scenariusz - Tom Schulman STOWARZYSZENIE UMARŁYCH POETÓW wersja trzecia, poprawiona, 29 września 1988 *********************************************************** OBSADA Neil Perry ........................ Robert Sean Leonard John Keating ........................... Robin Williams Todd Anderson ............................. Ethan Hawke Knox Overstreet .......................... Josh Charles Charlie Dalton (Nuwanda) .................. Gale Hansen Steven Meeks ......................... Allelon Ruggiero Gerard Pitts ......................... James Waterstone Richard Cameron ......................... Dylan Kussman Chris Noel ........................... Alexandra Powers Pan Perry .............................. Kurtwood Smith Pan Nolan ................................ Norman Lloyd *********************************************************** (c) dla polskiego przekładu: Konrad Grześlak, VI 2000 kgrzeslak@poczta.onet.pl dla Misi i dla Agusi *********************************************************** 1 WNĘTRZE. JADALNIA W AKADEMII WELTON - DZIEŃ - RÓŻNE UJĘCIA RAZEM Z NAPISAMI POCZĄTKOWYMI Z lewej strony widać fresk przedstawiający naturalnej wiel- kości grupę chłopców patrzących adorująco na kobietę, która reprezentuje wolność. Z prawej strony mamy fresk ukazujący młodych ludzi zgromadzonych w sali konferencyjnej korpora- cji wokół przemysłowca. Między freskami stoi chłopiec. Dziwny dudniący DŹWIĘK MUZYKI zaczyna się i urywa, prze- rwany przez dźwięk pompowania. Nauczyciel podchodzi szybko do chłopca, poprawia mu krawat i odprowadza. Na innej ścianie mamy ogromny portret dziewiętnastowiecz- nego Szkota w spódnicy (kilcie). Przed obrazem - młodzi chłopcy trzymający sztandary i kilkunastu starszych męż- czyzn ubranych w kostiumy na dawną modłę grupują się w pro- cesję. Nerwowym młodszym chłopcom (z siódmej klasy) pokazy- wane są ich miejsca w szyku, dawane są im świece. Chłopcy zapalają je jeden od drugiego, póki wszystkie świece się nie palą. Nagle MUZYKA WYBUCHA w całej okazałości. To DUDY (kobza). Kobziarz, w spódnicy jak Szkot na portrecie, prowadzi pro- cesję. 2 WNĘTRZE. KORYTARZ PROWADZĄCY DO JADALNI - DZIEŃ Kobziarz wchodzi w długi i ciemny, kamienny korytarz. Nie dająca spokoju barwa jego staroświeckiego instrumentu od- bija się echem po całym budynku. Chwilę potem wchodzą za kobziarzem inni uczestnicy procesji. Prowadzi ich koryta- rzem i w dół schodami do... 3 WNĘTRZE. STARA KAMIENNA KAPLICA W WELTON - DZIEŃ ... gdzie dwustu chłopców w wieku szkolnym (high school) - prawie wszyscy w czarnych blezerach - siedzi po obu stro- nach głównej nawy i obserwuje procesję wchodzącą na podium z przodu. Przy większości chłopców widzimy ich rodziców. RÓŻNE UJĘCIA PROCESJI CZTERECH SZESNASTOLETNICH CHŁOPCÓW NIESIE SZTANDARY. Każdy z chłopców ma na sobie archaiczny kostium z przełomu wie- ków. Każdy sztandar wysławia inny wyraz. Na pierwszym napi- sane jest "TRADYCJA", na drugim "HONOR", na trzecim "DYSCYPLINA", a na ostatnim "DOSKONAŁOŚĆ". STARSI MĘŻCZYŹNI koło 70-tki i 80-tki, najwyraźniej naj- starsi wychowankowie szkoły, idą ku podium, każdy z ety- kietką z nazwiskiem i w swoim najlepszym ubraniu. SIÓDMOKLASIŚCI trzymający świece są nerwowi i skrępowani. Większość z nich koncentruje się bacznie na tym, by ich świece nie zgasły podczas marszu. Jednemu z chłopców świeca zgasła i teraz z trudem powstrzymuje się on od płaczu. Kobziarz staje w rogu podium, maszerując w miejscu. Za nim, w czarnych togach, siada trzydziestu paru nauczycieli. Naj- starsi wychowankowie z procesji zasiadają w honorowych fo- telach na podium. Czterech młodych ludzi trzymających sztandary schodzi z głównej nawy i zajmuje miejsca przy swoich rodzicach wśród publiczności. Siódmoklasiści też siadają z rodzicami. Ubrany w togę w czerni i purpurze mężczyzna, który zamyka procesję, podchodzi do podium. To DYREKTOR GALE NOLAN, wy- soki mężczyzna po 60-tce. Muzyka ustaje. NOLAN Panie i panowie, znakomici wychowanko- wie, uczniowie: w tym roku przypada setna rocznica powołania do życia Aka- demii Welton. Zaczyna się aplauz. Wkrótce cała kaplica stoi w burzliwej owacji. Po stosownym czasie Nolan pokazuje wszystkim, by usiedli. NOLAN Sto lat temu, w 1859 roku, czterdziestu jeden chłopców zasiadło w tej sali i zadano im to samo pytanie, które zada- wane jest wam na początku każdego seme- stru: Panowie, czym są cztery filary? Wszyscy uczniowie stają na baczność. Natrafiamy na TODDA ANDERSONA siedzącego między swoimi rodzicami. Todd ma 16 lat, dobrze wygląda, ale zdaje się być załamany, niepewny siebie, nieszczęśliwy. Ma etykietkę z nazwiskiem, ale nie ma blezera Akademii Welton. Kiedy inni wstają, matka Todda trąca go łokciem. Todd wstaje. Patrzy, jak inni uczniowie: WSZYSCY CHŁOPCY UNISONO Tradycja! Honor! Dyscyplina! Doskona- łość! Wszyscy chłopcy siadają. Todd też siada. Wszyscy na powrót są cicho. NOLAN W pierwszym roku istnienia Akademia Welton miała pięciu absolwentów. W ze- szłym roku z Akademii wyszło pięćdzie- sięciu jeden absolwentów, z których trzy czwarte dostało się do Ivy League! Aplauz. Podczas owacji wyłuskujemy z tłumu KNOXA OVERSTREETA i CHARLIE'GO DALTONA, obaj mają 16 lat i obaj ubrani są w blezery Welton. Knox (siedzi między swoimi ro- dzicami) trzyma sztandar. Ma kręcone włosy, wygląda na wy- lewnego człowieka, jest niski, ale dobrze zbudowany. Char- lie, także z rodzicami, ma przystojną, ale przyjazną twarz. Nie ma sztandaru, ale kiedy Nolan wspomina o Ivy League [grupa tradycyjnych uniwersytetów na Wschodzie USA o wyso- kiej reputacji i społecznym prestiżu - przyp. tłum.], obaj chłopcy pasują pod to jak ulał. NOLAN Tego rodzaju osiągnięcie jest rezulta- tem żarliwego poświęcenia się nauczanym tu zasadom. To dlatego wy, rodzice, po- syłacie nam waszych synów, i to dlatego jesteśmy najlepszą szkołą przygotowaw- czą w Stanach Zjednoczonych. (więcej aplauzu) Nowi uczniowie... Wszyscy zwracają oczy ku nowym uczniom - siódmoklasistom i uczniom, którzy się przenieśli. Wśród nich jest Todd Ander- son - wygląda na skrajnie zażenowanego. NOLAN Klucz do waszego sukcesu znajduje się w naszych czterech filarach. To znaki rozpoznawcze naszej szkoły i staną się one kamieniami węgielnymi waszego ży- cia. Richard Cameron, Kandydat do Sto- warzyszenia Welton... Wśród publiczności, niedaleko Todda, siedzi RICHARD CAMERON, jeden z trzymających sztandary, 16 lat, mały klon swojego ojca. Staje na baczność z entuzjazmem. Zbyt wiel- kim. CAMERON Tak, sir! NOLAN Co to jest Tradycja? CAMERON Tradycja, proszę pana, to miłość do szkoły, kraju i rodziny. Naszą tradycją w Welton jest być najlepszym! NOLAN Dobrze, panie Cameron. George Hopkins, Kandydat do Stowarzyszenia Welton. Ho- nor. Cameron siada. Twarz jego ojca rozjaśnia się w uśmiechu niezwykłej satysfakcji. HOPKINS (poza kadrem) Honor to godność i wypełnianie obowiąz- ków! NOLAN Dobrze, panie Hopkins. Honorowy Kandy- dat do Stowarzyszenia, Knox Over- street... Knox, jak wspomniano, jest jednym z trzymających sztandary. Wstaje. KNOX Tak, sir. NOLAN Co to jest dyscyplina? KNOX Dyscyplina to szacunek dla rodziców, nauczycieli, dyrektora. Dyscyplina po- chodzi z wewnątrz. NOLAN Dziękuję, panie Overstreet. Honorowy Kandydat Neil Perry. Knox siada. Dumni ojciec i matka Knoxa poklepują go z uzna- niem. Wstaje NEIL PERRY. Podczas gdy niektórzy chłopcy mają wpięte w klapy marynarek dwie lub trzy odznaki za osiągnię- cia, Neil ma ich przyczepione do kieszeni cały pęk. Neil ma 16 lat, emocjonalny, urodzony przywódca. Mimo to w jego oczach widać więcej niż ślad złości i niezadowolenia. Obok niego siedzi pochmurny PAN PERRY, jego ojciec. NOLAN Doskonałość, panie Perry. NEIL (recytuje) Doskonałość jest rezultatem ciężkiej pracy. Doskonałość jest kluczem do wszelkiego sukcesu, i w szkole i wszę- dzie. Neil siada. Nie patrzy na swojego ojca, ani ojciec nie pa- trzy na niego. NOLAN Panowie, w Welton będziecie pracować ciężej, niż pracowaliście kiedykolwiek w życiu, a nagrodą będzie sukces, któ- rego wszyscy tu po was oczekujemy. Chciałbym teraz wezwać na podium naj- starszego żyjącego absolwenta Welton - pana Alexandra Carmichaela Jr., Klasa 1866. Osiemdziesięciolatek na scenie nie chce pomocy od siedzą- cych obok niego i idzie wolno - z wielkim napięciem - do podium, podczas gdy publiczność wstaje do kolejnej owacji na stojąco. PRZENIKANIE DO: 4 PLENER. AKADEMIA WELTON - GŁÓWNY TRAWNIK - DZIEŃ Akademia Welton to zbiór tradycyjnych wypłowiałych kamien- nych budynków. Jest rok 1959, ale w Welton to nie ma zna- czenia. Ta szkoła z tradycjami jest zupełnie odizolowana od polityki i trendów świata na zewnątrz. Uczniowie stoją ze swoimi rodzicami pod ogromnym namiotem. Przekąski, kawa, herbata i poncz leżą na przykrytych bia- łymi obrusami stołach. Matka Charliego, przejęta synem, stoi przy nim i poprawia mu fryzurę. Potem całuje go. Ojciec Knoxa obejmuje syna z uczuciem. Pan Perry stoi przy Neilu i poprawia odznaki za osiągnięcia przyczepione do marynarki. Rodzice Todda Andersona stoją rozmawiając z inną parą, nie zwracają w ogóle uwagi na Todda, który wygląda na bardzo, ale to bardzo samotnego. Pan Nolan przechodzi obok i zerka na etykietkę z nazwiskiem Todda. NOLAN A, pan Anderson. Ma pan przed sobą nie lada wyzwanie, młody człowieku. Pański brat był tu jednym z najlepszych. TODD (słabo, prawie niesłyszal- nie) Dziękuję. Ojciec Neila, z Neilem za sobą, podchodzi do Nolana i prze- rywa. PAN PERRY (w jakiś sposób zaniepoko- jony) Gale, słyszałem coś o nowym nauczycielu angielskiego u juniorów. NOLAN Pan Gladen objął funkcję dyrektora w Malford, więc zatrudniliśmy Johna Ke- atinga. PAN PERRY (podejrzliwie) Były uczeń, jak słyszałem?.. NOLAN Najlepszy uczeń, panie Perry. I spędził ostatnie dziesięć lat nauczając w Mc- Millan School w Edynburgu. PAN PERRY (udając, że jest pod wra- żeniem) Och. McMillan. Nolan rozgląda się wokół. Znajduje wzrokiem, pokazuje dło- nią: PO DRUGIEJ STRONIE TRAWNIKA stoi plecami do nas ubrany w czarną togę nauczyciel, patrzy na piękne JEZIORO WELTON. Jakby wyczuwał, że jest obserwowany, obraca się do nas twa- rzą. To JOHN KEATING, pod czterdziestkę, z iskrzącymi się oczyma. Nolan kładzie rękę na ramieniu pana Perry i prowadzi go. NOLAN Chodźmy, pozna go pan. I polubi. Obserwujemy, jak Nolan prowadzi pana Perry'ego przez traw- nik i przedstawia panu Keatingowi, który podchodzi by się z nimi przywitać. Todd stoi samotny, rozglądając się. Neil Perry, teraz zostawiony sam sobie, też się rozgląda. Obaj obserwują innych uczniów żegnających się ze swoimi rodzi- cami. 5 PLENER. PARKING AKADEMII WELTON - DZIEŃ Siódmoklasiści żegnają się z rodzicami. Drżące podbródki. Młode oczy wstrzymujące łzy. Niektórzy chłopcy szlochają. Dla większości tych młodych chłopców to pierwszy raz w ży- ciu, gdy będą z dala od swoich rodziców i domów - i jest to szokujące doświadczenie. PLAN OGÓLNY, AKADEMIA WELTON Akademia Welton leży w samotnej, odizolowanej dolinie w la- sach Vermont. Chociaż położenie jest malownicze, izolacja ta tylko pogłębia poczucie samotności, którego właśnie do- świadcza większość siódmoklasistów. 6 SCENA POMINIĘTA 7 WNĘTRZE. WYŁOŻONA DĘBINĄ SALA PAMIĄTKOWA WELTON - DZIEŃ Z 50-ciu członków młodszych klas (junior) siedzi na krze- słach, bądź stoi dookoła pomieszczenia. Są tu wymienieni wyżej uczniowie: Todd Anderson, Neil Perry, Knox Over- street, Charlie Dalton, Richard Cameron. Wszyscy, prócz Todda, mają na sobie blezery Welton. Todd wyróżnia się przez to i wie o tym dobrze. Schody przy ścianie prowadzą do drzwi na drugim piętrze. Drzwi te otwierają się i wychodzi na schody gęsiego pięciu chłopców. Stary nauczyciel (DR. HAGER) podchodzi do drzwi i woła pięć nazwisk. HAGER Overstreet, Perry, Dalton, Anderson, Cameron. Chłopcy ci gęsiego wchodzą schodami. Kiedy to robią, sie- dzący chłopiec (PITTS) nachyla się do chłopca obok (STEVENA MEEKSA). Meeks wygląda na słodkiego jajogłowego, bardzo krótko ostrzyżony. Ma kieszonkowy zegarek na łańcuszku. PITTS Kim jest ten nowy chłopak? MEEKS (wzrusza ramionami) Anderson. Stary Hager dostrzega tą wymianę zdań. HAGER Panowie Pitts i Meeks. Przewinienia. Pitts i Meeks spuszczają wzrok. Pitts rzuca spojrzenie na Meeksa i wywraca oczami. HAGER Następne przewinienie, panie Pitts. Pittsowi znika uśmiech. Hager zamyka drzwi. 8 WNĘTRZE. GABINET DYREKTORA - DZIEŃ Pięciu chłopców zajmuje miejsca w rzędzie krzeseł na wprost pana Nolana. Nolan siada za biurkiem, przy nim na podłodze leży PIES MYŚLIWSKI. NOLAN Witam z powrotem, panie Dalton. Jak tam pana ojciec? CHARLIE W porządku, sir. NOLAN Pańska rodzina przeniosła się do tego nowego domu, panie Overstreet? KNOX Tak, sir, jakiś miesiąc temu. NOLAN Cudownie. Słyszałem, że jest piękny. (daje psu coś do jedze- nia) Panie Anderson, ponieważ jest pan tu nowy, niech wyjaśnię, że w Welton wy- znaczam zajęcia pozalekcyjne na podsta- wie zasług i chęci. Zajęcia te są trak- towane tak samo poważnie jak praca w klasie... prawda, chłopcy? CHARLIE, CAMERON, KNOX Tak, sir! NOLAN Nieuczęszczanie na wyznaczone spotkania będzie owocowało przewinieniami. Zaję- cia pana Daltona to szkolna gazeta, Klub Regulaminu, piłka nożna, wioślar- stwo. Pana Overstreeta, Kandydata do Stowarzyszenia Welton, to szkolna ga- zeta, piłka nożna, Klub "Synowie Wycho- wanków". Pana Perry'ego, Kandydata do Stowarzyszenia Welton, to Klub Che- miczny, Klub Matematyczny, kronika szkoły, piłka nożna. Pana Camerona, Kandydata do Stowarzyszeni Welton, to Klub Dyskusyjny, wioślarstwo, Klub Re- gulaminu, prawo, Rada Honorowa. Pan An- derson, według pańskich zapisów z Ba- lincrest, to piłka nożna, Klub Regula- minu, kronika szkolna. Coś jeszcze, o czym nie wiem? Todd próbuje się przemóc. Wygląda, jakby próbował przemó- wić, ale z jego ust nie wydobywa się żaden dźwięk. NOLAN Proszę mówić głośniej, panie Anderson. TODD (ledwo go słychać) Wolałbym wioślarstwo, sir. Widać, że strach Todda przed mówieniem jest zbyt duży, by go zwalczyć. Nolan patrzy na Todda. NOLAN Wioślarstwo? Powiedział "wioślarstwo"? Tutaj jest napisane, że grał pan w Ba- lincrest w piłkę nożną. TODD (znów ledwo go sły- chać) Grałem... ale... Na czoło Todda występuje pot. Todd zaciska pięści, aż bie- leją mu knykcie. Wygląda tak, jakby za chwilę miał wybuch- nąć płaczem. Pozostali chłopcy patrzą na niego. NOLAN Polubisz tutejszą piłkę nożną, Ander- son. Jesteście wolni. Chłopcy wstają i wychodzą. Todd wygląda bez dwóch zdań ża- łośnie. Nauczyciel przy drzwiach woła następne nazwiska. 9 PLENER. TEREN AKADEMII WELTON (CAMPUS) - DZIEŃ Uczniowie Welton idą ku swoim internatom. Neil Perry pod- chodzi do Todda Andersona, który idzie samotnie. Neil po- daje mu dłoń na przywitanie. NEIL Słyszałem, że mamy być współlokatorami. Neil Perry. TODD (ściszonym głosem) Todd Anderson. Todd nie przestaje iść. Nastaje niezręczna cisza. NEIL Dlaczego opuściłeś Balincrest? TODD Mój brat tu chodził. NEIL Ach, więc jesteś z tych Andersonów. 10 WNĘTRZE. HALL INTERNATU DLA JUNIORÓW - DZIEŃ Neil i Todd weszli właśnie do hallu internatu. TODD Moi rodzice od początku chcieli, żebym tu chodził, ale nie miałem wystarcza- jąco dobrych stopni. Musiałem pójść do Balincrest, żeby się podciągnąć. NEIL Cóż, dostałeś nagrodę pocieszenia. Nie oczekuj, że polubisz to miejsce. TODD Nie oczekuję. 11 WNĘTRZE. POKÓJ W INTERNACIE DLA JUNIORÓW - DZIEŃ Każdy z małych pokoi zawiera dwa proste łóżka, dwie szafki i dwa biurka. Miejsce walizek jest na podłodze. Wchodzi Neil. Richard Cameron wsuwa głowę. CAMERON Słyszałem, że trafił ci się nowy. Cho- lerny mówca z niego, co? O o... Wchodzi Todd Anderson. Cameron czmycha. Todd usłyszał ko- mentarz Camerona, ale ignoruje to. Kładzie walizkę na łóżku i zaczyna rozpakowywać. NEIL Nie zważaj na Camerona. To dupek. Ktoś puka do drzwi. Wchodzą Knox Overstreet, Charlie Dalton i Steven Meeks. CHARLIE (do Neila) Hej, słyszałem, że chodziłeś na letnie zajęcia? NEIL Taa, z chemii. Ojciec pomyślał, że po- winienem pójść naprzód. CHARLIE Cóż, Meeks jest znakomity z łaciny, a ja nie zapomniałem do końca angiel- skiego, więc jeśli chcesz, mamy już na- szą grupę. NEIL Pewnie, ale Cameron też mnie pytał. Ktoś ma coś przeciwko dołączeniu go? CHARLIE A co jest jego specjalnością? Wazeli- niarstwo? Niektórzy parskają śmiechem. NEIL Hej, to twój współlokator. CHARLIE To nie moja wina. Nikt nie jest zachwycony Cameronem, ale też nikt nie opo- nuje. MEEKS (do Todda) Nie sądzę, żebyśmy się poznali. Jestem Steven Meeks. TODD (nieśmiało wyciągając dłoń) Todd. Anderson. Knox i Charlie również podają Toddowi dłonie. CHARLIE Charlie Dalton. KNOX Knox Overstreet. Todd wita się z nimi. NEIL Todd jest bratem Jeffreya Andersona. CHARLIE O taa. Pewnie. Najlepszy student, mowa pożegnalna, Laureat Narodowego Stypen- dium. Todd potakuje twierdząco. MEEKS Cóż, witaj w "Hell"ton. CHARLIE Tu jest w każdym calu tak ciężko, jak mówią. Chyba, że jesteś geniuszem, jak Meeks. MEEKS Kadzi mi, więc pomagam mu z łaciny. CHARLIE I z angielskiego, i z trygonometrii. Meeks uśmiecha się. Ktoś puka do drzwi. NEIL Otwarte. Wchodzi ojciec Neila. Neil jest zaskoczony. NEIL Ojcze. Myślałem, że... wyjechałeś. Wszyscy chłopcy wstają. MEEKS, CHARLIE, KNOX Panie Perry. PAN PERRY Usiądźcie, chłopcy. Jak się macie? CHŁOPCY Dobrze, sir. Dziękuję. PAN PERRY Neil, uznałem, że masz na głowie zbyt dużo zajęć pozalekcyjnych. Rozmawiałem o tym z panem Nolanem i będziesz mógł pracować nad szkolną kroniką w przy- szłym roku. NEIL Ale ojcze, jestem zastępcą redaktora. PAN PERRY Przykro mi, Neil. NEIL Ale ojcze, to nie w porządku. PAN PERRY Koledzy, wybaczcie nam na chwilę. Pan Perry wychodzi na korytarz, Neil za nim. 12 WNĘTRZE. KORYTARZ INTERNATU JUNIORÓW - DZIEŃ PAN PERRY Nie życzę sobie, żebyś kłócił się ze mną publicznie, rozumiesz mnie? NEIL Ojcze, nie kłóciłem się z tobą. PAN PERRY Gdy skończysz już akademię medyczną i będziesz na swoim, możesz robić, co ci się żywnie podoba. Póki co, masz się mnie słuchać. NEIL Tak, sir. Przepraszam. PAN PERRY Wiesz, jakie to ważne dla twojej matki, prawda? NEIL Tak, sir. Używając presji winy i kary pan Perry wykazał się subtelno- ścią tyrana-terrorysty. Stanowczość Neila kruszy się w ob- liczu despotyzmu ojca. Neil przerywa ciszę. NEIL Znasz mnie, zawszę biorę na siebie za dużo. PAN PERRY Dobry chłopak. Zadzwoń do nas, jeśli będziesz czegoś potrzebował. Odwraca się i odchodzi. 13 WNĘTRZE. POKÓJ NEILA - DZIEŃ Pozostali czekają w ciszy. Wchodzi skruszony Neil. CHARLIE Czemu on nie pozwala ci robić tego, co chcesz? KNOX Właśnie! Postaw się mu! Nie może być już gorzej. NEIL Co za nonsens. Tak, jakbyście wy posta- wili się swoim rodzicom, panie Przyszły Prawniku i panie Przyszły Bankierze! Neila zdejmuje z koszuli odznakę za osiągnięcie w dziedzi- nie kroniki szkolnej i ciska ją na biurko. KNOX Poczekaj chwilę. Ja nie pozwalam moim rodzicom włazić mi na głowę. NEIL Taa, bo robisz dokładnie to, co ci mó- wią! Będziesz w kancelarii prawniczej twojego tatki, to pewne jak że tu stoję. (do Charliego) A ty będziesz zatwierdzał pożyczki, aż wykitujesz. CHARLIE OK, nie lubię tego ani trochę bardziej od ciebie. Mówię po prostu -- NEIL Skoro robisz tak samo, nie mów mi, jak mam rozmawiać z ojcem. W porządku?! KNOX W porządku. Jezu, więc co masz zamiar zrobić? NEIL To, co muszę. Pieprzyć kronikę. MEEKS Ja bym na pewno nie kruszył o to kopii. To tylko stado ludzi próbujących zaim- ponować Nolanowi. NEIL (gorzko) Pieprzyć to wszystko. Mało mnie to wszystko wzrusza. Uderza dłonią w poduszkę na swoim łóżku i kładzie się w ci- szy na plecach. Wszyscy są cicho, wyczuwając niezadowolenie Neila. W końcu Charlie przerywa ciszę. CHARLIE Nie wiem jak inni, ale ja mógłbym od- świeżyć łacinę. O ósmej u mnie? NEIL Pewnie. CHARLIE Czuj się zaproszony, Todd. KNOX Taa, zajdź do nas. TODD Dziękuję. Chłopcy wychodzą. Neil leży w ciszy. Widzi odznakę za osią- gnięcie, którą rzucił - podnosi ją. Todd dalej się rozpako- wuje. Wypakowuje fotografię matki i ojca obejmujących star- szego chłopca, którym najwyraźniej jest brat Todda, Jeffrey. Todd stoi z boku, trochę osobno od rodziny. Todd wypakowuje też grawerowany skórzany zestaw na biurko (pióra, bibularz, itd.) i kładzie go na biurku. NEIL A ty co myślisz o moim ojcu? TODD (cicho, do siebie) Wolałbym go od mojego... NEIL Co? TODD Nic. NEIL Todd, jeśli chcesz jakoś tu przetrwać, będziesz musiał mówić głośniej. Cisi może i obejmą władanie na ziemi, ale nie dostaną się do Harvardu. Wiesz, co mam na myśli? Todd potakuje. NEIL Cholerny skurczybyk! Neil przyciska metalowe ostrze odznaki do kciuka, raniąc się do krwi. Todd drga. Neil nie. Neil ciska z powrotem od- znakę. 