Józef Keller red Zarys dziejów religii Iskry" Warszawa 1986 Praca zbiorowa PWZN Print 6 Lublin 1997 Praca zbiorowa pod redakcją Komitetu: prof. dr Józef Keller - przewodniczący prof. dr Wiesław Kotański prof. dr Witold Tyloch mgr Bogdan Kupis Przedruku dokonano na podstawie pozycji wydanej przez wydawnictwo "Iskry" Warszawa 1986 Autorzy: Józef Bielawski, Stanisław Kałużyński, Józef Keller, Serafin Kiryłowicz, Wiesław Kotański, Cezary Kunderewicz, Bogdan Kupis, Franciszek Machalski, Rajmund Ohly, Stanisław Piekarczyk, Maciej Popko, Edward Potkowski, Rudolf Ranoszek, Janina Rosen-Przeworska, Eugeniusz Słuszkiewicz, Włodzimierz Szafrański, Edward Szymański, Stefan Śliwa, Witold Tyloch, Jan Wierusz Kowalski, Olgierd Wojtasiewicz, Tadeusz Żbikowski. Od KomitetuŃ Redakcyjnego Piąte, poprawione wydanie "Zarysu dziejów religii" stanowi autoryzowany skrót trzeciego wydania z 1976 roku, opracowanego przez Komitet Redakcyjny w składzie: prof. dr Józef Keller - przewodniczący, prof. dr Wiesław Kotański, prof. dr Witold Tyloch, mgr Bogdan Kupis. Skrócony tekst ukazał się w czwartym wydaniu w trzech osobnych tomach: 1. "Religie Azji, Afryki, Ameryki, Australii i Oceanii" (1980Ď), 2. "Religie Bliskiego Wschodu i dawnej Europy" (1981Ď), 3. "Religie uniwersalistyczne" (1982Ď). Obecnie powracamy do wydania książki jednotomowej. Józef Keller.Ń Religia Na pytanie, czy można tę wielką rozmaitość zjawisk, jaką historyk spostrzega w religiach wymarłych i współczesnych, ująć w jakiś schemat i stworzyć określenie odpowiadające im wszystkim, różne dawano odpowiedzi. Liczba skonstruowanych dotąd definicji jest ogromna, ale żadna z nich nie spełnia warunków poprawności gdyż żadna nie charakteryzuje wszystkich religii jako zjawisk specyficznych. Trudności związane z formułowaniem definicji religii zwiększają się jeszcze kiedy trzeba w niej zmieścić zjawiska, które nie są bezspornie zaliczane do religijnych. Chodzi tu o znane na terenie religioznawstwa zjawiska pograniczne, jak magia, telepatia, teozofia, niektóre kierunki z pogranicza filozofii i religii, np. personalizm katolicki. W pewnych środowiskach widoczne są tendencje do rozszerzania zakresu religii i włączania do niej zjawisk pogranicznych. Dzieje się tak albo dlatego, że nie znajduje się dla nich jakiejś właściwszej kategorii, albo dlatego, że zjawiska te spełniają takie funkcje, jakie zwykło się przypisywać religii. Niezależnie od tego, czy religię pojmuje się w sposób szerszy czy węższy jesteśmy świadomi, że istnieją pewne cechy właściwe i wspólne wszystkim religiom. W celu ich wyszukania można się posłużyć rozmaitymi metodami: albo wyjaśniając sam termin "religia", albo analizując strukturalne elementy, albo też wykrywając pewne prawidłowości w historii zjawisk uznawanych za religijne. W praktyce próbowano wszystkich tych sposobów. Próby wykrycia poszukiwanych cech w wyniku analizy samej nazwy, stosowane już przez Cycerona, Laktancjusza i Augustyna, nie dały pozytywnego rezultatu, gdyż samo słowo "religia" wyprowadzano od różnych źródłosłowów i rozmaicie je tłumaczono. Nie przyniosła też dotąd rezultatów analiza elementów strukturalnych religii - przy jej zastosowaniu bowiem z góry zakładano, że religia jest czymś jednym i elementy strukturalne w rozmaitych religiach są takie same. Najwięcej wartości dla osiągnięcia wymienionego celu ma metoda historyczna zapoczątkowana przez ewolucjonizm i rozwinięta przez marksizm. Przy jej użyciu określa się rzeczywistość jako przejściową zmienną i uwarunkowaną, odrzuca się koncepcję wiecznej i niezmiennej istoty rzeczy. Ona pozwala dostrzec, że każdy przejaw kultury, a więc i religia, kształtuje się w zależności od innych przejawów z uwzględnieniem sprzeczności występujących nie tylko pomiędzy różnymi zjawiskami, ale i wewnątrz tego samego zjawiska. W tym świetle religia przedstawia się jako wynik procesu historycznego, a nie jako coś stałego i wiecznego. Metoda ta, ujawniając siły określające rozwój historyczny w materialnych warunkach bytu społecznego, pozwala wyjaśnić istotną dla naszego problemu jednokierunkowość rozwoju wszystkich religii: u różnych ludów i w różnych okresach zachodzi ten sam proces. Ponieważ jednak dokonuje się on w rozmaitych warunkach, przy jednokierunkowości występuje wielorakość form religijnych. Obserwacja rozmaitych religii od strony historycznej wykazuje, że elementem właściwym i wspólnym wszystkim religiom jest stosunek do sacrum (tego, co święte). Oznacza ono wartość typowo religijną, nie dającą się zdefiniować, uznawaną za najwyższą, decydującą o ludzkim losie. W różnych religiach jest ona różnie pojmowana: w religiach monoteistycznych jest utożsamiana z bóstwem, w politeistycznych z panteonem, w innych ze światem duchów, w innych z wartościami o charakterze moralnym, w innych z siłą techniczną itd. Religia więc wyraża zawsze stosunek do "czegoś innego", ale na pytanie, czym jest to "coś innego", każda religia odpowiada na swój sposób. Obok pojęcia bóstwa występuje pojęcie demonów, które pod względem moralnym często są czymś obojętnym. Owo sacrum tedy może być bytem osobowym lub bezosobowym, duchowym lub materialnym, może mieć charakter moralny lub czysto techniczny (dynamiczny). Jest rzeczą zrozumiałą, że takie wyodrębnienie wspólnego elementu we wszystkich religiach jest ich określeniem raczej formalnym niż treściowym. Zakłada bowiem, że w różnych religiach wartość ta ma swoistą treść i w czym innym jest ucieleśniona. Stosunek człowieka do owej wartości sacrum wyraża się w dwojakiej postawie: wartość ta bowiem pociąga człowieka i odpycha go jednocześnie. W religiach prymitywnych znane jest "tabu", które utrzymuje dystans, odpycha i przez to chroni swą siłę. Mistyka zna najwyższe przerażenie przy najwyższym zachwycie. Głośne określenie Schleiermachera, że religia jest stosunkiem zależności, nie jest właściwe i dokładne, gdyż nie wyraża tego, co jest oddaniem, zaufaniem i miłością z jednej strony, oraz tego, co jest ucieczką i buntem, z drugiej. W wielu religiach panuje przekonanie, że siła ta ma wpływ na działalność ludzką, że sądzi ludzi i wymierza im sprawiedliwość. Określenie religii na podstawie wydobycia jednego elementu nie jest z pewnością doskonałe i precyzyjne - na razie jednak nie potrafimy sformułować dokładniejszego. W szczególności pozostaje trudność wyróżnienia w każdym przypadku zjawiska religijnego od niereligijnego. Wspomniano już o takich zjawiskach jak telepatia czy teozofia. Pozostaje nadto trudność wyróżnienia religii od magii. Pomiędzy tymi zjawiskami zachodzi ścisły związek nie tylko genetyczny, ale i treściowy. Zachodzą one na siebie i nie wiadomo, gdzie kończy się magia, a zaczyna religia. Często mamy do czynienia ze zjawiskiem mieszanym. Nawet we współczesnych rozwiniętych religiach, nie mówiąc o dawnych i prymitywnych spełnia się niemało czynności o charakterze magicznym - wystarczy wspomnieć o sakramentach w katolicyzmie. Mamy też nieraz do czynienia z "walką z Bogiem" jako wyrazem postawy modlitewnej, a to jest element typowo magiczny. Różnica bowiem pomiędzy magią i religią polega przede wszystkim na tym, że chociaż w magii występuje ten sam przedmiot co w religii, to stosunek do tego przedmiotu jest odmienny: magia stara się nad nim zapanować, a religia wyraża względem niego uległość i poddanie. Czynności magiczne zmierzają do podporządkowania sobie sił nadprzyrodzonych, których istnienia człowiek, szczególnie w warunkach prymitywnych, dopatruje się w świecie. Czynności religijne natomiast posiadają charakter kultowy, wyrażają cześć, poddanie, uległość i prośbę dla zjednania sobie tych sił. Magia za pomocą niewłaściwych środków stara się podporządkować sobie nie tylko siły przyrody, ale i moce nadnaturalne, religia zaś właściwymi sobie środkami stara się te moce nastawić przychylnie względem ludzi, a ludzi usposobić względem nich poddańczo i ulegle. Próby wyjaśnienia genezy religii natrafiają na jeszcze większe trudności aniżeli próby określenia jej istoty. Jaki był początek religii, jakie jej źródła, kiedy i w jakich warunkach powstała, na czym opiera swą egzystencję? W tych pytaniach chodzi nie o tę lub inną religię, lecz o wszystkie. Chodzi o wyjaśnienie, jaka była religia pierwotna i jakie etapy jej historii. Odpowiedzi na takie pytania było wiele, szczególnie w ciągu ostatnich stu lat. Na ogół jednak mają one już tylko znaczenie historyczne. Spór o genezę religii obfitował w nieporozumienia, których główną przyczyną było to, że mieszano pojęcie religii pierwotnej z pojęciem religii prymitywnej, wierzenia pierwotne traktowano jako prymitywne. Już w ubiegłym stuleciu zgromadzono znaczne ilości informacji o wierzeniach ludów żyjących w prymitywnych warunkach i na tej podstawie rekonstruowano wierzenia ludów pierwotnych. Było to pociągające uproszczenie. Dziś zdajemy sobie sprawę z tego, że na podstawie wierzeń ludów żyjących w prymitywnych warunkach można wnioskować o pewnych wierzeniach wymarłych, ale nie wolno wysnuwać wniosków o religiach pierwotnych. Analiza wierzeń ludów prymitywnych stanowiła dla wielu myślicieli ostatnich stu lat jedyne źródło, na którym opierali swoje poglądy o wierzeniach pierwotnych. Każdy badacz uważał za swoją powinność konstruowanie teorii najwcześniejszych wierzeń. Zdaniem Maxa Mullera taką postacią był kult nieskończoności, zdaniem P. Tielego i B. Tylora kult dusz i duchów, według E. Durkheima totemizm grupowy, według T. Preussa nieporadne zabiegi magiczne, zdaniem R. Otto mistyczna trwoga uwarunkowana czynnikami metafizycznymi, według W. Jamesa magiczno-myśliwskie praktyki człowieka pierwotnego, zdaniem M. Eliadego poczucie jedności ducha indywidualnego z wszechświatem. W obiegu było kilka terminów, takich jak fetyszyzm, totemizm, animizm, preanimizm, magizm, pramonoteizm, które konkurowały z sobą o pierwszeństwo. Każdy z tych terminów określał w jakiejś teorii ową pierwotną religię i był uważany za pierwszy szczebel, od którego miał się rozpoczynać rozwój wszystkich dawnych i obecnych religii świata. Fetyszyzm oznacza kult pewnych rzeczy, którym z powodu mieszkającego w nich ducha przypisuje się siłę oddziaływania nadprzyrodzonego. Jest to więc kult fetysza, czyli przedmiotu opanowanego przez ducha, a przez to przejawiającego szczególną moc działania. Totemizm stanowi wyższą, bardziej rozwiniętą postać fetyszyzmu noszącą w sobie zaczątek wiary w duchy opiekuńcze, wiąże się z organizacją rodową i szczepową, polegającą na tym, że jej członkowie wierzą, iż wywodzą się od tego samego gatunku zwierzęcia (totemu), który jest ich opiekunem i któremu oddają specyficzny kult. W przypadku umyślnego lub przygodnego zabicia takiego zwierzęcia dokonują ceremonii przeproszenia. W totemizmie występuje już szczególny rodzaj zakazu (tabu) jako wyrazu odróżnienia czynności dobrych od złych. Kto przekroczy taki zakaz (tabu), jest uznany za winnego, jest potępiony i obarczony odpowiedzialnością. Można się w tym dopatrywać zaczątków moralności. Totemizm odgrywał szczególną rolę u ludów myśliwskich, przyczyniał się do zachowania wspólnoty posiadania, wspólnego korzystania ze zdobyczy i do wzajemnej pomocy. Animizm to teoretyczne uogólnienie fetyszyzmu i totemizmu. Jest to wiara w istoty duchowe, zwłaszcza w duchy przodków. Wyobrażenia animistyczne kształtowały się w rozmaitych formach, ale we wszystkich wiara ta wyrażała pewien stopień emancypacji człowieka spod sił przyrody. Animizm oznacza już pewną formę myślenia abstrakcyjnego, pewien zaczątek filozofii wyrażającej się w poszukiwaniu elementów określających istotę zjawiska, próbę tworzenia bytów idealnych, niezależnych od rzeczy. Manizm (od manes - zmarli przodkowie) wiąże się ściśle z animizmem, oznacza wiarę w duchy i kult zmarłych. Znaczenie tego wyrazu nie jest u wszystkich autorów takie samo, ale u wszystkich jest to pewna szczególna forma animizmu, wyrażająca się nie tyle w wierze co w kulcie. Manaizm (od mana) - oznacza wiarę w siłę magiczną tkwiącą w pewnych osobach i rzeczach. Na tej podstawie manaizm pozostaje w związku ze wszystkimi wymienionymi formami wierzeń. Te i inne jeszcze formy religijne występują u ludów żyjących w prymitywnych warunkach. Istnieją także dowody, że formy te występowały w historii nie tylko w jednym okresie i nie tylko u jednego plemienia czy szczepu. Najwięcej jednak wagi przywiązuje się do animizmu. Pod koniec ubiegłego i na początku obecnego stulecia panowała opinia, że animizm należy traktować jako pierwotną formę religii, od której wywodzą się wszystkie późniejsze. Głównym rzecznikiem tego poglądu był B. Tylor. Wiara w duchy, jego zdaniem, to rozwiązanie zagadki początku wszelkiej religii, to odpowiedź na pytanie o wyjściową jej formę. Obserwacja ludzi śpiących, nieprzytomnych i zmarłych, jego zdaniem, nasuwała ludziom pierwotnym obraz ciała pozbawionego pierwiastka duchowego, a wizje senne i halucynacje dawały obraz duszy bez ciała. To było pierwotne źródło wiary w istnienie ducha, który może istnieć poza ciałem. Stąd rodziła się wiara w wędrówkę dusz i jakieś zaczątki pojęcia nieśmiertelności. Następny krok to przenoszenie duszy w rośliny i zwierzęta drogą utożsamiania świata z własnym życiem (animatyzm). Nie ulega wątpliwości, że wiara w duchy występuje do dziś w wielu religiach, m.in. najmłodsza religia, to jest dziewiętnastowieczny kaodaizm, wyrósł na podłożu spirytyzmu. Z takiego faktu jednak nie można wyprowadzać tak ogólnego wniosku, że animizm stanowi wyraz "pierwotnej religii", z której wywodzą się wszystkie inne formy wierzeniowe. Nie można podnosić go do rangi ogólnej teorii religii, która miałaby wyjaśniać pochodzenie wszystkich religii dawnych i obecnych. Teoria, według której animizm jest religią pierwotną, wiązała się ściśle z teorią ewolucjonizmu religijnego. Historia religii, według niej, to jeden ciągły proces rozwojowy. Wprawdzie poszczególne religie po pewnym okresie wzrostu mogą obumierać i zanikać, ale religia w swej powszechności wznosi się nieustannie od form niższych ku wyższym. Jest to proces ciągły, niedostrzegalny na krótkim odcinku historii, ale widoczny w ciągu dziejów. Ten optymistyczny pogląd na dzieje religii utrzymywał się w religioznawstwie dosyć długo, obecnie jednak jest odrzucany jako uproszczony i niezgodny z faktami. "Nie ma żadnego rozwoju w sensie organicznego wzrostu w religii czy religiach (...) Nie ma też żadnego rozwoju w sensie zmierzania ku wyższej postaci religii" - pisze słusznie współczesny religioznawca, G. Mensching. Z jeszcze surowszą oceną we współczesnym religioznawstwie spotyka się podobna w schematyzmie, ale przeciwna w treści teoria, według której historia religii prezentuje nie postęp, ale stałą korupcję wierzeń religijnych. Dzieje religii to upadek i stopniowe odchodzenie od pierwotnej czystej postaci wierzeń opartych na pierwotnym objawieniu. Jest to teoria skonstruowana przez katolicką szkołę W. Schmidta. Wykazano bowiem dowodnie, że nie ma ona oparcia w faktach, że została sformułowana w celach apologetycznych, do których naginano doniesienia misjonarzy. W ostatnich latach zainteresowania dotyczące genezy religii skierowano na inne tory. Dziś pytamy nie o pierwotne przejawy religii, nie o początek, lecz staramy się odtworzyć możliwie najdawniejsze formy wierzeń religijnych. Nie sądzimy bowiem, że jest możliwe wykrycie początku wszelkich wierzeń i stworzenie jakiejś teorii wyjaśniającej ich początek. Zwracamy więcej uwagi na historyczną stronę, szczególnie na związki pomiędzy kultem i rozwojem społecznym, na historyczne zjawiska tego rodzaju, jak kult władców i przenoszenie w dziedzinę religijną praktyk i zwyczajów panujących na dworze królewskim. Na takim gruncie stoi marksistowska teoria religii, według której religia podlega prawom powstania, rozwoju i zaniku na równi ze wszystkimi zjawiskami społecznymi. Mogła ona powstać tylko w określonych warunkach społeczno-ekonomicznych, w których poziom intelektualny na to pozwalał. "Religia - twierdzi Lenin - pojawiła się w zamierzchłym okresie pierwotnym jako wyraz wypaczonych wyobrażeń ludzi o świecie i własnej naturze". Teoria ta odrzuca idealistyczne spekulacje na temat genezy religii, w szczególności odrzuca spekulacje o wrodzonych źródłach religii tkwiących jakoby w abstrakcyjnej naturze człowieka (znane twierdzenie, że człowiek jest z natury istotą religijną), odrzuca też dziewiętnastowieczne i współczesne koncepcje poszukujące źródeł religii w "dziedzictwie biologicznym", w "tęsknocie metafizycznej", w "głodzie psychicznym", w "przeczuciu świętości", w "kompleksach seksualnych", w "podświadomości zbiorowej i indywidualnej" itd., cały problem zaś przenosi na teren badań empirycznych. Marksizm wykazuje, że sama "natura ludzka" jest wytworem społecznym, dlatego źródła religii mają charakter społeczny. Zwraca też uwagę, że religia nie zrodziła się tylko jeden raz w historii, że wierzenia powstawały i powstają w każdym okresie, jedne zanikają, inne się tworzą. Wszędzie zaś tam, gdzie religie powstają i utrzymują się przy życiu, wchodzą w rachubę siły religiotwórcze o charakterze materialnym. Problem genezy religii przeto to nie tylko pytanie dotyczące najwcześniejszych form wierzeń, ale przede wszystkim wyjaśnienie warunków materialnych, które powodują powstawanie religii w określonym okresie historycznym. Na tej podstawie marksizm odrzuca teorię ewolucjonizmu religijnego. Teoria ta bowiem, zamiast wyjaśniać przyczyny powstawania religii, zajmuje się ustalaniem następstwa form religijnych i problemem pierwotności którejś z nich. Od takiego zaś pojmowania dziejów religii, jak łatwo zauważyć, wiedzie prosta droga do uznania tezy o wieczności religii, do przyjęcia, że religia jest zjawiskiem nieodłącznym od człowieka, a zmianom i przeobrażeniom ulegają jedynie jej zewnętrzne formy. Takie zaś spojrzenie na dzieje religii jest zaprzeczeniem zasady historyzmu w pojmowaniu zjawisk. Istotny tedy problem w sprawie genezy religii sprowadza się do pytania, jakie siły powodują powstawanie religii i utrzymywanie jej przy życiu. Czynniki religiotwórcze można rozmaicie klasyfikować. Najprościej można je zebrać w trzech grupach: 1. te, które wynikają ze stosunku człowieka do przyrody, 2. te, które rodzą się ze stosunków społecznych, a szczególnie z antagonizmów klasowych, 3. te, które są związane ze stanem psychicznym ludzi, zwłaszcza czynniki gnozeologiczne i emocjonalne. W celu uzupełnienia takiej klasyfikacji sił religiotwórczych trzeba dodać, że religie z reguły podtrzymują ludzką niewiedzę o zjawiskach, które traktują jako niepoznawalne albo wręcz cudowne. To zaś jest jednym z ważnych czynników zachowujących religię przy życiu. 1. Siły religiotwórcze wynikające ze stosunku człowieka do przyrody. Im większa jest zależność człowieka od przyrody, tym silniejszy jest wpływ religii na świadomość i zachowanie ludzi. Czynniki te odgrywały doniosłą rolę w dalekiej przeszłości, kiedy to lęk przed nieznanymi a groźnymi zjawiskami prowadził ludzi do ubóstwiania ich. Tym się tłumaczy fakt, że najdawniejsze, jakie potrafimy odkryć, formy kultu religijnego to po prostu kult oddawany siłom przyrody zarówno wrogim, jak przyjaznym człowiekowi. Słońce, gwiazdy, niebo i ziemia, burze, wichury i pioruny - to były bóstwa szczególnie czczone. W okresie życia osiadłego ludy trudniące się pasterstwem, hodowlą i rolnictwem czuły się szczególnie uzależnione od klimatu i kaprysów pogody, od deszczu i posuchy, od wody i słońca. Nade wszystko przywiązywały wagę do płodności i urodzajów, od tego bowiem zależał bezpośrednio ich byt i możliwość rozwoju. Nieumiejętność opanowania sił przyrody i wciągnięcia ich w swoją służbę rodziła stosunek zależności od nich. W miarę opanowywania ich, zjawiska przyrodnicze traciły coraz wyraźniej wpływ na zachowanie religii przy życiu. Istnieją jednak pewne zjawiska przyrodnicze, które nie tylko w zamierzchłej przeszłości, ale i obecnie są siłami religiotwórczymi, mimo rozwoju nauki i współczesnej techniki. Mowa tu o takich zjawiskach, jak choroba i śmierć. Nie ulega wątpliwości, że w przeszłości choroby odgrywały inną rolę w życiu człowieka niż obecnie. Istnieją dowody, że w wielu dawnych religiach pewne choroby urastały do rangi bóstw. Wykorzystywano rozmaite sposoby i praktyki celem przebłagania ich i odwrócenia od siebie. Znaczna część działalności czarowników i innych reprezentantów kultu, nie mówiąc już o działalności magicznej, była skierowana do tego celu. Dziś w ich miejscu stoi lekarz i pielęgniarka, ale to nie znaczy, że fakt choroby stracił dziś całkowicie siłę religiotwórczą. Ważniejszą rolę pod tym względem odgrywa jednak fakt śmierci. Skłania on jeszcze obecnie wielu ludzi do uznawania wierzeń religijnych. Fakt śmierci, który tak często napawa niepokojem, lękiem, a czasem przerażeniem i buntem, skłania wielu do poszukiwania środków zaradczych lub przynajmniej uspokajających. Taki środek widzą jeszcze w religii, która interpretuje śmierć jako nieunikniony wprawdzie, ale ważny etap przejścia do innej formy trwania. Warto dodać, że współczesne kierunki filozofii egzystencjalnej postawiły ten problem w sposób jednostronnie przesadny. Ukonkretniły one problematykę śmierci jako źródło największych cierpień paraliżujących często życie ludzkie. W egzystencjalnym sposobie przedstawienia tej problematyki jest z pewnością wiele przesady i patosu. Nie bierze on pod uwagę, że śmierć jest koniecznym dopełnieniem życia, tak samo ważnym jak narodziny i rozwój. Trudno jednak nie uznać, że dla wielu współczesnych ludzi fakt śmierci jest tragedią skłaniająca do poszukiwania "pociechy" w religii. Tak więc lęk wobec śmierci stanowi dotąd główne źródło przyrodnicze, z którego rodzi się i utrzymuje religia. Inne bowiem źródła można uważać za zlikwidowane w całości lub częściowo. 2. Siły religiotwórcze wynikające z postaw czysto społecznych. W związku z tym trzeba wyjaśnić, że wszystkie siły religiotwórcze mają charakter społeczny, ponieważ człowiek nie jest istotą izolowaną, lecz kształtuje swój byt w ramach społeczeństwa i jest odbiciem warunków społecznych, w jakich żyje. Odróżniamy jednak czynniki społeczne od przyrodniczych i psychologicznych dla uwydatnienia faktu, że czynnikami tymi nie są wyłącznie sprzeczności klasowe ani stosunki czysto społeczne. Doświadczenie bowiem wykazuje, że likwidacja sprzeczności klasowych nie powoduje obumarcia religii, to znaczy, że podtrzymują ją inne czynniki, do których zaliczamy przyrodnicze i psychologiczne. Nie należy jednak umniejszać znaczenia czynników społecznych. Religia wzrasta i utrzymuje się dlatego, że spełnia funkcje pożądane przez odpowiednią grupę lub klasę społeczną. Klasa ta utrwala jej doktrynę, ona zaś sakralizuje zasady, na których opiera się byt danej klasy. To wzajemne podtrzymywanie swej egzystencji jest charakterystyczne dla stosunku religii do określonych klas społecznych. Ono wyjaśnia funkcję społeczną religii w różnych krajach i w różnych okresach historycznych. Historia wskazuje, że religie na ogół wiązały swoją egzystencję z klasami panującymi i uprzywilejowanymi. 3. Czynniki religiotwórcze, których źródłem są procesy psychiczne. Na pierwszym planie trzeba wymienić czynniki natury poznawczej. Religia jest niewątpliwie wypaczonym obrazem rzeczywistości, ale nie można twierdzić, że jest ona świadomym sfałszowaniem. Możliwość takiego wypaczenia tkwi w tym, że proces poznawczy, będący ustawicznym zbliżaniem się do prawdy, zostaje w pewnym momencie uznany za absolutny, przez co dochodzi do sfałszowania przedmiotu poznania. Poznanie nie jest procesem prostym, lecz dokonywa się po linii zbliżonej do spirali, jeśli więc jakiś odcinek tej spirali zostanie uznany za samodzielny, nastąpi wypaczenie całego procesu. Takie zaś przekształcenie zachodzi w myśleniu religijnym. Wyrazem tego są m.in. "dowody" na istnienie Boga, stworzenie świata, istnienie duszy itd. W miarę rozwoju nauki oddziaływanie gnozeologicznych czynników religiotwórczych słabnie. Trzeba jednak pamiętać, że są one głęboko zakorzenione w mentalności wielu ludzi i jeszcze dziś wywierają znaczny wpływ na sposób ich rozumowania. Szczególnym wyrazem takiego sposobu myślenia jest współczesne zainteresowanie problematyką tzw. sensu życia. Nie ma ona nic wspólnego z nauką, a mało ma wspólnego z filozofią, mimo to zaprząta umysły wielu ludzi i przyczynia się do umacniania wpływów religii na życie. Wiadomo, że pytanie o sens istnienia, w znaczeniu "po co istnieje to lub tamto", jest źle postawione. Jest bowiem rzeczą oczywistą, że samo istnienie nie może mieć jakiegoś sensu. Wolno pytać, jakie cele stawia sobie ten czy ów człowiek i jak je realizuje. Sens życia tedy rozumie się tak samo jak cel. Nie o samo istnienie chodzi w takim pytaniu, lecz o działalność ludzi chodzi o to, jak ktoś potrafi pokierować swym życiem, czym się stanie i jakie osiągnie cele. Nie można pytać o sens istnienia czegoś poza człowiekiem, gdyż nic nie jest sensowne lub bezsensowne niezależnie od ludzi, ponieważ dopiero człowiek nadaje sens wszystkiemu, również sobie. Twierdzenie, że człowiek jest istotą historyczną, że sam tworzy swój świat i siebie, jest odpowiedzią współczesnej antropologii humanistycznej na pytanie o sens życia. Według religii natomiast samo istnienie posiada jakiś sens, który nie jest dziełem wolnego wyboru, lecz jest "nadany" przez siły nadprzyrodzone. Zadaniem człowieka jest tylko poznanie tego celu i postępowanie zgodne z jego wymaganiami. Stąd w kręgu ludzi wierzących pytanie o sens życia przybiera postać pytania "skąd człowiek się wziął i po co żyje". W tym znaczeniu pytanie to stanowi czynnik religiotwórczy, gdyż jest źle postawione, nauka i filozofia nie może dać na nie odpowiedzi. Ci przeto, którzy poszukują na nie odpowiedzi, zwracają się do religii. Obok czynników gnozeologicznych poważną rolę w utrzymaniu religii odgrywają postawy emocjonalne grup i jednostek. Postawy takie decydują w znacznej mierze o "przekonaniach religijnych" wielu współczesnych ludzi. Wskazuje na to fakt, że w tym samym człowieku współżyją z sobą przekonania z sobą sprzeczne: z naukowymi współżyją religijne. To zaś nie zakłóca spokoju i nie zmusza człowieka do rezygnacji z jednych na rzecz drugich. Przyczyną takiego stanu są nastawienia uczuciowe wyrażające się w upodobaniach i przyzwyczajeniach, w konformizmie wobec otoczenia, w niechęci do zmiany stylu życia itd. Na tego rodzaju czynniki religiotwórcze słusznie zwraca się obecnie uwagę jako na czynniki główne i podstawowe. Źródła emocjonalne nie są jednak samoistne, jako że opierają się na obiektywnych podstawach, dlatego wraz ze zmianami obiektywnej rzeczywistości i one ulegają zmianom. Proces ten jednak nie jest automatyczny. Ze źródeł gnozeologicznych wiele jeszcze pozostało do dziś, wiele z nich utrwala swój wpływ przez poszukiwanie takich dziedzin, które wymykają się nauce i filozofii. To są powody, dla których, pomimo rozwoju nauki, kultury i techniki, pomimo przebudowy życia społecznego, religia utrzymuje się przy życiu. Widoczne jest jednak, że zasięg jej oddziaływania zmienia się i kurczy, że schodzi ona na margines życia społecznego. Jest to potwierdzeniem tezy marksistowskiej, że rozwój nauki, techniki i stosunków społecznych powoduje stopniowe obumieranie religii. Religia, jako zdeformowane odbicie bytu ludzkiego w świadomości społecznej, ustępuje miejsca obrazowi adekwatnemu, jaki prezentuje nauka. Obumieranie religii jest procesem obiektywnym uzależnionym od likwidacji sił religiotwórczych. Nie jest to jednak proces automatyczny. Religia bowiem, choć należy do dziedziny kultury i pozostaje w zależności od takich jej przejawów, jak nauka, sztuka, filozofia, moralność itd., posiada swoje własne prawa rozwoju i względną samodzielność. Do likwidacji religiotwórczych czynników psychologicznych konieczna przeto jest działalność wychowawcza i uświadamiająca. Religia jest wprawdzie uzależniona od bytu społecznego, ale nie jest odbiciem każdorazowej zmiany w tym bycie, dlatego może się utrzymywać nawet po likwidacji czynników natury przyrodniczej i społecznej. Stopniowa likwidacja wszelkich czynników religiotwórczych jest równoznaczna z ustawicznym wzrostem laicyzacji życia społecznego. Jest to zjawisko doniosłe dla obecnego okresu zarówno ze względu na swój zasięg, jak i głębię oddziaływania. Miejsce religii zajmuje nauka i filozofia, a miejsce kapłana - uczony, filozof, nauczyciel-wychowawca, lekarz, prawnik... Rozmaite religie wymarłe i współczesne dają się organizować i łączyć w pewne grupy. Naprzód mówimy o religiach wymarłych i żywych, następnie o religiach plemiennych, narodowych i światowych, dalej o religiach ateistycznych, politeistycznych, monoteistycznych, panteistycznych i deistycznych, wreszcie o religiach naturalnych i założonych. Klasyfikację tę można by jeszcze rozszerzyć przez wyróżnienie innych kryteriów podziału - dla naszych celów wystarcza podana. Obok klasyfikacji trzeba uwzględnić również zasadę typologii, która odnosi się nie tyle do religii, co do religijności w znaczeniu przeżycia. W postawie religijnej rozmaitych grup i jednostek dokonują się charakterystyczne przemiany, które występują z pewną regularnością i prezentują pewien rytm. Wprawdzie czyste typy religijności pojawiają się nader rzadko w jakiejś grupie, ale to, co typowe, daje się spostrzegać jako tendencja lub kierunek. Wśród typów religijności występują: religijność ludowa i prawno-polityczna, religijność ezoteryczna i mistyczna, religijność zewnętrzna i wewnętrzna, religijność indywidualna i zbiorowa itd. Podstawowy schemat typów religijności można osiągnąć przez konfrontację tego, co się uznaje za istotę religii, z całokształtem warunków, w jakich jest ona wyznawana i praktykowana. 1. Podział religii na wymarłe i żywe - współczesne, jest oparty na obserwacji historycznej. Religie wymarłe to takie, które kiedyś istniały i żyły jako wynik oddziaływania określonych sił, ale z czasem straciły rację bytu i zanikły. Po niektórych z nich pozostały relikty w postaci ruin świątyń, grobowców i innych zabytków, czasem jakieś resztki literatury religijnej, podań, legend itd. Religie współczesne to religie żywe, wywierające obecnie wpływ na świadomość i zachowanie pewnych grup. Ciekawym zjawiskiem jest powstawanie nowych religii. Do najnowszych, powstałych w ostatnich dziesiątkach lat, zaliczamy bahaizm, kaodaizm, mormonizm. 2. Rozróżnienie religii plemiennych, narodowych i światowych opiera się na kryterium zasięgu geograficznego i etnicznego. Jeśli zasięg oddziaływania jakiejś religii nie przekracza w zasadzie granic jednego plemienia czy szczepu, mówimy o religii plemiennej. Określenie to wszakże wyraża nie tylko zasięg oddziaływania, ale w pewnym zakresie i sposób. Religie plemienne bowiem są ściśle splecione z życiem danego plemienia, wyrażają jego tradycje, sposób życia i dążenia w dziedzinie politycznej, społecznej, ekonomicznej, kulturowej itd. Odzwierciedlają myśli i uczucia danej grupy, sankcjonują jej zwyczaje i praktyki. Religie plemienne w zasadzie są religiami naturalnymi, ale nie wszystkie religie naturalne zalicza się do plemiennych. Większy zasięg niż religie plemienne obejmują religie narodowe, związane z egzystencją jakiegoś narodu. Powstawały one na bazie religii plemiennych w okresie tworzenia się organizacji narodowej. Podobnie jak plemienne, wyrażają one nie tylko zasięg geograficzny czy etniczny, ale także sposób oddziaływania. Wyrażają one wyższy stopień świadomości, gdyż ich powstawanie i stanowisko jest uzależnione od wyższych form rozwoju społecznego. Typowym przykładem religii narodowej jest judaizm - religia narodu żydowskiego. Od religii plemiennych i narodowych wyróżniają się religie światowe (powszechne, uniwersalne), ponieważ nie ograniczają się do jednej grupy etnicznej, ale obejmują - jeśli nie w rzeczywistości, to przynajmniej w zamierzeniu - wszystkie terytoria i wszystkich ludzi. Występują one w różnych okresach, kształtują się w różnych systemach politycznych, społecznych i gospodarczych. Pod względem swej struktury pragną wyrażać tendencje, potrzeby i pragnienia nie jednego plemienia czy narodu, lecz wszystkich ludzi. 3. Podział religii na naturalne i założone opiera się na ich podstawie genetycznej. Przez naturalne rozumie się takie religie, które wyrastają bezpośrednio z podłoża ekonomiczno-społecznego danej grupy. Wierzenia są przekazywane z pokolenia na pokolenie w opowieściach, zwyczajach i obrzędach. Religie te nie odwołują się do jakichś objawień ani do pism świętych, nie uwzględniają również działalności natchnionych wizjonerów, proroków czy charyzmatyków. W religiach tych bowiem grupa religijna utożsamia się z naturalną, dlatego każda jednostka na podstawie urodzenia i wychowania staje się jej członkiem. Pierwotne grupy naturalne - takie jak rodzina, ród, klan, szczep - oparte na więzi krwi, są wzmacniane przez wspólną religię, zwłaszcza wspólny kult. Z czasem grupy powiązane wspólnotą krwi rozszerzają się na grupy sąsiednie, wskutek czego religie naturalne rozszerzają zasięg swego oddziaływania. Do religii naturalnych zalicza się religie plemienne i znaczną część narodowych, np. wierzenia i praktyki kultowe plemion afrykańskich. Inny charakter mają religie założone. Są one związane z osobą "założyciela" i faktem objawienia czy oświecenia nadprzyrodzonego. Historia zna wielu natchnionych przywódców i "założycieli" religii. Pojawiają się oni z rozmaitą częstotliwością, na różnych terytoriach i w różnych religiach. Spośród religii założonych znamy takie, jak buddyzm, dżinizm, chrześcijaństwo, manicheizm, konfucjanizm, islam i inne. "Biografię wielkich założycieli religii - stwierdza J. Wach - wykazują uderzające paralele i podobieństwa. (...) Mamy podobieństwa stosunków między przywódcą a jego otoczeniem i podobieństwa typów osobowych, powtarzających się wśród wyznawców. (...) Żaden z wielkich założycieli nie zamierzał "zakładać" religii". Mówiąc o religiach założonych nie mówimy o "założeniu" w takim znaczeniu, jakoby przywódca faktycznie "zakładał" religię, ale tylko w takim, że odegrał on szczególną rolę w konsolidacji wierzeń i praktyk, które w danej grupie już były przygotowane. We wszystkich religiach założonych można dostrzec pewne etapy bardzo sobie podobne. Najpierw występuje sam natchniony przywódca, który wędruje z miejsca na miejsce, naucza ustnie, ale niczego nie spisuje. Z czasem skupia wokół siebie krąg uczniów jako najbliższe otoczenie. Życie takiej grupy jest związane prostymi i nieskomplikowanymi praktykami obrzędowymi. Doniosłym wydarzeniem dla dalszej historii tej grupy jest śmierć przywódcy. Żaden z uczniów nie jest w stanie go zastąpić, musi się więc dokonać reorganizacja grupy, a sam przywódca staje się przedmiotem kultu. Ten moment decyduje o zapoczątkowaniu nowego stadium, grupa przestaje być kręgiem uczniów, a staje się gminą pierwotną. Dominuje jeszcze charakter charyzmatyczny, ale rozwój organizacji religijnej wysuwa na pierwszy plan charyzmat nie personalny, lecz urzędowy. Elementem jednoczącym w tym okresie jest raczej kult niż doktryna. Z chwilą jednak stworzenia dyscypliny organizacyjnej gmina pierwotna przekształca się w nową organizację, to jest w kościół. W tej formacji największy nacisk kładzie się na rozwój doktryny, formułuje się wyznanie wiary i rytuał kultowy, tradycje ustne zostają spisane, powstaje kanon ksiąg świętych, a z nim zasada prawowierności, herezji i schizmy. Proces ten jest związany z rozróżnieniem kleru od zwykłych wiernych (świeckich). Kształtowanie formacji kościelnej w religiach założonych nie zawsze odbywa się w sposób tak prosty i jednokierunkowy - często jest on bardzo skomplikowany, natrafiający na opory i nie pozbawiony prób nawrotu do pierwotniejszych form. Podstawowy jednak schemat wszędzie powtarza się tak samo. 4. Rozróżnienie religii ateistycznych, politeistycznych, monoteistycznych, panteistycznych i deistycznych opiera się na centralnej kategorii dla większości religii, to jest na pojęciu bóstwa. Pojęcie to ukształtowało się w toku długiego procesu, w którym ważną rolę odegrała stopniowa emancypacja człowieka spod dominacji sił przyrody. Pojęcie to, jak wolno sądzić, zrodziło się z wiary w duchy przodków i z tendencji do ożywienia przyrody. W najstarszej formacji społecznej bogami były przedmioty i zjawiska nieożywione, jak kamienie, góry, rzeki, słońce, gwiazdy. Następnie pojawiały się bóstwa roślinne. Większe znaczenie jednak miały bóstwa zwierzęce i półzwierzęce - zjawisko to daje się stwierdzić we wszystkich dawniejszych religiach. Później daje się stwierdzić proces antropomorfizacji bóstw, pojawiają się bóstwa półludzkie i ludzkie. Wreszcie spotykamy się z bogami-ponadludźmi i bóstwami duchowymi. Wymienione fazy rozwojowe bóstw nie wszędzie występują tak systematycznie i niekoniecznie w takiej dokładnie kolejności. Klasyfikacja religii ze względu na wiarę w bóstwo pozwala najpierw wyróżnić religie, które obywają się bez bogów, czyli religie ateistyczne. Do tej grupy zaliczamy nie tylko pierwotne formy religijne takie, jak totemizm, fetyszyzm, animizm i in., ale i wysoce wykształcone wierzenia, jak pierwotny buddyzm. Można by wymienić niejedną religię współczesną, która obywa się bez pojęcia Boga, a uznaje inny przedmiot kultu, jak przyroda, sztuka, siła, człowiek itd. Wśród religii zbudowanych na pojęciu bóstwa należy naprzód wymienić religie politeistyczne, uznające wiarę w wielu bogów. Liczba takich religii była i jest bardzo duża. Niektóre zestawy bóstw (panteony) były bardzo bogate zarówno pod względem liczby umieszczonych w nich boskich postaci, jak i pod względem ich rozmaitości. Wystarczy wspomnieć dla przykładu o panteonie egipskim, babilońskim czy grecko-rzymskim. Politeizm jest głęboko zakorzeniony w świadomości religijnej wszystkich ludów. Jego ślady można dostrzec nawet w religiach podkreślających zasadę jedynobóstwa. Religie monoteistyczne, w przeciwieństwie do politeistycznych, uznają wiarę i kult tylko jednego Boga. Czysty monoteizm jest jednak zjawiskiem nader rzadkim w historii religii. Wiadomo, że u ludów niepiśmiennych jeszcze go nie było. Widoczny zaś był politeizm hierarchiczny z jednym bóstwem na szczycie. Można wymienić szereg panteonów, w których hierarchia bóstw nie jest ściśle określona, w których raz to, raz inne bóstwo pełni nadrzędne funkcje w zależności od warunków i potrzeb danej grupy. Można też wymienić szereg panteonów, gdzie hierarchia jest raz na zawsze ustalona, ponieważ jedno i to samo bóstwo pełni zawsze funkcje nadrzędne i kieruje losami nie tylko ludzi, ale i pozostałych bóstw. Według znanej tezy ewolucjonizmu monoteizm zrodził się w ten sposób, że jakieś bóstwo w panteonie zdobywało sobie coraz pełniejszą władzę i cały panteon upodabniał się do monarchii arystokratycznej. Z monoteizmem spotykamy się w historii religii dopiero w najnowszym okresie dziejów człowieka. Do religii monoteistycznych zaliczamy takie, jak judaizm, chrześcijaństwo, islam. Szczególną formę monoteizmu prezentuje panteizm. W sensie ogólniejszym można by dopatrywać się początków panteizmu już w wierzeniach prymitywnych, w których wyobrażenia bogów wiązano z przyrodą i jej siłami. Takie rozumienie nie oddaje jednak treści tego, co obecnie rozumiemy przez panteizm, gdyż brak w nim widzenia bóstwa jako czynnej zasady "całego świata". Panteizm w rozumieniu dzisiejszej religii i filozofii jest kierunkiem, według którego wyobrażenie bóstwa (absolutu) utożsamia się ze światem i występuje jako czynna zasada świata. Człowiek, według tej koncepcji, jest cząstką świata, a więc i cząstką bóstwa. Elementy religii panteistycznych pojawiają się często w historii religii, nawet takich, które uznają istnienie osobowego Boga - wystarczy wspomnieć o mistyce, która pojawia się w wielu współczesnych religiach. Religie deistyczne to religie monoteistyczne, które uznają Boga za stwórcę, a przynajmniej konstruktora świata (w różnym znaczeniu pojmują tę rolę), ale negują jego ingerencję w sprawy świata, a zwłaszcza w sprawy ludzkie. Deizm odrzuca tak charakterystyczną dla monoteizmu tezę o opatrzności rozumianej w znaczeniu jakiejś opieki czy kontroli Boga w sprawach życia ludzkiego. Bóg w deizmie nie pełni roli prawodawcy moralnego, nie troszczy się o to, czy normy moralne są zachowywane, nie pełni funkcji sędziego, nie nagradza i nie karze. Stąd życie pośmiertne nie ma znaczenia w deizmie. Tego rodzaju religie odrzucają też zjawiska cudowne, które mają wielkie znaczenie w wielu religiach monoteistycznych, zwłaszcza założonych. Religia objawia się jako doktryna (mit), kult, organizacja i przeżycie. Elementy te splatają się z sobą, tworząc jedną całość. Treść religii przedstawia się inaczej od strony doktrynalnej niż kultowej. Rodzi się jednak pytanie, jakie zachodzą związki między mitem i obrzędem, doktryną i kultem, teologią i liturgią? Wiadomo, że czynności kultowe znajdują swe uzasadnienie w micie, ale w wielu przypadkach treść mitu nie pokrywa się z zakresem działalności kultowej. Stąd na pytanie, czy kult wyprzedza doktrynę, czy na odwrót, nie można dać zadowalającej odpowiedzi. Element teoretyczny jest związany z praktycznym, ale trudno któremuś z nich przyznać priorytet. Nie może być aktów kultowych bez jakiegoś przynajmniej prymitywnego wyobrażenia przedmiotu, do którego on się odnosi, ani religii bez kultowych form wyrazu. Nie zawsze jednak praktyki kultowe mają jasne i pełne uzasadnienie teoretyczne. Obok mitu i kultu mamy w religiach do czynienia z organizacją i przeżyciem. Przeżycie wyraża psychologiczną stronę religii, to jest myśli i uczucia, które z kolei skłaniają do wypowiadania odpowiednich słów i spełniania określonych czynności kultowych. Doktryna religijna to teoretyczna strona religii, zespół wyobrażeń i poglądów wyjaśniających w zmistyfikowany sposób pewne problemy związane ze światem, człowiekiem, życiem i śmiercią, bóstwem itd. Pierwotną formą doktryny, czyli pierwszą próbą wyjaśnienia zagadnień życia i śmierci, jest mit. Wyrażał on wierzenia, sankcjonował zasady moralne i obyczajowe, uzasadniał i wyjaśniał czynności obrzędowe. "Mit - twierdzi B. Malinowski - występuje tam, gdzie obrzęd, ceremonia lub prawo moralne wymaga usprawiedliwienia, poręczenia swej odwieczności, realności i świętości". Mitologia ma swój własny język, swoje schematy i swoją logikę. W mitach nie należy się przeto doszukiwać "prawdziwych wersji" ani spójnych systemów - rozmaite wersje, często z sobą sprzeczne, mogą istnieć razem przez długi czas w tej samej grupie. Opowieści mityczne ustawicznie się zmieniają, ale na dłuższym odcinku czasu widoczne są tendencje do systematyzacji. W miarę upływu czasu powstaje ich standaryzacja i unifikacja. Poszczególne mity, przedstawiane zwykle w formie symbolicznej, zaczynają się z sobą wiązać, tworzą coś w rodzaju systemu. Koncentrują się one wokół pewnych postaci lub zdarzeń szczególnie ważnych dla życia grupy, stają się częściami i elementami jednego usystematyzowanego mitu-doktryny. To bowiem, co umysł prymitywny wyraża w postaci mitu, na wyższym stopniu kultury pojawia się jako doktryna. Jest ona już wyrazem refleksji rozumowej. W ten sposób otwiera się droga do powstania autorytetu kościelnego. Na tym szczeblu bowiem zamiast tradycji ustnej pojawia się pismo święte, a wraz z nim dogmaty, czyli urzędowe wersje mitu w ramach określonej grupy religijnej. Streszczenie doktryny ujmuje się w postaci wyznania wiary obowiązującego wszystkich wiernych. Sama doktryna jest dziełem teologów, którzy tworzą normatywny system wiary, filozofię religijną i schematy teologiczne. Systematyzacja mitów dokonywa się stopniowo. Na podstawie znanych nam mitologii można wyróżnić następujące etapy rozwoju: a) Pierwszy etap ilustrują mitologie afrykańskie i polinezyjskie, w których rozmaite mity nie są jeszcze z sobą skojarzone i powiązane, lecz istnieją obok siebie często w rozmaitych wersjach. b) Drugi etap reprezentują dawne religie Babilonii, Egiptu, Chin, Meksyku, Grecji - tam jest już widoczne dążenie do unifikacji i kodyfikacji mitów. c) Trzeci etap reprezentują religie najbardziej rozwinięte, w których jest rozbudowana doktryna z księgami świętymi, dogmatyką i filozofią. Do takich religii należą m.in. buddyzm, chrześcijaństwo, manicheizm, hinduizm, taoizm, konfucjanizm, islam. Doktryna religijna obejmuje teorię Boga (teologię), teorię świata (kosmologię) i teorię człowieka (antropologię religijną). Odnosi się to do religii zbudowanych na pojęciu bóstwa - religie ateistyczne ograniczają zakres swej problematyki do świata i człowieka. Teologia zajmuje się takimi sprawami, jak istnienie, powstawanie i rozwój bóstw, natura i przymioty bóstwa, stosunek Boga do świata (teodycea). W religiach wysoko rozwiniętych zakres działania teologii jest bardzo szeroki. Tworzy ona system wiary, kultu, organizacji, a nawet przeżyć religijnych, jako obowiązujący wszystkich wiernych. Jej podstawową cechą jest normatywność. Kosmologia znów zajmuje się światem, jego powstaniem, fazami rozwojowymi, przeznaczeniem i kresem. Jedne religie oceniają świat optymistycznie, mają charakter radosny, skłaniają do działalności dla jego rozwoju, np. dawna religia Izraela, religie starożytnej Grecji i Rzymu. Inne, o bardziej refleksyjnym charakterze, uznają świat za zły i za źródło zła, dlatego zajmują względem niego postawę negatywną i pesymistyczną, np. buddyzm, mandaizm, gnostycyzm, manicheizm. Jeszcze inne oceniają świat negatywnie, ale widzą możliwość uświęcenia go, np. późniejszy judaizm, chrześcijaństwo, islam. Szczególne stanowisko wobec świata zajmuje teodycea perska uznająca dualizm kosmologiczny, filozoficzny i etyczny (walka pomiędzy dobrem i złem na każdym polu i w każdej płaszczyźnie). Antropologia religijna usiłuje wyjaśnić pochodzenie człowieka, jego naturę i przeznaczenie. Jej podstawowym zadaniem jest stworzenie teorii zbawienia, co się przejawia w teorii soteriologicznej i eschatologicznej. To zadanie w wielu religiach soteriologicznych jest uważane za podstawowe dla doktryny. Doktryna religijna w dążeniu do wyjaśnienia podstawowych problemów życia występuje jako namiastka nauki i filozofii. Z tego powodu jej stosunek do nauki i filozofii jest z reguły nieufny, gdyż w jej przekonaniu nauka nie jest w stanie wyjaśnić podstawowych faktów, a filozofia "świecka" nie potrafi wyjaśnić "zagadki bytu". Nauka przeto powinna się ograniczać do zagadnień szczegółowych i nie może dawać żadnych uogólnień, a filozofia powinna uciekać się o pomoc do religii. Tam gdzie powstaje rzeczywisty konflikt pomiędzy religią a nauką, nauka winna ustąpić, gdyż ostateczne rozwiązanie może dać tylko religia, ponieważ opiera się nie tylko na rozumie, ale i na objawieniu. Zorganizowany system mitologiczny (doktryna) obejmuje szereg elementów normatywnych. Reguły występujące w doktrynie religijnej wyrażają "boski porządek", stojący ponad porządkiem ludzkim. Życie dawnych społeczeństw było przepojone prawami i przepisami zintegrowanymi w obowiązujący system; rozróżnienie prawa i obyczaju dokonało się znacznie później. Ilustracją tego faktu może być indyjskie prawo Manu, system prawny Pentateuchu czy mahometański Koran. W kodeksach tych istnieje pomieszanie rozmaitych przepisów: obyczajowych, moralnych, prawnych, religijnych. Widoczne to jest również w tzw. literaturze "mądrościowej", która łączy refleksję filozoficzną z regułami moralnymi i prawnymi. W religiach, w których wykształcono doktrynę, dokonuje się stopniowe odróżnianie prawa i obyczaju od religii, ale i tam pochodzenie i motywacja zachowania zasad moralnych nie przestają być religijne. W literaturze sapiencjalnej, choć ośrodkiem zainteresowania staje się coraz widoczniej człowiek i jego sprawy, obyczaj, moralność i prawo zachowują religijny charakter. Mimo to jednak w tej literaturze należy się dopatrywać pierwszych objawów emancypacji etyki i prawa od teologii. Filozoficzne systemy etyki i prawa pojawiają się dopiero na wysokim poziomie rozwoju intelektualnego (filozofia grecka i rzymska). Często całą religię określa się mianem kultu. Kult bowiem jest integralnym elementem każdej religii - gdzie nie ma żadnych aktów kultowych, nie można mówić o religii. Przez kult religijny w szerokim znaczeniu rozumie się wszelkie czynności płynące z pobudek religijnych, w ścisłym zaś znaczeniu jest to zespół czynności będących wyrazem czci wobec wartości sacrum. Kult religijny kształtował się stopniowo i przechodził różne fazy, podobnie jak mit i doktryna. Początkowe stadium kultu - to najprostsze akty i obrzędy nazywane rytami. W pierwszej fazie ryty mają charakter indywidualny, są ubogie pod względem treści i ekspresji. Z czasem ulegają komplikacji, splatają się z sobą tworząc większe całości i obowiązujące schematy. Wtedy ryt przechodzi w wyższą formę, nazywaną obrzędem. Obrzędy są sprawowane już nie indywidualnie, nie przez poszczególnych wyznawców, jak ryty, ale przez specjalistów: czarowników, szamanów, kapłanów. Powstaje też początkowy rytuał określający sposób sprawowania czynności kultowych. W dalszej fazie widoczne jest odchodzenie od prymitywnego formalizmu i kierowanie uwagi na znaczenie przeżyć religijnych. Rodzi się uznanie dla kontemplacji, dla refleksji filozoficznej i moralnej. Zjawiskiem pośrednim pomiędzy rytami i obrzędami a skomplikowanymi schematami kultowymi, właściwymi wysoko rozwiniętym religiom współczesnym, było przestrzeganie nietykalności świętych miejsc i czasów (tabu). Stworzenie normatywnego rytuału obowiązującego w działalności kultowej było możliwe dopiero z chwilą pojawienia się stanu kapłańskiego jako kasty specjalistów od spraw kultu. Rytuał w kulcie, podobnie jak dogmat w doktrynie, zobowiązuje do posłuszeństwa, odstępstwo jest zakazane. Zachowanie przeto takiego rytuału było możliwe dopiero przez ludzi uprawnionych do spełniania kultu. Historia kultu wyraża ciągłe sprzeczności pomiędzy przymusem i tradycją z jednej strony a ustawicznym dążeniem do niezależności i swobody indywidualnej z drugiej. "Znaczna część dynamiki historii religii sprowadza się do tej dialektyki" (J. Wach). Najwcześniejszym kultem religijnym był niewątpliwie kult w rodzinie. U ludów, których religia wyrażała się w kulcie przodków, wyobrażenia o istnieniu i losach ludzi zmarłych były bardzo mgliste i niejasne. Mimo to kult był uprawiany i kierował się niejako swoimi prawami. Kult w rodzinie przejawiał się w licznych czynnościach codziennego życia, jak jedzenie, praca, zabawa, którym nadawano znaczenie religijne. Szczególnie uwydatniony był religijny charakter zdarzeń ważnych dla rodziny, jak narodziny dziecka, moment dojrzewania młodzieży, małżeństwo i śmierć. Tego rodzaju wydarzeniom towarzyszyły szeroko rozbudowane ceremonie religijne. Rodzina jako jednostka kultowa obejmowała nie tylko najbliższych swych członków, ale także niewolników, służbę, a nawet przyjaciół i znajomych. Również zmarli przodkowie stanowili część rodziny, i to najbardziej czczoną. Wierzono, że obecność w rodzinie zmarłych jej przodków pomaga we wszystkich ważnych sprawach domowych. Funkcję przewodnika w kulcie rodziny spełniał w jednych religiach ojciec, w innych matka. Z czasem kult rodzinny rozciągał się na szerszą grupę, która tworzyła się nie tylko na podstawie więzów krwi, ale i na podstawie stosunków sąsiedzkich, gdyż grupy sąsiadujące z sobą tworzyły wspólnoty społeczno-religijne. W ten sposób powstawały kulty klanowe i szczepowe. Na jeszcze wyższym szczeblu, gdzie idea narodowa wiązała się z religijną, spotykamy kulty narodowe. Wreszcie w religiach światowych kult wykracza poza granice jednego szczepu czy narodu. W kulcie rodzinnym czynnościom przewodniczyli ojcowie rodzin, w kulcie plemiennym naczelnicy plemienia, później władcy i królowie. Stopniowo, wraz z rozwojem ceremoniału kultowego, powstawała kasta kapłańska, której głównym zadaniem było sprawowanie czynności kultowych. Kasta ta rozrastała się i powiększała swoje kompetencje, ale królowie i władcy w dalszym ciągu byli uznawani za zdolnych do przewodnictwa w kulcie. Ciekawym świadectwem takiego przekonania był średniowieczny stosunek do królów i cesarzy w historii Europy Zachodniej. Byli oni uznani za "pomazańców boskich", przypisywano im charakter charyzmatyczny i szczególną moc wobec sił nadprzyrodzonych (boskich i diabelskich). Warto tu przypomnieć o zwyczaju leczenia chorych - poddanych danego króla przez samo dotknięcie chorego ręką królewską. W niejednej religii król czy cesarz nosił wprost tytuł "Najwyższego kapłana" (Pontifex Maximus). Jemu były zarezerwowane najważniejsze obrzędy, podrzędniejsze zaś spełniali rozmaici funkcjonariusze państwowi lub religijni. Sakralny charakter głowy państwa był w wielu religiach zabezpieczony za pomocą odpowiednich zakazów (tabu). Nie należy jednak mieszać ze sobą uprawnienia panujących w sprawach kultowych z uznawaniem ich za bóstwo czy wcielenie boga. Kult religijny wyraża się w typowych dla siebie czynnościach, do których należą takie, jak ofiara, modlitwa, rozmaite oczyszczenia-ablucje, pielgrzymki, procesje. a) Podstawowym elementem kultu jest ofiara, która występuje we wszystkich religiach, od prymitywnych do wysoko rozwiniętych. Opiera się ona na zasadzie wymienności: jeśli ktoś pragnie uzyskać od bóstwa coś dobrego, winien dać w zamian coś równie dobrego. Ludzie stosowali od dawna tę zasadę w stosunku do bóstw i duchów w przekonaniu, że istoty te będą rade z otrzymanych darów i że odwzajemnią się ofiarodawcom w potrzebie. Aby więc zapewnić sobie przychylność i pomoc lub złagodzić ich gniew, składają im ofiary w takiej postaci, jaka im się wydaje najwłaściwsza, oddają im takie rzeczy, jakie sami cenią. W historii religii ceniono szczególnie ofiary krwawe - krew zwierząt i ludzi od dawna była miła bogom. Ofiary z ludzi nie należały w dawnych czasach do rzadkości. Z czasem jednak zastępowano je innymi, przeważnie zwierzęcymi. Na zwierzę np. "przenoszono" winy i oddawano je bogom na ofiarę przez zabicie i spalenie lub wypędzenie na pustynię (znany "kozioł ofiarny"). Czasem zamiast człowieka oddawano bogom symbolicznie jego podobiznę (kukłę) albo upuszczano kilka kropli krwi ludzkiej, albo też zabijano na ofiarę człowieka już uprzednio skazanego na śmierć za jakieś zbrodnie. Przedmiot ofiary był uzależniony od trybu życia ludności: w kulturze myśliwskiej i hodowlanej składano na ofiarę przeważnie zwierzęta, w kulturze rolniczej obok zwierząt składano płody ziemi, jak zboże, mąkę, placki, oliwę, wino, owoce. Dosyć wcześnie składanie ofiar wiązano z określonym miejscem i czasem - było to związane z osiadłym trybem życia. W ten sposób poczęto wyznaczać miejsce święte jako mieszkanie bóstwa, któremu na tym miejscu składano ofiary. W religiach prymitywnych miejsca święte nie miały żadnych świątyń - były to place lub określone punkty, przeważnie u podnóża góry, koło wyjątkowego drzewa, rzeki lub kamienia, święte jaskinie, gaje itp. Dopiero w późniejszym okresie pojawiają się budowle wznoszone ku czci bogów. Wznoszono je na wzór pałaców królewskich: - jak król miał swój pałac, tak bóstwo powinno mieć również swój pałac. Na takim świętym terenie gospodarzami byli kapłani danego bóstwa jako słudzy świątyni. Budowa wielkich świątyń rozpoczyna się w okresie rywalizacji z sobą różnych kultów. Wielkość świątyni poświęconej danemu bóstwu świadczyła o jego potędze i wielkości. Składanie ofiar krwawych nastręczało wiele kłopotów natury technicznej. Dlatego od najdawniejszych czasów funkcja ofiarnika-rzeźnika była uznawana za zawodową nawet wtedy, kiedy jeszcze nie było kasty kapłańskiej. W kulturze dworskiej taki ofiarnik-rzeźnik był postacią ważną i poważaną. Z czasem nie pełnił on sam tych funkcji, lecz powierzał je swoim pomocnikom, sam zaś pilnował, by ceremonia zabicia zwierzęcia i dalsze czynności z rozdziałem mięsa były spełnione zgodnie z przepisami. Od czasu ukształtowania stanu kapłańskiego funkcje te przeszły w jego kompetencje. Przy składaniu ofiar, szczególnie krwawych, bardzo ważną rolę odgrywał ołtarz, gdyż mięso zwierzęcia opiekano nad ogniskiem rozpalanym w jakimś świętym miejscu. Ognisko to było prototypem ołtarza, który później zaczęto umieszczać wewnątrz świątyni. Odkrycia archeologiczne wskazują, że w wielu religiach, nawet w okresie budowania świątyń, ołtarze znajdowały się często na zewnątrz świątyni. Jedną z charakterystycznych postaci ofiary w wielu religiach, zwłaszcza wschodnich, jest ofiara kadzidła i okadzanie miejsc świętych. Zwyczaj ten został wzięty z praktyki wschodniej - po wystawnym obiedzie przychodzi sługa z kadzielnicą i okadza kolejno uczestników biesiady, którzy chętnie upajają się dymem kadzidła. Podobnie jak tyle innych zwyczajów życia dworskiego, tak i ten wprowadzono do kultu. b) Obok ofiary, czynnością kultową, która występuje w bardzo wielu religiach, jest modlitwa. W swej pierwotnej formie było to proste wezwanie, słowo skierowane do bóstwa o pomoc. Modlitwie słownej towarzyszyły z reguły odpowiednie gesty, jak klękanie, składanie rąk, szczególny wyraz twarzy, całowanie ziemi lub posadzki, upadanie na twarz itd. W niektórych religiach prymitywnych modlitwa jest związana z tańcem rytualnym. Przy modlitwie używa się często specjalnego języka sakralnego, zrozumiałego tylko dla wtajemniczonych, oraz rozmaitych akcesoriów: przedmiotów, specjalnego stroju itd. Modlitwa wyrosła prawdopodobnie z magii i zaklęć, przez które usiłowano zmusić siły nadprzyrodzone do wyświadczenia ludziom pożądanych stanów rzeczy. Modlitwa w swej pierwotnej formie, podobnie jak zaklęcie, była oparta na wierze w szczególną moc oddziaływania słów. Modlący się usiłował wymusić to, czego pragnął, starał się narzucić swą wolę i zmusić bóstwo do spełnienia prośby, a za najskuteczniejszy do tego sposób uważał wymówienie w uroczysty sposób samego imienia bóstwa. Aby więc uzyskać bogate plony, udane polowania, zapewnić sobie zwycięstwo w walce z wrogiem, likwidację choroby itd., zaklinano bóstwo, do którego kompetencji należały te sprawy. Magiczny sposób traktowania świata rzutował na pojmowanie znaczenia i sposobu modlitwy. Nie każdy rodzaj modlitwy jednak ma taki charakter. We współczesnych, rozwiniętych religiach znane są inne jej rodzaje: znana jest modlitwa jako wyraz czci i hołdu dla bóstwa, jako wyraz dziękczynienia za otrzymane dobrodziejstwa, jako prośba ze "zdaniem się na wolę boską" itd. Rozmaite rodzaje modlitwy rzadko występują niezależnie od siebie, najczęściej mieszają się ze sobą. Ciekawym zjawiskiem jest modlitwa mechaniczna, której wartość mierzy się liczbą odmówionych "pacierzy". Wystarczy tu wspomnieć o znanych "młynkach" w lamaizmie czy różańcach w katolicyzmie i islamie. c) Do typowych czynności kultowych obok ofiary i modlitwy należy zaliczyć przeróżne oczyszczenia i ablucje. Czynności te weszły do kultu z higieny życia codziennego. Szczególnie w krajach pustynnych i tropikalnych, gdzie z reguły nie nosi się zamkniętego obuwia, panuje zwyczaj obmywania nóg, a nieraz też rąk i twarzy przed wejściem do komnat pałacowych. Dworski zwyczaj ablucji przeniesiono z czasem do praktyk religijnych. Było to związane z kultem władców, a następnie z pojmowaniem bóstwa na wzór króla. Jak w pałacu królewskim obowiązuje zwyczaj umycia nóg, tak i w pałacu boskim - świątyni. Rytuał ten z czasem uzyskał dodatkowe uzasadnienie. Kiedy bowiem zaczęto rozróżniać dobro od zła, zaczęto brud cielesny uznawać za symbol brudu duchowego, a obmycie ciała za symbol oczyszczenia duchowego. To ostatnie uzasadnienie, symboliczne, wyparło z czasem tamto pierwotne i dziś czynności te są praktykowane właśnie w sensie symbolicznym. W niektórych krajach, gdzie zwyczaj obmywania nóg, rąk i twarzy przed wejściem do świątyni sprawiał niemałe trudności ze względów technicznych i klimatycznych, redukowano go do symbolu: zastępowano po prostu kropieniem wodą. Typowym przykładem jest tu przejście od ablucji judaistycznych do chrześcijańskiego kropienia wodą święconą. Dotyczy to również ceremonii chrztu, przy której pierwotny zwyczaj zanurzania w wodzie został zastąpiony polewaniem głowy. Ceremoniał oczyszczeń i ablucji stosowany jest do dziś u ludów wschodnich, gdzie przedtem miał duże znaczenie higieniczne, w krajach północnych natomiast, przeniesiony ze Wschodu, przyjął się w formie symbolicznej. Rozwój kultu religijnego pozostaje w związku z rozwojem sztuki sakralnej. Historia religii wskazuje, że znaczna część dzieł sztuki powstała pod wpływem wyobrażeń religijnych i że sztuka była wykorzystywana do celów kultowych. Nie znaczy to jednak, że cała sztuka wyrosła z takiego podłoża. Wystarczy zwrócić uwagę choćby na architekturę i literaturę starogrecką czy starorzymską. Badanie zabytków kultury antycznej wykazuje, że dzieła sztuki wyrastały z podłoża świeckiego i religijnego. Budowano pałace, zamki i kościoły, rzeźbiono postaci bohaterów narodowych i świętych, malowano obrazy o tematyce świeckiej i religijnej, ale pisano utwory przede wszystkim świeckie. Wykorzystanie sztuki dla celów kultowych występuje ze szczególnym nasileniem w pewnych religiach i w pewnych okresach; wystarczy wspomnieć o budynkach sakralnych w starożytnym Egipcie, Indiach, krajach arabskich, Europie Wschodniej w epoce średniowiecza. Organizacja religijna to zewnętrzna forma, która wiąże w jedną całość wierzenia i obrzędy, zespala wiernych i koordynuje ich zachowania. Rozwój organizacji religijnej był początkowo związany z rozwojem grup społecznych. Nie znaczy to, że religia jest wyrazem "natury ludzkiej" i że nie było okresu bezreligijnego w życiu ludzi. Marksistowska teoria religii wykazuje, że religia pojawiła się wprawdzie w zamierzchłych czasach, ale istniał jakiś początkowy okres, w którym ludzie nie wyznawali jeszcze żadnej religii. Powiedziano już, że pierwotne kulty zamykały się w rodzinie, później w coraz szerszych grupach naturalnych. Wszędzie tam istniała tożsamość władzy religijnej i świeckiej. Tak było jeszcze w wielu grupach narodowych. Dopiero religie światowe reprezentują rozdział funkcji religijnych od państwowo-politycznych, ale i tam działalność świecka często wiązała się z religijną. Pewnym doniosłym aktom państwowym towarzyszyły praktyki kultowe, jak uroczyste nabożeństwa, śluby, modły, ofiary, procesje. W wielu społeczeństwach prymitywnych istnieje do dziś dokładne pomieszanie porządku religijnego z prawno-państwowym, stąd historyk prawa, podobnie jak historyk religii, natrafia na wielkie trudności, kiedy chce odróżnić od siebie te dziedziny życia publicznego. W wielu społeczeństwach przekroczenie prawa państwowego było traktowane jako świętokradztwo: tak było w starożytnym Izraelu, tak w krajach muzułmańskich. W wielu współczesnych społeczeństwach, nie tylko prymitywnych, prawo państwowe jest uwikłane w kontekst religijny i nie potrafi się z niego wyplątać. Stosunek organizacji religijnej do świeckiej przechodził kilka etapów. Początkowy etap wyrażał się w tożsamości grupy religijnej i świeckiej, kiedy to władca reprezentował grupę i pośredniczył między nią a bóstwami. Na tym etapie dokonało się już wyodrębnienie pewnych czynności, których sam władca nie spełniał, a przekazywał je wróżbitom, czarownikom i kapłanom. Następny etap wyrażał się w coraz większej niezależności społeczeństwa od organizacji kultowej. Na tym etapie bowiem kasta kapłańska wyrasta w silną organizację i występuje jako siła konkurencyjna w stosunku do władzy państwowej. Zjawisko to jest szczególnie widoczne w religiach założonych, kiedy kończy się etap gminy pierwotnej, a zaczyna się działalność instytucji kościoła. Wreszcie na trzecim etapie następuje pewien odwrót od religii instytucjonalnej, wzrasta tendencja do interioryzacji, religia staje się "sprawą prywatną", przepisy kultowe tracą swoje pierwotne znaczenie, a na pierwszy plan wysuwa się religijność osobista. Ten etap jest zwykle skutkiem działalności grup przeciwstawiających się nadrzędnej organizacji kościelnej. Grupy te, uznawane początkowo za heretyckie i potępiane, zyskują sobie z czasem uznanie i powiększają swoje siły. Czy na podstawie wymienionych etapów rozwojowych można przyjąć, że rozwój religii polega na stałym przechodzeniu od form kolektywnych do indywidualnych? Czy proces, którego punktem wyjścia jest tożsamość społeczeństwa z organizacją religijną, a punktem dojścia religijność osobista, można traktować jako typowy dla wszystkich religii? Sądzimy, że nie można przyjąć takiego schematu. Pewne typy religijności, jak mistycyzm, powtarzają się w różnych religiach i w różnych okresach. "Zbiorowość i religia - pisze słusznie B. Malinowski - choć często się zazębiają, nie są równoznaczne". Historia religii zna fakty protestów powtarzających się w różnych okresach przeciwko dżeniom do standaryzacji doktryny, rytuału i organizacji. Nieraz daje o sobie znać wroga postawa względem "instytucjonalizmu", religijnego, a jej skutkiem bywają narodziny nowych grup, a nawet wyłamywanie się jednostek, które w pojedynkę chcą wyznawać swoją religię. We wszystkich religiach jednak uznaje się charyzmat jako źródło autorytetu religijnego, choć autorytet ten nie we wszystkich jest tak samo rozumiany. Reprezentantami tego autorytetu są funkcjonariusze religijni, którzy w różnych religiach i różnych okresach przybierali różne nazwy, jak charyzmatycy, prorocy, wróżbici, wizjonerzy, czarownicy, kapłani. a) Charyzmatyk - tym mianem określa się ludzi, o których się mniema, że są obdarzeni szczególną siłą nadprzyrodzoną. W kulturze prymitywnej pojęcie charyzmatu wiąże się z pojęciem "mana", w średniowiecznej Europie na tym pojęciu opierano zasadę wyboru cesarza. Wierzono, że charyzmat przysługuje albo pewnym osobom (charyzmat osobowy), albo stanowiskom (charyzmat urzędowy). Jest to znana klasyfikacja wprowadzona przez M. Webera. Wcześniejszy był z pewnością charyzmat osobowy, ale z czasem charyzmat urzędowy zdobył sobie większe uznanie, jako że był łatwiejszy do określenia i uzasadnienia. Na podstawie charyzmatu urzędowego powstawała hierarchia kościelna, która była z jednej strony jego wynikiem, a z drugiej jego strażniczką i gwarantką. Zróżnicowanie rang, funkcji i godności w ramach hierarchii wyrażało rozmaite stopnie uczestnictwa w charyzmacie. Charyzmatyk to "mąż boży", od niego oczekuje się skutecznej działalności w rozmaitych sprawach, oczekuje się, że przedstawi bóstwom troski i potrzeby grupy i uzyska skuteczną pomoc. W religiach prymitywnych skuteczność działalności charyzmatyka decyduje o jego autorytecie. Charyzmat stanowi przymiot wszystkich "pośredników": raz jest to charyzmat osobowy, innym razem urzędowy. Ustawiczny konflikt pomiędzy tymi dwoma typami charyzmatów stanowi jeden z bardzo ważnych czynników kształtowania religii. Walka urzędu z charyzmatykami osobowymi wypełnia wiele kart historii chrześcijaństwa. W praktyce różnych religii mamy jednak często do czynienia z wiązaniem z sobą obydwóch typów charyzmatu: osobowego i rzeczowego (urzędowego). Za nieomylne znaki charyzmatu osobowego i urzędowego uznaje się cuda i proroctwa. b) Prorok - występuje w wielu religiach obok lub zamiast charyzmatyka, mimo że przypisuje mu się charyzmat personalny. Charyzmat profetycki jest najwyżej notowany na gruncie religijnym - wyraża się on w świadomości proroka, który wierzy, że jest narzędziem i organem bóstwa dla wykonania pewnych ważnych zadań w jego imieniu. Szczególna wrażliwość i intensywność życia emocjonalnego uzdalnia proroka do przyjęcia objawień boskich. Na tej podstawie występuje on zwykle jako odnowiciel dawnych tradycji i stróż zagrożonego "prawa boskiego". On odkrywa ludziom przyszłość, wyjaśnia teraźniejszość i przeszłość, a jego rola, jako "sumienia" grupy, ma zawsze podkład religijny. Działalność proroków jest najczęściej rewolucyjna i burzycielska, dlatego kapłani, którzy są niejako ich następcami, występują z reguły jako ich antagoniści. Antagonizm ten, będący w zasadzie antagonizmem pomiędzy charyzmatem personalnym i urzędowym, wyraża przejście od profetyzmu do religijności zinstytucjonalizowanej, gdzie obowiązuje już nie spontaniczny poryw serca i entuzjazm, ale zasada posłuszeństwa względem autorytetu. Nie we wszystkich religiach jednak przejście od charyzmatu profetycznego do instytucjonalizmu dokonało się w takiej samej mierze. Istnieją bowiem jeszcze obecnie religie rozwinięte o charakterze profetycznym, oparte na działalności proroków-charyzmatyków, np. niektóre wyznania protestanckie. c) Wizjoner - jest uważany za prekursora proroka. Jego autorytet jest na ogół mniejszy niż proroka, ale i jemu przypisuje się bliskie obcowanie z bóstwem i znajomość jego woli. W przeciwieństwie do proroka, który występuje jako reformator domagający się zachowania "prawa bożego", wizjoner nie określa reguł, lecz ogranicza się do stwierdzenia tego, co jest i będzie. Podobnie jak prorok, posiada on charyzmat personalny, nie jest związany z urzędem, choć swoją karierę zaczyna zwykle jako uczeń u doświadczonego mistrza, od którego nabywa "mądrości i doświadczenia". Najczęstszym wątkiem w jego wystąpieniach jest przepowiednia o charakterze katastroficznym i apokaliptycznym (typowym przykładem grecka Kasandra), a środkiem wyrazu język uroczysty i niecodzienny. d) Wróżbita opiera swoje stanowisko na charyzmacie osobowym i urzędowym jednocześnie. Jego znaczenie polega na interpretowaniu woli bogów. W tej działalności opiera się na przedmiotach zewnętrznych oraz na swoistej teorii świata i stosunku bóstwa do świata. Ma on wiele wspólnego z wizjonerem, różni się zaś poważnie od proroka. W niektórych religiach znane były utarte metody i szkoły wróżbiarstwa (urząd). Na najwyższych szczeblach rozwoju religii taki typ autorytetu już nie występuje, a jego funkcje w pewnej mierze spełniają kapłani. W niektórych religiach istnieje jeszcze stanowisko pośrednie: wróżbity-kapłana. e) Czarownik występuje już w najdawniejszych formach religii. Jego stanowisko było związane z magią i religią, obok działalności kultowej uprawiał magiczną. Jego moc oddziaływania opierała się na obcowaniu z duchami, a jego autorytet był uzależniony od skuteczności i sukcesów zawodowych. U ludów prymitywnych czarownik cieszy się wielkim prestiżem, w niektórych religiach istnieją nawet czarownicy-bogowie. Czarownik stanowił pierwotyp elity społecznej, był otaczany czcią, wzbudzał lęk i szacunek, skupiał w swych rękach bogactwo i władzę. W okresie kiedy magia traci swoje znaczenie, a jej miejsce zajmuje religia, czarownika zastępuje kapłan. f) Kapłan - jak stwierdza J. G. Frazer - "rezygnuje z prób bezpośredniego wykorzystywania sił przyrody dla dobra człowieka, lecz próbuje ten cel osiągnąć pośrednio przez zwracanie się do bogów, by uczynili dla niego to, czego nie jest sam w stanie zrobić". Kapłan to "depozytariusz rytuału, administrator działalności kultowej. Jego autorytet wywodzi się z urzędu, który piastuje, z rytuału, którym administruje" - pisze R. Benedict. Podstawą działalności kapłana jest obcowanie z bóstwem w sposób stały i ciągły. On jest typowym "pośrednikiem", jego działalność jest najwszechstronniejsza ze wszystkich wymienionych "pośredników". Jako "powołany i wyświęcony" opiera swe stanowisko na charyzmacie urzędowym i niezależnie od właściwości personalnych jest uznawany za "męża bożego". Rozwój instytucji kapłaństwa przypada na okres, w którym wygasa pierwotny entuzjazm religijny, kiedy rodzi się instytucja kościelna, doktryna religijna i normalizacja kultu. Walka urzędu z charyzmatem, walka kapłana z prorokiem to proces, przez który przechodzą wszystkie wielkie religie. Religijność spontaniczna i samorzutna, jako sprzeczna z "ustalonym porządkiem", jest przez hierarchię kapłańską traktowana jako wyraz buntu i chaosu. Dla działalności kapłana nie wystarcza już wiedza nabyta drogą "oświecenia", jemu jest potrzebna umiejętność nabyta drogą wyszkolenia. Należyte wykonywanie czynności religijnych wymaga znajomości w wielu dziedzinach, a tej nie może zapewnić "nadprzyrodzone oświecenie". Na niższych szczeblach rozwoju trudno nieraz odróżnić kapłana od czarownika, szczególnie tam, gdzie czarownik zajmuje się sprawami kultu. Różnica jest widoczna, kiedy czarownik spełnia czynności magiczne. Nie należy jednak zapominać, że i w religii spełnia się pewne czynności o charakterze magicznym. Jak długo funkcja kapłana zmierza do uzyskiwania korzyści materialnych od bóstwa, tak długo religia jest bliska magii, a funkcja kapłana podobna do funkcji czarownika. W niektórych religiach kapłani tworzą odrębny klan, kastę, a nawet ród (np. u Izraela godność kapłańska była dziedziczna w pokoleniu Lewi). Kapłani są z reguły związani z określonym bóstwem, stoją w służbie swojego boga. W religiach politeistycznych widoczne jest rozczłonkowanie kasty kapłańskiej stosownie do liczby i ważności bóstw panteonu. W wielkich religiach kapłani są stróżami świętego prawa i tradycji, nauczycielami wiedzy sakralnej. Oni formułują zasady teologii, do nich należy systematyzacja mitów i kodyfikacja pism świętych. Kasta kapłańska decyduje o kształcie organizacji kościelnej. W ten sposób uwydatnia się współzależność doktryny, kultu i organizacji religijnej. Wraz z rozwojem skomplikowanego systemu mitów i ceremonii kultowych powstaje potrzeba zaistnienia specjalistów w tych dziedzinach. Kadra specjalistów zaś rozbudowuje doktrynę i rytuał kultowy, tworząc system normatywny, zamknięty w ramach zdyscyplinowanej organizacji kościelnej. Organizacja kościelna tedy wyrasta jako postulat doktryny i kultu, ale trwa jako czynnik podtrzymujący i doktrynę, i kult. Z tego, co dotąd powiedziano, wynika, że celem badań historyka religii nie jest jakaś jedna abstrakcyjnie pojęta, a więc nie istniejąca w rzeczywistości religia, lecz religie konkretne. Nie chodzi więc o historię religii jako "powszechnego faktu dziejowego", nie o doszukiwanie się "jednej, wiecznej i powszechnej" religii, jako czegoś, co "wynika z natury ludzkiej", lecz o badanie rozmaitych religii, zarówno takich, które już wymarły, jak i tych, które obecnie żyją lub powstają. Taki jest przedmiot "Zarysu dziejów religii". Książka ta prezentuje obraz znanych nam religii świata, uwydatnia ich powstawanie, fazy rozwojowe i związek z życiem społecznym, ekonomicznym, politycznym i kulturowym. Nie jest to wprawdzie porównawcza historia religii, gdyż nie konfrontuje z sobą różnych religii, nie wykazuje, jakie łączą je podobieństwa i dzielą różnice. Wyjaśniając jednak historyczne procesy powstawania, rozwoju, a nawet zmierzchu różnych religii, stwarza podstawę dla takiego porównania. Czytelnik dostrzeże bez trudu, że pewne typy religii mają podobny charakter, podlegają tym samym prawom powstania, rozwoju i zmierzchu. Najbardziej charakterystyczny dla takiego porównania jest podział religii na plemienne, narodowe i światowe. Nadaje się on szczególnie dobrze do wykrywania podobieństw i różnic nie tylko w strukturze, ale i ich historii. Ogromna większość znanych nam religii, to religie plemienne i narodowe. Nawet wielkie religie, takie jak hinduizm i sintoizm, nie wychodzą w zasadzie poza ramy jednego narodu i nie pretendują do tego, by się stać religiami powszechnymi. To samo trzeba powiedzieć o wielu dawnych religiach, np. egipskiej, perskiej, babilońskiej, greckiej czy rzymskiej. Jeśli w tych religiach występowały elementy uniwersalne, to tylko w tym znaczeniu, że religie te były związane nie z narodem, lecz państwem. Były to często religie państwowe, dlatego narzucano je ludom przez te państwa podbitym. Rozszerzanie oddziaływania tych religii poza granice danego państwa należało do zjawisk wyjątkowych. Największą rolę w dzisiejszym świecie odgrywają religie powszechne. Nazywają się "światowymi" nie tylko dlatego, że zmierzają do ogarnięcia wszystkich narodów i krajów, ale i dlatego, że pod względem swej struktury starają się dostosować do potrzeb i wymagań wszystkich ludzi. Ze swego założenia więc zmierzają do "opanowania świata". Takich religii jest niewiele. Zaliczamy do nich: buddyzm, chrześcijaństwo, islam oraz w pewnej mierze manicheizm i konfucjanizm. Judaizm bowiem jest właściwie religią narodową, choć znajduje wyznawców niemal na wszystkich kontynentach. Szósty wiek przed naszą erą, początek naszej ery i siódmy wiek naszej ery - to daty powstania trzech typowych religii uniwersalnych: buddyzmu, chrześcijaństwa i islamu. W obecnej rzeczywistości, obok religii narodowych, te trzy religie konkurują z sobą na wszystkich kontynentach. Mapa dzisiejszych religii wskazuje, że buddyzm ma najwięcej wyznawców w Azji, nie tyle w swej ojczyźnie: Indiach, co w innych krajach Dalekiego Wschodu. Chrześcijaństwo jest przede wszystkim religią europejską i amerykańską. Ma również wyznawców na Bliskim Wschodzie i niewielkie kolonie w Azji i Afryce. Islam zaś jest religią Bliskiego Wschodu (kraje arabskie) i północnej Afryki, ale ma wielu wyznawców również w Pakistanie, Indonezji i innych krajach Dalekiego Wschodu. Historia i geografia religii światowych wskazuje, że ich ojczyzną jest Bliski Wschód i Indie. Kraje Bliskiego Wschodu stanowią ośrodek, z którego wyrastały liczne religie, a między nimi chrześcijaństwo i islam. Drugim takim ogniskiem były Indie, ojczyzna hinduizmu i buddyzmu. Żaden inny obszar nie był pod względem religiorodnym tak płodny jak Bliski Wschód i Indie. Obok religii światowych z tych ośrodków wzięło początek wiele innych, które odegrały poważną rolę w kształtowaniu świadomości tamtejszych ludów. Interesującym w obecnej epoce procesem jest wdzieranie się religii światowych, zwłaszcza chrześcijaństwa i islamu, na teren krajów do niedawna kolonialnych w Afryce i Azji. Kraje te, zżyte z religiami plemiennymi i narodowymi, po uzyskaniu niepodległości weszły na arenę światową i wraz z elementami kultury materialnej i intelektualnej zaczęły przejmować pewne wierzenia rozpowszechnione na innych kontynentach. Wskutek tego obecnie występuje wyjątkowo intensywna infiltracja religii chrześcijańskiej i islamu, zwłaszcza do krajów czarnej Afryki. Można by sądzić, że ze względu na to, iż kraje afrykańskie przejmują kulturę materialną głównie z Europy i Ameryki, religia chrześcijańska powinna posiadać najszerszy dostęp do tych terenów. Dzisiejsza rzeczywistość jednak nie potwierdza takiej supozycji. Chrześcijaństwo, które świadomie czy nieświadomie było związane z systemem kolonialnym, i do dziś jest w świadomości ludzi tych krajów symbolem kolonializmu, ma utrudniony dostęp do ich umysłów i uczuć. Poza tym, ze względu na swą treść, z trudem przyjmuje się ono w tych krajach. Znacznie łatwiej przyswajalną religią na terenie afrykańskim i azjatyckim jest buddyzm i islam. Szczególnie w czarnej Afryce ma islam znacznie większe szanse zakorzenienia się niż chrześcijaństwo, które uchodzi za religię "białej rasy". Nie należy też zapominać o ważnym fakcie, że wraz z europejską kulturą wkracza na teren nowych państw afrykańskich i azjatyckich laicki sposób myślenia i działania. Wraz z przemianami społecznymi, politycznymi i ekonomicznymi odchodzi w cień dotychczasowa religia plemienna, ale w jej miejsce nie zawsze wkracza nowa. Wraz z rozwojem kultury, cywilizacji, upowszechnieniem oświaty oraz wychodzeniem poza ramy dotychczasowego życia zamkniętego w odosobnionych grupach, religie plemienne tracą stopniowo swoje dotychczasowe znaczenie, a ich funkcje są przejmowane przez rządy i kierownictwa różnych instytucji narodowych i państwowych. Odchodzenie od religii plemiennych nie zawsze jest związane z przyjmowaniem innych wierzeń. Przeciwnie, coraz bardziej upowszechnia się odchodzenie od wszelkiej religii na rzecz przyjmowania postawy laickiej. Nowe warunki życia, zarówno w krajach ogarniętych przez religie światowe, jak narodowe i plemienne, przyczyniają się do likwidacji sił religiotwórczych, a przez to do coraz skuteczniejszego usuwania religii na peryferie życia społecznego. Jak funkcje czarownika, wróżbity, wizjonera czy kapłana przejmuje dziś uczony, filozof, nauczyciel, wychowawca, lekarz i prawnik, tak funkcje religijne przejmuje nauka, filozofia, technika, sztuka i świecka moralność. Włodzimierz Szafrański.Ń Religie prahistoryczne W starszym paleolicie praludzie tworzyli i rozwijali już kulturę, znajdowali się jednak na tak niskim jeszcze stopniu rozwoju umysłowego, cechowało ich tak znaczne ubóstwo myśli, że całkowicie obce były im jakiekolwiek wyobrażenia religijne. Ludzkość w najwcześniejszej epoce swego istnienia, w epoce stada pierwotnego nie znała w ogóle żadnej formy religii, nawet w postaci zalążkowej. Ludzie tej epoki byli istotami absolutnie bezreligijnymi. Upłynie kilka milionów lat pradziejów ludzkości od chwili jej powstania do momentu, kiedy pojawi się pierwszy, najdawniejszy ślad religii, formy ideologii, której treścią jest fantastyczne, złudne, wypaczone odbicie rzeczywistości w świadomości ludzi. Po upływie prawie 3 milionów lat od chwili pojawienia się człowieka, w paleolicie środkowym, władze umysłowe ówczesnego człowieka pierwotnego, neandertalczyka, rozwinęły się, a zasób słów wzrósł do tego stopnia, że osiągnął on zaawansowaną już znacznie umiejętność myślenia. W starszym paleolicie charakterystyczną cechą obyczajowości praludzi był szeroko rozpowszechniony kanibalizm, ludożerstwo. Drastyczności tego haniebnego procederu nie osłabią i nie złagodzą komentarze niektórych badaczy dopatrujących się w nim raczej praktyki łowów głów ludzkich. Kości długie ofiar noszą bowiem wyraźne ślady rozłupywania w celu wydobycia szpiku kostnego, a czaszki mają otwory u podstawy celowo powiększone, by umożliwić wydobycie mózgu. Również wśród ludzi pierwotnych środkowego paleolitu panowała antropofagia. Ślady jej są wyraźnie dostrzegalne na szczątkach kostnych ówczesnych ludzi, np. na neandertalskiej czaszce kobiecej z Ehringsdorf koło Weimaru, na kościach ofiar mustierskiej uczty kanibalskiej z Krapiny koło Zagrzebia w Kroacji, którym towarzyszą ślady ognisk ludożerców, czy na neandertalskiej czaszce z włoskiej groty na Monte Circeo koło Neapolu sprzed 70-100000 lat. Rosnąca więź społeczna rodu powstającego na przełomie okresu mustierskiego i oryniackiego wpływa skutecznie na ograniczenie tego odrażającego zwyczaju, na co zdają się wskazywać rzekome groby środkowopaleolitycznych, mustierskich neandertalczyków. Nie są to, wbrew mniemaniu wielu badaczy, pierwotne groby, lecz po prostu ślady zabezpieczania zwłok ludzkich przed kanibalistyczną żarłocznością ludożerców, ślady ukrywania zwłok zmarłych i przechowywania ich w środowisku ludzi żywych. Ludzie pierwotni traktowali początkowo stan śmierci jako rodzaj snu, toteż nie wyłączali zrazu zmarłego, spoczywającego w pozycji przyjętej w czasie snu, ze swego grona i obdzielali go solidarnie przypadającą nań w kolektywie częścią zdobytego pożywienia. Niepokoiło ich jednak lodowate zimno zwłok, któremu usiłowali zaradzić układając ciało na grubej warstwie gorących popiołów ogniska. Zastanawiała ich też trupia bladość nieboszczyka, której przeciwdziałali posypywaniem zwłok grubą warstwą czerwonej ochry mającej przywrócić rumieńce życia i obieg krwi. Dezorientował ich rozkład zwłok unicestwiający wprost "śpiącego". Bezradni wobec tego zjawiska reagowali na nie w różny sposób wędząc zwłoki lub zakopując je w ziemi, a nawet nosząc ze sobą cały szkielet czy jego części, a zwłaszcza czaszkę, jak to do niedawna czynili prymitywni Australijczycy hołdujący zwyczajowi zawieszania przez kobietę na szyi czaszek dzieci i męża. Świadczy to o niewątpliwym przywiązaniu do zmarłych współrodowców. Człowiek paleolitu, trapiony przez choroby i dzikie zwierzęta odczuwał trudny do przezwyciężenia lęk przed śmiercią, z którą stale obcował. Utrzymywał on własne życie odbierając życie zwierzętom, zabijając je. Rozumiał, że jeśli chce żyć, musi zadawać śmierć. Przeto wyobrażał sobie, że życie jest niejako uwarunkowane śmiercią. To osobliwe współwystępowanie obydwu przeciwstawnych zjawisk, życia i śmierci, ich tajemniczy związek w procesie utrzymywania życia fascynował swą niezwykłością ówczesnego człowieka. Przytłoczony paraliżującym uczuciem lęku przed śmiercią, człowiek młodszego paleolitu przedsiębierze środki w celu przeciwstawienia się przemożnemu tragizmowi śmierci. Analiza symboliki paleolitycznej przenikającej sztukę jaskiniową wskazuje na zapatrzenie się ówczesnego człowieka w zaskakującą dialektyczną jedność przeciwstawnych zjawisk życia i śmierci. Przed trzydziestu tysiącami lat w kulturze oryniackiej zrodziła się osobliwa mitologia dotycząca metafizyki śmierci powiązanej organicznie z misterium narodzin, jak na to wyraźnie wskazuje ówczesna sztuka jaskiniowa i jej symbolika. W zagadkowych znakach towarzyszących dziełom sztuki jaskiniowej dostrzeżono symbole męskie i żeńskie. Współwystępują one z kompozycjami zoomorficznymi, w których powtarza się stale i niezmiennie ten sam temat przedstawiający parę zwierząt wyobrażającą obydwie płcie, przeważnie żubra i konia oraz trzecie zwierzę, najczęściej koziorożca. Istnieje przy tym wyraźny związek między żubrem a kobietą i koniem a mężczyzną, a nawet pełne wymowy równanie: żubr-kobieta-rana i koń-mężczyzna-strzała. Ranę bowiem utożsamiano z narządem żeńskim, a strzałę i oszczep z męskim, fallusem. Utożsamianie w sztuce jaskiniowej młodszego paleolitu wyobrażenia śmiertelnej rany z żeńskim organem narodzin i śmiercionośnego oszczepu przenikającego w głąb rany z męskim narządem fallicznym w akcie seksualnym rodzącym życie ujawnia głębię symboliczno-mitologicznej treści zawartej w przekonaniu o wzajemnym powiązaniu tajemnicy śmierci z misterium narodzin, o uwarunkowaniu płodzenia życia śmiercią. Z tym szokującym swoją absurdalnością przeświadczeniem wiąże się równie zaskakująca koncepcja powtórnych narodzin występująca w większości religii świata i - jak okazuje się - sięgająca swą genealogią młodszego paleolitu. W paleolitycznej jaskini kultury magdaleńskiej sprzed 15 tysięcy lat w Lascaux znajduje się sucha "studnia" o bardzo gładkich, wypolerowanych krawędziach i ścianach wskutek wielokrotnego wślizgiwania się do jej wnętrza i wydobywania się z jej czeluści. Na jej ścianie wymalowano scenę przedstawiającą w pełnej ekspresji narracji fenomen śmierci. Uśmiercony przez rannego żubra myśliwy leży na ziemi. Malowidło to miało wyrażać funkcję owej studni w praktykach sprawowanych we wnętrzu jaskini. W związku z tym na baczną uwagę zasługuje równoczesne przeciwstawienie w opisanym malowidle ściennym zjawisku śmierci narządu płodzenia w stanie erekcji i powiązanie w integralny sposób w jednej kompozycji tych przeciwstawnych elementów. Powstałe i rozwijające się w tym właśnie czasie i osiągające pod koniec młodszego paleolitu punkt kulminacyjny swego rozwoju ścienne monumentalne malarstwo jaskiniowe jest dla ówczesnego człowieka środkiem mającym wyrazić wspomnianą już, symboliczną treść najstarszych mitów ludzkości, dotyczących misterium życia i śmierci. Tematem owych plastycznych wyobrażeń są zwierzęta skierowane na ścianach grot skalnych ku ich wyjściu. Jaskinia paleolityczna kojarzy się w świadomości ówczesnego człowieka zarówno z łonem kobiecym rodzącym żywe istoty, jak i z domeną śmierci, wyobrażając świat podziemny, w którym giną zmarli. Świadome zlokalizowanie malarstwa paleolitycznego w jaskiniach było sposobem aktywnego ustosunkowania się człowieka paleolitu do fenomenu śmierci i próbą interwencji w porządku magicznym przeciw jego paraliżującej grozie. Wspomniana studnia w grocie Lascaux, skojarzona z łonem kobiecym rodzącym nowe życie przy współudziale wyobrażonego na opisanym malowidle pierwiastka męskiego, była miejscem czarodziejskich praktyk. Polegały one na wślizgiwaniu się do niej i wydobywaniu się z jej wnętrza, na co wymownie wskazują wspomniane ślady osobliwego szlifu. Naśladując w sposób udramatyzowany zarówno wpuszczanie nieboszczyka w symbolicznym pogrzebie do zagłębienia w ziemi oraz proces wydobywania się płodu z łona matki rodzącego życie, zabiegi te miały obdarzyć życiem ich uczestników rodzących się niejako na nowo. Ta dramatyzacja powtórnych narodzin była w przeświadczeniu człowieka młodszego paleolitu skutecznym przeciwdziałaniem otępiającej grozie śmierci sycąc go w jego przekonaniu życiem i uodporniając go na śmierć. Istotnym elementem strukturalnym religii pierwotnej będącym jej rdzeniem jest swoista reakcja człowieka młodszego paleolitu na urzeczenie fenomenem życia i śmierci. Właśnie ta fascynacja tajemnicą szczególnego związku życia i śmierci, przeniknięta deprymującym lękiem wobec śmierci, zrodziła religię w procesie zabiegów zaradczych usiłujących przeciwstawić się jej paraliżującej grozie. Wszelkie systemy religijne są konsekwencją i niejako rozwinięciem i uzupełnieniem tej podstawowej, elementarnej i zasadniczej idei. Dlatego pierwotnym formom religii, a mianowicie fetyszyzmowi, manaizmowi, magii, totemizmowi, animizmowi i manizmowi, należy przypisać rolę wtórną, pochodną, uzupełniającą i rozbudowującą zjawisko religii. Sposób na zaspokojenie przemożnego pragnienia przedłużenia życia poza próg śmierci, pożądanie zmartwychwstania po śmierci - oto najważniejsze, węzłowe zagadnienia, najistotniejsze sprawy, około których obracają się wszystkie późniejsze systemy religijne, oto praimpuls religiotwórczy. Pojawiająca się bardzo wcześnie w kulturze ludzkiej instytucja inicjacji, wtajemniczania młodzieży w dziedzictwo doświadczenia przodków i wprowadzania jej do grupy osób dorosłych uprawiających działalność produkcyjną, stosowała obrzęd rytualnej śmierci w celu zyskania nieśmiertelności poprzez demonstrację jakoby powtórnych narodzin. Pozwalało to ówczesnemu człowiekowi złagodzić lęk przed śmiercią. Wydaje się, że wypracowana w młodszym paleolicie koncepcja powtórnych narodzin mających zapewnić nieśmiertelność zrodziła religię i stała się rdzeniem wszystkich późniejszych systemów religijnych. W środkowym paleolicie, w ostatnim interglacjale pojawiają się swoiste schowki głów niedźwiedzich. Znamy je z Alp szwajcarskich, południowych Niemiec, Styrii i Słowenii. Zdają się zbudowane pieczołowicie z płyt kamiennych tworzących rodzaj skrzynek, w których oprócz czaszek znajdowano niekiedy także kości długie tych zwierząt. Te pozornie intencjonalne układy współczesna nauka tłumaczy przyczynami naturalnymi wykluczając znany z późniejszych okresów pradziejów religii kult niedźwiedzia. Dopiero z biegiem czasu człowiek zacznie rzeczywiście grzebać troskliwie głowy i kości niedźwiedzi jaskiniowych konstruując z wielką starannością schowki w formie skrzyń kamiennych, urządzając więc coś w rodzaju pochówków na wzór ludzkich. Wierzy przy tym, że przyczynia się w ten sposób do ponownego odrodzenia się tego cenionego zwierzęcia łownego stosując zabieg animistycznej magii reinkarnacyjnej i dokonując ekspiacji za ubicie i spożycie zwierzęcia. Człowiek młodszego paleolitu zaczyna z biegiem czasu chować swych zmarłych w świadomie zakładanym w tym celu grobie. Równocześnie, w ostatnim zlodowaceniu, pojawia się osobliwy przejaw pietyzmu w stosunku do szczątków kostnych, zwłaszcza czaszki zmarłego, która niekiedy bywa pieczołowicie i starannie otoczona płytkami kamiennymi lub wieńcem muszli. Znane są też z tego czasu wisiorki w postaci zębów ludzkich. Do tego nawiązuje i ułatwia interpretację tego zwyczaj australijskich plemion prymitywnych objawiający się w stałym noszeniu przy sobie przez córkę ułamka czaszki matki. Są to niewątpliwe oznaki kształtującego się uczucia przywiązania i czci zmarłych przodków, które niekiedy przyjmują drastyczną formę przygotowywania czarek-zbiorniczków z upiłowanych czaszek ludzkich. Na rozległych obszarach Europy od Hiszpanii po Morawy odkryto wiele zespołów podobnie spreparowanych czaszek pochodzących ze schyłku epoki lodowej, z okresu magdaleńskiego. W najgłębszych czeluściach ówczesnych jaskiń, w ustronnych niszach skalnych, trafiają się w tym właśnie czasie wydłużone, owalne, zdobione płytki kościane zaopatrzone w otworek na jednym końcu. Jak objaśniają analogie australijskie, przedmioty te uwiązane na sznurze i wprawiane w szybki ruch wydawały charakterystyczny warkot, uznawany przez zabobonnych jaskiniowców zapewne za głos zmarłych przodków, z którymi usiłowano wejść w ten sposób w kontakt. W młodszym paleolicie, po okresie ukształtowania się wyższych form struktury społecznej, a mianowicie ustroju rodowego, zaczęły się rodzić pierwsze wyobrażenia religijne, których źródłem był niezwykle niski poziom rozwoju sił wytwórczych; niewiedza człowieka i jego bezsilność wobec otaczającej go przyrody. W umyśle ówczesnych ludzi powstaje błędne, fantastyczne wyobrażenie o tożsamości człowieka z przyrodą, którą wyposaża on błędnie w swojej wyobraźni w to życie, jakim sam żyje, przekonany, że zdolny jest wywołać podobne zjawiska, jakie występują w przyrodzie. Wraz z doskonaleniem się władz umysłowych człowieka zdolnego już do tworzenia pojęć abstrakcyjnych pojawiło się pojęcie duszy. W umyśle ówczesnych ludzi zrodziło się błędne, fantastyczne przekonanie o dwoistości świata, które znalazło wyraz w animizmie. Animizmowi towarzyszył już wtedy totemizm, czyli przekonanie o tajemniczym związku między człowiekiem a światem zwierzęcym, także roślinami, a nawet przedmiotami nieożywionymi, o pochodzeniu klanu ludzkiego od określonego zwierzęcia, rośliny lub zjawiska przyrody i o pokrewieństwie wszystkich członków rodu z wszystkimi przedstawicielami danego totemu, protoplasty rodu. Społeczny fenomen pojawiającego się wtedy właśnie ustroju rodowego znajduje w świadomości ludzkiej fantastyczne odbicie w postaci totemicznych wyobrażeń wyrażających zjawisko pokrewieństwa. Występująca w totemizmie magia życia i śmierci przejawia się w obrzędzie powtórnych narodzin do nowego życia, w inicjacyjnej reinkarnacji-rezurekcji dokonywanej w ścisłej łączności z wcielającym się, żyjącym wiecznie totemem spożywanym przez współrodowców w obrzędowej uczcie i w obrzędzie czarodziejskiego rozmnażania zwierząt zwanym inticziuma. Wierzenia pierwotne objawiają się w magii, czyli w praktykach opartych na przeświadczeniu o możliwości czarodziejskiego oddziaływania człowieka na przyrodę i na całe otoczenie. Od Francji po jezioro Bajkał na Syberii występują w okresie oryniackim młodszego paleolitu kamienne i kościane figurki lub reliefy ścienne znane zwłaszcza z Laussel (Dordogne), przedstawiające postacie kobiet często ciężarnych o niezwykle rozwiniętych cechach macierzyńskich. Wyobrażenia te charakteryzuje szczególne uwydatnienie znamion płciowych, a pominięcie cech indywidualnych, niejako portretowych. Najsławniejszą z tych rzeźb jest tak zwana Wenus z Willendorf, 11 cm wysoka, z wapienia, ze śladami polichromii. W tym właśnie czasie pojawiają się pierwsze, bardzo jeszcze skromne przejawy życia osiadłego, które zaobserwowano u oryniackich łowców mamutów między innymi w miejscowości Gagarino na Ukrainie, gdzie odkryto ziemiankę, a w niej aż siedem figurek kobiecych. W związku ze społecznym podziałem pracy między płcie, jaki dostrzeżono już w środkowopaleolitycznym okresie mustierskim w społeczności łowców niedźwiedzi jaskinowych w postaci zróżnicowania narzędzi kamiennych na trójkątne ostrza myśliwskie i kobiece zgrzebła, kobieta zajmuje w życiu gromady ludzkiej ważną pozycję społeczną. Ona buduje schronisko w postaci ziemianki odgrywające doniosłą rolę w ciężkich warunkach ostrego klimatu ostatniego zlodowacenia, ona wyprawia skóry, z których sporządza prymitywny przyodziewek chroniący przed zimnem, ona przygotowuje posiłki i gromadzi zapasy żywności ratujące często członków społeczności wprost od śmierci głodowej. Uczestniczy też aktywnie w czarodziejskich praktykach magii mającej na celu rozmnażanie pogłowia zwierzęcego na obszarze łowieckim i zapewnienie myśliwym powodzenia w polowaniu. Kobieta więc zarówno daje życie członkom klanu, jak i chroni je umiejętnie dzięki roztropnej zapobiegliwości. Stąd płynie jej wielkie znaczenie w klanie młodszopaleolitycznym łowców. Oryniackie figurki kobiece wyobrażają matki ognia, opiekunki ogniska domowego, żywicielki i opiekunki rodu. Służyły też niewątpliwie w jakiś sposób jako rekwizyty w zabiegach magii płodności stosowanej w celu rekonstrukcji gromady ludzkiej dziesiątkowanej przez choroby i nieszczęśliwe wypadki w czasie łowów na grubego zwierza. W praktyce posługiwania się kobiecymi figurkami kultowymi, skupionymi zwłaszcza na przykład w Kostienkach przy domowym ognisku, znalazła odbicie matriarchalna struktura ówczesnego rodu. Paleolityczni łowcy epoki lodowej zdobili ściany jaskiń, jak Altamira w Hiszpanii czy Lascaux, Niaux i inne we Francji, rytami, rysunkami i wielobarwnymi malowidłami zwierząt łownych. Czynili to w określonym celu, mianowicie po to, by wpłynąć magicznie na los wyprawy myśliwskiej, by zapewnić jej powodzenie. Okazy sztuki jaskiniowej znajdują się z reguły w mrocznych, trudno dostępnych, tajemniczych zakamarkach około 80 grot francuskich (i nie tylko francuskich) w znacznej odległości od wejścia do nich (w grocie Font-de-Gaume dopiero 65 m od wejścia, w grocie Niaux aż 460 m odeń, a w grocie Trois-Freres po półgodzinnym marszu w jej wnętrzu). Już samo usytuowanie wyobrażeń zwierząt łownych epoki lodowej (takich, jak bizony, niedźwiedzie, dzikie konie, jelenie, mamuty, nosorożce włochate) pokrytych mnóstwem strzał oraz ran w postaci dziur wskazuje na ich kultowy, magiczny charakter. Są to namacalne ślady magii łowieckiej koczujących myśliwych młodszego paleolitu, sprawowanej w ustronnych zakątkach pieczar, polegającej na magicznym uśmiercaniu plastycznego wyobrażenia zwierzyny łownej, jak po dziś dzień praktykują to jeszcze Pigmeje rysując na ziemi pożądane zwierzę (jest rzeczą charakterystyczną, że w grocie Niaux znajduje się rysunek zwierzęcia na glinianym klepisku groty pokaleczony uderzeniami włóczni). Niekiedy rysowano też zwierzę w pułapce. Magiczne zranienie autentyczną czy narysowaną strzałą lub oszczepem podobizny zwierzęcia było w przeświadczeniu pierwotnych łowców skuteczną antycypacją rzeczywistego ubicia zwierzyny w czasie mającej nastąpić wyprawy myśliwskiej. Obrazy zwierząt ulegały wielokrotnemu przemalowywaniu w związku z powtarzaniem czarów. Sztuka epoki lodowej pozostawała w służbie magii, uprawiana przez czarowników, szamanów, którzy wykonali też własne "autoportrety" na ścianach jaskiń w postaci sylwetek ludzkich przebranych w skóry zwierząt z maskami zwierzęcymi na głowie, wyobrażonych w rytualnym tańcu. Naliczono z górą pół setki wyobrażeń postaci ludzkich przebranych z reguły za zwierzęta często fantastyczne z powodu dziwnego zestawu różnorodnych elementów "kostiumu" (rogi jelenie, broda koźla, ogon koński). Na głowę nakładał czarownik maskę zwierzęcą zwieńczoną często rogami. Istnieje też pogląd, że są to wyobrażenia nie tyle szamanów-czarowników, ile raczej fantastyczne przedstawienia protoplastów klanów totemicznych. Zwyczaj przebierania się w skóry zwierząt kwitł zwłaszcza w sztuce franko-kantabryjskiej. Natomiast w sztuce wschodniohiszpańskiej, a więc już na przełomie paleolitu i mezolitu, obserwujemy dalszy rozwój tańca rytualnego. Praktykom magii graficznej, destrukcyjnej i reprodukcyjnej towarzyszyły nie tylko naśladujące zwierzęta rytmiczne pantomimy w maskach, w przebraniu w skóry zwierząt, ale i muzyka, na co wskazują znaleziska gwizdków czy piszczałek i rysunek w grocie Trois-Freres przedstawiający grupę myśliwych w przebraniu zwierzęcym i w wymownym układzie choreograficznym, wśród których znajduje się czarownik grający na fujarce. O sprawowaniu wręcz rytuału w formie wymownej pantomimy, będącego udramatyzowaniem w porządku magii płodności, w drodze magii reprodukcyjnej zabiegu zmierzającego do upragnionego rezultatu osiąganego poprzez te czary, informuje kompozycja z Combarelles przedstawiająca mężczyznę przebranego za zwierzę, z ogromnym fallusem, postępującego za kobietą podobnie przebraną, która idzie głęboko pochylona. Starano się przeciwdziałać zmniejszaniu się zasobów zwierzyny łownej utrudniającemu polowanie stosując również zabiegi magii graficznej, w której posługiwano się rysunkami samic ciężarnych i aktu kopulacji zwierząt przedstawianego też w rzeźbie, by w ten sposób spowodować rozmnażanie się zwierząt. Z początku okresu oryniackiego pochodzi znalezisko czaszek niedźwiedzich w niszach skalnych zasłoniętych płytami kamiennymi, którego odkrycia dokonano w grocie w Radochowie na Śląsku. Według wyobrażeń prymitywnych łowców na Alasce można spowodować, przestrzegając pewnego rytuału, reinkarnację ubitej zwierzyny. Dusza bowiem np. niedźwiedzia jest w ich przeświadczeniu miniaturowym niedźwiadkiem, który znajduje się w głowie zwierzęcia. Dlatego zabezpieczona odpowiednio czaszka zabitego niedźwiedzia spowoduje za sprawą duszy w niej przebywającej pod postacią niedźwiadka odrodzenie się niedźwiedzia w nowym zwierzęciu, jego powtórne narodziny. Można stąd przypuszczać, że występujące licznie w warstwach kulturowych młodszopaleolitycznych figurki zwierzęce mogły służyć oprócz magii łowieckiej również do czarodziejskich praktyk magii płodności przyczyniając się do powtórnych narodzin zwierząt, do ich czarodziejskiej reinkarnacji w magii reprodukcyjnej. W grocie Raymondon koło Chancelade (Dordogne) znaleziono magdaleński wisiorek kościany z wyrytą na nim sceną przedstawiającą ucztę rytualną i swoisty obrzęd kultowy sprawowany nad głową i w ogóle szkieletem bizona przez grupę schyłkowopaleolitycznych myśliwych o charakterze magii reinkarnacyjnej w celu ożywienia ubitego i spożytego zwierzęcia, które przepraszano za ubicie, jak to dotąd czynią Eskimosi, Indianie i Murzyni. Na stanowisku łowców mamutów nad Desną między śladami dwóch szałasów odkryto aż 30 czaszek i 10 kłów mamutów ułożonych w krąg oraz figurkę kobiecą z 10 owalnymi płytkami z kości słoniowej ozdobionymi motywami geometrycznymi i pełniącymi zapewne funkcję czuryngów. Nie ma wcale pewności, że są to ślady zabiegów magicznych, jak to się wydaje niektórym badaczom. Prościej będzie przyjąć, że czaszki przytrzymywały swym ciężarem rozpięte na kłach mamucich skóry okrągłego namiotu, w którego wnętrzu trzymano świętości klanu łowców totemistycznych (czuryngi) i gdzie rozpalano ognisko (matkę ognia wyobrażała figurka kobieca). Myśliwi młodszego paleolitu oddawali się czarodziejskim praktykom magicznym nie tylko w celu zdobycia pożywienia, ale również po to, by uwolnić się od groźnego drapieżnika, jak na to wskazują rzeźby lwów w grotach Montespan i Trois-Freres ze śladami strzał, a także dla zwabienia na swój obszar łowiecki błąkających się po rozległym terytorium myśliwskim stad (jak o tym świadczy wymowny rysunek stada reniferów). Czarownicy stosowali ówcześnie też środki magiczne w rozgrywkach osobistych. We współczesnym społeczeństwie prymitywnym zachodzą wypadki antagonizmów między czarownikami, konkurencyjnej walki i wręcz likwidowania osobników, którym udowodniono zanik i wyczerpanie się u nich nadprzyrodzonych sił oraz niepowodzenie w sprawowaniu praktyk magicznych. Na przełomie paleolitu i mezolitu zaczęły pojawiać się ofiary wotywne składane przez koczujących łowców renów z ubitych samic tych zwierząt zatapianych celowo w stawach, jeziorkach, na co wskazują ogromne głazy umieszczone w klatkach piersiowych ofiar. Obserwacji tych dokonano w okolicach Hamburga w miejscowości Meiendorf i Stellmoor. Stan rogów reniferów złożonych w ofierze pozwala dokładnie określić moment składania ofiar. Są to niewątpliwie ofiary z pierwocin składane w maju lub czerwcu, a więc na początku letniego sezonu łowieckiego. Ofiary te, składane duchom przyrody w związku z rozwijającym się wtedy animizmem, miały najprawdopodobniej zapewnić powodzenie w łowach i przyczynić się do pomyślnego rozmnażania się zwierzyny łownej. Niektórzy badacze tłumaczą opisane znaleziska bardziej prozaicznie jako magazyn mięsa zabezpieczonego w zaimprowizowanej chłodni. Przypisywane palestyńskim plemionom natufijskim przejście od zbieractwa do rolnictwa i hodowli w początkach mezolitu znalazło odpowiedni wyraz w symbolice religijnej. W grobach tej ludności pojawiają się kamienie żarnowe pełniące poprzez swój związek z ziarnem określoną funkcję magiczną w czarach płodności i zmartwychwstania. Mają one niewątpliwie zapewnić zmarłemu zmartwychwstanie. W środkowej epoce kamiennej (10000-4000 lat p.n.e), a więc z zakończeniem epoki lodowej, wobec cofnięcia się mas lodu na północ flora i fauna europejska uległy zasadniczej zmianie w związku z ociepleniem się klimatu. Koczujący w tundrze myśliwi i zbieracze polowali wtedy na drobną zwierzynę i oddawali się rybołówstwu przebywając chętnie w strefie wybrzeży morskich, jezior i mokradeł. Ich ślady archeologia określa mianem kultury azylskiej, tardenoaskiej i kampińskiej w Europie Zachodniej i Środkowej, a na północy naszego kontynentu - maglemoskiej kultury śmietnisk muszlowych (kjoekkenmoeddings). Za dowód rozwijającego się w mezolicie manizmu i animizmu posłużyć może wymowny zespół zabytków ilustrujących kult zmarłych przodków, opiekunów rodu. W Hiszpanii, Francji i Szwajcaru wykopano azylskie kamyki z wymalowanymi na nich kolorem czerwonym postaciami ludzkimi podobnie skrajnie schematycznie ujętymi, jak to zaobserwowano na południowohiszpańskich, czerwonych malowidłach skalnych. Przypominają one w uderzający sposób przechowywane w grotach czuryngi Tasmańczyków i australijskich Arunta będące materialnym wyobrażeniem zmarłych przodków i uchodzące wręcz za mieszkanie dusz zmarłych, opiekuńczych duchów gromady ludzkiej. Znalezione w jednej z grot szwajcarskich w Birseck malowane kamyki w liczbie 133 i prawie wszystkie połamane uchodzą za świadectwo mściwej akcji napastników usiłujących w ten magiczny sposób pozbawić pokonaną społeczność opieki zmarłych przodków. W grocie Ofnet w okolicy Noerdlingen w Bawarii znaleziono obok siebie dwa skupiska 27 i 6 czaszek ludzkich, w większości dziecięcych i kobiecych, spoczywających w grubej warstwie czerwonej ochry, odciętych ongiś od świeżych zwłok ludzi, którzy zginęli gwałtowną śmiercią. Są to ślady praktyk łowców głów mordujących swe ofiary w celu przyswojenia sobie ducha opiekuńczego na własne usługi lub też zabiegi mające na celu ułagodzenie zmarłych zjedzonych podczas uczt kanibalskich. 8500 lat liczy znalezisko ofiar ze wspomnianej już miejscowości Stellmoor w postaci 12 młodych samic reniferów celowo utopionych w stawie na początku sezonu łowieckiego przez polujących na nie myśliwych mezolitycznej kultury ahrensburskiej. Każde zwierzę miało wtłoczony do klatki piersiowej lub jamy brzusznej duży głaz mający umożliwić zatopienie ofiary. W miarę zaawansowania badań archeologicznych na tym miejscu odkryto dalszych kilkadziesiąt podobnych ofiar z pierwocin. Wykopano tam również masę różnych przedmiotów codziennego użytku, zwłaszcza broni, wrzuconych ongiś do wody przez mezolitycznych łowców w charakterze ofiar wotywnych. Nadto nad samym brzegiem stawu znaleziono tam przeszło dwumetrowy słup zwieńczony czaszką rena. W pobliżu natknięto się na 12 innych czaszek reniferów. Odkryto tam też starannie wygładzoną płytkę kościaną kształtu liścia wawrzynu, zaopatrzoną w otwór na jednym końcu. Uwiązana na sznurze i puszczana w ruch, służyła zapewne do wywoływania warkotu, w którym, podobnie jak to czynią znane nam współczesne ludy prymitywne, doszukiwano się głosu zmarłych przodków. Głowa ubitego zwierzęcia zatykana na słupie razem z opisaną czuryngą świadczą o odprawianej tu rytualnej uczcie totemistycznej, w czasie której spożywano ciało protoplasty klanu pod postacią mięsa renifera, którego głowa była w czasie uczty sakralnej zatknięta na palu. Pierwsze przesłanki kształtowania się nowej sytuacji ekonomicznej w Europie, opartej na uprawie roli i hodowli zwierząt, i w ślad za tym dalszych przemian społecznych dają się zauważyć już w kulturze kampińskiej, choć w całej pełni ta "rewolucja" gospodarcza nastąpi dopiero w młodszej epoce kamienia pod wpływem zasadniczych przemian w gospodarce ludzkiej na obszarach Azji w dolinie Indusu, w Mezopotamii i na pograniczu afroazjatyckim nad Nilem, które znalazły wyraźne odbicie w sferze wierzeń religijnych. W tym czasie na rozległym obszarze północnej Eurazji, będącym domeną myśliwych i rybaków, kwitnie w dalszym ciągu tradycyjna magia łowiecka i magia płodności. Praktyki te znajdują wyraz w licznych schematycznych rysunkach skalnych występujących na terenie Skandynawii i przedstawiających jelenie, renifery, łosie, niedźwiedzie czy foki, którym towarzyszą niejednokrotnie wyobrażenia broni łowieckiej, jak strzały czy bumerangi, lub pułapek na zwierzynę. Obserwacja analogicznych rysunków, poczyniona wśród Eskimosów na Alasce, objaśnia ten fenomen jako zabieg czarownika usiłującego w ten sposób zapewnić szczęście łowieckie gromadzie myśliwych. Wiele też kompozycji arktycznej sztuki skalnej doby neolitu reprezentuje sceny parzenia się zwierząt, a wśród wykopanych z ziemi przedmiotów trafiają się gliniane amulety w postaci fallusów, co świadczy wymownie o stosowaniu magicznych zabiegów czarodziejskich w celu pożądanej reprodukcji pogłowia zwierzęcego w obrębie łowieckiego terytorium. W pewnym bagnie w Finlandii odkryto ślady konstrukcji kamiennej, prawdopodobnie paleniska spoczywającego na celowo ułożonej tam warstwie gruboziarnistego piasku. Znaleziono też na tym miejscu łyżkę drewnianą o rączce zakończonej rzeźbą głowy niedźwiedzia. Interpretację tego znaleziska umożliwia informacja o ofiarach wotywnych składanych duchom puszczy przez współczesnych myśliwych arktycznych w Karelu w celu uproszenia obfitości zwierzyny łownej. W tym celu udają się oni na środek moczarów, gdzie warzą na palenisku obrzędową strawę, którą spożywają drewnianymi łyżkami. Przed odejściem zostawiają ofiarny posiłek w drewnianych naczyniach dla ducha przygotowując dlań specjalną łyżkę. Religia rozwiniętego rodu matriarchalnego jest antropomorficznym kultem przyrody przepojonym animizmem wyrastającym bezpośrednio z ludzkiej działalności wytwórczej narażonej na przeciwności i przeszkody. Pojawiająca się wtedy prymitywna uprawa motykowa niewielkich grządek-poletek, której los zawisł od kaprysów zmiennej pogody, skłania człowieka, zaludniającego całą przyrodę tłumem duchów wyobrażanych antropomorficznie, do mniemania o podporządkowaniu każdego zjawiska przyrodniczego panującemu nad nim duchowi (duch deszczu, duch wiatru, duch pioruna czy duch bobu, duch ziarna). Są to przeważnie duchy żeńskie, w czym widzieć należy refleks rozwiniętego matriarchatu rzutującego na sferę wierzeń religijnych. W miarę upowszechniania się gospodarki kopieniaczej rozwija się i rozkwita kult sił przyrody pojmowanych animistycznie i antropomorficznie i wyobrażanych przeważnie w postaci kobiet, matek - karmicielek, gospodyń - opiekunek. Reminiscencją totemizmu byłoby przedstawianie niektórych duchów przyrody w postaci zwierzęcej. Niebawem jednak, ze wzrostem roli mężczyzny w procesie wytwórczości rolników operujących z upływem tysiącleci sprzężajem i hodowców bydła dysponujących łatwo uzyskiwaną nadwyżką produkcyjną, gromadzących ogromne bogactwa, dochodzi do dramatycznego konfliktu między zmierzchającym matriarchatem i wypierającą go nową strukturą społeczną patriarchatem, co znajduje pełne wymowy odbicie w sferze wierzeń. Animistyczne wyobrażenia żeńskie w kulcie przyrody zostają zastąpione przez duchy męskie, które wraz z postępującym rozpadem ustroju wspólnoty rodowej przeobrażają się w męskie bóstwa. Przeżywające się dawne wierzenia totemiczne przekształcają się w kult zwierząt. Na przejściu od matriarchatu do patriarchatu pojawia się szaman monopolizujący w swym ręku funkcje religijne sprawowane dotąd przez kolektyw rodowy, z którego się wyodrębnia. Obsługując kult religijny zawodowo szaman osiąga wybitną pozycję społeczną, co z upływem tysiącleci, już we wczesnoklasowym społeczeństwie, doprowadzi do uformowania się stanu kapłańskiego żerców. Neolityczni rolnicy naddunajscy posługiwali się od końca trzeciego tysiąclecia p.n.e. niewielkimi glinianymi statuetkami przedstawiającymi nagą postać kobiecą z zaakcentowanymi cechami płciowymi. Najokazalszy egzemplarz pochodzi z Moraw z miejscowości Hluboke Masufky. Niektóre figurki kobiece wykonywano z płytek kościanych. Oprócz figurek antropomorficznych wymienić należy gliniane figurki zwierzęce wyobrażające byki, baranki, koziołki i świnie. Największy posążek baranka znaleziono w Jordanowie na Śląsku. Trafiają się też naczynia gliniane zoomorficznych kształtów, jak znany okaz z miejscowości Dobre (koło Nieszawy). Neolityczna plastyka figuralna najstarszych rolników europejskich nie jest wytworem oryginalnie rodzimym w swojej koncepcji, lecz wywodzi się, podobnie jak sztuka uprawy roli, z Bliskiego Wschodu. Figurki naddunajskie występują z reguły w osiedlach mieszkalnych, w domostwach, a nie na cmentarzyskach w grobach. Tego rodzaju okazy odkryto w wielkiej ilości w mezopotamskiej świątyni w Assur poświęconej bogini płodności Isztar, od której zależała płodność kobiet i bydła oraz żyzność pól uprawnych. Statuetki kobiece z Assur, przedstawiające niewątpliwie to żeńskie bóstwo płodności, były fabrykowane masowo, przy użyciu odkrytych tam form-matryc, przez kapłanów organizujących kult bogini i pragnących zaspokoić potrzeby w tym zakresie jej czcicieli. Neolitycznym żeńskim figurkom płodności przedstawiającym wielką matkę płodną przyrodę, panią nieba, ziemi, morza, pogody, wiatrów, zwierząt, towarzyszy w strefie naddunajskiej niekiedy posążek gliniany mężczyzny, co odpowiada analogicznemu zjawisku znanemu z Bliskiego Wschodu, gdzie bogini posiada małżonka, którego znaczenie jest wtedy jednak drugorzędne, a rola dalszoplanowa. W Transylwanii odkryto w pewnym osiedlu neolitycznym dwie figurki gliniane, żeńską i męską, które pasowały dokładnie do siebie w pozycji aktu płciowego. Byłby to dowód posługiwania się figurkami antropomorficznymi w praktykach czarodziejskich magii naśladowczej, która miała spowodować rozmnażanie się ludzi i zwierząt oraz wywołać bujną wegetację roślinną przez dramat magiczny naśladowanego za pomocą figurek stosunku małżeńskiego. Pierwiastek męski w kulcie płodności reprezentowała też figurka byka, który na Bliskim Wschodzie występuje obok bogini płodności jako jej męski partner. Ponieważ figurki zwierzęce, pokrywane warstwą tłuszczu, stanowią w porządku magicznym u wielu współczesnych plemion prymitywnych gwarancję szczęśliwego rozwoju stad bydła i trzody chlewnej, można sądzić, że gliniane figurki zwierzęce w neolicie miały analogiczne zastosowanie w praktykach czarodziejskich. W Europie do rzadkości należą neolityczne figurki kobiece z dzieckiem w objęciach (choć jednak trafiają się one i tutaj), dość liczne na Bliskim Wschodzie. Pierwiastek męski w kulcie płodności reprezentowała też figurka byka, który na przykład w anatolijskiej miejscowości Catal Hüyük występuje obok bogini płodności, rodzącej byczka, jako jej męski partner. W tym właśnie czasie, w dobie zaczynającego się rozpadu wspólnoty rodowej, oraz z dalszym rozwojem wierzeń animistycznych, kultu zmarłych przodków, kultu antropomorficznie pojmowanych i wyobrażanych sił przyrody dochodzi do powstania pojęcia boga. Dawne duchy słońca, księżyca, pioruna, lasu, rzeki czy jakiegokolwiek zwierzęcia przekształcają się w bóstwa. Panteon powstających bóstw będzie początkowo nosił pewne cechy zoomorficzne, jako dalekie echo wierzeń totemicznych, a wyrosły z totemizmu dawny kult zwierząt przeżywać się będzie w formie wprowadzania do galerii bóstw zwierząt jako istot towarzyszących bogom, niekiedy nawet jako synów bożych. Z biegiem czasu powstanie hierarchia politeistycznego panteonu jako fantastyczne odbicie w sferze świadomości komplikujących się stosunków społecznych, pojawiających się nierówności społecznych i rodzącego się ucisku społecznego. W kilku jaskiniach południowoniemieckich odkryto neolityczne ślady antropofagii. W Transylwanii natknięto się na palenisko z kilku ustawionymi na nim naczyniami. W jednym naczyniu znajdował się cały szkielet dziecka, a w innym sama czaszka. Obok, wśród skorup i kości zwierzęcych, znaleziono ułamki kości ludzkich. W sumie znalezisko to daje obraz uczty kanibalskiej. Ślady uczt ludożerców pochodzą również z Europy Zachodniej, gdzie szerzy się też zwyczaj przekształcania czaszki zmarłego w czarę do picia i wycinania z czaszki kolistych wisiorków, amuletów z otworkiem. Neolityczne chaty naddunajskie wykazują niekiedy obecność czaszki ludzkiej pod zrębami, co dowodzi nie tyle praktyki łowów głów ludzkich, ile raczej wskazuje na stosowanie zwyczaju ofiar zakładzinowych w celu wyposażenia domostwa w przywiązanego doń ducha opiekuńczego gwarantującego pomyślność jego mieszkańcom. Odkryto też liczne ślady ofiar ludzkich składanych zmarłym do grobu. Są to często młode kobiety uśmiercane dla nieboszczyka. Na rozległe obszary Europy Zachodniej w neolicie rozprzestrzenia się z Półwyspu Iberyjskiego kultura megalityczna, której cechą charakterystyczną są zwłaszcza ogromne budowle kamienne o przeznaczeniu sepulkralnym. Groby megalityczne są zjawiskiem typowym nie tylko dla wybrzeży Atlantyku, ale i dla całego basenu Morza Śródziemnego. Megality, jako okazałe grobowce klanu, są imponującym wyrazem kultu zmarłych nie tylko jako przejaw troski o zapewnienie nieboszczykowi życia pośmiertnego, ale również jako wyraz chęci zjednania sobie zmarłych, którym przypisywano przemożny wpływ na siły przyrody. Grobowce te noszą nazwę dolmenów (po bretońsku "kamienne stoły") i tworzą rodzaj komory z ogromnych, nieraz przeszło 3 m wysokich głazów ustawionych w czworobok i pokrytych olbrzymimi płytami. W pobliżu dolmenów stoją często pionowe słupy kamienne o wysokości 5, 10, a nawet 20 m. Zwą się one menhirami i uchodzą za mieszkanie dusz zmarłych. Często przy głowie zmarłego w tego rodzaju grobowcu rodowym, dolmenie, spoczywa antropomorficzny kamyk, talizman, będący najprawdopodobniej mieszkaniem duszy nieboszczyka. Największe skupienie megalitów występuje w Bretanii (zwłaszcza w Carnac), gdzie szczególną uwagę budzą wydłużone aleje menhirów. Te tak zwane "alignements", to niezwykła koncentracja niekiedy z górą 1000 głazów w specjalnym układzie 10 równoległych, kilometrowej długości rzędów słupów kamiennych, nieraz 4 m wysokich. Ten osobliwy układ setek i więcej menhirów z kromlechami (kręgami kamiennymi) na końcach pełnił funkcję czegoś w rodzaju areny, na której rozgrywały się ówczesne obrzędy religijne z korowodami procesyjnymi i biegami-wyścigami czy walkami rytualnymi, staczanymi przez zapaśników. Była to zapewne kultowa dramatyzacja wędrówki słońca i jego walki z mrokiem i ciemnością, obrzęd o charakterze niejako pomocy magicznej świadczonej słońcu w rolniczym kulcie ożywionych sił przyrody, jakiemu hołdowali rolnicy w młodszej epoce kamienia. W Anglii kromlechy mają bardziej skomplikowany plan. Najbardziej znany jest kromlech ze Stonehenge pochodzący z przełomu neolitu i epoki brązu. Znajduje się on w samym środku cmentarzyska kurhanowego. Służył ongiś za sanktuarium, w którym sprawowano kult zmarłych, płodności i słońca. Jest on opasany fosą, której od wewnątrz towarzyszy grobla nasypu ziemnego. Składa się z dwóch kręgów monumentalnych głazów ustawionych pionowo, z których zewnętrzny, zamknięty, ma 30 m średnicy i liczy 30 czworobocznych monolitów o wysokości 4 m, zwieńczonych obręczą kamiennej belki architrawu. Wewnętrzny otwarty krąg podkowiasty tworzy pięć par potężnych, sześciometrowych słupów kamiennych połączonych górą poprzeczną belką wiążącą obydwa słupy każdej pary. W środku kromlechu spoczywa olbrzymi, prawie pięciometrowy płaski głaz ołtarzowy, na który padał promień słońca w momencie wschodu w dniu zimowego przesilenia dnia z nocą. Podkowiasto rozwarty wewnętrzny krąg trylitów jest bowiem odpowiednio zorientowany w kierunku szerokiej drogi wiodącej od strony horyzontu ku kromlechowi i jego ołtarzowemu jądru. Stonehenge jest niewątpliwie sanktuarium słonecznym. Sprawowane tu obrzędy polegały, jak się wydaje, na procesyjnych korowodach kroczących w kółko wzdłuż obydwu kręgów, na co wskazują towarzyszące im równolegle kręgi małych kamieni mających niejako wytyczać ganeczek, alejkę, jako swego rodzaju krawężniki i drogowskazy kierunkowe. Ponieważ zewnętrzny krąg kamieni liczy 30 głazów, a więc tyle, ile jest dni w miesiącu, dlatego dwunastokrotne obejście tego kręgu z liczeniem kamieni i jednorazowe wewnętrznego kręgu pięciu trylitów dawało w sumie liczbę 365 odpowiadającą liczbie dni w roku słonecznym. Funkcją tego liturgicznego spaceru w kółko była zapewne magiczna pomoc świadczona rodzącemu się w czasie zimowego przesilenia słońcu, usiłująca w czarodziejski sposób wpłynąć na wzrost światła i ciepła słonecznego mającego decydujące znaczenie dla rolnika. Przesilenie zimowe uzmysławiałoby zmartwychwstanie słońca i ta symbolika miałaby zastosowanie w sprawowanym tu kulcie zmarłych. Natomiast chwytanie przez głaz ołtarzowy w centrum kromlechu promienia słonecznego biegnącego od horyzontu długą aleją ku kolistemu sanktuarium byłoby liturgiczną dramatyzacją aktu płciowego i miałoby charakter czarodziejskich praktyk w magii płodności uprawianej przez rolników i hodowców obserwujących rytmiczną sekwencję dorocznych sezonów rolniczych w ścisłym związku właśnie z rokiem słonecznym. Przypuszcza się, że w czasie wschodu słońca wewnętrzny krąg trylitów, mających symbolizować łono kobiece, opasywał pierścień tańczących kobiet, natomiast krąg mężczyzn towarzyszył zewnętrznemu kromlechowi ze sterczących fallicznie menhirów. Ten niezwykły układ choreograficzny miał wyrażać misterium aktu płciowego i wpływać magicznie na płodność przyrody. Z samego schyłku neolitu pochodzi ciekawe znalezisko z Hiszpanii, stojące pod wyraźnym wpływem Bliskiego Wschodu. W grocie de los Murcielagos koło Grenady odkryto szkielet kobiety w diademie na głowie. Wokół kobiety w półkolu spoczywało 12 szkieletów kobiecych z koszykami prawdopodobnie na kwiaty. Jest to niewątpliwie mogiła kapłanki z orszakiem uśmierconych towarzyszek. Analogiczny grób kapłanki z 74-osobowym orszakiem, w którym dominują młode kobiety, pochodzi z chaldejskiego miasta Ur z ok. 3000 roku p.n.e. Jest to najprawdopodobniej ofiara z kapłanki-kochanki bóstwa złożona lunarnemu bóstwu płodności. Można przypuszczać, że w dobie chalkolitycznych wypraw bliskowschodnich żeglarzy w poszukiwaniu kruszcu ten tragiczny rytuał ofiar ludzkich składanych na Bliskim Wschodzie z młodych dziewcząt bóstwu księżycowemu dotarł do Półwyspu Iberyjskiego. Mieszkańcy Europy neolitycznej uprawiali kult sił kosmicznych i atmosferycznych czcząc słońce, księżyc, piorun czy błyskawicę, wyobrażane w postaci konwencjonalnych znaków symbolicznych na głazach w rysunku. Sylwetki ludzkie o olbrzymich rękach z rozstawionymi palcami lub same ręce czy stopy obok kół szprychowych tarczy słonecznej reprezentowały promieniste słońce, które wyobrażano także w postaci krzyża równoramiennego lub ukośnego i krzyża w kole. Do najokazalszych symboli słonecznych należy zaliczyć pojawiające się w epoce brązu wózki kultowe zaprzężone w konie lub ptactwo. Najefektowniej prezentuje się wózek słoneczny z Trundholm w Danu zaprzężony w konia z dużą tarczą słoneczną. Na wspomnianych kamieniach w wymienionym zespole rysunków występują też nieraz w dużej liczbie dołki, w których uczeni skłonni są widzieć symbol wytwarzania ognia za pomocą świdra ogniowego, w dalszej konsekwencji symbol samego ognia i w końcu znak życiodajnego ognia na niebie, słońca. Wybitną rolę w ówczesnym kulcie odgrywała deska ogniowa służąca do niecenia ognia, która miała kształt postaci kobiecej. Przypisywano jej opiekę nad rodziną i stadem bydła. Uchodzi ona za reminiscencję dawnego, matriarchalnego kultu ogniska domowego. Na uwagę zasługują też wymowne przejawy powiązania graficznego wyobrażenia tarczy słonecznej z rysunkiem jelenia. Związki te nabiorą szczególnej wyrazistości w religii zwłaszcza Germanów i Celtów, dla których jeleń był świętym zwierzęciem słońca i płodności. Powiązanie jelenia ze słońcem ma głęboką wymowę. Świadczy ono bowiem o solaryzacji odwiecznego kultu księżycowego w tym czasie. Jeleń bowiem, jako zwierzę np. Artemidy-Diany, był początkowo atrybutem lunarnym bogini księżycowej. Siekiera uchodziła w neolicie za symbol błyskawicy i pioruna, jak zdaje się na to wskazywać szereg obserwacji archeologicznych. Miniaturowe siekierki wykonane z gliny lub bursztynu zawieszano jako amulety na szyi. Później, w dobie antropomorfizacji sił przyrody, bóstwo nieba i słońca (Zeus, Jowisz, Teszub, Donar, Thor) będzie dzierżyć w ręku właśnie topór czy też młot błyskawicy. Prahistoryczny rodowód sięgający neolitu zdradza współczesny zwyczaj przechowywania po wsiach kamiennej siekierki mającej rzekomo chronić przed uderzeniem pioruna. W miejscowości Troldebjerg w Danii znaleziono z grubsza tylko obrobioną siekierę krzemienną podłożoną pod fundamenty neolitycznej chaty przez jej mieszkańców w celu zjednania sobie tajemniczych i groźnych sił atmosferycznych. W miarę upływu młodszej epoki kamienia poczyna się kształtować ustrój patriarchalny. Wyrasta on z podłoża nowych stosunków gospodarczych, w których na gruncie rozwijającej się hodowli zwierząt ustala się dominująca rola mężczyzny w społeczności ludzkiej. Postępujący rozpad wspólnoty pierwotnej, pojawiająca się zależność człowieka od człowieka w procesie różnicowania się społeczeństwa sprzyjają ukształtowaniu się w świadomości ludzkiej pojęcia bóstwa antropomorficznego odzwierciedlającego komplikujące się stosunki społeczne. Panująca wtedy atmosfera niepokoju i niepewności wytworzona przez charakterystyczne dla epok metali wojny grabieżcze między patriarchalnymi plemionami hodowców bydła znajduje odbicie w ideologii religijnej w fatalistycznym wyobrażeniu o losie ludzkim, o przesądzonej z góry drodze życia. Żeńską personifikację istoty nadprzyrodzonej, od której uzależniony jest los człowieka, znajdujemy wyobrażoną w postaci prządki snującej nić żywota na brzuścu naczynia glinianego znalezionego w miejscowości Sopron na pograniczu austriacko-węgierskim. W ostrych konfliktach i walkach przebiega proces rozpadu wspólnoty pierwotnej na antagonistyczne klasy w dobie demokracji wojennej. Wzrastający ucisk społeczny rodzi w świadomości ludzkiej poczucie bezsilności i opaczne wyobrażenie o zależności ludzi od świata nadprzyrodzonego i o konieczności bezwzględnego podporządkowania się hierarchii nadziemskich istot mieszkających w niebie, podporządkowania się bóstwom politeistycznego panteonu. Przechwytujący władzę wodzowie drużyn wojowników uprawiających grabieżczy rozbój uzurpują sobie cechy nadprzyrodzone, utożsamiają się z samym bóstwem jako jego wcielenie i już za życia zażywają niekiedy czci religijnej. Po śmierci wodza specjalny rytuał pogrzebowy sprzyjał jego apoteozie, ubóstwieniu, identyfikacji z bóstwem. Urnę z popiołami zmarłego wodza plemiennego transportowano uroczyście na nekropolę, do czego we wczesnej epoce żelaza służył czterokolny wóz, na którym zazwyczaj obwożono w uroczystych procesjach po polach wyobrażenie bóstwa, by zjednać je sobie i zapewnić jego przychylne oddziaływanie na wegetację. Posłużenie się wozem bóstwa w orszaku pogrzebowym zmarłego wodza plemiennego sprzyjało jego utożsamieniu z bogiem. W epokach brązu i żelaza społeczeństwo pierwotne chowa swych zmarłych w popielnicach po uprzednim spaleniu ich zwłok na stosie pogrzebowym. Jama grobowa przykryta brukiem kamiennym lub obudowana obstawą z kamieni względnie szalunkiem drewnianym mieściła w sobie oprócz urny ze szczątkami zmarłego również naczynia z jadłem i napojem, które według wierzeń ówczesnych miały zaopatrywać nieboszczyka na pośmiertną drogę. Trafiają się niekiedy okazalsze grobowce zbudowane starannie z płyt kamiennych w rodzaju skrzyń. Niektóre groby wieńczy większa lub mniejsza mogiła ziemna czy kamienna, kurhan, w którego nasypie trafiają się ślady stypy pogrzebowej. Panuje wtedy obrządek ciałopalny, który zastąpił wcześniej praktykowany zwyczaj chowania zmarłych nie spalonych w ziemi. Kremację wywodzi się z zabiegów konserwacyjnych mających przedłużyć trwanie zmarłego w stanie nie zniszczonym, mianowicie z suszenia zwłok nad ogniem na pomostach drewnianych w celu ich zmumifikowania. Z upływem czasu ciałopalenie nabrało mistycznego, metafizycznego sensu pod wpływem rozwijającej się uprawy roli z zastosowaniem techniki żarowej. Stało się ono w przeświadczeniu ówczesnych ludzi niezawodnym sposobem zdolnym zapewnić zmarłemu żywot wieczny. Działały tu wymowne skojarzenia z rolniczą praktyką wypaleniskową żarowej uprawy ziemi przywracającą wyjałowionej, niejako martwej glebie żyzność, a więc życie. Zachodziła też tu symboliczna zbieżność z procesem ożywiania martwego ziarna wrzuconego do ziemi. Stąd w rytuale pogrzebowym natrafiamy na obrzędową orkę na miejscu, na którym miano pochować zmarłego, i na nadawanie niekiedy urnom kształtu spichlerzy, w których przechowywano ziarno, oraz na praktykę wkładania do grobu związanych z ziarnem kamieni żarnowych. Naczynie gliniane uchodziło za symbol kobiety. Nadawano mu niekiedy wygląd kobiety za pomocą specjalnego zabiegu plastycznego. Tak ukształtowana popielnica wyobrażała boginię śmierci i zmartwychwstania. Dlatego prochy zmarłego złożone we wnętrzu podobnej popielnicy mogły liczyć w porządku magicznym na zmartwychwstanie, niejako na powtórne narodzenie z łona bogini. Na brzuścu owych popielnic widnieją niekiedy rysunki czterokolnych wozów obrzędowych, na których obwożono boginię płodności po polach w celu przywrócenia im płodności, użyźnienia ich. Podobna metaforyka rezurekcyjna przenikała obrzęd grzebania w ziemi zmarłych nie spalonych. Nieboszczykowi nadawano wtedy układ embrionalny, silnie skurczony, z podciągniętymi ku głowie kolanami, wierząc, że w ten sposób umożliwi się matce-ziemi, do której łona złożono zwłoki, powtórne urodzenie zmarłego do nowego życia. W epokach metali praktykowano również kultowy kanibalizm, ludożerstwo. Wykopaliska archeologiczne wydobyły na światło dzienne wiele przedmiotów służących do sprawowania kultu religijnego. Są nimi klepsydrowate podstawki gliniane pod składane bóstwom ofiary. Uchodzą one za miniaturowe ołtarzyki i nawiązując kształtem do tronu są równocześnie symbolem bogini płodności, Wielkiej Matki. Gliniane grzechotki, występujące na cmentarzyskach i w osiedlach, pełniły magiczne funkcje apotropeiczne i były atrybutami czarownika, podobnie jak i gliniane bębny szamańskie. Ówcześni funkcjonariusze kultu, czarownicy, kapłani, wywodzili się z grona metalurgów, odlewców, kowali, którzy zajmowali wybitną pozycję w społeczeństwie wspólnoty pierwotnej zdobywszy dzięki wysokim kwalifikacjom zawodowym samowystarczalność gospodarczą. Nosili oni ozdobne, wyróżniające ich nakrycie głowy w postaci pióropusza. Różnorodne wisiorki przeważnie z kłów zwierzęcych, ale również i falliczne oraz wyobrażające zwierzęta pełniły funkcję amuletów apotropeicznych mających odwracać urok, chronić od nieszczęścia, albo też były swego rodzaju talizmanami-fetyszami. Wykopaliska archeologiczne wykryły wreszcie starożytne uroczyska, położone przeważnie na wysokich wzgórzach odosobnione miejsca opasane niekiedy groblami obwałowań, gdzie zbierały się gromady ludzkie w celu odprawiania obrzędów religijnych. Przegląd wyobrażeń religijnych społeczeństwa ludzkiego w epoce wspólnoty pierwotnej ukazuje manowce, po których błąkała się myśl człowieka, żyjącego w warunkach niesłychanie niskiego poziomu rozwoju produkcji, człowieka bezradnego i bezsilnego wobec potężnych sił przyrody, których się lękał. Wraz z pojawieniem się wyzysku człowieka przez człowieka do panujących nad ludźmi sił przyrody doszły jeszcze siły społeczne. Pojawiający się potężni władcy uciskający uzależnione masy społeczne wywołali w świadomości społecznej obraz wszechmocnych władców na niebie, bogów, którym rzekomo podporządkowani są ludzie. `nv + Część I Religie Azji, Australii i Oceanii, Afryki i Ameryki, Indii, Chin, Tybetu, Azji Środkowej i Syberii, Japonii, Archipelagu Malajskiego, Australii i Oceanii, Afryki, Ameryki Eugeniusz Słuszkiewicz.