KARA MUSTAFA POD WIEDNIEM KARA MUSTAFA POD WIEDNIEM Źródła muzułmańskie do dziejów wyprawy wiedeńskiej 1683 roku Z tureckiego przełożył i opracował ZYGMUNT ABRAHAMOWICZ WYDAWNICTWO LITERACKIE KRAKÓW 'Xv .i IIIL1IUU Wnira I»T»WZI« Uniwersytetu Wyboru ilustracji dokonał Zygmunt Abrahamowie z Redaktor Wiesława Wygaś-Ficitkowska •Obwolutę projektował Janusz Bruchnalski Wpisano do V(|| Inwentarza Redaktor techniczny Agnieszka Suchańska Printed in Poland Wydawnictwo Literackie, Kraków 1973 Wyd. 1. Naktad 5000+283 egz. Ark. wyd. 38,1. Ark. druk. 25,75+2,5 ark. ilustr. + l wklejka. Papier druk. sat. ima. kl. III, 70X100 cm, 80 g. Oddano do Madania 20 II 1973. Podpisano do druku 27 X 1973. Druk ukończono w listopadzie 1973. Zam. nr 143/73. B-15-71. Cena zl 7-5.— WSTĘP „...Król polski zaś nadciągnął sam we własnej* osobie, mając prócz innego wojska jeszcze szesnaście tysięcy żelaznej jazdy. [...] pod Wiedniem on pierwszy popędził konia na muzułmanów i dobył szabli, zaś następnego roku, podczas oblężenia Ojvaru i wydarzeń pod Parkanami narobił złego o tyle, że najwięcej ze wszystkich on dał pomocy i wsparcia [Niemcom] tudzież zagarnął wielu muzułmańskich jeńców..." (Dżebedżi Hasan Esiri, s. 231) PRZEDMOWA Gdy się ta książka ukaże, zaledwie dziesięć lat będzie nas dzieliło od trzech-setlecia bitwy pod Wiedniem w niedzielę 12 września 1683 r. Pod uderzeniem rycerstwa chrześcijańskiego, dowodzonego przez króla polskiego Jana III Sobieskie-Qgo, pękła w dniu tym żelazna obręcz wojsk wielkiego wezyra Kara Mustafy paszy, które po dwóch miesiącach oblężenia siedziby cesarza były już bliskie jej zdobycia. Zwycięstwo to położyło kres niepowstrzymanemu dotąd naporowi Turków na Zachód, zaś ich paniczna ucieczka spod Wiednia stała się zarazem początkiem odwrotu Osmanów z podbitych już wcześniej krajów Europy. W r. 1683 przeżywał Wiedeń drugie już w swoich dziejach tureckie oblężenie. W r. 1529 daremnie usiłował go zdobyć sam sułtan Sulejman, przez poddanych swoich nazywany Kanuni, tj. Prawodawcą, świetny strateg i władca znany w Europie jako Wspaniały. Powodem obu oblężeń była sprawa Węgier, które po klęsce i śmierci swego króla pod Mohaczem (1526) stały się kością niezgody pomiędzy Turcją i Austrią, mocarstwami reprezentującymi dwa światy i dwie ideologie nawzajem sobie wrogie. Odwrót Sulejmana Wspaniałego spod Wiednia, przedsięwzięty w porę, miał — w przeciwieństwie do sromotnej ucieczki Kara Mustafy — pewien pozór odejścia z honorem. Nie wpłynęło też owo niepowodzenie sułtana na zelżenie tureckiego nacisku na Europę, a w sprawie Węgier przyszły po nim wielkie sukcesy militarne i polityczne Sulejmana, który w r. 1541 olbrzymią część kraju wcielił do swych posiadłości, a Siedmiogród podporządkował sobie jako księstwo wasalne. Na mocarstwową pozycję Turcji nie wpłynęła ujemnie nawet wielka porażka jej floty w bitwie z siłami morskimi koalicji chrześcijańskiej pod Lepanto (1571). Wiek XVII, mimo dwukrotnego pogromu Turków pod Chocimiem (1621, 1673), trudności wojny z Wenecją, niepowodzeń i klęsk w bitwach z wojskami cesarskimi, przyniósł dalszy rozrost terytorialny ich państwa kosztem Węgier Królewskich (1663 zdobycie Ujvaru, tj. Nowych Zamków), Wenecji (1669 zdobycie Kandii na Krecie) i Rzeczypospolitej (1672 podbój Podola) tudzież korzystny dla Porty pokój z cesarstwem w r. 1664. Mógł tedy również Kara Mustafa żywić nadzieję, że nowa wyprawa na Węgry, a szczególnie atak na Wiedeń uwieńczone będą sukcesem, że wojna i jemu pozwoli wyjść z impasu spowodowanego pustkami w skarbie wskutek rozrzutności padyszacha, upadku sił produkcyjnych w państwie oraz wzrostu wydatków na olbrzymi aparat administracyjny i liczną armię. Wyprawę tę podjął on jednak pod pretekstem niesienia wolności Węgrom 8 Zygmunt Abrahamowicz i protestanckiej części narodu węgierskiego uciskanej przez bezwzględny wobec elementów Reformacji dwór cesarza Leopolda I. Rachuby na zwycięstwo opierał na obserwowanym dotąd rozłamie i braku jedności w łonie państw chrześcijańskich i w samej Rzeszy, przeliczył się zaś lekceważąc sobie wieści o wymierzonym przeciw niemu układzie zaczepno-odpornym między cesarstwem a Rzecząpospolitą i nie wierząc prawie do końca, że sojusz tych dwóch monarchów może pokrzyżować jego plany. Klęska muzułmanów — Turków i Tatarów — pod Wiedniem w r. 1683 bywa porównywana do porażki Arabów pod Poitiers we Francji 18 października 732 r. Tak jak tamta położyła kres naporowi na Europę ze strony zachodniego skrzydła świata arabsko-muzułmańskiego, tak ta przyniosła koniec ustawicznemu zagrożeniu Europy przez tureckich sukcesorów kalifatu arabskiego. W obu wypadkach zwycięstwo sił zbrojnych chrześcijaństwa oznaczało również ratunek kultury europejskiej. Szczególnie niebezpieczny był pod tym względem dla Europy w. XVII, okres wielkiego zacofania i opóźnienia Turcji osmańskiej oraz całego świata muzułmańskiego w rozwoju społecznym, gospodarczym i kulturalnym. Ocalenie Wiednia przed zakusami muzułmanów w r. 1683 oznaczało zatem również ocalenie wielkiego ośrodka i skarbnicy przodującej kultury — tej kultury, którą w Turcji rozumieli i cenili tylko bardzo nieliczni, a która w razie zdobycia miasta przez wojska muzułmańskie niechybnie byłaby poniosła ogromne straty. Wiktoria wiedeńska i zasługa Polaków w czasie odsieczy Wiednia w r. 1683 nabiera szczególnej wagi dziś, gdy pod tym kątem widzenia rozpatrujemy ją z perspektywy trzech wieków. Wymowy specjalnej nabiera tu fakt, że Turcja, jak też reszta świata muzułmańskiego po wielu klęskach spowodowanych wrogością do innowierców i odżegnywaniem się także od ich dorobku kulturalnego, znalazła ocalenie, wyjście z zacofania i możliwość wszechstronnego rozwoju właśnie w zespoleniu się z Europą i przyswojeniu sobie osiągnięć Zachodu. Wielki szmat czasu, jaki minął od chwili bitwy pod Wiedniem, przyniósł też głębokie zmiany w stosunkach między Polską i Turcją. Po stuleciach niebezpiecznego sąsiadowania z muzułmanami Polska w najcięższych momentach swojej historii — zarówno dawniejszej, jak i najnowszej — otrzymała od Turcji dowody sympatii i przyjaźni, obecnie zaś łączą oba nasze kraje coraz mocniej więzy różnorakiej współpracy, m.in. także kulturalnej. Nie ma już też równie zaborczych jak Osmanowie Habsburgów i przyjaźnie układa się nasze współżycie z Austrią. Pora by zatem razem z Turkami i Austriakami spokojnie spojrzeć na wspólną wojowniczą przeszłość, a głównie na dzieje r. 1683, gdyż faktyczny wkład Polski i jej rola w odsieczy wiedeńskiej bywa w tych krajach niekiedy przedstawiana z krzywdą dla króla polskiego i Polaków. Pogodzić nas mogą kronikarze muzułmańscy z w. XVII i początku w. XVIII. Oni to bowiem, czasem naoczni świadkowie odnośnych wydarzeń, mówią wyraźnie i przekonująco o Kara Mustafie jako o człowieku niecnym również w stosunku do swoich ziomków i współwyznawców, o niskich pobudkach i od samego początku zgubnych dla Turków skutkach jego wyprawy na Wiedeń, o czym nie chcą pamiętać nierzadcy dotąd chwalcy owego „wielkiego" wezyra, jak też o zasługach króla Jana III, którego bezinteresowność i talent dowódcy do dziś kwestionują niektórzy badacze w Austrii, a za ich przykładem także w innych krajach. 9 Przedmowa Chcąc lepiej zrozumieć doniosłość odsieczy Wiednia przez Jana III i wojsko polskie trzeba zobaczyć w świetle źródeł muzułmańskich całą wyprawę Kara Mustafy od początku i dotrzeć do korzeni konfliktu osmańsko-habsburskiego, a ponadto obejrzeć przynajmniej skrawki codziennego życia Turcji sułtańskiej w różnych jego przejawach, poznać czasy i okoliczności, z których wyrósł i sam Kara Mustafa, i jego wyprawa wiedeńska. Takie zwierciadło Turcji XVII w., u nas chyba ciągle jeszcze niedostatecznie znanej, i wyprawy wiedeńskiej 1683 r. znajdą nasi czytelnicy i historycy w niniejszym zbiorze najważniejszych muzułmańskich źródeł narracyjnych do dziejów tej wyprawy i wydarzeń z nią związanych, obejmującym okres od końca stycznia 1681 r. do końca lutego (w jednym zaś wypadku do czerwca) 1684 r., z dodatkiem czterech listów Kara Mustafy z czasu wyprawy. Wybór ten, choć dość szeroki, nie może dać odpowiedzi na wszystkie pytania, wiele bowiem kwestii znalazłoby wyjaśnienie we wcześniejszych i późniejszych zapiskach kronikarzy. Zmieścić wszystkiego w tej książce nie sposób, a i przypisy może wydadzą się niewystarczające, bo praca moja to zasadniczo praca filologa. Mam jednak nadzieję, że książka będzie nie bez pożytku dla wszystkich, których zajmują nie tylko same dzieje wyprawy wiedeńskiej, ale w ogóle stosunki polsko-tureckie w przeszłości, a zwłaszcza dla naszych historyków, ci zaś braki mego opracowania uzupełnią bez trudu. Przykładem dla mnie była piękna książeczka Richarda F. Kreutla, znakomitego przedstawiciela wiedeńskiej szkoły orientalistycznej, który jeszcze w r. 1955 wydał w tłumaczeniu urywki z rękopiśmiennego diariusza nieznanego z imienia Mistrza Ceremonii na dworze sułtańskim, uczestnika wyprawy wiedeńskiej, tudzież uzupełniające go wyjątki z autora nieco późniejszego, tu pokrótce zwanego Silah-darem. Nie mając z początku dostępu do owego rękopisu stambulskiego, przełożyłem wpierw najważniejszą partię dostępnej w druku Kromki Silahdara, później zaś uzupełniłem ów przekład partią z tegoż dzieła dotyczącą lat 1681—1682. Aby zdobyć inne źródła, rękopisy, wyjechałem wiosną 1969 r. do Wiednia, stamtąd zaś do bibliotek we Florencji i Bolonii. Wyjazdowi temu zawdzięczam wiele nowych materiałów, a zarazem znajomość z ludźmi, którzy pracują nad dziejami r. 1683. Szczęśliwym dla mnie zrządzeniem losu było, iż w Wiedniu spotkałem R. F. Kreutla, stale przebywającego na placówce dyplomatycznej w Kabulu. Jemu, osmaniście, zawdzięczam najwięcej, m.in. dwa tak cenne dla mnie mikrofilmy rękopisów, korzyści zaś z korespondencji z nim zliczyć się nie da. Miło mi tu gorąco Mu podziękować za wszystko. W podróży tej i w pracy nad książką spotkałem się także z pomocą innych osób. Możliwość wyjazdu do Austrii i Włoch zawdzięczam szczodrości Panów Michała i Emanuela Łopatto, wilnian ongiś, dziś obywateli Florencji. Listy polecające od Pana Profesora dr Tadeusza Ulewicza i z Naczelnej Dyrekcji Archiwów Państwowych w Warszawie utorowały mi drogę w Wiedniu. Tam życzliwie dopomogli mi: Pan Profesor dr Józef Hamm, kierownik Instytutu Filologii Słowiańskiej Uniwersytetu Wiedeńskiego, zasłużony badacz i bibliograf tureckich oblężeń Wiednia Pan dr Walter Sturminger oraz Panowie dr Richard Sickinger i dr Peter Ecker z Ministerstwa Oświaty. W dziale rękopisów ósterreichische Na-tionalbibliothek spotkałem się z wielką uprzejmością ze strony Pani Mihaljuk. 10 Zygmunt Abrahamowicz Owocne były również kontakty z wiedeńskimi orientalistami: Panem Profesorem dr Herbertem Dudą, dyrektorem Instytutu Orientalistycznego, i Panem dr Anto-nem C. Schaendlingerem. W Bolonii, gdzie mogłem spędzić tylko policzone godziny, dzięki Pani dott. M. A. Fornieri i Panu dott. F. Rodriguezowi od razu znalazłem ważny dla mnie rękopis turecki z kolekcji F. L. Marsilego. W dalszej pracy doznałem pomocy od przyjaciół najmilszych, Turków: Tureckie Towarzystwo Historyczne (Tiirk Tarih Kurumu) w Ankarze, Ambasada Turecka w Warszawie i Pan Profesor dr M. Tayyib Gókbilgin z Uniwersytetu Stambulskiego zaopatrzyli mnie w potrzebne wydawnictwa tureckie, a Panu Bugra Atsizowi, tureckiemu doktorantowi w Instytucie Orientalistycznym Uniwersytetu Monachijskiego, zawdzięczam doskonałą kopię wiedeńskiego rękopisu Historii Mehmed Gereja, z której część przytaczam w tej książce. Książki inne, u nas niedostępne, wypożyczyły mi orientalistki hamburskie, Panie dr Heidrun Wurm, dr Angelika Hartmann i dr Barbara M. Kellner oraz Pan dr Hans G. Majer z Instytutu Orientalistycznego w Monachium. Wielu cennych rad udzielił mi Pan Profesor dr Tadeusz Lewicki, czcigodny mój Nauczyciel, następnie zaś Pan Profesor dr Józef A. Gierowski, który zechciał łaskawie przeczytać maszynopis pracy. Bez Ich przyjaznej pomocy praca moja byłaby o wiele trudniejsza, wszystkim tedy składam serdeczne podziękowania. Osobne wielkie podziękowanie należy się Pani Wiesławie Fiałkowskiej, pierwszej czytelniczce mojej pracy, z której mądrych a taktownych uwag skorzystałem przy opracowywaniu niniejszego wyboru. Z. A. ot la, Osmańskie i krymskie źródła do dziejów wyprawy wiedeńskiej wielkiego wezyra Kara Mustafy paszy w roku 1683 W porównaniu z wielką liczbą diariuszy, wspomnień i innych dzieł współczesnych tudzież dokumentów oświetlających od strony zagrożonego Zachodu dzieje najazdu Turków na Wiedeń w r. 1683, drugiego w historii tego miasta, podobnych zabytków muzułmańskich mamy zadziwiająco mało. Jeśli chodzi o źródła narracyjne, to można naliczyć ich tylko dziewięć. Stosunkowo niewiele jest również zachowanych lub wydobytych na światło dzienne dokumentów z kancelarii muzułmańskich tego okresu i listów uczestników wyprawy wielkiego wezyra. Przyjrzyjmy się tym źródłom bliżej. /. Źródła narracyjne Z dziewięciu wchodzących tu w grę dzieł, poświęconych wyprawie wiedeńskiej w całości bądź też częściowo, osiem wyszło spod pióra autorów osmańskich, a z tych jedno, jeszcze do początków naszego stulecia wysoce cenione, w zestawieniu z dostępnymi obecnie relacjami starszymi i dokładniejszymi traci wartość źródłową. Dziewiąte jest pisane przez członka dynastii chanów krymskich, toteż wyprawę wiedeńską, w której uczestniczyli również Tatarzy, traktuje po części jako epizod z dziejów Krymu i ocenia ją też z punktu widzenia Tatarów. Relacje o wyprawie wiedeńskiej Kara Mustafy — tureckie i krymską — omówił wnikliwie już orientalista wiedeński Richard F. Kreutel1. Podjąć ten temat na nowo jest zadaniem niełatwym po tak świetnym znawcy przedmiotu. Jest to jednak konieczne chociażby dlatego, że od czasów ukazania się jego artykułu doszło jedno nowe źródło i praca, która wyjaśniła kwestię autorstwa jednego ze źródeł osmańskich, dotychczas anonimowego. Zbadania wymaga wreszcie doniosła dla nas kwestia głosów autorów tureckich i kronikarza krymskiego na temat roli Polski w wydarzeniach roku 1683. Zachowując w zasadzie taką kolejność omawianych źródeł, jaką przyjął R. F. Kreutel, przestawiam tylko dwa pierwsze. Decyduje tu data powstania źródła, w obu tych wypadkach dokładnie znana (data pierwszej zapiski w diariuszach). 12 Zygmunt Abrahamowicz 1. Najwcześniejszym osmańskim źródłem do dziejów wyprawy wiedeńskiej Kara Mustafy są prowadzone w języku greckim notatki pierwszego dragomana Porty Aleksandra Mawrokordata. Autor ten, znany w Stambule też pod przydomkiem Skarlatos i stąd przez Turków nazywany i-Skerlet ogłu, tj. 'synem Skarlatosa' lub 'Skarlatowiczem', urodził się w r. 1636 w rodzinie bogatego kupca greckiego rodem z Chios. Wyprawiony w wieku lat 12 na naukę do Włoch, studiował w Rzymie, Padwie i Bolonii filozofię i medycynę, a w r. 1662 ogłosił drukiem w Bolonii łacińską rozprawę o pracy płuc i krążeniu krwi. Po powrocie do Konstantynopola podjął praktykę lekarską wśród bogatych warstw społeczeństwa greckiego oraz był również lekarzem sułtana i wielkiego wezyra, a zarazem wykładał medycynę w Akademii przy greckim patriarchacie. Dzięki nabytej we Włoszech biegłości w językach zachodnich, m.in. też w łacinie, został w r. 1671 pomocnikiem pierwszego dragomana Porty, Greka Nikosja Panaiotiego, a gdy ten zmarł podczas wyprawy na Rzeczpospolitą w roku 1673, objął miejsce po nim. Pierwszym dragomanem Porty był aż do śmierci w r. 1709 z wyjątkiem piętnastu miesięcy od stycznia r. 1684 do początków kwietnia r. 1685, z których osiem spędził w więzieniu jako domniemany współ-winowajca klęski pod Wiedniem. Odzyskawszy zaufanie sułtana Mehmeda IV, brał udział w kolejnych wyprawach tureckich na Węgry, w latach 1688—1691 bawił w Wiedniu w związku z nieudanymi próbami zawarcia pokoju z cesarstwem, później zaś odegrał doniosłą rolę w układach pod Karłowicami. Jego ambicją było zostać hospodarem mołdawskim, udało się to jednak dopiero jego synowi Mikołajowi2. Oryginał dzieła A. Mawrokordata jest nieznany. Kopie jego z początku XVIII w., prawdopodobnie unikat, odkrył w r. 1891 w jednym z greckich klasztorów Konstantynopola A. Papadopulos-Kerameus i opublikował w r. 1909 pt. Istońai Aleksandrou-Maurokorddtou. 1682—16873. Tytuł Historie Aleksandra Mawrokordata był wypisany nieznaną ręką na okładce odnośnego kodeksu, który zawierał jeszcze inny rękopis. Wątpliwości co do autorstwa tych Historii nie ma, Mawrokordato bowiem kilkakrotnie mówi tam o sobie podając imię i stanowisko. Daty krańcowe po tytule dodał wydawca. W r. 1914 został ogłoszony rumuński przekład całości owych zapisek4. Część odnoszącą się do wyprawy wiedeńskiej Kara Mustafy omówił zwięźle po niemiecku O. Brunner w r. 1925 3, niedawno zaś ukazał się pełny jej przekład niemiecki pióra R. F. Kreutla6. Historie pierwszego dragomana Porty rozpoczynają się notatką o przyjeździe do Stambułu dnia 1/11 kwietnia 1682 r. cesarskiego internuncjusza A. Caprary. Dalej następują notatki z 3/13 maja i 12/22 czerwca t.r. o audiencjach internun-cjusza u wielkiego wezyra i janczaragi oraz o treści pertraktacji, a potem wiadomość z dnia 11/21 stycznia 1683 r. o wystawieniu buńczuków sułtańskich przed serajem w Stambule, co stanowiło zapowiedź rychłego wyruszenia padyszacha na wyprawę węgierską. Od kwietnia do września 1683 r. notatki są grupowane wedle miesięcy. Ostatnia interesująca nas zapiska nosi datę 15/25 grudnia 1683 r. i dotyczy wyjazdu sułtana z Filipopola (Płowdiw) do Adrianopola; po niej następuje zdanie o tym, że wojska niemieckie i polskie zajmują na zimę kwatery w ziemi węgierskiej. Kolejna notatka pochodzi dopiero z 12/22 kwietnia 1685 r., 13 Historie Aleksandra Mawrokordata "•'" kiedy Mawrokordato po wyjściu z więzienia powrócił na dawne stanowisko w dywanie. Już po diariuszu z r. 1687 i po spisie wezyrów i paszów osmańskich, poległych lub wziętych do niewoli w wojnach od r. 1683, dodane są dwa aneksy do r. 1682: opis audiencji posła moskiewskiego u sułtana dnia 18/28 marca i w związku z tym przekład traktatu turecko-moskiewskiego z r. 1681. Za datę rozpoczęcia Historii Aleksandra Mawrokordata można by zatem uważać 18/28 marca 1682 r. Data dnia 11/21 kwietnia t.r., z którego pochodzi pierwsza zapiska związana z interesującym nas tu konfliktem osmańsko-habsburskim, stawia ten diariusz (albo raczej część jego z odnośnych dwóch lat) na pierwszym miejscu w chronologicznym szeregu źródeł osmańskich do dziejów wiedeńskiej wyprawy Kara Mustafy. Zapiski z lat 1682—1683 zajmują proporcjonalnie najwięcej miejsca w owych Historiach: 15 stron druku, podczas gdy cała reszta tekstu greckiego zapełnia tylko 25 stron. Notatek z dwóch pierwszych lat nie wyróżnił autor osobnym tytułem czy datami rocznymi; łączny dla tego okresu nagłówek: Dos Kriegsjahr 1683 w przekładzie niemieckim pochodzi od R. F. Kreutla. Informacje, jakie znajdujemy w diariuszu A. Mawrokordata, różnią się od zapisek pozostałych autorów osmańskich. Jako pierwszy dragoman Porty miał on dostęp do wszelkich tajemnic wielkiego wezyra i pośredniczył w jego pertraktacjach z przedstawicielami państw obcych, m.in. z rezydentem i internuncjuszem cesarskim oraz z chrześcijańskimi wasalami Porty, później zaś badał „języków" z ciągnących na odsiecz Wiednia wojsk chrześcijańskich. W gorszej sytuacji byli autorzy muzułmańscy, którzy wskutek zarządzeń wielkiego wezyra byli odcięci od oficjalnych źródeł informacji i często musieli zadowolić się tylko nie zawsze pewnymi pogłoskami. Wie tedy Mawrokordato już 20 maja 1683 r. o zbrojeniach w Austrii w związku z marszem Turków na Węgry, a 7 czerwca on jeden notuje nadejście listu od ks. Hermana badeńskiego, prezydenta cesarskiej rady wojennej, z żądaniem, by Kara Mustafa uwolnił aresztowanego internuncjusza Caprarę. Na tym, rzecz jasna, nie koniec, bo wiele innych szczegółów zapisał on znacznie dokładniej niż autorzy muzułmańscy, którym rzeczy takie, jak np. nazwy geograficzne na terenie pozatureckim czy nazwiska niemieckie lub węgierskie zawsze sprawiały trudności. Z drugiej strony jednak — w przeciwieństwie do autorów muzułmańskich, którzy na opisywane wypadki reagują żywo, wyrażają bądź to entuzjazm dla wyprawy, bądź też głośno potępiają Kara Mustafę (lub przerzucają się z jednego stanowiska na drugie) — Mawrokordato, obserwator baczny na wszystko i bystry, musi jako Grek i chrześcijanin przez cały czas zachowywać neutralność i ostrożność, więc też zapiski jego są stonowane, a nawet suche. Zachowując dystans do poczynań swych muzułmańskich panów, o których mówi jako o obcych: „Turcy" i „oni", przemilcza niekiedy — może w trosce o swe bezpieczeństwo — pewne ważne sprawy, o innych zaś pisze zbyt powściągliwie. I tak np. 15/25 grudnia 1683 r., kiedy zanotował wyjazd sułtana z Filipopola, sam znajdował się w Belgradzie i musiał być doskonale poinformowany o wszystkim, co się tyczy stracenia Kara Mustafy, ale nie wspomina o tym ani słowem. Przemilcza również to, co sam wycierpiał po śmierci wielkiego wezyra. Na temat rozmów Kara Mustafy z Emerykiem Thókólym czy o tak rozmaicie 14 Zygmunt Abrahamowicz ..-,.. , ,» komentowanej przez niedostatecznie poinformowanych autorów muzułmańskich, a tak ważnej w skutkach naradzie pod Stołecznym Białogrodem, na której wielki wezyr wystąpił z ukrywanym dotąd planem uderzenia na Wiedeń, znajdujemy u niego w najlepszym razie tylko ogólniki, mimo że brał udział również w tych sekretnych konferencjach7. Niewiele wnosi Mawrokordato ciekawego także, gdy chodzi o sprawy polskie. We wspomnianej notatce z 20 maja dodaje, że z pomocą cesarzowi przyszło za-ciężne wojsko polskie pod wodzą Lubomirskiego, później jednak mówi o Polakach nie więcej niż autorzy pozostali, muzułmańscy. W opisach walk z Thókólym tudzież bitwy pod Wiedniem i obu bitew pod Parkanami ogranicza się do zdawkowych wiadomości o udziale w nich króla polskiego i jego wojsk. I o tym pisze ostrożnie, nie więcej niż autorzy muzułmańscy, a bez owej emfazy, jaka cechuje ich relacje8. Diariusz A. Mawrokordata pozostawia zatem u historyka uczucie niedosytu. Spośród autorów osmańskich on jeden nie wyzyskał możliwości przedstawienia dziejów wyprawy wiedeńskiej Kara Mustafy w sposób, do jakiego predestynowała go wyjątkowo korzystna pozycja pierwszego dragomana dywanu sułtańskiego i jego rola podczas tej wyprawy. 2. Drugim co do daty powstania jest diariusz nie znanego z imienia sułtańskiego Mistrza Ceremonii (ar.-tur. teszrifatczy), który towarzyszył Kara Mustafie pod Wiedeń i był naocznym świadkiem wydarzeń na jego dworze jeszcze przez tydzień po jego straceniu. Diariusz ten nosi tytuł Wekaji-ji Becz, tj. Wydarzenia w związku z Wiedniem. Zachowały się dwa rękopisy tego diariusza. Pierwszy, wcześniejszy odpis oryginału dziś już zaginionego, znajduje się w bibliotece Rewan Koszkii (tj. Kiosku Erywańskiego) na terenie sułtańskiego pałacu Topkapy w Stambule. Drugi posiada British Museum w Londynie9. Na rękopis stambulski zwrócił uwagę w r. 1912 historyk osmański Mehmed Arif 10. Wykorzystał go dopiero R. F. Kreutel, ogłaszając w r. 1955 przekład partii zapisek od 10 lipca do 14 września 1683 r. razem z aneksem o przyczynach klęski wielkiego wezyra, a następnie ustępu o uduszeniu Kara Mustafy w dniu 25 grudnia t.r. w Belgradzie11. Publikacja ta stała się doniosłym wydarzeniem w dziedzinie osmanistyki, a zasługę R. F. Kreutla z tego tytułu przewyższy tylko zapowiedziana przez niego edycja tureckiego tekstu tego diariusza12. Warto tu dodać, że również w Turcji — gdzie w ponad 40 lat po usunięciu alfabetu arabskiego ze szkół, książek i prasy oraz po głębokich reformach języka, zdążających do oczyszczenia turecczyzny od wielorakich naleciałości arabskich i perskich, dzieła dawnych autorów rodzimych są co najmniej trudno zrozumiałe szerokiemu ogółowi i muszą być przekładane z „osmańskiego" na „turecki" — ukazał się niedawno przekład diariusza Mistrza Ceremonii. Dokonano go jednak nie z tureckiego czy osmańskiego rękopisu, lecz ... z niemieckiego przekładu R. F. Kreutla. Stało się to oczywiście z wielką szkodą dla tureckiego czytelnika, który otrzymał tekst przełożony nie tylko na inny język, ale i na nieturecki sposób myślenia, pozbawiony swoistego piękna i jędrności starego oryginału. W przeciwieństwie do publikacji niemieckiej wartość naukowa nowej wersji tureckiej jest bar- 15 Diariusz Mistrza Ceremonii :-,;;,., . dzo problematyczna. Nie licząc dodanego zarysu historii stosunków osmańsko- -austriackich, jedynym chyba „wkładem" tłumacza tureckiego jest to, że nieznanego autora tytułuje nie „mistrzem", lecz „głównym mistrzem" ceremonii (ar.- -tur. teszrifatczy baszy), choć tytuł taki nie istniał, zaś mimo przytoczonych w przekładzie wywodów uczonego austriackiego o anonimowości autora diariusza nazywa go Ahmedem agą, nie podając, skąd bierze owo imię 13. Diariusz Mistrza Ceremonii rozpoczyna się ustępem o „wyniesieniu monarszych buńczuków na [wyprawę] węgierską" w Adrianopolu 21 stycznia 1683 r. i opisuje wypadki do 31 grudnia t.r. — dzień po dniu, z wyjątkiem dwu luk podczas oblężenia Wiednia: od 14 do 18 sierpnia i od 5 do 7 września — po czym mówi jeszcze pokrótce o nieudanym oblężeniu Budy przez wojska chrześcijańskie w r. 1684. Po opisie wydarzeń pod Budą w dniu 14 września 1683 r., tj. w dwa dni po ucieczce wielkiego wezyra i jego wojsk spod Wiednia, autor umieszcza wspomniany aneks z refleksjami na temat przyczyn tej klęski i sposobów zapobieżenia podobnej porażce w przyszłości. Dzieło Mistrza Ceremonii jest bezsprzecznie bardzo cennym źródłem dla poznania wypadków r. 1683, ale posiada też wiele mankamentów. Jest ono znacznie obszerniejsze od diariusza A. Mawrokordata i bogatsze od niego w szczegóły, ale obserwacje autora ograniczają się tylko do zjawisk zewnętrznych. Brak tu też jakiejkolwiek oceny opisywanych wydarzeń. Autor, jak przystało na mistrza ceremonii, notuje rzeczy nawet tak nieistotne, jak liczba i rodzaj chylatów rozdawanych przy okazji uroczystych posłuchań u sułtana i wielkiego wezyra, a spisów takich są całe strony. Uwagi o głośnym śpiewie słowików, który nie dawał spać wojskom wielkiego wezyra ciągnącym przez Węgry pod Wiedeń, przydają może uroku temu diariuszowi wojennemu, ale nie równoważy to niedostatku informacji o sprawach ważniejszych, rozumnego spojrzenia na ogólny bieg wypadków i sądu o nich. Jedynie we wspomnianym aneksie przebija, słabo zresztą wyrażone, przekonanie, że przegranej pod Wiedniem winien wielki wezyr i w ogóle sami muzułmanie. Na ogół diariusz przeniknięty jest bezkrytycznym uwielbieniem „serdara prześwietnego" i ślepą nienawiścią do „giaurów". Wrogości tej daje Mistrz Ceremonii upust w częstych strzelistych modlitwach o co rychlejszy koniec „giaurów", a już po klęsce zamyka swe dzieło życzeniem, by na niewiernych spadł gniew Ałłaha, tudzież dwuwierszem, w którym wyraża nadzieję, że i dla muzułmanów nadejdzie jeszcze słoneczny dzień. Wąski krąg obserwacji Mistrza Ceremonii sprawia również, że dopiero 10 września notuje on wiadomość o siłach chrześcijańskich — polskich i cesarskich — ciągnących na odsiecz obleganej przez Turków rezydencji cesarza. Nazwisko króla polskiego pozostaje mu nie znane i wie o nim tyle tylko, że prowadzi 40 000 polskiego żołnierza. W opisie walnej bitwy w dwa dni później mówi jednak wyraźnie właśnie tylko o królu polskim i jego wojsku jako o tych, którzy spowodowali załamanie się oddziałów muzułmańskich skupionych wokół świętej chorągwi i w końcu przepędzili wielkiego wezyra z pola bitwy14. Diariusz Mistrza Ceremonii stał się źródłem informacji dla innych autorów osmańskich, którzy pisali o r. 1683. Dzieła te wyszły już poza ramy tych zapisek, a opierając się na nich, z jednej strony wzbogacają je o dodatkowe fakty, z drugiej podchodzą do opisywanych tam wydarzeń i do osoby Kara Mustafy z dużą 16 Zygmunt Abrahamowicz .•>'!>.>nr,<-. = -:' •.••>.:;.. dozą krytycyzmu. Wyrazem tego stanu rzeczy jest też wspomniana książka R. F. Kreutla, w której urywki z diariusza Mistrza Ceremonii zostały uzupełnione wyborem z wielkiego dzieła historycznego Silahdara Mehmeda agi z Fyndykły. 3. Silahdar Mehmed aga z Fyndykły, autor panoramy dziejów tureckich od r. 1654 aż po r. 1720, dał najpełniejszy obraz wydarzeń w związku z wyprawą wiedeńską Kara Mustafy. Fyndykły, miejsce urodzenia autora, to miasteczko pod Stambułem, a właściwie za Perą, na przeciwległym lewym brzegu Złotego Rogu. Silahdar Mehmed aga przyszedł tam na świat 8 grudnia 1658 r. Mając lat 19 rozpoczął służbę w korpusie bostandżych przy seraju sułtańskim w Stambule, a następnie zajmował inne stanowiska przy dworze. Udziału w wyprawie wiedeńskiej nie brał, czas ten bowiem spędził razem z dworem padyszacha w Belgradzie. Powróciwszy potem do Adrianopola zajął się spisywaniem dziejów Turcji od r. 1650 h., tj. od listopada r. 1654 n.e., a dzieło swe nazwał skromnie Zejl-i fezleke-ji tewarich, tj. Kontynuacją kompendium historii, bo miało stanowić ciąg dalszy Kompendium dziejów zmarłego w r. 1657 Kiatiba Czelebiego, jednego z najświatlejszych pisarzy i erudytów Turcji XVII w. Przebywając stale na dworze sułtańskim był Mehmed aga w ciągu 16 lat (1687—1703) świadkiem aż czterech przewrotów pałacowych i zmian panującego. Sułtan Mustafa II zaraz po wstąpieniu na tron w r. 1695 mianował go strażnikiem swoich turbanów, potem zaś historiografem i odtąd przez osiem lat pisał Mehmed aga Nusret name — Księgę zwycięstw tego padyszacha. Ahmed III (1703—1730), wdzięczny Mehmedowi adze za zręczne zażegnanie groźnego dla tronu buntu bostandżych, wyniósł go na stanowisko silahda-ra agi, swego miecznika, pierwszego w gronie czterech najbliższych dworzan pa-dyszachów, rychło jednak, ulegając podszeptom, przeniósł go w stan spoczynku. Odtąd do r. 1720 Mehmed aga spisywał wydarzenia bieżące już z własnych pobudek, ale ta partia jego historii, powstała w czasie, gdy był odsunięty od dworu, nie dorównuje poprzednim. Zmarł w Stambule w r. 1723. Sławę zyskał Silahdar jako historyk gruntowny i sumienny. W jego Kontynuacji kompendium historii, w której zawarty jest m.in. najlepszy w całym piśmiennictwie tureckim opis wojen turecko-polskich od r. 1672, znajdujemy też dzieje wyprawy wiedeńskiej Kara Mustafy. Dzieło to zostało wydane w dwóch tomach przez Ahmeda Refika w Stambule w r. 1928 (tj. ostatnim, kiedy dopuszczony był tam druk dzieł tureckich w alfabecie arabskim) jako Kronika Silahdara15. Wydanie owo, oparte na nie zawsze poprawnych rękopisach stambulskich, wymaga sprawdzenia z innymi rękopisami. W porównaniu z zapiskami A. Mawrokordata i Mistrza Ceremonii Kromka Silahdara ma tę doniosłą zaletę, że konflikt osmańsko-habsburski ukazuje od samego początku, we wszechstronnym powiązaniu z całokształtem spraw wewnętrznych i polityki zagranicznej państwa osmańskiego, na tle codziennego życia dworu i stolicy sułtanów, jak również procesów zachodzących na zawsze niespokojnej prowincji, tak niejednolitej pod względem religijnym, kulturalnym, narodowościowym i gospodarczym. Pokaźne miejsce zajmują u tego autora wiadomości czerpane z lektury innych dziejopisów tureckich i tak np. w tłumaczonych tu jego zapiskach z r. 1682 słyszymy polemikę z Abdurrahmanem Abdim paszą, ofi- 17 Kronika Silahdara • /.K cjalnym historiografem sułtana Mehmeda IV, autorem historii Turcji w latach 1648—168216. Jeśli chodzi o dzieje wyprawy wiedeńskiej r. 1683, Silahdar oparł się głównie na diariuszu Mistrza Ceremonii, a chociaż go wyzyskał gruntownie, wbrew swoim zwyczajom nigdzie nie wspomniał ani o tym źródle, ani o jego autorze. Dzieło Silahdara, które stanowi przeróbkę owego diariusza, przewyższa go pod wieloma względami. Rzeczy nieistotne (jak choćby owe zapiski o chyla-tach czy o słowikach tudzież modlitwy o tryumf oręża osmańskiego) Silahdar opuścił. O ośmiu dniach, o których nie mówi Mistrz Ceremonii, nie ma wiadomości również u Silahdara. Materiały Mistrza Ceremonii szereguje on często w innej kolejności lub nawet przesuwa na dzień następny i nierzadko myli daty: liczba dnia miesiąca nie pokrywa się z nazwą dnia tygodnia, co komplikuje pracę tłumacza i komentatora. Wszystkie te braki nagradza jednak Silahdar dostarczając wiadomości często pierwszorzędnych, których u Mistrza Ceremonii nie ma. Od niego samego pochodzi np. cały rozdział o wydarzeniach na dworze sułtańskim w Belgradzie podczas oblężenia Wiednia przez wielkiego wezyra i tylko dzięki niemu wiemy, ilu intryg trzeba było, by bezwolny, nie rozumiejący bezmiaru klęski pod Wiedniem sułtan Mehmed IV wydał wyrok śmierci na Kara Mustafę. Lepiej od Mistrza Ceremonii jest poinformowany Silahdar również o posiłkach chrześcijańskich dla Wiednia, o których pisze też wcześniej, bo już 24 sierpnia. Znając króla polskiego z dawniejszych jego bojów z Osmanami notuje on i tutaj — jako jedyny z interesujących nas autorów — jego nazwisko. Prowadzone przez niego wojsko oblicza na 35 000, a przy tym myli się pisząc, że królowi towarzyszą obaj hetmani litewscy. Informacje te powtarza jeszcze 4 września, zaś w cztery dni później notuje szczegóły marszu wojsk polskich i niemieckich pod Wiedeń. Jego opis bitwy w dniu 12 września, jeśli chodzi o rolę w niej Polaków, nie odbiega zasadniczo od opisu w diariuszu Mistrza Ceremonii. W Kronice Silahdara znajdujemy też nie pozbawione wartości, aczkolwiek — z winy źródeł, na których się oparł — nie zawsze prawdziwe wiadomości o przedsięwziętych z woli króla Jana III działaniach wojsk polskich na Podolu oraz wypadzie Kozaków do Mołdawii i na Budżak pod koniec r. 1683, o czym z natury rzeczy nie ma mowy u Mistrza Ceremonii. Cechą Silahdara, korzystnie odróżniającą go od dwóch poprzednich i niektórych innych wchodzących tu w grę autorów, jest miejscami wielce krytyczny stosunek do omawianych wydarzeń i osób, który przy opisywaniu wypadków r. 1683 przybiera postać gwałtownych ataków na Kara Mustafę jako człowieka, męża stanu i wodza oraz gorzkich czasem uwag o nieporządkach w armii wielkiego wezyra. Na zakończenie pośmiertnego wspomnienia o Gurdżim (tj. Gruzinie) Meh-medzie, nieudolnym wielkim wezyrze przez parę miesięcy na przełomie lat 1651 i 1652, stwierdza on bez ogródek, że był to „ignorant i głupiec" i „stary matacz" (wyd. stambulskie, I, s. 211), a za klęski spadające na państwo osmańskie — oczywiście od r. 1683 — czyni odpowiedzialnym nawet Kópriilego Mehmeda, wielkiego wezyra w latach 1656—1661, powszechnie uznanego za mądrego sternika miotanej falami samowoli i rozprężenia nawy państwa Osmanów, gdyż on to okrutnymi niekiedy reformami, „połamawszy ręce i skrzydła" wielu możnym statystom i starszym wojsk, poderwał jakoby autorytet pozostałych i pozbawił kraj ludzi zdolnych do dania odporu „giaurom" (tamże, s. 226). 18 Zygmunt Abrahamowicz Przy tak ostrym sądzie o najwyższych dostojnikach państwa w latach wcześniejszych, tym wyraźniej widzi on i podkreśla braki umysłu i charakteru oraz polityczne i strategiczne błędy prawdziwego sprawcy klęski muzułmanów pod Wiedniem. Złudzeń co do mądrości i szlachetności Kara Mustafy Silahdar właściwie nie ma, bo już wcześniej opisywał wypadek, gdy ten dla wywinięcia się od kary śmierci za wielkie nadużycie skarbowe, którego dopuścił się depcząc szariat i surowy ferman sułtana, zwalił winę na swego kiahię beja i w tajemnicy przed padyszachem sam kazał go stracić (tamże, s. 735; r. 1680). Niemniej jednak rzuca się w oczy, że i Silahdar w swej krytycznej ocenie wielkiego wezyra nie jest konsekwentny, czasami zaś powtarza zarzuty nieprzyjaciół Kara Mustafy stawiane mu już po jego śmierci — wyraźnie po to, aby się oczyścić z ciążącej na nich samych cząstki odpowiedzialności za klęskę. Uderza ponadto, że również Silahdar cofa się nawet przed łagodnym osądem postawy sułtana Mehmeda IV wobec omawianych wydarzeń r. 1683, a winiąc Kara Mustafę za podjęcie ataku na Wiedeń nie dostrzega, że samowola wielkiego wezyra była tylko wypływem całkowitej beztroski padyszacha o losy i sprawy państwa. Taka postawa Silahdara jest częściowo skutkiem jego nie dość ostrożnego podejścia do źródeł pisanych (w szczególności do diariusza Mistrza Ceremonii, wielbiciela Kara Mustafy) i wiadomości zasłyszanych. Wielką rolę gra tu jednak ogólny klimat Turcji XVII w., niezachwiane przekonanie społeczeństwa muzułmańskiego o boskości idei „świętej" wojny z „giaurami" i płynąca stąd powszechna entuzjastyczna afirmacja środków podejmowanych przez sułtanat dla celów zupełnie przyziemnych pod płaszczykiem realizacji nakazów religii mahometańskiej. Wszelkie zastrzeżenia nie pomniejszają jednak wagi dzieła Silahdara jako najważniejszego w osmańskim piśmiennictwie historycznym źródła informacji o sprawach związanych z wiedeńską wyprawą Kara Mustafy. 4. Historię wyprawy wiedeńskiej Kara Mustafy, jaką znajdujemy w dziele Silahdara, uzupełnia w sposób wielce oryginalny Dżebedżi Hasan Esiri w kronice pt. Mijar ud-duwel we misbar ul-milel, tj. Probierz państw i sonda narodów, poświęconej w zasadzie dziejom powszechnym, ale zajmującej się przede wszystkim sprawami imperium osmańskiego. Hasan, syn szejcha Husejna, pochodził z miasta Bursy w południowo-zachod-niej Azji Mniejszej. Wstąpiwszy w młodym wieku do korpusu dżebedżich Porty brał udział najpierw w wyprawie wiedeńskiej 1683 r., później zaś w kolejnych walkach z napierającymi na Turcję siłami sojuszników chrześcijańskich. W jednej z tych bitew dostał się do niewoli i długie lata spędził najprawdopodobniej w Austrii, stąd jego arabski przydomek Esiri 'Jeniec'. Po powrocie z niewoli rozpoczął karierę urzędniczą i był defterdarem (podskarbim) w różnych prowincjach państwa osmańskiego. Około r. 1118 h. (1706—1707 n.e.) widzimy go w tym charakterze w Bagdadzie, później zać przebywał w Nikozji, stolicy ejaletu cypryjskiego. Zatarg z namiestnikiem bagdadzkim, na którego doniósł, że w swoich relacjach oszukuje Portę, kosztował go utratę całego mienia, którego część skonfiskował powiadomiony o tym przez Portę pasza, a reszta padła ofiarą samowoli paszyńskich żołdaków. Esiri gorzko wyrzucał sobie potem swoją nadgorliwość i naiwną wiarę w Portę jako ostoję sprawiedliwości i ładu w państwie, nazywa- 19 Dżebedżi Hasan Esiri Probierz państw i sonda narodów ' • ' * » jąć to po prostu „oślą głupotą", ale nauki z tego nie wyciągnął żadnej. Powróciwszy w późniejszych latach do Stambułu podjął ponownie służbę w korpusie dżebedżich i w r. 1142 h. (1729—1730 n.e.) pełnił funkcję kiahii, tj. zastępcy ich dowódcy. Dat jego urodzenia i zgonu nie znamy. Jedynym źródłem wiadomości o nim jest jego kronika, z której dotąd dostępny jest tylko urywek dotyczący r. 1683, opublikowany z górą sześćdziesiąt lat temu przez M. Arifa na podstawie rękopisu przechowywanego w Stambule17. Kronikę swoją ukończył Esiri w r. 1138 h. (1725—1726 n.e.), tj. w ponad czterdzieści lat po wyprawie wiedeńskiej. Język i styl Probierza państw i sondy narodów jest prosty i jasny; tureckiego wydawcę rażą tylko częste powtórzenia. Przyznaje jednak, że Dżebedżi wnosi wiele nowego do dziejów wyprawy wiedeńskiej Kara Mustafy. Esiri daje krótki tylko i bynajmniej nie systematyczny przegląd wydarzeń owego roku, rzucając je na ogólne tło pomyślnych jego zdaniem rządów sułtana Mehmeda IV. Wydarzenia te przedstawia jednak w sposób bardzo bezpośredni, barwnie i ze świeżością godną podziwu, jeśli zważyć liczbę lat, jakie go dzieliły w momencie pisania dzieła od owych przeżyć młodości. Uwagę swą koncentruje właściwie na przyczynach klęski muzułmanów pod Wiedniem. Reprezentuje pogląd odmienny od sądu innych autorów muzułmańskich, uważa bowiem, że odpowiedzialność za przegraną ponoszą nie dygnitarze (a więc m.in. Kara Mustafa, o którym w związku z tym nie wspomina) czy sułtan, lecz samo wojsko osmańskie i tatarskie, dla którego przeważnej części łup, zysk konkretny i szybki znaczył więcej niż przeprowadzenie trudnego, acz zbożnego i znacznie korzystniejszego zamysłu wielkiego wezyra. Swą apoteozę machiny wojennej Osmanów i wysiłku pozostałej części wojska muzułmańskiego pod Wiedniem popiera Esiri zasłyszanymi w niewoli głosami „giaurów" o militarnej potędze Turków i ich animuszu w dniu rozstrzygającej batalii. Dżebedżiego, gloryfikatora owej wyprawy, cechuje przy tym zapiekła nienawiść do „giaurów" i podczas gdy Silahdar opisuje z podziwem uroki kraju niewiernych, on cieszy się tylko ze zniszczeń wyrządzonych tam przez swoich współwyznawców, nie mając najmniejszych zastrzeżeń co do takiego sposobu prowadzenia wojny, a nawet uważając, że ruina krajów niemieckich była świetną przestrogą dla pozostałych narodów chrześcijańskich jako faktycznych lub potencjalnych nieprzyjaciół Osmanów. Innym autorom tureckim postawa taka też nie jest obca, ale Dżebedżi owe myśli wyraził bez osłonek i w sposób szczególnie agresywny. Z drugiej jednak strony nie przymyka ten autor oczu na gwałty żołnierstwa muzułmańskiego wobec bezbronnej ludności „giaurskiej", na akty ludobójstwa niczym nie usprawiedliwione, stanowiące naruszenie zasad etyki i religii mahometańskiej. Pełen oburzenia opis tych zwyrodniałych przejawów gorliwości muzułmanów w walce „o sprawę Ałłaha", za jaką w ich oczach uchodziła również wiedeńska wyprawa Kara Mustafy, skreślony przez Esiriego, nie ma sobie równego wśród dzieł dawnych autorów tureckich na temat tej wyprawy. Myląc się może w szczegółach18, daje Esiri w sumie bardzo subiektywny, ale niemniej interesujący obraz wyprawy wiedeńskiej 1683 r. Dla czytelnika polskiego natomiast szczególnie ciekawa jest jego wysoce pochlebna ocena poczynań Jana III i polskiego wojska w bitwie pod Wiedniem 20 Zygmunt Abrahamowicz i w późniejszych potyczkach z Turkami w r. 1683, też jedyna w swoim rodzaju w tureckim piśmiennictwie historycznym XVII—XVIII w. 5. Spośród wchodzących tu w rachubę trzech pozostałych dzieł autorów tureckich pierwszeństwo należy się bezsprzecznie traktatowi pióra znakomitego uczonego tureckiego Husejna z przydomkiem Hezarfenn, niewielkiemu rozmiarami, ale stanowiącemu jedyne monograficzne opracowanie tego tematu w dawnym dziejopisarstwie osmańskim i z trójki owej najwcześniejszemu. Husejn, syn Dżafera, urodził się w r. 1611 lub 1612 na wyspie Kos. Życiorys jego jest w wielu punktach niejasny. Pewne jest, że obok wykształcenia książkowego wiele dały mu podróże po rozległych połaciach państwa osmańskiego i udział w kilku wyprawach wojennych za czasów wielkiego wezyratu Kopriiluza-dego Fazył Ahmeda paszy (1661—1676), jego przyjaciela i protektora. Husejn obracał się wśród najprzedniejszych umysłów Stambułu i był mile widziany również na dworze sułtana Mehmeda IV jako jego historiograf czy może osobisty nauczyciel historii. Przydomek persko-arabski Hezar fetm 'Polihistori', (dosłownie 'Tysiąc sztuk, nauk, umiejętności') zjednała mu u współczesnych jego rozległa wiedza i wszechstronne zainteresowania. Miarą i wyrazem ich jest 17 dzieł, wśród których obok ośmiu prac historycznych znajduje się słownik urdu-persko-turecki, leksykon medyczno-farmaceutyczny, dwa traktaty treści mistycznej, zbiór anegdot służących rozrywce i nauce, wielki zbiór praw osmańskich i krymskich, traktat o polityce i traktat o etyce. Hezarfenn był wielbicielem Europy i jej kultury, szczególnie zaś Francji, utrzymywał żywe kontakty z oświeconymi przedstawicielami Zachodu na terenie Stambułu i nawzajem cieszył się ich poważaniem. Przy pisaniu historii cesarstwa rzymskiego, rozumiejąc wagę źródeł greckich i łacińskich, korzystał z nich z pomocą pewnego renegata. Zmarł w r. 1103 h. (1691— 1692 n.e.)19. Jego monografia na temat wyprawy wiedeńskiej 1683 r. jest znana w dwóch odpisach, które naszym zdaniem odpowiadają dwom etapom pracy autora. Za odpis redakcji pierwszej należy przyjąć rękopis znany w nauce od dawna, a znajdujący się w Bibliotheąue Nationale w Paryżu (Supplement 870). Jest on wykonany bardzo starannie pod względem zewnętrznym, bez błędów, od jakich nie wolny jest rękopis drugi, a wedle daty w kolofonie został ukończony w rama-zanie r. 1143 h. (10 marca — 8 kwietnia r. 1731 n.e.). Jego długi tytuł zaczyna się od słów Tarich-i sefer-i Bedż, a w całości głosi, iż jest to Historia wyprawy wiedeńskiej w czasach sułtana. Mehmeda chana (nad którym oby się [Ałtah] zmiłował i [winy] jego odpuścił), syna Ibrahima chana (nad którym oby się ulitował [Ałłah] Miłościwy). Znajduje się przy nim przekład francuski, sporządzony w Stambule w r. 1734 przez Latine'a, „jeune le langues"-a, tj. młodzieńca sposo-biącego się na dragomana. Rękopis drugi, bez ozdób i bez tytułu, stanowi część kodeksu nr 3311 Biblioteki Uniwersyteckiej w Bolonii, pochodzącego ze zbiorów znakomitego uczonego hr. L. F. Marsilego (1658—1730) i zawierającego też krótką historię zdobycia Kamieńca przez Turków w r. 1672, także pióra Hezarfenna. Tę redakcję jego pracy o wyprawie r. 1683 przełożył w r. 1699 na włoski tłumacz cesarski 21 Husejn Hezarfenn Historia wyprawy wiedeńskiej ; #oiriLrltiidA J. M. Talman na prośbę L. F. Marsilego, który w dziesięć lat potem ogłosił ów przekład drukiem20. Mimo opisu w katalogu zbioru rękopisów orientalnych Marsilego, wydanym w r. 1885 21, boloński rękopis dzieła Hezaifenna pozostał nie znany osmanistom. Odnalazłszy go — bez trudu — podczas pobytu w Bolonii w r. 1969 i ustaliwszy, że jest to oryginał pracy znanej z włoskiego druku Marsilego, mogłem podzielić się swoim znaleziskiem z R. F. Kreutlem. Autor turecki pozostawał nam obydwom nie znany, bo i Marsili podał tylko, że rzecz pochodzi „da uno storico turco", toteż i R. F. Kreutel nazwał ją dziełem bezpańskim lub anonimowym („ein Adespoton")22. Autorstwo Hezarfenna ustaliła bezspornie w świetnej pracy o nim H. Wurm, która wcześniej i gruntowniej ode mnie przebadała zbiory jego bolońskiego przyjaciela. Dotarła też do francuskiego przekładu tego dziełka, sporządzonego w Stambule w r. 1685 przez F. de la Croix, sekretarza ambasady francuskiej i również zażyłego przyjaciela Hezarfenna. De la Croix w nagłówku swego przekładu podał wyraźnie, że jest to praca „Ussein Effendiego", a potem wykorzystał ją w swojej książce o Guerres des Turcs avec la Pologne, la Moscovie et la Hongrie, opublikowanej w r. 1689. Data tego przekładu francuskiego wskazuje też czas spisania owej monografii przez Hezarfenna. Szkoda tylko, że informacja orientalistki hamburskiej nie wystarcza, by stwierdzić, której — bolońskiej czy paryskiej — wersji tureckiej odpowiada tłumaczenie F. de la Croix 23. Uznając redakcję bolońską za późniejszą, dojrzalszą, opierani się na obserwacji, że zawiera ona pewne informacje, jakich brak w paryskiej i jakie autor mógł zebrać w trakcie przerabiania wersji pierwotnej. Staranniejszy jest też styl rękopisu bolońskiego i dopiero tu występuje podział tekstu na ustępy opatrzone osobnymi tytułami. Opis wydarzeń r. 1683 poprzedza Hezarfenn szkicem o dziejach stosunków turecko-austriackich od czasu wielkiego wezyratu Kópriiluzadego, podkreślając przezorną wstrzemięźliwość owego swego przyjaciela wobec kuszących podszeptów węgierskich protestantów, którzy już wtedy zabiegali o poparcie Porty w swych rozgrywkach z Habsburgami. Na tle tej rozsądnej, dalekowzrocznej polityki wielkiego wezyra Ahmeda paszy tym żałośniej wypada jako polityk i strateg Kara Mustafa, którego Hezarfenn ostro potępia i któremu od początku wytyka niskie pobudki, jakimi kierował się rozpętując wojnę z cesarstwem. Szereg drobnych, ale istotnych szczegółów u Hezarfenna, których nie znajdujemy w diariuszu Mistrza Ceremonii ani u innych autorów osmańskich, pozwoliło H. Wurm wysunąć przypuszczenie, że Hezarfenn musiał korzystać z relacji nam nie znanych bądź też opisał wyprawę r. 1683 z autopsji24. Nie znając dokładnie daty powstania relacji Silahdara warto mimo wszystko wskazać, że krótkiej monografii Hezarfenna, przełożonej na francuski już w r. 1685, mogłoby się w porządku chronologicznym należeć miejsce zaraz po diariuszu Mistrza Ceremonii — przed relacją Silahdara, która jako o wiele obszerniejsza wymagała chyba też znacznie dłuższej pracy. Niezależnie od tego monografia Hezarfenna była pierwszym źródłem osmańskim do dziejów r. 1683 przełożonym na języki zachodnie i wykorzystanym w europejskiej literaturze na temat wyprawy wiedeńskiej Kara Mustafy. 22 Zygmunt Abrahamowicz • .!!« ,in>5<,' ; MV >t Opis bitwy pod Wiedniem jest u Hezarfenna pobieżny, ale i jego uwadze nie uszło, że uciekającemu z pola walki wielkiemu wezyrowi deptali po piętach Polacy i że to pod ich naporem Kara Mustafa ostatecznie uznał się za pokonanego i „porzucił obóz". Podkreśla też dyscyplinę w wojsku polskim w noc po wiktorii i wie, że kwaterę wielkiego wezyra z;ajął król polski. Wiadomo mu też o udziale Polaków w obu bitwach pod Parkanami, a mimo iż wojsko króla polskiego nazywa „ponoszącym klęski", to epitet ten raczej wyraża jego życzenia, niż sąd o przydatności bojowej Polaków, bo po tryumfie z powodu zwycięstwa Turków w bitwie pod Parkanami 7 października przyznaje, że w dwa dni później ponieśli oni porażkę znacznie dotkliwszą, a dwaj paszowie dostali się żywcem w ręce króla polskiego. Wiadomości jego o Polakach kończą się na tym, że król polski postanowił zimować w ziemi węgierskiej i dopiero tutaj nazywa króla „przeklętym". Podczas gdy w wersji drugiej swego dziełka mógł Hezarfenn prawie bezbłędnie podać imię i tytuł naczelnego wodza sił cesarskich, nazwisko króla polskiego pozostało mu nie znane. 6. Dwa dalsze osmańskie źródła do historii wyprawy wiedeńskiej 1683 r. zbliżone są swoim charakterem do kroniki Silahdara. Tworem oryginalnym, wnoszącym pewną ilość cennych szczegółów, jakich nie znajdujemy nawet u Silahdara, jest jedynie dzieło Defterdara Sary Mehmeda paszy, znane powszechnie pt: Zub-det ul-wekaji, tj. Kwintesencja wydarzeń, ale czasem nazywane także Zubdet ut-tewarich, tj. Kwintesencja kronik lub prościej Tarich-i wekaji, tj. Kronika wydarzeń. Stanowi ono historię Turcji w latach 1671—1703, a w niektórych rękopisach do r. 1713, poprzedzoną wstępem o dziejach od r. 1648. Defterdar pochodził ze Stambułu; data jego urodzenia jest znana tylko w przybliżeniu (1656—1659). Przydomek turecki Sary 'żółty' zawdzięczał jasnym włosom lub też żółtości (czy bladości) oblicza, źródła osmańskie nazywają go również Bakkat oglu, tj. 'Synem kupca korzennego' i Damad 'Zięciem'. Ostatni przydomek, pod którym w historii Turcji znani są paszowie pożenieni z sułtankami, zyskał on przez ożenek z córką nadwornego rzeźnika. Od r. 1671 pracował w kancelarii skarbowej Porty i w służbie tej osiągnął w r. 1702 urząd najwyższy — defterdara (podskarbiego). W burzliwych i trudnych czasach, na jakie przypadła jego kariera urzędowa, okazał się administratorem funduszów państwa zdolnym do istnych cudów, jednakże wskutek intryg był kilkakrotnie usuwany z tego stanowiska. Tytuł paszy i buńczuki dowódcy wojsk zdobył ten typowy efendi, biurokrata, w r. 1709, gdy w momencie niełaski Ahmeda III został jako bejlerbej przeniesiony na dwa i pół roku do Salonik. Po bitwie pod Petrovaradinem (niem. Pe-terwardein) w Syrmił 5 sierpnia 1716 r. z księciem Eugeniuszem sabaudzkim, zakończonej wielką porażką Turków i śmiercią wielkiego wezyra Alego na bojowisku, w nagrodę za uratowanie świętej chorągwi spodziewał się wielkiego wezyrstwa. Ominęło go ono, musiał zadowolić się godnością wezyra — członka sułtańskiego dywanu, ale dzięki swym talentom i ambicjom faktycznie on sprawował rządy za nieudolnego wielkiego wezyra Chalila. Zraziwszy sobie zauszników sułtana nadmierną pychą, został na przełomie lat 1716—1717 powtórnie zesłany do Salonik. Ahmed III dał mu rychło możliwość rehabilitacji przez dostarczenie w krótkim czasie znacznego kontyngentu żołnierza. Z tego aktu łaski Defterdar nie zdą- 23 Kwintesencja wydarzeń i Kronika Raszida " ' żył skorzystać. Pomówiony przed sułtanem o zdzierstwo i ucisk poddanych, został na mocy nowego fermanu ścięty w zamku Kawala nad Morzem Egejskim na początku 1717 r. Defterdar Sary Mehmed pasza znany jest przede wszystkim jako autor księgi Rad dla wezyrów i emirów, stanowiącej cenny przyczynek do poznania państwa osmańskiego w dobie jego głębokiego upadku25. Jego Kwintesencja wydarzeń, dotąd nie wydana, pisana z dbałością o literacką formę wyrazu, językiem zdobnym w słowa i zwroty zaczerpnięte z perskiego (perszczyzna była mu znana m. in. dlatego, że był to język urzędowy skarbo-wości osmańskiej), a mimo to jasnym, przy omawianiu faktów z r. 1683 odznacza się rzeczowością i trafnością obserwacji. Charakterystyka Kara Mustafy jest i tutaj negatywna, ale ten autor, nie ukrywając win wielkiego wezyra i nawet je komentując bez próby usprawiedliwienia, jest daleki od gromów i wyzwisk, jakie na wielkiego wezyra rzuca Silahdar czy Hezarfenn. Spośród Turków piszących o r. 1683 jedynie Defterdar, który patrzył na wojnę trzeźwymi oczami skarbowca, wie o znacznych wydatkach w związku z przygotowaniami do tej wyprawy i prócz Greka A. Mawrokordata tylko on notuje w cyfrach straty skarbu wielkiego wezyra pod Wiedniem. Jego opis marszu wojsk tureckich na Austrię (w szczegółach mylny) i bitwy w dniu 12 września (niepomiernie krótki) jest dla historyka bez wartości. Za to tylko Defterdar dorzuca pewne informacje o stosunkach Porty z Francją i Wenecją oraz na temat rywalizacji Kara Mustafy z ludźmi z otoczenia sułtana. On też jako jedyny z Turków, mówiąc o udziale Jana III w bitwie pod Wiedniem, tłumaczy rzeczowo przyczyny wystąpienia króla polskiego przeciw Osmanom i widzi je w zaborczej polityce Porty względem Rzeczypospolitej. Nazwisko króla polskiego jest Defterdarowi obce, ale spośród kronikarzy tureckich • on jeden wie, jak wielkie niebezpieczeństwo groziło królowi w pierwszej bitwie pod Parkanami. Defterdar opisuje też najazd „giaurów polskich" na Budżak, ale myli się sądząc, że dokonały tego wojska, które przedtem uczestniczyły w bitwie pod Wiedniem. 7. Opisowi wyprawy wiedeńskiej Kara Mustafy w Tarich-i Raszid, tj. Kronice Raszida, należy się miejsce ostatnie zarówno ze względu na datę powstania, jak też i na jego walory źródłowe. Autor dzieła tego, Mehmed z arabskim przydomkiem Raszid 'Rozważny, Sprawiedliwy', syn stambulskiego mułły, był w latach 1714—1721 nadwornym historiografem sułtana Ahmeda III, później zaś pełnił urząd kadiego w Aleppo. Zmarł w r. 1735. Jako kontynuator Naimy (Mustafy Naima), autora cennej historii państwa osmańskiego w latach 1591—1659, opisał Raszid dzieje Turcji do r. 1721. Dzieło jego ma wartość tylko w odniesieniu do wydarzeń od r. 1714, o których był dobrze poinformowany z racji swego stanowiska. Jeśli chodzi o wyprawę wiedeńską, opisał ją w oparciu wyłącznie o kronikę Defterdara Sary Mehmeda paszy. Przepisując jego relację bez podania źródła, zmieniał tylko styl na bardziej kwiecisty, od siebie zaś nie dodał niczego istotnego 2G. Kronika Raszida została wydana drukiem w Stambule w r. 1741, toteż zyskała wielki rozgłos również w Europie. W r. 1824 ukazał się niemiecki przekład uryw- 24 Zygmunt Abrahamowicz ków z niej, dotyczących oblężenia Wiednia przez Kara Mustafę, sporządzony przez znakomitego orientalistę wiedeńskiego J. Hammera ". Uczony ten oparł się na Raszidzie również przedstawiając dzieje r. 1683 w wydanym w r. 1830 tomie VI swej monumentalnej, dziesięciot omowej Geschichte des osmanischen Reiches. W rok po przekładzie J. Hammera wyszedł tom II wyboru źródeł tureckich do dziejów Polski w tłumaczeniu Józefa J. S. Sękowskiego. Przyniósł on urywki z Raszida o dziejach tureckich od wyprawy kamienieckiej r. 1672 aż po traktat karłowicki. Jeśli chodzi o wyprawę wiedeńską 1683 r., to znajdujemy tu opis jej po drugą bitwę pod Parkanami (9 października) włącznie, a następnie opis wypraw polskich na Podole i Budżak w latach 1683—1696. Ustęp o straceniu Kara Mustafy został w tłumaczeniu tym pominięty28. Praca J. Sękowskiego, podówczas młodzieńca 25-letniego, spotkała się z surową krytyką innego naszego orientałisty, I. Pietraszewskiego, który wytknął mu sporo uchybień w przekładzie i komentarzu 29. Zastrzeżenia nasuwają się również przy czytaniu przekładu relacji Raszida o r. 1683, przez I. Pietraszewskiego nie przejrzanego. Mylił się Sękowski czasem w przeliczeniach dat muzułmańskich: pod Wiedniem stanął Kara Mustafa 19 redżeba r. 1094 h., tj. 14 (a nie 3) lipca, zaś datę bitwy pod Wiedniem podał kronikarz turecki bez domniemanego błędu, bo 20 ramazana to nie l, lecz właśnie 12 września, więc też uwaga tłumacza, jakoby owa batalia „już nie w ramazanie, lecz l szewwala przypadła", jest błędna. Dobrze na ogół obeznany ze sprawami osmańskimi, był w błędzie pisząc, że aszflhy boeliuk to „niższe pułki sipahiów" z terenów „od Sofii [...] na pułnoc (sic\) aż do Dunaju", chodzi tu bowiem o dórt aszagy bóliik, 'cztery niższe formacje' jazdy na żołdzie Porty, stacjonujące w Stambule. Zawodzi czasami, gdy chodzi o sprawy węgierskie; nie wie np., że Begian ohlu i Zerin ohtu to turecka postać nazwisk węgierskich rodów magnackich Batthyanyich i Zrinyich, a tytuł E. Thokólyego u Raszida trzeba czytać nie kral-kors, lecz kyral-i kurus i tłumaczyć 'król kuruców' (jest to perska forma tytułu, który inni autorzy tureccy przytaczają w postaci rodzimej kurus kyraly). Czasami sprawia J. Sękowskiemu trudności jakaś nazwa geograficzna. Tak np. pisze o postoju Turków pod „Wyższym Belgradem", a turecką nazwę tego zaniku, którą transkrybuje iUstiuniu-Belihrad (dodając: „iU wymawiamy jak francuskie u miękkie") i łączy widocznie z tureckim ust 'wierzch; górny, wyższy', odnosi do Wyszogrodu (węg. Yisegrad) nad Dunajem, podczas gdy jest to i-Sto\l]ni Beligrad 'Stołeczny Białogród' (węg. Szekesfehervar) niedaleko Balatonu. Trzeba wszakże przyznać, że nazwy geograficzne i inne realia u Raszida sprawiały kłopoty nie jednemu tylko J. Sękowskiemu. I tak np. nazwę Ałtyn Bardak, a więc niby 'Złoty Dzbanek' (lepszy byłby przekład 'Złoty Kubek'), odnosi on do Hedervar. J. Hammer objaśnił nazwę tę również jako Goldkanne, a brał za Boldogh Assony. W rzeczywistości jest to mylnie zapisane Altenburg, niemiecka nazwa miasta, które inni autorzy zwą z węgierska Óvar30. Praca J. Sękowskiego, wywodząca się ze szlachetnej pobudki — chęci usłużenia badaczom dziejów ojczystych, mimo błędów odkrywcza, jest jeszcze dzisiaj niezastąpioną pomocą dla historyków polskich, gdy chodzi o partie czerpane z kronikarzy osmańskich wcześniejszych i późniejszych od Raszida. O zawartym w niej przekładzie urywków z Kroniki Raszida, szczególnie zaś o przekładzie 25 Inne źródła tureckie .. :,.;;:,.• .v.'0(riiiflfii--JA j\ tekstów poprzednich tutaj stosuję często skróty, aby uniknąć powtarzania rzeczy znanych już z innych autorów, bądź nie związanych bezpośrednio z wyprawą. Z Historii Mehmed Gereja przełożyłem tekst od początku rękopisu (fol. lv) aż do wspomnianego aforyzmu o dwóch „Czarnych" wielkich wezyrach na fol. 12r. Tłumaczenia dokonałem na podstawie odpisu odnośnej partii tekstu, sporządzonego w Wiedniu; pod koniec pracy nad książką korzystałem z fotokopii całości otrzymanej dzięki uprzejmości B. Atsiza z Monachium. Do źródeł narracyjnych dołączam w części VI przekład czterech pisanych po turecku, a dostępnych w druku listów Kara Mustafy z okresu wyprawy, a to do ks. Hermana badeńskiego, do mieszkańców miasta Sopron, do wiedeńczyków i do wspomnianego już Fejzułłaha efendiego. List pierwszy obnaża zakłamanie polityki wielkiego wezyra, który głównie z powodów ekonomicznych sam postanowił uderzyć na Wiedeń, tu jednak stara się usprawiedliwić swój krok zwalając winę na cesarstwo i przedstawiając je jako wiarołomnego gwałciciela pokoju z Porta z r. 1664. Dwa inne ilustrują osmańskie czy raczej w ogólności muzułmańskie metody wojny i podboju. Czytając trzy te listy, warto sobie uzmysłowić, że podobnie brzmiały listy tureckie i tatarskie do królów polskich i komendantów zamków na południowo-wschodnich rubieżach Rzeczypospolitej, ilekroć nasi muzułmańscy sąsiedzi przekraczali granicę. Listów takich wiele było w ciągu wieków życia Polski o miedzę z tymi narodami, wszakże ani jeden z nich nie dochował się u nas w oryginale. O historykach muzułmańskich w ogólności, szczególnie zaś o osmańskich, panuje uzasadniona opinia, że o klęskach islamu w starciu ze światem chrześcijańskim piszą niechętnie, ukrywając prawdę. Tymczasem w źródłach muzułmańskich do dziejów wyprawy wiedeńskiej obserwujemy coś wręcz przeciwnego. Tej druzgocącej klęski, tego swojego upadku nie pomniejszają, o błędach dowództwa, o gwałtach i zbrodniach swojego żołnierza piszą autorzy osmańscy i Tatar niczego nie zatajając, dając ze siebie wszystko, na co ich stać było, bo niedostatki ich relacji tłumaczą się jedynie brakiem informacji. Na specjalne podkreślenie zasługuje obiektywizm i prawdomówność autorów muzułmańskich również, gdy chodzi o ocenę polskiego czynu zbrojnego na polu walki ze wschodnimi najeźdźcami na Wiedeń w r. 1683. Mimo wszelkie braki i niedoskonałości przełożonych tu źródeł znajdzie w nich Czytelnik bogaty materiał do obserwacji nad stosunkami w Turcji osmańskiej i w chanacie krymskim, „autoportret" naszych południowo-wschodnich sąsiadów spod znaku półksiężyca i obraz drugiej wyprawy tureckiej na Wiedeń taki, jakiego nie zastąpi nawet najlepsze opracowanie pióra autora europejskiego. Część I SILAHDAR MEHMED AGA Z FYNDYKŁY Diariusz wyprawy wiedeńskiej i kronika związanych z nią wydarzeń w państwie osmańskim od 21 stycznia 1681 r. do 28 lutego 1684 r. (Wyjątek z „Kroniki Silahdara") Wydarzenia roku tysięcznego dziewięćdziesiątego drugiego8 Zawarcie pokoju z carem moskiewskim i wyjazd padyszacha — gaziego do miasta Konstantynopolaa Car moskiewski, który dał był powód do tegoczesnej wyprawy monarszej, przeniknięty przerażeniem i strachem, znowu zapragnął pogodzenia się i pokoju. Do chana krymskiego Murad Gereja przyjechali zatem od niego zaufani posłowie, którzy omówili sprawę układu, a następnie dali dokument odpowiadający w swej treści owym pertraktacjom. Chan wspomniany dał tedy znać, aby również wysoki sułtanat wystawił wiarygodny akt na zasadach owego [dokumentu]. Gdy doniesiono o tym do stóp wysokiego tronu, wówczas we wtorek dnia dwudziestego drugiego muharrema tego oto rozpoczynającego się roku b wielki wezyr wystawił dokument, w myśl którego przez okres dwudziestu lat poczynając od dnia trzeciego miesiąca stycznia roku tysięcznego dziewięćdziesiątego pierwszego c granicę pomiędzy obiema stronami ma stanowić rzeka Dniepr, kraj po tej stronie rzeki Dniepru będzie wchodził w skład strzeżonych [przez Ałłaha] państw jegomości padyszacha muzułmańskiego, zaś zamek Kijów tudzież przynależne do zamku kijowskiego, a dziś leżące w ruinie palanki Wasylków, Trypol i Tajki wraz z dawnymi granicami zamku kijowskiego będą podlegały władzy wspomnianego cara, natomiast po obu stronach rzeki Dniepru aż po granice zamku kijowskiego i po Zaporoże żadna z obu stron nie będzie budowała zamków2. Ustalono również, że gdy dla ugruntowania i umocnienia tego oto układu i tego pokoju odwiecznym zwyczajem przybędzie od wspomnianego cara do Progu Szczęśliwości poseł godny szacunku i nie budzący sprzeciwu, wówczas zostanie wydany majestatyczny list przymierny. Uniknąwszy w ten sposób dzięki łasce Ałłaha Najwyższego utrapień wyprawy powzięto postanowienie, że padyszach jegomość powróci z Adrianopola3 do Stambułu. We wtorek dnia szóstego miesiąca saferad odbyła się w dywanie monarszym a 21 stycznia 1681 — 9 stycznia 1682 •> 11 lutego 1681 « 3 st. st./13 n. st. stycznia 1681 o 25 lutego 36 Silahdar Mehmed aga z Fyndykły wypłata lafy * za miesiące szewwal, zilkade i zilhidżdże, a następnie wezyrowie zebrali się tam na posłuchanie. We czwartek dnia ósmego a buńczuki sułtańskie zostały za sprawą namiestników państwa wyniesione oraz wystawione na placu przed Bramą Szczęścia 5. W sobotę dnia dziesiątego b monarcha z nielicznym [orszakiem], bo tylko z częścią świetnego haremu i paziów pokojowych swoich tudzież z musahibem paszą i wezyrem czwartym Kara Ibrahimem pasza 6, mianowanym kajmakamem na czas podróży, raczył wyjechać z Adrianopola i wyruszyć w drogę do Stambułu. Wielki wezyr wraz z dostojnikami dywanu towarzyszył mu tego dnia do obozowiska w Hafsie7, a stamtąd zawrócił. Nazajutrz, w niedzielę, janczaraga wezyr Bekri Mustafa pasza 8 na rozkaz monarchy porzucił ludzi swojego korpusu i na koniu niczym nie obciążonym pogalopował przodem, by dojechać i dotrzeć do Stambułu, zanim padyszach postawi tam swoją stopę. We czwartek dnia piętnastego nadeszła wiadomość o zgonie bejlerbeja wań-skiego9, wezyra Dżanbułatzade Husejna paszy. W sobotę dnia siedemnastego przyszła takaż nowina o Abdułłahu paszy, sandżakbeju obu miast świętych10, zaś Kanburogłu, koruaga filipopolski", z racji mianowania go bejem czirmeńskim 12 został przyodziany w kaftan. W niedzielę dnia dwudziestego piątego c wyjechała i wyprawiła się z Adrianopola do Stambułu również jejmość chasseki sułtanka wraz z ichmościami książętami: sułtanem Mustafą i sułtanem Ahmedem13. Padyszach jegomość, który przyjechał do Stambułu we środę dnia dwudziestego pierwszego tegoż miesiąca", raczył zatrzymać się w nadmorskiej posiadłości wielkiego wezyra w Ejjubiel* zamierzając pozostać tam aż do momentu, kiedy podążająca jego śladem jejmość chasseki sułtanka spocznie już w parku Kara-agacz15. Tego dnia spotykał go niedaleko Kiiczuk Czekmedże16 kajmakam stam-bulski wezyr trzeci Abdi pasza tudzież wezyr siódmy kapudan Mustafa pasza z Bozoku, którzy później jechali przodem przed nim aż do wspomnianego parku. W owej to miejscowości, po posiłku, wezyr Abdi pasza został wezwany przed monarchę, [który] mu raczył rozkazać, by tak jak dotąd sprawował rządy aż do chwili przyjazdu wielkiego wezyra. We czwartek dnia dwudziestego dziewiątego e polowa kwatera monarchy została przeniesiona stamtąd i rozbita na błoniach Burnupamukłu. W sobotę dnia drugiego miesiąca rebiiilewwela L wielki wezyr zabrał błogosławiony płaszcz oraz świętą chorągiew17, a wyjechawszy z niewielkim orszakiem z miasta Adrianopola, przybył do obozu wojsk monarszych. Jejmość walide sułtanka 18, a wraz z nią również bracia padyszacha jegomości, ichmościowie książęta sułtan Sulejman i sułtan Ahmed19, pozostali w Adrianopolu. Obowiązek czuwania nad nimi zlecono wezyrowi szóstemu Fazył Mustafie paszy20. Wielki wezyr, 27 lutego b l marca <= 16 marca d 12 marca e 20 marca * 22 marca 37 Rok 1681. Podróż padyszacha do Konstantynopola ' "; który na wspomnianym postoju zabawił jeden dzień, w poniedziałek dnia czwartego wspomnianego miesiąca a wyjechał stamtąd wraz z obozem wojsk monarszych, a w poniedziałek dnia jedenastego tegoż miesiąca stanął szczęśliwie na postój ósmy na polu Dawudpasza 21. W dniu tym spotykali go w Kiicziik Czekmedże wezyrowie, ulemowie, szejchowie, sejjidowie tudzież cechy rzemieślnicze. Na wspomnianym obozowisku spędził on dwa dni. We czwartek dnia czternastego wspomnianego miesiąca" odbył z niewielką świtą wjazd do Stambułu. Paradzie [owej] przyglądał się padyszach jegomość z parku Szahichuban. Człek pewien, nazywany zbójem Dęli bejem, który przed niejakim czasem pojawił się był w anatolijskiej ziemi22, został razem ze swoimi dwudziestoma pięcioma kamratami schwytany i przyprowadzony do Stambułu. Tego dnia został on samopięć, wraz ze swoim kiahią, podskarbim i dwoma najbliższymi kompanami stracony przed Bramą Monarszą 23, a pozostałych wywieszano i wytracono w mieście, po miejscach takich, gdzie przebywa wiele narodu. W nocy na wtorek ° dzień dziewiętnasty poza granicami zamku Galaty 2" wybuchł pożar, w którym spłonęły wszystkie kramy od komory celnej aż po Bramę Azabów. Mając to na uwadze, wielki wezyr, uprosiwszy padyszacha o pozwolenie, kazał zarządcy ceł Husejnowi adze25 komorę celną na Galacie zbudować w okolicy Składów pod Ołowiem i oddał mu [na to] obszerne grunta. Jednakże czterdziestu dwóch tysięcy kuruszy, jakie zostały na to wydane, wspomniany aga nie wyłożył. Słyszano, jak powiedział: — „Niech szuka ich u Ałłaha! Mnie każe za to płacić?" Na drugi dzień padyszach jegomość przeniósł się z ogrodu Karaagacz do parku Tersane26. Ogród wyżej wspomnianego nieboszczyka Abdułłaha paszy, położony na Chaskoju 27, został był zajęty na rzecz skarbu. Objął go w posiadanie mu-sahib pasza, który też wystawił tam wspaniały kiosk, a tego dnia zaprosił do siebie padyszacha jegomości i podejmował go ucztą. Przyprowadzono tam przed oblicze padyszacha dwóch hurtowników, niejakiego Chalila i Ahmeda. Zarzucano im, że bardzo krzywdzili i uciskali biedotę, toteż zostali straceni. — Trzeba było ich raczej dokąd indziej zaprowadzić. Wasza mość raczył tu zawitać po raz pierwszy... Ludzie wzięli to za znak, że na kiosku naszym ciąży nieszczęście — powiedział zasmucony tym musahib pasza. — Wielce to zbożny uczynek, gdy na mocy fetwy świętej usuwa się takich ciemiężycieli ze świata, tedy, chwalić Ałłaha, dobry to omen dla kiosku — raczył mu odpowiedzieć [padyszach]. Niemniej w ustach ludu kiosk ten zasłynął pod mianem Krwawego. W piątek dnia dwudziestego dziewiątego d dwóch mężczyzn weszło do domu pewnej niewiasty i udusiło ją, zagrabiło jej dobytek, a potem zbiegło. Wtedy córka tej nieboszczki poszła na bazar, gdzie handlują starzyzną, a poznawszy niektóre jej rzeczy u przekupnia, kazała go pochwycić. Oznajmił on, że gotów wydać a 24 marca b 3 kwietnia ° noc na 8 kwietnia d 18 kwietnia 38 Silahdar Mehmed aga z Fyndykły tych, którzy dostarczyli mu owe rzeczy, a wówczas obydwóch ujęto i przyprawa-dzono przed wielkiego wezyra. Gdy się przyznali, powieszono ich koło bramy Parmak28. We wtorek dnia dziewiątego miesiąca rebiiilachiraa człowiek przybyły z listem od cara moskiewskiego, określany tam u nich mianem „posła mniejszego" 29, oddał: własnoręcznie w dywanie monarszym wielkiemu wezyrowi odpowiedź na list pady-szacha, jaki był zawiózł poprzednio, a następnie doręczył mu list od samego-[cara]. Prośbę od wspomnianego cara winno się było wprawdzie doręczyć w obecności padyszacha, że jednak posłowie mniejsi nie są tego godni i na to nie zasługują, tedy została ona doręczona w komnacie Pod Kopułą30 na wprost kraty [oddzielającej ją od pokoju] monarchy. Poseł mniejszy został też wówczas łaskawie przyobleczony w kaftan i obdarzony upominkami. We czwartek dnia dwunastego " usta z Kawaku 31, Bośniak Mehmed efendi, zaprosił padyszacha jegomości na ucztę do zamku kawackiego, tedy raczył [on] popłynąć tam bastardą. Gdy powracał, w monarszym arsenale morskim wiwatowano [na jego cześć] wielkim strzelaniem z armat. W poniedziałek dnia szesnastego flota monarsza wypłynęła wedle zwykłego ceremoniału 32. Potem kapudan wezyr Mustafa pasza z Bozoku za sprawą wielkiego wezyra dostąpił w kiosku Jały 33 zaszczytu ucałowania kobierca [pod stopami] szehrijara i przystroił się w kryte złotogłowiem futro, a emirowie sił morskich zostali uhonorowani kaftanami stosownymi do ich stanowisk. Po dwóch zaś dniach radosnych uroczystości skierował się on i popłynął do Besziktaszu 34. W niedzielę dnia dwudziestego drugiego Czałyk Mustafa aga, kredencarz na prywatnych pokojach padyszacha, porzucił służbę w seraju i pojechał na urząd janczaragi w Egipcie 35. W sobotę dnia szóstego miesiąca dżemazielula ° wezyrowi Arnawud Abdiemu paszy, zwolnionemu z [urzędu w] Egipcie, został nadany ejalet bośniacki, a jego poprzednikowi, wezyrowi Defterdar Ahmedowi paszy — ejalet kamieniecki36. Poprzednikowi tego, wezyrowi Chalilowi paszy, została łaskawie udzielona dymisja. We wtorek dnia dziewiątego w dywanie monarszym odbyła się wypłata lafy za [miesiące] muharrem, safer i rebiiilewwel3T, a następnie wezyrowie zebrali się [tam] na posłuchanie. Tego dnia padyszach jegomość przeniósł się z parku Tersane do seraju na Uskiidarze 38. W poniedziałek dnia dwudziestego drugiego d [udał się on] stamtąd do parku Istawroz.39. Okoliczne sady czereśniowe zostały za zgodą ich właścicieli wykupione przez skarb4C, toteż spędził on tam trzy dni z dala od ludzi i w radosnym nastroju, a następnie znowu powrócił do Uskiidaru. We czwartek dnia trzeciego miesiąca dżemazielachirae wezyr czwarty Kara Ibrahim pasza zaprosił padyszacha jegomości do [pozostającej w] jego [władaniu] nadmorskiej posiadłości Bajrama paszy w pobliżu Kuzgundżuk41 i podejmował a 29 kwietnia 1681 b l maja « 24 maja d 9 czerwca e czwartek przypadał na 2 dżem. (19 czerwca), natomiast 3 dżem. (20 czerwca) był w piątek — taka niezgodność daty z dniem tygodnia zdarza się u Silahdara dość często. „-.„^ , - 39 Rok 1681. Przyczyna poddania się E. Thokolyego ' '•'•;• go ucztą. Po południu zerwała się [tam burza z] piorunami i błyskawicami oraz spadł ulewny deszcz, na koniec zaś grad wielkości gęsiego jaja, tak iż całe miasto i wszystkie pola dokoła były białe jak w zimie. Łódź jedna, której używali agowie pokojowi, uderzywszy w tej posiadłości o brzeg morski, została uszkodzona, a czajka ładowana drzewem na opał, która nadpłynęła z Morza Czarnego, [choć] przed Besziktaszem zwinęła żagle, poszła na dno. Kucziik Hasanowi paszy, zwolnionemu przedtem z urzędu w Trypolisie w Syrii42, został nadany ejalet rumelij-ski43, zaś jego poprzednikowi, Sejdizade Mehmedowi paszy, ejalet janowański44. Poprzednik tego, wezyr Szejch Mehmed pasza, zwolniony z urzędu, przyjechał do Stambułu i w poniedziałek dnia siódmego wspomnianego miesiąca a zmarł w domu swoim. W poniedziałek dnia dziewiętnastegob padyszach jegomość raczył zawitać do nadmorskiej posiadłości zarządcy ceł Husejna agi w Fyndykły tudzież wezwać tam wielkiego wezyra. Stosownie do jego rozkazu, aby czym prędzej [urządzić] wyścigi łodzi, zebrały się wszystkie w Kadykójii45 i na dany znak wszystkie naraz ruszyły. Gdy z łaski Ałłaha Najwyższego pierwsza ze wszystkich dopłynęła łódź księcia jegomości sułtana Mustafy chana, obwieszono ją złotogłowiem i jedwabiami, a nadzorcę nad jej wioślarzami uradował [padyszach] wyznaczając mu płatną z kasy ceł lafę po trzydzieści akcza dziennie, zaś wioślarzy — upominkami. Łodziom pozostałym dano w imieniu padyszacha po piętnaście guruszy. W poniedziałek dnia dwudziestego ósmego c kaznodzieja Ómer efendi, znany pod przydomkiem Kiiczuk Wani, po rozpatrzeniu w obecności wielkiego wezyra [sprawy o] rzucanie przez niego oszczerstw na Choros Mustafę efendiego, kaznodzieję z Aja Sofii, został na mocy monarszego fermanu zesłany w swoje rodzinne strony. Jeśliby się również i tam nie uspokoił i ostrzył na ludziach język —• brzmiał rozkaz — miano powiadomić o tym Próg Szczęścia46. Przyczyna poddania się Emeryka Thokolyego, króla Węgier '•• Środkowych *\ pod opiekę padyszacha i pierwsze początki [sprawy] z Niemcami48 ; Naród madziarski dzieli się na dwie części. Jedna część jego oddaje cześć posągom. Część druga natomiast posągów nie czci i po kościołach swoich nie posiada figur; ludzie ci nie stronią też od strawy z omastą i są to właśnie mieszkańcy Węgier środkowych. Graniczą oni z jednej strony z Niemcami, z drugiej ze Słowakami, gdzie indziej zaś z Siedmiogrodem tudzież z pogranicznymi zamkami Egerem i tljvarem49. Stolicą ich władcy, króla Duduka 50, był zamek Koszyce. Dzięki swej wielkiej sile nie zginali oni przed nikim karku, a zażywając niepod- a poniedziałek 6 dżem. (23 czerwca) lub wtorek 7 dżem. (24 czerwca) b poniedziałek 20 dżem. (7 lipca) lub niedziela 19 dżem. (6 lipca) c poniedziałek 27 dżem. (14 lipca) lub wtorek 28 dżem. (15 lipca) -':.fH 40 Silahdar Mehmed aga z Fyndykły :n (v; , •'! ; ,< ! .-i-.-- ległości, po większej części wiedli z powodu swojej fałszywej wiary spory z cesarzem niemieckim i żyli z nim w nieprzyjaźni. Z tej to przyczyny cesarz wspomniany, zebrawszy w roku tysięcznym siedemdziesiątym a najwyższych dowódców swych wojsk i zakonników, odbył naradę, na której wszyscy zgodnie postanowili, że wyprawią mnichów i będą nakłaniali naród Węgier Środkowych do oddawania czci posągom, jeśli zaś on sprzeciwi się temu, nie będą mieli nad nim litości i będą bić go szablą tak długo, aż się nawróci na ich wiarę. Przyszli tedy oraz wezwali w tej sprawie naród Węgier Środkowych, by podobnie do reszty narodu madziarskiego przyjął ich bałwochwalczą religię, a gdy ten się nie zgodził, wówczas jednych przegnali i wysiedlili z ich krajów, innym zaś zgotowali śmierć. Wtedy [mieszkańcy Węgier Środkowych] wdarli się pewnej nocy potajemnie do kościołów Madziarów-bałwochwalców, zdruzgotali ich posągi oraz zbezcześcili je wypróżniając się im na głowy. Tamci Madziarzy wpadli [przez to] w oburzenie i w ten sposób doszło pomiędzy nimi do zawziętej wojny i rzezi. Mnóstwo giaurów padło i zginęło z obu stron, w końcu jednak Węgry Środkowe wyszły zwycięsko. Przez długi czas nie ustawała tam kłótnia i wojna, a [zwycięzcy] gdzie tylko mogli, siali powszechny mord, tak iż [tamci] nie mając już prawa nawet wychylić się poza granice swoich wsi i palanek skarżyli się cesarzowi oraz prosili z lamentem i płaczem, aby pokarał [winnych]. Wtedy to przyszedł tam od cesarza pewien generał z mnóstwem wojska niemieckiego, który dostawszy w swe ręce pewną liczbę panów z Węgier Środkowych, wrzucał ich w płomienie, rozszarpywał końmi i wśród rozmaitych tortur zadawał im śmierć. W owym czasie zginął również król Duduk, a wówczas miejsce po nim zajął jego syn Emeryk Thokóly. Doszło wtedy do wielkiej rozprawy zbrojnej, w której Węgry środkowe znowu zwyciężyły i rozgromiły Niemców. Wziąwszy około trzystu znakomitych mężów do niewoli, jednych z nich posadził [król ów] na kół, wielu zaś innych zgładził wśród niewiarygodnych mąk. Doprowadziło to do całkowitej wrogości między nim a cesarzem. Na Węgry środkowe — z zamiarem unicestwienia ich — ruszyło wówczas całe wojsko niemieckie. Król Emeryk Thokóly pojąwszy, iż nie będzie miał możności stawić mu czoła, dał spokój myślom o tej ziemi, więc powrócił [na swoją] z blisko dziesięcioma tysiącami wojska madziarskiego, które przemieszało się [tam] z dziewczętami stanu poddań-czego. Węgry Środkowe były teraz pokonane. Cesarz niemiecki zagarnął ich ziemie, wziął w garść tamtejszych poddanych, zaś stołeczne [miasta] ich królów — Koszyce, Ónod i Filek51 oraz inne ich zamki i palanki zapełnił niemieckim wojskiem. Położył też rękę na ich rodakach — panach ziemi tallyańskiej: Zrinyich, Batthyanyich, Nadasdyich52, zgładził kilku pojmanych dowódców z ramienia tychże, a do ich zamków i palanek także nasłał pełno niemieckiego wojska. W ten sposób zagarnął on władzę zarówno nad Węgrami środkowymi, jak też nad panami tallyańskimi, gdyż z konieczności także i oni przyjęli jego poddaństwo i stali się 1659 41 Rok 1681. Przyczyna poddania się E. Thókólyego ' i „ , • .• jego podwładnymi. Wszakże naród Węgier Środkowych, chociaż nie potrafił się oprzeć przemocy Niemców i był bezsilny, to jednak po kryjomu przesłał królowi Emerykowi Thókólyemu wiadomość w takich oto słowach: — Tyś po dawnemu nam królem. Gwałty Niemców przeszły już [wszelkie] granice: na naszych oczach poczynają sobie z naszymi żonami i dziećmi niby z wszetecznicami, a nam każą je przytrzymywać za głowy. Umrzeć by lepiej, niż takie rzeczy oglądać! Daj nam tylko którędyś znak i rusz się, bo my wszyscy — mali i wielcy — szable przypasaliśmy i jesteśmy gotowi, a bić się będziemy do ostatniego. Zakomunikowawszy mu w ten sposób swe postanowienie i jednomyślność w sprawie wypędzenia i wyparcia Niemców z kraju, zgromadzili na naradę wszystkich swych panów i dowódców wojsk. — Spójrzcie a zobaczcie, jak żyje uboga ludność kraju. Czyż to jest „gorliwość w wierze"? Spadł na nas obowiązek pomsty — za ojca mojego, za naród madziarski, w sposób wszelaki, jaki tylko będzie konieczny. Gdyby ktoś zapytał, jaka jest na to rada, to brak nam już tej potęgi i siły, jaką mieliśmy dawniej: kraj w ręku nieprzyjaciela... Ucieknijmy/, się tedy pod opiekę padyszacha z pokolenia Osmana, poprośmy jego o pomoc ofiarując mu nasze poddaństwo. Jeśli się zgodzi, to nasza wygrana, innego bowiem wyjścia nie ma — taki był zgodny ich wniosek53. W roku tysięcznym osiemdziesiątym trzecima bejlerbej janowański wezyr Dżerrah Kasym pasza budował palankę Szarvas 5*. [Król Emeryk Thokóly] przyjechał [tam], odbył [z nim] spotkanie i mówił: — Wolą moją jest szukać opieki u Bramy Państwa55, przyjacielowi jej być przyjacielem, a nieprzyjacielem jej nieprzyjacielowi, w którąkolwiek by zaś stronę zaszła potrzeba [podjąć] monarszą wyprawę — z serca i duszy posługiwać przy niej. Pragnąc zaś, by [padyszach] osadził go na jego stolicy, złożył mu poddańczy hołd, a także prosił, aby teraz [on i jego żołnierze] mogli mieszkać niedaleko poddanych [paszy]. [Pasza] jednak był człowiekiem przezornym. Nie zgodził się [na to], przepędził [go] powiadając: — Tacy, co się zadawali z podobnymi do was niespokojnymi duchami, w niedługi czas potracili głowy i życie. W końcu doprowadzi to do poróżnienia się Wysokiego Państwa z Niemcami, do niesprawiedliwego, a niemałego przelewu krwi! W roku tysięcznym osiemdziesiątym szóstym b król Emeryk Thokóly w jakiś sposób znowu wysłał ludzi do Progu Szczęścia. Wielki wezyr56 sporo się był przedtem nabiedził, zanim ukończył wyprawę na Niemców, toteż nawet w najmniejszym stopniu nie przychylił się do jego próśb. Nie mogąc tedy nic tutaj wskórać, zamilkł król wspomniany i tylko błąkał się wzdłuż granic między Niem- « 29 kwietnia 1672 — 17 kwietnia 1673 " 28 marca 1675 — 15 marca 1676 42 Silahdar Mehmed aga z Fyndykly cami a Madziarami. Dopiero teraz, kiedy na czele wezyrów stanął wielki wezyr Kara Mustafa pasza57, powziąwszy wiadomość, iż człek to taki, w którym nad wszystkim góruje chciwość, posłał mu wielki majątek — i dopiął swojego. [Wielki wezyr] tedy różnych sposobów się imał, więc chociaż było jasne, że to prowadzi do zguby, od razu dostał od padyszacha list przymierny [dla Emeryka Thókolyego]. Ten zaś, gdy mu Wysokie Państwo przyprawiło skrzydła, zaczął sobie wedle własnej woli latać i przysiadać. Pod owym pretekstem przyłączali się do niego również co silniejsi spośród pogranicznych wojsk muzułmańskich. W końcu, z powodu grabieży, od jakich nie stronił podejmując najazdy na ziemię niemiecką,, został on przezwany „kurucem", co w języku greckim oznacza rokoszanina58. — Postępowanie tego zbójcy godzi w pokój. Potem i nasi ruszą gdzieś na pogranicze muzułmańskie — opiewały listy ze skargami od pierwszego ministra cesarskiego do wielkiego wezyra. Ile by ich jednak nie przyszło, ten nie zważał na nie, a i padyszachowi [o niczym] nie dawał znać. Napisał zaś i wysłał taką odpowiedź na nie: — W sprawy narodu, który dąży do zdobycia swoich własnych ziem, nie będziemy się wdawać. [Emerykowi Thókólyemu] zaś popuszczał on wodze coraz to więcej. Ten więc, uprosiwszy bejlerbeja budzińskiego Arnawud Ibrahima paszę 59 o pozwolenie, wysłał tego oto bieżącego roku do Bramy Szczęścia posła z listem i wielkimi darami60, a zamydliwszy wielkiemu wezyrowi madziarskim złotem oczy, przedłożył mu i perswadował sprawę odebrania i wyzwolenia z rąk Niemców utraconych, przez się ziem Węgier Środkowych, to jest swojej stolicy Koszyc, jako też Ónodu, Fileku oraz innych podobnych zamków i palanek, wiosek i miast, wreszcie zaś. prosił o pewną liczbę wojska. Mimo tedy, iż do końca pokoju ujvarskiego 61 pozostawały jeszcze dwa lata, [wielki wezyr] przez swoją nieszczęsną chciwość dopuścił się jednak złamania układów. We wtorek dnia piątego miesiąca redżebaa wspomnianego roku zaprosił on posła do dywanu monarszego i podejmował go ucztą, zaś po rozdaniu lafy za miesiące rebiiilachir, dżemazielewwel i dżemazielachir62 przystroił go wedle zwyczaju w chylat i doprowadził do jego spotkania z padyszachem w sali posłuchań. [Poseł] oddał tam [przywieziony] przez siebie list tudzież złożył dary. Gdy przekazał on również ustnie słowa swojego króla, [padyszach] raczył powiedzieć: — Dla ludzi, którzy znajdując się w potrzebie, gotowi są otrzeć lica o ziemię [u naszych stóp], bramy nasze są otwarte. Jeżeli mocno będziecie trwali przy swoim słowie, będzie uczynione, czego się spodziewacie i co jest konieczne. Potem dano posłowi wysadzaną drogimi kamieniami buławę, którą miał zawieźć swojemu królowi i pozwolono mu [odejść]. W celu wyzwolenia ziem Węgier Środkowych spod władzy niemieckiej i doprowadzenia do opanowania ich przez wspomnianego króla [kuruców] bejlerbej a wtorek 6 redżeba (22 lipca) — lub poniedziałek 5 redżeba (21 lipca) 43 Rok 1681. Napad giaurów na okręty trypolitańskie ' • •••••• ' • budziński, wezyr Arnawud Ibrahim pasza, został mianowany seraskerem, po czym przysłano mu majestatyczne pismo monarsze, szablę i kaftan. Prócz jego dworu i wojska z ejaletu budzińskiego, zostali mu przydani do jego boku wraz ze wszystkimi swoimi wojskami nadwornymi, i z ejaletów: bejlerbej oczakowski63 wezyr Kuszczu Mustafa pasza, bejlerbej rumelijski Kiiczuk Hasan pasza, sandżakbej ni-kopolski64 Ahmed pasza (kiahia Kara Mehmeda paszy), bejlerbej janowański Szejchogłu Ali pasza oraz sandżaki sremski i smederewski65, z Progu pewna liczba janczarów, dżebedżich, topczych i toparabadżych z zagardżym Mehmedem agą na czele, a z zamku budzińskiego 6< , ., ;. >H raczył chosroes jakoś zgodzić się na [ich] przyjęcie. Z wielkiej i prześwietnej jego łaski został wówczas wielki wezyr na znak padyszachowejo przebaczenia przy-odziany w sobolowe futro, zaś kiahia i dragoman [baila fnncuskiego] w chylaty i w ten sposób rokosz ów zażegnano. Co prawda, to kapudan pasza aż do momentu rozstrzygnęcia sporu, przez pięć miesięcy, stał z flotą monarszą koło wyspy Chios, na jej straży. Od króla francuskiego zaś i jego stambulskiego baila nadeszły listy dc kapitanów galionów francuskich, natomiast kapudan pasza wdawszy się do spravy jako mediator między tymi a kapitanami galionów trypolitańskich pozwracał jecnym i drugim ich jeńców oraz wyjednał pokój. Galionów francuskich było dwanaście. Kiedy ustalone wynagrodzenie za szkody w zamku, dżamijach, meczetach i donitch tudzież okup za zabitych i rannych, już zostało uiszczone, kapudan pasza doniósłdo strzemienia monarszego, że żelazne [okowy] na owych [galionach] zostały juś rozbite i zdjęte. Poprosił on przy tym również o materiały do naprawy galonów trypolitańskich. Na mocy fermanu wydane zostały ze składów monarszejo arsenału morskiego oraz wysłane tam czajkami dostateczne ilości zdatnego na okręty budulca, masztów, lin, żagli, bloków i innych niezbędnych rzeczy. Trypolitańczycy naprawili zniszczenia na swoich galionach, jak tylko sami chcieli, a gd/ mogły się już puścić na morze, wówczas — w dwa miesiące po pierwszym dniu simya — kapudan pasza wraz z flotą monarszą opuścił Chios i przybył do Stambiłu. W poniedziałek dnia czwartego miesiąca szabanab padyszich jegomość przeniósł się z seraju na Uskiidarze do seraju na Besziktaszu. W piątek dnia dwudziestego drugiego c wyjechał on stamląd z niewielką częścią haremu i raczył zawitać do parku Karaagacz, gdzie zabawił jeszcze przez pięć dni. Dnia szóstego, to jest we czwartek, wyjechał stamtąd i powrócił znów do Besziktaszu. Tego dnia podejmował go wielki wezyr ucztą w pobliu podwójnego zbiornika 7S sułtana Sulejmana, z którego Stambuł czerpie swoją vodę. Wieczorem udał się padyszach do Saryjaru7S>, skąd powrócił łodzią. W piątek dnia dwudziestego dziewiątego d drugi pisarz kancelarii skarbowej Patburunogłu z powodu zniewagi, jakiej się dopuścił, zosteł przyprowadzony do kiosku koniuszego w Kiagytchane80 i stracony w obecności monarchy. Bejlerbej aleppski wezyr Kara Mehmed pasza, zwolniony z urzędu serdara w Babadagu 81, dnia tegoż za sprawą wielkiego wezyra otarł lica o podnóżek prześwietnego tronu, po czym został przyodziany w kryte złotogłowiem futro i otrzymał pozwolenie na [wyjazd na] swe stanowisko. W piątek dnia szóstego miesiąca ramazana, czyli dnia dziesiątego wrześniae, raczył monarcha przenieść się z Besziktaszu do seraju Dawuda paszy. a po 26 października / 5 listopada 1681 b poniedziałek 3 szabana (18 sierpnia) — lub wtorek 4 szabana (19 sierpnia) c piątek 21 szabana (5 września) — lub sobota 22 szabana (6 vrześnia) d piątek 28 szabana (12 września) — lub sobota 29 szabana (13 września) e nie 10/20, lecz 9/19 września l- Sułtan Mehmed IV — sztych F. Bouttatsa 2. Pochód piekarzy, kawiarzy, blacharzy i płócienników przed sułtanem — miniatura malarza tureckiego Lewniego z l ćwierci XVIII wieku w dziele poety Wehbiego Surname, tj. Księga uroczystości 49 R°k 1681. Wyjazd podyszacha na łowy We środę dnia jedenastego a opuścił swe stanowisko w pałacu pierwszy pokojowy prywatnych komnat [padyszacha] Sagyr Hasan aga, który od śmierci weterana hadżego Dawuda agi, ongiś kapuagi, otrzymywał dwieście pięćdziesiąt akcza lafy dziennie tudzież jeszcze tajin. O miejsce po nim ubiegali się poprzez protektorów swoich różni rzezańcy, ale wszyscy zostali odprawieni z kwitkiem. Urząd pierwszego pokojowego prywatnych komnat [padyszacha] został zniesiony, zaś monarsza pieczęć82, jaka znajdowała się pod pieczą tegoż, została złożona w skarbcu monarszym. Wieczorem tego dnia w prywatnej komnacie [padyszacha] w seraju Dawuda paszy aga domu szczęścia Jusuf aga na rozkaz monarchy otworzył [skrzynię] z płaszczem świętym [i poświęcił nim wodę]83. We wtorek dnia dwudziestego czwartego b wypłacono w dywanie monarszym lafę za miesiące redżeb, szaban i ramazan84, po czym wezyrowie zebrali się tam na posłuchanie. Dywan w przeddzień bajramu odbył się w kiosku Jały, zaś wieczór bajramowy świętowano w Nowym Seraju85. Nazajutrz, we wtorek dnia pierwszego miesiąca szewwalac, dawnym zwyczajem dostojnicy państwowi dostąpili w Bramie Szczęścia zaszczytu ucałowania brzegu szat padyszacha, po czym w orszaku [ruszyli] na namaz bajramowy w Aja Sofii, a po odprawieniu jego [tak samo] powrócili. Wyjazd padyszacha na monarsze łowy Z myślą o łowach wyjechał [padyszach] w piątek dnia czwartego d wraz z prześwietnym haremem tudzież paziami pokojowymi oraz musahibem paszą i wezyrem czwartym Kara Ibrahimem paszą, mianowanym kajmakamem na czas podróży, do seraju w Czatałdży86. Po siedemnastu dniach pobytu [tamże], we wtorek dnia dwudziestego drugiego tegoż miesiąca e, przeniósł się on na folwark Japakczy 8T. Spędziwszy tam jedenaście dni raczył monarcha w niedzielę dnia piątego miesiąca zilkade ' wyjechać do Czorłu 88. Po miesięcznym wypoczynku [w tej miejscowości] raczył monarcha we środę dnia szóstego miesiąca zilhidżdżeg udać się do wsi Karysztyran89, gdzie spędził też bajram90. Powziąwszy potem zamiar powrotu do Stambułu pozostawił on we wspomnianej wsi musahiba paszę dla czuwania nad chasseki sułtanką, sam zaś jedynie z częścią haremu i paziami pokojowymi tudzież z kajmakamem paszą raczył wyruszyć we czwartek dnia dwudziestego ósmego wspomnianego miesiąca11 do Adrianopola, aby odwiedzić umiłowaną rodzicielkę swoją. Tego dnia dotarł on do Bargos, nazajutrz zaś, w piątek, do Babajiatiku91. I tu rok dobiegł końca. a 24 września 1681 b 7 października c 14 października d 17 października e 4 listopada * 16 listopada s 17 grudnia 1681 h 8 stycznia 1682 fjtj , =; . ;lt Rok tysięczny dziewięćdziesiąty trzeci" Przybycie padyszacha do miasta Adrianopola i [jego] wyjazd w drogę powrotną do Progu W sobotę dnia pierwszego muharrema wspomnianego roku, czyli ostatniego dnia grudnia", w dzień z woli Ałłaha Najwyższego gorący, [padyszach] zjechał do Adrianopola oraz raczył zamieszkać w swoim seraju monarszym. Spędziwszy tam trzynaście dni, raczył on w sobotę dnia piętnastego rzeczonego miesiąca ° wyjechać z tego miasta oraz wyruszyć w drogę powrotną do Progu Szczęśliwości. Sam on z prześwietnym haremem swoim zatrzymał się podówczas w majątku Silahdara Szahina Mustafy paszy w Chaskójii, zaś paziowie pokojowi w Hafsie. W niedzielęd zawitał on do Babajiatik, w poniedziałek zaś do Bargos, skąd wyjechał [dopiero] po trzydniowym pobycie. [Potem] dwa dni zabawił w Karysz-tyran i sześć dni w Czorłu. W poniedziałek dnia drugiego saferae [padyszach] przyjechał szczęśliwie do Japakczy, zaś we wtorek do swojego seraju w Czatałdży. Jeszcze przedtem raczył on był zaprosić do tej miejscowości wielkiego wezyra. [Ten] przyjechał dnia następnego, we środę. Zatrzymał się on w domu kajmakama paszy, a pobywszy [tam] trochę, został wezwany przed oblicze monarchy i w komnacie agi domu szczęśliwości otarł lica o podnóżek tronu — przybytku łask. Po omówieniu [rozmaitych] spraw kazał go [padyszach] przyodziać w futro, a następnie pozwolił mu odjechać z powrotem. Stracenie Melhema Podczas pobytu monarchy w Czatałdży doszło jego uszu, że w okolicy Aleppo pojawił się przed niejakim czasem rozbójnik arabski imieniem Melhem92, który mając blisko dwa tysiące zbójców pomordował i zgładził wielu ludzi podążających w różne strony. Namiestnik aleppski, wezyr Kara Mehmed pasza, działając w myśl skierowa- a 10 stycznia — 30 grudnia 1682 r. " 31 grudnia 1681/10 stycznia 1682 c 24 stycz-d 25 stycznia e poniedziałek l safera (9 lutego), lub wtorek 2 safera (10 lutego) 51 Rok 1682. O zbóju Melhenie / ! • i,.,,:,w ; nego doń chattyszerifu z nakazem ujęcia tego zbójcy w jakikolwiek sposób, tak pokierował sprawami, że ten wraz z około sześćdziesięcioma ludźmi rozłożył się w pewnej wiosce o trzy godziny drogi od Aleppo. Wtedy to, w połowie nocy na piątek, dzień szósty wspomnianego miesiącaa, wyprawił się [pasza] z zamku alepp-skiego z siedemdziesięciu doborowej rejestrowej jazdy, a napomniawszy przedtem komendanta zamku, aby od tej chwili nikomu z załogi nie pozwalał opuszczać stanowiska, pognał z kopyta i dotarłszy [do owej miejscowości] niespodziewanie uderzył [na zbójców]. Melhem, który wyjechał przeciw niemu wierzchem, porwał się do ucieczki, ale koń pod nim runął [na ziemię]. Jeden z drużyny paszy, nie wiedząc, co to za jeden, zamierzył się wówczas [na niego szablą], gdy ten jednak powiedział: „Jestem Melhem!" 93, schwytał go, związał i przyprowadził do paszy. Trzydziestu sześciu zbójcom ucięto głowy na miejscu. Potem [pasza] wśród radości powrócił do Aleppo oraz oddał Melhema tudzież owe głowy pod straż swego nadwornego czuchadara, a przydawszy mu jeszcze ośmiu ludzi, posłał [przez niego} do Progu Szczęścia relację o wszystkim, co zaszło. We wtorek dnia dwudziestego czwartego wspomnianego miesiącab przyprowadzono [tych zbójców] do Czatałdży. Zostali oni [tam] zgładzeni w obliczu monarchy przed niewielkim kioskiem naprzeciw bramy prześwietnego haremu. Głowy ich potoczyły się po ziemi, ci zaś, którzy [ich tam] przyprowadzili, zostali uradowani podarkami i chylatami. Na drugi dzień, we środę, wyprawił [padyszach] cały obóz tudzież paziów pokojowych wprost na Dawudpasza, sam zaś tylko z częścią prześwietnego haremu,, z agami pokojowymi usługującymi mu podczas jazdy konnej tudzież z musahibem paszą i kajmakamem paszą pojechał do wioski zwanej Tiirk Ajsze w nahii terkos-kiej94 i zatrzymał się tam z myślą o łowach z nagonką. Na wezwanie monarchy przyjechał tam również wielki wezyr i kapudan pasza, którzy nocowali w okolicznych wsiach. Następnego dnia, we czwartek °, zrobiono nagonkę, ale wyszedł jeden tylko młody jelonek, którego też spożyto na obiad niedaleko terkoskiego zamku. [Padyszach] raczył spędzić w Tiirfc Ajsze jeszcze i tę noc, a w piątek wyruszył" razem ze służbą i wezyrami na Dawudpasza i tam też się zatrzymał. Tegoż dnia zjechała tam z Czatałdży również chasseki sułtanka. Nazajutrz, w sobotę, wszyscy przenieśli się do nadmorskiej posiadłości walide sułtanki w pobliżu Ejjuba Ansa-riego oraz do ogrodu pazia pokojowego Miri Jusufa efendiego. Tegoż samego dnia jednak wielki wezyr zaprosił padyszacha jegomości wraz z jejmością chasseki sułtanka do położonej niedaleko stamtąd nadmorskiej posiadłości swojej, gdzie też na jego prośbę zamieszkali, a także wydał wystawną ucztę. Na drugi dzień w niedzielę, wszyscy przenieśli się do ogrodu Tersane. Wtedy to bostandżybaszy Nasuh aga został przeniesiony w stan spoczynku, jako że był chory i niewidomy. Na jego miejsce został mianowany bostandżybaszym usta Karajyłanogłu Ismail, a piątek 5 safera (13 lutego) — lub sobota 6 safera (14 lutego) b wtorek 23 safera (3 marca) — lub środa 24 safera (4 marca) , 0 25 safera — 5 marca >; -. <-. 52 Silahdar Mehmed aga z Fyndykły zięć jego własny, który usługuje u monarszego strzemienia w czasie obław i polowań. We wtorek, pierwszego dnia miesiąca rebiiilewwelaa, galion korsarskia5, zdobyty uprzednio przez kapudana paszę na Maltańczykach oraz sprowadzony do Stambułu, został na rozkaz monarchy przyholowany przed park Tersane. Mysyr-łyzade Ibrahim pasza, jeden z emirów sił morskich, który był opanował [ów galion], wypłynął teraz przeciwko niemu z pięcioma wielkimi galerami i okrążył go, a strzelając z armat i rusznic samym tylko prochem, stoczył bitwę taką samą, jak podczas zdobywania owego galionu. Dzięki temu [padyszach] ujrzał na własne oczy, jak to on zaatakował [wówczas ten galion] i jakie posunięcia stosował później. Przyjazd poślą moskiewskiego Wielmożny poseł96, który przyjechał był zimą od cara moskiewskiego z prośbą o umocnienie pokoju, został we wtorek dnia ósmego wspomnianego miesiąca" zaproszony do dywanu monarszego i był podejmowany ucztą. Potem, po wypłaceniu wojsku lafy za [miesiące] szawwal, zilkade i zilhidżdże97, przyodziano go w chylat, a następnie w komnacie posłuchań w ślad za wezyrami otarł on lica o podnóżek wspaniałego tronu tudzież oddał przywieziony przez się list od swojego króla oraz złożył dary od niego: tysiąc sto dziewięćdziesiąt osiem sztuk soboli, dwadzieścia kłów morsa i dziesięć sokołów. W niedzielę dnia trzynastegoc odprawiono w dżamii walide sułtanki święty Mewlid98, a na nabożeństwie był obecny padyszach jegomość. Tegoż dnia nadeszła wiadomość o zgonie bejlerbeja erzerumskiego " Czelebi Hasana paszy. Do [owego] wakującego ejaletu został tedy łaskawie wysłany wezyr Ókiiz ómer pasza, który po zwolnieniu z urzędu w Bagdadzie 10° przebywał właśnie w Progu. Do monarszych uszu padyszachowych doszło też, że galiony francuskie wyrządzają gwałty na Morzu Białym 101, toteż w dniu ósmym rebiiilachira, czyli czternastego kwietnia d, kapudan wezyr Mustafa pasza z Bozoku wypłynął starym zwyczajem z flotą monarszą z monarszego arsenału [morskiego]. W kiosku Jały został on potem przystrojony przez wielkiego wezyra w obecności padyszacha w futro [z pokryciem] złotogłowowym, zaś emirowie sił morskich w kaftany. Następnie, strzelając na wiwat, pożeglował on najpierw do Besziktaszu, a w sobotę dnia dziesiątego e — na Morze Białe. W piątek dnia trzydziestego f raczył monarcha przenieść się z parku Tersane do parku Karaagacz tudzież do nadmorskiej posiadłości pazia pokojowego Jusufa efendiego. a 10 marca b 17 marca c 22 marca d 8 rebiiilachira to 16/26, a nie 14/24 kwietnia 28 kwietnia * rebiiilachir ma tylko 29 dni! Chodzi o piątek l dżemazielewwela 53 Rok 1682. Podbój Węgier Środkowych vb",ś\i.', : S'/ T f;; r Odjazd posła moskiewskiego Poseł moskiewski musiał otrzeć lica o strzemię monarsze, aby poprosić o pozwolenie na odjazd do swojego kraju. W niedzielę zatem, dnia dziewiątego miesiąca dżemazilewwela a, na rozkaz monarchy całe górne piętro baszty w ogrodzie pałacowym urządzono sprzętami z komnaty posłuchań w kiosku Kara Mustafy paszy102 oraz ustawiono [tam] i przygotowano wysadzany klejnotami prześwietny tron, a od kiosku nadbrzeżnego aż do schodów prowadzących do wspomnianej baszty rozstawiono kohejlany w rzędach zdobionych drogimi kamieniami, w czaprakach, złotych chwastach i pióropuszach, jakie noszą gazijowie, tudzież odświętnie przyodzianych urzędników dywanu. Padyszach jegomość przyjechał łodzią oraz raczył zasiąść na swoim fortunnym i szczęśliwym tronie monarszym. Po jego prawicy stanął wielki wezyr, a po lewicy ustawili się w szeregi jego przyboczni pokojowi, po czym czawuszbaszy i kiahia kapydżych w strojach dywanowych, otrzymawszy zezwolenia, udali się na spotkanie posła. Ten przybył podtrzymywany z obu stron przez kapydżybaszych oraz dostąpił zaszczytu ucałowania kobierca [u stóp] szehrijara, który tak raczył przemówić do niego: — Powiedz królowi swojemu, aby szanował pokój, bowiem w przeciwnym razie będzie ukarany! Później przystrojono posła w chylat oraz wręczono [mu] list monarchy103. We wtorek dnia dwudziestego piątegob wspomnianego miesiąca padyszach jegomość przeniósł się do parku Istawroz. Część swojego prześwietnego haremu zostawił on jednak w seraju na Besziktaszu, toteż nieraz przyjeżdżał tam i nocował. Podbój i odstąpienie Węgier Środkowych przez Ibrahima paszę królowi Emerykowi Thókólyemu oraz przyjazd posła niemieckiego do Progu Bejlerbej budziński, serdar wezyr Arnawud Ibrahim pasza, zgodnie z otrzymanym rozkazem zgromadził przydzielone mu do boku zwycięskie wojska muzułmańskie na polu pod Pesztem104, a potem w poniedziałek dnia dwudziestego pierwszego redżeba c wspomnianego roku wyruszył [w drogę]. Oto giaurscy hajducy i katonowie, zgraja nieszczęsnych potępieńców gnieżdżących się we wszem wobec i każdemu z osobna znanym nieprzyjacielskim zamku ónod — jednym z zamków na środkowych Węgrzech w pobliżu zamku Eger, który leży niedaleko strzeżonej [przez Ałłaha] granicy — zwykła była robić wypady aż po okolice Egeru i Pesztu, a 9 dżem. (16 maja) przypadał na sobotę b 25 dżem. (l czerwca) przypadał na poniedziałek c 21 redżeba (26 lipca) przypadał na niedzielę 54 Silahdar Mehmed aga z Fyndykly 55 Rok 1682. Podbój Węgier Środkowych Novigradu i Segedyna, Yaradu, Janowy, Gyuli i Csanadu105 oraz wyrządzała szkody w strzeżonych [przez Ałłaha] ziemiach. Rozprawienie się z nimi oraz rozbicie ich stanowiło jeden z najpilniejszych obowiązków religijnych, na nich tedy skierował [serdar] swe cugle i ruszył. Idąc od postoju do postoju i przemierzając jeden odcinek drogi za drugim, we czwartek dnia drugiego miesiąca szabana8 stanął on obozem w pobliżu wspomnianego zamku, a następnie wysłał tam człowieka z żądaniem poddania się. Jednakże przeklęci potępieńcy, pokładając nadzieję w mocy i warowności swojego zamku, z pychą i uporem odmówili poddania go, a zabarykadowawszy bramy, świetnie się tam ufortyfikowali. Tejże zatem godziny oblężone ich i okopano się. W centrum [okopów] zasiadł serdar czcigodny, wezyr Ibrahim pasza, jako też bejlerbej rumelijski Kucziik Ha-san pasza oraz zagardży Mehmed aga, na skrzydle prawym bejlerbej oczakowski wezyr Mustafa pasza z Mityleny, a na lewym bejlerbej janowański Sejdizade Mehmed pasza, po stronie czwartej zaś bejlerbej egerski Szejchogłu Ali pasza i namiestnik nikopolski Ahmed pasza. Każdy z nich miał u boku swój dwór i wojska ze swych ejaletów, ponadto zaś było tam wielu sandżakbejów i pewna liczba wojsk z pogranicza. Wszystkie też odcinki obstawiono jak się patrzy kolu-brynami oraz działami szahi i darbuzenami. Otoczywszy potępieńców w ten sposób z czterech stron niby pierścieniem, zwycięskie wojska muzułmańskie wszczęły ciężką walkę, a przy pomocy dział miotających pioruny oraz granatów ziejących deszczem ognia ani na chwilę nie dawały im wytchnienia. Przewrotne a nieszczęsne serca oblężonych wielobożców piekielnych zdjął lęk i strach, toteż o świcie dnia następnego — a był to błogosławiony piątek, święto wiernych106 — wywiesili oni na wieżach i murach chorągwie na znak poddania się i poprosili o zmiłowanie. Dzięki łasce Ałłaha, Króla Wszechmocnego, tudzież dzięki przemożnemu szczęściu padyszacha zamek ten został tedy zdobyty i opanowany bez żadnego trudu. Dwadzieścia dwie armaty oraz zapasy prochu i amunicji, jakie się tam znajdowały, zabrano i przewieziono do zamku egerskiego. Zamek niewart był tego, by zatrzymać go w swym posiadaniu, toteż okalająca go palisada, jak też widniejące tu i ówdzie wypełnione ziemią bastiony oraz rozległe przedmieście, które też dodawało mu obronności — zostały podpalone. Spalono ogniem również most zbudowany nad szeroką i głęboką fosą wokół zamku, prowadzący do jego bramy, tudzież samą bramę oraz wszystko, czego tylko imał się ogień. Zburzenie samego zamku, budowli murowanej z kamienia w kształcie czworokąta, z wielką basztą w każdym rogu, mocnej od fundamentów po górę i obszernej, wymagało jednak zabawienia tam przez kilka dni. Zostawiono go tedy w tak nadwerężonym stanie i pociągnięto dalej. Po przeprawieniu się przez rzekę Sajó 107, która płynie w pobliżu zamku, na piąty popas zatrzymano się szczęśliwie we czwartek dnia dziewiątego wspomnianego miesiącaa na polu pod stolicą królów Węgier Środkowych, przesławnym a wielkim zamkiem zwanym Koszycami10S. Król Węgier Środkowych, Emeryk Thokóly, ciesząc się z tego i zanosząc modły o długie życie i szczęście dla padyszacha, tegoż jeszcze dnia przyjechał z około dwunastoma tysiącami swojej węgierskiej piechoty i jazdy na powitanie wojsk muzułmańskich. Spotkał się on z czcigodnym serdarem, który też przyjął go z całą życzliwością, uprzejmością i przychylnością, jaka przystoi państwu. Wspomniany zamek dostał się był w roku tysięcznym siedemdziesiątymb we władanie Niemców, którzy potem zaczęli stawiać obok niego potężną fortecę znaną jako bastion niemiecki109 i budowali ją bez przerwy już przez trzynaście lat. Była ona niezmiernie rozległa i ufortyfikowana na wszelkie sposoby. Dolną partię jej wież ogromnych i [jak gdyby ciosanych] z jednej bryły stanowiły kunsztowne łukowate sklepienia, ale grube mury sprawiały wrażenie, że można by na nich wznieść budowle nie wiadomo jak ciężkie i że armaty nic by im nie zrobiły. Poszło też na nią pieniędzy bez miary, ale [mimo wszystko] wciąż jeszcze była nie dokończona. Pod ten to bastion, jeszcze przed nadejściem wojsk muzułmańskich, przyciągnął z wojskiem węgierskim król Emeryk Thokóly, który też raźnie zabrał się do niego oraz [wszczął tam] walkę. Natomiast bejlerbej egerski Szejchogłu Ali pasza pomaszerował był dalej i zagrodziwszy drogę nieprzyjacielowi, który by z zewnątrz podążał na odsiecz oblężonym, stanął na przeszkodzie wrogowi, a w obronie króla. Tejże [zatem] godziny serdar czcigodny obiegł zamek Koszyce z czterech stron, w porządku takim samym, jak podczas poprzedniego [oblężenia]. Po zajęciu miejsc w okopach przystąpiono do ostrzeliwania zamku ze wszystkich stron przy pomocy armat, rusznic i bomb ognistych tudzież do mężnego i odważnego niszczenia nieprzyjaciół. Dwa dni i dwie noce trwał nieprzerwanie wielki bój i zawzięta walka, aż wreszcie przeklęci potępieńcy, uznawszy, iż [dalszy] opór byłby nieskuteczny, i zrozumiawszy, że nie ma innej rady, jak tylko poddać zamek — poprosili o zmiłowanie. Okazano im tedy łaskę, a to na zasadzie takiej, że właściciele dóbr i gruntów spośród węgierskiej ludności tego kraju, zamieszkali i osiedli tam od dawna, od ojców i dziadów, [nadal] będą mieszkać w tej ziemi, kupcy zaś będą mieszkać każdy na swoim miejscu pod warunkiem, że przyjmą stan rajów. Przeklętnik, który z ramienia Niemiec był kapitanem nad nimi, został teraz razem z blisko ośmiuset opadłymi z sił Niemcami wydalony z zamku oraz wypędzony do swego bezecnego kraju. W zamku wspomnianym nie wyrządzono nawet najmniejszego gwałtu, lecz zgodnie z monarszym fermanem odstąpiono go królowi Emerykowi Thokolyemu. Ten prosił był bowiem, aby mu padyszach w szczęściu swoim udzielił opieki i łaski, toteż teraz został w swojej stolicy osadzony [na tronie]. Aby zaś zamek a 6 sierpnia 13 sierpnia b 1660 r. 56 Silahdar Mehmed aga z Fyndykły uchronić przed skorymi do grabieży zwycięskimi wojskami, serdar czcigodny nie zabawił tam ani chwili, lecz od razu, tego samego dnia opuścił ową miejscowość i wycofał się wraz z gazijami muzułmańskimi na pewną odległość. Zdobyto również i opanowano nowy bastion z jego dwudziestoma czterema działami, a około osiemdziesięciu giaurów niemieckich, którzy byli zabarykadowali się w jego wnętrzu i którym również okazano zmiłowanie, opuściło go i odeszło. Dzięki druzgocącej potędze padyszacha oświadczenie o poddaniu się złożyły cztery wielkie miasta znane pod nazwami Preśov, Levoca, Sabinov i Bardejov tudzież dwadzieścia osiem okolicznych zamków i palanek, takich jak Piitlek, Gacs, Kitvi, Seredne, Ungvar, Nirejes, Stropkov, Szatmar, Berezna, Bodok, Kiszti, Rada, Irzsa, Kalio i Tamun110. Pasza przekazał je królowi Emerykowi, po czym opuścił wspomnianą miejscowość. Maszerując potem od obozowiska do obozowiska spoczął on we czwartek dnia dwudziestego trzeciego wspomnianego miesiąca a w pobliżu zamku Fulek — istnego „nieba" nieprzyjaciół1W. Pasza obejrzał go sobie uważnym okiem od dołu do góry. Zamek wewnętrzny przedstawiał fortecę potrójną lub może poczwórną, położoną na wysokim wzgórzu z litej opoki i sięgającą szczytami aż [gwiazdy] Capelli, otoczoną licznymi wieżami tudzież wzniesionymi jedna obok drugiej basztami i fortami, pod nim zaś widniał zamek dolny. Po zdobyciu Ujvaru [przez muzułmanów] przeklęci potępieńcy z wielkiego strachu obwarowali murem na znacznej przestrzeni także tamtejsze podgrodzie oraz umocnili je z czterech stron murowanymi wieżami strzegącymi jedna drugiej i tworzącymi figurę nożyc, a wykopawszy wokół niego szeroką i głęboką fosę napełnili ją wodą, tedy była to forteca ogromnie warowna. Leżała ona w pobliskim sąsiedztwie strzeżonych przez [Ałłaha] państw chudawendigiara i przez krótki też czas pozostawała w ręku muzułmanów. Zbójeccy giaurzy, którzy w liczbie około trzech tysięcy zamknęli się teraz w jej wnętrzu, w winiarnie poprzemie-niali owe święte dżamije, gdzie przez wiele miesięcy i lat głoszono jedność Prze-wspaniałego, bito [Mu] pokłony i przed mihrabami zanoszono błagania. We wszystkich zamkach na strzeżonej [przez Ałłaha] granicy wyczyniali szkody, spustoszenia i okrucieństwa, a ten zamek — jak powszechnie było wiadomo — napełnili jeńcami muzułmańskimi i stali się wrzodem na ciele mieszkańców muzułmańskiego pogranicza. Zostawić w spokoju taki sławny zamek — legowisko Niemców, siedlisko zbójców — i odejść od niego nie wydawało się rzeczą zgodną z gorliwością w wierze. Pasza, ufny w łaskę Jedynego i w cuda Pana Dobrotliwego, powziął zatem od razu serdeczne postanowienie, że zdobędzie przede wszystkim podgrodzie. Dzięki błogosławieństwom płynącym z żarliwych modłów rycerskiego pady-szacha-gaziego jegomości otoczono ten słynny zamek sposobem poprzednim z czterech stron, tak jak się to robi na polowaniu, i przez osiem dób bez przerwy, « 27 sierpnia 57 Rok 1682. Podbój Węgier Środkowych • { • ea.b Irjfnti;,-?^ ;•" w dzień i w nocy, toczono ze wszystkich stron walkę przy pomocy miotających pioruny armat, wziętych od tych, którzy się poddali, lub zdobytych, tudzież rusznic, bomb oraz kamieni. W zwalonych wieżach, basztach i fortach, z których przeklęci potępieńcy prowadzili walkę przy użyciu dział i rusznic, potworzyły się pęknięcia, zaś wiele ich armat uległo zniszczeniu albo zostało przesuniętych na inne stanowiska. Kiedy zaś okopy doszły aż do fosy, zapełniono ją pniami drzew, chrustem i torbami pełnymi kamieni, dzięki czemu w dwóch miejscach można było uderzyć bezpośrednio na zamek. Gazijowie muzułmańscy, lwy krew pijące, poczynili sobie w owych pęknięciach wyłomy, w wielu miejscach przystawili drabiny i ze zwycięskim okrzykiem: „Nie ma pomocy, jak tylko od Ałłaha!"112 runęli na podgrodzie oraz szczęśliwie wdarli się do jego wnętrza. Skazani na piekło giaurzy, którzy odważyli się stawiać opór, zostali oddani na pastwę szabel, ci zaś piekielnicy, którzy zbiegli się do kościołów, zostali podpaleni i zniszczeni ogniem, więc owo podgrodzie w jednej chwili i w jednej godzinie zostało zdobyte [i] opanowane. Ci spośród potępieńców, świń niemieckich, którzy ocaleli od szabel, umknęli wówczas do zamku wewnętrznego, gdzie czuli się bezpiecznie, i zamknęli się w nim. Owa zgraja bezbożnych kalek nie wyciągnęła żadnego morału z tych cięgów, lecz w całkowitym zaślepieniu i pysze podjęła walkę taką samą jak poprzednio. Ze zdobytego podgrodzia poprowadzono więc, tak jak przedtem, okopy, a w odpowiednich miejscach ustawiono działa, po czym przez siedem dni i siedem nocy, bez snu i odpoczynku, nieustannie i z zaciekłością oraz wielką walecznością bito z nich w zamek wewnętrzny. W końcu więc powiał w stronę muzułmanów wietrzyk triumfu i zwycięstwa, a do uszu wiernych doniosła się dobra wiadomość, która się wyraża świętymi słowami: „Oto wojsko nasze wywalczy dla nich zwycięstwo!"113 Oblężeni wielobożcy, których miejsce jest w gehennie, wyczerpani i do cna zmorzeni walką, nie widząc żadnego wyjścia, a pragnąc ocalić swe głowy i dusze, we czwartek, dnia ósmego świętego miesiąca ramazana a, poprosili o przebaczenie i zmiłowanie, a wywiesiwszy chorągiew na znak kapitulacji, poddali swój zamek. Zaraz też, tejże samej godziny, wyszli stamtąd i całkowicie złamani, zdjęci lękiem o swoje dusze, puścili się w drogę powrotną do swojego nieszczęsnego kraju114. Około stu dziesięciu jeńców muzułmańskich, których znaleziono uwięzionych w zamku, obdarzono wolnością. Wewnętrzną i zewnętrzną partię zamku zrównano z ziemią, domy popalono, a następnie w triumfie i zwycięstwie wycofano się stamtąd. Potem, w drugiej dekadzie wspomnianego miesiącab, przybyto na równinę peszteńską, następnie zaś przeprawiono się na stronę budzińską, gdzie też położono się obozem. Podczas owego postoju nadeszła od tJjvaru nowina o tym, że pewna liczba 10 września b 13—22 września 58 Silahdar Mehmed aga z Fyndykły giaurów niemieckich szykuje się w drogę na Ostrzyhom115. Otrzymawszy taką wiadomość, serdar czcigodny znowu wyruszył z wojskami muzułmańskimi spod Budy i na drugi dzień dotarł do Ostrzyhomia. Stamtąd rozesłał na wszystkie strony szpiegów, a gdy ci wywiedzieli się wszystkiego o nieprzyjaciołach, okazało się, że nigdzie się oni nie zbierają ani nie gromadzą i nie czynią żadnych poruszeń — zawrócił stamtąd i znowu przyszedł na Budę. Zima już była za pasem, więc rozpuściwszy wojsko, sam wjechał do Budy, [skąd też] posłał do Bramy Państwa relację o tym, jak się mają rzeczy. Gdy owe przerażające wiadomości dotarły do cesarza austriackiego, postradał on zmysły. Na jego naradzie z zaufanymi uznano, że owe spustoszenia to tylko przestroga dla Niemiec. Do wygaśnięcia pokoju ujvarskiego zostawały [już tylko] dwa lata. [Cesarz] wysłał przeto do Progu Szczęścia internuncjusza signora conte de Caprarę116 z bogatymi darami, prosząc o odnowienie pokoju na dalsze dwadzieścia lat. We wtorek dnia czwartego dżemaziulachiraa [poseł ów] został zaproszony do dywanu monarszego i był podejmowany ucztą. Następnie, po wypłaceniu lafy za [miesiące] muharrem, safer i rebiiilewwel117, przyodziano go w chylat, po czym w ślad za wezyrami otarł w komnacie posłuchań lica o podnóżek wysokiego tronu oraz oddał list [od swego władcy], przekazał dary od niego i wyłożył ustnie wszystko, co było mu powierzone. [Padyszach] raczył wówczas powiedzieć, aby owe sprawy omówił z zaufanymi mężami stanu. Jednakże wielki wezyr, turek118 skory do zwady, butny i chciwy, a [przez] swój upór, niewdzięczność i zarozumiałość prowadzący państwo do zguby, uważał, iż ciężka hańba, która spadła na nas w bitwie nad Rabą119, ciągle jeszcze nie została zmyta, więc nie chciał dopuścić do tego pokoju. Ponadto przeciągnął on na swoją stronę janczaragę, wezyra Bekri Mustafę paszę. Ten, podmówiony przez niego, oznajmił padyszachowi jegomości w komnacie posłuchań, że korpus janczarski woła: — „Po cóż karmi nas padyszach? Od tej bezczynności robią się z nas niezdary. My chcemy wojny, chcemy pójść i odebrać od nieprzyjaciela kufry nasze, co się zostały nad Rabą!" Padyszach jegomość, mąż czcigodny, odznaczający się przezornością i doświadczeniem bogatym, nie zgodził się jednakowoż na wojnę. Wówczas [wielki wezyr] uciekł się do podstępu. Rozpisał w tajemnicy listy do pogranicznych emirów, polecając im i przykazując pod groźbą śmierci z jakiejkolwiek zmyślonej przyczyny, aby przysyłali do Bramy Państwa listy ze skargami na gwałty ze strony Niemców, tudzież aby kazali wziąć języków 12° oraz nauczyli ich zeznawać to samo, co będzie napisane w ich relacjach. Potem doniósł do strzemienia monarszego o nadeszłych pełnych fałszu listach, o tych językach oraz o ich kłamliwych zeznaniach. Robił on wszystko i niczego nie zaniedbywał, aż w końcu skusił pa-dyszacha niby szatan. W swojej żarliwości i poczuciu honoru szach zawrzał i zapałał [gniewem], a potem postanowił podjąć wyprawę i zaczął ściągać wojsko. a 10 czerwca 1682 (środa!) 59 Rok 1682. Sen wielkiego wezyra — Zamieszki w Bośni ; '•'" W tym czasie przyśniło się było wielkiemu wezyrowi, że obuł się w nowe buty i poszedł przed siebie, ale z naprzeciwka pojawił się siedmiogłowy smok, który ruszył na niego i go użądlił. Nazajutrz rozkazał on tłumaczowi snów, Hasa-nowi efendiemu, by mu wyjaśnił sens [tego sennego widziadła], a ten dał mu wówczas taką oto odpowiedź: — To, żeś włożył buty, oznacza wymarsz na wojnę, natomiast ów smok to cesarz niemiecki, który posiadając koronę Enuszirewana121 sprawuje dzięki temu władzę nad siedmioma królami122. Będzie dobrze dla was zaniechać tej wojny, bo w przeciwnym razie niechybnie tego pożałujecie. [Jednakże wielki wezyr] nie przejął się tą przestrogą i nie porzucił myśli o wyprawie. Sprowadził on nawet z pogranicznych obszarów koło Budy kilku starych ludzi dobrze obeznanych ze sprawami niemieckimi oraz wyjawił im, że zamierza wyprawić się na Niemcy, a także pytał ich o skuteczne rady w tym względzie, a gdy ci pod żadnym pozorem nie zgadzali się na tę jego wyprawę i starali się nie dopuścić do niej, wszystkich ich przepędził. Trwając uporczywie przy swoim postanowieniu, że za nic się' jej nie wyrzeknie, mówił on podczas rozmów z posłem, że odnowienie pokoju będzie możliwe chyba tylko wtedy, gdy zamek Ja-waryn 123 będzie oddany w posiadanie państwa [osmańskiego] i gdy będą pokryte wydatki poniesione w związku z przygotowywaną wyprawą. Poseł, świadom szczegółów tej sprawy, odpowiadał: — Dałbym ja i pieniądze, i ziemię, ale mój cesarz posłał mnie w celu odnowienia pokoju, a tymczasem wy rozwarliście bramę wojny i ściągnęliście przeciwko nam wojska. Czyż w obliczu Ałłaha godzi się, aby gwoli intryg polało się bezprawnie tyle krwi? Z jakąż twarzą stanę ja przed moim cesarzem?! Wielki wezyr puszczał mimo uszu te lamenty wielekroć powtarzane przez posła 12*. Wtedy poseł [postąpił] wedle szariatu mahometańskiego. Zawiązał sobie [mianowicie] na szyi chustę i wołał: — Czyż takiemu, który prosi o zmiłowanie, odpowiada się szablą? Czy godzi się iść na niego z wojną? Wielki wezyr dzięki swej szczodrości uzyskał od ówczesnego szejchulislama Alego efendiego 125 fetwę [po swojej myśli], ale kiedy wszczął postępowanie sądowe [przeciw posłowi] na podstawie owego niezgodnego z szariatem orzeczenia, nie potwierdzono mu go. Skazał on zatem w końcu posła na areszt domowy, a do pilnowania go wyznaczył całą odę janczarów. Krwawe zamieszki wśród ludności Bośni za namiestnictwa Abdiego paszy Do Progu przyszła pewna liczba ludzi z Bośni126, [którzy oznajmili co następuje]: Pragnąc, aby tamtejsi namiestnicy nie wypuszczali się w objazdy [po wilajecie], 60 Silahdar Mehmed aga z Fyndykly wręczono tam potajemnie pewnemu turkowi imieniem Abidin aga, jednemu ze służby w prywatnych pokojach [padyszacha], łapówkę w wysokości czternastu kies. Ten wykorzystał dogodną chwilę, kiedy padyszach jegomość był w dobrym nastroju, i zaraz dostał [odpowiedni] chattyszerif. Kiedy jednak mieszkańcy wilajetu okazali go Abdiemu paszy, namiestnikowi tej ziemi, [ten] powiedział: — „Ale ja posiadam chattyszerif na prawo objazdów!" i nic sobie nie robił [z tego, co mówili ludzie]. Obie strony uciekły się do szabel, wskutek czego zarówno wśród dworzan paszy, jak i wśród ludności wilajetu było wielu zabitych i zamordowanych, dokonano napadu na sąd, a i mułła poniósł śmierć. O tym wszystkim doniósł był do Bramy Państwa [również] wspomniany pasza. Toteż gdy we wtorek, dnia pierwszego miesiąca redżeba a, padyszach jegomość raczył rozgościć się w Parku Kulle127, wielki wezyr złożył u monarszego strzemienia relację o owych zajściach. Abidina agę zaraz przyprowadzono na plac kaźni i oddano katu. Wyratowała go jednak, wprawdzie nie bez trudu, przyboczna służba padyszacha jegomości, która rzuciła się władcy do nóg. Pod strażą pewnego bał-tadżego z tych, co noszą loki, który natchnął [padyszacha] tą myślą, odesłano go wówczas do czawuszbaszego Mehmeda agi z Kadykójii, po czym został on osadzony w więzieniu między bramami12S, a jego rzeczy zajęto na rzecz skarbu monarszego. Jednakże dzięki wstawieniu się wielkiego wezyra po kilku dniach go zwolniono, [a ponieważ przedtem zostawiono go] bez środków do życia, [to mu zarazem] zwrócono jego dobytek. W piątek dnia czwartego b padyszach przeniósł się do Parku Kandilli129, a jego paziowie pokojowi rozbili swe namioty powyżej tego miejsca, na łąkach Hasana paszy. We środę dnia dziewiątego c odbyła się wypłata. W nocy na czwartek, dzień dziesiąty, kiedy padyszach jegomość w niewielkim pałacyku Kafesli, należącym do budynków prześwietnego haremu, ale położonym już poza obrębem wspomnianego parku, spożył był po zmierzchu wieczerzę i zażywał wypoczynku, dworka jedna, myjąc sobie ręce nad brzegiem morza, znienacka wpadła [do wody] i utonęła. Zwłoki jej znaleziono następnego dnia na pewnej skale opodal owego miejsca. Padyszach jegomość udał się [tam] i oglądał [ją]. Potem aga domu szczęśliwości na polecenie monarchy kazał ją zabrać stamtąd i zanieść do małżonki szejcha sułtańskiego, Wani Mehmeda efendiego 13°, a wtedy obmyto ją, odprawiono nad nią modły i złożono do grobu. Przyśniło się zaś było nieboszczce trzy dni przedtem, że się wymknęła z seraju i leżała sobie na jakiejś skale, więc potem przyszła do jejmości chasseki sułtanki i opowiedziała jej swój sen. Padyszach jegomość przeogromnie zasmucił się [tym wszystkim], toteż mimo iż zamierzał spędzić w tej okolicy pięćdziesiąt dni, już na drugi dzień potem, w piątek, przeniósł się do Parku Tokackiego 131. Jednakże i tam pobył tylko trzy dni, a l redżeba (6 lipca) przypadał na poniedziałek b 4 redżeba (9 lipca) przypadał na czwartek c 9 redżeba (14 lipca) przypadał na wtorek 61 Rok 1682. Wyjazd padyszacha do Adrianopola •;.",>:>•' , ,' , a w poniedziałek dnia czternastego wspomnianego miesiąca raczył powrócić do Parku Istawroz i tam zamieszkać. Wobec pogłoski132, że gdy w nocy na piątek dzień dwudziesty piątya z monarszego arsenału [morskiego] znikła nagle jedna z łodzi należących do dworu monarchy, a [sprawcy owej kradzieży] zbiegli na Morze Czarne, padyszach dał wielkiemu wezyrowi ferman monarszy, iż dwaj ustowie bostandżych, którzy piastują urząd komendantów w zamkach nad Cieśniną [po drodze] na Morze Czarne, mają zapłacić za [zbiegłych] jeńców, a bostandżybaszemu Bośniakowi Alemu adze należy wymierzyć pięćset kijów. [Tak też] się stało. Tymczasem jednak giaurzy [owi] uciekali na Morze Białe. Przybiwszy do brzegu w bezludnej okolicy niedaleko zamków nad Cieśniną, wypełnili oni łódź aż po linię wody kamieniami i pośród mroków nocy puścili się byli [tak] w dalszą drogę. Ałłah Najwyższy dał jednak w łaskawości swojej, że trafili na burzę, tedy gdy łódź ich wpadła na jakiś cypel, jedni się potopili, inni natomiast dostali się w ręce strażnika owego cypla. Gdy się o tym dowiedziano, wówczas na mocy nakazu sądowego ustowie pojechali [tam] i uwięzili [zbiegów]. (Poeta Abdi pasza w swej kronice opisał to wydarzenie nie tak [jak było naprawdę]). We wtorek dnia dwudziestego dziewiątego b wypłacono w dywanie monarszym lafę za miesiące rebiulachir, dżemazielewwel i dżemazielachir133, po czym wezyrowie udali się [do padyszacha] na posłuchanie. Tegoż dnia prześwietny harem, któ-rfy bawił na Besziktaszu, został przewieziony do nadmorskiej posiadłości wali-de sułtanki w Ejjubie. Wyjazd monarchy do Adrianopola Padyszach-gazi jegomość, który zimę tę spędził w Adrianopolu, postanowił, iż na wiosnę przyszłego roku odbędzie sam we własnej osobie monarszą wyprawę na cesarza niemieckiego, ponieważ na pogranicznych terenach państwa muzułmańskiego pobudował zamki i palanki oraz siał wielki zamęt, wybijając nieustannie tamtejszą ludność i grabiąc jej mienie. We czwartek dnia drugiego miesiąca szabana" za sprawą dostojników państwa pełne świetności buńczuki sułtańskie zostały tedy wyniesione i zatknięte przed Bramą Szczęścia. Tego samego dnia Kodża Ismailowi paszy, bratu Szejtana Ibrahima paszy13*, został łaskawie nadany sandżak Sajda i Bejrut135, jego poprzednikowi Sziszma-nowi Mehmedowi paszy ejalet karamański136, zaś Dęli Kurdowi Bekirowi adze, kiahii zmarłego Kapłana Mustafy paszy, ejalet aleppski. Poprzednikowi tegoż, we- zyrowi Kara Mehmedowi paszy, został łaskawie nadany ejalet dijarbekirski tomiast jego poprzednik, Mahmud pasza z Tokatu, został wezwany do Progu. a 25 redżeba (19 lipca) przypadał na czwartek na- h 29 redżeba (3 sierpnia) przypadał na poniedziałek - 6 sierpnia 62 Silahdar Mehmed aga z Fyndykły We wtorek dnia czternastego a padyszach jegomość przeniósł się z Parku Ista-wroz do Parku Tersane. Nie było tam jednakże wody, toteż w pięć dni potem, zostawiwszy tam służbę haremu, przeprowadził się do nadmorskiej posiadłości Jusu-fa efendiego. Hafsa Mehmedowi paszy, jednemu z emirów sił morskich, do czterech galionów, które zbudował był własnym sumptem, dodano wówczas łaskawie jeszcze dwa galiony-aktarmy skarbowe. W niedzielę dnia dziewiętnastego wspomnianego miesiąca" otrzymał on w dywanie kaftan, a nazajutrz, w poniedziałek, wyjechał obarczony obowiązkiem pełnienia straży na Morzu Białym. W sobotę dnia trzeciego miesiąca ramazanac wezyr trzeci, poeta Abdi pasza, został łaskawie obdarzony ejaletem basryjskim188, jego zaś poprzednik, wezyr Kyz Husejn pasza, został łaskawie wyznaczony do służby w Anatolii przy werbunku wojska na wyprawę. We wtorek dnia dwudziestego a wypłacono w dywanie monarszym lafę za [miesiące] redżeb, szaban i ramazan139, a wezyrowie udali się [do padyszacha] na posłuchanie. Nazajutrz, we środę, monarcha raczył przeprowadzić się do seraju Dawuda paszy. We czwartek dnia dwudziestego drugiego namiot monarszy został przewieziony stamtąd i rozbity na błoniu Czyrpydży140. Dywan w przededniu bajramu odbył padyszach jegomość w kiosku Mehmeda paszy, a gdy nadeszła chwila zakończenia postu141, udał się w lektyce do Nowego Seraju. Nazajutrz, w sobotę pierwszego dnia miesiąca szawwala e, na placu przed Bramą Szczęścia dostojnicy państwa wedle dawnego zwyczaju mieli zaszczyt ucałować brzeg szaty szehrijara, następnie udali się w orszaku do dżamii Aja Sofia, gdzie odbyli namaz świąteczny, a potem przyszli [z padyszachem znowu do sera- ju]. We wtorek dnia czwartego f janczaraga, wezyr Bekir Mustafa pasza, wyruszył z ludźmi ze swojego korpusu z miasta oraz przyłączył się do obozu wojsk monarszych. Popisowi janczarów w tym dniu przypatrywał się padyszach jegomość z położonego za Bramą Siliwryjską142 folwarku Mustafy agi, syna Hasana agi, którego też jako jedynego kazał przyodziać w kryte złotogłowiem futro. Natomiast w sobotę dnia ósmego szahinszach jegomość — zdobywca krajów — przeprowadził się z wielkim orszakiem z Nowego Seraju do namiotów monarszych. Mahmuda paszę, zwolnionego z urzędu w Dijarbekirze, raczył on wtedy mianować wezyrem i kajmakamem w Stambule, wielkiemu wezyrowi zaś raczył rozkazać, aby z całym wojskiem monarszym jechał prosto do Adrianopola. Po tym wszystkim w! poniedziałek dnia dziesiątego s wspomnianego miesiąca sam on razem z prześwietnym haremem, paziami pokojowymi tudzież tym razem z wezyrem drugim, musahibem Mustafą paszą, pojechał niby to do cieplic w Bru- a 18 sierpnia b 23 sierpnia dziernika E 12 października <= 5 września d 22 września e 3 października * 6 paź- 63 Rok 1682. Obóz na błoniach Czyrpydży się143, aby się uwolnić od gośćca, który go nękał od dzieciństwa. [Naprawdę zaś} monarcha wraz z jednym tylko wezyrem trzecim, Ibrahimem paszą, mianowanym kajmakanem mającym towarzyszyć mu w podróżach, raczył udać się przez Cza-tałdżę do Adrianopola, aby zabawiać się polowaniem. Tegoż dnia dodano Sary Sulejmanowi adze "* do obowiązków koniuszego wielkiego jeszcze urząd kiahii chasseki sułtanki. Jego poprzednikowi Chyzrowi adze został łaskawie nadany tytuł wezyra i ejalet bośniacki, poprzednikowi tegoż wezyrowi Arnawud Abdiemu paszy145 — ejalet kamieniecki, poprzednikowi tego defterdarowi Ahmedowi paszy — ejalet janowański, zaś poprzednikowi ostatniego Sejdizademu Mehmedowi paszy — ejalet kaniski146. Była to już połowa jesieni, więc w okolicach tych padały nieustannie deszcze, tak że wszystkie równiny pozamieniały się w morza. Zatopione były zwłaszcza błonia Czyrpydży i cały obóz wojsk monarszych znalazł się wśród wód. Wielki wezyr przez swój upór nie ruszał się stamtąd, a jedynie rozkazał wykopać fosy wokół namiotów monarszych i namiotów swoich własnych i tam trwał nadal. Starszyzna wojskowa przyszła do niego i błagała go powiadając: — Groźny jest ten przybór wody. Zawadiackie bohaterstwo na nic się nie zda, ba, błogosławionemu płaszczowi i świętej chorągwi może się przez to przytrafić coś złego! Raczcież, na Boga, wyprawić je do seraju Dawuda paszy, a sami też wyjedźcie łaskawie do swojego majątku... — Zły to byłby omen, gdybyśmy owe rzeczy mieli odesłać z powrotem! — odpowiedział wielki wezyr i trwając uporczywie przy swoim został tam. W końcu jednakże, kiedy wspomniane fosy zapełniły się wodami, a fale już miały zatopić namioty monarsze, usłuchał błagania dworzan i wydał rozkaz, aby się przenieśli do majątku podskarbiego, który leżał w bezpiecznej okolicy. Błogosławiony płaszcz, święta chorągiew tudzież namioty zostały tedy z ciężką biedą uratowane. Przeważną część obozu zabrała jednak woda i zniosła do morza. Sam [wielki wezyr] zbiegł i wycofał się do swojego majątku w pobliżu Topkapy147. Woda zniosła wówczas rzeczy i namioty niejednego, a niemało też ludzi i zwierząt znalazło śmierć w topieli. Do tego jeszcze poprzedniego dnia stracono przed namiotem monarszym Szehsuwarłego, sandżakbeja bruskiego, a zwłok jego już potem nie odnaleziono. Miarkowano więc już tutaj, że ta wyprawa żałośnie się skończy148. Ponadto pod pretekstem owej wyprawy wyczyniano w Rumelii i w Anatolii gwałty takie, jakich nigdy jeszcze nie było. Owe przerozmaite zdzierstwa i nadużycia ze strony wezyrów, mirimiranów i emirów były wprost nie do opisania. Wreszcie w poniedziałek dnia siedemnastego wspomnianego miesiąca a [wielki wezyr] ruszył z całym obozem wojsk monarszych z błoń Czyrpydży i skierował się do Adrianopola, a potem też odbył wjazd do [tego] miasta. Natomiast padyszach jegomość przebywał przez dwadzieścia trzy dni w Cza-tałdży, przez trzy dni w Japakczy, przez trzynaście dni w Czorłu i przez dwana- a 19 października 64 Silahdar Mehmed aga z Fyndykły ' f, - ,i : ście w Karysztyran, a w poniedziałek dnia siódmego miesiąca zilhidżdże" odbył z niewielkim orszakiem wjazd do Adrianopola i osiadł w swoim seraju monarszym. Tego dnia koło Sołak Czeszmesi witali go mieszkańcy miasta, zaś koło wsi Iskender149 — dostojnicy dywanu z wielkim wezyrem na czele. Ten, otrzymawszy [stosowne] przyzwolenie, przybliżył się do strzemienia monarchy i jakiś czas rozmawiał z nim, potem zaś ruszył w orszaku razem z wezyrem trzecim Kara Ibrahimem paszą, wezyrem piątym Fazył Ahmedem paszą i wezyrem szóstym Mustafą paszą z Bozoku ([pasza] ten dotarł był do monarszego strzemienia już w Karysztyran, bowiem opuściwszy Tekfurdag 15°, aby zgodnie z fermanem powrócić do Stambułu, pojechał następnie do owej miejscowości ze względu na monarsze łowy), z niszandżym Ismailem paszą i defterdarem Hasanem efendim, z reisulkiittabem Lazem Mustafą paszą151 i głównym rachmistrzem. We środę" w kiosku służącym za komnatę posłuchań odbył się dywan, była to bowiem wigilia bajramu152. Następnego dnia, we czwartek, dostojnicy państwa wedle zwyczaju mieli zaszczyt koło Bramy Szczęścia ucałować brzeg szaty pady-szachowej, a następnie [udali się] w orszaku do dżamii sułtana Bajezida, gdzie został odprawiony świąteczny namaz, a potem przyszli [z padyszachem znowu do seraju]. We wtorek dnia dwudziestego drugiego wspomnianego miesiąca °, który był dniem pierwszym z czterdziestu [najsurowszych dni zimy], poseł siedmiogrodzki153 został zaproszony do dywanu monarszego. Podejmowano go tam ucztą, potem zaś w sali posłuchań w ślad za wezyrami dostąpił on zaszczytu ucałowania ziemi [pod stopami] szehrijara tudzież oddał przywieziony przez się list od swojego króla 154 i złożył od niego dary z tytułu haraczu. Budowa galionów na koszt skarbu Wielki wezyr postawił był Republice Weneckiej pewne warunki, które były nie do przyjęcia. Gdy wskutek tego stosunki z nią się popsuły, wówczas pod pozorem, że chodzi o straż na Morzu Białym, rozpoczął potajemnie przygotowania do morskiej wyprawy na nią155. Wyprosił on mianowicie u padyszacha pozwolenie na wybudowanie w monarszym arsenale [morskim] na koszt skarbu dziesięciu galionów, z których cztery miały posiadać po trzy pokłady i po osiemdziesiąt armat spiżowych, sześć zaś po sześćdziesiąt [takich dział]. Na pokrycie części owych wydatków zagarnął on dochody z Siedmiogrodu. Ponadto w domu wielkiego wezyra przywdział kaftan Mysyrłyzade Ibrahim pasza, jeden z emirów sił morskich, który otrzymał w dziedziczne władanie pięć sandżaków z rodoskim na czele pod warunkiem, że będzie sprawował straż od Rodosu aż po zamki nad Cieśniną156, tudzież Baba Hasan bej, także emir sił l a 7 grudnia b 9 grudnia c 22 grudnia 3. Sułtan w otoczeniu dworu przypatruje się tańcom — miniatura Lewniego 65 Rok 1682. Budowa galionów i inne zarządzenia morskich, któremu nadano w dziedziczne władanie również pięć sandżaków z Ro-settą 157 na czele pod warunkiem, że ustanowi opiekę na statkami kupieckimi na przestrzeni od Rosetty po Rodos. Obydwom im zostały też łaskawie wydane fermany, ażeby pobudowali galiony wedle własnego uznania. Wydane zostało również pismo monarsze, które postanawiało, że dobra takie, jak na przykład magrebskie 15S, miały stanowić posiadłości niezależnie od arsenału [morskiego], natomiast żeby na [galionach] wielkich wystawiano po czterystu, na mniejszych zaś po trzystu lewendów. Ustanawiało ono także lafę dla kapitanów wszystkich okrętów po sto dwadzieścia akcza dziennie, dla ich agów po osiemdziesiąt, natomiast dla czawuszów, jako też dla tych, co harapem władają i co piętnują żelazem oraz dla chodżów po trzydzieści, dla ajłakczych po osiemnaście, a dla puszkarzy po szesnaście. Podczas pobytu u Progu Państwa mieli oni w dni wypłaty lafy udawać się wedle zwyczaju do swoich zwierzchników i pobierać swoją lafę w dywanie monarszym, zaś w czasie ich pobytu w Adrianopolu miano wyznaczać osobnego defterdara, który by ściągał ze wskazanych [mu] miejsc odpowiednie sumy i rozdzielał je pomiędzy tychże. Ustanawiało ono łaskawie również dostatecznie wysokie zaopatrzenie dla rannych i inwalidów, które miało być wypłacane im ze źródeł, jakie sami sobie upatrzą. Główny rachmistrz Mustafa efendi został wówczas [mianowany] defterdarem mniejszym i wysłany do Stambułu jako nadzorca nad budową wspomnianych okrętów, a przyszłość pokazała niejeden zbawienny skutek owego aktu łaski. Natomiast Biijiik Dżaferowi adze, kiahii trzeciego wezyra Kara Ibrahima paszy, nadano wtedy sandżaki erzerumski i karski15L', a zaimowi Chalilowi adze sandżak mardyński 16°. I na tym rok dobiegł końca. 