Susan Forward Toksyczni teściowie Z angielskiego przełożyła Monika Betley Grupa Wydawnicza Berteismann Media W trakcie radosnej idylli poprzedzającej małżeństwo wydaje ci się, że to ty wynalazłeś miłość i że tylko kilka kroków dzieli cię od stworzenia rodziny, o jakiej marzyłeś całe życie. To właśnie ta przekonująca wizja pcha nas w stronę małżeństwa. Z początku skomplikowana mieszanina filozoficznych, religijnych, społecznych, kulturowych, intelektualnych i zupełnie niewidzialnych różnic nie nastręcza wam większych kłopotów. Wkrótce jednak pojawia się konieczność podjęcia decyzji, dotyczących sposobów obchodzenia świąt, urządzania mieszkania i inwestowania pieniędzy, a wreszcie następuje kłótnia o to, jak należy wyciskać pastę do zębów z tubki. Pojawiające się różnice mogą wystawić na próbę nawet najsilniejsze uczucie. Wzajemne akcje i reakcje, nieodłączna część każdego małżeństwa, byłyby wystarczająco stresujące nawet wówczas, gdybyście mieli do czynienia tylko ze sobą nawzajem. Ale zadziwiającą, przerażającą, a często bolesną prawdą jest to, że zwykle nie wiążemy się tylko z jedną osobą. Wnosimy w małżeństwo swą własną, wyjątkową historię, swoje potrzeby i ustalone sposoby postępowania, ale też wchodzimy do rodziny o pewnym bagażu emocjonalnym i utrwalonych tradycjach. Mamy żonę lub męża. I w większości przypadków mamy również powinowatych. Powinowaci nie zawsze są źródłem konfliktu Wbrew dość powszechnym dowcipom i narzekaniom, zdarza się, że rodzina męża lub żony to wspaniali ludzie. Znam osoby, które spotkało to szczęście, że mają wspaniałych teściów; mam nadzieję, że w niebie zarezerwowano specjalne miejsce dla tych wszystkich rodziców, którzy traktują nowego członka rodziny z miłością i szacunkiem - uczuciami z czasem się pogłębiającymi i ulegającymi wzbogaceniu. Znam ludzi, którzy uwielbiają swych teściów, a także takich, których relacja z teściami jest lepsza niż stosunki z rodzicami. Znam też osoby mające okropnych teściów, ale chronione przez swych partnerów, którzy trzymają rękę na pulsie i pilnują, by rodzice nie wykraczali poza pewne ustalone granice zachowań. Szczęściarze! Jednakże ogromna większość ludzi odkrywa z czasem, że tak w małżeństwie, jak w całym ich życiu, poważnym źródłem konfliktów i tarć są rodzice partnera. Niniejsza książka jest podręcznikiem, niezbędnym dla tych wszystkich, którzy odkryli już lub obawiają się, że ich małżeństwo stopniowo się rozpada lub jest zagrożone wskutek urazy, żalu, gniewu, poczucia winy i beznadziejności zrodzonych w relacjach z teściami. Gdy teściowie krytykują was, okazują chłód, czy chcą wtrącać się w wasze życie, łatwo możecie stracić zimną krew i dać się wciągnąć w wojowniczą wymianę nieuprzejmo-ści. Może się też zdarzyć, że zaczniecie tlące się w was żale elewać na swego partnera, czy wreszcie będziecie rozpaczać każdym spotkaniu z teściami. Albo, co niewykluczone, ziecie próbowali wszystko załagodzić, uśmiechać się, robić >rą minę do złej gry i udawać, że wszystko jest w porządku, miłości do partnera i gorącego pragnienia, by rodzinne lisko nie zmieniło się w pożogę, będziesz być może nieustan-ustępować dla świętego spokoju - aż wreszcie pewnego dnia isz sobie sprawę z tego, że w rezultacie raz po raz składasz ofierze swe uczucia, przekonania, pragnienia - jakąś część ej osobowości. Nie ma już wątpliwości, że problemy z teściami przygnębiają , a ponadto osłabiają podwaliny twojego związku z partne-n. Dlatego im dłużej bronimy się przed ich wyartykułowa-:m i im dłużej pozwalamy, by narastały, tym bardziej nas izczą. Przez dwadzieścia pięć lat udzielałam fachowych porad •ówno indywidualnym klientom, jak i parom, w różnym :ku i o najrozmaitszych osobowościach, i stało się dla mnie ne jedno: Jeśli masz problemy z teściami, masz też proble-f małżeńskie. To zła nowina. Dobrą wiadomością jest nato-ast to, że kiedy już zrozumiemy złożony układ, w którym aleźliśmy się wraz z naszym partnerem i jego rodzicami, kryjemy wiele skutecznych sposobów, które możemy zasto-wać, by zmienić tę sytuację - z korzyścią dla nas samych, dla szego partnera i dla związku. y teściowie są toksyczni? pierwsze zdefiniujmy określenia, których będziemy używać. W mojej książce Toksyczni rodzice napisałam, że słowo )ksyczni" wybrałam po głębokim zastanowieniu. Zdaję sobie rawę z tego, że jest prowokacyjne, ale byłam - i nadal jestem przekonana, że właśnie ono najlepiej oddaje istotę niszczącego trującego wpływu, jaki wywierają na nas niektóre osoby laszego otoczenia. Jak zresztą zobaczysz w trakcie lektury tej iażki, toksyczni teściowie ćwiczą swe umiejętności już wczesuj, jako toksyczni rodzice. Toksyczni teściowie to więcej niż teściowie, od czasu do czasu męczący czy trudni. To nie są ludzie, którzy jedynie nie odpowiadają twoim wyobrażeniom o tym, jacy powinni być rodzice twego partnera. Być może gust twoich teściów wyda ci się wątpliwy, a ich poglądy polityczne nie będą ci odpowiadały. Świadomość, że tak niewiele łączy cię z tymi ludźmi sprawi, że będziesz się czuć nieswojo. Ale to poczucie dyskomfortu czy zakłopotania nie oznacza, że masz toksycznych teściów. Toksyczni teściowie to ludzie, którzy całą gamą ataków na ciebie i na twoje małżeństwo doprowadzają, do prawdziwego chaosu. Ataki te mogą być otwarte i pełne jawnej agresji, mogą też być dyskretne lub podstępne. Toksyczni teściowie dysponują całym arsenałem środków, od prób powodowania tobą za pomocą poczucia winy lub pieniędzy, aż po raniące odrzucenie twojej osoby z powodu różnic religijnych lub kulturowych. Najczęściej nie widzą potrzeby przepraszania ciebie, sami zaś są zwykle nieubłagani. Proszę zauważ, że określenia "toksyczni" używam tylko w odniesieniu do rodziców twego partnera lub twoich. Wiem, że wielu czytelników miewa wielkie problemy również z innymi powinowatymi - dokuczliwym szwagrem, złośliwą szwagierką - ale największe kłopoty pojawiają się w stosunkach między osobami dojrzałymi wiekowo a ich dorosłymi dziećmi. W naszym społeczeństwie tradycyjnie osoby starsze uważane są za autorytet, wymaga się dla nich szacunku, niezależnie od tego, czy nań zasługują. Ponadto, ponieważ teściowie należą zazwyczaj do pokolenia naszych rodziców, zdarza się często, że odżywa w nas na nowo wiele uśpionych, a nierozwiązanych konfliktów, które mieliśmy kiedyś z rodzi- cami. Czy masz toksycznych teściów? Aby odpowiedzieć na to pytanie, należałoby przyjrzeć się dwóm sprawom: 1. sytuacji teściów i temu, co zwiększa prawdopodobieństwo ich interwencji w twoje życie oraz 2. rzeczywistym przejawom szkodliwej ingerencji teściów. Zamieszczona poniżej a pytań może pomóc ci w zidentyfikowaniu punktów zapal- ch: Czy własne problemy twoich teściów polegają na tym, że: . Ich wzajemne stosunki są oziębłe lub zbyt luźne? . Kłócą się nieustannie? '. Nadużywają alkoholu albo się narkotyzują? :. Rozwiódłszy się lub owdowiawszy, uparcie odmawiają rozpoczęcia nowego życia i oczekują, że twój partner zastąpi im nieobecnego współmałżonka? i. Stale wymagają od twego partnera, by zaspokajał ich potrzeby? >. Regularnie stwarzają sytuacje, w których twój partner musi wybierać między nimi a tobą? 1. Nieustannie krytykują jedno z was lub was oboje? 3. Robią obraźliwe uwagi na temat twego wyglądu, pracy, przekonań politycznych lub religii, czy wreszcie ważnych dla ciebie ludzi i rzeczy. 9. Przekupują ciebie i twego partnera, aby przeprowadzić swoją wolę? 0. Nieustannie próbują wywoływać u ciebie i/lub u twojego partnera poczucie winy, gdy czegoś im odmawiacie? 1. Zasypują was nieproszonymi radami? Jeśli odpowiedziałeś "tak" na choćby jedno z trzech pierw-iych pytań, istnieje duże prawdopodobieństwo, że osobiste 'roblemy twych teściów będą miały wpływ na twoje małżeń-two. Jedno lub dwa "tak" w kwestiach od czwartej do jedena-tej oznaczają, że już masz problem z teściami i że należy się iim zająć. Jeśli zaś odpowiedziałeś "tak" na trzy lub więcej powyższych pytań, oznacza to, że masz toksycznych teściów, :tórzy uważają, że mają prawo nadzorować najważniejsze aspe-cty twojego życia. Choć wyda się oczywiste to, że sposób zachowania twoich :eściów jest źródłem wielu problemów, mogą oni być zupełnie nieświadomi wpływu, jaki wywierają na ciebie. Czasami ich jposób bycia odzwierciedla po prostu to, jacy są i jacy zawsze byli. Często teściowie nie zauważają niestosowności swoich postępków, ponieważ nikt nigdy nie powiedział im, jakich rozterek są one przyczyną. W pierwszej części tej książki przyjrzymy się temu, jak postępują twoi teściowie, na co liczą i jaki ukryty cel - charakterystyczny dla wszystkich toksycznych teściów - chcą osiągnąć. Przeanalizujemy też mechanizm, który sprawia, że postępowanie teściów wpływa na zachowanie twoje i twego partnera oraz omówimy trudności, które powstają, gdy twój towarzysz życia jest rozdarty między miłością do ciebie a lojalnością, jaką winien okazywać swym rodzicom aż po kres ich żywota. Podręcznik przetrwania w szkole życia teściów W drugiej części książki pomogę ci znaleźć drogę przez burzliwe wody twoich kontaktów z toksycznymi teściami. Po pierwsze, nauczę cię łagodnego postępowania z partnerem, który nie potrafi lub nie chce się przeciwstawić rodzicom. Pokażę ci bezpieczne sposoby ugaszenia palących uczuć zdrady i żalu, które wybuchają, gdy twój partner: 1. nie chroni ani nie broni cię przed swoimi rodzicami, 2. ma pretensje, kiedy sam (sama) próbujesz bronić swoich interesów. Będę cię wspierać, kiedy upomnisz się u teściów o swe prawa do twego małżeństwa, niezależnie od tego, czy partner będzie z tobą współpracował, czy nie. Pomogę ci dobrać odpowiednie słowa. Powiem, co zrobić, jakie granice ustanowić, czego możesz i masz prawo oczekiwać. Radzenie sobie z teściami to jednak nie tylko kwestia aser-tywności i uświadomienia im, jakie skutki ma ich postępowanie oraz czego od nich oczekujesz. W życiu codziennym teściowie będą niejednokrotnie przyczyną twego smutku lub złości (analogicznie jak twoi rodzice w kontaktach z twoim partnerem). Możesz jednak być osobą asertywną nie krusząc kopii o wszystko, co cię razi. Nauczę cię, jak być mniej wrażliwym, kiedy sprawdzają twą cierpliwość, a także, jak rozpoznać zachowania, które należy zwalczać. 11 10 eczywistość i akceptacja e mogę ci obiecać, że książka ta w cudowny sposób wyelimi-:e wszystkie rozbieżności pomiędzy tobą i twoimi teściami, zostawiając cię zwycięsko w takim związku, jakiego zawsze lgnąłeś. Mogę natomiast pomóc ci położyć kres wielu nisz-[cym zachowaniom, a także nauczyć cię, w jaki sposób stwo--ć możliwie najlepszą relację między tobą i rodzicami twego rtnera. Porzucenie marzeń o bliskości może być bolesne. Jeśli bak teściowie do niej nie dopuszczają, lepiej przyjąć rzeczy dmi, jakimi są, niż nieustannie pragnąć czegoś więcej i mieć do ludzi, którzy po prostu nie są w stanie spełnić wygoro-.nych oczekiwań. Ci z Czytelników, którzy czytali inne moje książki wiedzą, zawsze staram się nawiązywać do własnych doświadczeń, am nadzieję, że fakt, iż osobiście doświadczyłam wielu podo-ych trosk oraz zrobiłam wiele podobnych błędów zwiększy isze zaufanie do mnie. Możesz być zaskoczony tym, że w niniejszej książce jest mowa ;zej nie o konfrontacji, ale o czymś, co zaczęłam cenić dopiero czasem, a mianowicie o akceptacji opartej na realizmie. Nie geruję bynajmniej, że powinieneś biernie akceptować zachowa-i, które są nie do przyjęcia. Jednakże pragnę zwrócić twoją ragę na fakt, że jeśli kiedyś przyjrzysz się krytycznie swoim erealnym oczekiwaniom, a także temu, co bezpośrednio prowa-i do konfliktów z teściami, wtedy być może dostrzeżesz zarysy apy swych emocji, na której kształt możesz mieć wpływ. Ja sama również stoczyłam ze sobą poważną walkę, próbując przestać ciągłego powtarzania "ja mam rację, a oni nie" i wy-yć się samozadowolenia, które płynie z takiego właśnie postrzępią problemów. Nauczyłam się, metodą prób i błędów, która esztą często prowadzi do mądrości, że ludzie mogą dać z siebie Iko tyle, na ile ich stać, i mogą być tylko tym, kim już są. 'szyscy w jakimś stopniu jesteśmy niedoskonali, wszyscy też steśmy tacy, jakimi ukształtowało nas życie. Zrozumiałam, że twiej żyć w spokojnym i pełnym miłości związku, nawet ludźmi niedoskonałymi, niż w poczuciu alienacji. Realistyczna xeptacja sprawiła, że moje życie stało się o wiele lepsze. Jesteś w stanie wyzbyć się złości, która nie służy ci dobrze, i znaleźć spokój pojawiający się wraz z realistyczną oceną tego, co jest możliwe do osiągnięcia w twojej relacji z teściami. To z kolei pozwoli ci być z ludźmi w nowy, odmienny sposób, który wymusza większą otwartość. Praktyczne odpowiedzi na uniwersalne pytania Wiem, że nasunie ci się wiele pytań, dlatego będę się starała pomóc ci w znalezieniu odpowiedzi na te dotyczące toksycznych teściów. Najczęściej słyszałam takie pytania jak na przykład: 1. Mój mąż okropnie się złości, kiedy mówię mu, że nie chcę spędzić czasu z jego rodzicami. Czy wobec tego mam prawo wszystkich zasmucać? 2. Jak sobie poradzić z poczuciem winy, kiedy nie postępuję zgodnie z oczekiwaniami innych? 3. Między mną i moimi teściami nie dzieje się dobrze. Czy mógłbym poradzić sobie z nimi bez pomocy mojej żony? 4. Teściowie wyżywają się na mnie pod nieobecność mojego męża. On myśli, że wyolbrzymiam problem i że jestem przewrażliwiona. Co zrobić, aby potraktował sprawę poważnie? 5. Mój teść psuje każde spotkanie rodzinne nadużywaniem alkoholu i nieznośnym sposobem bycia. Jak jednak mam mu powiedzieć, żeby nas nie odwiedzał? 6. Czy nie jestem małostkowa i samolubna, gdy oczekuję od męża, by stawiał mnie na pierwszym miejscu? Pomogę ci nauczyć się, jak sobie radzić z toksycznymi teściami tyleż stanowczo, co łagodnie, a także, w jaki sposób zapewnić swemu małżeństwu więcej swobody. Potęga pozytywnego działania Power of Positwe Tbinking (Potęga pozytywnego myślenia) jest jedną z najpopularniejszych książek. To cudownie inspirujący przewodnik. Pragnę ci pokazać, w jaki sposób można przejść od 13 tywnego nastawienia do pozytywnego działania, wykorzy-możliwości, jakie daje zmiana zachowania i świadomie :ąć kroki niezbędne do skutecznego uporania się z trudną acją. Mając trzeźwe spojrzenie i świeżo nabyte umiejętno-odnajdziesz potrzebną ci odwagę i determinację w samym e. pamiętaj, że teściowie, władcze postacie z teM: go samej M: enia co twoi rodzice, znakomicie potrafią na nowo po ^'^"o życia wątpliwości i żale, które nurtowały cię kiedyś w . Stosunkach z rodzicami. 6. Miesz* l .*ii dala od nas, wiec nie będziemy musieli mieć • ni i l ^j" • z nimi al>f ^s.^ta Cena bilf , Q; słabą przeszkodą we wzajemnych kontaktach, co więcej^ , , stosunki z teściami mogą być jeszcze trud niejsze v*' V.%dy widujesz ich rzadko. W krótkim czasie dochodzi/^ ^s do uzewnętrznienia się emocji nagroma dzonych ji ,^(J Miesiące i tygodnie. Życie z dala od teściów może oz'' ^i^ że rzadko u siebie bywacie, ale raczej nie znaczy, v ^ie nie będą się regularnie pojawiać w twoim życiu. zawsze będzie stawiał mnie na pierwszym 7. Mój miejscu Dość pr^ ^obne - chyba że chodzi o jego lub jej ro dziców. j ^^ W tra^P, x^pej praktyki terapeutycznej wielokrotnie miałam okaż) r Onać się o trwałości każdego z tych mitów - zazwyczaj'," xe przypadku Anny, pomimo wyraźnych dowo dów, że ^f /v^ trzonkami. Rozpakowują się nagle jak kami zelki rati>,| ^i' kiedy czujesz głęboki ból wywołany odrzuce niem i w/ i H^|- Uspokajają, gdy masz ochotę udusić teściową lub teściy i §; H fałszywe poczucie "właściwych proporcji", kiedy czyi1* x^ ^ zgnębiony po ostrym starciu z rodzicami swego wy" ' "W Jednakże jedynie powstrzymują cię od jasnego spojrzeni/|, ^L^nych odpowiedzi czy skutecznego działania, gdy pój//' 1^ problem. Skupmy zatem naszą uwagę na rzeczywisty, v ^ra nie zawsze wprawdzie będzie taka, o jakiej marzyłeś, f ^i^^sadzie jej zaakceptowanie jest jedynym wła ściwym V z sytuacji. -. <-, -,•-;.•. 20 21 Realia: zachowania toksycznych teściów >••••,-. ,'; W następnych podrozdziałach poproszę cię, abyś przyjrzał się najbardziej typowym zachowaniom teściów. Opiszę ci ich ulubione reakcje, taktykę oraz wyjaśnię, co nimi powoduje, gdy traktują cię w nieprzyjemny sposób. Wiem z doświadczenia, że większość ludzi nie zadaje sobie trudu, by zrobić krok w tył i przyjrzeć się tym zachowaniom teściów, bo sądzą, że to nic nie zmieni. Ich rozumowanie wygląda tak: nie wybrałem ich, nie mogę się z nimi rozwieść, nikt mnie od nich nie uwolni, ludzi nie da się zmienić - a więc nie ma sensu nic robić. W rezultacie bywamy sparaliżowani bezradnością w obliczu niezwykle silnych reakcji na teściów, nie próbując nawet zrozumieć tego, co właściwie robią rodzice partnera, ani zastanowić się, jaki mają wpływ na nas i na naszego małżonka. Co gorsza, swoimi łatwo przewidywalnymi reakcjami możesz utrwalać ich postępowanie, dając tym samym toksycznym teściom dokładnie to, czego chcą. Jestem pewna, że wśród wymienionych typów teściów znajdziesz swoich: • Krytycy, którzy postrzegają cię jako osobę niekompetentną lub o zaburzonej osobowości, ponieważ masz inne ideały, preferencje, system wartości, wiarę, czy wreszcie ; sposób postępowania. Do tej kategorii zaliczają się też teściowie upatrujący tylko w tobie wszelkiej przyczyny zła, które spotyka ciebie lub twego partnera. • Zaborcy, według których, podpisując akt ślubu, związałeś się z nimi na wieki. • Nadzorcy, którzy uważają, że twój partner nie jest w stanie zająć się swoim życiem i wkraczają, aby zrobić to lepiej od niego. Nadzorcy wymagają ustępliwości i oferują szczególny rodzaj miłości, uzależniony od tego, jak dobrze uda ci się ich zadowolić. • Mistrzowie chaosu; robią niewiele lub wręcz nie robią nic, by kontrolować swe nałogi, wewnątrzmałżeńskie konflikty • i problemy finansowe, wywołując tym zamieszanie, które absorbuje twego partnera i udziela się reszcie rodziny. • Oziębli, planowo niechętni teściowie, których okrucieństwo, gniew, a czasem zwyczajne obraźliwe zachowanie jest niezwykle bolesne i niemal zawsze obejmuje również sabotowanie twojego małżeństwa polegające na nastawianiu twego partnera przeciw tobie. Wielu teściów reprezentuje połączenie kilku z wymienionych kategorii i, na przykład, należy do krytyków w jednych sprawach, a do zaborców w innych. Większość wszakże popada w jeden schemat postępowania z tobą i twoim partnerem; na tym właśnie najczęściej spotykanym zachowaniu skupimy naszą uwagę. Opowieści, które zobrazują każdy z wymienionych rodzajów teściów pomogą ci zrozumieć mechanizmy kierujące zachowaniami rodziców twego partnera, a to z kolei da ci jasność spojrzenia, niezbędną, by podjąć kroki zmierzające do zmiany. Trójkąt Problem z teściami jest tym trudniejszy, że stanowią oni jedną ze składowych trójkąta, który powstaje, gdy wchodzisz do rodziny swego męża lub żony. Oczywiście, problem z teściami nie pojawi się, gdy wejdziesz do rodziny złożonej ze szczęśliwych, tolerancyjnych ludzi wiodących ciekawe życie i mających otwarte serca. Istnieje też duże prawdopodobieństwo, że mając oparcie w partnerze, który bierze twoją stronę i stawia wasze wspólne dobro ponad życzeniami swoich rodziców, skutecznie poradzisz sobie z różnicami między tobą i nawet najbardziej toksycznymi teściami. Obiecałam ci, że zastąpimy utarte stereotypy myślowe realiami, a więc zwróćmy uwagę na innych bohaterów naszej opowieści o toksycznych teściach, a mianowicie na ciebie i twego partnera. część druga: problem z partnerem ^o dzieje się z niektórymi ludźmi, gdy znajdą się w tym samym pomieszczeniu co ich rodzice? Niejeden człowiek za- 22 uważa, ku swemu zdziwieniu, że silny, kompetentny mężczyzna, którego poślubił, w towarzystwie swych rodziców przeistacza się w przestraszone dziecko, a pewna siebie, energiczna kobieta, którą kocha, okazuje się osobą przesiąkniętą poczuciem winy i zupełnie podporządkowaną. Jeśli myślałeś, że wychodzisz za kogoś, kto zawsze stanie po twojej stronie i będzie postępował zgodnie z planami, które razem robiliście, to ujrzawszy, jak pod wpływem rodziców osoba, ta zmienia się w kłębek nerwów, możesz przeżyć prawdziwy szok. W przypadku Hope,. dwudziestodwuletniej recepcjonistki, szok ten nastąpił przed Lwięta_mi Bożego Narodzenia, na które oczekiwała z niecierpliwością.., bo po raz pierwszy miała je spędzić razem z narzeczonym. Kiedy ze sobą chodziliśmy^ dowiedziałam się masy rzeczy o rodzicach Jeny'ego. Wiem, ^e nienawidzą się wzajemnie, ale wciąż mieszkają w tym samym domu. Mają oddzielne sypialnie i w zasadzie odrębne życie. Ojcżec nigdzie się nie rusza i po prostu miota się wokół swego warsztat^ w garażu. Jest mistrzem oschłości - zwłaszcza w stosunku do _swej żony. Matka jest naprawdę samotna, dlatego zawsze ocze&iwała od Jerry'ego, który jest jej jedynym dzieckiem, towarzystw^ i bliskości. Odbyli wspólnie mnóstwo podróży, syn towarzyszył f ej też do teatru - i tak dalej. Były to pierwsze nasze wspólne świata i mieliśmy zamiar polecieć na Hawaje - aż tu nagle dzwoni -jLg0 matka. Mówi mu, że zarobiła krocie na giełdzie i że chce zabrać go do Europy, gdyż prawdopodobnie będzie to ostatnia podr&ż, jaką będą mogli odbyć razem -oczywiście z mojego powodu. I ^0 w Święta! Tylko ich dwoje! Jerry w ogóle nie mógł zrozumieć, co mnie tak zmartwiło. Z kolei Tim, trzydziestoo śmioletni artysta grafik, przeżył szok pewnego deszczowego dnia już cztery miesiące po ślubie. Leżeliśmy w łóżku i zapytałem Trący, jak chciałaby spędzić czas. Podniosła się, by otworzy^ okno i odwrócona do mnie tyłem powiedziała coś o posprzątaniu gościnnego pokoju dla jej rodziców. Sądziłem, że się przesłyszałerrz, ponieważ mieliśmy umowę, że pokój gościnny jest dla przyjaci^ a rodzina nocuje w hotelu. Tak właśnie dzieje się, gdy przyjeżdżają moi rodzice; sądziłem, że tak samo będzie z teściami. Trący powiedziała mi, że jej rodzice poczują się urażeni, widząc że 7^ chcemy, by zatrzymali się u nas, a ja - jak kompletny idiota - poddałem się. Jej matka spędziła tydzień, szorując toaletę i próbując przemeblować mieszkanie, a ojciec, po wypiciu pół butelki szkockiej, robił nam nocne wykłady, jak ekstrawaganckie życie pędzimy i w jaki sposób powinniśmy właściwie używać naszych pieniędzy. Nie mogliśmy się ich pozbyć. To był koszmar. A oto list, jaki przyszedł do działu poradnikowego pewnej redakcji, prawdziwy przedsmak nadchodzących kłopotów: Droga Abby, jestem 32-letnią rozwódką, która wkrótce ma ponownie wyjść za mąż; tymczasem wygląda na to, że mam prawdziwy problem z teściami. Jeszcze nigdy w życiu nie spotkałam ludzi tak złe wychowanych. W ogóle nie chcą mieć ze mną do czynienia. Rodzice mojego narzeczonego byli w stosunku do mnie wylewni i przyjaźni do chwili, gdy zaczęłam się z nim umawiać na randki. Wtedy pojawiły się dwuznaczne spojrzenia i niegrzeczne zachowanie. Abby, nigdy nie zrobiłam nic, co mogłoby tych ludzi obrazić. Nawet mój narzeczony przyznaje, że nie zrobiłam nic złego. Jego matka powiedziała mi bez ogródek: "Poczekaj, aż ktoś ukradnie ci twego syna, a zobaczysz jak to jest!". Zdaję sobie sprawę, że można odczuwać smutek, że twoje "dziecko " zdecydowało się opuścić domowe gniazdo, ale na Boga, to "dziecko" ma 26 lat i swój własny rozum. To naturalny bieg spraw. Mija już półtora roku, a oni wciąż nie chcą mieć ze mną nic wspólnego. Co nie zmienia faktu, że oczekują, iż syn będzie ich odwiedzał, a on to robi. Jestem zła, że tam idzie, wiedząc jak mnie nie lubią. Co powinnam zrobić? Każda z tych osób musiała się borykać z problemami innego rodzaju: samotną, zawiedzioną matką zabiegającą o uwagę; przedsmakiem niezliczonych godzin nieproszonych rad; kobieta.) która postrzega swą przyszłą synową jako uzurpatorkę 1 łajdaczkę. Wszystkie te sytuacje miały jeden wspólny mianownik - partner osoby odrzuconej z jakiś niepojętych przyczyn nie chciał zająć zdecydowanego stanowiska i wyznaczyć właściwych granic dla zachowań swoich rodziców. Taki brak poparcia jest niejednokrotnie bardziej bolesny niż cokolwiek, co mogą zrobić sami teściowie. Oto, jak moja Pacjentka, Anna, dała wyraz oburzeniu, przygnębieniu, złości •24 25 i poczuciu porzucenia, których doświadcza większość z nas, kiedy nasz partner okazuje się nie być naszym sprzymierzeńcem w konfrontacji z jego rodzicami. Nigdy nie weźmie mojej strony, a kiedy próbuję opowiedzieć mu, co się stało, przyjmuje postawę obronną. Uważam, że się swojej matki boi. Myślę, że zawsze się jej bał. Czuję się zdradzona i porzucona -jakbym na polu walki została zupełnie sama. Jestem u kresu wytrzymałości - zaczynam myśleć, że jest zupełnie bezwolny. Nie wiem nawet, jak się do tego zabrać. Czy krzyczeć na niego, powiedzieć jego matce, żeby się odczepiła, rozwieść się, czy dostać wrzodów? Sądziłam kiedyś, że Joe i ja razem zniesiemy wszystko... w końcu z kim się ożenił - ze mną czy z nią? Jeśli czujesz, że znalazłeś się w samym centrum wytężonych zabiegów o lojalność partnera, masz rację. Jeśli sądzisz, że stoisz na gorszej pozycji niż twój przeciwnik, to też masz rację. Czasem wystarczy niewiele więcej niż słowo czy spojrzenie, by twoi teściowie wywołali i uaktywnili dawne zależności, zasady, powinności i odczucia na temat "jak to powinno być". Uruchamiają schematy myślowe znane twojemu partnerowi, które są jak siła ciążenia - niewidzialne, nieuchronne i niezmienne. Chciałabym, abyś podczas lektury kolejnych rozdziałów, w miarę jak będziemy analizować różne rodzaje zachowań toksycznych teściów, przyjrzał się z uwagą temu, w jaki sposób twoi teściowie sprawiają, że twój partner postępuje zgodnie z ich wolą. Dużą część swej władzy zawdzięczają twojemu partnerowi, odźwiernemu, który umyślnie lub nieświadomie pozwala im zrujnować twoje życie. To znaczy, że wiele z ich zachodów będzie się koncentrować na spowalnianiu procesu dojrzewania twego partnera. Mógłby się on bowiem uwolnić od wpływów swych rodziców, przeciwstawić im i wziąć cię w obronę. Zrozumienie sposobów, za pomocą których rodzice partnera wpływają na niego, pomoże ci przezwyciężyć gniew i zmieszanie, powodując, iż konflikty z teściami są zawsze niezwykle bolesne. Jeśli czytasz tę książkę w samotności, spojrzysz na swego partnera z mniejszym żalem i z większym współczuciem. Jeśli podzielisz się nią ze współmałżonkiem, dasz jemu lub jej dobry punkt wyjścia do dostrzeżenia, a następnie zmiany stosunków na osi dziecko-rodzice. Realia, część trzecia: co ty •wnosisz do melanżu Choć niełatwo to zauważyć, ty również w rozgrywającym się dramacie masz spory udział. Twoje oczekiwania i reakcje na spotkania z rodziną twego partnera, a tym samym cały emocjonalny koloryt dla ciebie może być niezauważalny, a jest często tym, co interpretują i na co reagują twoi teściowie. A czasami to, co dostrzegają, w ogóle nie ma nic wspólnego z tym, co im oferujesz. Na kartach tej książki zamieszczono wiele przykładów zachowań i reakcji ludzi, którzy, podobnie jak ty, próbują poradzić sobie ze swoimi toksycznymi teściami i z partnerami życiowymi niezapewniającymi oparcia. Uważam, że przyglądając się reakcjom omawianych tu osób, zaczniesz dostrzegać to, że problem, który się pojawił, często trwa nierozwiązany, a nawet może ulec intensyfikacji wskutek naszej nadwrażliwości i nierealnych oczekiwań. Zobaczmy więc, jakie składniki możesz ty sam wnieść do waszego rodzinnego bigosu. Leslie, kiedy po raz pierwszy przyszła do mnie, miała dwadzieścia pięć lat, była przestraszona i przygnębiona, gdyż jej czteroletnie małżeństwo z ukochanym z czasów szkoły średniej jest niszczone przez rodziców męża. Leslie była bystrą, żywotną młodą kobietą, a przez kilka lat nawet wziętym maklerem. Dowiedziałam się, że pochodzi z bardzo chaotycznej rodziny o dużych problemach emocjonalnych. Musiała włożyć wiele pracy, by osiągnąć sukces zawodowy, wciąż jednak miała wiele wątpliwości na swój temat. Ulegając woli Tommy'ego rzuciła pracę, by pomóc mężowi 1 jego rodzinie w ich nadzwyczaj dobrze prosperującym przedsiębiorstwie drukarskim. Jednakże od samego początku rodzice Tommy'ego byli zdecydowanie przeciwni temu małżeństwu. Tommy pochodzi z dużej włoskiej rodziny i myślałam: O, dobrze! Miałam straszne dzieciństwo, ale może teraz mam drugą szansę na to, by mieć rodzinę. Być może teraz nareszcie będę miała r°dzinę, o jakiej zawsze marzyłam. Wielu z nas ma wysokie wyobrażenia o tym, co małżeństwo nam przyniesie, poza oczywiście związkiem z wybraną osobą, lak bardzo liczymy na tę nową szansę, by mieć rodzinę, Clepłych, kochających rodziców, takich jakich wielu z nas nie 26 27 miało, że kiedy okazuje się, iż to tylko nasze mrzonki, jesteśmy zupełnie wytrąceni z równowagi. Byłam pierwszą dziewczyną, którą zaprosił do domu swych rodziców. Tommy pracował w przedsiębiorstwie rodziców i mieszkał w domu rodzinnym. Przede wszystkim zdjęłam buty, ponieważ mieli taki gruby, biafy dywan, a ja nie chciałam go zabrudzić. Ojciec Tommy'ego uznał, że jestem niegrzeczna i źle wychowana. Nieustannie mnie krytykowali, choć robiłam wszystko, co w mojej mocy, by choć spróbowali mnie polubić. Przyniosłam im kwiaty i upominki, ale nie miało to żadnego znaczenia. Powiedzieli Tommy'emu, że nie należę do ich sfery. Postępowanie rodziców Tommy'ego było dla Leslie zupełnie niezrozumiałe. Ich reakcje na jej zachowania i słowa były zupełnie nieadekwatne. Byli do niej krytycznie nastawieni jeszcze zanim mieli szansę ją lepiej poznać. Jednakże nikt nie wskazał im niewłaściwości tego postępowania i nie ustanowił odpowiednich granic dla ich zachowań. Nie doczekawszy się tego, Leslie wśliznęła się w swoją dawną, wygodną rolę - tę, którą znała tak dobrze. Przez następnych kilka lat postrzegała siebie jako ofiarę rodziców Tommy'ego i jego cichej zgody na takie jej traktowanie. Tak, rodzice Tommy'ego byli na ogół niechętni i chłodni. I owszem, Tommy wykazał słabość i nieumiejętność uchronienia żony przed rodzicami. Ale mamy tu do czynienia z czymś więcej niż tylko ofiarą i prześladowcą. Leslie wniosła w swój związek nierealne oczekiwania, że ludzie, z którymi nie łączyła jej ani przeszłość, ani uczucia, wypełnią lukę pozostawioną przez jej własnych rodziców. Kiedy zaś tak się nie stało, zaczęła ostro reagować na wszystko, co brzmiało jak słowa krytyki. W rezultacie popadła w błędne koło frustracji, żalu i niezadowolenia. Następnie, aby wytłumaczyć sobie jakoś zachowanie teściów, uznała, co było dla niej jeszcze bardziej pogrążające, iż dowodzi ono, że jest nic nie warta. Tak bardzo chciałam, aby ci ludzie mnie pokochali. Kiedy nie zrobili tego, uznałam, ze coś jest ze mną nie tak. No cóż, znajome uczucie! To nareszcie miało sens! W miarę, jak razem rozpracowywałyśmy zagadnienie, Leslie zaczęła dostrzegać, z jak dużym bagażem weszła do tego związku - nadszarpnięty obraz samej siebie, podwyższona wrażliwość na krytycyzm, a wreszcie łatwość, z jaką wślizgiwała się w rolę ofiary. Żadne z tych obciążeń nie tłumaczyło ani nie usprawiedliwiało zachowania teściów, jednakże niewątpliwie każde osłabiało pewność siebie Leslie, która w związku z tym miała niewielkie szansę, by "postawić" się i w inny sposób zareagować na konflikt. Na szczęście, jak zobaczymy, Leslie i Tommy byli w stanie zaprowadzić zdecydowane zmiany zarówno we wzajemnych stosunkach, jak i w sposobie, w jaki radzili sobie z rodzicami Tommy'ego, co w końcu postawiło ich małżeństwo na nogi. Piętno doświadczenia ' Pragnienie, by zadowolić nową rodzinę i zostać przez nią zaakceptowanym jest naturalne i zrozumiałe - do pewnego stopnia. Kiedy jednak, by sprostać temu, zaczynasz postępować w sposób pogrążający samego ciebie, twoje pragnienia stają się twoim własnym wkładem w problem, bez względu na to, jak zachowują się teściowie. Wszyscy wnosimy do małżeństwa bagaż naszych osobistych doświadczeń. Bez wątpienia historia twego partnera związana z przeżyciami w jego rodzinie wpływa na stopień jego zdolność do ochrony waszego małżeństwa, jeśli pojawi się problem z teściami. Jednakże, jak widziałeś na przykładzie Leslie, twój własny sposób postrzegania siebie odgrywa ogromną rolę w sposobie, w jaki reagujesz na zachowanie rodziców partnera, a także w tym, jak szybko teściowie nauczą się, na co sobie mogą pozwolić wobec ciebie. Linia, którą przekraczają toksyczni teściowie wreszcie chcę, abyś zapamiętał, Czytelniku, ostatnią, a zarazem główną zasadę: Teściowie powinni cię traktować uprzejmie i z szacunkiem. ° absolutne, niepodlegające dyskusji minimum. 28 29 Toksyczni teściowie, z którymi lada chwila będziemy mieli do czynienia, stale łamią to podstawowe prawo. Ich niechęć i niezadowolenie wyrażane są często jawnie w postaci braku szacunku dla ciebie i twego partnera. Nawet jeśli ich interwencja w wasze życie nie jest jawna, a agresja skrywa się pod maską bierności, toksyczni teściowie przekroczyli pewną granicę, posuwając się o krok za daleko w podważaniu lojalności twego partnera w stosunku do ciebie. Wszyscy oni używają tego, co jest pod ręką - bogactwa lub niedostatku, rzekomego dozgonnego prawa do miłości swego dziecka, a wreszcie wieku i powagi - by podporządkować sobie twego partnera i, co gorsza, by podminować niezależny, dorosły związek między nim a tobą. Gdy przyglądasz się, w jaki sposób działają, pamiętaj, że patrzysz na pewien układ wzajemnych akcji i reakcji. Zwróć uwagę na to, jak każda strona tego trójkąta wpływa na pozostałe, i pamiętaj o mitach na temat teściów i o tym, co dzieje się, gdy omamiona nimi para zgubi właściwą drogę. Wiem, że wielu z was zdążyło się już zidentyfikować z tą czy inną osobą z naszych wcześniejszych opowieści i prawdopodobnie wytrwa w tym przekonaniu do końca książki. Wiem też, że czytanie o tym, co przeszli inni ludzie, pozwala zrozumieć, że nie jestes'my sami z naszym problemem. Nie tylko my jedyni mamy takie odczucia i oczywiście nie tylko nam się to wszystko przydarza. Analiza problemu pozwala daje niezwykle jasno ujrzeć sytuację, a to jest niezbędne, by postawić pierwszy krok w stronę wspaniałych zmian, które czekają, byś po nie sięgnął. 2. Krytycy Krytycy to tacy teściowie, którzy podczas niemal każdego waszego spotkania upatrują chwili odpowiedniej do głośnego komentowania t\voich opinii, uczuć i zachowań, porównywania ich z własnymi i stwierdzania, że masz w tym względzie braki. Czy chodzi im o napiętnowania, czy o wykazanie swej wyższości, czy po prostu o oznakowanie swego terytorium, robią to niemal odruchowo. Okazują dezaprobatę, obwiniają i poniżają cię po to, byś miał świadomość, że nie spełniasz ich oczekiwań i nie dorastasz do ich standardów. Nie pozostawią sprawy w spokoju. Ględzą. Czepiają się. "Doradzają". Nie dają ci spokoju. Podobnie jak każda postawa negatywna, krytycyzm również obejmuje szerokie spektrum zachowań, od dokuczania po ranienie, przy czym należy pamiętać, że słowa krytyki nie zawsze mają wpływ destrukcyjny, nie muszą nawet rodzić wielkich problemów. Jeśli większość krytycznych uwag twoich teściów przedstawia cię jako osobę roztargnioną, staromodną, czy wreszcie troszkę nieprzystosowaną (wyśmiewają twoje stare auto lub fakt, że na proszoną kolację idziesz w dżinsach), puszczenie tych uwag mimo uszu nie wyrządzi ci większej szkody. Zwłaszcza, jeśli twój związek z partnerem jest oparty na fnocnych podstawach, a krytyka jest sporadyczna i pozbawiona okrucieństwa, choć teściowie nie są w stanie powstrzymać się 31 od podkreślania co jakiś czas, że wiedzą lepiej. Prawdopodobnie w takich przypadkach zdołasz, nie tracąc poczucia humoru, opędzić się od nich jak od much. Wiem, że czasami poczujesz chęć odwzajemnienia się kilkoma trafnymi słowami, ale jestem pewna, że mając do czynienia z tymi w zasadzie nietoksycznymi teściami, niemal zawsze można znaleźć jakąś twórczą strategię przekazania im, co myślisz na dany temat. Moja przyjaciółka Eryka, na przykład, stwierdziła, że dla uciszenia swej teściowej, nieustannie krytykującej jej sposób prowadzenia samochodu, w ogóle nie musi wysuwać żadnych mocniejszych argumentów: Ruth ma pod siedemdziesiątkę. Imponuje mi pod wieloma względami i lubię jej towarzystwo - zazwyczaj. Jest dowcipna i interesuje się sztuką, ale nie lubi ustępować i chce, by wszystko było tak, jak jej się podoba. Nie lubi prowadzić po ciemku, dlatego do kina lub na proszone kolacje ja wożę ją samochodem, zwłaszcza kiedy mój mąż pracuje lub jest poza miastem. Ruth jest jednak najgorszym pasażerem, jakiego można sobie wyobrazić. Zwłaszcza że siada na przednim siedzeniu, a więc jej krytyczne uwagi trudno jest zignorować. Wszystko zaczyna się z chwilą, gdy wsiadamy do auta. "Czemu jedziesz tą ulicą, tu jest za duży ruch, powinnaś zwolnić, jesteś zbyt nieuważna, na pewno się spóźnimy na początek filmu, dlaczego nie jedziesz skrótem"' - i tak dalej... Wiem, że to drobiazgi i powinnam je po prostu zlekceważyć, ale takie dogadywanie wywołuje u mnie napięcie; nie pomaga też, jeśli się ją poprosi, by przestała. Zwykle tłumiłam gniew, w rezultacie byłam wkurzona i miałam paskudny wieczór. Ale pewnego razu stwierdziłam, że muszę coś z tym zrobić. Eryka postąpiła mądrze, nie pozwalając, by wyczerpała się jej cierpliwość. Być może ktoś inny przygadałby Ruth i w ten sposób pozbył się dokuczliwego marudzenia, Eryka jednak nie mogła tego zrobić. Zamiast pozwolić, by zdenerwowanie rosło i w końcu wybuchło, niszcząc to, co w zasadzie było całkiem solidnym związkiem dwóch kobiet, wpadła na pomysł, który pozwolił jej uwolnić się od napięcia. Następnego razu, kiedy znów się to powtórzyło, zjechałam na bok, wyłączyłam silnik, wręczyłam jej kluczyki i powiedziałam z ujmującą słodyczą: "Ponieważ najwyraźniej nie podoba ci się ani mój sposób prowadzenia auta, ani trasa, którą wybrałam, najlepiej będzie, jeśli sama poprowadzisz". Kiedy zaczęłam wysiadać z samochodu, by przesiąść się na miejsce dla pasażera, rzekła "Już dobrze, dobrze - widzę, o co ci chodzi. Wiem, że mam paskudny zwyczaj ciągłego pilnowania, jak ktoś prowadzi - robiłam to również, gdy jeździłam z mężem - to u mnie niemal odruchowe. Obiecuję, że będę się pilnować". ,*A ja", powiedziałam, "obiecuję, że przypomnę ci o tym, gdy następnym razem wymknie ci się to spod kontroli. Układ?". Oto, jak sprawy mogą się potoczyć, gdy obie strony są rozsądne, mają dobrą wolę i chcą aktywnie uczestniczyć w rozwiązywaniu pojawiających się niewielkich problemów. Eryka zmieniła swój zwykły sposób reagowania na tę sytuację: zdecydowała, że nie ma ochoty tłumić w sobie irytacji i mieć przez to zmarnowanych wieczorów. Z kolei Ruth nie tylko przyznała, że wie o swoim męczącym sposobie bycia, ale nawet obiecała zmienić swe postępowanie i przestać krytykować sposób, w jaki Eryka prowadzi samochód. Ceniła ich związek i dostrzegła, że takie dokuczliwe marudzenie w kwestii stosunkowo mało istotnej psuje ich wzajemne stosunki. Jak bywa przy wszystkich złych nawykach, od czasu do czasu powracała do tego. Jeśli sama się na tym nie złapała, Eryka delikatnie przypominała jej o umowie. Być może wzruszasz teraz ramionami, myśląc, że twoi teściowie prawdopodobnie nie zareagowaliby w żaden sensowny sposób na twą delikatną uwagę o niestosowności ich zachowania. Jednakże przed podjęciem ostatecznej decyzji spójrz na sprawę przez następujące "filtry": • Czy waszą relację można uznać za w zasadzie dobrą? Czy przyjemność czerpana z tego związku jest większa niż irytacja? * Czy krytyczne uwagi są drobne i lekko irytujące, czy może pomyślane tak, by zranić cię do głębi? ^Możesz być naprawdę zaskoczony tym, jak łatwo przywo-ac do porządku teścia lub teściową, nieświadomych swojej Etycznej postawy, i pomóc im zmienić to nastawienie. Jedyni ze sposobów na ukrócenie takiego nieobraźliwego kryty-jest zapytanie: "A właściwie dlaczego mi to mówisz?". 33 32 W ten sposób odbijasz piłeczkę na połowę boiska przeciwnika i jednocześnie, zmuszając go do wytłumaczenia się, dlaczego uznał za stosowne powiedzieć ci te wszystkie krytyczne uwagi, spychasz go do defensywy. Krytyka, która rani do głębi Przyjrzeliśmy się najlepszemu ze scenariuszy, kiedy to wzajemne stosunki mogą być znośne, a nawet więcej niż znośne, pod warunkiem, że potrafimy spojrzeć na sytuację z dystansu, pamiętając, że jesteśmy dorośli i dając naszym teściom delikatne ostrzeżenie, kiedy narastające zdenerwowanie grozi tym, że wymknie się nam spod kontroli. Cóż, skoro mało kto z nas potrafi zachować spokój i równowagę, gdy krytyka teściów skupia się na tym, co nam samym bardzo leży na sercu: na sensie tego, co robimy, mądrości dokonywanych przez nas wyborów, naszej wartości i atrakcyjności, a wreszcie jakości miłości i starań, jakimi otaczamy partnera i dzieci. Toksyczni teściowie zdają się mieć jakiś wewnętrzny radar, za pomocą którego doskonale lokalizują twoje najczulsze punkty. Nie nasz sposób prowadzenia samochodu ani nie umiejętności kucharskie są w centrum ich uwagi, ale my sami. Aby uderzyć tam, gdzie najbardziej zaboli, stosują różne sposoby i najrozmaitsze rodzaje broni. Mogą używać okrutnych słów, raniących i wymawianych z nietaktowną bezpośredniością. Ale krytyka może być także cicha, nawet niema, czy skryta za pozorami pomocy i uczynności. Łatwo myśleć schematycznie, wierzyć w różne "mity na temat teściów" ("Zmienią zdanie, gdy mnie lepiej poznają", "Po prostu starają się mi pomóc"), chyba że przyjrzymy się bliżej sposobom zachowania rodziców partnera. Dlatego zobaczmy, jakie maski przywdziewają owi problemotwórczy krytycy. Krytyk altruistyczny Krytycy altruistyczni będą ci mówić, że chodzi im tylko o twoje dobro. Jeśli podważają twe decyzje, próbując zmienić sposób, w jaki zabierasz się do rzeczy, lub narzucając się z własnymi preferencjami i sposobami załatwiania spraw, będą usprawiedliwiać swe postępowanie słowami: • Czy nie widzisz, że tylko próbuję ci pomóc? • Nie widzisz, jak bardzo cię kocham? • Przecież chcę tylko, by było ci łatwiej. ,...•>.,.• • Ależ to tylko dla twego dobra! . . ,•; Jednakże żadna z tych rzeczy nie jest tak oczywista, jak sugerują to wypowiedzi. Zarówno "czuła" pomoc, którą ci oferują, jak "miłość", w imię której teściowie ingerują w twoje życie, w sposób nieubłagany okazują się dokładnie tym, czym są: krytyką. Cal, trzydziestodwuletni przedsiębiorca budowlany, sądził początkowo, że w ojcu swej żony, Rayu, biznesmenie, który sam wybudował swój dom, znalazł bratnią duszę, a nawet przyjaciela. Kiedy się poznaliśmy, Ray wydawał mi się kapitalnym facetem. Wiedział mnóstwo o budowaniu domów, a w dodatku wydawało się, że naprawdę interesowało go to, co robię. Dlatego kiedy Karen powiedziała, że chciałby pomóc mi w przeróbce garażu na biuro dla niej, zgodziłem się natychmiast. Okazało się, że to prawdziwa złota rączka. Ledwie pomalowałem drzwi szafy w ścianie, a. już następnego dnia wyjął je z zawiasów, mówiąc, iż moja robota nie nadaje się nawet do wystroju sklepu średniej klasy. Nie wierzyłem własnym uszom. To mój fach, a on mówi, że nie wiem, jak się trzyma młotek! Powiedział, że pomoże mi, aby wszystko było prędzej, ale gdy tylko kończę jakąś robotę, kiwa głową z politowaniem i dosłownie wyjmując mi narzędzie z ręki, mówi: "No nie, popatrz, jak się to robi". Mam ochotę skręcić mu kark,t ale Karen uważa, że jest wspaniały. Oczywiście on robi wszystko, by takim Slę wydawać. Jak Cal zdążył już zauważyć, altruistyczni krytycy potrafią przekształcić każdą ofertę pomocy w dowód na doskonałość swej własnej osoby, w sposób na podbudowanie swego ja ^oim kosztem. •^•ona Cala, Karen, dolewa oliwy do ognia, kupując altruisty- czną pozę swego ojca: ....... 34 Naprawdę, sądzę że Frank zachowuje się jak duży dzieciak Tatuś wkłada tyle serca w każdą pracę - oczywiście jest perfekcjonistą, co doprowadza Cala do szalu, ale wyniki są fantastyczne Będę miała wspaniałe biuro, tak jak sobie wymarzyłam. Cal jest zajęty, a Tatuś ma więcej czasu, aby zająć się szczegółami - więc o co właściwie chodzi? Problem polega na tym, że Ray wdał się we współzawodnictwo ze swym zięciem. Nie jest to rzadkość. Ojciec stara się pokazać córce, że jest lepszy od jej nowo poślubionego małżonka - sprytniejszy, silniejszy, bardziej kompetentny, skuteczniejszy w działaniu. Pracując z Calem i Karen stwierdziłam, że Ray rzadko opuszczał okazję podkopania autorytetu Cala w oczach Karen. Zwykle odbywało się to w imię "pomocy" i "ułatwiania życia". Karen zaś, która zawsze uwielbiała ojca, nie mogła zrozumieć, o co właściwie Cal ma pretensje. Nieustannie brała stronę ojca, co złościło Cala jeszcze bardziej, i w ogóle nie zdawała sobie sprawy z tego, jak bardzo napięte stały się rodzinne stosunki. Kiedy Cal zdecydował, że najwyższa pora przeciwstawić się teściowi, Karen błagała, by nie robił nic, co mogłoby "zranić uczucia ojca". Niestety, uczucia Cala nie wydawały się jej równie ważne. Babcia wie najlepiej Najlepiej znanym przykładem altruistycznych krytyków są teściowie, którzy wykorzystują narodziny wnuczka do niekończącego się demonstrowania ich wyższości nad młodymi rodzicami. Moja pacjentka Rita, chuda trzydziestoczteroletnia kobieta zawodowo zajmująca się organizowaniem uroczystości, ze swadą opisała zalew krytycznych uwag skierowanych na nią przez teściową. W pierwszej chwili wydawało się, że Vivian promieniuje życzliwością. Kochała moje dziecko - jest jej pierwszym wnukiem - i była hojna, jeśli chodzi o pieniądze i prezenty. Przychodził bardzo często, by pomagać, nawet w sprzątaniu. Jednakże nie wiem dlaczego myślała, że daje jej to prawo krytykować niemal 36 wszystko, co robiłam - bynajmniej nie co jakiś czas. To było okropne. Kiedy podnosiłam dziecko, gdy płakało, mówiła: "Rozpieszczasz go. Nadmiernie go pobudzasz. Po prostu pozwól mu, by płacząc zasnął". Być może ona tak właśnie robiła, ale]a wcale nie chciałam w ten sposób postępować. Była poruszona faktem, że zdecydowałam się nie karmić syna piersią; powiedziała, że jestem okropnie samolubna i że z tego wszystkiego, co przeczytała, wynika jasno, że dzieci karmione piersią są lepiej przystosowane, a więc pozbawiam moje dziecko szansy na dobry start w życie - zupełnie jakbym sama nic na ten temat nie czytała. Jeśli chodzi o Aleksa, ona jest ekspertem. Ja jestem idiotką. Mam zamiar zmarnować biednego Aleksa, a ona będzie tą, która go ocali. Przy krytycznie nastawionych teściach nigdy nic nie zrobisz dobrze i, ależ tak, upośledzasz maleństwo na całe życie. Przedstawiając siebie jako znawców, a nawet wybawicieli, teściowie mówią nam słowami i zachowaniem: "Wiem lepiej. Umiem lepiej. Ja się znam na chowaniu dzieci - a ty nie". Każdy świeżo upieczony rodzic przeżywa podobne obawy: Czy postępuję tak, jak trzeba? Czy nie robię czegoś, co wywoła u dziecka uraz? Choć było to dawno temu, pamiętam, że gdy urodziło się moje pierwsze dziecko czułam się bardzo niepewnie, a moje wątpliwości sprawiały, że byłam przeczulona na słowa krytyki. Nawet wtedy, gdy teściowie są mniej krytyczni niż Ray i Vivian, nieproszone rady "altruistów" zawsze niosą ze sobą olbrzymi bagaż dezaprobaty, który osobę pouczaną często doprowadza do szału. Takie uwagi wcale nie są przyjazne, a ich podstawą nie jest miłość do nas, zazwyczaj w ogóle nie są powodowane dobrymi intencjami. Celem tych komentarzy jest zwykle zademonstrowanie, że osoba krytykująca posiadła wyższą wiedzę, umiejętności i kompetencje niż osoba krytykowana. partner nie wie, o co chodzi odobnie jak Karen nie mogła pojąć, dlaczego Cal jest zły na Je| ojca, tak i Lee, mąż Rity, miał trudności ze zrozumieniem ' bardzo krytycyzm jego matki, zamaskowany w postaci rad, dotykał jego żonę. 37 f Mama była taka dobra, spędzając z małym tyle czasu i nam chwilę wytchnienia. Wiem, że lubi robić wszystko po swojemu, ale w końcu ja jestem też produktem finalnym jej wychowania, i chyba nie najgorszym? Mama czuje się naprawdę niedoceniona. Ta sytuacja staje się nieznośna. Rita pół dnia chodzi skwaszona... Wiem, że mamusia potrafi się czepiać, ale po prostu już taka jest. Ma dobre intencje i naprawdę nie wiem, dlaczego Rita traktuje ją tak chłodno. Lee skoncentrował się na fragmencie obrazu - wychwytując bez trudu z pozoru pozytywny przekaz ze strony matki - "Spójrz, ile dla ciebie robię; to wszystko dla twojego dobra", "jestem tu tylko po to, by ci pomóc" - natomiast nie dostrzegając zupełnie oczywistej lub zamaskowanej krytyki, która tak bardzo raniła Rite. Na co można i na co nie należy się zgadzać? Mieć za teściów altruistycznych krytyków to jak balansowanie na linie, ponieważ ich pomoc i wkład mogą być czasem wielce pożądane. Jeśli jednak ich apodyktyczność i lekceważenie twojej osoby stają się zasadą, nie możesz po prostu ugryźć się w język i siedzieć cicho. Jeśli nie ograniczysz szkodliwego wpływu toksycznych teściów na siebie, możesz za to zapłacić zbyt drogo - zdrowiem psychicznym. Bynajmniej nie namawiam, byś stawał do boju za każdym razem, gdy ktoś udzieli ci jakiejś rady. Istnieje jednak wielka różnica między nieproszonymi radami a poniżającą krytyką, skierowaną bezpośrednio na ciebie; ważne, by zrobić krok w tył i z dystansu ocenić, z czym właściwie mamy do czynienia. Masz prawo aktywnie przeciwstawić się krytyce, która rani cię lub oczernia, nawet jeśli twój partner uparcie próbuje wszystko zatuszować i wytłumaczyć, powtarzając: "Oni tylko próbują pomóc". W drugiej części tej książki przedstawię kilka strategii naprawdę skutecznych przy radzeniu sobie z altruistycznymi krytykami. Nauczysz się, jak docenić pomoc teściów, a jedno cześnie zakreślić wyraźną linię, której nie wolno im przekro czyć. . . ,..,.. . , . . Krytycy dwulicowi ,iv •;•= • Niektórzy z nastawionych krytycznie teściów postępują w nie zwykle pokrętny sposób: .. • , ..,::,', 1. Krytykują cię, gdy twojego partnera nie ma w pobliżu, za to w jego towarzystwie są do ciebie nastawieni całkiem przyjaźnie. 2. Obmawiają cię przed twym partnerem, ale w twojej obecno ści robią przyjazną minę. ; •..•!•,. Oba te sposoby krytykowania powodują napięcie i są jedną z głównych przyczyn nieporozumień małżeńskich. Pam, dwudziestosiedmioletnia artystka-dekoratorka projektująca wystrój witryn sklepowych, czuła się stłamszona "prywatnymi opiniami" swej teściowej, Sylwii. Nienawidzę, kiedy przychodzi do nas, gdy Chris pracuje do późna. Jedną z jej ulubionych uwag jest: "Nie sądzisz, że najwyższa pora pomyśleć o dzieciach? Nie młodniejesz, sama wiesz przecież. Kiedy byłam w twoim wieku miałam już trójkę". Albo wyciąga puderniczkę na stół, nakłada na wargi jeszcze więcej szminki, po czym zwraca się do mnie szeptem: Jesteś zbyt blada. Powinnaś, kochanie, mocniej się malować". Zupełnie, jakby to właśnie taka krytyka mojej osoby miała nas związać. Nie przestaje czynić uwag przez cały czas, gdy jesteśmy same, ale kiedy w pobliżu jest Chris, robi się słodziutka. Wysyła go, by odpoczął, a my, "dziewczęta ", posprzątamy w kuchni, po czym uświadamia mnie, jaki straszny mam tam bałagan. Gdy powtarzam jej słowa, Chris zachowuje się tak, jakby mi nie wierzył. Tylko dolewa oliwy do °gnia, mówiąc, że reaguję zbyt emocjonalnie. Wtedy zaczynam Myśleć, że być może faktycznie jestem przewrażliwiona. Dlaczego me widzi, że potrzebne mi jego wsparcie, a nie dodatkowa porcja krytyki, tym razem z jego strony? Wskutek braku reakcji Chrisa na zachowanie jego matki arn czuła się bardzo osamotniona. Wiedziała, że nikt jej nie s ucha i nikt nie rozumie. W końcu, zamiast znaleźć jakąś uteczną metodę przeciwstawienia się Sylwii, ze złości zamk-n?ła się w 38 39 Krytyka pośrednia Kiedy dajesz komuś swoje pełnomocnictwo, upoważniasz go do działania w twoim imieniu. Teściowie, którzy chcą uniknąć dyskomfortu, jakim zawsze jest bezpośrednia konfrontacja z osobą krytykowaną, posługują się w tym celu twoim partnerem. Są jak pięknie opakowane prezenty: kiedy patrzysz na nich, możesz w ogóle nie rozpoznać w nich krytyków. Być może wyczuwasz ich niechęć, mogą też się wydać trochę sztywni i nienaturalni, ale - rozumujesz - na pewno nie atakują cię. Jak jednak wkrótce zobaczysz, ta sztuczna uprzejmość jest często przykrywką dla krytyki, na którą sobie pozwalają, gdy tylko nie ma cię w pobliżu. Do najbardziej znanych rodzajów "krytyki przez pośrednika" należy strategia stosowana przez osoby, które nazywam "kolekcjonerami niesprawiedliwości". Taki krytyk ma w zanadrzu całą masę wyimaginowanych afrontów. Kolekcjoner niesprawiedliwości wypacza znaczenie twoich czynów i słów, po czym klasyfikuje je jako ataki na jego osobę. Kiedy chce, by jego krytyka dotarła do "winowajcy", zamiast zwrócić się z pretensjami bezpośrednio do ciebie, wylewa je przed twoim partne- rem. Oto jak Angela, dwudziestodwuletnia sekretarka, odkryła, że jej teściowa, Franciszka, jest mistrzynią takiego właśnie przekręcania faktów: W czasie ostatniego Święta Dziękczynienia odwiedziła nas rodzina. Byłam w kuchni, a Franciszka i Ed siedzieli przy stole. Słyszałam, jak teściowa mówi mojemu mężowi, że moje nastawienie do niej, zwłaszcza w czasie rozmów telefonicznych, jest bardzo obraźliwe. Powiedziała, że zawsze, gdy dzwoni i ja odbieram telefon, a potem wręczam na jej życzenie słuchawkę Edowi, mówię: " To twoja matka" - co przecież jest zupełną prawdą. Zaczęłam zastanawiać się na czym polega problem. No dobrze, wygląda na to, że jest przekonana, iż dopuszczam się, jak mówi, "obrazy i lekceważenia, nie okazując jej właściwego uszanowania ", i powiedziała Edowi, że powinien wpłynąć na mnie, abym była dla niej milsza. On zaś mamrotał coś pod nosem o tym, jak to załatwi. Nie wierzyłam własnym uszom. 