Lech M. Jakób WIBRUJĄCE SERCE Tower Press 2000 Copyright by Tower Press, Gdańsk 2000 4 Tej, Która wie to, co dopiero przeczuwam 5 PASTWISKO jestem pastwiskiem dla swoich wierszy trawą i gorzkim ziołem oskubują mnie wersy jak chcą nieraz do gołej ziemi wtedy protest na nic muszą pościć jednym wychodzi to na dobre inne padają z rosnącym trudem odnawiam się do kolejnych wypasów 6 P O D L E G Ł O Ś Ć 7 OKRAKIEM NA STULECIACH OKRAKIEM NA TYSIĄCLECIACH okrakiem na stuleciach okrakiem na tysiącleciach ulicami przemykają zastępy samozwańczych proroków Nostradamusowi z przedmieścia zapewniono wejście na wizję bankier nerwowo przelicza nieobliczalne zera ktoś ukręconym z piasku biczem pędzi owieczkę Dolly na wirtualne pastwisko apokalipsa! apokalipsa! - woła zgorszony sprzedawca ryb rośnie moja siwa broda a wychylające się z niej skrzaty chichoczą w kułak 8 NOCNA PODRÓŻ POCIĄGIEM lśniące brzeszczoty szyn z metalicznym jazgotem rozpruwają mrok zwałami na boki odrzucaną ciszę wchłania wilgotna noc jesteś ale gdzie niesie cię ale gdzie ale gdzie ale gdzie ale gdzie rytm zagęszczany drganiem szyb rozmywa odbijaną twarz mrugają porozumiewawczo blade punkciki gwiazd ktoś śmieje się w przedziale obok nie ma z czego choć jeszcze jesteśmy ale gdzie niesie nas ale gdzie ale gdzie ale gdzie ale gdzie ale gdzie 9 CZYM MORZE NIE JEST nie jest powietrzem choć nim oddycha literatura marynistyczna nie jest ogniem choć pali zwłaszcza tanią wyobraźnię nie jest wodą choć wody więcej ma w sobie niż człowiek nie jest kobietą choć zdradza nie rzadziej nie jest też ptakiem kamieniem różą ani tarczą na przeciwności losu nie wiemy czym jest i z tej niewiedzy winniśmy być dumni 10 SPACER NAD MORZEM morze wsparte na hałdach zrudziałego piachu z trudem oddycha zanikającą bryzą połyka promienie gasnącego słońca idziemy brzegiem chmury liżą stopy mewa wskakuje w okruch chleba zachłanna jak śmierć 11 PARTY co tam słychać panie mózgu między nami zmęczonymi dendrytami dzień dobry płuca jak zwykle gwiżdżecie na wszystko woreczku żółciowy nie przesadzaj zacny żołądku dla ciebie pokuta obżarstwa pani wątrobo zbyt ciężko pracujesz na swą marskość a i ty nerko wierna nie pij tyle kiszko stolcowa nie zapieraj się pozwól na stronę o jeszcze ktoś puka ale cicho coraz ciszej czy to nie serce spóźnione 12 ALKOHOL rozkołysane butelki nie chcą karnie stanąć do trąbionego apelu kielich mnoży światełka bagiennych ogników gdzie zabłąkany druh gdzie z piersi pieśń wyrwana hajda na Soplicę bij zapij zagryź od serca zagadaj Chrystus też pił wino ludzki biedaczyno już nie konam na raty ostrożnie niosę głowę na chwilę przed eksplozją 13 MŁODZI POECI patrzcie jakie z nas chłopaki-luzaki jakie dziewczyny niezgniecione maliny nibyzblazowani nibycyniczni po szczenięcemu frenetyczni co drugi kung-fu słowa co piąty guru lub święta krowa w kolczykowanych stadach szerzą wizje nowego porządku podwórka ple-ple moje ple-ple większe moje strojniejsze ma piórka karmieni głodami każdy kamień przeżują pragną przejąć rząd dusz ale dusze się nie przejmują na postronku wiedziona sława tłumaczy skrycie: czeka was nieśmierć najwyżej nieżycie 14 SPOTKANIE AUTORSKIE a cóż nam ten poeta gada jąka się poci wymiętą kartkę ściska niemal przeprasza że żyje pewnie ciasny kołnierzyk za mocno uwiera szyję jakieś duby smalone o duszy o śmierci gadanie baranie wieszcze już dawno nam wiszą za plecami na ścianie no pięknie jeszcze trochę a i o sercu coś powie gdy