4. Pochód rolników, młynarzy i piekarzy przed sułtanem — miniatura Lew-niego 5 — Kara Mustafa Rok tysięczny dziewięćdziesiąty czwarty* monarsza We czwartek dnia pierwszego muharrema wspomnianego roku, to jest dnia dwudziestego pierwszego grudnia b, uwięziony poseł niemiecki 161 został na rozkaz monarchy przyprowadzony przed janczaragę, wezyra Bekri Mustafę paszę, — Oto pan nasz jegomość, najjaśniejszy padyszach muzułmański, postanowił wyprawić się na was. Odnowienie pokoju oraz umocnienie więzów przyjaźni nastąpi, jeśli zostanie nam odstąpiony zamek Jawaryn — powiedział [janczaraga]. — W posiadanie zamku wchodzi się przy pomocy szabli. Rozmowy [takie jak] te do oddania zamku nie prowadzą — odrzekł [poseł] stanowczo, z wielkim zdumieniem i pychą. Gdy [wielki wezyr] doniósł o tym do strzemienia monarszego, wówczas został wydany chattyszerif, na mocy którego we czwartek dnia dwudziestego drugiego wspomnianego miesiąca" pełne blasku buńczuki monarchy, władcy najszczęśliwszego, zostały za sprawą namiestników państwa wyniesione i wystawione przed Bramą Szczęścia. Do wszystkich też wezyrów, mirimiranów i emirów w Rumelii i Anatolii zostały wystosowane prześwietne rozporządzenia z surowym nakazem, aby sposobili wszystkie swoje oddziały nadworne i wojska ze swych ejaletów, a w dzień Chydyra162 znaleźli się w obozie wojsk monarchy — sułtana świata żądnego — na polu pod Belgradem163, zaś do kapykułów zostali wysłani dzielni czawuszowie z odnośnych formacji. Tegoż dnia zostały nadane Mehmedowi paszy synowi Husejna paszy sandżaki sebeski i lugoski, a sandżak ohrydzki164 Szejchi Mehmedowi paszy. Podobnie jak podczas swojego łaskawego wyjazdu monarszego na wyprawę czehryńską, tak też podczas tej wyprawy węgierskiej padyszach jegomość nie raczył przejść rzeki Sawy165, lecz mianował wielkiego wezyra serdarem wojsk muzułmańskich i jego wyprawił na nieprzyjaciela wiary. Na miejsce postoju obozu swoich wojsk monarszych do czasu powrotu tegoż wybrał on pole pod Belgradem, dla siebie samego zaś — owo miasto. Wobec tego do Belgradu został wysłany lądem, na wozach, kapydży od łodzi Ali aga z materiałami oraz cieślami; " 31 grudnia 1682 — 19 grudnia 1683 " 21/31 grudnia 1682 c 21 stycznia 1683 67 Rok 1683. Wyprawa węgierska ; >; s i,-: ;: i?/ mieli oni zbudować łodzie, którymi raczyłby on udawać się na przejażdżki po rzekach Dunaju i Sawie. We wtorek dnia dwudziestego siódmego a po placu przed Bramą Monarszą potoczyło się trzydzieści jeden głów nadesłanych przez Frenka Mehmeda beja16e, koniuszego nadwornego, który ściął je będąc przedtem na mocy monarszego fermanu wysłany na Cypr 167 dla przeprowadzenia dochodzeń w sprawie rozbójników. W piątek dnia trzydziestego b przyszedł do wielkiego wezyra Chalil aga, kia-hia bejlerbeja algierskiego168 Ismaila paszy, przybyły do strzemienia monarszego z darami, a z nim mufti owego kraju, hadży Ali efendi, tudzież dejowie korpusu [janczarów]. — Znajdujecie się pod opieką naszego padyszacha — raczył powiedzieć [wielki wezyr] podczas tego spotkania — a kraj wasz to [jeno] garść ziemi. Tymczasem, mimo iż zapewniacie naszego padyszacha, żeście słudzy jego posłuszni jego rozkazom, to ilekroć nadejdzie od niego ferman, zawsze uchylacie się od wykonania go. Czy tak wygląda służenie panu? Co znaczy to wasze grubiaństwo? Ale dobrze, co było, to było, a teraz wiedzcie, że łaskawy pan nasz raczył także i w tym względzie przekreślić piórem przebaczenia rejestr waszych wykroczeń i patrzeć na nie przez palce. Jeślibyście się jednak w przyszłości ośmielili .w jakikolwiek sposób nie okazać posłuszeństwa monarszemu fermanowi, to na wasze karki spadnie zasłużona kara! Potem kazał on siedem osób przyodziać w chylaty. Od tego jednak łajania zdębieli owi ludzie i aż dech im zaparło w piersi, tak że nie będąc w stanie powiedzieć cokolwiek, z płaczem wyszli na dwór i odjechali. Natomiast w niedzielę dnia dziewiątego saferac przyszło dwóch delich — jeden Bośniak, drugi zaś Albańczyk — którzy otrzymali jeden i ten sam wakujący timar. Wielki wezyr raczył powiedzieć: — Niech zmierzą się ze sobą w naszej obecności. Dam temu, który będzie górą i szablą sobie na to zasłuży. Dęli albańskiego rodu wziął tarczę i dzidę, przypasał szablę, dosiadł konia i harcując na nim po dziedzińcu przed serajem wielkiego wezyra wyzwał przeciwnika na plac boju. Bośniak jednakże z wielkiego lęku i przerażenia ukrył się; w jakimś zakamarku i nie odważył się stanąć na placu. — Temu zuchowi należy się! — powiedział wtedy [wielki wezyr] i jemu też raczył oddać [ów timar]. We wtorek dnia jedenastego d wypłacano w dywanie monarszym żołd za szew-wal, zilkade i zilhidżdże ubiegłego roku 169, a wezyrowie udali się na posłuchanie. W piątek dnia dwudziestego pierwszego6 wielki wezyr zaprosił padyszacha jegomości do parku Chydyrłyk "° i wydał ucztę, a kapudan pasza został łaskawie przyodziany w futro na znak udzielonego mu pozwolenia na wyjazd do Stambułu. We wtorek dnia trzeciego rebiiilewwela' kadiasker rumelijski Bejazizade a 26 stycznia 1683 b 29 stycznia o 7 lutego * 9 lutego e 19 lutego f 2 marca 68 Silahdar Mehmed aga z Fyndykły i Ahmed efendi i kadiasker anatolijski Kebirizade Mehmed efendi zostali zwolnieni z tych urzędów. Kadiaskerstwo rumelijskie zostało łaskawie nadane bratu Esi-riego171, Mustafie efendiemu, natomiast anatolijskie rachmistrzowi Mehmedowi efendiemu, a Mehmedowi bejowi synowi Kiicziik Mehmeda paszy — sandżak ajintabski172. W piątek dnia trzynastego a odbyło się w dżamii sułtana Selima 173 zgromadzenie z okazji świętego Mewlidu, a w modłach tych brał udział padyszach jegomość. Tegoż dnia przyjechał zwiastun hadży Ibrahim czelebi przywożąc wesołe nowiny od muzułmańskich pielgrzymów. W sobotę dnia czternastego wszyscy wezyrowie, którzy zebrali się w kiosku Ałaj u boku padyszacha i mieli być przystrojeni w chylaty wojenne, zostali przy-odziani w kryte złotogłowiem futra sobolowe, inni zaś dostojnicy w kaftany. W niedzielę dnia piętnastego sandżak adżeluński "4 został łaskawie nadany Alemu paszy, sandżak pasyński17S Alemu bejowi, sandżak ermilski Chalilowi bejowi, sandżak adildżewaski176 Sulejmanowi bejowi, sandżak nabluski177 Ahmedo-wi bejowi, a sandżak resimański Mehmedowi bejowi. W poniedziałek dnia szesnastego namiot monarszy został wyniesiony i rozbity naprzeciw kiosku Maniak, czemu padyszach jegomość przypatrywał się z kiosku Serradżchane178. We wtorek dnia siedemnastego padyszach darował łaskawie wielkiemu wezyrowi starym zwyczajem konia z rzędem i drugiego nie osiodłanego, innej zaś starszyźnie po jednym bojowym koniu nie osiodłanym, posyłając im je przez agę--koniuszego wielkiego. Tego dnia padyszach jegomość, który z kiosku Ałaj oglądał obóz wojsk monarszych, dostrzegł wielką liczbę wozów z budami z czerwonego sukna. Raczył on tedy wydać monarszy ferman, aby dla wyjaśnienia tego zadziwiającego zjawiska sprawdzono w księgach ceremonii, kto dawniej posiadał prawo sprawienia sobie takiego wozu. Kiedy zajrzano do księgi, znaleziono tam pod odpowiednią datą zapiskę o tym, że w roku sześćdziesiątym dziewiątymb — podczas wyjazdu monarchy do Brusy — tudzież w roku osiemdziesiątym trzecim c — podczas jego wyprawy kamienieckiej — istotnie wydane były polecenia, aby oprócz wielkiego wezyra, szejchulislama tudzież innych wezyrów i efendich-dygnitarzy, jako też prócz def-terdara, janczaragi, niszandżego i reisulkuttaba nikt ze znajdujących się w obozie wojsk, niezależnie od tego, czy posiada rangę bejlerbeja, czy nie, nie sprawiał sobie bud takich z czerwonego sukna, jakie zwykli sprawiać wyżej wspomniani179. Sporządzono tedy dokładną i wierzytelną kopię owego fragmentu, a gdy wielki wezyr zdał z tej rzeczy sprawę przed strzemieniem monarszym, monarcha wydał surowe rozporządzenie, aby takich bud z czerwonego sukna na dwóch słupkach nie robił sobie nikt poza* wyżej wymienionymi, żeby to był nie wiadomo kto, kto a 12 marca b 29 września 1658 — 17 września 1659 c 29 kwietnia 1672 — 17 kwietnia 1673 69 R°k 1683. Wyprawa węgierska if ; by zaś takową posiadał, by zmienił jej pokrycie na białe lub niebieskie, a ponadto by z powozów korzystano jedynie w wypadku choroby. Kyzyłbasz Ishak efendi 18°, który ociągał się z tym i w tej materii stanął przed obliczem monarchy, otrzymał jednak ustne pozwolenie monarsze na posiadanie czerwonej budy. Buda turkmeńska 1S1, określana mianem „domu koczowniczego", zakazem tym nie była objęta, toteż tego rodzaju budy poczęli sobie sprawiać powszechnie dla przyjemności i wygody ludzie rozmiłowani w zbytku, a mianowicie napływający po drodze zadufani w sobie czelebiczykowie, pyszniący się swoją edukacją skry-bów-efendiczyków. Nie potrafiąc z powodu swojej zniewieściałości znieść jazdy wierzchem od postoju do postoju, włazili oni po nocach przeważnie na swoje wózki, a wziąwszy sobie do środka którego ze swoich pieszczochów i ułożywszy się na boku, jechali tak sobie każąc się głaskać po tyłkach i głowach oraz puszczając kłęby dymu z cenionych po ałtynie, zaprawionych aloesem i ambrą cybuchów roboty Kejwanogłego182... We środę dnia osiemnastegoa przeniósł się z paradą z miasta do namiotów obóz wojsk, następnego zaś dnia, we czwartek, uczynił toż samo janczaraga Bekri Mustafa pasza. W piątek dnia dwudziestego w kiosku Ałaj odbyła się wypłata. W sobotę dnia dwudziestego pierwszego nadciągnęły ze Stambułu korpusy dżebedżich i topczych, które w szykach udały się wprost do swoich namiotów i tam się rozlokowały. W poniedziałek dnia dwudziestego trzeciego b na rozkaz monarchy urządzono parady przedziwne i niezwykłe. Najpierw ustawiły się w podwójne szyki od Bramy Monarszej aż do prześwietnego pałacu zakute w niebieszczące się żelazo korpusy sipahiów, janczarów, dżebedżich, topczych, toparabadżych oraz obdarzonych włościami muteferrików i czawuszów tudzież kiahiowie wielmożnych wezyrów z ich całymi dworami. Następnie w komnacie posłuchań przypięto szehrijaro-wi jegomości, podbójcy świata, do niewielkiego turbanu, który miał na swojej głowie triumfatora, wielką monarszą kitę z piór orłosępa, na błogosławione plecy narzucono mu kapanicę z soboli krytą białym złotogłowiem, a do szczęśliwega pasa przypięto obsypaną klejnotami szablę oraz kołczan, który zapiera nieprzyjaciołom dech w piersi, po czym dosiadł on stojącego w pogotowiu u Bramy Szczęścia szybkiego jak wiatr konia przystrojonego w pióropusz [w oprawce] wysadzanej drogimi kamieniami tudzież w ozdobiony złotymi chwastami czaprak, podściółkę i siodło. Mając przy sobie światło swych oczu — swego najstarszego syna imieniem sułtan Mustafa, który w wysadzanym klejnotami pancerzu i hełmie, okryty kaszmirowym szalem z frędzlami z ciągnionego złota, jechał na rączym wierzchowcu przykrytym zdobioną drogimi kamieniami podściółką i obwieszonym kutasami — a 17 marca " 22 marca 70 Silahdar Mehmed aga z Fyndykły a za sobą sługę swojej komnaty prywatnej i pazia pokojowego w pancerzach od stóp do głów i w hełmach, jadących na koniach z podściółkami, które zdobiły kutasy, wyruszył on z podobnego do raju swojego seraju. Za Bramą Monarszą czekali, by go witać selamem, dygnitarze państwa — wielmożni wezyrowie w turbanach kallawi i muwahhidi, z kołczanami, w szarawarach i sznurowanych butach czerkieskich tudzież wielebni ulemowie w turbanach órf i izafet oraz niszan-dży pasza, defterdar i reisefendi w turbanach selimi i w dygnitarskich futrach, czcigodni chodżowie dywanu oraz różnego rodzaju wojska. Ukazał się on im w swojej krasie, podobny w tej doskonałości do słońca w zenicie, a po nieskończonych aktach uprzejmości, w potędze i chwale, w majestacie i fortunie zajechał razem ze swą przeliczną świtą z wielkim przepychem i wspaniałością do swoich monarszych namiotów. Tu, rozebrawszy się w namiocie głównym, raczył następnie spocząć w kiosku sprawiedliwości183. Potem przed namiotem monarszym przeciągnęli oddział za oddziałem kapy-kułowie oraz dwory wielmożnych wezyrów. Następnie wielki wezyr został wezwany do środka i przystrojony łaskawie w dwa chylaty: jeden z futrem i drugi zwyczajny. Gdy wyszedł na dwór, wezyrowie i ulemowie podeszli do bramy namiotu i oddali [mu] selam, a w końcu wszyscy rozeszli się do swoich kwater. We środę dnia dwudziestego piątego" Husejn pasza został wyznaczony do zlustrowania Rumelii i wobec tego przyodziany w kaftan. We czwartek dnia dwudziestego szóstego wezyr piąty, Fazył Mustafa pasza, zaprosił padyszacha jegomości do parku Chydyrłyk i podejmował go ucztą. Tam to został on sam wyznaczony do pełnienia straży przy jejmości walide sułtance w Adrianopolu, wobec czego przyodziano go w kryte złotogłowiem futro, dawnemu zaś kiahii sipahiów Muradowi adze została łaskawie nadana godność agi zielonej chorągwi184. W poniedziałek dnia trzydziestegob został przeniesiony w stan spoczynku bo-standżybaszy stambulski Bośniak Ali aga. Na jego miejsce został mianowany chasseki nadworny Ahmed aga z Ajazmy, a na miejsce tegoż Sinan aga, odaba-szy wielkiego wezyra. Tego zastąpił odabaszy wezyra trzeciego Husejn aga, na którego miejsce został wyznaczony Mustafa aga z Mityleny, jeden z bostandżych--chassekich. Bostandżybaszy został w obecności monarchy przyodziany w futro z soboli z sukiennym pokryciem, natomiast u wielkiego wezyra w krytą kurtę z soboli. Pozostali otrzymali chylaty. Wyjazd padyszacha-gaziego na wyprawę węgierską We wtorek dnia pierwszego miesiąca rebiulachira ° wyruszył z równiny adria-nopolskiej korpus janczarów, we czwartek zaś dnia trzeciego* padyszach jego- a 24 marca b 29 marca c 30 marca l kwietnia 71 Rok 1683. Wyjazd padyszacha na wyprawę węgierską j L, , i mość, zdobywca krajów, wraz z całym zwycięskim wojskiem monarszym i niby na skrzydłach pomknęli w stronę Węgier, aby się zemścić na cesarzu niemieckim. Na pierwszy popas zatrzymano się w Kemal Czajyry. Dnia tego kajmakam adria-nopolski, wezyr piąty Fazył Mustafa pasza, towarzyszył padyszachowi aż do Jondża Czeszmesi185, po czym został przyodziany w kryte suknem dygnitarskie futro z soboli i otrzymał pozwolenie na powrót. W piątek dnia czwartego zatrzymano się w Dżisr-i Mustafa pasza186. Tego dnia na przestrzeni od granicy miasteczka aż do mostu i od mostu aż do namiotów toczono zapasy wręcz i w pojedynkę. Drogę ową przebyto z wielkim wysiłkiem i wśród ogólnego zamieszania, a oznaki te wzięto za zapowiedź trudów owej wyprawy. Zabawiono [tam również] przez dzień następny. Hasanowi paszy, byłemu kiahii musahiba paszy, został wówczas łaskawie nadany urząd kwatermistrza i sandżak czirmeński, a jego poprzednikowi Adżem Mehmedowi paszy sandżak karahisariszarkijski187. Został tam również wydany ferman, aby dla uniknięcia tłoku na drogach wozy i buńczuki jechały pospołu przodem, a heroldom kazano to rozgłosić. W niedzielę dnia szóstegoa popasano w Charmanły1S8, w poniedziałek dnia siódmego na Uzundża Owa w pobliżu wioski Gundeli, a we wtorek dnia ósmego w Kajały189. Wskutek deszczu, który lał bez przerwy od połowy nocy, nie było tam suchego miejsca dla ustawienia namiotów, a cała równina zamieniła się w morze. Ludzie nocowali przeważnie na kocach, zwierzęta zaś aż po brzuchy tkwiły w błocie, a ja, biedny, spędziłem tę noc bezsennie na swoim kufrze. Do tego jeszcze wylał potok płynący niedaleko obozowiska, więc przeprawienie się przez niego nastręczało niebywałe trudności. Wezbrane fale pochłonęły połowę zwierząt. Woda zniosła była także szejchulislama Alego efendiego razem z jego wozem, ale ludzie zbiegli się zewsząd i z trudem go wyciągnęli. Starszy piekarz nadworny natomiast, który nie dostarczył na czas pieczywa, został za to pozbawiony swego stanowiska. We środę dnia dziewiątego b popasano w Papasły 19°. Dnia tego po drodze do owej miejscowości zwierzęta i wierzchowce po prostu pławiły się w morzu błota, toteż na owym postoju żołnierze muzułmańscy poczuli ogromną ulgę i skoro tylko świt nastał, wszyscy zabrali się po trosze do prania i płukania swoich zabłoconych ubiorów. Namioty służby pokojowej monarchy nie zostały przy tym dowiezione, więc siedziała ona pod gołym niebiem. Silahdar Szahin Mustafa aga poszedł wtedy do kiosku sprawiedliwości i tak przedstawił padyszachowi ich położenie: — Powiedz mi, proszę, czy pośród monarszego wojska jest jeszcze jaka formacja tak zaniedbywana jak twoja własna? Najlepsze wielbłądy skarbowe oddano drużynom wezyrów i pisarzom, a najgorsze przydzielono do namiotów pana a 4 kwietnia b 7 kwietnia 72 Silahdar Mehmed aga z Fyndykty mojego, więc [namioty te] nie dotarły tutaj, bo po drodze zwierzęta padły i zostały w błocie. W jakimże wiec stanie znajdują się teraz twoi słudzy, paziowie pokojowi?! Jeżeli tak pójdzie jeszcze przez parę dni marszu, to Ałłah widzi najlepiej, że niechybnie i wy sami pod gołym niebem będziecie mieszkać! Tymi słowami ogromnie rozsierdził on [padyszacha]. Dowiedziawszy się o tym, wielki wezyr rozkazał zabrać namioty wezyrom i dostojnikom dywanu i oddać je dworowi monarchy. Także wszystkie inne co piękniejsze namioty, jakie gdzie tylko dojrzano, zostały zburzone. We czwartek dnia dziesiątegoa [padyszach] z niewielkim orszakiem przeprawił się przez most koło Filipopolu oraz łaskawie spoczął i rozłożył się na pobyt w monarszym namiocie z dachem ze szmaragdowego jak niebo atłasu, rozbitym na tchnącej spokojem równinie na drugim brzegu rzeki, natomiast prześwietny harem zatrzymał się w położonym w mieście domu syna Pirindżi Mehmeda paszy. Dnia tego miejscowa ludność witała monarchę przy końcu cmentarza podścielając pod jego błogosławione stopy rozmaite materie. Natomiast na kamiennym moście przez rzekę Stanimaka191, która płynęła w połowie drogi przebytej owego dnia, panował ścisk taki, że wleczono się noga za nogą. Jejmość chasseki sułtanka, która przyjechała tam z około osiemdziesię-cioma powozami monarszego haremu, przeprawiła się [przez most] z tysiącznymi kłopotami dopiero wtedy, gdy rozsunięto na boki ludzi stłoczonych tam na przestrzeni prawie pół godziny jazdy. W tym zamieszaniu zwierzęta zatratowały kilku ludzi, jednego zaś jakiś przeklętnik uderzył siekierą w głowę, tak że ten, gdy siedlisko jego duszy zostało zburzone i zniszczone, pod ziemią znalazł sobie schronienie i pomieszkanie. Jeszcze inni musieli ułożyć swoje wielbłądy na spoczynek i zanocować [po tej stronie]. [Dopiero potem] przeprawili się [przez rzekę] bez żadnego pośpiechu, unikając w ten sposób wszelkiego niepokoju. Podczas trzydniowego postoju na tym obozowisku przybyło tam pod opieką Mehmeda beja, sandżakbeja novigradzkiego, trzech posłów węgierskich: pierwszy od Emeryka Thókólyego, króla Węgier środkowych, drugi od tamtejszych stanów, a trzeci od ich wojska192. Razem z dwoma swoimi rezydentami na dworze [pady-szacha] — dawnym i obecnym — spotkali się oni z wielkim wezyrem i zostali przyodziani w kaftany. By uniknąć nadmiernego tłoku, wydano tam surowe polecenie, ażeby obdarzeni włościami muteferrikowie i czawusze tudzież pisarze, wozy i tabory jechały przodem. Po ogłoszeniu tego przez heroldów wszyscy wymienieni w myśl fermanu ruszyli w drogę. Natomiast Husejn aga, zarządca ceł, został tam łaskawie obdarzony urzędem kahii walide sułtanki i odesłany z powrotem do Adrianopola, a jego poprzednik Hamza efendi został wezwany do obozu wojsk monarszych. a 8 kwietnia 73 Rok 1683. Dziwne wydarzenie -t?.:; / > . Kg) ^ Dziwne wydarzenie s W czasie niedawnego pobytu padyszacha jegomości w Adrianopolu pewien krawiec z Filipopola, cierpiący na melancholię, dwukrotnie wnosił petycje przekładając, iż w okolicy zwanej Czoban Pynary o trzy godziny drogi od Filipopola znajduje się ukryty w ziemi skarb. W końcu więc, za trzecim razem, wysłano na to miejsce jednego ustę i jednego czawusza, ale mimo że przez dwadzieścia dni kopało tam co dzień po pięciuset rajów, wszystko okazało się oszustwem, bo nie znaleziono najmniejszego śladu skarbów. Osobnik ten już przedtem został był uwięziony na mocy fermanu, teraz zaś, gdy monarcha postawił swe stopy w Filipopolu i gdy się dowiedział o bezpodstawności jego petycji, został skazany na dwa lata do wioseł. Inny oszust także twierdził pod przysięgą, że i jemu wiadomo o skarbie w owej okolicy, jako że ongiś był się zapuścił do owej kryjówki ze swoim szejchem. Tedy, aby i jego nauczyć rozumu, dano mu przed namiotem monarchy sto czterdzieści kijów. W poniedziałek dnia czternastegoa wyruszono stamtąd i zatrzymano się w Ta-tarbazary193. Także tego dnia bardzo ciężko było na mostach, przeto padyszach wydał ferman, by dla uniknięcia tłoku wezyr drugi, musahib Mustafa pasza, tudzież wezyr trzeci, Kara Ibrahim pasza, ruszyli się ze swoimi ludźmi i pojechali przodem razem z monarszym buńczukiem. We wtorek dnia piętnastego popasano w Saruchanły194. Wobec ogromu utrapień, jakie wynikły przy przeprawianiu się przez jedyny niewielki most nad wartką rzeką zwaną Ellisu 195, która płynęła w połowie drogi przebytej tego dnia, w niepamięć poszły wszystkie dawniejsze cierpienia. Tymczasem jeszcze w zimie dano kiahii silahdarów Chalilowi adze sumę piętnastu juków i posłano go, aby po drodze od Adrianopola aż do Belgradu wszędzie budował po dwa mosty. Pod tym to pretekstem ściągnął on od rajów różne kwoty, ale z jego opieszałości i powolności, chciwości i niedbalstwa widać było, że woli monarchy nie spełnia. Padyszach jegomość z trudem przeprawił się przez ową rzekę, a spoczawszy w swoim prześwietnym pałacu powiedział, że był przecież wydał ferman, aby wszędzie, gdzie konieczne są mosty, wzniesiono ich po dwa lub trzy, więc ten, kto ma pieczę nad tym, musi bezwzględnie ponieść śmierć. Wielki wezyr otrzymał ten rozkaz monarszy, ale jako że ów nikczemnik był jego rodzonym wnukiem, puścił go wolno, a po jego ucieczce złożył padyszachowi relację z kłamliwym zawiadomieniem, że ten uciekł, ale że w pogoń za nim zostali wysłani czawusze, i w ten sposób uchronił go od stracenia. Następnie zaś powierzył on tę funkcję Alemu adze, jednemu ze swoich własnych agów. Aby zaś uniknąć uciążliwego tłoku, wszystkich agów i podwładnych wyprawił przodem ze swym kiahią. We środę dnia szesnastego" wyruszono stamtąd, a minąwszy Kyz Derbendi popasano przy kamiennym moście w Spasie196. a 12 kwietnia b 14 kwietnia 74 Silahdar Mehmed aga z Fyndykły , •'"•' .'-'' We czwartek dnia siedemnastegoa obozowano na polach pod miasteczkiem Ichtiman197. Dnia tego sandżak ochrydzki z powodu zgonu Szejchi Mehmeda paszy został przyłączony do Czirmenu, a kwatermistrza Hasana paszę przyobleczono w chylat. W piątek dnia osiemnastego popas [wypadł] w pobliżu wsi Ormanły198. W sobotę dnia dziewiętnastego odpoczywano na błoniach pod Sofią199. Dnia tego padyszach z niewielkim orszakiem przeprawił się po moście przez rzekę Iskyr 20° płynącą o dwie i pół godziny [od miasta]. Od tego miejsca aż do przybytku szczęścia — jego kwatery, urządzonej na lewo od miasta, stali w podwójnych rzędach sipahiowie, silahdarowie i ludzie z czterech niższych formacji tudzież janczarzy, dżebedżijowie, arabadżyjowie i toparabadżyjowie, gotowi, by [go witać] selamem. [Padyszach wszystkim im] raczył okazać łaskę i przychylność, a następnie [tam] spoczął. Pobywszy na tym obozowisku jeszcze dwa dni, we wtorek dnia dwudziestego drugiego wspomnianego miesiąca wyruszono stamtąd i zatrzymano się w Chalkały Pynar201. Dnia tego raczył monarcha postanowić, że musahib Mustafa pasza i Kara Ibrahim pasza ze swoimi podwładnymi i kiahiami tudzież z taborami pojadą z buńczukami przodem, sam on zaś ze świętą chorągwią pozostanie w tyle. We środę dnia dwudziestego trzeciegob wyjechano stamtąd, a minąwszy wąwóz Dragoman, zatrzymano się na popas w Saryjurcie202. We czwartek dnia dwudziestego czwartego obozowano w Szehirkojii203. Ibrahim aga, syn Mahmuda agi, jeden z najprzedniejszych mieszkańców miasteczka, zaprosił tego dnia padyszacha jegomości i wezyrów do swojego domu oraz wydał wielką ucztę, podczas której widziało się na tacach ciastka z miodem i orzechami grube jak kłody. Z woli Najwyższego w miasteczku tym spłonęły były dwa domy. Padyszach jegomość kazał przez litość dowiedzieć się, ile były warte owe domy razem ze sprzętami, po czym wypłacił ze skarbu odpowiednią sumę. W piątek dnia dwudziestego piątego spoczęto koło palanki Musa Pasza. W sobotę dnia dwudziestego szóstego ° rozłożono się na błoniach pod Niszem. Dnia tego musiano przebyć wielki szmat drogi, toteż potężny jak Dżem204 szeh-rijar jegomość wcześnie dosiadł swego konia, a towarzyszący mu w tym marszu recytatorzy Koranu czytali świętą surę „Zwycięstwo"205. Był to pierwszy wypadek tego rodzaju podczas owej wyprawy. Z trudem minięto wówczas po pięciu godzinach Kyzyłbajyr206 i zatrzymano się koło cieplic, by spożyć posiłek. Stamtąd pojechał [padyszach] z niewielkim orszakiem przez most znajdujący się pośrodku miasteczka, a przeprawiwszy się na drugi brzeg rzeki raczył łaskawie spocząć w swoim wspaniałym namiocie. Wskutek deszczu, który padał od dnia poprzedniego, tego dnia podczas marszu po drogach idących raz stromo w dół, raz zaś do góry, wycierpiano najrozmaitsze udręki, jakich od wyruszenia z Adrianopola jeszcze nie doświadczano. a 15 kwietnia h 21 kwietnia ° 24 kwietnia •••A «• l 75 Rok 1683. Uroczysty wjazd do Belgradu ' ' Wskutek ulewy bowiem, jaka spadła dzień przedtem, drogi zamieniły się w morze błota. Co się zaś tyczy Alego agi, który jako drugi został był wyznaczony do budowy mostów, to oby żył w szczęściu! Zabrał się on do rzeczy z najwyższym zapałem i nad potokami, nad którymi — mima iż most był tam konieczny — nie było dotąd żadnego, pobudował po dwa szerokie mosty, a na przeprawach takich, gdzie znajdował się tylko jeden, pododawał jeszcze po jednym mocnym moście. Kiedy zaś przystępował do robót przy pierwszym swoim moście, sprowadził tam mułłę sofijskiego oraz poprosił efendiego, by zakasał poły i jako pierwszy uderzył młotkiem. Po jeszcze jednym dniu spędzonym na wspomnianym obozowisku, w poniedziałek dnia dwudziestego ósmegoa wyruszono stamtąd i zatrzymano się na postój w Aleksinacu207. Pełnych cierpienia trudów, jakich i w tym dniu nastręczało błoto, tudzież [liczby] zwierząt, które zginęły wówczas, żadne pióro nie zdoła wyrazić. We wtorek dnia dwudziestego dziewiątego obozowano na folwarku Kynały-ogłego 208. We środę dnia pierwszego miesiąca dżemazielewwelab odpoczywano na błoniach pod miasteczkiem Jagodiną. Dnia tego, minąwszy obozowisko Paracin209, przekroczono po wielkim moście rzekę zwaną Morawą. We czwartek dnia drugiego obozowano w Batocinie 21°. Dnia tego przebyto szczęśliwie trudną drogę przez wąwóz zwany Dewebagyrdyran. W piątek dnia trzeciego odpoczywano pod palan-ką Hasan Pasza211, w sobotę dnia czwartego0 — pod palanką Kołari, a w niedzielę dnia piątego — pod palanką Hisardżyk212 na brzegu rzeki Dunaju. W poniedziałek dnia szóstego, czyli w dzień Chydyra, został łaskawie wydany ferman do utworzenia wielkiego orszaku, aby w ten sposób odbyć wjazd do Belgradu. Drogę od popasu w miejscowości zwanej Czeszme, odległej o trzy godziny od Belgradu, aż do niebosiężnych namiotów monarchy rozbitych na belgradzkich błoniach w pobliżu kiosku Abaza Mehmeda paszy213 przebyto tedy parami. [W pochodzie tym uczestniczyli] wszyscy kapykułowie piesi i konni tudzież wojska nadworne wielmożnych wezyrów. Uwięziony poseł niemiecki21* został wówczas ulokowany na wzgórku pewnym przy drodze. Padyszach jegomość razem ze wszystkimi czcigodnymi sługami swoimi, jak też z wielmożnymi wezyrami, z wielebnymi ulemami i członkami dywanu, w sposób taki sam jak przy przeniesieniu się do namiotów w Adrianopolu, przybrał się po obiedzie w odświętne szaty, a gdy mu zatknięto jego monarszy pióropusz, dosiadł konia i z ustawionym w piękne szyki orszakiem raczył dojechać do swego prześwietnego pałacu oraz w nim spocząć. Następnie wespół z wielmożnymi wezyrami pojechał on obejrzeć zamek belgradzki. Na jego rozkaz urządzono wówczas wielkie strzelanie na wiwat z dział i rusznic, a ponadto zabrano się do odnowienia kiosku Abazy. 26 kwietnia b 28 kwietnia ° l maja 76 Silahdar Mehmed aga z Fyndykły " We wtorek dnia siódmego a korpus dżebedżich po moście na łodziach zbudowanym na rzece Sawie przeprawił się na błonie zemuńskie215 i stanął tam obozem. Tego dnia przybył do portu główny defterdar Hasan efendi, po czym san-dżakbejowi kiustendilskiemu216 Arsłan Mehmedowi bejowi polecono załadować na stojące tu sto pięćdziesiąt okrętów floty monarszej i dostarczyć do zamku budzińskiego żywność, proch i amunicję oraz dziewiętnaście dział bałjemezów i kolubryn strzelających kulami o wadze od trzech do jedenastu okk tudzież czterdzieści szahi-darbuzenów. We środę dnia ósmego wielki wezyr wydał w zamku wewnętrznym ucztę dla padyszacha jegomości. Potem zeszli oni do przystani, gdzie w myśl rozkazu monarchy stały w pogotowiu łodzie. Do jednej z nich wsiadł padyszach, do drugie] wielki wezyr, do trzeciej zaś aga domu szczęścia 217, po czym wszyscy popłynęli oglądać sześćdziesiąt czajek [floty] dunajskiej218, które wyremontowano za sprawą kaftandżego Husejna agi. We czwartek dnia dziewiątego jejmość chasseki sułtanka raczyła przenieść się z namiotów do wyznaczonego jej seraju w mieście, aby tam zamieszkać. Przeprowadzki tej dokonał musahib pasza oraz koniuszy wielki Bośniak Sary Su-lejman aga pełniący funkcje jej kiahii, a także Jegen Husejn bej, jej kwatermistrz w czasie podróży, którzy z grającą kapelą jechali przed jej powozami. Otarcie lic przez posłów Węgier Środkowych o strzemię monarsze W piątek dnia dziesiątegob pozwolono przybyłym poprzednio z Filipopola posłom króla Węgier środkowych Emeryka Thókólyego oraz posłowi dubrow-nickiemu dostąpić zaszczytu padnięcia na twarz przed szehrijarem. Wieczorem dnia poprzedniego udał się tedy muhzyr aga do janczaragi oraz dał mu znać, że nazajutrz przybędą przed oblicze monarchy posłowie i że mają oni przejechać wśród wojsk ustawionych w paradnym szyku, wobec czego potrzebna będzie wielka liczba janczarów. Wobec tego, w myśl prześwietnego rozkazu [monarchy] przybył tam późnym rankiem baszczawusz z pewną liczbą czor-badżych i pisarzy oraz z blisko dwoma tysiącami janczarów. Ci ustawili się w dwa szeregi od namiotu bez bocznych ścian219, w sąsiedztwie namiotu wielkiego wezyra, aż do namiotów monarchy, natomiast za nimi, aż do bram prześwietnej kwatery [monarszej], stali na prawo i lewo sołakowie, pajukowie i szatyrowie w swych odświętnych strojach, prowadzący po dziesięć wierzchowców przybranych w zdobione drogimi kamieniami rzędy i czapraki oraz w tarcze i pióropusze, a także mirialemowie i kapydżybaszowie w [turbanach] selimi, w dygnitarskich futrach i ze srebrnymi laskami. Posłowie przejechali pomiędzy nimi oraz spoczęli w namiotach rozbitych dla a 4 maja b 7 maja 77 Rok 1683. Przyjazd posłów węgierskich nich na lewo od namiotów monarchy. Gdy wielki wezyr doniósł [monarsze], że jego dywan już się zgromadził, padyszach jegomość przyszedł z haremu do namiotu monarszego i spoczął [tam], a następnie zasiadł na fortunnym i szczęśliwym, podobnym do niebios tronie monarszym, ustawionym w namiocie głównym. Po jego prawicy stanęli w ordynku przybrani w piękne stroje jego synowie tudzież aga domu szczęścia i aga dworu, podskarbi wielki, podstoli wielki oraz paź dworu, z tyłu za nim musahib-agowie, po jego lewicy silahdarowie, czucha-darowie, rikiabdarowie, służba jego komnaty prywatnej i paziowie pokojowi, a wśród owego zgromadzenia byłem obecny i ja, autor niegodny. Stamtąd to został wysłany chasseki przyboczny Sinan aga, który wezwał wielkiego wezyra przed oblicze monarchy. [Wielki wezyr] w [turbanie] selimi i dygnitarskim futrze, poprzedzany przez strojnych w [takież] selimi i dygnitarskie futra reisefendiego i czawuszbaszego ze strojnymi w pióropusze czawuszami dywanu w turbanach mu-dżewweze, przejechał na koniu wśród szeregów [wojska], a gdy przed namiotami monarszymi zsiadł z konia i raczył przysiąść na stołku, wyszedł do niego Silahdar Szahin Mustafa aga, który go ujął pod rękę i zaprowadził przed oblicze monarchy. Na to właśnie zgromadzenie zostali dopuszczeni posłowie. Posłowie węgierscy zostali już przedtem przyodziani w chylaty razem ze wszystkimi dwudziestoma swoimi poddanymi, ale mirialemowie, kapydżybaszowie i koniuszy wielki tylko trzech z nich tudzież dwóch ich rezydentów, trzymając ich za rękawy i kołnierze, przyprowadzili przed oblicze najjaśniejszego monarchy oraz przymusili do ucałowania ziemi [u jego stóp]. Posłowie oddali tam przywieziony przez się list od swojego króla i oświadczyli ustnie, że nadal pozostają w wiernym poddaństwie, a także złożyli w darze pięć tysięcy sztuk złotej monety 22°, po czym wyszli na dwór. Po nich przyszła kolej na posła dubrownickiego 221. [Przywiezione] przez się sumy oddał on był już wcześniej, w czasie swego pobytu w Adrianopolu. [Obecnie] został on wraz ze swoimi sześcioma ludźmi przyodziany w chylaty, a następnie już sam jeden złożył dary w postaci czterech pozłocistych talerzyków, a gdy ucałował ziemię [u stóp] padyszacha, wszyscy pojechali do swojej kwatery. Tego dnia przyłączyli się do obozu wojsk monarszych bejlerbej adański Dęli Emir Mehmed pasza i sandżakbej bołujski222 Kadyogłu Husejn — [obaj] z całym dworem swoim i wszystkimi wojskami swojego ejaletu. Przeciągnęli oni w orszaku przed obliczem szehrijara, a potem — przyodziani ku swej radości we wspaniałe chylaty — od razu przeprawili się na brzeg zemuński i spoczęli tamże. [W ślad za tym] został wydany ferman monarszy, aby emirowie, którzy będą przybywać później, już się nie zatrzymywali na tym brzegu, lecz by od razu przeprawiali się w paradnym pochodzie na brzeg przeciwny. Co się zaś tyczy pisarzy, to Jakub efendi został mianowany pisarzem silahda-rów, a jego poprzednik Ramazan efendi zastępcą defterdara przy strzemieniu monarszym, natomiast bejlikczi Nazmi zastępcą reisa, po czym wszyscy w obliczu wielkiego wezyra zostali przyodziani w chylaty. Czawuszbaszy Mehmed aga z Kady- 78 Silahdar Mehmed aga z Fyndykły kojii, który wraz z czterystu czawuszami miał pozostać przy strzemieniu monarszym i być [tam] rezydentem wielkiego wezyra, został przyodziany w dygnitarskie futro z soboli. Natomiast Bośniaka Ahmeda agę, mianowanego czawuszbaszym w obozie wojsk monarszych, tudzież Adżemzade Husejna efendiego, wyznaczonego na urząd zastępcy niszandżego, przyodziano w chylaty. W sobotę dnia jedenastego" przeprawiły się przez wspomniany most i rozlokowały na równinie zemuńskiej formacje topczych i toparabaczych z osiemdziesię-cioma sztukami szahich i darbuzenów. W poniedziałek dnia trzynastego [uczynił to samo] janczaraga wezyr Bekri Mustafa pasza wraz z pięćdziesięcioma ośmioma odami, czyli około ośmioma tysiącami swojego żołnierza. Pochody tych wojsk obserwował padyszach jegomość i wielki wezyr z niewielkiego zameczka położonego po tej stronie rzeki, na skraju obozu wojsk. Natomiast kapudan floty dunajskiej Byjykły Ali pasza, jako że czas był odpowiedni ku temu, wypłynął tego dnia z flotą monarszą z Belgradu oraz skierował się i pożeglował w wyznaczonym mu kierunku. We środę dnia piętnastego b za sprawą wielkiego wezyra, a w obecności monarchy, wezyr trzeci Kara Ibrahim pasza w związku z mianowaniem na kajmakama przy strzemieniu monarszym został przyodziany w kryte złotogłowiem futro, a Kałajły Kóz Ahmed, jeden z bałtadżych starego seraju, wyznaczony na urząd beja Dżiddy223 — w zwyczajny chylat. Od bejlerbeja kaniskiego zaś, Sejdiogłu Mehmeda paszy, przyprowadzono siedmiu języków. Zatrzymanie się padyszacha-gaziego w mieście Belgradzie, objęcie dowództwa przez wielkiego wezyra Kara Mustafę paszę, przekazanie mu świętej chorągwi oraz lego wymarsz na podbój zamku Jawaryna We czwartek dnia szesnastego c zarządzono popis wojsk, ponieważ sam pady-szach-gazi jegomość miał wraz ze swym dworem, jako też z wezyrem drugim musahibem Mustafą paszą i z wezyrem trzecim kajmakamem Kara Ibrahimem paszą tudzież z pewną liczbą kapykułów, janczarów, sipahiów, silahdarów, dże-bedżich i topczych, a także z żołdowymi muteferrikami i czterystu czawuszami zatrzymać się na pobyt w Belgradzie, natomiast wielki wezyr Kara Mustafa pasza miał być mianowany i wyznaczony serdarem wojsk muzułmańskich wysłanych na podbój zamku Jawaryna, a w związku z tym miała mu również być przekazana święta chorągiew. W myśl fermami monarchy wszyscy kapykułowie, jacy się znajdowali w Ze-munie, z bębnami, sztandarami i wszystkim, czego potrzeba na takim świetnym a 8 maja b 12 maja c 13 maja 79 Rok 1683. Objęcie dowództwa wyprawy przez Kara Mustafę popisie, przeprawili się o świcie na brzeg belgradzki i, wsparci o swe muszkiety, stanęli w przepięknym ordynku po obu stronach [drogi] od kwatery monarszej aż do namiotów wielkiego wezyra, prześwietnego serdara. Z tyłu za nimi, w pobliżu namiotów monarszych, stało ze swoimi żołnierzami tylko sześciu boliik-agów w kurtach ze złotogłowiu, [turbanach] selimi, szarawarach, sznurowanych butach czerkieskich i z kołczanami. Dalej ustawiło się trzy tysiące pieszych arnawuckich i bośniackich sejmenów wielkiego wezyra w czerwonych beretach i kamizelach, a z orężem wojennym, jako też formacje sejmenów, sarydżów, delich i goniillich, [dowodzone] przez serczeszmego. Szejchulislam efendi, szejch Wani Mehmed efendi, wezyrowie tudzież [inni] dygnitarze i niszandży pasza w oczekiwaniu wielkiego wezyra zasiedli w czworokątnym namiocie rozbitym na lewo od namiotów monarszych. Gdy zaś pojawił się tam buńczuk, chorągiew i sztandar wielkiego wezyra tudzież jego konie po-wodne i kapela, wówczas od padyszacha przybył chasseki aga, który wezwał [wielkiego] wezyra przed oblicze monarchy. Wtedy zagrały trąby i rozpoczął się popis wojsk. Wyglądało to tak, że najpierw, przodem przed wszystkimi, kroczyli asesbaszy i subaszy, za nimi ich agowie — wszyscy w pancerzach i z kołczanami, za tymi muteferrikowie i czawuszowie, dalej chodżowie dywanu z [niesionymi dla] parady kobiercami; za nimi defterdar i reisefendi w selimi i dygnitarskich futrach, w kar-waszach i z kołczanami, na koniach z dywanowymi rzędami i czaprakami; dalej, przed końmi powodnymi, czawuszbaszy w selimi, w złotogłowowej kurcie, z kołczanem, w szarawarach i czerkieskich [butach]; za tym szatyrowie [wielkiego wezyra] w czerwonych brokatach i butach oraz w pozłocistych hełmach, jako też szatyrbaszy przyboczny [monarchy], kiahia jego szatyrów i ciż szatyrowie w fioletowych zawojach, w czerwonych i różowych czapach z pióropuszami w [obsadkach zdobionych] drogimi kamieniami, w kaftanach z zielonego atłasu i butach, a wreszcie sołakowie [monarszego] strzemienia, matradży ł strzelcy niosący buń-czuki. [Wielki wezyr] sam w [turbanie] selimi i dygnitarskim futrze, z kołczanem, w szarawarach i sznurowanych butach czerkieskich, dosiadłszy konia w dywanowym rzędzie i czapraku, ruszył ku namiotowi monarchy z pełnym blasku orszakiem, złożonym z jadących za nim silahdarów i czuchadarów w skufiach, szarawarach i aksamitnych narzutach oraz jadącego za tymi jego kiahii w niewielkim turbanie i w kierei, z kołczanem i w naramiennikach. Ubranego tak kiahię otaczali z prawej i z lewej notariusze, a za tymi posuwała się kapela, która głośnym graniem uświetniała świat cały i ową chwilę. Gdy był już blisko [celu], [przywitali go] obdarzeni włościami zaimowie, którzy stali tam, aby oddać selam, a jego agowie pozsiadali z koni i ruszyli przodem. Wezyrowie i ulemowie wylegli [wówczas] przed ów czworokątny namiot, w którym siedzieli. U bramy do namiotów monarszych stał po prawej stronie miralem i kapydżybaszowie, po lewej agowie-koniuszowie i kiahia kapydżych, 80 Silahdar Mehmed aga z Fyndykły zaś na wprost wejścia biali agowie — wszyscy w selimi i w dygnitarskich futrach, wsparci o srebrne laski, gotowi, by [go witać] selamem. ; Wielki wezyr przyjechał do wymienionego czworokątnego namiotu, zsiadł przed nim z konia i pobył tam chwilę. W tym momencie przyjechał od padyszacha aga dworu i główny podskarbi nadworny, którzy przywieźli [dla wielkiego wezyra] kryte złotogłowiem krótkie futro z soboli, szarawary i czerkieskie buty. Udali się oni do namiotu rozbitego umyślnie dla nich w pobliżu namiotu czworokątnego, a wysławszy czawuszbaszego i kiahię kapydżych zaprosili [tam] wielkiego wezyra. Zgodnie z rozkazem monarchy przywdział on wtedy futro, szarawary i buty czerkieskie, a gdy tak całą osobą swoją zanurzył się w łaskawości chudawendigiara, z pokojów tegoż przyszedł Silahdar Szahin Mustafa aga oraz wezwał go przed oblicze monarchy. Padyszach jegomość siedział w głównym namiocie na tronie. Jego błogosławione nogi były opuszczone w dół, a kolana miał okryte czerwonym szalem. Po jego prawicy stali przytuleni do siebie i oparci o tron książęta, ichmoście sułtan Mustafa chan i sułtan Ahmed chan. Niżej stał aga domu szczęścia, aga podskarbi nadworny, aga dworu i podskarbi główny nadworny, w tyle agowie-musahibowie, na wprost tronu paź dworu, a po lewicy silahdar, czuchadar, rikiabdar, pokojowy przyboczny i paź pokojowy. Ujrzawszy wielkiego wezyra, wchodzącego poprzez stojące w ordynku szeregi, monarcha przez uszanowanie dla niego podkurczył nogi, ale wielki wezyr podszedł, ucałował z ogromną dwornością ziemię [u jego stóp] i stanął [przed nim]. Zaraz potem zostali łaskawie powołani przed oblicze monarchy również szejchulislam efendi i szejch Wani efendi. Ucałowali oni jego błogosławioną rękę, po czym szejchulislam efendi stanął niżej za wielkim wezyrem, zaś Wani efendiemu pozwolono usiąść w pobliżu tronu. Wtedy padyszach jegomość wygłosił stosowne do tego zgromadzenia monarsze słowa i dał dowody swej padyszachowskiej łaski. Na jego wzniosły znak po obu stronach [turbanu] selimi jego sługi — wielkiego wezyra i prześwietnego serdara — zostały wówczas przypięte [dwa pióropusze] w oprawach zdobionych klejnotami. Prawy przypiął podskarbi wielki, lewy — aga turbanów. Silahdar aga zaś przypasał mu wysadzane drogimi kamieniami szablę i kołczan. Potem przyodziano efendich w kryte suknem dygnitarskie futra z soboli, a padyszach jegomość, ująwszy w swoje błogosławione ręce świętą chorągiew, ucałował ją i raczył powiedzieć: — Chorągiew świętą oddaję pod opiekę twoją, a ciebie — pod opiekę Stwórcy Najwyższego. Niech będzie On twoim Obrońcą i Wspomożycielem! Z tymi słowy oddał świętą chorągiew słudze swojemu — serdarowi wielkiemu. Ten ucałował ziemię, a podczas gdy [święta chorągiew] spoczywała na jego ramieniu, Wani efendi zmówił modlitwę. Następnie [wielki wezyr] ze łzami w oczach wyszedł na dwór, gdzie agowie sipahiów i silahdarów zdjęli mu [świętą chorągiew] z ramienia i oddali ją siedzącemu na koniu jego imamowi Mahmudowi efendiemu. Imam ten to Zakir Mahmud czelebi, znany pod przezwiskiem Topchaneli 5- Harce jazdy na Okmejdany — miniatura 8626 nieznanego artysty z XVI wieku w Codex Yindobonensis 81 Rok 1683. Wykład prawdy o świętej chorągwi ; , .: . • ',;: Kopekzade, później imam [sułtański] za sułtanatu starszego syna padyszacha jegomości i rycerza wiary, sułtana Mustafy chana, szejchulislam, który się wsławił \ za panowania książęcia młodszego, sułtana Ahmeda chana224). / Podczas gdy serdar wielki stał tak przed bramą namiotów [padyszacha], od- i śpiewano świętą surę „Zwycięstwo". Potem posiedział on tam na stołku, a na- i stępnie dosiadł konia i w sposób tak samo wielce uroczysty, jak opisany poprzed- i nio, powrócił do swojego namiotu i do swojej kwatery. [Tam] mu starszyzna wojsk gratulowała, a następnie [wszyscy] się rozeszli. > Tegoż dnia popołudniu przyjechał do niego od padyszacha koniuszy wielki i Bośniak Sary Sulejman aga. Wśród błogosławieństw i powinszowań oddał on ser- t darowi wielkiemu przywieziony przez się klucz od świętej Kaaby oraz przekazał > mu polecenie monarchy, aby [klucz ten] przywiązał do drzewca świętej chorągwi, poniżej tejże. Wielki wezyr raczył wspomnianego uhonorować wspaniałym dygnitarskim futrem z soboli. Wykład prawdy o świętej chorągwi ! > : .1 Ta święta chorągiew była z początku jedna, a tradycja stwierdza, że należała; do sułtana proroków — Proroka naszego Pana Mahometa Wybrańcy, którego Ałłah niech błogosławi i w pokoju zachowa. Nazywała się ona „ukab", a była z czarnego czamletu. O tym, że „ukab" to nazwa świętej chorągwi, świadczą rozmaite księgi. Posłał ją był zdobywcy Egiptu, sułtanowi Selimowi chanowi jegomości, Chajra baj225, który też wyraził w swym liście słowa: „Zabierajcie ją ze sobą na wyprawy wojenne!" Z biegiem czasu jej święte części rozpadły się, toteż w Wysokim Państwie nakazano wykonać wedle jej oryginału trzy święte chorągwie. Trzy chorągwie owe stworzono wydzielając do każdej z nich po dwie lub trzy cząstki tamtej. Wszystkie trzy są na jedną i tę samą modłę. Jedna z nich towarzyszy obozowi monarchy i nie rozstaje się ze świętym płaszczem, natomiast dwie są przechowywane w monarszym skarbcu. Z tych jedną, gdy zajdzie potrzeba, daje się wielkim wezyrom — serdarom prześwietnym, drugą zaś nadal przechowuje się w skarbcu. Wykład prawdy o kluczu od Kaaby 6. Zabawy ludu tureckiego w Stambule — miniatura nieznanego artysty z XVI wieku w Codex Vw-dob. 8626 Przed wyruszeniem nieboszczyka sułtana Murada chana Czwartego pod Bagdad226 przyśniło się szeryfowi Mekki świętej, że sułtan obu światów stanął przed nim w towarzystwie czterech swoich wybranych przyjaciół227 oraz raczył dać mu cenną wskazówkę powiadając: „Ten klucz od Domu Ałłahowego prześlij 82 Silahdar Mehmed aga z Fyndykły sułtanowi [obecnego] czasu. Niech go weźmie ze sobą na wyprawę, a po podboju Adziamu niech go zatrzyma przy sobie, kiedy zaś zajdzie potrzeba wysłania wojsk dokądkolwiek, niech go wręczy jakiemu świątobliwemu mężowi, a ten niech też tam pojedzie". Szeryf posłał zaraz ów klucz od Kaaby przez człowieka imieniem Munwafi nieboszczykowi sułtanowi Muradowi, który też zabrał go na wyprawę adziamską, a potem złożył w skarbcu swojej komory prywatnej. Odnalazł się on przy sporządzaniu opisu skarbca. Obecnie zaś defterdar Hasan efendi w relacji do strzemienia monarszego oświadczył, że ten święty klucz powinien by się znajdować pod opieką agi turbanów i spoczywać obok skrzyni ze świętym płaszczem, zaś wyprawiając się na wojnę należałoby go przywiązywać do drzewca świętej chorągwi poniżej tejże i zabierać ze sobą, wobec czego został wydany stosowny chattyszerif. Klucz ten znajduje się w złotogłowowym woreczku, sprawionym w roku tysięcznym czterdziestym trzecima. O tym to właśnie kluczu była [wyżej] mowa. W piątek dnia siedemnastego b Hamza efendi zwolniony z urzędu kiahii wali-de sułtanki, za sprawą serdara wielkiego otarł lica w namiotach monarszych o podnóżek tronu — przybytku łask — oraz uzyskał wezyrat i rządy w Egipcie, na znak czego przyodziano go w kryte złotogłowiem futro. Bejlerbej anatolijski Ahmed pasza, syn Osmana paszy z Czifteler, odbył popis ze swoimi oddziałami nadwornymi w liczbie około tysiąca pięciuset piechoty i jazdy, a następnie w obecności monarchy przyodział się w chylat. Natomiast do króla Węgier Środkowych Emeryka Thókolyego został wysłany przez Alego agę, jednego z agów wielkiego serdara, prześwietny emir22S z wezwaniem na wyprawę tudzież dwa wspaniałe chylaty. Rozstanie się wielkiego serdara ze strzemieniem monarszym W sobotę dnia osiemnastego ° wielki serdar uroczyście rozstał się z monarszym strzemieniem i przebywszy rzekę Sawę po pięćdziesięciu mostach zbudowanych z łodzi, spoczął w pałacu swoim wzniesionym w okolicy Zemunu. Dnia tego przełożony kancelarii muftiego Laz Ibrahim efendi został kadim obozu wojsk, zaś szejch Wani Mehmed efendi otrzymał rozkaz udania się na wyprawę. W poniedziałek dnia dwudziestegod padyszach jegomość przeprawiwszy się łodzią na brzeg zemuński raczył odwiedzić serdara wielkiego ku jego uciesze i aż do modlitwy popołudniowej wesoło się zabawiał w jego namiocie. Po biesiadzie wielki wezyr darował monarsze konia z rzędem, pięć juków gotowej monety oraz pięć zwojów różnych materii i jedwabiów, padyszach zaś rozkazał przyodziać go wedle zwyczaju w dwa wspaniałe chylaty — jeden z futrem, drugi zaś zwyczajny. 8 lipca 1633 — 26 czerwca 1634 » 14 maja « 15 maja d 17 maja 83 Rok 1683. Rozstanie się wielkiego wezyra z padyszachem . ., < . •• • <• Pod pretekstem tej wyprawy wezyrowie i mirimiranowie dopuszczali się w Ru-melii i Anatolii rozmaitych swawoli, jakich świat jeszcze nie widział, oraz gwałtów i krzywd, jakich nie sposób opisać. Osobliwie głośne chodziły słuchy o tym, że lewendowie bejlerbeja dijarbekirskiego wezyra Kara Mehmeda paszy zhańbili po drodze około dwustu dziewcząt, a z samego tylko wspomnianego wilajetu przyszło do dywanu sułtańskiego prawie czterystu ulemów i sejjidów z poplamionymi krwią prześcieradłami. Bardzo wielu z nich po przybyciu do Belgradu stawało przy drogach, [którymi jeździł] padyszach, oraz podnosiło krzyk i płacz. Serdar wielki, który trzymał stronę owego paszy, zwrócił się do monarszego strzemienia padyszacha przedkładając, perswadując i prosząc takimi słowami: — To zgraja nicponiów, a wszystkie ich skargi to kłamstwo całkowicie bez podstaw! Czyż mamy dla nich zgładzić paszę, który stawia się na taką ważna wyprawę, i rozpędzić tak liczny jego dwór? Nie wierzcie im! Na wojnie [zawszej tak bywa, a teraz wcale nie czas robić z tym porządek. [Padyszach] przymknął tedy [na to] oczy, a skarg i płaczu pokrzywdzonych nikt nie wziął pod uwagę. Ale przekleństwa, które miotali ci ludzie wznosząc ręce ku niebu, wzdychając i narzekając, trafiły do celu wysłuchania. One to w końcu sprawiły, że wojsko [padyszacha] poniosło klęskę, że tyle ziem muzułmańskich dostało się w ręce nieprzyjaciela, że dżamije i meczety, medresy, mekteby i klasztory derwiszów zostały przemienione w pełne posągów świątynie wielobożników, że niezliczone rzesze ludu mahometańskiego cierpiały poniewierkę i śmierć, że tysiące jego stały się odszczepieńcami, odpadły od wiary i od religii... Jednym słowem, wśród takich oto gwałtów i swawoli przybył do Belgradu ów tyran i gwałciciel, człowiek bez czci i wiary imieniem Kara Mehmed pasza. Na drugi dzień, we wtorek dnia dwudziestego pierwszego wspomnianego miesiącaa, padyszach jegomość chcąc obejrzeć popis jego wojsk, znowu przeprawił się wraz z kapydżymi łodzią do leżącego na drugim brzegu Zemunu oraz raczył rozgościć się w namiocie serdara wielkiego. Jednakże, gdy ukazało się czoło pochodu, raczył on rzec do swojego kiahii Ahmeda agi: — Niech się ten giaur tu nie zbliża. Przyoblecz go w futro z dala [ode mnie]. [Krzywdy tych] biedaków palą mnie [niby] ogień. Na wszelkie zarzuty będzie on pewno miał jakieś wytłumaczenie, ale w rzeczy samej należałoby go zabić bez żadnego zmiłowania. Woli [monarchy] stało się zadość. We czwartek dnia dwudziestego trzeciego b padyszach znowu pojechał łodzią za rzekę i raczył zaszczycić swoją obecnością namiot wielkiego serdara. Popis przed nim odbyli wówczas: bejlerbej damasceński229 wezyr Sary Husejn pasza, bejlerbej oczakowski Mustafa pasza z Mityleny, bejlerbej siwaski 23° Binamaz Chalil pasza, bejlerbej maraski231 Sarchosz Ahmed pasza, bejlerbej aleppski Kurd Bekir pasza, bejlerbej karamański Sziszman Mehmed pasza, administrator sandżaku karahisari- 18 maja b 20 maja i-ąata 84 Silahdar Mehmed aga z Fyndykły '"- garbijskiego232, były rachmistrz budziński ómer pasza, administrator sandżaku tekijskiego Arab Ali pasza, administrator sandżaku hamidzkiego233 Chazinedar Hasan pasza, administrator sandżaku tireńskiego Szejchogłu Ahmed pasza, administrator sandżaku menteszeńskiego234 Charmusz Mehmed pasza, administrator sandżaku chudawendigiarskiego Berber Ali pasza, administrator sandżaku kasta-muńskiego235 Ali pasza z Niszu, administrator sandżaku ankarskiego Ali pasza z Nigde, administrator sandżaku kajserijskiego 236 Dęli Dilawer pasza, sandżakbej eskiszehirski Ibrahim bej, sandżakbej akszehirski23r Hajdar bej, sandżakbej kyr-szehirski Mewlid Mehmed bej, sandżakbej bozocki Iskender bej oraz sandżakbej kangyryjski23S Husejn bej, syn Arsłana paszy, którzy dopiero teraz przybyli do obozu wojsk monarszych. Na rozkaz sułtana wezyrowie zostali przyodziani w kryte złotogłowiem futra, inni zaś w chylaty stosowne do ich stopni. W sobotę dnia dwudziestego piątegoa padyszach jeszcze raz pojechał łodzią [za rzekę] oraz zaszczycił swoją obecnością namiot wielkiego serdara, aby zobaczyć się z nim i pożegnać. Po biesiadzie [wielki wezyr] złożył mu dary, zaś [padyszach] raczył go uhonorować i odznaczyć dwoma chylatami — jednym z futrem i jednym zwyczajnym. Następnie [padyszach] polecił go opiece Pana Boga Wszechmogącego i Najwyższego, po czym odpłynął z powrotem. Janczaraga Bekri Mustafa pasza zebrał się owego dnia i wraz z ludźmi swojego korpusu wyruszył przodem. Wyjazd wielkiego serdara na nieprzyjaciela W poniedziałek dnia dwudziestego siódmego wspomnianego miesiąca15 wielki serdar z całym wojskiem muzułmańskim ruszył z wielką paradą z Zemunu i skierował się w stronę, w którą zamierzał iść, po czym stanął obozem w odległej o cztery godziny Yotice239. Dnia tego towarzyszyli mu aż do obiadu szejchulislam efendi oraz wezyr Kara Ibrahim pasza, kajmakam przy strzemieniu monarszym, a także inni zastępcy pozostający przy strzemieniu. Efendi i pasza zostali przyodziani w dygnitarskie futra z soboli, po czym [wszyscy] zawrócili w drogę powrotną. Wtorek dnia dwudziestego ósmego: obozowisko w Jaraku 2*°; godzin [marszu] pięć. Środa dnia dwudziestego dziewiątego: obozowisko w Mitrovicy241; godzin marszu trzy. Na tym postoju zabawiono dwa dni. Defterdar efendi wyjechał stamtąd do Osijeku, aby dopatrzyć wyposażenia wojsk w prowiant i we wszystko, czego potrzeba na wojnie. Serczeszme Mehmed bej bez żadnego powodu uciął {tam] ucho pewnemu boliikbaszemu Mehmeda paszy. Sąd skazał go za to na stracenie, ale w rzecz wdali się rozjemcy, którzy za sześćset kuruszy załatwili a 22 maja b 24 maja 85 Rok 1683. Zamysły wielkiego wezyra rzecz pokojowo. Natomiast pewien łotr, który na bazarze z jogurtem dźgnął nożem pewnego sprzedawcę jogurtu i zabił go, został schwytany i stracony. Sobota dnia drugiego miesiąca dżemazielachiraa: obozowisko w Kukujev-cach242, trzy godziny [marszu]. Tego dnia biły pioruny i błyskawice i padał niewielki deszcz. Natomiast od bejlerbeja kaniskiego Sejdizade Mehmeda paszy i z pogranicza koło Pięciokościołów24S przyprowadzono języków. Niedziela dnia trzeciego: odpoczynek w Tovarniku244; cztery godziny [marszu]. Również tego dnia biły gęsto pioruny i błyskawice, a także był wiatr z deszczem o mocy takiej, że potoki wody podobne do morza zatopiły namioty w obozie wojsk i nigdzie nie było ani arszyna suchej ziemi. Tatar Abdullatif aga, jeden z agów wielkiego serdara, wraz z jednym sługą swoim, poganiaczem mułów, i koniem, od pioruna, który [tam] uderzył, padli na ziemię i ponieśli śmierć. Natomiast Mehmed aga otrzymał urząd agi ulufedżich skrzydła prawego i w związku z tym został przyodziany w chylat. Poniedziałek dnia czwartegob: odpoczynek w Vukovarze245; godzin [marszu] pięć. Dnia tego odczuwano bardzo wielkie trudności podczas przeprawiania się przez most na Dunaju, [a ponadto] znowu biły pioruny i błyskawice oraz padał deszcz zmiłowanie niosący. Od tego obozowiska pozostawał już tylko jeden dzień drogi do Osijeku, ale chcąc urządzić popis wojsk rozdzielono ją na dwa [postoje] i dlatego też wydano wszystkim racje [żywności] na dwa dni. Wtorek dnia piątegoc: postój w palance Dalj246; trzy godziny [marszu]. Dnia tego sandżakbejowi bołujskiemu Kadyogły Husejnowi bejowi nadano łaskawie jeszcze jeden buńczuk oraz pfzyodziano go w chylat. Poddanie się wodza zdrożnym zamysłom Wielki serdar, oglądając ogrom i mnogość wojsk muzułmańskich oraz ich zapał i ochoczość do gromienia nieprzyjaciół wiary, a przestrach i lęk, nędzę i hańbę niecnych giaurów, dał się unieść niepomiernej pysze. Jeszcze nawet nie ujrzał był on giaurów na oczy, ale Laz Mustafa, który sprawował urząd reisulkiit-taba, jego powiernik i znakomity przewodnik we wszystkich zamysłach i planach, tak oto ciągle mówił do niego: — Nie słuchaj, mój panie, co ci mówią inni. Ty możesz działać wedle własnej woli: tyś jest światło zesłane przez Boga i coraz mocniejszym blaskiem jaśniejące, a takiego wojska żaden król jeszcze nie posiadał i nawet sam Aleksander247 nie osiągnął takich wyżyn ani takiej wspaniałości. Ty byś nie tylko do Czerwonego Jabłka24S dotarł, ale cały Frengistan byś przemierzył, a czy znajdzie się taki, co by wystąpił przeciwko tobie? Ale któż by się brał za zamek tak pełen wojska i zapasów prochu i amunicji, jak ten zamek Jawaryn? O gazich muzułmańskich, a 29 maja b 31 maja ° l czerwca S 6 Silahdar Mehmed aga z Fyndykły 87 Rok 1683. Postój w Osijeku którzy tam będą walczyli, już nie mówię — z Bożą pomocą każdy z nich sam się postara, by nie był głodny. Ale ten [zamek] kiedyś należał do nas, a teraz ziemie wokół niego to timary i ziamety w posiadaniu gazich, którzy [stoją na straży] tego chronionego [przez Ałłaha] pogranicza. Zatem gdy go zdobędziemy, zyskamy tylko nagą fortecę, a wszystkie nasze wysiłki i trudy pójdą na marne. Kiedy wasze błogosławione stopy już są pokryte podróżnym kurzem, ruszmyż tedy i skierujmy nasze cugle wprost ku zamkowi Wiedniowi, stolicy cesarza. Da Ałłah Najwyższy, że ziemię tę podbijemy i zdobędziemy w czasie krótszym, niźli potrzeba na wypicie łyku wody, gdyby zaś nam się poddał, posiądziemy nieprzebrane skarby, gromadzone [tam] od czasów Enuszirewana, a wtedy nie tylko że zwrócą się [wam] koszty wojny, ale jeszcze takie krocie wam przypadną! Zamek oddacie Emerykowi Thókólyemu, gdy zaś po podboju całego kraju i po zdobyciu zamku Pozsony2*9 włożycie na jego głowę przechowywaną tam „koronę" cesarza niemieckiego, weźmie on pod swą władzę siedmiu królów oraz stanie się kornym poddanym waszym, mocno dzierżącą ręką waszą, bystrym okiem waszym i waszym siedmiogłowym smokiem, wy zaś będziecie w najwyższej błogości zażywać pokoju. W ziemi tej utworzy się mnóstwo ziametów, timarów i fundacji [na cele pobożne i dobroczynne], a wtedy i wy będziecie zbierać sumy takie, jakie się ściąga z Egiptu. Ludzie będą co roku oglądać, jak pięknie pomnażacie skarb suł-tański, a wtedy z czcią i pochwałą będzie się mówić o was na tym nędznym świecie! Tymi słowy omamił go, rozbudził w nim nieszczęsną prostacką chciwość, wtrącił go w najgorsze zarozumialstwo i egoizm. Zaniechał tedy [wielki wezyr] podboju Jawaryna, a powziął zamiar skierowania swych kroków pod zamek Wiedeń. Padyszachowi jednak o tym zamyśle nie powiedział i póki nie przyszedł do Stołecznego Białogrodu 25°, ani pary z ust o tym nie puścił. Środa dnia szóstegoa: postój w Osijeku 251. Wyruszywszy w drogę o godzinie piątej nad ranem, spoczął wielki serdar z ogromną, świetnie prowadzoną paradą w swoim wysoko sklepionym namiocie rozbitym na błoniach pod Osijekiem. Mianowicie gdy po posiłku wszyscy panowie na wilajetach, wezyrowie i mirimira-nowie z całymi swoimi dworami — każdy z sandżakpaszami i sandżakbejami, timariotami i zaimami ze swojego ejaletu — stanęli w pogotowiu, wojsko anato-lijskie — by go powitać selamem — stanęło po stronie prawej, zaś rumelijskie po lewej. Stał tedy w ordynku na skrzydle prawym najpierw ejalet anatolijski, dalej karamański, za nim siwaski, za tym maraski, z kolei dijarbekirski, później adański, za nim aleppski, a za tym damasceński, natomiast po lewej ejalety rumelijski i oczakowski, a przed nimi — aż do wejścia do namiotu wielkiego serdara — w dwóch rzędach janczarzy, sipahiowie, silahdarowie, cztery formacje niższe, korpusy dżebedżich, topczych i toparabadżych, agowie oraz formacje sejmenów i sarydżych. Janczaraga oddał [wielkiemu serdarowi] selam i ten pojechał na koniu przodem, wezyrowie zaś podążyli w ślad za nim, a w jego wielkim namiocie ujęli go pod rękę i pomogli mu zsiąść z konia, następnie zaś zaprowadzili do namiotu czworokątnego. Owego dnia wszyscy wezyrowie przyodziali [turbany] kallawi lub muwahhidi, szarawary i czerkieskie [kontusze] oraz przypasali sobie szable i kołczany. Inni mirimiranowie i emirowie, członkowie dywanu i naczelnicy byli stosownie do swoich godności i urzędów w [turbanach] selimi i miidżewweze, w pancerzach i hełmach oraz w pięknych szatach paradnych, a wszyscy jechali na szybkich jak wiatr koniach w pięknych czaprakach. Człowiekowi, który dnia tego przywiózł wiadomość, że nadciąga jegomość chan tatarski, oraz [drugiemu], który przyprowadził języków od namiestnika bu-dzińskiego Arnawuda Kodża Ibrahima paszy, a także hadży Mehmedowi adze, który prowadził do Osijeku statki z prochem i amunicją, dano po jednym chylacie. Most w Osijeku był wskutek starości cały w dziurach. Dżafer aga, czawusz nagrodzony włościami, jeszcze sześć miesięcy temu rozpoczął był jego naprawę, jednak nie miał na to sił ani energii, a nikt go przy tym nie wspomógł i nie poratował, więc naprawiono bardzo mało. Przyszedł on teraz i oznajmił, że jeśli po moście będą przechodziły konie, [most] nie wytrzyma tego i znowu pójdzie w ruinę. Polecono tedy sandżakbejowi sremskiemu, który dobrze się znał na budowie mostów, by dołożył starań i jak najrychlej doprowadził most do porządku. Most pod Osijekiem prowadzi przez rzekę Drawę. Ciągnie się on na przestrzeni trzech godzin drogi i opiera się przeważnie na palach. Przy tym końcu jego znajduje się mocny zamek zwany Osijek, natomiast po przeciwnym — palan-ka zwana Darda252, której mieszkańcy mają zleconą sobie ochronę mostu. Do chwili ukończenia mostu i nadciągnięcia reszty wojsk muzułmańskich przebył wielki serdar na tym postoju dwanaście dni. Dnia pierwszego, we czwartek", pojechał on konno do zamku osijeckiego i obejrzał go sobie. Dnia drugiego, w piątek, przeciągnął przed nim w orszaku bejlerbej rumelijski Kiicziik Hasan pasza z całym dworem swoim, wojskiem ze swego ejaletu tudzież bejami sandżaków swojego ejaletu, a to: kiustendilskiego, ohrydzkiego, trikal-skiego, dukagjińskiego, prizreńskiego, elbasańskiego, szkodryjskiego, janijskiego, walońskiego, delwińskiego, kruszewackiego oraz salonickiego253. Wszyscy oni zostali potem przyodziani w chylaty. Serdar wielki rozkazał im przejść na drugi brzeg po moście pod Osijekiem, oni jednak ruszyli natychmiast wpław na prawo i na lewo od mostu, po czym rozłożyli się na spoczynek pod palanką Darda. Od namiestnika budzińskiego został wtedy przyprowadzony Niemiec jeden w kapeluszu na głowie2M. Został on tam zaraz ścięty. Dnia trzeciego, w sobotę, odbyła się wypłata lafy za miesiące muharrem, a 2 czerwca Iii a 3 czerwca 88 Silahdar Mehmed aga z Fyndykły safer i rebiiilewwel tego roku255. Wedle zwyczaju pieniądze [należne kulom] wydawano przed namiotem wielkiego serdara zbiorowo na ręce ich agów, a dla wypłaty sipahiom rozesłano kobierce. Potem defterdar efendi pojechał do portu osijeckiego oraz wyładował znajdujące się na statkach wszystkie armaty, sprzęt wojenny oraz zapasy kuł i amunicji jak też prowiant, a złożywszy to wszystko na podwody, zwiózł do obozu wojska monarszego. Dnia czwartego, w niedzielę, wydano wszystkim żywność, [a mianowicie] po dwa kile mąki i po pięć kile jęczmienia. Bejlerbejowi oczakowskiemu zaś, Mustafie paszy z Mityleny, kazano przeprawić się wraz z całym swoim dworem i wojskiem swojego ejaletu przez most pod Osijekiem na obozowisko pod Dardą na drugim [brzegu Drawy] i tam spocząć. Dnia piątego, w poniedziałek, został przyprowadzony do wielkiego serdara w celu uzyskania pozwolenia na wyjazd do swojego cesarza poseł cesarza niemieckiego imieniem signor conte de Caprara, który przyjechał był przedtem do Stambułu, a następnie był prowadzony pod strażą razem z obozem wojska monarszego. Giaur ten niewielkiego wzrostu, z rzadką siwą bródką, osobisty kamerdyner — a więc jeden z zaufanych — cesarza niemieckiego, został przyjęty w czworokątnym namiocie [wspartym] na trzech słupach. W chylat go jednak nie przy-odziano i zaraz też zawrócił on i odszedł niby jaki młodzik bezwąsy. Jako posłowi króla, przeciw któremu szykowała się taka wojna, powiedziano mu przy odprawie: — Bądźcie na czas gotowi! Z tego to właśnie powodu nie odziano go w chylat tudzież kazano mu odtąd przebywać pod strażą w zamku budzyńskim256. Dnia szóstego, we wtorek, przyjechał sandżakbej stołecznobiałogrodzki Atły-bejzade Mehmed bej, który w obecności serdara został przyodziany w kaftan. Dnia siódmego, we środę, przyszli w odwiedziny do wielkiego serdara bej-lerbej damasceński wezyr Sary Husejn pasza i bejlerbej aleppski Dęli Kurd Bekir pasza. Przyjazd króla Węgier Środkowych Emeryka Thokolyego do obozu wojsk monarszych oraz otarcie przez niego lic o stopy serdara Dnia ósmego, we czwartek*, nadeszła wiadomość, iż do obozu wojsk monarszych jedzie Emeryk Thokóly, król Węgier Środkowych. Tego dnia zatem o świcie delijowie i góniillowie wielkiego serdara, czawuszbaszy aga z około trzydziestoma czawuszami dywanu, agowie sipahiów i silahdarów oraz dragoman dywanu monarszego Aleksander Skarlatos utworzyli ogromny orszak i wyjechali, by spotkać i przyprowadzić wspomnianego króla. Wielki serdar wysłał od siebie serradżba-szego z koniem z siodłem, wspaniałym rzędem dywanowym i czaprakiem257. 10 czerwca 89 Rok 1683. Przyjazd Emeryka Thokolyego '•'•••••:• . • Po jakich trzech godzinach drogi dragoman dywanu monarszego pojechał przodem. Król wspomniany nadjechał z przeciwnej strony w powozie, a przywitawszy się z dragomanem wziął go do swojego pojazdu. [Ten] podjechał [z nim] kawałek drogi, a gdy już omówili ceremoniał podczas oczekującego króla spotkania z wielkim serdarem, wysiadł z powozu i powrócił do ciągnącego z przeciwnej strony wojska [muzułmańskiego, z którym jechał przedtem], przywożąc nowiny. [Wtedy to] poprowadzono królowi na spotkanie konia, posłanego mu przez serdara. [Król Emeryk Thokóly] wysiadł z powozu i dosiadł [owego konia], a potem stosownie do błędnych obyczajów258 swoich ustawił [swych żołnierzy] w szyki oraz nakazał grać na trąbach, trąbkach, surmach i bębnach, i w ten sposób pociągnął ku namiotowi serdara. Tam od drzwi [owego] namiotu aż po sajban stali w dwóch rzędach towarzysze muhzyr-agowie w swoich pilśniowych czapach, a od sajbanu aż do bram ulicy namiotów wspartych na trzech słupach stali, tak jak się stoi przy ceremonii selamu, agowie czcigodni oraz agowie kapydżybaszowie tudzież muteferrikowie i czawusze. Gdy król wjechał do obozu wojsk, ruszyli sig najprzód delijowie i góniillowie wielkiego serdara, którzy na koniach dojechali do namiotu bez ścian i zatrzymali się przed nim. Potem nadciągnęli ludzie królewscy z trzema różnobarwnymi sztandarami, którzy stanęli w szeregu przed delimi i góniillimi grając głośno na obojach i kotłach. Za nimi stąpało sześć powodnych koni królewskich w przepysznych rzędach i czaprakach. Dalej niesiono dwie chorągwie różnokolorowe tudzież jedną wielką chorągiew z czerwonego atłasu. Za nimi czawuszowie i przystaw [przy królu] Ali aga tudzież czawuszbaszy z agami sipahiów, otoczywszy wspomnianego króla — prowadzili go, a przed bramą namiotu [serdara] zsadzili go z konia. Giaur to był średniego wzrostu, z ryżą brodą i cerą żółtawą oraz mądrym wyrazem twarzy. Doszedł on do czawuszbaszego, selam-agi i do czawuszów, a potem wkroczył do wnętrza [namiotu]. Pozdrawiając wszystkich na prawo i lewo przyszedł następnie w towarzystwie dragomana do namiotu z trzema słupami i usiadł na stołku, który był ustawiony na sofie. Razem z nim weszło tam około dwudziestu jego ludzi. Wielki serdar w [turbanie] kallawi i dygnitarskim futrze wyszedł ze swoich pokojów w towarzystwie defterdara, reisefendiego i czawuszbaszego, ubranych w [turbany] selimi i dygnitarskie futra, a gdy postąpiwszy parę kroków do przodu został pozdrowiony przez selam-agę, raczył rozsiąść się pod baldachimem na zdobionych haftem poduszkach. Czawuszowie dywanu urządzili mu w tym momencie owację, król zaś ucałował brzeg [jego szaty], po czym cofnął się i stanął obok taboretu. Wielki serdar odezwał się do niego uprzejmymi słowami: — „Witaj!" i „Usiądź!", on jednak nie usiadł, lecz powtórnie podszedł do niego i ucałował brzeg jego szaty oraz znowu odstąpił wstecz, a dopiero gdy po raz drugi został poproszony, by usiadł, skłonił się w podzięce i spoczął na stołku. Potem wielki serdar przemawiał do niego, a on, wysłuchawszy go z głębokim 90 Silahdar Mehmed aga z Fyndykły , = i ;j przejęciem, wygłosił odpowiedź. Gdy [serdar] ponownie raczył przemówić do niego, on podniósł się i stał przez cały czas trwania jego oracji, zaś gdy ta się skończyła, znów podszedł i ucałował brzeg jego szaty, a potem powrócił na swoje miejsce i usiadł. Potem przyniesiono kawę, sorbety, kadzielnice z wonnościami, a gdy w końcu przyodziano króla w futrzaną kurtę z pokryciem z najprzedniejszego złotogłowiu, król ponownie zbliżył się do serdara i ucałował rąbek jego szaty, potem zaś wrócił na swe miejsce i usiadł na stołku. Z kolei został przyodziany w chylat dragoman dywanu, a następnie jeden po drugim sześciu zaufanych [króla]: hr. Homonay, hr. Petofy, Franciszek Barkóczy, Stefan Petróczy, Andrzej Kender oraz Szepuban259 tudzież inni, których imiona wyczytywał reisefendi — razem około siedemdziesięciu pięciu osób, których łaskawie przyodziano w chyla-ty. Wtedy król znowu sam jeden tylko podszedł do serdara i dostąpił zaszczytu ucałowania brzegu jego szaty, a następnie, odprowadzony przez idących przed nim czawuszów z czawuszbaszym na czele, [wyszedł] na dwór i dosiadł konia. Został on uczczony w ten sposób, że dla towarzyszenia jemu aż do jego namiotów wysłano dragomana dywanu z pewną liczbą agów. Wierny swoim błędnym zasadom, kazał on w drodze powrotnej grać na trąbach tak samo, jak podczas gdy jechał na spotkanie z serdarem. Miał on na sobie strój w kształcie kon-tusza z czerwonego sukna, na kołnierzu, na piersi i na połach naszywany perłami, na głowie zaś kołpak z czerwonego aksamitu i soboli z przypiętą doń białą kitką, a kitki takie mieli również wszyscy ludzie, którzy w liczbie około pięciuset przyjechali wraz z nim. Alemu adze, który pełnił służbę przystawa przy królu, zostało wówczas łaskawie wydane polecenie, aby dla załatwienia nadarzających się spraw udał się do jego namiotów i zamieszkał w obozie jego wojsk. Dnia dziewiątego zaś, to jest w piątek, dnia pierwszego czerwcaa, bejlerbej damasceński wezyr Abaza Sary Husejn pasza wraz z całym dworem swoim i wojskiem swojego ejaletu tudzież z sandżakbejem ledżuńskim, przynależnym do jego ejaletu, jako też z sandżakbejem tarsuskim 2SO, znowu odbył popis, po czym sam został przyodziany w kryte złotogłowiem futro, a dwaj tamci w chylaty. Dnia dziesiątego, w sobotę, został wydany rozkaz, aby bejlerbej anatolijski Ahmed pasza i wojska jego elajetu, jako też buńczuk janczaragi przeszły przez most osijecki na pola pod palanką Darda leżącą na drugim brzegu rzeki, wojskom z dziewięciu sandżaków podległych kancelarii morskiej261 rozkazano przeciągnąć przez ów most działa bałjemezy, a od namiestnika budzińskiego wezyra Arnawud Kodża Ibrahima paszy przyprowadzono trzech języków. Tego też dnia król Węgier środkowych Emeryk Thókoly przyjechał z niewielką liczbą swych ludzi do serdara, aby omówić sprawy wojny i prawie przez trzy godziny siedział potajemnie w namiocie wewnętrznym. Serdar przyrzekł mu, że uczyni go królem wiedeńskim oraz oznajmił, że mu powierzy zdobycie zamku Pozsony i przydzieli w tym celu wielką liczbę wojsk muzułmańskich, a gdy » 1/11 czerwca 91 Rok 1683. Klęska giaurów pod TJjyarem ""'"'"'' on już był na odjezdnym, darował mu wysadzany klejnotami kindżał, który mu zaraz przypięto do pasa. Dnia jedenastego, w niedzielę, korpus janczarów, buńczuki wielkiego serdara, wszyscy wezyrowie, mirimiranowie, emirowie i wszystkie wojska z ejaletów, jakie tylko znajdowały się pod Osijekiem, przeprawiły się do przeciwległej palanki Darda i rozłożyły się tam obozem. Klęska giaurów pod zamkiem l}jvdr W tym to czasie generał niemiecki imieniem Marcus przyszedł z około dziesięcioma tysiącami pieszych i konnych giaurów niemieckich oraz znienacka obiegł zamek Ujvar262. Podczas bitwy i walki, która trwała trzy dni i trzy noce, wspomniany generał został ugodzony kulą armatnią i zmarł. Nieprzyjaciele wiary, po-wziąwszy ponadto wiadomość o zbliżaniu się łaskawie wysłanych przeciw nim zwycięskich gazich, zamiast trwać — postanowili w połowie nocy uciec stamtąd. Gdy oblężeni muzułmanie dowiedzieli się o tym, konne oddziały ich zwycięskich gazich puściły się w pogoń i dopędziwszy uciekających co sił w nogach, nie okazali im żadnej litości, lecz jednych oddali na pastwę szabel, innych zaś schwytali żywcem, a prócz tego posiedli ich mienie. List od komendanta iijvarskiego Chodżazade Arnawud Hasana paszy do serdara z wiadomością o tym wszystkim przyniósł właśnie wspomnianego dnia pewien bóliikbaszy kapydżych. Gdy ogłosił on tę dobrą nowinę, serdar raczył rozkazać, by przyodziano go w chylat i nagrodzono kiesą akcza, po czym o wszystkim dokumentnie napisał i doniósł do monarszego strzemienia. [Przedtem bowiem], kiedy wielki serdar przyjechał był do Osijeku, przybyli tam z IJjva.ru ludzie, którzy wśród lamentu oznajmili o oblężeniu zaniku, wobec czego na odsiecz został tam wysłany jako serasker bejlerbej budziński Kodża Arnawud Ibrahim pasza, któremu zostali dodani do boku bejlerbej janowański, były defterdar wezyr Ahmed pasza tudzież bejlerbej oczakowski wezyr Mustafa pasza z Mityleny, bejlerbej bośniacki wezyr Chyzyr pasza, bejlerbej egerski Szej-chogłu Ali pasza oraz namiestnik nikopolski Abaza Kor Husejn pasza, każdy z całym swoim dworem i wojskami swojego ejaletu. Jednakże powiadomieni i poinformowani o tym nieprzyjaciele uciekli jeszcze przed dotarciem [owych wojsk muzułmańskich] do celu. Zawróciły tedy one od Ostrzyhomia i kiedy obóz wojsk monarszych dotarł do Stołecznego Białogrodu, połączyły się z siłami muzułmańskimi. Dnia dwunastego, w poniedziałeka, król Węgier Środkowych Emeryk Thókoly przyjechał do wielkiego serdara, aby pożegnać się z nim i ucałować brzeg [jego szaty]. Podobnie jak podczas poprzedniego ich spotkania, tak i teraz usiadł on "14 czerwca «:"" 92 Silahdar Mehmed aga z Fyndykły w namiocie wewnętrznym na stołku, natomiast wielki serdar ubrany w [turban] kallawi i dygnitarskie futro zasiadł na poduszkach, a reisefendi i czawuszbaszy mieli na sobie [turbany] selimi i dygnitarskie [futra]. Także i w czasie tego posiedzenia król wspomniany czterokrotnie podchodził do serdara i dostępował zaszczytu ucałowania rąbka [jego szaty], zaś po kawie, sorbetach i wonnościach przybrano go w krytą złotogłowiem futrzaną kurtę, a około pięćdziesięciu ludzi z jego świty w chylaty. Był to ostatni dzień spędzony na wspomnianym obozowisku. Natomiast we wtorek dnia dziewiętnastegoa wspomnianego miesiąca wielki serdar wyruszył z Osijeku i przeprawiwszy się przez wielki most spoczął w czerwonych jak róże namiotach rozbitych na polach pod przeciwległą palanką Darda. [Zajęło mu to] trzy godziny. Liczne, ba — niezliczone!, były kłopoty, które wyłoniły się owego dnia na moście. Most to długi na trzy godziny jazdy, a szeroki na tyle, że dwa wozy mogą jechać po nim bok w bok. Przez to jednak, że go od roku wyprawy ujvar-skiej nie naprawiano, był on w bardzo wielu miejscach zniszczony, teraz zaś połatano go i poprawiono w sposób niezbyt zmyślny i tylko gdzieniegdzie. Do pilnowania jego został wyznaczony administrator sandżaku kastamuńskiego Ali pasza z Niszu i sandżakbej pożeski263, którzy też zostali przyodziani w chylaty. Tegoż dnia przybyły i dołączyły do obozu wojsk monarszych trzy tysiące wojska egipskiego. Za sprawą koniuszego mniejszego Turka Alego agi, wysłanego przedtem do Egiptu z chattyszerifem, przypłynęło ono na trzech weneckich galionach 264 z Aleksandrii do Salonik, stamtąd dotarło do Belgradu, gdzie też odbyło popis przed padyszachem (za co tylko ich dowódca Ibrahim bej został przy-odziany w kaftan), a następnie otrzymało rozkaz, aby jak najprędzej dołączyło do wielkiego serdara. Wielki serdar jeszcze przed wyruszeniem z Osijeku dokonał przeglądu owego [wojska], po czym kazał przyodziać w kaftany prawie dziewięćdziesiąt osób, a w tej liczbie również ich bejów. We środę dnia dwudziestego b był postój. Wielki serdar dosiadł wówczas konia i objeżdżał w krąg obóz wojsk. Zobaczywszy, jak pewien Egipcjanin popasał swoje zwierzęta na zasianym polu, a drugi odjeżdżał stamtąd z worami pełnymi [zboża], kazał obydwu schwytać oraz przez litość dla rajów i dla przykładu innym polecił ich stracić. Czwartek dnia dwudziestego pierwszego c: postój w Baranyavar265; cztery godziny [marszu]. O świcie tego dnia król Węgier Środkowych Emeryk Thókoly przyjechał do wielkiego serdara oraz odbył pożegnalne spotkanie z nim. W ślad za nim wyruszył z obozowiska w Bardzie również sam serdar. Po spożyciu obiadu [jeszcze] po tej stronie mostu w cztery godziny [po wyjeździe] spoczął on w swojej wyniosłej kwaterze urządzonej na polach pod palanką Baranyavar. Bejlerbej maraski Sarchosz Ahmed pasza otrzymał w tym dniu polecenie, by a 15 czerwca b 16 czerwca 17 czerwca 93 Rok 1683. Postój koło Mohacza przeciągnął armaty przez most koło Baranyavaru, stał tedy obok mostu tak długo, aż wszystkie szczęśliwie przejechały. Przeprawa po moście owym była w dniu tym połączona z trudnościami takimi, że przechodzą wszelkie pojęcie i że ani trzcina pisarska, ani język nie zdoła ich opisać ani wyrazić. Oto przede wszystkim sipahiowie, janczarzy, dżebedżiowie, sejmenowie i sa-rydżowie ze trzy albo cztery razy wszczynali między sobą bójki na topory, maczugi i buzdygany, a to (od czego niech nas Ałłah broni!) może wyjść na dobre chyba tylko nieprzyjacielowi wiary. Takich, którzy widzieli, jaki los spotkał [wspomnianych] Egipcjan, było niewielu, więc do wszystkich utrapień, jakie ludzie tam znosili, doszły jeszcze dotkliwe straty mienia. Mówiąc bowiem pokrótce, wielu biedakom wdeptano przy tym w błoto dobytek ich i zapasy, niejeden nieszczęsny pod nogami tłumu wyzionął ducha, a zarówno wśród najmożniejszych, jak i wśród najnędzniejszych było bardzo mało takich, którzy tego dnia i tej nocy przeprawiając się przez ów most nie ponieśli jakiej większej lub mniejszej szkody czy straty. Kiedyś był [tam] tylko jeden most. Bej pożeski zbudował obok tego mostu jeszcze drugi, ale za mało było tego dla mnóstwa podobnych do morza wojsk wysłanych na ową zwycięską wyprawę i stąd to [wszyscy musieli] znosić tyle utrapień. Chodziły zaś słuchy, że nie licząc wielbłądów i mułów było tam pięćdziesiąt tysięcy wozów, i tak też było naprawdę. Piątek dnia dwudziestego drugiegoa: postój koło Mohacza286; pięć godzin [marszu]. Dnia tego po pięciu godzinach [marszu] przybyto na pola pod palanką Mohaczem. Przez grzęzawiska po drodze do tej miejscowości prowadziły dwa średniej wielkości mosty bez balustrady, zbudowane w oparciu o istniejące tam groble. Giaur jeden, pastuch zwierząt należących do skarbu, zabił [wówczas] pewnego dżebedżiego, za co ucięto mu głowę. Sobota dnia dwudziestego trzeciegob: postój pod Bataszek267; pięć godzin [drogi]. Dnia tego po pięciu godzinach marszu minięto palankę Bataszók i rozłożono się obozem znowu na polach w jej pobliżu. Jechano zaś przez okolice odległe o dwie godziny drogi od zamku Pięciokościoły. Droga była pełna spadków i wzniesień, a ponadto prowadziła przez siedem większych i mniejszych mostów. Wiele tedy wozów rozbiło się tam, a większa część znajdujących się na nich zapasów żywności poszła na marne. Gdyby do tego jeszcze ziemia była rozmokła od deszczów, to — od czego niech nas Ałłah Najwyższy zachowa! — nieskończone mnóstwo zwierząt byłoby tam poleciało w grożące śmiercią przepaście. Janczarzy Wysokiego Progu przy przeprawianiu się przez mosty wzniecali bijatyki, za co cała jedna oda ich została wysłana do zamku kaniskiego w charakterze załogi. Do giaurów mieszkających w owych okolicach wysłał wielki serdar w porozumieniu z Emerykiem Thokólym ludzi jego z patentami zawierającymi napomnie- a 18 czerwca b 19 czerwca ' •• 94 Silahdar Mehmed aga z Fyndykły nią i obwieszczenia, że jeśli zgodzą się być rają najjaśniejszego i potężnego pady-szacha muzułmańskiego oraz jeśli okażą mu posłuszeństwo i uległość, to bezpiecznie i spokojnie będą mieszkać w swoich domach, w przeciwnym razie zaś wszystkich ich każe wytępić. Niedziela dnia dwudziestego czwartegoa: postój w Szekszard268; pięć godzin [drogi]. Dnia tego po dwu godzinach marszu około pory obiadowej przeprawiano się w pewnej okolicy przez most, ale jako że w wielu miejscach rzeki istniały brody, tedy ludzie po większej części przebrnęli przez nią. Obiadowano tam na pewnym wzniesieniu, a podczas gdy wielki serdar siedział przy posiłku, Bóg dał, że spłonęło trochę amunicji. W palance Szekszard brak było wody, a przeprawa po dwunastu mostach na rzece Sarviz269 przyprawiła ludzi o tysięczne dotkliwe cierpienia, ale potem rozłożono się na spoczynek w namiotach rozbitych na obfitej w zieleń równinie po drugiej stronie rzeki. Dnia tego wydawano w Szekszard jęczmień, ale prawie nikt nie był w stanie wrócić po niego przez most. Poniedziałek dnia dwudziestego piątego b: postój w Paks 27°; pięć godzin [drogi]. Droga przebyta tego dnia była bardzo zniszczona. Natrafiono na niej na parę zasypanych studni, ale gdy je odetkano i zaczerpnięto z nich wody w nadziei, że będzie czysta, dobyta z nich woda miała niedobrą woń. Dziwowano się, co może być tego powodem, więc zbadano rzecz całą. Ze wszystkiego, czego się dowiedziano w tej sprawie, stało się wszem wobec i każdemu z osobna jasne, że niecni giaurzy, robiąc na złe wojsku muzułmańskiemu i mszcząc się na nim, nawrzucali tam padliny. Jednakże kiedy już był zapadł zmierzch, zerwał się niespodziewanie gwałtowny wiatr i przez blisko dwie godziny lał deszcz zmiłowanie niosący, tak obfity, że od wyruszenia z Progu jeszcze takiego nie było. Wtorek dnia dwudziestego szóstego °: postój w F61dvar271; pięć godzin [drogi]. Wąwóz zwany Ałtyn Uługu 2T2, przez który wiodła tego dnia droga, jest do tego stopnia wąski i ciasny, że tylko jeden wóz może przejechać tamtędy, więc było niemało trudów, zanim przebyli go wszyscy. Miasteczko Fóldvar pozostało po prawej stronie, a obóz wojsk monarszych znajdował się o jakie pół godziny drogi od niego. Beszliaga ostrzyhomski, który tam przyprowadził języka, został za to przy-odziany w kaftan. Środa dnia dwudziestego siódmego: postój koło Dżankurtaran; pięć godzin [drogi]. Dnia tego po trzech godzinach ciągnienia minięto palankę Pentele, a gdy w dwie godziny później minięto również palankę Dżankurtaran273, [serdar] zamieszkał w namiocie barwy szmaragdów rozbitym pośród okolicznej równiny. Czwartek dnia dwudziestego ósmego: postój koło Pakozd274; pięć godzin [marszu]. Tego dnia przybył do obozu wojsk monarszych ze swoim wojskiem wojewoda wołoski hospodar Serban275, którego też zaraz przyodziano w chylat. a 20 czerwca b 21 czerwca c 22 czerwca 95 Rok 1683. Postój pod Stołecznym Białogrodem Przybycie wielkiego serdara na pola pod zamkiem Stołecznym Białogrodem oraz przyjazd chana tatarskiego do obozu wojsk monarszych Piątek dnia dwudziestego dziewiątego a: postój pod Stołecznym Białogrodemr dwie godziny [drogi]. Dnia tego wszystkie przeliczne wojska piesze i konne, wszyscy wielmożni wezyrowie oraz prześwietni mirimiranowie i emirowie w sposób już opisany ustawili się na modłę arabską w szyki ciągnące się aż do namiotu serdara, aby [go] powitać selamem. Wielki serdar dosiadł wówczas konia i w towarzystwie wspaniałej świty swojej, rzucając na prawo i lewo wyrazy łaski i selamy, raczył po dwóch godzinach spocząć w swojej wysokiej kwaterze, urządzonej na polach pod Stołecznym Białogrodem. Potem dano ognia z niezliczonych armat, jakie znajdowały się w obozie wojsk monarszych i w owym zamku, aż grzmot i huk oraz iskry i dym błękitny przeniknęły całą fortecę. Tegoż dnia wielki serdar przyjechał do zamku i obejrzał go sobie. Dzień następny, sobota dnia pierwszego miesiąca redżebab: postój. Dwóch ludzi Atłybejzadego, którzy przyjechali z wiadomością, że w zamku Yeszprem276 panuje posłuszeństwo, przyodziano w chylaty. Potem wielki serdar dosiadł konia oraz objechał w krąg i obejrzał cały obóz wojsk monarszych. Niedziela dnia drugiego: postój. Chan krymski jegomość Murad Gerej chan z niezliczonymi siłami szybkich jak wiatr Tatarów277 przyjechał do obozu wojsk monarszych oraz odbył spotkanie z wodzem naczelnym. Odbyło się to w ten sposób, że dla zaproszenia chana jegomości został wysłany najpierw wieczorem dnia poprzedniego jego własny rezydent Ali aga, natomiast tego dnia o świcie telchisczi Ismail aga oraz kaftandży Husejn aga. Za nimi wczesnym rankiem podążył na powitanie chana bejlerbej sylistryjski wezyr Mustafa pasza z Mityleny w [turbanie] kallawi oraz bejlerbej anatolijski Ahmed pasza, syn Osmana paszy, i bejlerbej rumelijski Kucziik Hasan pasza w [turbanach] miidżewweze — wszyscy ze swoimi dworami i wojskami ze swoich ejaletów. Tu natomiast, [w obozie], w pobliżu namiotu bez ścian ustawiono tace — po trzy rzędy w dwóch [miejscach] — po czym na ziemi ułożono owce, cielęta i woły — całe, z głowami i rogami, na tacach poustawiano jeszcze misy z najrozmaitszym jadłem, a ponadto porozkładano chleby i łyżki. Także w namiotach [serdara], od wejścia do nich aż do sajbanu, rozstawiono w dwóch rzędach tace z wyśmienitym jedzeniem, a w namiocie głównym przygotowano dwa stoły pełne jadła na sofie i jeden stół za baldachimem. Wśród namiotów rozbito okrągły osobny namiot dla synów chana jegomości tudzież dla innych sułtanów. Obecni tam byli wszyscy towarzysze muhzyr-agowie, agowie, muteferrikowie i czawusze, a pierwszy efendi dywanu chana jegomości przyszedł i sporządził rejestr osób, które miały być przyodziane w chylaty. a 25 czerwca * 26 czerwca 96 Silahdar Mehmed aga z Fyndykły - ,'; . Gdy chan jegomość zajechał przed namiot bez ścian, żołnierze tatarscy, nic nie zwlekając, niby głodne wilki rzucili się na wyłożone tam potrawy i w oka mgnieniu zmietli wszystko. Bejlerbejowie rumelijski i anatolijski pierwsi pozsiadali z koni i ruszyli pieszo przed [chanem], bejlerbej sylistryjski zaś, mimo iż wezyr, przy wejściu do namiotów [serdara] także zsiadł z konia, a potem poszedł przodem [przed chanem]. Później rozwarły się [przed chanem jegomościa] przejścia [wśród namiotów]. W pewnym miejscu, w pobliżu którego ustawione były tace rzędami, witał chana jegomości kiahia bej w niewielkim destarze [na głowie] tudzież reisefendi i czawuszbaszy w [turbanach] selimi i dygnitarskich futrach, którzy wszyscy ruszyli przodem przed nim i tak doszli aż do namiotu [serdara]. Chan jegomość zsiadł z konia na taboret ustawiony pod sajbanem, a wtedy wielki wezyr [w turbanie] selimi i dygnitarskim futrze wyszedł z głębi [swoich namiotów] i przywitał się z nim o parę kroków przed baldachimem, a ruszywszy przodem, udał się [z nim] do namiotu wewnętrznego. Nureddin sułtan oraz przybyli z nim synowie chana ucałowali brzeg szaty wielkiego serdara, a następnie usiedli. Paszowie, którzy mieli rozkaz witać chana, zostali [potem] w namiocie kiahii beja. Wszyscy, którzy znajdowali się na dworze, zabrali się do jadła. Stół ustawiono również u serdara, a zasiedli do niego: serdar, chan, defterdar efendi i reisefendi. Później zaproszono do serdara na naradę bejlerbeja damasceńskiego wezyra Abaza Sary Hasana paszę, bejlerbeja dijarbekirskiego wezyra Kara Mehmeda paszę, bejlerbeja sylistryjskiego wezyra Mustafę paszę z Mityleny tudzież bejlerbejów rumelijskiego i anatolijskiego, janczaragę, kiahię kułów, bóliikagów, dżebedżiba-szych i topczybaszych oraz kilku doświadczonych ałajbejów z pograniczaZ7S. Radzono nad tym, w którą stronę najlepiej pójść i skierować się. [Serdar] polecił [udzielić ludziom] najpierw [odpowiedniej] nauki, więc jako pierwszy zabrał głos szejch Wani efendi, a potem prawie przez godzinę trwały mowy i obrady. Koniec końców jednomyślnie uznano, że należy iść na zamek Wiedeń. Odśpiewano tedy „Fatihę" na intencję pomyślnego zakończenia tej sprawy, a następnie zebrani rozeszli się. Pragnąc chana jegomości uhonorować i okazać mu swoją łaskawość, przystroił go wielki serdar w krytą złotogłowiem kurtę z soboli i w chylat najprzedniejszy z przednich, w które odziano jego samego, kiedy w obecności padyszacha została mu przekazana święta chorągiew, oraz [przypiął] mu do pasa wysadzaną klejnotami szablę, a także darował mu zdobiony drogimi kamieniami kołczan. Dwaj synowie chana, Dżihan Gerej sułtan i Ałp Gerej sułtan, zostali ubrani w podbite sobolami kontusze, po czym [obaj] wymienieni tudzież nureddin sułtan oraz Husam Gerej sułtan i Feth Gerej sułtan zostali przyodziani w chylaty najprzedniejsze z przednich, a wezyr [chański] i siedmiu zaufanych [chana], jako też czterdziestu mirzów i pięćdziesięciu trzech podwładnych [chańskich] odziało chylaty przednie. Efendiemu dywanu chańskiego i jego podskarbiemu wydano łaskawie sto pięćdziesiąt kaftanów dla ludzi z ich wojska, by przyodziali w nie tych, których sami wybiorą. 7. Oblężenie Wiednia w 1529 r. przez sułtana Sulejmana Wspaniałego numatura malarza tureckiego Osmana z 2 połowy XVI wieku 8. Pochód pieszych wojsk Porty — fragment miniatury malarza tureckiego Lokmana ibn Husejn al--Aszuriego z 2 połowy XVI wieku 97 R°k 1683. Narada u wielkiego wezyra Chan siedział wtedy na jednym stołku, zaś serdar na drugim. Gdy nadszedł kres [ich widzenia], chan powstał, a serdar postąpił nieco do przodu i koło zasłony [u wejścia do] namiotu głównego oddał mu [pożegnalny] selam, a następnie odszedł z powrotem w głąb [swoich namiotów]. Chan jegomość dosiadł przygotowanego [dla niego] konia, siwka z odcieniem żelaznym, ze wspaniałym rzędem i siodłem, a wymienieni paszowie, ruszywszy przodem, towarzyszyli mu w drodze prawie przez pół godziny. Na wspomnianym zgromadzeniu jegomość chan tatarski siedział na samym przedzie. Po jego prawicy siedział wielki serdar, zaś na prawo od niego — jako ze wszystkich najstarszy wiekiem — namiestnik damasceński wezyr Abaza Sary Husejn pasza. Na lewo od chana siedzieli inni wezyrowie i mirimiranowie, emirowie, lud żołnierski oraz doświadczeni starzy ludzie z pogranicza. Rozmowy zagaił wielki wezyr powiadając: — Celem naszym jest wprawdzie podbój zaniku Jawaryna i zamku Komarom 279, a Bóg łaskawy da, że ze zdobyciem ich nie będzie trudności, ale dostaną się nam same jeno zamki, a nie kraj... Ja pragnę, jeśli Ałłah pozwoli, pójść na Wiedeń. Co powiecie [na to]? To rzekłszy, po trzykroć rozglądał się na prawo i na lewo oraz zagadywał do różnych ludzi, ale nikt nie zabrał głosu. — Czyżbyś miał usta zamknięte? Czemu nic nie mówisz?! — powiedział w końcu serdar do Sary Husejna paszy. — Wasza rzecz wydawać rozkazy, nasza zaś służyć! — odrzekł pasza. Po tych jego słowach przyzwalającą odpowiedź dali również inni, a następnie odśpiewano „Fatihę". Mówiąc krótko, wiele tam było gadania, ale na to, by się sprzeciwić — nikt nie miał odwagi. Chan krymski jednak, z którego był pady-szach z głową 28°, wcale się [na to] nie zgadzał. — Tego roku należy opanować zamki Jawaryn i Komarom, skoremu do grabieży wojsku popuścić wodze, kraj do cna spustoszyć, a nieprzyjaciel zostanie bez kraju i ziemi, bez mocy i siły. Zimę spędzicie na pograniczu, a na wiosnę już będziecie władać [tym krajem] niby własnym. Ten bowiem król niemiecki to nieprzyjaciel nie lada: ma on tytuł cesarza, a ponieważ na jego głowie spoczywa diadem Enuszirewana „koroną" zwany, przeto rozkazom i poleceniom jego są posłuszni i powolni — oprócz siedmiu podległych mu królów — również w ogóle wszyscy władcy chrześcijańscy. Jest więc rzeczą oczywistą, że w takiej chwili nawet ci giaurzy, co prowadzą z nim wojnę, zaniechają walki oraz pośpieszą mu na pomoc i na ratunek — powiedział chan, a te jego słowa wywołały wśród ludzi poruszenie. — Zatem jesteś przeciwny mojemu zdaniu? — rzekł wielki serdar. Rozgniewał się on srodze na chana. Wprawdzie nie okazał mu tego, ale jego przyjaźń dla chana zmieniła się we wrogą niechęć i już go więcej nie wołał na narady, aż się potem podczas odwrotu uspokoił pozbawiając go tronu. Szczególnie mocno zaś nie lubił serdar bejlerbeja budzińskiego wezyra Kodża 98 Silahdar Mehmed aga z Fyndykły Arnawud Ibrahima paszy, był to bowiem mąż sędziwy, który niejedno już widział, a odważny. Pasza ten przyjechał był z całym swoim dworem i wojskiem ze swego ejaletu i przyłączył się do obozu wojsk [serdara], ale ten go mimo to nie zaprosił na ową naradę. Raczył go jednak wezwać do siebie tegoż dnia już po zgromadzeniu. — Paszo, ojczulku, postanowiliśmy iść na Wiedeń. Co powiesz [na to]? — raczył [zapytać serdar]. — Od samego Progu jedziecie przez kraj Kyryntyłyk. Grabiąc i paląc ziemię Mekomorię, przybyliście do włości panów madziarskich z rodów Zrinyich, Bat-thyanyich i Nadasdyich i mając ze sobą nieprzezwyciężone siły zbrojne padysza-cha — zagarniacie je, bierzecie zakładników, a mimo to znowu wracacie i przychodzicie... Przedtem najwyższym celem pragnień [waszych] było zdobycie zamku Jawaryna i Komaromu, więc aż dziw, że nastąpiła taka zmiana! — odpowiedział [pasza]. Na takie jego słowa kilku ludzi dobrze obeznanych z tym sprawami oznajmiło, że drogi w Kyryntyłyku prowadzą przez okolice dzikie, pełne rozlewisk i topieli, więc przy ciągnieniu przez nie cierpi się ogromne trudy, sprzęt nasz niszczeje w najrozmaitszy sposób, żołnierze muzułmańscy i zwierzęta masami giną, a tedy korzyści z tego nie będzie żadnej i upragnionej zemsty na Niemczech nie wywrze się. — Jaka jednak będzie korzyść, jeżeli ustąpimy z [tego] kraju? Póki nie dostaniemy w nasze ręce stolicy, trzymajmy kraj. Całą tę ziemię zagarnęliśmy i zniszczyliśmy, ale za to, gdy wpadnie nam w ręce zamek Wiedeń, to nie tylko panowie z owych możnych rodów, ale ludność całego Frengistanu będzie na swych szyjach dźwigała jarzmo poddaństwa wobec Bramy Państwa. Wtedy zaś i zamek Jawaryn, i zamek Komarom wraz z okolicznymi wyspami i wszystkimi należącymi do nich wioskami poddadzą się [nam] i w ten sposób będą [przez nas] wzięte w garść posiadania — raczył na to odpowiedzieć [serdar]. — Raczcie nie przyrównywać tego nieprzyjaciela do innych! — przemówił znowu [pasza]. — „Giaurzy stanowią jeden naród", więc gdy ten przyciśnięty [przez nas] podniesie krzyk, pośpieszą mu na odsiecz od najdalszych granic Frengistanu. Królowie pobliscy przybędą sami, dalsi zaś wesprą go pieniędzmi i wojskiem. Mój słaby rozum widzi to tak, że tego roku winni byście łaskawie dołożyć starań, aby zdobyć zamek Jawaryn i zamek Komarom, a gdy się tam już zaprowadzi porządek, z nadejściem zimy stanąć pod Jawarynem i zażywać wytchnienia. Tatarów i innych harcowników rozpuścicie wtedy na czambuły — niech się rozbiegną aż po przedmieścia Wiednia i dokąd tylko potrafią dotrzeć, niech palą i rujnują niemieckie kraje, niech kamienia na kamieniu tam nie zostawią, niech mordują ich ludzi, kobiety i dzieci niech biorą w jasyr oraz bogacą się ich dobrem i prowiantem, a wtedy nieprzyjaciel zostanie bez ludzi i bez sił. Wy przezimujecie na granicy, w okolicy, w jakiej tylko zechcecie, a na przyszły rok ruszycie i z Bożą pomocą bez wysiłku wszystko zdobędziecie i podbijecie. Iść bo- 99 Rok 1683. Narada u wielkiego wezyra yU ,•',;<• l -ś wiem na Wiedeń, pozostawiając na swych tyłach zamek Jawaryn, to postępek dyktowany zarozumialstwem i brakiem rozwagi. Poszedł był na niego w roku dziewięćsetnym trzydziestym szóstyma nieboszczyk sułtan gazi Sulejman chan 261, lecz po dwudziestu jeden dniach uporczywego ostrzeliwania zamku stracił wszelką nadzieję i rozpoczął odwrót. Tedy i ta sprawa skończy się na pewno odwrotem w żalu — powiedział, wolał bowiem, aby oblegano Jawaryn, i sądził, że tak dobrze będzie postąpić. Ale wielki wezyr nie okazał szczerości i uporu swego nie rzucił. — Głupi jesteś! — powiedział. Niepotrzebne tu są twoje instrukcje czy moje przyzwolenie, bo ci ludzie bez rozkazu wtargną oraz będą pustoszyć i palić owe ziemie, a dzięki temu i kraj ten będzie zniszczony, i my posiędziemy zamek. Więc rób, co ci kazano. Zamki Jawaryn i Komarom, o których mówiłeś, to nie żadna gratka dla nas, bo gdy się je zdobędzie, wówczas wsie okoliczne rozda się żoł-; nierzom jako timary i ziamety, a jaka z tego będzie korzyść dla państwa? Natomiast kiedy się zdobędzie Wiedeń, tamte zamki opanujemy bez boju i walki, bo: się nam wówczas same poddadzą, a siły i pieniądze tudzież kule i amunicja, ja-, kie musielibyśmy stracić pod tymi zamkami, przydadzą się nam pod Wiedniem.; Na Stwórcę: jakiż ogromny kraj zdobędziemy! Zaniepokoiła go jednak ta rozmowa, przeto nie pozwolił więcej mówić o tym.) — Nie będę przez to mógł wyjść w pole! Nieprzyjaźń posiał twój język! — zawołał. Rozkazał wszakże przyodziać paszę w kryte suknem dygnitarskie futro z soboli, a potem go spokojnie odprawił. Później jednak pocieszył się w ten sposób,. że podczas ucieczki po klęsce, a mianowicie po przybyciu pod Jawaryn, chcąc zemścić się na paszy, oskarżył go, że to on spowodował owo nieszczęście i kazał go stracić, o czym opowie się na właściwym miejscu. Następnie wielki serdar ogłosił, że każdego, kto słowami będzie go od tej drogi odwodził, bezlitośnie straci. W ten sposób otumanił ludzi, więc wszyscy zdali się na Boga i tylko na cuda, Boże czekali. W tym dniu przybyli do obozu wojsk monarszych ze swymi oddziałami san-dżakbej nigdejski Ahmed bej, sandżakbej amasyjski Ali bej, sandżakbej arabkirski Omer bej, sandżakbej malatyjski Ahmed bej, sandżakbej alaijski Sulejman bej tudzież sandżakbej czorumski282 Mehmed bej, którzy też wszyscy zostali przyodzia-ni w kaftany. Poniedziałek dnia trzeciego b: postój w Mór283, cztery godziny [drogi]. Tego dnia wielki serdar raczył wyruszyć wraz ze wszystkimi wojskami muzułmańskimi z pól pod Stołecznym Białogrodem i nie zatrzymując się na posiłek spocząć dopiero na wymienionym obozowisku. Od chana tatarskiego przybyło tego dnia dziewięciu języków. Dziewięciu Tatarów, którzy ich przyprowadzili, zostało przy-, odzianych w kaftany. a 1529 r. b 28 czerwca 100 Silahdar Mehmed aga z Fyndykly Wtorek dnia czwartegoa: postój w Kis-Bćr284; siedem godzin [marszu]. Od północy aż do wieczora dnia następnego padał deszcz zmiłowanie niosący — tak gwałtowny, iż zdawało się, że to się już zima zaczyna. Dnia tego prawie przez cztery godziny maszerowano przez góry i dąbrowy. Wkroczono tu już na tereny należące do giaurów, przeto wojska muzułmańskie zabierały napotkane owce, bydło rogate i konie oraz wypasały [swoje zwierzęta] na tutejszych polach uprawnych. Czternastu ludzi — dworzan [różnych] paszów, mieszkańców pogranicza, oraz Tatarów — przybyłych z dwudziestoma dwiema głowami giaurów, którzy uciekali ze swojego taboru pod zamkiem Jawarynem, tudzież z sześcioma giaura-mi żywymi i nie skróconymi o głowę, jako też z jednym ich sztandarem, przyo-dziano w kaftany. Środa dnia piątego: postój w Per285; trzy godziny [marszu]. Dzisiaj spalono po drodze kilka wiosek i palanek, dla ochrony zaś tych, które przyrzekły uległość i posłuszeństwo, raczył [wielki serdar] wyznaczyć ody janczarów. Spalono też jakąś palankę na wzgórzu po lewej stronie od drogi, wyglądającą jak jaki zamek286. Bejlerbej rumelijski Kucziik Hasan pasza wywiózł stamtąd trzy armaty i odesłał je do wielkiego serdara. Ludzie, którzy je przywieźli, zostali nagrodzeni. W ten sposób do wieczora dostarczono około trzydziestu języków i uciętych głów tudzież chorągwi. Głowy i chorągwie rzucono na placu przed wejściem do namiotu serdara, przyprowadzonym zaś żywcem — ucięto głowy, a tym, którzy to wszystko dostarczyli — rozdano bakszysze. Natomiast na krótko przed zmierzchem bejlerbej bośniacki wezyr Chyzyr pasza oraz bejlerbej egerski Szej-chogłu Ali pasza odbyli popis z całymi swoimi dworami i wojskami ze swoich ejaletów. Chyzyr pasza został potem przyodziany w kryte złotogłowiem futro, zaś Ali pasza w chylat. Przybycie wielkiego serdara pod zamek Jawaryn Czwartek dnia szóstego": postój pod zamkiem Jawarynem287; trzy godziny [marszu]. Dzisiaj w pół godziny po wschodzie słońca ruszyły w drogę buńczuki wielkiego serdara, jego namioty i rzeczy. Potem sam on dosiadł konia, a po jego prawicy i lewicy jechali tworząc dwa skrzydła sipahiowie, silahdarowie, formacje niższe oraz wojska z różnych ejaletów: po prawicy paszowie z elajetów anatolij-skich z całymi swoimi dworami oraz mirimiranami, emirami tudzież posiadaczami timarów i zaimami ze swoich ejaletów, a podobnie po lewicy namiestnicy rumelijscy ze swoimi zbrojnymi oddziałami nadwornymi tudzież emirami i mirimiranami oraz zaimami i posiadaczami timarów ze swoich ejaletów, na przedzie zaś korpusy janczarów, dżebedżich i topczych, a dalej przed tymi zwycięscy ga-zijowie z pogranicza. Wielki serdar, znajdując się pośród tego orszaku majesta- 29 czerwca b l lipca 101 Rok 1683. Postój pod Jawarynem f X Mi tycznego — ogromnego i uroczystego, wspaniałego i wystawnego — czyli w samym centrum wojska, podobny był do ducha w jakimś ogromnym ciele. Jadąc dumnie i godnie w jednym szeregu z szejchem Wani Mehmedem efendim, po trzech godzinach dotarł pod zamek Jawaryn. Wielki jest Ałłah! O takim bowiem mnóstwie i liczebności, o takiej potędze i wspaniałości wojsk muzułmańskich jak w tym dniu, kiedy były one zgromadzone na owym pochodzie, nigdy jeszcze nie słyszano ani też nigdy czegoś podobnego nie oglądano. Zapełniły się nimi góry i równiny i nawet igły nie było tam gdzie rzucić na ziemię. Od okrzyków mahometańskich, od wrzawy bębnów i kotłów, surm i obojów błonia pod zamkiem jawaryńskim aż dygotały, a z zamku też donosiła się potężna palba. Od strony zamku ukazała się była na bojowisku garstka giaurów zaślepionych [zbytnia ufnością w swe siły], ale różni śmiałkowie spragnieni krwi nieprzyjaciela wiary, rozjuszeni niby lwy-samce, skoczyli na nich na swoich koniach. W niebo raz po raz strzelała pochwała wielkości Ałłaha288, głoszona ustami wszystkich żołnierzy wyznawców Jedynego, i wielu intruzów oddali oni na pastwę szabel. Pewien zaś śmiałek lwiej mocy, który na bojowisku odrąbał jakiemuś giaurowi głowę od tułowia, sam najmniejszej nawet rany nie odniósłszy ani się nic tym nie utrudziwszy, i przyszedł do serdara wołając: „Oby się zawsze tak działo z nieprzyjacielem wiary!", został przyprowadzony do jego szczęśliwej osoby i obsypany przez niego wieloma łaskami, a ponadto uznany za pierwszego wśród gazich. W tym momencie jeszcze nie było dokładnie wiadomo, gdzie staną namioty wielkiego serdara, toteż udał się on wprost do namiotu janczaragi wezyra Bekri Mustafy paszy, już rozbitego na brzegu rzeki Raby289 w miejscu, gdzie miano zbudować most. Niecni nieprzyjaciele wiary, którzy w liczbie dwunastu tysięcy piechoty i jazdy byli zgromadzeni w niefortunnym taborze swoim na przeciwległym brzegu wspomnianej rzeki oraz mieli za zadanie powstrzymać marsz gazich muzułmańskich na Wiedeń i bronić zamku jawaryńskiego — ujrzawszy takie mnóstwo zastępów muzułmańskich, wystrzelili z pięć czy dziesięć razy z sza-hi i darbuzenów, ale urwali tylko rękę jednemu człowiekowi, a jednego przyprawili o męczeńską śmierć. Później jednak, wedle powiedzenia: „Znalazłem bojo-wisko wolne od dzikiego lwa" (tu zresztą niestosownego)290, aż do wieczora strzelali z armat na tę stronę rzeki kalecząc wiele ludzi i koni. Żeby więc ratować osobę serdara, kiahia kułów Czelebi Ismail aga powiedział do niego: — „Panie mój, już gotowa wasza kwatera, racz tedy zawitać do niej" oraz ujął go pod rękę i siłą [go tam] wyprawił. Potem ochotnicy spośród janczarów, oko-pawszy się naprzeciw owego nieszczęsnego taboru, rozpoczęli [wesołą] zabawę w strzelanie z rusznic do niecnych nieprzyjaciół, a następnie chwalebnie wszczęli [prawdziwą] walkę i bitwę. Później ustawiono w okopach, a mianowicie naprzeciw armat giaurskich, sześć armat bałjemezów oraz pięćdziesiąt szahi-darbu-zenów. Rozpocząwszy po południu nieustającą kanonadę wywołano wśród szkaradnych giaurów siedzących w owym niefortunnym taborze popłoch taki, że nie 102 Silahdar Mehmed aga z Fyndykły - -r/i,-.», i i.!tf: ."..!.< -» Kif byli oni w stanie oddać choćby jednego wystrzału armatniego, oraz poniszczono wszystkie ich działa. Z wysłanych jako forpoczta wojsk tatarskich pod wodzą nureddina sułtana tudzież oddziałów namiestnika dijarbekirskiego wezyra Kara Mehmeda paszy, namiestnika aleppskiego Dęli Bekira paszy, namiestnika siwaskiego Binamaz Chalila paszy, namiestnika adańskiego Dęli Emir Mehmeda paszy, administratora sandżaku hamidzkiego Chazinedar Hasana paszy, administratora sandżaku tekijskiego Arab Alego paszy i administratora sandżaku tireńskiego Szejchogłu Ahmeda paszy tudzież jazdy egipskiej jedni przeprawili się przez rzekę Rabę wpław, inni zaś przeszli oddział za oddziałem na drugi brzeg po moście, który zbudował wspomniany już Kara Mehmed pasza. Gdy następnie [wojska te] uderzyły na tabor, zamkniętym w nim giaurom nikczemnym poszła dusza w pięty. Ich piechota tudzież pewna liczba ich jazdy schroniła się więc w zamku jawaryń-skim, a reszta ich jazdy, jaka nie wpadła w chwytne ręce gazich, rzuciła się do ucieczki wprost w kierunku Wiednia. Wojsko tatarskie puściło się jednak w pogoń i ją dopędziło. Ataki i utarczki podejmowano w różnych miejscach, to strzelając z rusznic, to walcząc przy pomocy strzał i na szable, aż wreszcie pokonano ich, zabijając jednych, innych zaś zmuszając do ustąpienia. Nawet spośród tych, którzy mieli konie rącze, bardzo, ale to bardzo mało dotarło do zamku Wiednia i zdało sprawę z tego, co zaszło. Kiahia kapydżych wezyra Kara Mehmeda paszy, który przyszedł od tego zwycięskiego wojska z wiadomością o rozbiciu i unicestwieniu owego niefortunnego taboru, został przyodziany w chylat. Do wieczora przyniesiono i przyprowadzono razem około stu głów i języków, którzy [także] zostali ścięci. Ci, którzy dostarczyli owe głowy i tych języków, otrzymali ku swej radości podarki i chylaty stosowne do swoich godności. Po tym wszystkim zwycięscy gazijowie już bez trudu zajęli przeciwległy brzeg {rzeki] i rozbili tam namioty oraz bezpiecznie i spokojnie podjęli straż [nad całą okolicą] na prawo i lewo. Dnia tego odbył popis i przyłączył się do obozu wojsk bejlerbej janowański, były defterdar wezyr Ahmed pasza z całym swym dworem i wojskiem ze swojego ejaletu tudzież Ahmed bej, sandżakbej z Lipovy291 w jego ejalecie, a także pasza z Magnisy w ejalecie anatolijskim. Ahmed pasza został przyodziany w kryte złotogłowiem futro, natomiast pozostali w chylaty. Gdy zaś zapadł zmrok, wielki serdar dosiadł konia i odbył objazd miejsc, w których miały być zbudowane mosty na rzece Rabie. Raczył on rozkazać, by zbudowano trzy mosty. Budowy pierwszego, w okolicy jego własnego sajbanu, miał nadzorować namiestnik bośniacki wezyr Chyzyr pasza i namiestnik ocza-Icowski wezyr Mustafa pasza z Mityleny, drugiego, na odcinku janczarów — janczaraga, trzeciego zaś, poniżej tamtych — namiestnik janowański wezyr .Ahmed pasza. Polecił też dołożyć wszelkich starań i wysiłków oraz ukończyć te 103 Rok 1683. Zdobycie zamku Tata •s H. mosty nie tracąc ani godziny. Zaraz tedy wydano wszystko, co było do tego 'potrzebne, a w myśl ustaw został do robót tych wprzągnięty również wojewoda wołoski hospodar Serban i wojewoda mołdawski292. Piątek dnia siódmego a: postój. Zdobycie zamku Tata 293 . Po rozbiciu niefortunnego taboru nieprzyjaciół wiary siedzących w zamku ja-waryńskim okoliczne ziemie wielobożników ogarnęło wielkie przerażenie. Kiedy więc bejlerbej budziński wezyr Kodża Arnawud Ibrahim pasza oraz namiestnik hercegowiński294 Mustafa pasza, wysłani jeszcze przedtem z rozkazem zdobycia zamku Tata podlegającego zamkowi jawaryńskiemu, stanęli pod jego murami, załoga wywiesiła chorągiew na znak poddania się i ślubując posłuszeństwo poprosiła o oszczędzenie jej. Dzięki łasce Ałłaha Najwyższego wojska muzułmańskie zajęły tedy i posiadły bez wojny i walki ów tak trudny do zdobycia warowny zamek, a wówczas żyjący w błędach giaurzy opuścili go i odeszli do innych krajów. Tylko kapitan zamku, który wypuścił osadzonych w tamtejszym więzieniu szesnastu jeńców muzułmańskich i przekazał ich namiestnikowi hercegowińskiemu Mustafie paszy, został przez [paszę] wysłany do wielkiego serdara. [Wszyscy] przybyli [do serda-ra] w ten dzień. Mustafa pasza oraz wspomniany kapitan razem z sześcioma swoimi ludźmi zostali przyodziani w kaftany, a wszystkich jeńców uszczęśliwiono w ten sposób, że na koszt skarbu ubrano ich od stóp do głów w nową odzież. Do obrony zamku raczył [serdar] wyznaczyć sandżakbeja csanadzkiego Mehmeda beja i pięciuset pieszego wojska z Temesvaru 295. Sobota dnia ósmegob: postój. Dnia tego odbył popis bejlerbej budziński Kodża Arnawud Ibrahim pasza z całym swym dworem i wojskiem, swego ejaletu tudzież z należącymi do jego ejaletu sandżakbejem gyulskim Ibrahimem bejem, sandżakbejem szekszardzkim Mustafą bejem i sandżakbejem mohackim Ahrne-dem bejem, a także wspomniany namiestnik hercegowiński Mustafa pasza, należący do ejaletu bośniackiego. Ibrahim pasza został potem przyodziany w kryte złotogłowiem futro, natomiast pozostali w chylaty. [Następnie] wspomniany Mustafa pasza wyjechał do Budy, mając rozkaz sprowadzić stamtąd tysiąc wozów prowiantu. Natomiast Tatarzy spalili przedmieście zamku jawaryńskiego, a od chana przyprowadzono trzech języków. Tatarzy zresztą ani na chwilę nie przestawali palić i rujnować okolicznych wsi, miasteczek i palanek, grabić wszelkiego dobytku i mienia, przynosić uciętych głów i przyprowadzać języków, a wielka ich liczba ruszyła wprost na Wiedeń. Dwaj ludzie [od chana], którzy przynieśli [wszystkie te] wiadomości, zostali przyodziani w kaftany. a 2 lipca b 3 lipca 104 Silahdar Mehmed aga z Fyndykły 105 Rok 1683. Zdobycie zamków Papa, Yeszprćm i innych Wielki serdar, dosiadłszy konia, raczył zawitać do swojego sajbanu, który stał na brzegu rzeki Raby. Z nakazem zbudowania trzech mostów na rzece Rabcy, płynącej o trzy godziny od obozowiska po drodze do Wiednia, wysłał on jednego ze swoich agów przybocznych, Giirdżi Alego agę, który też wybrał się tam z wojskiem wołoskim i mołdawskim. Raczył też wielki serdar polecić, by pobudowano stosownie do potrzeb niewielkie mosty na różnych rozlewiskach pomiędzy owymi dwiema rzekami (to jest między rzekami Rabą i Rabcą), a błoto by zasypano kamieniami i gruzem. Niedziela dnia dziewiątego a: postój. Tego dnia wielki serdar znowu dosiadł konia i pojechał tam, gdzie stał jego sajban, a ponadto raczył obsadzić bejami sandżaki zwornicki i szolnocki296. Natomiast chan jegomość z całym wojskiem tatarskim, jako też wojsko egipskie przeprawiło się na drugi brzeg rzeki i tam rozłożyło się obozem. Przyniesiono również dwie głowy i przyprowadzono pięciu języków. Zostali oni straceni, tych zaś, którzy ich przyprowadzili, raczył [serdar] uhonorować stosownie do ich godności chylatami i podarkami297. Poniedziałek dnia dziesiątego: postój. Zdobycie zamków Papa, Yeszprem, Csobanc i innych Dnia tego [serdar] znowu zawitał do swojego sajbanu na brzegu rzeki Raby i pilnował szybkiego postępu robót przy budowie mostów. W południe przyjechał [tam do niego] bejlerbej damasceński wezyr Abaza Sary Husejn pasza z kiahią kapydżych i ałajbejem szolnockim. Oznajmił on, że zostały zdobyte zamki Papa, Yeszprem i Csobanc, które zresztą same się poddały i kapitulowały, a ponadto dwadzieścia cztery zamki i palanki okoliczne, położone po tej stronie rzeki Raby (a mianowicie: zamek Tihany, zamek Yazsony, zamek Szigliget, zamek Keszthe-ly, zamek Devecser, zamek Csesznek, zamek Tiiskevar, zamek Szent-Marton, pa-lanka Csakvar, palanka Yasarhely, palanka Tapolca, palanka Janoshaz, palanka Karakó, palanka Mezod, palanka Simonyi, palanka Yat, palanka Somlyó, palanka Zad, palanka Torna, palanka Szent-Gróth, palanka Siimeg, palanka Kapor-nak, palanka Berd i palanka Kesztir 29S) poddały się pod władzę i zwierzchnictwo króla Węgier środkowych Emeryka Thókólyego. Pasza ten był mianowicie poprzedniego dnia wysłany ze swoim dworem i wojskiem swojego ejaletu na podbój i zdobycie zamków Papa, Yeszprem i Csobanc i pojechał też tam, gdy mu przydzielono jeszcze bejlerbeja egerskiego Szejchogłu Alego paszę, sandżakbeja hamo-homskiego 2" Araba Sulejmana beja i sandżak-beja adżeluńskiego — wszystkich z ich dworami oraz wojskami z podległych im terenów — tudzież pewnego mirzę z dwoma tysiącami Tatarów, a także tysiąc janczarów, pięciuset ochotniczych dżebedżich oraz dwie ody topczych z dwiema a 4 lipca kolubrynami i pięcioma działami szahi-darbuzenami. W myśl otrzymanego rozkazu — nie bacząc na to, że znajduje się w zasięgu armat zamku Papa — kazał on uderzyć na tamtejsze podgrodzie oraz grabić je i plądrować, mężczyzn w pełni sił zabijać, a kobiety i dzieci brać w jasyr. Kiedy więc miał dać rozkaz sypania okopów, kapitan zamku nazwiskiem Conte 30° poddał się i wyszedłszy z zamku z blisko pięćdziesięcioma swoimi giaurami przypadł mu do nóg wołając: „Litości!". Pasza nie pozwolił tedy robić krzywdy ludziom, którzy znajdowali się w zamku i oszczędził ich. Po wjeździe do zamku razem z Szejchogłu Alim paszą wypuścił on z więzienia czterdziestu pięciu jeńców muzułmańskich, którzy siedzieli tam z łańcuchami na szyjach, i wsadziwszy ich na wozy odprawił do wielkiego serdara. Potem osadził tam dla ochrony zamku sandżakbeja szekszar-dzkiego Alego beja z około czterystu gazijami z pogranicza pod wodzą pierwszego i drugiego agów jazdy z zamku stołecznobiałogrodzkiego tudzież z pewną liczbą Madziarów pod komendą pewnego kapitana na służbie Thókólyego, a następnie w pobliżu zamku rozbił swe namioty. Wywiózł on z zamku prowiantu na trzy dni. Wojsko tatarskie, które było mu łaskawie przydzielone do boku, uderzywszy na okoliczne wsie, także nabrało nieskończenie wiele różnego dobra tudzież jasyru, po czym, wytraciwszy mężczyzn, powróciło pod zamek z blisko dwoma tysiącami kobiet i dziatwy oraz przyłączyło się do obozu wojsk muzułmańskich. Wszakże wobec skarg emirów z pogranicza, którzy wskazywali, iż [ów jasyr] to miejscowi rajowie, od wielkiego serdara nadeszło rozporządzenie, w którym raczył on polecić, aby jasyr, wzięty w okolicach Stołecznego Białogrodu, Taty i Papy, został oddany. Wszystkich tedy [jeńców], jacy się znajdowali w rękach Tatarów i innych żołnierzy, [pasza] odebrał oraz zwrócił i wydał ich sipahiom. Po tym wszystkim ruszył on stamtąd i poszedł na zamek Yeszprem. Również i ten został zajęty i opanowany, gdyż ze strachu przed szablami muzułmanów ka-pitulował. Kapitan tamtejszy przyniósł potem klucze od zamku oraz przyprowadził jeńców muzułmańskich — osiemdziesięciu czterech mężczyzn i szesnaście kobiet — i wszystko oddał [paszy]. Dla obrony owego zamku osadził [tam pasza] sandżakbeja simontornyeńskie-go 301 Mustafę beja z około pięciuset żołnierzami — azabami, topczymi i marto-losami ze Stołecznego Białogrodu — tudzież pewnego Madziara i pewnego kapitana, człowieka Emeryka Thókólyego. Potem oznajmił on, że w myśl posiadanego pozwolenia powraca do obozu wojsk monarszych, a wówczas [komendanci wspomniani] zostali przyodziani w kaftany. Wszystkim czterdziestu pięciu jeńcom [muzułmańskim], którzy po zdobyciu zamku Papa odzyskali wolność, giaurzy, u których oni służyli, chcąc uczcić ich, dali po jednym koniku, więc też przyjechali oni do obozu wojsk monarszych. Wielki serdar zjechał wówczas łaskawie do swoich namiotów i zasiadłszy pod sajbanem na stołku polecił przyprowadzić owych ludzi do siebie. Sprawiono im taką radość, że wywołując każdego z nich po imieniu ubrano wszystkich na 106 Silahdar Mehmed aga z Fyndykły 107 Rok 1683. Obrona mostów na Rabie i Rabcy '• koszt skarbu od stóp do głów w nowe szaty. Reis Mustafa efendi natomiast przywołał dwadzieścia jeden osób z ich liczby przed swój namiot i dał każdemu jeszcze własną ręką po dwa ałtynczyki. Podobnie jak i przedtem niektórzy żołnierze i sejmeni z obozu wojsk [monarszych] oraz Tatarzy, zlekceważywszy sobie rozkazy, znowu dopuścili się kradzieży, grabieży i rozbojów we wsiach należących do Stołecznego Białogrodu, porywając tam dobytek, prowiant i członków rodzin [tamtejszych mieszkańców], a za-imowie i posiadacze timarów przyszli do wielkiego serdara z głośnym narzekaniem i skargami na tę wielką zniewagę. [Serdar] wydał wówczas surowy rozkaz, aby zbadano i wywiedziano się, kto wziął w jasyr takich rajów, a u kogokolwiek by się oni znaleźli, by ich odbierano i zwracano ich sipahiom302. Na mocy tego zostali wyznaczeni sipahiowie z owego sandżaku tudzież pewna liczba cza-wuszów dywanu i janczarów, którzy obeszli i obszukali namiot za namiotem, a znalezione tam blisko dwa tysiące rajów zwrócili i wydali ich panom. Handlarze, którzy wróżyli sobie stąd wielkie zyski, mieli zatem jedynie straty, a dwóch bolukbaszych od sarydżów i jeden sipahi zostali za te sprawki ścięci przed sej-banem serdara i w jego obecności. Wtorek dnia jedenastego*: postój. - - Pozostanie Ibrahima paszy na straży mostów na Rabie i Rabcy w okolicy zamku Jawaryna Wielki serdar, mając poparcie ludzi poważnych i mądrych, wezwał dnia tego do siebie bejlerbeja budzińskiego wezyra Kodża Arnawud Ibrahima paszę oraz mianował go seraskerem powierzając mu ochronę nowo zbudowanych mostów na rzekach Rabie i Rabcy płynących pod zamkiem Jawarynem, a następnie kazał go przyodziać w kryte złotogłowiem futro. Raczył go przy tym napomnieć, by dla obrony i zabezpieczenia ciągnących, przechodzących i przeprawiających się tędy gazich muzułmańskich przed złośliwością nieprzyjaciół miał oko i ucho na wszystko otwarte. Oprócz dwóch tysięcy pięciuset jego własnego dworu przydał mu [serdar] jeszcze spośród załogi budzińskiej trzystu góniillich, trzystu azabów i stu pięćdziesięciu posiadaczy timarów z ich ałajbejem, a także bejlerbeja ocza-kowskiego wezyra Mustafę paszę z Mityleny z dwoma tysiącami pięciuset jego dworu i żołnierzy z jego ejaletu, administratora sandżaku hercegowińskiego Mustafę paszę z pięciuset jego ludźmi, administratora sandżaku chudawendigiar-skiego Berber Alego paszę, administratora sandżaku ankarskiego Alego paszę z Nigde, sandżakbeja i ałajbeja mohackiego z sześćdziesięcioma ich ludźmi, san-dżakbeja i ałajbeja sremskiego z ich trzystoma ludźmi, ałajbeja smederewskiego z siedmiuset jego ludźmi, ałajbeja szekszardzkiego z dwudziestoma jego ludźmi, a 6 lipca <••• * - .--'.• •» - -1 i. ałajbeja koppańskiego 303 z sześćdziesięcioma jego ludźmi, ałajbeja novigradzkie-go z pięćdziesięcioma jego ludźmi, osiemdziesięciu beszlich z Pesztu, stu posiadaczy timarów i pięćdziesięciu jazdy z Ostrzyhomia, chassekiego Mehmeda agę z siedmioma odami (to jest dwoma tysiącami) janczarów, tysiącem dżebedżich, dwiema odami topczych z dwiema kolubrynami i dwudziestoma działami szahi--darbuzen, cztery niższe formacje sipahiów w liczbie trzech tysięcy ludzi, stu pięćdziesięciu piechoty skarbowej z Bośni oraz pięć tysięcy wojska tatarskiego — w sumie dziewiętnaście tysięcy dziewięćset siedemdziesięciu gazich muzułmańskich. Agom niższych formacji dał on z góry dwie raty lafy dla ich ludzi, a całą starszyznę tych wojsk udarował wspaniałymi chylatami. Przedsięwzięta przedtem budowa trzech mostów na Rabie, trzech na Rabcy oraz sześciu na grzęzawiskach pomiędzy tymi rzekami, czyli razem dwunastu mostów, była już ukończona. Kiedy więc wojsko monarsze otrzymało pozwolenie i zaczęło oddział za oddziałem przeprawiać się przez nie, góry i równiny od Raby do Rabcy wypełniły się do ostatnich granic zwycięskimi gazimi i namiotami koloru róży oraz zamieniły się w [jedno wielkie] pole tulipanów. Mieszkańcy miast, wsi, palanek i zamków na wyspie Komarom przysłali wówczas człowieka z prośbą o oszczędzenie ich. Żeby więc nie stała się im żadna szkoda lub krzywda od wojsk muzułmańskich, we wszystkich owych [osiedlach] postawiono godnych zaufania strażników spośród czawuszów dywanu i z korpusu janczarów. Natomiast z zamku Papa, Yeszprem i Csobanc przybyli tamtejsi kapitanowie, od których wielki serdar na spotkaniu z nimi w namiocie wewnętrznym przyjął hołd poddańczy i którzy tam zostali przyodziani w kaftany. Również jeńcy muzułmańscy w liczbie osiemdziesięciu czterech mężczyzn i szesnastu kobiet, którzy po zwolnieniu z zamku Yeszprem przywędrowali tutaj, zostali przyprowadzeni przed [serdara], który rozkazał dać ze skarbu wszystkim nową odzież. Podarki otrzymali także Tatarzy, którzy przynieśli cztery głowy. Środa dnia dwunastegoa: postój. Dnia tego aż do zmroku przejeżdżały po wszystkich mostach na drugą stronę rzeki Rśby buńczuki wielkiego serdara, korpusy janczarów, dżebedżich i topczych tudzież zapasy prochu i amunicji, działa i bagaże oraz paszowie, tedy po tej stronie już nikt nie został. Wezyr Kara Mehmed pasza, Dęli Bekir pasza, Binamaz Chalil pasza, Dęli Emir Mehmed pasza, Chazinedar Hasan pasza, Arab Ali pasza, Szejchogłu Ahmed pasza oraz nured-din z wojskiem tatarskim, którzy już przedtem znajdowali się na przeciwległym brzegu rzeki, zostali wyznaczeni na forpocztę oraz dostali rozkaz, by jechać przodem przed innymi. » 7 Jipca 108 Silahdar Mehmed aga z Fyndykły -.H -n rn r Serdarstwo Kor Husejna paszy podczas zdobywania zamku Pozsony Administrator sandżaku nikopolskiego Abaza Kor Husejn pasza został obdarzony ejaletem egerskim i mianowany seraskerem, po czym w obliczu serdara przy odziano go w chylat. Otrzymał on zadanie zdobycia w porozumieniu z królem Węgier Środkowych Emerykiem Thókólym warownego zamku Pozsony, położonego na przeciwległym brzegu Dunaju. Oprócz pięciuset żołnierzy jego własnych raczył [serdar] przydzielić mu tysiąc stu pięćdziesięciu czterech piechurów i z Egeru, jako też trzystu szesnastu jazdy oraz pięciuset sześciu tamtejszych zai-mów i posiadaczy timarów, bejlerbeja varadzkiego Mogrułzade Giirdżi Mehmeda • paszę z dwustoma ludźmi jego dworu, dziewięciuset trzydziestu jednym piechoty i i czterystu sześćdziesięcioma jazdy z liczby kułów zamku varadzkiego tudzież . z trzystu czterdziestoma dziewięcioma tamtejszymi zaimami i posiadaczami tima-s rów, tysiąc dwustu piechoty budzińskiej, a ponadto beszlich temesvarskich, ja-.1 nowańskich i ujvarskich — razem sześć tysięcy zwycięskich gazich z pogranicza. ! Wielki serdar raczył mu powiedzieć: ] — Wszelkie ważne sprawy załatwiaj, mój drogi, w porozumieniu z Emerykiem Thókólym, bądź z nim w dobrej komitywie i niczego nie przedsiębierz bez naradzenia się [z nim]. Jeśli będą potrzebne posiłki, daj znać, a ja ciebie bez wojska nie zostawię. Dołóż najpierw wysiłków i starań, aby zdobyć i opanować również zamki Levice i Nitrę 30", a następnie, by zająć także zamek Pozsony. Mam nadzieję, że się dobrze zasłużysz, a gdy Ałłah Najwyższy da, że wrócisz, spotka cię łaska większa, niżbyś się spodziewał! Potem polecił mu i nakazał, aby od razu udał się przez most koło Ostrzy-homia do palanki Parkany305 i złączył się tam z Thókólym. Opowieść o tym, jak się potoczyły owe sprawy, będzie stosowniejsza na [właściwym] miejscu. Szejchogłu Ali pasza zaś, który został zwolniony z urzędu w Egerze, otrzymał sandżak nikopolski oraz został przyodziany w kaftan. Czwartek dnia trzynastego a: obozowisko nad rzeką Rabcą; trzy godziny [marszu]. Po sześciu dniach spędzonych w ten sposób pod zamkiem Jawarynem, wyruszył stamtąd serdar ze wspaniałym orszakiem dnia tego pół godziny po wschodzie słońca, a przebywszy rzeki Rabę i Rabce po wzniesionych na nich mostach, raczył zawitać do swojego wyniosłego namiotu. Mijając po drodze okolicę, w której została stoczona walka ze wspomnianym niefortunnym taborem, oglądano pancerze łuskowe i żelazne hełmy nikczemnych giaurów, które [walały się] na , ziemi i w nikim już nie budziły chęci, [aby je posiąść]. Zwycięskich wojsk muzuł-x mańskich, podobnych do gwiazd i do piasku, było tyle, że nie sposób tego wyrazić lub opisać i że przechodziło to wszelką miarę i wszelkie granice, toteż miały one niemało kłopotów z przejściem po mostach, ale — dzięki Ałłahowi Najwyższemu! — nikomu nic złego się nie przytrafiło. a 8 lipca 109 Rok 1683. Zdobycie zamku Óvar . ^'^i - bar,"'f o J/. ;»;!„< Z tego to obozowiska wyprawił [wielki serdar] telchiscziego Ismaila agę do strzemienia monarszego, posyłając i przedkładając przez niego swoją pisemną relację o wszystkim, co zdarzyło się do tej pory. Ten przyjechał do Belgradu i, wprowadzony przez kajmakama przy strzemieniu monarszym, wezyra Kara Ibrahima paszę, w kiosku Abazy otarł lica o podnóżek wysokiego tronu oraz oddał [ową] relację, a ponadto ustnie zdał sprawę ze wszystkiego. — Celem naszym były zamki Jawaryn i Komarom, a o zamku Wiedniu nie było mowy. Dziwnie nierozważny krok popełnił pasza, dając się ponieść takiej zachciance... Ale dobrze, niech mu Bóg Najwyższy dopomoże! Wszakże, gdyby wcześniej był dał znać o tym, nie byłbym się zgodził — raczył rzec na to pady-szach jegomość. Był on tym wielce zdziwiony i strapiony, ale mimo to wysłał [do wielkiego serdara] swojego podskarbiego nadwornego musahiba Alego agę z pełnym uprzejmości majestatycznym pismem monarszym, dwoma wspaniałymi chylatami — jednym podbitym futrem i jednym zwyczajnym — tudzież z obsypaną klejnotami szablą i wysadzanym drogimi kamieniami kindżałem. Aga ten przyjechał [do wielkiego serdara] już podczas oblężenia Wiednia i tam też doręczył [mu] owe rzeczy. Zdobycie zamku Óvdr306 Bejlerbej dijarbekłrski wezyr Kara Mehmed pasza, wysłany [poprzednio] na forpocztę, wespół z dodanymi mu łowcami nieprzyjaciół — mirimiranami — zdobył szturmem warowny zamek zwany Óvar, położony na brzegu Dunaju na prawo od drogi, a większy nawet i mocniejszy niż zamek TJjvar. Siedzący w nim giau-rzy zostali tedy zabici albo wzięci w jasyr, zaś ich dobytek oraz zapasy prowiantu — złupione i zagrabione. Pszenicy, mąki i jęczmienia było tam tyle, że nie da się tego opowiedzieć. Z jednego spichrza, takiego jak nie przymierzając spichlerz w Belgradzie, tysiące muzułmańskich gazich nabrały sobie mąki i byłoby jej starczyło dla całego wojska, ale nie dbając o nią — zostawiono ją na miejscu. Na jasyr i rzeczy też zresztą nikt nawet nie spojrzał. A tymczasem gdyby ktokolwiek, kto by miał pieczę nad owymi bogactwami, był się dobrze zastanowił nad tym i zabrał przynajmniej resztki tego wszystkiego, byłoby się potem nie cierpiało plagi drożyzny i głodu. Ludzie, nieświadomi wartości owych wspaniałych dóbr, połowę ich spalili, a drugą połowę zdeptali nogami. Panu Stwórcy Najwyższemu, Stworzycielowi świata i Żywicielowi potomków Adama, nie spodobała się taka niewdzięczność za okazane im łaski, więc zesłał potem na nich wszystkich najrozmaitsze nieszczęścia... Zamek ten napawa ludzi zdumieniem. Jest tam bez liku różnych budowli z marmuru, a dzięki bezprzykładnej warowności tej potężnej fortecy mnóstwo giaurów mogło tam bezpiecznie trzymać wszelki swój dobytek i żywność. 