Ń Religie Indii Z zabytków literackich, które się zachowały na terytorium Indii, najstarożytniejsza jest Rygweda, zredagowana w najdawniejszej postaci sanskrytu, języka staroindoaryjskiego. Toteż na jej podstawie aż do początków dwudziestego wieku uważano, że cywilizacja Indii powstała dzięki Ariom, którzy tam wtargnęli poprzez przełęcze północno-zachodnie zapewne w drugiej połowie Ii tysiąclecia p.n.e., może w kilku wielkich falach. Kiedy jednak w 1922 roku odkryto w Sindzie (Mohendżo Daro), a potem w Pendżabie (Harappa) oraz w innych jeszcze miejscowościach różnego rodzaju zabytki, jak budowle, wytwory rękodzieła i sztuki, szkielety itd., badania doprowadziły ostatecznie do wniosku, że niegdyś, na szerokiej przestrzeni sięgającej na wschodzie co najmniej po Ganges, a na zachodzie poprzez Afganistan i Beludżystan po Zatokę Perską (zdaniem niektórych uczonych granice te należy zakreślić o wiele szerzej, od Chin aż po Egipt), kwitła wysoko rozwinięta cywilizacja przedaryjska, początkami sięgająca przynajmniej połowy Iii tysiąclecia p.n.e.; nazwano ją umownie cywilizacją doliny Indu. Odkryte w dolinie Indu, głównie w Mohendżo Daro i w Harappie, ruiny wielkich miast sprzed czterech, pięciu tysięcy lat, z obszernymi, przestrzennymi budowlami oraz wyrobami rękodzielniczymi i artystycznymi dowodzącymi stosunkowo wysokiego poziomu techniki, świadczą o stopniu cywilizacji bez porównania wyższym od tego, na jakim mogli się znajdować zamieszkujący wsie przybysze aryjscy w drugiej połowie Ii tysiąclecia p.n.e. Ta cywilizacja przedaryjska, stworzona przez nie znany nam lud, wykazuje uderzające podobieństwo do cywilizacji przednioazjatyckiej, w szczególności mezopotamskiej, lecz nie brak w niej cech zupełnie odrębnych. Zachowane figurki i rzeźby oraz podobizny na pieczęciach czy amuletach upoważniają do wniosku, że w dolinie Indu oddawano cześć bogom (być może także prototypowi późniejszego Siwy), boginiom (być może wielkiej Bogini-Matce, znanej wielu religiom), świętym zwierzętom, jak byk, słoń, wąż, krokodyl, i roślinom, jak drzewo figowe, a ponadto świętym symbolom (fallus, swastyka). Jeden z rusunków wskazywałby na to, że już wówczas, tak jak w Egipcie, obnoszono zwierzęta lub ich podobizny w uroczystych procesjach. Być może, tak jak i dziś składano podobizny zwierząt i ludzi w ofierze bogom, aby wybłagać błogosławieństwo płodności dla kobiet, pomnożenie trzód czy też pomoc w nieszczęściu. Są to jednak domysły, których potwierdzenie mogą przynieść dopiero dalsze badania. Zdaniem pewnych badaczy lud, który pozostawił owe zabytki, był również indoeuropejski, tylko nie aryjski. Według większości uczonych jednak byli to przodkowie późniejszych Drawidów (dziś Drawidowie zamieszkują przeważnie południowy Dekan), związani z Sumerami i przedindoeuropejskimi ludami śródziemnomorskimi. W każdym razie różnorodność szkieletów znalezionych w Mohendżo Daro dowodzi, że skład etniczny owej ludności był bardzo mieszany. Wydaje się rzeczą prawdopodobną, a przynajmniej możliwą, że to właśnie przybysze aryjscy zniszczyli miasta w dolinie Indu. W Rygwedzie mowa jest nie tylko o dzikich tubylcach, lecz także o mieszkańcach grodów, posiadających stada bydła i wzbudzających swym bogactwem zawiść autorów hymnów: boga Indrę nazywa się nieraz grodoburcą. Znalezione zaś gliniane posążki bogini, zapewne wspomnianej już Bogini-Matki, są prawie wszystkie uszkodzone, co może być dziełem najeźdźców aryjskich, nazywających krajowe bóstwa demonami i przypisujących im wywoływanie takich klęsk, jak posucha. Wreszcie w ruinach owych miast znaleziono kości końskie, i to właśnie w warstwach górnych, tj. późniejszych, a według tradycji wedyjskiej konia do Indii sprowadzili Ariowie. Jeżeli nawet nie wszystkie przypuszczenia co do szczegółów kultu religijnego są dostatecznie uzasadnione, to jednak nie może ulegać wątpliwości, że już w owej pradawnej epoce istniały na terenie Indii elementy religijne, które potem weszły w skład hinduizmu, stanowiącego rezultat połączenia wierzeń aryjskich z niearyjskimi. Niektórzy uczeni uważają nawet, że już owych przedaryjskich mieszkańców kraju można nazwać hindusami, a ich religię - hinduizmem, tylko jeszcze nie zbraminizowanym, tj. nie ujętym w system przez braminów. Ale to jest chyba przesada. Najeźdźcy aryjscy mówili językiem należącym do rodziny indoeuropejskiej. Rodzina ta - w sensie wyłącznie językowym, nie etniczno-rasowym - obejmuje grupę hetycką (na terenie Azji Mniejszej), indoirańską, zwaną też krócej aryjską, tocharską (na terenie dawnego Turkiestanu Wschodniego), armeńską, grecką, italoceltycką, germańską, bałto-słowiańską, albańską. Grupy te wykazują w swej strukturze językowej tak głęboko sięgające podobieństwa, że ich nie można wytłumaczyć inaczej, jak tylko wspólnym pochodzeniem od jednego prajęzyka. Z owej epoki wspólnoty Ariowie, tj. Indoirańczycy, odziedziczyli także pewne pojęcia i nazwy z zakresu religii. Dla porównania: łacińskie deus i dies, staroindoaryjskie dewas, staroirańskie daevo, litewskie dievas i diena, starogermańskie teiwaz, polskie dzień; lub też staroindoaryjskie Djausz-pitar, greckie Zeus (gen. Zenos lub Dios) pater, łacińskie Iuppiter od Iou-pater (Diespiter; drugiej części tego połączenia odpowiadają: irańskie pitar, niemieckie Vater itd.). Szczególnie bliskie związki kulturalne łączyły, już po rozpadnięciu się wspólnoty indoeuropejskiej, przodków późniejszych Indów z przodkami późniejszych Irańczyków, a widać to i w dziedzinie wierzeń religijnych: staroindoaryjski bóg układów Mitra to staroirański Mithra, staroindyjskiemu Indrze jako zabójcy demona Wrytry (Wrtraghna) odpowiada Werethraghna w Aweście, a rygwedyjski pierwszy człowiek i zarazem bóg śmierci, władca podziemi Jama, to awestyjski Jima, mityczny król złotego wieku. Także staroindyjska nazwa odwiecznego porządku rzeczy, prawa rządzącego światem, zw. Ryta, odnajduje się w staroirańskim, choć pod postacią dźwiękową Arta lub Asza. Wyraźnych podobieństw, sięgających czasów wspólnoty indoirańskiej, nie brak i w rytuale. Najcenniejszą libację ofiarną stanowił upajający sok rośliny nazywanej przez Indów soma, przez Irańczyków = haoma; oba ludy używały przy składaniu ofiar podściółek-poduszek z roślin (staroindyjskie - barhis, staroirańskie - baresman), na których miały siadywać zapraszane bóstwa; kapłan przyzywający bogów nazywał się w Rygwedzie hotar, w Aweście - zaotar, a modlitwy i formułki liturgiczne przez niego odmawiane są w obu zabytkach bardzo podobne i formalnie, i treściowo. Co prawda, po rozdzieleniu się Ariów na dwie gałęzie, irańską i indyjską, w Iranie zaczęły coraz silniej działać wpływy kultury przednioazjatyckiej, w Indiach zaś tamtejsze wpływy krajowe. O cywilizacji, wierzeniach oraz praktykach religijnych Ariów indyjskich dowiadujemy się z Wedy (termin ten znaczy dosłownie "wiedza", w szczególności "wiedza religijna", a pochodzi od tego samego pnia co nasze "wiedzieć", "wiedza"). Nie jest to jedna wielka księga, jak Biblia czy Koran, lecz obejmuje ogromny zbiór dzieł o dość różnej treści, układanych w ciągu dobrych kilku wieków, prawdopodobnie od drugiej połowy Ii tysiąclecia do połowy I tysiąclecia p.n.e. Najstarszą warstwą tradycji wedyjskiej są tzw. mantry, czyli teksty odmawiane przy składaniu ofiar, a uporządkowane w czterech zbiorach, tj. sanhitach. Są to: Rygweda (Wiedza hymnów), Samaweda (Wiedza śpiewów), Jadżurweda (Wiedza formuł ofiarnych), Atharwaweda (Wiedza zaklęć). Najstarszym i zasadniczym zbiorem jest Rygweda (dziesięć ksiąg, tysiąc dwadzieścia osiem hymnów). Zgoła nieoryginalny jest zbiór Samawedy. Z tych właśnie wierszy udgatar (tj. kantor, ale i diakon) dobierał tekst do śpiewów liturgicznych. Notacji muzycznej służyły osobne podręczniki, zw. gana. Trzeci zbiór - Jadżurweda - przeznaczony był dla adhwarju (kapłana wykonawcy), dokonującego czynności i zabiegów rytualnych. Wymienione trzy zbiory stanowią tzw. traji widja, czyli kanoniczną triadę, "trójwiedzę". Dopiero później, po długich walkach, zdołano uzyskać wśród nich częściowo miejsce dla Atharwawedy, stanowiącej w zasadzie podręcznik czarnoksięstwa i magii. Do każdej sanhity należą teksty dwóch różnych kategorii: brahmany, tj. bardzo obszerne i szczegółowe traktaty rytualno-teologiczne, z których najstarsze sięgają przypuszczalnie początków I tysiąclecia p.n.e., oraz upaniszady, traktaty filozoficzne albo wcielone w brahmany, albo do nich dołączone, a powstałe zapewne w okresie od Viii czy Vii wieku. Najważniejsze teksty Wedy lub, jak się też mówi z uwagi na tytuły czterech sanhit: Wed, istniały za czasów Buddy, około 500 roku p.n.e. , i uchodziły za dzieła pochodzenia nadprzyrodzonego, boskiego, za jedną wielką całość przekazywaną od niepamiętnych czasów. Zabytki wedyjskie, na których się opiera nasza wiedza, to literatura w zasadzie teologiczna i kapłańska, odzwierciedlająca myśli, wierzenia i uczucia nie narodu, tylko pewnych warstw czy sfer wyższych, a zatem dająca obraz niekompletny i jednostronny. Między cywilizacją znaną z zachowanych zabytków kultury materialnej doliny Indu a cywilizacją odzwierciedloną w Rygwedzie zachodzą znaczne różnice. Zabytki ukazują społeczeństwo wybitnie miejskie, zamieszkałe w domach z cegieł, z łazienkami, urządzeniami kanalizacyjnymi, dobrze zbudowanymi studniami itp. , Rygweda zaś - pasterzy i rolników zamieszkujących wsie, czasem umocnione. Tam - ulubionym pożywieniem były ryby, choć spożywano też żółwie, krokodyle, ptaki, tu - czytamy o pożywieniu mięsnym i o nabiale, nic o rybołówstwie. Łuki, strzały, oszczepy i noże znano tam i tu, lecz tylko tam znajdujemy maczugę, tylko tu - hełm i zbroję czy pancerz. Tam znano byki, tygrysy, słonie, nosorożce, w Rygwedzie wybitną rolę odgrywa koń i krowa, słonia wymienia się zaledwie dwukrotnie, a o tygrysie nie wspomina się w ogóle. Religia Rygwedy nie zna podobizn bóstw; boginiom przypada w niej rola całkiem skromna, a kult falliczny (greckiemu phallos odpowiada znaczeniowo staroindoaryjskie linga) wyraźnie się potępia. Podczas gdy wśród zabytków doliny Indu nie znaleziono żadnego ołtarza ofiarnego, w religii Rygwedy ogień czy raczej Ogień (Agni) odbiera ofiary dla bogów. W Rygwedzie brak też wzmianki np. o kulcie wężów, później tak pospolitym. Jakieś pięćdziesiąt lat temu jeszcze uważano, że Rygweda pokazuje mitologię in statu nascendi, że widać w niej dokonywanie się personifikacji takich sił i zjawisk natury, jak słońce, jutrzenka, ogień, burza. Jeszcze dawniej niektórzy uczeni usiłowali wszystkie postaci mitologii staroindyjskiej interpretować jako pochodzące z jednego źródła, np. jako uosobione ciała niebieskie lub jako zjawiska, czyli siły natury, duchy przodków itd. Dziś wiemy już, że bóstwa bogatego panteonu wedyjskiego nie dadzą się wytłumaczyć według jednego wzoru, a nadto, że z biegiem czasu wyobrażenia o nich ulegały poważnym zmianom. Na przykład boga zwanego Djausz-pitar (Ojciec-Niebo), którego wzywano jeszcze w Rygwedzie wraz z Matką-Ziemią i nierzadko wspominano jako rodzica różnych bogów (Uszas - Jutrzenka, Agni - Ogień, Pardżanja - Burza i inne), już się nie uważa za ojca wszystkich, a jego rolę pojmuje dość skromnie. Widać z tego, że od epoki wspólnoty indoeuropejskiej nastąpił upadek znaczenia tego boga, a zarazem ukazuje to mitologię in statu moriendi, nie nascendi. Wśród istot boskich epoki Rygwedy znajdują się nie tylko duchy leśne i polne, istoty wyrządzające przeróżne szkody, ale i bóstwa o cechach wybitnie antropomorficznych. Jedne z tych bóstw reprezentują siły natury czy zjawiska przyrody (Djaus - Niebo, Prythiwi - Ziemia, Suria - Słońce, Czandramas - Księżyc, Waju i Wata - Wiatr, Pardżanja - Burza, Uszas - Jutrzenka, Agni - Ogień), inne nabrały już także znaczenia etycznego. I tak Mitra i Waruna to dwaj stróże Ryty (czuwający nad porządkiem moralnym) i można się tylko domyślać, że Mitra był zrazu bogiem słońca, a Waruna - może księżyca. Wzorem wojownika i opiekunem znajdujących się w potrzebie, zwłaszcza wojennej, jest Indra, pierwotnie - być może - bóg burzy lub też wiosny. Nie brak wreszcie bóstw zawdzięczających swe powstanie spekulacji myślowej, jak np. Sawitar - "Popędzacz", pobudzający wszystkie istoty do pełnienia ich powinności, albo Brahmanaspati, uosobienie magicznego działania słowa. Boginie, których jest sporo, nie mają na ogół piętna zbyt indywidualnego. Występują także mityczni kapłani i bohaterzy, boskie zwierzęta (rumaki, byki, kozy) i rośliny (soma), ubóstwione rzeki i góry, a jako przeciwnicy bogów - różnego rodzaju demony. Ta nadzwyczajna różnorodność panteonu wedyjskiego tłumaczy się i długim rozwojem wierzeń, i różnorodnością potrzeb religijnych rozmaitych warstw społeczeństwa. Płynność poglądów w stosunku do świata bóstw przejawia się również w formach oddawania czci bogom. Niektóre hymny czy pieśni wynoszą jednego boga ponad innych, sławiąc go jako stwórcę nieba, ziemi i odwiecznego, świętego ładu, jako władcę wszystkich bóstw, lecz ten bóg nie jest bynajmniej zawsze ten sam. Upatrywanie najwyższego bóstwa w coraz to innym bogu nazwano henoteizmem, tj. wiarą w jednego boga, lecz różną od monoteizmu, uznającego jedynego, zawsze tego samego Boga. Później niektórzy pojmowali to zjawisko jako wynik nadmiernej uprzejmości kapłanów wobec bogów czy też przymilania się bogom. Właściwe wytłumaczenie nasuwa obserwacja stanu rzeczy w nowożytnym hinduizmie: większość jego wyznawców - w przeciwieństwie do wiernych czcicieli Wisznu lub Siwy - nie oddaje niezmiennie czci jednemu i temu samemu bogu, lecz wierząc w najwyższego pana świata, identyfikuje go albo z Wisznu, albo z Siwą, albo z jeszcze innym bóstwem, inaczej mówiąc, z twórczą przyczyną świata czy z rządzącym nim prawem. W tym zjawisku wolno upatrywać ważne stadium procesu, który doprowadził do powstania monoteizmu, np. wiary dzisiejszych sekt wisznuickich, uważających Wisznu za pana świata, a resztę bogów - za jego sługi. Pomimo wielkiej liczby bóstw brak jasnego rozgraniczenia ich władzy oraz ewentualnych nieporozumień pomiędzy nimi - zarówno w niebiosach, jak i na ziemi panuje harmonia dzięki istnieniu odwiecznego porządku, widocznego i w przyrodzie, i w dziedzinie moralności oraz kultu religijnego. Jeśli słońce wciąż dokonuje swego biegu, jeśli wody płyną, a krowy dają mleko, jeśli się ogień zawsze pojawia przy pocieraniu dwóch kawałków drewna odpowiednio przystosowanych, jeśli składanie ofiar stanowi nieodzowny warunek normalnego toku życia kosmosu, jeśli się człowiek poczuwa do zobowiązań etycznych, jeśli uczynki dobre zyskują nagrodę, a złe sprowadzają karę - sprawia to Ryta, siła rządząca światem, wszystko przenikająca zasada kosmiczna, której posłuszni są sami bogowie, zarazem jej stróże. Dla ścisłości wypada zaznaczyć, że obok wyobrażenia o odwiecznym prawie nieosobowym, rządzącym światem, już w Wedzie (tak jak i w okresie powedyjskim) występują inne wyobrażenia: o istocie osobowej, rządzącej za pośrednictwem ustanowionego przez siebie prawa. Należy tylko pamiętać, że w najdawniejszej znanej nam epoce pojęcia osobowości i nieosobowości nie były jeszcze jasno skrystalizowane: wedyjska Ryta jest w pewnym sensie zbliżona do greckiego pojęcia Ananke, czyli Losu. Losowi podlega nawet "ojciec bogów i ludzi", Zeus, znający jego decyzje, lecz nie mogący ich zmienić. Obrzędy związane z kultem w owym najstarszym okresie były dosyć proste i tradycyjnych aktów religijnych dokonywał każdy ojciec rodziny, składając bogom ofiary przez wrzucanie czy wlewanie ich do świętego ognia. Z czasem jednak składanie ofiar, coraz liczniejszych i bardziej skomplikowanych, stało się sztuką, tak że trzeba było korzystać z usług osób obeznanych z obrzędami. W ten sposób stopniowo się wytworzył stan kapłański, którzy odgrywał też potężną rolę w Egipcie, Babilonie i Izraelu, lecz nigdzie nie stanowił tak silnej i odrębnej kasty jak w Indiach. Z kultem jak najściślej się wiązała magia, a formuł czarodziejskich i symbolicznych aktów mających zapewnić spełnienie życzeń, nie zawsze niewinnych, powstało bez liku. Były np. zaklęcia i ceremonie mające bronić przed czarami wrogów, przed złymi duchami, demonami chorób itp. Główną księgą dotyczącą tego typu ceremoniału jest Atharwaweda. Zmarłych albo palono, albo grzebano. Aby zmylić boga śmierci, zamazywano ślady stóp ludzi biorących udział w pogrzebie, oddzielano też kamieniem zwłoki od żyjących. Do domu wracano nie oglądając się za siebie, przez kilka dni należało przestrzegać czystości i nie wolno było gotować jedzenia. Jeżeli ciało palono, to w kilka dni później zakopywano zebrane do urny kości. Składano też ofiary duchom przodków. Warto wspomnieć, że obyczaj palenia wdowy na stosie wraz ze zwłokami męża nie jest zaświadczony w Rygwedzie, choć znały go niektóre ludy tej samej rodziny językowej. Obyczaj ten, przejęty może częściowo od plemion tubylczych, upowszechnili bramini o wiele później, powołując się na spreparowany ad hoc pewien ustęp tekstu Rygwedy (w zabytku tym wzywa się wdowę, aby powróciła do świata żyjących). Wyobrażenia o życiu pośmiertnym były dość różnorakie. Zrazu wierzono jak u wielu ludów - że zmarli przebywają w pobliżu swego dawnego domostwa czy w ogóle gdzieś na ziemi i mogą szkodzić żywym, jeśli się ich nie zjedna darami. Tłumaczy to praktykowane do dziś ofiarowywanie zmarłym pożywienia. Według późniejszych wierzeń zmarli istnieli nadal w postaci duchów tylko przejściowo, a ich siedzibą ostateczną był "świat ojców" (po polsku raczej: dziadów), podziemne królestwo zmarłych podlegające bogu Jamie, położone na południu, odpowiednik niebios jako siedziby bogów, położonej na północy. Z czasem jednak "świat ojców" przeniesiono w regiony nadziemne, przynajmniej dla uprzywilejowanych zmarłych. W podziemiu pozostały - jak się zdaje - duchy ludzi, którzy nie mogli się wykazać wybitnymi zasługami religijnymi ani ofiarami składanymi przez potomków, a w końcu tylko duchy złoczyńców. W każdym razie w starszej literaturze wedyjskiej nie ma jeszcze mowy o karach piekielnych dla złych; kary te pojawiają się dopiero w epoce brahman. W niebie lub w podziemiu żyje dalej nie bezcielesny duch, lecz sam zmarły, tylko w ciele czystszym, subtelniejszym, "bezkostnym" i uwolnionym od wszelkich wad czy niedoskonałości. Również sam zmarły bierze udział w ofiarach dla przodków i błąka się po ziemi. Ariowie epoki wedyjskiej musieli niewątpliwie zauważyć gnicie zwłok i rozpadanie się ich w proch na stosie. Już Rygweda zapewnia, że gdy człowiek umiera, jego składniki powracają do bóstw, od których pochodzą, mianowicie: ciało - do ziemi, krew - do wody, mowa - do ognia, oddech - do wiatru, wzrok - do słońca itd. Wszystkie te składniki wracają do zmarłego w zaświatach i tworzą nową postać cielesną, istotę-cień, wyglądającą jak zmarły za życia, lecz nie dającą się dotknąć ani objąć. Jest to zatem jakby zmartwychwstanie bezpośrednio po spaleniu zwłok. Podobne pojęcie o krainie zmarłych mieli Grecy, kiedy sobie wyobrażali życie w Elizjum. Owo wierzenie zarzucono, kiedy zapanowała wiara w wędrówkę dusz. Przypuszczalnie na przełomie obu ostatnich tysiącleci p.n.e. przybysze aryjscy wyruszyli z Pendżabu dalej ku wschodowi i na południe, aby ostatecznie zająć równiny nad Gangesem. W okresie poprzednim krajowców uważali za wrogów i traktowali nieprzyjaźnie, teraz zaś włączyli ich do własnego systemu społecznego, przyznając im najniższe miejsce w hierarchii. Społeczeństwo dzieliło się na stany-klasy czy warstwy (warna), istniejące od bardzo dawna; już w jednym z najpóźniejszych hymnów Rygwedy mówi się o czterech stanach: braminach-kapłanach, kszatrijach-rycerzach, wajśjach-rolnikach i hodowcach bydła, wreszcie siudrach-sługach (niewolnikach). O wiele później zaczęły się tworzyć kasty. O przynależności do tej czy innej kasty decydowało z reguły urodzenie. Niepodobna powiedzieć, kiedy mniej więcej powstały kasty w prawdziwym znaczeniu tego słowa, tzn. wspólnoty, których członkowie mieli wyznaczone od urodzenia prawa i obowiązki, musieli przestrzegać ścisłych reguł co do jedzenia i zawierania związków małżeńskich (miało to wszystko zapobiec mieszaniu się kast, ale się nie udało w pełni nigdy). Nie może ulegać wątpliwości, że w I tysiącleciu p.n.e. małżeństwa mieszane były dosyć częste. Fakt, że już teksty religijno-prawnicze - tzw. dharmasutry, tj. zbiory reguł (lub przepisów) z zakresu moralności - z czasów ok. połowy owego tysiąclecia, mówią nieraz o stanach czy klasach (warna) mieszanych, dowodzi tego jasno. Potwierdzają to też zawarte w różnych tekstach późniejszych apele do króla, aby nie dopuszczał do mieszania się klas, oraz przestrzeganie przed takim "niegodziwym" zaniedbaniem. Ortodoksyjni bramini uważali takie mieszanie się stanów za jedną z cech szczególnie znamiennych okresu zwyrodnienia, wieku zwanego kali. Tak nazywano końcowy wiek w schemacie złożonym z czterech okresów, odpowiadających znanym nam z literatury grecko-rzymskiej czterem wiekom: złotemu, srebrnemu, brązowemu i żelaznemu. Wypada wspomnieć, że w powstawaniu kast wielką rolę odegrały zajęcia zawodowe, wytwarzające silne poczucie wspólnoty i - jak byśmy dziś powiedzieli - ducha korporacyjnego, dalej przyjmowanie różnych szczepów na łono braminizmu oraz czynniki religijne. Są podstawy do przypuszczenia, że w pierwszej połowie I tysiąclecia n.e. poczucie przynależności do kasty było lub bywało - podobnie jak w wiekach nowszych - znacznie silniejsze od poczucia stanowego; nie wiemy jednak, jak daleko wstecz to sięgało. Także źródła buddyjskie wyraźnie pokazują, że się zdarzały małżeństwa mieszane, że jadano nie krępując się różnicami stanowymi i zmieniano nieraz zawód czy zajęcie. Tak więc np. bramini brali żony z rodzin królewskich czy książęcych; książęta, kapłani i kupcy uczestniczyli we wspólnych posiłkach czy ucztach i podobnie zawierali związki małżeńskie; i bramini, i rycerze uprawiali ziemię lub się zajmowali handlem czy wstępowali na służbę, nie tracąc przynależności stanowej i pozycji społecznej; wajśjowie bywali krawcami lub garncarzami itd. Chociaż zasadniczo zawód był dziedziczny, jednak wyjątki się zdarzały nierzadko. Naczelne miejsce w hierarchii społecznej zajęli bramini, motywując to tym, że przed potęgą ich świętej wiedzy, tj. hymnów, formuł i ceremonii, muszą się korzyć nawet bogowie. Tę postać religii, w której dawniejszą naiwną wiarę w bóstwa przesłoniły ceremonie i związane z nimi spekulacje teologiczne, wytwór braminów, tych "bogów na ziemi" badacze nazwali braminizmem w przeciwieństwie do wedyzmu epoki poprzedniej. Między wedyzmem a braminizmem nie ma jednak granicy ostrej, bezwzględnej; różnica tkwi nie tyle w treści, co w sposobie ujęcia obu postaci religii. Brahmany zawierają spekulacje teologiczne - z rytuałem włącznie - na temat bóstw i potęg rządzących światem i życiem oraz ich wzajemnego stosunku. Charakterystyczne jest, że się na plan pierwszy wysuwają bóstwa do owego czasu mało znaczące, przede wszystkim Pradżapati - "Pan stworzeń", postać stosunkowo późno powstała, która teraz obejmuje stanowisko stwórcy świata, ojca bogów i demonów, a zarazem pierwszego ofiarnika. Znamienne jest też i to, że się w większej liczbie pojawiają bóstwa abstrakcyjno-teoretyczne, jak metra, czyli miary wierszowe, pory roku itp., i silnie się uwypukla kontrast między bogami a demonami. Szczególnie ważna jest wszakże zmiana stosunku ludzi do bogów. Bogowie, których dawniej błagano i starano się pozyskać pochlebstwami, spadają teraz do roli figurantów, niezdolnych odmówić posłuszeństwa znawcy świętych formuł, dokonującemu przepisanych obrzędów. Wszelkie dobra tego świata- pomyślność, piękność, potomstwo, zagładę wrogów, nawet nieśmiertelność - może zdobyć ten, kto należycie składa ofiarę. Ofiara staje się potęgą wszechmocną, a zarazem ostatecznym celem wszelkiego myślenia, jak świadczą dowodnie owe liczne a sążniste teksty. Bogowie sami muszą się uciekać do ofiary, jeśli chcą urzeczywistnić swe życzenia. Nic też dziwnego, że zaczęto wymyślać coraz to nowe ceremonie i coraz bardziej komplikować rytuał, nie zapominając o określeniu nagrody, jaką zapewniają nowe obrzędy. Ale spekulacja tym się nie zadowoliła. Zaczęto roztrząsać drobiazgowo samą istotę ofiary, znaczenie i pochodzenie każdej z nich, przy czym mistycznie interpretowano np. materiały i narzędzia ofiarne, a nie żałowano też sobie fantastycznych wywodów etymologicznych, branych na serio. Nie cofano się także przed fantazjami kosmogonicznymi. Ostatnia - również chronologicznie - tj. dziesiąta księga Rygwedy zawiera między innymi pierwsze próby kosmogonii filozoficznej, np. teorię o powstaniu świata z praczłowieka ofiarowanego przez bogów. W brahmanach rozwija się również wywody kosmogoniczne, nie pozbawione przeróżnych sprzeczności (np. nieraz Pradżapati sam dopiero powstaje, tj. rodzi się). Mimo całej fantastyczności i chaotyczności pomysłów kosmogonicznych wypada uznać ogrom trudu, jaki sobie zadawano, by wyjaśnić powstanie świata. Trud ten podejmą znowu ściśle związane z brahmanami upaniszady. Najstarsze upaniszady, czyli "nauki tajemne" stanowią po prostu część składową brahman. Dla ich zrozumienia trzeba wyjść od toku myśli panującego w brahmanach, w tym wypadku od rozważań nad związkiem pomiędzy jednostką a wszechświatem, pomiędzy mikrokosmosem a makrokosmosem, od ustalenia ekwiwalencji pomiędzy różnymi siłami i substancjami, mianowicie ekwiwalencji magicznych (zdaniem niektórych uczonych termin upaniszad oznacza właśnie taką ekwiwalencję). W upaniszadach dokonuje się jednak bardzo ważna zmiana. To, co było dotychczas ogniwem w spekulacjach rytualnych i wiązało się ściśle z kultem, teraz się staje ogniwem w wysiłkach zmierzających do uduchowienia starego kultu, wskutek czego punkt ciężkości się przesuwa na wnętrze jednostki. Czynności związane z kultem zaczynają się teraz wiązać ze stadiami przeżycia wewnętrznego, a nabierają znaczenia przez swe zabarwienie mistyczne. Odbija się to na zewnątrz w rozluźnieniu więzi społecznych wobec uzyskania przewagi przez świat przeżyć wewnętrznych, a w związku z tym występuje zmiana struktury społecznej: osłabia się znaczenie rodziny jako fundamentu w przekroju poziomym i nabierają znaczenia stadia życia jednostki, stanowiące przekrój pionowy. Członkowie trzech stanów wyższych, szczególnie bramini, najpierw się oddają studiom religijnym u mistrza-nauczyciela jako brahmaczarinowie, potem zakładają rodzinę i zostają gryhastahami, czyli panami domu, później zaś, gdy już syn dorośnie, ojciec może opuścić dom i sam lub z żoną udać się do lasu, aby tam jako wanaprastha uprawiać kontemplację w pustelni zwanej aśrama, nieraz z kilku innymi pustelnikami. Wreszcie następuje stadium życia wędrownego, w którym się sannjasin lub pariwradżaka wyrzeka nawet najprymitywniejszych wygód i żyje z tego, co użebrze. Fakt, że to ostatnie stadium inicjują ceremonie podobne do obrzędów pogrzebowych, jasno podkreśla zerwanie przez sannjasina wszelkiej więzi ze społecznością. Te cztery stadia życia, zwane również aśramami, teoretycznie następowały po sobie w podanej tu kolejności, ale można też było przejść do stadium końcowego z pominięciem jednego lub dwóch poprzednich albo się zatrzymać na drugim, nie idąc dalej. Praktyka często odbiegała od teorii. Samej teorii nie znajdujemy w starszych upaniszadach, wspomina się tam wszelako często o tej praktyce. Nawiasem mówiąc, najdawniejszym typem ascety indyjskiego był bodajże asceta żyjący w lesie, bez dachu nad głową, żywiący się owocami i ziołami. Fantastyczne mity brahman, wymyślane przez opętanych rytuałem braminów, ustępują teraz miejsca mozolnym dociekaniom filozoficznym, w których biorą udział również rycerze, nie wyłączając książąt i królów, a czasem bodaj nawet siudrowie, czyli członkowie stanu czwartego, najniższego. W szeregach myślicieli nie brak i kobiet. Mimo że w upaniszadach jest jeszcze sporo elementów przypominających brahmany, np. mistyczne i alegoryczne objaśnienia albo. zaklęcia magiczne, to jednak odrębne piętno nadają im wysiłki skierowane ku stworzeniu metafizyki oraz medytacje nad jednością duszy jednostkowej i duszy wszechświata. Już niektóre hymny wedyjskie głosiły pochodzenie wielości od jedności. Według brahman - Brahman, tj. święta potęga stanowiąca praprzyczynę wszechrzeczy i ukryta jako najistotniejsze jądro we wszystkim, użycza ofierze skuteczności. Z upaniszad zaś dowiadujemy się, że ów absolut jest identyczny z atmanem, tj. duszą jednostkową, ponieważ każda jednostka pochodzi od niego. To sformułowanie zaważyło na myśli indyjskiej aż po nasze dni. Skoro Brahman jest identyczny z atmanem, to - powiadają upaniszady - atman stanowi ostateczny pierwiastek wszechrzeczy, najwyższą rzeczywistość, a stąd wynika, że istotą wszystkiego jest duch, pojmowany co prawda jako substancja delikatnie materialna, z której wszystkie inne elementy powstały przez zgrubienie. Dopiero w późniejszych upaniszadach zwiększa się dystans pomiędzy duchem a materią, aż wreszcie myśliciele uznają za konieczne wstawienie kilku stopni pośrednich między ducha a przedmioty widoczne, złożone z pięciu elementów. Trwale zaważył na myśli indyjskiej również zupełnie nowy pogląd wypowiedziany w upaniszadach, mianowicie wiara, że uczynki dokonane w ciągu życia powodują odrodzenie się w nowej egzystencji ziemskiej, wiara nie znana dawniejszym tekstom wedyjskim ani też przodkom Ariów w epoce wspólnoty indoeuropejskiej. Nie wiadomo, czy to wierzenie, według którego zmarły się odradza - zależnie od tego, jakie spełniał uczynki - na ziemi lub gdzie indziej jako zwierzę, człowiek lub bóg itd., jest rezultatem nie zachowanych w tekstach rozważań Ariów, czy też było raczej właściwe ludności przedaryjskiej. Tak czy owak, wiara ta utkwiła głęboko w umysłach Indów i okazała się niezwykle doniosła w skutkach dla życia duchowego. Od niej pochodzi przede wszystkim wyobrażenie, że pomiędzy wszystkim, co żyje, a więc także pomiędzy ludźmi a zwierzętami, zachodzi różnica nie istoty, lecz tylko stopnia, poza tym wierzenie, że świat i to, co się na nim dzieje, nie ma początku ani końca, wreszcie nadzieja, że z więzów życia na świecie, tzw. sansary, można się wyzwolić, lecz jedynie poprzez zaprzestanie działania i wyrzeczenie się żądzy. Sama teoria zależności losów człowieka od jego uczynków da się wywieść z przesłanek zaświadczonych w literaturze dawniejszej. Decydującym czynnikiem jest tu karman, tj. "czyn, skutek czynu, prawo rządzące tam skutkiem". Niewątpliwą rolę w takim rozwoju myśli odegrało pojęcie czynności rytualnej - lub jeśli kto woli: aktu rytualnego - zwanej również "karman", i jej skuteczności. Trudniej jest wyjaśnić genezę pomysłu odradzania się, a zwłaszcza powiązania reinkarnacji - tj. wcielania się (czyli nie tyle metempsychozy, jak się nieraz mówi używając terminu greckiego, co metemsomatozy) - z karmanem. Jakkolwiek to połączenie będziemy tłumaczyć genetycznie, jest faktem, że go dokonano i ostatecznie życie ziemskie zaczęto uważać tylko za jedną falę w rzece sansary. Jasne, że wiara w odradzanie się zmarłego w postaci zwierzęcia czy człowieka itd. musiała przekreślić dawniejsze wyobrażenie o przybieraniu przez nieboszczyka ciała takiego samego, tylko subtelniejszego. Trzeba więc było albo zrezygnować z wiary w trwały substrat osobowości w ogóle, albo wymyślić coś, co by już nie miało nic wspólnego z cielesną powłoką. W upaniszadach znajdujemy oba te rozwiązania. Ariowie dawniejszej epoki wedyjskiej nie tęsknili do życia w niebie, a tym mniej do życia pośmiertnego w ogóle. Lgnęli całym sercem do doczesności i nie zaprzątali sobie myśli dociekaniem, dlaczego życie jest tak krótkie i czemu ludziom na tej ziemi przypada już od urodzenia tak rozmaita dola. Niewzruszony dogmat jakim się z czasem stała wiara w reinkarnację uzależnioną od dokonywanych w poprzedniej egzystencji uczynków, dawał prostą i zadowalająca wszystkich - poza zdecydowanymi materialistami - odpowiedź nie tylko na pytanie, co się z danym człowiekiem stanie po śmierci, ale również inne: dlaczego się jeden człowiek rodzi bogaty i szczęśliwy, drugi natomiast jest ubogi i nieustannie prześladują go nieszczęścia. Ta wiara zadowalała poczucie sprawiedliwości i dawała nadzieję wyrównania doznanych krzywd. A jeżeli zalecano wyzwolenie się z koła reinkarnacji czy - jak wolą inni - z kołowrotu istnień, to nie dlatego, aby uważano świat za zły lub życie doczesne za pełne cierpień, lecz z tej racji, że wszystko, co się osiąga w tym czy w następnym życiu, musi po pewnym czasie przeminąć. W porównaniu z brahmanami upaniszady oznaczają niewątpliwie krok naprzód. Naturalnie nie należy przeceniać ich znaczenia, jak to czynił w pierwszej połowie ubiegłego wieku S. Schopenhauer. Wywodów upaniszad niepodobna ułożyć w jeden system, jak to próbowano już w wieku bieżącym. Nie ma tam konsekwentnego szeregu genetycznego, można jednak dostrzec pewną ogólną tendencję, zarysowujący się coraz wyraźniej jeden kierunek dociekań. Wybrane ustępy upaniszad śmiało można postawić obok najpiękniejszych rozdziałów mistyków neoplatońskich. Okres starszych upaniszad, tj. może od Viii do Vi wieku, oznacza schyłek epoki wedyjskiej i zarazem zaranie epoki klasycznej, nazywanej nieraz indyjskim średniowieczem, a trwającej mniej więcej do schyłku I tysiąclecia n.e., tj. około półtora tysiąca lat. Widoczną oznaką przełomu jest reformacja religijna i powstanie dwóch nowych religii (dżinizmu, o którym mowa niżej, i buddyzmu, któremu poświęcono dwa opracowania w części pt. Religie uniwersalistyczne) na tle walki z pretensjami braminów i braminizmu do hegemonii. Zażarta rywalizacja obu nowych kierunków religijnych i braminizmu trwa przez całe niemal średniowiecze. Oba te nowe prądy nie uznawały autorytetu Wed i pierwszeństwa braminów, oba też powstały na wschodzie subkontynentu, w kraju zwanym Magadha. Co więcej, twórcy ich należeli do stanu rycerskiego i obaj się posługiwali nie językiem literackim, sanskrytem, lecz mową ludu, jedną z odmian tzw. prakrytu. Wreszcie świat myśli i sposób życia obydwu był bardzo zbliżony, a podobieństwo dotyczyło nawet form kultu religijnego. Te dostatecznie liczne, a przy tym znaczne podobieństwa - tłumaczące się w wielkiej mierze wpływem środowiska geograficznego, odmiennego językowo, etnicznie i cywilizacyjnie od Indii środkowych - sprawiły, że autorzy, zarówno indyjscy, jak i europejscy, nierzadko mieszali dżinistów z buddystami, niektórzy zaś uważali jednych za odłam czy sektę drugich. Ale istnienie znacznych różnic pomiędzy obiema religiami dowodzi na równi z tradycją historyczną, że są to dwa systemy religijne, a nie jeden, choćby w dwóch odmianach. W przeciwieństwie do upaniszad, starających się wywieść wszystko z jednej praprzyczyny, oba prądy reformatorskie nawiązują do dawniejszego pluralizmu. Dżinizm przyjmuje współdziałanie wiecznych substancji, duchowych i nieduchowych, o określonych, niezmiennych właściwościach, mogących wszakże popadać w stany zmienne (np. substancja gniewu tworzy się w kimś w ten sposób, że wypełniająca jego duszę materia wchodzi w stan substancji gniewu). Buddyzm również przyjmuje, że w człowieku powstają substancje, ale idzie dalej w stosowaniu zasady pluralizmu, bo nie uznaje ani ducha, ani materii jako podłoża jakichkolwiek stanów. Uważa same stany, właściwości itp. za ostatecznie uchwytne postaci rzeczywistości i uznaje jedynie dharmy, tj. czynniki bytu, za przejawy powszechnego prawa, nie dające się już sprowadzić do niczego innego, a będące nie wiecznymi substancjami, lecz siłami zależnymi funkcjonalnie od innych (tzn. rozwijającymi działalność w określonych warunkach i tylko dopóty, dopóki istnieje przyczyna ich powstawania). Dżiniści uczą, że istnieją wieczne dusze jednostkowe, stanowiące jądro wszystkich istot żywych i zarazem ich podłoże, w które przenikają materie mogące się przeobrazić w poszczególne czynniki bytu. Buddyści odmawiają jednostkom wszelkiego samodzielnego i trwałego istnienia, uważając te jednostki tylko za połączenie dharm w przemijającą całość. Oba systemy zgadzają się w tym, że przyjmują istnienie moralnego porządku świata, dzięki któremu wszelkie działanie otrzymuje zapłatę w postaci reinkarnacji, a przeczą kategorycznie istnieniu jakiejś najwyższej istoty wymierzającej nagrodę za uczynki dobre i karę za złe. Ten ateizm można wywieść z wedyjskiego pojęcia Ryty, którego rozwój już w epoce upaniszad szedł w takim właśnie kierunku wskutek uzyskania decydującego znaczenia przez ideę karmana. Aby zapobiec nieporozumieniu, wypada zaznaczyć wyraźnie, że się oba systemy nie dadzą wydedukować bezpośrednio z nauki poglądów epoki wedyjskiej, że trzeba przyjąć pewne stopnie czy stadia pośrednie, co się zgadza z wiarą wyznawców obydwu religii, że przed Dżiną i przed Buddą liczni inni nauczyciele głosili podobne nauki. Warto też wspomnieć, że Dżina i Buda nie byli jedynymi myślicielami i reformatorami religijnymi około połowy I tysiąclecia p.n.e. Jednakże tylko oni stworzyli systemy, które zwycięsko przetrwały po nasze czasy. Za twórcę dżinizmu uważa się młodszego syna króla Siddharthy, który w Vi wieku p.n.e. panował w m. Kundagrama (terytorium nowożytnego Biharu, okolica miejscowości Besarh, dawniej Wajsiali). Miał on na imię Wardhamana, ale później znano go raczej pod przydomkiem Mahawira - Wielki Bohater. Niezadowolony z przepychu dworskiego i życia rodzinnego (młoda żona urodziła mu córkę), przemyśliwał nad sensem świata i życia oraz nad znikomością rzeczy ziemskich, aż po stracie rodziców postanowił zerwać z rodziną, przywdziać szatę mniszą i poświęcić się pobożnej medytacji. Po dwunastoletniej wędrówce ogłosił, że dzięki medytacjom dostąpił całkowitego poznania świata i drogi zbawienia. Został w ten sposób Dżiną, tj. zwycięzcą, i Tirthankarą, tj. twórcą brodu - przejścia na drugą stronę życia - czyli prorokiem, i zaczął głosić najwyższą prawdę wszystkim istotom z bogami i demonami włącznie. Jeśli wierzyć tekstom dżinijskim, Mahawira był reformatorem nauki głoszonej i gminy religijnej założonej dwieście pięćdziesiąt lat wcześniej przez innego królewicza z Benaresu - Parśwę, który się też wyrzekł świata dla działalności kaznodziejskiej. Aby zasadniczo odrzucić tę tradycję, brak powodów, ale już dalszych dwudziestu dwu poprzedników Mahawiry, również nazywanych tirthankarami, trzeba uważać za legendarnych. W każdym razie dżinizm w znanej nam postaci jest tworem Mahawiry, przeznaczonym dla ludzi chcących się wyrzec dóbr ziemskich i zostać bezdomnymi ascetami. Obok mnichów i mniszek byli od samego niemal początku laicy, wyznający tę samą wiarę, ale nie związani ślubami ubóstwa i czystości. Oni to dbali o utrzymanie zakonników i zakonnic, odwdzięczających się im pouczeniami. Przetrwało to do naszych dni, a ścisły związek między obiema stronami przyczynił się niemało do zachowania dżinizmu poprzez wieki. Kazania Mahawiry przekazywano ustnie, a spisać je miano dopiero w tysiąc lat po jego śmierci, w postaci ustalonej przez sobór śwetambarów. Nie brakło bowiem niemal od początku rozłamów i w dżinizmie. Pod koniec I wieku p.n.e. dokonał się największy z nich, który doprowadził do powstania dwóch odłamów: digambarów, tj. odzianych w powietrze (dosłownie: "w strony świata"), czyli chodzących nago (chodzenie w stroju adamowym miał praktykować przez jakiś czas sam Mahawira), i śwetambarów, tj. noszących białe szaty. Jeśli pominąć chodzenie nago, dziś stosowane zresztą przez nielicznych mnichów, to różnice między oboma odłamami dotyczą mało ważnych punktów nauki i kultu. W ogóle w porównaniu z innymi religiami dżinizm zmieniał się nieznacznie, choć się z czasem w jego łonie wytworzyły liczne sekty. Digambarowie uważali, że teksty ustalone przez śwetambarów nie są zgodne z oryginałami, i ułożyli własny kanon, tzw. wtórny, obejmujący dzieła ich sławnych nauczycieli sprzed 900 roku n.e. Oba odłamy mają ponadto bogate piśmiennictwo, zarówno teologiczne, jak i świeckie. Nauka Dżiny rozpowszechniła się szeroko, docierając z Biharu do Orysy, do Indu północnych i środkowych, nawet do Gudżeratu i na Dekan, z drawidyjskim południem włącznie. Jej wpływ był w pewnym okresie tak potężny, że się wydawało, iż odniesie zwycięstwo w walce z braminizmem i buddyzmem. Chociaż dżinizm niejednokrotnie w różnych częściach kraju - w Gudżeracie, na Dekanie i na dalekim południu - zdobywał stanowisko religii państwowej, wpływając odpowiednio na literaturę, to jednak w Xii wieku zaczął się ostatecznie chylić ku upadkowi. Ale i tak na terenie Indii dżinizm liczy dziś jeszcze półtora miliona wyznawców, głównie w Gudżeracie i Radżputanie, podczas gdy łączna liczba buddystów na terenie Bharatu, tj. Indii, i Pakistanu nie przekracza podobno kilkuset tysięcy. Według wierzeń dżinijskich okrągła jak koło ziemia z górą Meru w centrum ma się znajdować w środku otoczonego absolutną pustką świata, odwiecznego i nieprzemijającego. Dokoła góry Meru roztaczają się koncentrycznie również okrągłe kontynenty i morze, a podziemie zamieszkują demony wraz z rozmieszczonymi w wielopiętrowych regionach piekielnych potępieńcami, skazanymi na kary długie, lecz nie wieczne. Ponad ziemią wznoszą się kilkupiętrowe niebiosa z bóstwami podzielonymi na klasy zależnie od potęgi i stopnia rozkoszy (bogowie to dusze nagrodzone za dobre uczynki), ale nie żyjącymi wiecznie. Wszechświat jest niezmienny, zarówno co do rozmiarów, jak i co do rozmieszczenia. W niebiosach, w piekle, a także w pewnych częściach świata środkowego stan rzeczy się nie zmienia, natomiast w sferach zamieszkanych przez ludzi następują kolejne okresy "wznoszące się" i "opadające", trwające niesłychanie długo a związane ze zmianą na lepsze i na gorsze stosunków ogólnych oraz rozmiarów wysokości ciała, długości życia i poziomu moralności ludzi. Okres świata, w którym żyjemy obecnie, nastał w przeszłości ogromnie odległej i zrazu był idealny, ale stan ten stale się pogarszał, tak że licząc od czasu nirwany Mahawiry, trwa z kolei druga z trzech najgorszych er świata. Świata nie stworzyła żadna najwyższa istota czy najwyższy duch lub absolut, wszystko zaś, co się działo i dzieje, odbywa się wskutek współdziałania wiecznych substancji, które razem wzięte stanowią kosmos. Substancji nieduchowych jest pięć: trzy rodzaje eteru (pusta przestrzeń, medium spoczynku i medium ruchu), czas i - najważniejsza ze wszystkich - złożona z atomów materia. Substancjami duchowymi są nieskończenie liczne dusze jednostkowe, w istocie swej wszechwiedzące i pełne błogości, a tylko na skutek tego, że je przenika materia, opanowane przez niewiedzę i cierpiące, podlegające namiętnościom i karmanowi i stąd zmuszone do wędrowania poprzez egzystencje. Dopóki dusza działa, na skutek własnych wibracji wchłania cząsteczki materii znajdujące się w przestrzeni przez nią zajmowanej, a cząsteczki te z kolei przeobrażają się w taki lub inny karman (dżiniści rozróżniają ni mniej, ni więcej, tylko sto czterdzieści osiem rodzajów karmana), podobnie jak spożywany pokarm zmienia się w krew, nasienie itd. Karman wywołuje odpowiednie skutki, dobre lub złe. Połączenie duszy z karmanem nie ma początku ani końca, gdyż karman wciąż się odnawia wskutek działania. Można go jednak poprawić przez działanie zgodne z etyką, a gdy się zdobędzie należytą wiarę, dyscyplinę wewnętrzną i panowanie nad namiętnościami, usuwa się stopniowo przeszkody na drodze do doskonałości, w czym walnie pomagają umartwienia i medytacje niszczące karman przed stadium jego realizacji. U kresu tej długiej i uciążliwej drogi, składającej się z czternastu stopni coraz to wyższego stanu doskonałości, dusza staje się wolna od namiętności i pożądania, a gdy się wyczerpie reszta karmana - wznosi się na szczyt świata, gdzie błogosławieni, posiadający postać niewidzialną, zażywają wiecznego i nieograniczonego szczęścia, nie troszcząc się o sprawy doczesne. Komu się nie uda osiągnać zbawienia, ten musi się odradzać jako zwierzę czy roślina, jako człowiek, niebianin czy piekielnik. Liczne bóstwa - częściowo te same co w hinduizmie, częściowo odrębne (w szczególności te, które należą do orszaku tirthankarów) - mogą wprawdzie wyświadczać ludziom dobrodziejstwa, ale ponieważ same podlegają działaniu karmana i muszą się odradzać, nie wpływają zasadniczo na bieg spraw świata ani na zbawienie. Drogę zbawienia wskazali ludziom tirthankarowie i za to należy im się cześć. Przed ich posągami we wspaniałych świątyniach śpiewa się hymny, ofiarowuje owoce, kadzidło itp.; uroczyście się obchodzi pewne dni poświęcone ich pamięci, a także odbywa pielgrzymki do miejsc, w których się rozegrały główne wydarzenia ich życia, oraz do sławnych świątyń. Jedynie obrazoburcza sekta sthanakawasinów, która powstała w Xv wieku pod wpływem islamu, odrzuca kult związany ze świątyniami i ogranicza wszelkie nabożeństwa do objaśniania pism i do kazań w domach gminnych. Oddawanie czci tirthankarom jest raczej bezinteresowne, ponieważ oni, wyżsi ponad sprawy ziemskie, ani tego nie widzą, ani nie nagradzają, tyle tylko, że praktykowanie kultu oczyszcza serca wiernych i pomaga im w doskonaleniu się moralnym. Przedmiotem budujących rozważań są też legendy o tirthankarach, przeważnie zredagowane na wzór biografii Mahawiry i tylko z rzadka wykazujące cechy indywidualne. W sumie dżinizm sprawia wrażenie systemu bardzo suchego i schematycznego, a bliższe zapoznanie się z niezliczonymi wprost jego klasyfikacjami i wyliczeniami wrażenie to jeszcze pogłębia. Tylko rozpatrywanie tego kierunku pod kątem widzenia filozofii daje ciekawsze wyniki, dla indologa zaś przedstawia on wartość szczególną dzięki odrębnej i bardzo starożytnej postaci podstawowych wierzeń soteciologicznych, tj. dotyczących zbawienia. Brak powiązania elementów filozoficznych i religijnych w całość mniej lub więcej jednolitą jest bodaj jedną z przyczyn, dla których dżinizm nie zyskał sobie zwolenników poza Indiami. Inną przyczyną jest na pewno nie jakiś zbyt indyjski charakter tej religii, lecz niedostatek elementów uczuciowych, które by do niej przyciągały zwolenników. Dżinizm i buddyzm wywarły w ciągu półtora tysiąca lat wpływ na braminizm, a ponieważ tymczasem sięgnął on daleko na Dekan, nie mogło się również obejść bez wpływu wierzeń tamtejszej ludności przedaryjskiej. Skutek był taki, że wiara i praktyki hinduizmu kontynuującego braminizm (według niektórych uczonych hinduizmem należy nazywać kontynuację braminizmu mniej więcej od połowy I tysiąclecia n.e.) daleko odbiegły od dawniejszych, choć Weda pozostała autorytetem i nadal odprawiano ceremonie wedyjskie. Coraz wyraźniej się zaznaczały przemiany społeczne i kulturalne oraz wzajemne przenikanie elementów aryjskich i drawidyjskich. Tradycja wedyjska ustępuje w cień, na pierwszy plan wysuwają się nowe bóstwa i nowe ceremonie, nowe idee filozoficzne. Widać to w obu wielkich epopejach, Mahabharacie i Ramajanie - zredagowanych w odmianie sanskrytu zwanej epicką - a ponadto w swoistych, zawierających przeróżną treść utworach zwanych puranami, obejmujących legendy i podania o bogach i bohaterach, wiele wiadomości o charakterze kronikarskim, hymny i ceremonie, teoretyczne rozważania filozoficzne itd. Te i inne dzieła - zaliczane już tylko do "tradycji" (smrti), a nie do "objawienia" (śruti) - same wprawdzie zapewniają niejednokrotnie, że się zgadzają z Wedą, lecz w rzeczywistości bóstwa, jakim oddają cześć, a więc Wisznu, Siwa czy Ganesia, w panteonie wedyjskim albo niewiele znaczą, albo w ogóle nie są znane. Podczas gdy bóstwom wedyjskim ofiary składano na wolnym powietrzu, teraz się kult odbywał przed podobiznami w świątyniach, często wielkich i okazałych. Za szczególnie skuteczne zaczęto uważać praktyki religijne wypełniane w określonych miejscach świętych, zwanych tirtha (dosłownie : bród, miejsce kąpieli), położonych przeważnie na brzegach świętych rzek, takich jak Ganges, Jamuna, Narmada, w których kąpiel miała być zbawienna. W poemacie "Bhagawadgita", wchodzącym w skład "Mahabharaty", a powstałym zapewne w pierwszych wiekach n.e., jako drogę do zbawienia zaleca się nie tylko ascezę, lecz i nieegoistyczne spełnianie obowiązku. Bhakti, miłość ku bóstwu, uznaje się za drugą, łatwiejszą drogę zbawienia - obok poznania Brahmana. Wielkie systemy filozoficzne, które się rozwinęły częściowo przed naszą erą, częściowo w pierwszej połowie I tysiąclecia n.e., zwalczały między innymi buddyzm, co w drugiej połowie tegoż tysiąclecia doprowadziło do jego ostatecznej klęski. Tradycja przypisuje tę klęskę głównie działalności filozofa Siankary (lata 788-820Ď), który się starał połączyć wszystkie kierunki ortodoksyjnego hinduizmu w jeden system nawiązujący do wedanty i głoszący absolutny monizm. Ten system poważnie wpłynął na duchowe życie Indii, a jego twórca pozostał do dziś bodaj najsławniejszym z mędrców hinduizmu. Jemu także tradycja przypisuje wprowadzenie wielu czynności sakralnych. Choć niepodobna bezwzględnie wierzyć tradycji, nie ulega wątpliwości, że Siankara (jak też i jego poprzednik Kumarila, wcześniejszy o jakieś pół wieku), odegrał wybitną rolę w dziejach hinduizmu i w walce z buddyzmem. Pragnąc pogodzić liczne sprzeczności świętych tekstów w zakresie wierzeń i poglądów, Siankara uciekł się do rozwiniętej przez mahajanę teorii o prawdzie absolutnej i prawdzie względnej. Z punktu widzenia najwyższej prawdy - powiada Siankara - istnieje tylko absolutny duch, wieczny, niepodzielny Brahman, a wszelka wielorakość jest pozorem wywołanym przez naszą niewiedzę. Z punktu widzenia prawdy niższej, uwarunkowanej niewiedzą, rzeczywistość ukazuje się nam pod postacią świata wielorakiego, podlegającego prawu przyczyny i skutku, świata stanowiącego miejsce wędrówek niezliczonej rzeszy dusz o materialnej powłoce, a Brahman jest wiecznym, osobowym władcą świata, periodycznie stwarzającym i niszczącym kosmos. Przez wierne spełnianie obowiązków w myśl nakazów Wedy oraz przez oddawanie czci władcy światów i przemijających, uzależnionych od karmana bóstw, człowiek powinien dojść do takiego stopnia oczyszczenia, w którym dojrzeje do poznania najwyższej prawdy. Kto uświadomi sobie własną identyczność z niezmienną praprzyczyną wszelkiego bytu oraz zrozumie, że wszelka wielość i wszelkie cierpienie na ziemi to tylko złuda wywołana przez niewiedzę, ten jest zbawiony i wszystkie ceremonie oraz dobre uczynki głoszone przez niższą wiedzę przestają go obowiązywać, tracą dla niego wartość, choć innym, wciąż jeszcze omamionym, mogą przynosić pożytek. Taka doktryna umożliwiała zachowanie całej tradycji, z ustrojem społecznym i kultem bóstw włącznie, oraz jednoczesne głoszenie mistycznej religijności opartej na teorii poznania, zaspokajała więc w równej mierze potrzeby prostaczków, jak i filozofów. W drugiej połowie I tysiąclecia rozkwitły także szczególne postaci kultu, tantryzm i siaktyzm. Tantryzm, nazwany tak od terminu tantra (tantra znaczy: "osnowa tkacka; system, w szczególności nauki i ceremonii; pisma traktujące o takim systemie"), obejmuje teorie i praktyki nie znane Wedzie w ogóle, a w węższym sensie takie, które się opierają na tekstach noszących nazwę tantra lub treściowo im bliskich. Wiele jednak ceremonii opisywanych w tantrach przypomina rytuał ofiarny wedyjski wraz z jego mistyką, a właściwy tekstom tantr magiczny pogląd na świat kontynuuje poniekąd ideologię brahman. Charakter tantr jest wyraźnie sekciarski; cieszą się one uznaniem tylko u członków pewnych sekt wisznuickich czy siwaickich (co prawda podaje się je czasem za część zaginionej "piątej Wedy"). Z tantryzmem wiąże się przeważnie siaktyzm (siakti znaczy "moc" lub raczej "Moc"), przypisujący pewnym mocom uosobionym w postaci bogiń wielką rolę na świecie i w dziele zbawienia. Element żeński zyskuje znaczenie o wiele większe niż w epoce wedyjskiej, a niektóre teksty za najwyższą istotę rządzącą światem uważają tę czy inną boginię. Przyczyny rozwoju siaktyzmu trzeba również szukać u ludów z wierzeniami odmiennymi (kult Durgi i podobnych bogiń był niemal na pewno obcy Ariom), zwłaszcza że siaktyzm panuje głównie na terenach zamieszkanych przez ludność niearyjską i że rytuał tantryczny nazywa się czasem czinaczara (ceremoniał chiński), a za jego ojczyznę podają niekiedy Tybet. Sam kult potężnych bogiń jest bardzo stary, bo występuje u najrozmaitszych ludów starożytnych, i wolno przypuszczać, że w zamierzchłych czasach znany był także w Indiach. Przedostać się potem musiał do kół uczonych, którzy go włączyli w cały system wierzeń i stworzyli bardzo szczegółowy rytuał, oparty na podbudowie filozoficznej. Siaktyzm przeniknął do kultu przeróżnych sekt, częściowo wisznuickich, przede wszystkim jednak siwaickich, gdyż Siwa, którego się czci pod postacią falliczną, jest jak najściślej związany ze swą małżonką. Obok kultu jawnego i powszechnego występuje też kult tajemny, sprawowany nocą i połączony z orgiami. W przeciwieństwie do dżinizmu i buddyzmu, religii stworzonych przez reformatorów i zawierających nauki przez nich wypowiedziane, hinduizm, który się nie może powołać na założyciela i jego naukę, to system społeczny, połączony z mnóstwem najprzeróżniejszych, często ze sobą sprzecznych ceremonii i wierzeń, oparty na zapewniającej pierwszeństwo braminom kastowości i scementowany wspólnymi tradycjami właśnie w zakresie wierzeń i obrzędów. Przynależność do pewnej kasty zobowiązuje do trzymania się z daleka od kast niższych, przede wszystkim gdy chodzi o zawieranie związku małżeńskiego (zasadniczo nie wolno się żenić czy wychodzić za mąż poza obrębem swej kasty) oraz spożywanie posiłków (nie wolno jeść razem z członkiem kasty niższej, a nawet spożywać potrawy sporządzonej przez niego i pić wody przez niego podanej). W wielu kastach dozwolone jest tylko pożywienie jarskie, a zakazane są napoje zawierające alkohol. Przepisy kastowe mają też wpływ na ubranie, fryzurę i wiele innych rzeczy. Nieprzestrzeganie przepisów grozi wykluczeniem z kasty, a tego każdy woli uniknąć, bo mimo całego skrępowania, jakie kasta narzuca, daje też ona pewne korzyści: zapewnia określoną pozycję społeczną, chroni przed bezrobociem i nędzą. Dawniej uważano nieraz, że do społeczności hinduskiej nie należą ludzie określani jako "stojący poza kastami" i wykonujący zawody "nieczyste", jak np. zamiatacze ulic, czyściciele ustępów, rakarze. Pogląd taki mógł się wydawać słuszny dlatego, że tych ludzi zaszeregowano poniżej najniższej z tradycyjnych kast-stanów czy kast-klas, poniżej tzw. siudrów, i że nie wolno im było wchodzić do świątyń hinduskich (wielu z nich oscylowało pomiędzy hinduizmem a islamem). Dziś jednak przeważnie się ich zalicza do hindusów (w sensie religijnym). Niemało się do tego przyczyniły wysiłki zmierzające do ich rehabilitacji, podejmowane od wielu lat, a zapoczątkowane przez Gandhiego i kontynuowane między innymi przez dra Ambedkara. Gospodarcze skutki panowania angielskiego w Indiach, wprowadzenie nowoczesnej komunikacji, uprzemysłowienie kraju, a wreszcie walka o wolność i ruchy społeczne - stanowiły czynniki naruszające spoistość i wielowiekową trwałość ustroju kastowego. W zakresie wierzeń i obrzędów Weda pozostała autorytetem jako objawienie boskie, lecz tylko teoretycznie, praktycznie zaś pouczenia się czerpie z obu epopei i puran oraz różnych tekstów późniejszych, zwanych agama (dosłownie: "tradycja"). Panteon bóstw znacznie się wzbogacił, przede wszystkim postaciami lokalnymi, lecz wyobrażenia o wszechświecie i o wiekach świata, o karmanie i wędrówce dusz, o niebie, piekle i zbawieniu oraz podstawowe idee systemów filozoficznych niewiele się właściwie zmieniły. Dla hindusów ważniejsze od wierzeń są obrzędy - w skarbnicy wierzeń mnóstwo jest poglądów sprzecznych, uznawanych za równouprawnione, lecz zaniedbanie przyjętych obrzędów i określonych obyczajów, dotyczących zawierania małżeństw, jedzenia itd., może się stać przyczyną wyklęcia. W hinduizmie nie ma żadnej najwyższej instancji, która by rozstrzygała, co dobre, a co złe, decydować więc musi obyczaj i zwyczaj, ale te z kolei bywają rozmaite w różnych częściach olbrzymiego kraju, stąd - nie tylko sprzeczne poglądy i wierzenia, lecz też biegunowo różne obyczaje (np. ścisłe jaroszostwo, związane z ochroną życia wszystkich istot, obok ofiar ze zwierząt). Jak w świecie zwierząt i roślin - powiadają hindusi - tak i wśród ludzi, co jest dobre dla jednego, nie musi być tym samym dobre dla drugiego, zatem dharma (obowiązek, lecz i prawo zarazem) bramina jest inna niż dharma rycerza, a tkacza inna niż pracza. Podobnie jest z wierzeniami i kultem: jeden czci fetysze i duchy, inny się modli do posągów w świątyni, jeden składa w ofierze kozy bogini Kali, drugi - ryż bogu Wisznu. Jednakże i w Indiach nie brak sporów między szkołami teologicznymi o większą słuszność poglądów, a określenie, kogo należy uważać za prawowiernego, nie jest łatwe. Każda sekta ma szczegółowo opracowaną dogmatykę z tezami jej tylko właściwymi oraz własnych świętych, własny rytuał, własne świątynie i miejsca pielgrzymek, lecz liczebność poszczególnych sekt jest stosunkowo niewielka. Część wisznuitów czci Wisznu, zwanego też Harim, i wszystkie jego wcielenia (awatara, dosłownie: "zstąpienie") w jednakowym stopniu. Inni upodobali sobie spośród tych wcieleń szczególnie Ramę albo Krysznę, bardzo liczni zaś opiewali miłość Kryszny i Radhy, splatając nierozerwalnie erotykę z mistyką, co się w Indiach w ogóle często zdarzało. Siwaizm rozszczepił się na wiele sekt, ujmujących stosunek Siwy do świata w sposób bardzo rozmaity: jedne wierzyły, że Siwa stworzył wszystko z siebie, inne ściśle oddzielały boga od świata i dusz, jeszcze inne pamiętały o siakti Siwy, której przypisywano rolę decydującą. Dziś na południu kraju kwitnie system zwany siajwasidhanta (mniej więcej: siwaicki system dogmatyczny), stworzony z udziałem poetów i filozofów tamilskich dobre kilka wieków temu, a uznający oprócz Siwy, od którego łaski zależy zbawienie, wieczne substancje istniejące również w Siwie i przez niego. Inna sekta siwaicka na południu, tzw. lingajatowie (noszą na szyi małą podobiznę lingi, czyli fallusa), założona podobno w Xii wieku, uczy, że praprzyczyną wszystkiego jest Siwa, który stworzył świat, rządzi nim i niszczy go; zbawienia dostąpią zaraz po śmierci ci, co znają naukę świętą, stosują się do niej i noszą lingę, natomiast wszyscy inni będą się musieli odradzać, aż przyjdą na świat jako lingajatowie. W okresie wielkich epopei i puran dawny kult hinduistyczny uległ poważnym zmianom. W czasach nowszych dokonywano określonych ceremonii przed posągami i symbolami bóstw, śpiewano też hymny, myto, namaszczano i malowano lub inaczej ozdabiano rzeźby, spalano wonności, wymachiwano przed nimi światłami, obdarzano je jadłem, przeważnie jarskim (tylko Durdze i kilku innym boginiom składano w ofierze zwierzęta), i kwiatami. Przetrwało to zasadniczo do dziś. Podczas świąt nadal się obwozi po mieście podobizny bóstw na wspaniałych wozach. Bodaj najważniejszym świętem jest święto Wisznu-Dżagannathy (tj. Pana świata) w Puri. Najbardziej znanymi świętami są diwali, połączone z iluminacją mieszkań i ulic, oraz holi, nazywane nieraz indyjskim karnawałem. Co roku też tłumy wiernych ciągną do miejsc pielgrzymek, między innymi do wspomnianych już tirth (brodów) w Benaresie, Mathurze, Allahabadzie, aby się obmyć z grzechów w świętych wodach. Całe zresztą życie wierzącego hindusa jest oplecione siecią obrzędów i ceremonii, uzupełnianych postami i umartwieniami, ślubami i medytacjami, mającymi oczyścić serce i zapewnić dobry karman. Zwłoki powszechnie się dziś pali na stosie (palenia wdów wraz z ciałem męża, praktykowanego zresztą głównie w domach książęcych, zakazali Anglicy w 1829 roku). Tylko ascetów się grzebie, nadawszy martwemu ciału pozycję kuczną. Wszyscy obcy, którzy przybyli do Indii po podboju Ariów, nie zdołali na ogół wycisnąć swego piętna na kraju oraz jego cywilizacji: Persowie, Grecy, Scytowie i inne ludy uległy wchłonięciu. Dopiero na przełomie obu tysiącleci n.e. mahometanie zaczęli coraz częściej najeżdżać północ kraju, a z początkiem Xiii wieku utworzyli państwo ze stolicą w Delhi, które pod rządami różnych kolejnych dynastii przetrwało do Xvi wieku. Powstawały też w owym okresie księstwa w Bengalu, Biharze, Gudżeracie. Przez tak długi czas wiara zdobywców nie mogła nie wywrzeć wpływu na podbitych, ale wpływ ten wzmógł się i ustalił w wieku Xvi, kiedy to większą część Indii zjednoczył pod swym berłem Babur (1526-1530Ď) i jego następcy, tzw. Wielcy Mogołowie, którzy rządzili do 1707 roku. Przeważającą większość mahometan indyjskich stanowią potomkowie nie przybyszów muzułmańskich, lecz neofitów, hindusów, którzy z takiego czy innego powodu przeszli na nową wiarę: jedni chcieli w ten sposób uratować swe posiadłości, inni uniknąć płacenia pogłównego, nakładanego na innowierców, jeszcze inni poprawić swą pozycję społeczną przez przystąpienie do religii nie uznającej kast. Nie brakło też jednak niewątpliwie apostatów z przekonania, bo islam był religią przemawiającą do wielu. Trzeba przecież pamiętać o ogromnej różnicy między hinduizmem a islamem. Tu konglomerat najprzeróżniejszych poglądów i wierzeń, od prymitywnego politeizmu do uduchowionego monoteizmu i od panteizmu do ateizmu, tam, pomimo uznawania aniołów i świętych, ogłoszony przez Mahometa dogmat, że prawdziwym Bogiem jest tylko Allach; tu własne święte pisma, tam Koran i związana z nim tradycja, przepojona w wysokim stopniu elementami żydowskimi, chrześcijańskimi i greckimi; tu periodyczne stwarzanie i niszczenie wszechświata wraz z wędrówką dusz i zależną od karmana nagrodą lub karą, tam objawienie boże głoszące jednorazowe stworzenie świata i przyszły sąd ostateczny; tu dziedziczny stan kapłański, surowe przepisy kastowe, zakaz zabijania i spożywania krowy, palenie zwłok, tam obrzezanie, grzebanie zmarłych, zakaz jedzenia nieczystej świni krótko mówiąc, biegunowe różnice w myśleniu, wierzeniu, uczuciach, pragnieniach. Nic też dziwnego, że hindusi patrzyli i często nadal patrzą - w wielkiej mierze wskutek umiejętnej a długotrwałej propagandy angielskiej - na muzułmanów jak na barbarzyńców bezczeszczących świętą ziemię ich ojczyzny, a znów mahometanie czują się związani ze współwyznawcami zamieszkującymi inne kraje. Nie brakowało jednak prób pogodzenia obu stron i jeżeli się wielu władców mahometańskich odnosiło z nienawiścią do poddanych hinduskich, to wnuk Babura, wielki Akbar (1556-1605Ď), okazywał rzadką tolerancję i usiłował nawet - co prawda bez większego powodzenia - stworzyć nową religię, która by zawierała elementy wszystkich religii wyznawanych przez jego poddanych. Prawnuk zaś Akbara, książę Dara Sziko, kazał przełożyć upaniszady na język perski, lecz zginął z rozkazu własnego brata, fanatycznego muzułmanina Aurangzeba (Orengziba). Wielowiekowe współżycie doprowadziło mimo wszystko do tego, że obie strony wywarły na siebie pewien wpływ. Wpływy islamu są widoczne w sztuce hinduskiej, w organizacji państwowej, w takim czy innym obyczaju, np. w odosabnianiu kobiet, poza tym w przejmowaniu przez słownictwo języka hindi wyrazów perskich i arabskich, w oddawaniu nieraz czci grobom świętych i męczenników mahometańskich (np. w Bengalu i Biharze). Np. wspomniani wyżej lingajatowie nie przestrzegają reguł systemu kastowego, m.in. w zakresie jedzenia i zawierania małżeństwa, zezwalają na powtórne zamęście wdów i na rozwód, nie składają ofiar, nie palą zwłok, tylko je grzebią bez szczególnych ceremonii, nie wierzą w wędrówkę dusz; zdaniem niektórych badaczy wpływ islamu widać zwłaszcza na południu półwyspu. Ale i na odwrót: sporo mahometan zachowało obyczaje kastowe, inni biorą udział w świętach hinduskich czy składają ofiary bóstwom hinduskim, u niektórych w uroczystościach weselnych uczestniczy i bramin, i imam. Jeszcze inni (np. w Gudżeracie) przestrzegają obrzezania, grzebią zmarłych i odczytują Koran (w języku gudżrati, a więc indoirańskim), lecz poza tym stosują przeważnie ceremoniał hinduski. Niejeden też mistyk mahometański tak uległ wpływowi hinduizmu, że opiewał temat hinduistyczny (najsłynniejszy tego przykład stanowi poemat Malika Mohammeda z połowy Xvi wieku, traktujący o losach księżniczki hinduskiej i przepojony ideałami hinduizmu). Szczególnie od połowy Xv do połowy Xviii wieku zakładano sekty zmierzające do pojednania wyznawców obu religii na gruncie wiary w jednego Boga, nazywanego dwojako, z odrzuceniem dzielących obydwa wyznania obrzędów. Najwybitniejszym reprezentantem tego ruchu monoteistycznego był Kabir (według tradycji żył w latach 1440-1518), podobno uczeń sławnego Ramananda, zamieszkały w Benaresie, lecz często odbywający dalekie wędrówki. Pozostało po nim wiele utworów w języku hindi, które stanowią do dziś ulubioną lekturę zarówno hindusów, jak mahometan, nawet nie należących do założonej przez niego gminy religijnej (gmina ta przetrwała do naszych dni w Indiach północnych i środkowych). Nie należy jednak przeceniać znaczenia i roli takich ruchów: przeważnie zakres ich działania był ograniczony i kończyło się na powstaniu sekty. Jedyną społecznością religijną, która z biegiem czasu doszła do wielkiego znaczenia i utworzyła nawet potężną organizację wojskową na przełomie Xvii i Xviii wieku, a wiek później - formalne państwo na północnym zachodzie Indii, byli sikhowie, dosłownie "uczniowie" Nanaka, reformatora religijnego (zmarł w roku 1538Ď), który głosił wiarę w Wisznu, przenikniętą wierzeniami mahometańskimi i odrzucającą obrazy. Społeczność ta w znacznym stopniu zawdzięczała swe powstanie również wpływowi myśli Kabira. Mimo ostatecznej utraty samodzielności politycznej - wskutek aneksji Pendżabu przez Kompanię Wschodnioindyjską w 1849 roku - nie przestała odgrywać ważnej roli w życiu religijnym owej prowincji po dzień dzisiejszy (słynna Złota Świątynia w Amritsarze, w której się przechowuje i odczytuje świętą księgę zwaną Granth Sahib, należy do sikhów). Istnienie w Indiach gmin chrześcijańskich przed wiekiem Iv lub nawet może dopiero w wieku Vi jest wątpliwe. Zrazu byli to prawdopodobnie nestorianie, imigranci z Persji. Potomkowie nestorianów, tzw. chrześcijanie syryjscy, żyją do dziś w prowincji madraskiej w liczbie bez mała miliona. Chrześcijaństwo zachodnie pojawiło się w Indiach dopiero w wieku Xv; od tego czasu w różnych stronach kraju działają misjonarze katoliccy i protestanccy. W Indiach jest mniej więcej dziewięć i pół miliona chrześcijan, czyli niecałe dwa procent ludności. Ale wpływ chrześcijaństwa nie odpowiada temu stosunkowi i jest niewspółmiernie wielki, ponieważ wielu hindusów uległo mu w wysokim stopniu. Postawa, jaką Hindusi zajmowali wobec chrześcijaństwa i wobec filozofii oraz nauk Zachodu, była rozmaita. Najlepiej to ilustrują przykłady. Nazywany niekiedy "ojcem Indii nowożytnych" bramin bengalski Rammohan Roy (1772-1833Ď) poświęcił się studiowaniu różnych obcych religii i zagadnień religijnych w ogóle i w roku 1829 założył w Kalkucie stowarzyszenie Brahma Samadż ("Gmina wierzących w Boga"), które miało przez zwalczanie kultu obrazów i walkę z niesprawiedliwością społeczną dążyć do przywrócenia zwyrodniałej z biegiem czasu, monoteistycznej prareligii wedyjskiej. Z trzech powstałych w pół wieku później odłamów tego stowarzyszenia dwa do dziś jeszcze odgrywają w życiu Bengalu dość znaczną rolę, mimo niewielkiej liczby członków, rekrutujących się głównie z klas wykształconych. Syntezy myśli indyjskiej i zachodniej starał się też dokonać inny Bengalczyk, Aurobindo Ghosh (1872-1950Ď), mając na celu zapewnienie człowiekowi rozwoju w "nadczłowieka", w którym by dochodziło do głosu to, co boskie. Restytucję prawdziwej religii monoteistycznej, wolnej od ikonolatrii, tj. oddawania czci podobiznom, postawił sobie za cel bramin gudżeracki Dajanand Saraswati (1824-1883Ď), ale dążył do niej przez walkę ze wszystkimi innymi religiami. Twierdził, że wszelka prawda zawarta jest w Wedzie, i doszukiwał się tam nawet znajomości wszystkich odkryć i wynalazków nowoczesnych; pamiętał wszakże i o reformach społecznych. Odziedziczonej religii krajowej starali się bronić - za pomocą środków stosowanych przez misjonarzy europejskich: zebrań, kazań i traktatów - ortodoksyjni zwolennicy sanatana-dharmy, czyli religii odwiecznej, tj. hinduizmu. Bogate piśmiennictwo, jakie się w związku z tym rozwinęło, usiłuje wykazać, że tradycyjne formy wiary dadzą się pogodzić z europejskimi naukami przyrodniczymi, a są wyższe od religii zachodnich. Szczególna rola przypadła tu "Misji Ramakrishny" założonej w 1897 roku przez głośnego od końca ubiegłego wieku Vivekanandę (1863-1902Ď), ucznia bengalskiego świętego Ramakrishny (1836-1886Ď). Stowarzyszenie to rozpowszechniało nauki głoszone przez Ramakrishnę, który we wszystkich religiach widział tzw. ghaty (schody prowadzące do świętej rzeki w miejscu pielgrzymek) i przypisywał tym religiom jednakową wartość. Na niskim stopniu poznania oddawał cześć bóstwom hinduskim, Chrystusowi i świętym mahometańskim, w stanie ekstazy religijnej wznosił się w duchu do nieosobowego absolutu. Przekonania swoje starał się wprowadzić w czyn przez zakładanie i prowadzenie szkół, sierocińców, szpitali itp. Zarówno omówione tu stowarzyszenia, jak i liczne inne, były ożywione duchem nowożytnym przynajmniej o tyle, że rozważały również kwestie dobroczynności społecznej i zagadnienie reform socjalnych, między innymi zagadnienie złagodzenia skutków systemu kastowego lub nawet całkowitej jego likwidacji. Jak wiadomo, osobna uchwała parlamentu zniosła niedawno dyskryminację kastową (konstytucja nie uznaje istnienia "niedotykalnych", a ostatni spis ludności nie uwzględniał przynależności do takiej czy innej kasty), ale od teorii do praktyki droga jest niewątpliwie dosyć daleka i minie sporo czasu, zanim uchwała w całej pełni wejdzie w życie. Trzeba się bowiem liczyć z faktem, że tendencje reformatorskie dotyczą przede wszystkim ludności miejskiej, i to bynajmniej nie całej, po wsiach zaś, zamieszkanych przez siedemdziesiąt procent ludności, ludzie twardo i nieustępliwie trzymają się odwiecznej tradycji. Upełnoprawnienie jakichś sześćdziesięciu milionów pariasów miało tło polityczno-religijne, szło bowiem o to, aby ich sobie pozyskać, a nie utracić na rzecz islamu czy chrześcijaństwa, jak również o to, aby ich nie zmuszać do ewentualnego założenia własnej społeczności religijnej. Przeprowadzony w 1947 roku podział kraju na Bharat, tj. Indie, i Pakistan, uwzględniał przede wszystkim czynnik religijny, lecz rozbudzana tak długo przez Anglików nienawiść hindusów do mahometan i na odwrót spowodowała znów krwawe walki i prześladowania, a pod wpływem paniki uszło z obu nowo powstałych państw około piętnastu milionów ludzi, chroniąc się u swych współwyznawców za granicą. W Unii Indyjskiej, liczącej około sześciuset milionów mieszkańców, osiemdziesiąt sześć procent wyznaje hinduizm, dziesięć procent - islam; w Pakistanie, na ponad sześćdziesiąt milionów, mahometanie stanowią osiemdziesiąt sześć procent, a hindusi prawie trzynaście procent. Podział ten poważnie uszczuplił obszar panowania hinduizmu i znacznie ograniczył zasięg konkurującego z nim islamu. Inne religie reprezentowane są na subkontynencie indyjskim słabo, najliczniej jeszcze chrześcijaństwo, bo łączna liczba jego wyznawców wynosi prawie dziewięć milionów. Olgierd WojtasiewiczŃ i Tadeusz Żbikowski.Ń Religie Chin Rozpowszechniony jest pogląd, że w Chinach istniały trzy wielkie systemy religijne: konfucjanizm, taoizm i buddyzm, czego odzwierciedlenie możemy znaleźć również w przysłowiach i powiedzeniach samych Chińczyków, np.: "trzy religie są w istocie jedną religią", lub "trzy religie sprowadzają się do tej samej zasady", albo "tak jak kwiat lotosu, jego liście i owocnia wyrastają ze wspólnego korzenia, tak samo trzy wielkie religie wywodzą się z tego samego źródła". Z powyższych przysłów wynika, że te trzy wielkie systemy etyczne, jakimi bez wątpienia były konfucjanizm, taoizm i buddyzm, w rzeczywistości w umysłach Chińczyków traktowane były raczej jako szkoły czy też odmiany jednego systemu. Przyjście na świat nowego potomka święcone było zazwyczaj przy udziale mnichów lub kapłanów taoistycznych. Obrzędy ślubne odbywały się z reguły zgodnie z zasadami konfucjanizmu, które zostały przedstawione w najdrobniejszych szczegółach w "Księdze Etykiety", zwanej "Li-ki". Pogrzeb natomiast nie mógł się odbyć bez udziału mnichów buddyjskich, którzy odprawiali odpowiednie ceremonie, a później w zależności od wysokości jałmużny, jaką otrzymywali, modlili się za pomyślność duszy zmarłego. Tak więc Chińczyk w ciągu swego życia w swoim przekonaniu był jednocześnie konfucjanistą, taoistą i wyznawcą buddyzmu. Życie w dawnych Chinach nie opierało się tylko na jakichś ściśle racjonalnych zasadach; w kraju tym istniały także zabobony i przesądy, przekonania nie dające się rozumowo uzasadnić, jak również pewne formy kultowe, choć nie były to elementy jakiejś wyraźnie ukształtowanej religii. Zazwyczaj jednak pierwotne wierzenia i przesądy znajdują pewne odbicie w mitach kosmogonicznych, w wyobrażeniach ludzi o powstaniu świata. Chiny nie były jednolite pod względem kulturowym, a więc również na ich terenie powstało kilka różnych, odmiennych od siebie mitów. Ludy zamieszkujące tereny położone na północ od Rzeki Żółtej były przekonane o istnieniu trzech elementów, z których powstał świat: nieba, ziemi i człowieka. Zwraca przy tym uwagę fakt, że jeden z trzech pierwiastków nie jest wieczny. Równie popularnym mitem o powstaniu ziemi, zawierającym odniesienie do potopu, względnie gwałtownego wylewu wód rzek, stanowi mit o Nü Wa, rozpowszechniony na terenach wschodniej części dorzecza Rzeki Żółtej. W mitach rozpowszechnionych na terenach położonych na południe od Rzeki Żółtej znajdujemy przekonanie, że świat jest podobny do jajka, a mianowicie, że ziemia jest niejako żółtkiem pływającym pośród fluidu, stanowiącego niebo. Takie "kosmiczne jajo" mitologia tych terenów utożsamiała z Hun-tunem, tworem przypominającym chaos, z którego powstał świat. Hun-tuna wyobrażano sobie jako olbrzymi żółty worek, który miał sześć nóg, cztery skrzydła, nie miał zaś twarzy i oczu. Przez cały czas tańczył. Skrzydła lśniły mu jak u nietoperza, w związku z czym często później czczony był jako duch-nietoperz. W późniejszym okresie przedstawiano go jako psa, którego oczy nic nie widziały, a uszy nic nie słyszały. Niekiedy dorysowywano mu rogi. Religia Chińczyków w okresie Czou (X-Iii w. p.n.e.) była połączeniem kultu przyrody i czci przodków. Uważano pewne elementy oraz pewne zjawiska przyrody za istoty nadprzyrodzone, za duchy, bądź też za spowodowane przez nie, i próbowano przekupić te duchy oraz duchy swoich przodków za pomocą modlitw i ofiar. Ludzie przekonani byli, że te duchy mogą im pomóc lub skrzywdzić ich w zależności od swej woli. Starali się pozyskać ich przychylność, modląc się do nich o szczęście, o odwrócenie od siebie zła i nieszczęść, oraz za pomocą ofiar okazywali im wdzięczność za już doznane dobrodziejstwa. Głównymi bóstwami czczonymi w tym okresie były: 1. Niebo i ciała niebieskie: Słońce, Księżyc i gwiazdy. Pośród tych ostatnich przodujące miejsce zajmowało pięć planet, ale również dwadzieścia osiem głównych konstelacji oraz pewne drobniejsze gwiazdozbiory, a także Wielką Niedźwiedzicę i Gwiazdę Długowieczności otaczano dużą czcią. 2. Ziemia i znajdujące się na niej góry i rzeki, gleba i ziarno rosnące na niej oraz inne zjawiska związane z ziemią, takie jak trzęsienia ziemi, powodzie, susze. 3. Wiatr i deszcz, ciepło i zimno, pioruny i błyskawice. 4. Cztery pory roku i cztery strony świata. 5. Pięć części domu: brama, drzwi, mur, ognisko domowe oraz dziedziniec. Niebo jako bóstwo nazywane było często "cesarzem" lub "niebiańskim cesarzem", albo też "najwyższym władcą". Również planety określane były mianem cesarzy (niebieskim, czerwonym, żółtym, białym i czarnym cesarzem). Gwiazdy i gwiazdozbiory były ministrami i urzędnikami nieba i planet. Wszystkie te bóstwa nie miały jakiejś odrębnej osobowości, ale jasno widać w nich źródła ich powstania. Bardziej zindywidualizowanymi bóstwami były takie bóstwa, jak "książę wiatrów", "władca deszczu", "gromodzierżca", "bóg drzwi", "duch ogniska domowego" lub "duch kuchni". Duchy gleby i ziarna prawdopodobnie początkowo nie różniły się niczym od innych duchów ożywiających przyrodę. Według najdawniejszej tradycji dwie postacie - Kou Lung i K'i - zostały po śmierci ubóstwione i wyniesione do godności bóstw opiekuńczych ziemi i ziarna. Tego rodzaju deifikacje ludzi po śmierci stały się znacznie częstsze dopiero w późniejszym okresie, tj. w pierwszych wiekach naszej ery. Za dynastii Ts'in (Iii wiek p.n.e) legendarny Cz'y Ju, słynny ze swych wyczynów militarnych, czczony był jako bóg wojny. Zresztą w Iii wieku n.e. na ołtarzu boga wojny zasiadł inny waleczny wojownik, Kuan Jü. Trzej synowie mitycznego cesarza Czuan Hü, o którym już wspominaliśmy, stali się po śmierci duchami zarazy, a pewna kobieta, która umarła w łóżku swego dziecka i której duch pojawił się komuś po jej śmierci, była czczona jako księżniczka demonów. Do najdawniejszych wierzeń należało również przekonanie o możliwościach poznawania przyszłości dzięki wróżbom. Pierwotna technika wróżenia różniła się od rozmaitych sposobów stosowanych w Europie. Polegała ona na dotykaniu rozpalonym przedmiotem oczyszczonej z mięsa kości łopatkowej jakiegoś większego zwierzęcia (wołu, jelenia, barana) lub wewnętrznej strony skorupy żółwia. Wróżono z pęknięć, jakie powstawały wskutek nagłego rozszerzania się powierzchni kości czy skorupy pod wpływem gorąca. Pytania dotyczyły z reguły tego, czy zamierzone przedsięwzięcie zostanie uwieńczone powodzeniem. Odpowiedzi były dwojakie: "tak" lub "nie". Jest rzeczą trochę paradoksalną, że właśnie tej technice wróżbiarskiej, posługującej się materiałem dość trwałym, zawdzięczamy najdawniejsze pisane wiadomości o prehistorii Chin. Zwyczaj wymagał, aby na kości lub skorupie żółwia użytej do wróżby zapisać niejako na marginesie pytanie zadane wróżbicie, jego nazwisko, wynik i datę wróżby (rok oznaczano według kolejnych lat panowania danego władcy). Dużo takich skorup i kości znaleziono na terenie dzisiejszego Anjangu, jednej z dawnych stolic państwa wczesnochińskiego z Xiv wieku p.n.e. Pismo, na pozór mało przypominające dzisiejsze znaki chińskie, było już wtedy bardzo rozwinięte i musiało mieć za sobą co najmniej kilka wieków tradycji. Ponieważ stolica, gdzie głównie przechowywano "archiwa" wróżbiarskie, została przeniesiona do obecnego Anjangu z miejscowości dotychczas nie ustalonej, pierwotne stadia rozwojowe pisma chińskiego nie są znane. To samo w jakimś stopniu odnosi się do techniki wróżenia. Zapiski "na marginesie" są na tyle ujednolicone, że trzeba wnosić, iż praktyka ta miała wówczas ustaloną już tradycję. Wróżono też z łodyg krwawnika, przy czym wróżba polegała na wyciągnięciu spośród wielu łodygi odpowiedniej długości. Obie te metody wzajemnie się uzupełniały; na ogół wróżby z kości łopatkowej lub skorupy żółwia stosowano w odniesieniu do spraw ważnych i dotyczących dalszej przyszłości, podczas gdy do wróżenia z łodyg krwawnika uciekano się, gdy chodziło o sprawy mniej ważne i bliższe, lecz w poszczególnych wypadkach łączono oba rodzaje wróżb. Wróżenie przyszłości z łodyg krwawnika utrzymało się w zmienionej formie do niedawna, choć traktowano je raczej jako rodzaj niewinnej zabawy; w niektórych świątyniach wyciągano jedną z wielu ponumerowanych pałeczek bambusowych, znajdujących się w naczyniu, a następnie odczytywano standardową wróżbę oznaczoną numerem wybranej pałeczki. Dość rozwinięta była również w Chinach inna metoda wróżenia - astrologia wykazująca nawet pewne nie zbadane bliżej analogie z astrologią chaldejską. Swoiście chińska natomiast była metoda feng-szui (dosł. "wiatr i woda"), mająca na celu wskazanie najodpowiedniejszego miejsca na budowę domu oraz lokalizację grobów rodzinnych. Był to rodzaj geomancji, przy czym przede wszystkim uwzględniano układ wzgórz i bieg wód, a także położenie i kształt już istniejących budynków, dróg i mostów. System ten rozwinął się zapewne w ostatnich wiekach p.n.e i odgrywał dużą rolę do ostatnich niemal czasów. Innym przejawem pierwotnych wierzeń było przekonanie o istnieniu rozmaitych duchów lokalnych, związanych z poszczególnymi miejscami (np. duchy rzek) lub rodzajami działalności ludzkiej (np. duch kuchni). Są to wierzenia bardzo rozpowszechnione, utrzymujące się do ostatnich czasów, ale mało zbadane i niewątpliwie bardzo zróżnicowane lokalnie. Jest to zapewne typ wierzeń najbardziej ludowy, pod wieloma względami podobny do analogicznych wierzeń w innych kulturach. Pomimo wyraźnie irracjonalnego charakteru, a nawet wprost wiary w zjawiska nadnaturalne, trudno tym przekonaniom przypisywać charakter usystematyzowanej religii. Powszechna była wiara w demony, pojmowane jako duchy zmarłych. Jest na pojęcie ducha odrębny znak chiński, a jeden z najstarszych słowników tłumaczy słowo używane na określenie demona lub upiora jako "ten, który powraca", czyli duch osoby zmarłej ukazujący się ludziom pozostałym przy życiu. Wszelkie studia etymologiczne na gruncie języka chińskiego są szczególnie skomplikowane, gdyż mamy do czynienia z dwoma rodzajami zjawisk: z pochodzeniem znaku ideograficznego oraz z pochodzeniem słowa mówionego, podporządkowywanego temu znakowi. Oba te zjawiska nie muszą się ze sobą pokrywać. I tak, według tradycyjnej interpretacji, ideogram oznaczający upiora ma być zniekształconym rysunkiem jakiejś zjawy, natomiast wymowa tego znaku ma się etymologicznie wiązać ze słowem kuei (powracać). Wiara w demony też sama przez się może być oczywiście uznana za religię, jako że była elementem irracjonalnym światopoglądu Chińczyków. Systematyczne przedstawienie pradawnych wierzeń trudne jest nie tylko ze względu na brak dostatecznej ilości miarodajnych źródeł. Bodaj jeszcze bardziej komplikuje sprawę fakt, że Chiny były terenem, gdzie stykało się i mieszało kilka całkowicie odmiennych kultur. Nowsze badania rozróżniają ich sześć: kulturę pochodzenia północnego, związaną z tubylczymi ludami Syberii; kulturę pochodzenia północno-zachodniego, typową dla wędrownych ludów prototureckich; kulturę pochodzenia zachodniego, związaną z Tybetem, najmniej znaną i o wpływach może najtrudniejszych do ustalenia; oraz trzy kultury pochodzenia południowego i południowo-wschodniego, związane z okolicami nadmorskimi. Te trzy ostatnie kultury wniosły zapewne do Chin takie - później "typowo chińskie" - elementy, jak np. uprawa ryżu i wiara w smoki. Wydaje się, że wprowadziły one do tradycji chińskiej stosunkowo najwięcej wyobrażeń mitologicznych, jak przekonanie o istnieniu bóstw rzek i gór (kategoria bóstw "topograficznych"), bóstw chmur, deszczu, wiatrów i piorunów (kategoria bóstw "meteorologicznych"). Bogactwo wyobraźni, typowe dla kultur pochodzenia południowego, zaludniało bóstwami wiele miejsc wyróżniających się w stosunku do otoczenia, takich właśnie jak góry i rzeki. Z natury rzeczy jednak bóstwa te nie wiązały się w jakiś system hierarchiczny; każde z nich rządziło podległym mu miejscem. Niewątpliwie południowego pochodzenia były dawne obyczaje ludowe dotyczące spraw płci i płodności. Wchodzą tu w grę zarówno pewne przepisy dotyczące rozdziału płci i podziału funkcji społecznych na spełniane przez mężczyzn i przez kobiety, jak i okresów - na wiosnę i na jesieni - kiedy młodzi ludzie obojga płci spotykali się na wspólnych zabawach, związanych z obrzędami mającymi na celu zapewnienie płodności oraz z bezpośrednim zetknięciem się płci odmiennej. Pochodzenia północnego były zapewne obrzędy typu szamanistycznego, polegające na przywoływaniu ducha osoby zmarłej czy obłąkanej. Wywodziły się one z przekonania, że śmierć i obłęd to opuszczenie ciała przez ducha, wobec czego przywoływanie ducha może przywrócić poprzedni stan: życie lub poczytalność. Szczegóły tych wierzeń nie są znane. Wiadomo z późniejszych źródeł, że Chińczycy wierzyli w istnienie dwóch sił psychicznych: ducha związanego z funkcjami umysłowymi oraz duszy kierującej bardziej zmysłową częścią życia ludzkiego. Może sądzono, iż zależnie od tego, który z tych dwóch elementów duchowych opuścił ciało, następowała śmierć lub obłęd, ale to tylko przypuszczenie. W każdym razie sam obrzęd przywoływania ducha, o ile można sądzić ze skąpych materiałów, wyraźnie przypomina zabiegi szamanistyczne. Pewne dane wskazują, że w czasach przedhistorycznych raczej niż historycznych istniały w Chinach pojęcia zbliżone do pojęcia Boga osobowego. Pojęciem według najnowszych badań wcześniejszym był szang-ti (władca na wysokościach), bóstwo, w które zapewne wierzono głównie w okresie Szang (przed 1050 rokiem p.n.e.; nazwa tego okresu wbrew pozorom nie wiąże się etymologicznie z nazwą bóstwa). Po podboju państwa Szang przez lud Czou (mniej cywilizowany, ale posługujący się tym samym językiem protochińskim) na pierwsze miejsce zdaje się wysuwać kult t'ien (nieba); stare formy znaku określającego to pojęcie wyraźnie wskazują na jego antropomorficzny charakter. W nie znanych bliżej okolicznościach kult "nieba" wyparł kult "władcy na wysokościach", po czym oba pojęcia zatraciły charakter bóstwa osobowego. W czasach późniejszych termin t'ien używany bywał głównie w czterech znaczeniach: 1. W sensie fizycznym, na określenie nieboskłonu. 2. W sensie losu, siły kierującej tymi sprawami ludzkimi, na które człowiek nie ma wpływu. 3. W sensie bardzo zbliżonym do naszego pojęcia natury, przyrody. 4. W sensie najwyższej zasady etycznej, ale pozbawionej sankcji religijnej w naszym rozumieniu. Ponadto niektóre wyrażenia wskazują, że nastąpiła zbitka pojęć "nieba" w dawnym sensie osobowym czy antropomorficznym i "władcy na wysokościach". Wyrażenia w rodzaju "dostojne niebo" świadczą, że tradycja dawnych wierzeń nie zaginęła całkowicie, ale to już tylko nikły i chyba raczej werbalny ich refleks. W każdym razie zachowane teksty nie dowodzą istnienia w okresie historycznym kultu religijnego. T'ien pojmowano już wtedy bezosobowo, ale gdy nie wchodzi w grę astronomiczne pojęcie nieba jako nieboskłonu, w poszczególnych wypadkach trudno jest rozstrzygnąć, do którego z pozostałych trzech znaczeń się odnosi. Daje to pole do dowolnych interpretacji. W tłumaczeniu tekstów filozoficznych przez misjonarzy chrześcijańskich w Xix wieku t'ien oddawane było jako "Bóg", co trzeba uznać za dowolność bardzo daleko posuniętą. Jedynie szkoła Mo Ti odwołuje się do pojęcia Boga osobowego, wykorzystując w tym celu termin szang-ti. Szkoła ta, której twórca najprawdopodobniej żył w V wieku p.n.e., różniła się od innych dość wyraźnymi formami organizacyjnymi, co nadawało jej charakter zbliżony do sekty, oraz szczegółami doktrynalnymi. Zalecanie pewnej ascezy oraz powszechnej miłości w sensie zbliżonym do chrześcijańskiej miłości bliźniego również nadaje jej cechy odrębne, nasuwające dość nieoczekiwane skojarzenia z wczesnym chrześcijaństwem. Pochodzenie tej szkoły jest mało znane, upadek jej zaś nastąpił mniej więcej w pierwszej połowie Iii wieku p.n.e. i był tak całkowity, że historyk, spisujący około 100 roku p.n.e. dzieje Chin, nie znał nawet w przybliżeniu dat urodzenia i śmierci Mo Ti. Tak więc jedyna próba stworzenia na terenie kultury chińskiej rodzimego systemu filozoficzno-religijnego zakończyła się niepowodzeniem. W tej sytuacji miejsce zajmowane w różnych cywilizacjach przez systemy religijne zostało w Chinach wypełnione przez koncepcje filozoficzne, które rozstrzygały o światopoglądzie Chińczyków tym silniej, że nie napotykały konkurencji ze strony wierzeń religijnych. W Vi wieku p.n.e. rozpoczyna się w Chinach wielki rozkwit myśli filozoficznej, który trwa do czasu politycznego zjednoczenia kraju przez władców państwa Ts'in w drugiej połowie Iii wieku p.n.e. Przyczyny tego rozkwitu nie są całkowicie jasne, lecz zapewne była to w ogóle epoka ruchów religijnych, filozoficznych i intelektualnych w całym niemal ówczesnym świecie cywilizowanym. Często interpretuje się te zjawiska jako formę protestu przeciwko czysto tradycyjnej władzy arystokracji rodowej. W Chinach istniała tradycja ustroju społecznego opartego właściwie tylko na dwóch klasach: arystokracji rodowej i ludzie. Arystokracja sprawowała władzę polityczną i według ówczesnych przekonań złożona była z ludzi na tyle zaawansowanych w rozwoju moralnym, że mogła się kierować skomplikowanym kodeksem zasad postępowania przewidującym, jak należy zachować się w danej sytuacji. Niewolnicy lub półwolny lud, pracujący na roli na rzecz swoich panów, musiał być utrzymywany w posłuchu groźbą straszliwych kar, gdyż rzekomo nie zdołał rozwinąć w sobie hamulców moralnych. Do każdej z tych klas wchodziło się przez urodzenie, przejście z jednej klasy do drugiej było niemożliwe. Znamienny dla arystokracji był kult przodków, zapewniający ciągłość tradycji rodowej, a zarazem historycznej, jako że członkowie rodów arystokratycznych przez swoją rolę polityczną byli postaciami w mniejszym lub większym stopniu historycznymi. W masach ludowych kult przodków nie miał racji bytu, gdyż przedstawiciele poszczególnych pokoleń nie wyróżniali się żadną zindywidualizowaną funkcją społeczną. W najdawniejszych czasach kult przodków, jak się wydaje, wiązał się z szeroko praktykowanym wróżbiarstwem. Zapytania o wynik zamierzonego przedsięwzięcia kierowano niejako do zmarłych przodków, którzy mieli służyć radą, a może nawet nieomylną wskazówką. W późniejszych czasach, z zanikiem zwyczaju wróżenia z kości i krwawnika, kult przodków zdaje się tracić swój charakter magiczny; akcent przesuwa się na jego momenty społeczne. Ten tradycyjny, uproszczony schemat społeczeństwa musiał zawodzić nawet w bardzo zamierzchłej przeszłości, gdyż nie mieścili się w nim choćby wykwalifikowani rzemieślnicy, a zwłaszcza kupcy, którzy nie mogli być przywiązani do posiadłości jednego pana, lecz musieli krążyć po kraju. Tymczasem w miarę powolnego wprawdzie, ale stałego rozwoju sił wytwórczych rosła ilość dóbr przekraczających potrzeby lokalnego spożycia, a więc przeznaczonych na wymianę, rozwijało się rzemiosło, komplikująca się administracja dóbr wymagała większej liczby rządców. Ponadto już około 770 roku p.n.e. najazd sąsiednich, prymitywniejszych plemion doprowadził do utraty części terytorium na zachodzie. Część arystokracji rodowej została pozbawiona włości, a więc jednego z istotnych atrybutów swego stanowiska społecznego. Tradycyjny schemat dwudzielnego społeczeństwa zaczął się załamywać: arystokraci bez ziemi nie mogli być pełnymi arystokratami, lecz jednocześnie nie mogli ulec pełnemu zdeklasowaniu, gdyż urodzili się jako członkowie rodów arystokratycznych. Jednocześnie zaś powstawanie zapasów różnych dóbr zaczęło umożliwiać prowadzenie wojen na większą skalę, co z kolei doprowadziło do wchłaniania słabszych państewek przez silniejsze. Wynikiem było oczywiście dalsze usuwanie pokonanych rodów arystokratycznych z ich posiadłości. Tak więc załamywał się schemat stosunków społecznych i chwiała równowaga polityczna, istniejąca przynajmniej w elementarnej formie dawniej, kiedy Chiny były rozbite na wiele państewek, niezdolnych do prowadzenia wojen na większą skalę, gdyż brakowało im odpowiednich rezerw materialnych. Załamywanie się starego układu stosunków musiało niewątpliwie pobudzać do refleksji i rozmyślań - pobudzać zwłaszcza ludzi, którzy na przemianach tracili, a więc członków tych rodów arystokratycznych, które ucierpiały na skutek nowych procesów społecznych, politycznych i gospodarczych. Rozmyślania te doprowadziły do wykrystalizowania się trzech postaw wobec nowych zjawisk. Pierwsza polegała na dążeniu do przywrócenia stanu poprzedniego. Druga wyrażała się w pewnych dążeniach eskapistycznych, w chęci uchylenia się od nowo powstających problemów. Trzecia wreszcie zaznaczyła się zdecydowanym pragnieniem wyciągnięcia wszystkich konsekwencji z nowej sytuacji, doprowadzenia przemian do końca i zarazem wykorzystania tych procesów we własnym interesie. Ta trzecia postawa reprezentowana była przede wszystkim przez szkołę tak zwanych prawników, opierającą się na słabo rozbudowanych założeniach światopoglądowych, bodaj całkowicie pozbawionych pierwiastków metafizycznych. Przekonanie o naturalnym toku wydarzeń nakazywało nie liczyć się z tradycją jako związaną z wcześniejszymi epokami, a więc wcześniejszymi fazami tegoż toku wydarzeń, nie mającymi mocy w okresach późniejszych. Wobec tego należało prowadzić politykę zgodną z panującą w danym czasie tendencją, co oznaczało zadanie ostatecznego ciosu bardzo już zachwianej tradycji. Przekonanie, że natura ludzka jest zła, a ściślej, że zasady etyczne są czymś powierzchownym i słabo ugruntowanym, głównymi zaś motywami postępowania jest pragnienie korzyści oraz lęk przed cierpieniem, nakazywało stosować system nagród i kar jako psychologicznej i społecznej metody oddziaływania na ludzi. Zasady polityczne "prawników" zostały przyjęte w praktyce przez władców państwa Ts'in, którzy, posługując się bezwzględnymi i brutalnymi metodami, w ciągu Iv i Iii wieku p.n.e. opanowali całe ówczesne Chiny, zakładając w 221 roku p.n.e. dynastię Ts'in i wprowadzając skrajnie scentralizowane rządy na miejsce dawnego feudalizmu typu lennego. Metody gwałtu wywołały równie gwałtowną reakcję ze strony dawnych feudałów, prześladowanej ówczesnej "inteligencji", przywiązanej do tradycji, oraz chłopów, nie tylko wyzyskiwanych, ale i brutalnie przesiedlanych z jednych okolic w inne, stosownie do wymagań politycznych i gospodarczych. Ta reakcja sprawiła, że dynastia Ts'in, powstała jako pierwsza dynastia ogólnochińska, upadła w kilkanaście lat później, w 207 roku p.n.e. Wydaje się, że nadmierny centralizm, wymagający odwoływania się do stolicy we wszystkich ważniejszych sprawach, w połączeniu z przesyłaniem informacji opartym w najlepszym razie na posłańcach konnych, spowodował, iż władze lokalne nie dość szybko przeciwdziałały wybuchającym rebeliom, co doprowadziło do upadku całego systemu. Trzeba jednak pamiętać, że wzór administracyjny wprowadzony przez Ts'in został przyjęty przez następne dynastie, co prawda w formie złagodzonej, z pominięciem metod najbardziej brutalnych, a w połączeniu z pewnymi koncepcjami wyraźnie już etycznymi przetrwał właściwie do końca władzy cesarskiej w Chinach, to jest do początków obecnego stulecia. Ponadto poddanie wszystkich ludzi w państwie woli cesarza spowodowało zatarcie się stanowej różnicy między możnymi a ludem (co oczywiście nie oznaczało zniknięcia różnic klasowych). Podział na możnych i lud, raz obalony, nie wystąpił już nigdy powtórnie. Ludzie wywodzący się z mas ludowych zaczęli przybierać nazwiska rodowe - niegdyś przywilej możnych - oraz uzyskali możność awansu w społeczeństwie. Zapewne od tej epoki datuje się rozpowszechnienie kultu przodków na całe społeczeństwo chińskie. W zakresie tradycji rodowo-rodzinnej (posiadanie nazwisk i kult przodków) potomkowie dawnego gminu przejęli tradycje dawnych możnych. Zachowawczą postawę wobec nowych zjawisk reprezentował przede wszystkim Konfucjusz (551-479 p.n.e.), postać ważna w dziejach kultury chińskiej, a zwłaszcza literatury i filozofii. Zasługuje on też na uwagę jako twórca pewnego systemu etycznego (konfucjanizmu). Konfucjusz zupełnie świadomie przyjmował, że tylko nawrót do tradycji może uzdrowić panujące stosunki. W związku z tym za jedną z najważniejszych spraw uznał zasadę przywrócenia różnym terminom ich pierwotnego sensu, zgodnego z przekazami tradycji. Władca tylko wówczas może być nazwany władcą, jeśli rządzi według zasad, jakie obowiązywały w przeszłości; ojciec tylko wówczas może być nazwany (prawdziwym) ojcem, jeżeli postępuje według tradycyjnych wzorów; analogicznie rzecz się ma z ministrem (doradcą władcy), z synem, z możnymi i z ludźmi z gminu. Postępowanie ich wszystkich winno polegać na powtarzaniu dawnych wzorów. To, co Konfucjusz, a w ślad za nim jego uczniowie przyjmowali za dawne wzory, było tylko idealizacją przeszłości i naiwną próbą rozwiązania narastających problemów przez mechaniczne nawracanie do przeszłości. W dziedzinie koncepcji religijnych lub pokrewnych Konfucjusz nie odegrał specjalnej roli. Powoływał się niejednokrotnie na t'ien, ale wobec wspomnianej już wieloznaczności tego terminu trudno nieraz ustalić, czy "niebo" dla niego to był tylko "los", czy jakaś rozumna siła rządząca światem. W stosunku do duchów zajmował postawę co najmniej sceptyczną, mimo że nie formułował jakiegoś poglądu wyraźnie materialistycznego. Teksty wspominają, że Konfucjusz uchylał się od rozmów o zjawiskach niezwykłych i sprawach nadprzyrodzonych. Zapytany przez jednego z uczniów, jak należy wypełniać obowiązki wobec duchów, odpowiedział: "Nie umiesz wypełniać swych obowiązków wobec ludzi, a chciałbyś je umieć wypełniać wobec duchów!" Zapytany, co to jest śmierć, odpowiedział: "Nie rozumiesz, co to jest życie, a chciałbyś rozumieć, co to jest śmierć!" Według wszelkiego prawdopodobieństwa Konfucjusz zajmował w tych sprawach postawę racjonalistyczną, lecz nie chciał dawać jej wyrazu w sposób zbyt otwarty, ponieważ spotkałby się z niezrozumieniem, a może nawet gwałtownymi protestami ze strony swego środowiska. System etyczny konfucjanizmu opierał się na koncepcji kun-tsy, mniej więcej odpowiadającej pojęciu dżentelmena. Etymologicznie nazwa ta oznacza człowieka należącego do warstwy panującej i niewątpliwie wczesna koncepcja Konfucjusza jest dość jeszcze wyraźnym odbiciem ideału feudalnego "dobrego pana". Z biegiem czasu, zwłaszcza u późniejszych myślicieli szkoły konfucjańskiej, pojęcie kün-tsy przerodziło się już w ideał czysto etyczny. Można tu nawiasowo zauważyć, że podobną ewolucję od wzoru społecznego do wzoru czysto etycznego przeszedł łaciński termin nobilis (szlachetny), znaczący pierwotnie tyle co "cechujący członka możnego rodu". Podobnie było zresztą i z polskim "szlachetny" (pierwotnie: "właściwy człowiekowi należącemu do szlachty"). Kün-tsy winien się odznaczać określonymi cnotami, a przede wszystkim cnotą ludzkiego stosunku do innych (żen) oraz cnotą sprawiedliwości (i), a ponadto cnotą znajomości etykiety (li). Ta ostatnia nawiązuje również do tradycji feudalnej; członkowie możnych rodów bowiem nie podlegali karom; postępowali według zasad etykiety, pojmowanej zresztą bardzo szeroko, włącznie ze skomplikowanymi problemami, które określilibyśmy bez wahania jako problemy moralne. Później ten ideał etyczny, wywodzący się wyraźnie z tradycji feudalnej, zatraca swój ekskluzywny charakter. System konfucjański, zgodnie zresztą ze stanowiskiem swego twórcy, nie przewidywał żadnych nadprzyrodzonych, pozaziemskich sankcji za nieprzestrzeganie zasad etycznych. W ogóle kwestia sankcji jest właściwie przemilczana; konfucjaniści za główną, jeśli nie jedyną, sankcję etyczną milcząco przyjmowali opinię społeczną. Wydaje się, że w pewnych przypadkach całkowite potępienie społeczne mogło stanowić sankcję bardzo silnie działającą, która sprawiała, że dany członek albo cofał się przed popełnieniem czynu powszechnie potępianego, albo też sam sobie wymierzał karę, na przykład w formie samobójstwa, w Chinach dość częstego, a wywodzącego się zapewne także z tradycji feudalnej, z właściwego tej tradycji pojęcia honoru rycerskiego. Postawa eskapistyczna wobec nowych zjawisk społecznych, politycznych i gospodarczych znajdowała oparcie w koncepcjach wywodzących się z obserwacji przyrody. Spostrzeżenia dawnych Chińczyków dotyczyły cykliczności pewnych zjawisk w naturze, przy czym najbardziej narzucały się dwa cykle: dobowy i roczny. Kolejne cykle tworzyły praktycznie nieskończone łańcuchy. Oba cykle polegały na kolejnej dominacji dwóch elementów: pierwszy z nich, zwany jang, odznaczał się światłem, ciepłem, aktywnością, drugi zaś, zwany in, charakteryzowały ciemność, zimno i bierność (stan spoczynku). Żaden z nich nie był "lepszy" lub "silniejszy" od drugiego, żaden nigdy nie triumfował w sposób ostateczny; przeciwnie, jeden ustępował drugiemu i nosił w sobie jego zalążek. W ciągu doby południe jest momentem, kiedy jang osiąga swój punkt kulminacyjny, ale to przecież znaczy, że od tego momentu zaczyna się jego schyłek, a więc okres, w którym na sile przybiera in, element przeciwny. Odwrotnie wygląda sytuacja o północy: największe nasilenie elementu in zapowiada zarazem jego schyłek i początek nasilenia elementu jang. Analogicznie przedstawia się sprawa w cyklu rocznym, z tą tylko różnicą, że zamiast południa i północy występuje przesilenie letnie i zimowe. Koncepcja cykliczności występowała także w starochińskich poglądach na pierwiastki w sensie substancji elementarnych, z których zbudowany jest świat. Chińczycy przyjmowali, że istnieje pięć takich elementów: ogień, woda, ziemia, drzewo i metal. Cykliczność przejawia się tu w poglądzie, że każdy z tych pierwiastków zwalcza w cyklu poprzedni, ulega natomiast temu, który po nim następuje. I tak woda gasi ogień, ziemia (użyta do budowy tam) ujarzmia wodę, drzewo (np. zasadzone na stoku górskim) ujarzmia ziemię, gdyż zapobiega jej obsuwaniu się, metal tnie drzewo, ogień topi metal i znów woda gasi ogień itd. Tu również nie następuje ostateczny triumf któregokolwiek z elementów. Zasadnicze znaczenie miało jednak dla Chińczyków kolejne następowanie po sobie pierwiastków jang i in. Następstwo obu sił działających w świecie nazywano tao; podstawowe znaczenie tego terminu to "droga", przy czym ewolucja znaczeniowa musiała tak zapewne wyglądać: droga (w sensie materialnym) - droga, jaką obierają wydarzenia - bieg wydarzeń - porządek świata. Termin ten przeszedł mniej więcej równolegle także i drugą ewolucję znaczeniową, bardziej humanistyczną w przeciwieństwie do poprzedniej, przyrodniczej : droga - droga postępowania (człowieka) - właściwa droga postępowania (ludzkiego) - cnota. Tego rodzaju poglądy przy odpowiedniej interpretacji mogły mieć i miały konsekwencje praktyczne w postaci wskazówek dotyczących zachowania się ludzi. Bieg wydarzeń we wszechświecie podlega pewnym określonym zasadom przemian cyklicznych. Nonsensem jest przeciwstawiać się tym przemianom lub usiłować je zmienić. Któż może zapobiec temu, aby po dniu następowała noc czy po lecie jesień, a następnie zima? A skoro przyroda ma swój ustalony bieg, to ma go także i świat ludzki. Tu wprawdzie cykle nie są dostrzegalne, a przynajmniej nie tak łatwo dostrzegalne, lecz mogą być po prostu bardzo długie i przez to trudne do zaobserwowania. Później zresztą, opierając się na danych częściowo historycznych, a częściowo legendarnych, stworzono cykle, z których każdy obejmował dojście do władzy, rozkwit i upadek kolejnych dynastii. Jeśli jednak sprawy ludzkie mają swój ustalony bieg, to nie ma sensu mu się sprzeciwiać. Należy więc uchylać się od jakiejkolwiek aktywności, gdyż jest ona bezcelowa. Można się najwyżej dostosować do nowo powstających sytuacji, podobnie jak w ciągu roku ludzie dostosowują ubranie do zmian pogody. Wszystko inne świadczyć będzie jedynie o niezrozumieniu świata i rządzącego nim porządku. Do przemian politycznych, społecznych i gospodarczych należy się ustosunkować tak, jak do przejśeia dnia w noc i nocy w dzień oraz kolejnego następowania po sobie pór roku. Od terminu tao kierunek ten nazwano taoizmem. Koncepcje związane z in i jang zostały najprawdopodobniej zapożyczone od innej szkoły filozoficznej, zwanej szkołą in-jang, stosunkowo najbliższej taoistom. Pojęcia tao, in i jang bardzo wcześnie przyjęły się w całej niemal chińskiej literaturze filozoficznej, z tym że interpretacja terminu tao nie była jednoznaczna. Szkoła taoistyczna bywa często określana jako "nauka żółtego cesarza (Huang-ti) i starego mistrza (Lao-tsy)", bądź jako szkoła "Lao-tsy i Czuang-tsy". Żółty cesarz jest postacią czysto legendarną, natomiast Lao-tsy i Czuang-tsy byli zapewne postaciami historycznymi; zachowały się także dwa dzieła im przypisywane. Dzieło pierwszego z nich, znane pod tytułem Tao-te-king, jest jednym z najkrótszych, a przy tym najbardziej prowokujących i natchnionych dzieł w całej literaturze filozoficznej Chin. Chociaż kwietyzm, mistycyzm i umiłowanie paradoksu, cechujące ten utwór, reprezentują stare prądy w chińskiej myśli, zagadnienie, czy traktat ten pochodzi sprzed Iii wieku p.n.e., nie zostało jeszcze ostatecznie ustalone. Treść dzieła Lao-tsego jest dość prosta i powtarza kilkanaście myśli w formie epigramatycznej. Tao-te-king zawiera następujące idee: rytm życia, jedność całego świata i zjawisk życia ludzkiego, znaczenie zachowania pierwotnej prostoty natury ludzkiej, niebezpieczeństwa wynikające z ingerowania w sprawy ludzkie, doktryna wu-wei ("niedziałania"), która oznacza nieingerencję w prawa natury, pochwałę skromności, spokoju i dostosowania się do praw rządzących naturą, czyli postępowanie zgodnie z tao (prawami rządzącymi wszechświatem), oraz bezużyteczność stosowania przemocy, dumy i pewności siebie. Wszystkie te zasady można poznać przez zrozumienie rytmu życia. Dzieło Lao-tsego roi się od licznych paradoksów. Oto niektóre z bardziej znanych: "wielka mądrość wydaje się podobna do wielkiej głupoty, wielka wymowność wygląda jak jąkanie się", "im bardziej ktoś dąży do zdobycia wiedzy, tym mniej wie i umie", "zwycięstwo winno być czczone rytuałem pogrzebowym", "ten, kto daje innym ludziom, ma najwięcej". Bezużyteczność słów w poznaniu praw rządzących światem przyrody i światem ludzi najlepiej ilustrują następujące dwie maksymy: "Ci, którzy wiedzą, nie mówią, a ci którzy mówią, nie wiedzą", oraz: "tao, które może być nazwane "tao", nie jest właściwym "tao", nazwy, którymi określamy różne rzeczy, nie są właściwymi nazwami". Lao-tsy dowodził, że konkretne rzeczy można poznać poprzez percepcję, ale poznania tao - praw rządzących przyrodą - nie można osiągnąć tą drogą. Tao nie ma ani formy, ani kształtu. Nie można go ujrzeć okiem, usłyszeć uchem, dotknąć ręką. Osiągnąć poznanie tao można tylko poprzez myślenie. Im bardziej można się oderwać od poznania przez percepcję, tym bardziej można się zbliżyć do tao. Mimo położenia nacisku na pierwszorzędne znaczenie poznania myślowego, a nie percepcyjnego, wyraźny jest brak w dziele Lao-tsego elementów wierzeń i religii. Lao-tsy uważał, że świat, na którym żyje, istnieje wiecznie, że nikt go nie stworzył, a także, iż zarówno na tym świecie, jak i poza nim nie istnieją żadne istoty nadprzyrodzone, które w jakiś sposób mogłyby wpływać na los świata i ludzi go zamieszkujących. Lao-tsy twierdził, że światem rządzą pewne stałe prawa; poznanie ich i dostosowanie się do nich może ludziom dać spokój ducha i zaoszczędzić im cierpień. Trzem omówionym wyżej postawom, a więc dążeniu do wykorzystania powstałych przemian i doprowadzenia ich do logicznego końca, jakim byłaby przebudowa całego systemu politycznego i społecznego, dążeniu do przywrócenia stanu pierwotnego, uchylaniu się od wzięcia czynnego udziału w wydarzeniach politycznych - można by nadawać interpretację klasową. W przywróceniu stanu pierwotnego zainteresowani byli feudałowie i potomkowie zdeklasowanych rodów feudalnych; zwolennikami przemian byli ci, którym wróżyły one dojście do władzy, a więc wzbogacone i najbardziej przedsiębiorcze jednostki z gminu; ogół gminu przyjmował postawę bierną, przekonany, że bez względu na to, jak się potoczą wypadki, pozostanie on tylko przedmiotem władzy. Interpretacja taka byłaby jednak nadmiernie uproszczona. Niewątpliwie konfucjanizm stosunkowo najsilniej związany był z tradycją feudalizmu lennego, taoizm zaś zawierał stosunkowo najwięcej pierwiastków ludowych, lecz pamiętać należy, że wszystkie trzy postawy zostały sprecyzowane przez ludzi w jakimś stopniu wykształconych, a więc należących jeżeli nie do warstwy, która bezpośrednio sprawowała władzę, to w każdym razie do warstw wyższych. Zwłaszcza szkoła "prawników" liczyła w swoich szeregach wielu feudałów, którzy zrozumieli, że ich klasa nie zdoła utrzymać się przy władzy w dawnej formie, i postanowili starać się pozostać przy władzy właśnie dzięki popieraniu reform. Po krótkotrwałym triumfie, a następnie upadku dynastii Ts'in i związanej z nią szkoły "prawników" powstała potrzeba urządzenia na nowo życia społecznego, przede wszystkim państwowego. Okres brutalnego panowania dynastii Ts'in zniszczył wiele dawnych tradycji, lecz z drugiej strony trwał zbyt krótko, by doprowadzić do wytworzenia się jakichkolwiek nowych tradycji czy obyczajów. Ze wszystkich szkół filozoficznych tylko "prawnicy" i konfucjaniści zajmowali się w Chinach problemami władzy. Ponieważ "prawnicy" byli całkowicie skompromitowani współpracą z tyrańską, dopiero co obaloną dynastią, konfucjaniści znaleźli się niemal automatycznie w sytuacji uprzywilejowanej, tym bardziej że założyciel nowej dynastii Han, niewątpliwie obdarzony wielkimi zdolnościami politycznymi, organizacyjnymi i wojskowymi, pochodził z chłopów i nie posiadał ani tradycyjnego tytułu do władzy, ani wykształcenia. Oczywiście wielu procesów nie dało się cofnąć, nawrót do feudalizmu lennego nie był możliwy (mimo pewnych prób w tym kierunku), państwo pozostało scentralizowane, choć może nie tak silnie jak za Ts'in, ale rozmaite elementy modelu władzy wymagały sprecyzowania. Ponadto zamiłowanie konfucjanistów do badań nad przeszłością kraju pozwoliło na takie ułożenie zasad życia dworskiego, które by przynajmniej w jakimś stopniu nawiązywały do tradycji i pozwalały powoływać się na nią nowemu cesarzowi. Z biegiem czasu działalność myślicieli konfucjańskich doprowadziła do wytworzenia się specyficznych form kultu państwowego. Ugruntowała się koncepcja, której początki sięgają Mencjusza (Meng-tsy, około 370-290 p.n.e.), najwybitniejszego kontynuatora myśli Konfucjusza. Według tej koncepcji, gdy nowa dynastia zdobywa władzę, świadczy to, iż uzyskała od niebios mandat (ming) na sprawowanie tej władzy. Błędy popełniane przez władców w okresie upadku dynastii świadczyły o tym, że dynastia utraciła mandat. W ten sposób nowa dynastia występowała nie w roli uzurpatora, lecz dziedzica mandatu niebios. Cesarz, jako najważniejszy człowiek w państwie, składał niebu określone ofiary, spełniające rolę raczej magiczno-obrzędową niż ściśle religijną. Pojawia się w tym czasie pogląd, że cesarz symbolizuje również związek pomiędzy człowiekiem a przyrodą, i wobec tego musi przestrzegać określonego ceremoniału, dostosowanego do zmieniających się pór roku. Naruszenie tego ceremoniału miało pociągnąć za sobą dla całego kraju przykre konsekwencje w postaci suszy, powodzi, itp. Także z ostatnich dwóch stuleci p.n.e. datuje się oficjalny, państwowy kult Konfucjusza jako twórcy doktryny przyjętej przez państwo. Od czasów dynastii Han aż do początków naszego stulecia konfucjanizm pozostawał oficjalną doktryną chińską, ulegając zresztą rozmaitym przemianom. Jako doktryna oficjalna obejmował swymi wpływami życie publiczne i zasady życia rodzinnego, które w Chinach tradycyjnie odgrywało bardzo silną rolę społeczną, nie wykluczał jednak oddziaływania innych doktryn na bardziej indywidualne, prywatne dziedziny życia jednostki. Jednym z głównych kontynuatorów Mencjusza był żyjący pół wieku po nim filozof-konfucjanista Sün-tsy (Sun K'uang, 315-235 p.n.e.). Teorie jego stanowią w zasadzie zlepek poglądów różnych szkół filozoficznych, rozpowszechnionych w tym okresie, z przewagą konfucjanizmu. Sün-tsy w swoisty sposób przetworzył myśli Konfucjusza, dostosowując je do ówczesnych potrzeb swojego kraju. Prawidłowe rządzenie krajem powinno według niego polegać na stworzeniu pewnego rytuału oraz ustanowieniu poprawnych nazw, pozwalających należycie oceniać zjawiska. Należało surowo karać tych wszystkich, którzy naruszali nakreślone normy. Teoria poprawnych nazw została zapożyczona od Konfucjusza, u którego między innymi miała służyć do określenia pozycji jednostki w hierarchii społecznej. Tę samą funkcję pełniła ona i w systemie filozoficzno-etycznym Sün-tsego. Uważał on również, że ceremoniał i język są dziełem "świętych" władców z dawnych dynastii, założycieli cywilizacji i społeczeństwa chińskiego. W przeciwieństwie jednak do Konfucjusza, który stawiał tych władców za wzór przyszłym królom i książętom, Sün-tsy nie radził ich naśladować, nie dlatego zresztą, że świat się zmienia, lecz po prostu dlatego, iż przeszłość, którą Konfucjusz zalecał naśladować, jest zbyt odległa i zbyt trudno poznać prawdziwe jej oblicze. W przeciwieństwie do Mencjusza, który głosił, że człowiek z natury swojej jest dobry, Sün-tsy twierdził, że człowiek rodzi się z natury zły i że dopiero cechy, które w czasie życia nabywa, mogą być dobre lub są dobre. Dlatego zgodnie z jego teorią wychowanie człowieka powinno polegać na wypalaniu w nim jego natury pierwotnej, a z drugiej strony na maksymalnym nagromadzeniu przez naukę i rozmyślanie cech dodatnich. Prawdziwą katastrofą dla dzieł Konfucjusza i kontynuacji jego filozofii był rok 213 p.n.e., w których cesarz Ts'in-szy-huang-ti wydał edykt nakazujący spalenie wszystkich ksiąg klasycznych konfucjanizmu, a za opór i nieposłuszeństwo karał śmiercią. Władca ten był pierwszym, który - co prawda na krótki czas - zjednoczył pod swoim berłem całe Chiny, w pewnym sensie realizując w ten sposób jeden z postulatów Konfucjusza. Ponieważ jednak nie pochodził z rodu królewskiego Czou, a więc w myśl teorii Konfucjusza uzurpował sobie władzę prawowitego króla, wielu konfucjanistów, opierając się na zapisanych w księgach słowach swojego mistrza, niejednokrotnie dawało do zrozumienia, że bezprawnie zagarnął władzę należną potomkom tej dynastii. To było też bezpośrednim powodem, dla którego cesarz nakazał spalenie ksiąg kanonu konfucjańskiego. Na szczęście niedługo trwało panowanie Ts'in-szyn-huang-ti'iego w Chinach. Po jego śmierci i dwuletnim panowaniu jego syna władzę objęła dynastia Han. Władcy tej dynastii, jakkolwiek początkowo nie entuzjazmowali się konfucjanizmem, znieśli jednak zakaz przechowywania ksiąg i wykładania klasyków konfucjańskich. Znów zaczęły pojawiać się szkoły opierające się na teoriach Konfucjusza, zajmujące się ich interpretacją i analizą. Równocześnie zaczęły działać inne kierunki filozoficzne, z których do najbardziej wpływowych należy zaliczyć taoizm. Jakkolwiek zyskał on sobie poparcie pierwszych cesarzy z dynastii Han, nie miał takiej potężnej struktury organizacyjnej, jak konfucjanizm, tak że w końcu musiał mu na pewien czas ulec. Dogmaty Konfucjusza, powstałe w ustroju feudalnym i jemu służące, poddane zostały za panowania dynastii Han pewnemu przeobrażeniu. Jedną z ważniejszych ról w tworzeniu się ortodoksyjnej szkoły konfucjanizmu odegrał żyjący za panowania zachodniej dynastii Han konfucjanista Tung Czung-szu. Reprezentował on mianowicie starą koncepcję Konfucjusza, że władca sprawuje władzę w kraju pod kontrolą nieba i ludu. Lecz ponieważ kontrola za strony ludu jest, praktycznie rzecz biorąc, niewykonalna, istnieje warstwa specjalnie wyszkolonych konfucjanistów, którzy mogą tę kontrolę w imieniu ludu spełniać. Tung Czung-szu odpowiedzialny jest również za opracowanie systemu metafizycznego dla konfucjanizmu. Włączył on do konfucjanizmu zasadę dwu praelementów, reprezentowaną przez pierwiastki in i jang (element żeński i męski, ziemia i niebo), oraz teorię pięciu pierwiastków. Cała ta metafizyka służyła jako podstawa interpretacji zjawisk historycznych. Tung Czung-szu wprowadził do konfucjanizmu na szeroką skalę zastosowanie astrologii, odczytywanie zjawisk przyrody jako pomyślnych lub niepomyślnych dla władcy bądź całej dynastii. W celu zobrazowania dalszego rozwoju konfucjanizmu należy wymienić jeszcze systematyków ortodoksji konfucjańskiej, żyjących pod koniec panowania wschodniej dynastii Han, Ma Żunga (79-166Ď) i Czeng Hüana (127-199 n.e.). Następnie, za panowania dynastii T'ang (618-906Ď), racjonalistycznych materialistów K'ung In-ta i Han Jü, oraz za dynastii Sung (960-1279Ď), wielkiego filozofa konfucjanistę Czu Hi (1130-1200Ď), który rozwinął teorię metafizyczną Tung Czung-szu na zasadach dualizmu filozoficznego, dając początek szkole neokonfucjańskiej. Na końcu wymienić jeszcze wypada Wang Jang-minga, filozofa z epoki Ming, który rozwinął teorię Konfucjusza w kierunku idealistycznym. Mimo że konfucjanizm nie był systemem religijnym, w Chinach od najdawniejszych czasów rozwijał się kult Konfucjusza, który w pewnym sensie można uważać za rozciągnięcie i specjalne zastosowanie kultu przodków. Mędrzec był czczony od wielu wieków w ten sam sposób i z zachowaniem tego samego ceremoniału, jakby był czczony przez swych potomków. W 195 roku p.n.e. pierwsi władcy dynastii Han składali ofiary na grobie Konfucjusza; w 1 roku n.e. nadany mu został tytuł "księcia", w 609 roku tytuł "wielkiego mistrza", a w 1308 miano "najdoskonalszego i największego mędrca". W 555 roku edyktem cesarskim postanowiono, że w każdym mieście chińskim wzniesiona zostanie świątynia Konfucjusza; w końcu, w 1906 roku, cesarzowa-wdowa Ts'y-hi wydała dekret, na mocy którego miano Konfucjuszowi składać ofiary takie, jakie składano na ułtarzu nieba. W świątyniach poświęconych Konfucjuszowi tabliczka z jego nazwiskiem i tytułami umieszczona była w sali znajdującej się najbardziej na północ, tzn. - według wierzeń chińskich - po stronie najbardziej zaszczytnej. Po obu stronach tabliczki Konfucjusza znajdowały się tabliczki czterech jego kontynuatorów: Jang Hiunga, Mencjusza, Czang Tsai'a - autora traktatu zatytułowanego Księga posłuszeństwa synowskiego, oraz Czou Tsego - autora traktatu konfucjańskiego Czung-jung. Później doszły jeszcze tabliczki "Dwunastu mędrców". Osobne miejsce w świątyni Konfucjusza rezerwowano też na tabliczki jego rodziców, 79 wybitnych uczonych i sześćdziesięciu doktorów konfucjanizmu. Uroczystości związane z kultem Konfucjusza obchodzone były na wiosnę i na jesieni i odprawiane przez głównego urzędnika administracji cywilnej. Składał on w ofierze kadzidło, ziarno, wino, a także dokonywał ofiary z trzech rodzajów zwierząt: wołu, barana i świni. Śpiewano tradycyjnie hymn wśród uroczystych tańców przy dźwiękach muzyki. Konfucjanizm przez dwa tysiące lat był "religią" panującą w Chinach, religią w tym sensie, że władcy chińscy opierali się, w teorii przynajmniej, na koncepcjach i wskazówkach danych przez Mistrza. Nigdy natomiast nie był kościołem państwowym. Po obaleniu cesarstwa odnoszono się do konfucjanizmu z dużą dozą pobłażliwości i lekceważenia, traktując go jako "rupieciarnię starożytności", niemniej jednak wpływ konfucjanizmu na wiele stron życia w ówczesnych Chinach był nadal dość znaczny. W 1934 roku, w rocznicę urodzin Konfucjusza (27 sierpnia), na mocy dekretu państwowego postanowiono uczynić ten dzień świętem narodowym, tak że kult Konfucjusza przed powstaniem Chińskiej Republiki Ludowej był w społeczeństwie chińskim jeszcze dość rozpowszechniony. Jedną z doktryn - nie konkurencyjnych dla konfucjanizmu, lecz raczej go dopełniających - był taoizm, który w okolicznościach niezbyt dokładnie zbadanych, już w Iii wieku p.n.e. zaczął wchłaniać rozmaite elementy wierzeń magicznych, związanych głównie z zabiegami mającymi na celu zapewnienie sobie nieśmiertelności. Pojęcie nieśmiertelności w taoizmie nie wiązało się zresztą z jakimś całkowitym uduchowieniem, jak na przykład w chrześcijaństwie, a przypominało bardziej warunki egzystencji bogów mitologii greckiej: wolność od chorób i dolegliwości, możność szybkiego pokonywania znacznych odległości itd. Było to właściwie nieograniczone w czasie "lepsze wydanie" życia doczesnego. Stan ten taoiści starali się osiągnąć drogą specjalnych zabiegów higienicznych, jak określona dieta, specjalna technika oddychania, oraz poszukiwań eliksiru nieśmiertelności, co z kolei prowadziło do najrozmaitszych prac alchemicznych. W Iii wieku n.e. powstają duże organizacje wyznawców taoizmu, występuje dążenie do stworzenia czegoś w rodzaju gminy wyznaniowej. Tradycje taoistyczne dochodzą później nieraz do głosu w tajnych organizacjach i chłopskich ruchach antyfeudalnych. Od czasu gdy Lao-tsy i jego następcy utworzyli taoizm jako niezależny system filozoficzny, do powstania taoizmu jako religii minęło około 650 lat, w czasie których system ten uległ całkowitemu przekształceniu. Odmienność taoistycznej filozofii od taoistycznej religii jest tak wielka, że nawet trudno jest znaleźć w nich jakieś wspólne cechy. W rzeczywistości nie ma między nimi żadnych bezpośrednich związków, a wszelkie powiązania, jakie próbuje się wykazać, są niepewne i wątpliwe. To przekszałcenie się filozofii w religię było jednak stopniowe i daje się prześledzić. Wspomnimy tu o kilku faktach wskazujących na stopniowy rozwój tej religii, tak jak to notują oficjalne kroniki. Po odejściu wczesnych mistrzów szkoła taoistyczna została opanowana przez wyznawców teorii in-jang (dwóch sił pierwotnych) oraz wu-hing (pięciu praelementów), a w związku z tym powstały dwie taoistyczne sekty, cz'an-wei (szkoła apokryfów) i szen-sien (szkoła mędrców i nieśmiertelnych). Pierwsza z nich powstała w wyniku połączenia się z jedną z odrośli konfucjanizmu zreformowanego przez Tung Czung-szu za dynastii Han, druga natomiast, wcześniejsza, dała początek taoistycznym praktykom magicznym. Szkoła szen-sien była rozwijana przez tzw. fang-szy, czyli adeptów sztuki magicznej, którzy praktykowali doświadczenia alchemiczne oraz doświadczenia nad przedłużeniem życia lub osiągnięciem nieśmiertelności. Pierwszy władca dynastii Ts'in, słynny Ts'in-szy-haung-ti, mimo że prześladował wszystkie inne szkoły filozoficzne, sam był zwolennikiem szkoły szen-sien, dzięki czemu jej kapłani byli bardzo aktywni i mieli duży wpływ wśród ludności. Jeden z przodków Ts'in-szy-huang-ti'ego, książę Hiang, był pierwszy w dziejach Chin, który wzniósł świątynię sy dla oddawania czci "białemu bogu" (Poti) i od tamtej pory termin sy był stosowany pierwotnie do określania świątyń taoistycznych, a dopiero później świątyń buddyjskich, a nawet meczetów muzułmańskich, nigdy jednak nie określano nim miejsc związanych z kultem Konfucjusza. Lu Ao oraz Sü Fu, dwaj kapłani taoistyczni, byli często wysyłani przez cesarza na poszukiwanie "nieśmiertelnych" lub eliksiru nieśmiertelności. W związku z tym Sü Fu miał nawet poprowadzić ekspedycję trzech tysięcy chłopców i dziewcząt i popłynął z nimi na wschód. W okresie zachodniej dynastii Han główny doradca cesarza, Czang Liang, był wielkim propagatorem szkoły szen-sien i nawet w związku z tym ustąpił ze swego stanowiska, żeby w odosobnieniu starać się zdobyć nieśmiertelność. Cesarz Wu-ti z tej samej dynastii szczególnie upodobał sobie kapłanów taoistycznych, fang-szy, tak że wielu z nich wyniósł do wysokich godności, a jednemu z nich nawet oddał swoją córkę za żonę. Wzniósł on wiele świątyń taoistycznych i dokonywał wielu prób i doświadczeń alchemicznych w celu znalezienia "kamienia filozoficznego". Za panowania cesarza Kuang-wu ze wschodniej dynastii Han, w 34 roku n.e. urodził się Czang Tao-ling, który oficjalnie uważany jest za założyciela taoizmu jako religii. Czang Tao-ling, który był potomkiem Czang Lianga, większość swego życia spędził na Górze Smoków i Tygrysów (Lung hu szan) w prowincji Kiangsi oddając się rozmyślaniom i nauczaniu. Powszechnie wierzono, że żył on 123 lata, a następnie wstąpił do nieba jako nieśmiertelny. Za naukę, jakiej udzielał, zwykł był pobierać pięć funtów ryżu, stąd często niektórzy pogardliwie nazywali religię taoistyczną "nauką za pięć funtów ryżu". Wiek później wybuchło powstanie Żółtych Turbanów, które umocniło jego sławę, między innymi dlatego, że pierwszy przywódca powstania pochodził z tego samego klanu co Czang Tao-ling. Chociaż powstanie zostało wkrótce stłumione, nauki taoistyczne nadal się rozwijały i przeważały w najniższych warstwach społeczeństwa. Czang Tao-ling od tej pory został powszechnie nazwany T'ien-szy, czyli "niebiańskim mistrzem", co zostało później usankcjonowane jako dziedziczny tytuł jego spadkobierców. Zjawisko to znane było pod nazwą papiestwa taoistycznego, które przez cały czas, niemal aż do naszej doby, miało swoją siedzibę na Górze Smoków i Tygrysów. Za panowania dynastii Tsin niezależnie od siebie dwaj taoistyczni mnisi, K'o Hung i Tao Hung-king, słynęli ze swej głębokiej wiedzy i cudownych osiągnięć. W późniejszym okresie inny t'ien-szy, należący do innego klanu, pojawił się w północnych Chinach i cieszył się wielkim szacunkiem u władców północnych Chin. Był to K'ou K'ien-czy. Dzięki niemu taoizm został uznany za religię państwową, on też doprowadził do prześladowania buddyzmu i lekceważenia konfucjanizmu. Od założenia dynastii T'ang (618-906Ď), dzięki temu, że jej założyciel miał być dalekim potomkiem Lao-tsego, filozofia taoistyczna i religia taoistyczna cieszyły się powszechnych szacunkiem i były popierane przez państwo. Lao-tsemu nadano honorowy tytuł "cesarza o tajemniczym powstaniu" (Hun-juan Huang-ti), a jego czterech wybitnych następców, Czuang-tsego, Wen-tsego, Lie-tsego i Keng-sang-tsego, nazwano czen-żen, czyli "prawdziwymi ludźmi". Wielu kapłanów taoistycznych (tao-szy) wezwano na dwór cesarski i powierzono im wysokie stanowiska państwowe. W okresie północnej dynastii Sung (960-1127Ď) żyło dwóch wielkich uczonych taoistycznych, Cz'en Tuan i Ting Szao-wei, którzy cieszyli się wielkim szacunkiem ze strony cesarzy T'ai-tsu i T'ai-tsunga. Filozoficzna nauka Cz'ena miała bardzo silny wpływ na konfucjanizm i pośrednio przyczyniła się do powstania ortodoksyjnej szkoły neokonfucjanizmu. Cesarz Huei-tsung z tej samej dynastii był również znanym patronem taoistów. Sam nazywał siebie "władcą taoistów" (Tao-kun), podzielił wszystkich taoistów na dwadzieścia sześć oficjalnych kategorii, a dwóch wysokich kapłanów taoistycznych, Lin Ling-su i Tu Huang-tinga, wyniósł do rangi ministrów. Posunął się nawet tak daleko, że wydał polecenie, aby wszyscy buddyści stali się taoistami (1119Ď), ale wkrótce odwołał ten edykt (1120Ď). Pierwszy władca dynastii mongolskiej w Chinach, Chubiłaj, zatwierdził hierarchię taoistyczną i wyniósł Czang Tsung-żena, potomka Czang Tao-linga w trzydziestym szóstym pokoleniu, do rangi "szlachetnie urodzonego" (1275Ď). Cesarz panujący w epoce Kia-k'ing za dynastii Ming często urządzał ofiarne uczty taoistyczne i spraszał taoistów z całego kraju. Ród Czang, podobnie jak ród Konfucjusza, posiadał w Chinach nieprzerwaną linię genealogiczną i cieszył się niezwykłą czcią i oddaniem. W nowożytnych czasach istniały dwie gałęzie nauki taoistycznej, zwanej cz'eng-i oraz cz'uan-czen. Pierwsza z nich była sektą ortodoksyjną, ściśle przestrzegającą religijnych wskazówek podanych przez Czang Tao-linga. Z kolei dzieliła się ona na dwa odłamy, fu-lu (magiczny) i k'o-kiao (rytualny). Obydwa te odłamy były kontrolowane przez papieży taoistycznych z Góry Smoków i Tygrysów. Druga z wymienionych wyżej gałęzi nauki taoistycznej, cz'uan-czen, powstała w latach 1161-1189, a jej pierwszym patriarchą miał być Lu Jen, znany również jako Lu T'ung-pin. Ta gałąź religii taoistycznej również dzielona jest na dwie sekty, a mianowicie lien-jang (higieniczną) ifu-szy (dietetyczną). Obydwie te sekty miały bardziej indywidualny charakter i nie związane były z hierarchią taoistyczną. Pierwsza z wymienionych wyżej czterech szkół, fu-lu, bardzo przypomina praktyki czarnoksięskie i czarną magię. Wszelkie obrzędy egzorcyzmów i nekromancji wykonywane były przez członków tej właśnie sekty. Stosowali oni również tajemne znaki pisma, mające odpędzać demony czy też sprowadzać na kogoś nieszczęścia, trudnili się sztuką czarnoksięską, produkowali i sprzedawali różnego rodzaju amulety, zajmowali się wywoływaniem różnego rodzaju zjawisk spirytualistycznych, wywoływaniem duchów itp. Druga z wymienionych wyżej szkół, k'o-kiao, ograniczyła się do badania obrzędów religijnych i rytuału. Klasyczne księgi taoistyczne i rytuał zostały oparte głównie na wzorach buddyjskich i przekształcone na modłę chińską. Obrzędy taoistyczne i ich stroje pod pewnymi względami przypominają buddyjskie. Trzecia szkoła, zwana lien-jang, zwracała główną uwagę na higienę fizyczną i umysłową. Wyznawcy jej wierzyli w przedłużenie życia ludzkiego poprzez wzmocnienie sił cielesnych i duchowo-umysłowych. Wzmocnienie to można było osiągnąć przez oddanie się medytacjom oraz przez tzw. "wymienną wibrację". Jednym z niezbędnych elementów do osiągnięcia zdrowia fizycznego i psychicznego były specjalne praktyki seksualne. Czwarta szkoła, fu-szy, związana była nierozłącznie z medycyną i z alchemią. Przedstawiciele tej szkoły wierzyli, że elementy życia w ciele ludzkim mogą być podtrzymywane i rozwijane przez odżywiane się specjalnymi ziołami lub przez zastąpienie ich pewnymi metalami. Rtęć i ołów były podstawowymi substancjami używanymi początkowo do prób przekształcenia ich w złoto, a później do ekstrakcji eliksiru nieśmiertelności. Większość spośród tych szkół miała z kolei swoje północne i południowe odłamy. Północne odłamy miały najczęściej charakter bardziej materialistyczny i formalistyczny, południowe natomiast były bardziej idealistyczne i mniej sformalizowane. Jak widać, religia taoistyczna jest właściwie zaprzeczeniem filozofii taoistycznej. W zasadzie nie znajdujemy pomiędzy nimi żadnych wspólnych cech, a pod wieloma względami zasady głoszone przez filozofię i religię taoistyczną są ze sobą sprzeczne. W szczególności są te sprzeczności widoczne pomiędzy doktryną Lao-tsego a ortodoksyjną hierarchią taoistyczną. Prawdziwym źródłem religii taoistycznej jest kombinacja starochińskiej mitologii i wierzeń ludowych, a jej utworzenie i powstanie było w dużej mierze spowodowane zachętami ze strony wielu cesarzy oraz wpływami buddyzmu. Czang Tao-ling utworzył religię taoistyczną asymilując pierwiastki buddyzmu, tak jak Mahomet dla stworzenia islamu wykorzystał chrześcijaństwo. Obydwa te systemy religijne zapożyczały wiele z innych religii i dostosowały je do miejscowych poglądów i własnych celów. Wbrew tendencjom ateistycznym Lao-tsego taoizm jako religia stworzył cały panteon różnego rodzaju bóstw. Wbrew zasadzie filozoficznego taoizmu unikania nazw i form religia taoistyczna stworzyła wielotomowe zbiory dzieł klasyków religii oraz przyswoiła sobie bardzo rozbudowany i szczegółowy rytuał i ceremonie. Przeciwko głoszonej przez Lao-tsego zasadzie prostego, biernego życia w odosobnieniu wyznawcy religii taoistycznej poziomem życia naśladowali arystokrację i wysokich urzędników. Ignorując ostrzeżenia Lao-tsego przed rozwiązłością i chciwością, wielu taoistów oddawało się rozpuście i zajmowało się próbami przemiany mniej szlachetnych metali w złoto. Z drugiej strony taoizm religijny przejął z buddyzmu pojęcie trikaya (san-szen), "trzech bóstw", i ucieleśnił je w "trzech czystościach" - a mianowicie: męskości (tsing), powietrzu (k'i) i duchu (szen). Panteon taoistyczny zawiera ośmiu nieśmiertelnych (pa-sien) oraz dwadzieścia osiem bóstw-gwiazd na wzór buddyjskich Arhatów, a ponadto w podobny sposób jak w buddyzmie przedstawia niebo i piekło. W Chinach istniało wiele świątyń i bractw taoistycznych. Taoiści, podobnie jak kapłani buddyjscy, brali udział w religijnych ceremoniach pogrzebowych, chociaż częściej zapraszano ich do przepowiedzenia przyszłości nowo narodzonych dzieci. Ponadto poza tymi, którzy mieszkali w klasztorach i bractwach taoistycznych, mnisi i kapłani taoistyczni zazwyczaj mieli swoje rodziny i przez cały czas przebywali w swoich domach, przy rodzinach. Natomiast w przeciwieństwie do mnichów buddyjskich, którzy golili sobie głowy, mnisi taoistyczni zapuszczali długie włosy. Obecnie nie ma już taoistycznych mniszek, ale w dawniejszych czasach, za panowania dynastii T'ang, było ich bardzo dużo. Niezamężne lub owdowiałe księżniczki często bywały nawracane na taoizm, zostawały mniszkami i zamieszkiwały w taoistycznych świątyniach na terenie pałacu cesarskiego. To samo było z kobietami z innych, zarówno zamożnych, jak i biednych domów. W czasie zmian dynastii, w szczególności między dynastią Ming i Ts'ing, generałowie, uczeni i wszyscy inni, którzy nie chcieli nakłonić się do obyczajów mandżurskich i zapuścić warkoczy, stawali się taoistami, ponieważ taoizm był jedyną sektą, której zezwolono zapuszczać długie włosy i nie przestrzegać mandżurskich obyczajów. Również po rewolucji burżuazyjnej z 1911 roku ci, którzy z kolei nie chcieli zrezygnować z warkoczy, zostawali taoistami. Wpływ religii taoistycznej w Chinach nie był wprawdzie tak silny jak filozofii taoistycznej lub buddyzmu, ale wszystkie przesądy i praktyki magiczne, włącznie ze spirytualizmem i szamanizmem, mogą być zaliczone do tej religii. Liczne powstania chłopskie za dynastii mandżurskiej były zawsze w jakiś sposób związane z sektami taoistycznymi. W początkach naszej ery do Chin dociera również buddyzm. Pierwsze jego ślady datują się od początku naszej ery, a pomiędzy Ii i V wiekiem całość doktryny trafia tu pod postacią wielu rozmaitych tekstów. Buddyzm przyjął się w Chinach głównie w swej formie mahajanistycznej, pierwotnie za pośrednictwem misjonarzy pochodzenia irańskiego. Później chińscy wyznawcy buddyzmu zaczęli sami odbywać długie podróże do Indii, aby tam zapoznać się z nauką buddyjską i zdobyć odpowiednie teksty świętych pism. Początkowo buddyzm uważano nawet za pewnego rodzaju odmianę taoizmu, z którym niewątpliwie miał on bez porównania więcej wspólnego niż z konfucjanizmem, wychodzącym z zupełnie innych założeń. W Chinach przyjmowały się rozmaite odmiany buddyzmu; od tantryzmu, operującego zaklęciami mającymi pomagać zmarłym, poprzez kult Kuan-in, bogini miłosierdzia (która w Chinach dopiero z męskiego Awalokiteśwary przekształciła się w bóstwo żeńskie), aż do kierunków czysto mistycznych i kontemplacyjnych. Na terenie Chin buddyzm zaspokajał te potrzeby, których nie mogły zaspokoić rodzime kierunki filozoficzne. W okresie wojen domowych i wewnętrznego rozbicia Chin dawał złudę lepszego życia w następnych wcieleniach, dawał wiarę w nieśmiertelność wszystkich ludzi. Otwierał pole do dociekań metafizycznych i mistycznych, apelował przy tym szczególnie do kobiet, upośledzonych przez chiński system społeczny. W okresie dynastii T'ang (Vii-Ix wiek n.e.) i Sung (X-Xii wiek) następuje doktrynalne zbliżenie trzech wielkich kierunków: konfucjanizmu, taoizmu i buddyzmu, pojawia się przekonanie o jedności tych trzech doktryn. W wyobrażeniach prymitywnych pojęcia konfucjańskie rządzą życiem na ziemi, taoistyczne - niebem, buddyjskie - piekłem. W praktyce wpływ konfucjanizmu pozostaje przemożny, z tym że w okresach zamętu politycznego taoizm i buddyzm silniej dochodzą do głosu. Stan ten utrzymuje się do przełomu Xix i Xx wieku, kiedy to ruch reformatorski kieruje swój atak na konfucjanizm jako źródło chińskiego tradycjonalizmu i zacofania społecznego, gospodarczego i kulturalnego. Pierwsze wzmianki o wprowadzeniu buddyzmu z Indii do Chin znajdujemy w kronikach buddyjskich, które datują ten fakt na trzynasty rok panowania cesarza Ts'in-szy-huang-ti (217 rok p.n.e.). Kronika wspomina, że w tym właśnie roku osiemnastu buddyjskich mnichów sprowadzonych przez buddyjskiego mnicha z Krajów Zachodnich, Szy Li-fanga, przybyło do stolicy Chin i przywiozło ze sobą wiele sutr pisanych w sanskrycie. Nic jednak na ten temat nie znajdujemy w oficjalnej kronice chińskiej, obejmującej ten okres, w Han-szu. Pierwsza wzmianka w dokumentach chińskich na temat buddyzmu dotyczy snu cesarza Ming-tiego z dynastii Han, w którym ujrzał on człowieka ze złota, przychodzącego z Zachodu. W rezultacie tego snu cesarz wysłał w 65 roku n.e. do Indii ekspedycję, która po trzech latach wędrówki przywiozła ze sobą dwóch kapłanów buddyjskich, posąg Buddy oraz sutrę w czterdziestu dwóch rozdziałach. Posąg i sutry wieziono na białych koniach, w związku z czym świątynię, w której je złożono, nazwano świątynią białego konia. Zbudowana ona została w pobliżu ówczesnej stolicy Chin, Lo-jangu, i była pierwszą buddyjską świątynią w Chinach. Zarówno cesarz, jak i jego brat, książę Liu Ing z Cz'u, bardzo interesowali się nową wiarą; urządzali oni częste uczty wegetariańskie dla tych wszystkich, którzy przyjęli nową wiarę. Pod koniec panowania tej dynastii, w 195 roku, filozof Mou Jung skomponował długi panegiryk, w którym upodabniał Buddę do wielkich mędrców Chin starożytnych. W owych czasach jednak doktryna buddyjska była studiowana tylko przez niektórych uczonych i traktowana jako gałąź filozofii. Dopiero po okresie Trzech Królestw (220-265Ď), kiedy na północy patronowało mu państwo Wei, a na południu królestwo Wu, buddyzm rozpowszechnił się i stał się bardzo popularny w Chinach. Rozwój buddyzmu w Chinach oraz jego związki i stosunki z rodzimymi wierzeniami można podzielić na następujące cztery okresy: 1. Okres infiltracji buddyzmu do Chin rozpoczął się za panowania wschodniej dynastii Han (Ii-I wiek p.n.e.) i trwał również za panowania zachodniej dynastii Han (I-Ii wiek n.e.). Początkowo tłumaczono na język chiński z sanskrytu i palijskiego krótsze i prostsze sutry. Chińskich uczonych pociągała głęboka filozoficzność tych tekstów, natomiast prosty lud pociągnęła później dziwność i mistycyzm tej tajemniczej nowej religii. Ponieważ w tym okresie konfucjanizm jako religia państwowa ustąpił miejsca wpływom taoistycznym, propagatorzy buddyzmu w Chinach zręcznie objaśniali buddyzm jako odmianę taoizmu i łączyli się z taoistami, aby zyskać zaufanie społeczeństwa. 2. Okres przystosowania się do warunków chińskich rozpoczął się w okresie podziału Chin na północ i południe (Iv-Vi wiek) i trwał do czasów ponownego zjednoczenia Chin za dynastii Sui. Buddyzmem opiekowały się w tym okresie wszystkie państewka istniejące na terenie ówczesnych Chin, zarówno chińskie, jak i barbarzyńskie. W związku z brakiem jakiegoś centrum politycznego, ciągłymi zamieszkami i niepewnością życia buddyzm wywierał bardzo silny wpływ na umysły ludzi, którzy ze wszystkich sił szukali wewnętrznego spokoju i ucieczki od śmierci. Buddyzm zjawił się wówczas jako religia pozwalająca wierzyć ludziom, że przetrwają w następnych wcieleniach. Taoiści teraz dostrzegali niebezpieczeństwo stale rosnących wpływów buddystów jako swoich rywali i postanowili zahamować rozwój buddyzmu w Chinach. Prześladowanie buddyzmu w tym okresie było częściowo wynikiem walki taoistów o znaczenie i wpływy ich doktryny. Na ogół uczeni chińscy, przeważnie konfucjaniści, nadal patrzyli z obojętnością na te zmagania. 3. Okres rozkwitu buddyzmu w Chinach za panowania dynastii T'ang (618-906Ď). W tym czasie ekspansji militarnej i rozwoju kultury tolerancja religijna panowała na terenie całego imperium chińskiego. Buddyzm w tym okresie nie tylko zdobył silne podstawy i nie tylko był powszechnie praktykowany, ale można również powiedzieć, że został całkowicie wchłonięty przez życie i cywilizację chińską. Dopiero pod koniec tego okresu niektórzy konfucjańscy uczeni zaczęli dostrzegać wpływ buddyzmu i wytoczyli mu wojnę. Ruch ten doprowadził do krótkotrwałego okresu prześladowania buddyzmu, które zresztą nie przyniosło znacznego uszczerbku tej religii. 4. Okres kompromisu, który rozpoczął się pod koniec X wieku. W tym czasie większość konfucjanistów, świadomie bądź podświadomie, przyjęła niektóre buddyjskie poglądy filozoficzne, mimo że w słowach i w utworach swoich zaprzeczała temu. Z drugiej strony natomiast wielu buddystów starało się dostosować doktrynę buddyjską do poglądów i zasad konfucjańskich. Powstawały różne szkoły filozoficzno-religijne, opierające się zarówno na buddyzmie, jak i na konfucjanizmie, i coraz częściej znajdowano wspólną płaszczyznę porozumienia się. Od tej pory buddyzm znalazł swoje miejsce w społeczeństwie chińskim. Buddyzm chiński od samego początku ulegał stopniowej sinizacji. Zachował wprawdzie wszystkie podstawowe cechy buddyzmu indyjskiego, ale rozwinął go w kilku różnych kierunkach. Również w Chinach dzielimy doktrynę buddyjską na dwie główne grupy, a mianowicie: buddyzm mahajanistyczny (czyli buddyzm "wielkiego wozu") i buddyzm hinajanistyczny (czyli buddyzm "małego wozu"). Każda z tych grup składała się z kilku odrębnych szkół. Do nauki hinajanistycznej na terenie Chin należały dwie szkoły buddyjskie: 1. Szkoła satjasiddhi, która została założona przez Kumaradżiwę za panowania późniejszej dynastii Ts'in (384-471Ď) i opierała się głównie na tłumaczeniu sutry o tym samym tytule. Szkoła ta rozwijała się głównie w okresie podziału Chin na południe i północ (Iv-Vi wiek); 2. Szkoła kocza, która została założona przez Cze T'i z dynastii Cz'en (557-588Ď) i opierała się na tekście Kocza sutra. Tłumaczenie tej sutry zaginęło, lecz jej tekst został ponownie przetłumaczony przez Huan-tsanga, mnicha z dynastii T'ang, a szkoła działała do końca X wieku. Znacznie więcej, bo aż osiem szkół należało do systemu buddyzmu mahajanistycznego. Były to następujące szkoły: 1. Szkoła cz'an, która została założona przez Bodhidharmę, dwudziestego ósmego patriarchę indyjskiego, który przybył do Chin na przełomie V i Vi wieku drogą morską przez Kanton i oddawał się rozmyślaniom przez dziewięć lat na jednej ze świętych gór chińskich, Sung-szan. Nauka tej sekty przekazywana była bez zapisów i bez słów, mimo to szkoła ta była bardzo popularna w kręgach literackich. Według tej sekty zbawienie było pogrążeniem się w absolucie, osiągalnym jedynie w drodze ekstazy medytacyjnej. Ponieważ nic z zewnątrz nie powinno jej rozpraszać, cz'anizm propagował stosowanie w życiu jak największej prostoty we wszystkich jej dziedzinach. W związku z tym sekta ta odrzucała rytuał i obrzędy. Szkoła ta rozwinęła się szczególnie w Japonii, gdzie znana jest i bardzo szeroko rozpowszechniona pod nazwą sekty dzen. 2. Szkoła winaja, zwana również szkołą prawa, była sektą mahajanistyczną, kładącą główny nacisk na ścisłe przestrzeganie przepisów i zakazów reguły. Mówi się, że istniało dziesięć zakazów dla zwykłych wyznawców tej odmiany buddyzmu, dwieście pięćdziesiąt zakazów dla mnichów należących do tej sekty i trzysta pięćdziesiąt zakazów obowiązujących mniszki sekty winaja. 3. Szkoła t'ien-t'ai została założona w okresie dynastii północnych i południowych (Iv-Vi wiek) w górach T'ien-t'ai, znajdujących się w prowincji Cz-kiang. Opierała ona swe zasady na tekście Saddharma-Pundarika-Sutra, tj. na "Sutrze kwiatu prawa". Sekta ta obok medytacji wprowadzała praktyki magiczne, które początkowo zdobyły jej dużą popularność. Formalistycznie przestrzegany rytuał miał sprzyjać wyzwoleniu sił, które ujawniały w człowieku Buddę. 4. Szkoła sien-szou została założona przez mnicha o tym imieniu w okresie wschodniej dynastii Tsin (265-340Ď). Jako podstawę szkoła ta przyjęła tekst Awatamsaka sutra. 5. Szkoła fa-siang została założona przez mnicha Tsu Ena z dynastii T'ang (618-906Ď). Opierała się ona na tłumaczeniu przez Huan-tsanga tekstu Vidia-Matra-Siastra. Była to jedna z najbardziej erudycyjnych sekt buddyjskich. 6. Szkoła trzech traktatów opierała się na tekstach trzech traktatów buddyjskich: Pranjamula-siastra, Sata-siastra i Doadasanikaja-siastra. 7. Szkoła jogaczarja, czyli szkoła mistyczna, była sektą buddyjską, która ćwiczyła się w różnych zabiegach magicznych. Począwszy od okresu panowania dynastii Ming (1368-1644Ď) została zakazana w Chinach. 8. Szkoła czystej ziemi, znana również jako szkoła lotosu, została założona przez mnicha Huei Juana (334-416Ď). Założenia tej sekty oparte były na doktrynie Amidy Buddy, który, jak wierzono, miał przenieść wszystkie nawrócone dusze do czystej ziemi, gdzie kwiaty lotosu rosną pod stopami. Sekta ta zyskała bardzo dużą popularność zarówno w Chinach, jak i w Japonii. Jest ona uznawana za sektę dostarczającą najłatwiejszej, najprostszej i najbardziej bezpośredniej metody osiągnięcia buddyjskiej nirwany. Wpływ buddyzmu w Chinach był powszechny i trwały. Na terenie całego kraju powstawały tysiące świątyń i klasztorów z wieloma milionami mnichów i mniszek, nie licząc jeszcze większej liczby mnichów buddyjskich mieszkających w domach. W każdym mieście lub nawet miasteczku spotkać można jedną lub nawet więcej buddyjskich pagód (r'a), w każdej zaś wiosce, chociażby najmniejszej, znajdziemy buddyjską świątynię (sy). Te budynki od wielu wieków stały się ośrodkami życia społecznego terenów, na których się znajdowały. Buddyzm miał również znaczny wpływ na warstwy rządzące; wielu władców i ich ministrów porzucało swe ziemskie posiadłości i zamykało się w klasztorach, aby tam poszukiwać prawdy. W dziedzinie filozofii zarówno uczeni konfucjańscy, jak i taoistyczni uznawali poglądy buddyzmu na życie i zwracali na buddyzm baczną uwagę, poświęcając mu wiele dyskusji. Znaczny wpływ buddyzmu obserwujemy również w dziedzinie literatury i sztuki. W sprawach społecznych i ekonomicznych buddyzm stanowił dość istotne zagadnienie, dostarczając społeczeństwu bardzo dużo bezproduktywnych obywateli, żyjących z wykonywania obrządków religijnych oraz z jałmużny. Odcinali się oni od swych obowiązków wobec rodziny i wobec państwa, tracąc czas na medytacjach. Ludzie, którzy byli niezadowoleni ze świata, z rządu, z rodziny, jeśli nie chcieli oderwać się od tych spraw przez popełnienie samobójstwa, mogli zwrócić się do buddyzmu. Przy zmianach dynastycznych częstokroć członkowie poprzedniej cesarskiej rodziny, ministrowie, generałowie służący w czasie poprzedniej dynastii stawali się mnichami buddyjskimi, ratując się w ten sposób przed śmiercią. Z drugiej strony również ludzie biedni i leniwi, przestępcy i grzesznicy szukali opieki pod dachami klasztorów litościwego Buddy. Wierzono powszechnie, że Kuan In (Awalokiteśwara), wyidealizowane w Chinach bóstwo buddyjskie, gotowe jest wyratować każdego z kłopotów, jeśli tylko usłyszy jego głos w modlitwie. Jest ono najwspanialszym aniołem w niebie i jedynym światłem w mrokach wszystkich kręgów piekieł. To i wiele innych buddyjskich wierzeń wraz z legendami taoistycznymi stanowią podstawowy zrąb ludowych wierzeń w Chinach. W ten sposób buddyzm stał się gałęzią chińskiej filozofu i częścią chińskiego życia. Buddyzm japoński i koreański mają charakter bardziej zbliżony do buddyzmu chińskiego niż do indyjskich odmian buddyzmu. Z religii obcych - oprócz buddyzmu, który asymilował się w Chinach w znacznym stopniu - wymienić należy islam, judaizm, zaratusztrianizm, manicheizm i nestorianizm, które pojawiają się na terenie Chin mniej więcej jednocześnie, w Vii wieku n.e., niewątpliwie w związku z tym, że rozkwit polityczny i kulturalny Chin w początkowym okresie panowania dynastii T'ang przyciągał wielu przybyszów z Zachodu, którzy przynosili ze sobą nowe religie. Religie te nie odegrały poważniejszej roli, związane były przeważnie z osiadłymi w Chinach grupami cudzoziemców i w znacznym stopniu zakończyły swoje istnienie po wielkiej rzezi cudzoziemców w Kantonie w drugiej połowie Ix wieku, pod koniec dynastii T'ang. Dłużej utrzymywał się nestorianizm - najwcześniejsza forma chrześcijaństwa w Chinach - popierany przez mongolskich zdobywców Chin w Xiii-Xiv wieku. Mimo powściągliwego stosunku do spraw religii represje antyreligijne zdarzały się także i w Chinach. Motywy takich akcji były jednak w zasadzie pozawyznaniowe. Rozmaite restrykcje, nakładane w pewnych okresach na organizacje buddyjskie i taoistyczne, wywoływane były chęcią podważenia ich wpływu jako zbyt zagrażającego panowaniu oficjalnej doktryny konfucjańskiej, miały więc w gruncie rzeczy charakter polityczny. Wspomniana rzeź w Kantonie była wywołana raczej przez ksenofobię niż przez niechęć do tej czy inne religii. Drugie pojawienie się chrześcijaństwa przypada na wiek Xvii, kiedy to jezuici na krótki okres uzyskali znaczne wpływy na dworze cesarskim. Cenieni jako reprezentanci nauki, którzy przynieśli do Chin znajomość europejskiej matematyki, astronomii, techniki, pomiarów czasu oraz kartografii, starali się utrwalić swoją pozycję przez działalność misjonarską w kołach dworskich. Aby łatwiej pozyskać Chińczyków dla katolicyzmu, wystąpili nawet z wnioskiem do papieża, by uznać chiński kult przodków po prostu za obyczaj świecki, zgodny z prawem naturalnym i jak najbardziej chwalebny; przyjęcie katolicyzmu nie naruszałoby wówczas tradycyjnych zwyczajów i nie prowadziłoby do konfliktów ze środowiskiem niechrześcijańskim. Na skutek intryg franciszkanów i dominikanów, zazdrosnych o wpływy jezuitów, Watykan ustosunkował się negatywnie do tej propozycji i wpływy jezuitów wkrótce zmalały. Trzecie pojawienie się chrześcijaństwa nastąpiło w drugiej połowie Xix wieku w związku z wpływami mocarstw kolonialnych na terenie Chin, co umożliwiło działalność misyjną, zarówno katolicką, jak i protestancką. Efekt tej działalności niełatwo ocenić, lecz - jak się wydaje - był on dość powierzchowny. W wielu wypadkach motywy konwersji były najzupełniej pozaświatopoglądowe: chodziło po prostu o pomoc materialną ze strony misjonarzy, możność nauczenia się języka europejskiego itp. W chwili obecnej na terenie Chin właściwych problem religijny nie występuje jako poważniejsze zjawisko. Liczba ludzi przywiązanych do chrześcijaństwa w sposób, który by prowadził do konfliktu z ustrojem, jest chyba procentowo znikoma. Świątynie buddyjskie i taoistyczne oraz miejsca związane z dawnym kultem oficjalnym traktowane są jako zabytki historyczne, chętnie i licznie zwiedzane. W dużych miastach osoby przychodzące do świątyń buddyjskich w celach kultowych stanowią wyjątki, traktowane zresztą z pobłażliwą obojętnością. `tc Stanisław Kałużyński.