił zupełnie odmiennych koncep- cji gospodarczych. Zaangażował się natomiast Mendes mocno w sprawę EWO. Doceniał wagę oporów społeczeństwa przeciw "armii europejskiej" i domagał się rewizji założeń EWO, która uczyniłaby "wspólnotę obronną" bardziej strawną dla niektórych jej przeciwników (gaullistów, części socjalistów). Ale Anglosasi nie poparli postulatów Francji, a rząd NRF sprzeciwił im się gwałtownie. Toteż gdy 30 VIII 1954 r. układy o EWO poddane zostały pod głosowanie we francuskim parlamencie - do opozycji ko- munistów i gaullistów przyłączyła się część radykałów i połowa posłów ' SFIO. Układy o EWO upadły. Dopiero teraz zachodni partnerzy Francji zgodzili się na pewne kom- promisy. Zrezygnowano z nazwy Europejskiej Wspólnoty Obronnej i z za sady integracji oddziałów wojskowych państw zachodnich. Armia NRF poddana została dowództwu paktu atlantyckiego; wykluczono jej sta- ejonowanie we Francji. Ale sama zasada remilitaryzacji NRF pozostała. 716 Jeśli duża część przeciwników EWO (gaullistów, socjalistów, radykałów) zadowoliła się osiągniętym kompromisezn, to jednak komuniści prowadzi- li nadal ostrą kampanię przeciw uzbrajaniu NRF. 27 XII I954 r. parlament francuski zaaprobował remilitaryzację NRF tylko szczupłą większością. Losy rządu Mendes-France'a były teraz przesądzone. Komuniści będą go zwalczać, bo zgodził się dać broń Niemcom; MRP i część so- cjalistów- bo osłabił integrację europejską, wypieszczoną ideę polityków chadeckich i niektórych działaczy SFIO. Duża część prawicy atakować będzie Mendesa - z wielką przesadą -jako "likwidatora Francji za morskiej", winnego "wyprzedaży" imperium. Już 5 II 1955 r. gabinet Mendesa został obalony. W ataku na Mendes-France'a wielką rolę odegrała prawica radykałów: kierował tą kampanią Rene Mayer, jeden z filarów "północnoafrykańskiej lobby". Nowy rząd uformował także reprezentant prawego skrzydła partii radykalnej, Edgar Faure. Do gabinetu weszli prócz radykałów członkowie NlRP i "niezależni". Jednakże prawicowy rząd działał teraz w innej sytuacji międzynarodowej niż popxzednio gabinet Laniela. Na świecie wzrastały akcenty odprężenia (w maju 1955 r. podpisany został traktat państwowy z Austrią, w lipcu odbyła się konferencja "na szczycie" w Genewie, rysująca perspektywy trwałej pokojowej koegzystencji). Rola "trzeciego świata" w polityce mię- dzynarodowej rosła: potwierdziła ją konfer#ncja krajów afro-azjatyckich w Bandungu. Potępiono tam niedwuznacznie wojnę i przemoc kolo- nialną. Rząd Faure'a nie widział możliwości ułrzymania władzy nad Tunezją i Marokiem: zwolniono Burgibę, do kraju powrócił sułtan Mahomed V. Uznanie niepodległości tych krajów Maghrebu było już nieuniknione. Tym gwałtowniej jednak francuska prawica zdecydowana była bronić A1- gierii. Sytuacja Algierii była szczególna: to nie był typowy kraj kolonialny. Francja panowała nad nią od przeszło stu lat. Ustrojowa i ekonomiczna integracja Algierii z metropolią oraz obecność w tym kraju z górą miliona Europejczyków (kilkanaście procent ogółu ludności; ale obok Francuzów byli tu li#zni Hiszpanie i Portugalczycy) - to podstawa twierdzeń, że "Algieria jest Francją". W r. 1947 Algierczykom przyznano prawa wybor- cze do Zgromadzenia algierskiego, ;ednakże w praktyce ludność arabska nic na tym nie zyskała wobec nikłych uprawnień Zgromadzenia. Po masakrach z 1945 r. ruch narodowy w Algierii osłabł na czas jakiś. Był on zresztą rozdarty różnicami stanowisk radykalnych nacjonalistów i działaczy umiarkowanych. Ale postępy nacjonalizmu w całym świecie 717 arabskim (duża tu rola Ligi Arabskiej), a zwłaszcza zwycięstwo rewolucji egipskiej w lipcu 1952 r., wywierały głęboki wpływ na Algierczyków. W 1954 r. powstał ponadpartyjny Front Wyzwolenia Narodowego (FLN), stawiający sobie za cel skupienie wszystkich sił narodu do walki o niepodle- głość. Główny konkurent Frontu, Ruch Narodowy Algierski (MNA), tracił wpływy i stawał się w arabskiej opinii symbolem kolaboracji oraz dywersji. Francuski wielki kapitał miał swe powody, by popychać do wojny w Algierii: ulokowane tu były jego rozgałęzione i zyskowne interesy. Algieria dysponowała bogatymi surowcami (cynk, ołów, nafta); plantacje winorośli, tytoniu, owoców przynosiły piękne dochody. Dla ekonomicznego i cywilizacyjnego awansu Arabów zrobiono tu jednak niewiele. Francuscy " kolonowie" w Algierii, tzw. czarne stopy (pieds noirs), ulegali wpływom prymitywnego nacjonalizmu i reakcji politycznej. Gdy okazało się, że wojna algierska nie jest zwykłą operacją policyjną, gdy wypadło za angażować w niej wielki korpus wojskowy - generałowie będą usiłowali brać na Arabach rewanż za swą klęskę w Indochinach. Wojna algierska zaczęła się I XI 1954 r., za rządów Mendesa, od jed- noczesnej akcji zbrojnej FLN w wielu punktach kraju. W r. 1955 stopnio- wo nasilały się działania wojskowe i represje wobec Algierczyków. Wśród masakr ludności cywilnej, tortur, skrytobójstw, działalności bojówek two- rzonyc;l przez kolonów - krzepła zwartość i siła FLN. Wydarzenia al- gierskie zaalarmowały już w tym okresie francuską lewicę. Sytuacja wewnętrzna rządu Faure'a również była niełatwa. Rozbudzone nadzieje zmiany wyrażały się m. in. w jedności działania związków zawo- dowych. CGT, Force Ouvriere i syndykaty chrześcijańskie wspólną akcją zmusiły rząd do ustępstw: wzrosły płace, zwiększyły się wymiary świadczeń socjalnych i urlopów. Lokalne zbliżenia pomiędzy komunistami i socja- listami mnożyły się mimo niechęci kierownictwa 5F10. Na kongresie radykałów zwolennicy Mendes-France'a zdobyli przewagę pod hasłem odnowy partii. Prawica radykalna czgściowo opuściła partię, częścią została z niej wykluczona (m. in. Faure i Martinaud-Deplat). W obawie przed odnowieniem się Frontu Ludowego rząd zdecydował się na przedtermino- we wybory, zanim okrzepną porozumienia lewicy. Wybory odbyły się 2 I 1956 r. Wyniki świadczyły o zwrocie na lewo. Komuniści zwiększyli swój stan do 5,5 mln głosów. Także socjaliści zanotowali przyrost wpływów (prawie 3,2 mln głosów). Najwięcej nowych wyborców zdobyła odnowio- na partia radykalna: jej przyrost wynosił ok. miliona głosów (2,8 mln). Dalszy spadek wpływów (o 0,5 mln głosów) dotknął MRP. Podczas gdy 7l8 w krajach sąsiednich - we Włoszech i NRF - chadecja była wciąż po tęgą i rządziła bez konkurenta, we Francji chadecja bliska była upadku. Także gaulliści, skłóceni, przeżywali kryzys. Na prawicy wyrosła natomiast nowa formacja: poujadyści. Założone przez drobnego kupca Pierre Pou- jade'a Zrzeszenie dla Obrony Handlu i Rzemiosła zrobiło wielką karierę wśród części drobnomieszczaństwa. Operując hasłem ulg podatkowych, prymitywnym nacjonalizmem, niewybredną frazeologią o faszystowskim posmaku, poujadyści zdołali w wyborach 1956 r. zebrać 2,5 mln głosów. Bardzo to znamienny sygnał wzrostu nastrojów szowinistycznych i reakcyj- nych, ale samo zjawisko poujadyzmu było jednosezonowe, bez dalszego ciągu. Nowy rząd utworzył przywódca SFIO Guy Mollet, wsparty na sojuszu socjalistów i radykałów (Front Republikański). Mollet opowiedział się za odprężeniem międzynarodowym, pokojem w Algierii, aktywną po lityką społeczną. Komuniści poparli ten program. Niestety, w większośei pozostał on na papierze. Rząd przyznał pracownikom podwyżkę emerytur, zwiększył wymiar urlopów, jednakże o gruntownych reformach społecznych rychło zapomniano. Definitywnie został zlikwidowany (1956) francuski protektorat w Tunezji i Maroku. Ale wojna algierska zaciążyła nad całym życiem społecznym i nad polityką rządu. WOJNA ALGIERSKA. UPADEK CZWARTEJ REPUBLIKI Mianowany jeszcze przez Mendesa generalny gubernator Algierii, gaul- lista Soustelle, okazał się sojusznikiem najbardziej wstecznych kolonów ("ultrasów"). Mollet mianował na to stanowisko liberalnego generała Catroux, który sprawami arabskimi zajmował się już w latach wojny we Francuskim Komitecie Wyzwolenia Narodowego. Ale Mollet i Catroux powitani zostali w Algierii wściekłymi manifestacjami ultrasów. Mollet ugiął się: Catroux zastąpiony został przez socjalistę Lacoste'a, który rychło stanie się orędownikiem ultrasowskiej reakcji. Odtąd rząd Molleta ustępo- wać będzie wciąż przed naciskami generałów i ultrasów; pokój w Algierii oddali się, wzmogą się akcje zbrojne i represje. Wojna algierska nie tylko pociąga za sobą śmierć tysięcy francuskich żołnierzy z korpusu ekspedycyjnego (osiągnie on rozmiar 500 tys. ludzi); nie tylko kładzie się potwornym brzemieniem na budżecie państwa, unie- możliwiając postęp polityki społecznej. Zatruła ona gruntownie atmosferę kraju. W Algierii wojna wciągała w swe tryby ludność cywilną: arabską, po pierającą FLN, i europejską, która tworzyła uzbrojone formacje i konspira- 719 cyjne bojówki. Wzrastało natężenie koniliktu, mnożyły się zamachy bom- bowe i zabójstwa, wojsko francuskie i ultrasi uprawiali mordy kapturowe i tortury. Straszliwe relacje o masakrach i torturach publikowała nawet prasa mieszczańska: lewicujący "L'Express", katolicki "Temoignage Chre- tien", organ burżuazyjnej inteligencji "Le Monde". Wstrząsające były publikacje P. H. Simona, H. Allega, J.J. Servan-Schreibera. Wśród prote- stujących w pierwszym szeregu byli komuniści, ale także niektórzy dzia- łacze radykalni i socjalistyczni, studenci, ludzie ze środowisk katolickich. Jednakże Simone de Beauvoir (której Sifu rzeczy dobrze oddaje nastroje bezsilnej zgrozy wśród inteligeneji) nie bez racji pisała, iż "kraj ochoczo godził się z tą wojną, pod warunkiem, by mu ją tylko nieco upiększono". Płynąca wieloma kanałami propaganda "Algierii francuskiej" zohydzała " terrorystów z FLN", upiększała poczynania armii, tłumaczyła, iż utrata Algierii byłaby katastrofą narodową. W tej atmosferze mogły rozkwitać znowu faszystowskie konspira- cje, wsparte na starej kadrze przedwojennych "ligowców" i okupacyjnych vichystów. Sukces wyborczy poujadyzmu ujawnił niebezpieczne, bo masowe zaplecze społeczne dla orientacji faszyzujących. Prócz konspiracyjnych siatek działały także legalne organizacje faszystowskie: Kombatanci In- dochin z gen. Salanem, a potem gen. Chassinem na czele; Związek Odrodze- nia Algierii Francuskiej. Faszyści nie tylko sączą zatrutą propagandę; nasilają także stopniowo zamachy i manifestacje w Paryżu i innych mia- stach Francji. I)uże wpływy mają wśród kadry oIicerskiej i w policji. Je- sienią 1956 r. zorganizowana reakcja wykorzysta wydarzenia węgierskie do napadu na siedzibę FPK w Paryżu i do rozpętania antykomunistycznej histerii. Wojna algierska uwsteczniła także politykę zagraniczną rządu Molleta. 22 X 1956 r. porwany został marokański samolot wiozący działaczy FLN; uwięziono we Francji jego pasażerów z Ben Bellą na czele. Ten akt pi- ractwa spowodował ogromne napięcie w stosunkach Francji z Marokiem. Na przełomie października i listopada 1956 r. Francja razem z Izraelem i Anglią weźmie udział w zbrojnej napaści na Egipt, ale "desant sueski" musi się wnet wycofać wobec zapowiedzi udzielenia Egiptowi pomocy przez ZSRR i wobec presji Amerykanów. Pretekstem anglo-francuskiej agresji na Egipt była nacjonalizacja Kanału Sueskiego przez Nasera. Jednakże # głównym jej motywem po stronie francuskiej była chęć "ukarania" 9 Egiplu za pomoc udzielaną powstańcom algierskim. Z kolei klęska "su- ů # eskiego desantu" pogłębiła antyarabski szowinizm wśród francuskich geneiałów i kolonów oraz chęć wzięcia rewanżu w Algierii. Sztaby woj- skowe i ultrasi powtarzają wciąż hasło wojny aż do zwycięstwa; towarzyszy # 720 im zwodnicze twierdzenie generalnego gubernatora Algierii, Lacoste'a, że pozotał już tylko "ostatni kwadrans" wojny. Ów ostatni kwadrans przeciągnie się jeszcze przez całe lata. Koszty wojny algierskiej i wyprawy egipskiej pogłębiły trudności finansowe rządu, paraliżując próby reform socjalnych. Układy rzymskie z 25 III 1957 r. stworzyły podstawy Wspólnego Rynku (Francja, NRF, Włochy i kraje Beneluxu), a także Euratomu (organizacji dla współpracy w dziedzinie energii atomowej). W ówczesnej sytuacji oznaczało to przede wszystkim zacieśnienie współdziałania Francji i NRF. Sprzeciwy komuni- stów wobec algierskiej i zachodnioeuropejskiej polityki rządu Molleta za ostrzyły się znacznie. Gdy rząd upadł 12 V 1957 r., Mollet odchodził bez sławy. Jego polityka zbankrutowała, jego obietnice (odprężenie między- narodowe, pokój w Algieru, postęp socjalny) okazały się bez po krycia. Nadal jednak podstawą kombinacji rządowej pozostało "lewe centrum" (radykałowie i SFIO). Następcy Molleta, radykałowie Bourges-Mau- noury i Gaillard, przez blisko rok miotać się będą bezradnie wśród na- rastającej fali manifestacji ludowych i agresywności spisków fa##ystow= skich. Gaillard usiłował przygotować projekty reform ustrojowyeh; ma- jących umocnić władzę wykonawczą we Francji i dać niejakie satysfakcje algierskim Arabom. Układ sił politycznych w kraju i stan napięć w A1- gierii skazywały te próby na klęskę. Dnia 8 II 1958 r. francuskie bombowce zaatakowały miasteczko Sa- khiet-Sidi-Jussef w Tunezji pod pretekstem, że mieściły się tam bazy od- działów FLN. W wyniku bombardowania zginęło 69 osób, w tym 21 dzieci (zniszczona została pełna uczniów szkoła). Rząd Gaillarda zaprze- czył, by udzielał swej zgody na ów akt agresji, ale go też nie potępił. Oburzenie w Tunezji, ale i w innych krajach arabskich, było niezwykle gwałtowne. Można się było obawiać rozszerzenia konfliktu algierskiego przez bezpośrednie wkroczenie Tunezji, Maroka i Egiptu (które udzielały zresztą FLN wydatnej pomocy). Można też było liczyć się z umiędzynaro- dowieniem problemu algierskiego. Rząd Tunezji przekazał sprawę Sa- khiet Radzie Bezpieczeństwa; Anglosasi za zgodą obu stron podjęli media- cję w sporze francusko-tunezyjskim. We Francji ożywiły się nienowe skąd- inąd obawy, iż Amerykanie chętnie wyrugowaliby wpływy francuskie w Afryce Półnoenej (łącznie z Algierią), by samym usadowić się tam wy- godnie. Ultrasi i faszyści zaostrzyli ataki na rząd. Jednocześnie nawiązali oni kontakty z grupą gaullistów (Soustelle, Debre): dyskutowano sprawę powierzenia władzy generałowi de Gaulle w imię "obrony Algierii fran- cuskiej". Oznaczałoby to zarazem kres instytucji Czwartej Republiki. 46 - J. Baszkiewicz, Historia Francji #21 Gdy 15 IV 1958 r. wśród zamętu i napięcia upadł rząd Gaillarda, dłu- gi i trudny kryzys rządowy sprzyjał przeciwnikom ustroju. Ze swej strony prezydent Republiki Rene Coty - bezbarwny polityk prawicy, który za jął w 1954 r. miejsce po Auriolu - nawiązał kontakt z de Gaulle'em. Sondował szanse powierzenia mu funkcji premiera. Ale warunki generała wywracały obowiązujące zasady konstytucyjne: de Gaulle, pełen rankorów do "reżimu partii" i systemu parlamentarnego, nie chciał m. in. przedstawić Zgromadzeniu swego rządowego programu. Było jasne, że w tych okoli- cznościach kandydatura de Gaulle'a nie uzyska większości. Coty powierzył tedy misję tworzenia rządu działaczowi MRP Pflimlinowi. 13 V 1958 r. Pftimlin stanął przed Zgromadzeniem Narodowym, przedstawiając swój program. Tego samego dnia w Algierze spisek antyrepublikański przystąpił do działania. Tłum zdobył gmach gubernatorstwa, utworzono Komitet Oca- lenia Publicznego z miłym ultrasom generałem Massu na czele. Pucz ultrasów uzgodniony był z wpływowymi elementami armii i policji; całą operację upiększono wyreżyserowaną "fraternizacją" kolonów z grupami algierskich Arabów. Podtrzymał rebelię ostrożny asekurant, naczelny do- wódca w Algierii, gen. Raul Salan; z Paryża przybył do zbuntowanego Algieru gaullista Soustelle, cieszący się sympatią środowisk ultrasowskich. Tymczasem gen. de Gaulle, nie solidaryzując się bynajmniej z algier- skimi rebeliantami, oświadczył 15 maja, iż "gotów jest pełnić władzę 722 Powstańcy algierscy, 1958 r. w Republice". Bez wątpienia generałowi całkowicie obce były sympatie do faszyzmu: nie odpowiadał on jego tradycjom, przakonaniom, mental- ności. Wolno się było jednak obawiać, że rozzuchwaleni faszyści posłu- żą się jego osobą i jego prestiżem, by uzyskać trwały wpływ na bieg spraw państwowych. Rząd Pflimlina, poparty przez mocną większość Zgromadze- nia, nie potrafił sparaliżować rebelii algierskiej. Puczyści grozili desantem spadochroniarzy w Paryżu i wojną domową; 22 maja pucz rozszerzył się na Korsykę. W obliczu zagrożenia Republiki brak było jednolitości po glądów w obozie republikańskim, a nawet na lewicy. Nie ma jedności działania komunistów i socjalistów: to musi dezorientować masy. Na konferencji prasowej 19 maja de Gaulle z wielką zręcznością przedstawił się jako człowiek stojący ponad sporami partii ("nie należę do nikogo i należę do wszystkich"). Tłumaczył zarazem zaniepokojonym, iż nie za mierza obalać Republiki w imię osobistej dyktatury. W świadomości mas wybitna indywidualność de Gaulle'a, jego wojenne zasługi, niezaprze- czalny patriotyzm i uczciwość przemawiały za jego kandydaturą, zwłaszcza gdy ją porównywano z miernotą dotychczasowych rządców Francji. Nie bez znaczenia była legenda gaullistowska, której tworzeniu sprzyjało od- sunięcie się generała od bieżącej polityki. W okresie majowego kryzysu z de Gaułle'em nawiązali kontakt czo- łowi działacze ugrupowań politycznych : Pinay, Mollet, sam premier Pfiim- lin wreszcie. 28 maja Pflimlin złożył dymisję; de Gaulłe zgodził się przed- stawić Zgromadzeniu swą deklarację rządową, czego odmawiał jeszcze w początkach maja. Dnia I VI 1958 r. był już premierem: uzyskał sporą większość (329:224) dla swego gabinetu, w którym znaleźli się m. in. Mol- let, Pinay, Pflimlin. Jeszcze mocniejszą większość zdobył wniosek generała, by Zgromadzenie upoważniło rząd do opracowania nowej konstytucji i poddania jej pod głosowanie ludowe. Kryzys algierski spowodował upadek Czwartej Republiki. Zapewne jednak nie wystarczyłby on do obalenia instytucji ustanowionych w 1946 r., gdyby nie rozpowszechniona w społeczeństwie opinia, iż ustrój Czwartej Republiki nie zdaje egzaminu. Opinia ta z kolei wyrosła z obserwacji politycznej praktyki. Burżuazyjni politycy czynili fatalny użytek z demo- kratycznych instytucji stworzonych przez konstytucję z 1946 r., dyskre- dytując w ten sposób Czwartą Republikę w szerokiej opinii. Toteż gdy 28 IX 1958 r. de Gaulle przedstawił pod referendum projekt konstytucji, tworzącej we Francji nowy system rządów - wyniki przeszły nawet o- ezekiwania gaullistów. Za nową konstytucją opowiedziało się 79,2o/o gło- sujących. To już początek Piątej Republiki; to nie historia Francji, to jej współczesność. 723 PERSPEKTYWA Lata powojenne gruntownie przeobraziły oblicze Francji: wśród po litycznych zygzaków i społecznych konfliktów kraj modernizował się szybko. Przyszedł kres stagnacji demograficznej, koniec Francji starzejącej się, sklerotycznej. Wojna kosztowała Francję 625 tys. istnień ludzkich w (tym 2/3 cywilów). Dnia I I ?946 r. kraj liczył 40 125 000 mieszkańców. W r. 1967 ludność Francji przekroczyła liczbę 50 mln i wciąż szybko rośnie. Rodzi się tu więcej dzieci niż w innych wysoko rozwiniętych krajach za chodu: Anglii, NRF czy Belgii. Społeczeństwo Francji jest dzisiaj młode. Wpłynęły na to m. in. rozbudowane świadczenia społeczne: wysokie do- datki ródzinne, ochrona matki i dziecka, polityka podatkowa od dawna sprzyjają postępowi demograficznemu. Świadczenia socjalne popierające przyrost ludności pochłaniają ok. 5"/o dochodu narodowego. Koniec takze z Francją ekonomicznego marazmu i protekcjonizmu, chroniącego przestarzałe techniki. Bogactwo narodowe nie jest jeszcze dzielone w sposób dający satysfakcję masom ludzi pracy. Ale to bogactwo stale rosnące: w latach 1950 -1970 dochód narodowy niemal się potroił, Francja stanęła do światowej rywalizacji, przyjmując wyzwanie rewo- lucji naukowo-technicznej. Dawny kraj rentierów i przedsiębiorców, ma- rzących o szybkim wycofaniu się z interesów, zadziwił dynamizmem, inicjatywą, modernizacją aparatu produkcyjnego. Dotyczy to przede wszyst- kim przemysłu. Aby podwoić produkcję przemysłową Francji z r. 1872, trzeba było trzydziestu lat (1872-1902). Podwojenie produkcji z r. 1902 zajęło aż pięćdziesiąt lat: to wydłużenie cyklu jest oczywiście następstwem dwóch wojen światowych i wielkiego kryzysu pomiędzy nimi. Ale podwojenie produkcji przemysłowej z początku lat pięćdziesiątych wymagało już tylko dziesięciolecia ! Po drugiej wojnie światowej nastąpił szybki rozwój zasobów energu (wielkie konstrukcje hydroenergetyczne, eksploatacja gazu ziemnego). Do- konała się gruntowna modernizacja przemysłu maszynowego, lotniczego, samochodowego, chemicznego. Pilotem postępu technicznego stały się nowe przemysły: elektroniczny, tworzyw sztucznych, wreszcie atomowy. Fran- cuzi od dawna kładli podwaliny pod powstanie i postęp atomistyki (Henri Becquerel, małżeństwo Curie, Fryderyk Joliot, Francis Perrin i in.). Po r. 1945 nastąpił szybki rozwój atomowych ośrodków badawczych (Saclay, Fontenay-aux-Roses, Grenoble). Pracowano nad zastosowaniem energu jądrowej : wojskowym, ale i gospodarczym. Powstały wielkie centra pro- dukcji uranu 235, plutonu, ciężkiej wody (Pierrelatte, Marcoule, Mazin- 724 garbe i in.). Pozwoliło to rozbudować elektrownie atomowe i stworzyć perspektywy potanienia ich produkcji : bardzo to ważne dla kraju, od dawna cierpiącego na deficyt węgla i nie dysponującego własną naftą. Atomistyka jest klasycznym przykładem nauki wprzęgniętej w służ- bę gospodarki. Dotyczy to jednak wszystkich podstawowych gałęzi pro- dukcji. Symptomem rewolucji naukowo-technicznej jest we Francji ko- losałny wzrost nakładów na badania naukowe i postęp techniczny (w latach 1958 -1965 zwiększyły się one sześciokrotnie). Umożliwiło to nieustanne poszukiwania, innowacje, starania o wzrost produkcji i obniżanie je kosztów. Stopień koncentracji przemysłu jest we Francji niższy niż w innych krajach wysoko uprzemysłowionych. W latach sześćdziesiątych istniało ok. 700 zakładów zatrudniających ponad 1000 pracowników. Spośród 2 mln zakładów przemysłowych i handlowych tylko l,5o/o przedsiębiorstw zatrudniało więcej niż I00 pracowników. Wspólny Rynek przyśpieszy jednak procesy koncentracji, faworyzując wielkie zakłady produkcyjne i wielkie korporacje. Niemniej istniało we Francji ok. miliona drob- nych zakładów rzemieślniczych i handlowych. Rolnictwo francuskie, w okresie międzywojennym zapóźnione i grzę- znące w stagnacji, na swej uprawnej powierzchni liczącej ok. 35 mln ha niemal podwoiło produkcję w porównaniu ze stanem z r. 1938. Tylko od 1959 do 1965 r. wartość produkcji rolnej wzrosła blisko o połowę. Jednocześnie systematycznie zmniejszał się udział rolników wśród ogółu ludności czynnej zawodowo (w 1954 r. jeszcze 27o/a, w 1962 r. - 20,6o/o, w r. 1970 już tylko 13,4o/o). A udział rolnictwa w całej produkcji kraju nie przekraczał w początku lat sześćdziesiątych 12o/o. Jest to rolnictwo no- woczesne (1969 r. : z górą 1,2 mln traktorów, 4,2 mln ton zużytych nawozów sztucznych). Około 2/3 wartości jego produkcji stanowi produkcja zwie- rzęca, roślinna zaś ledwie ok. 1/3. Liczba gospodarstw rolnych nieustannie się zmniejsza, przede wszystkim kosztem gospodarstw małych, poniżej 5 ha (w latach sześćdziesiątych było ich już tylko ok. 400 tys. gdy np. w r. 1929 jeszcze 2,2 mln). Jedynie w latach 1967-1970 znikło ok.130 tys. gospodarstw rolnych. Wzrastała natomiast towarowość rolnictwa, zwię- kszały się jego możliwości eksportowe. W rezultaeie postępu ekonomicznego konsumpcja wzrosła w latach 1950-1970 z górą dwa i pół raza. W budżetach rodzinnych stale zmniej- sza się udział żywności (od 1950 do 1965 r. z ok. 40o/o do 28o/o). Z kolei w kon- sumpcji żywności spadł udział chleba, ziemniaków, taniego wina - na rzecz mięsa, jarzyn, owoców. Wskaźniki nowoczesnego standardu życiowego (samochód, telewizor, turystyka zagraniczna) są we Francji wysokie. Go- 725 rzej jednak z mieszkaniami : w latach 1918 -1939 nie budowano wiele, potem przyszła wojna, powojenne trudności, wyż demograficzny. Stru- ktura zasobów mieszkaniowych była już bardzo przestarzała (w r. 1963 tylko 40o/o mieszkań w miastach miało wszystkie wygody, niemal co siód- me mieszkanie bez wody bieżącej). Ale w latach 1966-1970 budowano już średnio ok. 425 tys. nowoczesnych mieszkań rocznie. Położenie materialne społeczeństwa trudno przecież jednak przedsta- wić za pomocą statystycznych średnich. Nadal uprzywilejowane są pół- noc i wschód kra#u; liczne rejony południowej i środkowej Francji ciągle żyją nader skromnie mimo wysiłków, by równomiernie rozwijać obszar kraju (amenagement du territoire). W latach czterdziestych rozpiętość sy- tuacji materialnej różnych warstw uległa pewnemu spłaszczeniu wskutek wojennej pauperyzacji, a potem w rezultacie rozwoju świadczeń społecz- nych. Ale od lat pięćdziesiątych dystanse znów zaczęły się wydłużać. po stęp ekonomiczny i postęp społeczny w kapitalizmie bynajmniej nie są ze sobą zharmonizowane. Skromne warunki egzystencji nadal cechują liczne rodziny drobnych chłopów. W niektórych regionach mniej zamożnych (np. we Francji środkowej czy w Bretanii) rozdrobnienie gospodarstw rolnych jest jeszcze znaczne, ich towarowość stosunkowo niska. Praca chłopów jest ciężka, ich dostęp do kultury i wyższych szczebli oświaty utrudniony. Trwał tedy odpływ ze wsi do miasta, zwłaszcza młodych. Chłopów ruchliwszych, modernizujących swe gospodarstwa, przygniata często ciężar zadłużenia. Mechanizm kapitalistycznego rynku, a w szczególności skomplikowane pro- blemy rolne Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej nie ułatwiały tak, jak się spodziewano, położenia francuskiego chłopstwa. Stąd liczne poruszenia chłopskie we Francji lat sześćdziesiątych. =U schyłku tych lat ok. 75o/o Francuzów czynnych zawodowo żyło z pra- cy najemnej (pozostałe 25a/o to chłopi, tradycyjne drobnomieszczaństwo z małych zakładów rzemieślniczych i handlowych, ludzie wolnych zawodów itd.). Procent pracowników najemnych ("salariatu") niższy