110 Silahdar Mehmed aga z Fyndykly an/dol • Dobrą wiadomość o tym, że ów zamek, na którego zdobycie — licząc wedle zwyczajnego biegu takich spraw — nawet dwudziestu dni bojów i walk byłoby za mało, dzięki łasce Ałłaha Najwyższego w jednej chwili został zdobyty przez muzułmanów i przypadł im w udziale307, a gdy po jego czterech stronach założono miny, został zrównany z ziemią — przywiózł karakułak Mehmed aga. [Wielki serdar] rozkazał przyodziać go w chylat, a wezyrowi Mehmedowi paszy [w nagrodę] za jego wyczyn posłał kryte złotogłowiem futro z soboli. Przed namiot serdara przyniesiono też czterdzieści głów z owego zamku i przyprowadzono dziesięciu języków, których potem ścięto. Natomiast nureddin sułtan, który w pewnym taborze w pobliżu Wiednia sprawił giaurom rzeź i zmusił ich do ucieczki, przysłał haftowany złotem sztandar, dziesięć głów i ośmiu języków. W ślad za tym również chan jegomość przysłał sześciu języków z tego samego taboru. Ludzi, którzy ich przyprowadzili, odziano w chylaty i nagrodzono podarkami, a języków zgładzono szablą. Dnia tego po południu wielki serdar dosiadł konia i udał się na przejażdżkę nad Dunajem. Trzej Tatarzy przebyli wówczas rzekę wpław na swoich koniach, ale gdy pojechali dalej, uderzyli na nich nieprzyjaciele wiary, którzy siedzieli tam na wyspie. [Tatarzy], będąc w mniejszości i nie mogąc im sprostać, zawrócili i przypłynęli z powrotem. [Wielki serdar] dał każdemu z nich po dwadzieścia kuruszy. Piątek dnia czternastegoa: postój. Dnia tego wielki serdar wyprawił swoje buńczuki i korpus janczarów na obozowisko pod Óvarem. Podczas dawniejszych wojen przestrzegano zasady, aby z chwilą wkroczenia do kraju wojny308 buńczuki, [wspomniany] korpus tudzież wszystkie wojska muzułmańskie szły razem. Jednakże wobec oznak triumfu i zwycięstwa, jakie już objawiły się podczas niniejszej zwycięskiej wyprawy, [wielki serdar], ufny w łaski Pana światów, rozkazał teraz, by oddziały te jechały bez lęku i obawy przodem niby we własnym kraju. Dwóch kapitanów przybyłych z palanki Keszthely, która już przedtem była się poddała, polecił on przyodziać w kaftany. Sobota dnia piętnastego: obozowisko pod zamkiem Óvar; pięć godzin [marszu]. Dzisiaj wyruszono w drogę o świcie, a po pięciu godzinach drogi przybyto pod zamek óvar i tu rozłożono się obozem. Droga tego dnia od początku do końca prowadziła brzegiem Dunaju309. Po przeciwnej stronie znajdowała się wyspa Komarom, toteż oglądano pokryte lasem góry, ciągnące się na całej jej długości. Mniej więcej w pół godziny [po wyruszeniu] w tę drogę ujrzano spaloną wieś Tolivar 31°. Natomiast na trzy godziny przed [dojściem do] wspomnianego obozowiska zerwała się taka kurzawa, że człowiek nie mógł dojrzeć nawet swego najbliższego sąsiada. Pod wieczór zaś wielki serdar dosiadł konia i pojechał obejrzeć sobie zamek óvarski. Niedziela dnia szesnastego, czyli pierwszego lipcab: obozowisko Gatte311; a 9 lipca b 1/11 lipca 111 Rok 1683. Zdobycie zamku Hainburg pięć godzin [marszu]. Dzisiaj wyruszono w drogę o świcie i na obiad nie stawano. Droga na lewo szła przez grzęzawiska, więc żeby uniknąć trudów, skręcono na prawo i ciągnione przez okolice gęsto zalesione i bardzo przyjemne. Bagaże jednak pojechały w większej części [drogą] na lewo i z tego powodu były wielkie kłopoty. Zdobycie zamku Hainburg Dnia tego wezyr Kara Mehmed pasza i Dęli Bekir pasza otrzymali rozkaz bycia zamku Hainburg312. Dęli Bekir pasza przyszedł tam pierwszy i obiegł [zamek], a potem już obaj paszowie bili [w niego] z dział aż do południa. Przeklęci potępieńcy, którzy zamknęli się tam, ufni w moc [zamku], nie poddawali się, tedy [paszowie] donieśli o tym do wielkiego serdara i poprosili o armaty. Serdar tejże samej godziny posłał im przeto proch i kule oraz dwie kolubryny, ale jeszcze zanim dotarły one na miejsce, gazijowie muzułmańscy z uporem w oczach, dodając sobie nawzajem otuchy, ruszyli na zamek z różnych stron i o godzinie szóstej wdarli się do niego. Żołnierze tudzież co ważniejsze osobistości już przedtem były stamtąd uciekły, a rajów, którzy zostali na miejscu i toczyli walkę, wyrżnięto w pień, po czym zamek opanowano. Z dobrą nowiną o tym przyjechali o zmroku kiahiowie kapydżych wezyra Kara Mehmeda paszy i Dęli Bekira paszy oraz goniec wielkiego serdara. Na ziemię na placu przed namiotem serdara wysypano przyniesione przez nich głowy i ścięto przyprowadzonych przez nich języków, [sami zaś wymienieni] otrzymali podarki i zostali ku swej radości przyodziani w chylaty. Wielki serdar raczył rozkazać zamek ten zburzyć i spalić. Wysłany tam człowiek zbłądził w drodze i zanim tam dojechał, zamek już został podpalony, a jego brama i mury zostały starte w proch. Poniedziałek dnia siedemnastego3: postój w Wildungsmauer313; pięć godzin [marszu]. Dnia tego wielki serdar wyjechał w drogę o świcie, a po pięciu godzinach spoczął w swoim wyniosłym dworze wystawionym na wspomnianym obozowisku. Z zamku Hainburg nadeszło [tam] dwieście uciętych głów i dziesięciu pojmanych języków. Tych, którzy [to wszystko] dostarczyli, kazał [wielki serdar] przyodziać w stosowne do ich godności chylaty tudzież nagrodził podarkami. Zobaczywszy jeszcze, jak owych języków zakuwano w kajdany, dosiadł on konia, pojechał i obejrzał zamek Hainburg. Zamek ten to zaiste mocna warownia i potężna forteca. Tamtejszy zamek zewnętrzny był większy i mocniejszy niż zamek Wan, a zamek wewnętrzny — szczytami sięgający gwiazdy Capelli, a wzniesiony na kamiennej górze — jeszcze potężniejszy, mocniejszy i bardziej warowny niż zamek wewnętrzny w Wanie. 12 lipca 112 Silahdar Mehmed aga z Fyndykły Mógł on był przez jakie dwadzieścia dni opierać się oblężeniu, ale z łaski Bożej gwałtowny szturm wojska muzułmańskiego przejął wielobożników lękiem i grozą, udaremnił wszystkie ich przedsięwzięcia i pomieszał im szyki, tak że zabrakło im dzielności i odwagi [chociażby] na jeden dzień oporu i walki z zastępami wyznawców Jedynego. Zostali tedy rozbici i złamani, a [owe] zwycięskie zastępy odniosły triumf i wiktorię. Wielki serdar obejrzał zatem [owo pobojowisko], a potem, dziękując Bogu, powrócił do swoich namiotów. Liczba zamków i palanek na prawo i lewo od drogi, zdobytych aż do chwili przybycia na to obozowisko, przekroczyła [już] setkę. Tylko tego [jednego] dnia oglądano blisko dwadzieścia palanek na prawo i na lewo od drogi, które zostały podpalone i puszczone z dymem i w których prócz murów obronnych nie zostało ani śladu jakiejkolwiek budowli. Wedle sprawdzonych wiadomości sami tylko skorzy do grabieży obozowi przekupnie zdobyli i spalili prawie pięćdziesiąt zamków i palanek, biorąc w miejscowościach, skąd żołnierze [giaurscy] już przedtem uciekli, rajów w jasyr oraz rabując i porywając ich dobytek i mienie. Natomiast pod wieczór przyjechał od chana jały-aga oraz Islam mirza, którzy przyprowadzili czterech języków porwanych z przedmieścia Wiednia. Jeden z owych języków został zatrzymany, trzech innych zaś darowano owym [Tatarom], którzy dzięki uprzejmości [wielkiego serdara] dostali też wiele różnego dobra i zostali przyodziani w kaftany. Wtorek dnia osiemnastegoa: postój w Schwechat314; pięć godzin [jazdy]. Dzisiaj o pół godziny przed wschodem słońca pojechały buńczuki wielkiego serdara, a następnie i on sam wyruszył w drogę. Po pięciu godzinach [stanął on] na wymienionym obozowisku. Odpocząwszy przez pół godziny, dosiadł konia i w towarzystwie około dziesięciu tysięcy muzułmańskich gazich na rączych koniach pojechał obejrzeć zamek Wiedeń oraz wymiarkować, gdzie by robić okopy. W momencie gdy zbliżyli się oni do przedmieścia, najlepsi spośród muzułmańskich wojaków uderzyli na nie, blisko tysiąca giaurów oddali na pastwę szabel, wielu zakuli w kajdany, w jednej chwili zagrabili i zgarnęli ich mienie oraz prowiant, po czym powrócili do wielkiego serdara ze stu pięćdziesięcioma głowami i pięćdziesięcioma językami. [Serdar] raczył każdemu rycerzowi okazać łaskawość i ku ich radości obdarował ich, językom zaś kazał wymierzyć karę. Potem zawitał on do okolicy w pobliżu zamku, gdzie w roku dziewięćset trzydziestym szóstym, kiedy nieboszczyk sułtan Sulejman chan Gazi przyszedł oblegać zamek Wiedeń, był rozbity jego namiot. [Namiot ów] później tam pozostał, a ówczesny cesarz niemiecki, niecny król Ferdynand, przez szacunek [dla sułtana] wzniósł [tam] dokładnie na wzór monarszego namiotu niezrównany zamek — pałac o zachwycających kształtach315. Zamiast ołowiu pokrył go pozłocistą miedzią, więc w słonecznym świetle błyszczał on tak, że się w oczach ćmiło, a ponadto opasał go murem. Wszyscy późniejsi królowie przyozdabiali [ów pałac] « 13 lipca Fragment jednego z namiotów tureckich zdobytych pod Wiedniem, obecnie w Państwowych Zbiorach Sztuki na Wawelu 113 Rok 1683. Droga od Jawaryna do Wiednia ..«-... -r ...... r < • przeróżnymi kwiatami, zasadzili tam jabłonie, grusze, granatowce, figowce, palmy daktylowe i drzewa pomarańczowe, cytryny hodowane w beczkach i donicach oraz inne drzewa owocowe i nie dające owoców, a także pełne powabu zagajniki z drzew oraz gaje palm i cyprysów. Urządzili oni tam również wysoki na dwie długości kopii mur z drzew liściastych, przez które — zdawało się — niepodobna ani wyjść stamtąd na zewnątrz, ani dostać się tam z zewnątrz, bo takie to są te drzewa! Mur to niebywały, a odznacza się takimi proporcjami i taką regularnością, że ani jeden listek na jego płaszczyznach i wierzchołku nie wystaje ani nie jest cofnięty poza linię innego listowia. W lasku tym znajduje się nawet rozmaita zwierzyna, jak to sarny i jelenie tudzież lwy i tygrysy oraz inne dzikie zwierzęta, a także ptactwo, a na utrzymanie tego wydaje się rozrzutnie — jak się okazuje — tysiąc tysięcy kies! [Wielki serdar] złożył tam Panu Łaskawcy Szczodrobliwemu pochwały i dziękczynienia, a potem wypoczywał, oglądając zarazem i obserwując do woli okolicę zamku na cztery strony oraz miarkując, gdzie się porobi okopy. Potem zostawił tam ludzi dla ochrony [owego] ogrodu, a przed zmrokiem wsiadł na konia i powrócił do obozu wojsk monarszych. Tego dnia droga prowadziła przez inną jeszcze okolicę, w której cesarz zażywał przechadzki i rozrywek. Jechano mianowicie obok ogrodu nad Dunajem, otoczonego olbrzymim murem, gdzie były przeróżne budowle, kwiaty i owoce, jakich oczy jeszcze nie oglądały i o jakich nie słyszały jeszcze uszy. Został on spalony, zniszczony i zrównany z ziemią 316. Tegoż dnia, zanim jeszcze przybyto na postój, natrafiono na jakieś miasteczko, od (którego na prawo i na lewo leżało z dziesięć spalonych wsi i palanek. Na prawo od niego, na brzegu Dunaju, mieli giaurzy skład drzewa. Znajdowało się [tam] nieopisane mnóstwo drewna, belek i desek, a także młynów [wodnych] i białej mąki. Wszystko to bez żadnego namysłu spalono. Zaim Kartał Mehmed aga zaś zdobył na giaurach dwa działa szahi, a gdy je na małym wózku, ciągnionym przez jednego konia, przywiózł do serdara, doznał od niego łask. Oprócz tego miał cesarz niemiecki jeszcze w siedemnastu miejscowościach pałace317 takie, że żadnego z nich nawet za parę tysięcy kies by się nie kupiło. Solidności ich budowy, ich piękna i ozdobności, owych porfirów i marmurów,, niezliczonego mnóstwa drzew owocowych i nie owocujących oraz kwiatów, jakie rosły w tamtejszych ogrodach, w żaden sposób nie da się opisać. Cztery czy może pięć pałaców takich, które się znajdowały w Wiedniu, puszczono z dymem. Spalono także pewną rezydencję [cesarską] na równinie wśród gór, odległej od Wiednia o cztery godziny. Objazd jej zająłby ze trzy godziny i była ona zgoła niepodobna do żadnej z wiedeńskich, a również i tam znajdowały się najrozmaitsze drzewa, kwiaty, owoce i jeden za drugim mury utworzone z drzew liściastych, strumienie płynące zimną wodą oraz wspaniałe budowle. Mówiąc krótko, oprócz kiosku sułtana Sulejmana nie ocalał tam ani jeden ogród, ani jedna wspaniała budowla, bo wszystkie spalono, zniszczono, zrujnowano. 114 Silahdar Mehmed aga z Fyndykły Od Jawaryna do Wiednia było dwadzieścia cztery godziny drogi, a przebyto ją stając obozem sześć razy. O tym, jak pięknie zagospodarowanych i bogatych było sześć owych miejscowości, już była mowa, ale też [cały] ten kraj stanowiły ogrody i pola uprawne, gleba żyzna, falujące morze zasiewów. Wojska muzułmańskie, ciągnąc przez nie, tratowały [owe zasiewy], wypasały na nich swe konie, podpalały je, a mimo to większa ich część nadal kołysała się niby morze. Winnice były tam tak starannie uprawione, a winogron w nich były takie ilości, że te winnice, jakie ciągną się wokół Stambułu, w porównaniu z tymi zgoła się nie liczą. Ogrody tamtejsze zaś pełne były przeróżnych owoców. Każda tamtejsza wieś i miasteczko posiadało jeden wspólny odpływ dla nieczystości. Domy ich zaś po większej części miały trzy kondygnacje: dwie były murowane z kamienia niby ów chan walidy318, więc tym ogień szkody nie robił, a płonęła tylko trzecia, z cienkich desek zrobiona. Każda wieś miała tysiąc albo i więcej domów niby jakie miasteczko, a po niektórych wioskach widziało się rynki, jak ów rynek Alego paszy w Adrianopolu. Wszystkie tamtejsze wsie, winnice, ogrody, domy, folwarki były własnością prywatną, więc nikt nie stosował wobec nich bezprawia czy gwałtu, a nawet gdyby ktoś znalazł bezpańską gąskę, to by jej nie tknął. Stąd też tak wielki dobrobyt i rozkwit tego kraju, bez tego bowiem podobny rozkwit nigdy w życiu nie byłby możliwy. Pałace tamtejsze odznaczały się takim pięknem architektury, taką solidnością i warownością oraz takimi rozmiarami, że przedstawiały widok jak na obrazkach chińskich. Najwięksi zaś biedacy mieli tam domy lepsze od stambulskich serajów, z posadzkami po większej części z porfiru lub marmuru, zbudowane z mocnej i bardzo pięknie wyrobionej cegły surowej albo palonej. Gdyby zatem paszowie, którzy jechali od Jawaryna do Wiednia w forpoczcie, oraz łupieżczy żołnierze z innych wojowniczych oddziałów tudzież chyże jak wiatr wojska tatarskie paląc i rujnując zamki, palanki, wsie i miasta na prawo i lewo, przed sobą i za sobą, porywając i grabiąc wszelkie znalezione tam mienie i zapasy prowiantu, biorąc kobiety i dzieci w jasyr, a ludzi w sile wieku zabijając, byli ze zburzonych domostw zabierali już nawet nie wyroby z miedzi, lecz same tylko żelastwa, to po powrocie do Stambułu byliby posiedli za nie majątki iście karu-nowe319. Tymczasem kiedy przeważna część mądrych mężów muzułmańskich zastanawiała się i medytowała nad kwestią rujnowania owych krajów, otrzymano wiadomość, że cesarz niemiecki, gdy mu pewnego dnia ze strapienia i bólu oczy zaszły łzami, a jego małżonka, królewna hiszpańska 32°, zapytała go o powód owego smutku i cierpienia, odparł: — Dziwne, że kiedy padyszach osmański raczy posyłać do podległych sobie bejów listy z wezwaniem na wojnę, ci natychmiast spełniają jego rozkaz i stawiają się, a jakąkolwiek by im wyznaczono służbę, wykonują ją z całą gorliwością, natomiast kiedy ja posyłam człowieka z listami do swoich poddanych — panów madziarskich — i wzywam ich, ci wcale [mnie] nie słuchają i nie zjawiają się! 115 Rok 1683. Oblężenie Wiednia : a; ;„', n! ; — Wojsko padyszacha osmańskiego jest dlatego posłuszne jego rozkazom, że jest tej samej religii i wyznania, co on. Twoi zaś panowie madziarscy wyznają inną religię niż ty i dlatego odmawiają posłuszeństwa i uległości — odpowiedziała [cesarzowa]. [Cesarz] tejże godziny posłał do panów madziarskich ludzi i księży wzywając ich do [przyjęcia] jego fałszywej wiary, a następnie wielu takich, którzy nie przeszli na nią, wśród tortur pozbawił życia. Potem, jako że po panu madziarskim nazwiskiem Batthyanyi nie zostało potomstwa, zagarnął jego zamek Pottendorf321, położony o sześć godzin od zamku wiedeńskiego, tudzież wszystkie jego włości oraz wprowadził tam taki terror i ucisk, że nawet mimo iż to są giaurzy, Pan Bóg Wielki i Wspaniały nie darował mu tego, i z tej to przyczyny wojsko muzułmań- * skie wzięło górę nad [cesarzem]. Środa dnia dziewiętnastego, czyli czwartego lipca a: obozowisko pod zamkiem, Wiedniem; cztery godziny [marszu]. r Oblężenie zamku Wiedeń • Dzisiaj wszystkie bagaże pozostały w tyle, natomiast wielki serdar skoro świt dosiadł konia, a [wyprawiwszy] przodem [swoje] buńczuki, sam też ruszył za nimi, kierując się wprost na wymienione obozowisko. Wedle zwyczaju sipahiowie i silah- : darowie tudzież bejlerbejowie anatolijski i rumelijski znajdowali się po jego prawicy i lewicy, dalej zaś w przodzie ustawili swe wojska w szyki paszowie forpoczty. Na pewnym błoniu naprzeciwko zamku wiedeńskiego kazał [serdar] rozbić dla siebie sajban, [więc dojechawszy do niego] wolno i uroczyście, popuścił cugli swojemu wierzchowcowi [i] odpoczywał przez blisko dwie godziny aż do chwili, gdy już było wiadomo, w którym miejscu staną jego namioty. Potem przyprowadzono z przedmieścia czterech języków. Jednego z nich ściął pewien dęli, trzech innych zaś asesbaszy, a tym, którzy owych języków przyprowadzili, okazał [serdar] łaskawość. Kiedy zaś doniesiono, że już wiadomo, gdzie zostały rozbite namioty [serdara], dosiadł on konia i znów w pięknym ordynku raczył zjechać do swojej kwatery. Odpocząwszy [tam] przez godzinę, ponownie; dosiadł konia i pojechał obejrzeć na przedmieściach okolice, nadające się do sy-: panią szańców i ustawienia armat. Dojechawszy do odpowiedniego miejsca na przedmieściach, zsiadł z konia, zgromadził wokół siebie starszyznę wojsk i odbył naradę w sprawie okopów. Za zgodą wszystkich i stosownie do zwyczaju sam [serdar] razem z janczaragą Bekri Mustafą paszą, kiahią kułów Czelebi Ismailem agą, z bejlerbejem rume-lijskim Kucztik Hasanem paszą wraz z jego dworem i wojskami jego ejaletu, z dwudziestoma odami janczarów, pięcioma armatami-kolubrynami oraz dwudzie- 4/14 lipca 116 Silahdar Mehmed aga z Fyndykły tinb-jiW ^j,vt>WO .:.<.':: i--, H ?!! stoma działami szahi-darbuzen [miał zająć miejsce] pośrodku. Na skrzydle prawym [miał zasiąść] bejlerbej dijarbekirski wezyr Kara Mehmed pasza i bejlerbej aleppski Dęli Bekir pasza, obaj ze swoimi dworami i wojskami ze swoich ejale-tów, a ponadto z dwudziestoma odami janczarów pod wodzą zagardżybaszego Mustafy agi, jako też z pięcioma kolubrynami oraz dwudziestoma działami szahi--darbuzenami. [Do okopów zaś] na skrzydle lewym [mieli] wkroczyć bejlerbej janowański, były defterdar Ahmed pasza, bejlerbej anatolijski Ahmed pasza, syn Osmana paszy, bejlerbej siwaski Binamaz Chalil pasza — wszyscy ze swymi dworami i wojskami ze swoich ejaletów, a ponadto z dwudziestoma odami janczarów i pięciuset dżebedżimi pod wodzą samsundżybaszego Sulejmana agi tudzież z pięcioma kolubrynami i dwudziestoma działami szahi-darbuzenami. Następnie w myśl prześwietnego rozkazu każdy na swoim miejscu przystąpił do sypania wałów oraz do kopania rowów i aproszy322, gdzieniegdzie zaś ludzie siedzący [już] w rowach rozpoczęli z niecnymi giaurami [wymianę] strzałów z rusznic. Cała zaś starszyzna wojsk, pozajmowawszy na przedmieściu stosownie do sił i możliwości każdego dwory i domy, sady i ogrody, zaczęła budować [tam] szańce. Łaska Boża to była, gdyby bowiem nie owo przedmieście, byłoby się musiało prowadzić okopy na otwartej przestrzeni, a wówczas przy największym wysiłku i pilności nawet w ciągu paru dni trudno byłoby dojść do owego punktu. Dzięki temu też ludzie, którzy mieli zająć miejsce w okopach, podjeżdżali konno, aż do samych aproszy. Miejsce, od którego początkowo miano prowadzić aprosze, było odległe od fosy zamkowej prawie o jedno strzelenie z łuku, to jest o czterysta kroków. [Teraz natomiast] aprosze miały zaczynać się tam, gdzie się kończyło przedmieście, a okopy w kilku miejscach przebiegały w sąsiedztwie budowli. Takiego zaś wypadku, aby okopy i szańce ciągnięto pośród sadów, ogrodów i wysokich murowanych pałaców, nie zanotowano od samego początku państwa [osmańskiego]. Forteca Wiedeń ma obwód mniej więcej taki sam jak forteca Saloniki. Jest to wielkie miasto, które otaczają cztery stykające się ze sobą przedmieścia. Każdy zakątek jego budził w człowieku zdumienie, każda dzielnica napawała tam człowieka radością. Jednakże wojska muzułmańskie, które przyciągnęły wcześniej, wznieciły pożary w jego wnętrzu i na krańcach, tak że zostały tam mury i jedynie gdzieniegdzie domy, w których można było zamieszkać, i w tym stanie [musiało] ono pomieścić taką liczbę wojska. Jak tego wymaga chwalebny obyczaj mahometański, wielki serdar napisał do żyjącego w błędach króla list323 takiej treści, że musi on albo przyjąć islam, albo złożyć haracz, bowiem w przeciwnym razie sprawę pomiędzy nimi rozstrzygnie szabla, i z pismem tym wysłał do zamku, drogą prowadzącą przez szczere pole, delibaszego Ahmeda agę. Jednakże owego delibaszego trafiono kulą w czoło zadając mu męczeńską śmierć. Zbliżył się był mianowicie do fosy i oznajmił jednemu z giaurów: — „Mam list do waszego króla. Odbierzcie go!" Wtedy przyszedł do niego pewien Chorwat, który odebrał list, i powiedział mu: — „Stój w polu!", sam zaś poszedł do [zamku]. Tymczasem jednak król ich na dziesięć dni przed 117 Rok 1683. Oblężenie Wiednia ' •'' :- ' »i* '- nadejściem wojsk muzułmańskich uciekł z pewną liczbą giaurów do zamku Linz odległego od Wiednia o sześćdziesiąt godzin drogi i położonego po drugiej stronie Dunaju 32ł, zaś swoim namiestnikiem mianował księcia niemieckiego nazwiskiem Starhemberg, i właśnie on to zamknął się w twierdzy. Chorwat wspomniany po powrocie oznajmił przesłaną przez niego taką oto wiadomość: — „Ci, którzy dowodzą nami w zamku, nie znajdują słów odpowiedzi w tej sprawie. W ciągu tych kilku dni zginęła wielka liczba naszych ludzi, więc panuje u nas żałoba i z tego powodu odpowiedzi na list nie ma". Potem powiedział jeszcze delibasze-mu: — „Idź, zabieraj się stąd, bo cię tu zaraz zastrzelą!", więc ten był się odwrócił, aby pójść do wielkiego serdara i zdać mu sprawę. Obyż nie minęła ich kara za to! Wielki serdar rozkazał tedy rozstawić armaty, a gdy piechota zajmie miejsca w okopach — bombardować zamek. Rozkaz ten rozesłał do wszystkich swoich podwładnych, więc płomień wojny i walki buchnął ze wszystkich stron. Szaniec na kwaterę dla niego nie był jeszcze gotów, więc pod wieczór raczył on zawitać do swoich namiotów. Poprzednio wysłał był wielki serdar do zaimów stołecznobiałogrodzkich tudzież do panów madziarskich, Zrinyiego i Draskovicsa 325, listy wzywające ich do zachowania posłuszeństwa. Właśnie tego dnia przed wieczorem przyjechali od tych panów ludzie, przywożąc wiadomość o ich uległości i powolności. Tak to z łaski Ałłaha Najwyższego i dzięki szczęśliwemu zrządzeniu przyjaznego losu wielkiego serdara giaurzy, którzy posiadają po dwadzieścia lub po trzydzieści tysięcy wojska, jednym listem zostali utrzymani w cuglach karności i posłuszeństwa. Gdy zaś wielkiemu serdarowi dano znać, że jeden z kozaków, przebywających w obozie, ugodził swojego pana zadając mu męczeńską śmierć, wydał on rozkaz stracenia wszystkiego jasyru kozackiego 326, jaki się znajdował w obozie wojska monarszego. [Rozkaz ten] został ogłoszony przez heroldów, więc tejże godziny blisko stu pięćdziesięciu jasyru padło przed namiotem bez ścian pastwą szabli. Gdy w ciągu paru następnych dni ścięto w całym obozie jeszcze ponad dwadzieścia tysięcy jeńców kozackich, ludzie poczuli się trochę bezpieczniej. Czwartek dnia dwudziestego a: oblężenie. Dzisiaj o świcie rozpoczęto ostrzeliwanie nieprzyjaciela z armat ustawionych w okopach. Szańce znajdowały się w okolicy z kamienistym gruntem, więc kopanie aproszy sprawiało ogromne trudności. Pogłoski o tym, że wojska muzułmańskie pójdą na Wiedeń, uważali byli oblężeni wielobożnicy za zmyślone i zlekceważyli je sobie, toteż na lawetach stało tam w pogotowiu tylko jedenaście kolubryn strzelających kulami czterookkowymi. [Jednakże] w ciągu kilku dni przygotowali oni sto trzydzieści dział bałjemezów, które miotają pociski po trzydzieści cztery okki, a ustawiwszy je w różnych miejscach na szańcach, basztach i murach, wzięli pod obstrzał okopy i obóz wojsk a 15 lipca 118 Silahdar Mehmed aga z Fyndykły monarszych. Na wojska muzułmańskie zaczęły wiec bez przerwy w dzień i noc sypać się ognie. Dziwne jest jednak, że pomimo takiego przepychu i świetności, pomimo znakomitego uzbrojenia wojsk, pomimo takich zapasów kuł, prochu i sprzętu oraz takich kosztów i wydatków wielki serdar nie sprowadził wielkich dział i moździerzy do [miotania] bomb. Właśnie rozpoczynając wyprawę na Niemcy i ważąc się w swym sercu na oblężenie zamku takiego jak zamek wiedeński, winien był on wyposażyć obóz wojsk monarszych w czterdzieści czy pięćdziesiąt bałjemezów z rodzaju tych, które strzelają kulami o wadze co najmniej od dziesięciu do trzydziestu okk, w piętnaście albo dwadzieścia armat kolubryn, w takąż samą liczbę moździerzy do [miotania] bomb oraz w ze trzysta szahi-darbuzenów. Co prawda, do przewozu takiej liczby dział potrzeba kilku tysięcy par wołów, żeby więc mieć tyle wołów, musiałoby się spędzić bydło z całej Rumelii. Mógłby tedy ktoś zauważyć, że to pociągnęłoby za sobą konieczność użycia przemocy. Odpowiedź na to jest jednak taka, że były to czasy, kiedy moc i potęga państwa, bogactwo i zasobność skarbu i arsenału była w stanie zagwarantować bezpieczeństwo mienia i inwentarza zarówno żołnierza muzułmańskiego, jak też rajów. Gdyby się bowiem wedle ówczesnych warunków z każdej brody oddało tylko po jednym włosku, to zgromadzenie pięciu czy dziesięciu tysięcy wołów nie przedstawiałoby trudności najmniejszej, a szczególnie nie dokonałoby się tego przemocą, lecz w drodze kupna ich przez skarb za zgodą właścicieli. Wielkich armat nie potrzeba było sprowadzać aż ze Stambułu, bo od dawna istniało prawo pozwalające zabierać je i ściągnąć z Budzina i okolicznych zamków granicznych. Dawnymi bowiem czasy padysza-chowie i serdarowie z [ich] ramienia, wyruszając na wyprawy węgierskie, zwykli byli brać i sprowadzać wielkie działa wedle potrzeby najczęściej z zamków granicznych. Ale wielki serdar nie wpadł na ten pomysł i prawa owego [zastosować] nie chciał. „Państwem cesarza zawładnę bez wojny i walki" — myślał sobie, więc wyruszył mając w obozie jedynie dziewiętnaście kolubryn 327 strzelających pociskami trzy- do dziewięciookkowymi, pięć moździerzy do [miotania] bomb oraz sto dwadzieścia dział szahi-darbuzenów, a z tej liczby dwie kolubryny zostawił pod zamkiem Jawarynem. (Mianem kolubryn określa się działa strzelające kulami trzy-do dziewięciookkowymi; bałjemezami natomiast nazywa się armaty, które miotają pociski od dziesięciu do czterdziestu okk.) Czyż można jednak z takich drobnych działek bombardować zamek tak potężny, a z nieprzyjacielem niemieckim rozprawiać się, nie poczyniwszy odpowiednich przygotowań? Biadaż tej zarozumiałości, biada owej bezmyślności! Później kazał on ważyć pociski armatnie, którymi nieprzyjaciel z naprzeciwka ostrzeliwał działa jego własne, oraz ubolewał i zdumiewał się nad nimi. Ale czy to mogło w czymkolwiek pomóc? Wielki serdar dosiadł tedy lotnego wierzchowca, a podczas objazdu dookoła zamku i jego oględzin rozkazał ustawić dla siebie sajban na pewnym wzniesieniu wśród winnic. Rzuciwszy stamtąd okiem na przeciwległą wyspę dojrzał tam pewną 119 Rok 1683. Oblężenie Wiednia l s ti'i& bifnnsM liczbę giaurów32S. Wysłał tedy agów z kilkoma konnymi zapaleńcami, a giaurzy na ich widok od razu jak świnie uciekli do lasu i pochowali się. Słyszał był zaś [serdar], że na tę wyspę przedostają się giaurzy, którym udało się ujść z życiem z różnych palanek, a potem przy nadarzającej się sposobności przemykają się stamtąd do zamku. Przekonawszy się o tym na własne oczy, raczył zatem rozkazać, aby przede wszystkim pilnie baczono na owo miejsce oraz by opanowano i popalono mosty prowadzące [stamtąd] do zamku tudzież wyznaczył [do tego] bejlerbeja damasceńskiego wezyra Abaza Sary Husejna paszę oraz wojska wołoskie i mołdawskie. [Na koniec] serdar dosiadł konia, pojechał przez przedmieście w pobliżu mostu i udał się do podobnej do niebieskiego sklepienia kwatery swojej, gdzie też raczył spocząć. Owo zaś przedmieście już przedtem zostało było spalone. Zamek Wiedeń leży wprawdzie na równinie nad Dunajem, ale od brzegu rzeki Dunaju dzieliło go puste pole ciągnące się mniej więcej na jedno strzelenie z łuku. Zamek to był warowny, mocny, opasany dokoła głęboką i szeroką fosą oraz licznymi wałami tudzież „świńskimi chlewami" 329 i zasiekami, jakie człowiekowi nie przyszłyby nawet na myśl czy do głowy, wewnątrz zaś był pełen złowieszczych ogni. W okolicy tej, to znaczy pod Wiedniem, rzeka Dunaj dzieli się na kilka odnóg, zaś między tymi odnogami leżą wielkie wyspy zdobne w sady i ogrody, więc też i cesarz ma tam niezrównane, wielce powabne ogrody, które słyną pod nazwą parku na wyspie 33°. Pomiędzy wyspami były pobudowane mosty, które łączyły je wszystkie ze sobą. Na kilku takich wyspach założono tedy tabory i te w miarę potrzeby miały bez przeszkód posiłkować zamek wojskiem tudzież dostarczać mu żywności i żołnierza na miejsce rannych i chorych. Dzisiaj [wielki serdar] wyznaczył administratora sandżaku kajserijskiego Dęli Dilawera paszę i administratora sandżaku saruchańskiego331 Ahmeda Szejchogłu paszę do pilnowania składu amunicji, zaś agom sipahiów i silahdarów raczył rozkazać, by w nocy stali na straży poza okopami. Piątek dnia dwudziestego pierwszego a: oblężenie. Dzisiaj wielki serdar mianował bejlerbeja adańskiego Dęli Emira paszę dowódcą, a przydawszy mu jeszcze administratora sandżaku nikopolskiego Szejchogłu Alego paszę, administratora sandżaku hamidzkiego Chazinedar Hasana paszę, administratora sandżaku saruchańskiego Szejchogłu Ahmeda paszę, administratora sandżaku kiustendilskiego Arsłan Mehmeda beja tudzież wojsko egipskie, sejmenów serczeszmego oraz dwustu beldarów, wyprawił go z rozkazem, aby spalił mosty [prowadzące] na wyspę na lewo od zamku, w górze Dunaju, oraz by się okopał na brzegu tej wyspy. Po przybyciu na wyspę zaraz rzucili się oni wszyscy na siedzących tam nieprzyjaciół wiary i mężnie sobie poczynając większą część ich wyrżnęli, ci zaś, którzy uszli szabli, uciekli do swojego taboru na końcu wyspy w górze rzeki. Z kolei [napastnicy] uderzyli również na most prowadzący z owego taboru. Wywiązała się tam a 16 lipca 120 Silahdar Mehmed aga z Fyndykły wówczas zawzięta walka i bitwa, ale dzięki wytrwałości i męstwu [wojsko muzułmańskie] przepędziło giaurów również stamtąd, paląc przy tym część mostu bliższą tego [brzegu rzeki]. Emir Mehmed pasza dał wówczas znać wielkiemu ser-darowi, że nieprzyjaciel wiary mógłby uderzyć na wojsko muzułmańskie od strony zamku, by więc temu zapobiec, byłoby wskazane posłać pilnie pewną liczbę wojska w okolicę zamku. Wielki serdar raczył przeto skierować w tę stronę bejler-beja bośniackiego Chyzyra paszę z wojskiem jego ejaletu, natomiast Emir Meh-medowi paszy rozkazał postawić trochę wojska przy spalonym moście, a z wojskiem własnym wyruszyć stamtąd i połączyć się z Chyzyrem paszą. Bejlerbej damasceński wezyr Abaza Sary Husejn pasza został wyznaczony do ochrony muzułmanów w razie ataku nieprzyjaciela wiary na brzeg owej wyspy od strony obozu wojsk monarszych, przy czym dano mu piętnaście dział szahi-darbuzenów, a Chy-zyrowi paszy [drugie] piętnaście szahi-darbuzenów. [Potem] od Emira Mehmeda paszy przyjechał kiahia jego kapydżych z wiadomością o opanowaniu mostu, za którą to dobrą nowinę został on przyodziany w chylat. W ten sposób oblężono zamek również od tyłu. Zamknięci w nim wielobożnicy wobec utraty mostów, po których mogłaby nadejść dla nich odsiecz od giaurów z taboru poza obrębem zamku, zostali oblężeni ze wszystkich stron oraz znaleźli się w położeniu psów złapanych w sieci. Bejlerbej rumelijski Kucziik Hasan pasza przed południem, kiedy odpoczywał w namiocie, został trafiony kulą armatnią i w półtorej godziny potem zmarł. Urząd po nim został nadany administratorowi sandżaku nikopolskiego Szejchogłu Alemu paszy, zaś [urząd] tego wraz z tytułem [paszy] karamańskiego — sandżak-bejowi kiustendilskiemu Arsłan Mehmedowi bejowi, po czym w obecności serda-ra [obaj] zostali przyodziani w chylaty. Natomiast kiahii topczych na szańcach koło dział kula armatnia urwała lewą nogę, wobec czego [wielki serdar] raczył podwyższyć jeszcze o dziesięć akcza jego żołd wynoszący po sto akcza dziennie oraz przenieść go w stan spoczynku. Od Zrinyiego zaś, Batthyanyiego i Draskoyicsa332, którzy oświadczyli byli posłuszeństwo i powolność wielkiemu serdarowi, przyjechali dziś ludzie, którzy dostąpili zaszczytu ucałowania brzegu [jego szaty] oraz zostali przyodziani w kaftany. Oznajmili oni, że [owi] panowie, pragnąc dać dowód uległości wobec pana swojego — jegomości padyszacha muzułmańskiego, wypuścili na wolność wszystkich jeńców muzułmańskich, jakich tylko posiadali, tudzież że proszą o wspaniałomyślność i łaskę dla jasyru madziarskiego na strzeżonym [przez Ałłaha] pograniczu. — Służcie tylko wiernie panu naszemu, najjaśniejszemu i potężnemu jegomości padyszachowi muzułmańskiemu, a każde życzenie zawsze będzie przez jego Wysokie Państwo spełnione — raczył odpowiedzieć [wielki serdar]. Góniilliowie, którzy poszli na czaty, napadli na pewną palankg w odległości trzech godzin od zamku wiedeńskiego. Po niejakiej walce jeden z nich, objąwszy komendę, zawołał: 121 Rok 1683. Oblężenie Wiednia -i.obtisf% LL — Nuże, poddajcie się, zgódźcie się być rają, a unikniecie szabli! ' "'"I Tymi ponętnymi słowy zmylił on potępieńców, którzy też zgodzili się na to. Wtedy powiedzieli im: — Teraz wydajcie nam wszelką broń. Spiszemy was wszystkich po imieniu, a potem zbierzemy i zaprowadzimy do serdara jegomości. Ci załadowali cały sprzęt swój i oręż na cztery wozy, wywieźli je przez bramę palanki na zewnątrz, a potem powychodzili jeden za drugim. Blisko ośmiuset pięćdziesięciu giaurów spisano po imieniu w rejestr, ale kiedy już byli niezdolni do walki, nagle uderzono w kotły i rzucono się na nich z szablami, a odciąwszy im odwrót, wszystkich w jednej chwili wyrżnięto 333. Potem z prawa i z lewa wdarto się do palanki zdobywając bogate łupy, porywając siedzące tam kobiety i dzieci oraz grabiąc i zabierając ich mienie i prowiant. Owemu zaś rycerzowi, który był przywódcą podczas [zawierania] pokoju, dano sto ałtynów i jeszcze kiesę drobnych pieniążków. Sobota dnia dwudziestego drugiego a: oblężenie. Dzisiaj przed południem wielki serdar dosiadł konia i przeprawił się na nim przez wodę na ową wyspę, gdzie poprzedniego dnia spalono most, który prowadził na nią, a potem pojechał i obejrzał wspomniany wyżej niezrównany ogród zwany parkiem królewskim. Ogród ten, znajdujące się tam budowle, kwiaty i owoce były tak piękne, że opis ich przekracza granice możliwości. Były tam na przykład cytryny, pomarańcze i daktyle, był nawet kardamon. Pokazano [tam serdarowi] również jakiegoś ptaka, zwanego „kozim ptakiem" 334. Głowę i szyję miał on taką jak paw, tułów zaś zupełnie jak koza, natomiast nogi jego znowu były podobne do ptasich. Przyprowadzono [mu] również strusia. [Serdar] odpoczął nieco w owym parku, a następnie znowu obejrzał przez perspektywę zamek i wielki most na Dunaju. Potem dosiadł konia i minąwszy bez lęku miejsce, do którego już dolatywały kule, przejechał po moście zbudowanym naprędce w tym samym miejscu, gdzie się był przedtem przeprawił wpław, i spoczął w swoim namiocie. Dwóch języków przyprowadzonych dnia tego stracono. Niedziela dnia dwudziestego trzeciegob: oblężenie. Dzisiaj wielki serdar [postanowił], że do chwili, gdy z pomocą Ałłaha zamek ten dostanie się we władanie muzułmanów, będzie odpoczywał w swym szańcu pośród okopów. Przyszedł tedy przed południem do okopów i najpierw zwiedził odcinek obsadzony przez jan-czarów. Doszedłszy do szańca [ich] agi odpoczął tam nieco, a następnie wrócił i rozgościł się w szańcu własnym. Okopy znajdowały się na przedmieściu, wśród wysokich murowanych budowli i ogrodów, a szaniec wodza naczelnego leżał nawet naprzeciw jakiegoś wielkiego, masywnie zbudowanego pałacu, gdzie na dziedzińcu rosły różnego rodzaju drzewa owocowe. Tego zaś, by pod obleganymi zamkami szańce i okopy przebiegały wśród potężnych kamienic i zewsząd były otoczone rozkosznymi ogrodami — od kiedy państwo osmańskie istnieje, nikt nigdy a 17 lipca » 18 lipca 122 Silahdar Mehmed aga z Fyndykły jeszcze nie słyszał ani nie oglądał. Poza tym odkryto wodociąg z rurami z grubych pni sosnowych, który biegł od okopów janczarów do zamku, a na przedmieściu też była woda zimna jak bryła lodu, więc ludzie siedzący w okopach i szańcach nie mieli już kłopotu z dowożeniem wody spoza swoich pozycji. Tej nocy wezyr Chyzyr pasza, Emir Mehmed pasza, Chazinedar Hasan pasza i Arsłan Mehmed pasza oraz wojsko egipskie zajęło miejsce w okopach od strony wyspy, czyli na tyłach zamku, zatem już i od tej strony został on oblężony. Niecni giaurzy zostali zatem w swoim taborze na wyspie, bowiem po odcięciu i zajęciu mostów już żadnej nie mieli sposobności przedostania się do zamku. Niedaleko tego miejsca, gdzie w okopach znajdowali się cyrulicy, posadził wielki serdar w namiocie pisarza swojego skarbu Szejchogłu Abdiego efendiego i polecił mu wypłacać rannym bakszysze stosowne do odniesionych przez nich uszkodzeń ciała. Oprócz tego przeznaczył on dla rannych dziennie po trzydzieści kile ryżu i sześćdziesiąt okk łoju na gotowanie pilawu i polewki oraz po dwieście podwójnych chlebów, a wydawaniem tej strawy zawiadywał również wspomniany [efendi]. Karmiono też biednych i nędznych, a ponadto posyłano jeszcze codziennie dwa kotły pilawu oraz polewki do wejścia do okopów i tam rozdawano je głodnym i będącym w potrzebie. Późnym popołudniem pojmano Niemca jednego, który uciekał z zamku do taboru. Opowiedział on, że w taborze znajduje się dziewięć tysięcy, a w zamku piętnaście tysięcy bitnego żołnierza, zaś cesarz niemiecki oraz jego małżonka — oboje rozdrapując sobie twarze i wyrywając włosy — na dziesięć dni przed oblężeniem uciekli i udali się do miasta zwanego Linz. Tej nocy około osiemdziesięciu giaurów z granatami w ręku wypadło zza palisady na okopy na skrzydle lewym, gdzie [dowodził] bejlerbej janowański wezyr Ahmed pasza. Dzięki łasce Bożej większą część ich wyrżnięto szablami, a nieliczni z tych, którzy ocaleli, z wielkim trudem uszli za ową nieszczęsną palisadę, ale ta została zburzona. Dzisiaj późnym popołudniem w szańcu wielkiego serdara po raz pierwszy zagrała jego kapela, po czym w różnych miejscach odezwały się donośnie również kapele janczaragi oraz wezyrów, mirimiranów i emirów na prawym i lewym skrzydle. Po zachodzie słońca zatem i po zapadnięciu zmierzchu oraz po wschodzie słońca, kiedy rozlegające się zewsząd dźwięki bębnów, surm, obojów, kotłów i talerzy zlewały się z hukiem armat i rusznic, ziemia i niebo zawsze aż się trzęsły. n Tej nocy od monarszego strzemienia szehrijara przyjechał podskarbi nadworny l musahib Ali aga przywożąc wielkiemu serdarowi szablę i kaftan. Powitał go rejestrator tegoż, bałtadży Hasan efendi, po czym [aga] spotkał się w okopach z wielkim serdarem oraz przekazał mu nowiny. Tejże godziny odebrał on odpowiedź, a potem [wielki serdar] przydał mu [do boku] silahdara Sulejmana agę oraz odprowadził go stamtąd. Poniedziałek dnia dwudziestego czwartegoa: oblężenie. a 19 lipca 123 Rok 1683. Oblężenie Wiednia Nadejście szabli i kaftana od strzemienia monarszego • Dzisiaj musahib podskarbi Ali aga przyjechał z orszakiem oraz wręczył wielkiemu serdarowi przywieziony od padyszacha chylat, szablę i kindżał. Najpierw więc, jeszcze w nocy, do ogrodu królewskiego, gdzie ongiś stał namiot nieboszczyka sułtana Sulejmana Gaziego, pojechała kuchnia. Potem o świcie przyjechał tam i zatrzymał się w owym ogrodzie kiahia wielkiego serdara ze wszystkimi kapydżybaszymi, z czcigodnymi agami, z oddziałami muteferrików, delich i gónullich tudzież z Jegen Husejnem bejem, paziem pokojowym [serdara], szatyrami, strzelcami i kapelą. Skoro tylko podskarbi Ali aga ukazał się z naprzeciwka, całe to wojsko pojechało go witać, a potem przyprowadziło go do owego ogrodu i tam się razem z nim zatrzymało. Po krótkim odpoczynku oraz po uczcie wszyscy pojechali w ordynku dalej. Gdy znaleźli się już niedaleko namiotu serdara, wszyscy członkowie dywanu, janczaraga i kiahia kułów stanęli w szeregach, które ciągnęły się od końca sajbanu aż do końca namiotu głównego. Podskarbi Ali aga podjechał do namiotu bez ścian, a gdy kapela zamilkła, wówczas kiahia bej, Husejn bej i aga podskarbi pozsiadali z koni — dwaj pierwsi nieco dalej, ten zaś naprzeciw wejścia do namiotu serdara. Potem po obu stronach rozwarły się przejścia [między namiotami], a wielki serdar w [turbanie] selimi i dygnitarskim futrze — trzymany pod ręce z prawej strony przez janczaragę, z lewej zaś przez defterdara efendiego — przeszedł pod sajbanem oraz wystąpił może na krok przed buńczuki. W tym momencie podskarbi Ali aga, trzymając oburącz pismo monarsze, przyniósł mu je i oddał, a potem ucałował połę jego szaty. Wielki serdar ujął pismo z czcią i szacunkiem w obie dłonie, a ucałowawszy je kornie, włożył w zanadrze. Następnie aga podskarbi podał wielkiemu serdarowi dwa wspaniałe chylaty — je-;den z futrem i jeden zwyczajny — a ten ucałował je w kołnierze i wdział. Otrzymawszy następnie szablę ucałował ją, a jego silahdar przypiął mu ją do pasa, z kolei zaś dostał kindżał, który też ucałował i który mu jego silahdar również przypasał. Za każdym zaś razem, gdy zostawał tak zaszczycony, czawusze urządzali mu owację. Później w pełnej zadowolenia asafowskiej radości swojej przeszedł on do namiotu głównego, gdzie stojąc ucałował pismo monarsze, a potem wyjął je z woreczka i podał reisefendiemu. Ten, postąpiwszy dwa kroki do przodu i stanąwszy pośrodku sofy, odczytał je bardzo wolno, obwieszczając słuchającym jego najjaśniejszą treść, a następnie przeczytał również chattyszerif, który padyszach jegomość raczył skreślić własną swoją błogosławioną trzciną. Z kolei wielki serdar ponownie ucałował owo pismo i schował w zanadrzu, a czawuszo-wie znowu urządzili mu owację. Potem wielki serdar rozkazał przyodziać podskarbiego w kryte złotogłowiem futro, dwunastu zaś jego ludziom dać po chylacie, po czym go odprawił do namiotu, który specjalnie dla niego rozbito na lewo od namiotu na trzech słupach. Sam natomiast zasiadł tam na stołku, a janczaraga, kiahia janczarów, defterdar efendi, 124 Silahdar Mehmed aga z Fyndykły zastępca niszandżego, dżebedżibaszy, topczybaszy i wszyscy bez wyjątku pozostali członkowie dywanu całowali brzeg [jego szaty]. Tej nocy pozostał on w namiocie, a do wszystkich kułów porozsyłał rozkazy, aby mieli się na baczności. O północy około stu giaurów wypadło na odcinek po prawej stronie, gdzie [dowodził] wezyr Kara Mehmed pasza, ale większość ich porąbano szablami. Tejże nocy naczelnik granatników zapalił przy pomocy granatu szaniec giaurowski w pobliżu palisady, za co go wielki serdar bardzo chwalił i szczodrze obdarzył złotem. Kiedy zaś podskarbi aga był przedtem przyjechał do bejlerbeja budzińskiego wezyra Kodża Arnawud Ibrahima paszy, który miał za zadanie ochronę mostów pod Jawarynem, [ten] bojąc się wyprawić go z niewielkim wojskiem, przetrzymał go tam przez trzy dni. Dopiero gdy od tyłów nadciągnął bejlerbej karamański Sziszman Mehmed pasza i administrator sandżaku karahisarisahibskiego, Omer pasza, dodał mu ich do boku i wyprawił go do obozu wojsk monarszych z trzema tysiącami wozów prowiantu. Tego Mehmeda paszę wespół z Chyzyrem paszą raczył był [serdar] przydzielić do pilnowania mostu. Wtorek dnia dwudziestego piątegoa: oblężenie. Dzisiaj wielki serdar przyjechał do okopów i odbył posiedzenie dywanu. Stamtąd udał się on do szańca jan-czaragi, następnie do szańca wezyra Defterdara Ahmeda paszy na lewym [skrzydle] oraz odbył przegląd ich okopów, [w końcu zaś] powrócił do swojego szańca. Gdy przyprowadzono dwóch języków, rozkazał ich ściąć. Raczył również rozkazać, aby wszystkie rzeczy wezyra Chyzyra paszy, Emira Mehmeda paszy, Chazi-nedara Hasana paszy, Arsłana Mehmeda paszy tudzież żołnierzy egipskich, którzy [wszyscy] zajęli miejsca w okopach na wyspie, zebrano i przewieziono tam, gdzie oni się znajdowali. Po południu dwaj sipahiowie ujęli i przyprowadzili do wielkiego serdara szpiega, który wyglądał na Franka335. Zaprzeczał on [temu, jakoby był szpiegiem] i twierdził, że jest piekarzem, tedy oddano go asesbaszemu, by przymusił go- do mówienia. Środa dnia dwudziestego szóstegob: oblężenie. Dzisiaj bejlerbej karamańskł Sziszman Mehmed pasza oraz wymieniony wyżej Ómer pasza urządzili pośród okopów popis swych wojsk, po czym zostali przyodziani w chylaty. Podczas owego pochodu jeden z sejmenów Ómera paszy został trafiony kulą armatnią i padł jako męczennik. O tym zaś jeszcze się nie słyszało, aby podczas takich wypraw paszowie pośród okopów kazali grać swoim kapelom oraz urządzali popisy wojsk i tylko tu widziało się coś podobnego. Złapano też jakiegoś giaura, który podążał z zamku do taboru. Opowiedział on o rozgoryczeniu i niepokoju, jaki panował pośród oblężonych wielobożców. Tłumaczono także papiery, jakie miał on przy sobie, były one jednak pisane sekretnymi znakami, więc w żaden sposób nie zdołano wymiarkować ich treści. ^. * 20 lipca b 21 lipca 125 Rok 1683. Oblężenie Wiednia -,!t*- ,,-,., ,i , r v .,, Janczarzy w centrum oraz wezyr Kara Mehmed pasza i Mehmed pasza, syn Osmana paszy, którzy stali na skrzydle prawym, dawno już zaczęli byli drążyć chodniki podziemne w kierunku palisady. Na rozkaz serdara reisefendi udał się [tani] i wymierzył oba chodniki, po czym zdał mu z tego sprawę. Bejlerbej rume-lijski Szejchogłu Ali pasza schwytał tej nocy na swoim skrzydle rannego giaura w przebraniu, ale ten na skutek ran nie był w stanie mówić, tedy ucięto mu głowę. Tej nocy walka i bitwa były znacznie zawziętsze, niż którejkolwiek innej. Kiedy wielki serdar spożywał w szańcu posiłek, cześnik jego został trafiony kulą, która raniła go w głowę. Natomiast wieczorem, kiedy nieszczęśliwy wojownik Bezmi znajdował się w namiocie janczaragi, nadleciała wielka kula armatnia, która urwała mu nogę, a trzeciego dnia porzucił on ucztę doczesną oraz poszedł na biesiadę wieczystą. Porzucił ucztę na tym padole nieszczęsny Bezmi! saa . . Wyliczenie samych tylko zamków, polanek i miast zdobytych, opanowanych i spalonych od chwili przejścia wojsk muzułmańskich przez rzekę Rabę Po pierwsze zamek óvar. W zamku tym były przechowywane zapasy żywności. Znalezione tam trzy działa muszkietony zabrano, natomiast wykryte tam nieprzebrane ilości prowiantu oddano na pastwę ognia. Żołnierzy tamtejszych wyrżnięto, zaś dzieci tudzież niewiasty wzięto w jasyr. Zamek Hainburg. Była to bardzo warowna forteca, położona na wzniesieniu nad brzegiem Dunaju. Udało się go zdobyć dlatego, że gazijowie muzułmańscy uderzyli na niego od strony gór. Również i tam żołnierzy wyrżnięto, zaś kobiety i dzieci wzięto w jasyr, natomiast zapasy żywności wojsko muzułmańskie zabezpieczyło. Palanka położona w sąsiedztwie wsi Rennfortau337. Spalono ją, a jej ludność wzięto w jasyr. Palanka Karcson. Była to otoczona fosą palanka w sąsiedztwie zamku Óvar. Puszczono ją z dymem, zaś ludność jej obrócono w jasyr. Sześć palanek [...]33S, położonych na lewo od drogi, którą wojsko ciągnęło do zamku Óvar, spalono, ich mieszkańców wzięto w jasyr, a rzeczy ich i zapasy prowiantu złupiono i rozgrabiono. Na siedem palanek, położonych w bardzo pięknie zagospodarowanych okolicach po tamtej stronie rzeki Leithy i otoczonych fosami, [...] gazijowie muzułmańscy uderzyli gromada za gromadą, giaurów tamtejszych, do których stosowało się prawo wojny, wymordowali, zaś ich kobiety, dzieci, sprzęty oraz zapasy żywności zabrali, a następnie wszystkie je popalili. Cztery palanki nad brzegiem rzeki Fischy [...], z których jedne były otoczone 126 Silahdar Mehmed aga z Fyndykły fosami, inne zaś palisadą, ściągnęły na siebie gniew Ałłaha i wszystkie poszły z dymem. Miasto tjjvaros, przyległe do zamku Jawaryna i podobne do miasta przedmieście po drugiej stronie rzeki Raby, zostało spalone przez tych, którzy jako pierwsi przeszli przez rzekę. Płonęło ono przez cały dzień i całą noc, aż dymy z niego zupełnie przesłoniły zamek Jawaryn. Na wyspie Rabcy i wyspie Rabakos, dwu wyspach otoczonych wodami blisko siebie płynących rzek, było nieskończenie wiele palanek i miasteczek. Wojsko tatarskie, które uderzyło na nie wszystkie, popaliło je i splądrowało, a rajów tamtejszych zagarnęło w jasyr. Cztery wielkie, bardzo bogate i ludne miasta, położone nad rzeką Schwechat [...], spaliła forpoczta zwycięskich wojsk biorąc tam łupy i jasyr. Oprócz wymienionych zamków, palanek i miast znajdowały się naokoło Wiednia przedmieścia podobne do wielkich miast, takie, że ich objazd zająłby po półtorej do dwu godzin. Mieszkańcy ich po części uciekli, innych jednak zaskoczono po domach, więc szerząc dokoła pożogę, ludzi w sile wieku tam wymordowano, zaś niewiasty i dzieci wzięto w jasyr, a prowiant, dobytek i sprzęt zabrano jako łup. Popalono również olbrzymie, podobne do zamczysk pałace cesarskich książąt rozrzucone wokół Wiednia. Dymy idące z nich w niebo przez parę dni przesłaniały oblicze słońca, a na tym i na tamtym świecie nie widać było niczego innego jak tylko kłęby dymu i kopcia. Czwartek dnia dwudziestego siódmegoa: oblężenie. Dzisiaj serczeszme przyprowadził dwóch języków. Jeden z nich podał wiadomość o minie pod ochotnikami janczarskimi, więc tego zostawiono w spokoju, drugiego natomiast zgładzono. Nocy tej począwszy od zmroku poleciało ze strony muzułmańskiej na niecnych giaurów tyle kuł z armat i rusznic tudzież tyle bomb i kamieni, że przechodzi to wszelką granicę i miarę, toteż nieprzyjaciele wiary chodzili wśród owych przerażających wybuchów bezradnie niby poranione świnie. Zdradzieccy giaurzy nie byli w stanie zrobić na to cokolwiek, choćby tylko dla pozoru. Piątek dnia dwudziestego ósmegob: oblężenie. Dzisiaj wielki serdar udał się do okopów, a odpocząwszy czas jakiś w szańcu janczaragi, zwołał ze wszystkich odcinków wezyrów i mirimiranów oraz omówił z nimi różne sprawy tyczące się wojny i walki, każdemu z nich dodając otuchy i wyrażając swoje uznanie. Potem przeszedł on do szańca kiahii kułów, a stamtąd do swojego własnego, gdzie też już pozostał. Od chana przyprowadzono żołnierza giaurowskiej jazdy pancernej, pojmanego w okolicy odległej o trzydzieści godzin od Linzu. Utrzymywał on w obliczu ser-dara, że kula nie przebije jego pancerza, oraz stanął na placu i nadstawił piersi, by spróbować. Po trzykroć strzelano do niego, ale pocisk uderzał tylko o pan- 22 lipca b 23 lipca 127 Rok 1683. Oblężenie Wiednia i cerz i ani trochę nie przenikając w głąb niego, opadał na ziemię. Potem ściągnięto z niego pancerz i ucięto mu głowę, owego zaś mirzę, który go przyprowadził, przyodziano w chylat. Pytano zaś owego giaura: — „Jakże to, mając taki pancerz i hełm oraz konia pod sobą, nie wstyd wam było dać się schwytać Tatarom, których strzała nie przeszyje ni szabla nie przetnie [tej zbroi]?" Odpowiedział, że go raz po raz siekli biczem po twarzy i oczach, a potem powalili na ziemię i związali. Ludzie sandżakbeja stołecznobiałogrodzkiego Atłybejzade Mehmeda beja przyprowadzili sześćdziesięciu jeńców muzułmańskich od Batthyanyiego i oddali ich wielkiemu serdarowi. Wypytano ich, z jakich są wilajetów i jak się nazywają, a potem rozdano im nową odzież, co ich pokrzepiło i podniosło na duchu. Ci, którzy ich przyprowadzili, również doznali wielkiej łaskawości. Reisefendi z tego, co miał najlepszego, dał owym jeńcom niewielką sumkę stu [grosików] akcza. Niech będzie to miłe Ałłahowi! Wielkoduszność i szczodrość są mianowicie narodowi Łazów nieznane, ale — jak powiada przysłowie — „Kto daje, sam nie mając majątku znacznego, ten daje z serca całego" 339. [Wieść o tym] jego dobrodziejstwie i ofiarności rozniosła się szeroko i wszystkich wprawiła w zdumienie. Pod wieczór na odcinkach Rumelijczyków i wezyra Mehmeda paszy przygotowano po jednej minie. Dla wywrócenia palisady podpalono najpierw minę na odcinku Rumelijczyków. Palisada, która znajdowała się naprzeciwko nich, została zatem wysadzona w powietrze, a około dwustu giaurów posłano do piekieł. Potem, gdy ochotnicy przypuścili tam szturm, pewną liczbę ich jeszcze wyrżnięto. Giaurzy też zebrali się i niby zbite w gromadę świnie, ruszyli na wojska muzułmańskie. Dzielni i śmiali żołnierze poszli jednak wówczas po raz drugi mężnie i wytrwale do ataku i szturmu oraz zatrzymali potępieńców w miejscu, gdzie wybuchła mina, a następnie pod osłoną z faszyn i [worków] wełny zdobyli z Bożą pomocą owo miejsce i okopali się na nim. (Faszynami nazywa się wiązki szczap lub chrustu bądź też snopy trzciny). Minę na odcinku wezyra Kara Mehmeda paszy też doprowadzono do wybuchu. Było to już w dzień, przeto okopać się tam było nie sposób, toteż postanowiono poczekać z tym do nocy. Rozgorzała jednak wtedy taka bitwa i walka, że od huku dział i rusznic ziemia i niebo aż dygotały. Z pomocą Ałłaha Najwyższego nocy tej zajęto także to miejsce, gdzie wybuchła mina założona na odcinku wezyra Kara Mehmeda paszy, toteż i tam się okopano. Przyprowadzono [także] języka, który został złapany podczas tej nocnej bitwy. — O minie nie wiedzieliśmy. Położyła ona trupem ze trzy setki giaurów. Od kurzu człowiek człowieka nie widział, więc ja też nic nie widziałem i zostałem w tyle, i właśnie gdy tak byłem zbity z tropu, zostałem złapany. Nic więcej powiedzieć nie umiem — rzekł on. — Zamiast żeby się tutaj kręcił w takim otępieniu, lepiej go będzie uwolnić od pęt tego świata! — powiedziano i ucięto mu głowę. • '- <^'i<> <-• -n« *••:„ 128 Silahdar Mehmed aga z Fyndykły Sobota dnia dwudziestego dziewiątego a: oblężenie. Dzisiaj podskarbi Ali aga przyszedł do okopów oraz obszedł po kolei wszystkie odcinki i rowy. Potem przyszedł do szańca wielkiego serdara, gdzie zabawił aż do późnego popołudnia, a następnie udał się z powrotem do namiotu. Z woli Najwyższego pokropił deszcz. Z twarzy ludzi siedzących w okopach spłynął więc wszystek brud i kurz i obie strony już nie buchały takim płomieniem walki i bitwy, lecz po całym tym znoju przez dwie godziny zażywały wytchnienia i zachowywały milczenie. [Wielki serdar] raczył rozkazać, aby sipahiowie i silahdarowie zgłaszali się na ochotnika i wyznaczył im na początek po sześć akcza. Niedziela dnia trzydziestego11: oblężenie. Dzisiaj przed południem kiahia wielkiego serdara, Mehter Ahmed aga, został w wysuniętym do przodu szańcu ochotników trafiony granatem ręcznym. Wielki serdar poszedł go odwiedzić, a zawitawszy następnie do szańca janczaragi i kiahii kułów, oddał ze strzelnicy musz-kietników wiele strzałów na prawo i lewo, w kierunku palisady i szańców tudzież zamku niecnych giaurów, zaś następnie powrócił do własnego szańca. Dnia tego na skrzydle lewym, gdzie stał wezyr Ahmed pasza, wystrzelono minę z trzydziestoma kantarami prochu. Wprawdzie wysadziła ona w powietrze trochę giaurów oraz belek z palisady, ale z woli Bożej zamierzonego skutku nie osiągnięto. Odważni i waleczni śmiałkowie runęli mianowicie przez wszystkie wyrwy do środka, ale tych, którzy się tam wdarli, nieprzyjaciele w niecności i zdradliwości swojej ostrzelali z prawa, z lewa i od przodu kulami z armat i rusznic oraz obrzucili granatami ręcznymi i w ten sposób zatrzymali ich i odrzucili. Poniedziałek dnia pierwszego miesiąca szabanac: oblężenie. Dzisiaj zmarł rachmistrz skarbu Durmusz efendi. Urząd jego został łaskawie nadany rachmistrzowi haraczu Mustafie efendiemu, a funkcjami tego obciążono dodatkowo zastępcę niszandżego Adżemzade Husejna efendiego. Telchisczi Ismail aga powrócił od strzemienia monarszego. Bejlerbej damasceński wezyr Abaza Sary Husejn pasza otrzymał rozkaz zdobycia pewnej palanki odległej o pół godziny. Niedługo przed wieczorem na odcinek janczaragi wystrzelili giaurzy bombę, która jednakże z woli Bożej uderzyła w ich własne pozycje, natomiast wśród muzułmanów nikomu nie zrobiła szkody. Po zapadnięciu zmroku rozgorzała zacięta walka, podczas której kiahia szahindżich został trafiony kulą i poniósł śmierć męczeńską. Wtorek dnia drugiego: oblężenie. Tej nocy zmarł kiahia Ahmed, a na jego miejsce mianował wielki serdar kiahia jednego ze swoich agów, mianowicie Giir-dżi Alego agę. Dzisiaj skapitulowali mieszkańcy palanki Rahlbusch 34°, więc wydano im patent, żeby nikt z Osmanów ani z Tatarów nie tykał ich samych ani Król Jan III Sobieski — portret pędzla nieznanego artysty polskiego w zbiorach Oddziału Polskiej Akademii Nauk w Krakowie a 24 lipca b 25 lipca c 26 lipca 12} Rok 1683. Oblężenie Wiednia . . I .-. ; ; K\ rodzin tudzież ich dobytku i zapasów żywności, a do ochrony ich został wy-zony i wysłany Ali czawusz. podskarbi Ali aga udał się tego dnia znowu do okopów i zabawił tam aż do \V porze między dwiema modlitwami zamierzano przypuścić szturm, ale już ie było na to czasu, więc go zaniechano. środa dnia trzeciego: oblężenie. Dzisiaj został wydany rozkaz, aby zapisywali na ochotnika [żołnierze] ze skrzydła rumelijskiego i anatolijskiego, [którym do >łdu doda się] po dwie [akcza dziennie], tudzież skreśleni [z rejestru] zaimowie posiadacze timarów, [którzy dostaną dodatek] po jednej [akczy]. Siedmiu ich w przyodziano w kaftany. Czwartek dnia czwartego: oblężenie. Dzisiaj na skrzydle Rumelijczyków wy-Izelono bombę burzącą, która wysadziła giaurów w powietrze oraz zburzyła •niszczyła część ich palisady. ! Od króla Emeryka Thókolyego nadszedł list [przyniesiony] przez jego czło-ska Chorwata imieniem Stefan Sirmay 341, z wiadomością, że zamki Levice ttitra skapitulowały i przyjęły jego poddaństwo, a on sam przybył pod zamek fesony, jako też z prośbą o niewielkie posiłki. Został tedy wysłany do niego syn 4na jegomości, Ałp Gerej sułtan z dziesięcioma tysiącami wojska tatarskiego. Piątek dnia piątego a: oblężenie. Dzisiaj wielki serdar zawitał na odcinek %ieda paszy na lewym skrzydle, a stamtąd do szańca janczaragi. Przyszedł tam również podskarbi Ali aga, który spotkał się z nim, a potem obydwaj poszli do ^suniętych do przodu okopów ochotników, skąd obejrzeli zamek, następnie zaś wrócili. Okopy z dnia na dzień posuwały się coraz dalej do przodu. Zbudowano nowy szaniec dla janczaragi, a na okopach ustawiono pięć kolubryn i dwadzieścia Piec dział szahi-darbuzenów, które z ogromnym trudem przeciągnięto przez apro-sze z prawego skrzydła. Wielki serdar wskazał w przybliżeniu, gdzie miano zbudować nowy szaniec dla niego samego, po czym spoczął w tchnącej szczęściem swojej kwaterze. Mając zaś tylko jednego mistrza od budowy szańców przeprowadził 2apjs jeszcze dziewięciu ludzi chętnych do tej roboty, którym obiecał za to timary. w P°rze między dwiema modlitwami z odcinka Kara Mehmeda paszy na skrzydle prawym wystrzelono doskonałą minę, która co prawda uśmierciła mnóstwo giaurów, ale wyrwy nie zrobiła. Gdy zapadł zmrok, ze strony nieprzyjaciela na owe skrzydło została także wystrzelona burząca bomba, ale z łaski Stwórcy nikomu nie wyrządziła szkody. Sobota dnia szóstego b: oblężenie. Dzisiaj podskarbi Ali aga pożegnał się z wielkim serdarem i skierował swe cugle w drogę do strzemienia monarszego. Został mu przydany do boku administrator sandżaku ajdyńskiego Szejchogłu 30 lipca b 31 lipca 130 Silahdar Mehmed aga z Fyndykły •;•••,,w --r •'a ;::-'Si ; ' Ahmed pasza, który z pewną liczbą delich wielkiego serdara miał go odprowadzić aż do Jawaryna, natomiast omer bej, jeden z agów [wielkiego serdara], otrzymał rozkaz, by towarzyszył mu aż do Belgradu. Jegen Husejn bej wreszcie tudzież referendarz Ismail aga, wysłani z kapelą dla uhonorowania go, spoczęli na obiad w owym ogrodzie, gdzie kiedyś stały namioty sułtana Sulejmana Gaziego chana, a potem pojechali jeszcze kawał dalej i tam się z nim już pożegnali. Rozbójnicy z palanki zwanej Gótzendorf342, położonej w odległości o trzy godziny [drogi], którzy brali w niewolę pasterzy [zwierząt z obozu wojsk monarszych], jeszcze się byli nie poddali. Wymienionemu Szejchogłu Ahmedowi paszy dano tedy rozkaz, by w drodze powrotnej zdobył ową [palankę]. W obliczu wielkiego serdara wywołano po imieniu i zapisano w rejestr tysiąc trzystu sipahiów i silahdarów, którzy zgłosili się na ochotnika [za dodatkiem] po sześć akcza [dziennie]. Z dział ustawionych na nowym szańcu trafiono i rozbito dwie armaty giaur-skie. Pod wieczór wystrzelili nieprzyjaciele na odcinek wezyra Mehmeda paszy minę, ale ta z łaski Bożej nie wyrządziła gazim żadnej krzywdy i spadła z powrotem na samych giaurów, wyprawiając wielu z nich do ogni gehenny. Czucha-dar, przysłany wówczas przez janczaragę do serdara wielkiego, obwieścił mu dobrą nowinę, że w naszych okopach ani jeden wór z ziemią nie został uszkodzony, za co mu serdar dał wiele złota. W dwie godziny po zachodzie słońca ze skrzydła rumelijskiego przypuszczono szturm na palisadę, a z pomocą Bożą dotarto tam oraz okopano się pod palisadą i zajęto tę okolicę. Zaraz po usadowieniu się koło palisady wywiązała się trwająca bez przerwy pięć godzin taka bitwa na bomby i kamienie, że trudno by ją było opisać. O północy z taboru za rzeką zbiegło dziewięciu giaurów. W obliczu wielkiego serdara twierdzili oni i wyznali serdecznie, że przybyli z własnego popędu, aby mu służyć, toteż oddano ich delibaszemu. Niedziela dnia siódmego a: oblężenie. Dzisiaj ostrzelano nieprzyjaciela kulami doskonałymi i [ślicznymi jak] pąki róż, a gdzie one spadały, wszystko do cna zostawało zmiecione i sprzątnięte. Poniedziałek dnia ósmego: oblężenie. Dzisiaj przepędzono giaurów-od palisady na odcinku wezyra Ahmeda paszy na lewym skrzydle i zajęto ją. Wielki serdar przyszedł do swojego szańca w okopach, stamtąd udał się do szańca janczaragi, a następnie zwiedził okolicę, gdzie znajdowały się kryte chodniki, zaś po powrocie stamtąd spoczął w swym szańcu. By przedostać się do fosy zamkowej, rozkazał on kopać trzy takie chodniki na odcinku rumelijskim, trzy chodniki na [skrzydle] prawym, na odcinku wezyra Mehmeda paszy, i trzy chodniki na [skrzydle] lewym — na odcinku wezyra Ahmeda paszy. Wezyrowi Kara Mehmedowi paszy, jako że był ranny, polecił jednak serdar, by do chwili a l sierpnia 131 Rok 1683. Oblężenie Wiednia wyzdrowienia przebywał w swoim namiocie poza [okopami], a jego zastępcą mianował bejlerbeja damasceńskiego Abaza Sary Husejna paszę. Najdalej do przodu był doprowadzony kryty chodnik sandżaku kiustendilskiego, natomiast bejlerbej ru-melijski tudzież ałajbejowie na skrzydle prawym i lewym nie wydrążyli aproszów na tyle, ile pragnął [wielki serdar], i z powodu niejakiego niedbalstwa oraz opieszałości pozostawali w tyle, toteż [serdar] napomniał ich surowo, by się przykładali. Topczyjowie trafili i rozbili cztery armaty nieprzyjacielskie. [Natomiast] giau-rzy po zachodzie słońca rzucili bombę burzącą na odcinek zagardżych, ale również i ta spadła potem na ich własne pozycje, a wśród wojska muzułmańskiego nikomu nie zrobiła szkody. Prawie we dwie godziny po zachodzie słońca, w chwili kiedy wezyr Abaza Sary Husejn pasza znajdował się w swoim szańcu, wpadł tam wielki granat i zburzył okop w pobliżu niego. Nie od razu go znaleziono pod tym osypiskiem, a gdy go odszukano i dobyto, nie odzywał się, wyglądał jak nieżywy, nie poruszał się i dopiero po niejakim czasie z trudem przyszedł do siebie. Rany na nim jednak — chwała Ałłahowi! — nie było żadnej - Zdobycie palanki Gótzendorf Szejchogłu Ahmed pasza w myśl otrzymanego rozkazu przyszedł pod palankę; Gótzendorf i obiegł ją. Otaczająca ją fosa była jednak pełna wody, a giaurzy siedzący w palance odcięli przyczółki mostów, więc w żaden sposób nie można było jej zdobyć i opanować. Pasza dał znać o tym wielkiemu serdarowi, poprosił go o kilka armat, o trochę prochu, amunicji i wojska pieszego. Serdar posłał mu zatem trzy działa szahi-darbuzeny oraz pewną ilość prochu i kuł, ale jeszcze zanim mu to dostarczono, palankę z pomocą Pana Wszechmocnego zapalono w jakiś sposób od wewnątrz, więc dobytek i prowiant, jaki się tam znajdował^ do cna spłonął, a z giaurów tylko około piętnastu ocalało i dostało się w jasyr. Powód tego był taki, że tamtejsi mieszkańcy zabrali wóz i konie reisowego-[pisarza] Redżeba czelebiego, syna Ramazana efendiego, gdy te jechały na paszę, więc poskarżył się on reisefendiemu, ten zaś z kolei opowiedział o tym wielkiemu serdarowi, a wtedy został tam skierowany wspomniany Ahmed pasza, ów [Re-dżeb czelebi] brał też udział w tej bitwie oraz odnalazł i odebrał swój wóz i konie, a po zmroku przyjechał z dobrą nowiną o zwycięstwie, toteż wielki serdar uradowany tym dał mu dwadzieścia ałtynów bakszyszu. W bitwie tej, jak ustalono, znalazło śmierć męczeńską lub odniosło rany tylko piętnastu ludzi. Wtorek dnia dziewiątego a: oblężenie. Dzisiaj wielki serdar przybył do swego szańca na skrzydle rumelijskim i usunąwszy ałajbeja odcinka prawego z jego urzędu mianował z kolei na niego kiahię rumelijskiego, a na miejsce tego kiahię cza-wuszów. Za swoją opieszałość i rozmaite niedopatrzenia usunięty [ałajbej] został a 3 sierpnia 132 Silahdar Mehmed aga z Fyndykły skazany na stracenie, potem jednak wielki serdar raczył zmiłować się nad nim, ale dla przykładu innym dano mu pięćset kijów. W porze miedzy dwiema modlitwami wystrzelili giaurzy pomiędzy odcinkami Rumelijczyków i zagardżych minę, która zasypała ziemią około dziesięciu ludzi, ale oprócz tego żadnej szkody nie wyrządziła. Z dwóch tysięcy sześciuset ochotniczych sipahiów i silahdarów raczył [wielki serdar] tysiąc dwustu posłać na odcinki zagardżych i samsundżych. Wieczorem ochotnicy z odcinka rumelijskiego przypuścili szturm na palisady naprzeciwko [ich odcinka], przy fosie zamkowej. Gwałtem i przemocą rozbili oni giaurów, zmusili ich do ucieczki i zepchnęli do fosy. Prawie godzinę trwała zawzięta bitwa i walka, a że łaska i dobroć Pana Boga niewątpliwie islamowi sprzyja, tedy — czy to się komu podobało, czy nie — zajęto brzeg fosy i okopano się tam. Aga ochotników na skrzydle prawym został [przy tym] ranny, a na jego miejsce został mianowany zuch pewien — ochotnik z ojca i dziada, który był agą ochotników również pod Czehryniem. Został on też łaskawie przyodziany w chylat. Z Bagdadu w myśl emira nadciągnęło do obozu wojsk monarszych pięć ód janczarów, natomiast z Budzina nadeszło dwa tysiące wozów prowiantu. Z zamku Ebersdorf34S, odległego od zamku Wiednia o pięć godzin, tudzież z odległego o cztery godziny zamku Puttendorf, ongiś siedziby straconego przez cesarza pana węgierskiego Nadasdyiego, przybyła starszyzna obwieszczając ich poddanie się. Z obydwu wzięto tedy po ośmiu znacznych giaurów jako zakładników i zatrzymano ich w obozie wojsk monarszych u boku czawuszbaszego, a dla ochrony tych miejscowości wysłano po jednym obdarzonym włościami czawuszu. Środa dnia dziesiątegoa: oblężenie. Dzisiaj poległ ałajbej kyrszehirski, a na jego miejsce został mianowany zaim imieniem Iskender, którego też przyobleczono w chylat. Po godzinie drugiej po południu wystrzelili byli nieprzyjaciele na odcinku samsundżych dwie miny, które przysypały ziemią około dziesięciu beldarów, ale nikomu innemu nie wyrządziły szkody, bo odleciały z powrotem na stronę nieprzyjaciela. Tej nocy odbyła się bitwa na granaty, jakiej nie sposób wysłowić ani opisać. Chwała niech będzie Ałłahowi, gazijowie bowiem parli do przodu już nie krok za krokiem, lecz sążeń za sążniem, a niecni giaurzy, słysząc, co na nich spadło, mienie i duszę rzucali na szalę. Król Węgier Środkowych Emeryk Thokóly przysłał do wielkiego serdara swojego ministra nazwiskiem Sisal z prośbą o łaskawe wydzielenie z wojsk węgierskich, znajdujących się po tej stronie Dunaju, około trzech tysięcy żołnierza oraz o wyprawienie ich do niego pod wodzą jego kapitana Sziryanyiego 344. [Wielki serdar] zezwolił na to, po czym [wymieniony minister] odjechał z powrotem do miasta Sopron. i Czwartek dnia jedenastego": oblężenie. Tej nocy odcinki zagardżych i samsun- a 4 sierpnia b 5 sierpnia 133 Rok 1683. Oblężenie Wiednia dżych opanowały parkan nad fosą, więc ziemią wyrzucaną z pjsppów zaczęto już zasypywać fosę, a nieprzyjaciół wiary obrzucać kamieniami. Ol: Na krótko przed południem wielki serdar udał się do szańca Ahmeda paszy na skrzydle lewym, stamtąd do szańca janczaragi, stąd zaś do szańca kiahii ku-łów, a po pytaniach i odpowiedziach w sprawie walki i boju znowu powrócił do swojego szańca. Swojego kiahię Gurdżi Alego agę wyprawił on, by dokonał przeglądu okopów na wyspie. Kryte chodniki, które kazał był poprzednio drążyć, nie nadawały się do użytku, przeto tego dnia po południu zaczęto na skrzydle rume-lijskim robić jeden nowy. Tuż przed wieczorem giaurzy rzucili na odcinek zagardżych niewielką minę, która odbiła się i poleciała z powrotem, nikomu przy tym nie zrobiwszy żadnej szkody (od której niech nas Ałłah broni!). Tejże nocy aż do ukazania się zorzy porannej toczyła się na odcinku zagardżych walka na rusznice i granaty z obu stron tak zażarta, że opisać ją nie sposób. Dnia dwunastego: oblężenie. Poddanie się polanki Schottwien i miasta Ebenfurt Warowna palanka Schottwien 345, położona między dwiema górami po drodze w głąb Austrii3*6, o trzy godziny drogi od zamku Wiednia, tudzież miasto Ebenfurt347, odległe od tegoż o siedem godzin i otoczone murem oraz fosą, jeszcze się były nie poddały. Dziś przeto wypisano dla nich listy gwarancyjne oraz wysłano je przez człowieka pewnego z grona bolukbaszych sejmenów, któremu przydano kilku przewodników, przykazując mu, że jeśli się [owe palanki] poddadzą, to dobrze, jeśli zaś nie, to się poczyni wobec nich stosowne kroki. [Tymczasem jednak] z miejscowości owych przybyli ludzie oznajmiając, że się poddają, toteż do każdej z nich został łaskawie wysłany czawusz jeden jako strażnik. Został również wydany rozkaz, aby wojska wołoskie i mołdawskie, stojące na przeciwległym brzegu, zbudowały po jednym moście. Wskazano także miejsca,, gdzie miały one stanąć: jeden koło stanowiska wezyra Chyzyra paszy, drugi zaś. koło Chazinedara Hasana paszy. Tam, gdzie [stał] kiahia Sarchosz Ahmed pasza, pewna liczba giaurów wyszła z zamku, aby kupić wina. Ludzie tego paszy stoczyli z nimi walkę biorąc trzech języków i dwie głowy. Trzem z nich, którzy to wszystko dostarczyli wielkiemu serdarowi, podarował on dwieście kuruszy oraz kazał ich przyodziać w kaftany. Języki oznajmiły, że w zamku sto dirhemów chleba kosztuje piętnaście akcza, a pół okki mięsa — dwadzieścia akcza, że panuje tam wielkie zamieszanie, a dowódca ich wojska, generał nazwiskiem Serenyi348, został trafiony strzałą i zginął. Dwóch z nich stracono, jednego zaś osadzono w więzieniu. Ludziom z odcinków Ahmeda paszy i Omera paszy, którzy przynieśli po jednej głowie, dano bakszysze. Ludzie, którzy od czterech córek Nadasdyiego przywieźli prowiant oraz podarki, zostali przyodziani w chylaty. 134 Silahdar Mehmed aga z Fyndykły Redżeb aga, wysłany poprzednio celem wezwania króla siedmiogrodzkiego Michała Apafyego do obozu wojsk monarszych, powrócił [teraz] i opowiedział, że ten w myśl rozkazu wybrał się w drogę, przeprawił się pod Budzinem przez rzekę Dunaj i ciągnie w tę stronę. Sobota dnia trzynastegoa: oblężenie. Dzisiaj w porze modlitwy wieczornej ochotnicy na lewym skrzydle zeszli przez kryty chodnik do fosy oraz okopali się tam i mocno usadowili. Kryty chodnik na skrzydle prawym był się zawalił, więc ochotnicy ruszyli przez przestrzeń otwartą, dotarli do ściany bastionu i okopali się pod nią. Po stronie lewej, z odcinka Ahmeda paszy, wystrzelono minę, po czym i z tego skrzydła zeszli żołnierze do fosy, ale ponieważ nie mieli tam przed sobą bastionu, tedy porobili sobie w fosie szańce niczym nie osłonięte. Giaurzy nie mieli o tym pojęcia, więc gdy słońce wzeszło, dusza uciekła im w pięty i do samego rana wrzała tak zawzięta walka i wojna, jakiej od początku oblężenia jeszcze nie było. W krytym chodniku, który się zawalił, zostało przygniecionych około trzydziestu ochotników z prawego skrzydła, a pewną ich liczbę ze skrzydła lewego też zasypało. Ałajbej ze skrzydła lewego został raniony w palec u ręki, kiahia rumelijski i ałajbej skopijski349 ponieśli męczeńską śmierć. Natomiast aga ochotników skrzydła prawego — odważny wojownik i zuch, bohaterski gazi — podczas ataku na fosę poszedł prosto przed siebie i jako pierwszy ze wszystkich dotknął ręką muru zamkowego. W ten to sposób położono rękę już na zamku, za co niech będzie chwała Ałłahowi, ale w tym momencie aga został postrzelony z rusznicy w brzuch i przeniósł się na tamten świat. Natomiast bejlerbej rumelijski Szejchogłu Ali pasza został ugodzony kamieniem w pierś, tak że mu z trudem wróciła przytomność. Ludzie, którzy na początku bitwy przynieśli wielkiemu serdarowi dwie pierwsze głowy giaurskie, zostali przez niego szczodrze obdarowani. Słowem, płomień bitwy i walki aż do rana strzelał, aż w końcu usadowiono się niedaleko tego miejsca, gdzie był kryty chodnik, i wtedy nieco wytchnięto. Jednakże wielki serdar, ogarnięty niepokojem i płynącą stąd bezsennością, roztworzył bramy oczekiwania na przyjście ludzi niosących dobre nowiny i, podobny do źrenicy w oku pełnego poświaty księżyca, nie zdrzemnąwszy się ani na chwilę, spędził noc poza bramami wytchnienia. Po południu z odcinka wezyra Ahmeda paszy na skrzydle lewym została wystrzelona mina, która zburzyła chlew giaurów, a ponadto zabrano się na dobre do utorowania drogi przez kryty chodnik. Wobec tego, że bejlerbej rumelijski był ranny, wielki serdar o godzinie szóstej w nocy posłał do wylotu krytego chodnika przygotowanego na prawym skrzydle swojego kiahię Giirdżi Alego agę i ten pilnował owych robót przez całą noc na niedzielę aż do samego rana. Z łaski Bożej kryte chodniki prowadzące ze skrzydła prawego i lewego były tym razem mocne, więc [wojsko] zeszło przez nie do fosy, gdzie się oszańcowało stosownie do swoich potrzeb, a następnie przez aprosze zaczęło docierać do baszty. a 7 sierpnia 135 Rok 1683. Oblężenie Wiednia •'•.:•• .,-.. b-jirsilsM •j;.W,.i.i'. ~fy? \ Kiahia wrócił więc i powiadomił o tym [wielkiego serdara], który dopiero iWtedy udał się do swojego szańca. K Jakub, jeden ze sług wielkiego serdara, został ałajbejem salonickim, a poprzednika jego mianował [wielki serdar] kiahia rumelijskim, po czym obydwóch kazał przyodziać w kaftany. Niedziela dnia czternastegoa: oblężenie. Namiestnik hercegowiński Mustafa pasza, który wyjechał był przedtem do Budzina po prowiant, powrócił dzisiaj szczęśliwie do obozu wojsk monarszych. Zgodnie ze świetnym rozkazem przywiózł ten pasza do obozu wojsk monarszych pod Wiedniem także posła niemieckiego 35°, który z Osijeku został był wysłany do więzienia w zamku budzińskim. Podczas pobytu w Progu, gdy mu w domu janczaragi powiedziano: — „Odnowienie pokoju i umocnienie przyjaźni nastąpi, jeżeli zostanie oddany zamek Jawaryn", ten zarozumiały potępieniec odpowiedział był z najwyższym zdumieniem i pychą: — „Do panowania nad zamkiem dochodzi się drogą podboju przy pomocy szabli, a na podstawie tych tu rozmów zamek oddany nie będzie" — oraz wygadywał rozmaite głupstwa. Teraz, oglądając ze zdumieniem w oku zamki, palankł, wsie i miasta na prawo i lewo od drogi z Jawaryna aż do zamku Wiednia, popalone przez łupieżcze wojsko tatarskie tudzież przez inne, liczne jak gwiazdy wojska muzułmańskie, z potępieńczym ogniem piekielnym i z pełnym żałości jękiem zagryzał się w sercu swoim, lał łzy z obojga bystrych oczu swoich i rozpalał swoją wezbraną nienawiścią pierś. — Szkoda! — zawołał. — Po stokroć szkoda! Trzeba było dać kilka zamków takich jak Jawaryn, byleby to państwo cesarza nie było zhańbione i zbezczeszczone przez ruinę, rabunek, grabież... Ach, bodajże mi oczy były wypłynęły, abym teraz nie oglądał tych zdarzeń pełnych nieszczęścia! Tak to, wśród wylewów żalu, robił sobie wyrzuty, sam się strofował i złorzeczył sobie. Ale cóż z tego, kiedy gniew Boży wybuchnął płomieniem, a miłosierdzie i litość do ostatka się wyczerpały? [Potem] przydano mu do boku Szejchogłu Ahmeda paszę z niewielką liczbą-wojska jezdnego i wysłano go do chana jegomości. Stamtąd wysłany z Tatarami, został on doprowadzony do miasta Tulln położonego o osiem godzin drogi od Wiednia. O przybyciu tam dał on znać listem, który przywieziono [wielkiemu ser-darowi]. Źle to zrobiono: posła trzeba było pozostawić w więzieniu budzińskim, a nie odsyłać! Takiego kroku nikt nie pochwalał, bo to niewątpliwie za sprawą tego giaura na gazich muzułmańskich zostały ściągnięte wojska nieprzyjaciół. W południe z odcinka zagardżych wystrzelono bombę burzącą, która — jak się przekonano naocznie — przyniosła wielki pożytek. Natomiast spośród giaurów, którzy znajdowali się na wyspie351, pięciuset wsiadło do pięciu łodzi i przedostawszy się na ten brzeg, zagarnęło czterdzieści wielbłądów z liczby tych, które chodziły wśród winnic i pastwisk w tej okolicy. Już je pędzili przed siebie, ale kiahia " 8 sierpnia 136 Silahdar Mehmed aga z Fyndykły 137 Rok 1683. Oblężenie Wiednia wezyra Mehmeda paszy, powiadomiony i poinformowany o tym, puścił się w pogoń za nimi z blisko dwustu jazdy. Na ich widok potępieńcy porzucili wielbłądy i [dopadłszy] wśród bójki [owych] łodzi, uciekli z powrotem do swojego taboru na tamtym brzegu. Poniedziałek dnia piętnastego a: oblężenie. Dzisiaj przed południem z odcinka zagardżybaszego wystrzelono minę, która zniszczyła palisadę i chlew giaurów, a wielu z nich położyła trupem. Ochotnicy sipahiowie wywlekli [skądeś] dwóch języków, a kiedy prowadzili ich do serdara, wówczas w miejscu, gdzie była wystrzelona mina, odebrali im ich janczarzy. Ochotnicy — sipahiowie przyszli jednak razem z nimi do [wielkiego serdara] wykrzykując, że tych języków odebrano im przemocą. [Serdar] udobruchał i jednych, i drugich oraz dał im bakszysze szczo-drzejsze nawet, niż oczekiwali. Następnie udał się on do okopów, obszedł kryte chodniki tudzież obejrzał jak się należy bastion i fosę, a obdarowawszy siedzących tam gazich wielką ilością złota, spoczął na koniec w swoim szańcu. Po [wystrzeleniu] wspomnianej miny [ludzie] z odcinka zagardżych zeszli do fosy oraz przepędzili giaurów do zamku i do ich własnego bastionu. Potępieńcy zaczęli byli bić z armat w okopy porobione w fosie, okopy jednak były mocne i bardzo solidne, więc [nie bacząc na nic] z wielkim uporem posuwano się krok za krokiem ku ich bastionowi. Na krótko przed wieczorem z odcinka tego wystrzelono minę jedną, która zrobiła wielką wyrwę, ale szturmu już nie przypuszczano. Po zmroku zaś, gdy rozgorzała zacięta bitwa przy użyciu armat, rusznic, bomb i kamieni, wojsko z uporem doszło do bastionu i zaczęło zakładać pod nim minę. Od Batthyanyiego przyjechało do serdara sto wozów z jęczmieniem i mąką, natomiast od króla Węgier Środkowych Emeryka Thókolyego przyjechał człowiek z listem, w którym donosił on, że oprócz Komaromu poddali mu się wszyscy gia-urzy zamieszkali na wyspie w pobliżu tego zamku. Wtorek dnia szesnastego": oblężenie. Dzisiaj późnym rankiem wielki serdar przyszedł do okopów na odcinku zagardżych oraz szczodrze obdarował złotem agów i prostego żołnierza — ochotników spośród janczarów i sipahiów, jak również tych, którzy byli zajęci przy krytych chodnikach i minach. Następnie zabawił on przez czas pewien w szańcu Abaza Sary Husejna paszy, a stamtąd raczył udać się do swojego własnego szańca. Tymczasem Husejn pasza, niby tylko opowiadając mu o tym, poskarżył się, że proch i kule posiada w ilości wcale nie dostatecznej, a nawet mniejszej, niż zwykle potrzeba. — Dżebedżibaszy Fazli aga jest ranny i niezdatny do służby, a oprócz tego łączą go bliskie stosunki z przełożonym skarbca. Zmiana na tym urzędzie jest sprawą bardzo pilną, a nadać go trzeba koniecznie człowiekowi znanemu z prawości i uczciwemu — rzekł [wielki serdar]. a 9 sierpnia b 10 sierpnia Dżebedżibaszym uczynił on tedy agę silahdarów Abaza Sijawusza agę, a Dajy Omera agę, jednego ze swoich agów — agą silahdarów, po czym kazał [obydwóch] przyodziać w chylaty. Po południu z odcinka wezyra Ahmeda paszy na skrzydle lewym wystrzelono minę. Poturbowała ona niewielką tylko liczbę giaurów, ale zburzyła im chlew, co przyniosło wielką korzyść dla naszej strony. Po zapadnięciu zmroku giaurzy przypuścili szturm do krytego chodnika Rume-lijczyków i kilku ich nawet wdarło się do niego. Jednakże gazijowie-ochotnicy oraz sokoły, janczarzy i Rumelijczycy, uderzyli właśnie niby sokoły oraz roznieśli prze-klętników na szablach bądź też odparli. Około dwudziestu z nich strącili oni mianowicie w pył skonania, a drugie tyle poranili i uczynili niezdatnymi [do walki]. Muhzyr-agę, który pierwszy przybył z tą dobrą nowiną, kazał [wielki serdar] przyodziać w chylat, zaś gazim, którzy w ślad za tamtym przynieśli cztery głowy, dał po dwadzieścia ałtynów. Męstwo zaś i bohaterstwo, jakie okazał tam lew z zagajnika walki — kiahia kułów Czelebi Ismail aga, a także rozjuszony słoń pola bitwy — zwycięski bejlerbej rumelijski Szejchogłu pasza, wykraczają o tysiąc dni drogi poza okręg opisu i środek [koła] wysłowienia! Nad ranem nieprzyjaciele niby to przypuścili atak na odcinek zagardżych, ale na spotkanie wyszli im gazijowie-ochotnicy, którzy ich odparli, a pewną liczbę ich oddali na pastwę szabel lub poranili, zaś z ich chlewu pozabierali znalezione tam kilofy i łopaty tudzież surmy i bębny. Wszystko to przynieśli oni do serdara, który okazał im łaskawość większą, niż się spodziewali. Natomiast ałajbejowi konijskiemu, który w swoim szańcu miał [zbyt] mało ludzi, dano za to dwieście kijów. Środa dnia siedemnastego, to jest pierwszego sierpniaa: oblężenie. Dzisiaj dotarto do bastionu i zaczęto [pod nim] zakładać minę. Po południu wystrzelono minę z odcinka wezyra Ahmeda paszy na lewym skrzydle, a ta z łaski Ałłaha Najwyższego wywróciła chlew giaurów. Ochotnicy zaś ruszyli do ataku, a bitwa i walka trwała prawie pół godziny, ale zdobyto tylko jedną giaurską głowę. [Wielki serdar] dał [za nią] nagrodę. Czwartek dnia osiemnastego b: oblężenie. W nocy na dzień dzisiejszy ze strony muzułmanów tak strzelano do nieprzyjaciela wiary z armat i rusznic, że ziemia i niebo aż jęczały, a zbici z tropu nieprzyjaciele stracili wszelką ochotę do życia i nie mieli siły, by zrobić cokolwiek. Tej nocy poniósł śmierć męczeńską ałajbej siwaski Abdusselam, więc na jego miejsce został mianowany jego poprzednik Sejjid Mehmed. Nocy tej złapano również pewnego pachołka zrzuconego dżebedżibaszego Fazlego agi, kiedy ociekał do zamku, i [przyprowadzono go] przed serdara. — Muzułmanin czy giaur jesteś? — raczył zapytać [serdar]. — Ja trzymam ze swoim agą. Jeśli [on] jest giaur, to i ja jestem giaurem! — brzmiała odpowiedź. a 1/11 sierpnia b 12 sierpnia 138 Silahdar Mehmed aga z Fyndykły 139 Rok 1683. Oblężenie Wiednia Uwięziono go zatem, aby rano zbadać tę rzecz. ' ^ Po południu wystrzelono dwie miny założone pod bastionem, ale nie dało to [skutku takiego], jakiego by sobie życzono, więc podczas szturmu nie sposób było oszańcować się i utrzymać pod bastionem. W czasie zawziętej walki z obu stron na armaty i rusznice pewna liczba żołnierzy muzułmańskich została wprawdzie poturbowana, ale za to spośród giaurów nieskończenie wielu skazanych na piekło potępieńców zostało strąconych w proch skonania i poszło do ognia gehenny. Rozmaite straty po strome muzułmanów spowodowała również mina, ale ze strony nieprzyjaciół nie spotkało ich nic złego. Przyniesiono też serdarowi dwie głowy tudzież stwierdzono, że pewien puszkarz jednym strzałem armatnim, wymierzonym w tłuszczę nieprzyjaciół, około czterdziestu tych potępieńców wyprawił do piekieł. Aga ochotników lewego skrzydła poniósł śmierć męczeńską, a na jego miejsce został mianowany kto inny. Na odsiecz dla Emeryka Thókólyego został łaskawie wyznaczony i wysłany mirza jeden z pewną liczbą wojska tatarskiego. Piątek dnia dziewiętnastego a: oblężenie. W nocy na dzień dzisiejszy, mianowicie zaraz z wieczora, wystrzelono na nieprzyjaciół, którym jest sądzony zły koniec, takie ilości kuł z armat i rusznic oraz tyle bomb, że niepodobna ich zliczyć. Po obu zaś stronach od tego miejsca, gdzie pod bastionem nastąpił wybuch miny, zaczęto kopać aprosze. Dzisiaj wielki serdar udał się do swojego szańca, a wezwawszy do siebie janczaragę, kiahię kułów, bejlerbeja rumelijskiego, ałajbejów prawego i lewego skrzydła tudzież zagardżybaszego, na różne sposoby rozważał i rozstrząsał z nimi sprawy wojny i walki, po czym [wszyscy] się rozeszli. Namiestnik nikopolski Arsłan Mehmed pasza został odwołany z przeciwległej wyspy oraz posłany na odcinek między pozycjami janczaragi i zagardżych, gdzie też zajął miejsce w okopach wraz z przydanym mu do boku wojskiem z ejaletu maraskiego. Na miejsce Arsłan Mehmeda paszy został łaskawie skierowany na wyspę administrator sandżaku saruchańskiego Szejchogłu Ahmed pasza, a tam, gdzie stał na straży Abaza Sary Husejn pasza, został postawiony wezyr Kara Mehmed pasza. Także tysiąc pięciuset żołnierzy egipskich — janczarów i aza-bów — zostało przeniesionych [stamtąd] oraz rozstawionych na odcinkach Rumelij-czyków, zagardżych i samsundżych, znajdujących się na tym brzegu. Nocy tej, w jakie dwie godziny po zachodzie słońca, zaczęła się ulewa z piorunami i błyskawicami352. Okopy napełniły się więc błotem, a roboty przy kopaniu aproszy stanęły. Sobota dnia dwudziestegob: oblężenie. W nocy poprzedzającej ten dzień, mianowicie z wieczora, wystrzelono z szańców bombę burzącą, która jednakże nie spowodowała zbyt wielkich zniszczeń po stronie nieprzyjaciół. Środa dnia dwudziestego czwartego °: oblężenie353. Dzisiaj na krótko przed a 13 sierpnia b 14 sierpnia c 18 sierpnia J południem giaurzy ruszyli na ochotników znajdujących się na odcinku Arsłan Mehmeda paszy oraz wszczęli walkę przy użyciu armat, rusznic i bomb. W tym czasie uderzyli oni również na ochotników, którzy stali po tej stronie naprzeciwko chodnika, ale bohaterzy i sokoły, które stały w tym miejscu w pogotowiu, dzielnie i odważnie przypuściły szturm i zaatakowały nieprzyjaciół wiary, odpierając stu z nich oraz przynosząc wielkiemu serdarowi cztery głowy. [Serdar] okazał wszystkim łaskawość, a potem udał się na odcinek wezyra Abaza Sary Husejna paszy na skrzydle prawym, stąd zaś do szańca baszczawusza na odcinku janczaragi, a następnie obejrzał kryte chodniki, po czym powrócił do swojego szańca poza [obrębem okopów] i tam już pozostał. Dzisiaj na krótko przed wieczorem w centrum bastionu wystrzelono dwie miny: w jednej było piętnaście, a w drugiej dwadzieścia kantarów prochu. Zawzięta bitwa i walka toczyła się aż do wieczora. W nocy zajęły to miejsce i okopały się na nim cztery chorągwie gazich-janczarów. Gorąca walka toczyła się również tam, gdzie wysadzono owe miny, na odcinku Rumelijczyków, którzy też zajęli trzy aprosze (jeden obsadzili ochotnicy-sipahiowie, dwa inne zaś ochotnicy spośród posiadaczy timarów). Do bejlerbeja ujvarskiego Chodżazade Arnawud Hasana paszy raczył [wielki serdar] wysłać stanowcze polecenie, by nie zwlekając ani dnia przybył i dołączył do obozu wojsk monarszych. Dnia dwudziestego piątegoa: oblężenie. Żołnierze, którzy zajęli byli aprosze, zamierzali dzisiaj podsunąć się do przodu. Tymczasem późnym rankiem giaurzy wystrzelili bombę burzącą, od której jednakże nikt zbytnio nie ucierpiał, bo pod osypiskiem znaleziono ludzi tylko trochę poturbowanych. Do tego czasu zdobyto trzecią część bastionu, a i w części pozostałej było już nie tak wielu giaurów. Po południu z odcinka zagardżych wystrzelono bombę burzącą, która zniszczyła znajdującą się tam palisadę i chlew giaurów, a siedzącym w nim przegranym potępieńcom zgotowała grób i śmierć. Okopy w tej stronie znalazły się już w pobliżu owego bastionu, który przytykał do zamku. Od Batthyanyiego przywieziono serdarowi podarki. Złapano kilku „koczaszów" 354, to jest woźniców, którzy spoza odcinka wezyra Abaza Sary Husejna paszy, stojącego na prawym skrzydle, sprytnie uprowadzili ze sto wołów i sprzedali je giaurom z zamku. Dostali oni po trzysta kijów. Wezyr Ahmed pasza i Dęli Bekir pasza na skrzydle lewym zamierzali przez chodniki podziemne przedostać się pod bastion, a ochotnicy w centrum też znacznie posunęli się do przodu. Piątek dnia dwudziestego szóstego b: oblężenie. Dzisiaj późnym rankiem wielki serdar obszedł odcinek Bekira paszy, a następnie powrócił do swojego szańca. Z ómerem bejem, który powracał od strzemienia monarszego, przyjechał Abdulkerim czelebi, bałtadży agi domu szczęścia. Spotkał się on [z wielkim serda- a 19 sierpnia * 20 sierpnia 140 Silahdar Mehmed aga z Fyndykły rem], przekazał mu szablę wysadzaną drogimi kamieniami i zdobiony klejnotami kindżał, przywiezione w podarunku od wspomnianego agi, tudzież opowiedział, że jejmość walide sułtanka zmarła w Adrianopolu, a pochowana została w grobowcu obok świętej dżamii wzniesionej przez nią w Stambule. Natomiast Ómer bej doniósł serdarowi, że znajdujące się w Progu rzeczy Kiicziik Hasana paszy i kiahii Ahmeda, którzy polegli śmiercią męczeńską, zajął padyszach jegomość na rzecz skarbu. Z odcinka zagardżych wystrzelono bombę burzącą, która rozniosła chlew giaurów tudzież tych wszystkich, jacy w nim siedzieli. Sobota dnia dwudziestego siódmego a: oblężenie. W celu utorowania drogi wystrzelono dzisiaj o świcie na odcinku wezyra Ahmeda paszy bombę burzącą, która też okazała się bardzo skuteczna. Trzem Ormianom, piekarzom wojskowym, którzy sprzedawali do zamku chleb, wymierzono po trzysta kijów, kilku zaś sipahiom za opieszałość przy obsłudze armat dano po dwieście uderzeń. Niedziela dnia dwudziestego ósmego: oblężenie. Przyjazd króla siedmiogrodzkiego Dzisiaj o świcie wielki serdar raczył udać się do swoich namiotów poza [obręb okopów]. Król siedmiogrodzki Michał Apafy przyjechał był już blisko do obozu wojsk monarszych, więc na spotkanie mu wyjechali deliowie i góniilliowie [wielkiego serdara] tudzież hospodarowie wołoski i mołdawski. Niedaleko obozu wojsk monarszych witał go czawuszbaszy z pewną liczbą czawuszów nagrodzonych włościami jako też żołdowych oraz aga silahdarów, a serradżbaszy wsadził go na konia w dywanowym rzędzie i czapraku, którego przyprowadził mu w darze od wielkiego serdara. Dragoman dywanu, Aleksander Skarlatos, który podążył był na jego spotkanie nieco dalej, zjechał się z nim w drodze, a potem powrócił przywożąc nowiny o nim. Po upływie pół godziny nadjechali i przyciągnęli w ordynku deliowie i góniilliowie oraz hospodarowie wołoski i mołdawski, a za nimi kapitanowie królewscy z rozpostartymi sztandarami tudzież przy dźwiękach surm i bębnów grających wedle ich fałszywego zwyczaju, bo ludziom swoim kazali wszczynać na surmach, trąbach i kotłach niedorzeczną wrzawę na modłę grecką. Następnie w towarzystwie czawuszów dywanu jechał czawuszbaszy i aga silahdarów, ria końcu zaś wspomniany król. Przed wejściem do namiotów zsiadł on z konia i, poprzedzany przez wszystkich tych dostojników, kłaniając się na prawo i na lewo, doszedł w towarzystwie kilku zaufanych swoich do namiotu na trzech słupach, gdzie zasiadł na stołku ustawio- • 21 sierpnia 141 Rok 1683. Oblężenie Wiednia ' ; -:'- '• r nym na skraju sofy. Dragoman, stanąwszy przy nim, udzielał mu pouczeń co do zwyczajów [przyjętych wśród] dostojników. W tym momencie z głębi [namiotów] wyszedł reisefendi i czawuszbaszy w turbanach selimi i dygnitarskich futrach, a za nimi wielki serdar w [turbanie] kallawi i sukiennej ferezji podbitej gronostajami, który — prowadzony pod ręce z prawej przez kiahię, a z lewej przez Jegen Hu-sejna beja — usiadł na swojej poduszce. Jego selamaga odebrał [od niego i powtórzył w jego imieniu zebranym] „Selamiin alejkum", na co czawuszowie odpowiedzieli owacją. Król podszedł wówczas [do serdara] i ucałował brzeg [jego szaty], a chociaż [ten] pozwolił mu potem usiąść, nie siadł, lecz powtórnie zbliżył się do niego i ucałował brzeg [jego szaty], a przysiadł — oddając mu przy tym ukłon i pozdrowienie — dopiero wtedy, gdy [ten] go znowu zachęcił. Po kilku pytaniach i odpowiedziach podszedł on znowu do [wielkiego serdara] i jeszcze raz ucałował połę promieniejącej łaskawością [jego szaty], dopełniając w ten sposób ceremonii hołdu. Po kawie, sorbetach i wonnościach rozkazał [wielki serdar] przyoblec samego [króla] w napawający radością krótki chylat złotogłowowy na spodzie z soboli, zaś czterdziestu jego kapitanów i zaufanych tudzież dwóch czawuszów dywanu i dragomana — w kaftany. — Oto, dzięki Ałłahowi, przyszliśmy, obiegliśmy Wiedeń i go bombardujemy. W wielu miejscach zburzyliśmy już palisadę, chlewy i bastiony, a i do murów zamkowych jużeśmy się dobrali. Tuszymy, że Ałłah Najwyższy da, iż za parę dni go zdobędziemy. Co powiesz [na to]? — raczył rzec [wielki serdar]. — Bardzo pięknie się stało i niech wam Ałłah dopomaga, boście słusznie raczyli postąpić! — odpowiedział król. — Ależ nie, nie bój się i otwarcie powiadaj, co masz na myśli! Pozwalam — raczył na to rzec [wielki serdar]. — Czy pilaw, kiedy go podadzą na stół, zaczyna się jeść od środka, czy z brzegu? — spytał więc wówczas król. — Jasne, że z brzegu! — raczył odrzec [serdar]. Wtedy król niczego już nie owijał w bawełnę. Jego przemówienie, by je pokrótce streścić, opiewało tak: — Na wasze wojsko, sprzęt, zapasy prochu i kuł nie ma słów: wszyscy królowie chrześcijańscy, gdyby się w jedno zebrali, nie mieliby takiej ilości [wojska] i wystąpić przeciwko wam nikt nie jest w stanie. Jednakże Wiedeń to zamek niełatwy. Byłoby pięknie, gdyby się było udało go wziąć szturmem albo w drodze kapitulacji niezwłocznie po przybyciu [pod niego], bo przez tę zwłokę coraz trudniej będzie go zdobyć. Takiej bowiem liczbie ludzi i zwierząt nawet góry by się nie oparły — [wszystko] zjedzą i wypiją. Ci z nich, którym już się udało zebrać majątek, nie siedzą tutaj, lecz uciekają, a was czeka tu drożyzna i głód. Przysporzy wam cierpień również tutejsza surowa zima. Mam także wiadomość, że cesarz porozsyłał rozpaczliwe listy do królów chrześcijańskich, a ci wszyscy obiecali nadciągnąć pośpiesznie z wojskami, na jakie tylko będzie ich stać. Moje zdanie 142 Silahdar Mehmed aga z Fyndykły : '. :"' -• T. • • \ - •> i mniemanie było takie, że gdybyście byli raczyli dołożyć wszelkich starań, aby zdobyć zamek Jawaryn, a potem pozwolili i nakazali jeździe kraj palić i rujnować, sami zaś spędzili zimę na granicy, to cesarz niechybnie byłby zawiesił sobie na szyję chustę i przyszedł błagać o litość. Wyście jednak o Jawaryn dbać nie raczyli, a wskutek tego forpoczty waszego wojska rozbiegły się i hulały aż po brzegi Morza Białego — po Zatokę Wenecką i granice Czerwonego Jabłka, nie zostawiając nawet śladu owego dobrobytu, jaki panował po tej stronie Dunaju. Tymczasem trzeba wam było jechać z tymi zwycięskimi wojskami samym we własnej osobie, na Wiedeń nie zwracać uwagi, lecz go obejść bokiem, przejść przez Dunaj po moście Aleksandra 35r> o dwa dni powyżej tego zamku, a potem zawrócić na prawo i, przemierzając z łatwością kraje niemieckie oraz Słowację, dojść pod zamek tijvar, stamtąd pod zamek Peszt naprzeciw Budzina, a potem z radością i dumą przeprawić się na pola budzińskie i tam stanąć obozem. W ten sposób kraje niemieckie, czyli obydwa brzegi Dunaju, byłyby od końca do końca dotknięte najazdem, a na przyszły rok zarówno Jawaryn, jak i ten zamek Wiedeń by się zdobyło i opanowało w drodze kapitulacji. [Wielki serdar] rozgniewał się, że król go nie słucha i sieje panikę pośród wojska. — Boisz się Niemca! Jedźże tedy i baw się pod Jawarynem! 356 — powiedział i rozkazał mu odjechać z powrotem. [Król] ucałował zatem brzeg [jego szaty] i wyszedł na dwór, a następnie, poprzedzany przez starszyznę wojsk, w ten sarn sposób, w jaki był przedtem przyjechał tutaj, dotarł do swojego namiotu, który rozbito dla niego poza obozem wojsk [monarszych]. Potem posłał serdarowi powóz poszóstny, sześć pozłocistych czasz srebrnych, konia z rzędem i cztery konie nie osiodłane, a nazajutrz rano przy dźwiękach swoich trąb zabrał się i odjechał. Tegoż dnia dostąpili zaszczytu ucałowania brzegu [szaty] serdara znakomici panowie Draskovics, dwóch Nadasdyich i Michał Eszterhazy 357. Po kilku pytaniach i odpowiedziach, podczas których oni stali, przyodziano ich w chylaty oraz pozwolono im odjechać. Otrzymano wiadomość, że tabor nieprzyjacielski na wyspie naprzeciwko zamku wiedeńskiego ruszył się i poszedł na Kor Husejna paszę. Wielu ludzi z wojska stojącego na tym brzegu oraz z korpusów sejmenów i góniillich przeprawiło się wtedy przez rzekę oraz przywiozło sobie mnóstwo prowiantu ł [różnych] rzeczy znalezionych w taborze giaurskim. Wielki serdar przybył o świtaniu do okopów i zasiadł w swym szańcu. Pod ochotnikami z grona sipahiów na skrzydle rumelijskim wystrzelili giaurzy bombę burzącą, ale — chwała Ałłahowi! — nie zrobiła ona nikomu szkody, bo kilku ludzi tylko poturbowała. Gdy zaś na skrzydle lewym, na odcinku Ahmeda paszy, wykryto wielką minę przygotowaną przez giaurów, wybrano z niej cały [ładunek] prochu i [w ten sposób ją] unieszkodliwiono. .'I B! 143 Rok 1683. Oblężenie Wiednia Poniedziałek dnia dwudziestego dziewiątegoa: oblężenie. Dzisiaj podczas pobytu w swoim szańcu wielki serdar mianował pewnego zaima na miejsce poległego męczeńską śmiercią ałajbeja trikalskiego i kazał go przyodziać w kaftan. Następnie udał się on do szańca kiahii janczarów. Był tam obecny janczaraga, kiahia kułów tudzież bejlerbej rumelijski, a [wielki serdar] napomniał wszystkich, by nie zaniedbywali swoich obowiązków. Stamtąd powrócił do swojego szańca w obrębie okopów, a następnie do swojego szańca poza [okopami]. W tym momencie na odcinku samsundżych wystrzelono bombę burzącą, która zniszczyła giaurom ich świński chlew, a znajdującym się w nim potępieńcom przyniosła zagładę grzebiąc ich w ziemi oraz posyłając do ogni piekielnych. Tej nocy około czterdziestu giaurów zaatakowało kryte chodniki na odcinku wezyra Abaza Sary Husejna paszy, na prawym skrzydle. Ochotnicy, którzy stali na tym odcinku, w żaden sposób nie będąc w stanie się ostać, uciekli. Na wieść o tym wielki serdar udał się do swojego szańca w okopach, a kazawszy przyprowadzić agów owych ochotników, obrzucił ich tysiącami wymówek i wyrzutów, a następnie polecił ich uwięzić. Przed wieczorem na skrzydle rumelijskim wystrzelono minę, która zrównała z ziemią świński chlew giaurów. Tym, którzy przynosili belki z niego, kiahia wielkiego serdara rozdał bakszysze. Ochotników i innych ogarnął tedy zapał i gorliwość, więc przez całą godzinę wydobywali owo drewno, a zebrawszy jego wielkie mnóstwo, spalili je naprzeciw szańca [serdara]. Ponadto obiecali przynieść również hiszpańskie kozły [nieprzyjaciela]. Giaurzy ruszyli się byli i wynieśli z przeciwległej wyspy, toteż Tatarzy, znalazłszy okolicę bezludną, popalili miejscami również tamten brzeg Dunaju. Wtorek dnia pierwszego miesiąca ramazana": oblężenie. Dzisiaj zmarł ałajbej trabzoński358, więc na jego miejsce został mianowany tamtejszy zaim Kyr Ali, którego też przyodziano w chylat. Czterech ludzi, przyłapanych pod sztachetami giaurowskimi na piciu wina, dostało w obliczu serdara po dwieście kijów. Natomiast około dziesięciu giaurom, woźnicom ze Śremu, złapanym w momencie, gdy w jakiś sposób giaurom z zamku dawali wino, wymierzono na majdanie po trzysta kijów. Zgon Kor Husejna paszy F .> Stosownie do rozkazu otrzymanego jeszcze pod Jawarynem bejlerbej egerski Abaza Kor Husejn pasza wziął był przydane mu do boku około sześciu tysięcy gazich muzułmańskich, a następnie opuścił obóz wojsk monarszych i pojechał do króla Węgier środkowych Emeryka Thókolyego. Przedostawszy się po moście pod a 23 sierpnia b 24 sierpnia 144 Silahdar Mehmed aga z Fyndykły Ostrzyhomiem na drugą Stronę rzeki Dunaju zabawił on trzy dni pod palanką Parkany, czwartego dnia zaś wyruszył stamtąd i drugi jego postój wypadł już pod zamkiem tJjvarem. Po otrzymaniu wiadomości, że Emeryk Thókóly z około dziesięcioma tysiącami wojska madziarskiego stoi pod zamkiem Levice, wyjechał on stamtąd następnego dnia o świcie i po południu dnia czwartego miesiąca szabana3 dotarł pod zamek Levice oraz stanął naprzeciw obozu wojsk Emeryka Thokólyego. Następnego dnia po naradzie wysłali obaj do komendanta zamku levickiego ludzi z żądaniem, aby się poddał. — Poddajcie zamek! — powiedzieli wysłannicy, którzy też oznajmili, iż w przeciwnym razie, po zdobyciu zamku siłą, wszyscy będą wyrżnięci. Komendant przekazał im odpowiedź w takich oto słowach: — Uznajemy władzę tego, do kogo należy zamek Wiedeń. Jednakże wobec tego, coście powiedzieli, poddajemy się, tedy postawcie [tutaj] swojego człowieka. Jeśli Wiedeń zostanie zdobyty, to pięknie — zamek i kraj cały [będzie] wasz i niech was Ałłah błogosławi. Może się wszakże wydarzyć, że w końcu nasz cesarz pobije wasze wojsko... [Pasza i król] uznali te słowa za rozsądne, więc pojechali dalej. Dnia szóstego wymienionego miesiącab dotarli pod zamek Nitrę i stanęli tam obozem. Kapitan nitrzański przesłał odpowiedź taką samą, jak kapitan levicki, więc i stamtąd pojechano dalej. Następnie zbudowano most na Białej Wodzie359, a po przeprawieniu się przez nią spoczęto w dniu ósmym wspomnianego miesiąca w pobliżu zamku Sered' 36°. Ten również dał odpowiedź taką, jak poprzednie. Podczas [ich] marszu do owej miejscowości mieszkańcy zamków, palanek, wsi i miast, leżących w przodzie i z tyłu [za nimi], na prawo i na lewo [od ich drogi] oświadczali im swe posłuszeństwo i tylko obserwowali, jaki los spotka ostatecznie Wiedeń. Natomiast kapitanowie zamków, palanek, wsi i miast położonych na wyspie Komarom nadsyłali do Emeryka Thokólyego ludzi ofiarowując [mu] swoje poddaństwo i powiadając: — „Koniecznie prześlij nam tureckich strażników, ażebyśmy bezpieczni byli o naszych domowników i nasze rodziny, o nasz dobytek i prowiant". Jednakże Husejn pasza nie dawał im wiary. Wyruszywszy ze wspomnianej miejscowości spoczęto na skraju wielkiego miasta zwanego Tirnava361. Wsie przynależne do zamku Pozsony, ile ich tylko było, wszystkie zostały spalone. Rajowie tamtejsi zbiegli do trudno dostępnych zamków na krańcach Gór Słowackich362 i zawarli się [w nich]. — Jeśli zamek Wiedeń dostanie się pod władzę zwycięskich muzułmanów, to oni od razu staną się naszą rają i będzie się [z nich] ściągać skarby na rzecz pady-szacha — powiedział Emeryk Thókóly i nie pozwolił ich zabijać. Kogo jednak dostano w ręce, nie omieszkano wydać na pastwę szabli. Ruszono więc stamtąd i dnia piętnastego wspomnianego miesiącac zatrzymano a 29 lipca b 31 lipca c 9 sierpnia 9- Chorągwie i emblematy janczarów Porty z XVII wieku (I) l — rysunki i objaśnienia- nieznanego autora tureckiego 10. Chorągwie i emblematy janczarów Porty - rysunki i objaśnienia nieznanego autora tureckiego z XVII wieku (II) 145 Rok 1683. Bitwa o zamek Pozsony się w miejscowości odległej o cztery godziny od zamku Pozsony. Serasker Husejn pasza dał Abdułłahowi adze pewną liczbę wojska z pogranicza i Madziarów Eme-ryka Thókólyego oraz wyprawił go do kapitana pozsonyskiego. Ten, wezwany do poddania się [pod władze] padyszacha, odpowiedział na to z armat i rusznic tudzież szablami, a prócz tego jego wojsko wypadło z zamku i wszczęło bitwę. Rzucili się na nie jednak i ruszyli bohaterowie z pogranicza, którzy nie dając [owemu wojsku] ani chwili wytchnienia część jego wybili, po czym reszta umknęła do zamku i zawarła się tam. Spalono również dwa wielkie przedmieścia, a znajdujący się tam dobytek i prowiant złupiono i zagrabiono. Schwytane języki oświadczyły co następuje: — Pewien kapitan uformował tabor z blisko trzydziestu tysięcy pieszego i konnego wojska niemieckiego, jakie stało naprzeciwko Wiednia, po czym przyciągnął w okolice niedalekie od zamku Pozsony i rozłożył się tam. Kapitan zamku wysłał do kapitana taboru człowieka lamentując w te słowa: — „Emeryk Thókóly napadł na nas z wojskiem tureckim i domaga się od nas [poddania] zamku. Co mamy począć? Oto wielki Turek 363 obiegł zamek Wiedeń, stolicę cesarską, a tych, co siedzą wewnątrz [zamku], ogarnęło zwątpienie, depresja i rozpacz. Czy w razie, gdyby on został zdobyty przemocą, również i my mamy się poddać? Jeśli nie, to przybywajcie nam na pomoc!" Kapitan taboru miał na to odpowiedzieć: — „O tym, że wojsko tureckie i madziarskie przyszło oraz zażądało od was poddania zamku, jużeśmy słyszeli. Okażcie męstwo oraz wytrwałość i pod żadnym warunkiem nie poddawajcie zamku, bośmy tu przyszli i przyciągnęli właśnie z odsieczą dla was". Właśnie nadejście tej nowiny spowodowało, że zamek nie został poddany. .Po udzieleniu takiej odpowiedzi zostali oni zgładzeni. Skoro wieść ta dotarła do Husejna paszy, wyruszył on z owej miejscowości, dotarł do okolicy nad Dunajem o dwie godziny od zamku Pozsony i zatrzymał się tam. W ślad za nim przyjechał szpieg Emeryka Thókólyego, który opowiedział, że tabor nadciągnął i rozłożył się za zamkiem. [Emeryk Thókóly] przysłał też do Husejna paszy umyślnego z takimi oto słowami: — Giaurów jest mnóstwo. Stawić [im] czoła niepodobna, bo ja sam nie ufam swojemu wojsku, waszego zaś wojska jest mniej niż za mało. Zróbcież tedy łaskę: wycofajmy się. Serasker Husejn pasza, bejlerbej varadzki Mogrułzade Giirdżi Mehmed pasza, ałajbejowie i starzy ludzie z pogranicza zgromadzili się [wtedy] i powiedzieli: — Taboru ani zamku naweteśmy nie zobaczyli. Jakąż tedy damy odpowiedź, kiedy namiestnik naszego padyszacha zapyta nas, dlaczegośmy zawrócili bez walki, nawet nie rzuciwszy okiem na zamek i tabor, i gdy będzie nas za to łajał? Boimy się o nasze głowy, [a przecież] on potem nas [też] pozabija! Póki nie stoczymy bitwy, wracać nie możemy! [Emeryk Thókóly] przysłał znowu wiadomość. — Ja się z tym taborem mierzyć nie mogę, a nawet gdybym mógł, to moi żoł- 146 Silahdar Mehmed aga z Fyndykły nierze stanowią z nimi jeden naród, wiec podczas bitwy nie pójdą na niego, lecz będą walczyć przeciw nam. Was jest mało, malutko, więc wszystkich nas położą trupem. Ale [tabor] niedaleko, więc jeśli stać was na rozprawę [z nim], to bijcie się sobie! — oznajmił. Po tych słowach zabrał swoje wojsko i wycofał się. Było to coś zupełnie innego, niż to, co giaur ten przedtem nagadał i naopowiadał w obliczu wielkiego serdara. Ale było też jasne, że w końcu pożałuje on swojego haniebnego kroku. Serasker Husejn pasza zaś ustawił gazich muzułmańskich w szyki bojowe i przyciągnął pod zamek. W tejże chwili wypadło z zamkowego podgrodzia i z taboru blisko czterdzieści tysięcy pieszego i konnego wojska giaurskiego. Rozdzieliło się ono na trzy kolumny i oddział za oddziałem, niczym rzędem [idące] świnie, ruszyło na wojska muzułmańskie — jedna kolumna na skrzydło prawe, druga na skrzydło lewe, trzecia zaś, złożona z piechoty, chciała je zajść od przodu. Serasker Husejn pasza odesłał wówczas bagaże na tyły, doniosłym głosem wyrecytował świętą surę „Zwycięstwo", a potem zawołał: — Podejdźmyż trochę do przodu! W tym momencie Emeryk Thokóly ponownie wysłał swojego kiahię, by postarał się w jakikolwiek sposób zawrócić paszę. [Człowiek ten] przybył do seraskera Husejna paszy i powiedział: — Gdybym to ja był przez padyszacha mianowany przełożonym waszym, to bym nie walczył, lecz bym zawrócił i wycofał się stąd. Raczże wybić sobie z głowy tę zachciankę, bo giaurów jest wielu, a my im nie dorównujemy i rzecz sromotnie się skończy. Uznano to za rozsądne, bo w rzeczy samej nieprzyjaciół wiary było całe mnóstwo, a wojsko muzułmańskie było słabe i nieliczne. Zawrócono tedy i pomału, pomalutku puszczono się w dalszą drogę. Mogrułzade Giirdżi Mehmed pasza został wyznaczony na ochronę tyłów i otrzymał rozkaz, by w razie pogoni ze strony nieprzyjaciół wiary dał znać o tym. Wtedy to siedem chorągwi — około tysiąca pięciuset ludzi — żołdowego madziarskiego wojska Emeryka Thókólyego oderwało się od niego, przeszło do taboru niemieckiego i połączywszy się z nim, od razu ruszyło na wojsko muzułmańskie. Nie minęło więc ćwierć godziny, gdy Mogrułzade Giirdżi Mehmed pasza pchnął do przodu człowieka z wiadomością, że go ścigają giaurzy, oraz [z prośbą], by [serasker] szybko podążył do niego. W momencie jednak, kiedy człowiek ten przekazał ową wiadomość, giaurzy wypadli z prawej strony na [samego] seraskera Husejna paszę. Rusznica skrzyżowała się z rusznicą, a szabla z szablą i wywiązała się bitwa i walka taka, że się tego nie da opisać. Ci [z giaurów], którzy widzieli boje [paszy] z taborem podczas wyprawy czehryńskiej, puścili się biegiem ku niemu chcąc pojmać go w tej walce żywcem. Jednakże na ten widok około dwustu bohaterów, zaprawionych w bojach i walkach śmiałków i zuchów spośród gazich muzułmańskich, skoczyło z wyciem na giaurów, którzy już brali górę nad paszą, oraz oddali ich na pastwę szabel. 147 Rok 1683. Wieści o nadciągającej odsieczy )-.,••< ,,,),»(< — Jedźmy stąd, nasz sułtanie3M, i to koniecznie! Giaurów dużo, wyprzedzą nas i zajmą ujście [rzeki], a w tej ciasnocie pośród lasu walka będzie niemożliwa — przekładali oni. [Serasker] niezupełnie się zgadzał, oni jednak siłą wywlekli [go] i wyprowadzili, a przedostawszy się potem przez [owo] ujście, dotarli następnie do obozu wojsk Emeryka Thókólyego na tym brzegu i rozłożyli się tam. Giaurzy doszli do [owego] ujścia w trzy godziny później. Obawiając się jednak, że w leśnej zasadzce może znajdować się wojsko, nie przeprawili się [przez rzekę] i zostali na tamtym brzegu. W potyczce owej pewna liczba gazich muzułmańskich odniosła rany i poniosła męczeńską śmierć, z giaurów jednak bardzo wielu postradało życie i poginęło. [Potem] starszyzna wojsk odbyła zgromadzenie, a po naradzeniu się serasker Husejn pasza wystosował list i przez kiahię czawuszów z Egeru tudzież przez madziarskiego kapitana Emeryka Thókólyego nazwiskiem Eszterbany wysłał go pod Wiedeń do wielkiego serdara. W liście tym doniósł, że wobec słabości i małej liczebności wojska muzułmańskiego, jakie posiadał, a wielkiej ilości i liczby nieprzyjaciół wiary, jako też wobec osobliwego charakteru Emeryka Thókólyego oraz uwłaczającego i przewrotnego zachowania się Madziarów z jego wojska, prócz obelg miotanych przez nich na Wysokie Państwo nie można się spodziewać niczego dobrego, więc z tą garstką wojska nie da się stawić czoła takiej ogromnej: tłuszczy nieprzyjaciół wiary. Prosił też o łaskawe a pilne przysłanie mu co najmniej z dziesięciu tysięcy wyborowego wojska i tyleż wojska tatarskiego. [Poza tym] pisał, że wojsko niemieckie, które wzięło nad nim górę, umyślnie z jego powodu stanęło tam taborem i czyha na niego u tego ujścia; że według zeznania schwytanych języków wzrosło jeszcze na siłach, gdyż przyszedł mu na pomoc pewien kapitan niemiecki, którego nazywają „Szalonym kapitanem" 365, a który ma dwanaście tysięcy Niemców (pięć tysięcy piechoty i siedem tysięcy pancernej jazdy giaurskiej); że gdy połączą się oni z blisko trzydziestoma tysiącami piechoty i jazdy niemieckiej i madziarskiej, zgromadzonymi na wyspie Komarom, i — od czego niech Ałłah uchowa! — natrą na niego, to łacno z nim skończą, po czym przejdą po moście Aleksandra i, niosąc pomoc Wiedniowi, uderzą na obóz wojsk monarszych; że dano mu też znać, iż w pobliżu [znajduje się] również król polski, przeklętnik nazwiskiem Sobieski, który ciągnie na odsiecz Wiedniowi sam we własnej osobie, z wielkim i mniejszym hetmanem podległej Polsce Litwy tudzież z trzydziestoma pięcioma tysiącami pieszych i konnych giaurów polskich 366. Po odczytaniu [tego] listu wielkiemu serdarowi ciężko się zrobiło na sercu. — Wiem ja, jaka to nadciągnie odsiecz: potem okaże się, że to trzy lub cztery tysiące Polaków i pięć czy dziesięć tysięcy Niemców. Co się [z tobą] dzieje? Zbierz się w sobie, dołóż starań i razem z wojskiem muzułmańskim, jakie masz u boku, przyjdź tamtym brzegiem Dunaju aż pod zamek Wiedeń, a potem przepraw się przez Dunaj na tę stronę i połącz się z obozem wojsk monarszych. Na pomoc wam wyznaczam pięć lub dziesięć tysięcy wojska na dobrze wypoczętych koniach 148 Silahdar Mehmed aga z Fyndykły FSid1 oraz każę mu przeprawić się przez wyspę Komarom i dotrzeć do was nie tracąc ani dnia — brzmiały jego rozkazy i odpowiedź na list paszy. Po napisaniu jej i wysłaniu wyznaczył on do niesienia pomocy [dla paszy] syna chańskiego Ałp Gerej sułtana z dziesięcioma tysiącami wojska tatarskiego. Ten, mając tylko około sześciuset Tatarów z ciężkimi jukami, przeprawił się po moście pod Ostrzyhomiem, a ponieważ ci [jego ludzie] jechali z mnóstwem jasyru oraz [wszelakiego] dobra i łupów, tedy połowę Tatarów wydzielił i z bagażami (czyli ze zdobyczą) odesłał pod tJjvar. Zatem tylko około trzystu ich przyszło z sułtanem na odsiecz Husejnowi paszy i przyłączyło się do obozu jego wojsk. Akurat wtedy złapano języka. Ten oznajmił: — Tabor, który prowadził walkę z wami, opuścił [owo] ujście i pociągnął ku mostowi Aleksandra powyżej Wiednia. Po odbyciu narady, w nadziei, że nadejdzie jakaś pomoc, chcąc nie chcąc podporządkowano się rozkazowi i dnia dwudziestego wspomnianego miesiąca" wyruszono z tej okolicy. Emeryk Thokoly poszedł mianowicie brzegiem Dunaju obok zamku Pozsony. Natomiast serasker Husejn pasza ruszył przez Słowację, a minąwszy połoniny zwane Białymi Halamise7 ciągnął przez okolice, gdzie jeszcze noga rycerstwa muzułmańskiego nie postała. Paląc i puszczając z dymem wsie, miasteczka, zamki i palanki, biorąc kobiety i dzieci w jasyr, a mężczyzn oddając na pastwę szabli, w ósmym dniu marszu przeprawił się on przez rzekę Morawę, spoczął nad nią i w oczekiwaniu na Emeryka Thókolyego spędził tam ową noc. Nazajutrz, we wtorek pierwszego dnia miesiąca ramazana b, podzielono się na dwa skrzydła, z których jedno podążyło drogą przez góry, a drugie brzegiem rzeki. Paląc i grabiąc wioski, leżące na jego drodze, znalazło się [skrzydło ostatnie] po południu naprzeciw zamku wiedeńskiego i zamierzając stanąć obozem na owej wyspie, gdzie przedtem znajdował się tabor giaurski, poczęło tam rozbijać sobie namioty. Wielkiemu serdarowi i innym ludziom w obozie wojsk monarszych na tym brzegu, którzy to obserwowali, spodobało się to, więc chwalili [owo wojsko]. W tym jednakże momencie Tatarzy Ałp Gereja sułtana powrócili z zagonu, a schwytane przez nich języki oznajmiły Kor Husejnowi paszy: — Tabor niemiecki, który zdążał ku mostowi Aleksandra, na wiadomość o waszym przybyciu do tej okolicy, zawrócił i skierował się na was. Do tej chwili stanął on już w ordynku, rozstawił rzędami armaty i spoczął w gotowości do boju, bo na tyłach ma górę pewną, która wznosi się niedaleko stąd. Wysłano więc kilku ludzi z pogranicza, a ci po spenetrowaniu okolicy potwierdzili ową wiadomość. Żołnierze wpadli zatem w panikę i chcieli wycofać się stamtąd, jednakże serasker Husejn pasza — Abchaz rodem, więc mąż odważny, pełen animuszu — odpowiedział: — Boję się wielkiego wezyra! Zanim się nie spotkam z tym nieprzyjacielem i nie zmierzę się z nim — nie zawrócę! a 14 sierpnia b 24 sierpnia 149 R°k 1683. Porażka Husejna paszy Kiedy stąd, od tyłów, przyszło tam jeszcze trzydzieści tysięcy giaurów, którzy się przedtem znajdowali na wyspie Komarom, wojsko owo znalazło się między dwoma nieprzyjaciółmi. Wielki serdar zdradził je całkowicie, bo nie dotrzymał danego mu przyrzeczenia, że wyśle mu pomoc, a przez to im na rany jeszcze soli nasypał. Jakże więc było możliwe, aby pięć czy sześć tysięcy ludzi stawiło czoła siedemdziesięciu lub osiemdziesięciu tysiącom giaurów? — Nie ma już rady, trzeba się z tym pogodzić i nie poddawać nieszczęściu! — powiedzieli [sobie ci ludzie]. Z tymi słowy dosiedli koni i już w siodłach odbyli naradę. — Z trzech stron wokół nas nieprzyjaciel, z czwartej strony woda, więc życia ni ratunku dla nas już nie ma. Jedni z nas padną jako męczennicy, inni w Bogu szczęśliwie spoczną, ale jak na tym padole, tak i na tamtym świecie będzie się o nas za to mówiło z czcią i dobrym słowem! — powiedzieli, uznawszy, że słuszniej będzie podjąć walkę z nieprzyjacielem. Król Emeryk Thokoly przesłał [paszy] wiadomość: — Teraz nie czas na to. Miej cierpliwość. Jedź ze mną! [Serasker Husejn pasza] nie zważał na te jego słowa i raczył tylko powiedzieć: — Dałbyż Ałłah Najwyższy, aby prawdziwa religia nie potrzebowała pomocy tego giaura! Potem ze wszystkich stron rozległy się okrzyki i wojska muzułmańskie [jego własne] tudzież wojska tatarskie pod wodzą chańskiego syna Ałp Gereja sułtana, na nic nie bacząc, uderzyły na nieprzyjaciół wiary. Wśród szturmów i ataków sypnęły one raz jeden ołowiem, potem zaś spuściły na szeregi nieprzyjacielskie rwący potok szabel i w ten sposób dały początek bojowi i bitwie, zmaganiom i walce. Jednak szeregów nieprzyjaciela wiary było więcej niż trzydzieści. Rozstąpiły się one na dwie strony wysuwając do przodu piechotę i armaty, po czym otoczyły muzułmanów z dwu stron. Ci, walcząc i poczynając sobie dzielnie i śmiało, zachęcając się nawzajem i wznosząc okrzyki, wycięli pięć takich szeregów i skoczyli na te, które stały w głębi. Wtedy jednak [nieprzyjaciele] pchnęli do przodu trzymaną w zasadzce piechotę, a ponadto uderzyli ze wszystkich armat naraz oraz: sypnęli istnym deszczem ołowiu. Poniósł śmierć męczeńską aga beszlich z Egeru Biczlizade i syn Bajrama paszy z Pożegi, i Gazi bej, aga goniillich, który ongiś służył w prześwietnym haremie padyszachowym, a wielu [innych] gazich muzułmańskich też stoczyło się na czarną ziemię i poniosło śmierć. Wówczas wojsko tatarskie rzuciło się do ucieczki. Serasker Husejn pasza, człowiek wielkiej siły i pełen zapału, gazi i bohater, którego szabla zawsze ociekała krwią, pozostał na swoim miejscu i dodawszy gazim otuchy, raz jeszcze rzucił się na szeregi nieprzyjacielskie. W tym momencie został jednak z prawa i z lewa ugodzony kulami, które go przeszyły na wylot. Gdy zaś dostawszy jeszcze postrzał w głowę i w prawe kolano stracił już wszelką moc i siłę, a nędzni giaurzy po raz trzeci wypalili z armat i rusznic, zachwiały się fundamenty wytrwałego oporu muzułmańskich gazich i zostali oni do cna rozbici. 150 Silahdar Mehmed aga z Fyndykły li ' '' '••* !;'-! Rozpadli się oni na dwie części. Część pierwsza puściła się w ślad za Tatarami i uciekając z powrotem szlakiem tym samym, którym tam przyszła, po tysięcznych utrapieniach wydostała się na drogę ratunku. Część druga z Husejnem paszą [na czele] skierowała się drogą ku Dunajowi i uciekała w stronę mostu na rzece Mora-\vie. Tych jednak ścigała jazda giaurska, toteż z gazich muzułmańskich ocaleli jedynie ci, którzy zdołali przeprawić się przez most, jeszcze nim [nieprzyjaciele] nie dotarli tam i nie zawładnęli przyczółkiem. [Reszta], gdy nieprzyjaciele wiary dopę-dziwszy ich opanowali dojście do mostu i potem go zniszczyli, wyzionęła ducha, {do ostatka] walcząc o sprawę Bożą. Także zbolały Husejn pasza, udając, że ucieka brzegiem Dunaju, a przy tym walcząc, dotarł do mostu na Morawie, do którego rwał się z całych sił. Most jednak był już zburzony, tedy zsiadł z konia i, trzymany pod rękę przez swego silahdara, przechodził [przez rzekę] chwytając się belek [mostu]. [Będąc wszakże zmorzeni] cierpieniem wskutek [odniesionych] ran, obaj runęli do wody i utonęli. Mogrułzade Giirdżi Mehmed pasza przedostał się wałem na ten brzeg rzeki. Inni żołnierze muzułmańscy bądź się potopili, bądź też ponieśli męczeńską śmierć walcząc u boku sandżakbeja szolnockiego i ałajbeja egerskiego. Pozostali gazijowie w liczbie około osiemdziesięciu ludzi w nadziei, że przedostaną się na brzeg wiedeński, skoczyli do rzeki Dunaju i dopłynęli do jakiejś wyspy. Do tego brzegu było jeszcze daleko, tedy zawrócili na brzeg tamten, gdzie byli giaurzy. Kiedy wyłazili z wody, około siedemdziesięciu z nich zadano śmierć męczeńską na miejscu, przeto zdołało się uratować tylko może dziesięciu, którzy wydostali się stamtąd cało i potem przeleżeli [w ukryciu] w pewnej okolicy o dwie godziny od rzeki Morawy. Natomiast wojsko tatarskie i Emeryk Thokoly wrócili bez przeszkód i [nawet kropla] krwi z nosa im nie pociekła. Następnego dniaa pozostali przy życiu gazijowie muzułmańscy i Mogrułzade Giirdżi Mehmed pasza dotarli do Emeryka Thókólyego. Przybywszy potem pod mury [Wiednia] spisali dokładną [relację] o swoim powrocie i powiadomili o tym serdara. Wielki serdar dowiedział się całej prawdy o wszystkim jeszcze tego samego dnia, ale ponieważ chodziło o drugą stronę Dunaju, nie dało się przyjść [im] z pomocą. Zaraz jednak raczył on nadać ejalet egerski bejlerbejowi maraskiemu Kiahii Sarchosz Ahmedowi paszy tudzież rozkazać, aby podążył on pospiesznie do króla Emeryka Thókólyego, a bejlerbej varadzki Mogrułzade Giirdżi Mehmed pasza oraz wszyscy zaimowie i posiadacze timarów z ejaletów egerskiego i va-radzkiego by się zebrali i razem z nim dojechali tamtym brzegiem aż pod zamek Wiedeń, tam zatrzymali się i siedzeli, a w razie potrzeby, by przeprawili się na tę stronę. Jednemu ze swoich agów, [a mianowicie] Dęli Ómerowi adze z Erzerumu nadał on sandżak karahisarisahibski, a jego poprzednikowi Ómerowi paszy darował łaskawie ejalet maraski, po czym obydwóch polecił przyodziać w chylaty. Do tej chwili wielki serdar traktował oblężenie Wiednia niepoważnie i bom- a 25 sierpnia 151 Rok 1683. Oblężenie Wiednia bardował go bez pośpiechu. Wyobrażał on sobie, że zdobędzie go w drodze kapitulacji, a wtedy uda mu się zagarnąć całe karunowe bogactwo, jakie się tam znajdowało. Kiedy się jednak stało wręcz przeciwnie, niż on sobie fałszywie zamyślił, kiedy robactwo wypełzło ze swoich kryjówek w ziemi oraz pokryło góry i doliny, kiedy z całą pewnością było wiadomo, że prze na obóz wojsk monarszych — wpadł wtedy w głęboką trwogę. Zabrał się wówczas do zamku ostro i nie myśląc o śnie ani o wypoczynku, zaczął z uporem dążyć do jego zdobycia. Wezwał on wówczas do siebie wezyra Abaza Sary Husejna paszę. Ten sprawował ongiś urząd kiahii nieboszczyka wspomnianego wyżej Abaza Kor Husejna paszy, toteż gdy wszedł, wielki serdar, chcąc go pocieszyć [po stracie owego paszy], raczył powiedzieć: — Żebyś tylko ty był zdrów! Inaczej się stało, niżeśmy sobie tuszyli... A chciałem go przecież w nagrodę za jego zasługi wezyrem uczynić, dać mu jakiś znaczny urząd i wynieść nad jemu równych... — Niech Ałłah da wam [długie] życie! A [pasza] złożył swoje w ofierze za pana mojego... — odrzekł [Abaza Sary Husejn pasza]. Później wielki serdar przywołał do siebie Dęli Bekira paszę tudzież janczaragę, kiahię kułów oraz innych starszyznę — mężów wojny — i w stosowny sposób każdemu z nich dobitnie przykazał i wyjaśnił, żeby dla co rychlejszego doprowadzenia tej rzeczy do skutku podwinęli poły [długich szat swoich] i by dla dobra religii prawdziwej nie szczędzili starań ni wysiłku, życia ani majątku. Po tym [wszystkim] raczył udać się do swojego szańca poza obrębem [okopów]. środa dnia drugiego3: oblężenie. Dzisiaj wielki serdar znowu zawitał do swojego szańca, po czym dla przydania ochrony chanowi jegomości wyprawił do niego Szejchogłu Ahmeda paszę, Charmusz Mehmeda paszę i kilku sandżakbejów. Późnym popołudniem z odcinka wezyra Ahmeda paszy na lewym skrzydle wystrzelono bombę burzącą, a potem dłużej niż przez godzinę pałał płomień walki i bitwy. Gdy zapadł mrok, giaurzy wylegli na ów odcinek, ale gazijowie muzułmańscy z pomocą Stwórcy byli na to gotowi i przyszykowani, więc [giaurzy] nie zrobili im żadnej szkody i umknęli do swoich świńskich chlewów. Czwartek dnia trzeciego: oblężenie. Dzisiaj późnym rankiem na odcinku jan-czarów wystrzelono minę, a potem walka trwała blisko przez pół godziny. Odcinek zagardżych przesunął się o dziesięć kroków w głąb fosy. Po zachodzie słońca wystrzelono z odcinka rumelijskiego bombę burzącą, która na znacznej przestrzeni zniszczyła giaurom ich chlewy. Został wydany rozkaz, by tę okolicę zająć do rana, a jego wykonanie zostało powierzone osobnemu adze. Piątek dnia czwartego: oblężenie. Dzisiaj sokół pewien, co lata jak [ptak] huma, a umie zarzucać pętlę, podwinąwszy poły zapału i animuszu przyciągnął kozły hiszpańskie [ustawione] naprzeciw ochotników rumelijskich i przyniósł je do serdara, za co został obsypany niezliczonymi łaskami. a 25 sierpnia .risi , ,,fiv. 152 Silahdar Mehmed aga z Fyndykły «<«Ł - /, Tej nocy natomiast wykryto jedną giaurską minę. ". ''" " Późnym rankiem na odcinek zagardżych wyległa pewna liczba giaurów, ale po walce mniej więcej przez pół godziny odparto ich i jeszcze wzięto sześć głów. Wczesnym popołudniem z miejsca, gdzie na skrzydle rumelijskim stali ochotnicy, wystrzelono minę, która kilku giaurów wyrzuciła w powietrze, a kilku innych pogrzebała w ziemi. Wśród wszystkich min, jakie wystrzelono dotychczas, drugiej tak skutecznej jeszcze nie było. Zaraz przeto ochotnicy ruszyli do szturmu i po blisko półgodzinnej utarczce wrócili z głowami i językami. Ci, którzy pracowali przy wspomnianej minie, zostali uznani za godnych szczodrej nagrody od serdara. W bitwie tej poniósł śmierć męczeńską kiahia dżebedżich. Na jego miejsce został mianowany syn Fazlego agi, zwolnionego przedtem z urzędu dżebedżi-baszego. Został on przyodziany w chylat. Na krótko przed wieczorem przybył od Szejchogłu Ahmeda paszy kiahia jego kapydżych prowadząc czterech języków, a bej czorumski też dostarczył trzech języków, więc [obydwóch] przyobleczono w kaftany. Giaurzy wystrzelili tej nocy z zamku trzydzieści jeden rac. Bejlerbejowi rumelijskiemu Szejchogłu Alemu paszy i bejlerbejowi ujvarskie-mu Chodżazade Arnawud Hasanowi paszy zamieniono ich urzędy, wobec czego obydwóch przyodziano w chylaty. Hasanowi paszy rozkazano zająć miejsce w okopach, natomiast Alemu paszy — pojechać do tJjvaru. Sobota dnia piątego a: oblężenie. Dzisiaj od późnego ranka aż do popołudnia padał deszcz zmiłowanie [niosący], po którym w okopach i poza nimi zostało wiele błota. Późnym popołudniem na skrzydle rumelijskim wystrzelono minę, która zburzyła ostry występ bastionu. Pozostało z niego już bardzo mało, bo nieraz go już szarpano ze wszystkich stron. Miną tą ochotnicy pogrzebali i uśmiercili znaczną, liczbę giaurów, toteż wielki serdar był niezmiernie łaskawy dla tych, którzy przynieśli głowy. Tej nocy z wysokiego kościoła 368 wystrzelili giaurzy sto rac. Sandżak mohacki został nadany synowi Mehmeda paszy z Wanu, natomiast sandżak gyulski Hajdarowi bejowi. W obecności serdara obaj zostali przyobleczeni we wspaniałe chylaty. Niedziela dnia szóstego: oblężenie. Dzisiaj okopy już obeschły, więc wielki serdar przyszedł do swojego szańca. Stamtąd udał się do szańca wezyra Ahmeda paszy na lewym skrzydle i obejrzawszy aprosze na tym skrzydle rozdał ochotnikom bakszysze. Powróciwszy następnie do swojego szańca, po chwili wytchnienia udał się do swojego szańca poza [okopami], gdzie też już pozostał. Na krótko przed południem z odcinka janczarów wystrzelono bombę burzącą, która zniszczyła palisadę. Poniedziałek dnia siódmegob: oblężenie. Dzisiaj na krótko przed zachodem a 28 sierpnia b 30 sierpnia 153 Rok 1683. Oblężenie Wiednia tsb słońca z szańca na skrzydle rumelijskim wystrzelono bombę burzącą, od której wielu potępieńców padło na ziemię i poniosło śmierć. Zdobyto też dwie głowy. Nocy tej zaś na skrzydle rumelijskim wykryto giaurski chodnik. Znajdujących się tam przeklętników uśmiercono wielkim granatem. W dwie godziny po zachodzie słońca ochotnicy na skrzydle rumelijskim zostali zaatakowani przez giaurów, ale gazijowie ze swej strony mieli się na baczności, więc wypadli przeciw tym świniom i z powrotem zapędzili je do ich nory. Od zmroku aż do późnego wieczora przeklętnicy wystrzelili trzydzieści wielkich granatów, ale z łaski Bożej nikomu nie wyrządziły one szkody. Wtorek dnia ósmego a: oblężenie. Dzisiaj późnym rankiem wśród granatów złożonych poza szańcami giaurów wybuchł pożar — [znak] gniewu Ałłaha. Zajmowały się ogniem wszystkie po kolei, wiec powstało takie trzęsienie ziemi, że podobnego jeszcze nie było nawet wtedy, gdy wysadzano podkopy. Giaurów, jacy znajdowali się w pobliżu, porozrzucało wszystkich na różne strony, a poza tym wynikły z tego dla nich ogromne straty i zniszczenia. Bośniak Mustafa aga, jeden z przybocznych szatyrów [padyszacha], któremu na mocy chattyszerifu został łaskawie nadany sandżak pięciokościelski, przybył do strzemienia monarszego i w obliczu serdara został przyodziany w chylat. Wobec stwierdzenia niedostatku prowiantu w obozie wojsk monarszych, wysłano do mieszkańców Sopronu pismo369, aby Madziarzy uznający zwierzchnictwo padyszacha, jacy tylko chcieć będą, przywozili tam wszelaką posiadaną żywność i sprzedawali przed namiotem bez ścian po przyjętych cenach. Dzisiaj okka mąki kosztowała w obozie piętnaście para, trzydzieści dirhemów chleba — jedną akczę, jedno kile jęczmienia — dwa kurusze, ale i za tę cenę nic nie można było dostać. Zabrakło też w okolicy sianokosów, a [paszę] zaczęto dowozić z miejsc odległych o trzy lub cztery dni drogi. Środa dnia dziewiątegob: oblężenie. Dzisiaj późnym rankiem wielki serdar dosiadł konia i pojechał do okopów. Rozkazał on wszystkim podwładnym i swojej świcie, aby pobudowała sobie szańce wokół jego szańca i by stale przebywała w pobliżu niego. Gazijowie muzułmańscy przynieśli mu parę kamieni wyłamanych z samego muru zamkowego w miejscu znajdującym się naprzeciw [pozycji] eja-letu siwaskiego na skrzydle lewym, dowodzonym przez wezyra Ahmeda paszę, a zwanym „nożycami". Ludzie ci doznali [za to] wielkiej łaskawości. Prócz tego przynieśli oni blisko dwieście motyk, łopat, dzid i granatów. Na odcinek zagardżych wypadli giaurzy, ale rzucili się na nich ochotnicy, a [inni] doświadczeni w bojach wojownicy, jacy stali w pogotowiu, także ruszyli na nich. Blisko pół godziny trwała bitwa tak przedziwna, że żaden kunszt pisarski odmalować by jej nie zdołał. Co prawda, kilku gazich odniosło rany lub padło śmiercią męczeńską, ale skazanych na piekło giaurów zginęło tam mnóstwo a 31 sierpnia b l września 154 Silahdar Mehmed aga z Fyndykły ogromne. Zdobyto też siłą dwadzieścia jeden głów. Wysypano je przed asafem w chwili, kiedy bawił w szańcu. Tych, którzy mu je przynieśli, uradował on kaletą pełną darów, jakie przystają takiemu przedostojnemu mężowi. Szejch Wani Mehmed efendi przychodził tego dnia raz po raz do okopów i u wejścia do krytych chodników wygłaszał do gazich muzułmańskich kazania oraz udzielał nauk. Wskazówki i rady były tak celne i cenne, że wszystkich mądrych i pobożnych mężów wprawiały w zachwycenie. Zaraz po południu na odcinku Arsłan Mehmeda paszy wystrzelono bombę burzącą. Wywróciła ona do góry nogami giaurów, jacy się znajdowali ponad nią, a razem z nimi także ich chlewy. Janczaraga i kiahia kułów przenieśli się do szańców leżących bardziej w przo-dzie, u wejścia do krytych chodników. Wobec tego do szańca agi wprowadził się reisefendi, zaś do szańca kiahii — kiahia wielkiego serdara. Z wieczora giaurzy wypadli na odcinek wezyra Abaza Sary Husejna paszy na skrzydle prawym, ale gdy jeden z nich dał głowę, uciekli z powrotem. Ludzie, którzy przywieźli wielką ilość drewna z palisady pod murem [zamkowym], otrzymali nagrodę. Dnia tego cena trzydziestu dirhemów źle wypieczonego chleba podskoczyła do jednej para, zaś koszt porcji obroku do jednego kurusza, ale i tak nic nie można było dostać. Jednakże wprost słów nie ma na to, aby opisać tę drożyznę i ten głód, jaki cierpieli oblężeni wielobożnicy. Czwartek dnia dziesiątego a: oblężenie. Dzisiaj wczesnym rankiem zaczął padać drobny deszczyk zmiłowanie [niosący]. O świcie też zużywając czterdzieści kantarów prochu wysadzono minę, którą już od miesiąca przygotowywał pod ziemią Dęli Bekir pasza na skrzydle wezyra Abaza Sary Husejna. Sądzono przy tym, że podkop doszedł już pod owe „nożyce" w murze zamkowym, ale odniesiony skutek nie całkiem odpowiadał intencjom i cały włożony w to trud i mozół poszedł na marne. Mina odłupała tylko warstwę muru na występie. Dokąd zaś doszedł podkop — tego nie stwierdzono. Przed południem giaurzy zaatakowali odcinek wezyra Ahmeda paszy na skrzydle lewym. Dzięki pomocy i opiece Żywiciela gazijowie-ochotnicy wystąpili przeciw nim i setkę ich zmusili do odwrotu. Ci, którzy potem przynieśli serdaro-wi dwie głowy, otrzymali zasłużoną nagrodę. Piątek dnia jedenastego: oblężenie. Cztery odcinki na skrzydle samsundżych, a to: pierwszy — dżebedżich, drugi — wojsk z ejaletu siwaskiego, trzeci — wojsk z ejaletu karamańskiego i czwarty — wojsk z ejaletu temesvarskiego, robiły dzisiaj każdy po jednym otworze w murze na „nożycach" i do przedpołudnia wdrą-żyły się w niego na głębokość dwóch do trzech łokci. Bejlerbej janowański, były defterdar wezyr Ahmed pasza, który od początku oblężenia sprawował dowództwo w okopach na lewym skrzydle, już od kilku dni a 2 września 155 Rok 1683. Oblężenie Wiednia :'• '.