ów organ kurzy w podrobach zjadamy na zdrowie widać jakiś robal go toczy albo złe w nim siedzi robala winien zalać i pójść do spowiedzi a cóż gada ten poeta tylko publiczność nie ta nie ten czas nie ten kraj nie ten stolik nie ten kajet w kratkę pomylił biedak światy odprawmy go z kwiatkiem 15 PRZEPIS NA DOBRE SŁOWO zacznij od ćwiczeń prostych pierw otwórz usta i wypuść sylabę odpowiedzialnie bo może nie wrócić obserwuj wędrówkę: trasy prędkość i cel potem połącz sylaby rewidując dokładnie wychodzące słowo czy nie wynosi się nad inne nie przemyca czego na języku zrób postój i między zębami zgryź nieposłuszne nie spiesz się czasu starczy niech w gardle jeśli musi nabrzmiewa niechaj brzmi trącając struny głośni głośniej będzie potem gdy słowo da słowo że zadźwięczy jak szlachetny kruszec 16 ŻER trzepocze się w piersi szczupak serca żarłoczny nienasycony wywabia go na żer byle płotka uczuć i byle zdrada okoniem w gardle staje 17 SZÓSTY ZMYSŁ ta muzyka ten zapach dźwięki pachnące tobą ten smak ten dotyk jakbym dojrzałe jeżyny wargami gniótł to spojrzenie łagodniejsze od zieleni świeżych traw wreszcie jesteś i szóstym zmysłem zaczynam czuć 18 AWARIA coś się popsuło w telewizorze spikerka cedząca półsłowa miała tylko pół twarzy pół zakochanej dziewczyny płakało gdy z półarmaty wyleciał półpocisk powalając widzialną połowę żołnierza może żyje druga połowa może tam o czym wiedza najwyżej połowiczna dopełnia się reszta zdrętwiałem w półnadziei znów zamigotało na ekranie pół zakochanej dziewczyny ściska martwą połowę żołnierza półmiłość z półśmiercią się złożyły coś się popsuło a może to awaria trwała 19 SZANSA a co jeśli prawie żadne jeśli krzywe chrome i znikome jeśli być do końca nie chce w spodziewanym wymiarze i zapisaną partyturę ma za nic? a co gdy gna podrygując gdy pędzi na przełaj na oślep bez składu ni ładu lub ledwo pełza być może? co nieoczekiwane czeka jakby od niechcenia niknące do kwarka już w nieistnieniu niemal? co z pozorem bezruchu tego czym się nie jest nie wyobraża nie będzie przez milionlecia w międzygwiezdnym pyle? jaka szansa niczego? 20 TYLKO TYLE; AŻ TYLE; W SAM RAZ tylko tyle: zgaszony uśmiech rdest krzyk jaskółcze pióro siny wiatr hulający między termitierami słów aż tyle: sztil potargane włosy kamyk list pożar ból biegnący złotymi strunami słońca w sam raz: książek wizyt szklanek śliny pod językiem ryb śmigłoskrzydłych tego co nas stanowi i pytań nagłych z konkluzją: albo to wiadomo 21 RYTMY pac pac pac skacze piłka po ścieżce dziecko goni ją łapie i znów wypuszcza hop hop hop nikną echa wołania w chowanego stuk stuk stuk stuka laska za dzieckiem sunie cień 22 BEZ MOJEGO UDZIAŁU przypuszczalnie kiedyś załatają ozonową dziurę w niepamięć pójdą ślady krwawych pocałunków między narodami przypuszczalnie medycyna stawi opór nieplanowanej śmierci znikną choroby głód pojęcia mniej więcej dajmy na to być może zyskamy pewność na galaktycznych szlakach ten najlepszy ze światów zdyscyplinuje się po ostatnie kwarki z precyzją nazywając rzeczy po imieniu i kochać się będziemy w sinym blasku monitorów zgodnie z komputerowym programem 23 ZAPIS Z DWIEŚCIE SIEDEMDZIESIĄTEJ SZÓSTEJ STRONY NOTATNIKA sekunda po sekundzie komórka po komórce włos po włosie zmarszczka po zmarszczce niepamięć po miłości padam ofiarą zbrodni doskonałej zbrodniarz ujdzie z życiem - jest nieśmiertelny 24 JUTRO TAK dziś jeszcze nie przystępuj do mnie ze srebrną włócznią otwierającą żyły i