jest we Francji niż w innych krajach wysoko uprzemysłowionych. Klasa robotnicza sta- nowi w tej grupie zdecydowaną większość, ale reprezentuje jednak mniej- szość aktywnego zawodowo społeczeństwa (ok. 45o/o). Wysoki poziom świadomości robotniczej podniósł się jeszcze w latach powojennych: re- ůwolu#ja naukowo-techniczna stymuluje wzrost kultury technicznej i kul- tury ogólnej proletariatu. Jednakże sytuacja materialna francuskich ro- botników jest trudna. "Gwarantowana płaca minimalna", ustanowiona w 1950 r. i uzależniona od indeksu cen, jest -jak na społeczeństwo wy- soko rozwinięte = bardzo niska. Na początku lat siedemdziesiątych nadal 726 niskie są dochody wielkiego odłamu klasy robotniczej; szczególnie trudna jest sytuacja kobiet, robotników cudzoziemskich, a zwłaszcza emerytów. Także pewne sektory przemysłu wyróżniają się niskimi płacami (np. prze- mysł tekstylny). W efekcie wielka część klasy robotniczej żyje bez rezerw, ograniczając swe potrzeby wyższego rzędu (kultura, odpoczynek). Niezłe stosunkowo warunki pozostałych opłacane są stałą intensyfikacją pracy i wydłażeniem jej czasu (40-godzinny tydzień pracy jest teorią, w praktyce masowym zjawiskiem są lepiej opłacane nadgodziny). W szkołach wyższych liczba dzieci robotniczych jest nieznaczna; także postęp szkolnictwa za wodowego jest niedostateczny: to dawna i zła tradycja Francji. Wielkie ruchy strajkowe robotników (10 mln strajkujących w czerwcu 1968 r.) zwracają się tedy nie tylko przeciw niskim płacom, ale przeciw całości warunków życia stwarzanych przez wielki kapitał. Obraz klas średnich zmienia się wyraźnie. Nie tylko giną liczne drobne gospodarstwa chłopskie; także małe sklepy i zakłady rzemieślnicze- mimo znacznej siły oporu - często ulegają kapitalistycznej koncentracji (tak np w latach 1955 - I 965 zwinęło swą działalność ok. 120 tys. zakła- dów rzemieślniczych). Ale zarazem rozwijają się pewne działy usług korzy- stające z koniunktury. Turystyczny boom, właściwy naszym czasom, sprzyja od lat hotelarzom, taksówkarzom, restauratorom, agencjom ob- sługi turystów itd. Rośnie też ciągle nierobotniczy skład "salariatu": administracja i nadzór techniczny w przemyśle, personel bankóVv, ubez- pieczeń, transportu, telekomunikacji. Pracodawcą-potentatem jest oświata: liczba samych tylko nauczycieli różnych szczebli wzrosła w latach 1960- 1970 z 300 tys. do pół miliona. Dogania oświatę personel służby zdrowia; wielka armia pracowników kolei zajmuje w sektorze państwowym dopiero trzecie miejsce. Ruchliwość społeczna - przechodzenie ze wsi do miasta, od pracy fizycznej do zajęć umysłowych - hamowana jest przez trudne warunki materialne chłopów i robotników. Rola dzieci chłopskich i robotniczych w liceach i szkołach wyższych nie odpowiada ani miejscu tych klas w społe- czeństwie, ani rozmiarom postępów oświaty (w r. 1950 było 130 tys. studentów, w r. 1966 już 440 tys., w r. 1971 ok. 700 tys). Wielu studentów nie kończy studiów z prozaicznych, finansowych powodów. Wielki kapitał uzyskał w Piątej Republice szersze niż uprzednio możliwości działania. Umocniła się symbioza kapitalizmu państwowego i wielkich korporacji. Do 1974 r. rządziła Piątą Republiką partia gaulli- stowska, kierowana przez ludzi najściślej związanych z wielkim kapi- tałem ("partia prezydentów-dyrektorów generalnych"). Jest ona skoali- zowana z prawicową partią republikanów niezależnych i prawym cen- 727 trum. Nie uformowała się jednak, mimo różnych prognoz, wielka i zwarta partia całej prawicy, rodzaj partii konserwatywnej na wzór angielski. Natomiast od 1973 r. otwarta została, poprzez uchwalenie wspólnego programu i wspólne akcje wyborcze, droga do współpracy komunistów i socjalistów, cierpliwie budowana przez FPK w imię prawdziwie lewicowej alternatywy dla rządów prawicy. Okres powojenny położył kres roszczeniom Francji do roli mocarstwa pierwszej rangi. Dzisiejsza Francja, wielki i wspaniały kraj, supermocar- stwem nie jest. Ale w ostatnich latach - duża w tym rasługa de Gaulle'a- prowadziła Francja politykę, którą cechują duch niezależności, realizm i trzeźwość. Jest więc Francja w systemie sił światowych ważnym skład- nikiem sprzyjającym zdecydowanie sprawie pokoju powszechnego. Roszczenia wielkomocarstwowe Francji wyrastały przed wojną m. in. z rozległości jej kolonialnego imperium. Po wojnie, wśród rozdzierających konftiktów, Francja zrealizowała akty dekolonizacji. Główne etapy tej drogi to przyjęcie układów genewskich w sprawie Indochin (1954), lik- widacja protektoratu nad Tunezją i Marokiem (1956), niepodległość Gwinei (1958) i Algierii (1962). W r.1960 otrzymały niepodległość kraje francuskiej Czarnej Afryki, w których zresztą nadal obecność Francji- polityczna, ekonomiczna, kulturalna - zaznacza się na ogół bardzo wyraźnie. Proces odnawiania podstaw życia narodowego Francji trwa. Są tu wielkie i dojrzałe siły, świadome konieczności gruntownych przemian. Przyjdzie niezawodnie kres przestarzałych struktur, pojawią się nowe formy życia zbiorowego. Jedno wydaje się niezmienne: od XII w. Francuzi należeli nieprzerwanie do cywilizacyjnej awangardy, kształtowali naukę, literaturę, sztukę na miarę najwyższych osiągnięć ludzkich. W latach po wojennych, mimo trudności i napięć, Francja kontynuowała tę tra- dycję. Dysponowała przede wszystkim świetną kadrą uczonych. W filozofii to rozwijający idee Husserla i Heideggera egzystencjalista Sartre, to zbli- żony doń Maurice Merleau-Ponty, oryginalny jezuita Pierre Teilhard de Chardin, neotomiści Jacques Maritain i Etienne Gilson, bergsonista Vladimir Jankelevitch, heglizujący Aleksander Kojeve, marksiści Henri Lefebvre czy Lucien Goldmann. . . A prócz tego znakomita szkoła histo- ryków skupionych wokół Luciena Febvre'a i Fernanda Braudela, antro- pologia społeczna Claude Levi-Straussa, socjologia Gurvitcha itd. W nau- kach ścisłych Francuzi nadal są bardzo mocni : w matematyce (L. Schwartz), fizyce (prócz cytowanych już atomistów np. A. Kastler, laureat Nobla w r. 1966), biologii (A. Lwoff, F. Jacob i J. Monod, laureaci Nobla 728 w r. 1965), chemii. . Można też zazdrościć Francuzom umiejętności przerzucania mostów między nauką i potrzebami gospodarki. Śmierć przerzedziła po wojnie szeregi francuskich poetów: zmarli m. in. Paul Eluard i Andre Breton. Ale uznanie znawców zdobył Rene Char; stary Saint-John-Perse otrzymał Nagrodę Nobla (1960), poezje Aragona i Jakuba Preverta docierały do bardzo szerokiej publiezności. W prozie na pierwszym planie znalazły się dzieła traktujące o powik- łanych problemach kondycji ludzkiej: teksty Camusa, laureata Nobla z 1957 r. (Obcy, Dżuma, Upadek); Sartre'a (najlepsza jego proza pochodzi jeszcze sprzed wojny: Mur, La Nausee), Simony de Beauvoir (L'Invitee). W wielkiej powieści realistycznej próbował swych sił Aragon (Komuniści, Wielki tydzień). Pojawiło się wiele świetnych talentów (Herve Bazin, Jules Roy, Jean Genet, Jean-Louis Curtis, Antoine Blondin i in.) i wiele udanych utworów popularnych (Frangoise Sagan, Roger Peyrefitte, Mau- rice Druon). Z zakwestionowania tradycyjnych form powieściowych wy- rosły różnorodne poszukiwania "nowej powieści" (Michel Butor, Na- thalie Sarraute, Alain Robbe-Grillet). Teatr rozszerzył po wojnie swój wpływ społeczny dzięki centrom regio- nalnym, festiwalom (Avignon), dzięki fascynującemu eksperymentowi Theatre National Populaire. Po odejściu starych mistrzów dominowały dwie indywidualności: Jean-Louis Barrault i Jean Vilar. Pojawiły się na teatralnych afiszach nowe nazwiska autorów (Sartre, Camus, Monther- lant, Genet. . .). Francuska sztuka teatralna wchłonęła wielkie talenty Ionesco i Becketta. W muzyce trwały wciąż poszukiwania Messiaena; w młodszej generacji zabłysnął talent Pierre Bouleza ; muzykę konkretną tworzył Pierre Sehaeffer. Wciąż żywotni, malowali nadal Picasso (zm.1973) i Braque (zm.1963). Na przeciwstawnych biegunach znalazło się malarstwo "postępowego reali- zmu" (Fougeron, Amblard) i triumfująca sztuka abstrakcyjna (Herbin, Mathieu, Poliakoff. . .). Sukcesy malarstwa abstrakcyjnego odnoszone były nie tylko w salonach: to także potężny jego wpływ na sztukę użytkową (tkaniny, ceramika, witraże itd.). Trwały jednak zarazem twórcze poszu- kiwania w malarstwie figuratywnym. Niepokój i pesymizm wczesnych lat powojennych znalazły wyraz m. in. w gwałtownej twórczości Lorjou, w oszczędnych, zrygoryzowanych dziełach Buffeta. Ich malarstwo rozwi- nęło się później bardzo świetnie. Doskonałe tradycje architektoniczne Augusta Perreta i Le Corbusiera, którzy przed wojną nie znaleźli pola dla pełnej realizacji swych talentów, ale także potrzeby życia (odbudowa zniszczeń wojennych, industria- lizacja, gwałtowny głód nowych mieszkań) sprzyjały powojennemu roz- 729 kwitowi francuskiej urbanistyki i architektury. Zdążyli doń przyłożyć ręki wielcy mistrzowie, Le Corbusier (La Cite radieuse w Marsylii) i Perret (odbudowa Hawru). W Boulogne, Caen, Saint-Malo, Calais z wojennych spustoszeń wyrosły znakomite realizacje; dworzec lotniczy Paryż-Orly jest wyborną wizytówką francuskiej architektury; bardzo udane są liczne kom- pleksy przemysłowe (Marcoule, Chinon, Lacq. . .). Mieszane uczucia paryżan budzi natomiast przebudowa stolicy. Ludziom, nawykłym do jej haussmanowskiego oblicza, często wydają się dyskusyjne nowe akcenty architektoniczne, jak zespół Maine-Montparnasse; zburzenie XIX-wiecz- nych Hal Targowych wywołało namiętne spory. Jednakże w parze z ambi- tnymi nowościami szedł w Paryźu pietyzm dla dawnych zespołów, bliskich już ruiny (rekonstrukcja dzielnicy Marais). 730 Nowa architektura Paryża Wśród sztuk najbardziej popularnych - film francuski miał po wojnie wzloty i upadki. Pomińmy czynnych wciąż i mających nieraz świetne rezultaty reżyserów, znanych już przed wojną. W młodszych pokoleniach twórców jest przecież grupa ludzi, którzy swymi filmami utrzymywali Francję w światowej klasie (Tati, Malle, Bresson, Resnais, Etaix, Varda, Lelouch. . .). W świecie, opanowanym przez telewizję i radio, komercyjne kino, dyskoteki beatowe, rewie ze striptizem, powieści kryminalne i komiksy- wielka sztuka nie traci szans. Współczesne środki masowej komunikacji można uczynić jej instrumentem. Banalne jest już spostrzeżenie, że tragedię Racine'a jednego wieczoru oglądać może w telewizji więcej widzów niż przez trzy stulecia w teatrze. Ale "może oglądać" nie znaczy: "ogląda". Promocja kulturalna mas wymaga stałej poprawy ich materialnego położe- nia, doskonalenia oświaty, rozumnej polityki kulturalnej. Wymaga też stałego wzbogacania kulturalnego dziedzictwa. Nawet najświetniejsza cywilizacja nie może żyć na kredyt swej przeszłości. Przyjaciele Francji mają prawo z satysfakcją stwierdzić, że swym współczesnym dorobkiem zaprzecza ona pesymizmowi twierdzeń Pawta Valery o śmiertelności wielkich cywili- zacji. i, #'.Y# ,.##; #, Z d(#; ;,.,e1 #C7 _ #`l # ##d # " WSKAZÓWKI BIBLIOGRAFICZNE Spośród polskich tłumaczeń wymienić należy przede wszystkim dwa dzieła. Historia Francji sześciu autorów (E. Perroy, R. Doucet, A. La- treille, G. Lefebrre, Ch. H. Pouthas, M. Baumont), t. I-II, Warszawa 1969, na ogół dobra i obszerna, choć nie wszystkie jej części mają równą wartość. Świetna, klasyczna już Historia kulturyfrancuskiej, pióra G. Du- by'ego i R. Mandrou (Warszawa 1965), wykracza znacznie poza granice tradycyjnie pojmowanych dziejów kultury duchowej. Przestarzałe Dzieje Francji J. Bainville'a (Warszawa 1946) pisane były z pozycji prawicowych. Opracowania ogólne obcojęzyczne: Histoire de France pod redakcją M. Reinharda, t. I-II, Paryż 1954, bardzo syntetyczne i doprowadzone do lat pięćdziesiątych XX w. ; przede wszystkim jednak najnowsza Histoire de la France pod red. G. Duby'ego, t. I-III, Paryż 1970-1972. Wśród star- szych opracowań - monumentalna, ale już mocno przestarzała Histoire de France illustree depuis les origines jusqu'a la Revolution, pod red. E. La- visse'a, t. I-IX, Paryż 1900-1911; jej przedłużenie: Histoire de France contemporaine depuis la Revolution jusqu'a la paix de 1919, pod red. E. La- visse'a, t. I-X, Paryż 1920-1922; Histoire de la nationfran#aise, pod red. G. Hanotaux, t. I-XV, Paryż 1920-1925, ma ujęcie problemowe (historia polityczna, wojskowa, dyplomatyczna, gospodarcza, dzieje sztuki, litera- tury, nauki itd.). Dwie niefrancuskie próby zarysu dziejów Francji z pozycji marksis- towskich: A. Ljublinskaja, D. Pricker i M. Kuźmin, Oczerki istorii Francji, Leningrad 1957; H. K#ller i B. T#pfer, Frankreich. Ein historischer Abriss, t. I=-II, Berlin 1%9. Spośród opracowań w języku polskim, dotyczących różnych okresów historii Francji: dla średniowiećza - tłumaczenia prac J. Le Gof#a, Kul- tura średniowiecznEj. Europy, Warszawa 1970, i Inteligencja w wiekach śrcdnich, Warszawa 1966 (obficie wsparte materiałem francuskim); nadto trzy pozycje z serii "Życie codzienne" : E. Faral, Życie codzienne we Frane#i w czasach Ludwika Świgtego, Warszawa 1969; M. Defourneaux, Życie 732 codzienne w czasach Joanny d'Arc, Warszawa 1963; B. Geremek, Życie codzienne w Paryżu Iiillona, Warszawa 1972. Dzieje reformacji francuskiej: S. Grzybowski, Szpada pana admirala. Dzieje hugenotów, Warszawa 1961. Więcej literatury dostępnej po polsku dla okresu I 789 - I 815 : A. Mathiez, Rewolucja francuska, Warszawa 1956; A. Soboul, Rewolucja francuska, Warszawa 1951; G. Lefebvre, Termidorianie. Dyrektoriat, Warszawa 1959; A. Próchnik, Stronnictwa polityczne Wielkiej Rewolucji Francuskiej, War- szawa 1958; S. Salmonowicz, Francja podjakobińską gwiazdą, Warszawa 1967; A. Zahorski, Paryż lat rewolucji i Napoleona, Warszawa 1964; E. Tarle, Napoleon, Warszawa 1967, i tenże, Talleyrand, Warszawa 1967. Wiosna Ludów: J. Dautry, Historia rewolucji i kontrrewolucji we Francji w latach 1848-1851, Warszawa 1950; praca zbiorowa W stulecie Wiosny Ludów 1848-1948, tom II i III, Warszawa 1949-1951. Komuna Paryska: P. O. Lissagaray, Historia Komuny Paryskiej 1871 r., Warszawa 1970; I. Grajewska, Komuna Paryska 1871 r., Warszawa 1970. Do całego okresu 1870-1958 popularny, lecz wnikliwy zarys M. Sobo- lewskiego, Od Drugiego Cesarstwa do Piątej Republiki, Warszawa 1963. Por. także : Historia Francuskiej Partu Komunistycznej, Warszawa I 968 ; W. Skrzydło, Istota przemian polityczno-historycznych powojennej Francji. ITi i T# Republika, Lublin 1963. Do stosunków polsko-francuskich w XVII i XVIII w. monografie J. lFeldmana, J. A. Gierowskiego, M. Komaszyńskiego, E. Rostworow- skiego; w okresie rewolucji i w pierwszej połowie X1X w. - prace It'I. Han- delsmana, Sz. Askenazego, B. Leśnodorskiego, A. Próchnika, J. Sko- wronka, J. Dutkiewicza; dla czasów Trzeciej Republiki - prace J. Borej- szy, K. Wyczańskiej, H. Janowskiej, J. Ciałowicza, J. Kukułki, T. Kuźmiń- skiego. l ##i, ## C, ;# 'I # ? #\#;, , TABLICE GENEALOGICZNE KAROLINGOWIE KAROL WIELKI 768-814 LUDWIK POBOŻNY 814-840 I I I LO'rAR LUDWIK KAROL ŁYSY zm.855 NIEMIECKI król Francji za zm.876 chodniej 840-877 I I KAROL OTYŁY LUDWIK JQKAŁA (GRUBY) 877- 879 król Francji za chodniej 884-888 LUDWIK III i KARLOMAN współrządzący 879-882 879-884 KAROL PROSTAK 892 - 923 LUDWIK IV ZAMORSKI 936-954 LOTAR 954-986 LUDWIK V GNUŚNY 986-987 ROBERTYNI I KAPETYNGOWIE BEZPOŚREDNI ODO, król od 888 do 898 ROBERT MOCNY, książę Francji zm. 866 ROBERT I król od 922 do 923 HUGO WIELKI hrabia Paryża, książę Francji zm. 956 HUGO KAPET król od 987 do 996 ROBERT II POBOŻNY 996-1031 HENRYK I 1031-1060 FILIP I 1060-1108 LUDWIK VI GRUBY 1108-1137 LUDWIK VII 1137-1180 FILIP 11 AUGUST 1180-1223 LUDWIK VIII I 223 -1226 LUDWIK IX ŚWIĘTY 1226-1270 FILIP III ŚMIAŁY 1270-1285 FILIP IV PIĘKNY 1285-1314 EMMA X RAUL Burgundzki król od 923 do 936 LUDWIK X KŁÓTNIK FILIP V DŁUGI KAROL IV PIĘKNY 1314-1316 1316-1322 1322-1328 JAN I POGROBOWIEC 1316 WALEZJUSZE BEZPOŚREDNI FILIP III ŚMIAŁY FILIP IV PIĘKNY KAROL HR. VALOIS zm. 1326 FILIP VI król Francji 1328-1350 JAN II DOBRY 1350-1364 KAROL V MĄDRY 1364-1380 KAROL VI SZALONY 1380-1422 KAROL VII 1422- I461 LUDWIK XI 1461-1483 KAROL VIII 1483-1498 WALEZJUSZE: LLNIE VALOlS-ORLEANS i VALOIS--ORLEANS- ANGOULEME KAROL V I I KAROL VI LUDWIK KS. ORLEANU zm. 1407 KAROL KS. ORLEANU JAN HR. ANGOULEME zm. 1465 zm. 1467 I I LUDWIK XIIKAROL HR. ANGOUL#ME król Francji 1498- zm. 1495 1515 FRANCISZEK IMAŁGORZATA król Francji 15 I 5 -1547 zm. 1549 HENRYK II X Henryk d'Albret 1547-1559 krbl Nawarry _ JOANNA D'ALBRET i FRANCISZEK II KARIOL IX HENRYK III zm. 1572 1559-1560 1560-1574 król Polski królowa Nawarry 1573-1574X #toni de Bourbon król FrancjiHENRYK IV 1574-1589król Nawarry od 1572 król Francji I589- 1610 #'##i # # U j i z U #.#,2) ~ #f##r ##I. : # 47 --.T. IiaSzkiC#ViCz, Hi5li#ril Fi':lill'ji #3 IśOL7 R IillNClWIF LUDWIK IX ŚWIĘTY FILIP III ŚMIAŁY ROBERT HR. CLERMONT zm. 1317 ANTONI KS. BOURBON zm. 1562 X Joanna Albret królowa Nawarry, zm. 1572 HENRYK IV WIELKI król Francji i Nawarry 1589 -16 I 0 LUDWlK XIl1 1610-1643 LUDWlK XIV WlEI.K1 1643-1715 LUDWIK; WlELKl DELFIN zm. 1711 LUDWIK KS. BURGUNDZKI zm. 1712 I.U DWl K XV 1715-1774 I7ELFIN LUDWIK zm. 17G5 LUDWIK XVI 1774-1792 DELFIN LUDWIK zwany Ludwikient XVII ur. 1785 zm. l795 FILIP KS. ANJOU król Hiszpanii od t 700 I.UDWIK XVIII KAROL X lhl4-l824 1824-1830 KAROL FERDYNAND KS. BE,RRY zm. 18=0 I-IENKYK HR. CHAMBORD KS. BORDEAUX ur. 1820 zm. 1883 pretendent do tronu Francj i zwany Henrykiem V l70M llRl:LAŃSlCl LUDWIK XIII LUDWIK XIV FILIP KS. ORLEANU zm. 1701 FILIP KS. ORLEANU zm. 1723 regent Francji 1715-1722 LUDWIK KS. ORLEANU zm. 1752 LUDWIK FILIP KS. ORLEANU zm. 1785 I.UDWIK FILIP JÓZEF KS. ORLEANU (Filip Egalite) zm. 1793 LUDWIK FILIP KS. ORLEANU król Francuzów 1830-1848 zm. 1850 FERDYNAND FILII' KS. ORLEANU zm. 1842 LUDWIK FlLIP ALBERT HRABIA PARYŻA uc. 1838 zm. 1894 pc#tendent do tronu Francji PREZYDENCI REPUBLIKI FRANCUSKlEJ DRUGA REPUBLIKA Ludwik Napoleon Bonaparte 1848 -1852 TRZECIA REPUBLIKA Adolphe Thiers 1871-1873 Patrice de Mac-Mahon 1873-1879 Jules Grevy 1879-1887 Sadi Carnot 1887-1894 Jean Casimir-Pcrier 1894-1895 Felix Faure 1895-1899 Emile Loubet 1899-1906 Armand Fallieres 1906-1913 Raymond Poincare 1913-1920 Paul Deschanel 1920 Alexandre Millerand 1920-1924 Gaston Doumergue 1924-1931 Paul Doumer 1931-1932 Albert Lebrun 1932-1940 CZWARTA REPUBLIKA Vincent Auriol 1947-1954 Rene Coty 1954-1958 PIĄTA REPUBLIKA Charles de Gaulle 1959-1969 Georges Pompidou 1969-1974 Val#ry Giscard d'Estaing od 1974 .#L,OTL#### "e,1 . # t #:r##,##`# r,# ##. O ' INDEKS NAZWISK W indeksie zastosowano następujące skróty: abp - arcybiskup, amer. - amerykański, ang. - angielski, belg. - belgijski, bp - biskup, c. - córka, ces. - cesarz, duń. - duński, fr. - francuski, gen. - generał, gc. - grecki, hiszp. - hiszpański, hol. - ho- lenderski, hr. - hrabia, kr. - król, królowa, ks. - książę, min. - minister, nacz. - naczelny, niem. - niemiecki, płk - pułkownik, pol. - polski, red. - redaktor, rep. - republika, rz. - rzymski, s. - syn, szwajc. - szwajcarski, ur. - urodzony, węg. - wę- gierski, wł. - włoski, współcz. - współczesny, zm. - zmarły, ż. - żona. Daty w na- wiasach oznaczają okres życia, daty bez nawiasów czas sprawowania funkcji lub władzy. Abbon (ok. 850 - ok. 923), mnich z St. Germain-des-Pres 39, 57 Abd-el-Kader (1808- I883), emir algierski, od 1832 sułtan 534 Abd-el Krim (1881/I882-1963), władca rep. Rifu 1921-1926 653 Abelard Pierre (1079-1142), fr. filozof i teolog 78, 86-88 Achard Marcel (ur. 1899), fr. dramato- pisarz 675 Adalberon d' Ardenne (ok. 920/930-988), abp Reims 47 Addington Henry (1757--1844), premier ang. 478 Adela z Szampanii (zm. 1206), ż. Lud- wika VII 104 Adelajda (IX w.), ż. Ludwika V Jąkały 49 Adenauer Konrad (1876-1967), niem. polityk, kanclerz NRF 1949-1963 651 Adenet le Roi (ok. 1240 - ok. 1300), trubadur brabancki 133 Aecjusz (Aetius Flavius, ok. 390 454), wódz armu rz. 16 Aełianus Mandius (III w.), "cesarz" Galów 14 Aelis (1189-1243), c. Eleonory Akwi- tańskiej 91 Affre Denis Auguste (1793-1848), abp Paryża 545, 551 Agilulfingowie le Aiguillon Armand de Vignerot du Plessis de Richelieu ks. d' (1761-1800), poseł do Konstytuanty 403 Aiguillon Emmanuel Armand de Vignerot du Plessis de Richelieu ks. d' (1720- --1788), min. LuduVika XV 344 A1 Aszraf (XIII w.), sułtań mamelucki 117 Alain (Emile Auguste Chartier, 1868- -1951), fr. fiłozof i publicysta 608, 676 Alan Krzywobrody (910-952), wódz Celtów 40 # Alba Fernando Alvarez de Toledo ks. (I507?-1582), hiszp. wódz r polityk, namiestnik Nideflandńw,..247 Alban H. von (1877 1964), fizyk ato- mista 677 Albert Sachsen-Coburg-Gotha (1819- 1861), ks., mąż kr. Wiktorii 571 Albert (Alexandre Martin, 1815-1895), fr. działacz robotniczy 544, 549, 554 74l Albert Wielki (von Bollstadt,1193/120G- 1280), filozof i teolog niem. 130, 131 Alberyk z Besanson (XI/XII w.), fr. autor powieści poetyckich 92 Albrecht Habsburg (ok. 1255-1308), od 1298 kr. niem. 138 Albret d', dom z tytulem królów Nawarry 205, 209, 240 Albret Charles d' (zm. 1415), konetabl Francji I64 Albret Henri d' (XVI w.), władca Nawarry 205 Aleksander I (1777-1825), car Rosji od 1801, kr. Polski od 1815 480, 483, 4#4, 488, 493, 502, 504, 506 Aleksander I Karadziordziewić (1888- 1934), kr. Jugosławii od 1929 66l Aleksander II (1818-1881), car Rosji od 1855 571, 572 Aleksander VI (Rodrigo Borgia, ok. 1430-1503), papież od 1492 l99 Aleksander Wielki (356- 323 p. n. e.), kr. Macedonii 92, 312 Aleksander z Halesu (ok. 1175-1245), ang. filozof i teolog 130 Alembert Jean Lc Rond d' (1717-1783), fr. filozof, matematyk, fizyk 337, 343-370, 372--374, 377, 378, 384 Alen#on dom 179, 183, 209 Alenson Pierre ll hr. d' (XIV w.), apa- nażysta 161 Alen#on Fran#ois d' (1554-1584), s. kr. Henryka II, ks. Anjou i Berry 248, 249, 252, 253 Alen#on Jean ks. d' (ok. 1407---1476), apanażysta l79, 181 Alfons (1220-1271), hr. Poitiers i Tuluzy I10, 120, 135 Alfons II Raimond (1152=1196), kr. Aragonu od 1162 82 AIIain-Targe Fran#ois Henri Rene (1832- 1902), fr. polityk 600 Alleg Henri, współcz. publicystts fr. 7?l) Allesnane Jean (1843-1935), fr. socjalista 61l Aloue Guillaume d' (XIV w.), przywódca chlopów w walkach z Anglikctmi l55 Alvensleben Gustav von (1803-1881), gen. pruski 574 Amandus (III w.), "cesarz" Galów 14 Amar Jean-Baptiste Andre (1750--1816), fr. działacz rewolucyjny 451, 458 Amblard, fr. malarz współcz. 729 Ammianus Marcelinus (ok. 330 - ok. 400), rz. historyk e Ampere Andre Marie (1775=-1836), fr. fizyk i matematyk 536 Andarehus (VI w.), galijski matesnatyk, prawnik 22 Andegaweni, Anjou 159, 161, l62, 179, 182, 192, l99, 200 Andelot Fransois de Coligny d' (1521- 1569), fr. gen. piechoty 210, 240, 241 Ango Jean (1480-1551), fr. korsarz, armator 213 Angouleme Isabelle (1186-124G), ż. Jana bez Ziemi 98 Angouleme Louis Antoine de Bourbon ks. d' (1775-1844), s. kr. Karola X, ostatni delfin Francji 511 Anjou zob. Andegaweni Anjou Henryk d' zob. Henryk III, kr. Francji Anna, c. Filipa V hiszp. zob. Maria Anna Anna (14G0-1522), ż. Piotra de Beaujeu, regentka l96, 197 Anna Austriaczka (1G01-1666), ż. Lud- wika XIII, regentka 266, 271, ?84, 287, 289, 290, 293, 297 Anna Bretońska (1477--1514), ż. Karola VIII, potem Ludwika Xll 197, 198 Anna Jagiellonka (1523-1596), kr. pol., ż. Stefana Batorego 249 Anna Jarosławna (1024-po 1075), ż. Henryka I fr. 56 Annebaut Claude d' (XVI w.), admirał i marszałek Francji 203 Anouilh Jean (ur.1910), fr. dramatopisarz I 70, 675 Antoine Andre (1858-1943), fr. reżyser i aktor 634 Antoni de Bourbon (1518-1562), kr. Nawarry od 1555 240, 243- 246 Antoninus Pius (86-I61), ces. rz. od 138 14 i# > Antraigues Emmanuel Henri Louis Alexan- dre de Launay d' (1753-1812), fr. działacz i publicysta kontrrewolucyjny 370 Anzelm św. (1033-1109), abp Canterbury 87 Apollinaire Guillaume (Wilhelm Apolinary Kostrowicki, 1880-1918), poeta fr. 624, 633, 635, 636 Arago Dominique Fran#ois Jean (178G- 1853), fr. astronom, fizyk, matematyk, działacz polityczny 519, 530, 537, 543, 549 Arago Emmanuel (1812-1896), fr. po lityk, s. poprzedniego 577 Aragon Louis (ur. 1897), fr. pisarz 636, 674, 675, 679, 691, 729 Arande Michel d' (XVI w.), fr. humanista 236 Arbrissel Robert d' (1047-1117), fr. teolog 86 Argenson Marc-Pierre hr. d' (1696-1764j, min. wojny i policji Ludwika XV 338, 339 Ariowist (I w. p. n. e.), wódz Swewów 10 Armagnac d', dom 178, 183, 209 Armagnac Bernard d' (ok. 1400 - ok. 1462), konetabl Francji 163,165, 179 Armagnac Jean d' (zm. 1390), baron akwitański 158 Armagnac Jean d', wnuk Bernarda 179, 181 Arnauld Angelika (1591-1661), przeo- rysza Port-Royal 295, 314 Arnauld Antoine (1612-1694), teolog fr. 294 Arnulf (zm. 899), kr. Niemiec od 877, ces. od 896 37, 46 Arnulfingowie, książęta Heristalu l9 Artevelde Jakob van (1290?