-••»: ' czuł się niezdrowo, a w nocy na ten błogosławiony piątek, tknięty udarem, zmarł. Niech Ałłah będzie miłościw dla niego! Człowiek to był przedziwnego rozumu i doskonałości, niezrównany, więc [odchodząc] zostawił pustkę po sobie. Tej nocy zszedł z tego świata również zaim Mustafa bej, syn Giirdżi Mehmeda paszy, przed czterema dniami trafiony kartaczem w ramię. Giaurzy wystrzelili tej nocy trzydzieści rac. Sobota dnia dwunastego*: oblężenie. Dzisiaj głównemu defterdarowi Dżeleb Hasanowi efendiemu z Czirkesz został zaproponowany ejalet janowański i tytuł paszy. Gdy się wzbraniał, wielki serdar wpadł w złość, chwycił go za brodę i pokazał, jakim tęgim jest zapaśnikiem, a potem raczył rozkazać, by go przyobleczono w chylat. Ten znów się ociągał, więc serdar zdzielił go raz po głowie i oddał pod straż czawuszbaszego. Potem rozkazał przyprowadzić efendiego od jancza-rów, Mahmuda efendiego z Magnisy, i przyodziać go w chylat na znak nadania mu urzędu głównego defterdara. Sprowadziwszy następnie znowu Hasana efendiego, nadał mu wspomniany ejalet janowański i z tego tytułu polecił przyodziać go w kaftan, po czym powierzył mu odcinek po nieboszczyku Ahmedzie paszy. Złapano też języka. Gdy go zmuszono do mówienia, oświadczył, że cesarz niemiecki wysłał na wszystkie strony rozpaczliwe listy do wszystkich królów chrześcijańskich z prośbą o pomoc, ale jeden tylko król polski — przeklętnik i zdrajca nazwiskiem Sobieski — przybył mu na odsiecz sam we własnej osobie 37° tudzież z wielkim i mniejszym hetmanem litewskim oraz z ich wojskami, a także z blisko trzydziestoma pięcioma tysiącami pieszych i konnych giaurów polskich, ponadto że cesarz niemiecki też zebrał piechotę i jazdę swoją własną, jak również tę, którą przysłały mu na pomoc inne narody chrześcijańskie, to jest osiemdziesiąt pięć tysięcy wyborowych giaurów niemieckich, i [obaj] z łączną liczbą stu dwudziestu tysięcy giaurów (mianowicie czterdziestoma tysiącami jazdy i osiemdziesięcioma tysiącami piechoty) przyciągnęli w pobliskie strony, zamierzając uderzyć na wojska muzułmańskie znienacka, gdy będą się one znajdowały w okopach. Tejże godziny do bejlerbeja budzińskiego wezyra Kodża Arnawud Ibrahima paszy, który pod Jawarynem stał na straży mostów na Rabie i Rabcy, został wysłany goniec Czelebi ze stanowczym rozkazem, aby na miejscu swoim zostawił jako dowódcę namiestnika sylistryjskiego wezyra Mustafę paszę z Mityleny, a sam by zabrał swoje oddziały nadworne i wojsko ze swojego ejaletu, znajdujących się tam janczarów, dżebedżich i cztery niższe formacje oraz nie zwlekając ani dnia przybył do obozu wojsk muzułmańskich371. We środę dnia szesnastego": wspomniany pasza przybył około południa z blisko ośmioma tysiącami żołnierza muzułmańskiego pod Wiedeń i stanął w pobliżu obozu wojsk muzułmańskich. Dzisiaj po południu wielki serdar przybył do okopów. Dodawał on żołnierzom a 4 września b 8 września 156 Silahdar Mehmed aga z Fyndykły i wojownikom zapału i otuchy, okazywał swym sługom uprzejmość, a także rozdzielał wśród nich złoto, honory i bogactwa Późnym popołudniem z odcinka samsundżych wystrzelono dwie bomby burzące, po czym rozgorzał płomień wojny i walki. Od armat i rusznic, granatów, kamieni i ciosów połyskliwymi szablami przewrotni giaurzy ponieśli strat tyle, jak nigdy jeszcze, od kiedy istniały okopy. Okolica U była gęsto< usłana zwłokami nieprzyjaciół, a gazijowie-sokoły przynieśli przed oblicze serdara dwadzieścia jeden głów, za co doznali jego łaskawości. O zmroku złapano Niemca jednego 3T2, który przez odcinek wojsk egipskich przedostawał się z papierami do zamku. Także od chana przyprowadzony został Niemiec jeden w kapeluszu [na głowie]. Obydwaj potwierdzili wiadomości już posiadane, a także oświadczyli, że królowie niemiecki i polski przeszli po moście Aleksandra na tę stronę rzeki Dunaju, a zostawiwszy tam bagaże, ciągną z wiadomą już wielką liczbą wolnego od wszelkich ciężarów pieszego i konnego wojska giaurskiego oraz z dwustu małymi i wielkimi działami. Administrator sandżaku karahisarisahibskiego Dęli Omer bej373, wysłany z pewną liczbą ludzi przeciw nim na przeszpiegi, oświadczył po powrocie, że [wiadomość ta] jest prawdziwa. Wezyrowie, mirimiranowie i emirowie, jacy znajdowali się w okopach, tudzież janczaraga i kiahia kułów zostali wezwani do serdara. Po naradzie w tej materii uznali oni jednomyślnie, że dla przedsięwzięcia odpowiednich kroków jest wskazane, aby serdar raczył udać się do swoich namiotów poza linią okopów i by tam pozostawał. [Serdar] odwołał z odcinka samsundżych Binamaz Chalila paszę, a na jego miejscu postawił Sziszman Mehmeda paszę, z odcinka zagardżych odwołał Dęli Bekira paszę, zaś pozostałych dowódców okopów napomniał, aby mocno i czujnie trwali na swoich pozycjach, po czym o świcie przeniósł się razem ze wszystkimi podwładnymi i całą świtą do swojej kwatery. Czwartek dnia siedemnastegoa: oblężenie. Dzisiaj wielki serdar wezwał do swego namiotu Abaza Sary Husejna paszę, wezyra Kara Mehmeda paszę, Dęli Bekira paszę, Binamaz Chalila paszę, agów sipahiów i silahdarów tudzież dżebe-dżibaszego i topczybaszego. Po blisko godzinnej naradzie w [wiadomej] materii zapadło jednomyślne postanowienie takiej oto treści: — Po nadejściu nieprzyjaciół wiary wszyscy, którzy siedzą w okopach, nadał pozostaną na swoich odcinkach, wszyscy zaś paszowie z oddziałami swej jazdy nadwornej i jazdą ze swoich ejaletów ruszą na nieprzyjaciół oraz podejmą bitwę i walkę z nimi. Gdy z łaski Ałłaha ich odeprzemy i pokonamy, zdobędziemy wówczas przemocą również i zamek. Potem zarówno sam [wielki serdar], jak też wszyscy [wymienieni] dosiedli koni oraz pojechali obejrzeć drogi, którymi giaurzy rnieli nadciągnąć z prawa i lewa. Po powrocie, skoro tylko znalazł się w swoim namiocie, wielki serdar wyzna- a 9 września 157 Rok 1683. Oblężenie Wiednia ' ; >; '-" czył bejlerbeja dijarbekirskiego wezyra Kara Mehmeda paszę z dwoma tysiącami jego dworu i wojska z jego ejaletu na dowódcę forpoczty. U jego boku na rozkaz [serdara] stanęli w pogotowiu: bejlerbej siwaski Binamaz Chalil pasza z tysiącem pięciuset swoich ludzi, bejlerbej aleppski Dęli Bekir pasza z tysiącem swych ludzi i bejlerbej adański Dęli Emir Mehmed pasza z dziewięciuset swoimi ludźmi. Razem stanowiło to pięć tysięcy czterysta jezdnych wojowników muzułmańskich. Bejlerbejowi budzińskiemu Kodża Arnawud Ibrahimowi paszy na czele czterech tysięcy jego dworu i wojska z jego ejaletu powierzył on pilnowanie drogi obok kościoła "* na górze, na lewo od obozu wojsk monarszych. U boku tego na rozkaz serdara stanęli w pogotowiu: bejlerbej bośniacki wezyr Chyzyr pasza z dwoma tysiącami swych dworzan i wojska ze swego ejaletu, bejlerbej kara-mański Sziszman Mehmed pasza z tysiącem swych dworzan i wojska ze swego ejaletu, bejlerbej maraski Omer pasza z tysiącem dwustu swoich dworzan i wojska ze swego ejaletu, bejlerbej ujvarski Szejchogłu Ali pasza z pięciuset ludźmi swego dworu i wojskiem ze swego ejaletu, administrator sandżaku saruchańskie-go Szejchogłu Ahmed pasza z sześciuset janczarami damasceńskimi i posiadaczami timarów oraz z trzema setkami swych dworzan, administrator sandżaku bołuj-skiego Kadyogłu Husejn pasza z trzystu dworzanami, administrator sandżaku tekkeńskiego Arab Ali pasza z dwustu żołnierzami nadwornymi; bej egipski z tysiącem ludzi, administrator sandżaku hamidzkiego Chazinedar Hasan pasza z czterema setkami żołnierza nadwornego, administrator sandżaku ajdyńskiego Ahmed pasza z pięcioma setkami żołnierza nadwornego, administrator sandżaku menteszeńskiego Charmusz Mehmed pasza z dwiema setkami wojska nadwornego, kwatermistrz Hasan pasza ze stu pięćdziesięcioma żołnierzami nadwornymi, administrator sandżaku kajserijskiego Dęli Dilawer pasza ze stu pięćdziesięcioma ludźmi swego dworu, administrator sandżaku iczelskiego Abdulmumin pasza z dwustu ludźmi swego dworu, administrator sandżaku hercegowińskiego Mustafa pasza z trzystoma ludźmi swego dworu, administrator sandżaku karahisarisahibskiego Dęli Omer bej z dwustu ludźmi swojego dworu, administrator sandżaku kan-kyryjskiego Husejn bej ze stoma pięćdziesięcioma ludźmi swojego dworu, administrator sandżaku wizeńskiego Weli bej ze stu pięćdziesięcioma ludźmi swojego dworu, administrator sandżaku bejszehirskiego 375 Mehmed bej, a ponadto pięć tysięcy janczarów, tysiąc pięciuset dżebedżich, trzy tysiące sipahiów z czterech niższych formacji — razem dwadzieścia trzy tysiące muzułmańskich gazich. Do wszystkich wymienionych zostały mianowicie rozesłane rozkazy, a oni natychmiast rozstawili się wzdłuż Dunaju, wokół obozu wojsk monarszych — na prawo i na lewo od niego oraz poza nim, aż po miejsce, gdzie stał wezyr Abaza Sary Husejn pasza, oraz rozbili tam swoje namioty. Chan jegomość jeszcze na początku oblężenia otrzymał był rozkaz, aby wraz z wojskiem tatarskim stał na straży kamiennego mostu Aleksandra na Dunaju, o sześć godzin powyżej Wiednia. Był on w stanie nie dopuścić wojska niemiec- 158 Silahdar Mehmed aga z Fyndykły kiego i polskiego do mostu, ale mimo to nie przeszkodził mu w tym, wiec całe ono, oddział za oddziałem, przeszło [przez ów most] i ruszyło na wojska muzułmańskie. Chan stał tego dnia na koniu, z biczem w dłoni, na wzniesieniu pewnym z widokiem na most, a ściskając w jednym ręku nahaj i rękojeść szabli, drugą zaś oparłszy na biodrze, przyglądał się ciągnieniu giaurów. Imam jego podszedł do niego i powiedział: — Gdybyście, mój chanie, kazali rozbić tych oto giaurów, którzy tak ciągną oddział za oddziałem, to by się chyba powstrzymało tych, co są za nimi, nieprawdaż? — Ech ty, efendi! — odpowiedział chan. — Czy ty nie wiesz, jak się ten Osman znęcał nad nami? Doprowadził nas do tego, że nie znaczymy dla niego nawet tyle, co ci giaurzy — Wołoszyn i Mołdawianin. Ileż to razy pisałem o gromadzeniu się i ruchach tego nieprzyjaciela dając znać, że wrogów jest moc i że niepodobna stawić im czoła, oraz namawiałem go, żeby wojska i armaty wyprowadził z okopów i byśmy w razie potrzeby podjęli walkę otwartą, a jeśli nie, to odeszli w spokoju! Ale on trwał w swoim uporze i nie udało mi się uzyskać uznania dla mojego słowa, w Ustach zaś, które przysyłał w odpowiedzi na moje, wśród tysiąca najrozmaitszych połajanek pisał nawet takie rzeczy jak to, że jemy śmierdzącą koninę 376! A przecież z pomocą Ałłaha Najwyższego nic by mu nie znaczyło do spółki ze mną pokonać tego nieprzyjaciela... Ja wiem, że czyn to haniebny, z religią naszą niezgodny, ale już nie czuję w sobie zapału... Niech sami zobaczą, jak mało wart jest ten człowiek, i niech wiedzą, co znaczy Tatarzyn! To rzekłszy, smagnął konia i zabrawszy wojsko tatarskie, puścił się przed giaurami wymachując rękami, śmiejąc się i wyprawiając harce. Dzisiaj na krótko przed porą modlitwy popołudniowej przyjechał on do obozu wojsk monarszych pod Wiedniem i zsiadłszy z konia wprost przed namiotem wielkiego serdara, zdał mu sprawę o nieprzyjacielu. — Pędził tu za mną niczym pies! — powiadał przy tym. — Licząc wedle tego, jak się posuwa, będzie on tutaj i wystąpi przeciwko nam chyba w niedzielę. — Wielką przysługę oddałeś państwu. Bądź szczęśliwy i niech twe lica zawsze jaśnieją szczęściem! — odparł wielki serdar. Wydał też stosowną do tego ucztę, a następnie rozkazał przyodziać chana w kryte suknem dygnitarskie futro z soboli, po czym chan odjechał do swojego obozu. Na rozkaz serdara sprowadzono z okopów dwie armaty-kolubryny oraz sześćdziesiąt dział szahi-darbuzenów oraz ustawiono je u wylotu drogi, którą mieli nadciągnąć giaurzy. Lewe [skrzydło] wojska także opuściło okopy i zajęło wyznaczone pozycje. Podczas narady, jaka odbyła się dzisiaj, wielki serdar we własnej osobie już się był skierował ku przednim liniom, by być razem ze stojącymi tam paszami. 159 Rok 1683. Oblężenie Wiednia l Jednakże rozważni mężowie nie zgodzili się na to i uznali za wskazane, by nadal przebywał on niby góra olbrzymia w swojej kwaterze w samym sercu obozu wojsk monarszych. Stanęło na tym, że nigdzie się on nie raczy przenieść, a tylko jego zaufani będą bezustannie krążyć tam i z powrotem, by ani przez minutę nie był on nieświadom tego, co się dzieje czy to w okopach, czy też poza [nimi]. Od Madziarów zaś nadjechały wozy z prowiantem, więc przed namiotem bez ścian zaczęto sprzedawać go po przyjętych cenach. Ludzie przez to trochę uspokoili się i pieniądze okazały się na coś przydatne, a [i w ogóle] było to z pożytkiem dla sprawy. Dałtaban Uzun Mustafa, przełożony pokojowej kapeli [padyszacha], przyjechał z listem od wezyra Kara Ibrahima paszy, kajmakama przy strzemieniu monarszym. Piątek dnia osiemnastego a: oblężenie. Dzisiaj wielki serdar w otoczeniu świty dosiadł konia, a wyruszywszy na objazd obozu wojsk monarszych oraz lustrację jego okolicy, około południa powrócił do swojej kwatery. Wczesnym popołudniem przyjechał od wezyra Kara Mehmeda paszy człowiek, który oznajmił, że nieprzyjaciele wiary przyciągnęli dwiema drogami, brzegiem rzeki i poza obozem wojsk monarszych, do okolicy odległej o trzy godziny i zatrzymali się tam. Na rozkaz [wielkiego serdara] wszyscy jego poddani i cała jego świta z bębnami i sztandarami tudzież formacje sipahiów i silahdarów stanęły w pogotowiu. Bejlerbej bośniacki wezyr Chyzyr pasza wraz ze swoim dworem i wojskiem ze swojego ejaletu wycofał się ze straży na wyspie, a na jego miejsce został wyznaczony administrator sandżaku saruchańskiego Szejchogłu Ahmed pasza tudzież hospodarowie wołoski i mołdawski oraz agowie wielkiego serdara: Maden aga i Redżeb aga. Z okopów nadeszły wiadomości, że skrzydło rumelijskie usiłuje dotrzeć niebawem pod sam mur i założyć pod nim minę. Ta dobra nowina ogromnie uradowała wielkiego serdara, który też nakazał uwinąć się z tym do świtu. Natomiast z dwu min, zakładanych na odcinku zagardżych, jedna została przez giaurów wykryta. Starali się ją unieszkodliwić, ale bejlerbej anatolijski Ahmed pasza, syn Osmana paszy, natychmiast dostrzegł tę ich krzątaninę i wystrzelił minę, toteż wielu nieprzyjaciół wiary, którzy znajdowali się pod ziemią, zostało startych w proch. Głowę zdobyto tylko jedną. Tej nocy giaurzy wystrzelili z zamku mnóstwo rac na znak, że umierają z głodu i padają ofiarą pożarów, więc żeby przybywano im na pomoc i ratunek. Tejże nocy złapał chan dwudziestu Niemców i zgładziwszy dziewiętnastu z nich, jednego przysłał do wielkiego serdara. Zeznając jeniec ten oświadczył: — Królowie niemiecki i polski we własnych osobach swoich są razem. W ich taborach znajduje się osiemdziesiąt tysięcy wojska pieszego i czterdzieści tysię- a 10 września 160 Silahdar Mehmed aga z Fyndykły cy jazdy tudzież dwieście armat małych i wielkich3". ISla obóz wojsk monarszych uderzą jutro. Wielki serdar rozkazał przeto, ażeby całe wojsko miało się na baczności i było w pogotowiu, żołnierze i wojownicy zbrojni w łuki i rusznice czuwali więc niby gwiazdy i nie dali się opanować niefrasobliwej senności, aż dopóki nie zaświtało i nie pojawił się poranny brzask. Bejlerbej rumelijski Chodżazade Arnawud Hasan pasza wraz z sandżakami z lewego skrzydła wyruszył poza {okopy]. Sobota dnia dziewiętnastego albo pierwszego wrześniaa: oblężenie. Dzisiaj podwładni wielkiego serdara w pełnym uzbrojeniu oraz z bębnami i sztandarami przyszli przed namiot bez ścian i stanęli w pogotowiu, a obdarzeni włościami mu-teferrikowie i czawusze stanęli w ordynku i pod bronią na straży przed skarbcem. W tym momencie przybył człowiek od wezyra Kara Mehmeda paszy donosząc, że bezbożni giaurzy przypuścili uderzenie na wojska wyznawców Jedynego. Wielki serdar tejże godziny ustawił zatem całą swoją świtę i swoich podwładnych w szyki, uzbroił ich i przygotował oraz wyprawił na pole bitwy pod wodzą swego kiahii Giirdżi Alego agi. Sam zajął miejsce w swoim namiocie nakazując, by przyszykowali się i byli gotowi również ci, którzy mieli pójść z nim. Wezwał także janczaragę i polecił mu okopać się z piechotą janczarską na polu bitwy przed armatami. Z bojowiska przyprowadzono pięciu języków. Jednego z nich, jako że był głuchy, od razu oddano serczeszmemu, a [potem] zgładzono również czterech [pozostałych]. . Tymczasem drogą [biegnącą] obok kościoła378 na brzegu [Dunaju], gdzie stał wezyr Kara Mehmed pasza, nieprzyjaciel wiary wysłał forpocztę. Rzucili się na nią ze strony muzułmańskiej niby głodne wilki gazijowie-łowcy nieprzyjaciela, którzy część owych trzystu giaurów oddali na pastwę ociekającej krwią szabli. Ponadto zaś przynieśli serdarowi dwie głowy. W tym czasie nadszedł list od bejlerbeja maraskiego Ómera paszy, który donosił, że bezbożni giaurzy na szczęście zwykli rozpoczynać walki w niedzielę, tedy mimo że już tego dnia ruszyli do ataku, zatrzymali się jednak w ordynku naprzeciw zamku. Odczekano więc jeszcze dwie godziny, a że nieprzyjaciel w istocie się nie pokazywał, tedy wielki serdar tym tylko, którzy byli z nim, pozwolił rozejść się do swoich namiotów, napominając ich jednak, by mieli się na ostrożności. [Potem] nadeszła wiadomość, że w pięciu miejscach muru zamkowego, gdzie miały być założone miny, już wydrążono otwory na lonty głębokości po cztery arszyny i że wkrótce nastąpi chwila, gdy się tam umieści ładunki. Ale cały chwalebny trud sześćdziesięciu dni oblężenia poszedł na marne i przepadł... 1/11 września •l- Chorągwie i emblematy janczarów Porty z XVII wieku (IH) — rysunki i objaśnienia nieznanego autora tureckiego 12. Muzułmańskie nakrycia głowy — rysunki i objaśnienia nieznanego autora tureckeigo z XVII wieku 161 Rok 1683. Decydująca bitwa v TT ,-,.,,,!,,, -.,,.:. W oblężonych zaś wielobożników, kiedy dojrzeli, że tabor giaurski przyciągnął i rozłożył się wokół wspomnianego wyżej kościoła i na skraju winnic u stóp Góry Niemieckiej3T9 naprzeciwko zamku, wstąpiło nowe życie. Aż do wieczora, a potem od wieczora aż do rana [giaurzy] jedni i drudzy na znak radości tak palili z armat i rusznic oraz wystrzelili rac tyle, że się tego nie da opisać. A niech ich Ałłah pobije! Niech ich Ałłah pokona! Niedziela dzień dwudziesty tego oto miesiąca ramazana, a drugi września", to jest sześćdziesiąty dzień oblężenia: dzień walki albo inaczej ostatni dzień postoju pod Wiedniem — dzień, w którym odbyła się bitwa w szykach, a po klęsce podjęto odwrót pod zamek i Jawaryn Dzisiaj o świcie doniesiono wielkiemu serdarowi, że tabor giaurski w liczbie stu tysięcy nieszczęsnego żołnierza pieszego i konnego ruszył spoza góry leżącej nad brzegiem Dunaju, a ponieważ na jego drodze stoi wezyr Kara Mehmed pa-; sza, tedy ogień wojny i walki już zaczyna buchać płomieniem. [Wielki serdar] we własnej osobie, w towarzystwie swojego kiahii i całej swo-jej świty, jak również szejcha Wani Mehmeda efendiego, tudzież formacji sipa-hiów i silahdarów oraz muteferrików i czawuszów obdarzonych włościami i żoł-dowych pojechał razem ze świętą chorągwią do owej okolicy i stanął tam pod sajbanem, który kazał rozbić w zasięgu giaurskich armat. Po jego prawicy stanęli sipahiowie, dalej wezyr Kara Mehmed pasza, dalej Dęli Bekir pasza, jeszcze dalej wezyr Kodża Arnawud Ibrahim pasza, dalej Binamaz Chalil pasza i kilku mirimiranów, a jeszcze dalej — już na końcu od strony Dunaju — hospodarowie wołoski i mołdawski. Po jego lewicy stali silahdarowie, dalej wezyr Abaza Sary Husejn pasza oraz różni mirimiranowie i emirowie, a jeszcze dalej chan jegomość z ustawionym w ordynku wojskiem tatarskim. Natomiast w przedzie przed serdarem stanął janczaraga i kiahia kułów z wielką liczbą janczarów tudzież z kilkoma szahi-darbuzenami. Giaurzy doszli do palanki, która leżała za górą 38°, i stamtąd wysłali swoje zakute w żelazo oraz połyskujące różnymi odcieniami błękitu, ustawione w bojowym ordynku wojsko piesze i konne, które [pokryło owo] wzniesienie niby czarna chmura. Jedno ich skrzydło kończyło się na brzegu Dunaju, naprzeciwko Wołochów i Mołdawian, natomiast drugie skrzydło pokrywało wzgórze i nizinę aż po ostatnie pozycje wojska tatarskiego. W takim to ordynku w kształ-cię rogów byka spływali oni — niby czarna smoła, która niszczy i pali wszyst- •l "2/12 września 162 Silahdar Mehmed aga z Fyndykły ko, co napotka na swojej drodze — z niecnym zamiarem okrążenia muzułmańskich gazich. Po pół godziny wielki serdar razem ze swoim kiahią tudzież z serczeszmem •-oraz różnymi swoimi agami i przybocznymi podciągnął nieco do przodu i zatrzymał się. Ze strony muzułmańskiej rozpoczęto pojedynczo lub po dwóch utarczki, w różnych miejscach na górze. Gdy bitwa rozgorzała na dobre, uderzył na nie- > przyjaciół wiary raz jeden kiahią wielkiego serdara z jego podwładnymi tudzież z sejmenami pieszymi i konnymi, jacy znajdowali się u boku [serdara]. Podczas owego natarcia zdobyto parę głów i sztandarów. Potem giaurzy przypuścili szturm wypierając ich z [zajętych przez nich] pozycji, a z kolei ci po raz drugi uderzyli na giaurów i odrzucili ich na górę. Później giaurzy wysłali swoje wojska ustawione w ordynku niby rozjuszone świnie: przodem piechotę z kozłami hiszpańskimi, a w ślad za nią jazdę. Muzułmanie już nie potrafili się utrzymać, więc zeszli z góry do leżącej niżej zrujnowanej-wsi. Tam walczyli przez jakiś czas, ale wobec liczebnej przewagi nieprzyjaciela byli bezsilni. Przeklętnicy znaleźli sobie drogi z prawej i z lewej, a ruszywszy na gazich muzułmańskich, którzy stali dokoła, poczęli strzelać do nich z wyposażonych w osobliwy mechanizm szahi-darbuzenów tak, jak się strzela z rusznic i polewać ich [gradem kuł] podobnym do deszczu ołowiu. Rozbiwszy za pierwszym uderzeniem odcinek na brzegu Dunaju, gdzie stał wezyr Kodża Arnawud Ibrahim pasza, zachwiali oni mocny opór owych [oddziałów], rozproszyli je i w ten sposób utorowali sobie drogę do obozu wojsk monarszych. Na skrzydle lewym walczył zawzięcie wezyr Abaza Sary Husejn pasza. Chan tatarski wcale go nie wspomógł i jedynie Hadży Gerej sułtan, który później od innych nadciągnął był z Krymu i dołączył do obozu wojsk monarszych, podjął w pewnej mierze walkę. Wojsko znajdujące się przy wielkim serdarze zobaczyło, że nieprzyjaciele wiary nacierają z obu stron i biorą górę, tudzież ujrzało, że wojska muzułmańskie zaczynają pierzchać, a przeto i tam zabrakło ludziom silnej woli do bitwy i walki. W momencie gdy pośród rozpoczynającego się pogromu pojawiły się takie oznaki załamania, król polski ruszył wprost na świętą chorągiew. Wielki serdar dosiadł wtedy konia, a po jego prawicy i lewicy stanęły w pełnej gotowości jego świta oraz formacje sipahiów i silahdarów. Choć się tedy już zaczynała porażka paszów, którzy stali po obu [jego] bokach, wielki serdar jednak, znajdujący się pośrodku wojsk, w samym ich centrum, trzymał się niewzruszenie. Jednakże napór giaurów przybierał na sile, walka i bitwa stawała się coraz sroższa, a po jakich pięciu czy sześciu godzinach giaurzy zaczęli siać istny deszcz kuł z armat i rusznic. Wtedy to zmiarkowano, że wszystko już stracone, a morze nieszczęścia sięga już ponad głowy. Liczne jak gwiazdy wojska muzułmańskie znajdujące się u boku serdara, [ciągle jeszcze] bijąc się i walcząc, pierz- 163 Rok 1683. Decydująca bitwa vW-i-r,'! :-. »;-.- chły wówczas. Większość ich, zcljęta troską o swe dobytki i dusze, rzuciła się ku swoim namiotom. Także wielki serdar wraz z najbliższą służbą wśród nieustającej walki dostał się ze świętą chorągwią do swojego namiotu. Rychło potem również nieprzyjaciele wiary doszli do namiotów w obozie wojsk monarszych i w pewnym miejscu wdarli się do nich. [Wielki serdarj wysłał wówczas rozkaz, aby wojska muzułmańskie, siedzące w okopach, opuściły je. Wyszedł więc stamtąd i przybył do niego kiahią kułów, zagardżybaszy, samsundżybaszy, bejlerbej anatolijski Ahmed pasza, syn Osmana paszy, bejlerbej karamański Sziszman Mehmed pasza, bejlerbej janowański Cze-lebi Hasan pasza, ochotniczy sipahiowie i silahdarzy oraz przeważna część [innych] wojowników. W czterech miejscach na odcinku rumelijskim, w jednym na odcinku zagardżych i w jednym na odcinku samsundżych wydrążono w murze zamkowym otwory na miny głębokie na dwanaście łokci. Miny były już całkowicie gotowe do wystrzelenia, lecz w tym zamieszaniu, wywołanym natarciem giaurskiego taboru, nie wystrzelono ich i [tak już] zostały. Kiedy nieprzyjaciele wiary dotarli do namiotu bez ścian i zatknęli na skarbcu swój sztandar, wielki serdar, ożywiony nowym zapałem, podjął tam z pewną liczbą swej świty i paszów zaciekłą walkę i z dzidą w ręku kilkakrotnie nacierał na giaurów. Jego sekretarz Chorwat Ali efendi oraz wielu jego agów i paź pokojowy poniosło wówczas śmierć męczeńską lub odniosło rany, a jego arnawucka piechota w czerwonych napierśnikach została wytrzebiona do szczętu. W walecznym uniesieniu swoim wykazywał asaf bohaterstwo przechodzące już w lekkomyślność. — Lepiej umrzeć, niż dzień dzisiejszy oglądać! — wołał i pragnąc zasłużyć sobie na miano męczennika ani się nawet nie ruszył z tego miejsca. Jednakże Osman aga, aga sipahiów, któremu zrobiło się żal sług Ałłahowych i który pragnął ocalić świętą chorągiew, powiedział: — Zmiłujże się i okaż wzgląd, mój panie! Wszystko już stracone, ciało twoje zaś to dusza wojska, więc jeśli się je poświęci, to zginą niechybnie również: - wszystkie wojska muzułmańskie. Jedźmy tedy, jeśli łaska! [Wielki serdar] ujął tedy świętą chorągiew381, a gdy ludzie, znajdujący się u jego boku, również zwrócili cugle swej woli prosto ku Jawarynowi, wówczas na półtorej godziny przed zachodem słońca ruszył w drogę przez tylną bramę swoich namiotów. Również piesze i konne wojska muzułmańskie, które porzuciwszy cały dobytek zabrały jedynie to, co miały lekkiego, zbolałe i zasmucone poszły za jego przykładem i pojechały razem z nim, unosząc jedynie głowy i lejąc krwawe łzy. Cały skarb wielkiego serdara i wszystkie jego rzeczy także pozostały w jego namiocie, uratowano bowiem z nich bardzo niewiele — to tylko, co się zmieściło w zanadrzu albo pod pachą. Pozostały na miejscu i przypadły w udziale ludowi skazanemu na piekło również armaty małe i wielkie w liczbie blisko trzech setek tudzież nieskończone zasoby prochu i kuł, skarb monarszy i namiot służący za skład — słowem, wszystkie bogać- 164 Silahdar Mehmed aga z Fyndykły twa, dobytki i cenne klejnoty, jakie się tylko znajdowały w obozie wojsk monarszych 382. Natomiast przeklętnicy z [owego] nieszczęsnego taboru383 podzielili się na dwie części. Jedna ich część nadciągnęła brzegiem Dunaju i wkroczyła do zamku oraz zajęła okopy, zaś druga część poszła i obsadziła obóz wojsk monarszych. Ludzi słabych, których znaleźli w okopach, jednych wymordowali, innych zaś wzięli do niewoli, a blisko dziesięć tysięcy takich, którzy nie zdołali ujść, bo podczas walk w okopach pochorowali się i zaniemogli bądź też zostali ranieni i kontuzjowani [pociskami] z armat, rusznic i moździerzy lub kamieniami oraz potracili ręce i nogi — w jednej chwili wyrżnęli szablami384. Uwolnili także z więzów i oswobodzili tysiące własnego jasyru, jaki znaleźli [tam], wszelakiego zaś dobra i rzeczy posiedli ilości takie, że nie da się tego opisać. O pościg za wojskami muzułmańskimi wszakże nie dbali. Gdyby zaś nie to, byłoby ciężko... Porażka i przegrana — od której niech nas Ałłah zachowa! — była to przeogromna, klęska taka, jaka od powstania państwa [osmańskiego] nigdy jeszcze się nie wydarzyła... Na parę dni zaś przedtem [giaurzy] bez trudu ujęli i schwytali oraz skuli i wzięli do niewoli wszystką służbę, poganiaczy mułów i wielbłądników, jacy udali się byli na pastwiska, a potem — nie mając żadnych wiadomości o nieprzyjacielu — z niezliczoną ilością zwierząt ciągnęli pod Wiedeń. Wśród odurzenia i oszołomienia tą zdumiewającą klęską, wynikłą ze świętego zrządzenia Pana Boga Wspaniałego i Wysokiego, dotarto wieczorem do wiadomego już ogrodu w miejscu namiotów nieboszczyka sułtana Sulejmana chana Gaziego, ale zmyliwszy drogę — prawie przez godzinę czasu jeżdżono po owej okolicy nieprzytomnie i bezładnie to w przód, to do tyłu. W końcu jednak u ludzi reisefendiego znalazła się pochodnia, więc przy jej pomocy rozpoznano drogę i skierowano się ku Jawarynowi. Przeprawiwszy się potem w odległości o cztery godziny od Wiednia przez jakąś rzeczkę385, skręcił wielki wezyr na prawo i trochę odpoczął. Po wyjeździe stamtąd, w innej okolicy odprawił modlitwę poranną i też raczył nieco wytchnąć, po czym [znowu] puścił się w drogę. Również inne wojska muzułmańskie — jedne przed nim, inne znów za nim — ze wszystkich sił kwapiły się pod Jawaryn. Dziś był poniedziałek dzień dwudziesty pierwszy wspomnianego miesiącaa. Wielki serdar na krótko przed południem przebył rzekę 386, na której był most dla pieszych. Wypocząwszy potem na pewnej równinie, gdzie było pod dostatkiem paszy, dosiadł on po południu konia i następnie spoczął w pewnej nie znanej z nazwy okolicy, do której dojechał wieczorem. Nazajutrz, we wtorek dnia dwudziestego drugiego wspomnianego miesiąca, też dosiadł on swego wierzchowca oraz ruszył w drogę, w godzinach porannych j'." 13 września 165 Rok 1683. Ucieczka do Jawaryna >- < : t •'• ) przeprawił się przez mosty na rzece Rabcy i na Rabie, zaś przed południem przybył do namiotów bejlerbeja sylistryjskiego wezyra Mustafy paszy pod zamkiem Jawarynem i raczył się w nich rozgościć. Dzisiaj witał wielkiego serdara przy moście wyżej wymieniony namiestnik wespół z królem siedmiogrodzkim Michałem Apafym. Kiedy do uszu asafa doszła sromotna wieść o tym, iż bejlerbej budziński wezyr Kodża Arnawud Ibrahim pasza nie tylko że najprędzej ze wszystkich został rozbity, ale też o cały dzień wcześniej przybył na pola pod zamkiem Jawarynem, wykorzystał on ów moment dla załatwienia dawnych porachunków z tym [paszą]. — Koniecznie trzeba go stracić dla przykładu całemu światu! — powiedział i wysłał po niego gońca Czelebiego Ahmeda agę. — Chory jestem i przyjść nie mogę. Niech raczy dać znać, jaka jest jego wola! — odpowiedział [pasza]. Wtedy jeszcze bardziej wzmógł się płomienny gniew [wielkiego wezyra], spieszno mu było co rychlej wymierzyć tamtemu stosowną karę, tedy znowu posłał [po niego] owego [agę] rozkazując: — Nawet jeśli jest chory, niech wsiada na wóz i przyjeżdża! Są tu [różne] sprawy, które trzeba omówić. Wówczas ów nieszczęśnik już się pogodził z losem i ze słowami: — „Dziej się wola Ałłaha!" dosiadł konia. Zsiadłszy z tysięcznymi obawami o swoje życie przed namiotem serdara i trzęsąc się jak zeschły liść, przyszedł do niego i ucałował brzeg [jego szaty]. Ten w ogóle się nie poruszył ani nie oddał mu uszanowania, lecz z miejsca zaczął go lżyć. — Ty bezbożniku, ty przeklętniku stary! — wołał. — Tyleśmy czasu szanowali ciebie myśląc, że oto wśród wezyrów naszego padyszacha jest człowiek z odwagą i honorem, a ty teraz, kiedy chodziło o stawienie czoła taborowi, uciekasz najpierwszy ze wszystkich, ściągasz na wszystkie wojska muzułmańskie całą tę klęskę, a potem — nie pomnąc, iż za taki występek grozi niechybna śmierć, nie pytając, co się dzieje ze świętą chorągwią i z serdarem — przyjeżdżasz tu pierwszy niby forpoczta jaka i siedzisz sobie w namiocie niby jaki bohater, który do-kazał cudów! Potem, nie zważając na liczne argumenty, które ten w lot mu przytaczał, oddał go w ręce czawuszbaszego nakazując mu przypilnować, aby ten taki stary i świetlany, rycerski wezyr-gazi jeszcze tejże godziny został uduszony i wyprawiony na tamtem świat oraz polecając księgę jego żywota zamknąć tak, by się już nigdy nie otwarła. Obyż Ałłah miał wiele zmiłowania dla tego [paszy]!... Cały jego sprzęt i dobytek, jego wielbłądy, muły, namioty i kosztowności, jakie znajdowały się w obozie, wszystkie zostały zajęte przez skarb, a dla konfiskaty jego mienia znajdującego się w Budzinie wysłał [wielki wezyr] na rozstawnych koniach jednego z muteferrików Wysokiego Progu — dostawcę owiec Ibrahima agę, jako też swego kiahię i podskarbiego. 166 Silahdar Mehmed aga z Fyndykły ;, Ejalet budziński nadał on łaskawie namiestnikowi dijarbekirskiemu wezyrowi Kara Mehmedowi paszy, którego też rozkazał przyoblec w kryte złotogłowiem futro, zaś ejalet dijarbekirski raczył darować zwolnionemu .z urzędu w Egipcie bostandżybaszemu wezyrowi Bośniakowi Osmanowi paszy, [do którego też] wysłał [odnośne] rozporządzenie. ; Pod Jawarynem porcja obroku kosztowała pięćdziesiąt para, okka topionego łoju — pięćdziesiąt para, zaś kile ryżu — pięć kuruszy, ale i tak ciężko było cokolwiek dostać. Nieco znośniej zrobiło się dopiero wtedy, kiedy z Budzina nadeszły znaczne ilości prowiantu. Rozgromieni żołnierze muzułmańscy, zbici z tropu, oszołomieni, zdezorientowani, z ciężkim trudem dobijali do obozu wojsk i przyłączali się do niego. Większość ich była bez namiotów, więc naga i bosa siedziała nieszczęśnic pod gołym niebem. Wiarołomca nazywany chanem tatarskim nie dość, że nie zdobył się na dzielność już nie powiem męską, ale nawet niewieścią, to jeszcze o dzień wcześniej niż inni dotarł pod Jawaryn i rozsiadł się pod nim. Takiego braku animuszu nie wykazał dotąd żaden jeszcze chan tatarski! Natomiast mieszkańcy zamków i palanek, które przedtem oświadczyły uległość i posłuszeństwo, teraz podnieśli głowy i postawione tam straże przepędzili za bramy. O opiekę poprosili swego czasu również Zrinyi i Batthyanyi, którzy też przyszli byli pod Wiedeń, spotykali się tam z wielkim serdarem i dostarczyli mnóstwo prowiantu. Dało się im było wówczas dla ochrony cztery czy może pięć tysięcy żołnierza muzułmańskiego z pogranicza. [Obecnie jednak] nadeszła wiado^ mość, że wszystkich tych ludzi wyrżnęli oni w pień387. Aneks Klęska ta, jaka [spadła na nas] zrządzeniem Bożym, ma swoje wyraźne powody i przyczyny. Wydało się [tedy] rzeczą stosowną przytoczyć [tutaj] oraz wymienić i spisać niektóre [z tych] przyczyn. Przyczyna pierwsza . : • .,. Wśród wojska muzułmańskiego znajdowało się nieskończenie wielu przekup-, niów, którzy przybyli wyłącznie dla interesu. Z bogatych łupów, zdobytych podczas tej wyprawy, ciągnęli oni olbrzymie zyski, przeto każdy z nich troszczył się1 jedynie o ocalenie swej skóry oraz dbał tylko o uratowanie swojego mienia i jasyru. Oni to w dniu bitwy już wczesnym,przedpołudniem, „załadowawszy w róż-; 167 Rok 1683. Przyczyny klęski barnriaM 8dl nych punktach obozu wojsk swoje toboły, zamiast trwać w. miejscu — woleli uciekać. Wobec tego również pozostali ludzie, którzy siedzieli w obozie, strwożeni i przerażeni ich zachowaniem się i postępkami, zaczęli wśród niepomiernej paniki wiuczyć na zwierzęta wszystek swój ruchomy dobytek. Kiedy zaś wieści o tych ludziach dotarły do żołnierzy muzułmańskich, którzy toczyli bój z giaura-ini, wówczas także oni, pragnąc zapobiec utracie swojego mienia, myśleli tylko o jednym: aby się udać do swoich namiotów. Wolną drogę znaleźli giaurzy najpierwej tam, gdzie stał Ibrahim pasza, więc też tamtędy przedostali się do obozu. W ślad za tym [paszą] postąpili jak ten pies w szerokim polu również zaimowie i posiadacze timarów z Rumelii. Na miejscu trwał jedynie wielki serdar tudzież pewna liczba oddziałów sipahiów i silahdarów jako też jego podwładni i służba. Dogodną sposobność znaleźli zatem giaurzy ze wszystkich stron obozu. Mając tedy do pokonania jedynie taką liczbę żołnierza muzułmańskiego, wdarło się tam ponad sto tysięcy niecnych giau-rów. Walka i bitwa trwała tam długo, jednakże pogodzono się z losem oraz skierowano się i ruszono ku Jawarynowi. Na tę okoliczność sposób skuteczny był taki, aby [pan] szczęśliwy — serdar zwycięstwem znaczony — jak najwnikliwiej był spenetrował obóz wojsk, a wykrywszy obok żołnierza rejestrowego takich próżniaków, którzy nie będąc na żołdzie i dbając jedynie o własny zysk, stanowili balast w wyprawie tudzież powodowali i wywoływali niedostatek prowiantu, głód i drożyznę — w razie, gdyby który z nich uciekał się do niedozwolonych wykrętów, siłą był ich przepędził i wyrzucił z obozu, a nie jechał z nimi do kraju wojny i na pole bitwy i przez to żeby w miejscu takim nie dochodziło do rzeczy, które pociągają za sobą rozkład wojska muzułmańskiego. Trudno bowiem sobie wyobrazić, aby ludzie tacy przynieśli komukolwiek co innego prócz szkody, mianowicie pożytek. Obecność w obozie podobnej zgrai osobników spod znaku Arymana to błąd najcięższy, a gdy w obozie nie znajduje się ani jeden człowiek tego rodzaju, trzeba to tłumaczyć jako łaskę Pana dla wojsk wyznawców Jedynego. Obyż w razie nowej ciężkiej wyprawy Pan Bóg Najwyższy nie pozwolił, by ludzie tacy towarzyszyli zwycięskiemu wojsku i żeby mając na względzie własną korzyść nie doprowadzili do zniweczenia ładu i porządku w zastępach, którym przewodzi Opatrzność! Przyczyna druga • = .' •' ~-W--- - W momencie, kiedy żołnierze muzułmańscy po sześćdziesięciu dniach uporczywej walki z niecnym nieprzyjacielem ze wszystkich sił duszy •! ciała, w okopach i pod ziemią, wojny i bitwy [toczonej] przy użyciu armat, rusznic, bomb i kamieni, byli już osłabieni i wyczerpani, a cesarz niemiecki i król polski nad- 168 Silahdar Mehmed aga z Fyndykly ciągnęli z tyloma tysiącami wojsk swoich spod niedobrej gwiazdy — rozgromienie stojącego na przeciwległym brzegu bejlerbeja egerskiego Abaza Husejna paszy sprawiło, iż w doświadczonym w bojach żołnierzu poczęły gwałtownie bić tętnice paniki. Jednakże wobec tego, że na zachody około zamku poszło już tyle czasu, całkowitego porzucenia okopów nie uznano za rzecz konieczną, a mniemając, że gdy parę tysięcy wojska będzie się potykało z nieprzyjacielem, ten nie znajdzie dla siebie ostoi na owym rozległym polu — w sposób lekkomyślny nie przeprowadzono skupienia wszystkiego wojska. Rada skuteczna na tę okoliczność była taka, żeby wobec szerzenia się pogłosek o wielkiej ilości i liczebności nieprzyjaciela, które też później okazały się prawdziwe, pozostawiło się było w okopach, kierując się względami przezorności i bezpieczeństwa, tylko z tysiąc ludzi, resztę zaś przydatnego do rzeczy żołnierza by się było [stamtąd] wyprowadziło, później zaś by się piechotę było osadziło w okopach, poza nimi ustawiło działa bałjemezy i szahi, a jazda by też była stała na ich tyłach. Potem trzeba było zaczekać, aż nieprzyjaciel wiary na bojowisku zbliży się na odległość taką, by go można było w skok dopaść na koniach, a kiedy by już na tyle podszedł — wpierw bić w niego z armat i muszkietów, potem zaś w razie potrzeby natrzeć na niego jeszcze i jazdą, byleby tylko nie walczył każdy [z niej inaczej], wedle własnego uznania. Szczególnie zaś kiedy na tyły nieprzyjaciela — dla niezawodnego wzniecenia popłochu [w jego szeregach] — rzuciło się wojsko tatarskie, które cechuje niewłaściwy sposób poruszania się, nie wolno było oczekiwać, iż będzie ono walczyło w zwartym ordynku i twarzą w twarz zmierzy się z nieprzyjacielem. Co się bowiem tyczy wojowników tatarskich, jacy brali udział w tej wyprawie, to wszyscy do tego stopnia byli obarczeni łaskawie przez Ałłaha Najwyższego darowanym łupem i jasyrem, iż zgoła w żaden sposób nie byli w stanie wystąpić i stawić czoła nawet nie żołnierzowi osmańskiemu, lecz takiemu wojsku, które by im wymordowało ojców! A i chan ich, ów niezdara, ulegając im, nie pamiętał o gorliwości w rzeczach wiary prawdziwej i o animuszu stosownym dla wojska czcicieli Jedynego, ani też o tym, co winien był za chleb i sól, [jaką zawsze miał dla niego] sułtan muzułmanów. Przyczyna trzecia Konie — przedmiot najwyższej wagi dla mężów walecznych i wojowniczych jako wierzchowce, których się dosiada, by się potykać w ordynku — już więcej niż przez dwa miesiące nawet na oczy nie widziały jęczmienia, więc wynędzniały •i straciły wigor. Oddziały sipahiów i inne zwycięskie wojska nie mogły zatem [jak się patrzy] uwijać się na swoich wierzchowcach po bojowisku. Człowiek piastujący urząd defterdara skarbu winien przeto sprawdzać zaopa- 169 Rok 1683. Przyczyny klęski trzenie wojska, mężów walecznych, w prowiant, a gdyby czegoś było w nadmiarze — zachować to na czas [stosowny]. Rzecz to ze wszystkiego najpotrzebniejsza, a troska o nią winna wyprzedzać podjęcie wojny i walki oraz wkroczenie na pole bitwy. W przeciwnym bowiem razie już po kilku dniach drogi w głąb kraju wojny trudno będzie cokolwiek dostać, ten zaś, na którym będzie spoczywało owo zadanie, nie nadążając w porę z dostawami, będzie w opałach, a w końcu okryje się wstydem i hańbą. Tego między innymi wymaga dobro religii i Wysokiego Państwa. Przyczyna i powód słabości przeważającej liczby żołnierza podczas tej bitwy leży w opieszałości w dostawie karmy i paszy dla zwierząt. Przyczyna czwarta Decydującym powodem tej klęski wojska muzułmańskiego jest to, iż ludzie swoimi czynami w niedostatecznej mierze okazywali konieczną przecież wdzięczność za ową druzgocącą siłę i bogatą zdobycz, jakich Pan Bóg Szczodrobliwy użyczał wojownikom muzułmańskim, kiedy ciągnęli na tę zwycięską wyprawę, jako też, że miast dziękować za dobrodziejstwa — w obliczu świętej wojny ośmielili się i odważyli na rozmaite niemiłe Stwórcy plugastwa i bezeceństwa, a [oddawali im się] ochoczo. Przede wszystkim tedy ujrzawszy nieopisane ilości wina, jakie znaleźli w ziemiach giaurskich, a głównie na przedmieściach Wiednia, ludzie [dotąd do niego] nie nawykli, zaczęli pić je, a [przez to] również dopuszczać się przeróżnych nie-obyczajności, bezeceństw, szkaradzieństw, jakie by człowiekowi ani do głowy nie przyszły. Oblężenie przypadło na błogosławione miesiące redżeb, szaban i rama-zan38S, a oni mimo to, nie bojąc się Ałłaha, noce i dnie trawili na uciechach z ladacznicami, na sodomii, na upijaniu się winem do nieprzytomności. Przez niewdzięczność za owe wspaniałe dobrodziejstwa ściągnęli tedy na siebie gniew Ałła-howy. Innym błędnym posunięciem było to, że wśród wielu hardych słów wypuszczono na wolność trzymanego dotąd w więzieniu posła niemieckiego. Ten, zjawiwszy się na naradę [u cesarza]389, oznajmił, iż wojska muzułmańskie są słabe oraz że akcja, [choćby] najmniejsza, [doprowadzi do] ich rozgromienia i ucieczki, a wówczas żyjący w błędach cesarz nabrał animuszu oraz porozsyłał na różne strony rozpaczliwe listy do królów chrześcijańskich z prośbą o pomoc. Przez ten to więc krok ściągnięto na siebie takie tłumy... Prócz tego na początku wyprawy ludzie niepokoili się, czy nieprzyjaciel wiary nie zagarnie Osijeku i czy da się szczęśliwie przebyć [rzeki], ale z łaski Bożej nieprzyjacielowi nawet na myśl nie przyszło coś podobnego. Minąwszy tedy owe okolice, bez lęku i strachu rozłożono się obozem na równinie na prawo i na lewo od zamku Jawaryna. Tam znowu okazało się, że nieprzyjaciele są już naprzeciwko, ale złoczynny nieprzyjaciel, który siedział w owym taborze, w żaden spo- 170 Silahdar Mehmed aga z Fyndykły 171 Rok 1683. Przyczyny klęski s SS$E borni! j sób nie zdoławszy wyrządzić jakiejkolwiek szkody lab krzywdy, bojąc się o swoje życie — tejże nocy umknął. Wtedy już bez obawy pobudowano mosty na rzekach Rabie i Rabcy, a ruszywszy stamtąd w potędze i wspaniałości, na wszystkie strony plądrowano i grabiono wsie i miasta, opanowano "sławne zamki i palanki aż po Wiedeń, wzięto mnóstwo łupów i niezliczony jasyr, tak że i maluczkim, i możnym dostało się szczęśliwie tej zdobyczy tyle, że przeszło to wszelkie oczekiwania. Ludzie z obozu nieprzeliczonych wojsk monarszych, mocni w walce ł bitce, działając wespół z łowcami nieprzyjaciół — Tatarami, rozsypali się po ziemiach niemieckich prąc naprzód [w prawo] i w lewo oraz docierając do miejsc położonych aż o dziesięć do dwunastu dni drogi [od Wiednia], rozpuścili zagony we wszystkich kierunkach — od granic Wenecji i Czerwonego Jabłka aż po Morze Białe — grabiąc i pustosząc napotykane po drodze wioski, miasta, przedmieścia, palanki i zamki, ludzi w sile wieku wyrzynając szablami, a kobiety i dzieci wiążąc i biorąc w jasyr, wszystkie ich domy i zasiewy puszczając z dymem i nie pozostawiając po nich nawet imienia ni śladu. Włości giaurów tak ohi zrujnowali i popalili, doprowadzili je do takiego stanu, że nawet za sto lat nie osiągną dawnego rozkwitu. Po oszacowaniu łupów okazało się, że liczbę zdobytych owiec, bydła i koni, naczyń srebrnych i złotych, klejnotów, dziewcząt cienkich w pasie i wysokich, o włosach jak nici z szlachetnego kruszcu, o brwiach jak półksiężyce i oczach jak migdały, młodzieńców, [wszelakich] materii i złoto-głowiów oraz innego najrozmaitszego towaru zna jeden tylko Ałłah. [To wszystko] przypadło w udziale ludowi muzułmańskiemu, a od kiedy stopa jego stanęła w Rumelii, żadnemu jeszcze wojsku nie dostały się takie łupy. Z podziwem tedy patrzono w Wiedniu na tak syty wszystkiego obóz wojsk monarszych, kiedy [tam] przybył, bo też o tak ogromnej zdobyczy nigdy się jeszcze nie słyszało ani nigdy się czegoś podobnego nie oglądało. Mnóstwo i obfitość [wszystkiego] była wówczas taka, że nikt już nie patrzył na to i że się wszystkiego wyzbywano za bezcen 39°. Tak na przykład najprzedniejszą dziewczynę sprzedawano za czterdzieści do pięćdziesięciu kuruszy, najlichsze zaś po piętnaście do dwudziestu kuruszy, branki z drobnymi dziećmi po trzy kurusze, okkę najlepszej mąki za akczę, okkę miedzi za trzy akcze, barany po dwie lub trzy akcze za sztukę, a wielki serdar kupił dwa tysiące pięćset owiec za pięćdziesiąt kuruszy. Na bydło zaś w tym czasie nawet nie patrzono. Tatarzy przyprowadzili byli raz stado wołów, ale ponieważ nikt nie zwracał na nie uwagi, puścili je wolno na pola. Wielokrotnie podejmowano ataki również na przedmieścia Wiednia, a i tam gęsto się już rysowały kontury zwycięstwa. Wielu też znakomitych panów z narodu węgierskiego, którzy już od dłuższego czasu nie okazywali gotowości służenia sułtanom, teraz mocno zaciągnęli pasa karności i podczas oblężenia dłużej niż przez dwa miesiące posługiwali muzułmańskim wojskom. I chociaż było rzeczą jasną jak dzień i oczywistą, że zamek Wiedeń jest warowny i mocny niby olbrzymia góra, to przecież przez sześćdziesiąt dni oblegano go bez krępującego lęku lub niepokoju, lecz z całkowitą pewnością, że się go dostanie. • '• ' Za owe obfite łaski koniecznie trzeba było i należało co godzina i co chwila słać do bram Pana Szczodrobliwego rozliczne dziękczynienia tudzież bez ustanku chwalić Go i sławić: „Póki człek nie syty pieśni dziękczynienia, poty nie poczuje on zadowolenia". A tymczasem — nie znając żadnej wdzięczności, uważano, że zamek Wiedeń już został włączony w obręb państwa muzułmańskiego, a zaniechawszy tego, co się winno było Panu Stworzycielowi, z uporem trzymano się drogi zarozumialstwa, pychy i niewdzięczności za dobrodziejstwa. W końcu więc drzewo ich szczęścia, wykarmione wodami rzeki ich złych uczynków, wydało owoce nieszczęścia i ich lekkomyślność okazała się ogromnie ciężka w skutkach. Już widziany w zarysach [gmach] zwycięstwa i triumfu zawalił się, a ich serca w jednej chwili zostały odarte z owej pewności, [jaką dawało im] widoczne już, nie ulegające wątpliwości ziszczanie się ich pragnień. Nie umieli oni docenić ogromu wyświadczonego im wspaniałego dobrodziejstwa. Głosząc: „Ta przemożna siła to bez dwu zdań skutek naszych własnych czynów i przedsięwzięć" i w ten sposób przypisując ową łaskę sobie nikczemnym, zapominali przeważnie, że im dana jest ona przez Stwórcę. Przez to właśnie padli wbrew swoim oczekiwaniom ofiarami takiej druzgocącej klęski! Konkluzja Na to wszystko zatem była rada taka, żeby wszelakie oznaki błyskotliwego triumfu i zwycięstwa, jakie się pokazały na szlaku [tej] wyprawy, było się tłumaczyło łaskami Pana Największego, aby konia języka było się kierowało cuglami zawsze w stronę dziękczynienia i modłów oraz aby zawsze pamiętało się i miało na uwadze, iż będąc ludźmi, bardzo jesteśmy słabi i ułomni. Niezbite fakty, w jakich się przejawia i unaocznia kruchość egzystencji człowieczej, znane są światłym jednostkom, a ludziom myślącym i mężom doświadczonym głęboko wryły się w dusze... 1 Środa dnia dwudziestego trzeciego wspomnianego miesiącaa: postój. Dzisiaj, kiedy wszyscy oszołomieni, z bólem i gniewem w duszach, siedzieli wcisnąwszy głowę w zanadrze smutku oraz z rozterką w myślach i sercach leczyli się z broczącej krwią rany w głowę zadanej przez los, nagle pośród wojska rozległ się i wybuchł pełen grozy krzyk: „Giaurzy przyszli!" Całe to wojsko skłębiło się wtedy, jedni ładowali swe rzeczy i jeńców na wozy i odprawiali w kierunku Stołecznego Białogrodu, inni w niewymownym strachu i przerażeniu całkiem stracili przytomność umysłu, a w całym obozie zapanował potworny chaos i zamiesza- a 15 września 172 Silahdar Mehmed aga z Fyndykły nie. W końcu [okazało się, że to wszystko] nie miało żadnych podstaw. Był to bowiem tylko przeklęty fortel, wymyślony przez znajdujących się w obozie przekupniów oraz przez pewnych niegodziwych sejmenów, którzy pragnęli grabić i łupić mienie i dobro sług Ałłahowych i którzy też naprawdę w różnych stronach obozu wyrządzili mnóstwo gwałtów, zabijając wielu ludzi, a ich jasyr i rzeczy zabierając sobie. Do zduszenia tego rokoszu został wyznaczony bejlerbej sylistryjski wezyr Mustafa pasza z Mityleny tudzież bejlerbej anatolijski Ahmed pasza, syn Osmana paszy, i Berber Ali pasza. Wielu takich, którzy załadowali swe rzeczy i pojechali przodem, dostano wtedy w ręce i od razu rozsiekano szablami, a ich jeńców i rzeczy zajęto na rzecz skarbu i rozprzedano. Wyprzedano również wielbłądy, muły, naczynia i odzież innych, którzy pouciekali zabierając jedynie przedmioty zbytku, byleby tylko ujść z życiem, żaden właściciel nie podniósł tam głowy i nie odważył się oświadczyć, iż rzecz jaka należy do niego, tedy wszystko to na ich oczach zostało sprzedane na rzecz skarbu. Na rozkaz wielkiego serdara sprzedano z ramienia skarbu nawet ten jasyr, jaki znajdował się w posiadaniu jego własnych serradży, więc potem każdy już spokojnie trwał na swoim miejscu. Przy pomocy takiego oto fortelu rabusie, jacy się znajdowali w obozie wojsk, zagrabili i zabrali mienie i prowiant licznej rzeszy muzułmanów. Dzięki łasce Bożej owa rebelia została zdławiona dość szybko. Gdyby się zaś to — nie daj Ałłahu! — było nie udało, to niewiele brakowało, aby w całym obozie ludzie chwycili się za łby i by każdy, upatrzywszy sobie przeciwników, mordował, ile by mu sił starczyło. Podzięki za tę łaskę Bożą wprost nie sposób wyrazić. Zaś co do owego zamętu, to nie ma dwóch zdań, iż był on jaskrawym wyrazem głębokiej paniki, jaka tam panowała. Niech Pan Ałłah, którego imię niech będzie błogosławione i wywyższone, broni nas od takiego zamieszania! Amen! Z tą smutną wiadomością został wyprawiony do strzemienia monarszego tel-chisczi Ismail aga. Czwartek dnia dwudziestego czwartego4: postój. Aga sipahiów Osman aga, aga silahdarów Omer aga tudzież kiahiowie korpusów, ich podkiahiowie i basz-czawuszowie zostali dzisiaj oskarżeni o to, że w czasie bitwy nie zagrzewali i nie zachęcali żołnierza do walki i boju, a następnie zrzuceni ze swoich urzędów oraz uwięzieni pod strażą czawuszbaszego. Na ich miejsce agą sipahiów został mianowany Ahmed aga, zaś agą silahdarów Hasan aga. Wyznaczona została także starszyzna korpusów, jaka była potrzebna, po czym nowo mianowanych przyodziano w chylaty. • 16 września 173 Rok 1683. Wyjazd wielkiego wezyra do Budzina r" ^«> Wyjazd serdara do zamku Budzina Piątek dnia dwudziestego piątegoa: obozowisko w Kocs391; osiem godzin [marszu]. Zabawiwszy pod zamkiem Jawarynem dwa dni, wysłał wielki serdar dzisiaj o świcie ze swoimi buńczukami kwatermistrza Hasana paszę, a półtorej godziny później ruszył też sam i po ośmiu godzinach przybył do wspomnianej miejscowości, gdzie stanął na spoczynek. Do postoju było dzisiaj daleko a daleko, zaś wojsko, nie mogąc rozeznać się w drodze, niemało się nabłądziło. Część jego z trudem dotarła do obozu dopiero w dwie godziny po zachodzie słońca. Wody w tej drodze nie było zupełnie, a gdy w pewnej okolicy znaleziono w sitowiu niewielką kałużę, wówczas ci, którzy szli pierwsi, wypili i ją niby cukrzony sor-bet. Bejlerbejowi ujvarskiemu Szejchogłu Alemu paszy został łaskawie dany rozkaz, by pośpiesznie jechał do tijvaru. Bejlerbej budziński wezyr Kara Mehmed pasza został wyznaczony do osłaniania wojska od tyłu, a chan tatarski — nie mając czoła jechać przodem — [sam] w tyle pozostał. Natomiast król siedmiogrodzki Michał Apafy ruszył razem z wojskiem, ale obóz rozbił sobie daleko w polu. Sobota dnia dwudziestego szóstego": obozowisko Tata: dwie godziny [marszu]. Dzisiaj wielki serdar wyruszył w drogę dość późnym rankiem, a po dwóch godzinach zatrzymał się na wysokim wzgórzu w pobliżu zamku Tata. Nieskończone mnóstwo wojska, które ciągnęło bez żadnego ładu, puściwszy się dziś przodem, zbłądziło w drodze. Większość tych ludzi szła potem sama aż do Budzina. Od strzemienia monarszego przyjechał kiahia bałtadżych starego seraju, który przywiózł święconą wodę. Bejlerbej anatolijski Ahmed pasza, syn Osmana paszy392, i wojewoda wołoski otrzymali rozkaz zburzenia zamku Tata, toteż udali się [tam]. Nieprzyjaciele wiary, którzy się tam znajdowali, zbiegli już wcześniej. [Pasza i wojewoda] po przybyciu [do zamku] znaleźli trzy tysiące kile pszenicy tudzież kilka armat i niezliczone mnóstwo amunicji, więc wszystko to zabrali, a następnie wysadzili wieże i baszty zamku i zrównali je z ziemią. Po powrocie dostąpili oni zaszczytu ucałowania brzegu szaty serdara. Niedziela dnia dwudziestego siódmegoc: obozowisko Banhida; dwie godziny [drogi]. Dzisiaj wielki serdar wyruszył w drogę, jeszcze kiedy świtało, a przybywszy po dwóch godzinach na postój w Banhidzie stanął tam obozem. W miejscowości tej znajdowała się zburzona palanka. Bejlerbej egerski Sarchosz Ahmed pasza dostał rozkaz, by wraz ze swoim dworem i wojskiem ze swego ejaletu udał się do Yeszprćm, toteż pojechał tam. a 17 września b 18 września ° 19 września 174 Silahdar Mehmed aga z Fyndykły .Jofl Poniedziałek dnia dwudziestego ósmego r obozowisko we wsi Bicske393; pięć: godzin [marszu]. Wielki serdar wyruszył dziś w drogę o wschodzie słońca, a po posiłku odpoczywał trochę. Miał jechać do Ostrzyhomia, ale że był z nim jan-czaraga, tedy podczas narady z agą postanowiono jechać do Budzina. Skręcił on; tedy na drogę do Budzina, a około południa przybył na postój w Bicske i stanął tam obozem. Przez cztery godziny droga wiodła przez porośnięte lasem wielkie góry, a ponieważ jeszcze w nocy zaczął padać gęsty deszcz, były wielkie kłopoty z wozami, wielbłądami i jucznymi końmi. Z tego popasu kiałua wielkiego serdara wyjechał do Budzina, a kiahia jego bałtadżych do strzemienia monarszego. Natomiast z Komarom przyprowadzono tam pewną liczbę jeńców muzułmańskich. Wtorek dnia dwudziestego dziewiątego: obozowisko nad jeziorem zwanym Bia 39*; dwie godziny [marszu]. Dzisiaj wielki serdar wyruszył w drogę o zwykłej porze, a po dwu godzinach przyjechał na wspomniany postój. Począwszy od Wiednia aż do tego postoju pozdychało i zostało na drogach zwierząt tyle, że nie było temu kresu ni końca. Środa dnia trzydziestego: obozowisko na polach pod Budzinem; trzy godziny [marszu]. Dzisiaj po trzech godzinach drogi wielki serdar przybył z orszakiem na pola budzińskie oraz raczył spocząć w rozbitej tam swojej kwaterze. Bejlerbej budziński wezyr Kara Mehmed pasza otrzymał rozkaz, by nie zajeżdżał do zamku, lecz siedział na polu w namiotach. Co do żołnierzy, to zaczęli oni uciekać wszystkimi drogami przez rzekę na tę stronę, a potem do Belgradu. W mieście Budzinie, na przedmieściu, w ogrodach, gdzie tylko był jaki zakątek, zebrało się ich tyle, że powstał ogromny tłok i poruszać się po drogach było nie sposób. Czwartek dnia pierwszego miesiąca szawwala": postój. Dzisiaj starszyzna wojskowa udała się na krótko do namiotu serdara, aby mu złożyć powinszowanie z okazji bajramu 395, i całowała brzeg [jego szaty], natomiast on wydał rozkaz, aby wszyscy wezyrowie, mirimiranowie i emirowie aż do pierwszego dnia zimy utrzymali swe wojska w karności oraz by w pełnej gotowości stali z nimi na polu budzińskim. Administrator sandżaku hercegowińskiego Mustafa pasza został wyznaczony i wyprawiony ze swoim dworem oraz z sześciuset rekrutami i trzema odami jancza-rów na komendę zamku tJjvar. Prócz tego odbył się przegląd ochotniczych sipa-hiów i silahdarów. Piątek dnia drugiego: postój. Dzisiaj wielki serdar wsiadł na konia oraz objechał w koło [cały] obóz wojsk monarszych. Dotarłszy w ten sposób na wzgórze Giirz Eiasa 396, z którego roztaczał się widok na zamek Budzili, zsiadł z konia i zabawił tam nieco, po czym powrócił do swojego namiotu. Sobota dnia trzeciego: postój. Dzisiaj bejlerbej budziński wezyr Kara Mehmed a 23 września 175 Rok 1683. Obozowisko pod Budzinem pasza zaprosił wielkiego serdara do swego seraju w zamku i podejmował go ucztą,. po czym darował mu konia z rzędem i konia nie osiodłanego.'Następnie ruszywszy przodem oprowadził go po zamku i pałacu królewskim397. -: Natomiast od króla Węgier Środkowych Emeryka Thókolyego przyjechał człowiek z listem, w którym ten pisał, że do granicznego zamku Gdańska przypłynęło trzydzieści galionów króla francuskiego z tysiącem żołnierzy na każdym 398, a do niego samego król polski przysłał wiadomość w te słowa: — „Przyjedź, to cię pogodzę z cesarzem!" 399 Niedziela dnia czwartego: postój. Dzisiaj administrator sandżaku nikopolskiego Arsłan Mehmed pasza został mianowany komendantem Ostrzyhomia i wysłany [tam]. Natomiast z ramienia skarbu rozprzedano spuściznę oraz niewolników i niewolnice pozostałe po straconym Arnawud Ibrahimie paszy. Poniedziałek dnia piątego: postój. Sandżakbej szimontornyeński Mustafa bej, mianowany poprzednio komendantem zamku Yeszprem, jako też mianowany komendantem zamku Papa 40° sandżakbej szegszardzki Ali bej, minio iż nieprzyjaciel wcale na nich nie szedł, porzucili owe zaniki i uciekli stamtąd, a tego dnia przybyli do obozu. Wieczorem obaj zostali ścięci za to przed namiotem serdara, a ich stanowiska zostały nadane dwom bejom, emirom z pogranicza. Natomiast sześciuset żołnierzy pogranicznych z załogi Budzina zaszczycono wysłaniem ich dla ochrony zamku TJjvaru. Wtorek dnia szóstego a: postój. ,*,; Nadejście chylatu i szabli Od monarszego strzemienia szehrijarowego przyjechał dzisiaj przyboczny silah-dar [padyszacha] Szahin Mustafa aga przywożąc wielkiemu serdarowi prześwietne pismo monarsze z wyrazami uprzejmej życzliwości tudzież szablę i kaftan. Witany i podejmowany z honorami, dojechał przed namiot serdara i tam zsiadł z konia. [Odbyło się to] w sposób taki, że najpierw o zorzy kiahia wielkiego serdara Giirdżi Ali aga przy dźwiękach kapeli udał się z agami i żołnierzami — delimi goniillirni — do miejscowości oddalonej o około dwie godziny [jazdy] i w sajbanie oczekiwał na silahdara agę. [Potem] ugościł tam [przybysza] wraz z blisko trzydziestoma jego ludźmi, a następnie powsiadano na konie i przy wtórze kapeli wyruszono w ordynku do obozu wojsk monarszych. Wszyscy wezyrowie, mirimiranowie jako też inni członkowie dywanu zgromadzili się w namiocie serdara. Na wiadomość, że silahdar aga jest już niedaleko namiotu, wielki serdar, strojny w [turban] kallawi i dygnitarskie futro, wyszedł na jego spotkanie aż do bramy, [za którą zaczynały się] przejścia między namiotami. Potem a 28 września 176 Silahdar Mehmed aga z Fyndykły -H O otwarto owe ulice i silahdar aga dojechał do bramy prowadzącej do namiotu [ser-dara]. Tam zsiadł z konia, wyjął z zanadrza chattyszerif oraz, trzymając go na rękach, postąpił kilka kroków w kierunku wielkiego serdara i zatrzymał się. Z kolei postąpił do przodu wielki serdar. Silahdar aga ucałował wówczas chattyszerif i wręczył go wielkiemu serdarowi, a następnie ucałował brzeg jego szaty. Serdar również ucałował chattyszerif, a potem zaś otarł o niego lica i włożył go sobie w zanadrze. Później silahdar aga podał wielkiemu serdarowi wspaniałe chylaty — jeden z futrem, a drugi zwyczajny — ten zaś ucałował ich kołnierze oraz przyodział się w nie. Następnie [silahdar] podał szablę wysadzaną drogimi kamieniami, a gdy [serdar] ucałował jej rękojeść, przypiął [mu] ją do pasa. Przy każdym zaś takim uhonorowaniu jego czawusze urządzali owację. Później [wielki serdar] udał się z powrotem do namiotu głównego. Tam stanął przy usłanym poduszkami siedzeniu, mając po swej prawicy bejlerbeja damaskiego wezyra Abazę Sary Husejna paszę, dalej janczaragę wezyra Bekri Mustafę paszę, za tym bejlerbeja sylistryjskiego wezyra Mustafę paszę z Mityleny, za tym bejlerbeja anatolijskiego Ahmeda paszę, syna Osmana paszy, i innych, zaś po lewicy bejlerbeja budzińskiego wezyra Kara Mehmeda paszę, dalej bejlerbeja bośniackiego wezyra Chyzyra paszę, za tym bejlerbeja rumelijskiego Chodżazade Arnawud Ha-sana paszę i innych. (Stali oni właśnie w takim porządku. Był [wprawdzie] zwyczaj, że bejlerbej rumelijski stawał po prawicy, ale tym razem prawa [tego] nie uszanowano.) Wielki serdar dobył wówczas z zanadrza chattyszerif i podał go reisefendiemu. List znajdował się w woreczku z białego atłasu zamkniętym pieczęcią i owiniętym w papier. [Reisefendi] ucałował go, rozwinął papier, rozwinął sznurek i wyjąwszy chattyszerif z woreczka, podał go z czcią i uszanowaniem znowu wielkiemu serdarowi. [Ten] ujął go, otworzył, przebiegł część jego oczami i ponownie oddał reisefendiemu, który wziął pismo oraz z wielkim namaszczeniem i z wielką słodyczą w głosie odczytał je od początku do końca, a następnie odczytał również pełne mądrości słowa skreślone na wstępie trzcinowym piórem monarchy, w końcu zaś zwrócił je wielkiemu serdarowi. Po owacji urządzonej przez czawuszów kazał wielki serdar odziać silahdara agę w kryte złotogłowiem futro, a jego podwładnych w chylaty, po czym odprawił go do namiotu rozbitego umyślnie dla niego w obrębie namiotów jego własnych. Po tym, wszystkim starszyzna wojsk podchodziła i całowała brzeg szaty serdara, a następnie wszyscy rozeszli się do swoich namiotów. Środa dnia siódmegoa: postój. Dzisiaj chan jegomość został zaproszony do serdara i już się wybierał do niego, ale jego synowie tudzież nureddin i inni członkowie jego rodźmy poczęli wołać: — „Nie jedźcie! Niechybnie źle byście zrobili, gdybyście pojechali!", oraz namawiać go i nakłaniać, aby odstąpił od zamiaru udania się [do serdara]. [Chan] w strachu o życie udał tedy chorobę i po- 13. Paszowie w otoczeniu dworzan Porty — miniatura Lewniego w Surname Wehbiego a 29 września 14. Pasza (bejlerbej budziński?) w oto- 177 R°k 1683. Zrzucenie chana tatarskiego Murad Gereja l x j;p.: h;.tnri-M 8Tf słał swego wezyra Bahadyra agę z wiadomością, iż dzisiaj nie może się stawić. Wielki serdar ponowił więc zaproszenie oraz raczył dodać, że gdyby chan był przyszedł, to przecież trudno sobie wyobrazić, aby spotkało go co innego niż honory. Zaraz jednak pomyślał sobie, że na miejsce tego trzeba by dać kogo innego. Polecił tedy wywiedzieć się, kto by się zamiast niego nadał na chana. Okazało się wówczas, że najstosowniejszy ze wszystkich byłby Hadży Gerej sułtan, który później [od innych] nadciągnął był z Krymu. Również serdar był słusznego zdania, że najprędzej ten winien by zostać chanem. Postanowiono tedy, że właśnie jemu będzie łaskawie nadana ta godność. Czwartek dnia ósmegoa: postój. Dzisiaj przygotowano różnego rodzaju chy-laty, które silahdar aga przywiózł od padyszacha dla starszyzny wojsk. Sproszono tedy wszystkich do kwatery serdara, a gdy się już mieli rozejść, szejch Wa-ni Mehmed efendi odprawił modły, po czym jako pierwszy został przyodziany w dygnitarskie futro z pokryciem z zielonego sukna. Wezyrów przystrojono w futra z pokryciem ze złotogłowiu, natomiast wśród innych — od mirimiranów, emirów i starszyzny wojsk aż po mistrza ceremonii — rozdzielono blisko sto dziesięć kaftanów. Zrzucenie chana tatarskiego Murad Gereja i mianowanie chanem Hadży Gereja Upatrzony na chana krymskiego Hadży Gerej sułtan401 został sprowadzony do namiotu bejlerbeja budzińskiego wezyra Kara Mehmeda paszy i czekał tam na zaproszenie. Z nakazem przywiezienia go wyprawił wielki serdar Szejchogłu Bekira agę oraz czawuszów dywanu monarszego z czawuszbaszym na czele. Pojechali oni tedy po niego, a wówczas Hadży Gerej sułtan, mając u boku około piętnastu ludzi, przybył w myśl rozkazu [do namiotów serdara], wjechał konno w przejście pomiędzy nimi i zsiadł przed sajbanem. Wielki serdar znajdował się w tym momencie na sofie. Przyszedł tedy niebawem, a gdy uścisnęli sobie ręce i padli w objęcia, obydwaj zasiedli na posłaniu z poduszek. Po kawie, sorbetach i wonnościach [serdar] raczył powiedzieć: — Niech Ałłah [wam] błogosławi! Oto najjaśniejszy pan nasz jegomość raczył łaskawie nadać wam chanat krymski. Potem polecił przyodziać Hadży Gereja sułtana w krótkie futro z soboli kryte złotogłowiem, a na to w chylat najprzedniejszy z przednich oraz przypasać mu wysadzaną klejnotami szablę i przewspaniały kołczan, w końcu zaś raczył powiedzieć: 15. Turecka orkiestra wojskowa na koniach — miniatura Lewniego w Surname Wehbiego a 30 września " 178 Silahdar Mehmed aga z Fyndykły — Teraz zapuśćcie sobie brodę! Obecny na [tym] zgromadzeniu szejch Wani Mehmed efendi odprawił modły, a potem chan dosiadł konia z rzędem dywanowym, którego przyprowadzono mu aż do brzegu sofy. Towarzyszył rnu aż do buńczuków402 reisefendi i czawuszba-szy, dalej zaś — tak, jak kiedy jechał on tutaj — poprowadził go już sam cza-wuszbaszy, który, jadąc przodem przed nim, dowiózł go aż do namiotu wezyra Kara Mehmeda paszy. Nie tracąc czasu, [nowy chan] tejże godziny przeprawił się przez Dunaj na brzeg przeciwny, peszteński, i rozbił namioty w okolicy o dwie godziny dalej. Gdy zaś zasiadł w nich, przybyło tam również wojsko tatarskie, które skupiło się wokół niego. Tymczasem syn wspomnianego chana został przystrojony w futro, zaś Baha-dyr aga ponownie został mianowany wezyrem chańskim, po czym przybyłych z nim Tatarów ubrano w chylaty, a następnie wyprawiono ich wszystkich w ślad za chanem. Przy intronizacji nowych chanów krymskich zwykło się dawać im z ramienia wysokiego sułtanatu kapanicę z futra sobolowego z pokryciem z czerwonego aksamitu i złotymi guzami, dwa pióropusze [w oprawach] obsypanych drogimi kamieniami, tudzież podobnie zdobioną szablę, kołczan i kindżał, konia z siodłem i rzędem dywanowym, czaprakiem i łańcuchem, jako też pięć tysięcy sztuk monety dobrej [próby]. Temu dano to wszystko oprócz kindżału i pióropuszy, a zamiast w kapanicę odziano go w kryte złotogłowiem futro, a to dlatego, że [owych rzeczy] nie było pod ręką. Reisefendi zaś z orszakiem, w którym jechał zastępca mirialema, podskarbi wielki publiczny, efendi-mistrz ceremonii oraz kapelmistrz wielkiego serdara, zawiózł i przekazał mu dyplom [^ nominacją] na chanat, dwa tysiące ałtynów-szerifi oraz jedną chorągiew i dwa buńezuki. Chan zrzucony z urzędu miał przebywać w Jambole403. Jemu samemu wyznaczono płacę roczną w wysokości czterech juków akcza, pozostającemu jeszcze na Krymie jego kałdze Tochtamysz Gerej sułtanowi i bawiącemu u boku chana jego nureddinowi Saadet Gerej sułtanowi — płace po siedemdziesiąt tysięcy akcza rocznie, a towarzyszącym chanowi dwom jego synom — Ałp Gerej sułtanowi i Husam Gerej sułtanowi — płace po pięćdziesiąt tysięcy akcza rocznie. Wszyscy oni zostali następnie wyprawieni do Jambołu pod pieczą jednego z agów wielkiego serdara, pieczętarza Mehmeda agi. Piątek dnia dziewiątego*: postój. Dziś został wydany rozkaz, aby na rzecz silahdara agi dawali wezyrowie po dwie kiesy i po jednym koniu z całkowitym oporządzeniem, a mirimkanowie posiadający ejalety — po jednej kiesie i jednym koniu404. Od wszystkich tedy schodzili się ludzie i składali [owe dary]. Sobota dnia dziesiątego: postój. Dzisiaj silahdar aga wybrał się w drogę do strzemienia monarszego. Tym razem kiahia bej [z nim] nie pojechał, a dla towa- a l października 179 Rok 1683. Postój pod Budzinem OO 181 Rok 1683. Pierwsza bitwa pod Parkanami "')M skie w tym samym zwartym szyku, w jakim przyszło było pod Wiedeń, poszło wzdłuż wiedeńskiego brzegu Dunaju aż do wyspy Komarom, tam przeprawiło się na drugi brzeg rzeki, gdzie leżą Parkany, po czym, mając na celu palankę Parkany i zamek Ostrzyhom, obsadziło [brzegi] rzeki Dunaju i znajduje się już niedaleko. [Języków tych] zatem pościnano, a ci, którzy ich przyprowadzili, zostali przy-odziani w chylaty i łaskawie obdarowani. Dla ochrony zamków Ujvar i Ostrzyhom wysłano do tego czasu blisko pięć tysięcy rekrutów janczarskich. Następnie bejlerbej budziński wezyr Kara Mehmed pasza został był mianowany seraskerem całego tego wojska, a z nim wyruszył także bejlerbej sylistryjski wezyr Mustafa pasza z Mityleny, bejlerbej bośniacki wezyr Chyzyr pasza, bejlerbej karamański Bośniak Mehmed pasza i bejlerbej siwaski Binamaz Chalil pasza — wszyscy przydani do jego boku razem ze swymi dworami i wojskami swoich ejaletów, co razem stanowiło blisko trzydzieści tysięcy wojowników. Właśnie dzisiaj przeprawili się oni po moście pod Ostrzyho-miem na drugi brzeg, gdzie leży palanka Parkany, po czym do wieczora wszyscy wybrali się i pojechali tam, gdzie wedle rozkazu mieli pełnić straż. Wszystkich [tych paszów] raczył wielki serdar napomnieć powiadając: — Doprowadźcie [wojsko swoje] w całości. Ja ruszę w ślad za wami do Ostrzyhomia oraz zlustruję zarówno dwory wasze, jak i wojska waszych ejaletów, a jeśli stwierdzę ubytek — zrobię z wami porządek! Rozkazał również, aby chan tatarski wyprawił swoje kosze, to jest ciężary, oraz chorych i rannych do swego kraju, sam zaś wraz z niczym już nie obciążonym swoim wojskiem był w pogotowiu, a sipahiom, silahdarom i czterem niższym formacjom także kazał być w gotowości. [Potem] dosiadł konia i odwiedził po kolei wszystkich paszów, a po powrocie do swoich namiotów posłał chanowi tatarskiemu przez gońca Czelebi Ahmeda agę dwa tysiące złotych szerifi strawnego. We środę dnia czternastegoa ałajbej awloński i ludzie z Ostrzyhomia przyprowadzili dwóch języków. [Ci] oznajmili, że wielka tłuszcza nieprzyjaciół wiary, znowu obsadziwszy [brzegi] rzeki Dunaju, przybyła do okolicy o cztery godziny od Parkanów i zatrzymała się tam. We czwartek dnia piętnastego do seraskera wezyra Kara Mehmeda paszy przybyli oblężeni muzułmanie lamentując, że nieszczęśni przeklętnicy powzięli zamiar zburzenia palanki Parkany, więc od taboru giaurskiego oderwało się około dwunastu tysięcy wyborowej, całej zakutej w modre żelazo piechoty i jazdy, a część tego wojska posunęła się nieco w stronę Parkanów i zajęła tamtejszą strażnicę. [Pasza] ruszył przeto z przydanymi mu do boku trzydziestoma tysiącami zwycięskiego wojska konnego oraz skierował się i puścił na nieprzyjaciela wiary. [Potem] gdy bejlerbej rumelijski Chodżazade Arnawud Hasan pasza zmówił modlitwę i przeciągnął rękami po twarzy, pierwsi uderzyli na giaurów ryce- a 6 października rze ze Śremu i Smederewa, którzy stanowili straż przednią. Za nimi paszowie z resztą wojsk, jakie mieli przy sobie, jednym owiani duchem i zamienieni w jeden potok szabel, wszyscy razem niby huragan spadli na nieprzyjaciela wiary oraz wszczęli taki bój, takie przypuszczali ataki i szturmy, tak dzielnie się uwijali i poczynali sobie, że zaskoczeni tym nieszczęśni przeklętnicy w pierwszej chwili okazali się niezdolni do stawienia oporu i do walki, toteż z łaski Ałłaha Najwyższego w mgnieniu oka zostali rozbici. Z najwyborniejszych oddziałów nieszczęsnego wojska pieszego i konnego, jakie szły na ich czele, więcej niż osiem tysięcy padło od szabel, a ich uciekające niedobitki goniono i mordowano aż do samego ich taboru, do którego były dwie godziny drogi. Z ich piechoty ani jeden nie ocalał — [wszystka] została zniszczona i obrócona wniwecz, a całe owo rozległe pole usłali muzułmanie stosami ich trupów, tamci bowiem z łaski Ałłaha Najwyższego nie mieli najmniejszej siły, by się przed nimi bronić 405. Po takiej wygranej i zwycięstwie, nabrawszy jeszcze majątków i łupów, powrócono pod Parkany i spoczęto tam w namiotach. Wezyr-serasker Kara Mehmed pasza opisał wówczas dokładnie przebieg owych uwieńczonych zwycięstwem wydarzeń i z relacją oraz wiadomością o nich wysłał do wielkiego serdara Ahmeda paszę, administratora sandżaku janijskiego. Ten przyjechał dzisiaj, w nocy na piątek dzień szesnasty wspomnianego miesiąca o godzinie czwartej, a gdy oddał [ową] relację o wiktorii, [serdar] okazał mu łaskawość oraz polecił przyodziać go w kaftan i ku jego radości szczodrze go obdarował. Nazajutrz, w piątek, w obozie wojsk i w zamku budzińskim strzelano na wiwat z armat i rusznic. Król Emeryk Thokóly znajdował się pod zamkiem Levice, tedy wielki serdar i do niego posłał ową radosną nowinę. Natomiast do chana jegomości wysłał on rozporządzenie polecając mu, aby się przesunął bardziej do przodu. [Chan] w myśl wysokiego rozkazu ruszył się z owej miejscowości wespół ze swoim zwinnym, niczym już nie obarczonym wojskiem tatarskim, a doszedłszy prawie pod odległą o trzy godziny palankę Vac406 stanął tam obozem. Jednakże wojska tatarskiego, jakie mu towarzyszyło, zostało już bardzo niewiele. Zdjęte paniką po dopiero co stoczonej bitwie pod Parkanami, zabrało się ono stamtąd, wróciło do okolicy o półtorej godziny od Budzina i tam legło obozem. Do Budzina natomiast przywieziono Dunajem na statkach nieszczęsne chorągwie, bębny i kotły zdobyte na nieprzyjaciołach wiary, a także blisko tysiąc niefortunnych ich głów. Głowy wysypano do Dunaju, inne zaś rzeczy przyniesiono do wielkiego serdara. Ludzie świadomi tych spraw potwierdzili i oświadczyli, że chorągwie z materii czerwonej i białej haftowanej złotem i srebrem należały do samego króla polskiego. Ci, którzy je przywieźli, zostali przyodziani w chylaty oraz obdarowani. Owe zaś nadeszłe kotły i sztandary posłał wielki serdar przez Alego agę, byłego kiahię swoich kapydżych, do strzemienia monarszego. Do niesienia pomocy wezyrowi Kara Mehmedowi paszy został wyznaczony i 182 Silahdar Mehmed aga z Fyndykły 'n;1? ' - > Murtaza aga, kiahia bejlerbeja damasceńskiego Abaza Sary Husejna paszy (sam pasza był obłożnie chory), tudzież bejlerbej aleppski Kurd Bekir pasza i jeden tysiąc wojska egipskiego. Na drugi dzień, w sobotę dnia siedemnastego wspomnianego miesiącaa, późnym popołudniem, jeszcze zanim oni [tam] dotarli, wojsko stojące pod Parkanami poniosło porażkę. Wiadomość o tym dotarła do obozu wojsk i rozniosła się •dzisiaj wieczorem. Nazajutrz, w niedzielę, pełna goryczy wiadomość o klęsce (przed którą niech nas Ałłah Najwyższy zachowa!) nadeszła od Kara Mehmeda paszy407. Słowik wesołości pierzchnął wówczas z gniazda w głębi serc wszystkich. Przez owo zrządzenie Pana Boga Najwyższego i z woli Tego, za którego sprawą wszystko się dzieje i który odwraca bieg wszelkich wydarzeń — o ile poprzedniego dnia panowała radość rozmaita z przedziwnej Wiktorii, o tyle dzisiaj serca sług Ałłahowych zalały dwakroć liczniejsze armie niepokoju i zastępy frasunku. Do porażki owej, jak wszystko na to wskazuje, doszło w sposób taki, że skazani na piekło przeklętnicy, jacy przedtem przyciągnęli tam i zostali pobici, były to oddziały wojska niemieckiego i polskiego przybyłe w te strony jako straż przednia, bez armat i innego sprzętu, po to, by zasięgnąć wieści o znajdującym się w przedzie wojsku muzułmańskim. Szły one i ciągnęły zaślepione pychą, więc gdy łaska Ałłahowa stanęła po stronie muzułmanów oraz gdy w stronę tych dmuchnął i powiał wietrzyk pomocy Bożej i zwycięstwa, całe to mnóstwo bezbożnych giaurów w jednej chwili przeprawiło się po moście ostrza ich szabel. Tym razem wszakże, mając już dokładne wiadomości o zwycięskich wojskach, przyszli oni w pełnej gotowości do boju, w jakiej się byli zjawili przedtem pod Wiedniem, a z żołnierzem nawet jeszcze liczniejszym niż wówczas. Serasker wezyr Kara Mehmed pasza, wzbiwszy się w dumę i mniemając, iż rzeczy mają się tak samo jak poprzednim razem, zapragnął zmierzyć się i z tym wojskiem nieprzyjacielskim — z taborem głównych sił wroga. Jednakże mirimiranowie i emirowie nie zgadzali się na to i wcale nie uważali tego za wskazane lub stosowne. — Usuńmy z palanki Parkany całą ludność i przeprawmy ją do przeciwległego Ostrzyhomia, palankę zaś spalmy, następnie przeprawmy się także my sami i zburzmy most, a potem wesprzyjmy siły zamku ostrzyhomskiego i stańmy w jego obronie! — mówili. Ale wezyr nie zważał na to i nie zgadzał się z nimi. — Taki jest rozkaz! — rzekł i zdecydował się na zbrojną rozprawę. Potem, chcąc zapobiec ucieczce wojska, zniszczył pewną liczbę łodzi, na których opierał się most pod Ostrzyhomiem, i przygotował się do walki. Nazajutrz, w sobotę dnia siedemnastego wspomnianego miesiąca, nieprzyja- " 9 października 183 Rok 1683. Druga bitwa pod Parkanami ciele wiary — giaurzy hołdujący złym zasadom — ustawili w szyki swoją piechotę i jazdę, rozlokowali działa szahi i sięgając prawym skrzydłem rzeki Dunaju, zaś lewym skrzydłem rzeki Hron408, dumnie i z jak największym spokojem przemierzyli i przeszli całą ową bezkresną równinę. Wojska muzułmańskie także ustawiły się w ordynku, ale gdy wzniosły okrzyk: „Ałłah akbar!" i miały uderzyć w [samo] serce nieprzyjaciela, giaurzy rozstąpili się na dwie strony, a potem — niczym rozerwana toń morska — znów zwarli szeregi. Zastępy muzułmańskie znalazły się pośród niezliczonej rzeszy wojsk nieprzyjaciół wiary. Nikczemni giaurzy szczelnie je otoczyli z czterech stron oraz rozpętali bitwę, aż wojskom muzułmań-kim zabrakło w końcu sił do walki, aż zatrzęsły się pod nimi wytrwałe nogi, aż się rozsypały i rozpierzchły, a gdy każdy z nich uciekał w inną stronę, zostały do cna rozbite i rozgromione. Ci z jazdy, którzy mieli konie silne i wytrzymałe, rzucili się do ucieczki bądź to ku rzece Hron, bądź też w stronę Ostrzyhomia, ale ten niegodny zamiar sprzeczny był z wyrokiem Ałłaha, więc kilka tysięcy muzułmańskich gazich wypiło tam wino śmierci męczeńskiej. Tysiące innych, zapomniawszy o rozwadze i stateczności, dotarły do mostu ostrzyhomskiego. Najpierwszy zaś ze wszystkich zjawił się tam serasker wezyr Kara Mehmed pasza z pewną liczbą rozgromionego wojska. Złączywszy łodzie wspomnianego mostu przedostał się on na brzeg rzeki, potem zaś, znowu rozbiwszy ów most, przybył pod zamek Ostrzyhom i wjechał do niego. Rozgromieni gazijowie muzułmańscy, jacy przybyli do przyczółka mostu później, znaleźli go więc zniszczonym. Piechota i jazda skoczyła zatem w wody Dunaju, ale na tysiąc ludzi jeden tylko wychodził cało, reszta zaś potopiła się i po-ginęła. Ścigający ich giaurzy siedzieli im [po prostu] na karku. Gdy uderzyli i przypuścili szturm na gazich muzułmańskich, których znaleźli na brzegu Dunaju, przeważna część tych mimo wytrwałej walki poległa męczeńsko i poszła do najwyższego nieba, a wielu dostało się do niewoli. Dereszowata klacz pod bejlerbejem sylistryjskim wezyrem Mustafą paszą z Mi-tyleny została raniona i runęła na ziemię, a wtedy ten we dwójkę z namiestnikiem siwaskim Binamaz Chalilem paszą dostał się jako jeniec w ręce hetmana lwowskiego409, który przybył tutaj z wojskiem polskim. Bejlerbej bośniacki Chy-zyr pasza utonął w Dunaju. Bejlerbej karamański Bośniak Sziszman Mehmed pasza na brzegu Dunaju spadł z konia, ale się nie poddał nieprzyjacielowi i walcząc poległ męczeńsko. Zaimów zaś i posiadaczy timarów, którzy tam wypili i wychylili puchar śmiertelny, było bez liku. Słowem, na brzegu Dunaju jedni muzułmańscy gazijowie dostali się do niewoli, innych posiekano szablami, jeszcze inni, ugodzeni kulą armatnią bądź muszkietową, męczeńską śmiercią swoją złożyli świadectwo [prawdziwości swej wiary]. Od krwi, która spłynęła do Dunaju, wody jego w jednej chwili zmieniły się do niepoznaki. Tylko nieliczna garsteczka znalazła drogę prowadzącą do ocalenia. Jednakże gdy część uciekła w kierunku zamku Novigrad, przeklętnicy i nie- 184 Silahdar Mehmed aga z Fyndykły szczęśnicy odcięli im drogę, więc ci, którzy przeprawili się przez bród na rzece Hronie, również w większości zginęli. Kiedy zaś nikczemni giaurzy zjawili się pod palanką Parkany, oblężeni muzułmanie poddali się, ci jednak, nie zważając na kapitulację, podpalili [palankę] z czterech stron. Parę tysięcy mężczyzn i kobiet, jakie się tam znajdowały, spłonęły wówczas i zginęły wśród lamentu i jęków, a dymy [pożarów] buchały tam aż do niebios. To, co się tam stało, było spowodowane niefortunnym pociągnięciem, którego źródło tkwiło w niefrasobliwości wspomnianego serdara. Serasker bowiem, wezyr Kara Mehmed pasza, samolub i zarozumialec, turek nieoświecony i głupi, okrut-nik i tyran, człowiek bezlitosny i tępy, który do swoich urzędów doszedł poczynając od służby jako odabaszy bostandżych, przez to, że uciekł jako pierwszy, a potem zburzył most, stał się winny przelewu krwi tylu tysięcy ludu mahome-tańskiego. Natomiast bejlerbej rumelijski Chodżazade Arnawud Hasan pasza, straciwszy w walce konia, wlazł przynajmniej na wóz i w ten sposób dokazywał cudów [waleczności]. [Potem] porzucił on swego serdara Kara Mehmeda paszę, a zjawiwszy się w południe w obozie wojsk, odbył spotkanie z wielkim serdarem i opowiedział mu, co się wydarzyło. — Błędów w walce nie popełniono, nie utrzymano się zaś z powodu ogromu i liczby nieprzyjaciół wiary. Taka po prostu była wola Ałłaha! — powiedział. Dzisiaj tudzież dzisiejszej nocy powracało i dołączało do obozu wojsko, które zaznało tej porażki — gołe, spłakane, w strasznym stanie, przeważnie bez koni i w ranach. W poniedziałek dnia dziewiętnastegoa administratorowi sandżaku hamidzkie-go Chazinedarowi Hasanowi paszy został łaskawie nadany ejalet anatolijski, a jego poprzednikowi Ahmedowi paszy, synowi Osmana paszy — ejalet bośniacki, administratorowi sandżaku iczelskiego Abdulmuminowi paszy — ejalet karamań-ski, administratorowi sandżaku bołujskiego Kadyogłu Husejnowi paszy — ejalet siwaski, czawuszowi Kapłanowi — urząd ałajbeja janijskiego, a jego poprzednikowi Mustafie adze za wielkie zasługi w czasie oblężenia Wiednia — sandżak ja-nijski, po czym [wszyscy] zostali przystrojeni w chylaty. Bejlerbej aleppski Kurd Dęli Bekir pasza został mianowany dowódcą obrony Ostrzyhomia, a do boku przydano mu zaimów i posiadaczy timarów z kilku sandżaków rumelijskich (a mianowicie z sandżaków: elbasańskiego, delwińskiego i janijskiego), po czym odjechali oni do wskazanego im miejsca. Bejlerbejowi budzińskiemu, seraskerowi wezyrowi Kara Mehmedowi paszy, rozkazano łaskawie, aby się stawił w obo- zie. Nazajutrz, we wtorek, [pasza ten] przybył i ucałował brzeg szaty wielkiego ser- a 11 października 185 Rok 1683. Odjazd króla siedmiogrodzkiego i ,,,-, .. ..„,. <,„,;,, ,..,.., . dara oraz rozmawiał z nim przez jakiś czas. Gdy miał odejść, serdar powiedział: — „Pięknieś się spisał. Oby twe lica zawsze jaśniały szczęściem!" oraz kazał przyodziać go w dygnitarskie futro z soboli. Do serdara przybył dzisiaj również szejch ostrzyhomski, który opowiedział, że nieprzyjaciel wiary obrał sobie za cel Ostrzyhom. Król Emeryk Thokoly przysłał jednego języka porwanego z wojska polskiego, a ten poświadczył słowa szejcha. Wobec tego do obrony Ostrzyhomia został wysłany bejlerbej anatolijski Chazi-nedar Hasan pasza, bejlerbej janowański Defterdar Hasan pasza, dżebedżibaszy Abaza Sijawusz aga z pewną liczbą kuł i prochu, kiahia topczych Kyrkbir Mustafa aga z osiemnastoma topczymi, zagardży Arnawud Mehmed aga z dwudziestoma trzema janczarami tudzież samsundżybaszy Giirdżi Sulejman aga i zembe-rekczibaszy Pabudżi Bujiik Arnawud Mehmed aga. Wyruszyli oni tam [wszyscy], ale dżebedżibaszy i kiahia topczych dostali [od wielkiego serdara] polecenie, aby zostawili tam proch i amunicję oraz osiemnastu topczych, a sami wrócili do obozu wojsk. Uwięzionych [poprzednio] agów sipahiów i silahdarów wypuszczono na wolność, ale kiahiowie, podkiahiowie i baszczawusze nadal pozostali w więzieniu. We środę dnia dwudziestego pierwszegoa bejlerbej budziński Kara Mehmed pasza, bejlerbej rumelijski Chodżazade Arnawud Hasan pasza, bejlerbej bośniacki Ahmed pasza, syn Osmana paszy, tudzież dowódcy korpusu [janczarów] zostali wezwani do namiotu wodza, gdzie odbyła się narada. Uznano tam za stosowne, aby kiahia kułów Czelebi Ismail aga z czterdziestoma odami janczarów pozostał na zimę w koszarach budzińskich dla ich obrony, więc po zmówieniu „Fa-tihy" przyodziano [wymienionego] w przednie futro z soboli. Bejlerbej damasceński wezyr Abaza Sary Husejn pasza został wówczas wyznaczony na komendanta Budy i przystrojony w kryte złotogłowiem futro. Do jego boku został przydany i wysłany razem z nim sandżakbej ledżuński 41°, jako też zaimowie i posiadacze timarów z Trypolisu w Syrii tudzież ci paziowie pokojowi wielkiego serdara, którzy posiadali ziamety w Syrii. Natomiast zaimowie i posiadacze timarów z eja-letu trabzońskiego zostali wyznaczeni do obrony Stołecznego Białogrodu. Nie mieli oni żadnych środków do życia, tedy jedynie tym oddziałom wydano ze skarbu tytułem pożyczki siedem kies akcza. Odjazd króla siedmiogrodzkiego Michała Apafyego Król siedmiogrodzki Michał Apafy otrzymał pozwolenie na odjazd do swojego kraju. Dostąpił on dzisiaj zaszczytu ucałowania brzegu szaty serdara oraz ku swemu szczęściu i radości został razem ze swoimi ludźmi zwolniony [od dalszych posług]. 13 października 186 Silahdar Mehmed aga z Fyndykły [Odbyło się to] w sposób taki, że najpierw, jeszcze o świcie, posłano do wymienionego króla odpowiednią wiadomość, a około południa przyjechał on z wielkim orszakiem do obozu wojsk. Odpoczął on nieco w namiocie namiestnika ru-melijskiego, a gdy dano znać o nim wielkiemu serdarowi, ten wyznaczył kilku strojnych w pióropusze czawuszów dywanu z czawuszbaszym agą na czele oraz agów czterech niższych formacji, by udali się do niego i go sprowadzili. Król przyjechał tedy w towarzystwie około pięćdziesięciu swoich ludzi, przed wejściem do namiotu [serdara] zsiadł z konia oraz udał się do czworobocznego namiotu wewnętrznego i usiadł tam na stołku ustawionym koło słupa [podpierającego dach namiotu]. Wielki serdar wyszedł ze swego namiotu i pozdrawiając zebranych, wszedł na sofę, po czym, owacyjnie witany przez czawuszy, raczył usiąść na stołku naprzeciwko króla. Król podszedł wówczas do wodza i ucałował brzeg jego szaty, a następnie cofnął się i stał. — „Witaj mi!" — powiedział do niego serdar, a król oddawszy mu pozdrowienie i ukłon, powtórnie ucałował brzeg jego szaty i cofnął się, a gdy otrzymał od wielkiego serdara stosowne pozwolenie, już spoczął na swoim stołku. Za pośrednictwem Aleksandra, pierwszego dragomana dywanu monarszego, raczył [serdar] wymienić z nim parę łaskawych pytań i odpowiedzi tudzież obsypać go deszczem pereł [wymowy], [a król] podczas owego obcowania [z nim] dwakroć podchodził do niego i całował brzeg jego szaty. Z kolei była kawa, sorbety i wonności, a następnie przyodziano [króla] w budzące radość krótkie futro kryte złotogłowiem, zaś dragomana dywanu i dziesięciu ludzi [królewskich] w chylaty, które napawają człowieka radością i zadowoleniem. Potem król dosiadł swego konia, a czawuszbaszy znowu ruszył przodem przed nim i towarzyszył mu aż do chwili, gdy wyjechał poza obóz wojsk. Jadąc w tę stronę król nie kazał był trąbić w trąby i surmy ani bić w bębny, [natomiast] podczas powrotu, gdy znalazł się już poza obrębem obozu, polecił [swojej kapeli], by grała. W ten sposób przedostał się on przez most na Dunaju na stronę pesz-teńską i odjechał. Na to spotkanie wielki serdar, reisefendi i czawuszbaszy włożyli małe zawoje i dygnitarskie futra. Dnia następnego, we czwartek8, bałtadży imieniem Azadły przywiózł wielkiemu serdarowi tobół zdradliwy podarków od Jusufa agi411, agi domu szczęścia. Zaim pewien spośród zaimów z sandżaku delwińskiego został wyznaczony do obrony Ostrzyhomia. Przyszedł on tedy do bejlerbeja rumelijskiego oraz powiadomił go o ucieczce swojego ałajbeja. [Bejlerbej] dał znać o tym wielkiemu serdarowi, a wówczas zbiega schwytano i ścięto przed namiotami [serdara]. Stracony, jak się okazało, zabił był przedtem córkę Byjykły Alego paszy, więc teraz zrządzeniem Bożym sprawdziła się na nim sentencja: „Zabójcy obwieść, że będzie zabity!" a 14 października 187 Rok 1683. Przygotowanie obrony Ostrzyhomia t s rsgu Natomiast dżebedżibaszy Sijawusz aga i kiahia topczych powrócili donosząc, że amunicję i osiemnastu topczych dostarczyli bezpiecznie do zamku ostrzyhom-skiego i zostawili ich tam tudzież że namiestnik nikopolski Arsłan Mehmed pasza w myśl otrzymanego rozkazu zajechał do zamku Ostrzyhomia z pewną liczbą swoich ludzi, że bejlerbej aleppski Kurd Dęli Bekir pasza, który też miał rozkaz zajechać tam, nie zajechał, lecz razem z bejlerbejem anatolijskim Chazinedar Hasanem paszą siedzi na zewnątrz zamku w namiotach, zaś niecni giaurzy, mając na celu Ostrzyhom, poczęli budować most na Dunaju powyżej zamku. Zaraz tedy do Dęli Bekira paszy został wysłany ostry rozkaz, aby wniósł się do zamku oraz zaprowadził w nim ład i stanął na jego straży. Natomiast od Chazinedar Hasana paszy nadszedł list z wiadomością o tym, że nieprzyjaciel wiary już zbudował most i z okolic położonych bardziej w górze [rzeki] dowiózł łodziami na brzeg ostrzyhomski blisko cztery tysiące swojej piechoty. Wielki serdar, wydawszy lafę oraz pieniądze na mięso i chleb z góry na sześć miesięcy, tejże godziny wyznaczył i wysłał do obrony Ostrzyhomia serczeszmego Mahmuda beja i pięciuset pieszych sejmenów tudzież wszystkich zaimów i posiadaczy timarów z sandżaku trikalskiego, jacy się tam znajdowali. Następnie obdzielił on pięciuset dwudziestu zaimów i posiadaczy timarów bezpańskimi włościami, za co mieli oni zamknąć się w Ostrzyhomiu i trwać na jego straży od tej chwili aż do dnia Chyzra. Potem, gdy na [jego] wysoki rozkaz reisefendi w celu szybkiego sporządzenia aktów nadania zgromadził wszystkich pisarzy i kazał im pisać przez całą noc aż do rana, wręczył on każdemu z obdarowanych odpowiedni akt i wyprawił ich [do Ostrzyhomia]. Natomiast sandżakbej novigradzki przysłał dwóch języków niemieckich. Oświadczyli oni, że wśród giaurów panuje wielki niedostatek chleba, toteż generał nazwiskiem Di Baviera 412 z siedmioma tysiącami giaurskiego żołnierza oderwał się od nich i pociągnął w niewiadomym kierunku. W piątek dnia dwudziestego trzeciegoa przyjechał od strzemienia monarszego kiahia kapydżych Gazzazogłu Ahmed aga. Na spotkanie jego został wysłany Omer bej z kilkoma agami, którzy powitali go we wsi Hamzabej. Do obozu przybył on już o zmroku, a dostąpiwszy w namiocie serdara zaszczytu ucałowania brzegu jego szaty, oddał dwa pióropusze [w] zdobionych klejnotami [obsadkach], kindżał wysadzany drogimi kamieniami, inkrustowaną klejnotami szablę i takiż kołczan, kapanicę z czerwonego aksamitu podbitą sobolowym futrem tudzież kołpak, które to przedmioty posłał padyszach dla [chana] tatarskiego. Następnie udał się ze swoimi ludźmi do namiotu, rozbitego dlań w pobliżu namiotu kiahii, i spoczął tam. Przywiózł on zarazem pismo monarsze w sprawie rozdziału urzędów, toteż wielki serdar zaczął je sprzedawać jeden po drugim. a 15 października 188 Silahdar Mehmed aga z Fyndykły Wyjazd wielkiego serdara do zimowych leży pod Belgradem W ciągu dwudziestu dwóch dni postoju pod Budzinem wielki serdar pozałatwiał sprawy pograniczne, wyznaczając dla każdego zamku 7 osobna stosowną do potrzeb ilość prowiantu i żołnierza dla jego obrony. Oddawszy tedy wszystko pod opiekę Pana Stworzyciela Najwyższego, w sobotę dnia dwudziestego czwartego a wspomnianego miesiąca wyprawił on o wschodzie słońca swoje buńczuki, a następnie koło południa wyruszył spod Budzina również sam z całym obozem wojsk monarszych, kierując się do leż zimowych pod Belgradem, zaś po trzech i pół godzinach spoczął w swoim namiocie, rozbitym pośród [zielonego] jak szmaragd uroczyska Hamzabej. Bejlerbej budziński wezyr Kara Mehmed pasza tudzież kadi tego wilajetu towarzyszyli dzisiaj wielkiemu serdarowi aż do połowy drogi, a potem wrócili. Z woli Ałłaha Najwyższego w różnych punktach obozu wojsk szerzyła się jakaś choroba wewnętrzna, toteż na brzegach Dunaju, na ulicach i na drogach oraz w licznych miejscach obozu pomarło możnych i maluczkich tylu, że liczbę ich znał jeden tylko Ałłah. Z Ostrzyhomia natomiast nadjechał człowiek, który opowiedział, że na skutek wielkiej powodzi część mostu zbudowanego przez giaurów uległa zniszczeniu. Bejlerbejowi varadzkiemu Gurdżi Mehmedowi paszy zezwolono powrócić na swój urząd [w Yaradzie], a królowi Emerykowi Thokolyemu — odjechać do swego kraju. Kiedy zaś do obozu przyjechał bejlerbej egerski Kiahia Sarchosz Ahmed pasza, dano jego kiahii pewną liczbę sipahiów i silahdarów, którzy mając otrzymywać wyższy żołd zapisali się byli na ochotnika, jako też pięć od jan-czarów i topczych oraz wysłano go do obrony Ostrzyhomia. Natomiast bejlerbe-jowi anatolijskiemu Chazinedar Hasanowi paszy i bejlerbejowi janowańskiemu Defterdar Hasanowi paszy, którzy stali na straży Ostrzyhomia, został dany rozkaz, by przyjechali do obozu. Niedziela dnia dwudziestego piątego wspomnianego miesiąca b: postój w Ercsi413. Dzisiaj przyniesiono wielkiemu serdarowi wiadomość, że załogi zamków w sąsiedztwie Karyntii stoczyły bitwę z tamtejszymi giaurami Chorwatami i z pomocą Ałłaha Najwyższego około pięciuset giaurów, skazanych na piekło wielobożni-ków, oddały na pastwę szabel, pewną zaś ich liczbę wzięły w jasyr. Zarazem dostarczono do niego dwóch języków oraz trzy sztandary. Ludzi, którzy z tym przybyli, rozkazał on przyodziać w chylaty oraz udzielił im nagród. Natomiast z Ostrzyhomia przyjechał człowiek, który doniósł, że wojska broniące zamku są wielkie i liczne, a nieprzyjaciele wiary — ich przeciwnicy — zupełnie nie są w stanie utrzymać mostu i są tym zrozpaczeni. Poniedziałek dnia dwudziestego szóstego °: postój w Dżankurtaran. Dzisiaj przyprowadzono dwóch języków, pospolitych żołnierzy. Zeznania ich pokrywały a 16 października b 17 października ° 18 października 189 Rok 1683. Postój w Dżankurtaran -''2'1 SK'!I " się ze sobą. Powiedzieli oni zaś, że król polski, przeklętnik nazwiskiem Sobieski, przyciągnąwszy w te okolice, powiedział był: „Pójdźmyż i obejrzyjmy sobie zamek Budę!", ale jego starszyzna nie zgodziła się na to przekładając tak oto: — „W owych stronach już nawet trawy zabrakło. Nasze zwierzęta potracą [tam] siły, a ludzie nasi poginą. Wojsko niemieckie ma blisko do swojego kraju, [a mimo to już] ciągnie na zimowe leże, a my — kiedyż pojedziemy do swojej ziemi?", że w ich taborze okka chleba kosztuje pół kurusza, przeto panuje tam drożyzna, głód i szerzą się choroby, że król polski ze swoimi wojskami oderwał się od wojsk niemieckich, a podążając do swojego kraju przybył pod palankę Szecseny414, należącą do ejaletu egerskiego, oraz obiegł ją, tudzież że oblężeni w niej muzułmanie wyprawili podczas bitwy blisko cztery tysiące giaurów do piekieł, w końcu jednak, ponieważ była to palanka drewniana, poddali się i dzięki temu uszli z życiem, po czym giaurzy palankę spalili, a następnie poszli dalej. Żołnierzy pogranicznych, którzy przyprowadzili tych języków, kazał serdar przyodziać w chylaty oraz obdarzył ich, sprawiając im przez to radość. Chazinedar Hasan pasza i Defterdar Hasan pasza przyjechali do obozu i dostąpili zaszczytu ucałowania brzegu szaty serdara. Do godności piastowanych przez Chazinedar Hasana paszę został wtedy łaskawie dodany sandżak eskiszehir-ski. Namiestnikowi nikopolskiemu Arsłan Mehmedowi paszy, który stał na straży Ostrzyhomia, został natomiast nadany sandżak hamidzki. Wtorek dnia dwudziestego siódmego a: postój. Było już postanowione, że wielki serdar będzie zimował w Belgradzie, dlatego też sporządzono rejestr kwater oraz wysłano go do Zulfikara agi, kwatermistrza w Belgradzie. Dziś została skradziona lafa za miesiące muharrem, safer i rebiiilewwel415 dla sipahiów, którzy nie zgłosili się po nią poprzednio, podczas wypłaty w Osijeku, w drodze na wojnę. środa dnia dwudziestego ósmego: postój. Czwartek dnia dwudziestego dziewiątego: postój. Dzisiaj przyjechał z wojska tatarskiego goniec imieniem Bajgeldi aga. Dał on znać, że pod Peszt przyszło dwadzieścia pięć tysięcy Wielkich Nogajów oraz piętnaście tysięcy ludzi z plemienia Jaman Sadak416, to jest razem czterdzieści tysięcy wojska tatarskiego, toteż w obecności serdara został przystrojony we wspaniały chylat. Bejlerbej janowański Defterdar Hasan pasza został wraz z wojskiem swego ejaletu skierowany do obrony Pesztu, więc pojechał tam z powrotem. Piątek dnia pierwszego miesiąca zilkade": [odpoczynek na] obozowisku w F61dvar. Sobota dnia drugiego: [odpoczynek na] obozowisku w palance Paks. Niedziela dnia trzeciego: [odpoczynek na] obozowisku w palance Szekszard. Poniedziałek dnia czwartego: [odpoczynek na] obozowisku w Bataszek. Dzisiaj nadeszła wiadomość, że nieprzyjaciel wiary obiegł palankę Berzence417 poło- a 19 października •> 22 października 190 Silahdar Mehmed aga z Fyndykły żoną w pobliżu zamku Kanizsy, więc bejlerbejowi bośniackiemu Ahmedowi paszy, synowi Osmana paszy, została zlecona jej obrona. Konie pociągowe, używane do przewozu armat, już potraciły swą moc, toteż [przewóz] owych [armat] został powierzony Wołochom i Mołdawianom. Wtorek dnia piątego a: [odpoczynek na] obozowisku w palance Mohacz. Dziś zmarł ałajbej bośniacki Ómer aga. Jego ziamet oraz urzędy ałajbeja i kapudana dunajskiego zostały tedy nadane delibaszemu wielkiego serdara Ahmedowi adze, którego też przyodziano w chylat. Środa dnia szóstego: postój. Dzisiaj przyjechał z lamentem człowiek z Sziget-varu, który doniósł, że nieprzyjaciele wiary zaatakowali i zdobyli palanki Be-rzence i Babócsa *18. Dla ochrony i obrony owych stron tudzież Szigetvaru i jego okolic przed fortelami wrogów czy nawet podbojem przez nieprzyjaciela został wyznaczony i wysłany bejlerbej bośniacki Ahmed pasza syn Osmana paszy, bejlerbej rumelijski Chodżaogłu Arnawud Hasan pasza, bejlerbej anatolijski Chazinedar Hasan pasza, bejlerbej siwaski Kadyogłu Husejn pasza, bejlerbej adański Dęli Emir Mehmed pasza, administrator sandżaku ajdyńskiego Szejchogłu Mehmed pasza oraz administrator sandżaku kastamuńskiego Ali pasza — [wszyscy] ze swoimi dworami i wojskami swoich ejaletów, do których dołączono jeszcze [wojska] z ejaletu syli-stryjskiego. Wojska owe, które zostały tam skierowane, już dwakroć przeżywały porażkę i klęskę, więc zarówno w samych [dowódcach], jak też w ich poddanych i służbie oraz ich zwierzętach nie było już ani trochę wigoru czy siły, ale pojechały, innego bowiem wyjścia nie było. Natomiast przed wieczorem przybyli żołnierze z pogranicza, którzy dali znać, że nieprzyjaciele wiary — giaurscy Madziarzy przemieszani z Chorwatami — zdobyli palanki Berzence i Babócsę, gdyż te kapitulowały, a potem je spalili, część tamtejszych muzułmanów, gdy ci wyszli z palanki, razem z dziewicami wzięli w jasyr, pozostałych zaś puścili swobodnie, a na wiadomość o przyjeździe wielkiego serdara na obozowiska w F61dvar przeprawili się przez rzekę i po spaleniu mostu uciekli do ziem na przeciwnym jej brzegu. Bejlerbej maraski Dęli Ómer pasza został tedy wyznaczony do ochrony mostu pod Osijekiem. Czwartek dnia siódmego b: obozowisko w palance Baranyavar. Piątek dnia ósmego: obozowisko w palance Darda. Sobota dnia dziewiątego: obozowisko w Osijeku. Honory ze strony pady szacha, jakie w miejscowości tej spotkały chana tatarskiego Rezydent chana tatarskiego Bekir aga, który wyjechał był jeszcze z postoju w Ercsi z rozkazem sprowadzenia chana tatarskiego Hadży Gereja jegomości do 26 października b 28 października 191 Rok 1683. Obozowisko w Osijeku obozu [wojsk monarszych], dzisiaj powrócił i dał znać, że chan jegomość raczy znajdować się już niedaleko. Bejlerbej maraski Dęli Ómer pasza tudzież agowie sipahiów i silahdarów oraz serczeszme Mahmud bej wyjechali tedy z pewną liczbą wojska i spotkali się z chanem w miejscowości odległej o godzinę drogi. Ruszywszy później przodem przed chanem, wczesnym popołudniem zajechali oni przed namioty serdara. Kiahia wielkiego wezyra419, reisefendi i czawuszbaszy podeszli wówczas parę kroków i oddali [chanowi] selam, następnie zaś krocząc przodem doszli do bram prowadzących do przejść między namiotami. Gdy brama się rozwarła, chan ruszył wśród agów stojących tam w dwóch rzędach i witających go selamem, wjechał na koniu do namiotów, a z konia zsiadł dopiero wtedy, gdy spostrzegł, iż wielki serdar przez szacunek dla niego wyszedł mu na spotkanie aż pod saj-ban. — O bracie, czemużeś sobie nie podjechał jeszcze dalej? — powiedział do niego łaskawie wielki serdar. Uściskali się tedy, a potem [wielki serdar] ruszył przodem i w namiocie wspartym na trzech słupach zasiedli na poduszkach obaj bok w bok: wielki serdar po prawej stronie namiotu, zaś chan jegomość po lewej. Kiedy zaczęli rozmowę, agowie oraz kiahia chański z jego podwładnymi opuścili namiot i udali się do namiotu głównego. Za nimi wyszedł też kahia wielkiego serdara, który zabrał kiahię i kilku innych najważniejszych ludzi chana do swojego namiotu, inni natomiast pozostali w namiocie głównym. Dla chana przygotowany był w obrębie namiotów serdara namiot czworokątny i namiot okrągły, do których też udał się on potem na krótki odpoczynek. Później wszystkich zaproszono na podwieczorek. Chan jegomość siedział we trójkę wespół z serdarem i reisefendim, a jego kiahii podano jedzenie w namiocie kiahii wielkiego serdara. Dla tych, którzy znajdowali się w namiocie głównym, też przygotowano wyborną ucztę, a potem jeszcze nabrali oni jadła do serwetek i zachowali je [sobie na później]. Było tu kilku najważniejszych wodzów przybyłych niedawno Nogajów i Jaman Sadaków. Przyszli oni razem z chanem, przeto i dla nich przygotowano w namiotach serdara pełne stoły i ucztę. Nazajutrz, w niedzielęa, późnym rankiem chan jegomość spotkał się z wielkim serdarem w czworokątnym namiocie na trzech słupach. W momencie gdy kiahia kapydżych Gazzazogłu Ahmed aga wniósł trzymane oburącz pismo monarchy, które był przywiózł od padyszacha, chan jegomość i wielki serdar powstali na nogi. [Chan] ujął wtedy chattyszerif w prawą rękę, ucałował go, położył sobie na głowie, a potem schował w zanadrzu. Następnie zostały mu przypasane szabla i kołczan zdobione drogimi kamieniami tudzież wysadzany klejnotami kindżał, a potem kiahia kapydżych przystroił go w kapanicę futrzaną krytą czerwonym aksamitem oraz w kołpak z pióropuszem. a 31 października 192 Silahdar Mehmed aga z Fyndykły Po tym wszystkim [chan] pożegnał się i, odprowadzony przez kroczącego przodem wielkiego serdara, dosiadł konia z pięknym rzędem i siodłem, który stał już w pogotowiu przy podwyższeniu dla wygodnego dosiadania wierzchowców. Gdy już siedział na koniu, znowu oddał selam, a następnie skierował się i odjechał do obozu swych wojsk. Piętnaście tysięcy Tatarów spośród tych, którzy przyjechali teraz, jak też bejlerbejowie, którzy przedtem pojechali byli do obrony Szigetvaru, rumelijski, anatolijski, bośniacki i adański, każdy ze swoimi dworami i wojskami swoich eja-letów, a także sipahiowie z ejaletu sylistryjskiego i sandżaku bolujskiego oraz cztery niższe formacje — zostali [teraz] skierowani i wysłani do ochrony Bu-dzina. Wobec nadejścia wiadomości o zgonie bejlerbeja damaskiego wezyra Abaza Sary Husejna paszy, który stał na straży Budzina, wszystkie jego rzeczy oraz wielbłądy i muły, jakie bądź miał on przy sobie, bądź też były pozostawione przez niego pod opieką w Osijeku, zostały zajęte na rzecz skarbu. Kiahia kapydżych Ahmed aga został w obliczu serdara przyodziany w kryte złotogłowiem futro oraz otrzymał podarki, a następnie został odprawiony do strzemienia monarszego. Poniedziałek dnia jedenastegoa: postój. Dzisiaj nadszedł złowieszczy list od bejlerbeja budzińskiego Kara Mehmeda paszy. Pisał on, że zamek Ostrzyhom dostał się w ręce nieprzyjaciół 42°. Zdobycie zamku Ostrzyhomia przez giaurów i przebieg oblężenia Nikczemni giaurzy dołożyli starań i wysiłków oraz zbudowali wyżej wspomniany most, potem przedostali się na ten brzeg, a ponieważ nikt nie stawiał im przeszkód, tedy w piątek dnia ósmego miesiąca zilkadeb przyszli pod zamek Ostrzyhom, obiegli go, ustawili armaty i zaczęli go bombardować, wskutek czego w różnych miejscach poburzyli [jego fortyfikacje]. Wezyr Mustafa pasza z Mityleny i Binamaz Chalil pasza już się znajdowali w ich ręku nieszczęsnym jako jeńcy. Przyprowadzono ich tedy przed giaurów, a ci powiedzieli: — Patrzcie, Turcy: takeście opatrywali ten zamek, a oto co się z nim dzieje! Miny nasze z czterech stron jego są już gotowe — zdobylibyśmy go z wysiłkiem bardzo niewielkim, a wtedy część jego mieszkańców wymordowalibyśmy, a część wzięlibyśmy do niewoli. [Ale] my im okażemy zmiłowanie, życia ani mienia nie będziemy im odbierać. Napiszcie [tylko] i wyślijcie do nich listy w swoim imieniu, by poddali nam zamek, a wyjdą z niego cało i będą przez nas odstawieni, dokąd sami zechcą. W przeciwnym razie wystrzelimy miny i zburzymy zamek, a gdy a l listopada b 29 października 16. Flota osmańska w walce z okrętem nieprzyjacielskim go z XVI wieku — miniatura nieznanego malarza tureckie- 17. Bitwa wojsk tureckich z cesarskimi pod St. Gotthard nad Rabą l sierpnia 1664 r. — współczesny sztych niemiecki nieznanego artysty z XVII wieku 18. Buda i Peszt pod panowaniem tureckim — sztych niemiecki nieznanego artysty z XVII wieku 193 Rok 1683. Zdobycie Ostrzyhomia przez giaurów (>ti.- .; i, .,;!,• V ; '> i go potem zdobędziemy szturmem, nie będziemy zważać, czy kto miody, czy stary, lecz wszystkich pozabijamy i pomordujemy. — My wszakże jesteśmy w niewoli, więc naszej rady nie posłuchają! Piszcie sami wszystko, co chcecie — odpowiedzieli [paszowie]. Giaurzy tedy sami napisali list o takiej treści i wysłali go do zamku. Gdy go odczytano wśród żołnierzy, ci zawołali: — Poddamy zamek, bo nikt z nas już nie jest w stanie walczyć! Zaczęli też nalegać o to na bejlerbeja aleppskiego Kurd Dęli Bekira paszę tudzież na zagardżybaszego i samsundżybaszego, ale ci powiadali: — Miejcie trochę cierpliwości, synowie! Napiszemy do giaurów i poprosimy o parę dni zwłoki. Ale gdy posłali [taką] wiadomość do giaurów, ci odrzekli: — Nie ma dla was ani godziny zwłoki. Natychmiast poddajcie zamek i wychodźcie, bo jeśli nie, to zobaczycie! Po nadejściu takiej odpowiedzi, giaurzy ogarnięci żądzą siania śmierci wśród tych oblężonych muzułmanów znowu podjęli ataki i szturmy. Ci nie potrafili im sprostać, więc w poniedziałek, czwartego dnia oblężenia a, poddali się. Bekir pasza, zagardżybaszy i samsundżybaszy zażądali od żołnierzy, jacy znajdowali się w [zamku], pisemnego oświadczenia, toteż ci wystawili i dali [im] dokument opiewający: „Zamek poddaliśmy my. Bekir pasza, zagardżybaszy ani samsundżybaszy nie brali w tym udziału", po czym wywiesili chorągiew na znak poddania się oraz opuścili [zamek]. Giaurzy poza sprzętem wojennym oraz prochem i kulami nie tknęli niczego z ich rzeczy, a ponadto dali im wystarczającą liczbę statków. Bekir pasza załadował na nie kobiety i dzieci oraz odprawił je do Pesztu, sam zaś z pozostałą jeszcze piechotą i jazdą przybył do Budzina i zajechał [do tamtejszego zamku]. Do zamku budzińskiego udała się [mianowicie] tylko starszyzna wojsk, natomiast żołnierze pozostali w zamku peszteńskim. W taki to sposób nieszczęśni przeklętnicy zawładnęli zamkiem Ostrzyhomiem tudzież bezgraniczną ilością znajdującego się tam dobytku i sprzętu, armat, prochu i amunicji. Biedny Bekir pasza tudzież Arsłan Mehmed pasza, zagardżybaszy Arnawud Mehmed aga, samsundżybaszy Giirdżi Sulejman aga i zemberekczibaszy Pabudżi Bujiik Arnawud Mehmed aga, obarczeni winą poddania zamku tak mocnego i warownego oraz wyposażonego w tyle armat, w takie zapasy prochu i amunicji jak Ostrzyhom, zostali na mocy wysokiego rozkazu skierowanego do namiestnika budzińskiego wezyra Kara Mehmeda paszy uduszeni w zamku. Głowy ich posłał [pasza] do obozu wojsk. Trzymane pod opieką w Osijeku ich wielbłądy, muły i rzeczy zostały zajęte na rzecz skarbu. Miejsca ich zajął zastępca janczaragi przy strzemieniu monarszym Arnawud Czołak Hasan aga jako zagardżybaszy, a do- a l listopada 194 Silahdar Mehmed aga z Fyndykły wódca straży przybocznej wielkiego serdara Dżady Jusuf aga jako samsundżyba-szy. Na miejsce owego dowódcy straży przybocznej został mianowany czorbadży Mehmed aga, były dowódca straży przybocznej straconego Arnawud Kodża Ibra-hima paszy. [Wszystkich nowo mianowanych] przyodziano w chylaty. Wtorek dnia dwunastego a: postój. Większość żołnierzy z czterech niższych formacji, które poprzedniego dnia otrzymały rozkaz [udania się] do Budzina, jest goła i bosa oraz znajduje się w stanie rozprężenia lub jest nieobecna, więc z litości nad nimi pozwolono im wypoczywać. Środa dnia trzynastego: postój. Czwartek dnia czternastego: odpoczynek. Dzisiaj bejlerbej rumelijski Chodża-zade Arnawud Hasan pasza został wyznaczony do obrony Osijeku, zaś bejlerbej anatolijski Chazinedar Hasan pasza i administrator sandżaku kastamuńskiego Ali pasza z Niszu — do obrony Pięciokościołów. Zaimom i posiadaczom tima-rów z ich ejaletów tudzież zaimom i posiadaczom timarów z Sylistrii oraz wszystkich okręgów nadmorskich pozwolono rozjechać się w swoje strony. Natomiast bejlerbej maraski Dęli Omer pasza wraz z wojskiem swojego ejaletu został łaskawie skierowany na zimowe leża w Pożedze, a bejlerbej karamański Abdulmii-min pasza na zimowe leża w sandżaku ćernickim421. W piątek dnia piętnastego, pierwszego dnia zimy, wyruszono z Osijeku i na spoczynek zatrzymano się w Vukovarze422. Sobota dnia szesnastego: postój. Niedziela dnia siedemnastegob: postój. Dzisiaj nadszedł list od bejlerbeja bu-dzińskiego wezyra [Kara] Mehmeda paszy. Donosił on, że w zamku Ostrzyhomiu nieprzyjaciele wiary odbudowali zrujnowane partie, postawili wojskową załogę, dostarczyli i uzupełnili zapasy prowiantu oraz prochu i amunicji, a następnie rozjechali się na zimowe leża. Z zamku tJjvaru natomiast przyjechało dwóch pogranicznych żołnierzy, którzy oznajmili, że zamki w owych stronach są na wszystkie sposoby obwarowane i ufortyfikowane. Przeprowadzono także zapis pewnej liczby ochotników z grona sipahiów do obrony Stołecznego Białogrodu, a następnie wysłano ich tam. Poniedziałek dnia osiemnastego: obozowisko w Tovarniku. Wtorek dnia dziewiętnastego: postój. Dzisiaj przyjechał z Progu człowiek jeden, który przywiózł wiadomość, że po myśli niedawnej relacji wielkiego serdara komendantowi Adrianopola, Kópriiluzademu Fazył Mustafie paszy, został nadany ejalet sylistryjski i w dodatku jeszcze sandżak nikopolski. Środa dnia dwudziestego: obozowisko w Mitrovicy. Na tym postoju zabawiono przez trzy dni. Zaimowi anatolijskiemu Ahmedowi adze synowi Ferhada paszy z Kiitahii został tam łaskawie nadany sandżak hamidzki, a jego ziamet darowany jegoż synowi. 2 listopada b 7 listopada 195 Rok 1683. Obozowisko Mitrowicy ••; •, i ,•/ -..;, Administrator sandżaku kastamuńskiego Ali pasza z Niszu został skierowany do obrony Stołecznego Białogrodu, a sprowadzenie go powierzono Mustafie adze jako komisarzowi. Natomiast hospodarowi mołdawskiemu pozwolono wracać do swego kraju. Niedziela dnia dwudziestego czwartego a: obozowisko w Yojce423. Poniedziałek dnia dwudziestego piątego: postój w Zemunie. Fyndyk Mustafie adze, kiahii nieboszczyka Kor Husejna paszy, nadano dzisiaj dwa buńczuki i sandżak pożegski oraz przyodziano go w chylat. Na tym to postoju, gdzie zabawiono jeszcze przez dwa dni, przeprowadzono-spis [żołnierzy uprawnionych do pobrania] lafy za miesiące redżeb, szaban i rama-zań tudzież za rebiiilachir, dżemazielewwel i dżemazielachir bieżącego roku424. We czwartek dnia dwudziestego ósmego b przybyto szczęśliwie do leż zimowych w Belgradzie, Domu Wojny Świętej425, oraz zabrano się do ważnych i pilnych spraw na rok następny. Azamet Gerej sułtan, syn byłego chana Selim Gereja, którego dopiero co sprowadzono z Krymu, aby objął urząd nureddina przy chanie tatarskim Hadży Gereju jegomości, został w obliczu serdara przybrany w chylat. W trzy dni później zaproszono go ponownie do serdara i, ponieważ miał udać się na zimowe leża do zamku Sopron, przyodziano go w kryte suknem dygnitarskie futro. W sobotę dnia trzydziestego c nadeszła z pogranicza wiadomość, że nieprzyjaciele wiary wywieźli z zamku Ostrzyhomia najlepsze armaty, załadowali je na statki i oddali pod opiekę około dwóch tysięcy giaurów. Podczas gdy ci wieźli je j do zamku Komarom, bejlerbej ujvarski Szejchogłu Ali pasza i sandżakbej hercego- r wiński Mustafa pasza, którzy zostali powiadomieni i poinformowani o tym, wsiedli z pewną liczbą zwycięskich gazich na konie, puścili się w cwał, dopędzili ich j i zagrodzili im drogę i chwyciwszy za szable zdobyli osiemdziesięciu języków i czte- ( rysta głów, a gdy reszta bądź to potonęła w rzece Dunaju, bądź też rozbiegła się; i poszła w rozsypkę, zabrali i armaty, i statki. Armat jednak nie dało się przewieźć* tedy podziurawili dna statków i zatopili je, ale później giaurzy wydobyli je i wywieźli. W poniedziałek dnia drugiego zilhidżdżed administratorowi sandżaku trikal-skiego Somondżu Pehliwan Mustafie paszy został nadany sandżak czirmeński, jego poprzednikowi Konakczy Hasanowi paszy — ejalet kaniski, poprzednikowi tego Sejdizade Mehmedowi paszy — ejalet janowański, poprzednikowi tego Defterda-rowi Hasanowi paszy tytuł wezyra i ejalet trypolitańsko-syryjski, poprzednikowi tego Diwrikli Mehmedowi paszy ejalet adański, poprzednikowi tego Dęli Emir Mehmedowi paszy ejalet mosulski, poprzednikowi tego Czerkes Ahmedowi paszy ejalet aleppski, zarządcy fundacji w Anatolii wezyrowi Kyz Husejnowi paszy ejalet erzerumski, poprzednikowi tego Szejtan Ibrahimowi paszy ejalet dijarbekirski, zaś poprzednikowi tego Bośniakowi Osmanowi paszy ejalet damasceński. a 14 listopada b 18 listopada ° 20 listopada d 22 listopada 196 Silahdar Mehmed aga z Fyndykły W Belgradzie panował zupełny brak żywności, przeto rozesłano prześwietne zarządzenia, aby dowożono ją z okolicy i sprzedawano po bieżącej cenie. W niedzielę dnia ósmego a w domu wielkiego serdara wypłacono żołd za miesiące rebiulachir, dżemazielewwel i dżemazielachir oraz redżeb, szaban i ramazan. Należności dla janczarów, dżobedżich, topczych, szahindżich, toparabadżych i czterech niższych formacji wydawano w całości na ręce ich agów, a tylko dla korpusów sipahiów i silahdarów starym zwyczajem rozesłano w obecności serdara kobierzec, przy którym zasiedli sędziwi sipahiowie z powierzonymi im [sumami z tytułu] lafy. Hospodar mołdawski wykręcał się przy tym od złożenia pięćdziesięciu kies akcza, należnych od niego z tytułu trybutu. Uwięziono go zatem w domu kiahii wielkiego wezyra i [dopiero] po uzyskaniu [od niego owej sumy], nazajutrz, w poniedziałek dnia dziewiątego, wypuszczono go na wolność i pozwolono mu ruszyć w drogę powrotną do swego kraju tudzież przystrojono go w chylat. We wtorek dnia dziesiątegob wielki serdar odbył namaz z okazji bajramu w świętej dżamii naprzeciwko swojego domu, a następnie powrócił [do siebie]. We środę dnia jedenastego c kiahiowie sipahiów i silahdarów zostali przyodzia-ni w chylaty, gdyż mieli przeprowadzić ponowny zapis ochotniczych [sipahiów i silahdarów] w liczbie po dwa tysiące pięciuset ludzi, z żołdem podstawowym po sześć akcza i dodatkiem po cztery akcza [dziennie]. Do sejmenbaszego natomiast wyprawiono czawusza z korpusu [janczarów] z nakazem, by w Progu tudzież w ziemiach anatolijskich i rumelijskich przeprowadził werbunek rekrutów janczarskich. Ponadto przyszła wiadomość, że padyszach jegomość, który był się udał na zimowe leża do Filipopola, czuł się tam niedobrze, więc pobywszy tam osiemnaście dni wyjechał z powrotem do Adrianopola. Bejlerbejowi bośniackiemu, Ahmedowi paszy synowi Osmana paszy, który stał na straży Szigetvaru, rozkazano łaskawie, by razem z wojskiem swego ejaletu wracał na swój [właściwy] urząd. W sobotę dnia dwudziestego pierwszegod zmarł na palącą gorączkę uczony i statysta, mąż cnót [wszelakich] i głęboki znawca [tajemnic wiary], człowiek skromny, czysty i szlachetny — Ibrahim efendi z Tarbzonu, kadi obozu wojsk w stopniu kadiego Stambułu. „Śmierć uczonego to jakby śmierć świata", toteż wszyscy słudzy Ałłahowi pogrążyli się w boleści i smutku. Poprzednio, kiedy się jeszcze ciągnęło na wojnę, zostały skradzione listy żołdu [różnych ludzi], więc teraz wielki serdar, zdjęty litością, osobiście sprawdził wszystkich jeszcze nie przebadanych w swojej komnacie posłuchań. Synowi chańskiemu nureddinowi Azamet Gerej sułtanowi, który przebywał na zimowych leżach w Sopronie, został wydany rozkaz, aby wraz z wojskiem tatarskim, znajdującym się u jego boku, wyruszył stamtąd i udał się do króla • 28 listopada b 30 listopada c l grudnia d 11 grudnia 197 Rok 1683. Wydarzenia na dworze sułtana , . :, , Emeryka Thókólyego. Emeryk Thokoly doniósł był mianowicie, że gdy król polski przybył pod zamek Koszyce, to znajdujące się tam wojsko madziarskie około trzech tysięcy żołnierza polskiego położyło trupem, a blisko siedmiuset wzięło do niewoli tudzież zdobyło do syta różnego bogactwa i łupów. Prosił także o pewną ilość wojska na pomoc. Zaraz tedy został wyznaczony do jego boku bejlerbej eger-ski Kiahia Sarchosz Ahmed pasza, kiahia namiestnika budzińskiego z dworem tegoż, jazda budzińska oraz nureddin Azamet Gerej sułtan. Komisarzem, który miał wszystkich doprowadzić na miejsce, został Mehmed aga z Sejjid, jeden z agów wielkiego serdara. Nadszedł list również od komendanta kamienieckiego wezyra Arnawud Abdiego paszy426. Donosił on, że król polski wyznaczył pewnej liczbie swojego wojska zimowe leża w miejscowości zwanej Jazłowiec w pobliżu Kamieńca; że on, usłyszawszy o tym, pociągnął tam ze swoim dworem i służbą, znienacka napadł na tamtych oraz pozabijał pewną ich liczbę, a większość wziął w jasyr, po czyrn powrócił do swojej fortecy także z ich bogactwem i dostatkami; że owego jasyru polskiego i ruskiego było takie mnóstwo, iż go sprzedawano po trzy lub cztery kurusze; że posłał on do Tatarów budziackich, a ci, połączywszy się z Tatarami nogajskimi, rozesłali we wszystkich kierunkach zagony, które szczęśliwie posiadły niezliczoną zdobycz. W tym jednak momencie został wielki serdar wydany na śmierć męczeńską i dzieje [jego] dobiegły końca. Niech Bóg zmiłuje się [nad nim], a pomieszkaniem jego niech będą rajskie ogrody... Przebieg wydarzeń wokół monarszego strzemienia Po odłączeniu się wielkiego serdara od monarszego strzemienia, po jego wyruszeniu i wyjeździe z pola pod Zemunem oraz wyprawieniu się na nieprzyjaciół, we wtorek dnia piątego miesiąca redżeba a nadciągnęli do Belgradu: bejlerbej damasceński wezyr Abaza Sary Husejn pasza, bejlerbej aleppski Kurd Dęli Bekir pasza, bejlerbej karamański Bośniak Sziszman Mehmed pasza, administrator san-dżaku kastamuńskiego Ali pasza z Niszu, administrator sandżaku ankarskiego Ali pasza z Nigde, administrator sandżaku afionkarahisarskiego były defterdar budziń-ski ómer pasza, administrator sandżaku hamidzkiego Chazinedar Hasan pasza, administrator sandżaku chudawendigiarskiego Berber Ali pasza, administrator sandżaku tireńskiego Szejchogłu Ahmed pasza, administrator sandżaku menteszeń-skiego Charmusz Arab Mehmed pasza, sandżakbej akszehirski Hajdar bej, san-dżakbej kyrszehirski Muwellid Mehmed bej, sandżakbej bozocki Iskender bej tudzież sandżakbej kiangyryjski Husejn bej, syn Dżan Arsłana paszy. Wszyscy oni przeciągnęli ze swymi orszakami przed obliczem monarchy, zostali uszczęśliwieni 30 czerwca (środa!) 198 Silahdar Mehmed aga z Fyndykły cccii i* w: r: BI .7 .'.y,: • wspaniałymi chylatami stosownymi do ich stopni, a następnie od razu przeprawili się do Zemunu i podążyli do obozu wojsk wielkiego serdara. W piątek dnia ósmego a odbyło popis przed padyszachem jeszcze trzy tysiące wojska egipskiego, które za sprawą koniuszego mniejszego TUrk Alego agi przypłynęło na dziesięciu galionach weneckich z Aleksandrii do Salonik, a stamtąd przybyło do Belgradu. W kaftan został przyodziany tylko ich dowódca Ibrahim bej, po czym wojsku temu raczono nakazać, by nie tracąc ani dnia dołączyło do obozu wojsk wielkiego serdara. Toteż gdy telchisczi wielkiego serdara Ismail aga zjawił się niespodziewanie z dobrą nowiną, że wielki serdar obozował w Osijeku, potem w Stołecznym Biało-grodzie, potem na brzegu rzeki Raby pod zamkiem Jawarynem, ale zamek Jawa-ryn, którego zdobycie i podbój było szczytem jego pragnień, zostawił nie tknięty, a przeszedłszy po mostach rzeki Rabę i Rabce i nigdzie już potem nie zabawiając podążył prosto pod zamek Wiedeń, stolicę cesarza niemieckiego, oraz go obiegł — padyszach podczas tego spotkania z agą raczył rzec: — Celem naszym był zamek Jawaryn. O zamku Wiedniu nawet nie było mowy. To dziwne, że pasza uległ takiej zachciance. Dobrze, niech mu teraz Bóg Najwyższy pomaga. Gdyby mi jednak wcześniej był dał znać o tym, byłbym się na to nie zgodził... Ogromnie też dziwował się z tego powodu i bolał, [ale minio to] wysłał [do wielkiego serdara] podskarbiego nadwornego musahiba Alego agę z pełnym łaskawej uprzejmości najjaśniejszym pismem monarszym, z dwoma wspaniałymi chylatami — jednym z futrem i drugim zwyczajnym — oraz z wysadzaną klejnotami szablą i kindżałem zdobionym drogimi kamieniami. Ten pojechał i doręczył to wszystko wielkiemu serdarowi, a we wtorek dnia dziesiątego miesiąca szabanab powrócił, przywożąc pisemną relację oraz obwieścił radosną wiadomość, że zdobycie Wiednia już bliskie. Aby zatem urządzić w mieście festyny i iluminacje, na rozkaz monarchy sprowadzono z zamku Smedereva armaty, ponadto zaś [padyszach] wydał stanowcze polecenia, aby sprzedawano do skarbu wszystkie lampy i wszelkie zapasy oliwy, jakie tylko znajdują się w mieście Belgradzie. Monarcha zatroszczył się również o przygotowanie innych rzeczy potrzebnych ludziom w obozie jego wojsk, a potem zaczął czekać na wiadomości. Zgon walide sułtanki Do monarszego strzemienia nadszedł list od kajmakama adrianopolskiego, czwartego wezyra Fazył Mustafy paszy, który donosił, że we wtorek dnia dziesiątego wspomnianego miesiąca z woli Ałłaha Najwyższego zgasła jejmość walide 3 lipca (sobota!) b 4 sierpnia (środa!) 199 Rok 1683. Wydarzenia na dworze sułtana sułtanka, więc po odprawieniu namazu nad nią złożono ją na wozie, po czym szybko i spiesznie, a z czcią i honorami dowieziono ją we czwarteka do Stambułu i tego dnia o zmroku pochowano w grobowcu przy zbudowanej przez nią świętej dżamii. Smutek i ból ogarnął i samego [padyszacha], i wszystkich. — Biada! — wołano wśród szlochów. — Odeszła najważniejsza podpora państwa! Natychmiast tedy został łaskawie wysłany do Adrianopola podskarbi Ali aga z surowym chattyszerifem do kiahii haremu w sprawie przejęcia majątku nieboszczki, utrzymania porządku w haremie monarszym oraz zapewnienia bezpieczeństwa książąt427. Nadszedł również list od kajmakama stambulskiego wezyra Mehmeda paszy, który donosił, że w drugiej dekadzie wspomnianego miesiąca spłonęły składy Pod Ołowiem. Dnia dwudziestego dziewiątego miesiąca ramazana b przyjechał z obozu serdara telchisczi Ismail aga. Przywiózł on wiadomość, że wojska muzułmańskie zostały pod Wiedniem pobite (od czego niech nas Ałłah zachowa!), a potem, gołe i bose, z biedą i trudem dotarły pod Jawaryn. [Serdar] narzekał, że król polski zerwał układ i w serdecznej jedności z cesarzem niemieckim uderzył na wojsko muzułmańskie, a wojsko to zostało pobite dlatego, że nie było mu przyjazne. Donosił on również, że gromadzi pod Jawarynem rozproszonych żołnierzy i że do pierwszego dnia zimy pozostanie w Budzie, by zaprowadzić ład na granicy muzułmańskiej, a następnie z całym wojskiem muzułmańskim spędzi zimę w mieście Belgradzie, na wiosnę zaś doskonale się przygotuje i z mnóstwem zwycięskiego żołnierza ruszy na nieprzyjaciół wiary, aby się na nich zemścić. [Ponadto proponował on] na zimowe leże samego monarchy do wyboru Skopje bądź też Filipopol lub Adria-nopol. Odbyto tedy naradę, na której uznano, że Skopje nie nadaje się na zimowe leże monarsze, bo to miejscowość niewielka i ludności tamtejszej byłoby ciężko, a najlepiej będzie zimować w Filipopolu. [Tam też] zostali wysłani ludzie, by wynajęli kwatery i porobili zapasy żywności. We czwartek dnia pierwszego miesiąca szewwalac został łaskawie wyprawiony do wielkiego serdara silahdar szehrijara Szahin Mustafa aga z życzliwym i pełnym łaskawej uprzejmości pismem monarszym, dwoma wspaniałymi chylatami — jednym na futrze, a drugim zwyczajnym — i z wysadzoną klejnotami szablą siejącą spustoszenie pośród nieprzyjaciół, a ponadto z mnóstwem chylatów dla wszystkich dowódców wojska monarszego. We wtorek dnia szóstego d aga z wielkim orszakiem dotarł pod Budzin. Oddał on [to wszystko] serdarowi, a zabawiwszy tam przez trzy dni dowiedział się dokładnie, jak się miały rzeczy. Następnie wyjechał w drogę powrotną i we środę dnia a czwartek 11 szabana (5 sierpnia) b 21 września c 23 września d 28 września 200 Silahdar Mehmed aga z Fyndykły czternastego wspomnianego miesiącaa znalazł się w Belgradzie. Na łowiskach pośród równiny zemuńskiej otarł on lica o strzemię monarchy, a następnie opowiedział z najdrobniejszymi szczegółami, jaka niechęć i wrogość panuje między wielkim serdarem a wojskiem muzułmańskim oraz jak zupełnie nie mają one już do niego serca i odwróciły się od niego. Oświadczywszy zaś, że dopóki ten będzie piastował wezyrstwo, do niczego dobrego już nie dojdzie, zburzył przez to jego dom i zagasił jego ognisko428. W piątek dnia szesnastego b został wysłany do wielkiego serdara kiahia kapy-dżych Gazzazogłu Ahmed aga z pismem monarszym w sprawie nominacji chana, dwoma pióropuszami [w] zdobionych klejnotami [obsadkach], kindżałem wysadzanym drogimi kamieniami, nabijanym klejnotami kołczanem i szablą, kapanicą z czerwonego aksamitu z futrem sobolowym oraz dwoma tysiącami złotych szerifi „ciżmowego" 429 dla Hadży Gereja, mianowanego chanem na miejsce chana krym-skiego Murad Gereja, który za swoje przewiny i zdradę został był na podstawie pisemnej relacji wielkiego serdara pozbawiony tronu. W niedzielę dnia osiemnastego, czyli ostatniego dnia wrześniac, padał w Belgradzie przez jeden dzień i jedną noc nawalny śnieg, pod którego naciskiem aż się uginały namioty. We wtorek dnia dwudziestego*, czyli w stu sześćdziesiątym trzecim dniu zaszczytnego dla Belgradu pobytu padyszacha jegomości tamże, dla uniknięcia trudności w drodze zostawił on tam pod pieczą drugiego wezyra musahiba Mustafy paszy wojsko monarsze tudzież świętą chorągiew i błogosławiony płaszcz, jako też swojego agę dworu i agę turbanów, pewną liczbę paziów pokojowych, szejchułis-lama, obydwóch kadiaskerów efendich oraz niszandżego paszę, sam zaś — stroskany i zgryziony — wraz z prześwietnym haremem swoim, trzecim wezyrem kaj-makamem Kara Ibrahimem paszą i agami swojego strzemienia raczył wyjechać z Belgradu i puścić się w drogę do Filipopola, swoich monarszych leży zimowych. Następnego dnia, we środę, ruszył w drogę także musahib Mustafa pasza z całym obozem wojska monarszego. W liczbie tego znajdował się również ubogi autor [słów niniejszych], który też był świadkiem trudów i mąk w drodze, spowodowanych wielkimi roztopami. Gdy już minięto obozowisko Hisardżyk i Kołari oraz zatrzymano się na postój w palance Hasan Pasza, nadeszła od wielkiego serdara pisemna relacja, w której donosił on, że pod Parkanami wojska muzułmańskie po raz drugi stoczyły bitwę z wojskiem niemieckim i polskim oraz poniosły porażkę, a zamek Ostrzyhom wpadł w ręce nieprzyjaciół. W sobotę dnia dwudziestego czwartego wspomnianego miesiącae zatrzymano się na obozowisku w Batocinie 43°. Z powodu roztopów nie dostarczono na czas namiotów monarszych, więc spędzono tam jeszcze jeden dzień. Dworzanie nocowali tam w wielkim chanie. 