40 Zdziwienie Angeli było zrozumiałe. Często po prostu trudno sobie nawet wyobrazić, jak mylnie taki kolekcjoner niespra^ wiedliwości potrafi interpretować, i odbierać, nawet najbardziej niewinne zachowania. Jednakże przynajmniej w tym przypadku wymiana uwag między matką i synem przyczyniła się do zwiększenia szczerości między małżonkami. Kiedy już wszyscy poszli, powiedziałam Edowi, co usłyszałam i spytałam go, czy jego matka ma do mnie jeszcze jakieś pretensje, bo najwyraźniej nie ma zamiaru powiedzieć mi o nich otwarcie. Próbował wszystko zbagatelizować, ale widziałam, że naprawdę się męczy. Powiedziałam mu, że zawsze wyczuwałam chłód ze strony jego matki i że wreszcie on i ja musimy stawić temu czoła. Zgodził się, dodając, że faktycznie jest już zmęczony swą pozycją między młotem a kowadłem. Powiedział, że jego matka oburza się na rzeczy, które mówię, i narzeka na moją "niegrzeczncść i brak szacunku" niemal od pierwszej chwili, gdy pojawiłam się w jego życiu. Kiedy mnie przed nią broni, jego matka nagle cichnie i robi się jakby nieobecna. Dlatego Ed czuje, że nie ma szans, by z nią wygrać. Ed miał rację - w sposób, w jaki się do tego zabierał, nie mógł wygrać. Mógł najwyżej tylko pogorszyć sprawę. Franciszka próbowała posłużyć się nim do wywołania zmian tych zachowań Angeli, które uważała za niewłaściwe. Powiedziałam Edowi, że jego sytuacja przypominała ryzykowną rolę arbitra bokserskiego, próbującego rozdzielić dwóch przeciwników. Jak sądzi, kto według niego mógł oberwać? Jedyne, co naprawdę mógł zrobić, to poszukać sposobu, by przeciwnicy znaleźli drogę wyjścia. On zaś nie powinien się dać wmanewrować w rolę zderzaka między matką i żoną oraz sprzeciwić się wysłuchiwaniu pretensji matki i przynoszeniu ich żonie do domu. Kolekcjonerzy niesprawiedliwości uwielbiają narzekać na osoby, o których sądzą, że je zraniły, przed każdym, ale nie przed osobą obwinianą. Podstawą do krytyki są zwykle nic nieznaczące zdarzenia lub wymysły wyssane z palca, jednakże w oczach takich teściów nawet niewielka rzecz urasta do obrazy majestatu. Często odgrywają rolę ofiary/męczennika i wolą, by brudną robotę wykonał za nich ktoś inny - zazwyczaj ich dziecko, a twój partner. 41 Animozje udzielają się innym Moja klientka, Pat, energiczna czterdziestodwuletnia wizaży-stka, była zaszokowana, gdy zdała sobie sprawę, jak niszczący wpływ na jej małżeństwo ma krytycyzm teściów: Zauważyłam, że zawsze gdy Jeff wracał z wizyty u swoich rodziców - a jeździ do nich do Santa Barbara kilka razy w miesiącu - był niezwykle dla mnie niemiły. Zupełnie odmieniony - nienawidził mojej kuchni, sposobu ubierania się. Nie byłam w stanie go niczym zadowolić. By uspokoić się i wrócić do normalnego stanu, potrzebował co najmniej kilku dni. Czułam się tak, jakbym wyszła za mąż za dwóch różnych ludzi. Nie trzeba było geniusza, by złożyć to wszystko w całość - musiało się to jakoś wiązać z jego rodzicami. Zupełnie niewinnie zapytałam: "Powiedz, o czym właściwie rozmawiacie?". Okazało się, że w jego obecności nie zostawiają na mnie suchej nitki. Przechodzą punkt po punkcie: za dużo myśli o sobie, nierozważnie wydaje pieniądze, sądzi, że jest lepsza od innych. Chryste, nim skończą, biedak sam nie wie, co myśleć. I to są ci sami ludzie, którzy są tak słodziutcy, kiedy się spotykamy! Powiedziałam Pat, że jej teściowie posługiwali się Jeffem jako pośrednikiem. Nie chcąc wyrazić wprost swych negatywnych uczuć w stosunku do Pat, atakowali ją poprzez Jeffa. W ten sposób pozostawali w przeświadczeniu, że to nie oni są winni zranienia jej uczuć i że w zasadzie nie robią nic złego. Dobry chłopiec Podczas naszych wspólnych spotkań z Pat i Jeffem okazało się, że Jeff był w rodzinie uważany za "dobrego chłopca": Moi rodzice zawsze oczekiwali ode mnie wiele. Nie wiem, co w tym złego. Musiałem mieć piątki, być gwiazdą sportową, śpiewać w kościelnym chórze... Lubiłem to robić, bo wiedziałem, że moje sukcesy napawają ich dumą. Kto by tego nie lubił! Jednakże Jeff był pod stałą presją, a gdy tylko choć trochę zawodził oczekiwania rodziców, uśmiech aprobaty i dumy szybko zmieniał się w krytykę i niezadowolenie. 42 To prawda, gdy coś skopałem, zaczynała się cała litania... Nienawidziłem myśli, że sprawiłem im zawód. Wróćmy zatem do dnia dzisiejszego: Jeff wiedział, że jego rodzice chcieli, aby ożenił się z córką bogatego przyjaciela rodziny; naprawdę okazał charakter, wybierając kogoś innego. Jednakże, niestety, zamiast kontynuować tę niezależną drogę, wśliznął się w dobrze znaną rolę, gdy tylko jego rodzice zaczęli krytykować Pat. Jeff wierzył, że nie ma innego wyjścia, tylko słuchać. Dobrzy chłopcy nie przeciwstawiają się rodzicom. Zaprogramowanie Jeffa od najwcześniejszych lat na dobre dziecko, takie, które robi wszystko, czego chcą rodzice, było silniejsze niż jego lojalność w stosunku do Pat. Zupełnie, jakby cały zapas swej odwagi wyczerpał, by doprowadzić do ślubu. Kiedy rodzice chcieli krytykować Pat, on słuchał. Kiedy chcieli, by wróciwszy do domu, wyładował się na niej, robił to. Był dobrym chłopcem do czasu, aż jego małżeństwo niemal legło w gruzach. Aż do chwili, gdy zaczęliśmy razem pracować nad tym problemem, Jeff był prawie nieświadomy tego, jak silnie rodzice wpływali na jego myśli, uczucia i zachowanie: Właściwie myślałem, że pochłaniam dużą część ich krytycyzmu. Wchłaniam - przynajmniej Pat nie musiała tego wysłuchiwać. Wiem, że gdy wracam do domu po spotkaniu z rodzicami jestem zwykle w złym humorze, ale nigdy nie zdawałem sobie sprawy z tego, jaki byłem dla niej okropny - naprawdę myślałem, że ją osłaniam. , ... , •• .......,, ; , ;,•;- Krytyka nie rodzi się z dnia na dzień Oczywiście Jeff mógłby położyć kres większości tych zachowań, gdyby nalegał, by jego rodzice przestali obmawiać Pat za jej plecami, sami pozostając na tyłach frontu. Ale, jak przypuszczałam, a Jeff dowiódł, on - podobnie jak wiele innych osób, które w stosunkach z rodzicami wykazały się nieudolnością, został uwarunkowany ich długoletnią krytyką. Kiedy zawodził rodziców w przeszłości, nigdy nie był w stanie ochronić samego siebie. Teraz też zawiedli się na jego wyborze żony. W rezulta- 43 l cię, kiedy skierowali swe przycinki na Pat, znalazł się na terenie dobrze sobie znanym. Jeśli w bezpośrednich kontaktach krytycy są dla ciebie mili, twojemu partnerowi może być wygodnie nie dostrzegać problemu. Nigdy nie słyszałem złego słowa od mamy, gdy Pat była w pobliżu, dlatego nie rozumiałem, czemu moja żona jest taka smutna. Powinnaś zobaczyć je razem. Mama krząta się koło niej, zawsze mówi tyle miłych słów - ale Pat po prostu nie zwraca na to uwagi. Twój partner może nie widzieć tego, co widzisz ty, lub łatwo zdawać sobie sprawę, co czujesz, gdy twoi teściowie nie zostawiają na tobie suchej nitki. Może się zdarzyć, że poświęci masę czasu i energii, próbując przedstawić ci "kontekst" ich zachowania lub "pomagając zrozumieć", dlaczego nie powinieneś się obrażać ani bronić. I choć napięcie między tobą i teściami jest bardzo silne, twój partner może sobie z niego nie zdawać sprawy, ponieważ jest to atmosfera, w której dorastał i do której przywykł. Krytyk znajduje sobie kozła ofiarnego Nagonka na kozła ofiarnego to więcej niż krytycyzm. Teściowie nie tylko wynajdują w tobie braki, ale na dodatek winią cię za wszystko, co nie układa się w twoim małżeństwie, w życiu twego partnera, a wreszcie w życiu twoich dzieci. Krytycy tego rodzaju mogą ci nawet przypisać winę za niesnaski w dalszej rodzinie, a także za całą gamę sytuacji, na które z pewnością nie masz wpływu. Frań, trzydziestej ednoletnia nauczycielka licealna o dużych szarych oczach, stała się kozłem ofiarnym obwinianym, między innymi, o problemy zdrowotne swoich dzieci: Libby, moja najstarsza córka, ma alergię i astmę; teść nieustannie powtarza, że nie poddaliśmy jej właściwemu leczeniu. Stan zdrowia naszej córki ustabilizował się, ale Jakub i tak wini mnie za to, że mała w ogóle zachorowała. Leczenie nie jest dość dobre. Lekarz również musi być kiepski, bo to ja go wybrałam. Chciała- bym, żeby Libby nie chorowała na astmę, ale i tak jest szczęśliwym dzieckiem i ma się całkiem dobrze. Jakub po prostu tego nie widzi. Uważa, że w jakiś sposób to ja ponoszę winę za jej chorobę. Kiedy twoje dzieci mają problemy zdrowotne, kochający teściowie mogą okazać wiele empatii i pomóc ci na wiele sposobów. Teściowie szukający kozła ofiarnego, tacy jak Jakub, wykorzystują ten trudny czas próby, aby jeszcze bardziej wytrącić cię z równowagi podsycaniem poczucia winy i bezradności, które i tak cię już trapią. Choć wygląda to na kompletny absurd, widziałam już teściów obwiniających partnerów swoich dzieci o wszystko, od nadpobudliwości do dysleksji i problemów emocjonalnych, które powstają pod wpływem wielu czynników, w tym również zachwiania równowagi biochemicznej ustroju, które nie jest niczyją winą. Co więcej, są oni zwykle o wiele mniej zainteresowani zrozumieniem sytuacji niźli wykorzystaniem jej jako swego rodzaju broni. Dyskretne opuszczanie zasłony Niektórzy teściowie posługują się kozłem ofiarnym do odgrodzenia się od niewygodnej prawdy o nich samych i o ich dzieciach. Mogą być prawdziwie przyjacielscy, aż do chwili, gdy zdarzy się coś, co wystawi na próbę wypracowane przez nich mechanizmy obronne. Katarzyna, niewysoka trzydziestoletnia księgowa, stwierdziła, że została kozłem ofiarnym, gdy w jej małżeństwie z Samem - muzykiem, trudnym w pożyciu i z dnia na dzień coraz bardziej brutalnym, zaczęły pojawiać się problemy. Z początku Mona i Harold byli niezwykle poruszeni faktem, że wejdę do ich rodziny, bo byłam ambitna i odpowiedzialna. Jednakże zaraz po ślubie Sam, który był taki zajmujący i interesujący, kiedy ze sobą chodziliśmy, zmienił się w kogoś zupełnie innego. Stał się nieprawdopodobnie zazdrosny i humorzasty. Nie lubił moich przyjaciół, dostawał szału, gdy podobała mi się muzyka, której on nie aprobował - nigdy nie wiedziałam, co go wytrąci z równowagi. Nie chciałam martwić tym moich rodziców, ponieważ mieli wówczas jakieś kłopoty finansowe. Zwierzyłam się 45 więc Monte. Myślę, że Harold wiedział, co się dzieje, ale był bierny i po prostu przyjął sprawy tak, jak przedstawiła je Mona... Kiedy po raz pierwszy poprosiłam ją o pomoc w zrozumieniu tego, co właściwie się dzieje z Samem, nie wierzyłam własnym uszom. Myślałam, że mnie podtrzyma na duchu - w sumie wiedziała przecież, jaki on jest - tymczasem, gdy tylko Sam i ja kłóciliśmy się ze sobą, mówiła, że to moja wina, bo nie wiem, jak sobie z nim radzić, a poza tym zbyt dużo wymagam i nie daję mu żadnego oparcia. I to wszystko w obliczu jego rosnącej z dnia na dzień słownej agresji i gniewu, który naprawdę zaczynał mnie napawać strachem. Kiedy chodziło o syna, rodzice Sama mieli klapki na oczach i bez względu na to, jak mili wydawali się Katarzynie, zamiast poważnie zastanowić się nad zachowaniem syna relacjonowanym przez Katarzynę, nieustannie brali stronę swego dziecka - Mona aktywnie, a Harold na zasadzie cichego współuczestnictwa. Powiedziała mi, że muszę znaleźć jakiś sposób pogodzenia się z Samem, ponieważ on jest artystą. Powinnam zrozumieć, że jest "wrażliwy" i "łatwo daje się ponieść emocjom". Przyznała, że był trudnym dzieckiem, ale, jej zdaniem, to właśnie ten jego kapryśny charakter czynił go tak wyjątkowym. Ja zaś żyłam w "świecie interesów", więc mój system wartości był całkiem spaczony - tak właśnie się wyraziła, ze swobodą pomijając fakt, że to właśnie ja zarabiałam na życie, gdy Sam nie mógł znaleźć pracy. Stwierdziła nawet, że powinnam się rozejrzeć za jakąś terapią, gdzie nauczyliby mnie, jak być bardziej kochającą i tolerancyjną żoną. Rodzice Sama stworzyli sobie upiększony obraz swojego syna, wizerunek, który pozwalał im nie dostrzegać faktu, że Sam jest psychicznie niezrównoważonym i potencjalnie niebezpiecznym młodym człowiekiem. Gdyby przestali krytykować Katarzynę na chwilę dość długą, by przyjrzeć się sobie samym, musieliby dostrzec niewygodną prawdę dotyczącą ich potomka. Choć bez wątpienia byłoby to trudne do zniesienia, pozwoliłoby teściom sprzymierzyć się z synową i wspólnie z nią wpływać na Sama, a może nawet być bodźcem, który skłoni go do poszukania niezwykle potrzebnej mu pomocy. Niestety, byli zamknięci w swych wyobrażeniach. Gdyby jednak dostrzegli prawdę, co by powiedzieli o pracy, jaką 46 wykonali jako rodzice? Jak żyliby z poczuciem winy, że być może spaczony charakter ich syna jest skutkiem ich sposobów wychowawczych? Jak zdołaliby wytłumaczyć się przed samym sobą z tego, że nie zapewnili mu opieki medycznej i psychiatrycznej już w dzieciństwie, kiedy zaczęły się problemy. O wiele wygodniej było szukać wyjaśnienia na zewnątrz. Nic prostszego, niż obrócić to, co mogłoby się stać bolesną dawką samokrytyki, w krytycyzm w stosunku do Katarzyny. Sam, oczywiście, był również zadowolony, mogąc zrzucić odpowiedzialność za wszystkie problemy małżeńskie na barki Katarzyny. Mógł w ten sposób uniknąć odpowiedzialności za to, co w jego życiu złe lub bolesne, czy nawet niezrozumiałe, tak jak postępował wtedy, gdy był dzieckiem. Nie dziw się, jeśli twój partner zgadza się z rodzicami i przytakuje im, gdy mówią, że te czy inne wasze problemy są "z twojej winy". W rzeczy samej, im gorzej funkcjonuje twe małżeństwo, tym bardziej prawdopodobne jest, że do tego dojdzie. Stos ofiarny wzniesiony dla ciebie przez jego rodziców może być dlań rozwiązaniem wygodnym. Zawsze łatwiej skazać kogoś innego, zwłaszcza gdy usprawiedliwia się w ten sposób własne błędy. Niebezpieczny schemat Z chwilą, gdy stajesz się kozłem ofiarnym, możesz zacząć powątpiewać w podstawy, na jakich opiera się twe postrzeganie realnego świata. Trudno jest wytrwać w tym, co uważamy za prawdę, kiedy wspólny front przeciwko nam tworzą najważniejsze w naszym życiu osoby. W rozdziale 1. miałeś okazję przyjrzeć się, jak fala wywołana stwierdzeniem "wszystko co złe w tej rodzinie jest z winy Leslie" na jakiś czas porywa rzekomą winowajczynię i jak ona sama zaczyna w to powoli wierzyć. Kiedy do tego dochodzi, Leslie staje się trybem w spisku zawiązanym przeciw niej przez teściów. Najtragiczniejsze scenariusze nagonki obejmują te przypadki, w których dochodzi do przemocy fizycznej. Zazwyczaj rodzice osoby stosującej przemoc fałszywie tłumaczą sobie takie przypadki, obarczając synową winą za najrozmaitsze "wady chara- 1 47 kteru", które według nich wywołały incydent lub go sprowokowały. Bywa też często, że zarzucają jej kłamstwo. Cel i jego problemy A co z obiektami ataku? Trudno się oprzeć zdziwieniu, kiedy silne, inteligentne dorosłe osoby odpowiadają na zarzuty teściów niemym oburzeniem lub bezradnością. Jestem pewna, że ciekawi cię, dlaczego poznane przez nas obiekty tych krytycznych ataków nie podejmują skuteczniejszych działań obronnych. Czemu wtedy milczą? Są to przecież dorośli ludzie i mają własne racje, nie powinni więc oczekiwać, że ich partner będzie zawsze interweniował zamiast nich. Wielu z nas unika konfrontacji z toksycznymi teściami, ponieważ wobec rodziców naszego partnera nie zawsze czujemy się równi. Ludzie ci wkraczają w nasze życie nie tylko w roli powinowatych, ale również jako osoby starsze. W społeczeństwie zaś istnieje mocne przeświadczenie, że osób starszych obrażać nie wolno, nawet jeśli one same robią wszystko, co tylko można, by obrazić nas. "Nie chcę być rodzinną czarną owcą" Przypadek Rity ukazuje niektóre z sił leżących u podłoża niechęci powstrzymującej ludzi przed skuteczną reakcją na krytykę teściów: No cóż, każdy wie, że z teściową mam istny krzyż pański; chętnie bym jej to powiedziała. Ale wydaje się, że w tej rodzinie panuje niewyartykułowana zasada, że z tą osobą się nie walczy. To rodzina, która przykłada wagę do ogłady. Nie chcę być gburem, który prowokuje teściową i zasmuca wszystkich innych. Dlatego łatwiej po prostu siedzieć cicho. Rita przyznała, że należy do osób, które znakomicie potrafią dać poznać po sobie, że są zirytowane. Umie podjąć kroki niezbędne, by odeprzeć zarzuty, które spotykają ją ze strony kolegi lub przyjaciela. Jednak przeciwstawienie się teściowej niesie ze sobą o wiele większe ryzyko i potencjalnie poważniejsze konsekwencje. Niechęć do wywoływania rodzinnego trzęsie- 48 nia ziemi, po którym przylega do człowieka etykieta osoby kłopotliwej, jest silnym bodźcem uciszającym. Kiedy brak słów •: Wielu z nas milczy, ponieważ w obliczu niesprawiedliwości j kiedy jesteśmy wściekli żadna odpowiedź nie przychodzi nam do głowy i po prostu nie możemy wydusić z siebie słowa. Właśnie to działo się z Calem, gdy jego teść traktował go w sposób poniżający: Kieruję zespołem pracowników i nie mam kłopotów z porozumiewaniem się z nimi. Ale słowo d daję, Susan, kiedy ten facet zaczyna się na mnie wyżywać, czuję się jak pięciolatek i nie jestem w stanie wymyślić nic, co mógłbym powiedzieć w swojej obronie. Żołądek zwija mi się w precelek i jakaś niewidzialna obręcz zaciska się wokół mojej klatki piersiowej... Czasem myślę, że za chwilę eksploduję. Tylko nieliczni wykształcili w sobie zdolność wynajdywania właściwych słów w warunkach silnej presji - słów, które zarazem wzmacniają ich, jak i zmniejszają panujące napięcie. U większości z nas bierze górę zdenerwowanie i albo wybuchamy, wypowiadając wojnę, albo czujemy się tak zranieni, że chcemy jedynie się wycofać. Ileż to razy byłeś zły na siebie, bo wprawdzie znalazłeś znakomitą ripostę, ale dopiero w godzinę lub na drugi dzień po tym, gdy ktoś cię obraził? To najzupełniej normalna reakcja - trudno myśleć trzeźwo, gdy twój żołądek kurczy się do rozmiarów orzeszka. Oto dlaczego scenariusze zawarte w drugiej części książki mogą się okazać tak przydatne. Kiedy nauczysz się przykładowych odpowiedzi, będziesz w stanie zareagować nawet w chwili wielkiego zdenerwowania. Przeciąganie liny Było jeszcze coś, co powstrzymywało Cala od działania -Pragnienie żony, aby nie obraził jej ojca. Często osoba, która stała się celem ataków krytycznie nastawionych teściów, będzie raczej dusić swe urazy w sobie, niż zrobi coś, co mogłoby 49 zasmucić lub wystawić na próbę jej partnera. Sytuacja może wyglądać źle, a jednak wielu ludzi, tak jak Cal, prędzej poświęci własną dumę, niż zrobi przykrość partnerowi i teściom. Rita również postrzega swoje doświadczenia jako przeciąganie liny: Nie chcę, by Lee musiał się opowiedzieć po jednej ze stron - wybierać, w stosunku do kogo chce być lojalny. Być może boję się, że mogę tę bitwę przegrać. Rita bała się sprawdzić na kim bardziej zależy jej mężowi. Czuła, że jeśli musiałby stanąć po czyjejś stronie, to, sądząc po jego wcześniejszych reakcjach na skargi Rity, niewykluczone, że opowiedziałby się po stronie matki. Ból wywołany krytycznymi uwagami teściowej był mniejszy niż przeczuwany ból zdrady. Dlatego Rita, podobnie jak wielu innych ludzi obarczonych toksycznymi teściami, nie podjęła tego ryzyka. Kiedy patrzy się z zewnątrz, powody te wydają się mało przekonujące. Jednakże, będąc częścią takiej skleconej przez małżeństwo rodziny ulegamy przemożnemu pragnieniu, aby utrzymać status quo, nawet jeśli dla nikogo nie jest to zdrowy układ. Wysokie koszty krytyki Krytycy poruszają wiele naszych wrażliwych strun i budzą wątpli wości, jakie mamy na swój temat. Oskubują nas lub zupełnie odzierają z naszej pewności siebie. Jeśli mają na ciebie haczyk, wkrótce sam zaczniesz wątpić w jasność swego spojrzenia i osądu. Pewnego dnia możesz się złapać na rozważaniach: A co, jeśli to oni mają rację? Czy to, co mówią, nie jest czasami prawdą? Wysłuchiwanie cudzej krytyki bardzo pobudza samokrytycyzm, z którym i tak ciągle się borykamy. W najgorszym razie może to doprowadzić do całkowitego zwątpienia w zdolność do podejmo wania właściwych decyzji i do zakwestionowania własnej wartości. Nietrudno, przynajmniej w tym momencie, uciszyć kryty ków, robiąc rzeczy tak, jak sobie życzą, i dając im do ręki mechanizmy, za pomocą których z dnia na dzień coraz bardziej kontrolują nasze życie. -; . • - 3. Zaborcy Podczas gdy krytycy uwydatniają i wynajdują wady oraz słabości twoje i partnera, zaborcy cieszą się z twego powodzenia, niezastąpionego wkładu, jaki wnosisz w ich rodzinę. Chcą z tobą być i dowodzą ci, że masz niezwykłe zdolności czynienia ich życia lepszym. Tacy teściowie mierzą twą miłość do nich czasem z nimi spędzonym. Dla nich więcej nigdy nie znaczy dość. W ich oczach twoja potrzeba prywatności, czy zwykła chęć bycia z dala od nich jest zawsze mniej ważna niż ich domniemane prawa do twej osoby. A jednak nawet wtedy, gdy czujesz, że teściowie zaczynają z wolna sterować twoim małżeństwem, ich zaborczość może być niezwykle uwodzicielska. Zwykle ma na sobie maskę miłości i używa słów, które dla wielu z nas mają szczególne znaczenie: bliskość, miłość, rodzina, tradycja. Co może być w tym złego? Może minąć sporo czasu nim zorientujesz się, że dla teściów--zaborców te ciepło brzmiące słowa oznaczają konkretne rzeczy i zachowania. A więc: - Bliskość: "Nie jesteś osobą niezależną, masz się zjawić, gdy PO ciebie zadzwonię". - Miłość: "Jesteś całym moim życiem i od ciebie tylko zależy, czy będę szczęśliwy". - Rodzina: "Jesteś winien lojalność rodzinie, z której pocho- 51 dzisz i ją powinieneś stawiać na pierwszym miejscu, przed tą, którą sam zdecydowałeś się założyć". No, a tradycja to "niezmienne prawo: postępujemy tak, jak zawsze postępowaliśmy, bez względu na to, jak zmieniło się twoje życie". Uświadomienie sobie, że ty, twój partner i twoi teściowie macie całkiem odmienne wyobrażenie na temat tego, czym jest miłość i rodzina, może zająć ci całe lata. Ostatecznie jednak staje się oczywiste, że zaborcy, nieważne jak przyjazna i czuła jest ich postawa, są podobni do wszystkich pozostałych toksycznych teściów: będą szczęśliwi tylko wtedy, gdy ty i twój partner dostosujecie się i postawicie ich na pierwszym miejscu. Bajka o niebajkowym zakończeniu Liza, trzydziestoletnia wychowawczyni przedszkolna o zmęczonej twarzy i głosie tak miękkim, że musiałam się wysilać, by ją usłyszeć, przyszła do mnie z polecenia lekarza. Jak nigdy dotąd, zaczęłam miewać migreny; kiedy zrobiłam już wszystkie możliwe badania, a lekarz nie znalazł przyczyny, usłyszałam od niego: "No cóż, powiedz szczerze, co jest przyczyną twych zmartwień?". Pierwsze, co przyszło mi do głowy, to: "moja przeklęta teściowa" - coś, o czym myślałam, że nawet nie przeszłoby mi przez gardło. Liza opowiedziała mi, że pochodzi z niezbyt szczęśliwej rodziny, w której było mało uczucia. Kiedy dorosła, marzyła, by wejść do rodziny o silnych więzach i nie mogła wręcz uwierzyć własnemu szczęściu, gdy spotkała Paula, a potem jego rodzinę. Myślała, że jest w niebie. Ci ludzie ze sobą rozmawiali. Spędzali razem czas. Potrzebują się nawzajem i naprawdę mówią sobie "Kocham cię". Mój Boże! Organizują rodzinne mecze soft-balla i pikniki. Włączyli mnie do tego. Było cudownie - na początku. Wiesz, jak to się mówi: cos wygląda na zbyt wspaniałe, by było prawdziwe. Sama wiesz, ilu ludzi boryka się z oschłością swych powinowatych. Dotarłam do punktu, w którym chciałabym móc zachować choć niewielki dystans. Liza przyznała, że pomimo wszystkich świetnych rzeczy, które robili rodzice Paula, obawiała się, ze teściowie, a zwłaszcza matka Paula, Terry, będą chcieli spędzać z nią i jej mężem zbyt wiele czasu. Już przed ślubem Terry wypełniła ich życie nieustannymi zaproszeniami i zajęciami, ale Liza miała nadzieję, że kiedy się już pobiorą, Terry pogodzi się z tym, że Paul ma swoje własne życie, oddzielne i niezależne od życia matki. Jednakże, jak to zwykle bywa, im większa zmiana, tym więcej rzeczy zostaje bez zmian: To okropne, że to brzmi jak skarga, kiedy oni byli w stosunku do mnie tak cudowni. Przyjęli mnie do swego grona i oczywiście nie mieli nic przeciwko naszemu małżeństwu, jednakże zachowują się tak, jakby wszystko miało być identycznie jak wtedy, gdy mnie jeszcze z nimi nie było. Poprosiłam Liz, by opisała mi, jak wyglądał pierwszy rok ich małżeństwa. Terry zawsze daje Paulowi do zrozumienia, że nie spędza dość czasu z rodziną - czyli przede wszystkim z nią. Wymyśla wszystkie te rodzinne spotkania i oczekuje, że rzucimy wszystko i będziemy w nich uczestniczyć. Chciała się nawet z nami umawiać na randki z przyzwoitką, zupełnie jakbyśmy byli jakimiś nastolatkami. Bomba wybuchła, gdy zaczęliśmy planować wakacje. Oboje jesteśmy ludźmi dość zapracowanymi i mamy tylko dwa tygodnie urlopu w roku. Tymczasem Terry wzięła się do organizowania wielkich rodzinnych wakacji - dzwoniła każdego dnia z nowym pomysłem na podróż, przysyłała mi foldery na temat rejsów, które moglibyśmy odbyć całą rodziną! Powiedziałam Paulowi, że nie nam zamiaru naszych jedynych dwóch tygodni spędzić z jego rodziną - potrzebujemy trochę czasu dla siebie. Wtedy jego matka stwierdziła, że skoro nie mamy zamiaru spędzić wakacji z nimi, to oni nigdzie się nie wybiorą, ponieważ taka podróż bez nas wcale "J ich nie cieszyła. Tak więc zrobiłam to, czego chcieli - nie mogę Przecież ciągle walczyć... Wielkoduszność i pragnienie włączenia cię do rodziny mogą °yc u twoich teściów jedynie przykrywką dla stanowczego Udania dołączonego do, z pozoru przypochlebnego, zabiegania 0 twój czas i uwagę. Kiedy jednak ty i twój partner zostaniecie i odpowiedzialnością za to, czy teściowie są szczęśliwi, 53 52 czy nie, bajkowa rzeczywistość bliskości i wspólnoty roc' .M naprawdę powinna wyglądać rodzina. Paul utwierdził się w przekonaniu, że opór Liz jest wyłf^cznie wynikiem jej trudnej przeszłości. Wydawało mu się to jediynyj11 sensownym wyjaśnieniem i pozwoliło uniknąć głębszycJt1 roz" ważań o tym, co dzieje się w jego własnej rodzinie i V* nim samym. Oczywiście Liza czuła się zraniona, a nawet oburzona ^k"11 podejściem męża. Czuła żal i smutek, gdyż jej małże *>stwo ulegało manipulacjom nadmiernie wymagających teściów/ a ,a~ ul uważał, że zachowanie jego rodziców było najzur7'e*nie' normalne. To była atmosfera, w jakiej wyrastał, coś b* a^°zo znajomego. Nie było szansy, by zrozumiał, że oczekiwani^ Je&° rodziców zupełnie inaczej wyglądają w oczach Liz. Co kiedy w obliczu presji matki Paul okazał zupełny brak kteru, Liz straciła dużą część szacunku, jaki miała dla L: męża. Nic dziwnego, że mieli kiepskie wakacje, w czasi^: rych nieustannie robili sobie wymówki. Jedynym *'11' 54 aspektem tej podróży było to, że w jej trakcie wykrystalizował się pomysł poszukania fachowej porady. Czy małżeństwo w ogóle powinno coś zmienić? '•,,"•••• Wydaje się, że wielu teściów w ogóle nie jest w stanie przyjąć do wiadomości, że kiedy ich dziecko zakłada własną rodzinę, życie, siłą rzeczy, musi się zmienić. Wielu teściów rozpoczyna wówczas walkę na śmierć i życie, aby "mała zmiana", jaką jest twoje małżeństwo, nie wpłynęła na ustalone zwyczaje rodzinne. I jak już zdążyłeś się zorientować po lekturze wcześniejszych przykładów, a może nawet doświadczyłeś sam, że twój partner wcale nie musi się palić do takiego burzenia starych schematów. Pete, dwudziestoośmioletni agent ubezpieczeniowy, przyszedł do mnie pełen żalu i gniewu na żonę, która "pozwala, abyśmy byli zupełnie uzależnieni od jej ojca". Wiedział już wcześniej, że Ellen była nadzwyczaj mocno związana z ojcem, Artem, ale nie zdawał sobie zupełnie sprawy z tego, jak zaborczy potrafi być teść na co dzień. Powinnaś zobaczyć, jak Art traktuje Ellen - zupełnie jakby nadal mieszkała w rodzinnym domu. Zawsze był superpobłażliwy i nadopiekuńczy w stosunku do niej. Kiedy była w szkole średniej, próbował skłonić dyrekcję do zwolnienia jednego z nauczycieli, ponieważ ten dał Ellen trójkę na koniec roku. Teraz ojciec dzwoni do niej niemal co wieczór i dopytuje się, co jedliśmy na kolację, co kupiliśmy, ile zarobiła tego dnia na zlecenie. Nie pozwala jej opuścić gniazda. Chce być pierwszym, z którym Ellen porozmawia przed podjęciem decyzji - nawet jeśli chodzi wyłącznie o nas. Nie może znieść, że córka nie jest już całkowicie zależna od niego. Doszło do tego, że kiedy moja żona rozmawia ze swym ojcem, muszę wychodzić do innego pokoju - taką mam ochotę powiedzieć mu, co sądzę o tym, jak niepoważnie ją traktuje. On nie ma zamiaru pozwolić córce, by dorosła, a tym bardziej, by była żoną. Art zachowywał się tak, jakby postrzegał małżeństwo Ellen jako co najwyżej pewną niewygodę. Nadal traktował córkę tak, jakby w ogóle nie wyszła z domu rodzinnego. Nowa rodzina 55 f I i _.j Ellen byk w oczach Arta czymś, co zaistniało, ale nie miało większego znaczenia. Ale, jak zwykle, zachowanie teściów jest tylko jedną stroną medalu. Zwróć uwagę na interesujące sformułowanie Pete'a: "Nie pozwala córce, by dorosła". Kiedy poprosiłam go, by wyraził to innymi słowami, takimi, które część odpowiedzialności przypisywałyby jednak Ellen, myślał chwilę, a potem powiedział z głębokim westchnieniem: "No cóż - widzę, o co ci chodzi. Ellen pozwala na to, aby ojciec nie pozwolił jej dorosnąć". Zaborczość Arta wobec niej nie napotykała żadnych przeszkód, ponieważ Ellen nie zmieniła sposobu, w jaki siebie postrzegała i nadal czuła się bardziej córką niż żoną. Jak wiele innych młodych dorosłych osób, traktowała swoje małżeństwo i swą świeżą niezależność jak coś mniej realnego, mniej zobowiązującego niż życie, które pędziła jako córka swych rodziców. Sprawy wyglądałyby inaczej, gdyby Ellen zrozumiała to w porę. Pułapka w opakowaniu z kokardą Przez podkreślanie, że prawdziwą wartością rodziny jest bliskość, zaborcy dają sobie prawo do wkraczania w każdy aspekt waszego nowego wspólnego życia. Niektórzy z nich tak bardzo starają się być częścią waszego życia, że przypomina ci ich niemal każdy przedmiot w otoczeniu. Często też są zupełnie nieświadomi, jak bardzo zaborcza jest ich postawa i jak destrukcyjny wpływ ma na wasze małżeństwo. Leslie szybko odkryła, że jej teściowie zmienili postawę z niechętnej na zaborczą: Kiedy stwierdzili, że nie zapobiegną ślubowi, zmienili śpiewkę, a to wyglądało jak poprawa. Nagle mama Tommy'ego zapragnęła być z nami. Z początku chciała, abyśmy się sprowadzili do nich do domu, co jakoby miało być dla nas oszczędnością. Myślałam, że żartuje. W jakim stuleciu się urodzili:1 Ona jednak nie widziała w tym nic niestosownego. Kiedy powiedziałam "Nie, dziękuję", zaczęła nalegać, że pójdzie z nami kupować meble i za wszystko 56 zapłaci. Nienawidziłam wszystko, co wybrała, ale Tommy powiedział: "Jak moglibyśmy odmówić przyjęcia takiego prezentu?". Giną powiedziała nam, na jaki kolor mamy pomalować mieszkanie. Przychodziła niezapowiedziana, przynosząc obrazy, które jej zdaniem powinniśmy powiesić na ścianach. Wszystko, oczywiście, w imię pomocy. Z początku byłam ogromnie rada, że w końcu dostałam się do tego zaczarowanego kręgu. Tak było o wiele lepiej, niż stać na zewnątrz, w chłodzie. Teraz jednak czuję się jak Jonasz połknięty przez wieloryba. Myślę, że chciała, aby nasze mieszkanie wyglądało dokładnie tak samo jak jej. Sądzę, że chodziło o to, by Tommy czuł się tak, jakby nigdy nie opuścił domu rodzinnego. Bardziej właściwie byłoby powiedzieć, że to teściowa chciała się czuć tak, jakby Tommmy nigdy nie opuścił domu. Tommy znalazł kogoś, na kim mu naprawdę zależało i z kim chciał stworzyć nową rodzinę, jednakże zamiast cieszyć się z tych zmian, Giną, która zawsze traktowała Tommy'ego jako duchową podporę, zobaczyła w Leslie groźną konkurentkę, która wdarła się w silny pierwotny związek między rodzicem i dzieckiem. W rodzinie funkcjonującej w oparciu o zdrowe zasady relacja ta jest elastyczna, dostosowuje się do zachodzących zmian. Jednak zaborczy rodzic, taki jak Giną, nową osobę w rodzinie postrzega jako kogoś, kto odbiera zarówno dziecko, jak i radość życia. Wówczas zaczynają się prezenty i oferty pomocy, będące sposobem przywabiania z powrotem owego straconego dziecka i odwoływania się do jego poczucia lojalności. Dom i meble były zaledwie jednym epizodem w całej serii zdarzeń mających zwabić Tommy'ego z powrotem do domu. Starcie dwóch kultur Najtrudniej bronić się przed uduszeniem w zaborczych ramionach toksycznych teściów, gdy twój partner należy do odmiennej kultury, rasy lub wyznaje inną religię. Chcąc się przypodobać i zyskać akceptację, wielu ludzi staje na głowie, by zrozu-mieć i przyjąć zwyczaje panujące w rodzinie teściów. W pierw- 57 szej chwili możesz sobie nawet nie zdawać sprawy z tego, jak wiele się od ciebie oczekuje, i w imię dobrego wychowania oraz szacunku do tradycji rodziny twego partnera spełniasz stale rosnące wymagania, by w końcu stwierdzić, że czujesz się coraz bardziej osaczony. Kate, dwudziestotrzyletnia instruktorka sportowa, zakochała się w Tedzie, biznesmenie z zamkniętej, żydowsko-irańskiej rodziny. Kiedy ze sobą chodziliśmy, a nawet kiedy razem mieszkaliśmy, nie martwiłam się tym, że tak dużo czasu spędzamy z rodziną Teda. Kiedy jednak się pobraliśmy, Ted poinformował mnie, że jego rodzice oczekują, iż będziemy z nimi jeść kolację każdej niedzieli i w każde święto. A trzeba wiedzieć, że jego rodzina jest ogromna, niektórzy z nich nawet nie mówią po angielsku. Jeśli protestuję lub Ted próbuje powiedzieć im, że mamy inne plany, zaczyna się załamywanie rąk. Czasem przechodzą na perski, a wtedy czuję się jak małe dziecko, o którym dorośli rozmawiają znanym tylko sobie szyfrem. Wierzą, że rodzina to wszystko i nie potrzebujesz przyjaciół, ponieważ wszyscy znajomi to obcy. Kiedy Kate sprzeciwiała się temu, że nie może spędzać żadnych ważnych świąt ze swymi rodzicami, teściowie znaleźli na obejście tej przeszkody sposób, który wydawał się życzliwy i oparty na miłości: Kiedy stwierdziłam, że zawsze spędzałam Święto Dziękczynienia z rodzicami i być może moglibyśmy co drugi rok świętować gdzie indziej, zaprosili ich również. Tak więc teraz wciągnęli w to zamieszanie również i moich rodziców, a ani mama, ani tata nie chcą tam bywać - to dla nich takie nużące. Chcą spędzać święta u siebie w domu i narzekają, mówiąc: " Czy to znaczy, że już nigdy nie zobaczymy cię w święta u nasi1", a ja mam bóle żołądka, z powodu, jak mówi mój lekarz, niepokoju i napięcia. Chcę po prostu, aby wszyscy byli szczęśliwi, a wygląda na to, że nikt nigdy nie jest zadowolony. Powiedziałam Kate, że jej ostatnie stwierdzenie nie jest prawdziwe. Jej teściowie są usatysfakcjonowani i prawdopodobnie myślą, że wszyscy inni również. Bez wątpienia byliby bardzo zdziwieni, gdyby ktoś im powiedział, że ich naleganie na rytualne wizyty każdej niedzieli i w święta, bez jakiegokolwiek marginesu na kompromis, jest w istocie przejawem nachalności i przyczyną wielu zmartwień. W ich mniemaniu są opiekuńczy, a nikt nie ma odwagi powiedzieć im, że tak nie jest. Twój dom jest ich domem : , ., - -. A ; ,: '; v -•.<•.• Dla teściów-zaborców nie istnieją ani żadne psychologiczne, ani fizyczne granice, a już najmniej się liczą granice, jakimi są cztery ściany waszego domu. Twój dom jest twym niebem, twoim królestwem, twym osobistym terytorium, a zaborcy nie respektują świętości tego miejsca, gdy: • przychodzą niezapowiedziani, • dzwonią bez względu na porę i twoje zajęcia, • proponują, by rodzinne spotkania odbywały się w twoim domu, bez wcześniejszego ustalenia tego z tobą • nalegają, by nocować u ciebie, choć są inne możliwości. Wprawdzie trzy pierwsze sytuacje mogą być bardzo irytujące, to jednak prawdziwy chaos wprowadza w twoje życie czwarta. To co innego, kiedy teściowie wpadają nagle i spędzają z wami wieczór, ponieważ "właśnie byli w sąsiedztwie", a zupełnie co innego, kiedy oczekują, że umieścisz ich u siebie na dłuższy czas - tygodnie, a czasem miesiące - zaburzając ustalone zasady funkcjonowania, narzucając swoje priorytety, a wreszcie dezorganizując ci twój rozkład zajęć. Najeźdźcy Diana, szefowa działu zakupów dużego sklepu wielobranżowego, kobieta pod pięćdziesiątkę, która wychowała dwójkę dzieci, przyszła do mnie tydzień przed terminem kolejnej z odbywających się co pół roku wizyt teściów, zestresowana i niespokojna. Rodzice Johna wcześnie przeszli na emeryturę i mają mnóstwo pieniędzy, jednakże ich życie polega na ciągłym odwiedzaniu dzieci, u każdego z których zostają około miesiąca. Dzieje się już tak od dobrych dziesięciu lat. Nadchodzi nasza kolej, a ja czuję się jak wrak. Przed ich przyjazdem jestem kłębkiem nerwów, ponieważ ich wizyta wywołuje wielkie napięcie. Nie czuję się dobrze bez mojej zwykłej przestrzeni życiowej i prywatności. Są całkiem w porządku, ale mają swoje małe przyzwyczajenia, które są zupełnie inne, niż nasze. Kolacja o siedemnastej, potem oglądanie telewizji, tak głośno, że aż uszy bolą, i - oczywiście - nie chcieliby się narzucać, ale właściwie to oczekują, że będziemy ich zabawiać i zabierać na wycieczki. Szczerze mówiąc, nie wiem, jakie właściwie mam prawa. Są to rodzice mojego męża i powinnam być w stanie zaakceptować ich wizytę. Jestem przekonana, że gdyby trwała kilka dni, pogodziłabym się, ale miesiąc nie pozwoliłabym zostać nawet najlepszej przyjaciółce. Pod koniec każdej z takich wizyt oboje nadajemy się do leczenia psychiatrycznego. Oczywiście trudno odmówić jej praw, zwłaszcza, że było wiele innych możliwości ulokowania teściów, jednakże Diana zbyt obawiała się, że zrobi przykrość Johnowi, a oschłością i brakiem zainteresowania zaniepokoi jego rodziców. Jedynym oczywistym wyjściem z tej sytuacji było znalezienie miłego miejsca i ulokowanie tam teściów. Powiedziałam Dianie, że jestem pewna, iż wypróbowała już inne możliwości. Trzy ulice od nas jest mały przytulny hotel, gdzie mogliby się zatrzymać, jednakże gdy tylko John coś takiego zasugeruje, natychmiast przypominają mu, jak chętnie są widziani w domach jego braci i sióstr, a wtedy on się wycofuje. Jego ojciec przysłał nam kartkę pocztową, na której było napisane: ,^Atak serca ukazał mi jasno, co jest najważniejsze; najważniejsza jest rodzina". To wszystko składa się na to, że John musi przegrać, gdy tylko postanowi ulokować ich gdzie indziej. Jeszcze trochę, a go zamorduję. Uwzględniono uczucia wszystkich osób, oprócz Diany. Skoro rodzice Johna czuli się urażeni i obrażeni sugestią, że powinni się zatrzymać gdzie indziej, zatem oczywiście zostali z Johnem i Dianą. Skoro zaś John nie mógłby znieść poczucia winy wywołanego tym, że nie pozwolił rodzicom zatrzymać się w swoim domu, zatem, oczywiście, Diana musiała to zrozumieć i nie mogła go prosić, by wymyślił coś innego. Zaborcy mają po swej stronie siłę wspólnej rodzinnej histo- 60 rii. Gdyby nie byli tak silnie związani ze swoimi dziećmi, twoje małżeństwo nie zmieniałoby tego tak bardzo. Mimo że John był już niezależnym prawnikiem, do tego pod pięćdziesiątkę, jego ojciec wciąż umiał odwołać się do łączących ich więzów i przypomnieć synowi, jak dużo on sam i cała rodzina znaczą dla ojca. Według rodziców Johna wizyty te pogłębiały związki między nimi a ich synem. Często mówili o swych dzieciach jako o najlepszych przyjaciołach i rozwodzili się nad tym, jak są szczęśliwi, mając z nimi takie otwarte, pełne miłości stosunki. Johnowi łatwo było zapomnieć, że w istocie owej domniemanej otwartości wcale nie ma. W głębi duszy rodzeństwo Johna uznawało wizyty rodziców za straszliwie wymuszone. Dla Diany owe przyjazdy stały się przyczyną migren i przytłaczającego napięcia. Duża część siły zaborców bierze się ze świadomości, że ich dorosłe dziecko ma wybujałe poczucie winy i odpowiedzialności za ich szczęście. Tak niewątpliwie było w przypadku Johna. Ale ta dążność do uszczęśliwienia rodziców wymagała od Johna poświęcenia dobra kogoś innego - żony. Twoje dziecko jest moim dzieckiem Jednym z najbardziej interesujących przykładów zaborczej teściowej dostarczyła mi Jill, moja młoda koleżanka, która pewnego dnia zadzwoniła do mnie z prośbą o radę. W'sprawach moich klientów potrafię być bardzo stanowcza, ale kiedy chodzi o moje własne życie jest mi trudno. No wiesz, oczekujemy za kilka miesięcy dziecka, a dziwne zachowanie mojej teściowej sięga zenitu. Od chwili, kiedy dowiedziała się, że jestem w dąży, zaczęła mówić o moim dziecku, że jest jej. "Jak się czuje mój dzidziuś? Czy moje maleństwo kopie dziś bardzo?". Później zaczyna opowiadać ze szczegółami, jakie to wspólne rzeczy będą robić ona i dziecko, jasno dając do zrozumienia, że w tej jej fantazji nie ma miejsca dla. mnie. Jest rozwódką już od dość awna i zdaje się, że nie ma zbyt wielu przyjaciół, dlatego sądzę, ** ^yje zastępczo, poprzez nas. Słowo ci daję, Susan, są chwile, gdy mysłę o odejściu od Seana, po prostu po to, aby się pozbyć tej kobiety. Przez jej nieustanną obecność w moim życiu czuję się jak w potrzasku. Zapytałam Jill, co w tej sprawie robi Sean i otrzymałam odpowiedź taką, jakiej się spodziewałam: Sean zdaje sobie sprawę z tego, że zachowanie jego matki jest niewłaściwe, ale obawia się powiedzieć choćby słowo (w tej chwili zaczęłam zgodnie wtórować Jill), ponieważ nie chce zranić jej uczuć. Jednakże każdy kolejny dzień, gdy Sean nie mówi z nią poważnie, wystawia nasze małżeństwo na próbę. Nie podejmując próby bezpośredniego przeciwstawienia się zaborczości matki, Sean podtrzymywał jej fantazje, podkopując zarazem pozycję i autorytet swej żony. Zasugerowałam Jill, że powinna usiąść wraz z nim i opracować strategię niezbędną, aby zdusić ten nonsens jeszcze w zarodku. Oto najważniejsze sprawy, na które powinni zwrócić uwagę. Jeśli Sean nie wykaże chęci współpracy, powiedziałam Jill, powinna sama wykonać następujące działania: 1. Powiedz Evelyn, że jesteś wdzięczna za zainteresowanie dzieckiem, ale nie powinno być żadnej wątpliwości, kto jaką pełni tu funkcję. 2. Powiedz jej, że musi znaleźć właściwy sposób odnoszenia się do twojego dziecka, że nie razi cię ani "moja wnusia" ani , żadna inna słowna pieszczota, pod warunkiem, że nie pozostawia ona wątpliwości, kto jest matką, a kto babką. 3. Ustal zawczasu, jak według niej dziecko powinno się do niej zwracać. Babcia jest najpowszechniej stosowanym określeniem, ale nietrudno wymyślić inne. 4. Wyjaśnij już dziś, jakie oczekiwania będzie miała wobec waszego dziecka. (Poziom jej oczekiwań nie powinien być uciążliwy dla ciebie i twego małżonka). Zarazem zapewnij ją, że zostanie włączona do spraw związanych z dzieckiem w stopniu możliwie największym. Nawet jeśli w pierwszym momencie stwierdzisz, że wytrąciłaś ją z równowagi, nie martw się. Z czasem zaakceptuje twoje podstawowe zasady, a ty poczujesz się uwolniona od ciążącego ci stresu. 62 Jill miała szczęście, bo zdołała ustalić zdrowe podstawy jeszcze przed narodzeniem dziecka.Przy zamieszaniu, jakie wywołują narodziny dziecka, jest to zawsze o wiele trudniejsze. Ale nigdy nie jest za późno. Takie wyjaśnienie sytuacji ma ogromne znaczenie i może dotyczyć każdego z przyszłych lub obecnych dziadków (nawet gdy twoje dziecko lub dzieci są starsze), który próbuje uzurpować sobie twoją rolę, nawet jeśli robi to zupełnie nieświadomie. Podbój przez podział Czasami, kiedy teściowie nie uzyskują od swych własnych dzieci tego, na czym im zależy, mogą próbować wywoływać między wami niesnaski. To kolejna taktyka zaborców. Brad, obdarzony miłym głosem, trzydziestosiedmioletni przedstawiciel do spraw sprzedaży, bywał u mnie przez kilka tygodni z powodu rosnącego napięcia między nim i jego żoną, którą opisał jako bardzo uczuciową i nadwrażliwą. Kiedy zapytałam go, jaka według niego jest przyczyna ich obecnych problemów, natychmiast wskazał swego teścia, Douga, człowieka nadzwyczaj, jego zdaniem, agresywnie wkraczającego w ich małżeństwo, mimo iż mieszka w innym stanie. Jana od jakichś piętnastu lat czuje wyraźną niechęć do swego ojca. Spotkałem faceta kiedyś i wydawał się całkiem OK - może trochę toporny - ale Jana nie chce w ogóle o nim słyszeć. Doug od lat bombarduje ją listami i wydzwania nieustannie, używając cytatów z Biblii, które mają przekonać Janę, że winna jest mu, jako ojcu, "posłuszeństwo" i powinna otworzyć dlań swoje serce. Kiedy stwierdził, że ta taktyka nie zaprowadzi go nigdzie, przerzucił się na mnie. Niedawno zaczął do mnie pisywać. Proszę ~ przyniosłem kopię listu, który dostałem od niego - listu, który zaczął całą historię. Brad przeczytał mi ten list na głos: Pozwalam sobie napisać do Ciebie w ostatniej desperackiej próbie zasypania przepaści, która dzieli Janę i mnie. Jak wiesz, Jana nigdy mi nie wybaczyła, że moje małżeństwo z jej matką wiało taki burzliwy przebieg. Zrobiłem wszystko, co mogłem, aby 63 •M ratować to małżeństwo, ale nie mogłem przekonać do tego mojej żony, zwłaszcza wobec pieniędzy jej ojca. Dziadek Jany zawsze mnie nienawidził, w końcu zwyciężył. Zarówno on, jak i matka Jany, mówili o mnie okropne kłamstwa, w które Jana uwierzyła. Wiem, że kochasz Janę tak jak ja i jestem pewien, że widzisz, jak bardzo rani ją wrogość, jaką do mnie powzięła. Wiem, że walczyła z depresją i chodziła do psychologa. Mam nadzieję, że nie weźmiesz mnie za staromodnego, kiedy powiem, iż moim zdaniem jej depresja przeminęłaby natychmiast, gdyby spojrzała prawdzie w oczy i przyjęła do wiadomości, że przyczyną jej trudnego dzieciństwa była matka i dziadek, a nie ja. Tak długo, sądzę, rozsadzają ta wściekłość, że stała, się jej drugą naturą. Musimy ją chronić, Ty i ja, ponieważ my znamy ją najlepiej. Obaj wiemy, o ile lepiej by się czuła, gdyby po prostu znalazła dla mnie miejsce w swoim życiu. Liczę, że będziesz w tym moim sprzymierzeńcem - nie zawiedź mnie, proszę... Brad przyznał, że był pod wrażeniem intensywności emocji zawartych w tym liście i zapytał, czy nie sądzę, że przywrócenie Janie jakiejś formy kontaktu z ojcem mogłoby jej pomóc. Gdybyś czytając ten list nie miał żadnych dodatkowych informacji, byłbyś pewnie równie poruszony jak Brad. Oto mamy biednego tatusia, który po prostu prosi o to, by mógł się zobaczyć z córką i wnuczętami. No cóż, popełnił kilka błędów, ale gdy mówi o dobru swojej córki, jest tak przekonujący i rozsądny. Dlaczegóż by nie spróbować raz jeszcze? W sumie, co jest ważniejsze od rodziny? Nawiązywanie sojuszy Jak zdołałeś się już zorientować w czasie lektury tego rozdziału, zaborcy zazwyczaj tak manipulują swoimi dziećmi, aby te oddawały im we władanie znaczną część swego życia. Zwykle tez to zięć lub synowa obrusza się na taktykę teściów. Jednakże sytuacja Brada i Jany była niezwykła właśnie dlatego, że było dokładnie odwrotnie. Poprosiłam Brada, aby przyprowadził Jan? możliwie jak najszybciej. Miałam głębokie przekonanie, że pod tą inwazją na odległość kryje się o wiele więcej, niż myśli Brad- Jana przyszła z nastawieniem obronnym. Przyznała, że czuje się nieco zdradzona przez Brada. Czułam, że podejrzewa mnie o zamiar namawiania jej do odnowienia kontaktów z ojcem w imię "rodziny" lub "przebaczenia". Zapewniłam ją, że nic takiego nie planuję, za to z chęcią wysłuchałabym jej opowieści, a co ważniejsze, chciałabym, aby dała Bradowi szansę zrozumienia, dlaczego powinien opowiedzieć się po stronie żony, niezależnie od tego, jaką decyzję podejmie ona w sprawie ojca. Wyraźnie jej ulżyło. Zaczęła swą opowieść głosem łagodnym, choć mocnym. Mój ojciec jest pochłonięty obsesyjnym pragnieniem powrotu do mojego życia, choć przecież ożenił się po raz drugi i ma dwójkę innych dzieci. Jednakże, czego Brad nie może zrozumieć, wszystko, o co mojemu ojcu chodzi naprawdę, to kanał, którym odpłynęłaby jego wściekłość na moją matkę. Chce, abym przyznała, że moja matka - którą kocham - była przyczyną wszystkiego, co działo się źle w ich małżeństwie, a mój dziadek przekupił ją swymi pieniędzmi i dlatego opuściła mego ojca. Teraz, kiedy jestem starsza i mam własne dzieci, jest przekonany, że " odzyskam rozsądek". Wszystko to zdarzyło się przeszło dwadzieścia lat temu, a on nie potrafi przestać o tym myśleć. Regularnie wydzwania do różnych członków rodziny, prosząc ich, by się za nim wstawili. Dzwonił nawet do moich przyjaciół z czasów dzieciństwa, aby przypomnieli mi, jakim był cudownym ojcem. Zaczęłam odsyłać jego listy bez otwierania ich, jednakże już sam widok jego pisma potrafi zmarnować mi cały dzień. Teraz próbuje "urobić" mojego męża. Zupełnie, jakbym się nie mogła pozbyć z mojego życia, tej przygnębiającej obecności ojca. Zapytałam Janę, czy od czasu odseparowania się od ojca spotykała się z nim oko w oko. ter, W przeszłości kilka razy się złamałam i spotkałam się z nim na Kolacji, czego zawsze później żałowałam. Nigdy nie przestał mówić °mojej matce i o dziadku i w ogóle nie słuchał tego, co mówiłam, się, jakbym wpadła pod ciężarówkę. To zupełnie zwario-pokręcone, ale mój ojciec zawsze miał swoją własną, iczną wizję rzeczywistości - i nikt mu tego nie zabraniał. °kropnym tyranem i odzywał się do mnie obelżywie, czemu zaprzecza. Nie chcę mieć z nim do czynienia - nie ma mi 'aż 65 64 nic do zaoferowania. Dlaczego nie zostawi mnie po prostu w spokoju? Brad nie jest w stanie tego pojąć, bo ma całkiem miłych rodziców. Najwyraźniej Doug pragnął o wiele więcej niż tylko kontaktu z córką. Pragnął z całych sił, by ujrzała rzeczywistość jego oczami i przyznała, że ludzie, których kocha są źli. To właśnie ta obsesja leżała u podstaw rozłamu między Jana i jej ojcem, którego opisywała jako "wściekłego" i "chorobliwie zaborczego". Doug kontynuował swe tyrańskie i obelżywe zachowanie, tym razem poprzez nieustanne i niechciane próby powrotu do życia Jany i perory na temat jej matki. Nie przyjął na siebie żadnej odpowiedzialności za swe zachowanie i na innych przenosił winę za rozpad swego małżeństwa. Zaprzeczał nawet temu, że traktował Jane obelżywie. Dziś jednak jego bronią jest słowo pisane, zastępujące dawne hałaśliwe tyrady, których, jak mi powiedziała, musiała wysłuchiwać jako dziecko. Zapytałam Janę, ile z tego powiedziała Bradowi. Chyba niewiele - po prostu powiedziałam mu, że nie chcę oglądać mego ojca i żeby przestał wreszcie zrzędzić na ten temat. Ale tak trudno zagłębić się w całą brzydotę, nawet jeśli miałoby to przynieść ulgę... "A więc", spytałam miękko, "w jaki sposób na podstawie kilku zaledwie kresek miał sobie stworzyć cały obraz i dać ci oparcie, którego potrzebujesz?". Spojrzałam na Brada, który najwyraźniej był wstrząśnięty. W tej chwili wrócił do siebie. "Tak mi przykro, Jana", powiedział. "Zajmę się tym. Powiem mu bez ogródek, że ma przestać cię molestować, a jeśli nie przestanie, podejmiemy wszelkie możliwe kroki przewidziane prawem". Zaborcy, podobnie jak wszyscy ludzie manipulujący innymi, często grają w grę "dziel i rządź". Jana jednak zachowała się tak, jakby liczyła, że mąż odgadnie, co dzieje się w jej głowie i jakimś cudem odtworzy cały obraz sytuacji na podstawie paru wskazówek. Nie znając jej osobistych doświadczeń, Brad nie wiedział, czego od niego oczekiwała, ona sama zaś ociągała się z wyjaśnieniami. Za to była spięta i popadała w przygnębienie. Kiedy 66 jednak karty zostały wyłożone na stół, plany Douga, by przeciągnąć Brada na swoją stronę, nie powiodły się. Natomiast Jana zyskała sprzymierzeńca, którego potrzebowała. Od kryzysu do zaboru Niewiele jest spraw, które pobudzają równie silne moralne rozterki twego partnera, jak kryzys w życiu jego/jej rodziców. Na wiadomość o chorobie rodzica wszyscy reagujemy zdenerwowaniem, podobnie jak na wieść o tym, że stracił kogoś bliskiego lub boryka się z jakimiś innymi przeciwnościami losu - i to naturalne, że takie sprawy wciągają nas. Natomiast nie są naturalne, czy wręcz chore są rodzicielskie oczekiwania, że ich osobisty kryzys upoważnia ich do wypełniania swymi problemami życie dorosłych dzieci również długo po tym, gdy kryzys został zażegnany. To właśnie w ten sposób kryzys niezauważalnie przeistacza się w zaborczość. Julia, blada, spięta kobieta w średnim wieku, z poobgryzanymi paznokciami i około dwudziestoma ponadprogramowymi kilogramami obciążającymi jej drobny kościec, powiedziała, że dzwoni do mnie, ponieważ jej mąż zagroził, że jeśli nie porozmawia z jakimś terapeutą o swojej zaborczej matce, to ją porzuci. Od czasu, gdy umarł mój ojciec, półtora roku temu, było prawdziwe piekło. Matka była tak zgnębiona, że wszyscy się o nią martwiliśmy. Nie jadła, nie mogła zasnąć bez leków, dlatego też na zmianę z siostrami troszczyłyśmy się o nią samą i załatwiałyśmy wszystkie jej finansowe i prawne sprawy, którym nie była ui stanie podołać. Przez jakiś czas wszystko było w porządku, jednakże z czasem mama zaczęła mówić, że tylko mnie może zaufać i powierzyć swoje interesy. Zaczęła się sprzeczać z moimi ^astrami, a następnie chciała, abym poświęcała jej coraz więcej czasu. Minął już ponad rok, a ja ciągle jestem u niej co dzień. Moje siostry mówią, że zwariowałam - mama może sobie pozwolić na wynajęcie prawników, księgowych, kogoś do opieki nad domem - ale ja czuję, że ona przez lata robiła dla mnie o i że to bliscy powinni się zajmować bliskimi. Doszło do tego, Susan, że czuję się kompletnym wrakiem. Mój mąż mnie nienawidzi, moje dzieci czują się zaniedbane, a nawet ma, myśli, że nie spędzam z nią dość czasu. Jedyne, co mi daje trochej pociechy, to jedzenie. Mąż Julii, Al, pośrednik ubezpieczeniowy niskiego wzrostu, o kręconych włosach, był zadowolony, że może wziąć udział we wspólnej sesji. Był wyraźnie nerwowy i zasmucony. Nie rozumiem, jak taka bystra i pełna życia kobieta jak Molly, mogła zmienić się w osobę, która zachowuje się, jakby od kompletnego załamania uchronić ją mogła jedynie codzienna obecność Julii, jej bezustanna pomoc przy płaceniu rachunków i gotowaniu obiadów. Owszem, straciła męża. I naprawdę staram się współczuć teściowej. Wiem, że to było dla niej okropne, i bynajmniej nie lekceważę jej bólu. Ale przecież cierpienie nie zabiło jej komórek mózgowych. Jest tą samą osobą. Ale teraz przywykła wysługiwać się Julią, no i, oczywiście, nie ma zamiaru z tego rezygnować. Zatrudniamy ludzi do domu, a ona ich zwalnia. Wykorzystuje nas, a Julia nie chce tego przyjąć do wiadomości. Zapytałam Ala, jak to całe zamieszanie wpływa na ich małżeństwo. Kiedy mówię, że najwyższa pora, aby jej matka stanęła z powrotem na nogach, Julia patrzy na mnie, jakbym był co najmniej seryjnym mordercą. Ja jednak doszedłem już do tego, że gotów jestem wyrwać żonie słuchawkę z ręki i wrzasnąć: "Nie, do cholery, Julia nie przyjdzie!". No przecież to zaczyna być- nie, to już jest - kompletna paranoja. Całe nasze dotychczasowe życie legło w gruzach - wszystko, co lubiliśmy robić razem zostało odłożone na kiedyś, ponieważ "ktoś musi zająć się Mamusią". To już półtora roku. A Mamusia nadal nie zamierza zwrócić się do lekarza o pomoc w leczeniu jej depresji. Wzbrania się przed wszelkimi zajęciami, które proponujemy. Twierdzi stanowczo, że bez Julii umrze. W tym momencie Al rozpłakał się. "Nie mam już ani żony, ani towarzyszki życia, ani przyjaciółki - to doprowadza mnie do rozpaczy". Al miał absolutną słuszność, mówiąc, że Molly powinna była już wziąć się w garść. Jego postawa nie brała się ani z gruboskórności, ani z braku serca. Molly była fizycznie zdrowa, miał3 dość pieniędzy, by wynająć osobę do towarzystwa lub pomoc na stałe. Mogła spróbować zacząć nowe życie, jak miliony innych owdowiałych ludzi. Jednakże fakt, że nie chciała się leczyć z depresji i obstawała przy tym, że nikt nie może się nią opiekować poza Julią, zdawał się dostarczać jej czegoś w rodzaju kontroli. Molly potrzebowała fachowej pomocy, której nie mógł jej udzielić nikt z rodziny. Byłam ciekawa, dlaczego Julia nie była w stanie wpłynąć na zachowania matki. Jej odpowiedź raczej mnie nie zaskoczyła: Po prostu kiedy mówię jej, że nie mogę przyjść lub sugeruję, by zobaczyła się z kimś ze starych przyjaciół, czuję się okropnie nie w porządku. Tak więc robię, co ona chce - nie mogę pozwolić, by była jeszcze bardziej nieszczęśliwa, niż jest. Ale wiem, że tak już długo nie dam rady - właśnie dlatego tu jesteśmy. Będę wdzięczna za, wszelką radę, jakiej może nam pani udzielić. Kiedy teściowie ślą wyraźne SOS do twego partnera, podkreślając, że właśnie on czy ona są ostatnią deską ratunku chroniącą ich przed załamaniem i chorobą, a nawet śmiercią, każdy rodzinny kryzys może się łatwo przerodzić w zaborczość. Oczywiście nie sugerowałam, że Julia i Al powinni się wyzbyć swej opiekuńczości czy wrażliwości. Jednakże często jest tak, że kiedy stajemy się jedynymi opiekunami lub towarzyszami rodzica potrzebującego wsparcia, jego zdolność do wyjścia z fizycznego lub psychicznego kryzysu maleje. To zaś z kolei może zachwiać nawet najlepszym małżeństwem. W dalszym ciągu tej książki zobaczysz, w jaki sposób Julia i Al zdołali odzyskać wspólne życie, a jednocześnie znaleźć sposób dla Molly na odbicie się od dna, na którym osiadła. Zasugeruję ci też kilka praktycznych i skutecznych metod, za pomocą których możesz pomóc rodzicom, którzy nie potrafią się obyć bez pomocy, bowiem naprawdę borykają się z dojmującym uczuciem bezradności. Zaciskanie obroży Teściowie-zaborcy potrafią zmienić więzy miłości w krótką SI*»ycz, trzymając ciebie i twego partnera tak blisko, że nie możecie się ruszyć. Potrzebują twego partnera oraz, na zasadzie 69 68 4. Nadzorcy przedłużenia, również i ciebie. Chcą ciebie. Bez ciebie ich życie nie jest pełne lub nie jest dobre. Zmuszają cię, byś poświęcał im bezzasadnie dużo czasu i uwagi, choć żądania te mogą być ukryte pod pięknym płaszczykiem przywiązania. Najbardziej zaborczy teściowie lekceważą nawet wyraźne próby opanowania ich ekspansji i twoje żądania zmiany postępowania. Za pomocą manipulacji i wyolbrzymiania roli, jaką odgrywają w twoim życiu, zakłócają ci normalne funkcjonowanie. A jeśli im na to pozwolisz, zacisną obrożę tak mocno, że z twego małżeństwa ujdzie resztka życia. . . . , Nie pozwalają nam żyć naszym życiem. L : - . ;,. Dlaczego nie mogą pilnować własnego nosa? Czemu nie traktują nas jak dorosłych? •••••• Witamy w niezbyt wspaniałym świecie stworzonym przez nadzorców! W strukturze rodzinnej, którą budują na długo przed twoim pojawieniem się na scenie, nadzorcy trzymają wszystko silną ręką i wcale nie mają zamiaru popuścić cugli, gdy pojawiasz się na horyzoncie. Są na samym szczycie rodzinnej drabiny społecznej i mają zamiar utrzymać swój status, a to oznacza, że ich dorosłe dzieci powinny zachować dotychczasową zależność od nich. Na równość i niezależność, naturalne kamienie milowe potrzebne w życiu każdego z nas, nie ma w planach nadzorców miejsca. W sprawach dużych i małych pokazują twemu partnerowi, że nie ma ani charakteru, ani środków, by przetrwać poza obrębem ich orbity. Krytycy, których spotkałeś w poprzednich rozdziałach, dają odczuć swą wyższość tobie. Głównym celem nadzorców jest natomiast twój partner - ich dziecko. U podłoża postępowania takich rodziców zawsze leży przesłanie: "Jesteś samolubny, to ci się nie uda, nie możesz i nie będziesz tego r°bił sam", co w rezultacie sprowadza się do stwierdzenia: »Muszę więc przeżyć twoje życie za ciebie". 