-1345), przy wódca rzemieślników z Gandawy 148, I50, 160 Artevelde Philipp van (1340-1382), przy wódca miast Flandru l60 Artois hr. zob. Karol X Artur (1187-1203), hr. Bretanii 48 Arystoteles (384-322 p. n. e.), gr. filozof 86, 130, 131, 156, 191 Asteriolus (VI w.), uczony galo-rz., filozof 23 Attyla #zm. 453), wódz Hunów od 434 16 Auber Daniel Fransois (1782-1817), kompozytor fr. 540 Aubeterre Pierre Bouchard d'Esparbes de Lussan markiz d', uczestnik ruchów chłopskich 1636-1637 283 Aubigne Agrippa d' (1552-1630), pisarz fr. 196, 233 Aubigny Robert Stuart d' (zm. 1544), marszałek Francji 201 Augier #mile (1820-1889), dramato- pisarz fr. 630 August II Mocny (1670-1733), od 1694 elektor saski, kr. Polski 1697-1706 i od 1709 317, 332, 334, 335 August III Sas (1696-1763), elektor saski i kr. Polski od 1733 334 Augustyn św. (354-430), teolog, filozof, moralista, pisarz I5, 67, 294 Aurelle de Paladines Louis Jean-Baptiste d' (1804-1877), gen. fr. 584 Auriol Vincent (1884-1966), fr. polityk, prezydent Republiki 1947-1954 704, 709, 722 Awerroes (Ibn-Roszd, 1126-1198), arab- ski filozof, prawnik, lekarz, mate- matyk 131 Babeuf Fransois Noel zw. Gracchus (1760-1797), fr. komunista utopijny 458, 520, 531, 536, 585 Bachelard Gaston (1884-1962), fr. filozof 676 Bacon Roger (ok. 1214-ok. 1294), ang. filozof i uczony 130, 374 Baibars (A1-Malik al Zahir Rukn, 1223- 1277), sułtan Kairu Il7 Bailly Jean Sylvain (1736-1793), astro- nom fr., polityk 398, 399, 401, 402, 410, 420, 439, 441 liainville Jacques (1879-1936), fr. histo- ryk 12 Bakunin Michaił A. (1814-1876), ros. rewolucyjny demokrata, jeden z twór- ców anarchizmu 568, 573, 58l 7#3 Baldwin IV (980 -1035), hrabia Flandrii 52 Baldwin V Pobożny (1012-1067), hrabia Flandrii 52 Baldwin IX (1171=1205), hrabia Flandrii, od 1204 ces. Konstantynopola jako Baldwin I 103 Balzac Honore (1799 -1850), pisarz fr. 511, 516, 523, 524, 529, 531, 535, 538, 540, 547 Balzac Jean Louis Guez de (1597-1654), fr. pisarz polityczny 270 Bao Dai (ur. 1913), ces. Annamu 1926- 1945, ces. Wietnamu 1949-1955 709 Barbaroux Charles Jean Marie (1767- 1794), fr. adwokat, żyrondysta 435 Barbe Henri, działacz FPK, usunięty z partii za sekciarstwo 658 Barbes Armand (1809-1870), fr. polityk 531, 536, 546, 549, 554 Barbezieux Louis de (1668-1701), fr. min. wojny 309 Barbier Auguste (1805 =18R2), poeta 1#r. 53l Barbusse Henri (1873=-1935), fr. dzien- nikarz, powieściopisarz 636, 641, 644, 674 Barclay de Tolly Michaił B. (1761-1818), gen.-feldmarszałek ros. 50? Barere de Vieuzac Bertrand (1755=184I), fr. polityk, działacz rewolucji 424, 435, 440, 451, 453 Barnave Antoine (1761 -1793), fr. dcia- łacz rewolucyjny 349, 393, 398, 405, 407, 409, 416, 419, 441 Barras Paul Fransois Jean de (1755-1829), fr. polityk rewolucyjny 444, 450- 452, 455, 457, 459, 462, 466, 47l, 481 Barrault Jean-Louis (ur. 1910), fr. aktor i reżyser 729 Barres Maurice (I862=-1923), pisarz fr. 610, 620, 664 Barrot Odilon (1791 -1873), fr. ad#vokat i polityk 530, 554, 557, 558 Barry Jeanne Becu du (1743 =1793), fawo- ryta Ludwika XV 337 Bart Jean (1650=1702), korsarz z Dun- kierki 309 Barthelemy Fran#ois (1750-1830), fr. dyplomata, członek Dyrektoriatu 459 Barthou Jean-Louis (1862-I934), fr. polityk 618, 623, 660, 661 Basin Thomas (1412-1491), bp, kronikarz 167, 176 Bastiat Frederic (1801-1850), ekono- mista fr. 524 Baty Gaston (1885-1952), fr. reżyser i scenograf 675 Batz Jean baron de (1761-1822), fr. rojalista 445 Baudelaire Charles Pierre (1821-1867), poeta fr. 580, 627, 632 Baudin Alphonse (1811-1851), fr. po lityk 558 Baudoin Paul, kolaborant fr., min. w rzą- dzie Vichy 684 Baudricourt Robert de (XV w.), dowódca Vaucouleurs 170 Baudry Paul-Jacques (1R26-188G), ma- larz fr. 630 Bayard Pierre Du Terrail (1470-1524), fr. dowódca 200, 201, 220 Bayet Albert (1880-1961), fr. polityk, socjolog i publicysta 581, 662 Bayle Pierre (1647-1706), fr. pisarz i filozof 321 Bazaine Achille Fran#ois (1811---1888), marszałek Francji 579, 582 Bazard Saint-Armand (1791--1832), fr. socjalista utopijny 527 Bazin Herve (ur. 1911), pisarz fr. 729 Beatrycze (XIII w.), ż. Karola Andega- weńskiego I 14 Beaufort Fran#ois de Bourbon (1616= 1669), jeden z przywódców Frondy 288, 289 Beauharnais Alexandre (1760-1794), fr. gen., mąż Józefiny 481 Beauharnais Eugene de (1781-1824), wicekról Włoch 482, 485, 492, 498- 500 Bcaujeu Pierre de Bourbon de (1438-- 1503), mąż regentki Anny 196, 197 Beaumanoir Philippe de Remi de (ok. 1250-1296), fr. pisarz, prawnik 31, 61, 117, I20 744 Beaumarchais Yierre Augustin Caron de (1732= 1799), fr. dramatopisarz 368, 388, 391 Beauvoir Simone de (ur. 1908), pisarka fr. 720, 729 Becket Thomas (ok.1118 - I 170), kanclerz ang., abp Canterbury 97 Beckett Samuel (ur. 1906), dramatopisarz i prozaik 729 Becquerel Antoine Henri (1852-1908), fr. fizyk i chemik 724 Beda Noel (XVI w.), teolog, prof. Sorbony 228 Bedeau Marie Alphonse (1804-1863), fr. gen. 543 Bedford John Plantagenet (1389-1435), ang. mąż stanu, regent Francji 166, 167, 169, 174 Bedier Joseph (1864-1938), fr. pisarz, mediewista 66 Bellay Jean du (1492-1560), fr. kardynał 241 Bellay Joachim du (1522-1560), fr. poeta, tłumacz, członek Plejady 232 ftelle-Isle Charles Fouquet de (1684- 1761), marszałek Francji 335 Ben Bella Ahmed (ur. 1916?-19I9?), premier 1962--1965, prezydent A1- gierii 1963 --1965 720 Benedykt de St. Maure (XII w.), poeta fr. 92 Bennigsen Leontij L. (1745=1826), ros. gen. 487, 488 Bentham Jeremy (1748-1832), ang. praw- nik, filozof, ekonomista 417 Beranger Pierre Jean de (1780= 1857), fr. poeta 512, 518, 532, 544 Berengariusz z Tours (ok. 1000=1088), fr. filozof 87 Bergson Henri (1859 -1941), fr. filozof 627, 676 Berlioz Hector (I803 1R69), fr. kompo- zytor 540 Bernadotte Jean (1763 1844), marszałek Francji, od 1818 kr. Szwecji jako Karol XIV 485, 493, 498, 500, 503 Qernanos Georges (1898 =1948), pisarz fr. 675 Bernard z Chartres (zm. 1130), fr. filozof i teolog 86 Bernard z Clairvaux św. (1091-1153), fr. teolog, kaznodzieja 71, 87 Bernard Claude (1813-1878), fr. fizjolog; patolog 625 Bernardin Saint-Pierre Henri (1737-1814), pisarz fr. 381, 385 Bernhardt Sarah (Henriette-Rosine Ber- nard, 1844-1923), aktorka fr. 634 Bernini Gian Lorenzo (1598-1680), wł. malarz, rzeźbiarz, arehitekt 297 Berquin Louis de (1490-1529), fr. tłumacz pism luterańskich 236 Berry Charles Ferdinand de Bourbon ks. de (1778-1820) 511, 519 Berry Marie-Caroline de Bourbon-Si- ciles ks. de (1798-1870) 519 Berry Marie Fran#oise Elisabeth d'Orleans ks. de, c. Filipa Orleańskiego (re- genta) 328 Berthelot Pierre Eugene Marcelin (1827- 1907), fr. chemik, min. oświaty 625 Berthier Louis Alexandre (1753-1815), fr. marszałek 485 Berthollet Claude Louis hr. de (1748 =- 18Z2), fr. chemik 443, 468 ftertin Henri Leonard ks. de Bourdeille (I720 1792), min. Ludwika XV 342 Eiertrada De Montfort (1070?-1117?), ż. Filipa I 56 Bertrand de Born (ok.1140- przed 1215), poeta fr., trubadur 84 Berulle Pierre de (1575-1629), fr. kar- dynał 266, 269, 271, 293 Beuve-Mery Hubert (ur. 1902), fr. publi- cysta 704 Beza Theodore (de Beze, 1519-1605), fr. teolog kalwiński 244, 25l Bidault Georges (ur. 1899), fr. polityk, premier 1946 i 1949-1950 643, 697, 703, 704, 707, 713 - 715 Billaud-Varenne Jean-Nicolas ( l 756 = 1819), fr. działacz rewolucyjny 422, 440, 451, 453, 454 Billoux Fran#ois (ur. 1903), fr. komunista, min. 693 Biron Armand Louis de Gontaut ks. 745 de Lauzun (1747-1793), fr. gen. 44 3, 466 Biron Charles de Gontaut (1562-1602), admirał i marszałek Francji 259 Bismarck Otto von (1815-1898), niem. polityk, kanclerz od 1866 574, 575, 579, 583, 584 Bizet Georges (1838-=1875), fr. kompo- zytor 635 Blanc Jean Joseph Louis (1811-I882), fr. pisarz i działacz polityczny 528, 53I, 544, 546, 547, 550, 553, 583 Blancmesnil zob. Polier de Blancmesnil Blanka Kastylska (1188-1252), ż. Lud- wika VIII, regentka 1l0, Ill, 116, 721, 128, 129, 142 Blanot Jean de (zm. przed 1281), fr. prawnik Il7 Blanqui Jeróme Adolph (1798-1854), fr. ekonomista 525 Blanqui Louis Auguste (1805=1881), fi-. komunista utopijny, działacz i przy wódca rewolucyjny SI3, 531, 536, 546, 547, 549, 554, 568, 573, 577, 58l--583, 604, 612 Bleriot Louis (1876---193C,), 1#r. pilot, konstruktor 628 Bloch Jean-Richard (1884-1947), pisarz fr. 674 f3loch Marc (I88fi-1944), hiśloryk fr. ?0, 38, 62, 676 Blois hr. zob. Tybald Rlondel Robert (13H0/1400= po 1460), fr. poeta, historyk 172 Blondin Antoine (ur. 1922), pisarz fr. 729 Bluche F., historyk 360 Blucher Gebhard Leberecht von (1742 = 1819), feldmarszałek pruski, od 1813 nacz. wódz armii 503, 504, 507, 508 Blum Leon (1872-1950), fr. polityk i pisarz 650, 662 -667, 677, 683, 697, 704, 705, 714 Boccaccio Giovanni (1313- I375), pi- sarz wł. 19l Bodel Jean (zm. 1210), autor teatralny 95 Bodin Jean (1530-1596), fr. prawnik i teoretyk polityki 173, l86, 196, 208, 21l, 212; 214, 234, 250, 252 Boecjusz (480- ok. 525), r-z. filozof, mąż stanu 87 Boichot Jean-Baptiste (1820- po 1889), fr. działacz lewicowy 570 Boileau Etienne (zm. 1270), prewot Pa- ryża 124, 126 Boileau-Despreaux Nicolas (1636-1711), fr. poeta i krytyk 324 Boisguilbert Pierre de (1646-1714), fr. ekonomista 306 Boissy d'Anglas Frangois (1756-1826), fr. polityk 456 Bolesław Chrobry (ok. 967-1025), kr. Polski 30 Bonaparte Eliza (1777-1820), siostra Napoleona, ks. Lukki i Piombino 485 Bonaparte Hieronim zob. Hieronim Bo- naparte Bonaparte Hieronim Napoleon (1822=- 1891), senator fr., min. Algierii 570 Bonaparte Józef zob. Józef Bonaparte Bonaparte Lucjan (1775-1840), prze- wodniczący Rady Pięciuset, min. spr. wewn. 465, 473 Bonaparte Ludwik zob. Ludwik Bona- parte Bonaparte Ludwik Napoleon zob. Na- poleon III Bonaparte Napoleon zob. Napoleon I Bonaparte Piotr (1815--1881), kuzyn Napoleona lII 578, 580 f3onawentura św. (Johannes Fidanza, 1221-1274), teolog, filozof, kardynał 130 Bonifacy Vlll (Benedetto Gaetani, ok. 1235-1303), papież od 1294 l38- 140 Bonnard Pierre (1867 - 1947), fr. malarz, grafik 635 Bonnet Georges (ur. 1899), fr. polityk 667, 669 Bordeaux ks. zob. Bourbon Henri Bordeaux Henry (1870-1963), fr. pisarz, krytyk 630 Borromini Francesco (1599-1667), archi- tekt wł. 297 Boson (zm. 887), kr. Burgundu od 879 37 746 Boson I (zm. 9C,R), hr. Perigordu 52 Bossuet Jacques Benigne (1627-1704), bp Metzu, pisarz, kaznodzieja fr. 301, 313 Bosy Jan, przywódca bosaków normandz kich w 1639 283 Boucher Fransois (1703-1770), fr. ma- larz, grafik, dekorator 337, 386 Boucher Jean (ok. 1548-ok. 1645), fr. teolog, rektor uniwersytetu 251 Boucicaut Aristide (1810-1877), zało- życiel magazynu Bon Marche 565 Bougainville Louis Antoine (1729-1811), fr. żeglarz, 1766-1769 odbył podróż dookoła świata 374 Bouille Fransois Claude Amour de (1739- 1800), fr. gen. 411, 418 Bouillon Henri de La Tour d'Auvergne ks. de (1555-1632), marszałek Fran- cji, ks. Sedanu 259, Z72 Bouillon Frederic Maurice de la Tour d'Auvergne ks. de (1605-1652), ks. Sedanu 288 Bouisson Fernand (1874-1959), fr. po lityk 660 Roulainvilliers Henri de (1658--1722), fr. filozof, historyk 369 Boulanger Georges (1837-1891), fr. gen., polityk 606, 610, 617, 628 Boulez Pierre (ur. 1925), fr. kompozytor, dyrygent, pianista 729 Bourbaki Charles Denis Sauter (1816= 1897), fr. gen. 582 Bourbon Charles de (1490= 1527), ko- netabl Francji 206, 207, 209 Bourbon Charles de (I523 =1590), kar- dynał, ogłoszony przez Ligę w 15X9 kr. Francji jako Karol X 254, 255 Bourbon Henri ks. Bordeaux hr. Cham- bord (1820-1883), pretendent do tronu Francji 515, 545, 557, 570, 590, 592, 607 Bourbon Henryk zob. Henryk 1V Bourbon Louis Henri de (1682 I74ll), pierwszy min. 1723 -1726 332, 333 Rourbonowie l6l, l62, I78, 779, 182, l84, l92, 2U9, 226, 3l8, 328, 333, 335, 336; 34U, 4l6, 472, 476, 477, 480, 484, 489, 497, 504-512, 515, 516, 518, 519, 530 Bourgeois Leon (1851-1925), fr. polityk, teoretyk radykalizmu 608, 638 Bourges-Maunoury Maurice (ur. 1914), fr. polityk 721 Bourget Paul (1852-1935), pisarz fr. 630 Bourmont Louis de Ghaisnes hr. de (1773 - l 846), marszałek Francji 514 Boutroux F.mile E,tienne (1845-1921), filozof fr. 627 Boy-Żeleński Tadeusz (1874-1941), pol. tłumacz, krytyk literacki 630 Boznańska Olga (1865-1940), pol. ma- larka 649 Brabantu ks. zob. Henryk I ks. Brabantu Brantóme Pierre de Bourdeille (I540- 1614), pamiętnikarz fr. 206 Braque Georges (1882-1962), fr. malarz, grafik, rzeźbiarz 635, 676, 729 Brasillach Robert, fr. pisarz współcz., kolaborant 674 Brassac de hr. (XVll w.) 283 Braudel Fernand Paul (ur. 1902), historyk fr. 728 Brea ( I 790 -1 R48), fr. gen. SSl Bresson Robert (ur. 1907), reźyser fil- mowy l70, 731 Breteuil Louis Auguste le Tonnelier (1730 1R07), szefrządu Ludwika XVl 4UU Breton Andre (1896-1966), fr. pisarz, teoretyk surrealizmu 636, 674, 729 Breton Gilles le (XV1 w.), architekt Franciszka I 227 Breton de la Roche (XVI/XVII w.), fr. kolonizator 260 Breze Pierre de (ok.1410 -1465), dowódca Karola VII 175 Briand Arislide (1862=-1932), fr. polityk 596, 600, 605, 612, 6I3, 622, 623, 637, 641, 649, 651-653, 655, 660, 66l Britonnet Guillaume (1472-1534), bp fr. 236 Brissot de Warville Jacques Pierre (1754= 1793), fr. polityk i publicysta, przy wódca żyrondystów 394, 407, 409, 4l9, 427, 422, 424, 428, 433, 435, 439 747 Bcoglie Achille Leon Victor de (1785- 1870), polityk fr. 529, 570 Broglie Albert ks. de (1821=1901), po lityk fr. 592, 594 Broglie Louis Victor de (ur. 1892), fr. fizyk teoretyk 677 Brousse Paul Louis Marie (1844-1912), fr. działacz ruchu robotniczego, publi- cysta 611 Broussel Pierre (ok. 1575-1654), fr. radca parlamentu 287 Bruant Aristide (1851-1925), fr. autor i śpiewak 614 Bruce David (1324-1371), kr. Szkocji od 1329 147 Bruce Robert I (1274 -1329), kr. Szkocji od 1314 147 Brune Guillaume (1763-1815), marszałek napoleoński 464, 509 Brunet A., współcz. historyk 85 Brunot Ferdinand (1860-1938), lingwista fr. 48 Brunszwicki Karl Wilhelm Ferdinand ks. (1735-1806), wódz armii pruskiej 424, 425, 429, 439 Bucard Marcel (1895-1946), polityk fr. 658 Bucer Martin (1491-1551), teolog niem. 237 Buch de zob. Grailly de Buch Buchez Philippe Joseph Benjamin (1796- 1865), fr. polityk, utopista 528, 529, 536 Bude Guillaume (1468-1540), fr. huma- nista 226, 228, 231 Bueil Jean de (1405-1478), fr. oficer, autobiografista 173, 187 Buffet Bernard (ur. 1928), fr. malarz, grafik 729 Buffon Georges Leclerc hr. de (1707- 1788), fr. przyrodnik i filozof 374 Bugeaud de La Piconnerie Thomas Robert (1784-1849), marszałek Francji i20, 534, 543, 553, 584 Buisson Ferdinand Edouard (1841=1932), fr. pisarz i działacz polityczny 608 Bullant Jean (1515=1578), architekt Hen- ryka II 227 Bullion Claude de (ok. 1580-1640), nadintendent finansów Ludwika XIII 273 Bullitt William Christian (1891-1967), amer. dyplomata, publicysta 683 Buńuel Luis (ur. 1900), hiszp. reżyser filmowy 676 Buonarroti Philippe (1761-1827), rewo- lucjonista fr. pochodzenia wł. 458, 520, 531, 536 Bureau Jean (zm. 1463) i Gaspard (zm. 1469), fr. inżynierowie artylerii 177 Burgiba Habib (ur. 1903), polityk, publi- cysta, prezydent Tunezji 714, 717 Butor Michel (ur. 1926), pisarz fr. 729 Butterfield Herbert, historyk współcz. 320 Byron George Gordon (1788-1824), poeta ang. 535, 540 Cabanis Pierre Jean Georges (1757- 1808), fr. lekarz, filozof 476 Cabet #tienne (1788-1856), fr. komu- nista utopijny 519, 528, 532 Caboche Simon (XV w.), przywódca rzeźników paryskich 163 Cachin Marcel (1869-1958), współza- łożyciel SFIO, od 1918 red. "1'Hu- manite", działacz FPK 650 Cadoudal Georges (1771-1804), przy wódca szuanów 472, 480 Caillaux Joseph (1863-1944), polityk fr. 600, 623, 641 Caillavet Gaston (1869-1915), fr. dzien- nikarz, dramatopisarz 634 Calas Jean (1698-1762), protestant fr. 343 Cale (Caillet) Guillaume (zm. 1358), przywódca żakeru 154 Calonne Charles Alexandre (1734-1802), generalny kontroler finansów 1783- 1787 394, 395 Cambaceres Jean-Jacques Regis de (1753- 1824), prawnik i polityk fr. 492 Cambon Joseph (1756-1820), fr. działacz rewolucyjny 435, 443, 451 Camus Albert (1913-1960), pisarz fr. 691, 729 748 Camus Armand (1740-1804), prawnik i polityk fr. 408 Carne Marcel (ur. 1909), fr. reżyser filmowy 676 Carnot Lazare Hippolyte (1801-1888), fr. min. oświaty 547, 558 Carnot Lazare Nicolas (1753-1823), fr. gen. i działacz rewolucyjny 421, 429, 440, 442-444, 45l, 453, 457, 459 Carnot Nicolas-Sadi (1796-1832), fizyk fr. 537 Carnot Sadi (1837-I894), inżynier i po lityk fr., prezydent Republiki 1887- 1894 600, 613 Carra Jean-Louis (1742-1793), fr. po lityk rewolucyjny 410, 422, 428, 467 Carrel Armand (1800-1836), fr. dzien- nikarz, polityk 519 Carrier Jean Baptiste (1756-1794), fr. działacz rewolucyjny 444, 451 Cartier Jacques (1491-1557), żeglarz i podróżnik fr. 223, 224 Cartouche Louis Dominique (1693-1721), bandyta 329 Caserio, anarchista wł., morderca Sadi Carnota 613 Casimir-Perier Jean (1847-1907), fr. po lityk 610, 618 Cassini Jean-Dominique (1625 - I 712), astronom fr. 320 Castiglione Baldassare (1478-1529), pi- sarz wł. 227 Catinat Nicolas de (1637-1712), mar- szałek Francji 316 Catroux Georges (ur. 1877), fr. gen. 719 Cauchon Pierre (1371-1442), bp, rektor uniwersytetu paryskiego 172 Caulaincourt Armand Augustin Louis de (1733-1827), fr. dyplomata 493 Caussidi8re Marc (1808-1861), fr. dzia- łacz lewicowy 545, 553, 570 Cavaignac #leonore Louis Godefroy (1801-1845), fr. działacz republi- kański 515, Sl9, 549 Cavaignac Louis Eugene (1802-1857), fr. gen. i polityk 549-554 Cavalier Jean (1681-1740), przywódca kamizardów 3l5 Cavour Camillo Benso di (1810-1861), premier Królestwa Włoch 572 Cazales Jacques de (1758-1805), poseł do Konstytuanty 408 Celine Louis Ferdinand (Destouches, 1894-1961), pisarz fr. 674 Cellamare Antonio de Giadice ks. de Giovanazzo (1657-1733), ambasador hiszp. we Francji 328 Cellini Benvenuto (1500-1571), wł. rzeź- biarz i złotnik 225 Celor Pierre, działacz FPK, usunięty z partu za sekciarstwo 658 Cendrars Blaise (Frederic Sauser, 1887- 1961), pisarz fr. 635 Cernay de, rodzina arystokratów i prze- mysłowców 353 Cervantes de Saavedra Miguel (1547- I616), pisarz hiszp. 297 CEzanne Paul (1839-1906), malarz fr. 635 Cezar Gajusz Juliusz (100?-44 p. n. e.), rz. wódz, mąż stanu, pisarz 10-12 Chabannes Ademar de (ok. 988-1034), kronikarz 52 Chabot Franqois (1759-1794), fr. dzia- łacz rewolucyjny 42l, 448 Chagall Marc (ur.1887), fr. malarz i grafik 676 Chalier Jacques (1747-1793), fr. działacz rewolucyjny ("wściekły") 434, 439 Chamberlain Arthur Neville (1869-1940), ang. polityk 667 Champaigne Philippe de (1602-1674), fr. malarz pochodzenia flamandzkiego 297 Championnet Jean Etienne (1762-1800), gen. fr. 463 Champlain Samuel de (1567/1570-1635), fr. odkrywca, założyciel Quebec 260 Changarnier Nicolas (1793-1877), fr. gen. 553, 556, 557 Chapelain Jean (1595 -1674), poeta fr. 300 Chaptal Jean Antoine (1756-1832), fr. chemik, polityk, min. 468, 482 Char Rene (ur. 1907), poeta fr. 729 Chardin Jean-Baptiste SimEon (1699- 1799), malarz fr. 386 749 Charette de la Contl-ie Fran#ois de (1763- 1796), przywódca kontrrewolucji w Wandei 438 Chartier Alain (ok. 1385-po I429), fr. poeta i polityk 143, 172, 173, 193 Chartier Emile zob. Alain Chartres de ks., syn Filipa Orleańskiego 328 Chassin Lionel-Max, fr. gen. 720 Chastenay de, rodzina arystokratów i orga- nizatorów hutnictwa 353 Chateaubriand FranSois Ren# de (1768- 1848), pisarz i polityk fr. 497, 511, 512, 537, 538 Chatillon Odet de Coligny (1517-1571), fr. kardynał 210, 241 Chatillonowie 209, 219, 243 Chaulnes Charles d'Albert d'Ailly ks. de (XVII w.), gubernator Bretanu 308 Chaumette Pierre Gaspard (17G3-1794), fr. działacz rewolucyjny, hebertysta 432, 44l, 445, 448 Chaunu Pierre, historyk współcz. 323 Chautemps Camille (1885-I963), polityk fr. 659, 665, 666 Chenier Andre de (1762-1794), poeta fr. 467 Chenier Marie-Joseph de (1764=18I1), fr. dramatopisarz, polityk 468 Cheron Henri (1867-1936), fr. adwokat i polityk 600, 601 Chevalier Michel (1806-1879), fr. ekono- mista, polityk 560, 565 Chevallier Gabriel (1895-1969), pisarz fr. 601, 609 Chilperyk I (539--584), kr. Franków od 561 22, 23 Chirico Giorgio de (ur. 1888), wł. malarz i rzeźbiarz działający w Paryżu 674, 676 Chlodwig (465-511), kr. Franków od 481 7, 17, 18, 21, 22, 50, 51 Chlotar II (584-629), kr. Franków od 584 l9 Chmielnicki Bohdan Zenobi (ok. 1595- 1657), hetman kozacki 289 Choderlos de Laclos Pierre (174I -1R03), pisarz fr. 385 Chodźko Leonard (1800-1871 ), w 1830 adiutant La Fayette'a 536 Choiseul Etienne Fran#ois ks. de (1719- 1785), fr. gen., min. Ludwika XV 340-344, 351, 356, 382, 393 Choiseul księżna de (XVłII w.), anima- torka salonu literackiego 388 Choiseul-Praslin Charles ks. de (1805- 1847), par Francji 541 Chopin Fryderyk (1810-1849), pol. kom- pozytor 535 Chopin Ren# (1537-IGO6), adwokat par- lamentu 250 Chretien de Troyes (ok. 1135- ok. 1183), fr. poeta, autor powieści rycerskich 85, 91- 93, 123, 146 Christophe Henri (1767-1820), dowódca powstania na San Domingo 479 Churehill Winston Leonard Spencer (1874-1965), ang. mąż stanu 679, 687 Cinq-Mars Henri Coilfier de Ruze mar- kiz de (1620-1642), faworyt Ludwika XIII, konspirator polityczny 272, 288 Cipriani Amilcare (1844-1918), wł. dzia- łacz rewolucyjny 586 Clair Rene (R. Lucien Chomette, ur. 1898), fr. reżyser filmowy 676 Clamanges Nicolas Matthieu (ok. 1355=- 1437), fr. humanista 191 Claudel Yaul (1868-I955), fr. poeta, dra- matopisarz, dyplomata 627, 633, 685 Clemenceau Georges (1841-1929), fr. pisarz i polityk 577, 594, 600, 605, 608, 609, 6l7, 618, 622, 623, 64l, 644, 646, 667 Clement Jacques (ok. 1567-1589), domi- nikanin, zabójca Henryka lll 255 Clermont Charles Bourbon hr. (1434- 1456), dowódca fr. 175 Clouet Janet (ok. 1475-1541) i Fran#ois (1520-1572), fr. malarze 227 Cluseret Gustave Paul (1823-1900), min. obrony Komuny Paryskiej 586 Cocteau Jean (1889-1963), poeta fr. 636, 672, 676 Coeur Jacques (ok. 1395-145G), wielki przedsiębiorca i dorełden ekonomiczny Karola VII l9I7 75ll Cognacq Ernest (1839-1928) i Louise Jay (1838-1925), twórcy magnzynu Samaritaine 565 Col Gontier (XV w.), fr. humanista 191 Colbert Jean-Baptiste markiz de Seignelay (1619-1683), min. Ludwika XIV 264, 281, 302, 304-308, 313, 320, 322, 323, 334, 345, 393, 474 Coligny Gaspard de (1519-1572), fr. admirał, przywódca protestancki 210, 223, 224, 241, 243-248 Collot d'Herbois Jean-Marie (I750-1796), fr. aktor i działacz rewolucyjny 430, 440, 444, 451, 453, 454 Colonna, rodzina 139 Colonna Sciarra (zm.1329), senator rz.139 Combes Justine Louis Emile (1835-192I), fr. polityk 600, 620, 621 Commynes Philippe de (1447-1511), pamiętnikarz burgundzki 179-182, 186, 192 Comte Auguste (1798-1857), fr. filozof socjolog, pozytywista 527, 573, 608, 624, 625 Concini d'Ancre (zm. 1617), wł. awantur- nik mianowany marszałkiem fr. 266, 268, 269 Conde Henri I ks. de (1552-1588), 246 248, 251, 252 Conde Henri II ks. de (I588-1646), ojciec Wielkiego Kondeusza 271 Conde Henri Jules ks. de (1643-1709) 278 Cond# Louis I kś. de (1530-1569), przywódca protestantów 240, 243- 246 Conde Louis II ks. de (Wielki Kondeusz, 1621-1686), dowódca fr. 276, 284- 286, 288, 290, 291, 310, 311, 317 Conde Louis V Joseph ks. de (I736-1818), fr. dowódca oddziałów emigracyjnych po 1792 416 CondE zob. Enghien d' Condillac #tienne Bonnot de (1715-1780), fr. filozof 371 Condorcet Jean Antoine de (1743-1794), fr. filozof, matematyk, ekonomista 370, 372, 373, 375, 396, 407, 419, 421, 430, 468. 476, 608 Coninck Pierre de (XIII/XIV w.), przy wódca buntu w Brugu 137 Considerant Victor (1808-1893), fr. dzia- łacz socjalistyczny 555, 556 Constant de Rebecque Benjamin (1767- 1830), fr. pisarz i polityk 498, 508, 512 Conti Fran#ois Louis de Bourbon, ks. de la Roche-sur-Yon (1664 -1709), kandydat do tronu polskiego 317 Conti Louis Armand de Bourbon (1629- 1666), przywódca Frondy 288, 290 Coornaert Emile (ur. 1886), historyk fr. 126 Cop Nicolas (XVI w.), rektor uniwersy- tetu paryskiego 236 Copeau Jacques (1879-1949), fr. reżyser, aktor, teoretyk teatru 634, 675 Coppee FranSois (1842-I908), fr. poeta, dramaturg 632 Coquillart Guillaume (ok. 1421-1510), fr. poeta 194 Corday Marie Anne Charlotte de (1768- 1793), zabójczyni Marata 439 Corneille Pierre (1606-1684), dramato- pisarz fr. 270, 297-300, 324, 538 Cortez Fernand (1485-1547), hiszp. kor- sarz, zdobywca Meksyku 213 Cot Pierre (ur.1895), fr. prawnik i polityk 662 Coty Franqois (1874-1934), fr. fabry- kant, polityk 658 Coty Rene (1882-1962), prezydent Re- publiki 1954-1958 722 Courbet Gustave (1819-1877), malarz fr., działacz Komuny 585, 586, 630 Courier de Mere Paul Louis (1772-1825), fr. pisarz liberalny 512 Courteline Georges (G. Moyneaux,1861- 1929), dramatopisarz fr. 634 Cousin Victor (1792-1867), fr. filozof, polityk 537 Couthon Georges (1755-1794), fr. adwo- kat, członek Konwencji 421, 430, 439, 440, 444, 446, 451 Couture Thomas (1815-1879), malarz fr. 630 751 Coysevox Antoine (I fi40 --1720), rzeź- biarz fr. 323 Cremieux Isaac Moise (1796-1880), fr. adwokat i polityk 543, 577, 580 Crompton Samuel (1753 -1827), ang. wynalazca 353 Cromwell Olivier (1599-1658), wódz Nowej Wzorowej Armii, od I653 lord protektor Anglii 290, 291, 310, 424 Croy de, rodzina arystokratów i przemy- słowców 353 Cugnot Nicolas Joseph (1725-1804), fr. wynalzca 374 Curie Pierre (1859-1906), fr. fizyk 627, 724 Curtis Jean Louis (ur. 1917), pisarz fr. 729 Custine Adam Philippe de (I 740 =1793), fr. gen. 443, 466 Cuvier Georges (1769-1832), fr. zoolog, paleontolog, anatom 468, 537 Cycero Marek Tuliusz (106-43 p. n. e.), rz. mąż stanu, mówca i filozof 16, 86, 191 Cyrano de Bergerac Savinien (1619 =1655), pisarz fr. 296, 300 Czajkowski Piotr (1840-1893), ros. kom- pozytor 170 Czartoryski Adam Jerzy ks. (1770-18fi1), prezes poł. Rządu Narodowego, przy wódca Hotelu Lambert 480, 485, 486, 503, 536 Czyński Jan (180l-1867), pol. działacz radykalny 536 Dagobert I (ok. fi00-639), kr. Franków od 623 22 Daguerre Louis Jacques Mande (I789- 1851), fr. malarz, współtwórca dage- rotypu 522 Daladier #douard (1884-1970), fr. poli- tyk 659, 666= 668, 679 DaIi Salvadore (ur. I904), hiszp. malarz surrealista 672, 674, 676 Damiani Piotr św. (1007-1072) 71 Damiens Robert Fransois (1715-1757), jezuita, zamachowiec 339 Dampierre Guy de (1225 =1305), hr. Flandru 136, 737 Dante Alighieri (1265-1321), poeta wł. 133 Danton Georges Jacques (1759-1794), działacz rewolucji fr. 410, 422, 427- 430, 432, 435, 439, 445, 448, 449, 452, 467 Darlan Jean Fran#ois (1881-1942), fr. admirał, polityk 685, 689 Darnand Joseph (1897-1945), dowódca fr. milicji faszystowskiej 686, 695 Darwin Charłes Robert (1809-1882), ang. przyrodnik, twórca teoru ewo- lucji 374 Daumier Honore (1806-1879), fr. ma- larz, grafik, karykaturzysta 517, 520, 524, 531, 532, 670 David Jacques Louis (1748-1825), ma- larz fr. 386, 436, 468, 48l, 496, 498, 509 David d'Angers Pierre Jean (1788-1856), rzeźbiarz fr. 538 Davout Louis Nicolas (1770-1923), mar- szałek Francji 486, 489, 491, 500 Dawes Charles Gates (1865-1951), gen. amer. 651, 652 Dąbrowski Jan Henryk ( 1755 -1818), gen. pol., twórca I,egionów Pol. 46U, 461, 464, 486, 487 Dąbrowski Jarosław (1836=1871), pol. działacz niepodległościowy i rewolu- cyjny, gen. Komuny Paryskiej 586 Deat Marcel (1894-1955), fr. publicysta, kolaborant 669, 688 Debre Michel (ur. 1912), polityk fr. 721 Deburau Jean Gaspard (pseud. Baptiste, 1796-1846), mim fr. 539 Debussy Claude Achille (1862--1918), kompozytor fr. 636 Decazes et de Glucksberg Elie ks. de (1780-1860), polityk fr. 510 Decour Jacques (DanieI Decourdemanche, 1910-1942), pisarz fr., działacz Ru- chu Oporu 692 Deffand Marie de Vichy-Chamrond du (1697-1780), animatorka salonu lite- rackiego 388 752 Delacroix Eugene ( I 748 --1863), malarz fr. 538, 540 Delambre Jean-Baptiste Joseph (1749-- 1822), fr. astronom, matematyk, geo- deta i meteorolog 468 Delaroche Paul (1797-1856), malarz fr. 540, 630 Delcasse Theophile (1852-1923), fr. po lityk i dyplomata 600, 622 Delescluze Louis Charles (1809-1871), fr. polityk, publicysta, w 1871 min. obrony Komuny Paryskiej 582, 583, 585, 586 Delestraint Charles Antoine (1879-1945), gen. fr., działacz Ruchu Oporu 690 Delluc Louis (1890-1924), fr. krytyk, reżyser filmowy 676 Delorme Philibert (De I'Orme, ok. 1510/ 1515-1570), architekt fr. 227, 228 Denfert-Rochereau Pierre Philippe (1823- 1878), płk fr. 582 Denieul-Cormier Anne, historyk fr. 220 Denikin Anton I. (1872-1947), gen. ros., kontrrewolucjonista 647 Denis Maurice (1870-1943), fr. malarz i teoretyk sztuki 635 Dentz Fernand (1871-1945), gen. fr. 695 DeroulEde Paul (1846-1914), pisarz i po lityk fr. 610, 617, 619, 658 Desaix Louis Charles Antoine (1768- 18#), gen. fr. 477 Deschamps Eustache (1346?