19. Droga Turków pod Wiedeń i okolice działań wojennych w 1683 r. według Atlasu F. de Witta (Amsterdam 1688): I- Droga z Konstantynopola do Filipopola a 6 października b 8 października c 30 września/10 października d 12 października 16 października •§ « "o & l- ol U) 2 Q a ln. Droga z palanki Hasan Pasza do Budy i Stołecznego Białogrodu N B a o Q .2 ix a 3 •a n o BO •o 55 l a eo o 201 Rok 1683. Wydarzenia na dworze sultana i •?:.!.. ; W poniedziałek dnia dwudziestego szóstego a wyruszono stamtąd i [zatrzymano się na] obozowisku w Jagodinie. We wtorek dnia dwudziestego siódmego obóz wojsk monarszych zatrzymał się na folwarku Kynałyogłego, natomiast padyszach jegomość raczył stanąć o godzinę drogi dalej, w pobliżu palanki Razanj431. Na rozkaz monarchy musahib pasza zabrał błogosławiony płaszcz oraz świętą chorągiew i razem z całym obozem wojsk monarszych dosiadł o północy koni. Nazajutrz, we środę, o wschodzie słońca dotarł on na wzgórzu Razanj dc padyszacha jegomości i zsiadłszy z konia otarł lica o strzemię monarsze. [W ten sposób] oba wojska połączyły się w jedno. Tego dnia raczył padyszach zatrzymać się na postój w Aleksinacu, a nazajutrz, we czwartek, w Niszu, ale tam nocował razem ze swoim prześwietnym haremem w cieplicy położonej o dwie godziny dalej, w wąwozie Kyzył Bajyr. Nocy owej padał ulewny deszcz. Na drugi dzień, w piątek dnia pierwszego miesiąca zilkade", z tysiącem trudów i kłopotów minięto Kyzył Bajyr i zatrzymano się w pobliżu palanki Musa Pasza. Sobota dnia drugiego: obozowisko we wsi Szar. Z powodu ulewnego deszczu i wielkich roztopów namioty i wojska monarsze rozproszyły się dzisiaj i utknęły w drodze, toteż przesiedziano tam jeszcze jeden dzień. Po wyjeździe stamtąd obozowano w Saryjurt i Chalkały Pynar, a następnie we środę dnia szóstego c przybyto na błonia pod Sofią, gdzie padyszach raczył zarządzić postój jeszcze przez dwa dni. Wyjechano stamtąd w sobotę dnia dziewiątego, a po postojach we wsi Ormanły i w Ichtimanie ciągnięto dalej drogą przez Kapułu Derbend. We wtorek dnia dwunastego dotarto do Tatarpazardżyku, gdzie też zatrzymano się na postój, a następnie przesiedziano jeszcze jeden dzień. Wyruszono stamtąd we czwartek dnia czternastego wspomnianego miesiąca, w dzień, który z powodu wielkiego deszczu i zimna [przywodził na myśl] koniec świata. Z winy mojej służby skradziono mi wówczas mój jamurłach. Wśród tysięcznych udręk udało się tego dnia dotrzeć do zimowych leż w Filipopolu. Nazajutrz zaś był już pierwszy dzień zimy d. Filipopol jest ze wszystkich stron otoczony polami ryżowymi, zaś terenów do łowów, w których monarcha jest rozmiłowany, tam nie ma. Z tego powodu wyjechano stamtąd do zimowych leż w Adrianopolu. Jechano zaś w ordynku takim samym, w jakim padyszach raczył był "wyruszyć z Belgradu, ale tym razem, mianowicie we środę czwartego dnia miesiąca zilhidż-dże e, musahib pasza z błogosławionym płaszczem i świętą chorągwią oraz z dostojnikami państwa wyjechał z Filipopola przodem przed padyszachem. W poniedziałek dnia dziewiątegof, w wigilię bajramu *32, przybył [musahib pasza] szcze- a 18 października 29 listopada 22 października ° 27 października (I 5 listopada e 24 listopada 202 Silahdar Mehmed aga z Fyndykły śliwie do Adrianopola. Witał go w tym dniu w Kadykojii kajmakam adrianopol-ski, czwarty wezyr Fazył Mustafa pasza, który też wydał ucztę dla starszyzny. Natomiast padyszach jegomość wyruszył w drogę we czwartek dnia dwunastego a. W poniedziałek dnia szesnastego b odbył on w szczęściu i zdrowiu wjazd do Adrianopola oraz raczył zamieszkać tam w swoim monarszym seraju. Fazył Mustafie paszy już wcześniej został był nadany wilajet oczakowski. Dzisiaj został łaskawie wydany rozkaz, by ruszył on tam i wyjechał niezwłocznie, jeszcze tego samego dnia. Stracenie wielkiego wezyra Kara Mustafy paszy oraz oddanie pieczęci wezyrskiej Kara Ibrahimowi paszy, a godności serdara [wyprawy] węgierskiej Bekri Mustafie paszy Największymi nieprzyjaciółmi wielkiego wezyra Kara Mustafy paszy byli aga domu szczęścia Jusuf aga i koniuszy wielki Bośniak Sary Sulejman aga. Nie omieszkali oni oczerniać go przed monarszym strzemieniem, on zaś również ich nie lubił oraz szykował się do rozprawienia się z nimi, pragnąc ich przepędzić i odsunąć od strzemienia monarchy. [Oto więc] wiadomości, za które nie ręczę, ale które pochodzą od człowieka wiarygodnego. Kiedy do Belgradu nadeszła wiadomość o klęsce pod Wiedniem, Sary Sulejman aga przyszedł do komnaty Jusufa agi i powiedział: — Nasz nieprzyjaciel skończony! Nadeszły dni zemsty! Wtedy [obaj] wstali i ująwszy w ręce chusteczki433, puścili się w pląsy i tany. Trzeci wezyr Kara Ibrahim pasza był faworytem wspomnianego [wielkiego wezyra]. Kiedy ten piastował pierwsze swe godności, był on przy nim najpospolitszym agą, później zaś [Kara Mustafa pasza] zrobił go kolejno swoim kiahią, potem mniejszym i wielkim koniuszym nadwornym przy strzemieniu monarszym, potem trzecim wezyrem i kajmakamem, aż mu się zachciało [wielkiego] wezyrstwa i odwrócił się od swojego pana. Oto bowiem kiedy aga domu szczęścia Jusuf aga był jeszcze agą haremu Firari Mustafy paszy434, Kara Ibrahim był u owego [paszy] czuchadarem agą, toteż w imię dobrych stosunków [pomiędzy nimi podczas tej wspólnej służby na jednym] dworze [dwaj obecni sprzymierzeńcy] przeciągnęli i jego na swoją stronę. — Jak długo jeszcze ma ten człowiek wymachiwać swą szablą? Czyż nie pragniesz sam zostać [wielkim] wezyrem? I czy może być kiedyś sposobność lepsza niż teraz? — mówili [do niego]. [Potem więc już] wszyscy trzej zgodnie poczęli gotować śmierć owemu nieszczęśnikowi. a 2 grudnia b 6 grudnia 203 Rok 1683. Rozkaz stracenia Kara Mustafy paszy ; " « — O wojsku nie ma nawet co mówić. Cały naród odwrócił się od niego i jak długo będzie on dzierżył [wielkie] wezyrstwo, nikt się nie stawi na wyprawę. Mamy wiadomości pewne — jeśli mówimy nieprawdę, to niech stanie przed nami i zaprzeczy nam. Oto sekretne listy z tysiącem różnych obietnic, porozsyłane przez niego do różnych familii, którym zachciewa się sułtanatu, tudzież do zbuntowanych okręgów w Anatolu, a nawet do band zbójeckich w Iczelu! — mówili padyszachowi jegomości pokazując mu przy tym fałszywe listy, napisane przez nich samych, z pieczęcią jakoby własna [wielkiego wezyra]. Jednakże padyszach nie dawał wiary. — Ten człowiek nie jest zdolny do takich rzeczy! — raczył rzec i kazał zebranym rozejść się. Ałłah sprawił, że w nocy na poniedziałek dzień dwudziesty trzeci miesiąca zilhidżdże, czyli trzeciej nocy grudnia a, były groźne grzmoty i pioruny oraz padał deszcz zmiłowanie niosący. Zajrzałem wtedy [ja], biedny, do księgi wróżbiarskiej: mówiła, że gdzie by w grudniu biły pioruny i błyskawice, znak to, że padyszach owego kraju potajemnie zgładzi jakiegoś znakomitego męża i zabierze jego skarby i majątek. — Zaiste ciekawe, co też [z tego] wyniknie? — pomyślałem sobie. Na drugi dzień z rana niespodziewanie przyjechał z Belgradu Ismail aga, tel-chisczi wielkiego wezyra, z pisemną relacją od niego. Jego agent przy Bramie Państwa, czawuszbaszy Mehmed aga z Kadykojii, oraz rozmaici jego przyjaciele już mu byli bowiem powiedzieli, że padyszach jegomość jest rozgoryczony, tedy by dla poprawienia jego humoru przysłał do Bramy Państwa jakieś stosowne i bogate podarki. [Wielki wezyr] przygotował zatem dary ponad miarę sił swoich, a mianowicie sto tysięcy ałtynów w gotowej frankijskiej monecie tudzież klejnotów prawie na połowę tej sumy oraz wysłał z nimi telchiscziego, poleciwszy mu złożyć je u monarszego strzemienia. Ale kajmakam Kara Ibrahim pasza i koniuszy wielki Bośniak Sary Sulejman aga, zdjęci panicznym lękiem, mimo wszystko wykopali dół pod nieszczęsnym. — [Padyszach] nas wyda! — krzyknęli i zatknąwszy poły za pas, przypadli do brzegu szaty kyzłaragi Jusufa agi wołając: — Jeśli się tego nie załatwi dzisiejszej nocy, to [telchisczi] odda jutro podarki od niego i ułagodzi serce sułtana! Skoro zaś [padyszach] raczy przekreślić jego winy piórem przebaczenia, to potem nie odmówi jego prośbie, a wtedy on zrobi porządek z nami wszystkimi trzema — wszystkich nas zabije i zgładzi wśród naj-sroższych tortur! Tedy ów tyran, ta zakała państwa, ten Arab o czarnej twarzy i o czarnej krwi *35, we wtorek dnia dwudziestego czwartego wspomnianego miesiącab opowiedział padyszachowi jegomości na polowaniu wszystko, co miał mu powiedzieć, a noc na 3/13 grudnia 1683 b 14 grudnia 204 Silahdar Mehmed aga z Fyndykły pełno [różnych rzeczy] nakładł mu do uszu i uczynił [wielkiego wezyra] nienawistnym sercu sułtańskiemu. — Rozważymy wieczorem — usłyszał w odpowiedzi na to. Wieczorem zajechawszy przed bramy seraju, zaraz przy wysiadaniu z powozu, kazał padyszach przyprowadzić telchiscziego Ismaila agę i w trakcie rozmowy wypytywał go o różne sprawy na granicy. Otrzymawszy zaś od niego odpowiedź, raczył zawołać w gniewie: — Zgrają przeklętych łgarzy jesteście, twój pasza i ty! Paiństwo moje doprowadził do ruiny, sławę moją podeptał, moje wojsko pozwolił pobić, moich sławnych paszów o śmierć przyprawił, a moje kraje dał zabrać giaurom. Potem rozkazał zamknąć tego agę między bramami. Kiedy zaś następnie raczył udać się do prześwietnego haremu, przyszedł [do niego] kyzłaraga Jusuf aga i o zmroku, to jest w nocy na środę dzień dwudziesty piąty wspomnianego miesiąca a, otrzymał chattyszerif w sprawie zgładzenia niefortunnego [wielkiego wezyra]. W ślad za tym wezwał kyzłaraga do swej komnaty kiahię kapydżych Gazzaz-ogłu Ahmeda agę i czawuszbaszego Mehmeda agę z Kadykójii: — Ty masz rozkaz zadać śmierć wielkiemu wezyrowi Mustafie paszy tudzież zabrać i przywieźć tutaj pieczęć monarszą, świętą chorągiew i klucz od Kaaby, oddane pod jego opiekę — powiedział kiahii kapydżych, wręczając mu [dopiero co] wydane pismo monarsze. — Rozkaz zajęcia rzeczy, które pozostaną po nim, masz ty — powiedział następnie zwracając się do czawuszbaszego i również jemu wręczył wydane pismo monarsze436. Godność serdara wyprawy węgierskiej, a ponadto ejalet aleppski został łaskawie nadany janczaradze wezyrowi Bekri Mustafie paszy. Fernnan do niego, [zaopatrzony] w chattyszerif, jako też przeznaczone dla niego kryte złotogłowiem futro dał [kyzłaraga] w tymże momencie kiahii kapydżych nakazując mu zatrzymać się w domu owego serdara, a następnie razem z nim pojechać i wykonać otrzymane polecenie. [Obaj agowie] wyszli tedy z płaczem na dwór i w myśl monarszego rozkazu o godzinie trzeciej w nocy dosiedli koni i co tchu pomknęli do Belgradu. Nazajutrz wczesnym rankiem trzeci wezyr kajmakam Kara Ibrahim pasza został wezwany na pokoje przed oblicze monarchy. W dywanie kyzfcaragi otarł on lica o podnóżek prześwietnego tronu, a padyszach raczył mu wówczas łaskawie nadać urząd wielkiego wezyra tudzież wręczył mu chattyszerif i wedle zwyczaju rozkazał przyoblec go w dwa chylaty — jeden z futrem i w drugi zwyczajny, po czym raczył przemówić do niego w takie oto słowa: — Tobie powierzam sprawy sług Ałłahowych, ciebie zaś Panu Stwórcy Najwyższemu. Miej oczy otwarte, bo zrobię z tobą jeszcze gorzej niż z twoim poprzednikiem! T 205 R°k 1683. Zgon znakomitych wezyrów Potem wysłał koniuszego wielkiego Bośniaka*37 Sary Sulejmana agę, aby zajął cały majątek straconego, jaki znajdował się w Stambule. Zaś w niedziele dnia dwudziestego dziewiątego a posłał on przez koniuszego Araba Sulejmana agę serdarowi [wyprawy] węgierskiej wezyrowi Bekri Mustafie paszy majestatyczne pismo monarsze z nominacją na serdara oraz szablę i chylat, racząc mu polecić, aby [akta] kancelarii skarbowej opieczętował i wysłał do Progu Szczęścia pod strażą janczarów oraz urzędników dywanu. I na tym rok dobiegł końca. Zgon znakomitych wezyrów Uzun Ibrabim pasza, Albańczyk rodem, przechodząc różne stopnie w korpusie janczarów, w roku tysięcznym siedemdziesiątym b — po urzędzie kiahii kułów — [uzyskał] godność wezyra i został janczaragą, po czym położył wielkie zasługi w czasie oblężenia Kandii43S. W osiemdziesiątymc został mu nadany urząd kajmakama stambulskiego, a następnie ejalet budziński, w osiemdziesiątym drugim — ejalet bośniacki, w osiemdziesiątym czwartym — znowu ejalet budziński, w osiemdziesiątym szóstym — ejalet kamieniecki, a w osiemdziesiątym trzecim d na rozkaz monarchy zdobył on zamki ónod, Koszyce i Fulek, które stanowiły posiadłości króla Węgier środkowych Emeryka Thokólyego, a następnie przekazał je temuż królowi. W ramazanie dziewięćdziesiątego czwartego ° zaś, po klęsce pod Wiedniem, został przez zbieg okoliczności niewinnie stracony pod Jawarynem. Wspomniany pasza był to mąż poważny, mądry i rozsądny, a rzadko kto potrafił używać wojska w bitwie i walce tak, jak on to czynił. Wezyr ten dożył wieku lat blisko dziewięćdziesięciu. a noc na 15 grudnia a 19 grudnia b 18 września 1659 — 5 września 1660 c l czerwca 1669 — 20 maja 1670 <* 10 stycznia — 30 grudnia 1682 8 uduszony 14 września 1683 , 6, Rok tysięczny dziewięćdziesiąty piątya Zmiany na urzędach W poniedziałek pierwszego dnia miesiąca muharrema wspomnianego roku, to jest dnia dziesiątego grudniab, wezyrowi drugiemu musahibowi Mustafie paszy został nadany upragniony przez niego urząd kapudana, a jego poprzednikowi Mustafie paszy z Bozoku ejalet kamieniecki, natomiast poprzednikowi tego, wezyrowi Arnawud Abdiemu paszy, polecono przyjechać do Progu. Pozostającemu w stanie spoczynku janczaradze Mustafie adze, synowi Kara Husejna agi, został nadany tytuł wezyra i urząd kajmakama w Stambule, jego zaś poprzednikowi wezyrowi czwartemu Mahmudowi paszy ejalet oczakowski, natomiast poprzednikowi tego serdarowi wezyrowi Fazył Mustafie paszy została wyznaczona jako dobra stołowe domena obejmująca sandżaki azaski i kiliski439. Pozostającemu w stanie spoczynku sejmenbaszemu Arnawud Hadży Zulfikaro-wi adze został nadany urząd janczaragi, zaś Burunsuz Ahmedowi adze tytuł wezyra i ejalet kandyjski 44°, poprzednikowi tego Sujołdżu Alemu paszy sandżak chanij-ski441, a jego poprzednikowi wezyrowi Kodża paszy z Mosulu rozkazano przyjechać do Progu. Zwolnionemu z urzędu w Aleppo Czerkes Ahmedowł paszy, szwagrowi byłego wielkiego wezyra Kara Mustafy paszy, został nadany ejalet adański, zaś jego poprzednik Mehmed pasza z Diwrikli otrzymał wezyrat i urząd głównego defterdara. Natomiast byłemu reisulkiittabowi Frenk Mustafie efendiemu ponownie została powierzona ta funkcja. We wtorek dnia szesnastego wspomnianego miesiąca0 wielki wezyr przyprowadził do kiosku Ałaj przed oblicze monarchy Fazlego agę, który poprzednio, w czasie oblężenia Wiednia, został był zwolniony z urzędu dżebedżibaszego, a dopiero niedawno przyjechał do Adrianopola. Opowiedział on szczegół po szczególe przebieg oblężenia i całej wyprawy tudzież oświadczył, że proch i amunicja skończyła się już na dwadzieścia dni przed nadejściem nieprzyjaciół, więc później wydawano je tylko po dirhemie. a 20 grudnia 1683 — 7 grudnia 1684 b 10/20 grudnia 1683 c 4 stycznia 1684 207 1684. Wydarzenia po śmierci Kara Mustafy paszy — A przecież owemu zdrajcy dałem na proch i amunicję cztery tysiące kies akcza! Na cóż zostały one wydane? — raczył na to powiedzieć [padyszach]. — Wyście dali, ale ten zdrajca państwa do spółki z Hasanem paszą przejadł je i przetrwonił! — odpowiedział [mu aga]. Powiedział on prawdę, toteż [padyszach] ponownie powierzył mu urząd dżebedżibaszego, a także kazał przyodziać go w chylat. Wydane też zostało pismo monarsze z nakazem stracenia Hasana paszy, a wykonanie jego zostało powierzone koniuszemu Kara Bajramowi adze. Bajram aga schwytał wspomnianego we wsi Szar, kiedy ten będąc mianowany w Belgradzie wezyrem i namiestnikiem trypolitańsko-syryjskim ciągnął tamtędy na [wyznaczony] mu urząd, i tam uciął mu głowę oraz zabrał jego dobytek. Konfiskacie na rzecz skarbu monarszego uległy również należące do wspomnianego przedmioty przepychu, jakie znajdowały się bądź to przy nim, bądź też w Stambule, a także blisko tysiąca kies jego gotówki, zaś jego ucięta głowa została pogrzebana 442. Natomiast ejalet trypolitańsko-syryjski został nadany Alemu paszy z Nigde. We wtorek dnia dwudziestego trzeciego a wielki wezyr został w dywanie monarszym przyodziany w kapanicę, a następnie w komnacie posłuchań ucałował [padyszacha] w rękę. Później otarł lica o podnóżek prześwietnego tronu poseł dubrownicki, który oddał przywieziony przez się list oraz złożył dary z tytułu haraczu. We czwartek dnia dwudziestego piątego b przed wieczorem przyjechał z Belgradu kiahia kapydżych przywożąc chorągiew świętą, klucz od Kaaby i pieczęć monarszą, tudzież uciętą głowę byłego [wielkiego] wezyra Mustafy paszy. [Wszystko to] oddał on u bramy haremu adze domu szczęścia, a ten zaniósł je na pokoje przed oblicze monarchy i pokazał mu. Padyszach polecił oddać świętą chorągiew i klucz od Kaaby do skarbca, a niefortunną głowę [straconego] pogrzebać w grobowcu, który ten wystawił był sobie na Yrgat Bazary w Stambule 443. Pieczęć monarszą raczył przesłać przez tegoż kiahię kapydżych wielkiemu wezyrowi. Zamieszanych w sprawy straconego, a to [jego] reisiilkuttaba Laza Mustafę efendiego, jego stryjecznego brata Husejna beja 4", jego podskarbiego, jego pisarza skarbowego, jego pieczętarza, a także kiahię jego kapydżych Frenk Hasana agę, ongiś jego podskarbiego, przywiózł kiahia kapydżych do strzemienia monarszego. Wszyscy oni zostali uwięzieni. Natomiast stracenie wspomnianego [wielkiego wezyra] miało przebieg następujący: W sobotę dnia szóstego miesiąca muharrema wspomnianego roku ° kiahia kapydżych Ahmed aga oraz czawuszbaszy Mehmed aga, mając już tego dnia dotrzeć do Belgradu, wysłali do janczaragi wezyra Bekri Mustafy paszy człowieka z wiadomością. Pasza udając, że dokonuje objazdu kułów, wyjechał poza miasto 11 stycznia 1684 » 13 stycznia 1684 ° 25 grudnia 1683 208 Silahdar Mehmed aga z Fyndykły i i spotkał się z wymienionymi w polu. Czawuszbaszy oddał mu tam [skierowany] do niego chattyszerif i przyodział go w futro, a także oznajmił mu, że chattyszerif z nominacją jego na serdara jako też szabla i kaftan nadejdą później. Potem nie tracąc czasu, wszyscy z towarzyszącymi im ludźmi przybyli około południa do seraju wielkiego wezyra. Wielki wezyr Mustafa pasza akurat kazał był rozpostrzeć kobierzec modlitewny, aby odprawić namaz południowy. Imam Mahmud efendi już rozpoczynał ceremoniał, a wielki wezyr też już był wstał i miał zacząć namaz, gdy wtem na ulicy rozległ się hałas wszczęty przez konie. & Chcąc wiedzieć, co się stało, wyjrzał [wielki wezyr] przez okno, które wycho- v dziło na ulicę, a gdy zobaczył janczaragę, za nim zaś kiahię kapydżych i czawusz-1 baszego, rzekł: '•••?. — Przerwij namaz, imamie efendi! Sprawy przybrały inny obrót... -\ Potem zacierając ręce zaczął się przechadzać. i Tymczasem tamci skierowali się bezzwłocznie ku serajowi i weszli na piętro. Kiahia Ali zaraz wyszedł im na spotkanie, oni jednak, nie wdając się w żadne rozmowy, podążyli prosto do komnaty, w której znajdował się wielki wezyr. Jan-czaraga zbliżył się [do niego] i ucałował brzeg jego szaty, natomiast kiahia kapydżych i czawuszbaszy oddali mu selam i stali z dala. — Co nowego? — zapytał [wielki wezyr]. — Najjaśniejszy nasz padyszach jegomość żąda pieczęci monarszej, świętej chorągwi i klucza od Kaaby, które znajdują się pod twoją pieczą — odpowiedział mu zaraz kiahia kapydżych. — Stanie się, jak mój padyszach rozkazał! — rzekł [wielki wezyr]. Wyjął tedy z zanadrza pieczęć monarszą, a także przyniósł świętą chorągiew i klucz od Kaaby razem ze szkatułką, w jakiej się znajdowały, i oddawszy [wszystko] zapytał: — Sądzona nam śmierć? — Nie inaczej! Niech Ałłah nie pozwoli, abyś utracił wiarę! — brzmiała odpowiedź. — Wola Ałłahowa! — rzekł [wielki wezyr]. Potem kazał rozesłać kobierzec do modlitwy, a gdy tamci wyszli z komnaty, odprawił namaz południowy. [Wszystko to] nie wywarło na nim najmniejszego wrażenia. Zmówił [jeszcze tylko krótką] modlitwę, przeciągnął rękami po twarzy, po czym rzekł do swojego pazia: — Teraz wyjdźcie, a nie zapominajcie o mnie w swoich modlitwach. Potem własną swoją ręką zdjął z siebie futro i zawój oraz powiedział: — Niech przychodzą. Ten zaś kobierzec zabierzcie, aby się mój zewłok uwalał w kurzu!445 [Kobierzec] usunięto. Kaci weszli, a gdy już przysposobili sznury, [wielki wezyr] własnymi rękami uniósł sobie brodę i, pogodzony z losem, powiedział: — Tylko dobrze załóżcie! ,;4 ,^ ; i ; 20. Koszyce — sztych niemiecki z XVII wieku podpisany inicjałami A. C. 21. Komarom — sztych niemiecki nieznanego artysty z XVII wieku 22. Filek (Filakowo) — sztych niemiecki nieznanego artysty z XVII wieku 209 R°k 1684. Wydarzenia po śmierci Kara Mustafy paszy K , ;• . • ; , • . Ci założyli [sznury] i dwakroć ściągnęli, a wtedy on wyzionął ducha. Potem zdjęli z niego odzienie i znieśli go do starego namiotu na dziedzińcu seraju. [Tam] go obmyto, owinięto w całun, a wyniósłszy go stamtąd odprawiono nad nim namaz. Następnie wniesiono go z powrotem do owego namiotu, a gdy już leżał w trumnie, kat zdarł mu skórę z głowy. Następnie zwłoki jego pogrze-, bano na podwórcu świętej dżamii naprzeciwko seraju4*6. Niech Ałłah będzie miłościwy dla niego! Później spisano to, co zostało po nim. Powiedziano przy tym, że kto by miał do niego jaką pretensję, winien udać się z tym na dwór janczaragi. Więźniów, o których była mowa wyżej, zgromadzono i oddano kiabii kapydżych. Wyjechał on w drogę powrotną do Progu we czwartek dnia jedenastego wspomnianego miesiąca a. Nazajutrz, w piątek b, przybył do Belgradu koniuszy Arab Sulejman aga, który oddał Bekri Mustafie paszy przeznaczony dla niego chattyszerif z nominacją na serdara oraz kryte złotogłowiem futro. Ten opieczętował kancelarię skarbu, a członkom dywanu i członkom korpusu [janczarów] pozwolił wyjechać do Bramy Państwa. We środę dnia ósmego miesiąca safera ° przyjechał ze Stambułu [do Adriano-pola] koniuszy wielki Bośniak Sary Sulejman aga. Złożył on u strzemienia monarchy gotówkę zgładzonego w sumie dwóch tysięcy pięciuset kies akcza oraz jego kosztowności szacowane na dwa tysiące kies, a nazajutrz, we czwartek, został łaskawie obdarzony domenami związanymi z urzędem trzeciego wezyra i miejscem w [komnacie] Pod Kopułą. Zamiast niego koniuszym wielkim w stopniu rumelijskiego został silahdar szehrijara Szahin Mustafa aga. Porzucił on zatem służbę na dworze padyszacha, a silahdarem został czuchadar przyboczny [padyszacha] Makbuł Hasan aga z Morei. Natomiast kiahia nieboszczki walide sułtanki, zarządca ceł Husejn aga, został mianowany kiahia chasseki sułtanki. Natomiast kiahii kułów Czelebi Ismailowi adze, który pełnił służbę przy ochronie Budzina, został tegoż dnia nadany jeden buńczuk i sandżak kiustendilski. Ni jego miejsce został mianowany kiahia janczarów i wysłany do Budzina zagardży Arnawud Czołak Husejn aga. Przydane mu zostały łaskawie do boku i wysłane do obrony Budzina dwa tysiące ochotników, którzy zapisali się, [godząc się] na żołd po sześć akcza z dodatkiem po cztery akcze — pod warunkiem, iż po roku służby przy obronie [Budzina] będą im wydane dyplomy w sprawie przeniesienia ich do oddziałów sipahiów i silahdarów. Nadeszła wiadomość, że zbóje polscy, którzy przyszli byli grabić Budziak, zostali do szczętu rozbici i wyrżnięci szablą "7. Ponadto nadeszła wiadomość, że administrator sandżaku kajserijskiego Dęli Dilawer pasza poniósł śmierć, podczas [gdy był się wyprawił dla zasięgnięcia] 7,Hr>hvr,ie nr7R7. Tnrlców Leoooldstadtu i zburzenie mostu na Dunaju — miedzioryt współczesny 30 grudnia b 31 grudnia 1683 c 26 stycznia 1684 210 Silahdar Mehmed aga z Fyndykły języka. Urząd po nim został przeto przyznany Dęli Emirowi Mehmedowi paszy, któremu był nadany urząd kontrolera, a niedawno też i ejalet mosulski448. We środę dnia piętnastego a uwięziony były reis Laz Mustafa efendi, obwiniony o to, że to on uzyskawszy władzę nad straconym wezyrem doprowadził do wszczęcia tej wyprawy, a przez swoje machinacje i intrygi stał się sprawcą takiej hańby, został powieszony przed dżamiją Ucz Szerefeli449. Telchisczi Ismail aga, który od dziecka chował się w służbie wspomnianego straconego wezyra, przez długi czas był pisarzem jego skarbu oraz był jego rozumem i myślą, został osadzony w więzieniu pod strażą bostandżybaszego, który miał go zmusić do wskazania ukrytego i zatajonego mienia i dobytku tegoż. Natomiast stryjecznemu bratu tegoż, Am-mizade Husejnowi bejowi, został przyznany ejalet szehrizorski 45°. We czwartek dnia szesnastegob zmarł kiahia kapydżych Gazzazogłu Ahmed aga, więc na jego miejsce został mianowany Bośniak Szatyr Redżeb Ali aga, kiahia wezyra trzeciego Bośniaka Sary Sulejmana paszy. Wojewoda Stefan, który poprzednio, w czasie podboju Kamieńca, zbiegł był do Polski, ciągle faworyzował Polaków, a ci bez przerwy grabili i pustoszyli owe strony. Przewodził on również zbójom polskim, którzy teraz zostali rozbici nad rzeką Prutem, ale i tym razem wymknął się cało z ręki muzułmanów i włóczył się po owych okolicach z pewną liczbą zdesperowanych niedobitków polskich. Hospodar Duka, obecny wojewoda mołdawski, mniemając, że nieprzyjaciel poszedł w rozsypkę, rozpuścił swoje wojsko, a sam w swoim majątku położonym o trzy godziny od granicy mołdawskiej oddawał się przyjemnościom i zabawom. Przeklęty Stefan dowiedział się jednak o tym i napadł znienacka, a schwytawszy go, skuł mu ręce i wywiózł go do nieszczęsnych ziem swoich. O tym wszystkim doniósł do strzemienia monarszego komendant babadaski wezyr Fazył Mustafa pasza. Odbyto przeto naradę, po której sprowadzono ze Stambułu zrzuconego ongiś wojewodę mołdawskiego Dymitrasza i [znowu] mianowano go wojewodą mołdawskim 451. We wtorek dnia dwudziestego pierwszego wspomnianego miesiąca ° został on zaproszony do dywanu monarszego i był tam podejmowany ucztą, a następnie, przystrojony wedle zwyczaju w krytą czerwonym aksamitem kapanicę z soboli i w czapę z pióropuszem, dostąpił w komnacie posłuchań w ślad za wezyrami zaszczytu ucałowania ziemi [u stóp] padyszacha, po czym wyjechał do swej rezydencji. W poniedziałek dnia dwunastego miesiąca rebiulewwelad w dżamii świętej Ucz Szerefeli odprawiono Mewlid. Działo się to podczas wielkiego przyboru wód w rzece Tundży, ale padyszach jegomość przeprawił się przez rzekę promem i był obecny na modlitwie. Dnia tego przyjechał z Anatolii główny defterdar wezyr Mehmed pasza z Diw-riku, który też w obecności wielkiego wezyra przyodział się w kryte złotogłowiem futro. 2 lutego 1684 * 3 lutego ° 8 lutego d 28 lutego 211 Rok 1684. Zmiany na urzędach Natomiast czawuszbaszy Mehmed aga z Kadykoju, który otrzymał był rozkaz zajęcia spadku po straconym, zabrał osiemset kies akcza gotowych pieniędzy jego i w myśl polecenia monarchy wypłacił z tego trzysta kies korpusom janczarów, dżebedżich i topczych na zaprowadzenie porządku w ich pułkach, zaś pięćset kies przekazał seraskerowi wezyrowi Bekri Mustafie paszy na potrzeby wyprawy i złożył je w zamku, a w dniu dzisiejszym przyjechał do Adrianopola z resztą rzeczy po wspomnianym 452. r Część II DŻEBEDŻI HASAN ESIRI Wspomnienia i refleksje o wyprawie wiedeńskiej (Wyjątek z dzieła „Probierz państw i sonda narodów") ii ;«ss3 natstt Okoliczności wyprawy wiedeńskiej Te wyprawę wiedeńską ludzie wytykają palcami i wciąż biorą na języki powia-, dając, że podczas niej sprawy układały się w sposób taki i owaki, a uważając ją za źródło złego, prowadzą o niej dysputy wodniste i jałowe, które nie do nich należą. Jednakże owe rzeczy przebiegały nie wedle tego, co lud o nich wie albo miarkuje. Padyszach ani mężowie stanu nie ponoszą winy za jej niepowodzenia. To prawda, że w czasie owej wyprawy wojsko muzułmańskie zostało rozbite, a wskutek tego Wysokie Państwo okryło się cierpieniem i niesławą, ale za to — poniżenie, zadane szablą muzułmańską Germanu, czyli Niemcom, aż do Sądu Ostatecznego nie zostanie zatarte, a stało się przestrogą dla wszystkich narodów chrześcijańskich. Kiedy więc rzeczy tak się mają, opiszę i opowiem pokrótce, jaki był pierwszy powód owej wyprawy i z jakiej przyczyny po takich triumfach na początku później losy jej się odmieniły. Za czasów szczęśliwego panowania nieboszczyka przemożnego sułtana i przepotężnego chakana, jegomości sułtana Mehmeda, syna sułtana Ibrahima chana, toczyły się, jakeśmy już poprzednio wspomnieli, częste i liczne wielkie wojny z różnymi narodami na lądzie i morzu, a ze wszystkich wychodził on zwycięsko i triumfująco. Wyspa Kreta — przedmiot marzeń [przeróżnych] królów — tudzież kilka innych wysp, a także Kamieniec, tJjvar, Step Kipczacki i położony na jego rubieży Azow1 oraz inne zamki i palanki zostały zdobyte i opanowane, a wielka liczba fortec i miast na różnych wyspach i w krajach jego przeciwników zostało zniszczonych oraz zamienionych w siedliska sów i gawronów. Przeciwnicy owi, tak skarceni, okazali się w końcu wszyscy bezsilni i wyczerpani, toteż straciwszy wszelką nadzieję, schylili [przed nim] kornie głowy i czy to na wschodzie, czy na zachodzie nie było ani jednego władcy, który by nie poddał się jemu i nie przysłał listu z oświadczeniem uległości. Słowem, nigdy jeszcze nie było takiego bezpieczeństwa i takiego dobrobytu, jaki panował za tego nieboszczyka padyszacha, a szabla jego zawisła w najwyższym punkcie Plejad — ponad wszystkimi władca- 216 Dżebedżi Hasan Esiri mi. Zgodnie też ze słowami świętego wersetu siedzący w cieniu łask padyszacha jego podopieczni — muzułmanie, jako też płacący trybut żydzi i chrześcijanie2 — pławili się w bogactwie i dobrobycie, w uciechach i wesołości. Jednakże myśli wojska i niektórych mężów stanu stojących u steru spraw zalała wówczas pycha. Posłów, którzy przyjeżdżali od sąsiednich królów, odprawiali oni z powrotem, raniąc ich dusze pełnym zarozumialstwa traktowaniem i postępowaniem tudzież niestosownymi słowami. [Królowie ci] połączyli się tedy w związek i przyczaiwszy się czekali tylko sposobnej chwili. Nie siedzieli spokojnie także zbójcy na pograniczu, którzy w ziemiach madziarskich, chorwackich, słowackich, polskich, czeskich, niemieckich i weneckich wbrew pokojowi szerzyli gwałt, spustoszenie i grabież. Zdobytym jasyrem tudzież innymi złupionymi bogactwami dzielili się oni z komendantami pogranicznych zamków i z innymi dowódcami, a nawet z kadimi, muftimi, imamami i kaznodziejami w swoich krajach, przeto ci, słodko tym upojeni, przyzwalali im na owe rozboje3 i swawole. Mnóstwo ludzi rzucało tedy swoje zajęcia i godziwy zarobek, brało żwawe konie i wbrew pokojowi szarpało okoliczne kraje grabiąc je i plądrując. Użalano się tedy na nich przed [Wysokim] Państwem i proszono o zakazanie i zabronienie im owych [rozbojów]. Wysokie Państwo rozsyłało zatem do komendantów zamków i innych dowódców na pograniczu prześwietne fermany z nakazem i poleceniem, aby nie pozwalano popełniać czynów sprzecznych z pokojem. Ci jednak różnymi [pełnymi] niecnego kłamstwa fałszywymi nowinami, relacjami i doniesieniami o tym, iż winien jest nieprzyjaciel, który robi to i tamto, przekonali w końcu Wysokie Państwo, że tak jest w istocie i nie przestawali [tak utrzymywać]. Madziarzy, Chorwaci, Serbowie i inni powiedzieli tedy sobie: — „Co będzie, to będzie!" i dali wolę swoim rozbójnikom, więc ci rozwinęli swoje chorągwie „katonów" i hajduków oraz zaczęli najeżdżać na pograniczne ziemie muzułmańskie. W wyniku tego poddani i podwładni, podróżni i ludzie stanu kupieckiego byli po obu stronach grabieni i łupieni. Owi pograniczni zbójcy dali więc pierwszą iskrę do wzniecenia pożogi niepokoju, a później ten spór dalej się rozrastał. Paszowie i bejowie pograniczni posyłali więc wedle swojego zamysłu jedne za drugimi pełne różnych kłamstw relacje i doniesienia, ale przezorny padyszach jegomość nie dawał im posłuchu ani też nie udzielał swojego monarszego przyzwolenia [na zemstę na nieprzyjacielu]. Potem nadchodziły do kaznodziejów po meczetach i do Waniego efendiego listy z pogranicza zawierające skargi tudzież prośby o powtórzenie [ich padyszachowi]. On i tego nie chciał słuchać, w końcu jednak dał wiarę, a wtedy postanowiono podjąć wyprawę. Wyruszono tedy na wojnę. Zamek Wiedeń oblegano i bombardowano dłużej niż przez sześćdziesiąt dni4, ale gdy już doszło do tego, że miano go wziąć w garść posiadania, wszystko przyjęło inny obrót. Z tego to powodu przez wiele lat spadały na Wysokie Państwo ciężkie klęski i rozmaite utrapienia, a winę za sprawy, których jego rozum nie ogarnia i nie pojmuje, lud zwala na Państwo. Winy padyszacha jegomości nie ma w tym [jednak] żadnej. Wobec zgubnego charakteru po- 217 Przyczyny klęski wyprawy wiedeńskiej .ti^li .-.--,•• czynań i spraw [spowodowanych] niecnymi intencjami ludu wypływa tedy wspomniana przez nas już wyżej konieczność spisania uwag o pewnych wydarzeniach, do jakich doszło podczas owej wyprawy. Przyczyna klęski Liczne są przyczyny tego, że gdy na terenach granicznych wybuchła pożoga zamętu, a po poczynieniu przygotowań do wyprawy wyruszono [też na nią], to mimo całej owej potęgi wojskowej sprawy potoczyły się sposobem zgoła nieoczekiwanym. Przytoczymy z nich jednak pokrótce tylko niektóre. Po pierwsze, gdy już było wiadomo, że wyprawa jest postanowiona, przyjechał poseł, który prosił o pokój i o zmiłowanie, jednak wielu dostojników, owładniętych pychą, pozostało nieugiętych. Potem poproszono o fetwę świętą, ale gdy zostało wydane orzeczenie z punktu widzenia szariatu, odrzucono je, odpowiadając wbrew prawu i rozsądkowi, że kułowie domagają się wyprawy, a następnie wyruszono na wojnę. O [wydarzeniach] tego czasu dużo dałoby się powiedzieć! Wybrano się [tedy] na wojnę i przebywając jeden odcinek drogi za drugim oraz ciągnąc od obozowiska do obozowiska spoczęto na koniec na bezbrzeżnym polu koło zamku Jawaryna, słynnym pod nazwą uroczyska Benakor5. Owo przestronne pole było wówczas tak zatłoczone wojskiem, że zdawało się, iż zebrali się na nim co do jednego wszyscy ludzie oraz wszystkie konie, wielbłądy, woły i owce, jakie tylko są na świecie. Okolice tamtejsze w promieniu dwunastu, a czasem i więcej godzin drogi zostały spalone i spustoszone. Potem przystąpiono do budowy mostów na rzekach Rabie i Rabcy płynących w pobliżu Jawaryna. Wojsko muzułmańskie przelewało się przez nie bez przerwy przez dziesięć dni i trzy noce niby bez końca płynący potok. Od zamku Jawaryna do Wiednia jest dwadzieścia trzy godziny drogi. [Wojsko muzułmańskie] na całej przestrzeni paliło znajdujące się na prawo i lewo od szlaków wielkie i małe zamki, palanki, miasta, miasteczka, wsie, a nawet pola dojrzałego już jęczmienia, roślin pastewnych, pszenicy, orkisza i żyta, a potem ci, co szli z tyłu, garściami zbierali i jedli ową uprażoną na polach pszenicę. Na prawo od drogi z Jawaryna do Wiednia płynie rzeka Dunaj, a do jej brzegów jest tam miejscami pół godziny, a miejscami i godzina drogi, ale [kolumna ciągnącego wojska] zajmowała czasem jeszcze szerszy pas ziemi. Na lewo zaś od drogi docierało ono do okolic odległych o dziesięć do dwunastu, a czasem o osiemnaście albo i więcej godzin drogi — wszystko paląc, grabiąc i łupiąc dostatki oraz zapasy żywności, zabijając mężczyzn, a dzieci i kobiety zabierając w jasyr. Jasyru w obozie wojsk monarszych było takie mnóstwo, że nawet wśród parobków do koni, poganiaczy mułów, stajennych czy wielbłądników rzadki był człowiek, który by nie miał jeńca. W grabionych miejscowościach bardzo leciwe kobiety, a także malutkie niemowlęta przy piersi, wyrywane z matczynych objęć, zabijano dla wpra- 218 Dżebedżi Hasan Esiri wy we władaniu szablą. Gdy zaś rozpaczliwie krzyczały, owi towarzysze znęcali się nad nimi przygadując sobie: — „Daj, niech kopnę!" i „Odejdźcie, niech kopnę ja!", a potem je mordowali. Jeżeli mężczyzn było już ponad wszelką miarę, to mimo iż jest to zabronione — wybijano także ich wszystkich. Gdy zaś jaka kobieta, matka, której dzieciątko zostało wyrwane z jej objęć i zabite, padała na jego zwłoki i za nic nie chciała odejść od nich, mordowano także i ją. W miejscowościach po drodze z Jawaryna do Wiednia, gdzie urządzano postoje, błąkały się między namiotami — rycząc, becząc i mecząc — krowy, owce i kozy, jedne mleczne, inne bez mleka. Ludzie doili je, a potem szli dalej, jeśli jednak komuś zachciało się mięsa, tedy zarzynał którąś sztukę i część spożywał, a rano, kiedy zbierano się w drogę, porzuciwszy resztę, odjeżdżał. Nad rzeką Fischa, która płynie po drodze z Jawaryna do Wiednia, wznosi się po obu jej brzegach piękny zamek z ogromnym podgrodziem. Po turecku nazywano go zamkiem Merdżan6. Nad ową to rzeką stało więcej niż sto młynów, więc były tam również olbrzymie spichrze skarbowe, a w spichrzach tych zgromadzono setki tysięcy kile mąki i paszy na potrzeby wojska, które znajdowało się w Jawa-rynie, na wyspie Komarom i w stojącym w polu taborze. Wojsko muzułmańskie obiegłszy Jawaryn nie posuwało się już do przodu i namyślało się, co począć dalej. Tymczasem jednak żołnierze, którzy pomknęli jako straże przednie, jako też Tatarzy zdobyli również i ten zamek oraz złupili znajdujące się tam dostatki i zapasy żywności, po czym zamek, podgrodzie i owe spichrze z całym mnóstwem żywności — spalili. Dalszą niegodziwością było to, że podczas gdy zadawanie się z dziewczętami w kraju wojny jest niedozwolone, nikt sobie z tego nic nie robił, zaś niektórzy bezwstydnicy we dwóch lub trzech brali jedną dziewczynę czy jednego chłopca i po kolei dopuszczali się sprośności. Bardzo wielu prostych żołnierzy przebierało się też bez potrzeby w odzież niemiecką albo węgierską, odcinając jedynie rondo kapeluszy7. Jedną z przyczyn klęski było także to, że wszyscy dowódcy, oglądając po drodze z Jawaryna do Wiednia spalone i zrujnowane kraje oraz zwłoki pomordowanych ludzi — dzieło żołnierzy, którzy jechali jako straż przednia — dali się unieść takiej pysze i takiemu zaślepieniu, iż nie pomyśleli o tym, że wojsko tego kraju także kiedyś zbierze się i ruszy na nich. Z tego to powodu na początku oblężenia nie zanadto przykładano się do dzieła, a za to po domostwach na przedmieściach, po okolicznych ogrodach i winnicach ustawiano znaki i wbijano paliki oraz uważano [to wszystko] już za swoje. Różni też osobnicy, licząc, że po zdobyciu zamku osiądą na nim, chodzili od bramy do bramy i wyznaczali dla siebie nadania, a dyktując swą wolę temu, co [jeszcze w przyszłości] skryte, w pysze swej i zaślepieniu uważali je już za swoje. Powodem przegranej było również to, że w gronie dowódców panował rozłam, a większość ich była niechętna nadmiernemu wzrostowi władzy prześwietnego serdara jegomości, toteż stając w jego obliczu wprowadzała go w błąd prawie- 219 Przyczyny klęski wyprawy wiedeńskiej c.'.--.! -H .7 niem pochlebstw oraz relacjami i replikami, które musiały [go] wpędzać w zaślepienie i pychę. W sumie, zarówno możni, jak i maluczcy byli owładnięci zarozumiałością i butą taką, iż sądzili, że ziemia ta już przeszła w ich posiadanie. Innym powodem było to, że jeszcze przed dojściem do celu wojsko i Tatarzy posiedli takie ilości rzeczy, iż było bez liku ludzi, którzy w kraju służyli jako pastuchy za pięćset czy sześćset akcza na rok, natomiast tutaj zdobyli po sto, pięćset, tysiąc i więcej ałtynów. Co się zaś tyczy dowódców, to ci za bezcen nagromadzili wiele chłopców i dziewcząt tudzież złota, srebra, porcelany oraz innych przedmiotów i kosztowności, a bardzo wielu z nich posiadło i nabrało po trzydzieści lub nawet po czterdzieści niewolnic. Bankierzy, wojownicy i przekupnie ładowali złotem, srebrem, porcelaną i innymi cennymi rzeczami swoje kufry, Tatarzy zaś i lewendowie napełniali „peserami"8 i inną monetą, jako też srebrem i porcelaną torby na obrok, biesagi i dery. Podczas gdy na początku [wyprawy] za jednego ałtyna dawano po pięćdziesiąt albo i więcej takich „peserów", [teraz] było niezliczone mnóstwo wozów złota. Posiadłszy takie bogactwo jeszcze przed osiągnięciem celu [wyprawy] większość żołnierzy porzucała swoje chorągwie, brała najlepsze konie, przebierała się w strój wojska z pogranicza bądź w strój tatarski, a potem krążyła po równinach i wzgórzach, i [w ogóle] gdzie się jej tylko zachciało. Także wielu janczarów przebierało się za lewendów oraz porzucało własne chorągwie i przechodziło do innych pułków lub do swoich ziomków, [przez co] zamiast porządku panował wśród wojska całkowity chaos. Z tego też powodu wszyscy myśleli tylko o tym, by wywieźć swe skarby, bowiem takich, którzy zostali z pustymi rękami, było niewielu. Słowem, wzbogaciwszy się już w momencie dojścia pod Wiedeń czy jeszcze zanim dotarli [pod niego], żołnierze i lewendowie porzucali swoje chorągwie, więc z tylu setek tysięcy ludzi nie znalazło się w okopach nawet dziesięć tysięcy prostego żołnierza. Kiedy stosownie do dawnego zwyczaju wyruszono na wyprawę, a następnie rozłożono się z obozem na polu Benakor w pobliżu Jawaryna, owo olbrzymie pole było po brzegi zapełnione wojskiem i patrząc na nie, miało się wrażenie, że zjechała się tam ludność [całego] świata. Wskutek tak wielkiej liczby wojska ludzie nie znali się między sobą, bo też wojska tak olbrzymiego, wyprawy tak błyskotliwej i wspaniałej nikt jeszcze nie widział. Na początku jej panowało wśród żołnierzy takie męstwo i taka odwaga, że dziesięciu ludzi rzucało się na stu gia-urów tak ochoczo jak owca, która pędzi do soli. Na brzegu rzeki Raby dwadzieścia cztery tysiące giaurów zajęło miejsce w okopach i [uzbroiwszy się] w armaty i rusznice stało w gotowości i pełnym przysposobieniu, aby nie dopuścić do zbudowania mostu. Zatem i z tej strony porobiono okopy oraz ustawiono armaty, a następnie przystapino do robót przy budowie mostu. Wśród walki z nieprzyjacielem Kara Mehmed pasza, Bekir bej, Arsłan pasza, Rustem bej oraz kilku bejów z pogranicza zostali skierowani do wynalezienia takiego miejsca pośród grzęzawisk i sitowia o pół godziny powyżej mostu, przez które wojsko mogłoby się przedostać na drugą stronę. Przybywszy 220 Dżebedżi Hasan Esiri tam Kara Mehmed pasza dał kilku bohaterom bakszysz, aby spróbowali. Ci, raz po raz zapadając się i znów wydobywając z [błota], po tysięcznych trudach przeszli przez grzęzawisko na drugi brzeg. Tam lewendowie, sejmenowie i sarydżowie wywiesili chorągiew, wznieśli okrzyk i ruszyli do szturmu. Giaurzy, chcąc ich powstrzymać, sypnęli na nich wówczas potężnym ogniem z dział i rusznic. Padło tam od razu dziesięciu boliikbaszych Kara Mehmeda paszy, a wedle tego można sobie wymiarkować, ilu było zabitych innych lewendów. Giaurzy zobaczyli [jednakże], iż wojsko [muzułmańskie] naciera srodze i na armaty czy rusznice nie zważa, więc zaraz powychodzili z okopów i ratowali się ucieczką do zamku Ja-waryna. Wszakże ci, którzy wydobywali się z grzęzawiska, na nic innego nie patrząc, dopadli ich niby ogień pałający oraz zdobyli wiele głów i wielu języków tudzież zabrali sześć armat zostawionych z konieczności przez tamtych. Później nieprzyjaciel już nie wychylał głowy, więc tak ja chciano, pobudowano mosty i przeprawiono się przez nie. Kiedy byłem w niewoli, słyszałem ja, nędzny, od niejednego giaura słowa: — Twoje wojsko pierwsze przebrnęło tamtędy, bo dotąd nigdy jeszcze się nie zdarzyło, żeby się ktoś tamtędy przedostał! Przesłanie wiadomości do króla Kiedy więc rzeczy przybrały taki obrót, zabrano się do budowy mostów. Generał, który stał na czele zamku Jawaryna, przesłał wówczas do króla9 taką oto wiadomość: — Co się tyczy wojska tureckiego, to jest go tyle, co gwiazd na niebie — bez liku. Nie powstrzyma go ani woda, ani góra czy bagnisko lub ogień — przez wszystko oni przejdą, a rozlewiska nad Rabą przebyli po trupach ludzi i koni torując drogę tym, co byli z tyłu. Najprawdziwsza zaś wiadomość, zdobyta od schwytanych języków, jest taka, że zamek Jawaryn pozostawią za sobą i pójdą dalej oraz oblezą zamek Rzym, to jest Wiedeń. Miejcie się tedy na baczności! Dawniej to się oni, Turcy, do zamku Jawaryna i na wyspę Komarom nie posuwali, a tylko [wszystko] mieli na oku. Zamek Jawaryn zaś jest wprawdzie niewielki, ale w jego sąsiedztwie płyną trzy rzeki, a sam zamek jest bardzo trudny do zdobycia i warowny. Z owych rzek jedna to Dunaj, druga Raba, a trzecia Rabca. Po murach zamku mogą jechać cztery wozy jeden obok drugiego, a oprócz tego od dnia zdobycia go przez owych [giaurów] aż do chwili obecnej istniał tam taki zwyczaj, że każdy poddany przybywający do zamku musiał przywieźć torbę ziemi i wysypać ją na wałach, a zwyczaj ten chyba i dotąd się utrzymał. Słowem, gdy ta wiadomość dotarła do Wiednia, król, zostawiwszy tam [całą] jego ludność tudzież dwadzieścia cztery tysiące wojowników, wodzem nad nimi mianował generała nazwiskiem Starhemberg i na tydzień przed dojściem wojska muzułmańskiego pod Jawaryn opuścił zamek oraz wyjechał10. Król niemiecki 221 Odezwa papieża do narodów chrześcijańskich !; '' • rozpisał na wszystkie strony i we wszystkich kierunkach rozpaczliwe listy z prośbą o pomoc, a gdy o wszystkim powiadomił papieża, ten napisał i porozsyłał przez księży do wszystkich narodów chrześcijańskich papiery, które tak oto się tłumaczą: — Papież do króla (księcia, generała lub innego dostojnika) oraz do innych mężów i niewiast kraju takiego a takiego! Po pozdrowieniach donosi się, że wedle niezbitych wieści nieprzyjaciele naszej religii, Turcy, wtargnęli z niezliczonym żądnym krwi wojskiem do Austrii, części ziemi germańskiej, oraz obiegli stolicę jej władcy, zamek Rzym albo Wiedeń, a jego okolice spalili i zniszczyli, splądrowali ludzki dobytek, zabijali nie tylko mężczyzn, lecz nawet staruszki i drobne niemowlęta znajdujące się w objęciach matek, młode zaś niewiasty, nieletnich chłopców i dziewczęta wzięli w jasyr oraz stosując różnego rodzaju okrucieństwa i tyranię używali ich do jakich tylko chcieli posług i do wszelkich, jakich tylko zapragnęli, sprośności. Dla ugaszenia owej pożogi, jako też dla wyzwolenia tego jasyru nakłada się na chrześcijańskich mężów i kobiety we wszystkich krajach bogatych i biednych obowiązek niesienia ratunku i pomocy własną osobą tudzież pieniędzmi i wojskiem. Jeśli zaś odniesiecie się [do tego] z lekceważeniem i opie-szalstwem, to bądźcie pewni, że pożoga ta będzie się rozprzestrzeniać coraz dalej i dalej, aż dojdzie i do was. Wszyscy tedy zachowujcie post, z omastą nie jedzcie, do kobiet swoich się nie zbliżajcie, dzieciom nie dawajcie piersi, odłączcie owce od jagniąt i krowy od cieląt, a nocą i dniem lejcie łzy i módlcie się do Boga Najwyższego, aby wojsku chrześcijańskiemu użyczył siły i pomocą je wspierał, a sługi chrześcijańskie [swoje] uwolnił i oswobodził od tego nieszczęścia. Plemię to bowiem, z Bożego gniewu zrodzone, nie zna w swych sercach żadnej litości ni wstydu, a zwyczaj ma taki, że gdy przyjdzie do jakiegoś kraju, pali go i niszczy, rujnuje kościoły, bo naród to bezlitosny, który pali niby ogień, pije krew, dzieci odrywa od ojca i matki. Jeśli zaniedbacie tego i zaniechacie, to wszystkich spotka niechybnie taki koniec. Każdy zaś, kto w sprawie tej stanie do pomocy, ten wiarę Piotra i Maryi ocali i cześć jej okaże, a ja mu ręczę, że od razu pójdzie prosto do raju! Wysłane przez niego takie listy rozeszły się po wszystkich krajach. Gdy je odczytano po tamtejszych kościołach, wszystkich mężczyzn i wszystkie kobiety zdjął gniew i oburzenie, więc posypali sobie głowy prochem, wyrywali włosy oraz takim wybuchali płaczem, lamentem i zawodzeniem, że wielu aż traciło przytomność i padało [w omdleniu]. Tegoż dnia każdy z nich wedle tego, na ile go było stać, poczynał pilnie szykować pomoc w żołnierzu, pieniądzu i rzeczach potrzebnych do wojny. Wiele też bezdzietnych mężczyzn i kobiet oddawało swój majątek oraz obierało stan księży i zakonny, a wielu [innych] składało śluby, iż jeśli ominie ich ta pożoga, to cały dobytek swój oddadzą na kościoły lub na dobroczynne cele. Po upływie czterdziestu dni [oblężenia Wiednia] rozeszły się tedy pogłoski o [nadciągającym] taborze. Jeszcze się wówczas nie było dotarło do fosy, a przeto ci, którzy kierowali sprawą, obudzili się z drzemki opieszalstwa i ostro się 222 Dżebedżi Hasan Esiri wzięli do zdobywania zamku. Ale rzecz nastręczała trudności i w ciągu piętnastu dni nad fosą toczyła się wojna taka, iż podobnej dotąd nie było, a naszych padło śmiercią męczeńską tylu, że okolica poza namiotami przemieniła się w cmentarz. Przy obleganiu zamków najtrudniejszą sprawą jest opanowanie fosy. Zabrano się tedy do zakładania min. Jegomość serdar prześwietny okazywał w tym czasie tyle łaskawości i dobroci, iż opisać tego nie sposób, a chorągwiom ochotników dawał co dzień kotły pilawu i leguminy ryżowej z szafranem i miodem tudzież wielkie ilości kawy oraz całe kiesy bakszyszu. Póki nie opanowano fosy, walka była wprost nie do opisania. W jednej chorągwi i tylko na odcinku Ahmeda paszy padło jednego dnia trzech agów ochotniczych dżebedżich, a to pozwala określić liczbę [utraconego] prostego żołnierza. Kiedy zaś zabrano się do zakładania min, tabor znalazł się już w pobliżu. Zarazem nadeszła wiadomość o rozbiciu przezeń stojącego na przeciwległym brzegu Dunaju wojska muzułmańskiego i króla kuruców. Na ludzi powiało więc chłodem i wszyscy zaczęli szykować się do ucieczki i odwrotu. W chodnikach jednak nadal pracowano pilnie, ale też i nieprzyjaciel niby kret nakopał w obrębie zamku chodników i otworów doprowadzających powietrze. Jeden jego chodnik zetknął się nawet z chodnikiem naszym. Aby [zachęcić ludzi] do walki o opanowanie owego [chodnika nieprzyjacielskiego], rozdano bakszysz, a także przeprowadzono zapis ochotników za podwyższoną lafą. Wśród tych, którzy się zapisali do owej walki w chodniku, znajdował się nawet zamieszkały na Kos były janczaraga Hasan pasza jegomość, który podówczas służył u samsundżych jako karakułłukczy. Skutek był taki, że chodnik na odcinku Hasana paszy doprowadzono do celu i minę wysadzono, ale choć spowodowała ona pewne zniszczenia, to jednak wyłom [w murze] powstał niewielki. Przyczyna tego — poza tym, że mur zamkowy był szeroki i gruby — była taka, że giaurzy wykopali po wewnętrznej stronie wiele otworów doprowadzających powietrze, a przez to wyłom nie osiągnął potrzebnych rozmiarów. Mimo to bohaterzy podeszli nocą aż pod ową wyrwę i odśpiewali tam wezwanie do modlitwy [muzułmańskiej]. Poza murami siedziało jednak wielu giaurów, a ponadto po wewnętrznej stronie wałów wznieśli oni świńskie chlewy i palisady oraz założyli miny tudzież wiele imr;ch rzeczy, które stanowią przeszkodę dla szturmu. Wedrzeć się do środka było więc niepodobna [i tylko] wielu ludzi padło tam śmiercią męczenników. W parę dni potem wystrzelono minę również na odcinku Ahmeda paszy, ale i ta nie przyniosła zbyt dobrego skutku. Bohaterzy, którzy mimo to w wielkiej liczbie podeszli wówczas pod wały, polegli śmiercią męczeńską, bo wyłom był wąski i trudno dostępny i nie było jak wycofać się stamtąd, a wtargnąć do środka też się nie udało. Potem uradzono, że oprócz min już wystrzelonych ukończy się i podpali od razu wszystkie dziewięć min innych, jakie się właśnie przygotowywało, aby wybuch ich mógł obalić mur, a następnie przez wszystkie wyłomy, jakie tylko powstaną — niezależnie od tego, czy który będzie mniejszy, czy większy — przy- 223 Oblężenie Wiednia puści się szturm i, jeśli taka będzie wola Ałłaha Najwyższego, z powodzeniem wtargnie się do środka, a wtedy nieprzyjaciel [ciągnący na odsiecz zamkowi] usłyszawszy o wzięciu zamku, straci wszelką nadzieję i odstąpi. Użyto więc wszystkich min, bo i proch nadszedł prawie na czas [przyjścia] nieprzyjaciela, ale w tym samym czasie nadszedł też i nadciągnął tabor z wojskiem licznym jak szarańcza, toteż wszyscy paszowie pod komendą Kara Meh-meda paszy zostali skierowani na tabor. Jednakże wedle tego, cośmy już wyżej powiedzieli, lewendowie posiadając bogactwa porzucili swoje chorągwie i każdy z nich włóczył się, gdzie mu się podobało. Pod chorągwiami zostało tedy tylko po pięciu lub dziesięciu ludzi, a i ci byli w większości chorzy, i konie mieli wynędzniałe. Wyszedłszy zatem w takim stanie przeciw taborowi prowadzili przez dwa lub trzy dni wojnę podjazdową, a potem podstąpili bliżej obozu wojsk monarszych. Słali oni zaś [do wielkiego wezyra] raz po raz ludzi ze słowami: — Giaurów jest bardzo dużo. Koniom naszym już od kilku dni nie zdejmujemy z głów kantarów, a obroku czy paszy nawet nie widzą. Poślijcie nam na pomoc wojsko tatarskie i z ejaletu budzińskiego! Wojsko tatarskie skierowane zostało do nich już przedtem, ale żołnierze tatarscy tylko przygadali chanowi i nie pojechali. Przyczyna tego była taka, że Tatarzy zdobyli ogromne łupy, a do tego jeszcze tysiące bezwstydnych lewendów i żołnierzy z innych korpusów, którzy posiedli mnóstwo rzeczy, ozłocili Tatarów i wziąwszy konie mocne, z szerokimi zadami, skupili się w obozie tatarskim. Kilka tysięcy ludzi zebrało się też w okolicach o piętnaście do dwudziestu godzin [stamtąd] i pasąc tam swoje konie czekało [tylko] na moment odwrotu. Kiedy się rozeszły słuchy o taborze, wysłano do owych [wojsk] naganiaczy, ale gdy ci przybyli do nich, tamci tak odparli i odpowiedzieli: — Czy mamy kamieniami karmić nasze konie? W obozie bowiem wojsk monarszych jedna porcja jęczmienia kosztowała złotego, a i tak któż mógł go dostać? W promieniu dwudziestu godzin drogi nie zostało też już ani śladu drzewa na opał, ani niczego na paszę dla zwierząt jak choćby osty czy chwasty i widziało się tylko czarną ziemię. Poszły w górę ponadto ceny wszelkiej żywności, więc paszowie nie mogli rozdzielać tajinu, a gdy wskutek tego obcięli go lewendom, ci kupami zaczęli gromadzić się po górach i lasach i też tylko czekali, kiedy będzie się wracać. Słowem, nikczemnicy, którzy się zgromadzili w obozie tatarskim, zbałamucili również Tatarów. — Czyż to dziwne, [że się ukrywamy]? Małoż to naszego dobytku zabrała nam [ta] świnia [wielki wezyr]? Ale tego, cośmy zdobyli, i [tak] nam wystarczy! — mówili oni, a dodając: — Najlepiej siedzieć tutaj, [bo] gdyby do czego doszło, to i wy, i my ujdziemy stąd cało — sprowadzili Tatarów na złą drogę. Tatarzy bowiem posiedli podczas owej wyprawy bogactwa takie, jakich nigdy jeszcze nie mieli ani nawet nie widzieli. Z tego to powodu dali chanowi [hardą] odpowiedź i nie przyszli, [by zmierzyć się] z taborem. 224 Dżebedżi Hasan Esiri Natomiast z namiestnikiem budzyńskim Ibrahimem paszą rzeczy miały się tak, iż był on przywódcą tych, którzy niechętni byli powodzeniu serdara jegomości. Przedtem został on wyznaczony do ochrony mostów pod Jawarynem. Przybywszy potem do obozu wojsk monarszych, Ibrahim pas/a powoływał się na swoje choroby i uciekał się do innych wymówek, a wreszcie powiedział: — Giaurów jest ogromnie dużo. Byłoby wskazane wyprowadzić armaty i wojsko z okopów oraz rozpocząć odwrót. — Oblężenie trwa już prawie sześćdziesiąt dni. Tysiące ludzi padło śmiercią męczeńską lub odniosło rany i z tyłu za namiotami każdej formacji i [każdego] pułku powstał już [cały] cmentarz11 tych, którzy padli jako męczennicy. Zużyto też tyle prochu i kuł oraz pieniędzy, iż gdybyśmy się cofnęli teraz, kiedy — dzięki Najwyższemu! — idzie ku temu, że zamek zostanie opanowany, jaką odpowiedź moglibyśmy dać najjaśniejszemu padyszachowi? Wypoczętego wojska — piechoty i jazdy — z twojego ejaletu, które przyszło teraz z tobą, jest więcej niż dwadzieścia tysięcy. Kara Mehmed pasza i inni paszowie walczą z taborem... — odpowiedział [mu] jegomość serdar prześwietny, [a potem zawołał]: — Przynieście futra! Gdy je przyniesiono, rzekł: — Padyszach mianuje cię serdarem [wojsk, które uderzą] na tabor! Z tymi słowy polecił przyodziać Ibrahima paszę i chana tatarskiego w futra, a następnie rozkazał [paszy]: — Musisz tejże godziny wyruszyć i spotkać się z taborem! Wyznaczył też komisarzy, którzy mieli dopilnować owego [paszy], wiec ten z konieczności przeciągnął [przed nim] ze swoim wojskiem i opuścił obóz wojsk monarszych, po czym stanął więcej niż o godzinę drogi od niego. Tymczasem wojsko znajdujące się na przedzie, osłabione i wyczerpane, tocząc walkę podjazdową z taborem, znalazło się tegoż dnia w okolicy o dwie godziny drogi od obozu wojsk monarszych. Tym sposobem [Ibrahim pasza] wespół z [owym] wojskiem dobrze dawał się taborowi we znaki i dwa razy omalże go nie rozbił. Tabor doszedł jednak do klasztoru u stóp pewnej góry12 opodal obozu wojsk monarszych i zatrzymał się [koło niego]. W nocy [giaurzy] wystrzelili ze szczytu owej góry i z zamku wiedeńskiego wiele rac, porozumiewając się [w ten sposób] ze sobą. Dnia tego jegomość serdar prześwietny podszedł pod ową górę [ze wszystkimi oddziałami] i z całym wojskiem pieszym i konnym, jakie znajdowało się w obozie monarszym z wyjątkiem tylko armat polowych tudzież wojska siedzącego w okopach oraz przygotował się [do walki]. Ze wszystkich jednostek wysłał on do obozu wojsk monarszych naganiaczy, którzy wypędzili tych, co siedzieli w namiotach. Noc spędził tamże. Kiedy zaś nastał ranek, [okazało się, że] tabor znikł. Dokąd się udał, nie było wiadomo, więc serdar zapragnął zasięgnąć wiadomości [o nim]. Rzeczka na tyłach obozu wojsk monarszych płynie jarem ciągnącym się 24. Książę Karol V Lotaryński — sztych A. Bloytelinga 25. Wiedeń w ogniu artylerii tureckiej i pierwsze szturmy do bram miasta w 1683 r. sztych współczesny nieznanego artysty niemieckiego 26. Scena z bitwy pod Wiedniem 12 września 1683 r. — miedzioryt współczesny niezna- 225 Oblężenie Wiednia ;;,..' ,; , "•; na przestrzeni blisko czterech godzin drogi. Po obu stronach owego jaru znajdowały się wielkie domy, seraje i kioski tudzież urocze sady i ogrody, do których latem zjeżdżali możni panowie, aby spędzić tam gorącą porę roku. [Serdar prześwietny] sądził, że [tabor] mógł ruszyć tym jarem, aby zajść obóz wojsk monarszych od tyłów, więc wyznaczył pięciu paszów i wysłał ich pod dowództwem dże-bedżibaszego Sijawusza paszy z nakazem, by przynieśli mu wyraźną wiadomość w tej sprawie. Przesunął też ku owemu jarowi wojsko, które wyjechało było przeciw taborowi, jako też artylerię. Mnie, nędznego, wyznaczył dżebedżibaszy do zapisu ochotników, tedy pojechałem razem z nim i ani na chwilę go nie odstępowałem. Okazało się, że tabor wydostał się z owego jaru i ujechał jeszcze dwie godziny drogi, a przenocowawszy nad jakąś rzeką, ruszył następnie znów tą samą drogą, którą był przyciągnął. Za owym jarem [rozciągała się] obszerna równina otoczona górami i usiana niezliczonymi miastami, miasteczkami i wsiami. Wszystkie one zostały spalone i obrócone w ruinę, a [każde z owych osiedli], w którąkolwiek stronę by się spojrzało, miało domów tak wiele, że wyglądało jak miasto. Zwłoki i kości pomordowanych giaurów leżały tam niby żwir. Gdy Sijawusz pasza powrócił, przyjechał i zdał sprawę, [wielki wezyr] wycofał wojsko i artylerię znad jaru oraz przeniósł je z powrotem na pozycje poprzednie. Również tabor przyciągnął i zatrzymał się tam, dokąd przyszedł był przedtem. Z nastaniem nocy z taboru i zamku znowu puszczano wiele rac i w ten sposób porozumiewano się między sobą. W obozie wojsk monarszych panowała wśród ludzi anarchia. Wszyscy niepokoili się o swoje mienie. Wielu z tych, którzy siedzieli w okopach, opuściło je i z nastaniem nocy wojsko tłumnie uciekało w góry ciągnące się po drodze do Jawaryna lub do Tatarów. Ze wszystkich jednostek zostali tedy wyznaczeni naganiacze, którzy mieli spędzać żołnierzy przeciw taborowi i do okopów. Zganiali oni takich, których znaleźli po namiotach, ale liczba zbiegów przewyższała liczbę tych, którzy zostali przez nich zapędzeni na bojowisko i do okopów. Gnani przez nich do walki — przeważnie służba albo wojownicy, prości żołnierze tacy, co się trzymali to za rękę, to za nogę — żadnej nie znali karności i nikt nie mógł im powiedzieć: — „Dokąd to idziecie?!", bo z ich ust padały wymyślania takie, że niech Ałłah uchowa, bo nie sposób je powtórzyć. Słowem, u boku serdara znajdowali się członkowie dywanu, dowódcy i ich służba, a z prostego żołnierza zostało razem tylko trzy lub cztery tysiące piechoty i pięć czy sześć tysięcy jazdy. Tę noc spędzono tam twarzą w twarz z taborem. Gdy nastał ranek, giaurzy ustawili się w szyki i pomalutku zeszli z góry. Po drugiej stronie ciągnącego się przed nami jaru, w odległości mniejszej niż na strzelanie z rusznicy, rozsiadła się cała ich piechota i zastępy ich jazdy stały na koniach. Gdyby ktoś dość mocny rzucił kamieniem, to byłby ich dosięgnął, oni jednak wcale nie strzelali ani z armat, ani z rusznic, a z naszej strony także nie strzelano. Długo siedzieli oni 226 DżebedżL Hasan Esiri 227 Przebieg bitwy pod Wiedniem [w ten sposób]. Potem, gdy uderzono u nich w trąby i bębny, powstali, a odstąpiwszy nieco do tyłu, znowu się zatrzymali. U boku prześwietnego serdara jegomości znajdowało się — o ile chodzi o pieszych sejmenów — około ośmiuset lewendów bośniackich. Naprzeciw jaru rosły liczne kępy krzaków, tedy serdar skierował ich w to miejsce i kazał im się tam okopać. [Tymczasem] z klasztoru u stóp owej góry wódz giaurów13 przy pomocy perspektywy i wielkiego zwierciadła obserwował obóz wojsk monarszych. Zobaczyli oni więc, że w namiotach jedni pakują rzeczy, a inni ładują [je] na zwierzęta, że naganiacze spędzają żołnierzy, ale tych, co odchodzą, jest więcej niż takich, którzy podążają w ich stronę, zaś oprócz wojska stojącego naprzeciw nich — gdzie indziej nie ma żołnierza. Zaraz [tedy] zastępy ich krok za krokiem podeszły do przodu. Lewendowie z Bośni, którzy byli się okopali w owych krzakach, ostrzelali [ich] raz jeden z rusznic, a potem obnażywszy szable ruszyli na sunące na nich zastępy i wielu giaurów położyli trupem. Giaurzy jednak też ostrzelali ich z armat, i rusznic, a potem w wielkiej liczbie rzucili się na nich. Wielu lewendów padło tedy śmiercią męczeńską albo odniosło rany, a pozostali połączyli się z wojskiem, które stało w ordynku. Do innych oddziałów i żołnierzy giaurzy już nie strzelali z armat ani rusznic, ani też ich nie atakowali, a tylko odeszli w to samo miejsce, do którego doszli byli przedtem, i rozsiedli się tam. Gdy nieco odpoczęto, wówczas spoza góry, z lasku naprzeciwko lewego skrzydła sił muzułmańskich, ukazało się około trzech tysięcy pancernej jazdy polskiej — wszyscy z czerwono-białymi proporczykami14. Jadąc stępa zajęli oni miejsce na samym przedzie wszystkich szyków. Za tymi pojawił się takiż hufiec z proporczykami niebiesko-białymi, który stanął w centrum [ich] szyków, a następnie ukazał się jeszcze taki sam hufiec czarno-biały, który stanął po drugiej stronie szyków. Jednych od drugich dzieliła odległość mniej więcej na strzelanie z rusznicy, a wszyscy byli w żelazach. Oprócz nich zaczęły spoza góry nadciągać [jeszcze inne] oddziały jazdy. Wspomniane przez nas trzy hufce zakutej w żelazo i [powiewającej] proporczykami jazdy polskiej postały tam trochę. Następnie cała piechota zerwała się na nogi, jazda też się zakołysała, a gdy uderzono w trąby, surmy i bębny oraz gdy rozwinięto sztandary, wówczas pokrzykując: — „Wio! Wio!" jedni za drugimi ruszyli do przodu. Pierwszy zakuty w żelazo hufiec rzucił się na sajban prześwietnego serdara jegomości. Przeciwko niemu ruszyli i zwarli się z nim wówczas lewendowie prześwietnego serdara jegomości pod wodzą serczeszmego tudzież jego agowie pałacowi i nadworni. Giaurzy byli jednakże wszyscy w żelazach, więc szabla na nic się tam nie zdała, ale doświadczeni w bojach bohaterzy wcale się tym nie stropili. Każdy z nich miał młot, maczugę lub topór, więc poczęli grzmocić giaurów po głowach, twarzach i rękach, ci zaś, którzy nie mieli takiego sprzętu, swoimi sza- blami rozpruwali im konie. W ten sposób z Bożą łaską zmuszono ich do odwrotu, a większość ich położono trupem albo raniono. Widząc, co się dzieje z tymi, ruszył do szturmu hufiec z proporczykami niebiesko-białymi, ale i tych także odparto. Wielu [z nich] zabito lub poraniono, pozostali zaś odeszli i dołączyli do swoich szeregów. Podczas gdy ci walczyli ze sobą, [serdar] stał i [tylko] przyglądał się — tak* jak gdyby ani po stronie giaurów, ani po stronie muzułmańskiej nigdzie i na żadnym skrzydle nie było bitwy ani ruchawki. W tym czasie zjawił się chan może z dwoma czy trzema tysiącami Tatarów. — Mości chanie, a cóż to wszystko ma znaczyć? Gdzież twoje wojsko? — zapytał prześwietny serdar jegomość, kiedy chan podszedł do niego. — Mój sułtanie! — odpowiedział ten. — A czyżeśmy ci nie mówili, że Tatarzy i inni żołnierze ogromnie się obłowili i pożytku z nich nie będzie, że głaurów nadciągnęło ogromnie dużo i że najrozsądniej byłoby wyciągnąć armaty [z okopów] i odjechać z honorem? Doszło do tego, że moje słowa się sprawdzają,, a inni zostali też [tylko] przez wzgląd na swoje dobytki! — Dobrze! Nie roztrząsajmy tego teraz, zostawmy to na potem! — odpart serdar prześwietny na te jego słowa. Powiedział tylko: — Dobrze! — i nic jużr nie mówił, a tylko zajął się nieprzyjacielem. Niedługo potem wysunęły się przed szeregi może trzy lub cztery hufce żelaznej jazdy z proporczykami czarnymi, żółtymi i niebieskimi15. Poruszyła się również wszystka pozostała jazda oraz piechota, a potem wszyscy uderzyli w bębny i trąby oraz wołając: — „Wio! Wio!" ruszyli [do ataku]. Wspomniana przez nas jazda, która znajdowała się w przodzie, uderzyła wówczas na odcinek Ibrahima paszy, a pozostali, bijąc jak jeden mąż z armat i rusznic, też krok za krokiem parli do przodu. Również ze strony muzułmańskiej uderzono wówczas na wszystkich odcinkach z armat i rusznic oraz podjęto walkę. Jednakże giaurzy, którzy przypuścili szturm na skrzydło Ibrahima paszy, przedarli się przez szeregi [jego] wojska, a potem wpadłszy pomiędzy namioty, poprzecinali szablami podtrzymujące je sznury. Obóz wojsk Ibrahima paszy znajdował się mianowicie na prawo od obozu jegomości prześwietnego serdara, nad odnogą rzeki Dunaju przy drodze do Wiednia. Przyciągnął on był ze swymi namiotami i rozbił je tam, kiedy został był wysłany przeciw taborowi, a oprócz jego namiotów żadnych innych [w tej okolicy] nie było.^ Giaurzy przedarli się tedy najpierw przez skrzydło Ibrahima paszy, a potem niby wezbrana rzeka rozlali się z owego skrzydła dalej, kierując się prosto ku zamkowi Wiedniowi. Ustawiwszy się zaś w ordynku na kształt rogów byka, które [zaczynały się] na końcu lewego skrzydła szeregów muzułmańskich i [ogarniały je] z obu stron, ruszyli oni i puścili się galopem do szturmu na obóz wojsk monarszych. Ci z nich, którzy poprzez skrzydło Ibrahima paszy skierowali się ku brzegom Dunaju, dotarli do Wiednia, ci natomiast, którzy poszli na skrzydło lewe,, zaszli obóz wojsk monarszych od tyłu. l 228 Dżebedżi Hasan Esiri Odcinek środkowy, na którym stał prześwietny serdar jegomość, okazał się jak gdyby jakim bastionem lub cyplem. [Wielki wezyr] rozkazał siać istny grad kuł z armat i rusznic, ale giaurzy szturmowali i podchodzili z wielką przezornością. Gdy zbliżyli się i zamierzali przejść przez jar na naszą stronę, skoczono na nich z wyciem, a położywszy wielu trupem odrzucono ich do tyłu. Jednakże po naszej stronie przeciwko jeździe stał tylko jeden jedyny rząd piechoty, tedy gdy giaurzy przełamali odcinek Ibrahima paszy, również i ona porzuciła gromadą swoje stanowiska i pierzchnęła. Na ten widok ustąpił też prosty żołnierz jazdy i lewendowie. Przy świętej chorągwi zostało tedy oprócz dowódców, członków dywanu i służby [serdara] tylko bardzo niewiele pospolitego żołnierza i lewendów, natomiast piechota i jazda giaurów, zajmująca przestrzeń mierzącą wzdłuż i wszerz prawie godzinę drogi, płynęła i nadciągała niby szarańcza. Całe wojsko zgromadziło się przeto przy świętej chorągwi, ale z [każdej] dwudziestki podwładnych [serdara] nie pozostało przy nim [nawet] pięciu, bo wszyscy porzucili go i odeszli. W sumie wokół świętej chorągwi zostało tylko pięć lub sześć tysięcy ludzi. [Sam] jegomość serdar prześwietny siedział na stołku z łukiem w ręku i puszczał strzały, a wołając: — „Nie porzucajcie [mnie]!" zagrzewał znajdujących się [przy nim] ludzi do walki. Jaka jednak mogła być korzyść z tego, skoro giaurzy uformowali się na kształt rogów byka, a jedno ich skrzydło poszło i wjechało do Wiednia, drugie zaś skrzydło wdarło się do monarszego obozu wojska, jemu natomiast wojska już nie zostało, a i pora już była między popołudniem a zmrokiem i wieczór był niedaleki? W końcu Amdża Hasan aga16 powiedział do [prześwietnego serdara]: — Proszę cię, jedźmy! Postaraj się wyprowadzić cało świętą chorągiew i żołnierzy muzułmańskich, bo już wszystko stracone! Jeśli więc teraz, od czego niech nas Ałłah uchowa, pozwolisz giaurom zdobyć świętą chorągiew, to aż do Sądu Ostatecznego [ludzie] będą nas przeklinać! [Serdar prześwietny], płacząc, wlazł na stołek, na którym siedział, zaś Amdża Hasan aga ujął go pod jedną rękę, dżebedżibaszy Sijawusz pasza pod drugą rękę [i tak wsadzili go na konia]. Potem zostawiono wszystkie armaty oraz zapasy prochu i kuł, jakie tam miano, oraz wycofano się do obozu wojsk monarszych. Giaurzy, nie burząc porządku swych szyków, pod wtór armat i rusznic szli do przodu krok za krokiem. Ścigali nas jednak wówczas madziarscy katono-wie " i polscy zuchwalcy w oddziałach po stu, dwustu albo i więcej, ale lewendowie serczeszmego i inni bohaterzy stawiali im czoła i odpędzali ich. W ten sposób dotarto do obozu. Zatarasowawszy przejście między namiotami lewendowie oraz agowie pałacowi, jacy się jeszcze znajdowali [u boku serdara], zabarykadowali się za skrzyniami skarbca, sam on zaś ponownie zasiadł na stołku. Chorągiew giaurów uderzyła potem na skrzynie skarbca, ale strzelbami i gołą szablą odpędzano ich od [owych] skrzyń. Prawie pół godziny trwała taka walka, a kiedy pod namiot bociani podeszły hurmem wszystkie hufce giaurów z artylerią, 229 Przebieg bitwy pod Wiedniem i;b,i ustawiono się w szyki jeden za drugim i zatknąwszy po zewnętrznej stronie skrzyń wiele chorągwi, oszańcowano się [poza nimi]. [Wtedy to] pozwolono grabić skarbiec, ale komu tam były w głowie pieniądze! Słowem, cały obóz zapełnił się giaurami, a wolna od nich została jedynie okolica owej góry. Poczynali zaś sobie giaurzy z taką roztropnością, że zupełnie nie naruszyli swojego ordynku ani się też nie brali do grabieży, a tylko szli jak te mrówki oraz prażyli z armat i rusznic. Źle by zaś było, gdyby się nie byli poruszali z taką oględnością! Ale Bóg pełen chwały i Najwyższy przez wzgląd na świętą chorągiew Posłannika tchnął w serce giaurów lęk [tak jak ongiś] na polu pod Mohaczem i na równinie Krisztus w pobliżu Egeru. Powiadając [tedy do siebie]: — „Jest w tym chyba jakowyś fortel turecki wymierzony przeciwko nam!" nie rozpuszczali oni swoich szeregów ani się też niczego nie tknęli. Noc tę aż do czasu po wschodzie słońca spędziła ich jazda na koniach, a piechota przestała na nogach. Rozesłali oni też jeźdźców na cztery strony i sprawdzili, [jak mają się rzeczy], a [dopiero] po otrzymaniu relacji o tym pozwolili na grabież skarbca18. Powróćmy do naszego tematu. [Otóż] podczas gdy [tamci] dobierali się do skrzyń ze skarbem, nastał już wieczór, toteż pozwolono wygłosić wezwanie do modlitwy i wezwanie takie zostało też wygłoszone. Ale przedpola owej góry zaroiły się od giaurów, a [do tego] rozeszła się wtedy pogłoska, jakoby giaurzy siedzący w zamku Jawarynie i król siedmiogrodzki19 zjednoczyli się i podcięli mosty20, przeto wszyscy stracili jakąkolwiek nadzieję i zwątpili o możliwości ocalenia się. Jednakże ja, nędzny, żadnej obawy w swoim sercu nie czułem, tym zaś, którzy opowiadali [takie rzeczy, mówiłem]: — Da Ałłah, że się to okaże nieprawdą! Przecież Jawaryn leży o trzydzieści trzy godziny od Wiednia, a od tego zdarzenia upłynęło ledwie cztery czy pięć godzin. [Za ten czas] nawet ptak żadnej wiadomości nie potrafiłby przynieść! Po takich moich słowach ludzie, utraciwszy już rozeznanie w rzeczy, różnie gadali — jedni płakali, inni znowu nawzajem się rozgrzeszali ze swoich win. W końcu odśpiewano wezwanie do modlitwy wieczornej, a potem, wobec wielkiego naporu giaurów, skupiono się wokół świętej chorągwi i stano w miejscu. Powiedzieć do prześwietnego serdara: — „Proszę, jedźmy!" nikt się nie odważył, sam on pragnąc śmierci, odejść nie chciał. Amdża Hasan aga dwukrotnie przemawiał do niego głosem łagodnym, ale on lekkomyślnie odmawiał. Na koniec [ten] z płaczem i lamentem, rwąc sobie ręką brodę, zawołał do niego: — Och, synu! Och, mój sułtanie! Czyż można stawić opór teraz, kiedy już wszystko stracone? To właśnie przez twój upór doszło do tego! Teraz jeszcze rozeszła się ponura pogłoska o mostach... Tyś jest duszą wojska — jedźmy, jeśli łaska! Jeśli, od czego niech Ałłah broni, dasz giaurom zdobyć świętą chorągiew, aż do Sądu Ostatecznego będą nas [ludzie] przeklinać! Wtedy [serdar prześwietny] powstał z płaczem i wlazł na stołek, a ujęty pod jedną rękę znowu przez Amdża Hasana agę, a pod drugą przez Sijawusza paszę, dosiadł konia i ruszył przez jar na krańcach obozu. Będąc w jego połowie zsiadł, 230 Dżebedżi Hasan Esiri / K,-, /wM •-, , aby [odprawić] modlitwę wieczorną, a potem, gdy wespół z Amdżą Hasanem agą i Sijawuszem paszą oraz jeszcze kilkoma innymi ludźmi już odprawił namaz, dano mu pod siodło rączego konia. [W tym momencie] straciłem go [z oczu] i o tym, co było z nim aż do jego przyjazdu pod Jawaryn, już się nie dowiedziałem. O sprawach i wierności króla siedmiogrodzkiego Król siedmiogrodzki oraz namiestnik budzyński zostali byli wyznaczeni do pilnowania mostów na rzekach Rabie i Rabcy w pobliżu Jawaryna. Później namiestnik budzyński został skierowany przeciwko taborowi, a król siedmiogrodzki z wojskiem własnym oraz pewną liczbą wojska muzułmańskiego nadal pozostał przy mostach. Tabor zjawił się najpierw w pobliżu Wiednia i tegoż dnia wysłał rzeką Dunajem 21, do wyspy Komarom, a stamtąd do zamku Jawaryna list takiej treści: — Stanęliśmy niedaleko Wiednia. Bądźcie i wy gotowi. Jest nadzieja, że wojsko tureckie pokonamy, bo od schwytanych języków dowiedzieliśmy się, że ich żołnierze są słabi, ponadto zaś panuje rozłam między paszami a Tatarami, a wszyscy czekają tylko chwili odwrotu. Dajcie też znać królowi siedmiogrodzkiemu, aby podciął mosty, i Turków, gdy będą ciągnęli stąd, nie przepuszczał, po czym połączcie się z nim i wszystkich wybijcie. Po nadejściu tej wiadomości urządzono w zamku Jawarynie wielkie strzelanie na wiwat z armat i rusznic. Król siedmiogrodzki wysłał wobec tego do zamku Jawaryna człowieka z zapytaniem, co oznaczają te wiwaty. Odpowiedziano mu: — Tabor dotarł [pod Wiedeń] i pokonał Turków. Nasz król rozkazuje ci tedy, ażebyś poburzył mosty, wyszykował swoje armaty i nie dawał drogi nadciągającym Turkom, lecz byśmy [ich] wszystkich wybili. Otrzymawszy taką nowinę król siedmiogrodzki cisnął kołpakiem o ziemię i z płaczem zawołał: — Biada naszej głowie i nam samym, jeśli wiadomość ta jest prawdziwa! Wtedy również wszyscy jego bojarzy i kapitanowie porzucali na ziemię kołpaki i popłakali się. Następnie zaczęli się zastanawiać, jaka jest rada w takiej sytuacji. — Dla nas korzystną rzeczą jest trzymać stronę państwa [osmańskiego] i pełnić ochronę mostów — rzekł wówczas [król]. Przeprowadził on tedy całe swoje wojsko na jawaryńską stronę mostu, a wyszykowawszy armaty, stał tam czujnie na straży. Kiedy tutaj [pod Wiedniem] sprawy wojska muzułmańskiego przyjęły obrót zgoła odmienny, sześć tysięcy „soldatów" znajdujących się na wyspie Komarom wsiadło na statki i połączyło się z ośmioma tysiącami „soldatów", jacy się znajdowali w zamku Jawarynie, po czym przypuściło szturm na mosty zamierzając je zburzyć. Wojsko siedmiogrodzkie wystąpiło wtedy przeciwko [nim] i po wielkiej 231 O sprawach króla siedmiogrodzkiego ;>; S nr,».r,H ; _Jf_ bitwie rozbiło ich. Wielu Niemców położyło ono trupem, pozostali zaś uciekli i schronili się z powrotem w zamku Jawarynie. Kiedy jednak nazajutrz Siedmio-grodzianie przyszli na miejsce, gdzie [leżało owo] pokonane wojsko, to wszystkich zdjął taki ból i taka żałość, że nie da się tego wypowiedzieć. Miałem tam ja, nędzny, jednego znajomego hetmana. Kiedym więc przeszedł przez most i udał się prosto do jego namiotu, to i jego znalazłem z głową obwiązaną ręcznikiem, bo tak bolał i głośno płakał. W końcu jednak całe wojsko muzułmańskie bezpiecznie i zdrowo przeszło po mostach i zgromadziło się na polu Benakor. Nie licząc [nawet] tych, którzy bez straty czasu jechali dalej, [tyle było tam] wówczas wojska, że owo bezbrzeżne pole było nim szczelnie zapełnione. Potem został wydany rozkaz, aby obóz wojsk monarszych, wszystkie korpusy i inne wojska udały się pod Budzin i tam siedziały. Natomiast [prześwietny ser-dar] jegomość, mając [u swego boku] kilku paszów i po kilku dowódców z każdego korpusu, dżebedżibaszego i topczybaszego, tudzież minierów, bombardierów i kopaczy, poszedł do zamku Tata, który leży pomiędzy zamkiem Ostrzyhomiem i Jawarynem. Po wywiezieniu zapasów prochu i kuł jako też armat zamek ten przy pomocy min został wysadzony [w powietrze] i zburzony. Odznaczał się on zaś pięknem okolicy, obfitością wód płynących i ogromnym, podobnym do jakiego miasta podgrodziem, które zamieszkiwali Madziarzy. Rajów tamtejszych i ich obejścia zostawiono [w spokoju]. Później [serdar prześwietny] przybył do Budzina. Obsadziwszy wojskiem znajdujące się w owych stronach zamki i palanki zaopatrzył je we wszystko, czego było potrzeba, a następnie wyjechał w drogę powrotną do Belgradu. Roku tego król siedmiogrodzki wyświadczył Wysokiemu Państwu wielką usługę oraz okazał mu wiele szczerego oddania. Natomiast Polacy, Madziarzy i Chorwaci, którzy korzystali z łaskawości Wysokiego Państwa tudzież z pokoju z nim, jako też władające krajami książęce rody Zrinyich, Batthyanyich, Nadasdyich i Mogorów22, które dzięki łaskawości Wysokiego Państwa bezpiecznie i spokojnie siedziały na swych ziemiach oraz zażywały przyjemności i rozkoszy, teraz odpłaciły się niewdzięcznością za okazane im dobrodziejstwa i zapominając o zapewnionym im spokoju poparły Niemcy i okazały im pomoc. Król polski zaś nadciągnął sam we własnej osobie, mając prócz innego wojska jeszcze szesnaście tysięcy żelaznej jazdy. Jak się już wyżej wspomniało, pod Wiedniem on pierwszy popędził konia na muzułmanów i dobył szabli, zaś następnego roku, podczas oblężenia Ujvaru i wydarzeń pod Parkanami narobił złego o tyle, że najwięcej ze wszystkich on dał pomocy i wsparcia [Niemcom] tudzież zagarnął wielu muzułmańskich jeńców. Jak wszystkim wiadomo, wziął on do niewoli również wezyra Mustafę paszę, ongiś bostandżybaszego, którego też potem zawiózł do swojego kraju 23. 232 Dżebedżi Hasan Esiri j ' , - W jakiej epoce, za jakiego panującego oglądało się taką wspaniałą wyprawę i takie potężne wojsko? Gdzież jest taka władza, która podobnie jak sułtanowie osmańscy dawałaby bez przerwy żołd i wikt setkom tysięcy żołnierza? Jakaż jest władza, jakie państwo, które pozwala i jest w stanie dać, gdy wybuchnie wojna, tyle prowiantu, sprzętu i innych rzeczy, takie olbrzymie zapasy prochu i kuł, trzysta lub czterysta sztuk armat i moździerzy, tyle wielbłądów i innych zwierząt oraz podwód do przewozu bagaży, ciężarów i rzeczy żołnierzy, kilimów dla nich do podścielania pod siebie, der do owijania w nie ich rzeczy, koni do rozwożenia wody z zaopatrzonymi w kurki bukłakami, przykrytych cudnymi kobiercami, kom) pociągowych i, mówiąc pokrótce, różnego sprzętu domowego aż po świece, łyżki i latarnie w ilościach takich, w jakich nie w każdym domu spotyka się go, a czasami również okręty — i ponieść takie wydatki? W naszych czasach do wielkich państw zalicza się Niemcy, Francję, Moskwę. Ale gdy wydarzy im się wojna, dają one jeden tylko suchy chleb i namiot jeden na dziesięciu ludzi, namioty zaś i słupki do nich niosą tam i wożą na zmianę sami ludzie nie wyłączając jazdy, a swoje rzeczy też każdy tam dźwiga na plecach lub wozi w trokach. Któreż [zatem] państwo darzy wojsko taką życzliwością, takim szacunkiem, jak sułtanowie osmańscy? Dawniej armat, rusznic, bomb i innego podobnego sprzętu ognistego nie było i wszystkie ówczesne wojska jechały na wojnę tak jak Tatarzy czy Uzbecy — lekko, bez żadnych bagaży, kiedy zaś oblegali jaki zamek, budowali katapulty i miotali kamienie. Gdy się pojawił islam, to ponieważ nikt nie potrafił oprzeć się jego mieczowi, plemię Franków wynalazło i wymyśliło armaty, rusznice, bomby tudzież inne ogniste szataństwa. Natomiast po zdobyciu Krety [przez wojska muzułmańskie] i po oblężeniu Wiednia wyszły u nich książki i ryciny o sposobach użycia owych ognistych rzeczy, o szkoleniu i ćwiczeniu żołnierza, o budowie zamków oraz o bastionach, palisadach i minach, a także pojawili się specjalni nauczyciele [tych umiejętności], a w każdej z nich doszli oni od dawna do wielorakich znakomitych osiągnięć. Jakie różnice zachodziły między obiema stronami podczas oblężenia zamku Wiednia, gdy już została opanowana fosa, to wiedzą ci, którzy brali w tym udział. Słowem, na skutek wyżej przez nas wspomnianych okoliczności pod Wiedniem doszło do takiej klęski. Ale też nigdy jeszcze ziemia i nacja germańska nie dostała tak po twarzy i nie oberwała po uszach! Na obróconych w perzynę jej obszarach nie unosi się teraz dym [z kominów] ani kogut nie zapieje, a powiadają, że okolic takich jest bardzo wiele. Owe wydarzenia pod Wiedniem opisali oni w kronice24. Kiedym ja, nędzny, był w niewoli, czytali ją sobie w zimowe wieczory, powiadając po przeczytaniu kilku kartek, że takiego nieszczęścia nie było jeszcze od czasów Adama, oraz błagając Boga Najwyższego, by na swe sługi chrześcijańskie nie zsyłał więcej podobnej plagi, a potem, przy słowach o innym jakim zamku czy okręgu, znowuż się tak polecali Opatrzności. To prawda, że potem spra- 233 Rozważania o przyczynach klęski , wy przyjęły taki obrót, ale pamięć o poniżeniu, zadanym ich krajom podczas tej wyprawy, do samego Sądu Ostatecznego nie wywietrzeje z ich dusz oraz będzie dla nich przestrogą. Z tego też właśnie powodu zmieniają oni konstrukcję budowli w Wiedniu i innych swoich zamkach, a wprowadzając nowe pomysły i wynalazki umacniają partie ongiś nie dość wytrzymałe tudzież pilnie szkolą i ćwiczą żołnierza. O tym zaś, że wszyscy [muzułmanie pod Wiedniem] dbali tylko o swój majątek i że zabrakło ich na polu bitwy, wiadomo nawet nieprzyjacielowi. Dowód, że są oni świadomi tego, jest taki, że gdy tak potoczyły się sprawy wojska muzułmańskiego, giaurzy od najmożniejszych do najmizerniejszych w listach z dobrą nowiną, które słali do swoich krajów, pisali: — Co do Turków, to gdyśmy wkroczyli do ich taborów i zobaczyli ich namioty, wszyscyśmy potracili animusz, bo gdyby z każdego namiotu wyszło nawet po jednym człowieku, to i tak byłoby ich więcej od nas. Ale Bóg Najwyższy zmiłował się nad swoimi sługami chrześcijańskimi, ponieważ między wojskiem a wodzami i dowódcami [muzułmanów] zapanowała niezgoda i oni wcale nie walczyli, lecz porzucili [wszystko] i odeszli. Gdyby zaś byli spotkali się z nami i ruszyli na nas nawet bez walki, to same ich wielbłądy byłyby nas stratowały swymi kopytami! Będąc zaś w niewoli słyszałem ja, nędzny, od tysięcznych giaurów słowa: — Co to się stało z wami, żeście tak wszystko rzucili i odeszli? Kiedyśmy po raz pierwszy podeszli blisko do waszego taboru i z wierzchołka góry zobaczyli wasze namioty, padło na nas wielkie przerażenie i dlatego to owej nocy cofnęliśmy się oraz stali nad Dunajem o cztery godziny stamtąd, a dla odbycia narady zrobiliśmy okop. Ale tegoż dnia przybyło do nas czterech zbiegów — dwóch Ru-sinów i dwóch Madziarów — jeńców jakiegoś możnego Turka, którzy przyjechali na pięknych koniach ze ślicznymi czaprakami i przywieźli wiele rzeczy. Powiedzieli oni: — „Czemuście odstąpili? Wojsko tureckie przyszykowało wszystkie swoje rzeczy i niebawem ucieknie. Tatarzy przebywają w miejscowości o pięć lub sześć godzin drogi, a oni też gotowi są do ucieczki. Od Wielkiego Turka nadchodziły do nich kilkakrotnie rozkazy, ale oni odpowiedzieli swojemu chanowi, że nie pójdą [do boju]. Inne wojska też tłumnie porzuciły swoje chorągwie i, gotowe do ucieczki, siedzą z Tatarami albo w górach. Z wojną na kraj nasz przyszedł Wielki Turek, ale wśród tych, którzy są przy nim, nie ma ludzi zdatnych do walki, bo to tylko dowódcy i ich służba. Wysłali oni do namiotów ludzi, by spędzali wojsko, i ci naganiali je przemocą, ale tych, co odeszli, było więcej niż takich, którzy zostali przygnani. Wielki Turek stropił się tym i nie wie, co począć" .Wobec takich nowin zebraliśmy się znowu i przyciągnęliśmy przeciwko wam, ale nadal byliśmy w wielkim strachu, [bo] z daleka każdy z was wyglądał jak smok! Słowem, tak olbrzymiej wyprawy nie było chyba od czasów Adama. Powody tego, że losy jej mimo wszystko się odmieniły, zostały już wyliczone. Ale powo- 234 Dżebedżi Hasan Esiri 235 Rozważania o przyczynach klęski dem najważniejszym było to, iż wojsko jeszcze przed dojściem do celu zdobyło [tyle] łupów, iż wielu takich, którzy u siebie w kraju służyli jako wyrobnicy albo pastuchy za pięć czy dziesięć kuruszy na rok, teraz jeszcze pod Jawarynem posiadło ogromne majątki. Wskutek tego bowiem wiele tysięcy prostego żołnierza i służby już tam porzuciło swoje chorągwie i swoich panów, a wielu z nich jakimś sposobem, siłą swojego majątku, dostało się do różnych zaników i palanek koło Budzina lub w Siedmiogrodzie, zaś parę tysięcy ich przystało do wojska pozostawionego pod Jawarynem dla ochrony mostów i przytaiło się tam. W sumie, opaczny tok spraw był nieuniknionym następstwem głównie [owego] wzbogacenia się żołnierza. Ale tych, którzy uciekli z powodu owych bogactw, pokonał Bóg Najwyższy jakowąś chorobą. Od dnia ich wyruszenia pod Jawaryn aż do przybycia do Stambułu marli oni po wszystkich znanych miasteczkach i wioskach tak licznie, że nie można już było znaleźć ludzi, którzy by ich myli i grzebali. W przydrożnych chatach panował taki zaduch trupi, że nie sposób było tam wejść, a w całym kraju po dziedzińcach przy meczetach i dżamijach, po ulicach i podcieniach, [gdzie nocowali owi żołnierze], co rana przy pobudce znajdowano po kilku zmarłych, wielu zaś z nich miało po pięćset albo i więcej ałty-nów, ukrytych na biodrach — aż niewidocznych spod czarnego płaszcza wszy [okrywających całe] ich plecy. Z woli Boga bowiem na ludzi owych opadło takie mnóstwo wszy, że nawet ci, co mieli zdrowe ręce i nogi, w żaden sposób nie mogli obronić się przed nimi, a wielu zajadły one na śmierć. Dużo też [było takich, co] z kijem w ręku wlekli się noga za nogą, [aż wreszcie] oparłszy głowę o [jakąś] ścianę, padali bez życia. Oprócz tego pośród gór i lasów towarzysze mordowali się nawzajem dla majątku i zabitych z tego powodu było bez liku. Krótko mówiąc, z tych, co podczas owej wyprawy dopuszczali się wyżej wspomnianych przez nas występnych uczynków, co folgowali swoim namiętnościom, a poddając się żądzy bogactw i zapominając o gorliwości religijnej oraz o honorze sułtanatu, przez niezgodność swoją podzielili się na wiele partii, co na wieść o taborze porzucili świętą chorągiew i uciekli, z owych przywódców wojsk, którzy nie pragnęli pomyślnego ułożenia się spraw prześwietnego serdara jegomości, z tych, co z powodu dobytków porzucili swe chorągwie oraz włóczyli się po górach, wzgórzach i po obozie tatarskim — ani jeden nie nacieszył się swoim majątkiem lub życiem, bo w krótkim czasie wszyscy z jakiegoś powodu wyginęli i sczezli. Było jednak wielu takich, którzy od początku do końca żywili czystą intencję, w wymaganych od nich czy to posługach, czy też potrzebach zbrojnych wykazywali pilność dochodzącą aż do gorliwości, a chorągwi świętej nie odstąpili. Ci do chwili obecnej pozostają na służbie Wysokiego Państwa i cieszą się długim życiem w krajach swoich, a jeśli komu z nich sądzone było umrzeć, to ich dzieci i dzieci ich dzieci zażywają, dostatków i radości życia. Doświadczenie uczy zatem, że kto w razie wojny wyrusza na nią nie w szczerej intencji, a do wojska zapisuje się na przykład po to, by zdobyć trochę rzeczy, a potem krąży po równinach i wzgórzach, na placu boju nie stawia się i wreszcie ucieka, ten, nawet jeśli posiędzie bogactwo, pożytku z niego mieć nie będzie i [tylko] przez parę dni będzie błyszczał niby świecący robaczek, bo mu się ono wyślizgnie z rąk i rozpłynie bądź też on ociemnieje lub zapadnie na jaką chorobę, na którą nie ma lekarstwa i wówczas [majątek ten] wyda na kurację, a potem zbiednieje, pójdzie z torbami i w takim stanie dokona żywota. Jeśli na przykład dla odparcia nieprzyjaciela trzeba będzie wysłać dokądś dziesięć tysięcy ludzi, a przy tym stu podobnych zaciągnie się, ale nie pojedzie, wówczas żołd dla stu ludzi zostanie nie wykorzystany, a stąd wyniknie taka szkoda i taki pożytek, że wojsko [muzułmańskie] będzie mniej liczne i słabsze, zaś nieprzyjaciel — liczniejszy. Kto tedy w naszych czasach jako jeden na dziesięciu nie idzie na wojnę z czystych pobudek, a zaciągnąwszy się do wojska, potem w chwili potrzeby nie zjawia się na bojowisku, ten wzmaga [tylko] liczbę i siłę nieprzyjaciela, oszukuje skarb muzułmański, znieważa religię i padyszacha. Nie wiedzą jednak [tacy ludzie], że przez to ściągną na siebie nieszczęście nie tylko na tym padole, ale też i na tamtym świecie... \ Część III HUSEJN HEZARFENN Historia wyprawy wiedeńskiej •iii.1? ,,;,., W imię Ałłaha Miłościwego, Miłosiernego! W roku siedemdziesiątym czwartym od hidżry" Pana Posłannika przenajwie-lebniejszego i Ulubieńca czcigodnego1 (któremu Ałłah Najwyższy niech błogosławi i Go w spokoju zachowa!) nieboszczyk wielki wezyr i serdar prześwietny, zacny Ahmed pasza2 zdobył zamek tijvar oraz zawarł z narodami niemieckim i madziarskim pokój i ugodę na przeciąg dwudziestu lat, po czym powrócił z posłem [niemieckim] do Bramy Państwa. Następnie, w roku siedemdziesiątym siódmym b, został on seraskerem [wojsk wysłanych na] wyspę Kretę i wyprawił się tam. Później, w roku siedemdziesiątym dziewiątym °, kiedy oblegał on zamek Kandię, padyszach oblicza ziemi, sułtan Mehmed chan jegomość, pragnąc wspomnianemu wezyrowi udzielić pomocy3 — dostarczyć mu pieniędzy i amunicji, gazim zaś, sprawcom zwycięstwa, dodać sił i animuszu — wyjechał był do Larissy i raczył się tam zatrzymać. Przyczyna rokoszu przeciw Niemcom :, Król niemiecki (który jest tytułowany cesarzem) zgładził był Zrinyiego, Batthya-nyiego i Thokolyego oraz podobnych do nich możnych panów węgierskiego rodu, po czym żołnierzy ich pozamieniał w poddanych i w rozmaity sposób znęcał się nad nimi, zaś wobec ich domowników i rodzin dopuszczał się przemocy i zniewag. Naród madziarski, nie będąc już w stanie oprzeć się tym wszystkim [gwałtom], na pozór ugiął karku przed plemieniem niemieckim, ale siedząca w nim wrogość [do Niemców] dochodziła już do ostatnich granic. W końcu szlachetnie urodzeni synowie owych pomordowanych, którzy zdążyli do tego czasu pojawić się [na widowni], zwołali starszyznę swoich rodów i odbyli naradę4. — Jak długo będziemy cierpieli gwałt i zniewagi od tego niemieckiego plemię- » Rok [10]74 h. = 5 sierpnia 1663 — 24 lipca 1664 b Rok [10]77 h. = 4 lipca 1666 — 22 czerwca 1667 c Rok [10]79 h. = 11 czerwca 1668 — 31 maja 1669 J B 5 : * « ni T o < OQ ii Mi * t tiillSi § J5 l' o> . A Później, w dniu szóstym miesiąca dżemazielachira e, wielki wezyr i wojsko dotarło do mostu w Osijeku. Obozowano tam przez dni piętnaście15. W chwili zaś, gdy korpusowi kułów rozdawano żołd, [nastąpił] :" '• 20 marca 1683 b 3 maja ° 13 maja a 24 maja e 2 czerwca 244 Husejn Hezarfenn przyjazd nowego króla™ v '""" Król kuruców z blisko trzema setkami ludzi, wioząc bogate podarki [dla wielkiego wezyra], przyjechał do przyczółka mostu i stanął [tam] obozem. Wielki wezyr wyprawił na jego powitanie kilku ludzi, a kiedy ten przyjechał do [jego] namiotu, [darował mu] futro z soboli wraz z czapką i szablą wysadzaną drogimi kamieniami oraz wsadził go na konia ze zdobionymi klejnotami siodłem i rzędem, a następnie dał mu pomieszkanie w rozbitym umyślnie dla niego pięknym namiocie. Przedtem jednak odbyła się rada. [Gdy mówiono, że] będzie się jechało przez okolice Karyntii i strony [zamieszkałe przez] Chorwatów oraz przez ziemie Zri-nyiego, król kuruców rzekł: — Zrinyi to mój krewny, a serdeczny sługa prześwietnego padyszacha, toteż jeśli chodzi o posiłkowanie [nas] czy to prowiantem, czy wojskiem, zawodu nie sprawi. Tak powiadając, błagał, aby nie splądrowano ziem owego [Zrinyiego], następnie zaś oznajmił, że pewna liczba giaurów obiegła zamek tjjvar. Wobec tego jegomość wielki wezyr kazał następnego dnia przejść przez most w Osijeku, a zaprowadziwszy króla kuruców do kiosku, zbudowanego przez Ismaila paszę w połowie mostu, kazał mu oglądać ceremonialne ciągnienie wojska muzułmańskiego. Nazajutrz, po minięciu palanki zwanej Darda, położonej po drugiej stronie mostu, [nastąpiło] wysłanie króla Thókolyego pod l}jvar [Wielki wezyr] polecił przyodziać króla Thókolyego w kryte złotogłowiem futro z soboli, a następnie pozwolił mu odjechać, nakazując przy tym: — Wszelkie palanki i wsie w okolicy Ujvaru, jakie tylko zdobędziesz, wcielaj do swoich własnych posiadłości". Po odprawieniu zaś posła niemieckiego do Budzina, serdar prześwietny i wojsko muzułmańskie ruszyło ku Stołecznemu Białogrodowi. Potem, kiedy dotarło ono do równiny mohackiej, nadeszła wiadomość, iż pewna część giaurów oblegających Ujvar została rozbita przez Kor Husejna paszę, a inna część wycofała się, utworzyła tabor na drugim brzegu rzeki, która płynie pod zamkiem Jawarynem, i usadowiła się [tam]. Przyjazd wielkiego wezyra do Stołecznego Białogrodu oraz przybycie chana Murad Gereja W dniu trzydziestym wspomnianego miesiąca a, gdy wielki wezyr już był dotarł do Stołecznego Białogrodu, nadciągnął tam również jegomość chan tatarski, który też przyłączył się do obozu wojsk monarszych. a 25 czerwca 245 R°k 1683. Wyjazd wielkiego wezyra pod Jawaryn ot: Nazajutrz, a było to w sobotę, na nowiu redżeba, w pierwszym dniu szczęśliwego zbliżenia dwu niewielkich ciał niebieskich, jakie zaszło w konstelacji Lwa, chan jegomość został zaproszony [do wielkiego wezyra]. Wyjechało mu na spotkanie, a następnie go prowadziło kilku bejlerbejów i emirów, kiedy zaś dojechał do namiotu serdara, wielki wezyr ujął go pod ręce i zsadził z konia. Po spożyciu jadła, jakie [tam] było naszykowane, [wielki wezyr] obdarzył chana przysłanym przez padyszacha jegomości królewskim chylatem, obsypaną klejnotami szablą i kołczanem zdobionym drogimi kamieniami. Gdy zaś wsadził go na konia przybranego w wysadzane klejnotami siodło i rząd, [chan] odjechał do obozu wojsk swoich. Wyjazd wezyra pod Jawaryn i M Następnego dnia wyruszono ze Stołecznego Białogrodu i skierowano się ku Jawarynowi. Dnia szóstego miesiąca redżeba a przybyto nad rzekę Rabę, to jest do okolicy odległej o trzy godziny od zamku Jawaryna. Tego dnia przybył [tam] namiestnik budziński wezyr Ibrahim pasza, który też przyłączył się do obozu wojsk monarszych. Nazajutrz [wielki wezyr] wraz z całym wojskiem muzułmańskim dotarł pod zamek Jawaryn. W dniu, w którym [tam] przybyto, nie padł ani jeden strzał z armat we wspomnianym zamku, ale za to z taboru giaurów po drugiej stronie rzeki wystrzelono na obóz wojsk janczaragi kilka pocisków armatnich. Z wojska muzułmańskiego poległo więc śmiercią męczeńską ze czterdziestu lub pięćdziesięciu ludzi. Natomiast zarówno Tatarzy, jak też inni żołnierze zdobyli na giaurach około trzydziestu głów i blisko dziesięciu języków oraz [wszystko to i wszystkich] przynieśli i przyprowadzili do wielkiego wezyra. Tejże nocy janczaraga ustawił na wprost taboru armaty i rozkazał janczarom okopać się. Ucieczka giaurów z taboru do Wiednia O świcie [okazało się, że] giaurzy, którzy siedzieli po drugiej strome rzeki, zbiegli w stronę Wiednia. Kiedy wojsko muzułmańskie dowiedziało się, że giaurzy uciekli, Tatarzy w liczbie pięciu do dziesięciu tysięcy przeprawili się przez rzekę i puścili się w ślad za giaurami. Część [giaurów] została wówczas przez nich wybita, część zaś wzięta w jasyr, a reszta ich umknęła w stronę Wiednia. Zdobyty jasyr przyprowadzili [Tatarzy] do obozu wojsk monarszych i sprzedali. l lipca !«ti- c 246 Husejn Hezarfenn ; ' • ; ' " Wielki wezyr zabawił pod zamkiem Jawarynem pięć dni18. W momencie, kiedy na jego rozkaz budowano cztery mosty przez rzeki Rabę i Rabce, które płyną pod zamkiem, [nastąpiło] spalenie przedmieścia w Jawarynie Dnia ósmego wspomnianego miesiącaa wojsko muzułmańskie ogniem spaliło przedmieście w Jawarynie. [Wielki wezyr] dał rozkaz zdobycia zamków Papa, Tata i Yeszprem, wyznaczając [do tego] Kor Husejna paszę i Kadyogłu Husejna paszę z niewielką liczbą wojska. Trzy zamki owe poddały się, zaś ich kapitanowie przyprowadzili do wielkiego wezyra blisko dwustu jeńców muzułmańskich, jacy się tam znajdowali. Wielki wezyr osadził na owych zamkach dwóch bejów z nieznaczną liczbą wojska muzułmańskiego, następnie zaś rozkazał Kor Husejnowi paszy, aby towarzyszył nowemu królowi wysłanemu pod Ujvar, aby mu służył mądrą a stosowną radą przy podbijaniu kraju oraz by był serdarem wysłanego wespół z nim wojska muzułmańskiego, po czym wyprawił go [w drogę]. O naradzie starszyzny w sprawie kierunku wyprawy : Dnia siedemnastego wspomnianego miesiąca* wielki wezyr przeprawił się od razu na drugi brzeg [Raby], po czym odbyto naradę, w jaką stronę należy się udać19. Namiestnik budziński Ibrahim pasza, jak też jegomość chan tatarski i były def-terdar Ahmed pasza tudzież liczni doświadczeni mężowie uznali za rzecz rozsądną, aby jegomość wielki wezyr z kapykułami i innymi ludźmi [przydatnymi przy oblężeniu] oblegał zamek Jawaryn, bo jeśliby się udało [go] zdobyć, to wówczas i Komarom wpadłby w ręce [muzułmanów]. Sądzili też, że gdyby reszcie wojska muzułmańskiego tudzież chanowi jegomości z wojskiem tatarskim pozwolić na palenie, niszczenie i rabunek ziemi niemieckiej, wówczas i wojsko muzułmańskie nabrałoby łupów, i obóz monarszy byłby pełen prowiantu, i nieprzyjaciel opadłby z sił, a gdyby po nastaniu zimy wojsko muzułmańskie spędzało ją w zamkach granicznych, to i samo nabrałoby mocy, i konie by miało jak sokoły. „A wtedy — mówili [wspomniani] — da Ałłah Najwyższy, że gdy nadejdzie wiosna, która szczęście niesie, dokądkolwiek pójdziecie z wojskiem w pełni sił, wszędzie odniesiecie tryumf i zwycięstwo!" Atoli [wielki] wezyr, któremu przyświecała myśl błędna, dał taką oto odpowiedź pełną najwyższej pychy i zarozumiałości: " 3 lipca b 12 lipca 247 Rok 1683. Pierwsze dni oblężenia r';>'! H — Naradzałem się ja z nowym królem, on zaś jest takiego mniemania, że cesarz niemiecki wraz ze swymi ludźmi i rodziną uciekł, wyjechał do zamku zwanego Linz, [który leży] o pięć dni drogi w głąb [jego kraju], zaś w zamku wiedeńskim zostawił tylko niejakiego głównego kapitana swojego i osadził dostateczną liczbę żołnierza, [sam] go natomiast opuścił. Jeśliby się więc podeszło pod zamek wiedeński znienacka, to da Ałłah Najwyższy, że się go zdobędzie bez trudu, a wówczas zamki Jawaryn i Komarom niechybnie też wpadną zdobywcom w ręce. Po takiej mowie jego uczestnicy narady byli zmuszeni powiedzieć: — „Rozkaz należy do pana fortunnego!" Gdy potem powstali, [wielki wezyr] kazał przyodziać namiestnika budzińskiego Ibrahima paszę w futro, a przydawszy mu do boku pewną liczbę wojska rozkazał mu tak: — Masz oblegać zamek Jawaryn oraz pilnować mostów! - Grabież ziemi wiedeńskiej przez chana tatarskiego i wojska osmańskie Następnie wyznaczył on wezyra Kara Mehmeda paszę na forpocztę wojska, natomiast jegomości chanowi tatarskiemu tudzież innym wojskom swoim — goniillim i akyndżym — pozwolił palić i grabić ziemię giaurów. Zdobyli oni więc po drodze wiele giaurskich palanek i wsi tudzież cieszyli się wielkim powodzeniem, zarówno zaś Tatarzy, jak też Osmanowie nabrali znaczną liczbę jasyru i mnóstwo bogactw. Wyjazd serdara w celu oblężenia zamku oraz spalenie przedmieścia Wiednia Wielki wezyr wyruszył z wojskiem muzułmańskim w kierunku zamku Wiednia. W dniu dwudziestym pierwszym redżebaa dotarł on do Wiednia, a wówczas [jego wojska] ogniem spaliły tamtejsze przedmieście20. W dniu dwudziestym drugim wspomnianego miesiąca wielki wezyr, a wraz z nim wszyscy bojownicy o wiarę i całe wojsko ze wszystkimi namiotami różnego rodzaju spoczęło na obozowisku na wprost zamku. Nazajutrz został wydany rozkaz, aby [robiono] okopy. Tejże zatem nocy muzułmańscy bojownicy o wiarę sporządzili okopy składające się z trzech skrzydeł, a ponieważ armaty bałjemezy [jeszcze] były nie nadciągnęły i nie nadeszły, ustawiono działa polowe i rozpoczęto ostrzeliwanie zamku. Tymczasem po jednej stronie wspomnianego zamku znajduje się rzeka Dunaj. 16 lipca 248 Husejn Hezarfenn ••••>-, „. . n r v:-: ••• Około trzydziestu tysięcy pieszego i konnego wojska nieprzyjaciół wiary, które siedziało na drugim brzegu Dunaju, postanowiło bronić taboru, który znajdował się [na wyspie] pośrodku rzeki Dunaju, tudzież mostu [łączącego ową wyspę z zamkiem], jak również przyjść z pomocą zamkowi. W tym właśnie momencie [do obozu wojsk monarszych] przybył pewien niewolnik muzułmański, zbiegły z zamku, i przyniósł panu fortunnemu wiadomości o zamku. Powiedział on tak: — Trzy wyspy, jakie znajdują się na rzece Dunaju, są oblane wodami różnych odnóg Dunaju, a przez każdą z owych odnóg prowadzi osobny most. Przez odnogę, która płynie pod murami zamku, i przez [otaczającą go] fosę można przeprawić się w bród u jej ujścia. Dałoby się również opanować wyspę, która leży na wprost zamku, a potem otoczyć zamek z czterech stron i nie pozwolić, by choćby jeden człowiek został bądź to z zewnątrz [wprowadzony] do zamku, bądź też wyprowadzony poza obręb zamku. Wobec takich słów jego [wielki wezyr] w dniu czwartym miesiąca szabana3 rzeczywiście wyznaczył kilku bejlerbejów, którzy przebrnęli przez wspomnianą odnogę u jej ujścia oraz zdobyli wyspę w pobliżu zamku. Jeden koniec mostu, który łączył dwie wyspy, opanowali byli podówczas giaurzy, ale wojsko muzułmańskie okopało się na tym jego końcu, a wtedy bejlerbejowie, którzy pojechali na [owe] czaty, zajęli przy pomocy kilku darbuzenów i niewielkiej liczby janczarów [ową] wyspę i most. Kiedy zaś namiestnik bośniacki otrzymał rozkaz przeprawienia się na wyspę, oblężono zamek ze [wszystkich] stron oraz zaczęto ostrzeliwać go z dział bałjemezów i obrzucać bombami. Wspomniany zamek został jednakże zbudowany tak warownie i mocno, że trudno to opisać, a jego fosa [jest tak] głęboka, iż ludziom biegłym w umiejętnościach i sztukach oraz inżynierom aż się rozum mąci od tego. Śmierć sułtanki Chadidży, matki Mehmeda chana W dniu dziewiątym wspomnianego miesiąca, który przypadł na wtorek b, w seraju adrianopolskim ptak duszy przenajwznioślejszej kolebki sułtanatu i konchy perły kalifatu, rodzicielki padyszacha epoki, czyli sułtanki Chadidży, z powodu gorączki ognistej uleciał z klatki cielesnej do pomieszkania rajskiego. Ciało jej, nad którym [oby się Ałłah] zlitował, zostało [przewiezione] z Adrianopola do Stambułu oraz pogrzebane tam w jej otoczonym różami, iście rajskim grobowcu, wspaniałym mauzoleum w okolicy przystani, koło zbudowanej przez nią samą dżamii, aniołom za miejsce zlotów służącej. Natomiast nowy król tudzież Kor Husejn pasza, wysłani przedtem pod Ujvar, ruszywszy brzegiem [Dunaju], na którym stoi Ujvar, zdobyli Levę i Nitrę, a następ- a 29 lipca b 3 sierpnia 249 Kok 1683. Porażka Kor Husejna paszy , ir . nie w dniu trzynastym miesiąca szabanaa obiegli zamek Pozsony, starą stolicę madziarską. W chwili, gdy po wielu bojach i zmaganiach już go mieli zdobyć, giaur zwany Karolem Lotaryńskim 21, mianowany wodzem Niemców, nadciągnął z wielkim wojskiem niemieckim na odsiecz zamkowi. Oblężenie zatem przerwano, a spotkawszy się z przybyłymi giaurami, stoczono wielką bitwę. Podczas owej bitwy dostał się do niewoli niemieckiej pewien pan madziarski, sekretarz króla ku-ruców; ów pan madziarski był jednak ciężko ranny, więc umarł. Niemcy zaś i Madziarzy, podlegli nowemu królowi, zbiegli od niego oraz poddali się wojsku niemieckiemu. Nie mając zatem sił do nowej bitwy [nowy król i Kor Husejn pasza] zaniechali oblężenia i odeszli stamtąd. Kiedy wiadomość o tym doszła do wielkiego wezyra, dał on rozkaz, aby [owi dwaj wodzowie] uderzyli na tabor znajdujący się naprzeciw zamku wiedeńskiego. [Król kuruców i Kor Husejn pasza] zabrali się przeto i ruszyli [w tę stronę]. Znalazłszy się w odległości o cztery godziny [drogi] od taboru, król kuruców zatrzymał się w owej okolicy i odbył naradę z Husejnem paszą. — Tabor jest wielki — powiedział król. — Zwiedźmy się, może się bowiem okazać, że potrzebne jest liczniejsze wojsko lub że [więcej] armat by się przydało, a wtedy odpowiednio się przygotujemy i dopiero potem uderzymy. Powtarzał to po kilkakroć, ale Husejn pasza zupełnie nie zważał na jego słowa. W końcu zaś, zostawiwszy u kuruca co miał ciężkiego, zebrał się i wyruszył pośpiesznie z sześcioma czy siedmioma setkami ludzi. Porażka Kor Husejna paszy i jego utonięcie Po przybyciu na miejsce znalazł on jednak tabor pusty. Oto bowiem po deszczach, jakie padały kilka dni temu, brzegi Dunaju zamieniły się w błoto, toteż giaurzy rozbili sobie tabor u podnóża pewnej niewielkiej góry w okolicy o dwie godziny [drogi] od Dunaju. Potem w dniu, w którym Husejn pasza dotarł do [znajdującego się tam] mostu, [giaurzy] obawiając się zdobycia mostu przez muzułmanów, ruszyli i wystąpili przeciw Husejnowi paszy. Husejn pasza, zaślepiony poprzednim rozbiciem giaurów pod Ujvarem tudzież podbojem Levy i Nitry, wystąpił na spotkanie tego iście niezliczonego mnóstwa giaurów i stoczył wielką bitwę. W końcu więc, gdy został ranny, rzucił się do ucieczki i dotarł do [owego] mostu, ale zanim jeszcze pasza tam przybył, most został podcięty przez giaurów z taboru. Husejn pasza ujrzawszy, te most jest podcięty, rzucił się do Dunaju, a wojsko, jakie znajdowało się u jego boku, również skoczyło do wody. Wtedy giaurzy ogniem z rusznic zadali wszystkim muzułmanom męczeńską śmierć. Zdarzyło się to w dniu trzecim ramazana świętego". „A była to pierwsza porażka, jaką poniósł islam". a 7 sierpnia " 26 sierpnia 250 Husejn Hezarfenn O dalszym toku oblężenia Tymczasem wojsko muzułmańskie obiegło zamek Wiedeń z czterech stron, a potem zaczęło bić weń z dział bałjemezów i moździerzy tudzież zakrzątnęło się wokół podkopów na miny. Komendant zamku nazwiskiem Starhemberg dobrze ufortyfikował wówczas słabe miejsca, a wypełniwszy ziemią domy bardzo wysokie i wywindowawszy na nie armaty, wziął się raźnie do trzebienia wojska muzułmańskiego i jego artylerii. Kiedy więc muzułmanie spostrzegli, że ostrzeliwanie [zamku] z dział nie daje żadnego skutku, wystrzelili oni w okolicy bramy Karntner i bramy Burg22 dwie miny. Powstał wtedy nieznaczny wyłom w murze, więc żołnierze przypuścili szturm i wyszli nad fosę oraz opanowali [to miejsce]. Kapitan zamku za radą pewnego mistrza biegłego w sztukach przygotował był jednak już wcześniej pod fosą tak zwane „gary" 23, toteż skoro tylko muzułmanie tam dotarli, zaraz je podpalił, a wtedy bardzo wielu muzułmanów zginęło śmiercią męczeńską. Pewna liczba muzułmanów już przedtem przeszła była przez ową fosę. Pewien kapitan uderzył jednak na nich i podjął walkę [z nimi], a wtedy [z zamku] wypadli giaurzy, więc po zażartej walce wojsko muzułmańskie zostało odparte. Miejsca zdobyte przez [muzułmanów] zostały [zatem znowu] zajęte i opanowane przez giaurów. W nocy na osiemnasty szabanaa muzułmańscy gazijowie przypuścili wielki szturm i atak na palisadę pomiędzy bramą Szkocką2* i zamkiem, a tam dokąd tylko udało się podejść, nacierali z taką siłą, że ogromna bitwa toczyła się od rana do wieczora i że w końcu wdarli się oni nad fosę i zajęli pewien bastion. Później ze strony giaurów została podpalona mina, która z tysiąc ludzi wyrzuciła w powietrze. Po wystrzeleniu zaś drugiej miny, giaurzy ruszyli do ataku i zdobyli miejsca zajęte przez muzułmanów. Podczas tych dwu utarczek poniosło śmierć męczeńską z pięć tysięcy muzułmanów, a pewna ich liczba odniosła rany. Natomiast z tamtych zginęło ze stu znakomitych, doświadczonych w bojach oficerów oraz niezliczona moc ludzi ćwiczonych w różnych rzemiosłach i umiejętnościach, a dowódca [ich] wojsk i komendant został strzałą raniony w twarz25. Następnie wojsko muzułmańskie na nowo ruszyło do boju i w końcu po zaciętej walce z giaurami górę wzięli muzułmanie, zdobywając bastion. Bastion ów znajdował się pomiędzy dwojgiem „nożyc", tedy pod jednymi i drugimi takimi „nożycami" założono po dwie miny, a w murze zamkowym w pobliżu bastionu także zaczęto zakładać potężną minę. Giaurzy, którzy już nie mieli sił ani możności, by stawić czoła wojsku muzułmańskiemu, dającemu takie dowody męstwa, oraz byli do cna osłabieni i udręczeni, wysłali po tym wszystkim posła do [swojego] króla. — Jeśli nie będzie nam przysłane wojsko na odsiecz — oświadczyli mu — zamek Wiedeń niechybnie wyślizgnie się [nam] z rąk. a noc na 12 sierpnia 251 Rok 1683. Rady dla wodza wyprawy c?' Rozumna rada, jak winien postępować serdar i kiedy wyrusza na wojnę Czy to będzie wielki wezyr, czy [inny jaki] serasker, jego szczerą intencją powinno być tylko i jedynie ożywienie wiary i wcielenie w czyn zaleceń Pana Posłan-ników 26, natomiast podbój świata i zdobywanie krajów nie powinno być wyłącznym celem jego skrytych zamysłów i niechaj nie wpada on w zaślepienie z powodu [swojej] wspaniałości i potęgi. Niechaj w każdej rzeczy w Ałłahu pokłada nadzieję i od Ałłaha niech się spodziewa wsparcia i pomocy. Niechaj w pragnieniach swoich nie będzie obłudny i niech nie żywi ukrytej myśli o [panowaniu] nad ludem [przy pomocy] siły, a niech hart najwyższy wykaże w sprawach wojny [świętej]. Niech sam nakazów Ałłaha przestrzega, niech unika rzeczy objętych zakazem, a krzywd ani niesprawiedliwości niechaj nie wyrządza nikomu. Widząc zaś, że żołnierze są mu oddani, że duszę i ciało składają w ofierze za niego, niech [im] okazuje serdeczność, a zalet do [zjednania sobie wzajemnej ich] serdeczności potrzebnych — mianowicie dobroci, wyrozumiałości i łaskawości — niechaj nie skąpi, niech nimi ich obsypuje, aby wspaniałomyślnością pozyskać ich [sobie]. Niech też w sposób [dla wszystkich] jawny [i ciągle, na podobieństwo wciąż powtarzanych modlitw] różańca 2T, ma na języku werset: — „A w sprawie [każdej] pytaj ich o radę" 28, zaś ludzi wolnych od zmazy prosząc o wspomożenie [niech sprawi, aby] słali do majestatu Pana światów błagania o zwycięstwo [dla niego]. I sprawy takiego człowieka będą się toczyły pomyślnie. Jednakże przy niniejszym ważnym przedsięwzięciu ani się nie pytano kogokolwiek o zdanie czy radę, ani się też nie kierowano w postępkach pobożnością i pokorą. Przeciwnie: chełpieniem się swoimi aktami bezprawia, lubowaniem się myślami o grabieży srebra i złota, tudzież przez to, iż będąc wobec nieprzyjaciela wiary nędznym komarem mniemano, iż się jest lwem srogim — spowodowano taką porażkę. Wódz, który prowadzi wojnę, winien w każdej materii przedsiębrać postanowienia osobiście albo też poprzez prawego namiestnika i przez uczciwego zastępcę zarządzać co trzeba w sprawie prowiantu [dla ludzi] i paszy [dla zwierząt], bo nikt nie powinien cierpieć głodu ni pragnienia. Miast i wsi w okolicy zamku, który ma być oblegany, tudzież w ziemiach pobliskich łupić nie należy. Tych, którzy rozjeżdżają się za prowiantem lub inną potrzebą, powinno się napominać, aby sobie na żadne gwałty wobec [miejscowych] poddanych nie pozwalali, natomiast tamtejszym panom świadczyli uprzejmość po to, by ci byli chętni do służby [zdobywcom]. [W ten sposób], jeżeli zamek uda się zdobyć, niezbędni dla niego poddani pozostaną [na miejscu], a i wojsko syte nie będzie podczas walk uciekało. Grabić zaś godzi się dopiero wówczas, kiedy zamku nie uda się zdobyć. Nie wolno też podczas oblegania być opieszałym ani pewnym siebie, lecz trzeba kopać rowy, o nieprzyjacielu bez ustanku zasięgać wiadomości i się wywiadywać, a posługując się szpiegami, którzy będą mówili prawdę — poznawać myśli nie- 252 Husejn Hezarfenn przyjaciela oraz zapobiegać jakowemuś groźnemu tumultowi, zanim on jeszcze nie wybuchł. Zaradzić mu bowiem wtedy, gdy już wybuchnie, bywa ciężko. Gdyby zaś ludzie w zamku zawołali: — „Litości!" i zechcieli obiecać, że zamek poddadzą, nie wolno z powodu [takiego] przyrzeczenia wzbijać się w dumę, ale należy wystrzegać się fortelu z ich strony, aby się tym nie posłużyli dla zgromadzenia prowiantu bądź dla sprowadzenia odsieczy lub ufortyfikowania zamku. Jednakże podczas gdy trzeba było trzymać się wyłuszczonych tu reguł, pan fortunny — wódz niniejszej wyprawy, będąc człowiekiem małego rozumu a wielkiej chciwości, przystąpił do dzieła, reguł owych zupełnie nie pomny. Pierwsze objawy chciwości i pierwsze zgubne pociągnięcia [wielkiego wezyra] Po pierwsze, wypłacając przy moście w Osijeku zamiast dwu rat żołdu, na jakie zasłużyli sobie słudzy padyszacha jegomości, bezpiecznej ochrony świata, [tylko] jedną, [wielki wezyr] nie wydał lafy tych, którzy ponieśli męczeńską śmierć w okopach. W chciwości i nienasyceniu swoim chciał bowiem, by się ona jemu samemu została. Po wtóre, pozwolił on wojsku muzułmańskiemu tudzież Tatarom, jak też i innym ochotnikom grabić i łupić ziemię giaurską. Ci nabrali przeto po drodze mnóstwo jasyru i zdobyczy, a po powrocie do obozu wojsk monarszych jasyr ów sprzedawali. Wielką liczbę jego nabyli żołnierze, którzy nie pojechali z tymi zagonami. [Wielki wezyr] ściągnął wówczas na rzecz skarbu osiemdziesiąt tysięcy ku-ruszy, jakie należały się tytułem [daniny w wysokości] jednej piątej [wartości jasyru]. W kilka dni później, na podstawie rozkazu serdara, iż w obozie wojsk monarszych nie wolno przebywać kozakom29, wszystkich pojmanych w jasyr mężczyzn zebrano i pościnano przed namiotem [wielkiego wezyra]. Zwłoki ich wywieziono na wozach i powrzucano do Dunaju. Szerzenie się głodu W tym to czasie wśród wojska muzułmańskiego i w obozie wojsk monarszych nastał wielki głód. Porcja obroku kosztowała kurusza, okka tłuszczu — kurusza, okka kawy — ałtyna, kile ryżu — trzy kurusze, kile krup — dwa i pół kurusza, okka mąki — ćwierć [kurusza], chleb o wadze dwudziestu dirhemów formowany przez piekarzy wojskowych — trzy akcza, a odpowiednio do tego ceniono inne rzeczy, toteż ludziom dopiekło już do żywego. W namiotach nie było już choćby najmniejszego ziarenka prowiantu czy jęczmienia, więc konie marniały, a że w kiesach nie pozostały [już nawet] miedziaki, większości ludzi poginęły zwierzęta. Obóz wojsk monarszych przesiąkł odorem trupim, odrażający fetor wypełnił go po 253 Rok 1683. Zgubne pociągnięcia wielkiego wezyra .M;^,"! ' .^;iri brzegi i zapanowała w nim atmosfera zgnilizny. Padały też ulewne deszcze, toteż potworzyły się roztopy, a wilgoć i brak prowiantu przyprawiły o śmierć kilka tysięcy ludzi. Zgubne pociągnięcia serdara Okolice Wiednia potwierdzają powiedzenie: „Świat ten to raj dla giaura" 30, kraj to bowiem kwitnący, bogaty w trawę i wody, w winnice, sady i ogrody. Tymczasem jednym ze zgubnych pociągnięć serdara było to, że zasiewy i pastwiska w grabionych wsiach położonych niedaleko wspomnianego zamku nakazał niszczyć bądź palić ogniem, a skutkiem tego zabrakło paszy dla zwierząt i prowiantu dla ludzi. Wielbłądy i zaprzęgane do armat bawoły oraz zwierzęta, używane w karawanach do przewozu wszelkiego rodzaju ładunków, pędzono na wypas do okolic odległych od obozu wojsk o osiem do dziewięciu godzin [drogi], tym zaś wielbłądom, które zostawały w namiotach, trzeba było przywozić trawę z miejsc oddalonych także o osiem do dziesięciu godzin. Podczas gdy wojsko muzułmańskie znajdowało się w takim oto położeniu i w takiej biedzie — reguła w sprawie przyjazdu posła podczas oblężenia Jeżeli podczas oblężenia przyjeżdża poseł od nieprzyjaciela, to w myśl prastarego kanonu należy ukazywać mu wojsko w sposób taki, aby jego potęga i dzielność mimo woli przepoiła serca tych [nieprzyjaciół] strachem i groza, by po powrocie owego [posła] do jego króla i po zdaniu przezeń sprawy, również i tym owładnął strach i przerażenie. A tymczasem ten oto nierozumny serdar, prowadząc ze sobą aż do Budzina posła [niemieckiego], który przyjechał był do Stambułu, pokazał mu słabość wojska i jego niedostateczne zaopatrzenie w prowiant, a potem go odprawił do jego króla. Czynił mu on jeszcze takie oto wyrzuty i napominał go takimi oto słowami: — Kiedy [jeszcze] byliśmy w Stambule, mówiliśmy, iż nie pozwolimy, aby król pił wodę z Raby. Oto już Rabę oraz Jawaryn i Komarom pozostawiliśmy poza sobą, a teraz obiegliśmy Wiedeń, stolicę [króla niemieckiego], i wkrótce go zdobędziemy — więc czemuż on nam w tym nie przeszkodził? Pójdź teraz i zanieś swojemu królowi te słowa! [Poseł] ów, dotarłszy [do swojego władcy], opowiedział mu o zaślepieniu nierozumnego wezyra tudzież o słabości [jego] wojska i niedostatku posiadanego przez nie prowiantu. Król zażądał wówczas od wszystkich niecnych książąt wojska na pomoc oraz zebrał około stu pięćdziesięciu tysięcy giaurów walecznych, [świetnie] uzbrojonych i odzianych w pancerze, a król polski też [mu] przyszedł na pomoc z osiemdziesięcioma tysiącami giaurów. 254 Husejn Hezarfenn Po tej stronie natomiast, podczas gdy gazijowie w Jedynego wierzący ani na minutę nie ustawali w bitwach i utarczkach, potyczkach i walkach oraz [wszelakich] wysiłkach podejmowanych na [wszystkie] cztery strony od zamku, i kiedy śmiałkom, którzy dawali dowody waleczności, oraz zwycięskim zuchom, którzy zdobywali i przynosili [nieprzyjacielskie] głowy, miały być rozdawane pensje i dodatki do żołdu, to [wielki wezyr] obciął racje prowiantu i innych niezbędnych rzeczy, jakie zgodnie ze zwyczajem i prastarym obyczajem osmańskim [otrzymywali] dawniej janczarzy i kapykułowie, a lafy zwyczajnej także nie wypłacał, przez co wojsko odwróciło się od niego. Zwycięstwo było niepewne, węzeł [trosk nękających] wojsko był nie rozwikłany, a do tego od czasu do czasu zaczęły nadchodzić niepokojące nowiny. Wodza ogarnęło jednak tak wysokie mniemanie o sobie i taka niefrasobliwość, iż ani trochę nie dawał wiary chwytanym językom, jak też nie kazał [na własną rękę] podejmować przeszpiegów. A tymczasem wedle oświadczenia języków, których wziął i przyprowadził jegomość chan tatarski, liczba giaurów [ciągnących na odsiecz Wiednia] przechodziła wszelkie wyobrażenia; król polski, Chorwat Zrinyi i Batthya-nyi ze swoimi wojskami mieli wespół z wojskiem niemieckim nadejść z całą pewnością za trzy dni, a po nadejściu mieli niechybnie wkroczyć do zamku oraz rozgromić obóz wojsk monarszych. Jednakże owych ich zeznań nikt a nikt nie brał poważnie. [Wielki wezyr] wprowadził zwyczaj, iż po przymuszeniu języków do mówienia ścinano ich, aby wojsko [o niczym] się nie dowiedziało. Schwytanie szpiegów Jegomość chan tatarski pochwycił trzech szpiegów króla [niemieckiego] z listem [tegoż króla, czyli] cesarza, ogolonych i przebranych za żebraków, oraz odesłał ich do wezyra. Gdy [znalezione] przy nich listy zostały przetłumaczone, [okazało się, iż cesarz] pisał tak: — Kapitanie, komendancie zamku! Pilnie dbaj o obronę zamku. Król polski został wysłany z dwustu tysiącami wojsk i za cztery lub pięć dni [będzie na miejscu]. Żywię nadzieję, że was wybawi z rąk nieprzyjaciela, więc się nie frasuj. Wielki wezyr na widok tego listu [posłał] do namiestnika budzińskiego Ibrahima paszy, który oblegał zamek Jawaryn, rozkaz w takie słowa: — Wyruszaj z wojskiem [swojego] ejaletu i przybywaj tutaj! Ten przybył pospiesznie do obozu wojsk monarszych w dniu osiemnastym świętego ramazanaa. Serdar prześwietny opuścił o północy swój szaniec, przyjechał do obozu wojsk monarszych i na spotkanie [nieprzyjaciela] wysłał namiestnika dijarbekirskiego Kara Mehmeda paszę z pewną liczbą wojska. Mehmed pasza a 10 września 255 Rok 1683. Narada starszyzny przed walną bitwą pojechał, a ujrzawszy, że wobec [ogromnej] liczby i ilości ciągnących nieprzyjaciół w żaden sposób nie da się stawić [im] czoła i zagrodzić drogi, zawrócił i dał znać o tym wielkiemu wezyrowi. O naradzie starszyzny w sprawie zmierzenia się z nieprzyjacielem wiary prawdziwej Wielki wezyr zwołał Ibrahima paszę, janczaragę Mustafę paszę, Kara Mehmeda paszę tudzież niektórych [innych] doświadczonych mężów, po czym odbyła się narada. — Jak można by wystąpić przeciw tym nadciągającym giaurom? — zapytał. — Wielki wezyr wie to najlepiej — odpowiedział wówczas Ibrahim pasza. — Dobrze jednak byłoby wyprowadzić janczarów z okopów, a poza obozem wojsk [monarszych], w okolicy, przez którą będą szli owi giaurzy, kazać wykopać rów, ustawić działa bałjemezy tudzież armaty inne, polowe, jako też moździerze do miotania granatów, w [tym nowym] okopie osadzić wszystkich janczarów tudzież innych strzelców, zaś z tyłu za nimi na wszystkich odcinkach ustawić w pogotowiu jazdę. Kiedy skazani na piekło giaurzy znajdą się w zasięgu pocisków, da się ognia ze wszystkich armat naraz, następnie sypnie się raz ołowiem [z rusznic], potem zaś, poleciwszy się Ałłahowi, rzucimy do ataku od razu całą jazdę. Jest nadzieja, że z pomocą Pana Przesławnego wojsko muzułmańskie zwycięży i zatriumfuje, zaś wojsko giaurskie będzie rozbite i rozgromione. Po tych jego słowach janczaraga tudzież inni uczestnicy narady przeciwstawili owemu pomysłowi taką oto niemądrą odpowiedź: — Czy zaręczycie, że jeśli teraz, po tak długim obleganiu zamku, kiedy zdobycie [go] jest już tak bliskie, każemy janczarom wyjść z okopów, to gdy już będzie po wszystkim, zechcą oni znowu do nich powrócić? — Jeżeli wezyr fortunny po zniesieniu i odparciu tego srogiego nieprzyjaciela okaże kułom uprzejmość i łaskę tudzież wypłaci im lafę, to po tylu trudach, które [ich] kosztował ten zamek, chyba go nie porzucą i nie odbieżą. Kiedy zaś siedzący w zamku giaurzy utracą nadzieję na pomoc od swojego króla, to da Ałłah, że sami poddadzą zamek — odpowiedział [Ibrahim pasza]. Na te jego słowa nierozumny wezyr dał znowu taką odpowiedź: — Jeśli nie możecie ręczyć za kułów, to ja im nie każę wychodzić z okopów. — Jesteśmy niewolnikami rozkazu. Jak każecie, tak postąpimy! — odrzekli na to uczestnicy narady, po czym zebrani i radni rozeszli się. Tej nocy nakazano wojsku [mieć się na baczności]. Nazajutrz, kiedy ujrzano sztandar bojowy, ustawiono około stu pięćdziesięciu darbuzenów. W tym samym jednak momencie rozeszła się wiadomość, że giaurzy nadchodzą w trzech kolumnach. 256 Husejn Hezarfenn ;"" ' -.•".. . HYH ' ' '".'>• -'• '***! Ustawienie szyków "^ . Ł>, w Wielki wezyr podzielił wojsko muzułmańskie również na trzy odcinki. Na odcinku jednym [stanął] wezyr Kara Mehmed pasza, namiestnik aleppski Bekir pasza i kilku emirów. Na odcinku drugim [stanął] namiestnik budziński Ibrahim pasza z całym wojskiem z pogranicza i siedmioma lub ośmioma bejlerbejami. Odcinek środkowy [zajął] wielki wezyr z sipahiami i silahdarami oraz janczaragą tudzież może z pięcioma działami bałjemezami. Reszta wojska, ile go tylko było, także została rozstawiona w ten sposób. Cóż z tego jednak, skoro większość wojsk [znajdowała się] w okopach, wielka liczba jego przy obleganiu Jawaryna, [zaś z pozostałych] jedni przy królu kuruców, inni w okolicach Ujvaru, jedni [rozjechali się] za prowiantem, a inni po paszę jedni [byli] ze zwierzętami na pastwiskach, inni zaś leżeli chorzy w namiotach? W tym też czasie [nastąpiło] pojawienie się giaurów naprzeciwko obozu wojsk monarszych W dniu dziewiętnastym świętego ramazana" wkroczyli oni do lasu na górze leżącej naprzeciwko obozu wojsk monarszych- i tam spędzili noc. Nazajutrz, w niedzielę\ sześćdziesiątego trzeciego dnia oblężenia-, wojsko giaurskie całe zakute w żelazo, z lancami na ramionach, samo krzepkie i mające tez konie jak sokoły ruszyło w ordynku do boju. Nasi wystąpili [przeciw nim], jednakże prze-klętnicy zawiedzeni w swoich nadziejach, skoro tylko zobaczyli, iż wojska, które wyszło im na spotkanie, jest niewielka garstka, natychmiast rzucili się do ataku i wojsko nasze, które biło się z nimi ze dwie godziny, nie miało [ani chwili] wytchnienia. Że zaś wieczór był blisko, a giaurzy otoczyli obóz wojsk monarszych, tedy wielki wezyr zebrał oddziały nadworne, jakie miał przy swoim boku, tudzież janczaragę i agę sipahiów, a także chorągiew świętą i z bojowiska skierował się do obozu wojsk monarszych. Ledwie wielki wezyr wkroczył do swojego namiotu a Polacy w tejże chwili nadciągnęli jego śladem i zalawszy obóz wojsk monarszych, otoczyli namioty wielkiego wezyra. Kiedy więc zajęli skarbiec monarszy, wielki wezyr zabrał świętą chorągiew i opuścił obóz. Ludzie, siedzący w okopach, [dopiero] w dwie godziny później połapali się w tym co zaszło. Kiahia bej kazał wtedy pozostałym janczarom i innemu ludowi mahometańskiemu, jaki się znajdował w okopach, wyjść z szańców i porzuciwszy pięć gotowych otworów na miny, które już się nawet było załadowało prochem, podążył wprost na pole [sułtana] Sulejmana, gdzie się połączył z resztą wojska. Po tej ucieczce, porażce i klęsce wojsko muzułmańskie w oszołomieniu t bólu błąkało się owej nocy niby ludzie, co się znaleźli na bezkresnej pustyni, bo am się tam nie dało zatrzymać, ani nie starczało sił, aby jechać dalej. Tedy podczas gdy » 11 września b 12 września .0 O •8 O '•§ a •o 3 3 l Sa> bO S -s 1 i i -s c •*> Ii ;> 00 * 2 rt "-1 S l l « S es 2 8 eo <" 2 > "l S Jj .2 l ?l l || S 2 a o S <§ ooH 8 sp S 2 « o ffl M S O * •" .o O x ^ D< « 3 O --H °o — a - 2 CQ -S — . § 2 g l 'S S || O "° - -i "o . * •C5 •8 257 Rok 1683. Zwycięstwo „giaurów" pod Wiedniem z Wiednia do zamku Jawaryna jest dwadzieścia pięć godzin drogi, oni pośród tysięcznych trudów i utrapień [już] po jednym dniu i po jednej nocy spotkali się z wojskiem stojącym na straży mostów na rzece Rabie i Rabcy. Wydawało im się zaś wtedy, jakby na nowo przyszli na świat. l Opanowanie obozu wojsk monarszych przez giaurów -< •-•"-• Natomiast nędzni giaurzy, uderzywszy na obóz wojsk monarszych, opanowali go, ale ponieważ zapadła noc, tedy nie wyciągnęli rąk po bogactwa, lecz całą przeczekali z bronią [w ręku], by muzułmanie po ciemku nie wyprawili im krwawej rzezi. Kiedy się jednak rozwidniło, wówczas ujrzawszy, że na placu [boju] nie ma wojska muzułmańskiego, giaurzy skazani na ogień [gehenny] rzucili się na namioty i był to dzień nieszczęścia, jakiego dawno się nie widziało. Król niemiecki zagarnął całą artylerię oraz amunicję, prowiant i bagaże. Król polski zajął namiot i kwaterę wielkiego wezyra. Inni książęta chrześcijańscy także pozajmowali i pozagarniali każdy po kwaterze jakiegoś wezyra. Resztę zaś bogactw i prowiantu, jakie się znajdowały w obozie wojsk monarszych, oddali oni na łup niecnemu wojsku giaurów. Muzułmanom rannym i chorym, jacy przebywali w namiotach, zadali oni śmierć męczeńską, zdrowych natomiast wzięli do niewoli, owe zaś liczne tysiące wielbłądów, koni i innych zwierząt do dźwigania ciężarów, chodzących w karawanach, tudzież bawołów ciągnących armaty, jak też mnóstwo biednych chłopców do koni i wielbłądników, wódz giaurów oddał jako łup wojsku [swojemu] skazanemu na piekło. Gdyby się zaś wspomniane zwierzęta były znajdowały w pobliżu obozu wojsk monarszych, wówczas cały ten ogrom amunicji i [różnych] bagaży nie byłby się dostał giaurom. Niezwykłym utrapieniem, niezwykłym ciosem, niezwykłym nieszczęściem była owa powszechna klęska. Kanon sułtana Sulejmana (któremu oby [Ałłah okazał] litość i [winy] jego odpuścił!) Jegomość sułtan Sulejman (nad którym oby się [Ałłah] zlitował i winy jego odpuścił!), kiedy był w swoim czasie zaniechał oblegania zamku Wiednia, wówczas po przekroczeniu rzeki Raby w pobliżu zamku Jawaryna, zaraz na pierwszym postoju wypłacił swoim sługom-janczarom zwyczajną ich lafę. Ponadto każdemu żołnierzowi dano wtedy po tysiąc akcza bakszyszu, sipahiom zaś i posiadaczom timarów również rozdano dodatki wyższe [nawet] nad ich lafę, a wszystkim okazano uznanie. Lud żołnierski zespolił się przez to i zjednoczył w swym gronie jak trzeba, mocniej jeszcze niżeli przedtem. 258 Husejn Hezarfenn Natomiast niniejszy wezyr niewdzięczny i wiarołomny, kiedy przyjechał pod zamek Jawaryn, stał tam przez trzy dni. Na postoju tym, wezwawszy do siebie namiestnika budzińskiego Ibrahima paszę, taki oto postawił mu zarzut: — W dniu bitwy ty pierwszy z całego wojska przyznałeś się do porażki i przez, to spowodowałeś klęskę! — To wyście nie posłuchali zdania i rad filarów państwa i dygnitarzy sułtanatu, lecz kierowaliście się swoim widzimisię, a to w końcu doprowadziło do takiej1 sromoty! To twoje wysokie mniemanie o sobie i samolubstwo zostało przypieczętowane spowodowaną nim klęską! Sprawy dlatego tak w mgnieniu oka całkowicie się odmieniły, żeś się chełpił swoim rozumem i w Bogu nie pokładał nadziei! — odpowiedział mu [pasza]. Wówczas ten obłudnik bez żadnej podstawy i bez żadnego prawa stracił owego mądrego wezyra i wyprawił go między męczenników [za wiarę], a potem oddał Budzin Kara Mehmedowi paszy — jak gdyby przez zabójstwo tego [paszy], nad którym oby się [Ałłah] zmiłował, mógł zmazać swoje własne niecne czyny i haniebne postępki... Kapitanowie zamku Yeszprem i zamku Papa sami przyszli byli przedtem [do wielkiego wezyra] i okazując pokorę poddali mu swoje zamki, a on wyznaczył [do każdego] po stu czy dwustu ludzi i po jednym beju. Jednakże po porażce wojska muzułmańskiego wspomniani kapitanowie usunęli i przepędzili owych bejów ze swoich zamków. Gdy ci przyszli pod Jawaryn, wielki wezyr zapytał ich: — „Czemuście to porzucili owe zamki i przyszli tutaj?" i obydwóch zgładził. Nazajutrz rano, w porze porannego namazu, rozeszła się pośród żołnierzy pogłoska: — Wojsko giaurskie przyszło znienacka i uderzyło na nas! — mówiono. Wśród części przerażonego i gołego wojska wybuchł wówczas zamęt. Wezyr — prostak i zdrajca — wysłał wtedy swoich sejmenów z rozkazem: — Jeśliby się ktoś wyrywał przed innych, moja niech będzie jego głowa, a jego majątek — wasz! Tymi słowy sprawił, że żydzi-sejmeni33 zgładzili ze trzy albo i cztery setki muzułmanów — janczarów, sipahiów i służby obozowej — a ich mienie przywłaszczyli sobie. Potem wyruszył on z Jawarynu, a gdy dotarł pod zamek Tata, kazał podminować jego mury i zniszczył je wysadzając w powietrze. Przyjazd wezyra do zamku Budzina •• u Później, w dniu dwudziestym ósmym świętego ramazanaa, wyruszono stamtąd.. a potem wśród tysiąca trudności dojechano do Budzina. Po przybyciu do Budzina_ a 20 września 259 Rok 1683. Mianowanie chanem Hadży Gereja „,, . ..;.„...,* [wielki wezyr] w pięknych słowach opisał, jak przedstawiała się klęska i jak przybył on do Budzina oraz w ten to sposób powiadomił o tym Próg — miejsce, [gdzie rośnie rajskie drzewo] sidra. Przysłanie pisma monarszego i wspaniałego chylatu Po nadejściu owej relacji wzniosły jak niebo padyszach przesłał [wielkiemu wezyrowi] przez silahdara agę szablę i wspaniały chylat tudzież pełne dostojności pismo monarsze. W najjaśniejszej treści [owego pisma] rozkazał tak: — Bądź dobrej myśli. Zwycięstwo i klęska spoczywa we wszechpotężnym ręku Padyszacha nad padyszachami — Pana nad pany. Jeśli taka będzie wola Ałłaha Miłościwego, to na chwałę [swojego] przenajświętszego Posłannika i czcigodnego Ulubieńca (któremu niech Ałłah błogosławi i w pokoju Go zachowa!) podczas jakiejś wyprawy Ałłah Najdoskonalszy ześle jeszcze tej wierze prawdziwej zwycięstwo, a dla giaurów i nikczemników obróci [ją] w dzień upokorzenia i klęski. Spraw, by na pograniczu, które [Ałłah niech] ma w swej opiece, było pełno i pod dostatkiem wszystkiego, co potrzebne, czy to będzie wojsko czy żywność. [W tej materii] niechaj nie będzie żadnego niedbalstwa ni opieszałości. Stój dzielnie w bramie obrony kraju i jak najpilniej czuwaj, aby w pogranicznych ziemiach muzułmańskich giaurzy i nikczemnicy nie mogli wyrządzać szkód. Ani na chwilę nie przestawaj wystrzegać się beztroski i wszelkimi sposobami unikaj gnuśności. O wszystkim zaś, cokolwiek by się wydarzyło, dokładnie donoś i dawaj znać tutaj. Po nadejściu tego pisma monarszego [wielki] wezyr zwołał dywan. Zaprosił nań również jegomości chana tatarskiego, Murad Gereja chana, syna [Mubarek] Gereja sułtana, donosząc [mu], że jest dla niego szabla i chylat. Jednakże chan przesłał wówczas taką oto wiadomość: — Jakich to chlubnych czynów my dokonaliśmy podczas tej wyprawy, abyśmy byli godni szabli i kaftana? Takiej szabli i kaftana [nam] nie potrzeba! Wtedy wezyr znowu wysłał [do chana] człowieka z zaproszeniem w te słowa: — Mamy sprawy do omówienia z ich dostojnością. [Prawdziwym] jednak powodem było to, [że pragnął on chana] pozbawić tronu. Ten wszakże już się był dowiedział, co [wielki wezyr] zamierza z nim począć. Pragnąc tedy wyjść z tego cało, dosiadł on tegoż dnia konia i z niewielką liczbą. Tatarów wyruszył i wyjechał do Jambołu. Zrzucenie Murad Gereja chana i mianowanie Hadży Gereja chana Wezyr kazał [wówczas] przystroić w chylat obecnego tam Hadży Gereja chana, syna Krym Gereja sułtana, po czym [wysłał] do fortunnego padyszacha jegomości pisemną relację [o tym]. 