14 WNĘTRZE. KLASA CHEMICZNA - DZIEŃ Klasa ta to laboratorium, wypełnione buteleczkami, itp. Neil, Todd, Knox, Charlie, Cameron, Meeks i inni członkowie klasy juniorów siedzą dookoła. Nauczyciel w okularach stoi na środku klasy rozdając grube podręczniki. NAUCZYCIEL CHEMII Dodatkowo prócz zadań z podręczników każdy z was wybierze z listy projektów trzy laboratoryjne eksperymenty i bę- dzie przynosił mi opis jednego co pięć tygodni. Pierwsze dwadzieścia zagadnień z końca pierwszego rozdziału proszę opracować na jutro. UJĘCIE CHARLIEGO DALTONA, gdy na jego ławce ląduje gruby podręcznik. Charlie rzuca niedowierzające spojrzenie na Knoxa Overstreeta, który może tylko potwierdzić tę smutną prawdę kiwnięciem głową. Todd bierze książki bez żadnej re- akcji. 15 WNĘTRZE. KLASA ŁACINY - DZIEŃ Ci sami studenci siedzą naprzeciw nauczyciela łaciny, McAL- LISTERA, mężczyzny po 60-tce. Nauczyciel odmienia łaciński rzeczownik przez przypadki z rażącym szkockim akcentem. MCALLISTER Agricola, agricolae, agricolas, agrico- las, agricolatis, agricolatus. UJĘCIE UWZGLĘDNIAJĄCE TODDA, NEILA, KNOXA i innych, gdy z trudem nadążają za lekcją McAllistera. 16 WNĘTRZE. KLASA MATEMATYKI - DZIEŃ Na ścianach wiszą tablice matematyczne. Stary łysy nauczy- ciel ("odźwierny" Nolana), Dr. Hager, rozdaje książki. Ogromny ładunek pracy dla uczniów. HAGER Wasza nauka trygonometrii wymaga abso- lutnej precyzji. Brak u kogokolwiek odrobionej pracy domowej będzie karany odjęciem jednego punktu od końcowej oceny. Radziłbym wam nie sprawdzać mnie w tej kwestii. Kto zechciałby zacząć od definicji kosinusa? Wstaje Richard Cameron. CAMERON Kosinus to stosunek przyprostokątnej przyległej do kąta do przeciwprostokąt- nej. Jeśli zdefiniujemy kąt A, to... 17 WNĘTRZE. KLASA ANGIELSKIEGO - DZIEŃ Uczniowie juniorzy - Todd, Neil, Knox, Charlie, Cameron, Meeks i paru innych, których widzieliśmy - wchodzą do klasy. Są obładowani książkami i wyglądają na wyczerpanych. Z przodu klasy siedzi i gapi się za okno JOHN KEATING - na- uczyciel, który mignął nam przelotem już wcześniej. Ubrany w koszulę z kołnierzykiem, krawat, bez marynarki. Chłopcy zajmują miejsca i rozkładają toboły. Keating gapi się przez okno dłuższy czas. Uczniowie zaczynają wiercić się, czuć nieswojo. W końcu Keating wstaje, bierze linijkę i zaczyna wolno spacerować między ławkami. Zatrzymuje się i patrzy jednemu z chłopców w twarz. KEATING (do czerwieniącego się chłopca) Nie krępuj się. Odchodzi, zatrzymuje się przed Charliem Daltonem. KEATING (jakby odkrywał coś, o czym wie tylko on) Hm hm. (idzie do Todda) Hm hm. (idzie do Neila) Ha! Keating uderza linijką w drugą dłoń, potem idzie wielkimi krokami na przód klasy. KEATING Giętkie młode umysły! Wchodzi na biurko, odwraca się twarzą do klasy. KEATING (energicznie) Och Kapitanie, mój Kapitanie. Kto wie, skąd to jest? Nikt nie podnosi ręki. KEATING Napisał to poeta Walt Whitman o Abraha- mie Lincolnie. W tej klasie możecie zwracać się do mnie bądź "Panie Ke- ating", bądź "Och Kapitanie, mój Kapi- tanie". Keating schodzi i zaczyna przechadzać się między ławkami. KEATING Abym stał się obiektem jak najmniejszej ilości plotek, pozwólcie, że wam po- wiem: tak, byłem uczniem tej instytucji wiele wiosen temu, i nie, w tamtym cza- sie nie posiadałem takiej charyzmatycz- nej osobowości. Jednakże, jeśli ktoś zechce naśladować mój sposób zachowa- nia, wyjdzie mu to tylko na zdrowie. Proszę zabrać podręczniki z tyłu, pano- wie, i wyjdźmy do sali pamiątkowej. Odchodzi od biurka i wychodzi. Uczniowie siedzą, nie bardzo wiedząc, co mają robić, potem zdają sobie sprawę, że po- winni iść za Keatingiem. Szybko gromadzą swoje książki, biorą podręczniki i wychodzą. 18 WNĘTRZE. WYŁOŻONA DĘBINĄ SALA PAMIĄTKOWA WELTON - DZIEŃ To sala, gdzie chłopcy poprzednio czekali. Ściany pokryte są fotografiami klasowymi, datowanymi od XIX wieku. Szkolne trofea wszelkiego rodzaju wypełniają szafki i półki. Ke- ating wprowadza uczniów, obraca się do nich twarzą. KEATING Panie... (Keating zerka na li- stę) Pitts. Niefortunne nazwisko. Proszę wstać, panie Pitts. Pitts wstaje. KEATING Proszę otworzyć podręcznik na stronie czterdziestej i przeczytać nam pierwszą strofę wiersza. Pitts wertuje książkę. Znajduje wiersz. PITTS "Do dziewic, by nadrabiały czas"? KEATING Właśnie to. Chichoty. Pitts czyta. PITTS Gromadź pąki róż, póki możesz, Bo Czas wciąż i wciąż płynie, Kwiat, który dziś się uśmiecha, Jutro zginie. KEATING Gromadź pąki róż, póki możesz. Łaciń- skim zwrotem na to zdanie jest "Carpe Diem". Ktoś wie, co to znaczy? MEEKS Carpe Diem... chwytaj dzień. KEATING Bardzo dobrze, panie?.. MEEKS Meeks. KEATING Chwytaj dzień, pókiś młody, patrz, byś robił użytek z danego ci czasu. Czemu poeta napisał te linijki? UCZEŃ Bo mu się śpieszyło? KEATING Bo jesteśmy żarciem dla robaków, kole- dzy! Bo możemy doświadczyć tylko ogra- niczonej ilości wiosen, lat i jesieni. Pewnego dnia, w co trudno uwierzyć, każdy z nas jak tu stoi przestanie od- dychać, stanie się zimny i umrze! Wstańcie i przyjrzyjcie się bacznie twarzom chłopców, którzy chodzili do tej szkoły sześćdziesiąt i siedemdzie- siąt lat temu. Nie bójcie się, spójrz- cie na nich. Chłopcy wstają. Todd, Neil, Knox, Meeks i inni podchodzą do klasowych fotografii, które wiszą jedna obok drugiej na ścianach sali pamiątkowej. UJĘCIA NA RÓŻNE FOTOGRAFIE NA ŚCIANACH. Z dalekiej prze- szłości spoglądają na nas twarze młodych ludzi. KEATING Nie są inni niż żaden z was, czyż nie? Jest w ich oczach nadzieja, tak jak w waszych. Wierzą, że są przeznaczeni do cudownych rzeczy, tak jak wielu z was. Cóż, chłopcy, gdzie się teraz podziały te uśmiechy? A gdzie nadzieja? Chłopcy patrzą na zdjęcia, zelektryzowani tym, co mówi Ke- ating. KEATING Czy przypadkiem większość z nich nie czekała, aż było za późno, by uczynić życie choć odrobinę takim, na jakie ich było stać? Czy w pogoni za wszechmogą- cym bóstwem sukcesu nie zaprzepaścili swoich chłopięcych marzeń? Nad większo- ścią z tych panów rosną żonkile! Jed- nakże, chłopcy, jeśli zbliżycie się bardzo blisko, usłyszycie, jak szepczą. No dalej, nachylcie się. Zbliżcie się. (głośny szept) "Carpe Diem, koledzy. Chwytajcie dzień. Uczyńcie wasze życie niezwykłym." Todd, Neil, Knox, Charlie, Cameron, Meeks, Pitts - wszyscy gapią się na fotografie na ścianie. Wszyscy pogrążeni są w myślach. 19 PLENER. CAMPUS WELTON - DZIEŃ Klasa wychodzi z sali pamiątkowej. Todd, Neil, Knox, Char- lie, Cameron, Necks i Pitts idą razem, niosąc książki. Wszyscy myślą o tym, co właśnie się wydarzyło. PITTS Dziwaczne. NEIL Ale inne. KNOX Można się było przestraszyć. CAMERON Myślicie, że będzie nas z tego pytał? CHARLIE O Jezu, Cameron, nic nie łapiesz? PLENER. CAMPUS WELTON - DALEJ MEEKS Co z grupą z trygonometrii? Zaraz po obiedzie? RÓŻNI CHŁOPCY W porządku. Pewnie. Super. KNOX Nie wyrobię się. Jestem umówiony na ko- lację u państwa Danburry. PITTS Któż to taki, państwo Danburry? CAMERON Wielkie szychy. Jak się tam wkręciłeś? KNOX To przyjaciele mojego ojca. Pewnie mają z dziewięćdziesiąt lat albo coś w tym stylu. NEIL Posłuchaj, wszystko jest lepsze od tu- tejszych obiadków. CHARLIE Zgadzam się z przedmówcą. Grupa rozchodzi się. Neil idzie teraz tylko z Toddem, który nie odezwał się słowem podczas całej dyskusji. NEIL Chcesz przyjść na zajęcia grupy? TODD Dzięki, ale wolałbym zrobić historię. 20 WNĘTRZE. POKÓJ TODDA I NEILA W INTERNACIE - PÓŹNE POPOŁUDNIE Todd wchodzi sam. Kładzie książki i siada przy biurku. Kartkuje stos książek przed sobą, wzdycha na widok ogromu pracy, która go czeka. Todd bierze zeszyt i otwiera książkę od historii. Gapi się na zeszyt przez chwilę, potem pisze "CHWYTAJ DZIEŃ" wiel- kimi literami. Patrzy na słowa, które napisał, wzdycha, wy- rywa kartkę, a potem zagłębia się w prace domowe. A21 PLENER. CAMPUS WELTON - ZMIERZCH - SZEROKI PLAN Kolory jesieni zanikają wśród nadchodzącej nocy. Stary Dr. Hager wyjeżdża z campusu szkolnym samochodem typu kombi ("furą"). B21 PLENER. WALTON VILLAGE (NEW CASTLE) - ZMIERZCH - PRZEJAZD "FURĄ" 21 PLENER/WNĘTRZE. DUŻA POSIADŁOŚĆ - ZMIERZCH Knox Overstreet wychodzi z auta. Dr. Hager odjeżdża. Knox puka do drzwi, wpuszcza go pokojówka. Knox jest oczarowany tym domem wielkim jak pałac. 22 WNĘTRZE. BIBLIOTEKA POSIADŁOŚCI DANBURRYCH - ZMIERZCH JOE DANBURRY to bystry mężczyzna około 40-tki, dobrze ubrany, przyjazny. Jego żona, atrakcyjna blondynka mniej więcej w tym samym wieku, siedzi obok niego. JOE DANBURRY Wejdź, Knox. Joe Danburry. To moja żona, Janette. KNOX (zaskoczony) Miło mi poznać. PANI DANBURRY Wykapany ojciec z ciebie. Jak on się miewa? KNOX Doskonale. Właśnie wygrał dużą sprawę dla General Motors. JOE DANBURRY Och. Wiem, co zamierzasz robić. Jaki ojciec, taki syn, co? (spoglądając poza kadr) Ginny. Chodź, poznaj Knoxa. Wchodzi GINNY DANBURRY - 15 lat, ładna, nieśmiała, z czu- pryną włosów w nieładzie. PANI DANBURRY Knox, to nasza córka Virginia. GINNY Ginny, mamo. Knox kiwa głową. Jego "cześć" jest grzeczne. Jej "cześć" jest nieśmiałe. Wchodzi CHET DANBURRY - wysoki, kawał chłopa, kilka lat starszy od Knoxa. Razem z nim jest śliczna nastoletnia bru- netka, CHRIS NOEL, w krótkiej spódnicy tenisowej. Miękkie żarzące się oczy, dobrze zbudowana - ta dziewczyna jest oszałamiająca. CHET Tato, mogę wziąć Buicka? JOE DANBURRY Co jest nie tak z twoim wozem? PANI DANBURRY Chet, gdzie twoje maniery? Knox, to mój syn Chet i jego dziewczyna Chris Noel. To jest Knox Overstreet. Wybaczcie, pójdę sprawdzić kolację. CHET (niedbale) Cześć. Knox i Chet podają sobie dłonie. Reakcja Knoxa na Chris jest jak RAŻENIE PIORUNEM. Chris daje Knoxowi dłoń, uśmie- cha się. Knox wita się z nią niemal z otwartymi na oścież ustami. CHRIS Miło mi poznać. KNOX Cała przyjemność po mojej stronie. CHET Oj, tato, czemu o to jest zawsze takie wielkie halo? JOE DANBURRY Bo kupiłem ci samochód sportowy, a na- gle cały czas chcesz jeździć moim. CHET Mama Chris czuje się lepiej, gdy Chris jeździ większym autem. Prawda, Chris? Chet obdarza ją figlarnym uśmiechem. Chris czerwieni się. CHRIS Wszystko w porządku, Chet. CHET Nie w porządku. Oj tato. Joe Danburry wychodzi z pokoju. Chet za nim. CHET No pozwól, tato. Knox, Ginny i Chris zostają w pokoju. Knox uśmiecha się do Chris. KNOX Więc, hm, do jakiej chodzisz szkoły? CHRIS Ridgeway High. Jak tam w Henley Hall, Gin? GINNY (bez wyrazu) OK. CHRIS (do Knoxa) To szkoła bliźniacza do twojej, prawda? KNOX Tak jakby. CHRIS (do Ginny) Weźmiesz udział w sztuce w Henley Hall? (do Knoxa) Wystawiają "Sen Nocy Letniej". GINNY Może. KNOX Jak poznałaś Cheta? (obie dziewczyny patrzą na niego) To znaczy... Eee... CHRIS Gra w drużynie footballowej Ridgeway, a ja ich dopinguję. Kiedyś chodził do Welton, ale wylali go za złe oceny. (do Ginny) Powinnaś to zrobić, Gin. Byłabyś wspa- niała. Ginny spuszcza wzrok onieśmielona. Chet podchodzi do drzwi. CHET Chris. Dał mi go. Jedźmy. CHRIS Miło było poznać, Knox. Na razie, Gin. KNOX (umierając w środku) Miło było poznać, Chris. Chris i Chet wychodzą. Przez okno widzimy, jak Chet i Chris odchodzą i obejmują się ramionami. GINNY (mówi Knoxowi w zaufa- niu) Chet tylko dlatego chce Buicka, żeby mogli gdzieś zaparkować. KNOX A. Na zewnątrz Chris i Chet wsiadają do Buicka i całują się. Knox gapi się z zazdrością. GINNY Coś nie tak? KNOX Niee... 23 PLENER. DOM DANBURRYCH - ZMIERZCH Chet i Chris odjeżdżają. 24 WNĘTRZE. ŚWIETLICA KLASY JUNIORÓW - NOC Internat jest cichy. Neil, Cameron, Meeks, Charlie i Pitts siedzą razem ucząc się matematyki. Kiedy do robią, Pitts pracuje nad złożeniem do kupy małego kwarcowego radia. Todd jest u siebie ucząc się samotnie. Knox wpełza do hallu, wy- gląda na wstrząśniętego. CHARLIE Jak tam kolacja? KNOX Straszna. Tragiczna! Poznałem najpięk- niejszą dziewczynę, jaką kiedykolwiek w życiu widziałem. NEIL Szalonyś? Co w tym złego? KNOX Jest praktycznie zaręczona z Chetem Danburry. Panem Kupa Mięcha we własnej osobie. PITTS Szkoda. KNOX Nie szkoda. To tragedia! Czemu musi być zakochana w palancie?! PITTS Wszystkie fajne lecą na palantów, wiesz przecież. Zapomnij o niej. Weź książkę do matmy i rozwiąż nam zadanie dwuna- ste. KNOX Nie mogę tak po prostu o niej zapo- mnieć, Pitts. A już na pewno nie mogę myśleć o matmie! MEEKS Pewnie, że możesz. Pomyśl sobie, jak to jest być tangensem - i już prawie je- steś w matematyce. CAMERON Co ci, Meeks? MEEKS (zakłopotany) Myślałem, że to mu pomoże. KNOX (siadając) Naprawdę sądzisz, że powinienem o niej zapomnieć? PITTS Masz jeszcze inną możliwość. Knox klęka na kolano, jakby się oświadczał. KNOX Tylko ty, Pittsiaczku. Pitts odpycha Knoxa. Knox siada z powrotem i zalewa go fala rozpaczy. 25/26 SCENY POMINIĘTE 26A PLENER. CAMPUS WELTON - RANEK Kobziarz z Welton maszeruje po trawniku ćwicząc. Uczniowie śpieszą z internatów na śniadanie. 27 WNĘTRZE. KLASA KEATINGA - DZIEŃ Światła są zgaszone, a okna zasłonięte. Keating siedzi na krześle obok nauczycielskiego biurka. Wygląda poważnie, uroczyście. Wszyscy siedzą nieruchomo. KEATING (miękki, kojący głos) Chłopcy, cichutko otwórzcie podręczniki na stronie 54. Chłopcy robią to, o co ich prosi. Keating czyta, co nastę- puje, z cichą czcią. KEATING Eugene Field, "Błękitny Chłopczyk" Ten piesek w garść kurzu się zmienił, Lecz stoi śmiało i broni, Żołnierzyk od rdzy się czerwieni, Muszkiet butwieje mu w dłoni. Minął czas, gdy piesek był nowy, Żołnierz maszerował grzecznie, To było, gdy Błękitny Chłopczyk Całował ich, kładł bezpiecznie. "Nie odchodźcie, póki nie wrócę Cichutko zostańcie w ławkach!", Wchodzi do swojego łóżeczka I śni o pięknych zabawkach. A kiedy tak śpi, anielska pieśń Budzi Chłopczyka jak w niebie, "Lat tak wiele, wiele upłynie, Zabawki nie zdradzą ciebie. Zostaną tu wierząc w Chłopczyka, I każdy tu o tym marzy, By dotknęła go jego ręka, Uśmiech zagościł na twarzy. I rozmyślają lata całe, Na krześle, od kurzu chorzy, Gdzie Błękitny Chłopczyk się podział, Co je tu niegdyś położył. Keating jest w czytaniu mistrzem. Jego niesamowity głos "wydoił" z tego sentymentalnego wiersza wszystko, co w nim cenne. Wielu chłopców wygląda, jakby miało się rozpłakać. Nagle Keating krzyczy: KEATING Aaaaaaa!! Uczniowie podskakują na swoich miejscach. KEATING Melasa! Mdła melasa! Wydrzyjcie to ze swoich książek. Wyrwijcie całą stronę! Chcę, żeby te sentymentalne śmieci tra- fiły do kosza, tam gdzie ich miejsce! Idzie między ławkami z koszem i czeka, aż każdy z chłopców wrzuci tam stronę z podręcznika. Chłopcy, wpędzeni przez Keatinga w sentymentalną uliczkę, nie potrafią powstrzymać się od śmiechu na tak nieoczekiwaną zmianę nastroju. KEATING Wydrzyjcie bez śladu. Chcę, żeby nic z tego nie zostało! Eugene Field! Hańba! 27A WNĘTRZE. KLASA MCALLISTERA - DZIEŃ Pan McAllister, szkocki nauczyciel łaciny, wychodzi z klasy i idzie korytarzem do klasy Keatinga. Zagląda przez szybę w drzwiach i widzi chłopców wyrywających strony ze swoich książek. Zaalarmowany McAllister otwiera drzwi i wchodzi do klasy Keatinga. 27B WNĘTRZE. KLASA KEATINGA - DZIEŃ McAllister już ma udzielić chłopcom reprymendy, gdy nagle zauważa Keatinga. MCALLISTER Co jest, do... Przepraszam, nie myśla- łem, że pan tu jest, panie Keating. Zbity z tropu i zmieszany McAllister wychodzi. Keating idzie wielkimi krokami do przodu klasy, kładzie kosz na podłogę i wkłada do niego nogę. Ugniata stopą śmieci parę razy. Potem kopie kosz gdzieś dalej. KEATING To walka, chłopcy. Wojna! Jesteście du- szami w krytycznym momencie życia. Albo ulegniecie woli hoi polloi, a owoc zgnije na krzewie - albo zatriumfujecie jako jednostki. To może przypadek, że częścią moich obowiązków jest nauczać was o Romantyźmie, ale zapewniam was, że traktuję to zadanie całkiem poważ- nie. Nauczycie się w tej klasie tego, czego wymaga od was ta szkoła, ale je- śli wykonam porządnie moją pracę, to nauczycie się też o wiele, wiele wię- cej. Nauczycie się delektować językiem i słowami, bo są one jak kamienie w rzece, po których możecie przejść do wszystkiego, co można zrobić w życiu, i to zrobić dobrze. Chwilę temu użyłem terminu "hoi polloi". Ktoś wie, co to znaczy? No dalej, Overstreet, głąbie. (śmiechy) Anderson, jesteś mężczyzną czy kurcza- kiem? Więcej śmiechów. Wszystkie oczy skierowane są na Todda, który wyraźnie cały się spina. Nie potrafi zmusić się do mówienia. Potrząsa głową na "nie". Meeks podnosi rękę i mówi: MEEKS [The] hoi polloi. Czy to nie znaczy przypadkiem "tłuszcza" [the herd]? KEATING Dokładnie, Meeks. Greckie słowo na "tłuszczę". Mimo to, niech cię ostrzegę, kiedy mówisz "the hoi pol- loi", to tak jakbyś mówił "the the herd". Co oznacza, że też należysz do "hoi polloi". Keating uśmiecha się ironicznie. Meeks też się uśmiecha. Więcej chichotów. Keating idzie na tył klasy. KEATING Wielu będzie spierać się, czy dziewięt- nastowieczna literatura ma się jakkol- wiek do szkoły biznesowej czy szkoły medycznej. Powiedzą, że powinniśmy czy- tać naszego Fielda czy Pipple'a, uczyć się o rymie i rytmie, cicho zaś tylko dążyć do spełniania naszych pozostałych ambicji. Uderza dłonią w ścianę za nim. Ściana odpowiada hukiem ni- czym bęben. Chłopcy podskakują i odwracają się. KEATING (prowokujący szept) Cóż, mówię im "nonsens"! Czyta się po- ezję, bo jest się członkiem gatunku ludzkiego, a gatunek ludzki przepeł- niony jest pasją! Medycyna, prawo, ban- kowość - są potrzebne by podtrzymać ży- cie - ale poezja, romans, miłość, piękno! To jest to, dla czego trzymamy się życia. Czytamy u Whitmana: Och życie, moje życie, pytania tych, co przeżyli, niekończące się korowody nie- dowiarków, miasta przepełnione głu- potą... Co dobrego w tym życiu, moim życiu? Odpowiedź: To, że jesteś tu, że życie istnieje, i świadomość, że potężna sztuka trwa dalej, a ty możesz dopisać własną kwestię." Keating przerywa na chwilę. Klasa siedzi, chłonąc to. KEATING (przejęty ton) "Że potężna sztuka trwa dalej, a ty mo- żesz dopisać własną kwestię". Niesamo- wite. (pauza) Poezja to upojenie, koledzy. Bez niej jesteśmy przeklęci. Keating czeka dłuższą chwilę. KEATING Co będzie waszą kwestią? ZBLIŻENIE na twarze NEILA, KNOXA, CHARLIEGO, MEEKSA, CAMERONA, PITTSA i TODDA, gdy kontemplują to pytanie. Ke- ating delikatnie przerywa ten nastrój: KEATING Otwórzmy podręczniki na stronie sześć- dziesiąt i przeczytajmy o zapatrywa- niach Wordswortha na romantyzm... 