71 Program nadzorców wydaje się dosyć dotkliwy, jednakże większość, a przynajmniej wielu z nich nie dokonuje zimnych kalkulacji, jak zmienić twoje życie w koszmar. Chcą jednak mieć poczucie porządku, satysfakcji i dominacji, które osiągają wywyższając się wobec własnych dzieci. Uważają, że właśnie tak być powinno. Kiedy coś wybije ich z tego stanu równowagi, niemal -automatycznie podejmują działania przywracające im kontrolę -uciekają się do jawnych gróźb, robią awantury, odmawiają miłości, pieniędzy lub akceptacji. Mają też w zanadrzu wiele trudniejszych do rozszyfrowania manipulacji i sugestii służących do wywołania u ciebie poczucia winy. Bez trudu wynajdują najskuteczniejszą taktykę. Ponadto teściowie-nadzorcy są niemal zawsze rodzicami-nadzorcami, tak więc mają za sobą długą praktykę. Marsz Mendelssona sygnałem do ataku Jedną z pierwszych okazji, gdy nadzorcy wypróbują swą zdoPJ ność do zmuszenia cię do uległości, będzie prawdopodobnie twój wielki dzień - dzień ślubu. Sara, wysoka, trzydziestojednoletnia rudowłosa asystentka medyczna, umówiła się ze mną na wizytę, ponieważ - jak sama powiedziała - "Chciałabym się dowiedzieć, czy moje małżeństwo jeszcze można uratować". Sara powiedziała mi, że uwikłała się w przepychankę z teściową już na samym początku, kiedy to okazało się, że ona i jej przyszły małżonek, Devon, mają zupełnie inne - niż Claire, matka Devona - wyobrażenie o tym, jak ma wyglądać ślub. Oboje pracujemy długo, a jego rodzice byli w trakcie naprawdę koszmarnego rozwodu. Moi rodzice mieszkają w Europie, więc kiedy przyszło do "no więc, kogo zapraszamy", stwierdziliśmy, że chcemy mieć naprawdę cichą, bardzo kameralną uroczystość w towarzystwie najbliższej rodziny i szóstki przyjaciół. Naszą decyzję dotyczącą wesela Claire potraktowała jak osobistą zniewagę. Mieszka w Kolorado, zaczęła nas więc bombardować telefonami - w sumie była gorsza dla Devona niż dla mnie. On zaś nigdy sobie z nią dobrze nie radził, a to, oczywiście, doprowadzało mnie do szału. Mówiła mu rzeczy w rodzaju: "Jak możesz zmienić to, c° powinno być najszczęśliwszym dniem mojego życia, w policzek? Co wiArn. powiedzieć reszcie rodziny? Czy się nas wstydzisz? Chcesz wszystkim zepsuć radość?". Potem powiedziała mu, że jest takim samym dziwakiem jak dotychczas i że będzie tego żałował do końca życia. Posunęła się nawet do tego, że namówiła ich pastora, by zadzwonił do Devona i powiedział mu, jaki ból sprawia swej matce i jak wiele dla niej znaczy to, byśmy mieli "prawdzi-uy" ślub. No i oczywiście przypomniał nam też, jaka Claire jest szczodra, oferując się wszystko urządzić na własny koszt. Czy ona sobie w ogóle nie zdawała sprawy z tego, że nam wszystko psuje? W sposób typowy dla nadzorców, Claire znacznie bardziej skoncentrowała się na swych własnych zachciankach niż na tym, czego pragnęli inni. Nic dziwnego, że Sara czuła się zmartwiona i zdezorientowana, zastanawiając się, do czego jeszcze może się posunąć jej przyszła teściowa, aby osiągnąć swój cel. Te pierwsze sygnały posiały w sercu Sary ziarno niepokoju. Kiedy zobaczyła, jak ataki Claire wpływały na Devona, zaczęła się zastanawiać, na ile jest on w stanie obronić ją samą. Wszystko to wywarło na Devona zły wpływ. Zrobił się nerwowy i wyraźnie widziałam, że zaczyna w siebie wątpić. Zaczął mówić rzeczy typu: "Czy jesteś pewna, że nie będziemy żałować, że zrezygnowaliśmy z dużego przyjęcia?". Zupełnie, jakby nigdy mi nie mówił, że nie chce wystawnego i hucznego wesela. Nie do wiary, jak Claire go zaszczuta. Wiem, że wiele w życiu przeszła, i ja zjawiłam się wtedy, gdy Devon był dla niej prawdziwą podporą. On i ja byliśmy ze sobą bardzo blisko, dlatego cierpiałam, patrząc, przez jakie bagno musi brnąć. Podskakiwał na każdy dźwięk telefonu. Wiedząc, że będzie musiał znosić jej gniew, który, jak myślę, nadal go przeraża, zrobił się bardzo niepewny. l o napięcie odbijało się na naszym związku. Kilka razy Devon zachwiał się w swym postanowieniu i powiedział, że może powinniśmy dać jej "taki ślub, jakiego chce". Kosztowało mnie wiele wysiłku, by trzymać się swojego planu. Przypomniałam Devonowi, przecież Claire miała swój ślub - a to jest nasz ślub - na wypadek, gdyby tego nie zauważył. Ale on po prostu nie mógł jej Powiedzieć: "My to chcemy urządzić właśnie tak". 72 73 Claire przechodziła wówczas trudny rozwód i niewątpliwie była zdenerwowana i wytrącona z równowagi. Gdyby zdołała raz jeszcze zmusić Devona do kapitulacji i przystania na huczne wesele, mogłaby na jakiś czas odłożyć myśl o tym, że syn nie potrzebuje jej już tak bardzo i nadal poczuwać się do konieczności organizowania mu życia. Miała prawo czuć się zasmucona planami Devona i Sary, a także otwarcie wyrażać swoje rozczarowanie. Nie miała jednak żadnego prawa ani do wszczynania zaciekłej kampanii w celu przełamania oporu młodych ludzi, ani do sabotowania ich planów. Z drugiej zaś strony Sara i Devon powinni być w stanie zdecydowanie oprzeć się jego matce. Problem w tym, że Devon i Claire przywykli od dawna do nadzoru i kapitulacji. Claire wierzyła, że Devon podda się znów jej woli, tale jak wielokrotnie już bywało w przeszłości, oraz że zrobi wszystko, aby uniknąć przeciwstawienia się jej atakom. Natomiast, niestety, Sara wykazała się brakiem realizmu, wierząc, że Devon uwolni się z wędzidła, do którego nawykł przez całe życie, i natychmiast zmierzy się z matką. Choć więc narzeczeni postawili na swoim i mieli wesele takie, o jakim marzyli, Devon miał z powodu tego, co zrobili ogromne wyrzuty sumienia. Pamiętaj: jeśli masz teściów-nad-zorców, za lojalność w stosunku do ciebie twój partner będzie musiał drogo zapłacić. Nadzór nie rozróżnia płci Stereotypowy obraz nadzorującej, wtrącającej się do wszystkiego teściowej stał się standardową pożywką dla komików i dla dyskusji w mediach oraz sztandarowym pytaniem w rubrykach poradnikowych pism dla kobiet. Jednakże wcale nie oznacza to, że na terroryzowanie, knowania i wywoływanie poczucia winy w celu przeprowadzenia swej woli mają mono poi teściowe. Dawid, sympatyczny dwudziestosiedmioletni muzyk graJ3 cy w miejskiej orkiestrze symfonicznej, był wyraźnie zdenerw wany, gdy opowiadał mi o presji, jaką jego teść, Norm 74 znany anestezjolog, wywiera na swą córkę Shelley, pracownicę dużej firmy prawniczej. Jak w przypadku Sary i Devona, presja ujawniła się głośno i wyraźnie, kiedy przyszło do planowania ślubu. Rodzice Shelley są praktykującymi katolikami, ale ona sama nie była w kościele już od lat i bardzo się interesuje religiami Wschodu. Ja pochodzę z długiej linii nieortodoksyjnych żydów. Ustaliliśmy z Shelley, że skoro żadne z nas właściwie nie należy do żadnego kościoła, zapoznamy nasze dzieci z różnymi poglądami religijnymi - dla nas samych najlepszą religią jest bycie dobrym człowiekiem. Chcieliśmy się pobrać w pewnym naprawdę uroczym małym hotelu nad oceanem, ale Norman mial inny pomyśl. Skończyliśmy przy ołtarzu, ponieważ zatruł nam życie i uległem, gdyż nie chciałem być tym złym facetem. W rezultacie czuję się jak szmata, zwłaszcza że tego, co przeżywają moi rodzice, w ogóle nikt nie brał pod uwagę. Jak odkrył David, teść może być prawdziwym ekspertem w dziedzinie rodzinnego nadzoru. Norman urabiał Shelley, argumentując, że skoro sprawy religii są jej obojętne, powinna przynajmniej zapewnić mu spokój i miłą świadomość, że miała katolicki ślub. Wiedział, że jeśli chodzi o naciskanie na Dawida, żeby zmienił swe plany, może na nią liczyć. Teściowie-nadzorcy regularnie próbują tobą sterować i lekceważyć twoje życiowe decyzje. Czasami sprawa nie należy do ważnych i możesz przystać na żądania teściów bez większego uszczerbku. Jednakże w przypadku Dawida kapitulacja w kwestii tak ważnej jak preferencje religijne naprawdę dotknęła jego najgłębszych przekonań i naruszyła spójność jego osobowości. Nadzorujący teściowie, tacy jak Claire i Norman, mają ardzo wyrobione zdanie na temat tego, jak powinno się toczyć ycie. Kiedy te poglądy ścierają się z twoimi, wesele staje się obitnym, symbolicznym wyzwaniem rzuconym ich autoryte- °7t' rezultacie ° wiele za często wesela zmieniają się w pole wt>Jv! emanuJ^ce napi?ciem i złością, które muszą wywrzeć Z\ĄA na Życie nowozeńców. I, jak doświadczył tego David, kto •V~1.oc^ tu ° c°ś ° wiele ważniejszego niż decyzja, z usług reJ kwiaciarni lub restauracji skorzystać. Nieustająca ofensywa Namówiwszy córkę i zięcia do zmiany decyzji dotyczącej ślubu, Norman znalazł się na dobrej pozycji do nasilenia swej taktyki nadzorczej. Kiedy Dawidowi i Shelley urodziło się pierwsze dziecko, Norman uczynił z dziecka ognisko swej kampanii, tak by mógł z czasem wpoić mu swoje wartości i poglądy. Zdenerwowanie Dawida osiągnęło apogeum, kiedy Norman zaczął namawiać Shelley, by ochrzcili noworodka. Prześladował Shelley jeszcze kiedy była w ciąży. Po pierwsze, chciał, by chodziła do zaprzyjaźnionego z nim położnika, którego ona nie lubi. Następnie chciał, abyśmy nazwali dziecko imieniem jego zmarłego brata... Wszystko to jednak blednie w obliczu nacisku, jaki wywiera, aby doprowadzić do ochrzczenia dziecka. Tłamsi ją nieustannym przypominaniem, jak bliscy zawsze sobie byli, i jak dużo dla niej zrobił. Wypomina jej, że nie chciała pójść do szkoły, którą wybrał, a to przywiodło ją do punktu, w którym jest dzisiaj. Ciągle jej powtarza, jaka jest młoda i że nie powinna podejmować pochopnych decyzji, których kiedyś będzie żałować. Jest przecież od niej starszy i ma o wiele więcej doświadczenia, i tak dalej... Kiedy Shelley ośmiela się mu sprzeciwić, wychodzi z siebie i zaczyna krzyczeć, że jest niewdzięcznicą i że być może będzie po prostu musiał poczynić pewne zmiany w testamencie. Nie może znieść, gdy Shelley próbuje podjąć jakąś decyzję samodzielnie. Myślę, że gdyby mógł, toby za nią oddychał. Kiedy się patrzy, jak teściowie nieustannie próbują powstrzymać twego partnera od dorośnięcia, trudno nie stracić równowagi psychicznej. Słowami i czynami Norman dowodził Shelley jasno, że może sobie być mężatką i nawet profesjonalistką w swym zawodzie, ale tak naprawdę wiadomo, że w ogóle nie jest w stanie podejmować rozsądnych decyzji - w żadnej sprawie. A już na pewno nie w kwestiach, w których on sam miał odmienne zdanie. Jego krytyczne uwagi na temat jej możliwości, wraz ze złością i zawoalowanymi groźbami wystarczyły, by zmusić Shelley do rejterady: Dziś mówi, że właściwie nie ma to dla niej takiego znaczenia - no więc ochrzcijmy Stevena i zróbmy ojcu przyjemność. i° 76 z kolei powoduje rozłam między nami. Nikt nie dba o to, co ja czuję, w co wierzę. Sądziłem, że jasno ustaliliśmy, w jaki sposób będziemy wychowywać nasze dzieci. Tym razem nie mam zamiaru się poddać! Jak ona może bagatelizować sprawę tak ważną tylko dldtego, że nie umie postawić się ojcu i powiedzieć "nie"? Dawidowi, osobie z zewnątrz, wszystko wydaje się stosunkowo łatwe. Po prostu trzeba powiedzieć Normanowi coś w rodzaju: "Szanuję twoje przekonania i będę wdzięczny, jeśli ty również będziesz szanował nasze. Wiem, że to dla ciebie trudne, ale nie masz innej rady, jak pogodzić się z tym, że wychowamy nasze dziecko w sposób, który uznamy za najlepszy". I przy innym teściu i innym partnerze takie postawienie sprawy stałoby się rozsądną podstawą do ustanowienia właściwych granic. Być może nie obyłoby się bez dyskusji, jakiejś dojrzałej wymiany uwag na temat wzajemnych rozczarowań i żalów, ale w końcu temat zostałby zamknięty. Ale nie przy nadzorujących rodzicach i wciąż ulegającym partnerze! Nawet w czasie kłótni o wesele David nie zdawał sobie sprawy z władzy, jaką Norman ma nad Shelley. W pełni ujawnił to dopiero konflikt w sprawie chrzcin. Był zdziwiony, jak to możliwe, by postępowanie Shelley na łonie rodziny tak bardzo różniło się od jej normalnego zachowania. Oto jest ta niesamowita kobieta, którą nie tylko kocham, ale naprawdę szanuję i podziwiam. Słyszałem, jak rozmawia przez telefon ze swoim szefem; naprawdę potrafi zadbać o swoje interesy i skutecznie radzić sobie z niemal każdym, również ze mną. Ale kiedy chodzi o jakikolwiek konflikt z ojcem, zmienia się w galaretę. David zakochał się w Shelley jako dojrzałej i pewnej siebie kobiecie, dlatego nie dowierzał własnym oczom, widząc, jak całą swą asertywność zostawia na progu domu swego ojca. I odobnie jak wiele innych dzieci nadopiekuńczych rodziców, ohelley funkcjonowała znakomicie w świecie zewnętrznym, gdzie wzajemne stosunki nie były oparte na całej masie narasta-J3cych przez lata oczekiwań, żądań i osądów, które towarzyszyły JeJ stosunkom z rodzicami. Jednakże nigdy nie wykształciła się niej w pełni samodzielna i niezależna osobowość, szczegól-le jeśli chodzi o stosunek do ojca. Uwikłana w konflikt mięty lojalnością wobec ojca i wobec męża, Shelley często wy- 77 bierała osobę, z którą łączyła ją dłuższa wspólna historia, choć wywierało to negatywny wpływ na jej małżeństwo. Jak zobaczysz w dalszym ciągu tego rozdziału, zrobienie przykrości nowemu członkowi rodziny jest często o wiele mniej przerażające (i niosące mniejsze poczucie winy) niż rozmowa z rodzi-cem-nadzorcą. Z informacji, jakie przekazał mi Dawid, wynikało w sposób oczywisty, że aby móc podejmować samodzielne decyzje i uniezależnić się od Normana, Shelley będzie musiała stoczyć poważna bitwę. Teściowie nieprzejawiający skłonności do nadopie-kuńczości są w stanie: • otwarcie przedyskutować z tobą i twym partnerem każdy rodzący się problem, • negocjować warunki lub dobijać targu, • wypracować taki sposób rozwiązania problemu, który nie prowadzi do wygranej jednej ze stron i przegranej drugiej. Jednakże Norman nie potrafił się na to zdobyć. Kiedy jego córka wyszła za mąż, odebrał to jako katastrofalne zachwianie się jego pozycji i wyzucie z dotychczasowej tożsamości. A ludzie pozbawieni czegoś, co sobie cenią, gotowi są walczyć desperacko o odzyskanie straty. Gdyby, odgradzając Shelley od jej własnego rozumu i intelektu, Norman zdołał podkopać jej pewność siebie oraz jej samoświadomość jako dorosłej kobiety, wówczas być może okres jej zależności i posłuszeństwa wobec niego jeszcze trochę by się przedłużył, a to wystarczyłoby, aby on sam poczuł się o wiele bardziej władczy i potrzebny. Dać odczuć, kto tu rządzi Zawsze wydawało mi się ciekawe to, że rodzice o charakterze nadzorców starają się zatrudniać swoje dzieci lub ich partnerów w rodzinnych przedsiębiorstwach. Mają w ten sposób możliwość nadzorowania nie tylko osobistego życia małżeństwa, ale również poborów małżonków. Nawet w najlepszych przypad- 78 kach nie da się ominąć ryzyka wynikającego z uzależnienia stosunku pracy. Równowaga sił ulega poważnemu zachwianiu i pomimo finansowych korzyści, czy pozornego bezpieczeństwa, które stają się twoim udziałem, cena, jaką musisz w końcu zapłacić, jest ogromna. Mara jest dwudziestosiedmioletnią tancerką z długimi czarnymi włosami związanymi w koński ogon. Jej świeżo poślubiony małżonek, Rób, pracuje wraz z ojcem, Jackiem, i jednym z wujów w ich własnym biurze księgowym. Mara powiedziała mi, że Jack nieustannie krzyczy na Roba, i to w obecności innych pracowników, i chyba uwielbia, gdy syn czuje się niepewnie. Kiedyś obiecano Robowi, że firma przejdzie na niego. Mara jednak bardziej martwi się teraźniejszością. Przyszła do mnie kompletnie wytrącona z równowagi i zła na to, w jaki sposób Jack postąpił w sprawie podróży do Europy, którą ona i Rób planowali już od ponad roku: Jeśli rzeczy będą się toczyć dotychczasowym torem, nie wiem, czy naszemu małżeństwu uda się przetrwać. Rób żyje w ustawicznym strachu, że zawiedzie ojca. Tydzień temu, kiedy wszystko było gotowe do podróży, Jack powiedział nam nagle, że nie możemy wyjechać. "Nie mogę uwierzyć, że w ogóle pomyślałeś o wzięciu wolnego w okresie takim, jak ten", mówi. " Wiesz, że jednego z naszych najważniejszych klientów czeka kontrola ksiąg, a ty jesteś w tyle z wpisami, jak zresztą zawsze". Kiedy Rób zaprzeczył, jego ojciec powiedział: "Eądźże dorosły choć raz w życiu! Masz wobec mnie obowiązki - tu jest twoje miejsce, a nie w Europie, po której tylko będziesz się kręcił jak idiota, szastając pieniądzmi na lewo i prawo!". To były kompletne bzdury! Po pierwsze kontrola była jak najbardziej rutynowa i obaj, tak ojciec, jak wujek, mogli się nią bez problemu zająć. Po drugie, wiedzieli, że mamy już bilety i rezerwacje. Ale Rób nawet nie był zły. Powiedział, że nie będzie miał żadnej przyjemności z wyjazdu, jeśli będzie wiedział, że jego ojciec się martwi, więc - oczywiście -w$zystko odwołaliśmy. W pierwszej chwili byłam kompletnie zała-mana, ale teraz jestem wściekła. Za kogo właściwie wyszłam? Jeśli ta-k już ma być zawsze, to nie chcę mieć z nim do czynienia! Zaiste, sposób, w jaki terminy ustalone przez małżonków zbiegły się z planami Jacka, był zadziwiający. Jednakże jeszcze 79 bardziej zastanawiało, dlaczego Rób pracował w miejscu, w którym traktowano go jak idiotę, i w firmie, której wpływ rujnował jego małżeństwo. Oczywiście, być może kiedyś przejmie przedsiębiorstwo, ale ile zachowa do tego czasu szacunku dla samego siebie? Nadzieja, która popychała go do uległości, była niemal bezpodstawna. Rodzice-nadzorcy, którzy mają zwyczaj machać swym dzieciom marchewką zawieszoną na końcu kija, co ma uczynić znośną sytuację w rzeczywistości zupełnie nie do zaakceptowania, często w ostatniej chwili wymigują się od dania nagrody. Poznałam wielu ludzi obiecujących członkom swej rodziny prawdziwe góry złota za posłuszeństwo. Jednakże po latach, kiedy zwierzchnik-nadzorca umiera lub przechodzi na emeryturę, jego dorosły potomek stwierdza ze zgrozą, że z nagrody nici. Nie dano mu nic z tego, co miał przyobiecane. Jego jedynym prawdziwym spadkiem staje się wątpliwe poczucie własnej wartości, nadwerężone wskutek wieloletniego zgadzania się na złe traktowanie. Mara powiedziała, że ma już dość patrzenia na poniżanie męża. Spytałam, jak odreagowuje swój gniew. Zawahała się przez chwilę, po czym ukryła twarz w dłoniach, jakby się czegoś bardzo wstydziła: Wyżywam się na nim, oczywiście. Mówię mu, że jest słaby i neurotyczny. No i... piję,... co naprawdę mnie przeraża. Mój ojciec był alkoholikiem i przysięgłam sobie, że nigdy nie pójdę w jego ślady. Jestem taka samotna - Rób pracuje do późna, a kiedy wraca do domu, jest wykończony... Od tygodni się nie kochaliśmy... Dobre pytanie, zła odpowiedź Małżeństwo pozostające pod wpływem nadzorujących teściów to pewny grunt dla gniewu, żalów i, często, wzgardy. Wypełnia cię żal do ludzi, którzy zdają się w swoich rękach trzymać całą władzę. Pociągają sznurki i nie chcą ci pozwolić żyć twoim własnym życiem. Co więcej, podobnie jak Mara, stajesz się coraz bardziej wściekły, że twój partner nie jest w stanie ani wyrwać się z tej najwyraźniej niezdrowej sytuacji, ani uchronić przed nią ciebie. A jakby to jeszcze nie było dość, by zniszczyć każde małżeństwo możesz jeszcze dodać do tej listy gniew swego partnera na ciebie za to, że wypominasz mu rzeczy, których już i tak się wstydzi. To może wywołać poczucie bezsilności i przytłoczenia. Nic dziwnego, że "obiekty" zainteresowania teściów-nadzorców tak często dają za wygraną. Poprosiłam Marę, by podniosła głowę i spojrzała na mnie. Powiedziałam jej, że gniew z powodu zachowania niezwykle wymagającego teścia jest w pełni zrozumiały. Wiedziałam, że nie ma najmniejszego pojęcia, jak postąpić, by sytuację poprawić. Zamiast tego popada w depresję i wściekłość, pije - w zachowania, które nie rozwiązują problemu, a nawet gwarantują pogorszenie sytuacji i umocnienie pozycji Jacka. Razem mogłyśmy znaleźć o wiele lepszy sposób radzenia sobie z frustracją i przywrócić jej małżeństwu zdrowe podstawy. Ich pieniądze, twoje życie W przypadku teściów-nadzorców, pieniądze i akceptacja są ściśle powiązane. Często to, czy oferują, czy cofają swe wsparcie finansowe, jest reakcją na decyzje, które podejmujesz. Zwykle też tacy teściowie komentują to, jak dobrze spełniasz ich oczekiwania. Jak widziałeś w przypadku Mary i Roba, mogą oferować wielkie korzyści materialne, ale tylko wtedy, gdy ty i twój partner robicie to, czego oni chcą. Teściowa Sary, Claire, używała pieniędzy do reanimacji struktury rodzinnej, która już dawno przestała istnieć: Matka Devona robi z nim, co chce - nie wywołując w nim poczucia winy, ale posługując się pieniędzmi. Zajmuje się tym, co może stanowić dla nas problem - a więc kwestiami finansowymi, i eliminuje wszystkie powody, dla których nie moglibyśmy do niej przyjść w odwiedziny. Kupuje bilety samolotowe, tak że właściwie nie bardzo mamy wybór. Jest bardzo szczodra, ale wiąże się to zawsze z jakimiś ograniczeniami - czy raczej niewolą. Teraz chce nam kupić dom, ale tylko w Kolorado, gdzie sama mieszka. L owtarza ciągle: " Czyż nie byłoby wam miło pobudować się tutaj? ^zy nie byłoby cudownie, gdybyśmy wszyscy mieszkali w tym mieście? Widziałam któregoś dnia śliczną działkę, byłaby 81 80 w sam raz dla was". Ale my nie chcemy mieszkać w Kolorado. Nasze życie jest związane z Los Angeles. Devon zapytał ją, czy mogłaby nam dać lub pożyczyć pieniądze na kupienie domu w Kalifornii, a ona odmówiła, mówiąc, że w Kalifornu domy są o wiele za drogie. Przekaz ze strony Claire był jasny: "Zróbcie to tak, jak ja chcę, a wtedy dostaniecie pieniądze. Jeśli postąpicie po swojemu, nici z pieniędzy. Próby Claire, by nadzorować za pomocą pieniędzy, były oczywiście o wiele mniej szkodliwe niż postępowanie Jacka, ale ona również próbowała obrócić sznurki swej sakiewki w pępowinę. Podbijanie bębenka Z chwilą, gdy nadzorcy zauważają, że ich próby idą na marne, zaczynają wzmacniać swe obietnice groźbami wydziedziczenia czy innych kar pieniężnych, które spadną na was, jeśli twój partner się nie dostosuje. Stefania, czterdziestopięcioletnia redaktorka programu lokalnej telewizji, złączyła się z Andym, znanym reporterem z tej samej stacji, wnosząc w to stadło coś, co jej teściowie uznali za bagaż nie do zaakceptowania. Stefania miała za sobą dwa małżeństwa i dwa rozwody, a kobieta z takimi doświadczeniami naprawdę nie była osobą, o jakiej marzyli dla swego syna. Andy opisał swych rodziców jako niezwykle sztywnych i powiedział, że kiedy oznajmił im, iż ma zamiar się ożenić ze Stefanią, nie posiadali się z oburzenia, robiąc wszystko, co tylko mogli, aby mu to wyperswadować: Przed ślubem zupełnie ich opętało. Andy spędzał u mnie dużo czasu, a oni dzwonili po trzy, cztery razy w nocy, by sprawdzić, co robi. Kiedy stwierdzili, że nie zmieni zdania pod ich wpływem, zagrozili mu, że jeśli mnie poślubi, przestanie być członkiem ich rodziny, a oni pozbawią go jego części spadku. No i, oczywiście, nie omieszkali napomknąć, jakie pieniądze to oznaczało. Przez chwilę zdawało się, że Andy nie zdoła oprzeć się tej presji, dlatego ciągle rozchodziliśmy się i schodziliśmy. Wreszcie powiedziałam mu, że nie mogę wyjść za kogoś, kto bez reszty pozwala sobą manipulować. A Andy dodał: Nie miałem pojęcia, czy naprawdę mają zamiar postąpić z testamentem tak, jak zapowiadali i, szczerze mówiąc, nie zależało mi na pieniądzach aż tak bardzo. Wiedziałem jednak, że muszą być ogromnie zaniepokojeni, skoro posuwają się do takich gróźb, a to, że są aż tak zmartwieni, wcale nie było mi obojętne. Wiedziałem, że czeka nas kilka poważnych przepraw z nimi, ale byłem w tej kobiecie tak zakochany, że od poślubienia jej nie mogło mnie powstrzymać nic. Kilka razy próbowałem zadowolić wszystkich. Zapewniałem mych rodziców, że pokochają Stefanię. Przekonywałem Stefanię, że rzeczy będą się miały lepiej, choć właściwie sam wcale w to nie wierzyłem. Groźby poważnych finansowych konsekwencji, jeśli się nie podporządkujecie, są jednym z najcięższych dział w arsenale teściów-nadzorców. Zwykle wygląda to tak: "Jeśli nie pójdziesz na medycynę, nie licz na spadek" albo "Jeśli nie pójdziesz na medycynę, nie licz na pomoc finansową". Jeśli chodzi o An-dy'ego, to jego rodzice czuli bardzo wyraźnie, że tracą kontrolę nad jego życiem i przyszłością, ponieważ ma zamiar pojąć za żonę kobietę, którą uważali za osobę o niskim morale. Gdyby próbował się im przeciwstawić, zemściliby się, a to, jak liczyli, stworzyłoby presję wystarczającą, by w końcu dał sobie spokój ze Stefanią. Powiedziałam Andy'emu, że nie mam żadnego sposobu, by przewidzieć, czy jego ojciec wprowadzi swe groźby w czyn. Widziałam zarówno takich rodziców, którzy spełniali swe groźby, jak i takich, którzy używali gróźb do terroryzowania swych dorosłych dzieci, ale w końcu rezygnowali z ich spełniania. Ale w tym przypadku nie miało to żadnego znaczenia. Warto się zastanowić, na jakie przyszłe katastrofy naraziłby się Andy, gdyby pozwolił, aby ojciec wybrał mu żonę? Pieniądze to więcej niż tylko waluta czy środek płatniczy umożliwiający robienie zakupów. Łączą je silne, symboliczne związki z miłością, zaufaniem, fachowością, akceptacją i, oczywiście, władzą. W rezultacie, nawet jeśli jesteś dobrze sytuowany, możesz się spodziewać, że twoi nadzorujący teściowie wyciągną argument w postaci pieniędzy - i użyją go do wywarcia wpływu na ciebie lub na twego partnera. 82 83 Wędzidło winy i zastraszenia Tommy zdołał na tyle poluzować więzy rodzinne, że ożenił się z Leslie. Wydaje się jednak, że zużył na to ostatnią resztkę niezależnej woli. W miarę upływu czasu zaczął się "nawracać", dając rodzicom szansę wzięcia odwetu. W jego dwudzieste piąte urodziny zadzwoniła do niego matka i płacząc, oznajmiła: "Jesteś naszym jedynym synem. Dziś są twoje urodziny, chcielibyśmy cię zobaczyć". Po czym dodała: " Tylko ciebie". Potem słuchawkę przejął ojciec. Powiedział mu, że jest niewdzięcznikiem, który nie szanuje matki, i że ma natychmiast do nich przyjechać. Tak więc Tommy powiedział, że musi być z rodzicami, choć'mieliśmyjuż plany na wieczór i Tommy czul się fatalnie, dlatego że musieliśmy je zmienić. Poszedł, a ja przepłakałam pół nocy. Rodzice Tommy'ego posłużyli się metodą kontroli nie tylko absurdalną, ale ponadto obraźliwą. Cóż jednak, na Boga, działo się z Tommym? Owszem, był bardzo młody, a poza tym dopiero od niedawna mieszkał z dala od rodziców. Jednakże zachowywał się jak kukiełka. Rodzice nadal pociągali za wszystkie sznurki, żyli jego życiem, a on sam zdawał się nie mieć nawet pojęcia, na czym właściwie polega małżeństwo. Dobrze znany scenariusz Ten rodzinny melodramat nie zaczął się z chwilą, gdy Tommy spotkał Leslie, lecz już wtedy, gdy Tommy był mały. Obserwując, jak matka popada w przygnębienie zawsze, kiedy on się oddala, a promienieje wtedy, gdy syn wraca, Tommy nabrał przekonania, że to on powinien dbać o jej dobre samopoczucie. No i, oczywiście, gdy nie spełniał tego zadania, pojawiał się jego ojciec-nadzorca i przywoływał go do porządku. Tak więc Tommy często rezygnował ze swoich zajęć i spotkań z przyjaciółmi, aby być z rodziną; również z poczucia obowiązku zaraz po skończeniu szkoły zatrudnił się w rodzinnej firmie. Marzył o akademii policyjnej, ale porzucił te plany, ponieważ matka nie chciała go spuścić z oka, a ojciec z dużą dozą okrucieństwa zasugerował, że i tak nie podołałby zadaniu. Dorosły Tommy nie był na tyle rozwinięty emocjonalnie, by zauważyć, że z chwilą założenia własnej rodziny powinien swą lojalność przenieść z matki na żonę. Jednak, jak to często bywa z dziećmi rodziców o charakterze nadzorców, przeniesienie takie wywołałoby w nim nieznośne poczucie winy i zdrady. Tak więc Tommy postępował zgodnie ze starym scenariuszem - był na każde zawołanie swych rodziców. A ten dobrze znany schemat ulegania i spełniania żądań rodziców wkrótce zaowocował zepchnięciem żony w cień. Przekonania, które wiążą • Wracając do Leslie: nie należy ona do osób biernych, a jednak pozwoliła się uwikłać w ten rodzinny dramat, który przypomina nieco groteskę. Zapytałam ją, czy próbowała kiedykolwiek przeciwstawić się tej sytuacji, która wyraźnie przyjęła obrót niekontrolowany. Powiedziałam Tommy'emu, że to musi się skończyć, ale on stanowił barierę odgradzającą mnie od teściów. Czułam więc, że nic nie poradzę. Wiem, że powinnam uciec, wiem, że większość ludzi nie żyje w ten sposób, ale byłam bardzo młoda i zakochana, a on zarabiał dobrze, pracując dla rodziców. Nie mogłam uwierzyć, że sytuacja się nie poprawi. Kiedy po raz pierwszy ujrzałam Tommy'ego i Leslie razem, wiele spraw się wyjaśniło. Czy Tommy prędzej zrobi przykrość Leslie niż rodzicom? Krótko mówiąc - tak. Dla niego, jak dla wielu innych ludzi opisanych w tej książce, przeciwstawienie się gigantom było nie do pomyślenia, nawet jeśli uległość krzyw dziła zarówno jego, jak partnerkę. Przez całe lata, powiedział mi, przyjmował rozkazy od ojca, który nie przegapił nigdy okazji, by podkreślić, jak bardzo Tommy zawiódł swą matkę, gdy go potrzebowała. Ojciec ostro krytykował najmniejszy nawet błąd syna. Pamiętaj, nadzorcy kontrolują poprzez suge rowanie swym dzieciom niekompetencji i niewłaściwego postę powania; chętnie też zapamiętują twoje potknięcia - czyli całą gamę postępków, które po prostu nie odpowiadają ich osobi stym preferencjom. . . ... 85 84 Tommy brał to wszystko do siebie i w dużej mierze nadal wierzył, że jego emocjonalne przetrwanie zależy od rodziców. Z tego zaś wynikało już jasno, że zasmucanie ich i sprawianie im przykrości będzie miało dla niego katastrofalne skutki. Jedynym dlań ratunkiem, sądził, jest oddać swoje życie w ich ręce. Nadzieja a nawyki Powiedziałam Leslie, że czeka już pięć lat na to, by miłość, rozsądek czy gniew w cudowny sposób zmieniły Tommy'ego w obrońcę żony, ale nie wydaje się, by mogło to nastąpić. Nigdy nie jest łatwo sprawić, by partner porzucił nadzieje, lęki i ślepą lojalność, które, z udziałem jego świadomości lub zupełnie od niej niezależnie, doprowadziły do uzależnienia od rodziców. To twoi teściowie dzierżą w dłoniach końcówki kabli wiodących do wszystkich czułych punktów twojego męża. Reakcje twojego partnera nie są racjonalne, wynikają z nieuświadomionych konfliktów i odruchów. Zanim Leslie zdecydowała się postawić krzyżyk na Tommym powiedziałam jej, że żadne z tych uwarunkowań nie przekreśla szans Tommy'ego na dokonanie zmian, zwłaszcza jeśli obie mu w tym pomożemy. I oczywiście było wiele rzeczy, które mogła zmienić, gdyby przejęła inicjatywę. Mogła nie do poznania zmienić - i faktycznie zmieniła - bieg rzeczy. Pojawiają się wnuki Jeśli przypuszczasz, że twoi teściowie mają ciągoty do nadzorowania, poczekaj aż przyjdą na świat twoje dzieci. Krytyczni teściowie będą kiwać głowami lub cmokać z dezaprobatą nad twoimi rodzicielskimi umiejętnościami, ale nadzorcy idą krok dalej - oni po prostu próbują podważyć twój autorytet. Kiedy teściowie, wprawieni w konkurowaniu z tobą o lojalność twego partnera, zostają dziadkami, wdają się natychmiast we współzawodnictwo z wami obojgiem o uwagę i uczucie waszych dzieci. Trudno byłoby opisać wszystkie sposoby podkopywania autorytetu rodziców, z jakimi się spotkałam, ale do najczęstszych należy ignorowanie ustanowionych przez nich zasad, porządków i sposobów zaprowadzania dyscypliny oraz zastępowanie ich własnymi. Teściowie mogą próbować decydować o wyborze szkoły, decydować o wychowaniu religijnym, jakie dziecko powinno odebrać, mogą nawet wpływać na to, co dziecko je i kiedy będzie oduczane od pieluszek. Jeśli masz teściów, którzy posługują się twoimi dziećmi do podnoszenia własnej wartości i podkreślania swej wyższości, wiesz dobrze, że ten właśnie sposób manifestowania się tendencji do kontrolowania może doprowadzać do szału. W rozdziale 2. poznałeś Karen i Cala. Ojciec Karen, Ray, starał się nie przeoczyć żadnej okazji, by poniżyć swego zięcia w imię bezinteresownej pomocy. Karen zawsze usprawiedliwiała tatę, a to napełniało Cala żalem. Cal opowiedział mi jednak kiedyś zdarzenie, które wreszcie odmieniło sposób, w jaki Karen interpretowała postępowanie ojca: Nasz syn, Derek, ma osiem lat i kiedyś bardzo chciał mieć pewną grę wideo. Zgodziliśmy się, ale pod warunkiem, że sobie na nią zarobi, ponieważ niedawno kupiliśmy mu nowy rower na urodziny. Znaleźliśmy mu kilka dodatkowych prac domowych i zgodziliśmy się płacić za ich wykonanie. Powiedzieliśmy mu, że gdy tylko uzbiera połowę, dołożymy się i dostanie tę swoją grę. Był zachwycony. Ale potem dziadek zabrał go na mecz baseballa i wrócili z grą wideo! No cóż, powiedzieliśmy teściom o umowie, jaką mieliśmy z Derekiem, ale wówczas Ray przedstawił wszystko tak, że wypadłem źle, a on mógł być bohaterem. Ray i Derek przeciw złym rodzicom. Oczywiście nie ma nic złego w rozpieszczaniu dziecka od czasu do czasu. Gdyby to był pierwszy przypadek wystąpienia Kaya przeciw życzeniom Karen i Cala, prawdopodobnie nie Miałby większego znaczenia. Jednakże była to część schematu Postępowania Raya w stosunku do Cala, schematu, który powstał jeszcze przed narodzeniem Dereka. Na szczęście z tego ^mi-dramatu wynikło też coś korzystnego: Uwierzysz czy nie, ale Karen była naprawdę wściekła na ojca. Siedzieliśmy Derekowi, że schowamy zabawkę do czasu, aż 86 87 uzbiera swoją część, a wtedy zaczęło się prawdziwe piekło. Wr~esz-cie Karen powiedziała swemu ojcu, że choć nie chce go pozbai*u>iać dobrych stosunków z wnukiem, to jednak nie życzy sobie, by tKakie rzeczy zdarzały się w przyszłości - po prostu przekroczył perwne granice. Boże, chciałbym, żeby już wcześniej była taka stanoicwcza w stosunku do niego, ale lepiej późno niż wcale. Przynajmsniej jesteśmy teraz w tym samym zespole. Swą chęć rywalizacji Ray pokazał już wcześniej, kiedy Cal budował biuro dla Karen; robił wtedy wszystko, co się dało-s by udowodnić, że zna się na tym lepiej. Rodzic dzierżący dHużą władzę ma trudności z odstąpieniem nawet małej jej cząastki, kiedy dziecko zakłada własną rodzinę. Władczy dziadkcywie, którzy brutalnie depczą twoje życzenia i zasady, mogą dogpro-wadzić do szału. Może być ci trudno też trzymać się ustalomych granic, nie sprawiając wrażenia osoby gruboskórnej, zwłasrzcza gdy twoi teściowie wydają się tak szczodrzy i serdeczni. Ray mógł uniknąć konfliktu, gdyby omówił sytuację z cóórką i zięciem i zapytał, czy byłoby w porządku, gdyby kupił chłopcu grę. Ray jednak miał silne skłonności do manipulacji, a manipulanci rzadko bywają bezpośredni. Dlatego zarrfnast negocjować, doprowadził do niepotrzebnej przepycha*nki, w środku której znalazł się biedny Derek. Wprawdzie wv jej wyniku Ray wyszedł na tego dobrego, ale w rezultacie incyodent wszystkich wytrącił z równowagi. fizycznie, ale również emocjonalnie. Inaczej rzecz się ma z toksyczny(tm)' nadzorującymi teściami, którym mniej zależy na dobru ich dzieci, a bardziej na własnej wygodzie. Dla zachowania ryzykownego wprawdzie, ale znajomego układu sił, w którym ty i twój partner jesteście na samym dole w hierarchii, /robią to, co będą uważali za konieczne, nie wahając się nawet przed zaburzeniem u swoich dzieci poczucia własnej wartości i niezależności. Z determinacją będą dążyć do pozostania u steru, nawet jeśli dla twego małżeństwa może to oznaczać kompletną katastrofę. To tak, jakby mówili: "Zastraszę cię, wejdę z butami w twoje życie, naładuję cię poczuciem winy i odrę cię ze wszelkiej pewności siebie, bo w ten sposób mogę utrzymać nad tobą kontrolę i pokazać, jak bardzo cię kocham". Oczywiście ich zachowanie nie ma wiele wspólnego z miłością. Skłonność do nadzorowania to kalectwo Nadzorcy mogą mieć jakieś wspaniałe cechy, a ich potr'ze')a kontrolowania nie musi bynajmniej zdominować twoich sto-sunków z nimi. Jednakże niezależnie od tego, jak do*b^ i pomocni mogą się czasem okazać, jeśli zaczną rządzić twX° . życiem i wywierać na ciebie presję, a twój partner nie be^ . umiał się im oprzeć, wszystkie ich pozytywne działaniaA n.. wynagrodzą ci wściekłości i bezsilności, która w tej syn ua ' łatwo może się stać twoim udziałem. Zdrowi rodzice sprawiają, że dzieci mają poczucie w wartości i są przygotowane do tego, by opuściły dom nie 88 5. Mistrzowie chaosu Dlaczego? Ponieważ, jak zobaczysz, teściowie chaotyczni mają szczególny dar wciągania twego partnera na swoją błędną, niestabilną orbitę. Toksyczni teściowie, których poznaliśmy dotychczas, wywierali wpływ na małżeństwo swego dziecka dzięki aktywnej postawie i agresywności. Naciskają na syna lub córkę, próbując ukształtować jego (lub jej) życie w sposób, który im odpowiada. Niezależnie od taktyki, jaką przyjmują, starają się grać rolę dominującą osoby, która w związku was łączącym ma prawo do rozkazywania. W tym rozdziale spotkasz jednak ludzi zupełnie innych. Nie będą się oni zanadto przejmowali twoim małżeństwem. To teściowie, których życie jest tak nieszczęśliwe i chaotyczne, że staje się potężnym wirem ciągle narastających kryzysów i katastrof. Czy masz do czynienia z teściami uwikłanymi we wzajemną wrogość lub wściekłość, czy z marnotrawcami majątku, z ludźmi o zachowaniach seksualnych niestosownych zarówno z twego punktu widzenia, jak i z punktu widzenia reszty rodziny, ludźmi finansowo nieodpowiedzialnymi czy takimi, którzy terroryzowali twego partnera w dzieciństwie, jedno jest pewne: każda z tych osób wyrządza tak wielką krzywdę zarówno sobie, jak im i innym, że ich działań nie można zignorować. A kiedy rozchwianie emocjonalne teściów narasta, a ich życie osobiste rozsypuje się, musi na tym ucierpieć również stabilność twego małżeństwa. Weterani pól bitewnych ., <,, • • !, Niektóre pary żyją w stanie nieustannego napięcia. Małżonkowie nie ufają sobie, mają odwieczne żale i odbywają co jakiś czas słowne bitwy, od których drżą szyby w oknach. Jeżeli dasz się wmanewrować w taką relację między teściami, twoje życie stanie się widownią permanentnego konfliktu - nawet jeśli mieszkają daleko. Rozchodzą się i godzą na powrót, przeczekują od jednego kryzysu do następnego, często szukając oparcia u twego partnera. Nagle okazuje się, że jest on beznadziejnie uwikłany w ich nieustanną wojnę - przyjmując na siebie rolę bufora, mediatora, czy wreszcie zwyczajnie wysłuchując ich niekończących się pretensji. Może się okazać, że teściowie wywierają na twoje życie wpływ równie silny jak najbardziej wymagający nadzorca. Budowanie wspólnego życia wymaga od ciebie i twego partnera dużo czasu i wielkich nakładów energii, tymczasem walczący ze sobą teściowie, którzy wysysają z was oba te niezbędne pierwiastki, podcinają same korzenie waszego związku. Dana, wysoka trzydziestoletnia graficzka, przyszła na spotkanie ze mną w towarzystwie męża, Marka, scenografa popularnego serialu telewizyjnego. Przez cały czas ich wspólnego życia Dana jest uwikłana w rodzinny dramat swoich rodziców, konflikt, który regularnie wymyka się spod kontroli, a to z kolei sprawia, że Mark dochodzi już do kresu wytrzymałości. "Przykro mi", zaczyna, "ale w ogóle nie rozumiem, co moja żona myśli, że osiągnie, godzinami rozmawiając z teściową przez teiefon lub nieustannie do niej biegając. Ostatnim razem, było już PO północy i lało jak z cebra, i miała wypadek - z pewnością dlatego, że była zmartwiona matką. Dzięki Bogu nic się jej nie s aw, ale jak będzie następnym razem? Dana naprawdę wierzy, że Jesu potrzyma Glorię za rękę, podtrzyma ją na, duchu i znajdzie wtedy jej matka nareszcie zdecyduje się na rozwód. Ale 91 90 teściowa nigdy się nie zdobędzie na opuszczenie męża - ta sytuacja ciągnie się już od trzydziestu lat; ja sam uczestniczę w niej już od siedmiu lat i jest dla mnie zupełnie oczywiste, że każde wezwanie teściowej to fałszywy alarm. No wiesz, takie tam: " To już koniec, odchodzę", i na tym się kończy. Nie wiem, dlaczego nie widzi tego Dana. Jej matka uwielbia się użalać i rozwodzić nad tym, jaki okropny jest ojciec Dany. Moja żona jest zbyt przerażona, by jej to wytknąć. Tak więc Gloria poprawia sobie samopoczucie, wyładowując się na Danie, która w rezultacie popada w przygnębienie. Mam już jej zwariowanych rodziców powyżej uszu, chcę, aby znikli z naszego życia. Wiem, że mój gniew skupia się na Danie, i jestem tu, bo nie wiem, co robić... Przeniesienie złego samopoczucia Wydaje się, że Mark orientował się dobrze w tym, co się działo. Kiedy powiedział, że po wysłuchaniu żalów Glorii Dana czuje się gorzej, za to samej Glorii się poprawia, wskazał na bardzo częsty, choć trudny do zauważenia schemat, który nazywam "przeniesieniem złego samopoczucia". Matka Dany od lat używa swej córki jako składowiska, na którym może zostawić gniew i żal, który czuje do męża. Gloria, użalając się nad swymi problemami do córki i sprawiając, że czuje się ona rozdarta między obojgiem rodziców, pobudza wyobraźnię Dany, która zaczyna fantazjować na temat ratunku, jakim jest dla matki. Dana tak martwi się o to, jak źle czuje się jej matka, że w końcu przyjmuje na siebie odpowiedzialność za domniemane ratowanie matki. Kiedy do tego dochodzi, Gloria unika odpowiedzialności za swoje życie. Jeśli chodzi o Glorię, strategia "wyżal się Danie i masz to z głowy" prawie zawsze się sprawdza. Co do Dany, wszakże ogromna potrzeba ratowania matki, której życie jest niekończącym się huraganem, stała się celern nadrzędnym, ważniejszym od wszystkiego, również od jej własnego małżeństwa. Dana wiedziała, że ma nadmierne skłonności do bycia super córką, ale przekonywała nas, że tym razem to co innego. Tym razem kryzys małżeński rodziców przybrał inne rozmiary... Dana wyjaśniała: Ostatnio sprawy między moimi rodzicami bardzo się popsuły. Minionego tygodnia mieli okropną awanturę - mamusia jest przekonana, że ojciec ma inną kobietę - i mój tata po prostu wyszedł i zamieszkał w hotelu. To zdarzało się już wcześniej, ale tym razem wygląda na to, że nie ma zamiaru wrócić. Mama płakała przez telefon - jest taka załamana, że nie mogła pójść do pracy. Pytała, co sądzę o tym, jak powinna postąpić i mówiła, jak okropnie on się zachował. Czuję się jak w pułapce - dzwonię do niej, radzę jej - nawet wydzwaniam z pracy. Wiem, że Mark ma do mnie żal za cały ten czas, kiedy mówię o niej i z nią rozmawiam, i czas, który tam spędzam. Wiem, że wolałby, abym jej powiedziała: "Proszę, nie wciągaj mnie w to", ale jak mogłabym spojrzeć sobie w twarz, gdybym tak zrobiła? Nietrudno sobie wyobrazić. Myślę, że w końcu dostanie rozwód. Tym razem, jak sądzę, zrobi to, dlatego staram się dać jej tyle oparcia, ile mogę. Mówi, że rozmowa ze mną daje jej więcej niż wizyta u terapeuty czy doradcy. "Co", powiedziałam do Dany, "musi sprawiać, że czujesz się wielce użyteczna". "Rzeczywiście", odpowiedziała trochę zakłopotana. "Już kiedy byłam dzieckiem matka traktowała mnie jak swoją powiernicę, mówiąc mi, jaki okropny jest mój ojciec i jak ją unieszczęśliwia. Tak bardzo chciałam ją uratować - ulżyć w jej cierpieniu... Pomyśl tylko - moja mama byłaby w końcu szczęśliwa. Wydawało się, że jest to warte każdego poświęcenia z mojej strony". "Ale nic się nie zmieniało, prawda?", zapytałam. Ucichła na chwilę, a jej oczy wypełniły się łzami: Nie... Nic się nigdy nie zmieniło. Wracali do swojej "normalności", wielka katastrofa była zażegnana, a ona mówiła: "Po prostu zapomnij wszystkie te rzeczy, które ci mówiłam". To było okropnie krępujące - tak bardzo się wstydziłam moich dziwnych rodziców. Wtedy miałam poczucie, że znów to zrobiła - i że zrobiła to mnie, znowu! Na ostatnie wezwanie matki o pomoc Dana zareagowała w sposób łatwy do przewidzenia, tak samo, jak robiła to od czasów, gdy była nastolatką - z równie przygnębiającym rezultatem. 92 Powiedziałam jej, że pole walki dwojga skłóconych małżon-ków nie jest miejscem odpowiednim dla żadnego dziecka -niezależnie od wieku. Nie mogła nic poradzić i niemal pewne było, że zawsze będzie ostatecznie czuła się bezsilna i niekompetentna - i nabita w butelkę. Ale Dana, którą pchały do działania raczej emocje niż logika, była zupełnie nieświadoma konsekwencji, jakie z takiego zamotania się w życie rodziców wynikają dla jej własnego samopoczucia, a także małżeństwa. Znajomy harmider Jest wiele par takich jak teściowie Marka. Par, które walczą do samej śmierci. Zdaje się, że potrzebują wielkich dramatów i zamieszania, walki, trzaskania drzwiami, wybuchów, krzyków i zachowania takiego, jakby tym razem już na pewno mieli ze sobą zerwać. Potem wracają do swej specyficznej "normalności" i zachowują się często tak, jakby się w ogóle nic nie wydarzyło, pozostawiając swe dorosłe dzieci w oszołomieniu, przygnębieniu i często wykończone bezużytecznymi zabiegami, by uratować jedno lub oboje rodziców. Oto, jak opisała to Dana: To zupełnie jak kierat - idziesz i idziesz, a nigdzie nie dochodzisz. Z informacji, których dostarczyli mi Dana i Mark, wynikało jasno, że więź łącząca rodziców Dany wywoływała gniew i sytuacje dramatyczne. Gloria uwielbiała narzekać i grać rolę ofiary swego gruboskórnego męża, który - według Dany - nieustannie ja poniżał i obrażał. Dana również była przekonana, że jej ojciec spotykał się w minionych latach z innymi kobietami. Jednakże Gloria była albo nazbyt przerażona, albo obezwładniona, albo zbyt neurotycznie związana z mężem, Paulem, by podjąć jakiekolwiek kroki, które mogłyby uczynić jej życie lepszym. Z kolei Dana nie była w stanie dostrzec innych niż dotychczas możliwości postępowania, ponieważ była nazbyt pochłonięta przemożną potrzebą ratowania matki i fantazjowaniem na ten temat - nieopuszczającym jej od wieku dorastania. Kiedy się nie udawało, jak większość ludzi w takiej sytuacji podwajała wysiłki - co z kolei martwiło Marka, zmuszonego do dzielenia 94 się żoną z nieszczęśliwą i skłonną do samodestrukcji teściową. Z fachową pomocą i przy wspólnym wysiłku ten przygnębiający cykl zostanie jednak przerwany. "Przecież ja nie jestem alkoholikiem" " To mantra mojego teścia, Vica ", westchnął Greg, bystry trzydzie-stotrzyletni programista komputerowy. Przy każdym rodzinnym obiedzie, urodzinach, świętach - zaczyna od wódki po południu, a kiedy zapada wieczór jest już zupełnie pijany. Pije, aż robi się głupi i infantylny, zaczyna mu się plątać język i wygłasza kretyńskie komentarze, próbuje też opowiadać kiepskie dowcipy. Ponieważ nikt go nie rozumie, staramy się rozmawiać, nie zwracając na niego uwagi. Wtedy robi się zły, bo właśnie o naszą uwagę mu chodzi. Ale, oczywiście, wcale nie jest alkoholikiem; według niego jest po prostu facetem, który lubi się dobrze bawić- ku nieszczęściu całej reszty towarzystwa. Greg był z żoną, Anitą, bardzo związany, ale błazenady Vica raz po raz psuły to, co powinno być dla młodych małżonków naprawdę radosnym czasem. Anita pochodziła z typowej rodziny alkoholika, rodziny, która nigdy nie przyjęła do wiadomości (a co dopiero mówić o przeciwstawieniu się) tego, co dla wszystkich innych było równie widoczne jak słoń na środku pokoju. Był więc to rodzinny sekret lub problem, o którym wiedzieli wszyscy dookoła, ale z którym nikt nie chciał się zmierzyć. Takim problemem może być branie narkotyków, uzależnienie od hazardu, zboczenia seksualne, czy wreszcie każde inne z tysięcy wstydliwych zachowań, które możemy spotkać. Jednakże jakąkolwiek postać przyjmuje ów słoń, każdy obchodzi go na palcach, udając, że go tam nie ma. Greg, jako nowy członek rodziny, czuł, że nie jest w stanie z czystym sumieniem dopasować się do tego powszechnego udawania, ale - co zrozumiałe - nie chciał też być jedynym, który wystąpi się z szeregu. Zapytałam go, czy widzi jakąś szansę na zawiązanie czegoś w rodzaju rodzinnej koalicji, która uświadomiłaby Yicowi, jak bardzo jego zachowanie wpływa na każdego z nich i czego od niego oczekują. 95 l Nie sądzę, żeby była na to nadzieja. Nikt nie chce o tym rozmawiać, a co dopiero uświadamiać Vica. Namawiałem Anitę, by skontaktowała się z Anonimowymi Alkoholikami, ale ona nie chce nikomu "sprawiać przykrości" i nie śmie powiedzieć nic złego o którymkolwiek członku rodziny. Moja teściowa jest umęczona jego okropnym zachowaniem, ale zmaga się z tym już od 32 lat. Jest finansowo zależna od męża, a ja osobiście uważam też, że jest bardzo zależna emocjonalnie. Szwagier mieszka w innym stanie, więc nie ma z niego pożytku. Kto mi więc zostaje? Myślę, że on nie jest agresywnym pijakiem, ale na pewno jest kompletnym dupkiem i psuje każde święta, każde rodzinne spotkanie - które przecież powinny być miłe. Czy mam tu jakieś prawa, czy powinienem po prostu udawać, że wszystko jest w porządku, jak oni? Greg był jedyną osobą w rodzinie, która zachowała jakiekolwiek poczucie realizmu, ale to stawiało go w bardzo ryzykownej sytuacji. Rodzina mobilizująca się do obrony jej uzależnionego członka często bagatelizuje rozmiar nałogu, a osobę, która próbuje im otworzyć oczy, uważa za niegodziwca. Zapytałam Grega, czy myśli, że gdyby zdecydował się podjąć jakieś kroki w celu zmierzenia się z problemem, Anita mogłaby się obrócić przeciw niemu i zacząć jeszcze mocniej trzymać stronę ojca. Powiedział, że nie wie tego oraz nie wie też, czy jest gotów podjąć ryzyko sprawdzenia tego. Późniejszy dramatyczny przebieg wydarzeń sprawił, ze problem sam się rozwiązał. Kiedy Greg zjawił się tydzień później, od razu widziałam, że coś się zmieniło. Ujrzałam nowego człowieka - zdeterminowanego i zdecydowanego nie trwać już dłużej w biernej akceptacji niezdrowego rodzinnego układu. Pewnego wieczora zdarzyło się coś, co okropnie nas oboje wystraszyło. Mamy rocznego synka. Byliśmy u teściów na obiedzie, a Vic pił bez przerwy, jak zwykle. Ledwie trzymał się na nogach. Po obiedzie usiedliśmy w innym pokoju, aby porozmawiać, a Vic zaczął zabawiać Michaela. Trzeba mu oddać sprawiedliwość, że kiedy jest trzeźwy - a to zdarza się coraz rzadziej - jest wspaniałym dziadkiem, ale tego wieczora zabawa była zbyt agresywna i pchnął dziecko tak, że mały uderzył o stolik do kawy i rozciął wargę. Byłem wściekły, a Anita zrobiła się blada jak śmierć. 