260 Husejn Hezarfenn . ^"'^ " -H nK?!; '••>< Nadejście giaurów w celu oblężenia Komaromu W tym czasie nadeszła jednak nowina, że giaurzy skazani na ogień [gehenny] nadciągnęli ze swoim wojskiem pod Komarom i wkrótce przejdą przez most na Dunaju w pobliżu t)jvśru. Do załogi Ujvaru wysłano wówczas z tej strony pewną liczbę wojska tudzież prowiantu i innych potrzeb. Wysłanie paszy rumelijskiego do Parkanów Bejlerbej rumelijski wraz z wojskiem swojego ejaletu został wyznaczony do obsadzenia palanki Parkany położonej naprzeciw Ostrzyhomia. Schwytano jednak wówczas wielu języków giaurskich, którzy oświadczyli, że wojsko giaurów w rzeczy samej już przeszło przez most pod Komaromem i postanowiło w przeciągu dwóch dni znienacka uderzyć na wojsko stanowiące załogę Ostrzyhomia i Parkanów. Wymarsz serdara Kara Mehmeda paszy z wojskiem do Ostrzyhomia i Parkanów Do obrony Parkanów i Ostrzyhomia wyznaczył serdar ze swej strony bej-lerbeja budzińskiego, a także namiestnika sylistryjskiego wezyra Mustafę paszę, bejlerbeja bośniackiego wezyra Chyzra paszę oraz innych bejlerbejów i emirów z blisko pięcioma tysiącami ludzi. Po mianowaniu Kara Mehmeda paszy serdarem zostali oni też [tam] wysłani. Gdy wojsko muzułmańskie przybyło do Ostrzyhomia, był ranek. Król polski ze swoim ponoszącym klęski wojskiem odłączył się [od reszty żołnierza chrześcijańskiego] oraz zapragnął niespodziewanie opanować most i rozbić wojsko muzułmańskie, jakie się tam znajdowało. Wtedy to [wywiązała się] bitwa w dniu pierwszym11 oraz pokonanie z Bożą pomocą giaurów polskich 3i Kiedy z tej strony dano [o tym] znać Mehmedowi paszy, przeszedł on natychmiast przez mosty i ustawiwszy w szyki wysłane z nim wojsko muzułmańskie stanął w pogotowiu. Gdy więc wojsko polskie uderzyło na owych [żołnierzy], wówczas całe wojsko muzułmańskie zawołało jednym głosem: „Ałłah akbar!" i „La ilaha illa 'łłah!", a ruszywszy na giaurów, dzięki łasce Najwyższego w jednej chwili odniosło zwycięstwo. [Giaurzy] owi zaczęli uciekać, a wtedy w oka mgnieniu rozgorzała bitwa a 7 października 1683 261 Rok 1683. Zdobycie Ostrzyhomia przez ..giaurów" taka, że giaurów aż do ich taborów rąbano szablami i położono trupem dziesięć tysięcy lub może i więcej. Potem zemberekczibaszy z pewną liczbą żołnierza wyruszył do Belgradu na zimowe leża. Opanowanie zamku Ostrzyhomia przez giaurów Później, po Parkanach, skazani na piekło giaurzy zbudowali mocny most przez Dunaj i przeszedłszy przez niego obiegli Ostrzyhom. Po walkach przez trzy dni ł trzy noce załoga tamtejsza skapitulowała i poddała zamek. [Giaurzy] wolno puścili mahometan z życiem i dziećmi i [pozwolili] im odejść w spokoju. Poszli oni tedy, ale mimo iż mieli nie formować szyków, zburzyli palankę Parkany i chociaż najpilniejszą [dla nich] rzeczą było przejść przez tamtejszy most, to nie poszli przezeń, lecz za zgubną radą Kara Mehmeda paszy zniszczyli most pod Ostrzyhomiem, a potem uformowali się w szyki i poczęli gotować się do stawienia oporu. Jednakże nie sposób było zaznać spokoju w obliczu owych [nieprzyjaciół]. [Wojsko muzułmańskie] przyszło wówczas do mostu na rzece Dunaju, ale ponieważ most był podcięty, większa część wojska wyznawców Jedynego potopiła się w rzece Dunaju, inni natomiast ponieśli śmierć męczeńską od szabli giaur-skiej. Paszowie zaś: bośniacki, siwaski i karamański tudzież kilku emirów także zginęło bądź to podczas walki, bądź w wodzie i tylko namiestnik sylistryjski wezyr Mustafa pasza dostał się do niewoli króla polskiego 35. Po tym [wszystkim] nędzni giaurzy zburzyli palankę Parkany, a znalezione wewnątrz niej domki muzułmanów spalili ogniem. Wysianie wojska do obrony Ostrzyhomia36 Do obrony Ostrzyhomia został wyznaczony potem namiestnik aleppski Bekir pasza i namiestnik tireński Arsłan pasza, zaś spośród agów janczarskich zagar-dżybaszy i zemberekczibaszy z pewną liczbą wojska. Powrót serdara do mostu pod Osijekiem Serdar prześwietny podjął starania, [by dotrzeć] do zimowych leż w Belgradzie. Inne wydarzenia na pograniczu Później namiestnik budziński wezyr Mehmed pasza dał znać serdarowi o wzięciu Ostrzyhomia [przez giaurów]. Obóz wojsk monarszych znajdował się podówczas przy moście pod Osijekiem. Wielki wezyr wysłał tedy do Mehmeda paszy rozkaz w te słowa: 262 Husejn Hezarfenn 263 R°k 1683. Oskarżenie Kar/ Mustafy przed padyszachem — Bekirowi paszy i Arsłanowi paszy, którzy stali na straży Ostrzyhomia, zadaj śmierć, a głowy ich przyślij tutaj. Natomiast zagardżybaszego, samsundżyba-szego i zemberekczibaszego wsadź na statek i wypraw do Belgradu. Mehmed pasza zgodnie z rozkazem wysłał owych [trzech agów i głowy obydwóch paszów]. Później przysłał [wielki] wezyr czawusza z rozkazem: — Gdziekolwiek byś spotkał wspomnianych, to znaczy [owych] trzech agów korpusu janczarów, odeślij ich do zamku peszteńskiego i oddaj kiahii kułów, aby uwięził ich w tamtejszej twierdzy. [Trzej agowie] natknęli się na [owego czawusza] w palance Dżankurtaran, więc ten zgodnie z rozkazem zawiózł ich z powrotem [do Pesztu] i oddał kiahii bejowi. Później [wielki wezyr] przysłał [nowy] rozkaz i w zamku Peszcie zadano im męczeńską śmierć. A tymczasem nieprzyjaciel bezbożny po zdobyciu zamku ostrzyhomskiego osadził w nim osiem tysięcy wojska niemieckiego, reszcie swojego wojska pieszego wyznaczył kwatery w Jawarynie, Komaromie, Pozsony, Levie i Nitrze, zaś wojska konnego — w ziemiach dalej za Wiedniem leżących, sam zaś udał się następnie do zamku wiedeńskiego i zajął się jego odbudową. Przeklęty król polski postanowił zimować ze swoim wojskiem w palankach wokół zamku Koszyc w kraju Thókólyego i pojechał tam. Natomiast nowy król opuścił Koszyce i przybywszy wraz ze swoimi ludźmi i rodziną do zamku eger-skiego, schronił się tam. Powrót padyszacha muzułmańskiego do Adrianopola Natomiast fortunny padyszach jegomość raczył wyjechać z Belgradu, a przybywszy do miasta Adrianopola, szczęśliwej rezydencji swojej, tam z powodzeniem zatrzymał się na zimę. Wskutek wielkich śniegów i deszczów, jakie padały w okolicach Adrianopola, rzeki Tundża i Marica wystąpiły z brzegów, a gdy się [od tego] potworzyły wielkie potoki rwących wód, w mieście Adrianopolu uległo zniszczeniu blisko trzy tysiące domów. Powrót wezyra do Belgradu Wielki wezyr ruszył potem od mostu po Osijekiem i przybył do Belgradu. Klęski spowodowane zarozumiałością i zgubnymi pociągnięciami wspomnianego wezyra następowały jedna po drugiej. Ludzie znający się na rzeczy powiadomili zatem wówczas i poinformowali padyszacha jegomości [o wszystkim] zgodnie z prawdą. Ponadto również były chan jegomość Murad Gerej po przyjeździe do Jambołu doniósł i dał znać do monarszego strzemienia z najdrobniejszymi szczegółami o tym, jak przebiegała wyprawa. Dygnitarze państwa i najwybitniejsi mężowie sułtanatu jednomyślnie postanowili wtedy donieść padyszachowi i dać mu znać o wszystkim, co zaszło, tudzież zgodnie z prawdą powiadomić go i poinformować. Zgromadziwszy się zatem w obecności padyszacha i rozesławszy [przed nim kobierzec] wymowy, powiedzieli: — Do takiego poniżenia religii i państwa oraz czci sułtanatu, do jakiego w tym oto błogosławionym roku doprowadził ten nieudolny wezyr, nawet tysiąc w jedno złączonych nieprzyjaciół nie byłoby zdolnych, a on dokonał [tego wszystkiego]. Po pierwsze, w walkach i utarczkach podczas oblężenia zamku wiedeńskiego wojsko muzułmańskie triumfu ani zwycięstwa nie odniosło, a niecni wrogowie porażki ani klęski nie ponieśli. Nietrudno o to było, ale [wielki wezyr] przez opieszałość, przez [swoje] wady, przez chciwość i zarozumiałość swoją nie pozwalał wojsku muzułmańskiemu choćby na krok pójść naprzód do ataku na giaurów, kiedy zaś nieboszczyk Ibrahim pasza nalegał, aby szturmować, nieudolny wezyr dawał mu niemądrą odpowiedź, iż nie pora na to. Gdy zaś na koniec przyszła ta porażka, pozwolił on złoczynnym giaurom zagarnąć takie skarby, tyle rzeczy niezbędnych, armat skarbowych, amunicji i sprzętu wojennego tudzież namioty wszystkich wezyrów i emirów oraz bagaże i składy, namioty różne i rzeczy jako też całe mienie, jakie posiadało wojsko muzułmańskie i jakie znajdowało się w obozie wojsk monarszych, a do tego jeszcze takie twierdze muzułmańskie, jak zamek Ostrzyhom i Parkany. Strat podobnych do tych, jakie [teraz] ponieśliśmy, nigdy jeszcze przedtem nie było i nigdy też się jeszcze nie widziało klęski takiej jak ta. Z tej przyczyny przepadł w kraju pogodny nastrój i osłabł gmach państwa, a w Rumelii i Anatolii dzieją się okropności przeróżne. Do strat tych nie można podchodzić z wyrozumiałością, bo jeśliby się wykazało powolność w działaniu, doprowadziłoby się przez to niewątpliwie i niechybnie do wielkich rokoszy. Po takim doniesieniu i relacji z ich strony zapałał płomień gniewu padysza-chowego. J i; O zmianach [na urzędach] W dniu dwudziestym szóstym zilhidżdże roku tysięcznego dziewięćdziesiątego czwartego, który przypadł na środęa, wezyr Mustafa pasza został pozbawiony urzędu, a pieczęć wezyrska została łaskawie oddana wezyrowi Kara Ibrahimowi paszy, kajmakamowi u monarszego strzemienia. Mustafa pasza, przedtem wezyr i janczaraga, został wyznaczony do służby na urzędzie seraskera. Zulfikarowi adze, zwolnionemu z urzędu sejmenbaszego, została przesłana [nominacja] na urząd janczaragi, przy czym został on też we- a 16 grudnia 1683 (czwartek) 264 Husejn Hezarfenn f, r,,,,--, . .,.,. ,,, ., j ,.,,: .., zwany do Adrianopola. Zwolniony [wcześniej] z urzędu janczaragi Mustafa aga, syn Kara Hasana agi, został mianowany wezyrem i kajmakamem stambul-skim. Silahdar aga opuścił służbę w seraju, został bowiem mianowany koniuszym wielkim. Zięć padyszacha i jego musahib Mustafa pasza został kapudanem paszą. Kiahia kapydżych Gazzazogłu Ahmed aga został wysłany do Belgradu oraz odebrał [od byłego wielkiego wezyra Kara Mustafy paszy] chorągiew świętą i pieczęć monarszą, po czym przywiózł je do Adrianopola. Później czawuszbaszemu adze został wręczony chattyszerif w sprawie stracenia [wielkiego] wezyra. Pojechał on zatem i uciął głowę wspomnianemu wezyrowi, zaś jego skarb tudzież resztę spadku po nim przywiózł do monarchy. Stracenie jego [nastąpiło] w sobotę dnia szóstego miesiąca muharrema, jednego z miesięcy roku tysięcznego dziewięćdziesiątego piątegoa, kiedy to wspomniany czawusz przyjechał do Belgradu i kiedy ten w południe tegoż samego dnia został zabity mieczem gniewu padyszachowego. Jego nieszczęsną głowę przywiózł [czawuszbaszy] do Adrianopola. Znaleziony tam spadek po [wielkim wezyrze] został zajęty na rzecz skarbu. Zajęto również poukrywane w różnych miejscach w Stambule około sześciuset tysięcy florenów tudzież jego kosztowności i seraje oraz całe jego mienie i wszelkie posiadłości. Ten ogień gniewu rozgorzał i przerzucił się [również] na niektórych zaufanych poddanych wspomnianego [wezyra], który ściągnął na siebie ów gniew. Mustafa efendi z Trabzonu, który był reisulkiittabem, został przyprowadzony w kajdanach i w okowach oraz powieszony w Adrianopolu, w pobliżu meczetu Ucz Szerefeli. Uwięziona i stracona została [także] większość pomocników owego [wielkiego wezyra]. Gdy zaś Hasan efendi, były defterdar, z powodu nadużyć pod Wiedniem zrzucony z urzędu i mianowany do Temesvśru, w kajdanach i więzach prowadzony [później stamtąd do padyszacha], przybył do miasteczka Niszu, nadszedł tam chattyszerif, po czym i jemu ucięto głowę. Nieszczęsną głowę jego przywieziono do Adrianopola, zaś spadek po nim został zajęty na rzecz skarbu. Część IV DEFTERDAR SARY MEHMED PASZA nb *• 25 grudnia 1683 Wyprawa wiedeńska i związane z nią wydarzenia w państwie osmańskim od lutego 1681 r. do lutego 16841*. (Wyjątki z dzieła „Kwintesencja wydarzeń...") III oq .3rK;v ;*} Szczegółowa relacja o wydarzeniach roku tysięcznego dziewięćdziesiątego drugiego2 Imienne sprawdzenie sipahiów Skarb zatrzymał był przedtem po jednej akcza z lafy ludzi pełniących jakąkolwiek służbę u synów sipahiów, silahdarów i czterech formacji, [wynoszącej po] trzy akcza dziennie. Po wydaniu fortunnego pisma monarszego w sprawie imiennego sprawdzenia tych [żołnierzy], każdy z nich zgłosił się do owego przeglądu z petycją [o wypłacenie zaległego żołdu]. Do końca roku sprawdzono około czterech tysięcy żołnierzy tylko z korpusu sipahiów. Stracenie urzędników do skupu prowiantu Do uszu monarchy doszło, że dwaj osobnicy imieniem Chalil aga i Mehmed aga, podwładni pierwszego koniuszego Sulejmana agi, mając powierzony sobie skup prowiantu, bynajmniej nie skupywali żywności, lecz powołując się na Sulejmana agę pobierali w zamian za to od ubogich poddanych po kuruszu. Sprowadzeni [przed oblicze padyszacha] i badani, zaprzeczyli oni wszystkiemu. Kiedy mimo zbiorowej petycji w ich sprawie nadal uparcie się nie przyznawali, zostali obaj straceni na Okmejdanie* w obecności monarchy. .. .[.-J Tegoż miesiąca [rebiulachira] Powierzenie pierwszemu koniuszemu Sulejmanowi adze [pieczy nad] poprawą budowli w przedostojnej Mekce Z powodu gwałtownej powodzi, jaka w poprzednim roku nawiedziła przedo-stojną Mekkę (której Ałłah Najwyższy niech da, by się święciła aż do końca świata!) zachodziła potrzeba oczyszczenia [owego] świętego przybytku i uregulowania łożysk [płynących tam] wód. Pierwszy koniuszy Sulejman aga otrzymał tedy łaskawy rozkaz, aby dołożył wszelkich starań, by ważne roboty owe co ry- • 21 stycznia 1681 — 9 stycznia 1682 268 Defterdar Sary Mehmed pasza chlej zostały ukończone, po czym został wyprawiony morzem do Egiptu, by stamtąd udać się na miejsce2. Powód przedsięwzięcia -wyprawy węgierskie] Hrabia Węgier środkowych, jako też Zrinyi i Batthyanyi, [wszyscy] wywodzący się z narodu madziarskiego, od dawna sprawując władzę nad różnymi połaciami kraju, mieli jednak utarty już zwyczaj, iż raz do roku, we dnie czczone u nich jako czas narodzenia Jezusa, uczestniczyli w zgromadzeniu w zamku Wiedniu, sprośnością skalanej siedzibie cesarza niemieckiego, i przebywali też tam w owej porze. W roku tysięcznym siedemdziesiątym ósmym % kiedy cały wysiłek wojsk muzułmańskich był skupiony na oblężeniu zamku Kandii, który leży na wyspie Krecie, z nadejściem owego dnia naród wspomniany szkaradnym zwyczajem swoim znów się tedy zgromadził u boku owego cesarza, a wtedy cesarz niemiecki, pragnąc pozyskać go dla swojej wiary i skłonić do jej przyjęcia — zaproponował mu zmianę religii. Dano też [Węgrom] do zrozumienia, że jeśliby się upierali, wówczas czeka ich niechybnie wyrok śmierci. Uznali oni przeto, iż ze zgromadzenia tego najlepiej wywinąć się przy pomocy fortelu, toteż dali [cesarzowi] taką oto odpowiedź: — Poddajemy się rozkazowi twojemu tudzież zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby przeprowadzić to, czego pragniesz. Nas samych jednak za mało, aby rzecz tę, którąś zaproponował, doprowadzić do końca. Chwalebna rada na to jest taka, ażebyśmy się udali do swojego kraju oraz dokładali wszelakich starań, aby najpierw każdego z osobna Węgrzyna po dobremu nakłonić do zmiany wyznania, potem zaś wykonać polecenie twoje przywodząc ich wszystkich wedle twojego życzenia do spełnienia twej propozycji. Stosownie do tej odpowiedzi zawarli tedy układ i ugodę oraz odpowiednie do niej przymierze i w taki to sposób doprowadzili do zakończenia [owego] zjazdu. Przyjechawszy jednak później z kraju wspomnianego cesarza do okolic, w których znajdowały się ich własne sprośnością okryte siedziby, odbyli w swoim gronie naradę i w sprawie tej oświadczyli tak: — W tej materii będzie rzeczą słuszną, abyśmy się uciekli do dworu osmańskiego, który przywodzi na myśl rajskie drzewo sidrę, i byśmy na przyszłość pokornie przywdziali naszyjnik posłuszeństwa jemu, a zwracania się do cesarza niemieckiego ażebyśmy poniechali. Krok taki uznali tedy w swym gronie za odpowiedni. Kiedy jednakże człowiek, wysłany przez Zrinyiego w tej sprawie z bogatymi darami do Wysokiego Państwa, dotarł do miejscowości Banialuka niedaleko granic Bośni, prześwietny a 23 czerwca 1667 — 10 czerwca 1668 269 Rok 1681. Przyczyny wyprawy węgierskiej •" ' • wielki wezyr owego czasu, Kopruluzade Fazył Ahmed pasza jegomość, będąc zaprzątnięty dowództwem oblężenia zamku Kandii na wyspie Krecie, uznał, iż lepiej będzie, aby się ów człowiek zatrzymał w Banialuce i tam też przebywał. W jakiś czas potem, kiedy [ów wysłannik] tam siedział, wielki wezyr zmarł. Z wyroku władczego losu cały ten zamysł został przeto przekreślony na karcie urzeczywistnienia i pragnieniu temu nie było dane się ziścić. Z drugiej zaś strony, szkaradnik zwany Batthyanyim złamał potajemny układ zawarty w gronie [panów węgierskich] i w sekrecie doniósł cesarzowi niemieckiemu o ich sprzysiężeniu, a także wyjawił jeden po drugim wszystkie szczegóły tegoż. [Cesarz] wszakże, zdrajca i rogacz, nie zdradził się z tym, lecz całą sprawę zataił w swoim pełnym nienawiści sercu. Jednakże w chwili, kiedy następnego roku, z nadejściem umówionej pory, tamci szkaradnym zwyczajem swoim zjechali do tegoż cesarza, ten wylał głęboki gniew, jaki od pewnego czasu drzemał w skry-tości jego duszy, i bezlitośnie posłał na szubienicę hrabiego Węgier Środkowych tudzież Zrinyiego, po czym synowi Zrinyiego wyznaczył jeden tylko zamek w jego ziemiach, zaś resztę jego zamków zajął sam, osadzając w każdym z nich swojego bana. W owym to czasie zginął również ojciec hrabiego Węgier Środkowych, któremu na imię Emeryk Thokoly, a który słynie jako król kuruców, zaś dowódcą wojska madziarskiego, kiedy ruszyło ono do walki, został był generał imieniem Franciszek Yesselśnyi. Z biegiem czasu Emeryk Thokoly zdobył sobie sławę, toteż gdy wielu ludzi poddało się jemu, zgromadził on wokół siebie pewną ich liczbę. Napotykając jednak w swoim kraju na ogromne trudności i czując się skrępowany we wszystkim, przeniósł się on ze stron rodzinnych w okolice Egeru — w nadziei, iż w gęstym cieniu padyszacha zażyje spokoju. Strzała potęgi kahramana ocieka [krwią przeciwników], ale też padyszachowie siedmiu krain mają taki prastary zwyczaj, iż wszelki zastęp swoich adwersarzy, którzy poniósłszy porażkę, zapragną znaleźć dla siebie podporę w Wysokim Państwie chosroesowym, szachinszachowie przyjmują pod swoją opiekę. Uznano tedy, że nie licowałoby z honorem sułtanatu, gdyby Próg sprawiedliwym zwany odmówił opuszczenia zasłony również na przewiny Emeryka Thókolyego. Stosownie do fermanu najszczęśliwszego władcy, skierowanego do namiestników sułtanatu przebywających w owych stronach, spędził tedy [Emeryk Thokoly] kilka lat pod skrzydłami jego opieki3. Mianowanie mirimirana vdradzkiego Hasana paszy seraskerem w celu zaprowadzenia ładu w ziemi madziarskiej Wobec konieczności ustanowienia seraskera, który by załagodził spory pomiędzy Węgrami Środkowymi a Niemcami, seraskerem został mianowany Hasan pasza, bejlerbej w położonym w tych stronach Yaradzie. KJ 270 Defterdar Sary Mehmed pasza Dnia piętnastego szabana roku tysięcznego dziewięćdziesiątego drugiego a zebrała się na błoniach varadzkich wyznaczona do tego połowa zaimów i posiadaczy timarów z ejaletów egerskiego i temesvarskiego tudzież wszyscy zaimowie i posiadacze timarów z sandżaku segedyńskiego, a także wysłany na tę wyprawę król siedmiogrodzki Michał Apafy ze swoim wojskiem, jako też po pięciuset ludzi od wojewodów wołoskiego i mołdawskiego — jedni pod wodzą jednego bojara, drudzy zaś pod wodzą drugiego — a także wódz kuruców, wspomniany Emeryk Thókóly, z ponad piętnastoma tysiącami wojska madziarskiego. Przebywszy przeprawę Bocsay ruszyli oni na zamek Yeszprem, który Niemcy wbrew pokojowi i układowi wznieśli byli poprzednio na granicy, a gdy po walce i jego poddaniu się zdobyli, zburzyli go i zrujnowali, poszli na zamek Kalio. Gia-urzy niemieccy, którzy się byli zamknęli w tym zamku, również poprosili o zmiłowanie i opuściwszy zamek odstąpili go królowi kuruców. Następnie [wojska sera-skera paszy] poszły na zamki Csakvar4 i Szatmar, ale mimo walk nie udało się odnieść zwycięstwa nad nimi, były bowiem [bardzo] warowne. W tym czasie doszło do pewnej nieprzyjaźni pomiędzy Emerykiem Thókolym a królem siedmiogrodzkim, więc Emeryk Thókóly z podległym sobie wojskiem wybrał się spod zamku szatmarskiego i udał do miejscowości zwanej Tokaj5, którą określa się jako [leżącą u] źródeł rzeki Cisy, natomiast król siedmiogrodzki, zwolniony także przez seraskera paszę, wyprawił się do swoich ziem. W dniu drugim miesiąca szewwalab wyruszył [w drogę] również wspomniany serasker z pozostałymi wojskami. Gdy doszedł do obozowiska zwanego Kocsaj6, wszystkie one dostały pozwolenie na rozjechanie się w swoje strony, natomiast serasker pasza powrócił do zamku varadzkiego, podjął tam znowu zleconą sobie służbę komendanta i zdał wielkiemu wezyrowi ze wszystkiego sprawę 7. Wielki wezyr, urażony tym, iż serasker pozwolił wojsku rozejść się i powrócić w swoje strony, zanim jeszcze nadszedł ferman od Wysokiego Państwa, usunął wspomnianego Hasana paszę z zamku varadzkiego i nadał mu sandżak hercego-wiński, zaś komendantem varadzkim mianował Mawrułogłu Giirdżi Mehmeda paszę. Zdobycie przez Niemców zamków Csdkvar i Szatmar Wedle otrzymanej wiadomości, w trzydzieści dni po owej bitwie wojsko niemieckie przyszło i obiegło zamek zdobyty uprzednio przez kuruców, którzy też poddali go Niemcom8. 30 sierpnia 1681 b 15 października 1681 / rt-jjiii Szczegółowa relacja o wydarzeniach roku tysięcznego dziewięćdziesiątego trzeciego3 Mianowanie namiestnika budzińskiego Ibrahima paszy seraskerem Poprzednio cesarz niemiecki zabiał był siłą kilka zamków z liczby tych, które od dawna znajdowały się w posiadaniu Węgier Środkowych, a ich mieszkańców zmusił, aby byli mu posłuszni. Tym razem zabrał on i opanował zamek Kalio, który po odebraniu go z rąk niemieckich pozwolono objąć we władanie królowi kuruców. Do uszu zdobywcy świata doniosło się także, że wspomniany cesarz, mając na uwadze zmierzenie się [z wojskami muzułmańskimi], dzień w dzień pada na kolana [przed Bogiem] i nieodmiennie trwa [w tym zamiarze], a ponadto wbrew pokojowi zawartemu uprzednio, kiedy nałożył był na swą szyję obrożę posłuszeństwa wobec Porty sułtańskiej, siedliska szczęścia, tudzież wobec wspartej na wiekuistych filarach Bramy Osmańskiej, gniazda pomyślności, wzniósł kilka nowych zamków i zbudował kilka nowych mostów, zaś w okolicach na pograniczu różni zbójcy-katonowie dopuszczają się gwałtów. Wobec tego w roku tysięcznym dziewięćdziesiątym trzecim komendant budziń-ski wezyr prześwietny Uzun Ibrahim pasza jegomość został mianowany seraskerem, a do jego boku zostali przydani: zarządca ejaletu bośniackiego i bejlerbej rumelijski Kiicziik Hasan pasza z wojskami swoich ejaletów tudzież ze swoimi sandżakbejami oraz z zaimami i posiadaczami timarów, a także bejlerbej temes-vdrski Sejdizade Mehmed pasza, bejlerbej egerski Osman pasza, bejlerbej varadz-ki Mawrułogłu Mehmed pasza, namiestnik sylistryjski Mustafa pasza, pasza niko-polski, samsundżubaszy z osiemnastoma odami janczarów oraz żołnierze niższych formacji. Został tam wysłany również król siedmiogrodzki Michał Apafy. [Wszyscy] oni zjechali się i zgromadzili na błoniach peszteńskich, po czym przenieśli się na równinę Krisztus. W redżebie wspomnianego roku " najpierw po trzykroć oblegano, potem zaś zdobyto zamek ónod — jeden z zamków, które żyjący w błędzie cesarz zabrał był przedtem królowi kuruców. Później serdar wspomniany, któremu towarzyszyła pomoc i łaska Stwórcy, dzięki przemożnej potędze szehrijara ujął w garść wła- 10 stycznia — 30 grudnia 1682 » 6 lipca — 4 sierpnia 1682 r 272 Defterdar Sary Mehmed pasza dania trzy zaniki tegoż zwane Ónod, Filek i Koszyce tudzież około czterdziestu jego palanek. Kiedy zaś król kuruców Emeryk Thokoly na prośbę Węgier Środkowych po dawnemu złożył haracz i poddał się [pod zwierzchnictwo padyszacha], wówczas za pośrednictwem wspomnianego seraskera Ibrahima paszy zostały mu pod zamkiem Filek doręczone insygnia królewskie tudzież buńczuk, sztandar oraz list przytniemy. Ten obok pewnych [innych] artykułów zawierał warunek, iż co roku będzie wpłacał do skarbca [padyszachowego] po czterdzieści tysięcy kuruszy. Skutkiem pogańskiego zagorzalstwa niecnego cesarza po zburzeniu zamków Ónod i Filek oraz po odstąpieniu zamku Koszyc królowi kuruców jeszcze bardziej wzmogło się wrogie jego nastawienie do króla kuruców. Z myślą o pomście zaczął on tedy dzień w dzień pomnażać liczbę swoich wojsk oraz szykować się i sposobić. Przyjazd posła niemieckiego Dwudziestoletni okres pokoju, zawartego poprzednio [przez Niemców] z Wysokim Państwem, zbliżał się ku końcowi. Aby zatem odnowić pokój, zwrócili się oni do wysokiego dworu szehrijarowego wysyłając tam posła9. Posłowi wspomnianemu po kilkakroć proponowano, aby [Niemcy] zaniechali nieprzyjaźni z królem kuruców. Kiedy jednakże szło o zakończenie ich waśni z królem kuruców, [poseł] ciągle odmawiał posłuchu i uporczywie skłaniał się ku stawianiu sprzeciwu. Zresztą, wielki wezyr owego czasu, Mustafa pasza jegomość, podmawiał świetnego jak Dżem padyszacha jegomości do podjęcia wyprawy na Niemcy. Ten co prawda wykazywał niechęć do owej bezowocnej wyprawy, ale [wielki wezyr] nie przestawał kusić go na wszelkie sposoby, a podsuwając [mu] tysiące i setki tysięcy różnych pełnych błahości argumentów, na koniec nie zostawił mu w jego szczęśliwym ręku [nawet] cienia wolnej woli. Tak więc [padyszach] chcąc nie chcąc powziął postanowienie o monarszej wyprawie. O wyjeździe monarchy do strzeżonego [przez Attaha] Adrianopola Wobec powzięcia postanowienia o monarszej wyprawie na Węgry, po załatwieniu ważnych spraw w związku z wyprawą, jakie musiały być rozstrzygnięte w Progu, stanęło na tym, że [monarcha] wyjedzie do strzeżonego [przez Ałłaha] Adrianopola, gdzie miała być załatwiona reszta ważnych spraw. Dnia drugiego prześwietnego miesiąca szabanaa wszyscy wezyrowie i ulemo-wie zostali tedy wezwani do monarszego seraju sułtana. Stanąwszy w krąg od- Chorągiew turecka mniejsza zdobyta pod Wiedniem przez M. Zamoyskiego °oecme w Państwowych Zbiorach Sztuki na Wawelu 8 6 sierpnia 1682 273 Rok 1682. Wyjazd padyszacha do Adrianopola -m? isł śpiewali oni świętą surę „Zwycięstwo", a wznosząc ręce ku dworowi Przewspa-niałego błagali, by wojska wyznawców Jedynego odniosły zwycięstwo i tryumf. Strzeliste buńczuki z rozwiewającym się włosiem zostały wtedy zatknięte na skraju zabudowań majestatycznego dywanu. Po upływie kilku dni przeniesiono je na pole Dawudpasza, po czym we wspaniałym orszaku wyruszono za miasto. Po paru dniach postoju tam [nastąpiło] .— •' - i mianowanie wezyra Mahmuda paszy kajmakamem w Progu Godnym urzędu kajmakama w Progu został uznany były namiestnik aleppski Czasznigirzade Mahmud pasza. Doznał on zaszczytu takiego, iż przystrojono go w futro z soboli. Wyjazd monarchy do Adrianopola Potem pełen szczodrobliwości padyszach w szczęściu i powodzeniu, w potędze i majestacie raczył pośpiesznie wyruszyć stamtąd pod wysoko wzniesionym sztandarem, zabawiając i zatrzymując się dla łowów w Czatałdży i w Japakczy tylko po parę dni. Później, również w miesiącu szabaniea, wyjechał i wyruszył do strzeżonego [przez Ałłaha] Adrianopola wielki wezyr jegomość, a z nim całe otoczenie monarchy i dygnitarze państwa. Rozdanie chorągwi ulubieńca szehrijarowego Wyprawa monarsza wymagała przygotowania znacznej liczby żołnierza. San-dżaki, które pozostawały we władaniu zięcia szehrijarowego, musahiba paszy, jako jego dobra stołowe, zostały zatem rozdane różnym zasługującym na to mi-rimiranom, jemu zaś w zamian za nie został nadany urząd poborcy podatków w Aleppo i przyznane dochody z różnych urzędów. W miesiącu ramazanie tegoż roku b Zburzenie francuskiego kościoła na wyspie Milos 10 Celem zburzenia kościoła, który giaurzy francuscy podstępnie wybudowali na wyspie Milos, został wyprawiony Mysyrłyogłu z kilkoma galerami floty monarszej. Otrzymano tedy wiadomość, że dotarł on tam, po czym miną podłożoną pod fundamenty kościoła wysadził go w powietrze i zrównał z ziemią. " 5 sierpnia — 2 września 1682 b 3 września — 2 października 274 Defterdar Sary Mehmed pasza ,„ , , ,- W zilkade tegoż roku" -m Przyjazd posła moskiewskiego >* l -\ -*', i ' Po śmierci cara moskiewskiego" przyjechał do Adrianopola od jego syna, który został carem na jego miejscu, poseł z prośbą o odnowienie pokoju. Monarcha przychylił się do jego prośby o zezwolenie na otarcie lic o jego strzemię, po czym poseł stosownie do zwyczaju został przystrojony w chylat. '.In vlinfe3imi>« yj/cf ysi iś ,ov ;;;i fEtóos usoi1; r;rmdcfrąK>f tjbssiu rnynboO u.v^" no Jens.-. . .ss?.Bq bum, 't: ,L w i .' °HO v/ )a ob ł7,v:Jtrr{>v i łLd',i saoJo sto min $ K ,t>ż slfa S MW sior< .fiW.!-' ii; dob o" •n q r o<; 1—30 listopada 1682 .'M 7"( ,r,y f; ' llidl sin Szczegółowa relacja o wydarzeniach roku tysięcznego dziewięćdziesiątego czwartego3 <••• J^ miesiącu muharremie tegoż roku b Skarcenie baila Od namiestników na pograniczu nadeszło było przedtem doniesienie, iż w pewnej miejscowości niedaleko granicy komendant zadarski 12 pospołu ze swoim wojskiem pomordował i ograbił prawie dwie setki muzułmanów. Gdy śledztwo wykazało prawdziwość tej wiadomości, wówczas zgodnie z fermanem wysłanym do kajmakama, chcąc dowiedzieć się powodu naruszenia pokoju, sprowadzono do niego baila. Wobec nadejścia fermanu, iż za pomordowanych ma być złożony okup, a szkody winny być nagrodzone, stanęło na tym, że będzie dany okup i odszkodowanie. Dnia siedemnastego miesiąca rebiiilachira tegoż roku0 O wyruszeniu na wyprawę węgierską Obrońca wiary prawdziwej i prawa jasnego, jegomość padyszach oblicza ziemi, dziedzic królestwa Sulejmanowego, chluba domu Osmanowego, padyszach — ozdoba świata, władca najszczęśliwszy, zdobywca krajów i gazi, jegomość sułtan Gazi Mehmed chan, który, pokładając nadzieję w Ałłahu, wybrał się był wraz ze wszystkimi wojskami islamu na wojnę świętą i powziął był takową intencję — we czwartek rano, dnia trzeciego miesiąca rebiiilachira roku tysięcznego dziewięćdziesiątego czwartego & wyruszył z położonej w pobliżu jego progu i stolicy Adrianopola rozkosznej okolicy zwanej polami Czukurczajyry, jakiej pozazdrościć by mu mogły nawet zielone łąki raju. Niosąc wysoko sztandar zwycięstwa i tryumfu, przy podobnym do huku fal [morza] i bijącym w kopułę niebios łomocie kotłów podróżnych oraz dźwięku trąb towarzyszących temu wymarszowi, wszyscy puścili się tedy w drogę i tak jak wietrzyk wiosenny, który przydaje powabu światu, pociągnęli w stronę wskazaną [im] wolą [władcy]. » 31 grudnia 1682 — 19 grudnia 1683 c 15 kwietnia d l kwietnia b 31 grudnia 1682 — 29 stycznia 1683 276 Defterdar Sary Mehmed pasza Rozścielając na obozowiskach pod Filipopolem i Sofią13 kobierzec wypoczynku tylko na jeden dzień, w dniu szóstym miesiąca dżemazielewwela a spoczęli oni na błoniach belgradzkich. Puszczenie zwierząt na paszę Stanąwszy w tej rozkosznej miejscowości, pośród równiny okrytej złotogłowo-wym płaszczem zielonej, bujnej roślinności, wierzchowce gazich — instrument zwycięstwa — na długi czas wypuszczono na paszę. Szehrijarowi jegomości o czułym sercu, szachinszachowi, od którego bierze początek zwycięstwo, objawił się tam niby w zwierciadle, w którym można oglądać świat cały, przepiękny kres jego wędrówki. Raczył on tedy obrać ową miejscowość na swój pobyt monarszy i tam też pozostał. ;jn ; [..J ii. O mianowaniu prześwietnego ser d ar a i jego wymarszu na '• zwycięską wyprawę W dniu ósmym od chwili spoczęcia na tym obozowisku (przypadł on zaś na pełnie księżyca, to jest na dzień piętnasty miesiąca dżemazielewwela)" wielki wezyr Mustafa pasza jegomość został mianowany i wyznaczony serdarem i sipehsalarem wojsk mających zniszczyć ziemie nikczemnych giaurów". Z czcią najwyższą tudzież z uwielbieniem, z najwyższym uszanowaniem i hołdem została również wyniesiona oraz oddana na przechowanie w ręce wielkiego wezyra zionąca ogniem na dom wielobóstwa i nieprawości, wzniecająca pożogę w spichrzach hołdowników niewiary i nienawiści chorągiew przenajwielebniejszego Posłannika (któremu Ałłah niech błogosławi i w spokoju go zachowa!). t...] ; Przybycie wojsk muzułmańskich na błonia pod Osijekiem Kiedy gazijowie walczący o sprawę wiary, podopieczni prześwietnego serdara, już wypoczęli, wówczas — mając na uwadze słowa: „Pobłogosławił Ałłah sobotę i piątek" 15 — w dniu osiemnastym wspomnianego miesiąca, który przypadł na sobotę °, wyruszył on z tej miejscowości, a przebywszy po moście rzekę Sawę, trudną do przebrnięcia jak morze, spoczął na błoniach pod Zemunem. Zabawiwszy i odpocząwszy tam przez parę dni, w dniu szóstym dżemazielachirad wyprawił się on w chwale z namiotów na pola pod Osijekiem. 3 maja 1683 b 12 maja c 15 maja a 2 czerwca 277 Rok 1683. Poddanie się zamku Yeszprem O przyjeździe króla kuruców oraz o wypłacie lafy i rozdaniu prowiantu całemu wojsku O W tym momencie nadciągnął król kuruców Emeryk Thókoly. W myśl zasady osmańskiej i wspaniałego ceremoniału sułtańskiego, z wielkiej łaski padyszacha obdarzono go wspaniałym chylatem podbitym futrem z soboli. Bejlerbejowi nikopolskiemu Husejnowi paszy zostało [tam] nadane bejostwo egerskie, zaś bejlerbej gyulski został wysłany z pewną liczbą wojska pod zamek Pozsony. ;"! Wyruszenie obozu wojsk monarszych z błoń pod Osijekiem 'j We wspomnianej miejscowości odbyła się wypłata lafy i wydanie prowiantu całemu wojsku, przeto zabawiono tam przez dwanaście dni. Potem zarządcy ejaletu • dijarbekirskiego, prześwietnemu Kara Mehmedowi paszy, powierzono pełnienie' straży przedniej, zaś komendantowi damasceńskiemu, czcigodnemu wezyrowi Sary ' Husejnowi paszy — pełnienie straży tylnej. We wtorek dnia dziewiętnastego wspomnianego miesiącaa przeprawiono się' po moście przeciągniętym przez rzekę Drawę i zatrzymano się w miejscowości' zwanej Darda. Wyruszono stamtąd nazajutrz, a w dniu dwudziestym dziewiątym wspomnianego miesiącab rozbito namioty na tchnącej radością równinie pod pozostającym w opięcie [Ałłaha] pogranicznym zamkiem Stołecznym Białogrodem.' O przyjeździe chana krymskiego i różnych wydarzeniach tudzież o poddaniu się ludności zamku Yeszprem * Niedaleko tej miejscowości spoczął w majestacie razem z szybkimi jak wiatr Tatarami chan krymski, wielmożny Murad Gerej chan jegomość. Musiano się tedy zatrzymać tam dłużej, aby urządzić ucztę, jaką sułtanowie osmańscy zwykli* byli przyjmować chanów krymskich podczas dawniejszych wypraw. ' Oprócz tego cała ludność owych okolic dała znać asafowi, że niecni giaurzy, '-którzy zamknęli się w warownej fortecy i mocnej twierdzy odległej o cztery go- * dziny od owego zwycięskiego zamku granicznego, a znanej pod nazwą Yeszprem,' z całą pewnością są bardzo podstępni oraz bezustannie grasują w tych stronach szerząc jawną samowolę i gwałt. Wobec tego namiestnik dijarbekirski, prześwietny wezyr Kara Mehmed pasza jegomość, został mianowany serdarem i wysłany tam z pewną liczbą wojska tudzież pewną liczbą armat i granatów, a zarządcę ejaletu siwaskiego Chalila paszę postanowiono wysłać dla oblężenia wspomnianego zamku na czele blisko trzech tysięcy mężnych janczarów, około pięciuset bohaterskich dżebedżich i pewnej liczby jeszcze innego wojska. a 15 czerwca b 25 czerwca u / .., 278 Defterdar Sary Mehmed pasza O zamku owym dowiedział się był jednak wspomniany serdar [Kara Mustafa pasza], zanim jeszcze wojsko muzułmańskie przyszło pod Stołeczny Białogród i wtedy też został wysłany do owego zamku Atłybejzade oraz komendant zamku stołecznobiałogrodzkiego na czele około dwu setek ludzi. Tej nocy Atłybejzade powrócił do obozu wojsk z wiadomością, że kiedy owej zgrai skazanych na piekło szatanów — tkwiącym w błędach nieprzyjaciołom, jacy się byli zamknęli w tym zamku, obwieszczono, iż w razie poddania zamku bez walki i boju oraz przyjęcia poddaństwa [osmańskiego] będą puszczeni swobodnie, natomiast w przeciwnym razie rzuci się na nich wielką liczbę wojska, a wtedy zostaną niechybnie pokonani i wytępieni, odpowiedzieli oni, iż nałożą na swoje karki obrożę poddaństwa, a swój warowny zamek odstąpią oraz poddadzą bez walki i boju. Postanowiono tedy nie wysyłać tam wojska. Wówczas jednak wszyscy ulemowie i pobożni mężowie, a także zarówno bogaci, jak też biedni mieszkańcy Stołecznego Białogrodu przyszli do wspomnianego ser-dara, a każdy z nich z osobna powiadał i krzyczał, że zamek ten trzeba zetrzeć z oblicza ziemi niby jakąś zmazę, że jest to konieczność jak najbardziej paląca i że najlepiej go zburzyć i zniszczyć. Co do tego serdar prześwietny naradził się z ludźmi obeznanymi z takimi rzeczami, a rozważywszy z całą uwagą dobre i złe strony sprawy — stojąc przed koniecznością popełnienia czynu niecnego, choć ten wszystkim wydawał się rozsądny — na lamenty owych ludzi nie raczył zwrócić najmniejszej uwagi, lecz osadził tam beja szimontornyeńskiego z załogą w liczbie ponad czterystu pachołków z zamku stołecznobiałogrodzkiego, a zamku zburzyć nie dał. Ukorzenie się Batthydnyiego i Zrinyiego Od Batthydnyiego i Zrinyiego, którzy wsławili się jako najdzielniejsi w narodzie węgierskim, przybywali do jegomości prześwietnego serdara raz po raz ludzie oświadczając i donosząc, iż [ci możni panowie] włożyli na karki obrożę poddaństwa wobec opartego na wiekuistych filarach Wysokiego Państwa padyszachowego i dochowują mu posłuszeństwa. Ich oświadczenia o uległości tudzież ich posłuszeństwo i pokora wzbudzały zaufanie, toteż przybyłym od nich posłom okazano uprzejmość, o którą zabiegali, tudzież pozwolono im odjechać ze spokojem w sercach. Powitanie chana krymskiego Później przygotowano ucztę dla Tatarów, którzy są szybcy jak wiatr i urządzają łowy na nieprzyjaciela. [...] >'; •••> 279 Rok 1683. Zdobycie zamku Simontornya "*' x" Narada w obecności wielkiego wezyra Potem wszyscy wielmożni wezyrowie, mirimiranowie i czcigodni emirowie, jacy •się znajdowali w obozie wojsk monarszych, tudzież janczaraga oraz inni agowie korpusu [janczarów] zebrali się na naradę. Po naradzeniu się postanowiono skierować cugle marszu i ciągnienia na zamek Wiedeń, stolicę cesarza niemieckiego, który złamał układ i ugodę oraz krzywym okiem spoziera na ród Osmana. Wybuch pożaru w zamku ostrzyhomskim W tym czasie nadeszła wiadomość, że w Ostrzyhomiu, znanym pod nazwą Oczko w Pierścieniu, z wyroku Bożego wybuchł pożar taki, iż płomienie jego wyglądały jak meteory, i że zamek wspomniany wypalił się zarówno we wnętrzu, jak i na zewnątrz. Wyznaczono tedy i wysłano ludzi do jego naprawy. Przyjazd namiestnika budzińskiego do obozu wojsk monarszych Do obozu wojsk monarszych przyjechał wraz z wojskiem z ejaletu budzińskiego zarządca ejaletu budzińskiego, wezyr o myśli jasnej, serasker Uzun Ibrahim pasza. Wymarsz obozu wojsk monarszych do Stołecznego Białogrodu i zdobycie zamku Simontornya Później, w dniu trzecim czcigodnego miesiąca redżeba", wyruszono [spod Stołecznego Białogrodu]. Naprzeciwko błoń, na których miały stanąć namioty, wznosiła się na wysokim wzgórzu palanka nędznych giaurów zwana Simontornya, w której znajdował się kościół. Żyjący w błędach nieprzyjaciele zjeżdżali do owej miejscowości po kilka-kroć w roku. Cieszyła się ona wśród nich ogromnym poszanowaniem i tam też odbywały się ich zgromadzenia. Kiedy jednak złoczynni giaurzy, jacy się byli zamknęli w jej wnętrzu, zwiedzieli się o niezliczonym wojsku, ciągnącym tamtędy w potędze i sile, wówczas — pragnąc ocalić swoje życie i dusze — opuścili zamek i rzucili się do ucieczki wprost do zamku Jawaryna. Zrządzeniem Ałłaha Najwyższego prześwietny wezyr Kara Mehmed pasza jegomość, który pełnił straż przednią, natknął się na ich straże, a wtedy mężowie polujący na nieprzyjaciela, wykorzystując sposobną chwilę, powitali nikczemnych potępieńców szablą ociekającą posoką. Większość ich oddali oni na pastwę szabli i uczynili celem strzał, pewną a 28 czerwca 280 Defterdar Sary Mehmed pasza zaś liczbę schwytali żywcem jako jeżyki, a potem odesłali do asafa razem ze strąconymi na ziemie, owianymi nieszczęściem ich sztandarami. Natomiast serdar wspomniany, kiedy stanął niedaleko owej miejscowości, wysłał i wyprawił swych ludzi, aby ów zamek zniszczyli i unicestwili, spalili oraz zburzyli. Zburzyli oni tedy zamek, a kościół do cna spopielili. Przybycie wojska muzułmańskiego na pola pod zamkiem Jawarynem Na drugi dzień wyruszono z tej miejscowości razem z całym istnym morzem Tatarów, a następnie spoczęto pod zamkiem Jawarynem. Oczom śmiałków muzułmańskich ukazało się pełne powabu szerokie pole u stóp owego zamku. Pewna liczba skazanych na piekło potępieńców spośród nieszczęsnych wielobożników wyległa na zewnątrz, a wówczas zastąpili im drogę i uderzyli na nich bohaterzy polujący na nieprzyjaciół i zuchy sprawnie władające kindżałem. Z obu stron sypały się iskry bitewnego ognia, z obu stron nieprzerwanie leciały kule z muszkietów. Wielu z owych hołdujących błędom giaurów, którzy wypadli byli na zewnątrz, zostało wtedy wytrąconych z kręgu istnienia. Nie mogąc tedy już żadną miarą stawić oporu, odeszli oni z powrotem do wspomnianego zamku — czarnej czeluści, która stała się schronieniem dla nich po porażce. Cień namiotów zwycięskiego wojska zakrył całe przedpole zamku. Żyjący w błędach giaurzy, pragnąc nie dopuścić do przeprawienia się zwycięskich wojsk na przeciwległy brzeg rzeki płynącej przed wspomnianym zamkiem, wznieśli tabor na wyspie Jawaryn, położonej między Rabą a Rabcą, zaś brzeg rzeki poza ową wyspą obstawili pewną liczbą armat i obsadzili kilkoma hufcami wojska wielobożców. Skoro zaczęli ostrzeliwać z dział obóz wojsk monarszych, Kara Mehmed pasza z niezliczonym wojskiem przynależnym do jego owianej zwycięstwem chorągwi, jako też bejlerbej aleppski Bekir pasza, bejlerbej adański Sejjid Mehmed pasza i bejlerbej siwaski Chalil pasza — wszyscy z wojskami swoich ejaletów, a z nimi przydani do ich boku mirimiranowie i emirowie oraz około dwudziestu tysięcy innego, niczym nie obciążonego i zwinnego zwycięskiego wojska przebrnęło przez bród zwany Mer-ges 16 o trzy godziny powyżej tego miejsca, gdzie stał obóz wojsk monarszych, i pospołu z wojskiem tatarskim zaszło nędznych giaurów od tyłu, znienacka zaskoczywszy ich w ten sposób, i dzięki łasce Ałłaha Najwyższego z zapałem poczęło napędzać im śmiertelnego strachu. Przyłączył się do nich jeszcze nureddin sułtan z blisko ośmioma tysiącami Tatarów — łowców nieprzyjaciela. W tej samej godzinie, w której tam stanął, i za pierwszym uderzeniem zdobył on dzięki łasce Bożej palankę, jaka się tam wznosiła. Potem, oddawszy siedzących w niej piekielników na pastwę szabli, usiłował przedostać się na drugi brzeg rzeki Raby, był jednakże zmuszony dać znać, że w żaden sposób nie może przeprawić się przez nią i nie ma nikogo, kto by jako przewodnik wskazał brody przez nią. Jednakże Mehmed l 281 R°k 1683. Obozowisko pod Jawarynem pasza i Bekir pasza, nie bacząc na nic, tegoż dnia przepłynęli Rabę i z pewną liczbą wojsk przeprawili się na drugi jej brzeg, zaś wojewoda mołdawski został wysłany tam, by szybko zbudował most. Most został zbudowany jeszcze tego samego dnia przed zapadnięciem nocy, a rano wszyscy przedostali się na drugą stronę. Tatarzy, którzy byli wysłani z nureddinem sułtanem, przeprawili się w pewnym miejscu niedaleko stamtąd, a potem niby osy niosące strapienie rzucili się na giaurskich mieszkańców okolicznych wsi. Natomiast tamto zwycięskie wojsko [dopiero] nazajutrz ruszyło na giaurów siedzących w taborze. Żyjący w błędach nieprzyjaciele, którzy wystąpili przeciw niemu, nie zdołali wytrzymać nawet pierwszego natarcia niezachwianie zwycięskich gazich i zbiegli do swego taboru. Zuchy, którzy urządzają łowy na nieprzyjaciela, dopadłszy ich, pewną ich liczbę oddali na pastwę szabli, wielu zaś innych zakuli w łańcuchy. Bezbożni przeklętnicy żadną miarą nie potrafili obronić swojego taboru. Piechota ich, szukając ocalenia, pierzchnęła więc ku zanikowi Jawa-rynowi i dostała się też do niego. Jazda ich natomiast przeprawiła się tej nocy przez rzekę Rabce, bliższą ich własnego kraju, i spaliwszy most na owej rzece uciekła prosto do swojego domu grzechu oraz obrała drogę zguby i nieszczęścia. Pewna liczba chyżej jazdy tatarskiej przeprawiła się jednak przez rzekę Rabce i pognała w ślad za taborem. Dotarłszy pod ich zamek zwany Altenburg, część tych, którzy pozostali w tyle, oddała ona na pastwę szabli, innych zaś zakuła w łańcuchy i przyprowadziła do obozu wojsk monarszych. Wspomniany Kara Mehmed pasza, ustawiwszy przydane mu wojsko muzułmańskie w szyki po swej prawicy i lewicy, przyszedł tam nazajutrz i stanął obozem naprzeciwko przedmieścia, w miejscu gdzie [przedtem] stał tabor. Wojska muzułmańskie, które stały niedaleko przedmieścia wspomnianego zamku, przypuściły na nie szturm i zapaliły je, a ponieważ wiatr był po ich myśli, tedy pożar strawił całe [owo] olbrzymie przedmieście aż po sam zamek. Gdy giaurzy, którzy znajdowali się we wspomnianym zamku, ujrzeli, jaki obrót przyjęły sprawy, wówczas ich przeklęty kapitan wysłał posła do wspomnianego serdara oświadczając: — Jeżeli w zamiarze waszym leży zdobycie tego zamku, tedy oddanie go bez bitwy i walki w żadnym razie nie wchodzi w rachubę. Będziemy walczyć, ponieważ nie brak nam w zamku ani amunicji, ani też żołnierza. Ziemi i kraju bez walki się nie oddaje, toteż z obydwu stron będzie musiało paść niemało ludzi. A przecież wy tyle już czasu ciągniecie na Wiedeń! Idźcie przeto tak, jakeście szli, w tamtą stronę, a gdy zdobędziecie zamek wiedeński, poddamy wam ten zamek bez żadnego sprzeciwu. Taka była jego odpowiedź. Pierwszym i ostatnim celem wielkiego wezyra był marsz na Wiedeń. Słowa owego przeklętnika, zgodne z takim jego zamysłem, spowodowały w końcu, iż utwierdził się on w swoim zamiarze ciągnienia pod zamek wiedeński. 282 Defterdar Sary Mehmed pasza O naradzie w pobliżu zamku Jawaryna ••&. Nazajutrz wezwał wspomniany wielki wezyr na naradę " do swojego namiotu serdara namiestnika budzińskiego, wezyra bogatego w pomysły, jegomości Ibra-hima paszę, jako też namiestnika damasceńskiego, prześwietnego wezyra Sary Husejna paszę, namiestnika bośniackiego dostojnego wezyra Chyzra paszę tudzież innych wielmożnych wezyrów, szlachetnych mirimiranów, emirów cieszących się poważaniem oraz agów korpusu [janczarskiego], jacy się znajdowali w obozie wojsk. Kiedy się zgromadzili, serdar wspomniany zwracając się do wszystkich powiedział: — Otośmy przyciągnęli z tym niezliczonym wojskiem aż tutaj i rozbiliśmy namioty. Zamek Jawaryn mamy teraz pod bokiem. Wszystkim jednakże wiadomo, że niecni giaurzy od trzydziestu, a może i od czterdziestu lat bez ustanku zabiegali o umocnienie tego zamku tudzież o pomnażanie jego zapasów amunicji i wszystkiego, czego tam potrzeba, a przeto jest on przysposobiony doskonale. Wedle tego zaś, co się teraz słyszy, liczba giaurów, jacy się w nim znajdują, jest olbrzymia. Jeśli więc przystąpimy do oblegania jego, to zamku z pewnością łacno nam nie oddadzą. Na obleganie jego potrzeba będzie jakiegoś czasu — niechybnie czasu niemałego, długiego. Zanim się tedy w zwierciadle rzeczywistości pojawi piękny obraz jego podboju i zdobycia, niemało ludzi wychyli napój śmierci męczeńskiej i wojsko nasze się umęczy, a gdy potem pociągniemy pod Wiedeń, na obleganie go zostanie już niewiele czasu. Godna pochwały rada w tej materii jest taka, byśmy zaraz pobudowali mosty przez rzekę Rabę, póki giaurzy się nie spostrzegą, oraz poszli i obiegli zamek wiedeński. Jeśli zaś Pan Bóg raczy nam dać zamek Wiedeń, to wówczas i ta forteca będzie nasza. Można zaś sobie wyobrazić, że wtedy Ałłah Najwyższy da, iż się go zdobędzie bez walki i bitwy. — Twoja rzecz rozkazywać! — odpowiedział każdy na te jego słowa i potem pogrążył się w zadumie, a żadnej repliki ze strony obecnych na tym zebraniu nie było. Jedynie namiestnik budziński, wezyr w pomysły bogaty, starzec wiekiem sędziwy i prawy w mowie, a doświadczony w rzeczach pogranicza, który życie strawił na służbie wierze i państwu oraz na obronie granic i któremu też na tym broda zbielała, wezyr przezorny, o zaletach godnych pochwały, spojrzawszy w stronę wielkiego wezyra powiedział: — Za twoim łaskawym pozwoleniem, mój paszo efendi, opowiedziałbym ja, twój sługa, pewną anegdotę. Na świecie nie ma wprawdzie niczego takiego, czego by [ludzie] jeszcze nie słyszeli, ale dobrze będzie przytoczyć ją tutaj. Nie od rzeczy jest ona przy tym wszystkim, a może też i nie bez pożytku. — Pozwól, paszo ojczulku — rzekł na to wielki wezyr jegomość. — Celem narady jest, by każdy wedle wiedzy swojej powiedział, co w tej rzeczy jest dobre, co zaś złe, tudzież aby postąpić wedle tego, jak uważają wszyscy. Wtedy ów wezyr dzielny w czynach i prawy w mowie tak oto zaczął opowiadać: 283 Rok 1683. Narada u wielkiego wezyra — Jeden z padyszachów dawniejszego czasu, padyszach potężny, pragnął wybrać i wyróżnić spośród bliskich mu osób [człowieka] najmocniejszego rozumem i wiedzą, sprytem i bystrością. Kazał zatem na próbę położyć trzy tysiące sztuk dobrej monety pośrodku kobierca rozpostartego w komnacie jego dywanu i powiedział, że chwała będzie temu, kto nie wkraczając na kobierzec dosięgnie ręką tego złota. Zapraszał do tego wszystkich, ale każdy, choć myśl wytężał do granic możliwości swojego rozumu, powiadał: — „Byłoby wbrew rozsądkowi twierdzić, iż wezmę je, nie postawiwszy nogi na tym kobiercu! Mogłoby to też prowadzić do nadmiernej chciwości, a może i do szaleństwa". Jeden z nich wszakże, dzięki wrodzonemu sobie rozumowi, swojej bystrości i dowcipowi, odgadł, jaki cel przyświecał jasnej myśli padyszacha. Zaraz tedy ucałował podnóżek tronu przepotężnego padyszacha, przy którym świat cały szukał bezpiecznego schronienia, oraz powiedział: — „Jeśli taka jest łaska padyszacha, tedy wedle waszego fermanu postaram się i spróbuję dostać owe piękne monety". Skoro zaś usłyszał zezwolenie monarchy, ujął kobierzec za koniec i zwijając go dotarł aż do złota, a wziąwszy je, :znowu rozesłał kobierzec, następnie zaś wrócił i ucałował ziemię [u stóp padyszacha]. Padyszach, sam znakomity, pochwalił go za zmyślność, roztropność, celność i spryt, a potem raczył uznać, iż godzien on, by mu powierzyć sprawy wyso-Tciego państwa. Tejże godziny spoczęło przeto na nim łaskawie oko padyszacha i ogarnęło go pełne uznania spojrzenie szachinszacha, więc został wyniesiony na wysokie godności, a potem odnosił liczne wspaniałe zwycięstwa. — Mój sułtanie! •Ośmielając się opowiedzieć w waszej prześwietnej obecności tę anegdotę, chciałem, by historia ta dała nam korzystną naukę. Podobnie bowiem ma się rzecz i teraz. Najpierw trzeba przystąpić do zdobycia tego oto zamku, tak dla was ważnego, zaś na ziemie giaurów pośpiesznie wyprawić grabieżczych Tatarów z pewną liczbą dzielnego żołnierza, aby zniszczyli te kraje. Zanim ten zamek będzie z pomocą Ałłaha Najwyższego zdobyty i opanowany, zamienią oni posiadłości giaurów w ruinę. Potem wyznaczycie do tego zamku dostatecznie liczną załogę, sami zaś pociągniecie do Budzina, ażeby tam spędzić dni zimy. W ten sposób nieszczęśni potępieńcy nie tylko że będą ukarani jak się należy, ale i na pokój przystaną taki, jakiego wy sobie życzyć będziecie, a przez to, da Ałłah Najwyższy, dla wiary i państwa zrobi się więcej, niżby się można było spodziewać i oczekiwać. Poniechać bowiem ten zamek tak jak stoi, a inne palanki na lewo i na prawo po drodze do Wiednia też pozostawiać z tyłu za sobą, podczas gdy znajdują się one w ręku nieprzyjaciół, i w swej chęci oblężenia zamku wiedeńskiego [tylko] przeć naprzód — nie wydaje mi się wyjściem odpowiednim. Ale wy wiecie najlepiej! Na tym zakończył swe przemówienie. Wielki wezyr jegomość, słuchając takich słów Ibrahima paszy, z nadmiernego oburzenia aż zmysły postradał. — Dobrze mówią ludzie, że kiedy człowiek przekroczy osiemdziesiątkę, nie ma już rozumu i głupieje! — powiedział i w ten sposób przekreślił wywody tamtego. — To prawda, że ja, twój sługa, słaby już jestem na umyśle — odrzekł ów wezyr przezorny. — Myślę wszelako, że tego rodzaju postępowanie będzie korzyst- 284 Defterdar Sary Mehmed pasza nym zarówno dla poddanych, jak też dla wiary i państwa. W waszej mocy jednak postąpić, jak sami uważacie. — Mój paszo efendi! — rzekł wówczas namiestnik damasceński Husejn pasza. — Nie od rzeczy są te słowa paszy ojczulka. Dobrze byłoby ich posłuchać. Winni byście je łaskawie rozważyć. — Nie zabiorę [tego] paszy ze sobą. Zostawię go tutaj, niech się zajmie wyprawianiem do nas wojska i prowiantu — odpowiedział [na to wielki wezyr]. Tamten zobaczył, że rada jego — krzepiąca serce i [przez innych] uważana za skuteczną — na asafa nie podziałała. — Czy mnie tu zostawicie, czy zabierzecie ze sobą, wyście namiestnik pełnomocny i wbrew rozkazowi waszemu nie zrobimy niczego — rzekł i tymi słowy zawiązał supeł milczenia. Wyruszenie wojska muzułmańskiego pod zamek wiedeński Koniec końców został wydany rozkaz w sprawie rozpoczęcia budowy mostów dla przeprawienia się wojska przez rzekę Rabę. Z chwilą ich zbudowania i ukończenia trzeba było jednak bronić ich przed giaurami, którzy siedzieli w zamku Jawarynie. Na brzegu wspomnianej rzeki, gdzie się znajdowała strażnica, zasiadł zatem w okopach janczaraga z wojskiem rumelijskim oraz kilkoma armatami, bał-jemezami i kolubrynami. Budowę pierwszego mostu powierzono komendantowi temesvarskiemu, byłemu defterdarowi, prześwietnemu wezyrowi Ahmedowi paszy jegomości. Komendant sarajewski, wezyr czcigodny Chyzyr pasza jegomość, a wraz z nim zarządca ejaletu sylistryjskiego wezyr Mustafa pasza jegomość otrzymali rozkaz zbudowania mostu drugiego. Janczaradze nakazano zbudować most trzeci w miejscu, gdzie się znajdowały jego okopy. Do miejsc na drugim brzegu, gdzie miały się oprzeć poszczególne mosty, przeprawiono na tratwach pewną liczbę pieszych sejmenów i osadzono ich tam w okopach. Pragnąc zaś dopilnować, aby budowa mostu, rozpoczętego przez namiestnika bośniackiego, została czym prędzej doprowadzona do końca, zasiadł wspomniany serdar w sajbanie niedaleko owego miejsca. Zdobycie zamku Tata Niedaleko tego miejsca znajdowały się dwa zamki podległe nieszczęsnemu królowi [niemieckiemu] zwane Tata i Papa. Pragnąc znajdującym się tam dowódcom nałożyć obrożę poddaństwa, a następnie zmusić ich, by opuścili owe zamki i poddali je, wysłał do nich [wspomniany serdar] umyślnego. Kapitan zamku Tata poprosił o zmiłowanie oraz opuścił zamek przyprowadzając siedemnastu jeńców muzułmańskich, jacy się tam znajdowali, a otarłszy lica o ziemię u stóp wielkiego 285 Rok 1683. Zdobycie zamku Óvar - -^ twrnrtoR /-;,K ^ ; :&'; wezyra, złożył oświadczenie o poddaniu się jemu. Na komendanta wspomnianego zamku został wyznaczony bej csanadzki Mehmed bej z pięciuset żołnierzami piechoty z Temesvaru. Zdobycie zamku Papa Nieprzyjaciele wiary, którzy znajdowali się w zamku Papa, uparcie odmawiali poddania się. Do oblężenia jego został wyznaczony komendant Damaszku, wezyr czcigodny Husejn pasza jegomość tudzież zarządca ejaletu egerskiego Ali pasza — obaj z wojskami swoich ejaletów oraz z kilkoma sztukami armat i pewną liczbą amunicji. Po przybyciu tam, w ciągu jednej godziny zburzyli oni [zamek], a ze znajdujących się w nim giaurów jednych pochwytali i zakuli w łańcuchy, innych zaś oddali na pastwę szabli. Ujrzawszy to, niecni nieprzyjaciele, którzy zamknęli się byli w zamku, zaczęli wołać: — „Ach! zmiłuj się, zmiłuj, wielmożny wezyrze!" i dobijać się do bramy prośby o politowanie, toteż im je okazano. Dla ochrony zamku został tam osadzony bej szigetvarski z załogą w liczbie blisko czterystu żołnierzy jazdy stołecznobiałogrodzkiej. W zamku znajdowało się czterystu siedmiu jeńców muzułmańskich. Teraz odzyskali oni wolność. Wyruszenie nureddina sułtana na tabor giaurów Dnia dwunastego wspomnianego miesiąca, który przypadł na środęa, rozeszła się wiadomość o znajdującym się w przedzie skazanym na klęskę taborze giaurów, toteż wysłano przeciw niemu nureddina sułtana z około piętnastoma tysiącami szybkich jak wiatr Tatarów. Tegoż dnia zostały ukończone wszystkie mosty, których budowę podjęło się było przedtem. Na drugi dzień zatem komendant budziński, wezyr prześwietny Ibrahim pasza, jako też namiestnik sylistryjski wezyr Mustafa pasza wraz z kilkoma tysiącami wojska oraz pewną liczbą janczarów, dżebedżich i topczych tudzież z dostateczną liczbą armat i amunicji zostali pozostawieni na brzegu wspomnianej rzeki dla pilnowania mostów, natomiast cała reszta wojska muzułmańskiego przeszła na drugą stronę i legła obozem [za rzeką] Rabcą. Zdobycie i zniszczenie zamku Óvdr W odległości dwu godzin drogi znajdował się zamek tkwiących w błędach nieprzyjaciół, mocny i warowny niby zamek Czehryń, a zwany Óvar. Do jego zdobycia i podboju, a następnie zniszczenia i unicestwienia został wyznaczony prze- a 7 lipca 286 Defterdar Sary Mehmed pasza 287 Rok 1683. Zdobycie zamku Hamburg świetny wezyr Kara Mehmed pasza, który jechał jako straż przednia zwycięskiego-wojska. Wspomniana palanka stanowiła dziedziczną posiadłość niecnego cesarza. Leżała ona niedaleko zamków Komaromu i Jawaryna, toteż w jej karawanserajach i [innych] olbrzymich piętrowych budowlach gromadzono i przechowywano pszenicę i inne gatunki zbóż tudzież wszelki prowiant z tamtejszych majątków i młynów. Wspomniany wezyr, a wraz z nim również namiestnik aleppski Ebubekir pasza, namiestnik adański Sejjid Mehmed pasza oraz inne hufce wojsk nieopatrznie przypuściły do wspomnianego zamku otwarty atak i bohaterski szturm. Fosy jego były jednak pełne wody, więc siedzący w jego wnętrzu niecni potępieńcy,, zbuntowawszy się, mogli bez trudu prowadzić walkę i bój oraz bronić się. Żołnierze muzułmańscy nie dali wszakże nędznym giaurom ani chwili wytchnienia i szkarpy zamku zaczęli siec deszczem szabel, a najzwinniejsi z nich wdarli się; na usypane z ziemi wały. Zdobywszy tedy dzięki łasce Ałłaha Najwyższego po trzech czy czterech godzinach takiej walki cały wspomniany zamek, wzięli do-niewoli dzieci i niewiasty, zagrabili dobytek i zapasy, a znajdujących się tam potępieńców oddali na pastwę szabli. Ludzie, wysłani przy buńczukach [wielkiego wezyra] w ślad za strażą przednią, już tam [potem] nie szturmowali. Zostało tam ze trzydzieści lub czterdzieści kile pszenicy, tedy żeby niecni giaurzy nie przyszli i nie wzięli jej sobie, spalono ją w ogniu. Puszczono z dymem również wszystkie domy wewnątrz zamku i poza jego obrębem. Potem zabawiono na tym obozowisku jeszcze przez dzień, a gdy przyjechał tam wspomniany Mehmed pasza, uczczono go wspaniałym chylatemi podbitym futrem z soboli. Tam też wyznaczono ludzi, którzy mieli burzyć zamki i palanki, wsie i domostwa na prawo i lewo od drogi aż po zamek Wiedeń, a następnie wyruszono w dalszą drogę. Nadejście dobre] nowiny o rozbiciu taboru Nureddin sułtan, wysłany uprzednio dla zdobycia wiadomości o taborze, natknął się niedaleko niego na jego straże w sile około pięciuset ludzi. Gdy uderzył na nich, nieszczęśni nieprzyjaciele rzucili się do ucieczki. Wojsko tatarskie, które urządza łowy na nieprzyjaciela, dopadło ich i większością ich napoiło swoje ociekające posoką szable. Kiedy zaś w ten sposób dotarło do ich taboru, zgromadzeni tam giaurzy na widok żołnierzy tatarskich w żaden sposób nie zdobyli się na stawienie im oporu, więc się poddali albo też pouciekali. Na szeregi zwierzyny łownej — nieprzyjaciół, na zastępy wielobożców znowu posypały się ciosy szabli, a ich nieszczęsne głowy pozatykano na ostrzach lanc. Zabrawszy potem ich klęską spowite sztandary, powrócono tegoż samego dnia do obozu wojsk z blisko trzydziestoma lub czterdziestoma żywymi potępieńcami. l Zdobycie zamku Hainburg Namiestnik aleppski Ebubekir pasza został wyznaczony z około dziesięcioma tysiącami zwycięskiego żołnierza do zdobycia zamku nieprzyjaciół wiary zwanego Hainburg. Zamek ten leży na brzegu rzeki Dunaj, ale z jednej strony opiera się o góry. Jest to forteca kamienna a mocna, w której zamek wewnętrzny stoi na wysokim wzgórzu. Gdy wojsko muzułmańskie to ujrzało, cała jego jazda pozsia-dała z koni i wspinając się krok za krokiem od strony gór pod zamek wewnętrzny, dotarła tam po tysięcznych trudach, a potem wszczęła bitwę i walkę taką, iż giaurzy potracili głowy. Po jednym dniu i jednej nocy mężnej walki wręcz, podczas której po kilkakroć to nacierano, to znowu się cofano, z łaski Ałłaha Najwyższego wzięto jednak wspomniany zamek szturmem. Posiekawszy szablami żądnych wojny potępieńców, jacy siedzieli w jego wnętrzu, wzbogacono się o znaczne łupy. Wojsko muzułmańskie nie było w stanie wyczerpać zapasów prowiantu, znajdujących się w owym zamku, tedy pełne żywności spichrze jeden po drugim puszczono z dymem. Ogień podłożono również pod wspaniałe budowle, pałace i dworki, jakie się znajdowały w pobliskim majątku złoczynnego cesarza. [...] VI ,i - Wyruszenie wojska muzułmańskiego pod Wiedeń Potem, w sobotę, dnia piętnastego wspomnianego miesiąca a, wyruszono w drogę. Po czterech wymienionych postojach na obozowisko wojsk muzułmańskich obrano miejscowość zwaną Schwechat, oddaloną od zamku wiedeńskiego o trzy godziny, i tam rozbito namioty. Wielki wezyr nie raczył wszakże tam spocząć, lecz razem z potężnym i prześwietnym chanem jegomościa tudzież ze starszyzną wojsk muzułmańskich lekko i bez żadnych ciężarów, galopem pognał pod wspomniany zamek oraz gniewnym okiem obejrzał okolice zamku wiedeńskiego i miejsca, w których miano porobić okopy. Zamek wspomniany to niezłomny filar krainy niewiary i warowna forteca ziemi wielobóstwa. Rozum mędrców zbyt słaby jest na to, by określić jego obronność i moc, a gdy trzeba ustalić długość i szerokość jego murów i bram, zawodzi dowcip uczonych. Głębia jego fosy budzi zdziwienie na rozległych obszarach, zaś długość rzeki, w jaką zlewają się jego dachy, wprawia w zdumienie krąg lądów. Aż do tego momentu uchronił się on przed złym okiem przeciwności i uniknął ucisku tyrańskiej ręki losu, a choć machiny wojenne wciąż pod nim i nad nim zionęły ogniem i miotały pociski, nie ma wśród zamków całej zamieszkałej przez ludzi ćwierci świata żadnego, który by się zrównał z tą warownią i był do niej podobny. 10 lipca 288 Defterdar Sary Mehmed pasza idmss abydobS .L8d! To ogromne zamczysko, które przywodzi na myśl górę, było zatem już od wielu miesięcy i lat przedmiotem pożądania rozmaitych królów. Gdy jednak pewna liczba jazdy tkwiących w błędzie nieprzyjaciół, jacy się tam bronili, kierowana cuglami swojej bezradności wyległa na zewnątrz, mężni w swych czynach śmiałkowie przypuścili bohaterski atak ucinając im nieszczęsne ich głowy, więc w okamgnieniu prawie osiemdziesiąt nieprzyjacielskich łbów potoczyło się przed asafem na ziemię. Wzięto również pewną liczbę języków. Ujrzawszy to, pozostali potępieńcy szarpnęli cugle odwrotu i poczęli uciekać do swego nieszczęsnego zamku. Niektórzy bojownicy wiary w porywie zapału i animuszu podłożyli w różnych miejscach na przedmieściu wspomnianego zamku ogień gniewu i zemsty. Potem zajęli oni owo występne przedmieście, wzięli spośród tamtejszych żyjących w błędach giaurów blisko pięćset mężczyzn i niewiast w jasyr, a następnie wrócili do obozu wojsk. Przybycie wojska pod zamek Wiedeń i początek oblężenia wspomnianego zamku Nazajutrz, to znaczy we środę dnia dziewiętnastego miesiąca redżebaa, ruszono w drogę wraz ze wszystkimi wojskami wyznawców Jedynego, a przybywszy pod zamek Wiedeń, zastawiono przedpole zamku namiotami wojsk [licznych] jak gwiazdy [na niebie]. Nocy tej (a była to błogosławiona noc, która poprzedzała czwartek), oddawszy się pod opiekę Ałłaha, usadowiono się w okopach. Na jednym odcinku [zasiadł] serdar prześwietny, z nim zaś janczaraga, kiahia kułów oraz bejlerbej rumelijski z wojskiem swego ejaletu; na prawym skrzydle został postawiony namiestnik dijar-bekirski wezyr Mehmed pasza tudzież bejlerbej aleppski Ebubekir pasza i bejlerbej anatolijski Ahmed pasza — wszyscy z wojskami swoich ejaletów, a także zagardży-baszy z janczarami Wysokiego Progu; na lewym zaś namiestnik temesvarski wezyr Ahmed pasza z wojskiem swojego ejaletu, bejlerbej siwaski Chalil pasza ze swoimi zaimami i posiadaczami timarów, zaimowie i posiadacze timarów z ejaletu kara-mańskiego, samsundżybaszy z dwudziestoma odami janczarów Wysokiego Progu oraz kiahia dżebedżich z tysiącem pięciuset dżebedżimi. Ustawiono również gęsto armaty bałjemezy, które burząc zamki i [rzucając] gromy, [sieją] przerażenie, a także moździerze, które budzą niepokój i wydają huk. Potem zaś z całej siły poczęto nieprzyjaciela gnębić i trapić. Okopano się wszędzie, gdzie tylko okolica sprzyjała oblężeniu zamku. Jednakże naprzeciwko zamku rzeka Dunaj dzieli się na cztery odnogi. Jedna z nich przepływa pod zamkiem, a na drugim jej brzegu, na wyspie takiej, iż dla obejścia jej a 14 lipca 289 Rok 1683. Oblężenie Wiednia ! "t w krąg trzeba blisko czterech godzin, usadowiły się były resztki zbiegłego poprzednio taboru. Na wszystkich czterech odnogach Dunaju były pobudowane mosty, na każdej po jednym, przeto w dniu, kiedy nadciągał obóz wojsk monarszych, tabor zabrał się stamtąd i przeszedłszy po mostach dunajskich zatrzymał się po drugiej stronie mostu czwartego, na tamtym brzegu głównego koryta Dunaju. Widać też było, jak [giaurzy] owi chodzili stamtąd do zamku i wychodzili [z zamku do taboru] oraz jak jechali, dokąd tylko chcieli, a potem wracali. Za-nimby się tedy nie otoczyło zamku z czterech stron, trudno byłoby go zdobyć i ciężko byłoby dokuczyć jak należy znajdującym się w nim potępieńcom. Na drugi dzień, to jest w piątek*, namiestnikowi damasceńskiemu wezyrowi Husejnowi paszy rozkazano tedy przedostać się z trzydziestoma działami szahi z tego brzegu rzeki na przeciwległy, a wojewodom wołoskiemu i mołdawskiemu — zaraz zbudować mosty w dwóch miejscach w owej okolicy. Namiestnik adański Sejjid Mehmed pasza wraz z wojskiem swego ejaletu, serczeszme Mahmud bej z pieszymi i konnymi sejmenami dworu [wielkiego wezyra], zarządca sandżaku hamidzkiego Hasan pasza, całe wojsko egipskie, zarządca sandżaku saruchańskiego Ahmed pasza i zarządca, sandżaku nikopolskiego Ali pasza dostali polecenie, by przeszli w bród odnogę Dunaju płynącą pod zamkiem i zburzyli most, po którym nędzni giaurzy przedostają się z zamku do taboru, a gdyby taka była łaska Ałłaha Najwyższego, to by również opanowali wyspę. Zwierzchnikiem nad całym tym [wojskiem] został mianowany Sejjid Mehmed pasza. W ciągu jednej godziny zebrali się tedy wszyscy i przeszli rzekę w bród, a potem, ufni w opiekę Ałłaha, dotarli do odległego o godzinę miejsca, gdzie znajdował się most prowadzący na wyspę. Nędzni potępieńcy spotkali wojska muzułmańskie po tej stronie mostu. W lesie po obu stronach drogi zasiedli byli ich piesi strzelcy, którzy zwabiwszy zwycięskie wojska w stronę swojej piechoty, ostrzelali je z muszkietów. Jednakże wojska wyznawców Jedynego nie dały potępieńcom ani chwili spokoju. Z okrzykiem: „Ałłah akbar!", jak jeden potok szabel uderzyli piesi sejmeni na siedzącą w lesie ich piechotę, a jazda — na ich wojsko konne. Blisko na trzy godziny zwarto się z nieszczęsnymi giaurami, a walkę i bitwę wzniecono taką, że potracili oni głowy i — zarówno jazda, jak też i piechota, jedni drugim dając się we znaki — wycofali się na tamten koniec mostu. Z łaski Ałłaha Najwyższego zdobyto też ponad czterysta głów tudzież schwytano blisko stu języków, których przyprowadzono w okowach do obozu wojsk monarszych. Wedle otrzymanego rozkazu wojska muzułmańskie usiłowały zniszczyć most, a bezbożni nieprzyjaciele z wielkiego strachu też go zaczęli burzyć od tamtego końca, tedy za chwilę już było po moście. Z łaski Ałłaha Najwyższego wyspa również została opanowana, a wówczas siedzący w zamku podstępni nieprzyjaciele znaleźli się w całkowitym oblężeniu. Wojska muzułmańskie zdobyły wielkie przedmieście na wyspie oraz pałace i pałacyki w ogrodzie cesarskim, więc się też wzbo- a 16 lipca 290 Defterdar Sary Mehmed pasza v " ^ v' gaciły wywożąc i wynosząc stamtąd jasyr i prowiant. Potem podłożyły one w różnych miejscach ogień i spaliły je. Natomiast wojska tatarskie nie pozostawiły ani śladu budowli na całej przestrzeni o trzydzieści godzin drogi wokół zamku wiedeńskiego. Część ludności tam-'tejszeji oddały na pastwę szabli, zaś wsie, palanki i miasteczka paliły, tak że z giaurów zrobili się pogorzelcy. Potem, gdy wyspa została zdobyta, uznano za rzecz najpilniejszą z pilnych ostrzeliwanie zamku z armat, których gardziele [przywodzą na myśl paszcze] smoków, oraz obrzucanie go ziejącymi ogniem bombami również z tamtej strony, poprzez rzekę. Namiestnik bośniacki Chyzyr pasza został tedy wysłany jako wódz z wojskiem swego ejaletu do owego zwycięskiego wojska. Zasiadł on zatem w okopach z dostateczną liczbą janczarów i dżebedżich. Śmierć mirimirana rumelijskiego Kticzuk Hasana paszy Bejlerbej rumelijski Kiicziik Hasan pasza, ugodzony w swoim szańcu kulą armatnią, wypił napój śmierci męczeńskiej i zapomniał o frasunkach świata. Na miejsce jego został sprowadzony i obdarzony ejaletem rumelijskim Cho-dżazade Hasan pasza, który pełnił służbę jako komendant w t)jvarze. Nadejście chylatu i szabli dla prześwietnego serdara n\ Za pośrednictwem podskarbiego Alego agi dnia dwudziestego trzeciego wspomnianego miesiąca a nadeszło od majestatycznej osoby szehrijara do wspomnianego serdara pismo monarsze obwieszczające o serdecznej łaskawości monarchy i szacha oraz o słanych od tronu i towarzyszących szczęśliwym wojskom muzułmańskim jego królewskich błogosławieństwach. [Nadszedł] też wysadzany klejnotami kindżał, pióropusz zdobiony drogimi kamieniami i futro z soboli kryte złotogłowiem. Tegoż dnia zgromadzili się w namiocie wielkiego wezyra wszyscy wezyrowie i starszyzna wojsk, po czym w ich obecności zostało odczytane nadeszłe pismo monarsze. O dzielności i zapale gazich Potem każdy powrócił na swój odcinek i do swojego okopu i znów z gorliwością podjęto obleganie zamku. Dniem i nocą podejmując wysiłki i starania dobie- a 18 lipca 291 Rok 1683. Oblężenie Wiednia i,.\«i;q i. rali się niektórzy kułowie do brzegu fosy, a poprzez miny i podkopy byli z dnia na dzień coraz bliżej muru zamkowego. Z korpusów sipahiów i silahdarów zapisało się w tym czasie na ochotnika dwa tysiące strzelców i tysiąc tak zwanych „dałkyłyczów", a gdy na rozkaz [zgłosiło się] około tysiąca ochotników również; spośród posiadaczy timarów, rozesłano ich na wszystkie odcinki. Wojska muzułmańskie w dzień i w nocy walczyły i zmagały się z bohaterskim zapałem i rycerskim animuszem. Od krwi nieprzyjaciół, którą wytaczały swoimi ociekającymi po-soką szablami podczas wielekroć powtarzających się ataków giaurów na ich okopy, pole bitwy wyglądało jak łan tulipanów. Wiadomości od nich zwiastowały oblężonym giaurom głosem gromów i muzyką grzmotów armaty ustawione na szańcach po wszystkich odcinkach, a nowiny od nich obwieszczały bomby nękające dusze. Bitwom i potyczkom, staczanym tym trybem, nie było kresu ni końca. Dnia szesnastego wspaniałego miesiąca szabanaa opanowano dzięki łasce Bożej fosę obok bastionu. Wojska wyznawców Jedynego porobiły sobie w fosie chodniki, a walki i boje trwały tym sposobem dzień i noc. Zwycięscy gazijowie, którzy znajdowali się daleko od zamku, tudzież polujący na nieprzyjaciół Tatarzy zapuszczali się na zagony i czaty w okolice leżące o cztery lub pięć, a może i o więcej dni drogi stamtąd, ani na chwilę nie przestając palić i niszczyć licznych wsi i palanek przynależnych do tego miasta, brać w jasyr mężczyzn i niewiast oraz grabić i zabierać ich dostatków i prowiantu. [Ziemie te] tak zrujnowali, iż na to, by powróciły do dawnego stanu, potrzeba będzie ogromnie długiego czasu, zaś [próba] opowiedzenia i opisania szkód, strat, ubytków i uszczerbków, jakie wyrządzili giaurom, jest o sto dni drogi daleka i odległa [od możliwości]. Wiadomo też powszechnie, że opis wszystkich po kolei panien o licach peri i chłopców pięknych niby księżyc w pełni albo też łupów takich, jak naczynia ze srebra i złota, przyodziewek, ozdoby i kosztowności, jakie przywieźli do. obozu wojsk monarszych grabieżczy gazijowie spośród wojsk wyznawców Jedynego, które rozjechały się po ziemiach giaurów na czaty, to jedna z owych rzeczy, których się należy wystrzegać, że na rynkach i bazarach sprzedawano zdobyte w mocnej warowni błagającej o zmiłowanie proste miedziane naczynia po trzy para za okkę wagi, owce — za jedno tylko pozdrowienie, zaś sztuki bydła — po-trzydzieści akcza. Zgon dejterdara Ahmeda paszy Zarządcę ejaletu temesvarskiego, byłego defterdara wezyra Ahmeda paszę, dosięgła śmierć przyrodzona, więc ptak duszy jego porzucił gaje rodzaju ludzkiego i odleciał do gniazda Bożego. a 10 sierpnia BiT 292 Defterdar Sary Mehmed pasza Przeniesienie defterdara Hasano, efendiego na inny urząd Hasan efendi, defterdar sekcji pierwszej, był wprawdzie krewnym wielkiego wezyra, lecz czując się urażony pewnymi sprawami, zapragnął zrzec się swojego urzędu. Kiedy Ahmed pasza przeniósł się do świata wiekuistego, [wielki wezyr] zawezwał go [jednak], nadał mu ejalet temesvarski i przyoblókł go w chylat. Urząd defterdara został wówczas łaskawie nadany pisarzowi janczarskiemu Mah-mudowi efendiemu z Magnisy. Upadek bitewnej siły żołnierza oraz przywołanie namiestnika budziń-skiego Ibrahima paszy Mądre słowa namiestnika budzińskiego, odważnego wezyra Ibrahima [paszy] jegomości, wypowiedziane w czasie narady pod zamkiem Jawarynem, wywołały były gniew i wrogą niechęć prześwietnego serdara, który też pozostawił go pod zamkiem jawaryńskim. Jednakże oblężenie zamku Wiednia przeciągnęło się. Nadeszła również wiadomość, że gdy król kuruców z pewną liczbą wojsk został wysłany pod zamek Pozsony i gdy pod Pozsony przybył również namiestnik egerski Husejn pasza, to zastali tam w pełni gotowe, wielokrotnie liczniejsze wojska wielobożców i po kilku bitwach przeważna część wojska [muzułmańskiego i węgierskiego] uciekła w strony bezpieczniejsze, a pewna liczba jego potopiła się w rzece Dunaju. Ponadto od walk i utarczek trwających dzień i noc na wojsko spadło jakieś otępienie. Zobaczył więc wspomniany serdar, iż słowa rady Ibrahima paszy w większości zaczęły się sprawdzać. — „Gdyby przyszedł tu ten Ibrahim pasza, to może by coś wymyślił. Dopływ świeżych posiłków do naszego obozu też by w jakiś sposób wzmocnił nasze wojsko" — pomyślał sobie, więc wysłał człowieka i wezwał paszę do siebie. Ten przybył zatem wraz z wojskiem, jakie miał u boku, i zajął miejsce w obozie. Gdy jakiś zamek oblega się dłużej niż przez czterdzieści dni, to zawsze może skądeś nadejść pomoc dla niego, wojsko zaś, które go oblega, na pewno utraci całą siłę swojego zapału. A tymczasem oblężenie tego zamku ciągnęło się już ponad pięćdziesiąt dni. Gazim zabrakło nawet garści trawy dla wierzchowców i dla zdobycia jej potrzeba było jeździć do okolic odległych o piętnaście, dwadzieścia albo i więcej godzin. Niedostatek paszy i siana skracał życie zwierząt i zabijał je, a w tej ziemi bez pastwisk wielu z nich groziło, że utracą swą żwawość. Bawoły używane do przewożenia armat, pozbawione karmy i paszy, w większości poginę-ły, te zaś, które się ostały, też nie miały mocy ni sił. Ponadto ludzie doświadczeni i rozumni przekazali [naukę], że wyruszając dokądkolwiek na podbój takiego kraju, padyszach prześwietny czy też znakomity 293 Rok 1683. Oblężenie Wiednia KZ,^ l .-.•;-(:?.;- >O U'- serdar winien przede wszystkim dołożyć starań i kazać sprawdzić okolice, w jakich jego wojsko będzie obozowało i przez jakie będzie ciągnęło, ażeby nie cierpiało ono jakiegokolwiek braku czy niedostatku wody bądź paszy i by przez to nie słabło i nie szemrało; aby bronił i osłaniał poddanych przed gwałtem i uciskiem giaurów, który prowadzi do podboju i zagarnięcia przez nich ludu wiernego i ziem muzułmańskich; aby dokładał jak największych wysiłków dla utrzymania [podwładnych] w należytej karności i posłuszeństwie, a szczodrobliwością, hojnością, spełnianiem ich pragnień, składaniem wszystkim i każdemu z osobna daru szacunku tudzież zawiniątkami uprzejmości pozyskiwał sobie ich serca; szczególnie zaś, ażeby w czas wojny i bitew, sypiąc łaskami i dobrodziejstwami sprawił, by — tak jak tego prawdziwie wymaga wiersz: „O nic nie dba niewolnik, co ma pierścień w uchu. Dobrocią spraw tedy, aby zapomniał o pierścieniu w uchu"18 — każdy z nich walczył z serca i duszy, zaciekle i z zapałem, oraz by dawał początek wydarzeniom wielkiej wagi — walkom. Dwuwiersz [powiada]: Wojsko, które szacha nie lubi, nie ceni, Na granice państwa nie daje baczenia 19. Tymczasem zaś podczas tego oblężenia niewiele było hojności i wielkoduszności wobec wojska i żołnierzy. [Serdar] zmroził tym ich serca i odwrócił je od siebie. Podczas walk i utarczek każdy z nich znajdował się zatem na uboczu opieszalstwa i oddalał się w stronę niefrasobliwości. Nie było też pośród wojska wielkiej dbałości o utrzymanie dyscypliny i posłuszeństwa, tedy większa część jego dopuszczała się różnych uczynków zakazanych [przez religię muzułmańską] i upijała się winem, które prowadzi do przestępstw. Skutkiem tego nie tylko że nie dbano o odprawianie przepisanych modłów, lecz ponadto w czasie ciągnienia wyczyniano niezliczone gwałty i swawole wobec poddanych i podwładnych, a tych przecież Pan Światów ma w swojej opiece. Takie zaś czyny wieszczą niechybnie klęskę (od której niech nas Ałłah Najwyższy zachowa!)... Nadejście odsieczy giaurskiej dla żyjących w błędzie nieprzyjaciół oblężonych w zamku Wiedniu 20 Mówiąc pokrótce, do uszu wszystkich doszła wiadomość, że cesarz przebrzydły i niecny w swoich intencjach, powodowany dzikim lękiem, rozesłał posłów do królów innych narodów chrześcijańskich, prosząc na wszystkie strony o ratunek dla ich fałszywej religii; że gdy tak za poduszczeniem papieża rzymskiego — bramy ich azylu i schronienia, ale też [bramy] piekieł — prosił przeróżne narody, zjednoczone jednością tą, o której jest powiedziane: „Giaurzy 294 Defterdar Sary Mehmed pasza •to naród jeden", o przysłanie na pomoc nieszczęsnego wojska, wówczas król polski — ten, z którym zawarte były pakta i pokój21, bo przyciśnięty koniecznością zwrócił się był wprzódy do Progu, Przybytku Szczęścia, z pilną prośbą w tej sprawie, ale któremu, choć pozornie stał się przyjacielem, pozostał nadal •w pełnym niegodziwości sercu wielki guz z powodu tego, iż dzięki ogromnej pieczy szachinszacha, wydarto przedtem z ręki jego zamek Kamieniec tudzież ziemie Ukrainy i Podola, i który zawsze szukał sposobności i czekał na przyzwolenie [aby te straty odzyskać] — jako pierwszy ze wszystkich naruszył pokój z Wysokim Państwem i razem z pogrążonym w błędach swym wojskiem, którego przygotował tyle, na ile go tylko stać było, dotarł do wojska cesarskiego i połączył się z nim; że wreszcie również inni giaurzy starając się przyjść [cesarzowi] z pomocą — jedni pieniędzmi, inni zaś ludźmi — doszli już do niedalekich okolic. Wobec powyższego urządzono naradę w sprawie przygotowań do ich odparcia i powstrzymania. Uznano wówczas za stosowne postanowienie, że całe wojsko, jakie się znajdowało w okopach, wyprowadzi się na zewnątrz, armaty przeciągnie się i zgromadzi w miejscu niedalekim stamtąd, a odpowiednim do walki, i [w ten sposób] z chwilą nadejścia obmierzłych giaurów stawi się im czoła. Jednakże wspomniany serasker nie podzielał tego zgodnie przez wszystkich przyjętego zdania i, nie zważając na niczyje słowa, [postanowił] pewną liczbę wojska z armatami bałjemezami pozostawić na jego miejscu w okopach, aby walczyło z oblężonymi w zamku potępieńcami, poza okopy zaś wyprowadzić i ustawić tam w szyku bojowym resztę wojska tylko z działami polowymi i w ten właśnie sposób wystąpić przeciw nieprzyjacielowi. Wojsko nieprzyjacielskie przybyło do okolicy o jakie dwanaście godzin drogi od Wiednia, gdzie znajduje się kamienny most22. Tam cesarz niemiecki zatrzymał się, zaś głową wszystkich giaurów został przez wzgląd na swą godność król polski. Miał on ze sobą hetmana wielkiego i hetmana polnego tudzież dwadzieścia cztery tysiące jezdnego i pieszego wojska polskiego, a także trzydzieści pięć tysięcy wojska cesarskiego, a ponadto jeszcze blisko czterdzieści tysięcy [innych] wojsk niemieckich, czyli razem więcej niż sto tysięcy niegodziwców i war-togłowów. W niedzielę rano, dnia dwudziestego świętego miesiąca ramazanaa, to jest sześćdziesiątego dnia oblężenia wspomnianego zamku, kierowani cuglami swojej bezradności, puściwszy piechotę przodem, a jazdę z tyłu, ruszyli oni huf za hu-fem z kilku miejsc wysokiej góry naprzeciwko tej okolicy, gdzie były ustawione namioty obozu wojsk [muzułmańskich]. Po kilku godzinach utarczki i walki, bitwy i boju z obydwu stron, kiedy większa część wojska [muzułmańskiego] nie wyszła na pole bitwy, ci zaś, którzy tam byli, ani nawet nie spojrzawszy w stronę nieprzyjacielską zawrócili z pola bitwy i zmagań, aby skierować swe kroki a 12 września 295 Rok 1683. Bitwa pod Wiedniem U na szlak ocalenia — szyk i ład wojska [muzułmańskiego] został zburzony, a w końcu również serdar wspomniany wycofał się do swojego namiotu. Bezradni wielobożnicy znaleźli wówczas drogę zwycięstwa, by się przedostać do zamku, toteż większość ich piechoty dołożyła starań, aby dotrzeć do niego i też tam wkroczyła. Na widok ten całe wojsko muzułmańskie wyniosło się z owej okolicy i na drugi [już] dzień spoczęło na polu pod zamkiem Jawarynem. Co do gotowizny i chylatów, jakie znajdowały się w skarbcu obozowym i zostały rozgrabione, to w momencie kiedy giaurzy podeszli blisko namiotu podskarbiego głównego, stojącego naprzeciw namiotu [wielkiego wezyra], były w skarbcu sto dwie kiesy gotowego pieniądza, szesnaście futer z soboli krytych złotogłowiem tudzież tysiąc sto dziewięćdziesiąt chylatów różnego gatunku. Wywieźć tego nie dało się w żaden sposób, więc żołnierze rozgrabili i rozebrali to pomiędzy siebie. O sprawach z Francją Padyszach francuski aż do tego roku pozostawał w nieprzyjaźni z cesarzem niemieckim oraz toczył z nim wojnę i walkę. W chwili gdy wojsko muzułmańskie ruszyło na Niemcy, miał on wedle swojego pragnienia dwudziestoletni pokój z Niemcami i ich sprzymierzeńcami. Będąc jednak w przyjaźni z Wysokim Państwem, nie wysłał23 on cesarzowi niemieckiemu odsieczy pod Wiedeń. O odwróceniu się namiestnika budzińskiego Ibrahima paszy od doczesnego świata Pisarz dywanu w seraju wieczności notuje każdemu na czole, co mu jest sądzone, a kiedy ze słowami: „Nic tu już dodać nie można!" zamknie księgę jego czynów pieczęcią ukończenia, wówczas już ani pancerz przezorności, ani też ostrze bezlitosnego miecza nie powstrzyma tego, co człowiekowi jest przeznaczone, ani koń rączy nie obroni [go] przed nieszczęściem z rąk celnego strzelca losu... Przybywszy pod Jawaryn, spoczął serdar wspomniany w namiocie namiestnika sylistryjskiego Mustafy paszy. Od niosącego zagładę zalewu cierpień z powodu tego, że szczęście nie dopisało i ptaka anka pragnień nie udało się złowić, ogarnęła go jednak wielka zgryzota oraz strapienie, a myśl o tym, że tego rodzaju druzgocąca klęska może stać się przyczyną kresu jego istnienia, boleścią przepełniała mu serce. Chcąc przeto odgadnąć, co niesie los, urządził wespół z kilkoma zaufanymi naradę. Uznano wówczas, że dla uniknięcia kary najlepiej będzie po- 296 Defterdar Sary Mehmed pasza UAl A< l służyć się pozorem, iż to Ibrahim pasza, który najwcześniej ze wszystkich popuścił cugle odwrotu spod zamku, spowodował i sprawił, iż tak zachowała się również reszta wojska, oraz stracić go za to, a następnie w podobny sposób donieść o wszystkim do strzemienia monarchy. Tak uradziwszy i powziąwszy stosowny do tego zamysł, [wielki wezyr] wydał wyrok, potem zaś zawezwał do siebie wspomnianego wezyra. Gdy Ibrahim pasza przyszedł, serdar wspomniany rzekł do niego: — Tyle już czasu jesteś sługą Wysokiego Państwa, starym wezyrem jesteś, a teraz stanąłeś na czele tych, którzy puścili się w drogę ucieczki z pola bitwy i walki, a to, żeś się wycofał, stało się przyczyną klęski. Musisz tedy być ukarany. To rzekłszy, rozkazał czawuszbaszemu: — Uwięź go! Pasza wspomniany odpowiedział mu takimi słowy: — Broń Boże! Ja nie uciekłem — ja tylko, skoro wyście rozpoczęli odwrót, rzecz jasna, nie mogłem się utrzymać. Teraz w garści ciała mojego już nie ma zasobu siły, a pora mojego żywota dobiegła kresu. Ale choć mnie pochłonie odmęt śmierci, tobie bardzo trudno będzie oczyścić lica od występków, jakimiś się obciążył na tym świecie, i to, czego się obawiasz, niebawem spadnie na ciebie! Potem, gdy go zaprowadzono do namiotu czawuszbaszego, wicher wieczności obalił namiot jego żywota, huragan śmierci unicestwił plon jego życia, a gniewna ręka zdradliwego losu zwinęła skrypt jego świetlistego istnienia: został on ułożony twarzą do ziemi. A był ten czcigodny wezyr wojownikiem szlachetnym w czynach, sędziwym w leciech i prawym w mowie, któremu obca była chytrość czy obłuda i któremu nie ma równego... Po rozprawieniu się z nim przy pomocy szabli i po jego śmierci, miejsce po nim na urzędzie w Budzinie zajął namiestnik dijarbekirski Kara Mehmed pasza. Wyznaczony został również człowiek, który miał zająć cały majątek pozostały po nim i zgarnąć jego mienie, jakie się znajdowało w Budzinie. Dnia dwudziestego drugiego błogosławionego miesiąca ramazana tegoż roku * Zmiany na urzędach wezyrów Wobec darowania urzędu komendanta budzińskiego namiestnikowi dijarbekir-skiemu Kara Mehmedowi paszy, ejalet dijarbekirski został nadany zwolnionemu przedtem z urzędu w Egipcie Osmanowi paszy. Później Osmanowi paszy został łaskawie nadany ejalet damasceński, dijarbekirski zaś namiestnikowi erzerumskie-mu Ibrahimowi paszy, a erzerumski lustratorowi anatolijskiemu, Silahdar Husej-nowi paszy. a 14 września 297 Rok 1683. Dwie bitwy pod Parkanami «Łaaq bsnw\-M vt«8 tfiłraft XI 81> >- Potem, dnia osiemnastego szewwala wspomnianego roku*, wyruszył [wielki wezyr] stamtąd kierując się ku Belgradowi. Stracenie dowódców załogi Ostrzyhomia Wysławszy do namiestnika budzińskiego Kara Mehmeda paszy rozkaz w sprawie Bekira paszy i Szatyr Arsłana paszy tudzież zagardżybaszego, samsundżuba-szego i zemberekczibaszego, którzy opuścili byli zamek Ostrzyhom, polecił on tych pięciu niewinnych ludzi postawić w drodze na placu straceń i wyprawić w dolinę niebytu. Powierzenie namiestnikowi damasceńskiemu komendy w Peszcie Później, po przybyciu na błonia pod Osijekiem, namiestnik damasceński wezyr Sary Husejn pasza został wyznaczony i mianowany komendantem Pesztu, który leży naprzeciwko Budzina, i odesłany tam z powrotem. Wyjazd monarchy z Belgradu do Adrianopola Gdy te przygnębiające wiadomości dotarły do uszu szehrijara, gorliwie dbały [o dobro państwa] szehrijar wielce zasmucił się tym, co się stało. Na powtórne zwołanie i wysłanie na pomoc nowego wojska nie było czasu. Myśl o podjęciu tej wyprawy od samego początku niezbyt go pociągała, a pozwolił [na nią] wspomnianemu serdarowi jedynie na jego uporczywe prośby i nalegania, przeto otrzy-mawszy taką nowinę, głęboko bolał. Wobec takiego obrotu spraw trzeba było jednak od razu przygotować wszystko, co miało być potrzebne w roku przyszłym. Po naradzie uznano, że chcąc na wiosnę szykować wojsko, trzeba koniecznie być w okolicy Stambułu lub Adrianopola. Nie bacząc tedy na to, że serdar wspomniany ciągnął do Belgradu, monarcha wyjechał do swojej kwatery zimowej w Adrianopolu. Monarcha zamierzał wówczas usunąć wspomnianego serdara z urzędu fortunnego ministra, potem jednak uznał, że korzystniej dla sprawy będzie nie śpieszyć się z tym. Z konieczności tedy okazał winowajcy łaskę, aby mógł on spędzić w Belgradzie zimę, oraz przesłał mu piękną szablę. Potem, dnia dwudziestego szewwala wspomnianego roku b, raczył on wyruszyć z Belgradu i w drugiej dekadzie zilkade ° stanął w Adrianopolu '°. a 10 października b 12 października ° l—10 grudnia 300 Defterdar Sary Mehmed pasza ąor P^ Wysłanie Kopruluzadego jako seraskera do Babadagu II Czcigodny wezyr Kopriiluzade Mustafa pasza jegomość pozostał był w swoim czasie w Adrianopolu u boku walidy sułtanki jako kajmakam, który miał załatwiać sprawy sług Ałłahowych. Gdy zaszła potrzeba wysłania komendanta do Babadagu, dodano mu do tego urzędu jeszcze ejalet sylistryjski i sandżak niko-polski, oraz właśnie jego mianowano pośpiesznie seraskerem [babadaskim] przesyłając mu z drogi ferman, by jechał tam, zanim jeszcze monarcha przybędzie do Adrianopola. Przybycie wojsk monarszych na błonia belgradzkie'" Po wyżej opisanym wymarszu z błoń budzińskich serdar wspomniany, Mustafa pasza, zabawiając na każdym postoju po parę dni, przybył do Belgradu, rozlokował wszystkie wojska na zimowe leża, a następnie wypłacił im żołd tudzież rozpoczął zabiegi nad przygotowaniem wyprawy zamierzonej na wiosnę. Nadejście wiadomości o zgonie komendanta peszteńskiego Sary Husejna paszy Nadeszła wiadomość, że namiestnik damasceński Sary Husejn pasza, któremu poprzednio została była powierzona komenda w Peszcie, nie dotarł tam, dokąd miał rozkaz jechać, został bowiem napadnięty przez zbójcę, co czai się na drogach ludzkich zamysłów, i w jasnym dniu jego życia nastąpił zmierzch, a czas jego żywota dobiegł końca. O złamaniu układów przez giaurów weneckich Naród to w błędzie żyjący, zwodniczy, przewrotny, który cechuje właściwe występnym Frankom łotrostwo i zdradziectwo oraz który słynie ze sprzeniewierzania się układom i paktom. Kiedy położony na wyspie Krecie niebosiężny zamek zwany Kandią wpadł z łaski Bożej w roku tysięcznym osiemdziesiątyma w sidła podboju i został zdobyty [przez wojska muzułmańskie], lud ten uderzył w ton pokory i skromności oraz prosił o zaprzestanie wojny i walki z nim. Sprawy obu stron zostały zakończone układem, ugodą i przychyleniem się do ich prośby o zmiłowanie, a gdy 1 czerwca 1669 — 20 maja 1670 301 Rok 1683. Stosunki Porty z Republiką Wenecką f . -' -," " poseł ich wedle zwyczaju otarł lica o próg słynący ze sprawiedliwości, wówczas zgodnie z obyczajem osmańskim wyznaczono mu siedzibę w Progu — gnieździe szczęścia. W ten sposób, dzięki fortunności padyszacha, w tej zagmatwanej materii został zaprowadzony doskonały ład. Jednakże już wcześniej doniosła się była wiadomość do czcigodnych uszu padyszacha, że gdy z kraju wspomnianych [Wenecjan] przypływają okręty kupieckie, to dla uniknięcia należnych od nich ceł zatajają oni pewne towary, że kilku zbiegów z liczby ważnych jeńców przebywających w więzieniu w Siedmiu Wieżach znajdowało u nich schronienie, a ponadto że w ejalecie bośniackim wybuchają rozmaite spory graniczne i wskutek owych walk niejeden muzułmanin przenosi się do krainy niebytu. Ogień gniewu sułtańskiego wystrzelił wówczas płomieniem i wspomniany poseł został skarcony za te wszystkie sprawki. Gdy jednak na każdą z nich przytaczał on jakieś usprawiedliwienie, a ocierając lica o kurz na progu przybytku szczęścia prosił, aby popełnione haniebne czyny były wybaczone i darowane, tudzież gdy dla zadośćuczynienia za nie złożył w podarku pięćset kies akcza, uznano za stosowne wyrzucić do przepaści pobłażania wydarzenia, jakie zaszły aż do tego momentu. Tymczasem jednak wszystkie towary kupców przybyłych z ich kraju były z powodu pretensji nadzorcy ceł i wszczętego przez niego sporu złożone w Składach pod Ołowiem i tam trzymane, kiedy zaś z woli Ałłaha składy te niespodziewanie ogarnął pożar, spłonęły do cna. Wobec rozmaitych niegodziwości ze strony owych [kupców weneckich], jakie zdarzały się już wcześniej, wyczuwano i w tym swąd rokoszu, więc pretekst ze składami mógł teraz znowu zerwać nić układów i porozumień. Miano też już ochotę szukać rozstrzygnięcia sprawy przez ciągnięcie losów na polu bitwy, tak jak gdyby się oni dopuścili naruszenia pokoju. Jednakże Republika Wenecka nie zgodziła się była na mieszanie się do spraw wojny z Niemcami i w czasie bitwy pod Wiedniem posiłków od niej nie było. W relacji wystosowanej poprzednio do strzemienia monarszego, dotyczącej zajść w Bośni i wybaczenia ich za cenę pięciuset kies akcza, serdar wspomniany, Mustafa pasza, opowiedział się był za odłożeniem wojny z Wenecją do momentu ukończenia podjętej już wyprawy na Niemcy i za odegraniem się na niej w chwili bardziej stosownej, a na relacji tej raczył monarcha umieścić odręczną notatkę. Kiedy później giaurzy zajęli namiot wspomnianego serdara na polach pod Wiedniem, owa relacja z przy-piskiem monarchy przechodziła z rąk do rąk, aż jakimś sposobem wpadła w ręce cesarza niemieckiego. [Cesarz], dowiedziawszy się o tej sprawie, zrozumiał, że jest to jedyna sposobność, aby podburzyć [przeciw padyszachowi] również giaurów weneckich, więc przesłał ów papier Republice Weneckiej perswadując, że musi się z nim sprzymierzyć. Zatem również i ci niecni potępieńcy, dowiedziawszy się, jak się mają sprawy, zapragnęli udowodnić, że potępiają swoją obojętność wobec wyprawy wiedeńskiej, a zarazem wykorzystać tę chwilę dla sięgnięcia po półwysep Moreę28. Zaczęli się tedy pilnie szykować do tego. cSs„ , 302 Defterdar Sary Mehmed pasza 303 Rok 1683. Stracenie Kara Mustafy paszy O zdobyciu przez giaurów zamku Aja Maura Wspomniani potępieńcy udoskonalili swoją nieszczęsną flotę i zaprowadzili w niej ład, następnie zaś wyprawili ją dla oblegania zamku Aja Maura29 na półwyspie Morei. Po paru dniach oblężenia owego zamku z woli Boga zerwała się gwałtowna burza. Nieszczęsna flota nie była w stanie utrzymać się pod zamkiem Aja Maura, a w końcu zaniechała oblężenia, odpłynęła do leżącej naprzeciwko wyspy Leukas i tam zarzuciła kotwice swej zguby. Przeklętnik, który był jej kapitanem, został wtedy odwieziony do ich kraju — siedliska grzechu. Tak minęło tam około dwudziestu pięciu dni. W tym czasie bezbożnik nazwiskiem Morosin, który przedtem, w momencie gdy zamek Kandia przypadł w udziale muzułmanom, był komendantem owego zamku z ramienia Republiki Weneckiej, potem zaś aż do tej chwili był trzymany w więzieniu, zobowiązał się, że odwojuje i zdobędzie półwysep Moreę. Mając to na względzie, mianowali tedy i wyznaczyli [Wenecjanie] owego potępieńca na przegranego wodza swojego, następnie zaś powrócili z całą swoją nieszczęsną flotą, wysadzili swoje niefortunne wojsko, dookoła wspomnianego zamku usypali pięć szańców — stanowisk dla armat, na każdym szańcu ustawili po pięć dział bałjemezów i po pięć moździerzy, a potem rozpoczęli oblężenie zamku, nie dając mu ani w dzień, ani w nocy nawet chwili wytchnienia. W ten sposób oblegali oni i ostrzeliwali ową fortecę przez piętnaście dni, toteż mury zamkowe zostały zburzone i zwalone, a domy i inne budowle, jakie znajdowały się wewnątrz niego, zrównane z ziemią. Obrońcy zamku siedzący w jego wnętrzu, przekonawszy się w końcu, iż opór jest daremny, poprosili o zmiłowanie i poddali zamek. Dzięki temu wszyscy, którzy się tam znajdowali, zostali przewiezieni na przeciwległy brzeg, gdzie leży Preveza. Bolesnej wiadomości o tym, że w miejscowości owej postawił nieprzyjaciel pierwsze nieszczęsne kroki na tym półwyspie, dowiedział się padyszach morza i lądu w chwili, gdy znalazł się już niedaleko Adrianopola. Wola Ałłaha Wysokiego, Najwyższego!... O straceniu wielkiego wezyra Mustafy paszy i uhonorowaniu na jego miejsce Ibrahima paszy urzędem wielkiego wezyra W pierwszej dekadzie zilhidżdżea przedostojny padyszach przybył do strzeżonego [przez Ałłaha miasta] Adrianopola. Gdy do szczęśliwych uszu padyszacha doszła wypaczona wiadomość o zaborczych zakusach przeklętych Wenecjan na okolice Morei i Bośni, ta pełna goryczy nowina zburzyła niezachwianą cierpliwość i spokój żyjącego w powodzeniu chosroesa. Powziąwszy tedy zamiar sprzątnięcia wspomnianego seraskera z kręgu świata, dał on polecenie w tym względzie kiahii kapydżych Gazzazade Ahmedowi adze, a kajmakama Ibrahima paszę jegomości uradował wyznaczeniem na najwyższy urząd. Pierwszy koniuszy owego czasu Sulejman aga otrzymał rozkaz zajęcia, skonfiskowania i zagarnięcia dóbr i rzeczy wspomnianego serdara, jakie znajdowały się w Progu, jako też radujące przyrzeczenie, że po wypełnieniu tego zadania zostanie obdarzony godnością kajmakama, po czym został pośpiesznie wyprawiony do Progu. Zmiana na urzędzie janczaragi Na urząd janczaragi został wyniesiony Zulfikar aga, zasłużony i sędziwy członek korpusu bektaszytów. Jego poprzednik, czcigodny wezyr jegomość Mustafa pasza z Tekfurdagu, został obdarzony obowiązkami seraskera wyprawy węgierskiej, do których dołożono mu urząd namiestnika w Aleppo. 21—30 listopada 1683 ob i 01 Szczegółowa relacja o wydarzeniach roku tysięcznego dziewięćdziesiątego piątego2 ! Stracenie wielkiego wezyra Kara Mustafy paszy -. Niekorzystny obrót zmiennego losu wspomnianego serdara i wyboje na szlaku jego szczęścia legły zaporą na drodze jego życzeń do bram ich spełnienia, toteż bardzo się on niepokoił. Całą jego uwagę po nocach i we dnie zaprzątała próba zmyślnego odgadnięcia, co go jeszcze czeka ze strony padyszacha, więc przesiadywał stale w zakątku samotności, a tylko rozpacz i zmartwienie nigdy go nie opuszczały. Wspomniany kiahia kapydżych Ahmed aga przybył dnia szóstego muharrema roku tysięcznego dziewięćdziesiątego piątegob do okolicy w pobliżu Belgradu, a wyjawiwszy i obwieściwszy tam sekretnie rzecz całą piastującemu urzędy wezyra i janczaragi jegomości Mustafie paszy z Tekfurdagu uzyskał również od niego polecenie wykonania zadania, jakie zostało mu powierzone. [Janczaraga] czekał na przyjazd wspomnianego agi w towarzystwie pewnej liczby bektaszytów, którzy znajdowali się w tym samym domu, co i on. Wspomniany aga przyjechał do miasta Belgradu przed południem. Nie zwlekając ani chwili, wkroczył on razem z janczaragą do serajów wspomnianego paszy, szybko wykonał powierzone sobie zadanie, a potem wręczył janczaradze, czcigodnemu wezyrowi Mustafie paszy, dyplom z nominacją na urząd w ejalecie aleppskim i na serdarstwo. Spisał też oraz zajął wszelkie rzeczy nieboszczyka wielkiego wezyra, jakie znajdowały się w Belgradzie. Ze znalezionych gotowych pieniędzy jego dał na pokrycie wydatków związanych z wyprawą trzysta piętnaście kies, natomiast na opłacenie prowiantu dla janczarów Wysokiego Progu, ochotniczych sipahiów i silahdarów stanowiących załogę Budzina — sto siedemdziesiąt sześć kies akcza, czyli w sumie wyłożył i przekazał wspomnianemu czterysta dziewięćdziesiąt jedną kiesę akcza, a stosownie do monarszego fermanu obarczył go również wszelkimi sprawami dotyczącymi tych stron. Potem zabrał świętą chorągiew, a także Telchisizadego efendiego, reisa straconego wielkiego wezyra, jako też ówczesnego dragomana monarszego dywanu, płacącego trybut [chrześcijanina] Aleksandra Skarlatosa30, co do których dostarczenia był wydany stanowczy ferman, i razem z nimi wyjechał do Progu podob- a 20 grudnia 1683 — 7 grudnia 1684 " 25 grudnia 1683 a o '3, O Oli 8 c >. P-( •g 33. Nagrobek w miejscu pogrzebania uciętej głowy Kara Mustafy w Adrianopolu 305 Rok 1684. Porażka wojsk polskich w Mołdawii bonulti nego do rajskiego drzewa sidry. Zezwolenia na przyłączenie się do wspomnianego agi udzielił monarcha również ludziom z dywanu i kapykułom, którzy nie mieli rozkazu zostać u boku serdara, toteż wszyscy oni zebrali swój dobytek i wyruszyli w drogę. fi Porażka giaurów polskich pod polanką Janyk Hisar W tym czasie, gdy władca ziemi krymskiej Hadży Gerej chan podążał na Krym, doszło do jego uszu, że giaurzy polscy, którzy przyszli byli na odsiecz potępieńcom niemieckim 31, zaś teraz powracali do pełnego przekleństw swojego kraju, uniesieni ogromną faraonowską 32 pychą z powodu tego, co zaszło na polu pod Wiedniem i chcąc wykorzystać sposobną chwilę, wybrali się z niecnym zamiarem urządzenia pogromu wśród mieszkańców wspomaganego [przez Ałłaha] pogranicznego zamku Benderu tudzież spustoszenia okolic Kilii i Ismailu 33. Tejże godziny zebrał wspomniany chan wojsko polujących na nieprzyjaciół Tatarów, a oddawszy się pod opiekę Ałłaha pognał galopem na owych bezbożnych zdrajców i nędznych potępieńców. Wziąwszy łaskę Stwórcy na pomoc, przypuścił on odważny szturm i lwi atak na zastępy tych bezbożników w miejscowości zwanej palanką Janyk Hisar3*, kiedy nie dotarli oni jeszcze do Benderu 3f>. Szablą ostrą i strzałą, co kładzie kres życiu, wielu z nich zbroczył on krwią, wytarzał w kurzu i wytrącił poza krąg świata, tak iż ślad nie pozostał po ich imieniu, innych zaś zakuł w kajdany niewoli i w ten sposób zburzył ordynek w ich zgromadzeniu. Ci, którzy uszli szablom, nie mając sił, by się utrzymać, porzucali swą artylerię i amunicję, wozy i rzeczy i — wyzbyci wszelkiej otuchy czy też nadziei, to się podnosząc, to znów padając — zbiegli w popłochu. Nadejście wiadomości o tym wzbudziło we wszystkich radość i uśmiech. j . j . .j . . . ~ Mianowanie reisulkiittaba w Adrianopolu ^ ' ."28 f; Urząd reisa monarszego dywanu został łaskawie na . „ ttć. ys<( •>( Musf&e'efendiómu: • ' gał ob : Powieszenie poprzedniego reisa w Adrianopolu ' Poprzedni reis, Telchisizade Mustafa efendi, był zaufanym człowiekiem oraz doradcą poprzedniego wielkiego wezyra, straconego, jak się o tym wyżej pisało. Wspomniany pasza tak dalece ufał mu w każdej materii, że gdy zdarzyła mu się jakaś trudna sprawa, ten potrafił nadać rzeczy obrót i kształt wedle swojej woli i tak jak sam tego zapragnął. Powszechnie też było wiadomo, że wszelkie sprawy państwowe są załatwiane wedle jego zdania i rady. Sprawdziło się tedy powiedze- - 306 Defterdar Sary Mehmed pasza nie: „Sława to nieszczęście" 36. Ponieważ stał on tak blisko [wielkiego wezyra], przeto większość próśb i petycji możnych i maluczkich była kierowana do niego, a że podówczas stosownie do wymogów chwili sprawy wielu znacznych osób układały się wbrew temu, jak by one sobie życzyły, zapanowała między nimi a re-isem nienawiść i wrogość. Ci, co w krótkowzroczności swojej czekali na moment zemsty, teraz znaleźli sposobną drogę ku niej, a przeto każdy w miarę wrodzonych skłonności dokładał coś od siebie do łańcucha wymówek w stosunku do wspomnianego oraz wykładał przed tronem losu różne zasługujące na karę jego niegodziwe postępki. Gdy zatem o sprawach wspomnianego dowiedział się również w szczęściu żyjący sułtan, wówczas dla przykładu innym kazał on wciągnąć go na szubienicę na placu przed dżamiją t)cz Szerefeli. Dnia trzeciego miesiąca sof era wspomnianego roku * Pfi Uwolnienie uwięzionego dragomana Dragoman dywanu monarszego, płacący trybut [chrześcijanin] Aleksander Skar-latos, trzymany przez pewien czas w więzieniu, już się był pożegnał z nadzieją ocalenia skarbu życia. Skoro jednak skarbnicy zajęli jego zasoby w gotowiźnie, kwoty należne od wierzycieli tudzież klejnoty i sprzęty domowe — wszystko na sumę dwustu pięćdziesięciu kies akcza, wówczas wyrwał on szyję z okowów więziennych. Część V MEHMED GEREJ Wyniesienie koniuszego Sulejmana agi na godność wezyra i spełnienie jego marzeń skutkiem objęcia przez niego urzędu kajmakama przy strzemieniu monarszym Koniuszy Sulejman aga, który poprzednio otrzymał był rozkaz zajęcia całego znajdującego się w Progu majątku nieboszczyka poprzedniego wielkiego wezyra, stosownie do tego zajął je i opisał, a następnie przyjechał [do Adrianopola]. W nagrodę za tę usługę spłynęła nań łaskawość szehrijara i został on wyniesiony na godność wezyra. Potem został on uznany za godnego urzędu kajmakama przy strzemieniu majestatycznego monarchy i podczas wspaniałej ceremonii w obecności sułtana dostąpił upragnionego zaszczytu. ^ ^ ,,- [-J i* -• , Oga;.. / o - .: 7,v- - ' •• -Ar, . i«? - " j - a 21 stycznia 1684 Wyprawa wiedeńska i późniejsze wydarzenia w państwie osmańskim i na Krymie do czerwca 1684 r. (Wyjątek z „Historii Mehmed Gereja") ,sf> i.»M Ol • :W S W lll Bil W imię Ałłaha Miłościwego, Miłosiernego! Chwała Ałłahowi, Panu światów, a modlitwa i pozdrowienie dla Pana naszego Mahometa tudzież dla Jego rodu i wszystkich dobrych i czystych towarzyszy Jego M Później dla potomka rodu Osmana i schronienia chakanów epoki [naszej],., sułtana dwóch kontynentów i dwojga mórz2, sługi obu miast świętych i szlachetnych, cienia Ałłaha na świecie, sułtana i sułtańskiego syna — sułtana Gaziego Mehmeda chana, syna Ibrahima chana. Niech Ałłah odpuści mu jego winy i będzie miłościw dla jego ciała, dając, by spoczywało w jasności. Padyszach był to przeznakomity i przedostojny, niechże tedy Ałłah będzie dla niego litościwy i w litości szczodry. Za sławnych czasów tego znakomitego padyszacha jegomości zdobyto Kretę». Janowe i zamek Kamieniec oraz kilka podobnych do nich krajów i ludów, odbierając je z rąk skazanego na piekło giaura, opanowując i przyłączając do ziem muzułmańskich. W połowie roku tysięcznego dziewięćdziesiątego czwartegoa od hidżry czci-, godnego Proroka (któremu Ałłah Najwyższy niech błogosławi i Go w spokoju zachowa!) powziął on znowu szehrijarowskie pragnienie i szczęśliwe postanowienie o monarszej wyprawie na Węgry, tedy za sprawą wielkiego wezyra Kara Mustafy paszy poczyniono wielkie zabiegi i przygotowania. Państwo dynastii Osmana posiadało w owym czasie tak wielką moc i potęgę oraz słynęło z takiej wspaniałości, i bogactw, iż tego nie sposób opisać i niepodobna wyrazić. Z lęku [przed nim} i szacunku wszystkie sąsiedzkie i okoliczne ludy giaurskie [składały] co roku, w rękodzielni losu — u Progu padyszacha, który ma wojsk tyle, ile gwiazd jest, [na niebie] — wielkie skarby oraz oświadczały mu swą poddańczą uległość3, a w obawie przed gniewem kahramana nie przestawały [słać] do niego powinszpr. wań tudzież próśb i błagań. Podobnie też wszyscy padyszachowie muzułmańscy z czterech stron [świata] mieli się na baczności przed [tym] nieprzezwyciężonym państwem. Jednakże skutkiem swej wspaniałości i potęgi wszyscy namiestnicy pańr stwa osmańskiego wpadli w wielką pychę, tak iż mniemając, że na świecie nie ma a 31 grudnia 1682—19 grudnia 1683 ,' .,.' ..•./..,.j.;-, ',".'• •.,>:•'> '-; 310 Mehmed Gerej nikogo, kto by mógł im stawić czoła, do nikogo się nawet uprzejmym słowem nie odzywali. Wedle tego więc, co się już powiedziało, poczyniono przygotowania, a następnie ogłoszono wyprawę pod Wiedeń i Jawaryn, po czym też wyruszono [w drogę]. Powodem i przyczyną wybuchu tych nowych niepokojów było to, iż pomiędzy przeklętnikiem zwanym Emerykiem Thókoly, królem Węgier Środkowych, a przeklętym cesarzem wiedeńskim na tle pewnych obojętności i żarliwości w rzeczach ich pogańskiej [wiary] doszło do psiej nienawiści najwyższego stopnia. Przeklęty Thókoly, nie mając sił ani mocy na to, aby wojować z cesarzem, nie znalazłszy w swoim strachu i przerażeniu dla siebie miejsca, gdzie mógłby się ukryć, uciekł się w końcu pod opiekę domu Osmana. Złożył on Kara Mustafie paszy dwieście kies kuruszy, a rozmaitymi obietnicami wzbudził w nim pospolitą chciwość i pożądliwość. Kara Mustafa pasza przedstawił jegomości szczęśliwemu i potężnemu chudawendigiarowi krótką relację [w tej materii]. Giaurzy niemieccy nie dawali spokoju różnym zamkom i okolicom na muzułmańskim pograniczu, tedy oznajmił on tak: — [Ludzie] domagają się wyprawy na Niemców za waszym przyzwoleniem szachinszachowskim. Proszą [o to] wszyscy wasi słudzy. Padyszach, który ma istne morze wojsk, raczył [odpowiedzieć na to] monarszym pismem swoim w takie oto słowa: — Myśl twoją się pochwala. Kara Mustafa pasza poczynił natychmiast pośpieszne przygotowania i rwał się do wyprawy. Tymczasem ów przeklętnik, król niemiecki, zdobył się na fortel — wyprawił do Wysokiego Państwa posła z takimi słowy: — Litości! Litości! Mam ci ja pakta i układy z nieboszczykiem sułtanem Sulej-manem chanem jegomościa, iż póki tylko ja nie uczynię jakiego kroku, dynastia osmańska, feridunowską tytułowana, ze swojej strony nie ruszy się i z wojną przeciwko mnie nie przyjdzie. Mnie zaś w chwili obecnej brak sił na to, abym się z wami mierzył, bił się lub potykał! Zaś giaur — poseł jego — chustką obwiązawszy sobie szyję, lamentował i jęczał, a w dni [obrad] dywanu składał Kara Mustafie paszy supliki z wyjaśnieniami w tej sprawie w takie oto słowa: — Jeśli zechcecie, to pieniędzy i pogłównego będziemy dawali i składali nie mniej, lecz więcej [jeszcze] niżeśmy dawali dotychczas. Tylko zaniechajcie wyprawy na nasze kraje! [Wysłannicy cesarza] uzyskali również jakimś sposobem od jegomości szejch-ulislama efendiego świętą fetwę takiej oto treści: — Czy wyprawa na giaurów w celu zapewnienia bezpieczeństwa wiary [muzułmańskiej] jest dozwolona z punktu widzenia szariatu? Odpowiedź: Nie jest dozwolona. Potem tyle molestowali wielkiego wezyra jegomości, czyli Kara Mustafę paszę, że tego nie da się opowiedzieć. Pasza ten był to jednak turek niecny — samo- 311 Rok 1683. Wyprawa wiedeńska > .»« wolny i uparty, więc się do próśb [ich] wcale nie przychylił, lecz przeciwnie — wpadł w jeszcze większą pychę i zadowolenie [ze siebie] i na słowa posła nic a nic nie zważał. Poseł zwracał się do paszy tego z prośbami coraz to usilniejszymi, on jednak za każdym razem odrzucał je powiadając: — Nie! Bez wyprawy na pewno się tu nie obejdzie! Wreszcie posła zbito i przepędzono z dywanu, po czym wbrew szariatowi świętemu podjęto wyprawę na nich. Koniec tego był taki, że [wielki wezyr] i sam dał głowę, i na lud mahometański ściągnął nieszczęście. Jeśli Ałłah pozwoli, na właściwym miejscu opowie się o tym. Słowem, kiedy [wszystko], co jest nieodzowne dla wyprawy, było już gotowe i przyszykowane, wówczas pewnego dnia w szczęściu i wspaniałości kazano uderzyć w bęben na znak odpoczynku. Potem przy biciu w kotły na znak do ustawiania się w szyki, doradca czcigodny i znamienity — wielki serdar czcią otoczony, czyli Kara Mustafa pasza, mając prawie czterykroć po sto tysięcy wojska wyruszył ze strzeżonego [przez Ałłaha] Adrianopola powiadając, że ciągnie na Jawaryn i Wiedeń. Działo się to w czasach, kiedy chanem krymskim był mąż pełen godności i dostojeństwa — wielmożny Murad Gerej chan jegomość. Tedy również do niego wysłał [sułtan] list, oznajmiając mu i obwieszczając, iż również on winien wziąć udział w monarszej wyprawie. Po nadejściu [owego listu chan] wyprawił się z Krymu z osobliwie licznym i tłumnym zgromadzeniem ludu rozmaicie stworzonego: z więcej niż stoma tysiącami szybkich jak wiatr Tatarów, a ponadto z Nogajami, którzy w ciągnieniu są [bardzo] odmienni [od tamtych], i z wielką liczbą tchórzliwych Czerkiesów4. Przebywając [kolejne] odcinki drogi i mijając obozowiska, spotkał się on w dniu pięćdziesiątym pierwszym [swojej podróży] w okolicy znanej pod nazwą błoń budzińskich z wielkim wezyrem Kara Mustafą paszą jegomościa5. Pasza ów wydał [wówczas] wspaniałą ucztę, a zaprosiwszy wielmożnego chana jegomości, okazał mu należyty honor i uszanowanie. Potem raczył [chan] wyruszyć i wyprawić się z pól budzińskich w dalszą drogę. Po kilku dniach znalazł się on pod zamkiem Jawarynem, ciągnąc zaś stamtąd dalej, stanął obozem pod zamkiem Wiedniem — stolicą cesarza węgierskiego i króla niemieckiego6. Natychmiast padł rozkaz i zamek został ze wszystkich stron oblężony. Po obu stronach [rozpętała się] zacięta bitwa i wojna, podczas której zajęto miejsca w okopach, a przy pomocy armat bałjemezów zaczęto w [murach] zamku wiedeńskiego wybijać dziurę przy dziurze, [tak że wyglądał on] niby stare rzeszoto. Słowem, takie uporczywe obleganie i ostrzeliwanie zamku wiedeńskiego trwało przez sześćdziesiąt dni. Formacja kułów — wszyscy janczarzy i ochotnicy — kilkakrotnie wnosiła nawet supliki i prośby, by [wolno jej było] przypuścić szturm [do zamku] oraz dopraszała się rozkazu i przyzwolenia [nań]. Wtedy jednak wielki wezyr odpowiadał: „i. 312 Mehmed Gerej 313 Rok 1683. Bitwa pod Wiedniem — W zamku od czasów nieboszczyka sułtana Sulejmana chana znajduje się skarb. Rozkaz [do szturmu] dam wtedy, gdy agowie janczarscy przyrzekną oraz zaręczą, że ów skarb nie będzie pomniejszony ani uszczuplony, bądź też złupiony albo rozgrabiony. W przeciwnym razie będę w ten zamek grzmocił i grzmocił, a wówczas na pewno go zdobędę w drodze kapitulacji. Po nadejściu tej niemądrej odpowiedzi do korpusu kułów, wszyscy janczarzy i ochotnicy parokrotnie dawali znać [wielkiemu wezyrowi] tak: — Wedle kanonu sułtana Sulejmana nie powinniśmy siedzieć w okopach dłużej niż dni czterdzieści. Jeżeli nie będzie rozkazu do szturmu, wszyscy opuścimy okopy. Podczas gdy oni przeciągali spór w tej materii, wezyr, sam słynny z upartego charakteru, dał im taką odpowiedź: — Jeżeli korpus janczarów pragnie opuścić okopy, to niech je opuszcza w tej chwili! Nie jest mi on potrzebny ani trochę. Mam ponad czterdzieści tysięcy sług własnych, zwanych sejmenami i pandurami, i nimi to obsadzę [okopy]. Po takiej jego odpowiedzi cały korpus kułów zmuszony był odbyć naradę. — To wstyd, aby sejmeni, pandurowie i inna zgraja, która stanowi despekt dla honoru padyszacha, miała zasiąść w okopach! — powiedzieli i z zapałem podjęli walkę. Ale ta zarozumiała odpowiedź wezyra miała skutek taki, iż zraził on sobie wszystkich i że ludziom już ich własne dusze były niemiłe. W tym to czasie chan krymski, jegomość fortunny Murad Gerej chan, który chyżo przebiegał i przetrząsał okolice, gdzie byli giaurzy, dostał kilku giaurów w swe ręce oraz wyprawił ich [do wielkiego wezyra] jako języków. Kiedy wspomniane języki stanęły przed wielkim wezyrem oraz kiedy zapytano się ich o sprawy nieprzyjaciela, oznajmili oni, że nadciąga tabor bardzo liczny. Jegomość chan napisał też był list, oświadczając w nim tak: — Armaty koniecznie wytoczcie z okopów, bo nadciąga ogromna i sroga liczba nieprzyjaciela i jeśli nie przedsięweźmie się czegoś mocnego, to będzie źle. Wojna całemu wojsku już obrzydła, ale teraz nie czas na to, by sobie folgować. Usłyszawszy taką nowinę, wielki wezyr Kara Mustafa pasza doznał przypływu odwagi. Zarazem wpadł jednak w gniew i w swej pysze zaczął dawać odpowiedzi nieskładne, wygadywać słowa bez sensu oraz przewiewać i przesiewać omłot gadulstwa i bezmyślności. — Ech, co on wie! — wołał. — Niech [chan] idzie sobie i pilnuje swych koni! Giaurów, którzy ciągną tutaj, każę zaatakować swoim chłopcom z namiotów, a jeśli tamci [Tatarzy] boją się, to niech mi się tu nie wtrącają! W rzeczy samej zaś, gdyby on był usłuchał rady chana jegomości i postąpił wedle niej, nie byłby miał [potem] takich udręk i wyrzutów sumienia. Jakiż jednak pożytek z tego, że żałował — nie w porę? „żale poniewczasie nie przynoszą pożytku" powiada przysłowie. Mówiąc krótko, człowiek [wysłany do wielkiego wezyra] po powrocie opowie- dział chanowi jegomości wszystko z najdrobniejszymi szczegółami. Gdy te obelżywe słowa dotarły do czcigodnych uszu chana jegomości, jego szlachetną duszą zatargał smutek i ból. — Dobrze! — powiedział [chan]. — Będziesz miał teraz za swoje, ty turku! Bo jeśli nie, to dla niemałej liczby ludu mahometańskiego staniesz się karą niebios. Nieprzyjaźń między nimi [to jest między chanem a wielkim wezyrem] osiągnęła już ostateczne granice. Kiedy zaś z wyroku Ałłaha Najwyższego w łonie wojska zapanuje rozbrat i kłótnia, to jest to rzecz pewna i sprawdzona, że wojsko takie niechybnie zostanie pobite. Jeszcze przed nadciągnięciem taboru dane było [chanowi przez wielkiego wezyra] pozwolenie na rozpuszczenie wojska tatarskiego na zagony. Rozbiegło się ono tedy poza Góry Niemieckie na odległość jakich dwudziestu czterech godzin [drogi] i podczas tych wycieczek zebrało takie łupy, iż tyle złota i srebra, jeńców i innego towaru oraz takich zdobyczy wojsko tatarskie nigdy a nigdy jeszcze nie dostało było w swe ręce. Ubodzy spośród nich wzbogacili się i wołu zarzynali dla skóry na jeden rzemień. Żołnierze sami, [najadając się] do syta, zrobili się podobni do brzemiennych niewiast. Każdy trzymał swój tobół i powtarzając: — „Ciekawe, kiedy też nastąpi powrót?" na to tylko czekał. Wtedy to pewnego dnia pojawił się nagle tabor — banda świń: cesarz niemiecki i król polski z mnóstwem wojowniczych giaurów. Noc ową spędzili oni na wysokiej górze naprzeciwko [wojsk muzułmańskich]. Nazajutrz o świcie, stanąwszy w ordynku, niby czarne wieprze dokonali najpierw złowróżbnego uderzenia na obóz wojsk Kara Mehmeda paszy. Te stawiły opór, ale po zaciętej walce przez blisko dwie godziny wojsko muzułmańskie, które znajdowało się w tej stronie, już nie miało sił i zostało rozbite. Wtedy przeklętnicy polscy mając na celu wielkiego wezyra uderzyli wszyscy w jednej chwili, a ponieważ największe skupienie [wojsk muzułmańskich] znajdowało się wokół chorągwi Posłannika Ałłahowego, tedy nacierali właśnie na to miejsce. Rozgorzała wówczas zawzięta walka. Podczas gdy ci walczyli i zmagali się, jeden z sułtanów krymskich, [a mianowicie] sułtan imieniem Hadży Gerej, syn Krym Gereja sułtana, może z pięciuset czy sześciuset śmiałkami spośród niszczycieli wroga — Tatarów — rozdzielił prących ku chorągwi Posłannika Ałłahowego potępieńców polskich i niemieckich w samym ich środku, a następnie część ich oddał na pastwę posoką ociekającej szabli. W ten sposób [Tatarzy] okazali wielkiemu wezyrowi znaczną pomoc w rzeczy najważniejszej oraz dokonali wielkiego bohaterstwa. Bo w istocie, gdyby mu tej pomocy nie dali, chorągiew Posłannika Ałłahowego byłaby się może dostała giaurom, co oznacza, że byłoby się dopuszczono ogromnego grzechu (a od tego niech [nas] Ałłah Najdoskonalszy, Najwyższy uchowa!). Dlatego też po zrzuceniu Murad Gereja chana [wielki wezyr] zrobił chanem Hadży Gereja sułtana. Bitwa ta i ta walka była ogromna, a [trwając] od południa do zachodu słońca sprawiała wrażenie, że to Sąd Ostateczny. W końcu na krótko przed zapadnię- 314 Mehmed Gerej ciem zmroku, wojsku muzułmańskiemu już nie starczyło sił i w żaden sposób nie było ono zdolne wytrzymać, więc zostało pobite i uciekło. Porzuciwszy cały obóz, skarbiec, artylerię i strzelbę ręczną, ekwipunek cały i składy oraz namioty różnego rodzaju, miast wytrwać — uniknęło ono wprost na budzińskie błonia, a [żołnierze muzułmańscy, ogarnięci] przerażeniem takim, jakie owca odczuwa przed wilkiem, tratowali jedni po drugich. Wskutek opieszałości wspomnianego wezyra doszło do tego, iż wojsko tak wielkie, niezliczone, podało tył giaurom bezbożnym okrywając się przez to niesławą zarówno na tym świecie, jak i na tamtym. Zrobiło ono tedy sobie to, iż stanie się z nim, jak Bóg pełen chwały, Najwyższy raczył rzec w swoim przedwiecznym Słowie. Ałłah zaś Najdoskonalszy i Najwyższy powiedział: „Kto się dnia tego odwróci do nich plecami, a potem nie przejdzie do walki ani się nie dołączy do jakiegoś oddziału, ten ściągnie na siebie gniew Ałłaha i przystanią dla niego będzie gehenna, droga zaś do niej jest przykra." (Ale Posłannik Ałłahowy, którego Ałłah Najwyższy niech błogosławi i w spokoju zachowa, raczył mawiać w swoich modlitwach: „O Panie! Kiedy w potrzebie o sprawę Twoją uciekam, u Ciebie szukam schronienia, ażebym nie został zabity!"...)7 Słowem, podobnej klęski już dawno nie było. Wola Ałłaha Wysokiego, Najwyższego... Tymczasem całe wojsko tatarskie z koszami oraz ładunkami swoimi obozowało o dwa dni drogi stamtąd i przy chanie mało kto się znajdował. Zresztą i on, będąc głęboko urażony przytoczonymi wyżej gorzkimi i lekceważącymi replikami [wielkiego wezyra], w dniu bitwy dał sobie folgę i [do niczego] się nie przykładał. — Każdemu jego dusza miła! — powiedział i uciekł. Spokoju zaś nie zaznał, aż dopóki nie stanął pod zamkiem Budzinem. Kiedy natomiast nadciągnęła [tam również] reszta wojska i kiedy już wszyscy się tam znaleźli, wówczas wielki wezyr — chcąc na Murad Gereja chana jegomości zwalić swoją własną winę i sobie samemu należną karę — powziął zamiar zrzucenia Murad Gereja chana. Prawie przez tydzień nie mógł jednak znaleźć sułtana, którego by zrobił chanem. — My wyżej nad tego chana siebie nie cenimy — .powiedział każdy, do kogo tylko zwracał się on z taką propozycją. Obszedł tedy wszystkich sułtanów, ale nikt się nie zgadzał, aż w końcu przez żądzę panowania przystał na to Hadży Gerej sułtan. [Wielki wezyr] zrzucił tedy Murad Gereja chana, a chanem uczynił Hadży Gereja sułtana. Wiadomość o tym doniosła się do obozu tatarskiego. [Znajdował się] tam sułtan jeden, Saadet Gerej sułtan8, starszy brat Hadży Gereja sułtana, który piastował urząd nureddina przy Murad Gereju chanie. Natychmiast tedy zgromadzili się [u niego] wszyscy sułtanowie, a podobnie i krymscy karaczybejowie oraz mirzowie i bejowie szirińscy, mansurscy i sedżewuccy9 oraz uchwalili tak: 315 R°k 1683. Usunięcie Murad Gereja chana •.•O ' — Myśmy z tego naszego chana kontenci i zadowoleni, a co do przyczyn jego zrzucenia, to wiele z nich jest [nam] nie znanych. Zgodni co do tego, przyszli wszyscy do chana jegomości, a zawarłszy z nim ugodę i pakta, przysięgli mu powiadając: — Jesteśmy z ciebie zadowoleni, a na zrzucenie ciebie nie zgadzamy się i na innego chana też nie przystaniemy. — Dobrze! — rzekł chan jegomość. — Tak powiadacie, ale jak dotąd, to nic nie wiadomo o tym, aby ten naród krymski był wierny swoim przysięgom i paktom. Czcze to słowa, wierności i stateczności w nich nie ma. Lepiej zrobicie, jeżeli od razu pozostawicie mnie sobie samemu. Na te słowa jego oni zaraz znów bardzo się zaklinali, a niektórzy z nich podobno nawet składali mu przysięgę [na wierność]. W końcu [jednak] powiązawszy [z trzemy] tratwy, po słowach i mowach, wielu z nich umówiło się i postanowiło, że się przeprawią na drugą stronę Dunaju. Tejże nocy najpierw mirzowie szirińscy zabrali jedną po drugiej chorągwie swoje i zamiast wytrwać — wiarołomnie uciekli. Zaraz po nich odjechali wszyscy Sedżewutowie, Mansurowie, Dajyrowie, Kipczacy, Barynowie i Zerinowie10. Został tedy [tam jedynie] chan i kilku sułtanów, każdy ze znajdującymi się u jego boku [tylko] pięcioma czy dziesięcioma sługami. Murad Gerej chan jegomość był to padyszach o sercu czystym i znamionach wybrańca Ałłahowego, którego modlitwy bywały wysłuchiwane — pobożny i bogobojny. Hadży Gerej sułtan miał dwóch braci starszych i dojrzalszych od siebie: Saadet Gereja sułtana i Dżihan Gereja sułtana n. Ci przez wzgląd na Murad Gereja chana nie przyjęli godności chańskiej. Kiedy jednak została ona zaproponowana Hadży Gerejowi sułtanowi, ten zgodził się na to bez żadnego wahania. Murad Gerej chan ogromnie się tym oburzył i zasmucił w swym sercu, a następnie rzucił przekleństwo na potępieńca Hadży Gereja sułtana. Z wyroku Ałłaha Najwyższego i Przepotężnego nie zaznał [więc] ten szczęścia ani powodzenia. Na jego głowę sypały się przerozmaite klęski, a będąc „panem w potędze i chwale" postradał on [wszelką] godność i cześć. Dobre imię, jakie był zdobył sobie w ciągu prawie czterdziestu lat, podczas których był sułtanem, w krótkim czasie starło się na proch, rozwiało się na wietrze i obróciło w niesławę. Lud powstał i porwał się na [tego] sułtana, a potem przez całą rzeczpospolitą narodu tatarskiego został on zrzucony. Niech Ałłah strzeże [od czegoś takiego wszystkich], którzy [tych słów] słuchają! Jeśli zaś Ałłah Najwyższy pozwoli, to opowie się o tym na właściwym miejscu. „Sprawy kończą się tak, jak [ludzie] zapragną"12. Wszyscy bejowie i mirzowie pojechali więc nazajutrz do Hadży Gereja chana i wyrzekłszy słowa: — „Niech cię Ałłah wspomaga!" wprzęgli się do służby dla niego. Mówiąc bowiem prawdę, nie zdarzyło się jeszcze, aby ten lud krymski twardo stał przy swoich słowach. Ongiś, za sławnych czasów Mehmed Gereja chana jegomości 1S (nad którym [Ałłah] już się ulitował i [winy jego] odpuścił i który ma 316 Mehmed Gerej już pomieszczenie w raju i pomieszkanie w paradyzie) [ludzie ci] składali [owemu chanowi] obietnice i przysięgi, a nawet przyrzekali żon swoich się wyrzec, ale potem odstąpili od swoich słów i przeszli na stronę Adil Gereja chana. Nieboszczyk Mehmed Gerej chan, nie mając dokąd uciec, zbiegł wówczas do kraju Ku-myków oraz wśród płaczu i narzekania tam się osiedlił, zaś w siedem lat później, po długim żywocie, zmarł. Niech Ałłah będzie miłościw dla Niego! Jego szlachetne ciało zostało przewiezione na Krym i [tam] pogrzebane, a [to wszystko] jest opisane w kronikach. Wiarołomność narodu tatarskiego jest słynna. Naród ten słów swoich nie dochowuje nawet, [gdy są to] wyżej przytoczone słowa: „Jesteśmy sługami chana". Tak więc Murad Gerej chan pozostał ze swoją służbą, jaka znajdowała się u jego boku. W ten sposób przez trzy dni nie wiedział, dokąd ma się udać. Dnia czwartego wezyr wysłał [do niego] pewnego swojego agę. [Chan] został tedy odstawiony do swojego majątku we wsi Czerkesli przynależnej do rumelijskiej kazy l Sliwen14. Po wyznaczeniu dla niego ze skarbu siedmiu juków akcze pensji rocz- • nej rozkazano mu, by przebywał w tym swoim majątku. Po długim żywocie zmarł on mniej więcej w piętnaście lat potem. Niech Ałłah będzie miłościwy dla niego! Był to padyszach cnotliwy i pobożny — bez przerwy recytował z przejęciem Koran przesławny i tę świętą księgę co tydzień odmawiał od początku do końca — a bogobojny i wstrzemięźliwy. Podczas jego szczęśliwego panowania [wszy-i stko] bez trudu i samo przez się układało się pomyślnie. Władzę chańską piasto-i wał przez lat pięć i pół. Ze wszystkich krajów giaurskich przyjeżdżali [do niego] ! posłowie i padając mu do nóg składali dary i skarby tudzież zawierali [z nim] pokój. Potępieniec — król moskiewski dawał [mu] przez trzy lata po skarbie takim, jaki należał się za okres trzyletni, a później składał co roku po jednym skarbie. Za czasów jego ziemia krymska tak rozkwitła i obfitowała we wszystko, że półtora okki chleba sprzedawano co najwyżej za jedną akczę, a wyborne futro z brzuszków najwyżej za pięć beszlików. Padyszach to był serca czystego i niech Ałłah będzie dlań litościwy! Chanem został on pod koniec roku tysięcznego osiemdziesiątego ósmego od hidżry czcigodnego Prorokaa, a zrzucony został w połowie tysięcznego dziewięćdziesiątego czwartego15. Kara Mustafa pasza zaś po przyjeździe do Belgradu został stracony, a jego głowę przywieziono do Stambułu 16. Natomiast jeśli chodzi o rzeczy rzadkie i niezwykłe, jakie się wydarzyły w tym okresie, to jedną z nich była dziwnego kształtu gwiazda 17, jaka z wyroku Ałłaha Najdoskonalszego i Najwyższego pojawiła się na samym szczycie niebios dwa lata przed początkiem wyprawy wiedeńskiej. Pozostawała ona na niebie mniej więcej przez czterdzieści dni, a świeciła i widniała od zapadnięcia nocy aż do rana. • Głowica gwiazdy sięgała północno-wschodnich, ogon zaś gwiazdy dochodził do • południowo-zachodnich [krańców nieboskłonu]. Była to gwiazda olbrzymia, toteż 6 marca 1677 — 22 lutego 1678 317 Rok 1681—1682. Pojawienie się komety przed wyprawą wiedeńską D u ...M #fL ludzie zaczęli między sobą opowiadać, iż gwiazda ta pojawiała się raz na tysiąc lat, a za każdym jej ukazaniem się wybucha wielka wojna i rzeź, tudzież wróżyć z tego coś niedobrego. Prorok (któremu Ałłah Najwyższy niech błogosławi i Go w spokoju zachowa!) powiedział: „Języki ludzi to pióra prawdy"18, a Ałłah Najwyższy dał, że rzeczywistość potwierdziła ową wypowiedź. Jednakże potępieniec cesarz wiedeński zgromadził wszystkich patriarchów19, mnichów i astrologów chrześcijańskich oraz zapytał: — Czy wedle waszej wiedzy wyniki horoskopu tej gwiazdy zwiastują coś dobrego, czy złego? Ci odpowiedzieli wówczas wedle arkanów nauki o gwiazdach: — Ta gwiazda złowieszcza pojawia się raz jeden na tysiąc lat. Pojawiła się ona w czasach Pana Noego 20 (który niech w pokoju spoczywa!), [a wówczas] nastąpił potop i wody zalały świat. Potem, gdy minął czas jakiś, ukazała się ona za dni Szeddada21 z plemienia Ad, a wtedy zginęło mnóstwo ludzi, którzy razem z Szeddadem szli podziwiać [jego niezwykłe ogrody oraz budowle]. Później pojawiała się [jeszcze] pięć razy, lecz [i wtedy] nie dostrzeżono żadnych dobrych znaków. Jest też rzeczą stwierdzoną, że pojawiła się również przed wydarzeniami związanymi z Czyngis-chanem. Ludzi na świecie ogarnęło wtedy na długo przygnębienie, czekali bowiem, co stanie się po złowróżbnym pojawieniu się owej złowieszczej gwiazdy — aż w końcu Czyngis-chan wypadł z ziemi chińskiej ze swoim wojskiem podobnym do morza, poprzez Mawerannahr22 opanował kraje aż po Adziam oraz Chorasan 23 i całą ludność tych stron wyrżnął w pień. Teraz zaś ta złowróżbna gwiazda wzeszła nad Rumem oraz Węgrami. Znać z tego, iż między sułtanem tureckim, który jest cesarzem rumskim 24, a wami dojdzie do wielkiej wojny i walki, bitwy i rzezi. To powiedziawszy zamilkli. Król, który w błędach [religii swojej doszedł do] doskonałości, zabrał głos i zapytał: — Ciekawe też, czy można wiedzieć, na jak wielki kraj spadną szkody i nieszczęścia na skutek [owej] wojny i walki? Na te jego słowa wszyscy zgromadzeni tam chrześcijańscy patriarchowie i astrologowie udzielili takiej oto nierozumnej odpowiedzi: — Jeśli taka jest wola królewska, to można postarać się, aby [to] było wiadome. Zaraz też wedle nauki astrolabium i geometrii25 tudzież dzięki wielkiemu i całkowitemu skupieniu się oraz określeniu wzniesienia słońca jednomyślnie ustalili swą nieroztropną odpowiedź. Uzgodniwszy ją pomiędzy sobą, [odprawili] w obecności przeklętego króla swojego modlitwę i nabożeństwo wedle fałszywych zasad swoich, a następnie złoczynny król tak oto zapytał [owych diabłów-] kusicieli w postaci księży: — Czyście zdołali przeprowadzić obliczenia co do gwiazdy, o którą zapytywałem? — Tak! — odrzekli oni. — Obliczyliśmy wedle reguł naszej nauki długość 318 Mehmed Gerej i szerokość [tej] gwiazdy. Jej długość ma wynosić około sześciuset godzin, a nauka nasza podaje, że szerokość jej wynosi około stu godzin. Jest tedy prawdopodobne, iż taka też połać ziemi będzie po obu stronach zniszczona i spustoszona. Skoro tylko to powiedzieli i skoro król złoczynny usłyszał taką wiadomość, wpadł w gniew. Dwunastu księży [tam] było — wszystkich pozabijał. Prawda to jednak, że w nauce astrologii przeklętnicy to byli wytrawni: jak widać, co powiedzieli, to się też sprawdziło. [A Koran powiada:] „Co skryte, tego nie wie nikt tylko Ałłah"26. Kształt zaś gwiazdy owej, wiernie nakreślony i wyrysowany, tak oto się przedstawiał: Pojawienie się owej gwiazdy przypadło na dwa lata: na rok tysięczny dziewięćdziesiąty drugi i tysięczny dziewięćdziesiąty trzeci* od hidżry czcigodnego Pana Proroka (któremu Ałłah Najwyższy niech błogosławi i Go w pokoju zachowa!). W roku pierwszym widniała na szczycie niebios przez około czterdzieści dni, zaś w drugim roku w przeciągu dni trzydziestu ośmiu. [Prawdę] zaś zna Ałłah Wszechpotężny i Szczodry. Opowieść o Hadży Gereju chanie, synu Krym Gereja sułtana Był to padyszach, który do sławy i spełnienia swoich życzeń doszedł przez dzielność i bohaterstwo, ale potem rozgłos wśród ludzi zdobył tylko niejaką podłością swoją, '•'•••.'•.w ..,..< » 21 stycznia 1681 — 30 grudnia 1682 ....' 319 Rok 1683. Panowanie Hadży Gereja chana :.ic- ';:,.;:.'. : Zostawszy chanem po zrzuceniu Murad Gereja chana, Hadży Gerej chan jegomość pożegnał się z Kara Mustafą paszą, a następnie razem z całym wojskiem krymskim i akermańskim27 udał się w drogę powrotną z wyprawy, kierując się ku Stepowi Kipczackiemu, właściwej ojcowiźnie swojej. Tymczasem wobec tego, iż ziemia akermańska się wyludniła, giaurzy polscy, (których niech Ałłah Najwyższy rozgromi!) znalazłszy sposobność, wyprawili [tam] pewną liczbę wojska oraz w tajemnicy napisali listy do hospodarów Mołdawii i Wołoszczyzny dając znać [każdemu z nich] tak: — Sułtana w ziemi akermańskiej w tej chwili nie ma i kraj [ów] stoi pustką. Nie zmarnuj tedy sposobności i spustosz [tę] ziemię. — Czekamy na was, wyglądamy was! — odpowiedzieli [hospodarowie] na takie wezwanie. Wojsko polskie wkroczyło przeto w granice Mołdawii, a wówczas wszyscy giaurzy zjechali się w jednej chwili i ponad trzydzieści tysięcy nikczemnych giau-rów uderzyło na lud nogajski oraz na równinne okolice Benderu i J_zmaiłu. Łupiąc mienie i dobytek licznej rzeszy ludu mahometańskiego, wielu z nich wbijając na rożny i przypiekając ogniem, a wsie ich puszczając z dymem i burząc, opanowali oni miasteczko Izmaił2S. [Wtedy to] objawiła się łaska Pana i dobroć Najdoskonalszego. [Oto] Hadży Gerej dowiedziawszy się [o tym] w momencie, kiedy powracał z wyprawy, zaraz wsiadł na statek [floty] dunajskiej oraz nie szczędząc nocą ni dniem żadnych starań, wysiłków, pilności, uniesienia ani zapału — niby Chyzr (który niech przebywa w pokoju!) przybył do Akermanu. W ludzi wówczas jak gdyby [nowy] duch wstąpił. Dobosze w jednej chwili rozgłosili na wszystkie strony [wiadomość]: — Chan jegomość przyjechał! Słowami tymi [wezwali] oni ludzi do gromadzenia się. Istotnie stawiły się tysiące ludzi. Administrator dobroczynnych fundacji w Izmailu, Jusuf aga, tudzież wielu innych do niego podobnych napadło wespół z prześwietnym chanem na tabor giaurów. W wielu miejscach zdobyli oni armaty, więc kiedy nawet chan jegomość sam raźnie zabrał się do dzieła i za cel obrał sobie armaty [w taborze], zaczęli palić w tabor nędznych giaurów. Chan prześwietny wykazał animusz zaiste niezwykły, a jako że był to padyszach odważny, starań i wysiłków nie szczędził. Z wyroku Ałłaha Najdoskonalszego i Najwyższego spełniły się święte słowa: „Pomoc od Ałłaha i zwycięstwo jest bliskie, a obwieść to wiernym [Mahomecie]!" 29 Potęga Jego wsparła i wspomogła stronę muzułmańską, zaś strona pogańska została zmuszona do ucieczki i pokonana, a gdy kilku języków od nich [ledwo] na piędź wychyliło się [poza obręb swojego taboru], kopyta koni prześwietnego chana ulewą spadły na ich głowy. Tabor został do ona rozbity, a nieszczęśni giaurzy wyprawieni do gehenny, do której są skazani na powrócenie i gdzie jest ich miejsce. Powiadają tedy, że z około trzydziestu trzech tysięcy giaurów ocalało tylko trzystu. 