25 WNĘTRZE. JADALNIA WELTON - DZIEŃ W przejściu między stołami, z przodu pomieszczenia stoi stół jadalny nauczycieli. Przed nim wszystkie stoły uczniowskie. Pan McAllister siada po prawej Keatinga. MCALLISTER Całkiem interesujące zajęcia miał pan dziś, panie Keating. KEATING Przepraszam, jeśli zszokowałem. MCALLISTER Nie trzeba przepraszać. To było całkiem fascynujące, choć niefortunne. KEATING Słyszał pan całość? MCALLISTER Cichym mnichem to pan nie jest. McAllister uśmiecha się. Keating też. MCALLISTER Ryzykuje pan bardzo zachęcając ich do bycia artystami, John. Kiedy uświadomią sobie, że nie są Rembrantami, Szekspi- rami czy Picassami, zniewawidzą pana. KEATING Nie artystami, George, wolnomyślicie- lami. Nie myślałem, że jesteś cynikiem. MCALLISTER Cynikiem? Realistą! Pokaż mi serce nie- skażone głupimi marzeniami, a powiem ci, że należy do szczęśliwego czło- wieka. Przeżuwa kawałek. MCALLISTER Ale nie powiem, żeby nie podobały mi się twoje wykłady. Keating uśmiecha się zadowolony. INNE UJĘCIE - JADALNIA - DZIEŃ Todd, Knox, Charlie, Cameron, Pitts i Meeks siedzą przy stole i jedzą. Wchodzi Neil i dołącza do nich. NEIL Znalazłem w bibliotece kronikę z jego klasy seniorów. Neil otwiera kronikę i czyta. NEIL Kapitan drużyny piłkarskiej; Redaktor kroniki; Dążący do Cambridge; Człowiek, który najpewniej zdziała wiele; Wielbi- ciel Kobiecych Ud; Stowarzyszenie Umar- łych Poetów. Różne ręce chwytają starą kronikę i zabierają ją Neilowi. CHARLIE Wielbiciel Kobiecych Ud? Niezły gagatek był z pana "K". KNOX Co to jest Stowarzyszenie Umarłych Po- etów? MEEKS Są jakieś zdjęcia w kronice? NEIL Nic. Żadnej wzmianki. CHARLIE Nolan. Pan Nolan podchodzi do stołu chłopców. Pod stołem Cameron bez pytania wciska kronikę Toddowi. Todd patrzy na Came- rona, ale bierze ją. NOLAN Podobają się panu zajęcia, panie Perry? NEIL Tak, sir. Bardzo. NOLAN A nasz pan Keating? Wydaje się wam in- teresujący, chłopcy? CHARLIE Tak, sir. Właśnie o tym rozmawialiśmy. NOLAN To dobrze. Jesteśmy nim zachwyceni. Wiecie, był Laureatem Rhodesa. Nolan wychodzi. Todd patrzy na kronikę, którą ukrywa na ko- lanach pod stołem, potem wraca do jedzenia. 29 PLENER. CAMPUS - PÓŹNIEJ Keating idzie przez szkolny trawnik, ubrany w sportową ma- rynarkę i szalik, trzyma swoje książki. Pitts, Neil, Came- ron, Knox, Charlie, Meeks i Todd podchodzą do niego. NEIL Panie Keating? Sir? Och Kapitanie, mój Kapitanie. (Keating zatrzymuje się) Co to było Stowarzyszenie Umarłych Po- etów? KEATING Ach, więc chłopcy trochę pomyszkowali. NEIL Właśnie przeglądałem starą kronikę, gdy... KEATING Nie ma nic złego w szperaniu. Chłopcy czekają na więcej. NEIL Ale co to było? Keating spogląda dookoła i upewnia się, że nie są obserwo- wani. KEATING Umarli Poeci byli tajną organizacją. Nie wiem, jak obecna administracja by na to patrzyła, ale wątpię, żeby ich reakcja była przychylna. Umiecie do- trzymać tajemnicy? Morze potakujących głów. KEATING Stowarzyszenie Umarłych Poetów zostało stworzone, żeby wysysać z życia całą kwintesencję. To zdanie z Thoreau i było recytowane na każdym spotkaniu. Spotykaliśmy się małą grupą w jaskini i czytaliśmy każdy po kolei Shelleya, Thoreau, Whitmana, nasze własne wier- sze, cokolwiek - i pozwalaliśmy urokowi tych chwil ogarniać nas swoją magią. KNOX Więc mówi pan, że to była paczka face- tów siedzących i czytających poezję? KEATING (ubawiony) Obie płcie uczestniczyły, panie Over- street. I, uwierzcie mi, nie czytaliśmy tak sobie, my pozwalaliśmy ściekać temu z naszych języków jak miód. Kobiety mdlały, unosiły się duchy... Bogowie byli tworzeni, panowie. Chłopcy myślą chwilę. NEIL Co znaczy ta nazwa? Czy czytaliście tylko martwych poetów? KEATING Każda poezja była do przyjęcia. Nazwa ta znaczyła tyle, że jeśli chciałeś wstąpić do organizacji, musiałeś być martwy. KILKU CHŁOPCÓW Co? KEATING Pełne uczestnictwo wymagało praktyki przez całe życie. Żyjący byli po prostu adeptami. Nawet ja wciąż jestem z tych słabszych praktykantów. Chłopcy nie wiedzą, co powiedzieć. KEATING Ostatnie spotkanie musiało się odbyć ze dwadzieścia pięć lat temu. Od tamtej pory nie było żadnego. Keating odchodzi. Chłopcy stoją i patrzą. Neil obraca się do nich. NEIL Pójdziemy jeszcze dzisiaj, mówię wam. Wszyscy się piszą? PITTS Gdzie jest ta jaskinia, o której opo- wiadał? NEIL Za strumieniem. Tak mi się wydaje. PITTS To mile stąd. CAMERON Jak dla mnie trąci nudą. CHARLIE To nie idź. CAMERON Wiecie, iloma to grozi przewinieniami? CHARLIE Więc nie idź, do diabła! Proszę. CAMERON Wszystko, co mówię, to że musimy być ostrożni. Nie możemy dać się złapać. CHARLIE (sarkastycznie) Bez jaj, Sherlocku. NEIL Kto jest za? CHARLIE Ja jestem. Neil patrzy na Knoxa, Pittsa i Meeksa. PITTS Cóż... CHARLIE No dalej, Pitts... MEEKS Ma kiepskie oceny, Charlie. NEIL No to mu pomóż. PITTS Co to ma być, nocne zajęcia wyrównaw- cze? NEIL Zapomnij, Pitts, przychodzisz. Meeks, ty też masz kiepskie oceny? Śmiechy. MEEKS W porządku. Wszystkiego można z raz spróbować. CHARLIE Oprócz seksu. Więcej śmiechów. Meeks rumieni się. CAMERON Jestem za, póki będziemy ostrożni. CHARLIE Knox? KNOX Nie wiem. Nie łapię tego. CHARLIE Oj chodź. To pomoże ci się dobrać do Chris. KNOX Tak? Z czego to wnioskujesz? CHARLIE Kobiety mdleją! KNOX Ale czemu? Grupa odchodzi. Knox wstrzymuje się, potem idzie za nimi. KNOX Czemu one mdleją?! Charlie, powiedz mi, czemu mdleją! Knox podąża za pozostałymi. Todd zostaje z tyłu. Nikt go nie pytał, więc oddala się w swoją stronę. 30 WNĘTRZE. ŚWIETLICA - PÓŹNE POPOŁUDNIE Uczniowie czytają. Neil siada obok Todda. NEIL (ściszony głos) Słuchaj, zapraszam cię. Nie możesz oczekiwać, że wszyscy cały czas będą myśleć o tobie. Nikt cię nie zna. TODD Dzięki, ale nie o to chodzi. NEIL Więc o co? TODD Ja... po prostu nie chcę przyjść. NEIL Ale dlaczego? Nie rozumiesz, co mówi Keating? Nie chcesz nic z tym zrobić? TODD Tak. Ale... NEIL Ale co? Cholera, powiedz mi. TODD Nie chcę czytać. NEIL Co? TODD Keating powiedział, że każdy po kolei czytał. Nie chcę tego robić. NEIL Boże, ty chyba naprawdę masz problem, nie? Czy czytanie może zrobić ci krzywdę? Właśnie o to w tym wszystkim chodzi. O wyrażanie siebie. 31 WNĘTRZE. INTERNAT - PÓŹNA NOC Stary Dr. Hager, osiadły "marszałek" internatu, szwenda się po pokoju, z uchylonymi drzwiami, i robi herbatę. Neil, Charlie, Knox, Meeks, Pitts, Cameron i Todd przemykają ci- cho obok drzwi i wychodzą. 32 PLENER. KAMPUS WELTON - NOC Szkolny pies myśliwski podchodzi i warczy na chłopców. Pitts podaje psu kawałek żarcia i pies odchodzi. 33 PLENER. TEREN SZKOŁY - NOC Widać gwiazdy, wieje wiatr. SERIA UJĘĆ ukazuje chłopców idących przez campus. Dochodzą do kamiennego muru ze starą żelazną bramą, która jest zamknięta na łańcuch. Chłopcy przeciskają się przez bramę i znikają w lesie za nią. 34 PLENER. LAS WELTON I STRUMIEŃ - NOC Chłopcy idą przez straszny las szukając jaskini. Dochodzą do brzegu strumienia i zaczynają szukać właściwego miejsca pośród korzeni drzew i zwietrzałej skały. Charlie nagle wy- nurza się z wejścia do jaskini. CHARLIE Uuu, jestem martwym poetą! MEEKS (przestraszony) Aaa! (przytomnieje) Spadaj, Dalton! CHARLIE Oto i nasze miejsce. KRÓTKIE PRZENIKANIE DO: 34A WNĘTRZE. JASKINIA - CHWILĘ PÓŹNIEJ Budzi się świeżo rozpalony ogień. Chłopcy gromadzą się wo- kół płomieni. NEIL Niniejszym przywracam do życia Kapitułę Stowarzyszenia Umarłych Poetów w Wel- ton. Te spotkania będą prowadzone przeze mnie i pozostałych członków obecnych w tej chwili. Todd Anderson, ponieważ wolałby nie czytać, będzie protokolantem naszych spotkań. Todd nie jest zadowolony ze swojej roli, ale próbuje tego nie okazywać. NEIL Na początek, zgodnie z tradycją, prze- czytam przesłanie od członka Stowarzy- szenia, Henry'ego Davida Thoreau. Neil otwiera egzemplarz "Waldenu" H.D. Thoreau od Keatinga i czyta. NEIL "Zamieszkałem w lesie, albowiem chcia- łem żyć świadomie". (opuszcza linijki) "Chciałem żyć pełnią życia i wyssać z niego całą kwintesencję!". CHARLIE W porządku. To popieram. NEIL "Wykorzenić wszystko, co nie jest ży- ciem". (opuszcza linijki) "Bym w godzinie śmierci nie odkrył, że nie żyłem". Adepcie Overstreet. Knox występuje. Neil podaje mu "Waldenu". Knox przerzuca kartki książki, póki nie znajduje innego podkreślonego aka- pitu. Czyta. KNOX Miliony zbudzone są na tyle, by praco- wać fizycznie; ale tylko jeden z mi- liona zbudzony jest na tyle, by wydaj- nie pracować intelektualnie; tylko je- den na sto milionów, by żyć życiem po- ety bądź kapłana. Budzić się to znaczy żyć. CHARLIE Hej, to jest super. Knox podaje książkę Cameronowi. Cameron czyta. CAMERON Jeśli ktoś podąża pewnie w kierunku swoich marzeń i próbuje żyć takim ży- ciem, jakie sobie wyobraził, sukces spotka go nieoczekiwanie w najmniej spodziewanym momencie. KNOX Tak! Chcę osiągnąć sukces z Chris! Cameron podaje książkę Toddowi. Todd trzyma książkę, za- miera. Zanim ktokolwiek zdąża zauważyć strach Todda, Neil zabiera mu książkę i podaje ją Meeksowi. MEEKS Jeśli zbudowałeś zamki na niebie, twoja praca nie musi iść na marne. Tam wła- śnie mają stać. Teraz tylko podłóż pod nie fundamenty. NEIL Boże, chcę zrobić wszystko! Chyba zaraz mnie rozerwie. Neil wydaje się być przepojony pragnieniem wyłamania się z pleśni, która go otacza. Uderza dłonią o dłoń wyrażając tak swoją determinację. Charlie otwiera książkę, którą przy- niósł i przerzuca kartki. CHARLIE Posłuchajcie tego: Poza otaczającą mnie nocą, Czarną jak Piekło między biegunami, Dziękuję wszystkim możliwym bogom Za duszę moją niepokonaną. ODJEŻDŻAMY od tej małej grupy chłopców stojących razem po- środku nocy. Coś wibruje im w głowach, coś żywego i podnie- cającego, jak wiatr i otaczające ich kołyszące się drzewa. Charlie unosi dłonie w powietrze. CHARLIE Tu i teraz przysięgam nie bać się ni- czego! PRZENIKANIE DO: 35 WNĘTRZE. KLASA KEATINGA - DZIEŃ KEATING Unikajcie używania słowa "bardzo", bo to oznaka lenistwa. Człowiek nie jest bardzo zmęczony, tylko wyczerpany. Nie mówcie "bardzo smutny", ale "posępny". Język został wynaleziony w jednym celu, chłopcy - by zalecać się do kobiet - i w tym dążeniu nie ma miejsca na leni- stwo. Nie ma na nie miejsca również w waszych esejach. Klasa śmieje się ze zrozumieniem. Keating zamyka książkę, potem podchodzi do mapy z przodu pokoju i podnosi ją - pod mapą na czarnej tablicy napisany jest cytat, który Keating czyta na głos: KEATING Odkładam na bok kreda i szkoły, Pozwalam mówić za wszelką cenę Nietkniętej naturze, Pierwotnej energii. - Walt Whitman. Ach, ależ trudno zignorować te kreda i szkoły, pochodzące od naszych rodziców, naszych tradycji, naszych czasów współ- czesnych. Jakże mamy, jak Whitman, po- zwolić mówić naszym prawdziwym naturom? Jak otrząsnąć się z uprzedzeń, nawyków, wpływów? Odpowiedzią jest to, moi dro- dzy koledzy, że musimy bez przerwy pró- bować znaleźć nowy punkt widzenia. Wchodzi na biurko. KEATING Czemu tu stoję? By czuć się wyższym od was? Stoję na moim biurku, by przypo- mnieć sobie, że musimy bez przerwy zmu- szać się do patrzenia na sprawy w różny sposób. Świat wygląda stąd inaczej. Je- śli w to nie wierzycie, stańcie tu i spróbujcie. Wszyscy. Po kolei. Keating zeskakuje. Chłopcy, z rzucającym się w oczy wyjąt- kiem Todda, idą na przód sali i po kilku na raz wchodzą na biurko Keatinga. Kiedy to robią, Keating kroczy wielkimi krokami tu i tam między ławkami. KEATING Próbujcie nigdy nie myśleć o czymś tak samo dwa razy. Jeśli jesteście czegoś pewni, zmuście się do przemyślenia tego w inny sposób, nawet jeśli wiecie, że jest zły albo głupi. Kiedy czytacie, nie koncentrujcie się wyłącznie na tym, co autor miał na myśli, ale zajmijcie się chwilę waszymi myślami. Musicie walczyć, by znaleźć swój własny głos, chłopcy, a im dłużej czekacie by za- cząć, tym mniej prawdopodobne, że kie- dykolwiek go znajdziecie. Thoreau po- wiedział: "Większość ludzi prowadzi ży- cie pełne cichej desperacji". Pytam: czemu być na to skazanym? Zaryzykujcie chodzenie po nowych ścieżkach. Teraz. Płomień w waszych sercach mógłby zmie- nić świat, koledzy. Nakarmcie go. Keating idzie do drzwi. Wpatruje się w klasę, potem pstryka światłami - wyłącza i włącza bez końca. Wydaje z siebie ha- łas uderzającego pioruna. KEATING Oprócz esejów chcę, żeby każdy z was napisał wiersz - coś swojego do przeka- zania na głos klasie. Do zobaczenia w poniedziałek. Wychodzi. Zaraz potem wkłada z powrotem głowę. KEATING (szelmowski uśmiech) I niech pan nie myśli, że nie wiem, że to zadanie przeraża pana na śmierć, pa- nie Anderson, ty krecie. Keating wkłada dłoń i udaje, że wysyła na Todda świetlne błyskawice. Klasa śmieje się. Todd zmusza się do niewyraź- nego uśmiechu. A36 WNĘTRZE/PLENER. CAMPUS WELTON - POPOŁUDNIE - RÓŻNE LOKACJE Pitts i Meeks wspinają się na szczyt dzwonnicy, która wień- czy Kaplicę Welton. Przywiązują antenę kwarcowego radia Pittsa do krzyża. Natychmiast łapią niewyraźnie stację roc- kandrollową. PITTS Radio Wolna Ameryka. Próbują dostroić muzykę, ale wkrótce przechodzi ona w szum. Rzucają radio sfrustrowani. 36 Kilku uczniów Welton biegnie przez zieleń, kopiąc piłki. 37 Wzdłuż jeziora ćwiczy drużyna wioślarska Welton. Pan Nolan siedzi w łodzi, pali fajkę i obserwuje. 38 Knox jedzie wzdłuż porośniętego drzewami jeziora na rowe- rze. Dojeżdża do RIDGEWAY HIGH SCHOOL. Za płotem ubrani jednakowo chłopcy ćwiczą football. Niedaleko od nich ćwiczą kibicujące im dziewczyny [cheerleaders]. Knox zatrzymuje się. Widzi: Wśród kibicujących dziewczyn jest Chris. Śmieje się, gdy ćwiczy okrzyki z innymi dziewczynami. Knox obserwuje ją ze wzbierającą w oczach tęsknotą. Chet Danburry przechwytuje podanie tuż przed Chris i by ją rozbawić idzie dumny jak paw, potem odchodzi. Chris śmieje się. Knox wsiada z powrotem na rower i oddala się pedałując. 39 WNĘTRZE. POKÓJ TODDA I NEILA - POPOŁUDNIE Todd siedzi na łóżku, obok niego leży ryza papieru. Todd zaczyna pisać coś, zamazuje to, a na jego twarzy pojawia się wyraz frustracji. Otwierają się drzwi. Wchodzi Neil, wyglądając tak, jakby zobaczył Boga. Upuszcza trzymane książki na biurko. NEIL Znalazłem to. TODD Znalazłeś co? NEIL Co chcę robić! Właśnie teraz. To, co jest naprawdę we mnie. Podaje Toddowi kartkę papieru. Todd czyta. TODD "Sen Nocy Letniej". Co to jest? NEIL Sztuka, głuptasie. TODD To wiem. A co to ma wspólnego z tobą? NEIL Wystawiają to w Henley Hall. Zobacz, otwarte przesłuchania. TODD Więc? NEIL Więc zamierzam grać! Odkąd tylko pamię- tam, chciałem tego spróbować. Zeszłego lata próbowałem nawet pójść na letnie próby repertuaru, ale oczywiście ojciec by mi nie pozwolił. TODD A teraz pozwoli? NEIL Do diabła, nie, ale nie o to chodzi. Chodzi o to, że po raz pierwszy w całym moim cholernym życiu wiem, czego chcę, i po raz pierwszy zamierzam to zrobić, czy mój ojciec będzie tego chciał czy nie! Carpe diem, do cholery! Neil podnosi sztukę i czyta parę linijek na głos. Jest nimi oczarowany. Zaciska uniesione w górę z radości pięści. TODD Neil, jak zamierzasz zagrać w sztuce, jeśli twój ojciec ci nie pozwoli? NEIL Najpierw muszę dostać rolę, potem będę się o to martwił. TODD Nie zabije cię, jeśli nie powiesz mu, że chodzisz na próby? NEIL Z tego, co wiem, to nie musi w ogóle o tym wiedzieć. TODD Daj spokój, to niemożliwe. NEIL Gówno prawda. Nic nie jest niemożliwe. TODD Czemu go najpierw nie spytasz? Może po- wie "tak". NEIL Śmiechu warte. Jeśli go nie spytam, to przynajmniej nie okażę swojego niepo- słuszeństwa. TODD Ale jeśli wcześniej powiedział "nie", to teraz... NEIL Jezu Chryste, po czyjej ty jesteś stro- nie? Nawet jeszcze nie dostałem roli. Nie mogę się cieszyć swoim pomysłem na- wet przez małą chwilę? Todd odwraca się z powrotem do swoich kartek. Neil siada na łóżku i zaczyna czytać sztukę. NEIL A przy okazji, jest spotkanie dziś po- południu. Idziesz? TODD (zblazowany) Chyba tak. Neil odkłada sztukę i patrzy na Todda. NEIL To, co ma do powiedzenia pan Keating, gówno cię obchodzi, prawda? TODD Co to miało znaczyć? NEIL Bycie w klubie oznacza bycie przejętym różnymi sprawami. A ty jesteś tak prze- jęty jak mniej więcej dół z szambem. TODD Chcesz, żebym odszedł... o tym właśnie mówisz? NEIL Nie, chcę, żebyś był. Ale bycie w czymś oznacza, że musisz coś robić. Nie tylko mówić, że jesteś. TODD (obraca się gniewnie) Posłuchaj, Neil, doceniam twoje zainte- resowanie moją osobą, ale ja nie jestem taki jak ty. Kiedy mówisz, ludzie zwra- cają na to uwagę. Ludzie idą za tobą. Ja taki nie jestem. NEIL Czemu nie? Nie sądzisz, że mógłbyś? TODD Nie! Nie wiem, i pewnie nigdy się nie dowiem. Chodzi o to, że nic nie możesz z tym zrobić, więc odwal się, w po- rządku? Potrafię się sobą zaopiekować. Dobra? NEIL Eee... Nie. TODD Nie? Co to znaczy "nie"? NEIL (wzrusza ramionami) Nie. Neil otwiera sztukę. Todd czeka, czy Neil mu ustąpi. Ale Neil tego nie robi. 40 SCENA POMINIĘTA A41 PLENER. JASKINIA - POPOŁUDNIE Chłopcy wchodzą do jaskini. 41 WNĘTRZE. JASKINIA - POPOŁUDNIE Jest pogodne, rześkie jesienne popołudnie. Charlie, Knox, Todd, Meeks, Neil, Cameron i Pitts siedzą dookoła. Neil re- cytuje Thoreau. NEIL "Zamieszkałem w lesie, gdyż chciałem żyć świadomie. Chciałem żyć pełnią ży- cia i wyssać z niego całą kwintesen- cję". KNOX (jęczy) Boże, chcę wyssać całą kwintesencję z Chris. Jestem taki zakochany i czuję, że zaraz umrę! NEIL Wiesz, co powiedzieliby martwi poeci: Gromadź pąki róż, póki możesz... KNOX Ale ona jest zakochana w: kretyn, syn najlepszego przyjaciela mojego ojca. Co powiedzieliby na to martwi poeci? Knox odchodzi od grupy. Zalewa go fala rozpaczy. CHARLIE Czuję się, jakbym nigdy wcześniej nie żył. Przez lata niczym nie ryzykowałem. Nie mam zielonego pojęcia, czym jestem, ani co chcę robić! Neil, ty wiesz, że chcesz grać. Knox chce Chris. KNOX Potrzebuje Chris! Musi mieć Chris! CHARLIE Meeks, jesteś tu mózgiem. Co martwi po- eci powiedzieliby na temat kogoś ta- kiego jak ja? MEEKS Romantycy byli zawziętymi eksperymenta- torami, Charles. Pławili się w wielu rzeczach, zanim się ustatkowali, jeśli w ogóle. CAMERON W Welton nie ma wielu sposobności do eksperymentów, Meeks. Charlie chodzi przez chwilę, potem wpada na pomysł. Zwraca się do całej grupy. CHARLIE Niniejszym ogłaszam, że jest to Jaski- nia Pasjonujących Eksperymentów Char- lesa Daltona. W przyszłości ktokolwiek chciałby tu wejść, musi mieć moje po- zwolenie. PITTS Poczekaj chwilę, Charlie. Powinna nale- żeć do klubu. CHARLIE Powinna, ale ja ją znalazłem i teraz to ogłaszam. Carpe jaskinię, chłopaki. Chwytaj jaskinię. Charlie szczerzy się. Chłopcy patrzą po sobie i kręcą gło- wami. Neil kieruje się do wyjścia. NEIL Muszę już iść na przesłuchania. Życzcie mi szczęścia. MEEKS Powodzenia. Neil wychodzi. Charlie znajduje kamień i zaczyna wykuwać nim swoje imię na ścianie jaskini. Pitts potrząsa głową. 42 PLENER. BOISKO DO PIŁKI NOŻNEJ - POPOŁUDNIE Na boisku wieje porywisty wiatr. Około pięćdziesięciu chłopców stoi w swoich swetrach, ruszając się dookoła, pró- bując się rozgrzać. Wśród nich jest Todd, Charlie, Pitts i Knox, który trwa w stanie chorobliwej rozpaczy. Do chłopców podchodzi Keating, trzymając pod jednym ramieniem takie same piłki, a pod drugim teczkę. PITTS Zobaczcie no, kto jest trenerem piłkar- skim. KEATING Spokój, spokój, jest nas całkiem nie- mało, więc musimy być cicho, jeśli mamy do czegokolwiek dojść. Kto ma listę? UCZEŃ-SENIOR Ja, sir. Keating bierze trzy-stronicową listę i śledzi ją. KEATING Proszę odpowiadać "obecny". Chapman? UCZEŃ (CHAPMAN) Obecny. KEATING Perry? (brak odpowiedzi) Neil Perry? Keating zerka na Todda. Todd nie wie co powiedzieć. KEATING Hmmmm. Watson? (brak odpowiedzi) Richard Watson? Też nieobecny, co? KTOŚ Watson jest chory, sir. KEATING Hmm. Chory oczywiście. Podejrzewam, że powinienem dać Watsonowi przewinienia. Ale jeśli dam je Watsonowi, to będę mu- siał dać również przewinienia Perry'e- mu, a przecież lubię Perry'ego. Zgniata listę w kulę i odrzuca ją. KEATING Chłopcy, nie musicie być tu, jeśli nie chcecie. Wszyscy, którzy chcą grać, za mną. Keating odmaszerowuje. Zadziwieni i rozbawieni jego kapry- śnością chłopcy w większości podążają za nim w podnieceniu. 43 NOWE UJĘCIE - DALEJ NA BOISKU - PÓŹNIEJ Większość chłopców siedzi na ziemi. Keating stoi przed nimi. KEATING Entuzjaści mogą spierać się, że jedna gra czy sport są z natury lepsze od in- nych. Dla mnie najważniejszą rzeczą w sporcie jest sposób, w jaki inne istoty ludzkie potrafią popchnąć nas do ściga- nia się. Platon, człowiek równie uta- lentowany jak ja, powiedział "współza- wodnictwo uczyniło ze mnie poetę, sofi- stę, mówcę". Każdy ma wziąć pasek pa- pieru i uszeregować się jeden za dru- gim. Rozdaje paski papieru zaciekawionym uczniom. 