Ń Religie Tybetu `tc Tybet - obecnie Tybetański Okręg Autonomiczny Chińskiej Republiki Ludowej - kraina trzech tysięcy klasztorów, zarządzana do niedawna przez głowę kościoła lamajskiego, dalaj-lamę, leży na granicy z Indiami, między potężnymi grzbietami Himalajów, górami Karakorum i Kuenlun. Tybet łączyły od wielu wieków tradycyjne związki polityczne z Chinami. Kulturalnie natomiast, szczególnie od czasów rozpowszechnienia w Tybecie buddyzmu, kraj ten był związany w znacznie silniejszym stopniu z Indiami. Buddyzm, jak zwykle w takich wypadkach, stał się w początkowym okresie czynnikiem niezwykle szybkiego i bujnego rozwoju kulturalnego kraju. Z biegiem czasu jednak, gdy lamaizm skostniał w swojej doktrynie, przekształcił się w czynnik hamujący dalszy rozwój kultury narodowej. To samo zjawisko daje się zaobserwować w związku z rozpowszechnieniem lamaizmu wśród Mongołów. Pierwotną religią Tybetańczyków był bon, "system" religijny stanowiący pomieszanie szamańskiej magii i animizmu. Wiele cech łączyło go z szamanizmem mieszkańców stepowej Azji Środkowej i Syberu. Wyznawcy bonu nazywali siebie bon-po. Znaczenie nazwy bon nie jest jasne. Według niektórych badaczy miała pierwotnie oznaczać (szamańskie) zaklinanie, mruczenie (zaklęć). Gdzieniegdzie na pogranicznych obszarach Tybetu religia ta zachowała się przeżytkowo do dzisiaj, ale już w formie znacznie zmienionej, przesiąknięta licznymi elementami buddyzmu. Z drugiej strony lamaizm przejął wiele elementów bonu. Najstarsza forma bonu nie jest dokładnie znana. Stworzył on wprawdzie własną, nawet dość bogatą, choć słabo jeszcze zbadaną literaturę, ale pochodzi ona z okresu późniejszego, kiedy bon uległ pod wpływem buddyzmu poważnym zmianom. Dzieła kanoniczne tej religii, nie posiadającej pierwotnie usystematyzowanej doktryny, powstały w okresie rywalizacji z buddyzmem i stanowią dostosowane wprawdzie do własnych tradycji, ale niemniej wyraźne przeróbki dzieł buddyjskich. Według tradycji bon-po twórcą ich religii miał być gSzen-rabs-mi-bo, postać być może historyczna, która jednak z biegiem czasu przybrała cechy legendarne. Jako naczelne bóstwo czczą wyznawcy bonu dobrotliwego Kun-tu-bzang-po, władcę nieba, ziemi i świata podziemnego, który miał stworzyć świat ze zlepka śluzu, a istoty żywe z jajka. Kun-tu-bzang-po podlegały niższe hierarchicznie bóstwa: władca chaosu, przedstawiany w postaci błękitnego orła, osiemnaście męskich i żeńskich bóstw przyrody oraz niezliczone pomniejsze bóstwa i demony, przedstawiane często jako rozmaite pół ludzkie, pół zwierzęce stwory bądź to skrzydlate, bądź z głowami lub ciałami wilków, węży, świń itd. Szczególnie charakterystyczna jest dla wyznawców bonu wiara w różnorodne duchy i demony zamieszkujące jeziora, rzeki, źródła, dziuplaste drzewa, skały czy góry. Jeszcze dzisiaj do krajobrazu tybetańskiego należą sztuczne kopce kamienne (la-rtse, czyt. la-ce), usypane na szlakach górskich jako wyraz kultu duchów gór, którym są poświęcone. Podobne kopce, zwane tutaj obo, spotyka się na szlakach górskich Mongolii. Inne ważniejsze bóstwa bonu są już na ogół tak silnie przekształcone pod wpływami indyjskiego tantryzmu, że trudno ustalić ich pierwotne cechy. Do nich należy np. bóstwo opiekuńcze twórcy religii gSzen-rabs-mi-bo, tzw. Bóg Jasnego Światła, gSzen-lha-'od-dkar i jego siakti, zwana Yum-chen-mo (Wielka Matka), oraz groźne bóstwa, jak sTag-lha-me-'bar (Tygrysi Bóg Płonącego Ognia) czy trzygłowa i sześcioręka Władczyni Świata - Srid-pa'i-rgyal-mo. Indyjskiego pochodzenia (według niektórych badaczy odwrotnie - lokalnego) jest również rozpowszechniony wśród wyznawców bonu kult bóstw-węży (sanskryckie: naga, tybe. tańskie: kLu, czyt. lu). Za przedstawicieli pierwotnego tybetańskiego panteonu uchodzą ponadto takie duchy jak Nang-lha, bóstwo domowe o głowie świni, lub Thab-lha, bóstwo ogniska domowego. Funkcjonariuszami kultu w tej religii byli kapłani-czarownicy. Na podstawie niektórych źródeł można sądzić, że funkcje kapłańskie pełniły również, zapewne w węższym zakresie, osoby będące głowami rodzin. Do najistotniejszych elementów praktyki religijnej bonu należały: magia, rytualne ekstatyczne tańce z towarzyszeniem bębna, służące celom wróżbiarskim, regulowaniu pogody lub wypędzaniu chorób, kult przodków i w ogóle zmarłych, tłumne uroczystości ofiarne połączone z krwawymi ofiarami (w dawnych czasach przypuszczalnie nawet z ludzi) składanymi w celu zjednania sobie określonych bóstw itp. Jeszcze długi czas po upadku wpływów bonu, a na niektórych obszarach i dzisiaj, kapłani tej religii byli wysoko cenieni jako wróżbici i potężni czarownicy. Szczególnie ceniono ich domniemane umiejętności wypędzania chorób i zamawiania pogody. Poczynając od Vii wieku n.e. bon zaczął stopniowo i nie bez oporu ustępować przenikającemu do Tybetu buddyzmowi. Buddyzm tybetański występuje powszechnie pod nazwą lamaizmu, nadaną temu systemowi religijnemu przez Europejczyków ze względu na szczególną rolę, jaką odgrywa w nim duchowieństwo, czyli lamowie. Według tradycji tybetańskiej buddyzm został tu wprowadzony przez pierwszego króla, Srong-btsan-sgam-po (ok. 630-650Ď). Władca ten zjednoczył Tybet, ożenił się zaś z księżniczkami nepalską i chińską, panowanie jego było więc niewątpliwie okresem ożywionych kontaktów z krajami sąsiednimi oraz silnego oddziaływania kulturalnego tych krajów na Tybet. Poważniejsze postępy poczynił buddyzm w Tybecie dopiero w następnym stuleciu, za panowania Khri-srong-lde-btsana, i w wieku Ix, za panowania jego wnuka, Khri-ral-pa-cana. Khri-srong-lde-btsan sprowadził licznych misjonarzy buddyjskich, między innymi słynnego przedstawiciela tantryzmu (wadżrajany) Padmasambhawę. Padmasambhawa założył na południowy wschód od Lhasy najstarszy w Tybecie klasztor, bSam-yas, otaczany do dzisiaj wielką czcią. Propagowana przez niego forma buddyzmu różniła się jednak znacznie od późniejszego lamaizmu, a w dużym stopniu zbliżona była do tybetańskiego bonu. Mnichów nie obowiązywały surowe reguły zakonne ani celibat, a ich praktyki religijne ograniczały się głównie do magii i zaklęć. Wobec coraz silniejszej inwazji buddyzmu przedstawiciele bonu zaczęli się również organizować i systematyzować swoją religię, zresztą na wzór buddyzmu. Za panowania Khri-ral-pa-cana udało im się pozyskać dla swych celów brata królewskiego gLang-dar-mę. Gdy ten po zamordowaniu brata zasiadł w końcu Ix wieku na tronie, rozpoczęły się w Tybecie prześladowania buddystów połączone z burzeniem klasztorów i rozpędzaniem mnichów. Renesans buddyzmu następuje dopiero w początkach Xi wieku znów dzięki działalności misjonarzy. Najwybitniejszym z propagatorów buddyzmu był w tym okresie Atisia, założyciel sekty bKa-gdams-pa. Atisia należał wprawdzie, podobnie jak Padmasambhawa, do przedstawicieli wadżrajany, ale sekta jego odrzuciła w swej praktyce magię, poświęcając główną uwagę mistyce. Tymczasem zwolennicy Padmasambhawy zorganizowali się w inną sektę, zwaną rNying-ma-pa (sekta starych). Do głosu zaczęły dochodzić także liczne inne szkoły buddyjskie. Dążenia mistyczne wystąpiły bardzo silnie u członków sekty bKa-brgyud-pa, założonej w Xi wieku przez znanego ascetę Marpę i jego ucznia Milarepę (tyb. Mi-la-ras-pa). Przedstawiciele tej sekty uchodzili w góry i spędzali na medytacji długie lata, niekiedy całe życie. Obok kierunków mistycznych rozwijały się poważne studia teologiczne. Najwybitniejszym teologiem tego okresu był działający w Xiv wieku Bu-ston. Znaczenie i wpływy buddyzmu, choć reprezentowanego przez różne szkoły, rosło w Tybecie coraz wyraźniej. Liczne wielkie klasztory, założone w Xi i Xii wieku, stały się nie tylko skupiskami uczonych mnichów, ale i poważną siłą polityczną, zdolną przeciwstawić się zarówno wrogom wewnętrznym, jak i zewnętrznym. Największe znaczenie uzyskał w tym czasie klasztor Sa-skya, położony na południowy zachód od Szigatse. Wobec upadku władzy królewskiej i rozbicia Tybetu na szereg księstw, żonaci zwierzchnicy klasztoru Sa-skya, reprezentujący jednocześnie sektę (zakon) o tej samej nazwie, stali się do połowy Xiv wieku faktycznymi władcami kraju. Ich bliskie stosunki z chanami mongolskimi na tronie chińskim nadały tej władzy wszelkie cechy legalności, zwłaszcza kiedy cesarz Chubiłaj powołał na swój dwór przedstawiciela sekty Pakba-lamę (tyb. P'ags-pa), a następnie uczynił go zwierzchnikiem całego duchowieństwa tybetańskiego. W ten sposób powstała tak charakterystyczna później dla Tybetu władza teokratyczna pod protektoratem cesarzy chińskich. Pod koniec panowania dynastii mongolskiej w Chinach zakon Sa-skya utracił swoich protektorów, hegemonia jego została obalona i między klasztorami tybetańskimi rozpoczęły się nowe walki o wpływy. Chaos ten był jeszcze celowo podtrzymywany przez władców nowej chińskiej dynastii, Ming, którzy kilku przełożonym potężniejszych klasztorów nadawali jednocześnie zaszczytne tytuły i niemal królewską władzę. Kres anarchii położyła dopiero, nie od razu zresztą, założona przez najwybitniejszego tybetańskiego reformatora Tsongkhapę (tyb. bTsong-kha-pa) sekta dGe-lugs-pa (Oddani zasadom cnoty), znana później także pod nazwą Żółtych Czapek (tyb. żva-ser), Żółtej Sekty lub Żółtego Kościoła, która stopniowo stała się sektą panującą w Tybecie i w całym lamaizmie. Nazwa Żółte Czapki pochodzi od żółtych nakryć głowy noszonych przez członków sekty, w przeciwieństwie do przedstawicieli sekt nie zreformowanych, noszących czerwone nakrycia głowy i zwanych stąd Czerwonymi Czapkami (tyb. żva-dmar) lub Czerwonymi Sektami. Tsongkhapa (1357-1419Ď) urodził się w okolicach dzisiejszego słynnego klasztoru Kumbum. Długoletnie studia pozwoliły mu zgłębić ówczesną wiedzę, a liczne wędrówki po kraju dały wiele okazji do zapoznania się z niegodnymi praktykami, brakiem dyscypliny i zamętem ideowym wśród braci zakonnej, co zrodziło w jego umyśle przekonanie o konieczności gruntownej reformy kościoła. Działalność reformatorską rozpoczął w wieku blisko czterdziestu lat, gromadząc wokół siebie niewielką zrazu grupę uczniów. Umiejętność prowadzenia dyskusji, duże oczytanie w dziełach teologicznych oraz wstrzemięźliwy tryb życia jego i uczniów zyskiwały mu szybko zwolenników. W swojej sekcie Tsongkhapa wprowadził surową dyscyplinę, celibat, zakaz używania napojów alkoholowych, ograniczył udział elementów tantryzmu w doktrynie i w kulcie oraz wprowadził szereg zmian w rytuale kościelnym. Tsongkhapa był również płodnym pisarzem i pozostawił po sobie wiele dzieł religijnych, wydawanych po jego śmierci kilkakrotnie, w szesnasto- lub dwudziestojednotomowym wydaniu zbiorowym zatytułowanym "gSung-'bum" ("Sto tysięcy przepisów"). Najważniejsza z jego prac to "Byang-c'ub lam-rim-c'en-po" ("Wielka stopniowa droga mądrości"). Założony przez Tsongkhapę klasztor dGa-ldan, gdzie został pochowany, oraz klasztory 'Bras-spungs i Se-ra, założone przez jego uczniów (wszystkie w okolicach Lhasy), stały się później najpopularniejszymi miejscami świętymi w Tybecie. Sprawa następstwa po Tsongkhapie nie jest całkowicie jasna. Historia pomieszana z legendą mówi, że on sam przed śmiercią wyznaczył na wielkich lamów dwóch ulubionych uczniów: mKhas-grub-rje (1385-1438Ď) i dGe-'dun-grub-pa (1391-1475Ď), jednakże w późniejszej historiografii ten ostatni uważany jest powszechnie za właściwego następcę reformatora i pierwszego po nim wielkiego lamę. On to założył słynny klasztor Taszi-lhunpo (tyb. bKra-śis-lhun-po), który później stał się siedzibą taszi-lamy (panczen-lamy), następnego po dalaj-lamie głównego dostojnika duchownego w Tybecie. Natomiast mKhas-grub-rje został uznany za pierwszego panczen-lamę. Po śmierci dGe-'dun-grub-pa ustalił się istniejący do ostatnich czasów system następstwa władzy duchownej w Żółtym Kościele. Dziedziczenie godności duchownych, które było regułą w sektach nie zreformowanych, nie mogło mieć tutaj miejsca wobec wprowadzenia celibatu. W tej sytuacji przyjęto jako dogmat, iż dusza zmarłego wielkiego lamy wciela się w nowo narodzonego chłopca. Źródła tego dogmatu leżą, według niektórych badaczy, częściowo w buddyzmie (dhyani-buddowie), częściowo w dawnym tybetańskim szamanizmie (wcielanie się demonów). Późniejsza tradycja tybetańska przypisuje powstanie tego swoistego następstwa władzy duchownej wypowiedziom Tsongkhapy o jego własnym odrodzeniu. Z biegiem czasu ustaliło się wiele zasad, na podstawie których stwierdzano, czy ten lub inny chłopiec może być uznany za wcielenie (tyb. sPrul-sku, czyt. tul-ku; mong. chubilgan; chin. huo fu; określenie Żywy Budda jest dosłownym tłumaczeniem tej ostatniej nazwy) zmarłego. Jednocześnie przyjęto, że zmarły dostojnik duchowny sam jest wcieleniem określonego bóstwa lamajskiego. Z chwilą gdy dokonano wyboru, zabrane rodzicom dziecko otrzymywało bardzo staranne wychowanie i wykształcenie. Formalne przejęcie władzy przez nowego wielkiego lamę następowało po jego dojściu do pełnoletności, tj. w osiemnastym roku życia, a do tego czasu istniała władza regencyjna. Podobną zasadę zaczęto wkrótce stosować także w odniesieniu do innych najwyższych dostojników kościelnych. Wielka cześć, jaką lud otaczał wcielenia, czyli Żywych Buddów, spowodowała, że z biegiem lat coraz więcej klasztorów przyjmowało inkarnację jako zasadę przy obsadzaniu stanowiska zwierzchnika klasztoru. W początkach Xx wieku na całym obszarze opanowanym przez lamaizm było już około stu osiemdziesięciu wcieleń bóstw lub świętych lamajskich. Dalaj-lamowie uważani są za wcielenie Bodhisattwy Awalokiteśwary, a panczen-lamowie - Buddy Amitabhy. Trzecim pod względem popularności wysokim dostojnikiem kościelnym tego typu był do roku 1924 zwierzchnik kościoła lamajskiego w Mongolii, urgiński bogdo-gegen, zwany Maidari-chutuchtu - wcielenie Buddy Maitreji. Trzeci z kolei następca Tsongkhapy, bSod-nams rGya-mts'o (1543-1588Ď), wszedł w bliskie stosunki z księciem mongolskim Ałtan-chanem i otrzymał od niego w 1578 roku tytuł dalaj-lamy (mong. dałaj - ocean; niezmierzony) oraz władzę zwierzchnią nad znaczną częścią Tybetu. Za jego czasów część książąt mongolskich przyjęła lamaizm, który następnie szybko rozprzestrzenił się na wszystkie niemal zamieszkałe przez Mongołów obszary. Stali się oni nowymi, gorliwymi wyznawcami tej religii. Czwarty dalaj-lama, Yon-tan rGya-mts'o (1589-1616Ď), pochodził z książęcej rodziny mongolskiej. Władcy chińscy, mając na uwadze względy polityczne (możliwość unu Mongolii i Tybetu), uniemożliwiali później Mongołom piastowanie godności dalaj-lamy. Mimo kryzysu, jaki przeżywał Tybet w związku z najazdem Mongołów, dalaj-lama Ngag-dbang bLo-bzang rGya-mts'o (1617-1682Ď) umiejętną polityką zapewnił Żółtemu Kościołowi dominującą pozycję, jaką kościół ten zajmował do ostatnich czasów. Sekty nie zreformowane straciły całkowicie dawne znaczenie i chociaż ważniejsze z nich, poza bliską zresztą Żółtemu Kościołowi i zjednoczoną z nim sektą Atisi bKa-gdams-pa, zachowały się do dzisiaj, praktycznie nie odgrywają roli w życiu religijnym Tybetu. Ngag-dbang bLo-bzang przeniósł także swoją rezydencję z klasztoru 'Bras-spungs (Drepung) do Lhasy, gdzie zbudowano wspaniały pałac zwany Potala - stałą rezydencję dalaj-lamów. Sława Ngag-dbang bLo-bzanga była tak wielka, że najbliższe otoczenie, prawdopodobnie w celu uniknięcia powikłań politycznych, ukrywało jego śmierć przez osiemnaście lat. Dalsze dzieje dalaj-lamów wiążą się już w większym stopniu z historią polityczną Tybetu niż z dziejami lamaizmu jako systemu religijnego. Ostatni zbiegły do Indii dalaj-lama (ur. 1935Ď) był czternastym z kolei duchownym i świeckim władcą Tybetu pod protektoratem Chin. Z postępami buddyzmu w Tybecie wiązał się niebywały rozwój piśmiennictwa, głównie literatury religijnej, filozoficznej, a także naukowej, w znacznej części jednak przekładowej bądź opartej na wzorach indyjskich. W okresie od Vii do Xiii wieku przełożono na język tybetański olbrzymią liczbę tekstów sanskryckich. Stanowią one niemal pełny zbiór pism religijnych, uważanych przez późniejszy buddyzm za bardziej wartościowe. Zostały one uporządkowane w Xiv wieku przez wybitnego teologa tybetańskiego Bu-stona (1282-1364Ď) w dwóch obszernych zbiorach: "bKa-'gyur" ("Tłumaczenie przepisów") i "bsTan-'gyur" ("Tłumaczenie nauki"), znanych powszechniej w mongolskim brzmieniu tych nazw jako Kandżur i Tandżur. Pierwszy z nich obejmuje sto (lub sto osiem) tomów i zawiera dzieła o charakterze kanonicznym. Drugi, traktowany jako komentarz do Kandżuru, obejmuje dwieście dwadzieścia pięć tomów, zawierających dzieła egzegetyczne, przede wszystkim pisma ojców kościoła, a także naukowe traktaty astrologiczne, prawne, dotyczące historii kościoła, sztuki i inne, między nimi nawet dzieła o charakterze świeckim. Oba zbiory zostały przetłumaczone w Xvii wieku na język mongolski. Dzieła religijne były zawsze przekładane z nadzwyczajną starannością i stanowią cenny materiał do badań nad kulturą indyjską, dając często możliwość korygowania indyjskich kopii starych oryginałów bądź zastępując zaginione dzieła. Obok literatury przekładowej powstała również w Tybecie dość bogata rodzima literatura religijna i filozoficzno-naukowa. Podobnie przyjęciu lamaizmu przez Mongołów towarzyszył bujny rozwój literatury, aczkolwiek jeszcze mniej oryginalnej niż w Tybecie. Tybet wydał bowiem wielu uczonych teologów, cieszących się w całym świecie buddyjskim wielkim uznaniem jako kontynuatorzy dawnych tradycji buddyzmu oraz komentatorzy skomplikowanych zagadnień metafizycznych filozofii buddyjskiej. Lamaizm nie różni się od buddyzmu w zakresie zasadniczych dogmatów wiary, ma natomiast bardziej rozbudowaną stronę rytualną oraz podkreśla rolę kierowniczą lamów, co doprowadziło w konsekwencji do połączenia władzy duchownej i świeckiej w rękach duchowieństwa. Tybet był do ostatnich lat krajem teokratycznym, w którym wszystkie ważniejsze urzędy państwowe obsadzano duchownymi. Udział kleru nie tylko w życiu religijnym, ale i w całokształcie przejawów życia społecznego Tybetu osiągnął rozmiary nie spotykane w żadnym systemie religijnym. Ta właśnie cecha północnego buddyzmu stała się przyczyną nadania mu nazwy lamaizmu, pochodzącej od wyrazu lama (tyb. bLa-ma - starszy, wyższy), używanego pierwotnie tylko w stosunku do przedstawicieli wyższego duchowieństwa, jak np. zwierzchników klasztorów. Później, głównie ze względów grzecznościowych, określano w ten sposób również uczonych, starszych wiekiem mnichów. W Europie przyjęło się używać terminu lama w stosunku do każdego duchownego lamajskiego. Liczba duchownych tybetańskich była bardzo duża, według przybliżonych danych wynosiła bowiem w ostatnich dziesięcioleciach około pięciuset tysięcy. Każda rodzina uważała za swój obowiązek przeznaczyć choćby jedno dziecko do stanu duchownego. Ta niespotykana liczebność duchowieństwa wyrosła na gruncie lamajskiego dogmatu wiary, iż każdemu wiernemu potrzebny jest duchowy przewodnik. Wierny obowiązany jest przestrzegać niewielu nakazów moralnych, powinien słuchać pouczeń lamy i składać dary na utrzymanie klasztorów. Klasztory przekształcały się na ogół dość szybko w feoda, władające znacznymi obszarami i niemałą liczbą poddanych. Mnisi lamajscy rekrutowali się ze wszystkich warstw społecznych. Każde dziecko w wieku od lat siedmiu mogło zostać za zgodą rodziców przyjęte do klasztoru jako uczeń (grva-pa, czyt. tra-pa). Przyszły mnich po krótkim przygotowaniu otrzymywał strój i imię zakonne i zostawał oddany starszemu lamie na naukę. Ponieważ poza nauką musiał pełnić w klasztorze szereg posług, upływał zwykle dłuższy czas, zanim mógł zostać nowicjuszem (dGe-ts'ul, czyt. gecul). Jako najniższą granicę wieku ustalono tutaj piętnasty rok życia, praktycznie jednak nowicjat rozpoczynał się znacznie później. Aby uzyskać wyższe święcenia, gecul, znający przeważnie tylko liturgię, musiał zgłębiać pisma kanoniczne i filozoficzne, co wymagało wielu dalszych lat pracy. Po przebrnięciu przez trudny egzamin gecul mógł uzyskać tytuł i uprawnienia zwyczajnego mnicha (dGe-slong, czyt. gelong). W hierarchii lamajskiej istnieje wiele godności duchownych, stopni naukowych i urzędów, nie ma jednak właściwie, poza zwyczajnym mnichem, wyższych święceń kapłańskich. Większe klasztory połączone były niejednokrotnie z wyższymi uczelniami teologicznymi, gdzie studiowali mnisi z różnych stron kraju. Taki najbardziej znany uniwersytet znajdował się w klasztorze 'Bras-spungs koło Lhasy. Inne mieściły się w klasztorach Kumbum i Bla-brang, w prowincji Amdo, oraz w mongolskich klasztorach Erdeni-dzu i Gandan. Student uczelni teologicznej po dyskusji stanowiącej rodzaj egzaminu otrzymywał stopień naukowy bKa-rams-pa (mistrz przepisów). Istniały też i inne stopnie naukowe. Bardziej zasłużeni uczeni nosili indyjski tytuł pandity. W kościele lamajskim różne godności lub urzędy pochodzą z wyboru lub mianowania. Do bardzo ważnych należy godność mKhan-po (mong. chambo lub chambo-lama) - przełożonego całego konwentu albo, w większych klasztorach, zwierzchnika grupy tysiąca mnichów. W zasadzie chambo-lama był wybierany raz na dziewięć lat, ale w praktyce pełnił tę funkcję przeważnie dożywotnio. Chambo-lamowie tworzą również kolegia przy dalaj-lamach i panczen-lamach. Przełożony jest właściwym regentem klasztoru, decydującym o wszystkich ważniejszych sprawach. Chambo-lama ma do pomocy asystentów, tzw. c'os-rje-lamów (mong. tsordżi-lamowie), zajmujących się sprawami nauczania. Inny funkcjonariusz klasztorny, tzw. khri-pai-lama (dosł. tronowy lama), pełni w zastępstwie przełożonego obowiązki mistrza ceremonii w czasie nabożeństwa. Nad dyscypliną w czasie modlitw czuwają dGe-bskos-lamowie wraz ze swoimi srogimi pomocnikami, gotowymi w każdej chwili zrobić użytek z okutych żelazem lasek. O awansie w hierarchii duchownej decydują teoretycznie zdolności osobiste, wiedza i umiejętności kandydata, w praktyce jednak duże znaczenie miała na ogół przynależność do rodów arystokratycznych. Dzienny rozkład zajęć mnichów regulują ścisłe i surowo przestrzegane normy. Mnisi zamieszkują przeważnie kilkuosobowe, skromnie urządzone cele. Obok indywidualnych praktyk religijnych - modlitw i lektury tekstów teologicznych - obowiązuje ich pięciokrotnie w ciągu dnia nabożeństwo w świątyni. Przed wschodem słońca albo przed godziną szóstą rano budzą mnichów dźwięki rogu. Po umyciu się i odmówieniu złożonego ze stu ośmiu paciorków różańca ('p'reng-pa), na cześć indywidualnego bóstwa opiekuńczego każdego lamy, wszyscy udają się do świątyni. Wnętrze świątyni ma kształt czworobocznej sali, podzielonej niekiedy rzędami kolumn na nawy. Pod względem architektonicznym tybetańskie budowle sakralne stanowią zwykle pomieszanie stylów indyjskiego, tybetańskiego i chińskiego. Przy budowie większych klasztorów i świątyń opierano się przeważnie na wzorach indyjskich. Ołtarz znajduje się zawsze na wprost wejścia. Już od czasów Tsongkhapy ustalił się zwyczaj ustawiania na nim po trzy albo po pięć posągów bóstw (triady i pentady). We wnętrzu słabo oświetlonych świątyń panuje mistyczny półmrok. Zbierający się na wspólną modlitwę mnisi siadają w długich szeregach biegnących od ołtarza w kierunku wejścia. Treść modlitw zmienia się w zależności od kalendarza świąt. Chóralne odmawianie, a ściślej biorąc, recytowanie i śpiewanie modłów rozpoczyna się na znak dany przez jednego z mnichów zwanego dBu-msdad, a przerywane jest dźwiękami instrumentów muzycznych. Wszystko to odbywa się jednakże z zachowaniem rytmu modlitwy, tworząc harmonijną całość. W czasie przerwy uczniowie roznoszą mnichom herbatę. Dalsze wspólne modły odbywają około godziny dziewiątej, dwunastej i około trzeciej, a ostatnie około siódmej. Nabożeństwa odbywają się także z różnych okazji, jak np. intronizacja dalaj-lamy, śmierć jakiejś wybitnej osoby itp. Cotygodniową, niekiedy częstszą uroczystością kościelną jest obrzęd święcenia wody (tyb. bKrus-gol, czyt, tüsö), mającej duże zastosowanie w kulcie lamajskim. Najokazalsze spośród stałych świąt lamajskich jest dwudziestojednodniowe święto nowego roku (tyb. lo-gsar), powstałe najpewniej na gruncie lokalnych tradycji. Z okazji tego święta odbywają się przeważnie tańce pantomimiczne w maskach ('c'am), związane przypuszczalnie z dawnymi obrzędami bonu i jego krwawymi ofiarami. Jak już wspomniano, niezależnie od posiadania do dzisiaj w niektórych zakątkach Tybetu swych wyznawców, dawny tybetański szamanizm (bon) odcisnął także swe piętno na tybetańskim buddyzmie. Do charakterystycznych cech lamaizmu, odróżniających go od ortodoksyjnego buddyzmu, należy wiara w demony. Obok łagodnych postaci Buddów i Bodhisattwów spotyka się w ikonografii lamajskiej cały szereg wzbudzających grozę wizerunków demonów, tzw. obrońców religii. Nawet niektóre dobrotliwe bóstwa panteonu buddyjskiego przybierają tutaj często groźną postać. Jest to, przynajmniej w pewnym stopniu, wynikiem wchłonięcia przez lamaizm elementów dawnego tybetańskiego szamanizmu. Kult duchów gór, jezior itp. jest w Tybecie powszechnym zjawiskiem. Innym ustępstwem ze strony ortodoksyjnego buddyzmu na rzecz warunków oraz tradycji lokalnych jest brak zakazu spożywania pokarmów mięsnych, nierealnego zresztą w krajach pasterskich. Jednakże zawód rzeźnika należał w Tybecie po wprowadzeniu buddyzmu do nieczystych, wstrzymywanie się od jedzenia mięsa, przynajmniej okresowo, poczytywano za wielką zasługę, a dawne krwawe ofiary szamańskie przestały być praktykowane lub przyjęły tylko formę symboliczną. Obok wiary w demony tradycja bonu pozostawiła po sobie instytucję magów-wróżbitów. Ich istnienie oraz praktyki zostały nawet zalegalizowane; są oni traktowani jako wcielenia demonów-obrońców religii. Elementy dawnych wierzeń zachowały się wreszcie w niektórych uroczystościach religijnych (tańce w maskach), obrzędach itp. Lokalnego pochodzenia są też niektóre pomniejsze bóstwa włączone do panteonu lamajskiego. Panteon lamajski obejmuje ogromną liczbę bóstw, duchów i świętych, tym większą, że te same istoty boskie mogą występować w różnych postaciach (dobrotliwej, gniewnej, groźnej, bohaterskiej). Bóstwa i w ogóle istoty, którym lamaiści oddają cześć boską, dzielą się na szereg grup. Na ich czele stoi tajemniczy pra-Budda rDo-rje-'c'ang (sanskr. Wadżradhara). Podział na grupy przedstawia się według G. Schulemanna następująco: 1. bLa-ma - uczniowie Buddy, wielcy lamowie, uczeni teologowie (np. Bu-ston), działacze religijni (np. Marpa i Milarepa), przełożeni-tulku i chubiłganowie Tybetu, Mongolii i Chin. Szczególnie często występują tutaj postacie Tsongkhapy i jego najwybitniejszych uczniów. 2. Yi-dam (bóstwa opiekuńcze) - istoty boskie, spośród których każdy lama wybiera sobie swoje bóstwo opiekuńcze. Dość często występują tutaj również groźne postacie bóstw wymienionych w grupie szóstej. 3. Sangs-rgyas (łagodne postacie Buddów) - Szakya-thub-pa (Budda Siakjamuni), Byams-pa (Budda Maitreja) itd. 4. Byang-c'ubsems-dpa (Bodhisattwowie) - sPyan-ras-gzigs (Awalokiteśwara), P'yang-na-rdo-rje (Wadżrapani), Kun-tu-bzang-po (Samantabhadra) itd. Pod ostatnią nazwą tybetańską występuje również naczelne bóstwo wyznawców bonu. 5. mKha-'gro-ma (ddkini) - unoszące się w przestworzach skrzydlate bóstwa żeńskie władające demonami. 6. C'os-skyongiDrag-gszed - "obrońcy religii" (sanskr. dharmapala) i "groźni wykonawcy wyroków" - różne szczególnie groźne postacie panteonu lamajskiego, których zadaniem jest obrona religii i walka z jej przeciwnikami. 7. Yul-lha (bóstwa krajowe) - różnorodne bóstwa zachowane i często tylko tolerowane ze względu na tradycje lokalne poszczególnych krajów buddyjskich, jak np. indyjski Indra lub Brahma, dawne mniej lub bardziej przekształcone bóstwa szamańskie Mongolii i Tybetu. Często występują one w ikonografii jako postaci towarzyszące innym bóstwom lamajskim. 8. Sa-bdag (władcy ziemi) - duchy lokalne gór, rzek, jezior, źródeł, drzew, miast i rozmaite pomniejsze bóstwa zamieszkujące świat obok ludzi i zwierząt. Na szczególną uwagę zasługują wśród nich obok olbrzymów (tyb. srin-po, sanskr. rakszasa) bóstwa-węże (tyb. kLu, sanskr. naga). `tc Stanisław Kałużyński.Ń Religie Azji ŚrodkowejŃ i Syberii `tc Najstarszą znaną religią rodzimą ludów Azji Środkowej i Syberii był szamanizm. Zachował się do początków Xx wieku, głównie wśród najbardziej odizolowanych od reszty świata mieszkańców tajgi i tundry syberyjskiej. Na innych obszarach ustąpił miejsca systemom religijnym przeniesionym z centrów kulturalnych Wschodu, najczęściej jednak zostawiając po sobie pewne ślady. Przenikanie nowych religii na obszary stepowe dokonywało się w różnych okresach w wyniku wojennych bądź pokojowych kontaktów koczowników z ludami osiadłymi na pograniczu stepów. Niektóre z tych religii, jak np. manicheizm czy nestorianizm, miały ograniczony zasięg terytorialny i czasowy. Inne z kolei, jak islam czy buddyzm (lamaizm), zapanowały dzięki politycznej lub kulturalnej roli ich propagatorów na większych obszarach i na dłużej. Pod względem panujących w ostatnich stuleciach religii obszar Azji Środkowej i Syberii można podzielić na trzy zasadnicze części: 1. część wschodnią - tj. Mongolię Zewnętrzną i Wewnętrzną, Tybet oraz częściowo Sinkiang (dawniej Turkiestan Wschodni) - w której panował lamaizm; 2. część zachodnią - tj. Turkiestan Zachodni (dzisiejsza radziecka Azja Środkowa i Kazachstan) oraz Kaszgarię (część Turkiestanu Wschodniego) - w której panował islam; 3. część północną - tj. Syberię wschodnią i zachodnią - w której panował faktycznie szamanizm. Po przyłączeniu Syberii do Rosji (Xvi-Xvii wiek) na tereny te zaczęło przenikać prawosławie, rozszerzając działalność misyjną, zwłaszcza w Xix wieku. Mimo to aż do początków wieku Xx szamanizm został na większości obszarów Syberii zlikwidowany tylko formalnie. Poza tym niektóre ludy syberyjskie wyznawały lamaizm (część szczepów buriackich) i islam (pewne grupy tureckie zamieszkujące południową część Syberii zachodniej). Nazwa szamanizm pochodzi od tunguskiego wyrazu szaman, oznaczającego przedstawiciela kultu w tej religii, i jest używana na określenie religii autochtonicznej ludności Azji Północnej, a także dawnych wierzeń pasterzy Azji Środkowej. W szerszym sensie mianem szamanizmu określa się również niektóre zbliżone religie ludów znajdujących się w niższych stadiach rozwoju. Pochodzenie wyrazu szaman nie jest jasne. Niektórzy badacze uważają go za rodzimy wyraz tunguski, inni za zapożyczenie z sanskryckiego śramana - asceta. Szamanizm, będący religią szeregu odrębnych etycznie i językowo narodowości, nie stanowi jednolitego systemu, lecz reprezentuje wiele odcieni bądź terytorialnych, bądź to odpowiadających różnym stopniom jego rozwoju. Główne elementy tych wierzeń są jednak podobne, zarówno w czasach nowszych, jak i dawniejszych, o ile można sądzić na podstawie dość skąpych źródeł historycznych. Sprowadzają się one do wiary, że wprawdzie na świecie istnieje pewien naturalny porządek, ale wszystko poza tym dzieje się za sprawą różnorodnych, dobrych i złych duchów. Od nich pochodzi zło lub dobro, one mogą sprowadzić nieszczęście albo zapewnić powodzenie. Pośrednikiem między ludźmi i duchami, do którego głównych zadań należy "regulowanie" stosunków między tymi dwoma kategoriami istot, jest właśnie szaman, człowiek obdarzony specjalnymi właściwościami. Z działalnością szamana jest z kolei związany określony rytuał. Szamanizm trudno nazwać systemem religijnym ze względu na brak uporządkowanej doktryny. Stanowi on bowiem dość chaotyczny, przekazywany tradycyjnie zespół wierzeń, w którym wiele jest jeszcze pojęć niejasnych, często interpretowanych doraźnie i co więcej, różnorodnie. Jako religia rozpowszechniona prawie wyłącznie wśród narodowości nie posiadających piśmiennictwa, nie stworzył też szamanizm, poza nielicznymi wyjątkami, własnej literatury. Stąd dawne wiadomości o nim opierają się na źródłach obcych (chińskich, muzułmańskich czy relacjach średniowiecznych podróżników europejskich), a nowsze na opisach badaczy i podróżników europejskich nowych czasów. Informacje o religiach ludów Syberii datują się z okresu po przyłączeniu tej części Azji do Rosji. Po pierwszych, na ogół krótkich i fragmentarycznych wzmiankach pojawiają się w Xix i Xx wieku bogate materiały, w tym zarówno opisy wierzeń poszczególnych narodowości czy plemion, jak i próby syntetycznego ujęcia, połączone z analizą elementów składowych szamanizmu i jego symboliki. W chwili obecnej literatura naukowa o szamanizmie jest już bardzo bogata, a istniejące wciąż jeszcze pewne niejasności wypływają raczej z istoty samego szamanizmu, który nie zdołał uściślić niektórych pojęć religijnych. Według kronik chińskich najdawniejsze plemiona koczownicze zamieszkujące Mongolię i obszary przyległe - Hiong-nu (Hunowie azjatyccy, Iii wiek p.n.e. - Ii wiek n.e.), Sien-pi (I-Iii wiek n.e.), Żou-Żan (Awarowie, Iv-Vi wiek), Tu-küe (Turcy orchońscy, Vi-Viii wiek) i inne - wyznawały religię typu szamańskiego. Rozpowszechniony był wśród nich kult nieba, ziemi, słońca, księżyca, gwiazd oraz wielu rozmaitych duchów. Ludy te posiadały szamanów, oddawały cześć zmarłym przodkom, wierzyły we wróżby itp. Władcy państwa Tu-küe pozostawili po sobie pierwsze w dziejach nomadów inskrypcje kamienne, z których wynika, że lud ów czcił niebo (Tengri), ziemię i wody (Jer-Sub). Z bóstw wymienia się tam Umaj, żeńskiego ducha opiekuńczego porodu i małych dzieci, którego kult przetrwał do ostatnich czasów u szamańskich Turków Ałtaju. Wyraz umaj jest ponadto znany u wielu ludów ałtajskich w znaczeniu "łono matki". Kroniki chińskie uzupełniają te dane informacjami o wierze Tu-küe w duchy i czarowników (tj. szamanów). W okresie powstawania imperium mongolskiego (Xiii wiek) większość szczepów mongolskich również wyznawała szamanizm. W życiu politycznym i państwowym znanych z tolerancji religijnej Mongołów zdawał się on jednak nie odgrywać dominującej roli, gdyż najstarsza obszerna kronika mongolska z 1240 roku, tzw. Nieoficjalna (tajna) historia Mongotów, poza wzmiankami o kulcie przodków, istnieniu szamanów itp. mówi bardzo niewiele o ówczesnych wierzeniach. Wspomina się w niej natomiast, że z rozkazu Czyngis-chana zabito jednego z bardziej wpływowych na dworze chańskim szamanów o przydomku Teb Tengri. Więcej informacji o wierzeniach Turków i Mongołów przynosi "Zbiór kronik" historyka perskiego Raszid ed-Dina (Xiii-Xiv wiek). Pisząc o wspomnianym już Teb Tengri, Raszid ed-Din dodaje, iż umiał on odgadywać przyszłość, rozmawiał z duchami i unosił się do nieba, co dokładnie odpowiada również późniejszym wyobrażeniom o umiejętnościach szamanów. Według Raszid ed-Dina do funkcji szamana należało także wypędzanie chorób. Mówi on też, że najbardziej znanych szamanów posiadały północne ludy leśne, tzn. mieszkańcy Syberii. Opisując rody tureckie pochodzące od legendarnego protoplasty Oguz-chana, kronikarz wymienia totem każdego z nich. Totemem był przeważnie jakiś ptak drapieżny (orzeł, sokół), bardzo często wspólny dla kilku rodów. Najobszerniejsze stosunkowo informacje o dawnej religii Mongołów zawdzięczamy posłowi papieskiemu na dwór wielkiego chana, Janowi de Plano Carpiniemu. Obserwacje innych średniowiecznych podróżników, Wilhelma Rubruka i Marco Polo, choć również trafne, nie wnoszą na ogół wiele nowego w stosunku do relacji Plano Carpiniego. Według tego autora Mongołowie wierzyli w jednego Boga, stwórcę całego widzialnego i niewidzialnego świata, ale nie składali mu żadnych ofiar ani nie modlili się do niego. Oddawali natomiast cześć boską słońcu, księżycowi, wodzie, a także ogniowi. Poza tym wykonywali z filcu czy innego materiału kukły o ludzkich kształtach, które stawiali w jurcie lub poza nią, i przed każdym posiłkiem ofiarowywali im odrobinę jadła i napoju. Za grzech uważali wkładanie noża do ognia czy też posługiwanie się siekierą w pobliżu ognia, mogło to bowiem spowodować skaleczenie jego ducha. Plano Carpini przytacza i inne, nie zawsze dzisiaj zrozumiałe zakazy, jak zakaz łamania kości o kość, łowienia i zabijania młodych ptaków czy rozlewania napojów na ziemię. Według niego Mongołowie bardzo często stosowali w swej praktyce życiowej rozmaite wróżby, np. z lotu ptaków lub z wnętrzności zabitego zwierzęcia, a w ogóle chętnie zajmowali się magią, czarami i obcowali z demonami. Dużą rolę odgrywała u nich także wiara w oczyszczającą siłę ognia. Sam Plano Carpini, zanim został przyjęty przez władcę Złotej Ordy, Batu-chana, musiał przejść między dwoma ogniskami pod swego rodzaju bramą z dwóch wbitych w ziemię dzid i rozciągniętego między nimi sznura. Zabieg ten, stosowany często i w innych wypadkach, gdy zachodziła potrzeba duchowego oczyszczenia, miał tutaj na celu pozbawienie obcego posła oraz przyniesionych przez niego przedmiotów ewentualnej możliwości czynienia zła, rzucania czarów. Miał też zatrzymać towarzyszące mu złe duchy. Wspomnianym przez Plano Carpiniego najwyższym bóstwem mongolskim było niewątpliwie Tengri, bóstwo występujące w innych źródłach często z epitetami Möngke Köke Tengri - Wieczne Błękitne Niebo. Drugie wielkie bóstwo to Itoga. Marco Polo nazywa je Natigaj, pisząc jednocześnie, że "jest bóstwem ziemskim i strzeże ich dzieci, stad i zbóż". Tutaj chodzi z kolei o żeńskie bóstwo Etügen, które występuje w "Nieoficjalnej historii Mongołów" z epitetem Eke Etügen - Matka-Ziemia. Podobnego typu wzmianki pozwalają stwierdzić, że dawni koczownicy azjatyccy oddawali cześć boską zjawiskom lub elementom otaczającej ich przyrody, przy czym nie chodziło o materialne niebo, słońce czy ziemię, lecz o odpowiednie duchy uosabiane w tych zjawiskach. Nazwy bóstw pokrywały się na ogół z nazwami pospolitymi. Wyraz tengri oznaczał "bóstwo nieba, Niebo", a jednocześnie "niebo", etügen - "bóstwo ziemi, Ziemię", a zarazem "ziemię". Bóstwo nieba czczone było od dawna również przez ludy tureckie. Warto wspomnieć, że w Turcji międzywojennej, w związku z przeprowadzonymi reformami językowymi, wzywający wiernych do modlitwy muezini w pewnym okresie wołali z minaretów po turecku: Tangry (= Tengri) ułudur ("Bóg jest wielki") zamiast, jak dawniej, po arabsku: Allach akbar. Jakkolwiek na podstawie starszych źródeł nie można odtworzyć pełnego systemu ówczesnych wierzeń nomadów, to jednak ich późniejsza praktyka religijna pozwala stwierdzić, że były to wierzenia szamanistyczme. Jeszcze w Xx wieku jenisejscy Ostiacy uznawali najwyższe bóstwo typu Tengri, zwane u nich Eś (co także oznacza "niebo"), któremu nie składali żadnych ofiar, nie robili jego podobizn i które we właściwym kulcie nie odgrywało większej roli. Również kult ognia, bóstwa ziemskiego, bóstw słońca, księżyca, duchów, gwiazd, ceremoniał oczyszczania i inne - znajdują pełne potwierdzenie w nowszej praktyce szamanistycznej. Po upadku państwa Tu-küe na terenie Mongolii zapanowali Turcy Ujgurowie (Viii-Ix wiek). Ich państwo odegrało bardzo poważną rolę w procesie cywilizacji Azji stepowej. Władcy ujgurscy, utrzymujący przyjazne stosunki z Chinami, sprowadzili stamtąd manichejskich misjonarzy sogdyjskich i uczynili manicheizm religią państwową, przyznając zarazem klerowi duży wpływ na sprawy państwa. Jednocześnie przyjęli też pismo sogdyjskie, wywodzące się z jednego z alfabetów semickich. Pismo to zostało następnie przejęte przez Mongołów, a od nich przez Mandżurów i utrzymało się na terenie Chin do dzisiaj. Ujgurowie, wyparci przez Kirgizów (Ix-X wiek), przenieśli się do Turkiestanu Wschodniego, a w Mongolii nastąpił tymczasem nawrót do szamanizmu. W nowych siedzibach Ujgurowie zetknęli się z panującym już tutaj buddyzmem. Brak dokładniejszych danych o wzajemnym stosunku obu religii, można jednak przypuszczać, że nie zwalczały się wzajemnie, choć po pewnym czasie buddyzm uzyskał przewagę nad manicheizmem. Do czasu powstania Imperium Mongolskiego dość znaczne były wśród koczowników środkowoazjatyckich wpływy nestorianizmu. Syryjskie pisma nestoriańskie mówią o ożywionej działalności misjonarzy wśród nomadów poczynając od V wieku. Niektóre ludy koczownicze Mongolii w Xii i początkach Xiii wieku, jak np. Kereici i Najmanowie, w całości lub w znacznej części wyznawały nestorianizm. Pod koniec wieku Xii w Kaszgarze, drugiej rezydencji władców kara-kitajskich, założona została metropolia nestoriańska. Warto wspomnieć, że w Xii i Xiii wieku szerzyły się w Europie pogłoski o chrześcijańskim władcy kapłanie Janie, którego państwo miało się znajdować gdzieś w głębi Azji, a który miał być rzekomo potomkiem jednego z Trzech Królów. Źródeł tych wieści należy doszukiwać się w bagdadzkiej metropolii nestoriańskiej, skąd dotarły do Europy. Chodziło tutaj bez wątpienia o władcę kereickiego Ongchana (Wang-chana), imieniem Togoril, którego przydomek został wskutek pewnej zbieżności fonetycznej potraktowany jako imię Jan (Joannes, Johann). Niektórzy władcy kereiccy nosili istotnie chrześcijańskie imiona, jak Margus, Kurdżakus (Marek, Cyriak). Powstanie Imperium Mongolskiego, mimo że przyniosło radykalne zmiany na mapie politycznej Azji, niewiele zmieniło jej mapę wyznaniową. Mongołowie, aczkolwiek w przeważającej większości nadal pozostawali szamanistami, odnosili się do wszystkich wyznań tolerancyjnie, odgraniczając jednak wyraźnie władzę świecką od duchownej. Faworyzowanie pewnych religii, jak np. lamaizmu, przez mongolskich władców Chin nie łączyło się z prześladowaniami innych, a dwór mongolski skupiał najczęściej przedstawicieli różnych reprezentowanych w imperium, a nawet poza jego granicami, kultów religijnych. Upadek dynastii mongolskiej w Chinach (Xiv wiek) zahamował na parę stuleci postęp lamaizmu poza granicami Tybetu. Nowa ekspansja, tym razem już zreformowanego kościoła lamajskiego, nastąpiła dopiero pod koniec Xvi wieku. Dzięki poparciu książąt mongolskich lamaizm szybko opanował obie Mongolie, rozpowszechnił się wśród Ojratów w Dżungarii i w Turkiestanie Wschodnim, w Xviii wieku dotarł do Buriatów w południowej Syberii, a jeszcze w początkach wieku Xvii został przez Kałmuków przeniesiony nad Wołgę, do Rosji europejskiej. Ten stan utrzymał się do początków Xx wieku. Bardziej skomplikowany był obraz stosunków wyznaniowych w zachodniej części stepów azjatyckich - w Turkiestanie Zachodnim. Wprawdzie koczujący tutaj w najdawniejszych czasach indoeuropejscy nomadzi - Scytowie, Sakowie, Massageci i inni - wyznawali szamanizm w różnych jego odmianach, podobnie jak wypierające ich na zachód fale koczowników turecko-mongolskich, ale na pograniczu stepów i irańskiego świata osiadłego ścierały się aż do podbojów arabskich wpływy różnych religii Wschodu. Do momentu zwycięskiego pochodu islamu rolę dominującą odgrywała tu narodowa religia irańska - zaratusztrianizm, lecz obok niej pomyślnie rozwijały swą działalność manicheizm, nestorianizm, buddyzm oraz kilka innych mniej rozpowszechnionych religii. Buddyzm pojawił się w Turkiestanie Zachodnim po powstaniu państwa grecko-baktryjskiego (Iii-Ii wiek p.n.e.), wpływy jego wzrosły w okresie istnienia państwa kuszańskiego (Ii wiek p.n.e. - Iii wiek n.e.), by z kolei osłabnąć pod koniec panowania dynastii Sasanidów (Iii-Vii wiek n.e.). Manicheizm sogdyjski poprzez Chiny dotarł w Viii wieku do Mongolii, a nestorianizm znalazł szczególnie wielu wyznawców wśród nomadów w Xii i Xiii wieku. Kres wszystkim miejscowym religiom położyły stopniowo podboje arabskie (Vii-Viii wiek) niosące ze sobą islam. Likwidacja miejscowych wierzeń łączyła się z całkowitym niemal zniszczeniem zarówno przybytków kultu, jak i literatury religijnej. Islam opanował najpierw miasta i osiedla Turkiestanu Zachodniego. Jego postępy wśród koczowników tureckich datują się od czasu panowania w Transoksanii dynastii Samanidów (Ix-X wiek). Wobec dużej przewagi kulturalnej i politycznej propagatorów islamu stał się on niebawem religią panującą w tej części stepów azjatyckich, a także w miastach i oazach Kaszgarii. Taki zasięg islamu utrzymywał się do czasów najnowszych. Według wyobrażeń szamanistów wszechświat dzieli się na trzy światy: górny, średni i dolny. Pierwszy to niebo, drugi - ziemia, trzeci - świat podziemny. Świat górny i dolny dzieli się na kilka sfer lub warstw, których liczba jest różna, przeważnie jednak wynosi siedem. Pierwszy jest siedzibą duchów dobrych, na których czele stoi jakieś główne bóstwo, sytuowane w najwyższych sferach niebieskich, drugi zaś jest miejscem zmarłych oraz duchów nieżyczliwych człowiekowi. Tunguzi przedstawiają sobie górny świat (ugu buga) podobnie jak ziemię, z tym tylko, że żyją tam bóstwa. Dzielą się one na parę kategorii. Do głównych bóstw należą: Amaka (albo Main), trzymający w ręku nici losów i życia ludzi, oraz Ekszeri, pełniący tę samą rolę w stosunku do całej otaczającej człowieka przyrody. Oba bóstwa przedstawiane są antropomorficznie. Ekszeri jest nie tylko władcą przyrody - zwierząt, ptaków, ryb, roślin - ale również wszystkich duchów zamieszkujących ziemię i władających poszczególnymi górami, rzekami, lasami, gatunkami zwierzyny itd. Do panteonu tunguskiego należy też Delicza - bóstwo-słońce, władca ciepła i światła. Niebieskie sfery są po prostu tajgą mieszkańców górnego świata. W tajdze tej ma żyć np. kosmiczna łosza Hogłen (Wielka Niedźwiedzica) za swoim łosiątkiem (Mała Niedźwiedzica). Hergu buga, czyli świat dolny, również podobny jest do ziemi, z tym tylko, że wszystko dzieje się tam na odwrót: to, co żywe, staje się tam martwe, a martwe żywe, małe staje się duże, a duże - małe itd. W pierwszej sferze świata podziemnego przebywają zmarli ludzie, w drugiej władcy tego świata, a w trzeciej duchy chorób, śmierci i inne wrogie ludziom demony. Do mieszkańców świata podziemnego należy również mamut (tung. szeli, seli, heli). Źródłem tej wiary są oczywiście częste na Syberii, zwłaszcza dawniej, znaleziska szkieletów lub nawet dobrze zachowanych całych ciał mamutów. Według wierzeń Samojedów najwyższe bóstwo, Num, stworzyło ziemię równą i gładką, lecz jego dzieło popsuł mamut. Tam gdzie przeszedł, utworzyły się zapadliny i jeziora, a tam gdzie rył ziemię rogami (tj. kłami), powstały góry. Za karę został przez Numa strącony do świata podziemnego. Innym mieszkańcem tego świata jest, jak wierzą Tunguzi, mityczna żmija Dżabdżar. I ona dostała się tam za karę, ponieważ popsuła dzieło stwórcy świata, powodując swoim ruchem powstanie rzek na ziemi. W pojęciu Tunguzów pod ostatnim z dolnych światów znajduje się podziemne morze, w którym pływają gigantyczne ryby: dwa szczupaki i dwa okonie. Na ich grzbietach utrzymuje się cały wszechświat. Świat ziemski był pierwotnie bardzo niewielki, gdyż prawie całą ziemię pokrywała woda. W dzisiejszej postaci powstał dzięki mamutowi, który kłami wydobył więcej ziemi z dna morskiego. Podobne mity o powstaniu ziemi spotyka się i u innych ludów Syberii. Do kosmogonicznych wyobrażeń Tunguzów należy również pojęcie kosmicznej rzeki Mumongi Hokto Bira, łączącej trzy światy. Jej źródła znajdują się w górnym świecie, a ujście w dolnym. Po niej dostaje się szaman do świata podziemnego. Strażnikiem Mumongi Hokto Bira jest gigantyczny renifer Kalir o rogach łosia i rybim ogonie. Pojęcie najwyższego bóstwa, właściwe formom bardziej rozwiniętego szamanizmu, nie było znane u wszystkich ludów szamańskich. Bóstwo takie, żyjące w najwyższych sferach niebieskich, znali np. Turcy Ałtaju (Ülgen; odpowiednim władcą podziemi był Erlik), nie mieli go natomiast szamańscy Buriaci. Buriaci uznawali dziewięćdziesiąt dziewięć bóstw niebieskich, tzw. tengerinów. Pięćdziesiąt pięć były to duchy dobre i mieściły się w zachodniej części nieba. Pozostałe, czyli duchy wrogie ludziom, sytuowano na wschodzie. Niezależnie od tego złe duchy żyły również w świecie podziemnym. Jenisejscy Ostiacy uznawali najwyższe dobre bóstwo, zwane u nich Eś, ale nie składali mu ofiar. W ostiackiej mitologii żona Esia, Chosiadam, odeszła od niego do księżyca, za co została wraz ze swymi sługami strącona na ziemię. Od tego czasu jest głównym bóstwem moru, chorób, ciemności i wszelkiego zła, szkodzi ludziom i pożera ich dusze. Jej siedzibą nie jest jednakże świat podziemny, lecz daleka, martwa wyspa na morzu północnym, skąd przychodzą mrozy, burze i wichry. Część sług Chosiadam, rozproszona przy upadku, zamieniła się następnie w złośliwe duchy wodne, leśne itd. U Samojedów najwyższym dobrym bóstwem jest Num, a bogiem zła, chorób, nieszczęść i śmierci stał się jego syn Nga. Samojedzi otaczają także wielką czcią dobre żeńskie bóstwo opiekuńcze Matkę-Ziemię (Janiebia). Matka-Ziemia darzy szczególną opieką kobiety ciężarne i małe dzieci. Dobre wszechmocne bóstwo ostiackie Eś nie miesza się do spraw ludzkich, pozostawiając to drugorzędnym duchom. Tylko raz, najdłuższego dnia roku, dokonuje przeglądu świata i wydaje podwładnym bóstwom polecenia. Eś reprezentuje tutaj chyba naturalny porządek na świecie. W wyobrażeniach Ostiaków świat podziemny składa się z siedmiu umieszczonych kolejno pod sobą pieczar. Ich sklepienie stanowi ziemia. Nie ma tam słońca, gwiazd ani ognia, panuje wieczny mrok i milczenie. Dusze przebywające w podziemiach, do czasu ponownego wcielenia w jakąś istotę żywą, grupują się wokół kupek świecącego próchna. Są tam również rzeki z nie znanymi gdzie indziej rybami, a ze zwierząt żyje tylko mamut. W pojęciu szamanistów człowiek posiada wiele dusz. Według Tunguzów jedne dusze są kopiami całego człowieka, inne tylko pewnych jego organów. Do pierwszej grupy należą: hanian albo haniakan - "dusza-cień", "dusza-odbicie", bejen - "dusza cielesna" i main - "dusza-los". "Dusza-cień" znajduje się w człowieku lub obok niego w formie cienia czy odbicia. Jest widzialna jako cień człowieka lub jako odbicie w wodzie, w źrenicy itp. Ta dusza może opuszczać ciało i chodzić, gdzie zechce. Tym właśnie tłumaczono niezrozumiałe dla pierwotnego umysłu zjawisko sennych widzeń, w których człowiek, dla innych pozostając bez ruchu, według własnego przekonania wykonuje różne czynności. Stąd nagłe budzenie śpiącego uważano za niebezpieczne, gdyż dusza może nie wrócić tak szybko do ciała i człowiek zachoruje. Hanian przekształca się po śmierci człowieka w duszę omi i staje się zalążkiem nowego bytu. Druga główna dusza, bejen, znajduje się wewnątrz człowieka i nie może go opuścić do chwili śmierci. Jest tak ściśle związana z ciałem, że nie można jej sobie wyobrazić inaczej jak samo ciało. Przejawem jej działalności są wszystkie funkcje fizjologiczne organizmu. Jeżeli duchy choroby porwały i zjadły bejen, zanim szamanowi udało się ją wyrwać z ich rąk, człowiek umierał. Main, w odróżnieniu od dwóch pierwszych dusz, nie znajduje się w człowieku ani obok niego, lecz gdzieś w zaświatach, u źródeł mitycznej rzeki, w świecie podobnym do ziemskiego. Mieszkające tam mainy żyły tak jak ludzie na ziemi i odpowiednio do losów każdej z nich układały się losy każdego z ludzi. Losy człowieka wyobrażali sobie Tunguzi także w postaci niewidocznej dla śmiertelnika nici, biegnącej od głowy człowieka do górnego świata, prosto w ręce wyższego bóstwa, zwanego Amaka, Szeweki (Seweki) lub Main. W skomplikowanej i niejasnej hierarchii bóstw tunguskich nazwy te oznaczają bóstwo w ogóle, wyższe lub najwyższe, ostatnia zaś oznacza boga-władcę losów ludzkich, czy "duszę-los", a jako nazwa pospolita "szczęście". Pojęcie to nie jest jasno sprecyzowane, a u niektórych szczepów tunguskich brak go zupełnie. Stąd wniosek, że powstało stosunkowo późno. Wraz ze śmiercią duszy bejen umierał i człowiek, a sama dusza udawała się do świata podziemnego, gdzie władzę sprawował duch Mangi. W tym czasie dusza hanian zmieniała swoją istotę cienia, odbicia, w omi ("dusza-stawanie", "dusza-byt") i uchodziła ku źródłom mitycznej rzeki rodowej. Tam osiedlała się we wspólnym pomieszczeniu wraz z innymi duszami zmarłych członków tego samego rodu. Mangi, pragnąc dołączyć do przybyłej w podziemny świat duszy bejen dawną duszę hanian, wyruszał na jej poszukiwanie, odnajdywał ją i zabierał, lecz jej zawsze udawało się uciec. W końcu dusza omi wracała na obozowisko krewniaków i wcielała się w jakiegoś nowego potomka rodu. Obok tych dusz istniały również dusze poszczególnych części ciała lub organów. Chorobę tłumaczono uszkodzeniem duszy danego organu. Tak np. choroby psychiczne powstawały w wyniku uszkodzenia tak zwanej inikta, czyli duszy głowy. Posiadanie duszy nie było wyłącznym przywilejem człowieka, gdyż miały ją wszystkie istoty żywe. Jenisejscy Ostiacy uważają, że człowiek ma siedem dusz, a inne istoty żywe, prócz ryb, tylko po jednej. W łonie matki płód otrzymuje od jednej do sześciu dusz. Pochodzą one od zwierząt i roślin, które zjada matka. Dopiero na krótko przed urodzeniem dziecka do łona przedostaje się główna dusza ulwej (słowo to oznacza także "cień, odbicie"), a ponieważ jest jej tam ciasno i duszno, zaczynają się bóle porodowe i człowiek przychodzi na świat. Ulwej znajduje się zawsze obok człowieka, ale jest bardzo ruchliwa, ciekawa i wścibska; lubi zaglądać w rozmaite dziury. To przyciśnie sobie gdzieś nogę, to stłucze głowę, powodując tym choroby człowieka. Śmierć następuje, gdy ulwej trafi w ręce Chosiadam i zostanie zjedzona. Ponieważ jednak dusza ta jest nieśmiertelna, wydostaje się w końcu z wnętrza złego ducha i po czasowym pobycie w świecie podziemnym znów wciela się w istotę ludzką. Spośród zwierząt tylko niedźwiedź posiada taką samą duszę ulwej jak człowiek. Niezależnie od pewnych odchyleń, przekonanie o wielości dusz ludzkich jest typowe dla ogółu ludów szamańskich Syberu. Do istotnych elementów wierzeń szamańskich należał kult przodków, nie był jednak powszechny u wszystkich ludów Syberii. Silnie rozwinięty np. u Buriatów, Tunguzów czy ludów paleoazjatyckich, a słabiej już u Jakutów, całkiem nie znany jest u jenisejskich Ostiaków. Tam gdzie kult ten istniał, figurki duchów opiekuńczych, rodzinnych i rodowych, mające wyobrażać duchy zmarłych przodków, otaczane były wielką czcią. U Tunguzów ta cześć przejawiała się między innymi w żywieniu ich (mazanie krwią czy tłuszczem), skrapianiu spożywanymi napojami itd. W nieszczęściach zwracano się do przodków z ofiarami i prośbami o pomoc. W panteonie szamańskim zachodnich Buriatów dużą rolę odgrywał ich mityczny przodek, Bucha Nojon Babaj. Duchy przodków i ich wyobrażenia nazywano tutaj ongonami (ongon) i również otaczano czcią. W pojęciu Buriatów szamani, szamanki, książęta, kowale i inne osoby czcigodne stawały się po śmierci ongonami o dużej władzy, opiekunami całych rodów czy plemion, duchami gór, jezior itp. Natomiast ludzie zmarli przedwcześnie, tragicznie, samobójcy czy obłąkani nie mieli po śmierci wielkiej władzy, odznaczali się za to dokuczliwością i złośliwością. U Koriaków podobne figurki zmarłych przodków nazywano kałak. W czasie uroczystości rodzinnych wtykano im w głębiej wydrążone usta tłuszcz lub tłuste mięso. W rodzinie istniało zawsze kilku kałaków; każdy człowiek miał takiego własnego opiekuna. W stosunku do zmarłych uderza u szamanistów pewna niekonsekwencja. Z jednej strony dość rozpowszechniony był kult przodków, a z drugiej odczuwano wyraźną obawę przed zmarłymi. Bardzo powszechna była wiara, że dusze ich mogą się przekształcać w dokuczliwe lub wręcz wrogie ludziom duchy. W czasie uroczystości pogrzebowych dokonywano szeregu czynności mających na celu uniemożliwienie nieboszczykowi powrotu bądź zmylenie mu drogi. Zmarłego wynoszono np. z jurty czy czumu nie przez normalne wyjście, lecz przez otwór w ścianie, po pogrzebie szybko przenoszono siedziby na nowe miejsce itp. Być może, nawarstwiły się tutaj różne rodzaje wierzeń. W każdym razie na uwagę zasługuje fakt, iż duchami opiekuńczymi stawały się na ogół tylko dusze wybitnych przodków. Cześć oddawana niektórym dorównywała rozmiarami czci boskiej. Bardziej powszechny niż kult przodków był kult ognia, a w szczególności ogniska domowego. Duch ognia reprezentował domowe bóstwo opiekuńcze. Przed spożyciem posiłku zawsze rzucano do ognia najsmaczniejsze kąski, prosząc jednocześnie o błogosławieństwo. Ognia nie wolno było obrażać rzucaniem nań odpadków lub nieczystości, nie wolno było przy nim operować ostrymi narzędziami, przekraczać go itd. Ducha ogniska domowego traktowano przeważnie jako bóstwo żeńskie. Do ciekawszych elementów szamanizmu należał kult pewnych zwierząt, wywodzący się z dawniejszych wierzeń totemistycznych. Wśród ludów Syberii szczególnie rozpowszechniony był kult niedźwiedzia. Wprawdzie nie istniał już ogólny zakaz zabijania tego zwierzęcia, ale łowom na nie i spożywaniu mięsa towarzyszyło wiele norm zwyczajowych i obrzędów, mających na celu przekonać duszę niedźwiedzia, iż został zabity nie przez ludzi, lecz przez inne istoty. Podobnym kultem, choć nie tak powszechnym, otaczane były niektóre inne zwierzęta czy ptaki. Tunguzi czcili np. łosia i dzikiego renifera, a co więcej, niektóre rody tunguskie nosiły nazwy utworzone od nazw zwierząt i notowano wypadki, że członkom rodu nie wolno było zabijać danego zwierzęcia. Tunguzi z rodu Kirektel (kirekte - dzięcioł) uważali za grzech zabicie dzięcioła, a członkowie rodu Kurkagir, który nosił dawniej nazwę Dżukugir (dżukun - wydra), nie zabijali wydry. Totemistyczne zakazy znane były także u wielu innych narodowości Syberii, jak u Ostiaków, Wogułów czy niektórych grup samojedzkich. Obok kultu szamańskiego niektóre narodowości Syberii (Tunguzi, Jakuci) znały kult związany z myślistwem, którego źródła zdają się również leżeć w wierzeniach przedszamańskich. Tunguzi wierzyli w istnienie specjalnych duchów, tzw. szingkenów, władców zwierząt i terenów łowieckich. Sam wyraz szingken oznaczał również powodzenie łowieckie lub przedmiot przynoszący to powodzenie, łowiecki fetysz. Szingkeny były w pojęciu Tunguzów duchami męskimi panującymi nad całą przyrodą, zwierzętami, ptakami i rybami. Przyroda stanowiła ich własność, którą rozporządzały według swego uznania, a ich stosunki z ludźmi kształtowały się na zasadzie wymiany: ludzie składali ofiary, a one w zamian udzielały swych bogactw. U Jakutów szingkenowi odpowiadał duch zwany Bajanaj. Zarówno miejsce pobytu tych duchów, jak i samo ich pojęcie nie były jasno sprecyzowane. Niekiedy mieszano je nawet z wyższym bóstwem Ekszeri. Szingkeny miały bardziej już uchwytnych pojęciowo pomocników, nazywanych Bełłej albo Barelak. Tunguzi przedstawiali ich sobie antropomorficznie albo zoomorficznie, wykonywali ich podobizny i niezależnie od modlitw kierowanych do szingkenów, przed rozpoczęciem łowów składali tym kukłom ofiary. Poza tym były one przechowywane w specjalnych futerałach wraz z innymi myśliwskimi fetyszami i przewożone na reniferze, którego nie używano do innych celów. W razie powodzenia w łowach myśliwy nagradzał kukłę Bełłeja, natomiast w wypadku niepowodzenia mógł ją ukarać nawet biciem. Z kultem szingkenów wiązało się wiele obrzędów, np. szingkeławun, dokonywany z udziałem szamana i całego rodu. Na ten obrzęd składały się tańce pantomimiczne naśladujące polowanie, a na koniec odbywała się ceremonia oczyszczenia, polegająca na tym, że myśliwi w pełnym rynsztunku przechodzili przez rozszczepiony na kształt rozstawionych nóg pień brzozy, której górną część obrabiano z grubsza na podobieństwo ludzkiej twarzy. Podobne pantomimiczne obrzędy łowieckie, mające przynieść powodzenie, znali również Kamczadale, Koriacy, Czukcze i niektóre inne ludy Syberii. Przedstawicielem kultu szamańskiego jest, jak wspomniano, szaman (tunguski: szaman, saman, turecki: kam, staromongolski: böge, współczesny: böö) - pośrednik między ludźmi i duchami, znachor, wróżbita. Funkcja szamana jest funkcją dożywotnią, uzyskiwaną na zasadzie powołania. Powołanie przychodzi nagle, zazwyczaj w młodości, rzadziej w dzieciństwie, i objawia się najczęściej u osób, które miały już w rodzinie lub rodzie szamana. Wybranej osobie ukazuje się duch zmarłego szamana lub jakiś inny i żąda, aby podjęła się tej trudnej funkcji. Młody człowiek, niepokojony w ten sposób przez duchy, zaczyna się nienormalnie zachowywać: wykazuje dużą nerwowość, miewa omdlenia, przywidzenia, śmieje się lub płacze bez powodu, staje się bojaźliwy, unika ludzi, uchodzi w las, tańczy lub śpiewa. Ponieważ szamańskie powołanie przychodzi najczęściej w wieku dojrzewania, towarzyszące mu objawy dają się na ogół wytłumaczyć stanem psychicznym i fizycznym człowieka w tym okresie, a więc wzmożoną pobudliwością i zmiennością nastrojów. Często pewną rolę odgrywa tutaj obciążenie dziedziczne. Stopniowo u powołanego dochodzi zapewne do głosu świadomość powołania, a następnie praktyka i rutyna zawodowa. Szamani bywają na ogół chorowici, co niektóre ludy tłumaczą tym, iż oddają część krwi swoim duchom opiekuńczym. Jest rzeczą charakterystyczną, że uświadomione powołanie nie jest przyjmowane z radością ani przez wybraną osobę, ani przez jej rodzinę. Wprost przeciwnie, powołany broni się przed swoim przeznaczeniem. Niekiedy, zwłaszcza jeżeli w rodzinie jego nie było szamana, chorobę można uleczyć przy pomocy innego szamana. Najczęściej jednak duchy okazują się silniejsze i młody człowiek godzi się z losem. Według niektórych ludów, jak np. Ostiaków, ten kto nie pójdzie za głosem duchów, naraża się na chorobę i śmierć. Przywidzenia przyszłego szamana, przybierające często bardzo plastyczne kształty i realistycznie przez niego opisywane, stanowią swego rodzaju samoinicjację, pierwszy stopień wtajemniczenia, dokonujący się wyłącznie w psychice danego osobnika. Dalsze koleje młodego szamana kształtują się różnie. Albo (jak u Ostiaków) sam doskonali się w swoim zawodzie, albo też, częściej (jak u Jakutów i Buriatów), uczy się przez pewien czas u starszego szamana i nawet otrzymuje od niego rodzaj święceń. Do najważniejszych atrybutów szamana należą: strój, głównie płaszcz, oraz nakrycie głowy i bęben, ozdobione rysunkami i obwieszone drobnymi figurkami metalowymi i innymi o bardzo bogatej symbolice. Symbolika tych przedmiotów jest u poszczególnych ludów dość różnorodna bądź różnorodnie interpretowana, a poza tym występują też poważne różnice w "ozdabianiu" szamańskiego rynsztunku. U niektórych, nielicznych wprawdzie ludów, szamani nosili w czasie obrzędów strój zwykły. Być może, jest to zjawisko nowsze. Strój szamański jako całość przedstawia ptaka (puchacza, orła, czaplę - najczęściej u ludów tureckich) bądź zwierzę (renifera lub kozła - u ludów tunguskich i samojedzkich), bądź też jest mieszany. Tak np. u jenisejskich Ostiaków płaszcz szamański był wykonywany ze skóry renifera, na której pozostawiano sierść, ale krojem zbliżonym do kroju fraka, z jedną tylko, ostro zakończoną połą, przypominał sylwetkę ptaka. Na głowie nosił ostiacki szaman rodzaj metalowej korony z przymocowanymi na szczycie metalowymi rogami renifera. U Tunguzów i niektórych innych ludów wzdłuż rękawów i poły płaszcza często zwisały dość długie frędzle imitujące pióra. Całość stroju szamańskiego ma symbolizować ducha - opiekuna i pomocnika szamana. Siły nadprzyrodzonej dodają temu duchowi symboliczne wizerunki innych duchów, narysowane bądź przyczepione do atrybutów szamańskich. Są to wizerunki rozmaitych ptaków, zwierząt, ryb, blaszki różnych kształtów, pióra lub skrzydła ptasie. Drugi ważny atrybut szamana, bęben, ma kształt okrągły (na zachodzie: u Samojedów, Ostiaków, częściowo u ludów Ałtaju) lub owalny (na wschodzie: u Tunguzów, Jakutów, Jukagirów) i jest obciągnięty skórą tylko z jednej strony. Skórę bębna pokrywają symboliczne rysunki. Pod spodem znajduje się uchwyt do trzymania oraz zawieszone są różne przedmioty o znaczeniu symbolicznym, podobnie jak na płaszczu. Bęben traktowano jako narzędzie służące do przywoływania duchów, które po przybyciu sadowiły się w jego wnętrzu, lub jako swego rodzaju środek lokomocji czy jako wierzchowca, na którym szaman odbywał wędrówki w zaświaty. Przedmioty należące do wyposażenia szamańskiego wykonywane były przez członków jego rodu. Szaman otrzymywał je nie od razu, lecz stopniowo, w miarę doskonalenia umiejętności. Płaszcz i nakrycie głowy dostawał najpóźniej, niekiedy dopiero po kilku lub kilkunastu latach. Działalność szamana opierała się na wierze, iż całą swoją siłę i nadprzyrodzone umiejętności czerpie od specjalnego ducha lub kilku duchów opiekuńczych i pomocniczych. U Tunguzów nosiły one nazwę szewen (sewen, hewen), a w ich liczbie figurowali najróżnorodniejsi przedstawiciele fauny syberyjskiej, najczęściej: ren, łoś, mamut, niedźwiedź, wydra, gronostaj, nur, kaczka, gęś, wrona, orzeł, sowa, żuraw, kukułka, szczupak, tajmień, okoń, miętus, jaszczurka i wąż. Źródła tej wiary leżą, według interpretacji badaczy, w dawniejszych, totemistycznych wierzeniach opisywanych ludów. Tunguski szaman nie mógł np. zabijać niedźwiedzia ani spożywać jego mięsa. Jeśli chodzi o inne zwierzęta z liczby jego duchów pomocniczych, zakaz był łagodniejszy - nie wolno było tylko ich zabijać. Dwa główne tunguskie duchy pomocnicze szamana nazywały się Hargi i Mangi. Pierwszy występował przeważnie w postaci zwierzęcia rozumianego jako "drugie ja" szamana, drugi zaś był zwierzchnikiem wszystkich duchów, z których pomocy korzystał szaman, a jednocześnie zajmował w mitologii miejsce władcy świata podziemnego. Wyznawcy szamanizmu uciekali się do pomocy szamana we wszystkich okolicznościach życiowych wymagających kontaktu z duchami, ich interwencji lub - jeżeli idzie o złe duchy - zneutralizowania ich szkodliwej działalności. Poczynając od narodzin, kiedy szaman ochraniał nowo narodzonego przed złymi duchami, a kończąc na pogrzebach, kiedy z kolei odprowadzał duszę zmarłego w zaświaty, w rozmaitych nieszczęściach czy chorobach sprowadzanych przez duchy, podczas periodycznych uroczystości rodowych zapewniających całemu rodowi pomyślność i opiekę dobrych duchów, podczas zbiorowych ofiar składanych tym duchom - szaman odgrywał najważniejszą rolę. Istota szamańskich misteriów, zwanych w literaturze rosyjskiej "kamłaniem" (od tureckiego wyrazu kam - szaman), polegała na tym, że szaman stopniowo wprawiał się w stan ekstatycznego podniecenia, służącego mu do nawiązania kontaktu z duchami. Obrzędy takie odbywały się w najogólniejszych zarysach następująco: W jurcie (czumie) szamana lub innej osoby, a niekiedy pod gołym niebem, zbierali się uczestnicy uroczystości. Pomocnik szamana pomagał mu włożyć strój rytualny, a następnie przygaszano ognisko i w mroku oraz pełnej napięcia ciszy rozlegały się pierwsze uderzenia bębna. Szaman zaczynał poruszać się rytmicznie i stosując się do taktu bębna recytował improwizowane pieśni-zaklęcia, w których wzywał duchy do przybycia. Improwizacja szamana często graniczyła ze sztuką. Szaman opisywał, gdzie w danym momencie znajduje się duch, czy chętnie słucha jego wezwania, a przybycie duchów anonsował imitowaniem ruchów i głosów, zwierzęcym chrapaniem, krzykiem ptaków, łopotem skrzydeł. Przybyłym duchom wydawał odpowiednie polecenia. Jego głos stawał się coraz bardziej podniecony, rytm pieśni i poruszeń coraz szybszy. Wreszcie ekstaza dochodziła do punktu kulminacyjnego. Szaman padał półprzytomny na ziemię. Ten moment traktowano jako wędrówkę duszy szamana do krainy duchów. Podniecenie szamana udzielało się obecnym, niekiedy do tego stopnia, że miewali przywidzenia. Omdlenie nie kładło kresu obrzędowi. Po nim następowały zazwyczaj dalsze rozmowy z duchami czy wypędzanie złych duchów (np. z chorego). Szamanizm, wraz z przeżytkowymi elementami totemistycznych i animistycznych wierzeń, zachowany do niedawna najlepiej wśród mieszkańców Syberii, należy obecnie na tych obszarach do historii. Spowodowały to zmiany, jakie zaszły w Związku Radzieckim po Rewolucji Październikowej. Chociaż niektóre tradycje szamańskie są na Syberii tu i ówdzie nadal dość żywe i sporo materiału dotyczącego wierzeń tamtejszych ludów zbiera się jeszcze dzisiaj od ludzi starszego pokolenia, to jednak praktycznie, zwłaszcza u młodszego pokolenia, odgrywają one niewiele większą rolę niż rozmaite zabobony w innych cywilizowanych krajach. Na terenie dawnego Turkiestanu Zachodniego (Kazachstan i radziecka Azja Środkowa), gdzie jak wspomniano, od wielu stuleci panował islam, tradycje tej religii są nieco silniejsze i nadal dość żywe. Zeszły one jednakże niemal całkowicie poza margines życia społecznego, odgrywając jedynie pewną rolę w życiu prywatnym niewielkiej części mieszkańców tego obszaru. Mongolia, jeszcze przed kilkudziesięciu laty państwo teokratyczne, jest obecnie krajem na wskroś świeckim. Jedyny czynny w kraju klasztor lamajski (w stolicy) ma w większym stopniu charakter regionalnej osobliwości czy zabytku muzealnego, i to nawet dla rdzennych mieszkańców, niż ośrodka życia religijnego. Jedynie na obszarach Azji Środkowej znajdujących się w granicach Chińskiej Republiki Ludowej dawne religie (islam i lamaizm) odgrywają jeszcze dość dużą rolę w życiu ludności. Wiesław Kotański.Ń Religie Japonii Okres kultur przedceramicznych w Japonii, który się zakończył około dziesiątego tysiąclecia p.n.e., nie jest jeszcze zbadany. Brak danych, które by pozwoliły snuć wnioski na temat wierzeń czy kultów hord zbieracko-myśliwskich. Dopiero od tzw. kultury ceramiki sznurowej (jap. dziomon), obejmującej około dziewięciu tysięcy lat i zwanej też kulturą neolitu, czyli młodszej epoki kamiennej, znaleziska archeologiczne stają się liczne. Niektóre z dużą dozą prawdopodobieństwa można uważać za związane z koncepcją życia nadprzyrodzonego, a więc z zaczątkami religii. Do ważniejszych znalezisk należą cmentarzyska osiedlowe, zwane kaidzuka ("pagórki muszlowe"). Pod warstwą muszli i ziemi kryją one kości ludzkie wraz z towarzyszącymi im przedmiotami, zachowanymi często w całości: Przydawanie zmarłym przedmiotów codziennego użytku świadczy o wierze w życie pozagrobowe. Zwyczaj częściowego spalania zwłok, którego ślady są w pewnych grobach widoczne, mógłby świadczyć, że do drugiego świata trzeba przejść oczyszczonym przez ogień. Istnieje też przypuszczenie, że się obawiano powrotu niektórych zmarłych na świat i aby temu zapobiec, układano niekiedy na piersi zmarłego głaz lub też ustawiano na jego twarzy naczynie. Przypuszcza się, że i pochówki ze skurczonymi nogami (prawdopodobnie skrępowanymi sznurem) miały zapobiegać powrotowi zmarłego na świat. Jeśli chodzi o pozycję kuczną w grobach, istnieje hipoteza, że być może chowano żywcem ludzi, których gromada nie mogła wyżywić. Składanie w kaidzuka resztek spożytych zwierząt (głównie muszli mięczaków) świadczy o przekonaniu, że właściwy stosunek do owych resztek może zapewnić powodzenie w następnych łowach, gdyż zwierzęta garną się do tych, którzy je pośmiertnie uszanują. Cześć oddawano nie tylko zwierzętom. Oto odkryto w Japonii szereg "kręgów kamiennych", każdy o promieniu około dwudziestu pięciu metrów, w których niewielkie głazy rozrzucone są dość regularnie po dwóch koncentrycznych obwodach, tworząc jak gdyby rodzaj areny. Pośrodku owej areny można znaleźć jeszcze niekiedy ceramiczne naczynia (naczynie ofiarne, kadzielnica?) lub figury o ludzkich kształtach (bóstwo?), a czasami szkielet ludzki ukryty pod osłoną kamienia (ofiara?). Uważa się te "kręgi kamienne" za miejsca kultu kamienia. Figurki ludzkie, zwane dogu (statuetki z ziemi), przedstawiają przeważnie postaci kobiece. Znaleziono ich w Japonii ponad osiemset, a ich typy są najrozmaitsze. Ponieważ figurynek takich nie spotyka się na ogół w grobach, istnieje przypuszczenie, że stanowiły one przedmiot kultu jako święte symbole płodności. Idzie tu prawdopodobnie o kult Matki-Ziemi, rodzicielki, od której zależy byt ludzi. Kult ten wiąże się, być może, z wyobrażeniem matki rodu, której rola była ongiś ważna. Nie brak też w owych czasach kultu płodności czynnej. Odkryte w wielu znaleziskach sekibo (pałki kamienne), wyobrażające fallusy, nieraz ponad półtora metra długości, umieszczano we wnętrzach lub na zewnątrz ziemianek, otaczając je ogrodzeniami. Podobne wyobrażenia, zwane dosodzin (przydrożni bogowie-rodzice), do najnowszych nawet czasów występują w różnych okolicach Japonii. Nie należy też zapominać o figurynkach przedstawiających zwierzęta łowne (ryby, niedźwiedzie, małpy, psy, dziki, ptaki), które pewni badacze uważają za świadectwo wierzeń totemistycznych, ani o pochodzącej z owych zamierzchłych czasów wierze w amulety. W okresie kultury Jajoi (nazwa pochodzi od najwcześniejszego znaleziska), obejmującym w przybliżeniu lata od 300 p.n.e. do 250 n.e., zachodzą dwie niezmiernej wagi zmiany w typie gospodarki ludzkiej na archipelagu japońskim: rozprzestrzenia się rolnictwo i wchodzą w użycie narzędzia metalowe (brązowe i żelazne) oraz rozwija się tkactwo i żeglarstwo. Pracą na roli, zwłaszcza na nowiznach, zajmuje się mężczyzna, przez co wzrasta jego znaczenie. Za względu na potrzeby wytwórcze wzrasta również znaczenie wielkiej rodziny i rodu oraz wodza, który kieruje życiem duchowym i materialnym rodu. Rozpoczynają się też walki o ziemię, co umacnia wpływ wodzów i prowadzi do łączenia się rodów w związki, aż wreszcie dochodzi do scalenia dużej części kraju w państwo, zwane od swego centrum Jamato, z władcą (subera) na czele. Z kronik chińskich oraz japońskiej tradycji ustnej, spisanej dopiero w początkach Viii wieku, można zebrać szereg wiadomości dotyczących zjawisk kultowych tego okresu. Na ogół przyjmuje się, że wierzenia stają się wówczas bardziej złożone, a to głównie dzięki kontaktom z Koreą i pośrednio Chinami oraz w związku z poważnymi zmianami w stosunkach gospodarczych, społecznych i politycznych. Wpływ koreańskich zwyczajów pogrzebowych jest niewątpliwie wyraźnym śladem owych przemian. Można uważać, że większość pochówków odbywała się po staremu, że zmarłych grzebano wprost w ziemi (pochówki w "pagórkach muszlowych" pozostają, ale już tylko na wybrzeżu), jednak dość poważna liczba grobów zwanych fumbo zawiera już dwie zachodzące na siebie otworami urny, które tworzą razem rodzaj ceramicznej trumny. W niej wraz z ciałem zmarłego umieszczano brązowe lustra, miecze, ostrza włóczni i ozdoby. Obserwuje się też coraz częściej pochówki w kamiennych sarkofagach z płaskich płyt. Niekiedy nad takimi grobami usypuje się niewielki kopczyk z ziemi. Duże kopce (kurhany) przysługują tylko znakomitym zmarłym, wodzom związków rodowych, władcom i ich krewnym. Zmarłym dostarczano zapewne pożywienia, gdyż przy grobach odnajduje się naczynia, kielichy itp. Pogrzebom wodzów miały też towarzyszyć specjalne obyczaje. Na przykład władca Jamato Suinin (zm. około 235Ď) podobno pierwszy zakazał dziunsi (ofiar śmierci), które miały polegać na zabijaniu lub samobójstwie poddanych, aby swemu władcy mogli służyć po śmierci. Nie wszyscy jednak badacze uważają za pewne, że w Japonii istniał obyczaj dziunsi (w rzeczywistości chiński). Zmarły, choćby dlatego, że go się obawiano, stawał się kami (wyraz ten, znany też w formach kamu, kabu, ma pochodzić od koba - budzący grozę i cześć). Ale nie tylko zmarli byli kami. Jak i w dawniejszych czasach, grozę i cześć budziły niezrozumiałe, a zwłaszcza niemożliwe czy trudne do opanowania zjawiska przyrody (słońce, burza, piorun, morze) lub też zjawiska dobroczynne (zwierzęta, góry, kamienie, żywność, ryż, drzewa, źródła). Zjawiska te pojmowano jako uduchowione czy zamieszkane przez duchy, które czynnie oddziałują na życie ludzkie. Aby je sobie zjednać, konieczne są modły, ofiary, oczyszczenia, obrzędy, ołtarze, a wolę duchów można poznać przez wróżby, interpretację snów, jasnowidzenia itp. Jasnowidzenia czy też "opętania przez kami" doznawały "święte (czyste) niewiasty" (imuko lub imiko, obecnie miko), które tańcem rytualnym doprowadzały się do stanu ekstazy; w czasie transu sprowadzały na siebie duchy i przekazywały wierzącym ich wolę. Instytucja miko istnieje w folklorze japońskim do dziś, choć funkcje "świętych niewiast" uległy pewnym przeobrażeniom. Liczbę kami podaje się w starych modlitwach i księgach jako jaojorodzu, tzn. osiem milionów lub wiele milionów, lecz gdyby sporządzić listę konkretnych imion bogów, zebrałoby się ich około półtora tysiąca. Związki tych bogów wyobraża się antropomorficznie: będą to stosunki pokrewieństwa i zależności hierarchicznej. Bogowie rodzą się na sposób ludzki lub też nadnaturalnie (np. przy obmywaniu oka boskiej istoty), są też właściwie śmiertelni, a po śmierci przechodzą w podziemną krainę ciemności (Jomi lub Jomi-no-kuni). Praktykowano niewątpliwie w owych czasach modlitwy, formułowane przez wiernych na poczekaniu prośby czy dziękczynienia, ale po nich nie pozostał chyba żaden ślad. Znane są jednak recytacje rytualne norito (zaklęcia), przekazywane w rodach kapłańskich Imbe i Nakatomi. Norito spisano dopiero w X wieku, uważa się jednak, że zachowane zostały w nie zmienionej formie od okresu Jajoi, tak że uchodzą za najstarszy zabytek literacki Japonii. Odnoszą się do różnych okazji, jak oczyszczenie ze zmaz, prośba o deszcz, błaganie o urodzaj, podziękowanie za pracę itp. Można z nich zaczerpnąć wiele wiadomości o różnych pojęciach religijnych. Ofiary składano dla przebłagania bogów za przestępstwa oraz w celu ubłagania łask, głównie urodzaju i dostatku pożywienia. Ofiary obejmowały zwykle płody ziemi i morza, jak zboże, ryby, placki ryżowe itp. Wśród nich ważną rolę poczęła od okresu Jajoi odgrywać sake (wódka ryżowa), zwana w starożytności miki (święte tchnienie). Najprawdopodobniej słowami oznaczającymi świątynię w owych czasach były mori - las, mija - święty dom, jasiro - miejsce na dom (szczególnie wyświęcone; później też dom, świątynia), hokora - wyniosłe siedlisko. Określenia te i dziś są jeszcze używane. Świątynie zaczęły powstawać około I wieku p.n.e. Ponieważ wznoszono je przeważnie w miejscach zadrzewionych, można przyjąć, że lasy i gaje były ongiś naturalnymi miejscami kultu (być może, były to miejsca dawnych cmentarzysk). W okresie Jajoi powstało na terenie południowej i centralnej Japonii wiele świątyń, z których niejedna trwa nawet po dzień dzisiejszy. Najwięcej spośród owych starożytnych świątyń poświęconych było dwu bóstwom i ich potomstwu: bogu burzy Susanoo (Gwałtownemu Mężowi) i bogini słońca Amaterasu (Świecącej na niebie). Mitologia poucza, że Susanoo był wcześniej zesłany z niebios (ukarany za obrazę Amaterasu), potomstwo Amaterasu zaś zstąpiło na ziemię w celu podboju wysp znacznie później. To mitologiczne przedstawienie może być kompromisowym skonstatowaniem faktu, że przed kultem Amaterasu istniał już w Japonii silny kult boga Susanoo. Kult Amaterasu (z ośrodkiem Ise), związanej z nią tradycji, a przede wszystkim jej wnuków i dalszych potomków, którzy zostali wysłani, aby w imię bogini podbić wyspy, jest znacznie silniejszy. Dowodzi to chyba, że w epoce Jajoi zaszła w stosunkach religijnych równie gwałtowna rewolucja, jak w stosunkach gospodarczo-społecznych. Zdobywcy jak gdyby narzucili lub co najmniej uprzywilejowali kult bogini słońca i całego jej rodu, który wydaje z siebie w prostej linii obecną cesarską dynastię japońską. Kult ten spycha inne kierunki wierzeń na dalszy plan, choć nic nie wskazuje na to, by je tępił. Prawdopodobnie uznanie prymatu Amaterasu w panteonie bóstw wystarczało, by stary bóg został zalegalizowany Świątynie ówczesne to swego rodzaju mauzolea, których poza specjalnymi okazjami zbyt często się nie odwiedza. W świątyni nie ma posągów ani obrazów bóstw. Reprezentuje je tylko określony, ukryty w honden (główna hala) substrat kami (tzw. sintai - boskie ciało), niedostępny dla oczu ludzkich: kamień, miecz, symbol falliczny, ludzkie włosy, klejnoty magatama, lustra, skrawki papieru itp., a w nowszych czasach również teksty i obrazy. Wierni mają dostęp jedynie do haiden (hali czci), oddzielnego pomieszczenia na modlitwy i ofiary. Kultura kurchanów, stanowiąca dalszy ciąg wczesnej epoki żelaza, trwa aż do Viii wieku i uważana jest w większej swej części za początki epoki historycznej. Wczesnofeudalna monarchia kraju Jamato (początkowo jeden z wielu związków rodowych), której potęga polegała na skoncentrowaniu dużego potencjału wojskowego, ekonomicznego i kulturalnego w rękach nielicznej grupy popleczników dworu, rozszerza zbrojnie swe wpływy i sięga aż do Kiusiu. Podstawą gospodarki staje się rolnictwo oparte na planowej gospodarce wodnej (irygacja). Rozwijają się też rzemiosła, wykonywane głównie przez niewolnych, ale niewolnictwo nie nabrało takiego znaczenia, by zaważyć na ówczesnym ustroju państwa. Jak wskazuje sama nazwa omawianego okresu, szczególną uwagę zwróciły na siebie kurhany (kofun - dawne groby). Kopce ziemne nad grobami wybitnych osobistości otrzymują obecnie określoną formę i stają się tak liczne, że można mówić o nich jako o charakterystycznym zjawisku epoki. Najczęstszym, specyficznie japońskim kształtem kurhanu jest (w rzucie poziomym) kształt dziurki od klucza. Część okrągła, z wyższym nasypem, kryje zwykle właściwy grób, część prostokątna uważana jest za miejsce, gdzie odbywały się, być może, obrzędy. W kurhanie znajduje się zwykle niewielka nisza grobowa z podłużnym drewnianym lub kamiennym sarkofagiem, gdzie składano zwłoki zmarłego i należące do niego przedmioty: ozdoby, zbroje, tarcze, łuki, miecze, uprząż końską, naczynia ofiarne i przedmioty sakralne. Rzadko trafiają się po dwa groby w jednym kurhanie. Tego rodzaju groby (zwane misasagi) mogli posiadać jedynie najznakomitsi zmarli, a więc władcy i ich rodziny, oraz - nieco skromniejsze - przedstawiciele arystokracji. Ludzie przeciętni chowani byli przeważnie w niszach grobowych w pobliżu osiedli, w zboczach wzgórz lub pod ziemią, o ile grunt był dostatecznie twardy. Jednym z ciekawszych obyczajów przy pogrzebach wybitnych osobistości było grzebanie wokół podstawy nasypu, a niekiedy i na wysokości poszczególnych warstw piramidy, całymi szeregami, po kilkaset charakterystycznych dla tej epoki wyrobów ceramicznych zwanych haniwa (gliniany krąg). W większości wypadków są to spore cylindryczne naczynia, niekiedy znów wysokie na około pół metra podobizny mężczyzn, kobiet czy nawet zwierząt, a wreszcie męskie i żeńskie symbole rozrodczości oraz różne przedmioty (tarcze, zbroje, parasole itp.) z wypalonej gliny, umieszczone na cylindrach glinianych. Pod koniec ery kurhanów haniwa zastępowane są przez rysunki na ścianach grobów i przestają się pojawiać. Należy wspomnieć jeszcze o specjalnym rodzaju haniwa w formie domostwa. Umieszczano je zwykle na szczycie kopca i przypisuje się im rolę kapliczek nagrobnych. Na samym początku V wieku, według koreańskich kronik w roku 402, przybywają jakoby z Korei do Japonii pierwsze księgi chińskie, tzw. "Dialogi", spisane przez uczniów Konfucjusza, i tekst "Tysiące znaków", będący podręcznikiem do nauki znaków chińskich. Wiadomości o światopoglądach chińskich ugruntowują się, gdy na początku Vi wieku przybywają do Jamato z Korei chińscy znawcy konfucjanizmu. Wnoszą oni do pojęć japońskich nowe poglądy na stosunek władcy do poddanego i na stosunki w rodzinie. Wraz z konfucjanizmem przedostają się wiadomości o chińskim ceremoniale i etykiecie, pozostających nie bez wpływu na moralność. Szczególnie przyczynił się konfucjanizm do wzbogacenia ubogiego ceremoniału w rodzimym kulcie i do nadania mu oficjalnego charakteru, przynajmniej w stosunku do panteonu uznanego przez dwór w Jamato. Odtąd datuje się między innymi współudział czynników państwowych w uroczystościach kultowych, wysyłanie poselstw dworskich z darami w celu zjednania sobie bóstw itp. Poza tym przedostają się na wyspy elementy taoizmu (już w jego późniejszej, mistycznej formie) i szkoły dualistycznej in-jang, wywodzącej się z chińskich ludowych praktyk wróżebnych, którą uznawał właściwie zarówno konfucjanizm, jak i taoizm. W pierwszej fazie największy wpływ można przypisać zapewne szkole in-jang, choć nie oddzielano jej wyraźnie od magicznych i wróżebnych praktyk taoizmu. Szkołę tę już chyba w Vi wieku nazwano ommiodo (lub onjodo), przy czym mistyczne praktyki oddalania nieszczęść i sprowadzania szczęścia za pomocą in (zasady żeńskiej), i jo (zasady męskiej) poczęły się szybko szerzyć. Zasady in i jo wywarły też przypuszczalnie wpływ na późniejsze sformułowania japońskiej kosmogonii. Również chińskie terminy religijne poczynają zapewne wchodzić w użycie lub też wpływać na tworzenie rodzimych odpowiedników. Z tego - jak się przypuszcza - okresu pochodzi rozróżnienie bogów niebieskich (amatsukami) od ziemskich (kunitsukami), które to terminy powstały jako naśladownictwo chińskich pojęć szen i k'i (w japońskim występujące razein w formie: dzingi). Oczywiście do bogów niebiańskich zaliczono grupę związaną z mitem o Amaterasu. Nawet samo nazwanie japońskich rodzimych kultów terminem sinto (lub sindo - "droga bóstw" czy nawet lepiej - "droga duchów") stało się możliwe dopiero po dotarciu do Japonii ksiąg chińskich: sin znaczy tyle co kami, to lub do oznacza drogę, kierunek, postępowanie, metodę, sens, ład, naukę, moralność, a więc razem: "droga ustanowiona przez bóstwa", "ład ustanowiony przez kami" itp. Najprawdopodobniej jednak poczęto się tym terminem posługiwać dopiero wówczas, gdy po roku 538 rozpoczęła się w Japonii epoka buddyzmu i pojęcie butsudo (droga Buddy) trzeba było przeciwstawiać rodzimemu sindo. Buddyzm, głównie w swej formie mahajanistycznej, przybył do Japonii z Półwyspu Koreańskiego, gdzie zadomowił się w drugiej połowie Iv wieku dzięki wpływowi nauczycieli z Chin. Jedno z poselstw koreańskich w 552 roku lub kilkanaście lat wcześniej przywozi na dwór władcy Jamato statuę Buddy, sztandary z buddyjskimi napisami i pewną liczbę buddyjskich ksiąg. List koreańskiego króla zalecał buddyjskie nauki jako gwarancję szczęśliwego panowania. Dopiero odtąd datują się oficjalne dzieje buddyzmu w Japonii, wcześniej znano go jako prywatne wyznanie imigrantów chińskich i koreańskich. Konserwatyści usiłowali początkowo zdyskredytować buddyzm, jednak potęga polityczna popierającego buddyzm rodu Soga odniosła triumf, tak że w ciągu pół wieku stał się wyznaniem nie tylko klanu Soga, ale też członków klanu cesarskiego. Świątynie zwane tera (wyraz przyjęty z koreańskiego) zaczęły odtąd powstawać obok dawnych świątyń sintoistycznych, przewyższając je wielkością i przepychem. Świątynie buddyjskie zwie się często klasztorami, gdyż żyją przy nich niewielkie zwykle bractwa mnichów (bodzu równa się bonza) lub mniszek (ama) o rozbudowanej hierarchii. Jednym z najciekawszych momentów wczesnego rozwoju buddyzmu w Japonii jest okres regencji księcia krwi znanego pod imieniem Siotoku (572-621Ď). Siotoku znał zarówno zasady konfucjańskie, jak i doktrynę buddyjską, której uczył go mnich zaproszony z Korei. Był jednak przede wszystkim politykiem i starał się dodatnie strony poznanych systemów wykorzystać dla wzmocnienia władzy dynastii. Do osiągnięcia tego celu mógł prowadzić zarówno konfucjanizm, jak buddyzm i sintoizm. Wydane w 604 roku przepisy, kładące nacisk na wierność i posłuszeństwo, dobre obyczaje, nieprzekupność i pracowitość, zdradzają pochodzenie konfucjańskie. W szkołach dla urzędników uczono zarówno tych zasad, jak i doktryny buddyjskiej. Wyraźnie eklektyczne i tolerancyjne stanowisko Siotoku wobec prądów religijnych jest charakterystyczne również dla dalszych dziejów religii w Japonii. Potwierdza to przeprowadzona niemal w ćwierć wieku po śmierci Siotoku wielka reforma państwowa (Taika, 645 rok). Mimo że poprzedziła ją zagłada rodu Soga, który lansował buddyzm, reforma Taika nie potraktowała buddyzmu wrogo. Miała na celu przede wszystkim zapewnienie dochodów monarsze i uczynienie go faktycznym panem ludzi i ziemi. Żaden z trzech ówczesnych systemów religijnych nie stał w sprzeczności z interesami dynastii, wobec czego wszystkie były traktowane niemal na równi. Wpływ chiński nie osłabił bynajmniej znaczenia kultu kami, ale przyczynił się do jego formalizacji i etatyzacji. Zasady konfucjanizmu były wykładane na dworze (później też na prowincji), w szkołach i egzamin z tych zasad zaczął obowiązywać urzędników państwowych. Na dworze poczęto też oddawać Konfucjuszowi cześć boską. Państwo nie omieszkało wyzyskać walorów buddyzmu korzystnych dla systemu rządów uniwersalistycznych. Zarządcy prowincji mieli obowiązek przynajmniej na Nowy Rok odczytywać tzw. Sutrę Złotego Blasku w świątyniach swych prowincji, a na obsadzanie licznych zresztą stanowisk hierarchii buddyjskiej poczęło mieć wpływ państwo: każde ze stanowisk było przy tym związane z odpowiednio wysokim tytułem hierarchii dworskiej. Poza owym wprzęgnięciem buddyzmu w machinę administracyjną nie brak też prób upowszechnienia niektórych elementów buddyjskich wierzeń. Już około 657 roku wprowadzono w Japonii święto Bon lub Urabon, które straciło tu swój pierwotny buddyjski charakter i wkrótce się stało ludowym świętem zmarłych. W ten sposób buddyzm japoński przejął część funkcji dawnych kultów, które obecnie, w swej zetatyzowanej formie, bardziej służą kultowi centralnemu, kultowi dynastycznemu (kult ten częściowo tylko kontynuuje tradycję, dynastyczne sinto nigdy bowiem nie reprezentowało całości dawnych ludowych kultów, które wegetują przez wieki aż do naszych czasów). Należy też wspomnieć o wpływie buddyzmu na formę pochówków. Już w kurhanach (kofun) poczyna się znajdować urny wypełnione szczątkami spalonego ciała, niekiedy umieszczone (tak jak ciała) w niszy grobowej lub też zagrzebane bezpośrednio w ziemi. Są to ślady nowego obyczaju pogrzebowego: zmarłego palono na stosie na znak całkowitego zwycięstwa wiernego buddysty nad ciałem, unicestwienia jego własnego ja, przez co jedynie można się było stać Hotoke (Buddą). Palenie zwało się dabi. Wprawdzie z początku trudno było wprowadzić ten obyczaj i są twierdzenia, że pierwszy taki wypadek notuje się dopiero około roku 700, wkrótce jednak dabi stało się niezwykle popularne wśród wszystkich warstw ludności. W roku 710 władcy Jamato obierają nową stolicę w mieście Nara. Miasto to będzie siedzibą władz aż po rok 784, a choć potem stolica przeniesie się do Nagaoka, cały ten okres do roku 794 zazwyczaj nazywa się w skrócie Nara. Wpływy kultury chińskiej osiągają w tej epoce punkt szczytowy. Silni władcy Jamato nadal wpływają na rozwój buddyzmu w całym kraju, przyczym inicjatywa zdaje się płynąć od wyższego kleru buddyjskiego, który cieszy się na dworze wielkim poważaniem. Jedno z ważnych ogólnopaństwowych zarządzeń w tym zakresie dotyczyło budowy w każdej prowincji bogato wyposażonej świątyni, tzw. koku-bundzi (świątyni przydzielonej do prowincji). Od okresu Nara każda świątynia buddyjska opowiada się za jednym tylko z wielu kierunków buddyzmu. Te kierunki, czyli szkoły (niekiedy zwane też sektami, lecz jeszcze w okresie Nara niesłusznie, gdyż nie są to wtedy kierunki odcięte od całości buddyzmu), różnią się między sobą głównie metafizycznymi aspektami nauk, co jednak w skutkach pociąga faworyzowanie określonych świętych tekstów i praktyki religijne nie znane w innych szkołach. Z biegiem czasu poszczególne szkoły poczynają swój wykład prawd wiary traktować jako odrębne wyznanie. Następuje wtedy rozpad buddyzmu na szereg kościołów czy sekt. Już w Vii wieku znane były różnice między szkołami; w następnym wieku różnice te występują nieco wyraźniej. W okresie Nara istniało co najmniej sześć szkół, z czego trzy przekształciły się z czasem w sekty, do dziś mające w Japonii zwolenników. Nazwy tych sześciu szkół brzmią: sanron (trzy traktaty), dziodzitsu (szkoła urzeczywistniania się), hosso (przejawy zasad), kusia (pojemny skarbiec), kegon (obfitość), ritsu (dyscyplina). Większość szkół, a ogólnie mówiąc cały ówczesny buddyzm przesiąknięty jest metafizyką. Ponieważ dawniejszym rodzimym kultom japońskim brakowało niemal całkowicie elementów światopoglądowych, można przyjąć, że buddyzm wypełnił istniejącą lukę, którą współcześni dobrze sobie niekiedy uświadamiali. Niemałą rolę w propagandzie buddyjskiej odegrała widowiskowa strona obrzędów, wiele sprawiły umiejętnie opowiadane cudowne legendy o świętych, bogach i demonach, których mnóstwo krąży odtąd wśród ludu. Nawet najbardziej bigoteryjni zwolennicy szybko krzewiącego się buddyzmu nie poważyli się na odrzucenie kultu kami. Z jednej strony działały tu synkretystyczne tendencje buddystów, by bogów traktować jako transformacje Buddy lub też jako zaprzyjaźnione z Buddą dewy, z drugiej zaś strony obawy, by dawni bogowie nie okazali swego gniewu. Z obu względów dwór cesarski nadal okazywał ważniejszym chramom sintoistycznym poważanie i cześć; w obrębie chramów poczęto budować buddyjskie kaplice dzingudzi (świątynia przy chramie bogów) i odczytywać przed nimi buddyjskie sutry i odwrotnie: w obrębie klasztorów buddyjskich umieszczano kapliczki sintoistyczne z opiekuńczymi bóstwami dzun-cindzin (opiekunowie klasztoru). Obok tych synkretystycznych przejawów nastąpił w okresie Nara fakt doniosłej wagi dla sintoizmu, mianowicie kodyfikacja mitologii. Pod wpływem potrzeby znalezienia dla silnie już osiadłej na tronie dynastii cesarskiej dostatecznie szlachetnej, paranteli poczęto zbierać rozsiane po całym kraju mity, dopasowywać je do siebie, selekcjonować i może nawet uzupełniać. Tradycja mówi, że około roku 680 cesarz Temmu rozkazał obdarzonej niezwykłą pamięcią kobiecie imieniem Hi'eda-no Are zapamiętać to, co zachowało się w ustnej tradycji z legend i podań o bogach, cesarzach i bohaterach. Dopiero jednak w roku 711 urzędnik cesarski O-no Jasumaro otrzymał rozkaz spisania tego, co Are zapamiętała. Rok później ukończone zostało ich wspólne dzieło pt. "Kodziki" ("Zapis rzeczy dawnych"). "Zapis" składa się z trzech ksiąg: pierwsza z nich zawiera mity teo- i kosmogoniczne, które dość zwartym ciągiem doprowadzają do momentu opanowania Japonii przez potomka bogów, cesarza Dzimmu; księga druga i trzecia są już ściślejszą kroniką domu cesarskiego, choć wiele tu jeszcze elementu podaniowego. Wkrótce potem ukazuje się drugie dzieło podobnego typu: Nihongi (lub Nihonsioki - "Kronika Japonii"), skompilowane przez kolegium redakcyjne z księciem Toneri na czele. "Kronika" obejmuje trzydzieści ksiąg, z których tylko dwie dotyczą tzw. ery bogów, reszta zaś opiewa dzieje dynastii. Na wstępie "Kodziki" opisuje narodziny kilkunastu pierwszych bogów. Niemal wszyscy ci bogowie nieba są bezczynni. Dopiero ostatnia para, zwana Idzanagi (Mąż, który wabi) i Idzanami (Niewiasta, która wabi), dokonuje wielu ważnych teo- i kosmogonicznych czynów. Oni to, stojąc na "pływającym moście niebios" Amanoukihasi (tęcza?), sięgnęli włócznią (symbol falliczny) w głąb tego, co "przypominało pływający tłuszcz i chybotało się niczym meduza", a gdy unieśli włócznię, spłynęła z niej kropla, która zamieniła się w stałą wyspę. Boska para zstąpiła na ową wysepkę, zbudowała tu szopę, podpierając dach ustawioną pośrodku włócznią, a następnie postanowiła urzeczywistnić swoje małżeństwo. Stary obyczaj nakazywał obojgu obejść wokoło, kierując się w przeciwne strony, kolumnę, podpierającą dach i spotkać się po drugiej jej stronie. Tu mężczyzna powinien pozdrowić wybrankę serca jako najpiękniejszą z widzianych przez siebie niewiast. Jednakże gadatliwa Idzanami nie wytrzymała i pierwsza wyraziła zachwyt nad męską urodą ukochanego. Mimo pogwałcenia rytuału półączyli się węzłem małżeńskim, lecz potomstwo było nieudane: syn urodził się bez kośćca, a córka zbudowana była z piany. Wobec tego pozbyli się potworków puszczając je w koszu na łaskę fal morskich (szczegół ten wskazuje na praktykowany widocznie w przeszłości obyczaj pozbywania się słabowitych i ułomnych dzieci). Dla uniknięcia dalszych niepowodzeń powtórzyli ceremonię zaślubin, tym razem prawidłowo, i w rezultacie otrzymali potomstwo urodziwe i liczne. Najpierw zrodzili osiem głównych wysp japońskich, z kolei cały szereg nowych bóstw, patronów różnych szczegółów krajobrazu japońskiego i ważnych dla kultury zjawisk. Idzanami zrodziła między innymi boga ognia, który jednak spalił jej narządy rodne. Jeszcze na macie boleści z wydzielin jej powstało kilka bóstw, jak bóg wody, bóg obfitego wyżywienia, bóg gliny i inne. Wreszcie Idzanami umiera; zrozpaczony małżonek chwyta za miecz i tnie ciało syna, mimowolnego matkobójcy, na ćwierci, z których znowu powstaje szereg bóstw. W przekonaniu Japończyków umarli, nie wyłączając bóstw, zstępują do krainy cieni; Idzanagi również próbuje odzyskać towarzyszkę życia udając się do pałacu króla tej krainy. Tu spotyka swą zmarłą małżonkę, która oświadcza mu z wyrzutem, że za późno przybywa i że ona już zasmakowała w kuchni piekielnej i tylko z uwagi na ich dawny afekt pójdzie do władcy podziemi prosić o wypuszczenie. Jednocześnie prosi męża, by nie szedł za nią do pałacu króla piekieł. Gdy się oddaliła, Idzanagi, dręczony niepewnością, wbiega jednak do komnat królewskich i widzi ciało żony w całkowitym rozkładzie. Pokazać się mężczyźnie w takim stanie jest dla kobiety hańbą, przeto Idzanami rozkazuje różnym zmorom podziemnym prześladować męża, który ledwo żywy ucieka, odgradzając się od prześladowców rzuconymi za siebie przedmiotami, jak np. grzebieniem, który się zamienia w gęsty las (znany motyw baśni ludowych również w Europie). Po ucieczce z podziemia musi się Idzanagi oczyścić ze zmazy. Zrzuca więc różne części ubioru, które zamieniają się w okolicznościowych bogów, np. spodnie w "boga rozdwojenia rzeki", a wreszcie zanurza w rzekę swe boskie ciało. I znowu daje tym początek gromadzie bogów, z których największą rolę w późniejszych mitach odgrywają: Wielka Bogini Amaterasu (świecąca na niebie), narodzona przy ablucji lewego oka Idzanagi, bóg Tsukijomi (bóg księżyca), zrodzony przy ablucji prawego oka, i wreszcie bóg Susanoo, władca morza i burzy, który powstał przy obmywaniu boskiego nosa. Susanoo staje się wkrótce utrapieniem wszystkich innych bóstw. Między innymi wrzuca swej siostrze Amaterasu przez otwór w dachu pałacowym odarty ze skóry tutów koński. Oczywiście bezcześci tym siedzibę Słońca i samo boskie Słońce. Amaterasu kryje się ze zgrozy w jaskini, zasuwa wejście skałą i cały wszechświat tonie odtąd w absolutnych ciemnościach. Przerażeni bogowie zbierają się w liczbie ośmiu milionów na firmamencie niebieskim. Każdy siada na jednej z gwiazd Drogi Mlecznej, zwanej Rzeką Niebios (Amanogawa). Radzą nad sposobami wywabienia urażonej z ukrycia i dochodzą do wniosku, że tylko ofiary i taniec sprowokują jej wyjście. Składają więc w ofierze święte drzewo, klejnoty i lustra metalowe, a bogini Amenoudzume poczyna tańczyć - na odwróconym dnem do góry wiadrze rodzaj ekstatycznego, orgiastycznego tańca przy gromkich okrzykach, przyklaskach i śmiechu całego dostojnego zebrania. Amaterasu, ukryta w jaskini i zaciekawiona, co wzbudza tak wielką wesołość, wyszła z ukrycia i pozwoliła się przebłagać za nietakt brata, a zgromadzenie skazało go na banicję z niebiańskich rejonów. Wygnany z górnych sfer Susanoo udaje się na ziemię. Tu ratuje życie pięknej Kusiinada, która miała być pożarta przez ośmiogłowego smoka. Uśmierca smoka, żeni się z uratowaną i osiedla z nią w pałacu w prowincji Idzumo, a potomkowie jego sprawują władzę nad całym obszarem Krainy Wschodzącego Słońca. Jednakże do niebios dochodzą wieści, że Japonia jest źle rządzona i Amaterasu postanawia wysłać na ziemię swego namiestnika, by zaprowadził tam sprawiedliwe rządy. Po długich namysłach i po kilku próbach wysłania na ziemię zwiadowców, którzy nie kwapią się jakoś z powrotem na równinę nieba, Amaterasu postanawia wysłać swego wnuka imieniem Ninigi, z licznym orszakiem innych bogów, do "krainy porośniętej trzcinami", jak nazywana jest w legendach Japonia. Na pożegnanie obdarza go mieczem i lustrem, każąc lustro czcić jak siebie samą. Wreszcie Ninigi zstępuje na ziemię i po pewnych targach z potomkami Susanoo obejmuje ją w posiadanie. Od niego to bezpośrednio ma się wywodzić nieprzerwana linia cesarskiego domu Japonii. Mity o zesłanym na ziemię Susanoo i jego potomkach z Okuninusi (Wielkim Panem Ziemi) na czele oraz mity o potomkach Amaterasu uważa się już za elementy wiążące wyobrażenia o bogach ze wspomnieniami o dziejach dynastii. W ten sposób Japonię przedstawiano jako kraj boski, zrodzony przez bogów, a jej władcę jako pochodzącego w prostej linii od bogini słońca, przez co zajmuje wśród Japończyków wyjątkowe stanowisko. Z taką mitologią naród japoński czuł się czymś wyjątkowym na świecie i ukształtowała ona niewątpliwie niejedno z narodowych pojęć etycznych. Wkrótce po napisaniu "Nihongi" poczyna się szerzyć kult nowego bóstwa, najbardziej znanego pod imieniem Haciman (Osiem Chorągwi), w nowszych czasach jednego z najpopularniejszych w Japonu. Przypuszcza się, że wyraz ten jest zsinizowaną formą imienia Jawata. Jawata to bóg wojny, chorągwie mogą być jego symbolem. Tradycja mówi, że jest to ubóstwiony cesarz Odzin (Iv wiek), badacze jednak uważają go za boskiego Hikohohodemi, syna Ninigi, a więc prawnuka bogini Amaterasu. Mimo zarysowującej się przewagi wpływów buddyzmu sintoizm w okresie Nara nadal utrzymuje się jako silny czynnik religijnego rozwoju. Gwałtowny rozwój buddyzmu w okresie Nara spowodował między innymi nacisk wyższego kleru buddyjskiego na dwór cesarski. Nacisk ten był tak wielki, że świeccy kierownicy państwa zapragnęli wreszcie usunąć wpływy klerykalne. Stolica Nara była podówczas najsilniejszym chyba centrum buddyzmu, postanowiono więc w roku 784 przenieść stolicę do Nagaoka, a z kolei, w roku 794, do Hei'an (dzisiejsze Kioto), które pozostanie siedzibą cesarza aż po rok 1868. Okresem Hei'an w węższym tego słowa znaczeniu nazywa się lata 794-1185. Spośród szkół prosperujących w okresie Nara jedynie hosso zachowuje nadal swoje znaczenie, ale przestaje w praktyce odgrywać rolę z chwilą pojawienia się dwu nowych szkół: tendaiisingon. Są to kierunki zdecydowanie mahajanistyczne, w myśl których zbawienie osiąga się nie poprzez własny wysiłek. Człowiek jest za słaby, by się zbawić. Liczyć można tylko na święte istoty, zwane buddha (jap. hotoke) lub bodhisattwa (jap. bosatsu), za których sprawą wszystkie istoty nie będące świętymi zostaną zbawione poprzez odrodzenie się w raju (gokuraku). Do hotoke i bosatsu należy się modlić i okazywać im ufność. Tego rodzaju nauka miała wielkie szanse spopularyzowania się w społeczeństwie japońskim. Ludzie niewątpliwie woleli pójść drogą łatwiejszą i wierzyć w zbawienie za wstawiennictwem świętych protektorów z raju, niż polegać na sposobach samowyzwolenia z kręgu wcieleń, jakim każda istota według hinajany podlega i które czynią z bytu nieznośną męczarnię. Nowe pojęcia zaczęły się szybko przyjmować i wkrótce ogarnęły cały kraj. Panteon sintoizmu mógł odtąd zupełnie oficjalnie zostać włączony do buddyzmu, gdyż wszyscy bogowie to po prostu przejawy absolutnego Buddy. Wiara w możliwość powszechnego zbawienia za sprawą bodhisattwów była interesującym zjawiskiem religijnym; myśl soteriologiczna wyraźnie poszła tu na ustępstwa wobec kręgów laickich. Wpływ tej doktryny na laicką moralność nie był jednak przypuszczalnie zbyt wielki. Wiara w bezgraniczne miłosierdzie świętych istot zwalniała w dużej mierze jednostkę od kontroli własnych czynów, które nawet gdy będą złe, mają być darowane. W ten sposób druga faza rozwoju buddyzmu doprowadziła raczej do zobojętnienia moralnego. Jeden z wyznawców szkoły ritsu, Saicio, znajdował się pod silnym wpływem nauki chińskiego scholastyka z Vi wieku, Tai-cze, który założył klasztor na górze T'ien-t'ai. Od zjaponizowanej nazwy owej góry weźmie początek nazwa szkoły tendai, którą Saicio założył w Viii wieku. System Saicio okazał się najdalej idącą, wielostronną syntezą wszystkich dotychczasowych szkół buddyzmu. W metodycznym wykładzie ujmował w jedną całość nauki hinajany i mahajany, a nawet prymitywne rytuały czarodziejskie i modlitewne. Ta eklektyczność teorii zjednuje mu dość łatwo zwolenników. Nauki jego mają jednak również przeciwników, rozwija więc ożywioną działalność apologetyczną. Saicio interesuje się też bóstwami sintoistycznymi, uznając je za wcielenia Buddy. Już pośmiertnie otrzymał Saicio imię Dengio, pod którym często bywa wymieniany, i tytuł Wielkiego Mistrza (daisi). Założeniem doktryny tendai jest, że Budda na początku wykładał rzeczy łatwiejsze (hinajanistyczne), następnie nieco trudniejsze (mahajana), by dopiero na najwyższym stopniu przedstawić wybranemu audytorium swe najgłębsze poznanie, mianowicie, że empiryczny byt jest identyczny z absolutną istotą, czyli samym Buddą. Tę prawdę zawiera tzw. Sutra Lotosu (Saddharmapundarikasutra; jap. Miohorengekio), która się stała najbardziej poważnym pismem szkoły tendai. Najwyższa nauka o świecie uczy, że absolut (który jest pusty, nie istniejący i nierozróżnialny) nie jest w stosunku do dziedziny zjawisk (przemijającej, istniejącej, rozróżnialnej) ani identyczny, ani różny, podobnie jak woda w stosunku do fal. Zjawiska w stosunku do świadomości należy pojmować w taki sam sposób, a więc świadomość można uznać za identyczną z absolutem. Wynika z tego, że każda istność jest Buddą, a Budda przejawia się w najpospolitszej nawet istności, o czym nie wtajemniczeni jednak nie wiedzą. Wraz z istotą-Buddą w każdym punkcie świata jest też raj i tak jak Budda-absolut obejmuje wszystkie zjawiska, tak samo jeden akt świadomości zawiera całość zjawisk "trzech tysięcy światów". Kto to pojmie, zrównał się z Buddą. W praktyce pojąć można tę prawdę poprzez różne typy dyscypliny, medytacji i magii. Ponieważ wszechświat jest absolutnym ciałem Buddy, wszystko we wszechświecie ma magiczne znaczenie. Aby magiczną siłę z obiektu wyzwolić, należy zachowywać odpowiednie przepisy rytualne. Zaniedbanie czegokolwiek w rytuale nie wyzwoli siły, natomiast należyte dopełnienie rytuału czyni z człowieka Buddę. Tę naukę dzieli tendai z drugą sektą tego samego okresu, singon (szkoła "prawdziwych słów"). Praktyczny rytualizm był konieczny dla spopularyzowania szkoły, której filozofia była dla mas zbyt trudna, podczas gdy magia wszędzie znajdowała łatwy dostęp. Założycielem singon jest mnich Kukai, pośmiertnie nazwany Kobo i obdarzony tytułem daisi. Żył w latach 774-835. Już w młodości poznaje zasady konfucjanizmu, buddyzmu kierunku sanron oraz techniki medytacyjne i magiczne. Prowadzi przez wiele lat życie pustelnicze, dochodząc do wniosku, że konfucjanizm, buddyzm i taoizm sprowadzają się właściwie do podobnych zasad i rozdzielać ich nie ma potrzeby. Po dwuletnim pobycie w Chinach powraca do Japonii z wielkim skarbem ksiąg i sakralnych przyborów i zostaje opatem klasztoru Todaidzi w Nara. Kukai głosił, że dotychczasowe dogmaty buddyzmu były prawidłowo sformułowane, ale nieprawidłowo ludziom przekazywane. Stopniowanie umiejętności stosowania przepisów daje wtajemniczonemu coraz większą potęgę. Ta zasada zyskiwała Kukaiowi wielu zwolenników nawet wśród wyznawców dawnych sekt. Kukai zakłada też klasztor Kongobudzi w prowincji Ku, który później stanie się główną siedzibą singon. Wreszcie cesarz powierza mu kierownictwo dworskiej świątyni, tak że wpływy nauk singon obejmują odtąd wszystkie warstwy społeczeństwa. Za najważniejszą rozprawę Kukaia uchodzi "Traktat o dziesięciu stanach serca". Nauki i praktyki singon są systemem niezwykle złożonym. Punktem wyjścia tej doktryny jest, że nie historyczny Budda i jego nauki stanowią szczyt poznania. Historyczny Budda jest postacią-cieniem, wcieleniem wyższej istności w formę ludzką. Miał przez to wcielenie stać się dla ludzi, których zamierzał zbawić, widoczny i zrozumiały. Ową wyższą istnością jest Budda absolutny, którego, zgodnie z najważniejszą dla singon świętą księgą - Sutrą Wielkiego Słońca (Dainici-kio; sanskr. Mahawairoczana-sutra), zowią Dainici-niorai (Wielkie Słońce - równe absolutowi, dosł.: "równe temu, co się zbliża", gdyż w przyszłości wyznawca połączy się z absolutem). Jest to tytuł przysługujący hipostazom Buddy absolutnego. To postponowanie nauk Buddy wcielonego w ludzką postać jest główną cechą wyróżniająca singon spośród innych sekt. W tym sensie singon jest nauką nie objawioną, a więc niejawną lub tajemną (mikkio), podczas gdy inne szkoły opierają się na nauce objawionej, jawnej (kenkio). Owe "tajemne" elementy nauki są zdaniem badaczy - rezultatem wpływu religii hinduistycznych na buddyzm. Wpływ ten, zapoczątkowany w Vi wieku w Indiach, dociera jako tzw. tantryzm do Chin i Tybetu w wieku Viii, a wreszcie w wieku Ix do Japonii. Doktryna singon stanowi najdalej w interpretacji zjawisk posunięty wykład mahajanistyczny. Dla singon cały świat zjawisk jest prawdą, absolutem. Wszystko w całości i w swej części jest też Buddą. Wobec tego świat to tajemnica, którą należy zrozumieć, by dotrzeć do absolutu. Kto poznał, że sam jest identycznej budowy z absolutem, mistycznie jednoczy się z Buddą. Absolut posiada dwie cechy: subiektywną "absolutną mądrość" (ci) i obiektywną "logikę świata" (ri). Każdej z cech odpowiada odmienny aspekt świata (pierwszy określono jako "świat macierzystego łona", drugi - "świat diamentowy"), stąd światopogląd ten nazwano dwuaspektowym (riobu). Kami uznani zostali w panteonie bogów za gongen, czyli formy, w jakich się przejawia absolutny Budda. Ponieważ istota absolutnych zjawisk jest identyczna, gongen niczym się nie różni od samego Buddy. Singon, które się interesowało adopcją sintoistycznych kami, stara się ich przedstawić jako reprezentantów dwu aspektów świata i stąd nazwa riobu'sindo. Ponieważ np. w Ise czci się zarówno boginię Amaterasu, jak i Tojouke (boginię obfitego wyżywienia), pierwszą uznano za reprezentantkę "świata macierzystego łona", drugą zaś przydzielono "światu diamentowemu". W podobny sposób starano się spekulować i o innych kami. Bonzowie buddyjscy nie stronili bynajmniej od udziału w kulcie sinto. Buddyzm nie likwidował więc starej wiary, tylko ją wchłaniał. W okresie Hei'an w roku 927, nastąpiła też kodyfikacja kilkudziesięciu starych modlitw sintoistycznych, w roku zaś 807 wydano nowy zbiór mitów spisanych przez rodzinę kapłańską Imbe, pt. "Kogosiui" ("Resztki dawnych opowieści"). Liczba zbudowanych w tym okresie świątyń buddyjskich i sintoistycznych była niemal równa, z lekką przewagą buddyjskich. Mimo owych dowodów koegzystencji sinto z buddyzmem nie ulega wątpliwości, że okres Hei'an jest nadal okresem przewagi buddyzmu. Po roku 1185 nowa warstwa społeczna, warstwa wojowników, opanowała państwo. Cesarz i jego dwór przestali odgrywać polityczną rolę. Rzeczywisty władca kraju, "przywódca wojsk" (siogun), sprawuje rządy w Kamakura, a dopiero w Xiv wieku znowu powraca do Hei'an, choć nie do pałacu cesarskiego. Dużą część tego okresu wypełniają wojny domowe, które pod koniec Xvi wieku miały wyprowadzić wreszcie kraj z feudalnego rozbicia. Warstwa wojowników (samurajów lub busi), która w tym czasie decydowała o dziejach Japonii, przynosi ze sobą poważną zmianę w postawie życiowej. Nadmiar form religijnych epoki Hei'an był nie do przyjęcia; wielkie syntezy tendai i singon zeszły na nieco dalszy plan, a ich miejsce zajęły nowe, reformatorskie prądy. Jednym z tych prądów był amidyzm, zwany też nembutsu (od formuły modlitwy "chwała Buddzie Amidzie"). Amida ma być Buddą królującym w raju "czystej ziemi" (dziodo), położonym na zachodzie. Mistycznym celem Amidy jest pozwolić na odrodzenie się w raju każdemu, kto wzywa jego imienia. Wiara w tę "obietnicę" Amidy była już popularna w Indiach, przeszła też do Chin i wreszcie do Japonii. Wzywanie imienia Buddy Amidy było do tej pory jedynie przydatkiem do właściwej medytacji. Dopiero mnich Genku ogłosił, że imię Amidy wypowiadane z wiarą w jego łaskę ma zbawczą siłę, że nie potrzeba rozmyślań, tylko wiary i prostego czynu, jakim jest ruch ust i towarzysząca mu myśl. Taki nieskomplikowany akt odpowiadał nowym czasom. Genku, zwany też w późniejszym okresie Honen, żył w latach 1133-1212. Przestudiowawszy jakoby cały kanon sutr wraz z wieloma do nich komentarzami, zwrócił ostatecznie uwagę na komentarz Szen-tao, chińskiego amidysty z Vii wieku, do jednej z sutr opisujących zachodni raj. W komentarzu tym zaleca się nieustanne powtarzanie z głębi serca imienia Amidy, gdyż jest to niechybna droga do odrodzenia w raju, zgodnie z obietnicą Buddy. Odtąd Genku zarzuca wszelkie inne praktyki i sam poczyna dziesiątki tysięcy razy powtarzać formułę Namu Amida-Butsu (chwała Buddzie Amidzie). Swoje nowe przekonanie poczyna głosić po roku 1175 i znajduje chętnych naśladowców. Powstaje w ten sposób sekta Czystej Ziemi (dziodo-siu). Już w dwanaście lat po śmierci Honena mnich Sinran występuje z nową nauką, którą nazywa "prawdziwą nauką o Czystej Ziemi" (dziodosinsiu). Jego szkołę nazywa się też w skrócie sinsiu (prawdziwą nauką). Sinran (1173-1262Ď) nauki pobierał w tendai, z kolei uwierzył w Honena i kilkanaście lat działał na rzecz sekty dziodo, aż w końcu wystąpił z własnymi tezami. W konsekwencji przyjętych przez siebie zasad Sinran zrywa z celibatem i postem mięsnym. Sinsiu przybrała postać sekty dopiero w trzy pokolenia później, gdy prawnuk Sinrana, Kakunio, zbudował nad grobem pradziada świątynię Hongandzi i ustanowił w niej dziedziczne kierownictwo sekty z zastrzeżeniem dla własnego rodu Otani. Wprawdzie zarówno zerwanie z celibatem i postem, jak i ustanowienie grupy dziedzicznych kapłanów spotykało się z zarzutami, oporem i pomawianiem o herezję, mimo to sekta cieszyła się i cieszy dużym uznaniem i jest dziś najpotężniejszą chyba z sekt buddyjskich w Japonii. Sinran jest w swych poglądach bardziej konsekwentny niż Honen. Wiara w litość Amidy nie jest tu niczym ograniczona. Własna inwencja człowieka, aby sobie pomóc, nie gra żadnej roli: dobre uczynki nie są środkiem prowadzącym do zbawienia. Każdy żyjący na tej ziemi jest zarazem "zbawiony", gdyż ziemia jest "rajem" obiecanym przez Amidę. Wypowiadanie inwokacji nembutsu może być wyrazem pietyzmu i radości z istnienia, a nie środkiem do osiągnięcia odrodzenia. Trzecim z ważnych nauczycieli amidyzmu był Ippen (1239-1289Ď). Od roku 1275 odbywa on z gromadą mnichów i mniszek piesze wędrówki po całym kraju głosząc naukę, która mu się objawiła w chramie Kumano. Dla niego wezwanie Amidy jest celem samo w sobie. Wiara w zbawienie, którą akcentowali Honen i Sinran, uważana jest za element ulegający fluktuacjom i przez to raczej przeszkadzający. Prawidłowe i skuteczne jest jedynie wezwanie imienia, które oczyszczającego się przeniknie jako tożsame z absolutem. Wystarczy wezwanie imienia tylko raz w ostatnim momencie życia, ponieważ jednak nikt nie zna swej ostatniej godziny, winien wzywać Amidę przynajmniej raz każdej godziny (takich "godzin" wyliczano według ówczesnej astronomii sześć) i stąd sekta nazywa się d z i (godzinowa), a samo imię Ippen znaczy "jeden raz". Amidyzm, opierający się w każdym wypadku na pomocy "miłosiernej istoty", prowadził wiernych stosunkowo prostymi ścieżkami, przez co osiągnął dużą popularność, a jednocześnie większą niż dawne sekty siłę przekonania w głoszone zasady, silniejszy wpływ na publiczną moralność. Wśród szkół, które w Xii wieku przyczyniły się do wielkiego odrodzenia duchowego w Japonii, poczesne miejsce zajmuje sekta d z e n (medytacyjna). Transplantowana z Indii do Chin, miała wpływy już w okresie Nara, wiele z poglądów dzenistycznych wchłonęła też w siebie tendai, ale właściwy rozkwit tej nauki rozpoczyna się od roku 1191, gdy mnich Eisai założył szkołę rindzai (od imienia założyciela chińskiej szkoły mistycznej z Ix wieku Lin Tsi). Nauka i praktyka dzen różnią się zasadniczo od dotychczas znanych japońskiemu buddyzmowi sposobów wpływania na umysły. Przede wszystkim według dzen oświecenie (satori lub bodai) może nastąpić jedynie przez wczucie się, intuicję. Odrzuca się sakralne formuły i wiarę w zbawcę. Potrzebny jest jedynie bezpośredni wgląd w prawdziwą naturę rzeczywistości. Osiąga się go przez cichą medytację i abstrakcyjną kontemplację. Nie formułuje się zasad ani nie prowadzi rozumowań, nie polega się na pismach ani kazaniach. Wszelkie rytuały jedynie przeszkadzają kontemplacji. Myśl Buddy musi być przekazana bezpośrednio do umysłu wyznawcy. Mistrz podaje zazwyczaj jedynie temat do medytacji (koan), który wyznawca kontempluje sam. Nauki dzen polegają na zaleceniach, jakie winny być postawy przy medytacji (głównie tzw. dzadzen - "siedząca kontemplacja") i jak ćwiczyć umysł, aby osiągnąć błogosławiony stan spokoju i próżni w umyśle, który w tym stanie jedynie może wchłonąć w siebie wszechświat. Drugą sektą dzenistyczną, bardziej jeszcze aktywną, jest soto. Idee tej sekty sprowadził do Japonii mnich Dogen (1200-1253Ď), który wrócił w 1228 roku z czteroletniej podróży do Chin i założył pierwszy klasztor w prowincji Ecidzen. Soto kładzie większy nacisk na korzystanie z ksiąg i to ją głównie różni od rindzai. Sekta dzen zainicjowała nową falę wpływów konfucjańskich w Japonii. W Xii wieku w Chinach nauka Konfucjusza odżywa w szkole Czu Si, na którą wpłynął zarówno taoizm, jak i buddyzm. Dzenizm importuje do Japonii filozofię Czu Siego. Jej właściwy metafizyczny charakter nie miał w Japonii wielkiego dźwięku, natomiast etyka konfucjańska, kładąca szczególny nacisk na obowiązki poddanego (ciu), ukształtowała tu ideał postawy człowieka w postaci busi, wojownika czy rycerza, który kieruje się niepisanym kodeksem moralnym busido lub sido (droga rycerza). Próby kodyfikacji busido nastąpią dopiero w wieku Xvii, na skutek wpływów sintoistycznych; podkreślą one głównie feudalną cnotę wierności wobec seniora. Właśnie dzen, gdzie stale kładziono nacisk na stosunek mistrza do ucznia i gdzie mistyczną podstawą kontynuacji szkoły jest cześć dla patriarchów, którzy przekazali dalszym pokoleniom swoją naukę, zdobyło sobie uznanie wojowników mało dbających o kontemplację, ale zainteresowanych moralnymi zasadami wypływającymi ze stosunków hierarchicznej zależności między członkami feudalnego społeczeństwa. Praktyki kontemplacyjne ułatwiały wreszcie jakby wywyższenie się ponad indywidualną śmierć, co nie mogło być obojętne ludziom parającym się wojaczką. Niektórzy mistrzowie dzen okazywali też w okresach walk nieustraszoność budzącą powszechny podziw. Ogólnie mówiąc, wpływ dzen na społeczeństwo japońskie dokonywał się głównie poprzez praktyczne zasady etyczne, podczas gdy podstawa tej szkoły, medytacja, nie mogła zbyt głęboko przeniknąć w masy. Ten wpływ etyczny utrzymał się nawet w czasach względnego upadku szkoły, w okresie Edo. Odrodzenie buddyzmu w postaci sekt amidystycznych i dzenistycznych nie pozostało bez wpływu na sekty stare. Hosso, kegon, ritsu próbowały poprzez ataki na nowinki religijne wskrzesić swą dawną świetność. Jednocześnie tendai, singon, antidyści i dzeniści prześcigali się w propagandzie sprzecznych ze sobą idei i w wytykaniu sobie wzajemnie błędów. W takiej atmosferze wzrósł nowy wielki japoński reformator buddyzmu, twórca nicirenizmu - Niciren (1222-1282Ď). W jego czasach nawiedziły archipelag ciężkie klęski żywiołowe (trzęsienia ziemi i huragany), powodując głód i choroby. Nastąpiła też inwazja Mongołów (1274-1281Ď). Niciren uznaje te nieszczęścia za ostrzeżenie ze strony bogów, że w Japonii źle się dzieje z religią. Jego zdaniem, Japonia powinna stać się krajem o jednolitej wierze, skąd światło zbawienia mogłoby promieniować na cały świat. Niciren, wychowany w tendai, ulega wpływom poważanej w tej sekcie Sutry Lotosu Prawa. Sutra ta w pierwszej swej części opiera się na naukach historycznego Buddy, w drugiej objawia Buddę Siakę absolutnego, identycznego z wszechświatem. Niciren opiera się zwłaszcza na drugiej części, ale nie pragnie tworzyć na podstawie tej sutry jakichkolwiek dogmatów. Dla niego każde zdanie i każde słowo tekstu jest równe przedwiecznemu Buddzie, a szczególnie tytuł, kwintesencja całości. Kto z wiarą wymawia ten tytuł, bez względu na swą wartość moralną w danym momencie, przywołuje na jaw ukrytego w sobie Buddę i staje się jednością z istotą świętej sutry. Tam, gdzie wypowiadany jest ten tytuł, znajduje się prawdziwa Czysta Ziemia, którą inne nauki błędnie umiejscawiają "gdzieś na zachodzie". Upragniona Czysta Ziemia buddystów, czyli raj, leży na ziemi japońskiej. Ten wniosek jak gdyby koronuje nauki reformatora, który powraca w nim niejako do punktu wyjścia rozważań. Poszukiwać miał bowiem systemu dla uratowania własnego narodu i wydawało mu się, że taki system znalazł. Naukę swoją począł Niciren głosić publicznie od roku 1253, nie zamierzając początkowo tworzyć nowej sekty, lecz dążąc do zreformowania całego buddyzmu japońskiego. Dwukrotnie skazany na banicję, Niciren powracał do Kamakura, gdzie na rogach ulic głosił swe fanatyczne, dogmatycznie nietolerancyjne, ale owiane duchem umiłowania narodu i kraju nauki. Sam siebie uważał za reinkarnację jednego z uczniów Buddy i zbawcę narodu, a wciąż rosnący zastęp jego wiernych traktuje nawet grób proroka jako religijne centrum świata. Z formułą Namu Miohorenge-kio ("Chwała Sutrze Kwiatu Lotosu Przedziwnego Prawa") na ustach szli w bój żołnierze feudalnej Japonii. Tak więc Niciren, dążący do zjednoczenia sekciarskiej Japonii, został założycielem jeszcze jednej sekty (zwanej często hokke - Kwiat Prawa), a jego patriotyczne inklinacje jednały mu zwolenników wśród szowinistów japońskich w czasach zmierzchu buddyzmu. Ustanowił on coś w rodzaju narodowego buddyzmu, co dało zresztą asumpt do uznania bogów narodowego kultu sinto za strażników Sutry Kwiatu Prawa. Nicirenizm, podobnie jak wcześniejszy amidyzm, bardziej odpowiadał prostemu człowiekowi niż np. dzenizm, gdyż był systemem znacznie prostszym. W związku ze zmianami w strukturze społecznej Japonii zaczęły się inaczej kształtować pojęcia sintoistyczne. Najbardziej chyba charakterystyczne jest pewne osłabienie kultu protoplastki rodu cesarskiego Amaterasu i jej potomstwa. Ponieważ faktyczna władza spoczywała w rękach siogunów, którzy czcili jako swego patrona boga wojny Hacimana, ten ostatni stał się przedmiotem specjalnego kultu, szczególnie we wschodniej Japonii. Jednocześnie stare świątynie próbują przez spekulacje oparte na znanych w Japonii systemach buddyjskich i chińskim dualizmie uzasadniać swą dogmatyczną samowystarczalność i niekiedy nawet wyższość nad buddyzmem. Zaznacza się też dość silnie wpływ nicirenowskiego podejścia do ojczystych bogów. Kierunek ulegający ideom Nicirena otrzymuje nazwę hokke-sinto (sinto opierające się na Kwiecie Prawa). Narodowy punkt widzenia Nicirena zjednuje temu kierunkowi niemało zwolenników, szczególnie w wieku Xiv, i będzie później wywierać wpływ na niektóre szkoły sintoistyczne. Faktycznym jednak odnowicielem ruchu sintoistycznego był Josida Kanetomo (1435-1515Ď). W rozprawie pt. "O doktrynie samowystarczalnego sinto" uznaje on za bezużyteczne dla sintoizmu wszelkie naleciałości buddyjskie, konfucjańskie i taoistyczne. Bogowie sintoistyczni bez buddyjskiej interpretacji są samowystarczalni. W świętych księgach sinto znajduje się cała teoria idealnego państwa, rządzenia i poddaństwa - po cóż więc obce dodatki? W roku 1549 następuje pierwsze zetknięcie z chrześcijaństwem, co zawdzięcza Japonia misji Hiszpana Francisca de Xavier. Xavier został dość gościnnie przyjęty przez książąt na Kiusiu i Honsiu, zezwolono mu na wykładanie zasad wiary chrześcijańskiej i zyskał nawet trochę zwolenników. Opuścił jednak wkrótce wyspy, jakoby z zamiarem powrócenia tu z większym zastępem misjonarzy, ale umarł i zamiaru tego nie zrealizował. Inni misjonarze jednak, głównie portugalscy jezuici, którzy mieli swą siedzibę w Goa, pozostali na wyspach i w dalszym ciągu tam przebywali. Po roku 1562 kilku książąt prowincjonalnych przyjęło chrzest, spodziewając się w ten sposób osiągnąć korzyści w handlu z Portugalczykami. Za panami szli często ich poddani, lecz masowe chrzty były czystą fikcją. Rzadko przyjmowano chrystianizm z przekonania. Potężny dyktator japoński Oda Nobunaga traktował początkowo chrześcijaństwo jako sprzymierzeńca w walce ze wzrastającą siłą klasztorów buddyjskich. Jego następca jednak, Tojotomi Hidejosi, okazał się nieufny wobec nowej religii i wydał w roku 1587 pierwszy zakaz. Mimo to chrześcijaństwo nadal się krzewiło (seminaria, drukarnie, szpitale). Sytuacja uległa gwałtownej zmianie w roku 1593, po przybyciu do Japonii hiszpańskich franciszkanów. Rozpoczęły się ich kłótnie z jezuitami. Szło tu właściwie o rywalizację Hiszpanii i Portugalii. Wreszcie władze japońskie uzyskały od kapitana statku hiszpańskiego informacje, że kraje europejskie dążą do ekspansji terytorialnej, a misjonarze to jak gdyby ich forpoczty. To dopełniło miary i od roku 1596 rozpoczyna się okres krwawych prześladowań chrześcijan, a wkrótce ruch musi ulec całkowitemu zatajeniu. Okres lat 1603-1868, zwany Edo, upływa pod znakiem panowania siogunów z rodu Tokugawa, których główna kwatera mieściła się w Edo (dzisiejsze Tokio). Prześladowanie chrześcijaństwa w Japonii w tym okresie jest jednym ze środków walki o umocnienie władzy. W roku 1614 siogun Tokugawa I'ejasu wydaje edykt zakazujący wyznawania chrześcijaństwa. W tymże roku deportowano do Manili i Makao wielu europejskich misjonarzy. Część z nich wróciła; kilkudziesięciu mimo niebezpieczeństwa w ogóle nie opuściło Japonii. Po roku 1623 wzmogły się prześladowania i wyginęło sporo chrześcijan, a wielu wyrzekło się wiary. W praktyce dzieło pierwszych misjonarzy zostało w ten sposób zniszczone. Najdłużej utrzymały się gminy chrześcijańskie z dala od centrali, zwłaszcza na Kiusiu. Lecz i tu, w roku 1638, w czasie tzw. buntu w Simabara, wycięto kilka tysięcy chrześcijan. W buncie tym brała głównie udział ludność chrześcijańska, choć jego powód był raczej natury ekonomicznej. Mimo prześladowań i zarządzeń władz chrześcijaństwo utrzymuje się nadal w formie utajonej. Oczywista, że wobec braku kontaktu z resztą świata katolickiego wynaturzenie formy i treści kultu było nieuniknione. Wprawdzie aż do początku Xvii wieku misjonarze różnych narodowości usiłowali nawiązać kontakt z Japonią przekradając się na wyspy, byli jednak przechwytywani przez straże pilnujące wybrzeży. O ile nie zgłosili odstępstwa, skazywani byli na śmierć za łamanie praw suwerennego państwa. Jeszcze w 1865 roku francuski misjonarz Petitjean odkrył w Nagasaki grupę potomków dawnych chrześcijan, zachowujących rytuał zbliżony do chrześcijańskiego. O ile chrześcijaństwo spotkało się ze stanowczym zakazem ze strony władz, które upatrywały w nim poważną groźbę, a przynajmniej zapowiedź niebezpieczeństwa politycznego, o tyle inne kierunki religijne, tkwiące korzeniami w tradycji japońskiej, okrzepły obecnie i dojrzały. Szczególnie wzmocnił się buddyzm. Nowi reformatorzy zjawiali się coraz rzadziej, a poważniejsze rozbieżności w łonie sekt bywały tłumione przez administrację państwową, gdyż rząd nawet w tej dziedzinie starał się nie dopuścić do samowoli. Owa odgórna, oficjalna regulacja spraw buddyzmu miała na celu powstrzymanie jego żywiołowego wzrostu, który niepokoił polityków, zwłaszcza w okresie gdy ustrój państwowy opierał się na generalnej centralizacji. Oficjalnie uznano dwanaście starych sekt: hosso, kegon, ritsu, tendai, singon, judzu-nembutsu, dziodo, sinsiu, dzi, rindzai, soto i hokke. Każda z nich miała swą główną siedzibę w rejonie Edo i podlegała urzędowi do spraw kultu (siadzi-bugio). Życie epoki Edo, zwłaszcza w większych ośrodkach miejskich, nie było jednak zbyt mocno przesycone buddyjskim duchem ascezy. Wręcz przeciwnie, swobodne formy życia niektórych środowisk poczęły wywierać wpływ na stan mniszy. W wyniku tego cały niemal kler buddyjski z czasem traktowany był z pogardą i zdawało się, że buddyzm w ogóle winien ulec likwidacji, gdyż przynosi tylko zgorszenie. Rząd w Edo potrzebował jednak doktryny, która by filozoficznie uzasadniała i wzmacniała jego pozycję polityczną. I oto po raz drugi w dziejach Japonii konfucjanizm, pojmowany zresztą jako kierunek religijny, odegra rolę państwowotwórczą. Już w roku 1633 wzniesiono w Edo świątynię Daiseiden, gdzie oddawano boską cześć Konfucjuszowi i innym starożytnym chińskim mędrcom. Nowe prądy konfucjańskie przeniósł z Chin dzenizm. Nie były to prądy jednolite. Należy wyróżnić trzy szkoły: Czu Si, Wang Jang-mig i protokonfucjańską. Tokugawowie ogłosili w 1790 roku jedynie pierwszy z wymienionych kierunków za ortodoksyjny. Szkoła Czu Si (siu-si-gaku) opiera się na zasadach formalistycznych i intelektualnych. Do najważniejszych przepisów moralnych należy obowiązek poddanego wobec pana, brak natomiast bliższych przepisów określających obowiązku pana wobec poddanych. Szczególne zasługi w upowszechnieniu konfucjańskiej moralności położył filozof Kaibara Ekiken (1630-1714Ď), który w licznych swych pismach traktuje o humanitarności, sprawiedliwości, skromności itp., wybiegając nawet poza wskazania Czu Siego. Szkoła protokonfucjanizmu (kogaku) charakteryzowała się z kolei tym, że widziała konieczność oparcia się na autentycznych wypowiedziach Konfucjusza, a nie na indywidualnych interpretacjach jego komentatorów czy naśladowców. Głównymi propagatorami tego kierunku byli Jamaga Soko, Ito Dzinsai, Ogiu Sorai. Jamaga, który jako jeden z pierwszych zerwał z oficjalnym kierunkiem siu-si-gaku, jest najbardziej znany jako kodyfikator busido. Ów kodeks samurajski ma oparcie nie tylko w szkole kogaku. Jest on syntezą czy też kompilacją różnych systemów, w szczególności dzen, sinto, Mencjusza i Konfucjusza w różnych jego interpretacjach. Z religią w ścisłym tego słowa znaczeniu niewiele ma wspólnego, wywarł natomiast trwały wpływ na powszechną moralność Japończyków. Pierwotnie kodeks był przeznaczony wyłącznie dla klasy panującej (samurajów, busi), z czasem jednak zarówno busi poczęli się deklasować i infiltrować w warstwę mieszczańską, jak i klasa mieszczańska, a nawet chłopska poczęły przejmować niektóre pojęcia samurajskiego "honoru" jako wzór do naśladowania. Do rozpowszechnienia się wśród mieszkańców miast konfucjanizmu z całą jego eklektyczną obudową przyczyniła się tzw. singaku (szkoła serca), rodzaj mistycznej filozofii uprawianej przez wędrownych opowiadaczy budujących anegdot. Sintoizm jako rodzima ideologia nie budzi w siogunacie zasadniczych sprzeciwów, choć prawdopodobnie procesarskie jego sympatie muszą niepokoić jedynowładców z Edo. Bieg sintoizmu regulował jednak buddyzm. Sintoizm zresztą popierano finansowo, łożąc na architekturę i wskrzeszenie wspaniałości dawnych świąt. Siogunat popierał też pracę nad interpretacją starych ksiąg japońskich. Choć nie dotyczyło to bezpośrednio sintoizmu, miało dla niego poważne skutki. Interpretacja idzie początkowo głównie w kierunku wskazanym przez singon, w duchu tzw. riobu-sindo, lecz rozumiano przez to obecnie jedynie synkretyzm buddyjsko-sintoistyczny. Na dworze siogunów jednak poczyna stopniowo górować konfucjańska interpretacja sintoizmu. Przybrany w bogatą interpretację filozoficzną, sintoizm nabrał swoistej powagi i mógł pretendować do miana samodzielnego systemu światopoglądowego. Niektórzy konfucjaniści uważają nawet za możliwe przełożenie go nad naukę chińską. Dopiero jednak w Xviii wieku studia nad starojapońską literaturą uświadamiają niektórym umysłom, że i bez obcych przydatków sinto stanowi jednolitą, samowystarczalną całość. Rodzi się hasło "powrotu do starożytności" (fukko) w jej czystym aspekcie, z okresu wolnego jeszcze od wszelkich chińskich naleciałości. Daje to początek również "odrodzonemu sinto" (fukko-sinto). Pierwszym wielkim przywódcą tego ruchu był Kamo Mabuci (1697-1769Ď), który zajął się głównie interpretacją starych modlitw norito. Szczyt rozwoju osiągnął ruch za czasów działalności uczonego Motoori Norinaga, który usiłował zrekonstruować pierwotną postać Kodziki. Jeszcze bardziej fanatycznym zwolennikiem fukko okazał się jego uczeń Hirata Atsutane, którego propagandystyczna działalność budziła nawet zastrzeżenia czynników rządowych. Dalsze dzieje fukko-sinto wskazują, że nie umocniło ono sintoizmu, lecz wyzwoliło japoński nacjonalizm. Mimo głębokich studiów i komentarzy do "okresu bogów" ówczesne bogi traciły u fukko-sintoistów znaczenie na rzecz centralnego pojęcia: "boskość domu cesarskiego i samego cesarza". Wreszcie w Xx wieku bogowie zejdą w ogóle na plan tak daleki, że sintoizm zmieni się w mikadoizm czy tennoizm (mikado - tenno - cesarz), przyjmujący formy ceremoniału ku czci cesarza i cesarstwa. Obok tej wyraźnie schyłkowej formy sintoizmu kierowanego myślą polityczną, który w drugiej połowie Xix wieku zostanie nazwany sintoizmem państwowym, wyróżnić należy ruch odrodzenia prawdziwie religijnego. W miarę jak sinto poczęło się coraz bardziej przeradzać w kult cesarski, wystąpiły tak odrębne i niezależne od całości oficjalnego sintoizmu indywidualnego odłamy sintoistycznej myśli, że nazwano je sektami, a ich świątynie, w odróżnieniu od mija (chramów) - kiokai (kościołami). Okazało się, że w okresie, gdy rozwój buddyzmu został nieco wstrzymany, w życiu Japończyków nie zabrakło elementu ekstazy i profetyzmu. Oto pojawili się teraz wiejscy prorocy, którzy porywali niekiedy za sobą małe grupy ziomków, niejedna wszakże grupa zasłuży wkrótce na miano religii o paru milionach wyznawców. Przykładem może być tzw. fudzi-ko (bractwo Fudzi), które za najświętsze ćwiczenie uważa wspinaczkę na wyniosły szczyt, gdyż tam człowiek znajduje się bliżej bogów niż gdziekolwiek indziej. Jedną z najpotężniejszych sekt sintoistycznych okaże się też z biegiem lat tenri-kio (Kościół Niebiańskiej Zasady). Rozkwit jej przypada na wiek Xx, rozwój jednak rozpoczął się już w 1838 roku. Nauki tenri opierają się na objawieniach założycielki, wieśniaczki z pochodzenia, Nakajama Mikiko (1798-1887Ď). Sekta konko-kio (Kościół Metalicznego Blasku) została założona około 1855 roku przez chłopa Kawate Bundziro (1814-1883Ď). Kawate, uzdrowiony przez boga metalu Kondzina, postanawia go czcić i uczyć innych jego czci. Rozdziela między potrzebujących swój majątek i spędza życie na modłach i głoszeniu nauk. Masowymi organizacjami kościelnymi stały się sekty sintoistyczne dopiero w następnej epoce, tymczasem jednak Japonii potrzebne były jakieś proste nauki. Częściowo spełniały ten warunek doktryny buddyjskie, do których jednak ogół czuł się zrażony na skutek rozbieżności wzniosłych nauk z praktyczną moralnością wielu bonzów. Konfucjanizm i nacjonalistyczne sinto nie pociągały nikogo, gdyż nazbyt były zaangażowane w politykę. W tych okolicznościach wytworzyło się, zwłaszcza w miastach, wiele pozadogmatycznych wyobrażeń na temat bogów i skuteczności ich interwencji w sprawy, o które modlący się prosił. W tego rodzaju utylitarnych kultach trudno doszukiwać się ducha religijnego, mimo to jednak one stanowią właściwe oblicze tej wiary, którą wyznawały masy, a nie wybrane jednostki. Były to kulty wulgarne, zbliżone raczej do zabobonu, oparte niekiedy na przeżytkach najbardziej starożytnych kultów pierwotnych (np. kulty falliczne). W wybranych przez masy bogach znajdują odbicie te elementy, które swoiście przez lud pojęte, stały się mu pożyteczne. Bardzo dużą popularnością cieszyło się np. "siedmiu bogów szczęścia" (sicifukudzin). Pochodzenie historyczne tych "ludowych" bogów jest różne, choć nawiązuje przez identyfikację częściowo do buddyzmu, ale też do sintoizmu i do mędrców chińskich. Do prawdziwie japońskich zaliczyć można niektóre obchody religijne. Będą to przeważnie barwne, wesołe ludowe festyny, w których dekoracja, taniec, zabawy i uczty wypełniają całą uroczystość. Inny przejaw życia religijnego, również rozrywkowy w swym charakterze i dlatego chętnie przez Japończyków uprawiany, stanowią rozmaite typy pielgrzymek. Tak więc w połowie Xix wieku życie religijne Japonii znajdowało się w rozwoju pełnym wewnętrznych sprzeczności. Masy ulegały zarówno buddyjskiej bigoterii, jak i zwykłemu zabobonowi, sintoizm rozbity był na kurs nacjonalistyczny i kurs sekciarski, klasa samurajów w dużej mierze odwróciła się od etyki buddyjskiej, przyswajając sobie etykę konfucjańską, zmodyfikowaną zarówno przez buddyzm, jak i przez sintoizm. W takim układzie sił wstąpi Japonia w nową epokę dziejów, zwaną zwykle przewrotem burżuazyjnym. Brak równowagi gospodarczej i społecznej doprowadza w drugiej połowie Xix wieku do przewrotu, w wyniku którego instytucja siogunatu zostaje zniesiona, cesarz przywrócony do praw politycznych, a kultura Zachodu poczyna znajdować coraz szerszy dostęp do chłonnych japońskich umysłów. Silny wzrost przemysłu i handlu prowadzi do nadprodukcji, przez co wyłaniają się potrzeby eksportu, a przy tym gwałtowny wzrost populacji i potencjału militarnego powoduje próby poszukiwania wyjścia z impasu przez ekspansję na tereny pozajapońskie. Plany stworzenia "Wielkiej Japonii", której świętą misją dziejową miało być opanowanie świata zgodnie z przedwiecznym rozkazem Amaterasu, wikłają naród w szereg wojen i podbojów, co kończy się ostatecznie klęską w drugiej wojnie światowej. Na pierwsze miejsce w dziedzinie religii wysuwają się w tej epoce niewątpliwie sprawy sintoizmu. Powrót cesarza do pełni władzy nie mógł oznaczać nic innego, jak powrót do zasady, że rządy krajem będą rządami bogów. Oczywiście szło tu o realizację zasad fukko-sinto, gdzie centralnym pojęciem był cesarz-bóg, inne zaś bogi stanowić mogły jedynie przydatki do jego chwały. Cesarz podtrzymuje oficjalnie, w imieniu całego narodu, kult swych boskich przodków w pałacu w Tokio, gdyż on jest najbardziej godny zbliżenia z bogami. Ów pałacowy kult jest podstawowym elementem nowego pojmowania sintoizmu; jest to tzw. kodo (droga cesarza). W obliczu istnienia owej centralnej instytucji zwykłym śmiertelnikom wystarczy jedynie zwracać się do "wcielonego boga". Wytwarza się w ten sposób jakaś dwustopniowa religia. Kapłani sintoistyczni stali się teraz po prostu państwowymi kaznodziejami nowej idei. Ze świątyń sintoistycznych poczęto gorączkowo usuwać wszelkie ślady buddystycznych wpływów, bo odrodzone sinto samo w sobie uznane zostało za doskonałe jako boskie. Kapłani buddyjscy zostali wydaleni z obrębu chramów sintoistycznych i pozbawieni wielu przywilejów. Niedługo jednak trwał triumf sintoistów. Około 1872 roku rząd powołał do nauczania "drogi cesarza" również buddyjskich bonzów, a w dziesięć lat później w ogóle zrezygnowano z wszelkiego nauczania w państwowych świątyniach. Sintoizm z oficjalnego punktu widzenia przestał być religią (między innymi zrezygnowano też z ceremonii pogrzebowej). Dotychczasowi kapłani stali się funkcjonariuszami państwowymi, do których należało oficjalne oddawanie czci domowi cesarskiemu i wszystkiemu, co związane z panowaniem cesarza. Uznano, że lojalny obywatel nie może mieć żadnych zastrzeżeń wobec takiej formy kultu osoby panującego nad krajem, wobec czego od wyznawców wszystkich obrządków wymagano uczestnictwa w obrzędach "narodowych". Nawet Kościół katolicki, wezwany w pewnym momencie do zajęcia oficjalnego stanowiska wobec "zetatyzowanego kultu", nie wyraził sprzeciwu. Cały kult był traktowany jako narodowy rytuał konieczny dla dobra państwa. To, co faktycznie i oficjalnie związane było z religijnością, a w szczególności szereg szkół neosintoistycznych powstałych w okresie Edo, zostało uznane za niezależne od sintoizmu państwowego, któremu podporządkowano dekretem wszystkie świątynie (dzindzia). Dlatego sintoizm państwowy nazwany został dzindzia-sinto. Zwolennicy różnych szkół czy sekt sintoistycznych (kioha-sinto) mieli prawo zrzeszania się, zakładania własnych świątyń, wygłaszania kazań, ale bez finansowego poparcia ze strony państwa. W przeciwieństwie do skostniałej w oficjalnych rytuałach dzindzia-sinto sekty sintoistyczne, zarówno starsze, jak i nowo powstałe, prowadzą o wiele bogatszy żywot. Mimo iż pozostawały pod wpływem państwowego sinto, o czym świadczy częste akcentowanie lojalności wobec cesarza, wniosły do religijnych nastrojów Japończyków pewną dozę idealizmu, uniwersalizmu i umiłowania ludzkości (wziętą z buddyzmu, konfucjanizmu, a może i chrześcijaństwa). Była to jednak doza znikoma i nie mogła stanowić przeciwwagi dla narastającej fali nacjonalizmu, podsycanego przez olbrzymią propagandę militarystyczną i cały aparat państwowy, z państwową świątynią włącznie. Wszelkimi środkami wbijano w głowy dzieci i dorosłych "prawdy" o boskości cesarza, Japonii, Japończyków, o ich wyższości nad pozostałymi rasami i narodami. W okresie poprzedzającym drugą wojnę światową praktyki te osiągnęły swój szczyt, ale już przed pierwszą wojną dały o sobie znać w formie ruchu Omoto (wielka podstawa). Jest to jak gdyby sekta sintoistyczna, która nie doczekała się oficjalnego uznania. Ruch ten opiera się na objawieniach z roku 1892 niejakiej Deguci Nao i jej przybranego syna Wanisaburo. Treść tych objawień zapowiada wojny z Chinami, Rosją i całym światem, w wyniku których świat ulegnie cesarzowi japońskiemu, cieszącemu się opieką bogów. Proroctwa te i inne mają być podstawą nowego porządku świata. Tego rodzaju imperialistyczne hasła, głoszone jako proroctwa, świadczą dobitnie, że idea tzw. tennoizmu czy mikadoizmu, którą pewni teoretycy uważali za szczytową fazę sinto, dojrzała już wówczas całkowicie. Było to wynikiem szerokiej propagandy haseł mikadoistycznych. Z politycznego punktu widzenia chodzi nie o religię, lecz o credo państwowe. W konsekwencji oficjalna doktryna cesarstwa, tzw. hakkoici'u (cały świat jednym gmachem), oznaczająca panowanie cesarza nad całym światem, poczęła też odgrywać rolę religijnej misji narodu, który oszołomiony propagandą dał się dla spełnienia owej boskiej misji wciągnąć w szereg wojen. Kapitulacja 1945 roku była więc dla większości Japończyków wstrząsem, godziła w najbardziej skryte przekonania na temat tego, co święte, a przez to nienaruszalne i niezniszczalne. Poza sinto państwowym i sekciarskim istnieje jeszcze sinto ludowe czy popularne. Polega ono na praktykach uprawianych w całej Japonii lub w poszczególnych okolicach. Tylko niektóre z tych praktyk bywają włączane do oficjalnego nurtu sinto, ale i w tym wypadku popularne pojmowanie danego obrządku odbiega od interpretacji oficjalnej. Cześć dla drzew, lasów, gór, a wreszcie symboli fallicznych rozpowszechniona jest bardzo szeroko, zarówno wśród członków sekt sintoistycznych, jak i pobożnych buddystów. W każdym niemal domu istnieje tzw. "półka bogów" (kamidana), poświęcona duchom przodków rodziny, na której składa się ofiary. Powszechna jest wiara w talizmany, duchy itp. W sumie spośród trzech form sintoizmu w czasach nowożytnych za najbardziej dojrzałe uznać chyba należy nauki sekt, z których kilka potrafiło głosić idee nieobce całej ludzkości. Z początku etatyzacja sintoizmu nie wpływała dodatnio na rozwój innych kierunków religijnych. Wszelkie obce formy wiary zdawały się zagrażać państwowej doktrynie. Z tego względu aż do roku 1873 obowiązywał prawny zakaz nauczania i wyznawania chrześcijaństwa. Jedynie Europejczycy mieli prawo zakładać dla siebie kościoły i inne instytucje religijne, z których pod grozą kar administracyjnych nie wolno było korzystać Japończykom. Gdy wobec wpływów europejskich zmienił się w ogóle kurs polityki, chrześcijaństwo zaczęto uważać za podstawę form myślenia, wiedzy i obyczaju właściwego Europejczykom, które Japończycy zamierzali przejąć jako znamiona postępu. Katolicy, nauczeni przykrym doświadczeniem, odnoszą się zrazu nieufnie do nowych stosunków i działają głownie wśród potomków dawnych chrześcijan. Znacznie bardziej dynamiczne okazują się Kościoły protestanckie (przeważnie amerykańskie), sprowadzone tu dopiero po roku 1859. Zdobywają wielu wiernych współdziałając ze sobą, prowadząc wspólnie główne wydawnictwa (przekład Biblii, śpiewniki itp.), zakładając szkoły teologiczne. Na przełomie Xix i Xx wieku położenie chrześcijaństwa nieco się pogorszyło i dopiero po roku 1912 nastąpiło jego równouprawnienie z innymi wyznaniami. Uznanie sintoizmu państwowego za kult areligijny miało ubocznie dodatnie dla chrześcijan skutki: stosunek chrystianizmu do doktryny państwowej przestał niepokoić Japończyków. Pewna słabość katolicyzmu przejawia się jednak głównie w tym, że z uwagi na celibat duchownych niewielu Japończyków poświęca się służbie Kościołowi, a przez to i oddziaływanie na Japończyków jest mniejsze. Mimo niewielkiego procentu nawróceń chrześcijaństwo wywarło dość silny wpływ na kulturę japońską. W momencie gdy kult cesarza stał się doktryną oficjalną i gdy zadecydowano powrócić do starożytnych form sinto, buddyzm, który przez długie wieki starał się doprowadzić do symbiozy z sintoizmem, począł być uważany za głównego falsyfikatora tych form. Zarządzone w 1871 roku oczyszczenie sinto z wszelkich naleciałości buddyjskich pociągnęło za sobą również szereg dotkliwych zniszczeń, konfiskat itp. Kler utracił posiadane dotąd przywileje dworskie i państwowe. Już w rok później jednak przyznano bonzom, na równi z kapłanami sinto, prawo nauczania doktryny państwowej o ojczyźnie i narodowych bogach-przodkach, o narodowej moralności i o czci cesarza. Zasad tych uczono zresztą w świątyniach buddyjskich, co budziło niechęć sintoistów. Do roku 1875 buddyjskie sekty występowały jako jednolita organizacja, później kilkanaście z nich poczęło wieść samodzielny byt. Zdane były wyłącznie na własne środki utrzymania, ale posiadały jeszcze świątynie i długoletnie doświadczenie życia organizacyjnego, co stawiało buddystów w lepszym położeniu niż sekty sintoistyczne, od roku 1881 również samodzielne twory. Za buddyzmem stały też liczne rzesze wyznawców, którzy przywykli do rozmaitych posług religijnych, w szczególności pogrzebowych. Niemałą też rolę odgrywały święta, rozdział amuletów i podtrzymywanie buddyjskich legend o możliwościach osiągnięcia szczęścia na ziemi. Już w okresie wojen z Chinami i Rosją bonzowie odprawiali modły za powodzenie wojsk japońskich i towarzyszyli armiom, rehabilitując w ten sposób nadwątlony potencjał zaufania u władz. Właściwa jednak rehabilitacja buddyzmu przyszła od strony nieoczekiwanej, gdyż od europejskiej nauki. Oto w poglądach europejskich myślicieli dostrzeżono wiele punktów zbieżnych z doktrynami buddyjskimi, wobec czego okazało się możliwe podbudowanie dogmatyki buddyjskiej argumentami racjonalnej filozofii Zachodu. Sam zaś buddyzm okazał się w tym wypadku prastarą mądrością, której tezy Zachód odkrywa samodzielnie po wielu setkach lat. Ta cecha buddyzmu wywyższała go nawet ponad chrystianizm. Od tego momentu datuje się bardziej ożywiona działalność buddyzmu. Przede wszystkim zaczyna się naśladowanie propagandy chrześcijańskiej we wszystkich jej przejawach. Ważna jest też działalność naukowa buddystów. Poszczególne sekty zakładają własne uniwersytety dla podniesienia poziomu swego kleru; otwarto też katedry buddyzmu na uniwersytetach państwowych. Uczeni wydają encyklopedie i dzieła narodowych klasyków buddyzmu, tłumaczą chiński kanon buddyjski na język japoński. Najważniejszym wydarzeniem naukowym było wydanie w 1934 roku stutomowego chińskiego kanonu buddyjskiego z komentarzami. Naukowe osiągnięcia nie przyczyniają się jednak bynajmniej do podniesienia religijności wyznawców. Potrzebne są nowe idee i reformatorskie hasła, które byłyby zdolne poruszyć serca i umysły ludzi przywiązanych do tradycji. Tacy odnowiciele myśli buddyjskiej pojawiają się pod koniec Xix wieku, wysuwając hasła altruizmu, kontemplacji, nipponizmu itp. Po roku 1926 buddyzm odzyskał pełne uznanie władz, traktowany był na równi z innymi wyznaniami na religijnych konferencjach, a w 1934 roku czyniono nawet próby stworzenia Międzynarodowego Towarzystwa Buddyjskiego, którego zasadniczym celem miało być popieranie badań buddologicznych i szerzenie buddyzmu w skali ogólnoświatowej. Załamanie się imperialistycznych planów podboju Dalekiego Wschodu i bezwarunkowa kapitulacja cesarstwa w 1945 roku przed siłami Narodów Zjednoczonych, a wreszcie okupacja amerykańska, która postawiła sobie za cel demokratyzację życia japońskiego we wszystkich dziedzinach (oczywiście na modłę amerykańską) - spowodowały olbrzymi przewrót w poglądach Japończyków. W kilka tygodni po kapitulacji federacja sekt buddyjskich, sintoistycznych i chrześcijańskich, które dotąd zorganizowane były w "Religijno-patriotyczne zrzeszenie wielkojapońskie na czas wojny", przekształciła się w Ligę Wyznań. Wkrótce dołączyło się do niej "Stowarzyszenie chramów sintoistycznych", które dawniej były świątyniami japońskimi. Liga Wyznań miała utrzymywać łączność z rządem i władzami okupacyjnymi, szerzyć kulturę religijną, dążyć do pokoju i zbliżenia między narodami, publikować literaturę religijną itd. Pierwszym ważnym zarządzeniem władz w sprawach religijnych był dekret z 15 grudnia 1945 roku o rozdziale religii od państwa, w szczególności przez rozwiązanie tzw. sintoizmu państwowego. Sinto traktowano odtąd na podobnych zasadach jak wszelkie inne grupy religijne. Ze szkół usunięto wszystko, co propagowało doktrynę państwowego sinto, zniesiono też obowiązek uczęszczania młodzieży do świątyń i czczenia różnych symboli sinto. W dekrecie potępiono wreszcie ultranacjonalistyczną doktrynę, że cesarz Japonii ze względu na swe rzekomo boskie pochodzenie stanowi coś lepszego niż głowy innych państw. W dniu 1 stycznia 1946 roku cesarz Hirohito ogłosił osobiście przez radio, że błędny jest pogląd, jakoby cesarz był bogiem, a naród japoński stanowił rasę wyższą od innych i powołaną do rządzenia światem. Odtąd wolno już będzie przechowywać portrety cesarza bez specjalnych ceremonii i pomieszczeń, zaprzestanie się pokłonów w stronę cesarskiego pałacu itp. W nowej konstytucji, która weszła w życie w dniu 3 maja 1947 roku, cesarz został określony jako symbol państwa i jedności narodu. Nie ma on praw politycznych poza zastrzeżonymi konstytucją aktami nominacji niektórych urzędników, promulgacji praw itp. Jako prywatna osoba cesarz ma prawo wyznawać dowolną religię, jako symbol państwa ma zalecone unikać udziału w religijnych obrządkach. Ten podział ról nie jest specjalnie szczęśliwie ustalony. Ta sama konstytucja w paragrafie 20 mówi: "Wszystkim gwarantuje się wolność wyznania. Żadna religijna organizacja nie otrzymuje od państwa przywilejów ani nie wykonuje w państwie władzy politycznej. Nikogo nie zmusza się do udziału w żadnym religijnym akcie, obchodzie, obrządku ani działalności. Państwo i jego organy nie prowadzą ani religijnego wychowania, ani innych religijnych agend". Właściwie dopiero w warunkach stworzonych przez taki przepis zapanowała w Japonii wolność religijna. W rezultacie wolności wyznań daje się zauważyć pęd drobnych nieraz odłamów religijnych do wyzwolenia się z większych ugrupowań. Powiązania mniejszych sekt z większymi były nieraz powierzchowne, niezależne od różnic dogmatycznych. Istniały jedynie dla uproszczenia pracy administracyjnej lub dla uniknięcia dochodzeń policyjnych. Kilka danych pozwoli uprzytomnić sobie rozmiary rozbicia ruchu religijnego. Stosunkowo najbardziej jeszcze jednolite chrześcijaństwo dzieli się na czternaście grup: Kościół katolicki, Kościół Chrystusowy, Kościół reformowany, prawosławie, Armia Zbawienia, adwentyści itp. Buddyzm jest obecnie tworem o wiele bardziej skomplikowanym niż dawniej. Ze względów klasyfikacyjnych należy dzielić buddyzm na szkoły, które rozpadają się na sekty i podsekty. Niekiedy nawet kierunki w podsektach mają aspiracje do usamodzielnienia się. Schemat podziału wyglądałby tak: I. Amidyści: dzisiu, dziodo (2 podsekty), sinsiu (10 podsekt), judzu-nembustu. Ii. Szkoły okresu Nara: hosso, kegon, ritsu. Iii. Nicirenizm: hokke, hommon-butsuriu (2 podsekty), miohokke, nakajama-mio, niciren-siu (3 podsekty), niciren-komon, niciren-sio, siowa-hon, dzaike-niciren-dziofukai. Iv. Singon: birusiana, busan, cisan, daigo, kokubundzi, kojasan-singon (6 podsekt), nakajama-singon-sio, omuro, senniudzi, sin-bukkio-kukai, singon-ritsu, sin-singon, sioden, todzi, jamasina, dzentsudzi. V. Tendai: dzimon, sinsei, siugen, tendai (3 podsekty). Vi. Dzenizm: obaku (2 podsekty), rindzai (15 podsekt), siobo, soto. Do nie sklasyfikowanych sekt buddyjskich zalicza się ponadto: anna-kiodan, bukkio-seido-kiodan, daimoku, isson, koankai, mioken, niorai, sinri-undo. Sinto dzieli się z kolei na trzynaście sekt. Osobno można by traktować sintoizm świątynny (dzindzia-sinto), który nie stanowi osobnej sekty, dzieli się jednak na kilkanaście odłamów. Oto nazwy sekt: fuso (12 podsekt), dzikko (4 podsekty), konko, kurodzumi, misogi, mitake (6 podsekt), sinri (4 podsekty), sinsiu (5 podsekt), siusei, sinto-honkioku (9 podsekt), taisei (3 podsekty), taisia, tenri (4 podsekty), dzindzia-sinto (11 odłamów). Pozostaje jeszcze kilkadziesiąt sekt wyłonionych właściwie dopiero po wojnie, choć nieoficjalnie mogły egzystować już wcześniej. W sektach tych przeważa nastrój sintoistyczny, choć nie brak tu też wyraźnych wpływów buddyjskich, chrześcijańskich czy chińskich. Nie są to na ogół sekty o dużym wpływie społecznym, a interesujące są głównie ze względu na to, że właściwie stanowią dalszy etap rozwoju sinto, i to rozwoju niezależnego od wpływów państwowych. Sekty te nie podlegają klasyfikacyjnie poprzednio wymienionym typom. Najogólniejsza klasyfikacja wyłania typy: monoteistyczny, henoteistyczny, politeistyczny, mesjanistyczny i spekulacyjno-panteistyczny. Sekty te z rzadka tylko opierają się na słowie pisanym, gdyż przeważnie założyciele ich żyją i udzielają bezpośrednich instrukcji. Głównym celem większości sekt jest podnoszenie moralności i ustanowienie szczęścia na ziemi. Każda ma niezależną od innych organizację i zajmuje się propagandą religijną. Fundusze czerpią z ofiar indywidualnych, udzielania usług, takich jak wróżby, czary, magia itp. oraz ze sprzedaży amuletów i dewocjonaliów. Większość prowadzi regularne msze, adoracje, nauki, modlitwy. Z uwagi na brak materiałów (sekty te mało publikują) trudno zorientować się w pełnej treści i różnicach dzielących poszczególne typy wyznań. Statystyki dotyczące poszczególnych sekt, zarówno nowych, jak starych (największe z nich liczą sześć, siedem milionów, najmniejsze kilkudziesięciu tylko wyznawców), opierają się właściwie jedynie na danych szacunkowych, stąd liczby podawane przez rozmaite źródła mogą wielce się między sobą różnić. Tadeusz Żbikowski.