-1406?), fr. poeta, dyplomata 187, 193 Ueschanel Paul (1855-1922), fr. polityk, prezydent Republiki w 1920 646 Desmaret Charles (1763-1862), fr. ko- misarz policji 473 Desmaretz Nicolas (1648-1721), kontro- ler generalny finansów Ludwika XIV 365 Desmoulins Lucie Simplicie Camille (1760-1794), fr. rewolucjonista, dziennikarz, jakobin 406-407, 410, 421, 422, 432, 445, 448, 467 Desnos Robert (1900=1945), poeta fr. 692 Dessalines Jean Jacques (1758-1806), ces. Haiti 479 Diderot Denis (1713-1784), fr. filozof pisarz, krytyk 337, 344, 347, 371, 372, 374, 375, 377, 378, 380, 382- 385, 394, 632 Dion Roger, fr. geograf i historyk 33 Dmitrijewa Jelizawieta (J. Ł. Kuszelewa, 1851-1898), ros. rewolucjonistka, uczestniczka Komuny Paryskiej 586 Dmowski Roman (I864-1939), pol. pi- sarz, polityk 647 Dolet Etienne (I509-1546), fr. poeta, filozof, drukarz 230, 231 Dolivier Pierre (XVIII w.), fr. ksiądz, komunista utopijny 423 Dollfussowie, rodzina bankierów 565 Dominik św. (Domingo Guzman, 1170- 122I), kaznodzieja hiszpański, zało- życiel zakonu dominikanów 108 Domnolus św. (zm. 581), bp Mans 22 Don Carlos zob. Karol III kr. Hiszpanii Dorgeles Roland (R. Lecavele, 1886- 1973), pisarz fr. 636 Dori Leonora zob. Gali#aP Doria Andrea (1466-1560), admirał, reformator rep. genueńskiej 207 Doriot Jacques (1898-1945), fr. działacz polityczny, kolaborant 664, 685, 686 Dormoy Max (1888-I941), polityk fr. 664 Dorten Adam (XX w.), polityk niem. 651 Doucet Robert, historyk fr. 117 Doumer Paul (1857-1932), polityk fr. prezydent Republiki 1931-1932 600, 658 Doumergue Gaston (1863-1937), po lityk fr. prezydent Republiki 1924- 1931 600, 623, 652, 659, 660 Dreyer Carl Theodor (1889-1968), duń. reżyser filmowy 170 Dreyfus Alfred (I859-1935), fr. oficer sztabu generalnego 610, 612, 617, 619, 620, 622, 628, 658 Drouet Jean-Baptiste (1763-1824), poczt- mistrz, działacz rewolucji fr. 418, 458 Drumont Edouard (1844-1917), fr. publi- cysta polityczny 610 Druon Maurice (ur. 1918), pisarz fr. 729 40 - J. F3;xśzkiewic:z, Ilisluria 1'r;c<#rji #5 ; Dubois Guillaume (1656= 1723), fr. kar- dynał, pierwszy min. w 1722 327, 328, 332, 357 Dubois Pierre (ok. 1250 - ok. 1321), fr. legista i pisarz polityczny 120 Du Bourg Anne (1521-1559), radca parlamentu paryskiego 240 Duby Georges (ur. 1919), fr. mediewista 42, 60, 118 Duclos Charles Pinot (1704 =1772), pi- sarz fr. 388, 389 Duclos Jacques (ur. 1896), fr. polityk, jeden z przywódców FPK 584, 650, 658, 712, 713 Ducos Roger (1747 -1816), fr. działacz rewolucyjny 465 Dufaure Armand (1798-1881), fr. po lityk 594 Dufy Raoul (1877 =-1953), fr. malarz i grafik 635, 676 Du Guesclin Bertrand (1315/1320-1380), konetabl Francji 748-150, I55-l57 Duhamel Georges (1884-1966), pisarz fr. 636, ó84 Dulles John Foster (18R8-1959), amer. polityk, sekretarz stanu 1953-1959 715 Dullin Charles (IRBS-1949), fr. aktor i reżyser 634, 675 Dumas Alexandre ojciec (1802=1870), pisarz fr. 272, 273, 538, 534, 545 Dumas Alexandre syn (1R24= 1895), pi- sarz fr. 629, 630 Dumas Jean-Baptiste (1R00 =1884), fr. chemik 537 Dumont d'Urville Jules Sebastien (1790- 1842), fr. żeglarz, badacz Pacyfiku 533 Dumoulin Georges (1877 1963), prawi- cowy działacz CGT 649 Dumouriez Charles Frangois du Perier (1739-1823), fr. gen. 423, 434, 435 Dunois Jean d'Orleans zw. Bastardem z Orleanu (1403=1468), wódz Ka- rola VII 170,175 Duplay Maurice (XVIII w.), stolarz fr., przyjaciel Robespierre'a 361 Dupleix Joseph Franqois (1697=1763), fr. gubernator Indii 334 Duplessis-Mornay Philippe (1549-1623), publicysta protestancki 251 Dupont de 1'Etang Pierre Antoine (1765- 1840), gen. napoleoński 440 Dupont de 1'Eure Jacques Charles (I767- 1855), fr. polityk 543, 555 Duport Adrien Jean Fran#ois (1759-= 1798), fr. działacz rewolucyjny 405, 409 Duprat Antoine (1463 -1535), kardynał, kanclerz Franciszka I 203 Dupuy Charles (1851-1923), fr. polityk 610, 618, 619 Dupuy bracia: Pierre (1582= 1651), fr. historiograf, i Jacques (1586 -1656), bibliotekarz 300, 306 Duquesne Abraham (1610-168R), l#r. admirał 309, 311 Duruy Victor (1811-1894), fr. historyk, min. oświaty 573 Dutourd Jean, współcz. pisarz fr. 685 Duval Emile Victor (1R41-1871), dzia- łacz Komuny Paryskiej 585 Duval Paul-Marie, współcz. historyk fr. 14 Duveau Georges (1903 -195R), historyk fr. 548, 566, 567 Du Vergier de Hauranne Jean, opat Saint-Cyran (ISR1==1643) 294 Duvivier Julien (1896-1967), fr. re- żyser filmowy 676 Edward Wyznawca (1004-1066), kr. Anglii od 1042 69 Edward 1 (1239-1307), kr. Anglii od I 272 136 Edward II (12R4 1327), kr. Anglii od 1307 142 Edward III (1312-1377), kr. Anglii od 1327 142, 146-I51, 155, 156, 158 Edward IV York (1442=1483), kr. Anglii od 1461 182 Edward ks. Walii (Czarny Książę, 1330- 1376), ang. rządca Akwitanii ISI, 157, 158 Eiffel Gustave (1832--1923), fr. inżynier, konstruktor 599, 618 Einhard (ok. 770-840), kronikarz 25 754 Einstein Albert (1879 1955), fizyk niem. 627 Eisenhower Dwight David (1890--1969), amer. gen., prezydent Stanów Zjed- noczonych 1953 - 1961 673 EI Greco (Domenicos Theotokopoulos, ok. 1540-1614), malarz gr. działa- jący w Hiszpanii 297 Eleonora Akwitańska (ok. 1133-1204), ż. Ludwika VII, potem Henryka II ang. 80 - 82, 84, 91- 93, 142 El-Kamil (XIII w.), sułtan Egiptu 116 Eluard Paul (Eugene Grindel, 1895-- 1952), poeta fr. 674, 675, 691, 729 Elżbieta I (1533-1603), kr. Anglii od 1558 249, 253 Elżbieta (1709-1762), caryca Rosji od 1741 328, 340 Elżbieta (1545--1568), ż. Filipa lI hiszp. 211 Emanuel-Filibert (1528=-1580), ks. Sa- baudii 21I Enfantin Barthelemy Prosper (1796- 1864), fr. inżynier, ekonomista 527, 560 Engels Fryderyk (1820=1R95), niem. filo- zof i działacz rewolucyjny 21, 375, 558, 568, 588 Enghien Louis Antoine Henri de Bourbon Conde ks. d' (I772-1804), fr. oficer armii emigracyjnej 478, 480, 481 Epernon Jean-Louis de Nogaret de La Valette d' (1554= -1642), fr. gen. piechoty 270 Epikur (341-270 p. n. e.), filozof gr. 296 Epinay Louise Tardieu d'Esclavelles d' (1726-1783), pisarka fr. 388 Erazm z Rotterdamu (1467 = I 536), hol. filolog, filozof, reformator religijny 212, 229, 231, 236 Este, rodzina 210 Esteva Jean-Pierre (1880-1951), admirał fr. 695 Estienne Charles (1504=1564), fr. hu- manista, agronom 219 Estiennowie, rodzina wydawców 216 Estoile Pierre Taisan de 1' (1546--1611), fr. pamiętnikarz 21l, 217, 230, 250, 257 Etaix Pierre (ur. 1928), fr. aktor i reżyser 731 Eugenia Maria de Montijo de Guzman hr. Teba (1826-1920), ż. Napoleona III 570, 580 Eugeniusz Ludwik Napoleon (1856-1879), s. Napoleona III 592, 607 Eugeniusz Sabaudzki ks. (1663-1736), dowódca w służbie cesarskiej 318, 319 Evreux Louis d', hr. d'Etampes (XIV w.), apanażysta 161 Eyck Jan van (1390?= przed 1441), malarz hol. 195 Eyquemowie, rodzina 2I5 Fabre d'Eglantine Philippe Fransois Na- zaire (1750-1794), fr. dramatopisarz, rewolucjonista 445, 448 Fabrice Georg Alfred (1818-1891), gen. pruski 587 Faguet Emile (1847-19l6), fr. krytyk literacki 378 Fail Noel du (1520-1591), pisarz fr. 219 Faidherbe Louis (1818-1889), gen. fr. 575 Fallieres Armand (1841-1931), fr. po lityk, prezydent Republiki 1906 -- 1913 600, 601 Falloux Frederic de (1811= 1886), fr. polityk 550 Faramund, legendarny władca Franków 7 Farel Guillaume (1489-1565), fr. huma- nista, reformator religijny 236 Farnese Alexandre (1545 -1592), ks. Par- my, namiestnik Niderlandów 2l0 Faure Edgar (ur. 1908), fr. polityk, min. 716- 718 Faure Felix Fransois (1841-1899), po lityk fr., prezydent Republiki 1895 = 1899 600, 618, 619 Faure Paul (1878 =1960), polityk fr. 662 Faure Sebastien (I858-1942), fr. dzien- nikarz, anarchista 613 Favre Jules Gabriel Claude (1809-1880), polityk fr. 569, 580, 582, 583 Febvre Lucien (1878 -1956), historyk fr. 230, 234, 235, 728 755 Fenelon Franqois de Salignac de la Mothe (1651-1715), pisarz fi-., abp Cambrai 289, 302 Ferdynand I (1503-1564), od 1521 władca Austrii, od 1526 kr. Czech i Węgier, od 1556 ces. rz.-niem. 210 Ferdynand III (1608-1657), ces. rz.-niem. od 1637 291 Ferdynand V Aragoński (Katolicki,1452- 1516), od 1479 kr. Aragonu i Kastylu 199, 205 Ferdynand VII Bourbon (1784-1833), w 1808 i od 1814 kr. Hiszpanii 489, 493 Ferdynand Karol Józef d'Este (1781- 1850), arcyks. austr., feldmarszałek 492 Fermat Pierre de (1601---1G65), fr. praw- nik, matematyk 295 Ferrand (XIII w.), hr. Flandrii 99, 100, 103 Ferre le Grand (XIV w.), chłop z Pikardii I55 Ferry Jules Fran#ois Camille (1832- 1893), polityk fr. 580, 582, 583, 585, 600, 607, 614, 615, 625 Feuillet Octave (1821-1890), fr. po wieściopisarz i dramaturg 629 Feydeau Georges (18G2-1921), fr. ko- mediopisarz 630, 634 Feyder Jacques (J. Frederix, 1888-1H48), fr. reżyser filmowy 676 Fichte Johann Gottlieb (1762- I814), filozof niem. 417, 491 Fieschi Giuseppe (1790-1836), spisko- wiec korsykański 520 Filip I (1052-1108), kr. Francji od 1060 56, 68, 69, 71, 73 Filip II August (Zdobywca, Rozczochrany, 1165-1223), kr. Francji od 1180 76, 80, 96-109, 112, 113, l15, 118, ll9, 121, l22, 132, 189 Filip II (1527-1598), kr. Hiszpanii od 1556, Portugalu od 1580 211, 213, 214, 245, 253, 256 Filip III Śmiały (1245-1285), kr. Francji od 1270 117, 134, 135, 14Z Filip III (1572-1621), od 1598 kr. Hisz- panu, Portugalii, Obojga Sycylu, Sardynu 266 Filip IV Piękny (1268-1314), kr. Francji od 1285 122, 135-140, 142, 143, 146-148, 151, 158, 161 Filip IV (1605-1665), kr. Hiszpanii od 1621 290-292, 310 Filip V Długi (1294-1322), kr. Francji od 1316 142 Filip V (1683-1746), wnuk Ludwika XIV, ks. d'Anjou, kr. Hiszpanii od 1700 318, 319, 326, 328, 335 Filip VI Valois (1293-1350), kr. Fraqcji od 1328 142, 146-148, I50-152 Filip #galite zob. Filip ks. Orleański Filip ks. Orleański (1674-1723), regent Francji 1715-1722 326-328, 332, 358 Filip ks. Orleański (Louis Philippe Joseph zw. Egalite, 1747-1793) 419, 432, 441 Filip Alzacki (ok. 1143-1191), hr. Flan- drii, krzyżowiec 96, 103 Filip Dobry (1342-1404), ks. Burgundii 156, 158-163 Filip Sztauf (1176 1208), kr. Niemiec od 1198 99 Filip Śmiały (139G-14M7), ks. Burgundii 165--167, l69, 172, 174, 179-182, 192 Fine Oronce (1494 1555), fr. matematyk, kartograf 228 Fiszer Stanisław (1769-1812), gen. pol. 492 Flandin Pierre Etienne (I889-1958), fr. polityk 660, 685, 689 Flaubert Gustave (1821-1880), pisarz fr. 545, 548, 552, 565, 580, 625, 630, 631 Flechier Esprit (1632-1710), pamiętnikarz fr. 307 Flers Robert Pelleve de La Motte-Ango de (1872-1927), komediopisarz fr. 634 Fleury Andre Hercule de (1653-1743), kardynał, min. Ludwika XIV 321, 332-337, 354, 357 Fleury Jean (zm. 1527), korsarz fr. 213 756 Flocon Ferdinand (I800 -1866), fr. dzien- nikarz, polityk 531, 544, 555 Floquet Charles (1828-1896), fr. adwokat, polityk 577, 594, 618 Flourens Gustave (1838-1871), fr. dzia- łacz rewolucyjny 577, 582 Foch Ferdinand (1851-1929), marszałek Francji 637, 641, 642, 644 Foix de, hrabiowie 106, 178, 184, 205 Foix Gaston de, ks. de Nemours (1489- 15I2), marszałek Francji 201, 203, 206 Folz Robert, historyk współcz. 30 Fontenelle Bernard Le Bovier de (1657-- 1757), pisarz fr. 321 Fortescue John (ok. 1394-ok. 1476), prawnik ang. 187 Fouche Joseph ks. Otranto (1759-1820), jakobin, min. policji Napoleona I 444, 445, 450, 451, 464, 471, 473, 475, 497, 509 Fougeron Andre (ur. 1913) fr. malarz, litograf 729 Fouquet Jean (ok. 1420-przed 1481), malarz fr. 167, 195 Fouquet Nicolas de Vaux (1615-1680), fr. nadintendent finansów 300, 304 Fourier Charles (1772-1837), socjalista utopijny 528 Fourier Jean-Baptiste Joseph (1768 -1830), fr. matematyk, fizyk 537 Fourtou Marie Franqois Oscar Bardy de (1836-1897), fr. polityk 594 Fox Charles James (1749-1806), ang. mąż stanu 417 Fra Diavolo (Michele Pezza, 1771-1806), przywódca rozbójników neapolitań- skich 485 Fragonard Jean Honore (1732-1806), fr. malarz, grafik 386, 468 France Anatole (FranSois A. Thibault, 1844-1924), pisarz fr. 7, 170, 614, 619, 632, 644, 674 Franchet d'Esperey Louis Felix (1856- 1942), marszałek Francji 64Z Franciszek I (1494-1547), kr. Francji od 1515 203-209, 212, 213, 220, 223, 225 - 230, 232, 233, 237, 238, 255, 302, 311, 322 Franciszek I (1708-1765), mąż Marii Teresy, ks. Lotaryngu 1729-1735, ces. rz:niem. od 1745 335 Franciszek 11 (1768-1835), ces. rz.-niem. 1792 -1806, od 1804 ces. austr. jako Franciszek I 423, 477, 482, 484, 492 Franciszek II (1544-1560), kr. Francji od 1559 22l, 243 Franciszek II (I435-1488), ks. Bretanii 181, 197 Franciszek, s. Franciszka I kr. Francji 207 Franciszek Józef (1830-1916), ces. austr. od 1848 571, 575 Franciszek z Asyżu (Giovanni Bernardone, ok. 1181-1226), kaznodzieja, zało- życiel zakonu braci mniejszych (fran- ciszkanów) 67 Franciszek Salezy (1567-1622), bp Ge- newy, założyciel zakonu wizytek 293 Franck Cesar (1822-1890), kompozytor belg. działający w Paryżu 627 Fran#ois de Neufchateau (Nicolas Fran- #ois, 1750-1828), fr. polityk 459 Frankel Leo (1844-1896), działacz węg. i międzynarodowego ruchu robotni- czego 585, 586 Franklin Benjamin (1706-1790), amer. mąż stanu, uczony, wynalazca 394 Freron Elie (1718-1776), fr. publicysta, krytyk literacki 387 Fr#ron Louis Marie (1754-1802), polityk fr. 444, 453, 455 Freycinet Charles Louis de Saulses de (1828-1923), fr. inżynier, polityk 595, 600, 617, 618, 638 Froissart Jean (1333/I337-1400), kro- nikarz 143, 146-148, 153, 154, 157, 192 Froment Nicolas (ok. 1435-ok. 1484), malarz fr. 195 Frontenac Louis de (1620-1698), od 1689 zarządca Kanady 305 Frossard Ludovic Oscar (1889-1946), fr. polityk, komunista, potem opuścił FPK 650 Fryderyk I Barbarossa (ok. 1125 - 1190), 757 kr. Niemiec od lI52, ces. od 1155 96, 104, 113, IIS Fryderyk II Hohenzollern (1712-1786), kr. Prus od 1740 333, 335, 340, 378, 485 Fryderyk II Sztauf (1194= 1250), kr. Sy- cylu od 1198, kr. Niemiec od 1212, ces. od 1220 99, I00, I12--ll4, Ilfi, 121 Fryderyk III (I415-1493), ks. Austrii, kr. Niemiec od 1440, ces. od 1452183 Fryderyk August (1750-1827), od 1763 elektor saski, od 1806 kr., od 1807 ks. warszawski 488 Fryderyk Wilhelm II (1744=1797), kr. Prus od 1786 420 Fryderyk Wilhelm III (1770 1R40), kr. Prus od 1797 483 Fugger Jakob (Bogaty, 1459-=1525), ban- kier niem. 205 Fulbert z Chartres (ok. 960 102R), bp, uczony 65 Fulk (1043-1109), hr. Anjou 6l Fulk Nerra (972- ok. 1040), hr. Anjou 42, 53, 61, 65 Fulton Robert (1765=1815), amer. bu- downiczy statków i wynalazca 523 Fustel de Coulanges Numa Denis (IR3O 1889), historyk fr. 8, 9 Gabriel Jacques Ange (1C,9R = 1782), arehi- tekt fr. 337 Gaillard d'Aime Felix (ur. I9I9), polityk fr. 721, 722 Gal Anonim (XI/XII w.), kronikarz 30 Galfryd z Monmouth (ok. 1I00= 1154), fr. prałat, pisarz 92 Galigai Leonora Dori (ok. 1576=-1617), zausznica Marii Medycejskiej 266 Galileusz (Galilei Galileo, 1564=1642), wł. fizyk, astronom 191 Gallieni Joseph (1849-1916), marszałek Francji fi37 Galliffet Gaston Auguste de (IR3O l#llł9) fr. gen. i polityk 588, 612, 620 Gambetta Leon (1838 lRR2), polityk fr. 577, 580 584, 590, 594, 600, 607, 6 l4, 625 Gamelin Maurice Gustave (1872 =1958), gen. fr. 669, 679 Gance Abel (ur. 1899), fr. aktor, reżyser filmowy 676 Garibaldi Giuseppe (1R07-1882), bo- jownik o zjednoczenie Włoch 583 Garnier-Pages Etienne Joseph Louis (1801-1841), fr. polityk 519 Garnier-Pages Louis Antoine ( I 803- 1878), fr. polityk 543, 547, 555, 580 Garros Roland (1888-1918), fr. oficer lotnictwa 628 Gassendi Pierre (1592-1655), fr. mate- matyk, filozof 296 Gaston Orleański (1608-1660), brat I.ud- wika XIII 271-273, 290 Gaudri (X1I w.), bp fr. 78, 79 Gauguin Paul (1848-1903), malarz fr. 635 Gaulle Charles Andre de (1890-1970), fr. gen., prezydent V Republiki 1959=-1969 677- 679, 681, 683, 684, 686=689, 692= 701, 705, 70fi, 710, 7l3, 7l5, 721 - 723, 728 Gaulle Yvonne de, ż. prezydenta 687 Gautier z Arras (XII w.), poeta fr. 92 Gautier Theophile (1 R 1 l =1 R72), pisarz fr. 538, 632 Gaxotte Pierre (ur. 1R95), fr. historyk, dziennikarz 418 Gazier Albert (ur. 190R), fr. polityk 706 Genet Jean (ur. 1910j, pisarz fr. 724 Gensonne Armand (1758 = I793), fr. po lityk, żyrondysta 421 Geoffroy de Villehardouin (ok. 1209 122R/1230), krzyżowiec, kronikarz 94 Geotlfroy Saint-Hilaire Etienne (1772- 1R44), fr. przyrodnik 537 Gerald hr. Aurillac (ok. 855= 909) 61 Gerard Fransois (1770-1837), malarz fr. 498 Gericault Theodore (1791=1R24), fr. ma- larz, grafik 540 Gerlier Pierre (188R-1965), abp Lyonu, kardynał 683 Gerson Jean (1362 =1429), uczony fr. 19I Giap Vó-Nguyem (ur. 1912), generali- ssimus wietnamski 705, 715 75b' Gide Andre (1869-1451), pisarz fr. 673, 675 Gilson Etienne (ur. 1884), filozof fr. 676, 728 Girardin Emile de (1806-1881), fr. dzien- nikarz 530 Girardon FranQois (1628-1715), rzeź- biarz fr. 323 Giraud Henry (1879-1449) fr. gen., polityk 689 Giraudoux Jean (1882 -1944), fr. dra- maturg, powieściopisarz 675 Giustiniani (XVl w.), ambasador wenecki 207 Gluck Christoph Wilibald (1714-1787), kompozytor niem. 386 Gobel Jean-Baptiste Joseph (1727-1744), abp Paryża 445 Gobelino#ie bracia (XV w.), założyciele manufaktury 305, 322 Godechot Jacques, współcz. historyk 405, 548 Godoy Alvarez de Faria Manuel (1767- 1851), szef rządu hiszp. 489 Goethe Johann Wolfgang (1749=1832), poeta niem. 535, 540 Goldmann Lucien, współcz. filozof fr. 324, 728 Goncourt bracia: Edmond (1822-1846) i Jules (1830 -I870), pisarze fi-. fi30, 631 Gondi, rodzina ZIU Gorgułow, zabójca prezydenta Doumera 658 Gotfryd Martel (1006 -1060), hr. Anjou 53 Gotfryd Plantagenet (1113 -1151), hr. Anjou i Maine, ks. Normandu 8l, 82 Goubert Pierre, współcz. historyk fr. 278, 279, 347, 352, 357 Gouin Felix (ur. 1884), polityk fr. 70l Goujon Jean (1510/1514-1564/1569), fr. architekt, rzeźbiarz 227 Gounod Charles (1818-I893), fr. kont- pozytor operowy 635 Gouvion Saint-Cyr Laurent de (1764- 1830), fr. marszałek, min. wojny Ludwika XVIII 509, 510 Gozlin (ok. 980-1030), abp Bourges 39 Grailly de Buch Jean (1343-1377), oficer Karola Złego 157 Grandier Urbain (1590-1634), proboszcz z Loudun 293 Grave Jean (1854-1939), fr. teoretyk anarchizmu 613 Greer Donald, amer. historyk współcz. 444, 450 Gretry Andre Modeste (1741-1813), kompozytor fr. 386, 468 Greuze Jean-Baptiste (1725-1805), ma- larz fr. 386 Greve Philippe de (XIII w.), kanclerz katedry paryskiej 129 Grevy Jules (1807-1891), polityk fr., prezydent Republiki 1879-1887 583, 594, 600, 607, 617 Gritiuelhes Victor (1874-1923), sekretatz generalny CGT 604, 605, 638 Grocjusz Hugo (de Groot, 1583-1645), hol. dyplomata i prawnik 6 Gros Jean Antoine (1771--1835), malarz fr. 498, 502 Grouchy Emmanuel de (1766-1847), marszałek Francji 507 Grzegorz VII św. (Hildebrand, ok. 1020- 1085), papież od 1073 71 Grzegorz z Tours (538 - 594), bp, kroni- karz 18, 19, 21- 23 Guadet Marguerite Elie (1758=1794), żyrondysta 421, 435-437, 467 Guerard N. (XVIII w.), rytownik fr. 366, 367 Guerin (1157-I227), bp Senlis, kanclerz Filipa Augusta 100 Guerin Daniel (ur. 1904), historyk fr. 448 Guerin (X1X w.), publicysta fr., działacz ligowy 610 Guesde Jules (I845-1922), przywódca Fr. Partu Robotniczej 607, 61l, 6l2, 638 Gui hr. Spoleto (zm. 894), kr. Włoch od 884, ces. od 891 37 Guiraud J., historyk współcz. 108 Guise de książęta (Gwizjusze) 209, 210, 219, 239, 243=247, 250, 252, 254, 255 759 Guise Charles de (1524--1574), kardynał, polityk fr. 209 Guise Franqois de (1519-1563), gen. fr. 209, 210, 243-Z46 Guise Henri de (Pokiereszowany, 1550- 1588), przywódca Ligi 246, 24R, 252, 254, 255 Guise Louis de (1555-1588), kardynal 252, 255 Guitry Sacha (1885-1957), fr. aktor, komediopisarz 675 Guizot Fran#ois (1787-1874), fr. historyk i polityk 511, 512, 517-519, 523, 524, 526, 529, 530, 533 - 535, 537, 540, 542-544, 570 Gurvitch Georges (1894-1965), socjolog fr. 728 Gustaw Adolf (1594-1632), kr. Szwecji od 1611 275, 276 Habsburg Ernest (1553--1595), arcyks. austr., w 1573 kandydat do korony pol. 244 Habsburg Karol zob. Karol V i Karol Vl ces. rz.-niem. Habsburg Zygmunt (1427 =1496), ks. Austrii 182 Habsburgowie l83, I99, 200, 204, 206, ?10, 249, 260, 268, 269, 271, 274, 275, 284, 285, 289, 312, 3l7, 314, 327, 328, 335, 336, 416, 482 Halevy Jacques (1799 =1862), kompo- zytor fr. 540 Haller Józef (1873 I9C,0), gen. pol. fi47 Hals Frans (ok. 1580 -1666), malarz hol. 295, 322 Hanriot Fran#ois (1761=1794), jakobin, komendant Gwardii Narodowej 436, 452 Harald (1022?-1066), kr. Anglii od 1066 69 Haugwitz Christian von (1752-1832), pruski min. spraw zagranicznych 484 Hauser Arnold, niem. historyk sztuki i literatury 629 Hauser Henri (1866-1946), historyk fi-. 216, 229, 233, 238, 251 Haussmann Georges (1809=-1891), pre- fekt departamentu Sekwany 564 Hautevillowie (Altavilla), dynastia sycy- lijska 114 Hazard Paul (1878-1944), fr. historyk 320 Hebert Jacques Rene (1757-1794), fr. dziennikarz, działacz rewolucyjny 421, 432, 436, 439-44l, 447, 448, 451, 467 Hegel Georg Wilhelm Friedrich (1770- 1831), filozof niem. 417 Heidegger Martin (ur.1889), filozof niem. 728 Helgaud (zm. ok. 1045), mnich, biograf Roberta Pobożnego 51 Helvetius Anne Catherine de Ligniville d'Autricourt (1719-1800), anima- torka salonu literackiego 388, 476 Helvetius Claude AndrE (1715-1771), fr. filozof, matematyk 371, 375-377, 384 Henry Hubert Joseph (1846-1898), płk fr. 619 Henryk I (1008-1060), kr. Francji od 1031 53, 55, 56, I10 Henryk I Beauclerc (1068-1135), kr. Anglii od 1100 69 Henryk I (1190-1235), ks. Brabantu I00 Henryk lI (1519-1559), kr. Francji od 1547 207, 209-21l, 213, 222, 239, 240, 243, 255, 285 Henryk II Plantagenet (I133 1189), kr. Anglii od ll54 81, 82, 84, 97, 93, 97, 99 lienryk II (1333 1379), kr. Kastylii od 1369 l57 Henryk IIl (zm. 1272), kr. Anglii od I#lC, 101, 109, 111, 112, 115 Henryk III (1551-1589), kr. I'olski 1573-1574, kr. Francji od 1574 218, 246 - 250, 252 - 255, 281, 535 Henryk IV (1553-1610), kr. Nawarry od 1572, Francji od 1589 209, 213, 215, 216, 227, 246- 248, 251- 262, 264, 266, 268, 273, 288, 293 lienryk 1V Lancaster (13t,7=1413), kr. Anglii od 1399 164 Henryk V (1081--1125), kr. Niemiec; od 1106, ces. od 111 I 7I Henryk V (1387-1422), kc. Anglii od 1413 164-166, 175 7l5ll Henryk V, pretendent do tronu Francji zob. Bourbon Henri ks. Bordeaux hr. Chambord Henryk VI (1421-1471), kr. Anglii 1422-146I 166, 167, 174, I76 Henryk VI Stauf (1165-1197), kr. Nie- miec od 1190, ces. od ll91 97, 99, I13, l14 Henryk VIII (1491-1547), kr. Anglii od 1509 206-208, 238 Henryk hr. Szampanii 104 Henryk Walezy zob. Henryk III kI-. Francji Henrys Paul Prosper (1862-1943), gen. fr. 648 Herault de Sechelles Marie Jean (1759- 1794), działacz rewolucji fr. 448 Herbin Auguste (1882-1960), malarz fr. 729 Herder Johann Gottfried (1744-1803), niem. filozof, pisarz 417 Hieronim Bonaparte (1784--1860), król Westfalii 488, 498, 499 Hcredia Jose-Maria de (184? 1905), poeta fr. 632 Herriot Edouard (1872-1957), fr. pi- sarz, polityk radykalny 651, ó52, 659, 66U tłcrve Gustave (1871-1944), fr. socja- lista, antymilitarysta 613, fi24 Herz Cornelius baron (XIX w.), związany z aferą Kanału Panamskiego 618 Hinkmar (ok. 806= R82), abp Reims 35, 38 Hitler Adolf (1889-1945), fuhrer faszy- stowskich Niemiec od 1933 655, 658, 661, 666 669, 678, 686 Hoche Lazare (1768-1797), fr. gen. 443, 444, 454, 46U Hohenzollern Leopold (1835 =1905), w 1870 kandydat do tronu Hiszpanii 579 Hohenzollernowic 574 Holbach Paul Henri (1723 --1789) filozof fr. 344, 37l, 375, 377, 378, 383, 388 Honegger Arthur (1892 1955), kompo- zytor fr.-szwajc. 170, 676 Honoriusz III (Cencio Savelli, zm. 12?7), papież od 1216 I01 Hópital Michel de 1' (1505/1506-1573), kanclerz Francji 220, 243, 246 Ho Szi Minh (1890-1972), polityk wiet- namski, prezydent DRW od 1946 701, 705 Hotman Fransois (1524-1590), prawnik fr. 250 Hottingerowie 564 Hotze (XVIII w.), gen. austr. 464 Houchard Jean Nicolas (1738-1793), gen. fr. 443 Hugo Kapet (ok. 941-996), kr. Francji od 987 46-48, 50-55 Hugo Wielki (zm. 956), hr. Paryża, ks. Francji 46 Hugo, s. Roberta Pobożnego 55, 57 Hugo (XII/XIII w.), hr. Lusignan 98, 115 Hugo od Św. Wiktora (koniec XI w.- 1141), paryski filozof i teolog 79, 86 Hugo Victor (1802-1885), fr. poeta, powieściopisarz, dramaturg 6, 190, 467, 520, 525, 526, 538, 539, 558, 559, 570, 583, 609, 631 Humbert TI (1313 -1355), władca Del- finatu 15l Husajn (ok. 17l,5=-1838), dej Algieru 1818-1830 514 Husserl Edmund (1859 1938), filozof nien>. 