44 PLENER. BOISKO DO PIŁKI NOŻNEJ - PÓŹNIEJ Chłopcy formują się w długi sznurek. Todd stoi apatycznie z tyłu. Dziesięć stóp przed pierwszym chłopcem leży na ziemi piłka. KEATING Wiecie, co robić... Dalej! McAllister idzie wzdłuż boiska. Obserwuje zafascynowany, jak chłopak z czoła linii występuje naprzód i czyta na głos kwestię ze swojego paska papieru. PIERWSZY CHŁOPIEC Och, by staczać nierówne walki, Spotykać wrogów nieustraszonych. Biegnie i kopie piłkę w bramkę - niecelnie. Keating stawia następną piłkę, potem kładzie płytę na przenośnym gramofo- nie. Zaczyna grać muzyka klasyczna. Następny chłopiec, Knox, występuje. KEATING Rytm, chłopcy! Rytm jest ważny. KNOX By być z nimi sam na sam, By wiedzieć, ile można znieść. Knox biegnie i kopie piłkę. Tuż przed tym, jak wali w nią silnie nogą, krzyczy: "CHET!". Keating kładzie następną piłkę. MEEKS By patrzeć naprzód, torturom, więzie- niu, publicznej hańbie - twarzą w twarz! Meeks biegnie i kopie piłkę z wielkim przejęciem. Teraz Charlie występuje i czyta. CHARLIE By być naprawdę Bogiem! Zdeterminowany Charlie kopie piłkę do bramki. McAllister uśmiecha się i idzie dalej. 45 SCENA POMINIĘTA 46 WNĘTRZE. POKÓJ NEILA I TODDA - NOC Todd siedzi przy biurku, przed nim leży na wpół skompono- wany wiersz. Todd dodaje linijkę, potem sfrustrowany łamie ołówek. Wstaje i kroczy po pokoju, bierze inny ołówek i znów próbuje. 47 WNĘTRZE. KORYTARZ W INTERNACIE - NOC Wchodzi Neil, wygląda na oszołomionego. NEIL Dostałem to. Hej, wszyscy, dostałem rolę! Mam zagrać Pucka. Hej, jestem Puckiem! GŁOS Z POKOJU Więc "puckuj" się. Ciszej! CHARLIE I INNI Ekstra, Neil. Gratulacje! 48 WNĘTRZE. POKÓJ NEILA I TODDA - NOC Neil wchodzi i zamyka drzwi. Jest niesamowicie podniecony, wyciąga starą maszynę do pisania i zaczyna pisać. Todd ob- serwuje. TODD Neil, jak zamierzasz to zrobić? NEIL Ciii. Właśnie tym się zajmuję. Potrze- bują mieć list z pozwoleniem. TODD Od ciebie? NEIL Od mojego ojca i Nolana. TODD Neil, nie zamierzasz chyba... NEIL Cicho. Muszę pomyśleć. Neil mruczy wersy ze sztuki, chichocze sam do siebie, potem dalej pisze. Todd kręci głową niedowierzająco. 49 WNĘTRZE. KLASA KEATINGA - DZIEŃ Knox stoi przed klasą i czyta wiersz, który napisał. KNOX Widzę słodycz w jej uśmiechu, Jasne światło rozświetla oczy, A pełnią życia i zadowoleniem Jest wiedzieć, że ona... Knox urywa. Opuszcza kartkę. KNOX Przepraszam. To głupie. Knox idzie z powrotem na swoje miejsce. KEATING W porządku, Knox. Dobra robota. (do klasy) To, co zrobił Knox, demonstruje ważną kwestię nie tylko w pisaniu poezji, ale w każdym przedsięwzięciu. To znaczy, gdy mamy do czynienia z ważnymi rze- czami w życiu, z miłością, pięknem, prawdą, sprawiedliwością. Keating chodzi po klasie. KEATING I nie ograniczajcie poezji do słów. Po- ezję można znaleźć w sztuce, muzyce, fotografii, w sposobie przyrządzania potraw - we wszystkim, gdzie można od- naleźć ślad objawienia. Może istnieć w najbardziej codziennych czynnościach, ale nigdy, przenigdy nie może być zwy- czajna. Proszę bardzo, piszcie o niebie albo uśmiechu dziewczyny, ale kiedy to robicie, pozwólcie waszej poezji przy- wołać dzień zbawienia, dzień Sądu Osta- tecznego, jakikolwiek dzień, nieważne - tak by oświecała nas, wstrząsała nami i - jeśli jest natchniona - wzbudzała w nas małe poczucie nieśmiertelności. CHARLIE Och Kapitanie, mój Kapitanie. Czy ist- nieje poezja w matematyce? Chichoty w klasie. KEATING Oczywiście, panie Dalton, jest w mate- matyce elegancja. Gdyby wszyscy zajmo- wali się poezją, nasza planeta umarła by z głodu, na miłość boską. Ale poezja musi istnieć - i tu zatrzymajmy się, by to nadmienić - w nawet najprostszym ak- cie życia, albo zmarnujemy naprawdę cu- downą możliwość, którą życie nam, isto- tom ludzkim, oferuje. Wypowiedziawszy to, kto chciałby następny recytować? No dalej. W końcu i tak każdego przepytam. Keating rozgląda się. Nie ma ochotników. Keating wykrzywia twarz w uśmiechu. KEATING Spójrzcie na pana Andersona. Cierpi w agonii. Wystąp, kolego, i pozwól nam się wyciągnąć ze swojego nieszczęścia. Wszystkie oczy patrzą na Todda. Wewnątrz Todd umiera. Wstaje i wychodzi wolno na środek klasy, jak skazaniec w drodze na egzekucję. KEATING Todd, czy przygotowałeś wiersz? Todd kręci głową na "nie". KEATING Pan Anderson jest przekonany, że wszystko, co ma w środku, jest bezwar- tościowe i krępujące. Tak właśnie, Todd? Czy nie tego się boisz? Todd potakuje odruchowo na "tak". KEATING Więc dziś przekonasz się, że to co masz w środku, warte jest bardzo wiele. Keating podbiega do tablicy. Gwałtownie pisze: "WYDAŁEM Z SIEBIE BARBARZYŃSKI RYK PONAD SKLEPIENIEM ŚWIATA" - Walt Whitman. KEATING Ryk, dla tych co nie wiedzą, to głośny krzyk bądź płacz. Todd, chciałbym, byś zademonstrował nam barbarzyński ryk. TODD (prawie niesłyszalnie) Ryk? KEATING Barbarzyński ryk. Keating wstrzymuje się, potem nagle i gwałtownie podbiega do Todda. KEATING Dobry Boże, chłopie! Krzycz! TODD (przestraszony) Aaa! KEATING Jeszcze raz! Głośniej! TODD AAA! KEATING GŁOŚNIEJ! TODD AAAAAAAAAAA! KEATING W porządku! Bardzo dobrze! Mimo wszystko jest tam barbarzyńca! Keating klaszcze. Klasa też klaszcze. Todd, cały czerwony, jakby trochę "rośnie". KEATING Todd, tam nad drzwiami jest portret Whitmana. Kogo ci on przypomina? Szybko, Anderson, nie myśl nad tym. TODD Szaleńca. KEATING Szaleńca. Może nim był. Jakiego rodzaju szaleńca? Nie myśl! Odpowiedz. TODD Zwariowanego szaleńca. KEATING Użyj swojej wyobraźni! Pierwsza rzecz, jaka przychodzi ci na myśl, nawet jeśli to bzdura! TODD Szaleniec... szaleniec o spoconych zę- bach... KEATING Teraz przemawia poeta! Zamknij oczy i pomyśl o obrazie. Opisz, co widzisz. TERAZ! TODD Zamykam... zamykam oczy. Jego obraz płynie obok mnie. KEATING (pobudzająco) Szaleniec o spoconych zębach. TODD Szaleniec o spoconych zębach ze spoj- rzeniem, które ściera mi mózg. KEATING Doskonale! Pozwól mu działać. Nadaj temu rytm! TODD Wyciąga dłonie i dusi mnie. Cały czas mamrocze coś wolno. Prawda... Prawda jest jak koc, który nigdy nie zakrywa zimnych stóp. To powoduje chichoty w klasie. A to złości Todda. KEATING Do diabła z nimi, ważny jest koc! Todd otwiera oczy i zwraca się do klasy głosem pełnym pro- wokującego rytmu. TODD Rozciągaj go, ciągnij go, a i tak nie zakryje żadnego z nas. Kop go, bij go, nigdy nie będzie go na tyle dużo... KEATING Nie przerywaj! TODD (walczy, ale wydobywa z siebie) Od chwili, gdy przychodzimy płacząc, do chwili, gdy odchodzimy umierając, bę- dzie krył tylko twoją głowę, choćbyś jęczał, płakał i krzyczał! Todd stoi nieruchomo długą chwilę. On i pozostali uczniowie poczuli tę magię, to coś, co miało przed chwilą miejsce. Neil zaczyna bić brawo. Inni przyłączają się. Todd prostuje się i po raz pierwszy widać w nim ślad pewności siebie. Aplauz urywa się. Keating podchodzi do Todda. KEATING Nie zapomnij tego. 49A PLENER. BOISKO DO PIŁKI NOŻNEJ - DZIEŃ Piłka odskakuje od kopiącej ją stopy. Słychać IX Symfonię Beethovena, czwartą jej część, "Odę do Radości". Keating stoi z boku boiska obok swojego przenośnego gramofonu, pa- trzy na chłopców grających w piłkę, wymachuje rękoma jak dyrygent kierujący orkiestrą. Przed nim chłopcy grają w piłkę pod tą spektakularną muzykę. Biegają, kopią, podają, padają, blokują, główkują, robią zwody, odbierają piłkę - wszystko to wśród przytłaczającego refrenu jednego z naj- bardziej inspirujących utworów muzycznych, jakie kiedykol- wiek powstały. 50A PLENER. JASKINIA MARTWYCH POETÓW - POPOŁUDNIE Chłopcy wchodzą do jaskini. 50 WNĘTRZE. JASKINIA MARTWYCH POETÓW - POPOŁUDNIE Neil wchodzi szybko trzymając małą połamaną figurkę. Inni adepci Stowarzyszenia Umarłych Poetów zgromadzeni są do- okoła Charliego, który siedzi cicho po turecku przed nimi. Ma zamknięte oczy, w jednej ręce trzyma stary saksofon. NEIL Spójrzcie na to. PITTS Co to jest? NEIL Bożek tej jaskini. Z głowy figurki wystaje pręt, na którym zatknięta jest świeca. Neil wkłada figurkę w ziemię i zapala świecę. Świeca oświetla figurkę - czerwono-niebieskiego dobosza, z twarzą dziobatą i zwietrzałą, lecz ze szlachetnym obliczem. Charlie, który nie ruszył się z miejsca, chrząka. Wszyscy zwracają się ku niemu i siadają. CHARLIE Panowie, "Poetyka" według Charlesa Dal- tona. Wydaje z saksofonu oderwane nuty. Przypadkowe, wrzaskliwe, brzmią jak kiepska odmiana Johna Cage'a. Nagle Charlie przestaje. CHARLIE (jak w transie, z szybko- ścią doręczyciela) Śmiać się, płakać, przewracać, mamro- tać, trza robić więcej. Trzeba być wię- cej... Gra jeszcze parę nut na saksofonie, potem: CHARLIE (bardziej gwałtownie niż przedtem) Chaos wrzeszczy, chaos marzy, płacze, lata, trza być więcej!! Trzeba być wię- cej!! Charlie gra prostą, ale przecudowną melodię. Sceptycyzm znika z twarzy chłopców. Gdy Charlie zanurza się w swojej muzyce, tak samo robią pozostali. Melodia kończy się dłu- gim, pięknym, łapiącym za serce dźwiękiem. NEIL Charlie, to było wielkie! Gdzie się na- uczyłeś grać właśnie tak? CHARLIE Rodzice zmusili mnie do gry na klarne- cie, ale go nienawidziłem. (z kpiącym brytyjskim ak- centem) Saksofon jest bardziej dźwięczny. Knox wstaje. Cofa się, pełen udręki i frustracji. KNOX Boże, dłużej tego nie zniosę! Jeśli nie będę miał Chris, to się zabiję. CHARLIE Knox, musisz się uspokoić. KNOX Nie, byłem spokojny całe moje życie! To mnie zabije, jeśli nie zrobię czegoś. NEIL Gdzie idziesz? KNOX Dzwonię do niej! 51 WNĘTRZE. TELEFONY W INTERNACIE - PÓŹNIEJ Wszyscy chłopcy stoją wokół. Knox podnosi słuchawkę, wy- kręca zuchwale numer, potem czeka. 52 WNĘTRZE. DOM CHRIS - POPOŁUDNIE Chris ma włosy po myciu, w wilgotnym ręczniku, ale wygląda oszałamiająco. Wchodzi i odbiera telefon. CHRIS Halo? 53 WNĘTRZE. TELEFONY W INTERNACIE / KLATKA SCHODOWA - POPOŁUDNIE Knox słyszy głos Chris. Zaczyna mówić, ale odkłada słu- chawkę. KNOX Ona mnie znienawidzi! Państwo Danburry mnie znienawidzą. Moi rodzice mnie za- biją! Patrzy po twarzach pozostałych. Nikt nic nie mówi. KNOX W porządku, do cholery, macie rację! "Carpe diem", nawet jeśli od tego zginę. Podnosi słuchawkę i znów wykręca numer. 54 WNĘTRZE. DOM CHRIS - JAK WYŻEJ Znów dzwoni telefon. Znów Chris wchodzi i odbiera. CHRIS Halo? 55 WNĘTRZE. INTERNAT - JAK WYŻEJ KNOX Cześć, Chris, tu Knox Overstreet. 56 WNĘTRZE. DOM CHRIS - JAK WYŻEJ CHRIS Knox. A tak, Knox. Cieszę się, że dzwo- nisz. 57 WNĘTRZE. INTERNAT - JAK WYŻEJ KNOX Naprawdę? (podniecony do swoich ko- legów) Cieszy się, że dzwonię! 58 WNĘTRZE. DOM CHRIS - JAK WYŻEJ CHRIS Chciałam do ciebie zadzwonić, ale nie miałam numeru. Rodzice Cheta wyjeżdżają w ten weekend z miasta, więc Chet wy- prawia przyjęcie. Chciałbyś przyjść? 59 WNĘTRZE. INTERNAT - JAK WYŻEJ KNOX Cóż, pewnie! 60 WNĘTRZE. DOM CHRIS - JAK WYŻEJ CHRIS Rodzice Cheta o tym nie wiedzą, więc proszę, zachowaj to w sekrecie. Ale mo- żesz przyprowadzić kogoś ze sobą. 61 WNĘTRZE. INTERNAT - JAK WYŻEJ KNOX Przyjdę. U Danburrych. Piątek wieczór. Dzięki ci, Chris. Odkłada słuchawkę. Jest jak rażony piorunem. Wydaje z sie- bie skowyt. KNOX Uwierzycie w to? Miała do mnie zadzwo- nić! Zaprosiła mnie ze sobą na przyję- cie! CHARLIE U Cheta Danburry'ego. KNOX Taa. CHARLIE No więc? KNOX Więc co? CHARLIE Więc naprawdę uważasz, że ona uważa, że idziesz z nią? KNOX Do diabła, nie, Charlie, ale nie to chodzi. Wcale nie o to chodzi! CHARLIE A o co? KNOX O to, że o mnie myślała! Spotkałem się z nią tylko raz, a ona już o mnie my- ślała. Cholera, to się stanie! Czuję to. Ona będzie moja! Wychodzi z pomieszczenia z telefonami, z głową w chmurach. Pozostali patrzą po sobie, nie wiedząc co pomyśleć. 62 PLENER. AUDITORIUM (SALA WIDOWISKOWA) W HENLEY HALL - DZIEŃ Budynki w tej szkole zbudowane są z białej cegły. Neil par- kuje swój rower i wchodzi do sali widowiskowej. 63 WNĘTRZE. SCENA W AUDITORIUM - PÓŹNIEJ Na scenie aktorzy ze szkoły średniej są właśnie podczas próby "Snu Nocy Letniej" Szekspira. Neil stoi pośrodku, gra Pucka. Trzyma laskę, mającą na jednym końcu dzwoneczek przyozdobiony głową błazna. NEIL (jako Puck) Troje na razie? Chodźże jeszcze jedno, Z dwojga obu rodzajów czworo wynika. Oto idzie, smutna coś. Amor to jest wredny ktoś, Co kobiety biedne szaleństwem dotyka. Wejście Ginny Danburry, która gra Hermię - czołga się, wy- gląda na wyczerpaną. Kiedy zaczyna wygłaszać swoją kwestię, PANI REŻYSER sztuki, kobieta po czterdziestce, przerywa jej. PANI REŻYSER Dobrze, Neil. Naprawdę miałam uczucie, że twój Puck tu rządzi. Pamiętaj, że jest do bólu zachwycony tym, co robi. NEIL (rubasznie, figlarnie) Amor to jest wredny ktoś, Co kobiety biedne szaleństwem dotyka. PANI REŻYSER Doskonale. Kontynuuj, Ginny. Gdy Ginny wchodzi raz jeszcze i zaczyna swoją kwestię... GINNY (jako Hermia) Nigdy przed tak znużona i w takiej niedoli, Mokra od rosy, zraniona przez różę, Nie mogę tak pełzać, nie mogę już iść. 64 PLENER. INTERNAT W WELTON - NOC ... Neil jedzie na rowerze, parkuje. Kiedy zaczyna iść do internatu, dostrzega sylwetkę siedzącą w bezruchu na murze. NEIL Todd? Neil podchodzi, by lepiej się przyjrzeć. To Todd, siedzi w ciemności bez marynarki. NEIL Co się dzieje? Todd nie odpowiada. NEIL Todd, o co chodzi? TODD Dziś moje urodziny. NEIL Tak? Wszystkiego najlepszego. Dostałeś coś? Todd trwa w bezruchu. Potem wskazuje na pudełko. Neil spo- gląda na nie. To, co jest w pudełku, to chyba opatrzony mo- nogramem zestaw na biurko, który widzieliśmy w pokoju Todda. NEIL To twój zestaw na biurko. (pauza) Nie łapię. TODD Dali mi dokładnie taki sam w zeszłym roku! NEIL Ooo... TODD (przedrzeźnia) Ooo. Długa pauza. NEIL Cóż, może pomyśleli, że będziesz po- trzebował jeszcze jednego. Może pomy- śleli, że... TODD A może w ogóle nie pomyśleli, bo nie jestem moim bratem! Jego urodziny to zawsze wielkie halo. (pauza: patrzy na ze- staw) Najgłupsze jest to, że nie podobał mi się już ten pierwszy. Odkłada zestaw. NEIL Wiesz, Todd, najwyraźniej niedoceniasz wartości takiego zestawu na biurko. TODD Co? NEIL Chodzi mi, że to bardzo specjalny pre- zent. Któż chciałby piłkę do nogi czy kij do baseballa czy samochód, kiedy może dostać taki cudowny zestaw na biurko jak ten! TODD Taa! Spójrz tylko na tą linijkę! Śmieją się. Narasta cisza. TODD (zamyślony) Wiesz, jak tata mnie nazywał, kiedy do- rastałem? "Pięć dziewięćdziesiąt osiem". Tyle warte byłyby związki che- miczne z ludzkiego ciała, gdyby w suro- wym stanie zapakować je w butelki i sprzedać. Powiedział mi, że tyle będę wart, dopóki nie będę codziennie praco- wał nad tym, by być lepszym. "Pięć dziewięćdziesiąt osiem". Neil potrząsa głową. TODD Kiedy byłem mały, myślałem, że rodzice automatycznie kochają swoje dzieci. Tak powiedzieli mi moi nauczyciele. Tak czytałem w książkach, które mi dawali. W to wierzyłem. Cóż, moi rodzice może i kochali mojego brata, ale nie mnie. Bierze głęboki oddech pełen udręki. Neil próbuje zmusić się do powiedzenia czegokolwiek. Todd odchodzi do internatu. 65 PLENER. DZIEDZINIEC Z CEGŁY W WELTON - DZIEŃ Klasa gromadzi się na dziedzińcu wyczekująco. Następny ka- wał Keatinga? Keating zwraca się do nich. KEATING Ludzie, jestem zachwycony waszym postę- pem, wyrażonym w waszych esejach i wierszach. Mimo to wiem, że polityką szkoły jest zachęcać do uczenia się w grupach i jestem przekonany, że ten niebezpieczny acz nieuchronny element konformizmu wsącza się nieustannie w waszą pracę. Panowie Pitts, Cameron, Overstreet i Chapman, proszę tu stanąć w szeregu. Keating wskazuje czterem chłopcom, by stanęli obok niego. KEATING Na cztery zaczynacie chodzić razem do- okoła dziedzińca. O niczym nie myśli- cie. Tu nie ma stopni. Raz, dwa, trzy, cztery. Chłopcy zaczynają chodzić. Idą jedną stroną dziedzińca, po- tem wzdłuż tyłu, wracają drugą stroną, potem wzdłuż przodu. KEATING Właśnie tak. Proszę dalej. Kiedy chłopcy znów chodzą dookoła dziedzińca, zaczynają iść razem jednym krokiem. Wkrótce staje się to swego rodzaju marszem, tworzącym rytm raz-dwa-trzy-cztery. Keating za- czyna uderzać w dłonie do tego rytmu. KEATING O, jest. Słyszycie? (klaszcząc głośniej do rytmu) Raz dwa, raz dwa, raz dwa, raz dwa. UJĘCIE PRZEZ OKNO McAllister siedzi w pustej klasie i czyta książkę. Widzi zamieszanie na dziedzińcu i wygląda. UJĘCIE Z GÓRY Maszerujący chłopcy wchodzą w ujęcie. Klasa dołącza się do klaskania. Wkrótce chłopcy maszerują pełni wigoru do rytmu wyznaczanego przez klaskanie całej klasy. NOWE UJĘCIE Ze swojego biura na drugim piętrze Nolan wygląda przez okno i patrzy na maszerujących poniżej chłopców. UJĘCIE NA KEATINGA KEATING W porządku, stańcie. Zapewne zauważyli- ście, jak z początku panowie Overstreet i Pitts zdawali się mieć inny krok niż pozostali, ale wkrótce wszyscy chodzili w tym samym rytmie. Nasza zachęta spra- wiła, że było to jeszcze wyraźniejsze. Ale ten eksperyment nie miał na celu wyróżnić panów Pittsa i Overstreeta. Zademonstrował nam, jak trudno jest każdemu z nas słuchać własnego głosu czy zachować własne przekonania w obec- ności innych. Jeśli któryś z was sądzi, że mógłby maszerować inaczej, to niech spyta siebie, czemu uczestniczył w kla- skaniu. Koledzy, jest w nas wszystkich wielka potrzeba bycia akceptowanym. Mimo to, ta potrzeba może stać się zdradliwym nurtem, porywającym nas, chyba że jesteśmy silnymi i zdetermino- wanymi pływakami. Nie upierajcie się przy oddzielnych ścieżkach tylko dla- tego, by być "inaczej" czy "wbrew", ale zaufajcie temu, co jest w was unikalne, nawet jeśli jest dziwne czy niepopu- larne. Jak powiedział pan Robert Frost "dwie drogi rozchodziły się w lesie, a ja... ja wybrałem tą mniej uczęszczaną. I to była jedyna różnica". Rozlega się dźwięk dzwonka oznajmiającego koniec zajęć. Ke- ating odchodzi. UJĘCIE NA NOLANA W JEGO BIURZE Nolan odchodzi od okna. UJĘCIE NA McALLISTERA W JEGO KLASIE Rozweselony błazeństwami Keatinga wraca do swojej książki. 66 WNĘTRZE. WEJŚCIE DO JASKINI MARTWYCH POETÓW - NOC Todd, Neil, Cameron, Pitts i Meeks siedzą dookoła. Wznosi się mgła, a drzewa kołyszą się pośród wiatru. MEEKS Gdzie Knox? PITTS Przygotowuje się do przyjęcia. CAMERON A co z Charliem? To on upierał się przy tym spotkaniu. NEIL Zamieszkałem w lesie, albowiem chciałem żyć świadomie. Chciałem żyć pełnią ży- cia i wyssać z niego całą kwintesencję -- Z lasu słychać dźwięk dziewczęcego głosu. DZIEWCZĘCY GŁOS Niczego nie widzę. GŁOS CHARLIEGO To właśnie tu. Do jaskini dochodzą Charlie i DWIE DZIEWCZYNY. Jedna jest ładna, a druga nijaka. Dziewczyny mają około 20-tki, blon- dynki, trzymają w dłoniach piwa. Nie wydają się z takich, które mogłyby się zainteresować Charliem i resztą chłopców. Są tutaj by się dobrze zabawić. CHARLIE Cześć, chłopaki, poznajcie Glorię i... NIJAKA DZIEWCZYNA Tinę. CHARLIE Tina i Gloria, a to klasa adeptów Sto- warzyszenia Umarłych Poetów. GLORIA Ale dziwna nazwa! Nie powiecie nam, co znaczy? CHARLIE Mówiłem wam, to tajemnica. GLORIA Czyż on nie jest słodki? Gloria obejmuje Charliego czule. Pozostali członkowie klubu są oszołomieni. Te dziewczyny to dzikie egzotyczne stworze- nia bezwstydnie kochające mężczyzn - co oczywiście powo- duje, że serca młodych chłopców zamierają w piersiach. Dziewczyny chichoczą. TINA Już więcej nie mogę nazywać cię Char- lie? (obejmuje Charliego ramie- niem) Co oznacza Numama, kotku? CHARLIE Nuwanda, i sam to wymyśliłem. GLORIA Zimno mi. Charlie obejmuje ramieniem Glorię. MEEKS Rozpalmy ognisko. Charlie rzuca Meeksowi spojrzenie. Kiedy chłopcy rozchodzą się by zgromadzić drzewo, Charlie zeskrobuje trochę błota ze ściany jaskini i rozciera je na twarzy jak indiański wo- jownik. Rzuca Glorii swoje najbardziej seksowne spojrzenie, potem odchodzi do pozostałych chłopców. Dziewczyny szepczą i chichoczą. 67 PLENER. DOM DANBURRYCH - NOC Knox parkuje rower z boku domu. Zdejmuje płaszcz i wciska do torby przy siodełku. Poprawia krawat, potem idzie do drzwi wejściowych. Puka. Słyszy ze środka muzykę. Znów puka. W końcu, ponieważ nikt nie otwiera, Knox sam otwiera drzwi. 