Ń Religie ArchipelaguŃ Malajskiego Archipelag Malajski obejmuje grupę wysp rozrzuconych po obu stronach równika i oddzielających Ocean Indyjski od Pacyfiku. Znaczną część tego obszaru zajmuje Republika Indonezji, zwana też Krajem Trzech Tysięcy Wysp. W rzeczywistości, wraz z drobnymi wysepkami, jest ich znacznie więcej, podobno ponad trzynaście tysięcy. Najważniejsze z nich, z uwagi na omawianą problematykę, to wyspy Wielkiego Archipelagu Sundajskiego - Sumatra, Jawa, Bali, Celebes (Sulawesi) i Borneo (Kalimantan). Indonezji przypada piąte miejsce w świecie pod względem zaludnienia. Obecnie żyje w niej około stu dwudziestu milionów ludzi. Centralne miejsce w zakresie polityki, gospodarki i kultury kraju utrzymują Jawa i Bali. Wyspy te zamieszkuje ponad siedemdziesiąt pięć procent ludności Indonezji. Religie Archipelagu Malajskiego powstały w wyniku wielowiekowego procesu interferencji i mieszania się różnych kultur. Stąd najbardziej charakterystyczne ich cechy to różnorodność i synkretyzm oparty na czterech głównych warstwach kulturowo-religijnych: 1. kultach prymitywnych, wywodzących się głównie z wierzeń animistycznych; 2. buddyzmie i religiach hinduistycznych; 3. islamie oraz 4. różnych odłamach chrześcijaństwa. Oficjalne statystyki podają, że 87% Indonezyjczyków wyznaje islam, około 5% kultywuje wierzenia animistyczne, 4% stanowią chrześcijanie (2,5% protestanci, 1,5% katolicy), 2% hinduiści (głównie na Bali) i 2% buddyści. Liczby te mają tylko znaczenie orientacyjne. W rzeczywistości bowiem żadna z wymienionych wyżej religii nie występuje w czystej formie, lecz zawiera elementy innych wierzeń. Tak więc islam indonezyjski wchłonął pewne elementy pierwotnych wierzeń animistycznych i hinduizmu, a na terenach, gdzie uprawiane są kulty pierwotne, napotykamy pewne naleciałości islamu, których nie brakuje również w formach religijnych przeniesionych na Archipelag Malajski z Indii. Główne skupiska wyznawców islamu znajdują się na Jawie i Sumatrze, kulty hinduistyczne najsilniej umocniły się na wyspie Bali, natomiast wierzenia pierwotne zachowały się wśród na pół dziko żyjących plemion Dajaków, Toradżów, na Borneo, Celebesie, Halmahera, Seramie. Chrześcijaństwo, zarówno protestanckie, jak i katolickie, utrwaliło się głównie na Molukach, we wschodniej części Małych Wysp Sundajskich oraz na północnym wybrzeżu Celebesu. Zanim w początkach naszej ery przeniknęły na archipelag wpływy hinduistyczne, istniały już tam podstawowe elementy gospodarki i kultury, stanowiące do dziś osnowę życia społecznego i duchowego. Już dziesięć wieków p.n.e. znana była na Jawie uprawa ryżu i stosowano systemy nawadniające, oswojono i wykorzystywano w pracach rolnych bawoły. Wytapiano również niektóre metale, brąz, żelazo. Również żeglarstwo i rybołówstwo odgrywało ważną rolę w życiu ówczesnych mieszkańców archipelagu. Panujące wtedy formy życia i zdobywania pożywienia, plemienna organizacja społeczeństwa w gminy, zwane "desa", wpływały na wytworzenie się określonych, bardzo niekiedy zróżnicowanych wierzeń i kultów, wśród których odnaleźć można elementy szamanizmu, totemizmu, manaizmu, kultu przodków oraz szeroko pojętego animizmu. U podstaw każdej pierwotnej religii plemiennej leży zazwyczaj kompleks mitów wyjaśniających powstanie świata, ludzi, a także ustalających zasady ich funkcjonowania. Cała złożona struktura animistycznych wyobrażeń, cały kompleks obrzędów i ceremonii pierwotnych, cały niejednokrotnie bardzo liczebny panteon bóstw - wyrastają ze wspólnego pnia mitologicznego, nadającego każdej religii specyficzny charakter. Tylko nieliczne mity przetrwały wśród Indonezyjczyków. Większość z nich zakładała, że świat istniał wiecznie. Tylko niektóre mity wskazują na jednego lub kilku stwórców świata. Na wyspie Nias położonej na zachód od Sumatry zachowały się dwie grupy mitów kosmogonicznych. W północnej części wyspy rozpowszechnione są mity ukazujące prapoczątek, jednoosobowego stwórcę świata i rodzaju ludzkiego. Zwany on jest Lowalangi, czyli Najwyższą Istotą Niebiańską, jest wszechmocny, wszechobecny i wszechwiedzący. Lowalangi zna wszystkie słowa i uczynki ludzkie i za wszelkie wykroczenia karze winnych za pomocą klęsk żywiołowych. Długotrwałe susze, ulewne deszcze, niszczycielskie tajfuny stanowią podstawowy repertuar nakładanych przez niego kar. W mitach zachowanych w południowej części wyspy główne miejsce zajmuje postać Wielkiej Matki. Świat powstaje nie dzięki twórczej działalności jakiejś niebiańskiej praistoty, lecz rozwija się stopniowo, w kolejnych aktach rozrodczych bóstwa rodzaju żeńskiego, którym jest ziemia. Zapłodniona przez wiatr staje się ona rodzicielką bogów Lowalangi i Lature (bóg otchłani) oraz pierwszych ludzi. Motyw zapłodnienia przez wiatr występuje dosyć często w mitach zachodniej Indonezji. Jeden z nich mówi o pochodzeniu świata od boga Sihai, którego Lowalangi ulepił z błota i ożywił własnym oddechem, symbolizującym wiatr. Gdy Sihai umarł, jego prawe oko zmieniło się w słońce, lewe w księżyc, z ust jego wyrosło drzewo ognia i drzewo dymu, z gardła - drzewo złota, z brzucha zaś drzewo, które dało początek ludziom. Motyw przemiany ciała bóstwa po śmierci spotykamy również w mitach mieszkańców Borneo. Bóg Kinharingen i jego żona zrodzili się ze skały i stali się rodzicami ludzkości. Aby zapewnić pożywienie pierwszym ludziom, zabili swe pierwsze dziecko i poćwiartowali je. Głowa jego przemieniła się w orzech kokosowy, piszczele - w trzcinę cukrową, palce w banany, a z krwi wyrósł ryż. Wspomniane wyżej dwa typy mitów z wyspy Nias są w pewnym sensie reprezentatywne dla mitologii całego Archipelagu Malajskiego. Tak więc świat i ludzkość powstały bądź jako akt twórczy pojedynczego bóstwa, bądź w wyniku współdziałania pary bóstw. Pierwszy typ występuje rzadziej i charakterystyczny jest dla plemion łowieckich, drugi zaś związany jest z powstawaniem kultur rolniczych. Para bóstw, określana często jako dwumian kosmiczny, zwykle reprezentowała Niebo i Ziemię, chociaż znane też są inne zestawienia - Ziemia i Wiatr, Słońce i Księżyc, Wschód i Zachód, Góry i Morze. Stwórcy świata i ludzi nie są jedynymi, a często i nie najważniejszymi bóstwami czczonymi przez członków prymitywnych plemion zamieszkujących wyspy archipelagu. Bóstw jest niezliczona liczba, niemal każda góra, strumyk, niezwykłe drzewo zamieszkane jest przez duchy, które mogą szkodzić ludziom lub okazywać im przychylność. Niektóre wyobrażenia bóstw noszą wyraźny charakter przeżytków totemizmu. Na przykład jedno z plemion na wybrzeżu Celebesu otacza czcią, jako swego przodka i najwyższe bóstwo, rekina. Liczne plemiona Dajaków na Borneo uważają krokodyla za założyciela swych rodów. Nigdy krokodyli nie zabijają, sypią im nawet do wody ryż w ofierze. Na Celebesie rozwinięty jest kult węży i niektórych gatunków ryb. Wody mórz i rzek są ważnym źródłem dostarczającym pożywienia wyspiarskiej ludności archipelagu. Dla zdobycia ryb z głębin oceanu ludzie starali się uprosić bądź oszukać duchy władające królestwem wód, aby połów był obfity i żegluga bezpieczna. Dlatego z rybołówstwem i żeglarstwem związanych jest wiele obrzędów i zwyczajów, zaleceń i zakazów. W razie konieczności uciekano się również do magii, za pomocą której usiłowano zmusić do posłuszeństwa duchy strzegące podwodną krainę. Pomyślność zbiorów ryżu musi być zapewniona przez odpowiednie obrzędy i modlitwy do bogini Matki Ryżu, Niayi Poaczi. Według mitologii jawajskiej była ona córką najwyższego bóstwa, Sang Janga, który w przystępie gniewu zabił ją, a wtedy ciało jej zmieniło się w pierwsze pędy ryżu. Indonezyjczycy wierzą w istnienie dwóch rodzajów duszy. Jedna z nich, mająca charakter tajemnej siły mana, nie jest bezpośrednio i na stałe związana z ciałem. Człowiek może zabiegać o pomnożenie jej w sobie lub tracić ją przez nierozważne postępowanie. Mana lub kesakten, jak ją nazywają w różnych rejonach archipelagu, zlokalizowana jest w różnych częściach ciała ludzkiego. Wiele obrzędów wskazuje na to, że Indonezyjczycy uważają głowę za główny zbiornik tej tajemnej siły w człowieku. Najważniejszym celem krwawych wypraw łowców głów na Borneo było zdobycie jak największej ilości many znajdującej się w czaszkach zabitych wrogów. Innym ważnym siedliskiem tej tajemnej siły są wnętrzności, a zwłaszcza wątroba. Tym można wytłumaczyć fakt składania bóstwom w ofierze wątroby zwierzęcia. W ten sposób składano ofiarę nie tylko w postaci cielesnej, ale i duchowej. Dajakowie z Borneo uważają wątrobę za siedlisko wszelkich uczuć, a Batakowie, podzielając ten pogląd, obawiają się wszelkich operacji brzusznych, aby przy okazji nie wykradziono im duszy. Również krew, łożysko, pępowina zawierają, według przekonań pierwotnych mieszkańców archipelagu, pokaźną ilość many. Dlatego Makasarowie rozcierają krew zabitej ofiary na drewnianych fundamentach wznoszonych budowli, by je w ten sposób wzmocnić, a wysuszony kawałek pępowiny podają dziecku w czasie choroby jako lekarstwo. Szczególnie obfitują w tę siłę duchową włosy. Stąd wielu Dajaków wzbrania się przed ich obcięciem w obawie przed chorobami, jakie ten ubytek tajemnej siły mógłby na nich sprowadzić. Na Celebesie, gdy dziecko zachoruje, matka naciera je swymi włosami, by dostarczyć mu świeżych sił dla przezwyciężenia choroby. Włosy często składa się u pni drzew owocowych, by zwiększyć ich urodzajność. Według wierzeń indonezyjskich zdobycie kilku włosów jakiegoś człowieka za pomocą odpowiednich zabiegów magicznych daje możność panowania nad jego duszą i życiem. Jeśli te włosy zawinie się w liście i zawiesi na drzewie lub zakopie, właściciel włosów rozchoruje się, jeśli zaś włosy się spali, nic nie zdoła go ocalić od śmierci. Włosy bywają również składane w ofierze. Na przykład Dajakowie ofiarowują kępki swych włosów duchom opiekuńczym, gdy zdrowo i cało wracają z polowania lub wyprawy wojennej. Z podobnych względów starają się również, by obcięte paznokcie nie dostały się w niepowołane ręce. Warto tu wspomnieć, że w przekonaniach niektórych ludów zamieszkujących archipelag również zęby wypełnione są tą ogólną substancją duchową. W niektórych rejonach Jawy znane jest rytualne wybijanie lub podpiłowywanie zębów. Jest to rodzaj ofiary składanej bóstwom przez młodych ludzi w chwili osiągnięcia pełnoletności. Pozostałe zęby lub korzenie podpiłowanych zębów są czernione, by w ten sposób ukryć przed duchami fakt, że nie wszystkie zęby zostały złożone w ofierze. Indonezyjczyk troszczy się nie tylko o to, by nie utracić swojej mana, ale również o pomnożenie jej ilości w sobie, gdyż daje ona nie tylko zdrowie i siły, ale także autorytet i władzę nad innymi ludźmi. Osiągnąć to może przez spożywanie rzeczy posiadających manę w dużych ilościach. Niezależnie od many, człowiek w wyobrażeniach Indonezyjczyków posiada jeszcze drugą, zindywidualizowaną duszę, zwaną semangat. Wyobrażana jest ona w postaci jej właściciela, lecz w znacznym zmniejszeniu - wielkości kciuka. Dusza ta przejawia się często w postaci cienia. Toteż małe dziecko posiada duszę, gdyż jego ciało rzuca cień. Panuje tu powszechne przekonanie, że człowiek, którego cień jest niewyraźny, wkrótce umrze. Istnieje również pewien związek między duszą indywidualną a imieniem człowieka. Z tego przekonania wyrosły pewne zakazy i zalecenia w posługiwaniu się imionami. Tak więc nie należy wymawiać głośno imion ludzi, którzy udali się na polowanie lub wyprawę wojenną, gdyż może to sprowadzić na nich śmierć. Niektórzy Indonezyjczycy wierzą, że nawet złe duchy tracą swą moc, gdy się wymówi ich imię. Chorym zmienia się imiona, by zyskali w ten sposób nowe dusze, dostatecznie silne dla zwalczenia choroby. Również dziecko, dopóki nie otrzymało imienia, nie jest uważane za istotę ludzką, posiadającą duszę, a więc jeśli umrze, zbędne są jakiekolwiek obrzędy pogrzebowe. Dusza może oddalić się z ciała człowieka na pewien czas lub na zawsze. W pierwszym wypadku człowiek zapada w sen lub w omdlenie, w drugim - umiera. Obawa przed odejściem duszy jest źródłem ustawicznych zabiegów, mających na celu utrzymanie jej w ciele. Często praktykuje się składanie ofiar i modły, aby zatrzymać własną duszę lub przyciągnąć cudzą. Dusza może opuszczać ciało samowolnie bądź na skutek pewnych zabiegów ze strony człowieka. Najczęściej dusza opuszcza samowolnie ciało w czasie snu człowieka i może się zdarzyć, że w swej pozacielesnej wędrówce zgubi się i wtedy człowiek umiera. Również pewne stany psychiczne, jak strach, przerażenie, żądza, mogą stać się przyczyną odejścia duszy. Jedną z najbardziej dostrzegalnych oznak, kiedy dusza opuszcza ciało lub też powraca do niego, jest kichnięcie. Czasami człowiek może sam wyprawić duszę ze swego ciała. Czynią to między innymi szamani - czarownicy, gdy wprowadzają się w trans. Wysyłają wówczas własne dusze, by komunikowały się z duchami zmarłych lub odszukiwały i nakłaniały do powrotu dusze osób złożonych chorobą. Niektórzy ludzie, jak uważają mieszkańcy archipelagu, posiadają zdolność wysyłania własnej duszy, by działała na szkodę innych ludzi. Dusza przybiera wówczas postać wilkołaka, tygrysa, krokodyla lub jakiejś innej krwiożerczej bestii. Dusza kobiety pojawia się jako wampir. Może ona, w postaci głowy odłączonej od reszty ciała, fruwać w powietrzu. Za skrzydła służą jej olbrzymich rozmiarów uszy lub płaty płucne. Wampiry polują w nocy. Giną, jeśli przed świtem nie zdołają powrócić do ciała, które opuściły. Dusza bezosobowa, kesakten, przenika ciało człowieka za życia, a po śmierci jeszcze przez pewien czas przebywa w pobliżu zwłok. Nie może jednak zbyt długo pozostawać poza ciałem i jest w końcu wchłaniana przez zwierzęta i rośliny. Inny los spotyka duszę jednostkową, czyli semangat. Po zgonie człowieka przemienia się ona w ducha, zwanego na Molukach manitu, i pozostaje jeszcze przez pewien czas na ziemi obierając sobie siedzibę w gęstwinie drzew, w strumykach w pobliżu domu zmarłego i oczekuje na ekwipunek, z którym wyruszy w dalszą drogę do krainy zmarłych. Droga ta jest daleka i najeżona niebezpieczeństwami. Krewni nieboszczyka czują się zobowiązani do zaopatrzenia ducha we wszystko, co mu będzie potrzebne w drodze: najlepszą odzież, pożywienie, jego ulubione przedmioty, betel, naczynia, pieniądze, broń, a nawet, jeśli zmarły był osobą znamienitą i zamożną, zabijają kilka bawołów, by duch mógł na ich grzbietach odbywać wygodnie swą wędrówkę. Na Małych Wyspach Sundajskich rozpowszechniony jest kult przodków, opierający się na przekonaniu, że dusze zmarłych mogą wywierać wpływ na sprawy krewnych pozostałych przy życiu. Wspomagają ich w zamian za hojne ofiary, szkodzą, gdy żywi o nich zapominają. Dary składane są wraz z ciałem zmarłego do grobu. Na wierzchu mogiły kładzie się kamień, który według tamtejszych przekonań służy jako siedziba ducha zmarłego, gdy zechce wrócić na ziemię. Kamień taki pełni równocześnie funkcję ołtarza, na którym składa się duchowi ofiary. Plemiona zamieszkujące wyspy Timor i Flores układają na grobie zmarłego stos kamieni, a czasami otaczają jeszcze mogiłę kamiennym murem. Podobne zjawiska można zaobserwować również na Molukach i w niektórych rejonach Celebesu. Miejsca wiecznego spoczynku zwykłych ludzi zaznaczone są małymi odłamkami skał, natomiast nad grobami wodzów plemienia wznoszą się potężne płyty dolmenów lub olbrzymie menhiry, okryte magicznymi płaskorzeźbami ryb i słońc. Oprócz składania zwłok do ziemi na wyspach Archipelagu Malajskiego stosowane bywają również inne formy pochówku. Poza kremacją, rozpowszechnioną pod wpływem kultów hinduskich głównie na wyspie Bali, znane jest porzucanie zwłok, pozostawianie w jaskiniach, zatapianie w morzu lub rzekach albo wyprawianie w łodziach na pełne morze. Dusze, które nie zostały za pomocą specjalnych obrzędów wyprawione do krainy zmarłych, zmieniają się w upiory atakujące pozostałych przy życiu ludzi i sprowadzające na nich nieszczęścia. Szczególną złośliwością odznaczają się duchy ludzi zmarłych śmiercią gwałtowną, gdyż żądne są zemsty za los, jaki je spotkał. Przedsiębrane są specjalne środki, by się przed takimi duchami zabezpieczyć. Czasami całe plemię przenosi się na inne miejsce, zacierając za sobą ślady, by mściwy duch nie mógł go znaleźć, albo też wódz plemienia zwraca się do szamana-czarownika o dokonanie egzorcyzmów w celu zniszczenia lub skutecznego przepędzenia złośliwego ducha. Zdarza się również, że członkowie plemienia dochodzą do przekonania, że pożyteczniej będzie zapewnić duchowi odpowiednią siedzibę wśród żywych. Przy należytym traktowaniu go, duch będzie mógł skuteczniej roztaczać opiekę nad swoimi krewnymi, a gdyby wpadł w gniew, łatwiej go będzie poskromić lub ułagodzić. Najczęściej lepi się z gliny lub rzeźbi w drzewie figurkę zmarłego, w którą szaman za pomocą odpowiednich obrzędów wprowadza duszę. Statuetki takie umieszcza się na grobach lub na skraju przepaści, gdzie wrzuca się ciała nieboszczyków, wierząc, że duchy zmarłych, jeśli już nie przebywają w swoich drewnianych i glinianych podobiznach, to będą je odwiedzały w czasie wypraw z krainy zmarłych na ziemię. Ten szeroko rozpowszechniony na archipelagu zwyczaj przyciągania i umieszczania duszy zmarłego w jego glinianym lub drewnianym wyobrażeniu wywodzi się prawdopodobnie ze stosowanego u niektórych plemion pierwotnych zwyczaju przechowywania kości lub czaszek zmarłych. Na przykład u Tolampu ze środkowego Celebesu najpierw zakopywano zwłoki w ziemi. Po określonym czasie urządzano ucztę pogrzebową, ekshumowano ciało, oczyszczano kości, wiązano je w pęczki i uroczyście przenoszono do wioskowego domu duchów, zwanego lobo. Tam wiązki kości układano w rzędy i zaopatrywano je w pośmiertne maski rzeźbione w łupinie kokosa. Po pewnym czasie kości usuwano z domu duchów i chowano w lasach pośród skał, natomiast maski pozostawały jako widoczne miejsce pobytu duchów. Niezależnie od kultu bóstw-stwórców świata, totemistycznych założycieli rodu, duchów zmarłych przodków, Indonezyjczycy wierzą w istnienie wielu innych duchów, zamieszkujących ich domostwa, okoliczne lasy, ruiny świątyń i cmentarze. Najczęściej wyróżnia się trzy kategorie tych duchów: 1. memedis - duchy sprowadzające na ludzi różne nieszczęścia; 2. lelembut - duchy powodujące u ludzi choroby i odczuwające respekt jedynie przed dukunami, wiejskimi szamanami-czarownikami; 3. tujul - dobrotliwe skrzaty, wykonujące wszelkie polecenia ludzi, którzy zdobyli moc władania nad nimi przez post i medytację. Zdarza się, że obrzędy kultowe bywają celebrowane przez całą społeczność plemienną, kierowaną przez wodzów plemienia. Częściej jednak główną rolę w obrzędach spełnia dukun, szaman-czarownik, zdolny za pomocą czarów i magii niszczyć złośliwe duchy sprowadzające na ludzi nieszczęścia i choroby. Wśród dukunów istnieje daleko posunięta specjalizacja. Są dukuni od wypędzania duchów, leczenia zaklęciami, od stosowania czarnej magii, praktyk mających spowodować czyjąś chorobę lub śmierć. Są też dukuni specjaliści od powszechniej stosowanych obrzędów w związku z obrzezaniem, ślubami czy też pogrzebami. Wiara w skuteczność praktyk magicznych dukunów jest dość głęboko zakorzeniona w świadomości mieszkańców archipelagu, nawet wśród inteligencji. Wierzenia pierwotne, kultywowane i rozwijane od wielu stuleci przede wszystkim w tradycji ustnej, przeważnie wśród plemion nie znających sztuki pisania, z natury rzeczy nie wytworzyły literatury religijnej. Wpłynęło to na charakter tych wierzeń. Całkowicie pozbawione są one elementów doktrynalnych, główny zaś nacisk położony jest na stronę rytualną kultywowanych wierzeń. Kultura i cywilizacja indyjska zaczęły przenikać na wyspy Archipelagu Malajskiego już pod koniec Ii wieku n.e. Przenosili je kupcy i podróżnicy indyjscy, którzy nawiązywali wymianę handlową z mieszkańcami wysp, a nawet zakładali na odwiedzanych wyspach swoje kolonie. Na podstawie zachowanych tam zabytków możemy sądzić, iż pierwszymi indyjskimi formami religijnymi, zaszczepionymi na gruncie indonezyjskim, były braminizm oraz buddyzm w odmianie hinajanistycznej. Początkowo zyskują dużą popularność, zwłaszcza na Sumatrze i Borneo, jednak gwałtowny rozwój mahajany w Vii-Viii wieku w państwie Śriwidżaja na pewien czas odsuwa konkurencyjne religie w cień. Głównym zabytkiem okresu rozkwitu buddyzmu mahajanistycznego jest wzniesiona w Viii wieku na środkowej Jawie świątynia Borobudur. Mury tej świątyni z szarożółtego kamienia wznoszą się na dziesięciu tarasach na fioletowym od lawy z pobliskiego wulkanu Merapi wzgórzu. Sześć niższych tarasów ma kształt kwadratowy, cztery wyższe są okrągłe. Najniższy taras przeznaczony był dla procesji. Tam ustawiali się w szeregi mnisi, tam też w czasie buddyjskich świąt, upamiętniających osiągnięcie przez Buddę nirwany lub jego zwycięstwo nad duchami zła, wpuszczano lud. Pięć następnych tarasów rozdzielono przegrodami na wąskie galerie ozdobione licznymi płaskorzeźbami przedstawiającymi sceny z życia Buddy. Na samym szczycie kompleksu, na czterech okrągłych tarasach, wznoszą się stupy w kształcie olbrzymich dzwonów. W każdej stupie (jest ich 72 plus największa centralna) znajdował się posąg Buddy z relikwiami. Tylko w centralnej stupie, zamkniętej ze wszystkich stron, początkowo nie było żadnego posągu. Symbolizowała ona szczyt poznania i mądrości. Na przełomie Viii i Ix wieku na środkowej i wschodniej Jawie rodzi się reakcja przeciw buddyzmowi ze strony braminizmu, a później hinduizmu, które już w tym okresie otrzymały lokalne zabarwienie ze strony wierzeń ludowych. Najbardziej znanym zabytkiem architektury religijnej tego okresu jest kompleks świątynny Prambanan. W odróżnieniu od Borobuduru, znajdującego się w ruinie, Pramabanan, a zwłaszcza jego główna świątynia, zostały ostatnio odrestaurowane. Mury świątyń Brahmy i Siwy pokryte są wspaniałymi płaskorzeźbami przedstawiającymi dzieje Ramy, bohatera słynnej indyjskiej epopei, Ramajany. Rzeźby wypełnione są bogactwem szczegółów, w których życie ziemskie przeplata się z niebiańskim, mit z historią, wieczne z przemijającym. Głównym bóstwem w braminizmie jawajskim jest Siwa, często przedstawiany jako czteroręki król bogów Bhattaraguru. Poza nim otaczane czcią są również niektóre inne bóstwa panteonu indyjskiego: bogini szczęścia Śri (Lakszmi), często utożsamiana pod wpływem lokalnych wierzeń z boginią ryżu, bóg Wisznu, bogini Durga, bóg z głową słonia, Ganesia, władca demonów Kubera i inni. Znacznie rozpowszechnił się też kult sił płodności w postaci lingi (fallusa). W Xiii-Xvi wieku religią panującą niemal na wszystkich wyspach archipelagu stał się islam. Jedynie na kilku niewielkich wyspach, a przede wszystkim na Bali, zachowała się specyficzna forma religii, będąca połączeniem braminizmu, dawnych wierzeń rodzimych oraz tzw. religii królewskiej, w której najwyższym bóstwem była osoba władcy. Ogólnie można stwierdzić, że doktrynalna i filozoficzna strona religii balijskiej wywodzi się z hinduizmu, podczas gdy obrzędy i rytuał w znacznym stopniu opierają się na dawnych formach miejscowych. Dla hinduizmu balijskiego charakterystyczny jest kult przodków i animistyczna cześć dla sił przyrody: ojca-nieba i matki-ziemi, duchów gór, wody, kamieni. Formalnie na Bali znani są Brahma i Wisznu oraz inne bóstwa panteonu wedyjskiego, jednak kult Siwy wchłonął w praktyce kulty wszystkich pozostałych bóstw indyjskich. Siwie przypisano wszystkie ich imiona i atrybuty. Wisznu i innych bogów Balijczycy uważają za wcielenia Siwy. W zasadzie kult Siwy na Bali jest przede wszystkim rozpowszechniony wśród klas wyższych, lud zaś w swych codziennych obrzędach czci raczej "matkę ryżu" oraz świętą górę Gunung Agung. Obrzędy Balijczyków przypominają bardziej wedyjski kult słońca i sił przyrody w dawnych Indiach niż rytuał indyjskiego hinduizmu. Głównymi składnikami tych obrzędów są modlitwy i ablucje. Na Bali znajduje się wiele hinduistycznych świątyń, zwanych pura. Każda z nich ma dwa lub trzy dziedzińce, otoczone niskim kamiennym murem. Na zewnętrznym dziedzińcu, zwanym djaban, znajdują się ołtarze i wnęki do składania drobnych ofiar, placyk dla orkiestry oraz wieżyczka, w której przechowywane są rytualne bębny. Na wewnętrznym dziedzińcu, zwanym dalam, znajduje się główny budynek świątyni oraz meru, czyli oltarze ofiarne w kształcie pagód o licznych zmniejszających się ku górze słomianych daszkach. Charakterystyczną cechą świątyń balijskich jest brak posągów. Za główne miejsce kultu na wyspie uważana jest świątynia Besaki na zboczu wulkanu Gunung Agung. Na Bali istnieją cztery kategorie kapłanów. Pierwszą, najbliższą tradycjom hinduizmu, stanowią wywodzący się z kasty bramińskiej pedanda. Kierują oni obrzędami w świątyni i posiadają duży autorytet w sprawach rytuału. Balijscy pedanda są swojego rodzaju joginami. Za pomocą specjalnych praktyk oczyszczają ciało i duszę, a przed przystąpieniem do nabożeństwa oczyszczają oddech wymawianiem świętych zgłosek. Nauczają oni, że siła życiowa, symbolizowana przez słońce, znajduje się w człowieku w postaci ognia; woda zaś symbolizowana przez księżyc znajduje się w głowie człowieka. Ogień ciała płonący pod wodą zaopatruje człowieka w siły żywotne. By uzyskać wieczne wyzwolenie, należy doprowadzić do tego, by cała woda wyparowała, a wówczas człowiek osiąga nirwanę. Drugą kategorię stanowią pedanda-Buddha, kapłani buddyjscy, przebywający przeważnie na dworach książęcych. Kapłani ci, co jest rzeczą dość niezwykłą, związani są z kultem złych mocy. Trzecią kategorię stanowią pemangku, kapłani z ludu, którzy dokonują obrzędów, ale tylko dla ludzi swojej lub niższej kasty. Wreszcie czwartą kategorię stanowią senguhu, którzy potrafią porozumiewać się z siłami piekła. Ciekawe, że u Balijczyków władcą tych sił jest Wisznu. Senguhu zresztą wyglądem i obrzędami przypominają raczej czarowników, którzy swymi zaklęciami strzegą ludność od demonów. Tradycyjne obrzędy towarzyszą Balijczykowi we wszystkich ważniejszych etapach jego drogi życiowej: od urodzenia przez inicjację i ślub aż do pogrzebu. Zwłaszcza ten ostatni w balijskich obrzędach zajmuje szczególne miejsce. Tradycyjną formą pochówku na Bali jest kremacja (ngaben, palebon), która, sprowadzona na wyspę wraz z wierzeniami indyjskimi, asymilowała również wiele elementów z kultów lokalnych. Palenie zwłok na Bali jest obrzędem uroczystym i radosnym, ponieważ według wierzeń wyspiarzy dusza zmarłego po kremacji uwalnia się z cielesnych więzów i osiąga życie wieczne, a płacz i smutek mogą jej w osiągnięciu tego celu przeszkodzić. Kulminacyjnym momentem ceremonii pogrzebowej nie jest samo palenie zwłok, lecz barwna, radosna procesja na miejsce kremacji. Zwłoki wiezione są przy wtórze muzyki, pieśni i tańców w olbrzymich, czasami prawie dwudziestometrowych wieżach-sarkofagach, kształtem przypominających ofiarne kaplice meru. Kremacji dokonuje się zazwyczaj nad brzegiem morza lub rzeki. Zwłoki umieszcza się w olbrzymich, wykonanych z drzewa posągach zwierząt, najczęściej krów, które następnie się podpala. Kremację czasami przeprowadza się dwukrotnie, aby ze zwłok pozostał tylko popiół. Część prochów w urnach krewni zabierają do domów, a resztę wysypuje się do morza. Oczywiście na tak uroczysty pogrzeb mogą pozwolić sobie tylko ludzie zamożni. Biedni wyspiarze przechowują zwłoki w oczekiwaniu na okazję, by je spalić w czasie wspólnej uroczystości pogrzebowej po śmierci osoby znamienitej. W okresie od Xiv do Xvi wieku na Archipelagu Malajskim rozpowszechnia się islam. Przyczyniają się do tego głównie kupcy muzułmańscy z Indii Północnych oraz z Persji i Arabii. Podboje Mongołów w Azji doprowadziły do zamknięcia tzw. Szlaku Jedwabnego łączącego lądem Daleki Wschód z krajami Azji Mniejszej i Europą. Pozostał jedynie w użyciu morski szlak handlowy, wiodący przez wyspy Archipelagu Malajskiego. Oddalenie od głównych ośrodków ortodoksji muzułmańskiej w Kairze i Mekce pozbawiło islam indonezyjski charakterystycznej bojowości i nietolerancji. Islamizacja archipelagu odbywała się stopniowo i drogą pokojową. Kupcy muzułmańscy, reprezentując wyższy poziom kultury od miejscowej ludności, często uzyskiwali wysokie godności i odpowiedzialne stanowiska na dworach książąt indonezyjskich. Władcy ci stopniowo przejmowali islam od swych muzułmańskich doradców, a w ślad za nimi islamizowała się cała ludność. Mimo iż wiara muzułmańska rozpowszechniała się bardzo szybko na wyspach archipelagu, zwłaszcza w środowisku miejskim, i po trzech wiekach miała przyciągnąć blisko 90% społeczeństwa, nie zdołała się ona ustrzec przed asymilacją wierzeń panujących na tych terenach, a więc rozmaitych kultów lokalnych oraz buddyzmu i hinduizmu. Miejscowe praktyki religijne otrzymały arabskie nazwy, radżowie przyjęli tytuły sułtanów, ludność zaczęła swoje leśne i wodne duchy nazywać dżinami, ale większe przemiany w światopoglądzie religijnym mieszkańców archipelagu nie nastąpiły. Indonezyjczycy są muzułmanami szafiickiego odłamu w łonie ortodoksyjnego kierunku sunnickiego. Szczególną cechą wyznawców islamu na wyspach archipelagu jest dość rzadka gdzie indziej tolerancja religijna. Chyba najbardziej wśród nich gorliwymi wyznawcami Mahometa są Sundowie, ale i u nich pod wierzchnią warstwą islamu kontynuują swój byt resztki dawnych hinduistycznych i animistycznych wierzeń, odgrywające istotną rolę w ich codziennym stosunku do życia. Muzułmanin z archipelagu, jak każdy inny wyznawca islamu, zobowiązany jest do spełniania pięciu podstawowych nakazów, tzw. arkan (filarów wiary muzułmańskiej). Prawo muzułmańskie (szarijat) nakładało poza tym na wiernych obowiązek przestrzegania szeregu przepisów rytualnych, jak obrzezanie, zakaz spożywania mięsa wieprzowego czy wina. Dopuszczało natomiast wielożeństwo i niewolnictwo. Dzisiaj w Indonezji pięć codziennych modlitw sprowadzono w najlepszym wypadku do dwóch lub trzech. Indonezyjczycy piją wino i z namiętnością oddają się zakazanym przez proroka grom hazardowym. Miesiąc postu, ramadan, na ogół nie jest przestrzegany, świętuje się tylko jego ostatni dzień, w którym urządza się wspaniałą ucztę. Kobiety indonezyjskie nie zachowują surowych przepisów, jakimi obarczone są muzułmanki w innych rejonach panowania islamu. Nie noszą one zasłaniającej twarz parandżi, korzystają z tych samych praw co mężczyźni, a często one właśnie zarządzają rodzinną gospodarką. Przyjście na świat córki nie oznacza tu katastrofy, tak jak w wielu krajach Środkowego Wschodu. Młoda Indonezyjka razem ze swoim bratem pójdzie do szkoły i równie gorliwie zacznie się uczyć na pamięć wersetów Koranu. Poligamia w Indonezji należy do rzadkości; wielożeństwo jest kosztowne, a co ważniejsze, jest sprzeczne z pradawną tradycją indonezyjską, biorącą kobietę w obronę. W wypadku rozwodu stosuje się przepisy starego prawa zwyczajowego (adat) zamiast prawa muzułmańskiego (szarijat). Według tego drugiego mąż mógł bez podania przyczyny i bez żadnego uprzedzenia odesłać żonę z powrotem do jej rodziców. Indonezyjczycy nie tylko nie korzystają z owego prawa muzułmańskiego, ale nawet dają kobiecie prawo tzw. rozwodu warunkowego, zwanego talak. Przed ślubem młodożeniec w obecności ojca lub opiekuna dziewczyny stwierdza, że bierze ją sobie za żonę, a następnie daje swojej żonie swobodę skorzystania z prawa talak, jeśli opuści dom na okres dłuższy niż pół roku, jeśli nie będzie przez trzy miesiące przynosił do domu środków na utrzymanie lub jeśli się będzie z nią źle obchodził, ona zwróci się do sądu o udzielenie jej rozwodu. Adat, czyli prawo zwyczajowe, było znacznie łagodniejsze od szarijatu. Był to jeden z elementów odwiecznego sporu między ortodoksyjnymi muzułmanami a stronnikami tradycyjnego prawa indonezyjskiego. Konflikt ten ostro zarysował się szczególnie na Sumatrze, gdzie mieszkańcy rejonu Atjeh, ortodoksyjni muzułmanie, prześladowali wyznawców islamu z narodowości Minangkabau, żyjących zgodnie z dawnymi prawami matriarchalnymi. Czasami konflikt ten przeradzał się w krwawe rzezie. Dzisiaj sprzeczności między adatem i szarijatem oznaczają w praktyce konflikt zwolenników nowoczesności i tradycjonalizmu. Podobne pojmowanie islamu nie przeszkadza Indonezyjczykom udawać się z pielgrzymką do Mekki niezależnie od związanych z tym wydatków i kłopotów. Rokrocznie znaczna liczba pielgrzymów wyrusza na kilka miesięcy do Arabii. W porcie Dżidda powstała nawet kolonia zapewniająca łączność między muzułmańskimi świątyniami i światem malajskim; dzięki jej pomocy pobożni pielgrzymi zatrzymują się w Mekce, aby studiować Koran i rozmyślać nad znaczeniem tekstów religijnych. Po powrocie w rodzinne strony otrzymują oni tytuł "hadżi" i cieszą się autorytetem wśród miejscowego społeczeństwa. Hadżi noszą na głowach białe turbany. Tworzą warstwę nauczycieli szkół i kolegiów muzułmańskich, nawołują do surowego przestrzegania przykazań proroka. Doktryna muzułmańska jest szerzona wśród społeczeństwa przede wszystkim poprzez pendeki, religijne szkoły, które istnieją w każdej gminie i utrzymywane są przez wiernych. Uczniowie zapoznają się w tych szkołach z tekstem Koranu oraz z hadithami, czyli opowieściami o życiu proroka. Oprócz licznych małych szkół muzułmańskich, w których uczniowie uczą się sur Koranu na pamięć, nie rozumiejąc nawet znaczenia tekstu w języku arabskim, istnieją jeszcze tzw. pesangtreny, czyli szkoły z internatami. Przypominają one klasztorne kolegia. Z reguły umieszczone są z dala od większych miast i przyjmują uczniów z odległych stron. W szkołach tych uczniowie studiują Koran, badają rytualne teksty, przy czym główną formą nauczania są ustne instrukcje i pouczenia nauczycieli. W pesangtrenach nie zapomina się również o pożytecznym wpływie pracy fizycznej. By adepci nie zostali całkowicie oderwani od pracy i życia na wsi, uprawiają szkolne poletka, troszczą się o zaopatrzenie w żywność i uczą się przygotowywać posiłki. Zadaniem absolwentów pesangtrenów jest rozpowszechnianie islamu w całym kraju, przez co stają się oni swoistą religijną elitą. W ostatnich czasach szkoły te są obiektem krytyki ze strony indonezyjskich bojowników o nowoczesne, świeckie wykształcenie. Islam najgłębiej zapuścił korzenie wśród kupiecko-rzemieślniczych warstw ludności miejskiej. W środowisku dworsko-inteligenckim nadal żywe są elementy dawnej kultury, w której dominuje duch hinduizmu. W szczególności odnosi się to do byłych książęcych posiadłości w Surakarcie i Djakarcie, gdzie islam nie zdołał wyprzeć kultu Batara Kali i innych bóstw zapożyczonych z panteonu hinduistycznego. Chrześcijaństwo pojawiło się na archipelagu z początkiem Xvi wieku. Dzięki działalności misjonarzy portugalskich dość szybko rozprzestrzenił się na wyspach katolicyzm. W Xvii wieku, gdy archipelag zajęli Holendrzy, w miejsce misji katolickich pojawiły się misje protestanckie. Katolicyzm stopniowo wznowił swoją działalność misyjną dopiero w Xix wieku. Tadeusz Żbikowski.Ń Religie AustraliiŃ i Oceanii Rdzenna ludność Australii, licząca dziś zaledwie 60 tysięcy, została zepchnięta przez kolonizację europejską na pustynne tereny w środkowej części kontynentu i na jego północnych rubieżach. Pozostałą część ponad 10-milionowej ludności zamieszkującej obecnie Australię stanowią głównie przybysze z Anglii i innych krajów kręgu europejskiego wyznawcy chrześcijaństwa - katolicy, anglikanie, protestanci. Pochodzenie rdzennych Australijczyków nie zostało ostatecznie wyjaśnione, na podstawie jednak danych etnicznych, językowych i antropologicznych można stwierdzić, iż stanowią oni grupę całkowicie samodzielną. Ślady istnienia człowieka w Australii sięgają kilku tysięcy lat p.n.e. Przed pojawieniem się tam Europejczyków (1788Ď) ludność tubylcza prowadziła. koczowniczy tryb życia, wędrując w poszukiwaniu pożywienia po dokładnie wytyczonych terytoriach plemiennych. Formy gospodarki opierającej się głównie na zbieractwie i łowiectwie oraz specyficzne totemiczne struktury społeczne warunkowały wytworzenie się charakterystycznych form religii Australijczyków. Najistotniejszym zrębem ich wierzeń był zespół kultów związanych z totemizmem oraz czarną magią. Tubylcy australijscy w zasadzie nie wyobrażali sobie możliwości stworzenia świata przez kogokolwiek, w związku z czym nie doszło do powstania u nich mitów kosmogonicznych. Są oni głęboko przekonani, że wszechświat istniał wiecznie, lecz dawniej nie miał określonej formy i był pusty. Etnograf H. Damm stwierdza, że Australijczycy wyobrażają sobie ziemię jako olbrzymi dysk, nad którym rozpostarty jest nieboskłon z gwiazdozbiorami, z których bardzo wiele traktuje się jako postacie mitologiczne, istniejące wiecznie. Wśród niektórych plemion australijskich istnieje przekonanie, że ziemia dawniej miała wygląd całkiem odmienny. Była ona zupełnie pokryta wodą, która dopiero po pewnym czasie opadła odsłaniając powierzchnię ziemi. Członkowie plemienia Dajeri utrzymują, że ziemia pojawiła się pośrodku olbrzymiego jeziora. Na powstałej w ten sposób wyspie utworzyła się szczelina, z której wyszły kolejno, jedno za drugim, różne gatunki zwierząt. Australijskie plemię Aruntów uważa, że świat istniał zawsze. W niepamiętnych czasach żyli mityczni pół ludzie, pół zwierzęta, którzy przemieniali jedne istoty w inne. W jaki sposób powstali ci pradawni bohaterowie, demiurgowie, nikt nie wie i wszelkie wypytywanie tubylców na ten temat jest daremne. We wschodniej części Australii istnieje wiele mitów o słońcu, księżycu, gwiazdach, w żadnym z nich jednak nie mówi się o ich stworzeniu, lecz o przemianie istot ziemskich w ciała niebieskie. Aruntowie wierzą, że słońce to kobieta, która uniosła się w niebo z płonącą pochodnią i tam przemieniła się w ognisko. Pojęcie "kosmogonicznych mitów", zastosowane do plemion australijskich żyjących na niskim poziomie rozwoju społecznego i kulturowego, jest w dużym stopniu umowne, ponieważ mówi się w nich nie o stworzeniu świata, lecz o przemianie zwierząt, kamieni itd. w różne elementy wszechświata, nie o stwórcy, lecz o czarowniku, który z ziarenek piasku wytworzył ziemię, kreślił na niej rysunki, a te przemieniły się w żywe istoty. Jednym z głównych elementów wierzeń Australijczyków jest totemizm, zakładający istnienie swoistego pokrewieństwa między ludźmi i ich totemami, zazwyczaj różnymi gatunkami zwierząt, roślin lub mitycznymi praprzodkami. Totemizm jest jednocześnie formą struktury społecznej koczujących plemion łowieckich żyjących we wspólnocie rodowej. U większości z nich panował prymitywny system matriarchalny, u innych dokonywało się już przejście do pokrewieństwa w linii ojcowskiej. W Australii wyróżnia się pięć typów totemizmu, jeśli rozpatrywać go od strony tych układów społecznych, z którymi związane są wierzenia i obyczaje totemiczne. Są to: 1. totemizm grupowy (klanowy), 2. totemizm fratrii, 3. totemizm płci, 4. totemowe "klasy małżeńskie" i 5. totemizm indywidualny. Totemizm indywidualny uważany jest przez badaczy za twór późny i wtórny. Najczęściej totem indywidualny nadawany jest niektórym tylko ludziom jako uzupełnienie podstawowego, klanowego totemu. Totemizm płci i totemowe klasy małżeńskie związane są z podziałem pracy między grupą mężczyzn i grupą kobiet w obrębie plemienia. Totemizm klanowy powstał w wyniku podziału i rozpadu pierwotnych fratrii, najstarszych form organizacji totemowej. Istota totemizmu sprowadza się do idei pokrewieństwa pewnej grupy ludzkiej z określonym gatunkiem zwierzęcym lub roślinnym. Totemy są w pełni realne i materialne, pozbawione są elementów fantastycznych i nadprzyrodzonych. Obrzędy totemiczne, spośród których najważniejszy zwany jest inticziuma, mają na celu magiczne zwiększenie przychówku zwierząt totemicznych dla innych współplemieńców. Ludzie danego totemu nie spożywają wcale zwierzęcia czy rośliny totemicznej albo jedzą je tylko w bardzo ograniczonych ilościach, i to w okresach zalecanych przez rytuał. Termin obrzędu ustala się zawsze na taką porę, kiedy według przewidywań znawców można w najbliższym czasie spodziewać się rozmnożenia obiektu totemicznego; zasługę tę przypisuje się następnie grupie totemicznej, urządzającej uroczystość. W ten sposób rytualna działalność jednego klanu totemicznego ma zapewnić pożywienie innym klanom, przy czym sam ten klan zachowuje wstrzemięźliwość w spożywaniu własnego totemu, korzysta z pożywienia zwierzęcego i roślinnego, którego ciągłe powiększanie jest celem magicznych zabiegów innych grup totemicznych. Totem jednak nie jest ani jedynym, ani - można chyba powiedzieć - głównym obiektem wierzeń totemicznych, zwłaszcza u plemion środkowoaustralijskich, które znacznie większą świętość przypisują postaciom mitologicznym, uważanym za przodków totemowych. Wyobrażenia Australijczyków o tych przodkach są na ogół bardzo mgliste. Występują oni najczęściej w liczbie mnogiej, często przyjmując fantastyczne cechy zooantropomorficzne. Nie ma też podstaw, by uważać tych przodków totemowych za realnych ludzi, ubóstwionych po śmierci. Kult przodków totemowych nie ma nic wspólnego z kultem przodków, jaki rozwinął się w społeczeństwach znajdujących się na wyższym etapie rozwoju społecznego, w społeczeństwach klasowych, gdzie służył on umocnieniu władzy jednej klasy nad innymi. Doniosłe znaczenie wiary w przodków totemowych i mitów o nich polega na tym, że został w nich jak gdyby uosobiony związek wspólnoty rodowej z zamieszkiwanym przez nią terytorium. Dla Australijczyka ziemia jego wspólnoty jest cała nasycona religijno-mitologicznymi wspomnieniami; otaczająca go przyroda zawiera namacalną historię wędrówek jego przodków w zamierzchłych czasach, zwanych alczeringa, co oznacza "marzenia senne", a więc pojawiające się w wyobraźni tubylców jedynie w czasie snu. Przodkowie totemowi w czasie długich wędrówek pozostawili na ziemi w określonych miejscach ślady swojej bytności, święte przedmioty, tzw. czuringi, które stały się obiektami kultu i instrumentami praktyk magicznych australijskich tubylców. Czuringi są to przeważnie owalne lub wydłużone płaskie kamienie albo też wygładzone deseczki z twardego drzewa, różnej wielkości. Pokryte są magicznymi znakami i rysunkami składającymi się z okręgów, spirali, krzywych linii i kropek, symbolizujących totem danego klanu. Niektórzy etnografowie twierdzą, że Australijczycy wierzą w reinkarnację. Dusza każdego człowieka związana jest z jego czuringą, a po śmierci człowieka wraca do świętego kamienia, by w odpowiednim czasie odrodzić się w nowym członku grupy totemowej. Czuringi chronione są przed wzrokiem obcych na specjalnych świętych terenach, zwanych oknanikilla i upamiętniających jakiś epizod mitologiczny związany z przodkiem totemicznym. Na terenach tych odbywają się główne obrzędy wspólnoty rodowej ustanowione przez mitycznych przodków. Nad czystością obrzędów czuwa starszyzna plemienna, surowi opiekunowie tradycji. Australijczycy z niezwykłą troską i dbałością wprowadzają młodych ludzi w tajniki wierzeń, aby ich skłonić do szacunku dla mitologicznych przodków, wzbudzić lęk przed sankcjami za naruszenie praw przez nich ustanowionych, wykształcić w nich tradycyjne wzorce zachowania i posłuszeństwo wobec starszyzny klanu. Wprowadzanie w tajemnice plemienia odbywa się za pomocą specjalnych rytów inicjacyjnych, podczas których, po długim okresie przygotowań i prób, młody człowiek dopuszczany jest do wielkiej tajemnicy - znajomości mitów, symboli, obrzędów, stosowanych niegdyś po raz pierwszy przez bogów, bohaterów kultowych. Oczywiście każdy członek plemienia od dzieciństwa naśladuje i jest wdrażany w przestrzeganie wzorców postępowania wobec krewnych i przedstawicieli innych plemion w różnych sytuacjach. Dziewczęta w wieku dorastania przechodzą pod opiekę kobiet, które przygotowują je do małżeństwa, nauczają odpowiednich mitów oraz wszczepiają poszanowanie dla obrzędów plemiennych. Proces inicjacji młodzieży męskiej jest o wiele bardziej skomplikowany. Młodzieniec musi odczuć, że raz na zawsze zostaje wyrwany z okresu dzieciństwa kiedy przebywał wśród kobiet i kiedy nie spoczywała na nim żadna odpowiedzialność. Umiera on jako dziecko, by powtórnie narodzić się jako dorosły mężczyzna. Tak więc w czasie obrzędów inicjacyjnych, mimo protestów kobiet, chłopiec uprowadzany jest z obozowiska swego klanu i w asyście kilku strażników i instruktorów przedstawiany jest innym grupom klanowym swojego plemienia i plemion sąsiednich. W czasie tej wędrówki młodzieniec musi przestrzegać wielu zakazów związanych z jedzeniem, mówieniem i sposobem poruszania się, a jednocześnie poznaje inne grupy totemiczne, bywa świadkiem rytualnych tańców korrobori, dowiaduje się o swoim przyszłym losie itd. We wschodniej Australii ten ważny obrządek połączony jest z wybijaniem jednego lub dwóch górnych siekaczy oraz wyrywaniem włosów wtajemniczanemu chłopcu. Na Ziemi Arnhema w północno-zachodnim krańcu kontynentu australijskiego rozpowszechnione jest nacinanie ciała, co po pewnym czasie pozostawia wzorzyste blizny. Na nabrzeżnym pasie zachodniej Australii kulminacyjnym punktem próby wytrzymałości w czasie obrzędów inicjacyjnych jest mocne obwiązywanie stawów barkowych i łokciowych. Wśród wielu plemion australijskich ważnym elementem inicjacji jest rytualne obrzezanie. Niemal u wszystkich plemion młody człowiek przechodzi przez ceremonię, w czasie której namaszczany jest krwią ludzką lub musi się jej trochę napić. Krew pobierana jest z nacięć na ramionach starszych mężczyzn i uważana jest za świętą. Daje ona życie i siłę. Młodzieniec w ten sposób otrzymuje "nowe życie" i staje się dostatecznie silny, by unieść ciężar tajemnicy plemienia. To "wzmocnienie" odbywa się niekiedy podczas niemalże "zabiegów operacyjnych" na ciele inicjowanego przy jednoczesnym pokazywaniu mu świętych czuring. Czuringi niekiedy przywiązuje się do długich sznurów i wymachuje się nimi w powietrzu, przez co wydają one tajemniczy świst, mający znamionować obecność totemicznych przodków w czasie uroczystości. W południowo-wschodniej Australii częścią ceremonii inicjacyjnych jest ukazywanie wtajemniczanemu figur totemicznych wyciętych w drzewie lub skale. Niemal wszędzie kandydat przechodzi przez próbę ognia, w czasie której albo wpatruje się w oślepiający blask płomieni, albo wrzucany jest na rozpalające się ognisko i musi zadeptać płomień, albo też staje się obiektem innych ogniowych prób, nierzadko powodujących dość bolesne oparzenia. Wreszcie po zakończeniu ceremonii inicjacyjnej młodzieniec powraca do obozu, obmywa ciało ze wszystkich śladów świętości, krwi i farby, którymi został nasmarowany. Klan uroczyście przyjmuje go do swego grona, ponieważ dotychczas był "martwy", a teraz dopiero urodził się jako pełnowartościowy członek wspólnoty klanowej. Jak wspomnieliśmy, niezwykle ważną rolę w życiu psychicznym Australijczyków odgrywa wiara w magię. Uważają oni, że wszyscy, z wyjątkiem małych dzieci i starszych ludzi, umierają w wyniku działania czarów. Stosowane są różne sposoby wykrywania imienia osoby, która rzekomo za pomocą magicznych praktyk sprowadziła śmierć na któregoś z członków klanu. Wysyłane są nawet ekspedycje mścicieli w celu ukarania sprawcy śmierci. Czasami praktyki magiczne mające sprowadzić na kogoś śmierć wykonywane są zupełnie otwarcie, bez żadnej tajemnicy. Jeśli ktoś chce się zemścić na wrogu, zwraca się do znawcy tej tajemnej wiedzy, czarownika, który nosi w przekłutych nozdrzach kieł oposa. Czarownik z kości zmarłego wykonuje kundelę - podstawowy instrument zabiegów magicznych - i umieszcza na niej kosmyk ludzkich włosów. Wśród tańca, bicia w bęben i za pomocą odpowiednich zaklęć nadaje on kości moc zabijania; następnie zostaje ona rzucona w tym kierunku, gdzie mieszka ofiara. O rozpoczęciu ceremonii zawiadamia się ofiarę przeznaczoną na śmierć, a także ogłasza się publicznie przez posłańców i sygnały dymne. Sugestywne działanie tego obrzędu bywa tak silne, że człowiek, przeciwko któremu dokonano go, staje się chory, przestaje przyjmować pokarm, opada z sił i w końcu rzeczywiście umiera. Plemiona australijskie stosują kilka różnych sposobów chowania zmarłych, nawet w obrębie jednego plemienia, w zależności od pozycji społecznej zmarłego. Grzebanie w ziemi, kremacja, rytualny kanibalizm, odwodnienie i mumifikacja oraz porzucenie na małych platformach umieszczonych w koronach drzew stanowią najczęściej stosowane metody pochówku. Towarzyszące temu obrzędy wyrażają zarówno smutek z powodu odejścia zmarłej osoby, jak i pragnienie uwolnienia się od jej ducha. Podsumowując powyższe elementy wierzeń Australijczyków, możemy stwierdzić, że bardzo wyraźnie przejawiły się w nich warunki materialne, gospodarka i społeczna struktura: totemizm - to swoiście skażone odbicie bytu prymitywnych grup społeczeństw łowieckich; szkodliwa magia powstała z międzyplemiennych waśni; w licznych mitologicznych wizjach znalazł odbicie prymitywny poziom życia Australijczyków, podział według wieku i płci, wyodrębnienie się starszyzny plemiennej i znachorów-czarowników. Charakterystyczne, że w wierzeniach australijskich plemion do dziś nie pojawiło się wyobrażenie nadprzyrodzonego świata, dokładnie odseparowanego od świata realnego. Świat totemów i świat ludzi są całkowicie realne i istnieją równocześnie obok siebie. Wprawdzie u niektórych plemion powstają pierwsze, mgliste wyobrażenia o oddzielnym świecie dusz, znajdującym się gdzieś na północy lub w niebie, ale są to prawdopodobnie koncepcje późniejsze sprowadzone na kontynent australijski z wysp Oceanu. Szczególną cechą australijskich wierzeń jest bogactwo obrazów zwierząt, które przewijają się zarówno w wierzeniach totemistycznych, jak i w mitach, a często są też uosobieniem zjawisk przyrody. Ponadto należy podkreślić przewagę wierzeń magicznych nad animistycznymi: magiczne działanie na totem, szkodliwa, miłosna, lecznicza magia, magia pogody i magia łowiecka - wszystkie one przejawiają się znacznie bardziej wyraziście niż wyobrażenia o duchach i formach zwracania się do nich. W odróżnieniu od ludów, które osiągnęły wyższy stopień rozwoju, Australijczyk bardziej liczył na swoje własne umiejętności magiczne niż na pomoc duchów, nie mówiąc już o bogach. Dlatego u tubylców Australii nie znano właściwie modlitw, natomiast w powszechnym użyciu były zaklęcia, nie składano ofiar i błagalnych modlitw, lecz stosowano praktyki magiczne; nie spotykamy tam kapłanów, tylko czarowników i znachorów. Zamiast świątyń, w których przebywałyby bóstwa, znajdziemy tam tajemnicze miejsca ukrycia magicznych przedmiotów - czuring. Brak rozwiniętego kultu sił przyrody, czci dla żywiołów u Australijczyków, można objaśnić w znacznym stopniu właściwościami naturalnego środowiska Australii, gdzie poza suszą do rzadkości należą klęski żywiołowe i groźne zjawiska przyrody, gdzie w zasadzie nie ma drapieżnych zwierząt. Otoczeni takim środowiskiem naturalnym Australijczycy nie czuli się więc zagrożeni przez naturę i jej żywioły. Wspomniany już brak właściwego kultu przodków - bo przecież totemistyczni przodkowie, fantastyczne zoomorficzne istoty miały odrębny charakter - uzasadnia się istnieniem u tubylców Australii wczesnej jeszcze formy struktury rodowej, poprzedzającej powstanie ustroju rodowo-patriarchalnego. Właśnie tym słabym rozwojem struktury społecznej Australijczyków, brakiem wodzów, królów i ich władzy nad społeczeństwem objaśnia się brak jakichkolwiek wyobrażeń o Bogu czy bogach. Z tego też powodu nie zrodziło się u Australijczyków żadne określone wyobrażenie o pośmiertnym istnieniu duszy, o świecie pozagrobowym, o wynagrodzeniu dobrych czynów w życiu przyszłym; tego rodzaju wierzenia powstawały jedynie w społeczeństwach klasowych, w których u eksploatowanych mas rodziła się potrzeba religijnej pociechy. W ten sposób w wierzeniach australijskich aborygenów znalazły odbicie z jednej strony charakterystyczne cechy społecznego ustroju wspólnoty pierwotnej, a z drugiej - specyficzne warunki geograficzne kontynentu australijskiego. Wyspy rozrzucone na bezkresnych przestrzeniach wód Pacyfiku między kontynentami Azji, Australii i Ameryki tworzą obszar nazywany Oceanią. Poza trzema największymi wyspami - Nową Gwineą oraz obydwoma częściami Nowej Zelandii - pozostałe wyspy rozrzucone są po całym Pacyfiku, przy czym znaczna ich część leży na południe od równika, stąd często nazywano je Wyspami Mórz Południowych. Cały obszar Oceanii dzieli się na trzy główne części, z których każda ma własną specyfikę i odrębny charakter etniczny. Obszar Melanezji rozpościera się w zachodniej części Pacyfiku, na północny wschód od Australii. Do tej części Oceanii zaliczana jest Nowa Gwinea oraz archipelagi Bismarcka, Salomona, Kaledonia, Nowe Hebrydy oraz Fidżi. Mieszkańcy tego regionu wyróżniają się od pozostałej ludności Oceanii ciemną karnacją skóry. Na północ od Melanezji i od równika znajduje się region drobnych atoli i wysepek tworzących archipelagi Mikronezji. Najważniejsze z nich to Karoliny, Wyspy Gilberta, Marshalla oraz Mariany. Trzecią część Oceanii stanowią wyspy rozrzucone na olbrzymim obszarze ponad 3 milionów kilometrów kwadratowych w rejonie środkowego i wschodniego Pacyfiku. Część ta, nazywana Polinezją, rozciąga się w kształcie trójkąta utworzonego przez wyspy Nowej Zelandii na południu, Hawaje na północy i Wyspę Wielkanocną na wschodzie. W centralnej części Polinezji znajdują się najczęściej opisywane przez podróżników Wyspy Towarzystwa, Cooka, Sporady oraz archipelag Tuamotu. Wierzenia spotykane na oddalonych od siebie o tysiące kilometrów archipelagach Oceanu są bardzo zróżnicowane i trudno by je było tu omówić chociażby pobieżnie. Dlatego skupimy naszą uwagę na pewnych tylko najbardziej charakterystycznych cechach wspólnych dla religii całego tego obszaru. Prawie u wszystkich ludów Oceanii spotykamy dość skomplikowane i trudne do wyjaśnienia pojęcie mana. Termin ten, pochodzenia melanezyjskiego, oznacza bezosobową, niematerialną siłę, swoistego rodzaju fluid, który może przenikać żywe lub martwe ciało, ludzi, zwierzęta, rośliny, może przemieszczać się z przedmiotu na przedmiot, z jednego człowieka na innego. Natężenie tej siły może podlegać zmianom, zwiększać się lub zmniejszać. Każdy, kto ją posiada, musi troszczyć się, by jej nierozważnie nie utracić. Posiadanie dużej ilości owego tajemnego fluidu zapewnia człowiekowi autorytet i władzę, siłę fizyczną i mądrość, sprawność rąk i umysłu. Dlatego szczególnie dużo many posiadają władcy i kapłani plemienni, silni wojownicy i wykwalifikowani rzemieślnicy, zwłaszcza szkutnicy. Dzięki pewnej ilości many przepływającej na łódź w czasie jej budowy zyskiwała ona moc przeciwstawiania się gwałtownym huraganom na wzburzonych wodach oceanu. Tak więc mana nie jest na stałe zespolona z jakimś konkretnym przedmiotem lub człowiekiem, lecz może jak prąd elektryczny przepływać z człowieka na jakiś przedmiot lub innego człowieka. Znaczne nagromadzenie many w jednym miejscu stwarza niebezpieczeństwo porażenia dla osobnika, który aktualnie nie jest obdarzony tą siłą w odpowiednio wysokim stopniu. Przestrzeganie całego szeregu zakazów i nakazów miało ustrzec manę człowieka przed nagłym odpływem, co mogłoby przynieść szkodę zarówno posiadaczowi many, jak i osobnikom, na których by ona się gwałtownie przeniosła. Tak rozumiana koncepcja many służyła utrzymaniu całego systemu zależności społecznych. Rozpowszechniano teorię, że prosty lud nie posiadał wiele many, a więc musiał się podporządkować rozkazom tych, którzy byli w nią hojnie wyposażeni. Aby nie dopuścić do przyswojenia przez poddanych many od naczelników plemienia, wprowadzono szereg zakazów, określanych ogólnym terminem tabu lub tapu. Przestrzeganie tabu polegało na tym, że pewne przedmioty, miejsca, czynności objęte tym zakazem były niedostępne dla zwykłych ludzi. Zakaz tabu mógł dotyczyć przebywania w określonych miejscach, spożywania pewnych potraw, a nawet wypowiadania pewnych słów, najczęściej imion wodzów plemienia. Tabu, oczywiście, chroniło tych, którzy posiadali najwięcej many, zapewniało nietykalność im i ich dobytkowi. Najwięcej tajemniczego fluidu posiadał wódz plemienia, dlatego on sam oraz wszystkie przedmioty, których dotknął, ziemia, na której stanęła jego stopa, automatycznie stawały się tabu. Przedmiotów, na które wódz położył swą rękę, nie śmiał później dotknąć nawet ich prawowity właściciel. Naruszenie tabu uważane było za zbrodnię, którą można było okupić tylko śmiercią. Nawet nieumyślne dotknięcie jakiegoś przedmiotu należącego do wodza, po uświadomieniu sobie popełnionego przestępstwa, doprowadzało winnego do śmierci. Zakazem tabu objęte było również wypowiadanie pewnych słów. Przeważnie zakaz ten odnosił się do imion wodzów, wyższych kapłanów plemienia, nazw chorób, budzących grozę zjawisk przyrody, a także imion bóstw i duchów, które bezpiecznie mogły być wypowiadane jedynie przez osoby dysponujące znaczną ilością many. Niektóre zakazy tabu obowiązywały stale, inne zaś mogły być dowolnie wprowadzane lub znoszone przez wodzów lub kapłanów plemienia. Prawo nakładania tabu było potężnym instrumentem ucisku i eksploatacji poddanych przez wyspiarską elitę władzy. Wyżej opisane koncepcje many i tabu doprowadziły do ukształtowania się najbardziej charakterystycznego składnika wierzeń wyspiarzy Oceanii, kultu wodzów, zarówno żyjących, jak i zmarłych przed wiekami. Ta forma religii, opierająca się pośrednio na kulcie przodków, jako że władza plemienna była dziedziczna, przyczyniła się do powstania niezmiernie długich i drobiazgowych wykazów genealogicznych, udowadniających boskie pokrewieństwo panujących wodzów. Kierownictwo nad sprawami kultu religijnego spoczywało w rękach kapłanów, jednak zdarzały się wypadki kumulowania władzy świeckiej i duchownej przez wodza plemienia, co umacniało jego wysoką pozycję społeczną, czyniąc go władcą absolutnym. W religiach Oceanii znajdujemy elementy animizmu, manaizmu oraz politeizmu, który na niektórych archipelagach ewoluował w kierunku monoteizmu. Najczęściej spotykanymi bogami, otaczanymi największą czcią, byli: Tangaroa (znany też pod zmodyfikowanymi imionami jako Tangaloa, Tanaloa lub Kanaloa), Tane, Rongo i Tu. Pierwszy z nich otaczany był szczególną czcią w centralnej Polinezji, na Wyspach Towarzystwa. Królestwem jego był największy i najpotężniejszy w tym rejonie świata żywioł - wody oceanu. Stąd często był on patronem rybaków i żeglarzy, opiekunem ryb i władcą morskich głębin. Czasami czczono Tangaroę również jako stwórcę wszechświata i rodzaju ludzkiego. Tane, brat Tangaroy, otaczany na niektórych wyspach równie wielką czcią, sprawował pieczę nad lasami porastającymi małe skrawki ziemi wystające z bezmiaru wód oceanu. Przypisywano mu stworzenie wielu pomniejszych bóstw oraz pierwszej kobiety. Na Hawajach czczono go jako bóstwo słońca, które wraz ze swą boską małżonką, imieniem Hina, władczynią srebrnego globu, przemierzał nieboskłon, zsyłając ludziom ciepło i światło. W niektórych rejonach Oceanii Tane był patronem techniki i rzemiosła. Oddawano mu również cześć jako bogu płodności. Rongo, znany również pod imieniem Lono lub Ro, był bogiem pokoju i urodzajów. Dzięki jego opiece praca rolnika przynosiła dobre plony, drzewa chlebowe i palmy kokosowe trzy razy do roku dostarczały obfitość smacznych owoców. Ostatni z wielkiej czwórki bogów Oceanii - Tu, patronował rzemiosłu wojennemu. Szczególną czcią otaczany był na Hawajach, gdzie awansował na czołowe miejsce pośród innych bogów. Poza tymi głównymi bóstwami mitologia Oceanu zna cały szereg pomniejszych bogów, zwanych atua, patronujących różnym zajęciom oraz opiekujących się poszczególnymi wyspami. Czcią otaczani byli również liczni bohaterowie mitologiczni, którzy z racji dokonanych niezwykłych czynów dla dobra wyspiarzy wyniesieni zostali do rangi bóstw. Na niektórych wyspach istnieje również idea boga najwyższego, boga bogów, stwórcy wszechświata. Imię jego obłożone jest najczęściej zakazem tabu dla szerokich rzesz wiernych, i znane jest tylko warstwie kapłanów. Stąd jedynie w sporadycznych wypadkach badacze religii Oceanu dowiadywali się o istnieniu tego rodzaju bogów. Poznanie ich było utrudnione dlatego, że bogowie ci w zasadzie nie wywierali żadnego wpływu na bieg wypadków na ziemi, a więc nie było potrzeby zwracania się do nich w modlitwach i składania im ofiar. Sprawami kultu na wyspach Oceanii kierowali kapłani, zwani tuhunga. Ponieważ niemal każda czynność wymagała zezwolenia i przychylności bogów, a kapłani pośredniczyli w przekazywaniu ich woli rzeszom wiernych, pozycja ich była szczególnie uprzywilejowana i ważna. Orzeczenia kapłanów, wyrażające wyroki boskie, chociażby jawnie niesprawiedliwe, wymagały natychmiastowej realizacji bez najmniejszego sprzeciwu. Warstwa kapłanów była w znacznym stopniu zhierarchizowana. Kapłani wyższego stopnia związani byli z kultem najwyższego boga oraz posiadali specjalną władzę nad zjawiskami przyrody. Byli oni ściśle powiązani z osobą wodza i wykonywali jego polecenia, przedstawiając je wiernym jako rozkazy bogów. Kapłani niższych stopni zajmowali się magią i wróżbiarstwem. Niektórzy z nich podnosili swój autorytet zajmując się znachorstwem. Podlegali oni jednak głównemu kapłanowi i za wszelkie oznaki sprzeciwu jego poleceniom karani byli na równi ze zwykłymi członkami plemienia. Obrzędy na wyspach Oceanii wykonywane były w specjalnych miejscach kultu, zwanych marae, które znajdowały się niemal w każdej wiosce. Marae był to prostokątny skrawek terenu otoczony ze wszystkich stron dużymi odłamkami skalnymi wkopanymi w ziemię. Na jednym z węższych boków budowano z kamieni czworoboczne podwyższenie. Niekiedy na tym kamiennym podwyższeniu wznoszono następne, coraz mniejsze, tak że w rezultacie powstała budowla w kształcie czworokątnej piramidy. To wielostopniowe podwyższenie służyło w zasadzie jako swoistego rodzaju tron dla zstępujących z nieba bogów. Ofiary natomiast składano bogom na specjalnych drewnianych stołach ustawionych z boku głównego podwyższenia. Na terenie marae ustawiano również kamienne lub drewniane posągi, przedstawiające bóstwa, mitologicznych bohaterów, przodków wodza plemienia. Na ołtarzach w określonych porach roku oraz przed podjęciem ważnej decyzji składano ofiary w celu pozyskania przychylności bogów. Najczęściej składano ofiary z płodów rolnych, ryb i zwierząt. Czasami, w szczególnie ważnych wypadkach, próbowano ubłagać bóstwa ofiarami z ludzi. Byli to najczęściej jeńcy, schwytani żywcem w czasie wypraw wojennych. Jeśli jednak plemię nie posiadało aktualnie jeńców, wódz wyznaczał jednego ze swych poddanych do spełnienia tej roli. Dawało to władcy możność pozbycia się ludzi pod jakimś względem niewygodnych. Często wódz przy typowaniu kandydatów do takiej rytualnej śmierci korzystał z rad i sugestii najwyższego kapłana. Po zapadnięciu werdyktu nic nie podejrzewającego skazańca porywano z domu i doprowadzano na teren marae, gdzie ginął pod ciosami kapłańskich maczug. U podstaw kultów religijnych uprawianych na wyspach Oceanii leżą mity kosmogoniczne, świadczące o wiedzy tych ludów o świecie i prawach nim rządzących, a także dostarczające uzasadnienia władzy sprawowanej przez wodzów i kapłanów plemienia. Według mitu kosmogonicznego rozpowszechnionego na Samoa na początku była Nicość. Z niej narodził się Zapach, następnie powstał Pył, potem Dostrzegalne i Dotykalne; następnie kolejno pojawiły się Ziemia, Wysokie Skały, Małe Kamienie, Góry. Góry poślubiły Zmienność i z tego związku urodziła się córka, Garstka Pyłu, która poślubiła Kwiat Trzciny Cukrowej, i mieli oni trzech synów i córkę, którzy uważani są za pierwszych ludzi na ziemi. Dalej następują setki imion łączących w prostej linii genealogicznej tych pierwszych ludzi z aktualnym władcą wyspy Samoa. Większość mitów kosmogonicznych z Oceanu opiera się na przekonaniu, że świat powstał z bliżej nie określonego prabytu, który w pewnych wersjach ma formę pierwotnych ciemności (Po), chaosu lub próżni (Kore), w innych zaś określony jest jako bezbrzeżne morze, niezgłębiony ocean. Z nich dopiero rodziły się ciała niebieskie, ziemia, świat roślinny, zwierzęcy, ludzie, a także konkretyzacje pewnych pojęć abstrakcyjnych, stanów psychicznych, jak uczucie, tęsknota, myśl, świadomość, pożądanie itp. Kolejność pojawiających się produktów tworzenia jest bardzo zróżnicowana. Spotkać można wypadki, kiedy stany psychiczne pojawiły się przed powstaniem istot żywych. Mieszkańcy Oceanii wierzą, że niezależnie od większej lub mniejszej ilości many człowiek posiada duszę indywidualną, która po jego śmierci, odpowiednio do pozycji społecznej, jaką zajmował w życiu doczesnym, wędruje bądź do krainy zmarłych, krainy ciemności Po, bądź do krainy wiecznej szczęśliwości, znajdującej się na rajskiej wyspie Hawaiki. Oczywiście, raj w życiu pozagrobowym zarezerwowany jest dla wybitnych jednostek, głównie dla kapłanów i wodzów plemienia. Na wyspach Oceanii spotykamy cały wachlarz form chowania zmarłych. Różnorodność ta związana jest zarówno ze znacznym rozproszeniem wysp na obszarze Pacyfiku, jak i z dużą hierarchizacją społeczeństwa na poszczególnych wyspach. Najczęściej spotykanymi formami pochówku są: grzebanie, kremacja, składanie zwłok w jaskiniach, puszczanie w łodziach na pełne morze i mumifikacja poprzez wysuszenie. Najczęściej formami bardziej szlachetnymi są te, które wymagają większej ilości środków i zabiegów, a więc mumifikacja, kremacja lub puszczanie w łodzi na morze. Poglądy na ten temat bywają jednak różne na rozmaitych archipelagach. Wszędzie jednak istnieje obawa przed duchami zmarłych, które w wypadku jakichkolwiek zaniedbań w obrzędach pogrzebowych mogą pozostać na ziemi wyrządzając ludziom rozmaite szkody. Rajmund Ohly.Ń Religie Afryki Religie współczesnej czarnej Afryki, tj. obszarów położonych na południe od Sahary, stanowią wibrujący, znajdujący się w stałym ruchu obraz. Żywa substancja rodzimych religii afrykańskich o manistycznych cechach poddawana jest bezustannym atakom islamu i chrześcijaństwa, które napierają ze wszystkich kierunków geograficznych. Na stykach wytworzyły się religie synkretyczne, łączące elementy rodzimych religii afrykańskich i chrześcijaństwa lub islamu w różnorakie systemy. Stąd obserwujemy w Afryce trzy główne nurty: 1. rodzime religie afrykańskie, 2. czarny islam, 3. kościoły synkretyczne (chrześcijańsko-afrykańskie lub afro-chrześcijańskie). Przy obecnym stanie wiedzy najwłaściwszy wydaje się podział rodzimych systemów religijnych czarnej Afryki w ścisłym związku z istniejącymi strukturami społeczno-ekonomicznymi. Na tej podstawie religie tego kontynentu dzielą się na cztery systemy: 1. religie ludów łowieckich, 2. religie ludów pasterskich, 3. religie ludów rolniczych obszarów stepowych, 4. religie ludów rolniczych obszarów leśnych. W ramach tego układu istnieją jeszcze podziały wewnętrzne poszczególnych systemów, do których wrócimy. Zmiany struktur społeczno-ekonomicznych częstokroć prowadzą do przemieszania pewnych elementów głównego podziału, co jednak nie zmienia ogólnego obrazu. U podstaw wierzeń ludów łowieckich Afryki leży prototemiczny kompleks, wywodzący się z istotnych dla bytu stosunków między człowiekiem a zwierzęciem, wyrażony w totemizmie grupowym. Wyobrażenia preanimistyczne (wiara w siłę witalną) i pozornie animistyczne - (wiara w duszę) łączą się ze szczególnie uwydatnionym myśleniem magicznym. Wiara w siły nadprzyrodzone wiąże się ściśle z codzienną praktyką łowiecką. U jej podstaw leży niepewność sytuacji gospodarczej, subiektywny światopogląd, który przenosi się na zwierzęta i ciała niebieskie oraz określa stosunek do zmarłych przodków. W systemie religijnym Buszmenów wyróżnia się dwie warstwy wierzeń. Według pierwszej, starszej, w pradziejach istniały tylko zwierzęta oraz ich strażnik - karłowate, ponure, uskrzydlone indywiduum o czerwonych oczach, które w wyniku kaprysu z niektórych gatunków zwierząt stworzyło ludzi i roślinność. Hise (hi - drzewo, busz), Kaggen, Chue, Huwe (huwe - las), duch puszczy, posiada siedziby w charakterystycznie ułożonych szpalerach drzew i traw, bierze udział w inicjacjach. Łowcom puszczy - Pigmejom Gabonu - Khmwum, strażnik lasu i stwórca zarazem, zjawia się w snach pod postacią słonia, aby przekazać swoją wolę. U myśliwskich szczepów Njamwezi duch leśny Limdimi (mdimi - zwierzęta) gromadzi wybranych ludzi na tajnych seansach, udostępniając im tajemnice ziołolecznictwa. Magiczny związek ludzi ze zwierzętami następuje w wyniku inicjacji. W czasie trwania obrzędów nacina się ciała młodzieńców, wprowadzając w rany zwęglone szczątki mięsa drapieżnych zwierząt, zwłaszcza cząstki ich serc i uszu, w których mieszczą się moce duchowe. Usilna dążność do przejęcia właściwości zwierząt wyraża się w szczególnym doborze potraw. Przewaga świata zwierzęcego nad ludzkim jest wyraźna. W naturalnym konflikcie tych dwu światów zwierzęta przeciwstawiają fortelom ludzi umiejętności panowania nad siłami przyrody. Głęboka więź zwierząt z przyrodą wyraża się także w tym, że po śmierci stają się gwiazdami lub "tymi kwiatami wodnymi, które nikną pod dotknięciem ręki ludzkiej". Tym magicznym związkom człowiek zawdzięcza dalsze duchowe życie w obwodzie sierpa księżyca, włosy jego stają się chmurami, a żółć widoczna jest w zielonej barwie wieczornego nieba. Dlatego też prosi się gwiazdę Canopus o siłę, aby dojść w czasie łowów bezpiecznie do celu. Złe wpływy przyrody mogą być częściowo zneutralizowane magicznymi praktykami wróżbity, który zdolny jest zwalczyć choroby, odkryć fortele zwierząt oraz panować nad deszczem. Za pomocą malowideł ściennych, rycin zwierzęcych, totemów określa się granice sfer łowieckich, a tym samym ogranicza się obszar poruszania się zwierząt. Druga warstwa wierzeń religijnych zawiera pewne napływowe elementy bantuskie. Do nich należy wiara w antropomorficznie pomyślanego dobrego i złego, wielkiego i małego boga oraz duchy. Według plemienia !Kung (W nazwach buszmeńsko-hotentockich występują mlaski, transkrybowane przez następujące znaki diakrytyczne: /, !, //, #.) wielki bóg /Gao!na był herosem o nadludzkich siłach, który zdolny był przemienić siebie i innych w zwierzęta oraz posiadł tajemnicę życia. Popełnił jednak dwa grzechy główne - kanibalizm i cudzołóstwo - i dlatego jest przyczyną zła i śmierci na ziemi. /Gao!na stworzył ziemię, burzę i słońce, czyli śmierć, księżyc, gwiazdy oraz wiatr i poruszył je. /Gikwe w Beczuanie przytaczają mit o olbrzymim herosie Pisiboro, którego części ciała podczas śmierci przemieniły się w rzeki, wody, a czarne włosy w chmury deszczowe. Inny bóg /Kly, "największy z Buszmenów", wiedzie w dalszym ciągu życie łowcy, polując konno ze strzelbą i łukiem. Ślady jego są wyraźnie widoczne po deszczu. Nadmiar sił decyduje o jego dzikim, nieposkromionym charakterze. /Gao!na (Hisze, Huwe] i /Gawi, "mały bóg", żyją w niebie; wielki na wschodzie, mały na zachodzie w otoczeniu żon i dzieci, obsługiwani przez //Gauwasi - duchy zmarłych. Bogowie posiadają domy piętrowe na palach, w pobliżu których rośnie jedno lub dwa drzewa. Pale domu małego boga, wykonane z żelaza, są przyczyną chorób na ziemi. Dzieci, wcielone w gwiazdy Krzyża Południa, pomagają ojcom w ich czynnościach i uśmierzają ich gniew. //Gauwasi - duchy zmarłych - żyją wiecznie na parterze boskich domostw lub wchodzą pomiędzy ludzi, spadając pod postacią gwiazd, aby przemienić się na ziemi w mrówki (myrmeleonides). //Gauwasi, słudzy i posłańcy małego boga, uczestniczą w śmierci człowieka, pomagając jego duszy uzyskać nieśmiertelność. Podczas gdy /toa, "życie" istniejące w ciele człowieka, w jego krwi, sercu, płucach, ustach i głowie, ale nie w ramionach i nogach, które nie decydują o życiu człowieka, umiera razem z ciałem i pozostaje w nim martwe, to dusza, podobna do powietrza, oraz krew i serce uniesione zostają przez //Gauwasi ku niebiosom, gdzie //Gauwa za pomocą praktyk magicznych przywraca im mglistą ludzką konsystencję, tak że mogą dalej prowadzić ludzki byt. Każdy człowiek niezależnie od swych dobrych lub złych uczynków staje się //Gauwasi. Ten system wierzeń nie wymaga kapłanów, modły odbywają się spontanicznie w miarę potrzeby. Jedyny obrzęd religijny stanowi taniec uzdrawiający, podczas którego wyzwala się gdocha - boska siła witalna. Trans obezwładniający tańczących pozwala im przybrać moce //Gauwasi i tym samym częstokroć uratować życie chorego. Religie ludów łowieckich Afryki uwydatniają więc dwie koncepcje: pierwsza, starsza, charakteryzuje się prototemicznym kompleksem, magicznymi związkami ze światem zwierząt, opartymi na praktyce łowieckiej, druga - operująca antropomorficznymi pojęciami bogów - kładzie nacisk na wiarę w nieśmiertelność duszy. W jednym i drugim wypadku kult przodków jest znikomy - u Sandawe w ogóle nie istnieje - a istoty wyższe uchodzą za praojców rodu ludzkiego. Podstawowa forma gospodarki ludów pasterskich Afryki - hodowla bydła - przyczyniła się do eksponowania roli zwierząt w praktyce religijnej i żywiołów przyrody w systemie religijnym. Religie te rozwinęły się na skutek tendencji państwowotwórczych, np. ludu Hima, w systemy teokratyczne, a rozwarstwienie społeczne w ramach państwa doprowadziło do wykształcenia się warstw funkcjonariuszy kultu, czego nie obserwujemy u ludów łowieckich. Wiara w istotę najwyższą łączy się z kultem przodków. Tsui-Goab, bóg-stwórca, uważany za praprzodka ludu Hotentotów, był wróżbitą, wodzem-kapłanem w pradawnych czasach, podobnie jak heros Heitsi Eibib. Tsui-Goab ("Ranne Kolano"), który począł pierwszych ludzi z kolana, gromadzi wokół siebie duchy zmarłych przodków. W państwie Hima obserwujemy początki religii państwowej, ponieważ bóg wciela się każdorazowo w osobę króla, tworząc w ten sposób kult przodków panującego. Kult przodków wyraża się w oddawaniu królowi czci boskiej przez kapłanów i media. Podobnie lud Ganda przyjmuje Ruhangę za stwórcę i przodka ludzkości, któremu podlegają bachwezi (w Ugandzie - lubale) - duchy przodków. W zasadzie każdy ród Ganda czci swojego lubale, przy czym niektórzy z nich posiadają znaczenie ogólnoszczepowe, jak Nende - bóg wojny, Mukasa - bóg dzieci i bliźniąt, Kaumpuli - zarazy, Kitaka - ziemi. Obrzędy związane z kultem tych bogów szczepowych leżą w rękach królów Ganda, którzy po śmierci także stają się lubale. Ofiary z bydła lub owiec dla bachwezi lub lubale składa się w świątyniach lub osiedlach szczepowych zwanych kraalami. System religijny Herero przyjmuje istnienie dwóch bogów: Karunga - boga ziemi, wody i zaświatów, oraz Ndżambi - boga niebios. Ndżambi decyduje o opadach deszczowych, burzach, śmierci i życiu. Karunga, praprzodek ludzkości, mieszkający na północnych krańcach ziemi z żoną Murisi, panuje nad światem zmarłych. W łagodnych podziemiach Omumborombonga mityczne drzewo życia rozkłada gałęzie. Z niego pochodzi para przodków, Mukuru i Kamangarunga, oraz bydło. Kult Mukuru zasłania przeważnie postacie bogów, ponieważ jest gwarantem powodzenia szczepu, odradzając się w postaci wodza. Symbolem Mukuru jest święte drzewo życia - omuvapu, rosnące na ziemi i czczone przez ludzi. Wszyscy ludzie przebywający w zaświatach przed przyjściem na ziemię zobowiązani są do opatrzenia ran Murisi i w przypadku niedbalstwa popełniają grzech, który muszą odpokutować na ziemi. Masajowie przyjmują istnienie boga Ngai pod postacią deszczu, rzadziej widzą w czarnych i czerwonych barwach nieba dwóch walczących ze sobą w czasie burzy bogów dobra i zła. W zasadzie Masajowie nie uznają politeizmu, a kult przodków dotyczy wyłącznie linii genealogicznych wodzów i kapłanów. Przodkowie odwiedzają swoje dzieci pod postacią wężów. Praktyka religijna, kierowana przez naczelnego kapłana lub króla, jest ściśle związana z hodowlą bydła. U szczepów pasterskich Afryki Wschodniej mleko stanowiło dawniej napój magiczny kapłanów i królów. Spożywanie mięsa, korzystanie z mleka i krwi bydła przypadało w udziale jedynie strażnikom bydła ofiarnego, a masło służyło do balsamowania zwłok naczelnych wodzów. Do dnia dzisiejszego nie pije się mleka i nie zjada mięsa w tym samym dniu, podobnie jak nie używa się bydła do prac rolnych. Hodowla bydła, stanowiąca ruchome bogactwo szczepu, nastawiona była i jest głównie na reprodukcję, przy czym szczególny nacisk położony jest na uzyskanie kształtnych, wielkich rogów. Rogi występują jako podstawowy symbol na grobie zmarłego, którego zazwyczaj chowa się w obejściach bydła. Kult ośnieżonych wierzchołków gór wiąże się z mitami rycerskimi. Wśród licznych mitów najbardziej znane są dzieje herosa Rjangombe, który zginął w walce z bykiem i odtąd mieszka na śnieżnym szczycie Kilimandżaro, otoczony białym bydłem. Wśród ludów pasterskich rozpowszechniony jest totemizm. Tabu dotyczy przede wszystkim ryb oraz niektórych gatunków drapieżników, które zabija się tylko w obronie własnej. Kult księżyca i słońca jest rzadko spotykany, podobnie jak wiara w demony lub złe duchy. U Galla rozpowszechniony jest kult Abebe - bogini płodności, posiadającej rysy przypominające katolicką Matkę Boską. Ludy pasterskie szeroko rozwinęły obrzędy religijne. Ofiary z owoców i bydła składane przodkom lub bogom w jednej osobie kładzie się na szczytach gór, w świątyniach (Szylluk) lub rzekach przy akompaniamencie śpiewów liturgicznych i tańców; powszechne są wróżby z wnętrzności zwierząt lub z kształtu drzew. Amulety, częstokroć naszyjniki z traw, służą raczej do uczczenia deszczu niż do obrony przed złymi mocami. Misteria, w czasie których obowiązuje rytualna wstrzemięźliwość, uczty ofiarne i specjalne napoje wprowadzają w krąg wtajemniczenia, przekazują nadprzyrodzone moce, chroniące przed niebezpieczeństwami życia. Systemy religijne pasterskich ludów Afryki charakteryzują się więc łączeniem boga z deszczem, eksponowaniem postaci wodza lub króla, stanowiącego wcielenie cech boskich, kultem przodków w liniach królewskich i kapłańskich oraz praktyką religijną związaną ze szczególną rolą hodowli bydła w tych społeczeństwach, kierowanych przez warstwę kapłanów. Religie stepowych ludów rolniczych są całkowicie manistyczne. Wiara w istotę najwyższą w praktyce nie istnieje, a kult ciał niebieskich połączony jest z kultem ziemi oraz żywiołów przyrody. U podstaw licznych systemów religijnych stoi tzw. kompleks proroślinny. Wyraża się on w utożsamieniu istoty najwyższej z jednej strony - z deszczem lub ze słońcem, z drugiej - z postacią praprzodka, tak że w gruncie rzeczy istotą naczelną jest praprzodek, pierwszy człowiek, ojciec szczepu, najwyższa z dusz zmarłych. Stąd można się spotkać z tendencjami do personifikacji nieba jako mężczyzny, który zapładnia deszczem kobietę-ziemię. W zasadzie siedzibą bóstw, tj. duchów przodków, jest ziemia. Duchy przodków są cieniami zmarłych, pozbawionych cielesnej powłoki, pomimo to zachowują się jednak jak żywi, starzeją się razem z ludźmi. Siedziba przodków znajduje się w środku ziemi, gdzie odbywają się zgromadzenia ludowe, podobnie jak za życia. Godności uzyskane za życia uznawane są w zaświatach, rody grupują się wokół swojego naczelnika. Wśród nich najwyższą rangę posiada praprzodek, który pierwszy założył osadę na ziemi i dał początek rodowi. Według Kosi duchy przodków tworzą sądy decydujące o przyjęciu zmarłego do krainy zmarłych. W przypadku ujemnej oceny swego życia zmarły zostaje spalony i rozproszony w przestrzeni albo też wraca na ziemię w postaci lamparta, węża lub krokodyla. Szczególnie ulubionym miejscem pobytu duchów zmarłych są jeziora i święte gaje. Korzystając z ujścia rzek duchy przybywają do żywych, porywają zwierzęta domowe, a także ludzi, których wtajemniczają w życie pozagrobowe. Duchy przodków cierpią głód i żądają od swoich krewnych pożywienia. Opieszałość w zaopatrywaniu duchów zostaje ukarana plagą głodu lub epidemii. Każdy ród posiada swoje własne duchy przodków. Duchy naczelników natomiast wymagają ofiar od całego szczepu. Dlatego istnieją święte gaje przodków poszczególnych rodów, a w nich znajdują się czaszki ostatnio zmarłych. Duchom przodków ofiaruje się bydło, drób, piwo, miód i mleko. Sygnałem do rozpoczęcia uroczystości ofiarnych są nieszczęścia i znaki ostrzegawcze, a więc choroby lub pojawienie się i nadzwyczajne zachowanie posłów, jakich wysyłają przodkowie: hien, szakali, sów lub świerszczy. W tych wypadkach wróżbita (czarownik) przeprowadza mediacje pomiędzy danym człowiekiem a duchami przodków. Istnieją duchy przodków strony prawej i lewej. Duchy patrylinearne, strony prawej, zapewniają człowiekowi obronę, ale jednocześnie stanowią źródło śmierci, dbają szczególnie o normalny, przyjazny rozwój stosunków między krewnymi linii ojcowskiej i interweniują w drastyczny sposób w wypadkach antagonistycznych. Duchy matrylinearne, strony lewej, nie wymagają zbyt wielkich ofiar i są na ogół nieszkodliwe. Szczególnie niebezpieczne są przekleństwa umierającego, zwłaszcza siostry członka rodu. Duchy przodków dokładają wtedy wszystkich sił, aby doprowadzić do wyniszczenia rodu. Ułagodzenie przodków wymaga w takim wypadku żmudnych zabiegów magicznych. Kult przodków u stepowych ludów rolniczych ma liczne odcienie. U ludów Gula i Dradżo na stokach gór Mandora duchy zmarłych przechowywane są w specjalnych dzbanach, u Wemba duchy wodzów przybierają postacie lwa, krokodyla lub pytona. Przodkowie królewscy posiadają własnych kapłanów, którzy jako media głoszą wolę zmarłego. Przekonanie o wpływie przodków na płodność ziemi powoduje składanie ofiar z pierwszych plonów, zaproszenie przodków na uroczystości inicjacyjne i dożynkowe. Właściwości magiczne podczas tych obrzędów ma bananowiec, który często uważany jest za totem. Ludy Sudanu Zachodniego odróżniają kult pierwszego osadnika od kultu ziemi. Od Senufo do Totermy ciągną się gliniane stożki-ołtarze przodków, żyzności i ziemi. Matriarchat u Nuba jest przyczyną intensywnego czczenia matki-ziemi, istnienia kapłaństwa wśród starych kobiet, potomkiń pradawnych kapłanów-królów. Osiadły tryb życia wymienionych ludów spowodował znaczną kodyfikację systemów religijnych oraz powiązanie prawa z głównymi założeniami religii. Kontakty ze światem duchów zostały ustabilizowane i nastawione pod kątem uzyskania efektów gospodarczych, skuteczności uprawy roli. Realistyczne myślenie nie dopuszcza do rozwoju abstrakcyjnej koncepcji boga, tworząc obiektywny obraz zaświatów, ściśle związanych z ziemią. Religie rolniczych ludów obszarów leśnych należą do najlepiej zbadanych systemów Afryki. Dotychczasowe wyniki studiów dają wyrazisty obraz myśli religijnej, która wytworzyła się w wyniku przekształcenia się tradycji staronigryckich na skutek peregrynacji ludów stepowych do obszarów leśnych. Stopniowe wyjałowienie sawanny zmuszało bowiem chłopów stepowych do zajęcia nowych obszarów rolniczych w pasie puszczy tropikalnej, gdzie nastąpiło częściowe przemieszanie kompleksu prototemistycznego starych kultur ludów łowieckich, opartych na myśleniu preanimistycznym, z kompleksem proroślinnym. Staronigryckie warstwy kulturowe, leżące u podstaw religii chłopów obszarów leśnych, stanowiły jednocześnie punkt wyjścia omówionych poprzednio religii chłopów obszarów stepowych. Zawierały one tendencje matriarchalne, uwydatnione społeczną i religijną funkcją kobiety-matki, wodzostwem kobiet, uprawą ziemi przez kobiety, symbolami płodności i aktu rozmnażania, czczeniem bóstwa ziemi, obrzędami i kultem opętania. Zastane kultury leśne charakteryzują się kultem ciał niebieskich, szczególnie księżyca, którego bezgłośne umieranie i zmartwychwstawanie decydowało o rytmie życia społecznego, oraz rozbudowanym systemem totemistycznym tajnych związków mężczyzn. Połączenie tych dwóch poglądów religijnych stworzyło systemy o wyraźnych akcentach manistycznych i preanimistycznych. Przykładem może być prosty schemat religii ludu Pangwe i Kosi w południowym Kamerunie. Ośrodek obrzędów i kultu religijnego stanowią dusze zmarłych przodków, których czaszkom przechowywanym w osobliwych naczyniach składa się ofiary. Najstarszy przodek żyje w krainie zmarłych głęboko pod ziemią, w rzece lub w górze, a wśród ludzi odradza się we wnuku, który nosi jego imię. W czasie niezwykle uroczyście obchodzonych świąt zmarłych przodkowie uczestniczą pod postacią masek w obrzędach, podczas gdy demony pośredniczą w żywotnych sprawach pomiędzy ludźmi a duszami zmarłych. Częstokroć zmarły wódz staje się bóstwem szczepowym lub demonem. Zmarli posiadają wydzielone miejsca na wyspach lub cmentarzach leśnych i otrzymują w daleką podróż przedmioty codziennego użytku i zapasy żywności. Obok kultu przodków znaczną rolę odgrywa magia i wróżbiarstwo. Istnieje zwyczaj otwierania zwłok, zwłaszcza gdy zmarłym jest młodzieniec, aby z chorobowych zmian wnętrzności wnioskować o przyczynie śmierci i w miarę możności niweczyć ewentualną działalność złośliwych czarowników. Niektóre państwowotwórcze ludy obszarów leśnych, np. Joruba i Aszanti, przekształciły wymienione kulty w ustrój teokratyczny. Politeizm Jorubów zakłada istnienie nieba bogów. Bogami niebios są Olorun oraz Obatalla (Oszalla) ożeniony z matką-ziemią. Obok nich występują liczne bóstwa o określonych funkcjach: Szango - bóg grzmotu, alafin (panujący król) jest jego potomkiem, Olokun - bóg morza, Oko - bóg uprawy roli, Ogun - bóg żelaza i kowali, Szankpanna - bóg ospowatych itp. Każdy ród posiada swojego boga - oriszę, który jest niczym innym jak praprzodkiem rodu. Zgodnie z ogólnie przyjętym poglądem, że ziemia i kosmos istniały wiecznie i ulegały tylko przekształceniom pod wpływem działalności bóstw, Joruba uważają bóstwa za deifikowanych herosów. Szango był królem, który w pradawnych czasach rządził w Ojo, stolicy Jorubów. Znienawidzony przez lud, oburzony jego tyranią, zmuszony został do opuszczenia miasta, aby popełnić samobójstwo w puszczy. Po ludzkiej śmierci wszedł w ziemię i stał się bogiem szczególnie szkodliwym. Instytucja teokratycznych królów sięga u Jorubów przeszło tysiąc lat wstecz, przy czym każde z miast miało królewską dynastię, wywodzącą swój rodowód z mitów związanych z powstaniem tych miast. Oba, "święty król", stanowił jednocześnie uosobienie miasta, w czym można dopatrzyć się koncepcji praprzodka decydującego o istnieniu szczepu lub rodu. Należy w tym miejscu podkreślić szczególnie dwa momenty systemów religijnych ludów rolniczych obszarów leśnych: koncepcję tworzenia ziemi oraz koncepcję duszy, stanowiące dalsze rozwinięcie pierwotnej myśli religijnej. Według ludu Ibo - Czuku, "ten, który stworzył wszystko oprócz materii, która jego stworzyła", żyjąc poza ziemią i niebem, stworzył "ludzki" świat w ciągu czterech dni, dzieląc go na dwie równe części: niebo i ziemię. Części te podzielił następnie za pomocą krzyżujących się dróg księżyca i słońca. Czuku składa się z dwóch substancji: Ci oraz Okuke; podczas narodzin dziecko otrzymuje część Ci, tj. przeznaczenie, oraz mmuo, tj. duszę serdeczną, stanowiącą reinkarnację przodka. Mmuo daje dziecku siłę witalną, stojącą pod kontrolą Ci. Podobnie u Bambara świat przedstawiony jest jako jajo lub kwiat o czterech płatkach, nazwanych także obojczykami boga. W jaju spoczywały 2 pary bliźniąt, prototypy przyszłych ludzi. Jeden z nich, Pemba, wyrósł zbyt szybko, przebił łożysko zalążni, które, spadając, przemieniło się w jałową ziemię. Pemba ukradł wtedy z obojczyków boga 8 nasion, z których przyjęły się tylko krwiste (krew matki) eleuzyny. Za grzech (kradzież) Pemby jego brat Faro został ofiarowany w niebie i w 6 częściach rozproszony w przestrzeni. Części te spadły na ziemię i stały się drzewami, symbolami zmartwychwstania. Razem z Faro, który po pewnym czasie znów odzyskał postać ludzką, przybyli na ziemię pierwsi ludzie, istoty otrzymujące od Pemby siły witalne, siły duchowe oraz umiejętności konstruowania bębna i obróbki żelaza, od Faro - ciało ludzkie. Dramatyczny stosunek sił witalnych do sił duchowych znajduje najlepszy wyraz w myśli Kalabari. Człowiek posiada biomgbo, tj. świadomość uczuć, pragnień itp. , która związana jest z czynnością serca i umiera razem z nim, oraz teme, tj. siłę duchową odziedziczoną po przodku, która decyduje o działaniu biomgbo. Teme jest przeznaczeniem; człowiek, który odziedziczył "złe przeznaczenie", jest bezradny i całkowicie podległy woli teme. W obecnych rozwiniętych systemach religijnych chłopów obszarów leśnych można odróżnić dwie płaszczyzny: pierwsza - to świat realnie istniejący, druga - to świat duchów. Ten z kolei dzieli się na sferę duchów istniejących w człowieku w postaci duszy dobrej i złej, na sferę duchów przodków, najczęściej herosów rodowych, którzy także mogą się stać duchami (np. u Jorubów), oraz sferę duchów wodnych, zdolnych do zmiany przeznaczenia człowieka i inspirujących rozwój społeczny poprzez herosów i wybitne indywidualności. Te trzy sfery duchów w zależności od wzajemnych przyjaznych lub antagonistycznych stosunków decydują o aktywności poszczególnych społeczeństw. Oznacza to, że siły duchowe, indywidualnie istniejące wewnątrz człowieka, decydujące o motywach jego postępowania, mogą być korygowane lub nawet niweczone przez zewnętrzne sfery duchów, które wpływają na rozwój całej społeczności. Obraz religii rolniczych ludów obszarów leśnych jest więc złożony z elementów występujących w poznanych dotychczas systemach religijnych, co świadczyłoby o przemieszczaniu się form gospodarczych; podobnie koncepcje duszy są rozwinięciem poglądów rozpowszechnionych u chłopów stepowych. Dezintegracja społeczeństw pod wpływem zmian społeczno-ekonomicznych przyczyniła się do przeistoczenia funkcji tradycyjnych systemów religijnych. Dlatego obserwuje się dążność do organizacyjnego wzmocnienia wyznawców kultu w celu ochrony jedności społecznej głównie przez tworzenie tajnych związków religijnych, które różnią się w praktyce od związków staronigryckich. Przykładem takiej organizacji religijnej może być kult Jewe u narodowości Ewe (Afryka Zachodnia), który charakteryzuje się następującymi cechami: Jewe, najwyższy bóg, stanowi połączenie kilku bóstw, co uwidacznia się szczególnie w akcesoriach rytualnych. Topór so oraz pręt żelazny są tradycyjnymi symbolami boga grzmotu, np. u Twi, rogi barana są symbolami bogini Agbui; pierwszy występuje w religiach chłopów stepowych, drugi u ludów pasterskich. Jewe jest także utożsamiany z symbolem węża, występującego w religiach manistycznych. Wyznawcy Jewe posiadają własną zagrodę, która jest siedzibą kapłanów oraz miejscem pobytu neofitów przez określony czas. Sługami Jewe są kapłani oraz naczelnicy kapłanów. Ci ostatni sprawują faktyczną władzę nad wyznawcami i posiadają decydujący głos w ważnych dla jednostki przedsięwzięciach życiowych. Podporę kapłanów stanowią hunowi, tj. tajni agenci, którzy informują kapłanów o nastrojach i tendencjach w osiedlach rejonów oddziaływania kultu. Przyjęcie w poczet wyznawców Jewe odbywa się ceremonialnie przy użyciu akcesoriów burzy, tj. sztucznie wywoływanych grzmotów i błyskawic. Wyznawców obowiązuje tabu żywnościowe, pokarmowe, dotyczące szczególnie pewnych gatunków ryb. W odróżnieniu od tradycyjnych religii Afryki rozwija się tutaj intensywną działalność na rzecz zwerbowania nowych członków. Służą temu procesje oraz stany ekstatycznego oszołomienia, w jakie wyznawcy wpadają na znak gniewu bożego. Oszołomiony, czyli opętany, ucieka do buszu, skąd może wrócić pod postacią lamparta. Funkcjonariusze kultu często używają przebrania lamparta przy wykonywaniu wyroków śmierci na ludziach wrogich kultowi Jewe. Dlatego też odbywają się rytualne modły dla ułagodzenia Jewe, w czasie których składa się ofiary z drobiu lub nierogacizny. Wyznawcy Jewe złączeni są przysięgą i w wypadku zdrady ulegają dotkliwej karze. Silne organizacyjne związki wyznawców umożliwiają sprawowanie władzy w zasięgu miejsca zamieszkania i tym samym oddziaływanie na naczelników osiedli i wiosek. Tradycyjne systemy religijne czarnej Afryki, uzależnione od form gospodarki, w miarę zmian ekonomicznych tracą swoją zwartą całość. Dotyczy to w chwili obecnej rozbudowujących się ośrodków miejskich niepodległych państw, które wprowadzają kapitalistyczny system produkcji, oraz stref znajdujących się w bezpośrednim zasięgu penetracji kapitalistycznej. Tworzenie się nowych warstw społecznych oraz klas, zwłaszcza klasy średniej, wywiera bezpośredni wpływ na praktykę religijną. Niemniej jednak znaczna część społeczeństw, zwłaszcza w głębi kontynentu, nie uległa jak dotychczas dezintegracji i rozwija oraz dalej doskonali swe systemy religijne. Wśród Zulu np. obserwuje się kontynuację tradycyjnej myśli religijnej, zawierającej koncepcję wieczności świata, przy czym bóg uMwelingkangi jest twórcą wszystkiego z wyjątkiem świata, który jego stworzył. Akt tworzenia ziemi opiera się na rozwoju społecznym Zulu przyjmując, że pierwsi ludzie wyszli z krwi kamienia (rolnictwo-matriarchat), zwierzęta z pewnego gatunku trzciny (pasterstwo; Zulu przyjmują, że dany gatunek trzciny został importowany w czasie najazdu pasterskich szczepów zuluskich na osiadłe szczepy bantuskie). Ośrodkiem tego systemu pozostaje symboliczne drzewo tworzenia i życia z jego najrozmaitszymi funkcjami. Roger Bastide, analizując tradycyjne religie afrykańskie, zwraca uwagę na niewłaściwość ich interpretacji tylko z punktu widzenia ich cech zewnętrznych. Uważa on, że sensualizm, tych religii jest tendencją współdziałania, aktywność - tendencją równowagi sił zachwianej przez śmierć, choroby itp., myśl religijna - tendencją rozumowania przez symbole i analogie. Afrykańczyk uważa siebie za integralną część zamkniętego świata, podzielonego na sfery wpływów i okresy, którego ośrodkiem jest zawsze człowiek. Mity teogoniczne, kosmogoniczne, antropologiczne, soteriologiczne, przy jednoczesnym braku mitów eschatologicznych, mają historyczną faktografię. Manizm, najistotniejsza cecha religii afrykańskich, wiąże się ściśle z najżywotniejszym problemem płodności i tym samym ze stałym odradzaniem się rodzaju ludzkiego, przodka odradzającego się we wnuku. Pomimo zewnętrznych cech matriarchatu w pewnych systemach można w nich odkryć cechy ojcostwa, stojące u podstaw elementarnej filozofii i koncepcji widzialnego i niewidzialnego świata. Zaświaty stanowią kontynuację życia doczesnego, są jego wierną kopią. Odwieczna ciągłość życia uwidacznia się w przekazywaniu następnym pokoleniom sił witalnych przodków. Trudne częstokroć indywidualne dziedzictwo duchowe, przeznaczenie, uzyskuje jednak przeciwwagę w działaniu społecznego dziedzictwa duchowego. Dlatego też to, co osłabia plemię, jest wbrew etyce, to, co je wzmacnia - jest moralnie dobre. Dynamika życia, ujawniająca się w prawach przyrody, jest podstawowym prawem religijnym i społecznym. Śmierć w starszym wieku przyjmuje się jako oczywistą, natomiast śmierć człowieka w pełni sił jest absurdem, wbrew prawom natury i może być tylko wynikiem wrogich zabiegów magicznych. Jednak na przykład czarownica nie szkodzi ludziom z osobistych przyczyn i chęci, ale dlatego, że dźwiga ciężar dziedzictwa bogów, obarczonych grzechem ich matki (Jemadża u Jorubów), która postąpiła wbrew ustalonym normom społecznym. Środkiem zaradczym jest magia, pozwalająca oddziaływać na bogów, podporządkować ich ludzkiej woli. Magią zawłada czarownik, alienujący się dobrowolnie ze społeczeństwa, otoczony nienawiścią i szacunkiem zrodzonym z lęku. Dalszym istotnym rysem tradycyjnych, rodzimych religii afrykańskich jest ich tolerancja. Lud Igbo, podbity i całkowicie zasymilowany przez Jorubów w ciągu wieków, zachował do dnia dzisiejszego prawo do czczenia własnych bogów. Istnieje możliwość wyboru boga zgodnie z własnym charakterem i usposobieniem. Ekstrawertycy otoczą kultem boga Szango - boga grzmotu; introwertycy - Obatellę - filozofującego boga; ludzie ułomni, albinosi i inni fizycznie upośledzeni członkowie szczepu mają własnych, dobrych, im tylko właściwych bogów-pocieszycieli. Wreszcie rodzime religie afrykańskie odrzucają ideę moralnej doskonałości, stawiając na jej miejsce ideał harmonii i integracji społecznej. Bogowie wyrażają swoją wolę przede wszystkim poprzez ludzkie media w czasie dynamicznych obrzędów, podczas których trans i opętanie mogą być porównane do zbiorowej psychozy, tym samym więc wola boga staje się niczym innym, jak uświadomioną koniecznością. Prowadzona obecnie walka sił politycznych niektórych niepodległych państw afrykańskich z tradycyjnymi religiami ma głównie podłoże ekonomiczne. Nowa klasa, wzbogacona plantacjami kakao, handlem oraz intratnymi stanowiskami rządowymi, dąży do przejęcia władzy spoczywającej w rękach naczelników szczepowych, sprawujących swoje funkcje zgodnie z nakazami przodków. Dotychczasowa samowystarczalność gospodarcza szczepów, jedność ekonomiczna i kulturalna, pozwala jak dotąd przeciwstawić się dezintegracji. Mieszkańcy miast pozbawieni naturalnego zaplecza tradycyjnego kultu, dotknięci powierzchownym chrześcijaństwem i islamem, szukają gorączkowo wyjścia z duchowej pustki. Talizmany i amulety importowane z Egiptu i Indii stanowić mają namiastki oriszy (bóstwa). Powstają kościoły synkretyczne, pojawiają się prorocy i najrozmaitsze formy czarnego islamu, mimo to przynajmniej 55 procent Afrykańczyków trwa przy tradycyjnych, rodzimych systemach religijnych. Termin "czarny islam" oddaje pojęcie systemu wiary i rytuałów religijnych opartego wprawdzie na Koranie, lecz silnie przesyconego lokalnymi wierzeniami Afrykańczyków, zamieszkujących tereny na południe od Sahary. Należy przy tym zaznaczyć, że islam ulega przekształceniom w zależności od instytucjonalnych form afrykańskiego substratu i dlatego ustalenie jednolitego modelu czarnego islamu lub afrykańskiego islamu jest niemożliwe. Niemniej jednak możliwe jest określenie podstawowych mechanizmów tych przekształceń w procesie zderzenia się islamu z poszczególnymi koncepcjami religijnymi oraz sprawdzenie ich funkcjonowania w praktyce społecznej. Niezwykle istotny dla zrozumienia procesu rozprzestrzeniania się islamu na obszarach położonych na południe od Sahary jest fakt, że wiara muzułmańska w przeważającej mierze nie została ludom afrykańskim narzucona siłą. Wszelkie próby prowadzenia dżihad, świętej wojny, kończyły się fiaskiem. Po zdobyciu Egiptu (641 rok n.e.) przez Arabów istniały dwa dalsze kierunki ekspansji islamu: na południe, co oznaczało konieczność podboju Nubii, oraz na zachód, przez Pustynię Libijską, do Trypolitanii i krajów berberyjskich. Po krótkotrwałym panowaniu w Nubii Arabowie zmuszeni byli zrezygnować ze zdobycia Afryki Wschodniej tą drogą. Natomiast znaczne sukcesy odniesiono podczas podboju Afryki Północnej. Trypolis został zdobyty w 648 roku, Tunis - w 669 roku, a w 680 roku Arabowie uderzyli na Maroko. W 711 roku dowódca muzułmański berberyjskiego pochodzenia at-Tarik rozpoczyna inwazję Hiszpanii, pozostawiając po sobie na zawsze nazwę Gibraltar (Gebel at-Tarik - góra Tarika). Odtąd, praktycznie biorąc, istniały trzy możliwości dotarcia do Sudanu: 1. drogą zachodnią, tj. od południa Maroka poprzez Saharę do środkowego Nigru, 2. drogą środkową, tj. od Trypolisu (wschodni Magreb) do środkowego Sudanu, 3. drogą wschodnią, tj. od Egiptu poprzez dolinę Nilu do wschodniego Sudanu. Penetrację czarnej Afryki - w pasie nazwanym przez geografów arabskich pierwszą strefą klimatów, tzw. murzyńską - muzułmanie zaczęli w Afryce Wschodniej. Ostatnie badania historyczne udowodniły ponad wszelką wątpliwość, że w Vii wieku n.e. istniały już osiedla muzułmańskie w Lamu (Afryka Wschodnia), a w Ix i X wieku także na wyspach i wybrzeżu od Sofali do Zambezi. Rzeczą istotną jest to, że pierwsi osiedleńcy arabscy rekrutowali się z sekty zaidytów. Po przybyciu dalszych osiedleńców z Syrii, którzy zostali wysłani przez Abdul Malika ibn Marwana w celu gospodarczego zasilenia kalifatu miedzią, część zaidytów odeszła w głąb lądu. Tam zaidyci przemieszali się z Afrykańczykami, przyjęli ich obyczaje, tak że stali się "pod każdym względem mieszańcami". Inne źródła podają, że Szanghaya (Szungwaya), położone między Baruą a Malindi, stanowiło w X wieku stolicę osiedli perskich na wybrzeżu azańskim. Szanghaya sięgało swoimi wpływami w głąb lądu, na obszary rozciągające się od południowego Somali do rzeki Tana i być może dalej. Rozwój dalszych sułtanatów, takich jak Pate, Kilwa, Zanzibar - co pociągało za sobą penetrację Afryki Wschodniej, zakładanie faktorii kupieckich, np. u Udżidżi i Taborze - przyczynił się do dotarcia islamu wraz z karawanami kupieckimi aż do Konga. Wczesne przyjęcie islamu przez Suahili, tj. zespół szczepów bantuskich na wybrzeżu, umożliwiło ogłoszenie Koranu w języku afrykańskim. Średniowieczna cywilizacja Afryki Wschodniej przesycona była tym, co dość nieszczęśliwie nazywają niektórzy historycy "kulturą muzułmańską". Kilwa stanowiła skrajny południowy punkt penetracji wiary muzułmańskiej. Pomimo najazdów Portugalczyków wiara w meczetach przetrwała i co więcej - uważając cywilizację arabską i perską za wyższy stopień rozwoju społecznego, Afrykańczycy tych rejonów przyjmowali zewnętrzne atrybuty islamu bez zastrzeżeń. Podczas gdy kierunek szyicki i sunnicki dominował w Afryce Wschodniej, poglądy charidżitów utrwalały się w Afryce Zachodniej, gdyż emisariuszami wiary muzułmańskiej byli głównie kupcy berberyjscy. W państwach Kanem-Bornu islam dochodzi do głosu w początkach Xi wieku, w tym też okresie władcy Mali i Songhai przyjmują nową wiarę. Rozległe stosunki handlowe i kontakty polityczne z Marokiem, Mekką i Egiptem wkrótce czynią z Timbuktu centrum myśli muzułmańskiej. Za panowania Mansa Musy (1312-1337Ď) oraz Askii Wielkiego (1433-1528Ď) miasto to staje się siedzibą uniwersytetu i szkół muzułmańskich. W Kamerunie rozprzestrzenia się islam w Xiii wieku, w Wadai w Xi-Xvi wieku. Pierwszy sułtan muzułmański panuje w tym ostatnim państwie w latach 1635-1655. Sprawą niezwykle istotną dla tych obszarów było to, że wiara muzułmańska uzyskała silną podporę w szczepach zislamizowanych. Tak na przykład w Nigerii, gdzie islam zanotował sukcesy jedynie na północy, szczep Fulani pod wodzą Uthmana dan Fodio rozciągnął władzę tego plemienia, począwszy od roku 1804, na zachodnie części Bornu. Fulani, dotychczas uciskani w państwach Hausa, stali się nową elitą władzy i - przypisując zwycięstwo islamowi - fanatykami nowej wiary. Podobnie miała się rzecz ze szczepem Mandingo w Sierra Leone. Rekapitulując skrótowy wywód faktograficzny należy stwierdzić, że kolosalna siła oddziaływania islamu w czarnej Afryce wynikała głównie z jego walorów społecznych. Wyznawcy islamu reprezentowali wyższy stopień rozwoju społecznego, aktywnością polityczną i gospodarczą przyczynili się do wprowadzenia nowego modelu gospodarczego, opartego na zasadach feudalizmu, lub też do usprawnienia istniejących ustrojów feudalnych. Umożliwiło to z kolei powstanie nowych instytucji społecznych, jak szkół koranicznych oraz szkół wyższych, i co za tym idzie - rozwój literatur afrykańskich utrwalonych pismem arabskim. Islam, oddziałując indywidualnie, nie odrywał zislamizowanego Afrykańczyka od szczepu i zachowywał jego status socjalny, chronił go przed niewolnictwem. Nowe ustroje społeczne, np. państwa Songhai lub Kilwa ze swoim systemem klas społecznych, znalazły mocne oparcie w muzułmańskich instytucjach religijnych. Islam przechodził w czarnej Afryce stadia od skrajnego ruchu ortodoksyjnego do liberalizmu religijnego, w którym cechy wiary muzułmańskiej gubiły się w animistycznej praktyce. Przyczyn tego stanu rzeczy należy szukać w kilku fazach rozwoju, odgraniczając wyraźnie Sudan Zachodni od Wschodniego oraz wydzielając wybrzeże Afryki Wschodniej. R. Wilmeth słusznie wyodrębnia w zachodnim Sudanie trzy fazy: 1. infiltrację cywilizacji arabskiej, 2. stopniową wzajemną izolację dwóch systemów religijnych przy jednoczesnej pełnej tolerancji, 3. adaptację muzułmańskich praktyk religijnych do potrzeb lokalnych wraz z utworzeniem aktywnych ośrodków religijnych, szkół koranicznych itp. Realizacja tych faz polegała w zasadzie na stosowaniu pokojowej religijnej propagandy. Fazy te wymagają wyjaśnień. Islam, jak to już zaznaczono, dotarł do Ghany przed 1076 rokiem, tj. przed najazdem Almorawidów. Państwo podzielone było w tym okresie na sektory muzułmański i wyznawców innych religii. Król nie był muzułmaninem, lecz jego wezyr i skarbnik byli wyznawcami islamu. Dalej - Gao, stolica Songhai, była muzułmańska, co jednak nie dotyczy ludności okolicznych obszarów. Gdy Timbuktu zaczęło swoją karierę jako obóz sezonowy Tuaregów, mieszkańcy okolic przyjmowali wiarę proroka okazjonalnie, tj. jeśli dani Tuaregowie do niej się przyznawali. Niemniej jednak już podczas wizyty Ibn Batuty (Xiv wiek) miasto pyszniło się wspaniałymi arabskimi księgozbiorami. Hausa w Kano przyjęli islam za panowania Jadżii, z chwilą jednak zachwiania się władzy elity Mandingo ludy Hausa pod władcą Kamedżidżi wróciły do tradycyjnej wiary, aby ponownie przystąpić do islamu z chwilą wzrostu siły Songhai. Sonni Ali - władca Songhai tego okresu (1463 rok - zdobycie przez niego Timbuktu) - nie był jednak bynajmniej fanatykiem nowej wiary, lecz przyświecały mu wyraźnie cele polityczne. Raporty z tego okresu, zawarte np. w Tarikh as-Sudan, wyraźnie sygnalizują niebezpieczną syntezę pomiędzy islamem a religiami tradycyjnymi. Arabski podróżnik tak opisuje władcę Songhai: "Jego matka pochodzi z kraju Far, a żyją tam poganie, którzy czczą bóstwa z drzew i kamieni, składają im ofiary i zwracają się do nich w miarę potrzeb. I owe bóstwa mają własnych stróżów, którzy im służą, a pomiędzy nimi znajdują się magowie i wróżbiarze, do których się odnoszą w ten sam sposób. A Sonni Ali, gdy jeszcze był niedojrzały i zwykł był spędzać z nimi sporo czasu, dojrzał wśród nich, przez co wpadł pod wpływ ich politeizmu i obyczajów". Podobnie kroniki Hausa i Fulani wyraźnie zaznaczają, że Sonni Ali wypełniał wprawdzie wszystkie nakazy wiary muzułmańskiej, jednakże w dalszym ciągu składał ofiary świętym drzewom i kamieniom oraz zwracał się do wróżbitów i magów we wszystkich sprawach. Nauczanie zasad wiary napotykało także w tym okresie znaczne trudności, ponieważ większość Afrykańczyków nie znała arabskiego i tym samym intencje ulama uległy wypaczeniom. W ten sposób wytworzyła się spontaniczna kasta "fałszywych" nauczycieli, tj. Afrykańczyków-muzułmanów, którzy tłumaczyli islam w dowolny sposób. W tej sytuacji czarny islam był więc czymś więcej niż "herezją", był raczej systemem wiary, amalgamatem tradycyjnych wierzeń afrykańskich oraz islamu, mającym swoje zaplecze w silnej państwowości. Ten stan rzeczy utrzymywał się do Xviii wieku, skoro szejk Uthman relacjonuje istnienie czterech "szatańskich" ugrupowań w krajach sudańskich (Habes): 1. tych, którzy negują istnienie niewiary w tych krajach; 2. tych, którzy nie stosują zasad wiary; 3. tych, którzy są nieposłuszni zasadom wiary; 4. tych, którzy praktykują "hańbiące obyczaje". Szejk Uthman atakuje szczególnie stosowanie w afrykańskich społecznościach tradycyjnych obyczajów i zwyczajów, takich jak równouprawnienie kobiet, prawo matrylinearne, zwłaszcza przy dziedziczeniu, poligamię (więcej niż cztery żony). Podobna sytuacja panowała pod koniec Xviii wieku w krajach Hausa. Popularny był w dalszym ciągu kult przodków. Groby przodków stanowiły uświęcone miejsca, ozdobione drzewami i krzewami, nad którymi recytowano wersety Koranu w celu uzyskania błogosławieństwa; ziemia z tych grobów służyła celom magicznym. Na tle tej sytuacji wyrósł ruch reformistyczny Fulani. Uthman dan Fodio, występujący w tekstach pod nazwiskiem Uthman bin Mohammad bin Uthman bin Salih lub z tytułami honorowymi Nur az-Zaman ("Światło wieku"), Mujaddid al-Islam ("Odnowiciel islamu"), urodził się ok. 1754 roku w sułtanacie Gobir (północno-zachodnia Nigeria). Fulani w tej części Nigerii byli literacko niezwykle aktywni, pisali traktaty religijne, pamflety, i to w językach arabskim, fulani i hausa. Pozostawali oni pod silnym wpływem charidżitów i wahhabitów, reformistycznej, skrajnej sekty. Fanatyczni zwolennicy jego idei wkrótce opanowali kraje Hausa, stając się nową elitą władzy. Celem Uthmana dan Fodio było stworzenie modelu państwa jak za czasów proroka i czterech kalifów. W praktyce muzułmańscy Fulani odrzucali niektóre koncepcje wahhabickie, jak np. uważanie muzułmanów nie wypełniających zasad wiary za niewiernych. Okres kolonialny położył kres ideom państw teokratycznych, niemniej jednak ruchy religijne podsycane przez sekty (muridijja, 1850-1927, hamallij a 1886-1943, obecnie - salafijja i wahhabi) przybrały antykolonialny charakter. Rozszerzenie się islamu w Sudanie Zachodnim należy więc tłumaczyć czynnikami ekonomicznymi i ekspansją lokalnych dynastii (Songhai, Mandingo, Hausa, Fulani), natomiast w Sudanie Wschodnim sytuacja kształtowała się inaczej. Powolna infiltracja Beduinów arabskich do Nubii trwała przez kilka wieków, począwszy od osiedlenia się szczepów Rabi'a (869 rok n.e.) koło Asuanu. Upadek na pół chrześcijańskiego państwa Dongola (ok. 1320 roku) wpłynął na nasilenie się ruchu osiedleńczego, wreszcie dojście do władzy potomków małżeństw nubijsko-arabskich przyczyniło się do przyjęcia przez ogół plemion arabskich, a tym samym muzułmańskich tradycji. Istotnym jednak faktem jest nie spotykana w Sudanie Zachodnim aktywność muzułmańskich duchownych i feki, zwłaszcza za czasów rządów Soleimana Solongi. Rysem charakterystycznym islamu w tej części Afryki jest występowanie znacznej liczby świętych, proroków i związków religijnych. W tej atmosferze wyrósł w Xix wieku Mahdi, którego fanatyzm i bezwzględność przyczyniły się do znacznego osłabienia aktywności islamu po jego śmierci. Najbardziej harmonijny rozwój wykazuje islam w Afryce Wschodniej (Tanganika, Zanzibar, Kenia i częściowo Uganda). W. F. Cunningham odróżnia dwie fazy rozwoju: pierwsza - do Xii wieku, tj. rozwój kultur afrykańskich pod wpływem kontaktów handlowych z Azją; druga - Xii-Xiii wiek, tj. bezpośrednia infiltracja Arabów i Hindusów, która znajduje wreszcie swój szczyt w kosmopolitycznej kulturze, szerzonej przez Zanzibar za Sejjida Saida. Literatura tego okresu przepełniona jest wątkami muzułmańskimi. Ma ona styl romantyczny. Takie poematy, jak np. Kitabu cha Herekali (Rzecz o Herakliuszu) lub Utenzi wa Tambuka (Pieśni Tambuki) przedstawiają dzieje skromnych, oddanych Allachowi herosów, którzy dokonują bohaterskich czynów w obronie wiary. Prorok występuje jedynie jako pośrednik między Bogiem a ludźmi. Okres kolonialny, ucisk narodowy i ekonomiczny sprzyjał pojawieniu się proroków. Na przykład w czasie powstania antykolonialnego Madżi-Madżi (1905Ď) prorocy zapowiadali nastąpienie cudów, które zniszczą kolonizatorów. Najgroźniejszej broni wroga (kulom karabinowym) przeciwstawiali lek (wodę magiczną, maji w języku suahili - woda), który miał unicestwić ich skutki. Po tragicznym zakończeniu powstania kult proroków (Kolelo) pozostał, aczkolwiek w zmienionej postaci. W Afryce Południowej, która obok Konga jest domeną kościołów synkretycznych, islam ma drobne grupy wyznawców od czasu założenia przez Abu Bekra Effendi w Kapsztadzie (1862Ď) szkoły teologicznej. Abu Bekr wykładał m.in. w języku afrikaans. Koran stanowi nie tylko kodeks religijny, ale także (a może przede wszystkim) kodeks prawny i obyczajowy, regulując tym samym religijne, polityczne i obywatelskie życie codzienne. W ten sposób islam i duchowieństwo muzułmańskie stało się podporą państwowości. Potężne imperia afrykańskie, w których islam stał się religią państwową, przestawały kolejno istnieć. Upadek państw feudalnych nie pociągnął jednak za sobą automatycznego unicestwienia religii muzułmańskiej, która trwa do dnia dzisiejszego pod postacią synkretyczną, tj. czarnego lub afrykańskiego islamu. Stąd też należałoby szukać punktów zbieżnych pomiędzy istniejącymi światopoglądami i religiami rdzennie afrykańskimi a islamem, co pozwoli także wyjaśnić bliżej łatwość, z jaką Afrykańczycy przyjmowali islam. Wstępnie należy zaznaczyć, że system czarnego islamu osadzony jest na rodzimych religiach afrykańskich, stanowi ich nadbudowę. Idąc za J. S. Triminghamem należy przeciwstawić następujące elementy: islam - religie afrykańskie (na przykład Bantu) Allach, surowy monoteizm - Mungu i świat duchów Muhammad, poświęcenie, pośrednik; Święci jako pośrednicy - Głowa rodziny, czarownik, pośrednik w stosunku do świata duchów Kult (obowiązki wobec Boga): rytualna modlitwa, post, itd. - Składanie ofiar i przedstawianie próśb przodkom i duchom Religijny muzułmański kalendarz księżycowy - Kalendarze rolne i monsunowe Duchowny pełniący funkcje znachora - Mganga (znachor) Muzułmańskie, literalne magiczne i ludowe praktyki: amulety, przeczucia, astrologia. - Bantuskie ludowe i magiczne praktyki W praktyce religijnej czarnego islamu powyższe elementy zlewają się ze sobą. Istniała bowiem w znacznym stopniu zbieżność poglądów na istotę świata, życia itd. Na przykład według Koranu niebo i ziemia stanowiły jednolitą masę i dopiero Bóg rozciął ją na części, tworząc z wody wszystko, co żyje. Podobny pogląd na powstanie ziemi i życia jest dość powszechny w religiach afrykańskich. Niezwykle istotne dla wierzeń afrykańskich fakty metamorfozy ludzi w zwierzęta nie są Koranowi obce. Najistotniejsze jednak związki obserwujemy w poglądach na istotę duszy. Filozofowie religii muzułmańskiej, np. Nasir ad-Din Tusi w dziele Aklaq-i Nasiri, rozwinęli myśl o trzech duszach. Wychodzą oni z założenia, że człowiek jest istotą na średnim stopniu rozwoju. Posiada on poprzez wolę otwartą drogę do osiągnięcia wyższego stopnia, aczkolwiek natura skłania go do niższego. Wyższość człowieka nad niższymi istotami leży w jego rozumie. Może wybrać duszę najniższą - zwierzęcą, średnią - ludzką lub najwyższą - anielską. Aspekt wolnej woli został jednak przyćmiony wszechobecnym fatalizmem, tak że w rezultacie dominacja jednej z trzech dusz uzależniona jest całkowicie od woli siły stojącej ponad przyrodą, jest wynikiem jej odwiecznego wyroku. W tej postaci ta teoria pokrywa się z afrykańskimi poglądami, według których, np. u Nupe, człowiek posiada trzy dusze: - rayi (layi) - "wieczną duszę" (odchodzącą po śmierci do niebios), eshe - "ziemską duszę" (posiadającą zwierzęce skłonności i umierającą z ciałem) i fifinge - "duszę cienia" (aktywną we śnie, ostrzegającą przed niebezpieczeństwami). Według islamu również rośliny mają duszę, podobnie jak najniższe zwierzęta (halazun - rodzaj ślimaków). I ten pogląd odpowiada rozumowaniu Afrykańczyków, na co może wskazywać klasa nominalna (3,4Ď) w językach bantu, obejmująca desygnaty tzw. półżywotne, a więc głównie rośliny. Przekonanie o istnieniu duchów leśnych, powszechne w wierzeniach afrykańskich, potwierdzone jest przez Koran w postaci dżinów. Greenberg, idąc za Lanem, podaje, że według wiary muzułmańskiej dobre dżiny samorzutnie wykonują nakazane obowiązki religijne, a mianowicie modlitwy, post w czasie Ramadanu, jałmużnę i pielgrzymkę do Mekki, ale w czasie wykonywania tych obowiązków są niewidoczne dla oka ludzkiego. Hausa zaś dzielą duchy na białe (dobre) i czarne (złe); białe żyją w miastach, czarne w buszu. Podział na duchy czarne i białe jest typowo napływowy, natomiast przeciwstawienie miasto-busz jest hausańskie. Świecki tryb życia zmarłych w niebiosach, przyjęty powszechnie w religiach afrykańskich, odpowiada poniekąd wizjom Muhammada. Podobnie kult przodków nie był sprzeczny z islamem. Obrzędy tego typu spotykamy u Berberów, a kult świętych muzułmańskich nasuwać mógł analogie. W dziedzinie społecznej poligamia, naturalna z punktu widzenia ekonomicznego w Afryce, znajdowała formalne odpowiedniki w islamie, podobnie jak demokratyczna pozycja wodza szczepowego nie odbiegała w zasadzie od tradycji muzułmańskiej. Propagowanie islamu indywidualnie, w sposób nie skoordynowany, w dodatku przez wyznawców różnych kierunków i sekt, stanowiło niewątpliwie jego słabą stronę. Należy tutaj podkreślić, że wypowiedzenie formuły "Allach jest Bogiem, a Muhammad jego prorokiem" wystarczyło, aby stać się muzułmaninem. Niemniej jednak źródeł powstania czarnego islamu należy szukać przede wszystkim w tym, że islam dostosowany był głównie do warunków miejskich i koczowniczych, stąd też niezbędna była jego modyfikacja w środowiskach wiejskich Afryki. Podstawowym rysem charakterystycznym praktyki religijnej społeczeństw afrykańskich była magia i wróżbiarstwo. Choroby, nieszczęścia, śmierć powstają w wyniku działalności duchów lub ludzi o specjalnych mocach, czarowników lub wiedźm. Doma (wiedźma) np. u Wolof jest jednak czymś innym niż dżin, jest to bowiem osoba, która odziedziczyła po matce nadmierne moce, realizujące się bez jej woli w atakach na współplemieńców. "Wiedźma posiadła jego duszę" - mówią Hausa. Wiara w złe moce jest tak silna, że dla odpędzenia lub zneutralizowania wpływu tych duchów konieczne jest zastosowanie wypróbowanych środków, typowych dla religii afrykańskich, a więc głównie amuletów, zawierających preparaty zwierzęce lub roślinne, bądź też roztworów magicznych. Islam zezwalał na magię (rukja), ale potępiał praktyki czarodziejskie (sihr). Stąd szczepy zislamizowane, np. Wolof, coraz częściej używają w tych celach wersetów koranicznych w amuletach lub też safary, tj. płynu, którym zmywano zapisane wersety. Podobnie zaklęcia magiczne mogą być zarówno muzułmańskie, jak i niemuzułmańskie. Doma boją się pewnych wersetów, a pierwsza sura Koranu oślepia wiedźmy. W odpędzaniu złych duchów pomocny może być także czarownik. Dlatego też nawet w głęboko zislamizowanych społeczeństwach czarownik pozostaje nadal niezbędną dla ogółu postacią. W niektórych wypadkach funkcję jego przejmuje funkcjonariusz kultu muzułmańskiego. Wróżbiarstwo odgrywa ważną rolę w życiu jednostki. Praktyki afrykańskie zostały w wielu wypadkach zastąpione metodami astrologicznymi islamu. Typowa arabska geomancja popularna jest na Madagaskarze, a w społeczeństwach sudańskich funkcję wróżbity wykonuje duchowny muzułmański. W niektórych tradycyjnych ośrodkach, np. Ife, u Jorubów, autorytet babalawos nie został w niczym umniejszony przez wiarę muzułmańską. Konsultują oni wróżbitów muzułmańskich tylko w przypadkach specyficznie muzułmańskich obrzędów, np. przy urządzaniu ceremonii wręczenia iso-yiyi, tj. okupu weselnego. Praktyka religijna afrykańskich muzułmanów stoi całkowicie pod znakiem skuteczności środków, tam jednak gdzie nie pomaga islam, sięga się do tradycyjnych metod i vice versa. Np. u Maguzawe (Hausa wyznający religie tradycyjne) spotykane są modły do Allacha, np. w celu uzyskania deszczu, pomimo że brak jest formalnego kultu. Liberalny stosunek do podstawowych nauk islamu jest m.in. przyczyną powstania licznych sekt. Ponieważ Allach w swojej abstrakcyjnej postaci jest trudny do przyjęcia, a Muhammad traktowany jest po prostu jako bóg niższego stopnia, naczelne postacie islamu zostają często przesłonięte, a nawet personifikowane w marabutach. Przykładem tego mogą być dwie sekty w czarnej Afryce - muriditów i hamallitów. Amado Bamba, Wolof z pochodzenia, uczeń szejka Sidija z Senegalu, utworzył sektę autonomiczną muridijja (aspirantów). Wydalony przez administrację francuską za działalność polityczną, ograniczył się od 1912 roku do aktywności religijnej. Po śmierci został pochowany w miejscowości Tonba, która stała się miejscem pielgrzymek jego zwolenników. Amado Bamba uważany jest za wcielenie boga na ziemi. Badacze określają ten ruch jako "wolofizację islamu". Według muriditów praca na roli jest najbardziej zaszczytna. W celu osiągnięcia najwyższych wyników społeczności sekty zorganizowane są w kolektywach. Każdy wykonuje pracę wyznaczoną przez marabutów i ich wybawienie. Marabuci otrzymują plony w całości, dzielą je między wiernych oraz przeznaczają część na inwestycje rolne, budowę meczetów i szkół. Hamallizm powstał w Nioro, tj. 50 km na północny zachód od Bamako. Szejk Hamallah był synem Araba i niewolnicy fulańskiej. Wysoce inteligentny, żył w stanie dewocji i wkrótce zgromadził wokół siebie znaczną liczbę fanatycznych uczniów. Hamallici dążyli do narzucenia siłą swoich poglądów sąsiadującym plemionom. Hamallah, pociągnięty do odpowiedzialności, został wydalony do Francji, gdzie w roku 1942 zmarł. Ruch powyższy charakteryzuje się kultem Hamallaha. Zwolennicy jego widzieli w nim wcielenie zarówno boga, jak i proroka. Praktykowali wspólne śpiewy i modlitwy, które przeradzały się w stany opętania i oszołomienia. Podczas modłów zwracali się w kierunku Nioro, a nie Mekki. Agresywny charakter tej sekty godził szczególnie w chrześcijan. W roku 1941 po zmasakrowaniu kilku Francuzów w Boto-Dioulasou ruch ten został policyjnie stłumiony. Odstępstwa od zasad islamu mają liczne lokalne odcienie, jak np. kolektywne obrzędy ku czci ducha morza w Dakarze, a wśród Songhai ekstatyczne tańce religijne prowadzące do stanów oszołomienia itp. Wszystkie te praktyki odbywają się na tle koranicznych recytacji. Stosunek islamu do rodzimych religii afrykańskich kształtował się w kilku płaszczyznach. Zgodnie z zasadami wiary islam zmuszony był zwrócić się przeciw kultom grup społecznych. Do nich należą kulty rodzinne, a więc przede wszystkim kulty duchów przodków, kulty grup terytorialnych, np. duchów wioskowych, oraz kulty tajnych związków. Należy tutaj podkreślić, że islam nie zwalczał wiary w duchy, ale fetyszyzowanie tych duchów. Dlatego nie starano się usuwać funkcjonariuszy animistycznych kultów - zaklinaczy deszczu, wróżbitów itp., gdyż w mniemaniu Afrykańczyków od nich właśnie zależał dobrobyt społeczności. Tolerowano używanie amuletów, lecz potępiano czczenie posążków wyobrażających bóstwa. Kult przodków zislamizowano w ten sposób, że na grobach odprawiano modły muzułmańskie. Działalność tajnych związków nie została ograniczona, ponieważ pełniły one m.in. funkcje polityczne i społeczne: karały morderców, złodziei, chroniły przed wiedźmami itp. Próby zwalczania związków miały miejsce np. w Togo w latach 1945-47 jedynie na skutek wkroczenia związków w kompetencje władz administracyjnych. W Gwinei tajny związek Poro z chwilą nastania islamu przeobraził się organizacyjnie. Miejscem zebrań stał się meczet, np. u Masunmbo, a nie jak dotychczas oddzielny ośrodek kultu. Praktykowane przez tego rodzaju stowarzyszenia stany oszołomienia, np. u Songhai, zostały stopniowo ograniczone. Kult ten, początkowo powszechnie dostępny całej społeczności, praktykowany był w środowiskach muzułmańskich przez plebs, aby następnie, np. w Nigerii Północnej, stać się kultem indywidualnym, popularnym wśród kobiet. W dziedzinie magii, jak już zaznaczono, pozostawiono amulety zawierające jednak teksty boga i jego aniołów. W chwili obecnej ruch muzułmański w czarnej Afryce przechodzi kolejne stadia. Podczas gdy ośrodki islamu w głębi lądu w dalszym ciągu skutecznie łączą muzułmańskie zasady wiary z osnową tradycyjnych afrykańskich wierzeń, w ośrodkach miejskich obserwuje się dążność do "oczyszczenia" wiary, co w zasadniczym stopniu podyktowane jest tendencją unifikacyjną wśród muzułmanów. Typowym przykładem może być tutaj państwo Sierra Leone (Afryka Zachodnia). W obronie przed propagandą katolicką Hadir-ud Din, sekretarz Muhammedan Education Board, rozpoczyna po roku 1922 rozbudowę muzułmańskiej sieci szkolnej oraz stara się usunąć rywalizację między plemionami Aku i Temne. Znacznym sukcesem stało się ustalenie wspólnych obchodów święta Idl-Fitr, w którym bierze udział przeszło 15000 osób. Organizacja muzułmańska wysyła jednocześnie na studia do al-Azhar trzech młodych ludzi. W roku 1942 powstaje młodzieżowa organizacja Muslim Association, której zadaniem jest wzmocnienie szkolnictwa podstawowego wykładami z języka arabskiego i nauczaniem islamu. Utrzymuje żywe kontakty z Nigerią oraz współpracuje z Ahmadijją, o czym mowa poniżej. Co więcej, zgodzono się na utworzenie filii kościoła separatystycznego, tzw. Aladura ("Kościół Boga") lub Adejabi, zrzeszającego w Nigerii przede wszystkim członków plemienia Joruba. Poważne trudności nastręczają w dalszym ciągu tendencje separatystyczne poszczególnych szczepów. Temne, Mandingo, Fula i Hausa dążą do budowy własnych meczetów, skopiowanych wprawdzie z bliskowschodnich wzorów, lecz ozdobionych napisami w rodzimym języku. Jak już zaznaczono, organizacje młodzieżowe dążą do ustalenia "czystości" religii i dlatego np. Muslim Young Men's Discussion Group wyraźnie potępia mieszanie się imamów do spraw polityki i partii. Obok form organizacyjnych silną więzią muzułmanów są w dalszym ciągu tradycje rodzinne. Rodzina muzułmańska w nowoczesnym, uprzemysłowionym mieście zajmuje w zasadzie dom mieszkalny, w którym przebywa kilka generacji, obejmujących 25-30 osób. Dom ma wydzielone sekcje męskie i żeńskie. Podczas gdy starsza generacja trudni się głównie handlem i nauczaniem, młodzi pracują w przemyśle. W związku z zatrudnieniem można zaobserwować podziały klasowe biegnące niemal równolegle do wyznawanej religii. Muzułmanie - to głównie warstwa drobnomieszczańska oraz robotnicy niewykwalifikowani, katolicy - to przede wszystkim warstwa urzędników, nauczycieli i pracowników administracji. W stosunku do metod szerzenia islamu w przeszłości - obecnie obserwuje się aktywność misyjną propagatorów tej religii. Na czoło wysuwa się ruch ahmadijja, działający w Afryce Zachodniej i Wschodniej. Sekta ta powstała w Qadijan w Pendżabie w latach 1839-1840 i rozwinęła się pod nazwą "Stowarzyszenie do propagowania islamu". Po ustabilizowaniu się w Afryce Wschodniej sekta przeszła w 1916 roku do Nigerii, gdzie w 1927 roku miała 3 tysiące zwolenników. Następnie przedostała się do Ghany (w 1948 roku - 22 tysiące członków), Sierra Leone i Dahomeju. Związek ten stroni w zasadzie od polityki i ogranicza się do budowy szkół i meczetów; prowadzi też propagandę postępowego islamu. Opozycja lokalnych imamów wobec reformistycznego charakteru ahmadijji jest w dalszym ciągu silna. Dotyczy to np. udziału kobiet w obrzędach, odbywających się w meczecie, obecności narzeczonej w czasie ceremonii ślubnej itp. Określenie liczby muzułmanów w czarnej Afryce napotyka liczne trudności. Dotyczą one nie tylko wiarygodności statystyk. Trudność leży w samej istocie klasyfikacji: jeśli przyjmiemy za muzułmanów tych, którzy ściśle stosują zasady "pięciu filarów wiary" i szaria, znaczna część Afrykańczyków znalazłaby się poza nawiasem; podobnie sądzenie według samego faktu wypowiedzenia szahady - jednozdaniowego wyznania wiary - rozszerzyłoby niewspółmiernie rzesze wyznawców. Niemniej jednak istnienie islamu w formie synkretycznej jest faktem społecznym, z którym należy się liczyć, gdyż obejmuje przynajmniej 35% ludności czarnej Afryki. Opis dziejów chrześcijaństwa w czarnej Afryce należałoby pozostawić historykom tej wiary, gdyby nie fakt, że podobnie jak islam uległo ono miejscami tak istotnym przekształceniom, iż w swojej obecnej, synkretycznej formie stało się po - prostu nową, tylko Afryce właściwą religią. Jednak w odróżnieniu od czarnego islamu kościoły i ruchy afro-chrześcijańskie są wynikiem kolonialnej działalności politycznej. Osadzone w realnej sytuacji politycznej powstają, zanikają i trwają; wchodzą w życie społeczne tak głęboko, że stają się istotnym elementem afrykańskich społeczeństw okresu uprzemysłowienia i apartheidu. Zasadniczy napór chrześcijaństwa na czarną Afrykę, trwający do dziś, nastąpił w okresie wielkich odkryć geograficznych. Wiara katolicka znalazła orędowników w Portugalczykach, którzy już w Xv wieku osiągnęli znaczne wpływy w Kongu. Protestantyzm zapuszcza korzenie na Złotym Wybrzeżu i w Afryce Południowej. Okres kolonializmu rozbudowuje przyczółki misjonarskie w systemy kościelnej administracji i sfery wpływów. Od roku 1950 tempo rozwoju chrześcijaństwa w Afryce wzmacnia się; na skutek taktycznych posunięć hierarchie kościelne przechodzą w ręce afrykańskiego katolickiego kleru; w obrębie protestanckiej wiary powstają tzw. młode kościoły. Poważnym sojusznikiem chrześcijaństwa stała się alienacja Afrykańczyków, którzy utracili w środowiskach miejskich i przemysłowych dawne więzy szczepowe. Ścisła współpraca kolonizatorów i misjonarzy doprowadziła wkrótce do utożsamienia chrześcijaństwa z aparatem ucisku i przemocy białych. Na tym tle zaczynają się z początkiem naszego wieku, i wcześniej, rozwijać na obszarach między rzekami Kongo i Zambezi ruchy profetyczne o cechach fetyszystycznych i ksenofobicznych, wykorzystujące jednocześnie elementy wiary chrześcijańskiej, szerzonej przez misje. Jako typowy przykład może tutaj służyć kimbangizm, ruch profetyczny, który powstał w 1921 roku w Kongu. Założycielem tego ruchu był Szymon Kimbangu, wychowany w schrystianizowanej rodzinie narodowości Bakongo w okolicach Leopoldville. Kimbangu nawoływał do powrotu do "źródeł rasy"; opierając się w znacznej części na Biblii, interpretuje ją jednak w dowolny sposób, przeciwstawia boga białych bogu czarnych. Naczelną ideą tego ruchu było proroctwo, że Afrykańczycy staną się znów gospodarzami własnej ziemi (od 1908 roku Kongo było kolonią belgijską), gdy zmartwychwstaną przodkowie. Stąd też ruch ten położył szczególny nacisk na kult przodków przy jednoczesnym zachowaniu takich elementów chrześcijaństwa, jak chrzest i spowiedź. Kimbangu, uwięziony za działalność antykolonialną, umarł w 1951 roku w więzieniu w Elizabethville po długoletniej katordze. Kontynuatorem kimbangizmu stał się Szymon Piotr Mpadi, który utworzył tzw. Kościół Afrykański lub ruch kakistów (nazwa od mundurów khaki, noszonych przez zwolenników tej sekty), a następnie Kufinu Phillippe, znany bardziej jako Mavonga Ntangu. Postać Kimbangu, "Wybawcy", w dalszym ciągu stoi w centrum ideologii ruchu, który w swojej obecnej postaci łączy w sobie elementy tradycyjnych religii afrykańskich, jak kult przodków, oraz chrześcijaństwa, jak śpiewy religijne, wspólnie odmawiane pacierze itp. W 1956 roku ruch przybrał nazwę "Kościół Jezusa Chrystusa na ziemi, ustanowiony przez proroka Szymona Kimbangu"; w roku 1959 głową kościoła został, uznany za syna proroka, Józef Diengienda, a stolicą kościoła Leopoldville. Organizacja liczy kilkadziesiąt tysięcy członków. Na wzór kimbangizmu powstały liczne ruchy profetyczne w różnych częściach Afryki o wyraźnym politycznym zabarwieniu. Liczba ich sięga tysięcy; posiadają one od kilkudziesięciu członków do przeszło dziesięciu tysięcy członków. Zgodnie z ogólnie przyjętą nomenklaturą, która ma charakter wyraźnie umowny, należy wyróżnić kościoły i sekty "etiopskie", "syjonistyczne" i "mesjanistyczne". Ich głównym polem działania jest Afryka Południowa. Znajduje to swoje uzasadnienie głównie w polityce rządu Republiki Południowej Afryki, która opierając się na założeniach apartheidu doprowadziła do faktycznej izolacji czarnej ludności m.in. w bantustanach i gettach. Proces odrywania się afrykańskich pastorów od misji nastąpił przed 1939 rokiem często w dramatycznych okolicznościach. W 1913 roku istniało kilkadziesiąt kościołów separatystycznych, w 1948 już przeszło 800, a w 1960 roku ok. 2200. Wzrost liczebności kościołów po 1945 roku jest już wynikiem tendencji separatystycznych w ramach samych Niezależnych Kościołów Bantuskich. Kościoły etiopskie stoją na pograniczu oficjalnych kościołów chrześcijańskich. Powstanie tych kościołów nastąpiło na skutek politycznych i społecznych, a nie dogmatycznych czynników. Twórcą Kościoła Etiopskiego był Mangena M. Mokone, który w 1892 roku wskutek dotkliwie odczuwanej separacji na tle rasowym opuścił Wesleyan Church, aby stworzyć nowy kościół zgodnie m.in. z psalmem: "Murzyńska (etiopska) ziemia pospieszy się wyciągnąć ręce swe do Boga (Ps. 68, 32Ď)". Kościół Etiopski uzyskał poparcie w African Methodist Episcopal Church, murzyńskim kościele w USA. Drugim ważnym kościołem tego typu był African Presbyterian Church, utworzony przez P. J. Mzumba w 1898 roku. Obok kościołów, obejmujących Afrykańczyków niezależnie od przynależności plemiennej lub narodowościowej, powstawały kościoły narodowościowe, jak Shaka Zulu Church (1924Ď), Bantu Methodist Church lub "Donkey Church" (1932-1933Ď) i in. Podczas gdy ten ostatni kościół miał jeszcze silne związki z misjami, opierając się na Nowym Testamencie, psalmach i śpiewnikach, przy jednoczesnym głoszeniu hasła "Afryka dla Afrykańczyków", to Shake Zulu Church, noszący w nazwie imię słynnego wodza zuluskiego Shaki (Chaki) oscyluje w kierunku tradycyjnych religii afrykańskich. Ten typ stanowi przejście do kościołów syjonistycznych, które nawiązują do Christan Catholic Apostolic Church in Zion, powstałego w Chicago w 1896 roku. Występują one pod różnymi nazwami, jak "Zion", "Jeruzalem", "Apostolic", "Pentecostal" itp. Dominują w nich elementy rodzimych religii afrykańskich, jak wyobrażenia magiczne, wróżbiarstwo, kult przodków, rytuały opętania, tańce kultowe, tworząc wspólnie z eklektycznym chrześcijaństwem synkretyczne religie. Celem modłów jest osiągnięcie raju, przedstawionego w afrykańskiej scenerii. Idąc za B. Sundklerem, synkretyzm tych religii możemy przedstawić na przykładzie syjonistycznych kościołów zuluskich. Nieszczęścia, niepowodzenia życiowe odczuwane są przez Afrykańczyków jako logiczne następstwo win przodków. Wyzwolenie się spod tego ciężaru odbywało się za pomocą transów, stanów opętania lub oszołomienia. W kościołach syjonistycznych "duch przodków" interpretowany jest jako "duch święty" lub "anioł". Przez "religijność" rozumie się stan opętania, aczkolwiek nie przez ducha przodka, lecz przez uMoya, "ducha świętego". Pragnienie i dążność do objawienia się ducha prowadzi do teorii Czarnego Chrystusa. Obawy przed czarami znajdowały uzasadnienie w przyczynach chorób i nieszczęść. Kościoły syjonistyczne nie odrzucają wiary w czary, lecz starają się zwalczyć je za pomocą środków magicznych. Przy tym stanie rzeczy rola duchownego podobna jest do funkcji czarownika w tradycyjnej kulturze zuluskiej. Kościoły syjonistyczne występują więc jako ruch tępiący wiedźmy, starający się przy pomocy organizacji duchownych utworzyć system obronny przeciw złym mocom. Formy uzdrawiania poprzez magię utrzymują się, gdyż ta wydaje się silniejsza od naukowych metod, właściwych Europejczykom. Aktywność znachorów i licznych czarowników została zastąpiona przez diagnostykę proroków syjonistycznych, duchownych i opiera się na tradycyjnych, ludowych metodach, a leczenie odbywa się za pomocą obrządków "oczyszczających". Główną rolę w procesie "oczyszczania" odgrywa chrzest. Trzeci ruch separatystyczny reprezentują mesjasze. Wśród nich główną postacią jest Isaiah Szembe, założyciel Nazareth Baptist Church. Po jego śmierci i "cudownym zmartwychwstaniu" w 1935 roku jego syn Johannes Galilee Szembe posiadający wyższe wykształcenie, przyczynił się do zebrania przez powyższy kościół materiałów dotyczących cudów, dokonanych przez I. Szembego. Osobowość i poglądy tego mesjasza znajdują pełny wyraz w ułożonych przez niego pieśniach kościelnych. W pierwszym okresie I. Szemba uważał siebie za proroka Zulu, w drugim stwierdzał, że jest czymś więcej niż prorokiem - uThumekile, tzn. "Obiecanym", "Wybawicielem", czyli Czarnym Chrystusem. Szczególnie charakterystyczną cechą tego kościoła separatystycznego jest jego organizacja, oparta na klasach wielu tradycyjnych zuluskich społeczeństw. Mężczyźni znajdują się w dwóch klasach, noszących zuluskie nazwy: 1. izikonzi - chłopcy do 14-15 lat; 2. inlalisuti - dorośli, wśród których żonaci i kawalerowie wyróżniają się odmiennymi strojami. Kobiety, stanowiące większość sekty, rozdzielone są na następujące klasy: 1. amaszeszawungena - dziewczęta do 11-12 lat; 2. amatupane - dziewczęta-podlotki nie mające jeszcze prawa zamążpójścia; 3. ama - dorosłe dziewczęta w wieku ok. 25 lat; 4. amezamusza - kobiety zamężne. Kierunek mesjanistyczny ma wiele cech wspólnych z ruchem syjonistycznym, lecz stanowisko dowódcy, eksponowanie jego pozycji, identyfikowanej z rolą Chrystusa, wymaga ich odrębnej klasyfikacji. Współczesne religie czarnej Afryki uwydatniają więc wielorakość filozofii i praktyki. Przyjmując przybliżone dane, według których 55% ludności to wyznawcy tradycyjnych religii afrykańskich, 35% to muzułmanie, wyznawcy afrykańskiego islamu, 10% zaś to wyznawcy afro-chrześcijańskich religii, konieczne jest zachowanie daleko idącej ostrożności. Afrykańczycy bowiem częstokroć przyznają się do jednej z wymienionych trzech grup w zależności od sytuacji życiowej; w gruncie rzeczy głęboko w świadomości Afrykańczyka tkwi naczelna myśl o służebnym charakterze każdej religii, której obca jest abstrakcja. Będzie to wiara w siły magiczne w rodzimych religiach afrykańskich, służące do zwalczania złych mocy, realizujące się w chorobach i nieszczęściach, przy czym myśl o życiu pozagrobowym jest mało istotna, gdyż stanowi ono ciąg dalszy życia doczesnego, ponieważ w zaświatach obowiązują te same prawa, co na ziemi. Pogląd ten przewija się przez czarny islam, aczkolwiek pod pokrywą muzułmańskiego ceremoniału, arabskiej cywilizacji, którą znaczna część ludności Afryki została zafascynowana. Trzeba jednocześnie zastanowić się nad głębią islamu, nad stopniem jego kulturalnej integracji w ciągu ostatnich 80 lat. Przyjmuje się ogólnie, że islam może być łatwiej asymilowany niż chrześcijaństwo i tam, gdzie istnieją odpowiednie warunki (tzn. silny aparat muzułmańskich duchownych lub państwo muzułmańskie), łatwo o rozwój odpowiednich instytucji społecznych. Z drugiej strony wiadomo jednak, że trzeba długiego czasu, aby zmienić etykę i instytucjonalne formy społeczności afrykańskiej. W warunkach narzuconych przez rządy kolonialne nie mógł się dokonać proces pogłębiania integracji kulturalnej. Jest też znamienne, że tam, gdzie islam i kulturalne wpływy euro-amerykańskie działały jednocześnie, islam jest niezwykle powierzchowny. Należy nadto dodać, że islam jest na ogół chętniej przyjmowany w formie afrykańskiej, "czarnej", gdy jest propagowany przez Afrykańczyków, a nie przez Arabów lub Azjatów. W niektórych częściach Afryki Środkowej i Południowej - nie znalazł w ogóle lub znalazł tylko niewielu zwolenników. Wynika to niewątpliwie stąd, że nie potrafił się dostosować do tamtejszych warunków, tj. nie miał charakteru doktryny rewolucyjnej. W tych rejonach islam przyjmowany był przez jednostki, które traktowały go jako wyraz rewolty przeciw "białemu" chrześcijaństwu. Wypadki te nie miały jednak większego znaczenia, ponieważ nie doszło do stworzenia zwartych grup społecznych. Nie od rzeczy będzie wspomnieć, że nawet muzułmanie silni ekonomicznie nie wywierają większego wpływu religijnego. Dotyczy to imigrantów kupieckich, żyjących we własnych osiedlach w miastach - Hausa w miastach wybrzeża, Naga w Dahomeju, Jarse wśród Moszi, Suahili wśród Bantu. Szybki rozwój islamu do 1890 roku, a następnie w okresie międzywojennym, został obecnie nagle zahamowany. Islam, który przynosił korzyści, gdy społeczności afrykańskie były dziesiątkowane przez wojny plemienne, handel niewolnikami, a następnie przez system pracy kolonialnej, znalazł się po upadku kolonializmu w zupełnie nowej i odmiennej sytuacji. Przede wszystkim nastąpiła ostra reakcja wobec duchownych, narzucających autokratyzm i walczących z nowoczesnymi metodami wychowania, nowymi normami społecznymi, np. ze zmianą pozycji kobiety w społeczeństwie. Stagnacja religii muzułmańskiej jest dzisiaj wyraźna, chociaż islam zyskuje w dalszym ciągu nowe tereny w Gwinei, w niektórych częściach Mali i Nigerii poprzez oddziaływanie na grupy społeczne - rodziny i wioski. Neomuzułmanów cechuje jednak z jednej strony tendencja do afrykanizacji islamu, tj. do połączenia go z obyczajowością rdzennie afrykańską, z drugiej strony - tendencja do "oczyszczania" islamu, tzn. do przyjmowania go w bliskowschodniej postaci. Jak już zaznaczono, islam przyjmuje się obecnie bardzo powoli. Dynamikę życia społecznego określają czynniki polityczne i materialne. Z tego zdają sobie doskonale sprawę politycy, którzy pozostawiają rywalizację poszczególnych religii na boku, natomiast starają się wygrać czynnik trzeci - nacjonalizm, czyniąc z niego pod pewnymi aspektami religię. Uwydatnia się to wyraźnie w kościołach afro-chrześcijańskich, w których dominuje myśl o zbawieniu, zrodzona pod wpływem czynników politycznych. Segregacja rasowa została np. formalnie przyjęta przez Dutch Reformed Church w Afryce Południowej i uzasadniona doktryną, że pierwotna jedność ludzkich ras, stworzona przez Boga, uległa unicestwieniu na skutek grzechów; Bóg wprowadził porządek rozdzielonych narodów i ras, których ponowne zjednoczenie nastąpi dopiero wraz z "końcem świata". Przeciwstawienie się temu naturalnemu porządkowi oznaczałoby rewoltę i anarchię wobec praw boskich. Przy tym stanie rzeczy afro-chrześcijańskie religie uwypuklają ideę "narodu wybranego", leżącą u podstaw Starego Testamentu. Jest to forma nieuniknionego w konsekwencji nacjonalizmu w religijnej otoczce. Stąd poglądy głoszone przez kościoły afro-chrześcijańskie mają bardziej polityczny niż religijny charakter. Są religiami politycznymi. Stefan Śliwa.