320 Mehmed Gerej [Chan zatem] rychło na nowo opanował ów kraj. Niechaj Bóg Najdoskonalszy i Najwyższy nagrodzi go sowitą odpłatą! W taborze potępieńców zdobyto łupy takie, że wystarczyło ich dla całego wojska. Działo się to zaś pod koniec roku tysięcznego dziewięćdziesiątego piątego a od hidżry Proroka 30 (któremu należą się najpiękniejsze pozdrowienia, modlitwa i selam). Po tym wszystkim zaś nieszczęsne głowy skazanych na piekło giaurów, którzy zginęli w rozbitym taborze, załadowano na wozy, a po przyjeździe do miasteczka Izmaiłu powbijano je na koły i [owym] wielkim mnóstwem głów źle prowadzących się giaurów przyozdobiono brzegi rzeki Dunaju. Dzięki owej wygranej oraz owym zwycięstwom, we wszystkich krajach muzułmańskich zapanowała radość i uciecha. W chanie jegomości zrodziła się wszakże pewna duma z samego siebie. — Te przeogromne zwycięstwa zostały odniesione dlatego, że ja tam byłem i z powodu mojego męstwa. Nie ma na świecie nikogo, czyja ręka byłaby mocniejsza niźli ręka moja. Takiego mniej więcej będąc przeświadczenia, od razu przeszedł on do urządzania [wszystkiego wedle swojej myśli]. Znieważył przy tym wielu najprzedniejszych mężów z miasteczka Kilii każąc napaść na ich haremy, a następnie przyswajając sobie ich mienie, a także zabierając ich kobiety, w końcu zaś zapomniał [już wszelkiej] myśli o powściągliwości. Mówiąc pokrótce, na widok takiej chciwości różni ludzie wygnali chana ze [swoich] serc. Słowem, chan jegomość wyprawił do Wysokiego Państwa swojego wezyra Ba-hadyra agę z tą dobrą wiadomością [o zwycięstwie pod Izmaiłem], sam zaś, będąc wesołej myśli i mając znaczny łup raczył wyruszyć [w drogę] i skierować się ku ziemiom krymskim. Bahadyr aga dojechał tymczasem do Progu Szczęśliwości. Okazano mu [tam] wielkie honory, ale gdy już dostąpił czci i zaszczytów, wówczas przy jakiejś sposobności powiedziano [mu] tak: — Od ludu pospolitego wyszły i wzięły początek słowa o tym, jakoby Hadży Gerej chan jegomość, na nic nie bacząc, wielkim i mniejszym namiestnikom [swojego] państwa dał poznać godne potępienia cechy swego charakteru. Mówi się tak: „Człowiek, którego wy nazywacie chanem, to szaleniec, a nie osoba godna być chanem. Naród krymski wszystek go nie lubi. Chanem został z konieczności, bo przecież brak mu rozumu i rozsądku, jaki godziłoby się mieć chanowi". Wielu ludzi mówiło [o nim] jeszcze inne podobne rzeczy i przekonało nas o ich prawdziwości. [Za prawdziwość tych słów] niech odpowiada ten, od którego one pochodzą. W każdym razie, po wielkich łaskach i honorach, jakie państwo [osmańskie] okazało Bahadyrowi adze za [owe] zwycięstwa, darowano chanowi jegomości dziesięć tysięcy ałtynów, futro z soboli, łuk oraz kołczan. Został on także uhonorowany a 20 grudnia 1683 — 7 grudnia 1684 'J 34. Fragment Historii Mehmed Gereja (fol. 9r) z wyobrażeniem komety wróżącej wojnę osmańsko-habsburską 1683 roku 35. „Sławetny półksiężyc turecki między Cesarskiego, Polaka i Wenecjanina podzielony". Kalendarz francuski na r. 1687 z symbolicznym wyobrażeniem wojny koalicji chrześcijańskiej przeciw Turkom — sztych nieznanego artysty. 321 1684. Panowanie Hadży Gereja chana i uczczony przyjaznym listem szehrijara ze słowami: „Bądź błogosławiony za te swoją walkę [w obronie islamu] i niech oko twoje jaśnieje [radością]!" Potem pozwolono Bahadyrowi adze [odjechać] oraz odprawiono go do chana. Natomiast chan jegomość wesoło przemierzał jeden odcinek drogi za drugim i szedł od obozowiska do obozowiska, aż pewnego dnia spoczął w stolicy chaka-nów 31, poprzedników swoich, a wówczas oddał się życiu w gronie przyjaciół oraz przyjemnościom biesiadowania. W kilka dni później przyjechał Bahadyr aga, który wręczył mu przyjazny list [od padyszacha z pokolenia Osmana] oraz oddał przywiezione ałtyny. W czasie, gdy chan zażywał rozrywki i przyjemności oraz rozkoszował się melodią pieśni o [swoich czynach] wojennych, bejowie i mirzowie szirińscy poróżnili wielu ludzi z chanem jegomościa. Kiedy zaś zausznicy zaczęli słowa [jedne] donosić, a przy pomocy różnych szatańskich forteli [inne] słowa zmyślać — rzucili w posiew przyjaźni ziarno nieprzyjaźni i doprowadzili do całkowitego skłócenia chana z bejami. Spokój bejów i mirzów prysł. Z konieczności zebrali się tedy bejowie i mirzowie koło [skały] zwanej Ak Kaja, w miejscu [będącym kolebką wszelkich] rokoszy i buntów 32. Jednomyślnie zaprosili też listem jegomości kałgę sułtana. Ten, jako że jego szlachetne serce było zranione i zasmucone różnymi nierozsądnymi postępkami i niestosownymi manierami chana jegomości, bez wahania dosiadł konia i przyjechał na miejsce powszechnego zjazdu. Kiedy już wszystko zostało omówione, posłano wiadomość kapykułom i sejmenom. [Zebrani] zaprosili również Bahadyra agę. Spodziewał się on [od rokoszan] wdzięczności i [tylko] czekał, kiedy wybuchnie jaki tumult, toteż szybko wskoczył na konia i przyjechał do wspomnianej okolicy. Zaraz tedy, zaklinając się na Ałłaha Wysokiego i Najwyższego, zawarto [tam] układy i pakta. — Nie uznajemy tego chana i więcej nie będziemy mu służyć, lecz gwałtem i siłą wypędzimy go na banicję! — powiedzieli [zebrani]. Po przysiędze i ucałowaniu Słowa Ałłahowego cała rzesza zaraz ruszyła na stolicę Czyngisydów, która zwie się Bagczesarajem. Złowieszcza nowina owa została doniesiona chanowi zbyt późno. Przy jego boku zostały [tylko] trzy lub cztery dziewczęta czerkieskie, reszta zaś [domowników i służby] przyłączyła się do narodu. Nie wiedząc, co począć, doszedł [chan] szybko do przekonania, że nie ma lepszej rady nad ucieczkę. Powziął więc myśl, że zbiegnie do zamku Mangup 33, aby się tam ufortyfikować, a po przyjeździe do zamku mangupskiego rozkazał mocno zawrzeć jego bramy i wtedy się uspokoił. Kiedy wojsko [stojące po stronie] narodu dowiedziało się o ucieczce chana, wszyscy dosiedli koni, pędem dopadli do zamku mangupskiego i obiegli go. Potem odbyła się narada, na której wypisano i wystosowano petycję i adres do tytułowanego feridunowskim Progu Wysokiego Państwa. Przytoczono [w tym 322 Mehmed Gerej piśmie] i wyłuszczono rozmaite nierozsądne słowa [chana], a cała treść [jego] zawierała się w takim oto oświadczeniu: — Z chana tego nie jesteśmy kontenci ni zadowoleni i służyć mu nie chcemy. Prosimy o łaskawe przysłanie innego chana 34. A tymczasem i w Państwie [osmańskim] doszło do pewnych wstrząsów i upokorzeń. Kiedy nieprzyjaciele ruszyli [na nie] ze [wszystkich] czterech stron, zapanował tam powszechny zamęt. Kara Mustafa pasza został zatem stracony, a na urząd doradcy i wezyra został powołany kajmakam przy strzemieniu monarszym, który miał na imię Kara Ibrahim pasza. Państwo, przeszedłszy od Czarnego do Czarnego, mocno [tylko] sczerniało, na sile jednak nie zyskało nic35... ,i>vśiif;-, u iii ! CIS -ot iąi' mii! ;avł Część VI CZTERY LISTY KARA MUSTAFY z czasów wyprawy wiedeńskiej Badr. '-ciego, Kara Mustafa pasza do Hermana księcia Badeńskiego, prezydenta cesarskiej rady wojennej Wzorze książąt narodu Chrystusowego, najprzedniejszy z możnych panów ludu Jezusowego, odznaczający się szczerością, znamionujący się przyjacielstwem pierwszy namiestniku naszego umiłowanego i czcigodnego wielkiego przyjaciela, imperatora rzymskiego — Hermanie markizie Badeński (któremu niech będzie dany dobry koniec)! Po przekazaniu słów szczerych, licujących z przyjaźnią i stosownych do dobrego sąsiedztwa oraz nowin, których celem jest pokój, przyjacielska wiadomość jest następująca: Wysłane tutaj listy dotarły do celu oraz zostały przetłumaczone, a wszystko, co w nich było napisane i obwieszczone, gruntownie zbadano. Mówiąc krótko, były w nich wypisane różne niezgodne z rzeczywistością słowa o tym, iż pragnieniem waszym jest pokój i zgoda, ale w sprawie tej brak wzajemnego współdziałania. Odwołany też został wasz internuncjusz, wysłany przedtem do Wyniosłej Bramy padyszacha i Wysokiego Progu szachinszacha. Pięknie! Zgodnie z obyczajem Wysokiego Państwa odsyła się go do Was w zdrowiu. Do chwili obecnej, do czasu gdy czcigodny i przyjazny wielki nasz przyjaciel imperator poprosił o odnowienie pokoju i zgody, zgodnie z tym, co licuje z czcią państwa i czego wymaga honor sułtanatu, jeszcze się nie zdarzyło, aby któryś z budzących szacunek i wspaniałych władców świata spotkał się z brakiem zgodnego współdziałania i odmową ze strony monarchy, jegomości potężnego i prześwietnego pana mojego, padyszacha oblicza ziemi (któremu niech Ałłah da, by cień jego szabel na oba światy się rozpościerał!). To tylko wy nie przystąpiliście do układów o ten błogi pokój w sposób właściwy, zaś mówiąc jedno, robiliście zgoła coś przeciwnego, a takie postępowanie prowadzi do zamętu i powaśnienia. Już od dwóch lat z górą zabiegacie o utrwalenie pokoju i ugody z Wysokim Państwem najszczęśliwszego władcy oraz ślecie posłów. Tymczasem wbrew tym pozorom wszczynacie na granicach liczne zamieszki, którym już nie sposób zaprzeczyć; obficie przelewa się tam krew, a podejmujecie także działania, które prowadzą do ruiny owych posiadłości. Na granicach bronionych [przez Ałłaha] włości padyszacha ośmieliliście się wystawić wiele zamków i kaszteli, a zniszczeń 326 Kara Mustafa pasza do Hermana księcia Badeńskiego i spustoszeń, jakie przy pomocy swoich rozbójników i huzarów wyrządzacie w naszych granicznych posiadłościach, nie uważacie za przeszkodę dla pokoju. Czyż tak się ceni przyjacielstwo Wysokiego Państwa? Trzy artykuły omawiane z waszym posłem muszą przybrać kształt taki, który by licował z honorem Wysokiego Państwa. Jednym z pięknych obyczajów szehrijarów — najjaśniejszych padyszachów osmańskich — i chwalebną zasadą nosicieli korony jest ujmowanie się za pokrzywdzonymi tudzież piecza nad tymi, którzy doznawszy krzywd uciekają się do ich Bramy Szczęścia. Jeżeli pomyślicie i zastanowicie się nad tym, zrozumiecie, iż to nie bezpodstawne zarzuty pod waszym adresem. Już tyle czasu posłowie wasi przyjeżdżają tu i odjeżdżają, a odpowiedzi na te tak ważne argumenty nie dajecie, tylko wciąż jedno i to samo mówicie i powtarzacie. Sprawy te doniosły się przeto w końcu do monarszych uszu padyszacha i wobec tego została podjęta majestatyczna wyprawa monarsza, której celem jest odeprzeć szablą najszczęśliwszego władcy napady na jego strzeżone [przez Ałłaha] posiadłości. Owe postępki z waszej strony nawet przy najoględniejszym podejściu do rzeczy trudno uznać za czyny przemyślane i dobre. Własną ręką swoją burzycie gmach pokoju i zgody oraz podpalacie domostwa sług Ałłahowych — ludności waszego kraju! Po to, aby sprawę tego zbawiennego pokoju szczęśliwie doprowadzić do końca, podchodziło się do licznych zagrażających pokojowi aktów waszych bez pośpiechu i zniecierpliwienia. Jednakże w odpowiedzi na to oprócz czczej gadaniny, która nie potwierdzała waszych deklaracji o przyjaźni, innego słowa z waszej strony się nie słyszało. Większa od tej nieszczerość wobec przyjaciela i jednomyślność z nieprzyjacielem jest już niemożliwa. Wobec tego każdy, kto zastanowi się nad tym bez uprzedzeń i wczuje się w samo sedno sprawy, zrozumie, kto dał powód i przyczynę do wojny i zamętu, kto wywołał okoliczności, które ściągnęły takie nieszczęście na państwo i takie zniszczenie na kraj, oraz od kogo to wszystko wyszło. Gdyby pragnienie odnowienia paktów i układów oraz umocnienia pokoju i zgody na zasadach odpowiadających honorowi państwa i licujących z czcią sułtanatu zostało przejawione nawet teraz, wojny nad zbawienny pokój nie będzie się stawiać, jak też nie będzie się uważało za stosowne zamykać bramę miłowania i przyjaźni przed tymi, którzy o to proszą i uciekają się do niej. Cesarze naszej epoki szczycą się przyjaźnią z tym oto Wysokim Państwem oraz wiedzą, że to ono jest najpierwszym sprawcą porządku, harmonii i rozkwitu ich państw, ci zaś, którzy tego nie wiedzieli, już się z łaski Bożej dowiedzieli o tym, a chociaż rzucali na szalę swe królestwa i dziedzictwa, w końcu jednak chwytali się mocnego sznura pokoju i prośby o łaskę. Temu natomiast Wysokiemu Państwu, dzięki Ałłahowi Najwyższemu, w każdej wojnie i zamieszce udawało się pomnażać swe posiadłości. >:> 327 Kara Mustafa pasza do ludności miasta Sopron <•< •= •;" ; Najjaśniejszy ferman jegomości naszego potężnego i wspaniałego padyszacha postanawia, by tym, którzy pragną przyjaźni, okazywać poparcie i łaskę, tych, którzy dla uwolnienia się od biedy i nieszczęścia uciekają się do jego Bramy Szczęścia, nie bić w pełną korności pierś, tym, którzy umieją cenić przyjaźń z nim, nie odmawiać łask chosroesowskich. Teraz więc przejawi się cała życzliwość i gniew, jaki się zawiera w wysokiej woli kalifa ziemi i nieba. I pokój z tym, kto idzie w ślad za Przewodnikiem! W obozie na polu pod Osijekiem. •>p -:: '-ad my-, ji w 3id w Kara Mustafa pasza do ludności miasta Sopron Powód spisania trzciną listu oraz skreślenia pisemnej odezwy jest następujący: O wy, mieszkańcy i najprzedniejsi mężowie miasta Sopron! Oto w myśl najjaśniejszego monarszego listu przymiernego, jaki na prośbę i błaganie chluby książąt Jezusowych mianowanego królem Węgier środkowych Emeryka Thoko-lyego (którego koniec oby szczęściem był przypieczętowany!) jako też narodu Węgier Środkowych został przez monarchę i chosroesa — jegomości najjaśniejszego, potężnego, majestatycznego i wspaniałego pana mojego padyszacha, ucieczki całego świata (którego niech Ałłah Najwyższy wspiera i mocą obdarza!), przez monarchę-szehrijara łaskawie i dobrotliwie dany narodowi — niszcząc ziemie niemieckie ciągniemy w owe strony z wojskami muzułmańskimi takimi, że ich ziemia nie zdoła pomieścić, aby zaprowadzić ład i porządek w sprawach narodu Węgier środkowych tudzież aby z łaski Ałłaha Najwyższego wywrzeć zemstę na narodzie niemieckim, który poczyna sobie i postępuje niezgodnie z pokojem i układem z Wysokim Państwem szehrijara. Jeśli tedy schronicie się w cieniu opieki najjaśniejszego, wspaniałego i potężnego pana mojego, jegomości padyszacha oblicza ziemi, jeżeli poddacie się pod władzę wspomnianego Emeryka Thokólyego i zgodzicie się być sługami Wysokiego Państwa, będziecie zażywać spokoju i bezpieczeństwa — wam, waszym żonom, rodzinom i dzieciom, waszemu mieniu, zapasom żywności i posiadłościom żadna krzywda czy szkoda nie będzie wyrządzona i w cieniu padyszacha nie zaznacie niczego innego, jak tylko ochrony i opieki. Jeśli natomiast ociąganiem się, sprzeciwem, opieszałością i uporem okażecie nieuprzejmość w sprawie owego poddaństwa, jeżeli łaskawości padyszacha nie poczytacie sobie za pobudkę do zachowania posłuchu i spokoju, lecz będziecie trzymać stronę nieprzyjaciela, wówczas 328 Kara Mustafa pasza do dowództwa i ludności Wiednia wszyscy niechybnie narazicie się na zionący ogniem gniew padyszacha i za karę będziecie wyrżnięci szablami. Po to więc, by wasze rodziny i dzieci nie poszły w jasyr, byście wy sami nie byli zakuci w łańcuchy i kajdany, żeby wasze dostatki i zapasy żywności nie były złupione i zagrabione, miasto wasze zniszczone i splądrowane, a wasze domostwa puszczone z dymem, który przypomina ptaka huma — zgodnie z rozkazem padyszacha poddajcie się pod władzę wspomnianego tudzież wykażcie jedność serc, szczerość i wytrwałość w służeniu Państwu. Niech wojsko wasze, nie zwlekając ani dnia, stawi się i zgromadzi u boku dowódcy, którego mianuje wspomniany wasz król, wy zaś przez poddanie się pod władzę tegoż, przez zgodę na służenie oraz przez swoje posłuszeństwo żyjcie sobie w tchnącym bezpieczeństwem cieniu koronowanej głowy Wysokiego Państwa w spokoju i serdecznym zadowoleniu! W obozie na polu pod zamkiem Jawarynem. Kara Mustafa pasza do dowództwa i ludności Wiednia Powód spisania trzciną listu i skreślenia pisemnej odezwy jest następujący: O wy, generale i żołnierze tudzież inni przedni mężowie i mieszkańcy zamku Wiednia! Niech wam będzie wiadomo, że dzięki łasce Boga Wszechmogącego i Wzniosłego tudzież obfitującym w błogosławieństwa cudom słońca obydwóch światów — Proroka naszego, Pana Mahometa Wybranego (któremu niech Ałłah Najwyższy błogosławi i Go w pokoju zachowa!) — na monarszy rozkaz najpotężniejszego z sułtanów epoki i najwspanialszego chakana tych czasów — najjaśniejszego, potężnego, majestatycznego i wspaniałego jegomości pana naszego, cienia Ałłaha na dwóch kontynentach, padyszacha oblicza ziemi, przybyliśmy z jego zwycięskimi wojskami takimi, że ich ziemia nie zdoła pomieścić, pod zamek Wiedeń z zamiarem zdobycia wspomnianego zamku i wyniesienia Słowa Bożego na wysokości. Jednakże wobec tego, że w prawie pana rodu ludzkiego istnieje zasada: „Przed mieczem — propozycja islamu", proponujemy najpierw wam we własnych waszych osobach islam. Jeżeli staniecie się muzułmanami, będziecie ocaleni. Jeśli nie stając się nimi poddacie zamek bez walki, to zastosujemy się w nim do przykazania Ałłaha: maluczkim z was ani wielmożom, bogatym ani biednym wyrządzona nie będzie żadna krzywda — wszyscy będziecie żyć w bezpieczeństwie i pokoju. Każdemu z was, kto zapragnie wynieść się do innej jakiej miejscowości, nie zadając gwałtu ani nie naruszając jego mienia lub zapasów żywności przyda się zaufanego człowieka i wyśle się go razem z żoną i rodziną oraz wyprawi go do 329 Kara Mustafa pasza do Fejzułłaha efendiego :> \\-t.-.- ,,, *; upragnionej przezeń miejscowości. Ten zaś, kto zechce pozostać, będzie wraz ze swoim majątkiem i zapasami żywności wzięty w opiekę i pozostanie w spokoju na poprzednich warunkach. Natomiast jeśli się będziecie sprzeciwiać i stawiać opór, wówczas z łaski Ałłaha Najwyższego zamek Wiedeń zostanie przemożną potęgą padyszacha zdobyty i opanowany, a wtedy ani jednej osoby nie oszczędzi się i nie pożałuje, lecz gwoli Ałłaha Najwyższego, który stworzył ziemię i niebiosa, a żadnych wspólników nie ma — wy sami będziecie wyrżnięci, mienie wasze i zapasy żywności będą złupione, zaś wasze dzieci pójdą w jasyr. I pokój z tym, kto idzie w ślad za Przewodnikiem. W obozie na polu pod Wiedniem. Kara Mustafa pasza do Fejzułłaha efendiego, wychowawcy synów sułtana Mehmeda IV Po złożeniu na świetnym, z cnotami sprzymierzonym dworze i w przedostoj-nej, śladem nauk kroczącej siedzibie wielmożnego, znakomitego i prawego efendiego jegomości szczerych, z przyjaźnią spojonych powinszowań i rozlicznych, miłością poręczonych pozdrowień, przyjazna wiadomość dla jaśniejącego, promiennego jak słońce umysłu [Waszego] jest następująca: List Wasz przyjacielski doszedł [nas], a przez odczytanie zawartych w nim wyrazów szczere oddanie wieszczących i argumentów świadczących o serdeczności odnieśliśmy niezwykłą, nie kończącą się radość. Obyście zawsze siedzieli na poduszce dobrego zdrowia! Mój [efendi] cnót pełen! Gdybyście raczyli zapytać o sprawy w tych stronach, tedy — chwała Ałłahowi Najwyższemu! — dzięki wielkiej mocy zdobywcy świata, majestatycznego pana naszego, jegomości padyszacha oblicza ziemi, krusząc potęgę wielobożców oraz pustosząc i plądrując posiadłości nieprzyjaciół wiary, we środę dnia dziewiętnastego tego oto osamotnionego miesiąca redżebaa stanęliśmy obozem na polu pod Wiedniem, a zasiadłszy tejże nocy w okopach, dzięki łaskawości i pomocy Króla Najwyższego dusimy oblężonych potępieńców jak się należy, drzemy karty [księgi] ich spokoju i wytchnienia tudzież czynimy, co tylko w mocy naszej, ażeby poprzez niezliczone wysiłki, [podejmowane] w nocy i we dnie, posuwać się do przodu i z Bożą pomocą czym prędzej zdobyć i opanować [ten zamek]. W Bogu Wspaniałym i Najwyższym mamy nadzieję i o to Go również prosimy, aby przez dojście do skutku tego szczęśliwego i upragnionego zwy- » 14 lipca 1683 330 Kara Mustafa pasza do Fejzułłaha efendiego cięstwa wszystek lud mahometański ucieszył i uradował, natomiast nieprzyjaciół skazanych na powrót do piekieł — rozbił i pokonał. Dostojność [Waszą], ośrodek cnót, prosimy, abyście wojsko zwycięskie, jakie się znajduje w tych stronach, tudzież nas, szczerze i przyjaźnie [do Was] nastrojonych — wspominali w płynącym z przyjaznego serca błogosławieństwie, a i w przyszłości pilnie raczyli pisać i uwiadamiać nas o sprawach i rzeczach, o jakich oznajmiać należy. Na koniec — niech wiecznie trwają dni [Waszej] chwały i cnót! PRZYPISY SŁOWNIK TERMINÓW OBCYCH wtr •t: f i la-' ot Przypisy Wstęp 1 R. F. Kreutel, Osmanische Berichte iiber Kara Mustafas Feldzug gegen Wien,< „Die Welt des Islams", N. S., XII (1969), nr 4, s. 196—227. 2 N. T u r c h i, Maurocordato, „Enciclopedia Italiana", XXII, s. 620; O. B r u n n e r, Eine osmanische Quelle żur Geschichte der Belagerung Wiens im Jahre 1683, „Mitteilungen des Yereines fur Geschichte der Stadt Wien", V (1925), s. 37—41 (biografia A. Mawrokor-data na s. 38—39); R. F. Kreutel, Kara Mustafas Feldzug gegen Wien nach dem Tagebuch des Pfortendolmetschers A. Maurokorddtos, tamże, XXVII (1971), s. 47—82 (biografia A. Mawrokordata na s. 47—48). 3 Documente privitoare la istoria Romanilor, culese de Eudoxiu de Hurmuzaki, Xlii: Texte grecesti privitoare la istoria romaneasca, culese si publicate cu introducere si indicele numelor de A. Papadopulos-Kerameus, Bucuresti 1909, nr l, s. 3—47. * Scrieri si documente grecesti prMtoare la istoria Romanilor din anii 1592—1837, culese si publicate in tomul XIII din documentele Hurmuzaki de A. Papadopulos-Kerameus, traduse de G. Murnu §i C. Litzica, Bucuresti 1914, nr l, s. l—43. 5 Brunner, op. cit. 6 Kreutel, Kara Mustafas Feldzug, s. 49—76. 7 Tamże, s. 56, 62—65. '-' 8 Tamże, s. 57, 69—71, 73—76. • fl Szczegóły podaje Kreutel, Osmanische Berichte, nr l, s. 199. 10 M. A r i f, Ikindii Wijana seferi hakkynda [O drugiej wyprawie wiedeńskiej], „Tarich-i Osmani Endżiimeni Medżmuasy" III (1912), s. 994. 11 Kara Mustafa vor Wien. Das turkische Tagebuch der Belagerung Wiens 1683, verfasst vom Zeremonienmeister der Hohen Pforte. tJbersetzt, eingeleitet und erklart von Richard F. Kreutel, Graz—Wien—Koln 1955. Wyjątki z dziennika Mistrza Ceremonii stanowią część I książki (s. 17—123 i przypisy do s. 132); cześć II stanowią uzupełnienia wedle Silahdara, o którym por. tu dalej (s. 133—169 i przypisy s. 170—172), po czym następuje omówienie reprodukowanego tam tureckiego planu oblężenia Wiednia w r. 1683 (s. 175— —178) i skorowidze (do s. 194). Książka była wznawiana dwukrotnie (1960 i 1966), a w r. 1967 ukazało się jej popularne wydanie w Monachium. 12 Kreutel, Osmanische Berichte, nr l, s. 203. 13 Devlet-i Aliyye Tesrifatcibasisi A h m e d aga, Yiyana kusatmasi gunliigu [Główny Mistrz Ceremonii Wysokiej Porty Ahmed aga, Dziennik oblężenia Wiednia], przekład i komentarze R. F. Kreutła w przekładzie tureckim pióra Esat'a Nermiego, b.m. 1970. 14 Kreutel, Kara Mustafa vor Wien, s. 104, 109, 116. O cesarzu wspomina Mistrz Ceremonii dwukrotnie, na s, 104 i 116; za pierwszym razem podaje, że cesarz ciągnie z królem polskim prowadząc 30000 piechoty i 40000 jazdy, zaś na s. 116, w „Aneksie" oblicza siły cesarza i króla polskiego łącznie na 200 000. 334 Przypisy do Osmańskich i krymskich źródeł... 13 Sil ah dar Fyndykłyły Mehmed aga, Silahdar tarichi [Kronika Silahda-ra], wyd. A. Refik, I—II, Istanbuł 1928. Dane biograficzne o Silahdarze podaje wedle Wstępu wydawcy, I, s. III—XII. 16 Por. o nim F. Babinger, Die Geschichtsschreiber der Osmanen und ihre W erkę, Leipzig 1928, nr 198, s. 227—228. 17 Arif, op. cit. Dane o autorze według Wstępu wydawcy, s. 994—996; tekst Esiriego zajmuje tu s. 996—1016 i 1071—1075. is Wylicza je K r e u t e l, Osmanische Berichte, nr 4, s. 212. 19 Por. H. Wurm, Der osmanische Historiker Hitseyn b. Ga'fer, genannt Hezarfenn, und die Istanbuler Gesellschaft in der zweiten Hdlfte des 17. Jahrhunderts, Freiburg im Breisgau 1971, s. 73—149 (rozdziały: Hezarfenns Leben, Hezarfenns Werke i Hezarfenns Interesse jiir Europa und Europaer). 20 Brieve Storia, In cui si narrano le cagioni delia passata Guerra fra lo Imperadore, e la Casa Ottomana, o ciocche nellassedio di Yienna, e per alcun tempo dapoi a Turchi awenne, composto da uno storico turco, e nella nostra volgare favella ridutta..., Bologna 1709. 21 V. Roś e n, Remarąues sur les manuscrits orientaux de la collection Marsigli a Bologne, Roma 1885; cytuje Wurm, op. cit., s. 120. ub . «sf 22 Kreutel, Osmanische Berichte, nr 5, s. 214. A . .'•_ ., 23 Wurm, op. cit., s. 117. ;n^\ ii» 2* Tamże, s. 119. 2= Ottoman Statecraft. The Book of Counsel for Yezirs and Governors of San Mehmed Pasha, the Defterdar [...]. Turkisch Text with Introduction, Translation and Notes by W. L. Wright, Princeton 1935. Dane biograficzne o autorze czerpię ze Wstępu wydawcy, s. 4—12. Por. też Babinger, op. cit., nr 220, s. 247—249, gdzie potoczone są dodatkowe szczegóły o autorze oraz tytuły jego kroniki. 26 Babinger, op. cit., nr 237, s. 268—269; Kreutel, Osmanische Berichte, nr 7, s. 218—219. 27 J. v. Ha m m er, Aus dem osmanischen Reichsgeschichtsschreiber Raschid, w: J. Hormayr (wyd.), Taschenbuch f itr vaterldndische Geschichte, Wien 1824, s. 302—311. 28 Collectanea z dziejopisów tureckich rzeczy do historyi polskiey służących, z dodatkiem objaśnień potrzebnych i uwag, przez J. J. S. Sękowskiego, Professora Zwy-czaynego Języków Wschodnich w Cesarskim Uniwersytecie S. Peterburgskim. Tom drugi, z wizerunkami odbijanemi na kamieniu, w Warszawie 1825, s. 129—194. 29 I. Pietraszewski, Nowy przekład dziejopisów tureckich dotyczących się historyi polskiej, a szczególnie} Tarychy W asy f Efendego, Berlin 1846. 30 O tej i innych pomyłkach J. Hammera w związku z relacją Raszida por. Kreutel, Osmanische Berichte, s. 224—226. 31 Por. Kreutel, op. cit., s. 222. W przekładzie J. Sękowskiego odnośny ustęp został pominięty. 32 Wspomnienia te w tłumaczeniu na dzisiejszą turecczyznę opublikowali A. Turek — F. Cetin D e r i n, Feyzulldh Efendfnin kendi kaleminden hal terciimesi [Żywot Fejzułłaha efendiego przez niego samego skreślony], „Tarih Dergisi", XXIII (1969), s. 205—218 i XXIV (1970), s. 69—72. Cytowany tu ustęp znajduje się w t. XXIV, s. 72. Praca ta ukazała się już po wyjściu artykułu K r e u 11 a, Osmanische Berichte. 33 O Taibie por. Babinger, op. cit., nr 224, s. 254—255; o Sulejmanie ibn Szamda-nizadem tamże, nr 284, s. 306—307. Opieram się tu na zdaniu Kreutla, Kara Mustafa vor Wien, s. 16, gdzie cytowany jest również historyk osmański Mustafa Nuri pasza, z XIX w. Dziełami tych autorów (z których pierwsze znajduje się w rękopisie w wiedeńskiej Nationalbibliothek) nie mogłem się zająć. 335 Przypisy do Osmańskich i krymskich źródeł... tiiu: 34 Kreutel, Osmanische Berichte, nr 8, s. 219. '" l> 35 Asseb o-ssejjar iii Sieni1 płaniet [...], soczinienije Sejjida Muchammeda Rizy, wyd. A. Kazembeg, Kazań 1832, s. 185. 36 Kreutel, Kara Mustafa vor Wien, s. 16 i Osmanische Berichte, s. 198. 37 Kreutel, Kara Mustafa vor Wien, s. 16. Autor zapowiada tu opracowanie i wydanie odnośnych dokumentów z archiwów wiedeńskich i stambulskich. są Z sidżyllatów rumelijskich epoki wyprawy wiedeńskiej. Akta tureckie (tekst turecki i polski), zebrał i opracował Jan Grzegorzewski. Część polska (s. 264) drukowana „We Lwowie nakładem Towarzystwa dla popierania nauki polskiej 1912". Część turecka (s. 144) nosi tytuł: Ungurus seferi we Bedż muhasarasyna dair Turkije sidżillatyndan miiste-chradż ewraktyr [Dokumenty dotyczące wyprawy węgierskiej i oblężenia Wiednia, wyjęte z sidżillatów tureckich] i została złożona i odbita w Stambule w r. 1327 h. (I 1909— I 1910 r. n.e.). Obie części scalone i zbroszurowane we Lwowie. O wydawcy por. T. K[o-walski], Jan Grzegorzewski, „Nowa Reforma", 1923, nr 56, s. 2; Wł. Za j ą czk o w ski, Jan Grzegorzewski (1850—1922), w: Polski Słownik Biograficzny, t. IX, s. 95—97; J. Reychman, Peleryna, ciupaga i znak tajemny, Kraków 1971, s. 66—67. 39 Bardzo pochlebną recenzję publikacji J. Grzegorzewskiego pod kątem widzenia bałka-nisty zamieścił uczony czeski J. Kabrda w „Izwestija na Istoriczeskoto Drużestwo w Sofia", XIV—XV (1937), s. 267—270, podkreślając „przekład dosłowny i dokładny"; wspomina o niej też Reychman, 1. cit. Wcześniej doniosłość pracy polskiego orientalisty ocenił Dr Leo Barbar in Wratza (Bulgarien), Żur wirtschaftlichen Grundlage des Feld-zuges der Tiirken gegen Wien im Jahre 1683, Wien und Leipzig 1916 („Wiener Staats- -wissenschaftliche Studien", Bd. XIII, Heft 1), s. 45. Autor oparł się na tłumaczeniach J. Grzegorzewskiego jako na jedynym źródle i wykorzystał je gruntownie, a mimo to nie cytuje tej publikacji wedle ogólnie przyjętych zasad i tylko przelotnie wspomina o „polnische Regesten (i/c/)" Grzegorzewskiego. 40 Por. uwagę G. Jacoba, „Der Islam", VII (1917), s. 172 i 185 oraz J. H. Mordt-manna, „Mitteilungen żur osmanischen Geschichte", I (1922), s. 195. W Austrii przeoczono pracę J. Grzegorzewskiego całkowicie i nie zna jej również R. F. Kreutel, chociaż •egzemplarz obowiązkowy tej publikacji znajduje się w dawnej Kaiserliche Bibliothek — dzisiejszej Osterreichische Nationalbibliothek w Wiedniu. 41 Pracę J. Grzegorzewskiego recenzował dr W. M e j b a u m, „Kwartalnik Historyczny", XXVII (1913), s. 123—128. Znając turecki chyba bardzo słabo wdał się on w analizę tekstu tureckiego i przekładu, w którym zwrócił uwagę na sprawy zgoła nieistotne, poważniejszych zaś mankamentów nie był w stanie dostrzec. Odpowiednio błaha była również Odprawa, dana mu przez J. Grzegorzewskiego tamże, XXVIII (1914). Parę słów uznania poświecił tej pracy nasz znakomity turkolog prof. T. Kowalski, 1. cit. 42 L. Fekete, Die Siyaąat-Schrift in der tiirkischen Finanzverwaltung, I, Budapest 1955, nr 43—46, s. 732—803. Wspomnianą listę podarków dla Kara Mustafy znajdujemy •tu na s. 802—803; wymienia ona 100 okk (funtów) mięsa, 130 sztuk kiełbas dwojakiego .gatunku, 400 sztuk nóżek owczych, 35 sztuk płucek i 4 sztuki flaków wołowych. 43 Tamże, nr 47, s. 804—815. 44 Z. Vesela-Pfenosilova, Quelques chartes turąues concernant la correspon-dance de la Porte Sublime avec Imre Thókóly, „Archiy Orientalni", XXIX (1961), s. 546— 574 i 4 tabl. 45 F. Babinger, Qara Mustafa Pachas Esseger Sendschreiben an den Markgrafen Herman von Baden, „Archiy Orientalni", IV (1932), s. 23—33. Zamieszczone są tu: fotokopia oryginału, tekst turecki, dwa przekłady włoskie z XVII w. i przekład niemiecki formuły -wstępnej. 46 Ch. Edhem, Kara Mustafa paszanyn Szopron szehri ahalisine bejannamesi 336 Przypisy do Osmańskich i krymskich źródel... [Odezwa Kara Mustafy paszy do ludności miasta Sopran], „Tarich-i Osmani Endżumeni Medżmuasy", III (1912), s. 924—937. 47 G. J a co b, Tiirkische Urkunden, „Der Islam", VII (1917), nr 2, s. 284—285. 48 Z. V e s e l a - P r e n o s i l o v a, op. cit, nr VIII. 49 J. H. M o r d t m a n n, Kara Mustafa's Sendschreiben an die Wiener mit der Auf-forderung, den Islam anzunehmen und die Stadt zu ubergeben, „Byzantinische Zeitschrift", XXI (1912), s. 143. 50 Jacob, op. cit., nr l, s. 281—284: Aufforderung Kara Mustafas an die Wiener, sich zum Islam zu bekehren oder ihre Stadt zu ubergeben. Wydawca zamieścił oprócz tekstu tureckiego i przekładu również fotokopię dokumentu i osobno pomniejszoną reprodukcję pieczęci. 51 J. H. Mordtmann, Zu den tiirkischen Urkunden, „Der Islam", IX (1919), s. 106—107. 52 K. Hol ter, Tiirkische Urkunden f tir Bruck a.d.L. aus dem Jahre 1683, „Unsere Heimat. Monatsblatt des Vereines fur Landeskunde fur Niederosterreich und Wien", IX (1936), s. 268—279 i 5 tablic. Dokumenty te omówił później H. G. Walter, Tiirkische Urkunden von 1683 aus Bruck an der Leitha, „Kulturberichte aus Niederosterreich", dodatek do „Amtliche Nachrichten der n.-o. Landesregierung" z 15 września 1953 r., s. 68—69. 53 [V. von R e n n e r], Tiirkische Urkunden, den Krieg des Jahres 1683 betreffend, nach den Aufzeichnungen des Marc'Antonio Mamucha delia Torre, w: Yierundzwanzigster Jahresbericht des Leopoldstadter Communal- Real- und Obergymnasiums in Wien, Wien 1888, s. 3—48. List Kara Mustafy do Fejzułłaha efendiego wydał R. F. Kreutel, Osma-nisch-tiirkische Chrestomathie, Wiesbaden 1965, nr 40, s. 37. 54 R e n n e r, op. cit. 55 F. Kraelitz-Greiffenhorst, Aufforderungs- und Kontributionsschreiben des Tataren-Hans Murad Giraj vom Jahre 1683 an Wr. Neustadt, „Mitteilungen żur osmani-schen Geschichte", I (1922), s. 223—231. 56 Tamże, s. 226. Część I 1 Oryginalnej nazwy Konstantynopola w postaci Kostantinijje (z ar. Kustanti-nijje) używali Turcy rzadko; z reguły spotyka się ją tylko na osmańskich monetach w oznaczeniu mennicy tudzież w formule miejsca wystawienia listów i rozporządzeń sułtanów i wielkich wezyrów. Po zdobyciu miasta w r. 1453 sułtan Mehmed II (1451—1481) nadał mu oficjalnie nazwę Islambol. Nazwę tę objaśnia się zwykle jako złożoną z ar. islam i tur. boi 'pełen' i tłumaczy jako '[miasto] pełne islamu', jednakże owo boi to skrót z gr. polis 'miasto', a zatem Islambol 1o właściwie Islampol 'Miasto Islamu'. Również ta nazwa jest rzadka w tekstach osmańskich. Od dawna, jeszcze przed jego zdobyciem, był Konstantynopol nazywany przez Turków Istanbul. Najpospolitsza ta nazwa miasta, dziś urzędowa, w Polsce od dawna znana w postaci Stambuł, pochodzi z nowogr. is tin Polin 'do Miasta', gdzie samo Polis 'Gród, Miasto' oznaczało stolicę bizantyńską, podobnie jak u Rzymian samo Urbs było nazwą Rzymu. 2 Historyk turecki opowiada o pokoju między carem Fiodorem Aleksiejewiczem (1676— 1682) a chanem krymskim Murad Gerejem (1677—1683), zawartym 3/13 stycznia 1681 r. w Bagczesaraju i akceptowanym następnie przez Portę. Chodziło wówczas o likwidację konfliktu między państwami muzułmańskimi, Krymem i Turcją a Moskwą, o Ukrainę, który wybuchł w r. 1676 w związku z zajęciem przez wojska carskie Czehrynia, stolicy hetmana Ukrainy Prawobrzeżnej Piotra Doroszenki, od r. 1668 lennika Porty. Wyprawa turecko-tatar-ska na Czehryń w r. 1677 pod wodzą paszy oczakowskiego Szejtana Ibrahima (wodza wyprawy na Polskę w r. 1676) i chana Selim Gereja I (panował od r. 1671) skończyła się niepowodzeniem, za co obaj zapłacili utratą stanowisk. W r. 1678 Kara Mustafa i nowy chan Murad Gerej zdobyli Czehryń i spalili go, ale ponieśli ogromne straty w materiale i ludziach. Politycznych korzyści z tego „zwycięstwa" Porta nie miała i wreszcie musiała pogodzić się z zajęciem lwiej części Ukrainy przez carat. Por. N. A. S m i r n o w, Rossija i Turcija w XVI—XVII ww., II, Moskwa 1946, s. 165—167. Świadkiem wyprawy czehryńskiej Kara Mustafy był Samuel Proski, który musiał towarzyszyć w niej wielkiemu wezyrowi jako rezydent z ramienia króla Jana III i Rzeczypospolitej ustanowiony przez J. Gnińskiego, posła do Porty w celu ratyfikacji traktatu żórawińskiego. S. Proski opisał też dzieje tej wyprawy. Por. F. Pułaski (wyd.), Żródla do poselstwa Jana Gnińskiego wojewody chel-mińskiego do Turcji w latach 1677—1678, Warszawa 1907, nr 129, s. 359—378. 3Adrianopol (z nazw tureckich tego miasta najczęstsza jest, dziś urzędowa, Edir-ne) — miasto w Turcji na granicy z Bułgarią i Grecją, o 210 km na pn.-zach. od Stambułu, w zakolu Tundży, tuż przy jej ujściu do Maricy i niedaleko ujścia Ardy, wpadającej do Ma-ricy od południa. Miasto zdobyte przez Turków w r. 1362, było w latach 1402—1453 drugą po Brusie stolicą władców osmańskich i wraz z obwodem stanowiło ich domenę prywatną. Adrianopol posiadał doniosłe znaczenie strategiczne (port rzeczny, 5 mostów na Tundży 338 Przypisy do Części I i Maricy, przez które prowadziły ważne szlaki na zachód, zbrojownie) oraz był ośrodkiem kultury i uczoności — nie tylko muzułmańskiej, bo miał tu siedzibę także grecki metropolita i wielki rabin. Dwa seraje, liczne meczety i inne budowle o wysokiej wartości artystycznej, okolice bogate w lasy i łowiska czyniły miasto ulubioną rezydencją sułtanów także po r. 1453. (Por. M. Tayyib G ó k b i l g i n, Edirne, w Encyclopedie de l'lslam, wyd. 2). Adria-nopol był ulubioną siedzibą sułtana Mehmeda IV, zapalonego myśliwego, który też przeszedł do historii z przydomkiem Awdiy 'Łowca, Myśliwy'. Tym razem bawił tam od jesieni r. 1680. 4 Chodzi o wypłatę żołdu za IV kwartał r. 1091 h. (25 października r. 1680 — 20 stycznia r. 1681). Porta wypłacała swym wojskom żołd kwartalnie z dołu, zazwyczaj z wielkim opóźnieniem, którego przyczyną bywały najczęściej pustki w skarbie. Wypłatę urządzano często w dniach przyjęć posłów obcych, dawało to bowiem okazję zademonstrowania potencjału militarnego państwa osmańskiego. O takiej demonstracji z okazji przyjazdu posła moskiewskiego czytamy tu na s. 52. 5 Brama Szczęścia (ar. Bab-i Saadet) — nazwa drugiej, wewnętrznej bramy w pałacach sułtańskich. 6 Kara Ibrahim pasza rodem z okolic Bajburtu w Azji Mniejszej na wschód od Trabzonu (Trapezuntu) rozpoczął karierę jako prosty żołnierz, a do godności paszy i wezyra doszedł dzięki Kara Mustafie. Ten, zostawszy w r. 1660 namiestnikiem sylistryjskim, uczynił go najpierw swoim kiahią, zaś w r. 1677, już jako wielki wezyr, oddał mu naczelne dowództwo floty sułtańskiej, rychło jednak począł obawiać się go jako konkurenta zbyt niezależnego i nielojalnego. Obawy Kara Mustafy sprawdziły się w r. 1683, kiedy jego dawny podopieczny po trupie swego dobrodzieja doszedł do władzy najwyższej. O intrygach, związanych z tym, por. tu s. 202—204. Kara Ibrahim zawiódł nadzieje sułtana, toteż już w grudniu r. 1685 został usunięty ze stanowiska wielkiego wezyra i zesłany na Rodos, a w czerwcu r. 1687 zgładzony w ten sam sposób jak Kara Mustafa. Por. I. H. Uzunęarsili, Osmanh tarihi [Historia osmańska], Ul/2, Ankara 1954, s. 423—424. 7 H a f s a (dziś Havsa) — miasteczko o 30 km na pd.-wsch. od Adrianopola 8 Mustafa pasza z przydomkiem Bekri, tj. 'Pijak, Alkoholik', był janczaragą od r. 1679. Jako stronnik Kara Mustafy i współorganizator wyprawy wiedeńskiej ponosił on też w wielkim stopniu odpowiedzialność za klęskę pod Wiedniem, mimo to jednak uniknął kary, a nawet dopilnował wykonania wyroku śmierci na wielkim wezyrze, a później objął dowództwo nad wojskami Porty na froncie węgierskim. Na tym stanowisku wykazał całkowity brak talentu i beztroskę, toteż rychło je postradał. W r. 1686 został mimo to ponownie janczaragą, a w rok później doszedł do godności wielkiego wezyra. Usunięty z tego urzędu w r. 1689, zmarł niedługo potem śmiercią naturalną. Por. Uzuncarjili, op. cit., III/2, s. 430—431. 9 W a n — miasto na wschodnim brzegu jeziora Wan, ośrodek ejaletu o wielkim znaczeniu gospodarczym i politycznym ze względu na sąsiedztwo Persji, zamieszkałego przez Turków oraz licznych Kurdów i Ormian. 10 Dwa miasta święte islamu — to Mekka i Medyna. Stanowiły one osobny sandżak lub emirat. 11 F i l i p o p o l (tur. Filibe) — miasto Płowdiw w Bułgarii (w okresie panowania tureckiego — w ejalecie rumelijskim). Por. jego opis z r. 1652 w Księdze podróży Ewliji Czelebiego. Wybór. Tłumaczyli z tureckiego Z. Abrahamowicz, A. Dubłński, St. Płaskowic-ka-Rymkiewicz, Warszawa 1969, s. 86—88. 12 C z i r m e n (dziś Phtelia) — miasto w Grecji nad Maricą o 30 km na zachód od Adrianopola, w okresie panowania tureckiego (1371—1912) ośrodek sandżaku w ejalecie rumelijskim. ;;..•:. 13Chasseki sułtanka to pierwsza dama w haremie Mehmeda IV, matka wymie- 339 Przypisy do Części I nionych tu dwóch jego synów, sułtanka Rąbią Gulnusz tJmmetułłah, Włoszka rodem, o panieńskim nazwisku Verizzi, przez Europejczyków nazywana Retimo — od nazwy rodzinnego miasta na Krecie. Por. A. D. A l d e r s o n, The Structure of the Ottoman Dynasty, Oxford 1956, tabl. XXXVII. Sułtan Mustafa — syn pierworodny Mehmeda IV i Rabii Gulnusz. Ur. 5 czerwca 1664 r., panował jako Mustafa II od 6 lutego 1695 r. do 22 sierpnia 1703 r. Usunięty na1 skutek nieudolności, zmarł 29 grudnia t.r. Por. Alderson, op. cit., tabl. XL. Sułtan Ahmed — młodszy syn tychże. Ur. 31 grudnia r. 1673, panował po Mustafie II do l października r. 1730 jako Ahmed III. Zdetronizowany wskutek nieudolności, zmarł 11 lipca r. 1736 prawdopodobnie wskutek otrucia. Por. Alderson, op. cit., tabl. XV i XLI. 14 E j j u b (lub Ejjub Ansari) — dzielnica w Stambule nad Złotym Rogiem. Nazwę bierze od znajdującego się tam meczetu zbudowanego przez Mehmeda II zaraz po zdobyciu Konstantynopola (1453) i nazwanego imieniem legendarnego rycerza arabskiego, który padł podczas jednego z nieudanych ataków muzułmańskich na Bizancjum w w. VIII, a którego grób odkryli tureccy zdobywcy miasta. W meczecie tym odbywały się m.in. uroczystości związane z wstąpieniem sułtanów na tron. Dzielnicę, meczet i ceremonię przypasania miecza nowo obranemu sułtanowi odpowiadającą koronacji władców chrześcijańskich opisał J. v. H a inni e r, Constantinopolis und der Bosporos, órtlich und geschichtlich beschrieben. Pesth 1822: I, s. 399—402 i II, s. 21—37. 15 Karaagacz (tur. 'Wiąz') — okolica na lewym brzegu Złotego Rogu, nieco wyżej od leżącego na brzegu przeciwnym Ejjubu, gdzie mieściła się jedna z letnich rezydencyj sułtańskich. Por. H a m m e r, op. cit., II, s. 42—43 i mapa. 16 K ił c z ii k Czekmedże — miasteczko nad Morzem Marmara o 20 km na zachód od Stambułu. Por. jego opis w Księdze podróży Ewliji Czelebiego..., s. 17—18. 17 Błogosławiony płaszcz i święta chorągiew — dwie najcenniejsze relikwie muzułmańskie, zdobyte w r. 1517 przez Sułtana Selima I Groźnego (1512—1520) podczas wyprawy na mamelucki Egipt i odtąd przechowywane w specjalnej „komnacie płaszcza świętego" w pałacu sułtańskim w Stambule. Płaszcz („błogosławiony" lub „święty") miał pierwotnie należeć do Mahometa, który darował go poecie arabskiemu Kabowi ibn Zuhajrowi w nagrodę za poemat na jego cześć. O świętej chorągwi Proroka opowiada Silah-dar w związku z wyprawą wiedeńską, por. tu s. 81. 18Walide sułtanka — sułtanka matka Mehmeda IV, Turban Hadidże, podobno Rusinka rodem. Roztaczała ona opiekę nad wspomnianymi tu dwoma synami sułtana Ibra-hima (1640—1648), którym groziła ustawicznie śmierć z rąk bojącego się zdrady Mehmeda IV, ich brata, i z tego powodu przebywała stale w ich otoczeniu. 19 Sułtan Sulejman — przyrodni brat Mehmeda IV, młodszy od niego o 3V2 miesiąca. Ur. 15 kwietnia 1642, panował po zdetronizowaniu niedbałego o losy państwa Mehmeda IV od 9 listopada 1687 do śmierci w dniu 23 czerwca 1691 jako Sulejman n. Por. Alderson, op. cit., tabl. XXXIX. Sułtan Ahmed — rodzony brat Mehmeda IV. Ur. 25 lutego 1643, panował jako Ahmed II po Sułejmanie II do śmierci w dniu 6 lutego 1695. Por. ibid. 20Fazył Mustafa pasza — młodszy syn Koprulu Mehmeda paszy, słynnego wielkiego wezyra w latach 1656—1661 i brat Kopruluzade Ahmeda paszy, wielkiego wezyra w latach 1661—1676, a zarazem szwagier Kara Mustafy, który w młodości pojął za żonę córkę Koprulu Mehmeda. Przydomek Fazyl (ar. 'Oświecony, Szlachetny') nosił również jego brat, obaj bowiem otrzymali wysokie wykształcenie, czym korzystnie wybijali się spośród tłumu wezyrów, często prostaków i ignorantów. W r. 1687, na ogólne żądanie wojska i dygnitarzy Porty jako kajmakam przeprowadził detronizację sułtana Mehmeda IV i osadził na tronie Sulejmana II. Dnia 10 listopada 1689 objął rządy wielkowezyrskie, które sprawo- 340 Przypisy do Części I 341 Przypisy do Części I wał do 20 września 1691, tj. do śmierci w bitwie z wojskami Świętej Ligi pod Slankamen (ciała nie odnaleziono). 21 Dawudpasza — równina na zachód od Stambułu, za jego murami. Bywała miejscem pierwszego postoju wojsk Porty w czasie ich marszów ze Stambułu na zachód. Nazwę zawdzięcza znajdującemu się tam serajowi Dawuda paszy z przydomkiem Kodża (tur. 'Stary') i Arnawud ('Albańczyk'), który jako chrześcijański braniec-rekrut janczarski doszedł dzięki zdolnościom i wysokiej kulturze do bogactw i urzędu wielkiego wezyra (1483—1489). Por. Hammer, Constantinopolis..., II, s. 12—15. 22 Anatolia (tur. Anadołu; z gr. Anatoli 'Wschód') — Azja Mniejsza, a w w. XV— XVIII właściwie tylko zachodnia jej część, stanowiąca ejalet pod taż nazwą ze stolicą w Ankarze, później w Ktitahii. Anatolia (ejalet) dzieliła się na 14 sandżaków. 3 dalsze na pd.-zach. krańcach półwyspu podlegały władzy kapudana paszy. (Por. artykuł Anadołu w Encyclopedie de l'Islam, wyd. 2.) W w. XVII Anatolia bywała często widownią powstań ludności uciskanej przez administrację i wojsko; bunt ten przybierał często formy bandytyzmu. 23 Brama Monarsza (ar.-per. Bab-i Humajun) — brama pałacu sułtańskiego w Stambule prowadząca do dżamii Aja Sofia. 24 G a l a t a — miasto założone w okresie cesarstwa bizantyjskiego przez Genueńczyków na lewym (pn.) brzegu Złotego Rogu i brzegu Bosforu, później dzielnica Stambułu. Jedna z bram Galaty (od strony Złotego Rogu) nosiła nazwę Azab Kapusu 'Brama Aza-bów' od nazwy specjalnej formacji wojskowej, zatrudnionej również w tamtejszym porcie i magazynach. Wśród ostatnich najważniejszą rolę w życiu stambulskiego portu handlowego odgrywały Składy pod Ołowiem (tur.-ar. Kurszunlu Machzeri), które znajdowały się w tej okolicy. Por. Hammer, Constantinopolis..., II, s. 75—83. 25Husejn aga — zarządca ceł (pers.-ar. giimruk emini) w porcie stambulskim, był z racji swego urzędu postacią bardzo popularną w kręgach Europejczyków zamieszkałych na Galacie, głównie zaś wśród Anglików, którzy w tym czasie mieli z nim najwięcej do czynienia jako najpoważniejsi partnerzy w handlu zagranicznym Turcji. Husejn aga utrzymywał żywe kontakty z członkami ambasady angielskiej, a w domach ich, w których często gościł, nie stronił od zakazanego przez Mahometa wina i nawet od nierównie bardziej „nieczystej" wieprzowiny. Będąc wrogo usposobiony do Kara Mustafy, którego nadmierna chciwość omal nie doprowadziła do wycofania się Anglików z handlu z Turcją, co groziłoby Porcie utratą wielkich dochodów z ceł, informował on często swoich europejskich przyjaciół o posunięciach i zamierzeniach wielkiego wezyra. Przytoczone tu słowa są właśnie wyrazem jego nieprzychylnego stosunku do Kara Mustafy. Por. G. F. Abbott, Under the Turk in Constantinople. A Record of Sir John Finch's Embassy 1674—1681, London 1920, s. 248, 319, 326. 26 T e r s a n e (z ar. Dar as-sanat 'Dom sztuki, rzemiosła', z którego pochodzi wyraz europ, arsenaf) — to nazwa kompleksu portowo-stoczniowego na lewym (pn.) brzegu Złotego Rogu, w dzielnicy Kasympasza (od imienia jednego z jej budowniczych, admirała w XVI w.). Por. Hammer, op. cit., II, s. 55 i n. oraz mapa Stambułu w t. I. Tu też musiał znajdować się ogród (park) Tersane. 21 Chaskóju — okolica na lewym brzegu Złotego Rogu, powyżej dzielnicy Kasympasza. W Chaskóju, dawnej 'domenie [sułtanów]', osiedlono za Mehmeda IV część Żydów, poprzednio zamieszkałych po przeciwnej stronie zatoki. Por. Hammer, op. cit., II, s. 51—55 i mapa w t. I. 28 Nazwę Parmak Kapy (tur.; parmak znaczy 'palec; balasek') nosiła brama lub okolica w dzielnicy Bajezid w Stambule, w sąsiedztwie dżamii Bajezida II Świętego (1481— 1512). Por. Uzunęargili, Osmanli tarihi, III/2, s. 388. 29 Mowa tu o gońcu carskim Timofieju Protopopowie. Poprzednio, w marcu r. 1680, bawił w Stambule goniec moskiewski Nikifor Kudriawcew. Por. S m i r n o w, op. cit., II, s. 166. Wyrażenie „poseł mniejszy" na określenie gońców jest właściwe bynajmniej nie językowi rosyjskiemu, lecz tureckiemu (kiicziik elczi). 30 Komnatę Pod Kopułą (ar.-tur. Kubbeałty), w której odbywały się posiedzenia sułtańskiego dywanu i przyjęcia posłów zagranicznych, wraz z opisaną tu kratą przedstawiają dwie miniatury P. P. Sevina z pobytu J. Gnińskiego w Stambule w r. 1677. Por. Pułaski, op. cit., wkładki między s. 38 i 39. 31 Kawa k (tur. 'Topola') — okolica w Uskiidarze na azjatyckim brzegu Bosforu, na wprost Przylądka Pałacowego. 32 Mowa tu o praktykowanym co roku na wiosnę wyjeździe floty sułtańskiej z portu nad Złotym Rogiem na objazd Morza Egejskiego dla ochrony posiadłości osmańskich przed atakami korsarzy chrześcijańskich. 33 Wyraz tur. jaty znaczy 'wybrzeże morskie'. Jaly kószkii zatem to właściwie 'kiosk na brzegu morza'. Tak zwał się pawilon na prawym brzegu Złotego Rogu, u wejścia do ogrodów otaczających pałac sułtański, skąd padyszachowie przyglądali się popisom swych sił morskich. Kiosk ten zburzono w w. XIX w związku z przebudową otoczenia seraju. Miniaturę z widokiem kiosku i parady podobnej, jak opisana tutaj, reprodukował I. H. U z u n-9 a r s 111, Osmanli devletinin merkez ve bahriye teskilatt [Ustrój władz centralnych i floty państwa osmańskiego], Ankara 1948, ryć. 91. 3*Besziktasz — okolica nad Bosforem na północ od Stambułu i Galaty, (dziś dzielnica Stambułu), gdzie znajdowała się też przystań floty sułtańskiej. W okolicy tej zbudował Mehmed IV w r. 1680 seraj, o którym czytamy tu na s. 48. 35 Egipt (tur. Mysyr z ar. al-Misr) — zdobyty w r. 1517 przez sułtana Selima I, stanowił ejalet osmański, zarządzany przez mianowanego przez Portę bejlerbeja-namiestnika (ar. wali), dzielący się na 12 sandżaków. Stosunki prawne w tym kraju regulował edykt (ar. kanun, z gr. kanon) sułtana Sulejmana Wspaniałego (1520—1566) z r. 1532, który czynił pewne ustępstwa na rzecz miejscowej ludności oraz arystokracji mameluckiej. Egipt stanowił jedną z najbogatszych prowincji państwa osmańskiego, zaopatrywał bowiem Turcję w wielkie ilości produktów rolnych (m.in. w ryż i bawełnę), które szły również na eksport do krajów europejskich, a ponadto był źródłem wielkich dochodów Porty (słynne „sumy egipskie", których znaczna część wpływała do prywatnej szkatuły sułtanów). Por. J. v. Hammer, Des osmanischen Reiches Staatsverfassung und Selbstverwaltung, dargestellt aus den Quellen seiner Grundgesetze, Wien 1815, I, s. 270—271 i II, s. 101—143. 3(3 Kamieniec i Podole zdobyli Turcy, jak wiadomo, w r. 1672. W wojnie tej brał czynny udział również Kara Mustafa, a gdy po zajęciu Kamieńca 6 kościołów tamtejszych od razu zamieniono na meczety, ostatni z nich nazwano imieniem jego jako kolatora. Historię wojny z Polską w r. 1672 najlepiej z autorów osmańskich przedstawił Silahdar (I, s. 565—623). Przekład jej opisu w dziele późniejszego historyka osmańskiego Mehmeda Ra-szida efendiego (o którym por. Wstęp, s. 23—25) wydał J. I. S. S ę k o w s k i, Collectanea... (por. Wstęp, tamże) II, s. 1—88. 37 Miesiące te stanowią I kwartał r. 1091 h. (21 stycznia — 19 kwietnia r. 1681). Wypłata żołdu nastąpiła tym razem z opóźnieniem o więcej niż miesiąc. 38 Usktidar (gr. Skutari) — miasto na azjatyckim brzegu Bosforu naprzeciwko Stambułu, dziś jego dzielnica. 39 Istawroz — okolica na azjatyckim brzegu Bosforu, na północ od Uskiidaru. Nazwę swą zawdzięcza prawdopodobnie greckiemu kościołowi Krzyża Św. lub w ogóle jakiemuś „Krzyżowi", który pewno znajdował się tam (gr. stawros 'krzyż' z protetycznym i-, dodawanym przez Turków do wyrazów obcego pochodzenia celem łatwiejszej wymowy dwu spółgłosek w nagłosie). Por. Hammer, Constantinopolis..., II, s. 308, i mapa w t. I. 342 Przypisy do Części I 343 Przypisy do Części I OB '.vłqv 40 Czereśnie stanowiły ulubiony owoc sułtana Mehmeda IV. Ambasador francuski markiz Ch. F. Olier de Nointel w depeszy z 6 lipca 1676 donosił o niewiarygodnych ilościach czereśni, które zjadał sułtan wykupując całe ogrody zasadzone tymi drzewami i na długo zamykając się w nich. Por. A. V a n d a l, Uodyssee d'un ambassadeur. Les voyages du marąuis de Nointel (1670—1680), Paris 1900, s. 223—224. 41 Kuzgundżuk — wieś na azjatyckim brzegu Bosforu między Uskiidarem a Istaw-roz. Nazwę swą (tur. 'Kruczek' od kuzgun 'kruk') bierze od derwisza Kuzgun Baby ('Ojciec Kuzgun'), którego grób znajduje się na jej terenie. Por. Hammer, op. cit, II, s. 308—310 i mapa w t. I. 42Trypolis w Syrii (lub: Syryjski; tur. Trablus-Szam, z ar.) — miasto i port na brzegu Morza Śródziemnego, w Libanie, dziś oficjalnie zwane Tarabułus. Stanowiło ono siedzibę namiestnika-bejlerbeja Syrii (ar. asz-Szam; tak zwie się po ar. również Damaszek), podbitej przez osmańskiego sułtana Selima I w r. 1517 i podzielonej na 4 sandżaki. 43 Rumelia (ar.-tur. Rum-eli) — 'kraj Romajów, Bizantyjczyków", europejskie posiadłości Porty po Dunaj prócz Bośni i Hercegowiny. Stolicą Rumelii, siedzibą bejlerbeja była od r. 1385 Sofia. Por. turecki opis Rumelii z lat 1651—1653 w Księdze podróży Ewliji Czelebiego..., s. 15—170. 44 Janowa (nazwa tur., z języków słowiańskich; węg. Jeno; rum. Ineu — dziś Bo-rosineu) — miasto w Siedmiogrodzie zdobyte w r. 1658 przez wielkiego wezyra Koprillego Mehmeda paszę w czasie wojny z Jerzym II Rakoczym i wraz z okręgiem wcielone do posiadłości Porty jako nowy ejalet. 45 Kadykójii (ar.-tur. 'wieś Kadiego; Kadiówka, Kadiowice') — miejscowość nad Morzem Marmara na południe od Uskudaru, dziś dzielnica Stambułu. 46 Próg Szczęścia (pers.-ar. Asitane-ji Saadef) — jeden z licznych epitetów Stambułu tudzież dworu sułtanów osmańskich. 47 Emeryk Thókoly (1657—1705; Turcy nazywali go z węgierska Tokóli Imre) — przywódca powstańców węgierskich przeciw Austrii od r. 1678, odegrał decydującą rolę w podjęciu przez Kara Mustafę wojny z cesarstwem. Był synem hr. Stefana Thokó-lyego, właściciela znacznych dóbr w Węgrzech Górnych i Siedmiogrodzie. Po śmierci ojca w r, 1670, podczas oblężenia zamku Arvad przez wojska austriackie w związku z jego przynależnością do spisku Yesselenyiego, zbiegł do Siedmiogrodu i rychło przyłączył się do węgierskich wojsk powstańczych, ale na czele ruchu nie mógł stanąć od razu chociażby ze względu na młodociany wiek. Por. J. A. F e s s l e r, Geschichte von Ungarn, wyd. 2, IV, Leipzig 1877, s. 365—366. Węgry Środkowe (tur. Ona Madżar) — turecka nazwa Siedmiu Komitatów na pn.-zach. granicy Siedmiogrodu, których stolicą były Koszyce. 48 Mowa tu o tragedii narodu węgierskiego pod rządami cesarza Leopolda I (1657— 1705), króla zachodniej połaci dawnego państwa węgierskiego (tzw. Węgier Królewskich), opanowanej przez Habsburgów po śmierci króla węgierskiego Ludwika w bitwie z Turkami pod Mohaczem (1526). Polityka Leopolda I, bezwzględnego w tępieniu reformacji, dalekiego również od poszanowania narodowych swobód węgierskich poddanych, nie liczącego się z potrzebami ekonomicznymi tego kraju, który chciał zamienić w spichlerz i zacofaną kolonię Austrii, wywoływała niezadowolenie wśród społeczeństwa Węgier, co z kolei pociągało za sobą coraz to nowe represje cesarza. Ucisk austriacki na Węgrzech wzmógł się szczególnie po wykryciu przez dwór wiedeński spisku magnatów węgierskich — zarówno protestantów, jak też katolików — kierowanego przez palatyna Fr. Vesselenyiego. W r. 1671 przywódcy spisku z wyjątkiem jednego tylko Fr. Rakoczego i zmarłego wcześniej palatyna zostali straceni, a na Węgrzech rozszalał terror. Por. W. F e l c z a k, Historia Węgier, Wrocław—Warszawa—Kraków 1966, s. 145—149. Kronikarz turecki wie o podziale Węgier na dwa obozy: katolicki i protestancki, ale różnice między oboma wyznaniami, jak też walki między ich przedstawicielami opisuje z charakterystycznymi dla muzułmanina uproszczeniami i pewną wzgardą dla jednych i drugich — jako jednakowych „giaurów". Ze względów politycznych sympatie jego są po stronie protestantów. Wyraźna sympatia dla Węgrów — narodu dzielnego, w wielu rzeczach podobnego do Turków, „giaurów najpoczciwszych na świecie, a czystych", zaś odraza w stosunku do Niemców — tchórzów i... niechlujów — przebija też we wcześniejszym o 20 lat ustępie o Austriakach i Węgrach w Księdze podróży Ewliji Czelebiego..., s. 127—128. 49 Eg er (po tur. Egre) — miasto o 130 km na pn.-wsch. od Budapesztu, na granicy z Węgrami Środkowymi, w okresie panowania tureckiego (1596—1687) ośrodek osobnego ejaletu. TJ j v a r (nazwa węgierska, używana także przez Turków) — miasto Nove Zamky we wschodniej Słowacji (dawne Węgry Górne), przez Turków zdobyte w r. 1663, a utracone w r. 1685. Źródła polskie z r. 1683 nazywają je z niemiecka Neuhausel. 50 Król Duduk (imię zapisane w postaci DWDWK; wymowa niepewna) — postać zagadkowa W czasie walk austriacko-węgierskich, zaraz po wykryciu przez dwór wiedeński spisku magnatów węgierskich, wojska cesarskie opanowały też Koszyce, wielkie centrum ruchu protestanckiego na Węgrzech. Por. F e l c z a k, loc. cit. i F e s s l e r, op. cit., IV, s. 344. 51 Ó n o d (w tekście tur. Chonod) — miasto w pn.-wsch. Węgrzech, o 150 km od Budapesztu F i lek (lub Fiilek) — miasto Filakovo we wschodniej Słowacji, w dawnych Węgrzech Górnych (zob. też przyp. 111) 52 Przywódcy spisku panów węgierskich zostali straceni w r. 1672 na mocy wyroku specjalnego trybunału cesarskiego. Piotr Zrinyi (Zrinski), bań chorwacki, a z nim Franciszek Frangepan, również Chorwat, zostali ścięci w Wiener Neustadt, zaś Franciszek N a-d a s d y w ratuszu wiedeńskim. Fortuny ich skonfiskowano; dzieciom Nadasdyego, „węgierskiego krezusa", z łaski cesarza zwrócono jedynie drobny ułamek jego ogromnego majątku, szacowanego na 8 000 000 talarów. O przedstawicielu możnego rodu Batthyanyich dostępne nam opracowania w związku z tym spiskiem nie wspominają. Por. F e l c z a k, op. cit., s. 148 i F e s s l e r, op. cit., IV, s. 342. Ziemia tallyańska — okolice m. Tallya na Węgrzech pn.-wsch., o 37 km na pn.-wsch. od miasta Miskolc, po drodze do miasta Tokaj. Na naradzie w Tallyi l maja r. 1670 spiskowcy węgierscy postanowili pod przewodem Piotra Zrinyiego kapitulować przed ciągnącymi na nich wojskami cesarskimi, co jednakże nie uchroniło ich od krwawych represji. Por. F e s s l e r, op. cit., IV, s. 337. 53 Dzieje zabiegów panów węgierskich o poparcie ze strony Porty w ich walce narodowowyzwoleńczej z Austrią przedstawia kronikarz turecki bez dostatecznej znajomości rzeczy i nie dbając o chronologię wydarzeń. Plan oparcia się z jednej strony o Turcję, z drugiej zaś o równie nieprzyjazną Habsburgom Francję powzięli panowie węgierscy już w marcu r. 1666 (tj., kiedy E. Thókoly miał zaledwie 8 i 1/2 roku). W ich pertraktacjach z Porta pośredniczył z początku lennik sułtana, książę siedmiogrodzki Michał Apafy. Do szukania pomocy u Turków zachęcała Węgrów właśnie sytuacja w Siedmiogrodzie, gdzie za cenę płaconego Porcie trybutu ludność wszelkich wyznań i narodowości cieszyła się spokojem i bezpieczeństwem i gdzie myśl narodowa węgierska nadal rozwijała się bez przeszkód. Por. F e s s l e r, op. cit., IV, s. 323. 54Kasym pasza z przydomkiem Dżerrah (ar. 'Cyrulik') był w latach 1665—1666 bejlerbejem temesvarskim, zaś 1666—1667 bejlerbejem budzińskim i wtedy też Mehmed IV wydał za niego jedną ze swoich sióstr. (Por. J. v. Hammer, Geschichte des osmanischen Reiches, VI, Pesth 1830, s. 174; Uzunęarsili, Osmanh tarihi, III/2, s. 404; i Alder- 344 Przypisy do Części I s o n, op. cit., tabl. XXXVII.) O węgierskich próbach nawiązania kontaktu z Porta za pośrednictwem tego paszy dostępne nam opracowania nie wspominają. Szarvas — zapewne miasto Szarvasko o 20 km na pn.-wsch. od Egeru. W okresie panowania tureckiego na Węgrzech należało ono do ejaletu egerskiego i leżało niedaleko granicy tegoż z Węgrami Środkowymi. 55 Brama Państwa [Osmańskiego] (pers.-ar. Der-i Dewlet) — dwór sułtanów osmańskich. 56 Mowa tu o wielkim wezyrze KoprtilUzade Fazył Ahmedzie paszy i jego wojnie z Austrią w latach 1663—1664. Wobec wojny z Wenecją o Kretę (1666—1669), następnie z Polską (od r. 1672) nie mógł on przystać na propozycje węgierskie, czynione mu za pośrednictwem M. Apafyego w latach 1666, 1667, 1669 i 1671 i dopiero w r. 1672 przyzwolił na pomoc powstańcom węgierskim jedynie ze strony paszy waradyńskiego. Posiłki tureckie, aczkolwiek nieznaczne (500 żołnierzy), przyczyniły się jednak do zwycięstw powstańców na terenie Górnych Węgier. Por. F e l c z a k, op. cit., s. 149 i F e s s l e r, op. cit., IV, s. 324— —332, 345—347. 57 Kara Mustafa pasza objął urząd wielkiego wezyra wieczorem 4 listopada r. 1676. Próba pozyskania go przez Węgrów w r. 1677 powiodła się tylko częściowo: Węgrzy złożyli mu w darze tylko 5000 talarów, zaś od rezydenta cesarskiego otrzymał on 30 000. (Por. F e s s l e r, op. cit., IV, s. 362). Kronikarz turecki narusza tu chronologię wydarzeń: do przymierza Porty z E. Thókolym doszło dopiero w r. 1682. ss Wyraz węg. kuruc, nazwa powstańców przeciw Austrii, na których czele stanął w r. 1677 E. Thókóly, późniejszy „król kuruców", pochodzi z łac. cruciatus 'krzyżowiec'. Nazwę tę nosili pierwotnie uczestnicy wielkiego powstania chłopskiego na Węgrzech pod wodzą1 J. Dozsy w r. 1514, którzy walkę swą uważali za krucjatę przeciw ciemię-życielom, podobną do krucjat przeciw muzułmanom. Por. F e leżak, op. cit., s. 110—112, 149. 59 Wezyr Ibrahim pasza, zwany Arnawud ('Albańczyk' z pochodzenia) i Kodża ('Ogromny' lub 'Stary') albo Uzun ('Długi', tj. 'Wysoki'), był namiestnikiem budzińskim trzykrotnie, w latach 1670—1672, 1673—1675, a ostatnio od r. 1677. (Por. G. J a c o b, Turkisches aus Ungarn, 1: Eine unverwertete Listę der Bejlerbejs von Ofen, „Der Islam", VIII, s. 244.) Przebieg jego kariery kreśli Silahdar dalej (tu s. 205). Autorzy tureccy, piszący o wyprawie r. 1683, prócz jednego tylko Mistrza Ceremonii, podkreślają jego wybitną rolę w niej podnosząc szczególnie jego śmiałą polemikę z Kara Mustafą w sprawie uderzenia na Wiedeń, za co 14 września t. r. został on stracony z rozkazu wielkiego wezyra pod pretekstem, że klęskę pod Wiedniem spowodował zbyt wczesnym odwrotem. Ibrahim pasza był szwagrem sułtana Mehmeda IV. W latach 1676—1677 sprawował komendę w Kamieńcu i pewnie z tego czasu „miał żonę Polkę, niejaką Poniatowską". Musiał się dobrze zapisać w pamięci Polaków, skoro po jego śmierci król Jan III wspominał go z żalem jako „człowieka starego, dobrego i poczciwego". Por. F. Kluczycki (wyd.), Akta do dziejów króla Jana Ulgo sprawy roku 1683°, a osobliwie wyprawy wiedeńskiej wyjaśniające, Kraków 1883, s. 414 (list króla do królowej z 21 września 1683 r.). 60 Poseł ten, jak wynika z dalszych słów autora tureckiego, został przyjęty przez sułtana 21 lub 22 lipca 1681 r. Dostępne nam opracowania nie wiedzą o takim poselstwie od Thókolyego do Porty. S. Geczy, A. Radics i S. Tunyogi, wysłani przez E. Thókolyego pod koniec tego roku, zostali przyjęci przez Mehmeda IV dnia 9 stycznia r. 1682. Por. Fessler, op. cit., IV, s. 389 i Hammer, Geschichte..., VI, s. 376. 61 Obowiązujący w tym czasie dwudziestoletni pokój między Porta a cesarstwem został zawarty nie bezpośrednio po zdobyciu przez Turków tjjyaru (24 września r. 1663), lecz w Vasvar (Eisenburg) na granicy węgiersko-austriackiej, 10 sierpnia r. 1664. Poprzednio, l sierpnia t. r., Turcy zostali dotkliwie pobici przez wojska cesarskie gen. R. Montecuccolego 345 Przypisy do Części I ' ' ' i francuskie posiłki hr. Colignyego pod St.Gotthard. Por. Hammer, op. cit..., VI, s. 114, 138, 144—145. 62 Wypłata żołdu wojskom Porty za, II kwartał r. 1092 h. (20 kwietnia — 16 lipca r. 1681) nastąpiła w niecały tydzień po jego upływie. 63 O czak ó w, założony przez chana krymskiego Mengli Gereja I (1466—1514), przeszedł rychło pod władzę Porty i był formalnie stolicą ejaletu oczakowskiego, chociaż paszowie zazwyczaj przebywali w Sylistrii, zamku na przeciwnym krańcu swych włości, nad Dunajem. Opis Oczakowa z połowy XVII w. podaje Ewlija Czelebi, Kniga putieszestwija..., Moskwa 1961, s. 103—120. 64 Nikopol — miasto w Bułgarii północnej nad Dunajem, ongiś ośrodek sandżaku w ejalecie rumelijskim. Por. jego opis w Księdze podróży Ewliji Czelebiego..., s. 39—41. 65 Śrem (nazwa słowiańska; tur. Sirem i Serem) — Syrmia, kraina na pograniczu Serbii i Chorwacji między rzekami Sawą i Dunajem, rozciągająca się na zachód od Belgradu i ujścia Cisy po Osijek i ujście Drawy. Nazwa pochodzi od rzymskiego grodu Sirmium, późniejszej Mitroyicy (Sremska Mitrovica) nad Sawą. W okresie panowania tureckiego miasteczko to było ośrodkiem Śremu jako sandżaku w obrębie ejaletu budzińskiego. Smederevo (nazwa serbska; tur. Semendire) — Semendria, miasto w Serbii o 40 km na wschód od Belgradu, u ujścia Morawy do Dunaju, dawna stolica despotów serbskich. W okresie panowania tureckiego (1459—1867, z przerwami) stanowiło ośrodek sandżaku w ejalecie budzińskim. 66 B u d z i n (lub Budzyń) — staropolska nazwa stolicy Węgier, obok której używano u nas również jej nazwy łac.-węg. Buda; Turcy zwali ją ze słowiańska Budin. Zajęta przez Sulejmana Wspaniałego ostatecznie 29 sierpnia 1541 r., pozostawała Buda w ręku Turków do 2 września r. 1686. Licząc zaledwie 5000 mieszkańców, głównie muzułmanów (poturczonych Słowian bałkańskich z niewielkim odsetkiem Turków) z dodatkiem znikomej liczby Węgrów, Żydów i Cyganów, stanowiła ona w tym czasie przede wszystkim warownię oraz ośrodek produkcji broni (m. in. była tu odlewnia armat) i amunicji. Bejlerbejom tamtejszym podlegało początkowo całe terytorium węgierskie zdobyte przez Osmanów, potem zaś, po wydzieleniu innych ejaletów, połać od granicy z cesarstwem ciągnąca się od Budy wąskim pasem wzdłuż Dunaju na południe do ujścia Drawy, za Dunajem zaś Śrem oraz sandżaki smederevski i zwornicki w Serbii. Paszowie budzińscy odgrywali ważną rolę w stosunkach Porty z pozostałymi terytoriami węgierskimi (Siedmiogrodem, Węgrami Królewskimi i Środkowymi) oraz Wiedniem. Por. L. F e k e t e, Budin w Encyclopedie de 1'Islam, wyd. 2 oraz mapę Węgier pod panowaniem tureckim w tegoż Turkische Schriften aus dem Archive des Palatins Nikolaus Eszterhazy. 1606—1645, Budapest 1932. 67 Bogata wyspa Chios pozostawała we władzy Turków od r. 1566 do 1912. Od rosnących tam drzew, dających cenną żywicę, zwana jest przez nich Sakyz adasy, tj. 'wyspą Mastyksową'; nazwę Chios-Sakyz nosi też stolica wyspy, port na jej wybrzeżu wschodnim. Ze względu na jej znaczenie w handlu tureckim z Francją urzędował w Chios od w. XVI konsul francuski. 68Trypolitania — kraina w pn.-zach. Libii, zwana tak od głównego miasta Trypolisu (tur. Trablus-Garb, z ar., 'Trypolis Zach.' w przeciwieństwie do Trypolisu w Syrii). Zdobyta przez Turków w r. 1551, stanowiła ona ejalet pod zarządem osmańskiego bejlerbeja. Gwałty janczarów i zdzierstwo paszów tureckich bywały powodem częstych rewolt miejscowej ludności. Port Trypolis był siedliskiem muzułmańskich piratów, których napady na statki europejskie prowadziły do konfliktów dyplomatycznych między Porta a odnośnymi państwami. Por. Uzunęarsili, Osmanh tarihi, III/2, s. 296, 302—305. Stosunki dyplomatyczne francusko-tureckie datują się od pierwszej ćwierci XVI w., a na mocy układu z r. 1536, którym sułtan Sulejman Wspaniały przyznał Francuzom 346 Przypisy do Części I m. łn. wielkie przywileje handlowe, kształtowały się przez długi czas przyjaźnie. Oba państwa jednakowo rywalizowały z Habsburgami, którzy dla Turków stanowili zaporę w ich marszu na zachód, dla Francji zaś przeszkodę w opanowaniu Hiszpanii i zdobyciu prymatu na arenie międzynarodowej. Sytuacja zmieniła się z chwilą nawiązania oficjalnych kontaktów między Anglią królowej Elżbiety I a Turcją Murada III (1580), kiedy brytyjska Levant Company, raz wszedłszy na rynki tureckie, stała się rychło groźnym konkurentem Francuzów w handlu z Porta. Anglia miała nad Francuzami tę przewagę, że stroniła od wszelkich sojuszów antytureckich, podczas gdy Francja, powodowana różnymi względami, nieraz sama myślała o krucjacie antyosmańskiej. Do zaognienia stosunków francusko-tureckicb doprowadziły dwukrotne zbrojne wystąpienia Francuzów przeciw wielkiemu wezyrowi Kópriiluzademu Fazył Ahmedowi paszy: wespół z Austriakami w r. 1664 w bitwie pod St. Gotthard i wespół z Wenecją podczas wojny o Kretę (1666—1669). Pociągnęło to za sobą, szczególnie za wezyratu Kara Mustafy, wielorakie skutki niekorzystne dla Francji. Opisane tu zajście na Chios zostało spowodowane licznymi akcjami przeciw Francuzom ze strony piratów trypolitańskich, którzy, czując właściwie ciche poparcie Porty, dopuścili się przedtem na Cyprze gwałtów nawet wobec francuskiego konsula i pewnego bogatego1 kupca. Walką z piratami muzułmańskimi kierował znakomity admirał markiz Abraham Duąuesne, który później (1682—1683) nie omieszkał też zbombardować drugiego gniazda korsarzy mahometańskich, Algieru. W bitwie na Chios zginęło około 300 piratów trypolitańskich; straty w mieście były mniejsze niż podają autorzy tureccy. Duąuesne mógł był łacno rozprawić się też z flotą kapudana paszy, który — jak czytamy dalej — pośpieszył na Chios, ale z otwartej wojny z Turcją zrezygnował. Jego akcja miała korzystne następstwa polityczne dla Francji i innych państw europejskich, bo zmusiła Kara Mustafę do złagodzenia represji wobec Zachodu, zwycięstwo to jednak, jak czytamy dalej, w sumie drogo kosztowało Francję. Por. K. K o e h l e r, Die orientalische Politik Ludwigs XIV., ihr yerhdltnis zu dem Tiirkenkrieg von 1683, Leipzig 1907, s. l—32, 58—59 i Abbott, op. cit., s. 339—346. 69 Kiosk Ałaj (tur.-pers. Ala] kóstku) — pawilon na terenie pałacu sułtańskiego w Stambule, skąd sułtanowie przyglądali się uroczystym przemarszom wojsk i innym paradom, zwanym po tur. ałaj. Taki „kiosk defilad" znajdował się również na terenie sułtań-skiego seraju w Adrianopolu. 70 M u g ł a — miasto w pd.-zach. Azji Mniejszej, o 20 km od zatoki Kerme (u wejścia do której leży wyspa Kos), ongiś ośrodek sandżaku w ejalecie anatolijskim. 71 Rodos — od r. 1309 posiadłość kawalerów maltańskich, został zdobyty przez Turków w r. 1530 i pozostał w ich ręku do r. 1911. Wyspa stanowiła jedną z najsilniejszych baz floty osmańskiej na Morzu Egejskim. 72 Wyrażenie „strzemię monarsze" oznacza zazwyczaj tron sułtański. 73 Chodziło tu o ambasadora francuskiego de Guilleraguesa, który dalej jest nazwany konsulem. 74 Siedem Wież (tur. Jedi Kulle lub Jedi Kule, stąd staropolska nazwa Jedy-kuła) — wielki zamek przy jednej z bram w murze miejskim na zachodniej granicy Stambułu, najbliższej Morza Marmara. W epoce osmańskiej zamek stanowił groźne więzienie, do którego wtrącano więźniów stanu, m. in. także posłów państw obcych. 75 Sułtan Mehmed IV domagał się osadzenia de Guiłleraguesa w Jedykule i dopiero później zgodził się na uwięzienie go tylko pod strażą czawuszbaszego. Por. Abbott, op. cit., s. 346. 76 Aleksander Mawrokordato; por. Wstęp, s. 13. 77Frengistan — 'kraj Franków', tradycyjna nazwa Europy na Wschodzie muzułmańskim, urobiona z ar. i-Frendż, i-Freng 'Frank, Europejczyk' z dodatkiem perskiej końcówki -istan, służącej do tworzenia nazw krajów i państw. • : ••'••'•> 347 Przypisy do Części I '-'•' 's Podwójny zbiornik... — (pers.-ar. Czifte Hawuz) — położony jest we wsł Belgrad na północ od Stambułu. 79 S a ryj ar (tur. 'Żółty Jar, Żółta Przepaść') — okolica na europejskim brzegu Bosforu o 20 km od Stambułu, dziś zwana Saryjer (tur. 'Żółta Ziemia'). Nazwę swą bierze od koloru okolicznych skał. Por. Hammer, Constantinopolis..., II, s. 257—262 i mapa. 80 Kiagytchane (pers. 'Papiernia') — okolica nad Złotym Rogiem przy końcu zatoki, nad wpadającą tu rzeczką znaną pod nazwą Słodkie Wody Europy, gdzie ongiś znajdowała się papiernia. Na żyznych łąkach w tej okolicy pasły się w epoce sułtanatu osmańskiego konie stadniny sułtańskiej, pozostające pod opieką koniuszych Porty. Por. Hammer, Constantinopolis..., II, s. 39—42. 81 Aleppo (ar. Halab, Haleb; tur. Halep) — zdobyte przez Turków w r. 1520, stanowiło ośrodek jednego z trzech ejaletów osmańskich na terenie dawnej Syrii. Mimo złej administracji miasto kwitło także w epoce rządów osmańskich, a to dzięki swemu położeniu na wielkim szlaku eksportu jedwabiu perskiego do Europy. B a b a d a g (tur. Babadagy 'Góra Ojca [Derwisza]') — miasto w Dobrudży rumuńskiej nad zalewem morskim o takiejże nazwie, o 40 km na południe od Dunaju. Położone na wielkim szlaku ze Stambułu do podległych Porcie księstw rumuńskich tudzież do Polski i na Ukrainę, było ono w omawianym okresie punktem koncentracji wojsk tureckich w związku z niedawną wojną z Moskwą i obawami przed nowymi działaniami zaczepnymi ze strony caratu. Opis miasta i historię derwisza Sałtyka, od którego bierze ono swą nazwę, a którego grobowiec stanowi do dziś atrakcję dla przybyszów, zawiera Księga podróży Ewliji Czelebiego..., s. 68—76. 82 Sułtanowie osmańscy posiadali po trzy lub cztery pieczęcie sygnetowe z tugrą. Pierwszą, czworo- lub ośmiokątną, rytą w szmaragdzie, posługiwał się sam sułtan; trzy inne, owalne lub o kształcie zbliżonym, wykonane ze złota, przechowywali: wielki wezyr, pierwszy pokojowy prywatnych komnat padyszacha i niewiasta zarządzająca skarbcem suł-tańskiego haremu. Wszystkie te pieczęcie były używane tylko do potwierdzania dokumentów skarbowych, gdyż na pismach sułtańskich wychodzących poza seraj (fermanach, listach do panujących obcych) widniała jedynie tugra, malowana przez specjalnego kaligrafa kancelarii sułtańskiej. «3 W tekście tureckim czytamy tu dosłownie: „... otworzył płaszcz święty i wziął jego wodę". Chodzi tu o uroczysty ceremoniał święcenia wody przez zamoczenie w niej skrawka owej relikwii mahometańskiej, dokonywane co roku zwykle 15 ramazana; srebrny relikwiarz z płaszczem Proroka otwierał zazwyczaj sam sułtan. Poświęconej w ten sposób wodzie przypisywali Turcy cudowne właściwości uzdrawiające. (Por. Hammer, Constantinopolis..., I, s. 250). Zwyczaj ten, przypominający święcenie wody w Kościele wschodnim na święto Jordan (6 stycznia), zapożyczyli Turcy widocznie od Greków. s* Żołd za III kwartał r. 1092 h. (17 lipca — 13 października r. 1681) wypłacono na tydzień przed upływem tego okresu. 85 Mowa tu o Bajramie Małym lub Cukrowym, przez chrześcijan nazywanym turecką Wielkanocą. Rozpoczyna się on wieczorem 30 ramazana i trwa do zmroku dnia 3 szawwala (w r. 1092 h.: od 13/14 do 16 października 1681 r.). Uroczyste i radosne święto owo stanowi dla muzułmanów rekompensatę za uciążliwe posty ramazanu. Nowy Seraj — pałac sułtański na tzw. Przylądku Pałacowym w Stambule, otoczonym wodami Morza Marmara, Bosforu i Złotego Rogu, zazwyczaj zwany Serajem Topkapy. 86 Czatałdża (tur. 'Widlaste') — miasteczko o 45 km na pn.-zach. od Stambułu, tak zwane od kształtu okolicznych gór. R7 Japakczy (tur. 'Handlarz wełną') — okolica na mapach nie notowana. 348 Przypisy do Części I 88 Czorłu (bizantyńskie Tzouryllos) — miasteczko o 100 km na zachód od Stambułu. Por. jego opis w Księdze podróży Ewliji Czelebiego..., s. 22—23, 89 Karysztyran (tur. 'Miejsce złączenia się dwu rzek') — miasteczko o 30 km na pn.-zach. od Czorłu, przy drodze do Adrianopola, dziś zwane Biijtik Karysztyran, tj. 'Karysztyran Wielki'. 90Bajram Ofiar — święto w dniach 10—12 zilhidżdże ( że wyroku nie wykonano, przebudował potem i otoczył parkiem, tworząc tu letnią rezydencję dla siebie i swoich potomków. Por. H a m m e r, Constantinopolis..., II, s. 305—306 i mapa. 128 \y tekście tureckim dosłownie: „...uwięziony między bramami". Przy jednym z wjazdów na teren seraju Topkapy, zamykanym bramą zewnętrzną i wewnętrzną, mieściła się katownia, gdzie też przetrzymywano więźniów różnego stanu do chwili zapadnięcia ostatecznego wyroku. Por. H a m m e r, op. cit., I, s. 242. 129 Kandilli (ar.-tur. 'Z lampami, latarniami') — wieś na azjatyckim brzegu Bosforu, na północ od parku Kulle. Rezydencję sułtańską (park i pałac) założył tam sułtan Murad III (1574—1595). Nazwę swą bierze miejscowość od świateł seraju, widocznych nawet z europejskiego brzegu cieśniny. Por. H a m m e r, op. cit., II, s. 302—304. 130Mehmed efendi z przydomkiem W a n i, tj. 'z Wami' — imam (kapelan) przyboczny sułtana Mehmeda IV od r. 1663. Względy zaskarbił sobie płomiennymi kazaniami, w których ostro potępiał najdrobniejsze nawet uchybienia przeciw nakazom islamu i nawoływał do bezlitosnej wojny z giaurami. Z tego powodu towarzyszył wojskom tureckim w licznych wyprawach, m.in. w r. 1672 w wyprawie na Polskę, a w r. 1683 — pod Wiedeń, gdzie kazaniami w okopach podsycał ducha bojowego janczarów znużonych bezowocnym oblężeniem zamku (por. o tym tu s. 154). 131 Park Tokacki znajduje się na azjatyckim brzegu Bosforu, naprzeciw Saryjaru. Nazwę bierze od znajdującego się tam kiosku, zbudowanego przez sułtana Mehmeda II i nazwanego Tokackim na pamiątkę zdobycia w r. 1471 Tokat w Azji Mniejszej. Por. H a ramę r, op. cit., II, s. 290 i mapa. 132 Tekst od słów: „Wobec pogłoski" po słowa: „uciekli na Morze Białe" przytaczam wedle rękopisu wiedeńskiego. W druku jest tu luka, przez co interesująca notatka staje się niezrozumiała. Wyraz tur. Bogaz 'Cieśnina' może oznaczać zarówno Bosfor, jak też Cieśninę Darda-nelską. Abdi pasza podaje, że sprawcy kradzieży łodzi uciekli na niej na Morze Czarne, za co dwaj ustowie, komendanci zamków nad Bosforem, zostali na rozkaz sułtana uwięzieni i ukarani 500 kijami. Por. rękopis Oesterreichische Nationalbibliothek w Wiedniu, nr H.O. 58a, fol. 260 r. Za Abdim paszą wiadomość taką powtarza również Defterdar; ten ustęp w jego kromce pomijamy w naszym tłumaczeniu. 133 Żołd za II kwartał r. 1093 h. (9 kwietnia — 5 lipca r. 1682) wypłaciła Porta swym wojskom z opóźnieniem bez mała miesięcznym. 134 I b r a h i m pasza z ar. przydomkiem Szejtan, tj. 'Szatan', namiestnik damasceński, dowodził wyprawą na Polskę w r. 1676, zakończoną rozejmem z królem Janem III pod Żórawnem (17 października). Za niepowodzenia wyprawy czehryńskiej r. 1677 został pozbawiony urzędu (sułtan zwymyślał go od „starych psów" i „giaurów") i omal nie zgładzony przez zbyt gorliwych siepaczy. Przywrócony później do łask, pełnił w r. 1684 komendę w Budzie. 135 S a j d a (fenicki Sydon) — miasto portowe w Libanie, i Bejrut — dziś stolica tego państwa, stanowiły w okresie panowania tureckiego (1517—1918) ośrodki sandżaków w ejalecie damasceńskim. 136Karaman — państewko tureckie w południowej Azji Mniejszej ze stolicą w Konii (gr. Ikonium), w r. 1466 zdobyte przez Mehmeda II i wcielone do posiadłości osmańskich jako osobny ejalet. 137 D i j a r b e k i r (z ar. Dijar Bekr 'kraj [plemienia] Bekr') — starożytna Amida, od bazaltowych murów zwana przez Turków również Kara Amid, tj. 'Czarna Amida', dziś oficjalnie Dijarbakyr, miasto w pd.-wsch. Azji Mniejszej niedaleko granicy syryjskiej, ongiś 353 Przypisy do Części I ; •:.•?--.-f) r,h \rf'^t^-,ft i>? ośrodek ejaletu o ludności niejednolitej pod względem narodowościowym i religijnym (Turcy, Arabowie, Kurdowie, Ormianie). 138 B a s r a — bogate miasto portowe w Iraku, w okresie panowania tureckiego, (1538—1914, z przerwami) stanowiło ośrodek osobnego ejaletu o wielkim znaczeniu politycznym i militarnym ze względów na bliskie sąsiedztwo Persji. 139 Żołd za III kwartał r. 1093 h. (6 lipca — 2 października r. 1682) wypłaciła Porta swoim wojskom 12 dni przed upływem tego okresu. 140Czyrpydży Czajyry (tur. 'Błonie Blicharza', tj. 'Blich') — okolica na zachód od równiny Dawudpasza. iii Wieczorem tego dnia kończył się post ramazanu i zaczynał Bajram Cukrowy 142 Brama Siliwryjska (tur. Siliwri kapusu) — jedna z bram w murze obronnym na zachodniej granicy Stambułu, zwana tak od Siliwrii, miasteczka nad Morzem Marmara o 60 km na zachód od stolicy sułtanów. O Siliwri por. Księga podróży Ewliji Czelebięgo..., s. 20—22. 143 Brusa (staroż. Prusa, tur. Bursa) — miasto na pn.-zach. krańcach Azji Mniejszej o 25 km od brzegów Morza Marmara, zdobyte przez Orchana syna Osmana I w r. 1326 na parę dni przed śmiercią ojca, pierwsza stolica osmańska do czasu zniszczenia jej przez Tamerlana w r. 1402 oraz miejsce spoczynku pierwszych władców osmańskich. W sąsiedztwie miasta, które po przeniesieniu stolicy do Adrianopola nie przestało cieszyć się u Osma-nów wielką sławą, znajdują się źródła wód żelazistych i siarczanych, bardzo skuteczne w leczeniu reumatyzmu. 144 Bośniak Sary Sulejman aga, kiahia poprzedniego wielkiego wezyra Kóprii-liizade Fazył Ahmeda paszy, przez Kara Mustafę przesunięty na mniej zaszczytne i nie tak intratne stanowisko koniuszego wielkiego, należał do najzagorzalszych jego nieprzyjaciół i był jednym z głównych sprawców jego stracenia po klęsce pod Wiedniem. Na stanowisku wielkiego wezyra, które objął po Kara Ibrahimie w grudniu r. 1685, okazał się równie nieudolny jak obaj jego poprzednicy i 14 października r. 1687 zginął taką samą śmiercią, jaką zgotował Kara Mustafie. Powierzając Sary Sulejmanowi w r. 1682 obowiązki kiahii sułtanki, chciał Kara Mustafa usunąć go z najbliższego otoczenia sułtana, podobnie jak w r. 1681, kiedy wysłał go aż do Mekki. Por. Abbott, op. cit., s. 326 i 331. 145Abdurrahman pasza z przydomkiem Abdi, jako Albańczyk nazywany także Arnawud, piastował komendę w Kamieńcu do grudnia r. 1683. 146 Kanizsa — miasto w pd.-zach. Węgrzech. W okresie po r. 1541 leżała na granicy węgierskich posiadłości Osmanów z Węgrami Królewskimi i stanowiła ośrodek osobnego ejaletu, który od północy i wschodu graniczył z budzińskim, a na południu obejmował ziemie po Sawę. 147 Topkapy (tur. Top kapysy 'Brama Armatnia') — jedna z bram w murze obronnym na zachodniej granicy Stambułu. 148 Wspomniane tu przeczucia na temat złego końca wyprawy mógł w Turkach budzić fakt, że pozwalając, by powódź zabrała ciało straceńca, dopuszczono się naruszenia przepisu religijnego, nakazującego jak najszybsze oddanie ciała zmarłego ziemi. Benaglia (op. cit., s. 109) notuje, że Turcy wróżyli nieszczęśliwy koniec tej wyprawie wcześniej, jeszcze w Adrianopolu, kiedy przy wyjeździe stamtąd silny poryw wiatru zrzucił sułtanowi turban z głowy. 149 Sołak Czeszmesi i Iskender — wsie w pobliżu Adrianopola. Nazwa pierwszej znaczy 'Fontanna Sołaków'; może ją ma na myśli Benaglia (op. cit., s. 99), gdy mówi o „una fontana" niedaleko tego miasta. Nazwę drugiej stanowi imię założyciela lub posiadacza (Iskander, Iskender — ar. postać imienia gr. Aleksander, gdzie Al- wydawało się Arabom rodzajnikiem, przy imionach własnych niepotrzebnym). .,:,-.. 23 — Kara Mustafa 354 Przypisy do Części I 150 Tekfurdag (tur. Tekfurdagy 'Góra Cesarska'; dziś Tekirdag) — dawne Rodo-sto, miasto w Turcji na zachodnim brzegu Morza Marmara, o 120 km na zach. od Stambułu. 151 Reisulktittab ten, jako stronnik Kara Mustafy i podobno właściwy inicjator jego wyprawy pod Wiedeń, został po kiesce w r. 1683 stracony. (Por. o tym tu s. 207 i 210). Jego przydomek Laz oznacza narodowość. Trudno jednak orzec, czy był to przedstawiciel Łazów kaukaskich, czy też Słowianin z Bałkanów, gdyż nazwy tej używali Osmanowie na oznaczenie jednych i drugich. 152 Był to pierwszy z trzech dni Bajramu Ofiar. 153 Siedmiogród nazywa się po tur. Erdel (z węg. Erdely 'kraj Za Lasem'; por. łac. Transihania). Podlegając zwierzchnictwu Porty od czasów Sulejmana Wspaniałego, płacił jej Siedmiogród haracz (w czasach, o których tu mowa, 40 000 guldenów rocznie), a prócz tego składał podarki sułtanowi i dygnitarzom Porty, przewyższające nawet kwotę haraczu. 154 Wspomniany tu „król" Siedmiogrodu to Michał Apafy, książę siedmiogrodzki w latach 1662—1690. Stosunki jego z Porta, która wiązała wielkie nadzieje z E. Thókolym, układały się w tym okresie nie najlepiej. M. Apafy odczuł to już podczas niedawnej wyprawy pod wodzą Ibrahima paszy, który wojskom siedmiogrodzkim nie pozwolił uczestniczyć w bitwach, a rozstając się po ukończeniu działań wojennych z ich księciem, wymusił od niego 9000 talarów. Por. F e s s l e r, op. cit, IV, s. 393. 155 Dnia 26 września r. 1669, po z górą trzyletnich zaciętych walkach pod wodzą samego wielkiego wezyra Kópruluzade Fazył Ahmeda paszy, opanowali Turcy Kandię na Krecie, a zarazem całą wyspę, pozostawiając Wenecji jedynie trzy nieznaczne porty na północnym wybrzeżu. Otwarta pozostawała nadal kwestia granic turecko-weneckich w Dalmacji i na tym właśnie tle dochodziło stale do incydentów zbrojnych między obiema stronami. Stosunki z Wenecją zaostrzyły się szczególnie za wezyratu Kara Mustafy, który wobec baila weneckiego stosował nieustanne represje i pod różnymi pozorami wymuszał od niego znaczne sumy. (Por. Abbott, op. cit., s. 227—228, 282.) Do realizacji planów nowej wojny z Wenecją, o których czytamy tutaj, nie doszło, gdyż wielki wezyr wróżył sobie większy i łatwiejszy sukces w wojnie z cesarstwem. Jego krótkowzroczna polityka wobec Wenecji doprowadziła w końcu do przystąpienia Republiki do Ligi Świętej przeciw Turcji (1684). 156 Chodzi tu o Cieśninę Dardanelską. 157 R o s e 11 a (ar. Reszid) — miasto portowe w delcie Nilu na wschód od Aleksandrii, w epoce panowania tureckiego (od r. 1517) ośrodek sandżaku w ejalecie egipskim. las M a g r e b (ar. 'Zachód') — ogólna nazwa krajów Afryki północnej na zachód od Egiptu. 159 Kars — miasto w pn.-wsch. Turcji (dziś niedaleko granicy z ZSRR), ongiś ośrodek sandżaku w ejalecie maraskim. 160 M a r d i n — miasto w pd.-wsch. Turcji, ongiś ośrodek sandżaku w ejalecie dijar-bekirskim. 161 Po audiencji u sułtana w dniu 9 czerwca r. 1682 konferował A. Caprara z Kara Mustafą dnia 22 t.m., po czym przez długi okres był przyjmowany tylko przez reisulkiitta-ba i janczaragę. W związku z wyjazdem sułtana do Adrianopola, podążył tam i on. Zatrzymany tam, odbył z wielkim wezyrem drogę aż nad Dunaj, a wysłany przodem do Budy i przetrzymany przez czas pewien i tam, pożegnał się z nim dopiero pod Wiedniem. Przez cały ten czas traktowali go Turcy mimo wszystko uprzejmie i z szacunkiem. (Por. B e n a g l i a, op. cit., s. 74, 109). Turcy aresztowali również barona von Kunitza, cesarskiego rezydenta przy Porcie, który przeżył w obozie Kara Mustafy cały okres oblężenia Wiednia. Jego Diarium... Nebst ausfiihrlicher Relation der Wienerischen Beldgerung, wydane drukiem w r. 1684, przynosi wiele cennego materiału, ale zaczyna się dopiero od dnia 3 lipca 1683 r., gdy Kara Mustafa był już pod Jawarynem. 355 Przypisy do Części I I u ob 162 Chydyr (ar. Chidr; w wymowie tureckiej Hydyr) — postać mityczna, w której przebijają m.in. cechy proroka Eliasza, a która wedle wierzeń muzułmanów śpieszy ludziom na ratunek w różnych przygodach na lądzie i morzu. Dzień Chydyra w ludowym kalendarzu tureckim to pierwszy dzień lata (w w. XVII — 23 kwietnia/3 maja). IBS Belgrad został zdobyty przez Sulejmana Wspaniałego w r. 1521 i pozostawał we władzy Turków do r. 1688 i od r. 1690 z przerwami do 1867. Od r. 1541 stanowił centrum ejaletu, w skład którego wchodziły tereny serbskie i chorwackie. Pod panowaniem tureckim wzrosła jego rola jako ośrodka rękodzieła i handlu, a zarazem jako fortecy posiadającej też wytwórnie broni i amunicji oraz wielki port rzeczny. Por. B. D j u r d j e v, Belgrade, w Encyclopedie de 1'Islam, wyd. 2. 164 S e b e s i Lugos — miasta na wschodniej rubieży Węgier, dziś w Rumunii (Ca-ransebes i Lugoj), w w. XVII ośrodki sandżakow w ejalecie janowańskim. O h r i d (tur. Ohrf) — miasto w pd.-zach. Macedonii (na granicy z Albanią), w okresie panowania tureckiego ośrodek sandżaku w ejalecie rumelijskim. 165 Kronikarz turecki winien był raczej powiedzieć, że podczas obu tych wypraw, w r. 1678 i 1683, sułtan Mehmed IV nie przekroczył Dunaju. W r. 1678 dotarł on jedynie do Babadagu w Dobrudży. Na południowych brzegach Sawy (i Dunaju, a mianowicie w Belgradzie) przebywał sułtan tylko podczas wiedeńskiej wyprawy Kara Mustafy. 166 przydomek Frenk przy imieniu tego beja dowodzi, że był to jeden z wielu Europejczyków — renegatów, jacy pozostawali na służbie Porty. 167 Cypr (tur. Kybrys, z gr. Kipros) został zdobyty przez Turków na Wenecji w latach 1570—1571. Widownią wspomnianego tu buntu przeciw Osmanom była wyspa od r. 1665; rokosz został stłumiony dopiero w r. 1690. Por. Hammer, Geschichte..., VI, s. 152, 559. los Algieria (tur. Dżezajir, z ar.), zdobyta przez flotę osmańską na początku XVI w., stanowiła jeden z zamorskich ejaletów państwa tureckiego, zarządzany przez bejlerbeja. Wielką rolę w utrzymaniu tego kraju w posłuszeństwie wobec Porty odgrywały konne i piesze wojska tureckie, szczególnie zaś janczarzy, których dowódca naczelny, janczaraga algierski, był niejako współrządcą obok paszy. Pozycją janczarów w Algierii tłumaczy się także udział ich przedstawicieli we wspomnianym tu poselstwie do Porty. Ostre wymówki, czynione posłom przez Kara Mustafę, są aluzją do kłopotów, jakie sprawiali Porcie algierscy korsarze. Ich zbyt śmiałe ataki na statki państw europejskich — nawet zaprzyjaźnionych z Porta — prowadziły do licznych konfliktów dyplomatycznych. Aktualna była szczególnie sprawa zbombardowania Algieru przez wspomnianego już admirała francuskiego A. Duqu-esne'a w r. 1681 ł 1682, właśnie w odwet za napady korsarzy algierskich na okręty francuskie. Por. Uzun?arsili, Osmanli tarihi, 111/2, s. 293—295, 296—300 i Abbott, op. cit., s. 340. 1159 Żołd za IV kwartał r. 1093 h. (3 października — 30 grudnia r. 1682) wypłaciła Porta swoim wojskom z opóźnieniem o ponad miesiąc. 170 Nazwę Chydyrłyk (od imienia Chyzyr, Chydyr) — nosiła jedna z dzielnic Adrianopola. 171 Esiri, urobione od ar. esir 'jeniec' (od słowa tego pochodzi tur. ludowe jesir, od tego zaś — polskie jasyr), to przydomek wielu Turków, którzy przedtem przebywali w „jasyrze" chrześcijańskim. Nosił je m.in. jeden z tłumaczonych tu autorów osmańskich (por Wstęp, s. 18—20), a także Mehmed efendi, kadi adrianopolski z połowy XVII w. (por. Hammer, Geschichte..., V, s. 608) i Mehmed efendi, szejchulislam w latach 1659—1662 (por. Uzuncarsili, Osmanli tarihi, III/2, s. 477—478). O kogo tu chodzi, nie wiadomo. 172 A j i n t a b (ar. Ajntab, z orm. Anthaph) — dziś Antep lub Gaziantep, miasto w Turcji pd.-wsch. nad rzeką Sedżur, dopływem Eufratu, ongiś ośrodek sandżaku w ejalecie maraskim. 356 Przypisy do Części I 173 Wielki ten meczet został wzniesiony przez sułtana Selima II (1566—1574) w podzięce Ałłahowi za zdobycie Cypru. Chodzi tu o muzułmańskich pielgrzymów do Mekki i Medyny, wysyłanych pod opieką specjalnych komisarzy, dodawanych im m.in. dla obrony przed arabskimi (beduińskimi) rozbójnikami. 174 Adżelun — miasto w Transjordanii, w okresie panowania tureckiego (1517—1914) ośrodek sandżaku w ejaletie damasceńskim. 175 P a s i n (dziś Pasinler) — miasto w Turcji wschodniej, ongiś ośrodek sandżaku w ejalecie erzerumskim. 176 Adildżewaz — miasto w pd.-wsch. Turcji nad jeziorem Wan, ongiś ośrodek sandżaku w ejalecie wańskim. 177 N a b l u s (lub Nabulus) — biblijne miasto Sichem w Palestynie, w okresie panowania tureckiego (1517—1799) ośrodek sandżaku w ejalecie damasceńskim. 178 O kiosku Mamak w Adrianopolu nie mamy wiadomości. Nazwę Serradżchane (ar.-pers. 'Dom siodlarzy, rymarzy') nosiły dzielnice w Stambule i Adrianopolu, gdzie mieściły się warsztaty tych rzemieślników. Kiosk o tej nazwie w Adrianopolu, w źródłach nie notowany, mieścił się zapewne w sąsiedztwie tej dzielnicy. 179 Sułtan Mehmed IV wyjeżdżał do Brusy latem r. 1659 w związku z wyprawą wielkiego wezyra Koprulii Mehmeda przeciw rozbójnikom anatolijskim. Po odwiedzeniu grobowców swoich przodków, pochowanych w tej pierwszej stolicy osmańskiej, sułtan nie wziął udziału w walkach, lecz zabawiał się łowami w okolicznych lasach, później zaś wizytował zaniki nad Cieśniną Dardanelską. Podczas wyprawy kamienieckiej r. 1672 sułtan nie dowodził wojskiem, lecz towarzyszył mu przez cały czas i odbył wjazd do zdobytego Kamieńca. Mehmed IV, któremu prawdziwa troska o dobro religii, państwa i poddanych była właściwie obca, tym gorliwiej czuwał nad zachowaniem ceremoniału i etykiety. Dbałości o przestrzeganie przepisów dotyczących kolorów szat, dozwolonych ludziom różnych wyznań i stanów, dawał wyraz wielokrotnie, karząc winnych częstokroć śmiercią. Zarządzenie jego, o którym mowa, było wyjątkowo podyktowane po części względami poważniejszymi: obawą przed demoralizacją i zniewieściałością żołnierza. iso Przydomek Kyzyłbasz — (dosłownie 'Czerwona Głowa') dawany przez Turków--sunnitów szyickim Persom od koloru osobliwych ich czapek, wskazywałby, że efendi ten (podobnie jak pewien emir perski, o którym mówi Silahdar wcześniej: I, s. 552) to były poddany szacha, zbiegły do państwa osmańskiego z powodu antyszyickich przekonań. Wyjątkowa pozycja takiego człowieka tłumaczyłaby szczególną łaskawość sułtana dla niego, o której tu czytamy. 181 Chodzi tu o budy na wozach koczowników tureckich. Turkmen to stara nazwa wielkiego związku plemiennego, którego część stanowią m.in. Turcy anatolijscy, a także jednego z koczowniczych plemion na terenie Anatolii. 182 Palenie tytoniu było w Turcji surowo zakazane jeszcze na początku panowania Mehmeda IV. 183 „Kioskiem sprawiedliwości" (ar.-pers, adil kószkii; adil to tur. wymowa ar. adl 'sprawiedliwość') nazywał się wedle Hammera, Geschichte..., VI, s. 190 kiosk, z którego padyszach obserwował akty wymiaru sprawiedliwości (stracenia lub chłostę). Wedle I. H. Uzun9arsili, Osmanh aevletinin saray teskildti (Ustrój dworu w państwie osmańskim], Ankara 1945, s. 201 było to w ogóle miejsce w dywanie sułtańskim, na którym zasiadał padyszach. Tu w każdym razie chodzi o taki „kiosk" w warunkach polowych. 184 O czyją — czy sułtana, czy też wielkiego wezyra — chorągiew tu chodzi, nie wiadomo. Obaj, prócz chorągwi innych kolorów, mieli także po jednej zielonej. 185Kemal Czajyry ('Łąka Kemala') i Jondża Czeszmesi ('Koniczynowy Zdrój') — niewielkie miejscowości na zachód od Adrianopola. 357 Przypisy do Części I J w- IBS Dziśr-i Mustafa Pasza — miasto w Bułgarii o 30 km na pn.-zach. od Adrianopola, dzisiejszy Svilengrad. Nazwę dawną, która brzmiała zazwyczaj Mustafa Pasza Kóprusil, zawdzięczało ono mostowi na Maricy, ważnym szlaku do Sofii i Belgradu (ar. diisr, tur. kopru znaczy 'most'). "7 Karahisariszarki (tur.-ar. 'Karahisar Wschodni'; Karahisar znaczy 'Czarny Zamek') — miasto w pd.-wsch. Turcji niedaleko granicy perskiej, ongiś ośrodek sandżaku w ejalecie erzerumskim. 188 Charmanły (pers.-tur. '[miejscowość] z gumnem, klepiskiem') — miasto w Bułgarii nad rzeką Oliidere, o 30 km na pn.-zach. od Dżisr-i Mustafa Pasza (Svilengradu). 189 Uzundża Owa (tur. 'Podłużna Równina') — miasto w Bułgarii o 30 km na pn.--zach. od Charmanły, dziś zwane Uzundżowa. G u n d e l i — miejscowość na mapach nie zaznaczona. Kajały (tur. 'Skaliste') — miasto w Bułgarii o 30 km na pn.-zach. od Uzundżowy. 190 p a p a s ł y (gr.-tur. 'mające popa, gdzie znajduje się pop') — miasto w Bułgarii nad rzeką Maricą, dziś Popowica. 191 Chodzi tu o rzekę Czaję lub Czepeludere (prawy dopływ Maricy), nad którą w odległości o 8 km od Filipopola-Płowdiwu leży miasto Stanimaka. Turcy często nadawali rzekom nazwy od miast położonych nad nimi. 102 Posłowie E. Thókólyego spotkali się z Kara Mustafą w Filipopolu. Przywieźli oni wielkiemu wezyrowi „podarek z kilku tysięcy [złotych] węgierskich dla sułtana i [w.] wezyra za obronę i honory". Por. Benaglia, op. cit., s. 118 i Fessler, op. cit, IV, s. 396. 193 Tatarbazary ('Tatarski Targ') — miasto w Bułgarii nad Maricą o około 36 km na zachód od Płowdiwu, zwane przez Turków najczęściej zdrobniale Tatarpazardżygy 'Mały Targ Tatarski', a dziś Pazardżik (z tur. Pazordiyk) 'Mały Targ'. Por. jego opis w Księdze podróży Ewliji Czelebiego..., s. 88—92. i"* Saruchanły — miasto w Bułgarii nad Maricą o 20 km na pn.-zach. od Pazar-dżiku, dziś zwane Sarumbej lub Saranjewo. 195 Ellisu (tur. '50 wód, rzek') — prawy dopływ Maricy, wpadający do niej nie „w połowie" drogi z Pazardżyku do Saruchanły, lecz w miejscu, skąd do Saruchanły jest tylko 1/3 tej trasy. Na mapach rzeka ta jest zwana Ellidere (tur. '50 potoków'). 196 Kyz Derbendi — przełęcz Momina Klissura w Bułgarii, na dalszej trasie marszu wojsk tureckich na pn.-zach. Obie nazwy, turecka i bułgarska, znaczą 'Wąwóz (Przełęcz) Dziewczyny'. Spaś (bułg. 'Zbawiciel') — wieś na mapach nie zaznaczona. 397 Ichtiman — miasto o 70 km na pn.-zach. od Pazardżiku, a o około 55 km na pd.-wsch. od Sofii. Por. jego opis w Księdze podróży Ewliji Czelebiego..., s. 92—93. iss Ormanły (tur. 'Lesista') — wieś pod Sofią na wschód od niej, w w. XVII zamieszkała przez muzułmanów i posiadająca meczet. Por. Księga podróży Ewliji Czelebiego..., s. 92. Na nowszych mapach wsi o tej nazwie nie znajdujemy. 199 Sofia, zdobyta przez Turków po kilkuletnich zmaganiach (1382), była od r. 1385 siedzibą bejlerbeja rumelijskiego. Obszerny opis miasta i jego okolic oraz życia w nim pod rządami tureckimi zawiera Księga podróży Ewliji Czelebiego..., s. 92—124. =0° I s k y r — prawy dopływ Dunaju, nad którym leży Sofia. 2°iChalkały Pynar (ar.-tur. 'Źródło z [rozchodzącymi się po wodzie] kręgami, pierścieniami') — miasto Sliwnica w Bułgarii o około 40 km na pn.-zach. od Sofii. 202 Wąwóz Dragoman znajduje się pod miasteczkiem o tejże nazwie, położonym o 40 km na pn.-zach. od Sofii. S ar y jur t (tur. 'Żółta jurta, żółty dom; żółty kraj') — miasto w Serbii o 15 km na pn.-zach. od Dragomanu, później zwane Caribrod, dziś Dimitrovgrad. 358 Przypisy do Części I l i; -•' • 203 Miejscowości o nazwie Szehirkójii (pers.-tur. '[Pod]miejska wieś') nie znajdujemy na mapach. Miejscowości o nazwie Musa Pasza na mapach nie znajdujemy. 204 Nisz — miasto w Serbii nad Niszawą, dopływem Morawy Południowej, prawego dopływu Dunaju. Dżem (lub Dżemszid) — legendarny władca perski. 205 „Zwycięstwo" (ar. al-Feth) — sura XLVIII Koranu, zwana tak od pierwszych jej słów: „Otośmy wywalczyli dla ciebie zwycięstwo bezsporne". Ten rozdział Koranu opowiada o zwycięstwie muzułmanów nad niewiernymi i o bogatych łupach, jakie Ałłah dał zwycięzcom. Cztery pierwsze wersety jego były wypisywane na wielkich chorągwiach tureckich (widnieją one m.in. na dwu tureckich chorągwiach w zbiorach wawelskich). 206 Turecka nazwa okolicy Kyzylbajyr 'Czerwone Wzgórze, Czerwony Stok' pozwala przypuszczać, że chodzi tu może o wysoki brzeg przy ujściu Crvenej Ręki, której nazwie przynajmniej w połowie odpowiada nazwa turecka. Crvena Ręka to prawy dopływ Morawy Południowej, a jej ujście leży o 29 km na pd.-wsch. od Niszu. 207 Alek sin ac (w tekście tureckim Aleksindże) — miasto w Serbii nad Morawą Południową, o 30 km na pn.-zach. od Niszu. sos Folwark Kynałyogłego (tur. Kynatyogłu cziftligi) znajdował się najpewniej w okolicy Cićevaca, miasta w Serbii na pn.-zach od Aleksinaca (Wiadomość, zakomunikowana mi przez R. F. K r e u 11 a, za którą Mu niniejszym dziękuję). 209 Jagodina — miasto w Serbii o 60 km na pn.-zach. od Aleksinaca, dziś zwana Svetozarevo. P a r a c i n — miasto w Serbii o około 50 km na pd.-wsch. od Jagodiny. Jadąc z Aleksinaca najpierw do Jagodiny, a potem do Paradna, musieliby się byli Turcy cofnąć o owe 50 km. Taką trasę podaje również dziennik Mistrza Ceremonii, na którym oparł się Silahdar. Można by przypuszczać, że zaszła tu pomyłka, tj. że nazwy tych dwu miejscowości zostały przestawione. Na południe od Jagodiny, a na północ od Paracina leży nad Morawą miejscowość o nazwie serbskiej Ćuprija, która wywodzi się z tur. Kopru 'Most'. Jest to zapewne ów wielki most, o którym mówi kronikarz jako o miejscu przeprawienia się wojsk przez Morawę. Przy takim jednak założeniu trasa ich marszu byłaby jeszcze bardziej skomplikowana: jadąc z Jagodiny musiałyby wojska tureckie ową Kópril- -Cupriję najpierw minąć, a potem znowu wracać tam z Paracina. L10 Batocina — miasto w Serbii nad Lepnicą, o 25 km na pn.-zach. od Jagodiny. 211 Wąwozu Dewebagyrdyran (tur. 'Zmuszający wielbłąda do ryku') nie znajdujemy na mapach. Hasan Pasza — sądząc po podobieństwie dźwiękowym nazw jest to dzisiejsza Azanja, miasto w Serbii o 40 km na pn.-zach. od Batociny. 212 K o ł a r i (serb. 'Kołodzieje') — miasto w Serbii o 20 km na północ od Hasan Paszy-Azanji. Hisardżyk (ar.-tur. 'Gródek, Zameczek') — miasto w Serbii na prawym brzegu Dunaju o 20 km na pn.-zach. od Kołari, dziś zwane po serbsku Grocka. 213 Wspomniany tu Abaza Mehmed pasza to namiestnik Bośni, który w roku 1633, me bacząc na pokój z Polską, podjął nieudaną próbę zdobycia Kamieńca. Za tę samowolę został on w r. 1635 z wyroku sułtana Murada IV (1623—1640) uduszony, a ciało jego wrzucono do morza. Jego przydomek Abaza 'Abchaz' wskazuje na pochodzenie z Kaukazu. Por. H a mm e r, Geschichte..., V, s. 189. 214 Razem z A. Caprarą opisaną tu defiladę oglądał również B e n a g l i a, który podaje (op. cit., s. 122), że na ostatku jechały „sułtanki, które miały ze sobą blisko 300 kobiet i wielką liczbę wozów". 359 Przypisy do Cz$4ci I 215 Z e m u n — miasto pod Belgradem na drugim (lewym) brzegu Sawy u jej ujścia do Dunaju. 216 Kiustendil (tur. Kiistendże) — miasto w pd. Bułgarii o 75 km na pd.-zach. od Sofii, w okresie panowania tureckiego ośrodek sandżaku w ejalecie rumelijskim. 217 Ag ą domu szczęścia, tj. kyzłaragą, eunuchem-zarządcą sułtańskiego haremu, był wówczas Jusuf aga, drugi obok Bośniaka Sary Sulejmana wielki nieprzyjaciel Kara Mustafy i sprawca jego uduszenia. 218 Tu tłumaczę według wiedeńskiego rękopisu dzieła Silahdara, gdzie jest Tuna szaj-kasyn, dosłownie 'czajek dunajskich' (w druku zamiast Tuna 'Dunaj' — mylnie tuz 'sól'i lub toż 'proch, kurz'). 219 Namiot nazywa się po tur. ogólnie czady r (z pers.), chociaż obok tego wyrazu ii istnieją też inne na określenie różnych rodzajów namiotów. Ten nazywa Silahdar ajlak cza-dyry, natomiast inni tłumaczeni tu autorzy zwą go lejlek czadyry (tak jest też u Mawrokor-data: leilek tzadiri). Nazwę ajłak czadyry tłumaczy Hammer (Geschichle..., VII, s. 189) „das Zelt der Gerechtigkeit", chociaż tur. ajlak znaczy nie 'sprawiedliwości', lecz 'bezcelowy, bezskuteczny, daremny, próżniaczy' i 'próżniak'. Nazwę lejlek czadyry tłumaczył Kreutel (Kara Mustafa vor Wieri) stale jako „Scharfrichterzelt", chociaż lejlek nie znaczy 'kat', lecz 'bocian', a właściwe tłumaczenie „Storchzelt" znajdujemy u niego dopiero w Kara Mustafas Feldzug. Hammer (loc. cit., przyp. h) mylnie sądził, że lejlek czadyry, znane mu tylko z dzieła Montraye'a, to tylko pomyłka Francuza. Przeczy temu nawet przytoczony przezeń opis tego namiotu u Montraye'a: „namiot bociani, oparty tylko na jednym słupie, pomalowanym na czerwono i zakończonym podobnie malowaną kulą, wyższy od innych namiotów". Miniatura perska z wyobrażeniem takiego namiotu została zamieszczona w „Biuletynie Historii Sztuki", XXXI (1969), nr l, s. 15. Tłumaczy ona nazwę „bociani" namiotu: wysoki, oparty tylko na jednym słupie, przypomina on żywo bociana, gdy stoi na jednej nodze. Więcej o tym namiocie znajdujemy w diariuszu legacji J. Gniń-skiego do Porty. Czytamy tam: „W majdanie między wezyrskimi i cesarskimi namiotami [...] stoją dwa namioty okrągłe, wysoko podniesione, bez płotów, pod których cieniem ludzie stawają, którzy na dywan przychodzą, i winnych karzą: duszą i ścinają". (Por. Pułaski, op. cit., s. 121). Sceny straceń pod takimi namiotami „bez płotów", tj. ścian bocznych, doskonale widoczne, były w ręku dowództwa dość skutecznym środkiem do utrzymania dyscypliny w obozie, ale nie były to w żadnym wypadku tylko namioty „sprawiedliwości" czy „katów", bo np. u Silahdara czytamy, że sprzedawano przed nimi żywność. Nazwa ich ajlak może tedy tłumaczy się właśnie tym, że pod jego cieniem „stawali ludzie" — może właśnie „próżniacy". Nie przesądzając tej jeszcze niejasnej kwestii tłumaczymy ajlak czadyry jako „namiot bez bocznych ścian", dalej zaś nazwę lejlek czadyry oddajemy przez „namiot bociani". 220 Wedle Mistrza Ceremonii posłowie madziarscy złożyli 5000 zł w darze sułtanowi i 1000 — wezyrowi. Benaglia (op. cit., s. 122) mylnie mówi o nich jako o posłach siedmiogrodzkich. 221 Raguzę nazywali Turcy ze słowiańska Dubrownik, przekształcając tę nazwę czasem w Dobra-Wenedik (u Silahdara w druku postać pierwsza, w rękopisie wiedeńskim — druga). Handlowe stosunki Dubrownika z Porta zostały nawiązane pod koniec XIV w.; pierwsze oficjalne poselstwo od tej republiki przybyło do Stambułu w r. 1430. Za przywileje handlowe płaciła ona Porcie trybut roczny, który od r. 1481 wynosił 15000 talarów, a osobno składała bogate podarki dla sułtana i wezyrów. W okresie rządów Kara Mustafy Raguza ponosiła nie przewidziane układami dodatkowe koszta, nieraz bardzo wysokie. Tak np. w r. 1667 wymusił od niej wielki wezyr 150000 talarów tytułem okupu za śmierć ambasadora holenderskiego podczas trzęsienia ziemi w tym mieście. Por. Fr. Babinger, Raguse, w Encyclopedie de 1'lslam, wyd. 1. Benaglia, (op. cit., s. 122) podaje, że posto- 360 Przypisy do Części I wie dubrowniccy złożyli sułtanowi w Adrianopolu 12000 cekinów, zaś w Belgradzie zapłacili ponadto 8000. 222 Adana — miasto w pd.-wsch. Turcji nad rzeką Sejhan, o 50 km od jej ujścia do Morza Śródziemnego. B o ł u — miasto w pn.-zach. Anatolii, o 50 km od południowego wybrzeża Morza Czarnego, ongiś ośrodek sandżaku w ejalecie anatolijskim. 223 D ż i d d a (lub Dżedda) — miasto w Hidżazie (Arabia Saudyjska), port nad Morzem Czerwonym, odgrywający od dawna wielką role w ruchu pielgrzymów muzułmańskich do Mekki i Medyny. 224 M ah mu d czelebi z Topchane na Galacie był szejchulislamem od 15 września r. 1713 do 15 grudnia r. 1714. Jego ar. przydomek Zakir oznacza człowieka, który odmawia litanie zwaną zikr; drugi Kópekzade (tur.-pers.), dosłownie 'Syn Psa', wiąże się chyba z pogłoskami, jakoby do urzędu szejchulislama doszedł on niecnymi intrygami i był winien śmierci jednego ze swoich poprzedników. Por. Uzuncarsili, Osmanh tarihi, IV/2, Ankara 1959, s. 459. 225 C h a j r a bej — właściwie C h a j r b a j (bej), namiestnik damasceński z ramienia mameluckiego sułtana Egiptu, stronnik sułtana osmańskiego Selima I podczas wojny tego z Mamelukami. Wojna ta zakończyła się w r. 1517 likwidacją państwa mameluckiego, a Selim I posiadł przy tym również tytuł kalifa, którego (wedle tradycji niezupełnie pewnej) pozostający dotąd w niewoli władców mameluckich kalif abbasydzki miał zrzec się na korzyść sułtanów osmańskich. Jako kalif przewiózł Selim I do Stambułu chorągiew Proroka i inne relikwie mahometańskie. 226 Wyprawa Murada IV na Bagdad, zwana dalej wyprawą na Adziam lub adziamską (ar. 'Adżem, nazwa Persji, znana w Polsce od XVI w.), odbyła się w r. 1638. 227 Czterej wybrani przyjaciele Proroka — czterej pierwsi kalifowie, tj. 'następcy' Mahometa jako przywódcy wiernych: Abu Bekr (632—634), Omar (634—644), Osman (644—656) i Ali (656—661), nazywani są przez muzułmanów również „kalifami sprawiedliwymi". 228 Fermanem, stanowiącym odpowiedź na list E. Thókólyego, przywieziony przez wspomnianych tu jego posłów, wezwał sułtan księcia, by stawił się ze swym wojskiem pod Osijekiem — jak najrychlej i bez zbytnich bagaży. Por. Vesela-Pfenosilova op. cit., nr II. 229 Damaszek (po tur. Szam, z ar.), zdobyty przez Osmanów w r. 1516, był stolicą jednego z trzech ejaletów na terenie dawnej Syrii. Miasto było ważnym ośrodkiem handlu z Zachodem oraz handlu czarnymi niewolnikami, a ponadto ciągnęło wielkie korzyści z ruchu pielgrzymów do Mekki. 230 S i was (gr. Sebasta, Sewasta) — miasto w Anatolii wschodniej, ongiś ośrodek ejaletu zwanego siwaskim lub rumskim (od gr. Rum 'Bizancjum'), a dziś stolica wilajetu siwaskiego. 231 M a r a s z (ar. Mar'asz) — miasto w Anatolłi pd.-wsch., ongiś ośrodek ejaletu (dziś — wilajetu). 232 Karahisarigarb (tur.-ar. 'Karahisar Zachodni') — miasto w Anatolii zachodniej, ongiś ośrodek sandżaku w ejalecie anatolijskim (dziś Afion Karahisar, ośrodek wilajetu). 233 S a n d ż a k tekijski, którego ośrodkiem było miasto Antakia nad Morzem Śródziemnym, należał do ejaletu anatolijskiego. Sandżak hamidzki, którego ośrodkiem było miasto Isparta (gr. Sparta) w Anatolii pd.-zach., graniczył od południa z tekijskim i również należał do ejaletu anatolijskiego. 234 T i r e — miasto w Anatolii pd.-zach., ośrodek sandżaku zwanego również ajdyń-skim (od pobliskiego Ajdynu, dziś ośrodka osobnego wilajetu) w ejalecie anatolijskim. 361 Przypisy do Części I ;/\.li L->•" Mentesze — ongiś osobne państewko w Anatolii pd.-zach., po podboju osmańskim (1391) sandżak z ośrodkiem w mieście Mugła w obrębie ejaletu anatolijskiego. 235 Sandżak chudawendigiarski (tj. sułtański) obejmował tereny wokół Brusy, domeny sułtanów osmańskich (por. przyp. 143) i należał do ejaletu anatolijskiego. Kastamuni (lub Kastamonu) — miasto w Anatolii pn.-wsch., ongiś ośrodek sandżaku obejmującego tereny po wybrzeże Morza Czarnego i należącego do ejaletu anatolijskiego (dziś ośrodek wilajetu). 236 Ankara (starożytna Ancyra, Angora) — była ośrodkiem ejaletu anatolijskiego i sandżaku w obrębie tegoż. K a j s e r i j e (staroż. Caesarea) — miasto w Anatolii centralnej, ongiś ośrodek sandżaku w ejalecie karamańskim (dziś ośrodek wilajetu). 237 Eskiszehir (tur.-pers. 'Stare Miasto') — miasto w Anatolii pn.-zach., ongiś ośrodek sandżaku w ejalecie anatolijskim (dziś ośrodek wilajetu). A k s z e h i r (tur.-pers. 'Białe Miasto, Białogród') — miasto w Anatolii zachodniej, ongiś ośrodek sandżaku w ejalecie karamańskim (dziś ośrodek wilajetu). 238 Kyrszehir (tur.-pers. 'Miasto w Stepie') — miasto w Anatolii centralnej, ongiś ośrodek sandżaku w ejalecie karamańskim (dziś stolica wilajetu). Kiangyry — miasto w Anatolii centralnej, ongiś ośrodek sandżaku w ejalecie anatolijskim (dziś Czankyry, stolica wilajetu). 239 U Silahdara Lika, u Mistrza Ceremonii W[e]lika, u A. Mawrokordata Yotika. Już Kreutel, Kara Mustafas Feldzug..., s. 57 i 82 przyjął, że to Vojka, miasteczko o 22 km na pn.-zach. od Zemunu. 240 U Silahdara Barka; u Mistrza Ceremonii brak znaku diakrytycznego pod pierwszą literą uniemożliwia odczytanie nazwy. Litery arabskie B i J różnią się nieznacznie, może to być tedy Jarka — tur. nazwa miasta Jarak o 55 km na pn.-zach. od Belgradu, na szlaku do Mitrovicy, następnego obozowiska wojsk tureckich w czasie tej wyprawy. 241 Mitrovica (tur. Mitrofczd) — miasto w Serbii nad Driną, o 17 km na pn.-zach. od Jaraku. 242 W tekstach tureckich mylnie Milofcza. O Kukujevcach, miasteczku o 30 km na pn.-zach. od Mitrovicy, mówi A. Mawrokordato. Por. Kreutel, Kara Mustafas Feldzug..., s. 58. 243 pięciokościoły (nazwa polska wg łac. Quinque Ecclesiae; węg. Pecs, stąd tur. Pecz i Peczuj) — miasto na pd. rubieży Węgier, o 35 km na północ od Drawy i granicy jugosłowiańskiej. Zdobyte przez Sulejmana Wspaniałego w r. 1543, było znacznym centrum kultury muzułmańskiej na Węgrzech i posiada do dziś cenne zabytki architektury tureckiej. Por. G. G y o z ó, Pecs tórók mitemlekei [Zabytki sztuki tureckiej w Pecs], Buda-pest 1960. 244 T o v a r n i k — miasto w Serbii o około 50 km na pn.-zach. od Mitrovicy. 205 V u k o v a r (w tekstach tureckich D[u]lkowar zamiast W[u]lkowar, gdyż ar. D i W podobne) — miasto w Serbii nad Dunajem, o 24 km na pn.-zach. od Tovarnika. 2415 Dal j — miasto w Serbii nad Dunajem, o 17 km na północ od Vukovaru. 24T Chodzi tu o Aleksandra Macedońskiego, którego sława ciągle jest żywa na Wschodzie. 248 Czerwone Jabłko (tur. Kyzył Elma) — w dawnej Turcji opisowa nazwa wielkiego i bogatego miasta czy kraju w Europie zach., którego zdobycie stawiali sobie Osma-nowie za cel. Przypuszczalnie chodziło o Rzym i z dala widoczną, świecącą miedzianą kopułę Św. Piotra, nazwa ta odnosi się jednak również do niektórych innych miast, jak Wiedeń lub Ostrzyhom, którego katedra góraje nad okolicą. Por. A. Fischer, „Qyzyl Elma", die Stadt (das Land) der Sehnsucht der Osmanen, „Zeitschrift der Deutschen Morgenlandischen Gesellschaft", LXXIV (1920), s. 170—174. Nazwa ta pozostaje zapewne 362 Przypisy do Części I w związku z bizantyńską legendą o złotym jabłku, toteż niemieccy orientaliści tłumaczą ją swobodnie: „goldener Apfel". R. F. Kreutel dał z tego powodu swemu przekładowi na wpół fantastycznego opisu Wiednia przez Ewlija Czelebiego (r. 1665) tytuł Im Reiche des Goldenen Apfels (Graz—Wien—Koln 1957). 249 P o z s o n y (nazwa węg., używana także przez Turków; z łac. Posonium) — dzisiejsza Bratysława. Źródła polskie z r. 1683 nazywają miasto z niemiecka: Preszburg. Od r. 1526 do 1835 odbywały się w tym mieście koronacje królów węgierskich z dynastii Habsburgów i sejmy węgierskie. 250 Stołeczny Białogród — miasto Szćkesfehervar na Węgrzech o 60 km na pd.-zach. od Budapesztu. Nazwy polska, węg. ł niem. Stuhlweissenburg stanowią kalki starej nazwy słowiańskiej Stolni Belgrad, której używali Turcy w postaci i-Stolni Bel[i]grad (czasem w postaci zepsutej i-Stuni B.). W Polsce miasto jest znane również pod nazwą Białogród Królewski (z łac. Alba Regia). Miasto było od XI w. stolicą Węgier, a po przeniesieniu stolicy do Budy (XIII w.) królowie niepodległych Węgier nadal tam się koronowali i byli grzebani. Zdobyte przez Turków w r. 1543, stanowiło ono ośrodek sandżaku w ejale-cie budzińskim i po przejściowym opanowaniu przez wojska cesarskie w r. 1601 pozostawało we władzy Osmanów do r. 1688. 251 O s i j e k (tur. Osek; węg. Eszek, niem. Esseg) — miasto w Słowenii na prawym brzegu Drawy, od Dalj, poprzedniego obozowiska Kara Mustafy, odległe o 21 km na pn.-zach. We władzy Turków pozostawało od r. 1526 do 1687; Turcy wcielili je do sandżaku pożeskiego i znacznie rozbudowali. Szczególną wagę posiadało ono w tym czasie dzięki wielkiemu mostowi na Drawie, zbudowanemu w r. 1526 przez Sulejmana Wspaniałego podczas wyprawy mohackiej, spalonemu w r. 1664 w czasie śmiałego ataku bana chorwackiego M. Zrinyiego (Zrinskiego), a przez Turków wkrótce znowu odbudowanemu (w T. 1687 został on zniszczony powtórnie). Por. L. Fekete, Eszek w Encydopedie de 1'Islam, wyd. 2. 252 D a r d a — miasto w Słowenii na lewym brzegu Drawy, ongiś na północnym końcu wielkiego pontonowego mostu przez tę rzekę pod Osijekiem. 253 Wymienione tu sandżaki ejaletu rumelijskiego, oprócz już znanych, biorą swe nazwy od miast (krain) i obecnie znajdują się w obrębie państw następujących: trikalski — miasto Trikala lub Trikkala (tur. Tyrhala) w Grecji; dukagjiński — Dukagjini, kraina w Albanii północnej; prizreński — miasto Prizren (tur. Pirzeren) w Serbii; e l b a s a ń-ski — miasto Elbasani w Albanii centralnej; szkodryjski — miasto Shkodra (tur. i-Szkodra) lub Skutari (tur. Oskiidar) w Albanii północno-zachodniej; j a n i j s k i — miasto Janina, Joannina lub Jania (tak i w tur.) w Grecji północno-zachodniej; waloński — miasto Yalona (tur. Awlond) lub Vlora w Albanii południowo-zachodniej; delwiński — miasto Delvinon (tur. Delwina) w Albanii południowej; kruszewacki — miasto Kru-szewac (tur. Aładia Hisar 'Pstry Zamek') w Serbii; s a l o n i c k i — miasto Thessaloniki lub Saloniki (tur. Selanik) w Grecji. 254 Niemiec ten, żołnierz, badany przez tłumacza Porty A. Mavrokordata, odpowiadał na pytania hardo i odrzucił propozycję przejścia na islam, choć to mogło go ocalić przed śmiercią. Ciało jego, ogołocone i zbezczeszczone, porzucili Turcy na miejscu kaźni. Por. Benaglia, op. cit., s. 137—138. 255 Żołd za I kwartał r. 1094 h. (31 grudnia r. 1682 — 29 marca r. 1683) wypłaciła Porta swym wojskom z opóźnieniem o więcej niż dwa miesiące. 256 Ani Mistrz Ceremonii, ani Silahdar nie wiedzą, że jeszcze w Belgradzie doręczył A. Caprara Kara Mustafie list od Hermana ks. Badeńskiego, cesarskiego marszałka polnego i prezydenta cesarskiej rady wojennej, zawiadamiający go oficjalnie o sojuszu obronno--zaczepnym cesarsko-polskim, zawartym w Warszawie 31 marca t. r. Turcy nie chcieli dać wiary owej nowinie i twierdzili, że nie boją się nawet powszechnej ligi chrześcijańskiej, 363 Przypisy do Części I ,q j,,,j>: a list ten, otrzymany przez kuriera 11 maja, oddał poseł cesarski wielkiemu wezyrowi po długim zwlekaniu tego z udzieleniem mu posłuchania. Odpowiedź na list ks. Hermana otrzymał A. Caprara od wielkiego wezyra 7 czerwca (o liście tym por. Wstęp s, 13), jednakże wyjechał z Osijeka do Budy dopiero 12 t. m., po wyjeździe Thókolyego. Wspomniany dalej Atłybejzade miał konwojować posła do samej Budy, ale w Mohaczu zastąpił go jakiś „bej albański". Do Budy przybył poseł cesarski 20 t. m. Por. Benaglia, op. cit., s. 123, 139—146. 2" Mistrz Ceremonii dokładnie opisuje ów kosztowny rząd oraz dodaje, że wielki wezyr posłał ponadto E. Thókólyemu „buławę srebrną z inskrypcją złotem [inkrustowaną]". 2ss Autor ma tu na myśli „błędne obyczaje" E. Thókolyego jako chrześcijanina. Prawdziwe i słuszne dla niego jest tylko to, co wypływa z religii jego własnej, islamu. | 259 o czterech pierwszych „zaufanych" E. Thókolyego mówi A. Mawrokordato. (Por. Kreutel, Kara Mustafas Feldzug..., s. 60.) Nazwisko piątego podaje Mistrz Ceremonii w postaci KNDR, po czym następuje imię Andrije; u Silahdara nazwisko zniekształcone, z dodatkiem -ije jak w imieniu. Piątego nazywa Mistrz Ceremonii S e P u B a N, zaś Silahdar Sisban.; Dwa te nazwiska przytaczamy umownie wedle zapisów u Mistrza Ce-remonii. ; t 260 L e d ż u n — miasto w Transjordanii, w okresie panowania tureckiego ośrodek, sandżaku w ejalecie damasceńskim. Tar sus — starożytne miasto w Anatolii pd.-wsch., ongiś ośrodek sandżaku wchodzącego w skład ejaletu cypryjskiego. 261 kancelarią morską (pers.-ar. Derja kalemi) nazywał się urząd, który sprawował nadzór nad finansami sił morskich Porty. Podlegały mu jako osobne sandżaki wyspy Archipelagu, Cypr oraz pewne tereny na wybrzeżu Morza Egejskiego i Śródziemnego. 262 Oblężeniem tjjyaru dowodził ks. Karol Lotaryński, szwagier cesarza Leopolda I i głównodowodzący jego armii, pod którego rozkazami pozostawał również polski korpus posiłkowy w liczbie 5000 żołnierzy pod komendą ks. Hieronima Lubomirskiego. Oblężenie to trwało zaledwie 4 dni (od 5 do nocy z 8 na 9 czerwca) i zostało przerwane, ponieważ na wieść o ciągnącej wielkiej armii turecko-tatarskiej ks. Karol uznał za sprawę pilniejszą obronę dziedzicznych ziem cesarskich. Por. K. Toif e l, Die Tiirken vor Wien im Jahre 1683, Prag—Leipzig 1883, s. 226—227. 2|53 p o ż e g a (w tekście tureckim Pożoga) — miasto w Słowenii o 220 km na zachód od Belgradu, za panowania Turków ośrodek sandżaku w ejalecie budzińskim. 264 Wspomniane tu trzy okręty weneckie zarekwirował kajmakam w momencie, gdy załadowawszy w Stambule towary tureckie już miały odpłynąć w drogę powrotną. Por. Benaglia, op. cit., s. 104. Wedle A. Mawrokordata wojska egipskie przewieziono do Salonik „na 18 galionach Franków i tureckich". Por. Kreutel, Kara Mustafas Feldzug..., s. 54. 265 Baranyavar (nazwa zapisana w postaci PRNV'R) — miasto Branjin Vrh w Słowenii, na równinie między Drawą a Dunajem zwanej Baranja. 266 Mohacz (pisownia węg. Mohacs; w tekstach tureckich Mihacz) — miasto na Węgrzech o 3 km na północ od Dunaju, miejsce pamiętnej bitwy Węgrów z Turkami w r. 1526. 267 Bataszek — miasto na Węgrzech o 32 km na pn.-zach. od Mohacza. 268 Szekszard — miasto o 42 km na pn. od Bataszćk, w okresie panowania tureckiego (1541—1686) ośrodek sandżaku w ejalecie budzińskim. 269 S a r v i z (węg. 'Błotna Woda') — prawy dopływ Dunaju, płynący w niewielkiej odległości na północ od Szekszard. 27° P a k s (w tekście tureckim Pakisz) — miasto na prawym brzegu Dunaju o 33 krn na pn.-zach. od Szekszard. 364 Przypisy do Części I i/b r (węg. 'Ziemny Gród'; w tekstach tureckich Fódwar) — miasto na prawym brzegu Dunaju o 20 km na pn. od Paks. 272 Wąwozu o nazwie Altyn ulugu czy podobnej do niej znaczeniem ('Złota Rynna') lub dźwiękowo w innym języku nie znajdujemy na mapach. 273 Pentele (w tekstach tureckich Penteli) — warowne ongiś miasto na prawym brzegu Dunaju o 28 km na pn. od Fóldvar. Dżankurtaran (pers.-tur. 'Ratujący duszę') — zameczek turecki na prawym brzegu Dunaju o 18 km na pn. od Pentele, dziś zwany po węg. Adony. 274 U Silahdara — Jaklo]szta, u Mistrza Ceremonii — Bak[o]szta. Właściwa forma nazwy tej miejscowości tylko u Mawrokordata (62). Pakozd — miasto o 30 km na pn.-wsch. od Dżankurtaran-Adony, na pn.-zach. brzegu jeziora Yelenczeito. Aby dojść do niego, musieli Turcy obejść jezioro od zachodu i przeprawić się przez wpadającą do niego niewielką rzeczkę Csaszariviz (węg. 'Cesarska Woda'). 275Serban Kantakuzen — członek osiadłej od niedawna na Wołoszczyźnie gałęzi możnego rodu greckiego z Konstantynopola, hospodar wołoski w latach 1640—1688, zasłużony wokół rozwoju oświaty i kultury w tym kraju jako założyciel pierwszej rumuńskiej szkoły w Bukareszcie i drukarń tamże. Jako lennik Porty był on zmuszony do wzięcia udziału w wyprawie na Wiedeń podobnie jak hospodar mołdawski, o którym czytamy tu na s. 103. 276 Yeszprem — warowne miasto o około 37 km na pd.-zach. od Stołecznego Biało-grodu, o 10 km na północ od Balatonu. Źródła tureckie z r. 1683 nazywają je Pesperim. 277 Tatarzy pojawili się na Węgrzech co najmniej o 2 tygodnie przed opisanym tu oficjalnym spotkaniem chana i całej ich starszyzny z wielkim wezyrem, ponieważ A. Caprara spotykał ich jeszcze po drodze do Budapesztu, tj. przed 20 czerwca. Włochów z poselstwa cesarskiego uderzył plugawy wygląd tego ludu, jego grabieżczość i gwałty, jakich Tatarzy dopuszczali się nawet w stosunku do chrześcijańskich poddanych sułtana, a zarazem nędzne ich uzbrojenie (łuk, szabla) i paniczny lęk przed bronią palną. (Por. B e n a g l i a, op. cit., s. 148.) Podobnie wyglądali Tatarzy w oczach Osmanów. Do głosów historyków osmańskich tłumaczonych tutaj należy dodać liczne wypowiedzi na temat niskiego poziomu kulturalnego Tatarów krymskich w Księdze podróży Ewliji Czelebiego..., np. s. 283. Mistrz Ceremonii, opisując tę biesiadę, wyszczególnia dary, jakie otrzymał od wielkiego wezyra chan i przybyli z nim sułtanowie oraz opisuje rząd na koniu darowanym chanowi (jest tu m. in. złota gaddare, tj. rodzaj koncerza, znany w polszczyźnie pod zapożyczoną z tureckiego nazwą kadera). 278 O naradzie wojennej pod Stołecznym Białogrodem 27 czerwca mówi też. A. Mawro-kordato. Treści rozmów on nie przytacza, nie ma tedy u niego nic o sporze Kara Mustafy ani z chanem (o czym tu na s. 97), ani z paszą budzińskim (o czym tu na s. 98—99), którego on zresztą w tym czasie w ogóle nie wspomina. (Por. K r e u t e l, Kara Mustafas Feld-zug..., s. 62—55. Hezarfenn (tu s. 246—247) i Defterdar (tu s. 282—284) mówią o radzie nie pod Stołecznym Białogrodem, lecz pod Jawarynem, zaś oponentem wielkiego wezyra czynią jedynie paszę budzińskiego. O zastrzeżeniach co do relacji obu tych autorów por. tu przyp. 297. 279 Kom arom (tur. Komarem) — warowne miasto węgierskie nad Dunajem o 40 km na pn.-wsch. od Jawaryna. 280 Chan Murad Gerej, który przybył na Węgry w czerwcu, mógł jeszcze przed wyruszeniem z Krymu dowiedzieć się o sojuszu cesarsko-polskim z 31 marca t. r., a znając Polaków lepiej od wielkiego wezyra, był może zdolny do trzeźwiejszej oceny militarnych skutków tego układu niż zbytnio ufny w swe siły i talenty Kara Mustafa, 281 Wobec zatargów z Ferdynandem I Habsburgiem o Węgry, wywołanych wydarzeniami r. 1526, podjął Sulejman Wspaniały w r. 1529 wyprawę na Wiedeń. Wyruszywszy ze 365 Przypisy do Części I Stambułu 10 maja, stanął on pod murami stolicy Austrii dopiero 22 września. Dzielna postawa oblężonych, z drugiej zaś strony dotkliwy głód, jesienne chłody i zniechęcenie janczarów do daremnej walki zmusiły sułtana do przerwania oblężenia w dniu 15 października. W liście do mieszczan wiedeńskich tłumaczył on potem swe odejście tym, iż oblegał Wiedeń jedynie po to, by dostać w swe ręce Ferdynanda, dowiedziawszy się jednak, że nie ma go w zamku, uznał, że dalsza walka mijałaby się z celem. Por. H a mm e r, Geschichte..., III, s. 82—94 i F. Stóller, Soliman vor Wien, ..Mitteilungen des Yereines fur Geschichte der Stadt Wien", IX—X (1929—1930), s. 11—76. 282 Nigde — miasto w Anatolii centralnej, ongiś ośrodek sandżaku w ejalecie kara-mańskim (dziś ośrodek wilajetu). A m as j a — miasto w Anatolii centralnej, ongiś ośrodek sandżaku w ejalecie siwas-kim (dziś ośrodek wilajetu). Arab kir — miasto w Anatolii wschodniej, ongiś ośrodek sandżaku w ejalecie siwaskim. M a l a t i a — miasto w Anatolii wschodniej, ongiś ośrodek sandżaku w ejalecie ma-raskim (dziś ośrodek wilajetu). A l a i j e — miasto w Anatolii południowej, ongiś ośrodek sandżaku, który wchodził w skład ejaletu cypryjskiego. C z o r u m — miasto w Anatolii centralnej, ongiś ośrodek sandżaku w ejalecie siwaskim (dziś ośrodek wilajetu). 2>« Mór (wymowa: Mor) — miasto na Węgrzech o 25 km na pn.-zach. od Stołecznego Białogrodu. 28* K i s - B e r — miasto na Węgrzech o 20 km na pn.-zach. od Mór. 285 per — miasto na Węgrzech o 25 km na pn.-zach. od Kis-Ber. 286 Chodzi tu zapewne o Szent-Marton, miasto i zamek na wysokiej górze, o 5 km na lewo od szlaku Turków ciągnących z Kis-Ber do Per. Miejscowość tę wymienia dalej Silahdar w spisie zamków zdobytych przez Turków w tym czasie (por. s. 104). Najeźdźcy wyrżnęli tam mieszkańców miasta i zakonników-benedyktynów, a ich warowny klasztor wysadzili w powietrze. Por. T o i f e l, op. cit., s. 235. 287 Z Per do Jawaryna jest 25 kmi w kierunku pn.-zach. Pod zamkiem stała armia cesarska i posiłki polskie pod naczelnym dowództwem ks. Karola Lotaryńskiego. Opisane dalej przez Silahdara sukcesy wojsk muzułmańskich pod Jawarynem ułatwił sprzyjający E. Thókólyemu hr. Batthyanyi, dowódca pułku węgierskiego w służbie cesarskiej, który postawiony na straży przepraw przez płynące tu rzeki, w decydującym momencie przeszedł na stronę „króla kuruców". Wobec tej zdrady musiał ks. Karol w nocy na l lipca wycofać się spod zamku i uchodzić do Wiednia. (Por. T o i f e l, op. cit., s. 237). W walkach z Tatarami pod Jawarynem uczestniczył m. in. Claudio Angelo Martelli. Schwytany przez Tatarów l lub 2 lipca, dostał się potem do niewoli tureckiej i przebył w niej do r. 1685. Jego Relatio captivo-redempti..., wydana we Wiedniu w r. 1689 (którą cytuję dalej według wydania z r. 1690 pod zmienionym tytułem Wahrhaftig- und Eigentliche Beschreibung der... Gefangniłss), stanowi doskonałe źródło do poznania zarówno pewnych wydarzeń podczas marszu Kara Mustafy pod Wiedeń i oblężenia miasta, jak też wypadków i nastrojów w różnych warstwach społeczeństwa tureckiego w tym okresie. 288 „Pochwałą wielkości Ałłaha" (ar. tekbir od kebir 'wielki') nazywa się formuła ar. Ałlah akbar! Ałłah jest Największy! Drugim „okrzykiem mahometańskim", wygłaszanym ongiś przez idące do boju wojska muzułmańskie, jest „podwójne wyznanie wiary" (ar. szc-hadetejn) — mianowicie wiary w Ałłaha i jego posłannika Mahometa: La ilaha Ula 'Hah, Muhammed rasulu 'Hah!, tj. Nie ma Boga prócz Ałłaha — Mahomet jest wysłannikiem Ałłaha! Nieprzerwanie skandowano też, idąc do boju, samą ar. nazwę Boga, tj. Ałłah! Ałlah! Ałłah!... Okrzyk ostatni zlewał się w uszach Polaków w hałła! hałła! hałła!, stąd też 366 Przypisy do Części I staropolskie halalować i hałakać na oznaczenie bojowych okrzyków Turków i Tatarów. Wznoszenie takich okrzyków przed bitwą oraz w czasie walk było poczytywane za wielką zasługę wobec Ałłaha, sowicie przez Boga wynagradzaną, i zalecane w muzułmańskich traktatach o sztuce wojennej. 289 Raba (węg.; niem. Raab) — rzeka w Austrii i na Węgrzech, prawy dopływ Dunaju. Pod Jawarynem łączy się Raba z odnogą Dunaju, zwaną po węg. Mosoni-Duna; tu wpada do niej również lewy jej dopływ Rabca (niem. Rabnitz; węg. Repce, a stąd tur. Rebcze). Tereny między tymi trzema rzekami są pełne bagien i rozlewisk, stąd też kłopoty Turków przy przeprawianiu się przez nie, o których czytamy dalej. 290 Przytoczoną tu sentencję turecką określa autor jednym słowem fasid 'kłamliwa' (ar.). Chciał on przez to wyrazić, że nadzieje „giaurów" na oczyszczenie bojowiska od mężnych jak dzikie lwy muzułmanów okazały się płonne. 291 L i p o v a (nazwa słowiańska, używana także przez Turków i Rumunów; węg. Lippd) — miasto w Rumunii o 50 km od granicy węgierskiej, w okresie panowania tureckiego (1551—1687 z przerwami) ośrodek sandżaku w ejalecie janowańskim. M a g n i s a (gr. Magnisja; dziś Manisa) — miasto na zach. krańcu Anatolii, ongiś ośrodek sandżaku w ejalecie anatolijskim (dziś ośrodek wilajetu). 292 Jerzy Duka, hospodar mołdawski w latach 1665—1667, 1671—1672 i 1678— —1684. 293 T a t a — warowne miasto na Węgrzech o 55 km na wsch. od Jawaryna, o 10 km na pd. od Dunaju. Zdobyte przez Turków w r. 1558, przechodziło później w ręce Austriaków dwukrotnie, ostatnio przed opisywanymi tu wydarzeniami w r. 1598. 294 Hercegowina (tur. Hersek) stanowiła jedynie sandżak podległy namiestnikowi ejaletu bośniackiego. Siedzibą sandżakbeja było miasto Mostar. 295Temesvar — 'miasto nad Temes', lewym dopływem Cisy, w okresie panowania tureckiego (1552—1717 z przerwami) ośrodek wilajetu. Dziś należy do Rumunii (Timisoara). 296 Zvornik (tur. i-Zwornik) — miasto w Serbii nad Driną o 240 km na pd.-zach. od Belgradu, zdobyte przez Turków w r. 1463, po r. 1541 ośrodek sandżaku w ejalecie bu-dzińskim. Szolnok — miasto na Węgrzech nad Cisą, o 100 km na wsch. od Budapesztu, w okresie panowania tureckiego (1522—1685) ośrodek sandżaku w ejalecie budzińskim. 297 Martelli (op. cit, s. 24) opowiada, że 4 lipca pod Jawarynem odbyła się u wielkiego wezyra narada z udziałem Turków i Węgrów, poświęcona technicznym szczegółom oblężenia Jawaryna, a także planowanego oblężenia Wiednia. Plany opracowywano na podstawie różnych map, a „rozmaici Turcy" posługiwali się przy tym „lineałami, cyrklami i innymi instrumentami pomiarowymi". Z autorów tureckich o naradzie pod Jawarynem piszą tylko Hezarfenn (tu s. 246—247) i Defterdar (tu s. 282—284), ale te ich informacje budzą zastrzeżenia, bo nie pokrywają się ani ze świadectwem innych źródeł tureckich (o czym por. tu przyp. 278), ani z opisem narady tej u Mertellego. 298 Wymienione tu miejscowości leżą na pn.-zach. od Balatonu, przez który przebiegała granica posiadłości tureckich na Węgrzech. Trudności z odszukaniem na mapie sprawiają tylko trzy nazwy, zapisane w postaci: Z'D, BRD i KSTJR, które dlatego czytamy umownie: Zad, B[e]rd i K[e]sztir (pisownia węgierska). 299 Miasta Hama i Homs stanowiły w okresie panowania tureckiego (1517—1916) jednak sandżak w ejalecie trypolitańsko-syryjskim. Siedzibą sandżakbeja była Hama. Dziś oba miasta należą do Syrii. 300 Conte to włoski tytuł („hrabia"). Nazwisko komendanta zamku Papa nie znane. 301Simontornya — miasto na Węgrzech o 100 km na pd.-zach. od Budapesztu, w okresie panowania tureckiego (1543—1686) ośrodek sandżaku w ejalecie budzińskim. 302 Silahdar opuścił podaną przez Mistrza Ceremonii ważną wiadomość o tym, że od 367 Przypisy do Części I poniedziałku 5 lipca począł wielki wezyr ściągać podatek od jasyru (pers. pendiik, tj. 'V5'). Poniewierkę jasyru chrześcijańskiego opisuje na podstawie własnych przeżyć Martelli, op. cit., s. 32. 303 K o p p a n lub Koppany — miejscowość na Węgrzech na południe od Balatonu, w okresie panowania tureckiego (1541—1686) ośrodek okręgu sądowo-administracyjnego (ar. każą) w sandżaku simontornyeńskim. 304 L e vi c e — miasto i zamek w Słowacji wsch. o 90 km na pn.-wsch. od Jawaryna (o 40 km od tureckiego TJjyaru). Opanowane przez Turków w jesieni r. 1663, było ośrodkiem nowo utworzonego sandżaku, lecz w lipcu r. 1664 zostało odzyskane przez wojska cesarskie. U Silahdara mylnie nazwane N[o]wa zamiast L[e]wa według nazwy węg. Leva. Nitra — miasto i zamek w Słowacji wsch. o 80 km na pn.-wsch. od Jawaryna (o 40 km na pn. od Ujvaru), którym Turcy władali od jesieni r. 1663 do maja r. 1664. 305 Silahdar mówi o palance Diigerdelen, tj. dosłownie 'Przebijającej wątrobę'. Inne źródła tureckie nazywają tę miejscowość Diigerdelen parkany, tj. 'zamkiem Dżigerdelen'. Od osm. parkan 'zamek' pochodzi węg. nazwa tej miejscowości Parkany (wymowa: Parkan), od tej zaś polska Parkany (odczuwana u nas jako 1. mn.). Miejscowość ta, położona na lewym brzegu Dunaju naprzeciwko Ostrzyhomia, pamiętna jest dwiema bitwami wojsk polskich z Turkami w październiku r. 1683 (por. o tym tu s. 181—184). Dziś nosi ona słowacką nazwę Śturovo. 306 ó v a r (węg. 'Stary Zamek, Stary Gród, Starogród') — miasto w pn.-zach. zakątku Węgier o 45 km na pn-zach. od Jawaryna, o 15 km od granicy z Austrią, dziś zwane Mosonmagyaróvar, tj. 'Starogród Madziarski'. 307 Mistrz Ceremonii podaje, że zdobywca Óvaru przysłał w darze wielkiemu wezyrowi dziewczynę i chłopca, wziętych do niewoli w tym mieście. 308 Teologowie i prawnicy muzułmańscy dzielą świat zasadniczo na dwie części: dar al-islam 'ziemię islamu' i dar al-harb 'ziemię wojny', zamieszkaną przez wyznawców innych religii objawionych lub pogan, wśród których mahometanie winni szerzyć naukę Proroka, uciekając się w razie potrzeby do wojny. 309 Droga Turków wiodła tego dnia wzdłuż znanej nam już odnogi Dunaju, tzw. Mosoni-Duna. Między odnogą tą a głównym korytem Dunaju leży węgierska wyspa Szigetkoz, zwana po słowacku Mały Zimy Ostrov, a po niem. Kleine Schutt. Wyspa ma dł. 45 km i pow. 275 km2. Gęsty las, o którym tu mowa, pokrywa brzegi Mosoni-Duna i liczne wysepki na niej. Las ten zakrywał przed oczyma ciągnących Turków resztę wyspy, uprawną i usianą zamożnymi wsiami i miasteczkami. 