68 WNĘTRZE. DOM DANBURRYCH - JAK WYŻEJ Knox wchodzi. Ze sprzętu Hi-Fi gra "Open the Door to Your Heart" Darrella Banksa. W hallu przy wejściu siedzi na ka- napie para i obmacuje się jak szalona. Na schodach, na dole i na górze, są inne pary, które robią to samo. Knox stoi i nie wie co zrobić. W tej chwili przechodzi hallem Chris, z nieuczesanym chaosem zamiast włosów. KNOX Chris! Chris obraca się i widzi Knoxa. CHRIS O, cześć. Cieszę się, że przyszedłeś. Przyprowadziłeś kogoś? KNOX Nie. CHRIS Jest tu Ginny Danburry. Poszukaj jej. KNOX Ale, Chris... CHRIS Muszę znaleźć Cheta. Czuj się jak u siebie. Odchodzi. Knox ją obserwuje. Ogarnia go fala przygnębienia. 69 PLENER. LAS DOOKOŁA JASKINI - NOC Charlie zbiera drzewo. Neil, Pitts, Todd i inni chłopcy otaczają go. NEIL Charlie... CHARLIE Nuwanda. NEIL Nuwanda, co się dzieje? CHARLIE Nic, dopóki nie macie nic przeciwko dziewczynom tutaj. PITTS Cóż, pewnie że nie. Po prostu... Mogłeś nas ostrzec. CHARLIE Myślałem, że to będzie spontaniczne. To znaczy, na tym przecież miało to wszystko polegać, nieprawdaż? NEIL Gdzie je znalazłeś? CHARLIE Przechodziły koło płotu boiska do piłki. Powiedziały, że ciekawi je szkoła, więc zaprosiłem je na spotka- nie. CAMERON Chodzą do Henley Hall? CHARLIE Nie sądzę, żeby chodziły do szkoły. CAMERON To miastowe?! CHARLIE Cameron, o co ci dokładnie chodzi? Za- chowujesz się, jakby były twoją matką czy coś takiego. Boisz się ich? CAMERON Do diabła, nie, ale boję się ich w ten sposób, że jeśli zostaniemy z nimi zła- pani, to jesteśmy martwi. GLORIA (poza kadrem) Powiedzcie, co się tam dzieje? CHARLIE Właśnie zbieramy drewno. (cicho, do Camerona) Po prostu trzymaj gębę na kłódkę, pa- lancie, a o nic się nie będzie trzeba martwić. CAMERON Uważaj, do kogo mówisz "palancie". NEIL Och, uspokój się, Cameron. Charlie rzuca Cameronowi spojrzenie - ironiczny przestrach - potem odchodzi. Inni podążają za nim. Cameron obserwuje Charliego i Neila przez chwilę, potem idzie za nimi. 70 WNĘTRZE. SPIŻARNIA U DANBURRYCH - NOC Knox, bliski samobójstwa, szwenda się po zatłoczonym przy- jęciu i dochodzi do spiżarni. Wokół stoją dzieciaki i ga- dają. Para w rogu zajęta jest długim pocałunkiem. Jego dłoń nie przestaje wędrować do jej kolana, a jej dłoń nie prze- staje odpychać jego dłoni, chociaż nie przerywają poca- łunku. To dzieje się bez przerwy podczas tej sceny. Ginny Danburry stoi w rogu, ona i Knox wymieniają uśmiechy. Przy zlewie stoi koleś i robi burbona z Colą. Koleś patrzy na Knoxa. KOLEŚ Jesteś bratem Mutta Sandersa? Knox kręci głową na "nie". KOLEŚ Bubba... BUBBA jest wielkim pijanym mięśniakiem opierającym się o lodówkę. KOLEŚ Ten gościu wygląda jak Mutt Sanders? BUBBA Jesteś jego bratem? KNOX Żadnego pokrewieństwa. Nigdy o nim nie słyszałem. Przykro mi. BUBBA Powiedz, Steve, gdzie twoje maniery? Tu stoi brat Mutta Sandersa, a ty nie za- oferowałeś mu drinka? Chcesz trochę burbona? KNOX Właściwie to nie. Steve wkłada szklankę w dłoń Knoxa i napełnia ją burbonem, dodając tylko odrobiny Coli. Bubba stuka się z nim szklan- kami. BUBBA Za Mutta. STEVE Za Mutta. KNOX Za Mutta. Bubba i Steve opróżniają swoje szklanki. Knox idzie za ich przykładem, potem dostaje ataku kaszlu. Steve dolewa wszystkim burbona. BUBBA Więc co tam, do diabła, słychać u Mutta? KNOX (kaszląc nierówno) Właściwie to nie znam Mutta. BUBBA (wznosi toast) Za pieprzonego Mutta. STEVE Za pieprzonego Mutta. KNOX Pieprzonego Mutta. Wychylają swoje drinki. Knox nie przestaje kasłać. BUBBA Cóż, chyba pójdę poszukać Patsy. (klepie Knoxa w plecy) Pozdrów ode mnie Mutta. KNOX Pozdrowię. Knox i Ginny wymieniają porozumiewawcze spojrzenia. Bubba zostawia Knoxa, który wciąż kaszle. Ginny odłazi gdzieś. Steve nalewa sobie i Knoxowi następną szklaneczkę burbona. 71 WNĘTRZE. JASKINIA - NOC Chłopcy rozpalili ognisko i dziewczyny ogrzewają dłonie. Świeca na głowie "bożka jaskini" porusza się. Tina zauważa figurkę z prętem na głowie. TINA Słyszałam, że wy chłopaki jesteście dziwni, ale że nie aż tak dziwni. Bierze łyka whisky i oferuje kolejkę Neilowi. Neil bierze i pociąga. Najwyraźniej nie miał w życiu zbyt dużo whisky, ale zachowuje się, jakby miał. Oddaje Tinie whisky. TINA No, podaj dalej. Neil podaje dalej. Whisky krąży od chłopca do chłopca. Każdy z nich próbuje pokazać, że smakuje mu ta potworna go- ryczka. W przeciwieństwie do innych Toddowi udaje się prze- łknąć whisky bez kasłania. Wszyscy są pod wrażeniem. GLORIA (do Todda) Taaa! (do innych) Nie brakuje wam tutaj, chłopaki, towa- rzystwa dziewczyn? CHARLIE Czy brakuje? To nas doprowadza do szału. Przeciwko temu powstał ten klub. Tak właściwie to chciałem ogłosić, że zamieściłem w szkolnej gazecie artykuł, podpisany przez Stowarzyszenie Umarłych Poetów, domagający się dopuszczenia do Welton dziewcząt, byśmy mogli wszyscy przestać walić konia. NEIL Co?! Jak żeś to zrobił? CHARLIE Jestem jednym z tych od korekty. Prze- myciłem mój artykuł. CAMERON Mój Boże, to już koniec! CHARLIE Czemu? Nikt nie wie, kim jesteśmy. CAMERON Nie sądzisz, że odkryją, kto to zro- bił?! Nie wiesz, że przyjdą do ciebie i zażądają odpowiedzi na pytanie, co to jest Stowarzyszenie Umarłych Poetów? Charlie, nie miałeś prawa robić czegoś takiego! CHARLIE Jestem Nuwanda, Cameron. GLORIA (obejmując ramieniem Char- liego) Właśnie, to Nuwanda. CHARLIE Czy my po prostu urządziliśmy to dla zabawy, czy też znaczy coś to, co mó- wimy? Jeśli to wszystko, by przyjść i poczytać sobie nawzajem garść wierszy, to po co to, do cholery? NEIL Mimo to nie powinieneś tego robić, Charlie. Nie przemawiasz w imieniu klubu. CHARLIE Hej, moglibyście przestać wreszcie mar- twić się o wasze małe cenne karczki? Jeśli mnie złapią, powiem im, że to ja to urządziłem. Wszystkie wasze tyłki są bezpieczne. Słuchajcie, Gloria i Tina nie przyszły tu słuchać kłótni. Robimy spotkanie czy nie? GLORIA Taa, jak mamy się zdecydować, czy dołą- czamy do klubu, jeśli nie zrobicie spo- tkania? NEIL (rzuca Charliemu zasko- czone spojrzenie) Dołączamy? Charlie to ignoruje. Zwraca się do Tiny. CHARLIE "Czyż mam przyrównać cię do dnia po- środku lata? Boć przecież bardziej je- steś od niego cudowna i spokojna..." W swoim "recitalu" Charlie zwraca się bezpośrednio do Tiny. Tina roztapia się jak po znieczuleniu. TINA Och, to takie słodkie! Tina ściska Charliego. Pozostali chłopcy patrzą po sobie, próbując - bez rezultatu - ukryć swoją niewiarygodną za- zdrość. CHARLIE Napisałem to dla ciebie. TINA Napisałeś? CHARLIE Dla ciebie też jakiś napiszę, Gloria. (zamyka oczy) Ona idzie, piękna jak noc... Oczy Charliego otwierają się. Zapomniał słów tego wiersza. Kryje się z tym, przechodzi przez jaskinię. CHARLIE Ona idzie, piękna jak noc... Charlie odwraca się plecami, otwiera książkę i czyta szybko po cichu. Zamyka książkę, odkłada ją i odwraca się do Glo- rii. CHARLIE po bezchmurnych krajach, rozgwieżdżo- nych niebach; Wszystka piękność ciemno- ści i jasności spotyka się w jej po- staci, w jej oczach. Gloria piszczy z zachwytu. GLORIA Czyż on nie jest cudowny?! Pozostali chłopcy są całkowicie przerażeni, ale i potwornie zazdrośni o to, że Charlie tak daleko w tym zaszedł. Gloria przytula się do Charliego. 72 WNĘTRZE. LIVING-ROOM U DANBURRYCH - NOC Gra głośno muzyka the Drifters. Wszystkie światła w pokoju są wyłączone. Jedynym oświetleniem jest blask księżyca zza okien. Dopiero kiedy nasze oczy przyzwyczajają się do ciem- ności, widzimy, że pokój wypełniony jest obmacującymi się parami. Wchodzi Knox, który trzyma w dłoni kolejnego drinka i wy- gląda na ubzdryngolonego. Idzie kawałek, potem potyka się o parę leżącą na podłodze. WKURZONY MĘSKI GŁOS Hej! KNOX Przepraszam. Knox opada na sofę. Po lewej siedzi para, która nieźle się zabawia. Ich oddechy są jak oddechy jakichś gigantycznych bestii. Po prawej Knoxa jest inna para, również uprawiająca macanko. Knox próbuje wstać, ale para, o którą się wcze- śniej potknął, przetoczyła się w międzyczasie pod jego łydki i przygwoździła go do sofy. Knox próbuje ułożyć się najwygodniej, jak może, w swoim małym legowisku na sofie. Muzyka urywa się. Pokój brzmi jak symulacja szpitalnego od- działu respiratorów. Dwoje w parze po prawej Knoxa wyglą- dają i brzmią, jakby zamierzali odgryźć sobie nawzajem wargi. Knox spogląda na parę po lewej. Słyszy: MĘSKI GŁOS Och, Chris, jesteś taka piękna. Tą parą są Chris i Chet. Chris siedzi tuż obok Knoxa. Znów zaczyna się muzyka. To "This Magic Moment" The Drifters. Chris i Chet nie przestają ostro się pieścić. Knox próbuje odwrócić gdzieś wzrok, ale nie może oderwać oczu od Chris. CHET Chris, jesteś wspaniała. Chet całuje mocno Chris, a Chris opiera się o Knoxa. W po- koju wypełnionym blaskiem księżyca Knox widzi zarys twarzy Chris, jej kark, krągłości jej piersi. Dopija do końca swo- jego drinka i próbuje odwrócić wzrok. KNOX Pomóż mi, mój Boże. Chris bez opamiętania dalej opiera się o Knoxa. Knox walczy z pokusą - próbuje nawet nie patrzeć - ale przegrywa walkę. Nagle obraca się i patrzy znów na Chris. Cała racjonalna strona jego natury krzyczy "nie", ale emocje szepczą "tak". KNOX (do siebie) Carpe breastum. Chwytaj pierś. CHRIS (do Cheta) He? CHET Nic nie mówiłem. Chet i Chris znów się całują. Tak jakby działał niewi- doczny, nie uznający oporu magnes, Knox wyciąga dłoń i za- czyna bardzo delikatnie głaskać kark i szyję Chris, w dół ku piersiom. Chris najwyraźniej myśli, że dłoń należy do Cheta i pozwala jej płynąć w dół. Knox porusza dłoń w górę i w dół, zmysłowo. Zamyka oczy i oddycha ciężko. CHRIS (W CIEMNOŚCI) Och, Chet, to tak cudownie czuć... CHET (W CIEMNOŚCI) Naprawdę? (pauza) Co? CHRIS (W CIEMNOŚCI) No wiesz... Knox ucieka z dłonią. Chet myśli przez chwilę, potem znów całuje Chris. CHRIS (W CIEMNOŚCI) Nie przestawaj. CHET (W CIEMNOŚCI) Czego nie przestawać? CHRIS (W CIEMNOŚCI) Chet... Knox kładzie znów dłoń na szyi Chris. Znów zaczyna masować, jeszcze bardziej delikatnie, płynąc w dół ku piersiom. CHRIS (W CIEMNOŚCI) Och... och... Widzimy sylwetkę Cheta wahającego się nad Chris, próbują- cego domyśleć się, o czym ona mówi. Poddaje się i kontynu- uje całowanie. Chris nie przestaje okazywać tego, że jest jej bardzo przyjemnie. Knox odchyla głowę na sofie, a jego oddech staje się ciężki. Narasta muzyka. Knox, nie potrafiąc się oprzeć, ma- suje klatkę piersiową Chris, niebezpiecznie zbliżając się do piersi. Chris zaczyna głośno oddychać. Knox wpada w eks- tazę. Jego drink wypada mu z dłoni. Nagle dłoń Cheta chwyta dłoń Knoxa i błyska światło lampy. Knox staje twarzą w twarz ze wściekłym Chetem i zdezorien- towaną Chris. CHET Co ty robisz?! CHRIS Knox?! KNOX (udając zaskoczenie) Chet! Chris! Co wy tu robicie? CHET Oż ty... Chet wali Knoxa pięścią w twarz. Łapie Knoxa za koszulę, rzuca na podłogę i skacze na niego. Zaczyna nawalać go w twarz, którą Knox z całych sił próbuje ochronić. CHET Ty pieprzony mały fiucie! CHRIS (zaczynając czuć dla Knoxa współczucie) Chet, nie musisz go krzywdzić. Pięści Cheta uderzają Knoxa raz za razem. CHRIS Chet, przestać! On nie miał nic złego na myśli. Odciąga Cheta. Knox turla się gdzieś dalej, trzymając się za twarz. CHRIS Dość tego! Chet staje nad Knoxem, który trzyma się za zakrwawiony nos i opuchniętą twarz. KNOX Przepraszam, Chris. Przepraszam! CHET Chcesz jeszcze, ty mały sukinsynu? Co?! Wynocha stąd, do kurwy nędzy!!! Napiera znów na Knoxa, ale Chris i inni odciągają go siłą. Jeszcze inni pomagają Knoxowi wyjść z pokoju. KNOX (pijany) Chris, przepraszam! CHET Jak cię następnym razem zobaczę, to nie żyjesz! 73 SCENA POMINIĘTA 74 WNĘTRZE. JASKINIA - NOC Ognisko rzuca na ścianę jaskini ciepłe światło. Gloria sie- dzi z ramieniem wokół Charliego, patrząc na niego z uwiel- bieniem w oczach. Butelka krąży między Tiną a innymi chłop- cami. CHARLIE Hej, chłopaki, czemu nie pokażecie Ti- nie ogrodu Umarłych Poetów? MEEKS Ogrodu? PITTS Jakiego ogrodu? Charlie w ciszy rusza oczami na Pittsa i innych, żeby wy- nieśli się po cichu. Neil szturcha łokciem Pittsa i poka- zuje głową na zewnątrz. Nagle Pitts wstaje. PITTS Aaa. W porządku. Ten ogród. Chodźcie, chłopaki. Chłopcy i Tina idą ku wyjściu. TINA Ależ to dziwne! Wy nawet macie ogród? Meeks stoi w jaskini, nie ruszając się z miejsca. MEEKS O czym wy, ludzie, mówicie? Wszyscy pozostali wyszli. Meeks patrzy na Charliego, który wpija w niego wzrok ostry jak sztylety. MEEKS Charles, eee, Nuwanda, my nie mamy ogrodu. Neil wraca i wyciąga za sobą Meeksa. Charlie czeka, aż wyjdą. CHARLIE (do Glorii) Boże, jak na takiego mądrego kolesia, to jest całkiem głupi. Gloria gapi się w oczy Charliego. Charlie uśmiecha się. GLORIA Myślę, że jest słodki. CHARLIE Myślę, że ty jesteś słodka. Charlie patrzy na nią. Zamyka oczy i pochyla się nad nią powoli do pocałunku. Kiedy ma już to zrobić, Gloria wstaje. GLORIA Wiesz, co naprawdę mnie w tobie fascy- nuje? CHARLIE (mrugając oczami) Co? GLORIA Wszyscy faceci, których spotykam, chcą mnie tylko dla jednego, dla ciała. Ty taki nie jesteś. CHARLIE Nie jestem? GLORIA Nie! Każdy inny już do tej pory by mnie przeleciał, ale ty wolisz moją duszę. Zrób dla mnie jeszcze trochę poezji. CHARLIE Ale... GLORIA Proszę! To takie wspaniałe, być doce- nianą za mój umysł! Wstaje i zaczyna kroczyć po jaskini. Charlie przesuwa dło- nią po twarzy. Gloria odwraca się i patrzy na niego. GLORIA Nuwanda? Proszę... CHARLIE W porządku! Myślę! (pauza) "Nie pozwól memu małżeństwu prawdziwych umysłów przyznać się do przeszkód; mi- łość to nie miłość, gdy na widok od- miany alarm podnosi lub gdy przychyla się ku temu, kto ją niszczy". Gloria wydaje z siebie seksualne jęki. GLORIA Nie przestawaj. CHARLIE (bardziej i bardziej gwał- townie i do rytmu wyznacza- nego przez jęki Glorii) "O nie, to już na zawsze ustalony znak, który wygląda nawałnic i nigdy się im nie kłania; To gwiazda dla zagubionego statku, której wartości nie dane nam znać, choć zmierzyć można jej wyso- kość". GLORIA To lepsze niż seks każdego dnia. To jest romans! Kiedy sfrustrowany Charlie dalej recytuje: PRZENIKANIE DO: 75 WNĘTRZE. KAPLICA AKADEMII WELTON - DZIEŃ Słychać szmer rozmów, gdy zgromadzeni w kaplicy uczniowie idą ku swoim miejscom, podając sobie z ręki do ręki szkolne gazetki. Twarz Knoxa jest opuchnięta. Twarze Neila, Todda, Pittsa, Meeksa, Camerona, a przede wszystkim Charliego na- znaczone są wyczerpaniem. Pitts podaje Charliemu teczkę. PITTS (cicho) Wszystko gotowe. Charlie potakuje. Wchodzi pan Nolan. Wszyscy odkładają ga- zetki i wstają. Nolan idzie szybkim krokiem do podium i po- kazuje, by wszyscy usiedli. Wszyscy siadają. NOLAN W wydaniu Walter Honor z tego tygodnia pojawił się nieautoryzowany i bluźnier- czy artykuł o tym, że potrzeba w Welton dziewcząt. Zamiast tracić mój cenny czas na wykrycie współwinnych - a za- pewniam was, że ich znajdę - proszę wszystkich uczniów, którzy wiedzą co- kolwiek o tym artykule, o ujawnienie się tu i teraz. Kimkolwiek są winni, jest to ich jedyna szansa na uniknięcie wydalenia z tej szkoły. Nagle gdzieś w pomieszczeniu DZWONI TELEFON. Charlie żwawo podnosi teczkę na kolana i otwiera ją. W teczce jest dzwo- niący telefon. Wszyscy zebrani są zdumieni. Nikt nigdy nie zrobił tu czegoś równie obraźliwego. Nieustraszony Charlie, grając super poważnego, odbiera telefon. CHARLIE (DO TELEFONU) (tak by wszyscy sły- szeli) Halo, Akademia Welton. Tak, jest tu, chwileczkę. Panie Nolan, to do pana. NOLAN Co?! Charlie przykłada słuchawkę z powrotem do ucha. CHARLIE (DO TELEFONU) Naprawdę? Poważnie? Powiem mu. Panie Nolan, dzwoni Bóg. Mówi, że powinniśmy mieć dziewczęta w Welton. Uczniowie wybuchają śmiechem. Na podeście, gdzie siedzą na- uczyciele, Keating jest zaskoczony i ubawiony, a jednak zmartwiony. On i McAllister wymieniają zaniepokojone spoj- rzenia. Wściekły Nolan, z twarzą nabiegłą krwią, idzie szybko nawą do Charliego. Strąca telefon z kolan Charliego. NOLAN Nie będzie pan ze mnie robił pośmiewi- ska, panie Dalton! Bierze Charliego pod ramię i wyprowadza go gwałtownie z ze- brania. Keating obserwuje to z niepokojem. 76 WNĘTRZE. BIURO NOLANA - DZIEŃ Charlie stoi pośrodku pokoju. Wściekły Nolan chodzi wiel- kimi krokami. NOLAN Kto jeszcze był w to zamieszany? CHARLIE Nikt, sir. To byłem tylko ja. Robiłem korektę, więc umieściłem mój artykuł zamiast artykułu Roba Crane'a. NOLAN Panie Dalton, jeśli myśli pan, że jest pierwszym, który próbuje zostać wyrzu- conym z tej szkoły, to niech pan to przemyśli raz jeszcze. Inni próbowali podobnych działań i przegrali, i pan też na pewno przegra. Pochyl się i złap się za łydki. Charlie wykonuje polecenie, a Nolan przygotowuje wiosło. Wiosło ma wywiercone dziury, żeby łatwiej nabierało prędko- ści. Nolan zdejmuje marynarkę i staje za Charliem. NOLAN Proszę liczyć na głos, panie Dalton. Uderza wiosłem w pośladki Charliego. CHARLIE Jeden. Nolan bierze następny zamach wiosłem. Tym razem wkłada w to więcej siły. Charlie krzywi się z bólu. CHARLIE Dwa. Nolan uderza, a Charlie liczy. Przy czwartym uderzeniu ból jest tak wielki, że Charlie mówi prawie niesłyszalnie. Przy siódmym uderzeniu po policzkach Charliego spływają łzy. Dziewiąte i dziesiąte uderzenie sprawiają, że Charlie dławi się płaczem i nie potrafi wydusić z siebie słowa. Nolan za- przestaje po dziesiątym razie. NOLAN Czy wciąż upierasz się przy tym, że to był twój i tylko twój pomysł? CHARLIE (dławiąc się bólem) Tak... sir. NOLAN Co to jest "Stowarzyszenie Umarłych Po- etów"? Chcę nazwisk. CHARLIE (wciąż w "agonii") To tylko ja, panie Nolan. Przysięgam. Ja to przygotowałem. NOLAN Jeśli dowiem się o innych, panie Dal- ton, zostaną wydaleni, a pan pozostanie na liście uczniów. Proszę wstać. Charlie wykonuje polecenie. Ma czerwoną, nabiegłą krwią twarz. Walczy z łzami bólu i upokorzenia. NOLAN Welton umie przebaczać, panie Dalton, pod warunkiem, że będzie miał pan od- wagę przyznać się do swoich błędów. Gdy będziesz gotowy przeprosić całą szkołę, daj mi znać. 77 WNĘTRZE. INTERNAT JUNIORÓW - POPOŁUDNIE Chłopcy drepczą w swoich pokojach, czekając na powrót Char- liego. Ktoś widzi, że Charlie idzie. Wszyscy udają, że się uczą. Charlie wchodzi idąc powoli, próbując ukryć swój ból. Kiedy idzie w kierunku swojego pokoju, Neil, Todd, Knox (z opuch- niętą twarzą), Pitts i Meeks zbliżają się do niego. NEIL Co się stało? Wywalili cię? CHARLIE (nie patrząc na ni- kogo) Nie. NEIL Co się stało? CHARLIE Mam wszystkich wydać, przeprosić szkołę, a wszystko zostanie wybaczone. Charlie kieruje się do swojego pokoju. Pozostali patrzą po sobie. NEIL Co masz zamiar zrobić? Charlie? CHARLIE Do cholery, Neil, mam na imię Nuwanda. Charlie obdarza chłopców wiele mówiącym spojrzeniem, potem wchodzi do swojego pokoju i trzaska drzwiami. Uśmiechy uwielbienia pojawiają się na twarzach jego kolegów. Charlie nie dał się złamać. 78 WNĘTRZE. BUDYNEK SZKOLNY W WELTON - POPOŁUDNIE Keating idzie korytarzem. Już ma się zatrzymać i porozma- wiać z McAllisterem, kiedy przechodzi Nolan. NOLAN Panie Keating, moglibyśmy zamienić słówko? 79 WNĘTRZE. PUSTA KLASA KEATINGA - DZIEŃ Keating i Nolan wchodzą. Keating włącza światło. Nolan roz- gląda się dookoła. NOLAN To była moja pierwsza klasa, John, wie- działeś o tym? (patrzy na biurko Ke- atinga) Moje pierwsze biurko. KEATING Nie wiedziałem, że pan nauczał. NOLAN Angielskiego. Długo przed tym, jak tu się uczyłeś. Było mi ciężko rzucić na- uczanie, naprawdę. (pauza) Dochodzą mnie plotki, John, o pewnych niecodziennych metodach nauczania w twojej klasie. Nie mówię, że mają jaki- kolwiek związek z wybrykiem małego Dal- tona, ale nie ma chyba konieczności mó- wić ci, że chłopcy w tym wieku są bar- dzo podatni na wpływy. KEATING Pańska reprymenda z pewnością wywarła wielki wpływ. NOLAN (puszcza to mimo uszu) Co się tam wyprawiało pewnego dnia na dziedzińcu? KEATING Na dziedzińcu? NOLAN Maszerujący chłopcy. Klaszczący razem. KEATING A, to. To było ćwiczenie mające udowod- nić tezę. O złych stronach konformizmu. NOLAN John, tutaj program nauczania jest ustalony. Przetestowany. Działa. Jeśli go podważasz, to co ich powstrzyma przed tym samym? KEATING Zawsze myślałem, że edukacja to uczenie samodzielnego myślenia. NOLAN (niemal wybucha śmie- chem) W wieku tych chłopców? Nigdy w życiu! Tradycja, John. Dyscyplina. (klepie Keatinga po ramie- niu) Przygotuj ich do college'u, a reszcie spraw daj toczyć się własnym życiem. Nolan uśmiecha się i wychodzi. Keating stoi i myśli. Po chwili w drzwiach pojawia się głowa McAllistera. MCALLISTER Na twoim miejscu nie martwiłbym się o to, że ci chłopcy staną się wielkimi konformistami. KEATING Czemuż to? MCALLISTER Ty też ukończyłeś te nawiedzone koryta- rze, jak sam wiesz. KEATING I co? MCALLISTER Cóż, jeśli chcesz wychować zagorzałego ateistę, daj mu solidne religijne na- uczanie. Działa za każdym razem. Keating patrzy na McAllistera. Nagle parska śmiechem. McAl- lister uśmiecha się, potem znika w korytarzu. 