patroszącą sny spójrz barometr leci w dół chmury nabrzmiałe zaraz spadnie deszcz nawet skowronka nie słychać przełóżmy spotkanie wiem wiem doczytana książka doliczone źdźbła traw a logika powiada o trafieniu w punkt lecz chybiona pora dziś jeszcze nie przystępuj do mnie jutro tak moja śmierci 25 K S I Ę G A J A W Y 26 KSIĘGA JAWY dzień w dzień stalowy kolos relatywizmu kładzie miecz na miecz Wzgórze Czaszki nie mieści już ofiar co umiera natychmiast się zaciera co żyje gnuśnieje i tyje z gasnącym zaciekawieniem czytam księgę jawy wiedziony labiryntami jałowych marzeń i wegetujących traw piszczą szczury niebo toczy czerw Piszący Księgę napomina: czemu ustajesz czytaj od deski do deski 27 KRONOSOWE DZIECI już nie dociera z niebiańskiej kuźni dźwięk młota i kowadeł tak radujący zbrojne chętki bogów zwolniono z pracy Hefajstosa odeszła Demeter i Herkules dostał wymówienie przynieść złotego jabłka z ogrodu Hesperyd nie ma komu gromowładny Zeus na emeryturze dłubie scyzorykiem poręcz tronu ucichło skarlało opustoszał Olimp jego mieszkańcy blakną w podręcznikach łykają hamburgery kronosowe dzieci 28 LIST DO SAFONY cóż jeszcze mogę powiedzieć różanolica poetko z obmywanej słońcem wyspy Lesbos przepadł Twój świat niepotrzebnie lękałaś się bogów ich marmurowe posągi służą teraz za wieszaki na kapelusze dziś inne strachy do serwisu mrocznych zdarzeń wrzucono manipulowanie genami mieliśmy w międzyczasie dwie wojny światowe i potężnego kaca po Hiroszimie nad Morzem Martwym czyli niedaleko Ciebie pojawił się pewien Żyd obiecujący zbawienie i choć miłości nie umieszczono jeszcze w słowniku wyrazów obcych śmierć straciła znane Ci kategorie estetyczne umiera się byle jak na akord bez wiary cóż poezja owszem powstaje nadal deptana butami nowych barbarzyńców miałkim ziarnem grubego piachu sypie się i mój świat tak chyba mam dość ale nie żałuję nie pisz więcej nie nawiedzaj w snach niebawem się zobaczymy 29 APEIRON zatem powiadasz Anaksymandrze iż przeciwieństwa wyskakują z bezkresów? z nicości wyodrębnia się gorące i zimne mokre i suche by na powrót w nicość zapadać? jak to jest w czasie i przestrzeni bez początku i końca? zginęły trylobity pterodaktyle przepadł ptak dodo łany komet koszą międzygwiezdne kosy z nicości zatem w wieczne rozproszenie? bęc i po galaktyce pstryk i już świat nowy? wybacz Anaksymandrze ale twój apeiron w ogonie myszy zmieszczę którą też upolują przeciwieństwa sowy? 30 BOSKA CZĄSTKA broczy mrokiem uchodząca noc bledną gwiazdy trzęsie się osika w zziębniętym brzasku do późna czytałem "Boską cząstkę" duetu Lederman Teresi jakieś bozony jakieś leptony las fizyków zagubionych leżę przy otwartym oknie pod kocem i myślę o Demokrycie który pierwszy odkrył atom dwadzieścia pięć wieków temu wciąż wiruje nasza planeta i jak atom atomem nic nas z orbity nie wytrąca a tu po omacku w akceleratorach boskiej cząstki szukają ludzkimi narzędziami wyrozumiale milczy wszechświat z kosmicznej kurzawy Stwórca czubek nosa wychylił obracam się na bok na Boga już całkiem noc uszła i nadal za oknem trzęsie się osika 31 SPRAWCA piorun wypatroszył chmurę sypnęło śniegiem przycupnęły w wykrotach zające trwogi ociężałe wzgórza w rosnącym pędzie zderzają się z dolinami na strzępy darte płaty mroku dławią horyzont ale moje serce śpiewa dopięło swego wzburzoną krwią 32 SZCZUPAK sunie wśród kłębów rdestnicy wysnuwając naprężoną linkę kosi grzybień biały jest na haku wyrywa moje nadgarstki i serce