310 Mistrz Ceremonii, a za nim Silahdar podają nazwę tej miejscowości w postaci TWLJWR, tj. Tolivar. Miejscowości o podobnej nazwie nie znajdujemy na mapach. 311 Nazwę tej miejscowości zanotował Mistrz Ceremonii w postaci GTH; u Silahdara w rękopisie wiedeńskim jest GWTH, w druku mylnie FTH (ar. G i F łatwo pomylić). Kreutel, Kara Mustafa vor Wien, s. 124 przyjmuje, że chodzi tu pewnie o Gattendorf, miasto w Dolnej Austrii o 30 km na pn.-zach. od Óvar. Od drogi Turków, którzy ciągnęli wzdłuż Mosoni-Duna, dzielą to miasteczko grzęzawisko i rzeka Leitha, musieli oni przeto obozować tylko w jego okolicy. 312 U Mistrza Ceremonii Hanbur, Hanburk; u Silahdara Chanburk. Hainburg leży na prawym brzegu Dunaju w odległości 15 km od Gattendorf u. 313 U Mistrza Ceremonii WNDLKFK'DW, u Silahdara WNDLWFG'DW. Nazwę zlokalizował Kreutel, Kara Mustafa vor Wien, s. 26 i 114. Benaglia i Kunitz, którzy jechali wraz z armią turecką, nie wymieniają w swoich diariuszach tej wioski, położonej nad Dunajem o 12 km na pd.-zach. od Hainburga. 314 Nazwę tej miejscowości, zapisaną przez Mistrza Ceremonii w postaci 'SzJKHL, zaś przez Silahdara w postaci 'SzJKL, należałoby czytać i-Szikh[e]l i i-Szik[e]l. Podobnie, bo 368 Przypisy do Części l PSzPHL, tj. P[e]szli]phel lub P[e]sz.p[e]h[i]l nazywa się Schwechat w Księdze podróży Ewliji Czelebiego..., s. 134. Schwechat, miasto nad prawym dopływem Dunaju o takiej samej nazwie, leży o 25 km na zach. od Wildungsmauer. O postoju Turków w Schwechat 13 lipca mówi też K u n i t z, op. cit., s. 3. 315 Sulejman Wspaniały — o którego wojnie z Ferdynandem I (królem czeskim i węgierskim 1526 — 1564, od 1531 królem rzymsko-niemieckim, od 1556 cesarzem) i nieudanym oblężeniu Wiednia w r. 1529 była już mowa na s. 364 — 365, szturmował mury stolicy austriackiej od wschodu. Tu też (w dzisiejszym okręgu XI, na pn. od centralnego cmentarza) stały wspaniałe namioty sułtańskie. Cesarze Maksymilian II i Rudolf II wystawili na ich miejscu olbrzymi pałac zwany Neugebaude (ukończono go w r. 1587). Turcy i Tatarzy, paląc w r. 1683 wszystkie rezydencje cesarskie wokół Wiednia, tę jedną zostawili nietkniętą przez pamięć o znakomitym sułtanie. Por. H a m m e r, Geschichte..., III, s. 84, 89 i Krę u-tel, Kara Mustafa vor Wien, s. 125. Opis Neugebaude i parku wokół niego zawiera również Księga podróży Ewliji Czelebiego..., s. 138, 142 — 143. 316 Chodzi tu przypuszczalnie o cesarski pałac myśliwski w Ebersdorfie pod Wiedniem, niedaleko wspomnianego Neugebaude. O tej „casa di campagna di cesare", ulubionym miejscu przechadzek wiedeńczyków, zniszczonym przez „barbari inimici" mówi Benaglia (op. cit., s. 159); o jego zrujnowaniu przez najeźdźców wspomina również Kunitz, op. cit., s. 3. 317 „Siedemnastu" pałaców cesarskich, o których spaleniu mówi kronikarz turecki, wyliczyć nie potrafimy. Rezydencja „na równinie wśród gór" to może słynny Schónbrunn, o którego spaleniu w tym czasie mówi Benaglia, op. cit., s. 162. 318 Mowa tu o chanie wielkim (tj. karawanseraju) w Stambule, zbudowanym przez suł-tankę Mahpejker Kosem, matkę sułtana Ibrahima, a babkę Mehmeda IV, uduszoną podczas zamieszek w seraju w r. 1651. 319 K a r u n — legendarny bogacz pochłonięty przez ziemię razem ze swymi skarbami, o którym opowiada Koran (sury: XXVIII, 76—81; XXIX, 38; XL, 25 i in.). W postaci tej można odnaleźć cechy biblijnego Koraha oraz antycznego Krezusa. 320 Królewną hiszpańską była Małgorzata Teresa, pierwsza żona Leopolda I. Druga, Klaudia Felicitas, pochodziła z tyrolskiej linii Habsburgów. Aktualna trzecia, Eleonora Magdalena, pochodziła z księstwa Pfalz-Neuburg. 321 Pottendorf w Dolnej Austrii należał do r. 1670 nie do hr. Batthyanyiego, lecz do „węgierskiego krezusa" Nadasdyiego. Myli się Silalidar również pisząc, że Batthyanyi zginął bezpotomnie, bo został po nim syn, o którego współdziałaniu z E. Thokolym i Turkami w r. 1683 pisze on sam dalej, a po Nadasdyim też pozostały dzieci (córki). Wspaniałą rezydencję Nadasdyiego, skonfiskowaną po wykryciu spisku magnatów węgierskich, darował cesarz gen. R. Montecuccolemu. Por. T o i f e l, op. cit., s. 73, 84. 322 w odróżnieniu od sułtana Sulejmana Wspaniałego Kara Mustafa zaatakował Wiedeń nie od wschodu, lecz od południa. Najcięższe szturmy na zamek, prowadzone z dowodzonego przez samego wielkiego wezyra i janczaragę centralnego odcinka okopów tureckich, kierowały się na dwa bastiony: położoną najbliżej pałacu cesarskiego Burgbastei i na leżącą na zachód od tego Lóblbastei lub Lówelbastei, a także na kurtynę, tj. odcinek wałów pomiędzy nimi. Źródła polskie z r. 1683 nazywają owe bastiony bernardami: Pałacowym i Lóbl. Por. K l uczy c k i, op. cit., s. 587, 601. 323 Ten list Kara Mustafy był skierowany do „generała i żołnierzy tudzież innych przednich mężów oraz mieszkańców zamku wiedeńskiego"; por. jego przekład, s. 328. O uśmierceniu jego oddawcy źródła niemieckie nie wspominają. Podobne propozycje bezkrwawego załatwienia konfliktu kierowali Turcy do wszystkich obleganych miejscowości i twierdz. Zwyczaj ten, praktykowany najpierw przez Mahometa, później przyjęty i zalecany przez wielkich jurystów muzułmańskich, wywodzi się z nakazów Starego Testamentu 369 Przypisy do Części I (5 Mojż. XX 10 — 16). Por. M. Khadduri, War and Peace in the Law of Islam, Baltimore 1955, s. 97. 324 Wyjazd cesarza Leopolda I i dworu z Wiednia do położonego o 160 km na zachód Linzu nastąpił 7 lipca, tj. tylko o 7 dni przed oblężeniem stolicy przez Turków. Hr. Ernst Rudiger von Starhemberg, świetny żołnierz, faktyczny dowódca obrony Wiednia w r. 1683, był członkiem mianowanej przez cesarza kilkuosobowej komisji rządzącej w mieście podczas oblężenia. O nim to pisał później, w pięć dni po Wiktorii, król Jan III do królowej, że gdy „Polacy cisną się dla pożywienia do miasta, aby z głodu nie umierali" — „postanowił komendant już ich dziś nie puszczać i kazał na nich ognia dawać, a to za to, że któryś strzelił w bramie, gdy mu konie wydzierano". Por. Kluczycki, op. cit., s. 400 — 401. 325 Baltazar, jedyny męski potomek możnego chorwackiego rodu Zrinyich (Zrinskich), nie mógł przesłać Kara Mustafie oświadczenia, o którym tu mowa. Uciekając przed Turkami w ślad za cesarzem, był on goniony przez Tatarów, co w Leopoldzie I wzbudziło podejrzenie, że jest w zmowie z Tatarami i wskazuje im drogę, którą mają ścigać cesarza. Z rozkazu cesarza uwięziony na początku lipca r. 1683, był trzymany w twierdzy do śmierci. (Por. Fessler, op. cit., IV, s. 401.) O poselstwach od Zrinyiego do Kara Mustafy czytamy tu jednak kilkakrotnie, tedy wszystkie one mogły być kierowane przez administrację dóbr tego magnata, mającą na celu uzyskanie opieki ze strony wielkiego wezyra dla jego fortuny. Regest listu Kara Mustafy do hr. Draskovicsa przytacza V. Renner, Tiirki-sche Urkunden..., s. 40. 326 wiadomość u Silahdara jest mylna. Z zapisek Mistrza Ceremonii, wiernie powtórzonych przez Defterdara Mehmeda paszę, wynika, że nie byli to Kozacy np. zaporoscy czy azowscy, którzy jako jeńcy mogli być zabrani pod Wiedeń w charakterze służby obozowej, lecz kazak jolht 'zachowujący się kozacy', czyli nazbyt butni esirler 'jeńcy' — oczywiście austriaccy. 327 Rękopis wiedeński Silahdara mówi tylko o 10 kolubrynach zabranych przez Kara Mustafę pod Wiedeń (może wyraz „dziewięć" opuszczony przez kopistę?). Liczba moździerzy przytoczona tutaj według tegoż rękopisu, gdyż w druku luka. 328 Na wyspie tej obozowały wojska austriackie ks. Karola i korpus posiłkowy ks. H. Lubomirskiego. 329 „Chlewem" albo jeszcze dosadniej: „świńskim chlewem" nazywa autor turecki kryte chodniki i inne budowle w systemie fortyfikacji nieprzyjaciół — „giaurów", których darzy czasem także bezpośrednio mianem nieczystych „świń" lub „wieprzów". 330 Chodzi tu o wyspę między Kanałem Dunajskim i głównym korytem Dunaju i o ce^ sarski park Prater, bądź też o park Alte Fayorita (dziś Augarten) na północ od tego, na tejże wyspie. 331Saruchan — państewko tureckie na zachodnim krańcu Azji Mniejszej ze stolicą w Magnezji (Manisie), w r. 1391 wcielone do posiadłości osmańskich jako sandżak w ejale-cie anatolijskim. 332 Renner (op. cit., s. 38 — 39) przytacza list Kara Mustafy do hr. Batthyanyiego. Prócz wspomnianego już wyżej jedynego listu wielkiego wezyra do hr. Draskovicsa innych listów do tego magnata węgierskiego on nie zna. 333 Tę rzeź okłamanej, bezbronnej ludności urządzili Turcy w Perchtoldsdorf, położo1-nym o 5 km na południe od Wiednia. Źródła austriackie szacują liczbę zabitych na 2000, Por. T o i f e l, op. cit., s. 251 — 254. 334 Sądząc z opisu, ów „kozi ptak" to rodzaj strusia, najpewniej emu, który ma szyję grubą i upierzoną jak paw. Jeśli chodzi o wymienionego tu strusia, to może właśnie o tym pisał Jan III do królowej w noc po wiktorii, że „wezyr wziął tu był gdzieś w którymści cesarskim pałacu strusia 24 — Kara Mustafa 370 Przypisy do Części I żywego dziwnie ślicznego; tedy i tego, aby się nam żywcem nie dostał, kazał ściąć". Por. K l u c z y c k i, op. cit, s. 378. 335 Q szpiegu, którego wedle świadectwa autorów osmańskich złapali oblegający 20 lipca, źródła austriackie nie wiedzą. Szpieg, o którym mówi autor tutaj, był wysłany przez hr. Starhemberga z listem do ks. Karola Lotaryńskiego w nocy z 21 na 22 t.m. i został , schwytany przez Turków już w drodze powrotnej. Dnia 22 przybył do Wiednia sługa von i Kunitza, trzymanego w obozie tureckim rezydenta cesarskiego, z listami od tegoż o sytuacji wśród Turków, Starhemberg zaś komunikował się z obozem wojsk cesarskich przez swych ludzi dwukrotnie — 23 i 25 t.m. Podczas powtórnej wyprawy do zamku, 25 t.m., sługa von Kunitza został schwytany, ale sprytnie pozbywszy się listów, umknął kary. Później Starhemberg wysyłał ludzi do ks. Karola w dniach 5 i 8 sierpnia. O podobnych udanych akcjach źródła tureckie, rzecz jasna, nie wiedzą. Por. W. Sturminger, Die Kundschaf-rer żur Zeit der zweiten Turkenbelagerung Wiens im Jahre 1683 w „Mitteilungen des Osterreichischen Staatsarchivs", Erganzungsband III: Festschrift żur Feier des zweihundert-jahrigen Bestandes des fiaus- Hof- und Staatsarchivs herausgeg. von L. Santifaller, II. Band, Wien 1951, s. 349—350. ssę u Mistrza Ceremonii zamiast „porzucił (ucztę)..." jest wyrażenie inne dosłownie: „nogę wycofał (z uczty)", co stanowi aluzję do rany w nogę. Bezmi (pers. 'Biesiadnik') to poetycki przydomek Bośniaka Ibrahima syna Ramazana, wierszopisa, faworyta janczaragi Bekri Mustafy, jego sekretarza tudzież towarzysza jego pijackich biesiad. Por. J. v. H a m-mer, Geschichte der osmanischen Dichtkunst, III, Pesth 1837, s. 527 (niedostępne; cytuje Kreutel, Kara Mustafa vor Wien, s. 127—128). 337 Nazwa zapisana w postaci R'NN FRTW jest właściwie nieczytelna. R e n n f o r-t a u to nazwa przyjęta umownie; lokalizacja jej jest niemożliwa. 338 Tu i w trzech dalszych ustępach opuszczamy nazwy drobnych miejscowości na terenie Austrii, gdyż wskutek ich zniekształcenia trudności z odczytaniem ich i lokalizacją są w porównaniu z korzyścią, jaką odniósłby z tego Czytelnik polski, niewspółmiernie wielkie. 339 Przysłowie tureckie, popularne zwłaszcza w formie zwięźlejszej: „Bogacz daje z majątku, biedny daje z serca". 340 U Silahdara w druku R'LJWSz, zaś w rękopisie wiedeńskim R'LBWSz (litery arabskie J i B łatwo pomylić). Forma pierwsza, Raljosz lub Raliusz, nie przypomina żadnej nazwy niemieckiej. Wybieramy zapis drugi, podając go w pisowni stylizowanej na niemiecką. O jaką miejscowość tu chodzi, trudno ustalić. Wedle Mistrza Ceremonii palanka ta skapitulowała, a na jej straży został postawiony czawusz. Por. Kreutel, Kara Mustafa vor Wien, s. 54. 341 Wedle Mistrza Ceremonii, 29 lipca przybyły od E. Thókólyego dwa osobne poselstwa, zaś 30 t.m. poselstwo trzecie, a posiłki tatarskie zostały wyprawione do niego w niedzielę l sierpnia. Sirmay miał być posłem drugim. Pierwszy miał donieść, że Thókóly zajął Pozsony i walczył o tamtejszy zamek, jednakże wobec pojawienia się wielkich sił niemieckich odstąpił. Wiadomość ta jest prawdziwa. Pozsony wzorem innych miast słowackich otworzył przed Thokolym swe bramy 26 lipca. Zdobyciu bronionego przez Niemców zamku tamtejszego przeszkodził ks. Karol Lotaryński, u którego boku walczyła jazda polska ks. H. Lubomirskiego. W bitwie tej (29 lipca) Węgrzy „w kilka pacierzy ustępować poczęli". „Chorągwie zaś polskie, wsiadłszy na uciekających Turków, aż do odnogi Dunajowej [...] jednym pędem gonili", a rotmistrz Mroczek lub Mroczkowski „położył kłlkudziesiąt Turków i żywcem wziął kilku". W sumie tam „legło Turków trupem więcej niż 200". „Turków i Węgrów żywcem więc dosyć zabrali, z których lepszych wybrawszy, ostatek wycięto". Nie brakło też łupów. Ks. Karol nie omieszkał w liście do króla Jana III pochwalić jego ludzi za to, iż „prudenter, fortiter et genuino inclitae nationis Polonicae vigore situm sit." Por. Kluczycki, op. cit., s. 203—208 i Fessler, op. cit., IV, s. 402 oraz relację 371 Przypisy do Części I Hezarfenna (tu s. 257). O udziale 5000 Polaków ks. Lubomirskiego w tej bitwie mówi A. Mawrokordato. Por. Kreutel, Kara Mustafas Feldzug..., s. 69. 342 Nazwa, zapisana w postaci KCzNDRWF, brzmiała w ustach Turków Goczendorof (litera K oznacza k i g; c w tureckim brak i bywa zastępowane przez cz lub s; dwu spółgłosek w wygłosie język turecki unika). Wieś Gotzendorf leży o 20 km na pd.-wsch. od Wiednia. O jej spaleniu i zdobyciu przez Turków czytamy na s. 131. 343 w wiedeńskim rękopisie Silahdara nazwa zapisana jest w postaci 'BSDRWF, w druku mylnie 'JSDRWF; Mistrz Ceremonii zaznacza samogłoski: 'ePeSDoRF. Możliwe są lekcje: Eb[e]sd[o]rof i Epesdorf (b i p w dialektach austriackich wymieniają się). Wieś Ebersdorf pod Wiedniem (por. przyp. 316) nie może być tu brana w rachubę ze względu na podaną tu jej odległość od Wiednia (5 godzin). Ebersdorf na pn.-wsch. od Wiednia, w rejonie tzw. Marchfeld między Dunajem i Morawą, został zajęty przez Turków i Thókólyego pod koniec sierpnia (por. T o i f e l, op. cit., s. 397). Kreutel (Kara Mustafa vor Wien, s. 128) sądzi tedy, że chodzi tu o zniekształconą nazwę Ebreichsdorf, miejscowości o 30 km na pd.-wsch. od Wiednia, położonej koło Pottendorfu, wymienionego tu razem z owym „Ebersdorfem". 344 Węgrzy o nazwiskach Sisal i Sziryanyi (tu pisownia węg.; w tekście tureckim zapis fonetyczny: Sziszal, Sirjani) z otoczenia E. Thókólyego są nieznani. Drugi z nich to być może znany z poselstw do Kara Mustafy S. Szirmay. 845 U Mistrza Ceremonii STWJN, u Silahdara SWTRJN w druku i SWTWJN w rękopisie wiedeńskim. Kreutel (Kara Mustafa vor Wien, s. 129) czytał Szotwin. Schott-w i e n — miasto o 75 km na pd.-zach. od Wiednia, u podnóża Semmeringu. 346 Austrię nazywają dawni autorzy tureccy zazwyczaj ze słowiańska Nemcze lub Nemse, tj. 'Niemcy'. Rzadko występuje u nich francuska nazwa Niemiec w postaci Ałman lub Alaman, a także Germania. Tu pojawia się dawniej równie nieczęsta, dziś oficjalna łacińska nazwa Austrii w postaci Awusturia. 347 Ebenfurt — m. w dolnej Austrii nad rzeką Leithą o 40 km na południe od Wiednia. Nazwa jego, u Mistrza Ceremonii zapisana w postaci BMFWRT, u Silahdara 'JMFWRT (J jest tu zamiast B), brzmiała w ustach Turków Ebemfurt, co odpowiada jej potocznej wymowie w ustach miejscowego ludu. Por. Kreutel, Kara Mustafa vor Wien. s. 129. 348 J a n Karol hr. S e r e n y i (lub Szerenyi), generał-wachmistrz armii cesarskiej, został 27 lipca ugodzony strzałą oblężników, ale już 16 sierpnia znowu uczestniczył w walkach; zmarł w r. 1691. Por. Toif e l, op. cit, s. 313. 349 S k o p j e (po tur. ii-Skup) — miasto w Macedonii (dziś jej stolica), w okresie panowania tureckiego (1389—1912) ośrodek sandżaku w ejalecie rumelijskim. 350 Poseł cesarski A. Caprara był trzymany w Budzie do 22 lipca. Wyjechawszy stamtąd pod eskortą paszy hercegowińskiego, który wracał z Węgier pod Wiedeń z 4000 wozów prowiantu, został później pod opieką Tatarów odstawiony do Tulln (o 25 km na zach. od Wiednia; u Silahdara TRLNH zamiast TWLNH, tj. Tullna) i 15 sierpnia stanął przed cesarzem w Passau w dolnej Bawarii. Caprara był przerażony widokiem zniszczeń i zbrodni, dokonanych przez Turków i Tatarów, ale nawet wówczas nie sądził, iż winę za to ponosi nieustępliwy cesarz. O Jawarynie rozmawiał z Ibrahimem paszą, który go tam podejmował gościnnie, a w rozmowie wyłożył mu swój pogląd na sprawę ubolewając, że wielki wezyr nie zadowolił się oblężeniem i zdobyciem tego zamku, lecz porwał się od razu na Wiedeń. Por. Benaglia, op. cit., s. 154—168. 351 Chodzi tu o Velky Źitny Ostrov (niem. Grosse Schiitt, węg. Csallokóz), wielka wyspę między głównym korytem Dunaju, Małym Dunajem i Wagiem, ciągnącą się od Bratysławy aż po Komarom (84 km dł., 1885 km2). Wyspa należy dziś do Słowacji. 352 Pod osłoną tej mrocznej i burzliwej nocy z 13 na 14 sierpnia wyszedł z Wiednia, 372 Przypisy do Części I wysłany przez hr. Starhemberga z listem do ciągnącego na odsiecz ks. Karola, osiadły w Wiedniu kupiec towarów orientalnych, świetnie znający Turków i jeżyk turecki Polak z Sambora, Jerzy Franciszek Kulczycki. Szczęśliwie ominąwszy wszelkie niebezpieczeństwa, powrócił do zamku z odpowiedzią księcia 17 t.m. Nagrodzony za ten czyn po ucieczce Turków worami kawy, które zostały w ich obozie, wsławił się później jako założyciel pierwszej kawiarni w Wiedniu, a jako zasłużony dla ocalenia Wiednia i „patron" cechu wiedeńskich kawiarzy został w w. XIX uczczony nazwaniem jednej z ulic Wiednia jego imieniem i pięknym pomnikiem tamże, przedstawiającym go w stroju tureckiego kawiarza. Por. Sturminger, op. cit., s. 350—352, 354—358 i Z. Abrahamowie z, Kulczycki Jerzy Franciszek, „Polski Słownik Biograficzny", t. XVI, s. 128—129. 353 TJ Mistrza Ceremonii, a zatem również u Silahdara brak wiadomości o wydarzeniach w dniach 15, 16 i 17 sierpnia. Lukę tę można zapełnić na podstawie zapisek pamięt-nikarzy wiedeńskich. Oblężenie toczyło się przez te 3 dni trybem dotychczasowym, bez wydarzeń decydujących. 15 sierpnia Turcy poczynili wielkie postępy koło Lóblbastei, ale dzięki udanemu, najlepszemu dotychczas, wypadowi oblężonych cała ich robota poszła nazajutrz na marne. Artyleria turecka, zasilona nowymi dostawami amunicji, mocno dawała się we znaki zamkowi, ale 17 sierpnia wiedeńczycy rozbili celnymi pociskami 2 działa tureckie w jednej okolicy i całą baterię ich dział w drugiej. Tegoż dnia, po powrocie J. F. Kulczyckiego z dobrymi wiadomościami, mogli Turcy obserwować sygnały dawane przez oblężonych wojskom chrześcijańskim za Dunajem: w dzień słup czarnego dymu, w nocy 3 race wystrzelone z wysokiej wieży katedry Sw. Szczepana. Por. J. P. Yaelckeren, Wienn von Turcken belagert/ von Christen entsetzt, Linz 1684 i A. Camesina, Wien's Bedrdngniss im Jahre 1683, Wien 1884 pod odpowiednimi datami. 354 Wyraz tur. koczasz 'woźnica' pochodzi ;: węg. kocsis. 355 Most kamienny na Dunaju w pobliżu m. Krems, o około 70 km na zach. od Wiednia. Przez most ten przeprawiły się później wojska polskie i niemieckie, ciągnące na odsiecz Wiedniowi. Por. o tym niżej s. 156. 356 Czuwanie wespół z Ibrahimem paszą nad mostami w Jawarynie zlecił Kara Mustafa księciu siedmiogrodzkiemu również na piśmie. Regest listu wielkiego wezyra do M. Apa-fyego w tej sprawie przytacza Renner, op. cit., s. 41. 357 Veseła-Pfenosilova (op. cit., nr IX i X) przytacza tureckie regesty listów Kara Mustafy do dwóch spośród wymienionych tu panów węgierskich: Do M. Drasko-vicsa z datą 16—25 lipca i do Franciszka (a nie Michała) Eszterhazyego z l sierpnia. Drugi list był pisany po łacinie. W obydwóch wielki wezyr wzywa adresatów do przysłania posłów z oświadczeniem wierności sułtanowi tudzież jak największych ilości prowiantu. Włoski regest listu ostatniego przytacza Renner, op. cit., s. 41. 358 Trabzon — miasto Trapezunt w Anatolii wschodniej na brzegu Morza Czarnego, zdobyte przez Mehmeda II w r. 1461 i stanowiące ongiś ośrodek ejaletu (dziś ośrodek wilajetu). 359 Ciągnąc od Levicy i Nitry ku zachodowi, musieli paszowie i Thokoly przeprawić się przez rzekę Wag, a mianowicie w jej biegu dolnym. Rzeka ta powstaje z połączenia Wagu Białego z Wagiem Czarnym, dlatego też — mimo iż autorom tureckim z XVII w. nie jest obca właściwa nazwa tej rzeki i że wojska, o których tu mowa, przeprawiły się daleko od miejsca złączenia się obu rzeczek Wag — nie spotykaną gdzie indziej w odniesieniu do tych terenów tur. nazwę Ak su 'Biała Woda' musimy uznać za nazwę Wagu. 360 S e r e d' — miasto w Słowacji pd.-zach. na lewym brzegu Wagu, o 20 km na zach. od Nitry. Nazwa jego zapisana u Silahdara w postaci SeReDe w rękopisie wiedeńskim i SRW w druku (arabskie litery D i W są podobne). Po niepowodzeniu w Pozsony znalazł E. Thokoly szerokie poparcie wśród Słowaków, m.in. w Sered". Por. F e s s l e r, op. cit,,, IV, s. 402. 373 Przypisy do Części I ..'.v >'» ... , 1 ! ? 361 O Tirnavie wspomina również A. Mawrokordato, który notuje, że w drodze pod nią E. Thokoly zdobył nie tylko Sered', lecz także Leopoldstadt, a gdy stanął pod Tirnavą, miasto nieopatrznie padło ofiarą płomieni. Mawrokordato nazywa ją Tyrwania, co tłumacz niemiecki poprawia na Tyrnawia. (Por. Kr e u t e l, Kara Mustafas Feldzug..., s. 69). U Silahdara znajdujemy w tym miejscu w druku nazwę TKSWJH, zaś w rękopisie wiedeńskim taką samą z dodatkiem znaków samogłoskowych: TaKaSaWaJaH. Nie ulega wątpliwości, że jest to mylnie zapisana węgierska, podówczas oficjalna, nazwa Tirnavy: Nagyszom-bat ('Wielka Sobota', wymowa: Nod'sombot; litery ar. N i T oraz J i B, a także znaki samogłosek a i u/o są podobne, zaś litery SWB stanowią -sob-, pewno ze słowackiego odpowiednika węg. sombot 'sobota'). Tirnaya, położona o 15 km na zachód od Sered' i Leopoldstadt, była od r. 1543 siedzibą arcybiskupa ostrzyhomskiego, a posiadając od r. 1619 Collegium Pazmaneum (późniejszy uniwersytet), stanowiła centrum życia religijnego i umysłowego katolików węgierskich, więc zapewne z tego powodu była w r. 1683 celem ataku sił protestanckich. 362 Góry Słowackie (tur. Tot Daglary) — najpewniej Małe Karpaty, łańcuch górski między Wagiem na wsch. a Morawą na zach., w dolnym biegu tych rzek. 363 Wielkim Turkiem nazywano w Europie zachodniej sułtana osmańskiego (franc. Grand Turc, włoskie Grań' Turco; w niem. tylko GroBherr). 364 Wyraz ar. sułtan 'władca' (a także 'władczyni') stanowi na Wschodzie muzułmańskim także popularny zwrot grzecznościowy. W Turcji zwracano się tak szczególnie do wielkich wezyrów, podczas gdy zwracając się do sułtana używano tytułu „padyszach". 365 „Szalonym Kapitanem" (tur. Dęli Kapudan) mogli Turcy nazywać ks. Lotaryńskiego, który na czele armii cesarskiej (i z posiłkami polskimi, o których kronikarz turecki nie wie) dosłownie deptał po piętach E. Thokolyemu. Tak przypuszcza Kreutel, Kara Mustafa vor Wien, s. 172. 366 w myśl traktatu z 31 marca 1683 r. miała Rzeczpospolita dostarczyć na wojnę z Turkami 40000 żołnierza. Wobec opieszałości Litwinów wyruszył Jan III pod Wiedeń tylko z 27000 wojska koronnego pod wodzą hetmanów Stanisława Jabłonowskiego i Mikołaja Sieniawskiego. Hetmani litewscy: Kazimierz Sapieha i Jan Ogiński w bitwie pod Wiedniem 12 września nie zdążyli wziąć udziału. O przystąpieniu Rzeczypospolitej do sojuszu z cesarstwem został Kara Mustafa powiadomiony jeszcze na początku czerwca t.r. w Osijeku; por. tu przyp. 256. 367 Białe Hale (tur. Ak Jajła) to zapewne Białe Karpaty, łańcuch gór między Wagiem a Morawą. ses Wysoki kościół w Wiedniu to katedra Św. Szczepana, której wieża ma 136 m wysokości. 369 O liście tym por. Wstęp, s. 29. 370 Antyturecki sojusz króla Jana III z cesarzem Leopoldem I stał w sprzeczności z postanowieniami traktatu pokoju z Porta, zawartego przez króla i Rzeczpospolitą w r. 1678 za pośrednictwem J. Gnińskiego. Układem tym zobowiązała się Polska m.in. nie użyczać żadnej pomocy innemu państwu „niewiernych", któremu by Porta wypowiedziała wojnę i zbrojnie ciągnęła na nie, tudzież w żaden sposób nie ingerować w sprawy krajów zależnych od Turcji (Siedmiogrodu, Wołoszczyzny i Mołdawii). Por. Pułaski, op. cit., s. 317—318. 371 W zapiskach Mistrza Ceremonii, a za nim także u Silahdara następuje tu znowu niczym nie wytłumaczona przerwa. O wydarzeniach w dniach 5, 6 i 7 września mamy jednak i tym razem dokładne informacje w źródłach niemieckich. W niedzielę (5) ostrzeliwali 'Turcy Wiedeń z najcięższych dział pociskami o wadze 4—5 cetnarów. Silny szturm ich wie--czorem na bełuard Pałacowy został jednak odparty. W poniedziałek (6), dowiedziawszy się ,od schwytanego szpiega z zamku, że mieszczanie skłaniają się do kapitulacji, a następnie po 374 Przypisy do Części I zburzeniu przez potężną minę części muru obronnego podejmuje Kara Mustafa szturm generalny, ale i ten zostaje odparty. W nocy wiedeńczycy widzą ku swej radości race, wystrzelone dla dodania im otuchy już z Kahlenbergu. We wtorek (7) Turcy znowu zadają miastu groźne ciosy ogniem artyleryjskim, ale też sami cierpią od artylerii z zamku. Oblężeni wykopali i rozbroili wielką minę turecką pod beluardą Lóbl. Kara Mustafa, strwożony racami z Kahlenbergu, odbywa przegląd swych sił. W nocy z wtorku na środę (7/8) na górze tej rozbłysło 5 rac, a z wieży Sw. Szczepana odpowiedzieli oblężeni takąż samą ilością sygnałów świetlnych. Por. Yaelckeren, op. cit. i Camesina, op. cit. pod odnośnymi datami. 372 O tym łączniku między armią ks. Karola a Wiedniem brak wzmianek w źródłach niemieckich. Po schwytaniu przez Turków w dniu 6 września wspomnianego wyżej wysłannika hr. Starhemberga, również i ten zaniechał wysyłania ludzi do armii ciągnącej na odsiecz stolicy. Odtąd jedynym środkiem porozumienia między zamkiem a odsieczą były już tylko znaki świetlne. 373 Słowa: „karahisarisahibskiego Dęli Omer bej" są przytoczone wedle rękopisu wiedeńskiego; w druku w tym miejscu luka. 374 Kościół oo. kamedułów na Kahlenbergu. 375 Bejszehir (tur.-pers. 'Miasto Beja') — miasto w pd.-zach. Azji Mniejszej na południowym brzegu wielkiego jeziora o takiejże nazwie, ongiś ośrodek sandżaku w ejalecie karamańskim. 376 W przeciwieństwie do Tatarów krymskich, którzy zachowali wiele tradycji i zwyczajów z okresu przed nawróceniem się na islam, Turcy koniny nie jedli, a nawet brzydzili się nią. Uzasadnienie osmańskiego punktu widzenia, podyktowane m.in. potrzebami wojny świętej, w której koń odgrywał rolę decydującą, przytacza Księga podróży Ewliji Czele-biego..., s. 222. 377 W bitwie pod Wiedniem uczestniczyła jedynie artyleria polska, licząca 28 dział średniej wielkości, przeciągniętych przez gąszcze Kahlenbergu ogromnym wysiłkiem samego żołnierza polskiego. Ciężkie działa armii cesarskiej musiały pozostać w tyle. , 378 Chodzi tu o kościół katedralny w Klosterneuburg, miejscowości na prawym brzegu Dunaju o 10 km od Wiednia w górę rzeki. 379 Góra Niemiecka (tur. Alaman Dagy) — to łańcuch Wienerwald, którego część pn.-wsch. nosi nazwę Kahlenberg. 380 Zacięte walki toczyły się na wzgórzu Nussberg i wokół leżącej u jej stóp wsi Nussdorf (na zach. od Wiednia, nad Dunajem). Zapewne tę wieś ma na myśli Silahdar. Por. Toif e l, op. cit, s. 481. 381 Świętą chorągiew wywiózł z pola bitwy nie sam wielki wezyr, lecz dowódca sipa-hiów Osman aga, który „złożył ją i ukrył w zanadrzu". (Por. K r e u t e l, Kara Mustafas Feldzug..., s. 71.) W każdym razie król Jan III mylił się pisząc do królowej „13 septembra w nocy", że ma z namiotów Kara Mustafy również „wszystkie znaki jego wezyrskie, które przed nim noszą", a z tego „dziśże jeszcze" posłał „do Rzymu Ojcu Świętemu przez Talen-tego pocztą" ową właśnie „chorągiew mahometańską, którą mu dał cesarz [Mehmed IV] na wojnę". (Por. Kluczycki, op. cit., s. 377.) Chorągiew owa, zawieszona w Rzymie początkowo w kościele Św. Piotra, później została przeniesiona do kościoła Św. Jana na Late-ranie i dotąd znajduje się tam. Jest ona znana z licznych reprodukcji. Król nie spostrzegł, że kształtem, barwami, napisami i innymi elementami dekoracyjnymi jest ona uderzająco podobna do innej chorągwi tureckiej zdobytej przez niego pod Wiedniem, którą ofiarował później katedrze krakowskiej, a która dziś jest wystawiona w zbiorach sztuki tureckiej na Wawelu. 382 Zdobycz, wzięła w obozie tureckim przez wojska polskie, opisuje barwnie król Jan III w liście do królowej, pisanym „w namiotach wezyrskich 13 septembra w nocy". 375 Przypisy '•: '««'. od Kaaby, natomiast o konfiskacie majątku wielkiego wezyra wcale nie wspomina. Dalej czytamy, że głowę wielkiego wezyra i wspomniane przedmioty, zwrócone przez niego przed śmiercią, przywiózł do Adrianopola kiahia kapydżych, zaś konfiskatę przeprowadził cza-wuszbaszy. M a r t e l i (op. cit., s. 70) opowiadając o straceniu Kara Mustafy dodaje, że ów czawuszbaszy („Chiaus-Bassa") był „urodzonym Polakiem, a przedtem chrześcijaninem" („ein gebohrner Pohlack"); później piastował urząd namiestnika rumelijskiego. 437 „Bośniak" tylko w rękopisie wiedeńskim 438 K a n d i ę, stolicę Krety, oblegał wielki wezyr Kópriiluzade Fazył Ahmed pasza latem 1666 r.; poddała mu się 29 sierpnia 1669 r. 439 Azaz — miasto w Syrii o 40 km na północ od Aleppo, niedaleko granicy tureckiej. K i l i s — miasto w Turcji, o 10 km na północ od granicy z Syrią. W przeszłości oba te miasta, jak się zdaje, wchodziły w skład jednego tylko sandżaku azasko-kiliskiego z ośrodkiem w Kilis, podległego bejlerbejowi aleppskiemu. 440Ejalet kandyjski obejmował tureckie posiadłości na Krecie, na której po utraceniu Kandii pozostały w ręku Wenecji jedynie trzy nieznaczne porty na wybrzeżu północnym. Jego ośrodkiem było miasto Megalokastron lub Heraklion, zwane przez Turków z włoska Kandią (włoskie Candia, pierwotnie Candida z ar. Chandak 'Fosa [wokół zamku Megalokastron]', wymawianego przez Włochów Kandak). 441 C h a n i a — miasto i port na pn.-zach. wybrzeżu Krety. 442 Oskarżenie Kara Mustafy o sprzeniewierzenie pieniędzy, przeznaczonych na zakup prochu i amunicji, dziwnie wygląda w zestawieniu ze słowami Jana III w cytowanym liście z „13 septembra w nocy" o tym, że nieprzyjaciel „Prochów samych ł amunicji porzucił więcej niż na milion". (Por. Kluczycki, op. cit., s. 376.) Odnosi się wrażenie, że Fazli aga, usunięty pod Wiedniem przez Kara Mustafę ze stanowiska nadzorcy nad zapasami tych materiałów bojowych, sam dopuszczał się malwersacji, a teraz zwalił winę na już straconego wielkiego wezyra i na Hasana paszę, z którym też widocznie pozostawał w nie-przyjaźni. Śmierć tego Hasana paszy, od 4 września namiestnika temesvarskiego, dała sułtanowi pokaźny zysk w gotowiźnie w wysokości 500 000 kuruszy. 443 Gdzie znajdował się ów Yrgat Bazary, tj. 'Targowisko Robotników', nie wiadomo dokładnie. H a mm e r, Constantinopolis..., I, s. 183—186 i 583—586, mówiąc o stambulskich bazarach, o takim nie wspomina. Fr. Babinger, Kara Mustafa, w: Encydopedie de 1'Islam, wyd. l, II, s. 808 przytacza relacje weneckie, wedle których wspaniałe mauzoleum wielkiego wezyra w Stambule zostało zburzone przez lud muzułmański, oburzony na wieść o klęsce pod Wiedniem. Głowa Kara Mustafy paszy została pogrzebana w Adrianopolu, przy meczecie Sarydża paszy, a nad nią ustawiono kamień z napisem: „Głowa serdara prześwietnego, wielkiego wezyra Mustafy paszy. [Na tamten świat] się przeniósłszy u boku świętych znalazł on sobie schronienie, Bezwinny będąc, wśród znojów [świętej] wojny dla powodów pewnych Śmierć męczeńską on poniósł, szczęśliwy [poszedł w zaświaty]. Raj niech mu będzie miejscem pobytu na wieki! Rok 1095." Nagrobek ten ufundowali niewątpliwie trzej synowie Kara Mustafy. Jeden z nich Jusuf bej, był obecny przy śmierci ojca i wraz z dworem gorzko opłakiwał jego niesławny koniec. (Por. Mart e 11 i, op. cit., s. 70, 103 i 144.) Reprodukcję nagrobka (ryć. 33) i przekład czterowiersza na nim podajemy za H. T. D a g 11 o g l u, Edirne mezarlan [Groby w Adrianopolu], „Tiirk Tarih, Arkeologya ve Etnografya Dergisi", III, Istanbul 1936 (zdjęcie na s. 167; tekst napisu na s. 179). Czaszka, przywieziona do Wiednia w r. 1688 z Belgradu i dotąd eksponowana w Muzeum Historycznym miasta Wiednia jako należąca do Kara Mustafy, byłaby zatem — jak podkreśla Babinger, 1. cit., — nieautentyczna. 444 Tu i dalej (s. 210) twierdzi Silahdar, że był to jegen, tj. 'stryjeczny brat' Kara Mu- 380 Przypisy do Części I .5^,.-••, f,K V,,,,,T, • stafy. Był to jednak stryjeczny brat synów Koprulego, szwagrów Kara Mustafy i jest też znany w historii jako Amdżazade (ar.-pers. odpowiednik tur. jegeri) tych dwóch wielkich wezyrów. W r. 1672 brał on udział w wyprawie kamienieckiej pod wodzą swego starszego kuzyna, a w latach 1697—1702 sprawował urząd wielkiego wezyra. 445 Rozkazując usunąć kobierzec, działał Kara Mustafa w przekonaniu, że śmierć na gołej posadzce, przypominającej gołą ziemię, kurz i pył bojowisk, tj. w warunkach, jakie towarzyszyły skonowi wojowników muzułmańskich — „męczenników za sprawę islamu" (a za taki uchodziło też stracenie z powodów politycznych) — zapewni i jemu łatwy dostęp do raju. (Por. I. G r u p p e r, Arabische Bestattungsbrauche in fruhislamischer Zeit, „Der Islam", XXXI, s. 161.) Ciał padłych w boju żołnierzy jednakże przed pogrzebem nie obmywano, toteż kaci, obmywając zewłok uduszonego wielkiego wezyra, o czym czytamy dalej, pewno zmyli z niego ów „kurz bojowiska"... 446 O takim „oskalpowaniu" Kara Mustafy mówi oprócz Silahdara tylko Martelli, op. cit., s. 70. Czytamy tam, że po uduszeniu wielkiego wezyra „przednia część głowy została oddzielona i, jak powiedziano, zawieziona do cesarza tureckiego jako dowód jego [tj. Kara Mustafy — Z.A.] odpowiedniej do zasług zguby". Słowa te stoją w sprzeczności z wiadomościami o ucięciu Kara Mustafie głowy, które znajdujemy u samego Silahdara (tu s. 207) i u innych autorów osmańskich tudzież o pogrzebaniu jej w Adrianopolu, o czym por. przyp. 443. 447 Mowa tu o wyprawie na Mołdawię i Budżak, podjętej jesienią r. 1683 przez Kozaków ukraińskich pod wodzą Kunickiego, Zaporożca nobilitowanego w r. 1673, hetmana z ramienia króla Jana III. Po początkowych sukcesach politycznych w Mołdawii i militarnych w Budżaku, skąd wojsko tatarskie było powołane pod Wiedeń, Kunicki został na początku stycznia r. 1684 rozbity przez jadącego na Krym nowego chana Hadży Gereja II. Por. Urbański. Rok 1683..., s. 22—40. O wydarzeniach tych opowiada również Defterdar (tu s. 305) i Mehmed Gerej (tu s. 319). 448 Mosul — miasto w Iraku na prawym brzegu Tygrysu, w okresie panowania tureckiego (1515—1926) ośrodek ejaletu. 449 Meczet ten, jeden z najprzedniejszych zabytków architektury osmańskiej w Adrianopolu, został zbudowany przez sułtana Murada II (ukończony w r. 1447). Jego nazwa Ócz Szerefeli 'Z trzema Galeriami' pochodzi stąd, że wokół jego minaretów biegną trzy (a nie jak zwykle, tylko jedna) galerie lub balkony, z których muezzini zwołują wiernych na modlitwę. 450 Szehrizor — kraina w Kurdystanie irackim, w okresie panowania tureckiego (1554—1920) stanowiąca ejalet z ośrodkiem w mieście Kerkuk. 451 Te wydarzenia w Mołdawii pod koniec r. 1683 pozostają w ścisłym związku z omówioną wyżej wyprawą Kunickiego. Działał on wespół ze Stefanem Petryczejką, który zbiegł był do Polski w r. 1673, a którego on, pod nieobecność wezwanego pod Wiedeń hospodara Jerzego Duki, osadził ponownie na hospodarstwie. Powracający z wyprawy J. Duka został przez Petryczejkę uwięziony, a następnie deportowany do Polski, gdzie też zmarł. Petry-czejko utrzymał się przy władzy tylko do marca r. 1684. Mianowany przez Portę wojewodą mołdawskim Dymitr Kantakuzen, pospolicie zwany Dymitraszką, panował tam poprzednio dwukrotnie: od listopada do grudnia 1673 r. i od początku 1674 r. do września 1675 r. Tym razem utrzymał się on przy władzy również niedługo, bo tylko do 25 czerwca 1685 r. Co do miejsca, gdzie został pobity Kunickł, to podczas gdy tu mowa o brzegach Prutu, Defterdar (tu s. 305) wymienia Janyk Hisar nad Dniestrem, zaś Mehmed Gerej — Tatar, o sprawach tych zatem dobrze poinformowany — pisze o okolicach Izmaiłu nad Dunajem (tu s. 319). O rozstrzygającej bitwie nad Dunajem piszą również źródła polskie, wedle których Hadży Gerej II pokonał Kozaków w nocy z 3 na 4 stycznia 1684 r. pod wsią Tabak. Brzegi Prutu i Dniestru musiały być widocznie świadkami dalszych klęsk Kozaków ściga- 381 Przypisy do Części I nych przez Tatarów w odwet za ich okrucieństwa wobec zaskoczonej bez męskiej opieki muzułmańskiej ludności Budżaku. Por. Urbański, Rok 1683..., s. 36—42. 452 Razem z pieniędzmi i kosztownościami, które zajął przedtem Bośniak Sary Sulej-man aga, skonfiskowany majątek Kara Mustafy wyniósł 5300 kies po 500 kuruszy (talarów), czyli 2 650 000 kuruszy. Dla porównania podamy, że roczny budżet państwa osmańskiego za wielkiego wezyratu Koprulu Mehmeda zamykał się sumą około 15000 kies. Biorąc pod uwagę wzrost wydatków w późniejszym okresie panowania Mehmeda IV, a szczególnie w latach 1681—1683 w związku z przygotowaniami Kara Mustafy do walnej rozprawy z cesarstwem, możemy przyjąć, że suma 5300 kies pokryła 1/4, a co najmniej 1/5 wydatków Porty na r. 1684. Był to zatem wcale pokaźny zasiłek dla skarbu sułtańskiego, pustego po klęsce. Skarb posiadł ponadto majątki innych paszów, potraconych na rozkaz sułtana. 125000 kuruszy uzyskano też od tłumacza Porty Aleksandra Mawrokordata, o czym pisze Defterdar (tu s. 306). Część U 1 Step Kipczacki (pers.-tur. Deszt-i Kypczak) — stepy czarnomorskie, zwane tak na Wschodzie od nazwy dawnych ich gospodarzy, tureckiego ludu Kipczaków (Połow-ców). Aż o w (w językach tur. Azak i Azaw 'Ujście') — starożytna kolonia grecka Tanais, późniejsza genueńska Tana u ujścia Donu, w r. 1475 opanowana przez Osmanów i odtąd stanowiąca sandżak podległy bejlerbejowi w Kaffie. Zamek azowski, ważny dla obrony tureckich posiadłości w rejonie Morza Czarnego, w w. XVII dwukrotnie opanowany przejściowo przez kozactwo dońskie i wojska carskie, został odstąpiony Rosji ostatecznie w roku 1774. 2 Płacący trybut (ar. zimmi, dosłownie 'podopieczny') — określenie innowierczych poddanych państwa muzułmańskiego, szczególnie żydów i chrześcijan, którzy jako „ludzie Pisma [Świętego]", tj. wyznawcy religii monoteistycznych, korzystali z opieki tego państwa za opłatą corocznego trybutu (pogłównego). 3 Rozboje — w tur. czete (por. poi. czata i częstsze czaty). * Oblężenie Wiednia w r. 1683 trwało jedynie 60 dni (14 lipca — 12 września). 5 Benakor — tak czytamy umownie nazwę, zapisaną w postaci BN'KWR. Na mapach podobnego uroczyska w okolicy Jawaryna nie znajdujemy. 6 Merdżan znaczy po ar. 'Koral'. Do jakiej miejscowości nad Fischą, prawym dopływem Dunaju, należy odnieść tę nazwę (niewątpliwie opisową, stanowiącą aluzję np. do „koralowych" lub rubinowoczerwonych dachówek na domach przedmieścia), nie wiadomo. Wśród „czterech palanek na brzegach rzeki Fischy", które wymienia Silahdar (por. s. 125), miejscowości o podobnej nazwie nie ma. 7 Kapelusze różnią się od orientalnych nakryć głowy właśnie rondem, którego tamte zazwyczaj nie mają. Obcinając owe rażące ich brzegi kapelusza, uzyskiwali Turcy gotowy stożek, potrzebny do ułożenia zawoju z cienkiego i wiotkiego tiulu. 8 Monety europejskiej o nazwie p e s e r nie było. Może chodzi tu o mylnie zapisaną nazwę hiszpańskiej pesety, której wartość równała się mniej więcej wartości cesarskiego talara. 9 „Król" ten to cesarz Leopold I. Począwszy od Sulejmana Wspaniałego (1521 — 1566) sułtanowie tureccy odmawiali Habsburgom tytułu cesarskiego i nazywali ich tylko „królami wiedeńskimi", a zwyczaj ten utrzymał się wśród Turków, jak widzimy, również po roku 1606, kiedy traktatem pokoju w Zsitvatorok sułtan Ahmed I oficjalnie uznał prawa Macieja I i jego następców do spornego tytułu (po tur. czasar, z węg. csaszar). 10 Leopold I opuścił swą rezydencję dopiero 7 lipca, tj. na tydzień przed dotarciem Turków nie pod Jawaryn, lecz pod Wiedeń. 11 O cmentarzysku tym mówi autor również na s. 222. Wedle źródeł austriackich straty Turków w ludziach były tak pokaźne, że Kara Mustafa już 20 lipca zwracał się — 383 Przypisy do Części II oczywiście daremnie — do komendanta zamku gen. E. R. Starhemberga z prośbą o czasowe zawieszenie broni celem uprzątnięcia swego obozu z nadmiaru trupów, z których grzebaniem nie nadążano. Por. C a m e s i n a, op. cit., s. 24. 12 Chodzi tu zapewne o Klosterneuburg. Por. relację Silahdara, s. 160 i przyp. 378 do cz. I. 13 Naczelnym „wodzem g i aur ó w" był król Jan III Sobieski. Obóz turecki obserwował on ze spalonego klasztoru oo. kamedułów na Kahlenbergu i 12 września, w nocy przed bitwą, pisał do królowej: „naprzód widzimy obóz turecki wielki bardzo, jako na dłoni" oraz pokpiwał z nieprzyjaciela, „który się ani okopał, bo mu się też okopać niepodobna, ani ścisnął son camp w kupę, ale tak stoi, jakobyśmy na sto mil od niego byli". Por. K l u c z y c k i, op. cit., s. 374. 14 Jako czerwono-białe określa polskie sztandary i proporce również Silahdar (s. 182). Znaki niebiesko-białe należały do Bawarczyków pod wodzą ks. elektora Maksymiliana II Emanuela. Co do czarno-białych to albo tu autor turecki myli się, albo też znaki takie miały jakieś drobne posiłki z Rzeszy, z krajów bowiem, które przysłały pod Wiedeń siły znaczniejsze, żaden barw takich nie posiadał. 15 Czarno-żółte były przede wszystkim chorągwie wojsk cesarskich pod wodzą ks. Karola V Lotaryńskiego, a ponadto sztandary oddziałów ks. elektora saskiego Jana Jerzego III. Oba te kolory widniały również na czarno-czerwono-żółtych chorągwiach ks. Jerzego Fryderyka von Waldecka, dowódcy 8000 wojsk frankońsko-szwabskich. Czerń znajdowała się też na czarno-czerwonych sztandarach nielicznych Wirtemberczyków, a żółć na żółto- -białych znakach oddziałów z Hanoweru. Błękit, prócz Bawarczyków, widniał na niebiesko- -biało-czerwonych chorągwiach posiłków z Holsztynu. Autor turecki pomija inne barwy, np. zielona, którą miał na swych sztandarach ks. anhalcki Jan Jerzy. 16 Silahdar (s. 207, 210) pisze nie o Amdża (tj. „Stryju"), lecz o Amdżazade („Stryjecznym bracie") Husejnie. 17 Chodzi tu o wierne cesarzowi oddziały węgierskie. 18 Esiri bynajmniej nie przesadza, pisząc o obawie chrześcijan przed „jakowymś fortelem tureckim" w noc po ucieczce Turków spod Wiednia. Król Jan III jeszcze nocy drugiej po wiktorii pisał do królowej: „Taka się to rzecz niepodobna stała, że dziś już między pospólstwem tu w mieście i u nas w obozie była trwoga, rozumiejąc i nie mogąc sobie inaczej perswadować, jeno że nieprzyjaciel nazad się wróci". Dalej król ocenia pokonanych przeciwników niespodziewanie zaszczytnie dla nich, pisze bowiem, że „uchodząc, okrutnie się bronią et font la plus belle retirade du monde". Por. Kluczycki, op. cit., s. 376 i 378. Słowa Tiirk 'Turek, turecki' (o którego pejoratywnym znaczeniu u Turków por. przyp. 118 do cz. I) używa Esiri tu i dalej jako nazwy swojego narodu dlatego, że cytuje zasłyszane podczas pobytu w niewoli europejskie głosy o Osmanach. 19 Michał Apafy, książę siedmiogrodzki. 20 Uciekając spod Wiednia musieli Turcy przekroczyć najpierw rzeczkę Wien, a następnie rzeki Schwechat, Fischę i Leithę. 21 Tu pomijam niezupełnie zrozumiałe słowa oryginału: arana ile jani czy ryk ile (dwa narzędniki połączone ar. jani 'czyli, lub"). Wyrazy arana i czyryk, w słownikach nie notowane, stanowią zapewne nazwę statku rzecznego, na którego pokładzie został przewieziony wspomniany tu list do Jawaryna. 22 M o g o r — nazwisko zapisane w postaci MGR, bez samogłosek, czytam umownie, gdyż podobnego w dostępnej literaturze przedmiotu nie znajduję. 23 Tu Esiri myli się. Oblężenie Wiednia przypadło na r. 1094 h. W obu bitwach pod Parkanami (7 i 9 października) król polski odegrał wybitną rolę, ale odbyły się one jeszcze tego samego r. 1094 h., a nie następnego. W drugiej z nich do niewoli polskiej dostało się 384 Przypisy do Części II dwóch paszów, o czym por. relację Silahdara, s. 183. Do Polski zawiózł ich nie król, lecz hetman wielki koronny St. Jabłonowski. O dalszym ich losie dowiadujemy się z druku pt. Nowiny. Z Węgier z pod Bardeiowa 3. febr. 1684, gdzie czytamy: ,/Iych dwóch baszów, którzy są w wiezieniu u j.m.p. hetmana wielkiego kor. we Lwowie, mało Ormianie nie wykradli, gdyby się była warta nie postrzegła, a nie dała znać j.m.p. hetmanowi, dla czego teraz w ściślejszym więzieniu onych trzymają". Nie wykupieni przez Turcję, przebyli obaj paszowie we Lwowie do pokoju karłowickiego (1699), ciesząc się wielkim poszanowaniem hetmana i budząc powszechne zainteresowanie. Opowiada o tym ciekawie F. P. Dallerac, Les anecdotes de Pologne, Amsterdam 1699, I, s. 251—254. Ujvar utracili Turcy 19 sierpnia 1685 r., czyli dopiero w r. 1096 h., a król polski w oblężeniu jego już nie uczestniczył. 24 W czasach, gdy Esiri przebywał w niewoli chrześcijańskiej, istniała już niejedna „kronika" o wiedeńskiej wyprawie Kara Mustafy. Szczególnie wiele dzieł na ten temat ukazywało się w Austrii. Jeszcze w r. 1683, nie licząc pism drobniejszych, wyszły w Wiedniu dwie poważne prace na ten temat. Była to J. P. Yaelckerena Yienna a Turcis obses-sa, a christianis liberata oraz J. G. W. R u e s s a Wahrhafte und griindliche Relation... Dzieło ostatnie doczekało się czterech wydań. Yienna a Turcis obsessa została rychło przełożona na niemiecki, francuski, angielski i włoski. W Polsce o przebiegu oblężenia Wiednia dowiadywano się z wydanego zapewne w Krakowie już w r. 1684, dziś bardzo rzadkiego druku anonimowego pt. Wiedeń rakuski od Turków oblężony, których było 29 [...] (brak końca wiersza — Z.A.), a od wojsk chrześcijańskich uwolniony w roku 16[83] 12. septemb., który może stanowił skrót dzieła Yaelckerena. •t mi \bsoi w i "J Część DI 1 Data: „W roku siedemdziesiątym czwartym" na początku ustępu podana jest za rękopisem paryskim. W bolońskim jest mylnie: „W roku sześćdziesiątym czwartym". „Posłannik przenajwielebniejszy" i „Ulubieniec czcigodny" — epitety Mahometa jako proroka ostatniego, szczególnie umiłowanego przez Ałłaha. 2Ahmed pasza — Kopriiltizade Fazył Ahmed pasza, wielki wezyr w latach 1661—1676. O wspomnianych tu jego wojnach z cesarstwem i Wenecją por. relację Silahdara (s. 41) oraz przyp. 56 do cz. L 3 Wobec trudnej sytuacji wojsk tureckich pod Kandią sułtan Mehmed IV wybrał się w marcu 1668 r. do Larissy (po tur. Jeniszehir 'Nowe Miasto') w Tessalii, by stamtąd popłynąć na Kretę i osobiście dowodzić oblężeniem. Oddawszy się jednak łowom w okolicznych lasach zaniechał on tego zamiaru i poprzestał na udzielaniu wielkiemu wezyrowi rad i słów zachęty do dalszej wojny. * Mowa o antyhabsburskim spisku na Węgrzech w latach 1666—1672, o którym por. relacje Silahdara (s. 39—40) i Defterdara (268—269) oraz przyp. 48 do cz. I i 3 do cz. IV. Podobnie jak żaden Batthyanyi, za udział w tym spisku nie został stracony również Stefan Thókóly, ojciec Emeryka, późniejszego sprzymierzeńca Kara Mustafy (zmarł on w swoim zamku podczas oblężenia przez wojska cesarskie). Por. F e s s l e r, op. cit., IV, s. 366. 5 „Król siedmiogrodzki Janusz" to Jan Zapolya (po węg. Szapolyai Ja-nos), magnat węgierski, który po śmierci króla Ludwika pod Mohaczem (1526) został przez część narodu obrany królem Węgier i w rozgrywkach z Ferdynandem habsburskim, królem z woli partii przeciwnej, był popierany przez sułtana Sulejmana Wspaniałego. Po śmierci Zapolyi (1540) jego część Węgier zajął sułtan, a wdowie Izabeli Jagiellonce oddał jedynie Siedmiogród jako księstwo pod protektoratem Porty (1541). „Królem", czyli księciem Siedmiogrodu był zatem właściwie dopiero syn Jana, Jan Zygmunt Zapolya, który panował po śmierci matki od r. 1559 do r. 1571. Zmarł on jednak bezpotomnie i odtąd Siedmiogrodem władali zatwierdzeni przez Portę książęta elekcyjni. 6 Kara Mustafa, szwagier wielkiego wezyra Kopruliizade Fazył Ahmeda, początkowo jego zastępca (kajmakam), a później następca na tym urzędzie, pochodził z okolic Merzifonu, miasteczka o 240 km na pn.-wsch. od Ankary. Z tego powodu, dla odróżnienia od innego wielkiego wezyra Kara Mustafy (o którym por. przyp. 102 do cz I) bywa w Turcji nazywany Merzifoni lub Merzifonlu 'z Merzifonu'. 7 Z wyprawy na K a n d i ę, która padła 26 września 1669 r., wrócił Kopruliizade do Adrianopola dopiero w lipcu r. 1670. 8 Kóprilluzade Fazył Ahmed pasza zmarł nie w nocy na 15 października, lecz w nocy na 3 listopada 1676 r. Kara Mustafę mianował sułtan wielkim wezyrem w dwa dni później. 386 Przypisy do Części III Tu i dalej mowa o Emeryku Thfikólym. Wyprawa jego, omówiona tu i w rozdziale następnym, odbyła się w r. 1682. 9 „K r ó l n i e m i e c k i" to cesarz. Por. przyp. 9 do cz. II. 10 Mowa tu o traktacie vasvarskim z r. 1664. Por. przyp. 61 do cz. I. 11 Chodzi tu o Aleksandra Macedońskiego, do którego panegirzyści muzułmańscy przyrównywali władców współczesnych. 12 Tę podróż Mehmeda IV opisuje dokładnie Silahdar (s. 61—64). 13 O Siliwri (o którym Silahdar nie wspomina) por. przyp. 142 do cz. I. 14 Podróż sułtana z Adrianopola do Belgradu oraz wydarzenia w Belgradzie opisuje dokładnie Silahdar (s. 70—76). Wedle niego sułtan wyruszył w drogę l kwietnia, zaś do Belgradu przybył 13 maja. 15 Wedle Silahdara (s. 86—91) stał Kara Mustafa w Osijeku tylko przez 12 dni (2—14 czerwca). 16 Chodzi tu o E. Thókólyego, „króla" z łaski Porty dopiero od lata 1682 r. 17 Hezarfenn myli się. TJJvar był od r. 1663 w posiadaniu Osmanów; „nowy król" i Husejn pasza byli właściwie wysłani na zdobycie Pozsony. Por. relację Silahdara (s. 90) i tu s. 248—249. " Wedle Silahdara (s. 100—108) Kara Mustafa stał pod Jawarynem od l do 8 lipca, 19 Opisana tu narada odbyła się pod Stołecznym Białogrodem. Por. relacje Silahdara (s. 96—99) oraz przyp. 278 do cz. I. 20 Kara Mustafa stanął pod Wiedniem już 14 lipca. Odpowiednio do tego podaje Hezarfenn dalej również mylną datę rozpoczęcia robót oblężniczych. 21 W rękopisie bolońskim Kralo Łozina — zamiast poprawnego Karlo Lorina, co można też czytać Karlo Lorena (w wyrazie pierwszym zwykłe przestawienie liter; w drugim R i Z różnią się tylko dodatkiem kropki nad Z, zaś J oznacza i lub e). Rękopis paryski mówi tylko o „pewnym giaurze". Karlo Lorena to włoskie Carlo di Lorena. O armii ks. Karola por. przyp. 262 do cz. I. Szczegół o schwytaniu do niewoli sekretarza Thókólyego (ale bez wzmianki o jego chorobie i śmierci) potwierdza też anonimowa relacja polska o tej bitwie. Por. Kluczycki, op. cit., s. 208. 22 Nazwy dwu bram w zamku wiedeńskim podane są tu w postaci sturczonej: Kardyn kapusu i Biiriger kapusu (tur. kapu 'brama'). Są to Karntnertor 'Brama Karyncka' i Burg-tor 'Brama Zamkowa (Pałacowa)'. Szczególnie ostro nacierali Turcy na drugą ze względu na łatwe dojście przez nią do pałacu cesarskiego; pierwszą, na zachód od tej, rychło pozostawili w spokoju. 23 Były to zapewne wielkie ładunki materiałów wybuchowych. 24 S[o]kot kapusu 'Brama Szkocka' to Schottentor w murach Wiednia od zachodu. Tą bramą interesowali się Turcy niewiele i J. Fr. Kulczycki (o którym por. przyp. 352 do cz. I) właśnie przez nią wyszedł w drogę do wojsk cesarskich za Dunajem. 25 Chodzi tu o hr. E. R. Starhemberga, który 15 lipca został raniony w głowę i leczył się przez kilka dni. Por. przyp. 324 do cz. I i Camesina, op. cit., s. 19. 26 „Pan Posłanników" — epitet Mahometa jako ostatniego z licznej rzeszy proroków i najważniejszego z niewielu szczególnych wysłanników Boga do ludzkości, takich jak Mojżesz i Jezus Chrystus. 27 Różaniec mahometański składa się z 99 ziaren, które odpowiadają takiejże ilości „najpiękniejszych imion" (czy raczej epitetów) Boga, i dużego setnego, symbolizującego imię właściwe: Ałłah (ar. 'Bóg'). 28 Cytat arabski z Koranu (sura III, zwana „Ród Imrana", urywek wersetu 153). 29 O tych „kozakach" por, relację Silahdara (s. 117) i przyp. 326 do cz. I. 30 Sentencją arabska. 21 Mowa o Kahlenbergu. 12 września „o trzeciej przede dniem" pisał król Jan III do 387 Przypisy do Części III małżonki: „Wczora tedy o południu zszedłem się z wojskiem swojem i przechodziliśmy tu tę znowu górę niecnotliwą, lasem wielkim, gęstym okrytą, przykrą et inaccessibile". Por. Kluczycki, op. cit., s. 373. 32 Kara Mustafa oblegał Wiedeń tylko przez dni 60. 33 „Żydami" są nazwani owi sejmeni tylko w rękopisie bolońskim. Epitet ten należy rozumieć przenośnie. Rękopis paryski mówi tylko o „sejmenach" i przytacza liczbę ich ofiar: około 500, po czym dodaje: „Również z tego znać, że w bezbożnym wezyrze nie było islamu". 34 Tu mowa o pierwszej bitwie pod Parkanami dnia 7 października. 35 W opisanej tu drugiej bitwie pod Parkanami w ręce Polaków wpadli dwaj paszo-wie. Por, relację Silahdara (s. 183) i Esiriego (s. 231) oraz przyp. 409 do cz. I i 23 do cz. II. 36 W rękopisie bolońskim mylnie i-Stolni Belgrad 'Stołeczny Białogród'. W paryskim tytułu tego rozdziału nie ma. Ul n. '-S n1 Część IV 1 Okmejdan (tur. Ofc mejdany 'Majdan Strzały') — rozległe pole na lewym brzegu Złotego Rogu, gdzie odbywały się ćwiczenia, i turnieje w jeździe na koniu i strzelaniu z łuku. O ścięciu tych dwóch agów czytamy również u Silahdara (s. 37). Wzmianka tutaj o Sulejmanie adze dowodzi, że sprawa miała posmak zemsty Kara Mustafy na tym swoim przeciwniku. Por. o tym przyp. 144 do cz. I. 2 Wysłanie Sulejmana agi do Mekki było ze strony Kara Mustafy kolejną próbą usunięcia go z otoczenia sułtana. Por. Abbott, op. cit., s. 331—332. 3 Opowieść Defterdara o sprawach węgierskich odbiega w wielu punktach od relacji Silahdara (s. 39—40), ale też zawiera liczne nieścisłości. W bezimiennym „hrabi" na początku tego ustępu należy widzieć palatyna Węgier Królewskich Fr. Yesselenyiego; później autor tytułuje tak E. Thókolyego. Yesselenyi nie był „generałem" ani sukcesorem ojca E. Thókolyego, gdyż ten zmarł w trzy lata po nim. Słowa o zjeździe panów węgierskich w Wiedniu i przymuszaniu węgierskich protestantów do zmiany wyznania to echa ogólnie niekorzystnej sytuacji tej części społeczeństwa węgierskiego pod rządami Leopolda I. Autor miał pewno na myśli zjazd w r. 1664, kiedy dwór cesarski przekonywał Węgrów o zbawienności nowo zawartego układu z Turcją również dla sprawy Węgier. Właśnie niepopularność pokoju vasvarskiego na Węgrzech doprowadziła do spisku tamtejszych panów. M. Zrinyi, pierwszy partner Yesselenyiego i kontynuator jego dzieła, rzeczywiście kontaktował się z wielkim wezyrem Ahmedem paszą. Motywy odmowy Porty są tu podane zgodnie z rzeczywistością. Szczegółu o pobycie posła M. Zri-nyiego w Banialuce nie znajdujemy w dostępnej nam literaturze. O spisku magnatów węgierskich powiadomił cesarza nie Batthyanyi, lecz Fr. Nadasdyi. I on, i P. Zrinyi ponieśli karę jednakową (zostali nie powieszeni, lecz ścięci), ale nie razem umarli. Por. Fessler, op. cit., IV, s. 318—320, 327—328, 331, 336, 342, 366. E. Thókóly żadnych „przewinień" w stosunku do Porty nie dopuścił się. Odnośne słowa u Defterdara to stereotypowy zwrot, używany przez autorów osmańskich zawsze, gdy mowa o tym, jak Porta decyduje się poprzeć kogoś w grze politycznej z przeciwnikiem niewygodnym również dla niej samej. * C s a k v a r — miasto w Siedmiogrodzie (dziś w Rumunii). 5 Tokaj — miasto i zamek w pn.-wsch. Węgrzech, w górnym biegu Cisy. 6 Przeprawy B o c s a j oraz wymienionej dalej miejscowości K o c s a j nie znajdujemy na mapach. (Obie mogą nazywać się jednakowo, gdyż arabskie litery K i B łatwo pomylić.) O jaki tu chodzi zamek niemiecki na pograniczu, zburzony w r. 1681 przez sojuszników węgierskich i tureckich, nie wiadomo. 7 Wyprawę r. 1681 opisuje Silahdar (s. 42—43). Sukces jej był w sumie niewielki na 389 Przypisy do Części IV "/I.łaA$s1> oŁ ; :^L skutek niezgody między E. Thókolym i M. Apafym oraz braku koordynacji działań Węgrów i Turków. Pomoc ze strony obu hospodarów była istotnie nieznaczna. Por. Fessler, op. cit., IV, s. 379—380. 8 Mimo iż w tytule mowa o Csakvarze i Szatniarze, chodzi tu o utratę zamku Kalio. 9 Mowa o internuncjuszu cesarskim A. Caprarze. "Wyspa Milos (gr. 'Młyn') nazywa się po tur. Dejirmenlik (od dejlrmen 'młyn'). Kościół na Milos został zbudowany zapewne ze względu na francuską kolonię kupiecką na tej wyspie, eksportującej bogactwa mineralne i ziemiopłody. Budowa nowego kościoła wymagała zgody Porty, która wobec ostatnich zatargów z Francją odnosiła się w tym okresie szczególnie niechętnie do takich ustępstw. 11 Po śmierci cara Fiodora Aleksiejewicza (marzec 1682) wolą większości bojarów został wyniesiony na tron jego młodszy, niespełna dziesięcioletni syn Piotr I (w przyszłości Wielki), za którego władzę sprawowała do r. 1689 jego ciotka Zofia. 12 Z a dar (po tur. Zadra; wł. Zard) — miasteczko ongiś w osmańskiej Bośni, w r. 1638 zajęte przez Wenecjan. Bailem weneckim w Stambule w latach 1681—1683 był Giovanni Battista Dona (zwany też Donado). i" Wedle danych Silahdara (s. 72—73) podczas marszu pod Wiedeń odpoczywali Turcy pod Filipopolem od 8 do 11 kwietnia, zaś pod Sofia od 17 do 19 t. m. 14 Wedle Silahdara (s. 78) ceremonia przekazania dowództwa wyprawy Kara Mustafie odbyła się nie 12, lecz 13 maja. 15 Sentencja arabska. 18 Bród Merges znajduje się obok wsi o tejże nazwie, położonej o 15 km na pd.-zach. od Jawaryna. Pr. K r e u t e l, Osmanische Berichte..., s. 224—225. " Omówiona tu narada odbyła się pod Stołecznym Białogrodem. Por. relację Silahdara s. 95—99 oraz przyp. 278 do cz. L 18 Dwuwiersz w języku perskim. Pierścień w uchu był na Wschodzie oznaką niewolnika. 19 Dwuwiersz w języku perskim. 20 W rękopisie mylnie mowa o Estergon, tj. Ostrzyhomiu. 21 Mowa tu o układach polsko-tureckich w r. 1678. 22 O moście tym por. relację Silahdara (s. 142). 23 W rękopisie mylnie gónderdi 'wysłał' zamiast góndermedi 'nie wysłał'. 2* Isparta — miasto w pd.-zach. Azji Mniejszej. 25 Wedle Silahdara (s. 162) Hadży Gerej sułtan „później od innych nadciągnął był z Krymu". 26 W rękopisie mylnie Filibe 'FilipopoP. 27 W rękopisie mylnie mowa o błoniach pod Budun, tj. Budzinem. 28 M o r e a (po tur. Mora) — średniowieczna nazwa Peloponezu. 29 Autor myli się pisząc, że Aja Maura to zamek „na półwyspie Morei", „naprzeciwko wyspy Leukas". Aja Maura to średniowieczna grecka nazwa wyspy Leukas lub Leukade na Morzu Jońskim, znanej na Zachodzie pod włoską nazwą Santa Maura. Wszystkie te nazwy odnoszą się również do stolicy wyspy, zamku i portu w jej części pn.-wsch. Wyspa pozostawała we władzy Osmanów od r. 1479. Opisany tu atak floty weneckiej rozpoczął się 20 lipca 1684 r., a zakończył się poddaniem zamku przez Turków 8 sierpnia t.r. W dwa tygodnie później utracili Turcy również wspomnianą tu Preyezę, port i zamek na lądzie stałym, o 10 km na pn. od wyspy. Operacją dowodził od początku France-sco Morosini (lub Morosin), naczelny dowódca weneckich sił morskich (capitano generale del mar) już w r. 1657 i w r. 1666, który wyprawą na S. Maurę zainicjował trzeci okres swej służby na tym stanowisku. Terytoria, zdobyte przez niego w tej wojnie, miały pozo- 390 Przypisy do Części.IV '/! b«3\. 'j o b v.'KivX"!ti stać we władaniu Wenecji do r. 1797. Morosini mimo swych zasług dla Republiki w walkach z Turkami, m.in. podczas obrony Kandii, bywał obiektem intryg i ataków, a po roku 1669 musiał się nawet wycofać z życia publicznego, więziony jednak nie był. Sukcesy w tej wojnie z Turkami przyniosły mu same zaszczyty: w r. 1688 został obrany dożą, a do historii przeszedł z mianem „ii Peloponnesiaco". Por. H a m m e r, Geschichte..., VI, s. 444—445 oraz artykuły w Enciclopedia Italiana: Leucade (XXI, s. l—2), Morosini Francesco (XXIII, s. 869—870), Prevesa (XXVIII, s. 226—227) i Santa Maura (XXX, s. 771—772). 30 Aleksander Mawrokordato. Por. o nim Wstęp, s. 12—13. 31 Defterdar myli się sądząc, że wyprawę na Budżak pod koniec r. 1683 przedsięwzięli Polacy powracający spod Wiednia. Por. o niej wzmiankę u Silahdara (s. 210) i obszerną relację u Mehmed Gereja (s. 319—320) oraz przyp. 451 do cz. I i 28 do cz. V. 32 Historia biblijnego faraona jest muzułmanom znana z wielu wzmianek o nim w Koranie, a jego tytuł jest synonimem bezbożnika, tyrana i pyszałka, który w końcu ponosi surową karę za swe grzechy. 33 K i l i a (po tur. Kili) — zamek, miasto i port na lewym brzegu Prutu, dziś w Ukraińskiej SRR. Por. opis jego w cytowanym przekładzie roś. Ewliji Czelebiego, s. 154—160. Izmaił (po tur. Ismail) — zamek, miasto i port na lewym brzegu Dunaju, dziś w Ukraińskiej SRR. Por. opis jego tamże, s. 31—33. 34 Janyk Hisar (tur.-ar. 'Spalony Zamek') — forteczka turecka na prawym brzegu Dniestru na przeprawie przez tę rzekę, dziś w Mołdawskiej SRR. Por. jej opis w cytowanym przekładzie roś. Ewliji Czelebiego, s. 40—41. 35 B e n d e r (pers. 'Port') — dawna Tehinia, miasto i zamek na prawym brzegu Dniestru, dziś w Mołdawskiej SRR. Por. opis jego w cytowanym przekładzie roś. Ewliji Czelebiego, s. 42—47. „ 36 Sentencja arabska. w.- i:«^O <.«Ł) v» Część V 1 O towarzyszach Mahometa zob. przyp. 227 do części I. 2 Sułtanami dwóch kontynentów i dwojga mórz — tytułowali się padyszachowie osmańscy jako władcy ziem po obu stronach Bosforu oraz jedyni panowie Morza Czarnego i pretendenci do podobnego jedynowładztwa na „Morzu Białym" (por. przyp. 101 do cz. I). Tytuł „cień Ałłaha na świecie (lub częściej: na ziemi)" przejęli oni po kalifach arabskich. 3 Mówiąc o narodach muzułmańskich „uległych" osmańskim sułtanom, ale nie wchodzących w skład ich imperium, ma autor na myśli kraje sunnickie: państwo Wielkiego Mogoła w Indiach pn.-zach. (sułtanat delhijski), uzbecki chanat chorezmijski lub chiwiński w Azji Środkowej i sułtanat marokańsko-feski, które utrzymywały przyjazne kontakty z dworem osmańskim. Iran po 17-letniej wojnie zakończonej w r. 1639 pokojem, na mocy którego Turcy zatrzymali sporny Bagdad, i po układach między szachem Safim II i sułtanem Mehmedem IV w r. 1657 miał aż po r. 1696 zachować dobre stosunki z Turcją. Najbardziej „uległy" był, jak wiadomo, Krym, od r. 1475 pozostający pod zwierzchnictwem Osmanów. 4 Czerkiesów zaliczali w poczet swoich poddanych przede wszystkim chanowie krymscy. Epitet „tchórzliwy" w odniesieniu do tego ludu nie jest sprawiedliwy, nawet mimo iż bunty Czerkiesów przeciwko Tatarom kończyły się zazwyczaj porażką owych górali, którzy w porównaniu z Tatarami, zaopatrywanymi w broń przez Turcję, stali na znacznie niższym poziomie techniki i sztuki wojennej. 5 Spotkanie chana Murad Gereja z Kara Mustafą nastąpiło nie pod Budą, lecz pod Stołecznym Białogrodem. Por. relację Silahdara (s. 95). 13 Mehmed Gerej przestawia tytuły Leopolda I: był on cesarzem niemieckim, a królem węgierskim. 7 Autor przytacza tu najpierw cytat ze „Słowa Ałłahowego", tj. Koranu (sura XVIII zwana „Łup" lub „Zdobycz", werset 16), następnie zaś jedną z wypowiedzi Mahometa, które szczególnie u sunnitów cieszą się wielkim mirem jako wskazówki dla wiernych na różne okoliczności życia. Cytat z Koranu podany jest, jak zwykle, tylko po arabsku. Wypowiedź Proroka przytacza Mehmed Gerej najpierw w brzmieniu oryginalnym, następnie zaś tłumaczy na turecki; dwoistości tej nie dało się utrzymać w niniejszym przekładzie. 8Saadet Gerej — syn Krym Gereja sułtana, brat chana Hadży Gereja II, panował na Krymie od marca do grudnia 1691 r. jako chan Saadet Gerej II. 9 Szirin, Mansur, Sedżewut — trzy z czterech najmożniejszych feudalnych rodów na Krymie, których naczelnicy (bejowie) nosili tytuł karaczy. 10 Spośród wymienionych tu rodów krymskich najmożniejszy był ród Barynów, kto- T 392 Przypisy do Części V rych bej należał jako czwarty do grona karaczych. O rodzie Zerin (którego nazwa zapisana jest w postaci ZRJN) w innych dostępnych źródłach i opracowaniach nie ma wiadomości. 11 Drugi brat chana Hadży Gereja, Dżihan Gerej, w historii Krymu niczym szczególnym, jak się zdaje, nie zapisał się, ponieważ imienia jego w literaturze na temat Krymu się nie spotyka. 12 Sentencja arabska. 13 Chan Mehmed Gerej IV (1641—1644 i 1654—1666) — był sprzymierzeńcem Rzeczypospolitej i jej sojusznikiem m. in. w walce z najeźdźcami szwedzkimi. Po detronizacji w marcu 1666 r. przez wielkiego wezyra Kópriiltizadego Ahmeda schronił się wśród tureckiego ludu Kumyków w Dagestanie, gdzie też zmarł w r. 1674. Jego detronizację i ucieczkę z Krymu opisuje Księga podróży Ewliji Czelebiego, s. 333—344. 14 Sliwen (po tur. Islemije) — miasto w Bułgarii pd.-wsch. na południowych stokach Bałkanu. Silahdar (s. 178) mówi o zesłaniu chana Murad Gereja do Jambołu, który leży o 30 km na pd.-wsch. od Sliwen. Wieś Czerkesli (tur. 'Czerkieska; zamieszkała przez Czerkiesów') znajduje się widocznie między Jambołem a Sliwen. 15 R. 1088 h. trwał od 6 marca r. 1677 do 22 lutego r. 1678 n.e. Wedle Silahdara (wyd. stambulskie, I, s. 669) Murad Gerej został mianowany chanem w l dekadzie zil-hidżdże t. r., tj. w okresie od 25 stycznia do 3 lutego 1678 r. n.e. W diariuszu poselstwa J. Gnińskiego do Porty znajdujemy wiadomość o pierwszej audiencji tego chana u sułtana Mehmeda IV w dniu 11 lutego t. r. Por. Pułaski, op. cit., s. 67—68. 16 Tu Mehmed Gerej myli się: uciętą głowę Kara Mustafy dostarczono padyszachowi do Adrianopola. 17 O komecie tej, o której szerzej tu na s. 316—318, mówi także Silahdar (wyd. stambulskie, I, s. 735—736). O pojawieniu się jej wiadomo również ze źródeł zachodnich. 18 Tutaj wypowiedź Proroka przytoczona jest tylko po arabsku. 19 Patriarchami (tur. patrik z ar. batrik od gr. patriarchis) nazywa autor biskupów katolickich. 20 Biblijny Noe znany jest muzułmanom z Koranu. Imieniu jego jako jednego z proroków towarzyszy tam modlitwa o pokój dla niego. Nosi je też sura LXXI Koranu. 21Szeddad z plemienia Ad — legendarny władca Arabii południowej, który za grzechy został razem ze swą wspaniałą stolicą Irem pogrzebany przez piaski pustyni. 22 Mawerannahr (ar. 'Zarzecze') — ziemie na pn. od Amu-Darii (Transoxania). 23 Chorasan — historyczna kraina w Iranie pn.-wsch. 24 O nazwie Rum por. przyp. 230 do cz. I. Tytułu „cesarz rumski (czyli 'wschodnio-rzymski')" używali sułtanowie osmańscy jako władcy terenów dawnego Bizancjum. W odróżnieniu od cesarzy niemieckich, zwanych przez Turków z węgierska czasar, „cesarze" osmańscy nazywani byli z grecka kajser. Ten tytuł sułtanów osmańskich spotyka się w źródłach tureckich tylko sporadycznie. 25 „N auka astrolabiu m'' — to umiejętność mierzenia położenia ciał niebieskich przy pomocy tego instrumentu, szeroko rozpowszechniona ongiś u Arabów, a następnie również w innych krajach muzułmańskich. Geometria nazywa się u narodów muzułmańskich hendese, tj. właściwie 'umiejętnością hinduską', naukę tę bowiem przejęli Arabowie od Hindusów. 26 Cytat z Koranu (sura XXVI zwana „Mrówka", werset 65 lub wedle innej rachuby 66). Zdanie to, przytoczone przez Mehmeda Gereja w skrócie, opiewa właściwie: „Tego, co skryte, nie zna nikt na niebiosach ani na ziemi, tylko Ałłah". 27 Akerman (tur. Ak Kerman 'Biały Gród; Białogród') — miasto Białogród na prawym brzegu limanu u ujścia Dniestru, dziś w Ukraińskiej SRR. Zdobyte w r. 1484 przez Turków, było ono nadal ważnym ośrodkiem w życiu Tatarów budżackich; tu rezydował też 393 Przypisy do Części V jałyaga, 'aga wybrzeża' z ramienia chana krymskiego. Por. jego opis z r. 1657 w cytowanym przekładzie rosyjskim Ewliji Czelebiego s. 33—38, 94—96, 139—150. 28 Mehmed Gerej ma tu na myśli wyprawę Kozaków pod wodzą hetmana Kunickiego na Mołdawię i Budżak jesienią r. 1683. Wołoszczyzna w ogóle nie leżała w planach króla Jana III, mocodawcy Kunickiego. Wyprawa była skierowana też przeciw J. Duce, aktualnemu hospodarowi mołdawskiemu, który zresztą brał podówczas udział w oblężeniu Wiednia, toteż „giaurzy polscy" nie mogliby się byli kontaktować z nim. Kunicki i wprowadzony później przez niego na hospodarstwo S. Petryczejko działali w porozumieniu z niechętnymi Duce bojarami mołdawskimi. Por. o tym relację Silahdara (s. 210) i Defterdara (s. 305) oraz przyp. 451 do cz. I i 31 do cz. IV. 29 Cytat z Koranu (sura LXI zwana „Szyk bojowy", koniec wersetu 13). W całości werset ten brzmi: „I inne rzeczy [dał wam Ałłah]: pomoc Ałłaha i zwycięstwo bliskie! A obwieść tę. dobrą nowinę wiernym". Z nakazem tym zwraca się Ałłah do Mahometa. 30 Mehmed Gerej myli się: chodzi tu o grudzień r. 1683 i styczeń 1684 r., tj. o dwa pierwsze miesiące r. 1095 h., który rozpoczął się 20 grudnia 1683 r. n.e. 31 Autor ma na myśli Bagczesaraj, stolicę chanów krymskich. 32 A k Kaja (tur. 'Biała Skała') — góra na Krymie o 6 km na północ od miasta Karasubazar lub Karasu, dziś zwanego od niej Biełogorskiem. W okolicy tej odbyło się też zebranie mirzów i bejów krymskich, oburzonych detronizacją chana Mehmed Gereja IV przez Portę w r. 1666. Por. Księga podróży Ewliji Czelebiego, s. 333—337. 33 Mangup (lub Mangub) — kute w skałach miasto o 18 km na południe od Bagczesaraju, ongiś Teodoro lub Dori, w w. XIV—XV stolica księstewka gocko-greckiego, w r. 1492 zdobyte przez Turków i wcielone do okręgu zarządzanego przez paszę w Kaffie. Por. jego opis z r. 1666 w Księdze podróży Ewliji Czelebiego, s. 260—264. 34 Po usunięciu Hadży Gereja U osadziła Porta na tronie krymskim Selim Gereja. Panował on na Krymie poprzednio w latach 1671—1678; jego drugie panowanie miało potrwać do r. 1691, po czym zasiadał na Krymie jeszcze dwukrotnie (1692—1699 i 1703— 1705). Hadży Gerej II musiał niebawem opuścić Mangup, a zesłany przez Portę na Rodos, przeżył tam spokojnie jeszcze pięć lat. O dziejach tych pisze Mehmed Gerej już po podsumowaniu interesujących nas wydarzeń w Turcji po straceniu Kara Mustafy, toteż odnośny ustęp wydaje się tu zbyteczny. 35 Przekład oddaje grę słów oryginału, gdzie Kara — przydomek obu wielkich wezyrów: uduszonego Mustafy i jego następcy Ibrahima — znaczy 'Czarny'. ob Słownik terminów obcych A d z i a m — stpol. nazwa Persji od nazwy ar. Adżam lub Adżem. aga (tur.) — u ludów tureckich tytuł z zakresu stosunków rodzinnych ('starszy brat'), przeniesiony później na różnego stopnia „starszych" w życiu publicznym, szczególnie w administracji i wojsku. W Turcji osmańskiej nosił go np. najwyższy dowódca janczarów (janczaraga). Na Krymie był to rodzimy tytuł wezyrów chana, kałgi i nureddina. aga domu szczęścia (tur. dar tis-saade agasy) — oficjalny tytuł przełożonego haremu sułtanów (kyzłaragi). a j ł a k c z y (tur. od ajłak 'człowiek bez zajęcia') — w Turcji marynarz, członek niestałych, werbowanych corocznie tylko na 6 miesięcy załóg żaglowych statków wojennych. akcza (tur. 'bialutka') — moneta srebrna w Turcji i na Krymie (1/120 kurusza), nazywana w Europie asprem od nowogr. aspros 'biały', miana takiejże monety bizantyjskiej. a k t a r m a (tur. od aktarmak 'zmieniać żagle, przestawiać') — w Turcji żaglowy statek flotylli dunajskiej używany w razie potrzeby także do rejsów morskich. a k y n d ż y (tur.) — zagończyk; w Turcji osmańskiej rodzaj lekkiej jazdy na pograniczu z krajami chrześcijańskimi. a ł a j b e j (tur. ałaj 'grupa wojsk, pułk' i bej) — w Turcji dowódca pułku sipahiów z terenu jednego sandżaku, który miał pod swą władzą subaszych. a ł t y n (tur.) — w Turcji i na Krymie „złoty", złota moneta o wadze ok. 3,5 g. a n k a — w mitologii ludów Bliskiego Wschodu wielki ptak przebywający w niedostępnych górach i dlatego przez nikogo nie oglądany. Nazwa jego stanowi synonim rzeczy i pragnień nieosiągalnych. a r p a ł y k (tur. od arpa 'jęczmień' — dosłownie 'jęczmienne, pieniądze na jęczmień'), w Turcji osmańskiej nazwa dóbr stołowych nadawanych dygnitarzom duchownym i świeckim. arszyn — miara długości na Wschodzie. W Turcji był używany „arszyn budowniczych" długości 75,8 cm i „arszyn do mierzenia sukna", stanowiący 1/3 tamtego. a s a f — w Turcji osmańskiej tytuł wielkich wezyrów od imienia kapelmistrza króla Dawida i właściwego twórcy 12 psalmów, o którym Koran wzorem późniejszych legend żydowskich opowiada jako o mądrym ministrze tego biblijnego władcy. a z a b (ar. 'wolnego stanu, nieżonaty') — w Turcji osmańskiej rodzaj piechoty na żołdzie sandżakbejów i bejlerbejów. Dowódca formacji tej w obrębie jednego ejaletu nosił tytuł agi azabów (ar.-tur. azab agasy). bakszysz (tur. bahszysz i bahszisz od pers. bachszisz) — datek (najczęściej pieniężny). b a i ł o (tur. balios z wł. bailo od łac. baiulus 'obarczony', jak franc. charge [d"affai- 395 Słownik terminów obcych reś\) — nazwa ambasadorów państw włoskich, przez Turków używana często również na oznaczenie przedstawicieli innych krajów Zachodu przy Porcie. ń b a j r a m (tur.) — święto. b a ł j e m e z (osm.) — w Turcji osmańskiej działo burzące. Nazwa jego, przez autorów osmańskich XVII w. pojmowana jako nazwa armaty odlewanej początkowo przez ludwi-sarza, który 'nie jadł miodu', pochodzi z niem. Faule Metze; tak nazywano wielkie armaty XIV—XV w., wytwarzane w Turcji przez renegatów niemieckich. bałtadży (tur. od bałta 'siekiera, topór, halabarda') — w Turcji osmańskiej członek formacji „drwali", używanej do ciężkich robót, np. trzebienia lasów lub budowy dróg, oraz do posług na terenie pałacu sułtańskiego. Część bałtadżych stanowiła straż haremu pady-szachów; ci nosili nazwę „bałtadżych z lokami" (ar.-tur. ziiluflii baltadży), mieli bowiem czapy z przyszytymi do nich długimi pasmami włosów, zwisającymi przy skroniach. bastarda (z włoskiego; po tur. basztarda) — wielka galera, poruszana 26—36 wiosłami. basza — pospolita poza Turcją postać osm. tytułu pasza. Por. też -baszy. baszczawusz (tur.) — główny czawusz, dowódca jednej z kompanii janczarów Porty i trzeci zastępca janczaragi. -baszy (tur. od basz 'głowa, naczelnik') — naczelnik lub dowódca formacji czy oddziału wojsk osmańskich, którego nazwa poprzedza ten wyraz, np. czawusz baszy — naczelnik czawuszów. Wyraz ten bywa poza Turcją często mylony z basza. b e j (tur.; w Turcji do XVI w. beg; na Krymie bik lub najczęściej bij) — pan, u ludów tureckich pierwotnie tytuł naczelników rodów i małych „państw" lub „księstw" rodowych. Znaczenie to zachował ten wyraz na Krymie, gdzie go używali przywódcy rodów feudalnych. W Turcji osmańskiej stał się tytułem różnego stopnia urzędników w administracji i wojsku (por. sandżakbej; podobną ewolucję przeszedł ten wyraz częściowo również na Krymie, gdzie słyszymy o „beju perekopskim", tj. komendancie Perekopu), przy czym rodzime bej zastępowano jego odpowiednikiem ar. emir (por. emir I). Tytułu tego używano w Turcji i na Krymie również na określenie władców chrześcijańskich (wielkich książąt moskiewskich; hospodarów Mołdawii i Wołoszczyzny). b e j l e r b e j (tur. bejler beji 'bej nad bejami') — w Turcji osmańskiej tytuł namiestnika prowincji (ejaletu) jako zwierzchnika nad naczelnikami wchodzących w skład tejże „chorągwi" (sandżaków), tj. sandżakbejami. bejlikczi (tur.) — w Turcji osmańskiej naczelnik wydziału dywanu sułtańskiego zwanego bejlik (od bej), gdzie przechowywano dokumenty o charakterze państwowo-praw-nym i przygotowywano akty sułtańskie takiejże treści. bektaszyta (tur. bektaszi) — w Turcji osmańskiej nazwa janczarów jako członków wojskowego „zakonu", którego patronem był derwisz hadży Bektasz Święty. b e l d a r (tur. od bel 'przełęcz górska' z perskim sufiksem -dar) — w Turcji osmańskiej strażnik przełęczy. b e s z l i (tur. od besz 'pięć') — w Turcji osmańskiej rodzaj jazdy stacjonującej w fortach („palankach") na pograniczu, opłacanej przez namiestników prowincji. Nazwa pochodzi prawdopodobnie od tego, że żołnierze ci otrzymywali żołd po 5 akcza dziennie. Dowódca beszlich nosił tytuł beszli agasy 'aga beszlich'. b e s z l i k (tur. od besz 'pięć') — w Turcji osmańskiej „piątka", srebrna moneta wartości 5 akcza. bostandży (pers.-tur. 'ogrodnik') — w Turcji osmańskiej członek na wpół wojskowej formacji w służbie Porty, zatrudnionej przy urządzaniu i utrzymaniu ogrodów wokół sułtańskich serajów, a także w charakterze marynarzy na okręcie sułtańskim i innych statkach dworu tudzież jako straż w portach i przystaniach. Na czele tej formacji stał bostandży baszy 'dowódca (naczelnik) bostandżych'. 396 Słownik terminów obcych ito/ado 131 juru. b 6 l ii k (tur.) — oddział, jednostka wojskowa lub straży. Na czele takiej jednostki stał bóliik agasy lub bóliik baszy- buńczuk — tradycyjna oznaka władzy u ludów tureckich i mongolskich. Buńczuki robiono początkowo z długiego włosia jaków; u Turków osmańskich wykonywano je z misternie splatanego włosia końskiego. Liczba ich zależała od rangi ich posiadacza. W Turcji sandżakbej posiadał l buńczuk, bejlerbej — 2, wezyrowie, łącznie z wielkim wezyrem — 3, sułtan — 6 lub więcej (do 9). W językach tureckich i mongolskich ten swoisty „sztandar" ,nazywa się fug; słowo to bywało wymawiane prawie jak tuw, stąd w polszczyźnie tul (źródła polskie mówią o paszach „dwu-" i „trzytulnych", tj. posiadających 2 lub 3 buń-czuki). Buńczuki były przechowywane w serajach i otaczane wielką czcią. Ceremonialne wyniesienie ich z pałacu i wystawienie przed jego bramami bywało zapowiedzią wyjazdu ich posiadacza na wyprawę łowiecką lub wojenną. Prócz buńczuków mieli Turcy osmańscy, a za nimi także Tatarzy, sztandary z tkanin. c h a k a n — powszechna u późniejszych autorów muzułmańskich forma starego tytułu kagan, który u ludów tureckich i mongolskich oznaczał władców najwyższych, zwierzchników dzielnicowych chanów. Tytułu tego używali nie tylko sułtanowie osmańscy, ale nawet podwładni im chanowie krymscy. chan (I) — u ludów tureckich i mongolskich pierwotnie tytuł władców dzielnicowych. Tytułu tego używali później władcy samodzielni. Powszechnie znany jest on na oznaczenie, tatarskich władców Krymu, ale chanami tytułowali się również sułtanowie osmańscy. Tytuł chan stawiany był zawsze po imieniu, podczas gdy ar. sułtan poprzedzał imię panującego. chan (II) — skrócony wyraz perski chane 'dom', używany szczególnie na oznaczenie wielkich domów zajezdnych, zajazdów (synonim karawanseraju). chasseki (ar.-pers. od ar. chass 'specjalny, szczególny; osobisty' lub chasse 'ulubiony; ulubieniec, faworyt") — w Turcji osmańskiej: 1. żona padyszacha, „faworyzowana" z tego powodu, że powiła mu syna, potencjalnego następcę tronu (chasseki sułtan 'sułtanka chasseki'); 2. „osobiści" słudzy padyszacha z części korpusu bostandżych, którzy stanowili jego straż przyboczną. chattyszerif (ar. 'szlachetne pisanie') — odręczne pismo sułtana tureckiego bądź też jego dopisek na fermanie wystawionym w jego imieniu przez dywan (kancelarię). chazinedar (ar. chazine 'skarb' z perskim sufiksem -dar) — podskarbi w różnych krajach muzułmańskiego Bliskiego Wschodu. chodzą (tur. hodia z pers. chodzę, chwadże) — w Persji i innych krajach, których kultura kształtowała się pod wpływami perskimi (m. in. w Turcji i na Krymie), tytuł grzecznościowy „pan", nadawany ludziom sędziwym, uczonym lub majętnym tudzież duchownym muzułmańskim. chosroes (pers. chosrew) — imię dwóch władców perskich z dynastii Sasanidów (w. ,VI—VII), które po muzułmańskim podboju Iranu stało się potoczną nazwą jego władców w epokach wcześniejszych oraz było używane także przez sułtanów muzułmańskich. chudawendigiar (osm. z pers. chudawendgar) — pan, władca, panujący; tytuł dawnych władców perskich, używany potem także przez sułtanów osmańskich, w Turcji najczęściej skracany (chundkiar i chunkiar). c h y l a t (tak w tur., z ar. chila) — pierwotnie '[szata przez władcę arabskiego] zdjęta [z pleców własnych i darowana w nagrodę]', później w krajach muzułmańskich w ogóle paradny ubiór wierzchni, niekiedy podbity cennym futrem, darowany przez władców jako rodzaj odznaczenia z okazji nominacji na różne urzędy lub w nagrodę za zasługi „dla dobra wiary i państwa" oraz przyznawany posłom państw chrześcijańskich i ich świtom z okazji uroczystych posłuchań. Chylaty bywały wykonywane z rozmaitych materiałów i przed- 397 Słownik terminów obcych stawiały wartość niejednakową, a przyznawano je w zależności od godności lub zasługi obdarowywanego. czambuł (w polszczyźnie pożyczka z tur. czapuł od czapmak 'biec, galopować, najeżdżać') — grabieżcza wyprawa, najazd grabieżczy. W polszczyźnie wyraz ten nabrał obcego mu pierwotnie znaczenia 'wataha grabieżców muzułmańskich', przy czym określa się nim głównie oddziały Tatarów, chociaż podobne „czambuły" urządzali w czasie wojny (i pokoju) również tureccy sąsiedzi ziem chrześcijańskich. c z a w u s z (tur.) — w Turcji osmańskiej członek korpusu na służbie Porty, używanego jako straż porządkowa i eskorta padyszachów podczas uroczystości tudzież jako doręczyciele listów i rozporządzeń sułtanów i wielkich wezyrów do namiestników prowincji lub panujących obcych. Dowodził czawuszami czawusz baszy, który pełnił też funkcje adiutanta wielkiego weryza w sprawach administracji i wymiaru sprawiedliwości. czelebi (osm.; etymologia niejasna) — pierwotnie w Turcji osmańskiej tytuł wysokiego duchowieństwa muzułmańskiego i „książąt" osmańskich; później — także na Krymie — tytuł osób ze sfer wykształconych, synonim tytułu efendi. czorbadży (tur.; z pers. szorba 'rosół') — w Turcji osmańskiej tytuł oficerów w niektórych pułkach janczarów Porty. cztery niższe formacje (tur. dórt aszagy bóluk) — w Turcji osmańskiej cztery formacje stałej jazdy w służbie Porty (por. kapykułowie). < czuchadar (tur.-pers. czukadar lub czuchadar od czuka, czucha 'sukno') — w Turcji osmańskiej jeden z czterech przybocznych dworzan padyszacha. dałkyłycz (tur. 'naga szabla') — w Turcji określenie żołnierza bitnego, porywającego się na nieprzyjaciela tylko z szablą w ręku. -dar — perski sufiks od (daszten 'mieć') używany do tworzenia tytułów osób „mających" coś w swej opiece i „piastujących" odnośny urząd. darbuzen (ar.-pers. 'cios i uderzenie' lub 'wymierzający ciosy') — rodzaj dział polowych, używanych przez armię osmańską. defterdar (ar.-pers. od ar. defter 'zeszyt, księga wpisów', z gr. diftera 'pergamin') — w różnych krajach muzułmańskich urzędnik skarbu prowadzący księgi rachunkowe na rozmaitych szczeblach administracji państwowej. dej (ar., z tur. dajy 'wuj, wujaszek', również w znaczeniu uprzejmego zawołania ludzi starszych) — tytuł oficerów janczarskich lub tureckich namiestników w krajach Magrebu, tj. muzułmańskiego Zachodu (Tunisie i Algierii). dęli (tur. dęli 'szalony' lub ar. delii 'przewodnik') — w Turcji osmańskiej rodzaj lekkiej jazdy utrzymywanej przez paszów na granicy z krajami chrześcijańskimi. Wojsko to odznaczało się osobliwym strojem: skórami drapieżnych zwierząt przerzuconymi przez plecy i piórami lub skrzydłami orlimi na czapkach, co później naśladowała husaria polska. Na czele delich stał dęli baszy. derwisz (pers. 'chodzący po prośbie; żebrak') — w krajach muzułmańskich członek żebrzących zgromadzeń religijnych. d e s t a r (pers.) — chusta, chusteczka na głowę i zawój (turban) z tego rodzaju tkaniny. dirhem (ar. z gr. drachma) — jednostka wagi (3,21 g), a w Turcji osmańskiej również moneta wartości 4 akcza. dywan (ar. diwan; tak i w tur.) — kancelaria lub rada przyboczna muzułmańskich władców i dygnitarzy oraz posiedzenie takiej rady. (Od wyrazu tego pochodzi poi. dywan •'kobierzec', którym początkowo oznaczano u nas duże i kosztowne kobierce „dywanowe" łj. rozścielane w komnatach dywanu tureckich sułtanów lub wielkich wezyrów.) d ż a m i a (ar. dżami '[świątynia] gromadząca, zbierająca [wiernych]') — świątynia mu- 398 Słownik terminów obcych :'•/.•-' ''- ••<•••"• zułmańska służąca za „zbór" wiernych na uroczyste modły w piątki i święta, wielki meczet. d ż e b e d ż i (pers.-tur. 'zbrojownik' od pers. diebe 'pancerz', 'zbroja') — w Turcji osmańskiej członek jednej z pieszych formacji wojskowych na służbie Porty (por. kapyku-łowie), zatrudnionej przy fabrykacji broni i amunicji. Na czele jej stał dżebedżi baszy. d że mazi (tak w tur.; z ar. dżumada) — nazwa piątego i szóstego miesiąca księżycowego kalendarza muzułmańskiego. Pierwszy z nich, po tur. zwany dżemazielewwel 'dże-mazi pierwszy', ma 30 dni; drugi, dżemazielachir — dni 29. efendi (osm.; z nowogr. autentis, afentis 'pan') — w Turcji i na Krymie tytuł duchownych (także chrześcijańskich) tudzież osób wykształconych — inteligencji, urzędników administracji — w przeciwieństwie do sfer wojskowych. e j a l e t (ar.) — prowincja, okręg; w Turcji osmańskiej jednostka terytorialno-admini-stracyjna odpowiadająca województwu, na której czele stał namiestnik z ramienia sułtana, wali (ar., właściwie 'zarządca, gubernator'). Ejalety dzieliły się na „chorągwie", zwane po tur. sandiak lub po ar. liwa. emir (I) — (ar. emir 'rozkazodawca') w Turcji i na Krymie tytuł używany zamiast rodzimego bej we wszystkich jego znaczeniach. emir (II) — (ar. emr, w wymowie tur. emir 'rozkaz') to samo co ferman. F a t i h a (ar.) — 'Otwierająca, Rozpoczynająca', nazwa sury I Koranu. Zawiera ona wyznanie wiary w Ałłaha (Boga Jedynego) oraz prośbę o zmiłowanie Boże i prowadzenie człowieka przez Boga drogą cnoty i łaski, toteż stanowi modlitwę muzułmańską odmawianą, w różnych okolicznościach. feridun — synonim świetnego władcy od imienia legendarnego władcy perskiego z VIII w. p.n.e. ferman (pers. 'rozkaz') w Turcji osmańskiej rozkaz (pisemny lub ustny) padyszacha lub wielkiego wezyra. Edykty takie nazywano również emir (por. emir II). fetwa (ar.) — orzeczenie w sprawach religijno-prawnych, wydawane przez muftiego (szejchulislama). Frank (tur. Frenk, Freng) — nazwa Europejczyków w krajach Wschodu muzułmańskiego. Frengistan (Freng 'Europejczyk' i pers. istan 'kraj, ziemia') — dawna nazwa Europy w Persji i innych krajach muzułmańskich. galion (tur. kalion, z wł. galeona) — rodzaj statku żaglowego. g a z i (tur. 'toczący wojnę [świętą]') — tytuł muzułmańskich rycerzy, przez historyków osmańskich nadawany także jako zaszczytne miano padyszachom (niekiedy — jak w przypadku Mehmeda IV — niezasłużenie). g i aur (tur. giawur, z ar. kafir) — właściwie 'człowiek niewdzięczny [Ałłahowi za doznane łaski]', tj. niewierny, bezbożnik itp.; pogardliwa nazwa, nadawana przez muzułmanów innowiercom, czasem zaś również rtie dość gorliwym w wierze (lub przewrotnym, zdradliwym itd.) mahometanom. g ó n ii 11 ił (tur. '[żołnierz] z sercem, z kurażem' od tur. góniil 'serce') — ochotnik; w Turcji osmańskiej nieregularna jazda lekka na żołdzie paszów — zarządców prowincji. hadży (tur. z ar. hadżdż i ar.-pers. hadżdżf) — pielgrzym, pątnik; zaszczytny tytuł muzułmanów, którzy odbyli przepisaną w Koranie pielgrzymkę do miejsc świętych islamu w Arabii, tj. do Mekki z Kaabą i jej okolic, a ewentualnie również do Medyny, gdzie znajduje się grób Mahometa. 399 Słownik terminów obcych hajduk (tur. hajdud, hajdut z węg. hajdiit, biernika od hajdii 'wojownik') — nazwa nieregularnych wojsk najemnych na Węgrzech od XVI w., przez Turków używana w znaczeniu 'piechur węgierski', a także 'rabuś, zbój' (szczególnie chrześcijański). haracz (tur. haradż; od ar. charadż, z gr. choragia, choregia) — podatek gruntowy płacony corocznie przez innowierczych poddanych państwa muzułmańskiego z wyjątkiem ;tych, którzy w czasie pokoju czy wojny pełnili specjalną służbę na rzecz państwa czy wojska. harem (ar.) — „zakazana, niedostępna, święta" dla obcych mężczyzn część domu muzułmańskiego, zamieszkała przez kobiety i nieletnie dzieci. Haremu sułtanów osmańskich strzegli rzezańcy zwani agami haremu (harem agasy, 1. mn. harem agalary). h i d ż r a (ar.) — emigracja (nie zaś ucieczka) Mahometa z wrogiej mu rodzinnej Mekki do miasta Jatrib, późniejszej Medyny, w r. 622 n.e., która stała się początkiem muzułmańskiej rachuby czasu. imam (ar.) — dowódca, wódz wojskowy, najczęściej jednak przywódca duchowy — duchowny muzułmański „prowadzący" modły w meczecie lub kapelan domowy czy osobisty sułtana lub wielkiego wezyra. islam (ar. 'pogodzenie się, ukorzenie się') — nazwa religii mahometańskiej, której podstawowym nakazem jest właśnie „ukorzenie się" przed Ałłahem i „pogodzenie się" z Jego wolą i wyrokami. i z a f e t (ar.) — rodzaj ozdobnego zawoju (turbanu). j amurłach — stpol. zapożyczenie z tur. jagmurłuk (w gwarach także jahmurłuch) deszczowiec, płaszcz od deszczu. janczarzy (tur. jeni czeri 'nowe wojsko') — regularna piechota na służbie Porty, utworzona przez sułtana Murada I w r. 1361 i stanowiąca później najważniejszą część stałej pieszej armii sułtanów. Jej naczelny dowódca nosił tytuł jeniczeri agasy, która została przejęta do polszczyzny w postaci janczaraga. jasyr (ar. e s i r; w gwarach tur. jesir) — jeniec. W polszczyźnie wyraz ten zmienił znaczenie, tak bowiem określa się nie tylko tłum jeńców chrześcijańskich w niewoli muzułmańskiej, lecz również samą niewolę u Turków lub Tatarów. j u k (tur. 'ciężar') — w Turcji osmańskiej jednostka obrachunkowa, nazwa sumy 100 000 kuruszy (piastrów). kadi (ar.; w tur. kody) — sędzia muzułmański, który wymierzał sprawiedliwość na podstawie prawa koranicznego (szariatu) lub miejscowego prawa zwyczajowego i ustawodawczych aktów sułtanów, a ponadto sprawował nadzór nad administracją dóbr, z których dochód był przeznaczony na cele dobroczynne i religijne, położonych na podległym mu terenie, zwanym każą. kadiasker (tur. kadyasker; z ar. kadi 'sędzia' i asker 'wojsko') — sędzia wojskowy, tytuł dwóch najwyższych sędziów w Turcji osmańskiej, z których jednemu (rumelijskiemu) podlegała europejska, drugiemu zaś (anatolijskiemu) azjatycka część imperium. kaftan — w Turcji osmańskiej druga szata zwierzchnia z sukna lub złotogłowiu, czasem podbita futrem, wkładana na uroczystości, a także nadawana jako rodzaj odznaczenia (chylat). Dworzanie padyszacha lub wielkiego wezyra, do których obowiązków należało ceremonialne przyodziewanie w kaftany osób wyróżnionych w ten sposób, nosili tytuł kaf-tandiy (tj. dosłownie 'kaftaniarz') lub kaftan agasy 'aga od kaftanów'. kahraman — imię legendarnego bohatera perskiego, które stało się określeniem dzielnego wojownika lub władcy. k a j m a k a m (osm., z ąjr. kaim makam 'zastępca') w Turcji osmańskiej zastępca wiel- 400 Słownik terminów obcych > '> 'f^ntm-ti ,"«•»•<-; '-''. kiego wezyra podczas jego nieobecności w Stambule lub innym miejscu pobytu sułtana. Jeśli Stambuł opuszczali równocześnie i padyszach, i wielki wezyr, a ich drogi rozmijały się, mianowano dwóch kajmakamów: „kajmakama stambulskiego", który zostawał w stolicy, i „kajmakama przy strzemieniu monarszym", który towarzyszył sułtanowi w podróży. kalif (ar. chalife; w tur. halife) — następca Mahometa jako religijnego i politycznego przywódcy świata muzułmańskiego. Ten tytuł dawnych arabskich „emirów wiernych" został w r. 1517, tj. po podboju mameluckiego Egiptu i likwidacji resztek kalifatu arabskiego przez Selima I, przyswojony sobie przez sułtanów osmańskich. k a 11 a w i (ar. od kalia 'dzban') — paradne nakrycie głowy osmańskich dygnitarzy w kształcie odwróconego ściętego stożka (czyli podobne do „dzbana" lub konewki), wysokie prawie na 40 cm, owinięte w tiul i ozdobione biegnącą ukośnie szeroką na 4 palce wstęgą ze srebrnego szychu. kałga (krymskie kałga, kalgaj i kagalga, kagalgaj z mong. chakatga 'brama') — tytuł pierwszego współrządcy i namiestnika chana krymskiego, którego rezydencją było miasto Akmesdżid lub Akmesdżidsaraj (Akmeczet w źródłach polskich i ruskich) dziś Symferopol. Kałgowie zarządzali „prawą" częścią chanatu, tj. terenami na pn. i wsch. od tego miasta, i dowodzili prawym, liczniejszym „skrzydłem" wojsk krymskich. kanon (ar. kanun z gr. kanon) — prawa i ustawy wydawane przez władców muzułmańskich dla uzupełnienia przepisów prawa koranicznego (szariatu). k a n t a r (ar., z łac.) — cetnar, jednostka wagi, która w Turcji osmańskiej równała się 56 kg. kapanica (osm., zapewne z języków słowiańskich) — w Turcji osmańskiej długie futro kryte materią, ozdobione szerokim futrzanym bramowaniem i kołnierzem oraz dwoma dodatkowymi rękawami zwisającymi od łopatek do ziemi. Kapanicę nosił w uroczystych momentach sułtan i wielki wezyr. Dodatkowe rękawy służyły tylko do parady, a ucałowanie ich było oficjalnym wyrazem hołdu ze strony poddanych. k a p u a g a (tur. kapu agasy 'aga bramy') — w Turcji osmańskiej naczelnik białych eunuchów, którzy stanowili straż haremu sułtańskiego. Oficjalnie nosił on tytuł agi bramy szczęścia, a w hierarchii haremowej zajmował miejsce drugie po kyzłaradze, czyli adze domu szczęścia. kapu dań (osm. z wł. capitanó) — w Turcji osmańskiej kapitan, tj.: 1. naczelny dowódca floty wojennej Porty, tytułowany zazwyczaj kapudanem paszą; 2. naczelny dowódca flotylli dunajskiej. k a p y d ż y (tur. 'odźwierny' od kapy 'drzwi, bi ama') — w Turcji osmańskiej żołnierz z korpusu sprawującego straż nad bramami pałaców sułtańskich. Oddziałem tej straży, zwanym bóluk, dowodził bolilkbaszy kapydżych (tur. kapydżylar bóliik baszysy); na czele całego korpusu stał kapyczy baszy, a zastępował go kiahia kapydżych (kapydżylar kiahiasy). kapykułowie (tur. kapy kulu, l.mn. kapy kullary z kapy 'brama' i 'dwór' i kul 'niewolnik, sługa') — w Turcji osmańskiej ogólna nazwa stałych wojsk Porty jako „sług dworu" sułtańskiego; na Krymie nazwa drugiej obok sejmenów formacji stałej piechoty, W przeciwieństwie do tamtych (opłacanych przez Portę) pozostającej na żołdzie samych chanów. W Turcji w skład stałych wojsk Porty wchodziła zarówno piechota (korpus rekrutów zwanych adżemi '[jeszcze] obcy'; janczarzy; dżebedżijowie; topczyjowie i toparabadżyjowie; minierzy (lagymdży) i granatnicy (kumbaradży), jak też jazda, zwana ogólnie „synami sipa-hiów" (sipahiowie; silahdarowie; cztery formacje niższe; ulufedżijowie skrzydła prawego, ulufedżijowie skrzydła lewego, garibowie skrzydła prawego, garibowie skrzydła lewego). k a r a c z y (krym. z mong. characzi, pierwotnie 'czerń, lud prosty') — na Krymie tytuł naczelników czterech (lub w pewnych okresach pięciu) najmożniejszych rodów feudalnych, swoistych ministrów chańskich, którzy odgrywali ważną rolę w sprawach chanatu, często stając w opozycji do swych władców i Turcji osmańskiej jako ich protektorki. 401 Słownik terminów obcych karakułak (tur.) — w Turcji osmańskiej urzędnik dywanu wielkiego wezyra, który — podobnie jak telchisczi — pełnił funkcje łącznika między wielkim wezyrem a sułtanem. Tytuł jego (dosłownie 'czarne ucho') pochodził od tur. nazwy rysia stepowego (Lynx caracal), z którego futra miał czapkę. karakułłukczu (tur. '[parobek] do czarnej roboty') — w Turcji osmańskiej ordy-nans oficera janczarskiego lub posługacz przy jednostce janczarów. karawanseraj (pers.) — wielki, zazwyczaj murowany i warowny „pałac dla karawan", tj. zajazd dla podróżnych na szlakach karawan kupieckich i w osiedlach, w którym znajdowały się pomieszczenia dla ludzi i zwierząt oraz składy na towary. katona (węg.) — żołnierz węgierski. każą (ar.) — w krajach muzułmańskich okręg sądowo-administracyjny, na którego czele stoi kadi. kiahia (osm. z pers. ked-chuda 'pan domu') — w Turcji osmańskiej: 1. marszałek dworu i przełożony kancelarii wielkiego wezyra (kiahia bej); 2. drugi zastępca janczaragi (kul kiahiasy); 3. zastępca naczelnego dowódcy innych formacji, np. sipahiów (sipahiler kiahiasy). kiesa (tur. kese, z pers. kise) — w skarbowości osmańskiej jednostka obrachunkowa równa 500 kuruszom (piastrom). kile (ar.) — miara ciał sypkich, w Turcji równa 50 litrom. kiosk (tur. kószk, z pers. kuszk) — pałacyk, dworek, pawilon. k o h e j l a n (tur. kuhejlan, z pers. kohejlan) — koń czystej krwi arabskiej. k o r u a g a (tur. karu agasy 'aga lasów') — strażnik lasów (i pól) w Turcji. kuł (tur. 'niewolnik, sługa') — w Turcji osmańskiej określenie janczarów jako „sług dworu [sułtańskiego]" (por. kapykułowie). Ta nazwa janczarów występuje również w tytule drugiego zastępcy ich naczelnego dowódcy: kul kiahiasy 'kiahia kułów'. k u r u s z (osm. kurusz i gurusz, z niem. Groschen i słów. grosz) — w Turcji osmańskiej początkowo nazwa groszy i talarów obcych, później także własnej monety srebrnej, zwanej w Europie tureckim piastrem (od wł. plastra 'płytka metalowa' i nazwa monety); kara kurusz, dosłownie 'czarny kurusz, grosz', to osmańska nazwa talarów austriackich. kyzłaraga (tur. kyzlar agasy 'aga dziewcząt') — w Turcji potoczna nazwa przełożonego haremu sułtańskiego i jego straży złożonej z czarnych rzezańców (Murzynów, Abi-syńezyków); por. aga domu szczęścia. laf a (stpol. zapożyczenie z tur. ulufe, od ar. alufe 'pasza dla zwierząt') — w Turcji osmańskiej pierwotnie pieniądze na zakup paszy dla koni, wypłacane przez Portę jej stałym wojskom konnym, później zaś żołd dla wszelkich stałych wojsk sułtana. l e we n d (pers., z wł. Ievantino 'Lewantyńczyk') — właściwie 'nicpoń, próżniak, włóczęga, zawadiaka, awanturnik'. Tak nazywano w Turcji nieregularne oddziały piechoty i marynarzy rekrutujących się z chrześcijańskich poddanych Porty. majdan (ar.) — plac (w różnych znaczeniach; także 'plac boju, bojowłsko'). martolos (osm.) — rodzaj nieregularnej piechoty na kresach europejskich posiadłości Porty, opłacanej przez namiestników ejaletów. matradży (ar.-tur. od ar. matara 'manierka*) — w Turcji osmańskiej „flasznik'% dworzanin sułtana lub wezyra, wożący za swoim panem skórzaną manierkę z napojem na drogę. me drę są (ar.) — uczelnia, rodzaj wyższej szkoły w krajach muzułmańskich. mekteb (ar. od kataba 'pisać') — w krajach muzułmańskich szkoła elementarna, dająca umiejętność pisania i czytania. Mewi id (ar.; w tur. Mewlud) — Narodzenie, święto Narodzenia Mahometa (12 re- -hStpi psojsAzoom BłatuoąBj^ zazjd tucraisani; •(rap QL) oSapjs^Buąnznui '6Z 1UP 'Btu 'dyureiz BU ttndSłsz i3qi3HV ZBIJZOI wi SIAVO}OTI zpfeq ;DSOA\OPOJBU Aoiuz jSMzjd —— (vlD3U 'im M •,tpi3ZsApBd, i{vzsipvd 'siad z 3iuqopodopAVE •BMisy^d zoazj BU 8tv{sod qoAuui i '^od TJTUZB-HS 402 Słownik terminów obcych biulewwela), od czasów sułtana Murada III (1574—1599) obchodzone w Turcji osmańskiej bardzo uroczyście. Tak nazywają się również swoiste kolędy o cudownym narodzeniu Proroka, śpiewane w tym dniu po meczetach. mihrab (ar.) — nisza w przedniej ścianie wewnętrznej meczetu wskazująca kierunek ku Mekce, w którym zwracają się wierni podczas modlitwy. m i r i a l e m (wymowa: miri-alem; z ar. emir-i alem) — 'emir chorągwi, chorąży', który sprawował pieczę nad sztandarem i buńczukami sułtana osmańskiego. mirimiran (perski skrót z ar.-pers. emir-i emiran) — 'emir emirów', w Turcji osmańskiej odpowiednik rodzimego tytułu bejlerbeja. mirza (wymowa: mir-za; perski skrót z ar.-pers emir-zade 'syn emira') — na Krymie tytuł szlachty — „synów emirów", tj. bejów. Na Rusi i w Polsce wyraz ten jest znany w postaci murza (wymowa: mur-za) wedle potocznej wymowy tatarskiej miirza lub murza. mubaszir (ar.; w tur. miibaszir) — komisarz, wysłannik Porty mający dostarczyć na miejsce przeznaczenia ferman sułtana lub zarządzenie wielkiego wezyra i dopilnować jego wykonania. mildżewweze (ar. 'dozwolony') — w Turcji osmańskiej nakrycie głowy w kształcie ściętego stożka wys. około 33 cm, sporządzone z tektury i spowite w tiul, o wierzchu wypukłym, obciągniętym czerwoną materią. Było ono „dozwolone" tylko sułtanom, wielkim wezyrom i niektórym innym dygnitarzom Porty, którzy nosili je tylko podczas uroczystości. muf t i (ar.; w tur. miifti) — uczony muzułmański, biegły w prawie i wydający orzeczenia bądź udzielający porad w spornych kwestiach prawno-religijnych. Mufti bywał nazywany również szejchulislamem. muhzyr (tak w tur.; z ar. muhzir 'doprowadzający') — w krajach muzułmańskich woźny sądowy, który „doprowadzał" strony przed oblicze kadiego. W Turcji osmańskiej także janczar — woźny dywanu wielkiego wezyra. muhzyr aga (ar.-tur.) — w Turcji osmańskiej woźny korpusu janczarów, który pełnił funkcje łącznika między kancelarią janczaragi a dywanem sułtańskim, doprowadzał janczarów przed sąd wielkiego wezyra oraz dowodził grupą janczarów — woźnych dywanu wielkiego wezyra. mułła (osm. i krym. motta i monła, z ar. mewia 'pan') — muzułmański duchowny, znawca Koranu i prawa koranicznego. mu sani b (ar. 'towarzyszący; przyjaciel') — w Turcji osmańskiej dworzanie dotrzymujący sułtanowi towarzystwa oraz zabawiający go rozmową, żartami itp. muteferrika (ar. 'rozjeżdżający się'; w tur. miiteferrika) — w Turcji osmańskiej członek korpusu, który pełnił funkcje gwardii przybocznej sułtanów i wielkich wezyrów (tudzież bejlerbejów) oraz ich posłów do namiestników ejaletów i do państw obcych. Mute-ferrikowie dzielili się na „obdarzonych włościami" (tur. gediklf) i „żołdowych" lub „dostających lafę" (ar.-tur. ulufeli). mutesellim (ar. 'biorący władzę w swoje ręce; zarządca') — w Turcji osmańskiej tytuł zastępcy paszy, namiestnika ejaletu lub sandżakbeja muwahhidi (ar. muwahhid 'wyznawca wiary w Jedynego') — w Turcji osmańskiej rodzaj turbanu noszonego prawdopodobnie tylko przez duchowieństwo muzułmańskie nahija (ar. nahije, tak i w tur.) — okolica, najmniejsza jednostka administracyjnó--sądowa w krajach muzułmańskich, część kazy naib (ar.; wymowa: na-ib) — zastępca kadiego, podsędek sprawujący sądy na obszarze nahiji. . n a m a z (pers.) — modlitwa; nabożeństwo w meczecie niszandży (pers.-tur., z pers. niszan 'znak') — w Turcji osmańskiej kaligraf dywa- 403 Słownik terminów obcych nu sułtańskiego, którego zadaniem było kreślenie na listach i rozporządzeniach sułtańskich jego „znaku" lub godła zwanego tugrą. n u r e d d i n (ar. 'światło wiary', początkowo przydomek pewnego mułły) — na Krymie drugi po kałdze współrządca chana. Rezydencją jego była wieś Kaczy na zachodnim brzegu półwyspu. Zarządzał on „lewą" (zach. i pd.) częścią Krymu i dowodził lewym, mniej licznym „skrzydłem" wojsk chanatu. oda (tur. 'komnata, izba'; wymowa: oda) — jednostka janczarów, bostandżych, sejme-nów. Liczebność takich rot, sądząc po danych w tłumaczonych tu tekstach, była różna. odabaszy (tur. 'naczelnik, starszy izby') — w Turcji osmańskiej: 1. dowódca wojskowej jednostki zwanej oda', 2. starszy pokojowy sułtana lub wielkiego wezyra pełniący osobiste posługi przy swoim panu. o k k a (tur., z ar. wakijje) — funt o r f (tak w tur., z ar. urf) — w Turcji osmańskiej wielki turban noszony przez wyższe duchowieństwo muzułmańskie w Stambule. pad y szach (pers. padiszach, tak i w tur; z pad 'opiekun, zwierzchnik' i szah 'król, władca') — pierwotnie tytuł monarchów perskich jako zwierzchników nad władcami dzielnicowymi, później tytuł różnych władców muzułmańskich. Tytułem tym w znaczeniu ogólnym 'władca' określają autorzy muzułmańscy również panujących chrześcijańskich. p a j u k (zapożyczenie stpol. z pers. pejk) — posłaniec, szybkobiegacz, goniec. W Turcji osmańskiej formacja na dworze sułtańskim, która pełniła funkcję posłańców pieszych, oraz — zbrojna w kindżały i toporki — towarzyszyła sułtanowi podczas uroczystych wyjazdów z seraju krocząc po jego prawej stronie. palanka (w stpol. też palanka jak w tur.; z weg. palank 'płot, ogrodzenie') — niewielka forteca otoczona wałem ziemnym i palisadą. p a n d u r (osm.; etymologia niejasna) — strażnik pól, wąwozów i dróg w europejskiej części posiadłości Porty (Rumelii). Służbę tę pełnili miejscowi poddani chrześcijańscy, korzystający w zamian za to ze zwolnienia od podatków i innych posług na rzecz państwa. para (pers. 'kęs, sztuka; moneta'; wymowa: para) — w Turcji osmańskiej moneta srebrna wartości 3 akcza (asprów) lub 1/40 kurusza (piastra tureckiego). pasza (osm.) — w Turcji osmańskiej tytuł najwyższych dostojników w dziedzinie administracji i wojskowości, wywodzący się prawdopodobnie z pers. padiszah 'padyszach'. W Europie tytuł ten znany jest w formie basza. p e r i (pers. 'skrzydlata') — dobra wróżka z baśni perskich, istota skrzydlata, obdarzona wielką urodą; stąd synonim pięknej dziewczyny. rają (ar. raaja, l.mn. od raijje 'trzoda'; w tur. reaja) — przyjęta we wszystkich krajach muzułmańskich nazwa poddanych bez różnicy narodowości bądź wyznania. ramazan (tak w tur.; ar. ramadan) — dziewiąty miesiąc księżycowego kalendarza muzułmańskiego (30 dni). Miesiąc ten jest nazywany „błogosławionym", gdyż wedle wierzeń mahometańskich w nocy na jego dzień 27 aniołowie na rozkaz Ałłaha zstępują na ziemie, aby spełniać wszystkie wyrażane wtedy życzenia ludzkie. r e b i (ar.) — nazwa trzeciego i czwartego miesiąca księżycowego kalendarza muzułmańskiego. Rebiiilewwel 'rebi pierwszy' (30 dni) bywa nazywany „szlachetnym" lub „świętym". gdyż wtedy urodził się Mahomet. Rebiulachir 'rebi drugi' ma dni 29. redżeb (ar.) — siódmy miesiąc księżycowego kalendarza muzułmańskiego (30 dni). Bywa on nazywany „samotnym" lub „cenionym, świętym", ponieważ w czasach pogańskich był to u Arabów miesiąc postów, a po przeniesieniu przez Mahometa uroczystości religijnych na inne miesiące stał się on „osamotnionym" lub pozbawionym dawnego znaczenia, 404 Słownik terminów obcych zaś z drugiej strony w nocy na dzień 27 tego miesiąca odbył Mahomet swoją cudowną podróż w zaświaty. rei s, reis efendi, reisulkiittab (ar. reis 'naczelnik'; ar. kiittab 'pisarze', l.mn. od katib) — naczelnik pisarzy dywanu sułtanów tureckich; rejent tej kancelarii, który od w. XVII odgrywał znaczną rolę w kontaktach z posłami zagranicznymi, a później objął funkcje ministra spraw zagranicznych Porty. rikiabdar (ar.-pers. rikabdar w wymowie tur.; od ar. rikab 'strzemię') — „strze-miennik", dworzanin padyszacha osmańskiego, który przytrzymywał mu strzemię podczas wsiadania na konia lub zsiadania. s a f e r (ar.) — drugi miesiąc księżycowego kalendarza muzułmańskiego (29 dni). Autorzy muzułmańscy nazywają go „dobrotliwym", „szczęśliwym", „zwycięskim" lub „pomyślnym" celem odwrócenia nieszczęść, które niesie on wedle starych wierzeń arabskich. sajban (tak w tekstach polskich z r. 1683; w tur. sajeban i sajwan, od pers. saje 'cień') — namiot bez ścian bocznych, płaski, używany tylko dla ochrony przed słońcem. samsundżu (tur.) — żołnierz 71 pułku janczarów Porty. Nazwa oznacza właściwie 'dozorca chartów z Samsunu' (miasta w Azji Mniejszej nad Morzem Czarnym, starożytnego Amisos), gdyż podobnie jak pułki sejmenów i zagardżych, tak i ten początkowo doglądał psiarni sułtanów i towarzyszył im w łowach. Dowódca tego pułku nosił tytuł samsundżu baszy 'naczelnik samsundżych'. s a n d ż a k (tur.) — chorągiew w sensie dosłownym i jako nazwa obwodu administra-cyjno-wojskowego w Turcji osmańskiej, który stanowił część ejaletu (a zatem odpowiadał naszemu powiatowi). Dowódca wojsk z terenu takiej chorągwi nosił tytuł sandżakbeja (tur. sandżak beji) lub — bardzo rzadko — sandżakpaszy (tur. sandiak paszasy). s a r y d ż a (tur. 'żółtawy') — rodzaj nieregularnych wojsk na żołdzie namiestników prowincji w Azji Mniejszej, znanych z niesforności i gwałtów, za co zostały one pod koniec XVII w. rozwiązane. Nazwę swą wzięły od przydomka buntowniczego Sarydża paszy („żółtawej" cery lub o „żółtych" włosach). s e g b a n — por. sejmen s e j j i d (ar. 'pan') — tytuł potomków Mahometa; por. szeryf sejmen (potoczna osm. wymowa pers. segban 'psiarz'; stąd stpol. semeri) — w Turcji osmańskiej żołnierz początkowo osobnej formacji psiarzy na usługach sułtanów, przekształconej później w 65 pułk janczarów Porty, składającej się zasadniczo z piechoty, ale częściowo też z jazdy. Sejmenami Porty dowodził sejmen baszy 'naczelnik sejmenów'. Nazwę sejmen nosił w Turcji również rodzaj wojska utrzymywanego przez sandżakbejów i bejlerbejów na pograniczu z krajami chrześcijańskimi. Na Krymie nazwę sejmen nosiła stała formacja piechoty, która pozostając pod rozkazami chana otrzymywała żołd od Porty poprzez jej namiestnika w Kaffie. s e l a m (ar. 'pokój') — pozdrowienie napotkanego słowami selamiin alejkę 'pokój z tobą' (w stosunku do l.mn. selamiin alejkum 'pokój z wami'). W Turcji osmańskiej pozdrowienie takie w imieniu padyszacha lub wielkiego wezyra wygłaszał selam agasy 'sela-maga; aga od pozdrowień, selamu'. selimi — w Turcji osmańskiej nakrycie głowy podobne do mudżewweze, lecz jeszcze wyższe (65 cm) i u góry płaskie, noszone podczas uroczystości przez padyszacha i najwyższych dostojników. Nazwa pochodzi od imienia sułtana Selima I Groźnego (1512— 1520), który wprowadził ten rodzaj turbanu. seraj (pers.) — pałac, dwór. Także poetycka nazwa przeznaczonego tylko dla muzułmanów raju, którego iście pałacowe rozkosze opisuje Koran — w przeciwieństwie do pełnego cierpień „domu" świata doczesnego, „raju" jedynie dla „giaurów". serasker (pers. ser 'głowa, naczelnik' i ar. asker "wojsko') — w Turcji osmańskiej 405 Słownik terminów obcych tytuł dowódcy wojsk, znaczeniem zbliżony do tytułu serdar. W XIX w. wyraz ten stał się oficjalnym tytułem naczelnego wodza armii tureckiej i z tego czasu jest znany w polszczy-źnie w postaci seraskier. serczeszme — por. subaszy serdar (pers. ser 'głowa, naczelnik, dowódca, wódz' z sufiksem -dar) — w Turcji osmańskiej zazwyczaj tytuł wodza naczelnego, którym bywał wielki wezyr. serradżbaszy (ar. sarradż 'rymarz, siodlarz' i tur. -baszy) — w Turcji osmańskiej przełożony rymarzy i siodlarzy na służbie Porty s i l a h d a r (ar. silah 'oręż' z pers. sufiksem -dar; w potocznej wymowie tur. silih-tar) — w Turcji osmańskiej: 1. miecznik padyszacha, drugi w gronie pięciu jego najbliższych dworzan (pełny tytuł jego brzmiał silahdar aga); 2. żołnierz jednej z formacji stałej jazdy Porty (por. kapykulowie). s i p a h i (pers. 'wojskowy, żołnierz jazdy' od sipah 'wojsko, jazda') — w Turcji osmańskiej nazwa doborowej jazdy. Sipahiowie dzielili się na lennych (obdarzonych włościami) i żołdowych. Lenni, którzy z dóbr swych winni byli wystawiać określoną liczbę żołnierza (jazda zwana dżebeli 'zbrojna'), brali udział w wyprawach pod wodzą terytorialnie właściwych subaszych, ałajbejów, sandżakbejów i bejlerbejów, tedy wchodzili w skład „wojsk (odnośnego) ejaletu". Żołdowi tworzyli podstawową, pierwszą z sześciu formacji jazdy stałej zwanej sipah (por. kapykulowie) dowodzoną przez oficerów zwanych bolukbaszymi sipa-hiów (sipahiler bóliik baszysy), a na czele ich stał sipahaga (sipah agasy; ty tu J analogiczny do tytułu naczelnego dowódcy janczarów, janczaragi). sofa (ar.) — w tłumaczonych tu tekstach wyraz ten ma znaczenie podwójne: 1. podwyższenie wzdłuż ścian komnaty (bądź wielkiego namiotu) zasłane kobiercami i poduszkami, ale zrobione z desek, dzięki czemu można było ustawić na nim stołki podczas rozmów wielkiego wezyra z nie nawykłymi do siadania na poduszkach książętami lub posłami chrześcijańskimi; 2. korytarz, przedsionek (zwykle w domu, ale też w kompleksie wielkich namiotów). s o łąk (tur. 'mańkut' od soł 'lewy') — żołnierz 60—63 pułków janczarów Porty złożonych z ludzi bardzo wysokiego wzrostu, którzy stanowili pieszą gwardię „przy strzemieniu" sułtana i podczas jego paradnych wyjazdów z seraju osłaniali go od strony lewej. subaszy (osm. 'naczelnik wojska', ze starotur. sii 'wojsko' i -baszy) — w Turcji osmańskiej dowódca sipahiów z terenu jednej kazy, który podlegał bezpośrednio ałajbejowi. Nosił on również tytuł czeri baszy, gdzie czeri jest synonimem starego sii. Nie rozumiejąc już owego su identyfikowano je mylnie z tur. su 'woda', a ponieważ su baszy znaczy dosłownie 'początek wody, źródło', tedy zgodnie z ogólną tendencją do zastępowania rodzimych wyrazów bardziej wymyślnymi obcymi zastępowano i ten tytuł perskim ser czeszme 'źródło'. sułtan (tak w tur., z ar. sultan) — tytuł władców arabskich, przyjęty później we wszystkich krajach muzułmańskich na oznaczenie nie tylko panującego, lecz również jego żon („sułtanek") i potomstwa. Padyszachowie osmańscy na równi z tym tytułem, stawianym przed imieniem, używali dawnego rodzimego tytułu chan, który następował po imieniu. sura (ar.; w tur. surę) — rozdział Koranu s z a b a n (ar.) — ósmy miesiąc księżycowego roku muzułmańskiego (29 dni). Jest on nazywany „sławnym" lub „uczczonym", ponieważ wedle wierzeń mahometanów podczas „Nocy Przyzwolenia", następującej po poście w jego dniu 14, Ałłah szczodrze przyzwala na spełnienie się ludzkich pragnień i modlitw. szach (pers. szah 'król') i szachinszach (pers. szahinszah 'król królów') — tytuły dawnych władców perskich, używane później przez rozmaitych panujących muzułmańskich. 406 Słownik terminów obcych s z a h i (pers. 'szachowskie, królewskie, wspaniałe') — działo polowe z długą lufą. szahindżi (pers.-tur.) — sokolnik. s z a r i a t (ar. 'droga do wodopoju; droga prawa, prawo') — muzułmańskie prawo kanoniczne, wyłożone w Koranie, stanowiące główny kodeks norm życia społecznego we wszystkich krajach islamu. szaty r (tak w tur.; z ar. szafir 'sprytny, zwinny, zręczny') — w Turcji osmańskiej członek formacji gońców i przybocznej gwardii sułtanów oraz paszów. szehrijar (pers. 'władca') — jeden z tytułów dawnych władców perskich, przyjętych później m.in. przez padyszachów osmańskich. s z e j c h (ar. 'starzec; przełożony, naczelnik, zwierzchnik') — tytuł arabskich naczelników rodów oraz muzułmańskich przywódców duchowych (wielkich teologów i zazwyczaj przełożonych zgromadzeń derwiszów. szejchulislam (ar. 'zwierzchnik islamu') — w Turcji osmańskiej tytuł muftich prowincjonalnych, a szczególnie najwyższego dostojnika duchownego, muftiego stambulskiego, zwanego zazwyczaj wielkim muftim, którego opinie z punktu widzenia szariatu miały — przynajmniej w teorii — doniosłe znaczenie w kształtowaniu się polityki osmańskiej, a m.in. winne były wpływać na decyzje sułtanów i wielkich wezyrów w sprawie pokoju i wojny. s z e r i f i (ar.) — w Turcji osmańskiej rodzaj złotej monety. szeryf (tak w polszczyżnie; w tur. szerif, z ar. 'szlachetny') — tytuł potomków Mahometa (zwanych też sejjid), którzy w krajach muzułmańskich stanowili rodzaj szlachty cieszącej się specjalnym szacunkiem oraz obdarzonej przywilejami. Szeryf Mekki był właściwie udzielnym władcą tego świętego miasta islamu, które wraz z Medyną było wyłączone z ram ogólnej administracji osmańskiej. s z e w w a l (ar.) — dziesiąty miesiąc księżycowego roku muzułmańskiego (29 dni). Bywa on nazywany „czcigodnym" lub „uczczonym" bądź też rzadziej „szczęśliwym", ponieważ w tym właśnie miesiącu rozpoczął Mahomet głoszenie wśród pogańskich Arabów nowej wiary w Boga Jedynego, a dnia l szewwala po miesiącu postów, ramazanie, rozpoczyna się trzydniowy radosny Bajram Cukrowy. tabor (tur. tabur, z węg. tabor) — u Turków nazwa wojska i obozu wojsk tylko chrześcijańskich. t a j i n (ar. 'przydział') — w Turcji osmańskiej przydział żywności i gotowizny na utrzymanie posłów zagranicznych bądź też wojska. telchisczi (ar.-tur. od ar. telchis 'skrót, krótka relacja') — w Turcji osmańskiej urzędnik kancelarii wielkiego wezyra, który doręczał padyszachowi relacje swego pana o stanie państwa i bieżących sprawach. t i m a r (pers. 'opieka; zaopatrzenie, nagroda') — w Turcji osmańskiej posiadłość ziemska nadawana na prawach lenna zasłużonym sipahiom, związana z obowiązkiem pełnienia służby wojskowej na wezwanie Porty z własnym koniem i rynsztunkiem oraz dostarczenia żołnierza w liczbie odpowiedniej do rozmiaru nadania. Tak nazywano zwłaszcza lenna mniejsze, dające dochodu do 20 000 akcza rocznie; większe zwano ziamet. toparabadży (tur. toparabadżysy z pers. top 'armata' i tur. araba 'wóz', arabadży 'woźnica') — w Turcji osmańskiej żołnierz specjalnej formacji pieszej na służbie Porty, której zadaniem był przewóz dział i amunicji do nich. Formacją tą dowodził toparabadży baszy, tj. 'naczelnik toparabadżych'. t o p c z y (pers.-tur.) — puszkarz, artylerzysta. W Turcji osmańskiej topczowie stanowili osobną formację w ramach pieszych wojsk Porty, którą dowodził topczy baszy 'naczelnik puszkarzy'. t u g r a (tur.) — godło władców tureckich (padyszachów osmańskich i do XVI w. ich synów, a na Krymie chanów, kałgów i nureddinów), stanowiące splot kunsztownie wykali- 407 Słownik terminów obcych grafowanych imion ich własnych oraz ich ojców tudzież odnośnych tytułów i pewnych formuł. Z perska godło to było nazywane niszan, stąd też kreślący je kaligraf nazywał się tugradży bądź niszandży. turban — w polszczyżnie zapożyczenie z tureckiego na oznaczenie wszelkiego nakrycia głowy noszonego przez mężczyzn w krajach muzułmańskich. Jego źródłosłów, tur. tiil-bend (z pers. dulband lub dulbend od dul 'muślin' i bend, band z besten 'wiązać'), któremu odpowiada rdzennie tur. saryk (od sarmak 'okręcać, obwiązywać'), oznacza w zasadzie tylko cienki zawój, okręcany często wokół czapy czy kapelusza z pilśni bądź z tektury, bez brzegów (tur. kawuk 'pokrowiec, nakrycie [głowy]'). W Turcji nakrycia głowy były różne, w zależności od stanu i urzędu danej osoby i wagi chwili, w związku z czym w tłumaczonych tu tekstach występują też różne nazwy owych „turbanów". Nakrycia głowy padyszacha i dygnitarzy pozostawały pod opieką specjalnego „agi od turbanów" (tulbend agasy). ulema (ar. l.mn. od alim "uczony', przez Turków używana jako l.poj.) — muzułmański uczony w Piśmie, znawca Koranu, tradycji i praw szariatu; duchowny muzułmański. ulufedżi (ar.-tur. 'żołnierz, wojownik żołdowy' od ar. alufe, w tur. ulufe 'żołd') — w Turcji osmańskiej żołnierz dwu formacji jazdy stałej na służbie Porty (por. kapykułowie). usta (wymowa: usta; tur., z pers. ustad lub ostad 'mistrz, majster, nauczyciel') — w Turcji osmańskiej niższy oficer janczarów i bostandżych. w a l i d e (ar. 'rodzicielka, matka') — w Turcji osmańskiej oficjalny tytuł sułtanki matki panującego (walide sułtan 'sułtanka walide, sułtanka matka') wezyr (ar. wezir 'sługa, pomocnik') — w krajach muzułmańskich odpowiednik ministra, którego łaciński tytuł pierwotnie oznaczał również pospolitego „sługę". W Turcji osmańskiej liczba wezyrów wchodzących w skład dywanu sułtańskiego dochodziła do dziewięciu; tytuł ten nosili również szczególnie zasłużeni paszowie, jak np. niektórzy namiestnicy ejaletów lub najwyżsi dowódcy stałych wojsk Porty. Dygnitarze ci bywali też nazywani ar. sadr ('przód, początek' itp.), a stąd i pierwszy z nich, wielki wezyr, którego pozycję określał ar. przymiotnik azam 'większy, największy', bywał nazywany bądź wezir-i azam, bądź sadr azam. w i l a j e t (ar. 'gubernia, namiestnictwo') — w Turcji osmańskiej prowincja zarządzana przez paszę z tytułem wali (ar. 'gubernator, namiestnik'), toż samo co ejalet. zagardży (tur. 'charciarz') — w Turcji osmańskiej żołnierz 64 pułku janczarów; o nazwie por. samsundży. Żołnierze tego pułku towarzyszyli sułtanom również podczas ich uroczystych wyjazdów z seraju. Ich dowódca nosił tytuł zagardży baszy, tj. 'naczelnik za-gardżych'. z a i m (ar. 'poręczyciel') — w Turcji osmańskiej tytuł sipahia nagrodzonego za zasługi lennem zwanym ziamet. zemberekczi (pers.-tur. 'kusznik, kuszarz', od pers. zenberek 'sprężyna, lewar', w tur. 'łuk naciągany lewarem; kusza, balista') — w Turcji osmańskiej żołnierz 82 pułku janczarów Porty zbrojnego w kusze. Dowódca tego pułku nazywał się zemberekczi baszy. ziamet (wymowa: zi-amet z z twardym; tur. zeamet, z ar.) — w Turcji osmańskiej większy majątek lenny z dochodem rocznym ponad 20000 do 100000 akcza, nadawany zasłużonym sipahiom. zilhidżdże (ar. 'miesiąc pielgrzymki') — dwunasty miesiąc księżycowego kalendarza muzułmańskiego (29 dni; w latach przestępnych 30), w którym odbywają się końcowe uroczystości związane z przepisaną w Koranie pielgrzymką do Mekki. z i l k a d e (ar.) — jedenasty miesiąc księżycowego kalendarza muzułmańskiego (30 dni) złoty (tur. załata, z języków słowiańskich) — w Turcji osmańskiej moneta wartości 3/4 kurusza (piastra), która wbrew swej nazwie była bita nie ze złota, lecz ze srebra. Spis ilustracji Ilustracje czarno-białe Na obwolucie: Scena z bitwy pod Wiedniem 12 września 1683 r. — fragment miedziorytu R. de Hooghego Na okładce: Arabska formuła szehadetejn, tj. muzułmańskiego „podwójnego wyznania wiary". Napis na chorągwi tureckiej większej zdobytej pod Wiedniem przez M. Zamoyskiego („Studia do dziejów Wawelu", III, Kraków 1968; chorągiew obecnie w Państwowych Zbiorach Sztuki na Wawelu) Wyklejka przednia: Okopy tureckie i zniszczenia w murze miejskim podczas oblężenia Wiednia przez Kara Mustafę Frontispis: Kara Mustafa — portret (imaginacyjny?) nieznanego artysty w Bayerisches Armeemuseum w Monachium ........ przy s. 3 1. Sułtan Mehmed IV — sztych F. Bouttatsa .......... 48 2. Pochód piekarzy, kawiarzy, blacharzy i płócienników przed sułtanem — miniatura malarza tureckiego Lewniego z l ćwierci XVIII wieku w dziele poety Weh-biego Surname, tj. Księga uroczystości ........... 49 3. Sułtan w otoczeniu dworu przypatruje się tańcom — miniatura Lewniego . . 64 4. Pochód rolników, młynarzy i piekarzy przed sułtanem — miniatura Lewniego . 65 5. Harce jazdy na Okmejdany — miniatura nieznanego artysty z XVI wieku w Co-dex Yindobonensis 8626 ............... 80 6. Zabawy ludu tureckiego w Stambule — miniatura nieznanego artysty z XVI wieku w Codex Yindob. 8626 .............. 81 7. Oblężenie Wiednia w 1529 r. przez sułtana Sulejmana Wspaniałego — miniatura malarza tureckiego Osmana z 2 połowy XVI wieku ........ 96 8. Pochód pieszych wojsk Porty — fragment miniatury malarza tureckiego Lokmana ibn Husejn al-Aszuriego z 2 połowy XVI wieku ......... 97 9. Chorągwie i emblematy janczarów Porty — rysunki i objaśnienia nieznanego autora tureckiego z XVII wieku (Rękopis nr 3358 Biblioteki Uniwersyteckiej w Bolonii): I. Od lewej ku prawej i z góry na dół: l.a) „Czerwony proporzec. Nad nim biała chorągiew. Na nim samym dwie białe chorągwie. Pułk drugi", b) „Czerwona chorągiew pułkowa. Na niej biały zulfikar. Pułk trzeci", c) „Na szczycie (namiotu) orle skrzydło. Pułk czwarty". — 2.a) „Czerwony ...(wyraz nie notowany w słownikach). U szczytu (namiotu) chorągiew biało-zielona (sic!). Pułk piąty", b) „Niewielki czerwony znak. Pułk szósty", c) „Zielony zulfikar. U szczytu (namiotu) zie- 409 Spis ilustracji łona chorągiew. Pułk siódmy". — 3.a) „Czerwony lew. Przed (sic!) nim gałąź (sic!) palmy daktylowej. Pułk trzynasty", b) „Dwie kule. Nad nimi biała chorą- ; giew. Pułk czternasty", c) „Czerwony porfir (?). U szczytu (namiotu) chorągiew pułkowa w połowie czerwona, w połowie biała. Pułk piętnasty". — 4.a) „Dwie ar- ; maty na krzyż. Dwie białe chorągwie. Pułk szesnasty", b) „Czerwona chorągiew pułkowa. Pułk siedemnasty", c) „Trzy razy jedne nad drugimi skrzyżowane armaty. Pułk osiemnasty". — 5.a) „Chorągiew pułkowa czerwono-biała, centkowana. U jej wierzchołka dwie kule. Pułk dziewiętnasty", b) „U szczytu (namiotu) czerwony proporzec. Pułk dwudziesty", c) „Czerwony wielbłąd. Chorągiew czerwona i biała. U jej wierzchołka dwie kule. Pułk (dwudziesty) pierwszy". — 6.a) „Buń-czuk biały z buzdyganem. Pułk dwudziesty dziewiąty", b) „Buńczuk czarny z buzdyganem. Pułk trzydziesty". .............. 144 10. Chorągwie ł emblematy janczarów Porty — rysunki i objaśnienia nieznanego autora tureckiego z XVII wieku (Rękopis nr 3358 Biblioteki Uniwersyteckiej w Bolonii): II. Od lewej ku prawej i z góry w dół: l.a) „Czarny nadziak (topór bojowy). Na jego szczycie biała chorągiew. Pułk 33". b) „Czerwone schody (drabina). Pułk 34". c) „Czerwony zulfikar. Pomiędzy jego ostrzami czerwona tykwa. Pułk 35". — 2.a) „Biała chorągiew pułkowa z zulfikarem ze smoczymi paszczami. U jej szczytu kula", b) „Zulfikar ze smoczymi paszczami. PuJk 36". c) „Na głównych linach [i] u wierzchołka (namiotu) biała chorągiew. Pułk 37". — 3.a) „Czarne kopyto wielbłąda. Pułk 36". b) „Czerwona ryba. Pułk trzydziesty siódmy", c) „Na linach (namiotu paski) czerwonego sukna. Pułk czternasty". — 4.a) „Dwie czerwone chorągwie czorbadżych. Pomiędzy nimi kula. Pułk czterdziesty trzeci", b) Zielony cyprys bez pnia. Pułk czterdziesty czwarty", c) „Pułk czterdziesty piąty". Zamiast rysunku wypisane słowa arabskie: Tewekkiiltu ala 'l-tah, tj. „Zaufałem Ałłahowi". — 5.a) „Czerwona kula. Na niej chorągiewka, na tej zaś pięć czelenków (tj. piór, stanowiących odznakę bojową). Pulk 59". b) „Czarna tarcza rumelijska, kula i czarna chorągiew pułkowa. Pułk 42". c) „Na ciemieniu czerwonego słonia chorągiew pułkowa. Pułk 43". — 6.a) „Czerwony topór. Pułk czterdziesty szósty", b) „U szczytu (namiotu) gałąź palmy daktylowej. Pułk czterdziesty siódmy", c) „Dwie litery w. Pułk czterdziesty ósmy". .......... .... 145 11. Chorągwie i emblematy janczarów Porty — rysunki i objaśnienia nieznanego autora tureckiego z XVII wieku (Rękopis nr 3358 Biblioteki Uniwersyteckiej w Bolonii): III. Od lewej ku prawej i z góry na dół: l.a) „Czarna wieża z czarnymi szybami. Pułk 50". b) „Czerwony namiot... (słowo niezrozumiałe). U jego szczytu chorągiew pułkowa w połowie biała, w połowie czerwona. Pułk 51". c) „Zielona chorągiew i czerwony tulipan, zaś na wierzchołku namiotu różnokolorowa chorągiew. Pułk 32". — 2.a) „Czerwony zulfikar. U szczytu (namiotu) biały proporzec. Pułk pięćdziesiąty pierwszy", b) „Czerwony lemiesz pługa. U szczytu (namiotu) buń-czuk paszyński. Pułk pięćdziesiąty drugi", c) „Czarny księżyc. Pułk pięćdziesiąty trzeci". — 3.a) „Niebieski żuraw. Pułk 68". b) „Czerwona manierka z tykwy. Pułk 69". c) „Na głównych linach (namiotu) czerwona chorągiew. Pułk 70". — 4. a) „Pies rasy samsuńskiej. Pułk 71". b) „Czerwona drabina (schody). Pułk 72". c) „Na szczycie namiotu biała chorągiew. Pułk 73". — 5. a) „Czarna litera n z czarną kropką w środku. Pułk 78". b) „Czarny słoń. Pułk 79". c) „U szczytu namiotu czarne ryby. Pułk 80". — 6. a) „Czarny but. Pułk 89". b) „Chorągiew pośrodku czerwona z białym tłem. Nad trzema kulami biały proporzec. Pułk 90". c) „Czarna tykwa. Pułk 91". .......... .... 160 12. Muzułmańskie nakrycia głowy — rysunki i objaśnienia nieznanego autora turec- 410 Spis ilustracji kiego z XVII wieku (Rękopis nr 3359 Biblioteki Uniwersyteckiej w Bolonii). Od lewej ku prawej i z góry na dół: 1. a) „Szatyr chunkiara". b) „Sułtan Murad". — 2. a) „Paź sułtana", b) „Bałtadży z lokami", c) „Bostandży". — 3. a) „Zawój kaznodziei", b) „Korona tatarska". — 4. a) „Dżebedżi". b) „Matradży (dowódcy) dżebedżich". c) „Czawusz dżebedżich". — 5. a) „Szejch (zgromadzenia derwiszów) mewlewitów". b) „Zawój prowadzącego teatr marionetek (?)... (ostatnie słowo nieczytelne)", c) „Zawój adziamski". — 6. a) „Asesbaszy". b) „Janczar". . . 161 13. Paszowie w otoczeniu dworzan Porty — miniatura Lewniego w Surname Weh- biego .................... 176 14. Pasza (bejlerbej budziński?) w otoczeniu straży przybocznej — miniatura nieznanego artysty z Codex Vindob. 8626 ............ 176 15. Turecka orkiestra wojskowa na koniach — miniatura Lewniego z Surname Weh- biego .................... 177 16. Flota osmańska w walce z okrętem nieprzyjacielskim — miniatura nieznanego malarza tureckiego z XVI wieku ............. 192 17. Bitwa wojsk tureckich z cesarskimi pod St. Gotthardt nad Rabą l sierpnia 1664 roku — współczesny sztych niemiecki nieznanego artysty z XVII wieku . . 193 18. Buda i Peszt pod panowaniem tureckim — sztych niemiecki nieznanego artysty z XVII wieku .................. 193 19. Droga Turków pod Wiedeń i okolice działań wojennych w 1683 r. według Atlasu F. de Wita (Amsterdam 1688): ............ 200/20! I. Droga z Konstantynopola do Filipopola II. Droga z Filipopola do palanki Hasan Pasza III. Droga z palanki Hasan Pasza do Budy i Stołecznego Białogrodu IV. Droga z Budy i Stołecznego Białogrodu pod Wiedeń oraz Węgry Królewskie i Dolna Austria po Linz 20. Koszyce — sztych niemiecki z XVII wieku podpisany inicjałami A. C. . . . 208 21. Komarom — sztych niemiecki nieznanego artysty z XVII wieku .... 208 22. Filek (Filakovo) — sztych niemiecki nieznanego artysty z XVII wieku . . . 209 23. Zdobycie przez Turków Leopoldstadtu i zburzenie mostu na Dunaju — miedzioryt współczesny R. de Hooghego .............. 209 24. Książę Karol V Lotaryński — sztych A. Blovtelinga ........ 224 25. Wiedeń w ogniu artylerii tureckiej i pierwsze szturmy do bram miasta w 1683 r. — sztych współczesny nieznanego artysty niemieckiego ..... 225 26. Scena z bitwy pod Wiedniem 12 września 1683 r. — miedzioryt współczesny nieznanego artysty niemieckiego ............. 225 27 — 28. Sceny z bitwy pod Wiedniem 12 września 1683 r. — miedzioryty współczesne nieznanego artysty niemieckiego ........... 240/241 29. Okopy tureckie i zniszczenia w murze miejskim między bastionami Zamkowym (Burgbastei) i Lobl (Loblbastei) podczas oblężenia Wiednia przez Kara Mustafę — fragment sztychu według rysunku D. Suttingera ........ 256 30. Wiedeń i okolice od Wildungsmauer i Brugg po Kahlenberg i Klosterneuburg — fragment mapy pt. „Viennese territorium ob res bellicas inter christianos es Turcas superrime editum per Nicolaum Visscher cum privil. Ordin. General. Belgii Foe-derati" (b.m. i r.) w Bibliotece Czartoryskich w Krakowie ...... 257 31. „Wiedeń przez Turków oblężony 4 (14) lipca, przez chrześcijan wyzwolony 2 (12) września 1683". Plan Wiednia i okolic od rzeki Schwechat i Ebersdorfu po Kahlenberg i Klosterneuburg w czasie pierwszych ataków sprzymierzonych wojsk chrześcijańskich na obóz turecki w dniu walnej bitwy — sztych według rysunku D. Suttingera . . . . .. . ........ . . . . . 288 411 Spis ilustracji 32. Bitwa pod Parkanami 9 października lbS3 r. — sztych współczesny nieznanego artysty niemieckiego ................ 394 33. Nagrobek w miejscu pogrzebania uciętej głowy Kara Mustafy w Adrianopolu . . 305 34. Fragment Historii Mehmed Gereja (fol. 9r) z wyobrażeniem komety wróżącej wojnę osmańsko-habsburską 1683 r. ........... 3~>Q 35. „Sławetny półksiężyc turecki, między Cesarskiego, Polaka i Wenecjanina podzielony". Kalendarz francuski na r. 1687 z symbolicznym wyobrażeniem wojny koalio" chrześcijańskiej przeciw Turkom — sztych nieznanego artysty ...... 321 Wyklejka tylna: Wiedeń i okolice od Wildungsmauer i Brugg po Kahlenberg i Klosterneuburg Ilustracje kolorowe Fragment jednego z namiotów tureckich zdobytych pod Wiedniem, obecnie w Państwowych Zbiorach Sztuki na Wawelu ............ 112 Król Jan III Sobieski — portret pędzla nieznanego artysty polskiego w zbiorach Oddziału Polskiej Akademii Nauk w Krakowie ......... 128 Chorągiew turecka mniejsza zdobyta pod Wiedniem przez M. Zamoyskiego, obecnie w Państwowych Zbiorach Sztuki na Wawelu .......... 272 Zdjęcia wykonali: kolorowe — Adam Wierzba, czarno-białe — Stanisław Łopatka "; ."> Spis treści WSTĘP: Przedmowa ................... 7 Osmańskie i krymskie źródła do dziejów wyprawy wiedeńskiej wielkiego wezyra Kara Mustafy paszy w roku 1683 ............. 11 Część I. SILAHDAR MEHMED AGA Z FYNDYKŁY Diariusz wyprawy wiedeńskiej i kronika związanych z nią wydarzeń w państwie osmańskim od 21 stycznia 1681 r. do 28 lutego 1684 r. (Wyjątek z Kroniki Si-lahdara) .................... 33 Część II. DŻEBEDŻI HASAN ESIRI Wspomnienia i refleksje o wyprawie wiedeńskiej (Wyjątek z dzieła Probierz państw i sonda narodów) ............... 213 Część III. HUSEJN HEZARFENN Historia wyprawy wiedeńskiej . . . ' . .'•'•>, . . . . . . . . 237 Część IV. DEFTERDAR SARY MEHMED PASZA Wyprawa wiedeńska i związane z nią wydarzenia w państwie osmańskim od lutego 1681 r. do lutego 1684 r. (Wyjątki z dzieła Kwintesencja wydarzeń) .... 265 Część V. MEHMED GEREJ Wyprawa wiedeńska i późniejsze wydarzenia w państwie osmańskim i na Krymie do czerwca 1684 r. (Wyjątek z Historii Mehmeda Gerejd) ...... 307 Część VI. CZTERY LISTY KARA MUSTAFY PASZY z czasów wyprawy wiedeńskiej ..................... 323 PRZYPISY I SŁOWNIK TERMINÓW OBCYCH Przypisy do Wstępu ................ 333 Przypisy do Części I .................. 337 Części II .................. 382 Części III .................. 385 Części IV .................. 388 Części V .................. 391 Słownik terminów obcych ................ 394 Spis ilustracji ................... 408