728 Ingres Jean Auguste Don>inique (1780- 1867), malarz fr. 630 Innocenty III (Lotar Segni, ok. 1161- 1216), papież od 1198 99, 107, 108, 113, 138 Innocenty IV (Sinibaldo Fieschi, zn>. 1254), papież od 1243 112-ll4, 121, 7 38 Innocenty XI (Benedetto Odescalchi, 1611-1689), papież od 1676 3l5 lonesco Eugene (ur. 1912), fr. dramaturg, teoretyk teatru 729 Isnard Maxin>in (1755-1825), żyron- dysta 422 Izabela II (Maria Ludwika, 1830-I904), kr. Hiszpanii 1833-1868 533, 579 76 I Izabela Bawarska z Wittelsbachów (1371-- 1435), ż. Karola VI Szalonego l60, 165 Izabela Kastylijska (Katolicka, 1451 I504), kr. Kastylii od 1474 199 Izabela Orleańska (1389-I409), ż. Ry- szarda II ang. 164 Izabela z Hainaut (1170=1190), ż. Fi- lipa II Augusta 96 Izabela hr. Vermandois (X11 w.) 96, 97 Jacob Fransois, biolog współcz. 728 Jacquard Joseph Marie (1752-1834), wynalazca fr. 522 Jagiellonowie 205 Jakub I Zdobywca (1208-1276), kr. Aragonu od 1213 114 Jakub II (1633--1701), kr. Anglii 1685=-- 1688 314, 316, 318 Jakub z Vitry (ok. 1170 =1240), kardynał, historyk 84, 130 Jan I Pogrobowiec, kr. Francji w 1316 142 Jan II Dobry (1319-1364), kr. Francji od 1350 14G, I51, 152, I55= =158 Jan 1II Sobieski (1624-1696), kr. Polski od I674 298, 3Il, 3l2, 317, 319 Jan I11 (1286-=1341), ks. Bretanii 149 Jan (1782 1859), arcyks. austr. 483, 49l Jan (1360-1416), ks. Berry, s. kr. Jana Il I56, 161, 162, 189, 192 Jan (zm. 1226), s. Ludwika Vlll IIU Jan (zm. 1270), s. Ludwika IX ll6 Jan (zm. 1417), s. Karola VI 164 Jan Bez Trwogi (1371-1419), ks. Bur- gundii 162=--165, 167, l74, 179, 201 Jan Bez Ziemi (1167-I216), kr. Anglii od 1199 84, 97= lOl, 104, 107, 113, I55 Jan Luksemburczyk (1296 -1346), kr. Czech od 13I0 146, l50, 159 Jan z Meung (Clopinel, ok. 1240 po 1305), pisarz fr. l34 Jan z Salisbury (ok. 1115 -1180), ang. filozof i teolog 86, 91 Jankelevitch Vladimir, fr. tilozof współcz. 676, 728 Jansenius (Cornelius Jansen, 1585-1638), bp Ypres, niderlandzki reformator religijny 294, 295 Jarry Alfred (1873-1907), pisarz fr. 634, 635 Jaures Jean (1859-1914), fr. działacz socjalistyczny, założyciel "1'Huma- nite" 612, 613, 621, 624, 650, 663 Jeannin Pierre, fr. historyk współcz. 213 Jeanroy Alfred (1859-1953), historyk fr. 193 Jefferson Thomas (1743-1826), amer. polityk, prezydent Stanów Zjedno- czonych 1801- I 809 384, 404 Jezierski Franciszek Salezy (1740-1791), pol. pisarz, publicysta 417 Joanna I (1326-1382), kr. Neapolu 161 Joanna III (1528-1572), kr. Nawarry 244, 246, 247, 254 Joanna (XIV w.), c. Ludwika X 142 Joanna d'Arc (1412-1431), bohaterka narodowa Francji 148, 170, 173, 537 Joanna de Penthievre (1319-1384), ż. Ka- rola z Blois 142 Joanna Szampańska (1273-1305), kr. Nawarry, ż. Filipa IV 135, 13G JofTre Joseph Jacques (1852-1931), mar- szałek Francji 637, 639 Joinville Jean de (ok. 1224-1317), fr. kronikarz 111, 112, 116, ll8, 133 Joliot-Curie Frederic (1900-1958), fizyk fr. 675, 677, 708, 724 Joliot-Curie Irene (1897-1956), fizyk fr. 677 Joly Claude (XVII w.), publicysta fr. 289 Joly de Fleury, rodzina 360 Jordaens Jacob (I 593 -1678), malarz flamandzki 322 Joubert Barthelemy Catherine (1769= 1799), gen. fr. 464 Jouffroy d'Abbans Claude Fran#ois mar- kiz de (1751-1832), fr. konstruktor 523 Jouhaux Leon (1879-I954), sekretarz generalny CGT 638, 649, 709 Jourdan Jean-Baptiste (1762-183?) mar- 762 Francji 443, 444, 449, 455, Sycylii jako Karol VII, Hiszpanii od 1759335 #bert de (1881-1924),dzien- Karol III Prostak (R79-929),kr.Francji :r.611 od 89837,40,45,46 ; (1887-1951),fr.aktor i re- Karol IV (1748-1819), kr. Hiszpanii 34, 675 1788 1808489 1741-1790), ces. rz.-niem. Karol IV (1604=1675), ks. Lotaryngu ; 417 291,292 iarte (1768-1844),kr. Nea- Karol IV Luksemburski (1316-1378),ces. ;06-1808, Hiszpanii 1808- rz.-niem. od 1355 159 9,481,484,489,490,493,494, Karol IV Piękny (1294-1328),kr.Francji od 1322142 #and (zm.1699),ks.bawarski Karol V (1500-1558), kr. Hiszpanii od 1516, ces. rz.-niem. od 1519, .uharnais (1763-1814),ż.Na- abdykował 1556204-210,212,240, # I 481, 492 256 Julian de la Rovere, 1443 = Karol V Leopold (1643-=1690),ks.Lota- #apież od 1503203 ryngii,marszałek polny 312 Andoche (1771= 18I3),mar- Karol V Mądry (1338-1380),kr.Francji Francji 489, 490 od 1364 146, 151 153, 155-/6/, rnard de (1699 1777), fr. 190,l91,226 374 Karol VI Habsburg (l685 -1740),ogło- , Ursins Guillaume (I401 - szony królem Hiszpaniijako Karol III, canclerz Francji /45 ces.rz.-niem.od 1711318,319,335 Karol VI Szalony (1368 1422),kr.Francji :uvin) Jean (1509 I 5G4), fr. od 13R0 147, 159= 162, 164= Ifi6, itor religijny 231, 232, 237, 176,/88 142 #1,242,244,257 Karol V11(I403 14C,I),kr. Francji od ianuel (1724 1804), fifozof 1422164 Ifi7, /69,l70,172=-18/, I85- l88, /92, 145, 200, 210, 221 rie 37, 48, 50, 52-55, 68, Karol VIII (1470 1498), kr. Francji 81,82,84,85,93,104,I06, od 14R3 196, 198= 202, 208, 226 12, l/4, 140, 142, /46, 208 Karol 1X (1550-1574), kr. Francji od #es.rz.211- 21713 1560243- 250 (828-880), s. Ludwika Nie- Karol X (1757-= 1836),kr.Francji 1824- go 36 1830,410,402,416,508,509,512= 00-1649),kr.Anglii od lCi25 514, 516, 538, 545 '9,393 Karol X Gustaw (l622 =1660),kr.Szwecji #nzaga (I580=1637),ks.Ne- od I654313 Iantui i Montferratu 274 Karol Xlll (1748= 1818), kr. Szwecji i30-1685),kr.Anglii od 1660 od 1809 i Norwegu od 1814 443 #1 Karol Habsburg (1771 1847), arcyks. (1661=1700), kr. Hiszpanii austr.464,483,49l,442 v od 16653I0,317,3I8 Karol ks.Berry (1446=1472),brat Lud- t,ysy (823= 877), kr. Francji wika Xl 18/, 182 ,ces.od 8758,.?/,32,34 37, Karol ks. Orleanu (1391-1465), poeta 45,64 /62,I64,187,/92 716-1788),od1734kr.Obojga Karol Andegaweński (1226=1285), kr. 7#3 szałek Francji 443, 444, 449, 455, 459, 463 Jouvenel Robert de (1881=1924), dzien- nikarz fr. 6l1 Jouvet Louis (1887-195I), fr. aktor i rc- żyser 634, 675 Józef II (1741=-1790), ces. rz.-niem. od 1765 417 Józef Bonaparte (1768-1844), kr. Nea- polu 1806-1808, Hiszpanii 1808- 1813 470, 481, 484, 489, 490, 493, 494, 498, 500 Józef Ferdynand (zm. 1699), ks. bawarski 317 Józefina Beauharnais (1763--1814), ż. Na- poleona I 481, 492 Juliusz II (Julian de la Rovere, 1443 1513), papież od 1503 203 Junot Jean Andoche (1771--1813), mar- szałek Francji 489, 490 Jussieu Bernard de (1699 = I777), fr. botanik 374 Juvenal des Ursins Guillaume (1401 = 1472), kanclerz Francji I95 Kalwin (Cauvin) Jean (I509 ISM4), f#r, reformator religijny 231, 232, 237, 238, 241, 242, 244, 257 Kant Immanuel (1724 --1804), filozof niem. 4/7 Kapetyngowie 37, 48, 50, 52 = 55, 68, 69, 73, 81, 82, 84, 85, 93, 104, IU6, 109, IIZ, Il4, I40, 14Z, 14fi, 208 Karakalla, ces. rz. 211-217 13 Karloman (828-880), s. Ludwika Nie- mieckiego 36 Karol I (1600 1649), kr. Anglii od IC,25 285, 289, 393 Karol I Gonzaga (1580 1637), ks. Ne- vers, Mantui i Montferratu 274 Karol II (1630--1685), kr. Anglii od 16C,0 3/0, 3/I Ktłrol ll (1661 -I700), kr. Hiszpanii i Sycylu od 1665 3IU, 3l7, 318 Karol II Łysy (R23= 877), kr. Francji od R40, ccs. od R75 R, 31, 32, 34 37, 39, 42, 45, fi4 Karol III (17I6 l7RR), od I734kr. Obojga Sycylii jako Karol VII, Hiszpanii od 1759 335 Karol III Prostak (879-929), kr. Francji od 898 37, 40, 45, 46 Karol IV (1748=1819), kr. Hiszpanii 1788 1808 489 Karol IV (1604 -1675), ks. Lotaryngu 29l, 292 Karol IV Luksemburski (1316-1378), ces. rz.-niem. od 1355 159 Karol IV Piękny (1294-1328), kr. Francji od 1322 142 Karol V (1500 1558), kr. Hiszpanii od ISI6, ces. rz.-niem. od 1519, abdykował 1556 204-210, 212, 240, 25fi Karol V Leopold (1643 =1690), ks. Lota- ryngu, marszałek polny 312 Karol V Mądry (l338-1380), kr. Francji od 1364 146, 15I = l53, 155 -161, 190, 19I, 226 Karol VI Habsburg (1685 =1740), ogło- szony królem Hiszpanii jako Karol III, ces. rz.-niem. od 1711 3l8, 319, 335 Karol VI Szalony (I 36R =1422), kr. Francji od 1380 l47, 159 = 162, l64 =16ó, 176, I88 = l92 Karol V11 (I403 l46l), kr. Francji od I422 /h4 Ifi7, I69, 170, l72-181, l85 l88, 192, 195, 200, 21U, 221 Ktcrol Vlll (1470 =1498), kr. Francji od 1483 196, 198=202, 208, 226 Karol 1X (I550 1574), kr. Francji od 1560 243 - 250 Karol X (1757=-1836), kr. Francji 1824-- 1R30, 410, 402, 416, 508, 5U9, SI2 Sl4, 516, 538, 545 Karol X Gustaw (1622 1660), kr. Szwecji od I654 313 Karol XIII (1748 =1818), kr. Szwecji od I809 i Norwegu od 1814 493 Karol Habsburg (1771-1847), arcyks. austr. 4fi4, 483, 491, 492 Karol ks. Iierry (1446 -=1472j, brat Lud- wika XI I81, /82 Karol ks. Orleanu (1391-1465), poeta /62, 164, 187, 192 Karol Andegaweński (1226-1285), kr. 7fi3 Sycylii od I2661I0,lll,ll3,ll4, Kleber Jean-Baptiste (1753-1800), fr. 116,135 gen.439,443,444,465 Karol de Chatillon Blois (1319-1364), Klemens IV (Gui Foulques,zm. 126R), ks.Bretanii 149,157 papież od 1265 112, 113 Karol Emanuel I (1562-1630),ks.Sa- Klemens V (Bertrand de Got,zm.13I4), baudu od 1580255,260 papież od I305 139, 140 Karol Lotaryński (953?-995?) ks. Dol- Klemens IX (Giulio Rospigliosi,1600- nej Lotaryngii 47,48,55 1669),papież od 1667315 Karol Martel (ok.685-741),majordom, Klopstock Friedrich Gottlieb (1724- władca frankijski 24 1803),poeta niem.417 Karol Otyły (839-888), ces. od R81, Kniaziewicz Karol Otton (1762-I842), kr.Francji od 88437-39,45 gen.pol.461,463,Sl8 Karol Prowansalski (zm.863),ks.Pro- Koburski ks.zob.Sachsen-Coburg wansji od 85535,36 Koenig Marie Pierre (ur. 1898), gen. Karol Valois (1270-I326),s.Filipa III, fr. 688 protoplasta dyn. Walezjuszy 135 Kojeve Alexandre (1892--1964),fr.filozof Karol Wielki (742-8I4), kr. Franków 728 od 768,ces.od 8008,24-30,33, Kołczak Aleksander W. (1874-1920), 43,51,64,66,92,93,96,113,254,481 admirał ros.,wódz kontrrewolucyjnej Karol Zły (d'Evreux, 1332-1387), kr. armii na Syberu 647 Nawarry od 1349I51-154,l56-158, Konarski Stanisław (1700-1773), pijar, 192,205 pisarz pol., reformator szkolnictwa Karol Zuchwały (1433-I477), ks. Bur- 388 gundu 174,181-l84,200,205 Kondeusz zob.Conde Karolingowie 20, 24, 27-31, 35, 42, Konrad Salicki (ok. 990-1039), kr. 45-47,49,50,55 Niemiec od 1024,ces.od I02755 Kartezjusz (Rene Descartes,1596--I650), Konradyn Sztauf (1252-1268),tytularny fr.filozof, fizyk, matematyk 230, kr.Sycylii i Jerozolimy ll4 295,296,373,375 Konstancja (zm. 1032), ż. Roberta Yo- Kasprzycki Tadeusz Zbigniew (ur.l891), bożnego 49,55,142 gen.pol.669 Kopernik Mikołaj (1473-1543), astro- Kastler Alfred (ur. 1902), fr.fizyk 728 nom pol.191,234 Katarzyna II (1729-1796),caryca Rosji Kortez zob.Cortez od 1762379,394,429 Kościuszko Tadeusz (1746-1817), gen., Katarzyna (1401-1437), c. Karola VI, pol. bohater narodowy, Naczelnik ż.Henryka V ang. 165 powstania 1794449,486 Katarzyna Medycejska (1519--15R9), Kovarsky Lew (ur. 1907),fr.fizyk ato- ż.Henryka II,od 1559regentka 209, mista 677 213,243-249,254,255 Krasicki Ignacy (1755-1801), bp war- Kellerntann FranSois Etienne (1735- miński,poeta pol.386,389 1820), marszałek Francji 429, 439 Kromer Marcin (1512-I589), bp war- Kellogg Frank Billings (1856=1937),amer. miński, pisarz 250 polityk, sekretarz stanu 1925-1929 Kruppowie 651 655 Kutuzow Michaił I. (1745-1813), ros. Keynes John Maynard (18R3-1946),eko- feldmarszałek 483,502, 503 nomista ang.715 Kitchener Herbert (1850-1916), gen. La Barre Jean Fran#ois de (1747-1766), ang.,min.622 szlachcic fr.343 764 Labrousse Elisabeth, wspólcz. historyk fr. 32l Labrousse Ernest Camille (ur. 1895), historyk fr. 354, 356 La Bruyere Jean de (1645-1696), fr. pisarz moralista 302 La Caille Nicolas Louis de (1713-1762), astronom fr. 374 Lacombe Klara (ur. 1765), fr. aktorka, przewodnicząca klubu rewolucjoni- stek 442 Lacoste Robert (ur. 1898), polityk fr. 693, 719, 721 Lafargue Paul (1842-1911), fr. działacz socjalistyczny 604, 611 La Fayette Marie Joseph markiz de (1757-1834), gen. fr., polityk, dow. Gwardu Narod. 394, 396, 398, 399, 401, 402, 404, 407-4l1, 416, 419, 420, 423, 424, 426, 439, 449, 512, 515, 516, 518, 519, 530 La Fayette Marie-Madeleine de (1634==- I693), pisarka fr. 299, 325 Laffemas Barthelemy de (1545- ok.1612), prezes Generalnej Kontroli Handlu 216, 258, 304 La#tte, dom bankowy 541 Laffitte Jacques (1767-1844), fr. bankier, polityk 515, 519, 529, 530 La Fontaine Jean de (1621-1695), fr. poeta bajkopisarz 320, 324 La Force Henry Nompar de Caumont ks. de (1582-1678), marszałek Fran- cji 286 Lagardelle Hubert (1874-1958), fr. eko- nomista, polityk 613 La Hire Etienne de Vignolles (1390-1443), dowódca Karola VII 173 Lalande Joseph J#róme (1732-1807), astronom fr. 374 Lamarck Jean-Baptiste (1744-1829), biolog fr. 374, 468, 469 Lamarque Maximilien de (1770-1832), gen. fr. 518, 520 Lamartine Alphonse de (1790-1869), fr. poeta, historyk, polityk 437, 530, 533, 537, 538, 541, 543, 545-549, 553, 554 Lambert Anne Therese de Marguenat de Courcelles de (1647-1733), pi- sarka fr. 329 Lamennais Felicite Robert de (1782- 1854), fr. ksiądz, myśliciel 535, 538, 553 Lameth bracia: Alexandre (1760-1829), Charles (1757-I832), Theodore (1756-1854), politycy fr. 405, 407, 409 La Mettrie Julien Offray (1709-1751), fr. filozof, matematyk, lekarz, 375, 378 Lamoignon Charles Fran#ois de, min. Ludwika XVI 395 Lamoriciere Christophe Louis Leon Ju- chault de (1806-1865), fr. gen., min. wojny 553 La Mothe la Forest Antoine (XVII w.), dowódca powstania "croquants" w Perigord w 1637 283 La Mothe Le Vayer Fran#ois (1588 -1672), fr. pisarz i filozof 296 Lancret Nicolas (1690-1743), malarz fr. 386 Langeron Andrault (1763-1831), gen. fr. 481 Langevin Paul (1872-1946), fizyk fr. 644, 675 Languet Hubert (1518-1581), publicysta fr. 251 Laniel Joseph (ur. 1889), polityk fr. 705, 713- 717 Lanjunais Jean Denis (1753-1827), praw- nik, działacz rewolucji, fr. 398, 403 Lannes Jean (1769-1809), marszałek Francji 491 Lanssac Guy de, poseł fr. do Polski na elekcję 1573 r. 249 La Palice Jacques de Chabannes (1470?- 1525), marszałek Francji 201, 206 La Perouse Jean FranQois (1741-1788), żeglarz fr. 374, 533 Laplace Pierre Simon de (1749-1827), fr. matematyk, fizyk, astronom 468 La Popeliniere (XVI w.), historyk 234, 235 La Revelli8re-I.epaux Louis Marie de (1753-1824), fr. polityk i filozof 457, 461 765 La Riviere Ludwik Barbier (XVII w.), ksiądz, faworyt Gastona Orleańskiego 273 La Rochefoucauld Fran#ois ks. de (1613- 1680), fi-. pisarz moralista 284, 30ll, 325 La Rochefoucauld-Liancourt Fran#ois Alexandre ks. de (l747 1827), filan- trop i fizjokrata 350, 396 La Rochejaquelin Henri du Vergier de (1772= 1794), dowódca Wandei 438 La Rocque Fran#ois de (1886-I946), fr. ppłk., szef "Krzyży Ognistych" 658, 664, 665 La Salle Robert Cavelier de ( I 643 1687), fr. badacz Luizjany 305 Latini Brunetto (ok. 1220- ok. 1294), uczony wł. 133 Latouche Robert (ur. IRB1), fr. medie- wista 7 La Tour du Płn Chambly de La Charce Rene markiz (1834 =1924), fi-. dzia- łacz społeczny 609 La Tremoille Louis ks. de Talmont (1460== 1525), dowódca fr. 20l Lattre de Tassigny Jean Marie de ( I 889- 1952), marszałek Francji 693, 694, 699, 700, 709 Lautreamont de (Isidore Lucien Ducassc, 1846--1870), poeta fr. 632, fi33 Laval Pierre (1883-1945), fr. polityk, kolaborant 658, 6fi0, 6fi1, fiR3, 685, 686, 688, 695 L'Averdy Clement Charles Fran#ois de (1723 =1793), min. Ludwika X V 342 Lavisse Ernest (1R42= 1922), historyk fr. 34 Lavoisier Antoine Laurent (1743 -1794), chemik fr. 374, 468, 522 Law John of Lauriston (l671 =I72R), szkocki ekonomista i finansista 327, 329--333, 359, 362, 565 Le Balp, wódz powstania w Rretanii w 1675 r. 308 Lebas Philippe Fran#ois Joseph (1765== 1794), fr. działacz rewolucyjny 432 Lebon Philippe (1767= 1804), fr. chemik, inżynier 522 Le Bret Cardin ( 1 SRX =1655), 1#r. prawnik i publicysta 260, 270 Le Brun Charles (1619-1690), malarz fr. 300, 322, 323 Lebrun Charles Fran#ois (1739 -1824), fr. polityk 472 Lecerele J. L., współez. historyk fr. 380 Le Chapelier Isaac Rene Guy (1754= 1794), fr. adwokat, działacz rewolu- cyjny 398, 416 Leclerc Charles Victor Emanuel (1772=- I802), gen. fr., szwagier Napoleona 479 Leclerc Philippe Marie de Hauteclocque (1902= 1947), marszałek Francji 693 700 Leclerc Theophile (ur. ok. 1770), działacz rewolucyjny fr., "wściekły" 434, 441, 442 Leconte de Lisle Charles (1 R 18 =-1 R94), poeta fr. 632 Le Coq Robert (ok. 1310-1368), bp Laon 152 Le Corbusier (Charles Edouard Jeanneret, 18R7-1965), architekt fr. 629, 730 Lecourbe Claude Jacques (1759=- lRIS), gen. fr. 464 Ledru-Rollin Alexandre Auguste (1807- 1R74), fr. polityk 531, 544, 54fi, 548, 549, 554--556, 608 Lefebvre Georges (1R74 =1959), historyk fr. 344, 4l2, 424, 447, 472, 675, 6 76 Lefebvre Henri (ur. I 901 j, fr. socjolog, filozof 728 Lefevre d'Etaples Jacques (ok. 1450= 1537), humanista fr. /91, 229, 23/, 234, 236 Leger Fernand (1881=-1955), malarz fr. 635, 676 Lehideux Fransois, kolaborant, min. rządu w Vichy 684 Lelewel Joachim (1786-1861), pol. hi- storyk, numizmatyk, bibliograf 535, 536 Lelong Charles, fr. historyk współcz. 21 Lelouch Claude (ur. 1937), fr. reżyser filmowy 731 7#6 Le Maitre Antoine (1608-1fi5R), fr. Levi-Strauss Claude (ur.1908),fr.etno- pisarzjansenista 295 graf, socjolog 728 Lemarigner Jean-Franqois, współcz. hi- Levy-Leboyer Maurice,fr.historyk i eko- storyk fr.44,54 nomista współcz.562 . Le Nain Louis (1593-1648),malarz fr. Leygues Georges (1857-1933), polityk 297,298 fr.655 Lenin Włodzimierz Iljicz (Uljanow,1870= L'Herbier Marcel (ur. 1890),fr.reżyser 1924), przywódca ros. i międzyna- i teoretyk filmu 676 rodowego ruchu robotniczego 589, Liebaut Jean (XVI w.),autor podręcznika 639,647,650 o rolnictwie 219 Le Nótre Andre (1613-1700),projektant Liebknecht Karl (1871-1919),przywódca ogrodów Wersalu 323 niem. lewicy socjaldemokratycznej Leon III (750-816),papież od 79525 643 ! Leon X (Giovanni de Medici,1475-1521), Lindbergh Charles Augustus (ur. 1902), papież od 1513204 amer.pilot,gen.672 Leon XIII (Vicenzo Gioacchino Pecci, ,Lindet Jean=Baptiste Robert (1746-1825), 1810-1903),papież od 1878607,609, działacz rewol. fr., jakobin 421, ? 621 429,439,440,443,451,458 Leopold I Habsburg (1640= 1705), ces. Linguet Simon Nicolas Henri (1736- rz.-niem. od 1658310,3Il,317,318 1794),publicysta fr.368,383 Leopold II (1747-1792),ces.rz.-niem.od Lionne Hugues de (1611-1671),fr.dyplo- 1790418,420,423 mata 311 Le Peletier des Forts Michel (1675-1740), Littre Emile (1801-1881), fr. filozof, min.finansów Ludwika XV 333 leksykograf,lekarz,polityk 625 Le Play Frederic (1806-1882),fr.dzia- Lloyd George David (18fi3-1945),bryt. łacz społeczny, ekonomista, pisarz polityk, 644, 651 609 Locke John (1632-1704), filozof ang. Leroux Pierre (1797-1871),fr.typograf, 374,375 utopista 528,555 Loheac Andre de Montfort de Laval Lery Jean de (ok. 1543-lfil3), pastor (14I1 1486),marszałek Francji 175 i podróżnik fr.198,224 Loisy Alfred (1857-1940),egzegeta fr.626 Lesage Alain-Rene (lfi68-1747), pisarz Lomenie de Brienne Etienne Charles f#.297,325 (1727-1794),abp Tuluzy,min.finan- Lescot Pierre (1515-1578),architekt fr. sów 357,358,395,396,414 227 Longnon Auguste Honore (1844-1911), Lespinasse Julie de (1732-1776),anima- historyk fr.50,108 torka salonu literackiego 388 Longuet Jean (1876-1938),działacz SFIO Lesseps Ferdinand Marie de (1805-1894j, 650 budowniczy Kanału Sueskiego i Pa- Lope de Vega Carpio (1562-1635), namskiego 560,618 poeta i dramatopisarz hiszp.297 Le Tellier Michel (1603-1685),fr.min. Loria Roger de (1245-1304/1305),admi- wojny, kanclerz 302, 309 rał aragoński 135 ' Le Tełlier Michel (1643-1719),spowied- Lorjou Bernard (ur. 1908), malarz fr. nik Ludwika XIV 315 729 Letourneur Louis Fran#ois (175I-1817), Lot Ferdinand (I866-1952),historyk fr. fr.gen.i polityk 457 12,50 f Le Vau Louis (1612-1670),fr.architekt, Lotar I (795-855),kr.Franków i ces. budowniczy Wersalu 323 rz.od 84031,33-36 767 Lotar II (R25= R69), syn ces. Lotara I, kr. "Francji środkowej" 35, 36 Lotar (941- 986), kr. Francji od 954 4fi, 47, 49, 55 Loubet Emile (1838-1929), fr. polityk, prezydent Republiki 1899 =1906 600, 618, 619, 621 Louvel Louis Pierre (1783-1820), za bójca ks. de Berry 511 Louvet de Couvray Jean-Baptiste (1760= 1797), fr. polityk, pisarz 422 Louvois Michel Le Tellier (1641-1691), reorganizator armu fr. 309, 312 Loyola Ignacy (Inigo Lopez de L.,1491- 1556), założyciel zakonu jezuitów 241 Loyseau Charles, prawnik z XVI w. 177 Lubieniecki Gabriel (XVII w.), pol. działacz ariański 292 Luchaire Achille (1846-1908), historio- graf fr. 59, 101 LGckner Nicolas de (1722-1794), mar- szałek Francji 423 Ludendorff Erich (1865-1937), gen. niem. 641 Ludwik I Pobożny (778 - 840), kr. Akwi- tanu od 781, ces. rz. od 814 28, 29, 31 Ludwik II Jąkała (R46-R79), kr. Francji od 877 35, 37, 45 Ludwik IV Bawarski (1287-1347), kr. Niemiec od 1314, ces. od I328 148 Ludwik IV Zamorski (zm. 954), kr. Francji od 936 45-47 Ludwik V Gnuśny (ok. 967-987), kr. Francji od 98645, 47, 49, 55 Ludwik VI Gruby (ok. 1081-1137), kr. Francji od 1108 fi9, 71, 72, 78- 80, 101, 103 Ludwik VII (ok. 1120-I180), kr. Francji od 1137 71, 72, 80-=82, 84, 97, 101, 104, Ill, 115 Ludwik VIII (1187 =1226), kr. Francji od 1223 99-101, 108-110, 118, 121, 135 Ludwik IX Święty (1214-1270), kr. Francji od 1226 96, 106, 109-121, 124, l25, 128, 130-13?, l34, l35, I37, l38,14fi,159,16l, 165,184, 254 Ludwik X Kłótnik (1289-1316), kr. Francji od 1314 142, 151 Ludwik XI (1423-1483), kr. Francji od 1461 180-184, 186, 190, 196, 197, l99, 200, 202, 204, 205, 212, 215 Ludwik XII (1462-1515), kr. Francji od 7498 l84, 200-204, 206, 226, 283 Ludwik Xlll (160t-1643), kr. Francji od 1610 266, 268-271, 274, 277, 284, 293, 302 Ludwik XIV (1638-1715), kr. Francji od 1643 227, 264, 266, 272, 284, 291, 292, 300-307, 310-319, 321-327, 329, 357, 365, 393, 473, 496 Ludwik XV (1710-1774), kr. Francji od 17I5 326-328, 332-334, 336- 341, 343, 344, 535 Ludwik XVI (1754-1793), kr. Francji 1774-1792 251, 345, 357, 367, 368, 386, 392, 393, 397, 398, 401, 402, 405, 406, 408, 416, 418-420, 422- 425, 433, 434, 454, 458, 506 Ludwik XVII (1785-1795), delfin 434, 454 Ludwik XVIII (1755-1824), kr. Francji od 1814 454, 458, 491, 504= 509, 512, 513, 5l6 Ludwik (zm. 1415), s. Karola VI 164 Ludwik (1661-I711), s. Ludwika XIV, Wielki Delfin 32fi Ludwik (1729-1765), s. Ludwika XV 337 Ludwik (I372-1407), ks. Orleanu 161-- 163, 165, 170, 189, 201 Ludwik Anjou (1339-1384), apanażysta tytularny kr. Neapolu 156, 161 Ludwik Bonaparte (1778-1846), kr. Ho- landii w 1. 1806-1810 481, 485, 494, 498, 532 Ludwik de Nevers (ok. 1304-1346), hr. Flandru 147, 148, 150 Ludwik Filip (1773-1850), kr. Francuzów w l. 1830-1848 507, 508, SIS-520, 530, 532, 533, 543, 544, 547-549, 552, 570, 584 #6s Ludwik Jagiellończyk (1506-1526), kr. Czech i Węgier od 1516 205 Ludwik Młodszy (822-882), kr. Niemiec od 876 36 Ludwik Młodszy (1330-1384), hr. Flan- dru 150, 158, 160, 161 Ludwik Niemiecki (804-876), kr. Nic- miec od 843 31, 33-36 Lugne-Poe Aurelien Franqois Marie (1869-1940), fr. reżyser awangar- dowy 634 Luiza Sabaudzka (1476-153I), matka Franciszka I, regentka Francji 203, 206, 207 Luksemburg Róża (1871-1919), dzia- łaczka pol. i niem. ruchu robotni- czego 643 Luksemburgowie 159, 205 Lully Jean-Baptiste (1632-1687), wł. skrzypek i kompozytor działający we Francji 323 Lumiere bracia: Auguste (1862-1954) i Louis (1864-1948), wynalazcy kine- matografu 597 Luter Martin (1483-1546), niem. refor- mator religijny 231, 236, 237, 241, 257 Luthy Hubert, współcz. historyk szwajc. 280 Luxembourg Fran#ois Henri de Mont- morency-Bouteville ks. de (1628- 1695), marszałek Francji 316 Luxembourg Louis de (1418-1495), ko- netabl Francji 201 Luynes Charles de (1578-1621), szef rządu Ludwika XIII 268, 269 Lwoff Andre Michel (ur. 1902), biolog fr. 728 Lyautey Hubert (I854-1934), marszałek Francji 653 Łazowski Klaudiusz Franciszek (1752- 1793), działacz sankiulocki 436 Mabillon Jean (1632-1707), fr. benedyk- tyn, historyk, teoretyk dyplomacji 321 Mably Gabriel Bonnot de (1709-1785), pisarz fr. 383, 388, 394, 407 Macdonald Jacques Alexandre (1765- 1840), marszałek Francji 463, 504 MacDonald James Ramsey (I866-1937), ang. polityk 651 Machault d'Arnouville Jean-Baptiste de (1701-1794), kontroler generalny fi- nansów 338, 371, 392, 393 Machaut Guillaume de (ok. 1300-1377), fr. muzyk i poeta 192,193 Machiavelli Niccold (1469-1527), wł. polityk pisarz polit. 199, 201 Mack Karl von Leiberich (1752-1828), gen. austr. 483 Mac-Mahon Patrice Maurice de (1808- 1893), marszałek Francji, prezydent Republiki 1873-1879 580, 592-594 Maczek Stanisław (ur. 1892), gen. pol. 692 Maeterlinck Maurice (1862-1949), pi- sarz belg. 634 Maggiolo L. fr. historyk (XIX w.) 390 Maginot Andre (1877-1932), fr. polityk 654, 655, 678 Maillard Jean (XIV w.), przywódca miesz- czan paryskich 155 Maine Louis Auguste de Bourbon ks. du (1670-1736), s. Ludwika XIV 326 Maintenon Fransoise d'Aubigne de (1635-1719), morganatyczna ż. Lud- wika X1V 301, 302, 314, 326 Maksymilian ł Habsburg (1459-1519), ces. rz:niem. od 1493 183, 197- 199, 201, 204, 205 Maksymilian II Habsburg (1527-1576), ces. rz.-niem. od 1564 249 Maksymilian Ferdynand Józef Habsburg (1832-1867), ces. Meksyku od 1864 575 Malebranche Nicolas de (1638-1715), fr. filozof i teolog 320 Malesherbes Chretien Guillaume de La- moignon de (1721-1794), szef cen- zury Ludwika XVI 37l, 387 Malet Claude Fran#ois de (1754-I812), gen. fr. 503 Malherbe Fran#ois de (1555-1628), poeta fr. 300 49 - J. I3a5zkiewicz, IIi.5toria Fr#incji #6# Mallarme Stephane (1842-1898), poeta fr. 614, 627, fi32, 633 Malle Louis (ur. 1932), reżyser filmowy 731 Mallet du Pan Jacques (1749-1800), publicysta szwajc. 