96 Pożegnaliśmy się natychmiast po tym, jak zatamowaliśmy krwawienie. Po drodze do domu prawie nie rozmawialiśmy, ale kiedy Michaelposzedł spać, powiedziałem Anicie, że to się musi skończyć - teraz! Nie mam zamiaru już więcej uczestniczyć w tym szaleństwie. Przytaknęła, a na jej miłej twarzy pojawił się wielki smutek, ale wzięła mnie za rękę i powiedziała, że tak, zgadza się. Po prostu nie wiemy, jak się do tego zabrać, aby nikogo nie zranić, a co gorsza, nie wyrządzić rodzinie jakiejś krzywdy nie do naprawienia. Pragnienia, nadzieje i pułapka rzeczywistości Między Anitą i Gregiem nawiązała się nowa nić porozumienia, co rokuje dobrze dla ich związku. Niestety, trzeba było prawie katastrofy, aby Anita zdała sobie sprawę z tego, w jak szkodliwej i niebezpiecznej sytuacji znalazła się rodzina i przyznała, że Vic od dawna już wyrządza im krzywdę. Kiedy na następnym spotkaniu Greg zjawił się z Anitą, szybko stało się jasne, że przez całe lata odgrywała ona rolę powierniczki i obrończyni Tatusia, pomimo że, wstydząc się krępującego zachowania ojca, wielekroć nie mogła zaprosić do domu przyjaciół. Podobnie jak Dana, Anita żywiła się swymi pobożnymi życzeniami. Nigdy nie mogłam porzucić nadziei, że kiedyś zrozumie, że ma problem, zacznie się leczyć lub uczęszczać do AA i wytrzeźwieje. Wtedy stałby się znów ojcem, jakiego znałam, zanim jeszcze alkohol zaczął niszczyć mu mózg - moim przyjacielem. *' Mając nadzieję, że ojciec ni z tego, ni z owego zmieni się, Anita brała bierny udział w samodestrukcji jej ojca. Przez całe lata nie chciała spojrzeć w oczy jej własnym problemom z ojcem, teraz jednak wiedziała już, że musi chronić syna. W obu, Dany i Anity, związkach z ich trudnymi rodzicami duży udział miało nienaturalne odwrócenie ról. Córka stała się obrońcą i ratownikiem - tym, kim normalnie są dla dziecka rodzice. Tymczasem każdy z rodziców wyzbywał się swych dorosłych obowiązków, czyniąc ze swego dziecka kogoś w rodzaju zbawiciela. 97 Istnieje duże prawdopodobieństwo, że Vic nigdy się nie zmieni. Ale Anita i Greg nauczyli się przynajmniej, jak nie stać się ofiarami jego alkoholizmu. Razem znaleźliśmy odpowiednie słowa i wypracowaliśmy właściwe strategie zachowań, pozwalające utrzymać granice między nimi i ojcem Anity. Oczywiście, Yicowi się to nie podobało - cóż, już dość długo wszystko szło tak, jak on chciał. Sprawa nie była prosta, ale zarówno Greg, jak i Anita wiedzieli, że właściwie nie ma żadnego innego rozsądnego wyjścia. Studnia bez dna , > Alkoholizm jest tylko jedną z wielu postaci nałogowych zachowań, które mogą odcisnąć na twym małżeństwie niezwykle wyraźne znamię. Niektórzy teściowie wywołują okropny konflikt między tobą i twym partnerem, oczekując, że będziecie nieustannie ratować ich z kłopotów finansowych i innych skutków nieodpowiedzialnych zachowań. Steve, łysiejący i sprawiający miłe wrażenie makler, przyszedł do mnie, ponieważ czuł, że za sprawą jego finansowo nieodpowiedzialnych teściów coraz bardziej usuwa mu się grunt spod nóg. Od kiedy wszedłem do tej rodziny wszystko, cały wysiłek mój i Andrei skupia się na ratowaniu jej rodziców od skutków kolejnych ich posunięć w celu szybkiego dorobienia się. Nie wiem, co tych ludzi napadło. Nie mają żadnych oszczędności, ponieważ jej ojciec gra na giełdzie - choć mu to odradzałem - i jednego dnia zyskuje, a drugiego traci. Bierze się za wszelkie trudne i ryzykowne transakcje. Moim zdaniem, to nic innego niż zwykła gra. Myśli, że jest za sprytny, by pracować jak my wszyscy. Kilka razy mu się wprawdzie udało, ale natychmiast ulokował pieniądze w jakiś podejrzanych machinacjach. Matka Andrei, Lois, pracuje w biurze ubezpieczeniowym, ale Stan przegrywa również i jej dochody. To działa lepiej, niż gdyby przyszedł bezpośrednio do mnie po pieniądze: a więc co kilka miesięcy Lois dzwoni do Andret spanikowana - a to nie ma pieniędzy na spłatę kredytu, d to trzeba wykupić samochód, albo wisi nad nimi jakaś inna katastro- fit. Andrea robi się natychmiast bardzo spokojna, taka prawdziwie rodzicielska, i mówi: "No cóż, po prostu musimy im pomóc - nie możemy pozwolić, by cierpieli". Nieważne, co powiem - wypisuje czek. Żadnej dyskusji, nic. Steve i Andrea zamotali się w roli rodziców, podczas gdy nieradzący sobie rodzice Andrei przejęli rolę ich dzieci. Zupełnie tak, jak inne rodziny przedstawione w tym rozdziale, czeka ich nieustanne ratowanie, umożliwianie dalszego funkcjonowania i przejmowanie na siebie roli rodziców - a wszystko to nie jest niczym więcej niż tylko opatrunkiem, który wprawdzie przynosi chwilową ulgę, ale w żadnym wypadku nie leczy chorych zachowań toksycznych teściów. Różnica między pomaganiem a ratowaniem Jeśli jesteś w sytuacji takiej jak Andrea i Steve, wówczas to, co twój partner uważa za pomoc, ty postrzegasz jako ratowanie, a więc wyjaśnijmy, co znaczą oba terminy. Oczywiście, nie ma nic złego w pomaganiu rodzicom lub teściom w wyjściu ze złej sytuacji, w którą popadli. Choroba, rozwód, utrata pracy i kłopoty finansowe są częścią naszego życia. Bywa, że zaoferowanie pieniędzy lub podtrzymanie na duchu to duży krok na drodze pomocy komuś, na kim ci zależy. Jednakże co innego pomagać teściom, których dotychcza sowa odpowiedzialna i skrupulatna postawa nie budzi zastrze żeń, a co innego regularnie wyciągać z kłopotów teściów, któ rzy ciągle popadają w biedę za sprawą impulsywnych i nie przemyślanych postępków, takich jak nadmierne wydatki, gry hazardowe czy nierozważne inwestycje. Lekkomyślni teścio wie nie dość, że oczekują, iż ty i twój partner będziecie ich ratować, ale również nie zostawiają ci żadnego wyboru. Nieuza sadnione współczucie twego partnera w połączeniu z naciskami ze strony teściów, użalających się i widzących w czarnych bar dach swą przyszłość, jeśli im nie pomożecie, sprawiają, że odmówienie im jest trudne, jeśli nie niemożliwe. Jednakże Przynajmniej w przypadku Steve'a było to o wiele prostsze r°związanie: . . ... ,,,." , ., , ., ...... 98 99 Tracimy nasze oszczędności. To musi się skończyć - nie mam zamiaru pozwolić temu facetowi, by wydał wszystkie nasze pieniądze w sposób, w jaki zrobił to ze swoimi. Wczoraj wieczorem Andrea powiedziała mi, że nie mają dwóch i pół tysiąca dolarów na spłatę długu hipotecznego. No cóż, mają problem! Niech ten cholerny dom pójdzie na licytację, jeśli nie mogą sobie na niego pozwolić. Po prostu nie wiem, co jeszcze mogę Andrei powiedzieć. Jestem zmęczony ciągłym " To moi rodzice - będziemy musieli ich z tego wyciągnąć". Wiedziałam, że Steve jest równie zły na teściów, jak na siebie za to, że pozwolił, by ta sytuacja podkopała jego życie z Andrea. Jego teściowie nie byli niemili ani krytyczni, jak inni, których spotkaliśmy, ale ich niezdolność do kontrolowania swego życia była równie destrukcyjna - a może nawet jeszcze bardziej. Wiedziałam też, że za jego odważnymi słowami prawdopodob nie nigdy nie pójdą równie odważne czyny. Zdecydowałam się przeprowadzić ze Stevem krótki trening, w nadziei, że może da mu to jakieś oparcie do czasu, aż zdołamy wspólnie uporząd kować ten bałagan. • < • : Zwyczajnie powiedz "nie" Zapytałam Steve'a, czy mógłby powtórzyć za mną słowo "antidiestablishmentarianism", a on spojrzał na mnie, jakbym spadła z księżyca. "Proszę o cierpliwość", powiedziałam. "Zaraz zobaczysz, do czego zmierzam". Powtórzył słowo, ale wyglądał na bardzo sceptycznego. "Steve", powiedziałam, "właśnie bez zająknienia powiedziałeś chyba najdłuższe słowo, jakie występuje w języku angielskim. Co ci przeszkadza powiedzieć to najkrótsze?". Siedział chwilę w ciszy, jakby się zastanawiał. Potem rzekł: No tak - wiem - chodzi ci o "nie". Ale to wcale nie jest proste. Z twoim długim słowem nie wiążą mnie żadne emocje, a w mojej sytuacji z wypowiedzeniem słowa "nie" wiąże się bardzo wiele emocji, nie mówiąc o poczuciu winy i o tym, że każdy będzie nawinie wściekły, a zwłaszcza Andrea. Powiedziałam Steve'owi, że mam zamiar zadać mu kilka trudnych pytań. Susan: Czy twoja pomoc rzeczywiście coś zmienia? Steve: Nie. Susan: Czy rodzice Andrei podejmują jakieś próby znalezienia sobie doradcy finansowego lub może uczęszczają na jakąś terapię, mogącą ich uwolnić od tego zachowania? Steve: Ależ skąd. : Susan: Czy oddali wam chociaż grosz z zaciągniętych długów? Steve: Chyba żartujesz. . •-•-.• • . '• >• •> Susan: Rozumiem, czyli znowu "nie". No dobrze - a więc czy to wrzucanie pieniędzy do studni bez dna daje coś, czy może tylko zachęca teścia do bezsensownych zachowań a u wszystkich innych osób wywołuje świadomość, że są ofiarami? Steve: Nic nie daje. Susan: Gdybyś dał mu jutro milion dolarów, jak sądzisz, ile czasu minęłoby nim rzeczy wróciłyby do punku wyjścia? Steve: Prawdopodobnie około trzech miesięcy - najwyżej cztery. Susan: Ostatnie pytanie. Czy jesteś Bankiem Ameryki? Steve: Stan myśli, że tak... W tym momencie Steve schował głowę w dłoniach i głęboko westchnął. Po czym uniósł głowę i powiedział: Nie mogę pozwolić, by rodzice Andrei zrujnowali naszą przyszłość. Odłożyliśmy na później nawet sprawę dzieci... Boże, czuję się jak idiota! OK, trenerze - jestem gotów coś z tym zrobić. Steve uświadomił sobie, że dzieli życie z dwojgiem samolubnych ludzi, którzy są w pełni zdolni zająć się swą przyszłością. Nauczą się tego, gdy ich córka po prostu przetnie sznur kotwicy, która ciągnie ich w dół. Poradziłam Steve'owi, że-°7 przede wszystkim porozmawiał z Andrea, aby jak najszybciej mogli do swego życia wprowadzić rozsądek i trzeźwe myślenie. 101 100 Łowca miłosnych przygód ...... Teściowie obu płci często flirtują i czarują partnerów swoich dzieci, innych krewnych, a czasem nawet swoje własne dzieci. Zadziwiające jest, że zachowanie to bywa często opisywane bardzo eufemistycznym zwrotem, jak: "Och, mama po prostu znów zaczyna te swoje głupstwa", "Tata zawsze był prawdziwym ogierem", "Mama zawsze lubiła młodych chłopców" lub "No, wiesz, jacy są mężczyźni". Takie, i wiele innych podobnych racjonalizacji ma umożliwić zbagatelizowanie tych zachowań i potraktowanie ich z przymrużeniem oka. Jednakże, pomimo jednomyślności w dążeniu do lekkiego traktowania tych obraźliwych zachowań seksualnych, nie są one wcale zabawne. To nie jest ani miłe, ani czarujące, ani zabawne, ani - oczywiście - fair. Jeśli jednak ktoś uważa inaczej i udaje, że właściwie nic się nie dzieje, wówczas zaistniała sytuacja będzie się przedłużać bez przeszkód i wszyscy będą zadowoleni -oczywiście poza obiektem zalotów. Kim, dwudziestopięcioletnia kierowniczka sklepu z kasetami wideo przyszła do mnie, ponieważ, jak powiedziała, od pewnego czasu boi się przebywać sam na sam z teściem. Mój teść, Phil, zawsze okazywał w stosunku do mnie trochę za, dużo uczuć i dlatego czułam się w jego towarzystwie nieswojo. Wiele razy, kiedy żegnaliśmy się z teściami po spędzonym z nimi wieczorze, obejmował mnie zbyt mocno i przybliżał o wiele zanadto. Słowo daję: tamtego wieczoru wyczułam, że miał erekcję. Nie chciałam nic na ten temat mówić, ale teraz naprawdę wszystko zaczęło się wymykać spod kontroli. Któregoś wieczora byli u nas na obiedzie i on zerwał się, by nosić naczynia do kuchni, bo ja tam byłam. Wstawił naczynia do zlewu, złapał mnie i pocałował. Właściwie wetknął mi język do ust. Oddychał naprawdę ciężko i powiedział, że chciał to zrobić, i jeszcze o wiele więcej, od pierwszej chwili, gdy mnie zobaczył. To było ohydne! Prezentuje się nieźle i ma około pięćdziesiątki, ale, na Boga, to mój teść! To jak kazirodztwo! Powiedziałam Kim, że zdaję sobie sprawę z tego, że musiató się czuć oszołomiona tym, co się wydarzyło. Zapytałam, czy była w stanie się odezwać lub cokolwiek zrobić. Byłam tak porażona i ogłuszona, że stałam jak katatonik. Zaczęłam mechanicznie pakować naczynia do zmywarki. A Phil zwyczajnie wrócił do reszty towarzystwa. Phil był w stu procentach odpowiedzialny za swe zachowanie, a Kim była stuprocentowo niewinna temu, co zaszło. Niestety, kiedy po raz pierwszy teść zaczął przyciskać ją do siebie w sposób wywołujący u niej niezadowolenie, nie zareagowała dość stanowczo, zupełnie nieświadomie dając mu w ten sposób ciche przyzwolenie na dalsze badanie gruntu i sprawdzenie, jak daleko może się posunąć. Powiedziałam Kim, że kiedy bez sprzeciwu godzimy się na rzeczy nie do zaakceptowania, pokazujemy tej drugiej osobie, że nasze granice są bardzo słabe. Wtedy zaczyna ona wierzyć, że nie ma nic, co by mogło ją powstrzymać od nasilenia tego obelżywego zachowania. Jednakże nie było powodu, aby Kim musiała staczać tę bitwę sama, przynajmniej tak myślałam, dopóki nie zaczęłam jej namawiać, by powiedziała o tym swemu mężowi, Brykowi. Wówczas oczy Kim zabłysły złością i odpowiedziała: Och, już to zrobiłam, a on wyznał, że nie ma pojęcia, co zrobić. Potem Eryk powiedział o wszystkim swojej matce, która też stwierdziła, że nie wie, co zrobić. Do czego zatem mnie to przywiodło? Okazuje się, że jego ojciec od dawna cieszy się opinią osoby skłonnej do uwodzenia i zachowań niewłaściwych w stosunkach z kobietami spokrewnionymi, więc takie incydenty zdarzały się już wcześniej. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nikt nie chce konfrontacji z Philem. Eryka bardziej martwi to, że mógłby wprawić w zażenowanie swego "chutliwego " ojca i że wskutek tego mogliby się od siebie oddalić, niż moja sytuacja. Czuję się skrzywdzona i zdradzona. Nikt nie chce mnie bronić. Kocham mojego męża, albo kochałam dopóki nie zmienił się w galaretę, ale wiem, że z taką rodziną nie chcę mieć nic wspólnego. I znów małżeństwo, które mogło być szczęśliwym związ-Kiem, znalazło się na krawędzi przepaści dlatego, że któremuś 2 teściów pozwolono na niewłaściwe zachowanie, a obiekt jego Poczynań czuje się zraniony i zły z winy partnera, który nie c ce podjąć niezbędnych kroków, by stać się obrońcą osoby skrzywdzonej. Zamiast tego Eryk zmienia się w bezwolną eduzę, sparaliżowaną niechęcią do sprawienia przykrości ojcu 102 i strachem przed tym, że sam zostanie okrzyknięty przyczyną rodzinnego kryzysu. Powrót na bezpieczne wody : ..' • . Jeśli z takimi zachowaniami nie weźmiemy się za bary dostatecznie wcześnie, a także wystarczająco stanowczo, niemal pewne jest, że będą narastać, jak stwierdziła to na własnej skórze Kim, aż do fizycznej próby przełamania ustanowionych przez ofiarę granic. Rodziny, takie jak Eryka, nie są bezpiecznym miejscem, chyba że ty - przy udziale twojego partnera lub bez jego wsparcia - podejmiesz zdecydowane kroki, by ukrócić ten rodzaj zachowań. Nikt nie musi znosić niechcianych, słownych czy fizycznych zalotów ani ze strony teściów, ani kogokolwiek innego. Phil przez długi czas myślał, że mu to ujdzie, bo wszyscy nadal będą przymykać oczy. Kiedy jednak Kim i Eryk zaczęli razem przychodzić na spotkania ze mną, czekała go duża niespodzianka. Jeśli twój partner był w dzieciństwie ofiarą twych teściów Posuwając się w głąb najciemniejszej strefy problemów z teściami, trudno ominąć kipiel podmywającą fundamenty tych rodzin, w których dopuszczono się krzywdzenia dzieci. Są wśród was osoby, które wyszły za kogoś, kto padł w dzieciństwie ofiarą emocjonalnych, fizycznych czy wreszcie seksualnych nadużyć ze strony rodziców. Rodzice krzywdziciele, przeciwnie niż rodzice wymagający lub nieprzystosowani, nie mają zwykle większych kłopotów z radzeniem sobie w świecie zewnętrznym. Niektórzy z nich zwracają się do swych dzieci z prośbą o pomoc, inni nie potrzebują ani żadnej pomocy, ani ratunku. Jednakże ich zachowanie w przeszłości świadczy, ze u podłoża tej z pozoru "normalnej" fasady leżą głębokie zaburzenia emocjonalne. Dlatego, choć kłopoty nie muszą si? pojawić natychmiast, pamiętaj, że niezdolność twego partnera do psychicznego uwolnienia się spod wpływu rodziców może zrujnować wasze życie równie łatwo, jak inne postawy toksycznych teściów. Głównym obiektem ataku takich teściów nie jesteś ty, ale twój partner. Stajesz się buforem Mel, niski, trzydziestojednoletni dyspozytor w firmie przewozowej, przyszedł do mnie, ponieważ - jak sam stwierdził - był "zmęczony byciem pomiędzy żoną i teściami". Na naszym pierwszym spotkaniu wyjaśnił: Jenna używa mnie jako filtru odgradzającego ją od telefonów rodziców. Są w stosunku do niej niezwykle krytyczni i zachowują się w sposób obraźliwy. Zresztą było tak zawsze. Jej ojciec bił ją, gdy była mała, i zamykał w komórce na całe godziny. Na rany Chrystusa, ona miała sześć lat! Jaki człowiek zrobiłby coś takiego małej dziewczynce? Potem jej cudowna mamusia oskarżała ją o każde napięcie i tarcia, które zdarzały się między rodzicami, a dam głowę, że było ich wiele - są do dzisiaj. Wiedziałem, że będą problemem już w chwili, gdy zaczęliśmy ze sobą chodzić, ale Jenna wydawała się taka silna -jak ktoś, kto przeszedł piekło, ale ocalał. Po prostu myślałem, że potrafi się o siebie zatroszczyć sama. Mel przyjął mylnie, że Jenna "wyrosła" z krzywd, których doznała w przeszłości. Jednakże kiedy zaczęli wspólne życie i musieli regularnie spotykać się z jej rodzicami, odkrył, że jej siła była zaledwie fasadą, którą budowała przez lata, aby móc normalnie funkcjonować w świecie. Wewnątrz nadal była małą, przestraszoną dziewczynką. Jeśli twój partner podjął zdecydowane kroki w kierunku wyzdrowienia i usamodzielnienia się (niestety, Jenna tego nie zrobiła), wówczas istnieje duże prawdopodobieństwo, że wasze stosunki z teściami nie nastręczą zbyt dużych problemów. Jeśli Jednak sytuacja wygląda inaczej, nieuchronnie znajdziesz się samym centrum, nie mając najmniejszego pojęcia, jak się zachować w stosunku do ludzi, którzy głęboko zranili osobę, c°rą kochasz. I jak na ironię, twój partner będzie udaremniał z<łą twoją próbę ochronienia go przed nimi. 105 104 Po tym, jak dzwoni do niej jedno lub drugie, jest naprawdę bardzo smutna. Nie wiem czemu to robią - są dla niej tacy okropni. Ostatnio po prostu nie chce z nimi rozmawiać, więc muszę kłamać, mówiąc, że jej nie ma, albo że zadzwoni później, co zresztą rzadko robi, tak że wreszcie oskarżyli mnie, że chcę im uniemożliwić kontakty z nią. Ona tak się ich boi, że serce mi się kraje, gdy na to patrzę. Chciałbym, żeby wreszcie zostawili nas w spokoju, ale ona nawet nie chce o tym słyszeć. Jenna zaklina się, że przestanie używać mnie jako buforu, gdy tylko stanie mocniej na nogach. Czy uwierzysz, że ona wciąż jeszcze fantazjuje, że kiedyś, w jakiś sposób, wszystko się ułoży? Nie chcę spędzić następnych dwudziestu lat w tym błędnym kole. Nie rozumiem, dlaczego nie powie im prawdy o tym, co wobec nich czuje, czy po prosu, żeby poszli do diabła. Nic dziwnego, że Mel był: zdezorientowany, widząc, że Jenna pragnie utrzymać związek z ludźmi, którzy sprawili jej - i nadal sprawiają - tyle bólu. Z jego punktu widzenia sprawa była prosta: Jenna powie im, żeby skończyli z poniżaniem jej i gorszącymi telefonami, bo inaczej będzie musiała wykreślić ich ze swego życia. Jednakże, aby zrozumieć Jennę, Mel musiał poznać pewne podstawowe prawdy na temat dorosłych krzywdzonych w dzieciństwie, ponieważ tylko wtedy jego dezorientacja i niecierpliwość mogły się zmienić w mądrość i współczucie. Spadek po nadużyciach Jak widzieliśmy, niemal wszystkie problemy z teściami rozkwitają w warunkach, kiedy twój partner jest ze swymi rodzicami w stanie poważnego konfliktu, a jego psychika nie pozwala mu na ostateczne uwolnienie się od nich. To pozwala teściom odgrywać w waszym życiu rolę o wiele większą, niż jest to zdrowe dla waszego związku. Zaś nie ma drugiej rzeczy, która by bardziej, niż krzywda przeżyta w dzieciństwie, upośledzała zdolność człowieka do usamodzielnienia się od rodziców i rozpoczęcia dorosłego życia. Krzywda wyrządzona w dzieciństwie odziera człowieka z poczucia własnej wartości, upośledza jego pewność siebie oraz stanowi pożywkę dla zwątpienia we własne możliwości i dla nienawiści do siebie. Ludzie skrzywdzeni w dzieciństwie nie wierzą w siebie i w swoje możliwości. Wydaje się im, że nie zasługują na prawdziwą miłość, w ogóle na nic dobrego. Trzymają się kurczowo osób, które ich skrzywdziły, ponieważ w głębi duszy nadal czują się jak małe, nic nie warte dzieci, i są głęboko przekonani, że zanim zaczną żyć własnym życiem muszą - jakkolwiek irracjonalnie by to nie brzmiało - doprowadzić do tego, by rodzice wreszcie ich pokochali. Mela zastanawiało, czy Jenna kiedykolwiek zdoła się wyle czyć ze swego dzieciństwa. Zapewniłam go, że trudne dzieciń stwo wcale nie musi prowadzić do ślepego zaułka. I to pomimo traumy, jaką wywołują te doświadczenia. Nieprawdziwe są wszystkie ponure przepowiednie, według których ludzie skrzywdzeni w dzieciństwie, gdy dorosną, stają się towarem wadliwym. Po ponad dwudziestu latach pracy z dorosłymi, którzy doznali w dzieciństwie takiej czy innej krzywdy, mogłam mu powiedzieć stanowczo, że - przy dużym wysiłku - można rozmiar tych szkód znacznie zmniejszyć. Gdyby Jenna napra wdę pragnęła wyzwolić się spod wpływu rodziców, prawdopo dobnie odzyskałaby też dużą część poczucia własnej wartości, co miałoby pozytywny wpływ na jej małżeństwo. Było wiele do zrobienia, ale czynny udział Jenny i Mela stwarzał szansę, że oboje nauczą się postępować z jej rodzicami w sposób rozważny i stanowczy. , Magnetyczna siła zaburzeń ;, i W rozdziale tym pokazałam, że im silniejszy jest nałóg, jaki mają teściowie, im większa krzywda, którą wyrządzili, czy wreszcie im silniej zaznaczona nieumiejętność do samodzielnego radzenia sobie z własnym życiem i otaczającym światem, tym mniejsza jest zdolność ich dorosłego dziecka do uwolnienia s'ę spod wpływu rodziców. Po wielu latach fantazjowania o ich ratowaniu, po nieustannym wspomaganiu, dbaniu, podtrzymywaniu na duchu i sprzątaniu po nieprzystosowanych, nieodpowiedzialnych rodzicach, twój partner jest przekonany, że do 106 107 6. Pogardliwcy niego należy zrobienie wszystkiego, by wyratować rodzica z kłopotów. Wtedy, podpowiada wyobraźnia, któregoś dnia przyjdzie nagroda: teściowie obdarzą wreszcie twego partnera miłością i aprobatą, których on/ona tak bardzo pragnie. Przemożna chęć twego partnera, by ratować rodziców, nie jest świadomym wyborem. To wyuczona reakcja: przez wiele lat życia v» sytuacji kryzysowej, jedynym wyjściem wydawało się dziecku zaspokajanie potrzeb rodziców, podczas gdy właściwie powinno być na odwrót. Presja nie działa - Nietrudno mieć żal do partnera, który wciągnął cię w bagno życia u boku chaotycznych teściów. Wiesz doskonale, że gdybyście napotkali takich ludzi na swojej drodze, na ulicy lub w towarzystwie, to najbardziej naturalnym waszym odruchem byłoby cofnąć się i postarać, by dzieliła was od nich jak największa odległość. Mając jasne, trzeźwe spojrzenie, dostrzegasz, że teściowie mają przewagę nad twym partnerem, a ty sam nie widzisz żadnego wyjścia z sytuacji. Jednakże sięgnięcie po szybkie rozwiązania, takie jak wywieranie presji na partnera, by zaprzestał kontaktów z twoimi toksycznymi teściami, choć kuszące, w zasadzie nie rozwiązuje problemu. Najwyżej utwierdzi twego partnera w przekonaniu, że jest niedobrym dzieckiem, pozbawionym szans na dokonanie wyboru lub podjęcie decyzji. Jak zobaczysz w drugiej części książki, o wiele lepszy skutek możesz osiągnąć, dając partnerowi oparcie i zachęcając go/ją do poważnej rozmowy z rodzicami, i to od razu. Wtedy, i tylko wtedy, twój partner będzie miał prawdziwą szansę dokonać nowych wyborów i postawić ciebie i wasze małżeństwo na pierwszym planie. Najciemniejszą kartę stosunków rodzinnych, jaka znalazła się w tej książce, zapisują teściowie, którzy zupełnie zamykają przed tobą swe serce i umysł, a gdyby mogli, to z chęcią wykluczyliby ciebie ze swego życia. To pogardliwcy - teściowie, którzy uważają, że jesteś nie do zaakceptowania. Nie jesteś osobą, jakiej chcieli (a o to, czego chciał twój partner, doprawdy dbają najmniej), dlatego rzadko przepuszczają okazję, by dać to do zrozumienia - zwykle w okrutny i bezlitosny sposób - tobie i twemu partnerowi. Pogardliwcy korzystają z każdej szansy, by cię odepchnąć, szczują, by zniszczyć małżeństwo, które za ich sprawą stało się nie do zniesienia. Bardzo możliwe, że dla podkreślenia, jak bardzo pragną położyć kres wszelkim waszym kontaktom, będą słać zaproszenia do twego partnera, nieuwzględniające ciebie, a czasami nawet twoich dzieci (ich wnuków). W krańcowych przypadkach pozbawią swej miłości nawet swoje własne dziecko, wykluczając was oboje z rodziny, sądząc, że lepiej w ogóle nie mieć dziecka, niż mieć takie, które nie spełniło ich oczekiwań. Przyczyny, dla których cię odrzucają, mogą być liczne 1 rozmaite, i często zwykle nie mają nic wspólnego z ukrytą głębiej prawdą, będącą rzeczywistą przyczyną takiego okrutnego Postępowania. Mówią, że nie lubią cię, ponieważ nie mogą 109 tolerować twej rodziny, statusu społecznego i finansowego, twojej religii, wreszcie rasy albo nawet, jak w przypadku mojej klientki, Holly, wyglądu. Pierwsze ostrzeżenia Holly to trzydziestoczteroletnia prawniczka, właścicielka dużej firmy pożyczkowej. Ma ładną twarz okoloną miękkimi, kręconymi włosami w kolorze kasztanów. I, czego nie da się ukryć, ma sporą nadwagę. Ona i jej mąż, Preston, rzeczoznawca ubezpieczeniowy, zjawili się u mnie po dwóch latach małżeństwa, nie całkiem pewni, czy zdołają wspólnie przeżyć również rok trzeci. Główną przyczyną ich zmartwienia było koszmarne zachowanie rodziców Prestona w stosunku do Holly, które zresztą zaczęło się jeszcze na długo przed ślubem. Preston to jedyny mężczyzna, z jakim byłam. Chodziliśmy ze sobą w szkole średniej, a sprawy nabrały wagi, gdy byliśmy na studiach. Zaczął u mnie nocować i to wiośnie wtedy jego rodzice zwrócili się przeciwko mnie. Tolerowali mnie, dopóki nie zaczęli widzieć we mnie zagrożenia dla ich blisko związanej rodziny. Jego matka wydzwaniała do niego, gdy był u mnie, a kiedy to ja podnosiłam słuchawkę, nie mówiła nic poza "Daj Prestona do telefonu ". Zupełnie, jakby mnie nie było. Co gorsze, Preston rzucił studia, aby pracować na pełnym etacie, i nie poinformował o tym rodziców. Kiedy się dowiedzieli, wściekli się i powiedzieli, że to z mojego powodu nie skończył studiów. Takich ostrzeżeń, że nie będzie łatwo, było wiele, ale myślałam, że sobie poradzę. Byłam pewna, że kiedy przywykną do myśli, że nasz związek jest poważny i poznają mnie lepiej, wszystko będzie dobrze. O rany, chyba bujałam w obłokach. • Czas nie pomaga i u' '"i1 Pamiętasz mit "kiedy mnie lepiej poznają, zaczną mnie lubić • Wszyscy chcemy wierzyć, że nasza miłość do partnera poruszy nawet najtwardsze serca teściów. Holly, jak wiele innych osób, które odczuły boleśnie odrzucenie ze strony swych przyszłych teściów, była przekonana, że zbliżą się do niej, gdy tylko zobaczą, jak bardzo jej i Prestonowi zależy na tym związku, oraz zdadzą sobie sprawę, że Holly jest dobrą, kochającą osobą. Ale teściowie-pogardliwcy rzadko ulegają tego typu wzruszeniom. W rzeczywistości, im bardziej było jasne, że młodzi nie widzą świata poza sobą oraz że mało można zrobić, by zmienić postanowienie Prestona, tym bardziej jego rodzice nasilali swą krucjatę przeciwko Holly. Kiedy Preston oznajmił im, że mamy zamiar się pobrać, powiedzieli, że nie zjawią się na ślubie. Oświadczył im, że ma zamiar mnie poślubić bez względu na to, co zrobią, i w końcu przyszli. Ale teściowa zrobiła coś, z czym nigdy się nie pogodzę -nie wstała, gdy wypowiadaliśmy naszą przysięgę, choć wszyscy inni się podnieśli. To miał być protest przeciwko naszemu małżeństwu1. Tymczasem mój teść zwyczajnie spokojnie czekał, akceptując wszystko, co zrobiła. Uderzają zawsze w najsłabszy punkt Teściowie bywają czasem niezadowoleni z wyboru, jakiego dokonuje ich dorosłe dziecko, i robią co mogą, by zmieniło zdanie. Następnie, gdy już dochodzi do ślubu, miękną trochę, godzą się z tym, co nieuniknione i nawet starają się być trochę milsi. Mogą nie być szczęśliwi, ale z nową rodziną utrzymują więzi emocjonalne, nawet jeśli są one przyćmione krytycyzmem i próbami nadzorowania związku. Rodzice Prestona byli jednak wykuci z kamienia - żadnego mięknięcia, żadnych prób akceptacji. Po ślubie znaleźli sobie nowy powód do przypinania łatek - wycelowali, z dokładnością godną snajpera, w najbardziej czuły punkt Holly: Głównym obiektem ich krytyki stała się moja waga. Niewątpli-Wle jestem zbyt gruba, i próbuję coś na to poradzić, ale na pewno nte potrzebuję nieustannych komentarzy Judy typu: "Powinnaś schudnąć", czy "Jak ty mogłaś dopuścić do takiej nadwagi?". Nigdy Hle odmawia sobie przyjemności nadmienienia, że ktoś tam żeni Sl? z "piękną i szczupłą dziewczyną". Za każdym razem, gdy się 110 111 widzimy, ogląda mnie jak przez lupę. Nigdy nie wiem, co założyć - po pięć razy zmieniam ciuchy, kiedy mamy iść do nich. Dlaczego ona zawsze mmi mnie tak poniżać? Holly nosiła piętno najokrutniejszego odrzucenia, ale Pre-ston też nie wyszedł cało. Jeśli potrzebujesz jeszcze jakiś innych dowodów na to, że toksyczni teściowie są też toksycznymi rodzicami, nie musisz szukać daleko. Oto, co powiedział mi Preston: Poniża i mnie. Holly i ja pracujemy naprawdę ciężko, ale jakoś nie udaje się nam nic zaoszczędzić - zupełnie inaczej było z moim ojcem, który zarobił ciężkie pieniądze jako biznesmen. Kiedy powiedziałem, że mam zamiar wrócić na studia i zrobić magisterium, oznajmiła: "Jesteś za stary na szkołę - zmarnowałeś swoją szansę". Postępowanie Judy wywierało na małżonków wpływ niemal nie do zniesienia, co objawiało się nieustannymi kłótniami i atmosferą przesyconą żalami i napięciem. Choć Preston nie mógł nie zauważyć, że jego matka źle traktuje jego żonę, to jednak nie zrobił wiele, by dać Holly oparcie, jakiego potrzebowała. Holly zaś nie wiedziała, jak go o nie prosić. Prawdopodobnie wypalał się już przy próbach powstrzymania krytyki, która spotykała go, gdy chciał zaprowadzić choć tymczasowy pokój w rodzinie. Następnie, po około roku od ślubu, nie wiadomo z jakiej przyczyny postanowił wziąć się za bary ze swymi problemami w sposób, który nie dość, że przypominał jej o odrzuceniu, jakiego doznała ze strony rodziny Prestona, ale jeszcze bardziej ją zasmucał. • • Preston miał romans z koleżanką z pracy. To nie trwało długo, ale kiedy w końcu mi o tym powiedział, byłam zdruzgotana. I, oczywiście, powiększyło to tysiąc razy moje obawy co do wyglądu. Próbowaliśmy pozbierać nasze życie, a wizyta u ciebie jest poważnym krokiem w tym kierunku. On wie, że nadal jestem zM i strasznie zraniona, ale zaczyna przeglądać na oczy i dostrzegać, co naprawdę się dzieje. Wiem, że chce, by nasze małżeństwo znoui stanęło na nogi. Zapytałam Prestona, czy to prawda. Bez wahania powiedział "tak". Poprosiłam, aby każde z nich w ciągu nadchodzącego tygodnia przygotowało listę najważniejszych rzeczy, które mogliby zrobić, by osiągnąć ten cel. W czasie naszego następnego spotkania Holly powiedziała, że zgodzili się, iż ważnym posunięciem będzie przeprowadzka do innej dzielnicy miasta, bliżej pracy ich obojga, a znacznie dalej od rodziców Prestona. Następna pozycja na liście Holly wiązała się z ważnymi zmianami w jej własnym zachowaniu. Oto, jak to wyjaśniła: Zawsze byłam bardzo nieśmiała i potulna. Wiem jednak, że jeśli chcę przetrwać, muszę się zmienić. Judy właśnie przysłała wielkanocne pozdrowienia, zaczynające się od "tylko dla mojego syna". Zebrałam się w sobie i postanowiłam, że z nią porozmawiam. Zadzwoniłam do niej, ale odłożyła słuchawkę. Nareszcie zrozumiała, że nie ze mną te numery, i teraz skarży się Prestono-wi, że jestem zbyt mocna. Na to odezwał się Preston: "No cóż, niech się skarży - to jej największa radość w życiu". Co do Prestona, to on również przedstawił jasno swoją gotowość do umocnienia tego małżeństwa, bowiem: • zgodził się przychodzić regularnie na spotkania, •;: : • wyrzekł się poligamii, • przyznał, że ponosi całą odpowiedzialność za romans i wpływ, jaki związek ten wywarł na jego żonę, i co nie mniej ważne, • przestał bronić zachowania swych rodziców. Zmienił też swój dotychczasowy zwyczaj tłamszenia uczuć w sobie, kończącego się nagłym wybuchem, i wykazał dobrą wolę, godząc się na przeprowadzkę. Gorycz, jaką pozostawił po sobie romans Prestona, wymaga czasu, by osłabnąć. Sądzę jednak, że ta przygoda, zakończona ftjemal zerwaniem z Holly, stała się dlań bodźcem do przebudze- la i zastanowienia się nad swym postępowaniem we wszystkich Pektach ich związku, a zwłaszcza jego stosunku do rodziców. i reston i Holly pilnie uczestniczą w terapii i robią postępy. oiv uczęszcza regularnie na spotkania dla osób chcących się 112 113 odchudzić i straciła już około 15 kilogramów. Na którymś z niedawnych spotkań powiedziała coś bardzo wzruszającego, co dowodzi, jak głębokie rany może powodować odrzucenie przez teściów: Widzisz, sprawy z Prestonem mają się o wiele lepiej, ale chwilami nadal CZUJĘ się naprawdę oszukana. Moje dwie siostry mają cudownych teściów i czasem łapię się na tym, że myślę: "Czemu ja nie jestem dość dobra - wszystko, czego się dopuściłam, to miłość do ich syna ". "Złe pytanie, Holly", powiedziałam. "Właściwie należałoby zapytać, dlaczego oni nie są dość dobrzy, by spostrzec z jak wspaniałą osobą mają do czynienia". Sprawy rasy , ; Rodzice Felicji odrzucili partnera córki. Wygląd okazał się dla nich cechą bardzo istotną, choć z innych powodów niż w przypadku Holly. Felicja, świetnie wyglądająca trzydziestodwulatka, jest kierowniczką działu księgowości w agencji reklamowej. Zaczęła spotykać się z Lesem, jednym z wiceprezesów tej samej agencji i wreszcie zakochała się w nim. Les oszalał na jej punkcie równie silnie, jak ona na jego. Brzmi świetnie, nieprawdaż? jest tylko jeden problem i właśnie on okazał się główną przeszkodą w ich planach na przyszłość: Felicja jest biała, a Les czarny. Oto, co powiedział mi Les: Pierwszy raz, kiedy zaprosiła mnie do swego domu, był niemal ostatnim. Jej ojciec rzucił na mnie okiem i powiedział: "Nie wiem, kim pan jest, ale dobrze wiem, czym pan jest. Dlatego, żeby nie było żadnych wątpliwości - nie jest pan mile widziany w tym domu i nte ma takiego sposobu na tym bożym świecie, który pozwoliłby panu pojąć moją córkę za żonę ". Felicja zaczęła się z nim kłócić, ale ja nte miałem ochoty grać w tę grę. Wziąłem ją po prostu pod rękę i powiedziałem: "Chodźmy", i tak właśnie zrobiliśmy. Do najbardziej okrutnego odrzucenia zdolni są ci przyszli teściowie, którzy są ślepi na wszystko, co ciebie dotyczy, poza zasadniczą, niemożliwą do zmienienia częścią twej osoby ~ twoją rasą. Gdy tylko cię widzą, mają silnie negatywne odczu- 114 cia, które zdają się pod twoim wpływem wydobywać na zewnątrz. Jeśli jesteś właśnie w takiej sytuacji, to bez wątpienia z tym rodzajem wrogości spotkałeś się już wcześniej. Problem w tym, że gdy pochodzi ona od rodziny osoby, którą kochasz, odczuwasz ją dwakroć silniej. Byłoby wspaniale, gdyby w czasie pierwszej wizyty Lesa, Chandler był zdolny powiedzieć Felicji coś w rodzaju: "Wcale mi się nie podoba twój wybór i nie mogę udawać, że jestem zachwycony. Obawiam się, że nie będzie ci łatwo. Widzę jednak również, że Les kocha cię bardzo, a miłość jest rzeczą rzadką i cenną. Podejrzewam, że będę musiał przywyknąć do myśli, że się pobierzecie, dlatego proszę cię o cierpliwość. Życzę wam obojgu jak najlepiej". Powiedziałam Lesowi, że rozumiem, jak bolesne musiało być dla niego, że nie usłyszał takich słów, czy też innych o podobnym wydźwięku, i że nie dano mu nawet szansy, by pokazał, jakim jest człowiekiem i stopił lód, który skuł ich serca. A, oczywiście, na to właśnie liczyła Felicja, która nigdy jeszcze nie widziała tej strony swego ojca. Mój ojciec ma czarnych przyjaciół! Wychowano nas w szacunku tak do nich, jak do wszystkich innych dorosłych w naszym otoczeniu. Ale, jak sądzę, wszystko wygląda inaczej, kiedy chodzi o dom. Dlatego nie wiedziałam, co powiedzieć. Byłam zdziwiona i wściekła. Moja matka też była nieprzyjemnie zaskoczona. Bałam się, że dla nas może się to zakończyć zerwaniem, ale Les był wspaniały. Kiedy wracaliśmy do mnie, powiedział, że nie wierzy, by człowiek, który wychował taką córkę jak ja, mógł być do gruntu zły. I, jak sądzę, udawał, że wszystko będzie OK. Tymczasem zanim się polepszyło, już się pogorszyło. Mój ojciec po prostu na tym nie poprzestał. Dzwonił do mnie i robił okropne uwagi na temat Lesa. Kilka razy po prostu odłożyłam słuchawkę, co sprawiło, że czułam się naprawdę strasznie. Wiele razy zastanawiałam Sl?, czy w ogóle jestem w stanie poradzić sobie z tym. Właściwie to chciałam przed tym napięciem i docinkami gdzieś uciec. Jednak im silniej ojciec starał się mnie zniechęcić do Lesa, tym bardziej byłam zdecydowana, by z nim zostać. Zaleciłam Felicji i Lesowi, by trwali w tym postanowieniu, bez względu na to, jak zachowywali się jej rodzicie, a właściwie 115 l ojciec. Widziałam już w swoim życiu mieszane pary, których małżeństwo padło ofiarą ogromnego zgorzknienia i bólu wywołanych przez ten szczególny rodzaj odrzucenia. Związki i małżeństwa między osobami należącymi do różnych ras należą do złożonych. Zmuszają ludzi do konfrontacji z ich najskrytszymi, często tłumionymi odczuciami w kwestii różnic i stereotypów - odczuciami, które uzewnętrzniają się często na twarzach przyjaciół i powinowatych, nie tylko teściów. Nie ma wątpliwości, że obecnie panuje w naszej społeczności o wiele większa niż kiedyś tolerancja dla małżeństw między ludźmi z różnych ras i religii, ale czy się to nam podoba, czy nie, prawda jest taka, że różnice te nadal są czułym punktem wielu osób - zwłaszcza, gdy chodzi o wybór życiowego partnera dokonywany przez ich dzieci. Takiego właśnie wrażliwego miejsca swych potencjalnych teściów dotknął Les. Odrzucenie zza grobu Wcześniej w tej książce wspominałam już, że czasami granice między różnymi rodzajami teściów nie są ostro zaznaczone i wielu z nich przejawia zachowania, które mogą należeć do więcej niż jednej kategorii. W rozdziale 4. poznaliśmy Norma, który próbował wywierać wpływ na różne aspekty życia Shelly. W wyniku dość tragicznej przemiany losu, Norm stał się autorem również jednego z najokrutniejszych aktów odrzucenia. Po około dwóch miesiącach od chwili, gdy Dawid i Shelley rozpoczęli swoje sesje terapeutyczne ze mną, Norm zmarł na atak serca w czasie gry w tenisa. Po jego śmierci Shelley przestała mieć jakiekolwiek wątpliwości co do tego, że jego zamiarem było odrzucenie Davida i ukaranie Shelley za to, że za niego wyszła. Oto, co opowiedziała mi Shelley przez fey: Nigdy mnie nie kochał! Nie robi się takich rzeczy komuś, kogo kochasz! Zostawił wszystko mojej matce i dwóm braciom, doda]Ąc w testamencie klauzulę, z której czarno na białym wynika, ze nie powinnam dostać nic. I nie zostawił nawet grosza dla swego jedynego wnuka. Nie chodzi mi o te pieniądze - byłoby cudownie coś z tego dostać, ale damy sobie radę bez nich. 116 Powiedziałam Shelley, że Norm dosięgnął jej zza grobu, aby dokonać dwóch rzeczy: ukarać Shelley za to, że go opuściła, i zyskać pewność, że nie będzie się dzieliła z jego znienawidzonym rywalem niczym, co należało do Norma. Shelley wysłuchała tego w ciszy i po chwili odwróciła się do Dawida: Kochanie, tak mi przykro, że musiałeś przejść przez to wszystko tylko dlatego, że nie byłam zdolna uświadomić sobie, jaki okropny był mój ojciec. Norm nigdy nie pogodził się z tym, że Shelley wyszła za Dawida - mało prawdopodobne jest też, że w ogóle zaakceptowałby jakiegokolwiek wybrańca swojej córki. Zżerająca go niechęć do człowieka, który zabrał mu coś cennego, ujawniła się nie tylko w chęci nadzorowania córki, ale również w brutalnym odrzuceniu jej . Podłoże Odrzucenie Dawida przez Norma miało wyraźny podtekst, który stał się oczywisty, gdy Dawid opowiedział mi pewne niezwykle istotne zdarzenie: Kiedy się pobraliśmy, Shelley wyznała mi, że kiedy Norm dowiedział się o mnie, przyszedł do jej mieszkania i perorował do czwartej nad ranem o tym, jaki okropny błąd Shelley popełnia. Po pierwsze dlatego, że byłem Żydem, a poza tym - jego zdaniem - nigdy do niczego nie dojdę. Powiedział: "Pozbądź się tego faceta. Możesz trafić o wiele lepiej. Masz świetną pracę i wiesz, że zawsze możesz na mnie Uczyć, we wszystkim. Nie ma w nim krzty przedsiębiorczości... Utkniesz w jakimś domu na prowincji z kupą wrzeszczących dzieci", i otem wyjął portfel i dał jej czek na pięć tysięcy dolarów, aby pokazać, kto tak naprawdę się o nią troszczy. Shelley była zawstydzona i bała % rozmawiać ze mną o tym, bo nie wiedziała, czy się wtedy zdecyduję na małżeństwo. Powiedziałem jej, że to cudownie, że w końcu to zrobiła, bo kiedy pierwszy raz spotkałem się z Normem yslałem, że jest tylko typowym nadopiekuńczym ojcem. Teraz jednak widzę wyraźnie, jak chory jest ten człowiek. On naprawdę chciał być jedynym mężczyzną w życiu Shelley. 117 Dawid trafił w samo sedno. Norm robił co mógł, aby pokazać córce, że jej mąż nie jest mężczyzną na miarę jej ojca - nie jest tak bogaty, nie ma takich ambicji, zdecydowanie jest mniej wart. Norm był tak związany z Shelley, że nie było mowy o jakiś granicach, czy jasnym określeniu roli. Jego zazdrość o każdego człowieka, który potencjalnie mógłby pomniejszyć rolę Norma w życiu Shelley sprawiła, że gotów był współzawodniczyć i poniżać tych, którzy chcieli zająć jego miejsce. Ale właściwie jaka była jego rola? Czy był jej ojcem, czy może rywalem walczącym o miejsce w jej sercu z każdym innym mężczyzną? Przez to rozmycie się ról wyraźnie przebija wątek uwodzenia i dezorientacji. Shelley z dużą goryczą musiała wyznać Dawidowi i mnie, że jej ojciec zawsze z nią flirtował i zachowywał się w stosunku do niej niewłaściwie. Najbardziej jednak bolesne musiało być przyznanie się do tego przed sobą samą. "Poza nim jednym, nikt nie był dość dobry" Zaczynam rozumieć, że nie obchodziło go ani co ja chcę, ani co ja czuję - zależało mu tylko na nim samym. Mogłam przyprowadzić do domu Me/a Gibsona i też nie byłoby żadnej różnicy. Nie chodziło o to, że nikt nie był dość dobry dla mnie - chodziło o to, że jedynym człowiekiem odpowiednim dla mnie był on. Dziękuję Bogu, że nigdy w stosunku do mnie nie posunął się do seksu, co zdarzyło się niektórym moim koleżankom szkolnym. Jednakże ciągle żartował na temat seksu, a kiedy zaczęłam się umawiać z chłopakami, chciał, abym opowiadała mu szczegółowo, co robiliśmy na randce. No wiesz, podziwiałam go, ale zawsze czułam się przy nim trochę nieswojo. Choć Norm nie dał swym niezdrowym uczuciom w stosunku do córki ujścia w postaci fizycznych zachowań, klimat jaki stworzył można niewątpliwie zaliczyć do kazirodztwa w sferze psychicznej. Jego postępowanie nie było wprawdzie karalne sądownie> ale wiązało Shelley z nim z mocą, z której dopiero teraz zaczęte sobie zdawać sprawę. W takiej atmosferze było pewne, że odrzuci każdego mężczyznę, który mógłby zająć jego miejsce. Niezrozumiałe okrucieństwo , Norm wiedział, jakim okrutnym postępkiem było wykluczenie Shelly z testamentu. Jednakże z jego punktu widzenia był to czyn zupełnie uzasadniony, ponieważ jego uwielbiana córka nie tylko sprowokowała go do tego, poślubiając Dawida, ale wręcz go zdradziła. Według Norma jedyną właściwą odpowiedzią w tych warunkach było ukaranie jej i odrzucenie. W jego zaburzonym postrzeganiu świata, córka i zięć byli winowajcami, a on sam ofiarą. Ale miał jeszcze zamiar im pokazać - i faktycznie, zrobił to. W całej tej sprawie znalazło się miejsce na interesujący paradoks i sporą dozę ironii. Norm sądził, że postąpiwszy tak, jak postąpił, wywoła ból i kłopoty. Jednakże gdyby żył, prawdopodobnie nie byłby zachwycony rym, jak Shelley zareagowała na jego definitywne odrzucenie Dawida. W rezultacie z chwilą, gdy młodzi poszli dalej swoją drogą, to właśnie Norm został odrzucony. Nie sądzę, by kiedykolwiek zaznał spokoju ducha, wiem jednak, że Shelley i Dawidowi się to udało. Gdy pojawia się dziecko. Czasami teściowie, którzy całkiem odrzucili wybór partnera życiowego dokonany przez ich dorosłe dziecko, potrafią wszystkich zaskoczyć. Dzieje się tak często przy narodzinach wnuka. Kiedy Felicja i Les doczekali się swego pierwszego dziecka, wspaniałego chłopaczka, Chandler nie chciał nawet pójść do szpitala. Jednakże, ku swojemu zaskoczeniu, młodzi rodzice otrzymali wsparcie z zupełnie nieoczekiwanej strony: Naomi, matka Felicji, postanowiła wziąć sprawy we własne ręce. Les: . Nie poznawałem teściowej. Przed pójściem do szpitala zadzwoniła do mnie i była prawie żartobliwa. Powiedziała, że czeka tylko, by Chandler się przebrał. Potem powtórzyła, słowo w słowo Wszystko, co mu wcześniej powiedziała. A mianowicie, ni mniej ni stanęła przed mym teściem i oznajmiła mu, że zachowuje 118 119 się jak idiota. Powiedziała: "Masz wnuka, a jesteś największym dzieciakiem w rodzinie. Czas skończyć z tym wszystkim, co ro- bisz i mówisz i wreszcie dorosnąć! Ten człowiek jest dobry dla naszej córki i kochają się oboje. Wstyd mi, że dotychczas byłam cicho, ale teraz z tym koniec. Za dziesięć minut idę do szpitala. Jeśli nie masz zamiaru mi towarzyszyć, pójdę sama, a ty możesz sobie zostać w domu i podumać o tym, jak wiele niepotrzebne go smutku budzi we wszystkich twoje postępowanie, i to tylko dlatego, że twój zięć nie jest taki, jakiego sobie wymarzyłeś. Skoro tak, mam dla ciebie nowinkę - ty też nie byłeś tym, którego wymarzyli sobie moi rodzice, a jestem też pewna, że i ja nie byłam Miss Ameryki dla twoich!". Powiedziała, że Chan jakby zmalał i poszedł na górę, aby się przebrać. I, ku memu kompletnemu zaszokowaniu i zdziwieniu, przyjechali oboje. Chan był zmiesza ny, ale wziął dziecko na ręce i nazwał go miłym chłopczykiem. No cóż, to było już coś. • , . - :•;<• Odwilż •,*.' .- • "• ;-• '-•:/'. ••<••.-..•-. •. '. Naomi i Chan wychowali swe dziecko na osobę o sercu otwartym i kochającym. Wydawało się więc prawie niemożliwe, by gdzieś w głębi duszy nie znaleźli siły, by zaakceptować Lesa, nawet gdyby nie miało to nastąpić od razu. W sumie przecież mieli ze sobą coś wspólnego - wszyscy kochali Felicję. Kiedy Felicja wróciła ze szpitala, Naomi rzuciła się w wir opieki nad dzieckiem i pomagała, ile tylko mogła. Bycie babcią zaczęło jej sprawiać wielką przyjemność, a między nią i wnukiem nawiązała się silna więź. Z początku Chandler był rozdrażniony ilością czasu, jaką spędzała w domu ich córki, ale wówczas powiedziała mu, że jest tam również mile widziany - przynajmniej tak długo, dopóki zachowuje się jak należy. Stosunki między nową rodziną Felicji a rodziną, w której wyrosła, nigdy nie będą idyllą, ale przynajmniej są spokojne i cywilizowane. Młodzi spędzają święta na zmianę, u jej lub u jego rodziców, a wielka lodowa góra w stosunkach między nimi i rodzicami Felicji znacznie stopniała. Kiedy obelgom nie ma końca Historia Felicji i Lesa ma stosunkowo szczęśliwe zakończenie -może nie raj na ziemi, ale w każdym razie spokój. O takim zakończeniu nie śmiemy nawet marzyć, choć mamy świadomość, że jest ono możliwe, nawet jeśli czasem staramy się, dla świętego spokoju, o tym zapomnieć. Zdarza się jednak, że nawet narodziny dziecka nie przyczyniają się do choćby częściowej akceptacji ze strony teściów, a wówczas jest to niezwykle bolesne dla młodych rodziców. Przekonali się o tym Noah i Ellen. Ellen, dwudziestoośmioletnia programistka, wniosła w małżeństwo z Noahem, zastępcą prokuratora okręgowego, sześcioletnią córeczkę, owoc związku z poprzednim partnerem. Zawsze ich gryzło, że nie wyszłam za mąż, kiedy na świat przyszła Melissa. Kiedy Noah przedstawił mnie swoim rodzicom, wydawali się dość mili, ale rzeczy przybrały inny obrót, gdy napomknął o Melissie. "Och, a więc byłaś już mężatką?", zapytał jego ojciec. Odpowiedziałam tak, jak zawsze: "Nie, jej ojciec i ja nigdy się nie pobraliśmy". Taka była prawda, ale od razu zrozumiałam, że nie należało tego mówić. Jego ojciec powiedział coś w rodzaju: "Nie aprobujemy takich rzeczy". Potem nastąpiło długie, niezręczne milczenie i właściwie od tej chwili zaczęli mnie traktować jak pierwszą lepszą. Było jasne, że po ślubie ani Melissa, ani ja nie będziemy mile widziane na rodzinnych uroczystościach, zresztą nas nie zapraszano. Melissa jest słodkim i czułym dzieckiem. Nie sposób jej nie kochać! Oni jednak zachowywali się tak, jakby mogła swymi opowieściami o ojcu, który jest gitarzystą w zespole rockowym, zarazić ich wnuki. Tymczasem ona jest tym podekscytowana. Ich rodzina myśli, że to wszystko tylko seks, narkotyki i szaleństwa. Widziałam, jak ojciec Noaha oddzielił ją od reszty dzieci i wysłał do innego pokoju, by tam oglądała kasety wideo, sama. To zwykle okrucieństwo z jego strony. Noah przyznał, że jego rodzice, Stan i Fliza, zawsze byli bardzo nietolerancyjni w stosunku do każdego stylu życia, który odbiegał od ich własnego. Dla nich Ellen była niemoral-na> a tym samym stanowiła zagrożenie dla dobrego imienia r°dziny. Jej obecność, a także samo istnienie Melissy, zdawały 120 121 się zagrażać im samym i wszystkiemu, na czym im zależało. Nieważne, że Ellen pracowała ciężko, wykonując bardzo wymagający zawód i jednocześnie była oddaną matką ładnej, dobrze wychowanej dziewczynki. Nic z tego, co mogła zrobić, nie wystarczyłoby, aby zmienić negatywne zdanie teściów na jej temat. Była symbolem obcego im sposobu życia, którego się obawiali Nie chcieli, aby zły wpływ Ellen wyrządził szkodę ich rodzinie. Przez pierwsze dwa lata małżeństwa Ellen wściekała się i zamartwiała, aż wreszcie powiedziała Noahowi, że dłużej nie wytrzyma - po czym okazało się, że jest w ciąży. Oboje sądzili, że myśl o nowym wnuku sprawi, że Stan i Eliza zmienią swój dotychczasowy, niechętny stosunek do nich. Wiem, że już wiele słyszałaś, powiedziała mi Ellen, ale sama powiedz, czy spotkałaś się już z czymś takim. Kiedy Noah powiedział im, że spodziewam się dziecka, pierwsze, co usłyszał od ojca, to rada, aby wykonał test na ojcostwo, ponieważ w przeciwnym razie nie będzie wielział, czy to jego dziecko. Żadnych gratulacji, żadnej radości, tylko brzydki, obraźliwy komentarz, sugerujący, że prawdopodobnie go oszukuję. Powiedziałam Ellen, że faktycznie zdarzyło mi się już słyszeć od moich pacjentów, że ich teściowie robili podobne uwagi. Zapewniłam ją, że kiedy człowiek spotyka się z odrzuceniem o takiej sile, nic dziwnego, że myśli, iż jest jedyną osobą na świecie, której się coś takiego przytrafiło. Stan i Eliza dali z siebie wszystko, by uczynić życie Ellen nędznym, bez wątpienia w nadziei, że będzie miała dość i odejdzie od Noaha. Wtedy pozbyliby się tej skazy na honorze ich wspaniałej rodziny. I prawie się im udało. Nawet narodziny wnuczka nie powstrzymały ich przed próbami rozbicia tego małżeństwa. Oto, co opowiedziała mi Ellen: Nie widzieli ani moich dzieci, ani mnie już od trzech lat. Nie mają naszych zdjęć. Nie ma mowy o jakichkolwiek podarkach dla dzieci. A Noah dodał ze smutkiem: . To dla mnie po postu niezrozumiale, że nadal traktują M w ten sposób, nawet jo tym, jak na świecie pojawił się mały NO • Jest trzecim Noahem w rodzie, no wiesz, nazwanym tak JAK J 122 /' jego dziadek. Jak mogli się odwrócić od takiego ślicznego chłopczyka? Rodzice Ellen są naprawdę szczodrzy, ale moi nie dali nawet grosza na szpital ani nie dali jej nawet najmniejszego prezentu. To co innego, kiedy ranią mnie - jakoś to przeżyję - a co innego, kiedy krzywdzą moją żonę i dzieci. Moja cierpliwość wyczerpała się. To znaczy, są moimi rodzicami, ale nie mogę pozwolić, by to trwało dłużej. Po prostu nie mam pojęcia, jak się do tego zabrać. Powiedziałam Noahowi i Ellen, że zaplanowanie dalszych działań będzie wymagało czasu. Całe lata znosili złe traktowanie i zrobili niewiele, aby skutecznie się temu przeciwstawić. Jeśli nie zdecydują się dokonać gruntownych zmian w sposobie, w jaki podchodzą do tej okropnej sytuacji, czekają ich lata konfliktu, złości i przejmującego bólu, jaki sprawiać im będzie fakt, że dwójka ich niewinnych dzieci nie może się spodziewać nawet odrobiny uczucia. Wygnanie: "Już nie należysz do rodziny" Ze wszystkich gróźb i kar wytaczanych przez pogardliwców jako broń mająca pokazać, jak bardzo poważnie podchodzą do rzeczy, do najbardziej niszczących należy stwierdzenie: "Jeśli poślubisz tę osobę, nie będziesz dłużej należał do naszej rodziny". Brzmi to wprawdzie jak desperacki blef, ale byłbyś zdziwiony, gdybym ci powiedziała, jak wielu rodziców naprawdę odrzuca swoje dziecko, chcąc wyrazić pogardę dla jego partnera - dla osoby, której nie mogą tolerować. Groźba usunięcia z rodziny, połączona z przepowiednią groźnych emocjonalnie konsekwencji, jeśli twój partner narazi S1? na ich gniew, to najcięższa artyleria pogardliwców. Trzeba Wlele samozaparcia, aby znieść takie ultimatum. Wizja emocjonalnego wygnania budzi w człowieku pierwotny lęk przed porzuceniem i równie pierwotną potrzebę odczuwania bliskości przynależności. Taka groźba, poważna czy nie, może też "y^ołać podwójną lojalność i poczucie winy u twego partnera, Ory przestaje rozumieć, komu jest winien lojalność i wobec k°go ma obowiązki. 