zmierzch wyssał resztkę światła kotwica łodzi puściła wozimy się od nadziei do beznadziei już opada z sił ze mnie wycieka dusza powoli świst wiatru w napiętej lince obrzmiewa dźwiękami niewidzialnych dzwonków chyba wzywają nas wielka rybo 33 MÓJ BRAT WILK mój brat wilk nie przyszedł minionej nocy choć słyszałem z daleka jego wycie może zwietrzył podstęp przestał ufać tyle razem przeszliśmy od mitu do żywej krwi i z powrotem on w moich snach mnie zjadał ja do niego strzelałem wciąż polujemy na lęki nasze i głody jutro znów odnajdę w śniegu trop by przekonać się że to nie ja ale mój brat wilk idzie moim śladem 34 PIEŚŃ BIELIKA wolno suną chmury rozproszone lecę szybuję nad wierzchołkami sosen pokrytych szronem pośród dębów i buków mijam piaszczyste wzgórza trzepie lotkami wietrzny wir strome podmuchy od klifów skrzydłom dodają sił wzbijam się wzlatuję wciąż wyżej i wyżej w piersi wzbiera krzyk pode mną głębia powietrznych toni jakie małe z tej wysokości moje gniazdo jacy ludzie znikomi 35 ZJADANIE Panie świeć nad moją duszą bo błądzę nie wiem czy ptakiem jestem czy rybą a może robak ze mnie nie tylko w snach latam pływam pełzam nie tylko na jawie trapią pokusy żeru jeśli nawet ptak zjada rybę ryba robaka ja żywię się wszystkim a potem mnie zjadają ptacy ryby robaki na końcu Ty nas zjadasz błądzę w kółko Panie świeć nad moją duszą która też Twoim pożywieniem 36 WIECZNOŚĆ tam skąd idziemy używa się wielkich słów w języku mało zrozumiałym nawet dla tych którzy nim władają anemiczne trawy spowija gęsty opar mgieł tu gdzie jesteśmy kobiety bronią się przekleństwem i namiętnością mężczyźni potrząsają trofeami pustych czynów pada czarny śnieg nie widać gwiazd tam dokąd zmierzamy na moment słońce otwiera przestrzeń gardła ptaków nabrzmiewają śpiewem i zaraz usiłuje omamić też przemijalna wieczność 37 POGODNE NIEBO noc noc wysoka gwiazdami rój asteroidów w bezdźwięcznym brzęczeniu zza Jowisza goni chłodne oko lunety galaktykę omiata cóż dalej się dzieje parsek za parsekiem przestrzeń puchnie pęcznieje Pegaz z Mlecznej Drogi zboczył Wolarz za Koroną Północy nieboskłonem się toczy w Warkoczu Bereniki niebieskawe ogniki hej coś dzieje się i w górze biały karzeł przepadł w czarnej dziurze jarzy się supernowa zapętlona czasowo antymateria jałowa i w dole nieustannie coś tam drga coś błyska to pulsar puszcza oko śródgwiezdny humorysta 38 CISZA nie związało mnie morze w ciasny węzeł nie zżarła sól nie spopielił żar obietnic świata a jednak uległem wiedziała o tym od pierwszego drgnienia powiek i urwanego oddechu wiedział kot sąsiada platan za rogiem listonosz chyba wszyscy wyjąwszy może agencję Reutera wiedzę tę dzieliliśmy równo z genami i podatkami od ruchomości naszych uczuć tak opodatkowaliśmy też sól i żar nasze spojrzenia nawet coraz częściej trzaskające drzwi nadeszła cisza do dziś trwa 39 PIEŚŃ Z NORWESKICH FIORDÓW niechaj będą pozdrowione pliszki siwe i łosie pstrągi z toni wyskakujące i skały stromych fiordów złuszczone słońcem sypkim okruchom śniegu niechaj nie braknie przestrzeni źródłom chłodu pszczołom kwiatów światłu gry migotań i cieni cześć wam wyspy i świerki i trawy z wiatrem splątane i niziny i jary i deszcze i potoki i kanie witaj niebo witaj gwiazdo żegnaj ziemio żegnaj różo przyszedłem po was przed wami odejdę Fossing 29.06.1995 40 K S I Ę G A S N U 41 KSIĘGA SNU noc w noc przypływ niewidzialnego oceanu wyrzuca na brzeg martwe wieloryby krawędzie mielizn oblepia