435 Malletowie, rodzina bankierów protes- tanckich 564 Malon Benoit (1841-1893), działacz Ko- muny Paryskiej 585 Malraux Andre (ur. 1901), pisarz fr. 692, 698 Małachowski Stanisław (1736-1809), pol. mąż stanu 487 Małgorzata Austriacka (1480-1530), na- rzeczona Karola VIII 198 Małgorzata de Dampierre (1350-1405), ż. Filipa Śmiałego ks. Burgundii 158 Małgorzata Nawarska (1492-1549), ż. Henryka d'Albret 209, 227, 228, 236- 238, 247 Małgorzata Prowansalska (1221-1295), ż. Ludwika IX lll Mandel Georges (1885-1944), fr. polityk 666- 668, 679 Mandrin Louis (1724-1755), przemytnik fr. 338 Mandrou Robert (ur. I921), fr. historyk kultury 390 Manet Edouard [1R;2-1883), malarz fr. 635 Mansart Jules Hardouin (1646-1708), fr. architekt, budowniczy Wersalu 323 Marais Mathieu (1655-1737), fr. praw- nik, pamigtnikarz 332 Marat Jean-Paul (1743-1793), fr. dzien- nikarz, działacz rewolucyjny 370, 406, 410, 421, 427, 429, 436, 438, 439, 441, 443, 453, 467 Marceau-Desgraviers Fran#ois Severin (1769-1796), gen. fr. 443, 444 Marceau-Pivert, działacz lewicy 5F10 706 Marcel Etienne (ok. 1316-1358), prewot Paryża 153 - I55, 160 Marcel Gabriel (ur. 1889), fr. filozof, pisarz 676 Marcin IV (Simon de Brion, ok. 1210- 1285), papież od 1281 135 Marcourt Antoine de (XVI w.), pastor fr. 237 Marechal Sylvain (1750-1803), pisarz fr., działacz rewolucyjny 458 Maret Hugues Bernard (1763-1839), sekretarz stanu Napoleona 473 Maria (XII w.), c. Eleonory Akwitańskiej 91 Maria Angielska (1496-1533), ż. Lud- wika XII 203 Maria Anna Wiktoryna, infantka, na- rzeczona Ludwika XV 332 Maria Antonina (1755-1793), ż. Lud- wika XVI 393, 408, 441, 492 Maria Burgundzka (1457-1482), ż. Ma- ksymiliana Habsburga 183, 197, 198, 205 Maria Józefa (1731-1767), ks. saska, synowa Ludwika XV 337 Maria Ludwika (Luiza, 1791-1847), ż. Napoleona I 492, 499, 504 Maria Ludwika Gonzaga de Nevers (1611-1667), ż. Władysława IV i Jana Kazimierza kr. Polski 284 Maria Leszczyńska (1703 -1768), ż. Lud- wika XV 332, 333, 337 Maria Medycejska (1573-1642), ż. Hen- ryka IV, regentka 213, 258, 266, 268, 269, 271 Maria Stuart (1542-1587), ż. Fran- ciszka II, kr. Szkocji 1542-1567 243 Maria Teresa (1638-1683), ż. Ludwika XIV 291 Maria Teresa (1717-1780), ces. Austrii od 1740 335 Marichal Robert fr. historyk współcz. 93 Marie (Pierre Thomas Marie de Saint- Georges, 1795-1870), fr. polityk 543, 549, 555 Marie Andre (ur. 1897), fr. polityk 707 Marie de France (XII w.), poetka fr. 92 Marigny Abel FranFois Poisson de (1'727- 1781), brat markizy de Pompadour 337 770 Marillac Louis de (1573-1632), .#: mar- szałek 266, 272, 313 Marillac Michel de (1563-1632), fr. kanclerz 266, 271 Marin Louis [1871-1960), polityk fr. 705 Macitain Jacques (ur. 1882-1973), filo- zof fr. 675, 676, 728 Marivaux Pierre de (1688-1763), pisarz fr. 385 Marks Karl (1818-1883), niem. myśliciel i działacz rewolucyjny 5, 212, 329, 348, 545, 552, 554, 555, 568, 583, 588, 589, 604, 611 Marlborough John Churchill (1650-1722), gen. i polityk ang. 318, 319 Marmont Auguste Frederic Louis Viesse de (1774-1852), marszałek Francji 504, 515, 553 Marot Clement (1496-1544), poeta fr. 229, 232, 233 Marquet Albert (1875-1947), malarz fr. 635 Marrane Georges, działacz FPK 688 Marrast Armand (1801-1852), fr. dzien- nikarz i polityk 543 Marshall George Catlett (1880-1959), amer. gen. i polityk 705, 706, 710 Marsyliusz Padewczyk (ok. 1275/1280- ok. 1343), wł. filozof 191 Martignac Jean-Baptiste Sylvere Guy hr. de (t778-1832), polityk fr. 514 Martin du Gard Roger (188I-1958), pisarz fr. 632, 675 Martinaud-Deplat Leon fr. polityk 714, 718 Marty Andre (1886-1956), przywódca buntu marynarzy w 1919, działacz FPK, wyklucz. z partu 1953 644 Massena Andre (1758-1817), marszałek Francji 460, 462, 464, 477, 483, 484 Massenet Jules (1842-1912), kompo- zytor fr. 635 Massu Jacques (ur. 1908), gen. fr. 722 Mathieu Georges Victor Adolphe (ur. 192I), malarz fr. 729 Mathiez Albert (1874-1932), historyk fr. 437, 446, 644, 675, 676 Matisse Henri (1869-1954), fr. malarz, grafik 635, 676 Matylda (1102-1167), ż. Henryka V niem., potem Gotfryda Plantageneta 8l Matylda Flandryjska (zm. 1083), ż. Wil- helma Zdobywcy 68 Mauclerc Piotr zob. Piotr I Mauclerc Maupas Charlemagne #mile de (1818- 1888), prefekt policji paryskiej 558 Maupassant Guy de (1850-1893), pisarz fr. 566, 599, 600, 606, 631 Maupeou Rene Nicolas Charles Augustin de (1714-1792), kanclerz Francji 344, 345, 360, 391, 393, 472 Maupertuis Pierre - Louis Moreau de (1698-1759), fr. matematyk i filozof 378 Mauriac FranQois (ur. 1885-1970), pi- sarz fr. 675, 691, 713, 715 Maurras Charles (1868-1952), fr. pisarz, polityk 610, 685 Maury Jean Siffrein (1746-1817), czło- nek Konstytuanty, później kardynał 408 Mayenne Charles de Lorraine ks. de (1554-1611), przywódca Ligi 252, 255, 256 Mayer Jean, fr. historyk współcz. 359 Mayer Rene (ur. 1895), polityk fr., 693, 714, 717 Mazarini Jules (1602-1661), kardynał, pierwszy minister Francji 283-294, 300, 301, 304, 305, 309, 323 Mehmet Ali (1769-1849), pasza Egiptu 532 Meilhac Henri (1831-1897), dramato- pisarz fr. 629, 630 Melies Georges (1861-1938), fr. reżyser filmowy 597 Meline Jules (1838-1925), polityk fr. 6l0, 618, 619, 637 Menage Gilles (1613-1692), gramatyk fr. 296 Mendes-France Pierre (ur. 1907), fr. po lityk 662, 693, 696, 715-719 Mercier Louis Sebastien (1740-1814), pisarz fr. 368, 380 77l Mercier Ernest (1878 -1955), przemysło- wiec fr. 658 Mercier le, doradca Karola V 160 Mercier de la Riviere, Pierre Paul (1720- 1792/93), fr. fizjokrata 350 MErimee Prosper (1803-1870), pisarz fr. 531, 533, 545, 629 Merleau-Ponty Maurice (1908-1961), fi- lozof fr. 715, 728 Merlin de Douai Philippe Antoine (1754- 1838), fr. działacz rewoluc. 398, 453, 459, Merlin de Thionville Antoine Christophe (1762-1833), działacz rewolucyjnY fr. 421 Meroweusz (zm. 458), władca frankijski 7, 8 Merowingowie 7,18,19, 22, 24, 26 Mersenne Marin (1588-1648), fr. pi- sarz, uczony 296, 300, 306 Meslier Jean (1664-1729), fr. komunista utopijny 383 Messance (XVIII w.), pionier demografii fr. 361 Messiaen Olivier (ur. 1908), kompozytor fr. 676, 729 Metternich Klemens Lothar Wenzel von (1773 -1859), od 1829 kanelerz Austrii 491-493, 503, 533, 541 Meziere Philippe de (ok. 1327--1405), doradca Karola V 146 Michał I (zm. po 840), ces. Bizancjum w ł. 811-813 26 Michał Korybut Wiśniowiecki (1640- 1873), kr. Polski od 1669 311 Michałowski Piotr (1800-1885), malarz pol. 536 Michel Louise (1830-1905), rewolucjo- nistka fr. 60l Michelet Jules (1798-1874), fr. pisarz historyk 8, 67, 170, 214, 508, 531 535, 537, 542 Michelin Edouard (1859-1940), prze mysłowiec fr. 658 Mickiewicz Adam (1798-1855), poet pol. 535, 537 Mieszczanin Paryski, anonimowy krc nikarz z XV w. 165, 192 Mignet Franqois Auguste (1796-1884), fr. historyk, publicysta 207, 515 Mikołaj I (1796-1855), car Rosji od 1825 518, 571 Mikołaj II (1868-1918), car Rosji w 1. 1894-1917 618 Milhaud Darius (ur. 1892), kompozytor fr. 676 Millerand Alexandre (1859-1943), fr. polityk, prezydent Republiki 1920- 1924 612, 620, 646, 649, 652 Mirabeau Gabriel Honore de (1749- 1791), fr. polityk i pisarz 307, 362, 394, 396, 398, 399, 405, 408-410, 414, 416, 427 Mirbeau Octave (1848-1917), pisarz fr. 614, 632 Miró Juan (ur. 1893), malarz hiszp. 674, 676 Miron Robert (1569-1641), prewot kup- ców paryskich 267 Moch Jules (ur. 1893), polityk fr. 709 Mohamed V (1909-1961), sułtan Ma- roka od 1927 701 714, 717 Molay Jacques de (ok. 1243-1314), w. mistrz templariuszy 140 Mole, rodzina 360 Mole Louis Mathieu hr. de (1781-1855), polityk fr. 529, 543, 570 Molier (Jean-Baptiste Poquelin, 1622- 1673), komediopisarz fr. 194, 298, 300, 322-325, 538, 634 Molitor Gabriel Jean Joseph (1770-1849), marszałek Francji 464 Mollet Guy (ur. 1905), polityk fr. 706, 713, 719, 72l, 723 Momoro Antoine-Fran#ois (1756- 1794), księgarz, działacz rewolucyjny 441, 447 Mondrian Piet (1872-1944), hol. malarz i teoretyk sztuki 676 Monet Claude (1840-1926), malarz fr. 635 Monge Gaspard (1746--1818), fr. mate- matyk 443, 468 Monk George (1608-1670), ang. gen. i admirał 471 Monluc Jean de Lasseran Massencome de 772 (ok. 1508-1579), fr. dyplomata, bp 241, 249 Monnet Jean (ur. 1888), fr. ekonomista, polityk 712 Monnier Henri (1805-1877), fr. aktor, pisarz 524 Monod Theodore (ur. 1902), biolog fr. 728 Montagu Jean de (1349-1409), sekretarz Karola V, min. Karola VI 160 Montagu Thomas hr. Salisbury (1388- 1428), dowódca ang.170 Montaigne Michel Eyquem de (1533- 1592), fr. pisarz i filozof 215, 217, 224, 230, 233, 234, 257, 321, 387 Montalembert Charles Forbes hr. de (1810-1870), fr. polityk i publicysta katolicki 530, 556, 570 Montesquieu Charles Louis de Secondat (1689-1755), fr. prawnik, pisarz, historyk 289, 329, 337, 369-371, 373, 376, 377, 379, 380, 407 Montezuma (1466-1520), ces. Azteków od 1502 213 Montfort Amalryk de (1192-1241), kone- tabl fr. 108, 109 Montfort Jean de (I293-1345), ks. Bre- tanii 149, 157, 158 Montfort-1' Amaury Simon de (ok.1150- 1218), przywódca krucjaty prze- ciw albigensom 108 Montgomery Gabriel de Lorges de (ok. 1530-1574), szk. gwardzista Hen- ryka II 211 Montherlant Henri de (1896-1972), pi- sarz fr. 729 Montmorency, ród 249 Montmorency Anne I (1493-1567), ko- netabl Francji 209, 210, 240, 243- 246, 252 Montmorency Henri II de (1595-1632), marszałek Francji 272 Montpensier Antoine Marie Philippe Louis d'Orleans ks. de (1824-1890), s. Lud- wika Filipa 533 Montreuil Jean de (XIV/XV w.), huma- nista fr. 191 Moore John (1761-1809), gen. ang. 490 Moreau Jean Victor (1763-1813), gen. fr. 459, 460, 463-465, 477, 480 Morelly (XVIII w.), filozof fr. 383 Mornet Daniel współcz. historyk fr. 384 Morny Charles ks. de (1811-1865), przyrodni brat Napoleona III 558, 570, 580 Morogues baron de (XIX w.), publi- cysta fr. 527 Morsztyn Andrzej (ok.1620-1693), poeta pol. 312 Mortier Edouard Adolphe Casirnir Joseph (1768-1835), marszałek Francji 529 Motte, przemysłowcy fr. 599 Moulin Jean (1899-1943), fr. polityk, działacz Ruchu Oporu 689, 690, 697 Mounier Emanuel (1905-1950), fr. filo- zof i publicysta 675 Mounier Jean Joseph (1758-1806), fr. polityk 398, 399, 405, 408 Mousnier Roland Emile (ur. 1907), hi- storyk fr. 266, 281 Mun Albert de (1841-1914), fr. działacz katolicki 609 Murat Joachim (1767-1815), marszałek Francji, kr. Neapolu od 1808455, 477, 484, 485, 487, 489, 498-500, 503, 505 Musset Alfred de (1810-1857), pisarz fr. 532, 538, 630 Mussolini Benito (1883-1945), wódz faszyzmu wł. 660, 661, 667 Napoleon Bonaparte (1769-1821), ces. Francuzów w 1. 1804-1814 5, 337, 362, 407, 443-445, 459-465, 469- 500, 502-504, 506-510, 512, 518, 519, 532, 558-560, 564, 570, 585 Napoleon II ("Orlątko", 1811-1832), s. Napoleona I 504, 518, 519 Napoleon III (1808-1873), ces. Francu- zów w 1. 1852-1870 527, 532, 553- 555, 557-560, 569, 570, 572-575, 578-580, 590, 592, 607, 629 Narbonne-Lara Louis Marie Jacques Amalric hr. de (1755-1813), fr. gen. 337 Naser Gamal Abd el- (1918-1970), po lityk egipski, od 1956 prezydent 720 773 Naude Gabriel (1600-1653), fr. biblio- graf, lekarz królewski 296 Navarre Henri (ur. 1898), gen. fr. 715 Necker Jacques (I732-1804), szwajc. bankier, fr. min. skarbu 361, 37I, 393, 394, 396, 397, 400, 401, 412, 421 Necker Suzanne Curchod (1739-1794), animatorka salonu 388 Nelson Horatio (1758--I805), admirał ang. 462, 482 Nemours Louis Charles Philippe d'Orleans ks. de (1814- I896), s. Ludwika Filipa 518 Nerval Gerard de (Labrunie,1808-1855), poeta fr. 538 Nevers de ks. zob. Karol I Gonzaga Newton Isaac (1642-I727), ang. fizyk, mat8matyk 374 Ney Michel (1769- I815), marszałek Fran- cji 479, 504, 509 Nicole Pierre (1625-1695), fr. filozof, jansenista 295 Nicolet Claude, fr. historyk współcz. 609 Nicolle Charles (I866-1936), bakterio- log fr. 676 Niel Adolphe (1802-1869), marszałek Francji 579 Nithard (koniec VIII w. - 844/845), kronikarz 31, 35, 62 Nivelle Robert Georges (1856 =-1924), gen. fr. 639, 64l Noailles Gilles de, fr. dyplomata, poseł na elekcję polską 1573 r. 249 Noailles Louis Antoine de (1651- I729), kardyuał, abp Paryża 315 Noailles Louis Marie d'Arpajon de (1756- 1804), deputowany do Stanów Gen. 1789 r. 403 Nobel Alfred (1833-1896), szw. chemik, przemysłowiec 629, 675, 676, 728, 729 Nodier Charles (1780-1844), pisarz fr. 538 Nogaret Guillaume de (zm. 1313), mi- nister Filipa IV 139, 140 Nogent Guibert de (1053- ok. I124/I130), kronikarz 78, 79, 85 Noir Victor (Yvan Salmon, 1848-I870), dziennikarz fr. 548 Norwid Cyprian Kamil (I821-I883), poI. poeta, malarz 535 Oberkampf Christophe Philippe (1738= 1815), przemysłowiec fr. pochodz. niem. 353 Ockham William (ok. I300- ok. I349), filozof ang. 191 Odo (ok. 860-898), hr. Paryża, od 888 kr. Francji 37-39, 46 Odo (zm.1247), abp Rouen 124 Odo II (ok. 982- przed 1037), hr. Blois i Szampanu 53 Odo z Deuil (1100-1162), kronikarz 81 Offenbach Jacques (1819-1880), kompo- zytor fr. 630 Ohnet Georges (1848-I918), pisarz fr. 630 Olivares Gaspar Guzman de (1587-1645), pierwszy minister hiszp. 268, 276 Olivetan Pierre Robert (ok. 1506-1538), fr. tłumacz Biblii 229 Ollivier Emile (1825-1913), polityk fr. 569, 578, 580 Oresme Nicole d' (ok. 1325 - I 3R2), filozof i astronom fr. 191 Orgemontowie 190 Orłow Aleksiej Fiodorowicz (1786-1861), dyplomata ros. 571 Ormessonowie 360 Orry de Vignory Philibert (1689 1747), min. finansów 333, 334, 337, 348 Orsay d' hr. (XVIII w.), właściciel hut 353 Orsini Felice (18I9-1858), rewolucjo- nista wł. 569 Otto I Wielki (9I2-973), kr. niem. od 936, ces. rz. od 962 41, 46, 47, 113 Otto II (955 - 983), kr. niem. od 961, ces. rz. od 967 54 Otto III (980-1002), kr. od 983, ces. rz. od 993 47, 65 Otto IV Brunszwicki (1175/ll82-1218), kr. niem. od 1,198, ces. rz. od 1209 99, 100, 112, 113 774 Oudinot Nicolas Charles Victor (1719- 1863), gen. fr. 555 Owidiusz (43 p. n. e. - ok. 17 n. e.), poeta rz. 92, 93 Pache Jean Nicolas (1743-1823), dzia- łacz rewoluc. 448 Pagnol Marcel (1895-1974), pisarz 675 Paine Thomas (1737-1809), ang. po lityk i pisarz 417 Painleve Paul (1863-1933), fr. mate- matyk, dwukrotny premier 641, 652 Palafox y Melzi Jose Rebolledo de (1776- 1847), hiszp. gen., ks. Saragossy 490 Paleologowie 200 Palikao Cousin-Montauban Charles Guil- laume hr. (1796-1878), fr. gen. 579, 580 Palissot de Montenoy Charles (1730- 1814), komediopisarz fr. 387 Palissy Bernard (ok. 1510-1589/1590), fr. chemik, ceramik 234 Palmerston Henry John Temple (1784- 1865), polityk ang. 518, 571 Pankiewicz Józef (1866-1940), malarz pol. 649 Paoli Pasquale (1725-1807), wódz pow- stańców korsykańskich 340, 439 Paracelsus (Theophrastus Bombastus von Hohenheim,1493-1541), niem. przy rodoznawca, medyk, filozof 234 ParE Ambroise (1509?-1590), chirurg fr. 234 Pare G., historyk współcz. 85 Paris Gaston (1839-1903), historyk lite- ratury fr. 66 Paris Mathieu (1200?-1259), dziejopis 112 Paris bracia: Antoine (1668-1733), Clau- de (1670-1745), Joseph Duvernay 1684-1770), Jean (1690-1766), fi- nansiści 330, 332 Pascal Blaise (1623-1662), fr. matema- tyk, fizyk, filozof, pisarz 295, 296, 315, 320 Pascin Julius Pinkas (1885-1930), ma- larz amer. 676 Pasquier Etienne (1767-1862), fr. po lityk 510 Pasteur Louis (1822-1895), fr. chemik, mikrobiolog 625 Paul-Boncour Joseph (ur. 1873), polityk fr. 659 Paulet Charles (zm. 1604), finansista fr. 259 Paweł (1754-1801), car Rosji od 1796, 462, 464, 476, 478 Paweł 1V (Gian Pietro Carafa, 1476- 1559), papież od I555 210 Peguy Charles (1873-1914), pisarz fr. 170, 601, 610, 620, 627 Peire Cardenal(ok.1210- koniecXIIIw.), trubadur z Puy 110 Pelissier Aimable Jean Jacques (1794- 1864), marszałek Francji 571 Pelletan Camille (1846-1915), polityk fr. 600 Pepin Krótki (714-768), kr. Franków od 751 24, 25, 29 Yerdiguier Agricol (1805-1875), pisarz fr. 509 Pereire bracia: Isaac (1806-1880) i Jacob Emile (1800-1875), fr. bankierzy 560, 565 Peri Gabriel (1902-1941), fr. dzienni- karz, działacz FPK 689 Yerier, dom bankowy 541 Perier Casimir (1777-1832), szef rządu fr. od 1831 519, 520, 529, 530, 535 Periers Bonaventure des (ok. 1510- ok. 1544), poeta fr. 230 Perigordu hr. zob. Boson I Pernoud Regine, współcz. historyk fr. 10 Perrault bracia: Charles (1628-1703), pisarz, i Claude (1613-1688), archi- tekt 297 Perret Auguste (1874-1954), architekt fr. 729 Perrin Charles Edmond (ur. 1887), fr. mediewista 44 Perrin Francis (ur. 1901), fizyk 724 Perrin Jean (1870-1942), fizyk fr. 677 Perrinet Gressart (XV w.), dowódca Ka- rola VII 175 Perroy Eduard, współcz. historyk fr. 34 Pershing John Joseph (1860 - 1948), gen. amer. 641 775 Persigny Jean Gilbert Victor Fialin ks. de (1808 -1872), polityk fr. 558, 570 Petain Philippe (1856-195I), marszałek Francji, polityk 639, 641, 643, 664, 665, 679, 680, 683 - 689, 695, 710 Petion de Villeneuve Jeróme (1756- 1794), fr. działacz rewolucyjny 409, 420, 421, 424, 428, 436, 437 Petion Anne Alexandre Sabes (1770- 1818), polityk haitański 479 Petit Jean (1360-1411), teolog 162 Petitowie, wydawcy 216 Petit-Dutaillis Charles (1868-1947), fr. mediewista 119 Petrarca Francesco (1304-1347), poeta wł. 191 Peyerimhoff Henri de, fr. magnat węglowy 658 Peyrefitte Roger (ur. 1907), pisarz fr. 729 Pflimlin Pierre, polityk fr. 722, 723 Picard Jean (1620-1682), astronom fr. 320 Picasso Pablo (1881-I973), malarz hiszp. osiadły we Francji 635, 674, 676, T29 Pichegru Charles (1761-1804), gen. fr. 449, 455, 459, 480 Picquart Georges (1854-1914), gen. fr. 619 Pigalle Jean-Baptiste (1714-1785), rzeź- biarz fr. 337, 375 Piłsudski Józef (1867-1935), n-#arsznłek Polski 647, 648, 660 Pinay Antoine (ur. 1891), polityk fr., 711, 7l2, 714, 723 Piotr I Mauclerc (zm. 1250), ks. Bretanii lll Piotr I Wielki (1672-I725), car Rosji od 1692 328 Piotr I11 (1728-1762), car Rosji od 1762 340 Piotr III Wielki (I239-1285), kr. Aragonu od 1276 135 Piotr Czcigodny (ok. 1092-1156), opat Cluny 87 Pisan Christine de (ok. 13G4- po 1430), pisarka fr. 19l Pissarro Camille (1830-1903), malarz fr. 635 Pitoeff Georges (Grigorij Pitojew, 1884- 1939), fr. reżyser, aktor 675 Pitt William Młodszy (1759-1806), po lityk ang. 433, 435, 478, 480, 482, 483, 485 Pitt William Starszy (1708-1778), po lityk ang. 340 Pius IV (Giovanni Angelo Medici, 1499- 1565), papież od 1559 243 Pius VI (Giovanni Angelo Braschi,1717- 1799), papież od 1775 415 Pius VII (Barnaba Gregorio Chiaramonti, 1742-1823), papież od 1800 475, 481, 484, 491 Pius IX (Giovanni Maria Mastai Feretti, 1792-1878), papież od 1846 555, 607, 626 Pius X (Giuseppe Melchiore Sarto,1835- 1914), papież od 1903 609, 621, 622, 626 Pixerecourt Rene Charles Guilbert de ( 1773 - I 844), dramatopisarz fr. 539 Plaisian Guillaume de (XIII w. - I313), doradca Filipa Pięknego 139 Planck Max (1858-1947), fizyk niem. 627 Plantageneci 53, 82, 84, 85, 93, 97-100, 103, 104, 115, 147, 148, 155 Platon (ok. 427-347 p. n. e.), filozof gr. 86 Pliniusz (23-79), przyrodnik rz. 233 Poincare Raymond (1860-1934), fr. po lityk, prezydent Republiki 1913- 1920 600, 618, 623, 624, 641, 651, 653, 654, 660, 667 Poitiers Diana de (1499-1566), faworyta lienryka II 210, 239 Poliakoff Serge (ur. 1906), fr. malarz współcz. 729 Polier de Blancmensil Nicolas (I541- 1635), radca parlamentu 287 Polignac Auguste Jules Armand de (1780- 1847), fr. polityk, 514, 516 Polignac Melchior de (1661-1741), fr. kardynał, polityk, pisarz 317 Pompadour Jeanne Antoinette de (1721- 1764), faworyta Ludwika XV 337, 338, 340, 371, 387 776 Pomponazzi Pietro (1462-1523), filozof wł. 230 Poniatowski Józef ks. (1763-1813), min. wojny Księstwa Warszawskiego, mar- szałek Francji 487, 492, 500, 503, 504 Pont markiz du, kandydat na tron Francji po 1589 255 Ponteil Felix fr. historyk współcz. 509, 562 Porszniew Boris F. (ur. 1905), historyk radz. 281, 286 Postel Guillaume (I510-1581), fr. orien- talista, językoznawca 228 Potocki Ignacy (1750-1809), marszałek w. litewski 487 Potocki Stanisław Kostka (1755-1821), pol. polityk, pisarz, gen. 487 Poujade Pierre (ur. 1920), polityk fr. 719 Poulenc Francis (ur. 1899), kompozytor fr. 676 Poussin Nicolas (1594-1665), malarz fr. 297 Pouyer-Quertier Auguste (1820-189I), polityk fr. 587 Premierfait Laurent de (XIV w.), huma- nista fr. 191 Prevert Jacques (ur. 1900), poeta fr. 672, 729 Prevost Jean (1901-1944), pisarz fr. 692 Prevost d'Exiles Antoine (1697-1763), pisarz fr. 330, 385 Prevost-Paradol Lucien Anatole (1829- 1870), fr. dziennikarz, polityk 575 Price Richard (1723-1791), filozof ang. 417 Pride Thomas (zm 1G58), ang. działacz okresu rewolucji 289 Prie Jeanne Agnes Berthelot de Pleneuf de (1698-1727), metresa ks. de Bourbon 332 Prieur de la Cóte-d'Or Claude Antoine (1763-1832), polityk fr. 440, 443, 451 Primaticcio Francesco (1505-1570), wł. malarz, rzeźbiarz, architekt 225, 227 Proudhon Pierre Joseph (1809-1865), fr. socjalista drobnomieszczański 528, 552, 568, 573, 585, 604, 613 Proust Marcel (1871-1922), pisarz fr. 629, 632, 638, 673 Prouvost Jean (ur. 1885), fr. polityk, kolaborant 683 Pucheu Pierre, kolaborant, min. rządu w Vichy 684, 685, 689 Pułaski Aleksander Kazimierz (1800- 1838), pol. działacz rewolucyjny 536 Pyat Felix (1810-1889), pisarz i polityk fr. 570, 582, 583, 585 Quentin de La Tour Maurice (1704- 1788), malarz fr. 337, 379 Quesnay Fransois (1694-1774), ekono- mista fr. 350 Queuille Henri (ur. 1884), fr. polityk 707 Quincy de (XVII w.), pamiętnikarz 302 Quinet Edgar (1803-1875), fr. historyk, pisarz 531, 535, 537, 559, 583 Rabelais FranQois (ok. 1493-1553), pi- sarz fr. 85, 95, 106, 200, 212, 229- 234 Racine Jean-Baptiste (1639-1699), dra- maturg fr. 295, 298, 300, 315, 323, 324, 731 Radiguet Raymond (1903-1923), pisarz fr. 673 Radiszczew Aleksandr N. (1749 -1802), pisarz ros. 417 Radziejowski Michał (1641-1705), pry- mas Polski 317 Radziwiłł Antoni Henryk (1775-1883), namiestnik W. Księstwa Poznańskiego 486 Rafael Santi (Sanzio, 1483-1520), ma- larz wł. 225 Rajmund VI (1156-1222), hr. Tuluzy 107, 108 Rajmund VII (1197-1249), hr. Tuluzy 108, 109, 120 Ramadier Paul (1888-1961), fr. polityk 693, 704, 705, 707, 708 Rambouillet Catherine de Vivonne mar- kiza de (1588-1665), animatorka salonu 300 Rameau Jean Philippe (1683-1784), kom- pozytor fr. 352 777 Raspail Fran#ois Vincent (1794-1878), fr. chemik, polityk 519, 549, 554 Ratinaud Jean, fr. historyk współcz. 440 Raul (Rudolf zm. 936), ks. Burgundu, kr. Francji od 923 37, 46 Raul Glaber (Łysy, Bezbrody, zm. 1050), kronikarz 49, 57, 64, 67 Ravaillac Fransois (1578-1610), zabójca Henryka IV 261 Ravel Maurice (1875-1937), kompozytor fr. 636, 676 Raynal Guillaume (1713-1796), historyk i filozof fr. 370, 376, 384, 394 Reaumur Rene Antoine (1683-1757), fr. fizyk, przyrodnik 374 Recamier Jeanne Fran#oise Julie (1777- 1819), animatorka salonu 454, 496 Redon Odilon (1840-1916), fr. malarz, grafik 635 Reginon z Prum (zm. 915), kronikarz 38 Reinach Jacques de (1840-1892), fr. finansista 618 Reinhardt Richard, niem. uczestnik Ko- muny Paryskiej 586 Rembrandt Harmenszoon van Rijn (1606- 1669), malarz i rytownik hol. 322 Remigiusz św. (ok. 437 ok. 533), bp Reims l 7 Remond Rene, współcz. historyk i po litolog fr. 607 Remusat Charles Fran#ois Marie de (1797-1857), fr. polityk, historyk, filozof 524 Renald (XIII w.), hr. Boulogne 99 Renan Ernest (1823=-1892), fr. historyk, filozof, filolog 610, 625, 626 Renault 596, 599, 655 Renault Louis (1877-1944), fr. prze- mysłowiec 695 Rene (1451-1508), ks. Lotaryngu od 1473 183 Rene d'Anjou (1409-1480), od 1434 ty- tularny kr. Sycylii 161, 183, 184, 192 Renoir Auguste (1841-1919), malarz fr. 635 Renoir Jean (ur. I 894), fr. reżyser filmowy 676 Resnais Alain (ur. 1922), fr. reżyser filmowy 731 Restif de la Bretonne (Nicolas R., 1743- 1806), drukarz, pisarz fr. 368-370, 383 Retz Jean Frangois Paul de Gondi (1613- 1679), kardynał, polityk, pisarz 264, 273, 286-290, 294, 324 Reubell Jean Fransois (1747-1807), fr. polityk 457 Reybaud Louis (1799-1879), ekonomista fr. 567 Reynaud Paul (1878-1966), fr. polityk, min. 666, 667, 679, 680 Ribbentrop Joachim von (1893-1946), niem. min. spraw zagranicznych 668 Ribot Alexandre (1842-1923), fr. po lityk 600, 610, 618, 637, 641 Richard-Lenoir Franqois (1765-1839), przemysłowiec fr. 457 Richardson Samuel (1689-1761), pisarz ang. 374, 386 Richelieu Armand Emmanuel Duplessis ks. de (1766-1822), szef rządu Lu- dwika XVIII 509-511 Richelieu Jean Armand Duplessis (1585- IM42), kardynał, pierwszy min. Lud- wika XIII 264, 266, 268-277, 283, 284, 287, 292-294, 297, 300, 301, 304, 337 Richer (koniec X w.), kronikarz 46, 47, 49, 56 Richer Edmond (1559-1631), teolog fr. 278 Rigaud Hyacinthe (1659=1743), malarz fr. 303 Rigault Raoul (1846-1871), działacz Komuny Paryskiej 585 Rigault de Genouilly Charles (1807-1873), admirał fr. 576 Rigord (ok. 1145 - ok. 1210), kronikarz 78, 96 Rimbaud Jean Arthur (1854-1891), poeta fr. 627, 632, 633 Rimski-Korsakow Nikołaj P. (zm. 1848), dowódca ros. 464 Rivarol Antoine de (1753-I801), publi- cysta fr. 409 778 Rivet Jean (1800-1872), polityk fr. 590 Riviere, doradca Karola V 157, I60 Robbe-Grillet Alain (ur. 1922), pisarz fr. 729 Robert I (865-923), kr. Francji od 922 46 Robert I Stary (zm. 1076), ks. Burgundii 55 Robert I Waleczny (1216-1250), hr. Artois 110, 113, 116, 137 Robert II Krótkonogi (ok. 1054-ll34), ks. Normandu 69 Robert II Pobożny (970-1031), kr. Francji od 996 49, 51, 53-57, 64, 65 Robert II Szlachetny (1250-1302), hr. Artois 137 Robert I11 (1287-1342), hr. Artois 147 Robert de Clari (XIII w.), hr. Amiens, kronikarz IV krucjaty 94 Robert Mocny (zm. 866), hr. Anjou i Blois, protoplasta dynastii Rober- tynów 38, 39, 45 Robertynowie 37, 45, 46, 48, 50 Roberval Jean Fran#ois de la Roque de (1500-1561), kolonizator fr. 223 Robespierre Augustin de (1763-1794), polityk fr. 471 Robespierre Maximilien de (1758 1794), działacz rewolucji fr., przywódca jakobinów 361, 398, 409, 410, 416, 420-425, 427-430, 435-437, 439- 442, 445-452, 467, 471, 542, 546, 585 Rochambeau Jean-Baptiste de Vimeur de (1725-1807), marszałek Francji 394, 423 Rochefort - LuQay Henri de ( 1831-1913), fr. dziennikarz, polityk 577, 580, 583, 617 Rochette (XVIII w.), pastor 343 Rodin Auguste (1840-1917), rzeźbiarz fr. 635 Roederer Pierre Louis (1754-I835), fr. polityk 422 Eloentgen Wilhelm Konrad (1845 =1923), fizyk niem. 627 Rol-Tanguy Henri, komunista fr. płk, dow. powstania w Paryżu 1944 693 Roland hr. (zm. 778), palatyn Karola Wielkiego 38, 66, 71, 72 Roland Jean Marie de la Platiere (I734- 1793), fr. działaczka rewolucyjna 421, 430 Roland Jeanne Marie de la Platiere (Ma- non, 1754-1793), działacz polityczny 349, 367, 421, 429, 430- Rolland Romain (1866-1944), fr. pisarz, muzykolog, działacz społeczny 632, 636, 674 Rollon (Rolf, Hrolf, zm. 927), wódz Normanów 40 Romains Jules (Louis Farigoule, ur.1885), pisarz fr. 675 Rómer Ole (1644 = I710), astronom duń. 320 Romieu (XIX w.), publicysta fr. 557 Romuald św. (ok. 950-1027) 67 Rondelet (XVI w.), przyrodnik fr. 234 Ronsard Pierre de (I524-1585), poeta fr. 210, 229, 233, 234, 246 Ronsin Charles Philippe (1752-1794), działacz sankiulocki, gen. 438, 442, 447, 448 Roscelin z Compiegne (ok. 1050- ok. 1124), filozof fr. 87 Rose Guillaume (1542-IGO2), bp, publi- cysta kat. Z51 Rossel Louis (1844-1871), min. obrony Komuny 586 Rosso Giovanni Battista (1494-1540), malarz wł. 225, 227 Rostand Edmond (1868-1918), fr. poeta, dramatopisarz 634 Rothschildowie bankierzy 523, 541, 564, 572, 599, 658 Rouault Georges (1871-1958), fr. ma- larz, grafik 627, 676 Rougerie Jacques, fr. historyk współcz. 