123 Hank, krępy dwudziestosześciolatek o miłej fizjonomii, student trzeciego roku medycyny, nie chciał myśleć o nikim poważnie, przynajmniej do czasu, aż stanie na własnych nogach. Ale było tak, zanim poznał energiczną, rudowłosą Nancy, która pracowała w dziekanacie. Kiedy rodzice Hanka uświadomili sobie, że związek wygląda na poważny, zaniepokoili się. , Nancy: Rodzice Hanka są bardzo dobrze sytuowani. Jego ojciec, War-ren, jest ordynatorem oddziału kardiologicznego dużego szpitala, a matka, Fay, jest wziętą dekoratorką wnętrz. Należą do najbardziej ekskluzywnego klubu w okolicy i są członkami rady programowej filharmonii i opery. To bardzo szanowana i majętna rodzina. Wśród ich krewnych są zarówno czołowi urzędnicy państwowi, jak i wiodący biznesmeni. Wszystko to raczej mnie przytłacza - moja rodzina to, przede wszystkim, niezamożni Irlandczycy. Kiedy ich poznałam, byłam naprawdę onieśmielona, ale oczywiście nie spodziewałam się, że zostanę przyjęta aż tak oschle. Po krótkiej i bardzo wymuszonej rozmowie, Warren zapytał mnie, czy wiem, że mój związek z Hankiem może poważnie zagrozić ukończeniu przez niego studiów. Cały wieczór byłam atakowana i nie mogłam się doczekać chwili, gdy ich opuszczę. Z przyjęcia, jakie rodzice Hanka jej zgotowali, Nancy mogła bez trudu wywnioskować, że na horyzoncie zbierają się ciemne chmury, jednakże złożyła to wszystko na karb własnego zdenerwowania. Nie miała pojęcia, do jakiej furii doprowadził Fay i Warrena wybór ich syna. Kiedy wychodziliśmy, Warren wziął Hanka na stronę i coś mu powiedział. Nie usłyszałam o co chodziło, ale, sądząc z wyrazu twarzy Hanka, musiało to być coś okropnego. Kiedy jechaliśmy do mojego mieszkania, Hank milczał, aż wreszcie zapytałam go, co jego ojciec powiedział mu na odchodnym. Próbował całą rzecz zbagatelizować, ale nie bardzo rmł się udało. "Och, nic specjalnego", odrzekł. "Tata po prostu powiedział w swój niezrównanie snobistyczny sposób: " Ta dziewczyna nie ma klasy ani pochodzenia-Nie mogę uwierzyć, że zależy ci -na kimś takim jak ona, po tych wszystkich stosownych znajomościach, które kiedyś nawiązywałeś . Kiedy mu powiedziałem, że może się nie wysilać, ponieważ już podjąłem decyzję, odparł, że jeślż się z tobą ożenię będę inusutf zapomnieć, że kiedykolwiek byłem ich synem. Nie martw się - on po prostu udaje ważniaka jak zwykle, gdy coś mu nie pasuje". Ale tak nie było. Hank starał się, by jego głos brzmiał beznamiętnie, nie wiedział jednak, czyjego ojciec faktycznie ma zamiar zrealizować groźbę. Kiedy po ślubie jego rodzice zerwali z nimi kontakty, był zupełnie załamany. Nancy zachęcała go, by spróbował się z nimi pogodzić, ale jego wysiłki kończyły się zawsze rym samym warunkiem - "nie wcześniej, aż się "jej" pozbędziesz". Jego rodzice przestali do nich dzwonić, a jego urodziny i święta nie wywoływały z ich strony żadnej reakcji. Kiedy siostra Hanka ukończyła studia, nie został zaproszony ani na samą ceremonię rozdania dyplomów, ani na przyjęcie, które odbyło się później. Było tak, jakby dla nich Hank po prostu przestał istnieć. Teściowie-pogardliwcy tacy jak Warren i Fay uważają, że przy odpowiedniej dozie chłodu i okrucieństwa z ich strony, ty - parias - będziesz miał wreszcie dość i odejdziesz. Posługując się miłością jak maczugą, wyrażają swe "zainteresowanie" losem swego dziecka poprzez kompletne odrzucenie twojej osoby - obiecując zarazem, że wszystko znów będzie dobrze, gdy tylko znikniesz z ich rodzinnej sceny. Rodzice Hanka kazali mu wybierać między "nią a nami". Za wybór Nancy, a następnie wykluczenie z rodziny, zapłacił wysoką cenę swoim psychicznym samopoczuciem. I niezależnie od tego, jak mocno przekonywał siebie samego, że postąpił słusznie, co jakiś czas zadawał sobie pytanie, czy to małżeństwo nie kosztowało go zbyt wiele. Kochał Nancy, ale jednocześnie nosił w sobie głęboki żal do niej za to, musiał tak wiele dla niej poświęcić. Trzeba było dużego wysiłku całej naszej trójki, aby ta młoda para mogła odzyskać miłość i szczęście, na które zasłużyła. Ślepota pogardliwców Oczywiście, rodzice, których dorosłe dziecko wybiera naprawdę nieodpowiedniego partnera - utracjusza, nieodpowiedzialnego hriansowo, którego droga życiowa usłana jest wieloma nieuda- 124 125 nymi związkami lub który pozostawił na niej liczne żony i gromadkę dzieci, czy ma za sobą niewłaściwe postępki, a może nawet kryminalną przeszłość - mogą prawo protestować i starać się uświadomić swemu potomkowi smutną prawdę. Gdyby tego nie robili, nie spełniliby swego zadania. Jednakże żadna z osób, które poznałeś w tym rozdziale, nie miała takich skaz charakterologicznych ani bagażu błędów przeszłości, który uzasadniałby sygnał do ataku i podjęcie stanowczych kroków prewencyjnych. Tych skaz można się natomiast doszukać u ludzi, którzy ich odrzucili i których status quo może zostać zagrożone przez zmiany. Nietolerancja, wygórowane oczekiwania i wymaganie, by dzieci scedowały na nich prawo do decydowania o swym małżeństwie - wszystko to łączy się, zasłaniając im ciebie, czyli osobę, która zasługuje co najmniej na uprzejmość i szacunek. Odrzucają cię, nie wiedząc właściwie kim jesteś. 7. Dlaczego toksyczni teściowie tak się zachowują? Dlaczego traktują mnie w ten sposób? •• ... . Dlaczego mnie nie lubią? Dlaczego nie widzą, jak dobry jestem dla ciebie i jak bardzo nam na sobie zależy? Czemu muszą trzymać cię tak krótko? Dlaczego? Dlaczego? Dlaczego? < ' Prawdopodobnie pytania takie jak te zadawałeś sobie lub swojemu partnerowi dziesiątki razy. Jesteśmy gatunkiem posiadającym rozum i ciekawym, zwłaszcza gdy chodzi o ludzkie zachowania. Im bardziej zadziwiające jest czyjeś postępowanie, tym bardziej pragniemy je wyjaśnić. Twoi teściowie mają mnóstwo odpowiedzi - wiele dotyczy twoich niedociągnięć a czasem niedoskonałości twojego partnera. Jednakże prawdziwe siły napędowe tych konfliktów są często skryte głęboko w ich nieświadomości, a prawdopodobieństwo, że twoi teścio-Wle odsłonią je kiedykolwiek jest bardzo niewielkie lub żadne. Nawet jeśli zapytasz ich wprost, prawdopodobnie nie otrzymasz żadnej znaczącej odpowiedzi. Nie zapominaj, że z ich punktu Wldzenia nie ma nic do wyjaśniania, ponieważ zazwyczaj postrzegają swe postępowanie jako absolutnie logiczne i uzasa-nione w tych okolicznościach. W tym, co robią, nie widzą nic 127 Nie ma łatwych odpowiedzi To sprawia, że jesteśmy zmuszeni do odkrywania tych powodów na własną rękę, w oparciu o to, co widzimy i czego doświadczamy, a wreszcie czego możemy się dowiedzieć o siłach leżących u podłoża konfliktu i kształtujących zachowania, które z obecnej perspektywy są tak niepokojące. Ponieważ w większości przypadków nie jest nam dane poznać, co naprawdę dzieje się w sercu naszych teściów, zatem będziemy w stanie odkryć jedynie niektóre z odpowiedzi. Wierzę jednak, że przyniosą ci one prawdziwe oświecenie. Ludzkie zachowanie nie daje się łatwo wytłumaczyć, ponieważ jest determinowane przez wiele czynników i wydarzeń. Twoi teściowie też mieli rodziców, a ci mieli swoich i tak aż do początków ludzkiego rodu, więc ich zachowanie odzwierciedla w jakiś sposób złożoną historię rodziny, a zarazem jest reakcją na skomplikowaną sieć rodzinnych przekonań, zasad i oczekiwań, które są bezpośrednią przyczyną ich postępowania w stosunku do ciebie i twego partnera. I jakby tego było mało, jest jeszcze niezwykle istotny czynnik w postaci uwarunkowań genetycznych i temperamentu - ich wrażliwości. Konstrukcja fizjologiczna i psychiczna twoich teściów może być przyczyną ich nadwrażliwości na wszelkie realne i wyimaginowane uchybienia. Mogą mieć zachwianie równowagi biochemicznej w organizmie przejawiające się emocjonalną nadwrażliwością, nadmiernym niepokojem czy przygnębieniem - stanami, których nigdy nie próbowali leczyć. Mogą mieć w sobie pokłady złości lub żalu, które zaczęły się odkładać już dawno, ale uwolnione zostały dopiero wtedy, gdy ty pojawiłeś się na horyzoncie. Zachowanie, które sprawia ci tyle bólu, ma często o wiele mniej wspólnego z tobą niż z indywidualną konstrukcją emocjonalną i przeszłością twego teścia lub teściowej. Czasami do pobudzenia negatywnej reakcji wystarczy wasze małżeństwo. Czasami potrzeba jakiegoś bezpośredniego starcia albo serii życiowych stresów. Rozmaite czynniki mogą wywołać reakcje toksycznych teściów. Jeśli spróbujemy się przyjrzec dokładniej niektórym z opisanych dotychczas sytuacji, zaczną się wyłaniać pewne schematy. Siła przekonań • . ••.•.,-.,'.. Problematyczne zachowanie twoich teściów uaktywnia się w konfliktach z tobą w wyniku zderzenia twojej osobowości z ich cechami charakteru, życiowymi doświadczeniami i, co być może najważniejsze, ich głęboko zakorzenionymi przekonaniami. Wszystkich toksycznych teściów, niezależnie od ich konstrukcji psychicznej i kategorii, do której można ich zaliczyć, łączy zespół przekonań, który jest siłą napędową krytyki. Dlaczego zatem działają w ten sposób? Rzućmy nieco światła na niektóre spośród najpopularniejszych przekonań, które najczęściej leżą u podłoża zachowań martwiących cię tak bardzo. Nie wszyscy toksyczni teściowie mają wszystkie te przekonania. Jednakże niektóre z nich często wpływają na sposób, w jaki teściowie reagują na twoją osobę. l. Wierzą, że mają monopol na prawdę Kilka lat temu zadzwoniła do mnie moja ówczesna teściowa, którą na potrzeby tej książki nazwę Heleną. Była ona, żeby ująć to możliwie najłagodniej, osobą bardzo trudną, o silnie zaznaczonych skłonnościach do nadzorowania. Zadzwoniła do mnie, aby ponarzekać na temat kłótni, którą miała z przyjaciółką. Po pewnym czasie, podczas którego skupiła się na tym, jak okropnie jej przyjaciółka zachowała się w stosunku do niej z powodu tego, co z jej punktu widzenia było niewiele znaczącym konfliktem, zapewniła mnie, że w ogóle nie zasłużyła na takie wrogie potraktowanie. Potem zapytała: "No więc, jak sądzisz, co powinnam zrobić?". Odrzekłam na to: "Nie wiem... jakby na to nie patrzeć, każdy medal ma dwie strony". Bez najmniejszego nawet zastanowienia Helena wypaliła: "Ależ opisałam ci obie strony medalu!". Kiedy przedstawiam tę opowieść na prelekcjach, zwykle wywołuje ona u słuchaczy śmiech. Kto jednak zajrzy pod warstwę humorystyczną, zobaczy klasyczny przykład absolutnie lewzruszonego przekonania spotykanego u wielu ludzi, że / nieje tylko jedna prawda, jedna dokładna wersja rzeczywisto- C1> jeden sposób patrzenia na każdą sytuację: ten, który Prezentują oni. W psychologii określa się to czasami jako 128 układ zamknięty - zestaw pojęć i sposób postrzegania wydarzeń, który wielu ludziom uniemożliwia odkrywanie nowych sposobów myślenia i zachowania, ponieważ ludzie ci zwyczajnie nie zdają sobie sprawy, że istnieje jakaś alternatywa. Toksyczni teściowie, których poznaliśmy, mocno wierzyli, że mają monopol na prawdę i dlatego przyjmowali, że mają wszelkie prawo, by próbować kształtować cię na miarę ich oczekiwań. Jak wynika z mego doświadczenia, takie sztywne podejście do życia jest wspólne dla znakomitej większości toksycznych teściów. I, oczywiście, opierają się oni wszelkim wpływom, które mogłyby wystawić na próbę ich sposób pojmowania świata. "Inny" znaczy "zły" • - Liza, wychowawczyni przedszkolna, której zaborczą teściową poznaliśmy w rozdziale 3., dostarczyła mi znakomitego przykładu takiej sztywności poglądów: Kiedy chodzi o rodzinę, nawet nie ma co myśleć o jakiejś dyskusji z Terry czy próbach pokazania jej, jak sprawa wygląda z twojej strony. Ma ustalone zasady, niezmienne, jakby byty wykute w skale: Rodzina musi być razem cały czas, tylko Rodzina się liczy, dla Rodziny musisz poświęcić wszystko, kiedy Rodzina zagwiżdże, przybiegasz. Kiedy nie zgadzam się z nią i chcę zrobić coś na wiosną rękę, przyszywa mi metkę z takim uroczym określeniem jak "samolubna" albo "nieczuła". I pomyśleć, że ta sama kobieta witała mnie z szeroko otwartymi ramionami! Myślę, że sądziła wówczas, że będę czymś w rodzaju kopii pozostałych członków rodziny. Jak Liza odczuła na własnej skórze, dla jej teściowej "być innym" oznaczało "być złym". Rozsądni i wrażliwi ludzie są w stanie tolerować różnice przekonań, potrzeb i nastawienia do życia. Zdrowa rodzina byłaby w stanie przyjąć pogląd Lizy, że choć krewni są ważni, to jednak każda para musi mieć własnych przyjaciół i własne przyjemności. Jednakże osoba taka jak Terry nie znosi żadnego sprzeciwu. Podobnie jak moja teściowa, wierzy głęboko, z6 tylko ona wie, co jest prawdą, a ślepe posłuszeństwo - to dla niej jedyna miara ludzkiej wartości. Nic z tego nie czyni z Terry potwora, ale jej ograniczona zdolność do akceptowania, czy nawet dostrzegania faktu, że ona i Liza mogą mieć odmienne zdanie w zasadniczych kwestiach, powoduje głęboki rozłam w tym, co mogłoby być wartościowym związkiem dla obu kobiet. Tyrania powinności > W tej książce spotykasz wielu ludzi podobnych do Terry. Osoby takie wyrażają swe opinie na temat spraw, które ciebie dotyczą, w najrozmaitszy sposób. Jedno jest pewne: kiedy masz do czynienia z ludźmi tego pokroju, słowa takie jak "powinność", "obowiązek" czy "konieczność" pojawiają się w rozmowie regularnie. Tacy mało ustępliwi teściowie potrafią podpierać swe zdanie różnymi stwierdzeniami o charakterze prawd religijnych czy uogólnień typu: "Każdy wie, że powinno się z rodziną spędzać jak najwięcej czasu" lub "Musisz zawsze być w domu, przy dziecku, bo inaczej nie będzie miało szczęśliwego dzieciństwa". No i, oczywiście, przewidują same katastrofy, które spotkają cię, jeśli twój wybór będzie się różnił od tego, który oni uważają za dobry. W rozdziale 1. spotkaliśmy Annę, graficzkę, napiętnowaną przez jej teściową, Vivian, za sposób, w jaki kierowała swą karierą i w jaki chciała przeżyć swoje życie. Choć mamy się dobrze, a dzieci są wspaniałe, ona wciąż wypowiada te swoje ponure przepowiednie o tym, co będzie z moim małżeństwem i co przydarzy się jej wnukom dlatego, że me rzuciłam pracy. Myślę, że po prostu nie może przyjąć do wiadomości, że się pomyliła, dlatego ciągle mówi: "Poczekaj, tylko poczekaj. Poczekaj, aż dzieci będą starsze - wtedy zobaczysz o co mir chodzi". Podejrzewam, że pewnie byłaby w duchu rada, gdyby cos złego się nam przydarzyło. Wówczas poczułaby się usatysfakcjonowana! Durowe opinie, zwłaszcza te, które wypowiadają twoi teścio-Ie> przekonani, że wiedzą wszystko i że ty nie wiesz nic, są 131 130 prawie zawsze mylne, bo zupełnie subiektywne, nie dopuszczają ani zmian, ani rozwoju, i nie ewoluują w odpowiedzi na nowe doświadczenia. Kiedy recepty, których się trzymają, zupełnie nie przystają do rzeczywistości, toksyczni teściowie interpretują rzeczywistość tak, by pasowała do prawd przez nich wyznawa nych. Kiedy już się zorientujesz, jak mało elastyczne jest ich nastawienie, możesz porzucić wszelką nadzieję na jakąś cu downą zmianę i spróbować radzić sobie z problemami w posta ci, w jakiej one występują, a nie w jakiej chciałbyś, by wystę powały. - 2. Uważają, że są centrum Wszechświata Znaczna część, jeśli nie większość toksycznych teściów jest zadziwiająco samolubna. Są zajęci tylko tym, czego sami pragną, potrzebują, co czują. Są dla samych siebie jedynym punktem odniesienia, a świat musi kręcić się dookoła nich, stawiając ich na pierwszym miejscu i w samym centrum wszystkich spraw. Według takich teściów miłość nie ma nic wspólnego z akceptacją i tolerancją. Dotyczy natomiast stopnia ich psychicznego komfortu oraz ich wizerunku we własnych oczach. Kochający teściowie patrzą na swe dzieci i ich partnerów i zastanawiają się: • Jak oni wzbogacają moje życie? .••,. • Co nowego mi dają? • Jak to, co mówię, oddziałuje na nich? • Co mogę zrobić, by ten nowy członek rodziny poczuł się swobodnie i wiedział, że jest mile widziany? • Jak powinnam zmienić swe postępowanie, aby mój niepokój wywołany obecnością tej osoby nie ujawnił się w postaci dla niej raniącej lub obraźliwej? Tymczasem teściowie toksyczni patrzą na to inaczej. Zapy tują siebie: . • Jak bardzo moje dzieci i ich partnerzy utrudniają ml życie? . . . . . • Co mi zabierają? • Czy przyczynią się do zepsucia mojego wizerunku w oczach innych? • Czy są dla mnie zagrożeniem? • Jak postępować, by wszystko ułożyło się tak, jak chcę? Postępowanie Judy, teściowej Holly, było klasycznym przykładem takiego zaślepienia swoimi sprawami. Nigdy nie zaakceptowała Holly i nigdy nie przepuściła okazji, by przytłoczyć synową uwagami o nadwadze. A ostatnio jej komentarze stały się szczególnie dokuczliwe. Brat Prestona niedawno powiedział nam, że zamierza się ożenić. Byłam tym podekscytowana, ponieważ bardzo lubię kobietę, z którą jest związany, i już sobie wyobrażałam, że pomogę jej w przygotowaniach do ślubu. Wtedy Judy powiedziała, żeby nie zapraszali mnie na ślub, bo jestem za gruba i zepsuję ślubne zdjęcia. Ciekawe, czy przyszło jej do głowy, jak się wtedy poczułam. Koncentracja na nadwadze Holly, a także nieliczenie się z tym, jaki wpływ na synową wywiera jej zachowanie, ukazuje wyraźnie samolubstwo i narcyzm Judy. W ogóle nie zauważała, że Holly jest miłą, uczciwą, ciężko pracującą młoda kobietą, której zdarzyło się zakochać po uszy w Prestonie. Holly stano wiła zagrożenie dla stworzonego przez Judy ideału kobiety-sy- nowej. Dobry charakter nie miał dla niej żadnego znaczenia, zwłaszcza gdy w grę wchodziło zakłopotanie, jakie odczuwała, myśląc o wyglądzie Holly i o tym, jak negatywnie wpływa on na nią samą. . ' • , • Co pomyślą ludzie? Ludziom samolubnym potrzebna jest zewnętrzna akceptacja 1 poklask, dlatego większość z nich jest nieustannie zajęta zastanawianiem się nad tym, jak odbierają ich inni. Judy wyobrażała sobie, że ludzie pomyślą, że spadło na nią nieszczęście w postaci °tyłej synowej. Czy nie pomyślą czasem, że Preston nie zdołał 133 132 sobie znaleźć nikogo lepszego? Co będą mówić za jej plecami? Z czego będą się śmiać? Albo, co gorsza, może będą jej współczuć? Nigdy nie uświadomiła sobie, że większość ludzi jest zbyt zajęta swymi własnymi sprawami, by interesować się nadwagą jej synowej. Czasami sobkostwo teściów zbliża się do paranoi. Ponieważ wszystko dotyczy ich, w najbardziej niewinnych sytuacjach mogą cię oskarżyć o umyślne denerwowanie ich, wprawianie w niezadowolenie lub zakłopotanie, czy wreszcie obstawanie przy swoim zdaniu tylko po to, aby sprowadzić na nich jakieś kłopoty. Oto, co opowiedziała mi Pat, wizażystka, której teściowie traktowali jej męża jako pośrednika odbierającego wszystkie ich negatywne uczucia wobec synowej: Któregoś wieczora Jeff i ja spóźniliśmy się jakieś pół godziny na proszony obiad u teściów. Kiedy wreszcie dotarliśmy na miejsce, ojciec Jeffa poczynił uwagę, że nigdy nie opuścimy okazji, by kazać im czekać. Zupełnie jakbyśmy osobiście zaaranżowali wypadek, który przyczynił się do spowolnienia ruchu na trasie, albo jakbym specjalnie rozładowała moją komórkę po to, by ich zaniepokoić. To jakieś szaleństwo! Możesz sobie wyobrazić, jak wyglądała reszta wieczoru. "Większość ludzi dowiedziawszy się, że ktoś utknął na godzinę w korku, byłaby choć trochę zatroskana i współczująca, nawet jeśli przez to obiad miałby się opóźnić. Ale samolubni teściowie przyjmują wszystko do siebie, nie potrafią wczuć się w zaniepokojenie i zmartwienie trapiące kogoś innego - a me ich samych. Dla takich teściów nie liczą się niczyje uczucia, poza ich własnymi. Brakuje im ważnego elementu struktury charakteru - życzliwości. niejszym elementem naszego człowieczeństwa. Rezyduje gdzieś w nas - nie wiadomo dokładnie gdzie*. Być może w naszym umyśle lub we współczulnej części naszego układu nerwowego i, tu już nie ma wątpliwości, w tej całej masie uczuć i wrażeń, które nazywamy "duszą". To ta część naszego jestestwa, która pozwala nam czuć, a przynajmniej rozumieć emocje innej osoby i przewidywać, w jaki sposób nasze zachowanie wpływa na samopoczucie drugiego człowieka. Ta tajemnicza, cudowna część nas bywała opisywana jako współczucie, sympatia, zrozumienie, wrażliwość, zdolność "dostrojenia się" do kogoś lub postawienia w czyjejś sytuacji. Osobiście wolę to nazywać empatią - wczuwaniem - ponieważ słowo to najlepiej opisuje najważniejszą z cech, które mogą nam pomóc stać się człowiekiem naprawdę kochającym. Empatia dostarcza ci wiedzy o tym, co może przeżywać drugi człowiek, gdyż choć w części jesteś w stanie czuć tak jak on. Gen empatii silnie hamuje chęć zranienia uczuć innej osoby. Niestety, niemal wszyscy teściowie-pogardliwcy, opisani przeze mnie w poprzednim rozdziale, byli tej cechy pozbawieni niemal całkowicie, a i u wielu innych toksycznych teściów, o których dotąd wspomniałam, jest ona co najwyżej słabo wykształcona. • Czy gdyby teściowie Holly mieli choć najmniejszą zdolność postawienia się w jej położeniu, to dopuściliby się tak okrutnych uwag na temat jej nadwagi i próbowaliby ją odsunąć od udziału w życiu rodzinny? * Jak Ruth, matka Joego mogła wprowadzić Annę, swą przyszłą synową, w stan zakłopotania, robiąc podczas obiadu zaręczynowego zjadliwe uwagi do gości o jej rzekomo nadmiernej ambicji zawodowej? Czy nie wiedziała, że to zrani Annę i zepsuje wieczór, który miał być tak miły? Brakujący gen empatii ' Ludziom samolubnym brakuje tego, co nazywam "genem empatii". Ta niezwykle cenna jednostka, nie do zobaczenia nawet pod mikroskopem elektronowym, jest być może najwaz- • yc może chodzi tu raczej o niedawno odkryte w mózgu "komórki • » arie ' które mogą być, wg naukowców, odpowiedzialne za "wczuwanie P°ł°zenie innego człowieka, a więc wywołują np. wzdrygnięcie się na czyjegoś skaleczenia czy ziewanie w odpowiedzi na czyjeś ziewanie - 134 135 '.. • Skąd wziął się chłód i okrucieństwo, którym teściowie Ellen ranili nie tylko ją, ale również jej córeczkę z poprzedniego związku? Jak mogli sugerować, kiedy zaszła w ciążę z ich synem, że pewnie źle się prowadziła? Czy wiedzieli, że ją ranią, ale w ogóle o to nie dbali? Jeśli tak, to było w ich postępowaniu wiele z sadystycznego "dawania na-. uczki", często stosowanego przez teściów-pogardliwców. A może brakowało im wrażliwości potrzebnej, by zauważyć, jaki skutek wywołuje ich zachowanie? Tak czy : inaczej, dla nich Ellen nie była osobą zdolną do przeżywania uczuć. Była po prostu istotą, której obecność zagroziła istnieniu ich zamkniętego, niezdrowego układu. Takie podejście do sprawy pozwoliło im wierzyć, że wszystko, co powiedzą i zrobią, jest usprawiedliwione, ponieważ to ona, Ellen, jest winna rodzinnego dramatu. • Jak Chandler mógł powiedzieć Lesowi, że jako czarny nie jest mile widziany w rodzinnym domu Felicji? Jak, usłyszawszy to, mogli się według niego poczuć Les i Felicja? '.'. A może Chandler nie myślał o niczym innym poza swym niezadowoleniem z wyboru dokonanego przez córkę? Jak większość rodziców, miał pewnie jakieś własne wyobrażenie mężczyzny, za którego powinna wyjść jego córka, kogoś o odpowiednim wyglądzie lub jakiś szczególnych cechach, które sprawiały, że w oczach innych wyglądał na odpowiednią partię. Chandler "przymierzył" Lesa do zestawu zewnętrznych standardów. Okazało się, że wybranek córki do nich nie dorasta, a wręcz stanowi zagrożenie dla planów Chand-lera. Wtedy ojciec Felicji zrobił coś, co często robią ludzie, którzy czują się zagrożeni: zaatakował. Oczywiście uczucia Felicji i Lesa nie miały dla niego wtedy większego znaczenia. Niektórzy ludzie są tak emocjonalnie ograniczeni i tak "zaskorupiali" w sobie, że po prostu nie są w stanie wejść w czyjąś skórę, a co dopiero pobyć w niej na tyle długo, by poznać uczucia innej osoby. Przyjęcie tego do wiadomości i uznanie tych ograniczeń zarówno sercem, jak rozumem, pozwoli ci zrobić duży krok na drodze do wyjaśnienia kwestii: "Jak oni mogli mnie tak potraktować?". A oto jedna z możliwych odpowiedzi: traktują cię tak, bo po prostu nie zdają sobie sprawy z tego, jak cię ranią, albo twoje uczucia nie mają dla nich żadnego znaczenia. Nie mogą czuć tego, co ty czujesz, bo tam, gdzie powinna być ich empatia, jest tylko pustka. W rezultacie, nienarażeni na niewygodę w rodzaju wyrzutów sumienia czy poczucia winy, które nie pozwoliłyby twoim teściom posunąć się zbyt daleko i przyczyniłyby im cierpień - czują się w swym dziele ranienia innych zupełnie nieskrępowani. 3. Wierzą, że atakując ciebie, mogą odegnać swe demony Czasami stajesz się niechętnie widzianym lustrem, które przypomina coś któremuś z twych teściów: ich samych lub jakieś wydarzenia z przeszłości, o których woleliby zapomnieć. Możesz mieć pecha i wyglądać jak siostra lub rodzic, którego nienawidzili, gdy byli dziećmi. Możesz wyglądać jak ucieleśnienie jakiejś cechy ich samych, którą desperacko pragnęli pokonać i o której próbują zapomnieć. Być może samo twoje istnienie budzi w nich stary strach, wstyd czy przypomina im bolesne doświadczenia. Wtedy twoi teściowie walczą z tobą, jakbyś był siedliskiem ich własnych demonów. Gdzieś w głębi duszy mają nadzieję, że atakując ciebie w jakiś sposób zmierzą się z własnymi nierozwiązanymi problemami. Wiedziałam, że Holly na pewno przydałoby się spojrzenie na Judy jako na kobietę mającą własne demony i przeszłość, dlatego poprosiłam Prestona, aby podzielił się z Holly jak największą ilością informacji na temat matki. Miałam przeczucie, że właśnie w przeszłości możemy znaleźć jakieś wyjaśnienie nieustannego wyżywania się na synowej i przewrażliwienia w kwestii nadwagi. Po tygodniu Preston przyniósł ze sobą alburiPże starymi rodzinnymi fotografiami jego matki z czasów dzieciństwa. Jeden rzut oka na nie pozwolił nam wiele zrozumieć. Na kolejnych zdjęciach widzieliśmy napuchniętą, bardzo otyłą dziewczynkę u boku rodziców o obliczach pozbawionych uśmiechu. Nieświadomie Holly pobudziła bolesne wspomnie-ma hańby, z którą jej teściowa nie zdołała się uporać psychicz-me, ale którą wyparła z pamięci i, zdawałoby się, pochowała na 137 wieki. Kiedy przeglądaliśmy zdjęcia, Preston przypomniał sobie coś ważnego: Kiedy przyprowadziłem Holly do domu po raz pierwszy, moja matka wzięła mnie w kuchni na bok i powiedziała, że czeka mnie wiele nieprzyjemnych uwag ze strony przyjaciół, a nawet innych członków rodziny. Odparłem, że chyba żartuje - wszyscy kochają Holly. Ale ona powiedziała tajemniczo: "Zaufaj mi - wiem, o czym mówię". Kiedy spytałem, co daje jej taką pewność, zmieniła temat. Intensywność, z jaką Judy odrzuciła Holly, była wyraźną wskazówką, że synowa dotknęła jakiegoś bolesnego miejsca teściowej, a słowa wypowiedziane do Prestona wyraźnie to potwierdzają. Nadmierna reakcja często jest objawem nieupo-rania się z przeszłością. Jednakże gdyby Holly i Preston nie obejrzeli zdjęć, nigdy nie domyśliliby się, że Holly pobudziła w Judy stare wspomnienia. Czując się z nimi źle, Judy uczyniła z Holly kozła ofiarnego, na którego mogła przerzucić wiele ze swych własnych starych niepewności. Choć Judy nie była już bezradnym dzieckiem, niepewność w kwestii wyglądu nadal tkwiła w niej gdzieś głęboko. Kiedy na horyzoncie pojawiła się Holly, było to tak, jakby nagle ożyła przeszłość. Judy miała szansę zmienić rolę - z ofiary w dręczyciela. Odgrywanie starych scenariuszy Toksyczni teściowie traktują cię oschle wskutek tego, że nieumyślnie obudziłeś ich stare "demony". Jestem przekonana, że nie dziwi cię już, że rodzice partnera powtarzają z tobą lekcję, którą otrzymali w dzieciństwie. Twoi teściowie nie urodzili się ze skłonnościami ani do krytyki, ani do nadzorowania, ani wreszcie zaborczy, czy pogardliwi. Nauczyli się tych zachowań od ludzi, którzy traktowali w ten sposób ich samych. Wiem, myślisz sobie teraz, że ktoś, kto był nieustannie poniżany, ograniczany czy zmuszony czuć się jak banita, powinien w dorosłym życiu pójść raczej w przeciwnym kierunku i starać się oszczędzić innym uczuć, które sprawiły mu tyle bólu. Jednakże 138 o wiele zbyt często dzieje się inaczej, a zachowanie toksycznych teściów w stosunku do ciebie pjzypomina bardzo zachowanie ich trudnych rodziców w stosunku do nich. Dowiedziałam się od Karen, Le jej ojciec, Ray, który nie tylko krytykował jej męża Cala, przedsiębiorcę budowlanego, ale również z nim konkurował, miał ojca zachowującego się w bardzo podobny sposób: Mój dziadek ma już prawie osiemdziesiątkę. Nie lubię go. Wiesz co? Nie sądzę, aby lubił go rftój ojciec, choć nigdy nic takiego nie powiedział. Dziadek dużo wymaga i jest perfekcjonistą. Kiedy ojciec jest w jego towarzystwie, zadziwiające, jak bardzo się zmienia. Mój duży, gwałtowny ojciec robi się cichy i zmienia się w małe dziecko. Nigdy tego wczefaiej nie zauważyłam, ale teraz jasno widzę, że ojciec był taki sam dla mnie jak dziadek dla niego, no, może nie aż tak surowy, ale niewątpliwie stawiał mi za wysoko poprzeczkę... Kiedy wyżywa się na Calu, to zupełnie jakbym słyszała dziadka. A wydawałoby się, że powinien był zrobić wszystko, by nie być takim jak dz^dek, bo to przecież jego ojciec uprzykrzył mu życie. Stara i, jak sądzę, bardzo prawdziwa koncepcja w psychologii głosi, że, pomimo wszelkich usiłowań, często dręczymy innych w sposób, w jaki dręczone nas. Jako dzieci dokonujemy różnych nieświadomych wyborów między przekazami i modelami postępowania, które nam Sprezentowano. Jeśli traktuje się nas oschle, to jako dziecko nie możemy z tym zrobić zupełnie nic. Tak więc wiele osób przechodzi zupełnie nieświadomie przez proces zwany "identyfikacją z agresorem", ponieważ to właśnie po jego stronie zdaje się być siła i bezpieczeństwo. Jeśli tata mówi nam ciągle, że to, co robimy nigdy nie jest wystarczająco dobre, albo - c« gorsza - że to my nigdy nie jesteśmy dość dobrzy, niektórzy % nas, nie zdając sobie z tego\ sprawy podejmują decyzję, że w przyszłości będą silni i twardzi jak tata. Wtedy będziemy nareszcie wystarczająco dobrzy i nikt więcej już nas nie zrani. Wielu ludzi zakłada, choć zwykle nieświadomie, że stawszy się ludźmi takimi jak ci, którzy ich zranili, i odgrywając swe wcześniejsze krzywdy na kimś innym, zdołają się uporać z bólem, którego doznali w przeszłości. Tworzą na własny użytek fikcyjną wizję siły, której tak bardzo 139 potrzebowali, jako dzieci. A ty, który znalazłeś się w zasięgu ich wzroku, wiesz doskonale, jak bolesne może to być. 4. Wierzą, że miłości jest zbyt mało, by się nią dzielić Uciążliwi teściowie posługują się pojęciem okradania. Skoro ich dziecko kocha ciebie, oznacza to, że ukradłeś tę miłość im. Nie dostrzegają, że miłość jest dobrem nieskończonym, którego przybywa tym szybciej, im więcej się go zużywa. A ponieważ walczą o to, co jest według nich rzadkim, coraz rzadszym skarbem, każdy konflikt z nimi staje się testem na lojalność. Twój partner musi nieustannie udowadniać, że nadal jest integralną częścią rodziny, wybierając ich, a nie ciebie, stawiając rodziców na pierwszym miejscu. Jeśli tego nie robi, czeka go ze strony twoich teściów morze wyrzutów lub pełnego złości niezadowolenia i urażonych uczuć. John, prawnik, którego spotkałeś w rozdziale 3., dostarczył mi dobrego przykładu takiej reakcji, kiedy opowiedział o tym, co stało się, gdy zasugerował, że jego rodzice nie mogą zatrzymać się u niego: No więc - do najciekawszych należały: "Jak możesz pozwalać na to, aby ona obróciła cię przeciwko nam?", "Zupełnie cię nie poznajemy!", "Ta kobieta zabrala nam cala twoją miłość". Kiedy próbowałem powiedzieć im, że nadal ich kocham, nawet nie słuchali. Potem przyszła pora na finał - "Jeśli nie ma dla nas miejsca w twoim domu, to nie ma go również w twoim sercu!". Rodzice Johna mówili mu zatem: "Jeśli kochasz ją, to znaczy, że nie masz już w sobie dość miłości, by kochać nas, a to, że odmawiasz nam prawa do zamieszkania z wami jasno tego dowodzi". Aby zrozumieć podłoże takich bezpodstawnych wymagań i absurdalnych oskarżeń, musisz zdać sobie sprawę z tego, jak twoi teściowie postrzegają wasze małżeństwo. Dla nich to prostu kolejna wersja domku dla lalek. Nawet jeśli twój partner już od wielu lat mieszka samodzielnie, nadal nie traktują waszego związku poważnie - są ze swym dzieckiem od samego początku, a ty jesteś tu nowy, bez względu na to, jak długo trwa wasze makeństwo. Zredukowane do samych podstaw, twoje małżeństwo wygląda na zwykły bunt - dlatego 140 właśnie teściowie nieustannie sprawdzają lojalność twojego partnera za pomocą różnych sposobów. Jedyną metodą, by zdać te testy i uniknąć poczucia winy i nielojalności jest zepchnięcie ciebie do roli drugoplanowej. Uciążliwi teściowie nieustannie stwarzają sytuacje, w których twój partner musi wybierać na zasadzie albo-albo. Jeśli postawi na pierwszym miejscu rodziców, ty czujesz się zraniony i zaniedbany. Jeśli stawia ciebie przed rodzicami, rani ich. Mówiąc - słowami i czynami - że liczą się rodzice, a nie ty, przywraca twoim teściom pewność, której potrzebują. Zupełnie jakby to twój partner określał całe ich życie, bez względu na to, jak są utalentowani czy inteligentni. Żyją poprzez swoje dziecko. I wcale nie mają zamiaru łatwo zrzec się tego na twoją korzyść. Muszą trzymać się twego partnera za wszelką cenę Wszyscy rodzice starają się utrzymać jakieś związki ze swymi dziećmi i jeśli twoi teściowie są w miarę zrównoważonymi i spełnionymi ludźmi, będą oczekiwali od swoich dzieci uczucia i, od czasu do czasu, towarzystwa. Jednakże kiedy ich dzieci zaczynają samodzielne życie, powinni być w stanie wycofać się na tyle, aby to nowe życie zdołało zapuścić korzenie. Oczywiście z chwilą, gdy ich dziecko opuszcza dom, nawet najbardziej świadom i postępowy rodzic odczuwa coś w rodzaju straty i pustki, potrafi jednak szukać pociechy u swojego partnera oraz w pracy, sporcie, u przyjaciół i krewnych. Toksyczni teściowie, z kolei, mają mało możliwości wypełnienia powstałej pustki. Prawdopodobnie nie lubią się nawzajem, czerpią niewiele przyjemności z małżeństwa i, jak zauważyłam, zazwyczaj nie mają wielu przyjaciół. Oto, co powiedziała Leslie: Cały świat Sala i Giny to ich interesy, robienie pieniędzy oraz fommy. A jednocześnie ciągle ze sobą walczą i przeklinają się nawzajem, zarówno po angielsku, jak po włosku. To więcej niż tylko dwójka ludzi o gorącym temperamencie, którzy co jakiś czas muszą dać ujście emocjom. Nie uwierzyłabyś, jak potrafią się 141 obrażać i wyzywać. Nieraz Giną dzwoni cala we łzach. Nigdy nie słyszałam, żeby planowali jakieś wspólne wyjście ze znajomymi, czy podróż, jak robią to zwykli ludzie. Są jak jedna wielka ośmiornica - owinięci wokół siebie nawzajem tak ciasno, że żadne nie może odetchnąć. Uwikłani w tym dziwnym małżeństwie, Sal i Giną zawsze zwracali się do Tommy'ego o ratunek. Ich przystojny, silny syn był tym, na kogo mogli liczyć, wiedzieli, że da każdemu z nich to, czego nie potrafili dać sobie nawzajem: zainteresowanie, towarzystwo, akceptację, pewność, że są nadal potrzebni i trzymają rękę na pulsie. Przez wiele lat Tommy robił to, czego odeń oczekiwali, a teraz, kiedy w życiu Tommy'ego pojawił się ktoś jeszcze, rodzice nie mają bynajmniej zamiaru poluzować więzów. Teściowie nadmiernie związani ze swoim dzieckiem naprawdę czują się zdradzeni i zaniedbani, kiedy ich dorosłe dziecko nawiązuje poważną więź uczuciową z kimś innym. Tommy spotkał kogoś, na kim mu naprawdę zależało i z kim chciał stworzyć nową rodzinę. Jednakże zamiast cieszyć się z tego, jego rodzice uznali Leslie za osobę, która zaburza równowagę sił, którą z takim trudem utrzymywali od dawna. Powtórzę, co powiedziałam Leslie: Jesteś uzurpatorem. To ty wzburzyłaś wodę. Ty zmieniłaś znany, łatwy do przewidzenia porządek. Z punktu widzenia Giny i Sala zabrałaś im ich życie i nie bądź zdziwiona, gdy się kiedyś zgłoszą, by je odzyskać. Synuś mamusi i córeczka taty Być może zauważyłeś, że najsilniejsze więzi zdają się powstawać między matkami i synami oraz ojcami i córkami. Być może też zaobserwowałeś, że największe konflikty powstają między teściową i synową oraz teściem i zięciem. Choć istnieją, oczywiście, wyjątki od tego schematu, wydaje się dość oczywiste, że zazdrość i rywalizacja z osobą młodszą i tej samej płci jest szczególnie niebezpieczna dla rodzica, którego w razie przegranej czeka uczucie niepowetowanej straty. 142 Stwierdzenia "chłopczyk mamusi" i "córeczka tatusia" znaczą coś więcej niż tylko to, co sugerują. Jestem pewna, że w niechęci matki do rozstania z synem i ojca do uwolnienia córki, zwolennicy Freuda mogliby znaleźć całą masę różnych seksualnych konotacji, ale tego typu rozważania nie pomogą ci w przetrzymaniu kryzysów, które zgotowali ci twoi toksyczni teściowie. Zarazem jednak określenia te mówią ci o sposobie percepcji twoich teściów oraz ich przekonaniach co do tego, kto powinien być najważniejszą osobą w życiu twego partnera. Być może wyrażenia te pozwolą ci zrozumieć, że twój partner cierpi na coś w rodzaju zahamowania rozwoju emocjonalnego, co niewątpliwie może upośledzić jego, lub jej, zdolność do pełnego zaangażowania się w związek z tobą. Nie duma tylko ból . >• .• , =. ., • • ;. Rodzicielstwo to jedyny rodzaj miłości, w którym celem jest rozdzielenie, a nie zbliżenie. Dla dobrych rodziców bezpieczny wylot piskląt z gniazda jest stemplem akceptacji pod robotą, jaką wykonali, wychowując je. Jednakże u wielu toksycznych teściów separacja ta, a także fakt, że ich dziecko jest w stanie związać się z kimś innym, wytwarza prawdziwą zbroję negatywnych, przerażających uczuć - zapomnienia, zazdrości i utraty. Miast dumy z pracy, którą wykonali, czują się zatopieni w nieznanym i targani nieodpartą chęcią sprowadzenia na powrót swego syna czy córki do domu, by mogli znów poczuć tak dobrze im znany spokój i bezpieczeństwo. Tylko wtedy, wierzą, miłości będzie tyle, ile potrzeba. Nie tylko poglądy , .>.•• -:v::;•..• Jak dotąd przyjrzeliśmy się przede wszystkim psychologicznemu Podłożu dużej części uciążliwych zachowań teściów. Jak jednak Wspomniałam na początku, istotną rolę mogą też odgrywać lnne czynniki. Zachwianie równowagi fizjologicznej lub psychi- 143 cznej może wywoływać skłonności do nadzorowania, do zaborczości, a wreszcie zachowań chaotycznych. Dlatego niejaką ulgę może ci przynieść świadomość, że jad, który tryska w twym kierunku, może mieć bardzo realne, fizjologiczne, a także psychologiczne przyczyny. Zwłaszcza, gdy powiedziano ci dobitnie, że to ty ponosisz winę. Jak widziałeś, teściowie targani małżeńskimi lub finansowymi kryzysami są tak skoncentrowani na kolejnych rozpaczliwych próbach wydobycia się z kłopotów, że zdają się nie widzieć nic poza własnymi problemami. Mają wyraźne niedobory uczuć, takich jak wdzięczność czy szacunek dla innych. Czują się jak ktoś, kto tonie. Tylko ty i twój partner posiadacie ostatnią deskę ratunku dla nich. Jeśli jej im nie podacie, gotowi są kłamać, przypochlebiać się albo wreszcie straszyć cię, aby osiągnąć to, czego, ich zdaniem, potrzebują. Nałogowcy oraz ludzie bezwzględni lub przygnębieni cierpią na zaburzenie równowagi biochemicznej w mózgu, zaburzenie, które powoduje zarówno gwałtowne zmiany nastrojów, jak i nieodpowiedzialne zachowania. Dopóki równowaga nie zostanie przywrócona, nie poradzi sobie z tym żadna terapia słowna. Na szczęście fachowcy mają świadomość, że u podłoża niektórych niezrozumiałych zachowań twoich teściów, które kładą się głębokim cieniem na życiu twoim i partnera, leży zachwianie równowagi biochemicznej organizmu. Ponadto zwiększyła się liczba dostępnych metod leczenia. Cała sztuka polega na namówieniu osoby chorej, by zechciała je zastosować. trzeba, nie masz w sobie dość uczucia, nie jesteś wystarczająco bogaty, czy miły, wreszcie nieodpowiednia jest twa rodzina lub religia. I być może aż do tej chwili dawałeś się nabierać na niektóre ich hasła propagandowe. Wierzyłeś, że nie byli dla ciebie milsi i bardziej kochający, ponieważ rzeczywiście jest coś z tobą nie tak. Teraz jednak, po lekturze ostatniego rozdziału przekonałeś się, że poważne problemy z teściami zależą od ich systemu wartości rodziców twojego partnera, różnych cech i konfliktów w nich samych i mają niewiele, lub nic, wspólnego z tobą. Nie sugeruję wcale, że jesteś kandydatem na świętego czy że nie powiedziałeś i nie zrobiłeś nic, co zasługuje na krytykę - to zdarza się nam wszystkim. Jednakże kiedy dla intensywności ataku teściów na ciebie i twoje małżeństwo trudno znaleźć jakiekolwiek rozsądne wyjaśnienie, czas, byś podwinął rękawy i zabrał się do roboty. Stawka jest bardzo wysoka, ale to samo można powiedzieć też o twoich szansach. Możesz się nawet założyć o coś cennego. Wielkie kłamstwo « Do tej chwili powinieneś już mieć niejakie wyobrażenie co do tego, dlaczego stanowisz dla swych teściów takie zagrożenie, że obierają cię za cel swych skrytych manipulacji, albo zupełnie jawnie wrogich działań. Do tej chwili twoi teściowie czuli się w pełni upoważnieni, by dawać do zrozumienia tobie i twemu partnerowi, że jesteś dla nich problemem. Z ich punktu widzenia nie zasługujesz na miłość i szacunek, bo nie jesteś wystarczająco dobry, nie jesteś dość mądry, nie wyglądasz tak, jak 144 Część druga Jak ochronić swe małżeństwo? Wstęp do części drugiej: zawieramy umowę Nadeszła pora, abyś sobie, Czytelniku, wypracował nn> , r . , J . uuwe spo soby postępowania z sobą samym, ze swoim partnerem • > • mi. Aby ci w tym pomóc, podzieliłam drugą połowę ks- . i . trzy części. W pierwszej będziesz musiał trochę pracy w^U sam, co przygotuje cię emocjonalnie do zmian, któr> u może dokonać nikt, poza tobą. Pomogę ci przeprr. j • / śmiałe i uczciwe rozpoznanie, w którym miejscu rod>- trójkąta utknąłeś, i dojrzeć czynniki, które być może Wc 1 ^° muszą sprawiać aż tyle zła, ile sprawiają. Pokażę ci, jak Qi / • bez obwiniania, wytykania palcem, nadmiernej reaW^ ' • wściekłości i poczucia bezsilności, które nie dają nicpo?; ' że czujesz się ofiarą. Pomogę ci wyrwać się z tego b|e ' bezradnego stanu ku korzystnej zmianie. ° ' Potem nauczę cię pewnych bardzo pomocnych strat^ •• j pracy z partnerem. Podpowiem ci właściwe słowa do \yy.. . ° twoich pragnień. Pomogę ci stworzyć klimat bezpiecze , akceptacji i rozwiązywania problemów, który zwiększy t\yo; ' s? na to, że twój partner będzie twym największym spcym: CLrn i zmierzy się ze swymi kłopotami w bardziej dorosły Sł-. 'u W trzeciej części zaprezentuję ci cały arsenał nowych • czepnych reakcji do zastosowania wobec teściów. Sąone ^, czne bez względu na to, jak bardzo napięte są twoje sta r.-z rodzicami partnera. Pomogę ci ustanowić granice, który^-u • 149 w wolno im przekroczyć i wyrazić jasno, bez wrogości, jakie ich poczynania są od tej chwili nie do zaakceptowania z twojego punktu widzenia. W najbardziej skrajnych przypadkach, tam gdzie właściwie nie ma większej nadziei, że przedrzesz się przez gruby mur obronny, podpowiem ci, w jaki sposób określić i dać odczuć teściom, jakie konsekwencje przyniesie przekroczenie twoich granic - nawet jeśli może to oznaczać zaprzestanie kontaktów z nimi - i to bez względu na to, jak wrażliwy lub niewrażliwy jest twój partner. Wreszcie powiodę cię ku realistycznej akceptacji, tak byś mógł się cieszyć ze wszystkich pozytywnych aspektów twych kontaktów z teściami, a unikać negatywnych, które szkodzą tobie i twemu małżeństwu. Zdaję sobie sprawę z tego, że niektóre, a może nawet wszystkie z tych celów mogą ci się w tej chwili wydawać zbyt trudne do osiągnięcia, zwłaszcza jeśli twe emocje nie ostygły jeszcze po jakimś niedawnym starciu albo masz za sobą długą historię konfliktów. Jednakże uspokajająco wpłynie na ciebie już sama świadomość, że oto masz przed sobą atlas nowych dróg i strategii. I zapewniam cię, że zabierzemy się do rzeczy stopniowo. Dla tych, którzy nie uczęszczają na żadną terapię i nie mają zamiaru żadnej rozpocząć, mam propozycję w postaci różnych technik i strategii, które sama stosuję od wielu lat z moimi pacjentami mającymi duże problemy rodzinne. Jeśli któryś z omawianych tematów wzburzy ci krew na tyle, że zachcesz zbadać go dokładniej pod opieką fachowca, namawiam cię, byś zaufał swemu instynktowi i to zrobił. Jeśli już dziś widujesz się z jakimś specjalistą z zakresu pomocy psychologicznej albo uczęszczasz na jakieś zajęcia grupowe, zapewniam cię, że celem tej książki nie jest zastąpienie terapii, lecz raczej wsparcie twoich działań. Nie oczekuj, że rzeczy zmienią się z dnia na dzień. Pamiętaj jednak, że jeśli wykonasz tę pracę, to zmienią się, ponieważ każda twoja akcja musi wywołać jakąś reakcję. Twoja pewność siebie i jasność spojrzenia ulegną odnowieniu, a narzędzia, które daję ci do ręki w następnych rozdziałach, pomogą ci wydobyć się z na pozór niemożliwych do przełamania schematów związków z toksycznymi teściami i cieszyć się do woli zdrowszymi, pełniejszymi relacjami, do których masz prawo. 8. Zmieniasz ogniskową Ci gruboskórni, samolubni, zepsuci ludzie. Mój bezwolny mąż. Moja infantylna żona. ' Do chwili obecnej byłeś pewnie całkiem skupiony, być może nawet aż do obsesji, na tym, co kto ci zrobił złego, gdyż każde kolejne spotkanie z toksycznymi teściami okradało twe małżeństwo z kolejnych cząstek radości, spontaniczności, optymizmu i przyjemności. Wiem również, że wskutek tych konfliktów faktycznie zosta łeś pozbawiony pewnych rzeczy. Być może czujesz, że znikło gdzieś twoje poczucie własnej wartości albo szacunek dla partnera. Może musiałeś zarzucić swe marzenia o bliskich związkach rodzinnych. Niewykluczone nawet, że przestałeś wierzyć, że ty i twój partner nadal jesteście po tej samej stronie i że razem podołacie każdej przeszkodzie, jaką rzuci wam pod nogi los. . - • • - • Rzeczywistość kontra utopia Nieprzerwany cykl bolesnych doświadczeń i zranionych uczuć nie skończy się, dopóki ktoś nie będzie miał odwagi, by położyć mu kres - jestem przekonana, że nie będziesz zdziwiony, kiedy 151 powiem ci, że tym kimś musisz być ty. Możesz jednak zapytać: "Dlaczego to ja muszę się zmienić? To oni zachowują się paskudnie". Tak, ale tylko ty widzisz rzeczy jasno i tylko ty jesteś tym, który naprawdę chce dostrzec, że macie problem. Wszyscy inni zdają się czuć całkiem dobrze w tej sytuacji, zupełnie jakby nie dostrzegali słonia w salonie. Wiem, że byłoby wprost cudownie, gdyby któregoś dnia twoi teściowie zjawili się u was i powiedzieli: "Zdajemy sobie sprawę z tego, jak okropnie cię traktowaliśmy. Jesteś naprawdę wspaniałą osobą i w rzeczy samej winni ci jesteśmy szczere przeprosiny. Co możemy zrobić, by naprawić te wszystkie okropne rzeczy, które ci zrobiliśmy i powiedzieliśmy?". Albo, gdyby w czasie jakiegoś starcia twój partner odwrócił się do swych rodziców ze słowami: "Mamo i tato! Dajcie temu spokój. Od dziś nie wolno wam tak traktować osoby, którą kocham!". Wtedy nie pozostałoby ci już nic, jak tylko rozkosznie wtulić się w ramiona tej nowo odkrytej dla ciebie, kochającej grupy rodzinnej. Wiem, że czekanie na to, aż zmieni się ktoś inny, jest wygodniejsze i mniej przerażające niż wizja samodzielnego zabrania się do roboty. Niestety, jest ono również mniej realistyczne i, jak prawdopodobnie sam już odkryłeś, daremne. Koniec czekania. Czas działać. Nowy początek L Gdybyś przez długi czas siedział zamknięty w ciemnym pokoju, to prawdopodobnie po jego otwarciu wcale byś się tak bardzo nie spieszył z wyjściem na zewnątrz. Światło raziłoby oczy, a nowo odzyskana wolność trochę by cię przerażała. Prawdopodobnie nie wiedziałbyś, od czego zacząć. Właśnie dlatego chcę, abyś zdał sobie wpierw sprawę z tego, że choć stoisz oto u progu swej nowej wolności w stosunkach z teściami, to jednak będziesz musiał poświęcić trochę czasu na pozbycie się dawnych nawyków. Mam nadzieję, że nie będziesz zbyt rozczarowany, gdy powiem ci, że na początek wcale nie powinieneś iść do teściów lub do nich dzwonić, aby powiedzieć im, by zmienili swoje zachowanie. Wręcz przeciwnie. Przede wszystkim musisz zwolnić i zacząć spokojnie myśleć, tak abyś zdobył kontrolę nad emocjami, które tak często wydają ci się nie do opanowania. Musisz przywyknąć do światła. Czas na mały romans ". . : ' Pierwsza rzecz, jakiej potrzebujesz, to romans. Brzmi interesująco? Musisz przestać myśleć o tym, czego twój partner dla ciebie zrobić nie może, nie robi i nie zrobił w przeszłości i o tym, co twoi teściowie robią, zrobili i mogą zrobić jutro, a skupić swą uwagę na tym, co ty możesz zrobić dla siebie właśnie teraz. Poświęć trochę czasu na randkę z osobą, która zna cię najlepiej - z tobą samym. Ważne, abyś w tym punkcie drogi znalazł każdego dnia trochę czasu, by pobyć bez towarzystwa i w miejscu, gdzie nikt ci nie będzie przeszkadzał. Zaplanuj ten czas. Wpisz do kalendarza. Wiem, że jeśli masz małe dzieci, pracę lub wymagającego partnera, albo wszystko na raz, nie będzie to takie proste. Ale to ważne. Nawet jeśli będziesz musiał wyjść na godzinę do parku, musisz znaleźć się tam, gdzie będziesz się w stanie skupić na swojej osobie. Możesz spróbować już teraz poświęcić kilka minut na wewnętrzne uspokojenie. Pomedytuj, głęboko oddychając, i powiedz sobie, że właśnie rozpoczynasz nową, ważną fazę swojego życia. Pokój obserwacyjny >>.<:/ '--••.} N Kiedy już wykroiłeś na swoje potrzeby trochę czasu i znalazłeś jakieś odpowiednie miejsce, chciałabym, abyś stworzył w myśli pewien obraz, którym będziesz mógł się posługiwać w trakcie naszej wspólnej pracy. Wyobraź sobie, że stoisz za jednym z luster używanych przez policję w trakcie przesłuchania, przez które widzisz podejrzanych, podczas gdy oni ciebie nie widzą. Zza tego lustra możesz obserwować twą rodzinę, odgrywającą najrozmaitsze scenariusze przyczyniające ci tylu zmartwień. Jednakże tym razem stanie się coś więcej, ponieważ będziesz 152 113 musiał rzucić trochę światła na samego siebie i zobaczyć, co ty dodajesz do tego rodzinnego melanżu. Nieważne, czy masz za sobą roczny, pięcioletni, dziesięcio- czy trzydziestoletni staż w wojnie z teściami, czy może właśnie przeżyłeś starcie, które napełniło cię emocjami tak, że aż kipisz, poproszę cię, abyś przestał myśleć o tym, co zrobiono tobie i jak bardzo nie fair ktoś postąpił, i postarał się odważnie i uczciwie zaobserwować, gdzie i kiedy ugrzęzłeś w waszym rodzinnym trójkącie. Zwykła pułapka: błędy, które robią wszyscy Właściwie nie ma ludzi, którzy w kontakcie z toksycznymi teściami nie robiliby błędów. Zapewniam cię, że choćbyś był nie wiem jak sprytny i emocjonalnie rozwinięty, bardzo prawdopodobne, że i ty wpadłeś w jedną z sześciu najpospolitszych pułapek. Należą do nich: • • utknięcie w mentalności ofiary •• • nadmierna reaktywność ... • niereagowanie • oczekiwanie od siebie rzeczy nierealnych • oczekiwanie nierealnych rzeczy od partnera • oczekiwanie nierealnych rzeczy od teściów. Nazywam te kategorie "pułapkami", ponieważ łatwo się pokusić o każdą z tych postaw, nie bacząc na to, że ten czy inny element naszego postępowania tylko podsyca konflikt. Pierwszej połowie z listy wymienionych pułapek przyjrzymy się w tym rozdziale, resztę omówimy w rozdziale 9. Zapewne zauważysz, że rozdziały w tej części książki są nieco krótsze, niż wcześniejsze. Ponieważ będziesz musiał radzić sobie z dużą ilością informacji, nie chciałabym przytłaczać cię zbyt wieloma poleceniami w jednym rozdziale. Spędź nad tymi materiałami tyle czasu, ile potrzebujesz, i przyswajaj je sobie w postaci niewielkich porcji. Masz szansę przeprowadzić najdobitniejsze zmiany w twoim życiu wówczas, gdy przyswajasz sobie nowe spojrzenie i nowe umiejętności powoli, a systematycznie. 154 Pułapka numer 1: mentalność ofiary Mara, tancerka, którą poznaliśmy w rozdziale 4., doznała przebudzenia za sprawą przyjaciółki, która uzmysłowiła jej, jak łatwo wpada w pułapkę myślenia, czucia i postępowania niczym typowa ofiara, ogarnięta obsesyjnym myśleniem o tym, jak nadzorujący teść zniszczył jej marzenia o podróży do Europy: Za każdym razem, gdy na biurku znajdę coś, co przypomina mi o naszej podróży - telefon biura podróży czy wszystkie te piękne przewodniki, które kupiliśmy - ciśnienie mi skacze i od nowa się wściekam. Nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak dużo stan taki zabiera mi czasu i energii, do chwili, aż któregoś dnia, mniej więcej na tydzień przed tym, jak postanowiłam przyjść tutaj, spotkałam się na lunchu z moją najlepszą przyjaciółką Joan. Zaczęłam mówić o tym, jaka jestem wściekła na Roba i jego ojca, i oczywiście zaczęłam wyliczać całą litanię niesprawiedliwości od nowa. Po chwili Joan wzięła mnie za rękę i powiedziała: "Posłuchaj - naprawdę bardzo mi przykro, że nie mogłaś pojechać, ale mam już naprawdę dość słuchania o twoim teściu, OK? Skończ z tym użalaniem i biadaniem. Możecie zaplanować następną podróż, a jeśli znów doszłoby do czegoś podobnego, wierzę, że ty i Rób macie dość charakteru, aby się mu przeciwstawić. Ale to nie podróż jest waszym prawdziwym problemem, wiesz o tym. Prawdziwym waszym problemem jest to, że ty i Rób trwacie w tym układzie". Powiedziałam Marze, że prawdopodobnie pozorny brak współczucia ze strony Joan nie był tym, czego pragnęła, ale że, moim zdaniem, jej przyjaciółka wykazała się nie tylko mądrością, ale również prawdziwą życzliwością. Nie podtrzymując Mary w jej wyimaginowanej bezradności całą masą westchnień w rodzaju "czyż to nie okropne", "biedna ty moja" itp., taktycznie pomagała przyjaciółce postawić pierwsze kroki na drodze do wyrwania się z pułapki. Podkreślając, że odwołana podróż, choć faktycznie przygnębiająca, była zaledwie symbolem o wiele bardziej skomplikowanego problemu, okazała się też bardzo spostrzegawcza. »Masz rację, ona ma rację, moi rodzice też mają rację'.", zawołała Mam. " Utknęłam. Czuję się, jakbym wpadła w bagno. Nienawidzę sposobu, w jaki Jack szarpie Roba na lewo i prawo, /' nienawidzę wpływu, jaki ma na nasze życie. Przez niego przestaję lubić samą siebie. Za jego plecami okropnie go obmawiam, powiedziałam różne paskudne rzeczy Rabowi, i w rezultacie czuję się okropnie...". Powiedziałam Marze, że kiedy idzie się ulicą, a ktoś napada cię i zabiera ci pieniądze, to wtedy faktycznie jesteś prawdziwą ofiarą - kimś, kto nie ma żadnego wpływu na to, co się mu przydarza. Jednakże w stosunkach z nawet najbardziej koszmarnymi teściami masz pewien wybór i możliwości. "Ale jakie?", zapytała. "Nie wiem od czego zacząć. Jeśli powiem Jackowi, żeby dał nam spokój, Rób będzie na mnie wściekły, i okaże się właśnie taką ciapą, jak myślę, że jest, a ja nie chcę, żeby się tak stało, a jeśli ja... ". "Stop!", powiedziałam. "Kręcisz się w koło. Oczywiście, że nie wiesz, co zrobić, bo gdybyś wiedziała, zrobiłabyś to i w ogóle nie musiałabyś do mnie przychodzić. Utknęłaś w emocjonalnej spirali negatywnego myślenia, a to prowadzi do obsesji kończącej się przyjęciem postawy ofiary. Zacznijmy od ustalenia, w co właściwie wierzy ofiara, i zastąpmy te przekonania nowymi, realistycznymi, które prowadzą do zupełnie innych uczuć i dają ci o wiele więcej nadziei". Przełamywanie beznadziejności Poprosiłam, aby Mara napisała na kartce najbardziej uporczywe myśli, jakie nachodzą ją w związku z jej sytuacją. Po chwili zastanowienia napisała: • To się nigdy nie zmieni • Nic nie mogę poradzić • Ojciec Roba zawsze wygrywa • Zmarnuje nam życie • Może powinnam się rozwieść. , ; Przekonania ofiary zawsze charakteryzuje poczucie bezsilności i ostateczności. Często są wyrażane za pomocą słów takicn jak: "nigdy", "zawsze", "nie mogę" i "nic". Osobie, która tkwi 156 ^ w samym środku wiru, poglądy te wydają się absolutnie realistyczne i prawdziwe. Nic dziwnego, że Mara była taka załamana i zniechęcona. Mara i ja razem usiadłyśmy nad jej listą, aby wspólnie wypracować jakieś sposoby na zmodyfikowanie jej błędnych przekonań. Poprosiłam ją, aby posłuchawszy tego, co ma do powiedzenia mądra osoba, która stoi za lustrem, obserwując samą siebie, dodała do każdego ze zdań kilka słów, które postawią pod znakiem zapytania zawartą w nich negację. Powiedziałam, że najważniejsze, by pamiętała, że ma napisać tylko to, co ona może zrobić - a nie co by chciała, by zrobił Rób lub jej teść, Jack. W pierwszej chwili miała trudności z wyrwaniem się ze swej bierności i postawy negującej, ale wkrótce nabrała zapału do tego, co robiłyśmy, i patrzyłam z przyjemnością, jak wraca jej poczucie humoru i odwaga. Gdy skończyłyśmy, poprosiłam, by przeczytała swą nową listę na głos. Oto, jak brzmiało to po przeróbkach: ., • To się nigdy nie zmieni... jeśli nie przestanę walić głową w mur, biadać i nie podejmować żadnych działań, by coś zmienić. • Nic nie mogę poradzić. Och, czyżby? Nic nie będzie łatwe i wiem, że nic nie poprawi się z dnia na dzień, ale, na Boga, czy to nie ja wygrałam swego czasu prestiżowe stypendium dla tancerzy i zdobyłam pracę w świetnym zespole tanecznym, i pomogłam siostrze wysłać dzieci na studia? I ja nie mogę zrobić nic? Wolne żarty! • Ojciec Roba zawsze wygrywa... Aż do dzisiaj tak było. Nic dodać, nic ująć, bo wkrótce się okaże, że czeka nań wielka niespodzianka. • Zmarnuje nam życie... ale tylko, gdy mu na to pozwolimy. Jest potężny, ale nie aż tak. • Może powinnam się rozwieść. A może powinnam po prostu ochłonąć i zdać sobie sprawę, że to świetna chwila na zdobycie nowych umiejętności i lepsze poznanie samej siebie. Tak czy inaczej, nie jest to najlepsza pora do podejmowania takich ważkich decyzji. Rób i ja wciąż jeszcze mamy wiele przed sobą. Po prostu musimy wrócić na dobrą drogę. 