79A WNĘTRZE. INTERNAT JUNIORÓW - POPOŁUDNIE Chłopcy wychodzą, każdy na swoje zajęcia. Keating wchodzi i podchodzi do Charliego, który również wychodzi z kolegami. CHARLIE (zaskoczony) Pan Keating! KEATING Nie wiem, co za niefortunny bodziec po- pchnął pana to tego śmiechu wartego wy- czynu, panie Dalton, ale, czymkolwiek był, mam nadzieję, że dał panu nauczkę. CHARLIE Jest pan po stronie pana Nolana?! A co z carpe diem i wysysaniem z życia całej jego kwintesencji, i z wszystkim innym? KEATING Wysysanie kwintesencji nie oznacza ko- pania pod sobą dołków, Charles. Wciąż masz zobowiązania wobec siebie i wobec tych, którzy się tobą opiekują. CHARLIE Ale ja myślałem, że... KEATING Jest miejsce na odwagę i jest również miejsce na ostrożność, Charles, a mądra osoba rozumie, na które z nich jest po- rzeba. Dać się wyrzucić z tej szkoły nie jest aktem mądrości. Może nie jest ona doskonała, ale wciąż są tu możliwo- ści do wykorzystania. CHARLIE Taa? Jakie na przykład? KEATING Na przykład, jeśli pominąć wszystko inne, możliwość uczęszczania na moje zajęcia, rozumiemy się? CHARLIE (uśmiechając się) Tak, sir. KEATING Więc uważajcie na swoje głowy - wy wszyscy - zrozumiano? NEIL, TODD, PITTS, MEEKS, CAMERON, KNOX Tak, sir. Keating obdarza ich słabym uśmiechem i wychodzi. 80 SCENA POMINIĘTA 81 WNĘTRZE. KLASA KEATINGA - DZIEŃ Chłopcy siedzą na miejscach. Keating podchodzi do tablicy i pisze wielkimi bazgrołami: "COLLEGE". KEATING Panowie, dzisiaj weźmiemy pod rozwagę umiejętność, którą uważam za nieodzowną dla przetrwania w większości college'ów - analizę książek, których nie czytali- śmy. College zapewne zniszczy waszą mi- łość do poezji. Godziny nudnych analiz i seansów krytycyzmu zrobią swoje. Col- lege również każe wam zajmować się wszelkiego rodzaju literaturą - wiele z niej będzie emitować transcedentną ma- gię, której musicie się poddać; inna zaś to tylko męty, których musicie uni- kać jak zarazy. Keating przerywa. KEATING Przypuśćmy, że uczęszczamy na zajęcia zatutyłowane "Nowoczesne powieści". Przez cały semestr czytaliście takie arcydzieła jak wzruszający "Ojciec Go- riot" Balzaca czy "Ojcowie i dzieci" Turgieniewa, ale gdy dostajecie zadanie na finałowy egzamin, okazuje się, że macie napisać esej na temat rodziciel- skiej miłości w "Debiutancie - niedo- wiarku", powieści - a używam tu tego pojęcia z czystej hojności - napisanej przez nikogo innego, jak samego naszego wykładowcę. Keating patrzy na chłopców z uniesionymi brwiami, potem mówi dalej. KEATING Po przeczytaniu trzech pierwszych stron powieści zdajecie sobie sprawę, że wo- lelibyście pójść na ochotnika na wojnę, niż tracić swój cenny ziemski czas na zatruwanie sobie umysłu takim szambem. Ale czy się poddać? Dostać "F"? Abso- lutnie nie, gdyż jesteście przygoto- wani. Keating kroczy po sali. KEATING Otwórzcie naszego "Niedowiarka" i prze- czytajcie na obwolucie, że książka jest o Franku, sprzedawcy sprzętu rolni- czego, który poświęca wszystko, żeby zapewnić swojej pnącej się po drabinie społecznej córce Christine warunki do debiutu, którego ona tak desperacko pragnie. Zacznijcie swój esej od dekla- racji, że rezygnujecie z odtwarzania w tym miejscu fabuły, na tyle ją jednak przywołajcie, by przekonać profesora, że przeczytaliście książkę. Następnie przerzućcie się na coś znajomego i pre- tensjonalnego. Na przykład możecie na- pisać: "Co się zaś nasuwa na myśl, to podobieństwa między okrutnym obrazem rodzicielskiej miłości odmalowanym przez autora, a nowoczesną teorią Freuda. Christine jest Elektrą, a jej ojciec upadłym Edypem". W końcu przejdźcie do niejasności i napiszcie coś takiego: Keating wstrzymuje się, potem mówi... KEATING "To co najbardziej rzuca się w oczy, to tajemniczy związek powieści z naukami hinduskiego filozofa Avesh Rahesh Nona. Rahesh Non rozpatrywał bolesny fakt po- zbywania się rodziców przez dzieci opa- nowane przez trzygłowego potwora, po- twora ambicji, pieniędzy i społecznego sukcesu". Rozpatrzcie następnie teorie Rahesh Nona na temat, czym żywi się po- twór, jak obciąć mu głowy, etc., etc. Skończcie pochwałą genialnej prozy pro- fesora i jego nieskończonej odwagi, która pchnęła go do przedstawienia wam "Debiutanta - niedowiarka". Meeks podnosi rękę. MEEKS Och, Kapitanie, mój Kapitanie. A co, jeśli nie wiemy nic o kimś takim, jak Rahesh Non? KEATING Rahesh Non nigdy nie istniał. Wy go tworzycie, jego albo kogoś podobnego. Żaden nadęty profesor college'u, jak ten nasz, nie ośmieli się przyznać do nieznajomości tak ważnej postaci i naj- pewniej otrzymacie komentarz podobny do tego, który ja otrzymałem: Keating grzebie na biurku, znajduje kartkę i czyta z niej: KEATING Pańskie odwołania do Rahesh Nona były pełne wnikliwości i dobrze zaprezento- wane. Cieszę się widząc, że ktoś jesz- cze prócz mnie docenia tego wielkiego, acz zapomnianego wschodniego mistrza. "A" z plusem. Rzuca gdzieś kartkę. KEATING Panowie, analizowanie potwornych ksią- żek, których nie przeczytaliście, bę- dzie częścią naszego finałowego egza- minu, więc radzę poćwiczyć to trochę samemu. A teraz coś o pułapkach egzami- nów w college'u. Wyjmijcie brudnopisy i ołówki, chłopcy. Będzie quiz wiedzy ogólnej. Chłopcy wykonują polecenie. Keating rozdaje testy. Z przodu sali ustawia ekran, potem idzie na tył i ustawia rzutnik do slajdów. KEATING Wielkie uniwersytety są zatłoczone jak Sodoma i Gomora, pełne tych rozkosznych bestii, których tak mało tu widzimy: kobiet. Poziom roztargnienia jest tam bardzo wysoki, ale ten quiz został zro- biony, by was na to przygotować. Niech was uprzedzę, że ten test będzie się liczył. Zaczynajmy. Chłopcy zaczynają wypełniać testy. Keating wkłada slajd do rzutnika. Na ekranie przed całą klasą pojawia się powięk- szenie pięknej dziewczyny w wieku college'owym, schylającej się, żeby podnieść ołówek. Widać bardzo dobrze jej kształty, jest pochylona tak, że możemy zobaczyć jej majtki. Chłopcy podnoszą na chwilę wzrok znad testów, więk- szość po chwili zwraca uwagę już tylko na slajd. KEATING Skoncentrujcie się na testach, chłopcy. Macie dwadzieścia minut. Keating zmienia slajd. Tym razem widzimy piękną kobietę w kusej bieliźnie (reklama z "Vogue" bądź z podobnego maga- zynu). Chłopcom jest strasznie trudno skoncentrować się na testach. Parada slajdów trwa dalej - piękne kobiety w od- słaniających wiele i prowokujących pozach, spore powiększe- nia greckich rzeźb nagich kobiet, itd. Chłopcy na próżno starają się zająć testami. Knox na całej kartce pisze tylko "Chris, Chris, Chris"... PRZENIKANIE DO: 82-85 SCENY POMINIĘTE 86A PLENER. CAMPUS WELTON - ZMIERZCH Chłopcy w kurtkach z wielkimi kapturami i w zimowych szali- kach idą od budynku do budynku. Wiatr wieje i kręci liśćmi. UJĘCIE NA ŚCIEŻKĘ, gdzie idą razem Todd i Neil. Todd trzyma egzemplarz "Snu nocy letniej". Neil wymachuje swoją błazeń- ską laską Pucka jak szpadą, gdy ćwiczy swoje kwestie. NEIL Otoś, łotrze, zwart i gotów. Gdzież jesteś? TODD (czyta) Będę tuż za tobą. NEIL (z pamięci) Podążaj za mną tam, gdzie równina. Boże, jak ja to kocham! TODD Tą sztukę? NEIL Tak, i granie! To musi być jedna z naj- piękniejszych rzeczy na tym świecie. Większość ludzi, jeśli mają szczęście, żyje życiem o połowę mniej fascynują- cym, niż pozwalają na to ich możliwo- ści! Jeśli dostawałbym role, mógłbym żyć i z tuzin razy. Z teatralnym przesadnym gestem biegnie i wskakuje na mur. NEIL Być albo nie być, o to jest pytanie. Boże, po raz pierwszy w całym moim ży- ciu czuję, że naprawdę żyję! Musisz tego spróbować. Neil zeskakuje z muru. NEIL Powinieneś pójść na próby. Wiem, że po- trzebują ludzi do obsługi świateł i sprzętu. TODD Nie, dzięki. NEIL Mnóstwo dziewczyn. Dziewczyna, która gra Hermię, jest niesamowita. TODD Przyjdę na przedstawienie. NEIL Tchórzliwa pipka. Gdzież jesteśmy? TODD Taa, gdzież ty jesteś? NEIL Włóż w to więcej siły! TODD TAA, GDZIEŻ TY JESTEŚ?! NEIL Właśnie tak! "Podążaj za mym głosem. Wybadamy, czy ludzi tu nie ma". Do zo- baczenia na obiedzie. Neil i Todd doszli w międzyczasie do internatu. Neil wbiega do środka. Todd potrząsa głową i odchodzi. 86 WNĘTRZE. POKÓJ TODDA I NEILA W INTERNACIE - ZMIERZCH Neil wchodzi do pokoju wirując w podnieceniu, młócąc powie- trze swoją błazeńską laską. Odwraca się i widzi swojego ojca, siedzącego przy biurku. Neil jest tym porażony. NEIL Ojcze! PAN PERRY Neil, masz natychmiast poniechać tej śmiechu wartej sztuki. NEIL Ojcze, ja... Pan Perry skacze na równe nogi i wali dłonią w biurko. PAN PERRY Nie ośmielaj się mi pyskować! Wystar- czy, że traciłeś czas na tę absurdalną sprawę z aktorstwem. Ale ty mnie jesz- cze rozmyślnie oszukałeś! (chodzi wielkimi, wście- kłymi krokami) Kto ci to nakładł do głowy? Myślałeś, że jak uda ci się to ukryć? Odpowiedz mi! NEIL Nikt... Myślałem, że zrobię ci niespo- dziankę. Mam same "A" i... PAN PERRY Naprawdę myślałeś, że bym się nie do- wiedział?! "Mój siostrzeniec gra w jed- nej sztuce z pana synem" - mówi pani Marks. "Musiała się pani pomylić" - mó- wię. "Mój syn nie gra w żadnej sztuce" . Zrobiłeś ze mnie kłamcę, Neil! Teraz pójdziesz jutro i powiesz im, że odcho- dzisz. NEIL Ojcze, mam główną rolę. Przedstawienie jest jutro wieczorem. Ojcze, proszę. PAN PERRY (podchodzi do Neila) Nie dbam o to, czy świat się zawali ju- tro wieczorem, ty kończysz z tą sztuką! Czy to jasne? Czy to jasne?! NEIL Tak, sir. Pan Perry przestaje. Patrzy ostro na syna. PAN PERRY Kosztowało mnie to wiele poświęceń, że- byś się tu dostał, Neil. Masz mnie te- raz nie zawieść. Odwraca się i wychodzi. Neil stoi sam przez długi czas. Idzie do biurka, potem nagle zaczyna walić w nie dłonią. Wali tak i wali, a łzy ściekają mu po policzkach. 87 WNĘTRZE. JADALNIA W WELTON - WIECZÓR Wszyscy "adepci" Stowarzyszenia, prócz Neila, siedzą i je- dzą. Można zauważyć, że chłopcy - Charlie, Knox, Todd, Meeks i Pitts - mają kłopoty z jedzeniem. Wyglądają nie- zdarnie. Podchodzi do nich stary Hager. HAGER Panie Dalton, co z tobą, synu? Masz ja- kiś problem z jedzeniem? CHARLIE Nie. Hager obserwuje chłopców. HAGER Panowie Meeks, Overstreet i Anderson, czy panowie są leworęczni? CHŁOPCY Nie, sir. HAGER Więc czemu jecie lewymi rękoma? Chłopcy patrzą po sobie. Knox zabiera głos w imieniu grupy: KNOX Pomyśleliśmy, że byłoby dobrze przeła- mać stare nawyki, sir. HAGER Co jest złego w starych nawykach, panie Overstreet? KNOX Narzucają mechaniczny styl życia, sir. Ograniczają swobodę umysłu. HAGER Panie Overstreet, sugeruję panu, by martwił się pan mniej o przełamywanie starych nawyków, a bardziej o nabiera- nie dobrych nawyków względem nauki. Czy pan mnie zrozumiał? KNOX Tak, sir. HAGER To się tyczy was wszystkich. A teraz jedźcie normalnie prawidłowymi rękoma. Hager ich obserwuje. Chłopcy wykonują polecenie. Kiedy Ha- ger odchodzi, Charlie zmienia rękę z powrotem na lewą i za- czyna nią jeść. Jeden za drugim, każdy robi to samo. Wchodzi Neil, wygląda poważnie i smutno. Cicho zajmuje swoje miejsce przy stole. NEIL Odwiedziny ojca. TODD Musisz zostawić sztukę? NEIL Nie wiem. CHARLIE Czemu nie porozmawiasz o tym z panem Keatingiem? NEIL A co to da dobrego? CHARLIE Może będzie miał dla ciebie jakąś radę. Może nawet porozmawia z twoim ojcem. NEIL Żartujesz? Nie bądź śmieszny. 88 PLENER. POKÓJ KEATINGA - WIECZÓR Mieszkanie Keatinga jest na drugim piętrze internatu, ale wchodzi się do niego od zewnątrz. Charlie, Todd, Pitts i Neil stoją przed drzwiami. Charlie puka. NEIL To głupie. CHARLIE To lepsze, niż nic nie zrobić. Nikt nie otwiera drzwi. NEIL Nie ma go tu. Charlie próbuje otworzyć drzwi. Otwierają się. CHARLIE Zaczekajmy na niego. Charlie wchodzi do środka. INNI Charlie! Nuwanda! Charlie nie wychodzi. Ciekawość zwycięża w pozostałych chłopcach, którzy niechętnie wchodzą za Charliem. 89 WNĘTRZE. POKÓJ KEATINGA - JAK WYŻEJ Umeblowanie jest proste, spartańskie, a pokój wygląda, jakby nikt w nim nie mieszkał. Chłopcy stoją dookoła, wy- glądają na skrępowanych. PITTS (cicho) Nuwanda, nie powinniśmy tu wchodzić. Charlie i chłopcy oglądają sobie pokój. Na podłodze przy drzwiach stoi walizka. Parę książek leży na łóżku. Charlie podchodzi do biurka. CHARLIE Ja nie mogę!.. Spójrzcie na nią! Na biurku stoi oprawione w ramki zdjęcie pięknej dwudzie- stokilkuletniej dziewczyny. Obok zdjęcia leży napisany do połowy list. Charlie podnosi i czyta. CHARLIE Moja droga Jessico. Gdy cię nie ma, jest mi tu tak bardzo samotnie, bla bla bla. Wszystko, co mogę zrobić, by sobie ulżyć, to oglądać twoje piękne zdjęcie albo zamknąć oczy i wyobrażać sobie twój promienisty uśmiech - ale moja kiepska wyobraźnia jest wobec twojej osoby tylko mglistym substytutem. Och, jakże tęsknię za tobą i chciałbym... Pozostali chłopcy wyczuli w pokoju obecność kogoś jeszcze. Cofają się od Charliego. Nagle Charlie przerywa i widzi Ke- atinga. CHARLIE Witam! Keating spokojnie zabiera Charliemu list i składa go. KEATING Kobieta jest katedrą, chłopcy. Oddawaj- cie cześć każdej szansie, która się wam przydarza. Otwiera szufladę. KEATING Czy zechciałby pan jeszcze coś prze- kartkować, panie Dalton? CHARLIE Przepraszam. Ja, my... Keating wkłada list do szuflady i zamyka ją. Charlie wy- gląda pomocy od kolegów. Neil występuje krok naprzód. NEIL Och Kapitanie, mój Kapitanie, przyszli- śmy tu, żeby porozmawiać z panem o czymś. KEATING W porządku. NEIL Tak właściwie, to chciałbym porozmawiać z panem na osobności. Charlie i pozostali cieszą się, że będą mogli wyjść. PITTS Muszę iść się pouczyć. POZOSTALI Taa. Do zobaczenia, panie Keating. Wychodzą w pośpiechu. KEATING Wpadajcie, kiedy tylko chcecie. CHŁOPCY Dziękujemy, sir. PITTS (cicho, wychodząc) Cholera, Nuwanda. Jesteś idiotą. CHARLIE (również wychodząc) Nie mogłem się powstrzymać. Keating też nie może się powstrzymać i uśmiecha się do sie- bie. Neil i Keating zostają sami. Neil chodzi po pokoju, rozglądając się. NEIL Jezu, nie dali panu za wielkiego po- koju, co? KEATING (z grymasem) Może nie chcieli, żeby ziemskie rzeczy odrywały mnie od mojego nauczania. NEIL Czemu pan to robi? To znaczy, przy ca- łym tym gadaniu o "chwytaniu dnia", my- ślałbym raczej, że mógłby pan zwiedzać świat czy coś takiego?.. KEATING Cóż, ja zwiedzam świat, Neil. Nowy świat. Widzieć ucznia takiego jak ty, gdy zapuszcza korzeń i rozkwita. To warte wszystkiego. Właśnie dlatego tu wróciłem. Miejsce takie jak to potrze- buje choć jednego nauczyciela takiego jak ja. (uśmiecha się ze swojego dowcipu, potem...) Czy przyszedłeś tu, żeby rozmawiać ze mną o moim nauczaniu? NEIL Panie Keating, mój ojciec zmusza mnie do rzucenia sztuki w Henley Hall. Kiedy pomyślę o "carpe diem" i tym wszystkim, to czuję się jak w więzieniu! To zna- czy, rozumiem jego punkt widzenia. Nie jesteśmy bogatą rodziną, jak rodzina Charliego. Ale on zaplanował za mnie resztę mojego życia i nigdy nie zapytał mnie, czego ja chcę! KEATING Nie możesz przeżywać swojego życia dla kogoś innego, Neil. Możesz żyć tylko dla siebie. Czy powiedziałeś ojcu to, co przed chwilą powiedziałeś mi? Poka- załeś mu swoją pasję dla grania? NEIL Żartuje pan? On by mnie zabił! KEATING Więc również dla niego grasz jakąś rolę, czyż nie? Rolę niebezpieczną i autodestrukcyjną. Keating obserwuje Neila chodzącego nerwowo. KEATING Neil, wiem, że to wydaje się niemoż- liwe, ale musisz pójść do ojca i poka- zać mu, co czujesz. Musisz pozwolić mu zobaczyć, kim jesteś. To twoja jedyna szansa. NEIL Wiem, co powie. Powie, że granie to ja- kieś tam fochy, że to lekkomyślność i że powinienem o tym zapomnieć. Powie mi, jak na mnie liczą i żebym wybił to sobie z głowy "dla własnego dobra". KEATING Cóż, jeśli to coś więcej niż fochy, to będziesz musiał mu to udowodnić. Musisz mu pokazać z pasją i zaangażowaniem, że to jest to, co naprawdę chcesz robić. Jeśli to nie zadziała, za jakiś czas będziesz miał osiemnaście lat i bę- dziesz mógł robić, co chcesz. NEIL Osiemnaście! To za dwa lata! A co ze sztuką? Przedstawienie jest jutro wie- czorem! KEATING Daj ojcu szansę na okazanie ci życzli- wości. Porozmawiaj z nim. Pozwól mu zo- baczyć, kim jesteś. NEIL Nie ma żadnego łatwiejszego sposobu? KEATING Nie, jeśli chcesz pozostać w zgodzie z samym sobą. Neil siedzi tam przez długą chwilę. 90/91 SCENY POMINIĘTE 92 WNĘTRZE. JASKINIA CHARLIEGO - NOC Chłopcy siedzą w pomieszczeniu oświetlonym świecą. Charlie gra na saksofonie. Knox siedzi w rogu, mamrocząc coś do siebie, pracując nad wierszem miłosnym dla Chris. Todd sie- dzi i też coś pisze. Cameron się uczy. Pitts zajęty jest wydrapywaniem na ścianie jaskini cytatu z książki. Knox spogląda na zegarek. KNOX Dziesięć minut do godziny policyjnej. Nikt się nie odzywa. Knox patrzy na Todda. KNOX Co piszesz? TODD Nie wiem. Wiersz. KNOX Dla klasy? TODD Nie wiem. Charlie nie przestaje grać na saksofonie. Todd dalej pisze. Knox patrzy na swój wiersz miłosny dla Chris. Klepie się dłonią z wierszem w nogę. KNOX Cholera. Cholera! Gdybym tylko mógł sprawić, żeby Chris przeczytała ten wiersz! PITTS Czemu go jej nie przeczytasz? U Nuwandy to zadziałało. KNOX Ona nie zechce mnie nawet widzieć, Pitts. PITTS Nuwanda recytował poezję Glorii i Glo- ria cała na niego poleciała... prawda, Nuwanda? Charlie przestaje dąć w saksofon. Myśli przez chwilę nad odpowiedzią. CHARLIE Absolutnie. Znów zaczyna grać. Z oddali słyszymy dźwięk dzwona. Charlie kończy grać swoją melodię, wkłada saksofon do futerału i wychodzi. Todd, Cameron i Pitts też wychodzą. Knox stoi sam, patrząc na wiersz. Potem wychodzi z determinacją. KNOX Do cholery! Do ciężkiej cholery! Jeśli to zadziałało u niego, to zadziała i u mnie. 93A PLENER. TEREN WELTON - WCZESNY RANEK Mroźny świt wstaje nad campusem Welton. Śnieg przykrywa ziemię. Szkolny kobziarz stoi i gra chwytającą za serce me- lodię. 93 PLENER. INTERNAT JUNIORÓW - JAK WYŻEJ Knox wychodzi z budynku internatu, ubrany tak, by było mu ciepło przy tak mroźnej pogodzie. Wchodzi pośpiesznie na swój rower i odjeżdża szybko. 94 PLENER. RIDGEWAY HIGH SCHOOL - RANEK Duży znak oznajmia, że to Ridgeway High School. Knox pod- jeżdża na rowerze pod szkołę na pełnej prędkości. Teraz trzyma bukiet kwiatów. Z trudem łapiąc oddech parkuje szybko rower i wbiega do szkoły. 95 WNĘTRZE. KORYTARZ RIDGEWAY HIGH SCHOOL - RANEK Uczniowie obojga płci chodzą korytarzami tej publicznej szkoły. Stoją przy swoich szafkach, wkładają tam kurtki, a wyciągają książki. Knox biegnie korytarzem, rozglądając się obłędnie. Idzie szybko korytarzem, zatrzymuje się i pyta o coś uczniów, potem biegnie jak oparzony po schodach. A96 WNĘTRZE. INNY KORYTARZ RIDGEWAY HIGH SCHOOL - JAK WYŻEJ Chris stoi przed swoją szafką, rozmawia z dwiema koleżan- kami, wyjmuje jakieś książki. Knox dostrzega ją i podchodzi do niej. KNOX Chris! CHRIS Knox! Co ty tu robisz? Odciąga Knoxa z dala od koleżanek. KNOX Przyszedłem przeprosić cię za tamten wieczór. Przyniosłem ci to oraz wiersz, który napisałem. Podaje jej kwiaty i wiersz. Chris widzi je, ale ich nie bierze. CHRIS Jeśli Chet cię zobaczy, to cię zabije, nie domyśliłeś się tego? KNOX Nie dbam o to. Kocham cię, Chris. Za- sługujesz na coś więcej niż Chet i ja jestem tym czymś. Proszę, weź to. CHRIS Knox, jesteś szalony. Rozbrzmiewa dzwonek. Korytarze pustoszeją. KNOX Proszę. Zachowałem się jak dupek i wiem to. Proszę? Chris patrzy na kwiaty, jakby zastanawiała się, czy zaak- ceptować prezent. CHRIS Nie! I przestań mnie niepokoić. Wchodzi do klasy i zamyka drzwi. Korytarz jest teraz pusty. Knox stoi trzymając swoje kwiaty i swój wiersz. Przez mo- ment waha się, potem otwiera drzwi i wchodzi do klasy. 