586, 589 Rouget de Lisle Claude Joseph (I760-- 1836), fr. oficer, twórca Marsylianki 425, 468 lZouher Eugene (1814-1884), polityk fr. 558, 560, 570, 578 Rousseau Henri zw. Celnikiem (1844- 1910), malarz fr. 635 779 Rousseau Jean Jacques (1712-1778), fr. pisarz i filozof poch. szwajc. 298, 337, 347, 357, 362, 368-371, 373, 376, 379-382, 384, 386-390, 404, 407, 440, 446, 448, 450, 468 Roussel Gerard (ok. 1480-1550), fr. reformator religijny 236 Rouvier Maurice (1842-1911), fr. polityk 600, 618 Roux Jacques (1752-1794), fr. ksiądz, działacz sankiulocki 423, 434, 441 Roy Jules (ur. 1907), pisarz fr. 729 Royer-Collard Pierre Paul (1763-1845), fr. historyk i polityk 511, 512 Rubens Peter Paul (I577-1640), malarz fiamandzki 297, 322 Rude FranQois (1784-1855), rzeźbiarz fr. 531, 540 Rude George, współcz. historyk 367 Rudolf hr. Burgundu zob. Raul Rutebeuf (zm. ok. 1285), poeta fr. 134 Ruysdael Jacob van (1629-1682), malarz hol. 322 Ruyter MiGhiel de (1607-1676), admirał hol. 311 Ryszard I Lwie Serce (1157-1199), kr. Anglii od 1189, krzyżowiec 82, 84, 97, 103, IIS Ryszard II (1367-1400), kr. Anglii w I. 1377-1399 147, 158, 159, 164 Ryszard II Dobry (zm. 1027), ks. Nor- mandu 52, 59 Ryszard od Św. Wiktora (ok. 1I10- 1173), teolog paryski 86 Sachsen-Coburg Friedrich Josias ks. (1737-1815), gen. austr. 439, 444, 449 Sagan Fran#oise (F. Quirez, ur. 1935), pisarka fr. 729 Saint-Andre Jacques d'Albon de (ok. 1505-1562), marszałek Francji 244, 245 Saint-Arnaud Achille [1798-1854), mar- szałek Francji 557, 558 Sainte-Beuve Charles-Augustin (I 804 - 1869), pisarz fr. 538, 631 Saint-#vremond Charles de (ok. 1614- 1703), pisarz fr. 321 Saint-Exupery Antoine de (1900-1944), pisarz fr. 675 Saint-Gelais Mellin de (1491-1558), poeta fr. 202 Saint-John Perse (Alexis Saint-Leger, ur. 1887), poeta i dyplomata fr. 729 Saint-Just Antoine Louis de (1767-1794), fr. rewolucjonista, przywódca jako- binów 370, 430, 439, 440, 446, 447, 449, 451, 467, 546 Saint-Martin Louis Claude (1743-1803), fr. pisarz, filozof 371, 381 Saint-Pierre Charles Irenee de (1658- 1743), opat, pisarz polityczny 329 Saint-Simon Claude Henri hr. de (1760- 1825), fr. filozof, ekonomista 527, 528, 536, 560 Saint-Simon Louis de Rouvroy ks. de (1675 -1755), pamiętnikarz 301- 303, 306, 307 Salacrou Armand (ur. 1899), dramato- pisarz fr. 675 Salan Raoul (ur. 1899), gen. fr. 720, 722 Salengro Roger (1890-1936), polityk fr. 664 Salin Edouard (ur. 1889), fr. archeolog 23 Salisbury zob. Montagu Salmon Jean (1490-1557), humanista fr. 251 Salvianus z Marsylii (ok. 390- ok. 484), ksiądz, pisarz galo-rz. I5, 16 Sand George (Aurora Dudevant, 1804- 1876), pisarka fr. 528, 531, 535, 538, 558 Sangnier Marc (1873-1950), fr. działacz kat. 609, 627 Santerre Antoine Joseph (1752-1809), działacz sankiulocki, gen. 438 Sardou Victorien (1831-1908), dramato- pisarz fr. 630 Sarrail Maurice (1856-1929), gen. fr. 653 Sarraut Albert (1872-1962), polityk fr. 659 Sarraute Nathalie (ur. 1902), pisarka fr. 729 Sarto Andrea Angeli del (1486-1531), malarz wł. 225 780 Sartre Jean-Paul (ur. 1905), fr. pisarz, filozof 691, 713, 728, 729 Sauria Charles (ur. 18I2), wynalazca zapałek 522 Sauvy Alfred (ur. 1898), fr. demograf, ekonomista 715 Saxe Maurice hr. de (1696-1750), fr. marszałek 335, 336 Say Jean-Baptiste (1767-1832), ekono- mista fr. 524 Say, rodzina przemysłowców 599 Scarron Paul (1610-1660), pisarz fr. 300 Schaeffer Pierre (ur. 1910), fr. muzyk, pisarz 729 Scharnhorst Gerhard von (1755-1813), reformator armii pruskiej 491 Scheffer Ary (1795-1858), malarz fr. 540 Schiller Friedrich (1759-1805), niem. poeta i dramaturg 170, 491 Schneiderowie 565, 567, 597 Schuman Robert (1886-1963), fr. po lityk 707, 709, 712 Schwartz Laurent (ur. 1915), matematyk fr. 728 Scribe Eugene (1791-1861), dramato- pisarz fr. 539 ScudEry Madeleine de (1607-1701), fr. autorka romansów 299 Sebastiani de la Porta Horace (1772- 1851), marszałek Francji 519, 535 Secundinus (VI w.), uczony galijski 23 Seguier Pierre (1588-1672), kanclerz Ludwika XIII i Ludwika XIV 273, 290 Seguierowie 360 Sembat Marcel (1862-1922); fr. polityk 638 Seneka (3 - 65), pisarz rz. 86,191 Serra Gian Carlo (1760-1813), rezydent Napoleona w Warszawie 492 Serre Pierre hr. de (1776-1824), polityk fr. 509, 511 Serres Olivier de (ok. 1539-1619), fr. agronom, pisarz 219, 220, 349 Servan-Schreiber Jean-Jacques (ur. 1924), fr. publicysta i polityk 7l9 Servet Michel (1511-1553), hiszp. teolog, lekarz 232 Servien Abel (1593-1659), dyplomata fr. 285 Seurat Georges (1859 -1891), malarz fr. 635 Sevign# Marie de Rabutin-Chantal de (1626-1696), epistolografka 300, 324, 325 Seyssel Claude de (ok. 1450-1520), fr. pisarz polit., doradca Ludwika XII 202, 209 Sforza, rbd 202 Sforza Francesco II Maria (I495-1535), ks. Mediolanu 208 Sforza Lodovico (II Moro, 1452-1508), ks. Mediolanu 199, 202, 203 Sforza Maksymilian (1493-1530), ks. Mediolanu 203, 204 Shaw George Bernard (1856-1950), dra- matopisarz irl. 170 Sidi Lamine (XX w.), bej Tunisu 701 Sieyes Emmanuel Joseph (1748-1836), opat, polityk, działacz rewolucji fr. 359, 361, 370, 396, 398, 399, 406, 408, 461, 464, 465, 470, 472 Signac Paul (1863-1935), malarz fr. 635 Sikorski Władysław (1881-1943), pol. gen. i polityk 677 Silhouette Etienne de (1709-1767), min. Ludwika XV 342 Simon Jules (Jules Fransois Simon Suisse, 1814-1896), fr. polityk 583, 594, 600 Simon Pierre - Henri, współcz. krytyk i publicysta fr. 720 Simon Richard (1638-1712), oratorianin 321 Sirvenowie: Pierre Paul (1709-1777) i jego żona, małżeństwo protestanckie 343 Sisley Alfred (1839-1899), malarz fr. 635 Sjagriusz (zm. 487), ostatni wódz rz. w Galii 17 Skłodowska Curie Maria (1867-1934), pol. fizyk, chemik 627, 629, 724 Sluter Claus (zm. 1406j, rzeźbiarz 195 Soboul Albert współczesny historyk fr. 381, 441, 447, 448, 453 Soissons hr. (XIII w.), krzyżowiec 116 Soissons Ludwik hr. de (1604-1641), spiskowiec 272 Solvay Ernest (1838-1922), przemysło- wiec belgijski 560 781 Somerset John Beaufort de (1403-1444), dowódca ang. w Normandii 175 Sorbon Robert de (1201-1274), kapelan Ludwika IX, założyciel Sorbony 130 Sorel Agnes (ok. 1422-1450), faworyta Karola VII 175, 195 Sorel Georges (1847-1922), socjolog i pisarz polityczny fr. 604 Sorlin Pierre, współcz. historyk fr. 606 Soubirous Bernadetta (1844-1879), wi- zjonerka 592 Soult Nicolas (1769-1851), marszałek Francji, polityk 464, 494, 520, 529, 534 Soupault Philippe (ur. I897), pisarz fr. 674 Soustelle Jacques (ur. 1912), polityk fr. 719, 721, 722 Soutine Chaim (1894-1943), malarz fr. 676 Spinoza Baruch (1632-1677), filozof hol. 296 Stael-Holstein Anne Louise Germaine de (1766-1817), pisarka fr. 421, 454, 497, 512 Stalin Josif Wissarionowicz (Dżugaszwili, 1879-1953), przywódca radz., sekr. gen. KPZR 669, 715 Stanisław Leszczyński (1677=-1766), kr. ', Polski w 1. 1704-1709 i 1733-1736 332, 334, 335 Starhemberg Guido Ubaldo (1657-1737), dowódca austr. 319 Stawiski Aleksandr (1886-1934), afe- rzysta 659 Steen Jan (1626-1679), malarz hol. 322 Stefan II, papież w 1. 752-757 24 Stefan z Blois (1105 -1 l 54), kr. Anglii od 1135 81 Stein Karl von (1757-1831), polityk niem. 491 Stendhal (Henri Beyle, 1783-1842), pi- sarz fr. 506, 53l, 539, 540 Stinnesowie 651 Strabon (63-23 p. n. e.), geograf gr. 8 Strawiński Igor (1882-1973), kompo- zytor pochodzenia ros. 636 Stresemann Gustav (lR78 -l929), po lityk niein. 651, 653 Strozzi, rodzina 210 Stuartowie 287, 310, 311, 319, 328 Suchet Louis Gabriel (1770-1826), mar- szałek Francji 477 Sue Eugene (1804-1857), pisarz fr. 532, 539, 556 Suffren de Saint-Tropez Pierre Andrć de (1726-1788), admirał fr. 394 Suger (1081-1151), opat St. Denis, doradca Ludwika VI i Ludwika VII 56, 71- 73, 89, 101 Suleau Fran#ois (1757-1792), dzien- nikarz fr. 409 Sulejman Wspaniały (ok. 1495-1566), sułtan turecki od 1520 208 Sully Maximilien de Bethune de Rosny ks. de (1560-1641), min. i doradca Henryka IV 258-261, 263 Sully Prudhomme Armand (1839-1907), poeta fr. 632 Supervielle Jules (1884-1960), poeta fr. 675 Suriano Michał (XV w.), poseł Wenecji 198 Suworow Aleksander W. (1730-1800), feldmarszałek ros. 463, 464 Swedenborg Emanuel (1688-1772), mis- tyk szwedzki 381 Sylwester II (Gerbert z Aurillac, ok. 945-1003), papież od 999 65 Szekspir William (1564-1616), ang. dra- matopisarz, aktor 95, 176, 540, 634 Sztaufowie 114, 135 Tailhade Laurent (1854-1919), pisarz fr. 614 Taine Hippolite (1828-1893), fr. filozof historyk, krytyk sztuki 588, 610, 625 Taittinger Pierre (1887-1965), przemy- słowiec fr. 658 Talabot Paulin (1799-1885), fr. inżynier, konstruktor 560 Talbot John (1388?-1453), dowódca ang. 170, 171, 175, 176 Tallemant des Reaux Gedeon (1619- 1690), pisarz fr. 257 782 Talleyrand-Perigord Charles Maurice de (1754-1838), fr. mąż stanu 361, 362, 396, 407, 412, 459, 462, 465, 466, 475, 480, 485, 490, 491, 497, 504, 509, 518 Tallien Jean-Lambert (1767-1820), fr. polityk rewolucyjny 444, 450, 451, 453 Tallien ThEresa Cabarrus (1773-1835), antmatorka salonu 454 Talon Jean (1625-1694), w. intendent Kanady 305 Tankred z Hauteville (zm. 1112), krzyżo- wiec 68, 114 Tarc (Tart) Jakub, ojciec Joanny d'Arc l 70 Tardieu Andre (1876-1945), polityk fr. 644, 654, 658 Target Guy Jean-Baptiste (1733= 1807), fr. prawnik 408 Tati Jacques (J. Tatischeff, ur. 1908) fr. reżyser filmowy, aktor 731 Tavannes Gaspard de Saulx (1509-1573) marszałek fr. 246 Teilhard de Chardin Pierre (1881-1955), filozof, teolog, paleontolog, geolog fr. 728 Teitgen Pierre Henri (ur. 1908), polityk fr. 693 Tempier Etienne (ok. 1210-1279), bp Paryża 131 Teniers David (1582-1649), malarz fla- m#dzki 322 Terray Joseph Marie (1715-1778), ge- nera#y kontroler finansów 344, 345 Thierry z Alzacji (zm. 1168), hr. Flandrii 80 Thierry Augustin (1795-1856), historyk fr. 7, 8, 290, 537 Thiers Adolphe (1797-1877), dziennikarz, historyk i polityk fr., prezydent Re- publiki 1871-1873 514, 515, 529, 530, 532, 533, 543, 553, 554, 556, 557, 574, 578, 579, 583, 584, 590-593, 600 Thimonnier Barthelemy (1793-1857), wy- nalazca maszyny do szycia 522 Thomas Albert (1878-1932), fr. historyk, prawicowy socjalista 613 Thomas Clement (1809-1871), gen. fr. 584 Thorez Maurice (I900-1964), od 1930 generalny sekretarz FPK 650, 658, 662, 663, 694, 696, 698, 699, 704, 712 Thyssenowie 651 Tibullus (48?-19 p. n. e.), liryk rz. 93 Tixier Adrien, współcz. polityk fr. 693 Tocqueville Charles Alexis Henri Clerel de (1805-1859), fr. pisarz, polityk 392, 530, 537, 543, 545, 548, 550, 553, 557 Tolain Henri Louis (1828-1897), polityk fr. 583 Tomasz z Akwinu św. (1225 -1274), wł. filozof i teolog 130,13l Tortellier Joseph, anarchista fr. 605 Toulouse-Lautrec Henri de (1864-1901), malarz, grafik fr. 635 Tournon Fran#ois de (1489-1562), kar- dynał 203, 213, 238 Toussain Jacques (1499-1547), helle- nista fr. 228 Toussaint-Louverture Franqois Dominique (1743-1803), gen. murzyński, dow. powstania na San Domingo 449, 462, 479 Tremblay Fran#ois Joseph Le Clerc du (Ojciec Józef, 1577-1638), kapucyn 273 Tremblay P., współcz. historyk 85 Trochu Louis Jules (I815-1896), gen. fr. i polityk 580-582 Trudaine Daniel Charles (1703-1769) i Jean Charles Philibert (1733-1777), funkcjonariusze administracji Lud- wika XV 353 Truman Harry (1884-1973), prezydent Stanów Zjednoczonych 1945-1953 700, 708 Tudorowie 200 Turenne Henri de la Tour d'Auvergne (1611-1675), marszałek Francji 276, 284, 288, 290, 310 Turgot Anne Robert Jacques de 1'Aulne (1727-1781), fr. ekonomista, min. finansów 371, 373, 392, 393 Tybald (1093-1152) hr. Blois 71 783 Vauvernagues Luc de Clapiers de (1715- Vil# Tybald (zm. 1191), hr. Blois, seneszal 1747),fr.pisarz moralista 370,373, Vill Francji 104 ntu 381 Tyler Wat (zm.1381),przywódca bu 1s uez Diego (1559-1660), malarz Ve a q chłopów ang. 159 o hiszp.297 Tzara Tristan (1896-1963), poeta p - Vendóme Louis Joseph de Bourbon ks. chodzenia rum.674 de (1654-1712),fr.tnarszałek polny VL 318 Urban II (Odon de Lagny,1042-1099), Vendryes Joseph (1875-1960),fr.jęzY- koznawca Il papież od 108868 k.1200- ur lacques le opat Urban IV (Jacques Pantaleon,o Vene ,wielki jałmużnik Vi 1264),papież od 1261113,114 Franciszka I 223 isarz Urfe Honore d' (1568-1625), pisarz Vercfrsó9Jean Bruller,ur. 1902),p fr.298 Vergennes Charles Gravier (1719-1787), Vadier Marc Guillaume (1736-1828), min. spraw zagranicznych Ludwika rewolucyjnY p olityk fr. 451, 453 XVI 394 t rnien(1753-1793), e (ok.1861-1894),anar- Vergniaud Pierre Vic u Vaillant August fr. # a fr.613 działacz rewolucyjny 421, 435, chist (Ig40-1915), fr. le- 436 Paul (1844-1896), poeta fr. Vaillant Edouard polityk 585,586,612 Verllj4,599, karz 632 Vaillant-Couturier Paul (1892-1937),fr' Vermeer van Delft Jan (1632-1675, działacz komunistyczny 641,650 Paul (1871-1945), fr. poeta, Vern # 1August 2Z łacz Komuny Pa' ValEry e,dzia eseista 632,636,736 Vall#s Jules (1832-1885), fr. pisarz, rYs #es5#52g-1905),pisarz fr.625 publicysta 585,586,612 Vern da (1485-1528), Valois-Orleans 201 Verrazano Giovanni Valois-Orleans-Angouleme 203 podróżnik wł.223 s (1599-1641),malarz V#sale Andre (1514-1564),anatom i le- Van Dyck Antoni Karola I karz flam.234 ftam., nadwornY malarz Veuillot Louis (1813-1883),fr.dzienni- ang.322 ),malarz karz i polityk 530 ) Van Gogh Vincent (1853-1890 Viete Fransois (1540-1603,matematyk hol.635 fc.295 ,współc -1619 lozof wł. z,historyk fr.559 Vanini Lucitio (1585 Vigier Philippe - g63),pisarz fr. 296 , fr.reżyser fl- VignY Alfred de (1797 I Varda Agnes [ur. 1928) 53g mowy #31 Vigo Jean (J. Almereyda, 1905-1934), Varlet Jean Fran#ois (1764-1831),dzia- filmowY 676 fr.reżyser łacz sankiulocki 433,436,441,442 (1912-1971),fr.aktor 729 (1839-1871)# fr. Vilar Jean de(ok.1385- ok. Varlin Eugene Louis Villandrando Rodrigo rewolucjonista 585 1455),Hisz an w służbie Karola VII Vascosanowie 216 de (1633- 175 .de (1653-1734),mar- Vauban Sebastien # P ra c i 306, 308, Villars Claude ks 318 319, 335 1707), marszałek F j szałek Francji 315, 309, 316, 345,427 Villegagnon Nicolas Durand de (ok. Vaudreuil Philippe de Rigaud (1643- ubernator Kanady 340 1510-1571),fr.kolonizator 223,224 1725), fr. g ' 784 Villele Jean-Baptiste Guillaume Joseph de (1773==1854), fr. polityk 511--= 5/3 Villeneuve Pierre Charles de (1733-1806), admirał fr. 482 Villeneuve-Bargemont Jean Paul Alban de (1784-1850), fr. administrator i eko- nomista 527 Villerme Louis Rene (1782-1863), fr. lekarz, socjolog 525, 527 Villon Fran#ois (1431-1463), poeta fr. 134, 173, 193, 194, 200 Villon Pierre, działacz FPK 688 Vincent Etienne, rezydent fr. w Księstwie Warszawskim 489 V i ncent Franqois-Nicolas ( I 767- I 794), działacz rewolucyjny 447, 442, 447 Vinci Leonardo da (1452---1519), wł. malarz, rzeźbiarz, rysownik 225 Visconti, ród 202 Visconti Gian Galeazzo (t351 -t402), władca Mediolanu 161 Visconti Valentina (1366-1408), ż. Lud- wika ks. Orleanu 161, 162, 200, 20l Vitet Louis (1802-1873), pisarz, polityk fr. 538 Vitrier Jean (XVI w.), mnich fr., prekur- sor reformacji 236 Vitry Philippe de (1291-1361 ), humanista fr. 191, 192 Viviani Rene (1863-1425), polityk fr. 6l2, 613, 624, 626, 637 Vlaminck Maurice de (1876-1958), fr. malarz, grafik 635, 676 Voiture Vincent (1597--1648), poeta fr. 300 Vottaire (Fran#ois Marie Arouet, 1694- 1778), fr. pisarz, filozof, historyk 770, 231, 300, 329, 331, 333, 337, 339, 343, 344, 350, 357, 362, 37l, 373, 374, 376-385, 387= 390, 632 Voulland Henri (1750-1802), fr. działacz rewolucyjny 45/ Wace Robert (ok. 1100 ok. 1175), poeta anglo-normandzki 59 Waldeck-Rousseau Pierre Marie Rene (1846 1904), fr. polityk 60l/, 6/l/, 6l2, 619 = 62l Waldo Pierre (ok. 1140- ok. 1217), fr. moralista 105, 106 Walewski Alexandre (1810-1868), fr. polityk, s. Napoleona I 570 Walezjusze 142, 146, 151, 156, 159, 166, 167, I78, 792, 199, 203, 211 Wallenstein (Waldstein, 1583-1634), gen. w służbie ces. 275, 276 Wallon Henri (1812 1904), fr. historyk, polityk 593, 600 Walsch wicehr. de, publicysta fr. 529 Walsin-Esterhazy Marie Charles Ferdi- nand (1847=1923), oficer fr. 619 Washington George (1732-1799), pierw- szy prezydent Stanów Zjednoczonych 339, 404, 553 Watteau Antoine (1684-1721), malarz fr. 329 Wetles Sumner (1892-1961), polityk amer. 678 Wellington Arthur Welleslcy ks. (1769- 1852), ang. gen. i polityk 49U, 494, 495, 503, 507, 509 Wendelowie 353, 565, 658 Wercyngetoryks (ok. 72-46 p. n. e.), wódz Arwernów Il, 12 Wergiliusz (70-19 p. n. e. ), epik rz. 92 Weygand Maxime (1867-1965), gen. fr. 648, 653, 664, fi78, 679 Wieland Christoph Martin (1733 1813), pisarz niem. 417 Wielhorski Michał (1716-I804), przedsta- wiciel konfederacji barskiej w Paryżu 388 Wielhorski Michał (1759-1817), gen. poI. 461 Wiktoria (1819-1901), kr. Wielkiej Bry- tanu od 1837 533, 571 Wilhelm I (1797-1888), kr. prusk, od 1861, ces. niem. od 187I 579, 580, 582 Wilhelm I Orański (1533-1584), od 1572 stadhouder Zjednoczonych Prowincji Niderlandów 247, 248, 253 Wilhelm I Zdobywca (ok. 1027-1087), kr. Anglii od 1066 52, 68, 69, 81, 82, 84, 99, I51 Wilhelm II Rudy (1056-1110), kr. Anglii od t087 69 5!) -.T. T7itszkit'##'ic'z. fiisLui i;t F'i : i#c'j i #c# Villele Jean-Baptiste Guillaume Joseph de (1773= I854), fr. polityk 511-51.i Villeneuve Pierre Charles de (1733-1806), admirał fr. 482 Villeneuve-Bargemont Jean Paul Alban dc (1784-1850), fr. administrator i eko- nomista 527 Villerme Louis Rene (1782-1863), fr. lekarz, socjolog 525, 527 Villon Fran#ois (1431 1463), poetel fr. 134, l73, 193, l94, 200 Villon Pierre, działacz FPK 688 Vincent Etienne, rezydent fr. w Księstwie Warszawskim 489 V i nc,ent Fransois-Nicolas ( 1767- I 794), działacz rewolucyjny 441, 442, 447 Vinci Leonardo da (1452-=1519), wł. malarz, rzeźbiarz, rysownik 225 Visconti, ród 20Z Visconti Gian Galeazzo (1351-1402), władca Mediolanu 161 Visconti Valentina (1366-1408), ż. Lud- wika ks. Orleanu 161, 162, 200, 201 Vitet Louis (1802-1873), pisarz, polityk fr. 538 Vitrier Jean (XVI w.), mnich fr., prekur- sor reformacji 236 Vitry Philippe de (1291-1361), humanista fr. 191, 192 Viviani Rene (1863-1925), polityk fr. 612, 613, 624, 626, fi37 Vlaminck Maurice de (1876-I958), fr. malarz, grafik 635, 676 Voiture Vincent (1597---1648), poeta fr. 300 Voltaire (Fran#ois Marie Arouet, I694- 1778), fr. pisarz, filozof, historyk 170, 231, 300, 329, 331, 333, 337, 339, 343, 344, 350, 357, 362, 371, 373, 374, 37b-385, 387-390, 632 Voulland Henri (1750-1802), fr. działacz rewolucyjny 45 I Wace Robert (ok. 1100- ok. 1175), poeta anglo-normandzki 59 Waldeck-Rousseau Pierre Marie Rene (1846-1904), fr. polityk 600, filll, 612, 619 62I Waldo Pierre (ok. I140- ok. 1217), fr. moralista 105, 106 Walewski Alexandre (1810-1868), fr. polityk, s. Napoleona I 570 Walezjusze 142, l46, I51, 156, l59, 166, 167, l78, 192, 799, 203, 211 Wallenstein (Waldstein, 1583-1634), gen. w służbie ces. 275, ?76 Wallon Henri (1812 1904), fr. historyk, polityk 593, 600 Walsch wicehr. de, publicysta fr. 529 Walsin-Esterhazy Marie Charles Ferdi- nand (1847-1923), oficer fr. 619 Washington George (1732 -1799), pierw- szy prezydent Stanów Zjednoczonych 339, 404, 553 Watteau Antoine (1684-1721), malarz fr. 329 Welles Sumner (I892-1961), polityk amer. 678 Wellington Arthur Welleslcy ks. (1769- I852), ang. gen. i polityk 49U, 494, 495, 503, 507, 509 Wendelowie 353, 565, 658 Wercyngetoryks (ok. 72-46 p. n. e.), wódz Arwernów Il, 12 Wergiliusz (70=19 p. n. e. ), epik rz. 92 Weygand Maxime (1867-1965), gen. fr. 648, 653, 664, fi78, 679 Wieland Christoph Martin (I 733 -1813), pisarz niem. 417 Wielhorski Michał (I716-1804), przedsta- wiciel konfederacji barskie! w Paryżu 388 Wielhorski Michał (1759=1817), gen. pol. 46I Wiktoria (1819-1901), kr. Wielkiej Bry- tanu od 1837 533, 571 Wilhelm I (1797-I888), kr. prusk. od 1861, ces. niem. od 1871 579, 580, 582 Wilhelm I Orański (1533-1584), od 1572 stadhouder Zjednoczonych Prowincji Niderlandów 247, 248, 253 Wilhelm I Zdobywca (ok. 1027-1087), kr. Anglii od 1066 52, 68, 69, 81, 82, 84, 99, ISI Wilhelm II Rudy (1056- 1110), kr. Anglii od 1087 69 5## -.I. 13i15Z#Clt'\l'll'7. IIINtII1'lil #'#Yl#lll')# Wilhelm III (1280 -1337), hr. Flandrii l37 Wilhelm III Orański (1650=-1702), stad- houder Niderlandów od 1672, kr. Anglii od Ifi89 3ll, 316, 3l8 Wilhelm V Wspaniały (ok. 9fi0==1030), ks. Akwitanu 53, 65 Wilhelm IX (zm. 1127), ks. Akwitanu 93, 94 Wilhelm X (1099 1137), ks. Akwitanii i Gaskonu 80 Wilhelm (zm. 942), ks. Normandii 47 Wilhelm z Champeaux (poł. XI w. -- 1121), filozof fr. 7l Wilhelm z Jumieges (zm. 1090), fr. kro- nikarz 54 Wilhelm z Lorris (ok. 1 ?00/ I ? I 0 = - po 1240), poeta 134 Wilhelm z Poitiers (1020 =I087/1101), historyk normandzki 69 Wilhelm z Ruysbroecke (XIII w.), kro- nikarz l l2 Wilhelm Bastard zob. Wilhelm I Zdo- bywca Wilhelm Cliton (1 I O1- I ł 2R), hr. Flandrii 80 Wilhelm de Puylaurens (XIII w.), kro- nikarz l06 Wilhelm le Breton (ok. IlfiS l224/122(,), kronikarz i poeta 84, 108 Wilhelm Wyzwnliciel (X w.), hr. Pro- wansji 4l William z Malmesbury (Il)95 1143), kronikarz ang. 65 Wilson Thomas Woodrow ( 1 R5G = 19#4), prezydent Stanów Zjednoczonych w I. 1912 I920 644, 646 Wincenty a Paulo św. (1581 lfifi0), fr. reformator religijny 244 Wincenty z Beauvais (ok. 1190 12fi4), fr. teolog i filozof 73l Wiszowaty Andrzej (1608-1678), pol. myśliciel i działacz ariański 292 Witt Johan de (lfi25-lfi7?), matematyk i polityk hol. 31l Wittelsbachowie l60 Wittgenstein Piotr Ch. (Ludwig Adolf Peter von,1786==1842), feldmarszałek ros. 503 Władysław Jagiellońezyk (1456-1516), kr. Czech od I 471, Węgier od 1490 205 Władysław II Jagiełło (ok. 1351-1434), kr. Polski od 1386 188 Władysław III Warneńezyk (1424--1444), kr. Polski od 1434, Węgier od 1440 188 Władysław IV Waza (1595-164R), kr. Polski od I632 284 Worcell Stanisław (1799-1857), pol. dzia- łacz rewolucyjno-demokratyczny, pu- blicysta 536 Worms, dom bankowy 564 Wrangel Piotr N. (187R-1928), gen. ros. 648 Wróblewski Walery (1841-1908), pol. działacz rewolucyjno-demokratyczny 586 Wybicki Józef (1747-1822), pol. pisarz i działacz polityczny.i89, 461, 48fi, 487 Ybarnegaray Jean (1884-1956), polityk fr. 679 Yorek Ludwig de Wartenburg (1759- 1830), feldmarszałek pruski 503 York Frederic ks. (1763-1827), ang. dowódca wojsk. 439, 444, 464 Young Owen (1874==1962), amer. praw- nik, ekonomista fi54 Zaccaria Benedetto (zm. 1307), admirał genueński l3fi Zajączek Józef (1752-1826), gen. pol. 486, 487 Zay Jean (ł904-1944), fr. polityk, dzia- łacz Ruchu Oporu 662, 668 Zborowski Jan (zm. 1fi04/1605), poseł polski do Paryża 1573 249, 250 Zola Emile (I840-1902), pisarz fr. 559, 563, 564, 606, 619, 620, 625, 626, 630, 631 Zurbaran Francisco de (1598=I664), ma- larz hiszp. 297 Zygmunt August (1520- 1572), kr. Polski od I548 249 Zygmunt Stary (1467-1548), kr. Polski oci 1 SOfi 205 7ci'# INDEKS NAZW GEOGRAFlCZNYCH W indeksie nie uwzględniono nazw geograficznych wchodzących w sklad nazw osobo- wych. Abbeville 174, 305 Abukir 463, 476 Adriatyk 461, 463 Adyga 492 Afryka 57, 95, 117, 331, 334, 340, 374, 376, 514, 534, 540, 575, 616, 622, 639, 661, 679, 680, 684, 685, 707, 7l0, 714, 728 Afryka Południowa 596, 607 Afryka Północna 614, 621, 653, 684, 686, 689, 692, 714, 721 Afryka Równikowa 68R Agadir 623 Agen 104 Agenais 142 Aigues-Mortes 127, 132 Aisne 641, 679 Aix 348 Aix-en-Provence 192, 360, 402 Akkon (St. Jean d'Acre) 117 Akwitania 16, 17, 34, 49, 53, 55, 63-65, 80, 81, 84, 85, 93, 97, 98, 104, 137, 148, I50, I55,157,158, 350, 356 Akwizgran 33, 336, 429, 657 Alais 271, 286, 292, 3I4 Albania 495, 669 Albi 108 Aleksandria 716, 208, 462, 478 Alenqon 178 Ales 353 Alezja 12 Algeciras 622 Algier 514, 534, 685, 689, 690, 699, 722 Algieria 514, 534, 543, 549, 557, 564, 575, 579, 616, 685, 686, 689, 701, 716- 722, 728 Alpy 8-10, 422, 464, 490, 599, 663 Altmark (Stary Targ) 275 Alzacja 198, 274, 275, 286, 292, 307, 313, 316, 317, 332, 335, 348, 353, 403, 444, 506, 508, 579, 583, 608, 610, 614, 627, 643, 645, 652, 656, 678, 680, 693 Alzacja Dolna 285 Alzacja Górna 182, 285 Amboise 237, 243, 245, 250 Amecyka 211, 213, 224, 335, 340, 376, 394, 399, 532, 598, 672 Ameryka Łacińska 493, 596 Ameryka Południowa 534, 598 Am eryka Północna 222, 223, 330, 33l, 334, 339 Amienois 97 Amiens 115, 132, 133, 153, 174, 478, 480, 604 Anagni l39 Andaluzja 489 Angers 65, 191, 192, 438, 444 Anglia 54, 68, 69, 73, 87, 82. 