157 Wiedziałam, że Mara jest o wiele silniejsza niż się wówczas czuła, ale to nie miało znaczenia. To bardzo ważne, by postawić sobie jakieś cele, nawet jeśli nie nadążają za nimi jeszcze twoje odczucia. Kiedy to zrobisz, dzieje się coś wspaniałego - gdy tylko zaczniesz się zachowywać bardziej odważnie, twoje uczucia zaczynają równać w przód. Jeśli jednak czekasz, by poczuć się lepiej przed podjęciem decyzji, że tak dalej być nie może, proces zmian przebiegnie dużo wolniej. Mara postawiła przed sobą ważne cele, tyleż realne co i zdrowe. Teraz trzeba było trochę czasu, by poczuła w sobie tę pewność siebie, której wyraz dała na razie na papierze. Zapytałam też Marę o zobowiązanie w sprawie picia alkoholu, który stosowała ostatnio jako domowy lek na żale i frustracje. Ponieważ nie był to jeszcze poważny problem alkoholowy, zapytałam ją, czy myśli, że może przestać bez pomocy specjalisty. Była przekonana, że pod wpływem odzyskiwanej właśnie nadziei i energii poradzi sobie z tym sama. Jednakże ponieważ była córką alkoholika, wiedziała, że jest na ten nałóg bardzo podatna. Przystała na to, że jeśli nie uda się jej opanować picia szybko, zacznie uczestniczyć w spotkaniach jakiejś grupy AA. Powiedziałam jej, że przebieg tego procesu będziemy monitorować wspólnie, ponieważ z umysłem zamroczonym alkoholem nie da się osiągnąć ani psychicznej, ani fizycznej formy, której potrzebowała, by zmierzyć się z zadaniami na nią czekającymi. Okazało się, że jej picie wkrótce przestało być jakimkolwiek problemem. Kłamstwa w masce prawdy Przekonania ofiary to kłamstwa, które uznała ona za prawdę. To właśnie one są przyczyną wielu uczuć wściekłości i bezradności. Co ciekawsze, wcale nie trzeba miesięcy czy nawet tygodni, aby je zmienić. Kłamstwa te, skonfrontowane z rzeczywistością, topnieją jak bryła lodu na słońcu - może nie od razu, ale w końcu siła i przejrzystość prawdy zawsze dają im radę. Proszę, sprawdź sam. Spisz swoje przekonania ofiary, a p°~ tem się im przeciwstaw. Każde "nie mogę" zastąp "jak dotąd nie udało mi się". Każde "nigdy" lub "zawsze" zamień, tak jak zrobiła to Mara, na "dotychczas". Przeczytaj swą nową listę na głos kilka razy. Pokaż ją komuś, komu ufasz i wiesz, że życzy ci dobrze. Twoje przekonania mogą być podobne do tego, w co wierzyła Mara, mogą się od tego również bardzo różnić. Tak czy inaczej, od ciebie zależy, bez względu na to, jak beznadziejnie się dziś czujesz, czy znajdziesz w sobie antidotum na swe dolegliwości. Napisane czarno na białym przekonania natychmiast tracą część swojej mocy. Za to natychmiast zwiększa twoją siłę jasne określenie kroków, jakie chcesz podjąć na drodze do zerwania z postrzeganiem siebie jako ofiary. Pułapka druga: nadreaktywność ' Nadmierna reaktywność sprawia, że twoja krew wrze jak woda w stu stopniach Celsjusza. Może to doprowadzić do eksplozji, napadu złego humoru, awantury, ucieczki w pełne złości milczenie, czy któregokolwiek z tysiąca innych zachowań, w których intensywność reakcji jest nieadekwatna do wagi czynnika ją wywołującego. Nadreaktywności trudno nie zauważyć - przynajmniej u drugiej osoby. Jednakże u siebie często jej nie dostrzegamy, ponieważ kiedy coś dotyka naszego czułego punktu, sądzimy, że nasza reakcja na tę straszliwą obrazę jest zupełnie uzasadniona. Czasem dopiero gdy spojrzymy wstecz, nasze poczucie winy i zakłopotanie mówią nam, że może coś było nie tak. Pam, młoda artystka, która dekoruje witryny sklepowe, była nieustannie krytykowana przez swą teściową, Sylwię. Niektóre z komentarzy Sylwii były w gruncie rzeczy niegroźne, ale wiele °yło faktycznie bezpośrednim atakiem na wygląd Pam i kompetencje synowej. Wszystkie były nieproszone. W odpowiedzi na nie Pam raczej wycofywała się i wpadała w zły humor, niż dążyła do konfrontacji z Sylwią, w końcu nieustanne tłumienie zalów wywołało u niej nadwrażliwość na każdą uwagę teścio-wej. Wreszcie nawet niezłośliwe komentarze Sylwii powodowały, że wybuchała: ........ 158 159 Nakrywałyśmy stół na przyjęcie z okazji urodzin Chrisa, kiedy Sylwia zaczęła zmieniać ułożenie nakryć. "Kochanie", powiedziała, "widelce do sałatek powinny leżeć po prawej stronie od zwykłych". Jej głos był pełen satysfakcji i pewności siebie - być może chciała być po prostu pomocna - ale nie wiem, jak się to stało, że usłyszałam: "Nic nie potrafisz zrobić dobrze. Nigdy nie będziesz tak dobrą gospodynią jak ja ". Rzuciłam widelce i zaczęłam płakać. Powiedziałam, żeby nakryła stół tak jak jej się poda ba, i wyszłam, aby się uspokoić. W chwili wybuchu byłam przekonana, że po prostu wreszcie daję upust swym uczuciom, ale patrząc wstecz wstydzę się i czuję się głupio. Wiem, że w towarzystwie Sylwii zawsze czekam na następny cios, ale tym razem, muszę przyznać, właściwie nie zrobiła nic strasznego. Susan, czy wiesz, co ja wyprawiam? Kiedy analizowałyśmy to wydarzenie, Pam przypomniała sobie, że zawsze czuła się niekompetentna w towarzystwie swej olśniewającej i bardzo uzdolnionej matki-artystki, która nigdy nie przepuściła okazji, by wytknąć swej wrażliwej córce, że ta mało potrafi zrobić dobrze. Za każdym razem, gdy matka chciała mi dokuczyć, zawsze zaczynała słodkim "kochanie", po czym wylewała na mnie morze poniżających uwag. Oczywiście czułam się wówczas okropnie, szłam do mojego pokoju i płakałam. W rezultacie do dziś jest tak, że gdy tylko ktoś mówi do mnie "kochanie", czuję się, jakbym usiadła na jeżu... A jak nazywa mnie Sylwia, gdy jest protekcjonalna? Właśnie tak, i do tego prawie takim samym tonem! "Pam", powiedziałam. "W 99% przypadków, kiedy nasza reakcja na czyjeś zachowanie tak bardzo odbiega od faktycznej winy tej osoby, przyczyną jest jakiś nie rozwiązany problem z naszej przeszłości, który nakłada się na to, co dzieje się obecnie. Oto podobna historia, tym razem z mojego własnego doświadczenia. Kiedy byłam nastolatką, mama miała obsesję na punkcie mojego uczesania, nieustannie robiła koło tego szum i nieustannie odgarniała mi włosy z twarzy. Nie zmieniła swego postępowania, nawet gdy byłam już na studiach, a prośby, żeby przestała, nie skutkowały. Robiła to nawet w obecności mojego chłopaka, co było przykre i złościło mnie. I wyobraź sobie, z nadal to robi! Z tym, że teraz wystarczy, by wyciągnęła dłoń w stronę mojej twarzy, jakby chciała poprawić mi włosy, a ja już robię się wściekła. Wychodzą ze mnie wszystkie stare urazy. Nie chcę nawet, by mówiła mi, że moje włosy wyglądają ładnie - nie chce, by w ogóle miała do czynienia z moimi włosami! Cały dowcip w tym, że teraz możemy na ten temat żartować. Ale widzisz chyba, jak te stare uczucia budzą się pod wpływem gestu lub słowa służącego za bodziec wyzwalający nadmierną reakcję?". Koniec z traceniem cierpliwości ... Jeśli tracisz cierpliwość z byle powodu, oto co może się zdarzyć: • Otaczający cię ludzie będą uważali, że jesteś histeryczny/a. • Nikt nie potraktuje poważnie twego niezadowolenia, nawet w tych przypadkach, gdy będzie ono w pełni uzasadnione. • Umocnisz teściów w przekonaniu, że rzeczywiście jesteś problemem. • Czeka cię zakłopotanie i poczucie nieadekwatności, ponieważ ty uzewnętrzniasz swe uczucia, a właściwie nikt ciebie nie słucha. Moim zdaniem nie są to skutki pożądane. Przypuszczam, że dla ciebie wizja ta też nie jest pociągająca. Powiedziałam Pam, że nie sugeruję bynajmniej, że nie miałaby prawa zareagować, gdyby Sylwia rzeczywiście się na nią zawzięła. Ale tym zajmiemy się później. Na tym wczesnym etapie uczyłyśmy się oddzielać niewielkie zirytowanie (np. związane ze sprawą widelców do sałatek), które można odłożyć na bok, od ataków, które są prawdziwym osobistym afrontem. Próbowałyśmy rozpoznawać, czym się one różnią. "Ale jak zorientowałyśmy się, z czym mam do czynienia w danym momencie?" zapytała Pam. W czasach, gdy zachęca się nas do wyrażania emocji, a warnszenie uczuć, jak nam się mówi, może być szkodliwe dla 161 160 naszej kondycji fizycznej i psychicznej, nie jest łatwo odróżnić, co jest odpowiednim do sytuacji uwolnieniem emocji, a co jest nadreaktywnością. Nawet jeśli nie umiesz określić przyczyny swej nadmiernej reaktywności, wystarczy byś wiedział, że poprzez nabranie dystansu do sytuacji wywołującej emocje i przyjęcie postawy obserwatora zdołasz opanować nadchodzący wybuch gniewu. Wymaga to trochę ćwiczeń, ale się opłaca. Następnym razem, gdy poczujesz, że lada chwila i wybuch niesz, wymów się, jeśli to możliwe, wyjdź z pokoju i pójdź tam, gdzie będziesz się mógł uspokoić. Zadaj sobie następujące pytania: .-•',-••• • Czy to, co powiedział/-a przed chwilą jest okrutne? • Czy to, co powiedział/a przed chwilą uwłacza mojej godności? • Czy to, co powiedział/-a przed chwilą jest obraźliwe? • Czy to, co powiedział/-a przed chwilą krzywdzi mnie? Uwagi mieszczące się w kategorii komentarzy o widelcu do sałatek można zaliczyć do irytujących lub, być może, dokuczliwych, ale na pewno lżejszych. Jeśli tak właśnie ma się rzecz, a ty nie możesz z czystym sumieniem odpowiedzieć "tak" na powyższe pytania, zachowaj swą energię na poważniejsze okazje. Do tej chwili poznasz już szczegółowe scenariusze i strategie przydatne do radzenia sobie w sytuacji bezpośredniej konfrontacji z teściami. Pułapka trzecia: brak reakcji Brak reakcji to inna strona nadreaktywności. Złość i poczucie krzywdy są równie głębokie, a sytuacja tak samo przesycona napięciem, ale ty, zamiast wybuchnąć, spinasz swe uczucia silną klamrą i zamykasz wewnątrz siebie zło, które rozgrywa się wokół ciebie. Możesz zaprzeczać lub usprawiedliwiać naprawdę smutne epizody, czy nawet próbować przekonywać się, że przecież nic się nie stało. Robić wszystko, by uniknąć nieprzy- 162 jemnej konfrontacji i doprowadzenia do sytuacji, gdy będziesz zmuszony robić coś innego niż zazwyczaj. Teściowie Diany, szefowej działu zakupów dużego sklepu wielobranżowego, którą spotkaliśmy w rozdziale 3., nalegali, aby gdy odwiedzają syna, mogli na kilka tygodni zatrzymać się w jej domu. John, mąż Diany, kapitulował pod wpływem poczucia winy i obowiązku, które wywoływali u niego rodzice, gdy tylko sugerował jakieś inne rozwiązanie, zaś Diana ulegała Johnowi. Dla Diany kończyło się to nieodmiennie serią migren. Susan, wiem, że źle się do tego zabieram. Nie przyjmuję zdecydowanej postawy i po prostu ulegam błaganiom Johna. Kiedy jego rodzice są u nas, żyję w koszmarnym napięciu, ale naprawdę mogłabym wygrać Nagrodę Akademii Filmowej za przedstawienie, jakie daję. Jestem taka słodka, że aż mi niedobrze. Kiedy wreszcie zbierają się do odjazdu, jestem tak zestresowana, że marzę tylko o tym, by położyć się spać na tydzień. Diana opisywała zachowanie typowe dla osoby skłonnej do tłumienia reakcji: na zewnątrz fasada uprzejmości, gdy we wnątrz aż kipi, a także inne objawy, zarówno fizyczne jak i psychiczne, takie jak brak chęci, by zmienić ustalony po rządek. - • "••-. • •' • ' '•• •' - .:• ••••• .>'•'••'.• ' . W poszukiwaniu odpowiednich słów i .' Innego typowego przykładu braku reakcji dostarczyła Kim, której teść był w stosunku do niej agresywny seksualnie. A więc co powinnam była zrobić? Powalić go na ziemię? Powiedziałam mężowi i teściowej... "Ale Philowi nie powiedziałaś nic?" zapytałam. "Na przykład co?" zaciekawiła się. No cóż, wyobraź sobie, że masz dorastającą córkę. Załóżmy, 2e tak samo zachowałby się w stosunku do niej. Czy myślisz, Ze wówczas łatwiej by ci było znaleźć słowa? "Oczywiście, że tak", odpowiedziała Kim. "Powiedziałabym ^u> że jest obrzydliwy i żeby lepiej zaczął się leczyć. Powiedziała-ym mu, żeby się trzymał od niej z dala, bo jeśli zbliży się na 163 i mniej niż metr, nigdy już tam nie przyjdzimy i on też nie będzie zapraszany do naszego domu. Nafychfni^ti też powiedziałabym o tym mężowi i nalegałabym, by ustanOwiliasady, których teściowi nie byłoby wolno łamać. Powiedziafa&yt teściowej, żeby lepiej przejrzała na oczy i zobaczyła wreszcie? j^go typu człowiekiem jest jej mąż. I ostrzegłabym innych człOnkk rodziny, żeby uważali, a zwłaszcza by pilnowali swoich d^i^ii^rzed nim. "No więc dlaczego nie mogłaś tegć> wsystkiego powiedzieć w swojej obronie?" zapytałam. Nie wiem... Zatkało mnie. Byłam tflk lokowana jego zachowaniem, że nic nie przychodziło mi do gło^, W ogóle niełatwo mi się złościć we własnej sprawie. Mogę brtfnić\\(dzi, których kocham, ale gdy chodzi o mnie, nic nie wydaje rfti ^{wystarczająco istotne. Zauważ ostatnie zdanie Kim: "Kiedy cliodzi o mnie, nic nie wydaje mi się wystarczająco istotne''- J4 dowodzą dobitnie Diana i Kim, człowiek, który nie reaguje wtedy, gdy należy przedsięwziąć jakieś działanie, ma zwykle zaburzony obraz swej własnej wartości i ważności na tle innych ludzi. Jeśli masz skłonności do niereagowania, będzies#: • nieustannie lekceważyć swe uczUcia> • wierzyć, że właściwie sam zawiniłeś, • udawać, że wszystko jest w pofz3:<łu wtedy, gdy wcale tak nie jest, • obracać swe hamowane uczucia w dolegliwości fizyczne, • raczej godzić się z tym, czego chcą inni, niż rozpoczynać trzecią wojnę światową, • mieć przeszłość wskazującą na to= że nie wiesz, jak się bronić. Skłonność do niereagowania masz naivet wówczas, gdy zaledwie jedno czy dwa zdania z tej list)' stanowią normalną reakcję na konflikty, które pogarszają twe samopoczucie. Z zewnątrz taka osoba robi wrażenie zdrowszej niż reagującej zbyt gwałtownie, ponieważ nie tworzy oni wokół siebie nadmiernego zamieszania, jednakże żadnL z tych skrajnych postaw nie ma na nas dobrego wpływu. Brak reakcji odpłaca ci bardzo szybko. Co prawda na jakiś czas odwleka termin podjęcia działania, ale wady tego sposobu są o wiele większe niż zalety. Odkładając reakcję, jedynie ośmielasz osobę zachowującą się niewłaściwie, tak że jej postępowanie staje się zwyczajem, a ty tracisz szacunek dla siebie. Poza tym utrzymywanie wspaniałej zewnętrznej fasady jest psychicznie wyczerpujące. Myślę, że zgodzisz się, że koszty te są zbyt wielkie. Okaż swe uczucia Jeśli masz skłonności do niereagowania, czas skorzystać z okazji i wyzwolić swe uczucia. Podobnie jak przy innych zachowaniach typu kapitulacji, brak reakcji bierze się ze strachu: z obawy przed skompromitowaniem się, przed ludzką krytyką, przed tym, że twe uczucia wymkną ci się spod kontroli. Ciekawe, że im dłużej hamujesz swój gniew i zły humor, tym większe prawdopodobieństwo, że wreszcie skończy się to potężnym wybuchem, którego tak bardzo pragniesz uniknąć. Z mojego doświadczenia wynika, że ludzie, którzy trzymają swe uczucia w postaci magazynu z materiałami łatwo palnymi, mają zwyczaj gwałtowniejszego wybuchania, niż ludzie nauczeni uwalniać swe uczucia w bardziej bezpieczny sposób. U osób ze skłonnością do braku reakcji istnieje zawsze pewien odstęp czasu między samym wydarzeniem - zniewagą, afrontem, przejawem zaborczości - i momentem, gdy dochodzi do uświadomienia sobie tego faktu. Możesz ten czas zwłoki skrócić, zwiększając swoją czujność na to, co w danej chwili czujesz, poprzez przećwiczenie metody "Auu". Natychmiast, gdy spostrzeżesz, że po jakimś starciu z teściami lub swym partnerem czujesz się napięty, twoje serce tłucze się w piersi albo twój żołądek kurczy się boleśnie, zareaguj na te wiele mówiące objawy chwilą zastanowienia nad tym, co właściwie cię spotkało. Potem pomyśl sobie, a może nawet powiedz głośno: "Auu! To boli". Oprzyj się nawykowi tłumienia gniewu 1 chęci zapomnienia. Nie unikaj swych odczuć. Przyznaj w duchu: Jestem wściekły. Czuję się zraniony. Jestem smutny. Auu. Mówienie "auu!" może ci się wydać śmieszne, ale to świetny sposób na przebicie kanału między tym, co twoje ciało bezbłęd- 164 165 nie rozpoznaje już w chwili zdarzenia, a rym, co pod wpływem sygnałów płynących z ciała po pewnym czasie przyznaje twój umysł. Możesz stwierdzić, że twoje "Aim" ewoluuje do "Auu! To boli, a ja zasługuję na coś więcej" lub "Auu! To boli i jestem wściekły jak jasna cholera". Możesz też po prostu powiedzieć: • Czuję gniew • To nie było miłe • Jestem smutny • Jestem zły i obawiam się, że lada chwila wybuchnę. Przećwicz to najpierw z przyjaciółmi lub rodzeństwem - ludźmi, w których towarzystwie czujesz się bezpiecznie. Zasługujesz na ulgę, którą poczujesz, kiedy pozwolisz swym prawdziwym uczuciom wydobyć się na jaw, nawet jeśli będzie to wymagało zastąpienia bezpiecznego, fałszywego uśmiechu słowem "zły". Kiedy przebijesz kanał, którym zaczną się wydobywać twoje uczucia, poczujesz chęć reagowania wcześniej - będziesz chciał móc odpowiedzieć natychmiast, gdy zdasz sobie sprawę, że ktoś cię zranił. Aby to robić skutecznie, będziesz musiał nauczyć się kilku nowych sposobów porozumiewania. Poznasz je w następnych rozdziałach. Kiedy już wykonasz ćwiczenia zawarte w tym rozdziale, możesz pójść dalej i przyjrzeć się nierealnym oczekiwaniom, które odegrały rolę w obecnym twoim zniechęceniu. 9. Kiedy przyczyną katastrofy są nasze oczekiwania Wyobraź sobie przez chwile, że w czasie ślubnej ceremonii, przed wypowiedzeniem sakramentalnego "tak", słyszysz: CZy fyt ____ ; bierzfiz sobie tę oto ____ za prawowitego/ -ą męża/żonę z całą świadomością, że gdy staniesz się częścią rodziny swego partnera, możesz ft? spotkać z miłością i życzliwością, ale bez wątpienia pojawią W tez nieporozumienia i spięcia? Czy wobec tego przyrzekasz, że będziesz oczekiwał/-a tylko rzeczy^ realnych i nie będziesz przypisy wali -a swych potrzeb i fantazji partnerowi lub teściom'. Czy obiecujesz, że przeanalizujesz te zekiwania, gdy tylko poczujesz się zawiedzinyl-a, rozżalony/-a, oc zły/-a lub zraniony/-a? Bardzo niewielu łudź' zdecydowałoby się na kategoryczne "tak" w odpowiedzi na powyższe pytania, a przecież dotyczą one problemów stanowiących powody większości konfliktów z teściami. Dlatego przyjrzyjmy się uważnie naszym nierealnym oczekiwaniom - czym są i czym nam grożą. Pułapka czwarta: niereal°e oczekiwania w stosunku do siebie Masz dobrą pracę, jesteś simy i zdrowy, być może masz świetne dzieci i miłych przyjaciół- Dlatego przekonałeś sam siebie, że ktoś, kto funkcjonuje tak dobrze jak ty, musi dać sobie radę ze 167 wszystkim, w tym również z teściami. Poradzę sobie, powtarzasz. W końcu jesteś dorosły (nawet jeśli tylko ty w całej rodzinie). Musisz zachować rozsądek, wziąć na siebie przykrości, od ciebie wreszcie emanować ma dobro i spokój do chwili, gdy być może komuś jeszcze wróci rozum. Holly, która z powodu swej nadwagi stała się obiektem nieustającej krytyki ze strony teściowej, Judy, przyznaje, że w obliczu ewidentnego okrucieństwa teściowej oczekiwała od siebie zbyt wiele: Nie masz pojęcia, ile razy, kiedy byłam bliska łez, mówiłam sobie: "Jesteś silna. Nie pozwól, by cię to dotknęło. Nie zniżaj się do jej poziomu". W sumie, jak bardzo mogą zranić słowa? Przecież to tylko słowa. Ale wiesz, one naprawdę mogą silnie zranić. Czułam się jak zero, ponieważ nie mogłam przestać o nich myśleć. Holly, nie dość, że nie doceniała oddziaływania, jakie miały na nią słowa Judy, jeszcze winiła siebie za to, że nie jest w stanie nadstawić drugiego policzka. Holly wykazywała silny charakter - w wielu dziedzinach swojego życia - ale, niestety, ani nasza dobra pozycja zawodowa, ani umiejętność pracy z ludźmi nie oznaczają automatycznie, że umiemy sobie radzić w stosunkach z rodziną. Poprosiłam Holly, aby przyjrzała się temu, czego oczekiwała od siebie w swych kontaktach z Judy i aby na nasze następne spotkanie sporządziła listę tych oczekiwań - realistycznych i nierealnych. Kiedy przyszła w następnym tygodniu, powiedziała, że zadanie to naprawdę otworzyło jej oczy: Gdybym tylko wcześniej miała pojęcie, jak katuję siebie, bo nie potrafię żyć zgodnie z tym niemożliwym do realizacji standardem! Wiośnie zdałam sobie sprawę z tego, jak nierealne było moje oczekiwanie, że w obliczu tego, co zgotowała mi Judy, będę kimś w rodzaju superczłowieka, pozbawionego normalnej ludzkiej słabości. Wiedziałam, że Preston potrafi bardzo mnie zranić, ale dotychczas nigdy nie zdałam sobie sprawy z tego, jak silny wpływ wywierała na mnie Judy. Najważniejsze, że przyznałam przed sobą samą, iż być zezłoszczonym wtedy, gdy ktoś d ubliża, to rzecz normalna, i że to naturalne powiedzieć wtedy ,*Auu". No więc, sądzę, że realnym oczekiwaniem jest to, że zachowam się jak człowiek z krwi i kości, a zupełnie nierealnym liczyć, że będę z żelaza. Jak doświadczyła tego Holly, nieważne, jakie zalety posiadasz, nie możesz oczekiwać od siebie, że doznawszy obrazy i złego traktowania strzepniesz urazy jak łupież z kołnierza. Właśnie takie oczekiwania uniemożliwiały Holly należyte zmierzenie się z problemem, jakim była krytyka Judy. Teraz Holly nauczy się słabiej reagować na komentarze i odrzucenie, ale nie poprzez tłumienie swych uczuć, ale przez bezpośrednie radzenie sobie z osobą, która potraktowała ją tak źle. A czego ty oczekujesz od siebie w obliczu konfliktu ze swymi toksycznymi teściami? Czy to, czego pragniesz, jest realne - czy trzeba do tego supermana? Czy tego samego oczekiwałbyś od swojego najlepszego przyjaciela? Pułapka piąta: nierealne oczekiwania w stosunku do teściów Czytając tę książkę poznałeś wiele osób, których partnerzy opuścili rodzinny dom jedynie fizycznie - nie psychicznie. Jak sądzisz, ile czasu potrzeba, by małżeństwo zostało faktycznie złączone silnymi więzami? Rok? Dwa? Tego nikt nie wie. Większość ludzi sądzi, że kiedy z chwilą zakończenia ceremonii ślubnej młoda para opuszcza rodziców, staje się nową, silnie związaną jednostką. Jak prawie każdy, przyjąłeś prawdopodobnie, że twój partner w sposób naturalny, i natychmiast, zmieni orbitę z rodzicielskiej na twoją. Wierzysz w to nawet wtedy, gdy istnieje wiele sygnałów ostrzegawczych wskazujących, że oderwanie się od rodziców nastręczy mu wiele trudności. Podobnie i tobie może nie być łatwo uniezależnić się psychicznie od twoich rodziców. Tymczasem większość ludzi oczekuje, że partnerzy będą opiekuńczy i zawsze staną w ich obronie. Poznana już przez was Liza, opiekunka przedszkolna, poczuła się zraniona do głębi, kiedy jej mąż, Paul, bardzo łagodnymi słowami określił zaborcze zachowania swej matki, Terry. Paul stwierdził nawet, że zaniepokojenie Lizy jest tylko jej problemem, wynikającym z tego, że miała nieszczęśliwe dzieciństwo. Nic dziwnego, że Liza mogła myśleć jedynie o tym, jak bardzo zdradzona się czuła. Zasugerowałam jej, że być może oczekiwanie, że Paul nagle spojrzy na świat oczami żony i zda sobie 168 sprawę z tego, jak zaborcza stała się jego matka, było odrobinę nierealistyczne. Tak duża zmiana nie mogła zajść z dnia na dzień. I oczywiście nie miała szans na realizację, jeśli Liza nadal kreowałaby Terry na czarny charakter sztuki, w której obie grały. Poprosiłam Lizę, by skupiła się na tym, jak Paul widzi swą matkę i spróbowała na chwilę wejść w jego skórę. Powiedziałam: Zachowanie matki jest dla niego zupełnie normalne i dobrze znane. Postrzega je jako coś zupełnie nieszkodliwego, wszystko, co matka robi, przepuszcza przez taki właśnie filtr. Nie jest jeszcze zdolny zrozumieć, że ty nie patrzysz jego oczami i że postrzegacie rzeczy odmiennie. Osoba, którą poślubiamy, nie jest naszą wierną kopią. Paul wychował się w innych warunkach. Zawsze tak rozumował. Nie ma mowy, by nagle pojął, czym są dla ciebie wymagania jego rodziców. Niestety, jak wielu mu podobnych, przyciśnięty do muru weźmie stronę ludzi, z którymi łączy go dłuższa wspólna przeszłość. Smutne, ale prawdziwe. Wiem, że Paul zadeklarował swój udział, ale jeśli naprawdę chcesz, by dostrzegł twoje uczucia, nie tylko musisz go zrozumieć, ale jeszcze dać mu czas. Spróbuj wypracować jakieś kompromisy z jego rodzicami. Potarguj się z nimi: zgódź się na coś, co proponują w zamian za to, że pozwolą ci zrobić coś samodzielnie. To powinno poprawić atmosferę. I porzuć myślenie kategoriami ofiary. Istnieje wiele sposobów zaradzenia tej sytuacji. Co więcej, tak bardzo skoncentrowałeś się na swej złości, iż zapomniałaś, że masz miłego męża i pracę, którą lubisz. Twój problem naprawdę polega na tym, że padłaś ofiarą swych nierealnych oczekiwań. Zmiana atmosfery Pete, agent ubezpieczeniowy z rozdziału 3. również stwierdził, że sakramentalne "Tak" nie miało cudownej mocy przekształcenia Ellen, jego życiowej partnerki, w żonę przede wszystkim, a córkę dopiero na drugim miejscu. No dobrze, więc wpadłem w to, co nazywasz "pułapką nierealistycznych oczekiwań". Jak mogę się z niej wydostać? Sądziłem, że jeśli wielokrotnie pokażę Ellen, jak zaborczy jest jej ojciec, zastanowi się i powie: "Fakt, rzeczywiście jest taki. Że też tego wcześniej nie zauważyłam! Nie miałam pojęcia, jak bardzo cię to martwiło, ale teraz poproszę go, by przestał wydzwaniać tak często, i by nie mieszał się aż tak bardzo do naszego życia ". I po co się oszukuję? To nierealne! Pete właściwie błagał mnie o jakieś praktyczne metody, które pomogłyby Ellen wydostać się spod wpływu ojca. Wyjaśniłam mu, że dopóki sama Ellen nie będzie gotowa, niewiele możemy zrobić. Zresztą nawet wówczas proces ten będzie wymagał czasu i cierpliwości. Ellen po prostu nie była w stanie zrozumieć, dlaczego zachowanie ojca, który właśnie w taki sposób postępował przez całe jej życie, jest jakimś problemem. Ojciec rozpieszczał ją i zawsze był gotów spełniać wszystkie jej życzenia, tak więc w rezultacie Ellen musiała mieć dwóch mężczyzn dbających o nią. Powiedziałam Petemu, że przypuszczam, iż zawsze, kiedy skarżył się Ellen na jej ojca, sam okazywał się "zły" • Ojej -jej ulubione komentarze brzmiały: "Jesteśprzewrażliwiony, podchodzisz do spraw zbyt emocjonalnie. Osobiście nie widzę żadnego problemu. Czy nie mógłbyś sobie odpuścić? On tylko próbuje pomóc". Boże, czułem się zupełnie zlekceważony. Walę głową w ścianę. Mam już po uszy mojej żony zachowującej się jak sześciolatka i lecącej do tatusia z każdym kłopotem. A ja, czym właściwie jestem? Książeczką czekową? Przed przystąpieniem wraz z Ellen do rozwiązywania ich wspólnego problemu Pete potrzebował metody, która przygotowałaby grunt pod te rozmowy. Miałam nadziej?, że Ellen zgodzi się przyjść wraz z mężem na spotkanie ze niną, choć właściwie z jej punktu widzenia cała sprawa była tjiko jego problemem. Tymczasem jednak Pete był bliski wybuchu. "Pete", zaczęłam. "Powiedziałeś, że walisz głową w mur. Wszystko, co możesz w ten sposób osiągnąć, to kilŁa guzów i szwów na głowie. Co ty na to, by wreszcie raz na zawsze zaprzestać usilnych starań, by Ellen ujrzała rzeczy tak, jak ty je widzisz. Wiem, że to, o co proszę, jest trudne, ale ani głośniejsze wykrzykiwanie, ani dłuższe dąsy niczego nie tmienią. Trąbisz jej w ucho jak na puzonie, a i tak nie udaje ci się przyciągnąć jej uwagi. Dlatego chcę cię poprosić, abyś aprzestał kłótni, tłumaczeń, prób doprowadzenia do tego, ly Ellen widziała rzeczy tak jak ty, wszystkiego tego, co wpjdza cię w paskudny nastrój i abyś nie podejmował żadnych działań do 171 170 A oto, czego naprawdę możemy oczekiwać: czasu, aż zdołam nauczyć cię kilku zupełnie dla ciebie nowych sposobów reagowania i wyrażania siebie. Wiedziałeś, w co się pakujesz. Odebrałeś całą masę sygnałów wskazujących na to, że Ellen jest bardzo blisko związana z ojcem. Żeniąc się z kimś, kto całe życie wtyka sobie watę do uszu, nie powinieneś chyba oczekiwać, że po ślubie natychmiast wyzbędzie się tego nawyku. Oczekiwanie, że Ellen-mężatka stanie się osobą niezależną, dojrzałą kobietą, było po prostu nierealne. Dlatego poproszę cię, abyś w nadchodzącym tygodniu spokojnie zastanowił się i spisał tak wiele twoich nierealnych oczekiwań w stosunku do Ellen, jak tylko uda ci się znaleźć. Potem chciałabym, abyś napisał swe realistyczne oczekiwania dotyczące tego, co można zmienić w przyszłości - choć nie z dnia na dzień. Będzie to ćwiczenie mające na celu przeniesienie twej uwagi z tego, co robią oni tobie, na nowe perpektywy, które pojawiły się w twoim życiu. Tymczasem proszę cię, byś zobowiązał się, jeśli to możliwe, nie rozmawiać z Ellen o jej ojcu. W takim klimacie pojawi się szansa, żebyście razem z Ellen wzmocnili wasz związek. Twoje nierealne oczekiwania są zrozumiałe, ale stanowią jeden z czynników tworzących napięcie, które może pchnąć Ellen jeszcze bardziej w bezpieczny świat jej ojca. Żadnych rozmów o ojcu Ellen, umowa stoi?". Pete naprawdę desperacko pragnął jakiejś pomocy i zapytał mnie, czy mógłby przyjść na dodatkowe spotkanie, gdy tylko skończy tworzyć swą listę oczekiwań. Chciałabym przedstawić ci część tej listy w nadziei, że pomoże to w przesunięciu ogniskowej również twojej uwagi, a także wpłynie na zmianę postawy: Oto rzeczy, których nie powinniśmy oczekiwać: • Ellen będzie stawiała moje pragnienia na pierwszym miejscu, przed życzeniami ojca. • To, co przeszkadza mnie, przeszkadza również jej. • Ona rozumie, że tak dalej być nie może. .-/, • Spojrzy na ojca moimi oczami. Jego zachowanie jest jej tak znajome, że prawdopodobnie w ogóle niezauważalne. • Będzie tak zaniepokojona tym, że jestem smutny z powo-• du jej ojca, że zapomni o chęci zadowalania go. • Wie, jak się zmienić. • Ludzie będą postępowali w sposób, do którego przywykli, aż do chwili, gdy będą mieli powód, by tego zaprzestać. • Będę się musiał nauczyć jakiś nowych sposobów na pokazanie jej, co czuję i czego potrzebuję. • Do wybudowania solidnego małżeństwa potrzebne będą czas, cierpliwość i praca. • Do poluzowania więzów między Ellen i jej ojcem też potrzeba czasu. Lista Petego powinna ci być bardzo przydatna przy konstruowaniu własnej. Choć niewątpliwie Pete był ogromnie przygnębiony, gdy ją spisywał, jest utrzymana w tonie raczej zrozumienia i gotowości do częściowych ustępstw niż go tyczy i złości. Oczywiście, Ellen utknęła w starych rodzinnych schematach i utraciła zdolność jasnego widzenia zachowań własnego ojca. Gderanie na ten temat mogło jedynie popchnąć ją jeszcze bardziej w kierunku komfortu i świata, który znała najlepiej. Nawet jeśli jesteś wściekły na swego partnera, spróbuj dotrzeć do swych wewnętrznych zasobów i spojrzeć na siebie okiem obserwatora. Masz wtedy szansę dostrzec, że owe nierealne oczekiwania, które wniosłeś w małżeństwo, przyczyniły się w znacznym stopniu do niezadowolenia i żalu, dominujących w twoim stosunku do partnera. Pułapka szósta: Nierealne oczekiwania wobec teściów Nie ma nic złego w tym, że pragniemy miłości, akceptacji 1 wielkoduszności od rodziców osoby, z którą się pobieramy, 1 czujemy gorzkie rozczarowanie i żal, gdy nie otrzymujemy nic 2 tego, na co liczyliśmy. Wydaje mi się interesujące, że osoby pochodzące z miłych i kochających się rodzin mają skłonność do zakładania z góry, że ich teściowie również będą przyjaźnie nastawieni - po prostu nie znają innych sposobów realizowania rodzicielskiego autorytetu niż ten do którego przywykli od uziecka. Ale w rodzinie partnera może przecież obowiązywać 172 173 inny model. Na podstawie mojej praktyki zawodowej mogę powiedzieć, że ludzie wywodzący się z rodzin z problemami zazwyczaj uważają, że ich rodzice stanowią wyjątek. Dlatego zamiast zdawać sobie sprawę, że teściowie również mogą być źródłem rozczarowań, podobnie jak rodzice, oczekują, że będą mieli wymarzoną rodzinę, jakiej zawsze pragnęli. Być może masz przyjaciół lub krewnych żyjących ze swymi teściami w znakomitej komitywie i - co zupełnie zrozumiałe -liczyłeś na to samo. Jednakże każda kombinacja charakterów jest wyjątkowa. Jeśli twoje oczekiwania w stosunku do konkretnego "zestawu" teściów są nierealistyczne lub wręcz oparte na mrzonkach, narażasz się na nieustanną frustrację, a często też smutek Oczekiwanie, że znajdziemy zastępczego rodzica Cal, przedsiębiorca budowlany, był pewien, że jego teść, Ray, będzie świetnym kompanem. Tyle ich łączyło! Ponadto obaj uwielbiali majsterkować. Wkrótce jednak Ray stał się wobec Cala bardzo krytyczny, a nawet zaczął mu ubliżać. Co gorsze, Karen niemal zawsze brała stronę ojca i w ogóle nie zwracała uwagi na ból, jaki ta sytuacja sprawia Calowi. Do tego rodzinnego kotła każdy wniósł coś swojego, jednakże głównym składnikiem tej dalekiej od ideału mieszanki były nierealne oczekiwania Cala: Przypuszczam, że każdy z początku stara de wypaść jak najlepiej, że niby wszyscy są świetni i każdy do rany przyłóż - dlatego kiedy zaczął dyskredytować wszystko, co robiłem, był to dla mnie wielki szok. Czy zauważyłem jakieś sygnały ostrzegawcze? O Boże, Susan, nie mam pojęcia. Owszem, jeszcze przed ślubem wiedziałem, że dla Raya świat zaczyna się i kończy na Karen, ale myślałem sobie, że to cudownie - znałem zbyt wielu dystansujących się ojców. Myślę, że mój ojciec przez większość mojego dzieciństwa, był przygnębiony - wszystko, co robił, to: praca, dom, oglądanie telewizji i spanie. Dlatego patrzyłem na tego wylewnego, pokle-^ pującego mnie po plecach faceta i myślałem, no cóż, może i ja cos skorzystam na tym jego zainteresowaniu. No i rzeczywiście, p°~ święcił mi wiele uwagi - w 99% krytycznej. Oczywiście nie mogłam winić Cala za jego nadzieję na bliską relację z teściem. Cal nie był jasnowidzem i, jestem pewna, nie mógł przewidzieć rywalizacji i konkurencji. W rezultacie nie można się dziwić, że był zaskoczony, zawiedziony i wściekły, - kiedy teść nie przepuszczał żadnej okazji by mu dociąć i zachowywał się nie jak kompan, czego od niego oczekiwano, ale jak zazdrosny rywal. Nigdy nie myślałem, że tak trudno będzie pozbyć się tych oczekiwań. Głupi, próbowałem to sobie jakoś tłumaczyć - przeżywa trudne chwile, nie miał nic złego na myśli, zaproszę go na piwo i powiem mu, jakim jest świetnym facetem, a wtedy może przeprosi mnie za swoje zachowanie. Wybierzemy się razem na mecz baseballa - no, sama wiesz. Było jasne, że wiele z oczekiwań Cala było wynikiem czegoś więcej niż tylko nadziei na przyjemne stosunki z teściem. Cal rzutował na Raya swą potrzebę wypełnienia pustego miejsca, niezapełnionego przez jego własnego, uległego i nieangażujące-go się ojca. Dopiero kiedy zebrał dość informacji na temat tego, jak zagrożony czuł się Ray w jego obecności oraz jak bardzo dużo wymagał od zięcia, Cal zdał sobie sprawę, jak uparcie trzymał się tych nadziei. Ani anioł, ani diabeł Teściowa Rity, Vivian, sprawiała wrażenie doskonałej babci, kiedy Rita urodziła swe pierwsze dziecko. Wkrótce jednak stała się niezwykle krytyczna i nieustannie dyskredytowała rodzicielskie umiejętności synowej. Na początku wydawała się kochająca, ale teraz musi być alfą i omegą i po prostu uwielbia sprawiać, że czuję się niekompetentna. Jednocześnie jest tak bardzo pomocna, że czuję, iż nie mam prawa powiedzieć jej, co o tym sądzę. Tylko się duszę. Myślałam, ze będzie przyjaciółką. Teraz gdy tylko słyszę jej głos w słuchawce, robię się spięta, ponieważ wiem, że będę musiała wysłuchać jej uy kładu. Myślałam, że będzie naprawdę pomocna, ale nie sądzi-fain, że zapłacę za to tak wysoką cenę. i okazałam Ricie, z jak silną mieszanką kłopotów musi się uporać. Miała nierealne oczekiwania (że Vivian będzie kimś 174 175 w rodzaju Świętej Babci), mentalność ofiary i niechęć do wyrażenia uczuć. Pracując z Ritą wyczułam, że aby wywołać jakiekolwiek korzystne zmiany w jej percepcji i reakcjach, muszę pomóc jej znaleźć bezpieczne miejsce pomiędzy dwiema skrajnymi rolami, anioła i diabła, w których widziała teściową. Vivian nie była ani bez skazy (jak myślała o niej kiedyś), ani wroga (jak synowa sądziła obecnie). Poprosiłam Rite, by zamknęła oczy i wyobraziła sobie Vivian tak, jak myślała o niej kiedyś - jako anioła ze skrzydłami i aureolą nad głową. Anioła, który rozprawi się ze wszystkimi problemami i wątpliwościami Rity i będzie doskonałą madtą-babką. Zapytałam ją, co zobaczyła i jak to na nią wpłynęło: "Chcę, aby kochała mnie bezwarunkowo...". Wtem zatrzymała się. " O rany - wygląda tak głupio, latając po pokoju na swych skrzydłach. Może właśnie zaczynam sobie zdawać sprawę z tego, że wcale nie chcę, by miała w życiu coś innego do spełnienia poza opieką nad mym dzieckiem - i mną. Nie chcę, by miała wady - nie chcę, by miała własne sprawy - nie chcę nawet, by była człowiekiem. A ona jest - z całą masą tych swoich cech, dobrych i wkurzających - zwykłym człowiekiem, nie jakąś istotą nieziemską. Aby umocnić Rite w tym sposobie myślenia, poprosiłam ją, by wyobraziła sobie Vivian jako stereotypowego diabła, z ogonem, rogami i widłami wycelowanymi prosto w nią. Wygląda jeszcze głupiej niż przed chwilą - pamiętam stary haloweenowy kostium mojego brata. To, że go nosił, nie znaczyło wcale, że jest zły. Myślę, że kiedy zawodzimy się na ludziach, robimy z nich diabły - wiem, że tak myślałam o Vivian. "Rito", powiedziałam, "widać wyraźnie, że powinnaś ustalić z Vivian jakieś zasady i powiedzieć jej, jak często może u was bywać, a wreszcie powinnaś nauczyć się, jak zdusić konflikt w zarodku. Pokażę ci, w jaki sposób to zrobić oraz jak powstrzymać poczucie winy i obowiązku. Po pewnym czasie uświadomisz sobie, że krytyka i uwagi Vivian, które oczywiście nie są dla ciebie miłe, są wynikiem jej własnych doświadczeń. Podobnie twoja, wrażliwość, oczekiwania i nadzieje na to, jakiego rodzaju stosunki powinny was łączyć, są wynikiem twoich przeżyć. Ludzie, którzy nie mają pretensji do samych siebie, nie muszą podnosić swego mniemania o sobie poprzez poniżanie innych. Podejrzewam, że sama Vivian pewnie też zebrała w życiu wiele słów krytyki, dlatego jest to zachowanie dobrze jej znane. I wiesz co - myślę, że kiedyś dojdzie do tego, że będziesz mogła jej o tym powiedzieć i być może dowiedzieć się czegoś o przyczynach jej niepewności. To może zaowocować powstaniem między wami jakiegoś nowego związku, bardziej dorosłego ". Wyrzeczenie i uwolnienie , W rozdziale 1. poznaliśmy Leslie, która uwikłała się bez reszty w spiralę oczekiwania na więcej, niż teściowie chcieli lub mogli jej dać. Jej ból był o wiele większy niż rozczarowanie, a w połączeniu z biernością męża niemal doprowadził do rozpadu jej małżeństwa. OK- wiem, że oczekiwałam za dużo, ale to, co otrzymałam, jest nie do przyjęcia. Jeśli się nie zmienią i nie zaczną mnie traktować choć trochę lepiej niż bezdomnego psa, nie sądzę, abym była w stanie przetrwać w tej rodzinie. Zgodziłam się z Leslie, że trafiła się jej kiepska rola. Zachowanie teściów zawsze było nacechowane okrucieństwem i irracjonalne. Nie mogłyśmy zrobić wiele, by to zmienić. Natomiast mogłyśmy popracować nad bólem, który czuła, składając do grobu swe Marzenia o Zastępczych Rodzicach - fantazję, która zrodziła się w jej umyśle wskutek niezbyt szczęśliwego dzieciństwa. Aby pomóc jej przejść przez tę żałobę, poprosiłam, by odbyła "ceremonię wyrzeczenia", pożegnanie z oczekiwaniami, które nie przysłużyły się jej dobrze. Postawiłam przed Leslie puste krzesło i poprosiłam, by umieściła na nim swoje oczekiwania. Zamiast próbować utrzy-(tm)ać je przy życiu, co było nieskuteczne, miała wyrzec się ich i pozwolić im odejść. w pierwszej chwili Leslie w ogóle nie chciała rozpocząć tego ćwiczenia, ponieważ było dla niej zbyt bolesne.. Zachęciłam, by spróbowała, w razie czego możemy przestać i przełożyć to na inną okazję. Pomalutku odzyskiwała odwagę. Początkowo pła- «, ale wkrótce jej wewnętrzna siła zaczęła brać przewagę. 176 177 Muszę powiedzieć wam "zegnajcie", ponieważ nie możecie przetrwać i zbyt wiele energii kosztuje mnie utrzymywanie was przy życiu. Nie wiem dlaczego tak bardzo nie mam szczęścia. Czuję się odarta z nadziei, bo naprawdę myślałam, że dostanę drugą szansę, w nowej rodzime. Ale Tommy i ja możemy zbudować naszą własną rodzinę - zakładając, że on weźmie się w garść. Pokazuję wam zatem drzwi, ponieważ nie zrobiłyście dla mnie nic poza utrzymywaniem mnie w biednym kole. To bolesne i wymagające wiele samozaparcia, ale jak sądzę, tak już być musi. Zapytałam Leslie, jak jej idzie. Odpowiedziała: "Jestem smutna, nic dziwnego, ale czuję też wielką ulgę, wiedząc, że nie muszę trwać w pragnieniu czegoś, czego nie mogę mieć". W tym momencie spojrzała na mnie z uwagą: "Właśnie sobie zdałam sprawę z czegoś ważnego - mam wiele do zrobienia z moimi własnymi rodzicami. Byłam tak skupiona na tym, by pokochali mnie teściowie, że nie myślałam nawet, jak bardzo powinnam pozbyć się resztek problemów z mojego dzieciństwa. Myślę, że gdybym choć w części się z tym uporała, czułabym mniejsze napięcie w stosunkach z Salem i Giną. To tak, jakby brak miłości z ich strony nałożył się na problemy z moimi rodzicami.Tego było już zbyt wiele, bym mogła wytrzymać. Jest mi smutno, ale czuję też dużą ulgę". Gdy Leslie rozpoczęła proces wyrzekania się oczekiwań w stosunku do teściów, Leslie odkryła też kilka ważnych prawd o samej sobie. Do swego małżeństwa wniosła wiele nieuporządkowanych spraw, takich jak stosunek do rodziców, które nie pozwalały jej być tak silną, jak by mogła. Nie ma wątpliwości, że im więcej niesiemy bagażu, tym bardziej rzutujemy nasze pragnienia na innych ludzi, których możliwości dawania - jak w przypadku teściów Leslie - mogą być bardzo ograniczone. Realistyczna akceptacja Aby wzmocnić twe dążenie do wyrzeczenia się nierealnych oczekiwań, mające pomóc ci w radzeniu sobie z partnerem a później również teściami, sugeruję, żebyś spróbował stanąć mocno na ziemi. Albo, inaczej mówiąc, jak określiła to jedna z moich przyjaciółek, czas, byś zrozumiał, że "to co jest, to jest, a to co nie, to nie". Oto fakty: Ty i twoi teściowie zaczynacie jako obcy sobie ludzie. Twój związek z nimi jest pośredni i początkowo opiera się tylko na tym, że to oni stworzyli osobę, którą poślubiłeś. W miarę upływu czasu mogą się między wami wytworzyć jakieś więzi, a nawet miłość - ale może też do tego nie dojść. Tak czy inaczej nie możesz zmienić faktu, że nie łączy was żadna wspólna przeszłość. Być może macie też odmienne poglądy, preferencje, podejście do życia, gusty, a nawet język. Mogą być ludźmi, z którymi chcesz przebywać często, rzadko lub też gdybyś mógł, nigdy nie wybrałbyś ich towarzystwa. Weźmy pod uwagę wszystkie wyżej wymienione czynniki, a także to, jak bardzo chciałbyś, by było inaczej niż jest. Oto, jakie są realia: , 1.Twoi teściowie nie mają żadnego obowiązku cię kochać, lubić ani nawet aprobować. Jeśli to robią, to wspaniale. Ale nie jesteś ich dzieckiem i więzi, jakie łączą ich z tobą, mogą zawsze być niezobowiązujące. 2. Twoi teściowie nie zmienią się z własnej woli. Stół nie zmienia się w krzesło, a to', co widzisz dziś jest najprawdopodobniej tym, co czeka cię przez długi czas, a przynajmniej do chwili, gdy twój partner podejmie jakieś zdecydowane kroki, by zmienić układ sił między poszczególnymi "elementami" waszej rodziny. 3. Twoi teściowie mogą nigdy nie okazać się ludźmi, jakimi chciałbyś by byli, a wasza rodzina może już zawsze wyglądać bardziej jak zgrzebny melanż odmiennych osobowości i temperamentów niż jak gładka tkanina ozdobna. Akceptacja rzeczywistości oznacza przyjęcie do wiadomości 1 zrozumienie tych trudnych prawd. Byłam świadkiem, jak w czasie ćwiczenia wizualizacji Rita zaczęła stopniowo coraz bardziej akceptować swoją teściową, która nie była przecież ani aniołem, ani diabłem. Z kolei Leslie poczuła znaczną ulgę, gdy zrzuciła z ramion ciężar, jakim było nieustanne poszukiwanie 179 klucza do zmiany serc teściów. Teraz mo gła swą energię skupić na Tommym. Realistyczna akceptacja nie ma nic wspólnego z "przebacz i zapomnij". Jest raczej pragnieniem zako»ńczenia wyczerpującej i bezproduktywnej walki o zmienienie teściów w osoby z naszych marzeń, w kogoś, kto będzie nas traktował tak, jak wydawało się nam, że powinien. Realistyczna akceptacja kładzie kres żalom i pretensjom o to, co się nie zdarzyło. Toksyczni teściowie, jak widzieliśmy, dysponują całą gamą środków, od irytacji do umyślnego szkodzenia włącznie. Jednakże nierealistyczne oczekiwania na temat "jak to powinno być", takie jakie wnieśli w wianie niemał wszyscy ludzie spotkani przez ciebie w tej książce, przyczyniają się do znacznego nasilenia każdego z istniejących problemów. 10. Prawa i obowiązki Spojrzenie z dystansu zmienia ciebie Robiąc krok w tył, zaczynasz dostrzegać s-wój wkład w konflikt, a tym samym masz szersze spojrzenie na całą sytuację rodzinną. Uznanie, że mamy w niej swój udział ani nie osłabia nas, ani nie daje przewagi teściom. Wręcz przeciwnie, daje ci siłę, by przedstawić swoje stanowisko i negocjować warunki. Kiedy zaczynają się zabliźniać niektóre twoje rany, nieważne czy stare, czy zupełnie świeże, twoja uczciwość w stosunku do samego siebie wzmacnia twą pewność siebie i odwagę, nadwerężone postawą ofiary, udręczonej i zepchniętej do defensywy, myślącej tylko o tym "co też nowego wymyślą, aby mnie zranić", postawy, z której niezwykle trudno się otrząsnąć. Gdy jesteś udręczony, istnieje duże prawdopodobieństwo, że poddasz się i załamiesz do reszty. Otwarty i uzbrojony w rozsądek możesz bez większych obaw poddać się temu, co niesie los. Wypracowawszy w sobie nowe spojrzenie, czujność i świadomość tego, co się dzieje, a także realistyczną akceptację, która zastąpi dawne oczekiwania, możesz przekształcić energię, marnowaną dotychczas w konflikcie i żalach, w spokojne, świadome dążenie do wyrażenia siebie, do zrruany, a w końcu do uznania swych praw. Jeśli przeczytasz pierwszą lepszą kolumnę poradnikową w cza sopiśmie dla kobiet lub obejrzysz program telewizyjny, w któ rym mowa o problemach z teściami, prawdopodobnie znaj dziesz tam pytania, takie jak te: ,••>,. ;.,,,,. ... .. • Czy mam prawo zasmucić wszystkich dookoła? • Czy mam prawo dobitnie wyrażać swe zdanie w rozmowie z teściami? Przecież to co innego niż rozmowa z rodzicami. • Czy mam prawo włączyć w konflikt z teściami ich syna, a mojego męża? • Czy mam prawo oczekiwać, że w czasie konfliktu mąż weźmie moją stronę, skoro jest ze mną od dziesięciu lat, a przecież dzieckiem swych rodziców jest od urodzenia? Nawet jeśli istnieją jakieś podstawowe zasady, według których powinniśmy postępować z naszymi teściami, to wydaje się, że nie są powszechnie znane, a to sprawia, że nasze wejście do nowej rodziny może budzić niepokój. To tak, jakby znaleźć się nagle w obcym kraju, bez znajomości języka i panujących tam zwyczajów i praw. O wiele zbyt często jesteśmy zdani tylko na siebie - żadnego przewodnika czy obrońcy, 181 nikogo neutralnego, kto określiłby, czego mamy prawo oczekiwać, a czego się słusznie oczekuje od nas. Czasami nawet po kilku latach małżeństwa trudno trzeźwo osądzić, co to równość, sprawiedliwość i jak należy określać swe prawa dorosłego człowieka. Jakby dążąc do jeszcze większego skomplikowania rzeczy, możemy mieć skłonność do postrzegania teściów jako złowieszczych i potężnych. Ponieważ należą do pokolenia naszych rodziców, często uważamy, że automatycznie mają więcej praw od nas i że nie powinniśmy bronić się przed nimi, czy nawet im zaprzeczać, gdy czynią z nas cel swoich ataków. Część obserwacyjna naszych ćwiczeń, którą zajmowaliśmy się w rozdziale 9., była jednym ze sposobów przygotowania niezbędnego do radzenia sobie z partnerem i teściami. Uczciwość w stosunku do siebie bierze się z przeanalizowania swej roli w rodzinnym dramacie i tylko zwiększa twą pewność i siłę, jako człowieka obdarzonego trzeźwością spojrzenia i umiejętnością podejmowania decyzji. Gdy twój umysł uwolni się od postawy obronnej, ty sam jesteś gotów zejść z barykady. Twoja nowa pozycja upoważnia cię do przyjrzenia się temu, do czego jesteś uprawniony. Twoja osobista karta praw Spędziliśmy sporo czasu, próbując określić, które z naszych oczekiwań w stosunku do partnera i jego rodziców są nierealne. Teraz czas skupić się na tym, czego masz prawo oczekiwać -jako człowiek dorosły, równy innym dorosłym - w tej złożonej, uwikłanej we wzajemne zależności grupie osób, tradycji i emocji. Prawa, które mam zamiar ci odczytać, są uczciwe, rozsądne i są minimum tego, do czego jesteś uprawniony i czego masz prawo oczekiwać i żądać. Zauważ, że twoja Karta Praw Człowieka Złączonego Węzłem Małżeńskim składa się z trzech części. Chciałabym, abyś poznał je na tyle, byś mógł na nich polegać w chwilach stresu i wątpliwości. Część pierwsza: Twoje prawa osobiste i Masz prawo: • :.->• • Chronić swe zdrowie fizyczne i psychiczne. • Być traktowanym z szacunkiem. • Dawać wyraz swym wierzeniom, uczuciom, opiniom, przekonaniom, wartościom i tradycjom. • Być zagniewanym. ' • Bez przeszkód wychowywać dzieci. • Robić błędy. • Zmieniać zdanie. • Mieć czas dla swych rodziców, partnera i dzieci, niezależnie od teściów. • Oczekiwać, że będziesz traktowany poważnie. j Część druga: Twoje prawa względem partnera Masz prawo: • Wypracować wraz z nim podstawowe wytyczne co do waszego wspólnego życia i wymagać, by ich przestrzegał. • Poprosić partnera o pomoc i oparcie w razie problemów z teściami. • Powiedzieć partnerowi, że jego rodzice unieszczęśliwiają cię, są nadmiernie krytyczni, nadzorujący lub w jakiś inny sposób trudni, i że budzi to w tobie protest. • Oczekiwać od partnera, że będzie stawiał cię na pierwszym miejscu. • Poprosić partnera, by uczestniczył wraz z tobą w zajęciach terapeutycznych, jeśli rzeczy ułożą się naprawdę źle. Część trzecia: Twoje prawa w stosunku do teściów Masz prawo: • Powiedzieć "nie". ' Nie ulec. 182 183 Nie kochać ich. Dać im do zrozumienia, że cię zranili, obrazili lub źle potraktowali. Zażądać, by nie angażowali się w problemy pojawiające się między tobą i twym partnerem. Poprosić ich o to, co chcesz, by zrobili. Ustalić, ile czasu chcesz spędzać z nimi. Brać aktywny udział w decydowaniu, w jaki sposób będziecie obchodzić święta i inne rodzinne uroczys tości. ., , . Wolność i zdrowy rozsądek Niektóre z tych praw nazywam "prawami oczekiwanymi"; powinny one stać się częścią twego myślenia o tym, jak jesteś traktowany. Inne pozycje na tej liście odnoszą się do konkretnych zachowań, które należy zastosować wtedy, gdy ktoś podepcze twoje prawa. Nazywam je "prawami do działania". Zauważ, że niektóre z twych praw zawierają czasowniki opisujące jakieś czynności, takie jak "zażądać" czy "wyrazić". Działania te mają ułatwić ci przeforsowanie podstawowych praw i nauczyć nowych zdecydowanych zachowań, które wyrwą cię z błędnego koła wojny z teściami. Wszystkie te prawa wydają się oczywiste, prawda? Nie ma w nich nic niewłaściwego ani krzywdzącego, ani wreszcie nic złego. Są po prostu podstawowymi zasadami kontaktów międzyludzkich i zdrowego rozsądku. A jednak wiele osób obarczonych toksycznymi teściami zachowuje się jak więźniowie państwa totalitarnego, odarci z praw i wolności wyboru. Proszę, znajdź dla tych praw miejsce w swoim sercu. Przeczytaj je na głos kilka razy, ale w pierwszej osobie. Umieść kartkę z'nimi na łazienkowym lustrze lub w innym miejscu, gdzie będziesz je widywał regularnie. Są podstawą całej naszej wspólnej pracy w tej części książki i podłożem dla pozytywnych zmian, do których dojdzie, gdy już nauczysz się z nich korzystać. Każdy opiera się zmianom , , ;. . Stare irlandzkie przysłowie mówi: "Lepszy znany diabeł niż diabeł, którego nie znasz". Komfortu, jaki daje ci przewidywal-ność sytuacji, nawet tych niedziałających na twoją korzyść, nigdy nie należy przeceniać. To, jak w przeszłości radziłeś sobie z teściami, jest ci bliskie, nawet jeśli sprawiało, że z każdym dniem stawałeś się coraz bardziej nieszczęśliwy. Bliskość może rodzić lekceważenie, ale jej zaletą jest przewidywalność. Wiesz, czego możesz oczekiwać i czego oczekuje się od ciebie. Zmiana znosi cię na przerażające, nieznane wody - ale również daje prawdziwą szansę na poprawę życia. Wiem, co innego znać swoje prawa, a co innego zażądać ich respektowania, odkładając na bok obawy. Dla wielu z nas świadomość, że to my mamy pchać ten wózek pod górę, wywołuje wielki niepokój. Ale uwierz mi, nie jesteś w tym sam - wszyscy boimy się zmiany, nawet jeśli rozum mówi nam, że będzie dla nas korzystna. W ciągu wielu lat wykonywania zawodu nauczyłam się, że niemal zawsze ludzie, których zabieram w nieznany świat jakiegoś nowego sposobu bycia, czują lęk i opór. Demony strachu U samego podłoża ludzkiej niechęci do zmian leżą skrywane, często paraliżujące lęki: przed porzuceniem, przed dezaprobatą, przed stratą. A zatem spójrzmy im prosto w twarz. Być może nie odejdą całkowicie, ale uspokoją się na tyle, że przestaną bez reszty tobą władać. Poznałeś już Leslie, młodą kobietę, która wżeniła się we włoską rodzinę ze skłonnością do nadzorowania i pozwoliła, by jej teściowie traktowali ją oschle i często okrutnie, podczas gdy jej mąż, Tommy, nieustannie łagodził sytuację, z krzywdą dla Leslie. Kiedy omówiłyśmy jej prawa, poinformowałam Leslie, że przechodzimy do następnej fazy naszej wspólnej pracy. Kiedy powiedziałam jej, że mam zamiar ją przygotować do rozmowy 184 z Tommym, a potem z teściami, na jej twarzy odmalowało się niedowierzanie. Susan, bujasz w obłokach, jeśli myślisz, ze cokolwiek się zmieni. Nawet nie mogę sobie wyobrazić, że coś takiego robię -jestem zbyt przerażona. I zawstydzona, że się tak boję. Powinnaś mnie zobaczyć w pracy -jestem naprawdę silna. Gdyby ktoś inny potraktował mnie tak jak Giną i Sal, pozbyłabym się go z mego życia, ale tutaj nie mam wyjścia - za duża stawka. Są zbyt potężni. Chyba że chcę się rozwieść i zacząć życie od nowa. W swoich odczuciach nie jesteś osamotniony Co zrobić z tymi demonami strachu? Jak widzieliśmy, strach kurczy się, gdy wydobywamy go na jaw. Dlatego wyjmijmy go z naszych serc i przelejmy na papier, w ten prosty i skuteczny sposób osłabiając siłę naszych teściów. Poprosiłam Leslie, aby zrobiła "listę strachów", tego wszystkiego, co przychodzi jej do głowy, gdy myśli o postawieniu na swoim. Oto niektóre z pozycji, które znalazły się w jej spisie: • Jestem zbyt przerażona, aby zabrać się za nie wszystkie. • Rozumiem, że to może być skuteczne w przypadku innych ludzi, ale oni są ode mnie odważniejsi. • Nie wytrzymam tego, jak okropnie się będę czuła. • Boję się, że wszystko stracę. Powiedziałam Leslie, że jej lęki są uniwersalne, choć ona sama pewnie wierzy, że trapią tylko ją. Niemal wszyscy mamy skłonność do spoglądania na ludzi i myślenia, że mają więcej pewności siebie i odwagi, niż my. Zapominamy, że porównujemy nasz wewnętrzny świat z tym, co widzimy u innych, patrząc z zewnątrz - zauważ komentarz Leslie, że inni są odważniejsi od niej. Mając świadomość, że jesteśmy kłębkiem nerwów, trudno uwierzyć, że pod zewnętrzną pewnością siebie niemal każdego człowieka kłębią się te same wewnętrzne lęki i niepewności. Chciałabym, abyś spisał własną listę strachów i w ten sposób na chwilę znalazł się poza władzą swoich niepokojów. Spis ten może zawierać takie stwierdzenia: • Obawiam się, że będę zły. • Obawiam się, że mój mąż/moja żona wścieknie się na mnie. • Obawiam się, że każdy będzie myślał, że jestem osobą złą / szaloną / nieopanowaną / nieodpowiednią. • Obawiam się temperamentu mojego teścia lub/i teściowej. • Obawiam się odrzucenia. • Obawiam się opuszczenia. •< -. I znowu, poprzez wyartykułowanie swych lęków na piśmie, uzewnętrzniasz je i uniwersalizujesz, tak że przestają być mgławicowymi, wstydliwymi odczuciami kłębiącymi się tylko wewnątrz twojego umysłu. Zauważ, jak wiele z nich sprzyja bezsilnej postawie w rodzaju "nie mogę nic na to poradzić". Zauważ, jak przekonujesz sam siebie, że nie zniósłbyś psychicznego obciążenia wywołanego faktem, iż ludzie dla ciebie ważni byliby przez ciebie zasmuceni lub by cię potępili. Zauważ też jak wiele katastroficznych stwierdzeń mówi o utracie i porzuceniu. Kiedy twoje lęki dochodzą do głosu, dorosła, myśląca część twej osobowości wycofuje się, zostawiając środek sceny dziecku, które do przetrwania naprawdę potrzebuje dobrej woli potężnych dorosłych. Teraz ty też jesteś jednym z tych potężnych dorosłych, a twoje emocjonalne przetrwanie nie zależy już od niczyjej zgody. Jeśli w celu uchronienia innych przed zdenerwowaniem z twego powodu pozwalasz się źle traktować, to na pewno płacisz za to zbyt wysoką cenę. Mała, uspokajająca pogawędka ze sobą Chcę cię zaopatrzyć w kilka mantr na wypadek lęku, które stosowałam przez lata pracy z moimi pacjentami. Wielu z nas już ma różne mantry lęku - "Obawiam się", "Nie dam rady", >,To zbyt trudne" - które powtarzamy przy lada okazji, aż wreszcie czujemy się sparaliżowani strachem i niepewnością. 