Ń Religie Rodzime Ameryki Ameryka, wielka część świata na zachodniej półkuli, składa się z dwóch kontynentów: Ameryki Północnej i Ameryki Południowej; granica dzieląca te dwa kontynenty przebiega po Przesmyku Panamskim. Niektórzy geografowie wyodrębniają obszar między Przesmykiem Tehuantepec (w południowym Meksyku) i Przesmykiem Panamskim i nazywają go Ameryką Środkową. Pod względem politycznym obszar Ameryki Środkowej obejmuje południową część Meksyku, republiki: Kostarykę, Nikaraguę, Honduras, Salwador, Gwatemalę, kolonię brytyjską Honduras oraz część Panamy. Do tego obszaru zaliczono również tzw. Indie Zachodnie (Wielkie i Małe Antyle). Odkrycie Ameryki przez Kolumba poprzedzały legendy. Opowieść Platona o Atlantydzie do dziś dnia rozpala wyobraźnię fantastów i pseudohistoryków, wywódzących z legendarnej Atlantydy twórców wielkich cywilizacji indiańskich w Meksyku i Peru. Wczesnośredniowieczne opowieści celtyckie opiewały daleki zamorski kraj na zachodzie, zwany przez Celtów irlandzkich i brytańskich "krainą wiecznej młodości", do której miał jakoby dopłynąć w Vi wieku Brandan, irlandzki święty, opat klasztoru w Clonfert. Do odkrycia Ameryki pretendują również Celtowie walijscy; stare kroniki walijskie przekazały opowieść o wyprawie walijskiego księcia Madoca w 1170 roku do tego wielkiego, nieznanego lądu za oceanem. Nauka nie wyklucza sporadycznych kontaktów pomiędzy Starym i Nowym Światem w odległych czasach. Przed Kolumbem odwiedzali już Amerykę inni Europejczycy. Do brzegów Ameryki Północnej dopłynęli przed tysiącem lat sławni bohaterowie mórz, Normanowie, którzy wyruszali z ojczystych fiordów Norwegii poprzez ocean w poszukiwaniu nowej ojczyzny. Oni to skolonizowali Islandię i południowo-zachodnią Grenlandię, a stamtąd, w 1000 roku i na początku Xi wieku, dopłynęli do brzegów Ameryki Północnej. Tym pierwszym historycznym "odkrywcą" Ameryki w 1000 roku był sławny żeglarz normański z Grenlandii, Leif Erikson. Amerykanie wystawili mu w Bostonie pomnik - jako "pierwszemu odkrywcy Ameryki". Pobyt Normanów na ziemi amerykańskiej był krótki i nie pozostawił żadnych trwałych śladów oraz wpływów w kulturze duchowej i materialnej prastarych mieszkańców Ameryki - Indian. Sumienny znawca i historyk kultury ludów indiańskich Ameryki przedkolumbijskiej, Hermann Leicht, nie bez ironii stwierdził, że chociaż tylu różnym "odkrywcom" Ameryki postawiono pomniki na ziemi amerykańskiej, to jednak zapomniano o prawdziwych odkrywcach tego wielkiego lądu, o Indianach. Na pytanie, kim byli i skąd przyszli do Ameryki przodkowie indiańskich ludów, nauka odpowiedziała już dawno. Wieloletnie badania uczonych europejskich i amerykańskich wykazały, że przodkowie indiańskich ludów Ameryki byli Azjatami i przybyli do Ameryki w końcowej fazie starszej epoki kamiennej (paleolitu) z Azji Północno-Wschodniej. Pierwsze hordy imigrantów przywędrowały z północno-wschodnich krańców Azji poprzez Cieśninę Beringa do Alaski mniej więcej przed piętnastoma tysiącami lat (lub nieco wcześniej). Za pierwszymi wędrowcami napływały dalsze fale wychodźców wschodnioazjatyckich. Te wędrówki z Azji do Ameryki trwały tysiące i setki lat. Setki lat trwały również wędrówki z Ameryki Północnej do Ameryki Południowej. Przypuszcza się, że ostatnia fala wędrowców osiągnęła najdalsze krańce Ameryki Południowej (Ziemia Ognista) przed 5-3 tysiącami lat. Ci pierwotni przodkowie Indian byli prymitywnymi rybakami myśliwcami, zbieraczami roślin jadalnych i owoców. Po rozproszeniu się na terenach olbrzymiego lądu zaczęli w nowych warunkach samodzielnie przebywać drogę rozwoju kulturalnego i społecznego: od paleolitycznego poziomu kultury materialnej, od pierwotnej gospodarki zbieracko-myśliwskiej do wysokiego stopnia rozwoju kulturalnego, do rolnictwa, wreszcie do cywilizacji i pierwszych państw (w Meksyku, na Jukatanie, w Gwatemali i na północno-zachodnich obszarach Ameryki Południowej). Dalszy samodzielny rozwój ludów indiańskich został przerwany najazdem europejskich zdobywców. W początkowym okresie podboju i kolonizacji europejskiej większość indiańskich ludów żyła jeszcze na poziomie neolitu (młodsza epoka kamienia). Najdawniejsze wierzenia religijne Indian powstały w północno-wschodniej Azji jeszcze przed ich wędrówką, następnie rozwijały się już na terenach Nowego Świata. Zrodziły się z lęku i bezsilności pierwotnego człowieka wobec działania nieznanych, niepojętych dla niego sił i zjawisk przyrody. Gdy pierwsi francuscy i brytyjscy kolonizatorzy w Xvi i Xvii wieku zetknęli się z plemionami indiańskimi na wschodnich obszarach Ameryki Północnej, a więc przede wszystkim z plemionami Algonkinów i Irokezów, nie napotkali wyraźnych systemów religijnych, bogatego panteonu bogów i rozwiniętego kapłaństwa. Indianie północnoamerykańscy wierzyli, że cała otaczająca ich przyroda przeniknięta jest czarodziejską, magiczną mocą, a widziane i odczuwane przez nich działanie sił i zjawisk przyrody to nic innego jak przejawy życia i działalności tej twórczej, nieznanej siły. Ta czarodziejska, twórcza siła nigdy nie była przez nich wyobrażana pod jakąkolwiek postacią (w sztukach plastycznych) i nigdy nie była nazywana bogiem. Różne plemiona nadawały tej wszechobejmującej mocy różne nazwy: plemiona Algonkinów (Leni-Lenape, czyli Delawarowie, Mohikanie, Cheyenne, Ojibwa, Arapaho i inne) nazywały ją manitou (manitu); Dakota (niesłusznie nazywani Siuksami) nazywali ją wakonda: u Irokezów była to orenda. Ta nieznana, tajemnicza siła manitu (lub wakonda, orenda), która była uosobieniem sił przyrody, zaawansowała u misjonarzy katolickich i protestanckich do tytułu boga, a gdy została przeniesiona do słownika białych najeźdźców, tłumaczona była jako "wielki duch", "dobry duch" lub "zły duch" albo wreszcie nazywana "diabłem", "demonem", "fetyszem" itd. Żadne poważniejsze dzieło naukowe współczesnych znawców indiańskich wierzeń nie nazywa indiańskiego manitu bogiem. Oprócz tych wierzeń występuje u Indian północnoamerykańskich wiara w związek człowieka ze zwierzęciem lub przedmiotem martwym (np. skałą, kamieniem), będącym uosobieniem praprzodka rodu i plemienia, a zwanym z języka Algonkinów totemem. Każde plemię indiańskie posiadało takich mitycznych przodków i zarazem duchy opiekuńcze. Ponadto mieli Indianie swoich bohaterów plemiennych. Żyli oni w podaniach i tradycji jako dobroczyńcy plemienia, twórcy wiedzy, niekiedy prawodawcy, wielcy wodzowie prowadzący swoje ludy w wędrówkach z dalekich krain do nowej ojczyzny. Byli i tacy, którzy po dokonaniu bohaterskich czynów opuszczali swój lud obiecując, że kiedyś powrócą. Zostali później ubóstwieni, stawiano im świątynie i oczekiwano ich powrotu (jak np. w Meksyku). Wiek Xix był wiekiem klęsk, upadku i zagłady wielu plemion indiańskich Ameryki Północnej, szczególnie na terytorium Stanów Zjednoczonych. Tępieni i nieustannie wypierani na zachód przez białych najeźdźców stawiali niekiedy bohaterski opór i ginęli w nierównej walce. Niedobitki indiańskie uchodziły na zachód, za rzekę Missisipi, ale i tam pociągnęły zastępy awanturników, przestępców, poszukiwaczy złota i kolonistów; za nimi szło wojsko, obejmując w posiadanie "oczyszczone" z Indian terytoria. Tych Indian, których oszczędziły amerykańskie karabiny, bagnety i rewolwery, wyniszczyła "cywilizacja", przyniesiona przez najeźdźców w postaci takich "dobrodziejstw", jak alkohol i choroby zakaźne, od których, a zwłaszcza od ospy, ginęły całe plemiona. W obliczu zagłady grożącej resztkom doprowadzonych do rozpaczy Indian zrodził się wśród nich wielki ruch zwany indiańskim mesjanizmem. Twórcami tego ruchu byli religijni przywódcy, "prorocy". Nauczali współplemieńców, że jedynym dla nich ratunkiem jest powrót do dawnych obyczajów, surowej prostoty przodków. Nawoływali do walki z alkoholizmem, tą straszną plagą przyniesioną przez białych. Obiecywali swoim plemionom odrodzenie narodowe i nadejście dnia wyzwolenia spod jarzma białych najeźdźców. Imiona tych wielkich proroków i przywódców duchowych indiańskich plemion przeszły do historii Ameryki Północnej. Prawie wszyscy głosili się prorokami zesłanymi na ratunek swoim ginącym ludom. Jednym z pierwszych przywódców religijnych Indian był Tenskwatawa, brat sławnego, utalentowanego wodza algonkińskiego plemienia Shawnee - Tecumseha. Głosił ideę odrodzenia przez powrót do przeszłości, do dawnego stylu życia, do prymitywizmu. Odegrał fatalną w skutkach rolę wodza, na którego się nie nadawał. Brat jego, Tecumseh, udał się w wielkiej misji politycznej na Południe, aby stworzyć silną federację wielu plemion, która jedynie mogłaby się oprzeć inwazji białych najeźdźców. Wbrew przestrogom brata Tenskwatawa zachęcił wojowników swojego plemienia do walki z wojskiem amerykańskim, przepowiadając zwycięstwo. Bitwa z białymi najeźdźcami, stoczona w 1811 roku, skończyła się klęską plemienia Shawnee i przyczyniła do zniweczenia planów Tecumseha. Tecumseh zginął śmiercią bohaterską, Tenskwatawa zaś, niefortunny prorok, straciwszy prestiż wśród swoich współplemieńców udał się na tułaczkę i umarł w osamotnieniu. Spośród indiańskich przywódców duchowych jeden tylko właściwie nadawał się do odegrania roli wielkiego wodza i człowieka czynu. Był nim sławny Sitting Bull (Siedzący Byk), przywódca plemion Dakota, bohater narodowy Indian w powstaniu w latach 1876-1877. W 1880 roku brał aktywny udział w ruchu oporu przeciwko okupantom amerykańskim i zginął zamordowany na rozkaz władz amerykańskich przez indiańskich zdrajców. W pamięci Indian północnoamerykańskich żyją jeszcze "prorocy" i głosiciele mesjanizmu. Byli to: Smohalla, mistyk z plemienia Nez Perces, i Wovoka, z plemienia Paiute, twórca sławnego "tańca ducha", za pomocą którego doprowadzał zgromadzonych do ekstazy, do wielkiego, zbiorowego, mistycznego uniesienia. Wywoływali oni przed swoim ludem wizję dalekiej przeszłości, kiedy na kwiecistych preriach i w wielkich lasach Ameryki Północnej żyli wolni Indianie, na wolnej ziemi ojczystej. Pod hasłem powrotu do dawnego, wolnego życia szli wojownicy indiańscy do ataku na wojska Jankesów i ginęli w ostatniej walce o wolność. Umierający mogli mieć jeszcze wiarę w zmartwychwstanie wszystkich wytępionych Indian, ale dla tych, którzy przeżyli klęskę powstania, pozostawała już tylko beznadziejna niewola. Prorocy indiańscy, opuszczeni przez rozgoryczony klęską lud, udawali się na tułaczkę i umierali w samotności. Chociaż Meksyk pod względem geograficznym tworzy część składową Ameryki Północnej (z wyjątkiem południowej części terytorium, które geograficznie należy już do Ameryki Środkowej), pod względem kulturowym był i jest związany z Ameryką Środkową, z krajami, gdzie powstała niegdyś wielka cywilizacja Majów. Ludy indiańskie, które były twórcami kultury i cywilizacji Meksyku oraz Ameryki Środkowej, przywędrowały do tych krajów z północy. Najdawniejsze ich dzieje giną w odległej przeszłości, a narodziny cywilizacji datują się od narodzin i rozwoju rolnictwa - gospodarczej podstawy powstania każdej wielkiej cywilizacji. Przed naszą erą wśród starożytnych plemion Majów rozwija się już rolnictwo. Największym darem przyrody, z jakiego korzystały ludy dawnej Ameryki, była kukurydza, "zboże amerykańskie", nazywana w języku azteckim teocentli (pokarm bogów). W Meksyku i Ameryce Środkowej istniało kilka ośrodków cywilizacji: w środkowym Meksyku powstała i rozwinęła się wielka cywilizacja toltecka, w Ameryce Środkowej, na półwyspie Jukatan, w Gwatemali i na przyległych obszarach, narodziła się największa cywilizacja Ameryki, której twórcami były plemiona Majów; ich dziełem jest najstarsze pismo Ameryki, używane już przed naszą erą, i zadziwiające osiągnięcia w matematyce i astronomii. Obok Tolteków i Majów żyło na obszarach Meksyku i Ameryki Środkowej wiele ludów i plemion, które wniosły poważny wkład w budowę cywilizacji staroindiańskich. Ślady ich twórczej działalności przetrwały do dziś dnia, największą jednak rolę w dziejach cywilizacji Meksyku i Ameryki Środkowej odegrały ludy Nahua (do których należeli Toltekowie i Aztekowie) i Majów. Początki państwa Tolteków przypadają na pierwszą połowę Vii wieku, Majów - o kilka wieków wcześniej. Ludy te, wędrując z północy, przyniosły z sobą do nowych siedzib swoje pierwotne wierzenia i obyczaje, mity i ustnie przekazywane dzieje długich wędrówek w zamierzchłej przeszłości. Ale dopiero w nowej ojczyźnie, gdzie narodziły się i rozwinęły ich cywilizacje rolnicze, mogła powstać bogata i ciekawa mitologia oraz religia. W ciągu wieków następowały po sobie kolejne migracje ludów z północy na południe. Plemiona ludu Nahua, rozdzielone po opuszczeniu dalekiej północnej ojczyzny, nazywanej w mitach Chicomoztoc (Kraina siedmiu jaskiń), spotkały się dopiero po setkach lat na wyżynie środkowego Meksyku. W walce o nowe siedziby były często wrogami, ale łączyły ich wspólne wierzenia, zwyczaje i język - nahuatl. Plemiona Nahua wycisnęły na historii Meksyku i jego kulturze niezatarte piętno. Państwo Tolteków istniało czterysta lat i runęło pod naporem barbarzyńskich pobratymczych plemion nahuańskich, które wtargnęły do Meksyku w Xi wieku. W początkach Xii wieku nastąpiła zagłada Tolteków, ale resztki ich dorobku cywilizacyjnego przejęły plemiona najeźdźców i przekazały następnym pokoleniom mit o największym herosie i bogu tolteckim. Aby w zarysie przedstawić dzieje religii staromeksykańskiej, należy zwrócić się przede wszystkim do mitologii. Spośród staromeksykańskich mitów ludu Nahua najciekawszym, najbardziej porywającym wyobraźnię, a jednocześnie bogatym w brzemienne dla starego Meksyku skutki, który opiewa zadziwiającą twórczość dawno zgasłego ludu, jego wzloty i tragiczne dzieje, opowieść o boskim herosie, bóstwie i jednym z największych bogów panteonu meksykańskiego - Quetzalcoatlu. Quetzalcoatl (Pierzasty Wąż) był pierwotnie prymitywnym bóstwem plemienia nahuańskich Tolteków, bóstwem przyrody, podniesionym później do rangi najwyższych bóstw staroamerykańskich. Po powstaniu państwa tolteckiego został bogiem wiatru, powietrza, dziennego nieba, bogiem urodzaju i dobrobytu, opiekunem rzemieślników, artystów-rzeźbiarzy i złotników. Nazwa "Toltekowie" oznaczała "lud artystów (budowniczych)", twórców kamiennych miast i olbrzymich piramid, których ruiny budzą podziw do dziś dnia, oraz "lud miasta Tollan" albo Tula, którego ruiny znajdują się na północ od stolicy Meksyku. Toteż nic dziwnego, że toltecki heros, bóg i dobroczyńca ludu, nauczył ten lud budować miasta i jak głosiła tradycja, obdarzył wiedzą, kalendarzem, znajomością rzemiosł, został patronem rzemieślników, budowniczych i mistrzów różnych sztuk. Jako bóg wiatru był także opiekuńczym bóstwem muzyków, opiekunem kapłanów, a jednocześnie wielkim reformatorem religijnym, organizatorem ceremonii i rytuałów. Do niego również wznosili modły rolnicy prosząc o opiekę nad uprawnymi polami, kobiety ciężarne prosząc o błogosławieństwo dla dzieci. Będąc bogiem wiatru oczyszczał niebo dla bóstw deszczu, rozpędzał chmury. Wynalazł kalendarz, podzielił rok na miesiące i dnie i nadał im nazwy. W legendach o stworzeniu świata występuje jako współtwórca pierwszego człowieka i dawca szczęścia. Jako bóg wiatru nosił imię Ehecatl (Eecatl) i był uosobieniem powietrza; jako twórca cywilizacji i patron budownictwa nazywany był Huemac (o mocnych rękach). Symbol jego stanowił znak krzyża - wyobrażenie czterech wiatrów, wiejących z czterech stron świata. Nosił jeszcze wiele innych imion i działalnością swoją obejmował świat przyrody i jej zjawisk. Nazywano go władcą wschodniego światła, synem Białej Chmury i Gwiazdy Porannej. Gdy dobry Quetzalcoatl udawał się na wędrówkę ziemską, towarzyszyły mu najpiękniejsze śpiewające ptaki. Promieniował światłem, gdyż uosabiał wszystko, co jasne, a gdy kroczył, od jego sandałów bił blask. Po upadku Tolteków został umieszczony w panteonie najwyższych bogów ludu Nahua. Jako plemienny bóg Tolteków tworzył sławną trójcę razem z bogiem Azteków - Uitzilopochtli (krwiożerczym bogiem wojny) i Tezcatlipoką (Tezcatlipoca), bogiem plemienia Acolhua, które nazywano również Tezkokanami, od ich stolicy - Tezcoco. Do tej trójcy bogów dopuszczano również bóstwa pokrewnych plemion nahuańskich, np. boga Camaxtli, plemienne bóstwo plemienia Tlaskalan. Aztekowie uważali tę czwórkę bogów za braci. Ponieważ byli to bogowie pokrewnych plemion, mówiących wspólnym językiem nahuatl, można śmiało przyjąć, że stanowili właściwie plemienne odmiany tego samego bóstwa, występującego pod różnymi imionami, bóstwa kulturowego, jak również bóstwa wiatru, powietrza. Ale jednocześnie Quetzalcoatl różnił się wielce od swoich partnerów: Toltekowie nie składali mu krwawych ofiar z ludzi. Według starej legendy tolteckiej Quetzalcoatl był wrogiem krwawych ceremonii. Jedno z pierwotnych plemion, które mieszkało w Meksyku jeszcze przed, pojawieniem się ludu Nahua, plemię Otomi, widziało w Quetzalcoatlu boga polowań. Co do jego imienia (Pierzasty Wąż - symbol ptaka i węża w jednej postaci), to jako bóg powietrza i wiatru wyobrażany był przede wszystkim pod postacią najpiękniejszego ptaka Meksyku (quetzal). Wąż (coatl) w mitologii wielu plemion indiańskich odgrywał wielką rolę: uosabiał tajemnicę nieznanych sił przyrody i świata podziemnego, występował w starych mitach związanych z kultem księżycowym, prawie u wszystkich ludów świata starszym od kultu słonecznego. Toteż historycy kultury i badacze mitologii prastarych ludów widzą w Quetzalcoatlu wiele rysów kulturowego bóstwa lunarnego. Quetzalcoatl musiał być bardzo starożytnym bóstwem w hierarchii bogów ludu Nahua, gdyż jak głosi podanie, istniał jeszcze przed stworzeniem człowieka i w tym akcie stworzenia wziął aktywny udział. Według hiszpańskiego zakonnika Bernardina de Sahaguna, który w Xvi wieku spisał w języku azteckim dzieje indiańskiego Meksyku, Quetzalcoatl był bogiem wyświęcającym młodszych bogów w świętym mieście tolteckim Teotihuacan. Ale to bóstwo ma jeszcze inną ciekawą kartę w dziejach Tolteków i ich religii. Jak wynika ze starych źródeł i tradycji ludu Nahua, najwyżsi wodzowie i zarazem najwyżsi kapłani tolteccy (obie te funkcje pełnił najwyższy przywódca religijny i świecki) występowali przed ludem jako przedstawiciele i zastępcy Quetzalcoatla na ziemi. A więc gdy najwyższy toltecki wódz (czy też odpowiednik króla) występował jako najwyższy kapłan, był uosobieniem Quetzalcoatla, gdy występował jako najwyższy przywódca (król), imię Quetzalcoatla było jego tytułem. W jednym z nielicznych źródeł staroamerykańskich, w tzw. Annałuch (Rocznikach) z Quautitlan, jest wzmianka, że najwyższy wódz (król) Tolteków, Quetzalcoatl, zmarł w 895 roku. Jest to jeszcze jeden dowód, że imię to było tytułem władców tolteckich, darzonych czcią boską. Mit o Quetzalcoatlu i jego boskich następcach i namiestnikach musiał być szczegółowo opracowany i rozwinięty przez rządzącą kastę kapłanów tolteckich. Głosił on, że bóg Quetzalcoatl przybył do Meksyku z dalekiego kraju leżącego na wschodzie, aby przekazać ludziom wiedzę o życiu w niebie i na ziemi, nauczyć ich uprawy roli, artystycznego rzemiosła, zapoznać ich z pismem. Ponadto Quetzalcoatl głosił pokój, uczył ludzi żyć, a nie wojować. Gdy wypełniał swoje posłannictwo w świętym mieście Tuli (Tollan), pojawił się mroczny, podstępny Tezcatlipoca i zmusił go do opuszczenia kraju Tolteków i Tuli. Za nim poszedł na wędrówkę lud toltecki, wypędzony przez wielbicieli Tezcatlipoki, dzikich najeźdźców z północy. Quetzalcoatl udał się na południowy wschód, a po drodze zatrzymał się w tolteckim mieście Cholula i tam nauczał przez dwadzieścia lat. Potem opuścił Cholulę i w towarzystwie czterech najwierniejszych uczniów ruszył dalej, w kierunku południowo-wschodnim, ku brzegom morza. Żegnając uczniów nakazał im głosić w Choluli swoją naukę i rządzić w mieście aż do jego powrotu. Powiedział im również, że udaje się na wschód, za morze, do swojej dalekiej ojczyzny. Następnie odpłynął na tratwie albo w łodzi. Inna legenda głosiła, że Quetzalcoatl podążył na brzeg wschodniego morza, aby złożyć ze swojego życia ofiarę za ludzi, i wstąpiwszy na stos spłonął. Wierzono, że jego dusza uniosła się do nieba i świeci jasnym blaskiem Gwiazdy Wieczornej. Lud Nahua uwierzył w jego przyobiecany powrót i czekał przez wieki. Znaczenie mitów było u Indian dawnej Ameryki bardzo duże. Mit był dla Indian Meksyku wielkim, zbiorowym przeżyciem jeszcze raz przebytej drogi życia od zamierzchłych początków ich wędrówki ze starej, północnej ojczyzny do dalekich krajów południa. We wszystkich starych mitach odnajdujemy zaginiony świat dawnych ludów, ich dzieje i wierzenia. Jak już wspomniano, toltecki Quetzalcoatl, tezkokański Tezcatlipoca, aztecki Uitzilopochtli i tlaskalański Camaxtli mieli wiele wspólnych cech, symboli i funkcji, byli bogami powietrza, wiatru i zarazem zajmowali najwyższe miejsce w hierarchii bogów Meksyku. Wydaje się jednak, że kult Quetzalcoatla był najbardziej rozpowszechniony. Czciły go również plemiona nienahuańskie, jak np. Zapotekowie i Mikstekowie, mieszkający na południe od Azteków. Quetzalcoatl różnił się od pozostałych bogów meksykańskiego Olimpu tym, że w mitycznej opowieści występował jako bóg o białej skórze, gdyż był bogiem uosabiającym światłość, to wszystko, co jasne, był bogiem białej magii. Biały bóg wśród brązowoskórych Indian, bóg, który był przeciwnikiem krwawych ofiar z ludzi i używał znaku krzyża, bóg, który opuszcza swoich wiernych wyznawców i udaje się przez morze na wschód, obiecując, że powróci, a w drugiej wersji na brzegu wschodniego morza wstępuje w płomienie, aby później przenieść się na świecącą jasno planetę i zamienić się w Gwiazdę Wieczorną - przysparzał niemało kłopotu badaczom staromeksykańskiej mitologii i religioznawcom, zwłaszcza gdy uwzględnić fakt, że w Xii wieku pojawiła się niezwykła postać pod imieniem Quetzalcoatla. Miał to być przywódca resztek tolteckiego ludu, uchodzącego przed najeźdźcami z północy na południowy wschód do kraju Majów, na Jukatan. To jemu się przypisuje wprowadzenie do Meksyku kalendarza Majów i ustanowienie nowej ery w 1168 roku. Pojawienie się Tolteków w kraju Majów w Xii wieku jest stwierdzone i uznane za fakt historyczny. W tym okresie Majowie nie tworzyli już jednego państwa i lokalne państewka (miasta-państwa) toczyły między sobą zażarte, wyniszczające wojny na tle rywalizacji o zdobycie hegemonii nad całym Jukatanem. Te bratobójcze wojny lokalnych dynastii doprowadziły Majów do upadku. Wtedy właśnie Toltekowie wkroczyli na Jukatan i wkrótce opanowali znaczną część terytorium ze stolicą w świętym mieście Majów, Chichen-Itza, gdzie zbudowali świątynię Quetzalcoatla. Ich wodzem był wielki reformator i jednocześnie przywódca religijny, noszący zwyczajowo imię Quetzalcoatla. W świetle tych faktów należy oddzielić mityczną postać Quetzalcoatla, tolteckiego plemiennego bóstwa, od wodza Tolteków w Xii wieku. Imię tego wodza zostało odczytane ze skomplikowanych symbolicznych znaków i hieroglifów w ruinach świątyń umarłych miast Majów na Jukatanie. Wybitny znawca historii kultury ludów dawnego Meksyku, Herbert Spinden, odczytał również napisy majańskie podające datę śmierci wodza: wieczór z czwartego na piąty kwietnia 1208 roku. I jeszcze jedną sensacyjną wiadomość odczytał Spinden ze znaków symbolicznych w świątyni zwanej "domem czarownika" w Uxmal na Jukatanie. Na rzeźbie przedstawiającej oblicze planety Wenus odczytał mianowicie, że Quetzalcoatl po śmierci wstąpił na osiem dni do podziemnego świata jako ziemski przedstawiciel boga Quetzalcoatla, gdyż był jego uosobieniem i bóstwem, które zmartwychwstanie. Jak wykazały odczytane obliczenia astronomiczne Majów, w nocy czwartego kwietnia 1208 roku planeta Wenus zniknęła, aby po ośmiu dniach znów się ukazać. A więc Quetzalcoatl toltecki z Jukatanu, jako wcielenie boga Quetzalcoatla, zmartwychwstał i przeniósł się na planetę Wenus, łączoną w mitologii meksykańskiej z bogiem Quetzalcoatlem. Najbardziej czczoną świętością Indian Meksyku była sławna świątynia Quetzalcoatla w mieście Cholula (na południowy wschód od stolicy Azteków Tenochtitlanu, dzisiejszej stolicy Meksyku), wzniesiona na olbrzymiej piramidzie, której podstawa dwukrotnie przewyższała powierzchnię podstawy największej piramidy egipskiej w Gizeh, piramidy Cheopsa. Do Choluli pielgrzymowały ludy Meksyku i Ameryki Środkowej, zanosząc modły o powrót tolteckiego boga Quetzalcoatla z dalekiego zamorskiego kraju na wschodzie. Quetzalcoatl miał również ołtarze i posągi w świątyniach Azteków i Tezkokanów: w świątyni Uitzilopochtli w Tenochtitlanie, w świątyni Tezcatlipoki w Tezcoco. Plemiona Majów czciły go pod imieniem Kukulcan i Gucumatz. Mikstekowie mieszkający na południu Meksyku nazywali go Yucano (Jasne światło). Na Jukatanie czczono również Itzamnę. Itzamna to stary, kulturowy heros i bóg Majów, odgrywający podobną rolę co Quetzalcoatl. Był on w tradycji bogiem, który dał swojemu ludowi wiedzę, kalendarz, nauczył uprawiać rolę, zapoznał lud z astronomią. Nosił niegdyś imię Zamna (Niebiańska Rosa); Itzamną stał się wtedy, gdy został bogiem plemienia Itzów (Itza). Lud Nahua miał swój wielki mit kreacjonistyczny. Wierzył, że przed stworzeniem świata istniała gdzieś w przestrzeni siedziba stwórców: Tonacatecutli (drugie imię: Ometecutli) i jego żony Tonacaciuatl (lub Omeciuatl), którzy mieli czterech synów: Tezcatlipokę, Uitzilopochtli, Quetzalcoatla i Yayauqui. Stwórcy, podejmując akt stworzenia, wyznaczyli dwóch bogów - Quetzalcoatla i Uitzilopochtli - jako swoich przedstawicieli. Ci dwaj stworzyli ogień i pół słońca oraz pierwszą parę ludzkich istot, Qxocomo i jego żonę Cipactonatl. Męża zapoznali z uprawą ziemi, żonę ze sztuką tkania, przędzenia i wróżbiarstwa. Potem stworzyli parę bóstw: Mictlantecutli i jego żonę Mictlanciuatl (bogowie śmierci), podzielili czas na lata, miesiące i dnie. Poniżej siedziby rodziców stworzyli dwanaście innych niebios dla różnych zjawisk, jak gwiazdy, komety, błyskawice, wiatry, dla pierwszych istot żyjących, a także dla później stworzonych pomocniczych bogów. Najwyżsi bogowie stworzyli także Tłaloka (Tłaloc) i jego żonę Chalchiutlicue - bóstwa deszczu i wody. Tlaloc stworzył sobie do pomocy wielu mniejszych Tlałoków, którzy z jego rozkazu zajmowali się rozdzielaniem wód i sprowadzaniem deszczu na ziemię. Dlatego też najwyższy Tlałok nosił imię Tlalocaltecutli (władca, wódz Tlałoków). W późniejszych kombinacjach teologicznych, pochodzących z okresu poprzedzającego podbój Meksyku przez Hiszpanów, kapłani meksykańscy, z uwagi na fakt, że w siedzibie najwyższego boga deszczu i wody Tlalocatecutli znajdowały się cztery miejsca, z których spadał na ziemię deszcz (stąd jedną z symbolicznych oznak Tlałocatecutli był krzyż), stworzyli koncepcję, według której musiało być jeszcze trzech innych głównych Tlaloków, równych pierwszemu (niezależnie od mnóstwa pomocniczych, małych Tlałoków). Ci czterej, panujący nad czterema miejscami, z których padał deszcz, czterema kierunkami świata, tworzyli jedność, czwórkę w jedności. Pierwsze słońce (a właściwie półsłońce) stworzone przez bogów świeciło słabo, wędrując wraz z księżycem po niebie. Wtedy Tezcatlipoca stworzył nowe słońce i cztery słoneczne epoki w dziejach świata: 1. "Słońce Wody" - zatonęło w wielkim potopie; 2. "Słońce Ziemi" ("Jaguara i Nocy") - nastał koniec, kiedy niebo spadło na ziemię; 3. "Słońce Deszczu" (lub "Ognia") - zostało zniszczone, kiedy ogień spadł z nieba; 4. "Słońce Wiatru" - spadło w czasie sztormu i trzęsienia ziemi. Potem nastała piąta epoka, w której Meksykanie, walcząc w szyku bojowym przeciw siłom zła, zostali wezwani do obrony piątego, współczesnego nam słońca, "Słońca do końca". Według zachowanych źródeł ludzkość była niszczona cztery razy, a ludzie żyli w obawie przed nową zagładą, ponieważ wierzyli, że cztery elementy - ziemia, powietrze, ogień i woda - żyły ze sobą w wiecznym konflikcie. Meksykanie mieli kilkaset bóstw, od najwyższych w hierarchii do najniższych, które można nazwać bóstwami agrarnymi. Byli to więc bogowie deszczu, zboża, uprawnych roślin i ziemi. Pozostali to bogowie nieba, powietrza, światła, podziemnego świata, gwiazd, słońca, księżyca i bóstwa kulturowe (twórcy kultury, nauki, nauczyciele swoich ludów). Oprócz nich Meksykanie czcili najwyższą istotę, którą określali jako siłę życiodajną - Ipalnemoani (ten, który daje nam życie) i Tloquenahuaque (wszechobejmujący). Ta najwyższa, życiodajna siła nigdy nie była odtwarzana w rzeźbie i malarstwie i nigdy nie składano jej ofiar. Niekiedy utożsamiano ją z bóstwem Teotl, które miało charakter bóstwa słonecznego. Thoquenahuaque (Ipalnemoani) przypomina czarodziejską siłę tkwiącą w całej żywej i martwej przyrodzie, w której istnienie wierzyli Indianie Ameryki Północnej, skąd pochodzą plemiona Nahua. Jak wiadomo, różne plemiona Indian północnoamerykańskich, gdy zetknęli się z nimi pierwsi europejscy kolonizatorzy w Xvi i Xvii wieku, nazywały tę siłę twórczą różnymi imionami: wakonda, manitou (manitu), orenda. Misjonarze protestanccy i katoliccy, nie rozumiejąc znaczenia tej nazwy, uważali ją za imię boga. Indianie północnoamerykańscy tamtych czasów nie mieli żadnej religii ani wiary w istnienie jednego boga; te pojęcia narzucali im misjonarze. W latach poprzedzających najazd Hiszpanów pojawiły się w Tezcoco, siedzibie najwyższej cywilizacji meksykańskiej przed podbojem, tendencje do zastąpienia wielkiej liczby bóstw jednym bogiem. Inspiratorami tej idei byli ostatni dwaj wielcy przywódcy tezkokańscy: Nezahualcoyotl (Xv wiek) i jego syn Nezahualpili, który zmarł na kilka lat przed wylądowaniem Hiszpanów. A więc tam rozwój idei religijnej zmierzał wyraźnie od wielości bogów do jednego boga, wbrew wszystkim teoriom głoszącym, że u Indian amerykańskich od zarania ich historii istniała wiara w jednego boga. Wszystkie plemiona Nahua wierzyły w życie pozagrobowe. Kapłani azteccy nauczali, że dusze zmarłych wędrowały, w zależności od tego, jak zostały zakwalifikowane, do jednego z trzech zaświatów: do siedziby słońca, bóstwa słonecznego, zwanego Tonatiuh (słońce); albo do rozkosznej krainy Tlalocanu (siedziby boga deszczu - Tlalocaltecutli); i wreszcie do Mictlanu, ponurego podziemnego świata na dalekiej północy, siedziby boga podziemi Mictlantecutli i jego małżonki Mictlanciuatl. U ludów dawnego Meksyku i Ameryki Środkowej, u plemion Nahua, Majów, Miksteków i Zapoteków, Totonaków i Otomi, wszystkie zjawiska obserwowane w świecie przyrody miały swoje odbicia w niebie, swoich boskich przedstawicieli. Cała przyroda była uosobiona przez mnóstwo bogów i pomniejszych bóstw. Życiem społecznym oraz rozwojem kultury również kierowali herosi i bogowie, jak toltecki Quetzalcoatl, majański Itzamna (Zamna) itp. Pośród tej rzeszy bogów najważniejsza była wielka trójca: Quetzalcoatl, uosobienie planety Wenus, Gwiazdy Porannej i Gwiazdy Wieczornej; Tezcatlipoca (Dymiące Zwierciadło), rywalizujących z jasnym Quetzalcoatlem o pierwsze miejsce w panteonie meksykańskich bogów, bóg nocnych wiatrów, burzy i dawca tchnienia - życia, bezlitosny sędzia ludzi, nazywany też Yaotzin (Wróg), Telpochtli (Młodzieńczy Wojownik), Yaolli Ehecatl (Nocny Wiatr), władca życia i śmierci, w jednej ręce trzymający włócznię, w drugiej złote zwierciadło, w którym odbijało się życie ziemskie; i wreszcie Uitzilopochtli (Koliber), bóg wojny, który niegdyś wywiódł Azteków z dalekiej północy, nakazując im udać się na południe, do Meksyku. Od jego drugiego imienia, Mexitli, nazywali się Aztekowie Meksykanami i stąd nazwa kraju: Meksyk. Gdy Aztekowie stali się największą potęgą militarną Meksyku, Uitzilopochtli awansował na boga wojny wszystkich plemion Nahua, był również bogiem i władcą życia na ziemi, nosił uzbrojenie wojownika (oszczep i tarczę), panował także w niebie, skąd zsyłał błyskawice i pioruny. Prawie wszystkim bóstwom poza Quetzalcoatlem składali Meksykanie liczne krwawe ofiary z ludzi. Najwięcej ofiar ludzkich składano Uitzilopochtli, następnie Tezcatlipoce, bóstwom deszczu, wiatru, ognia, słońca, opiekuńczym bóstwom kwiatów, uprawnych roślin, nawet opiekuńczemu bogu azteckich kupców prowadzących handel wymienny z innymi ludami. Składano je bogini miłości, która żądała ofiary ludzkiej - kobiety. Najwięcej ofiar pochłaniał Uitzilopochtli w swojej świątyni na szczycie ogromnej piramidy w Tenochtitlanie, stolicy Azteków (dzisiejszy Meksyk). Ofiarami byli jeńcy wojenni i dla ich zdobycia Aztekowie toczyli nieustanne wojny z plemionami nie należącymi do azteckiej federacji plemion Nahua. Według koncepcji azteckich i innych nahuańskich kapłanów, bogom, którzy pomagają swojemu ludowi, należy się ofiara, bogowie bowiem, tak jak cała przyroda, która musi się odradzać, by żyć, muszą odradzać się za pomocą najwyższego daru krwi ludzkich ofiar. Hiszpańscy zdobywcy i ich kronikarze z największym oburzeniem wyrażali się o okrucieństwie Azteków. Należy jednak podkreślić, że azteccy wojownicy nie zabijali w walce przeciwników, starali się natomiast schwytać ich żywcem i sprowadzić do stolicy na ofiarę Uitzilopochtli. Zamiast więc na polu bitwy, przeciwnicy Azteków umierali na ofiarnym ołtarzu w świątyni boga wojny. W przeciwieństwie do Azteków Hiszpanie czcili Boga miłości i przebaczenia, ale mordowali bez litości ludy indiańskie Meksyku i Peru, burzyli ich miasta, palili żywcem Indian jako "pogan" (i "heretyków" u siebie, w Hiszpanii). Dwie były najważniejsze przyczyny klęski i upadku indiańskiego Meksyku. Pierwsza z nich to powszechna wiara w powrót Quetzalcoatla ze wschodu. Gdy w 1519 roku na brzegach Meksyku wylądował Fernando Cortez i jego rabusie, Indianie widzieli w Cortezie Quetzalcoatla lub jego boskiego zastępcę, toteż początkowo nie walczyli z Hiszpanami. Tak postąpił Montezuma, najwyższy wódz Azteków, który wpuścił do swej stolicy najeźdźców, bojąc się walczyć z "wysłannikami dobrego, białe o bo a uetzalcoatla. Gdy lud aztecki pod wodzą bohaterskiego Quauhtemoca porwał się do powstania, było już za późno. Drugą przyczyną klęski był fakt, że Aztekowie w bitwach nie zabijali Hiszpanów, chcąc wziąć ich żywcem. Tym należy tłumaczyć zwycięstwo małego liczebnie wojska hiszpańskiego. Meksykanie zostali pokonani i zdradzeni przez własną religię. Drogo zapłacili za wiarę w powrót Quetzalcoatla. Rzecz jasna, nie mogli sobie wówczas uświadomić, że ich Quetzalcoatl udający się na wschód to po prostu uosobienie planety Wenus, która jako gwiazda poranna znika wraz ze wschodem słońca, aby później pojawić się znów na niebie jako gwiazda wieczorna. Drugim wielkim ogniskiem cywilizacji indiańskiej było Peru. Na północnych wybrzeżach tego kraju narodziła się wysoka kultura, której rozwój przypada na okres o setki lat wyprzedzający pojawienie się Inków. Twórcą tej kultury, po której pozostały ruiny miast i świątyń, był lud Mochica. Kraj ludu Mochica nosił nazwę Chimu od imienia panującej dynastii; podobnie o państwie ludu Quechua mówiło się "państwo Inków". Tysiąc lat trwał rozwój kultury kraju Chimu i został przerwany najazdem Inków, mających siedzibę w Andach peruwiańskich. W kraju Chimu spotkali się hiszpańscy zdobywcy z legendą tego ludu, który wierzył, że jego przodkowie przybyli niegdyś na wybrzeża północnoperuwiańskie z północy, drogą morską. Miało to nastąpić w bardzo odległej epoce, a przodkowie ludu Mochica wywodzili się prawdopodobnie z Ameryki Środkowej. Na południe od Chimu znajdowały się ośrodki równie starej cywilizacji, jak np. świątynia bóstwa Pachacamac (na południe od dzisiejszej stolicy peruwiańskiej - Limy). Przed najazdem Inków w kraju Chimu panował kult księżyca. Lud wierzył, że pochodzi od gwiazd; zjawiska związane z wędrówką księżyca, jego fazami, były starannie obserwowane. Na dziełach sztuki (np. wspaniała ceramika) występują symbole lunarnego kultu. Tutaj, na wybrzeżach północnego Peru, rozwinęła się ciekawa, bogata mitologia, zastąpiona później mitologią i kultem słonecznym przyniesionym przez zwycięskich "synów słońca" - Inków. W Xv wieku zwycięski władca, Inka Tupac Yupanqui, podbił kraj Chimu; całe wybrzeże Peru dostało się pod panowanie Inków. Nastąpił zmierzch bogatej kultury Chimu i innych ośrodków kultury na wybrzeżach środkowego i południowego Peru. Wiedzę o religii i mitologii dawnego Peru czerpiemy od kronikarzy i historyków hiszpańskich z okresu podboju i kolonizacji. Jednak najwięcej pracy i wysiłku włożyli w odtworzenie najdawniejszej historii Peru i kultury peruwiańskiej amerykańscy i europejscy archeologowie i historycy. Wyniki ich wieloletnich badań wzbogaciły wiedzę o historii kultury tego kraju i pozwoliły krytycznie ocenić pisane źródła hiszpańskie. Inkowie peruwiańscy nie byli narodem czy też plemieniem. Był to panujący ród, dynastia wywodząca się z arystokracji rodowej ludu Quechua. Podobnie jak i u wszystkich innych ludów indiańskich, występują w Peru wierzenia animistyczne, tzn. uduchowienie i ubóstwienie sił przyrody, kult przodków, kult herosów, kulturowych bohaterów i bogów. Przed powstaniem potężnego państwa Inków w krajach ludu Quechua i wśród sąsiednich plemion istniał stary mit o stworzeniu świata i jego stwórcy zwanym Viracocha. W Peru, podobnie jak i w Meksyku, po stworzeniu świata również nastąpił potop (Unu Pachakuti), z którego ocalało tylko dwoje ludzi. Viracocha stworzył później słońce i księżyc, stworzył z gliny nowych ludzi, na miejsce potomków dawnej rasy, i zwierzęta. Po dokonaniu tego dzieła i wędrówkach po krajach dawnego Peru pożegnał się z ludźmi i udał na zachód, za ocean (Pacyfik). Ślady jego pobytu na ziemi zostały uświęcone wzniesieniem świątyń i innych pomników kultu. Kult Viracochy był tak powszechny i żywy, że zwycięscy Inkowie nie odważyli się go obalić, a przeciwnie, włączyli do swego systemu religijnego. Najdawniejsze dzieje samych Inków, którzy nazywali się "dziećmi słońca" giną w pomroce dziejowej. O ich historii i mitycznych początkach pisali po podboju hiszpańscy kronikarze i historycy, spośród których wybijał się w Xvi wieku Garcilaso de la Vega, po matce - potomek "synów słońca", z dumą dodający do swego nazwiska tytuł Inca. Widział on w Inkach nie tylko potężnych władców i twórców olbrzymiego państwa, które obejmowało, oprócz dzisiejszego Peru, również Ekwador, zachodnią Boliwię i połowę dzisiejszego Chile. Dla niego byli oni wzorem władców i dobroczyńców ludzkości. Stworzyli państwo dobrobytu i wielką cywilizację. Oczywiście dzieło Garcilasa de la Vegi trzeba traktować bardzo krytycznie, zwłaszcza że widział on w Inkach jedynych twórców cywilizacji peruwiańskiej, zapominając o tym, że byli oni spadkobiercami starszej cywilizacji ludów z wybrzeży Peru i górskiej krainy nad jeziorem Titicaca - na pograniczu Peru i Boliwii. Według legendy samych Inków pochodzili oni od słonecznego bóstwa - słońca (Inti). Kult solarny i wiara w pochodzenie od słońca stały się podstawą religii panującej w Peru pod ich rządami, usunąwszy w cień stare kulty i mity księżycowe oraz wierzenia różnych plemion włączonych po podboju do państwa Quechua. Inkowie starannie podtrzymywali w ludzie tę wiarę w ich boskie pochodzenie i nazywali się "dziećmi słońca". Jeden z praprzodków Inków, Manco Capac, miał być twórcą kultury, nauczycielem ludu i pierwszym władcą państwa Quechua. Oczywiście jest to prymitywny heros kulturowy, bóstwo kulturowe, które po stworzeniu potężnego państwa podniesione zostało przez panującą dynastię do rangi największej świętości. Według Garcilasa de la Vegi boski Manco Capac został wysłany przez słońce z wyspy na jeziorze Titicaca, aby nauczać plemiona peruwiańskie uprawy roli, rzemiosł i innych pożytecznych zawodów. Inkowie byli wielkimi czcicielami słońca, swojego przodka. Słońce, jako dawca ciepła i światła, odgrywało również wielką rolę w religii ludu Quechua, którego cywilizacja wyrosła z rolnictwa (uprawa kukurydzy). Wielką czcią darzono też w państwie Inków stwórcę. Początki wiary w wielkiego stwórcę sięgają czasów przed powstaniem państwa Inków. Stwórca nie miał własnego imienia; nadawano mu wiele tytułów, z których najważniejszy był tytuł nauczyciela świata, władcy i stwórcy - Ilya-Tiqsi Viracocha Pachayacachiq, w tradycji (i w kronikach hiszpańskich) zwykle: Viracocha. Stwórca i jednocześnie kulturowy bohater, podobnie jak Quetzalcoatl, opuścił swój lud i udał się z wybrzeży Ekwadoru na zachód. Gdy w pierwszej połowie Xvi wieku hiszpańscy najeźdźcy zjawili się na wybrzeżach Peru, byli przyjmowani przez niektóre ludy i osiedla jako wysłannicy Viracochy. Do większych bóstw zaliczano również w państwie Inków księżyc, czczony jako żona słońca (Mama-Quilla lub Mama-Kilya). Wszystkie inne siły i zjawiska przyrody były uosobione w postaci bóstw i duchów opiekuńczych. Bóstwo piorunu i jednocześnie bóstwo pogody darzone było wielką czcią przez lud, który wznosił do niego modły o zesłanie deszczu dla zroszenia pól. Nazywano je Illapa (lub Ilyapa), czyli piorun i błyskawica. W całym państwie Inków powszechnie panował kult duchów opiekuńczych, związanych z kultem przodków. Wszystkie uświęcone tradycją miejsca, przedmioty, świątynie, kamienie na polach (opiekuńcze duchy - strażnicy pól) nazywane były huaca (huaca - świętość, święty przedmiot). W okolicach Cuzco, stolicy państwa Inków, wielką czcią otaczany był kamień, w który, jak wierzono, zamienił się jeden z braci pierwszego, legendarnego władcy Manco Capaca. Najwięcej tych świętości znajdowało się na polach i miedzach. Występują tu również przeżytki totemizmu. Spotkamy się więc w wierzeniach ludów dawnego Peru z bóstwami słońca, światła, ciał niebieskich, z kultem herosów plemiennych przeniesionych do panteonu najwyższych bogów, podobnie jak w Meksyku. Hiszpańscy zdobywcy byli zaskoczeni spotykając się w podbitym kraju z takimi zjawiskami w systemie religijnym, jak chrzest wodą, pokuta za grzechy, spowiedź i komunia, wypijanie przez kapłana podczas uroczystych nabożeństw ku czci słońca pucharu ofiarnego wina. Inkowie mieli również żeńskie klasztory tak zwanych "dziewic słońca". Hymny i modlitwy Inków, zapisane w hiszpańskich kronikach, wprowadzały misjonarzy w największe zdumienie. Sądzili, że albo szatan zadrwił z nich sobie, parodiując jedyną "prawdziwą" wiarę katolicką, albo jakiś apostoł chrześcijański pozostawił tutaj ślady swej działalności misyjnej. Część Ii Religie Bliskiego Wschodu i Dawnej Europy, Mezopotamii, Azji Mniejszej, Iranu, Egiptu, Fenicji i Syrii, Świata Antycznego, Celtów, Germanów, Bałtów, Słowian Rudolf Ranoszek.Ń Religie Mezopotamii Nazwa Mezopotamia ("Międzyrzecze"), pochodzenia greckiego, oznaczała w starożytności obszar zbliżony do granic obecnego Iraku. Niejednolity geograficznie, był wówczas pozbawiony jednolitej nazwy rodzimej. Rozróżniano m.in. kraj Sumeru i Akadu, tj. nizinną Babilonię (na południe od Bagdadu), i wyżynę północną Subartu, kolebkę państwa asyryjskiego (okolicę obecnego miasta Mosul). W czwartym tysiącleciu Mezopotamię zamieszkiwały już prawdopodobnie plemiona semickie (zwłaszcza wyżynę Dżezire) i niesemickie (nizinę południową). Pod koniec czwartego tysiąclecia występują w Babilonii Sumerowie, lud nie bardzo jeszcze znany, przybyły może z Dalekiego Wschodu. W ciągu trzeciego tysiąclecia stworzyli oni pierwszą wysoko rozwiniętą kulturę i wysunęli Babilonię na czołowe miejsce w Azji Zachodniej. Organizowali się w licznych miastach-państwach niezależnych i żądnych przewagi politycznej i rozszerzali swoje wpływy poza granice Babilonii. Z biegiem czasu jednak odczuwali coraz dotkliwiej współzawodnictwo semickiej ludności, napływającej świeżymi falami z Arabii i z Syrii. Najsławniejszy jej przedstawiciel, Amoryta Hammurabi (w Xviii wieku p.n.e.), opanował i zjednoczył całą Babilonię i przynajmniej częściowo także Asyrię, która przedtem, od końca trzeciego tysiąclecia, rozwijała swoją samodzielność. Odtąd Babilon pozostaje stolicą, a jej bóg Marduk głównym bogiem państwa. Sumerowie zeszli z widowni historycznej jako naród, przekazując zwycięzcom swój dorobek społeczny. W czasach Hammurabiego Babilonia przeżyła swój złoty wiek. Po jego śmierci wypadki potoczyły się w niespodziewanym i niepomyślnym kierunku. Kasyci, górale z Zagrosu, zawładnęli Babilonią i rządzili nią około 500 lat, a północną Mezopotamię wraz z Syrią opanowali Huryci. Pod koniec drugiego tysiąclecia nowa fala semicka (aramejska) zaczęła wdzierać się z Pustyni Arabskiej do Mezopotamii, tworząc samodzielne ośrodki polityczne. Pierwsza połowa pierwszego tysiąclecia p.n.e. stoi pod znakiem wojennego rozmachu Asyrii, która stworzyła wielkie państwo obejmując m.in. także Babilonię, ale osłabiona wewnętrznie padła pod ciosami nieprzyjaciół zewnętrznych (koniec Vii w. p.n.e.). Zwycięska Babilonia zagarnęła Mezopotamię i Syrię aż do granic Egiptu. W 539¬8¦8 r. p.n.e. przybyły z Iranu na czele Persów król Cyrus zdobył Babilon (witany przez tamtejszych kapłanów boga Marduka jako zbawca) i zawładnął wszystkimi ziemiami aż po granice Egiptu. Odtąd Mezopotamia stanowiła przez dwa wieki część składową olbrzymiego państwa perskiego Achemenidów. Następnie zmieniała jeszcze kilkakrotnie władców, przybywających z zachodu (z Europy) lub ze wschodu. Przez dłuższy czas była przedmiotem sporu między cesarstwem rzymskim a państwem perskim. W Vii w. n.e. dostała się pod panowanie Arabów. Wspaniałe jej zabytki leżały już wówczas w gruzach i poszły w zapomnienie razem z jej historią. Dopiero od początku ubiegłego stulecia zaczęły powoli pojawiać się na światło dzienne, odkopywane i odkrywane przez uczonych. Ciągłe dopływy świeżej ludności przerywały spokojny rozwój stosunków międzyludzkich, powodowały jego wypaczanie i wstrzymywanie, a niekiedy również bogacenie się w nową treść. Za najważniejszy z rejonów Mezopotamii uznać należy Babilonię. Tam Sumerowie z udziałem semickich Akadów stworzyli pierwszy zespół składników i wartości, zwany wysoko rozwiniętą kulturą. Kiedy przestali istnieć jako naród, cały spadek po nich przejęli zwycięscy Semici. W czasach Hammurabiego ogólny rozwój kultury osiągnął przypuszczalnie swój poziom najwyższy. Odtąd jednak wyraźnie kostnieje, ubożeje albo wprost upada. Rozpowszechnia się zasada powtarzania bez zmian arcydzieł przeszłości. Rozwój twórczy, organiczny ustąpił miejsca możliwie sumiennemu odtwarzaniu. Od początku pierwszego tysiąclecia p.n.e. zaczął nawet język akadyjski razem z pismem klinowym powoli wymierać ustępując w życiu codziennym miejsca językowi aramejskiemu, ale utrzymując się jeszcze do początku n.e. w szkołach, świątyniach i piśmiennictwie. Twórczość Babilończyków rozwijała się w granicach i na podstawie swoistego światopoglądu, opartego na poznaniu przez zmysły. Wcześnie pytano się śmiało, skąd się wziął świat, jak wygląda, jakie stanowisko zajmuje w nim człowiek? Wyobraźnia dawała odpowiedź w mitach. Na początku, jak czytamy m.in., istniała mieszanina wód (słodkiej i słonej), ucieleśnionych w postaci dwóch potworów (męskiego i żeńskiego). Kolejno zrodzili się bogowie. Oni pokonali pierwszych rodziców, a główny zwycięzca zbudował wszechświat z ciała pramatki. Ziemię uważano m.in. za okrągłą górę lub płytę otoczoną oceanem, pływającą po jego wodach. Pod nią wyobrażano sobie ponure królestwo cieni umarłych. Niebo - to prawdziwe sklepienie spoczywające na widnokręgu niby na nasypie, usiane przymocowanymi doń gwiazdami ("pismem nieba"). Cały świat i wszystko, co na nim istnieje, jest zbudowane w istocie z jednolitego tworzywa materialnego. Nie ma więc różnicy zasadniczej między myślą a jej odpowiednikiem widzialnym, pomiędzy imieniem a określonym przezeń przedmiotem rzeczywistym. "Stworzyć" znaczy tyle, co "nadać imię", a "istnieć" tyle, co "mieć imię". Można nawet swoją jaźń, swoją osobowość odstąpić innemu. Wszystko w świecie pozostaje między sobą we wzajemnej łączności i podlega porządkowi ustalonemu w chwili stworzenia, a poszczególne ułamki świata odzwierciedlają całą jego treść, którą znawca potrafi wyczytać. Ziemia i cokolwiek na niej istnieje lub się dzieje - wszystko to naznaczone jest na niebie. Świat jest pełen mocy nadprzyrodzonych bądź to uosobionych w postaciach bóstw, bądź też ciemnych, tajemniczych, tkwiących m.in. w przedmiotach przykuwających uwagę. Moce te kierują losami ludzkimi. Człowiek ma w swych żyłach krew boską, jest jednak śmiertelny z przeznaczenia. Całe jego nastawienie powinno być skierowane na życie doczesne, na prace i rozkosze. Śmierć oznacza zasadniczo dla wszystkich ludzi przejście do ponurego podziemia, królestwa cieni, "kraju bez powrotu". Babilończyk modlił się przeto o długie życie i dobra doczesne. O śmierci wspominał stosunkowo rzadko. Życie jednostki, społeczeństwa i państwa stało w Mezopotamii, a zwłaszcza w Babilonii i Asyrii, pod przemożnym wpływem różnych czynników, które wspólnie nazywamy religią. Była ona m.in. zależna od warunków geograficznych, obszaru, od napływu fal etnicznych, zmian gospodarczych i politycznych. W ciągu swojego długiego istnienia, od czasów prahistorycznych do początku naszej ery, zmieniała nieraz na pewno swoją treść przy jednoczesnym zachowaniu istniejących dawnych form. Niestety, przedstawienie przebiegu tych przeobrażeń w czasie przekracza jeszcze możliwości nauki współczesnej. Zachowało się wprawdzie, oprócz różnych innych źródeł, wiele tekstów, ale przeważnie są to różne odpisy i trudno rozróżnić w nich treść pierwotną od młodszych dodatków i zmian, żywą religię ludu od pomysłów teologów. A ponadto wiemy jeszcze za mało o wierzeniach sąsiadów i najeźdźców. Ustalenie najważniejszych rysów religii babilońskiej bez względu na różnice czasu jest jednak możliwe dzięki jej skrajnemu konserwatyzmowi. Religia babilońska, przejęta na ogół przez Asyryjczyków, jest w zasadzie naturystycznym politeizmem, tzn. że bóstwa jej wyobrażają części świata (niebo, ziemię, wodę, gwiazdy itd.), a następnie siły i objawy życia przyrody. Nie brak prócz tego od najdawniejszych czasów również bóstw alegorycznych uosabiających pojęcia oderwane (np. prawo), przeżycia wewnętrzne i doświadczenia życiowe (choroba i in.). Zachowane ślady wskazują, że niegdyś przynajmniej część bóstw wyobrażano sobie w postaci zwierzęcej. Najpierw prawdopodobnie utożsamiano bóstwo z przedmiotem, który je wyobrażał (a więc i ze zwierzęciem), i oddawano mu pod tą postacią cześć. W miarę uświadamiania sobie własnej wyższości i rozwoju swojej społeczności człowiek przypisywał bóstwom, zwłaszcza ucieleśnieniom wszechświata i wyrazistych zjawisk przyrody, istotę ludzką, tylko wyolbrzymioną, a obyczaje na wzór wielmoży świeckich. Bóstwo stawało więc, aczkolwiek dwuznacznie, obok swojego żywiołu jako jego władca. Z biegiem czasu, zwłaszcza w pierwszym tysiącleciu p.n.e., rozpowszechnił się wreszcie zwyczaj łączenia albo nawet utożsamiania bóstw z gwiazdami. Inne moce, mniej wyraziste, przedstawiające doświadczenia i przeżycia człowieka, przyjęły w wyobraźni ludzkiej postacie potworów, dziwolągów różnokształtnych, tzw. demonów. Były to istoty dobre i opiekuńcze albo - i to w przeważającej liczbie - złe z natury, diabły czyhające tylko na zgubę człowieka. Przyjmowano, że istnieje jeszcze - jako trzeci - świat sił nieosobowych (magicznych), tkwiących w czymkolwiek i działających z potworną skutecznością, o ile je się uruchomi świadomie (przez tajemniczy mechanizm złożony ze słowa i czynu) lub nieświadomie. Według opowiadań bóstwa powstały w czasie i mają jako przodków potwory ciemności i nieładu. Niektóre z nich, i to nie tylko przedstawiciele przyrody zamierającej i budzącej się znowu do życia, schodzą na pewien czas do podziemia. Pomimo to bogowie są nieśmiertelni, wyposażeni w nadludzkie siły ducha i ciała. Żyją wśród swego otoczenia w niebie, w podległej im części świata i świątyni, wszędzie osiągalni dla swoich wiernych sług. Przez swoje słowo ustalają zwykle na początku roku losy swoich poddanych. Według pojęć sumeryjskich bogowie byli raczej wykonawcami odwiecznych praw, którym sami podlegali. U Semitów natomiast prawem najwyższym zasadniczo była wola Boga, oczywiście odpowiednio do jego stanowiska. "Przeznaczającymi przeznaczenie" są przede wszystkim "wielkie bóstwa", władcy poszczególnych części wszechświata (Anu, Enlil, Ea itd.), a od Hammurabiego przede wszystkim Marduk. Według pojęć babilońskich - jak powiedziano wyżej - imię zawiera w sobie istotę danej osoby lub rzeczy. Przeto "dać imię" znaczy tyle, co "stworzyć", "dać przeznaczenie", a nie mieć "imienia" tyle, co "nie istnieć". Przeznaczeniem jest dalej błogosławieństwo albo przekleństwo. Bogowie potrafią zmienić przeznaczenie, a człowiek ze swej strony ma możność uzyskania zmian losu przez ofiary i modlitwy. Nie jest to zatem determinizm bezwzględny. Dopiero w ostatnim okresie religii babilońskiej (w czasach hellenizmu) pojęcie przeznaczenia rozwinęło się w kierunku fatalistycznym. Zasadnicza dobroć jest znamieniem bóstwa, zwłaszcza tzw. demonów dobrych, tzn. bóstw niższych, opiekujących się pojedynczym człowiekiem, domem, miastem. Bóg gniewa się tylko za grzechy człowieka, ale daje się przebłagać. Jedynie ludny świat złych demonów czyha na sposobność wyrządzenia człowiekowi różnych szkód, prześladując go nieszczęściem, chorobą itd. Wyobrażenia babilońskie o demonach lub duchach (jak i w innych wypadkach) były zresztą chwiejne. Demony złe miały również pewien udział w naturze boskiej, były niekiedy nawet wielkimi bogami, a znów innym razem po prostu nieszczęśliwymi duchami zmarłych. Przeważnie uchodziły za poddanych i narzędzie bogów. Ich siedzibą były bądź "podziemia", bądź też pustynia, tereny dzikie, nie zaludnione i nie zagospodarowane. W okresie rozbicia politycznego kraju (zwłaszcza w trzecim tysiącleciu), przed zjednoczeniem dokonanym przez Hammurabiego każde miasto-państwo miało swojego boga-pana jako głównego władcę, któremu oddawano szczególną cześć. W jego imieniu i pod jego przewodem prowadzono także wojny. W licznym i różnorodnym panteonie panował mimo wszystko do pewnego stopnia ład i stopniowanie godności, począwszy od boga najwyższego, który był pierwszym wśród kilku "bogów wielkich". Chętnie występują w wyliczeniach pewne stałe ugrupowania, od końca Iii tysiąclecia przede wszystkim trójka kosmiczna (Anu, Enlil, Ea) i astronomiczna (Sin, Szamasz i Isztar, także Adad). Często stapiało się jedno bóstwo z drugim (podobnej natury) albo łączyło się z nim przez zmienne stosunki rodzinne, albo wreszcie dzieliło się na kilka postaci. Porządkowanie panteonu podjęte zostało już wcześniej przez kapłanów. Wynikiem ich prac są różne zestawienia imion bogów, przede wszystkim wielki spis z końca trzeciego tysiąclecia, nazwany (od swego początku) AN - Anum. An(um). W wyliczeniach bóstw pierwsze miejsce zajmuje przeważnie Anu. Jego imię oznaczało pierwotnie "gwiazda, niebo", potem "bóg nieba" "bóg" w ogóle. Był to "wielki i wyniosły król bogów, król nieba, król krajów, opiekun królów". Uosabia on najdoskonalsze pojęcie bóstwa. Może przenieść swą jaźń (anutum) na inne bóstwo odstępując mu w ten sposób własną godność. Anu jest na ogół postacią niewyraźną. W napisach historycznych odgrywa zrazu rolę skromną. Częściej występuje w opowiadaniach mitycznych jako władca najwyższy, ale nieco bierny i niezbyt życzliwy ludziom. Zamieszkuje najwyższą część nieba ("drogę boga Anu", biegnącą wzdłuż równika niebieskiego) razem ze swoją małżonką albo żeńskim odpowiednikiem Antu (ziemia?), którą później wyparła zaborcza bogini Isztar. Czczony był od czasów najdawniejszych, aczkolwiek może mniej niż inne bóstwa (np. Enlil). Sławnym i starym ośrodkiem jego kultu było miasto Uruk (dzis. Warka) ze słynnym zespołem świątyń Eanna ("dom nieba") oraz Der ("twierdza boga Anu") i Asur. Pierwszy miesiąc roku (nisan, marzec - kwiecień) i pierwszy dzień miesiąca były poświęcone jemu i Enlilowi. Byka przydzielono mu jako zwierzę święte, 60 jako liczbę. Niekiedy, zwłaszcza na kamieniach granicznych, tzw. kudurru, przedstawiała go czapka z rogami, położona na tronie. Enlil. Drugi z kolei potężny bóg Enlil, "pan świetności, władca, bawół, wielka góra, znawca przeznaczenia, rozstrzygający losy", występuje od początku jako wyłączny pan ziemi i może główny bóg Sumerów. Imię jego pierwotnie znaczyło może "pan powietrza" albo "pan pustyni" (pierwotnego chaosu?). Jako pan ziemi wypowiada w 7 miesiącu każdego roku przez usta kapłanów w swym świętym mieście Nippur słowa przeznaczenia dla króla i kraju, dając w tym później przykład innym bogom. Poezja barwnie opisuje działalność jego jako władcy, podkreślając często jej strony ujemne. Nie odznacza się walecznością, ma swoich bogów wojowników, sam należy raczej do typu bogów-ojców. Aż do czasów króla Hammurabiego Enlil doznawał prawdopodobnie najwyższej czci spośród wszystkich bogów sumeryjskich. Później stracił na popularności i żył już głównie w uczonej teologii. Kasyci daremnie usiłowali przywrócić mu dawne stanowisko. Jego rolę przejął bóg Marduk. Ośrodkiem kultu Enlila było miasto Nippur, a poza tym m.in. Asur. Podobnie jak boga Anu wyobrażała go niekiedy czapka z rogami, umieszczona na tronie. Jako liczbę świętą dano mu 50, a jako małżonkę Ninlil. Imiona boga Enki albo Ea nie są jasne. Sumeryjskie en-ki można tłumaczć przez "pan ziemi" (poniżej naszej ziemi) albo "pan (tego, co) dolne" (tj. ziemi i wody). W każdym razie jest Ea głównym bogiem wód (zwłaszcza oceanu podziemnego), mieszka w mitycznym apsu. Z natury dobry i spokojny, był najwybitniejszym bogiem-twórcą, przed Mardukiem. Stworzył człowieka i odnosi się do niego życzliwie. Jako bóg mądrości nauczył ludzkość przez potwory morskie początków nauki i uprawy roli, opiekuje się także rzemiosłem, sztuką i śpiewem. Zna wszystkie tajemnice i odsłania przyszłość. Wybitną rolę odgrywa Ea w magii, może dlatego, że woda, której był panem, jest czarodziejskim środkiem oczyszczającym. Egzorcyzm miasta Eridu (miasto boga Ea) miał szczególne znaczenie, kapłan zaś, wykonując obrzędy magiczne, utożsamiał się wprost ze swym opiekunem Ea. Od czasów króla Hammurabiego stał się ojcem Marduka i odstąpił mu rolę boga-twórcy, ciesząc się jednak nadal wielką czcią. Ośrodkiem jego kultu było wspomniane miasto Eridu (dzis. Abu Szahrain). Ea miał różne symbole (często kozę-rybę, także człowieka-rybę). Przydzielono mu 40 jako liczbę świętą, Ajaru jako miesiąc święty (drugi w roku kwiecień - maj) i różne gwiazdy. Jako jego małżonkę (albo sobowtór żeński) teksty podają: Nin-ki ("pani ziemi"), Damgalnuna ("wielka żona księcia"), Damki(an)na. Nergal. Czwartą wielką częścią wszechświata jest podziemie, Arallu. Eufemistycznie nazywano je wprost "ziemią" albo "wielką ziemią", "ziemią bez powrotu". Było ono miejscem pobytu zmarłych i podlegało władzy bogini Ereszkigal ("pani wielkiej ziemi") i boga Nergal ("potęga wielkiego mieszkania"). Ten ostatni występuje już w Iii tysiącleciu jako bóg miasta Kuta (dzis. Tell Ibrahim, blisko Babilonu), gdzie znajdowała się jego sławna świątynia Emeslan. Był równocześnie bogiem strasznym i dobroczynnym, siewcą nieszczęść, panem podziemi i hojnym dawcą życia, sprawiedliwym sędzią. Późny tekst utożsamia go z bogiem słońca. W takim razie przez swoją dwulicowość uosabiałby może dobroczynne, ale także szkodliwe skutki promieni słonecznych. Bóstwa-gwiazdy. Gwiazdy odgrywały istotną rolę w życiu codziennym społeczeństwa babilońskiego. Odpowiednio ważną rolę odgrywały więc także w jego religii, zwłaszcza trójka: księżyc, słońce i planeta Wenus. Sin. Pierworodnym synem Enlila był Sin, bóg i uosobienie księżyca, wybitna, w istocie swojej dobra i życzliwa postać panteonu babilońskiego i asyryjskiego. Nazywano go panem i ojcem bogów i ludzi, władcą w niebie i na ziemi, bohaterem, panem przeznaczenia, sędzią. Jako pan korony księżycowej kreował królów, nadawał i odbierał godność królewską. Jako "owoc odnawiający się sam z siebie", opiekował się rolnictwem, roślinnością i w ogóle dobrobytem. Był panem życia, lekarzem i powodem chorób, we śnie odsłaniał przyszłość. Jego znaczenie łatwo tłumaczy się doniosłym wpływem księżyca na kalendarz i w ogóle na całe życie babilońskie. W zestawieniach teologicznych zajmował czwarte miejsce i miał za małżonkę Ningal ("pani wielka"). Ośrodkiem jego kultu były miasta Ur (dzis. Mukajjir) w Babilonii i Haran w północnej Mezopotamii, to ostatnie jeszcze w średniowieczu. Jako symbol przydzielono mu róg księżycowy, a jako liczbę świętą 30. Babbar-Szamasz. Nie mniej wybitne stanowisko zajmuje Babbar-Szamasz (główny?), bóg solarny. Uosabia dodatnie dla człowieka siły słońca. Oprócz tego, jak często bóstwa solarne, ma znaczenie wysoce etyczne. Przenika serca ludzkie, zna myśli i zamiary, karci złych i wynagradza dobrych. Dlatego też często wzywa się go przy przysięgach, jak indoirańskiego Mitrę, z którym później w czasie hellenizmu złączył się w jedną postać. Będąc sędzią nieba i ziemi, powierza władcom wymierzanie sprawiedliwości na ziemi. Sztuka przepowiadania stała pod jego władzą i opieką. Wreszcie słynął jako wybitny wojownik. Miał wspaniały dwór i liczne potomstwo (m.in. Kettu i Meszaru, czyli "Prawo i "Sprawiedliwość"). Sam uchodził za syna boga Sin, skąd łatwo wywnioskować, że rozwój kultów solarnych jest młodszy od kultu księżyca. Szczególnej czci doznawał w miastach Sippar (dzis. Abu Habba) i Larsa (dzis. Senkere). W sztuce odgrywał poważną rolę. Oznaczano go przeważnie przez dysk słoneczny, niekiedy przez piłę (za jej pomocą może torował drogę swemu wozowi jadąc po niebie). 20 miał jako liczbę świętą. Isztar. W religii babilońskiej (zwłaszcza w czasach sumeryjskich) nie brak było i bóstw żeńskich. Pierwotnie było ich wiele. Pod różnymi imionami czczono wielką boginię-matkę (Aruru, Mami itd.), życiodajną siłę ziemi, stworzycielkę człowieka. Inne znowu słynęły jako wielkie lekarki (Gula, Ninkarrak). Często utożsamiano je ze sobą; tak z biegiem czasu znikły różne boginie sumeryjskie i semickie, aby stopić się w jednej postaci prasemickiego bóstwa Isztar (boga Astar Arabów południowych z Jemenu). Ostatecznie "Isztar" znaczyło tyle co "bogini. Isztar babilońska jest boginią miłości, płodności (urodzaju) i wojny. Już za dynastii akadyjskiej (ok. 2350-2170 r. p.n.e.) cieszy się wielką czcią jako bogini-matka, planeta Wenus i potężna wojowniczka. Z biegiem czasu staje się najwybitniejszą boginią. Jest to królowa bogów, jedyna bogini, matka Isztar, pani, bogini wieczora i poranka (jako planeta). Często występuje jako wojowniczka straszna w walce, dająca zwycięstwo. Poza tym oddaje się swawolnej miłości, darząc swymi względami nawet zwierzęta. Z jej kultem łączy się prawdopodobnie prostytucja sakralna. Czczono ją daleko poza granicami Babilonii. Bardzo sławna była Isztar miasta Uruk, bogini miłości, córka (później małżonka) boga Anu, z którym dzieliła świątynię. W Asyrii podkreślano raczej jej wojowniczość. Z gwiazd przydzielono jej głównie planetę Wenus, a jako liczbę świętą 15. Jej symbolem była ośmioramienna gwiazda, ze zwierząt należały do niej gołąb, krowa i lew. W sztuce przedstawiano Isztar jako wojowniczkę (niekiedy na wozie z lwami) albo jako matkę karmiącą, albo po prostu jako obnażoną kobietę. Marduk. Pierwotnie był Marduk tylko bogiem miasta Babilonu, potem (od ok. 1700 r. p.n.e.) bogiem najwyższym, narodowym zjednoczonej Babilonii. Usunął w cień przede wszystkim boga-króla Enlila i zajął jego stanowisko. Później stał się synem boga Ea. Według niektórych, zresztą odosobnionych, babilońskich teologów-myślicieli Marduk obejmował w swej istocie wszystkie bóstwa. Na jego większą chwałę zmieniano także opowiadania mitologiczne, przypisując mu czyny i zadania innych bogów. W ten sposób stał się obrońcą bóstw przed potworami pierwotnymi, twórcą świata i człowieka. Za swe zasługi uzyskał od wdzięcznych bogów pierwsze miejsce i najwyższe prawo przeznaczenia losów. To prawo wykonuje na posiedzeniu wszystkich bogów podczas uroczystości noworocznych. Marduk troszczy się o człowieka, uwalnia go od nieszczęść, utrzymuje miasto i państwo, jest sam mądry i udziela innym mądrości. Jako syn boga Ea jest panem magii, największym po swym ojcu egzorcystą wśród bogów, opiekunem kapłanów-egzorcystów i lekarzem. We wzniosłych słowach wychwala się moc Marduka. Jest to "Enlil bogów", bóg najwyższy, król wszechświata, pan korony świetlnej, litościwy, ojciec i matka dla ludzi, ale także straszny wojownik i pan o olbrzymiej postaci, burza nielitościwa. Kult Marduka uprawiano przede wszystkim we wspaniałej świątyni Esangila ("dom o wzniosłej głowie") w mieście Babilon. Tu obchodzono ku jego czci uroczystości noworoczne, na które spieszyli z całego kraju bogowie i mieszkańcy. Zwierzęciem Marduka był mityczny gryf, z gwiazd przydzielono mu planetę Jowisz. Jako symbol miał włócznię, jako liczbę świętą 10, a jego miesiącem był Arachsamna (październik - listopad). Asur, bóg miasta Asur, stał się z biegiem czasu bogiem państwa i mocarstwa asyryjskiego. Jako "bóg asyryjski" przybrał właściwości swego narodu. Jest więc wojowniczy, patronuje wojnom swego ludu, sztandar jego towarzyszy królowi na wyprawach, do niego należą łupy. W miastach podbitych wznoszono jego obraz na znak panowania asyryjskiego. Gdy się stał bogiem mocarstwa, przejął na siebie rolę głównie Enlila i Marduka. Stał się więc ojcem bogów, zwycięzcą potworów pierwotnych, panem przeznaczenia. W asyryjskich zestawieniach bóstw zajmuje przeważnie pierwsze miejsce. Król ma od niego swoją władzę, uważając siebie za jego "kapłana". W przeciwieństwie do Marduka nie stał się bogiem-egzorcystą ani stwórcą, ani życzliwym opiekunem ludzkości. Wśród bogów pozostał zawsze nieco bezbarwnym "dorobkiewiczem". W modlitwach lud asyryjski zwracał się prawdopodobnie chętniej do bogów babilońskich niż do swego boga narodowego. Kult boga Asura przekroczył granice Asyrii, nie przyjął się jednak w Babilonii. W Asyrii był uprawiany przede wszystkim w miastach stołecznych (Asur, Kalach, Niniwa) i przetrwał upadek państwa (ok. 608 r. p.n.e.). Jeszcze w Iii w. n.e. pojawia się imię tego boga w napisach aramejskich, które znaleziono na gruzach miasta Asur. Z bóstw pomniejszych w tym miejscu wymienić można tylko niektóre. Ninurta, stary sumeryjski bóg wojny, burzy i rolnictwa, występuje w odmianach miejscowych jako Ningirsu (bóg miasta Lagasz, dzis. Tello), Zababa (bóg miasta Kisz, dzis. Al-Uhajmir), Urasz (bóg miasta Dilbat). Ninurta cieszył się szczególną czcią w Nippur u boku swego ojca Enlila, a także w Asyrii. Jak się zdaje, utracił stanowisko boga-wojownika na korzyść zachłannego Marduka. Bóg zjawisk atmosferycznych Babilonii sumeryjskiej był czczony pod różnymi imionami (Adad, Iszkur, Mer i in.). Jako Adad pojawił się (z Syrii?) w drugiej połowie Iii tysiąclecia i stał się głównym panem piorunów i błyskawic, deszczu i roślinności. Wspólnie z Szamaszem był opiekunem sztuki przepowiadania przyszłości. Widocznie cieszył się wielką czcią także poza granicami Babilonii, zwłaszcza w Asyrii. W mieście Asur posiadał świątynię wspólnie ze swoim ojcem Anu. Od początku I tysiąclecia p.n.e. kult jego słabnie (mimo starań królów chaldejskich), pozostaje natomiast "panem widzenia" (przyszłości). Przedstawiano go chętnie jako stojącego na grzbiecie poświęconego mu byka z wiązką piorunów w ręku. Nusku i Gibil, bogowie pochodzenia sumeryjskiego, uosabiali ogień. Obaj uchodzili dalej za wrogów ciemności i jej mocy, szczególnie demonów. Starym sumeryjskim bogiem jest również D u m u z i ("syn prawowity"), to jest Tamuz, opiekun rolnictwa, uosobienie życia przyrody i jej siły twórczej. Według podań co roku wraz z zamieraniem roślinności zstępuje do podziemia, a na wiosnę budzi się znowu do życia. Poza tym jednak imię jego znajduje się na liście królów Ii dynastii popotopowej, a pierwszej z miasta Uruk. Nie należał do bogów wielkich. Jak się zdaje, nie miał nawet własnego miasta świętego. Mimo to kult jego był początkowo bardzo rozpowszechniony także poza Babilonią. W pierwszej połowie pierwszego tysiąclecia p.n.e. prawdopodobnie już nie odgrywał większej roli w swym kraju. Zachodniosemickiego (syryjskiego) pochodzenia był widocznie bóg Dagan. Cieszył się on wielką czcią nad środkowym Eufratem, przede wszystkim w Mari (dzis. Tell-Hariri) i w Tutul = (H)it. Po opanowaniu tych krajów przez dynastię akadyjską występuje także w Babilonii i Asyrii. W Asyrii zajmuje w wyliczeniach bogów niekiedy drugie miejsce zamiast Enlila, aczkolwiek swoją istotą zbliżał się raczej do Dagona, filistyńskiego boga rolnictwa. Odmienne zadanie spełniał Nabu (biblijny Nebo), bóg miasta Barsip (dzis. Birs Nimrud, blisko Babilonu). Słynął jako opiekun pisma, piśmiennictwa i mądrości w ogóle. Mając pod opieką "tablicę przeznaczenia", na uroczystym posiedzeniu bogów z początkiem każdego roku zapisywał przeznaczenia, które ustalał Marduk, według teologii babilońskiej jego ojciec. Kult boga Nabu kwitnął zwłaszcza w pierwszej połowie I tysiąclecia p.n.e. w Asyrii i w Babilonii. Dowodzą tego m.in. imiona ówczesnych władców, a pewien napis asyryjski pochodzący z ok. 800 r. p.n.e. (z miasta Kalach) radzi: "Ufaj bogu Nabu, innemu bogu nie ufaj!" Na zakończenie tego wyliczenia wypada wspomnieć, że nadludzkim bohaterstwem lub pobożnością zbliżają się do bogów legendarni herosi czasów najdawniejszych, zwłaszcza królowie. Według opowiadań niektórzy z nich osiągnęli rzeczywiście nieśmiertelność. Królowie chełpią się swym boskim pochodzeniem jeszcze w czasach historycznych. Przedstawiają na ziemi boga, który ich do władzy powołał i są pełni sił nadludzkich według mniemań ówczesnych. Od czasów dynastii akadyjskiej (Xxiv-Xxiii w. p.n.e.) ubóstwiano w Babilonii niektórych królów już za życia. Powstanie i istnienie świata, dzieje i właściwości bóstw są przedmiotem różnych opowiadań, zmieniających swój wygląd z biegiem czasu, zależnie od panujących okoliczności, zwłaszcza politycznych. Podobnie jak skład panteonu, wykazują one istotne piętno sumeryjskie (Iii tysiąclecie p.n.e.) w późniejszych przeróbkach semickich (akadyjskich i in.). Sławna epopeja akadyjska "Enuma elisz" (nazwana tak od pierwszych swoich słów) powstała ze spojenia początkowo niezależnych mitów o powstaniu bogów, o zwycięstwie boga Ea nad potworem Apsu, o smoku, o stworzeniu świata, hymnu ku czci Marduka i jego 50 imion. Poemat zaczyna się opisywaniem początku wszechrzeczy, pierwiastków kosmicznych Apsu, Tiamat i Mummu, następnie przechodzi do opisu narodzin i walki bogów z wymienionymi potworami. Ea i przede wszystkim Marduk prowadzą tę walkę po stronie przerażonych bogów. Marduk, jako główny zwycięzca, zdobywa najwyższą godność wśród bogów (zwłaszcza zasadnicze prawo ustalania losów), stwarza świat i człowieka. Według innych opowiadań rolę stwórcy odgrywa często bogini-matka, nazywana różnie (Aruru, Mami, Nintud, Ninchursag), niekiedy zaś bóg Ea. Człowiek powstaje z gliny i domieszki krwi boskiej, ma więc w sobie pierwiastek boski. Bogowie stworzyli człowieka, ale następnie, niekiedy, zdaje się, bez podania powodów, postanawiają zgładzić go wywołując wielki potop. Tylko jeden bogobojny człowiek ratuje się za radą boga Ea, budując sobie okręt. O potopie krążyły w Babilonii różne opowiadania. Najobszerniejsze, zachowane na Xi tablicy epopei o Gilgameszu (babilońskim herosie), pokrywa się w znacznej części z odpowiednim podaniem Biblii. Mity tłumaczyły także właściwości niektórych bóstw, a niekiedy także przyrody i człowieka. Opowiadania o zejściu bóstwa do podziemia, odnoszące się w Babilonii zwłaszcza do Tamuza i Isztar, są dobrze znane także z innych religii, np. egipskiej. Wyrażają one tajemnicę zamierającej i budzącej się znowu przyrody. Obok motywu "śmierci bóstwa" pojawia się zagadnienie nieśmiertelności człowieka. Mity tłumaczą śmierć człowieka zazdrością bogów, którzy nieśmiertelność zachowali dla siebie i tylko wyjątkowo obdarzają człowieka życiem wiecznym. Mądry Adapa utracił nieśmiertelność gardząc za radą swego opiekuna Ea chlebem i wodą życia, ofiarowaną mu przez boga Anu. Dalej i głębiej sięga poeta epopei o Gilgameszu, pytając zarazem o cel i treść życia. Gilgamesz, król miasta Uruk, w dwóch częściach swej osoby bóg, a tylko w jednej człowiek, dokonuje ze swym przyjacielem Enkidu nadludzkich czynów wędrując po nieznanych krajach i walcząc z potworami. U zwłok ukochanego przyjaciela poznaje nagle całą grozę śmierci. Udaje się do nieśmiertelnego bohatera potopu, Utnapisztim, aby u niego znaleźć ratunek od podziemia. Słyszy od niego historię o potopie, ale swego głównego celu nie osiąga. Wraca bez nadziei do swego miasta Uruk, skazany na śmierć i smutne bytowanie pod ziemią. Człowiekowi pozostaje - jak głosi poemat - tylko używanie rozkoszy na ziemi. W teologii życie pośmiertne odgrywało rolę nieznaczną. Babilończyk modlił się o dobra doczesne. Śmierć napełniała go grozą, oznaczała bowiem istotne pogorszenie warunków bytu. Duch umarłego schodził do podziemia, ciemnego królestwa boskich małżonków Nergal i Ereszkigal. Podziemie to wielkie otoczone murami miasto, pełne pyłu, ponure więzienie. Tylko wyjątkowo opuszcza je zmarły za zgodą boga albo też ucieka i wraca jako widziadło na ziemię, aby szkodzić i straszyć ludzi, jeżeli nie dbają o niego. Mieszkaniec podziemia bowiem wymaga najpierw odpowiedniego pogrzebu. Następnie odczuwa te same potrzeby co człowiek żywy, tyle tylko, że nie może zaspokoić ich sam i żąda pomocy od żyjących (zwłaszcza krewnych). Losy pośmiertne nie są jednakowe. Względnie dobrze czuje się np. ten, który poległ w bitwie. Babilończycy znali także rodzaj raju, wyspę szczęśliwych położoną gdzieś u ujścia rzeki. Żyją tam ci wybrani, którzy uzyskali nieśmiertelność. Nie wiadomo, czy istotnie wierzono w pośmiertny wymiar sprawiedliwości. Wzmianki o sądzie podziemnym nie są jeszcze dostatecznie jasne. Według mitów babilońskich bogowie stworzyli człowieka dla siebie, aby dbał o nich, gdy tymczasem sami żyją bez troski. Bogowie są panami dobrymi, sprawiedliwymi i strasznymi. Człowiek powinien więc służyć im z bojaźnią, pokorą i zaufaniem. Przede wszystkim ciąży na nim obowiązek utrzymywania bogów i uprzyjemniania im życia. Za to ma prawo żądać od nich pomocy w potrzebie. Tę dwustronność jego służby wyrażają ofiara i modlitwa. Bogowie odżywiają się pokarmem boskim, zapewniającym im nieśmiertelność. W swym gronie mają najlepszych rzemieślników i wszelkiego rodzaju sztukmistrzów. Mimo to człowiek powinien obdarzać ich odpowiednimi podarkami (np. kosztownościami, szatami, wozami) i zapraszać ich do stołu, aby w ten sposób uznać ich za panów świata, pozyskać ich przychylność, uspokoić ich gniew. Ofiara to przede wszystkim uczta przygotowana i podana bogom z jakichkolwiek powodów w miejscu kultowo czystym, za pośrednictwem odpowiedniego kapłana i według ścisłych przepisów. Ulubionym darem ofiarnym było mięso (zwykle wyborowe części zabitego zwierzęcia, wyjątkowo całopalenie), a następnie chleb, owoce, napoje i kadzidło. Ofiary stawiano na ołtarzu-stole, gdzie bóg je spożywał w sposób mistyczny. Wylewano także na ziemię napoje, palono kadzidło, aby woń osładzała ucztę. W szczegółach ofiary wyglądały różnie, zależnie od okoliczności. Gwiazdom np. składano ofiary w nocy na dachu świątyni. Ciągłego odżywiania wymagały bóstwa zamieszkujące świątynie w postaci posągów. Do tego służyły codzienne ofiary (przypuszczalnie dwie z rana i dwie wieczorem). Ofiary nadzwyczajne składano podczas uroczystości, w wyniku fundacji wiernych (królów i innych) i w ogóle zawsze, kiedy dziękowano bogom za okazaną życzliwość lub proszono ich o jakąś łaskę. Ofiarom towarzyszyła modlitwa. Mamy modły różnej formy literackiej, zależnie od ich celu religijnego. Z modlitwą zwykle łączy się prośba. Babilończyk prosi bogów o dobra doczesne (niekiedy nawet szlachetne), przede wszystkim o długie i szczęśliwe życie, o potomstwo, o dobre wykonanie jakiegoś zamiaru, o litość, przebaczenie, uwolnienie od zła, o zagładę nieprzyjaciela, o berło trwałe i sprawiedliwe. Dla pełniejszego osiągnięcia celu wzywa chętnie innych bogów na pomoc, aby poparli jego prośbę u boga, do którego się w danym wypadku zwraca. Sam przybiera postawę pokorną, stojąc i wykonując odpowiednie gesty. W szczegółach zachodzą różnice między sumeryjskim a semickim sposobem modlenia się. Sumerowie wygłaszają chętnie jeremiady, całe łańcuchy odmian jednej i tej samej myśli. Jak dotychczas, znamy głównie zbiorowe modły świątynne (liturgie), wygłaszane przy dźwięku instrumentów muzycznych jednocześnie z wykonywaniem różnych ruchów ciała, z rzucaniem się na ziemię itd. Narzeka się w nich na nieszczęścia ogólne, klęski w czasie bitwy lub śmierć boga Tamuza. Wygłasza się także hymny do ubóstwionych królów. Semici zaś lubią w swych wierszach równoległość dwuczłonową. Od Sumerów przejęli zbiorowe liturgie, natomiast rozwinęli w sposób odrębny indywidualną modlitwę, prywatną prośbę jednostki (tzw. "podniesienie rąk"). W tekstach ma ona wygląd dosyć jednolity i składa się z trzech części głównych. Najpierw wymienia się bóstwo ze wszystkimi jego tytułami, chwaląc jego potęgę i gotowość do niesienia pomocy. Potem następuje właściwa prośba (przeważnie po pewnym jej uzasadnieniu), kończy zaś modlitwę formułka podziękowania albo błogosławieństwa dla boga. Tego typu modlitwa pojawia się czasem w egzorcyzmach akadyjskich obok właściwych słów i obrzędów magicznych. Zwykle jednak występuje oddzielnie jako "zaklęcie" albo jako "zaklęcie przez modlitwę". Prawidłowe "liczenie" (skandowanie) słów i wykonanie wymaganych obrzędów ofiarnych mają zapewnić pomyślny wynik. Wskazuje na to magiczny po części charakter modlitwy babilońskiej. W gruncie rzeczy pobożność babilońska jest czymś przejściowym między pokornym błaganiem a wiarą w możliwość przymusowego oddziaływania na wolę boską między religią a magią. Szczególną sposobnością dla ofiar, modlitw i różnych obrzędów były dni świąteczne. W zasadzie każda uroczystość babilońska, bez względu na okazję, miała do pewnego stopnia charakter religijny. Uroczyście obchodzono pewne momenty związane z życiem przyrody, obiegiem gwiazd (np. w czasach starobabilońskich z obiegiem księżyca) i zajęciami rolniczymi (np. "święto żniw"). Inną ważną okazją do obchodzenia różnych uroczystości, stałych i nadzwyczajnych, były pewne zdarzenia z mitycznej geografii bóstw, związek z pewnymi miejscowościami itd. Święto było "dniem boga" albo "dniem służenia bogu", który osobiście (w postaci posągu) brał w nim udział wspólnie ze swym ludem. Trwało ono niekiedy kilka dni i miało na ogół przebieg radosny na podobieństwo rozrywek ludzkich, jak na to wskazują same nazwy świąt ("wesoła zabawa, radość, uczta"). Tylko uroczystości ku czci bóstw umierających (zwłaszcza Tamuza) nosiły znamiona smutku i żałoby. Do typu świąt mających charakter osobistej uroczystości bóstwa należą także małżeńskie gody pary głównych bóstw miejscowych, obchodzone przypuszczalnie w celu zapewnienia miastu płodności i urodzaju. Na szczególną wzmiankę zasługuje periodyczne święto akitu, nazywane niekiedy po sumeryjsku zagmuk ("głowa roku, Nowy Rok"). Była to największa w ciągu roku uroczystość głównego albo przynajmniej jakiegoś ważniejszego bóstwa miejscowego, trwała kilka dni i miała przebieg bardzo złożony, zwłaszcza w mieście Babilonie. Uroczystość, której pierwotnie, być może, istotną treścią był pochód bóstwa błogosławiącego plony, połączyła się z biegiem czasu prawdopodobnie ze świętem noworocznym, a następnie z myślą o stworzeniu świata. W ścisłym związku z rozwiniętym i zawikłanym kultem stoi w Babilonii kalendarz święty, również bogaty i drobiazgowo uporządkowany. Wykazuje on ślady długiego rozwoju. Zrazu składał się z uroczystości rolniczych i religijnych. Ważną rolę odgrywał w nim miesiąc księżycowy. Przynajmniej od czasów Hammurabiego rok zaczynał się przeważnie na wiosnę i dzielił się przeciętnie (z wyjątkiem lat przestępnych) na 12 miesięcy księżycowych, noszących często nazwy świąt (np. "miesiąc święta bogini Baba"). Z biegiem czasu przydzielono każdy miesiąc jakiemuś bóstwu (np. pierwszy miesiąc naczelnym bogom Anu i Enlilowi). Daleko idące skutki miało rosnące zainteresowanie liczbami. Nauka o wrogim znaczeniu liczby siedem spowodowała odróżnianie dni feralnych. W takie dni feralne (a więc siódmego, czternastego, dwudziestego pierwszego i dwudziestego ósmego, a także dziewiętnastego dnia miesiąca) nie należy podejmować żadnych czynności, bo wszystkiemu grozi zły koniec. Zależnie od magiczno-rytualnego znaczenia danego dnia krępowały każdego Babilończyka (począwszy od króla) drobiazgowe przepisy dotyczące zachowania się. Nakładały one na niego przede wszystkim obowiązek składania ofiar i modłów do bogów, zalecały ostrożność przed tabu itd., jeżeli chciał uniknąć złych skutków za przewinienia. Grzech oznaczał pierwotnie zetknięcie się z rzeczami świętymi (tabu), dotykanie ich lub spożywanie, ponadto rozmaite zaniedbywania i lekceważenia kultu, a więc obrazę albo poszkodowanie osoby danego bóstwa. Później jednak, gdy każdy człowiek otrzymał swe bóstwo opiekuńcze, grzech objął widocznie również obowiązki względem bliźniego. Od woli boga zależało uznanie czegoś za grzech. Człowiek dowiaduje się o tym po skutkach. Wtedy bowiem opuszcza go jego bóg i oddaje go na pastwę wrogim demonom, zawsze gotowym do zagnieżdżenia się w jego ciele i powodowania chorób i nieszczęść. Taki nędzarz powinien przed bogiem i za pośrednictwem kapłana wyznać swoje grzechy (nawet nieświadomie popełnione) oraz chęć uwolnienia się od nich, powinien żałośnie i pokornie błagać boga o przebaczenie, wykonać zawikłane obrzędy magiczne i złożyć ofiary. Jeżeli ściśle zastosuje się do odpowiednich przepisów, wtedy uzyska z pewnością odpuszczenie grzechów. Właśnie pojęcie grzechu wskazuje na etyczną słabość religii babilońskiej i spotykało się ze sprzeciwem szlachetniejszych jednostek. Jeżeli zmienna i ukryta wola licznych i żądnych ofiar bogów ma być miarą tego, co dobre i złe, wtedy daremne są najszlachetniejsze wysiłki i życie ludzkie nie ma żadnego sensu. Silnie odczuwana obawa przed grzechem była w Babilonii i Asyrii od dawna bodźcem do rozwoju sztuki przepowiadania, która w zasadzie jest porozumiewaniem się człowieka z bóstwem, wzajemnym donoszeniem o swoich zamiarach. Często bogowie samorzutnie wskazywali przyszły bieg wypadków, zwykle jednak człowiek sam zwracał się do nich według przepisów i za pośrednictwem kapłana, przez modlitwy i ofiary nakłaniał do "przemówienia", usuwał z ich oczu przez obrzędy oczyszczalne wszystko, co mogłoby ich gniewać i nieprzychylnie nastrajać, wreszcie dostarczał odpowiednich narzędzi, przez które bóstwo miało wyrazić swoją wolę. Niekiedy przemawiali bezpośrednio bogowie przez usta "szaleńca" (ekstatyka). W Vii w. p.n.e. na przykład słynęły przede wszystkim proroctwa kapłanek bogini Isztar z miasta Arbela (dzis. Erbil). Także sny odgrywały dużą rolę, zwłaszcza sny osób świętych i w miejscu świętym. Wtedy pojawiało się bóstwo we własnej osobie albo przemawiało przez znaki. Z różnego rodzaju znaków wróżono od początku. Na wytłumaczenie czeka niesłychany rozwój tej "sztuki", zwłaszcza w ostatnich czasach asyryjskich, i jej znaczenie zarówno dla państwa, społeczeństwa i króla, jak i dla zwykłego obywatela. Wtedy w Babilonii i Asyrii bano się po prostu ruszyć palcem bez poprzedniego zbadania znaków. Król asyryjski bojaźliwie śledził wszelkie nadzwyczajne objawy i radził się znawców. Widocznie odgrywało przy tym rolę przekonanie o magicznej jedności, łączności i wzajemnym oddziaływaniu wszystkich istot i rzeczy na świecie. Z bóstwem łączono znak może tylko podświadomie. Natomiast sam znak był przedmiotem dokładnych, niby-naukowych badań. To rozpoznawanie nazywano "postępowaniem sądowym". Wynik i znaczenie ustalano za pomocą podręczników i ogłaszano w postaci wyroku, który bóg wydawał przez usta kapłana. I tu znowu trudno jest nieraz ustalić, czy chodzi istotnie o samodzielną wolę bóstwa, czy tylko o orzeczenie sądowe oparte na przeprowadzonym dowodzie. Często odnosimy wrażenie, że znak uważano za przyczynę połączonych z nim wypadków. Tłumaczenie opierało się częściowo na zewnętrznym podobieństwie (np. orzeł, król ptaków, wróżył królowi) albo na grze słów. Przeważnie jednak w ogóle nie jest dla nas jasne, na jakich skojarzeniach opierało się łączenie znaków z ich wróżebną treścią. Tłumaczenie przyszłości było bowiem wiedzą, którą znali tylko kapłani specjaliści. Sami korzystali w swym zawodzie z różnych, częściowo bardzo starych podręczników, omawiających poszczególne działy tej sztuki. I tak np. jeden dział obejmował najważniejsze znaki niebieskie i atmosferyczne. Wcześnie zaczęto wierzyć w znaczenie gwiazd dla rozwoju życia na ziemi. Dlatego też nazywano je "pismem nieba". Należy tylko odpowiednio czytać to pismo. W rozsianych po całym kraju obserwatoriach badali kapłani-uczeni szczególnie wschód, zachód, wygląd, ruchy i zaćmienia ważniejszych gwiazd i przesyłali swoje spostrzeżenia do siedziby króla. Przy każdym znaku zważano na różne okoliczności. Zaćmienie Słońca i Księżyca uważano na ogół za złowróżbne. Wśród ciał niebieskich szczególnie Księżyc zwracał na siebie uwagę. Wielkie znaczenie miały także planety, zwłaszcza Wenus. Niektóre (jak np. Jowisz) były z natury życzliwe, inne znowu (jak Mars) szkodliwe. Ich właściwości zdradzają się między innymi przez wpływ na życie noworodka. Czytamy np.: "Jeżeli przy narodzeniu człowieka Wenus wschodzi, a Jowisz zachodzi, to żona tego człowieka będzie możniejsza niż on sam". Olbrzymiego znaczenia nabrało z biegiem czasu wróżenie z najrozmaitszych zjawisk ziemskich, codziennych wypadków życia ludzkiego, z przebiegu uroczystości, z zachowania się zwierząt wszelkiego rodzaju, z wyglądu noworodka i dorosłego człowieka lub zwierzęcia. "Jeżeli kobieta - czytamy w zachowanym tekście - porodziła, a dziecko ma głowę lwa, to zjawi się w kraju silny król". Tego rodzaju proroctwa usprawiedliwiają przypuszczenie, że jednym z powodów rozrostu wróżenia była babilońska skłonność do ujmowania wszystkiego w systemy, które może większą rolę odgrywały w uczonym piśmiennictwie niż w życiu codziennym. W tych samych znakach mógł także bóg odkrywać przyszłość na wyraźną prośbę człowieka. Zwłaszcza wnętrzności zwierzęcia ofiarnego, a spośród nich wątroba, służyły do tego celu. Mówiono, że to bóg Szamasz wpisuje w wątrobę swoje znaki. Wróżenie z wątroby istniało już w czasach sumeryjskich, było jednak mozolne i drogie. Po licznych obrzędach i ofiarach przygotowawczych układał kapłan na piśmie ścisłe pytania do boga, obecnego w postaci posągu, i załączał prośbę o wybaczenie uchybień, które by wbrew najlepszej chęci zaszły przy wykonywaniu obrzędów przepisanych. Zwierzę przeznaczone na zabicie powinno być bez skazy. Wszystkie jego ruchy miały znaczenie wróżebne. Znaki, zauważone przy badaniu wątroby, zapisywano na tabliczce zawierającej pytania. Po zestawieniu i ocenie wszystkich spostrzeżeń kapłan zasiadał na krześle sędziowskim w obliczu Szamasza (i Adada) i wydawał wyrok ostateczny. Niekiedy zabijano kilka zwierząt i badano ich wnętrzności tak długo, aż uzyskano od bóstwa przychylną odpowiedź. Babilońska sztuka przepowiadania słynęła na całym Wschodzie starożytnym i wywierała silny wpływ nawet na odległe ludy, jak tego dowodzi m.in. szerokie rozpowszechnienie obyczaju wróżenia z wątroby. W czasach hellenizmu "Chaldejczyk" znaczył po prostu tyle, co "astrolog, wróżbiarz". W przeciwstawieniu do innych ludów szło Babilończykowi głównie o poznanie przyszłości. Tylko w sądzie zwracano się do boga o wyjaśnienie aktualnej rzeczywistości, jeżeli środki ludzkie nie wystarczały do rozstrzygnięcia sporu. Wtedy często żądano od jednej ze stron złożenia przysięgi albo wystawiano ją na próbę w przekonaniu, że obrażony bóg albo przysięga (jako czynnik magiczny) ukarzą winowajcę. Pokorna cześć oddawana osobowo pojętym bóstwom, istotom wszechmocnym i zasadniczo dobrym, rzadko może wypełnia całkowicie treść religii politeistycznych i naturalistycznych, nie wyjaśnia bowiem w sposób zadowalający ani pewnych osobistych doświadczeń w życiu człowieka (np. nie zawinionego i nie uzasadnionego cierpienia), ani zaburzeń w naturalnym porządku świata. Z religią, to jest wiarą w bóstwa potężne i przychylne, współzawodniczy magia, przekonanie o istnieniu i działalności potęg demonicznych, nieodpowiednich. W Babilonii (i Asyrii) istniała od czasów najdawniejszych głęboko zakorzeniona wiara w potężne nieosobowe siły nadprzyrodzone, niewyraźne, nieubłagane, już to działające automatycznie, już to ślepo posłuszne obcej woli, już to istniejące samodzielnie, już to wyłaniające się z najrozmaitszych przedmiotów lub nawet czysto duchowych stanów i procesów. Magia babilońska wykazuje te same właściwości, które spotykamy we wszystkich nieomal kulturach starożytnych. A więc brakowało wyraźnej granicy między światem rzeczywistości a tworem wyobraźni. Łączy się z tym gotowość do traktowania wszelkich pojęć wyobraźni, nawet pojęć najbardziej oderwanych, jako bytów rzeczywistych, przestrzennych i rozciągłych, nie różniących się zasadniczo od przedmiotów fizykalnych i mogących skutecznie "działać" tak jak przedmioty namacalne. Światopogląd magiczny wyposaża dalej najrozmaitsze przedmioty, zjawiska i czynności w siły i zdolności nadprzyrodzone, dobre lub - i to przeważnie - złe i niebezpieczne. Taka siła nadprzyrodzona tkwi np. w wodzie, krwi, ogniu (jako czynnikach oczyszczających), we wrogim spojrzeniu człowieka, w języku (mowie) i ślinie (ożywczej lub zabójczej). Zetknięcie się z przedmiotem lub osobą obdarzoną przez wyobraźnię tajemniczą siłą jest groźne i niebezpieczne. Winowajca nieświadomy i nie chcący tego naraża się na takie samo niebezpieczeństwo jak bezbożnik, który to czyni umyślnie. W kraju kwitnącej rachunkowości i astronomii także liczby stały się przedmiotami napełnionymi siłami nadprzyrodzonymi, dobrymi i złymi. Decydowały o tym różne względy i okoliczności, niekiedy pierwotne znaczenie (3 -mnóstwo, 7 -całość?), albo też szczególne miejsce w układzie liczbowym, w życiu, w przyrodzie (7 jako miara czasu itd.). Te "święte" liczby przenosiły swoją moc nadnaturalną na wszystko, co z nimi miało styczność (np. czas). Przyczyniało się to walnie do rozwoju nauki o znaczeniu i wyborze dnia stosownego do wykonania zamiaru. Aczkolwiek siły magiczne zasadniczo są pozbawione osobowości, to jednak człowiek usiłował nadać im pewne kształty. To, co w ten sposób stworzył, zdradzało jego wewnętrzną niepewność i zgrozę, różniło się także znacznie od wyglądu, jakim babilońska wyobraźnia mitotwórcza obdarzała postaci bóstw wielkich i potężnych. Tak powstał świat "demonów", istot często bliżej nie określonych, nieznanych. W sztuce występują one jako różnokształtne dziwolągi, nie mające odpowiednika w świecie widzialnym. Przeważnie dążą nielitościwie do zła, zakłócają porządek w przyrodzie, wywołując zaćmienia, burze itd. Opanowują ciało człowieka, powodując różne nieszczęścia, zwłaszcza choroby. Działają samowolnie albo na obcy rozkaz. Ze światem demonów łączono ściśle m.in. "czarownicę", istotę budzącą szczególny lęk i trwogę. Cudzoziemka, nieznana, bezimienna i dlatego nieuchwytna, sama posiada moc nieograniczoną. Przeważnie działa pośrednio, wysyłając przez czary siły nadludzkie, zwłaszcza demony. Od groźnych skutków "czarnej magii" ochraniała społeczeństwo władza państwowa, nakładając ciężkie kary na złoczyńcę czarownika. Wszelkie zło zwalczał poza tym kapłan. Bił wrogów ich własną bronią, obrzędem i słowem tajemniczym. Ale podczas gdy czarownica działała niejako prywatnie, własną mocą, kapłan występował w imię i jako narzędzie albo raczej ucieleśnienie swych bogów (Ea, Marduk). Odsuwał od siebie i od innych wszelkie złe i demoniczne moce przez boską dobrą moc, którą był napełniony. Jego kapłaństwo było zatem również uzdolnieniem magicznym. Podobne zadanie "ochronne" spełniały także różnorodne amulety i talizmany, noszone lub umieszczane w domu. Były one właściwie ciągłym powtarzaniem pojedynczego aktu magicznego, niby wciąż działającym zabiegiem. Wypełnione "siłą", promieniowały nią dookoła siebie, niszcząc i oddalając wrogie moce. Skoro mimo wszystko zdarzyło się nieszczęście, wtedy kapłan leczył, uwalniał i oczyszczał od skażenia przez siły wrogie. W tym celu wykonywał liczne czynności, wypowiadał tajemnicze słowa, odmawiał modlitwy, posługiwał się różnymi środkami "oczyszczającymi", jak woda, ogień kadzidło itd. Jak wynika z dotychczasowych wywodów, religia babilońska uznawała magię, zawarła z nią sojusz i utrudniała w ten sposób swoje własne udoskonalenie. Najwyżsi bogowie, jak Ea i Marduk, to również znakomici czarodzieje. Zwyciężają wrogów za pomocą swej wyższej wiedzy o siłach tajemniczych i sami również ulegają przymusowi magicznemu. Modlitwa-prośba, przepisowo odmówiona, działa z pewnością i przymusem zaklęcia. W kulcie przekonanie o bezwzględnej skuteczności obrzędu góruje często nad wiarą we wszechmoc bóstw. Dlatego też częściowo może z tego powodu podkreślano obowiązek ścisłego wykonywania przepisów o służbie bożej. Do znamienniejszych właściwości religii babilońskiej należy doniosła rola, jaką odgrywa w niej zorganizowany stan kapłański, przedstawiający jednocześnie ówczesną wiedzę i naukę. Stosownie do swych różnorodnych zadań dzielił się on na związki zawodowe, często stojące pod opieką bóstwa (Ea, Szamasz itd.). Można stwierdzić kilkadziesiąt nazw kapłanów albo kapłanek. Nie wiadomo jednak, czy każda oznaczała odrębne bractwo. Często różne bractwa miały wspólne zadania. Nie wiadomo także, czy ustrój stanu duchownego opierał się na jakichś ustawach jednolitego prawa. W każdym razie kapłan wyróżniał się już zewnętrznie przez ubiór i (niekiedy) uczesanie. W obrębie bractw istniały stopnie, czasami także dziedziczność urzędu. Starający się o godność "widzącego" (tłumacza przyszłości) musiał odznaczać się doskonałą budową ciała bez żadnych wad. Była to przypuszczalnie pozostałość z dawnych czasów, kiedy obnażony sługa zbliżał się do boga doskonałego i wszystkowidzącego. Następnie kandydat do stanu kapłańskiego powinien był w ciągu długiej nauki dobrze opanować swój przedmiot. Po wypełnieniu przepisanych warunków i po złożeniu przysięgi zobowiązującej go m.in. do przestrzegania tajemnicy służbowej uzyskiwał prawo wykonywania swojego zawodu. Kapłan przede wszystkim pośredniczył między bóstwem a człowiekiem. Jak miał postępować, o tym pouczały go dokładne przepisy liturgiczne. Służbę powinien był pełnić w stanie czystości (duszy i ciała). Dlatego to "widzący", zanim stanął przed obliczem swych bogów, usuwał z siebie wszelką zmazę przez różne środki magiczne, jak kąpiel w rzece, żucie ziół, wkładanie na siebie kamieni itp. Ośrodkiem życia religijnego, a jednocześnie przedsiębiorstwem gospodarczym i naukowym, była świątynia. Wobec tego często skupiały się wokół niej różne bractwa kapłańskie, od których wymagano także czynności świeckich. Dlatego też słowo (sumeryjskie) sanga - być może najogólniejsza nazwa całego stanu kapłańskiego - wyraża się tym samym znakiem, co "liczyć", i występuje w takich zwrotach, jak "sanga (od) żywności, rzemieślników, pałacu" itd. Kapłan mieszkał zwykle w obrębie świątyni (prawdopodobnie każdy związek oddzielnie) i utrzymywał się z ofiar, pobożnych darowizn itp. Wolno mu było posiadać także własny majątek. Prawdopodobnie bractwo i świątynie korzystały z pewnej samodzielności, ale zasadniczo kult i rytuał były sprawą państwa. Dlatego też kapłan zajmował poniekąd stanowisko urzędowe. Najwyższy władca świecki był zarazem przedstawicielem boga na ziemi i pierwszym jego sługą. Osobiście wykonywał różne obrzędy religijne łącząc godność królewską z zasadami arcykapłana. Wobec tego sprawował także najwyższy nadzór nad kultem. Do jego uprawnień należało m.in. mianowanie (przynajmniej niektórych) kapłanów. Ci znowu przyjmowali przysięgę od innych urzędników, piastowali sami różne godności, odgrywali czasami poważną rolę w sądownictwie i wywierali wpływ na obsadzanie stanowisk i urzędów, ponieważ władza najpierw bogów o zdanie pytała. O funkcjach spełnianych przez kapłanów mamy wiadomości szczupłe. W sumeryjskim mieście-państwie (Iii tysiąclecie) dostojnik duchowny, tzw. ensi, piastował często także najwyższe godności świeckie. Wcześnie słyszymy ponadto o kapłanie, tytułowanym urzędowo jako "pan", który z biegiem czasu zdobywa wśród innych kapłanów stanowisko wyróżnione. Pierwotnie opiekował się on raczej dochodami świątyni (np. zwierzętami ofiarnymi) niż właściwą służbą bożą. Przy głównej świątyni Esangila w Babilonie odpowiednie stanowisko zajmował kapłan zwany urigallu. Odgrywał on wybitną rolę podczas uroczystości noworocznych. Różne bractwa "śpiewaków" uprawiały śpiew kościelny. Kapłan zwany kalu grał poza tym na instrumentach muzycznych, śpiewał pieśni żałobne (podczas pogrzebu, z powodu zniszczenia świątyni itd.), modlitwy mające przebłagać bogów i wykonywał prawdopodobnie również obrzędy czarodziejskie. Ważną rolę odgrywał też przy odbudowie świątyń, poświęcaniu posągów, sprzętu liturgicznego i nowych budowli, kanałów itp. W podobnych okolicznościach występował także zawodowy "zaklinacz", przedstawiciel klasy bardzo licznej i potrzebnej, narzędzie bogów Ea i Marduka. Ten ostatni zwalczał złe duchy, leczył, oczyszczał, wykonywał obrzędy za umarłych, brał udział w poświęcaniu posągów i sprzętu liturgicznego. Zwykle nosił szaty białe albo czerwone, niekiedy płaszcz podobny do skóry rybiej, aby w ten sposób upodobnić się do boga Ea, pana wód. "Poganiacz wężów", jak wskazuje nazwa, głównie opiekował się wężami i innymi zwierzętami, które trzymano przy świątyni. Wróżbiarstwo, sztukę bardzo ważną, przedstawiał "widzący", czyli wieszcz. Tłumaczył zwykle przyszłość, niekiedy odkrywał tajemnice przeszłości. Wróżył głównie z wątroby, z zachowania się oleju przy zetknięciu się z wodą itd. Ta klasa kapłanów uchodziła za najszlachetniejszą, dostęp do niej miał tylko potomek jej założyciela mitycznego, jeżeli był synem "widzącego" i wykazał się doskonałą budową ciała. Na odwrót, tylko jednostki cieleśnie ułomne, jak się zdaje, mogły dostąpić zaszczytu należenia do bractwa assinnu i kurgaru (rzezańcy?). Występowali oni np. w kulcie bogini Isztar. Wspomnijmy na koniec o dość pospolitej kategorii "wchodzących do domu (boga)". Byli oni m.in. czynni w święto "ubierania (posągu) boga", w procesji nosili godła bogów (np. berło boga Anu), a podczas nabożeństwa śpiewali chórem na przemian z kapłanami kalu. Poważną rolę odgrywały kapłanki i - w czasach starobabilońskich - zakonnice. Niektóre nosiły te same nazwy, co odpowiednie stowarzyszenia męskie. Częściowo spełniały także podobne zadania, m.in. wróżyły. Na ogół można naliczyć około 20 różnych kategorii kapłanek albo służebnic świątynnych. Wysokie stanowisko zajmowała "pani". Była ona nieraz królewskiego pochodzenia. Podczas uroczystości "świętych godów małżeńskich" odgrywała rolę narzeczonej boga. Przy niektórych świątyniach, np. w Ur (dzis. Mukajjir), istniały klasztory dla zakonnic. Na jasną odpowiedź czeka dotąd pytanie, jak dalece ku czci bogów uprawiano prostytucję. Zdaje się, że zwłaszcza uroczystości bóstw Isztar i Tamuza miały przebieg rozpustny. Na ogół jednak wiemy o tym jeszcze mało. Do kapłana należała świątynia. Jako "dom boga" była ośrodkiem życia religijnego. W części najświętszej przebywał bóg w postaci posągu (a także znaków) i przyjmował wiernych. W pewnych porach dnia spożywał posiłki, w nocy odpoczywał. Z rana był ubierany przez kapłana w drogie szaty i ozdabiany odznakami swej godności. Kiedy nie wykonywano przed nim obrzędów, ukrywał się za zasłoną. Posągi bliższej i dalszej rodziny, otoczenia i gości głównego boga zadowalały się mniej okazałymi miejscami w świątyni. Inne budynki poza właściwą świątynią służyły duchowieństwu i służbie za mieszkania, za pomieszczenia świętych zwierząt i przyrządów (np. różnych instrumentów muzycznych), za skarbce i składy. Na podwórzu ustawiano naczynia, szczególnie jedno (apsu) z wodą boga Ea, używaną do oczyszczania i obmywania obrzędowego. Bramę wejścia często zaopatrywano w wieże warowne i posągi duchów opiekuńczych wstrzymujących wszelkie zło, podobnie jak przy ważniejszych budowlach świeckich. Dużą rolę odgrywały w kulcie ołtarze. Stosownie do różnorodności ofiar miały one różny wygląd. Często były to proste stoły ruchome, na których kapłani układali pokarm dla bóstw. Budowa świątyni zależała nawet w szczegółach od woli boga. Rozpoczęciu pracy i poświęceniu gmachu towarzyszyły wielkie uroczystości religijne. Kierunek budowli ustalano według danych astronomicznych. Świątynia babilońska wznosiła się przeważnie na podwórzu otoczonym murem. Cela, część najświętsza, miała wygląd prostokąta. Posąg bóstwa głównego stał na wzniesieniu we framudze po stronie podłużnej celi, naprzeciw drzwi. Do świątyni należała wieża. Na jej wierzchołku mieścił się znowu przybytek święty ("siedziba bogów"). W Asyrii natomiast pojawia się wieża dopiero pod wpływem babilońskim na początku Ii tysiąclecia p.n.e. Podwórze, jeżeli w ogóle istniało, leżało przed świątynią. Za krajowy można uważać podłużny kształt celi z posągiem po stronie węższej i z wejściem po stronie szerszej. Wzdłuż ścian stawiano na ławkach posągi króla, książąt i namiestników. Z tego wyglądu świątynia przypomina jeszcze poniekąd mieszkanie ludzkie. Wydaje się więc, że według pojęć asyryjskich bóstwo, pan miejsca, mieszkało istotnie w otoczeniu swojego ludu. Jego posąg zajmował miejsce właściciela domu. W Babilonii natomiast część najświętsza przypomina raczej bramę siedziby możnowładcy. Jak możnowładca pokazuje się w bramie swoim poddanym, tak bóg zdaje się schodzić do celi na spotkanie ze swoimi wiernymi. A zstępuje nie bezpośrednio z nieba, lecz z właściwego swojego mieszkania na wierzchołku wieży. Pierwotne pojęcia o zadaniu świątyni prawdopodobnie traciły powoli swoją siłę żywotną i ulegały różnym wpływom. W każdym razie pojawiały się z biegiem czasu odmiany w układzie budowli. Dostęp do części najświętszej stawał się coraz trudniejszy. Idąc za przykładem władcy świeckiego bóstwo odgradzało się silniej od swojego ludu i przyjmowało zwykle tylko wybraną służbę. "Domy boże", podobnie jak ludzkie, miały przeważnie tylko jednego pana. Do najwspanialszych należała świątynia Marduka w Babilonie, Esangila (dosł. "dom z głową wyniosłą"). Jej wieża, Etemenanki (dosł. "dom podstawy nieba i ziemi"), mieściła na swym szczycie przede wszystkim przybytek Marduka z łożem i złotym stołem. Być może, uchodziła za grób tegoż boga. W kulcie, zdaje się, nie odgrywała żadnej roli. Pojęcie bóstwa jako pana wszystkich dóbr doczesnych i konieczność przestrzegania pewnych przepisów rytualnych, np. używania przedmiotów czystych obrzędowo, czyniły ze świątyni często wielkie, samowystarczalne przedsiębiorstwo gospodarcze. Wyposażona w różne bogactwa (kruszce, ziemię), udzielała pożyczek (także nie oprocentowanych), rozdawała pola pod uprawę i w ten sposób uzależniała od siebie mnóstwo ludzi. Miała więc, obok gospodarczego, poważne znaczenie polityczne. Ponadto była siedzibą życia umysłowego, utrzymując szkoły i uprawiając nauki. Przede wszystkim jednak wywierała wpływ jako ośrodek religii bogatej w obrzędy i wkraczającej przez kapłaństwo nieomal we wszystkie dziedziny życia. Stąd wielkie znaczenie świątyni w dziejach Babilonii i Asyrii. Ogólny sąd o religii babilońsko-asyryjskiej wypada ująć w tonie dosyć umiarkowanym. Przepojona magią, zwłaszcza pod koniec swojego długiego istnienia, wykazuje ona na ogół poziom niski, zachowuje prymitywne oblicze. Nie można jej porównywać pod tym względem z religiami Iranu czy Indii. Dzięki swemu wybitnemu znaczeniu w kulturze kraju szerzyła w życiu mieszkańców i państwa niesłychany zabobon, widoczny zwłaszcza w czasach późniejszych. Podporządkowała sobie także naukę i utrudniała jej rozwój. Mimo to - albo raczej właśnie dlatego, gdyż nie wymagała od swych wyznawców wielkich wysiłków - wywarła silny wpływ na ludy odległe (w przestrzeni i czasie) jako, wprawdzie nie najcenniejsza, część składowa stosunkowo wysokiej kultury Babilonii. Maciej Popko.Ń Religie Azji Mniejszej Kształtowanie się i rozwój kultury starożytnej Azji Mniejszej, zwanej również Anatolią, pozostają w ścisłej zależności od jej położenia geograficznego. Tworzy ona pomost lądowy między Europą a Azją Zachodnią i z tego powodu była od najdawniejszych czasów terenem infiltracji z zewnątrz i różnokierunkowych wędrówek plemion koczowniczych. Dane archeologiczne wskazują na to, że Azja Mniejsza była zamieszkana już kilkadziesiąt tysięcy lat temu, jednakże pierwsze dokładniejsze wiadomości o ludach, które żyły na tym obszarze, dotyczą dopiero trzeciego tysiąclecia przed naszą erą. Wschodnią i środkową jej część zamieszkiwały wtedy ludy rolnicze, jak się przypuszcza, spokrewnione z kaukaskimi. Jednocześnie miało miejsce napływanie i osadzanie się plemion indoeuropejskich - Hetytów, Luwitów i innych. Przybywali oni z północy, ze stepów położonych nad Morzem Czarnym. Rdzenni mieszkańcy, zwani umownie Protohetytami, znajdowali się na znacznie wyższym stopniu rozwoju aniżeli przybysze, nic więc dziwnego, że ci ostatni, narzuciwszy jedynie swój język, przyjęli miejscowe obyczaje i religię, wnosząc do nich niewiele nowych elementów. W pierwszej połowie drugiego tysiąclecia p.n.e. powstało silne państwo hetyckie, które z czasem objęło sporą część Anatolii i północną Syrię. W ruinach jego stolicy, Hattusas, natrafiono w 1906 roku na bogaty zbiór glinianych tabliczek zawierających zapisane w piśmie klinowym teksty z Xvii-Xiii wieku p.n.e. Odkryte wtedy zabytki piśmiennictwa rzuciły światło na bogatą historię i kulturę Hetytów, ukazały ich powiązania z Mezopotamią i Egiptem, pozwoliły także właściwie ocenić ich miejsce w dziejach Azji Zachodniej. Tabliczki z Hattusas są naszym podstawowym źródłem poznania religii starożytnej Azji Mniejszej. Potęga hetycka załamała się na początku Xii wieku p.n.e. Jedynie na południu Anatolii i w Syrii istniały do końca Viii wieku p.n.e. miasta-państwa, które kontynuowały dawną tradycję hetycką. Używano tam pisma hieroglificznego, zresztą znanego przynajmniej już w Xvi wieku p.n.e. Zabytki tego pisma towarzyszą pomnikom i płaskorzeźbom skalnym o treści przeważnie religijnej, stanowiąc wraz z nimi cenne źródło uzupełniające naszą wiedzę o wierzeniach tego obszaru. Pewne znaczenie mają dla nas również archiwa tabliczek w piśmie klinowym, znalezione w Kultepe (środkowa Anatolia). W początku drugiego tysiąclecia p.n.e. znajdowało się tam miasto Kanes, asyryjska kolonia handlowa. Dokumenty te, zapisane w dialekcie staroasyryjskim, choć dotyczą głównie spraw gospodarczych, dają nam również pewne pojęcie o kulturze duchowej ludności tubylczej. Przy omawianiu religii Azji Mniejszej autorzy ograniczają się zwykle do czasów hetyckich jako najlepiej udokumentowanych źródłowo. Należy jednak zdawać sobie sprawę, że dane archiwów hetyckich dotyczą wyłącznie kultu państwowego, obejmującego tylko część kraju. Niewiele natomiast wiemy o religii jego zachodniego krańca, ciążącego ku cywilizacji egejskiej. Według danych archeologicznych w wierzeniach tego obszaru można odnaleźć sporo pierwiastków religii egejskiej. Niektóre z nich, jak np. kult bogini-matki, spotykamy również na wschodzie Anatolii. Do całokształtu obrazu wierzeń Azji Mniejszej niezbędna jest także znajomość poglądów religijnych plemion sąsiadujących z państwem hetyckim oraz rozmaitych kultów lokalnych, lecz brak materiałów uniemożliwia prowadzenie badań w tym kierunku. Także okres, jaki nastąpił po upadku państwa hetyckiego, nie został, z podobnych powodów, dokładniej poznany. A tymczasem jakże interesujące są dzieje spuścizny hetyckiej, jej udział w religii poszczególnych regionów, wreszcie - najsłabiej zbadany - jej wpływ na religię grecką i etruską (a zarazem rzymską). Niewiele wiemy o najstarszych wierzeniach religijnych Azji Mniejszej. Wykopaliska w Alaca Hayuk (środkowa Anatolia) odsłoniły pochodzące z trzeciego tysiąclecia p.n.e. brązowe figurki jeleni i byków, służące niewątpliwie do celów kultowych. W tejże osadzie znaleziono groby bogato wyposażone w przedmioty, których zmarły używał za życia. Są tam również figurki ludzkie z naczyniami w rękach, mające symbolizować służbę. Sama konstrukcja grobowców wskazuje na to, że istniał skomplikowany rytuał pogrzebowy, a wszystko razem jest dowodem, że mieszkańcy osady wierzyli w życie pozagrobowe. W Troi, która leżała w orbicie wpływów egejskich, znaleziono liczne idole i steatopygiczne (niezwykle otyłe) figurki kobiece, świadectwo kultu bogini matki. Ten typ idoli, znany w całej Europie, spotykamy również w starszych warstwach w Kultepe oraz w Syrii i Mezopotamii. Znacznie lepiej znamy religię Azji Mniejszej w drugim tysiącleciu p.n.e. głównie dzięki wspomnianym źródłom hetyckim. Należy pamiętać, że nasze skąpe wiadomości opierają się przeważnie na dokumentach powstałych u schyłku państwa hetyckiego, co daje raczej statyczny obraz, nie uwzględniający zmian, jakie zachodziły w ciągu długiego procesu rozwojowego. Główne cechy tej religii to antropomorfizm i politeizm, rozwinięte na gruncie personifikacji sił przyrody i charakterystyczne dla określonego etapu rozwoju społecznego. Już w dokumentach z Kanesz, z Xviii wieku p.n.e., występują liczne imiona miejscowych bogów, głównie jako części składowe imion osób (tzw. imion teoforycznych). W hetyckich traktatach państwowych, gdzie bogowie występują często jako świadkowie podejmowanych zobowiązań, wymienia się w sumie ponad tysiąc ich imion. W pewnych tekstach jest mowa o "tysiącu bogów Hatti". Można wyróżnić pewne typy bóstw, ustalić pewnego rodzaju hierarchię odpowiadającą zróżnicowaniu społecznemu na ziemi, niemniej jednak uderza chaos panujący w panteonie hetyckim. Są w nim bogowie i boginie słońca z różnych miast, liczni bogowie burzy, wojny i wszystkich zjawisk przyrodniczych i społecznych; każdy z nich mógł występować w poszczególnych ośrodkach kultu pod lokalnym imieniem. Świat bogów stale się powiększał, Hetyci bowiem, chcąc sobie zjednać siły opiekuńcze innych krajów, podbijanych czy wrogich, uznawali je za swoje bóstwa i otaczali czcią. Formuły rytualne im poświęcone dla większej skuteczności zapisywane były i odmawiane w języku kraju, z którego bóstwo pochodziło, a więc bóstwu huryckiemu - w języku huryckim, luwijskiemuw luwijskim itd. Często zachodziło zjawisko synkretyzmu - pewne bóstwa o podobnych cechach utożsamiano ze sobą, nie przestając jednak wyznawać ich pod dawnymi imionami, co dezorientuje nas dziś jeszcze bardziej. Poza tym świat nadprzyrodzony zapełniony był wszelkiego rodzaju demonami, które traktowano jako bóstwa niższego rzędu, oraz duchami zmarłych. Dzielono go na dwie części - niebo i sferę powietrza, oraz krąg podziemny, domenę dawnych bogów i dusz zmarłych. Najwygodniej opisać panteon hetycki dzieląc bogów na grupy według kryterium "przynależności etnicznej". Najmłodsza warstwa, hurycka, czczona była głównie we wschodniej części kraju, a jej wpływ wiąże się ściśle z rosnącą od Xiv w. p.n.e. infiltracją Hurytów. Najważniejsi.przedstawiciele tej warstwy to bogini Hebat, utożsamiana z boginią słońca z Arinna, oraz jej małżonek Teszub, utożsamiany z bogiem burzy. Czczono także boginię miłości imieniem Szauszka oraz cały szereg innych bóstw, jak Kumarbi ("ojciec bogów"), Nabarbi, bóg księżyca Kuszuh i in. Dzięki Hurytom wprowadzony został również kult niektórych bogów semickich - Ea, Szamasz, Sin, Iszhara i Szarrimati. Kolejna warstwa, luwijska, obejmuje bóstwa czczone przeważnie na południu i zachodzie kraju. Najwięksi jej bogowie to Tiwat (dzień), bóg burzy Tarhunt, Sanda, bóg-księżyc Arma i bóg zarazy Jarra. Warstwa nesycka obejmuje bogów, których wymienia podczas pewnych uroczystości tzw. śpiewak z Kanesz (Nesa), należący do personelu świątynnego. Jest to najstarsza z warstw napływowych; Hetyci czuli się z nią mocno związani tradycją historyczną, większość tych bogów bowiem przywędrowała wraz z nimi i wspierała ich w pierwszych fazach walki o hegemonię w Anatolii. Imiona tych bogów powtarzają się jako części składowe imion teoforycznych we wspomnianych już dokumentach z Kanesz. Należąca do tej grupy Kamrusina, Siwat (dzień), Ispanza (noc), bóg koni Perwa (utożsamiany ze słowiańskim Perunem) i inni. Najstarszą warstwę, hattycką (po hattycku mówili tzw. Protohetyci, rdzenni mieszkańcy tej ziemi), tworzą: bóg burzy Taru, jego synowie - bogowie burzy z Nerik i Zippalanda, córka Inara i Mezulla i wnuczka Zintuhi. Zalicza się tu również parę Telipinu i Hatepinu, a warto dodać, że kult Telipinu przetrwał do naszych czasów u plemion górskich na Kaukazie, gdzie czczono go pod imieniem Telipija. W czasach imperium hetyckiego rozwinął się kult bogini słońca z Arinny, znanej przez nas nieźle dzięki poezji i rytuałom, naczelnego bóstwa Hetytów, "bogini wszystkich krajów". Utożsamiano ją z hurycką Hebat. Towarzyszyła ona wojsku w walce, biorąc wraz z mężem i innymi bogami udział w boju. Mężem bogini słońca z Arinny jest bóg burzy Tarhunt, "król nieba i pan Hatti", przedstawiany jako brodaty mężczyzna z podwójnym toporem i piorunem. Przejął on wiele cech hattyckiego Taru. Według pewnego mitu jest on ojcem boga słońca. Utożsamiano go z huryckim Teszubem. Dawna hattycka bogini słońca Esztan stała się w czasach hetyckich bóstwem stanu. Podobnie jak niektóre inne bóstwa, Istanu był wyznawany pod wieloma postaciami, powstałymi chyba pod wpływem zmian położenia słońca względem ziemi. Mamy więc słonecznego boga nieba, jasnej wysokości, dnia, nocy, ziemi, świata podziemnego, a nawet wody. Jest on też bogiem sprawiedliwości, który widzi wszystko. Opisaną triadę bogów otaczano największą czcią. Z bogiem burzy związany jest prastary mit o wężu Illujanka, zanotowany przez kapłana z Nerik imieniem Kella, w obu wersjach - starszej i młodszej. Inny mit, o zaginięciu i odnalezieniu Telipinu, boga życia i urodzaju, przypomina babilońską legendę o Tamuzie i fenicką o Adonisie, co świadczy o popularności tego tematu w różnych kręgach geograficznych. Mit o Telipinu znamy tylko fragmentarycznie. Początek jego nie zachował się, ale z dalszej treści wynika, że opisywał on, jak Telipinu obraził się na wszystkich i ukrył się w nieznanym miejscu. Wraz z jego odejściem znikają związki naturalne między istotami żyjącymi, powoli zamiera życie na ziemi. Bóg słońca wzywa na ucztę "tysiąc bogów". Jedzą i piją, ale nie mogą nasycić głodu i ugasić pragnienia. Grozi im śmierć, bowiem "nie ma Telipinu w kraju, rozgniewał się i zabrał ze sobą wszystko, co dobre". Teraz następuje opis żmudnych poszukiwań; wreszcie maleńkiej pszczole udaje się odnaleźć zaginionego boga i sprowadzić go z powrotem. Niebawem wszystko powraca do życia. Wspomniane wyżej mity, obok innych źródeł, pozwalają nam wyrobić sąd o tym, jak wyobrażali sobie Hetyci swych bogów. Bóstwa nie tylko prowadzą życie podobne do ludzkiego, lecz czują i myślą jak ludzie - kochają, są mściwi, stosują podstępy, a nawet czary przeciw wrogom, używają koni i rydwanów bojowych, mają haremy, urządzają przyjęcia i rabują sobie nawzajem świątynie, ofiary i ośrodki kultu. Przebywają zwykle w wyznaczonych im miejscach, na ogół jednak w świątyniach, pod postacią posągów otaczanych czcią. Od ludzi odróżnia ich świętość, pojmowana jako najwyższa czystość, moc decydowania o losach jednostki i świata, oraz nieśmiertelność. Jednakże i te cechy przysługują im w różnym stopniu, zależnie od znaczenia bóstwa. Stosunki między ludźmi a bogami poznajemy z zachowanych tekstów modlitw. Szczególnie cenny jest dla nas cykl modlitw króla Mursili Ii (Xiv wiek p.n.e.), napisanych w związku z zarazą, jaka nawiedziła kraj podczas panowania tego władcy. Bogowie są panami, a ludzie ich sługami - oto główna zasada, wedle której kształtuje się życie religijne Hetytów. Człowiek winien oddawać cześć bogu, ten zaś chroni go przed złem. Z drugiej strony człowiek musi spodziewać się kary, jeśli nie wypełni obowiązków wobec bogów, tzn. nie będzie składał ofiar ani obchodził świąt. Gdy człowiek zgrzeszy, bogowie sądzą go i każda wina pociąga za sobą karę. Człowiek jest istotą grzeszną, przeto bogowie mają zawsze powody, aby go karać, ale nie spieszą się z tym - na każdego grzesznika przyjdzie jego czas. Winy ojców spadają na dzieci, a za grzechy króla odpowiada jego rodzina i cały kraj. W ten sposób bogowie kierują życiem ludzkim; wysłuchują także próśb człowieka i udzielają mu rad. Bóstwo nie ukazuje się nigdy pod własną postacią (tylko w mitach bogowie kontaktują się bezpośrednio ze śmiertelnymi), lecz za pośrednictwem wieszczów, osób natchnionych, rozmawia z ludźmi. Zjawia się też we śnie, zwykle w osobie kogoś bliskiego, albo wreszcie objawia swą wolę przez wyrocznię. Sztuka porozumiewania się z bóstwem rozwinęła się częściowo pod wpływem babilońskim i odgrywała istotną rolę w społeczeństwie. Rozpowszechnione było zwłaszcza korzystanie z wyroczni. Pytania dotyczyły zwykle przeszłości, zmierzały do ustalenia przyczyn gniewu bóstwa. Należało wpierw rozpoznać, który z bogów wchodzi w rachubę - jest zagniewany lub obrażony. Pytania musiały być ściśle określone, aby mogła paść jednoznaczna odpowiedź: "tak" lub "nie". Znano wiele sposobów wróżenia. Popularne były wróżby z wnętrzności zwierząt, głównie z wątroby. Zajmowali się tym specjalnie wyszkoleni kapłani, używając do tego celu glinianych modeli wątroby. Modele takie znaleziono również w Babilonii i w Italii, dokąd hepatoskopia zawędrowała za pośrednictwem Etrusków. Przejęli oni z Azji Mniejszej także wróżenie z lotu ptaków. Specjalność ta była u Hetytów wysoko rozwinięta; augurowie obserwowali kierunki i sposoby lotu ptaków na pewnej ograniczonej przestrzeni, ich zachowanie się, walkę, krzyki i sposób jedzenia. Opierając się na swych spostrzeżeniach układali wróżby. Stosowano też wróżby losowe; zajmowały się nimi starsze kobiety, stosując zwykle skomplikowany rytuał. O tym rodzaju wróżenia wiemy stosunkowo najmniej. Przeważnie jednak sami bogowie zsyłali znaki, tworząc pewne charakterystyczne sytuacje, których interpretacja należała do kapłanów. Niemal każdy krok i każda czynność były uzależnione od stanu tych okoliczności. ¬*¦ Najczęstszym aktem szacunku i czci dla bóstwa były ofiary. Składano je nie tylko bogom, ale i uświęconym miejscom, również górom i rzekom. Podczas obchodzenia świąt państwowych ofiary składał król jako najwyższy kapłan. Ofiara była pożywieniem bogów; składano w niej zwykle ziemiopłody i zwierzęta, a także ofiary z płynów (libacje). Sama ofiara określona jest słowem sipanti - "ofiarowuje". Tak np. król Hattusili Iii w swym opowiadaniu o latach dzieciństwa i młodości, którą spędził jako kapłan bogini Isztar w Samuha, streszcza swe funkcje w zwrocie sipantahhun - "ofiarowywałem, składałem ofiary". Ofiary składano z zachowaniem złożonego ceremoniału i odpowiednich przepisów mających zapewnić m.in. wymaganą czystość. Przypominają one współczesne zasady higieny, w starożytności jednak wszelka nieczystość miała związek z magią i niedopatrzenia w tej dziedzinie karane były nawet śmiercią. Poza tym chodziło o "ważność" ofiary, o to, aby bóstwo przyjęło ją i wysłuchało próśb ofiarującego. Dlatego obrzędu dokonywał w jego imieniu kapłan-rytualista znający doskonale niezbędne przepisy. Z ofiarowywanych produktów urządzał on ucztę bogom, w której niekiedy brali udział i kapłani. Obok ofiary typowym aktem religijnym była modlitwa. Zachowane w tekstach modlitwy-prośby do bogów są napisane w formie podań czy listów do władców ziemskich. Na wstępie wymieniało się wzywane bóstwo wraz z wszystkimi przydomkami, potem dopiero następowała właściwa prośba. Modlono się o dobra doczesne - zdrowie, długie życie, majątek, potomstwo, a także o nieszczęścia dla wrogów itp. Aby zyskać przychylność bóstwa, modlący się stosował szereg środków pomocniczych: stawał przed bogiem oczyszczony za pomocą odpowiednich rytuałów, składał ofiarę, wygłaszał pochwały bóstwu, wymieniał własne zasługi i podejmował zobowiązania, które miał wypełnić, gdy jego prośby zostaną wysłuchane. Często też błagał innych bogów o pośrednictwo. Inaczej brzmią modlitwy pokutne zanoszone przed oblicze rozgniewanego bóstwa celem uzyskania przebaczenia i odwrócenia nieszczęść będących karą za grzechy. Pokutnik wyznaje w nich grzech, bierze całą winę na siebie, składa jednocześnie wyjaśnienia mające złagodzić jego przewinienia i wciąż błaga o litość. Gotów jest także złożyć pełne zadośćuczynienie. Przykładem są tu wspomniane już modlitwy króla Mursili przeciw zarazie. Modlitwy Hetytów są nie tylko cennym dokumentem dla poznania ich religii, ale i wspaniałym pomnikiem literatury i poezji, a pod względem ekspresji wyrażania uczuć nie mają sobie równych w owych odległych czasach. Przy zapoznawaniu się z instytucją świąt hetyckich zwraca uwagę ich narodowy, czy raczej państwowy charakter. Świąt było sporo; związane były z mijaniem pór roku, cyklicznym powtarzaniem się pewnych czynności rolniczych, wydarzeń itp. Najważniejszym świętem roku było purulli (albo wurulli), kontynuacja starego protohetyckiego święta ziemi, obchodzone na wiosnę, osobno dla poszczególnych bogów. W Rocznikach króla Mursili Ii czytamy, że władca wracał na wiosnę do Hattusas, aby celebrować "wielkie święto purulli bogini Lelwani", zanim wysłał armię na kolejną wyprawę wojenną. Przy okazji jest także wzmianka, że Mursili Ii zawsze obchodził takie święto ku czci boga burzy miasta Hatti i boga burzy z Zippalanda. Podczas obchodów purulli m.in. recytowano mit o wężu Illujanka. Obchodzono również święto roku. Opis jego rytuału nie zachował się, wiemy tylko, że uroczystości odbywały się zimą. Tekst pewnej przepowiedni zawiera informację na ten temat: "król i królowa spędzą zimę w Hattusas i będą obchodzić tam święto boga burzy miasta Halpa (Aleppo) i święto roku". Król nie musiał jednak wracać do stolicy na obchody tego święta; Mursili Ii w drugim roku swego panowania obchodził je w zimowym obozie nad rzeką Astarpa. Bogini słońca z Arinny poświęcano szereg dni w roku, a w ceremoniach, które miały wtedy miejsce, udział króla był konieczny. Niestety nie zachowały się opisy tych obchodów. Roczniki Mursili wymieniają także święto bogini Hebat, obchodzone w Kummani. Interesująco wyglądał przebieg święta zwanego nuntarijasha, odprawianego jesienią. Przez szesnaście dni król odbywał obchód od miasta do miasta; w każdym z nich składał ofiary w obecności ludu. Scenami takich zgromadzeń były miasta Katapa, Tahurpa, Arinna, Zippalanda i Kastama. Piątego dnia król spełniał libacje w mieście Arinna, a królowa składała hołd bogini słońca z Arinny i bogini Mezulli Tahurpy. Centralnym miejscem kultu była świątynia. Tu, pod postacią posągu, przebywało bóstwo, co wymagało ciągłego pełnienia służby. Szczególną uwagę zwracano na zachowanie czystości zewnętrznej i tej, która była rozumiana jako swego rodzaju świętość. Dotyczyło to zarówno samej świątyni, jak i personelu świątynnego, sprzętów itp. Zachował się zbiór przepisów dla służby, który informuje nas o wielu szczegółach życia w świątyni oraz o karach za nieprzestrzeganie ustalonych zasad. Wszelki kontakt z osobami lub przedmiotami nieczystymi wymagał oczyszczenia. Oprócz świątyń były w pobliżu miast miejsca, gdzie obchodzono pewne uroczystości pod gołym niebem, przeważnie pośród skał, gdzieś na odludziu. Niedaleko stolicy, w Jazyłykaja, odkryto w takim ustroniu liczne płaskorzeźby skalne przedstawiające grupy bogów i procesję religijną, opatrzone napisami w piśmie hieroglificznym. Świątynie dysponowały ogromnymi bogactwami i były zwolnione ze świadczeń na rzecz państwa. Z tego względu odgrywały one istotną rolę w życiu politycznym i gospodarczym kraju. Stan kapłański był liczny i bardzo zróżnicowany. Zachowało się wiele nazw poszczególnych funkcji, niestety, nie wszystkie z nich są dostatecznie jasne. Nie mogli zostać kapłanami ludzie ułomni na ciele, ponieważ niedoskonałość fizyczna obrażała bóstwo. Celibat nie był wymagany, aczkolwiek obcowanie płciowe sprowadzało nieczystość; do jej usunięcia niezbędna była m.in. kąpiel rytualna. Świątynie wyposażone były we własne kuchnie i piekarnie, miały także gospodarstwa, których zadaniem było dostarczać produkty przeznaczone na ofiary. Zatrudniano też śpiewaków, muzykantów i strażników. Najwyższym kapłanem był król - namiestnik boga na ziemi. W pewnej modlitwie kapłańskiej czytamy: "Kraj należy do boga burzy, niebo i ziemia razem z ludźmi należą do boga burzy. I on uczynił Labarnasa króla swym rządcą, i dał mu cały kraj Hattusas..." Treść tego fragmentu uzasadnia cały autorytet władzy królewskiej i wykazuje jej teokratyczny charakter. Król był niejako w pokrewieństwie z bogami, nie czczono go jednak już za życia, jak władców innych krajów Wschodu. Dopiero po śmierci król "stawał się bogiem" i otaczano go kultem na równi z innymi bogami. Nieobca była Hetytom wiedza magiczna, znana w Anatolii od pradawna. Odgrywała ona zasadniczą rolę w życiu jednostki i społeczeństwa, o czym wiemy dzięki zachowanym tekstom obrzędowym, przewidzianym na rozmaite okazje. Cała wiedza magiczna opierała się na przekonaniu, że pewne czynności i słowa mogą wyzwalać ukryte siły lub też paraliżować działanie złych mocy. Stąd też jej wielka popularność; panował nawet pogląd, że magią można oddziaływać nawet na bogów. Skuteczność obrzędów miała być zagwarantowana dzięki dokładności wykonywania, co pośrednio tłumaczy formalizm religii hetyckiej. Zakazane było uprawianie "czarnej" magii, sprowadzającej zło i nieszczęścia. Jednym z zadań kapłana było właśnie przeciwdziałanie jej skutkom. Do podobnych celów służyły amulety i talizmany, będące jak gdyby ciągłym powtarzaniem odpowiedniego zabiegu magicznego. Często przerzucano zło na inne przedmioty (substytucja). Najczęściej jednak wykorzystywano zasadę ukrytego podobieństwa (magia sympatyczna). Oto treść pewnego zaklęcia: "Jak woda gasi ogień, tak niech zgaśnie życie..." Jak już wspomniano, wkrótce po 1200 roku p.n.e. państwo hetyckie upadło i w wielu rejonach Anatolii zaszły zasadnicze zmiany w strukturze etnicznej. Dawna tradycja zachowała się jedynie na południu Azji Mniejszej i w północnej Syrii, utrzymywana przez mieszkańców miast-państw o niewielkim znaczeniu politycznym. Z tego okresu pochodzi znakomita większość "późnohetyckich" pomników i reliefów skalnych, mających przeważnie religijny charakter. Z czasem elementy "hetyckie" zanikają pod naporem bardziej dynamicznych kultur - semickiej w Syrii i greckiej w krainach przylegających do nadmorskich kolonii greckich. W pewnych okolicach kult starych bogów przetrwał jeszcze długo, nadając nowej religii specyficzne zabarwienie. W środkowej Anatolii, od co najmniej Viii do Vi wieku p.n.e., istniało państwo frygijskie, o którym wiemy dość dużo, przeważnie dzięki dokumentom asyryjskim i historykom greckim. Naczelnym bóstwem Frygów była Kybele, wielka bogini-matka. Wiele szczegółów kultu Kybele i jej kochanka Attisa, boga wiosny, znamy dzięki temu, że przyjął się on również w Rzymie i tam został dokładnie opisany. Legendy o Attisie przypominają dzieje Telipinu i syryjskiego Adonisa, są jednak wzbogacone nowymi składnikami. W dniu jego święta ścinano sosnę, co miało symbolizować śmierć boga; następnie przez dwa dni wierni opłakiwali jego cierpienia i śmierć. Po uroczystym pogrzebie przychodziły radosne dni zmartwychwstania. Kapłani frygijscy musieli być eunuchami. Sam ceremoniał przewidywał wiele scen dość niejasnego pochodzenia. Obok Attisa czczono starego boga księżyca imieniem Men, który panował nad niebem i światem podziemnym i był traktowany jako bóstwo opiekuńcze i zapewniające urodzaj. Plemiona tracko-frygijskie stworzyły po osiedleniu się w środkowej Anatolii barierę, która odcięła część dawnych terenów hetyckich od Wschodu, przerywając tym samym dawne więzi kulturalne i skazując swych zachodnich sąsiadów na rychłą hellenizację. Dzięki wykopaliskom wiadomo obecnie, jak daleko na zachód sięgała kultura hetycka i jakie były dzieje jej reliktów w późniejszych wiekach. Autorzy greccy opowiadają o państwie lidyjskim i jego władcach, spadkobiercach tradycji hetyckiej, wskazując na jego poważne znaczenie w historii. W odnalezionych pomnikach piśmiennictwa lidyjskiego (Iv wiek p.n.e.) oraz w literaturze greckiej zachowały się jeszcze imiona bogów hetycko-luwijskich: Santa, Arma, Ipta (Hebat) i inne. Czczono także bóstwo Baki, które sami Lidowie utożsamiali z Dionizosem, oraz Pldan (Apollon?) i Marivda. Szczególnym kultem otaczana była Artemida z Efezu. Widać z tego, że stare wierzenia przetrwały w Lidii obok silnie oddziałujących wpływów greckich. O wcześniejszym etapie rozwoju religii lidyjskiej nie wiemy prawie nic. Na południe od Lidii, w Karii i Licji odkryto wiele świątyń bóstw przedgreckich. Ślady dawnych wierzeń przetrwały w nazewnictwie i piśmiennictwie całej południowo-zachodniej Anatolii i są powiązane z istnieniem na tym terenie grup etnicznych będących pozostałością po ludności hetycko-luwijskiej. Na Wyżynie Armeńskiej wyróżnia się w Xi wieku p.n.e. grupa miast-państw Nairi. Pojawiają się one na terenach znanych już w Xiii wieku pod nazwą Uruatru. W Ix wieku p.n.e. powstaje państwo Urartu, ze stolicą w Tuszpie nad jeziorem Wan. Wykopaliska prowadzone tam od kilkudziesięciu lat oraz dokumenty asyryjskie mówią o rozwiniętej cywilizacji i potędze politycznej tego państwa. Na szczególnie wysokim poziomie stała technologia obróbki metali. Najpoważniejszym przeciwnikiem Urartu była Asyria, lecz stosunki z nią nie ograniczały się do wojen. Między oboma krajami istniały ożywione kontakty kulturalne, o czym świadczy m.in. zapożyczenie przez Urartu asyryjskiego systemu pisma. Z klinowych napisów urartyjskich dowiadujemy się o działalności budowlanej królów Menua, Argiszti I i Sardura Iii (Ix-Viii w. p.n.e.); z tegoż źródła pochodzą nasze wiadomości o religii tego kraju. Kolejne najazdy koczowników indoeuropejskiego pochodzenia - Kimmeriów (Viii w. p.n.e.) i Scytów (Vii w. p.n.e.) znacznie osłabiły państwo urartyjskie i wreszcie położyły kres jego istnieniu. Terytorium Armenii opanowały wkrótce plemiona ormiańskie. Religią Urartu był politeizm, zbliżony pod wieloma względami do religii obszarów sąsiadujących z tym krajem i oddziałujących nań pod względem kulturalnym. Zachowało się w niej także sporo składników huryckiego pochodzenia. Napis królów Menua i Iszpuini w niszy skalnej w pobliżu jeziora Wan, zwanej dziś Meher-kapusu ("Brama Mitry"), wymienia comiesięczne ofiary dla bogów kraju i stanowi jedyny zachowany zbiór ich imion. Znaczenie poszczególnych bogów możemy określić porównując wielkości należnych im ofiar. I tak czytamy, że największemu bogu imieniem Haldi, znanemu również z innych napisów, ofiarowywano dziennie 17 wołów i 34 owce, bóg burzy Teszeba (hurycki Teszub) i bogini słońca Sziwini otrzymywali po 6 wołów i 12 owiec. Po 2 woły i 4 owce składano bóstwom Hutuini, Turani, Wa, Arsimela i Nalaini, długa zaś jest lista bogów, którzy otrzymywali jeszcze mniej. Miejscami kultu były świątynie oraz nisze-bramy w rodzaju wyżej wspomnianej. W pałacu Sargona w Chorsabadzie (Asyria) odnaleziono płaskorzeźby przedstawiające scenę rabowania urartyjskiego miasta Musasir. Jest tam też ukazana świątynia boga Haldi i jego małżonki Bagbartu (lub Bagmasztu), przypominająca frontonem świątynie greckie; przed wejściem stoją ogromne naczynia na metalowych trójnogach, obok nich dwa posągi królów fundatorów. Świątynia była bogato wyposażona, o czym świadczy kronika Sargona wymieniająca zdobyte tam łupy. Sławna była również świątynia w dzisiejszym Toprakkale, niezwykle interesująca pod względem architektonicznym. Wykuto ją częściowo w skale; woda doprowadzana była specjalnym tunelem. Całość zadziwia ładem kompozycyjnym i techniką wykonania. Należy żałować, że nasze informacje o religii Urartu są tak skąpe. Niewątpliwie zawierała ona sporo elementów wierzeń ludów Kaukazu, na co wskazują powiązania językowe i etniczne obu obszarów. Powstaje również pytanie, jak długo i w jakim stopniu przetrwał składnik urartyjski po osiedleniu się Ormian; niestety, jak dotąd, pytania te pozostają bez odpowiedzi. Franciszek Machalski.