84 93,101,103, 104,112, 113,115,123, 125, 136, 142, 144, 147- I50, 158, 159, 764, 166, 167, 174-176, 182, 784, 189, 190, 198= 200, 202, 203, 205 - 207, 210, 212, 238, 245, 251, 253, 254, 260, 269, 285, 289, 290, 306, 310, 311, 313, 314, 316- 320, 7b 7 328, 330, 334=336, 339=341, 349, 351, -i53, 389, 4Ifi, 433, 435, 455, 461, 463, 472, 474 476, 478---480, 482, 485, 488, 489, 493, 494, 503, 505, 508, 510, Sll, 515, 518, 519, 522, 523, 532, 533, 536, 543, 562, 563, 568, 570=-572, 574-576, 595, 597, 605, fi22, 623, 629, 636, 644, 645, 647, 651, fi53, 654, 660, fi61, 664, 667, 669, fi79, 683, 685, fiR7, 689, 693, 697, 700, 720, 723 Angouleme 137, I62, 680 Anjou (Andegawenia) 4fi, 53, 56, 6I, 81, 82, 91, 92, 98, 99, 110, 114, 156, 169, 17R, IR3, 2.5? Annam 6I G Annecy 505, 508 Antibes 506 Antiochia 116, ll7 Antwerpia 179, 212, 253, 286, 297, 449, 478, 642 Antyle 272, 305, 334, 340, 341, 351, 352, 394, 414, 439, 482 Anzin 353, 522, 604 Aosta 699 Arabia 37fi Aragon 54, 6R, 82, I I3 - l I5, 135, 184 Aranjuez 489, 490 Arcole 460 Ardeny fi79, fi44 Arelat zob. Burgundict Argenteuil 567 Armenia 648 Armoryka zob. Bretania Arques 255 Arras 77, 95, I26, 173, 174, l79, 181, 182, 189, 409, 604 Artois 96, 103, I10, 16I, 174, 179, 783, 198, 207, ?47, 29l, 3I2, 3I7, fi39 Asq 693 Asturia 489 Atlantyk 14, 81, 125, 200, 339, 533, 680, 693 Attigny 47, 50 Audenarde 318 Auerstadt 486 Aurillac 61, 65, 67, 68 Austerlitz (Sławków) 484, 485, 492, 5 30, 558 Australia 522, 598 Austrazja 19 Austria 207, 210, 268, 274, 312, 3l9, 328, 332, 334-=336, 340, 341, 394, 417, 418, 422, 423, 429, 433, 444, 449, 455, 460 -463, 476, 477, 479, 482, 484, 486, 490-492, 498, SOl, 503, 505, 508, 518, 519, 532, 533, 571, 572, 574, 575, 579, 592, fi43, 660, 661, 667, 694, 700, 717 Austro-Węgry 618, 624, 638 Autun 88 Auxerre 158, 169, 174, 179 Avranches 692 Awinion 139, 144, 145, 159, 189, 415, 417, 509, 729 Azincourt 164, 173 Azja 57, 331, 639, 701, 709, 7I0 Azja Mniejsza 17 Babilon 79 Badenia 433, 480, 484, 518, 694 Rałkany 208, 485, 571, 596, 623, 624, 639, 642 Bałtyk 212, 488, 495 Bandung 7I7 Bar 1G1, I70 Barcelona 24, 48, 53, fi8, 82, 198, 199 Bardo 6l4, 7I4 Bar-Ie-Duc l37, 183 Barwalde 275 Bawaria 19, 25, 316, 335, 394, 477, 483 4R5, 491, 492, 499, 503, 508, fi94 Bayeux 68, 705 Baylen 490, 491 Bazylea 433, 455, 523 Bearn 209, 262, 365 Beaucaire 352 Beaujolais 206 Beaulieu Z52 Beauvais 133, 154 Beauvaisis 347 Bejrut 208 Belfort 582, SR3 Belgia 9, 331, 417, 418, 422, 423, 429, 433, 434, 449, 455, 460, 461, 475, 47fi, 478, 495, 49fi, 499, 505, 507, 7HH 5l7, 518, 536, 555, 5fi8, 57U, 617, 63fi, fi37, 642, 653, fi78, 679, fi95, 705, 724 Belleville 577, 544 Benelux 7l2, 721 Berezyna 502 Bergen 464 Bergen-op-Zoom 335 Berlin 340, 484-48fi, 488, 664, 70U, 7U8 Berry 77, 97, 98, 156, 16l, 181, 25Z Besan#on 360 Bethune l37, 138 Betlejem 116 Biała Góra 268 Białoruś 501 Bien Hoa 576 Bir-Hakeim 688 Bizancjum 24= 2fi, 29, 52, 57, 64, 226 Blindheim 318 Bliski Wschód 68, 116, 117, 133, 4fi1, 571, fi84, 685, 700, 70l Blois 46, 50, 53, 56, 91, 162, 226, 252, 254, 255 Boissy d'Anglas 456 Bolonia 204, 460 Bordeaux 39, 81, IU#, 113, 125, I44, 175, 176, 217, 222, 248, 280, 290, 331, 347, 348, 352, 360, 437, 439, 444, 494, 496, 521, 523, 5fi4, 580, 583, 584, 58fi, 595, 636 Borodino 502 Boulogne 208, 2lll, 480, 523, 532, 73ll Rourbonnais 20fi Bourges 73, 75, 165==167, 177, 178, l86, 189,191,192 225, 228, 237, 248, 308 Bouvines 99, 100, 103, 112, 113 Brabant 16l, 179, 253 Brandenburgia 3l2, 486 Bratysława zob. Preszburg Brazylia 198, 223, 356 Brazzaville 701 Breda 275 Brema 494 Bremule 69 Brest 309 Bretania 16, 19, 34, 40, 48, SU, 53, 81, 84, 86, 97, 98, 103, 104, 111, 135, 136, 147, 149-151, 157= 16U, 173, l74, 178, l79, 181, 184, 197, 198, 200, 213, 262, 263, 273, 305, 306, 308, 343, 347, 348, 359, 364, 389, 403, 410, 437, 454, 472, 522, 599, 621, 62fi, 656, 677, 693, 726 Rretigny 155, 156, l58, 164 Brindisi 477 Brno 484 Brogne 64 Bruges 147 Brugia 77, 80, 136, 137, 158, 160 Bruksela 179, 275, 286, 507, 523, 540, 636, 642 Brunszwik 517 Bryzgowia 782 Brześć 644 Buda 207 Budziszyn SU3 Bułgaria 639 Burgundia 37, 41, 46, 48-50, 53, 55, 56, 63, 64, 73, 88, 104, 106, 110, 135, 136, 148, I51, 156, 160-l62, 165, lfi7, 169, 173, 174, 178, 179, 182, 183, 189, 197, 205, 207, 210, 221, 224, 256, 276, 312, 353 Buzenval 582 Caen 77, 352, 73U Cahors 585 Calais 145, 148, 15U, l51, I55, l58, l75, l76, 179, 210, 211, 245, 523, 730 Cambrai 78, 79, 204, 207, 253, 312 Campo Formio 4fi0, 4fi1, 476, 477 Caporetto 639 Carmaux 353 Carskie Sioło 388 Casablanca 7l4 Ćassel l47, 3l2 ů C'astiglione 46U Castillon 176 Cateau-Cambresis 210, 211, 22U, 240, 253 Caux 40 Cerdon 693 Cezarea Il7 Chambery 208, 5U5, 5U8 Charentes 599, 627 Charenton 293 Charleroi 311, 312, 449, 642 78c J Chartres 50, 53, 55, 56, 65, 72, R5, 8fi, 89, 130, l33, I37, 25fi Chemin des Dames 639 Cherbourg 158, l64 Chimay 313 Chinon 170 Chiny 223, 289, 32/, 37fi, 576, 616 Chorwacja 492 Cintra 490 Citeaux 71 Clermont 68, l66, 307 Clermont-Ferrand 680 Cluny 64, 65, 71, 87 Coetquidan 677 Cognac 207, 246 Compiegne 87, 154, l72 Conde 439 Conques 68 Corbeil 50, 53, 73, 82, II4 Corbie 73, 27fi Courrieres 602 Courtrai 13fi, l37, 3I2, 3I3 Coutras 254 Crecy 147, I49, 15U, I52, I73, 2Ufi Creusot 586 Cypr 54, /33 Czad 688 Czarcia Wyspa 6I9 Czechy 9, 179, l99, 205, 2 Ufi, ?IU, 459, 494 Czechosłowacja 647, fi48, 653, 667, fifi8 Dahomej 575, 61fi Dakar 622 Daleki Wschód 294 Dalmacja 4R4, 492, 495 Damietta l 16 Dania 254, 260, 275, 277, 579, 679 Dardanele 639 Decazaville 603, 604 Delfinat I51, 178, 197, 262, 338, 363, 396, 399 Demokratyczna Republika Wietnamu 71fi Denain 319 Dien-Bien-Fu 7l5, 7l6 Dieppe 213, 523 Dijon 7l,179,189, l92, 360, 387, 395, 558 Domremy 170 Dordogne 663 Douai 137, 138, 158, l83, 3Il, 360 Dover 31I, 523 Drawa 25 Dreux 245 Drezno 488, 504 Dumbarton Oak 700 Dunaj 17, 25, 4l, 491, 492, 699 Dunkierka 309, 439, 443, 679, fi93 Dżibuti 622 Edessa 68 Egipt 116, 4fil, 463, 4fi5, 470, 478, 532, 575, 6I4, 688, 720, 721 Elba 477, 479, 482, 504, 509 Elstera 504 Epernay 641 Erfurt 490 Essling 491 Etampes 50 Etiopia fi61, fi64 Europa 7, 9, 20, 40, 4l, 47, 56, 85, I01, 125, 129, 732, 133, 144, 146, 205, 208, 211-214, 224, 260, 27l, 274, 284, 301, 311, 313, 325, 328, 33l, 347, 354, 373, 388, 417, 433, 462, 470, 487, 485, 4R8, 493, 499, 505, 509 = 511, 5/4, 517, 518, 520, 52l, 532, 533, 546, 548, 562, 563, 57l1, 572, 574 576, 581, 588, 623, fi45, 647, fi53, 655, fi6U, 668, fi73, 6R4, 702, 705 Europa Środkowa 647, 648, 661, 668 Europa Zachodnia 705, 707, 7l2 Evreux 40, 98 Falaise fi92 Faszoda (Kodok) 622 Ferney 387 Ferrara 460 Finlandia 488, 648, 678 Flandria 42, 50, 52, 53, 55, 60, 64, 73, 74, 77, 78, 80, 92, 96, 99, 104, I19, l23, 125, 134=138, I43, 144, 147-- ISU,158,160, I61,174,179,183, 198, 205, 207, 208, 247, 253, 291, 310-312, 317, 348, 349, 353, 364, 389, 406, 412, 455, 521, 637, 641 79ll Fleix 253 Fleurus 3I6 Florencja 20l, 207 Floryda 223, 224, 34l Fontainebleau 227, 312, 314, 504 Fontnoy 335 Fontenay-aux-Roses 724 Forez 73, 206 Formigny 175 Fornuovo 20l Fort Coligny 223 Fourmies 604 Franche-Comte 59, 161, 179, l83, 198, 22l, 307, 310-312, 3l7, 353, 364, 389, 402, 437, 508 Freinet (Fraxinetum) 41 Freteval 118 Fryburg 204 Frydland 488 Fryzja 33, 16I, 179 Gabon 534, 576 Galia 5, 7--9, ll 24, 26, 33, 36, 38, 47, 48, 50, 67, 313, 376, 683 Galia Narbońska 10, 17 Galicja (austr.) 492 Galicja (hiszp.) 489 Gandawa 77, 148, l50, l60, 253, 642 Gard 627 Garigliano 200 Garonna 352 Gaskonia 48, 53, 66, 81, ll9, l39, I55, 403 Gatinais 73 Gdańsk 317, 334, 487, 488, 494, fi47, 668, 669 Geldria 182, 183 Genewa 232, 237, 238, 389, 476, 7l6, 7l7 Genua 202, 203, 207, 340, 460, 477, 482, 495, 496 Gergowia 12 Germania zob. Niemcy Gevaudan 73 Gibraltar 144, 318, 493 Gironde 421 Gocja 104 Goeteborg 493 Gołymin 487 Górny Śląsk 647 Góry Skaliste 374 Grande Chartreuse 71 Granson 182 Grecja 17 Greenwich 320 Grenada 199, 202 Grenoble 71, 191, 360, 395, 506, 586, 690, 724 Grossjagersdorf 340 Gruzja 648 Guadarrama 490 Guines 158 Gujana 454, 461, 533, fil9 Gujenna 104, 115, 735, 136, 142, 144, 145, 147, 148, 151, I55, 158, 159, 173 =175, 178, 185, 189, 190, 221, 222, 262, 308, 363 Gwadelupa 272, 341, 462, 479, 533 Gwinea 575, 728 Haifong 705 Hainaut 167, I79, I83, 291, 31l, 312, 353 Haiti 479 Hamburg 494, Sll4 Hanoi 6l6, 701, 705 Hanower 318, 433, 480, 4R3, 485, 494, 517 Harfleur 175 Hastings 69 Hawaje 534 Hawr 213, 245, 523, 564, 6ll, 730 Helgoland 493 Henryville 223 Hesja 433, 517 Hiszpania 9, 10, 17, 24, 41, 48, 52, 57, 64, 65, 68, 87, l31, 144, I57, 158, 178, 198, 199, Z01-203, 205, 207, 2I0=214, 245, 247, 256, 260, 26l, 26fi, 268, 274=276, 278, 285, Z91, 292, 297, 306, 3l0, 31l, 313, 316-319, 326, 328, 332, 335, 340, 344, 35l, 388, 417, 432, 433, 435, 455, 461, 477, 482, 489-491, 493-495, 498, 499, 501, 503, 505, 511, 519, 522, 533, 575, 579, 596, 664, 665, 669, 693 Hiichstadt 318, 477 Hohenlinden 477 79I Holandia 9, l61, l74, 292, 3II, 313, 3/4, 317--319, 322, 328, 335, 349, 387, 402, 433-435, 455, 46l, 464, 476, 479, 485, 492, 444 496, 498, 499, 505, 508, 517, Sl8, 532, 575, 678, 679, 695 Holsztyn 574 Hongkong 57fi Hue 616 lle-de-France 54, 64, 4l, 46, 108, I10, 145, 148, 153, l67, /64, 773, l74, 338, 348, 389, 627 Iława 487 Indie 306, 334, 335, 339-34l, 352, 353, 376, 384, 394, 46l Indochiny 306, 353, 616, fi95, 7U1, 709, 7I0, 714-= 7 Ifi, 7I8, 7Z0, 72R Inn 492 Irlandia 9, 17, 3/fi, 4fi/ Istria 484, 492 Ivry 255 1 zrael 720 Jałta 700, 705 Japortia 622, 638, 7UU Jargeau l71 Jarnac 246 Jaworów 3l2 Jemappes 424 Jena 486 Jerozolima 54, fiR, I/fi, /2ll, l99 Jugosławia fi47, fi4R, 6fil, 668 Jura 256 Kabylia 534, 575 Kadyks 351 Kair 116, 208, 462, 463, 47R Kalisz 487 Kambodża 576, 6Ifi, 7/6 Kamerun 624, fi45, 688 Kanada 260, 272, 305, 3l9, 330, 33/, 335, 340, 34l, 347, 351, 374, 376 Kanał Burgundzki 352 Kanał Centralny 352 Kanał La Manche 69, 94, l50, 31fi, 374, 381, 628, 679, 680, 693 Kanał Panamski 594, fi/8 Kanał Południowy -i52 Kanał Sueski 575, 618, fi Z0 Karyntia 492 Kastylia 115, I57, 159, 184, ?7fi Katalonia 276, 289, 292, 3Ifi, 423, 449 Kergoat 308 Kienthal 639 Kłajpeda 6fi9 Kefalonia 461 Koblencja 34, 4/fi, 4?0, 422, 476 Kochinchina fi /fi Kołobrzeg 486 Komory 534 Kongo fr. 61fi, 623, fi24, 688 Konstantynopol 54, 94, 103, l99, 200, 208, 226, 501 Korea 715 Korfu 4fil Korsyka 340, 345, 433, 434, 4fil, 522, 599, 656, fi90, 723 Kowno 490 Kraina 492 Kraków 250, 252, 442 Królestwo Kongresowe zob. Polska Krym 57I Księstwo Warszawskie zob. Polska Kunersdorf 340 La Charilć 24fi Lagny 77 La Hougue 3Ifi Langeais 42 Langemarck 638 Langwedocja l09, /34, I51, 147, 24R, 252, 262, 240, 314, 338, 3fi3, 54R, 549, fil2, 623 Laon 50, 55, 78 =80, 85 Laos 616, 7l6 Laponia 374 La Roehelle 2l3, 246, 24R, 259, 271, 69.i Lech 4I Le Creusot 354, Sfi7, 547 Lens 285, 287 Leoben 46U Leodium 182, 417, 449, fi3fi Lepanto 247 Lewant 334, 35l 79 ? Liban 645, 7UI Libia 62l Ligny 507 Lille 77, 100, 136-138, 158, l83, 3ll, 347, 410, 523, 525, 566, 567, 595, 6U4 Lim burg 161, 179 Limoges 158, 392, 549, 586 Limousin 115, 155, 221, 222 Lipsk 504 Lisieux 40 Littry 353 Litwa 501 Lizbona 373, 490 Loara 38, 40, 46, 49, 73, 77, 151, 166, 169, 174, 227, 243, 245, 274, 348, 352, 438, 444, 562, 584 Locarno 653, 669 Lodi 459 Lombardia 33, 204, 460, 46l, 572 Londyn I55, 176, 328, 475, 479, 482, Sl4, Sl8, 521, 533, 561, 564, 568, 596, 622, 68l, fi87 689, fi99 Longjumeau 246 Longwy 427 Lorient 33I, 693 Lotaryngia 3fi, 37, 47, 55, Sfi, fi4, 7fi, 135, 136, l6l, I70, 179, l82, l98, 205, 243, 275, 285, 29l, 29Z, 3Il= 313, 3l6, 3I8, 334, 335, 345, 34X, 351, 353, 360, 389, 403, 506, 508, 522, 579, 583, fi08, 6I0, 614, fi3fi, 643, 645, 652, 65fi, fi78, 68U Lot-et-Garonne 663 Loudun 293 Louisbourg 335, 340 Lourdes 592, 62fi Lubeka 494, 495 Lublin 492 LuSon 269 Luizjana 305, 332, 338, 341, 347, 477 Luksemburg Ifil, Ifi2, 174, 291, 3l3, 575, 679, 712 Luneville 477, 4X3 Lutzen 275, Sll3 Lwów 49Z Lyon 73, 97, 105, 113, 125, 135, 137, 212, 213, 215-217, 236, 239, 248, 28U, 347, 348, 352, 434, 438, 439, 444, 453, 454, 496, 506, 520-523, 536, 556, 580, 581, 586, 595, 613, fi56, fi63, fi80, 693 Łaba 25, 488, 503 Maastricht 36, 335, 455 Macon 64, 119, 169, 174, 179 Madagaskar 534, 576, 616, 705, 714 Madras 335 Madryt 207, 310, 327, 328, 332, 335, 489, 490, 496, 511, 669 Magenta 572 Maghreb 575, 616, 70l, 7l4, 717 Maine 53, 8l, 82, 98, 99, IlU, 114, 156, 167, Ifi9, 252 Malplaquet 3I9 Malta 462, 476, 478, 48U, 493 Mans 63, 7X, 79 Mansurah llfi, 137 Mantua 274, 46U Marche I37, 2Ufi Marcoule 724 Marengo 477 Marignan zob. Melegnano MaI-kizy 534 Marna G37, l41 Maroko 534, 575, filfi, fi2l=623, 653, fiX5, fiX9, 7l/I, 7l4, 7l6, 7/7, 719 - 72l, 72X Maroko hiszp. fi53 Marsylia 33, l25, 21Z, 213, 245, 247, 248, 410, 425, 437, 494, 496, 521, 523, 534, 551, Sfi4, 580, 581, 586, 595, fi61, fi63, fi93, 730 Martynika 272, 34I, 350, 533 Masyw #'entralny 348, 549, fi2fi Matignon 665 Maubeuge 3l2, 439, 444 Maupertuis 149, I51, 153 Mazingarbe 724, 725 Mazowsze 486, 487 Meaux 236, 24I, fi37 Mediolan l6l, 162, 199 2U4, Z06= 2U8, 210, 211, 268, 317, 335, 459, 4fiU, 4fi3, 482, 498 Medoc 175 79; Meersen 34, 3fi, 37 Meksyk 2l3, 2I4, 354, 575 Melegnano (Marignan) 203, 204 Melun 55 Mentana 575 Mers-el Kebir 534, fiR3, fi87 Metz I80, 210, 2II, 292, 360, 579, 582 Mezopotamia 14 Missisipi 305, 330 Modena 460, 519, 572 Moguncja 4l6, 439, 444 Mohacz 207 Moissac 88 Mołdawia 488, 57l Monachium 459, 477, 6fi7, 669 Moncontour 24fi Mons 636 Mons-en-Pevele 137 Montauban 246, 254, 2fi8 Montbeliard 313 Montereau Ifi5 Montlhery 50, 73, I10 Montluson 680 Montpellier 129, I30, l5l, I57, I58 Montreal 2Z3 Montreuil 50 Montreuil-sur-Mer l36 Mont-Saint-Michcl Ifi7 Mont-Valerien fi89 Morat l82 M orawy 484 Morze Czarne 644 Morze Północne 33 Morze Śródziemne 17, l8, 24, 77, 104, I04, I25, 200, 2ll8, 3I1, 352, 461, 47fi, 575, 628 Moskwa 501, 502, 506, 64fi, 651, 661, 669, 700 Moulins 192 Moza 180, 291, 642 Munster 276, 285 Nadrenia 3Ifi, 41fi, 417, 423, 429, 433, 434, 455, 460, 46l, 463, 47S, 495, 533, 645, 649, 655, 661, fi69, 700 Namur 179 Nancy 177, 183, 292, 4Il, 416, 418 Nantes 39, 77, I51, 198, 258, 268, 308, 314, 331, 347, 348, 352, 360, 444, 496, 521 Narbonne 24 Nawarra 135, 136, l51, 153, 155, 184, 205, 209, 227, 240, 243, 244, 246-248, 253, 260, 262, 516 Nazaret 116 Neapol 54, 114, 135, 159, 161, 183, 184, 199-202, 205, 207, 210, 211, 286, 2R9, 317, 319, 335, 340, 388, 433, 462, 463, 476-478, 480, 483-486, 489, 498, 499, 505 Neerwiden 316, 434 Neustria 19, 49 Nevers 161, 262 Nicea 198, 460, 476, 572 Niderlandy 148, 16l, 179, 182, 183, 198, 205, 210, 21Z, 213, 245, 247, 248, 251, 253, 260, 268, 269, 274 =-276, 285, 291, 292, 297, 305, 306, 310-3I3, 316-319, 322, 335, 336, 341, 417, 505 Niederbronn 354 Niemcy 9, 19, 30, 34, 37, 46, 48, 7l, 96, 99, 100, 103, 112, 113, 125, l38, l44, 159, 177, 184, 199, 205, 207, 208, 212, 236, 254, 2fi0, 2fi8, 272, 275, 276, 285, 286, 291, 305, 3I0, 314, 315, 335, 340, 388, 394, 417, 459, 460, 477, 480, 482-485, 490 = 493, 499, 503, 505, 523, 54I, 549, 575, 582, 583, 590, 597, 605, 608, 6l0, 616-622, 639, 641, 642, 644- 648, 650=fi55, 658, 660, 661, fi64, 668, fi78, 679, 6R3, 694, 697, 699-701, 705, 707 Niemcy zachodnie 70R Niemen 488, 501, 503 Niemiecka Republika Demokratyczna 708 Niemiecka Republika Federalna 712, 7l7, 719, 721, 724 Nil l4 Nimes 14 Nimwegen 26, 29, 312 Niniwa 79 Nivernais 174, 416 N#rdlingen 275, 284 Normandia 40, 42, 47-53, 56, 59, 60, 64, 66, 68, 69, 73, 77, 78, 81, 82, 794 84, 85, 89, 97= 99, 103, I24, 145, 148, I50, 151, 156-l58, Ifi4, 1fi5, 167, 172-175, 178, 181, l82, IR7, 189, 200, 213, 222, 282, 290, 305, 364, 437, 439, 521, 599, 692, fi94 Norwegia 679 Nossi-Be 534 Novi 464 Nowa Francja zob. Kanada Nowa Fundlandia 223, 379 Nowa Kaledonia 576 Nowa Szkocja 319 Nowa Zelandia 534 Nowy Jork 561, 572 Nowy Orlean 332, 523 Noyon 637 Nysa 700 Oceania 374, 639 Ocean Indyjski 57fi Odessa 373, 388, 509 Odra 700 Ohio 339 Oise 155, 64l Oldenburg 494 Oradour-sur-Glane fi93 Oran 534 Orlean 39, 50, 54, X0, I30, 167, 170, 171, 248, 308, 352, 523 Osnabriick 276, 277, 285 Ostenda 637 Otranto 477 Owernia 97, I10, I20, 20fi, 307, 364 101, 120, 129, I7X, 237, 245, /35, /56, Ifil, Pacyfik 533, 534, 57fi, 6XX Pad 9, 10 Palatynat 268, 274, 3lfi, 5l8 Palermo 135 Palestyna 463 Panama 6I8, fi2X Parma 328, 335, 34U, 477, 479, 484, 495, SU4, 519, 572 Paryż 5, 24, 26, 39, 46, 49, 50, 57, 7l, 77, 78, 85, 86, 97, I00, I Ol, 717, l24-IZ6, IZ9, 130, 144, 153--=I55, /SX, lfi0, I62 166, 172-174, 176, 177, IR9= I91, 206, 210, 272, 215, 2Ifi, 2IR, 228, 236, 237, 241, 242, 244, 246 =249, 252, 254 =256, 258, 259, 26l, 2fi9, 271, 274, 276, 280, 285= 288, 290, 295, 303, 304, 312, 320, 323, 327, 328, 33I, 335, 337, 339, 343, 347, 348, 352, 354, 357, 360, 367-369, 373, 378, 385, 386, 392, 394, 395, 399-402, 404, 406, 408, 4I0, 417 = 420, 422 - 428, 431, 432, 434, 436 -438, 447, 444, 445, 448, 452= 455, 458, 460, 464, 465, 471, 473, 485, 486, 490, 491, 498, 503 508, 512, 5/3, 515, 517-523, 527, 537=533, 535, 536, 542, 543, 545, 547, 548, 550, 551, 556, 557, 559, 563, 5fi4, 56fi, 571, 574, 579-590, 592, 594= 597, 599, 602, 612, 617- = 6l9, fi2l 624, 634 638, 641, 644, 646--fi48, fi59, 661, 663, 667, 6fi8, fi72, 676, fi79, 688, 691, 692, 695, 701, 70#l, 7I0, 7l3, 714, 720, 722, 723, 730 I'atav_ 17l Pau 3fiU, 395 I'awia 2Ufi, 223 Pćrigord /l5, ISll, I55, Ifi2, 22l, 222, ?X3, 41U, 4 Ifi P#,-onne IX2, Z52 Persja ll7, 37fi, fi23 Peru 214, 374 Petersburg 373, 37X, 3XX, 44U, 59fi Piacenza 340, 4R9 Picduigny IX2 Piemont 20R, 2lI, 4Ifi, 477, 479, 482, 483, 495, 496; 571, 572, 575 Pierrelatte 724 Pikardia 77, 153, I74, Z3fi, 237, 27fi, 34R, #53, 365, 40U, 412, fi4l, fi42 Pillnitz 420 Pireneje X, /7, 24, 4X, I04, 157, l84, 205, ?fi8, 2R5, 29/, 318, .i28, 365, 422, 4##l1; fi2fi, fifi4 I'ilres 42 Piza I 7X Plessi; les-Tours 253 Plomb#eres 572 Poczdam 4R3, 7UU, 705 795 Poissy SU,244 Raab 492 1'oitiers 24, 53, Hl, l5/, I66, /7ll, l77,m#Ramillies 3IH 189, 19l, I92, ZOfi Rapallo 651,654 Poitou 92,99,I10,I20,135, 155, Ifil, Rastadt 319,463 222,3I3 Raszyn 492 Pola Katalaunijskie Ifi Rawenna 203 Polska 5, 52, 54, 125, I33, I59, 199, Reims 2fi,35,47,50,51,63,65,7l,85, 205, 206, 246, 249, ?50, 260, 275, 96, 133, 136, 157, 160, 166, 170, 284, 311, 312, 332, 334,341, 352, 172,256,304,48l,637 388,389,394,417,418,429,433, Ren 8,I7,33,38,180,182,210,27fi, 444,449,455, 480,486-488,493, 285, 311, 312,422,444,455,460, 499, SOl,518,535, 54I, 549,57l, 464, 476,477, 484, 490,504,533, 574, fi44, 645,647, 648, 653, 6fi0, 574,579,645,699,700 6fil,667-669,fi77,678,691 Rennes 306,308,348,360,395 Pomorze 488,668 Rethel 161,64Z Pomorze Zachodnie 284 Rethondes 642,643,680 Pondichery 30fi Reuil 288 Pontoise 339 Ribemont 37 Port-la-Montagne zob.Toulon Rif 653 Port-Royal 295,314,315,324,33fi Rio de Janeiro 223 Portugalia 54, 68, 249, 276, 277, 2X9, Riom 684 310, 318, 319, 351, 433,489, 490, Rivoli 4fi0 493= 495,SII,519,59fi Rochelle Sl2 Półwysep Apeniński 204 Rocroi 276,277,284 Pólwyecp Iberyjski (Pirenejski) 54, I12, Rodan 16-18,33,73,97 I25,2fiX,490 Roncevaux 24,38,71 Półwysep Indochiński 57fi Roosebeke I60 Praga 6fi7 Rosja 328,334,341J,352,388,394,417, Presrburg (liratyslawa) 4X4 41#'i, 429, 433, 444, 462--464,476, Provins 77 478, 4X0, 482, 4X3, 485, 486, 488, Prowansja 18, 35, 37,4l,49,XX, Ill7, 492 494, SOl,503, 505,508, 509, IU9, 114, I34, 735, 159, Ifil, 183, S!X,519,532,535,536,57l,574,596, 197, 207,262, 268, 338, 345,348, 597, 6T8,6Z2=624,639,641, fi43, 4ll0, 454, 477,509,Sl9, 596, 598, 646=648, 650,fi58 fil2,fi35,fi63 Ilossbach 340 1'rusy l88,318,3I9,32H,335,33fi,34ll, Rouen 39, 40, 77, I6ll, 17ll, 172, I75, 394, 418, 422, 4Z9, 433, 444, 449, 213, 347, 360, SZl, 549 455, 47fi, 4H3=4Xfi, 488, 490,49l, Roucrgue 104, 155, 410 498, SUl, SU3, 5Ufi, SOX, SIH, 519, Roussillon l04,184, I98,276,292, 3U8, 532, 574, 575, 577, 579, 582, 592 317, 348, 439, 444, 623 Prusy Wschodnie 340,48fi,487 Ruhra 645,652,700 Przelęcz Św.Gotarda 477 Rumunia 639, 643, 647, 648, 6fi7, 6fi8 Pułtusk 487 Ruś Kijowska 56 Puy I10 Rzeka Św. Wawrzyńca 223 Rzym 9,10,12,14,16,22,24,29,33,fi5, Quebec 260,34ll 125, 138, 159, 178, 189, 207, 248, Quiberon 454 297, 4fi2, 477,491, 495, 499,572, Quiersy 36,37,44,470,416 575,592,621,626,627,664 796 Saalfeld 208 Sens 56,80 Saara 505,645 .Septymania 17,24,49 Sabaudia 198,208,211,256,274,277, Serbia 624,634 316, 319,335,345, 423, #33,439, Setif 701 455,460,476,505,508,555,572 Sewastopol 571 Saclay 724 Sewenny 314 Sadowa 574 Sewilla 490 Saint Clair-sur-Epte 4U Siedmiogród 284 Saint Cloud 255,465 Singapur 534 Saint Denis 24, 7l, 89, 101, 133, 256 Skalda 33,47R Saintes Xl,I15 Skandynawia 35,39,52,133 Saint-Etienne 522, 523, 58fi, 611, 680 Sluys 149 Saint-Germain 244,247,272,288,312 Słowacja 644 Saint-Germain-en-Laye 246 Słupsk 487 Saint Malo 213,3X9,730 Smoleńsk 501,Sll2 Saint Maur 182 Smorgonie 503 Saint Nazaire 693 Soissons 17,l8,2fi,53 Saintonge 99,710,120,135 Solferino 572 Saint-Quentin 174,210 Somma 61,I74,179,IRl,IR?,207,639, Saint-Tropez 4l,693 641,679 Sajgon 576 Somosierra 49ll Sakhiet-Sidi-Jussef 721 Stalingrad 689 Saksonia 335, 340, 4RX, 503, 505, Sl7 Steenkerke 316 Saloniki 639 Strasburg 37,35,237,285,313,3I6,319, Salzburg 492 425, 49fi, 523, 532, 694, 699, 70fi # Sambra 291 SUůesa 667 Sandomierz 492 Stany Zjednoczone 223, 394, 404, 424, San Domingo (Hispaniola) 272,414,4?I, 477, 507,562, Sfi3,575,597, 622, 439,449,455,462,479,4X6 638, 639, 643, fi45, 647, fi49, fi51, , San Sebastian 328 fi54, 675, 683, 6X9, 693, fi98, 700, Saona 16,33,352 7UX,71U,7I?,715,716 Saragossa 490 Stuttgart 571 Sarajewo 624 Sudan fil6,622 Sardynia 317,319,355,417,433, 459, Surat 306 477,508,571 Sycylia 41,54,68, 114, ll6, 125, 135, Sasbach 311 183,199,210,317,319,335,340,463, Saumur 259,43R,444,679 484,493,505,572 Savonnieres 34 Syjam 294,306 Sch#nbrunn 492 Syria 116,117,l25,532,576,645,6R4, Sedan 136,259,272,2XX,570,579,580, 688,695,699-701 592,642,679 Szampania 53,59,77,91,92,I03,104, Sekwana 12,I7,21,38,40,46,49,7X, 125, 135, I36, 144, 153, 162, 167, 125,157,352,552,564 Ifi9, 172-l75, 210, 223, 353, 3R9, Semmering 460 623,635,642 Seneffe 311 Szkocja 14X,159,251 Senegal 340,341,394,533,534,575, Szlezwik 574 6I6 Sztokholm 493 Senlis 50,100,101,154,I98,199 Szwecja 2fi0, 275, 277, 284, 311, 31.i, 797 3l6, 32H, 34ll, 4fi 3, 4# 3, 4XH, 493, 498, 501 Szwajcaria l99, ZU4, 23R, 25H, 26X, 269, 274, 374, .387, 4l7, 423, 474, 476, 479, 4Hl1, 495, 52l7, 5-i3, 54l, SfiX, 57U, fi34 Śląsk ?H4, 335, 33fi Tahiti 533, 5-i4 Taillebourg I IS Tanger 622 Tarnopol 492 Tarragona 82 Tczew 4R7 Tien-tsin 6l6 Tobago 394, 439 Togo 645 Tolbiac 17 Tonkin fil6 Toskana 3I7, 32H, 335, 477, 445, 572 Toul 36, l80, 2/0, 211 Toulon 208, 309, 4lU, 438, 439, 441, 444, 462, 47l, 5I4, 693 Touraine 46, 81, 82, 9H, 99, ISfi, 252 Tourcoing 449 Tournai 203, 207 Tours 3R, 42, 53, 77, X7, l96, 197, 2lll, 2l5, 255, 523, 5H1, fi5U, fi8ll Trafalgar 4X2 Trebia 463 Triest 492 Trocadero 5/I Troja 92 Troyes 53, 77, 165, /6fi, 172, l RX, 245, 390 Trydent 245 Trypolis 68, l17, 208 Tulle 693 Tuluza 53, 88, 97, 104, I06 109, 114, 120, I29, 135, 228, 280, 343, 347, 360, 362, 367, 395, 402, 52l, 586, 613, 662 Tunezja 514, 575, 614, fi19, 692, 701, 714, 71fi, 717, 7l9, 728 Tunis 116, 695 Turcja 9, 199, 206, 268, 285, 3l2, 328, 341, 394, 462, 463, 479, 483, 484, 4X8, 4#l3, SU/, 5I 3, 532, 534, 57U, 596, fi24, fi3X, fi4-? Turyn 4Ifi Tylża 488 Tyrol 2fi9, 483, 484, 492 Ukraina 59fi Ulm 4X3, 484, 492 Unkiar-Skelessi 53? Ural 596 Utrecht.il9 Valence 180, 197 Valenciennes 737, 312, 439, 642 Valentinois I8U Valmy 429 Valois 97 Valteline 274 Varennes 418 42U, 458 Vaucouleurs 170 Velay 73 Venaissin 135 Venloo 455 Vercors 690, fi9? Verdun H, 37, 33, 34, 3fi, 48, 64, IH0, 2/0, lll, 427, 637, fi39, 7l0 Vermandois 53, 97, l2ll Verneuil 24, Ifi7 Vervins 25fi, 26H Vezelay XH Vexin 73 Vichy 6H0, 6H3 fiH9, fi45, 647, 7U1, 7I3 Viet-Bac 7U9 Villafcanca 572 Villaviciosa 3l9 Ville-Affranchie zob. Lyon Vitry 637 Vittoria 495, Sll3 Vivarais 30X Viviers 137 Vorarlberg 484 Wagram 492 Wandea 427, 434, 438, 439, 443, 453, 5U6, 519 Warszawa 5, 4H6, 487, 492, 496, 519 Wassy 244, 25U Waterloo 5U7 #ys Wenecja 33, 198, 201 =203, 207, 219, 226, 460, 482, 484, 485, 44l, 572 Werona 460, SII Wersal 301, 303, 322, 323, 325, 327, 354, 365, 378, 398, 399, 407, 402, 405, 406, 582, 584, 594, 647 WestFalia 276, 488, 49R, 499, 649 Wezera 25, 33 Węgry 54, 133, 159, 199, 205, 2I0, 316, 418, 644, 647, 668 Wiedeń 207, 313, 319, 32?, 335. 454, 460, 477, 484, 490-492, 624, 666 Wielka Brytania 9, 14, 16 Wielkie Jeziora 260 Wietnam 294, 576, 616, 657, 707, 704, 705, 709, 715, 716 Wietnam Południowy 716 Wietnam Północny zob. Demokratyczna Republika Wietnamu Wilno 501 Wirginia 339 Wirtembergia 483-485, 499, 503, 694 Wissemburg 332 Witebsk 501, 502 Włochy 9, 10, 24, 25, 30, 35-37, 41, 52, 64, 68, 85, 106, 144, 162, 177, 184, 197-208, 210-212, 2l4, 225, 226, 229, 26R, 274, 276, 247, 316, 3l4, 331, 334-336, 459--461, 463, 464, 476, 477, 480, 482-485, 491, 446, 498, 499, 505, Sll, 5I7, 519, 537, 541, 549, 572, 575, 592, 621, 622, 638, 642, 653, 660, 661, 664, 668, 679, 692, 694, 705, 712, 719, 721 Wogezy 608 Wołoszczyzna 488, 571 Wormacja 26, 416 Wrocław 125 Wybrzeże Kości Słoniowej 576, 714 Wyspa Św. Heleny 507 Wyspy Jońskie 488 Ypiůes l47, 160, 3l2, 449, 637, 63R Zagłębie Ruhry 65l Zagłębie Saaiy 661, 700 Zamość 492 Zatoka Meksykańska 305 Zatoka Św. Wawrzyńca 335 Zelandia 16I, 179 Zierikzee 737 Zimmerwald 639 Zjednoczone Prowincje zob. Niderlandy Zurich 464 Związek Radziecki 644, 651, 652, 654, 660, 661, 667, 669, 678, 689, 693, 698, 70U, 7l7H, 7I5, 720 SPIS ILUSTRACJI .Str. 1. Wercyngetoryks (R. P e r n o u d, Les Gaulois, Paris 1968, s. 49) 11 2. Bóstwo celtyckie,11I w. p.n.e. (tamże, s. 86). . . 3. Karol Wielki. Miniatura z X-wiecznego rękopisu (J. Le Goff, La rivi- I/sation de I'Occident