186 187 Zachęcani cię do zastąpienia ich skuteczniejszymi, wyzwalającymi, których cię nauczę. Możesz je powtarzać, gdy tylko czujesz, że żołądek podchodzi ci do gardła, co zdarza się zwykle, gdy uświadamiasz sobie, że oto masz zamiar przedsięwziąć jakieś nowe, odważne kroki. Proszę, wyucz się tych kilku zdań na pamięć, ponieważ mają uspokajać cię, gdy przystępujesz do rozmowy z ludźmi mającymi udział w twych problemach z teściami. Zdania te będę cię uspokajały, ponieważ są prawdziwe - i będziesz czuł tę prawdę w samym wnętrzu twej osoby. Przepowiadaj je sobie w myślach albo, jeśli tylko masz taką możliwość, na głos, kilka razy dziennie: • Wszyscy czujemy lęk przed robieniem nowych rzeczy. • Każdy doświadcza niepokoju, gdy jego osobowość się zmienia. • Lęk zmaleje, gdy w moim zachowaniu znajdzie się miejsce na zachowania obronne. • Podejmowanie działania i obawa z tym związana są lepsze : niż bycie niewolnikiem własnych lęków. • Muszę zrobić pierwszy krok jeszcze wtedy, gdy się boję. Za każdym razem, gdy zauważysz, że twój umysł zaczyna pobrzmiewać w tonacji "nie mogę" i "boję się", zatrzymaj się, weź kilka głębokich oddechów aż do brzucha i podejmij świadomą, podnoszącą na duchu decyzję o powtarzaniu jednego ze zdań do chwili, gdy poczujesz się spokojny. Realizując to postanowienie, utrwalasz i umacniasz powyższe prawdy w sobie. • • . .,-;•• Od strachu do gniewu Kolejnym potężnym odczuciem, nad którym musisz popracować, zanim staniesz oko w oko z ludźmi ważnymi w twoim życiu, jest gniew: Być może znasz gniew już od dawna. Być może właśnie zdałeś sobie sprawę z tego, jak bardzo jesteś zagniewany. Jedno wszakże jest wiadome: prawdopodobnie z chwilą, gdy zdałeś sobie sprawę ze złego traktowania cię i z tego, jak wiele twoich praw zostało podeptanych, znaczna część twoich lęków obróci się w całkiem silny gniew. Być może zapragniesz nawet wziąć odwet. Bez względu na to, jak wielkich nakładów samokontroli będzie to wymagało, oprzyj się przemożnej chęci urwania komuś głowy - nawet jeśli, twoim zdaniem, bardzo na to zasłużył. Pamiętaj, żadne prawa nie dają ci pozwolenia na krzywdzenie lub atakowanie ludzi, również i siebie; mają one raczej wyznaczyć ci określoną pozycję i status w nowej rodzinie. Wiem, że w minionych latach, podobnie jak inni ludzie przedstawieni w tej książce, poznałeś wiele przykładów łamania twoich praw przez teściów, którzy odmawiają ci swego szacunku. Widziałeś też pewnie swego partnera sparaliżowanego koniecznością wyboru, komu winien jest lojalność, i jakże często pozwalającego rodzicorn na deptanie twych praw bez większego sprzeciwu z jego strony. Masz prawo czuć gniew. Gniewu nie trzeba się wstydzić. Użyj go jako barometru, który wymaga podregulowania. Zaakceptuj go bez osądzania - ot, jeszcze jedno uczucie, kolejna autentyczna część istoty ludzkiej. Może się tez zdarzyć, że będziesz się swego gniewu lękał - wielu ludzi się go boi. Obawiają się, że jeśli dadzą wyraz gniewowi, coś strasznego stanie się z nimi lub z kimś innym. Być może reagowałeś zbyt silnie lub w ogóle nie reagowałeś. Być może, jak Mara, próbowałeś utopić gniew w alkoholu lub stępić lekami. Zanim dojdziesz do punktu, w którym będziesz wreszcie mógł wyłuszczyć swoje stanowisko partnerowi i teściom, chciałabym, abyś poczuł się ze swym gniewem bardziej swojsko i znalazł jakieś zdrowe sposoby wyrażania go i kierowania nim. Od tego, co zrobisz ze swym gniewem, zależy w znacznym stopniu to, jak powiedzie się proces odzyskiwania przez ciebie twego małżeństwa - i szacunku do siebie. Racjonalne zarządzanie gniewem Mara wykonała ważną pracę, zmieniając sposób, w jaki postrzegała swą sytuację. Już nie czuła się jak bezsilna ofiara i była gotowa do rozmowy z Robem, ale wciąż jeszcze doświadczała wielkiego gniewu. Obawiała się, i słusznie, że jej gniew może eksplodować właśnie w chwili, gdy w czasie rozmowy z Robem będzie się starała zebrać wszystko w całość. To, aby mówić o gniewie wprost, a jednocześnie powstrzymać się od ataków, jest oczywiście naszym celem. Zanim jednak do tego dojdziesz, będziesz być może musiał upuścić nieco gniewu - niekoniecznie kierując go do ludzi, na których jesteś zły. Dawne teorie, że należy dać mu upust i powiedzieć wszystko, co się czuje, były przez jakiś czas popularne, ale są niebezpieczne, bo gniew ujawnia się często z przerażającą siłą i z obraźliwą bezceremonialnością. Niewiele jest ludzi, którzy wytrzymują taki szturm, a zatem przypuściwszy go, możesz wyrządzić swemu związkowi szkody nie do naprawienia. Poradziłam Marze, by uwolniła swój gniew bezpiecznie, w moim towarzystwie. Otrzymała ode mnie pełną zgodę na powiedzenie dokładnie wszystkiego, co jej leży na sercu; dzięki temu nie musiała się obawiać niczyich reakcji. Ponieważ gniew Mary tylko czekał, by ujść przy lada okazji, wszystko, czego potrzebowała, to niewielka zachęta, a wtedy okazało się, że jest więcej niż gotowa: Najpierw chcę nawrzeszczeć na teścia.. "OK", powiedziałam. "Zamknij oczy, aż zobaczysz go wyraźnie, po czym nie krępuj się zupełnie". Patrząc na zmieniającą się twarz Mary, mogłam wyraźnie powiedzieć, że właśnie wyobraża sobie swego teścia. Po kilku sekundach zaczęła: Ty draniu! Kim według ciebie jesteś, że rozstawiasz ludzi po kątach jak meble? Ty nieliczący się z nikim, nędzny śmieciu! Jak śmiesz traktować swego syna jak idiotę i poniżać go w obecności innych ludzi? Może udawało ci się to do dzisiaj, ty łajdaku, ale teraz koniec z tym! Już więcej nie będziesz nam marnował życia. I nie licz na to, że Rób będzie u ciebie pracował w przyszłości. I co, jak ci się to podoba? Mara odetchnęła głęboko. "O Boże. To wspaniałe uczucie. To cudownie móc powiedzieć te wszystkie rzeczy głośno i nie obawiać się konsekwencji. Do tego wcale nie czułam, że trać? kontrolę". Powiedziałam Marze, by nie oczekiwała, że jedna taka sesja 190 "upuszczania gniewu" w cudowny sposób go rozproszy bez śladu. Ale powiedziałam jej też, że może to robić sama, gdy tylko poczuje, że tego potrzebuje. Może użyć zdjęcia swego teścia, czy czegokolwiek, co go jej przypomina. To niezwykle ważne, by znaleźć jakiś czysto fizyczny sposób upuszczenia gniewu. Mara chodzi na jakieś treningi sportowe, więc zapytałam ją, czy ma zajęcia, w których można by znaleźć elementy takie jak boksowanie i kopanie. Jak na przykład moje zajęcia z tae-bo?, zapytała. "No właśnie", powiedziałam. "Świetnie. Albo po prostu możesz boksować worek treningowy, czy w domu, kiedy jesteś sama, nawet zwykłą poduszkę. W czasie takiego kopania lub boksowania dobrze jest myśleć lub mówić: "nigdy więcej". A pamiętasz zdanie z filmu Network*: "Jestem wściekły jak diabli i nie mam zamiaru znosić tego więcej!" - też jest odpowiednie". Boksowanie, bieganie, uprawianie ogródka, nawet wyczerpujące sprzątanie domu w rodzaju szorowania podłogi, to wypróbowane i dobre sposoby na zmniejszenie podwyższonego poziomu energii fizycznej i psychicznej, który jest wynikiem gniewu. Wybierz coś, co daje ci satysfakcję. Uderz piłkę tenisową. Walnij pięścią w gotowe do pieczenia ciasto. Rzuć kamieniem w taflę jeziora. Upuść z siebie gniew, byś nie nosił go z sobą jak ciężki bagaż. Gniew i odkrycie • Zapytałam Marę, czy chciałaby nakrzyczeć również na Roba. Powiedziała, że już i tak za dużo na niego krzyczała - naprawdę. Potem doznała wspaniałego olśnienia: Zastanawia mnie fakt, że kiedy zrobiłam się zła, to właśnie wtedy, myślę, przypadkowo natknęłam się na rozwiązanie. Rób musi zacząć pracować gdzie indziej, co w ogóle nie będzie żadnym problemem, ponieważ jest świetnym księgowym. Tylko jego ojciec zniszczył w nim całą pewność siebie. Teraz mogę mu pomóc. To * W reżyserii Sydneya Lumeta, otrzymał trzy Oskary w 1977 roku - przyp. tłum. 191 właśnie jest odpowiedź i miałam to przed nosem cały ten czas, ale zbyt byłam zajęta samym problemem, aby myśleć o sposobach wyjścia z sytuacji. Pomimo strachu, jaki przed nim czujemy, nasz gniew może też być kanałem, który gdzieś prowadzi. Gniew Mary zaprowadził ją do odkrycia, które naprawdę zmieniło życie Roba i jej. Choć Robowi było trudno przyznał, że jedynym sposobem na poprawę ich życia jest znalezienie innej posady. Mara była w stanie dać Robowi oparcie i zachętę, której potrzebował, by opuścić firmę ojca i rozpocząć pracę gdzie indziej, gdzie szybko poznano się na jego profesjonalizmie. Oprzyj się pokusie zwalenia wszystkiego na siebie Na tym etapie możesz stwierdzić, że duża część twego gniewu jest skierowana na samego siebie. Nowa świadomość u każdego z nas wywołuje syndrom "jak mogłem być takim durniem". Al, pośrednik ubezpieczeniowy, którego owdowiała teściowa sprawiła, że jego wspólne życie z Julią stało się żałosne, na krótko wpadł w tę pułapkę. Nie mogę uwierzyć, że pozwoliłem, aby to trwało tak długo, i tłamsiłem me uczucia do chwili, gdy o mało nie wybuchłem. Jestem na siebie wściekły. Co się ze mną dzieje? Nie jestem słabym człowiekiem, ale muszę ci powiedzieć, naprawdę wstyd mi, że nie zrobiłem nic z tym wcześniej. Mogliśmy zacząć tę terapię rok temu... Powinniśmy byli. "Al", przerwałam mu, "powinienem, trzeba było, mogłem przecież - to tylko marnowanie energii. Jesteście tu teraz i tylko to się liczy. Nie musisz się niczego wstydzić. Zużytkujmy tę energię na przeanalizowanie, jak ty i Julia macie zamiar zabrać się do rozwiązania problemów teraz". Wymówki to normalna, choć bolesna, reakcja na uświadomienie sobie, że nie sprostaliśmy zadaniu. Jest to też jedno z najbardziej nieskutecznych zachowań. Nie możemy zmienić przeszłości, ale możemy wyciągnąć z niej wnioski, by skrócie jak najbardziej czas potrzebny do rozwiązania naszego problemu. Katarzyna, która stała się kozłem ofiarnym swych teściów, gdy okazało się, że jej mąż Sam, muzyk, miewa silne wahania nastroju i zaczyna się robić agresywny, z dużym smutkiem, ale i rozsądnie, zakończyła swe małżeństwo. Jednakże wraz z ulgą, którą przyniosło uwolnienie od niezrównoważonego męża i jego zawziętych rodziców, owładnęły nią wyrzuty sumienia. Jestem inteligentną i silną osobą. Patrzę w przeszłość i nie mogę uwierzyć, że to wszystko znosiłam. Zachodzę w głowę, jak mogłam pozwolić tej trójce, by przekonali mnie, że to ja jestem prawdziwym problemem. Nie wiedziałam, że mam prawo oznaczyć granice swojego świata. Jestem wściekła na nich, ale furia ogarnia mnie też, gdy pomyślę, że przecież na to wszystko pozwoliłam! Kimże była ta kobieta, bo chyba to nie byłam ja? Jak pokazuje wyraźnie doświadczenie Katarzyny, patrząc wstecz na to, ile tolerowaliśmy i akceptowaliśmy, często nie dowierzamy. Może nas też opanować, tak jak Katarzynę, poczucie utraty jakiejś ważnej części ego. Może się też zdarzyć, że zaczniemy myśleć: . ! , • i;.;. • Jak mogłem być taki słaby? • Jak mogłem być taki ślepy? • Jak mogłem im pozwolić, by posunęli się tak daleko? f i • Czemu pozwoliłem się tak traktować? • Dlaczego byłem takim tchórzem? , ' . . Ważne, by przygotowując się do odzyskania sił i pełnej kontroli nad swym życiem, nie zacząć potępiać siebie. Postępowałeś tak, jak uważałeś za konieczne, mając taką świadomość i takie "narzędzia" psychologiczne, jakimi wówczas dysponowałeś. Proszę, nie dodawaj samobiczowania do trudnych chwil, które przeszedłeś. Najważniejsze teraz, byś o siebie zadbał. Oznacza to, że musisz znaleźć czas na zajęcia, które poprawią ci nastrój: masaż, uprawianie sportu lub inne formy aktywnego odpoczynku, w tym również uprawianie miłości; nadprogramowe zakupy; medytacja; kolacja w restauracji; impreza artystyczna, która cię interesuje. W tym czasie musisz odżywiać swe ciało, umysł i ducha, dlatego musisz sobie postanowić, że po- 192 193 stąpisz w sposób dla ciebie najlepszy. To element przygotowania do zmian, zbyt często pomijany. Właściwie można by dodać jeszcze jedno prawo: "W obliczu trudnych przemian, jakie mają nastąpić w twoim życiu, masz prawo być dla siebie bardzo dobrym". Z którego prawa byś zrezygnował? Jeśli nie jesteś przekonany do któregoś z twoich praw, dopasuj je do kogoś, na kim ci zależy - przyjaciela lub jednego z twoich dzieci albo rzeczywistego lub wyimaginowanego dorosłego potomka, który się żeni lub wychodzi za mąż. Wyobraź sobie tę osobę w twojej sytuacji. Wyobraź sobie, że twoi teściowie mówią teraz tej osobie jedną z tych bolesnych rzeczy, jakie mówili tobie. Które z praw zabrałbyś komuś, kogo kochasz? Podejrzewam, że żadne. O wiele łatwiej jest dostrzec prawa, jakie mają ludzie, na których nam zależy, niż żądać tych praw dla siebie. Jednakże kiedy już uda ci się przyznać te prawa sobie, będziesz zdziwiony, dlaczego trwało to tak długo. • Zdać sobie sprawę z własnego, niedawno odkrytego wkładu w trudności, które masz ze swym partnerem i jego rodzicami. • Wyrażać się jasno i konkretnie na temat swych obecnych odczuć i pragnień, nie zagłębiając się w długą listę żalów sięgających samego początku waszej wspólnej historii. • Traktować swego partnera z szacunkiem, bez względu na to, jak bardzo się na niego/nią gniewasz. • Traktować z szacunkiem swych teściów, nawet wówczas, gdy jesteś na nich wściekły. • Zdaję sobie sprawę, że spełnienie tych obowiązków może nie być łatwe, ale teraz masz już odwagę i siłę potrzebne do tego. Zanim zaczniesz pracować bezpośrednio ze swoim partnerem i teściami, musisz dokładnie zapamiętać te obowiązki. Zdecydowanie zwiększą się w ten sposób twoje szansę na to, że zostaniesz wysłuchany i że właściwie zreferujesz, o co ci chodzi. Prawa to również obowiązki Myśl o tym, jak mogłyby wyglądać twoje stosunki z teściami, gdybyś zdołał wyegzekwować swoje prawa, jest wielce wyzwalająca. Jednakże zanim wejdziesz na stołek i ogłosisz swe prawa w płomiennym manifeście, musisz sobie uświadomić, że prawa te nie istnieją w pustce. Każda osoba etyczna i licząca się z innymi, wraz z prawami przyjmuje na siebie obowiązki. Mam zamiar je teraz wymienić, abyś miał ogólne wyobrażenie o tym, do czego zmierzamy. Będziesz miał mnóstwo czasu na zastanowienie się nad każdym z punktów i nad sposobem, w jaki powinieneś się do niego zabrać. Masz obowiązek: • Zakomunikować swe zaniepokojenie i uczucia zgodnie z prawdą i bez atakowania innej osoby. 194 11. Z wdziękiem, choć pod presją "No więc jak to właściwie robisz, Susan?", zapytała mnie Pat, wizażystka, którą poznaliśmy w rozdziale 2., a której mąż, Jeff, po wizycie u swych rodziców bywał dla niej niemiły i krytyczny. "Jak wreszcie mówisz, co cię boli od nie wiadomo jak dawna, tak by nie krzyczeć i nie płakać, no i nie zaplątać się we własny język?". Powiedziałam jej, że właściwie to wcale nie jest trudne. Istnieją trzy metody, które regularnie stosuję, by pomóc ludziom w znalezieniu odpowiednich sposobów wyrażenia i wyegzekwowania swych praw na drodze postępowania odpowiedzialnego i pozbawionego agresji. Oto one: 1. Ustanowienie granic. 2. Zajęcie jasnego stanowiska. 3. Porozumiewanie się bez schodzenia do defensywy. Poznajmy zatem mechanizmy, dzięki którym każda z tych metod tworzy właściwą atmosferę dla zmiany. Jak zobaczysz, metody te są niezwykle skuteczne. Ustanowienie granic Twoje granice wyznaczają twój emocjonalny psychologiczny obszar. Tak jak państwa mają granice, tak i ty je masz, i nikomu nie wolno ich naruszyć. 196 Aby zaprezentować koncepcję granic w czasie seminarium lub wykładu, proszę zwykle o pomoc któregoś z ochotników. Proszę, by wyobraził sobie, że jestem osobą z jego życia, z którą ma jakieś problemy. Następnie wyjaśniam, że w czasie prezentacji mam zamiar powoli zbliżać się do niego i że powinien mnie zatrzymać w chwili, gdy poczuje się nieswojo - czyli w miejscu, w którym przekroczę jego osobiste granice. Możesz przećwiczyć to z przyjacielem albo sam, jako ćwiczenie wizualizacyjne, wyobrażając sobie któreś z natrętnych teściów. Obiecuję, że w trakcie tego ćwiczenia będzie chwila, gdy poczujesz się nieswojo i będziesz chciał, aby ten ktoś przestał się przybliżać. To wrażenie, zrodzone gdzieś głęboko w trzewiach, możesz potraktować jako sygnał informujący o tym, gdzie przebiegają twe granice w kontakcie z partnerem i teściami - i z każdym, kto mógłby przekroczyć linię przez ciebie wyznaczoną. Gdy wraz z Pat wykonałyśmy to ćwiczenie w czasie któregoś z naszych spotkań, była zdziwiona tym, jak wyraźne sygnały odebrała, instynktownie, gdy zanadto zbliżyłam się do granic jej psychicznego terytorium. Poprosiłam ją, by postarała się trwać w tym wrażeniu, próbując zarazem wyobrazić sobie swe małżeństwo i dom jako twierdzę, którą trzeba utrzymać za wszelką cenę. To były jej fizyczne i psychologiczne granice - granica między nią i światem, który ją otaczał, zwłaszcza teściami. Jej zadaniem było znaleźć słowa, które zakomunikowałyby Jeffowi, jak bolesne i szkodliwe było dla niej jego pośrednictwo w dziele krytykowania jej, a następnie jasno określić, jakie granice mąż ma uszanować. Pat pomyślała kilka minut i rzekła: Chcę powiedzieć mu, że nasz dom powinien być miejscem bezpiecznym. Chcę mu powiedzieć, że musi traktować mnie lepiej, i nie gorzej, niż traktuje innych. Chcę mu powiedzieć, że nie tuolno mu znosić do naszego domu całej tej negacji - że musi ją zostawić przed drzwiami - przepraszam - przed bramą naszej twierdzy. Jaki wspaniały i pełen miłości sposób znalazła Pat na wyzna-cLenie swoich granic! Żadne z jej słów nie nosiło znamion tfj agresji czy oskarżenia, nie było w nich nic, co mogłoby przestraszyć Jeffa i zepchnąć do defensywy. W następnym rozdziale zobaczysz, jaki skuteczny sposób znalazła Pat na skłonienie Jeffa, by powiedział swym rodzicom, że ma zamiar gruntownie zmienić panujący dotychczas w ich rodzinie zwyczaj "krytykowania przez pośrednika". Wyłożenie zasad ' ,1 Greg, programista komputerowy, którego dziecku niemalże wyrządził krzywdę teść-alkoholik, Vic, mądrze zadecydował, że wraz z żoną, Anitą, powinni zacząć uczęszczać na zajęcia dla rodzin alkoholików. Anita miała też indywidualne spotkania ze mną. Niestety, rozmowa z Yiciem niewiele zmieniła dynamikę układu rodzinnego, jako że teść uparcie zaprzeczał jakoby był alkoholikiem. Młoda para wiedziała, że muszą ustanowić solidne granice między nimi i Yiciem. Grali teraz w jednej drużynie, a ja pomagałam im ustanowić kilka nienaruszalnych podstawowych zasad. Greg: "Mogę mu powiedzieć, że chcemy utrzymywać z nim kontakty, ale że będziemy wychodzić, gdy się upije, lub wypraszać go, gdy zdarzy się to w czasie odwiedzin w naszym domu. Trudną sprawą dla Anity jest kwestia kontaktów Vica z dzieckiem. Dziadek po prostu szleje na punkcie wnuka. Anita wie, że Vica bardzo ta sprawa dotknie". "Anito", powiedziałam, "twoje dziecko o mały włos uniknęło poważnego zranienia, którego przyczyną mógł być twój pijany ojciec. Czy bezpieczeństwo twojego dziecka nie jest ważniejsze niż fakt, że twemu ojcu będzie przykro, kiedy powiesz mu, że musi ponieść konsekwencje swego zachowania? I choć wiem, że wolałabyś tego nie słyszeć, myślę, że to ty powinnaś mu o tym powiedzieć, właśnie dlatego, że tak trudno ci przychodzi wyznaczyć mu granice w jego stosunkach z Mi-chaelem. Kiedy zdecydujesz się na to, twój szacunek do samej siebie znacznie na tym zyska". Zapytałam Anitę, jakiego typu granice ona i Greg chcieliby ustanowić między Yiciem i Michaelem. . Anita: No cóż, oczywiste jest, że kiedy ojciec pije, nie może bawić się z wnukiem. Może z nim tylko spokojnie siedzieć. I choć wiem, że to go pewnie urazi, sądzę, że nie powinien pozostawać z Michaelem sam. Myślę, że zawsze powinien z nimi przebywać jeszcze ktoś dorosły. Pochwaliłam Anitę i Grega, że tak dobrze obmyślili zasięg własnych granic, i powiedziałam im, że powinniśmy też potrenować naszą odpowiedź na to, jak Yic zareaguje na ich nową siłę. Ustanowienie granic i ćwiczenie tych scen aż do momentu, gdy Anita i Greg poczują się wreszcie swobodniej, mówiąc to, co mają zamiar powiedzieć, stwarza nadzieję, że dobrze sobie poradzą, gdy - nawet zdenerwowani - staną w końcu twarz w twarz z Yiciem. Wyrażenie własnego zdania Własne stanowisko, wyrażone jasno i dobitnie, określa zwykle to, kim chcemy być, i to, kim być nie chcemy, co chcemy robić i czego nie mamy ochoty robić. Tego rodzaju deklaracje są skuteczną bronią w kontaktach zarówno z partnerem, jak i teściami. Ponieważ rzadko kto przywykł do wyrażania swych uczuć w tak konkretny i precyzyjny sposób, deklaracje tego typu mogą ci się z początku wydawać nieco dziwne. Jednakże pomyśl, że nowe umiejętności wyrażania uczuć są jak nowa para butów, które zrazu nieco uwierają, ale im więcej masz czasu, aby je rozchodzić i by do nich przywyknąć, tym stają się wygodniejsze. Diana usilnie poszukiwała czegoś, co wzmocniłoby jej związek z Johnem i pozwoliło znieść coroczne długie wizyty teściów. Powiedziałam jej, że musi sama zadecydować co jest, a co nie jest dobre dla niej, a następnie powiedzieć o tym Johnowi i, jeśli się to okaże konieczne, również teściom. Poprosiłam, by powiedziała mi, czego sobie życzy, a czego nie. Pierwszą rzeczą, jaką usłyszałam, było: "Nie mogę dopuścić, by twoi rodzice z nami mieszkali - to dla mnie zbyt trudne". Powiedziałam, że "nie mogę" sprawia, że nasze stwierdzenie 1'99 198 brzmi słabo, podczas gdy "nie życzę sobie" sugeruje nasz świadomy wybór i zdecydowanie. "Spróbuj teraz kilka razy powiedzieć to samo zdanie", poprosiłam, "ale używając "nie życzę sobie" w miejsce "nie mogę". Powtórz to kilka razy. Będziesz zdziwiona, jak inaczej to brzmi i jak inaczej czuje się ten, kto to mówi". Zrobiła to, i faktycznie było tak, jak przewidziałam. Co więcej, Dianie zaświtały jeszcze nowe pomysły na wyrażenie swej woli. Oto kilka głównych: • Chcę poświęcić trochę czasu, aby znaleźć dla nich jakieś miłe miejsce do zamieszkania. • Nie chcę spędzać każdej wolnej chwili z nimi, gdy są w okolicy. • Chcę ich widywać kilka razy w tygodniu na kolacji i wspólnie oglądać filmy. Jeśli chcesz ich widywać częściej, z przyjemnością spotkam się wtedy z przyjaciółmi lub z dziećmi. Diana była dość sceptyczna co do tego, na ile skuteczne okażą się te stwierdzenia w stosunku do Johna. Zasugerowałam jej, że może powinnyśmy znaleźć jakiś sposób, aby złagodzić te dość szorstko brzmiące stwierdzenia. Nie muszą brzmieć wojowniczo, by odnosić skutek. Przy określaniu twojego stanowiska styl jest niemal tak samo ważny jak treść wypowiedzi, zwłaszcza jeśli nie chcesz, by osoba, z którą rozmawiasz, przyjęła postawę obronną. "A gdybym tak osłodziła to trochę, mówiąc, że wiem, jak trudno przychodzi mu powiedzieć "nie" rodzicom i że szanuję to..." "Niech więc przez chwilę będę Johnem, abyś mogła poćwiczyć mówienie tego bezpośrednio do mnie", powiedziałam Dianie. "A jeśli nie będziesz zadowolona z tego, jak powiedziałaś to za pierwszym razem, mamy mnóstwo czasu, abyś poćwiczyła'. Diana: Kochanie, muszę z tobą pomówić o kontaktach z twoimi rodzicami. Susan (jako John): Diano - jestem wykończony i nie chcę już więcej o tym rozmawiać. Diana: To brzmi znajomo. Więc co powinnam teraz zrobić? Zwyczajnie wiercić mu dziurę w brzuchu? Susan: Zamieńmy się rolami. Przez chwilę ja będę tobą. Nie jestem emocjonalnie zaangażowana, tak jak ty, dlatego będzie mi łatwiej wymyślić coś, co mogłabyś powiedzieć Johnowi. Być może nie byłoby źle zacząć od zapytania go, czy chwila, którą wybrałaś na rozmowę, jest z jego punktu widzenia odpowiednia. Jeśli odpowie "tak", upewnij się, że odłożył gazetę, wyłączył telewizor i poświęca ci całą swą uwagę. Jeśli powie "nie", poproś go, by sam wybrał odpowiedni moment, kiedy będzie cię mógł lepiej wysłuchać. Więc wyobraźmy sobie, że to właśnie ta chwila. Po pierwsze powiedziałabym coś takiego: "Dzięki, że zgodziłeś się poświęcić trochę czasu na coś, co ma dla mnie naprawdę duże znaczenie. Wiem, że cała sprawa z twoimi rodzicami jest trudna zarówno dla mnie, jak dla ciebie, i wiem też, że bywałam czasem naprawdę niemiła, ponieważ sądziłam, że nie bierzesz poważnie tego, co mnie trapi. Wiem również, że znalazłeś się między młotem a kowadłem - w sytuacji, gdy nieważne co zrobisz, a ktoś i tak będzie na ciebie wściekły. Chciałabym, żebyśmy spróbowali popracować razem nad tą sytuacją, tak aby obojgu z nas było łatwiej dokonać pewnych zmian. Nasz związek jest z pewnością udany i nie chcę, aby sprawa twych rodziców coś w nim zepsuła. Tak więc na pewne rzeczy nie mogę się zgodzić, inne z kolei chcę przeforsować. Omówię te kwestie, a później chętnie wysłucham, co ty masz do powiedzenia". Diana powiedziała, że gdyby była Johnem, po takim postawieniu sprawy czułaby się o wiele mniej zagrożona. Jednak wciąż nie była przekonana, czy to coś da, zwłaszcza wziąwszy pod uwagę fakt, że rodzice Johna potrafią wywołać u niego silne poczucie winy. Jednocześnie Diana bardzo chciała sprawdzić, do czego to doprowadzi. Powiedziałam jej, że ja sama też nie jestem w stanie przewidzieć następstw, ale jedno jest pewne, a mianowicie, że nic się nie zmieni, dopóki ona, Diana, nie zacznie rozmowy na ten temat. Diana wiedziała, że to dopiero początek, ale była zachwycona tym, że dysponuje teraz nowymi umiejętnościami, które pozwolą jej zmienić dawny sposób postępowania - i być może Pozbyć się migren. 201 200 Mów jasno i konkretnie ;. . < Wyrażenie własnego stanowiska jest tym bardziej wiarygodne, im krótsze i konkretniejsze są sformułowania dotyczące poszczególnych jego punktów. Długie wyjaśnienia i enigmatyczne, ogólne życzenia tylko "rozwadniają" wrażenie. Oto sformułowania, które nie są zajęciem stanowiska: • chcę być szczęśliwy • chcę, żebyśmy wszyscy się zgadzali • chcę, żeby twoja matka się odczepiła • chciałabym, żeby twój ojciec nie był taką alfą i omegą • więcej już nie zniosę • muszę mieć kąt dla siebie • musimy nad naszym związkiem popracować. Te stwierdzenia nie udzielają żadnej konkretnej informacji. Są niejasne, mętne i o wiele za bardzo ogólnikowe. Niczego nie wyjaśnią, a co tu dopiero mówić o tym, by miały coś zmienić. Dla kontrastu wymieniam inne deklaracje, które faktycznie mogą zmienić bieg rzeczy, jeśli przedstawisz je partnerowi lub teściom. • Chcę o tym z tobą porozmawiać, ale nie życzę sobie, abyś mnie krytykował / poniżał / ośmieszał / obrażał. • Nasz związek jest dla mnie bardzo ważny, ale po prostu nie mam ochoty wyzbyć się własnych uczuć i potrzeb dla świętego spokoju. • Nie mam zamiaru udawać, że wszystko jest dobrze, kiedy mamy w związku z twymi rodzicami problemy, o których musimy porozmawiać. • Chcę wziąć na siebie odpowiedzialność za rolę, którą odgrywam w tych problemach, ale nie mam ochoty wysłuchiwać, że wszystko co złe, to moja wina. • Nie życzę sobie, aby twoi rodzice ingerowali w sposób, w jaki wychowujemy nasze dzieci. Skup się na twoich własnych pragnieniach, by jak najlepiej opisać swoją sytuację. Nie spiesz się. Wiesz, czego nie możesz 202 już dłużej tolerować. Teraz wyartykułuj to w postaci jasnych, zwięzłych zdań, i powtarzaj je sobie dopóty, dopóki nie poczujesz, że możesz wypowiedzieć je łatwo i z pewnością siebie. Każdy człowiek ma inne potrzeby. Tylko ty możesz określić, co jesteś w stanie znieść i co jest dla ciebie nie do przyjęcia. Każdy jednak musi się zebrać na odwagę, aby wyrazić swe przemyślenia, nawet jeśli jest rozdygotany lub pełen obaw. W ten sposób się dorasta. Unikanie zachowań defensywnych • ...;•;••<•• •:,.•,;••• ' •••'.•'. f.-4i Jest to - wśród zachowań dojrzałych, opartych na szacunku dla samego siebie - umiejętność najcenniejsza. Większość konfliktów postępuje według schematu: atak, odwet, obrona i eskalacja. Ten schemat nie przynosi nic poza zmęczeniem i zniechęceniem stron, niewiele też problemów może rozwiązać. Zachowanie się w sposób nieodrucnowy gwałtownie przerywa ten schemat i daje ci poczucie kontroli, o którym nawet nie myślałeś, że jest możliwe. Jeśli czytałeś jeszcze jakąś inną moją książkę, wiesz, że uważam niedefensyw-ność za kamień węgielny niezbędny, by skończyć z kłótniami, wyjaśnieniami, przedstawianiem powodów czy próbami zmuszenia innych, by zmienili swe poglądy. Co więcej, sądzę, że jest ona niezwykle łatwa do osiągnięcia. Pomyśl o ostatnim niemiłym starciu, które miałeś z teściami lub swym partnerem w związku z jego rodzicami. W którymś momencie ktoś z nich powiedział coś, co cię zraniło i natychmiast obudziło chęć odwetu, kłótni lub wycofania się w gniewne milczenie (pierwotny odruch "walcz lub uciekaj"). Czułeś znajome sensacje w żołądku, ucisk w klatce piersiowej, przyspieszone bicie serca. Poczułeś się zepchnięty do narożnika, a twoje zdenerwowanie być może zupełnie cię otumaniło, tak że nie mogłeś wymyślić nic mądrego, co mógłbyś powiedzieć. Prawdopodobnie spędzasz dużo czasu, próbując bronić swych pozycji i pokazać teściom, że nie mają racji. Teraz wyobraź sobie, że masz całą gamę reakcji, które możesz wywołać w sobie, gdy tylko czujesz się osaczony, i które w spo- 203 sób niemal niezawodny pozwolą ci "ochłonąć", przywracając godność i pewność siebie. Równie wysoce prawdopodobne jest, że u przeciwnej strony wywołają wrażenie usuwania się ziemi spod nóg, a wówczas - w większości przypadków - atak na ciebie zgaśnie w zarodku. Zadziwiające, że możesz wyćwiczyć te umiejętności w bardzo krótkim czasie. Wiem, że brzmi to trochę patetycznie, ale nie mówiłabym tego, gdybym nie była świadkiem cudownego działania tych metod na moich pacjentów - i na mnie samą. Dam ci przykład: Steve, makler z 5. rozdziału, miał powyżej uszu ratowanie Staną, swego nieodpowiedzialnego finansowo teścia. Steve bardzo chciał z tym wreszcie skończyć, ale nie wiedział jak. Za każdym razem, gdy próbował powiedzieć Stanowi "nie", zarówno jego żona, Andrea, jak i teściowa, Lois, błagały go, by pomógł "ten jedyny, ostatni już raz". No i Steve się poddawał. Zapytałam go, co właściwie robi, gdy Stan wyciąga rękę po pieniądze. Mówię mu, że nie mam pieniędzy do wyrzucenia. Próbuję zasugerować, że powinien poszukać sobie doradcy finansowego, ale on nawet nie chce o tym słyszeć. Jeśli znajdę dość siły, by mu się sprzeciwić, wybucha. Nazywa mnie egoistą, arogantem, ważnia-kiem - co mu tam do głowy przyjdzie. Mówi, że nie mam serca. Oskarża mnie o to, że nie obchodzi mnie, czy on i Lois stracą dom, czy nie... "No i jak na to odpowiadasz?", zapytałam. No cóż, przypominam mu wszystkie te przypadki w przeszłości, kiedy mu pomogłem. Mówię mu, że naprawdę mi zależy i że nie jestem bez serca - po prostu mamy teraz dużo wydatków... "A więc próbujesz się bronić?", zapytałam. Ech - na dobrą sprawę tak. W końcu i tak każdy krzyczy lub płacze, a ja czuję się jak śmieć. "Steve, defensywność nigdy nie pomaga. Jesteś takim miłym facetem - po prostu w tym toniesz. Mam zamiar rzucić ci koło ratunkowe. Chcę, żebyś wysłuchał kilku niedefensywnych odpowiedzi, które ci zademonstruję; potem poproszę cię, byś ich spróbował sam". "Czekaj", powiedziałSteve. "Jeślisię nie bronisz, ta druga osoba patrzy na ciebie jak na ciepłą kluchę i zwyczajnie ma cię w nosie . "Ludzie często tak myślą. Bardzo się mylą. Prawda jest inna. Kiedy jesteś spokojny i nie reagujesz, nie próbujesz się usprawiedliwiać i wyjaśniać, jesteś znacznie silniejszy. Zresztą zobacz sam". Poprosiłam Steve'a, żeby zaczął mówić do mnie, używając przezwisk, którymi posługiwał się Stan, a ja będę odpowiadać niedefensywnie. Steve (jako Stan): Jesteś bez serca i arogancka. Susan: Na pewno możesz to tak widzieć. Steve (jako Stan): A żebyś wiedziała, że tak to widzę i nie podoba mi się to wcale. , , Susan: Przykro mi, że jesteś zmartwiony. Steve (jako Stan): A więc co właściwie masz zamiar z tym zrobić? Susan: Nic. Ale przykro mi, że się martwisz. Steve (jako Steve): Nic więcej nie przychodzi mi do głowy. Czuję się, jakbym walczył z cieniem. Susan: No właśnie! I o to chodzi! Ochłodziłam nastroje poprzez odmowę wzięcia udziału w sporze i rezygnację z wyjaśnień, a wtedy ty nie miałeś "punktu zaczepienia". Oto, czego może dokonać niedefensywność, i jeśli trzymasz się jej niezależnie od tego, co druga osoba mówi lub robi, metoda ta działa w 99 przypadkach na 100. Dodaj ją do swego repertuaru Oto niektóre inne niedefensywne odpowiedzi i reakcje, które możesz zastosować, kiedy znów będziesz atakowany lub krytykowany lub kiedy poczujesz, że znalazłeś się w samym środku kłótni: • I mówisz mi to, ponieważ...? • Masz prawo do własnej opinii. • Muszę to przemyśleć. • To ciekawe. • Z chęcią porozmawiam o tym, gdy tylko trochę ochło niesz. • Przykro mi, że się nie zgadzasz. 204 205 Te odpowiedzi to nieoceniona pomoc, zwiększająca twą zdolność do zachowania spokoju w obliczu niemal każdego ataku i to w sposób, o którym nigdy nawet nie marzyłeś. Wiem, że w ostatnich czterech rozdziałach dostarczyłam ci wiele materiału do pracy i przemyśleń. Nie spiesz się. Ćwicz te metody, aż poczujesz, że je opanowałeś. Nie dziw się, gdy poczujesz się przez chwilę zmieszany czy zaniepokojony -prawie nikogo z nas nie uczono, że mamy prawo ustanawiać własne granice i oznajmiać na głos, czego sobie życzymy, a czego nie. Nie martw się - nie da się uniknąć ani błędów, ani zdenerwowania. Mogę ci jednak obiecać, że im usilniej będziesz się oswajać z takimi wzorcami zachowania, tym łatwiejsze stanie się dla ciebie ich stosowanie. Pamiętaj, że nie chodzi o to, abyś czekał aż przestaniesz się bać postawienia pierwszego kroku. Zrób krok - a wtedy będziesz się bał mniej. , . , 12. Partner staje się twoim sprzymierzeńcem Po wszystkich przygotowaniach i powtórkach, obserwacjach, naśladownictwie i nabywaniu nowych umiejętności, pora na Występ. Jesteś gotów do rozmowy z partnerem, osobą odgrywającą w tym dramacie jedną z głównych ról. Twoim zadaniem będzie w sposób bezpośredni, ale pełen miłości, dać mu do zrozumienia, że powinien mieć swój udział w poprawianiu twojej sytuacji rodzinnej. Niektórzy z was mogą być zdegustowani lub źli na swych partnerów za brak odwagi i za to, że nie są dla was oparciem w chwilach, gdy potrzebujecie z ich strony pomocy. Poza konfliktami z teściami wielu z was doświadczyło też bólu, jaki sprawia obojętność bliskiej osoby lub zdrada. Ale pamiętaj, to czas uczciwości, a nie oschłości lub obwiniania, a ci trudni ludzie, o których mówisz, to rodzice twojego partnera. Być może narzekał na nich, być może uwierzyłeś, że ty i twój partner macie podobne zdanie na temat ich zachowania. Być może... Jednakże, jak już zdążyłeś zauważyć, jednym z największych paradoksów związku między rodzicem i dzieckiem jest to, że w obliczu ataku ze strony osoby trzeciej większość ludzi będzie swych rodziców bronić. I jest to prawdą nawet wówczas, gdy tą trzecią osobą jesteś ty, rodzice są równie toksycznymi rodzicami jak teściami, a twoje zarzuty są w pełni uzasadnione. 207 Kiedy przechodzisz do ataku, poruszasz nową strunę w sercu partnera, a wówczas twoje słowa brzmią dlań jak zew wojenny. To, co mówisz jest ważne, ale twoja zdolność do zjednania sobie partnera i uczynienia go sprzymierzeńcem zależy również od tego, w jaki sposób wyrażasz swoje myśli. W tym rozdziale pokażę ci, jak o swych odczuciach opowiedzieć partnerowi i jak poprosić go o to, na czym ci zależy. Później pokażę ci, jak sobie radzić z reakcjami partnera, znacznie zmniejszyć jego defensyw-ność i przyczynić się do jeszcze silniejszego scementowania waszego związku. Przygotowanie scenografii W poważnych sprawach związku między dwojgiem łudzi kluczową rolę odgrywa czas, zupełnie jak w komedii i sztukach magicznych. Abyś zwiększył swoją szansę na to, że zostaniesz usłyszany i zrozumiany - a także byś mógł dobrze zinterpretować reakcję partnera - wybierz odpowiedni moment i takie miejsce, gdzie będziecie mieli trochę spokoju i ciszy. Zachowaj zdrowy rozsądek. Jeśli twój partner jest wykończony po pracy lub wraca zdenerwowany po spędzeniu godziny w korku ulicznym, poczekaj. Twoje problemy z teściami nigdzie się nie wybierają, a kilka godzin czy nawet dni prawdopodobnie nie robi większej różnicy. I nawet nie chodzi o to, że twój partner nie dostrzega napięcia i podziałów, które między wami istnieją. Po prostu aż do teraz nikt nie wiedział, co zrobić, by doprowadzić do jakiegoś skutecznego rozwiązania. Z drugiej zaś strony, nie staraj się wyszukiwać powodów, by odłożyć ten bardzo ważny krok. To bardzo ludzkie zwlekać ze zrobieniem czegoś, czego się obawiamy. Możesz się złapać na usprawiedliwianiu zwłoki stwierdzeniami takimi jak: "Nie czuję się jeszcze gotów" albo "Oboje jesteśmy zbyt zajęci", czy "Sam/sama wie, dlaczego jestem zmartwiona/y. Dlaczego muszę jeszcze raz przez to wszystko przechodzić?", czy wreszcie "Sytuacja jakby się trochę poprawiła - po co wsadzać kij w mrowisko?". Bez względu na to, ile ulgi może przynieść ci taka wymówka, musisz sobie obiecać, że zajmiesz się tą sprawą nie później niż za tydzień od chwili, gdy uznasz, że już nabyłeś nowe umiejętności porozumiewania się. Znasz tę osobę. Żyjesz u jej boku, dzielisz z nią każdy dzień. Możesz ocenić, kiedy ma na tyle świeży umysł, że wysłucha cię ze zrozumieniem. Być może dobrą chwilą na wyłuszczenie zagadnienia będzie długi spacer. Być może lepszy będzie leniwy niedzielny poranek, kiedy leżąc w łóżku czytacie gazety. Zrób, co się da, by wam nic nie przeszkadzało. Jeśli masz małe dzieci, wybierz lepiej moment, kiedy śpią lub są u krewnych. Być może nie masz co liczyć na "doskonały moment", a więc lepiej nań w ogóle nie czekaj. Może oboje jesteście bardzo zajętymi ludźmi, macie wiele obowiązków i żyjecie pod dużą presją. Postanów, że znajdziesz odpowiednią chwilę w nadchodzącym tygodniu. Wiem, że niepokoisz się, czy zrobisz to "jak trzeba" i jak zareaguje twój partner. Jednakże zakładając, że masz do czynienia z osobą rozsądną, mogę cię zapewnić, że - jak prawie we wszystkim innym - oczekiwanie jest o wiele gorsze niż działanie. Kiedy wreszcie staniesz twarzą w twarz z problemem, który tak uszczuplił waszą miłość i wzajemne zaufanie, poczujesz ogromny przypływ szacunku do samego siebie i ulgę. Wyłuszczenie tematu Może cię to zaskoczy, ale namawiam cię, abyś nie zaczynał od zdania "Musimy porozmawiać". Dla większości ludzi z naszej strefy kulturowej są to najbardziej niepokojące słowa, jakie można usłyszeć. Prawdopodobnie obawiamy się, że to, co rozmówca nam powie, wywoła u nas poczucie winy, czy niekompetencji. Możesz być niemal pewien, że gdy tylko twój mąż lub żona usłyszy te słowa, pomyśli: "Oho. Znów się zaczyna. I po co mi to? Jakby tu zniknąć?". Być może dzieje się tak, ponieważ przypomina im to setki innych konfrontacji, które zaczęły się właśnie tymi słowami i skończyły się zerwaniem lub wielką bitwą, a może jakimś innym strasznym przeżyciem. Spróbujmy zatem inaczej. 208 209 Słowa, które działają Spokojnie, cicho, bez zbędnego zaniepokojenia. Taką właśnie atmosferę chcesz stworzyć. Otwórz drzwi dzielące cię od partnera, zdaniami takimi jak te: Kochanie, jest coś, co mnie niepokoi. Może byśmy się przeszli i porozmawiali? Potrzebuję twojej pomocy w czymś, co mnie niepokoi. Czy sądzisz, że moglibyśmy teraz usiąść i porozmawiać o niektórych rzeczach, które się dzieją w naszej rodzinie? Kiedy twój partner zdecyduje się poświęcić ci całą swą uwagę, musisz go poprosić, by wysłuchał cię bez przerywania, zapewniając jednocześnie, że później będzie miał dość czasu na odpowiedź. Wiem, że może to brzmieć nieco oficjalnie i wymyślnie, ale chodzi o to, by stworzyć pewien zrąb, na którym będziesz się mógł oprzeć, by przedstawić rzecz takimi słowami, które najlepiej opiszą sytuację. Zbliżamy się do sedna Teraz, kiedy już przykułeś uwagę partnera, weź głęboki oddech, chwilę pomyśl i zbierz myśli. Potem zacznij od tych czterech punktów, które wyjaśnią, co właściwie cię tak niepokoi: Punkt 1. To, co robi twoja matka/twój ojciec stawia mnie w trudnej sytuacji. Punkt 2. A więc czuję się tak... • Punkt 3. A tak wpływa to na nasz związek. Punkt 4. Oto czego oczekuję od ciebie. Omówmy teraz tę listę punkt po punkcie, tak byś ominął pułapki, które czekają zawsze, gdy w grę wchodzi wymiana zdań naładowana emocjami. 1. Co oni robią? To będzie najprostsze, ponieważ niewiele z tego, co powiesz będzie dla twego partnera niespodzianką. Prawdopodobnie świetnie sobie zdaje sprawę z tego, co cię gryzie, nawet jeśli postrzega zaistniałą sytuację zupełnie odmiennie. Nawet w tych przypadkach, gdy w obecności swego dziecka teściowie są dla ciebie mili, a potem, gdy nie ma go w pobliżu, używają sobie na tobie do woli, prawdopodobnie dałeś już kiedyś partnerowi do zrozumienia, co się dzieje. Dlatego, zamiast brnąć przez całą litanię skarg, opisz po prostu, tak jak to widzisz, zachowanie twoich teściów, któremu najprędzej trzeba zaradzić. Nawet jeśli się już na nie skarżyłeś nie raz, nadal ważne jest, byś zrobił krok ku zmianom, spokojnie mówiąc o tym, co gryzie cię najbardziej. Oczywiście, możesz mieć pokusę by powiedzieć więcej, kiedy jest okazja, ale trzymaj się sedna sprawy i bądź tak konkretny, jak tylko możesz. Podobnie jak przy wyrażaniu własnego zdania, trzymaj narzekanie na wodzy i unikaj uogólnień. Oto kilka przykładów ogólnikowych pretensji: • twój ojciec doprowadza mnie do szału, • twoja matka jest beznadziejna i jej nie znoszę, • twoi rodzice nie robią nic innego, tylko się mnie czepiają. A oto mamy przykłady stwierdzeń konkretnych: • twoi rodzice zabierają nam za dużo czasu, • twoja matka nieustannie krytykuje sposób, w jaki wychowuję nasze dzieci, • jak wiesz, twoi rodzice zupełnie mnie odrzucili i wykluczyli mnie z rodziny, • twój ojciec napastuje mnie seksualnie. Tylko fakty, Szanowana Pani Sara pracuje jako asystentka medyczna. Jej teściowa, Claire, starała się wpływać na zachowanie Sary za pomocą pieniędzy i poczucia winy. Kiedy Claire próbowała zmusić Sarę i jej męża, Devona, by spędzili swe wakacje właśnie z nią, Sara powiedziała mi, że przyszła pora, by powiedzieć Devonowi, że to się musi skończyć i że powinien zacząć traktować żonę poważnie. To właśnie było sednem sprawy i zasugerowałam Sarze, aby się tego trzymała i nie rozdrabniała, wymieniając 210 211 liczne próby narzucenia swej woli przez Claire, począwszy od pierwszej, dotyczącej typu wesela. To byk przeszłość, ale Claire nadal kupowała im bilety samolotowe i potrząsała im przed nosem swą finansową marchewką, by postępowali zgodnie z jej życzeniem. Żadne z zachowań Claire nie wynikało ze złej woli, ale jednak było bardzo nachalne i prowadziło do niepotrzebnych zgrzytów w małżeństwie jej syna. Ponadto Devon czuł się winny nawet wtedy, gdy on lub jego żona tylko zasugerowali, że mają chęć spędzić wakacje bez Claire. Przeszłyśmy z Sara wszystkie etapy przygotowawcze, ćwicząc tak długo, aż poczuła, że potrafi wykonać zaplanowane zadanie. Tydzień później opisała mi przebieg wypadków: Pierwszą rzeczą, jaką powiedziałam, kiedy tylko znaleźliśmy wolną chwilę do rozmowy i zaznaczyłam, że jest kilka spraw, co do których potrzebuję jego pomocy, było: " Wiesz, że twoja mama wywiera na nas silne naciski zawsze wtedy, gdy zbliża się pora urlopu". Wówczas D evon natychmiast zaczął przewracać gałkami oczu, a ja przypomniałam mu, że obiecał mnie wysłuchać. Przeprosił, ale dodał, że przecież już o tym rozmawialiśmy. Przytaknęłam, ale zaznaczyłam, że to nie to samo, bowiem tym razem będziemy musieli razem znaleźć jakiś sposób rozwiązania problemu, a ja nie mam zamiaru ani narzekać, ani użalać się nad sobą. Kiedy Sara przeciwstawiła tę konkretną próbę ukierunkowanego działania licznym wcześniejszym płaczom, dąsom i narzekaniom na to, że Devon wciąż ulegał życzeniom matki, powiedziała coś bardzo ważnego. Ten raz był inny, ponieważ spokojnie referowała, o co jej chodzi, i prosiła Devona, by wspólnie wypracowali jakieś rozwiązanie. Wzięła też odpowiedzialność za swe wcześniejsze, nieskuteczne sposoby radzenia sobie z problemem. Punkt l. możesz też omówić, wstawiając "kiedy" przed zdanie na temat tego, co twoi teściowie robią i używając tej frazy po to, by przejść do Punktu 2., w którym mówisz o swoich odczuciach. Na przykład Mark, którego żona, Diana, usilnie próbowała wyrwać swą matkę z nieszczęśliwego małżeństwa, zaczął następująco: "Kiedy twoja matka oczekuje od ciebie, byś była jej małżeńskim doradcą...". Jeśli masz teściów, którzy cię odrzucają, możesz zacząć od "Kiedy twoi rodzice są dla mnie tacy oschli i dają mi do zrozumienia, że mnie nie akceptują...". Punkt 1. jest początkiem, który zaledwie otwiera drzwi. Teraz pora na trudniejsze rzeczy. 2. Jak się przez to czuję Nazywanie rzeczy po imieniu i wyrażanie uczuć rzadko przychodzi nam łatwo, ale jest niezwykle ważnym elementem dla nawiązania szczerej rozmowy i pokazania partnerowi, że twoje spojrzenie na wydarzenia bynajmniej nie jest identyczne jak jego (lub jej). W książce tej spotykasz raz po raz ludzi, którzy zdają się mieć niewielkie (lub żadne) pojęcie na temat tego, jaki wpływ ma zachowanie ich rodziców na żonę lub męża. Częściowo ten brak wrażliwości wynika z ich własnej ślepoty na zachowania, do których przywykli lub które wywołują w nich odruchy defen-sywne. W rezultacie mogą przyjmować, że to nic wielkiego, a ty zostajesz z przekonaniem, że nikt cię nie słucha i z poczuciem niedowartościowania. Uczucia można zazwyczaj wyrazić jednym lub dwoma słowami: szczęśliwy, smutny, przygnębiony, zły, rozradowany, bezsilny, pomocny. Często osoby mające problemy z teściami mówiły mi, że czują się, jakby partner ich zdradził. Zdrada to słowo o dużym ładunku emocjonalnym, zwłaszcza gdy chodzi o osobę, którą wybraliśmy sobie na towarzysza życia. Tym niemniej umożliwienie żonie lub mężowi wglądu w to, co naprawdę dzieje się w naszym sercu, jest jedną z najskuteczniejszych metod upewnienia się, że partner rozumie wagę problemów, które mamy z teściami. Postaraj się jednocześnie wyzwolić w sobie jak najwięcej pozytywnych uczuć w stosunku do partnera, unikając wylewania nań strumienia wrogości w imię tzw. "oczyszczania atmosfery". Większość ludzi uważa, że dają wyraz swym emocjom, kiedy właściwie jedynie wyrażają pewne idee. Zamieszczone poniżej stwierdzenia nie są wyrazem uczuć, ale przekonań i myśli: • czuję, że raczej mało dbasz o to, czego pragnę, • czuję, że twoja matka jest zbyt apodyktyczna, • czuję, że twój ojciec cały czas cię lekceważy, • czuję, że mnie już nie kochasz. 212 213 Właśnie w taki sposób wyraża swe doznania wiele osób, sądząc, że "dają upust uczuciom". Ale zwróć uwagę na to, że nie ma takiego uczucia jak "twoja matka jest apodyktyczna". Nie istnieją też inne "uczucia" z listy zamieszczonej powyżej. Gdy stawiasz "że" za "czuję", porzucasz swe uczucia i wkraczasz w sferę intelektu. Nic w tym złego, ale sam zobacz, jak bardzo twoje "czuję, że" przypomina powtórkę z narzekań. Zmniejsza ono klarowność twojej wypowiedzi i utrudnia wyrażenie tego, co próbujesz przekazać: jak się czujesz wskutek działań teściów. Jeśli twój partner nie jest z kamienia, na pewno potrafi zrozumieć twoje uczucia. Łatwo je zidentyfikować, ponieważ są uniwersalne i mamy je wszyscy. Twoje uczucia promieniują z twego serca i, miejmy nadzieję, robią wrażenie na innych. Dobrym sposobem na upewnienie się, że wyrażamy uczucia, a nie pomysły lub przekonania, jest popracowanie nad dokończeniem zdań takich, jak: "Kiedy nie zwracasz uwagi na to, czego pragnę, czuję się..." lub "Kiedy twoja matka poniża mnie przy innych, czuję się...". To wytworzy w tobie nawyk prawidłowego identyfikowania uczuć i zwiększy skuteczność twojej wypowiedzi. Powróćmy do Sary, ponieważ jej przykład stanowi znakomity materiał do przemyśleń. Najpierw sądziłam, że wyrażam swe uczucia, gdy błagam, krzyczę, trzaskam drzwiami, płaczę. Myślałam, że moje uczucia są widoczne jak na dłoni. Nie wiedziałam, co jeszcze mogłabym powiedzieć. Ale w którymś momencie uświadomiłam sobie, że w ten sposób raczej daję upust swej złości, a nie udzielam informacji, którą mój mąż mógłby zrozumieć. Nie mówiąc o tym, że moje zachowanie coraz bardziej zrażało go do mnie i wreszcie przestał słuchać. Dlatego zrealizowałam plan punkt po punkcie, spokojnie powiedziałam, że czuję się dotknięta, kontrolowana, bezsilna i zawiedziona, a przecież nie tak miało być, i że musimy wymyślić jakiś sposób, by tę presję zmniejszyć. Dobrze jest dać upust rozsadzającym nas uczuciom naprzeciw pustego krzesła, rozmawiajmy z przyjacielem, któremu ufamy, czy wreszcie na łamach jakiegoś pisma. Jednak kiedy siedzisz na wprost partnera i próbujesz rozwiązać problem, wyrażenie silnych emocji jakiegokolwiek rodzaju może sprawie, że małżonek poczuje się przytłoczony i bezradny. 3. Jak to wszystko wpływa na nasz związek? To punkt planu, który może twego partnera zaskoczyć. Niektórzy z was mają partnerów świadomych tego, że panujące w rodzinie napięcie wpływa na ich małżeństwo. Jednakże w wielu przypadkach niedostrzeganie lub bagatelizowanie znaczenia zachowań rodziców stało się elementem defensywnej postawy partnerów. Zdarza się, że wprawdzie dostrzegają twe łzy i zły nastrój wywołany jakimś wyjątkowo paskudnym incydentem z teściami, albo słyszą, że prosisz o interwencję w twojej sprawie, ale kładą twój nastrój na karb przewrażliwienia. Mówią, że robisz burzę w szklance wody. Jeśli tak jest, to są również nieświadomi negatywnych wpływów, jakim ulega wasze małżeństwo. A ponieważ twój partner ma subiektywny pogląd na sprawę, to, co dla ciebie nieznośne, wcale nie musi być dla niego tak uciążliwe. We wszystkich tych przypadkach najważniejsze jest podkreślanie powagi sytuacji i upewnienie się, że partner słyszy cię dobrze. Zacznij od przypomnienia jakiś dobrych rzeczy, które was łączą - odrobina cukru sprawia, że lekarstwo jest łatwiejsze do przełknięcia. Później jednak czas powiedzieć prawdę o tym, co niepokoi cię w waszym małżeństwie. Oto kilka zdań, które zrodziły się w toku spotkań terepeutycznych z ludźmi opisanymi w tej książce. Myślę, że mogą ci się przydać: • Bardzo cię kocham, ale obawiam się, że nie dostrzegasz, jak bardzo mnie ta sytuacja z twoimi rodzicami unieszczę-śliwia. • Łączy nas wiele cudownych rzeczy, ale ta sprawa z twoimi rodzicami psuje wszystko. • Nie sądzę, żebyś wiedział(-ła), ile razy myślałam(-em) o odejściu, ponieważ był to jedyny sposób, jaki przychodził mi do głowy, by od nich uciec. Postarajmy się znaleźć lepsze wyjście. • Kocham cię i chcę, abyśmy byli razem, ale sposób, w jaki załatwiasz ten problem z twoimi rodzicami sprawia, że mój szacunek dla ciebie znacznie zmalał. Nienawidzę tej sytuacji. Zróbmy coś, aby temu zaradzić. 