96 WNĘTRZE. KLASA CHRIS - JAK WYŻEJ Zajęcia jeszcze się nie zaczęły, ale uczniowie zajmują już miejsca. Nauczyciel pochyla się nad ławką i pomaga jednej z uczennic przy pracy domowej. Knox wchodzi i podchodzi do ławki Chris. CHRIS Knox, nie wierzę w to! KNOX Wszystko, o co proszę, to żebyś posłu- chała. (otwiera wiersz i czyta) "Niebiosa stworzyły dziewczynę zwaną Chris, Z włosami i skórą ze złota, Do- tykać jej to rajska przyjemność, Cało- wać ją to zaszczyt nie do opisania". Zakłopotana Chris czerwienieje. Jej koleżanki powstrzymują się od chichotów. Knox dalej czyta. KNOX Stworzyły boginię i nazwały ją Chris, Jak? tego się już nie dowiem, Lecz choć ma dusza daleko jest w tyle, Moja mi- łość tylko rośnie i rośnie. Reszta klasy dojrzała w międzyczasie, co się dzieje, i te- raz wszystkie oczy skierowane są na Knoxa. Chris kryje twarz w dłoniach, ale Knox nie przestaje. KNOX I widzę słodycz w jej uśmiechu, Jasne światło rozświetla oczy, A pełnią życia i zadowoleniem, Jest tylko wiedzieć, że ona żyje. Knox opuszcza dłoń z wierszem. Chris patrzy na niego, zu- pełnie zmieszana. Knox kładzie wiersz i kwiaty na ławce. KNOX Kocham cię, Chris. Odwraca się i wychodzi. 97 WNĘTRZE. KLASA KEATINGA - DZIEŃ Chłopcy siedzą. Keating jeszcze nie przyszedł. W tym momen- cie wchodzi Knox i idzie szybko do swojej ławki. CHARLIE Jak poszło? Przeczytałeś jej to? KNOX Tak. PITTS Super! Co powiedziała? KNOX Nie wiem. CHARLIE Co znaczy, nie wiesz? KNOX Później wam powiem. Drzwi klasy otwierają się. Wchodzi Keating, ubrany w swój zwyczajny szalik i marynarkę. Kładzie książki na biurku, potem patrzy na klasę kogoś szukając. KEATING Neil, moglibyśmy zamienić słówko? Wychodzi na korytarz. 98 WNĘTRZE. KORYTARZ NA ZEWNĄTRZ KLASY - JAK WYŻEJ Oprócz Neila i Keatinga na korytarzu nikogo nie ma. Keating zamyka drzwi od klasy. KEATING Co powiedziałeś ojcu? Rozmawiałeś z nim? NEIL (kłamie) Taa. KEATING Naprawdę? Powiedziałeś ojcu to, co mi? Pozwoliłeś mu zobaczyć twoją pasję dla aktorstwa? NEIL Taa. Nie spodobało mu się to ani tro- chę, ale przynajmniej pozwolił mi pozo- stać w sztuce. Oczywiście nie będzie mógł przyjść. Będzie w Chicago w inte- resach. Ale myślę, że pozwoli mi pozo- stać przy aktorstwie. Tak długo, jak będę miał dobre stopnie. Neil kieruje się z powrotem do klasy. Keating go obserwuje. 99 WNĘTRZE. TELEFONY W INTERNACIE / KLATKA SCHODOWA - NOC Todd, Knox, Cameron, Pitts i Meeks są ubrani w płaszcze i krawaty. Drepczą w hallu internatu. Knox, wciąż markotny, stoi sam z boku. MEEKS Gdzie jest Nuwanda? Przegapimy wejście Neila. PITTS Zanim wyszedł, powiedział coś o zrobie- niu się na czerwono. CAMERON O co mu chodziło, do diabła? PITTS Przecież znasz Charliego. Charlie zbiega po schodach. MEEKS Co znaczy "zrobić się na czerwono"? Charlie rozgląda się czujnie dookoła, potem rozpina koszulę odsłaniając namalowaną na klatce piersiowej czerwoną bły- skawicę. TODD Po co ci to? CHARLIE Dla indiańskiego wojownika to symbol męskości. Sprawia, że czuję się pełen wigoru. Tak, że mógłbym doprowadzać dziewczyny do szaleństwa. PITTS A co, jeśli to zobaczą, Nuwanda? CHARLIE (puszcza oko) To nawet lepiej. Pozostali patrzą po sobie znacząco, potwierdzając swoje wspólne podejrzenia, że Charlie ostatecznie postradał zmy- sły. Kiedy kierują się do hallu, mijają wchodzącą tu Chris. KNOX Chris! CHRIS Knox, czemu mi to robisz? KNOX (rozglądając się) Nie powinno cię tu być. Wyprowadza ją na zewnątrz internatu. 99A PLENER. BUDYNEK INTERNATU - NOC Pada śnieg. Knox wyprowadza Chris z budynku i prowadzi chodnikiem z dala od pozostałych. KNOX Jeśli cię tu przyłapią, będziemy oboje w wielkich tarapatach. CHRIS Och, ale było w porządku, że przysze- dłeś na chama do mojej szkoły i zrobi- łeś ze mnie kompletną idiotkę? KNOX Nie chodziło mi o to, żeby robić z cie- bie idiotkę. CHRIS Cóż, zrobiłeś! Chet dowiedział się i jest wściekły. Musiałam bardzo się sta- rać, żeby odciągnąć go od zamiaru przyjścia tu i zabicia cię. Musisz z tym skończyć, Knox. KNOX Ale ja cię kocham. CHRIS Mówisz to i mówisz bez końca, a nawet mnie nie znasz! Pozostali czekają przy internacie. Knox macha im dłonią. KNOX Idźcie. Dogonię was. Pozostali odchodzą. Knox czeka, aż znikną. KNOX Oczywiście, że cię znam! Od pierwszej chwili, kiedy cię ujrzałem, wiedziałem, że masz cudowne uosobienie. CHRIS Tak po prostu?! Po prostu wiedziałeś? KNOX Oczywiście, że tak po prostu. Tak zaw- sze się wie, kiedy coś jest w porządku. CHRIS A co, jeśli nie masz racji? Co, jeśli mało mi na tobie zależy? KNOX Wtedy nie byłoby cię tu i nie ostrzega- łabyś mnie przed Chetem. To sprawia, że Chris zastanawia się przez chwilę. CHRIS Słuchaj, muszę już iść. Spóźnię się na sztukę. KNOX Idziesz z Chetem? CHRIS Z Chetem? Na sztukę? Żartujesz sobie? KNOX Więc idź ze mną. CHRIS Knox, jesteś wkurzający! KNOX Daj mi tylko jedną szansę. Jeśli nie polubisz mnie po dzisiejszym wieczorze, zostawię cię w spokoju na zawsze. CHRIS Mhm... KNOX Obiecuję. Słowo Martwego Poety. Chodź ze mną dziś wieczorem, potem, jeśli nie będziesz chciała mnie więcej widzieć, przysięgam, że grzecznie odejdę. CHRIS Boże, jeśli Chet się dowie, to... KNOX Chet o niczym się nie dowie. Usiądziemy z tyłu i wyślizgniemy się, jak tylko się skończy. CHRIS Knox, jeśli obiecujesz, że to będzie tego koniec... KNOX Słowo Martwego Poety. CHRIS Co to znaczy? KNOX Moje słowo. Przykłada palce do serca i patrzy szczerze. Prowadzi pod rękę niechętną Chris. CHRIS Chyba straciłam rozum. 100 WNĘTRZE. AUDITORIUM W HENLEY HALL I SCENA - NOC Auditorium wypełnione jest niemal do granic rodzinami, na- uczycielami i uczniami. Charlie, Todd, Meeks, Cameron i Pitts siadają z tyłu. Dostrzegają pana Keatinga parę rzędów przed nimi i machają do niego. Obok Keatinga siedzi pan McAllister. Światła ściemniają się. Słychać prosty akompaniament mu- zyczny - fujarki, bongosy, trójkąt. Kurtyna unosi się. Kiedy wchodzą aktorzy, oklaskiwani są przez ich kolegów i rodziny. Kiedy aktorzy zaczynają sztukę, Charlie zauważa kątem oka, jak Knox wchodzi z Chris. Znajdują miejsca i siadają razem. Charlie rzuca Knoxowi zaskoczone, podniecone spojrzenie. Knox kiwa lekko głową. KRÓTKIE PRZENIKANIE DO: 101 NA SCENIE Wchodzi Neil jako Puck, ma na sobie koronę z kwiatów. Członkowie Stowarzyszenia Umarłych Poetów zrywają się w burzliwej owacji. Przez moment Neil wygląda na zagubionego. Todd zaciska kciuki. NEIL (jako Puck) Leć, duszku. Gdzież teraz błądzisz? AKTORKA Z HIGH SCHOOL (jako Wróżka) Ponad wzgórzem, nad doliną, Poprzez lasy i przez wrzosy... Keating rzuca spojrzenie w tył na Martwych Poetów i poka- zuje im uniesione w górę kciuki na szczęście dla Neila. Chłopcy widzą to i odwzajemniają gest. NEIL (jako Puck) Dobrze mówisz: Jam tułacz nocny jest i wesoły, Ja psociłem Oberonowi, i uśmiech mu dałem, Gdy tłustą, fasolą karmioną szkapę zmamiłem, Że niepodobną się stała do źrebięcia wcale. UJĘCIE NA "MARTWYCH POETÓW" oglądających w skupieniu przedstawienie. Kiedy Neil wymawia swoje kwestie, wybuchając śmiechem tam, gdzie powinien, Todd siedzi wymawiając bezgłośnie kwestie razem z nim, tak jakby miało to pomóc Neilowi przetrwać przedstawienie. Mimo to Neil najwyraźniej nie potrzebuje pomocy, a jego występ jest całkiem udany. Charlie nachyla się do pozostałych. CHARLIE (podniecony szept) Jest dobry! Jest cholernie dobry! Ktoś z tyłu szepcze "ciii". Charlie odwraca się do tyłu i szepcze "ciii" do upominającego. Potem odwraca się z powro- tem i ogląda przedstawienie. Nagle, po ułamku sekundy, od- wraca się z powrotem zaaferowany. Widzi: Pan Perry wchodzi z tyłu auditorium i staje samotnie koło drzwi. CHARLIE Mój Boże. TODD Co? Charlie pokazuje innym, gdzie spojrzeć. Todd i pozostali rzucają spojrzenie za siebie i widzą pana Perry'ego. TODD Jezu... Wszyscy odwracają się z powrotem i oglądają sztukę, chociaż teraz są całkiem spięci obecnością pana Perry'ego. 102 SZTUKA Na scenie są aktorzy grający Lysandera i Hermię. Hermię gra Ginny Danburry, która ubrana jest w ponętny kostium z liści i gałązek. LYSANDER Jedna darń służyć nam ma za poduszkę, Jedno serce i łóżko, dwa łona, jedna wiara. GINNY (jako Hermia) Nie, dobry Lysandrze. Przez wzgląd na mnie, mój drogi, Połóż się dalej jeszcze, blisko mnie się nie kładź. UJĘCIE NA "MARTWYCH POETÓW" Charlie przegląda program. CHARLIE Hermię gra Ginny Danburry. Knox jest głupi. Ona jest piękna! Meeks pokazuje palcem na usta, że Charlie był cicho. NA SCENIE GINNY (jako Hermia) Lecz miły przyjacielu, dla taktu i miłości, Połóż się dalej, w twej ludzkiej skromności, O takim oddzieleniu można też powiedzieć, Iż staje się panną i prawym kawalerem, Na razie leż dalej: dobranoc, druhu miły, By twojej miłości złe moce nie zmieniły. Charlie siedzi całkowicie oczarowany Ginny. UJĘCIE NA KULISY Kiedy Ginny i Lysander grają na scenie swoje kwestie, Neil stoi za kulisami i wygląda na widownię. Dostrzega swojego ojca siedzącego z tyłu auditorium. Mimo to Neila nie ogar- nia panika. Ma spokojny wyraz twarzy. NA SCENIE LYSANDER Oto moje łoże. Sen da ci wytchnienie! GINNY (jako Hermia) Gdy mówił to, widziałam oczu jego zmrużenie! Lysander i Ginny kładą się na scenie i idą spać. Gra akom- paniament, rozpoczynając muzyczne interludium. PRZENIKANIE DO: 103 MUZYCZNE INTERLUDIUM Fujarki i bongosy tworzą nie dający spokoju czarowny na- strój. W ZWOLNIONYM TEMPIE, bez słów, widzimy Neila na sce- nie, grającego Pucka. Neil przechodzi do lirycznej zabawy, bezwstydnie radosny, oczarowany i czarujący. To Neil, który jest uosobieniem rozkwitającej młodości. Inni bohaterowie też pojawiają się w zwolnionym tempie w interludium... Ginny, jako Hermia, rozpalona tak, że nigdy byśmy nie przy- puszczali... Charlie, zaklęty rzuconym przez nią czarem... Keating, Todd i inni chłopcy - przejęci grozą i zachwyceni wszystkim, co widzą. Knox patrzy na Chris w totalnym upoje- niu. Chris zaczyna czuć jakieś uczucie do Knoxa, ale usil- nie próbuje tego nie okazywać. PRZENIKANIE DO: 104 NA SCENIE Interludium się kończy. Neil stoi sam na scenie jako Puck. Zwraca się do widowni, ale następujące słowa kieruje wprost do swojego ojca. NEIL (jako Puck) Jeśli my, cienie, was zgorszyliśmy, Wiedzcie, że wszystko już naprawiliśmy Żeście się tylko zdrzemnęli, Gdyście wizje te widzieli. Gnuśny blady motyw ten Nic nie zrodził tylko sen. Mili, nie róbcie nagany, Wybaczycie, naprawiamy. Jakem Puck jest najuczciwszy, A szczęścia nie zasłużyliśmy, Skrobać nam się w język żmiji, Byśmy szkody naprawili. A nie, Pucka kłamcą zwijcie. Więc dobranoc już przyjmijcie. Dajcie dłonie, łammy lody, A Drozd sam naprawi szkody. Jeśli były jakieś wątpliwości co do talentu Neila jako ak- tora, to teraz zniknęły. Kurtyna opada. Widownia wybucha entuzjastycznym aplauzem. UJĘCIE NA WIDOWNIĘ Chłopcy, Keating, wszyscy, wstają do owacji na stojąco. UJĘCIE NA SCENĘ Aktorzy kłaniają się po kolei. Ginny odbiera wielkie brawa. Dostrzega Charliego, który klaszcze i krzyczy "brawo" jak rażony piorunem. Knox uśmiecha się do Chris, kiedy oboje klaszczą. Potem bierze ją za rękę - Chris się temu nie sprzeciwia.. Neil wchodzi ponownie i kłania się. Członkowie Stowarzysze- nia Umarłych Poetów krzyczą. Neil kłania się raz jeszcze. Jeszcze więcej okrzyków pochodzących od ludzi na widowni, w tym od Keatinga. Ojciec Neila wyszedł. 105 WNĘTRZE. KULISY I ZAPLECZE - NOC To miejsce to istny dom wariatów, wypełniony podnieconymi aktorami, dumnymi rodzicami, ludźmi pragnącymi pogratulować i życzyć szczęścia, itp. Kiedy członkowie Stowarzyszenia Umarłych Poetów i pan Keating tu wchodzą, Charlie dostrzega Ginny otoczoną gratulującymi ludźmi. CHŁOPAK Byłaś wspaniała. Jeden z aktorów, chłopak w wieku Charliego, obejmuje ją ra- mieniem. AKTOR Gratulacje! Ginny jest w środku morza pochlebstw. Charlie czeka na swoją kolejkę i myśli. W końcu staje przed Ginny. Z abso- lutną szczerością mówi: CHARLIE Z twoich oczu wypływa jasne światło. Ginny widzi, że on naprawdę tak uważa. Patrzą sobie w oczy. 106 WNĘTRZE. MĘSKA PRZEBIERALNIA - JAK WYŻEJ Wchodzą podekscytowani aktorzy, pełni radości z tego, że przedstawienie poszło tak dobrze. Neil, oszołomiony "doty- kiem sztuki", niesiony jest na rękach przez kolegów-akto- rów. W tej chwili pełnej nastroju święta wchodzi ojciec Ne- ila, powstrzymujący się przed wybuchem gniewu. PAN PERRY Neil, chodź ze mną. Neil schodzi z ramion kolegów. NEIL (zrezygnowany) Tak, sir. Pan Perry prowadzi Neila do drzwi przebieralni. PAN PERRY Okłamałeś mnie! 107 SCENA POMINIĘTA 108 PLENER. PARKING PRZED AUDITORIUM - NOC Pan Perry wyprowadza Neila, jak więźnia, z auditorium i prowadzi do samochodu. Pozostali aktorzy i widzowie gratu- lują Neilowi głośno wołając. Todd, z tyłu tego całego tłumu, próbuje dosięgnąć przyjaciela. TODD Neil, to było wielkie! Neil! CHARLIE Urządzamy przyjęcie! PAN PERRY NEIL. NEIL To nie ma sensu. Pan Keating dosięga Neila i bierze go za ramiona. KEATING Neil, byłeś doskonały! Pan Perry strąca i odpycha ręce Keatinga. PAN PERRY Wara od niego! To działa na wszystkich jak uderzenie młotem. Pan Perry wy- prowadza Neila z tłumu. Todd, Keating, Charlie, Pitts i inni obserwują, jak pan Perry wsadza Neila do samochodu. Charlie zaczyna iść w tamtą stronę, ale Keating go po- wstrzymuje. KEATING Nie rób tego gorszym, niż już jest. Pan Perry zapala silnik i odjeżdża. Twarz Neila za szybą jest jak twarz więźnia zabieranego na egzekucję. TODD Neil! Ogłuszeni wypadkami, członkowie Stowarzyszenia gromadzą się w jednym miejscu. PITTS Wciąż mamy spotkanie? 109 WNĘTRZE. GABINET PANA PERRY'EGO - NOC Matka Neila siedzi w kącie pokoju, jej oczy czerwone są od płaczu. Ojciec Neila siedzi przy biurku. Wchodzi Neil, wciąż ubrany w swój kostium Pucka. Patrzy na płaczącą matkę. Zaczyna mówić, ale... PAN PERRY Synu, usilnie próbuję zrozumieć, czemu uparłeś się przy swoim nieposłuszeń- stwie, ale, jakikolwiek był powód, nie pozwolę, żebyś zrujnował sobie życie. Jutro zabieram cię z Welton i zapisuję do Szkoły Wojskowej w Braden. Pójdziesz do Harvardu i zostaniesz lekarzem. Świeże łzy pojawiają się w i tak już zaczerwienionych oczach Neila. NEIL (prosząco) Ojcze, to dziesięć lat więcej. Nie wi- dzisz, że to szmat życia? PAN PERRY Masz możliwości, o jakich mi się nawet nie śniło! Nie pozwolę, żebyś je za- przepaścił. Pan Perry wychodzi z pokoju. Matka Neila wygląda, jakby miała zamiar coś powiedzieć, ale nie mówi nic. Neil zostaje sam. 110 WNĘTRZE. JASKINIA - NOC ODJAZD KAMERY od zapalonej świecy na głowie "bożka ja- skini", obok opróżnionej do połowy butelki wina i paru czy- stych kieliszków, do Todda, Meeksa i Pittsa siedzących w kupie, by nawzajem się ogrzać. Każdy z nich trzyma upity do połowy kieliszek wina i patrzy markotnie w płomień, zdając sobie sprawę, że symbolizuje on Neila. Po chwili Todd wali dłonią w ścianę. TODD Następnym razem, gdy zobaczę ojca Ne- ila, zatłukę go. Nieważne, co się ze mną stanie! Zaczyna chodzić po jaskini. MEEKS Gdzie Cameron? PITTS Kto wie? Kogo to obchodzi? Wchodzą Charlie i Ginny. CHARLIE Chłopaki, to jest Ginny Danburry. Ginny, to jest Todd, to Meeks, a to Pitts. PITTS (do Ginny) Byłaś cudowna! Pozostali chłopcy potwierdzają to. GINNY (nieśmiało) Dziękuję. Charlie patrzy na Ginny z uwielbieniem. Wchodzą Knox i Chris. Charlie patrzy na nich podekscytowany. KNOX Hej wszystkim, to jest Chris. MEEKS Taa, wiele o tobie słyszeliśmy! (Knox gapi się na niego) To znaczy... No wiesz... Znaczy... W wejściu jaskini pojawia się Keating. Światło księżyca od- bija się od śniegu na zewnątrz, oświetlając Keatinga od tyłu. MEEKS, KNOX, TODD (zaskoczeni) Pan Keating! KEATING (do Charliego) Dzięki za zaproszenie. Keating widzi wino i nalewa sobie trochę do kieliszka. KEATING (wznosi toast) Za Neila. CHŁOPCY Za Neila. Wszyscy upijają trochę wina. Na zewnątrz cisza i wyjący wiatr. KEATING Nie wolno nam teraz wpadać w ponurac- two. Neil by tego nie chciał. Zrobił dzisiaj coś wyjątkowego, wartego świę- towania. Dołączmy do wyjącej nocy. Keating wychodzi z jaskini. Pozostali podążają za nim. Chris i Ginny patrzą na Knoxa i Charliego. GINNY Knox, co tu właściwie jest? CHARLIE Zobaczysz. CHRIS Muszę iść do domu. Chet może dzwonić. KNOX Tylko na małą chwilkę. Obiecałaś. Charlie wyprowadza Ginny. Chris niechętnie idzie za Knoxem. CHRIS Jesteś naprawdę wkurzający. 111 PLENER. WZGÓRZA NIEDALEKO WELTON - NOC Świeci księżyc w pełni, świecą gwiazdy, noc jest pogodna i zimna. Wszystkie drzewa pokryte są soplami lodu. Mróz prze- mienił to, co kiedy indziej jest jałowym lasem, w zimowy fenomen. Matka Natura przykryła świat skrzącymi się brylan- tami. Keating prowadzi grupę porośniętą drzewami ścieżką do miejsca na zboczu, z którego można dojrzeć strumień. Chłopcy i dziewczęta rozglądają się wokół. To wyjątkowo ma- lownicze miejsce. Wszyscy stoją przez chwilę w ciszy, chło- nąc widok. KEATING Spotykaliśmy się tu przy specjalnych okazjach. Kto chciałby rozpocząć spo- tkanie? MEEKS "Zamieszkałem w lesie, gdyż chciałem wyssać z życia całą jego kwintesencję". Ktoś chce coś poczytać? Keating zaczyna zbierać drzewo na ognisko. Inni mu poma- gają. KEATING No dalej, chłopcy, nie wstydźcie się. TODD Ja coś mam. CHARLIE To coś, co pisałeś? TODD Tak. Zgłoszenie się Todda na ochotnika wszystkich zaskakuje. Todd występuje krok naprzód i wyjmuje z kieszeni jakieś kartki. Rozdaje paski papieru pozostałym. TODD Niech wszyscy czytają między zwrotkami. Todd otwiera kartkę z wierszem i czyta. TODD Marzymy o jutrze, a jutro nie nadchodzi, Marzymy o chwale, której wcale nie chcemy. Marzymy o nowym dniu, choć on już nastał. Uciekamy z bitwy, choć musimy w niej walczyć. Todd kiwa głową. Wszyscy czytają: WSZYSCY I wciąż śpimy. TODD Nasłuchujemy wołania, choć nie uważamy, Myślimy o przyszłości, co jest tylko planami, Marzymy o mądrości, którą dzień w dzień mijamy, Modlimy się o zbawcę, a w naszych rękach zba- wienie. WSZYSCY I wciąż śpimy. TODD I wciąż śnimy. Wciąż się modlimy. I wciąż się boimy. (pauza) I wciąż śpimy". Todd zamyka wiersz. Pozostali gotują mu wielką owację. MEEKS To było wielkie! Todd "rośnie", chłonąc to wszystko. Kiedy cofa się o krok, inni klepią go gratulująco po plecach. Keating uśmiecha się, dumny niezmiernie z postępu, jaki uczynił jego uczeń. Urywa z drzewa sopel lodu w kształcie kuli. KEATING Dzierżę w dłoni kryształową kulę. Widzę w niej wielkie rzeczy dla Todda Ander- sona. Todd patrzy na Keatinga, potem nagle, z wielką siłą, obej- mują się. Przerywają, a Keating pociera zapałkę by rozpalić ogień. 112 WNĘTRZE. POKÓJ NEILA W DOMU JEGO RODZICÓW - NOC Neil siedzi sam w swoim przykrytym mrokiem pokoju gapiąc się za okno. Wszystkie jego emocje wyschły i uleciały, a na twarzy nie ma nawet odrobiny uczucia. 113 PLENER. ZBOCZE NAD STRUMIENIEM - NOC Wszyscy kucają wokół ogniska i ogrzewają się. Po chwili Ke- ating wstaje. KEATING A teraz "Generał William Booth idzie do Nieba" autorstwa Vachel Lindsay. Kiedy robię pauzę, pytacie: "Czyś skąpan jest we krwi Baranka?" (recytuje) Booth odważnie przy dźwięku wielkiego werbla dowodził... WSZYSCY Czyś skąpan jest we krwi Baranka? Recytując głośno Keating zaczyna maszerować przez las. Wszyscy maszerują za nim. KEATING Święci rzekli z poważnym uśmiechem: oto nadcho- dzi... WSZYSCY Czyś skąpan jest we krwi Baranka? 114 WNĘTRZE. KORYTARZ W DOMU NEILA - NOC Na końcu korytarza, w swojej sypialni, państwo Perry kładą się do łóżka i wyłączają nocne lampki. Drzwi innego pokoju otwierają się i wychodzi z nich na korytarz Neil. Niewi- dziany przez rodziców skręca na rogu i odchodzi. 115 WNĘTRZE. GABINET PANA PERRY'EGO - NOC Pokój oświetlony jest światłem księżyca. Neil podchodzi do biurka swojego ojca. Otwiera górną szufladę i wkłada do niej dłoń. Wyciąga ją z kluczem. Kluczem tym otwiera dolną szufladę biurka. Bierze koronę z kwiatów, którą miał na so- bie jako Puck, i wkłada ją na głowę. 