Ń Religie Iranu Dzieje irańskich religii (od 1934 roku oficjalną nazwą Persji jest Iran), rozpadają się, ogólnie biorąc, na dwie epoki: staro- i nowoirańską, czyli mazdejsko-zaratusztriańską (od czasów najdawniejszych do połowy Vii wieku n.e.) i muzułmańską (od połowy Vii wieku do dnia dzisiejszego). Religią państwową dzisiejszego Iranu jest szyizm, odłam islamu, narzuconego mu około połowy Vii wieku n.e. przez najazd arabski. Na pniach starej narodowej religii Iranu, mazdeizmu, i nowej, lecz głęboko zakorzenionej - islamu, wyrosły liczne, nieraz potężne, sekty i ruchy odszczepieńcze o podłożu przeważnie społeczno-politycznym, wywierające wpływ nie tylko na życie ludów irańskich, lecz także innych ludów azjatyckich, a nawet europejskich (np. manicheizm). Główną religię staroirańską przyjęło się u nas, za autorami greckimi, nazywać zoroastryzmem lub rzadziej, choć poprawniej, mazdeizmem, a jej twórcę Zoroastrem. Również imiona dwu głównych bóstw: Ormuzd i Aryman, przejęte są ze źródeł greckich. W niniejszej pracy, idąc za ogólną tendencją w obecnej literaturze naukowej, zachowujemy nazwy oryginalne, perskie. Mówimy więc o Zaratusztrze (i konsekwentnie o zaratusztrianizmie), Ahuramazdzie itd., robiąc jedyny wyjątek dla Arymana, gdyż w wymowie tego wyrazu istnieją duże rozbieżności. Ze względów praktycznych nie używa się w pracy niniejszej transkrypcji ściśle naukowej. Wyrazy staroperskie czy średnioperskie (pahlawijskie) podane są w pisowni i wymowie polskiej, jak najbardziej zbliżonej do wymowy oryginalnej, nie zawsze zresztą dokładnie znanej. Termin "mazdeizm" nie jest dzisiaj jednoznaczny. W niniejszej pracy oznacza on religię staroirańską, nie zreformowaną przez Zaratusztrę. Podstawą jej jest prastary kult Ahuramazdy. Zreformowany zaś mazdeizm określa się mianem zaratusztrianizmu. Wreszcie mazdeizm współczesny; zachowany głównie na gruncie indyjskim, zwie się parsizmem (od jego wyznawców - parsów). W Iv i Iii tysiącleciu p.n.e. na rozległych terytoriach płaskowyżu irańskiego istniały bardzo prymitywne kultury. Twórcami ich były liczne plemiona koczowników, żyjących z myślistwa i hodowli bydła. Były to organizmy o ustroju patriarchalno-rodowym oraz pierwotnej wspólnoty plemiennej. Początkowo jedyną ich władzą była głowa lub wódz plemienia lub rodu. Plemiona te połączyły się później w związki plemion, z których po wiekach wyrosło potężne imperium medyjsko-perskie. Około połowy Iii tysiąclecia p.n.e. w dolinie rzeki Karun powstało królestwo Elamu, najdawniejszy twór państwowo-kulturowy, ze stolicą w Suzie. Wytworzony tutaj wcześniej ustrój niewolniczy zetknął się wówczas z ustrojem rodowym i przeżytkami matriarchatu. Na północno-zachodnim krańcu wyżyny irańskiej w Ix i Viii wieku p.n.e. żyły plemiona Medów, a na jej południu i południowym zachodzie plemiona Persów. Jedne i drugie znały już wówczas ustrój wspólnoty plemiennej. Medowie wcześniej od swych pobratymców dźwignęli się na wyższy stopień cywilizacji, organizując pod wodzą Fraorta (po staropersku Frawartisz) państwo i tworząc z czasem imperium medyjskie. Podporządkowali sobie także Persów, którzy jednak w sto lat później, zbuntowawszy się przeciwko medyjskiemu panowaniu, sami sięgnęli po hegemonię w tych stronach Azji. Znakomity król i wódz z perskiego rodu Achemenidów - Cyrus (staropers. Kurusz), zwany później Wielkim - podbił Medów w roku 553 i położył podwaliny pod jedno z największych imperiów, jakie istniały w przeszłości narodów azjatyckich. Równocześnie odbywał się ważny proces przemian społecznych i kulturalnych. Począwszy od Iv wieku p.n.e. plemiona medyjsko-perskie przeżywają rozkład pierwotnego ustroju rodowego. Związek plemion perskich przeradza się powoli w państwo o ustroju niewolniczym. Zastępy niewolników rekrutują się przede wszystkim z ludów podbijanych przez władców achemenidzkich. Praca niewolnicza staje się obecnie ważnym czynnikiem rozwoju ekonomicznego. Podstawą gospodarki państwowej są gminy wiejskie. Proces przechodzenia plemion od życia koczowniczego do osiadłego został już wówczas w najogólniejszych zarysach zakończony. Głównym zajęciem plemion osiadłych była uprawa roli i hodowla bydła. To pierwotne społeczeństwo zaczęło podlegać szybkiemu podziałowi na grupy, które spełniały różne funkcje społeczne. Trzy grupy wysunęły się na plan pierwszy: duchowieństwo, żołnierze i wieśniacy. Takie stosunki społeczno-gospodarcze wpływały w pewnym stopniu na rozwój pojęć i wierzeń religijnych najdawniejszych Irańczyków. Według niektórych uczonych najdawniejszymi wierzeniami pierwotnych Irańczyków były animizm, blisko z nim spokrewniony fetyszyzm oraz kult przodków. Bardziej jednak jest pewne, że owi Irańczycy oddawali się powszechnie kultowi uosobionych sił przyrody i ciał niebieskich, który przeszedł później w polidemonizm (czczenie wielu duchów) i politeizm, czyli wielobóstwo. Kult religijny dawnych Irańczyków wiązał się ściśle z warunkami ich nadzwyczaj prymitywnego bytowania. Czcili i ubóstwiali przede wszystkim cztery elementy przyrody, a więc światło, wodę, ziemię i powietrze w postaci wiatru, czyli te siły, od których zależało ich życie. Kult światła miał niejako dwie odmiany, światło dzienne czciły w postaci słońca przede wszystkim plemiona osiadłe na roli, światło zaś nocne pod postacią księżyca - plemiona koczowników-pasterzy. Kult ten, zwany astralnym, występuje w zamierzchłej przeszłości u ludów Mezopotamii (m.in. u Chaldejczyków), w południowej Arabii (np. u Sabejczyków) i u niektórych innych plemion. Najdawniejsze wierzenia i kulty religijne Irańczyków wykazują wiele cech wspólnych z wierzeniami i kultami Hindusów, co jest ważnym dowodem na istnienie pierwotnej wspólnoty indoirańskiej. Prastary kult bóstw, czyli upersonifikowanych sił przyrody, takich jak Mitra, Waruna i Indra, na którego ślady natrafiamy u dawnych Irańczyków, dowodzi bliskiego pokrewieństwa z wierzeniami Hindusów w epoce wedyjskiej. Kult wymienionej trójcy jest zaświadczony napisami z Xiv wieku p.n.e., znalezionymi w północnej Mezopotamii, gdzie nigdy plemion hinduskich nie było. Z pewnością do wierzeń staroirańskich przeniknęły także wpływy wierzeń babilońsko-chaldejskich, o czym świadczy kult Anahity, czyli Jutrzenki. Innym dowodem istnienia niegdyś indoirańskiej wspólnoty są nazwy bóstw: u Irańczyków ahura, daew, później dew (nowoperskie diw), u Hindusów asura, dewa. Dopiero na gruncie medyjsko-perskim nastąpiła zupełna zmiana pojęć: u Irańczyków ahurami zaczęto nazywać bóstwa dobre, a dewami złe, czyli demony, tj. przeciwnie niż w wedyjskich wierzeniach Hindusów. Ten doniosły fakt był wynikiem daleko idącej reformy religijnej. Stosunkowo bardzo wcześnie rozpoczął się proces różnicowania i selekcji mnóstwa bogów. Wystąpiły tendencje dualistyczne i monoteistyczne. Wśród ahurów na pierwsze miejsce wysunięto wielkiego, mądrego ahura - Ahuramazdę. Przeciwstawiano mu największego i najgorszego z demonów, czyli dewów, złego ducha - Angramainju, którego powszechnie znamy pod greckim imieniem Arymana (Areimanos). Wydaje się jednak, że pierwotną postacią mazdeizmu był swoistego rodzaju irański czy raczej medyjsko-perski monizm, tak charakterystyczny dla Indii epoki wedyjskiej. Ślady owego monizmu w postaci tzw. zerwanizmu (ubóstwienie Zerwana, czyli Czasu) wykryto jeszcze w Xv wieku p.n.e. na tabliczkach babilońskich. Źródeł prastarego mazdeizmu, czyli kultu Ahura-Mazdy ("Pana Mądrego") jako boga Światła i Dobra, szukać należy w bardzo odległej epoce zapewne na długo przed pojawieniem się Zaratusztry. W Viii wieku p.n.e. ludy Armenii i Azerbejdżanu, zgodnie z napisem asyryjskiego króla Sargona z roku 714, czciły bóstwo Bagamazdę ("Boga Mądrego"), co świadczy, że irański mazdeizm istniał w swej pierwotnej postaci już w królestwie Urartu. Zarówno mazdeizm królestwa Urartu, jak i plemion medyjskich z Viii wieku, nie mają jeszcze żadnego związku z Zaratusztrą. Niezawodnie medyjskie duchowieństwo z plemienia Magów, zwane później magami, było kontynuatorem myśli religijnej narodów żyjących od dawna na południowym i południowo-zachodnim wybrzeżu Morza Kaspijskiego. Głównym bóstwem plemion medyjskich był także Ahuramazda. Magowie wypracowali szczegółowy rytuał składania ofiar Ahuramazdzie i bóstwom z jego otoczenia. Oni to przez całe stulecia zachowywali wierzenia i tradycje blisko spokrewnione z indyjskimi, a także kultywowali wiele tradycji własnych, plemiennych, takich jak grzebanie szczątków umarłych (po uprzednim rozszarpaniu i pożarciu zwłok przez dzikie zwierzęta - psy, sępy itp.), kult ognia itd. Najstarsza część Awesty - tzw. Gathy, czyli Hymny - pozwala na odtworzenie obrazu ówczesnego społeczeństwa. Była to społeczność nie znająca jeszcze podziału na klasy czy kasty. Dowodem jej prymitywizmu jest kult krowy i psa jako głównych zwierząt domowych. Kult uprawianej ziemi łączył się u niej z kultem słońca - życiodajnej i zapładniającej siły, czczonej pod postacią boga Mitry (nowoperskie mihr - słońce). W epoce poprzedzającej wystąpienie Zaratusztry mazdeizm nie był jedyną religią plemion medyjsko-perskich. Każdy z wymienionych uprzednio stanów społecznych miał swoje wierzenia religijne. A więc miał je król i jego najbliższe otoczenie, co zaświadczone jest w napisach klinowych, mieli je magowie, miał je także lud prosty, o czym informuje częściowo grecki historiograf Herodot. Dzięki stosunkowo niedawnym odkryciom archeologicznym (m.in. napisu achemenidzkiego króla Kserksesa w sprawie kultu dewów) uczeni doszli do ciekawego wniosku, jeśli chodzi o religię królewską owej epoki. Otóż wbrew od dawna utrzymującemu się przekonaniu orientalistów, że pierwsi królowie perscy z dynastii Achemenidów byli wyznawcami Zaratusztry, okazało się, iż głoszony przez nich kult Ahuramazdy nie miał prawdopodobnie nic wspólnego z nauką wielkiego proroka starego Iranu. O przekonaniach religijnych pierwszych dwu władców z wymienionej dynastii, to jest Cyrusa Wielkiego i Kambizesa (staropers. Kambudżija), panujących w Vi wieku p.n.e., nic pewnego nie wiemy. Z babilońskich źródeł wynika, że pierwszy z nich, jako król podbitej Babilonii, był wyznawcą miejscowego boga Marduka. O drugim można na podstawie pewnego napisu przypuszczać, iż sympatyzował z kultem religijnym dawnych Egipcjan. Obydwaj ci panujący przyjmowali dyplomatycznie religię podbitych narodów. Daleko więcej wiadomości mamy o religii następnych królów z dynastii Achemenidów, przede wszystkim Dariusza I Wielkiego i Kserksesa (staropers. Chszajarsza), panujących również w Vi-V wieku p.n.e. Obaj, jak niezbicie wynika z napisów klinowych w języku staroperskim, byli czcicielami Ahuramazdy. Ich religia stanowiła specjalną odmianę mazdeizmu medyjsko-perskiego, pozostającego poza wpływami zaratusztrianizmu, na co wskazuje brak w napisach klinowych, zarówno Dariusza Wielkiego, jak i jego syna Kserksesa, najdrobniejszej wzmianki czy aluzji do Zaratusztry. Między Ahuramazdą a ludem pośredniczyła nie osoba proroka, lecz króla. Co więcej, Kserkses wprost nazywa siebie saoszjantem, czyli zbawcą. Jedno i drugie byłoby niemożliwe, gdyby królowie ci uważali się za wyznawców "zbawiciela" Zaratusztry. Na czele panteonu bóstw stał w ich wierzeniach Ahuramazda, stwórca świata, największy z bogów (mathista baganam), zwany "wielkim bogiem" (baga wazarka). Król panował i rozszerzał swoje państwo z łaski Ahuramazdy. Wola króla była zgodna z wolą Ahuramazdy, który pomagał królowi rządzić, poskramiać bunty ujarzmionych narodów itd. Specjalnym rozporządzeniem zniósł Kserkses kult dewów, ogłaszając je złymi duchami, a na ich miejsce zaprowadził kult ahurów, duchów dobrych, z Ahuramazdą, swoim protektorem, na czele. Ton, jakim ten władca przemawia do swoich poddanych, nie budzi wątpliwości, że on właśnie uważał się za proroka Ahuramazdy. Podłoże tych zarządzeń było niewątpliwie polityczne. Kserkses chciał mianowicie zjednoczyć wszystkie plemiona i przyszłe pokolenia wokół religii państwowej, a tym samym uchronić swoje imperium od wstrząsów, spowodowanych separatystycznymi dążeniami w podbijanych krajach. Pragnął zarazem wywyższyć i uświęcić własną osobę. Akcję w tym kierunku zapoczątkował już Dariusz I, który także w napisach klinowych występuje jako czciciel i w pewnym znaczeniu posłaniec Ahuramazdy. O tym, że Dariusz I i Kserkses nie byli wyznawcami nauki Zaratusztry, zdają się świadczyć również najstarsze części Awesty, która na pewno istniała już w epoce Achemenidów. Nie jest też rzeczą przypadku, że historycy i geografowie greccy, tacy jak Herodot, Ksenofont i Strabon, piszący o Achemenidach i ich religii, ani razu nie wymieniają imienia Zaratusztry. Wynika stąd wniosek, że religia Dariusza Wielkiego i Kserksesa nie była identyczna z religią głoszoną przez Zaratusztrę, mimo iż obydwie wypływały z jednego źródła, jakim był w epoce medyjsko-perskiej kult Ahuramazdy. Jeśli przyjąć, że Zaratusztra żył współcześnie z pierwszymi królami Medów, co zdaje się wysoce prawdopodobne, to pytanie o przyczynę tego dosyć dziwnego zjawiska nasuwa się samo. Najnowsze badania iranistów radzieckich (Struwe, K. W. Trewer i inni) pozwalają sformułować taką hipotezę: nauka Zaratusztry szerzyła się głównie w północno-wschodnich prowincjach ówczesnego Iranu, w ośrodku groźnych buntów przeciw absolutystycznej władzy Achemenidów. Prawdopodobnie wymieniony w wielkim napisie Dariusza I (w Behistunie pod Kermanszachem) bunt w Margianie, tj. oazie Marw (dzisiejsze Mary w Turkmeńskiej SRR), wybuchł pod wpływem nauki Zaratusztry, która była ostoją wolnej ludności wiejskiej w walce przeciw możnowładcom achemenidzkim. Demokratyzm zaratusztrianizmu, przyjmowany chętnie u plemion wschodnich, był nie na rękę zachodniemu absolutyzmowi Dariusza I i Kserksesa. Bunt plemion Margiany, w którym wzięło udział około pięćdziesięciu pięciu tysięcy ludzi, został na rozkaz Dariusza krwawo stłumiony. Ale zarzewie dalszych powstań tliło się dalej. Kserkses starał się je wytępić przez zaprowadzenie w całym państwie własnej koncepcji kultu Ahuramazdy. Religia Achemenidów po Cyrusie Wielkim i Kambizesie oraz religia Zaratusztry wywodziły się z mazdeizmu wypracowanego w ciągu wielu wieków przez medyjskich magów. Różnica między nimi polegała głównie na tym, że Achemenidzi zastąpili osobę proroka Ahuramazdy i zbawiciela Zaratusztry osobą panującego króla. U późniejszych władców achemenidzkich obok kultu Ahuramazdy utrzymywał się prastary kult Mitry, boga-Słońca, i Anahity, bogini-Jutrzenki. Świadczą o tym napisy klinowe pochodzące od Artakserksesa Ii Mnemona i Artakserksesa Iii Ochusa z Iv wieku p.n.e. Kult Mitry, skutecznie rywalizujący z kultem Ahuramazdy, a pozostający z nim zresztą w ścisłym genetycznym związku, w wiekach następnych poszedł własnymi drogami rozwoju, przekroczył granice imperium perskiego i osiągnął rangę religii światowej. Nie wydaje się, by religia magów i królów achemenidzkich wyznawana była przez szersze kręgi społeczne. Mało komunikatywna pod względem dogmatycznym, stanowiła dla prostego ludu symbol ucisku. Lud, pogrążony w zabobonach, czcił po dawnemu siły przyrody i składał swym bóstwom za pośrednictwem kapłanów krwawe ofiary ze zwierząt przestrzegając prymitywnego rytuału. Od bardzo dawnych czasów istniały w starożytnej Persji obok mazdeizmu czy zaratusztrianizmu jeszcze inne religie wyznawane i popierane lub przynajmniej tolerowane przez klasę panującą z królem na czele. Były to mitraizm i anahityzm, kulty pochodzenia zapewne obcego (indyjskiego i chaldejskiego), obydwa mające źródło w prastarych wierzeniach astralnych. W napisach klinowych Artakserksesa Ii (staropers. Artachszassa) Mnemona i Artakserksesa Iii Ochusa, pochodzących z Iv wieku p.n.e. , obok imienia Ahuramazdy występują imiona dwu innych bóstw: Mitry i Anahity. Kult Mitry przetrwał w Iranie od epoki indoirańskiej. Dowodem jego starożytności są napisy z Xiv wieku p.n.e., znalezione na terenie Kapadocji, w których imię Mitry widnieje obok Waruny, Indry i Nasatiów. Mitra (nowoperskie mihr "słońce") uchodził początkowo za jednego z jazatów (por. nowopers. jazdan "bóg"), czyli geniuszy, aniołów. Utożsamiano go ze słońcem i uważano za boga przymierza między siłami niebios i piekieł. Czczono go jako bóstwo światła i wroga ciemności oraz źródło życiodajnej siły. Za panowania ostatnich Achemenidów (Iv wiek p.n.e) Mitra zajął stanowisko równe Ahuramazdzie: był ostoją królewskiej władzy, król wzywał go na świadka swej przysięgi, uciekał się do jego pomocy w czasie walki itd. W końcu stał się głównym przedmiotem kultu religijnego nazywanego mitraizmem. W późniejszych czasach Mitra nabrał cech ezoterycznych, stając się bogiem religii tajemnej i zyskując sobie wielu zwolenników poza granicami Iranu. Około połowy I wieku p.n.e. żołnierze Pompejusza, biorący udział w wyprawie przeciwko Persom, przenieśli kult Mitry do Rzymu. Niebawem mitraizm objął całe imperium rzymskie, nie wyłączając dalekich jego prowincji: Dacji, Panonii, Germanii, Brytanii i innych. Za panowania cesarzy Konstantyna Wielkiego (274-337Ď) i Juliana Apostaty (361-363Ď) mitraizm bardzo poważnie konkurował z chrześcijaństwem. Ślady kultu mitrańskiego w postaci ruin świątyń występują w wielu krajach południowej i zachodniej Europy. Mitraizm nie był religią rdzennie irańską. Obok elementów irańskich zawierał elementy wierzeń chaldejskich, polegających głównie na kulcie ciał niebieskich. Główny przedmiot tego kultu stanowił semicki bóg słońca, Szamasz. Znalazły się w nim także elementy indyjskie. Wzniosła nauka o nieśmiertelności duszy, pragmatyczny charakter mitraizmu, wysoki poziom moralny, wreszcie tajemnicze misteria towarzyszące kultowi - były magnesem przyciągającym liczne rzesze wyznawców. Mitraizm, jakkolwiek jest samodzielną religią, genetycznie ma bliski związek z typowo perskim dualizmem. Z powodów dotąd nie wyjaśnionych nie został objęty reformą Zaratusztry i poszedł odrębną niż medyjsko-perski mazdeizm drogą. Największa świetność mitraizmu przypada na przełom Iii i Iv wieku n.e., kiedy jako perski kult słońca stał się państwową religią Rzymian. Potem mitraizm począł powoli zanikać. W V wieku n.e. traci swoje uprzywilejowane stanowisko i wegetuje już tylko w niektórych prowincjonalnych zakątkach imperium rzymskiego. Pozostałości kultu mitrańskiego zachowały się do dziś dnia w irańskim święcie mihridżan, obchodzonym w czasie jesiennego zrównania dnia z nocą, w nazwie miesiąca - mihr (siódmy miesiąc perskiego roku słonecznego), w nazwie słońca - mihr oraz w modnych obecnie imionach osobowych: Mihrdad ("dany od Mitry"), imię męskie, i Mihri ("Słoneczna"), imię żeńskie. Blisko spokrewniony z kultem boga-słońca, Mitry, był kult Anahity, szerzący się głównie na terenach Azji Mniejszej, skąd oddziaływał na wierzenia religijne Greków i Rzymian. Anahityzm to pozostałość kultu ciał niebieskich, przejętego od Chaldejczyków. Anahita, bogini-Jutrzenka (nowopers. Nahid), przedstawiona jest w Aweście pod postacią pięknej i szlachetnej dziewicy, przybranej w złocisty płaszcz i koronę wysadzaną drogimi kamieniami, trzymającej w ręce bareszman - gałązkę rytualną. Kult Anahity-Jutrzenki był jeszcze żywy za panowania Artakserksesa Ii (404-359 p.n.e.), a jej imię występuje w napisie tegoż króla znalezionym w Suzie obok imion Ahuramazdy i Mitry. Artakserkses Ii stawiał Anahicie posągi w Babilonii, Suzie i Ekbatanie, skąd jej kult dotarł aż do Damaszku, Sardes i dalej na zachód. W panteonie bóstw staroirańskich Anahita zajmowała niższe stanowisko od Ahuramazdy i Mitry. Poza granicami imperium perskiego kult tej bogini rozpowszechnił się szczególnie w Armenii, gdzie miała liczne świątynie w Kapadocji, Cylicji i Lidii. W czasach późniejszych stanowił część misteriów mitrańskich. Jak już wspomniano, reformatorem i twórcą narodowo-państwowej religii dawnego Iranu był rdzenny Irańczyk imieniem Zaratusztra. Według starej tradycji miał być synem Puruszaspa i Dughdy. Według słów samego Zaratusztry, zapisanych w Aweście (Księga "Jasna", 44,9), celem jego działalności było przywrócenie dawnej czystości religii, którą uważał za skażoną i zniekształconą przez potężnych i butnych kapłanów, zwanych magami. W kwestii, czy Zaratusztra jest postacią historyczną, do niedawna zdania iranistów były podzielone. Dzisiaj, pomimo iż życie Zaratusztry i początki jego nauki toną w mroku historii, nie ulega to już wątpliwości. Nie wiemy tylko dokładnie, kiedy i gdzie pojawił się narodowy prorok Iranu. Źródła, na jakich się opieramy, są skąpe i ogólnikowe. Są to wzmianki w dziełach historyków greckich i najstarsze części Awesty - Gathy (Hymny). W rezultacie mozolnego studium greckich, awestyjskich, pahlawijskich i innych jeszcze źródeł, posługując się drobiazgowymi obliczeniami kalendarzowymi, uzgodniono, że Zaratusztra żył na przełomie Vii i Vi wieku p.n.e., a więc zapewne za panowania pierwszych królów medyjskich, przed pojawieniem się dynastii Achemenidów. Mimo wszystko, szczegół ten nie jest w pełni udokumentowany i nasuwa nadal wątpliwości. Nie wiemy też dokładnie, skąd Zaratusztra pochodził. Niektórzy uczeni za jego ojczyznę uważają północno-zachodni Iran, ściślej Azerbejdżan, inni północno-wschodni. W Aweście zapisano, że prorok wystąpił ze swoją nauką w krainie ariana-waedżah ("aryjskie" czy "irańskie terytorium"?), która według niepewnych źródeł orientalnych miała znajdować się gdzieś między dzisiejszym Azerbejdżanem a Gruzją. Wydaje się jednak, iż nie jest to nazwa geograficzna ani historyczna, lecz raczej mityczna czy metaforyczna. Najnowsze badania, opierające się na danych językowych, zmierzają do zlokalizowania tej krainy na terytoriach starożytnych irańskich prowincji: Sogdiany i Margiany lub Chorazmii czy raczej Chorazmu (dzisiejsza Azja Środkowa, ściślej Turkmeńska i Uzbecka SRR). Sporo trudności nastręcza też samo imię proroka. W religijnych księgach Awesty występuje ono w postaci Zaratusztra, a raczej Spitama Zaratusztra. Przyjmuje się obecnie, iż wyraz Spitama oznacza jego nazwisko rodowe. Znaczenie wyrazu zaratusztra nie jest jasne; w każdym razie wiąże się jakoś z wielbłądem (usztra, nowoper. usztur lub szutur). Na Zachodzie utrzymuje się jeszcze to imię pod grecko-łacińską postacią - Zoroaster. Stąd naukę irańskiego proroka nazywa się często zoroastryzmem. Przekazany tradycją życiorys Zaratusztry zawiera z pewnością wiele szczegółów legendarnych, choćby ten, że jego narodzinom towarzyszyły cuda i zjawiska nadprzyrodzone. Czarodzieje i czarnoksiężnicy usiłowali zabić nowo narodzone dziecię, ale bez skutku, dzięki interwencji sił wyższych. Mając około dwudziestu lat, Zaratusztra odsunął się od świata, aby w ciszy i kontemplacji przygotować się do roli głosiciela nowej religii. Pierwszego objawienia doznał w trzydziestym roku życia i wtedy to zdecydował się wystąpić publicznie ze swoją nauką. Nastąpiło to jakoby w 630 roku p.n.e. W czasie pewnego uroczystego święta Zaratusztra znalazł się na brzegu rzeki Daitja (dotychczas nie zidentyfikowanej), gdzie miał pierwsze niebiańskie widzenie. Prorokowi ukazał się archanioł Wohumana (Dobra Myśl), wziął go za rękę i zaprowadził do tronu Ahuramazdy. W ciągu najbliższych lat dziesięciu nastąpiło sześć "rozmów" Zaratusztry z najwyższym bóstwem. Oczywiście, należy to uważać za pewnego rodzaju metaforę. Już pod wpływem pierwszej wizji Zaratusztra zdecydował się wystąpić z reformą religii głoszonej dotąd przez magów. Dwa lata spędził na wędrówkach po północnych i południowo-wschodnich połaciach Iranu, lecz zarówno miejscowy kler, tj. magowie, jak i książęta nie dawali się nawrócić na jego naukę. Pewne wzmianki w Aweście zdają się wskazywać na to, że w swych wędrówkach prorok zahaczył także o połnocno-zachodnie połacie Iranu, tj. Medię i Atropatenę (dzis. Azerbejdżan). Dopiero po kilku latach udał się Zaratusztra na dwór Wisztaspa, prawdopodobnie króla którejś ze starożytnych perskich prowincji, i nawrócił go na swoją wiarę mimo intryg miejscowego duchowieństwa. Miało to być w 618 roku p.n.e. Małżeństwo Zaratusztry z bratanicą króla i małżeństwo córki Zaratusztry z kanclerzem królewskim Dżamaspem utrwaliły przymierze i odtąd nowa, a raczej odnowiona religia zaczęła się szybko rozwijać i szerzyć. Propagandą zreformowanej religii Zaratusztry zostały objęte znaczne obszary Azji Środkowej, Azji Mniejszej, Grecji, a nawet Indii. Prowadzono też święte wojny z innowiercami. W czasie jednej z wypraw przeciwko Turańczykom został Zaratusztra w siedemdziesiątym siódmym roku życia zabity. Według nowszej tradycji miało to mieć miejsce w Balchu, w chwili gdy prorok odprawiał nabożeństwo przy ołtarzu ognia. Podług obliczeń angielskiego orientalisty E. W. Westa było to w 563 roku p.n.e. Pisma pahlawijskie, czyli średnioperskie, głównie księga Zatsparama, przekazały też tradycję dotyczącą rodziny Zaratusztry i jego następców. Po śmierci proroka funkcję najwyższego kapłana objął jego zięć, Dżamasp. Realną historyczną postać Zaratusztry ukazują nam jedynie najstarsze części Awesty, to jest Gathy, będące jego tworem. Tutaj Zaratusztra występuje bez mityczno-legendarnej osłony, w jaką go spowiła późniejsza pobożna tradycja, przedstawiająca jego postać jako wzór doskonałości ludzkiej i świętości. Zaratusztra Gathów to człowiek realny, raz pełen religijnego zapału i wiary w swoje posłannictwo proroka, raz wątpiący i wahający się w obliczu niepowodzeń. Jego głos potępiający kult dewów, czyli złych mocy, a obiecujący sprawiedliwym nagrodę wieczną w niebie Ahuramazdy brzmi jak najbardziej po ludzku. Zaratusztra głosi nie tylko wielkość i chwałę Ahuramazdy w słowach pełnych żaru i poetyckiego piękna oraz potrzebę wystrzegania się złego ducha - Arymana, lecz nakazuje także uprawiać rolę i hodować zwierzęta domowe, wreszcie przestrzegać czystości zarówno w znaczeniu moralnym, jak i fizycznym. Występuje więc zarówno jako reformator prymitywnej i barbarzyńskiej poniekąd religii magów i jako wychowawca swego pasterskiego ludu. Znosząc m.in. krwawe ofiary ze zwierząt domowych, poprawił znacznie jego ciężką dolę. Magowie w ciągu wieków zdobyli sobie wyłączny przywilej sprawowania obrzędów religijnych i ciągnięcia z tego zysków materialnych. Zaratusztra musiał stoczyć zaciętą walkę z czarodziejskimi praktykami, zabobonami i czcią oddawaną złym siłom. Stał się zatem reformatorem wierzeń, które nie odpowiadały już duchowi czasu. Punkt wyjścia i istotę nauki Zaratusztry zawiera Awesta ("Jasna", Xxx, 3Ď): "Tak więc na początku były dwa duchy bliźniacze. Każdy z nich niezależnie stworzył pierwiastek zła i dobra w sferze myśli, słów i czynów. I między tymi dwoma mądry wybiera dobro, (a) głupiec nie". Na podstawie tego dogmatu ukształtował się cały system dualistyczny zaratusztrianizmu. Oto jego prawdy zasadnicze: istnienie świata jest uwarunkowane dwoma siłami - Dobra i Zła albo Światła i Ciemności, czyli Boga-Ahuramazdy i Szatana-Arymana. Dogmat ustawicznej walki między dwoma przeciwstawiającymi się najwyższymi bóstwami jest bez wątpienia ustanowiony przez Zaratusztrę. Cały wszechświat jest podzielony na dwie przeciwstawne sobie sfery - królestwo światła i prawdy oraz królestwo ciemności i kłamstwa. Pierwsze jest mieszkaniem dobrego i prawego Ahuramazdy, drugie złego i przewrotnego Arymana. Pierwszy jest twórcą wszystkiego, co dobre i szlachetne, drugi jest sprawcą wszelkiego zła i nieprawości. Ahuramazda króluje w sferze światła, Aryman zaś kryje się w głębi największych ciemności. Ten starannie i konsekwentnie wypracowany dualizm ma głębokie znaczenie, zwłaszcza przeniesiony w sferę ludzkiej myśli i działania. Jest to bardzo ciekawa próba rozwiązania podstawowej zagadki bytu odwiecznego problemu zła i dobra. Jak widzimy, już we wczesnym zaratusztrianizmie znajdujemy zarodek przyszłych koncepcji filozoficznych o twórczym zwalczaniu się przeciwieństw. Ahuramazda i Aryman nie działają w odosobnieniu jako pierwsze przyczyny sprawcze. Każdy z nich ma swoje zastępy duchów do zwalczania przeciwnika. Armia niebiańska stoi oko w oko z armią piekieł. Religia przeznaczona dla prymitywnych umysłów pasterzy-koczowników i rolników nie obeszła się bez grubego antropomorfizmu. Obydwa więc zwalczające się królestwa są zorganizowane na wzór państw ziemskich, w których król rządzi przy pomocy swoich ministrów i niższych urzędników, mając na usługi liczną armię. Dobry i łaskawy Ahuramazda ma do pomocy sześciu amszaspandów (staropers. amesza-spenta - "święty-nieśmiertelny"), tj. archaniołów w roli ministrów. Są to istoty abstrakcyjne stanowiące personifikacje zasadniczych pojęć czy przymiotów duchowych. Oto ich imiona: Wohumana (Dobra Myśl), Aszawahiszta (Najwyższa Cnota), Spentaarmaiti (Szlachetna Rezygnacja), Kszatriawairia (Upragnione Królestwo), Haurwatat (Zdrowie) i Ameretat (Nieśmiertelność). Głównym zadaniem amszaspandów jest opieka nad różnymi sferami przyrody: zwierzętami, metalami, roślinami, wodą itd. W dzisiejszym perskim kalendarzu słonecznym niektóre miesiące i dni tygodnia noszą nieco przekształcone fonetycznie imiona amszaspandów. Niższy szczebel w niebiańskiej hierarchii zajmują bardzo liczne jazaty (staropers. jazata - "zasługujący na cześć"), tj. anioły czy dobre geniusze. Dzielą się one na niebieskie i ziemskie. Opiekują się słońcem (jednym zjazatów jest Mitra), księżycem, gwiazdami (Anahita, Tisztria), ziemią, powietrzem, ogniem i wodą. Niektóre zjazatów są, podobnie jak amszaspandy, uosobieniem pojęć oderwanych, takich jak Zwycięstwo, Prawda, Potęga, Pokój itp. Uprzywilejowane wśród nich stanowisko ma Atar (Ogień), symbol Ahuramazdy, zwany też jego synem. Aniołem Stróżem świata jest Sraosza (Posłuszny). Werethraghna, anioł zwycięstwa, stał się później nazwą planety Mars. Wata (Wiatr), Asman (Niebo), Zam (Ziemia) - to również uosobienia z kategorii jazatów. Najniższy stopień w zaratusztriańskiej hierarchii duchów zajmują frawaszi, tj. aniołowie stróże każdego z lutlzi. Każdy wierny zaratusztrianin ma swego frawaszi, który się nim niewidzialnie opiekuje. Aryman jest naczelnym wodzem armii piekielnej. On dowodzi złymi duchami-dewami, czyli diabłami. Zarówno on, jak i jego sfora są ucieleśnieniem wszelkiego zła: kłamstwa, przewrotności i buntu. Aryman przeciwstawia się Ahuramazdzie głównie w dziele stworzenia. I tak np. gdy Ahuramazda tworzy życie, Aryman stwarza śmierć; gdy tamten powołuje do życia zwierzęta pożyteczne, ten szkodliwe itd. Piekło zamieszkują dewy (diabły), drudże (uosobienie kłamstwa), peri, czyli złośliwe nimfy, dalej smoki i różne dziwolągi, stworzone przez Arymana dla zwalczania dobrych stworów Ahuramazdy. Dewy są również uosobieniem różnych grzechów, słabości ludzkich i chorób. Jest ich bardzo wiele. Jako twory boga ciemności uciekają przed światłem dziennym, najchętniej buszując pośród ciemności nocy. Wydaje się wielce prawdopodobne, że dopiero w późniejszym zaratusztrianizmie rozbudowano hierarchię piekielną, dodając dalsze jej piętra celem uzyskania symetrii w porównaniu z hierarchią niebiańską. Był to wynik dalszych spekulacji dogmatycznych i praktyk kultowych. Sześciu amszaspandom-archaniołom przeciwstawiono sześciu arcydiabłów, głównych pomocników Arymana w zwalczaniu sił dobra. Tak więc np. Akamana (Zła Myśl) jest przeciwnikiem Wohumany (Dobrej Myśli), a Indra, demon wojny, kłótni, zabójstwa itp., przeciwstawiony jest Aszawahiszcie, bóstwu zgody i pokoju. Dalsze arcydiabły to Kłamstwo, Bunt, Słabość i Śmierć. Do tej grupy należy też demon szaleństwa, wściekłości, gniewu i wszelkich czynów haniebnych - Aeszmadewa. Jest to najgorszy ze wszystkich diabłów, bóg wojny i mordu. Jako Asmodeusz występuje on w apokryficznej księdze biblijnej Tobiasza, co może być dowodem wpływu zaratusztriańskiej demonologii najudaizm. Aeszmadewie przeciwstawia się Sraosza, anioł posłuszeństwa i pokory. Ten dualizm idealistyczny rozciągnięto także na świat materialny, gdzie ustawicznie walczą ze sobą realne stworzenia dobre i złe: wół, pies czy rośliny jadalne mają swoje odpowiedniki w wilku, wężu, roślinach trujących itp. Człowiek znajduje się jakby na linii frontu, na którym ścierają się dobre i złe potęgi. Ma jednak swobodę wyboru, może opowiadać się za dobrem lub złem. Drogę prawą pomaga mu wybrać religia Zaratusztry - narzędzie zbawienia, dane przez Ahuramazdę za pośrednictwem jego proroka. W sensie kosmogoniczno-teogoniczno-etycznym dualizm Zaratusztry był jednak od samego początku niemal ograniczony przez wyraźną tendencję monoteistyczną. Zaratusztra mówi wszak niedwuznacznie, że Ahuramazda zwycięży w końcu Arymana, zło zostanie wykorzenione i zapanuje całkowita harmonia wszechświata. Dobro odniesie triumf nad Złem. Główną zasługą Zaratusztry jest właśnie to, że stare bóstwo irańskie Ahuramazdę podniósł do godności boga najwyższego, stworzyciela świata i człowieka. Potwierdza to najdobitnie jeden z hymnów Zaratusztry (w księdze "Jaszt", 44Ď). Tendencja monoteistyczna w łonie zaratusztrianizmu z biegiem czasu coraz bardziej będzie przybierać na sile, znajdując wyraz szczególnie w zerwanizmie, sekcie wyrosłej na gruncie mazdeizmu, i w parsizmie współczesnym. Kosmogoniczna koncepcja zaratusztrianizmu zakłada, że świat jest tworem wyłącznie Ahuramazdy; Aryman spełnia raczej rolę szkodnika w twórczym dziele Ahuramazdy. Ziemia jest olbrzymią sceną, na której toczy się bój dwu potęg kosmicznych - Dobra i Zła. Najważniejsze miejsce we wszechświecie zajmuje człowiek i jego dusza nieśmiertelna, o którą walczą obydwa bóstwa. Ten zasadniczy światopogląd został w Aweście i późniejszych pismach pahlawijskich rozbudowany i usystematyzowany. Na początku wszechrzeczy byli jedynie Ahuramazda i Aryman. Pierwszy mieszkał na górze, w wieczystej światłości, drugi czyhał na dole, pośród odwiecznych mroków. W obrębie "bezgranicznego Czasu" (zerwan akarana), czyli wieczności, dzieje świata podzielił Ahuramazda na epoki. Ostatni odcinek tych dziejów stanowi wielka epoka licząca dwanaście tysięcy lat. Epoka ta, obejmująca właściwe dzieje świata, dzieli się z kolei na cztery okresy, liczące po trzy tysiące lat; te zaś rozpadają się jeszcze na tysiąclecia. W pierwszym trzechtysiącleciu Ahuramazda stworzył świat duchów z amszaspandami na czele i dusz pod postacią frawaszich. Ponieważ Aryman odmówił współpracy w dziele stworzenia, rozpoczął się bój między obu bogami, który będzie trwał dziewięć tysięcy lat i zakończy się klęską ducha ciemności. W drugim trzechtysiącleciu Ahuramazda powołał do istniena świat materialny: niebo, wodę, ziemię, rośliny, zwierzęta, wreszcie człowieka. Tymczasem Aryman począł działać na własną rękę - stworzył dewy i inne złe duchy, aby paraliżować twórcze dzieło Ahuramazdy. W trzecim tysiącleciu, tj. w siódmym milenium, rozpoczyna się najwcześniejsza historia ludzkości. Aryman ze swymi piekielnymi pomocnikami krąży po świecie i sieje zniszczenie. Epokę tę zamyka panowanie królów ziemskich, ciągnące się do wystąpienia Zaratusztry. Ostatnie trzy tysiące lat obejmują okres dziejów od przyjścia Zaratusztry do końca świata. Zaratusztra pojawił się w dziesiątym milenium. Żyć miał wówczas król Wisztasp, pierwszy wyznawca jego nauki. Przy końcu tej epoki nastąpi koniec świata, poprzedzony zmartwychwstaniem zmarłych i sądem ostatecznym. Przedtem jeszcze pojawi się na ziemi Saoszjant, czyli Mesjasz, który to wszystko zapowie. Dojdzie wtedy do ostatecznego boju między dwoma bogami, zakończonego zwycięstwem Ahuramazdy i wiecznym panowaniem dobra. Ziemię oczyści kąpiel z roztopionego metalu. Ziemię uważali zaratusztrianie za jedną ze sfer świata, której okrągła i płaska powierzchnia dzieli się na siedem stref. Pierwsza ludzka para zrodziła się z nasienia praojca rodu ludzkiego, Gajomarda, zabitego przez Arymana. Zwierzęta zaś powstały z zabitego przez Szatana prabyka Gosza. Maszja i Maszjoi - Adam i Ewa zaratusztrianizmu - zrodzili osiem par dzieci, od których, z wyjątkiem dwu pierwszych, pochodzi cały ród ludzki. Człowiek składa się z dwu elementów: pierwotnego duchowego i wtórnego materialnego, czyli z duszy i ciała. Pierwiastek duchowy nie ulega zniszczeniu wraz ze śmiercią pierwiastka cielesnego. Ciało człowieka zmartwychwstanie w dzień sądu ostatecznego i przybierze kształt nowy. Najważniejszymi władzami duchowej strony człowieka są: daena (nowopers. din), tj. sumienie, moralny instynkt; urwan (nowoper. rawan), czyli dusza, a raczej wewnętrzny zmysł pozwalający rozróżnić dobro od zła; wreszcie frawaszi - anioł stróż. Po śmierci człowieka dusza łączy się z jego frawaszim w jedną całość. Podstawą etyki w dualistycznym systemie pierwotnego zaratusztrianizmu jest dogmat o wolnej woli człowieka. Wolna wola decyduje o tym, czy człowiek osiągnie zbawienie czy potępienie. Człowiek więc bierze czynny udział w odwiecznym zmaganiu się sił Światłości z Ciemnością. Czynami dobrymi wspomaga Ahuramazdę, a złymi Arymana. Z dogmatem wolnej woli łączy się dogmat o odpowiedzialności człowieka za swoje czyny. Każdy czyn ludzki, zły czy dobry, jest rejestrowany przez specjalnego anioła-księgowego. Jedne i drugie uczynki zostaną w dniu sądu ostatecznego rzucone na szale wagi, na której ważyć się będą na wieczność losy duszy ludzkiej. Nakaz moralności zaratusztriańskiej zawiera się w lapidarnej formule: Dobre myśli, dobre słowa, dobre czyny (postaropers. humata, huchta, hwareszta). "Żywię dobre myśli, dobre słowa i dobre uczynki. Wyrzekam się złych myśli, złych słów i złych uczynków" - ten rodzaj wyznania wiary powtarza się wielokrotnie w Aweście, zwłaszcza w Gathach. Dobre myśli, słowa i uczynki stanowią trzy stadia, przez które przechodzą dusze błogosławionych do krainy wiecznego szczęścia; złe myśli, słowa i uczynki zaś są stadiami, poprzez które dusze potępionych idą w ciemne czeluście piekieł. Zaratusztrianizm podaje długi rejestr cnót i występków, czyli grzechów. Najważniejszą cnotą zaratusztrianina jest czystość, zarówno w znaczeniu moralnym, jak fizycznym. Dalej idą kardynalne cnoty: szczerość i prawdomówność, dobroczynność, hojność i litość. Pośród nich specyficznie staroirańskie są cnoty: prawdomówności, dotrzymywania słowa i wierności. Już Herodot stwierdzał, że Persowie uczą swych synów przede wszystkim trzech rzeczy: jazdy konnej, strzelania z łuku i mówienia prawdy. Stąd kłamstwo, oszustwo i wiarołomstwo uważane były za grzechy najcięższe. Zaciąganie długów również uważano za czyn haniebny, wychodząc z założenia, że kto robi długi, ten zmuszony jest często uciekać się do wykrętów i kłamstwa. Obowiązek czystości rozciągał zaratusztrianizm także na ciało. Stąd ćwiczenia cielesne i sporty były nakazem religii (por. grecki ideał kalokagatia i rzymską zasadę mens sana in corpore sano). Łączył się z tym ściśle zakaz wszelkich cielesnych nadużyć, takich jak nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu, rozwiązłość płciowa, uwiedzenie dziewczyny, spędzenie płodu, pederastia itp. Były to również ciężkie grzechy. Dla pierwotnego zaratusztrianizmu najbardziej charakterystyczny był brak nakazów życia ascetycznego, zakonnego. Podstawę pomyślnego rozwoju narodu i państwa stanowiła zdrowa moralnie rodzina, mimo że instytucja poligamii na pewno dawnym Irańczykom nie była obca. W zakresie religijnych obowiązków zaratusztrianina na pierwszym miejscu stawiano nakaz utrzymywania w idealnej czystości ziemi, wody i ognia, co było pozostałością po pradawnym kulcie sił przyrody. Nakaz powyższy określały szczegółowe przepisy, przewidujące różne stopnie zanieczyszczenia i sposoby rytualnego oczyszczenia. Zetknięcie się z ciałem zmarłego, z padłym zwierzęciem czy inną gnijącą substancją kalało najbardziej. Niewątpliwie nakaz czystości był pierwotnie podyktowany wymogami higieny zarówno jednostkowej, jak i zbiorowej. Szczegółowe przepisy dotyczące życia codziennego wynikały w pewnej mierze z tendencji społeczno-obyczajowych, a także warunków ekonomicznych pierwotnego zaratusztrianizmu. Należy tu przede wszystkim wymienić religijny obowiązek i nakaz uprawy roli i hodowli zwierząt domowych z krową i psem na czele. Zaratusztrianizm nakazywał też tępić zwierzęta szkodliwe - twory Arymana: jadowite węże, żaby ropuchy, szczury, wszelkiego rodzaju robactwo, owady szkodniki itp. Religijne oczyszczenie odbywało się na płaszczyźnie zarówno duchowej, jak fizycznej. Do oczyszczenia duchowego konieczne było wyznanie grzechów przed kapłanem, szczery żal i pokuta. Pokuta polegała często na wypełnieniu jakiejś pożytecznej dla ogółu pracy, jak np. budowa mostu, mycie psów itp., czasem zaś ograniczała się do złożenia odpowiedniej ofiary lub odmówienia modlitwy. Za niektóre przekroczenia przewidziana była kara chłosty. Fizycznego oczyszczenia dokonywano za pomocą wody lub krowiej uryny, a kiedy ich brakowało, także za pomocą ziemi. W wypadku dużego zanieczyszczenia potrzebna była pomoc kapłana-maga. Ze społeczno-gospodarczych nakazów religii wymienić jeszcze należy ogrodnictwo oraz nawadnianie ziem za pomocą kanałów. Te i inne przepisy, podniesione przez Zaratusztrę do rangi nakazów religijnych, spełniały ważną rolę cywilizacyjną wśród koczowniczo-pasterskich plemion medyjsko-perskich. Pierwotny zaratusztrianizm był religią w całym tego słowa znaczeniu pragmatyczną i praktyczną, dostosowaną do warunków surowego i prymitywnego trybu życia. Nie wymagał od swych wyznawców rzeczy niezwykłych, trudnych do zastosowania w życiu. Skłonność do mistycyzmu i życia zakonnego pojawiły się w zaratusztrianizmie bardzo późno pod wpływem innych religii (buddyzmu, chrystianizmu itd. ). Typowo zaratusztriańska nauka o końcu świata, sądzie ostatecznym i życiu pozagrobowym nasuwa uderzające analogie z judaizmem, a w szczególności z chrystianizmem. Koniec obecnego świata poprzedzony będzie zjawieniem się Saoszjanta, czyli Zbawiciela, zrodzonego z dziewicy. Wszyscy zmarli zmartwychwstaną i nastąpi sąd ostateczny. Dogmat o nieśmiertelności duszy jest wielokrotnie potwierdzony w pismach religijno-teologicznych zaratusztrianizmu. Przez trzy dni po śmierci zmarłego dusza znajduje się jeszcze w pobliżu ciała. Dopiero na czwarty dzień odlatuje już to z wonnym powiewem, już to wśród przykrych wyziewów, w zależności od tego, jak zmarły postępował za życia. Również w zależności od tego wyjdzie duszy naprzeciw albo piękna dziewczyna, albo wstrętna czarownica, by poprowadzić ją do mostu Czinwat i trzech siedzących przy nim sędziów. Sędziami będą Mitra, Sraosza i Rasznu, który waży dobre i złe czyny człowieka na wadze sprawiedliwości. Dla człowieka sprawiedliwego most Czinwat, prowadzący do szczęśliwej wieczności, okaże się szeroki, łatwy i wygodny do przejścia. Gdy natomiast wstąpi nań grzesznik, most zwęzi się jak ostrze brzytwy i potępieniec wpadnie na dno piekła, gdzie panują ciemności tak gęste, że można je chwytać rękami. Jeśli na wadze sędziego Rasznu dobre i złe uczynki zrównoważą się, dusza zmarłego będzie musiała zaczekać w stadium pośrednim, odpowiadającym chrześcijańskiemu czyśćcowi. Po sądzie ostatecznym nastąpi zniszczenie sił Arymana przez Ahuramazdę, oczyszczenie ziemi i piekła roztopionym metalem i odnowienie świata Dobra, który trwać będzie po wieczne czasy. Podstawową "świętą" księgą zaratusztrian jest Awesta, napisana w staroperskim dialekcie, nie zaświadczonym poza tym innymi tekstami. Dialekt ten nazywamy umownie językiem awestyjskim. Podobnie jak nauka Zaratusztry, tak i pisma święte jego wyznawców powstały w ciągu długich wieków i są tworem bardzo niejednolitym. Wiele z tych pism przepadło bezpowrotnie, głównie podczas najazdu na Iran Greków pod wodzą Aleksandra Wielkiego w Iv wieku p.n.e., tak że to, co się zachowało, stanowi jedynie nikłą część bogatej niegdyś literatury religijnej. Awesta w dzisiejszej postaci jest zarówno Pismem świętym, jak i zbiorem modlitw dla wyznawców Zaratusztry żyjących w Indiach i Iranie. Nazwa Awesty pochodzi od wyrazu pahlawijskiego lub średnioperskiego: apastak lub awrstak i oznacza tekst "podstawowy", w odróżnieniu od zand, co oznacza "komentarz". A zatem pod rozpowszechnioną na Zachodzie nazwą Zendawesta rozumieć należy Awestę napisaną w dialekcie staroperskim i komentarz do niej w języku pahlawijskim. Nazywanie podstawowej księgi religijnej zaratusztrianizmu Zendawestą jest błędem, pochodzącym jeszcze z czasów pierwszego badacza i tłumacza Awesty, Anquetila Duperrona, orientalisty francuskiego (1731-1805Ď). Awesta jest dziełem bardzo różnorodnym pod względem treści, układu, a nawet języka. Jest to dziś jeszcze pokaźny zbiór pism, podzielonych na pięć odrębnych pod względem treści całości: "Jasna", "Wisprat", "Widewdat", "Jaszty" i "Chorda-Awesta". Jasna (staropers. jasna, "modlitwa", "nabożeństwo") stanowi najważniejszą i najobszerniejszą część dzisiejszej Awesty. Jest to księga liturgiczna, zawierająca teksty recytowane w czasie uroczystego nabożeństwa, które zaratusztrianie nazywają izaszne. Punktem kulminacyjnym tego nabożeństwa, przypominającego mszę w kościele rzymskokatolickim, jest przygotowanie, poświęcenie i wypicie przez celebrującego kapłana-mobeda tzw. parahomy, napoju przyrządzonego z soku haomy, rośliny uważanej za świętą. "Jasna" w dzisiejszej postaci zawiera siedemdziesiąt dwa rozdziały. Stąd parsowie stale noszą pasek z tą liczbą węzłów. Do "Jasny" wchodzą także prastare Gathy, czyli Hymny. Wisprat (dosłownie "wszyscy (boscy) pośrednicy, patronowie") nie jest jakąś ograniczoną i samodzielną całością, zawiera bowiem zbiór różnych dodatków i uzupełnień do "Jasny". Nigdy też nie bywa bez jej tekstów recytowana. Jest to również liturgia nabożeństwa, odprawianego jako uzupełnienie głównego nabożeństwa izaszne podczas sześciu świąt religijnych związanych ze zmianą pór roku. Widewdat (dosłow. "prawo przeciw demonom") nie zawiera modlitw. Jest raczej księgą rytuału czy prawa kanonicznego o treści bardzo różnorodnej: od relacji o stworzeniu ziemi i różnych krajów do przepisów religijnych i wskazówek dla kapłanów, jak mają postępować we wszelkiego rodzaju wypadkach zanieczyszczenia ludzi i rzeczy, jak odpuszczać grzechy, składać i odbierać przysięgę, dokonywać oczyszczających ablucji, obchodzić żałobę po zmarłych itp. "Widewdat" omawia korzyści płynące z hodowli zwierząt domowych (krowy, psa, koguta itd.), zawiera też rozdziały poświęcone sposobom leczenia chorób. Księga ta, składająca się z 22 rozdziałów, ma wielką wartość dla badacza starożytności irańskich. Jaszty (staroper. jaszt - "modlitwa, ofiara") to zbiór modlitw do poszczególnych bóstw, głównie niższych, a więc amszaspandów i jazatów. "Jaszty" zawierają modlitwy do siedmiu amszaspandów oraz Mitry, Haomy (deifikacja świętej rośliny haoma) i oczywiście do Ahuramazdy. Jest tych modlitw ogółem dwadzieścia jeden. Niektóre z nich powstały w odległej starożytności. Chorda-Awesta, czyli Mała Westa, jest wyciągiem z dużej i stanowi rodzaj modlitewnika do użytku ludzi świeckich. Zawiera zbiór najważniejszych modlitw, odmawianych w różnych okolicznościach życia codziennego. Zabytek ten, napisany w odmiennym niż Awesta języku, tzw. pazend, jest stosunkowa późnego pochodzenia, bo powstał około Iv wieku n.e. Awesta dzisiejsza, jakkolwiek jest tekstem stosunkowo obszernym (dwadzieścia jeden ksiąg z osiemdziesięcioma trzema tysiącami wyrazów), stanowi przypuszczalnie ledwo czwartą część pierwotnego dzieła. Źródła arabskie mówią, że najdawniejsza Awesta spisana była na dwunastu tysiącach skór wołowych. Na podstawie podań i przekazów dotyczących losów Awesty w ciągu wieków można w przybliżeniu ustalić następujące fakty. Pokaźny zbiór pism religijnych zaratusztrianizmu istniał w Iranie przed najazdem Greków w Iv wieku p.n.e. Pisma te zaginęły w czasie tego najazdu lub wkrótce po nim. Nową redakcję Awesty kazał sporządzić król z rodu Partów, Walchasz (u greckich autorów Vologezes), prawdopodobnie I (Pierwszy), współczesny Neronowi (I wiek n.e.).Tę redakcję uzupełniono z polecenia Ardaszyra Papakana, władcy perskiego z rodu Sasanidów (226-241 n.e.). Uzupełnień dokonał arcymobed (mobad-mobadan) imieniem Tansar. W tej postaci Awesta była obowiązującym kanonem pism świętych za Szapura I, następcy Ardaszyra. Ostateczna wersja powstała dopiero za Szapura Ii (310-379 n.e.). Tak więc obecna Awesta jest właściwie dziełem królów sasanidzkich, za których panowania zaratusztrianizm był religią państwową. Według dzisiejszego stanu wiedzy powstanie tekstów awestyjskich przypada na okres między Vi wiekiem p.n.e. a Iv wiekiem n.e. Na długo przedtem istniały one w tradycji ustnej zarówno duchowieństwa, jak i wiernych. Napisane są w języku należącym do grupy językowej staroirańskiej, martwym od około dwu tysięcy lat. Pismo awestyjskie opiera się na alfabecie głoskowym i biegnie od strony lewej do prawej. Za najstarszą część Awesty, a dla wyznawców nauki Zaratusztry najświętszą, uchodzą powszechnie Gathy. O ich wieku świadczy język, bardzo archaiczny, różny od języka pozostałych ksiąg Awesty. Pod względem gramatycznym jest on zbliżony do języka staroperskich napisów klinowych z epoki Achemenidów (Vi-Iv wiek p.n.e.). Gathy są pisane wierszem o swoistym rytmie. Jest ich dzisiaj pięć, co stanowi także część większej niegdyś całości. Gathy uważane są powszechnie za utwór samego Zaratusztry, który w mowie wiązanej, wysoce poetyckiej i wzniosłej, wyłożył główne zasady swej nauki. Charakter Gathów jest zasadniczo ezoteryczny i eschatologiczny, co wyraźnie odróżnia je od pozostałych części Awesty, raczej egzoterycznych i doczesnych. Do Awesty zaliczają się także komentarze w języku pahlawijskim, sporządzone za dynastii Sasanidów. Najobszerniejszy z nich jest komentarz do księgi "Widewdat". Niektóre z tych komentarzy są stosunkowo bardzo późne, bo pochodzą z Ix wieku n.e., a więc już z czasów islamu. Literatura religijna zaratusztrianizmu spisana w języku średnioperskim zachowała się w około pięćdziesięciu pięciu tekstach. Są to: komentarze do pism świętych, modlitwy, podania, przepisy i nakazy religijne, rady itd. Jest wśród nich wiele pozycji wartościowych i ciekawych dla badacza starożytności. A więc księga Dinkart pahlaw. "akta religijne") z Ix wieku n.e. - to duży zbiór informacji, dotyczących doktryny, tradycji, obyczajów, historii i literatury religijnej zaratusztrianizmu, a księga Bundahiszn (pahlaw. "początki stworzenia") to znów obszerne kompendium religijnych opowieści, legend i mitów, wiadomości geograficznych i historycznych, tradycyjnej chronologii itp., zredagowane dopiero w Xi-Xii wieku n.e. "Boską komedią" w języku pahlawijskim nazywają niektórzy dzieło pt. Arta Wiraz-namak, czyli "Księga o pobożnym Wirafie"). Treścią tego osobliwego dzieła jest siedmiodniowa wizja nieba i piekła oglądanych oczyma pobożnego męża Wirafa, sprowadzona sztucznie za pomocą środka oszałamiającego. Główną wartość księgi stanowi opis gospodarczego, społecznego i religijnego chaosu, jaki zapanował w Iranie na skutek inwazji greckiej, potem zaś patriotycznego i religijnego odrodzenia w epoce Sasanidów. Na pograniczu literatury religijnej i świeckiej stoi Dżamasp-namak ("Księga o Dżamaspie"), która zachowała się w przekładzie nowoperskim. Między innymi zawiera ona mitologiczne i legendarne podania o najdawniejszych królach Iranu. Najbardziej charakterystyczny dla zaratusztrianizmu jest kult ognia i związane z nim obrzędy. Już starożytnym Grekom Irańczycy byli znani jako "czciciele ognia" (pyrsolatrai). Nazwa ta przetrwała do dzisiaj w nowoperskiej postaci atesz-parastan. Ogień był dla dawnych Irańczyków symbolem Ahuramazdy i jego synem. Ten kult ognia jest z pewnością dziedzictwem epoki indoirańskiej, a być może jeszcze starszej - indoeuropejskiej. Podsycanie wiecznego ognia, jak i w ogóle wykonywanie całego obrządku religijnego, należało w zaratusztrianizmie do stanu kapłańskiego, czyli magów (później zwanych mobedami). Godność kapłańska była dziedziczna, przechodziła z ojca na syna. W hierarchii duchownej najniższy stopień zajmowali herbedowie (rodzaj diakonów), wyżsi byli mobedowie, to jest właściwi kapłani, na szczycie tej hierarchii stał arcykapłan, zwany zaratusztrema. W najdawniejszych czasach, w epoce medyjsko-perskiej i wczesnoperskiej, zaratusztrianie nie budowali świątyń, o czym wyraźnie mówi Herodot. Święty ogień palono na kamiennych ołtarzach pod gołym niebem. Przypuszczalnie w porze deszczowej ołtarze te, czy raczej paleniska, były osłonięte jakimś prymitywnym dachem. Dokonując obrzędu palenia ognia, kapłan trzymał w ręku pęk patyczków zwanych barsom i śpiewał lub recytował przepisane modlitwy. Aby oddechem nie skazić czystego i świętego żywiołu ognia, usta miał zasłonięte specjalną chustką, zwaną patidana. Dopiero w epoce Sasanidów zaczęły z rzadka pojawiać się świątynie ognia. Dzisiejsi zaratusztrianie, czyli parsowie, budują normalne świątynie, w których na ołtarzu podsyca się święty ogień dokładaniem drzewa cedrowego. Ołtarz znajduje się zwykle pośrodku świątyni, odgrodzony od wiernych. Dostęp do niego ma jedynie kapłan. W porównaniu ze świątyniami innych wyznań świątynie zaratusztrian są bardzo skromne. Charakterystyczne dla kultu zaratusztriańskiego jest również nabożeństwo połączone z ofiarowaniem haomy, celebrowane przez mobeda. Haoma to napój sakralny przyrządzony z soku rośliny o tej samej nazwie i z mleka. W czasie nabożeństwa kapłan przyrządza go, poświęca, recytując przepisane modlitwy, i wypija. Obrzęd ofiarowania haomy jest równie stary jak palenie ognia i sięga wspólnoty indoirańskiej, czego dowodzi indyjska ofiara somy (awestyjskie haoma to sanskryckie soma). Święcenie wody i krowiej uryny, używanych do ablucji, święcenie i ofiarowanie masła, mleka itp. - są dalszymi elementami zaratusztriańskiego rytuału. W najdawniejszym mazdeizmie były praktykowane krwawe ofiary ze zwierząt domowych, pieczonych i zjadanych przez kapłanów-magów. Zaratusztra zabronił składać krwawe ofiary, łagodząc w ten sposób obyczaje i przynosząc materialną ulgę wieśniakom, którzy byli obowiązani dostarczać tych ofiar. Zastąpił je ofiarą w postaci dziękczynienia i modlitw, zanoszonych do Ahuramazdy i amszaspandów. Najważniejszym obowiązkiem religijnym było zachowanie czystości moralnej i fizycznej. Szczegółowe przepisy przewidywały oczyszczenie nie tylko ciała, ale i ubrania, naczyń kuchennych i innych przedmiotów codziennego użytku. Kobiety w okresie menstruacji były objęte specjalnymi przepisami, do których należało między innymi ścisłe odosobnienie na czas oznaczony. Wielkie rytualne oczyszczenie, tzw. barasznom, polegało na obmywaniu przez dziewięć nocy osób czy rzeczy ciężko splamionych (np. przez zetknięcie się z ciałem zmarłego). Obcinanie paznokci i strzyżenie włosów należało także do obowiązków religijnych. Zaratusztrianie obchodzili wiele prastarych świąt religijnych. Najważniejszym z nich był Nou-ruz, czyli Nowy Rok (obecnie obchodzony uroczyście jako święto narodowo-państwowe przez Irańczyków muzułmanów). Święto to przypada na czas wiosennego zrównania dnia z nocą. Podlegając powszechnemu prawu ewolucji, ortodoksyjny mazdeizm w postaci, jaką mu nadał Zaratusztra, rozszczepił się z biegiem czasu na sekty, a potem stał się podłożem licznych herezji. Niektóre z nich przedostały się daleko poza granice Iranu. Niejednokrotnie stanowiły podłoże postępowych ruchów społecznych i politycznych. Za jedną z pierwszych sekt w zaratusztrianizmie uważany jest zerwanizm, to jest kult ubóstwionego Czasu, wywodzący swą nazwę od staroperskiego zerwan akarana, tzn. "czas nieograniczony", czyli wieczność. Zerwanizm był wynikiem tendencji monoteistycznych, które w mazdeizmie istniały od bardzo dawna. Zerwaniści utrzymywali, że zarówno Ahuramazda, jak i Aryman nie są pierwszą przyczyną sprawczą bytu, lecz że są tworami nadrzędnego, jedynego bóstwa - Zerwana. Koncepcja taka była przedmiotem dociekań teologicznych jeszcze w Iv wieku p.n.e. Skąpe wiadomości o zerwanizmie zawdzięczamy głównie źródłom greckim ormiańskim, syryjskim i arabskim, ale ślady tej sekty występują w religijnych pismach zaratusztriańskich w języku pahlawijskim, skąd nie mogli ich całkowicie usunąć mobedowie. Zerwanizm był wyrazem tendencji fatalistycznych w mazdeizmie, które okrężnymi drogami trafiły do islamu, stając się jedną z głównych cech tej religii przypuszczalnie jeszcze za dynastii Sasanidów zerwanistyczny monizm był religią dosyć powszechną, a jego zasięg zmalał dopiero na skutek akcji oczyszczającej, prowadzonej przez kler zaratusztriański. Istnienie sekty zerwanistów za panowania Sasanidów potwierdzają zgodnie źródła greckie z Iv wieku, ormiańskie z V wieku i arabskie z początku Xii wieku n.e. Kult Czasu w religii staroperskiej ma bardzo długą i zawikłaną historię. Najdawniejsze jego ślady wykryto na tabliczkach babilońskich z Xv wieku p.n.e. Już one mówią o istnieniu boga Zerwana. Irańska koncepcja czasu-wieczności, usunięta z ortodoksyjnego zaratusztrianizmu, przedostała się do manicheizmu, gdzie Zerwan był czczony jako Bóg-Ojciec światłości, który panuje w najwyższym królestwie; jego przymiotami są boskość, potęga i rozum. Z pnia staroperskich wierzeń mazdejsko-zaratusztriańskich wyrósł na przełomie V i Vi wieku n.e. wielki ruch religijno-społeczny - mazdakizm. Nazwa pochodzi od herezjarchy Mazdaka, perskiego poddanego i dworzanina królów sasanidzkich. Według podania był on magiem zaratusztriańskim, który zbuntowawszy się przeciw panującym stosunkom, począł głosić rewolucyjną doktrynę społeczną, opartą na własnym systemie religijnym. Nauka Mazdaka, mająca charakter wybitnie społeczno-reformatorski, dążąc do usunięcia rażących różnic klasowych i majątkowych, znalazła żywy oddźwięk przede wszystkim w społeczności chłopów i niewolników. Bezpośrednim źródłem, z którego Mazdak czerpał przy tworzeniu swej nauki, była religijna doktryna niejakiego Bundosa, żyjącego w Rzymie przy końcu Iii wieku n.e. Opierają się na zaratusztriańskim dualizmie Bundos głosił, iż w walce bóstwa Dobra z bóstwem Zła zwycięża dobro. Człowiek zaś zobowiązany jest przyczyniać się do zwycięstwa Dobra, i to przede wszystkim przez zwalczanie wszelkiego zła i niesprawiedliwości względem ludu. Z tą nauką Bundos udał się do Persji, gdzie jakieś dwieście lat później przyjął ją i rozwinął, a co ważniejsze, próbował realizować Mazdak. Mazdak urodził się prawdopodobnie w Niszapurze, czyli w prowincji Chorasan, w drugiej połowie V wieku n.e. Dla swojej doktryny religijno-społeczno-politycznej zdołał pozyskać sasanidzkiego króla Kawadha I (488-528Ď), któremu nowa religia posłużyła za wygodne narzędzie rozprawy z wszechpotężną magnaterią i klerem zaratusztriańskim. Kawadh (lub Kobad) przypłacił to zresztą utratą korony i tronu królewskiego. Za jego następcy, Chosrowa Anoszarwana, Mazdak został w roku 529 uwięziony i stracony, a jego wyznawców poddano krwawym prześladowaniom. Bezpośrednią przyczyną tego stanowczego kroku ze strony władz państwowych było wielkie powstanie mazdakitów przeciwko narastającemu uciskowi mas włościańskich. Nauka Mazdaka, zakładając gruntowną reformę społeczną, dawała poddanym państwa sasanidzkiego wizję lepszej przyszłości. Zdławiony siłą ruch mazdakicki długo jeszcze wegetował w podziemiu, będąc przyczyną irańskich ruchów społeczno-wyzwoleńczych i narodowo-niepodległościowych aż do Xii wieku. Mazdak zapożyczył swoje idee bezpośrednio z nauk Bundosa i Maniego (Manicheusza), a pośrednio z religii Zaratusztry. Podobnie jak jego poprzednicy głosił, że podstawę bytu stanowią dwa elementy: światło i ciemność, czyli dobro i zło, lecz przeciwnie niż oni utrzymywał, że jedynie Światło obdarzone jest wolą czynu, świadomością i myśleniem, podczas gdy Ciemność, ślepa i bezrozumna, działa tylko dzięki przypadkowi. Zmieszanie się tych dwu elementów jest także dziełem przypadku. Według Mazdaka świat składa się z trzech pierwiastków: wody, ziemi i ognia. Przez ich odpowiednie zmieszanie powstaje dobro lub zło: pierwsze jest tworem czystych sił światłości, drugie zaś nieczystych sił ciemności. Ponieważ światło i dobro są obdarzone zdolnością rozumnego i świadomego działania, ciemność i zło, jako bezwolne i nierozumne, zostają w końcu w zażartej walce wzajemnej pokonane. Wychodząc z powyższego założenia Mazdak twierdził, iż wynikiem ścierania się potężnych sił kosmicznych jest wszelkie zło na świecie: nienawiść, chciwość, nierówność klasowa, niesprawiedliwość i konsekwencja tychże: wojna połączona z mordami i pożogą, największe nieszczęście ludzkości. Główną przyczynę tych nieszczęść upatrywał Mazdak w nierównym podziale dóbr ziemskich i - kobiet. Aby ją usunąć, należy znieść własność prywatną i haremy (używamy tu terminu późniejszego, muzułmańskiego!), a zaprowadzić wspólnotę zarówno majątków ziemskich, jak i kobiet. Zarówno pierwsze, jak i drugie winny być dzielone równo między mężczyzn na podobieństwo wody, ziemi, pastwisk itd. Ostrze tej osobliwej komunistycznej doktryny Mazdaka godziło więc wyraźnie w najistotniejsze interesy feudalnej klasy posiadającej. Ona to skupiała w swych rękach wielkie majątki ziemskie i ogałacała wieś z kobiet, zabieranych w ramach zwykłych dostaw do haremów. Mazdak spisał swoją doktrynę w księdze, która nie dochowała się w oryginale do naszych czasów. Nazywała się rzekomo Disnad (znaczenie tego wyrazu nie jest znane, zapewne skutkiem zdeformowania go przez kopistów); późniejsza jej nazwa brzmiała Mazdak-namak ("Księga Mazdaka"). Znana ona była jeszcze arabskim autorom w dwu arabskich przekładach (Kitabul Mazdak), które przekazały nam jedynie okruchy nauki Mazdaka. Cytaty z Disnad znajdują się w nowoperskim dziele Dabżstan-i mazahib ("Szkoła wierzeń religijnych") Faniego, z połowy Xvii wieku. Mazdakizm przetrwał srogie prześladowania także za dynastii kalifów abbasydzkich (Viii-Xiii wiek). W tym czasie rozpadł się na cztery podsekty: kudakitów, abumuslimitów, mahanitów i ispidżamakitów. Pierwsza z nich działała na terenie południowo-zachodniego Iranu (Susiana, Fars i Kurdystan), druga, trzecia i czwarta w północno-wschodnich połaciach tego kraju (Sogdiana i Turkiestan). Sekty te były często organizatorami i protagonistami powstań o charakterze społecznym i narodowowyzwoleńczym. Najgłośniejszymi z tych powstań były: powstanie pod wodzą Sumbada-maga w 755 roku, powstanie wzniecone przez Abu Muslima (stąd nazwa sekty abumuslimici) w Chorasanie w 754 roku, powstanie Mokanny ("zawoalowanego proroka") w Azji Środkowej (774-777Ď), powstanie Mazijara w Mazanderanie i Babaka w Azerbejdżanie w 837 roku. Zależność nauki Mazdaka od zaratusztrianizmu i manicheizmu przejawiała się wyraźnie także w naiwnie antropomorficznym przedstawieniu mieszkańców niebios, irańskiego panteonu. Pan nieba siedzi, na podobieństwo króla sasanidzkiego, na tronie, a obok niego stoją, jakby czterej ministrowie, upersonifikowane bóstwa-siły: Rozróżnienie, Inteligencja, Pamięć i Radość. Te z kolei rządzą światem przy pomocy siedmiu jakby dyrektorów departamentów; są to: Salar (Głównodowodzący), Piszkar (Przewodniczący), Barwar (Marszałek dworu), Parwan (Poseł), Kardan (Fachowiec, Znawca), Dastur (Doradca) i Kudak (Pacholę). Ci następnie mają do wykonywania swoich zleceń dwanaście duchów, noszących nazwy różnych czynności, takich jak: Dawanie, Branie, Noszenie, Zabijanie itd. Zatem tę niebiańską hierarchię może nam symbolizować układ cyfr: 4-7-12. Razem tworzą zespół dwudziestu trzech sił rządzących. Pierwszy stopień w tej hierarchii reprezentują bóstwa nadrzędne, jako prawodawcy, a drugi i trzeci bóstwa podrzędne jako wykonawcy. Człowiek, który we własnej duszy potrafił zrealizować wszystkie władze duchowe, osiągnął już w tym życiu pełnię doskonałości i zbawienie. Na taką przenośną interpretację doktryny religijnej Mazdaka wywarł wpływ gnostycyzm. Najdonioślejszą rolę dziejową odegrała sekta Babaka, który w 816 roku stanął na czele narodowowyzwoleńczego ruchu Irańczyków przeciwko panowaniu arabskiemu. Ideologiczną podbudowę powstania stanowiła nauka, wyrosła bezpośrednio z mazdakizmu. Wyznawcy Babaka, uczestnicy powstania, ubierali się na czerwono; stąd nazywano ich sektą muhamira (od arabs. ahmar - "czerwony"). Babak był także dualistą; przyjmował za podstawę bytu dwa pierwiastki: dobro i zło jako twory Boga i Szatana. Według niego wszelkie zło społeczne w postaci nierówności klas, tyranii, ucisku i wyzysku biednych przez bogatych, wreszcie własności prywatnej jest dziełem Szatana. Należy więc czynnie walczyć z niesprawiedliwym ustrojem, przyczyniając się w ten sposób do zwycięstwa dobra. Babak za wzorem Mazdaka głosił konieczność odebrania ziemi wielkim posiadaczom ziemskim i podziału jej między wieśniaków, organizowanych w wolne gromady. Równocześnie z Abu Muslimem wystąpił ze swoją doktryną Bihafryd, rodem z Chorasanu (Viii wiek n.e.). Przez kilkanaście lat przebywał w Chinach, gdzie zetknął się prawdopodobnie z wpływami manicheizmu. Po powrocie do Iranu ogłosił się posłańcem bożym, twierdząc, że otrzymał objawienie, w którym oglądał piekło i niebo. Bihafryd zasadniczo opierał się na nauce Zaratusztry, lecz silniej podkreślał jej tendencję monoteistyczną i zaprowadzał odmienny nieco, jakby bardziej uduchowiony, ceremoniał modlitw. W siedmiu przepisanych modlitwach polecał swym wyznawcom chwalić przede wszystkim jedynego Boga, potem pamiętać o wszystkim stworzeniu. Inne modlitwy odnosiły się do śmierci, zmartwychwstania, sądu ostatecznego, zbawionych i potępionych, wreszcie błogosławionych. Relikty staroirańskiego kultu boga-Słońca znajdujemy w bihafrydyzmie w czci oddawanej słońcu. Bihafrydyści modlili się do słońca, zwracając się doń twarzą i przyklękając na jedno kolano. Przy spożywaniu posiłków wyznawcy Bihafryda szeptali przepisane modlitwy. Bihafryd zabraniał małżeństw między bliskimi krewnymi (co było dozwolone w starym zaratusztrianizmie!) i dawać zbyt wysoki posag, nakazywał spełniać dobre uczynki na rzecz dobra ogólnego, takie jak oddawanie jednej siódmej majątku na rzecz biednych, budowa dróg, mostów itp. Dzięki społecznemu, tolerancyjnemu charakterowi doktryna Bihafryda znalazła szybko wielu wyznawców, zwłaszcza wśród wieśniaków irańskich, żyjących w warunkach wyzysku i ucisku ze strony nowych muzułmańskich wielmoży feudalnych. To stało się przyczyną klęski Bihafryda. Kiedy Abu Muslim wkroczył do Niszapuru, kler zaratusztriański zadenuncjował przed nim Bihafryda jako niebezpiecznego wichrzyciela i burzyciela porządku społecznego. Bihafryd został pochwycony i okrutnie stracony razem z pewną liczbą wyznawców, którym nie udało się uciec. Sekty jednakże nie wytępiono całkowicie. Część jej jakiś czas przetrwała wierząc, że Bihafryd wstąpił po śmierci do nieba, aby w określonym czasie zejść ponownie na ziemię i zaprowadzić rządy sprawiedliwości. Niezawodnie w tej wierze bihafrydystów znalazły się wpływy muzułmańskiego mesjanizmu (mahdyzmu), idei, która przez długie wieki wstrząsała od czasu do czasu posadami islamu. Na podłożu dualistycznej religii Zaratusztry wyrósł w Iii wieku n.e. manicheizm, który objął swym zasięgiem wielkie połacie Azji, północnej Afryki i Europy. Jakkolwiek na jego powstanie wywarło silny wpływ chrześcijaństwo, rdzeń manicheizmu tworzy pierwotna nauka Zaratusztry do tego stopnia, iż mamy do czynienia z religią pochodzenia irańskiego. Założycielem tej religii, czy jak inni są skłonni sądzić, sekty, był Mani (łac. Manichaeus), urodzony w babilońskim mieście Mardinu w roku 215 n.e. Pochodził ze znakomitego perskiego rodu, wywodzącego się od Arsacydów (Iii wiek p.n.e. - Iii wiek n.e.). Otrzymał staranne wykształcenie, wyrastając w kręgu licznych sekt (szczególnie gnostyckiej), jakich było wówczas wiele w Mezopotamii. Według jego własnej relacji Mani, mając zaledwie trzynaście lat, otrzymał pierwsze objawienie prawdy bożej. Objawienie powtórzyło się, gdy miał lat dwadzieścia pięć, tj. w roku 240. Wtedy Mani wystąpił publicznie ze swoją nauką. Za najodpowiedniejszy ku temu moment uznał dzień wstąpienia na tron władcy sasanidzkiego, Szapura I (241-272Ď). Według źródeł arabskich władca ten miał być pierwszym wyznawcą nauki Maniego. Po dziesięciu latach jednak Szapur I odwrócił się od manicheizmu i przeszedł z powrotem na łono zaratusztrianizmu, a Mani, bojąc się prześladowania, uszedł z Iranu i powędrował na wschód, do Kaszmiru, Turkiestanu i Chin. Tu pisał wiele i utrzymywał listowny kontakt ze swoją opuszczoną gminą. Po wstąpieniu na tron perski Bahrama I (273-276Ď) Mani na prośbę swych wyznawców wrócił do kraju. W dwa lata później jednak został oskarżony o herezję, uwięziony i stracony. Kler zaratusztriański chciał w ten sposób zniszczyć nowo założony kościół manichejski, w którym widział groźnego rywala. Maniego żywcem odarto ze skóry, potem ucięto mu głowę, a jego skórę, wypchaną słomą, powieszono na miejskiej bramie w Gundiszapur. Mani jest chyba jedynym z wielkich reformatorów czy twórców religii, który osobiście spisał swoją naukę. Pisał przeważnie w języku aramejskim, poza tym w pahlawijskim i perskim, w zależności od tego, dla kogo dane pismo przeznaczał. Część jego pism została napisana w dialekcie sogdyjskim, a także w języku tureckim. Główne dzieło Maniego o charakterze dogmatyczno-eschatologicznym Szahpuhrakan było napisane w jego ojczystym języku. Mani używał wynalezionego przez siebie pisma, opartego na alfabecie aramejskim. Swoje rękopisy ozdabiał rysunkami, dlatego w tradycji irańskiej przetrwał do dnia dzisiejszego jako Mani-malarz. Tradycja przypisuje mu także autorstwo księgi Arżang, pięknie ilustrowanej. Pismo albo alfabet manichejski przyjęli jedynie Sogdowie, lud irański, i kilka innych ludów Azji Środkowej. Irańczycy go odrzucili. Jedynie część pism Maniego zachowała się w kopiach zagrzebanych w piaskach pustyni Gobi w okolicach Turfanu, gdzie je znaleziono i odczytano w początkach obecnego stulecia. One to przed wiekami dały początek swoistej sztuce manichejskiej, głównie miniaturze i kaligrafii. Manicheizm jest religią par excellence synkretyczną; weszły doń elementy zaratusztrianizmu, chrystianizmu, buddyzmu i gnostycyzmu. Podstawą systemu religijnego Maniego był wszakże staroirański dualizm, lecz znacznie lepiej usystematyzowany i bardziej konsekwentny. Podług Maniego zasadę bytu stanowią dwa przeciwstawne elementy: światło i ciemność, dobro i zło. Obydwa są jednakowo wieczne i nawzajem wiecznie się zwalczają. Są więc dwa obszary, dwa królestwa: światła i ciemności; w pierwszym Bóg ma swoje mieszkanie, w drugim Szatan. Szatan - uczy Mani - postanowił w pewnym momencie dokonać podboju królestwa świata. Bogu przyszły na pomoc stworzone przezeń eony, bóstwa pośredniczące: Inteligencja, Rozum, Myśl, Refleksja i Wola, lecz cofnęły się one przed zaciekłym atakiem sił ciemności. Bóg stworzył wówczas Matkę Życia, z której narodził się pierwszy człowiek. Ten początkowo ugiął się przed Szatanem, Dobro zmieszało się ze Złem i we wszechświecie zapanował wielki chaos. Jednakże siły Dobra złamały w końcu siły Zła. Bóg przysłał człowiekowi odsiecz w postaci Przyjaciela-Światła, który drogą pośrednią powołał do istnienia żyjącego ducha, to jest cielesnego człowieka. Temu dualizmowi kosmicznemu odpowiada dualizm w życiu ludzkim. Człowiek, według Maniego, ma dwie ustawicznie walczące ze sobą dusze: dobrą i złą. Czyste myśli i uczucia mają swoich przeciwników w myślach i uczuciach złych, przewrotnych. Z jednej duszy wypływa dobra wola, miłosierdzie, cierpliwość, wiedza itp. - z drugiej egoizm, nienawiść, złość i głupota. Cały wszechświat zawali się kiedyś w gruzy i wpadnie w czeluście piekielne, gdzie potężny ogień spełni dzieło wszechobejmującego oczyszczenia. Nastąpi to, gdy aniołowie podtrzymujący niebiosa i ziemię usuną się na bok. Wtedy wybrani pójdą do nieba, potępieni zaś do piekła. Ci, którzy tylko częściowo wypełniali nakazy boże, przejdą do innych ciał, zanim nastąpi koniec świata. Dobro i zło wówczas wrócą ponownie do swego punktu wyjścia. Walka między nimi ustanie, lecz obydwa królestwa zawsze będzie rozdzielać nieprzekraczalna bariera. Swoistą cechą manicheizmu jest mroczny pesymizm. Mieszanie się bowiem pierwiastka dobra z pierwiastkiem zła, czyli światła z ciemnością, które dało początek światu materialnemu, a z nim i człowiekowi, było Fezultatem wysiłków ze strony potęg diabelskich. One to swoimi mrokami otoczyły i przyćmiły światło. Praktyczne konsekwencje tej spekulacji kosmogonicznej były opaczne i społecznie szkodliwe. Ponieważ - twierdził Mani - małżeństwo i płodzenie dzieci przyczyniają się do przedłużenia stanu walki dobra ze złem, należy ich unikać, a więc, o ile możności, żyć w ascezie. Życie ściśle ascetyczne obowiązywało jednak bezwzględnie tylko wiernych zaawansowanych, tj. ascetów i świętych. Celibat i ubóstwo nie obowiązywały wyznawców niższego stopnia. Ścisła genetyczna zależność od żaratusztrianizmu i chrystianizmu jest tak widoczna, że niektórzy religioznawcy nazywali manicheizm uchrystianizowanym zaratusztrianizmem. Dodajmy tu, że niektórzy uważają go za heretycką sektę chrześcijańską. Między obydwoma wymienionymi systemami religijnymi występują jednak zasadnicze różnice. Zaratusztrianizm (w późniejszym, sasanidzkim okresie rozwoju) był narodowo-państwową religią irańską, walczącą, manicheizm zaś był kosmopolityczny, kwietystyczno-ascetyczny, daleki od spraw tego świata. Mani zarzucił też szczegółowy zaratusztriański ceremoniał i rytuał oczyszczeń. Założony przez Maniego kościół opierał się na dokładnie przemyślanej organizacji i hierarchii. Na szczycie hierarchii stało dwunastu apostołów lub mistrzów, po nich następowało siedemdziesięciu dwu biskupów, dalej księża, diakoni i mnisi, zwani "wybranymi". Na dole hierarchii kościelnej stali ludzie świeccy, tzw. słuchacze. "Wybranych" obowiązywała pełna asceza: zakaz żywienia się mięsem i picia napojów fermentowanych, zabijania istot żyjących, wreszcie celibat. "Słuchacze" nie byli poddawani tak surowym przepisom. Społeczność manichejska dzieliła się na pięć klas: nauczycieli, zwanych synami miłości, oświeconych słońcem, synów wiedzy, kapłanów-kaznodziei, zwykłych wiernych, wreszcie słuchaczy. Do nakazów religijnych manicheizmu należała modlitwa, odmawiana cztery lub siedem razy dziennie, dalej wiara w cztery najwyższe substancje: Boga, którego zwano królem świetlanego raju, jego Potęgę, Światło i Mądrość, wreszcie siedmiodniowy post każdego miesiąca. Wyraźnym echem zaratusztriańskiego nakazu dobrych myśli, dobrych słów i dobrych czynów był manichejski nakaz tzw. trzech pieczęci, oznaczając wyrzeczenie się złych i brzydkich myśli, słów oraz uczynków. Według pism antymanichejskich św. Augustyna i innych pisarzy chrześcijańskich były to: pieczęć ust, pieczęć rąk i pieczęć łona, a więc czystość mowy, uczynków i życia seksualnego. Nakaz wszystkich trzech pieczęci obowiązywał jednak tylko wiernych żyjących w celibacie i ogólnej ascezie. Mani jeszcze przed swoją śmiercią wyznaczył swego następcę, ustalając w ten sposób każdorazowy sposób obierania nowej głowy kościoła. Poprzez liczne pisma w języku aramejskim nauka Maniego bardzo szybko rozprzestrzeniła się na kraje sąsiadujące z Babilonią, która podówczas była prowincją perskiego imperium Sasanidów, dalej na Syrię, Palestynę i północną Arabię. Następnie dotarła do Egiptu, gdzie szerzyła się głównie wśród zakonników, pociągając ich ze względu na swój ascetyczny i wzniosły charakter. Północna Afryka z Kartaginą stała się przystanią dla manicheizmu już z końcem Iii wieku. Do wyznawców manicheizmu należał św. Augustyn, który potem nawrócił się na chrystianizm i gwałtownie zwalczał w swych pismach manicheizm jako herezję. W ojczyźnie swej, Babilonii, manicheizm przetrwał aż do średniowiecza. Wiele z pism manichejskich przełożono na łacinę. W Rzymie sekta manichejska miała wielu wyznawców aż do Vi wieku i stanowiła poważną konkurencję dla chrystianizmu. Pod koniec Viii wieku manichejczycy rozwijali żywą działalność w obrębie kalifatu abbasydzkiego, rywalizując z islamem do tego stopnia, że kalif Mahdi (775-785Ď) ustanowił specjalny urząd inkwizytora, mającego wykrywać i karać tych, którzy pod maską islamu wyznawali naukę Maniego. Ślady manicheizmu spotykamy jeszcze w X wieku u greckokatolickiej sekty bogomiłów, którzy przypisywali Bogu dwu synów: dobrego, Logosa-Jezusa, i złego, Satanaela. Sekta ta istniała w Rosji do końca Xix wieku, a nikłe jej relikty występują do dziś dnia w Polsce na terenach Suwalszczyzny i Augustowa. W Xii wieku manicheizm w postaci sekty albigensów szerzył się w południowej Francji. Ostateczny cios zadała mu dopiero inkwizycja na początku Xv wieku. Manicheizm powstał w okresie rozkładu starego ustroju niewolniczego i narodzin nowego - feudalnego. Nietolerancyjne duchowieństwo zaratusztriańskie oraz bogacąca się klasa właścicieli ziemskich, tzw. dihkanów, uciskały przede wszystkim ludność wiejską. Nic więc dziwnego, że nauka Maniego szerzyła się głównie wśród warstw społecznie upośledzonych, chociaż wśród jej adeptów nie brakowało i ludzi jak na owe czasy wykształconych. Tolerancyjny, międzynarodowy i kosmopolityczny manicheizm był religią, która siłą reakcji działała na wyobraźnię i uczucia, przyciągając liczne rzesze wyznawców. Oficjalną religią dzisiejszego Iranu jest islam pod specyficznie perską postacią szyizmu (albo szyityzmu). Sekta ta powstała w wyniku rozłamu w islamie, jaki nastał bezpośrednio po śmierci Muhammada (Mahometa). W pełni zorganizowała się dopiero za dynastii Omajjadów (Vii-Viii wiek n.e.). Szyici uznali Alego jako legalnego kalifa ("następcę") po śmierci Proroka, w przeciwieństwie do sunnitów, którzy kalifem obrali Abu Bakra. Według nich na Alego, zięcia Proroka, i na jego potomstwo winno było przejść kierownictwo duchowe (imamat) nad młodą gminą muzułmańską, bo na niego przeszła cząstka boskiej władzy. Taki punkt widzenia odpowiadał szczególnie Irańczykom, którzy od wieków żywią przekonanie o boskim pochodzeniu władzy i majestatu królewskiego. Skwapliwie więc stanęli po stronie partii (szi'a) Alego. Według szyitów nie Koran jest pośrednikiem między Bogiem a ludźmi (jak twierdzą sunnici), lecz imam. Dogmat imamatu jest cechą specyficznie perską, różniąc zasadniczo szyitów od sunnitów. Osoba Alego jest dla szyitów pierwszą po Bogu i po Muhammadzie, co znajduje wyraz w ich wyznaniu wiary: "Świadczę, że nie ma innego boga oprócz Boga, że Muhammad jest jego posłańcem, a Ali świętym bożym". Ostatni z imamówjest ukrytym mesjaszem (mahdi), który zjawi się w krytycznym momencie dziejów, by odrodzić religię. Dogmat imamatu ukształtował się m.in. pod wpływem pojęć chrześcijańskich. Irańczycy wycisnęli na szyickim islamie piętno mistycyzmu i ezoteryzmu, zgodnie z aryjską skłonnością do spekulacji teozoficznych, obcą światu arabskiemu. Do szyizmu weszły także elementy gnostycyzmu, neoplatonizmu, zaratusztrianizmu i manicheizmu. Głównymi artykułami wiary szyitów są: 1. Bóg jest jeden, jedyny; 2. Objawienie prawdy bożej jest zawarte w Koranie, księdze stworzonej w niebie przed wiekami; 3. Jedynym przewodnikiem do szczęścia wiecznego jest wybraniec boży, imam. Wierzenia szyitów znajdują popularny wyraz w legendach o świętych męczennikach, poczynając od synów Alego, Hasana i Huseina, oraz w przedstawieniach pasyjnych, tzw. ta'zija, osnutych na tle męczeńskiej ich śmierci. Szyici mają bardzo bogatą literaturę teologiczno-dogmatyczną i apokryficzną. Do tych ostatnich należą sentencje i wypowiedzi Alego, wydawane i komentowane w zbiorach. Dzisiaj szyizm wyznaje około czternastu milionów ludzi. Poza Iranem, w którym religią panującą jest szyizm od początku Xvi wieku, szyici żyją w Iraku, Indiach, w Syrii, w Libanie oraz w Jemenie. W łonie szyizmu z biegiem czasu powstały różne sekty mniej lub więcej skrajne, jak np. w Viii wieku sekta ismailitów, odgrywająca dużą rolę w dawnym islamie. Nazwę tę zawdzięcza Ismailowi, najstarszemu synowi imama Dżafara as-Sadyka. Wyznawcy sekty czczą Ismaila jako siódmego imama, licząc od Alego, i dlatego liczba siedem ma u nich znaczenie tajemne. Ismailici ujmują zjawiska kosmogoniczne, a nawet historyczne, w siedem okresów. Należą do sekt szyickich z nauką ezoteryczną, zwanych stąd batynickimi, tj. tajnymi. Członkowie sekty przechodzili stopniowe wtajemniczenia. Ismailici byli zażartymi przeciwnikami ortodoksyjnego islamu, który nie uznaje podobnych zrzeszeń religijnych. Pod koniec Ix wieku pojawiła się sekta karmatów, zwolenników systemu społecznego opartego na zasadach równości. Głosili oni m.in. wspólnotę kobiet i majątków. Widoczny jest tutaj związek sekty z mazdakizmem. Karmatom udało się przejściowo zorganizować własne państwo, które krwawymi rewoltami niepokoiło Półwysep Arabski przez cały wiek. Jeden z apostołów ismailizmu, Ubaidullah, ogłosił się imamem. Zawładnąwszy Egiptem, zapoczątkował tam dynastię Fatymidów (lata 909-1160Ď), rywalizując skutecznie z Abbasydami bagdadzkimi. Jeden z kalifów fatymidzkich dał początek dziwacznej i odbiegającej znacznie od islamu sekcie druzów. W Xii wieku powstał nowy odłam ismailitów - haszaszyni, czyli palacze opium. Założycielem sekty był osławiony Hasan ibn Sabbah, który haszyszem oszałamiał swoich zwolenników, gdy chodziło o wykonywanie skrytobójczych wyroków. Stąd nazwa sekty. Do połowy Xii wieku ci neoismailici byli prawdziwą plagą krajów muzułmańskich; uciekali się do skrajnego terroru i morderstw. Haszaszyni dali się też we znaki krzyżowcom. Zniekształcony wyraz haszaszin dostał się poprzez francuski (assassin) do języków europejskich i oznacza skrytobójczego mordercę. Haszaszyni odznaczali się ślepym posłuszeństwem wobec mistrza zakonu. Stolicą ich państwa była twierdza Alamut w niedostępnych górach Iranu. Twierdzę tę zniszczyli Mongołowie w 1258 roku, kładąc kres działalności haszaszynów. Potomkowie sekty ismailitów żyją dotychczas w Syrii i Indiach, pozbawieni dawnych wpływów. Zmarły przed kilkunastu laty bogacz indyjski Aga Khan był uważany przez swoich podwładnych za czterdziestego siódmego imama po Alim, na którego przeszła "światłość boża". Doktryna religijna sekt ismailickich, pilnie strzeżona przez wyznawców, jest na ogół mało studiowana i znana. Stanowi trudny do rozwikłania splot pojęć neoplatońskich, gnostycyzmu i islamu. Bóg według tej doktryny jest bytem wiecznym, bezprzymiotowym, niepojętym dla ludzkiego rozumu. Jego przejawami są: rozum powszechny, dusza powszechna, materia pierwotna, czas, przestrzeń oraz wszelkie stworzenie. Liczne drobne podsekty, jak np. wspomniani druzowie czy nosairyci, strzegące niezwykle surowo tajemnic swojej wiary, tak dalece różnią się od pierwotnego szyizmu, iż niektórzy badacze uważają je za osobne religie. Nosairyci, uznający boskość Alego, stąd inaczej zwani alawitami, przejęli wiele z ducha chrześcijaństwa (podobieństwa w liturgii, wiara w trójcę bożą, wyciskanie na pieczonym chlebie znaku krzyża itp.). Najbardziej skrajną sektą szyicko-ismailicką jest ali-ilahija, której wyznawcy czczą Alego jako prawdziwego Boga. Omówione sekty batynickie, czyli ezoteryczne, są uważane przez samych szyitów za skrajne, ekstremistyczne czy "przesadne". Dlatego ortodoksyjny islam zaledwie je toleruje. Dwie najmłodsze sekty, wyrosłe na podłożu szyizmu dopiero w zeszłym stuleciu, to babizm i bahaizm. Obie są rdzennie irańskie. Twórcą pierwszej z nich był Ali Mohammadz Szyrazu, który ogłosił się "bramą" (po arabsku bab, stąd nazwa sekty) do wiedzy tajemnej, ezoterycznej, jedynej, która wiedzie duszę człowieka do Boga. Babizm narodził się w przełomowej epoce wielkich trudności gospodarczych, społecznych i politycznych, za panowania despotycznej dynastii Kadżarów (1750-1924Ď). Żywy ruch religijny babistów miał wiele cech społecznego protestu przeciwko nędzy i uciskowi szerokich mas irańskiego ludu. W dziedzinie religijnej Bab odrzucał praktyki rytualne i prawne przepisy szarijatu, przyjmując za jedyną podstawę wiary Koran, wykładany zresztą nie dosłownie, lecz alegorycznie. Bab zaprowadzał równość prawną i społeczną obu płci, znosząc między innymi tradycyjną zasłonę twarzy kobiet (czador), ograniczając możliwość rozwodu itp. Po męczeńskiej śmierci Muhammada Alego, rozstrzelanego w dramatycznych okolicznościach z wyroku sądu rządowego w Tabryzie (1850Ď), kilkakrotnie wybuchały powstania babistów, zawsze krwawo tłumione. Powstania te zwracały się przeciwko despotycznemu systemowi rządów kadżarskich. Jeden z uczniów Baba nazwał się Bahaullahem, czyli "światłością bożą", dając początek nowej sekcie, tzw. bahaizmowi, bardzo ruchliwej i pozyskującej ciągle nowych wyznawców na wszystkich niemal kontynentach świata. Naukę swoją, będącą najbardziej nowoczesną syntezą wszystkich wielkich religii świata, zawarł Bahaullah (1817-1892Ď) w Najświętszej Księdze (Kitabu' l-akdas), ewangelii bahaistów, czczonej przez jego wyznawców na równi z Koranem. Bahaiści głoszą równość i braterstwo wszystkich ludzi bez względu na przynależność rasową i narodową, a nawet religijną, potępiają wojnę i propagują pokój powszechny. W dziedzinie politycznej i społecznej ich program postuluje ustanowienie rządu ponadpaństwowego, waluty wspólnej dla wszystkich narodów, zaprowadzenie języka powszechnie obowiązującego itp. W dziedzinie dogmatyczno-teologicznej mają bahaiści niewiele do powiedzenia, choć uważają, że wiara ich jest samodzielną religią, a nie sektą. Bahaizm jednakże stanowi raczej rodzaj międzynarodowego ruchu o wzniosłych celach społecznych i humanitarnych niż religię w ścisłym tego słowa znaczeniu. Jego związki z islamem są dalekie i prawie niedostrzegalne. Ożywiona działalność apostolska bahaistów ma na celu realizację następujących zasad, ujętych w dekalog: 1. Jedność rodzaju ludzkiego; 2. Niezależność w poszukiwaniu Prawdy; 3. Zniesienie wszelkich przesądów; 4. Zgodność wiedzy z religią; 5. Równość płci; 6. Powszechny język pomocniczy; 7. Powszechne wychowanie; 8. Duchowe rozwiązanie gospodarczych zagadnień; 9. Religia powszechna zbudowana na identyczności zasad wielkich religii; 10. Unia światowa rządzona przez przedstawicieli wszystkich narodów. Bahaullah niestrudzenie propagował swoją naukę, podróżując między innymi do Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej, gdzie znalazł wielu wyznawców. Bahaizm szerzy się w Iranie i krajach z nim sąsiadujących, głównie w Palestynie, gdzie w latach 1921-1958 żył następca Bahaullaha, Abbas Szogh i Effendi, głowa "kościoła" bahaistów. W chwili obecnej mają oni dwie okazałe świątynie: w Aszchabadzie (Turkmeńska SRR) i w Wilmette, Illinois (USA). Trzecia, teherańska, została zniszczona w czasie rozruchów na tle religijnym. Bahaiści wydają propagandowe dzieła i pisma periodyczne w kilku językach. Najwięcej tych pism wychodzi po angielsku w Ameryce Północnej (np. "World Order"). Zaratusztrianizm ostał się dwu potężnym nawałom: arabsko-muzułmańskiej w połowie Vii wieku n.e. i mongolskiej w Xiii wieku. Ci wyznawcy Zaratusztry, którzy nie przyjęli islamu, wybierając wygnanie lub zepchnięcie na margines życia państwowo-społecznego, osiedlili się już to w Indiach, już to w odległych od centrum rejonach okupowanego Iranu. Potomkowie tych emigrantów żyją w Indiach po dziś dzień, powszechnie zwani parsami. Małe, nieliczne grupy zaratusztrian w morzu islamu przetrwały w okolicach Jazdu i Kermanu; drobne ich garstki żyją w Teheranie, Isfahanie i Szyrazie. Muzułmanie nazywają ich gabrami, czyli niewiernymi, ateszparastan - czcicielami ognia, lub zardusztijan, czyli wyznawcami Zaratusztry. Parsowie zaś nazywają siebie beh-dinan, czyli ludźmi "dobrej", tj. prawdziwej wiary. Dzisiejsi wyznawcy zaratusztrianizmu w Indiach cieszą się dużą tolerancją i wolnością sumienia, zagwarantowanymi im przez ustawodawstwo państwowe. Jako ludzie spokojni, rzetelni, uczciwi i pracowici zyskują sobie powszechne uznanie i poważanie. Szczególnie na gruncie indyjskim zaratusztrianizm uległ pewnej ewolucji pod wpływem religii hinduskiej, chrześcijańskiej i innych, ale zachował swój zasadniczy podkład dogmatyczno-rytualny. Wpływ wymienionych religii (zapewne także i islamu) doprowadził go do zdecydowanego monoteizmu. Dzisiejsi wyznawcy Zaratusztry, zarówno parsowie indyjscy, jak i irańscy zaratusztrianie, są czcicielami jedynego Boga, stworzyciela nieba i ziemi, sprawiedliwego sędziego czynów ludzkich. Poza tym oddają cześć archaniołom (amszaspandom), aniołom i duchom opiekuńczym (izedom). Wierzą w ciał zmartwychwstanie i sąd ostateczny. W zakresie hierarchii kościelnej parsowie uznają duchowe kierownictwo dasturów, tj. kapłanów, i ich nieomylność w sprawach wiary. Zmieniły się także ich obyczaje. Nie uznają już poligamii i małżeństw między bliskimi krewnymi, co było dopuszczalne w pierwotnym zaratusztrianizmie. W Iranie zaratusztrianizm jest dzisiaj jedną z czterech religii, uznawanych oficjalnie przez państwo (obok szyizmu, mozaizmu i chrystianizmu). W kołach nacjonalistycznie nastrojonej inteligencji irańskiej w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat dawały się zauważyć pewne tendencje zmierzające do odrodzenia zaratusztrianizmu jako starej, narodowej religii. Szło to w parze z faszyzacją nastrojów za panowania szacha Rezy Pahlawiego (1924-1941Ď). Obecnie sytuacja zaratusztrian irańskich uległa pogorszeniu na skutek ogólnego procesu laicyzacji młodego pokolenia. Zaratusztrianizm coraz bardziej traci siłę atrakcyjną i staje się powoli przeżytkiem. Dziewczęta zaratusztriańskie często wychodzą za mąż za szyitów, uszczuplając w ten sposób szeregi wyznawców starej religii. Poza omówionymi wierzeniami starożytnych Irańczyków znajdujemy inne, nieirańskiego pochodzenia kulty religijne i wierzenia, które były rezultatem specyficznych warunków, w jakich żyła ludność imperium. Wiele narodów weszło w skład państwa perskiego przez podboje, nie rezygnując z własnych wierzeń. W epoce partyjskiej (Iii wiek p.n.e. - Iii wiek n.e.), nie mówiąc o czasach wcześniejszych, istniały na terenie Mezopotamii kulty pogańskie pochodzenia greckiego, egipskiego, babilońskiego itp. W pogańskich świątyniach czczono zarówno boga Adada, jak i matkę bogów Atargatis, jak wreszcie Artemidę. Kult boga babilońskiego Atu był uprawiany w Uruk daleko w granicach państwa partyjskiego. Bóg Bel czczony był na terenie rdzennie irańskim w Hamadanie (wówczas Ekbatana). W Mezopotamii krzyżowały się i oddziaływały wzajemnie na siebie wierzenia irańskie, babilońskie, aramejskie, greckie i chrześcijańskie. Z wymienionych religii największy wpływ na terenie imperium perskiego uzyskało chrześcijaństwo w Iii-Iv wieku n.e., cieszące się poparciem króla sasanidzkiego Szapura I. Z Międzyrzecza rozprzestrzeniło się ono na Chuzystan i sąsiednie prowincje Iranu. Persowie przyjęli jednakże chrystianizm w jego heretycko-sekciarskiej postaci nestorianizmu i monofizytyzmu. Perscy chrześcijanie, początkowo srogo prześladowani, po zerwaniu z kościołem bizantyjskim (prawosławiem) mieli względną swobodę wyznania. Nestorianizm przetrwał u nich do dzisiejszego dnia w Chuzystanie i górach Kurdystanu. Jego wyznawcy nazywają się chrześcijanami obrządku chaldejskiego. Autorytet zaratusztrianizmu, będącego za panowania Sasanidów religią państwową, ucierpiał mocno w zetknięciu się z chrystianizmem i innymi religiami nieperskiego pochodzenia. Przejawiło się to między innymi w tym, że najwyższy mag zaratusztrianizmu, mobed mobedan, stracił uprzywilejowane stanowisko w rządzie państwa. Za Chosroesa I chrześcijańskie duchowieństwo otrzymało przejściowo szereg przywilejów. Z chrześcijańską ludnością imperium - wieśniakami, rzemieślnikami i kupcami czynniki państwowe musiały się liczyć jako z poważnymi siłami wytwórczymi. Zdarzało się nawet, że duchowni chrześcijańscy pełnili z ramienia króla perskiego obowiązki posłów do cesarza bizantyjskiego. To wszystko budziło nienawiść ze strony kleru zaratusztriańskiego i doprowadzało do prześladowań chrześcijan. Za panowania Sasanidów wschodnie połacie imperium perskiego zamieszkiwała ludność wyznająca buddyzm. Poszukiwania archeologiczne przeprowadzone w okresie międzywojennym natrafiły na ślady świątyń buddyjskich na terenie dzisiejszego Afganistanu, który niegdyś stanowił jedną z prowincji państwa Sasanidów. Istnienie buddyzmu w państwie sasanidzkim jest zaświadczone także w relacjach podróżników chińskich. Cezary Kunderewicz.Ń Religie Egiptu Religia w Egipcie przeszła przez typowe dla religii antycznych stadium fetyszyzmu-totemizmu. Fetysze Prargipejan rzadko miały postać roślin, częściej - martwych przedmiotów, najczęściej zaś zwierząt. Przedmioty te lub istoty wzbudzały w Praegipcjanach podziw albo lęk bądź też były dla nich szczególnie pożyteczne. Od tych fetyszów i totemów wywodzi się znaczna większość późniejszych bóstw egipskich. Pierwotnie miały one zazwyczaj postać całkowicie zwierzęcą (zoomorfizm), ale już w czasach przedhistorycznych zaczęto nadawać im kształty ludzkie (antropomorfizm). Najczęściej pozostawiano antropomorficznemu bóstwu jego dawną zwierzęcą głowę, niektóre zaś bóstwa obok postaci antropomorficznej zachowały także swą postać zwierzęcą. Pewne bóstwa egipskie od najdawniejszych czasów miały tylko postać ludzką, można jednak wykazać, że występują one w tej postaci obok odpowiedniego fetysza będącego przedmiotem kultu lub są ubóstwioną postacią jakiegoś władcy czy innej wybitnej jednostki. Pierwotne bóstwa Egiptu były bóstwami opiekuńczymi i nominalnymi władcami drobnych państewek, które istniały tu w czasach przedhistorycznych. W okresie kiedy kwestia odpowiedniego wykorzystania wylewów Nilu stała się paląca, między teokracjami egipskimi wybuchła ostra walka o prymat. Walka organizacji państwowych pragnących rozciągnąć swą władzę na cały obszar Egiptu znalazła odbicie w religii jako walka bogów o naczelne stanowisko w panteonie. W trakcie tej walki jedni bogowie umacniali swoje pozycje, inni zaś spadali do rzędu dworzan zwycięzców. Prymat lokalnego bóstwa opiekuńczego starano się uzasadniać przez powiązanie tego bóstwa z siłami i zjawiskami kosmicznymi oraz przez nadanie mu charakteru uniwersalnego. Wskutek tych przemian zapanował w panteonie egipskim chaos tym większy, że zależnie ud aktualnych potrzeb, miejscowych warunków i nastrojów, jedno i to samo bóstwo czy zjawisko kosmiczne pojmowano w różny sposób lub ze względów politycznych utożsamiano kilka bóstw z bóstwem lokalnym. W miarę jednak jak postępował proces zjednoczenia Egiptu, coraz silniej dawała się odczuć potrzeba zaprowadzenia w panteonie pewnego ładu. W wyniku walk, a także pokojowego łączenia się poszczególnych teokracji egipskich, powstały ostatecznie dwa królestwa: królestwo Północy, którego boskim "władcą" był sokół-Horus, i królestwo Południa, którym władał bóg Seth. Stolicą państwa północnego, tj. Egiptu Dolnego, było miasto Behedet w zachodniej części Delty, miastem zaś stołecznym państwa południowego, tj. Egiptu Górnego, było Ombos na lewym brzegu górnego Nilu. Długotrwałe walki pomiędzy tymi dwoma państwami zakończyły się jeszcze w czasach przedhistorycznych zwycięstwem Egiptu Dolnego i zjednoczeniem całego kraju pod boską władzą Horusa. W ten sposób powstało pierwsze zjednoczone państwo egipskie ze stolicą w Heliopolis (biblijne On, na północo-wschód od dzisiejszego Kairu). Heliopolitańscy kapłani stworzyli w tym okresie najważniejszy system teologiczny i kosmogoniczny, który przyjął się w całym Egipcie i przetrwał aż do czasów chrześcijańskich. Nie zostały jednakże wykluczone z tego systemu bardzo liczne naiwności i sprzeczności przekazane przez tradycję. Pierwsze zjednoczenie Egiptu nie było trwałe. Górny Egipt zbuntował się i odzyskał niepodległość, co zakończyło okres nazwany później okresem "służebników Horusa". Znowu więc powstały dwa państwa: północne, ze stolicą w Pe (Buto), i południowe, ze stolicą w Nechen (Hierakonpolis). Kres rywalizacji między północą i południem położył dopiero około roku 2850 p.n.e. Menes, król państwa południowego, dokonując po raz drugi dzieła zjednoczenia Egiptu. W epoce thinickiej (czasy panowania I i Ii dynastii faraonów) Horus, utożsamiony z bogiem-słońcem i czczony jako Re-Harachte, był bogiem opiekuńczym całego zjednoczonego państwa. Pod koniec okresu panowania faraonów z Ii dynastii nastąpiła schizma religijna. Faraon Peribsen opuścił stołeczne miasto Memfis, przeniósł się do Abydos i uznał wrogiego Horusowi Setha za boskiego władcę państwa. Chasechemui, ostatni faraon tej dynastii, poszedł na kompromis i uznał Setha oraz Horusa za boskich współwładców kraju. Nie rozwiązało to jednak radykalnie sprawy i za czasów Iii dynastii boskim władcą Egiptu stał się znowu Horus. Faraonowie powrócili do Memfis; wielką rolę zaczął teraz odgrywać także kult miejscowego boga Ptaha. Następny przewrót religijny dokonał się przypuszczalnie za panowania faraonów z V dynastii. Założyciel tej dynastii, Userkaf, postawił sobie za cel przywrócenie słonecznemu bogu Re dawnego nadrzędnego stanowiska i cel ten osiągnął. W pierwszym okresie wielkiego osłabienia władzy centralnej odżyły w Egipcie kulty miejscowe, a spośród bogów lokalnych na czoło wysunęli się Min i Montu, bóstwa potężnych dzielnic południowych. Za czasów Xii dynastii (w przybliżeniu lata 1991-1792 p.n.e.) następuje wywyższenie Amona, który utrzymał stanowisko boga państwowego w drugim okresie przejściowym aż do najazdu Hyksosów. Hyksosi w zajętej przez siebie części Egiptu za naczelne bóstwo uznali Setha, podczas gdy w Egipcie Górnym panująca tam dynastia władców tebańskich nadal przyznawała prymat Amonowi. Królowie tebańscy pokonali Hyksosów około 1570 roku p.n.e. Zwycięstwo to było równoznaczne z triumfem Amona, a dalsze sukcesy militarne faraonów uczyniły go "władcą" rozległego imperium. Amon w coraz większym stopniu przybierał charakter bóstwa solarnego i uniwersalnego. Wraz ze wzrostem znaczenia i potęgi Amona wzrastał także wpływ jego arcykapłana. Oba te czynniki doprowadziły w latach 1377-1358 p.n.e. do wielkiej schizmy religijnej. Począwszy od czasów Tutmozisa Iv zaczęto przedstawiać słonecznego boga nie w postaci człowieka, lecz w postaci tarczy słonecznej (Aton). Faraon Amenhotep Iv dokonał niezwykle doniosłego posunięcia politycznego: odebrał arcykapłanowi Amona zarząd dóbr świątynnych. Następnie, dążąc do zupełnego zlikwidowania wpływu kapłanów Amona, stworzył nową religię, opartą na kulcie tarczy słonecznej, i zmieniwszy swe imię na Echnaton, zaczął wprowadzać tę religię w swym państwie, nie wahając się stosować środków administracyjnych. Wydaje się, że faraon-reformator uzyskał poparcie ze strony heliopolitańskich kapłanów boga Re. Reforma religijna Echnatona zakończyła się jednak całkowitym niepowodzeniem, a prawdopodobnie pod koniec swego panowania Echnaton usiłował nawet pogodzić się z kapłanami Amona. Właściwa likwidacja schizmy rozpoczęła się dopiero za panowania Tutanchamona, została zaś zakończona przez Haremhaba. Po ponownym triumfie Amon przybrał charakter boga wyłącznie solarnego i uniwersalnego. Następcy Haremhaba, faraonowie pochodzący z Tanis, starali się osłabić wpływy kapłanów Amona, faworyzując kulty bogów Ptaha i Re. Amon, Re, Ptah i Seth stali się czterema oficjalnymi bogami państwa egipskiego, naczelne miejsce jednak nadal zajmował Amon. Jego potężni arcykapłani sięgnęli po władzę królewską i sprawowali ją w latach 1085-950 p.n.e. W okresie następnym, trwającym do roku 332 p.n.e. , czyli do czasów Aleksandra Wielkiego, znów wystąpiło w Egipcie zjawisko rozdrobnienia władzy i powrót do kultów lokalnych. Na stanowisku bogów państwowych znajdowali się to Amon, Re i Ptah, to bóstwa lokalne, jak Bastet - bogini-kotka z Bubastis, lub Neith - bogini z Sais. Faraonowie trzech ostatnich dynastii byli już zbyt słabi, aby móc zapewnić prymat któremukolwiek z wielkich bóstw. Nowi władcy Egiptu, Ptolemeusze, starali się pozyskać sobie Egipcjan popierając kulty miejscowe i wznosząc liczne świątynie. Wykorzystywali też prastarą egipską tendencję do łączenia ze względów politycznych lub teologicznych różnych bóstw w jedno i w celu związania wspólnym kultem przybyszów greckich z Egipcjanami popierali utożsamianie bogów egipskich z greckimi. Tak więc utożsamiano np. Horusa z Apollinem, Ammona z Zeusem, Ptaha z Hefajstosem, Hathor z Afrodytą, Ozyrysa z Dionizosem. Tej tendencji sprzyjał charakterystyczny dla hellenizmu synkretyzm, utożsamianie lub stapianie bóstw jako różnych postaci lub przejawów jedynego Boga. Ale mimo utożsamiania bogów nie nastąpiła w ptolemejskim Egipcie unifikacja religijna i polityczna. W celu osiągnięcia jej Ptolemeusze stworzyli nowy kult Sarapisa, który miał być bogiem państwowym. Sarapisto najprawdopodobniej uczłowieczona i zhellenizowana postać lokalnego bóstwa memfickiego Oserapisa (Ozyrys-Apis). Nowy bóg, który łączył w sobie elementy Ozyrysa, Zeusa, Posejdona, Hadesa, Asklepiosa, Heliosa, Dionizosa i babilońskiego Marduka, miał za małżonkę Izydę. Sarapis cieszył się wielką popularnością wśród ludności greckiej, nie został jednak życzliwie przyjęty przez Egipcjan. Toteż w Egipcie stał się on raczej greckim bogiem Aleksandrii. Natomiast poza granicami Egiptu kult Sarapisa i Izydy jako bogów-zbawców, zespolony z kultem ich syna Horusa (zwanego przez Greków Harpokratesem) oraz kultem boga umarłych Anubisa, rozprzestrzenił się bardzo szybko, wywarł silny wpływ na hellenizm, dotarł w końcu nawet do Brytanii i do Indii, a przetrwał aż do V wieku n.e. Innym środkiem, za pomocą którego Ptolemeusze starali się zjednoczyć ludność Egiptu, było wprowadzenie, obok istniejącego egipskiego kultu władcy, oficjalnego greckiego dynastycznego kultu Ptolemeuszów; oba kulty dotyczyły tego samego monarchy. W czasach rzymskich taką samą rolę, jak kult Ptolemeuszów, odgrywał kult cesarski. Panteon egipski obejmował bardzo wielu bogów, większość ich jednak pozbawiona była wyraźnych cech indywidualnych, w związku z czym badacze religii nie wyszli tu jeszcze poza sferę hipotez. Pierwszym z bóstw, które odegrały w dziejach Egiptu doniosłą rolę, był bóg-sokół Horus, pierwotnie fetysz plemienny, czczony w różnych miejscowościach na obszarach Dolnego i Górnego Egiptu. Po zwycięstwie władców Dolnego Egiptu jeden z takich bogów-sokołów stał się bogiem państwowym pierwszego zjednoczonego państwa egipskiego. Wówczas zaczęto nadawać mu cechy bóstwa kosmicznego i uniwersalnego. Zrazu utożsamiano boga-sokoła z anonimowym bóstwem nieba, które z tą chwilą otrzymało imię Horusa. Tak więc bóg-sokół Horus został nie tylko zwycięskim bogiem-wojownikiem i królem, ale również bogiem nieba. Jednym jego okiem było słońce, drugim zaś księżyc. Ale kapłani heliopolitańscy, którzy dążyli do nadania religii egipskiej charakteru solarnego, nie mogli pogodzić się z faktem, że naczelne miejsce w panteonie zajmuje inne bóstwo niż słońce. Utożsamili oni Horusa z bogiem słońca Re i stworzyli nowe bóstwo Re-Harachte, stanowiące pewien rodzaj diady bożej. Słońce stało się teraz okiem Re, księżyc okiem Horusa, połączonych w jednej postaci boga o kształtach ludzkich i głowie sokoła. Inni bogowie-sokoły zostali utożsamieni z Horusem - panem nieba i opiekunem monarchu egipskiej i ostatecznie to imię stało się prawie synonimem słowa "bóg". W teologicznym systemie heliopolitańskim najważniejsza była tzw. "dziewiątka heliopolitańska", czyli dziewięć bóstw. Pierwsze z nich, Atuma, przedstawiano zawsze w postaci ludzkiej. Kiedy bóstwom egipskim zaczęto nadawać charakter kosmiczny i uniwersalny, kapłani heliopolitańscy utożsamili Atuma ze słonecznym bóstwem Re i odtąd występował on jako Re-Atum, bóg słońca. Ale dla Egipcjan wcieleniem słońca pozostał nadal Re, ze względów politycznych utożsamiony z bogiem-sokołem Horusem. Drugą postacią "dziewiątki" jest bóg powietrza Szu, rozdzielający niebo i ziemię, trzecią - bogini Tefnut, personifikacja wilgoci. Dalsze postacie to: bóg Geb, uosobienie ziemi; bogini Nut, personifikacja sklepienia niebieskiego; nieprzejednany wróg Horusa, bóg państwowy Górnego Egiptu - Seth, pan burzy i piorunów, a więc bóg groźny; bogini Neftys, małżonka Setha; wreszcie Ozyrys i Izyda. Z "wielką dziewiątką" ściśle związany był "bóg dziesiąty", syn Izydy - Horus. Trzeba podkreślić, że Egipcjanie, którzy wzdragali się przed uosabianiem zła, początkowo nie uważali Setha za boga złego. Dopiero wskutek rozpowszechnienia mitu o Ozyrysie Setha uznano za nieprzyjaciela dobra. Mimo wszystko jednak Seth pozostał nadal bogiem raczej groźnym niż złym, oddawano mu więc cześć tak jak i innym bogom, a faraonowie nieraz przybierali jego imię. Najstarsza świątynia Ozyrysa znajdowała się w Busiris w środkowej Delcie, gdzie lokalnym bóstwem był Andżti, przedstawiany w postaci króla-pasterza. Ozyrys został utożsamiony z Andżti; kult ten rozszerzył się początkowo na całą Deltę, a następnie na cały Egipt. Od czasów najdawniejszych Ozyrysa utożsamiano również z wodami Nilu, corocznie użyźniającymi ziemię egipską, wskutek czego stał się bóstwem wegetacji roślin. W okresie Średniego Państwa utożsamiano Ozyrysa z bogiem ziemi-Gebem. W czasach Nowego Państwa Ozyrys stał się odpowiednikiem babilońskiego Tamuza i uniwersalnym bogiem przyrody. Wierzono, że kiedy Ozyrys umiera, ginie cała roślinność, a kiedy zmartwychwstaje, przyroda się odradza, czerpiąc siły z jego ciała. Mniemano, że cała ziemia spoczywa na ciele Ozyrysa, że Nil jest jego potem, a źródłem powietrza -jego gardło. Począwszy od okresu heliopolitańskiego nadawano też Ozyrysowi charakter kosmiczny. W heliopolitańskim systemie teologicznym Ozyrys stał się panem nieba, był utożsamiany z Re i z księżycem. Ze zmarłym Ozyrysem utożsamiano wielu bogów lokalnych, odgrywających doniosłą rolę w rytuale pogrzebowym; dlatego też od czasów Starego Państwa Ozyrys jest naczelną postacią w świecie zmarłych. Małżonka Ozyrysa, Izyda, jest albo personifikacją tronu królewskiego, albo też miejscową boginią, której świątynia, Neteru, znajdowała się w pobliżu Busiris. W teologicznym systemie kapłanów z Hermopolis, zbuntowanych przeciwko systemowi heliopolitańskiemu, występują cztery pary wiecznych bóstw, czyli tzw. "ósemka hermopolitańska". Parami boskimi w tym systemie byli: Nun i Naunet (uosobienia pierwotnego oceanu), Huh i Hauhet (uosobienia wody w ruchu), Kuk i Kauket (uosobienia ciemności panującej w pierwotnej przestrzeni), wreszcie Niau ("ten, który znika¬)¦) i Niat lub Amon ("ukryty¬)¦) i Amaunet. Jak słusznie stwierdza znakomity badacz religii egipskiej Sethe, ostatnia para odgrywa w systemie hermopolitańskim podobną rolę jak w Biblii "duch Boży, który unosił się ponad wodami". Amon, nazywany często bogiem powietrza lub utożsamiany z wiatrem, stał się w pewnym okresie dziejów Egiptu naczelnym bogiem Teb oraz bóstwem państwowym, którym pozostał przez długie wieki. Pod koniec istnienia państwa egipskiego, kiedy zapanowała moda archaizacji, powrócono znowu do pierwotnej koncepcji Amona. Uznano go za przodka bogów i powiązano z nim Horusa. Hermopolitańskim bogiem był także Thot, prawdopodobnie połączenie przedhistorycznego boga-stwórcy i boga-księżyca z jakimś bóstwem lokalnym. Jego święte zwierzęta to pawian i ibis. Bardzo rozpowszechnił się też kult bogini-krowy Hathor, jednej z wielu postaci, jakie przybrała egipska bogini nieba. Do panteonu egipskiego często dostawali się także ludzie. Byli to lokalni bohaterowie, a zwłaszcza królowie, którym po śmierci oddawano cześć boską. Od bardzo dawnych czasów król uważany był za wcielenie Horusa lub za jego syna. Już królowie z Heliopolis odbierali cześć boską jako "dusze z Heliopolis", władcy zaś z Buto i Nechen - jako "dusze z Pe i Nechen". Począwszy od czasów V dynastii faraona oficjalnie uznano za syna Re. Niezależnie od swego ogólnego boskiego charakteru niektórzy faraonowie odbierali cześć jako bóstwa opiekuńcze. Przykładem tego mogą być Amenemhet Iii i Amenhotep I. Podstawą ubóstwienia zmarłych bohaterów i władców była wdzięczność za dokonane przez nich czyny oraz wiara, że ich cudowna moc będzie się nadal przejawiała. Nadawanie niektórym bogom charakteru kosmicznego i uniwersalnego oraz wysuwanie bóstwa obdarzonego takimi cechami na naczelne miejsce w panteonie doprowadziło kapłanów egipskich do koncepcji monoteizmu. Tak więc, jeśli chodzi o "wielką dziewiątkę" heliopolitańską, już we wczesnym okresie historycznym występuje dążenie kapłanów do traktowania jej jako jednego Boga w dziewięciu osobach. Kiedy z przyczyn politycznych pierwsze miejsce w panteonie egipskim zajął tebański bóg Amon, powstała w gronie kapłanów koncepcja jednego Boga w trzech osobach: Re-Ptah-Amon. W ten sposób doszło do duchowego zjednoczenia trzech najważniejszych ośrodków kultu w Egipcie, którymi były Heliopolis, Memfis i Teby. Mimo że zasięg koncepcji monoteistycznej ograniczał się tylko do elity intelektualnej, koncepcja ta była tak fascynująca, iż znaleźli się ludzie, którzy usiłowali ideę jedynego Boga uczynić podstawą oficjalnego kultu religijnego. Wprowadzony przez Amenhotepa Iv kult Atona to właśnie już kult jedynego Boga, nie mającego początku ni końca, stwórcy i opiekuna wszechświata. Faraon-reformator nie dostrzegał jednak zasadniczego faktu, że monoteizm w Egipcie mógł istnieć tylko w sanktuariach świątyń, niedostępnych dla zwykłego człowieka. "Bóg mędrców" był czymś zupełnie niezrozumiałym dla przeciętnego Egipcjanina, fanatycznie przywiązanego do swych prastarych lokalnych bogów i legend o nich, a ponadto w wyobraźni zapełniającego jeszcze świat wielką liczbą dobrych i złych demonów oraz tajemniczych sił wyzwalających się automatycznie. Zagadnienie, czy bogowie istnieli wiecznie i w jaki sposób powstał świat, różnie rozstrzygano w ciągu niezliczonych wieków ewolucji poglądów religijnych w Egipcie. Jak się wydaje, istniała w tym kraju bardzo stara koncepcja ludowa, zakładająca odwieczne istnienie boga Geb i bogini Nut, z których zrodził się bóg Re. Wierzono, iż każdego dnia wieczorem Nut pochłania Re, rano zaś ponownie wydaje go na świat. Kapłani heliopolitańscy przyjmowali, iż na początku istniał chaos wodny w postaci nieruchomego oceanu Nun. W tym oceanie powstał sam przez się i wyłonił się zeń na miejscu późniejszego Heliopolis bóg-słońce (Atum, Re), który wszedł następnie na stworzony przez siebie pagórek i kamień (benben - prastary obelisk w świątyni w Heliopolis). Re przez samozapłodnienie zrodził pierwszą parę bóstw: boga Szu i boginię Tefnut, rodziców Geba i Nut. Dziećmi Geba i Nut byli: Ozyrys, Izyda, Seth i Neftys. W ten sposób powstała "wielka dziewiątka" heliopolitańska. Potem Re dokończył dzieła stworzenia świata, a z jego łez powstali ludzie. Według teologicznego systemu hermopolitańskiego, będącego reakcją przeciwko systemowi heliopolitańskiemu, słońce nie powstało samo przez się, lecz jest tworem znanych nam już czterech par wiecznych bóstw, mających postać żab i wężów. Bóstwa te wspólnie złożyły jajo na wyniosłości w Hermopolis, która wyłoniła się z pierwotnego oceanu Nun, stanowiącego w tym systemie element twórczy. Z jaja wyszedł bóg-słońce Atum, który następnie stworzył świat. Zmodyfikowana w ten sposób teogonia i kosmogonia heliopolitańska znalazła rywalkę w postaci doktryny memfickiej, sformułowanej w okresie, gdy stolicą zjednoczonego państwa egipskiego zostało miasto Memfis. Zgodnie z przyjętym zwyczajem uznawania opiekuńczego boga stolicy za boga państwowego kapłani z Memfis zabrali się do tworzenia nowego systemu teologicznego, w którym by bóg Memfisu Ptah zajął naczelne miejsce, przypadające dotychczas Atumowi. Kapłani ci uczynili Ptaha bogiem-stwórcą, uznawali jednak równocześnie osiem bóstw będących jego hipostazami. Byli to: Tatenen (uosobienie ziemi wynurzającej się z pierwotnego chaosu), znani nam już Nun, Naunet i Atum oraz czterej inni bogowie, których imiona nie dochowały się do naszych czasów. W akcie stworzenia dokonanym przez Ptaha naczelna rola przypadała Atumowi, posiadał on bowiem inteligencję, której siedzibą, według poglądów egipskich, jest serce, i wolę, która wyraża się za pośrednictwem języka. Boskim wcieleniem inteligencji jest Horus, woli zaś - Thot. Ptah uznany został za stwórcę nie tylko świata i ludzi, lecz także wszystkich sił podtrzymujących życie oraz za twórcę reguł ludzkiego współżycia. Z teologicznym systemem heliopolitańskim łączy się szereg legend wyjaśniających dalsze dzieje bogów i świata. Według jednej z nich naczelną władzę nad światem sprawował pierwotnie Re, któremu zazdrościli jej pozostali bogowie z "wielkiej dziewiątki". Re groziła również złość ludzka. Kiedy się zestarzał, ludzie uknuli przeciwko niemu spisek. Doszło to do wiadomości Re, który zwołał na naradę bóstwa: Szu, Tefnut, Geb, Nut i Nun, i posłuchawszy ich "skierował swe oko na spiskowców". Spiskowcy w popłochu uciekli na pustynię, a Re wysłał na ziemię "swe oko", boginię Hathor, aby ścigała winnych. Hathor dokonała tak straszliwej masakry, że sam Re zaczął litować się nad ludźmi i zapragnął ocalić tych, co jeszcze pozostali przy życiu. Użył tedy podstępu. Gdy strudzona rzezią Hathor usnęła, Re rozlał niedaleko miejsca, gdzie schronili się ludzie, piwo koloru krwi. Na drugi dzień Hathor znowu zstąpiła na ziemię, by dokończyć krwawego dzieła. Zainteresowało ją piwo rozlane przez Re; zaczęła się przyglądać swemu odbiciu w kałuży, potem skosztowała piwa, a zasmakowawszy w nim, upiła się i nie mogła już rozpoznać ludzi. Re nie wykorzystał swego zwycięstwa nad ludźmi. Niewdzięczność ludzką odczuł tak głęboko, że postanowił zrezygnować z rządzenia światem. Na prośbę Re jego córka Nut (którą zazwyczaj wyobrażano jako krowę lub jako młodą, piękną kobietę) tak wygięła grzbiet, że siedzący na nim bóg uniósł się w niebo. Ale Nut było bardzo niewygodnie w tej pozycji, toteż Re wydał bogu Szu polecenie, aby podtrzymywał jej brzuch. Tak przedstawia się najstarszy egipski obraz wszechświata. Należy jeszcze dodać, że według Egipcjan sklepienie niebieskie otacza Ziemię, tworząc tzw. niebo górne i dolne. Po tym sklepieniu odbywa swą drogę słoneczny bóg Re. W dzień płynie on w barce zwanej meandżet po górnym niebie ze wschodu na zachód, wieczorem zaś przesiada się do barki zwanej mesket i płynie nią po niebie dolnym z zachodu na wschód, oświetlając świat podziemny. Sklepienie niebieskie było dla Egipcjan światem ruchomych i nieruchomych gwiazd. Jeśli chodzi o następców Re, to jedne źrodła wymieniają jako pierwszego Geba, inne zaś Szu, a dopiero po nim Geba. Druga wersja była bardziej ortodoksyjna. Następcy Re także doświadczali niewdzięczności ludzkiej. Dobroczynny bóg Szu zmuszony był toczyć walkę ze zbuntowanymi ludźmi, a ledwie zwyciężył, rewolucja pałacowa pozbawiła go władzy. Udał się więc do nieba, do swego ojca Re, a władzę na ziemi objął Geb. Ten również musiał walczyć z licznymi wrogami. Aby ich pokonać, Geb usiłował pojmać jadowitego węża (uraeus), który niegdyś chronił Re. Próba ta zakończyła się klęską, gdyż od ukąszeń węża zginęła prawie cała świta boga, a on sam zachorował. Po cudownym uzdrowieniu, dzięki interwencji i zwycięstwom boga Re-Harachte, Geb odzyskał władzę. Postać Re z innymi osobami "wielkiej dziewiątki" heliopolitańskiej łączy legenda o Izydzie. Kiedy postarzały Re odbywał swą codzienną wędrówkę po niebie, drżały mu wargi i kapała z nich ślina. Izyda, która chciała odziedziczyć władzę Re, zmieszała tę ślinę z ziemią, stworzyła z niej jadowitego węża i położyła na drodze Re. Wąż boleśnie ugryzł boga, a nikt nie potrafił złagodzić jego cierpień. Izyda zaproponowała Re uleczenie, ale pod warunkiem, że Re zdradzi jej swe prawdziwe imię. Re długo się opierał, lecz w końcu, nie mogąc znieść cierpień, spełnił żądanie Izydy. Z tą chwilą Izyda posiadła jego władzę. Największą rolę odgrywała jednak niewątpliwie legenda o Ozyrysie. Była ona oparta na historycznym fakcie zabójstwa jakiegoś władcy egipskiego przez zawistnego brata oraz na fakcie pomszczenia tej zbrodni przez syna-pogrobowca zabitego władcy. W legendzie tej znalazły odbicie walki między państwami Dolnego i Górnego Egiptu, zakończone zjednoczeniem całego kraju. W różnych wersjach legenda o Ozyrysie występuje już w tzw. "Tekstach piramid", a następnie w tekstach i hymnach z czasów Średniego i Nowego Państwa. W postaci najbardziej kompletnej przekazał ją jednak Plutarch. Według jego wersji Re, zagniewany na boginię Nut, wymierzył jej karę polegającą na tym, że nie mogła urodzić potomka w żadnym dniu roku. Uproszony przez Nut bóg Thot stworzył dla niej pięć dni dodatkowych, w ciągu których Nut urodziła pięcioro dzieci. Byli to: Ozyrys, Haroeris, Seth, Izyda i Neftys. Ozyrys pojął za małżonkę swą siostrę Izydę, a Seth swą siostrę Neftys. Kiedy Ozyrys odziedziczył władzę na ziemi, wspomagany przez Izydę i Thota zaszczepił ludziom kulturę, nauczył ich szanować prawa i czcić bogów. Thot wdrożył ludzi do uprawiania nauki i sztuki oraz wynalazł dla nich pismo hieroglificzne. Działalność Ozyrysa i jego popularność wzbudziły zawiść w sercu Setha. Wraz ze swymi zwolennikami uknuł podstępny spisek. Zaprosił Ozyrysa na ucztę, podczas której pokazał gościom skrzynię dopasowaną do wymiarów ciała Ozyrysa i oświadczył, że hojnie obdaruje tego, czyje ciało wypełni skrzynię. Nie udało się to żadnemu z biesiadników. Kiedy z kolei położył się do skrzyni Ozyrys, spiskowcy zatrzasnęli wieko, przybili je gwoździami i wrzucili skrzynię do rzeki. Izyda dowiedziawszy się o tej zbrodni zaczęła poszukiwać ciała zamordowanego małżonka. Po długich wędrówkach udało jej się odszukać skrzynię aż w Fenicji, przywieźć ją do Egiptu i schować w bagnach, gdzie sama schroniła się wraz z urodzonym po śmierci Ozyrysa synem Horusem. Seth odnalazł jednak skrzynię, pod nieobecność Izydy wydobył zwłoki Ozyrysa, porąbał je na czternaście części i rozrzucił po kraju. Małżonka Ozyrysa znowu rozpoczęła długą wędrówkę w poszukiwaniu zwłok męża, grzebiąc części zwłok tam, gdzie je odnalazła. Tymczasem Ozyrys został władcą w królestwie zmarłych. Opuścił je tylko na pewien czas, by przygotować Horusa do boju z Sethem. Dorósłszy Horus rozpoczął długotrwałą walkę z zabójcą ojca, która zakończyła się zwycięstwem Horusa. Kiedy Horus przyprowadził związanego Setha do Izydy, miłosierna bogini w kształcie głowy krowiej. Lecz miłosierdzie Izydy wydało gorzkie owoce. Uwolniony Seth zarzucił Horusowi, że jest nieprawym dzieckiem. Znowu doszło do walki, aż w końcu Horus odniósł ostateczne zwycięstwo. Opowieść o Ozyrysie cieszyła się wśród ludu egipskiego niezmierną popularnością, gdyż głosiła triumf życia rodzinnego, wierności małżeńskiej i miłości macierzyńskiej. Z przytoczonych legend wynika, że Egipcjanie przypisywali swym bogom psychikę ludzką ze wszystkimi jej ułomnościami, starzenie się, choroby i śmierć. W egipskich legendach dotyczących pradziejów ludzkości wyraźnie występuje pogląd, że powinnością człowieka jest okazywanie bogom należytego szacunku, a więc oddawanie im czci. Naruszenie tego obowiązku jest grzechem, który ściąga na człowieka gniew boży i karę. Ale powinność człowieka nie ogranicza się do samego oddawania czci bogom. Już w czasach Starego Państwa Egipcjanie uważali, że obowiązkiem człowieka jest przestrzeganie pewnych nakazów bożych. Katalog tego rodzaju obowiązków ludzkich znajduje się w "Księdze umarłych", w postaci tzw. spowiedzi negatywnej. Karą za naruszenie tych przepisów prawnych, moralnych i obyczajowych były choroby i inne nieszczęścia zsyłane na grzesznika przez zagniewanych bogów. Dlatego też w jednej z modlitw egipskich zawarta jest następująca prośba do boga: "Nie karz mnie za moje liczne grzechy!" W wypadkach kiedy chorobę czy nieszczęście trudno było wytłumaczyć grzechem popełnionym przez człowieka, Egipcjanin wierzył, że albo jest ona skutkiem postępku sprzecznego z nie znanym życzeniem boga, albo też spowodowały ją złe duchy lub tajemnicza siła tkwiąca w różnych przedmiotach. Uciekał się więc często do pomocy wyroczni, by się dowiedzieć, czego chce bóg, lub starał się zabezpieczyć przed złymi demonami i działaniem tajemniczej siły, a równocześnie pozyskać sobie dobre demony. Tu właśnie przychodziła Egipcjaninowi z pomocą magia, która odgrywała w jego religii niezwykle doniosłą rolę. Powstały bogate zasoby zaklęć i recept magicznych, szeroko rozpowszechniły się najrozmaitsze amulety. Rozzuchwaleni i pozbawieni skrupułów znawcy magii - kapłani - zaczęli przypisywać sobie władzę nad siłami nadprzyrodzonymi i dla osiągnięcia zysku gotowi byli używać tej rzekomej władzy na szkodę człowieka. W związku z doniosłą rolą magii duże znaczenie miało w religii starożytnego Egiptu bezbłędne wypowiadanie pewnych ustalonych formuł i wykonywanie ściśle określonych obrządków o charakterze magicznym. W ten sposób dominującą cechą tej religii stawał się formalizm, potęgowany jeszcze przez oficjalny kult boga państwowego. Formuły magiczne i amulety towarzyszyły Egipcjaninowi nie tylko za życia. Powszechna wśród Egipcjan była wiara w życie pozagrobowe, napawało ich ono jednak lękiem. Poglądy Egipcjan na istnienie świata pozagrobowego ulegały w ciągu wieków poważnym zmianom. Najstarszy wydaje się pogląd o istnieniu tego świata pod ziemią. Za czasów Starego Państwa, kiedy władza faraonów i otaczający ich dwór nabrały szczególnego blasku, kapłanom egipskim wydawało się niewłaściwe umieszczać faraona i wielkich dygnitarzy w ponurym świecie podziemnym razem ze zwykłymi śmiertelnikami. Myśl ta znalazła swój wyraz w napisach na ścianach piramid z czasów V i Vi dynastii (w tzw. "Tekstach piramid¬)¦), które głoszą, że faraon i możni tego świata kontynuują swe życie w świecie gwiazd zwanym Dat lub Duat. Tam następuje utożsamienie dusz zmarłych królów i wielmożów z gwiazdami. Istnienia świata podziemnego jednak nie kwestionowano. Koncepcja życia pozagrobowego w ujęciu kapłanów z Heliopolis miała charakter wybitnie elitarny i nie obejmowała zwykłych śmiertelników. Koncepcja ta nie przyjęła się jednak i legenda o Ozyrysie cieszyła się zawsze większą popularnością niż uczone wywody kapłanów. Ozyrys-Chentimentiu, "naczelnik zachodnich", czyli "władca umarłych", odniósł całkowite zwycięstwo. W czasach Nowego Państwa uznano ostatecznie istnienie podziemnego świata zmarłych i tam umieszczano krainę szczęścia Iaru. Nieśmiertelność i duszę ludzką pojmowali Egipcjanie odmiennie niż inne ludy. Według poglądów egipskich człowiek składa się z imienia, ciała, serca, cienia i potęgi (siły życiowej) oraz trzech elementów zwanych: "świetlany", ba i ka. Trudno jest dokładnie ustalić, co oznaczały terminy "świetlany", ba i ka. Termin "świetlany" oznaczał przypuszczalnie tkwiącą w człowieku nadnaturalną, boską siłę, termin ba - duszę ludzką, termin ka zaś "ciało astralne" człowieka (jego ducha, a nie materialnego sobowtóra) i zarazem jego ducha opiekuńczego. Cień człowieka uważali Egipcjanie za źródło mocy seksualnej. Na podstawie dotychczas znanych źródeł nie można jeszcze ostatecznie rozstrzygnąć, jak wyobrażali sobie Egipcjanie wzajemny stosunek poszczególnych elementów osobowości ludzkiej. Wierzyli oni, iż po śmierci człowieka dusza przybiera kształt ptaka z ludzką głową, krąży w pobliżu grobu i od czasu do czasu odwiedza ciało zmarłego, który dzięki temu odzyskuje zdolność poruszania się i przybierania różnych kształtów. Uważali także, iż ka i cień nie opuszczają człowieka po śmierci oraz że ciało zmarłego stanowi mieszkanie ka, a życie pozagrobowe człowieka trwa dopóty, dopóki to mieszkanie nie ulegnie zniszczeniu. Podstawowym warunkiem pozagrobowego życia człowieka było więc zapewnienie trwałości ciała. Gdyby bowiem ciało zmarłego uległo zniszczeniu, ani ba nie miałaby czego ożywiać, ani ka nie miałby swej siedziby. Nastąpiłyby wówczas najbardziej przerażające dla Egipcjanina skutki: całkowita zagłada i unicestwienie osobowości ludzkiej. Los ten spotykał także zmarłych, których ciało zostało pozbawione głowy lub serca, oraz tych, którzy zapomnieli swego imienia. Wreszcie ciało zmarłego, udającego się do pozagrobowego świata, musiało być za pomocą rytualnych oczyszczeń uwolnione od wszelkiej zmazy. Trudno dziś powiedzieć, jak wyobrażali sobie Egipcjanie losy zmarłego, ponieważ w dotyczących tej kwestii tekstach źródłowych panuje zamęt. W każdym razie już za czasów Starego Państwa uważano, że na te losy wpływa postępowanie człowieka w życiu doczesnym oraz że w świecie pozagrobowym zmarły zdaje z tego życia sprawę. Tak więc "Teksty piramid" mówią, że zmarły faraon w swej wędrówce do świata gwiazd zatrzymuje się przed "jeziorem o powyginanych brzegach", za którym rozciągają się błogosławione pola Iaru. Na brzegu spotyka go przewoźnik ("ten, który patrzy wstecz¬)¦) i poddaje zmarłego surowemu przesłuchaniu, gdyż przez jezioro przewozi tylko tych, którzy nie wyrządzili nikomu zła. W okresie Średniego Państwa, w związku z triumfem mitu o Ozyrysie, idea sądu pozagrobowego przybrała formę bardziej konkretną. W tekstach z tego okresu wyraźnie występuje pogląd, że zmarły udaje się do świata podziemnego i staje przed trybunałem czterdziestu dwóch bogów, któremu przewodniczy Ozyrys. Tam zmarły wygłasza spowiedź negatywną, po czym przechodzi do "sali dwóch prawd", gdzie następuje ważenie jego serca. Czynność tę spełnia bóg zmarłych Anubis, a wynik ważenia notuje Thot. Odważnikiem jest pióro - symbol bogini prawdy Maat. Jeśli obie szale utrzymają się w położeniu równowagi, Thot powiadamia bogów, że w sercu zmarłego "nie było żadnego grzechu". Wtedy bogowie oświadczają, że zmarły jest "święty i sprawiedliwy" i ma prawo wejść na "pola spokoju". Jeżeli wynik ważenia serca wypadł dla zmarłego niepomyślnie, bogowie nakładali na niego karę. Kary były różnego rodzaju, np. skazanie na wieczny głód i pragnienie lub na wieczne przebywanie w ciemnym grobie. Wreszcie, w przypadkach szczególnie ciężkich, obecny przy ważeniu serca straszliwy potwór Ammit, o głowie krokodyla, tułowiu Iwa i zadzie hipopotama, żądał wydania mu zmarłego i rozszarpywał go. Następowała wtedy druga, ostateczna śmierć człowieka. Sprawiedliwi dostawali się na pola Iaru. Była to urodzajna okolica, gdzie zmarli trudnili się rolnictwem i zażywali spokojnego, dostatniego żywota. Nie musieli jednak przebywać tylko w tym miejscu. Mogli mieszkać w swym grobie, o wschodzie słońca wychodzić na świat, przybierać różne postacie (np. ptaka lub kwiatu lotosu) i o zachodzie słońca wracać do grobu lub na pola Iaru. Mogli też udawać się do nieba. Nic dziwnego, że wobec groźnych perspektyw życia pozagrobowego Egipcjanie skwapliwie korzystali z usług kapłanów, którzy twierdzili, iż mogą zaopatrzyć zmarłego (oczywiście nie bezinteresownie) w odpowiednie informacje, amulety, modlitwy i formuły magiczne, dzięki którym szczęśliwie przetrwa chwilę sądu i dostanie się do grona sprawiedliwych. Religijno-magiczne "Teksty piramid" miały właśnie zapewnić zmarłym faraonom spokój i szczęście w życiu pozagrobowym. Kapłani egipscy opracowali także specjalną "Księgę dwóch dróg". Znakomity egiptolog J. H. Breasted określił ją jako rodzaj "przewodnika po świecie pozagrobowym", zaopatrzonego w mapę dróg, które zmarły napotka w swej wędrówce. Teksty religijne i formuły magiczne, które miały uchronić zmarłego przed grożącymi mu niebezpieczeństwami, umieszczano w okresie Średniego Państwa na ścianach sarkofagów. Są to tzw. "Teksty sarkofagów". W okresie Nowego Państwa powstało bardzo wiele innych "przewodników po tamtym świecie", jak: "Księga o tym, co znajduje się na tamtym świecie", "Księga bram", "Księga nocy" i "Księga pieczar", stanowiących usystematyzowane rozwinięcia "Księgi dwóch dróg". Liczba tekstów dotyczących życia pozagrobowego stała się tak wielka, że umieszczenie ich wszystkich na ścianach sarkofagów było niemożliwe. Kapłani zaczęli więc sporządzać zbiory najważniejszych tekstów. W ten sposób powstała tzw. "Księga umarłych", której kopie wkładano do grobów. Obok głębokiej wiary w życie pozagrobowe i związanych z nią praktyk religijnych za czasów Nowego Państwa występują jednak również zaczątki wolnomyślicielstwa. Wyrazem tych poglądów jest tzw. "Pieśń harfiarza", popularna w okresie Xviii i Xix dynastii (1570-1200 p.n.e.). W czasach najdawniejszych sprawowanie kultu bogów było w Egipcie sprawą prywatną. Sytuacja w tej dziedzinie uległa zmianie z chwilą utworzenia się na terytorium Egiptu drobnych państewek, których nominalnymi władcami były ich opiekuńcze bóstwa. Jedynym człowiekiem uprawnionym do bezpośredniego kontaktu z bóstwami i do sprawowania jego kultu stał się wtedy faktyczny władca państewka jako reprezentant bóstwa na ziemi. Po zjednoczeniu drobnych państewek jedynym reprezentantem bogów w Egipcie stał się faraon. Nie mogąc osobiście sprawować kultu na obszarze całego państwa, musiał wyręczać się zastępcami, których mianował według własnego uznania. Często zostawali nimi synowie lub krewni faraona albo dawniejsi władcy scalonych państewek. Zastępcy faraona do spraw kultu dobierali sobie z kolei świeckich pomocników, którzy okresowo pełnili różne funkcje w świątyniach. Tak więc nie było początkowo w Egipcie stanu kapłańskiego we właściwym znaczeniu tego słowa. Kapłanem mógł zostać każdy Egipcjanin po odbyciu odpowiedniego przeszkolenia w świątyni. Wyższe godności kapłańskie wymagały specjalnych święceń. Głową męskiego kleru w Egipcie był faraon. Następnym stopniem w hierarchii kapłańskiej było stanowisko arcykapłana, czyli naczelnego kapłana tych bóstw, które odgrywały główną rolę w wielkich egipskich systemach teologicznych i stawały się kolejno bogami państwowymi Egiptu. Naczelnego kapłana z Heliopolis nazywano "największym z widzących", naczelnego kapłana z Memfis - "naczelnikiem rzemieślników", a naczelnego kapłana Amona - "pierwszym prorokiem boga". Arcykapłani byli w podległych im świątyniach bezpośrednimi zastępcami faraona w sprawach kultu i jednocześnie administratorami całego majątku tych świątyń. Prócz arcykapłanów do wyższego duchowieństwa należeli ci kapłani, którzy mieli prawo wchodzenia do sanktuarium świątyni. Egipcjanie nazywali ich "ojcami bożymi" lub "sługami bożymi", Grecy zaś "prorokami", prawdopodobnie ze względu na to, że kapłani ci tłumaczyli wyrocznie. Niższe szczeble hierarchii zajmowali kapłani "czyści", kapłani-lektorzy i słudzy świątyni. Pierwsi z nich obowiązani byli do jak najskrupulatniejszego utrzymywania ciała w czystości, podczas nabożeństwa bowiem dotykali posągu bóstwa i przedmiotów kultu. Kapłani-lektorzy recytowali podczas nabożeństw teksty liturgiczne. Co do ostatniej grupy kleru brakuje bliższych wiadomości. Trzeba tu podkreślić, że hierarchia kapłańska nie była w Egipcie jednolita. Różnice w tej dziedzinie wynikały z kultów miejscowych. W sprawowaniu kultu pomagali kapłanom pobożni ludzie świeccy, którzy co pewien czas pełnili służbę w świątyni. W skład personelu świątyń wchodziły także kobiety: konkubiny boga, muzykantki, śpiewaczki i tancerki. Konkubinami boga były damy dworu małżonki faraona, którą od czasów Xviii dynastii zaczęło uważać za małżonkę bożą. Za czasów Xxii dynastii faraon Osorkon Iii oddał swą córkę za żonę Amonowi. Ponieważ za jego przykładem poszli następni władcy, powstała jakby dynastia arcykapłanek Amona. Z czasem uzyskały one tak wielkie wpływy, że w praktyce przez z górą dwa wieki sprawowały rządy w Tebach. Muzykantki, śpiewaczki i tancerki były, jak się wydaje, osobami świeckimi, które przyczyniały się do uświetnienia nabożeństw. Kapłanów egipskich nie obowiązywał celibat. Ubierali się oni w białe spódniczki lub długie, białe szaty lniane, głowy mieli ogolone. Tylko niektórzy arcykapłani nosili specjalne odznaki. Pierwotnie kapłani egipscy byli pewnego rodzaju funkcjonariuszami państwowymi, spełniającymi dorywczo czynności kapłańskie, sytuacja ta jednak uległa zasadniczej zmianie już w czasach Starego Państwa. Faraonowie poczęli budować większe i wspanialsze świątynie, wymagające coraz liczniejszej obsługi. Wyposażali je w majątki ziemskie, z których dochody miały służyć na pokrycie kosztów związanych ze sprawowaniem kultu. Pozwoliło to wielu osobom spełniać wyłącznie funkcje kapłańskie. W związku z koniecznością administrowania wielkimi majątkami przed stanem kapłańskim wyłoniło się wiele praktycznych problemów, których rozwiązanie było niemożliwe bez poczynienia obserwacji naukowych. Dlatego też świątynie egipskie stały się ważnymi ośrodkami badawczymi; a kapłani przyczynili się do położenia podwalin matematyki i nauk przyrodniczych. Jednakże praktyczne obserwacje, w szczególności dotyczące zjawisk astronomicznych i przyborów Nilu, pozostawały dla ogółu ludności tajemnicą. Kapłani strzegli jej zazdrośnie, a wiedzy swojej nadawali charakter religijny. W okresie Nowego Państwa zorganizowany stan kapłański stanowi już wielką potęgę ekonomiczną i polityczną. Jedną z najdonioślejszych zmian w tym okresie było utworzenie najwyższego kolegium kapłańskiego, którego kompetencje rozciągały się na cały kraj. Przewodniczącym tego kolegium był arcykapłan Amona, który zaczął odgrywać rolę równą faraonowi. O potędze ekonomicznej kapłanów mogą świadczyć następujące dane. Za czasów Ramzesa Iii (1197-1165 p.n.e.) do świątyń należało już prawie piętnaście procent wszystkich gruntów uprawnych w Egipcie, około dwóch procent ludności zaś było niewolnikami świątyń. Miały one około pół miliona sztuk bydła, flotę złożoną z 88 okrętów oraz 53 wielkie warsztaty i stocznie. W Syrii i Nubii w rękach świątyń znajdowało się 169 miast. Trzeba też wziąć pod uwagę, że w starożytnym Egipcie, którego powierzchnia wynosiła około 10000 km kwadratowych, liczba zaś mieszkańców wahała się między pięcioma a sześcioma milionami, wszystkie majętności świątyń były zwolnione od podatków, co podrywało budżet państwa. Oczywiście największe bogactwa należały do świątyń Amona, który był "właścicielem" 583000 morgów gruntu i corocznie, z okazji uroczystych świąt, otrzymywał 105000 miar zboża w ofierze. Nic więc dziwnego, że posiadający tak wielkie bogactwa i wpływy kapłani opanowali wszystkie dziedziny życia w Egipcie. W końcu arcykapłani Amona zasiedli nawet na tronie faraonów. Jednakże w chwili, kiedy udało się im to osiągnąć, państwo egipskie chyliło się już ku upadkowi i zdobyta przez nich władza okazała się nietrwała. W miarę jak rosły bogactwa przeznaczone na potrzeby kultu, zmieniał się także wygląd świątyń egipskich. W okresie najdawniejszym świątynia w Egipcie nie różniła się od domu prywatnego, a wygląd typowy przybrała dopiero za czasów Nowego Państwa. Wtedy był to już ogromny pałac otoczony murem. We wnętrzu znajdowała się mroczna sala, gdzie odprawiano ceremonie dostępne tylko dla niewielkiej liczby wybranych. Za tą salą rezydował bóg. Jego "mieszkanie" składało się z jeszcze bardziej mrocznej sali, gdzie przechowywano świętą łódź, z izb, w których mieścił się skarbiec boży, oraz z sanktuarium, gdzie panowały zupełne ciemności. W sanktuarium stała wykuta z bryły granitu kapliczka, w której mieścił się zrobiony zazwyczaj z drewna, złocony i malowany posąg boga. Jeśli w świątyni prócz naczelnego bóstwa czczono jeszcze innych bogów, każdy z nich miał swe osobne mieszkanie, takie samo jak bóstwo naczelne. Do mieszkania boga miał prawo wstępu tylko faraon i celebrujący kapłani. Ściany świątyni były bogato zdobione płaskorzeźbami. Wielki ołtarz znajdował się na dziedzińcu. Ponadto w innych pomieszczeniach świątyni ustawiano stoły do składania jadła i napojów oraz posągi faraonów i znakomitych osobistości. Zupełnie inaczej wyglądały świątynie solarne z czasów V dynastii. Były to obszerne, prostokątne dziedzińce, otoczone murem. Na dziedzińcu wznosił się wielki obelisk, mający za podstawę ściętą piramidę i stanowiący reprodukcję słynnego heliopolitańskiego kamienia benben. Przy podstawie obelisku znajdował się ołtarz, na którym składano ofiary, a za ogrodzeniem świątyni - wielka łódź z cegieł, symbol łodzi, w której Re miał odbywać swą nieustanną wędrówkę. Świątynie solarne były prawie zupełnie pozbawione dekoracji ściennych, nie umieszczano w nich także posągów. Według wierzeń egipskich każde z bóstw było władcą rezydującym w swej świątyni, toteż oddawanie czci bogu równało się obsługiwaniu władcy. Bezpośrednia służba u boga-władcy należała do kapłanów, zwykły śmiertelnik zaś musiał okazywać posłuszeństwo wobec nakazów bożych, czcić bóstwo oraz dostarczać wszystkiego, co w życiu codziennym ofiarowywano władcom, a więc żywności, napojów, szat, ozdób i pachnideł. Recytowane w czasie nabożeństw codziennych modlitwy i formuły liturgiczne były niezmiernie długie i bez względu na to, któremu bóstwu oddawano cześć, zawsze jednakowe, wywodzące się z mitów o Ozyrysie, Horusie i Secie. Nawetofiary składane bogu miały symboliczne nazwy nawiązujące do tych mitów (np. wino: "zielone oko Horusa¬)¦). Podczas oddawania czci bogu niejednokrotnie klękano i bito się w piersi. Uroczystszy przebieg miały nabożeństwa świąteczne. Świąt w starożytnym Egipcie obchodzono bardzo wiele: w dni związane z ważnymi wydarzeniami mitycznymi, z doniosłymi wydarzeniami w życiu faraona oraz na początku pewnych okresów, jak np. miesiąca i roku. W czasie takich uroczystości świątynie były specjalnie przyozdabiane i iluminowane, odbywała się też uroczysta procesja z muzyką, śpiewem i tańcami. Do największych w ciągu roku należały uroczystości odprawiane ku czci Ozyrysa w Abydos, gdzie w grobie zwanym "schodami wielkiego boga" miała być rzekomo pochowana jego głowa. Święto inaugurowała uroczysta procesja, podczas której odgrywano misterium o śmierci i zmartwychwstaniu Ozyrysa. Bardziej szczegółowo znane są obchody święta Opet, związanego z podróżą Amona ze świątyni w Karnaku do haremu w świątyni w Luksorze. Uroczystości rozpoczynało nabożeństwo celebrowane osobiście przez faraona w świątyni w Karnaku. W sanktuarium faraon składał ofiary przed ustawioną tam łodzią Amona. Składano również ofiary przed łodziami bogini Nut, boga Chonsu oraz faraona, ustawionymi przed świątynią. Po nabożeństwie następowała uroczysta procesja. Kapłani nieśli cztery łodzie na brzeg Nilu, ustawiano je na statkach i rozpoczynała się podróż Amona do Luksoru. Na czele flotylli płynęła łódź Amona, za nią łodzie Nut, Chonsu oraz faraona i jego małżonki. Brzegiem w procesji kroczyli kapłani, żołnierze, muzykanci, śpiewacy i tancerki. Po przybyciu świętych łodzi do Luksoru składano bogom ofiary najpierw na brzegu, a następnie przenoszono łodzie do odpowiednich sanktuariów w miejscowej świątyni, gdzie faraon znów składał ofiary. W swej świątyni w Luksorze Amon przebywał kilkanaście dni, po czym równie uroczyście odbywał podróż powrotną do Karnaku. Według pojęć egipskich życie pozagrobowe człowieka było ściśle uzależnione od istnienia jego ciała. Dlatego też należało dołożyć wszelkich starań, aby zwłokom zapewnić trwałość. Początkowo Egipcjanie nie potrafili znaleźć odpowiedniego sposobu ich konserwacji. Grzebali zwłoki bez trumien, w płytkich, podłużnych jamach, ułożone na boku, z podkurczonymi nogami. Starano się zabezpieczyć je przed rozkładem przez przykrycie matą z sitowia lub łodyg papirusu, skórą zwierzęcą lub wielką glinianą niecką odwróconą dnem do góry. Zabezpieczenie takie okazało się jednak niewystarczające. Za panowania faraonów thinickich owijano już zwłoki bandażami nasyconymi sodą. W czasach Starego i Średniego Państwa poczyniono znaczne postępy w dziedzinie mumifikacji zwłok i wreszcie, w okresie Nowego Państwa, Egipcjanie stali się w tej dziedzinie niedoścignionymi mistrzami. Mumifikacja była czynnością bardzo skomplikowaną i trwała przeciętnie siedemdziesiąt dni. Zasadniczo przebiegała w następujący sposób: najpierw usuwano mózg i wnętrzności nieboszczyka oraz przepłukiwano zwłoki rozczynem sody i ługu lub roztopionym asfaltem, następnie przez kilka tygodni moczono je w rozczynie soli i sody, a potem suszono. Jamę brzuszną napełniano wonnymi ziołami i substancjami dezynfekującymi, po czym owijano zwłoki w coraz to grubsze bandaże płócienne długości trzystu do czterystu metrów. W usta, klatkę piersiową i jamę brzuszną zmarłego oraz między bandaże wkładano wiele najrozmaitszych amuletów, które miały go chronić przed niebezpieczeństwami świata pozagrobowego. Najważniejszy z tych amuletów, w kształcie skarabeusza, miał na sądzie pozagrobowym ewentualnie zastąpić serce zmarłego i przechylić szalę wagi sprawiedliwości na jego korzyść. Między bandażami na piersiach, pod ramionami lub między nogami mumii umieszczano "Księgę umarłych". Ostatnią warstwę bandaży nasycano klejem, który po zaschnięciu tworzył jednolitą, twardą skorupę. Na niej malowano odpowiednie symbole i hieroglify. Wyjęte ze zwłok wnętrzności płukano w winie cedrowym i wkładano do czterech urn kamiennych (tzw. kanopy), które pozostawały pod opieką czterech "synów Horusa". Pokrywy urn miały kształt głów tych bóstw: kształt głowy człowieka (Imset), pawiana (Hapi), sępa (Kebehsenuf) i szakala (Duamutef). Tak spreparowaną mumię wkładano do trumny, którą z kolei umieszczano jeszcze w kilku innych, coraz to większych trumnach. W okresie Starego Państwa były to zwykłe, drewniane lub kamienne skrzynie. W czasach Średniego Państwa starano się trumny ozdabiać, a w okresie Nowego Państwa nadawano im kształt mumii. Na trumnach i wewnątrz nich malowano teksty religijne. Ponadto na stronie zewnętrznej malowano symboliczne drzwi, przez które zmarły miał "wychodzić na świat", oraz oczy, mające mu służyć do oglądania świata. Na wypadek gdyby mimo wszystko mumia uległa zniszczeniu, umieszczano w grobach zamożniejszych zmarłych jeden lub kilka posągów - podobizn nieboszczyka, aby ka zmarłego mógł znaleźć w nich mieszkanie. Egipcjanie byli przeświadczeni, że zmarły odczuwa takie same potrzeby jak człowiek żywy, dlatego też kładziono do grobu żywność i rozmaite przedmioty codziennego użytku. W okresie Starego i Średniego Państwa umieszczano tam często gliniane podobizny domów i budynków gospodarczych oraz figurki służby domowej, wioślarzy i innych osób, które magicznie ożywione, miały obsługiwać zmarłego w świecie pozagrobowym. Aby zapewnić nieprzerwane zaopatrywanie zmarłego, ustanawiano bogate fundacje i zawierano odpowiednie umowy z kapłanami. Z początku składano ofiary w naturze, ale rychło kapłani zaczęli głosić pogląd, iż wystarczy umieszczać w grobie tylko podobizny rzeczy potrzebnych zmarłemu. Kiedy zmarły spojrzy na taką podobiznę, tkwiąca w nim siła magiczna zamieni tę podobiznę w rzeczywisty przedmiot. Tak samo każdy żyjący człowiek może zamienić dla zmarłego podobiznę przedmiotu w przedmiot rzeczywisty, o ile patrząc na nią wypowie odpowiednią formułę magiczną. Wszystko, co ofiarowywano zmarłemu w naturze, a następnie także i formułę magiczną, nazywano "darem królewskim". Pochodziło to stąd, że pierwotnie kult pośmiertny sprawowany był tylko przy grobach faraonów i tych dygnitarzy, którzy otrzymali na to pozwolenie i odpowiednie środki od faraona. Ofiarę pośmiertną oznaczano terminem "wychodzenie na głos", wyobrażano sobie bowiem, że dzięki wypowiedzeniu przez składającego ofiarę odpowiedniej formuły zmarły może wyjść z grobu i odebrać to, co dlań przyniesiono, a jednocześnie zaspokoić swe najgorętsze pragnienie: zobaczyć świat i słońce. W okresie Średniego Państwa kapłani egipscy obmyślili magiczny sposób zapewnienia zamożnym zmarłym beztroskiego życia w świecie pozagrobowym. Otóż na polach laru zmarły, który w zasadzie pędził tam żywot zamożnego chłopa, mógł być wezwany przez Ozyrysa do wykonywania prac rolnych. Nie odpowiadało to bogaczom i dostojnikom, przyzwyczajonym do życia wolnego od pracy i mającym liczną służbę. Dla uwolnienia ich od ewentualnej pracy zaczęto wkładać do grobów figurki zwane uszebti ("odpowiadający¬)¦), na których wypisana była magiczna formuła. Sądzono, iż kiedy na polach Iaru zmarły zostanie wezwany do roboty, magicznie ożywiona figurka zgłosi się zamiast niego i powie: "Oto jestem!" W niektórych grobach liczba tych figurek dochodzi do kilku tysięcy. Aby zmumifikowane zwłoki zmarłego, jego posągi oraz przedmioty mające mu służyć w życiu pozagrobowym dobrze zabezpieczyć przed zniszczeniem - czego nie mogły zapewnić kopane w ziemi płytkie jamy - Egipcjanie zaczęli jamy te pogłębiać, wykuwać w skalistym gruncie, nadawać im kształt regularniejszy, obmurowywać, tynkować, bielić i malować. Ponadto nad grobem wznoszono strop drewniany, ceglany lub kamienny. Na nim początkowo sypano kopiec z piasku lub kamienia, a następnie murowano nadbudówkę z cegły, przeważnie w kształcie ściętego ostrosłupa o prostokątnej podstawie. Arabowie nazwali takie budowle mastabami, gdyż widziane z boku przypominają one ławę (po arabsku: mastaba). Dążenie do nadania mastabom faraonów bardziej imponującego charakteru doprowadziło do powstania tzw. ściętej piramidy schodkowej. W dalszym stadium rozwoju wypełniano odstępy między stopniami piramidy, wskutek czego tworzyły się gładkie ściany boczne, oraz budowano na szczycie ostro zakończony wierzchołek. W końcu więc piramida przybrała kształt prawidłowego ostrosłupa o kwadratowej podstawie. Za panowania Ii dynastii zaczęto grzebać faraonów prawie wyłącznie w piramidach, które za czasów Iv dynastii budowane były z kamienia i osiągały gigantyczne rozmiary. W mastabach znajdujących się zwykle w pobliżu piramidy zmarłego faraona grzebano dworzan i dostojników. Powstawało w ten sposób prawdziwe miasto umarłych (nekropola); jego ośrodkiem była piramida, a mastaby tworzyły dzielnice, podzielone ulicami na regularne kwartały. Już jednak za czasów Starego Państwa niektórzy dostojnicy korzystali z grobów wykutych w ścianach skalnych. Tego rodzaju groby znajdują się głównie w południowej części Egiptu. W okresie Nowego Państwa zaczęto składać w grobach skalnych zwłoki faraonów; najwspanialsze z tych grobów wykuto dla faraonów Xviii, Xix i Xx dynastii. Oprócz mastaby, piramidy i grobu skalnego znany był w okresie Nowego Państwa jeszcze jeden typ grobu, będący kombinacją piramidy i grobu skalnego. Z chwilą gdy religia w Egipcie stała się religią państwową, między ludem a bogami stanęli faraon i kapłani, którym przysługiwało wyłączne prawo bezpośredniego kontaktu z bóstwem. Jednakże w miarę podnoszenia się poziomu kultury w każdym Egipcjaninie potężniało pragnienie bezpośredniego obcowania z bogami oraz indywidualnego ubiegania się o ich łaskę i pomoc. Pragnienia tego w żadnej mierze nie mógł zaspokoić oficjalny kult państwowy, z jego przepychem i formalizmem, które onieśmielały zwykłego człowieka. Kapłani egipscy odgradzali się od ludu w najrozmaitszy sposób, zazdrośnie strzegli swych zdobyczy naukowych i koncepcji jedynego Boga, pilnie dbali o powiększenie własnych bogactw, często ze szkodą dla kraju. W ten sposób lud egipski w dziedzinie kultu prywatnego został przez kapłanów pozostawiony sam sobie. Nic więc dziwnego, że zaczął on się uciekać pod opiekę prastarych bóstw miejscowych, rezydujących w skromnych kaplicach. Wśród bóstw lokalnych największą popularność zyskały opiekuńcze geniusze domowe, Bes i Toeris. Wyglądem wcale nie przypominały majestatycznych postaci wielkich bogów Egiptu. Bes miał postać strasznego, a jednocześnie komicznego brodatego karła z wywieszonym językiem, tułów potężny, ramiona krótkie, a nogi krzywe. Toeris miała głowę krokodyla, tułów hipopotama, ręce ludzkie, nogi lwa. Zarówno Bes, jak i Toeris strzegli domostw przed złymi duchami i złoczyńcami. Bes ponadto opiekował się ludźmi podczas snu oraz był także bogiem radości i tańca. Dlatego też tancerki egipskie kazały sobie nieraz tatuować na udach jego wizerunek. Toeris byta patronką kobiet ciężarnych i małych dzieci. Dążenie do bezpośredniego kontaktu z bóstwem sprawiało również, że Egipcjanie bardzo chętnie czcili bóstwa obce. Azjatyckie bóstwa (np. Baal i Asztoreth) miały swych wyznawców nie tylko wśród ludu, ale i w pałacu faraona. Lud garnął się do nich, bo były bardziej ludzkie niż wielkie bóstwa Egiptu. Kulty opiekuńczych bóstw lokalnych i kulty obce rozkrzewiły się w okresie Nowego Państwa. Później, w okresie poprzedzającym upadek państwa egipskiego, w kulcie ludowym dokonał się ciekawy proces. Popularność Besa i Toeris doszła wtedy do szczytu, ale obok Besa pojawiło się nowe monstrualne bóstwo, Ptah, w całkowicie zmienionej postaci. Nie zachował nic z majestatu wielkiego boga. Nadano mu postać karła o wydętym brzuchu, krzywych nogach i spłaszczonej czaszce, z umieszczonym na niej wizerunkiem skarabeusza. Dla Egipcjan Ptah-karzeł nie był bóstwem śmiesznym; bronił ich przed złymi demonami i dzikimi zwierzętami. Często łączono jego wizerunek z wizerunkami innych bóstw, tak że w rezultacie powstał jakiś dziwaczny konglomerat. Podobne kombinacje synkretyczne powstały z połączenia postaci Amona i Horusa z postaciami innych bogów. Bliższymi niż wielcy bogowie byli także dla Egipcjan ubóstwieni wybitni ludzie, jak Imhotep - architekt faraona Dżeszera, lub Neferhotep - prawdopodobnie znakomity lekarz. Ludowi egipskiemu nie wystarczały jednak te wszystkie sposoby zbliżenia się do boga, gdy żaden z nich nie dawał możności osobistego obcowania z "żywym bogiem". Aby znaleźć tę możliwość, Egipcjanie cofnęli się w dziedzinie religii aż do czasów najpierwotniejszych, do kultu zwierząt pojętych jako wcielenia bóstwa. Kilkadziesiąt gatunków zwierząt uznano za święte i nietykalne, a jeden z przedstawicieli każdego z tych gatunków, posiadający określone cechy, czczony był w świątyni jako najdoskonalsze wcielenie odpowiedniego boga. Szczególnie rozpowszechnił się wśród ludu kult byka Apisa, utożsamianego z Ozyrysem. Wszystkie święte zwierzęta doznawały cza nie tylko za życia, ale i po śmierci. Mumifikowano ich ciała i składano w grobach na specjalnych cmentarzyskach. Do dziś dnia zachowały się mumie kotów, ibisów, sokołów, krokodyli i innych zwierząt, przy czym liczba mumii kotów sięga setek tysięcy. Potrzeba bezpośredniego kontaktu z bóstwem znalazła też wyraz w wielkim rozkwicie wyroczni; do ich decyzji uciekano się zarówno w ważnych sprawach państwowych, jak i w prywatnych sporach sądowych oraz w wypadkach różnych wątpliwości życia codziennego. Nie wahano się prosić wyroczni nawet o interpretację snów. Lud egipski dążył także do nawiązania bezpośredniego kontaktu ze światem pozagrobowym: zachowały się listy pisane do zmarłych, zawierające prośby i groźby, za pomocą których starano się pozyskać życzliwość zmarłych i zapobiec ich zemście. Powrotowi ludu do pradawnej postaci kultu towarzyszył tak wielki rozkwit magii, że przesłoniła ona prawie zupełnie religię. Miała nad religią tę przewagę, że w postaci formuł i amuletów dostarczała środków przeciwko wszelkim nieszczęściom oraz środków prowadzących do osiągnięcia upragnionych celów. Kiedy lud egipski pogrążył się w chaosie kultu zwierząt i praktyk magicznych, kapłani ze względów politycznych zaczęli również głosić konieczność powrotu do pradawnej tradycji. Praktyka wykazała jednak, że chodziło im przede wszystkim o formę, a ich bezpłodne rozważania teologiczne pogłębiły jeszcze bardziej przepaść dzielącą kult oficjalny od kultu ludowego. Na nic się zdały pewne ustępstwa poczynione przez kapłanów na rzecz kultu zwierząt. Świątynie wielkich bogów Egiptu stały się izolowanymi wyspami na wielkim morzu prymitywnego kultu ludowego, zabobonu i magii, a idea jedynego Boga i wzniosł a moralność religijna miały wiernych wyznawców tylko wśród bardzo nielicznego grona najświatlejszych jednostek. Jak widać, w starożytnym Egipcie nie istniał jednolity system teologiczny, lecz co najmniej tyle systemów, ile wielkich ośrodków kultu. Mimo to można dziś mówić o istnieniu religii egipskiej, gdyż kult oficjalny i niektóre instytucje polityczne nadawały ogółowi niejednokrotnie sprzecznych koncepcji religijnych charakter pewnej całości. Religia egipska to dziwaczny zlepek fetyszyzmu, totemizmu, animizmu, politeizmu, henoteizmu i panteizmu, kryjący w sobie szczytowe osiągnięcie religijnej myśli ludzkiej, ideę łaskawego stwórcy i sprawiedliwego pana wszechświata, jedynego Boga w wielu osobach, ideę jednoczącą wszystkie systemy teologiczne Egiptu. Religia egipska przez wiele wieków wywierała bardzo silny wpływ na religię Izraela. Świadczą o tym zarówno dane archeologiczne, jak i wzmianki w Starym Testamencie, a biblijnym "złotym cielcem" jest zapewne egipska bogini Hathor. Religijne koncepcje egipskie fascynowały też Greków, którzy w ich największych dziwactwach i sprzecznościach doszukiwali się mistycznego sensu. W świecie hellenistycznym i rzymskim mit ozyriański cieszył się wielką popularnością, a bogowie z kręgu Ozyrysa święcili tam niezwykłe triumfy. Szczególnie wielki był triumf Izydy. Utożsamiano ją z każdą znaną wówczas boginią czy ubóstwioną kobietą i nazywano wszechmogącą królową zamieszkanego świata i gwiazdą morza. Izyda stała się uosobieniem wdzięku, piękna, prawdy, mądrości i miłości. Dla mężczyzn stanowiła personifikację tych wszystkich wartości, jakie widzieli w kobiecie, dla kobiet zaś była patronką niezwykle bliską sercu, żoną i matką, której wierność i dobroć wyszły zwycięsko z próby cierpienia. Kult Izydy trwał jeszcze przez długi czas po uznaniu chrześcijaństwa za rzymską religię państwową, a potem wyznawcy tej bogini z niezwykłą łatwością stali się czcicielami Matki Boskiej. Podobno zdarzało się nawet, że posągi Izydy, przedstawiające młodą, pełną uroku kobietę z dzieciątkiem na ręku, służyły później jako posągi Madonny. Witold Tyloch.