215 214 Podejście delikatne . ..,.-.. Sara powiedziała mi, że nad realizacją tego punktu głowiła się bardzo długo. Mój szacunek dla niego bardzo się zmniejszył, ale nie chciałam mu o tym powiedzieć w sposób, który mógłby go zranić. Dlatego naprawdę biłam się z myślami, co mu powiedzieć. W rezultacie nie zabrzmiało to aż tak bezpośrednio, jak mogło, ale przynajmniej poinformowałam go, że nasze małżeństwo również na tym cierpi. Powiedziałam: " Wiesz, że nie ma dla mnie nic cenniejszego niż nasze małżeństwo i że zrobię wszystko, co tylko mogę, by je ochronić. Ale martwię się tym, że twoje nieustanne kapitulacje wobec matki źle wpływają nie tylko na mnie, ale i na ciebie - a wydaje się, że niewiele mogę zrobić, by to odmienić. Jeśli boisz się powiedzieć jej "nie", pamiętaj, jestem u twego boku i po twojej stronie. Cóż, kiedy czasami zastanawiam się, czy ty jesteś po mojej stronie, ponieważ to, co ja chcę robić w wakacje jest na drugim miejscu po tym, co chce twoja mama, a to mnie boli i podważa zaufanie, jakie miałam do dębie. Mądra i kochająca Sara zdecydowała się nie wypalić do Devo-na z obu luf, co sprawiłoby, że poczułby się jak szmata. Dała mu delikatnie do zrozumienia, że tak być nie może, ale też zaliczyła go do grona sprzymierzeńców i zapewniła o swoim oddaniu. Trzymała się też jednego tematu, nie wydobywając na światło dzienne całej masy epizodów, którymi zasmuciła ją Claire. 4. Czego od ciebie oczekuję? Myślałeś o tym, czego chcesz od swego partnera, jadąc autem do pracy lub leżąc bezsennie w łóżku: "gdyby tylko się zdobył...", "gdyby tylko zechciała...". Etap czwarty to prawdopodobnie najważniejszy ze wszystkich punktów. Właśnie teraz prosisz swego partnera, by zrobił duży krok w stronę emocjonalnej niezależności. Teraz też sprawdzisz, czy ma on chęć i możliwości, by się uwolnić. Twoje oczekiwania muszą być wyraźnie sprecyzowane, w przeciwnym wypadku twój partner będzie zdezorientowany. Bądź realistą i nie przytłaczaj go żądaniami, o których wiesz, że przekraczają jego możliwości. Zacznij od jednej rzeczy, którą twój partner mógłby zrobić, by poprawić sytuację. 216 Ubierz swe żądanie w słowa stanowcze, ale niewywołujące lęku. Oto kilka przykładów takich zarówno delikatnych, jak i konkretnych stwierdzeń na temat tego, czego chcesz. • Chcę, żebyś powiedział im... (że takie uwagi są nie do przyjęcia / że chcemy sami decydować o tym, jak wychowujemy nasze dzieci / że nie będziesz tolerował ciągłego krytykowania mojego wyglądu). • Byłabym ci wdzięczna, gdybyś ... (spróbował spojrzeć na to z mojego punktu widzenia/ zdał sobie sprawę z tego, że ja reaguję na nich inaczej niż ty / przestał mi powtarzać, że jestem przewrażliwiona, kiedy po prostu reaguję na krytykę lub obrazę). • Byłoby cudownie, gdybyś... (powstrzymał ich, gdy zaczynają mnie obgadywać za plecami/ powiedział mi czasem, że mam rację/ pokazał mi, że moje uczucia są dla ciebie przynajmniej tak samo ważne, jak ich/ dał im odczuć, że ty i ja stanowimy zespół). • Naprawdę by mnie dowartościowało, gdybyś... (powiedział, że jestem częścią tej rodziny i że ty i ja tworzymy również rodzinę/ powiedział im, że ranią osobę, którą kochasz, i że muszą spodziewać się konsekwencji, jeśli nie przestaną). Kiedy wyrażasz swoje pragnienia, ważne jest, by uniknąć przezwisk i sformułowań wyrażających lekceważenie: • Chciałbym, żebyś wreszcie dorosła. • Chciałabym, żebyś miał choć trochę jaj. • Chcę, żebyś przestał być takim ciamajdą. • Chcę, żebyś przyznał, że są okropni. • Chcę, żebyś nie widywał się z nimi aż do chwili, gdy przestaną być tacy niemili dla mnie. Złożenie wszystkiego w całość Sara zaczęła od wyrażenia własnego zdania, a to pomogło jej postępować nadal zgodnie z planem: 217 i Chętnie puszczę płazem wiele rzeczy, które Claire zrobiła w przeszłości, ale nie mam zamiaru nieustannie rezygnować z moich praw, gdy chodzi o nasze wakacje. Za kilka miesięcy znów nas to wszystko czeka, więc chcę, byś zapowiedział jej, że mamy już plany i że lecimy na Hawaje. A jeśli narobi z tego powodu szumu, a pewnie tak będzie, chcę, żebyś zapewnił mnie, że tym razem nie skapitulujesz. Być może niektórzy z was będą się dziwić, że powiedzenie matce, iż chcesz spędzić wakacje tylko z żoną, może stanowić problem. W sumie to, o co prosiła Sara, było naprawdę dro biazgiem. Jednakże dla Devona, który w przeszłości pełnił rolę strażnika dobrego humoru matki, było jak pierwszy skok ze spadochronem. • 13. Odpowiedź partnera Znajdowanie równowagi Będziesz potrzebował trochę czasu, aby znaleźć równowagę między wyrażaniem swych uczuć i pragnień a zapewnianiem partnera, że celem waszej rozmowy jest wzajemne zbliżenie. Zastanów się, co chcesz powiedzieć, potem powtarzaj to głośno, do lustra lub do fotografii twego partnera aż poczujesz, że słowa brzmią znajomo i że umiesz wypowiedzieć je swobodnie. Musisz być artystą i namalować partnerowi obraz możliwie jak najprostszymi słowami, którego widok nie wywoła reakcji obronnej. Ważne, byś unikał/-a odgrywania roli terapeuty lub matki, czy spoglądania na partnera z wyższością. Możesz tego uniknąć, zaznaczając w rozmowie z partnerem, że długo myślałeś nad sobą i że chcesz przejąć odpowiedzialność za swój udział w tej sytuacji. Mówiąc to, dajesz partnerowi odczuć, że chcesz uczestniczyć w waszych wspólnych działaniach w celu poprawienia sytuacji, a nie odgrywać rolę pierwszego sprawiedliwego. Innym sposobem, by pokazać małżonkowi, że zależy ci na współpracy na rzecz doprowadzenia do zmian, jest uważne wysłuchanie jego odpowiedzi i argumentacji. Otworzyłeś dwukierunkowy kanał komunikacyjny i musisz teraz sprawdzić, co nim do ciebie wraca. W najlepszym z możliwych przypadków, twój partner jest otwarty i chętny do pomocy, dlatego usłyszysz: • Zachowałem się w tej sprawie beznadziejnie. Jak sobie możemy z tym poradzić? • Przepraszam. Nie miałem pojęcia, że to takie dla ciebie przykre. Co mogę zrobić, by temu zaradzić? • Wiem, że już zbyt długo wymiguję się od rozwiązania tego problemu. Spróbujmy razem obmyślić najlepszy sposób na zaradzenie tej sytuacji. Takie słowa zabrzmiałyby, rzecz jasna, w twoich uszach jak muzyka. Możecie wreszcie myśleć, że tworzycie zespół, możecie też przekazać sobie nawzajem swoją wiedzę. Ty dysponujesz teraz całkiem nowymi umiejętnościami i metodami, twój partner zaś ma naturalną, niejako wrodzoną znajomość swoich rodziców. Jeśli twój partner jest raczej niechętny, usłyszysz zdania takie jak te: • Owszem, widzę problem, ale nie mam pojęcia, jak sobie z nim poradzić. • Masz rację, ale w zbyt wielkim teraz żyję napięciu, aby się zajmować rodzicami. • Masz rację, ale spójrz na swoich rodziców - oni też nie są aniołami. 219 Odpowiedzi tego rodzaju oznaczają, że twój partner jest niespokojny i pełen obaw, a to go paraliżuje. W rezultacie robi uniki i wprowadza zamęt, wyciągając na wierzch inne sprawy w nadziei, że zbije cię z tropu. Jest jednak całkiem prawdopodobne, że przy pewnej dozie zachęty z twojej strony stanie się bardziej skłonny do działania. Jedną z najlepszych rzeczy, które możesz zrobić, jest zachęcenie partnera do wspólnego czytania tej książki. No i, oczywiście, danie mu czasu. Byłoby wspaniale, gdyby nasi partnerzy mogli rozwiązywać kluczowe kwestie dotyczące swych rodziców w ciągu jednej nocy, ale tak po prostu nie jest. Zmiana to proces, a ty musisz się jedynie upewnić, że proces się zaczął. Kiedy twój partner jest całkiem niechętny Oto zdania, jakich z pewnością nie chcesz usłyszeć: • W żadnym wypadku nie pozwolę ci martwić całej rodziny-•; » Nie są gorsi od innych teściów. Musisz się po prostu nauczyć z nimi zgadzać. • Znowu przesadzasz. • Cały problem leży w tobie - twoje reakcje są przesadzone/ jesteś nadwrażliwy/ masz beznadziejnych rodziców i myślisz, że inni też tacy są. • Nie mam zamiaru o tym rozmawiać. Jeśli jesteś nieszczęśliwa, nie krępuj się - zrób z tym coś. • To twój problem, nie mój. Ja się z nimi zgadzam. Wiem, że odpowiedzi, które znalazły się w tej ostatniej grupie, mogą być bardzo zniechęcające, ale się nie poddawaj. Jak już teraz wiesz, im bardziej twój partner jest uwikłany w związek ze swymi rodzicami, tym silniej będzie się opierał przed zrobieniem czegoś, co ich zdenerwuje. Niezależnie od tego, w której grupie znajdzie się odpowiedź twojego partnera, pamiętaj, że pierwsza reakcja nie musi być ostateczną. Twój partner będzie potrzebował trochę czasu, by przetrawić to, co od ciebie usłyszał, a wówczas jego reakcja może się diametralnie zmienić. Zdarzało się, że ludzie, których uznałam za straconych, po jakimś czasie nabierali wielkiej chęć] do włączenia się w rozwiązywanie rodzinnych problemów. Jednakże bez względu na to, jak partner zareaguje na twój no>\yy image, nie poddawaj się i nie pozwól, by na nowo wtłoaono cję w ramy dotychczasowego status quo. Pamiętaj: jeśli obawiasz się, że rozgniewasz partnera i cho dzisz na palcach, by go nie rozjuszyć, wówczas przede wszyst kim zajmij się tym właśnie problemem. Jeśli ściska cię w żołąd ku zawsze, gdy w jakiejś ważnej sprawie czeka cię konfrontacja z partnerem, a ponadto wiesz z doświadczenia, że ma on/ona skłonności do wybuchania gniewem, krzyczenia, lub jeszcze gorsze, wtedy pamiętaj, że twoje problemy z teściami są raczej drugoplanowe w porównaniu z potrzebą albo naprawienia sa mego związku, albo rozważenia, dlaczego właściwie żyjesz u boku kogoś, kogo się boisz. , . ,-.t• Leslie spróbowała wszystkiego, by dotrzeć do Tommy'ego. Nie masz szans naprawić swojego małżeństwa, jeśli twój partner ci w tym przeszkadza. Jednakże ludzie są nieprzewidywalni i czasem osoby, które uznajemy za niereformowalne zaskakują nas. Odwaga Leslie i jej działania obronne posłużyły jako katalizator otwierający serce i umysł Tommy'ego: Zadzwonił i powiedział, że dopóki mnie nie stracił, nie zdawał sobie sprawy, jak jestem dla niego ważna. Mówił, że jeszcze nigdy w życiu nie był tak nieszczęśliwy. Powiedział, że czuje się jak idiota i że ma nadzieję, że jeszcze nie jest za późno. Przysięgał, że 230 231 wszystko się zmieni i że jest gotów chodzić razem ze mną na terapię, jeśli tylko się zgodzę. Wszystko, co Tommy powiedział, wskazywało na bardzo obiecującą zmianę, jeśli tylko jego czyny podążą za słowami. Zaproponowałam Leslie, żeby przyszli razem na kilka następnych spotkań, abym mogła pomóc im zaradzić kryzysowi. Powiedziałam, że potem skieruję Tommy'ego do mojego kolegi, ponieważ przed Tommym jeszcze długa droga, którą musi pokonać samodzielnie. Zamierzałam też wesprzeć Leslie i pomóc w rozwiązaniu kilku jej problemów z rodzicami. I jak myślicie, co się stało? Ku naszemu zdziwieniu, po około dwóch miesiącach terapii indywidualnej, Tommy zdecydował się założyć własną firmę i wziąć co najmniej roczny urlop od wszelkich kontaktów z rodzicami. Ostatnio doszły mnie słuchy, że zarówno nowa firma, jak i małżeństwo, mają się dobrze. Kiedy odejście jest jedynym rozwiązaniem Oczywiście nie każdy partner zareaguje tak jak Tommy i nie każde małżeństwo jest na tyle mocne, by wytrzymać intensywne ataki na jego stabilność. Twoja groźba odejścia, czy samo rozstanie, może skłonić twego partnera do jeszcze bardziej zdecydowanego opowiedzenia się po stronie rodziców. Twoi teściowie mogą przyjąć taktykę rodziców Tommy'ego i zrobić wszystko, by dowieść, że jesteś osobą niewiele wartą, czy nieodpowiedzialną i zmusić twego partnera, aby winę za to, co się stało zrzucił tylko na ciebie. Jeśli jesteś w takiej sytuacji, proszę, nie traktuj jej jako własnej porażki. Jeśli twoja sytuacja jest nie do przyjęcia, jeśli zrobiłeś wszystko, co mogłeś, i użyłeś wszystkich narzędzi, które dałam ci do ręki, a nic się nie zmienia, to znaczy, że zawiedli teściowie i twój partner, a decyzja o odejściu jest prawdopodobnie najzdrowszą, jaką możesz podjąć. Jakość małżeństwa zależy od obojga partnerów, od ich dobrej woli, by przeciwstawiać się problemom i by je rozwiązywać. Nie możesz uratować związku sam. Większość z was przekona się, że w kwestii poprawy stosunków z teściami wasz partner może wam coś zaoferować, a może nawet spełnić wszystkie wasze oczekiwania. Może to być prosty gest, czy obietnica, że potraktuje poważnie to, co mówisz i ustąpi ci z drogi, gdy zechcesz samotnie radzić sobie z jego rodzicami. Znaczenie przeszłości Jednym z przyczynków, jakimi twój partner może wspomóc twoje działania, jest jego wiedza na temat rodziców. Jak widziałeś w przypadku Holly i Prestona, rodzinna przeszłość może być dobrym źródłem informacji i zrozumienia. Lepsze poznanie teściów może cię upewnić, że to, co robią ma niewielki, a nawet żaden związek z tobą, oraz wyzwolić w twoim partnerze świadomość, że zachowanie jego rodziców wynika nie tyle z tego, co podają za przyczynę niechęci do ciebie, ale raczej z ich własnych doświadczeń życiowych. To z kolei odsłoni ich ludzkie słabości i ludzkie oblicze, a tym samym sprawi, że przestaną być przerażający w chwili, gdy ty będziesz się przygotowywał do stawienia im czoła, sam lub z pomocą partnera. 232 14. Ostatnie posunięcie Twoi teściowie znacznie skomplikowali ci życie i na tym ostatnim etapie procesu zechcesz porozmawiać właśnie z nimi. Oczywiście rzecz może przebiegać według różnych scenariuszy. Niektórzy z was podczas konfrontacji będą mieli u boku wspierającego was partnera. Inni mają partnerów, którzy zechcą przejąć pałeczkę i osobiście stawić czoła rodzicom. Możecie umówić się na rozmowę lub pozwolić sobie na spontaniczną konfrontację w chwili, gdy zdarzy się coś, na co będziecie musieli zareagować. Niektórzy z was mają teściów raczej dokuczliwych niż szkodliwych. Są też wśród was tacy, których teściowie stanowią zagrożenie dla samych fundamentów ich małżeństwa. Jedno wszakże jest prawdą dla was wszystkich. Przestaliście być na straconych pozycjach. Czasy, kiedy nie wiedzieliście, co powiedzieć, minęły bezpowrotnie. Wiem, że przełamywanie dotychczasowych schematów i perspektywa rozmowy z ludźmi, którzy mają tak duży wpływ na wasze życie, nadal jest dla was przyczyną niepewności. Jednakże praca, którą dotychczas wykonaliście, upewnia was, że za tym obszarem lęku coś, do czego zmierzacie: zmiana na lepsze. Mogą cię zaskoczyć Istnieje duże prawdopodobieństwo, że teściowie postrzegają cię jako osobę mniej dojrzałą, mniej mądrą i mniej doświadczoną 234 niż oni i mogą sądzić, że nie masz nic ważnego do powiedzenia. Choć to trudne, potraktuj ich w zamian z uprzejmością - daj dobry przykład. Skup się na tych aspektach ich zachowania, które dotykają ciebie, abstrahując od osobistych przekonań, wiary, gustów czy zachowań teściów, które nie naruszają twoich praw. Nawet jeśli wątpisz w to, że sprawy przybiorą korzystny obrót, zostaw teściom trochę miejsca na to, by mogli cię zaskoczyć jakimś nieoczekiwanym, a pozytywnym zachowaniem. Niektórzy z was mają całkiem młodych teściów, od których dzieli was zaledwie jedno pokolenie. A nawet jeśli są starsi, mogą być wykształceni, utalentowani, inteligentni i obyci, niepodobni do postaci z dość przestarzałych komiksowych stereotypów. Może się okazać, że są o wiele bardziej otwarci, niż przypuszczasz. (Oczywiście nie będzie tak w przypadku wszystkich teściów). Jedynym sposobem, w jaki możesz to sprawdzić, jest zaryzykowanie i powiedzenie, co czujesz i czego chcesz. Teściowie nieszkodliwi Mając do załatwienia mniej poważne problemy, obiecaj sobie, że zajmiesz się nimi następnym razem, gdy o sobie przypomną. Kiedy słyszysz słowa, które sygnalizują kolejną turę nieakceptowanych zachowań, weź głęboki wdech i wyjaśnij teściom, że ich postępowanie z twego punktu widzenia jest nie do przyjęcia. Powiedz im, jakie uczucia w tobie wywołuje ich zachowanie. Poproś, by zmienili sposób postępowania. Przygotuj sobie scenariusz, który posłuży ci pomocą, gdy ich zachowania zaczną się nasilać. Zastosuj metodę wyrażania życzeń, ustanawiania granic i niedefensywnych odpowiedzi. Gdy trzeba - powtórz wszystko od początku. Używaj swych nowych umiejętności porozumiewania się tak często, jak to potrzebne. Być może rozpoczęcie procesu zmiany będzie wymagało kilkakrotnych prób z twojej strony, ale bądź wytrwały. Nie trzeba wiele nieproszonych rad, krytycznych komentarzy czy nieoczekiwanych ataków, by wytworzyło się napięcie między tobą i twymi teściami. I, na szczęście, niewiele trzeba, by powstrzymać konflikt. 235 Zaproponuj rozwiązanie Rita, która po urodzeniu swego pierwszego dziecka została zalana nieproszonymi radami i krytyką ze strony Vivian, sama doszła do wniosku, że teściowa jest wprawdzie irytująca, ale nieszkodliwa. Zadecydowała, że zareaguje w nowy sposób już następnym razem, gdy Vivian zacznie ją krytykować. Oto, jak Rita o tym opowiedziała: W pierwszej chwili chciałam powiedzieć: "Jeśli będę potrzebowała twej rady, to cię o nią poproszę, ale zdałam sobie sprawę, że jest lepszy sposób. Pamiętałam to, o czym tu rozmawiałyśmy, co więcej, przypomniały mi się niektóre zajęcia z asertywności, na które kiedyś uczęszczałam. Pewnego dnia Vivian nie wytrzymała i zaczęła mi pokazywać wycinki z gazet na temat korzyści płynących z karmienia piersią. Wtedy powiedziałam: " Vivian, być może nie zdajesz sobie z tego sprawy, ale dajesz mi mnóstwo nieproszonych rad, które brzmią w moich uszach jak słowa krytyki". To było mistrzowskie posunięcie. Zaznaczając, że wie, iż Vivian prawdopodobnie nawet nie dostrzega, jak boleśnie ranią jej "zwyczajne" uwagi, Rita okazała swą życzliwość, nie rzucając oskarżeń. Wskazała Vivian drogę, nie zachęcając jej do zaprzeczeń w rodzaju "Ależ skąd". Niektórzy mniej szkodliwi teściowie nawet nie zdają sobie sprawy z wpływu, jaki ich komentarze mają na ciebie, zwłaszcza jeśli nigdy nie udało ci się powiedzieć "Auu". Staraj się spojrzeć na sytuację obiektywnie. Postaw sobie pytanie: "Czy te zachowania są notoryczne?". Na przykład, czy masz do czynienia z ciągłą krytyką, nieustannym wywyższaniem się, czy wreszcie przejawem zaborczego matriarchatu i uzurpowania sobie prawa do twego czasu? Jeśli dokuczliwe zachowanie wynika z bezmyślności lub egoizmu i właściwie nie jest skierowane przeciwko tobie, być może wystarczy już samo napiętnowanie tego postępowania i ustanowienie pewnych granic. Tak jak na komara nie trzeba armaty, ale wystarczy zwykła packa, tak i delikatna interwencja, w rodzaju tej, której dokonała Rita, może bardzo oczyścić sytuację w twoim wypadku - od razu albo po jakimś czasie. Możesz też użyć sformułowań następujących: • Jestem ci wdzięczny /-a za pomoc, ale to nie upoważnia cię do krytyki lub złośliwych komentarzy. • Tato, znów te nieproszone rady. Pamiętaj, obiecałeś się od nich powstrzymywać. • Mamo, miło z twojej strony, że zawsze o nas pamiętasz, ale naprawdę mamy własne plany na ten weekend. Nie wstydź się, że jesteś tylko człowiekiem Po wypomnieniu Vivian jej niestosownego zachowania, Rita ciągnęła dalej, wykazując dużą odwagę: Powiedziałam: "Popatrz, i tak ciągle jestem niepewna co do mych umiejętności rodzicielskich, a ten twój ciągły krytycyzm sprawia, że to wrażenie potęguje się jeszcze bardziej". To było naprawdę trudne, ponieważ nie wiedziałam, czy powinnam jej pokazywać, jak wrażliwa jestem na jej uwagi. Ale zdecydowałam, że jedna z nas musi odsłonić karty. Powiedziałam: " Wiem, że masz duże doświadczenie, ale będę ci wdzięczna, jeśli zaczekasz z radami do chwili, gdy o nie poproszę". Chciałabym zaznaczyć, że ujawnienie swego niepokoju lub niepewności rzadko stawia cię na gorszej pozycji - a już na pewno nie wtedy, gdy masz do czynienia z osobą pokroju Vivian. Występuje z podniesioną przyłbicą, Rita otworzyła drzwi dla nowego porozumienia między nią i teściową. Nie ma żadnej gwarancji, ze twój teść, czy teściowa, przejdzie przez te drzwi tak, jak zrobiła to Vivian, ale jeśli nie dasz mu, lub jej, szansy, wasze stosunki będą powierzchowne, pozbawione prawdziwej bliskości. A więc Vivian przeszła przez drzwi, które otworzyła Rita: W pierwszej chwili tylko się żachnęła i usłyszałam tradycyjne: "Ja tylko próbuję ci pomóc". Potem jednak zatrzymała się, westchnęła i rzekła: "Patrzyłam na twe zmagania i pomyślałam, że przecież nie musisz wynajdywać koła na nowo - chciałam, żeby ci było łatwiej... I, zobacz tylko, wszystko popsułam. Przysięgałam sobie, że nie będę odgrywać przed tobą alfy i omegi, a tymczasem 236 wygląda na to, że właśnie kogoś takiego udawałam ". Pomyślałam, że to było wspaniałe. Wiem, że to jeszcze nie sielanka, ale przynajmniej nie czuję się tak spięta w jej towarzystwie. Poza tym, kto wie, może nawet kiedyś naprawdę poproszę ją o radę. Decyzja o tym, co trzeba zrobić Skutkiem tej łagodnej konfrontacji była dojrzała postawa Vi-vian. Obeszło się bez formalnego spotkania obwarowanego dziesiątkami zasad. Życzę każdemu, by miał tyle szczęścia. Niestety jednak wielu teściów nie mieści się w kategorii "uciążliwy, ale nieszkodliwy". Im trudniejszych masz teściów i im gorsza jest twoja sytuacja, tym ważniejsze jest ustalenie właściwej pory i miejsca na rozmowę. Będzie ci bowiem potrzebna trzeźwość umysłu, zdolność skupienia i wszelka pomoc, jaką uda ci się zdobyć. Być może uważasz, że twemu spotkaniu dobrze zrobi bardziej oficjalna oprawa. Oto kilka rad, które pomogą ci się poczuć tak swobodnie, jak to możliwe w tej sytuacji, i zrobić co się da, by być wysłuchanym, a co najważniejsze - usłyszanym. Właściwa atmosfera • -t: . ., •;, ' ^ 1. Nie próbuj rozmawiać o tym przez telefon. Aparaty telefoniczne są bezosobowe, a ty chcesz nawiązać z teściami kontakt nie tylko słowny. Telefon daje też łatwą okazję ucieczki. W razie zdenerwowania, gdy twoje słowa będą im nie na rękę, mogą po prostu odłożyć słuchawkę, zostawiając sprawę nierozwiązaną i napięcie sięgające zenitu. 2. Nie umawiaj się z nimi w miejscu publicznym, takim jak restauracja. Zbyt wiele jest tam rzeczy odwracających uwagę, zbyt często ktoś wam przerywa, a jeśli rozmowa zrobi się głośniejsza i dadzą o sobie znać temperamenty, poczujesz się nieswojo, że doprowadziłeś do takiej sceny. 3. Jeśli to możliwe, spotkaj się z nimi na własnym terenie. Organizując spotkanie u siebie - w scenerii, którą tworzą 238 twoje rzeczy, odzwierciedlające życie, jakie prowadzisz - podkreślasz własną niezależność i autonomię. Jeśli mieszkasz daleko i chcesz porozmawiać przy okazji odwiedzin, zaproś teściów do swego pokoju w hotelu. 4. Wiedz, jakich zmian od nich żądasz i zastosuj wyrażanie życzeń, ustanawianie granic i umiejętność niedefensywnego porozumiewania się. To powinno im uświadomić, co właściwie jest nie tak. Pamiętaj o scenariuszu, bez względu na to, z jak negatywnymi reakcjami się spotkasz. 5. Postaraj się, aby dzieci były w tym czasie u opiekunki lub krewnego; no i wyłącz telefony. Zaproszenie Oczywiście o wiele łatwiej jest dotrzeć do teściów tym wszystkim, którzy mają poparcie ze strony partnera. Nieistotne, które z was przejmuje pałeczkę, ale dobrze, byście to ustalili wcześniej. Twój partner może uznać, że rola zapraszającego jest dla niego ważna, może też chcieć mieć pierwsze słowo w dyskusji. Możecie też zdecydować, że to ty wprawisz machinę w ruch. Kiedy już uznasz, że musisz zaaranżować spotkanie z teściami, oto w jaki sposób możesz rozszerzyć zwykłe zaproszenie: Muszę/musimy z wami porozmawiać o paru sprawach, dlatego chciałbym/chcielibyśmy wiedzieć, kiedy moglibyście do nas przyjść. Jeśli zapytają, o co chodzi, albo będą naciskać, abyś powiedział coś więcej, odpowiedz, że myślałeś o tym wiele i że, jak sądzisz, takie spotkanie może być niezwykle korzystne. Zachowaj spokój i staraj się nie wzbudzić w nich poczucia zagrożenia, no i podkreślaj, że spotkanie to jest niezwykle ważne dla ciebie i twego partnera. Jeśli to twój partner zechce zrobić ten pierwszy krok, tym lepiej. W przypadku, gdy twój partner (lub ty) zbyt się obawiacie spotkania twarzą w twarz, znakomitym wyjściem jest list. Listy są niezastąpione (żeby nie powiedzieć bezpieczniejsze) zwłaszcza wtedy, gdy mamy do czynienia z teściami agresywnymi w słowach i czynach. Listów nic nie przerywa, nikt też raczej nie odwraca się od nich ostentacyjnie. List to znakomity sposób, 239 by skupić uwagę na meritum i dokładnie naświetlić sytuację. Każde z was może napisać swój własny list, możecie też napisać go wspólnie, niejako dowodząc, że jesteście zespołem. Koniec z dewizą "dziel i rządź" Jak widzieliśmy, Pat, wizażystka, której mąż, Jeff, dał się "wrobić" w przynoszenie do domu rodzicielskich słów krytyki pod adresem żony, zaczęła już proces zmian, dając mężowi do zrozumienia, że czas położyć kres wyznawanej przez teściów dewizie "dziel i zdobywaj". Powiedziała Jeffowi o wielu sprawach, które razem omówiłyśmy wcześniej. Jeff zrozumiał, że Pat postanowiła, że nie będzie już znosić słów krytyki przez pośrednika, a on albo stanie po jej stronie, albo pozwoli, by sama rozmawiała z jego rodzicami. Odwaga Patt podziałała na Jeffa jak kubeł zimnej wody. Dopiero teraz dostrzegł, jak wielki wpływ wywierają rodzice na jego życie i jak głęboko pozwolił im ingerować w związek, który mógł być wspaniałym małżeństwem. W rezultacie to właśnie Jeff zainicjował rozmowę, zapraszając rodziców na któryś wieczór. Kiedy rodzice wyrazili ciekawość, o co mu chodzi, JefT przejął rolę przewodnią: Mamo i tato, jest coś, co muszę wam powiedzieć i byłbym wdzięczny, gdybyście mi nie przerywali. To nie jest proste dla nikogo z nas, ale i tak za długo to już czeka. Wiem, że próbujecie być mili dla Pat, gdy jest z wami, i bardzo jestem za to wdzięczny. Jednakże chcę, abyście wiedzieli, że nie mam ochoty słuchać, jaka jest okropna, gdy jej nie ma z nami. Zupełnie jakbyście zapominali, że mówicie o kobiecie, którą kocham. Po weekendzie wysłuchiwania waszych krytycznych uwag i skarg wracam do domu i zachowuję się jak kretyn. Więc oto, co ustaliliśmy: nie będzie już rodzinnych spotkań bez Pat, a jeśli z jakiegoś powodu nie może lub nie chce przyjść, mam zamiar opuścić was, gdy tylko zaczniecie ją krytykować. Chcę mieć z wami bliski kontakt, ale wasze dotychczasowe zachowanie uniemożliwia to.. Jeff powiedział, że zapadła śmiertelna cisza, ponieważ jego rodzice nie mogli uwierzyć, że ich uległy "dobry chłopiec rzeczywiście zdecydował się ich zasmucić. Tak więc zgodnie ze zwyczajem przyjęli, że za tym wszystkim musi stać Pat i obrócili wszystko w usprawiedliwienie ich ostrej krytyki w stosunku do synowej. Pat: No więc, znikły wszelkie fałszywe uprzejmości i uśmiechy, które mieli na twarzach w mojej obecności. Zaczęli na zmianę "rozrywać mnie na strzępy". Ciekawe jednak, że teraz też mówili przez Jeffa. Mary powiedziała: " Ona cię nastawiła przeciwko nam " a Gil wyskoczył z: "Nigdy nas nie lubiła - zawsze była dla nas niemiła". W tym momencie stwierdziłam, że muszę wziąć w tym udział, ponieważ w przeciwnym razie będą się nadal zachowywać tak, jakbym była niewidzialna. Więc powiedziałam: Wiecie, że tu jestem, dlatego byłabym wdzięczna, gdybyście z tym, co was niepokoi, zwracali się do mnie bezpośrednio, zamiast używać do tego Jeffa. To stawia go w fatalnym położeniu. Jeśli zrobię coś, co się wam nie spodoba, powiedzcie mi. Jestem już duża - mogę sama stawić czoła zarzutom. Wy zaś musicie przestać wysługiwać się Jeffem jako swoim posłańcem. Zobaczcie, zaczęliśmy naprawdę ostro, ale osobiście nie mam zamiaru przyjąć na siebie więcej niż 50% odpowiedzialności za rozłam. Czy przyjmujecie na siebie pozostałe 50? Może uznajmy, że już noc i pora iść do domu, aby to przemyśleć? Nie oczekuj cudów Nie było cudów. Ani Mary, ani Gil nie zmienili się po tym wieczorze w idealnych teściów, ale to nie miało znaczenia. JefT trzymał się ściśle postanowienia, że będzie opuszczał rodziców, gdy tylko zaczną sobie używać na Pat. Robiąc tak, pokazał swym rodzicom, co jest w stanie zaakceptować, a na co się zgodzić nie może. Krok po kroku zaczęli sobie zdawać sprawę, że ich ataki wywołują faktycznie pewne niemiłe konsekwencje. Stopniowo wprowadzali poprawki do swego zachowania -a gdy od czasu do czasu zbaczali z obranego kierunku, zarówno Jeff, jak i Pat wskazywali im właściwą drogę. 241 240 Nawet jeśli rodzice Jeffa nie byli w stanie zmienić się znacznie, pewne jest, że Jeff i Pat wykonali wyraźną woltę. Mając u boku pomocnego Jeffa, Pat mogła się wypowiedzieć z większą łatwością. Oboje poczuli ogromny przypływ szacunku do siebie, zrobili też duży postęp w umiejętności wypowiadania myśli jasno i bez defensywności, a co najważniejsze, wyjaśnili sobie, co jest dla nich najistotniejsze i komu przede wszystkim są winni lojalność. Pełne miłości oddanie, które okazali sobie przy rodzicach Jeffa niepomiernie wzmocniło ich małżeństwo. Wyjście ze środka Mel i Jenna, których spotkałeś w rozdziale 5., znaleźli się w niezwykłej sytuacji, rodzice Jenny lepiej traktowali zięcia niż własną córkę, którą nieustannie atakowali i krzywdzili. Młodzi zdecydowali, że najlepszym wyjściem będzie list. Stało się to, gdy Mel i ja omówiliśmy pewne sprawy i Mel oznajmił Jennie, że już dłużej nie ma zamiaru służyć za strefę buforową odgradzającą ją od złorzeczących rodziców. Teściowie próbowali posłużyć się nim do nieustannego prześladowania Jenny, rujnując życie ich obojga. Jednakże, jak bywa zazwyczaj, gdy ustanowisz granice, a twoje małżeństwo ma solidne podstawy, ostre postawienie sprawy często służy partnerowi za budzik, dzięki któremu może się on ocknąć i zobaczyć, jak niezdrowa atmosfera zapanowała w rodzinie. Jenna potrzebowała trochę czasu, by przemyśleć to, co powiedział Mel, ale w końcu, ku jego zaskoczeniu i radości, zgodziła się na spóźnioną terapię, która miała ją uwolnić od echa jej bolesnego dzieciństwa. "Powiedziałem jej, że wiem, jak się czuje: wrażliwa i podatna na zranienie, ponieważ próbuje sobie poradzić ze swym dzieciństwem. Powiedziałem, że jeśli nie chce rozmawiać z nimi przez telefon, to z mojego punktu widzenia jest to OK, ale nie mam zamiaru mieszać się w ich relację, ponieważ ona ma te dziwaczne marzenia, że któregoś dnia będzie miała wspaniałych, kochających rodziców. Zaczęliśmy od monitorowania, kto dzwoni, ale to był tylko środek doraźny. Był to sposób raczej na unikanie problemu, niż na zmierzenie się z nim. Zasugerowałem więc, abyśmy wspólnie napisali list do rodziców Jenny. Moja żona od razu poczuła się lepiej. Chcielibyśmy jednak, abyś nam przy tym pomogła". Oto kilka wyjątków z listu Mela i Jenny: , • t--. Mamo i Tato (Jenna uznała, że rozpoczęcie od "Dear" będzie w tym przypadku hipokryzją). Piszemy ten list razem, byście wiedzieli, że nasze stosunki muszą ulec zmianie. Żadne z nas nie będzie- już tolerować waszych gniewnych, obraźliwych telefonów i gdy tylko pojawi się w nich taki ton, będziemy odkładać słuchawkę. A oto kilka szczegółowych wymagań od każdego z nas - Mel na początek. Do moich teściów: -, •;,: v. Ustanawiam niniejszym dla naszych stosunków pewne nieprzekraczalne granice. Nigdy więcej nie będę wysłuchiwał, jak krzyczycie na swoją córkę, ani przez telefon, ani w kontaktach bezpośrednich. Nie będę też słuchał, jak winicie ją za swoje nieudane małżeństwo. Z mojego punktu widzenia po prostu nie zasługujecie na córkę taką jak Jen. Jednakże zdaję sobie sprawę, że ona żywi wciąż do was mocne uczucia, łączy ją również z wami wiele spraw z przeszłości, które teraz muszą zostać skończone. Zawiadamiam niniejszym, że już nie będę w środku między wami i nie będę przekazywał żadnych wiadomości. Uważam, że byliście okropnymi rodzicami, ale nie zważałbym na przeszłość, gdybyście obecnie traktowali Jen z miłością. Skoro jednak tak nie jest, kończę z udawaniem - dla dobra Jenny. Ponadto, również dla jej dobra, życzę sobie, abyście traktowali ją grzecznie. A już na pewno winni jej jesteście serdeczne i szczere przeprosiny, za którymi powinna iść jakaś forma zadośćuczynienia. Wszystko inne jedynie podtrzymywałoby status quo. Dobrym początkiem byłoby zapłacenie za jej terapię. Wątpię, byście byli zdolni do którejś z tych rzeczy, ak przynajmniej mówię wreszcie to, co od dawna leży mi na sercu. Jeśli chcecie utrzymać jakiekolwiek stosunki z Jenna i mną, a w przyszłości z waszymi wnukami, połowę dróg. w tym kierunku musicie wykonać sami. • . Z nadzieją ,,^V,VV..'V ; ,,.,»;..,; . .-.'•. . Md 242 Teraz przyszła pora na Jennę: Mamo i Tato, ; mam nadzieję, że nadejdzie chwila, kiedy będziemy mogli w atmosferze szczerości przedyskutować niektóre zdarzenia z mego dzieciństwa i to, jak traktujecie mnie teraz i że przestanę być ciągle przerażona, gdy znów jesteście na mnie o coś źli. Mel daje mi oparcie i poczucie wartości, o którym zawsze marzyłam, że dacie mi je wy. To prawdziwe szczęście, że znalazłam kogoś, kto mnie akceptuje i kocha taką, jaką jestem, z całym moim bagażem zahamowań i lęków. Chciałabym zaaranżować spotkanie nas czworga. Być może zechcecie pójść ze mną do mego terapeuty. Tak, uczęszczam na terapię - wiem, że nie popieracie tego, ale to najmądrzejsza rzecz, jaką zrobiłam w moim życiu, poza wyjściem za Mela, oczywiście. Jeśli zobaczę, że jesteście gotowi przyznać się do niektórych strasznych rzeczy, jakie mi zrobiliście w przeszłości i wziąć na siebie odpowiedzialność za nie, to być może będziemy w stanie zbudować jakiś nowy związek między nami. Jeśli nie, będą między nami stosunki bardzo sztuczne, a może nawet nie będzie żadnych. Pora na was, byście odbili piłeczkę. Pomimo wszystko kocham was oboje, potrzebuję jednak jakiegoś dowodu, że i wy mnie kochacie, a jak dotąd nie odebrałam od was wielu takich sygnałów. Mam szczerą nadzieję, że się to zmieni. Jenna Mel stał się prawdziwym wojownikiem, chroniącym swą żonę i pragnącym powiedzieć teściom rzeczy, które już dawno powinny być powiedziane. Ale największą niespodziankę zgotowała im sama Jenna, która zdaje się przejęła i zaabsorbowała część determinacji i siły Mela. Najgłośniejszą odpowiedzią jest brak odpowiedzi Po kilku tygodniach Mel powiedział: No cóż, nie dostaliśmy żadnej odpowiedzi. Ani listu, ani telefonu, zupełnie nic. "Ależ właśnie dostaliście", powiedziałam. "Odpowiedź jest taka, że nie są gotowi, by się z tym zmierzyć i nie chcą przyjąć żadnej z podstawowych zasad, choć żadna nie była surowa czy bezpodstawna. Być może później, być może nigdy... Co będzie, jeśli nigdy się z wami nie skontaktują - jak przyjmie to Jenna?". "Hmm", zaczął Mel, "chciałbym ją przyprowadzić do ciebie następnym razem, abyś mogła osądzić to sama - zupełnie jakby ktoś zdjął z niej olbrzymi ciężar - po prostu rozkwitła. Terapia, na którą ją skierowałaś, robi z nią prawdziwe cuda. Nie jest przygnębiona, powraca jej też siła, którą w niej spostrzegłem od pierwszej chwili naszej znajomości. Myślę, że będzie OK nawet wówczas, gdy teściowie zdecydują, że trzymanie się swej samo-zwańczej martyrologii jest dla nich ważniejsze od związku z córką. To ich wybór i ich strata. Potrzebują nas o wiele bardziej niż my ich". Wybór faktycznie był smutny i gorzki. Nikt nie jest w stanie przewidzieć, jakie zmiany, i czy w ogóle jakiekolwiek, w stosunkach z rodzicami Jenny przyniesie czas. Być może rodzice złagodzą swe stanowisko, a może się w nim utwierdzą. Faktem jest jednak, że Mel i Jenny nie są już adresatami okrutnych i obraźliwych telefonów, a Mel ma żonę, która leczy swe rany i z dnia na dzień staje się silniejsza. Są naprawdę wolni. Odkrywanie głębszych problemów Natychmiastowa reakcja teściów nie zawsze oznacza, że rzeczy zmieniły się na lepsze. Spójrz, co przydarzyło się Steve'owi. W czasie którejś ze swoich sesji terapeutycznych Steve powiedział, że w minionym tygodniu on i Andrea mieli jeden z tych normalnych telefonów ratunkowych od Staną, który prosił ich, by przyszli "przedyskutować mały problem". Steve wiedział, co to oznacza, i powiedział Andrei, że ma zamiar zmienić dotychczasowy zwyczaj i zaprosić jej rodziców, zamiast odwiedzać teściów w ich domu. Andrea była ogromnie zdenerwowana, ponieważ wiedziała, ze Steve poczynił postanowienia, od których nie było ustępstw. Steve przypomniał jej o tym, że zgodziła się nie podważać jego decyzji, a ona powtórzyła obietnicę. 245 244 No więc "małym problemem" było zastrzeżenie hipoteczne na dom, ponieważ opuścili kilka rat. Serce biło mi jak szalone, żołądek podchodził do gardła, więc wziąłem głęboki wdech i przypomniałem sobie, że mówiłaś, by zrobić pierwszy krok jeszcze wtedy, gdy się boję. Nie mówiłaś jednak, że to będzie aż tak trudne. Ale zrobiłem go. Powiedziałem: "Nie tym razem, Stan. Możesz się w tej sprawie skonsultować z doradcą finansowym, a ja chętnie pomogę d znaleźć jakiegoś. Jednakże musisz oddać rzeczy w ręce profesjonalisty i ustalić coś w sprawie spłaty twych długów, no i załatwienia sprawy z kredytodawcami. Bez względu jednak na to, co zdecydujesz, od tego wieczora Bank Steve'a jest zamknięty. "Mój Boże, Steve", powiedziałam, "co za olbrzymi krok naprzód. Umieram z ciekawości, co się stało dalej". No więc, Stan zbladł jak ściana, potem zrobił się czerwony. Lois po prostu siedziała, jak zwykle, potrząsając głową. Wtedy Andrea zrobiła coś, co miało dla mnie wielkie znaczenie. Poprawiła się na kanapie, przysuwając się do mnie bliżej, a to znaczyło więcej niż wszystkie słowa, które mogła powiedzieć. Wtedy Stan zaczął swą tyradę. Nazwał mnie samolubem, arogantem, ważniakiem -wszystkim, co przyszło mu do głowy, a sugerowało, że jestem draniem. Oskarży} mnie, że nie dbam o to, czy on i Lois stracą swój dom i czy będą mieli co włożyć do garnka. W jakiś sposób tak wykręcił kota ogonem, że wyglądało na to, że to moja wina. Zapytał Andreę, jak może przykładać do tego rękę. Myślę, że właśnie wtedy wreszcie zobaczyła, jak infantylni i nierozsądni byli jej rodzice. Powiedziała: " Tato - zachowujesz się jak dziecko. Czyżbyś zapomniał, ile razy wyciągaliśmy cię z kłopotów ze szkodą dla nas? Czy nie należy się nam trochę wdzięczności, a nie to całe "co wy dla nas zrobiliście ostatnio?". Przykro mi, ale popieram go w stu procentach i zgadzam się ze wszystkim, co powiedział. Pora, by zacząć rozwiązywać twoje problemy!". Rany, to było cudowne usłyszeć, że mówi te słowa! Już sama obecność Andrei i jej milczące poparcie wystarczyło, by ich związek się umocnił. Jednakże kiedy jej ojciec zaczął odgrywać ofiarę \ atakować Steve'a, Andrea znalazła właściwe słowa, by zabrać głos. Steve i Andrea znieśli gniew, błagania i oskarżenia, mające na celu wywołanie poczucia winy. Trzymali się swych postano- 246 wień. Steve i Andrea bywali u mnie, aby umocnić w sobie tę ważną zmianę w stosunku do rodziców Andrei i do siebie nawzajem, i właśnie zaczynaliśmy myśleć, że chyba pora skończyć nasze spotkania, ponieważ główny kryzys został zażegnany. Po około trzech tygodniach od konfrontacji z teściami Steve przyniósł mi dość interesujące wiadomości: Kiedy Stan zobaczył, że nie żartuję, popadł w głęboką depresję. Cały dzień siedział w piżamie, gapił się w telewizor i z nikim nie rozmawiał. W tym wszystkim najlepsze było to, że Lois zeszła ze swego postumentu i wezwała do niego lekarza. Ten skierował go do psychiatry, ale Stan odmówił, więc Lois po prostu powiedziała: "Idziesz i nie ma na ten temat żadnej dyskusji". No więc psychiatra stwierdził, że Stan cierpi na depresję maniakalną i Lois powiedziała nam, że duża część tych spekulacji i ryzykownych interesów, które robił, wynikała z jego sposobu wyrażania manii wielkości i odreagowywania napięcia wywoływanego epizodami związanymi z jego chorobą. Stan dostał lit, który wpływa normalizująca na nastroje. Zgodził się pójść w sprawie swych długów do konsultanta i jest o wiele spokojniejszy. Być może, że z czasem Andy i mnie uda się z nim nawiązać o wiele lepsze stosunki. Znalazłszy odwagę, by trzymać się postanowień, mimo że wiedzieli, jak ich nowe zachowanie przeraziło i zasmuciło Staną i Lois, Steve i Andrea zapoczątkowali łańcuch zmian, który doprowadził do wielkich przemian w życiu obu par. Steve zyskał ogromne poczucie własnej wartości, Andrea podjęła zdroworozsądkową decyzję co do tego, komu właściwie należy się lojalność i poparcie, a jej rodzice odzyskali co najmniej własne życie. <•.- •: Teściowie w potrzebie Jednym z najtrudniejszych etyczno-psychologicznych problemów, z którymi spotykamy się w życiu, jest decyzja, gdzie leży punkt równowagi pomiędzy pomaganiem teściom, którzy są w potrzebie, zwłaszcza tym o słabej kondycji fizycznej lub psychicznej, a zachowaniem własnej autonomii, koniecznej dla utrzymania zdrowia i stabilności małżeństwa. Spotkałeś się 247 z tym problemem w rozdziale 4., kiedy to Molly, owdowiała teściowa Ala uznała, że opiekować się nią może jedynie córka, Julia. W rezultacie Al był rozżalony i czuł się zaniedbany, Julia zaś miała wrażenie, że tonie w morzu rozmaitych obowiązków i wymagań. Molly, teściowa Ala, po śmierci swego męża była w stanie -zarówno finansowo, jak fizycznie - zacząć nowe życie, jednakże popadła w coś w rodzaju psychicznego paraliżu. Podsunęłam Julii myśl, że wypełnienie tej pustki, jaką czuła Molly, własnymi zasobami finansowymi, fizycznymi i psychicznymi Julii jest pewnym sposobem na wytworzenie atmosfery pretensji i napięć, które zniszczą córkę i jej małżeństwo, a nawet osobę, której Julia stara się pomóc. No więc co powinnam zrobić?", zapytała Julia. "Nie mogę jej zostawić, nie wytrzymuję też poczucia winy, gdy mówię, że mam zamiar znaleźć matce towarzyszkę, a ona mówi coś w rodzaju "Równie dobrze mogłabym umrzeć - nikomu już na mnie nie zależy". "To brednie!", przerwał Al. "Ona mówi "Skacz", a ty się pytasz "Jak wysoko". Co dziwniejsze, ona ma zaledwie sześćdziesiąt dwa lata - ma pieniądze, fizycznie ma się dobrze, prowadzi samochód. Ale mówię ci, obecny stan rzeczy doprowadza mnie do rozpaczy. Ona ma wszystko, co potrzeba, by zadbać o samą siebie. Może przyjąć jakąś miłą panią do towarzystwa albo przenieść się do jakiegoś osiedla dla emerytów - byłaby tam z ludźmi w jej wieku i miałaby wiele stałych zajęć. Mówię ci, Julia zawsze była rodzinnym pogotowiem ratunkowym. Jej siostry nie kiwną palcem dla Molly, więc wszystko spoczywa na barkach Julii. Ale Julia ma męża i dzieci, a to co nam się dostaje, to resztki ze stołu Molly. Molly ma szczęście - ma wiele innych możliwości, których nie mają osoby w podobnym położeniu. Dlatego jeśli z Julią nie porozmawiasz, ja to zrobię na pewno". Inna trudna miłość ' Julia wiła się i narzekała, ale w końcu zgodziła się porozmawiać z Molly w towarzystwie męża. Powiedzieli Molly, że ma kilka dobrych wyjść z sytuacji, ale że to, w którym Julia występowała 248 jako jej główna opiekunka, właśnie przestało być aktualne. Jak się spodziewali, Molly płakała, groziła, próbowała nimi manipulować, nie zgodziła się z nikim mieszkać i wydawało się, że problem nie został rozwiązany. Julia czuła się okropnie, ale w tym tygodniu już nie biegła każdego dnia do matki. Zamiast tego dzwoniła do niej, a kiedy Molly mówiła, że czegoś potrzebuje, sugerowała, żeby zamówiła to z dostawą do domu. Mniej więcej dwa tygodnie później Molly napomknęła, że widziała reklamę jakiegoś ośrodka dla emerytów, który wyglądał sympatycznie i spytała, czy Al i Julia nie zawieźliby jej tam i nie obejrzeli go sami. Wkrótce Molly sprzedała swój dom, a Al i Julia pomogli się jej zainstalować w nowej społeczności. Dziś Molly jest członkiem tamtejszego komitetu do spraw organizacyjnych, ma nowych przyjaciół i, o ile mi wiadomo, ostatnio planowała z innymi mieszkańcami ośrodka zbiorową wycieczkę do Meksyku. Nieraz słyszy się o trudnej miłości rodziców do dzieci, które wyrwały się spod ich opieki. Tymczasem Al i Julia użyli w odniesieniu do Molly niektóre ze sposobów stosowanych w takich przypadkach. Dali jej odczuć, że sama musi wybrać, co woli, utonąć czy pływać, oraz że ich zdaniem jest najzupełniej zdolna do stworzenia sobie nowego życia. Żadna z tych pozytywnych zmian w życiu Molly by nie zaszła, gdyby Al nie wyartykułował swego żądania zmian, a Julia nadal pozwalałaby matce pozostać całkiem od niej zależną. Kiedy po raz pierwszy ustanawia się granice między tobą a osobą potrzebującą, nietrudno o uczucie skrępowania i poczucie winy - zupełnie jakby twoje działania były przejawem okrucieństwa i braku serca. Tymczasem w wypadku potrzebujących, ale sprawnych teściów, w zasadzie okazujesz im serce i uczucie właśnie wtedy, gdy nie pozwalasz, by zdziecinnieli. Najpierw poszukaj pomocy Jeśli wasi teściowie są w mniej szczęśliwej sytuacji niż Molly, to zanim zdecydujecie, że jesteście jedynymi ludźmi mogącymi się nimi zająć, zbadajcie wpierw wszelkie socjalne, religijne i rodzinne zasoby. W dzisiejszych czasach możliwości na tym polu 249 f są o wiele większe niż kiedyś. Zapewnij opiekę, ale otwarcie powiedz, jakie są twoje granice. Czasami jedynym wyjściem może być sprowadzenie takiej osoby do swego domu, ale z oczywistych przyczyn powinno się tę możliwość rozpatrywać na samym końcu. Kiedy sięgają po swe wielkie kolty Jedno jest pewne: kiedy sam, lub wspierany przez partnera powiesz swym teściom, co cię gnębi i jak masz nadzieję to zmienić, zbijasz ich z pantalyku. Niezależnie od tego, jak komunikowaliście się wcześniej - za pomocą sztucznych uśmiechów, gniewnych ripost, dąsów czy uległości - teściowie przywykli, że zachowujesz się w sposób przewidywalny. Twoja zupełnie nowa bezpośredniość i niedefensywność mogą ich przerażać. Nie bądź więc zaskoczony, jeśli wyciągną najcięższe działa, próbując wepchnąć cię w twoją starą, dobrze znaną rolę. Całkiem możliwe, że nikt cię nie przeprosi, nie oczekuj uznania, gotowości do przyjęcia odpowiedzialności czy w ogóle jakiejkolwiek z tych wspaniałych rzeczy, których byś chciał doświadczyć ze strony teściów. Możesz się spotkać z czymś zupełnie przeciwnym: z gniewem, łzami, zaprzeczeniem, przenoszeniem winy na ciebie i całym mnóstwem innych zachowań. Atak może cię czekać już w chwili, gdy zaczynasz mówić. Jest kilka metod, których mogą użyć, gdy czują się przyparci do muru, a także kilka skutecznych sposobów reakcji na nie. l. Nasz stary przyjaciel - zaprzeczenie Twoi teściowie powiedzą, że nic takiego się nie zdarzyło i wszystko jest wytworem twojej wyobraźni. Jeśli z jakiegoś powodu uznają część twoich zarzutów, mogą skorzystać z bardziej subtelnej formy zaprzeczenia, na przykład: "Owszem, tak było, ale wyolbrzymiasz sprawę". Będą próbowali bagatelizować powagę sytuacji, mówiąc ci albo że przesadzasz i jesteś przewrażliwiony, albo że robisz górę z ziarna piasku. Twoja odpowiedź: Zdaję sobie sprawę z tego, że widzicie rzeczy inaczej niż ja - jesteśmy inni i doświadczamy świata. Jednakże nie jest tak, że wasze zaprzeczenie rzeczywiście świadczy o tym, że to nie zaszło. Bo zaszło. A to co się stało było bardzo bolesne dla mnie, i nie sądzę, byśmy mogli się dalej posunąć, jeśli będziecie lekceważyć rzeczywistość, mówiąc mi, że przesadzam. 2. Obrona ofiary l męczennika . W tym przypadku twoi teściowie mówią coś w rodzaju: "Jak możesz robić mi/nam coś takiego? Dlaczego próbujesz mnie/nas zranić? Dlaczego próbujesz skłócić naszą rodzinę? Jak możesz mówić takie rzeczy po tym wszystkim co dla ciebie/was zrobiliśmy?". Mogą też nie mówić nic, tylko wzdychać, głęboko roniąc łzy. Tak czy inaczej, temu przedstawianiu cię jako winowajcy i zrzucaniu na ciebie winy musisz się zdecydowanie przeciwstawić. Twoja odpowiedź: przykro mi, że tak bardzo was to zmartwiło, ale ja też jestem zmartwiony i to już od dłuższego czasu. Nie chcę was ranić, ale muszę to zrobić dla mojego własnego dobra. Jestem wdzięczny za wszystko, co dla mnie zrobiliście, ale spróbujmy może odłożyć na bok wzajemne żale i wypracować wspólnie jakąś lepszą relację między nami. 3. To ty jesteś problemem Istnieje duże prawdopodobieństwo, że prędzej czy później cała wina zostanie przeniesiona na ciebie. Możesz wówczas usłyszeć: "Zawsze były z tobą problemy", "Nigdy nas nie lubiłeś", "W ogóle nie da się z tobą wytrzymać", "Twoje zachowania są neurotyczne", "Wszystko było dobrze, dopóki ty nie pojawiłeś się na horyzoncie". Zauważ: ostatnia kwestia jest naprawdę sprytna, bowiem zmusza cię do zastanowienia się nad odpowiedzialnością za twe własne zachowanie, które być może przyczyniło się do zaostrzenia konfliktu, bez przyjmowania jednak na siebie winy za wszystko. Twoi teściowie mogą mieć jakieś uzasadnione do ciebie pretensje, które możesz uznać za zasadne i obiecać 251 250 zmianę. Z drugiej jednak strony nie akceptuj negatywnych opinii na swój temat bez dokładnego ich rozpatrzenia. Uważaj, byś nie stał się kozłem ofiarnym. Nieraz twój udział w eskalacji konfliktu nie wynika z żadnych wyraźnie negatywnych zachowań, a raczej z prób zaakceptowania tego, co robią teściowie i niechęci do stawienia czoła problemom już w chwili, gdy zaczną się pojawiać. Twoja odpowiedź: Z całą pewnością tak to wygląda z waszego punktu widzenia, ale osobiście mogę przyjąć na siebie jedynie połowę odpowiedzialności za to, że się nam nie układa. Może dalibyście mi jakieś przykłady sytuacji, gdy moje zachowanie było dla was nie do przyjęcia. Będę pracował nad mym zachowaniem. Czy wy również jesteście do tego gotowi? 4. Najlepszą obroną jest atak Teściowie mogą ci przerywać, przeczyć, nie pozwalać powiedzieć tego, na czym ci zależy. Aby uniemożliwić ci ściągnięcie ich uwagi na meritum, mogą przypuścić atak totalny. Twoja odpowiedź: Będę wdzięczny, jeśli jednak mnie posłuchacie. Kiedy skończę, będziecie mogli odpowiedzieć. W przeciwnym razie raczej przełóżmy to na inny dzień, kiedy będziecie spokojniejsi. Nie jestem w stanie przedstawić wszystkich możliwych odpowiedzi. Kiedy jednak wyrobisz w sobie nawyk odpowiadania spokojnego i niedefensywnego, będziesz mógł zastosować tę metodę do każdej sytuacji. Słowa mogą być różne, ale podstawowy motyw będzie taki sam. pamiętaj, że są ludzie, do których po prostu nie da się dotrzeć, nieważne, jak zręcznie się do tego zabierzesz. Niektórzy są po prostu niemożliwi, pozbawieni wszelkiej chęci negocjowania czy kompromisu. Każdą próbę rozwiązania konfliktu będą odbierać jako atak i natychmiast kontratakować. Mogą krzyczeć, rzucać oskarżenia i obrażać cię. Dla obrony własnych pozycji oddzielą się od ciebie wysoką ścianą, a skrywszy się za nią, nie będą cię słuchać, nie będą cię słyszeć i z całą pewnością nie będą się przejmować swym zachowaniem. Może wstaną i wyjdą, trzasnąwszy drzwiami. To ich przegrana, nie twoja. Jeśli właśnie tak byto, gdy użyłeś swych nowych umiejętności i metod, oznacza to, że ty i twój partner będziecie musieli podjąć ważne decyzje co do tego, jaki rodzaj stosunków z ludźmi tego typu nie odbije się negatywnie na waszym małżeństwie. Obstawaj przy tym, co uważasz za prawdę , Nigdy nie wiesz, jaki będzie wynik twej konfrontacji z teściami. Jak przekonałeś się w trakcie lektury tego rozdziału, czasami rozmowa, która wygląda na kompletną katastrofę przynosi z czasem zmiany na lepsze. Niekiedy, oczywiście, zależnie od ludzi, z jakimi masz do czynienia, dochodzi do czegoś wręcz przeciwnego, a ty lądujesz na jeszcze gorszych pozycjach, niż byłeś dotąd. Jednakże nie powinieneś koncentrować się na rezultatach. Powinieneś skupić się na tym, co jest zdrowe i prawdziwe dla ciebie. Nie każdy lubi, gdy mówi się mu prawdę. Prawda jednak musi być powiedziana. Dopóki wyrażasz ją z poszanowaniem praw innych osób, nie jesteś odpowiedzialny za to, jak inni ludzie na nią zareagują. Czasem nie dochodzi do żadnych rozwiązań Pary, które spotkaliście w tej książce, przeprowadziły bardzo różne w skutkach rozmowy z teściami. Często następowały zmiany od bardzo niewielkich po znaczne. Choć wierzę mocno, że warto zrobić co się da, by rozwiązać przykrą sytuację, proszę 252 Epilog Wszystkim tym, którzy podążali wraz ze mną tą trudną ścieżką ku zmianom, chciałabym przypomnieć, że nawet jeśli większe ocieplenie w stosunkach z teściami nadal pozostaje w sferze waszych pobożnych życzeń, z naszej pracy wypływają pewne realne korzyści: • Wasze życie jest teraz lepsze. Wiem, że na wielu z was nie czekały przeprosiny, uznanie czy zmiany w zachowaniu teściów, na które liczyliście. Jednakże wiem również, że wiele w waszym życiu wyraźnie zmieniło się na lepsze. Znaleźliście odwagę, by zająć się problemem ze swoimi teściami, a żale i wątpliwości co do tego, po czyjej stronie stanąć, odgrywają dziś w waszym życiu o wiele mniejszą rolę, niż kiedyś. • Wasze małżeństwo jest teraz silniejsze. Ty i twój partner (z nielicznymi wyjątkami) tworzycie teraz zespół. Naprawiłeś więzi, które były już u kresu wytrzymałości. Odkrycie na nowo i odbudowanie miłości i lojalności partnera jest darem bezcennym, a ty niewątpliwie na niego zasłużyłeś. • Odzyskaliście szacunek do siebie. Kiedy tylko przestaliście cierpieć w milczeniu lub walczyć z wiatrakami i nauczyliście się wyrażać niezadowolenie i żądać respektowania swoich praw, wkroczyliście w dorosłość. Była to inicjacja, równie ważna jak inne, które przeszedłeś, w tym również samo małżeństwo. • Odzyskaliście mowę. Nikt nie zabierze wam umiejętności i metod postępowania, których się nauczyliście - nikt więcej nie zbije was z pantałyku. Nauczyliście się żądać tego, co jest wam potrzebne, ze spokojną pewnością siebie. Poznaliście metody komunikowania się, które przydadzą się wam również w innych sytuacjach życiowych. Być może nie będzie to bajka, w której toksyczni teściowie przemieniają się w cudownych, kochających ludzi. Niemniej jednak to ty zdobyłeś wszystkie nagrody. Na nowo znalazłeś wspólny język z osobą, którą kochasz, i - co najważniejsze -z sobą samym. Spisałeś się świetnie. 254 treści • • • 5 • • • 7 • • • 15 • • • 37 • • • 31 • • 51 • • 71 • • 90 • • 109 • • 327 . . 347 • 149 • 153 . 167 . 181 . 196 • 207 . 234 254 4 teściowie trójkącie . •••• ie chaosu ........... cy ................... toksyczni teściowie tak się zachowują? J \ n pKĄ '/l, o^ swe Jn^eństwo? ........... v °C Ań ^z^cl drugiej: zawieramy umowę .... Jj/jt?? .g^iasz ogniskową ............... f rlv Przycz7n3 katastrofy są nasze oczekiwania . f ^Ji' obowi;Jz'ki ................ --- yuu presją " '^r^(tm)(tm)^ ńl Posunięcie ... '''''•• J'7rt*ifkiem'.choĆ°dpreS •-^