116 PLENER. ZBOCZE NAD STRUMIENIEM - NOC Grupa idzie za Keatingiem przez las, obok pokrytych szronem drzew, przez przykryte śniegiem wzgórza, i recytuje wiersz Vachel Lindsay. KEATING Drepczący trędowaci niżsi odeń rangą, Chwiejnie klaskali mu w wilgotnych okopach, Dziwki z alei i bladzi narkomani, Umysły wciąż emocją się kierujące, Te o łamliwej ducha sile. WSZYSCY Czyś skąpan jest we krwi Baranka? 117 WNĘTRZE. SYPIALNIA PANA PERRY'EGO - NOC KAMERA PRZYBLIŻA SIĘ POWOLI do państwa Perrych, gdy śpią mocno w swoim łóżku. PRZYBLIŻANIE dojeżdża i kończy bieg na twarzy pana Perry'ego. Pan Perry podnosi wzrok. PAN PERRY Co to było? PANI PERRY Co? PAN PERRY Ten dźwięk. Słyszałaś go? PANI PERRY Jaki dźwięk? Pan Perry wychodzi z łóżka. 118 WNĘTRZE. KORYTARZ W DOMU NEILA - NOC Pan Perry, w piżamie, idzie szybkim krokiem korytarzem. Wchodzi do pokoju Neila, potem wraca na korytarz. Kieruje się ku swojemu gabinetowi. Za nim, wkładając szlafrok, idzie pani Perry. 119 PLENER. PRZY SZCZYCIE WZGÓRZA - NOC Keating staje przed wysokiem zamarzniętym wodospadem. Ta przepiękna lodowa rzeźba zdaje się przeczyć prawom grawita- cji. Nocne niebo jest niesamowicie pogodne. Ludzie z grupy oświetleni są blaskiem księżyca odbitym od śniegu. KEATING Przyszedł lekko Chrystus w sukni i koronie Do Bootha-żołnierza, a ciżba uklękła. Zobaczył Jezusa-Króla. Twarzą w twarz byli, I klęknął płacząc na tym miejscu świętym. WSZYSCY Czyś skąpan jest we krwi Baranka? 120 WNĘTRZE. GABINET PANA PERRY'EGO - NOC Pan Perry wchodzi i zapala światło. Wszystko zdaje się być w porządku. Pan Perry już ma wyjść, kiedy jego uwagę przy- ciąga czarny przedmiot na dywanie... Rewolwer. Zatrwożony pan Perry idzie dookoła biurka. Widzi bladą białą dłoń i traci oddech: zakrwawiony Neil leży na podłodze, martwy. Pan Perry klęka i obejmuje syna. Pani Perry podnosi po- tworny lament. PAN PERRY Nie! 121 PLENER. SZCZYT WZGÓRZA - NOC Keating zatrzymuje się. Odwraca się i patrzy na pola, do- linę i na przecudowne niebo, które wszystko otacza. Wszyscy są zmęczeni, ale wielcy duchem. KEATING "Możemy, bądź nie, być tworzywem dla wieczności, ludzie, ale, podczas gdy tu jesteśmy, stajemy się częścią niezmier- nej groźnej świetności". Wznosi dłonie ku niebu. KEATING Nie straćcie choćby sekundy z tego, lu- dzie. Czujcie to całymi sobą. Trzymając się za głowę od tyłu krzyczy do nieba. KEATING ŻYJĘ!!! ŻYJĘ!!! Pozostali robią to samo. Krzyki wzmagają się, krzyki zabawy i rozkoszy. Knox patrzy na Chris. Po twarzach ich obojga płyną łzy. Obracają się ku sobie i całują. 122-123 SCENY POMINIĘTE 124 WNĘTRZE. POKÓJ TODDA W INTERNACIE - RANEK ODJAZD KAMERY od zbliżenia DŁONI, by odsłonić, że jest to dłon śpiącego Todda. Otwierają się drzwi i wchodzą Charlie, Knox i Meeks. Wyglądają na wstrząśniętych. Delikatnie budzą Todda. CHARLIE Todd. Todd... Todd otwiera oczy. Siada, wygląda na wyczerpanego. Jego oczy przyzwyczajają się do jasności, potem Todd zamyka je i kładzie się z powrotem. Podnosi budzik i zezuje nań. TODD Jezu, jest dopiero ósma. Muszę pospać. Kładzie się na chwilę, potem na powrót otwiera oczy. Widzi pozostałych chłopców patrzących na niego. Wyczuwa, że coś jest nie w porządku. Siada. CHARLIE Todd, Neil nie żyje. Zastrzelił się. Todd patrzy na Charliego przez chwilę. Twarze pozostałych chłopców potwierdzają to, co mówi Charlie. TODD O mój Boże... Zaczyna wymiotować. Wymiotując wybiega z pokoju. Pozostali patrzą na siebie nawzajem. Nagle Charlie wybucha płaczem. Kryje twarz w dłoniach. 125 WNĘTRZE. ŁAZIENKA W INTERNACIE - DZIEŃ Todd chodzi w tę i z powrotem, ze łzami ściekającymi mu po twarzy. Uderza dłonią w ścianę. TODD Ktoś musi się dowiedzieć, że to jego ojciec! Neil by się nie zabił! On ko- chał życie! KNOX Nie myślisz chyba poważnie, że jego oj- ciec... TODD Nie własnoręcznie! Do cholery, nawet jeśli ten drań nie pociągnął za spust, to... Todd szlocha. W końcu się powstrzymuje. TODD Nawet jeśli pan Perry go nie zastrze- lił, to go zabił. Muszą się o tym do- wiedzieć! Biegnie przez pomieszczenie. TODD NEIL! NEIL!!! Upada na ścianę i wybucha niepohamowanym szlochem. 126 WNĘTRZE. KLASA KEATINGA - DZIEŃ Keating siedzi sam przy biurku w pustej klasie, usiłując powstrzymać emocje. Wstaje i idzie wolno do ławki Neila. Podnosi leżącą tam książkę, książkę bardzo na miejscu: To jego własny podniszczony egzemplarz "Waldenu" Thoreau. Keating otwiera go. Znaczące są tu słowa na obwolucie: "Martwi Poeci". Keating opada ciężko na krzesło Neila. Z jego gardła dobywa się dźwięk wielkiej boleści. McAllister zagląda do klasy Keatinga przez drzwi z tyłu. Patrząc jego oczami Keating wydaje się być w pewnym sensie małym chłopcem siedzącym samotnie w pustej klasie. 127 WNĘTRZE. KAPLICA - PÓŹNIEJ Zgromadzona jest tu cała szkoła. Wzdłuż ścian stoją nauczy- ciele. Jest tu i Keating, bardzo poważny. Wchodzi Nolan. NOLAN Panowie, śmierć Neila Perry'ego to tra- gedia. Był świetnym uczniem, jednym z najlepszych w Welton, i będzie nam go okrutnie brakować. Skontaktowaliśmy się z rodzicami każdego z was, by wyjaśnić im sytuację. Oczywiście, wszyscy są za- niepokojeni. Na żądanie rodziny Neila mam zamiar poprowadzić gruntowne docho- dzenie w tej sprawie. Wymagam od was pełnej współpracy. 128 WNĘTRZE. MAGAZYN - DZIEŃ Charlie, Todd, Knox i Pitts stoją i czekają w pomieszczeniu wypełnionym złomem. Ktoś puka do drzwi i wchodzi Meeks. MEEKS Nie mogę go znaleźć. CHARLIE Powiedziałeś mu o spotkaniu? MEEKS Dwa razy. CHARLIE Cholera... Charlie podchodzi do okna i wygląda na trawnik. W oddali widać budynek administracyjny. CHARLIE Tak, chłopaki, wszystkich nas usmażą. PITTS Wcale tego nie wiesz. Może on... CHARLIE Cameron to kabel! Z jakiego to innego powodu nie było go na poprzednim spo- tkaniu? Właśnie teraz siedzi u Nolana w biurze i kabluje! PITTS Ale czemu? Czemu miałby to robić? CHARLIE Żeby się ratować. Na drugim końcu korytarza słychać dźwięk otwieranych drzwi. Knox idzie do drzwi i wygląda. Widzi: Cameron wchodzi w korytarz. Knox wychodzi z drzwi i poka- zuje Cameronowi, żeby przyszedł do magazynu. KNOX (głośny szept) Cameron. Cameron patrzy na Knoxa. Waha się, potem wchodzi do maga- zyny. Charlie, Todd, Knox, Pitts i Meeks gapią się na niego. CAMERON Co jest grane, chłopaki? CHARLIE Kablowałeś, no nie, Cameron? CAMERON Pieprz się, pajacu. Nie wiem, o czym mówisz. CHARLIE Mówię o tym, że właśnie powiedziałeś Nolanowi wszystko o klubie! CAMERON Gdybyś o tym nie słyszał, Dalton, niech cię poinformuję, że istnieje w tej szkole coś takiego jak Kodeks Honorowy. Jeśli nauczyciel pyta cię o coś, mówisz mu prawdę albo zostajesz wydalony. Charlie rusza na Camerona. CHARLIE Oż ty... Meeks i Knox przytrzymują Charliego. KNOX Charlie... CHARLIE To szczur! Jest w tym po czubki uszu, więc sprzedał się, żeby się ratować! KNOX Nie tykaj go, Charlie. Zrobisz to i wy- latujesz! CHARLIE I tak już wyleciałem! KNOX Nie wiesz tego. Jeszcze nie! CAMERON On ma rację, Charlie. A jeśli jesteście mądrzy, każdy z was zrobi dokładnie tak jak ja i zacznie współpracować. Nie po- dejrzewają nas o nic. Jesteśmy ofia- rami. My i Neil. CHARLIE Co to ma znaczyć? To kogo podejrzewają? CAMERON Kogo? Pana Keatinga oczywiście. "Kapi- tana" we własnej osobie. Nie myślicie chyba, że mógłby uniknąć odpowiedzial- ności, co? CHARLIE Pan Keating? Odpowiedzialny za Neila? Czy właśnie o tym mówisz?! Wyślizguje się z objęć Meeksa i Knoxa. CAMERON A kto miałby niby być, durniu? Admini- stracja? Pan Perry? Keating nas wpako- wał w to całe bagno, nie? Gdyby nie on, Neil siedziałby teraz wygodnie w swoim pokoju, uczył się chemii i marzył o zo- staniu lekarzem. TODD To nieprawda! Pan Keating nie powie- dział Neilowi, co ma robić. Neil kochał aktorstwo. CAMERON Wierzcie w to czy nie, ale mówię wam: pozwólmy usmażyć Keatinga. Czemu mamy rujnować sobie życie? CHARLIE Ty dupku. Charlie leci jak strzała przez pomieszczenie i uderza Came- rona na odlew w twarz. Cameron upada na podłogę. Charlie staje nad nim. KNOX Charlie! CAMERON (do Charliego) Właśnie podpisałeś swój wilczy bilet, "Nuwanda". Cameron zakrywa swój krwawiący nos. Charlie odwraca się i wychodzi. Inni też wychodzą. CAMERON (za nimi) Jeśli jesteście sprytni, chłopaki, zro- bicie dokładnie to, co ja zrobiłem! I tak wiedzą o wszystkim. Nie uratujecie Keatinga, ale możecie sami się urato- wać! 129-130 SCENY POMINIĘTE 130A PLENER. CMENTARZ NA WZGÓRZACH VERMONT - RANEK To ponury zimowy poranek. Porywisty wiatr niesie przeni- kliwe zimno, podczas gdy szkolny kobziarz maszeruje przed procesją, grając wzruszającą elegię. Trumna z Neilem nie- siona jest na ramionach przez Todda, Charliego, Meeksa, Pittsa, Knoxa i Camerona... Potem złożona zostaje obok grobu. Większość tych chłopców, podobnie jak pan Keating, przeżywa teraz ciężkie chwile, powstrzymując łzy. Matka Ne- ila, w czarnym woalu, oraz pan Perry patrzą na trumnę, po- dobnie jak Nolan, pozostali uczniowie i nauczyciele. Żałobnicy gromadzą się i jeden po drugim kładą kwiaty na trumnie Neila. Todd i pozostali chłopcy mają czerwone od smutku twarze. Pan Perry podchodzi do Keatinga. PAN PERRY Jest pan za to odpowiedzialny! Pan Keating jest oszołomiony tym oskarżeniem. Pan Perry od- chodzi, zostawiając oniemiałego Keatinga. 131/131A WNĘTRZE. POKÓJ TODDA W INTERNACIE - DZIEŃ Łóżko Neila jest zaścielone, a jego biurko puste. Todd sie- dzi przy oknie i patrzy przez campus na budynek administra- cyjny. W tej właśnie chwili Dr. Hager eskortuje Meeksa od tego budynku, przez campus, z powrotem do internatu. 132 WNĘTRZE. KORYTARZ W INTERNACIE - JAK WYŻEJ Todd wygląda ostrożnie przez drzwi swojego pokoju. Meeks i Hager wchodzą w korytarz. Hager zatrzymuje się na końcu ko- rytarza. Meeks idzie cicho z powrotem do swojego pokoju. Kiedy mija Todda, nie patrzy na niego. Ale po twarzy Meeksa płyną łzy. Meeks wchodzi do swojego pokoju i zamyka drzwi. HAGER Knox Overstreet. Knox wychodzi z pokoju i dołącza do Hagera na końcu koryta- rza. Wychodzą razem. Natychmiast Todd idzie korytarzem do pokoju Meeksa. Puka. TODD Meeks, to ja, Todd. MEEKS (z pokoju) Idź sobie, muszę się uczyć. Todd zastanawia się, co się mogło wydarzyć. TODD Co się stało z Nuwandą? MEEKS (z pokoju) Wydalony. Todd stoi oszołomiony. TODD Co im powiedziałeś? MEEKS (z pokoju) Nic, czego wcześniej nie wiedzieli. Todd odwraca się i odchodzi. PRZENIKANIE DO: 133/133A WNĘTRZE. POKÓJ TODDA - PÓŹNIEJ Todd patrzy, jak Knox eskortowany jest przez Hagera campu- sem do internatu. Todd znów wygląda przez drzwi. 134 WNĘTRZE. KORYTARZ W INTERNACIE - JAK WYŻEJ Wchodzą Knox i Hager. Policzki Knoxa drżą. Jest na skraju załamania nerwowego. Wchodzi do pokoju i zatrzaskuje drzwi. Todd wchodzi z powrotem do swojego pokoju i opiera się o ścianę. Fakt, że złamano Knoxa, wstrząsnął nim do głębi. Todd oddycha ciężko i spogląda na sufit. DR. HAGER (z korytarza) Todd Anderson. 135 WNĘTRZE. ŚWIETLICA AKADEMII WELTON - DZIEŃ To pokój ze schodami prowadzącymi do biura Nolana. Podąża- jąc za Hagerem Todd wchodzi po schodach, jak człowiek wspi- nający się na szubienicę. 136 WNĘTRZE. BIURO PANA NOLANA - DZIEŃ Dyrektor Nolan siedzi przy biurku. W pobliżu siedzą rodzice Todda. Todd i Dr. Hager wchodzą. Todd widzi swoich rodzi- ców, a jego wargi zaczynają drżeć. TODD Tato. Mamo. NOLAN Proszę usiąść, panie Anderson. Jest tylko jedno puste krzesło - jak krzesło dla więźnia na przesłuchaniu - przed biurkiem Nolana. Todd siada. Patrzy na rodziców, którzy siedzą ze wzrokiem zimnym jak stal. Na czoło Todda występuje gęsty pot. NOLAN Panie Anderson, myślę, że całkiem do- brze udało nam się złożyć w całość to, co się tu zdarzyło. Przyznaje pan, że należał do tego Stowarzyszenia Umarłych Poetów? Todd patrzy na swoich rodziców i na Nolana. Zamyka oczy. Chce kiwnąć głową na "tak". Zanim mu się to udaje, odzywa się jego ojciec. PAN ANDERSON Odpowiedz panu. TODD Tak... NOLAN Nie słyszę cię, Todd. TODD (nie głośniej niż poprzed- nio) Tak, sir. Nolan patrzy na Todda, potem na jego rodziców. Decyduje się nie drążyć kwestii tego, że Todda nie można usłyszeć. NOLAN Mam tu drobiazgowe opisy tego, co działo się na waszych spotkaniach. Opi- sane jest, jak wasz nauczyciel zachęcał ciebie i kolegów do zorganizowania klubu i do używania go jako źródła in- spiracji dla lekkomyślnego i pobłażli- wego wobec siebie zachowania. Opisane jest, jak pan Keating, w klasie i poza nią, zachęcał Neila Perry'ego do podą- żania za jego obsesją aktorstwa, cho- ciaż wiedział, że jest to całkowicie niezgodne z wyraźnymi zaleceniami ro- dziców Neila. To rażące nadużycie przez pana Keatinga stanowiska nauczyciela doprowadziło bezpośrednio do śmierci Neila Perry'ego. Nolan podaje Toddowi kartkę. NOLAN Przyczytaj to uważnie, Todd. Jeśli nie masz nic do dodania czy poprawienia, podpisz. Todd bierze kartkę i czyta. Zajmuje mu to dużo czasu, a kiedy kończy, jego ręce drżą razem z kartką. Todd podnosi wzrok. TODD (do Nolana, wymawiając słowa z wielkim trudem) Co... co się stanie... z panem Keatin- giem? PAN ANDERSON A co to ma wspólnego z tobą? NOLAN (do pana Andersona) W porządku. Chcę, żeby wiedział. (do Todda) Nie jesteśmy jeszcze pewni, czy pan Ke- ating złamał w jakiś sposób prawo. Je- śli tak, zostanie oskarżony. To, co my możemy zrobić - a podpisy twój i innych pomogą to zagwarantować - to sprawienie, że pan Keating nigdy już nie będzie uczył. TODD Nigdy... nie będzie uczył... Ojciec Todda wstaje i podchodzi do Todda. PAN ANDERSON Wystarczy. Podpisz, Todd. PANI ANDERSON Proszę, kochanie, na miłość boską. TODD Ale... nauczanie to jego życie! To dla niego znaczy wszystko! PAN ANDERSON A co cię to obchodzi? TODD A co ja obchodzę ciebie?! Jego obcho- dziłem. Ciebie nie. Ojciec Todda staje nad nim i podnosi pióro. PAN ANDERSON Podpisz dokument, Todd. Todd kręci głową na "nie". TODD Nie podpiszę tego. PANI ANDERSON Todd! TODD To nieprawda! Nie podpiszę tego. Ojciec Todda chwyta pióro i próbuje włożyć je z powrotem w dłoń Todda. Nolan wstaje. NOLAN W porządku! Nie potrzebujemy jego pod- pisu. Ale niech ponosi tego konsekwen- cje. Nolan idzie dookoła biurka do Todda. NOLAN Myślisz, że możesz uratować pana Ke- atinga? Widziałeś, chłopcze, mamy pod- pisy wszystkich pozostałych. Ale, jeśli nie podpiszesz, zostaniesz objęty dys- cyplinarnie nadzorem do końca roku. Bę- dziesz pracował popołudniami i w nie- dziele. A jeśli wyjdziesz poza campus, zostaniesz wydalony. Rodzice Todda i pan Nolan patrzą na Todda, czekając aż zmieni zdanie. Todd myśli, potem: TODD (cicho) Nie podpiszę. NOLAN A więc zobaczymy się tu znów po zaję- ciach. Wyjdź. Todd wstaje i wychodzi. Nolan patrzy na rodziców Todda. PANI ANDERSON Przykro nam, panie Nolan. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że to nasza wina. PAN ANDERSON (do podłogi) Nie powinniśmy byli go tu przysyłać. NOLAN Bzdura. Chłopcy w jego wieku są bardzo podatni na wpływy. Utemperujemy go tu. PRZENIKANIE DO: 137 SCENA POMINIĘTA 137A WNĘTRZE. POKÓJ KEATINGA - PÓŹNIEJ Keating siedzi przy biurku i patrzy nie wiadomo gdzie. Za oknem, sam na wzgórzu, ćwiczy kobziarz z Welton. Keating obserwuje kobziarza przez chwilę, potem wstaje i otwiera walizkę. Z półki na książki bierze powoli swoją ukochaną poezję - swojego Byrona, swojego Whitmana, swojego Word- swortha. 138 WNĘTRZE. KLASA JĘZYKA ANGIELSKIEGO - DZIEŃ Są tu Todd, Knox, Meeks, Pitts i reszta klasy. Rzucają się w oczy pusta ławka Neila i pusta ławka Charliego. Todd wy- gląda na odrętwiałego, wzrok ma spuszczony, przypomina nam tego Todda, którego zobaczyliśmy, gdy pierwszy raz go wi- dzieliśmy. Knox, Meeks i Pitts wyglądają na upokorzonych. Wszyscy ex-członkowie klubu są zbyt zawstydzeni by patrzeć na siebie nawzajem. Tylko Cameron wygląda prawie normalnie. Siedzi w ławce i uczy się, tak jakby nic się nie stało. Otwierają się drzwi. Wkracza przez nie Nolan. Wszyscy wstają. Nolan siada przy nauczycielskim biurku. Wszyscy siadają. NOLAN Przejmuję tę klasę do czasu egzaminów. Podczas przerwy znajdziemy nowego sta- łego nauczyciela angielskiego. Kto po- wie mi, gdzie jesteście w podręczniku Huttona? Nolan patrzy dookoła. Nie ma ochotników. NOLAN Panie Anderson? TODD (cicho, prawie niesłyszal- nie) U Huttona... Todd przegląda książki. Szpera nerwowo. TODD (wciąż cicho) Myślę, że... NOLAN (zirytowany tym) Panie Cameron, proszę mnie z łaski swo- jej poinformować. CAMERON Bardzo dużo opuściliśmy, sir. Przerobi- liśmy romantyków i większość z rozdzia- łów o literaturze po Wojnie Domowej. NOLAN A co z realizmem? CAMERON Myślę, że większość opuściliśmy. Nolan przerzuca podręcznik. Drzwi otwierają się. Wchodzi pan Keating. KEATING (do Nolana) Przyszedłem po moje rzeczy osobiste. Mam poczekać na koniec zajęć? NOLAN Proszę je zabrać, panie Keating. (do klasy) Teraz, panowie, otwórzcie na stronie pięćdziesiąt cztery. Panie Cameron, proszę przeczytać głośno wiersz Eugene Fielda. CAMERON Panie Nolan, ta strona została wyrwana. NOLAN Więc proszę pożyczyć książkę od kogoś innego. CAMERON One wszystkie zostały wyrwane, sir. NOLAN (gapiąc się na Ke- atinga) Co masz na myśli mówiąc, że wszystkie zostały wyrwane? CAMERON Sir, my... NOLAN Nieważne, Cameron. Nolan daje Cameronowi swój podręcznik. NOLAN Czytaj. CAMERON Eugene Field, "Błękitny Chłopczyk": Ten piesek w garść kurzu się zmienił, Lecz stoi śmiało i broni, Żołnierzyk od rdzy się czerwieni, Muszkiet butwieje mu w dłoni... Gdy Cameron czyta, Keating, który stoi przy szafce w kącie pokoju, patrzy na swoich uczniów. Widzi Todda, którego oczy pełne są łez. Widzi Knoxa, Meeksa, Pittsa... wciąż zbyt za- wstydzonych by spojrzeć mu w oczy, niemniej jednak pełnych emocji. Niesamowita jest bowiem ironia losu, że Nolan wy- brał akurat "Błękitnego chłopczyka". Keating kończy się pakować. Idzie przez pokój do drzwi. Kiedy dochodzi do drzwi, Todd nie może dłużej tego znieść. Wstaje. TODD (przerywając Camero- nowi) Panie Keating, oni nas zmusili do pod- pisania tego! NOLAN Cisza, panie Anderson! TODD Panie Keating, to prawda! Musi mi pan uwierzyć. KEATING Wierzę ci, Todd. NOLAN Proszę wyjść, panie Keating! TODD Ale to nie była jego wina, panie Nolan! Nolan idzie szybkim krokiem między ławkami i pcha Todda z powrotem na krzesło. NOLAN Proszę siedzieć, panie Anderson! Jesz- cze jeden taki wybryk z pańskiej strony... (odwraca się do klasy) Czy kogokolwiek innego! A wylecicie z tej szkoły! Odwraca się do Keatinga, który zrobił w międzyczasie kilka kroków w stronę Todda, tak jakby chciał mu pomóc. NOLAN Proszę wyjść, panie Keating! Chłopcy patrzą na Keatinga. On patrzy na nich, chłonąc ich widok po raz ostatni. Odwraca się i idzie do drzwi. TODD Och, Kapitanie! Keating odwraca się i patrzy na Todda. Tak samo robią wszy- scy inni. Todd podpiera się jedną stopą o ławkę, potem staje na niej obiema. Stoi na ławce, wstrzymuje łzy i ob- raca się twarzą do Keatinga. NOLAN (idąc do Todda) Siadaj! Kiedy Nolan idzie między ławkami do Todda, Knox (którego ławka jest po drugiej stronie klasy) woła pana Keatinga i też staje na swojej ławce. Nolan odwraca się i widzi to. Meeks zbiera się na odwagę i staje na swojej ławce. Pitts robi to samo. Jeden za drugim, a potem grupowo, inni uczniowie z klasy idą za przykładem i stają na ławkach w cichym hołdzie dla pana Keatinga. Nolan, który zaczął od Todda i od Knoxa, teraz stoi w bez- ruchu. Jest oczarowany tym przytłaczającym odzewem. Keating stoi przy drzwiach, przytłoczony emocjami. KEATING Dziękuję wam, chłopcy. Ja... dziękuję. Keating patrzy Toddowi w oczy, potem we wszystkie oczy. Kiwa głową i wychodzi. UJĘCIA na członków Stowarzyszenia Umarłych Poetów stojących na swoich ławkach: MEEKSA PITTSA KNOXA a wreszcie na TODDA, który powstrzymuje się przed wybuchem łez, ale stoi dumnie. WYCIEMNIENIE. KONIEC OD TŁUMACZA: Wszystko, co nie jest prozą, również sam tłumaczyłem. Wielbicieli poezji i Szekspira serdecznie przepraszam...