rozkładający się tłuszcz co żyło zgniło co zmartwychwstawało żyć nie chciało dalej czytam księgę snu brodząc w gradzie owadzich trucheł i kamieniejących kości płoną obłoki pada czerwony śnieg Piszący Księgę napomina: źle czytasz rozpruj wersy między nimi ukryłem złoty wątek 42 HARMONIA czego pragnę patrząc w gwiaździste niebo rozpłatane srebrnym sierpem księżyca? co przeszkadza zdumieniu trwania wespół z dębem trzmielem lisem? pierzaste chmury żeglują za horyzont oderwaną z drzewa śliwkę bezszelestnie wchłania miękkość traw rozchodzą się i nikną kręgi na jeziorze po wzlatujących perkozach w świetlistym kurzu poranka wstaje słońce łapczywie łapię oddech krew wibrującego serca przenika każdą cząstkę czegóż jeszcze mogę chcieć małej wiary człowiek 43 PŁOMIENNE ZWIERZĘ widzieliście bure snopy dymu gdy ocelot ognia ociera się bokami o wyschnięte burzany? gdy w trzasku węglonych krzewów gna skacząc nad rowami a każde dotknięcie jego łap odciska się żarem? nienasycone zwierzę wiecznie głodne zwierzę zza widnokręgu dyszy pożogą płomienne zwierzę płomiennie dzikie zwierzę pędzi wśród otwartych przestrzeni ognisty kocie kto drogę zagrodzi spopielone pola na pożarcie kolejny pożar nie biegniesz bez przyczyny oczyszczając ziemię jesteś już czuję twój gorący oddech prędzej spiesz oczyścić i nas 44 OGRÓD rosną tu pięknie rozkrzewione nonsensy w cieniu rozłożystych prawd głębiej nie wiadomo dokąd wiodącą ścieżkę okalają drzewa oliwne chlebowe wiadomości dobrego i złego ku słońcu wychylają się kwitnące fantazje powój emocji oplata altanę w której siedzimy ty i ja pod drobnolistnym żywopłotem dni syty jeż zdarzeń śpi czasem przelatują tędy książki wymachujące skrzydłami okładek między trawami mignie chitynowy pancerz nadziei i choć to tylko sen nie obudzę się w innym ogrodzie 45 OBRAZ w złotych ramach złota plama: nocne ognisko na śródleśnej polanie płożący się dym wyczesuje krzewy i drzewa pryskają iskierki żar żagwi to zmniejsza to zwiększa jasny krąg żadnej żywej istoty przy ogniu jedynie kubek ze stygnącą kawą nóż i zrolowany koc obiegam spojrzeniem leśny gąszcz w tle i przeszywa dreszcz czuję na sobie wzrok kogoś przyglądającego się z ukrycia zamykam oczy wchodzi w światło przyzywająco kiwając palcem 46 SIEDZĄC NA DRZEWIE siedzę na powalonym drzewie w objęciach konarów z lewa i z prawa piaszczyste brzuchy wydm przede mną morze ospale rozkołysane oleiste w przesyconym solą powietrzu grasują rybitwy odprowadzam wzrokiem jedną z nich wiedzie daleko wkrótce gubię zarys jej skrzydeł gubię też cienie chmur pierś wypełniają podmuchy bryzy jestem coraz lżejszy i lżejszy gdy za horyzontem znika pomarańczowozielony żagiel słońca 47 NAD WODĄ śluz krew i chłód srebrzystosinych łusek troci na urwanym brzegu rzeki grudę ziemi obruszają krety biegnący skrajem łąki tumak znika w lesie na gałązce topoli kołysze się kos cicho jeszcze ciszej nad wodą nad chmurami we mnie kropla deszczu trąca liść piasek trze o skałę wietrzeją kości w trzepocie motylich skrzydeł osypuje się czas 48 DEJA VU zmierzch wypłukuje resztki światła spomiędzy gałęzi sosen wydłużają się cienie wśród łąk pod lasem suną niewidzialne balony rozgrzanego powietrza bezszelestnie nurkujący nietoperz chwyta niewidzialne owady czuję się jakbym po raz nie wiadomo który śnił na jawie ten sam sen jeszcze chwila a ujrzę ptaszysko nocy siadające na mym ramieniu i tak się dzieje gdy w parnej ciemności odnajduję ścieżkę do niewidzialnego domu 49 