Ń Religie FenicjiŃ i Syrii Kraj na wschodnim wybrzeżu Morza Śródziemnego, rozciągający się od Pustyni Negew na południu po góry Taurus na północy, Grecy i Rzymianie nazwali Fenicją (Phoinike, Phoenicia). Nazwa ta stanowiła pewną aluzję do palmy daktylowej (po grecku foiniks), której owoce były jednym z głównych produktów eksportowych tego kraju. Drzewo to stało się w późniejszym okresie symbolem miasta Tyru. Rodzimi mieszkańcy tych terenów nadali swemu krajowi nazwę Kanaan (kn'n), która występuje także w dokumentach egipskich, akadyjskich i hetyckich. Od wschodu kraj ten ograniczała Pustynia Syryjska, zachodnią jego granicą było Morze Śródziemne. Obszar ten stanowił część terytorium Syrii-Palestyny i wchodził z nimi w skład tzw. "urodzajnego półksiężyca". Tereny Fenicji i Syrii były zamieszkane już od czasów paleolitu, osiadłe zaś i rolnicze życie, związane z zakładaniem pierwszych osiedli na tych terenach, sięga epoki neolitu. W czasach historycznych kraj ten był zamieszkany, jak wskazuje charakterystyka języka, przez ludność semicką. Wśród niej wyróżniają się dwie grupy: wschodnia - Amorejczycy, i zachodnia - Kananejczycy. O pierwszej z nich wiemy niewiele, natomiast najdawniejsze informacje historyczne dotyczące Kananejczyków pochodzą już z czasów Vi dynastii egipskiej (ok. 2443-2263 p.n.e.). W skład tej grupy wchodzili również Ugarytyjczycy, Hebrajczycy (Izraelici), Moabici, Edomici, a według Biblii także Kenici, Jebuzyci, Girgazyci, Ferezyci, Kenezyci, Sydończycy, Chiwwici, Arkici (por. Ks. Rodz. 10, 15-18Ď; 15, 18-21Ď). Wiele nowych danych dotyczących historii tej grupy ludów semickich oraz ich religii dostarczyły prace wykopaliskowe prowadzone od ponad stu lat na terenie Syrii-Palestyny. Do najważniejszych spośród nich należą odkrycia w Ras Szamra-Ugarit, rzucają bowiem nowe światło na całokształt struktury teologicznej religii fenickiej, a ponadto potwierdzają słuszność (uprzednio często kwestionowanych) wiadomości ze znanych dawniej źródeł, do których należą fragmenty pism Filona z Byblos, egipskie teksty eksekracyjne, listy z El Amarna, księgi Starego Testamentu. W okresie od epoki średniego brązu aż do czasów Achemenidów ludność zamieszkała na tych terenach wytworzyła względnie jednolitą kulturę. W epoce brązu rozciągała się ona na obszarach od góry Taurus (na północ od Ugarit) do pustyni Negew w Palestynie. W epoce żelaza kultura ta sięgała od Arwadu na północy do południowych krańców Palestyny, aż po Morze Czerwone. W ciągu tych okresów wspólną jej podstawą była ta sama kultura materialna (architektura, ceramika itp.), a ponadto pokrewny język, literatura i sztuka. Religia fenicka była wytworem cywilizacji wiejskiej, a rolę dominującą odgrywały w niej kulty agrarne, ściśle zależne od ziemi, klimatu, roślinności i czynników geograficznych. Położenie kraju między morzem a pustynią pociągało za sobą z jednej strony znaczne, lecz nierówne opady atmosferyczne, przynoszone przez wiatry znad Morza Śródziemnego, z drugiej zaś strony z pustyni szła klęska chamsinu lub szarańczy. Rok dzieli się tu na dwa przeciwstawne okresy: deszczowy (zima) i całkowicie suchy (lato). Wapniowa gleba, zwłaszcza w górach, wchłania bardzo szybko wodę deszczową, która następnie wypływa u stóp urwistych zboczy w postaci licznych źródeł, strumieni i rzek. Warunki klimatyczne znajdują swe odbicie w kulcie i mitologii. W mitach szczególnie jaskrawo występuje przeciwstawność zimy i lata oraz dwojakie pochodzenie użyźniających wód: z nieba i z wysokich szczytów (deszcz) oraz z podziemia - ze źrodeł. Przekonanie o pochodzeniu wody ze źródeł podziemnych, które miało także swe uzasadnienie w ówczesnych poglądach na budowę ziemi uważanej za płytę pływającą po morzu, było powodem, że starożytni Fenicjanie łączyli wody tych źródeł i mórz z jednym bóstwem. Ścisłe dostosowanie bóstw do warunków geofizycznych kraju wskazuje ponadto na dwie inne cechy charakterystyczne religii fenickiej: 1Ď) mity i kulty tego rejonu ulegały, przynajmniej w początkowym okresie, tylko nieznacznym wpływom religii Babilonii, Egiptu, ich kultów i mitologii, 2Ď) rodzime pierwiastki religii fenickiej utrzymywały się w ciągu tysiącleci, nie podlegając większym zmianom i przeobrażeniom. Bogowie Fenicjan tworzyli zorganizowany system hierarchiczny, w którym każdy z nich miał określoną funkcję i władzę. Różne znalezione spisy bóstw świadczą, że dawni Semici posiadali dość jasno określone wyobrażenia dotyczące panteonu, który stanowił dokładne odbicie rzeczywistych warunków życia ówczesnego Kanaanu i jego podziału na niewielkie miasta-państwa z królem i arystokratyczną radą starszych na czele. Dokumenty z Ugarit (Xv-Xiv w. p.n.e.) wskazują, że również Fenicjanie mieli dość jasno ustalone pojęcie panteonu bóstw. Dowodzą tego występujące często w tych tekstach wyrażenia: "wszyscy bogowie", "całość bogów", "wszyscy synowie Ela", "rodzina Ela", "rada bogów" Potwierdzają to również fenickie inskrypcje z Byblos z X wieku p.n.e., w których spotyka się wyrażenie "wszyscy święci bogowie Byblos", oraz fenickie inskrypcje z Karatepe z Viii wieku p.n.e., gdzie wzmiankowana jest "cała rodzina bogów". Pierwsze informacje o panteonie fenickim zawarte są w egipskich tekstach eksekracyjnych z początków Ii tysiąclecia p.n.e., w których w imionach teoforyanych występują nazwy wielu bóstw fenickich. Najbogatszej dokumentacji dotyczącej całokształtu panteonu fenickiego dostarczają teksty mitologiczne z Ugarit. Wskazują one, że panteon ten obejmował około siedemdziesięciu bóstw, które ze względu na wieloimienność nieraz trudno zidentyfikować. Dokładniej znamy około trzydziestu pięciu bóstw, których nazwy spotyka się najczęściej w mitach. Ukształtowany w tej formie panteon utrzymał się, jak o tym świadczy Filon z Byblos, aż do okresu rzymskiego. W panteonie tym każdy bóg jest samodzielnym władcą. Bogowie toczą między sobą nieustanne walki o władzę, pełne przemocy i zabójstw. Zawierają też układy, wymieniają przez posłów różne orędzia, prowadzą życie towarzyskie zgodnie z zasadami ówczesnej etykiety i ceremoniału dworskiego. Naczelne miejsce w panteonie zajmuje bóg El, który czczony był w całym świecie semickim. Zwrot il, el, występujący we wszystkich językach semickich, wykorzystali Kananejczycy jako imię własne wielkiego boga swego panteonu. Etymologia tego słowa jest niejasna. Najbardziej prawdopodobne wydaje się wyprowadzenie go od pierwiastka 'wl - "być mocnym, być wodzem, przywódcą". Nazwa el oznaczałaby więc "mocarz", "przywódca", "wódz". El jest panem bogów, królem w pełnym tego słowa znaczeniu, "stwórcą stworzeń", jest wieczny, wszechmocny, sprawiedliwy i mądry, jest również dobrotliwy i miłosierny. Uważano go za ojca wszystkich bogów i ludzi, a jego dobroć starano się zjednać nawet ofiarami z ludzi. Według tekstów z Ras Szamra nic nie dzieje się bez jego rozkazów. Bogowie poznają je bezpośrednio, a ludzie - tylko wybrańcy, herosi - za pośrednictwem sennego widzenia. Ta predominacja boga Ela widoczna jest także w Starym Testamencie, zwłaszcza w Księdze Rodzaju, gdzie w rozdziałach mówiących o stworzeniu El występuje jako Elohim, podobnie jak i we fragmentach dotyczących historii patriarchów. Filon z Byblos, potwierdzając jego wielkie znaczenie, utożsamia boga El z Kronosem. Ela przedstawiano jako starca z długą brodą i czczono pod postacią byka. Ważnym bóstwem fenickiego panteonu, jak wynika z tablic ugaryckich, był wielki bóg burzy Baal. Teksty z Ras Szamra potwierdziły słuszność powziętych na podstawie listów z El Amarna przypuszczeń, że nazwa ba'al - "pan", którą można było odnosić do różnych bogów, w praktyce jeszcze przed Xv wiekiem p.n.e. oznaczała boga Hadada, dawnego semickiego boga burz i nawałnic (w jęz. akadyjskim adad lub addu oznacza "grzmiący¬)¦). Wiele tekstów ugaryckich wyraźnie utożsamia Baala z Hadadem. Bóg ten, jak mówią teksty, zasiadał na chmurach, zsyłał błyskawice i sprowadzał deszcz. Gdy prawdopodobnie w Iii tysiącleciu p.n.e. Kananejczycy przebywali jeszcze na południu Palestyny, bóg Baal był dla nich bogiem północy (Safon). Nazwano go Baal Safon, czy po prostu Safon, zapewne dlatego, że deszcze tym okolicom przynosił zwykle wiatr północny. Baal Hadad był zawsze uważany za boga nieba, wojny i burz, a jako pan burz - za boga, który zapewniał płodność i urodzaj, ponieważ na terenie Syrii-Fenicji-Palestyny urodzaj w wielkiej mierze zależy od deszczu. Ostre przeciwieństwa pomiędzy zimą, pełną deszczów i bujnej roślinności, a suchym i upalnym latem, kiedy działalność boga płodności Baala wyraźnie zamierała, niewątpliwie sprawiły, że z jego postacią złączono pierwotne wyobrażenia o bogu umierającym i zmartwychwstającym jako symbolu zamierającej w okresie suszy i odradzającej się w porze deszczów przyrody. W tekstach z Ras Szamra Baal występuje jako syn Dagana (lub Dagona), a nie Ela. Niektórzy uczeni sądzą, że boga tego włączono do panteonu kananejskiego pod wpływem Hurytów, którzy czcili boga burz i wiatrów, Teszuba. W przeciwieństwie do innych bogów, synów Ela, Baal nie miał pierwotnie własnej świątyni. Przedstawiano go w postaci silnego młodzieńca, a jego kult tak się rozkrzewił, że usunął w cień boga Ela, starego, dobrego boga-króla. El pozostał wprawdzie nadal, jak świadczą teksty z Ras Szamra, nominalną głową panteonu, ale te same teksty ukazują go jako postać, która żyje bardzo daleko od Kanaanu, "za tysiącem równin i tysiącem pól". Na terenach pustynnych, gdzie deszcz pada bardzo rzadko, czczono boga Baala jako Alijana. W tekstach z Ras Szamra nosi zawsze nazwę Alijan Baal. Strzegł on źródeł i studni, zasilając je w wodę, był także panem rzek okresowych. Jego siedziba (zebul) znajdowała się w podziemiu, skąd źródła biorą swój początek. Dlatego zwano go także Baal Zebul lub Baal Ars (pan ziemi). U wybrzeża fenickiego źródła tryskają również w morzu, o czym dobrze wiedzieli starożytni, oddając pod panowanie Alijan Baala także i morze. Siła żywotna zawarta w wodzie, która umożliwia wszelką wegetację, upodabniała Alijana do Baala, który według teologii fenickiej był jego ojcem. Według mitologii ugaryckiej ojcem Baala był bóg Dagan, znany również ze Starego Testamentu. W mitologii nie odgrywa on większej roli, jego kult był jednak bardzo rozpowszechniony na wybrzeżu fenickim, zwłaszcza w Ugarit oraz na terenach Filistynów, gdzie odkryto jego świątynie w Gazie i w Aszdod. Przyjmuje się, że świątynię odkrytą w Ugarit zbudowano w Xv wieku p.n.e., założono jednak już w początkach Ii tysiąclecia p.n.e. Dagan był bogiem urodzajnych równin nadmorskich, a w późniejszym okresie także bóstwem morskim. On wynalazł zboże i pług oraz opiekował się uprawą roli. Etymologię jego imienia wywodzi się od dagan, które w języku ugaryckim i hebrajskim Biblii oznacza zboże. Dagan był bóstwem starosemickim, którego kult w Iii tysiącleciu przeniósł się z Górnej Mezopotamii na tereny przyległe, a w początkach Ii tysiąclecia przyjął się nad Eufratem oraz na wybrzeżu Morza Śródziemnego. Pod wpływem panujących tendencji synkretystycznych Fenicjanie włączyli go również do swego panteonu, utożsamiając go nieraz nawet z bogiem El albo uważaj¦c go za jednego z jego braci. Innym bogiem fenickim jest Reszef, zwany także Mikal (błyskawica), znany też z Zendżirli, Mari i Cypru. Z dokumentów cypryjskich wynika, że utożsamiano go z Apollem, natomiast odkryty niedawno tekst ugarycki, zawierający spis bóstw "panteonu ugaryckiego", zestawia go z mezopotamskim Nergalem. Reszef, jak wskazują teksty, był zarówno bogiem sprowadzającym plagi i nieszczęścia, jak bogiem zapewniającym zdrowie i powodzenie. W legendzie o Kerecie, królu Sydonu, pokazany jest jako ten, który zgładził i zabrał do siebie część rodziny tego króla, natomiast w inskrypcjach z Karatepe jest bogiem obfitości i urodzaju. Wskazuje to na dość silną i trwałą w religii kananejsko-fenickiej tendencję zmierzającą do łączenia przeciwstawnych biegunów. Polaryzację taką odczuwano tam wówczas jako prawdziwą istotę życia. Jednym z najbardziej popularnych bóstw kananejskich był Koszar (Kautar, Ktr), kananejski Hefajstos - mądry rzemieślnik, wynalazca narzędzi i broni. Jest on identyczny z późniejszym fenickim Chusorem. W mitach ugaryckich do niego należy wyposażanie świątyń innych bogów, on nadzorował budowę pałacu Baala, robił łuki innym bogom, a według Sanchuniatona wynalazł także żelazo. Bóg ten interesował się muzyką. W późniejszych czasach uważano go za ojca Adonisa. Innym bogiem kananejskim był Choron (Hauron). Był opiekunem trzód, unieszkodliwiał jadowite węże i dzikie zwierzęta, a jednocześnie sprowadzał dzikie bestie z pól. Podobnie jak Reszef opiekował się ludźmi, lecz mógł również im szkodzić. Stał się odpowiednikiem babilońskiego Nergala, bogiem utrapienia i świata podziemnego. Bogiem posuchy i nieurodzaju był Mot, syn Ela, który nieustannie walczył z Baalem, bogiem życia i płodności. Obaj ci bogowie nie mogli razem panować, toteż gdy jeden zwyciężał, drugi zstępował do podziemi. Mot panował w okresie zbiorów i letniej posuchy. Sama nazwa Mot (mwt) oznacza "śmierć". Do panteonu fenickiego należały także boginie, których osobowość i płeć, zwłaszcza w pierwotnym okresie, nie była ustalona. Wbrew wielu uczonym twierdzącym, że nazwa aszera nie oznaczała bogini, ale pnie drzewne czczone jako przedmioty kultu, teksty z Ugarit potwierdziły istnienie bogini o tym imieniu. Mity ukazują ją jako żonę i towarzyszkę boga Ela i nazywają "stworzycielką bogów", "ta, która chodzi po morzu", a innych bogów mienią "synami Aszery". Ponieważ Baal nie jest jej synem, Aszera cieszy się z jego śmierci i na czas zejścia Baala do otchłani za zgodą boga Ela wprowadza na tron swego syna Asztart, boga gwiazdy porannej. Nieraz występuje ona także jako towarzyszka Baala. Jako towarzyszkę boga Ela nazywano ją czasem Elat. Jej symbolem był lew. Teksty ugaryckie wskazują, że do wielkich bogiń fenickich należała także Anat, która w mitach występuje jako małżonka lub częściej jako niezamężna siostra Baala, nazywana "dziewicą Anat". Była boginią życia i płodności a zarazem myślistwa. Ona pomagała Baalowi w walce z Motem, wstawiała się za Baalem u boga Ela i zabiła Mota, zabójcę swego brata. Jej kult był także rozpowszechniony w Egipcie od Xviii wieku p.n.e. Czczono ją tam pod nazwą Anta. Słowo anat znaczy: "znak", "zamiar", "wola", a pierwotnie oznaczało ono prawdopodobnie uosobioną wolę Baala. Fenicjanie znali także boginię Asztarte, którą Filon z Byblos utożsamia z Afrodytą. To nasuwa przypuszczenie, że występująca u niego nazwa fenickiej bogini Rea oznacza Aszerę, a Dione, nazywana też przez niego Baaltis, oznacza Anat. W tekstach ugaryckich Asztart jest też bogiem, natomiast fenicka Asztarte była boginią pojmowaną podobnie jak babilońska Isztar. W okresie późniejszym z połączenia Asztarte i Anat powstała Atargatis, towarzyszka Hadada. Asztarte była boginią płodności i miłości seksualnej; wyobrażano ją często z rogami, na wzór egipskiej bogini Hathor. Kult jej niejednokrotnie wyrażał się w formach orgiastycznych, a przy świątyniach tej bogini utrzymywano hierodule, niewolnice przeznaczone do prostytucji sakralnej. Tablica z Ras Szamra, oprócz bogów panteonu ugaryckiego, wymienia także inne bóstwa, których kult był mniej znany. Jednym z nich jest bóg Jarich, mąż bogini Nikkal. Jest to bóstwo lunarne, odpowiednik huryckiego i babilońskiego bóstwa księżycowego Sin, którego towarzyszką była Ningal. Kult księżyca, znany już w Iii tysiącleciu, osłabł na terenie Fenicji w Ii tysiącleciu. Jak świadczą inskrypcje z Karatepe, rozkwitł on ponownie w I tysiącleciu p.n.e. Panteon ugarycki obejmował także bóstwa astralne. Naczelne wśród nich miejsce zajmowało słońce, które w znalezionym w Ugarit spisie bogów w wersji akadyjskiej występuje jako wielka bogini Szamasz, obok bogiń Aszratum i Anatum. W ugaryckiej wersji alfabetycznej tego panteonu nazwie Szamasz odpowiada Szapasz, nazwa bogini znanej z mitów jako "światło bogów". Nigdzie w tekstach ugaryckich nie ma mowy o bogu słońca, prawdopodobnie dlatego, że bóstwem męskim był Jarich. Do bóstw astralnych należą też bogowie Szahar (Wschód), bóg jutrzenki porannej, i jego brat Szalim (Zachód), bóg zmierzchu, uważany nieraz za boga pokoju i pomyślności. Panteon fenicki obejmował jeszcze wielu bogów o mniejszym znaczeniu. Jednym z nich był bóg morza Jam (Morze), jeden z wielu przeciwników Baala. Na najstarszych monetach fenickich przedstawiano go jako pół człowieka i pół rybę. Pod wpływem mitologii greckiej utożsamiano go później z Posejdonem. Obok niego występuje bóg Nahar (Rzeka). Inne bóstwa to: Gad (Szczęście), Sedek (Sprawiedliwość), Szalem (Pokój) oraz Jaw (yw), którego imię zdaje się stanowić jedną z form imienia izraelskiego boga narodowego Jahwe. Jeden z tekstów mówi nawet, że "Jaw był synem Ela", w innych zaś El nazywa go swoim synem. Każde miasto fenickie miało swego boga opiekuna. I tak np. głównym bogiem Tyru był Baal Melkart (melek-qart - "król miasta¬)¦), wymieniany nieraz wśród głównych bogów Fenicji. Był on zrazu bóstwem solarnym, a stopniowo, w miarę wzrostu morskiej potęgi Fenicji, stał się bóstwem morskim. W Sydonie głównym bogiem był Eszmun, bóg zdrowia, który sam pozbawił się męskości, by uchronić się przed natarczywą miłością bogini Asztarte; identyfikowano go w okresie greckim z Asklepiosem. W Bejrucie czczono Asztarte, a kult jej nieodłącznego towarzysza i kochanka, zabitego przez dzika, Adonisa (adoni - mój pan), szczególnie rozwinął się w Byblos. Podobnie jak w innych religiach również religia Kanaanu, czyli Syrii-Fenicji, a swoją mitologię - jeden z istotnych składników każdej religii. Ma ona wyjaśniać i uzasadniać drugi istotny składnik religii - kult zwany też rytuałem, tzn. całokształt uświęconych tradycją i często już nawet niezrozumiałych obrzędów i praktyk o charakterze religijnym. Poznanie wielu mitów fenickich stało się możliwe dzięki odkryciom w Ras Szamra (Ugarit). Znaleziono tam bowiem liczne teksty, przeważnie poematy, które odmawiano podczas obrzędów religijnych. Należą do nich: 1. Poematy o Baalu i Anat - grupa tekstów, w których występują postacie Baala i Anat. W tekstach tych mowa jest o walce, jaką bóg roślinności i wegetacji prowadzi z Motem, bogiem letniej suszy i upałów. W walce tej ponosi najpierw klęskę i zstępuje do otchłani, państwa umarłych, gdzie odnajduje go bogini Anat. Wstawia się ona za Baalem u Ela. Baal zmartwychwstaje, obejmuje swój tron i odnosi ostateczne zwycięstwo nad przeciwnikiem, który ginie. 2. Poemat o bogach pięknych i wdzięcznych - jeden z najbardziej zawiłych, a jednocześnie jeden z najważniejszych tekstów literatury ugaryckiej. Jest to mityczne opowiadanie o narodzinach bogów Szahar i Szalim. Stanowiło ono prawdopodobnie fragment liturgiczny. 3. Hymn o bogini Nikkal - to poemat mitologiczny opowiadający o małżeństwie księżycowego boga Jaricha z boginią Nikkal, córką Baala. Jarich, mimo różnych ofert, pozostaje wierny swej umiłowanej i wykupuje ją spod opieki rodziców. 4. Legenda o Kerecie, królu Sydonu - jest to opowieść o cierpieniach króla Kereta (krt), syna boga Ela, i jego walce z Pabilem (pbl). Celem tej walki jest zdobycie ręki Mitt-hri, córki Pabila, z którą Keret pragnie mieć potomstwo. Tekst opowiada następnie dzieje małżeństwa Kereta z córką Pabila oraz perypetie jego późniejszego panowania. Na podkreślenie zasługuje występujący tutaj problem następstwa tronu, zapewnienia sukcesji dynastycznej. Ten sam bowiem motyw zajmował również - znacznie później - autora biblijnej historii króla Dawida, zawartej w księgach Samuela i Królewskich. 5. Opowieść o Aqhat ('Aqht) - głównymi postaciami tego niejasnego opowiadania są Danel i jego syn Aqhat. Tekst ukazuje Danela jako króla sprawiedliwego dla wdów i sierot, jako męża na służbie "księcia bogów" (Baala), a nieraz nawet nazywa go "bogiem". Jego syn Aqhat utrzymuje żywe stosunki z boginią Anat i zostaje pochowany w grobie bogów. 6. Teksty Refaim - w języku ugaryckim termin rpim - "książęta", może oznaczać zarówno bogów, jak ludzi. W tekstach tych mowa jest o zaproszeniu bogów przez Danela i boga Mrz. Gospodarz ogłasza zebranym bogom o namaszczeniu oliwą i objęciu tronu przez Alijan Baala, po czym następuje opis uczty trwającej siedem dni. 7. Pieśni ofiarne - są to teksty o treści ściśle związanej z kultem. Jeden zawiera cztery pieśni łączone ze składaniem ofiary przebłagalnej za grzechy; inny jest litanią do boga Ela z prośbą, by wspierał Ugarit swoją pomocą w zamian za złożoną mu ofiarę. Należy też wymienić tutaj tekst stanowiący rodzaj katalogii obrzędów rytualnych, m.in. takich, podczas których składano ofiary z wina. Do czasu odkryć w Ras Szamra sądzono, że cechą kultu kananejskiego w Ii tysiącleciu p.n.e. był polidemonizm (wszechdemonizm), wyrażający się w czci drzew, źródeł, wzgórz i gór, uważanych za siedzibę duchów i demonów. Odkrycia w Ras Szamra zmusiły do rewizji tych poglądów. Miejscami świętymi, czyli mieszkaniem bogów, gdzie można było wejść w kontakt z bóstwem, były pierwotnie naturalne wzniesienia. Wskazują na to liczne teksty mitów o Baalu. Bóg ten zajmował "wysokości Safonu"; tam została zbudowana jego świątynia. Były to znane z Biblii bamot (wyżyny, wzniesienia) - miejsca kultu, na których składano ofiary. Nie były one obce i Izraelitom, którzy również na "wyżynach" długo składali swe ofiary (1 Sam. 9, 12Ď; 1 Król. 3-4Ď; 2 Król. 12, 3 i Ez. 6, 3Ď; 20, 38Ď). Obok wyżyn miejscami kultu Kananejczyków-Fenicjan były święte gaje znane również Izraelitom (Powt. Pr. 12, 2Ď; Jer. 2, 20Ď; 3, 6Ď; Iz. 65, 3Ď). W gajach tych często znajdowały się święte źródła. Przy świętych miejscach kananejskich i fenickich niejednokrotnie znajdowały się cmentarze. W późniejszym okresie, z rozwojem cywilizacji miejskiej, poczęto budować świątynie, które miały zastąpić naturalne wzniesienia. W Ugarit odkryto świątynie poświęcone Baalowi (Hadadowi) i Daganowi. Świątynia Baala składała się z przedsionka i właściwej świątyni - dużej sali, do której wstęp mieli tylko kapłani. Najważniejszym elementem tej części było miejsce najświętsze - "święte świętych", uważane za mieszkanie boga. Do tego miejsca mógł wchodzić tylko arcykapłan podczas największych uroczystości. Przed przedsionkiem miejsca świętego znajdował się dziedziniec, na którym umieszczano ołtarz. Obok świątyni Baala znajdowały się pomieszczenia dla kapłanów. Odkryto w nich bibliotekę z wszystkimi niemal tekstami religijnymi. Styl świątyń kananejskich mimo dużej odrębności świadczy o znacznych wpływach egipskich. Wpływy babilońskie są nieznaczne. Jedną z ich cech charakterystycznych były kamienne lub drewniane słupy stawiane przy ołtarzu, uważane za symbole bóstw. Często w świątyniach znajdował się skarbiec państwowy. Kapłani (khnym), jak wskazują teksty, poddani byli władzy głównego kapłana arcykapłana (rb khnym). Obok kapłanów istniała jeszcze inna grupa ludzi poświęconych bóstwu i służbie świątyni (qdśym). Spełniali oni prawdopodobnie te same funkcje co prorocy w Starym Testamencie. Ponadto przy świątyniach znajdowały się kolegia śpiewaków i szkoły pisarzy. Kapłaństwo było funkcją dziedziczną. Stanowiło ono jedną z klas urzędników państwowych podporządkowanych królowi, który był z urzędu pierwszym kapłanem miejskiego bóstwa i jednoczył w swym ręku władzę duchowną i świecką. Istotnym aktem kultu religii fenickiej była ofiara. Znano ofiary ze zwierząt, płodów ziemi, płynów, a nawet ofiary z ludzi, które u Fenicjan utrzymywały się bardzo długo. Ofiary z ludzi były głównie ofiarami fundacyjnymi, składanymi z okazji wyboru miejsca osiedlenia czy rozpoczęcia jakiejś budowli (domu, świątyni, murów miejskich itp.). Zabijano niemowlę i jego zwłoki, zamknięte w amforze, zamurowywano w fundamentach. Religia fenicka znała także ofiary z dzieci palonych żywcem, zwane molk. Od tej nazwy niektórzy wywodzili istnienie tzw. boga Molocha. Ofiary takie składano także m.in. u bram Jerozolimy, w dolinie Hinnom oraz w Kartaginie będącej kolonią fenicką. Składanie ofiar z niemowląt, jak również i ludzi dorosłych, potwierdziły liczne wykopaliska (Lachisz, Gezer, Kartagina, Ugarit). Na istnienie ich wskazują także teksty z Ras Szamra oraz pisma Starego Testamentu (Sędz. 11, 29-40Ď). Ofiary z ludzi zastępowano już bardzo wcześnie ofiarami ze zwierząt (Kapł. 18, 21Ď; 20, 2Ď; Powt. Pr. 12, 31Ď; 18, 10Ď; Sędz. 6, 26Ď; Jer. 7, 31Ď; 19, 5Ď; Ez. 20, 31Ď; Mich. 6, 7Ď), a ofiary fundacyjne zastąpiono ostatecznie lampą. Praktyki te wyjaśniają ogólną koncepcję ofiar krwawych. Zwierzę było tylko ofiarą zastępczą, zamiast ofiarującego, który utożsamiał się z nim uprzednio przez włożenie nań rąk. Uważano, że wskutek czynności rytualnych na zwierzę przechodziły wszelkie winy, błędy, wady, choroby ofiarującego, który w ten sposób chciał się od nich uwolnić. Ponadto wylanie krwi ofiary uświęcało ofiarującego i zapewniało mu korzyści, jakie spodziewał się osiągnąć. Nadzieję tę wyrażał również w specjalnej okolicznościowej modlitwie. W legendzie o królu Kerecie znajduje się opis ofiary składanej jednocześnie bogom Elowi i Baalowi. Ofiarnikiem był król, który pomazawszy sobie ręce krwią ofiary, wchodził do świętego przybytku z wizerunkami bóstw. Następnie, z barankiem i kozłem ofiarnym oraz z czarą srebrną pełną wina i czarą złotą napełnioną miodem, wstępował na "wyżynę", tzn. "na szczyt wieży" lub raczej na taras świątyni, gdzie wzniósłszy ręce ku niebu ofiarowywał całopalenie Elowi i Baalowi. Zszedłszy z tarasu król przygotowywał wspólną ucztę ofiarną dla wszystkich uczestników ofiary. Ofiary wymieniane w Księdze Kapłańskiej składano również w Ugarit. Znano tam nie tylko całopalenie, zwykłe ofiary ze zwierząt i ofiary z płynów, ale być może również znane ze Starego Testamentu ofiary przebłagalne (aszam) za grzech, ofiary dziękczynne (todah) oraz ofiarę przymierza, której istnienie potwierdza jedna za stel, wyobrażająca zawarcie przymierza. Aktem kultu w religii fenickiej była także prostytucja sakralna, związana ściśle z kultem na wyżynach i w świętych gajach. Prostytucji rytualnej, znanej również w innych religiach Starożytnego Wschodu, przypisywano moc magiczną. Jej rytuał był nasycony elementami orgiastycznymi. Poświęceni bóstwu mężczyźni (qedeszim) i kobiety (qedeszot) oddawali się tej prostytucji w szale religijnym, który udzielał się wszystkim obecnym. W związku z tym utrzymywano specjalne niewolnice - hierodule. Ten rodzaj kultu, nieobcy dawnym Izraelitom (Powt. Pr. 13, 18Ď; Wyjść. 34, 15-16Ď; 1 Król. 15, 24Ď), szczególnie ostro zwalczali później prorocy (Iz. 57, 6-10, Jer, 2, 20Ď; 3, 9Ď; Ez. 23Ď; Oz. 4, 12, 14Ď). Do aktów kultu należały również procesje. Istnienie ich potwierdza "Poemat o bogach pięknych i wdzięcznych" z Ras Szamra oraz mity o Baalu i Anat. Religia fenicka znała też pieśni religijne; przypominały one śpiewane na przemian psalmy i pieśni żałobne (lamentacje). Archeologia wskazuje, że specjalną cześć oddawano też zmarłym. Teksty z Ras Szamra dowodzą, że w Ugarit istniało przekonanie o możliwości kontaktów między bogami a ludźmi. Kontakty te miały miejsce w czasie snu, który bogowie wykorzystywali, aby przekazać wybranym swoje rozkazy. W Starym Testamencie Abraham we śnie ujrzał znak przymierza i zburzenie Sodomy. Jakub podczas snu walczył z aniołami, a Józefowi sen ukazał jego przyszłą wielkość. Fenicjanie uciekali się także do badania gwiazd i astrologii. Szczególnie rozwinięta na terenie Fenicji, zwłaszcza w Ugarit, była ornitomancja (z greckiego ornis "ptak" i manteja - wieszczenie, wyrocznia¬)¦), z której najbardziej znane było wróżenie z lotu ptaków. Obok niej była szeroko rozpowszechniona hepatoskopia, czyli wróżenie z wątroby zabitych zwierząt ofiarnych. W Ugarit odkryto m.in. gliniane modele wątroby służące do tych celów. Rozpowszechnione były również liczne praktyki magiczne, mające chronić od zła i nieszczęścia. Jedną z form tych praktyk były specjalne zaklęcia, które miały związywać złe moce. Wypisywano je zwykle na małych tabliczkach. Jedna z tablic odkryta w 1961 r. w Ugarit zawiera zestawienie wielu różnych zaklęć i formuł magicznych przeciwko ukąszeniom wężów. Pierwotnie, w epoce koczowniczej, rok u plemion semickich rozpoczynał się prawdopodobnie we wrześniu. Później, w epoce osiadłej, rok rozpoczynał się na jesieni od pierwszego deszczu, a w skupiskach miejskich od wiosennego ekwinokcjum (zrównania dnia z nocą). Początek roku był wielkim świętem, obchodzonym bardzo uroczyście. Dało ono początek różnym świętom okresowym, a pierwotna symbolika uległa odpowiedniej modyfikacji. Na istnienie różnych świąt w religii fenickiej wskazują pośrednio teksty z Ras Szamra, gdyż niektóre poematy należało odmawiać podczas ceremonii mającej zapewnić bogate i pomyślne zbiory, zwłaszcza zboża i wina, oraz pomyślność całego życia. Hymn o bogini Nikkal dowodzi istnienia święta nowiu księżycowego. W Tyrze znano święto przebudzenia (egersis) Melkarta, umieszczane przez autorów klasycznych na początku wiosny. Ugaryckie poematy mitologiczne zawierają opisy archaicznych obrzędów polewania jęczmienia i sadzenia winorośli, które zdają się też wskazywać na istnienie wiosennego święta. Mity o Baalu mówią o świętach żniw, podczas których wśród innych obrzędów składano ofiarę z pierwszego snopa jęczmienia i ostatniego snopa zżętego zboża. Zwyczaj ten znany był także później w obchodach izraelskiego święta Paschy i Tygodni (Pięćdziesiątnicy, Kapł. 23, 10, 11Ď). Ten sam cykl poematów mitologicznych wskazuje także na istnienie święta jesiennego. Mówią one bowiem o zwycięstwie Baala nad Motem i zawierają opis ceremonii mających zapewnić jesienny deszcz. Na istnienie takiego święta zdaje się wskazywać znane później u Izraelitów święto Sukkot (Namiotów). Religia Fenicji i starożytnej Syrii była wytworem cywilizacji wiejskiej. Była to typowa religia naturalistyczna, na którą silny wpływ wywarły czynniki geograficzne. Walki bogów, kult zwierząt, większa niż gdzie indziej w starożytności skłonność do ofiar z ludzi zdają się świadczyć o jej wielkim prymitywizmie. Występujące w mitach i poematach wołanie o sprawiedliwość wobec wdów i sierot zdaje się świadczyć, że religia ta nie była pozbawiona elementów etycznych. W religii Fenicji i Syrii wyróżnić można dwa cykle - jeden z przewagą elementów astralnych, w którym główną rolę odgrywają El i Aszera, i drugi - z przewagą elementów atmosferycznych. Tutaj główne role należą do Baala i Anat oraz ich przeciwnika Mota. Wiele elementów tej religii, dotyczących panteonu, mitologii i rytuału, występuje też w religii mezopotamskiej. Cechował ją także naturalizm, wielka rola elementów magicznych i rozbudowana mitologia. Religie te różni najbardziej centralne miejsce Baal Hadada i Mota w panteonie fenickim. Ponadto mity o walce, śmierci i zmartwychwstaniu bogów zajmują w religii fenickiej tyle miejsca, że niewiele go pozostało na mity kosmogoniczne i mity o potopie, tak rozbudowane w Mezopotamii. Elementy wspólne w tych religiach mają niewątpliwie swoje źródło w podłożu ogólnosemickim i przy obecnym stanie wiedzy wydaje się, że Mezopotamia nie wywarła na religię fenicką dużego wpływu. Dotychczas nie wykazano też literackiej zależności mitów ugaryckich od mitów mezopotamskich. Religia Fenicji i Syrii, czyli religia Kanaanu, wywarła znaczny wpływ na ukształtowanie religii izraelskiej, na jej wierzenia, ideologię, organizację i kult. Była ona tak silną przynętą dla Izraela, że uważano ją w czasach późniejszych za największego wroga autentycznego jahwizmu. Bogdan Kupis.Ń Religie Świata Antycznego Antyczny (łac. antiquus, -a, -um) znaczy tyle co dawny, starożytny, a antyk to tyle co kultura starożytna, ale w języku polskim zwyczajowo słowa "antyk" używa się na oznaczenie kultury starożytnej Grecji i Rzymu, a przymiotnikowi "antyczny" nadaje się znaczenie węższe: "odnoszący się do starożytności greckiej i rzymskiej". Podobne znaczenie ma w języku polskim przymiotnik "klasyczny". Niniejszy rozdział, poświęcony religiom w starożytnej Grecji i Rzymie, nosi tytuł "Religie świata antycznego" ze względu na większą popularność tego terminu wśród czytelników. Religię grecką zwykliśmy kojarzyć z powszechnie znaną mitologią grecką i ograniczać ją czasowo do epoki archaicznej w historii Grecji, a w poszukiwaniu jej źródeł sięgać zazwyczaj do Krety. Religię rzymską natomiast zwykliśmy wyprowadzać ze starszej religii etruskiej, a w późniejszym okresie jej rozwoju podkreślać paralele między panteonem bogów rzymskich i helleńskich. Z takim ujęciem religii greckiej i rzymskiej można się spotkać w opracowaniach niektórych autorów. W niniejszym opracowaniu wychodzimy poza wąskie ramy geograficzne i chronologiczne religii greckiej i rzymskiej w epoce archaicznej. Nie może być, rzecz jasna, mowy o równomiernym przedstawieniu historii religii greckiej i rzymskiej. Nie pozwala na to ani stan badań, ani szczupłość miejsca przeznaczonego na opracowanie tematu. Dla wygody czytelnika znajdzie się w niniejszym opracowaniu sporo informacji z historii starożytnej oraz z historii kultury i literatury starożytnej. Przy opracowaniu tego rozdziału nie można było pominąć jednej ważnej sprawy natury metodologicznej. Wysuwany przez niektórych religioznawców postulat, aby historia religii obejmowała również historię krytyki religii, da się uwzględnić - przynajmniej częściowo - w odniesieniu do historii religii świata antycznego. W "Dziejach" (Ii 53Ď) Herodota znajdujemy zdania, które mogą posłużyć za punkt wyjścia do napisania szkicu o religii Greków. Herodot pisze mianowicie, że to Homer i Hezjod "stworzyli Hellenom teogonię, nadali bogom przydomki, przydzielili im kult i sztuki i określili ich postacie". Tacy zaś poeci, jak Linos, Muzajos, Eumolpos i Orfeusz, którzy mieli żyć przed nimi, żyli według jego zdania po nich. Drugie zdanie, zgodne z dzisiejszym stanem badań, pozwoli nam omówić orficyzm po religii, o której mówią poematy Homera, a następnie Hezjoda. Zdanie pierwsze, w którym Herodot uważa Homera i Hezjoda za twórców religii greckiej, wymaga pewnego uściślenia. Prawdą jest, że Homer wywarł swym obrazem panteonu greckiego olbrzymi wpływ na Greków, ale nie można zapominać o tym, że nawet gdyby nie było Homera, Zeus byłby i tak panem na Olimpie. Nie miałby może tylko tych rysów, bujnej czupryny i gęstej brody, jakie dał mu w swej słynnej rzeźbie Fidiasz wzorujący się na opisie Homera ("Iliada" I 528-530Ď). Kult bogów olimpijskich jest dużo starszy niż poematy Homera i Hezjoda i sięga czasów dawniejszych, kiedy plemiona greckie żyły w Tesalu wokół Olimpu, którego wierzchołek ginął w chmurach. Kult ten stanowi też kolejną formę jeszcze starszego kultu bóstw pochodzenia uranicznego, właściwego ludom indoeuropejskim. Ale plemiona indoeuropejskie, które dotarły do Grecji, przeszły przez żyzne dorzecze Dunaju z rozpowszechnionym kultem bóstw chtonicznych. Nie pozostało to, rzecz jasna, bez wpływu na religię starożytnych Greków, w której dokonała się swoista synteza wierzeń ludności indoeuropejskiej z wierzeniami autochtonicznej ludności śródziemnomorskiej zamieszkującej Bałkany przed przybyciem plemion greckich. Migracja plemion indoeuropejskich (protohelleńskich) na Półwysep Bałkański nastąpiła prawdopodobnie około 2000 roku p.n.e. Pierwszymi najeźdźcami byli według tradycji Jonowie (występujący w Starym Testamencie jako Jawanowie), po nich przyszła fala migracyjna Achajów (występujących w dokumentach hetyckich z Xiv i Xiii wieku p.n.e. jako Ahhijawa), a następnie Dorów (I połowa Xii wieku p.n.e.). Ludność przedgrecka - Karyjczycy, Lelegowie, Pelazgowie - zwana azjanicką, stworzyła długotrwałą kulturę, a raczej zespół kultur określany mianem kultury egejskiej. Odróżnia się w niej kulturę kreteńską (zwaną przez Evansa kulturą minojską) z ośrodkiem na Krecie (2600-1200 p.n.e.), kulturę helladzką na lądzie greckim z ośrodkami w Tirynsie, Pylos i Mykenach oraz kulturę cykladzką z ośrodkami na grupie wysp Morza Egejskiego między Peloponezem a Sporadami. Przybyli spoza łańcucha górskiego Bałkanu Protohellenowie kulturę tę zrazu niszczyli, ale w końcu jej ulegli i uczestniczyli w jej rozwoju. Najstarsza kultura istniała na Krecie. O najdawniejszych wierzeniach religijnych i kultach sakralnych ludności Krety możemy mówić jedynie na podstawie znalezisk archeologicznych. Z zestawienia różnych zabytków odnalezionych w miejscach kultu (głównie w grotach skalnych i na polanach górskich) wynika niezbicie, że w religii kreteńskiej na czoło wysunął się kult bogiń. Dopiero z czasem pojawiają się figurki bóstw rodzaju męskiego. Brak męskich wizerunków bogów w najdawniejszym okresie dziejów Krety stanowi problem nie rozwiązany do dziś. Wydaje się jednak, że najbardziej przekonywające wyjaśnienie tego osobliwego faktu dają ci uczeni, którzy widzą w kolejnych etapach religii tego okresu odbicie przemian ustrojowych na wyspie. W ustroju wspólnoty pierwotnej opartej na uprawie roli i hodowli bydła rola kobiety-gospodyni była większa, co przesądzało o istnieniu matriarchalnych stosunków rodowych. Rola mężczyzny wzrosła dopiero wraz z rozwojem techniki, zwłaszcza metalurgii (odlewnictwo, snycerstwo) i wtedy zaczęły kształtować się patriarchalne stosunki rodowe. Matriarchalne stosunki rodowe mogły też być uwarunkowane faktem przedłużającej się nieobecności mężczyzn żeglujących ciągle po morzach i zajmujących się handlem. Kreta, zanim około 1400 roku p.n.e. uległa drugiemu i ostatecznemu najazdowi Achajów, przeżyła okresy hegemonii na całym Morzu Śródziemnym od Syrii i Egiptu aż do Półwyspu Iberyjskiego. Podważenie tej hegemonii przez inne ludy umożliwiło mężczyznom prowadzenie bardziej osiadłego życia na wyspie i zapoczątkowało rozwój patriarchalnych stosunków rodowych. Zmiany ustrojowe zaczęły rzutować na sferę wierzeń i wyobrażeń religijnych. Zanim to jednak nastąpiło, na Krecie panowały boginie. Rozróżnia się dwa typy bogiń: władczynię natury, identyczną z Panią zwierzyny (Potnia theron), prototyp Artemidy, oraz Boginię-Matkę, Wielką Macierz, Boską Macierz, półnagą kobietę z uwydatnionymi cechami płciowymi. Na niektórych gemmach (kamieniach szlachetnych lub półszlachetnych, najczęściej w kształcie owalu, z wyrytymi wklęsło lub wypukło obrazami) można dopatrywać się prototypu Hery, Ateny lub Afrodyty. W licznych grotach skalnych i na wielu wyżynach oddawano cześć różnym boginiom, jak sądzą jedni uczeni, lub zawsze tej samej bogini, jak sądzą inni. Najsłynniejsza jest grota bogini narodzin i opiekunki dzieci Eileithyi położona niedaleko Knossos. Grota Psychro uchodzi za grotę, w której Amaltea karmiła swym mlekiem małego Zeusa (mit o związkach dzieciństwa Zeusa z Kretą przekazał Hezjod w "Teogonii" X 477Ď). Z groty w Kamares pochodzą słynne wazy (w tzw. stylu kamares) z okresu drugiej hegemonii kreteńskiej (Xvi wiek p.n.e.). Z chwilą pojawienia się na Krecie pierwszych pałaców (Knossos, Phaistos) wydzielano w nich specjalne, niezbyt duże pomieszczenia, w których przechowywano przedmioty kultowe. Z takiego przybytku kultu w pałacu w Knossos pochodzą maleńkie (około 30 cm) figurki tzw. bogiń wężów lub - według innych - po prostu tancerek z obnażonym torsem. Wiele zachowanych gemm i odcisków pieczęci przedstawiających kolumnę i leżące lub stojące po obu jej stronach zwierzęta miałoby wskazywać na rozbudowany kult ze świątyniami (kolumna byłaby jej syntetycznym obrazem) i ofiarami (zwierzęta ofiarne) włącznie. Niektórzy uczeni wręcz utrzymują, że najdawniejszym kultem na Krecie był kult świętych kamieni (betyli) i właśnie kolumn. Betyl czy kolumna miałyby być anikonicznym (tj. bezwizerunkowym, tzn. bez postaci ludzkiej) przedstawieniem bóstwa. Przemawiają za taką interpretacją zachowane gemmy wyobrażające sceny kultowe: taniec nagiej kapłanki przed betylem. Zdaniem innych uczonych kolumna z gemmy może symbolizować po prostu budowlę i nie mieć znaczenia sakralnego. Wydaje się jednak, że pierwsza interpretacja jest słuszniejsza. Kult betyli był szeroko rozpowszechniony w całej Azji Mniejszej. W czasach późniejszych odpowiednikiem jego w Grecji był kult stożka w Paphos, uważanego za Afrodytę, lub obeliski Apollina Agyieusa stojące przed każdym domem. Również kamienne hermy z głową Hermesa i jego symbolem, fallusem, stojące przy drogach i na rynkach miast, nawiązywały do starokreteńskiego kultu kolumn. Chociaż słuszniejszy jest pogląd, że kolumna była przedmiotem kultu, to jednak trudno podzielać bez zastrzeżeń zdanie tych, którzy w licznych zachowanych wizerunkach kolumn chcieliby dopatrywać się dowodu istnienia na Krecie świątyń jako osobnych, wolno stojących budynków, a nie tylko jako pomieszczeń wewnątrz pałacu. Być może, tylko w Niru Chani i Mallii przybytek kultu stał osobno. Wydaje się, że kult świętych drzew potwierdzają liczne zachowane wizerunki scen kultowych, ale zdaniem niektórych uczonych poglądu tego nie da się dziś utrzymać. Rozpowszechniony był też na Krecie kult byka. Hodowla byków zajmowała ważne miejsce w gospodarce ludności wyspy, podobnie jak uprawa drzew oliwnych (stąd można wyprowadzać świętość drzew). Przedmiotem kultowym, który mógł być uważany wprost za bóstwo, był podwójny topór, podwójna siekiera (labrys). Taki obosieczny topór mógł być anikonicznym przedstawieniem Wielkiej Macierzy, mógł też być świętym narzędziem do zabijania ofiar, symbolem pioruna lub wreszcie symbolem władzy. Z praktycznego narzędzia służącego do ścinania i obróbki drzew oraz zabijania ofiar obosieczny topór stał się niejako godłem państwowym utożsamianym z najwyższym bóstwem żeńskim. Tak właśnie niektórzy uczeni interpretują obecność obosiecznego topora na sarkofagu z Hagia Triada. Wapienny sarkofag z Hagia Triada (z około 1400 p.n.e.) z zachowaną do dziś polichromią przedstawia kilka scen kultowych, m.in. procesję, kapłankę przed ołtarzem, ofiarę libacyjną oraz zmarłego przed grobem. Prawdopodobnie mamy do czynienia z ofiarą składaną zmarłemu władcy. Ofiarą jest prawdopodobnie krew zabitego byka wlewana do ziemi przez otwór w kraterze. Nasze informacje dotyczące najdawniejszych wierzeń mieszkańców Krety opierają się wyłącznie na interpretacji źródeł archeologicznych, nie odczytano bowiem do dziś najstarszego pisma kreteńskiego, tzw. pisma linearnego A (od roku 1600 p.n.e., a więc już w okresie, kiedy na wyspie mogły zajść i zapewne zaszły ogromne zmiany), na które natrafiono tylko na Krecie (Knossos, Phaistos, Hagia Triada, Palaikastro, Tylissos). Natomiast do okresu późniejszego (1400-1200 p.n.e.) rozporządzamy źródłami pisanymi po odczytaniu na początku lat pięćdziesiątych naszego wieku tzw. pisma linearnego B, odkrytego na Krecie nie tylko w Knossos, ale też w kilku ośrodkach na kontynencie greckim: w Mykenach, Tebach i Pylos. Teksty odczytane przez Michaela G. F. Ventrisa i J. Chadwicka zawierają archiwalia królów i skarbników królewskich, spisy inwentarzowe, i stanowią nieocenione źródło do poznania przede wszystkim gospodarki kreteńskiej i struktury społeczeństwa. Ale z odczytanych tekstów możemy też zestawić długą listę bogów i bogiń znanych nam dobrze z późniejszej religii greckiej. Jest wśród nich Zeus (Djeus), Hera (Era), Posejdon (Poseidaon), Atena (Athana), Artemida (Artemis), Hermes (Hermaas), Hefajstos (Apaitijo), Dionizos (Divonusos; ale jeszcze nie jako bóg uprawy wina, może tylko jako imię człowieka). Apollo występuje pod przydomkiem Paiawon - Paian. Potnia (Potinija - pani, władczyni) - w czasach późniejszych przydomek Hery i Ateny - występuje jako odrębne bóstwo, opiekunka Pylos. W tekstach pojawia się też żeński odpowiednik Zeusa - bogini Diuia oraz żeński odpowiednik Posejdona - Posidaia. Odczytane teksty mówią wreszcie o składaniu licznych i wręcz ogromnych ofiar. Wśród szafarzy kultu wymieniani są: kapłan (hiereus) i kapłanka (hiereia), niewolnik i niewolnica boga (theoio doelos i doela). Wspomnianego w tekstach kapłana hierourgos można by uważać za tego, który dopełnia ofiary (tzn. zabija zwierzę ofiarne). Kapłanem-ofiarnikiem byłby thyestas (por. imię Tyestesa, syna Pelopsa i Hippodamii, brata Atreusa). Teksty znają też "klucznicę" klauiphoros) i herolda (keryks, karuke). Odczytano też fragmenty kalendarza świąt religijnych. Obraz religii naszkicowany na podstawie odczytanych tekstów pisma linearnego B odnosi się do całego ówczesnego greckiego obszaru językowego i obejmuje zarówno Kretę, jak i kontynent (głównie Argolidę: Tiryns, Pylos, Mykeny), a także wyspy Morza Egejskiego i wybrzeża Azji Mniejszej, a więc obszary, do których dotarli Achajowie w okresie od Xviii (pierwszy podbój Krety) do Xii wieku p.n.e. Podanie o zdobyciu Troi (w 1184 roku p.n.e. według chronologii ustalonej i utrwalonej w Iii wieku p.n.e. przez Erastostenesa z Kyreny) byłoby echem rzeczywistej wyprawy jednego z władców achajskich (trudno bowiem przypuścić, by w owym czasie na tak rozległym obszarze istniało tylko jedno państwo achajskie, Achaja, jak to sugerowali niektórzy uczeni), który chciał zawładnąć dzisiejszym wzgórzem Hissarłyk (miejscem wykopalisk archeologicznych rozpoczętych w 1870 roku przez Schliemanna), ważnym wówczas pod względem strategicznym i handlowym. Podanie o zdobyciu Troi powstało w tzw. epoce geometrycznej (około 1025-700 p.n.e.). Poprzedziła ją starsza epoka migracji plemion greckich, zakończona inwazją Dorów datowaną na pierwszą połowę Xii wieku p.n.e. Epoka geometryczna, zwana tak od przewagi motywów geometrycznych w sztuce, miała zasadnicze znaczenie dla kształtowania się klasowego społeczeństwa greckiego, jego kultury i religii. W tej epoce następuje przejście od ustroju rodowego do systemu polis, miasta-państwa rządzonego przez arystokrację: kilka gmin wiejskich rządzonych przez naczelników (zwanych u Homerafylobasileis - "królowie" gmin) łączyło się w jeden wyższy organizm państwowy. W tej też epoce Grecy przejęli za pośrednictwem Fenicjan prasemicki alfabet konsonantyczny i udoskonalili go używając niepotrzebnych im znaków na oznaczenie samogłosek. Pod koniec tej epoki, w Viii wieku p.n.e., powstały dwie epopeje Homerowe: Iliada i Odyseja. (W historii literatury greckiej zaczynającej się od połowy Viii wieku p.n.e. mówi się od razu o epoce archaicznej, która w historii politycznej i historii sztuki obejmuje okres od około 700 do około 500 roku p.n.e.). W poematach Homera mamy do czynienia z rozbudowanym panteonem bogów, rozwiniętym i zorganizowanym kultem, urzędem kapłanów i wieszczków, licznymi modlitwami i wezwaniami bogów, którzy odpowiadają na wezwania i prośby człowieka, a często sami nawiązują z nim kontakt, wpływają na podejmowanie decyzji, dodają odwagi, zachęcają do czynów dobrych albo i nie zawsze dobrych. Na czele panteonu bogów olimpijskich stoi Zeus, Ojciec Zeus (Zeus pater). Zeus jako naczelne bóstwo męskie wywodzi się z okresu patriarchatu we wczesnej kulturze indoeuropejskiej. W religii kreteńskiej mógł być partnerem Bogini Matki, Pani Natury. W panteonie indoeuropejskim był bogiem dnia, jasnego i zachmurzonego nieba. Zachowało się wiele starych epitetów, które podkreślają uraniczny charakter Zeusa. Nie wszyscy są zgodni co do tego, czy nadawany mu w Grecji przydomek "olimpijski" należy wiązać z Olimpem, czy też z Olimpią w Elidzie na Peloponezie, głównym ośrodkiem jego kultu. Są uczeni, którzy jego związek z górą Olimp uważają za fikcję poetycką, a jego samego uważają za "spadkobiercę monarchy achajskiego, który jednoczył w swojej osobie wszystkie cechy idealnego władcy jako najwyższy sędzia sprawiedliwy, strzegący cnót społecznych" (R. Gansiniec). Tymczasem lokalizacja siedziby Zeusa na Olimpie mogła być nie tyle wynikiem fikcji poetyckiej, co konkretyzacją wyobrażeń o tronie boga uranicznego. Dla Achajów władających Tesalią Olimp nadawał się jak najbardziej na siedzibę ich boga. A kiedy z czasem dotarli na Peloponez i zakładali nowe ośrodki kultu swego boga, nawiązali do Olimpu w Tesalii i jednemu z nich nadali nazwę Olimpii. Tu w świętym gaju Zeusa zbudowano później świątynię Zeusa Olimpijskiego (tzw. Olympiejon) ze słynnym posągiem dłuta Fidiasza. Tu też od 776 roku p.n.e. do 394 roku n.e. odbywały się co cztery lata igrzyska olimpijskie. Dawna lokalizacja siedziby Zeusa na górze Olimp miałaby też przemawiać za tym, że mógł on też być bogiem burzy. Pozwoliło to później na utożsamienie go w czasach hellenistycznych, a następnie rzymskich z Hadadem (tożsamym z babilońskim Adadem), aramejskim bogiem słońca (który stopił się wcześniej w jedno ze starym aramejskim bogiem burzy). (Z czasów rzymskich zachowały się ruiny świątyni Jupitera Heliopolitanusa w Baalbek). Zeus, jeśli rzeczywiście był też bogiem burzy, musiał mieć związek z płodnością. Przemawia za tym m.in. jeden z jego epitetów - Zeus Chtonios - chtoniczny, podziemny, oraz jego święty związek małżenski (hieros gamos) z Herą, co miałoby symbolizować opiekę boga niebiańskiego i bogini ziemi nad płodnością i urodzajami. Zeusa pojmowano różnie. Początkowo utożsamiano go zapewne z niebem, ze sklepieniem niebieskim. W tym kierunku szła też późniejsza racjonalistyczna interpretacja mitu o nim. "Niekiedy Zeus jest pogodny, niekiedy dżdży" - powie o Zeusie-niebie Teokryt (4, 43). Kult Zeusa Chtoniosa, wyobrażonego pod postacią węża, byłby odzwierciedleniem starych teriomorficznych (zwierzęcokształtnych) rysów religii greckiej. Wiele wskazuje na to, że niebo jako bóstwo uraniczne czczono następnie w byku (aramejskiego Hadada, utożsamionego później - jak wiemy - z Zeusem, przedstawiano właśnie jako stojącego na byku z błyskawicą w jednej i toporem w drugiej ręce). Nie zachowały się natomiast takie przydomki Zeusa (jak np. Sowiooka w odniesieniu do Ateny czy Wolooka w odniesieniu do Hery), które by wyraźniej wskazywały na przeżytki wierzeń teriomorficznych w jego kulcie. W okresie antropomorficznego pojmowania bogów z postacią Zeusa związane są tendencje monoteistyczne. Najwyraźniej jest to widoczne u Ajschylosa (np. Agamemnon 159 ns.). Zjego postacią wiążą się też koncepcje panteistyczne (Ajschylos, fr. 70Ď). Jako Zeus Hellenios władca Olimpu roztaczał opiekę nad wszystkimi plemionami greckimi, a jako Zeus Herkeios czuwał nad każdym gospodarstwem rolnym jako Zeus Ksenios dopilnowywał przestrzegania prawa gościnności wobec obcych On zsyłał deszcze, pioruny i grzmoty. Był sprawcą i strażnikiem porządku we wszechświecie. Ale władza jego nie była nieograniczona. I on podlegał Przeznaczeniu (Mojra, Ajsa). Działalność jego, podobnie jak działalność innych bogów, miała swoje granice ustalone przez Przeznaczenie. Często jednak imię jego staje się synonimem Przeznaczenia, bo jego myśli i zamiary pokrywały się z wolą Przeznaczenia i to przesądzało o wielkości i wyjątkowej pozycji Zeusa wśród innych bogów olimpijskich, wyspecjalizowanych w określonym rodzaju działalności i ograniczających się wzajemnie. Małżonką Zeusa jest Hera, bogini kobiet i małżeństwa, uważanego przez Greków za cel (telos) życia człowieka (stąd jej przydomek Teleia). Praośrodkiem jej kultu było Argos i stąd niektórzy wyprowadzają jej kult uważając przy tym, że była boginią pochodzenia przedgreckiego. Miała też swój ośrodek kultu (Heraion) w Olimpii w Elidzie obok świątyni Zeusa. I ten ośrodek, zdaniem niektórych archeologów, miał być starszy od kultu Zeusa. Słynna drewniana świątynia Hery znajdowała się na Samos. Hestia (gr. Hestia - Westia z indoeuropejskiego rdzenia wes - palić się, ale i przebywać) była boginią ogniska domowego i odbierała cześć w kulcie ognia u wszystkich ludów indoeuropejskich (w Rygwedzie Agni, u przedchrześcijańskich Łotyszów Uguns mate - matka ognia, u Hetytów i Hurytów Agnis). Czczono ją w każdym domu przy ognisku domowym. Ośrodkiem jej kultu państwowego było prytaneion ateńskie (siedziba wyższych urzędników państwowych). Atena była pierwotnie patronką Aten attyckich, a imię jej oznaczało chyba po prostu Atenkę. Była opiekunką dziewic (jej przydomek Pallas oznacza dziewicę, dziewczynę, a według innych Potrząsającą dzidą, od gr. pallein - potrząsać dzidą), boginią mądrości, ale i wojny. Dlatego wyobrażano ją sobie w pełnym uzbrojeniu, z dzidą i tarczą w rękach, w hełmie na głowie. Jako walcząca w pierwszych szeregach zwała się Athena Promachos, a korzystająca z zaprzęgu zwała się Damasippos (Ujarzmiająca konie, od damadzo - ujarzmiać, podbijać). Przydomek Ergane odnosił się do Ateny jako bogini sztuki przędzenia i tkania. Jako bogini mądrości (narodziła się wszak z głowy Zeusa!) Atena udzielała ludziom dobrych rad (Athena Boulaja) i gwarantowała poprawną wymowę na agorze (Athena Agoraja). Posejdon (dosł. pan, mąż ziemi albo: pan łanów) był początkowo bogiem chtonicznym, a także bogiem wód śródlądowych, opiekunem Argos. Miał związek z końmi, o czym świadczy jego epitet Hippios (koński). Symbolem jego było początkowo berło, które później zamieniono mu na trójząb, kiedy stał się bogiem mórz. Czy zmiana jego specjalności była wynikiem powszechnej demokratyzacji tego boga (miałby stać się patronem rybaków polujących na ryby właśnie trójzębem), czy też uwarunkowana była migracją Protohellenów na Peloponez i wyspy Morza Egejskiego - nie wiemy. Główny ośrodek jego kultu znajdował się na przesmyku Istmos, gdzie od 657 roku p.n.e. odbywały się co dwa lata igrzyska istmijskie. Hermes był bogiem Arkadii. Tam też, na górze Kyllene, znajdował się główny ośrodek jego kultu. Zaliczano go zawsze do grona wielkich bogów olimpijskich, ale wyznaczono mu jednocześnie funkcję posłańca. Jako goniec bogów nosił w ręce laskę herolda, kerykaion, kaduceusz, opleciony dwoma wężami. Był też opiekunem pasterzy. Znane przedstawienie tego boga niosącego baranka na ramionach (Hermes Kriophoros) było prototypem znanego z katakumb chrześcijańskich wizerunku Dobrego Pasterza. Hermes był też bogiem handlu, kupców, a także złodziei oraz bogiem mowy (Hermes Logios). Imię jego kojarzono ze stosami kamieni (hermaioi lophoi) jako znakami granicznymi na rozstajach dróg, z głazami podtrzymującymi statki wyciągnięte na ląd, a także ze słupkami przydrożnymi zwieńczonymi głową i mającymi wyraźny symbol fallusa. Hermes, bóg dróg, towarzyszył też zmarłemu w ostatniej jego drodze do Hadesu (Hermes Psychopompos - Przeprowadzający dusze). Ares był bogiem wojny, walki i przemocy. Uczestniczył osobiście w walce, a towarzyszyły mu jego dzieci: Strach (Dejmos), Trwoga (Fobos), Waśń czy Spór (Eris). Hefajstos był bogiem ognia i metalurgii. Jego chroma noga miałaby oznaczać zawodową chorobę kowali albo też wskazywać na fakt, że w owym czasie kulawych mężczyzn przeznaczano do zawodu kowalskiego. W czasie Chalkei, święta kowali w Atenach, oddawano Hefajstosowi szczególną cześć. Apollo, jeden z najważniejszych bogów greckich, był prawdopodobnie pochodzenia małoazjatyckiego. Był bogiem słońca, życia, zdrowia (z czasem bogiem uzdrowicielem został jego syn Asklepios), ale i śmierci, zniszczenia. Uchodził za boga muzyki (jednym z jego symboli jest lira), poezji i sztuki, a jako Apollo Musagetes przewodził Muzom. Najważniejszym ośrodkiem jego kultu były Delfy. Artemida była uważana za siostrę Apollina. Czczono w niej boginię łowów, opiekunkę bydła domowego, a także widziano w niej boginię księżyca. Ona też roztaczała opiekę nad porodami i opiekowała się młodymi dziewczętami. Afrodyta była boginią miłości i piękności i przypominała fenicką Isztar-Asztarte jako królową nieba (znano też Afrodytę Niebiańską - Urania, personifikację miłości jako siły kosmicznej). Ośrodki jej kultu znajdowały się na wyspie Kythene w pobliżu Lakonu, na Cyprze (tam miała się narodzić z piany morskiej-afros) i w Pafos. Demeter była boginią matką, matką-ziemią, matką zboża, boginią płodności i urodzaju. Czczono ją głównie w Eleusis, dokąd jej kult miał przedostać się z Krety. Na wcześniejsze pochodzenie jej kultu (mimo że zawsze wymieniano ją pośród bogów olimpijskich) wskazuje tajność jej kultu. Tajny jej kult w Eleusis, czyli misteria eleuzyjskie, obejmował mimiczne lub taneczne przedstawienie porwania jej córki Persefony (Kory) przez Hadesa (gr. Aides - niewidoczny), władcę świata podziemnego i królestwa cieni (z tej racji nie zaliczano go do bóstw olimpijskich), utożsamianego z Plutonem, bogiem bogactwa i ziemi kryjącej w sobie niewyczerpane skarby (ponieważ Hades - jak śmierć - był nieubłagany, nie starano się go specjalnie czcić), oraz obrzęd przyjęcia nowych wtajemniczonych (mistów). U Homera Demeter nie odgrywała żadnej roli. Dionizos lub Bachus (Bakchos) nie należy do ustalonej później dwunastki bogów olimpijskich, ale często wymienia się go pośród nich zamiast Hefajstosa lub Aresa. Czczono go jako boga wina i odradzającej się natury. Kult jego jest pochodzenia wschodniego (Frygia, Lidia), a do Grecji przedostał się z Tracji w Vi wieku p.n.e. , tak że Homer nie zna go jako boga wina, choć o nim wspomina. Kult Dionizosa miał od samego początku charakter orgiastyczny, który z czasem złagodzono i chyba dopiero wtedy stało się możliwe zaliczenie tego boga w poczet bóstw olimpijskich. Dionizos stał się równy Apollinowi i na równi z nim (po pół roku każdy) odbierał cześć w Delfach w czasie świętego roku pytyjskiego (tj. roku igrzysk pytyjskich). Religię dionizyjską przekształcili później orficy, którzy ku czci Dionizosa obchodzili tzw. misteria orfickie. Nawiązywali oni do Orfeusza, mitycznego poety i śpiewaka trackiego, żyjącego jakoby przed Homerem. Ale - jak wiemy - już Herodot podawał w wątpliwość taki pogląd i ta jego opinia ułatwia ustalenie kolejnych etapów rozwoju religii greckiej. Poematy Homera dają dość dokłady obraz kultu ówczesnych Greków. Najważniejszą czynnością kultową było składanie ofiar. Ofiary były krwawe i bezkrwawe. Krwawe polegały na zabijaniu zwierzęcia ofiarnego oraz pieczeniu jego mięsa. Część mięsa nie nadającego się do spożycia oraz kości owijane łojem palono. Ofiara kończyła się ucztą ofiarniczą. W Iliadzie jest wiele opisów takich ofiar (np. I 458-474Ď). Ofiary dla bogów chtonicznych palono w całości. Na ofiary bezkrwawe składały się: mleko, miód, wino, owoce, ciasto. Wielokrotnie mówi się u Homera o modlitwach. Były to przede wszystkim modlitwy błagalne: wymieniano najpierw imię boga lub bogini, przedstawiano przedmiot prośby, przyrzekano podziękowanie, ofiarę w zamian za spełnienie prośby (zasada do, ut des - daję, żebyś dał). Kapłani u Homera (jak i później w historii religii greckiej) nie tworzą jakiejś odrębnej kasty. Kapłan (hiereus) był właściwie ofiarnikiem czy też wręcz rzeźnikiem zabijającym zwierzę ofiarne. Nad sprawami kultu czuwał bezpośrednio panujący, "król", i dlatego później w Atenach specjalnego urzędnika zajmującego się sprawami kultu zwano archontem-królem (basileus). Już teraz zaznaczmy, że w Grecji nigdy nie wytworzył się odrębny stan kapłański w powszechnym znaczeniu tego słowa: nie było ludzi, którzy by mieli prowadzić jakiś szczególny tryb życia (np. żyć w celibacie), głosić określoną doktrynę religijną i potwierdzać jej słuszność przykładem własnego życia. Kapłani rekrutowali się z ogółu obywateli. Wybierano ich na określony czas. Miejscem okazywania czci bogom są w poematach Homera ołtarze-ogniska na wolnym powietrzu. O świątyniach wspomina Homer tylko kilka razy, choć wiadomo, że istniały one już w epoce protogeometrycznej (Xi-X wiek p.n.e.). Były to budowle w kształcie prostokąta, zrazu drewniane, a następnie kamienne, otoczone świętym placem (temenos), na którym znajdował się ołtarz-ognisko. Sama świątynia była mieszkaniem boga (w niej znajdował się jego posąg), a nie miejscem sprawowania obrzędów, których dokonywano na zewnątrz na oczach zgromadzonego ludu. Niektórzy skłonni są przypuszczać, że niczym nie krępowany antropomorfizm poematów Homera (bogowie żyją jak ludzie, jak ludzie kochają, zdradzają, spiskują przeciw sobie, kłócą się ze sobą itd.) był wyrazem pewnej daleko posuniętej zażyłości z bogami i nie sprzyjał urobieniu postawy prawdziwie religijnej, kornej, błagalnej, przepojonej świętym lękiem wobec świętości. Prawdą jest, że sceny z bogami, obrzędami religijnymi i modlitwami nie pozwalają głębiej wniknąć w to, czym była naprawdę religia dla ówczesnego Greka. Sceny te podlegają takim samym prawom kompozycji utworu, co i sceny walki. Niemniej wyczuwa się pewną powagę człowieka stającego co chwila wobec jakże często niepoważnych bogów. Człowiek do nich odnosi każdy swój czyn i choćby nie wiem jak był z nimi spoufalony, uznaje ich wyższość i podporządkowuje się im, bo bogowie góruje nad nim swą nieśmiertelnością. Wspólne dla wszystkich ludów indoeuropejskich było to, że nazywały człowieka "ziemskim" albo "śmiertelnym" (gr. brotos albo mrotos, łac. mortuus) w przeciwieństwie do niebiańskich i nieśmiertelnych (gr. a-brotos, łac. im-mortalis) bogów. U wszystkich ludów indoeuropejskich istnieje też cykl mityczny o przyrządzaniu, zdobywaniu czy porywaniu napoju lub pokarmu nieśmiertelności (gr. ambrosia). I kto wie, czy właśnie to przeciwstawienie nieśmiertelnych bogów śmiertelnym ludziom (wykluczające zdobycie przez człowieka nieśmiertelności właściwej bogom) nie wyzwoliło w tych ostatnich uporczywej chęci sięgania po nieśmiertelność osiągalną dla ludzi - po sławę pośmiertną, która staje się najwyższą wartością bohaterów Homerowych. Tyle pozostaje z człowieka ile pozostaje z jego czynów, jego działalności, która, stając się wzorem postępowania dla potomnych, zapewni mu w ich świadomości nieśmiertelność. Ci spośród nieżyjących już ludzi, którzy odznaczyli się szczególnym męstwem czy też niezwykłą mądrością, stawali się herosami, pół ludźmi i pół bogami. Wśród nich wyróżnić trzeba przede wszystkim tzw. herosów kulturowych, którzy mieli nauczyć ludzi "kultury", tj. zarówno uprawy roli, jak i obróbki metali, sztuk plastycznych, umiejętności pisania itd. Religia Homerowa nie łudzi człowieka obietnicą wiecznej szczęśliwości, choć mówi się w Odysei (Iv 561-569Ď) o tym, że do krainy wiecznej wiosny, Elysion, czyli na Pola Elizejskie, gdzieś na zachodnim krańcu świata dostanie się niewielka liczba wybranych. Ogół ludzi czeka mroczny i ponury Hades. Dlatego Achilles w Odysei (11, 489Ď) oświadcza: "Nie zachwalaj mi śmierci, prześwietny Odysie. Wolałbym za parobka służyć na cudzej roli, u biednego chłopa, który ledwo może się utrzymać, niż tu panować nad wszystkimi, co znikli ze świata" (przekład J. Parandowskiego). Wiara w nieśmiertelność duszy jest późniejsza. Propagowali ją orficy. Homer nie zajmuje się bliżej pośmiertnymi losami człowieka, jak nie zajmuje się też dokładniej całym mrocznym podziemiem z jego okropnościami. W Iliadzie i Odysei zwycięstwo odnieśli bogowie olimpijscy, O innych ledwie się wspomina. Ale dawne przedgreckie wierzenia mieszkańców Półwyspu Bałkańskiego nie od razu dały się wyeliminować z życia i religii Greków Ślady ich ożyją w poematach Hezjoda i misteriach, zwłaszcza orfickich. Hezjod, żyjący na przełomie Viii i Vii wieku p.n.e., świadomie przeciwstawił się ideałom Homera i stał się pierwszym poetą, który głosił pochwałę pracy. Epoka bajeczna, w której ludzie bez żadnego wysiłku żywili się płodami żyznej ziemi, skończyła się i tylko ustawiczna praca może zapewnić człowiekowi dostatek i uczciwe życie. Hezjod związał pracę z życiem moralnie dobrym, ze sprawiedliwością. Praca daje człowiekowi. zadowolenie, zapewnia szacunek ludzi i sympatię bogów. Praca nie hańbi, hańbą jest próżnowanie. Tak niewiele czasu upłynęło od spisania poematów Homera, a już pojawił się utwór głoszący diametralnie różny ideał życia; zamiast pędu do sławy bohaterów Homerowych głosi nakaz szarej ustawicznej, rzetelnej pracy codziennej. Prace i dnie Hezjoda stanowią odbicie tych przemian ekonomicznych, społecznych i politycznych, jakie zaszły w Grecji w epoce pohomerowej, w okresie wielkiej kolonizacji, rozwoju miast, handlu i rzemiosła, w okresie narastającej walki klas: dawnej arystokracji rodowej, warstwy bogaczy i warstwy biedoty wiejskiej i miejskiej. Sam Hezjod był z pochodzenia zubożałym chłopem skrzywdzonym niesłusznym wyrokiem arystokratycznych sędziów, "zjadaczy darów". W poemacie dydaktycznym, jakim są Prace i dnie, jest wiele dygresji mitologicznych, z których ważniejsze dotyczą stworzenia przez Zeusa pierwszej kobiety (Pandora ze szkatułki czy raczej beczką, z której rozlały się na cały świat wszystkie nieszczęścia i choroby) jako kary za wykradzenie ognia przez Prometeusza (w. 48-105Ď) oraz periodyzacji dziejów kultury ludzkiej (opowieść o pięciu wiekach ludzkości: złotym, srebrnym, spiżowym, wieku bohaterów, żelaznym; w. 109-201Ď). W innym swym dziele, "Teogonii", Hezjod usiłował wprowadzić pewną systematyzację w tradycyjne wierzenia ludowe. I w tym też widać wyraźną chęć przeciwstawienia się obrazowi narzuconemu przez poezję heroiczną, przez poematy Homera. U Hezjoda bogowie olimpijscy stanowią trzecie pokolenie bogów i muszą staczać ze swymi poprzednikami walkę o władzę nad światem i ludźmi. Są to echa walki greckich bóstw uranicznych z chtonicznymi bóstwami przedgreckiej ludności Półwyspu Bałkańskiego. Przetrwały one w wierzeniach ludowych i nie od razu ustąpiły pod naporem religii olimpijskiej lansowanej przez poematy Homera. Hezjod, nawiązując do rozpowszechnionych wśród ludu wierzeń, dał w gruncie rzeczy głębszy obraz bóstwa, niż to zrobił Homer. Bogowie epoki heroicznej byli potężni, ale i kapryśni w swych decyzjach, byli po prostu amoralni. U Hezjoda stają na straży prawa i sprawiedliwości, są gwarantami nowych instytucji społecznych i państwowych, powstałych w tej epoce. Po opisie początku świata ("Teogonia" 116-133Ď) następuje wyliczenie potomstwa Ziemi i Nieba (Tytanów z Kronosem, Cyklopów, Hekatonchejrów - sturękich olbrzymów). Niebo (Uranos) zamyka Tytanów w głębi Ziemi (Gai), ale za radą matki Tytani spiskują przeciw Uranosowi, a najmłodszy z nich, pozbawiwszy go sierpem męskości, przejmuje władzę. Z Tytanidą Reą Kronos miał sześcioro dzieci, ale połykał je zaraz po urodzeniu w obawie przed utratą władzy. Jednakże Rei udało się uratować najmłodszego syna, Zeusa, i ukryć go w grocie Idajskiej na Krecie, gdzie miała go wykarmić swym mlekiem koza Amaltea. Zeus, gdy dorósł, pozbawił swego ojca władzy w ten sam sposób, jak ten odebrał władzę swemu poprzednikowi. Idea obalenia ojca przez syna, zawarta w Teogonii, nie jest wymysłem Hezjoda. Tkwiła ona głęboko w świadomości ludu, była pochodzenia przedgreckiego. Prototypem tego mitu mógł być hurycki mit o bogu Kumarbim, który strącił z tronu swego ojca Anu pozbawiając go następnie męskości. Być może, chodzi tu o jakiś motyw o szerszym zakresie, znany też w literaturach innych ludów bliskowschodnich. Zaznaczmy tu, że także temat Iliady (gniew Achillesa z powodu zabrania mu przez Agamemnona branki Bryzejdy) przypomina znane z literatury ugaryckiej czyny wojenne Kereta, który musi walczyć o odzyskanie pięknej kobiety. Imię bohatera tej legendy, Keret, wskazywałoby na Kretę jako miejsce przenikania do greckiego obszaru językowego motywów literackich ze wschodu i południowego wschodu (głównie z terenu Syrii-Palestyny). Kolonizacja wieku Viii i Vii p.n.e. ułatwiła tylko i utrwaliła kulturalne oraz literackie kontakty Greków z sąsiadami. Na uwagę zasługuje rola, jaką Hezjod przypisuje Erosowi i Afrodycie jako (togini, która powstała z rozdziału Nieba i Ziemi i która ma je znowu połączyć. I w tym wypadku Hezjod mógł nawiązać do wątków znanych z literatury ugaryckiej. Eros kosmiczny, wspomniany w 120 wierszu "Teogonii", jest tak stary jak Gaja, która wynurzyła się z chaosu. Bez Erosa, bez zapładniającej Miłości nic by na świecie nie powstało. Hezjod powie nieco dalej (w. 176-178Ď) o namiętnym zapładniającym uścisku Uranosa i Gai. Ta myśl będzie tkwić u podstaw misteriów eleuzyjskich, tę myśl powtórzy później Ajschylos (fr. 44Ď), kładąc ją w usta Afrodyty z której później zrobiono matkę figlarnego Erosa o złotych skrzydłach, uzbrojone go w łuk i strzały. Eros, zwany również bogiem światłości, Fanesem, jest twórcą świata w teogonii orfików. Wykluty bowiem ze srebrnego jaja kosmicznego (stworzonego przez. Chronosa z Chaosu i Eteru), zrodził Noc (Nyks), Ziemię (Gaja) i Niebo (Uranos), których dziećmi są Okeanos, Tetyda, Kronos i Rea. Syn Kronosa, Zeus, miał z Persefoną syna Dionizosa-Zagreusa, którego rozszarpali i zjedli Tytani, synowie Gai. Ponieważ serce jego uratowała Atena, mógł się ponownie odradzać i wcielać. W ostatnim, siódmym wcieleniu był Dionizosem Wyzwolicielem (Lyseus), synem Zeusa i Semeli, córki Kadmosa i Harmonii. Zeus pomścił śmierć Dionizosa rażąc Tytanów piorunem, a z popiołów ich ciał utworzył człowieka, który w ten sposób ma jakby dwie natury: dobrą, pochodzącą od Dionizosa, i złą, pochodzącą od Tytanów. Człowiek musi dążyć do wyzwolenia tkwiącego w nim pierwiastka boskiego z więzienia ciała. Może zbliżać się do tego wyzwolenia poprzez oczyszczenia i ascetyczny tryb życia. Całkowite wyzwolenie możliwe jest dopiero po śmierci i to po wielu kolejnych wcieleniach duszy (metempsychoza). Po śmierci orficy spodziewali się sądu w zaświatach (sędziami mieli być trzej bracia: Radamantys, Ajakos i Minos), nagrody dla wybranych w Elizjum i kary dla potępionych w podziemiu. Za dobre i szlachetne życie czeka nagroda, za życie złe - kara, tak więc dobro zostaje odpłacone dobrem, a zło złem. U Hezjoda taka sprawiedliwość wyrównująca działa skutecznie już tu na ziemi, za życia człowieka, u orfików rozrachunek za czyny człowieka został przeniesiony w zaświaty. Orficy starali się przygotować duszę na wypadek, gdy przyjdzie jej się rozliczać z czynów popełnionych za życia człowieka. Teksty na zachowanych tzw. złotych tabliczkach orfickich (niejako odpowiednik egipskich Ksiąg Umarłych) podkreślają boskie pochodzenie i przeznaczenie człowieka. Orficyzm był w gruncie rzeczy ruchem reformistycznym w łonie religii dionizyjskiej, której orgiastyczny charakter utemperowali po raz pierwszy kapłani Apollina w Delfach (dodajmy tu, że nazwę "Delfy" należy wiązać nie z delfinem, lecz ze rdzeniem delf oznaczającym tyle, co "wydrążony" i mającym związek z polskim "żlebem¬)¦). Orfeusz miał pogłębić religię dionizyjską jeszcze bardziej, zwracając uwagę na wewnętrzne przeżycie religijne i czystość sumienia oraz występując zdecydowanie przeciw rozszarpywaniu zwierząt ofiarnych i spożywaniu mięsa (wegetarianizm jako wniosek metempsychozy: w mięsie zabitego zwierzęcia może być dusza ludzka przebywająca tam w swym kolejnym wcieleniu). W mitach jednogłośnie powtarza się myśl o trackim pochodzeniu Orfeusza, co może wskazywać jedynie na to, że właśnie w Tracji był pierwszy ośrodek tego ruchu, który z czasem zapuścił korzenie z Attyce, a następnie w Lukanii na południu Półwyspu Apenińskiego. W Vi wieku p.n.e. ruch orficki osiągnął szczyt swego rozwoju. Propagatorem jego miał być przybyły do Aten legendarny prorok Epimenides z Krety, a nieco później, za panowania Pizystrata w Atenach, Onomakritos z Aten miał dokonać zbioru pieśni Orfeusza. Orficyzm wywarł duży wpływ na poetów i filozofów i oddziałał szczególnie mocno na pitagoreizm. Pitagoreizm przyczynił się jeszcze bardziej niż orficyzm do oczyszczenia religii dionizyjskiej i ostatecznego zwycięstwa kultu Apollina w zmaganiach z kultem trackiego Dionizosa. Samego Pitagorasa można uważać za reformatora orficyzmu. Według niego dusza zstąpiła do ciała, z którego chce się uwolnić, ale nigdy jej się to nie uda mimo kolejnych wcieleń, bo kołowrót istnienia jest zamknięty i człowiek po przeszło 200 latach przyjdzie na świat w swej pierwotnej postaci. Ta pesymistyczna wizja losów człowieka jest jednocześnie źródłem pewnego optymizmu: i tak nigdy nie wyrwiemy się z koła istnienia i nie spotka nas w końcu oczekiwana nagroda czy kara, ale właśnie dlatego sami sobie mamy wypłacić nagrodę (czy karę) już w tym życiu. Nagrodą będzie czyste sumienie, radość z samodoskonalenia się, zadowolenie, jakie daje zbliżanie się do prawdy poprzez prowadzenie badań naukowych, zwłaszcza w dziedzinie matematyki i astronomii. Sam Pitagoras łączył w sobie skłonność do kontemplacji (założyciel stowarzyszenia o charakterze religijnym) i zamiłowanie do ścisłego myślenia (typ ówczesnego naukowca), a pitagorejczycy obok praktyk o charakterze czysto religijnym propagowali jako równie, a nawet jako bardziej skuteczny środek przeciw kolejnym wcieleniom prawe i szlachetne życie ujęte w szereg norm tzw. pitagorejskiego trybu życia. Szczególny nacisk kładziono na kształcenie zdolności umysłowych, zwłaszcza pamięci. Codzienne analizowanie własnego postępowania (czego dokonałem dziś, co zamierzam uczynić jutro?) było jednocześnie doskonałym ćwiczeniem pamięci. Głównym celem tych obrachunkowych zabiegów w ćwiczeniu pamięci było oczywiście doskonalenie etyczne jednostki związane nierozłącznie z doskonaleniem zdolności umysłowych, z nabywaniem wiedzy, z twórczym kształtowaniem otaczającej nas rzeczywistości. Pitagoras był pierwszym myślicielem, który zwrócił uwagę na kulturalną twórczość ludzką. Dla orfików dusze przebywające w ciałach jak w więzieniu cierpią, a cierpienie to albo w ogóle nie ma sensu, albo jest karą za jakieś przewinienie w sensie religijnym. Według Pitagorasa od dusz zamkniętych w ciałach pochodzą etyczne i intelektualne aspiracje człowieka. Dusze bytują w ciałach po to, by uszlachetnić człowieka, a poprzez niego nadać inną, wyższą wartość temu wszystkiemu, co go otacza. Kulturalna twórczość i samodoskonalenie się stają się celem życia człowieka. Wszechstronność zainteresowań pitagorejczyków (a chyba i samego Pitagorasa) kazała im zajmować się najróżniejszymi zagadnieniami związanymi z człowiekiem żyjącym w społeczeństwie. Zajmowali się i medycyną (zwłaszcza dietetyką i eugeniką), i etyką społeczną, samodoskonaleniem się człowieka i jego miejscem w społeczności ludzkiej. Po raz pierwszy - jak wiemy - w literaturze greckiej upomniał się o prawa skrzywdzonej jednostki Hezjod. W epoce burzliwych walk i przewrotów społecznych, ekonomicznych i politycznych Vii i Vi wieku p.n.e., epoce rządów arystokracji i tyranów, często odzywały się głosy jednostek świadomych swego bytu i domagających się praw dla siebie. Poeci tego okresu posługują się językiem Homera, ale podejmują inne tematy, bliższe współczesności, dają odbicie warunków ówczesnego życia i wyrażają przeżycia ówczesnego człowieka. Liryka grecka we wszystkich swych odmianach (przynależność do poszczególnych odmian zależy od formy utworu) zawiera też sporo materiału dla historii religii greckiej. Archiloch z Paros (połowa Vii wieku p.n.e.), czołowy przedstawiciel liryki starojońskiej, zachował chyba tradycyjną wiarę i pobożność, ale nie liczył się wcale z przyjętymi normami postępowania. Żołnierz i ciągły tułacz, doświadczony ciężko przez życie, nie troszczy się o męstwo (porzuca tarczę w walce) ani sławę pośmiertną, która - jak wiemy - była ideałem bohaterów Homerowych. Refleksje poety na temat przemijalności ludzkiej sławy zawiera fr. 64. Semonides z Samos (Vii wiek p.n.e.), znany przede wszystkim ze swej satyry na kobiety (kobieta największym złem, jakie stworzył Zeus), snuje m.in. refleksje na temat kruchości życia ludzkiego i daremności zabiegów człowieka. Kallinos z Efezu (Vii wiek p.n.e.) inaczej niż Archiloch patrzy na śmierć człowieka na polu walki. Kto stroni od walki i nie idzie na wojnę, i tak nie uniknie śmierci; zastanie go ona w jego własnym domu. Za tym zaś, kto polegnie na polu chwały, lud zapłacze, a jeśli żywy wróci do domu, uczci go jak półboga. Tyrtajos (połowa Vii wieku p.n.e.) zachęca gorąco do walki w obronie ojczyzny i gotowości oddania za ojczyznę życia (z niego czerpali natchnienie poeci polscy: Norwid, Czeczot, Anczyc). Podobne stanowisko w sprawie śmierci za ojczyznę zajmuje też Mimnermos z Kolofonu (przełom Vii i Vi wieku p.n.e.), ale liryka jego przepojona jest przede wszystkim erotyką. Solon (640¬8¦630-559Ď), prawodawca ateński i poeta, w elegii "Do siebie samego" snuje rozważania na temat trwałości czy też raczej nietrwałości majątku oraz nieokiełznanej chciwości ludzi i pogoni za coraz to większym dobytkiem. Przecież i tak człowiek nie zabierze z sobą nic z tego, co posiada, poza grób. Ważniejsza jest dobra sława u ludzi. Podobne stanowisko - jak wiemy - zajmował też Hezjod. Z Hezjodem miał też Solon wspólną wiarę w sprawiedliwość rządzącą światem, ale różni się od niego interpretacją tej sprawiedliwości. U Hezjoda kary (np. klęski żywiołowe, głód, choroby itp.) zsyła Zeus i nie są one zróżnicowane co do ilości i jakości zależnie od rodzaju i wielkości przewinienia. "U Solona natomiast - jak pisze W. Steffen - kary są logiczną emanacją złego postępowania społeczeństwa. Według niego w życiu społeczno-politycznym wszystko dzieje się z nieubłaganą konsekwencją i prawidłowością, jak w przyrodzie. Gdzie stosunki socjalne kuleją, tam musi nastąpić walka klas kończąca się rozruchami i wojną domową, niszczącą całe pokolenia. Taką diagnozę postawił Solon schorzałemu społeczeństwu stojącemu już u progu katastrofy". Alkman z Sardes, stolicy Lidii, zadomowiony w Sparcie prawodawca liryki chóralnej z drugiej połowy Vii wieku p.n.e., uznaje wszechwładną moc Przeznaczenia i ostrzega ludzi, by nie sięgali po to, co jest dla nich nieosiągalne. Z niedawno znalezionej pieśni Alkajosa z Mityleny na Lesbos (przełom Vii i Vi wieku p.n.e.) dowiadujemy się o kulcie na tej wyspie trójcy bóstw: Hery, Zeusa i Dionizosa, którym wybudowano jedną wspólną świątynię. Warto też odnotować, że fizykalne pojmowanie Zeusa jako deszczu było znane nie tylko późniejszym filozofom, lecz także poetom, i to już na przełomie Vii i Vi wieku p.n.e. Safona (664¬8¦650-604¬8¦590), największa poetka grecka, była do niedawna głównym źródłem informacji o kulcie Hery, Zeusa i Dionizosa na Lesbos. W pieśni 28 wspomina o ukazaniu się jej w czasie snu Hery. Anakreon z Teos w Azji Mniejszej (połowa Vi wieku p.n.e.) jest piewcą wina i miłości, czcicielem Dionizosa, do którego zwracał się w modlitwach głównie po to, by zjednał mu przychylność pięknego Kleobula (po polsku: Radosław). Zachęca do umiarkowanego pijaństwa, korzystania z przyjemności do ostatnich lat życia, jak czytamy w jednym z anakreontyków (utworów o motywach Anakreonta, napisanych znacznie później). Refleksje nad starością, nieuchronnością śmierci i tym, co nas po niej czeka, a raczej świadomość, że nic nie czeka, nie zniechęciły poety do korzystania z radości życia. Jeśli na starość zapłakał na myśl o mrokach Tartaru, to chyba nie ze strachu przed oczekującą go nicością, lecz z żalu za tym, co wkrótce miał utracić, za życiem. Teognis z Megary, reprezentant klasy arystokratów z połowy Vi wieku p.n.e., zostawił po sobie kodeks postępowania arystokraty przeznaczony dla swego wychowanka Kyrnosa. Poeta jest pełen pogardy dla ludu, oburza się na fakt utraty majątku, daremnie wzywa Zeusa na pomoc: "Zeusie mój drogi, podziwiam cię"; tylko podziwiam! Odsunięcie arystokracji od władzy i nastanie demokracji spowodowało, zdaniem poety, ogólny upadek obyczajów. Bogowie opuścili ziemię i odeszli na szczyt Olimpu. Wśród ludzi pozostała tylko Nadzieja i ją poeta każe czcić i składać jej ofiary. Poetą arystokracji był też Pindar (518-446 p.n.e.). Był poetą religijnym, autorem wielu hymnów ku czci bogów. Pisał też pieśni ku czci zwycięzców (tzw. epinikia) na igrzyskach sportowych, które w owym czasie stanowiły także część składową kultu religijnego, odbywały się ku czci bogów, a odwaga (tolma), wola walki zawodnika uchodziła za przejaw pobożności. Oczywiście w praktyce pozostawał tylko sport, a wyczyny sportowe stawały się głównym zajęciem młodzieży arystokratycznej. Emancypacja sportu spod wpływów religii zaczęła się dość wcześnie. W następnej epoce, epoce klasycznej (około 500-323 p.n.e.), zapoczątkowanej konfliktem z Persami w jońskich koloniach Azji Mniejszej, dojdzie do wyemancypowania się z obrzędów religijnych ku czci Dionizosa dramatu jako gatunku literackiego i do oddzielenia się od mitografii prawdziwej historii. Nieco wcześniej doszło do narodzin filozofii. Na pytanie, skąd świat, gotową odpowiedź dawała religia grecka. W umysłowości Greków była silnie zakorzeniona myśl o wyłanianiu, rodzeniu się świata. Myśl ta pozostanie i u pierwszych filozofów mimo całej oryginalności ich stanowiska. I tak na przykład zamiast powtarzać znany w mitologii pogląd, że początkiem wszechrzeczy jest Okeanos (Ocean) jako personifikacja bezmiaru wód, Tales powie wprost, że pratworzywem wszystkiego jest woda. Dla Talesa i żyjących po nim pierwszych filozofów greckich nie ulegało najmniejszej wątpliwości, że istnieją tylko materialne początki, pryncypia czy pierwiastki wszechrzeczy. Pierwiastków takich może być nieskończona liczba, może ich być wiele, a może też być tylko jeden (woda u Talesa, powietrze u Anaksymenesa, ogień u Heraklita, ziemia u Ksenofanesa). Woda jako pratworzywo sama z siebie "wyprowadza" swe "doznania", tj. stany istnienia, bez pomocy jakiegokolwiek bóstwa, sama dla siebie jest źródłem ruchu, przemian. Cała różnorodna rzeczywistość, "wyprowadzona" z wody, w końcu na wodę znów się rozpada. Przekonanie o pochodzeniu z jednego wspólnego prapoczątku i ostatecznym rozpadzie wszechrzeczy na ten sam prapoczątek znane było i w mitologii greckiej, zwłaszcza orfickiej. Zasadę: "z jednego wszystko powstaje i na to samo się rozpada" przypisuje mitycznemu synowi Orfeusza, Musajosowi, i Platon, i Diogenes Laertios. W mitologii zasada ta wyrażała okresowe następstwo wielości po jedności, po której znów następowała jedność. W micie o trzech pokoleniach bogów symbolem jedności byłby Uranos, symbolem wielości jego dzieci, z którymi musiał prowadzić walkę, za co później ukarał go Kronos, nowy symbol jedności. I on miał dzieci (symbol wielości), i jego obalił syn Zeus (symbol jedności). Fizykalne pojmowanie Zeusa pozwalało widzieć w nim początek i koniec wszystkiego, wszechjednię, z której wszystko powstaje i w którą się w końcu obraca. Do orfickiej tezy głoszącej cykliczne następstwo wielości i jedności formalnie nawiązał Tales, ale się jej przeciwstawił i na przekór mitologii nie tylko zastąpił Okeanosa bezmiarem wód (tak jakby ktoś zastąpił wolę boską wolą nieba), a zasadzie orfickiej nadał charakter filozoficznego twierdzenia o związku jedności z wielością, lecz twierdził też, że także i to, co z wody powstało, jednocześnie jest wodą. Oznaczało to początki prawdziwego filozofowania i zapowiedź późniejszych pojęć filozoficznych: substancji (materialne, istniejące wiecznie, stałe podłoże rzeczywistości) i przypadłości (zmieniające się i zróżnicowane "doznania", stany tego prapodłoża). Zawsze trwa coś jednego (prapoczątek, prazasada rzeczywistości) przy jednoczesnym istnieniu wielości rzeczy. Powstanie wielości rzeczy odbywa się samorzutnie, bo materialna prazasada - jak wiemy - "wyprowadza" swe "doznania" sama z siebie. Na ateistyczny charakter poglądów Talesa zwracali uwagę starożytni. Niech nas nie mylą takie przypisywane mu zwroty, jak "wszystko jest pełne bogów". Tales, nie potrafiąc inaczej wyrazić zasady odwieczności ruchu (materialne podłoże rzeczywistości jest samo dla siebie źródłem ruchu), posłużył się rozpowszechnionym poglądem na duszę jako źródło ruchu ciała i twierdził, że wszystkie rzeczy powstałe z wody mają dusze (zwrot "wszystko jest pełne bogów" powtarza się w tekstach także w innej wersji: "wszystko jest pełne demonów" lub: "wszystko jest pełne dusz¬)¦), tzn. zdolność ruchu, przemian. Ateizm pierwszego filozofa potwierdza też fakt, że takie zjawiska, jak trzęsienie ziemi, wylewy Nilu itd., które dotychczas tłumaczono interwencją bogów, wyjaśnia w sposób racjonalistyczny (wylewy Nilu wywołane są na przykład tym, że wichry wiejące z północy wstrzymują bieg rzeki). U następców Talesa, u Anaksymandra i Anaksymenesa, odwieczność ruchu tłumaczy się istnieniem przeciwieństw zawartych w jednym wiecznym pratworzywie. Ale dopiero Heraklit uczynił z ruchu, zmiany główny temat swej filozofii. Według niego o rozwoju wszechrzeczy rozstrzyga walka. Antagonizmy, walkę dostrzegał wszędzie. Ruch w naturze jest wieczny, nie wymaga bodźca z zewnątrz i nie ustaje po wyczerpaniu się energii kinetycznej. Walka przeciwieństw w naturze warunkuje ciągłość przemian, różnicuje, ale i łączy zarazem w jakiejś ukrytej harmonii rzeczy przeciwne. Przekonaniu o samorodnym dynamizmie materii odzielanemu przez pierwszych filozofów greckich, najdobitniej dał wyraz Heraklit w jednym z zachowanych fragmentów: "Tego świata, jednego i tego samego świata wszechrzeczy, nie stworzył nikt spośród bogów ani też nikt spośród ludzi, lecz był on zawsze, jest i będzie wiecznie żywym ogniem zapalającym się miarowo i miarowo gasnącym". Słowa te brzmią tak, jakby były wyrwane z jakiegoś osiemnastowiecznego czy jeszcze późniejszego antykatechizmu i stanowią formalne zaprzeczenie zdania, którym autor wspaniałego hymnu na cześć stworzenia rozpoczął Księgę Rodzaju: "Na początku stworzył Bóg niebo i ziemię". Czy przeciwstawiały się równie zdecydowanie wszystkim dotychczasowym poglądom mitologicznym rozpowszechnionym wśród Greków żyjących w czasach Heraklita? Heraklit przestrzega przed powoływaniem się na poetów i mitografów i uważa świadectwa ich za wątpliwe. Nie ma szacunku dla takich powszechnie znanych autorytetów, jak Archiloch czy Homer. Radzi ich wychłostać i usunąć z agonów, tj. konkursów poetyckich. Homer nie miał wiedzy o rzeczach, które nas otaczają, jest wątpliwym gwarantem tego, czego poznać nie możemy (np. w sprawach pochodzenia bogów, świata), i nie zna otaczającej nas rzeczywistości. Hezjod, ten nauczyciel ogółu, nie wiedział tak prostej (dla Heraklita) rzeczy, że dzień i noc są czymś jednym. Nauka o jedności przeciwieństw pozwoliła Heraklitowi głosić naukę o samorodnym dynamizmie materii. Świat istnieje bez początku, sam utrzymuje się w istnieniu i rozwija dzięki odwiecznemu ruchowi. Rzeczywistość u Heraklita ma charakter dynamiczny. W zmieniającym się ciągle wszechświecie jedno jest stałe właśnie ciągła zmiana. W poglądach Heraklita nie ma miejsca na transcendencję Absolutu, który miałby być pełnią bytu i powoływać do istnienia świat aktem mocy stwórczej. Ściśle rzecz biorąc, Heraklit, podobnie jak i wszyscy filozofowie greccy wczesnego okresu, w ogóle nie stawiał problemu stworzenia ani w sensie platońskim (koncepcja tworzenia świata przez boskiego demiurga), ani w sensie chrześcijańskim (koncepcja stworzenia świata z niczego przez stwórcę). Pierwsi filozofowie greccy, idąc za mitografami, trzymali się raczej koncepcji rodzenia, wydania na świat, nie zaś stworzenia czy nawet tylko uczynienia, zrobienia świata. Z wody (Tales), apejronu (Anaksymander), powietrza (Anaksymenes), ognia (Heraklit) czy ziemi (Ksenofanes) wyłania się świat czy światy. Wieczny prapoczątek, wieczne pratworzywo wydaje z siebie rzeczywistość podpadającą pod zmysły. Wprawdzie zasadniczą nowością w poglądach filozofów miało być to, że świat rzeczy podpadających pod zmysły nie tylko wyłonił się z pratworzywa, ale też pozostał i jest samym pratworzywem, to jednak stosunek tego, co się wyłoniło, do niego samego jest taki, jak stosunek nowo narodzonego dziecka do rodzącej. Jest to ślad mitologicznego ujmowania historii świata pojmowanej jako historia pokoleń ludzkich od teraźniejszości aż do pierwszego protoplasty, herosa czy boga. Skoro historię człowieka można wyprowadzić od jednego mitycznego protoplasty, to musi ją mieć także cała rzeczywistość wywodząca się na wzór człowieka od mitycznego protoplasty. Kosmogonia była czymś wtórnym w stosunku do mitycznie ujmowanej historii. Pojęcie przeszłości świata, a więc i jego ewentualnego początku wykształciło się przez analogię do przeszłości człowieka, jego niewątpliwego początku i nieuchronnego kresu. Myśl o wyłanianiu, rodzeniu się świata była tak zakorzeniona w umysłowości greckiej, że do dziś nie wiemy, czy Chaos Hezjoda był dla niego pratworzywem, z którego wyłoniła się rzeczywistość, czy też był pierwszym protoplastą, na którym kończyło się drzewo genealogiczne. Mit homerycki wyprowadzający świat z Oceanu, a właściwie z rzeki Okeanos opasującej według ówczesnych poglądów świat, jest zmienioną wersją starszego, pelazgijskiego mitu o stworzeniu. W micie tym Eurynome (dosł. "Daleka wędrówka¬)¦), władająca morzem, została zapłodniona przez Ofiona (Boreasza), czyli przez wiatr północny, i złożyła jajo kosmiczne. Wysiadywaniem tego jaja zajął się Ofion, który później rościł sobie pretensje do tego, że jest stwórcą całej rzeczywistości zrodzonej z tego jaja, Eurynome jednak nie pozwoliła wydrzeć sobie władzy nad światem. Jajo kosmiczne występuje w wielu mitologiach świata, by wymienić tu choćby dla przykładu mitologię hermopolitańską, według której z takiego jaja rodzi się przyszły stwórca świata, bóg-słońce Re, albo mitologię znad Rzeki Żółtej, która zna jajo kosmiczne utożsamiane z Hun-tunem, personifikacją pierwotnego Chaosu, albo też odpowiednie teksty upaniszad (np. Czhandogja-upaniszad Iii 91Ď). W kosmogonii orfickiej też występowało jajo kosmiczne. Z Chaosu czy Nocy (symbol jedności) wyłoniło się jajo kosmiczne, a po jego przepołowieniu z górnej części powstało sklepienie niebieskie (Niebo), a z dolnej Ziemia; w środku pojawiło się bóstwo światłotwórcze, Fanes (utożsamiane z Dionizosem i Erosem). Później nastąpiły światy rządzone przez trzy pokolenia bogów: Uranosa, Kronosa i Zeusa. W porównaniu z tymi prymitywnymi obrazami mitologicznymi koncepcja tworzenia, kształtowania świata przez demiurga stanowi znaczny postęp w rozwoju i religijnych wierzeń Greków, i w rozwoju myśli ludzkiej w ogóle. Najstarszą wzmiankę o bóstwie kształtującym świat spotykamy w zachowanym fragmencie Ferekydesa z Syros, współczesnego Talesowi najstarszego prozaika greckiego, autora teogonicznego i kosmogonicznego traktatu utrzymanego w duchu orfickim. Po Ferekydesie idea "czynienia" świata przyjęła się jako czystsza i wolniejsza od wyraźnie mitologicznych elementów. Z czasem Platon podniesie ją do rzędu filozoficznego pewnika. Przedtem jednak uzna ją za całkowicie zbędną Heraklit, który wobec żywiołowo odczutej materialności, odwieczności i jedności świata nie widział potrzeby stawiania problemu stworzenia. Heraklitejskie "nie stworzył" (a raczej: "nie uczynił", "nie zrobił¬)¦) to coś więcej niż antyreligia, to nie tylko odrzucenie mitycznego "rodzenia" świata czy też późniejszego platońskiego "konstruowania" świata przez boskiego demiurga, to także pozytywne wykluczenie wszystkich późniejszych, dużo doskonalszych interpretacji stworzenia. Wczesna filozofia grecka wystartowała z wyraźnymi tendencjami antyreligijnymi jako opozycja przeciw panującej ideologii orfickiej. Niektórzy uczeni sądzą, że w Milecie powstało ognisko opozycji przeciw mitologii orfików i że na czele tej opozycji stanął Tales uchodzący powszechnie za pierwszego filozofa greckiego. Jeśli tak było naprawdę, mielibyśmy do czynienia z pierwszym w dziejach przypadkiem śmiałej opozycji myśli racjonalistycznej przeciw zinstytucjonalizowanej doktrynie mitologicznej. Przyjęta przez pierwszych filozofów zasada jedności i wieczności świata oraz dynamiczna koncepcja rzeczywistości (walka i jedność przeciwieństw) sprawiły, że nie poprzestali oni tylko na racjonalizowaniu mitów (jak to np. robił jeden z wybitnych biogografów z przełomu Vi i V wieku p.n.e., Hekatajos z Miletu, który w mitach szukał prawdy odrzucając z nich to, co było śmieszne i niezgodne ze zdrowym rozsądkiem), lecz odrzucili dotychczasową religijną koncepcję świata i podważyli sensowność kultu religijnego i wiarę w tradycję jako źródło historii. U Heraklita natrafiamy na fragmenty wyraźnie wymierzone przeciw praktykom misteryjnym, przeciw kultowi bogów, przeciw doktrynom mitologicznym. "Daremnie chcą się oczyścić, skrapiając się krwią - pisał Heraklit o mistach - jak gdyby ten, kto wszedł w błoto, błotem chciał się oczyścić. Mógłby uchodzić za obłąkanego, gdyby go jakiś człowiek zastał przy tego rodzaju czynności. I modlą się do tych kamiennych posągów, jak gdyby ktoś chciał mówić do ścian świątyni, nie wiedzą bowiem, jacy naprawdę są bogowie i herosi". Patron życia, radości i dobra, Dionizos, ku którego czci ludzie urządzają pochody w czasie Lenajów, jest tym samym co Hades, patron śmierci, smutku i zła. Okazywanie czci religijnej czyni i z bogów, i z ludzi niewolników, nie da się pogodzić z godnością człowieka i majestatem bogów. Człowiek stałby się w końcu niewolnikiem obrzędów, a bogowie niewolnikami człowieka, gdyby chcieli wysłuchiwać jego próśb i czynić im zadość. Politeizm i antropomorfizm znalazł godnego przeciwnika także w osobie Ksenofanesa z Kolofonu, wędrownego rapsoda, poety i filozofa z przełomu Vi i V wieku p.n.e. "Nie było ani nie będzie człowieka - pisał - który by wiedział coś pewnego o bogach i o wszystkim, o czym mówię. Jeśliby nawet komuś udało się przypadkiem powiedzieć na ten temat coś słusznego, sam by o tym nie wiedział, bo tylko mniemanie jest udziałem wszystkich" (fr. B 34Ď). Tymczasem ludzie uważają, że na temat bogów mają coś do powiedzenia, "wydaje im się, że bogowie zostali zrodzeni, że noszą ich szaty oraz mają ich głos i postać". "Homer i Hezjod przypisali bogom wszystko, co u ludzi jest najbardziej nikczemne i haniebne: kradzież, cudzołóstwo i wzajemne oszukiwanie się". Naiwnych i obrażliwych dla bogów wyobrażeń nie mógł znieść wrażliwy poeta, jakim był Ksenofanes, i jego krytyka antropomorfizmu wyszła raczej z pozycji teologicznych niż ateistycznych. Pogromcę politeizmu widzieli w nim później pisarze chrześcijańscy. A przecież krytyka antropomorfizmu u Ksenofanesa sięga głębiej i staje się krytyką religii w ogóle. Według niego bogowie są tacy, jacy są ludzie, którzy ich sobie utworzyli. Tacy na przykład "Etiopowie uważają, że ich bogowie mają spłaszczone nosy i są czarni, Trakowie zaś, że mają niebieskie oczy i rude włosy". Co więcej, "gdyby woły, konie i lwy miały ręce i mogły nimi malować oraz tworzyć dzieła (sztuki) tak jak ludzie, to konie malowałyby obrazy bogów podobne do koni, woły natomiast obrazy bogów podobne do wołów i nadawałyby bogom kształty takie, jaka jest ich własna postać". Rozpoczął się frontalny atak na religię, ale nie był on celem sam w sobie. Chodziło raczej o przyjście z pomocą człowiekowi w przełomowym dla Grecji momencie historycznym (zagrożenie ze strony Persów). Podczas gdy orficy i pitagorejczycy rozbudzali w tym celu większą wiarę w masach i organizowali ożywiony ruch religijny, Ksenofanes i jemu podobni myśliciele umacniali w ludziach wiarę w siebie, nawoływali do samodoskonalenia się jednostek własnymi siłami. Zdaniem myśliciela z Kolofonu nie ma sensu opiewać walk Tytanów, Gigantów i Centaurów, tego wymysłu dawnych lat - lepiej zajmować się tymi, którzy rozwijają w sobie pamięć (tj. zdolności umysłowe w ogóle) i starają się o cnotę (tj. postępują moralnie dobrze). Człowiek nie od razu wszystko wie i nie od razu jest dobry. Szuka, próbuje, błądzi, aż w końcu zbliży się do prawdy i do dobra. Ten humanistyczny akcent Ksenofanesowej krytyki religii nadaje jej nowy wymiar. Głęboki humanizm uchronił go też przed jednostronnym przecenianiem sportu, tak wysławianego przez Pindara, Symonidesa czy Bakchylidesa. Zdaniem Ksenofanesa mądrość i sprawiedliwość obywateli, a nie rozwinięte mięśnie zwycięzców olimpijskich zapewniają państwu dostatek i trwałość. Kult siły, zbyt jednostronny i absorbujący człowieka, nie sprzyja jego pełnemu rozwojowi. Krytyka antropomorfizmu u Ksenofanesa prowadziła do negacji politeizmu i torowała drogę henoizmowi, tzn. poglądowi uznającemu pośród bogów jednego najwyższego, panującego nad innymi; w jednym z fragmentów Ksenofanes wyraźnie stwierdza, że jest "jeden bóg największy wśród bogów i ludzi, niepodobny do śmiertelnych ani postacią, ani umysłem". Torowała też drogę monoteizmowi, na który mogła naprowadzić starego rapsoda znajomość Mojry homeryckiej, a być może i myśli indyjskiej. Kiedy czytamy, że Ksenofanesowy bóg "cały widzi, cały myśli, cały słyszy i że bez trudu porusza wszystko rozumną myślą", przypominają się nam poetyckie wypowiedzi upaniszad o absolutnym "ja", które obejmuje cały wszechświat i przenika wszystko, co istnieje: gdy oddycha, zwane jest oddechem, gdy widzi - okiem, gdy słyszy - uchem, a gdy myśli - umysłem. Ale niech nikogo nie wprowadza w błąd teologiczny punkt widzenia i teologiczna forma, w jakiej Ksenofanes wyraża swą naukę o wszechjedni. Ci, którzy by chcieli dopatrywać się transcendencji bóstwa w poglądach Ksenofanesa, nie będą mogli poradzić sobie z tymi fragmentami, w których stawia on znak równości między bogiem a światem. A więc panteizm? Raczej monizm, monizm materialistyczny w stylu pierwszych filozofów jońskich (to pozwala też lepiej zrozumieć pseudotranscendencję logosu u Heraklita). "Bóg jest wieczny - powie Ksenofanes - jeden, z każdej strony podobny, ograniczony, ma kształt kuli i odbiera wrażenia zmysłowe wszystkimi swoimi częściami", "jednem jest wszystko... jest wieczne i ma kształt kulisty". "Wszechjednię nazywa bogiem". "Istota boga ma kształt kulisty". Ksenofanes wyraźnie stwierdza, że "bóg jest ciałem, nazywając tak albo całość wszechrzeczy, albo coś jednego. Gdyby bowiem był niecielesny, jakże mógłby być kulisty?" Pierwszy to i bodaj jedyny wypadek w dziejach myśli ludzkiej, by materia awansowała do roli absolutu ze wszystkimi atrybutami właściwymi Bogu teologów. Kiedy u Empedoklesa z Akragas (łac. Agrigentum, wł. Girgenti), poety i filozofa z V wieku p.n.e., ucznia orfików i pitagorejczyków, powróci myśl o kosmicznym Erosie w postaci Miłości (filotes) jako przeciwieństwa Waśni, Nienawiści (nejkos), bliższa będzie absolutowi Ksenofanesa niż mistycznym dociekanion orfików. Swoje dwa byty czynne - miłość i nienawiść (obok czterech bytów biernych jako prapodłoża rzeczywistości: wody, powietrza, ognia i ziemi) - Empedokles pojmował materialnie. Według świadectwa Symplicjusza Empedokles mówił o "wszędzie jednakowo ciężkiej waśni" i o "miłości, która ma równą długość i szerokość". Arystoteles dostrzegł nowatorstwo Empedoklesa, który chciał oddzielić siłę od materii, ale zatrzymał się w pół drogi: miłość Empedoklesa jest początkiem, prazasadą rzeczywistości zarówno jako przyczyna ruchu (spaja elementy w jedno), jak i jako materia (jest częścią wszechmieszaniny). Melissos, filozof i strateg z V wieku p.n.e., polemizując z tym niezdecydowanym stanowiskiem Empedoklesa, po raz pierwszy wysunął tezę, że byt umysłowy, byt wyabstrahowany, byt jako taki musi być niecielesny, "jeśliby bowiem miał grubość (tzn. rozmiary), miałby części i nie byłby już czymś jednym". Droga do metafizyki bytu absolutnego, duchowego, będącego przyczyną ruchu i przyczyną całej rzeczywistości materialnej, została otwarta. Wielkie problemy metafizyki urzekły później trzeźwo myślących Greków i przeważyły na długo nad naukowym badaniem rzeczywistości. Wielkie dogmatyczne systemy filozofii greckiej podjęły myśl Empedoklesa, Melissosa i późniejszego nieco Anaksagorasa z jego Umysłem, który wszystko uporządkował. I jak orficyzm ustąpił w końcu przed sprawniejszym organizacyjnie i doktrynalnie pitagoreizmem oraz filozofią eleatów odrzucających orficką tezę o związku jedności z wielością (odrzucili oni - jak wiadomo - istnienie wielości w ogóle przyjmując tylko istnienie jednego, jedynego, niezmiennego bytu), ale jeszcze raz doszedł do głosu w poematach Empedoklesa (wędrówka dusz, Miłość jako bóstwo światotwórcze), tak też żywiołowy materializm pierwszych filozofów greckich, zanim został przytłumiony wielkimi dogmatycznymi systemami filozoficznymi, doszedł do głosu w najpełniejszym w owych czasach systemie - w atomistyce Leukipposa i Demokryta. System stworzony przez nich różnił się zasadniczo od późniejszych idealistycznych systemów filozofii greckiej. Powstał chyba za wcześnie, a może za późno. W każdym razie nie zdołał przyjąć się w umysłowości Greków V wieku p.n.e. "Linia Demokryta" nie oparła się "linii Platona". Atomiści greccy twierdzili, że pierwotne ciała (atomy) poruszają się ustawicznie w nieskończonej próżni i że ten ich ruch jest wieczny. Arystoteles, twórca nauki o "pierwszym nieporuszonym motorze", zapytuje, dzięki czemu tak jest, jaki jest ten ruch i jaka jest jego przyczyna. Arystoteles chciałby wiedzieć, co jest pierwszym motorem tego ruchu atomów, skąd bierze się ruch przekazywany jednemu ciału przez drugie, jakie jest źródło ruchu w ogóle. Najlepiej chyba zrozumiał myśl Leukipposa Cyceron, który przekazał nam następujące świadectwo: "ruch atomów należy pojmować jako nie mający żadnego początku, jako istniejący odwiecznie". Leukippos stwierdza stanowczo odwieczność ruchu i nie stawia problemu przyczyny ruchu nie dlatego, żeby miał postępować lekkomyślnie, jak go o to posądza Arystoteles, lecz dlatego, że uważa ruch za pierwotną właściwość samych atomów, nie wymagającą wytłumaczenia przyczynowego. Historia religii i filozofii greckiej, a także historia innych doktryn religijnych i systemów filozoficznych wykazuje, że to proste i jasne rozwiązanie tego problemu nie zadowalało wielu. W sposób jednoznaczny, po linii Leukipposa, Demokryta, Epikura i Lukrecjusza, rozwiązują ten problem materialiści. Wytłumaczenia przyczynowego nie wymaga istnienie materii, ruchu, konieczności, a także porządku we wszechświecie. Stworzony przez Leukipposa i Demokryta system nie dopuszcza żadnych kompromisów. Nie do przyjęcia są dla materialisty słowa Newtona, który chciał pogodzić obie linie rozwoju filozofii, dwa stanowiska (kreacjonizm i atomizm): "Na początku stworzył Bóg atomy i próżnię". Podstawą atomizmu było przekonanie o niestwarzalności, wieczności atomów oraz o wieczności ruchu tych atomów. Ponieważ atomy i próżnia, z których powstał świat, są nieskończone, mają nieskończone możliwości tworzenia (nieskończenie) wielu światów. Dziwne byłoby - pisze jeden z wybitniejszych komentatorów Demokryta, Metrodor z Chios - gdyby na równym polu wyrósł tylko jeden kłos, dziwne też byłoby, gdyby w nieskończonej przestrzeni powstał tylko jeden świat. Światy istnieją sukcesywnie (jeden po drugim), istnieją też równocześnie (jeden obok drugiego). Światy powstają i giną. Proces powstawania, rozwoju, upadku i rozpadu jest powszechny i obejmuje cały wszechświat. Powstanie życia na Ziemi tłumaczy Demokryt tą samą koniecznością, z jaką powstają niezliczone światy w nieskończonej przestrzeni. Życie nie jest wynikiem jakiejś interwencji z zewnątrz, lecz jest wynikiem działania mechanicznych sił samej natury. U Demokryta spotykamy starą chyba jak ludzkość myśl o pochodzeniu człowieka z wody i mułu ziemi. Nie byłoby w tym nic nowego, gdyby nie fakt (który tak oburzał pisarza chrześcijańskiego pierwszych wieków, Laktancjusza), że dokonuje się to bez udziału jakiegokolwiek stwórcy. Od Demokryta bierze początek teoria tłumacząca pochodzenie wiary w bogów ze strachu przed groźnymi zjawiskami natury, "mówił bowiem, że ludzie w odległych czasach, patrząc na zjawiska niebieskie, takie jak gromy, błyskawice, pioruny, zderzanie się gwiazd, zaćmienia Słońca i Księżyca, bali się i sądzili, że sprawcami tego są bogowie". Według Klemensa Aleksandryjskiego Demokryt miał mówić: "Niektórzy spośród rozumnych ludzi, wznosząc ręce tam, gdzie znajduje się - jak my, Hellenowie, mówimy teraz - powietrze, mawiają: "Zeus decyduje o wszystkim, wszystko wie, wszystko daje i odbiera, on, król wszechrzeczy"". Przyczyny wiary w bogów upatruje Demokryt nie tylko w strachu przed groźnymi zjawiskami natury. Również lęk przed niepewnością dnia codziennego, słabość człowieka, jego podatność na choroby i cierpienia każą mu szukać opieki i pomocy bogów: "Ludzie w modlitwach błagają bogów o zdrowie, a nie wiedzą, że sami w sobie mają nad nim władzę". Demokryt zna jeszcze jedną przyczynę wiary w bogów. Oddziałała ona na człowieka w chwili, gdy ze sfery natury (jako jej dziedzictwo) znalazł się w sferze historii (jako jej twórca), gdy posiadł zmysł moralny, język, kulturę. Rozbudzone raz w człowieku poczucie winy i dobrego uczynku domagało się kary i nagrody. A tymczasem człowiek, istota historyczna, sięgając pamięcią w przeszłość, zdawał sobie sprawę z tego, że nie zawsze kara i nagroda dotykały człowieka sprawiedliwie. Widział, że nieraz życia ludzkiego nie starczało, aby sprawiedliwości stało się zadość. Myśl o życiu przyszłym nie dawała mu spokoju. "Pierwsi ludzie - mówił według Stobajosa Demokryt - którzy o rozpadzie śmiertelnej natury nic nie wiedzą, ale mają świadomość swoich złych uczynków spełnionych za życia, męczą się w ciągu całego swego życia niepokojem i strachem, wymyślając nieprawdziwe baśnie o czasie po śmierci". "I tak to ludzie wymyślają w głowie istoty boskie" - jak miał się, zdaniem Herodiana, wyrazić Demokryt. Z wyjątkiem Demokryta (i wspomnianego tylko Anaksagorasa) wszyscy omówieni wyżej poeci i myśliciele greccy należą do archaicznej epoki literatury, kultury i religii greckiej. Epokę następną, epokę klasyczną (ok. 500-323 p.n.e.) zapoczątkowuje konflikt z Persami w koloniach jońskich w Azji Mniejszej. Po ujerzmieniu miast jońskich ośrodkiem życia kulturalnego Greków stały się Ateny. Tu na przełomie Vi i V wieku p.n.e. powstała tragedia, a w początkach V wieki p.n.e. komedia o wyraźnym zacięciu satyrycznym. Również w V wieku p.n.e w twórczości sofistów i retorów osiąga szczytowy rozwój artystyczna proza grecka. W tym samym wieku powstaje też dzieło historyczne Herodota i jakże różne od niego dzieło Tukidydesa. Wiek ten oraz wiek następny przynoszą też rozwój prozy filozoficznej. Religia oficjalna (a przynajmniej jej strona zewnętrzna, obrzędowa) pozostała w zasadzie nie zmieniona i na ogół wszystko, co wyżej powiedziano o religii Greków, odnosi się i do epoki klasycznej aż do nastania epoki hellenistycznej (323-31 p.n.e.), charakteryzującej się powstaniem nowej mieszanej kultury i nowej synkretycznej religii. Natomiast w literaturze i filozofii epoki klasycznej znalazły wyraz nowe prądy myślowe, które zmieniły nastawienie człowieka do religii. Religię przedstawia się w coraz szerszych kołach społeczeństwa jako wymysł ludzki, a w kręgach ludzi oświeconych niewiara w bogów zaczynała uchodzić za rzecz zwykłą, choć nie afiszowano się z tym zbytnio. Oficjalnie bowiem religia zachowała dawną silną pozycję i stawała się coraz bardziej sprawą państwową, formą patriotyzmu. Po zwycięstwie nad Persami ustanowiono specjalnie święto wolności (Eleuteria), wybudowano wiele nowych świątyń. Państwo czuwało nad przestrzeganiem zasad oficjalnej religii i wytaczało procesy tym, którzy nie czcili bogów uznawanych przez państwo (Alkibiades, Anaksagoras, Sokrates). Ludzie prości, uciskani przez bogaczy i zabiedzeni, zwracali się z prośbami zwłaszcza do tych bóstw, które w ich świadomości przychodziły z pomocą w konkretnych sprawach. Szczególną czci¦ zaczęto otaczać boga sztuki lekarskiej, Asklepiosa, który miał swój główny ośrodek kultu w Epidaurze w Argolidzie, znanym przede wszystkim z zachowanego do dziś amfiteatru na 14000 widzów. W 420 roku p.n.e. kult jego zadomowił się też w samych Atenach, a w 291 roku p.n.e. dotarł do Rzymu (świątynia Eskulapa - rzymski odpowiednik Asklepiosa - znajdowała się na wyspie na Tybrze). Ogromny wpływ na rozwój religii tego okresu, a także religijności Greków i nastawienia człowieka do religii wywarła tragedia attycka. Wywodzi się ona z obchodu religijnego ku czci Dionizosa, z pieśni chóralnej zwanej dytyrambem, śpiewanej przez mężczyzn odzianych w koźle skóry ("tragedia" znaczy dosłownie "pieśń kozłów¬)¦) i przedstawiających satyrów z orszaku tego boga winnej latorośli. Obok chóru (tragedia grecka do końca przypominała bardziej oratorium czy nawet operę niż dramat w dzisiejszym rozumieniu tego słowa) wprowadzono najpierw jednego aktora jako interlokutora chóru (Tespis), a następnie drugiego (Ajschylos) i trzeciego (Sofokles). Dość szybko też rozszerzono tematykę tragedii: z dramatyzacji mitu o Dionizosie stała się ona dramatycznym przedstawieniem innych mitów, a w końcu posługiwała się tematyką mitologiczną tylko pozornie, ujawniając czysto ludzkie motywy wszelkich poczynań swych bohaterów. Pierwszy z trzech wielkich tragików greckich, Ajschylos, głosił w swych utworach tradycyjne przykazania religijno-moralne. Zeus w jego tragediach jest wszechmocny i sprawiedliwy zarazem. Swą wyjątkową rolę zawdzięcza on temu, że jego wola utożsamia się z Losem, Przeznaczeniem. Nowe, wyższe pojęcie bóstwa zawdzięczał Ajschylos wpływowi religii apollińskiej Delf. Bóstwo kieruje i życiem poszczególnych ludzi, którzy muszą wystrzegać się, by nie obrazić go pychą, butą (hybris), i losami całych narodów (zwycięstwo Greków nad Persami pod Salaminą było przejawem sprawiedliwości boskiej). I jeśli w Prometeuszu skowanym Zeus został przedstawiony jako znienawidzony tyran, to stało się tak zgodnie z wymaganiami kompozycji całej trylogii (tragedie greckie łączono w trylogie i dodawano do nich tzw. dramat satyrowy). Prometeusz, prototyp buntowników, jednał się w końcu z Zeusem, a cała trylogia była gloryfikacją Pana na Olimpie. Inaczej być nie mogło w przedstawieniu, które stanowiło część liturgii dionizyjskiej. Niemniej samo ukazanie na scenie postaci herosa, będącego symbolem ludzkości i cierpiącego za ludzkość, musiało budzić podziw dla człowieka walczącego o postęp i dezaprobatę dla okrutnego wyroku boskiego tyrana. Admiracja dla człowieka widoczna jest jeszcze wyraźniej u drugiego wielkiego tragika greckiego, u Sofoklesa. Sofokles (496-406 p.n.e.) dobrze oddał w swych tragediach światopogląd epoki odzwierciedlający się najwyraźniej we współczesnej filozofii. W Antygonie w pieśni chóru znajduje się pochwała człowieka, który opanował morze i uczynił sobie posłuszną ziemię, ujarzmił dzikie zwierzęta, wynalazł mowę, odkrył w sobie instynkt społeczny, potrafi zaradzić chorobom, choć nie zdoła ujść śmierci. (Dodajmy tu, że koncepcję rozwoju historycznego ludzkości naszkicował najlepiej Demokryt, a najpełniejszy wykład poglądów Demokryta na historię kultury zawiera obszerny fragment olbrzymiej Historii powszechnej (Bibliotheke) Diodora Sycylijskiego z I wieku p.n.e.). Zapowiedź nowego w tragediach Sofoklesa nie oznaczała, że rezygnował on świadomie z tradycyjnego poglądu na świat. Trudno przypuścić, aby sędziowie rozstrzygający konkursy dramatyczne przyznali aż 18 czy nawet 20 razy zwycięstwo autorowi, który by miał głosić nowinki (lub tylko nowinki). Wprawdzie tragedia Sofoklesa wolna jest od pewnego monumentalizmu utworów Ajschylosa, a on sam nie miał w sobie nic z hieratyczności, jaka cechowała jego poprzednika, to jednak i on pozostał głosicielem chwały bóstwa, potęgi przeznaczenia, przed którym nikt nie zdoła umknąć (np. Edyp), uległości człowieka mimo jego wyjątkowej roli we wszechświecie. Odczucie małości i ograniczoności człowieka było następstwem przekonania o nieuchronności kresu życia. Sofokles daje temu wyraz już w Antygonie ("śmierci nie ujdzie on grotów", w. 351Ď) i w pieśni chóru w Edypie w Kolonos. Ostatni z trójki wielkich tragików greckich, Eurypides (ok. 480-406 p.n.e.), choć współczesny Sofoklesowi, należy właściwie do nowej epoki, a ściślej do nowego pokolenia. Był racjonalistą. Bohaterowie jego tragedii nie mają w sobie nic heroicznego, działają jak zwykli ludzie, szarpani namiętnościami, pełni wahań, nie spełnionych pragnień, rozsadzani ambicją. Działanie ich nie jest inspirowane przez bogów, lecz ma swe psychologiczne uzasadnienie, jest zawsze czymś umotywowane. Eurypides stara się zawsze wytłumaczyć każdy czyn swych bohaterów, uprawdopodobnić każdą sytuację przedstawioną na scenie, także wtedy gdy chodziło o bogów. Był konsekwentnym racjonalistą w sprawach religii. Czy był ateistą, trudno powiedzieć. Był przeciwnikiem tradycyjnej religii i tradycyjnych bogów. Otwarcie występował przeciw religii Apollina z Delf, do której nie kryła swego krytycznego stosunku demokracja ateńska (w czasie wojen perskich Delfy nie tylko nie zajęły wyraźnie antyperskiej postawy, lecz nawet były nastawione ugodowo czy wręcz służalczo wobec najeźdźców). Wątpił w mądrość boga z Delf. Dla niego bóg ulegający złu i czyniący zło nie jest bogiem. Moralności od bogów pierwszy domagał się - jak wiemy - Hezjod. Według Eurypidesa żaden z tradycyjnych bogów mitologii greckiej nie może zasłużyć na miano w pełni doskonałego moralnie. I choć również w jego tragediach nie brak przykładów modlitw, to obecność ich uwarunkowana jest raczej względami kompozycji utworu i sytuacją na scenie. Eurypides odcina się wyraźnie i od praktyk religijnych (np. od wróżbiarstwa), i od modlitw ku czci tradycyjnych bóstw. Np. niezwykłość modlitwy Hekabe, matki Parysa, polega nie tylko na tym, że Eurypides odwraca się od rozpowszechnionego politeizmu i wysuwa koncepcję bóstwa wyższego rzędu, bóstwa abstrakcyjnego. Nazywając najwyższe bóstwo Ładem przyrody i Myślą nawiązuje formalnie do znanej koncepcji Anaksagorasa, który twierdził, że poza i ponad naturą jest Umysł, Rozum, który wszystko uporządkował, ale zna też atomistyczną koncepcję "samouporządkowania" kosmosu wysuniętą przez Leukipposa i Demokryta. W modlitwie Hekaby Zeus nie zaprowadził ładu w przyrodzie, lecz jest ładem przyrody (a raczej sam ład przyrody awansował do roli absolutu), jest Myślą, ale Myślą ludzką (a raczej myśl ludzka, nie krępowana i nie ograniczana, sięga wyżyn absolutu). Wreszcie w epitecie "bezgłośny" można się też dopatrzeć chęci przeciwstawienia się idealistycznej interpretacji Logosu Heraklita przemawiającego niejako do ludzi ("nie mnie, lecz Logosu posłuchawszy, dobrze jest przyznać...¬)¦). Dodajmy tu, że i koncepcję Umysłu Anaksagorasa, podchwyconą skwapliwie przez Platona i Arystotelesa, też można rozumieć w sposób odbiegający od interpretacji idealistycznej. Filozofia ładu, porządku we wszechświecie, filozofia, jaką głosił Anaksagoras, zrodziła się po wojnach perskich, po okresie niepokojów wewnętrznych, kiedy w Atenach nastał czas odbudowy tego, co warto było wskrzeszać do istnienia, oraz budowy tego, czego dotychczas nie było. Filozofia Anaksagorasa oddziałała twórczo na Peryklesa, ale równie skutecznie geniusz tego ostatniego, jego planowa działalność oddziałały na twórcę filozofii ładu. Umysł Anaksagorasa może też oznaczać nie tyle jakiś transcendentny absolut, ile raczej jakąś najogólniejszą formułę humanistyczną nadającą się do przyjęcia dla wszystkich: autonomię wysiłku ludzkiego, planowego, racjonalnego działania. Rzecznikami pełnej autonomii człowieka w dziedzinie poznania, życia i działania byli sofiści działający w V wieku p.n.e. w Atenach jako wędrowni nauczyciele i wychowawcy. Poglądami swymi - subiektywizmem, sensualizmem, relatywizmem i konwencjonalizmem - wywołali oni prawdziwy przewrót umysłowy wśród Ateńczyków. Według Platona sofista to tyle co retor albo ktoś bardzo mu bliski (Gorgiasz 520Ď). Sofiści kształcili swych uczniów na retorów, na mówców, którzy potrafili z "gorszego argumentu robić lepszy", co w końcu prowadziło do zachwiania nie tylko tradycyjnego poglądu na świat, ale i podstaw wszelkiej moralności i zasad współżycia. Protagoras (ok. 481-411Ď), sensualista i relatywista w teorii poznania, głosił, że "człowiek jest miarą wszystkich rzeczy, istniejących, że istnieją, nie istniejących zaś, że nie istnieją" (fr. B 1Ď). Jedynym źródłem i kryterium poznania są zmysły, a ponieważ dają one poznanie subiektywne, dla każdego co innego może uchodzić za prawdę. Bogowie nie podpadają pod zmysły, a więc poznać ich nie można. "O bogach nie wiem, ani czy istnieją, ani czy nie istnieją, ani też jaką mają w ogóle postać, wiele bowiem rzeczy przeszkadza, żeby wiedzieć: brak jasności i krótkie życie człowieka" (fr. B 4Ď). U Prodikosa z Keos sceptyczne nastawienie co do istnienia bogów zamieniło się w racjonalistyczną interpretację pochodzenia religii. Twierdził on, że "ludzie dawnych czasów uznali słońce i księżyc, rzeki i źródła i w ogóle wszystko, co jest pożyteczne dla naszego życia, za bogów ze względu na pożytek, jaki stąd wypływa, podobnie jak to Egipcjanie uznali Nil; i dlatego widziano w chlebie Demeter, w winie Dionizosa, w wodzie Posejdona, w ogniu Hefajstosa i tak dalej we wszystkim, co jest użyteczne, widziano jakieś bóstwo" (fr. B 5Ď). Trazymach, współczesny Gorgiaszowi sofista, twierdził, że "bogowie nie zajmują się sprawami ludzi. W przeciwnym razie nie zaniedbaliby największego dobra ludzkości, jakim jest sprawiedliwość, a widzimy przecież, że ludzie nią się nie cieszą" (fr B 8Ď). Krytiasz, uczeń Gorgiasza i Sokratesa, zanim po upadku demokracji ateńskiej w 404 roku p. n. e. został jednym z 30 tyranów, dał się poznać jako sofista, wybitny retor, a nawet jako tragik i poeta. Z zachowanego fragmentu dramatu satyrycznego Syzyf widać, że Krytiasza zajmowała koncepcja rozwoju kulturalnego ludzkości, idea historycznego postępu społeczeństwa. Był czas, kiedy życie ludzi było podobne do życia zwierząt i kiedy panowała bezwzględna przemoc. Wtedy z uwagi na dobro społeczne wprowadzono prawa. I wtedy właśnie "przebiegły i przemądrzały człowiek wynalazł dla ludzi strach (przed bogami), aby było coś, co wywoła strach u ludzi złych nawet wtedy, gdy w skrytości będą coś złego czynili, mówili czy myśleli". Tak doszło do wprowadzenia bóstwa, demona, wiecznego, myślącego, mającego boską naturę. "Bogowie mieszkają tam, skąd, jak wiemy, przychodzi na ludzi strach, jak również błogosławieństwo dla ich nieszczęśliwego życia: tam w górze, gdzie bierze swój początek błyskawica i gdzie grzmot strasznie huczy, tam gdzie jest usiane gwiazdami sklepienie nieba, to cudowne arcydzieło mądrego twórcy, Czasu, tam gdzie rozpalona bryła słońca krąży i skąd spada na ziemię ożywczy deszcz". Tak wmówiono w ludzi wiarę w to, że istnieją bogowie znający najskrytsze czyny i myśli człowieka. Sokrates (469-399Ď), który przeciwstawił się relatywizmowi sofistów, w gruncie rzeczy miał z nimi wiele wspólnego. Jak oni nauczał wszędzie i wszystkich, ale w przeciwieństwie do nich nie brał za to pieniędzy. Swą działalność nauczycielską pojmował jako służbę dla państwa. Głosząc skrajny antropocentryzm, przypominając i powtarzając delficką zasadę "Poznaj samego siebie", wzywał ludzi do samodoskonalenia się, do cnoty, myślał o dobru ogółu. Człowiek, poznając siebie, w sobie samym ma znaleźć podstawy religii i moralności. Nie natury trzeba słuchać, lecz wewnętrznego głosu (dajmoniona), który odzywa się w każdym człowieku. Sam Sokrates spełniał skrupulatnie tradycyjne obowiązki religijne i w sposób tradycyjny wyrażał się o bogach, ale tak naprawdę to liczył się z jedyną boską mocą przenikająca świat i jaźń człowieka. Uczniowie i zwolennicy Sokratesa (wśród których Platon zajmuje odrębne miejsce) założyli kilka tzw. "szkół sokratycznych". Zwolennikiem jednej z nich był Teodor zwany Ateistą, związany z nią też był prawdopodobnie słynny ateista starożytny, Euhemer. Teodor Ateista odrzucił w ogóle istnienie bogów i "dowodził bezpodstawności wszelkich domniemań o bogach" (Diogenes Laertios Ii 97Ď). Euhemer (ok. 340Ď - ok. 260 p.n.e. , a więc należący właściwie do nowej epoki, epoki hellenistycznej), jest autorem utopii (opis utopijnego państw na nie istniejącej wyspie Panchai na Oceanie Indyjskim), w której podał racjonalistyczną genezę religii. W świątyni Zeusa na tej wyspie miała znajdować się złota kolumna, na której miały być spisane (stąd tytuł dzieła: Święty zapis albo: Święte pismo) czyny Uranosa, Kronosa i Zeusa. Byli oni panującymi i dopiero z czasem, w nagrodę za swe czyny, doczekali się apoteozy. Euhemeryzmu nie można chyba utożsamiać z ateizmem. Celem dzieła mogła też być chęć uzasadnienia kultu władców wprowadzonego za życia Euhemera. Jego teoria pochodzenia religii i wiary w Mogów potwierdza się częściowo także w innych kręgach kulturowych (takie pochodzenie jak bogowie Euhemera ma np. al-Hakim u Druzów oraz Haciman i Tendzin w Japonii), ale jego twierdzenie, powtórzone później przez Islandczyka Snoriego Sturlusona (Xiii wiek n. e.), że wszyscy bogowie mają takie pochodzenie, nie da się chyba utrzymać. W historiografii epoki klasycznej zaznacza się też wyraźnie ewolucja poglądów na religię, bogów i ich ingerencję w losy świata. Dla Herodota (ok. 489 - ok. 425 p.n.e.) w dziejach ludzkości spełnia się sprawiedliwość boska, historia świata jest historią świętą, w której bóstwo nagradza dobrych i sprawiedliwych oraz karze złych i występnych. Młodszy o jedno pokolenie Tukidydes reprezentuje zupełnie inne stanowisko: nie sięga do mitycznych pradziejów ludzkości, pisze pragmatyczną historię czasów sobie współczesnych wiążąc skutki z ich przyczynami, wśród których nie ma miejsca na przyczyny pozaziemskie. Nie wdaje się w interpretację i ocenę snów i przepowiedni, w sposób racjonalny interpretuje zjawiska natury i zdarzenia historyczne. W prozie filozoficznej epoki klasycznej, głównie w pismach Platona i Arystotelesa, znajdujemy wiele uwag na temat religii. Platon (427-347Ď), uczeń Sokratesa, założyciel Akademii, pozostawał pod wpływem doktryny orfickiej i pitagorejskiej o wędrówce dusz, o więzieniu duszy w ciele, o dążeniu do najwyższej idei dobra. Odwoływał się często do tradycyjnej religii, a w jego idealnym państwie rządzonym przez filozofów religia miała spełniać rolę utylitarną: wpływać na kształtowanie postaw ludzi. Arystoteles (384-322Ď), uczeń Platona, założyciel Liceum (Likajon od Gaju Apollina Likejskiego), zwanego szkołą perypatetycką (od przechadzania się - gr. peripatos - po alejkach Gaju), największy filozof i uczony starożytności, sformułował naukę o pierwszej przyczynie, o pierwszej przyczynie ruchu, która ma być samą energią, aktem czystym, czystą formą, celem istnienia. Tak tradycyjnie tłumaczy się naukę Arystotelesa traktując łącznie jego wywody z Viii księgi Fizyki i Xii księgi Metafizyki. Według niektórych "pierwszy motor" z Fizyki jest tylko fizyczną zasadą wiecznego, cyklicznego ruchu gwiazd stałych, jest zasadą immanentną", duszą poruszających się odwiecznie ciał niebieskich. Natomiast Bóg z Metafizyki miałby być tylko przyczyną celową (ku której wszystko zmierza), a nie sprawczą świata i ruchu, bo i świat, i ruch jest wieczny. Tak więc "pierwszy motor" z Fizyki byłby przyczyną sprawczą ruchu, ale nie Bogiem, a "akt czysty" z Metafizyki byłby Bogiem i przyczyną celową, ale nie sprawczą świata i ruchu. W epoce hellenistycznej (323-31 p.n.e.) w wyniku zapoczątkowanych przez podboje Aleksandra Wielkiego i następnie utrzymywanych kontaktów ze Wschodem doszło do powstania kultury mieszanej grecko-orientalnej i religii synkretycznej, w której tradycyjna religia epoki archaicznej i klasycznej zmieszała się z elementami orientalnymi. Dawną religię państwową zastąpiono religią panujących. W ostatniej epoce dziejów Grecji, historii kultury, literatury i religii greckiej, w epoce zwanej rzymską (31 p.n.e. - 529 n.e.), kiedy Grecja stała się prowincją rzymską, w całym imperium rzymskim zapanowała jedna kultura grecko rzymska (a raczej hellenistyczno-rzymska). W dziedzinie religijnej panował nadal synkretyzm. Mieszana kultura grecko-orientalna łączyła w sobie dotychczasową kulturę grecką z elementami kultury małoazjatyckiej i egipskiej. Ustrój monarchiczny, jaki wprowadził znów do Grecji Aleksander Wielki, utrzymał się i po rozpadzie jego monarchii na szereg mniejszych państw, z których najważniejsze to Egipt Ptolemeuszów, państwo Seleukidów w Azji i Macedonia, w skład której weszła Grecja. Ustrój monarchiczny w burzliwym okresie dziejów mógł wydawać się najlepszy, bo zapewniał silną, scentralizowaną władzę. Zetknięcie się Greków ze starymi absolutnymi monarchiami wschodnimi sprzyjało szerzeniu się kultu władcy, kultu osoby panującego. Początku kultu panujących należy szukać na Wschodzie. Począwszy od V dynastii faraonowie egipscy byli czczeni jako synowie boga Re, który był właściwym suwerenem kraju, a faraonowie jego mandatariuszami. Aleksander wykorzystał ten kult, kiedy podbijał Egipt. Za podstawę czci własnej osoby uznał fakt, że jako założycielowi nowego miasta, Aleksandrii, przysługuje mu - zgodnie z tradycją grecką - tytuł herosa, półboga. Egipcjanom to nie wystarczało i dlatego Aleksander musiał zasięgnąć rady Amona, który uznał go za swego syna. Przedmiotem regularnego kultu stał się Aleksander dopiero po śmierci. Jego następcom zaczęto okazywać taki kult stopniowo, a ubóstwiano ich dopiero po śmierci. Apoteoza przysługiwała też członkom ich rodziny. Ale już Ptolemeusz Ii Filadelfos wziął udział w apoteozie swej zmarłej żony Arsinoe i rozpoczął w ten sposób kult "bogów braterskich". Za Ptolemeusza Iii pojawia się kult panującego jako boga dobroczyńcy (euergetes), za Ptolemeusza V jako boga objawionego (epifanes). Ptolemeusz Viii został zbawcą (soter), wybawicielem państwa od wrogów. W literaturze greckiej nie brak tekstów, które uzasadniają oddawanie czci boskiej wybitnym ludziom. Według Arystotelesa (Polityka 3, 8, 1284 a) wyjątkowo uzdolniony człowiek powinien uchodzić za boga pośród ludzi. Dla niektórych filozofów epoki hellenistycznej uważanie panującego za postać boską było czymś naturalnym. Wydaje się, że pewną rolę odegrało tu utożsamianie pojęcia bóstwa z ideą nieśmiertelności (nieśmiertelnością głównie - jak wiemy - różnili się bogowie homeryccy od ludzi). Panujący, taki jak Aleksander lub niejeden z jego następców, dokonuje czynów, które zapewniają mu nieśmiertelność, przebywanie w towarzystwie nieśmiertelnych bogów. Polityczne motywy kultu panujących są aż nadto jasne: ustrój monarchiczny zyskiwał dodatkowe uzasadnienie, a autorytet panujących wzrastał niepomiernie. Koncepcja jednej wszechświatowej monarchii obejmującej wszystkie państwa i wszystkich obywateli świata wchodziła w skład filozofii stoików jako panującej filozofii tej epoki. "Zamieszkany świat" (ojkoumene) zaczęto traktować jako jedną całość. Według stoików istnieje wieczna, boska zasada, która przenika cały świat i przejawia się w porządku, jaki w nim panuje. Rozum człowieka jest cząstką rozumu świata i dlatego żyć według własnego rozumu znaczy tyle, co żyć zgodnie z naturą. Odwieczny porządek świata utożsamia się z Przeznaczeniem, któremu człowiek winien się poddać bez zastrzeżeń, a nawet z Zeusem tradycyjnej religii olimpijskiej pojmowanym panteistycznie (np. w Hymnie do Zeusa Kleantesa). Stoicy odnosili się życzliwie do tradycyjnych wierzeń, a ich alegoryczna interpretacja mitów ułatwiała przejmowanie nowych, równie dobrych i "prawdziwych" mitów orientalnych. Zupełnie inny charakter miał epikureizm. Filozofia Epikura, podobnie jak filozofia stoików, też chciała zapewnić szczęście człowiekowi i wskazać mu drogę postępowania. Jest rzeczą znamienną, że i stoicy, i Epikur, sięgnęli po materialistyczną interpretację wszechświata znaną w czasach przedsokratycznych (z pominięciem Platona i Arystotelesa): Zenon z Kition nawiązał do Heraklita Epikur do Demokryta. Epikurejska nauka o przyrodzie jest materialistyczna. Materialistyczna też jest jego nauka o duszy. Epikur, pragnąc zapewnić szczęście człowiekowi, chce go uwolnić od czterech głównych lęków: przed bogami, przed śmiercią, przed cierpieniem i przed niemożnością osiągnięcia szczęścia. Filozofia Epikura, podobnie jak przedtem filozofia Leukipposa i Demokryta, nie przyjęła się w szerokich kręgach społeczeństwa. Koła oświecone hołdowały stoicyzmowi, a masy szukały pociechy w kultach orientalnych. Bogowie olimpijscy przestali ludziom wystarczać. Odczuwano tęsknotę za jakimś jednym bóstwem o znaczeniu ogólnoświatowym. Po tej linii szli stoicy. Rozpowszechnionym w tej epoce tendencjom monoteistycznym (monoteizm solarny) sprzyjała zarówno filozofia stoicka, jak i astrologia. Uniwersalne znaczenie miał też kult Izydy, bogini o "dziesięciu tysiącach imion". Utożsamiano ją z każdą boginią: Frygowie czcili ją jako matkę bogów, Ateńczycy jako Atenę, Cypryjczycy jako Wenus. W znanej w wielu wersjach mowie na własną cześć Izyda nazywa się panią wszystkich krajów, najstarszą córką Kronosa, żoną i siostrą Ozyrysa, twórczynią świata i porządku społecznego, nauczycielką misteriów. Kult Izydy przedostał się do Grecji na krótko przed 300 rokiem p.n.e. W następnym wieku powstało wiele świątyń ku jej czci. Misteria jej, podobnie jak i misteria Attisa i Mitry w epoce rzymskiej, rozprzestrzeniły się w całym świecie hellenistyczno-rzymskim. Misteria zapewniały lepszy los po śmierci i przyczyniły się do zasadniczej zmiany w dawnych poglądach na życie pozagrobowe. Religia epoki hellenistycznej (i rzymskiej) kształtowała w poważnym stopniu atmosferę duchową, w której miało powstać i rozwijać się chrześcijaństwo. ¬*¦ Zwrócono uwagę, że myśl grecka do tego stopnia przeniknęła do literatury rzymskiej, że czytając pobieżnie Wergiliusza i Homera można dojść do wniosku, iż religia rzymska i grecka są do siebie podobne. I choć jest to w pewnym sensie prawdziwe, zwłaszcza w odniesieniu do późniejszego okresu, kiedy Rzymianie przejmowali bóstwa greckie i grecką terminologię, to jednak mamy wiele dowodów na to, że religijność Rzymian miała swoje własne i odrębne cechy charakterystyczne. W czasach najdawniejszych była to religijność wieśniaków przepojonych uczuciem strachu przed wszędzie obecnymi tajemniczymi istotami duchowymi (numina) i starających się gorliwie wypełniać liczne przepisy rytualne, zrazu niepisane, a następnie skodyfikowane przez powstałą później klasę kapłanów. Ludność, z której z czasem miał powstać naród rzymski, była różnego pochodzenia: głównie latyńskiego (od początku I tysiąclecia p.n.e. przybywali i osiadali w Italii) i miejscowego (Sabinowie, Etruskowie i inni). Zarówno jedni, jak i drudzy byli ludami rolniczymi czczącymi liczne bóstwa opiekujące się najdrobniejszymi szczegółami życia i działalności wieśniaka oraz uznającymi - wraz z innymi ludami indoeuropejskimi - jedno najwyższe bóstwo, niebiańskiego boga Jupitera (Djeus-pater). Przodkowie dawnych Rzymian byli ludźmi praktycznymi. Nie zajmowali się naturą i życiem swych bogów, nie wdawali się w zawiłe koligacje między nimi, nie interesowały ich heroiczne czyny bogów, nie stworzyli tylu pięknych opowieści o bogach co Grecy, nie mieli własnej mitologii, nie dopracowali się własnej doktryny o bogach, czyli teologii. W centrum ich zainteresowania był wpływ bogów na ich życie, wiele czasu poświęcali na ustalenie własnego stosunku do bogów, dbali o to, by się wywiązać z obowiązków wobec bogów i jak najwięcej od nich otrzymać. Bo wiara o ścisłych związkach zaświatów z codziennym życiem każdego człowieka była powszechna wśród najstarszych mieszkańców Półwyspu Apenińskiego. Ponieważ życie skupiało się w najmniejszej komórce życia społecznego, jaką jest rodzina żyjąca pod jednym dachem, a głównym zajęciem rodziny było rolnictwo, czczono dwa rodzaje bóstw: bóstwa domowe i bóstwa gospodarstwa rolnego. Ojciec rodziny (paterfamilias), jako jej naturalny zwierzchnik i przełożony, reprezentował ją także wobec bogów. Władza jego była ogromna. W najdawniejszych czasach był on panem życia i śmierci członków rodziny i wszystkich domowników. Pozycję jego wzmacniał jeszcze bardziej kult geniusza ojca rodziny. Genius (sanskr. ganami - płodzić, gatis - rodzina, por. gr. gignomai - rodzić się, stawać się, łac. gigno - rodzić, lectus genialis - łoże małżeńskie), który zrazu oznaczał przede wszystkim siłę rozrodczą człowieka (ojca rodziny), z czasem nabrał nieco głębszego znaczenia i oznaczał tajemniczą siłę osobowości człowieka, utożsamiał się z jego przeznaczeniem czy losem. Początkowo tylko ojciec rodziny miał swego geniusza, a dzień urodzin ojca był obchodzony jako święto geniusza. Z czasem zaczęto przypisywać osobnych geniuszy nie tylko ojcu rodziny, ale wszystkim męskim jej członkom (dziewczynki miały swoje junony), a później także gminom, miastom, prowinejom, szczytom górskim. Specjalną czcią otaczano później geniusza władcy panującego aktualnie, geniusza miasta Rzymu i geniusza narodu rzymskiego. W najdawniejszym okresie czczono przede wszystkim geniusza ojca rodziny i pozyskanie jego przychylności uważano za sprawę najważniejszą. Głęboki szacunek, jakim w Rzymie otaczano ognisko domowe, sprzyjał powstaniu kultu przodków, opiekunów życia rodzinnego. Pochodzenia etruskiego są bóstwa opiekuńcze, Lary, zrazu niecielesne i bezkształtne, a później przedstawiane pod postacią maleńkich figurek z gliny i wosku, drzewa, kości, a nawet złota. Ustawiano je obok ogniska domowego w specjalnej szafce zwanej lararium, a także na rozstajach dróg i granicach pola. Larfamiliaris (rodzinny) cieszył się największą czcią i jego to zabierano ze sobą podczas zmiany miejsca zamieszkania. Bóstwa opiekuńcze spichlerza (łac. penus, -oris) zwały się Penatami. Były one władne zapewnić dostatek w rodzinie i dobrobyt w całym państwie. Figurki i wizerunki penatów państwowych stały później na poczesnym miejscu w świątyni Westy. Bóstwa Latynów i innych szczepów italskich były niewidzialne i niecielesne, a tym samym budziły jeszcze większą grozę. Takie niecielesne, początkowo bezimienne i nie zindywidualizowane bóstwa opiekowały się poszczególnymi stadiami życia człowieka, poszczególnymi aktami jego działalności, jego zajęciami i czynnościami, jego dobytkiem i rolą. Nad szczęśliwym rozwiązaniem u wezgłowia rodzącej czuwała opiekuńcza triada bóstw - Pilumnus, Intercidona i Deverra - które chroniły dom przed atakami boga lasów, Sylwana. Położnica wzywała pomocy bogini Lucyny, która miała przywieść na światło dzienne mające się narodzić dziecię. Z czasem - w epoce tworzenia uczłowieczonego panteonu pod wpływem mitologii greckiej - Rzymianie utożsamiali ją z Junoną i Dianą (Juno Lucina i Diana Lucina). Nad kołyską (łac. cunae, -arum) czuwała Cunina, a karmienie (łac. rumino - przeżuwać) było pod opieką Ruminy. Statana pomagała dziecku stać (łac. sto, stare), a Ossipago zapewniała odpowiednią twardość kości (łac. os, ossis) i chroniła przed krzywicą. Potina i Edusa uczyły samodzielnego picia (łac. potus, -us) i jedzenia (łac. esca, -ae; edo - jeść). Dzieckiem przeniesionym z kołyski do łóżka (łac. cubile, -is) opiekowała się Cuba. Nad nauczaniem mowy i poprawnością wymowy czuwał Fabulinus (od łac. fabulor - gadać), a rozbiegane po drogach dziecko sprowadzały zawsze do domu boginie Iterduca (łac. iter, itineris - droga i duco, ducere - prowadzić) i Domiduca (łac. domus, -us - dom). Zdrowie dziecka było w rękach bogini Salus (łac. salus, -utis - zdrowie), ale w chwilach podwyższonej temperatury zwracano się też do specjalnej bogini gorączki, Febris. Patronka Rzymu, Anna Perenna (łac. perennis, -e - trwały) zapewniała długie życie. Typowe numina opiekujące się domem to Janus, opiekun wrót (łac. ianua), Cardea, opiekunka zawiasów (łac. cardo, -inis), Forculus, strażnik skrzydła drzwi (łac. foris, -is), Limentus, opiekun progu (łac. limen, -inis). Na straży granicy (łac. terminus, -i) pola stał bóg Terminus. Nad zajęciami w polu czuwała cała plejada bóstw o bardzo zróżnicowanych kompetencjach. Nad pierwszą orką sprawował nadzór Vervactor, nad drugą Redarator, siewami opiekował się Insitor lub Semonius (łac. insero, -ere, -sevi, -situm - zasiać), a żniwami Messor (łac. meto, -ere, messui, messum). Occator czuwał nad bronowaniem (łac. occo, -are), Sterculinus nad nawożeniem pola (łac. stercus, -oris - nawóz). Ziarnem rzuconym w glebę opiekowały się: Seja, Segetia i Tutulina. Dobry urodzaj zapewniała Cerera, a kwitnięcie i zapylanie kwiatów było oddane pod pieczę Flory. Nad pieleniem (łac. runcatio, -onis) czuwał Runcinator, a od specjalnej rdzy zbożowej (łac. robigo, -nis) mógł uchronić łany zbóż jedynie Robigus. Ziemia przynosząca plony i utrzymująca człowieka przy życiu była dla Rzymianina Matką-Ziemią (Tellus Mater lub Terra Mater) albo Boską Boginią (Dea Dia). Jej specjalnie poświęcone było kolegium dwunastu kapłanów, tzw. Braci Polnych (Fratres arvales, od łac. arva, -ae - pole). Początkami swymi sięgało ono najdawniejszego okresu religii rzymskiej. Spośród licznych bóstw opiekujących się siewem, ziarnem rzuconym w ziemie, żniwami i młócką dwa zasługują na szczególną uwagę: staroitalski bóg Saturn, utożsamiony z czasem z greckim Kronosem, ojcem Zeusa, i jego małżonka, bogini urodzaju, Ops. Kult ich przetrwał w Rzymie bardzo długo. Czasy "panowania" Saturna w Lacjum to opiewany przez poetów "złoty wiek" w dziejach ludzkości. Obchodzone później w Rzymie corocznie tygodniowe święta, Saturnalia (17-24 grudnia), miały przypominać Rzymianom tamte dobre czasy. Swoich własnych bogów miały także źródła, rzeki i lasy. Nad źródłami roztaczał pieczę Fons (łac. fons, -tis - źródło), syn Janusa i nimfy Juturny. Spośród bóstw rzecznych najpotężniejszy i najgroźniejszy ze względu na możliwość wylewów był Tiberinus. Dla przebłagania jego gniewu składano mu w zamierzchłych