TAK PEŁNY JESTEM kubkami mogę pić rześkie powietrze poranka gdy sen odchodzi ciągnąc za sobą przydymiony ogon już nie ma cię nocy idź odpoczywaj w przejrzystym świetle oczy obmywam chcę ujrzeć pierwszy ruch jaszczurki pierwsze drgnienie strzelistej stokłosy w zielonym oddechu łąk pragnę usłyszeć szelest piór wzlatującego myszołowa tak pełny jestem o świcie w rozkołysanych trawach sarny zlizują z moich dłoni słony pot pstrąg zbiera jętki z powierzchni strumienia tuż obok stóp haustami chłonę chłodne tchnienia gdy światło w czułej złudzie rozjaśnia mroczną dolinę 50 OBIETNICA wysoko skacze polny konik na siodle wiatru w zapachu malw nurzają się pszczoły lekko siada na trzmielinie roztrącający skrzydłami nasiona dmuchawca pomarańczowozłoty motyl tak to wszystko dla ciebie leżącego twarzą ku niebu tobie nić pajęczyny miękką kołyskę tka i ty jesteś łąką i twoją skórę liże słońce obiecując równość wśród traw 51 NIE PAMIĘTAM nie pamiętam jak długo idę w niknącej pomroce sosen bezdrożami łagodnym zboczem słyszę nawoływania sójki i trzask łamanych gałęzi przedzierającego się olszyną jelenia widzę drżenie wibrysów wydry skradającej się wzdłuż jeziornych trzcin zapach grzybni miesza się z wonią żywicy parują łęgi szeleszczą nisko zwieszone turzyce już zapomniałem skąd dokąd i dlaczego moją pamięć dźwiga teraz kropla rosy 52 NAPOMNIENIE znów siedzę na drzewie w cieniu konarów odziany płaszczem liści i ptasich nawoływań spod płatu kory koziróg dębosz wymachuje czułkami ciągną w górę i w dół ruchliwe sznury mrówek rośnie coś we mnie gdy drżąca gałąź muska świeżym pędem skórę dłoni mocniej obejmuję drzewo przykładam ucho do pnia i zdaje się że słyszę napominający szept: gdzie dotąd byłeś 53 ZIELONY GROSZEK zabierz mi Panie złą pamięć ognia wody i krwi w spopielonych ogrodach nie uchowała się nawet mysz utonęły śmigłe łodzie marzeń a krew wciąż mrozi chęcią odwetu daj mi niepamięć Panie jaką wiatr ma albo kamień daruj niepamięć minionych nocy o szczyptę zapomnienia proszę raz jeszcze ze słońcem pragnę wzejść niczym zielony groszek 54 S P I S U T W O R Ó W pastwisko 3 PODLEGŁOŚĆ okrakiem na stuleciach... 5 nocna podróż pociągiem 6 czym morze nie jest 7 spacer nad morzem 8 party 9 alkohol 10 młodzi poeci 11 spotkanie autorskie 12 przepis na dobre słowo 13 żer 14 szósty zmysł 15 awaria 16 szansa 17 tylko tyle... 18 rytmy 19 bez mojego udziału 20 zapis z dwieście siedemdziesiątej szóstej... 21 jutro tak 22 KSIĘGA JAWY księga jawy 24 kronosowe dzieci 25 list do Safony 26 apeiron 27 boska cząstka 28 sprawca 29 szczupak 30 mój brat wilk 31 pieśń bielika 32 zjadanie 33 wieczność 34 pogodne niebo 35 cisza 36 pieśń z norweskich fiordów 37 55 KSIĘGA SNU księga snu 39 harmonia 40 płomienne zwierzę 41 ogród 42 obraz 43 siedząc na drzewie 44 nad wodą 45 deja vu 46 tak pełny jestem 47 obietnica 48 nie pamiętam 49 napomnienie 50 zielony groszek 51 56 fot. Kazimierz Ratajczyk Lech M. Jakób urodził się w 1953 r. w Białogardzie. Mieszka w Kołobrzegu. Poeta, powieściopisarz, aforysta. Autor kilkunastu książek, w tym zbiorów wierszy Psy mojej młodości (1981), Miłość i śmierć (1991), Twarzą w twarz (1993), Ból i pełnia. Notatnik poetycki (1999). Niniejszy zbiór zawiera utwory powstałe w latach 1993 - 1999, z których część publikowały pisma literackie - m. in. „Akant”, „Topos” i „Twórczość”. Bliższe informacje o autorze i jego twórczości znaleźć można na stronie internetowej http://www.republika.pl/lechmjakob