czasach najprawdopodobniej ofiary z ludzi zastąpione później topieniem słomianych chochołów w dniu jego święta przypadającego 15 maja. Nad lasami czuwał Faunus, wnuk Saturna, ojciec Latinusa, króla Lacjum. Opiekował się on także pastwiskami i bydłem, chroniąc je zwłaszcza przed wilkami (łac. lupus, -i) i dlatego zyskał sobie przydomek Lupercus. Nie bez jego udziału wilczyca w grocie u stóp Palatynu zwanej Wilczą (łac. Lupercal) wykarmiła Romulusa i Remusa. To niezwykłe wydarzenie, bez którego nie byłoby później Rzymu, powtarzano później w dramacie kultowym podczas obchodów zwanych Luperkaliami (15 lutego). Z czasem utożsamiono Fauna z greckim bogiem lasów, Panem, i dodano mu orszak podobnych jemu bóstw, zwanych też faunami. Wyżej wspomnieliśmy o triadzie bóstw - Pilumnusie, Intercidonie i Dewerze - które miały chronić dom spodziewającej się dziecka kobiety przed atakami boga lasów Sylwana. Był to początkowo dziki i nieokrzesany bóg leśnych ostępów, który z czasem "ucywilizował się" i nawet pomagał ludziom, ale i wtedy pozostał zbyt niebezpieczny dla kobiet, które musiały się go strzec i unikać kontaktu z nim i jego kultem. Jako jurnego boga kniei utożsamiano go później, podobnie jak Fauna, z greckim Panem i dodano mu do towarzystwa gromadę satyrów. Jeszcze jedno, obok Fauna, bóstwo opiekowało się stadami bydła. Zwano je Pales, ale nie starano się nawet ustalić jego płci (także do wielu innych bóstw Rzymianin modlił się słowami: "bogiem jesteś czy boginią, mężczyzną czy kobietą¬)¦). Na jego cześć obchodzono w kwietniu Palilia, połączone za panowania Hadriana z obchodami ku czci bogini Romy. Rodzinna i rolnicza religia przodków starożytnych Rzymian nie mogła obejść się bez kultu zmarłych. Kult ten w postaci kultu duchów przodków wynikał z poczucia głębokiej więzi rodzinnej sięgającej poza grób. Wyrazem przekonania o związkach żyjących ze zmarłymi były wspomniane wyżej Lary. Matka Larów, Larunda, miała też być - według jednej z wersji - matką Manów, duchów zmarłych, uważanych za bóstwa świata podziemnego. Według innej wersji matką ich miała być Mania, bogini podziemia, zresztą utożsamiana z Larundą. Rzymianie starali się obłaskawić Many i zapewnić sobie ich przychylność. Ustawiano w tym celu ich wizerunki w atrium, składano im ofiary, a później wyznaczono jeden dzień w roku poświęcony specjalnie ich czci. Feralia, obchodzone 21 lutego, przypominały Zaduszki obchodzone po dziś dzień w wielu krajach. Dobre, boskie Many, zaniedbane przez ludzi, stawały się mściwe i złe i zamiast pomagać żyjącym, mogły im szkodzić. Ale istniał też rodzaj duchów przodków niejako złych z natury. Były to duchy ludzi złych, splamionych za życia krwią, były to upiory błądzące nocą wśród ludzi. Zwano je Larwami i Lemurami. W celu odwrócenia ich szkodliwego działania ustanowiono z czasem specjalne święto zwane Lemuriami (13 maja). W czasach najdawniejszych obrzędy religijne spełniali ojcowie rodzin. Nie jest wykluczone, że synowie, którym ojciec rodziny zlecał rozniecanie płomienia (łac. flamma, ae) z żarzącego się popiołu, z czasem stawali się kapłanami (łac. flamen, -inis; zestawiając ze sobą łac. flamma i łac. flamen nie chcemy wcale przesądzać sprawy etymologii; niektórzy zestawiają łac. flamen z sanskr. bramin, ale przeciw tej etymologii podniesiono ostatnio wiele zarzutów). Podobnie i córki, którym w czasie nieobecności mężczyzn w domu zlecano podtrzymywanie ognia, mogły zapoczątkować późniejsze kolegium westalek. Jak było naprawdę z początkami osobnej kasty kapłanów, nie wiemy. Pewne jest, że funkcje religijne, spełniane zrazu przez ojca rodziny, zostały z czasem wyodrębnione. Zaczęli je spełniać specjalni ludzie, szafarze kultu, kapłani. Trudno dziś też powiedzieć, kiedy to nastąpiło i od kiedy można mówić o odrębnym stanie kapłańskim w Rzymie. Tradycja łączy to z panowaniem drugiego (spośród siedmiu) króla rzymskiego, następcy legendarnego Romulusa, Sabińczyka z pochodzenia, Numy, który miał panować w latach 715-672 p.n.e. Jemu przypisuje się organizację kultu, kodyfikację starych i ustalenie nowych przepisów rytualnych, zapoczątkowanie budowy świątyń i zorganizowanie kolegiów (najpierw cztery; potem było ich piętnaście) kapłanów. Funkcje swe pełnili kapłani dożywotnio. Żyli dostatnio z dochodów państwowych, cieszyli się dużym szacunkiem w społeczeństwie i często wywierali znaczny wpływ na sprawy państwowe. Wynikało to z zakresu spraw, z jakimi mieli do czynienia. Obok bowiem spraw czysto religijnych zajmowali się ustalaniem kalendarza, spisywaniem kronik, sporządzaniem testamentów, brali udział w zawieraniu małżeństw i innych aktach cywilnych. Każdy ważniejszy akt państwowy, posiedzenie senatu czy sądu, wojnę czy bitwę poprzedzał ceremoniał religijny. Zasięgano rady kapłanów zgodnie z panującym przekonaniem, że są oni najlepszymi interpretatorami woli bogów objawiającej się w specjalnych znakach zsyłanych ludziom. Specjalni kapłani-wróżbici (uugures - augurowie) i wieszczkowie etruscy (haruspices - haruspicy) cieszyli się wielkim poważaniem wśród Rzymian. Jako tłumacze woli bogów z lotu ptaków, wątroby zwierząt lub różnych przypadkowych znaków mieli oni sposobność urabiania zachowań ludzi według własnych wzorców. Kiedy auspicja (augurów zwano też auspices - patrzący na ptaki) wypadły niepomyślnie, trzeba było zatrzymać dobrze rozwijający się atak własnych wojsk, zerwać korzystne dla państwa pertraktacje, zrezygnować z osobistego szczęścia. Przebiegli augurowie posuwali się niekiedy do zwykłego oszustwa i szalbierstwa, kiedy głodząc kwoki osiągali upragniony znak pomyślności dla Rzymu (kury rzucały się na ziarno). Augurowie nie byli jednak kapłanami we właściwym tego słowa znaczeniu. Na miano to zasługiwali tylko ci spośród szafarzy kultu, którzy mieli do czynienia ze składaniem ofiar (sacra). Ofiara (sacrificium) mogła być bezkrwawa (np. z owoców, ciasta, mąki i soli - mola salsa; stąd termin techniczny immolatio - "użertwienie", zniszczenie żertwy ofiarnej) lub krwawa (np. z wołu, konia, gołębia). Szczególnie uroczysty charakter miała ofiara ze świni (sus), owcy (ovis) i wołu (taurus), zwana suovetaurilia. Przed zabiciem zwierzęcia na ofiarę przystrajano je najpierw w wieńce i wstążki. Kapłan odmawiał rytualną modlitwę, kropił całe zwierzę, a jego czoło posypywał mąką. Sam nie uśmiercał zwierzęcia. Czynił to za niego victimarius - pomocnik asystujący przy składaniu ofiar. Wróżbita badał wnętrzności zwierzęcia. Potem następowała uczta. W pierwszej części uczty (daps) spożywano większą część mięsa zabitego zwierzęcia (tylko nieznaczną część spalano w ofierze bogom), w drugiej części uczty (libaao) raczono się winem i zabawiano rozmowami. Od 399 roku p.n.e. urządzano ku czci niektórych bogów uroczystości polegające na zastawianiu stołów wyszukanymi potrawami przed posągami tych bogów ułożonymi na wyściełanych łożach. Samą uroczystość zwano lectisternium (łac. lectus, -i - łoże i sterno - rozciągnąć, rozścielić, położyć). Organizacja kultu, którą tradycja wiąże z osobą Numy Pompiliusza, związana była z osobą panującego (rex), rezydującego w Domu Królewskim (Domus Regia) na Forum Romanum. Po upadku monarchii Domus Regia pozostała siedzibą najwyższego kapłana (pontifex maximus) stojącego na czele kolegium pontyfików (pontifices). W skład tego kolegium wchodzili także: król ofiarniczy (rex sacrorum,) trzech kapłanów (Jowisza, Marsa i Kwiryna) oraz sześć westalek, kapłanek Westy, służebnic w Domu Królewskim, strażniczek wiecznego ognia w świątyni bogini ogniska domowego. Odrębne kolegium tworzyli też augurowie, kapłani-wróżbici, o których była mowa wyżej. Mieli też swoje kolegium haruspikowie. W 196 roku p.n.e. powstało kolegium epulonów: początkowo trzech, później siedmiu, a za Cezara dziesięciu kapłanów zajmujących się składaniem ofiar i przygotowywaniem uczt (epulae) w czasie Ludi Romani i Ludi Plebei. Przejęli oni część funkcji wykonywanych dawniej przez kolegium pontyfików. Kolegium Saliów, czyli Tancerzy (łac. salio - skakać, tańczyć), zajmowało się organizacją pochodów i tańców ku czci Marsa. Kolegium Braci Rolnych (Fratres Arvales) powołane zostało - o czym już wspominaliśmy - ku czci bogini ziemi (Tellus). Na początku maja ruszał pod ich przewodnictwem pochód na pola w celu zapewnienia przychylności Larów i zapewnienia dobrych plonów. Kolegium Fecjałów (Fetiales) spełniało funkcje dyplomatyczne: czuwało nad przestrzeganiem formalności przy zawieraniu traktatów, zawieraniu pokoju i wypowiadaniu wojny. Z kultem Fauna-Luperka i legendą o świętej grocie Luperkal - o czym też była mowa - związane jest kolegium Luperków (Luperci). W dniu 15 lutego składali oni przy tej grocie ofiarę z kozłów, a następnie rozbiegali się po mieście chłoszcząc symbolicznie napotkanych ludzi rzemieniami ze skór tych zwierząt. Uderzenia te miały moc oczyszczającą (łac. februus - oczyszczający; stąd februarius - związany z tym dniem oczyszczenia; później nazwa miesiąca). Szczególne wyróżnienie w kolegium pontyfików trzech kapłanów: Jowisza (flamen Dialis), Marsa (flamen Martialis) i Kwiryna (flamen Quirinalis) oraz przyznanie im tytułu "większych" (maiores) w odróżnieniu od dwunastu innych, zwanych "mniejszymi" (minores) wskazuje na wyjątkową rolę kultu tych trzech bogów, nazywanych razem trójcą kapitolińską. Jowisz (Juppiter, gr. Zeus pater, łac. Diespiter - ojciec jasnego nieba, dnia) był najwyższym bóstwem niebiańskim pochodzenia indoeuropejskiego. Był bogiem nieba (Diespiter), światła (Juppiter Lucetius), grzmotów (Juppiter Tonans), piorunów (Juppiter Fulgulator), pogody (Juppiter Serenalor), dawcą zwycięstwa (Juppiter Victor), podporą w walce (Juppiter Stator), był niezwyciężony (Juppiter Invictus) i dzięki niemu Rzymianie mogli odnosić zwycięstwa nad innymi narodami, był największym i najlepszym spośród bogów (Juppiter Optimus Maximus). Czciły go także ludy latyńskie na Górze Albańskiej. W Rzymie najważniejszym miejscem kultu Jowisza był Kapitol. Na północnym wierzchołku było auguraculum - miejsce wróżb augurów, na południowym w sanktuarium Jowisza Feretriusa (łac. feretrum, -i - nosze) składano łupy zdobyte na wrogach. Odbywało się to w czasie triumfu zwycięskiego wodza, który po uroczystym przejeździe w rydwanie przez miasto składał Jowiszowi w hołdzie stosy tarcz, mieczy i włóczni. Według tradycji świątynię kapitolińską ukończono w dniu 13 września i ten dzień rozpoczynał urzędowy rok w państwie. W dniu tym obchodzono ku czci Jowisza specjalne święto Ludi Romani (igrzyska państwowe). Drugim świętem ku jego czci były Ludi Plebei (igrzyska ludowe). Dla organizowania tych świąt - jak wiemy - powołano z czasem specjalne kolegium epulonów. Mars (Marspiter, Mavors, oskijski lub sabiński Mamers) był najprawdopodobniej starym italskim bóstwem wiosny i rolnictwa i dopiero u Rzymian stał się bogiem wojny, utożsamianym później z greckim Aresem. Święta ku jego czci obchodzono w marcu (łac. nazwa miesiąca - Martius - wywodzi się oczywiście od jego imienia) i październiku, a więc w miesiącach, które otwierały sezon prac polowych, a jednocześnie sezon prowadzenia działań wojennych. Uważano go za ojca Romulusa i Remusa i oddawano szczególną cześć jako ojcu wszystkich Rzymian. Kultem jego zajmował się specjalny kapłan (flamen Martialis) oraz 12 kapłanów z kolegium Saliów. Miał wiele przydomków: Kroczący (Gradicus), Zwycięzca (liictor), Obrońca (Propugnator), Mściciel (Ultor). Świątynia Marsa Mściciela wznosiła się na Forum Romanum. Jednym z najstarszych miejsc kultu Marsa w Rzymie był ołtarz (ara Martis) na Polu Marsowym, gdzie wodzowie dokonywali przeglądu wojsk i gdzie co pięć lat dokonywano lustrum, tj. ofiary przebłagalnej oczyszczającej ludność. Z czasem zaczęto łączyć z Marsem inne bóstwa. Jego małżonką czy siostrą miała być okrutna Bellona, która na Polu Marsowym miała swą świątynię, gdzie przyjmowano posłów obcych państw. Łączono go też z boginią Nerio lub Anną Perenną. Towarzyszami jego byli: Pavor (Strach) i Pallor (Trwoga, Bladość), a także Honos (Honor) i Virtus (Męstwo). Kwiryn jest, podobnie jak Jowisz i Mars, starym plemiennym bóstwem italskim, czczonym na sabińskim wzgórzu Kwirynale, nazwanym tak od jego imienia. Podobnie jak Marsa, czczono go początkowo pod postacią włóczni (sab. quiris). Niektórzy uważają, że Kwiryn i Mars to jedno i to samo bóstwo czczone pod różnymi imionami przez Latynów osiadłych na Palatynie i Sabinów osiadłych (tj. dwunastu kapłanów) kolegium Saliów, składających ofiary przy Porta Collina na Kwirynale; druga połowa kolegium Saliów związana była z kultem Marsa. Na jego cześć obchodzono w dniu 17 lutego specjalne święto zwane Kwirynaliami. Połączenie luźnych osad rozsianych na siedmiu wzgórzach nad Tybrem i zamieszkanych przez różne plemiona (np. przez Latynów na Palatynie, Sabinów na Kwirynale) w jedną całość polityczną (miasto-państwo) miało dokonać się w 754 roku p.n.e. i być dziełem Etrusków. Panowanie Etrusków, którzy wcielili do założonego przez siebie miasta osady plemion wrogo do nich nastawionych, miało trwać do 510 roku p.n.e. Pochodzenie Etrusków do dziś stanowi zagadkę czekającą na rozwiązanie. Według świadectwa Herodota (Dzieje I 94Ď) mieli oni być przybyszami z Azji Mniejszej, dokładniej z Lidii. Wobec zagrażającej ludowi klęski głodu król Atys, syn Manesa, pozostał wraz z niewielką częścią ludności w kraju, a przeważającą większość wyprawił ze swym synem Tyrrenosem za morze. Miało się to wszystko dziać w Xiii wieku p.n.e. Emigranci dotarli do ziemi Umbrów w Italii i od imienia swego przywódcy nazwali się Tyrsenoi lub Tyrrenoi. Nawet jeśli przyjmiemy, że w tekście Herodota są domieszki mityczne i próba wyjaśnienia nazwy Tyrrenoi przez związanie jej z nazwą lidyjskiego miasta Tyrra, to i tak nie możemy odrzucić jego świadectwa jako bezwartościowej opowieści. Za małoazjatyckim pochodzeniem Etrusków przemawiają także inne dowody, jak znalezienie pomników języka etruskiego lub doń zbliżonego na Bliskim Wschodzie (np. stela z Kaminii na wyspie Lemnos), wzmianki w źródłach egipskich z Xiii wieku p.n.e. o ludzie Tursza (Tyrrenoi?), który przybył do Egiptu z Azji Mniejszej, oraz liczne świadectwa z dziedziny kultury materialnej, religii, sztuki (np. wyroby rzemiosła artystycznego, biżuteria), obyczajów (np. równouprawnienie kobiet). Wielu pisarzy rzymskich stale mówi o Etruskach jako o Lidyjczykach (np. Horacy, Wergiliusz, Owidiusz i Tacyt). Odmiennego zdania na temat pochodzenia Etrusków jest Dionizjos z Halikarnasu, ale jego zdanie jest odosobnione. Zna on tradycyjny pogląd Herodota, ale przytacza też opinię żyjącego później Hellanikosa z Mityleny, według którego Etruskowie, stanowiący pewien odłam Pelazgów, wylądowali na północnym wybrzeżu Adriatyku i przez półwysep dotarli w dorzecze rzek Arno i Tybru, zadomowili się tam od dawna zachowując swą odrębność językową i kulturową, tak że należy uważać ich za autochtonów. Teoria autochtonizmu Etrusków nie odrzuca możliwości ich migracji ze wschodu (Azja Mniejsza) czy z północy (jako jeden z ludów alpejskich; zwraca się uwagę na podobieństwo nazwy Retów i nazwy, jaką sobie nadawali sami Etruskowie - Rasenna), ale umieszcza ich w Etrurii (dorzecze Arno i Tybru) już w epoce neolitu i brązu (połowa 11 tysiąclecia p.n.e.), podczas gdy teoria odwołująca się do migracji ze wschodu ustala ich przybycie po 800 roku p.n.e., może w połowie Viii wieku p.n.e. W tym samym czasie przybyli do południowej Italii pierwsi koloniści greccy. Etruskowie w środkowej części półwyspu oraz Grecy na południu reprezentowali znacznie wyższą kulturę niż powstała i rozwijająca się w tym czasie rodzima kultura Villanova, zwana tak od nazwy miejscowości pod Bolonią. Etruskom nie udało się zjednoczyć pod swą dominacją całego Półwyspu Apenińskiego. W drugiej połowie Vii wieku p.n.e. zapanowali nad Lacjum, małym krajem w środkowej części półwyspu, zamieszkanym przez 47 drobnych ludów tworzących ligę o charakterze religijnym. W skład tej ligi wchodzili też Rzymianie. Spośród siedmiu znanych z tradycji królów rzymskich trzej ostatni mieli pochodzić z etruskiej dynastii z miasta Tarquinii (etruskie Tarchna, dzis. Tarquinia) nad rzeką Martą, na północny zachód od Rzymu, założonego według tradycji przez herosa etruskiego Tarchona. Władzę w Rzymie Tarkwiniusze mieli sprawować od 616 do 510 roku p.n.e., do czasu obalenia monarchii. Ród Tarkwiniuszów pozostał w Rzymie, ale wobec nienawiści Rzymian do wszystkiego, co przypominało panowanie i rolę Etrusków, zmieniono formę nazwiska z Tarquinu na Tarquitii (Tarkwicjusze). Po opanowaniu Rzymu Etruskowie skierowali się poprzez Lacjum na południe, do Kampanii (sprzymierzyli się z Kartagińczykami przeciw Grekom), a także na północ (Etruria nadpadańska). Pod koniec Vi wieku p.n.e. byli u szczytu potęgi, którą zachwiała zwycięska walka Lacjum (z Rzymem) przeciwko nim na lądzie oraz przeciwko greckiej kolonii Kyme (Cumae) na morzu. Utrata Rzymu pod koniec Vi wieku p.n.e. osłabiła Etrurię, tak że z wolna zaczął się jej upadek. Zanim to nastąpiło, Rzym pod rządami Tarkwiniuszów przekształcił się w wielkie miasto, które dorównywać zaczęło dużo starszym miastom etruskim. Tarkwiniusz Stary miał zbudować cyrk, założyć podwaliny pod świątynię kapitolińską (pod Pałacem Konserwatorów) i wybudować Cloaca Maxima, wielki kanał umożliwiający osuszenie Forum. Za jego następcy, Serwiusza Tuliusza, miano przeprowadzić ważne reformy polityczno-społeczne mające na celu obalenie ustroju rodowego (zamiast podziału obywateli według pochodzenia wprowadzono podział według stanu majątku). Miano też podzielić Rzym na dzielnice (tribus; 4 miejskie i 21 lub 16 wiejskich) oraz wybudować miejskie mury obronne z tufu. Stuletnie panowanie Tarkwiniuszów w Rzymie zaznaczyło się przede wszystkim w dziedzinie religii. Na miejsce triady bóstw opiekuńczych związku latyńsko-sabińskiego (omówieni wyżej: Jowisz, Mars, Kwiryn) Tarkwiniusze wprowadzili własną triadę (Jupiter, Juno, Minerwa). Wróżbiarstwo etruskie zadomowiło się w Rzymie na dobre. W ważnych sprawach zwracano się zawsze do wróżbitów etruskich znających dobrze tajniki Księgi Tagesa, Księgi Losu, Księgi o znaczeniu piorunów, Księgi rytów i Księgi umarłych. Wszystkie te księgi, znane nam dopiero z cytatów z czasów późniejszych (od Iii wieku p. n. e.), zawierały niewątpliwie doktrynę dużo starszą. Miała ją objawić (a więc religia etruska, w przeciwieństwie do religii greckiej i rzymskiej, ale podobnie jak wiele innych religii blisko i dalekowschodnich, jest religią objawioną) wyorana z ziemi przez jakiegoś rolnika z Tarquinii mityczna postać o wyglądzie dziecka i mądrości starca. Część doktryny, zwłaszcza zasady wyjaśniania znaczenia piorunów i odwracania ich skutków, miała objawić nimfa Wegoja czy Begoe. Całość objawienia, zawartego w pięciu księgach świętych, nazwano już w starożytności wspólną nazwą: disciplina etrusca. Widać w tej doktrynie ciągły niepokój o przyszłe losy osobiste i losy państwa, próbę zapewnienia sobie pomyślności i odwrócenia nieszczęść przez uprzednie poznanie tego, co ma nastąpić. U podstaw swoistego myślenia Etrusków leży przekonanie, że rzeczy przyszłe, zakryte, niejawne można poznać z rzeczy obecnych, odkrytych, jawnych - ze zjawisk atmosferycznych lub wyjątkowych, dzięki hepatoskopu, czyli badaniu wątroby zwierzęcia ofiarnego. W tym wszystkim Etruskowie byli bardzo podobni do Babilończyków i Hetytów i to przemawiałoby za ich małoazjatyckim pochodzeniem. Drobiazgowość w przestrzeganiu rytualnych przepisów właściwa jest przede wszystkim ludom wschodnim. Udzieliła się ona i samym Rzymianom, ale nie w takim stopniu, by zachwiać ich zdrowym rozsądkiem i ograniczyć zmysł organizacyjny i praktyczny. Rzymianie przejęli za to od Etrusków to wszystko, co mogło okazać się użyteczne w politycznej i militarnej organizacji państwa. Wprowadzona przez Tarkwiniuszów triada bóstw obejmowała - jak wiemy - Jowisza, Junonę i Minerwę. Jowiszowi (greckiemu Zeusowi) odpowiadał etruski Tinia, władca piorunów. Rzymska Junona to etruska Uni, a Minerwa (grecka Atena) to etruska Menerwa. Obok tej triady bóstw niebiańskich Etruskowie mieli czcić także triadę bóstw chtonicznych. Być może, pamiętając o takiej triadzie etruskiej, konsul Spurius Cassius wystawił w 493 roku p.n.e. na Awentynie obok Circus Maximus świątynię trójdzielną poświęconą Cererze, Liberowi i Liberze. Stało się to w obliczu klęski nieurodzaju za radą ksiąg sybilijskich. Zbiór wyroczni Sybilli Kumańskiej (z Kyme), które miał otrzymać Tarkwiniusz, powierzono pieczy specjalnego kolegium kapłanów quindecim viri sacris faciundis. To oni mieli doradzić budowę świątyni dla nowej rodziny boskiej, to oni czuwali nad przejmowaniem i latynizacją obcych bóstw i kultów. Utrzymano kult starej italskiej bogini urodzaju, Cerery (łac. Ceres, - eris). Córkę Demetry, Persefonę, utożsamiano z Liberą, a Dionizosa z Liberem. Bóstwa: Liber i Libera - znane były w Rzymie wcześniej i miały swoje odrębne święto, Liberalia, w dniu 17 marca. Z Kyme sprowadzono też do Rzymu Apollina. Również z Wielkiej Grecji dotarł kult Hermesa, Diany i innych bóstw. Hellenizacja bóstw rzymskich przybrała na sile po upadku potęgi Etrurii. Od początku Iii wieku p.n.e., od chwili nawiązania bezpośrednich kontaktów z Aleksandrią, zaczyna się wpływ hellenizmu i synkretyzmu wschodniego. Pojawiają się bóstwa o charakterze czysto abstrakcyjnym: Zgoda (Concordia), Młodość (Juventas), Nadzieja (Spes), Sprawiedliwość (Justitia), Dzielność, Cnota (Virtus), Honor (Honos), Wesołość (Hilaritas), Zdrowy Rozsądek (Hona Mens), Wieść, Opinia (Fama), a w czasach późniejszych, za panowania Augusta, Pokój (Pax), któremu w 9 roku p.n.e. wybudowano olbrzymi ołtarz (Ara Pacis) na Polu Marsowym. W czasie wojen punickich sprowadzono z Pessynuntu posąg Matki Bogów, Kybele, i umieszczono go w świątyni Zwycięstwa (liictoria) na Palatynie. Kult frygijskiej bogini miłości, Kybele, i jej boskiego kochanka, umierającego i zmartwychwstającego Attisa, przyjął się w Rzymie wraz z całym tajemniczym ceremoniałem oczyszczenia w krwi zabitego na ofiarę byka. Po wyprawie Sulli do Kapadocji dotarł do Rzymu krwawy kult Mogini Ma, utożsamianej z Belloną. Z Egiptu przywieziono misteryjny kult Izydy, małżonki Ozyrysa i matki Horusa. W I wieku n.e. przybył do Rzymu kult perskiego boga słońca, Mitry, o którym będzie jeszcze mowa później. W okresie hellenizacji religii rzymskiej doszło do ustalenia systemu tzw. dwunastu bogów starszych. Z wykazem ich spotykamy się w źródłach pisanych wielokrotnie. Znany dwuwiersz z poematu historycznego Enniusza pt. Annales wymienia ich w następującym porządku: Juno Vesta Minerva Ceres Diana Venus Mars-Mercurius Jovis Neptunis Vulcanus Apollo. O niektórych z tych bogów mówiliśmy już wyżej. Obecnie uzupełnimy to informacją o pozostałych. Westa, utożsamiana z grecką Hestią, była boginią ogniska domowego, ale i boginią całego narodu. Sześć westalek utrzymywało w jej okrągłej świątyni płonący ogień i modliło się za cały naród. Diana była boginią pochodzenia italskiego, nie rzymskiego, ale dość wcześnie przyjęła się w Rzymie. Utożsamiano ją z grecką Artemidą. Była boginią księżyca, opiekunką natury i kobiet, gwarantką płodności. Czczono ją m.in. w świętym gaju (łac. nemus, - oris - gaj, las) w Arycji niedaleko Rzymu jako Dianę Nemorensis. Każdorazowy jej kapłan (rex nemorensis - król gaju) musiał zabić swego poprzednika jakąś świętą gałęzią. Do tego zwyczaju nawiązuje tytuł głośnej książki J. G. Frazera Złota gałąź. Wenus była boginią miłości, utożsamianą z czasem z grecką Afrodytą. Uważano ją, jako matkę (Cenetrix - Rodzicielka) Eneasza, za protoplastkę narodu rzymskiego. Merkuriusza (łac. merx, -cis - towar), boga handlu i rzemiosła, utożsamiano z greckim Hermesem. Boga mórz, Neptuna, utożsamiano z greckim Posejdonem, a Wulkana, boga ognia, wulkanów i sztuki kowalskiej, z greckim Hefajstosem. Wymienionych wyżej dwunastu bogów olimpijskich pod rzymskimi imionami wprowadzono oficjalnie w 217 roku p.n.e., w roku zwycięskiej dla Hannibala bitwy nad Jeziorem Trazymeńskim i jego marszu na Rzym, w obliczu wyraźnego zagrożenia bytu państwa. Czy wprowadzenie nowej dwunastki bogów przyczyniło się do podniesienia religijności? Może tylko chwilowo. Drogę torowały sobie obce kulty docierające do Rzymu ze Wschodu, a także - i to coraz częściej - poglądy wolnomyślne: sceptycyzm, agnostycyzm, a nawet otwarty ateizm. Ateizm praktyczny przejawiał się w tym, że Rzymianie zaniedbywali praktyki religijne. Nie mamy żadnych świadectw, by choćby z pewnym prawdopodobieństwem określić zasięg szerzącego się indyferentyzmu religijnego wśród oświeconych kół rzymskich. Lekceważenie praktyk religijnych przez osoby wyżej postawione miało często charakter demonstracyjny i nie pozostawało bez wpływu na masy. Tak było w wypadku Gajusza Flaminiusza, trybuna ludowego, a następnie pretora i konsula, dowódcy wojsk rzymskich w bitwie nad Jeziorem Trazymeńskim. Flaminiusz zlekceważył przed bitwą wróżby i znaki. Pisze o tym Cyceron ("O wróżbiarstwie" I 35, 77Ď). Czym było naprawdę nowych dwunastu bogów olimpijskich nie tylko dla wolnomyślnej elity rzymskiej, ale także dla mas ludowych, świadczą komedie Plauta. Niebezpieczeństwo, jakie jeszcze nie tak dawno zagrażało Rzymowi, zostało zażegnane. Ostateczne i niejako już czysto formalne rozbicie potęgi Hannibala nastąpiło w czasie bitwy pod Zamą w 201 roku p.n.e. W Rzymie doszło do odprężenia, a ponieważ nic tak nie odpręża jak śmiech, zaistniała potrzeba dostarczenia ludziom okazji dobrej rozrywki. Miała ją dać komedia, prosta, łatwa i zrozumiała w odbiorze. W komediach Plauta (ok. 250 - ok. 184. p.n.e.), pisanych po roku 200, uderza całkowita nonszalancja wobec bogów i religii. "Włączył ich do akcji swych komedii - pisze O. Jurewicz - by służyli jak i inne osoby czy elementy jego sztuk rozrywce i rubasznemu śmiechowi plebejskiemu" (Religia w komediach Plauta, w: "Euhemer" 4-5, 1967, s. 17Ď). Plaut traktuje dwunastkę bogów olimpijskich z przymrużeniem oka, kpi z ich liczby, ich mocy. Imiona bogów używa metonimicznie, czyli przenośnie, Jowisz i Junona to metonimie pana i pani domu, Wenus to metonimia pięknej dziewczyny, a imię tej bogini użyte w liczbie mnogiej (Veneres) oznacza po prostu przygody miłosne. Wulkan to metonimia ognia. Roi się w komediach Plauta od jawnej kpiny z poszczególnych bogów, co na widowni było przyjmowane bez świętego oburzenia, lecz przeciwnie - z gorącym aplauzem. Dla poety rzymskiego, Kwintusa Enniusza (239-139 p.n.e.) szerzenie zabobonu i nieprawdziwych mniemań przynosi pewnym ludziom korzyści. "Zabobonni guślarze i bezwstydni przepowiadacze, leniwi, obłąkani albo przyciśnięci nędzą, którzy dla siebie nie znaleźli ścieżki, a innym wskazują gościniec, którzy drugim obiecują skarby, a sami żebrzą u nich o groszaki, niech dla siebie wezmą coś z owych skarbów, a resztę niech zwrócą" - pisał Enniusz, który przyznawał, że bogowie istnieją, ale przypuszczał, że "nie troszczą się oni o to, czym się zajmuje rodzaj ludzki" (przekład W. Kornatowskiego w: Cyceron, "O wróżbiarstwie" I 58 132Ď). Enniusz - jak widać - podzielał pogląd Epikura, że choć bogowie istnieją, nie interesują się ludźmi i światem. Znał ten pogląd również Plaut. W historii racjonalistycznej myśli rzymskiej Enniusz zajął poczesne miejsce przede wszystkim jako tłumacz dzieła Euhemera na łacinę. Hiera anagraphe ("Święte pismo" czy też "Święty zapis¬)¦) greckiego racjonalisty z przełomu Iv i Iii wieku p. n. e. znalazła w Enniuszu dobrego tłumacza i chyba (chociaż niektórzy w to wątpią) żarliwego propagatora teorii pochodzenia religii i wiary w bogów określanej mianem euhemeryzmu. Nie zachowany do dziś łaciński przekład (również nie zachowanego) oryginału greckiego wywarł wielki wpływ na poglądy annalistów rzymskich. W jednym z fragmentów poematu pt. Smakołyki (przekład lub przeróbka greckiego poematu Archestratosa z Geli na Sycylii) zachował się taki oto fragment: morska ryba zwana po polsku przeżuwaczem (po łacinie scarus, po grecku skaros) ma mieć tak delikatny smak jak mózg Jowisza (cerebrum Jovis). Również pierwszy oryginalny (tzn. nie przerabiający tylko wzorów greckich) poeta rzymski, Lucy Iiusz (180-102¬8¦101Ď), twórca satyry klasycznej, w niektórych swych satyrach miał ulegać wpływom Euhemera i ośmieszać stare mity i obrzędy. Marek Terencjusz Warron (116-27 p.n.e.), zwany Reatinusem (wychowywał się w Reate, w kraju Sabinów), największy polihistor i najwszechstronniejszy uczony swoich czasów, zajmował się organizacją społeczno-polityczną Rzymu, jego dziejami, kulturą i religią w dziele pt. "Antiqquitates rerum humarrarum et divinurum" (Dawne dzieje ludzi i bogów). W dziele tym, które nie zachowało się, wiele miejsca poświęcił hierarchii bogów rzymskich, organizacji kultu, kolegiom kapłańskim, miejscom świętym i uroczystościom religijnym. Ten zwolennik sceptycyzmu Akademii zawarł też w swym dziele wiele uwag na temat pochodzenia religii. Według świadectwa św. Augustyna, zawartego w Vi księdze De civitute Dei, Warron uważał religię za twór ludzki, za twór całego społeczeństwa żyjącego w zorganizowanym państwie. Malarz musi istnieć wcześniej niż jego wytwór, obraz; podobnie jest z religią: jako wytwór spoŁeczeństwa zakłada ona jego uprzednie istnienie. Religia jest tworem poetów, filozofów i polityków. Religię poetów, podobnie jak większość ludzi oświeconych w Rzymie, Warron odrzucał. Religia filozofów nie była mu obca; nie mógł nie dostrzegać, że porusza ona problematykę nurtującą każdego człowieka. Religię polityków, przeznaczoną dla mas i stanowiącą środek umacniania władzy i poszanowania dla praw państwowych, popierał z całą mocą. Słynny poeta rzymski, Tytus Lukrecjusz Karus (ok. 90-55 p.n.e.), przeniósł na grunt rzymski materialistyczną filozofię Epikura z jego krytyką religii, która, umacniając strach człowieka przed Mogami i losem po śmierci, krępuje jego rozwój intelektualny i aktywność. Dzieło jego, pisane heksametrem, pełne jest patosu i wspaniałych obrazów, w jakich poeta maluje życie człowieka uwolnionego od religijnego strachu. Poemat "O naturze rzeczywistości" zawiera wykład atomistycznej filozofii wszechświata. Poznanie jej i przyjęcie za swoją ma zapewnić człowiekowi szczęście nie ograniczające się bynajmniej do ciasno pojmowanej rozkoszy (gr. hedofre). Lukrecjusz zdecydowanie występuje przeciw rozpowszechnionemu mniemaniu o nierozerwalnym związku religii i moralności, która miałaby wymagać jakoby sankcji religijnej. Zdaniem Lukrecjusza jest inaczej: to właśnie religia nazbyt często rodzi zło, niesprawiedliwość, zbrodnie. Genezy religii dopatruje się Lukrecjusz w strachu człowieka przed siłami przyrody, zjawiskami atmosferycznymi i groźnymi kataklizmami. Przezwyciężenie postawy lęku odbywa się powoli wraz z postępem kultury. W poemacie De rerum natura powtarza się obraz dziejów ludzkości, która ze stanu pierwotnej dzikości doszła w końcu do wspaniałych osiągnięć kultury, nauki, sztuki, obraz naszkicowany po raz pierwszy przez kogoś z kręgu filozofów demokrytejskich i przekazany nam przez Diodora Sycylijskiego. W swym obrazie zwycięskiego pochodu ludzkości ku zdobyczom kultury i cywilizacji Lukrecjusz posuwa się dalej niż jego poprzednicy. Według nich religia, sprowadzana do reakcji człowieka na nadzwyczajne zjawiska natury, odgrywa jakąś (w pewnym sensie także pozytywną) rolę w dziejach. Lukrecjusz jest bardziej konsekwentny, twierdzi, że religia przynosiła i przynosi ludzkości jedynie szkodę. Nie dokończony poemat Lukrecjusza miał wydać Marek Tuliusz Cyceron (wraz ze swoim bratem Kwintusem), o ile świadectwo starożytne, przekazane nam przez św. Hieronima: "Cicero emendawit" (tj. poprawił, oczyścił z błędów) będziemy uważali za równoznaczne ze zdaniem "Cicero edidit" (tj. wydał), ale jednocześnie rozpoczął walkę z epikureizmem głoszonym przez Lukrecjusza. Trudno z całą pewnością powiedzieć, jakie były poglądy Cycerona na religię. Najświetniejszy mówca epoki, wybitny pisarz, którego zachowane pisma są dla nas cennym źródłem do poznania filozofii po Arystotelesie, świadomie nie wypowiadał się jasno na ten temat. I on uznawał potrzebę religii dla ugruntowania władzy państwowej i praw, wolał nie uchodzić za kogoś, kto występuje przeciw religii. Opowiadając się za utrzymaniem religii (ściślej: uświęconych tradycją obrzędów i zwyczajów) występował zdecydowanie przeciw zabobonom i przesądom i ostrzegał, by nie dopuścić do tego, aby miały one zapanować nad rozumem. Nawet u typowego rzecznika idei konserwatywnych, jakim był Marek Porcjusz Kato (234-149 p.n.e.), można się już dopatrzyć elementów sceptycyzmu. Ten fanatyczny obrońca starorzymskiej prostoty obyczajów i starorzymskich zwyczajów nie mógł nie popierać (przynajmniej jawnie) starych wierzeń. W podeszłym wieku sam był nawet członkiem niejednego kolegium kapłańskiego, ale z pewnością nie podzielał już bezkrytycznie dawnych wierzeń. Miał nawet dziwić się, "że dwaj haruspicy nie uśmiechają się do siebie przy spotkaniu", i ten jego stary żart przekazał nam Cyceron w "O wróżbiarstwie" Ii 24, 51 (por. też "O naturze bogów" I 26, 71Ď). Byłoby przesadą twierdzić, że I wiek p.n.e. to okres stopniowej racjonalizacji i laicyzacji społeczeństwa rzymskiego. Prawdą jest, że sceptycyzm religijny torował sobie z wolna drogę i ogarniał zwłaszcza oświecone kręgi Rzymian, ale nie można też zapominać i o tym, że wojny domowe sprzyjały rozwijaniu się i szerzeniu, zwłaszcza w masach ludowych, uczuć religijnych. W zaniedbaniu kultu religijnego zaczęto - nie po raz pierwszy - upatrywać przyczynę wszystkich nieszczęść, jakie spadły na Rzym w okresie walk bratobójczych. August, przystępując do wielkiej odnowy państwa, nie mógł zlekceważyć roli, jaką w tej odnowie mogła spełnić religia. Wzywając do przywrócenia dawnych obyczajów i dawnej religijności rzymskiej wychodził naprzeciw pragnieniu mas. Sam zaczął popierać i otaczać opieką kult religijny. Odnowił stare świątynie, wybudował nowe, m.in. świątynię Marsa Mściciela (Mars Ultor) na nowo założonym Forum i świątynię Apollina na Palatynie. Troszczył się o reaktywowanie dawnych rytuałów religijnych, odnowił kolegia kapłańskie Arwalów i Titiów uroczyście obchodził przez trzy dni i trzy noce ludi saeculares (obchód sekularny, wiekowy, obchodzony co 100 lub 110 lat i rozpoczynający w Rzymie nowy wiek, saeculum; ostatnio obchodzono go w 146 roku p.n.e., ale po zwycięstwie Augusta nad wrogami zewnętrznymi i wewnętrznymi uznano, że warto tym obchodem rozpocząć nowy wiek w 17 roku p.n.e.), objął w 12 roku p.n.e. urząd najwyższego kapłana i obsadził wakujące od 87 roku p.n.e. stanowisko flamina Jowisza. Wskrzeszenie dawnych kultów spotkało się z uznaniem wszystkich obywateli rzymskich. W kołach oświeconych nie dawano - rzecz jasna - wiary ani szerzącym się praktykom magii, ani horoskopom astrologicznym (wpływy Wschodu, zwłaszcza Egiptu) i na pewno dość sceptycznie oceniano próbę restytucji dawnych obrzędów i obyczajów w nowych, zmienionych warunkach, ale nastanie nowej epoki pokoju (Pax Romana) było tak oczywiste i dostrzegalne dla każdego, że nie było wprost ludzi, którzy by nie poparli polityki religijnej Augusta. Ideolodzy wieku Augusta, Wergiliusz i Horacy, oddając swój talent na usługi władcy i "wybawiciela" państwa postępowali na pewno zgodnie ze swymi przekonaniami. Wergiliusz (70-19 p.n.e.), który początkowo miał poprzestać na zwykłym panegiryku na cześć Augusta, sięgnął po temat mitologiczny, związał Rzym z Troją, każąc legendarnemu Eneaszowi błąkać się aż do brzegów Italii i przez małżeństwo z Lawinią założyć dynastię panującą w późniejszym Rzymie, który ma do spełnienia historyczną rolę z woli Opatrzności i z ustawiczną pomocą bogów. Troja zginęła, by mógł powstać Rzym i by zamiast niej trwał na wieki. W czasie tułaczki Eneasza z Troi do Italii opiekowali się nim ustawicznie bogowie, zwłaszcza jego matka Wenus i ojciec bogów i ludzi Jowisz, a przeszkody stawiała jedynie Junona. Bogowie przyśpieszali akcję eposu, ingerowali w bieżące wydarzenia, dawali poznać swą wolę za pomocą wróżb i znaków. Pod koniec Ii księgi cień Kreuzy, zmarłej małżonki Eneasza, wyjawia mu miejsce jego przyszłego osiedlenia, a Sybilla zapowiada krwawe walki o Lawinium. Również Horacy (65-8 p.n.e.), najwybitniejszy poeta rzymski, skłaniał się do poglądu, że bogowie ingerują w losy świata i ludzi. Był nawet szczerze przekonany, że osobiście doznał na sobie skutków takiej ingerencji. Pod wpływem znaku (grom z jasnego nieba) miał doznać jakiejś wewnętrznej przemiany i przeżyć rodzaj nawrócenia. Horacy, który samego siebie nazwał "wieprzem z trzody Epikura" i hołdował epikureizmowi uznającemu wprawdzie istnienie bogów, ale negującemu ich ingerencję w sprawy świata i ludzi, pod wpływem tego niezwykłego zjawiska zaczął stopniowo odchodzić od pozycji epikurejskich i skłaniać się ku stoicyzmowi, oficjalnej filozofii rzymskiej za panowania Augusta. Jako jeden z augustowskich poetów nie mógł pominąć w swej twórczości wątku religijnego. I rzeczywiście wśród jego pieśni natrafiamy na hymny do bogów, zwłaszcza do Wenus i Apollina, bogów związanych z rodem julijskim i Augustem. Z okazji poświęcenia świątyni Apollina wzniesionej na Palatynie przez Oktawiana z racji zwycięstwa pod Akcjum poeta napisał Hymn-modlitwę ("Ody" I 31Ď). Nie chce sardyńskich włości ani kalabryjskich trzód, nie chce złota Indów ani kości słoniowej, wystarczy mu zdrowie, skromny wikt, długie szlachetne życie i natchnienie poetyckie. W hymnie do Fortuny z Ancjum (w kraju Wolsków), opiekunki Lacjum i Rzymu, bogini czczonej zarówno przez Greków, jak i przez Rzymian, Horacy opiewa jej moc i potęgę, która ma zapewnić powodzenie planowanym wyprawom Augusta do Brytanu i Arabu w 27 roku p.n.e. Ody religijne, a zwłaszcza ody patriotyczne (głównie tzw. ody rzymskie: Iii 1-6Ď), są dowodem, jak dalece Horacy związał swą twórczość z programem odnowy religijnej i moralnej realizowanym przez Augusta. Po śmierci Wergiliusza w 19 roku p.n.e. Horacy stał się czołowym poetą Rzymu i jemu to August zlecił napisanie specjalnego hymnu na tzw. obchód sekularny (ludi saeculares). Carmen saeculare Horacego, nie zaliczane do szczytowych osiągnięć jego poezji, jest hymnem ku czci Apollina i Diany i zawiera prośbę o wielkość i pomyślność dla Rzymu, założonego przez Trojańczyka Eneasza, i dla Augusta, wnuka Wenus, wywodzącego się od Julusa, syna Eneasza. W powstałej 11 lat wcześniej odzie (12Ď) Horacy uznaje Oktawiana za zesłanego z nieba wybawiciela państwa, za wcielenie Merkurego. Po dokończeniu dzieła odnowy państwa ma on znów powrócić do nieba. Takie akcenty sprzyjały szerzeniu się kultu władcy. Do umocnienia religijnego kultu panującego przyczynił się walnie Owidiusz (43. p.n.e. - 18 n.e.) ze swą apoteozą Juliusza Cezara zamieszczoną pod koniec "Przemian" tuż przed Epilogiem. Ubóstwiony Cezar patrzy na dzieło swego (adoptowanego) syna, Oktawiana Augusta, którego po śmierci też czeka apoteoza. Świątynię boskiemu Juliuszowi wystawiono w Rzymie w 29 roku p.n.e. Sam August kazał się nazywać divifilius (synem bożym), ale ze względów politycznych raczej niż z wrodzonej skromności nie stawiał sobie świątyń w Italii, choć nie miał nic przeciwko kultowi, jaki mu okazywano we wschodnich prowincjach Rzymu. Pierwszą świątynię ku jego czci wystawiono w Mitylenie w 37 roku p.n.e. Potem budowano następne. Kult panującego łączono z kultem bogini Rzymu. W samym Rzymie od 8 roku p.n.e. oddawano cześć geniuszowi cesarza (Genius Augusti) i związano kult władcy z religią domową umieszczając jego geniusza między dwoma wizerunkami Larów. Pełnej apoteozy - jak to przewidywał Owidiusz - doczekał się Oktawian po śmierci. Warto tu dodać, że Owidiusz, młodszy o dwadzieścia lat od Wergilego i Horacego, jest silniej związany ze swoją epoką i wysławianie czasów dawnych ma u niego raczej formalny charakter. "Chwalimy dawne lata, ale żyjemy współczesnością - taka była jego dewiza, której pozostawał wierny także wtedy, gdy w "Przemianach" i w "Kalendarzu" podejmował tematy mitologiczne. Nic dziwnego, że u tego przedstawiciela pokolenia - jak byśmy dziś powiedzieli - powojennego zabrzmiała nieco inna nuta niż u "chwalców czasu minionego": Wergiliusza, a także najwybitniejszego historyka tej epoki, Tytusa Liwiusza. Są u Owidiusza sformułowania, które nie pozostawiają wątpliwości co do tego, że nieobcy mu był sceptycyzm w sprawach religii czy nawet wręcz ateizm. Wpływy epikureizmu, ale nie tego praktycznego, lecz tego głębszego, teoretycznego są widoczne w wierszach, w których Owidiusz chciałby za Epikurem i Lukrecjuszem uwolnić ludzi od lęku przed śmiercią. (Podobną myśl wypowie żyjący w latach ok. 50-127 n.e. rzymski satyryk Juwenalis). Skutki polityki religijnej Augusta były dość znaczne i przetrwały panowanie jego i jego bezpośrednich następców. Kult panujących umacniał się. Na ich cześć ustanawiano igrzyska roczne, a dla ich organizowania powoływano nowe kolegia kapłańskie. W okresie wczesnego cesarstwa budzi się zainteresowanie zagadnieniami filozoficznymi, głównie etycznymi. Elita umysłowa, podobnie jak za panowania Augusta, pozostawała pod wpływem stoicyzmu, podczas gdy do mas ludowych docierała filozofia w postaci diatryby cynickiej. Stoicyzm, zaszczepiony w Rzymie w 155 roku p.n.e. przez Diogenesa z Seleucji i Antypatra z Tarsu, przeszedł tu znaczną ewolucję. Początkowo szerzył się w kołach demokratycznych i republikańskich, później był wykorzystywany przez koła panujące, które w stoickiej zasadzie równości duchowej wszystkich ludzi widziały doskonały środek łagodzący rzeczywiste antagonizmy społeczne. Dobrowolne poddanie się losowi ("chętnych los za sobą wiedzie, wlecze zaś niechętnych¬)¦), pełna aprobata zastanych stosunków miała znamionować duchy wielkie. "I przeciwnie, ten jest mały i nikczemny, który się sprzeciwia, który źle myśli o porządku świata i woli poprawiać bogów niż siebie" (Seneka, Listy 107, 12Ď; przekład W. Kornatowskiego). Na całkowitym poddaniu się losowi polega cnota człowieka, a jego szczęście na uzyskaniu spokoju ducha (tranquillitas animi). Wszyscy ludzie, nie wyłączając niewolników, są braćmi, członkami społeczeństwa ustanowionego przez naturę. Wszyscy są wezwani do osiągnięcia najwyższego celu, jakim jest nie zmącony niczym spokój ducha. Szczytne zasady etyczne głoszone przez Senekę miały na celu powstrzymać rozkład moralny klas wyższych, przeciwstawiały się też uciskowi władców z dynastii julijsko-klaudyjskiej, przeciwdziałały wyzyskowi niewolników przez właścicieli, ale niczego nie chciały zmieniać. W dialogu "O Opatrzności" (De providentia) Seneka usiłuje dać odpowiedź na dręczące człowieka pytanie: skąd zło? Pytanie to miało szczególne znaczenie dla wierzącego Rzymianina, który musiał jakoś pogodzić ze sobą wiarę w dobroć bogów i istnienie zła na świecie. Odpowiedź Seneki brzmi następująco: "twórca nie może zmienić tworzywa" (V 9Ď). Jego zdaniem zło związane jest z niedoskonałością materii i w gruncie rzeczy jest konieczne dla dobra całości wszechświata, dla urzeczywistnienia się pełni dobra. Trudno powiedzieć, czy ta odpowiedź zadowalała samego Senekę i czy nie była tylko przeznaczona na użytek innych. Senece - jak wiadomo - stawiano, i słusznie, zarzut, że inaczej mówi, a inaczej żyje. Głosiciel wzniosłej etyki stoickiej starał się nawet uzasadnić, dlaczego tak jest. Z pewnością mógł liczyć na zrozumienie u współobywateli w innej sprawie: składał, bo musiał składać oficjalny hołd ubóstwionemu cesarzowi Klaudiuszowi (panował w latach 41-54 n.e.), ułożył nawet pochwalną mowę pogrzebową na cześć zmarłego cesarza, a jednocześnie napisał na niego ciętą satyrę pt. Apocolocynthosis ("Udynienie"; od gr. kolokynthe - dynia, symbol głupoty), podważając tym samym wartość aktu apoteozy panującego. Niewątpliwie w grę wchodziła tu osobista zemsta filozofa, którego Klaudiusz skazał na 8 lat wygnania, niemniej satyra Seneki pozostanie dowodem, że apoteozy cesarzy nie brano całkiem serio. Ideologiem klas uciskanych w tej epoce był Epiktetz Hieropolis we Frygii, od około 50 roku n.e. przebywający w Rzymie jako niewolnik, a następnie wyzwoleniec. W 95 roku n.e. wraz z innymi filozofami został wygnany z Rzymu przez Domicjana (po raz pierwszy wygnał filozofów, głównie stoików, Wespazjan w 74 roku n.e.) i nie chciał tam powrócić mimo zachęty Hadriana. Może silniej niż Seneka bierze on w obronę niewolnika i protestuje przeciw wyzyskowi ustroju niewolniczego, ale samego niewolnictwa znosić nie zamierza. Człowiek nie może zmienić istniejącego stanu rzeczy, musi pogodzić się z ustanowionym przez bogów porządkiem i uznawać ich rządy nad światem. Bogów należy czcić i składać im ofiary oraz modlić się nie o to, co przyjemne, ale o to, co piękne, nie o bogactwo, lecz o rozum. Wszystkim kieruje Opatrzność. Jeśli zsyła ona nieszczęścia, człowiek może starać się odsunąć je od siebie, a jeśli mu się to nie uda, musi je cierpliwie znosić. Wtedy nieszczęście, zło staje się dobrem dla człowieka. Wiele wskazań Epikteta przypomina zalecenia etyki wyrzeczenia i ofiary głoszonej przez chrześcijaństwo. Cesarz Marek Aureliusz (panował w latach 161-180Ď) był ostatnim wybitnym przedstawicielem stoicyzmu rzymskiego. I on głosił zasadę poddania się losowi, z którym utożsamia się Bóg, rozum wszechświata. Samodoskonalenie się człowieka polega na prowadzeniu życia zgodnego ze wskazaniami rozumu wszechświata, Boga samego, który pozostaje ostatecznym celem stworzenia. Ten religijny aspekt filozofii Marka Aureliusza wywarł chyba swój wpływ i na chrześcijaństwo. Akademik Plutarch (ok. 50Ď - ok. 125 n.e.) z Cheronei (w Beocji), uczeń Ammoniosa w Atenach, przebywał kilkakrotnie (i to przez dłuższy czas) w Rzymie, otrzymał obywatelstwo rzymskie, był postacią znamienną dla eklektyzmu, jaki w gruncie rzeczy panował w filozofii rzymskiej tego okresu. Akademik, platonik, neopitagorejczyk, głosił też poglądy stoickie. Stoicka jest jego teoria mitu, w którym dopatruje się odbicia jakiejś racjonalnej prawdy. Elementy irracjonalne w religii to zabobony, które ułatwiają władzom panowanie nad "rozzuchwalonym, wyuzdanym motłochem" (O duchu opiekuńczym Sokratesa 9Ď; przekład Z. Abramowiczówny). Sam Plutarch po powrocie do rodzinnej Cheronei założył rodzaj Akademii, a jednocześnie był archontem i kapłanem Apollina, ale "prawdziwą jego "religią" - jak pisze A. Nowicki w Starożytni o religii - nie był kult Apollina, ale kult bohaterów. (...) Żywoty sławnych mężów miały być przede wszystkim wzorami do naśladowania". Eklektyzmowi w filozofii rzymskiej tego okresu odpowiadał synkretyzm w dziedzinie religii. W pierwszych wiekach cesarstwa ułatwiał on szerzenie się kultów orientalnych. Bóstwa wschodnie zapewniały życie pozagrobowe za cenę nie cnotliwego życia, do jakiego zachęcali filozofowie stoiccy, lecz za cenę orgiastycznych praktyk religijnych i tym łatwiej przemawiały do wyobraźni ludzi prostych niż dawni bogowie rzymscy czy jedyny, najwyższy Bóg filozofów domagających się wielu wyrzeczeń i poświęceń i zachęcających do cierpliwego znoszenia losu. Na podatny grunt trafiały nowe religie, samozwańczy cudotwórcy i prorocy mogli liczyć na pokaźną liczbę wyznawców. Na I wiek n.e. przypada działalność Apoloniusza z Tyany, neopitagorejczyka, maga i cudotwórcy. W jego biografii pióra Filostratosa (ok. 170-249 n.e.) roi się od nieprawdopodobnych przygód i cudów, które do niedawna zestawiano nawet z cudami ewangelicznymi. Pod naporem mas muszą ustępować cesarze, którzy początkowo usiłowali zatamować napływ nowych kultów. Kaligula uznał kult Izydy, tępiony jeszcze za Augusta i Tyberiusza, i zbudował tej świątynię na Polu Marsowym. Klaudiusz zezwolił kapłanom Wielkiej Matki Kybele na sprawowanie kultu także poza Palatynem, Kommodus uczestniczył osobiście w misteriach ku czci Mitry, którego kult od końca I wieku n.e. zaczął zataczać coraz szersze kręgi w Rzymie. Nadanie obywatelstwa całej wolnej ludności imperium przez Karakallę w 212 roku n.e. pociągnęło za sobą także faktyczne uznanie bóstw tej ludności; otworzono dla nich specjalne miejsce kultu. Heliogabal (panował w latach 218-222Ď), który sam był kapłanem Baala z Emessy, wprowadził tego boga do panteonu rzymskiego. Syryjska bogini Atargatis odbierała w Rzymie cześć jako Dea Syria. Chrześcijaństwo szerzyło się w Rzymie już w połowie I wieku n.e. Traktowane było jako jedna z religii wschodnich i podlegało tym samym co i one prześladowaniom oraz korzystało z tej samej co i one swobody rozprzestrzeniania się. Zasadę równości wobec Boga i braterstwo wszystkich ludzi głosili też filozofowie stoiccy pierwszych wieków cesarstwa: Seneka, Epiktet, Marek Aureliusz. Z nimi też łączyła chrześcijaństwo nauka o cnocie, o życiu cnotliwym. Z kultami wschodnimi wspólna była chrześcijaństwu nagroda po śmierci. Wspólny z judaizmem był monoteizm, nieuznawanie innych kultów, w tym także kultu cesarza. Ten ostatni element spowodował najwięcej zadrażnień i ściągnął wiele prześladowań, uniemożliwił też włączenie chrześcijaństwa w nurt jednej synkretycznej religii państwowej, jaką miała stworzyć reforma Aureliana (270-276Ď). Dawna opozycja: stara religia rzymska - kulty orientalne ustąpiła miejsca opozycji: synkretyzm - chrześcijaństwo albo jeszcze ogólniejszej opozycji: kultura antyczna - chrześcijaństwo. Edykt tolerancyjny Konstantyna z 313 roku n.e. przyznawał równe prawa synkretycznej religii państwowej i chrześcijaństwu. Julian Apostata (361-363Ď) starał się powstrzymać rosnącą potęgę chrześcijaństwa, ale Teodozjusz I w 392 roku wydał zakaz składania ofiar pogańskich, a Teodozjusz Ii w 435 roku nakazał zniszczyć wszystkie sanktuaria pogańskie. Do ostatecznego triumfu chrześcijaństwa doszło nie bez jego czynnego udziału. Nowa religia potrafiła wykorzystać zarówno atmosferę wyczekiwania na "wybawienie" od nieszczęść i zła, jak i strukturę organizacyjną gmin wyznawców mitraizmu. Na miejscu dawnych podziemnych świątynek mitraistycznych z niszą, w której stał posążek młodego Mitry zabijającego byka, stawiano często bazyliki chrześcijańskie. Przykład zachowanego mitraeum w podziemiach bazyliki św. Klemensa Rzymskiego nie opodal Koloseum nie jest jedyny. Zarzuty, z jakimi występowano przeciwko pewnym chrześcijanom - zabijanie niemowląt, krwawe ofiary, niebezpieczne praktyki magiczne - zdają się świadczyć o tym, że chrześcijan mieszano z wyznawcami innych kultów, niekiedy naprawdę krwawych i odrażających. W miarę napływu do nowej religii ludzi wykształconych można było pomyśleć o zorganizowanej obronie, czyli apologii chrześcijaństwa. Autorzy takich apologii, czyli apologeci, kierowali swe pisma do cesarzy (Arystydes do Hadriana lub Antonina Piusa, Justyn do Antonina Piusa oraz do jego następców: Marka Aureliusza i Lucjusza Werusa). W pracach apologetów chrześcijańskich powtarzają się argumenty przeciwko religiom politeistycznym, przeciwko zabobonom i przesądom, bezsilności bogów pogańskich itd. Autorom apologii nie przyszło na myśl, że wiele z tych argumentów godzi w religię w ogóle, w każdą religię, a więc i w chrześcijaństwo. Już w Liście do Diogneta, nauczyciela Marka Aureliusza, nieznany autor wyjaśnia, że chrześcijanie nie czczą bóstw pogańskich, bo są to bóstwa z drzewa, kamienia lub kruszcu. Justyn uwydatnia różnice między mrocznym kultem demonów rozpowszechnionym w religii pogańskiej a prostym i szlachetnym kultem chrześcijańskim, ale właśnie on - wychodząc z tezy stoików o boskim logosie przenikającym cały świat - dowodzi, że chrześcijaństwo i cała kultura antyczna mają ze sobą wiele wspólnego. Logos, który uznawali i według którego żyli starożytni Grecy i Rzymianie (np. Heraklit i Sokrates), przejawił się w całej pełni w Chrystusie, a chrześcijaństwo posiada pełnię prawdy, podczas gdy w filozofii greckiej były tylko ziarna prawdy, ziarna logosu (spermata tou logou). Mowa przeciw Grekom Tacjana, ucznia Justyna, jest zaprzeczeniem pojednawczej postawy wobec tego, co pogańskie, co greckie. Tacjan był człowiekiem wykształconym, ukończył studia retoryczne i filozoficzne, dużo podróżował. W chrześcijaństwie pociągała go prostota i czystość życia. Zetknął się z Justynem. I jego interesował stosunek nowej religii do kultury antycznej. W przeciwieństwie do swego poprzednika i mistrza odrzucił cały dorobek kultury antycznej widząc w niej jedynie zło i zepsucie. Podobne jest stanowisko pierwszego apologety łacińskiego (tj. piszącego po łacinie), Tertuliana. Jego Apologetyk jest żarliwą obroną chrześcijaństwa oraz całkowitym i bezkompromisowym potępieniem pogaństwa, filozofii i kultury antycznej. Napisał tam m. in.: "Ale ostatecznie co mają wspólnego i podobnego między sobą filozof i chrześcijanin, wychowanek Grecji i uczeń nieba, goniący za sławą i pracujący dla swego zbawienia, działający słowami i stawiający czyny, ten, który buduje, i ten, który rymuje, przyjaciel błędu i jego nieprzyjaciel, fałszerz prawdy, a jej odnowiciel i tłumacz, w końcu jej złodziej i stróż?" (przekład J. Sajdaka). "Co mają wspólnego Ateny z Jerozolimą, Akademia z Kościołem, heretycy z chrześcijanami? (...) Po Chrystusie zbędna jest wszelka ciekawość; po Ewangelii zbędne jest wszelkie szukanie" - pisał Tertulian w swym piśmie przeciw heretykom De praescriptione haereticorum. Odmiennego zdania jest żyjący współcześnie z Tertulianem Tytus Flawiusz Klemens, zwany Klemensem Aleksandryjskim. Wprawdzie i on w swym Napomnieniu do Greków stara się wykazać wyższość religii chrześcijańskiej nad religią pogańską, ale w innym swym dziele, w Kobiercach (Stromata), rozwija tezę o zgodności wiary (chrześcijańskiej) i wiedzy (filozofii pogańskiej). Między nimi nie ma - zdaniem Klemensa - żadnej niezgodności. Nie ma wiedzy bez wiary ani wiary bez wiedzy. Teza ta torowała drogę całej filozofii chrześcijańskiej ujmującej później cały problem w znanym powiedzeniu: "wierzę, by poznać, zrozumieć, poznaję, by uwierzyć". W takim ujęciu cała filozofia starożytności pogańskiej stanowiła jedynie przygotowanie do przyjęcia nauki chrześcijańskiej. Chrześcijaństwo jest ukoronowaniem całej filozofii starożytnej - mówił następca Klemensa na stanowisku kierownika szkoły katechetycznej w Aleksandrii, Orygenes, później założyciel własnej szkoły w Cezarei w Palestynie. Od niego filozofia starożytna weszła na stałe w skład doktryny chrześcijańskiej, która rozwinęła myśl o dwóch źródłach poznania: o wierze i o rozumie. Po raz pierwszy postawili ten problem gnostycy chrześcijańscy w połowie Ii wieku n.e. Wychowani na kulturze i filozofii starożytnej nie mogli zdobyć się na całkowite jej odrzucenie i potępienie, jak to zrobił Tacjan czy Tertulian. Prosta, naiwna wiara im nie wystarczała, szukali poznania, wiedzy (gr. gnosis), zrozumienia, ale to poznanie, wiedzę i zrozumienie brali w innym znaczeniu, niż to my dziś bierzemy mówiąc o stosunku wiary i rozumu. Ich poznanie, wiedza i zrozumienie to tyle, co poznawanie myślą stanowiącą odbicie wszechświatowego logosu, tajemnej wiedzy, jakiej dostarczają zarówno kulty orientalne, jak i święte pisma żydowskie (oraz komentarze do nich, np. pióra Filona) i chrześcijańskie, oraz zrozumienie najbardziej ukrytych tajników bytu. Chaldejska astrologia i hebrajska kabała to też była gnoza. Fantastyka takiej gnozy udzieliła się też gnozie chrześcijańskiej. Pierwotny Kościół wykluczał gnostyków ze swej społeczności i zacierał ślady głoszonej przez nich nauki. Znamy ją przede wszystkim z pism polemistów chrześcijańskich, głównie Ireneusza, biskupa Lionu, i jego ucznia Hipolita, którzy zwalczali poglądy Walentyna i Bazylidesa. Wykluczeni z Kościoła gnostycy uchodzili za heretyków, a ich potępiona nauka nazywała się herezją. Niekiedy herezje nie ograniczały się do różnic doktrynalnych i miały także podłoże społeczne (np. w walce hierarchii z donatystami w Iv wieku). Przeciwko nim napisał kilkanaście pism Augustyn z Hippony (dzis. Annaba w Algierii). Augustyn pozostawał pod wyraźnym wpływem neoplatonika Plotyna i jego Ennead, które wywarły na nim ogromne wrażenie. Neoplatonizm stał się częścią filozofii chrześcijańskiej i będzie się w niej odradzał także po recepcji arystotelizmu w Xiii wieku. Ale w kołach pierwszych neoplatoników poddawano ostrej krytyce chrześcijaństwo (przedtem krytykował je Lukian z Samosaty, Celsus i Cecyliusz) i podejmowano próby odrodzenia dawnej religii pogańskiej. Uczeń, biograf i wydawca pism Plotyna, Porfiriusz (233-304Ď), chciał zracjonalizować czy też odmitologizować religię pogańską. Wyzyskał stoicką teorię mitu, która i bogów, i wydarzenia z nimi związane interpretowała alegorycznie. Bogowie to tylko nazwy żywiołów i zjawisk natury, przejawów energii i życia, działalności i twórczości ludzkiej. Taka odrodzona religia miała być przeznaczona dla ludzi oświeconych. Ludziom prostym pozostawiał Porfiriusz dawną religię pogańską. Neoplatonizm jako system filozoficzny zaanektował, jak wiemy, Augustyn z Hippony. Próba odrodzenia dawnej religii przez jej odmitologizowanie nie dała rezultatu. Faktyczny kres dawnej religii w jej ludowym kształcie położył, jak wiemy, edykt Teodozjusza Ii z 435 roku. Stało się to w 5 lat po śmierci Augustyna. Zwycięstwo chrześcijaństwa oznaczało zarazem likwidację pewnych wartości, jakie miała w sobie religia i kultura świata antycznego. Podkreślają ten fakt niektórzy uczeni i pisarze. Albert Camus w Weselu w Tipazie marzy wprost o przeskoczeniu 2000 lat kultury chrześcijańskiej i nawiązaniu bezpośrednio do tradycji i wartości świata antycznego. Odnotowując te uwagi przypomnijmy, że z chwilą zapanowania chrześcijaństwa religia i kultura antyczna były w stanie rozkładu, że były narażone na (destrukcyjne) wpływy Wschodu. Janina RosenŃ -Przeworska.Ń Religia Celtów Celtowie zamieszkiwali w epoce żelaza środkową i zachodnią Europę. W Vi-Iii wieku p.n.e. zajęli Wyspy Brytyjskie, Francję, Niemcy, północną Italię, dotarli do Karpat, przebyli Bałkany, splądrowali Grecję. Drugi okres ekspansji Celtów w Europie liczy się od 400 roku p.n.e. Zdobycie Galii i Brytanii przez Rzymian położyło kres ich potędze. Wiedzę o cywilizacji Celtów czerpiemy z zachowanych pomników kultury celtyckiej, ze świadectw pisarzy greckich i rzymskich oraz z tradycji, która przetrwała do naszych czasów w bogatej spuściźnie kultury irlandzkiej. Należy z góry zastrzec się, że definicja "religia Celtów" jest raczej umowna, gdyż religia ta nie stanowi zjawiska jednorodnego. Niemałe zasługi w jej badaniu położył wybitny uczony polski Stefan Czarnowski (zm. 1937Ď), ale dopiero w ostatnim dwudziestoleciu badania te posunęły się naprzód, głównie dzięki P. Lamprechtsowi, J. Vendryesowi, P. M. Duvalowi i innym. Czarnowski zapoczątkował nową erę w tej dziedzinie badań. Uczeni, którzy go poprzedzali, w myśl interpretatio romana, jak to określił Tacyt, szukali przede wszystkim podobieństw z mitologiami klasycznymi: grecką i rzymską. Dopiero Czarnowski zaczął wyłuskiwać spod łacińskiego nalotu rodzime pierwiastki i odrębności religii celtyckiej. W tym aspekcie wiele zagadnień trudnych i niejasnych stało się zrozumialsze i łatwiejsze do odczytania. Źródeł w tym zakresie istnieje sporo: celtyckie, galijskie, gallo-rzymskie źródła archeologiczne i ikonograficzne, monety, teksty pisarzy klasycznych (Cezar, Lukianos, Diodor i inni), inskrypcje średniowieczne na pomnikach w Irlandii, Walii, Szkocji (legendy i eposy), wreszcie przeżytki etnograficzne. Zagadnienie obejmuje bardzo rozległy okres, bo od Vi wieku p.n.e. do Xii wieku n.e. Oczywiście w ciągu tak długiego czasu religia Celtów musiała ulegać przeobrażeniom, odchyleniom i deformacjom, tym bardziej różnym, że ślady jej występują na obszarze rozciągającym się od granicy francusko-iberyjskiej po Azję Mniejszą. Spróbuję tu przedstawić zagadnienie uporządkowane według dzisiejszego stanu wiedzy, omawiając zarówno Gallów z zachodniej Galii, której granica sięgała mniej więcej Renu, jak i wschodnich Celtów, a więc zjawiska z okresu od Vi wieku p.n.e. do Iv wieku n.e. oraz wierzenia średniowiecznej Irlandii Vii-Xii wieku gdyż wzajemnie się one uzupełniają. Używać będę określenia "celtycki" jako pojęcia najbardziej ogólnego. Wierzenia i obrzędy celtyckie, jak wszystkie inne, wyraźnie dzielą się na cykl rodzinno-społeczny i cykl doroczny. W obu cyklach wyróżnić można bardzo stare i pierwotne formy wierzeń, przekazane przez minione pokolenia. Na nie nawarstwiały się wierzenia późniejsze, bardziej skomplikowane w formie i wysublimowane w treści, jak również wierzenia licznych ludów podbijanych oraz sąsiadujących z Celtami. Gdy w końcu Vi wieku p.n.e. Celtowie ukazali się na widowni dziejowej, proces kształtowania się ich religii był już na ukończeniu. Niektóre elementy składowe, których korzenie sięgają neolitu, uświęcone kanonem tradycji, utrzymywały się bardzo długo, a ślady ich można stwierdzić nawet w chrystianizmie średniowiecza. Są to przeżytkowe formy totemizmu, kultu zmarłych i kultu przodków, kultu Wielkiej Bogini-Matki-Ziemi, kultu ognia i wreszcie kultu solarnego. Heterogeniczny charakter religii Celtów tłumaczy, dlaczego coraz to inne elementy brały górę w różnych okresach i u różnych plemion pod wpływem rozmaitych bodźców, począwszy od ekonomicznych, a skończywszy na politycznych. I tak różnice między wierzeniami zachodniogalijskich a wschodnich plemion celtyckich są dość wyraźne. Szczególnie ostro ujawniają się przeżytki ustroju macierzystego i patriarchalnego, dalej proces rozpadowy ustroju rodowego i zalążki feudalizmu. Celtowie wierzyli, iż dusze zmarłych i dusze nie narodzonych dzieci przebywają w pobliżu wielkich, kamiennych, pionowo ustawionych głazów, czyli menhirów. Po dziś dzień bezpłodne Bretonki mają zwyczaj udawać się pod taki menhir i ocierać się o niego, co ma ułatwić zajście w ciążę. Są to przeżytki jakichś obrzędów o charakterze fallicznym. Dusze oczekujących na narodziny dzieci przebywały też w świętych źródłach, jeziorach, rzekach i nad oceanem albo w drzewach. W średniowiecznej Irlandii każdy klan posiadał swoje drzewo, otaczane ogromną czcią, zapewne w miejscu, gdzie zbierały się klany. Najczęściej była to jabłoń. W ikonografii celtyckiej pospolite są wizerunki kwitnącej gałęzi, ptaków i wreszcie linie faliste, będące symbolem wody. Gałąź kwitnącą spotyka się często na monetach wschodnioceltyckich, nierzadko z wyobrażeniem konia; występuje ona także na słynnym kotle z Gundestrup (Dania), ponadto na wielu płaskorzeźbach zdobiących ołtarze celtyckie i gallo-rzymskie. Nie wiadomo wprawdzie, jak w połowie ostatniego tysiąclecia n.e. wyglądało u Celtów przyjęcie członka klanu (rodu) - noworodka, ale w Irlandii i Francji, a więc na terenach ongiś celtyckich, jeszcze w końcu Ix wieku n.e. znano zwyczaj kuwady. Polegał on na tym, że mężczyzna w czasie połogu żony wstrzymywał się od jedzenia lub na odwrót, był intensywnie żywiony, kładł się do łóżka, udawał, że odczuwa, a niekiedy nawet odczuwał bóle porodowe. Albo też przez kilka dni po porodzie, kiedy kobieta szła do swych gospodarskich zajęć, mężczyzna leżał w łóżku i przyjmował życzenia. O obrzędzie tym, szeroko na świecie rozpowszechnionym, wspomina Strabon oraz Diodor, a zatem był on znany w pierwszych wiekach n.e. u Iberów i Celto-Iberów. Z drugiej strony według Appoloniosa z Rodosu i Valeriusza Flaccusa kuwadę znały też plemiona nadczarnomorskie. Kuwada była najprawdopodobniej obrzędem pospolitym w ustroju matriarchalnym i stanowiła akt uznania noworodka przez mężczyznę, który był "wstępniem" do rodu matki. Stosunkowo dobrze znana jest bardzo ciekawa instytucja fosterage'u, czyli altramu w średniowiecznej Irlandii (altram - żywiciel dzieci, rodziny). Altram polegał na zwyczajowym oddawaniu dziecka na okres siedmiu lat do obcej rodziny. Przybrany ojciec wraz z przybraną matką mieli ogromny wpływ na ukształtowanie charakteru dziecka, które przez całe życie czuło się silniej związane z przybraną rodziną niż z własną. Oczywiście wybór nie mógł być rzeczą przypadku, był raczej przemyślany, nawet zwyczajowo ustalony. Dziecko oddawano często do rodu matki, gdyż należało do niego według prawa. Altram, instytucja bardzo popularna w średniowieczu, wiąże się, jak i kuwada, z ustrojem matriarchalnym. Niestety, nie znamy starszych niż średniowieczne śladów tego prawa zwyczajowego, jednak częstotliwość wzmianek o nim w eposach i legendach świadczy o jego znaczeniu. Pokrewieństwo liczyło się tylko ze strony matki, a dzieci ślubne miały te same prawa co nieślubne. Bogowie, heroje i irlandzcy królowie byli niemal z reguły nieślubnymi dziećmi, co z kolei rzutowało na irlandzką hagiografię chrześcijańską. Między innymi święta Brigitta, opiekunka bardów-śpiewaków, kowali i lekarzy, była także nieślubnym dzieckiem. Podkreślić należy, że bardowie, kowale i lekarze należeli do konfraterni druidów i późniejszej od niej instytucji filedhów. Pierwowzorem świętej Brygitty była kapłanka druidów Britta. Irlandzcy królowie, a raczej królikowie, panujący nad obszarem w przybliżeniu równym naszemu powiatowi, podobnie jak i riksowie z połowy ostatniego stulecia p.n.e., posiadali nie mniejsze uprawnienia religijne niż przydani do nich druidzi. Król dziedziczył władzę nie po ojcu, ale właśnie po matce, gdyż tylko matka mogła przekazać "królewską krew". Władza jednak w pełni nie była dziedziczna, gdyż król musiał ponadto być wybrany przez zbór klanów. Ceremonii dokonywano na cmentarzu, przy grobie królewskiego przodka (m.in. w Tarze w Irlandii znajdowało się najwspanialsze miejsce zboru, słynny zaś kamień koronacyjny La Fail w opactwie Scona). Jednym z ciekawszych obrzędów intronizacyjnych było zabicie przez kandydata klaczki, z której gotowano "rosół" obrzędowy. Dopiero po kąpieli w tym rosole król stawał się w pełni władcą. Mięsem z ofiarnego zwierzęcia dzielili się wszyscy obecni wchodząc w rodzaj pokrewieństwa z osobą królewską. Z irlandzkich tekstów średniowiecznych wiadomo, że król był w zasadzie mężem wszystkich kobiet (ius primae noctis) i zapewniał im płodność. I tu znowu występują wyraźne przeżytki matriarchatu oraz związanego z nim kultu Wielkiej Matki: Matki-Ziemi. Bóstwo kobiece było emanacją i kwintesencją tego ustroju i przetrwało znacznie dłużej niż sam ustrój. W obrzędzie intronizacyjnym, będącym z kolei jakby nadbudową zwykłych obrzędów inicjacyjnych, którym poddawano młodzież celtycką, widać wyraźnie powiązanie z kultem kobiecego bóstwa. Nie tylko druid, jako oficjalny kapłan, ale także król, poprzez krew matki i kąpiel w rosole końskim, stawał się pełnomocnikiem i reprezentantem bóstwa, uzyskiwał moc równą boskiej. Król w zastępstwie bóstwa zapewniał podległym mu ludziom, bydłu i gruntom płodność, urodzaj. I na odwrót, jak głosiły legendy irlandzkie, w wypadku kiedy tron obejmował samozwaniec, wszystko w królestwie niszczało, plony były marne, bydło nie rozmnażało się, ludzie chorowali. Wiąże się z tym bardzo ciekawy wątek legendarny. Mianowicie w Tarze do królewskiego wozu zaprzęgano konie jednakowej maści, które nigdy przedtem nie chodziły w zaprzęgu. Konie stawały dęba, o ile kandydat na króla nie był godzien tego zaszczytu. Wizerunek konia, głowy końskiej lub protom zwierzęcia spotyka się bardzo często na różnych drobnych przedmiotach, jak fibule (zapinki) czy klamry do pasa, znajdowane głównie w kobiecych grobach wczesnej fazy La Tene'u, a nawet jeszcze wcześniej, w starszym okresie żelaza, zwanym halsztackim. Motywy te występują także na naczyniach brązowych z tego okresu. Koń przedstawiany jest również bardzo często na monetach celtyckich, i to przede wszystkim u Celtów wschodnich (Austria, Czechosłowacja, Panonia) z Ii-I wieku p.n.e., niejednokrotnie w powiązaniu z gałęzią czy zieloną wicią. Spośród bóstw kobiecych występujących w religii celtyckiej, jak Epona, Rhiannon, Arduinna, Nantosvelta, Rosmerta "Maja, najciekawsza bodaj jest Epona, której nazwa związana jest z nazwą konia: epos (gr. hippos, łac. equus), co ma wyraźny związek z imieniem Hippolity, królowej amazonek, i hetyckiej bogini Chippy. Epona była bóstwem uznanym przez dawniejszych uczonych za opiekunkę koni, bo wyobrażano ją na koniu, z kluczem w ręku. Obecne badania wykazały, iż odgrywała ona znacznie większą rolę, będąc odpowiednikiem Rhiannon (Wielkiej Królowej, Wielkiej Matki, Bogini Ziemi), bardzo blisko spokrewnionej z małoazjatycką Kybele (Ma - Rhea), którą uważano za źródło wszelkiego życia na ziemi, rodzicielkę, dawczynię wszelkich dóbr, a jednocześnie opiekunkę świata zmarłych, a więc bóstwo podziemne. Atrybutem Wielkiej Bogini jest również klucz. Ślady kultu Epony przetrwały aż do Ix wieku n.e., szczególnie silnie zaznaczając się na terytorium Heduów. Właściwy kult Wielkiej Bogini występuje przede wszystkim w Prowansji, Nadrenii i Irlandii, gdzie przejawia się w obrzędach intronizacji. Według niektórych uczonych koń, jako atrybut Epony, to ślad totemizmu. Po dziś dzień w Walii i Kornwalii na Boże Narodzenie i na pierwszego maja obchodzony jest tzw. Mari Llud - obrzęd obwożenia po wsi czaszki końskiej. Przypuszczać można, że i nasz turoń jest daleką pozostałością kultu Wielkiej Bogini, której jedną z hipostaz stanowi właśnie Epona. Obrzędom inicjacyjnym podlegali wszyscy młodzikowie, mający przejść do klasy wojów. Kąpiel "oczyszczająca z grzechów" i "wskrzeszająca do nowego życia" musiała grać niepoślednią rolę, co potwierdzają sceny rytualnych ablucji, opisane w średniowiecznych poematach "Mabinogion" i księdze Taliesina. Kąpiel wiązała się z "próbą ognia"; w utworach tych oba żywioły występują razem. Tak np. Flann, oblegany przez króla Muir Certach Mac w płonącym domu, utopił się w kadzi z winem czy piwem. Na jednej z zewnętrznych blach kotła z Gundestrup, który pochodzi z bliżej nie określonego celtyckiego ośrodka, a datowany jest na Ii wiek p.n.e., widać scenę kąpieli przez zanurzenie w kotle, co w pewnym stopniu przypomina chrzest wczesnośredniowieczny. W stronę kotła idą szeregiem przy dźwięku karnyksów, czyli długich trąb zakończonych zwierzęcymi pyskami, piesi młodzieńcy. Są odziani w krótkie, obcisłe portki i uzbrojeni we włócznie i podłużne tarcze. Natomiast nad nimi, w górnym szeregu, oddzielonym od dolnego wicią roślinną, jadą konno mężczyźni w hełmach, w długich pantalonach i z ostrogami. Są to już woje świeżo pasowani na rycerzy w czasie obrzędu, którego ważnym elementem składowym była właśnie kąpiel przez zanurzenie w kotle. Bóstwo lub jego zastępca - kapłan, druid - trzyma jednego z młodzieńców, przygotowując go do aktu kąpieli. Każdy z mężczyzn ma inaczej ozdobiony hełm, co wskazuje, iż obrzędy inicjacyjne odbywały się gromadnie, dla wszystkich klanów składających się na jedno tuatha - plemię. Strabon (Vii, 294Ď) przekazał opis krwawego rytuału, odprawianego również nad wielkim srebrnym kotłem przez biało odziane kapłanki towarzyszące wojskom Cymbrów. Podcinały one gardło jeńcom wojennym i wróżyły ze sposobu, w jaki wyciekała krew. Strabon przypisuje ten zwyczaj Cymbrom, ale skądinąd wiadomo, iż zupełnie podobne obrzędy odbywały się u Celtów. Obrzędu opisanego przez Strabona dokonywano po walce, ale zapewne podobne obrzędy odprawiano również w czasie inicjacji, będących wielką plemienną czy klanową uroczystością. Młodzik poddawany był inicjacji dopiero z chwilą, kiedy zdobył pierwsze krwawe trofeum w postaci głowy nieprzyjaciela (mógł to być nawet Celt z innego, wrogiego klanu), dowodząc, iż dojrzał już do bojowych wyczynów. Wiadomo, iż kult głowy lub czaszki odgrywał wielką rolę w wierzeniach celtyckich, czego odbiciem była tak pospolita w ikonografii celtyckiej "śpiąca głowa" czy maska zmarłego z przymkniętymi oczami, półotwartymi ustami i zastygłym uśmiechem. Maski te występują na mieczach i ozdobach (fibule, klamry do pasa itp.) już we wczesnolateńskiej fazie. Do niedawna archeologowie uważali, iż podobnie jak gorgony, maski Meduzy w ikonografii helleńskiej, miały one znaczenie apotropaionu odwracającego uroki mal occhio (złego oka). Przypuszczać należy, iż znaczenie masek celtyckich było o wiele szersze. Wiązało się z jednej strony z obrzędami inicjacji, w czasie których preparowano je, by umieścić w skrzyni specjalnie na ten cel przeznaczonej, w domu lub świątyni. Np. w sanktuarium w Entremont znaleziono kilka spreparowanych czaszek, w Lusech (Quercy) było ich aż trzy skrzynie (Francja). Z kultem czaszek wiązał się u Celtów, podobnie jak u Scytów i wielu innych plemion, obrzędowy kanibalizm. Oprócz prawdziwych czaszek, odpowiednio spreparowanych w Entremont, Allencon, Chorey czy Noves występuje motyw głów zmarłych na szeregu rzeźb i płaskorzeźb stanowiących wystrój budynków sakralnych. Kult ten miał jakiś związek z rytuałem odnoszącym się do Wielkiej Bogini, czego dowodzi inny motyw na kotle z Gundestrup. Obok kobiecego bóstwa występuje tam lew pożerający człowieka. Lew był właśnie atrybutem Wielkiej Bogini, Wielkiej Matki. Ostatnio odkryto we Francji (Vix, Cóte d'Or) grób, który zawierał wspaniały złoty diadem, ozdobiony łapami Iwa oraz figurkami koni, i wielki brązowy krater, mogący pomieścić tysiąc sto litrów. Jego ucha ozdobione były również figurkami lwów. Grób ten, datowany na koniec Iv lub początek Iii wieku p.n.e., najprawdopodobniej zawierał szczątki kapłanki kultu Wielkiej Bogini, a kocioł tam znaleziony mógł służyć do obrzędowych kąpieli. Kocioł odgrywał również pewną rolę w obrzędzie zawierania małżeństw u Celtów. Nie znamy wprawdzie szczegółów tego obrzędu, z tekstów średniowiecznych jednak wynika, iż małżonkowie przysięgali właśnie na kocioł. Na kocioł składano również inne przysięgi. Jest rzeczą interesującą, że kocioł stanowił także atrybut innych bogów. Obok nazwy Rhiannon - Wielka Królowa - występuje jeszcze jedna nazwa: Greinne. Greinne to prawdopodobnie kobiecy odpowiednik męskiego bóstwa solarnego - Grannosa. Grena w języku staroceltyckim znaczyło "gorąco". Niewykluczone, iż Greinne to tylko jeden z przydomków Wielkiej Bogini, Wielkiej Królowej, której wizerunek z dwoma kółkami słonecznymi, drapieżnikiem (lwicą?), dwoma słoniami, dwoma uskrzydlonymi gryfonami oraz trzema listkami (prawdopodobnie symbolami drzewa życia) znajduje się także na kotle z Gundestrup (Jutlandia). Wspomnieć też trzeba o matres - matkach, które występując pojedynczo, po dwie, a najczęściej po trzy, były bardzo pospolite w ikonografii gallo-rzymskiej, czyli w pierwszych wiekach n.e. Były to opiekuńcze bóstwa lokalne, występujące obok Biviae, Triviae, Quadriviae lub Divony, Sequany i innych podobnych bóstw przydrożnych, bóstw pól i rzek. Matres to dojrzałe kobiety, odziane w długie, powłóczyste szaty (co było regułą dla panteonu celtycko-galijskiego), z głowami ustrojonymi w duże czepce, spotykane po dziś dzień na tym terenie. Niekiedy trzymały w ręce wrzeciono albo obejmowały oburącz paterę z owocami czy róg obfitości. Innym razem wyobrażano je z dzieckiem u stóp lub na kolanach. Takie wyobrażenia figuralne spotyka się szczególnie często w Niemczech zachodnich, Wielkiej Brytanii i Francji. Trudno dziś ocenić, które z tych bóstw - Wielka Bogonii, Epona czy Matka - reprezentuje starszą, pierwotniejszą formę kultu, niewątpliwie związanego z ustrojem matriarchalnym. Prócz nich w religii Celtów występowały jeszcze inne bóstwa kobiece, jak zamieszkała w Lesie Ardeńskim Arduinna, której atrybutem był niedźwiedź, Nantosvelta, małżonka Sucellusa, mająca za atrybut kruka (brannos), Maia i Rosmerta, bogini zaopatrzenia, przezorności i opatrzności. Ta ostatnia jest dla nas o tyle ciekawa, że imię jej wiązało się z imieniem celtyckiego boga świata zmarłych Smertiosa, Smert (-ullosa), które to imiona wydają się mieć wspólny korzeń z polskim słowem "śmierć". Święta kobiece obchodzono wiosną, co stanowi pewną analogię i do naszych obrzędów wiosennych, jak Zapusty, topienie Marzanny, Gaik, wybór królowej Maja. Biorą w nich udział przede wszystkim kobiety. Gaik szczególnie uroczyście obchodzony jest na Śląsku Cieszyńskim, a więc na obszarze niewątpliwie podległym oddziaływaniu kultury celtyckiej. Po omówieniu kultur związanych z ustrojem matriarchalnym należy przejść do tych, w których wyraźniej występuje podkład ustroju patriarchalnego i form rozkładowych prowadzących do protofeudalizmu. Eochaid Ollathir, Dagda - bóg-druid, dobry bóg należał do pięciu druidów z rodu Tuatha de Danann, który przywędrował w zamierzchłej przeszłości do Irlandii. Atrybutem Dagdy był kociołek obfitości i młot, którym przecinał życie ludzkie, podobnie jak to czynił inny bóg - Sucellus - (Sucellus analogia do Charona). Atrybutem tych bóstw był pies. Ollathir jest prawdopodobnie odpowiednikiem Dispatera (Dispatira), o którym wspomina Cezar ("De bello Gallico" Vi, 18Ď). Był on bogiem podziemia i płodności, odpowiednikiem Plutona. Według Lukiana panował on nad krainą Dis, leżącą o pięć dni drogi od Brytanii, do której to krainy dusze zmarłych udawały się na barce. W innej wersji Dispatir panował na którejś gwieździe. Mamy i następne generacje bóstw. Tak więc syn Dagdy i Boinny - Oengus, oraz Manannan - bóg morza, przywiózł z Indii dwie krowy z poświęconym mlekiem. Do tego samego rodu Tuatha de Danann należał Lug - bóg słońca, błyskawic, wynalazca wszelkich sztuk, a jednocześnie opiekun dróg, handlu i pieniądza. Atrybutem jego był kruk. Do Tuatha de Danann należał także Wielki Kowal Gobniu, opiekun szarej krowy i jej boskiego mleka. Synami Luga byli Luchtaine - drwal, i Credne - metalurg, kotlarz. Członkiem tego samego rodu był także Dincecht, boski lekarz, Ogma, silny mąż, wynalazca pisma, mający "słoneczne lico", którego odpowiednikiem był wspomniany przez Lukiana Ogmus - starzec z łukiem i maczugą, trzymający w ustach łańcuch, do którego umocowane były głowy ludzkie. We wczesnośredniowiecznym micie o Tuatha de Danann występuje plejada bóstw niezupełnie zidentyfikowanych z panteonem dawniejszych bóstw celtyckich i galijskich, które znamy z inskrypcji na pomnikach figuralnych oraz z tekstów pisarzy starożytnych. Wśród nich wielką rolę odgrywało bóstwo słoneczne Lug(-os), najprawdopodobniej określane też innymi nazwami. Tak więc Luga zapewne nazywano także Belenos (Jasny) i Grannos (Gorący). Był on ogniem niebieskim i lekarzem, analogią do boskiego lekarza - Apollina. Ku czci Belenosa płonęły ognie świętojańskie, które przetrwały i w naszej tradycji ludowej. Bóstwa z rodu Tuatha de Danann są odbiciem nie tylko ustroju opartego na prawie ojcowskim, ale także organizacji druidów, skupiającej między innymi bardów, lekarzy, kowali i będącej czynnikiem pionowego rozwarstwienia społeczeństwa. Lukian w "Pharsaliach" cytuje jeszcze inne imiona trzech głównych bogów galijskich, a mianowicie Taranisa, Esusa i Teutatesa, którzy figurują na ołtarzu odkrytym w Nótre Dame de Paris. Taranis (Grzmiący), przedstawiany z kołem słonecznym, był odpowiednikiem Belenosa i Grannosa, a także Lugosa. Bóg Tarvos Trigarannos (ze słynnego paryskiego i trewirskiego ołtarza) był, według interpretacji Czarnowskiego, "Bykiem z trzema żurawiami". Pod drzewem ścinanym przez Esusa reprezentował bóstwo, które na innym ołtarzu paryskim było przedstawione jako trzygłowy bóg, trzymający głowę barana i woreczek. U stóp jego stał koziołek. Moim zdaniem, Tri-Garannos to nazwa wiążąca się z Grannosem i Taranisem, może więc być tylko innym apelatywem tego samego bóstwa. Grannos-żuraw, wyobrażony na tym ołtarzu, może być takim samym umownym symbolem, jak wizerunek barana - Agnis, symbolizującego bóstwo Agni - ogień. Przypomnieć też trzeba, iż w etnologii światowej ptaki były wyobrażeniem duszy zmarłego lub nie narodzonego dziecięcia. Bocian, ptak pokrewny żurawiowi, jest ściśle związany z magią płodności, narodzinami itp., podobnie jak żółw, ryba, wąż. Z kultem słońca wiąże się byk - Tarvos - występujący zarówno na ołtarzu paryskim, jak i na kotle z Gundestrup. Na kotle tym uwiecznione są między innymi taurobolie, czyli rytualne walki, połączone z ofiarami z byka. Wchodziły one najprawdopodobniej w skład uroczystości, tak inicjacyjnych, jak i zaduszkowych. Jest rzeczą interesującą, że byk z jednej strony odgrywał rolę w związku z kultem wielkiej bogini Cybele, z drugiej zaś strony łączono go z męskim bóstwem solarnym. Już Cezar pisał o tauroboliach Celtów. Po dziś dzień przeżytkowe formy tych walk przetrwały w Hiszpanii i południowej Francji. Nieodłączny od kultu słońca, ognia niebieskiego, był kult wody, a zwłaszcza źródeł, jezior i rzek, szczególnie rozpowszechniony u Celtów. W miejscowościach, gdzie występowały gorące źródła o leczniczym znaczeniu, odkrywano ślady miejsc kultowych, skarbów. Niekiedy źródła połączone były z balneariami lub też zgoła ze szpitalami, jak np. w Aquincum (Aquae Quinque) koło Budapesztu, Duchcov w Czechach, Luxeil-les-Bains czy Entrains we Francji. Źródła, jeziora, rzeki były siedzibami dusz, a jak podaje Strabon (Iv, 4, 4Ď), ogień i woda według wierzeń druidów wchodzą w skład wszechrzeczy. Dobry bóg Esus był drwalem; podobnie jak średniowieczny Luchtaine ścinał drzewo życia. Jego małżonką była Nantosvelta. Kult drzew szczególnie silnie rozwinął się u Celtów, przy czym jabłoń uważano za drzewo życia, a dąb był czczony przez druidów. Kult ten przetrwał do dziś w Anglii, gdzie wśród ludzi prostych istnieje zwyczaj przeciągania chorego dziecka pod drzewem. Teutates, ostatni z trójcy wspomnianej przez Lukiana, był zapewne opiekuńczym bóstwem klanowym lub plemiennym, może ubóstwionym wodzem czy riksem. W każdym razie był on ojcem wszechrzeczy, bogiem piorunów, bóstwem hippomorficznym, męskim odpowiednikiem Epony. Niektórzy uczeni uważają go raczej za boginię. Tu przypomnieć trzeba, że atrybutami Dagdy były: olla (kociołek) oraz młot służący do przecinania nici żywota. W sanktuariach galijskich we Francji istotnie znaleziono młoty kamienne, których uderzeniem zabijano starców proszących o przyśpieszenie zgonu. Nie jest wykluczone, iż to samo bóstwo nosiło kilka imion lub przydomków w różnych okresach. Ostatnio G. Dumezil, znany religiolog, uznał, iż obrzęd ścinania drzewa wchodził w skład uroczystości inicjacyjnych. Największą bodaj sławą cieszył się Kernunnos, czy Cernunnos, wielki, rogaty bóg płodności i siły, który nosił na głowie wspaniałe poroże jelenie, a na szyi celtycki torques, czyli metalowy sztywny naszyjnik. Często wyobrażano go w pozycji Buddy, siedzącego w kucki (Puy de Dóme, Reims, Gundestrup). Na marginesie trzeba dodać, że w tej samej pozycji uwieczniano Luga. Nazwa Kernunnos pochodzi zapewne od słowa cern (róg) i oznacza "najwyższy", a więc prawdopodobnie chodzi tu o jeszcze jednego "ojca bogów", tak jak na ziemi byli królowie królów (ardrigh), np. Vercingetorix. Kernunnos był wyobrażany nie tylko z jelenim porożem, ale także z rogami byka (Nótre Dame de Paris, Lezoux, Puy de Dóme). Jest rzeczą ciekawą, iż w Mohendżo-Daro, mieście indyjskim datowanym na Iii wiek p.n.e., odkryto prototyp tego rogatego bóstwa, siedzącego w kucki, w otoczeniu podobnych zwierząt, jakie występują chociażby na ołtarzu w Gundestrup. Niekiedy znów Kernunnos był wyobrażany z trzema twarzami, np. na ołtarzu z Lutecji (Paryż), podobnie jak trójtwarzowy bóg z ołtarza w Mohendżo-Daro. Znamy też kilka innych dwu-, trój- i czterotwarzowych wyobrażeń bóstw celtyckich. ¬*¦ Ku czci tych bóstw, które personifikowały siły przyrody, odbywały się uroczyste obrzędy w ustalonych porach roku. Tak więc Samain - przesilenie zimowe - rozpoczynało Nowy Rok, który przypadał na listopad. Święta związane z przesileniem wiosennym, przypadające na dwudziesty pierwszy marca, nazywały się Imbolc; święta letnie (około pierwszego maja) - Beltaine. Wreszcie pierwszego sierpnia obchodzono Lugnasad (święto Luga), w czasie którego urządzane były główne igrzyska, a między innymi walki i wyścigi. W średniowiecznej Irlandii odbywały się one w miejscu zboru klanów, zwykle na cmentarzu lub w jego bezpośredniej bliskości. Ośrodkiem uroczystości był grób króla lub heroja, później jakiegoś świętego, np. świętego Patryka lub świętej Brigitty, a łączyć mogły się one z intronizacją królewską. Niekiedy uroczystości te urządzano wśród wielkich kromlechów, czyli kręgów z wielkich głazów, pochodzących z końcowej epoki kamienia. Jak słusznie przypuszczał Czarnowski, w czasie tych dorocznych świąt odbywały się także pogrzeby, stanowiące zamknięcie cyklu życia. Pierwszy pogrzeb odbywał się według tego autora, zaraz po śmierci i miał charakter tymczasowy. Dusza nie rozłączała się jeszcze z ciałem i obierała za siedzibę stojący na plemiennym terytorium menhir, oczekując następnego pogrzebu, tym razem już kolektywnego dla wszystkich zmarłych członków klanu czy plemienia. Po tym drugim pogrzebie wędrowała do krainy, która według Lukiana nazywała się Dis, a w źródłach wczesnośredniowiecznych nosiła miano Mag Mell (kraina młodości i rozkoszy) albo Avallon (Jabłonowo). Cezar i Lukian wyraźnie podkreślają wiarę Celtów w nieśmiertelność duszy i reinkarnację. Zwykli śmiertelnicy tworzyli szary tłum w krainie Mag Mell; jedynie heroje, królowie, ci, których zabito na wojnie, ci, za którymi szła pamięć ludzka - byli wybrańcami. Na nich oczekiwały po śmierci wszystkie rozkosze ziemskiego bytu. Groby ich były szczególnie obficie wyposażone, oznaczone pagórkami z ziemi lub kamienia (tumulusami) i stanowiły punkt centralny wszelkich uroczystości plemiennych. Z obecnie znanych źródeł, tak archeologicznych, jak i pisanych, wynika, iż Celtom znane były oba obrządki pogrzebowe: szkieletowy i ciałopalny. Trudno dziś ustalić, jakie kryteria powodowały stosowanie jednego czy drugiego. Ogólnie rzecz biorąc, obrządek ciałopalny zdaje się przeważać w późniejszych okresach, i to szczególnie u Celtów wschodnich. Pospolite są cmentarze birytualne, czyli takie, na których chowano zmarłych według obu obrządków. Jedno jest niewątpliwe, iż istniało interesujące zazębienie się świąt ku czci zmarłych (pogrzeby, uczty zaduszkowe, igrzyska), świąt związanych z kultem Wielkiej Bogini i świąt ku czci słońca i ognia (Agni). Symbolem ognia była głowa barana, niekiedy połączona z wężem, a ich wyobrażenia spotykamy między innymi na kotle z Gundestrup. Niezupełnie jasno wiąże się z wyżej omawianymi kultami kult dzika, szczególnie szeroko rozpowszechniony u Celtów wschodnich. Wyobrażenie dzika znajduje się na pięknej tarczy znalezionej w Tamizie koło Londynu, na hełmach z ołtarza Pergamon w Azji Mniejszej i na kotle z Gundestrup, a najczęściej na monetach. Wiadomo też, że Maccus był bogiem dzików i świń, a imię jego spotyka się na monetach celtyckich, zwłaszcza w Słowacji, podobnie jak i wyobrażenie dzika. Kości dzika znajduje się bardzo często w grobach, zwłaszcza wojów (np. w Słowacji). Dzik i świnia były potrawą rytualną. Najlepszą część, czyli szynkę, spożywał podczas obrzędowej uczty riks lub wódz plemienia, następną - najbardziej zasłużony z wojów. C. Valerius Flaccus podaje, że dzik był oznaką rodową sceltyzowanych plemion scytyjskich. Biały dzik ponadto był symbolem druidów. O instytucji druidów wspomina wielu pisarzy klasycznych. Pliniusz Starszy ("Historia naturalis" Xvi, 5, 6Ď) podaje szczegółowy opis obrzędowego ścinania jemioły w poświęcanym gaju. Obrzędu dokonywali biało odziani druidzi za pomocą złotego sierpa. Tenże autor opisał ofiary z byka (taurobolie). Silnie rozwinięty był u druidów kult drzew, do którego w pewnej mierze nawiązywałyby wyobrażenia ikonograficzne boga Esusa (Paryż i Trewir). Druidzi - kapłani, mędrcy i magicy - uczyli młodzież, zajmowali się leczeniem, kształcili w sztukach tajemnych, do których zaliczała się zapewne nie tylko metalurgia czarna i kolorowa, ale i garncarstwo. Byli przewodnikami w życiu duchowym, nie ograniczali się jednak tylko do tej roli. Podtrzymywali tradycje klanowe i plemienne, będąc czynnikiem cementującym luźno związane plemiona. Niewykluczone, że doprowadziliby do stworzenia "imperium", gdyby nie okoliczność, że zbyt wcześnie stali się czynnikiem hamującym, wstecznym. W każdym razie cesarze rzymscy w pełni doceniali niebezpieczeństwo tego czynnika politycznego, jaki reprezentowali druidzi, i dlatego konsekwentnie ich zwalczali. Trudno dziś powiedzieć, kiedy druidzi wykształcili się w wyizolowaną i rządzącą klasę. Korzenie tego procesu dadzą się wyśledzić na przełomie Iv i Iii wieku p.n.e. (grób z Vix, Reinheim), a więc wtedy, kiedy Celtowie osiągali pełnię powodzenia w podbojach. Istnieją dane, że organizacja handlu, tak dobrze rozwinięta u Celtów, była przynajmniej częściowo w rękach konfraterni druidów. Druidzi nie posiadali świątyń, a raczej poświęcane gaje, miejsca kultów, w których rozrzucone były sanktuaria. W takim gaju w Drunemeton w Galacji zbierała się na obrzędy starszyzna plemienna Tectosagów z riksami na czele. Świątynie, czworoboczne budynki z kamieni, są znane z okresu gallo-rzymskiego, a więc z okresu wpływów rzymskich. Do najsłynniejszych należy świątynia w Nimes (Francja). U Celtów wschodnich budowle świątynne były albo wcale nie znane, albo też wznoszone z drzewa. Dopiero ostatnio odkryto w Czechach koło Kolina ślady pierwszego sanktuarium celtyckiego. Również i rzeźb kamiennych, tak pospolitych zarówno w Galii zachodniej, jak i w Nadrenii, brak u Celtów wschodnich, poza słynną, niedawno zresztą odkrytą głową z Mśeckich Źehrowic oraz Ślężą (Polska). W pierwszych wiekach n.e. wzmogły się znacznie wpływy kultów orientalnych. Na Węgrzech, w Nadrenii i południowej Francji występują ślady irańskiego kultu Mitry, mniejszoazjatyckiego kultu Cybele i Attisa (Dijon) i wreszcie egipskiego kultu Izis i Serapisa (Marsylia, Nimes, Arles, Glanum). W zachodniej Galii w okresie gallo-rzymskim szerzyć się zaczyna państwowy kult cesarzy, zwłaszcza Augusta. Trudno dziś odpowiedzieć na pytanie, jak dalece przyjmował się on wśród rdzennie celtyckiej ludności Galii. Niewykluczone, że szerzył się raczej wśród legionistów rzymskich, urzędników i ludzi bezpośrednio zależnych od władz Imperium. Religia odgrywała w życiu Celtów olbrzymią rolę będąc czynnikiem regulującym życie jednostki od kolebki do grobu i ustawiającym ją w odpowiedni sposób wobec grupy rodzinnej, klanowej i plemiennej, a także wobec otaczającego świata. Religia Celtów jest dla nas ciekawym, jakkolwiek nie w pełni jeszcze odcyfrowanym obrazem narastania i przekształcania się form kultu w miarę zmian, jakim nieustannie ulegało społeczeństwo. Stanowi też doskonały przykład przenikania obcych elementów, nieraz bardzo bliskich, a nieraz bardzo, zdawałoby się, odległych. Jednocześnie zaś wskazuje, w jaki sposób tak rozbudowany system wierzeniowy przyczynił się do rozbudzenia tego, co w czasach późniejszych nazywano poczuciem narodowym. Pojęcie narodowości bowiem, oczywiście jeszcze nie całkiem rozwinięte, zaczęło kształtować się u Celtów wyraźniej niż u innych ludów na przełomie ostatniego stulecia p.n.e. i pierwszych wieków n.e. Dzięki temu właśnie tyle różnych elementów, nieraz nawet szczątkowych, przetrwało w kulturze europejskiej wbrew buńczucznej relacji Cezara, iż Celtowie zostali wytępieni doszczętnie. Po dziś dzień żyją nie tylko w literaturze pięknej europejskiej, ale i w całokształcie naszej kultury. Śladem ich w Polsce są nie tylko Gaik śląski, ognie świętojańskie, nazwy: Tyniec, Brenna, słowa "broń" i "władyka", ale także zabytki archeologiczne, jak groby wojowników celtyckich w Iwanowicach, woj. krakowskie, piece garncarskie w Podłęży, dymarki w Wyciąży czy warsztaty kamieniarskie w Strzelcach, woj. bydgoskie, oraz sanktuarium na górze Ślęży koło Wrocławia. Stanisław Piekarczyk.Ń Religia Germanów Religię Germanów, spokrewnionych ze sobą plemion, które w toku szeregu fal migracyjnych wywędrowały z Półwyspu Skandynawskiego i Jutlandii, gdzie zrestą nie stanowiły ludności autochtonicznej, rozprzestrzeniając się na znacznych terytoriach Europy, by w toku późniejszych już dziejów przekroczyć granice Cesarstwa Rzymskiego i przyczynić się do jego upadku, poznać można na podstawie różnorodnych, a jednak w gruncie rzeczy dość skąpych źródeł. Ich charakter otwiera rozmaite możliwości interpretacyjne. Stąd też w nader licznych opracowaniach, sięgających pierwszej połowy Xix wieku, kiedy to romantyzm przyniósł ze sobą wzrost zainteresowania przeszłością germańską, otrzymujemy różny, często sprzeczny obraz religii tych ludów, uwarunkowany ponadto ogólnymi religioznawczymi koncepcjami poszczególnych autorów, a także, co szczególnie wyraźnie dało się zaobserwować w czasach Iii Rzeszy, pozanaukowymi, społeczno-politycznymi koncepcjami poszczególnych autorów. Ogólnie mówiąc, oceniali oni poziom kulturalny tej religii zbyt wysoko. Prace najnowsze nie zdołały dokonać pod tym względem zasadniczego przełomu. Poza źródłami archeologicznymi - w warstwach najstarszych ich przynależność etniczna nie zawsze jest jasna - w postaci rytów naskalnych, grobów, kamieni nagrobnych itp., nielicznych obiektów kultu lub narzędzi służących do celów kultowych, które z natury rzeczy pozwalają na dowolną i to utrzymaną w najmniej precyzyjnych terminach interpretację związanych z nimi wyobrażeń i obrzędów religijnych, do naszej dyspozycji stoją źródła pisane. Najstarsza ich część pochodzi jednak od autorów rzymskich, szczególnie Tacyta, który w swym opisie Germanii, opartym zresztą na relacjach pośrednich, zajął się m. in. religią tych plemion. Patrzył on na nią, rzecz jasna, oczyma wykształconego Rzymianina, któremu ponadto przyświecały cele moralizatorskie. Stąd w Tacytowej Germanii natrafia się na dane bardzo trudne do w pełni przekonywającego wyjaśnienia. Źródła późniejsze z kontynentu europejskiego wyszły, z małymi wyjątkami, spod piór autorów chrześcijańskich. Na ogół nie byli oni zainteresowani w dokładnych opisach religii przedchrześcijańskiej Germanów, dążąc wyłącznie do zwalczania dawnych wierzeń i obrzędów, które, zgodnie z poglądami ówczesnego Kościoła, demonizowali, traktując je jako wiarę lub oddawanie czci "przekształconym" w demony pogańskim bóstwom. Najobfitsze źródła pisane do religii Germanów pochodzą ze Skandynawii. Są one jednak późne. W znacznej większości powstały one w okresie, w którym skandynawscy wikingowie, od Viii do Xi wieku urządzający rabunkowo-militarne wyprawy na Europę, pozostawali w trwałych kontaktach ze światem chrześcijańskim. Już choćby ten fakt ogranicza możliwość wyciągania na ich podstawie wniosków uogólniających, które objąć miałyby inne ludy germańskie i to w czasach znacznie wcześniejszych. Do tego rodzaju źródeł należą napisy runiczne, umieszczane najczęściej, choć nie wyłącznie, na kamieniach nagrobnych i pomnikach, z których niewielka zresztą część zawiera inwokacje o charakterze religijnym lub inne informacje na temat wierzeń. Największe bezsprzecznie znaczenie dla badań nad religią Germanów ma tzw. Starsza (albo Poetycka) Edda. Jest to zbiór kilkudziesięciu pieśni o treści mitologicznej. Czas powstania tych pieśni jest jednak niepewny. Poszczególni badacze, przy użyciu różnych kryteriów (filologicznych, historyczno-kulturowych i in.) wypowiadają różne zdania o okresie powstania większości pieśni z tego zbioru (sama nazwa Edda, o niepewnej etymologii, jest znacznie późniejsza), sięgając od Viii do Xiii wieku, co w dużej mierze ogranicza ich wartość dowodową, a w każdym razie nakazuje najdalej posuniętą ostrożność, tym bardziej że w ciągu wymienionych stuleci doszło w Skandynawii do powstania i umocnienia się organizacji państwowych, co przecież nie mogło nie wywrzeć pewnego wpływu na wyobrażenia i kulty religijne. Dodajmy ponadto, iż w X-Xi wieku społeczeństwa Skandynawii uległy chrystianizacji i wszystkie znane rękopisy Eddy spisane zostały przez islandzkich mnichów, zafrapowanych zapewne ich literacką wartością. Bo też rzeczywiście trudno w sposób jednoznaczny rozstrzygnąć, czy mitologiczne pieśni Eddy odzwierciedlają panujące wierzenia, czy - wręcz przeciwnie - są one wyłącznie produktem literackim, opartym na nich, ale w nie znany dla nas sposób od nich odbiegającym lub wreszcie wynikiem swoistej, w istotny sposób przewyższającej ogólny poziom kulturalny ówczesnego społeczeństwa, teologiczno-filozoficznej spekulacji. Jak się obecnie uważa, znacznie mniejsze znaczenie dla poznania religii germańskiej ma tzw. Młodsza Edda, której autorem był możny Islandczyk, Snorri Sturluson. W pierwszej połowie Xiii wieku spisał on zasłyszane wiadomości o religii swych przodków, reinterpretując je jednak w sposób zgoła dowolny, zgodnie ze zwyczajami uczonego średniowiecznego mitografa. Należy przy tej okazji zauważyć, że najnowsze badania słusznie powątpiewają w ścisłość relacji prozatorskich, wychodząc z założenia, że najlepsze szanse przetrwania w ustnej tradycji mają, choćby ze względów mnemotechnicznych, utwory poetyckie. Właśnie dlatego, a także z powodu zawartych w nich nader cennych danych o próbach powiązania przedchrześcijańskiej religii z powstającą wówczas władzą królewską, większe znaczenie poznawcze należy przypisać kilku pieśniom norweskich skaldów, działających w otoczeniu lokalnych władców począwszy od drugiej połowy Ix wieku. Garść danych o religii Germanów da się zaczerpnąć także z materiałów językowych, w szczególności z dość dobrze datowanego nazewnictwa miejscowości, w których możemy niekiedy odróżnić występowanie imienia jakiegoś bóstwa lub miejsca kultowego. Wymienione trudności źródłowe powodują, że w niniejszym szkicu, w wielu szczegółach odbiegającym od stereotypowego obrazu religii Germanów, koncentrować się będziemy na sprawach stosunkowo najpewniejszych. Najwięcej uwagi poświęcimy przeto religii Germanów północnych, rozgraniczając dobitnie fakty stwierdzone od przypuszczeń i hipotez. Do najstarszych źródeł archeologicznych, które rzucają nieco światła na kulturę umysłową Germanów, należą pochodzące z młodszej epoki kamienia groby komorowe, odkryte w niektórych częściach Skandynawii. Zbudowane były one z kilku głazów narzutowych, często ważących po kilka ton, z których jeden, płaski, przykrywał pozostałe. Ich interpretacja jako zjawisk religijnych jest jednak bardzo trudna. Niewątpliwie tego rodzaju obrzędy grzebalne związane były z wierzeniami o życiu pozagrobowym. Jaki jednak był stosunek człowieka po śmierci do bóstw, trudno na podstawie tych znalezisk rozstrzygnąć. Nie jest także wykluczone, że sami zmarli byli obiektem jakiegoś kultu. Jego przesłanką byłaby trwałość struktur społecznych i odpowiednio duży prestiż, jakim w danej grupie cieszyć się byli winni ludzie starsi jako nosiciele największego doświadczenia życiowego. To ostatnie zjawisko związane jest zazwyczaj z pewną trwałością osadniczą, możliwą na stosunkowo wysokim etapie rozwoju sił wytwórczych, głównie w rolnictwie. Nieco łatwiejsze do interpretacji są znalezione na terenie Szwecji ryty naskalne, pochodzące z epoki brązu. Przedstawiają one najprawdopodobniej sceny związane z kultem urodzaju i płodności. Na jednym z nich, z Ekenberg, wyraźnie widać kilkanaście fallicznych postaci, z których jedna unosi znacznie większą również falliczną postać - zapewne posąg jakiegoś bóstwa. Rysunek ten jest ciekawy także z tego względu, że dowodzi istnienia w tej odległej epoce publicznych i to chyba odpowiednio zorganizowanych, zapewne powtarzających się corocznie obrzędów religijnych. Na innym rycie naskalnym widnieje obok fallicznej postaci młot, który w znacznie późniejszej mitologii germańskiej był narzędziem Donara, skandynawskiego Thora, o którym będzie jeszcze niżej mowa. Jest przeto możliwe, że ma się tu do czynienia z jakimś jego dalekim protoplastą także wciągniętym do opieki nad produkcyjnymi czynnościami człowieka. Ta właśnie podstawowa funkcja religii w ogóle, a także społeczeństw germańskich: wywieranie za pomocą różnego rodzaju zabiegów i ofiar wpływu na obiekty kultu dla zapewnienia sobie pomyślności w poczynaniach życiowych, przede wszystkim korzystnych wyników pracy, w rozpatrywanym wypadku w hodowli i rolnictwie, występuje wyraźnie w czasach poźniejszych, oświetlonych już źródła pisanymi. Pogląd bowiem, jakoby religia "pierwotnie" - jakże niekreślony to a często nadużywany termin! - obejmowała całe życie człowieka, który miałby być całkowicie jej podległy i stale pogrążony w obawach przed tajemnymi, nie znanymi mu siłami, reprezentowanymi przez bóstwa, o ile nie został całkowicie zarzucony przez religioznawców, to w każdym razie został w najbardziej istotnych punktach podważony przez etnologów i antropologów społecznych. Nie ostaje się krytyce także wyrażana jeszcze niejednokrotnie myśl, jakoby społecznemu, politycznemu, także intelektualnemu rozwojowi człowieka towarzyszył jednokierunkowy, przebiegający bez żadnych zahamowań i nawrotów proces "demitologizacji" i racjonalizacji. Jak rozwijały się funkcje religii, jakie w rozwoju tym działały społeczne i kulturowe mechanizmy, zamierzamy przedstawić w niniejszym szkicu, posługując się unikalnymi bodaj w warunkach europejskich materiałami germańskimi, rozpatrując kolejno przemiany funkcji bóstw, poglądów teogonicznych, teologicznych, antropogonicznych, by na tej podstawie przejść do analizy niektórych form wiązania się religii ze zmieniającym się życiem społeczno-politycznym ludów germańskich. Niektóre bóstwa - w naszych rozważaniach wysuwamy je na czoło - zatrzymały się niejako na "produkcyjnym" etapie rozwoju wyobrażeń i kultów religijnych, pozostając aż do czasów chrystianizacji poszczególnych ludów germańskich, która rozciągnęła się od Iv wieku na południu do Xi wieku w Skandynawii, opiekunami gospodarczej działalności jednostek i grup. Natomiast funkcje innych bogów uległy pewnej specjalizacji, a nawet zdołały się w pewnej mierze oderwać od bezpośredniego związku z tą sferą. Typowym bóstwem urodzaju i płodności była Nerthus, która znana jest na podstawie opisu Tacyta. Czytamy u tego autora, że raz do roku kapłani w uroczystej procesji wokół wyspy będącej jej siedzibą, obwozili jej posąg, umieszczony w tym celu na ciągnionym przez białe krowy wozie, by w ten sposób zapewnić ludziom urodzaj w nadchodzącym lecie. Mycie posągu bogini po zakończeniu procesji przez niewolników, których następnie zabijano, jest nie bez racji tłumaczone jako jej oczyszczenie po rytualnych godach. W tych godach właśnie miano się dopatrywać, jak można sądzić na podstawie licznych analogii, źródeł pomyślnego roku. Boski małżonek Nerthus nie jest niestety znany z imienia. Już choćby w świetle tego, niedługiego przecież opisu Tacyta, kilka stron stosunku Germanów do bóstw ukazuje się dość wyraźnie. Tak więc jest jasne, że Germanie, a raczej kapłani zmuszali przez boskie gody Nerthus do działania. Sądząc po tych godach bogini była w pełni zantropomorfizowana. Moc jej wpływów obejmowała ściśle określony teren, zamknięty drogą procesji. Obmywanie posągu świadczy o bardzo niskim stopniu abstrakcji religijnego myślenia. Na temat samej Nerthus nic bliższego, poza opisem Tacyta, nie można niestety powiedzieć. Kult bogini tego imienia, ograniczony zresztą lokalnie do kilku plemion, ustąpi miejsca kultowi jej młodszej odpowiedniczki, Freyji. Rzymianie utożsamiali ją z Wenus (stąd tłumaczenie: dies Veneris, Freitag, fryday, fredag itd. - piątek we wszystkich językach germańskich). Chyba jednak należy w niej, podobnie jak w Nerthus, widzieć raczej boginię urodzaju i płodności, a przypisywane jej przez jedną z pieśni Eddy, i to w charakterze zarzutu, skłonności do wszystkich mężczyzn-bogów należy uznać raczej za zjawisko pod względem genetycznym wtórne, a w każdym razie podporządkowane jej zasadniczym funkcjom. Wiadomo bowiem, że w społeczeństwach rodowych i w ogóle stojących na stosunkowo niskim szczeblu rozwoju gospodarczego, w których położenie ekonomiczne jednostki i kolektywów (rodowych, wielkorodzinnych, rodzinnych wreszcie) zależy od liczby posiadanych przez nie rąk do pracy, cele prokreacyjne dominują we wzajemnym stosunku mężczyzn i kobiet. O mitologicznej karierze Freyji, jej licznych stosunkach i związkach z szeregiem bogów, jak również o przypuszczalnych powodach pojawienia się tego rodzaju motywów w pieśniach Eddy będzie jeszcze mowa. Tutaj podkreślmy tylko krótko, że właśnie w tych związkach dopatrywano się źródeł urodzaju. Oprócz Freyji, której kult, jak się wydaje, miał charakter ogólnogermański, w świecie germańskim w czasach rzymskich występował szereg innych, identycznych pod względem swej natury bogiń o znacznie mniejszym, wyraźnie lokalnie ograniczonym zasięgu. Ich germańskie imiona nie są znane. O ich kulcie dowiadujemy się bowiem wyłącznie na podstawie licznych inskrypcji, napisów wotywnych, skoncentrowanych głównie w okolicach nadreńskich, w których widnieją one pod zlatynizowanym nazwaniem matek, wyraźnie związanych z jakąś nazwą miejscową, nazwą okolicy, rzeki itp. Na ogół przypuszcza się, że owe matki lub matrony zapewniały błogosławieństwo życiowe i urodzaj poszczególnym osadom germańskim lub powodzenie stacjonującym tam oddziałom najemników. Chociaż w rozwoju kultu matron wpływy celtyckie są wyraźne, widzi się równocześnie ich pokrewieństwo z występującymi w materiałach skandynawskich disami o bardzo zbliżonym lub identycznym charakterze. Należy przypuścić, że w religii Germanów większe, niż bóstwa żeńskie, znaczenie mieli bogowie, opiekujący się produkcyjną działalnością człowieka. Wyżej wspomnieliśmy, że nie jest znane imię boskiego małżonka Nerthus. Natomiast w źródłach skandynawskich występuje bóg Njord. Otóż imię to pod względem filologicznym odpowiada w języku staroskandynawskim imieniu Nerthus, co oczywiście było powodem licznych domysłów, czy ma się w tym wypadku do czynienia z przekształceniem się bogini w boga, czy małżonek Nerthus nosił takie samo jak i ona imię, czy wreszcie inne, nie znane okoliczności wywołały wspomnianą identyczność. Mniejsza jednak o filologiczno-religioznawcze domysły. Stojąc na gruncie źródłowych faktów można natomiast wskazać, że kult Njorda był w Skandynawii szeroko rozpowszechniony. Przemawiają za tym nazwy miejscowe, zawierające w jednym swym członie imię Njord. Najwidoczniej było tam jakieś miejsce jego publicznego kultu. Kult ten miał w Skandynawii dość odległą tradycję, w każdym razie był wcześniejszy niż powstanie pieśni Eddy, w których bóg ten jest wprawdzie kilkakrotnie wymieniany, ale nie odgrywa w nich większej roli. Sądząc wreszcie na podstawie niektórych nazw miejscowych, uzupełnionych informacjami autentycznie w tym miejscu brzmiących sag oraz zakazami, występującymi w zwodach praw norweskich, kult Njorda zawierał archaiczne, falliczne elementy, które zresztą zostały przejęte przez późniejszy nieco kult Freya. Tego ostatniego należy uważać za męskiego odpowiednika wymienianej wyżej Freyji. W opisie świątyni w Uppsali pióra Adama z Bremy (z drugiej połowy Xi wieku), opartym na relacjach licznych kupców, którzy odwiedzali Szwecję w tym czasie, Frey, nazwany tam Fricco, przedstawiony został jako bóg "z olbrzymim fallusem", co w dostatecznie wyraźny sposób charakteryzuje jego naturę. Oprócz bóstw związanych bezpośrednio z praktyką produkcyjną w panteonie germańskim występowały oczywiście bóstwa innego rodzaju. Miały one opiekować się przede wszystkim działalnością militarną człowieka, w dalszej konsekwencji, już w wyniku tworzenia się organizmów państwowych, stojącymi na jej czele wodzami i królami. Zjawisko tego rodzaju "specjalizacji" poszczególnych bóstw wystąpiło, jak się wydaje, stosunkowo późno; nie zostało też ono najprawdopodobniej doprowadzone do końca, mimo wyraźnych dążeń do "uporządkowania" świata bóstw, o którym będzie niżej mowa. Wbrew pozorom, w myśl ówczesnych poglądów Germanów, pomiędzy zajmowaniem się rolnictwem lub hodowlą i prowadzeniem działalności militarnej nie leżała nie do przebycia przepaść: także ta ostatnia forma aktywności miała przede wszystkim na celu zdobycie dóbr materialnych, głównie środków potrzebnych królom i wodzom na organizowanie luksusowej na owe czasy konsumpcji, co miało umożliwić im zachowanie odpowiedniego prestiżu w oczach społeczeństwa. Można przypuszczać, iż właśnie tym powiązaniem pod względem przyświecających im celów działalności produkcyjnej i militarnej należy tłumaczyć, iż bogowie, którzy początkowo "działali" jako opiekunowie urodzajów i płodności, zaczęli być także uważani za bogów wojny. Ten proces rozwoju funkcji bóstw na jedną - używając dzisiejszej terminologii - z form życia politycznego rozpoczął się u niektórych ludów germańskich stosunkowo wcześnie, bo z pewnością sięgał on czasów rzymskich. Niemniej niektóre jego szczegóły można lepiej poznać na podstawie obfitszych materiałów skandynawskich, których analiza powinna ułatwić wyjaśnienie także i zjawisk zachodzących na kontynencie europejskim. Otóż opieka nad działalnością militarną jako podstawowa funkcja bóstwa występuje najwyraźniej w przypadku skandynawskiego Odyna, który stanowi odpowiednik znanego z kontynentu Wodana. W pieśniach Eddy i w niektórych utworach skaldów występuje on w roli opiekuna królów i jarlów, aczkolwiek w Eddzie jego wodzowskie funkcje nie są jeszcze tak wyraźnie zaznaczone. Zwykle, choć na podstawie tylko kilku zwrotów powtarzających się w pieśniach Eddy, uważa się go za króla między bogami. Jest to sąd w zasadzie słuszny; podkreślić jednak należy, że inni bogowie nie czuli przed nim zbyt wielkiego respektu i potrafili wykłócać się z nim nie licząc się ze słowami, a nawet pokpiwać sobie z niego. W kilku pieśniach Eddy, szczególnie w datowanej przez większość badaczy na X wiek Grimnismal - "Słowach Grimnira" znajduje się opis jego siedziby, Walhalli. Ściany tej hali, której, jak sądzą niektórzy badacze, prototypem ziemskim miało być rzymskie Koloseum, wyłożone były kopiami. Jej dach pokrywały tarcze. Wilk zwisał przy zachodnich jej drzwiach. Nad Walhallą szybował nieustannie orzeł. Tam to właśnie zbierał Odyn poległych w boju wojowników. Mieli oni, o czym dowiadujemy się z dwóch pieśni norweskich skaldów z X wieku, przybywać po śmierci do Walhalli, by wzmacniać własne oddziały boga. Odyn nie wyzbył się jednak swych funkcji opiekuna urodzajów. Przejawiły się one na kilku płaszczyznach. Wypełniał on je przede wszystkim jako małżonek Freyji, w której to roli występuje on w kilku pieśniach Eddy. Także jako bóstwo plemienne - eponim Gotów, Gauta-tyr, jak jest on niejednokrotnie nazywany, dbał on o wszelkie, a więc płynące z codziennej pracy, powodzenie swego ludu. W tym kontekście warto może wspomnieć, iż na jednym z głazów runicznych z Gotlandii postać siedzącego w górnej części umieszczonej na tym głazie płaskorzeźby interpretuje się właśnie jako Odyna. Natomiast postacie będące w ruchu w dolnej części płaskorzeźby przedstawiać mają kultową procesję. Jest sprawą ciekawą, że niesione przez nie przedmioty: łopata, półkosek, a również i włócznia pozostają w wyraźnym związku z kultem urodzaju. Jeszcze wyraźniej ten dwoisty charakter funkcji bogów występuje w przypadku Donara-Thora. Najprawdopodobniej był on początkowo bóstwem, rządzącym błyskawicami i grzmotami - szerzej zjawiskami atmosferycznymi. W takim też aspekcie został on w drugiej połowie Xi wieku przedstawiony przez wspomnianego już kronikarza, Adama z Bremy: "Thor - mówią - kieruje atmosferą, rządzi on gromami i rzekami, wiatrami i ulewami, pogodą i płodami". Chyba też jako bóg "odpowiedzialny" za zjawiska atmosferyczne cieszył się on stosunkowo powszechnym kultem, który znalazł swój wyraz m. in. w bogatym nazewnictwie, w którym często występuje jako człon nazwy miejscowości jego imię. Pomiędzy tymi nazwami na szczególną uwagę zasługują te, w których obok imienia Thora jest także człon oznaczający pole uprawne, co jeszcze wyraźniej podkreśla agrarny charakter jego kultu. Natomiast w mitologii Thor występuje przede wszystkim jako reprezentant tak koniecznej w walce wręcz siły fizycznej. Bez większego zastanowienia się ciska on swym młotem i razi nim skutecznie. Jego porywczość i - dodajmy - niezbyt wielka inteligencja przysparzały, jak się o tym dowiadujemy na podstawie Eddy, sporo kłopotów pozostałym bogom. Być może, że właśnie jemu, a raczej jego poprzednikowi u Germanów pozaskandynawskich, Donarowi, poświęcona została inskrypcja umieszczona na wałach Hadriana, w pobliżu Houseseads, datowana na lata 222-235, w której występuje Mars Thingsus, a wiec germański odpowiednik Marsa, związany tym razem z thingiem - zgromadzeniem ludowym, analogicznym do słowiańskiego wiecu. Wymieniony wyżej Donar-Mars Thingsus prowadzi nas ponownie do postawionego uprzednio zagadnienia rozwoju funkcji bóstw i religii, który sięgał z pewnością czasów rzymskich. Zjawisko to możemy prześledzić na podstawie dokonywanej przez autorów rzymskich identyfikacji bogów germańskich z rzymskimi. Bogów germańskich poznajemy bowiem najczęściej nie pod ich własnymi imionami, ale pod imionami ich rzymskich odpowiedników. Funkcje tych ostatnich są nam dobrze znane. Dzięki więc temu możemy przypuścić, z jakimi zjawiskami lub kompleksem spraw wiązały poszczególne plemiona Germanów po łacinie nazwanych bogów. Tak więc Donar, co nas nie dziwi, utożsamiany był z Herkulesem, zaś Wodan z Merkurym. Ta ostatnia identyfikacja wynikała chyba z jego stosunku do poległych w bitwie wojów, znanego lepiej na podstawie źródeł skandynawskich, który mógł przypominać rolę Hermesa, greckiego odpowiednika Merkurego. Ponadto niektóre przynajmniej plemiona Germanów (Semnonowie, tworzący główne plemię Swebów) posiadały bardzo słabo na podstawie późniejszej mitologii znanego boga Ziu (od hipotetycznego, ogólnogermańskiego Taiwaz), porównywanego przez Tacyta, który także i tutaj dostarcza podstawowych informacji, z bogiem wojny, Marsem. Sądząc na podstawie analizy inskrypcji wotywnych z okolic nadreńskich, tenże Ziu utożsamiany był z Jowiszem. W tym ostatnim wypadku nie zapominajmy jednak, że aktywną stroną, która dokonywała porównań, byli sami Germanie, żołnierze lub osadnicy, znajdujący się od kilku pokoleń pod wpływem rzymskim. Od Rzymian przecież przejęli oni zwyczaj wypisywania wotywnych inskrypcji. Brak więc jakiejkolwiek pewności, by ich Ziu nie przybrał żadnych cech Jowisza - poza jego imieniem. Natomiast na podstawie pozostałych materiałów można wysnuć jedynie wniosek, iż rzymskich informatorów Tacyta uderzyło pewne podobieństwo pomiędzy niektórymi cechami lub funkcjami bogów kilku plemion germańskich i pewnymi postaciami ich własnego panteonu i przypisywaną im sferą działalności. Tacytowa relacja nie upoważnia jednak do stwierdzenia, że Wodan-Merkury, Thor-Herkules i wreszcie Ziu-Mars rozciągając swe wpływy na pewne aspekty życia politycznego, zatracili równocześnie swe cechy opiekunów produkcji. Nie było tak - jak widzieliśmy - w Skandynawii. Jak było w rzeczywistości, będziemy w stanie przekonać się dopiero po nieco bliższym przyjrzeniu się religijnym aspektom światopoglądu społeczeństw germańskich i czynnikom, które kierowały jego kształtowaniem się. Omawianie wysuniętej problematyki rozpocznijmy od przedstawienia poglądów teogonicznych ludów germańskich. Posiadane źródła pozwalają na stwierdzenie, że już w czasach rzymskich poglądy teogoniczne niektórych przynajmniej plemion germańskich przybrały formę pieśni. Oto bowiem Tacyt pisał, iż Germanowie w pradawnych pieśniach sławią zrodzonego z ziemi boga Tuista. Nie jest w tej chwili ważne, jaki był to bóg. Część religioznawców dopatruje się w nim wspomnianego wyżej Ziu, inni widzą w nim postać obojnaczą, zdolną do zrodzenia Mannusa (niewątpliwie Mann - człowiek), praprzodka kilku plemion. Informacja ta prowadzi natomiast do wniosku, iż dla Germanów bogowie bynajmniej nie byli odwieczni, lecz wręcz przeciwnie, mieli swój początek. Wniosek ten znajduje potwierdzenie w materiałach późniejszych. Tak więc w liście Daniela, biskupa Winchesteru, datowanym na lata 732-735, do prowadzącego na terenach przylegających do państwa Franków działalność misyjną Winfryda-Bonifacego radzi ów biskup misjonarzowi, by ten wykazywał absurdalność poglądu, stosownie do którego bogowie mają swój początek. Obszerniejszych informacji na temat poglądów teogonicznych Skandynawów dostarczają niektóre pieśni Eddy. Jedna z nich, Słowa Waftrudnira, celowo i świadomie, bo w formie wyliczeń, ułatwiających mnemotechniczne zapamiętywanie, stawia szereg pytań o charakterze światopoglądowym, m. in. teogonicznym, udzielając na nie oczywiście natychmiastowych odpowiedzi. Włożone są one w usta Odyna i prowadzącego z nim spór olbrzyma Waftrudnira. Na "początku czasu", o ile tak można opisowo przetłumaczyć w gruncie rzeczy nieprzetłumaczalny zwrot "i ardaga", urodzony został olbrzym Bergelmir. Ojcem jego był Thrudgelmir, a dziadkiem Aurgelmir. Ta odpowiedź Waftrudnira nie zadowoliła jednak Odyna: zadał on bowiem dyskutującemu z nim olbrzymowi pytanie, jak pojawił się na świecie Aurgelmir. Ten zaś zrodzić się miał ze spadających kropel "Wielkiej fali". Mimo iż Aurgelmir nie posiadał żony, mógł zostać ojcem, ponieważ dzieci jego urodziły się pod jego pachą. Tak rozwiązywała kwestię pojawienia się bogów Poetycka Edda. Można się bowiem domyślić, że wszyscy bogowie, a także i olbrzymy, wzięli swój początek od tego wspólnego praprzodka. W ten sposób stanęliśmy przed problematyką genealogii bogów. W politeizmie zbudowanie boskiej genealogii, o ile nie rozwiązuje w pełni, to w każdym razie odsuwa na odległy plan najbardziej podstawowe zagadnienie teogonii. Badania na temat genealogii bogów germańskich są bardzo rozbudowane. Powodem jest tutaj wyjątkowe zagmatwanie tej sprawy w poszczególnych pieśniach Eddy. Jedne więc wskazują np. na Freyję jako na żonę Freya. Inne określają ją jako jego siostrę. W innej, której autor znał zapewne obie wersje poprzednie, wysunięty jej został z tego powodu zarzut kazirodztwa. Równocześnie występuje ona jako żona Odyna, niekiedy wreszcie jako żona Thora. Frey uczyniony został synem Njorda, by w innym miejscu stać się jego ojcem. Nie wydaje się, by na podstawie wszystkich, sprzecznych ze sobą informacji zaczerpniętych z poszczególnych pieśni Eddy można było uzyskać jakikolwiek jednoznaczny obraz, w jaki sposób Skandynawowie lub ewentualnie plemiona Germanów kontynentalnych - próby przenoszenia wiadomości z pieśni Eddy na te plemiona podejmowane są nieustannie - wyobrażali sobie pokrewieństwa, panujące w świecie swych bogów. Doszukiwanie się tutaj nawarstwień z różnych okresów rozwoju religii także nie rokuje nadziei na uzyskanie jasności w tej kwestii: stosowane są bowiem przy ich podejmowaniu dowolne, często wykluczające się kryteria. Można wszakże przypuścić, właśnie na podstawie występowania wspomnianych tu różnic, że na pewnym etapie rozwoju wierzeń religijnych, nie bez wpływu czynników pozareligijnych, o których będzie jeszcze mowa, u poszczególnych ludów germańskich powstawały tendencje do wiązania znanych bóstw w rodzinę lub ród (według naszej oceny nie był to już, przynajmniej w Eddzie, ród patriarchalny). Tendencje takie zaczęły się prawdopodobnie pojawiać równolegle w różnych ośrodkach, w których poszczególne bóstwa odgrywały niejednakową rolę. Ich echem są właśnie fragmentarycznie zaledwie przytoczone, sprzeczne ze sobą dane o stosunkach pokrewieństwa w boskim świecie. Brak było bowiem w świecie ludzkim jakiejkolwiek siły lub autorytetu, które byłyby zdolne do przeforsowania swej własnej wersji tych stosunków. Bogowie germańscy mieli nie tylko swój początek; oczekiwał ich także koniec. Przed starością broniło ich spożywanie cudownych jabłek, dostarczanych im przez Idun, w swym charakterze podobną do Freyji. Nie chroniło to bogów przed zbliżającą się kosmiczną katastrofą, w której znaleźć mieli oni swą śmierć. W powstałych w Islandii pieśniach Eddy można doszukać się opisów działalności wulkanicznej. Ciekawe, że w wielu pieśniach powtarza się motyw wilków; ich wycie towarzyszy upadkowi bogów. Czy w rzeczywistości stada wilków nie były groźne dla ludzi? Może właśnie u podstaw zmierzchu bogów legły realistyczne wyobrażenia o niebezpieczeństwie ze strony wilków? Antropomorfizacja bóstw germańskich była przecież tak daleko posunięta. O tej ostatniej świadczy obok związania bogów stosunkami pokrewieństwa, ich narodzin i śmierci także szereg sytuacji, w których ich, zgodnie z Eddą spotykamy. Widzimy więc bogów, gdy zajmują się kuciem narzędzi - oczywiście ze złota. Budują oni swój gród, Asgord. Udają się na polowania, łowią ryby, wymyślają sobie i oszukują się wzajemnie. Freyja, jak już mówiliśmy, nie cieszyła się najlepszą reputacją w ich gronie: bez żenady wytykano jej, i to wulgarnymi wręcz słowami, skłonność do mężczyzn. Nawet Odyn nie uniknął prawdziwego zresztą - sam się do tego w innej pieśni przyznał - zarzutu uwiedzenia córki jednego z olbrzymów, Gunnlod, i to w okolicznościach, które nie świadczą o nim pochlebnie: po ugoszczeniu go przez nią drogimi miodami. Złamał przeto przy okazji zasady obowiązujące gościa. Trudno mówić o solidarności panującej między bogami. Nie wierzyli oni sobie nawzajem, skoro Njord, jak się to zresztą zdarzyło niejednemu norweskiemu synowi królewskiemu, oddany został Asom (o tych ostatnich będzie niżej mowa) w charakterze zakładnika. Ten wypadek prowadzi nas do zagadnienia wojny między Asami i Wanami (i o nich - patrz niżej). Wiadomość o tej wojnie, przekazana przez Eddę, interpretowana była w różny sposób. Dopatrywano się w niej bądź cech wniesienia nowego kultu Asów do dawnego kultu Wanów, bądź wyrazu postępującego zróżnicowania społecznego. Wydaje się, że w każdym razie wojna ta dowodzi przerzucania w świat bogów niespokojnych stosunków ludzkich. Spróbujmy obecnie określić, jak Germanie wyobrażali sobie stosunek bogów do świata. Najwybitniejsza pieśń Starszej Eddy, Völospa, w swych pierwszych strofach opisuje świat "na początku czasów". Wówczas to, gdy był tylko olbrzym Ymir, nie było jeszcze ani piasku, ani zimnych fal morza; nie było ziemi i sklepienia niebios; zionęła przepaść, brak było trawy. Podobny opis występuje także w literaturze staroniemieckiej, co - być może - wskazuje na ogólnogermański charakter tego rodzaju wyobrażeń. Wówczas to nastąpił akt stworzenia. Uczestniczyli w nim bogowie, synowie Bora, Odyn i jego dwaj bracia: Willi i We, którzy nie odgrywali w mitologii większej roli. Oni to właśnie podźwignęli ziemię z morza. Pokryła się ona zieloną cebulą (lub czosnkiem), odgrywającą dużą rolę w lecznictwie ludowym i w kultach urodzaju. Wniosek z tego opisu jest jasny: nawet w Völospa nie ma mowy o jakimś stworzeniu świata z niczego. Po wspomnianym już kosmicznym kataklizmie ziemia miała zresztą sama wynurzyć się z oceanu. W pieśni Sfowa Waftrudnira, o której wspominaliśmy wyżej, występuje inna wersja mitu kosmogonicznego. Bogowie mieli bowiem zrobić ziemię z ciała olbrzyma Ymira (tego samego, który występuje w Völospa), a góry z jego kości. Sklepienie niebieskie powstało natomiast z jego czaszki. Także księżyc i słońce, dzień i noc miały swych rodziców, których imiona poza tą pieśnią nie pojawiają się nigdzie. W Völospa bogowie naradzali się ponadto nad nadaniem odpowiednich nazw nocy, wieczorowi, porankowi, południu, by w ten sposób można było mierzyć czas. Na tym więc kończyła się ich działalność w akcie tworzenia i uporządkowywania świata. Nie możemy w Eddzie wyczytać, by wszelkie zjawiska przyrody miały w jakiś sposób zależeć od ich woli. Z punktu widzenia omawianych zagadnień religijnych elementów światopoglądu Germanów ważne znaczenie ma udzielenie odpowiedzi na pytanie, jak społeczeństwa te wyobrażały sobie rolę bogów przy powstaniu człowieka. Jedynie Völospa daje na ten temat pewne informacje - trudne jednak do jednoznacznej interpretacji. Trójka bogów: Odyn, Hoenir i Lodur (o dwóch pozostałych nic nie jest wiadomo; brak jest potwierdzenia, by kiedykolwiek byli oni obiektem kultu) zbliżyła się do brzegów morza, nad którym pierwsi ludzie, Ask i Emblo (dosłownie: jesion i łoza) leżeli "bez losu". Nie posiadali oni oddechu i ducha (w tekście jest to dokładnie wyróżnione) lub rumieńca na licach. Odyn dał im oddech, Hoenir ducha, a Lodur ciepło i rumieńce. Skąd jednak owa pierwsza para znalazła się nad brzegiem morza - nie wiadomo. Nie jest też jasne, jak należy rozumieć, iż Ask i Emblo nie mieli "losu", do której to sprawy jeszcze wrócimy. Ważniejsze wnioski w sprawie poglądów Germanów na stosunek bóstw do człowieka wysunąć można na podstawie innych pieśni mitologicznego cyklu Eddy. Otóż we wszystkich tych pieśniach, z wyjątkiem Völospa, brak jest właściwie jakichkolwiek wskazówek, które pozwoliłyby na stwierdzenie, że sprawy dziejące się w świecie bogów miały jakiekolwiek pośrednie lub bezpośrednie znaczenie dla człowieka. Dowiadujemy się z nich jedynie, że Odyn zbierał w Walhalli poległych wojowników. Nie mamy natomiast w tym cyklu jakichkolwiek wzmianek o udzielaniu pomocy wojskom lub ich wodzom. W roli bezpośredniego interwenta w sprawy ludzkie wystąpi on, a także inni bogowie i postacie mitologiczne, w źródłach innego rodzaju, w pieśniach z cyklu bohaterskiego Eddy lub w wierszach skaldów. Społeczny i kulturowy mechanizm ich powstania był jednak zgoła odmienny. Mówiąc o znaczeniu boskich godów dla ludzkiej pomyślności mogliśmy się tego jedynie domyślić na podstawie różnych przesłanek. W pieśniach Eddy nic na ten temat w sposób bezpośredni nie usłyszymy. Jedyny wyjątek stanowi tu Völospa: złamanie zobowiązania danego przez bogów olbrzymom, wywiedzenie ich w pole stało się przyczyną katastrofy, która objęła nie tylko ich siedziby, ale pochłonąć miała także świat ludzi, Mitgord. Nietrudno wszakże odgadnąć, że ta pieśń, stosunkowo dokładnie datowana na końcowe dziesięciolecia X w., stanowi próbę przewartościowania całej mitologii i dostosowania jej - pod niewątpliwym wpływem chrześcijaństwa napierającego ze wszystkich stron - do nowych potrzeb społeczno-politycznych Skandynawii. To oderwanie świata bogów i ludzi w mitologicznym cyklu Eddy nie stanowi, jak można sądzić, zjawiska przypadkowego. Wręcz przeciwnie, było ono uwarunkowane szeregiem czynników, których poznanie rozszerzy nasz wgląd w religię Germanów. Wyżej zasygnalizowaliśmy podział bogów na Asów i Wanów. Mówiliśmy też o próbach powiązania ich w stosunki genealogiczne. Dodajmy tu od razu, że stwarzało to okazję do znacznego powiększania liczby bóstw o postacie efemeryczne, znane wyłącznie na podstawie jednej lub kilku wzmianek w źródłach literackich, których kult nie był nigdzie potwierdzony i których z tego powodu trudno w ogóle zaliczać do grona "rzeczywistych" bogów. Nie zmieściły się też one w ramach naszego szkicu. Analogiczne zresztą zjawisko występowało na znacznie większą skalę w innych, wczesnośredniowiecznych źródłach literackich, w których genealogię królów uzupełniano długim nieraz szeregiem władców, niekiedy postaci historycznych, ale oddzielonych od siebie całymi stuleciami, niekiedy wręcz wytworów fantazji, stworzonych wyłącznie w literackich celach. Z punktu widzenia interesujących nas spraw wspomniany podział i tworzenie genealogii bogów jest wyrazem dążeń do systematyzacji germańskiego panteonu. Rzecz charakterystyczna: systematyzacja ta wyodrębniała grupę bóstw "czynnych" w sferze produkcyjnej działalności człowieka - do tych bowiem należeli wszyscy Wanowie - i w sferze militarnopolitycznej, która pozostawała domeną Asów. Kryteria tego podziału były więc bardzo wyraźne. Miały one niewątpliwie charakter polityczny; nie wyodrębniono więc np. bóstw sezonowych, "działających" w poszczególnych porach roku lub o strefie wpływów ograniczonych względami geograficznymi (na bóstwa lądowe, morskie, bagienne, źródlane itp.). Nie było to sprawą przypadku. Obserwacje terenowe etnologów wskazują bowiem, iż przy całym rozbudowaniu świata bóstw u wielu ludów o mało zróżnicowanej strukturze społecznej świat nie jest zhierarchizowany. Co więcej, na co zwracają uwagę co wnikliwsi badacze, "teologia" jest do religii tych społeczeństw "wnoszona" od zewnątrz, przez innych religioznawców, których indagacje skłaniały członków badanych plemion do precyzowania, często "ad hoc", odpowiedzi na zadawane im pytania. Natomiast pojawienie się tendencji do porządkowania panteonu według określonych kryteriów, "przydzielanie" niektórym bogom określonej sfery wpływów bądź wreszcie przesuwanie tej sfery i podobne przejawy myśli teologicznej stanowią zazwyczaj odbicie wyodrębniania się różnych dziedzin aktywności ludzkiej pod względem społecznym, inaczej: różnicowania struktury danego społeczeństwa. Niejednokrotnie omawiane zjawisko związane jest z dążeniem do rozszerzenia zasięgu religii na sprawy przez nią poprzednio nie objęte lub do nadania określonego pod względem społecznym i politycznym charakteru jej penetracji w dawnych kierunkach. Takie właśnie zjawisko rozciągania wpływów religii na sprawy życia politycznego lub nadawania odpowiedniej reinterpretacji istniejącym poprzednio wyobrażeniom i obrzędom można zaobserwować właśnie w religii Germanów. Proces ten był jednak płytki i zachodził z wielkimi oporami, na co złożył się szereg różnych czynników. Jak widzieliśmy, w sferze teologicznej został on dopiero zapoczątkowany podziałem bogów na Asów i Wanów, który wyraźnie wystąpił dopiero w Skandynawii, chociaż samo słowo Ansis, odpowiednik Asów pod względem filologicznym, występuje także u historyka Gotów, Jordanesa (Vi wiek). Jak to już uwypukliliśmy, w mitologicznych pieśniach Eddy brak jest wskazówek, które mówiłyby o związku między wydarzeniami w Asgordzie i Mitgordzie. Ten ostatni fakt uwarunkowany był przypuszczalnie m. in. panującymi wyobrażeniami na temat wzajemnych stosunków między człowiekiem i bogami, w pełni zresztą odpowiadających stosunkom międzyludzkim. Jest bowiem sprawą nader interesującą, iż w językach germańskich stosunek człowieka do bóstw nigdy nie był określony odpowiednikiem polskiego "wierzyć" - ani w odcieniu znaczeniowym "uznawać za prawdziwe", ani "ufać", "mieć zaufanie". Germanie określali stosunek ten terminem blota - składać ofiarę, początkowo ofiarę krwawą. Znane połączenia składniowe czasownika blota pozwalają na wysnucie wniosku, że taka krwawa ofiara miała, ,wzmacniać" - w dosłownym znaczeniu tego słowa - odpowiednie bóstwo. Ono zaś w zamian za nią wyświadczać miało przysługi człowiekowi. Potwierdzenie słuszności naszego rozumowania znajdziemy m. in. w pieśni skalda, ułożonej na cześć norweskiego jarla Hakona Sigurdssona, który w przywróceniu dawnych świątyń pogańskich, zniszczonych przez jego poprzednika, króla Hakona Dobrego, pierwszego propagatora chrześcijaństwa w Norwegii, dopatrywał się powodów zwycięstw jarla i urodzajnych lat w kraju. Wdzięczni bogowie w ten sposób odwzajemniali się za "zwrócone im" ofiary. Jeśli więc podstawą stosunku człowieka do bóstwa była zasada do, ut des (daję, abyś dawał), dziejące się w kręgu bogów sprawy, przedstawione właśnie w Eddzie, nie musiały mieć bezpośredniej łączności z wypadkami na ziemi. Analiza stosunku człowieka do bóstwa, takiego jaki wyłania się na tle zasady do, ut des, pozwala ponadto na rozszyfrowanie kilku spraw w sposób, o ile wiadomo, nie uwzględniany w dotychczasowych badaniach. Słowo blota ma charakter ogólnogermański. Jest to zrozumiałe, ponieważ krwawe ofiary występowały w świecie germańskim od dawna; są one potwierdzone m.in. przez autorów rzymskich. Możemy zrozumieć, że bogowie "wzmacniali się" krwią i mięsem składanych im na ofiarę zwierząt. Jaki jednak pożytek mieli oni z ofiar ludzkich? Kanibalizm nie istniał przecież u Germanów; o kanibalizmie bogów źródła także milczą. Wydaje się, że - stosownie do wyobrażeń interesujących nas ludów - mogli oni osiągać korzyści z ofiar ludzkich, jeżeli dusze tych ofiar dostawały się do ich dyspozycji. Właśnie "wzmacniały" one siłę bogów, tylko że w tym wypadku nie chodziło o siłę fizyczną, lecz militarną. Ostatnie badania zwróciły uwagę, na fakt, że wbrew panującym opiniom królowie i wodzowie germańscy dysponowali nie tylko wojskiem złożonym z drużynników - ludzi wolnych, ale korzystali także z oddziałów niewolniczych, rekrutujących się najczęściej z byłych jeńców wojennych. Zjawiska takie występowały już w czasach cesarstwa. Znajdują one potwierdzenie także na gruncie skandynawskim. Jest tedy sprawą wysoce prawdopodobną, że właśnie ta ziemska praktyka posługiwania się niewolnikami dla celów militarnych stała się pierwowzorem składania krwawych ofiar ludzkich na rzecz bóstwa, którego przychylność chciano sobie w ten sposób zapewnić: jemu też oddawano do dyspozycji przede wszystkim jeńców wojennych. I to, jak pisze Tacyt, wyłącznie Merkuremu-Wodanowi. Stąd Koloseum mogło stać się - o czym już wspominaliśmy - pierwowzorem Walhalli, gdzie wojowie Wodana, a później w Skandynawii Odyna - tam też przebiegały podobne procesy - spędzali czas pomiędzy bitwami na ucztach. Nie inaczej było na ziemi: znalezienie środków na luksusową, na miarę czasów, konsumpcję było celem militarnej działalności wodzów i królów. To, co powiedziane wyżej zbliżyło nas do zagadnienia roli kultu w wiązaniu się religii z zachodzącymi w społeczeństwie germańskim procesami społeczno-politycznymi. Powinno to ułatwić nam zrozumienie mechanizmów, a także zakresu i głębi omawianych poprzednio zjawisk porządkowania świata bóstw. Proces tego wiązania się zachodził, choć zapewne nie wyłącznie, głównie na drodze kultowej. Publiczny charakter kultów potwierdzają najstarsze źródła. Wyżej wskazaliśmy na ryt naskalny, wyobrażający kultową procesję fallicznych postaci. Również Tacyt pisał o procesji na cześć Nerthus i o publicznych uroczystościach religijnych, które wydawały mu się bardzo stare, urządzanych na cześć - najprawdopodobniej Tuisto. Rzecz jasna, iż w tego rodzaju uroczystościach naczelną rolę odgrywał kapłan lub ich grupa. Oni to właśnie dokonywali czynności ofiarniczych i - rozpowszechnionych u Germanów, podobnie zresztą jak u innych ludów na podobnym etapie rozwoju kulturalnego - wróżebnych, urastając w ten sposób do interpretatorów woli bogów. W społeczeństwach germańskich nie rozwinęła się wprawdzie samoistna grupa czy warstwa kapłanów, niemniej jednak m. in. kilka inskrypcji runicznych z terenów późniejszej Danii i Szwecji, jak również garść informacji z Norwegii, a szczególnie z Islandii wskazuje, iż ludzie ci w pewnym okresie rozwoju stosunków społecznopolitycznych dążyli do skupienia w swym ręku obok funkcji kapłańskich także funkcji publicznych, a nawet pewnej władzy politycznej. W Islandii, gdzie nie doszło do powstania władzy królewskiej, kapłani, wznoszący na swojej ziemi świątynie i organizujący w nich publiczny kult, stanęli z czasem na czele okręgów wiecowych, na które w ciągu X wieku podzieliła się wyspa. W czasie odbywania thingów dokonywali oni wielu czynności, których celem było wydzielenie miejsca przeznaczonego dla nich samych jako przewodniczących na wiecu i nadania mu pewnej mocy numinozalnej. Jak jednak wykazały ostatnie badania, pomiędzy świątyniami i placami wiecowymi występowała duża odległość. Przeczy to twierdzeniom, jakoby thingi od samego początku, a więc od czasu zasiedlenia wyspy przez kolonistów z Norwegii, miały charakter sakralny, polegający na połączeniu w jednym czasie i miejscu uroczystości religijnych i czynności publicznych. Powiązania takie powstawały spontanicznie pod wpływem dążeń do podkreślania znaczenia wiecowej starszyzny. Tego rodzaju zjawiska, jak tego dowodzi choćby przytaczana poprzednio inskrypcja z Houseseads, mogły powstawać znacznie wcześniej na różnych terenach pod wpływem wielu różnych okoliczności. One to sprawiły, że jedna zwłaszcza czynność o charakterze publiczno-prawnym zaczynała nabierać charakteru religijnego. Była nią przysięga. Z przytoczonych wyżej materiałów wynika jasno, że bogowie germańscy nie mogli swym zachowaniem stanowić wzorca postępowania dla ludzi. Jedna z pieśni cyklu mitologicznego Eddy, "Słowa Wzniosłego" - Havamal, która przytacza liczne wskazania o charakterze moralnym, czyni to w sposób całkowicie świecki, bez jakiegokolwiek powoływania się na bogów, ich wolę lub przykład. Bogowie nie byli też uważani za "urzędowych" obrońców prawa. Mogli być natomiast pociągani do działania rotami przysiąg, które ich do tego - w wypadku krzywoprzysięstwa lub niewypełnienia warunków przysięgi - wzywały. Posiadane materiały pozwalają na wykazanie, że w przedchrześcijańskim świecie germańskim rozpoczął się, zapewne bardzo nierównomiernie przebiegający, proces wzywania bogów do zemsty na krzywoprzysięzcy. Aktowi składania przysięgi nadawano często uroczysty, publiczny charakter. Odbywał się on na thingu przy użyciu pierścieni. Są one wymieniane w źródłach anglosaskich i skandynawskich. Ponadto jeden z nich, wyrobu gockiego, zaopatrzony w napis o niewątpliwie sakralnym, choć trudnym do jednoznacznej interpretacji charakterze, znaleziony został na terenie Rumunii. Równocześnie jednak w Eddzie występują wzmianki o przysięgach na "burtę statku" i "białe święte kamienie", co wskazuje, że sakralizacja przysięgi nie była jeszcze zakończona. Sprawowanie funkcji ofiarniczych i interpretacji woli bogów, co w Islandii doprowadziło do przejęcia kierownictwa sprawami publicznymi przez kapłana godi, u innych społeczeństw germańskich zaczęło (oczywiście posługując się chronologią bezwzględną - znacznie wcześniej) wstępować w etap dalszy: czynności te spełniał król. Ten fakt stworzył z kolei pewne przesłanki powstania niektórych elementów sakralizacji jego władzy. Na garść informacji o tym procesie natrafiamy w odległych od siebie pod względem chronologicznym i geograficznym źródłach. Oto autor rzymski, Ammianus Marcellinus (Iv wiek) pisał, że królowie burgundzcy, zgodnie ze starym zwyczajem, który przypominał mu Egipcjan, w podobny sposób traktujących swych monarchów, usuwani są od władzy, gdy podczas ich panowania nie sprzyjało im szczęście na wojnie lub gdy ziemia odmówiła im bogatych plonów. Usuwanie króla przez Burgundów mogło być wprawdzie uzasadnione szeregiem różnych powodów, zwłaszcza gdy w grę wchodziły niepowodzenia wojenne. Niemniej nie można wykluczyć tu i czynników religijnych, jeżeli weźmie się pod uwagę sprawowanie przez króla czynności ofiarniczych. Być może, iż w takim wypadku powstawało przekonanie o nieskuteczności składanych przez niego ofiar, które skłaniało poddanych nieszczęsnego króla do tego rodzaju kroku. Na podobną informację natrafiamy w genealogicznej pieśni, ułożonej na cześć jednego z lokalnych władców Norwegii, pt. Ynglingatal (Wyliczenie Ynglingów). Czytamy tam m.in.: "Dawno temu wojowie splamili ziemię krwią swego króla, a lud kraju niósł zakrwawioną broń zabitego Domalda (takie imię nosił król), gdy żądni dobrych zbiorów Szwedzi zabili wroga Jutlandczyków (tj. króla)". Jest sprawą pewną, że ów Domald był postacią legendarną. Wydaje się jednak, że oba źródła świadczą o tym, iż skupiający w swych rękach kierowanie publicznym kultem religijnym królowie germańscy weszli na drogę przypisywania pomyślnych zbiorów, może i zwycięskich wypraw wojennych, skuteczności składanych przez siebie ofiar, która uwarunkowana była ich szczególnym związkiem z bogami. W późniejszych źródłach skandynawskich pojawia się - chyba nieprzypadkowo - motyw podjęcia się właśnie przynoszących urodzaj czynności ofiarniczych przez pogańskiego pretendenta do tronu, który w ten sposób skupiał wokół siebie ludność, występującą przeciwko nowej, chrześcijańskiej religii i reprezentującemu ją królowi. Istnieją wprawdzie dość skąpe, niemniej dostatecznie wyraźne przesłanki, które pozwalają wskazywać, jakie teologiczne uzasadnienie miały te związki królów z bóstwami. Proces politycznej, oczywiście bardzo względnej, konsolidacji plemion germańskich, zachodzący w toku ruchów migracyjnych i niekiedy walk z Rzymem, prowadził do utożsamiania praprzodków danego plemienia z bóstwami. O tym zjawisku świadczy przytaczana i komentowana już relacja Tacyta, w której czytamy o trzech potomkach Mannusa, pochodzącego od "wydanego" z ziemi boga Tuisto. Byli to Ingaevones, Herminiones i Istaevones (wszystkie nazwy określają związki plemienne). Podobnymi eponimicznymi przodkami byli (utożsamiany z Odynem) Gaut - Gotów, Dan - Duńczyków, Angul - Anglów, Vandil - Wandalów i kilku jeszcze innych. Na pewnym etapie rozwoju stosunków politycznych natrafiamy już na inne zjawisko: praprzodkowie plemion przemieniają się w protoplastów wodzów i królów. Po raz pierwszy zjawisko tego rodzaju spotykamy u Gotów, o których pisał Jordanes, że mieli oni wodzów swoich uważać za "półbogów", tj. Ansis. Pod tym imieniem, jak już wspominaliśmy, ukrywali się właśnie Asowie. Na stosunkowo pewne mimo całej swej ułamkowości materiały, które mówią o interesującym nas procesie, natrafiamy ponownie w Skandynawii. Tam to właśnie legendarny praprzodek (podobnie jak nasz Piast) rodu królów szwedzkich i norweskich, Yngve, utożsamiony został z wielokrotnie już wspominanym dawcą urodzajów Freyem. Być może, że podobne zjawisko występowało także u Anglosasów. Jak mówią o tym późne, chrześcijańskie już materiały, praprzodkiem wielu rodów panujących miał być tam Wodan. Nie wydaje się jednak, by proces zespalania lub identyfikowania protoplastów rodzin panujących mógł wyjść poza sferę literatury. Najobszerniej mówią o nim pieśni nadwornych poetów królów norweskich, skaldów, którzy w zamian za otrzymywane hojne dary chwalili swych panów. Autorytet wczesnośredniowiecznych, przedchrześcijańskich władców germańskich był zbyt słaby, by jakiekolwiek wierzenia o ich boskim pochodzeniu mogły znaleźć akceptację w szerszych kręgach społeczeństwa. O uznaniu czegoś za prawdę decyduje przecież nie tylko sama treść otrzymanej informacji, ale także i społeczny autorytet informatora. To proste stwierdzenie odnosi się w całej rozciągłości do zjawisk religijnych. W ten jednak sposób zbliżyliśmy się do wskazania na ważną różnicę, która występuje w przedstawianiu stosunku pomiędzy światem bogów i ludzi, między pieśniami mitologicznego i bohaterskiego cyklu Eddy. Sprawa jednak nie ogranicza się do zagadnień literackich i nie dotyczy wyłącznie Skandynawii. Szereg motywów tego ostatniego cyklu należy bowiem do ogólnogermańskiego dziedzictwa kulturalnego lub przynajmniej można wykazać ich związek z podobnymi motywami z terenów późniejszych Niemiec. Można przeto przypuścić, że w sposób podobny wyobrażano sobie ten stosunek także u plemion germańskich kontynentu europejskiego. Oprócz elementów, których mogliśmy się spodziewać, już choćby na podstawie tego, co było dotychczas powiedziane, a więc bezpośredniej interwencji Odyna, olbrzymów i olbrzymek w niezwykłe życie i czyny bohaterów, najczęściej królów, królowych lub ich dzieci, napotykamy tam element inny, nader znamienny, stanowiący zdaniem części religioznawców germanistów swego rodzaju ekwiwalent zanikającej w okresie bezpośrednio poprzedzającym chrystianizację społeczeństw germańskich wiary w bogów. Miała nią być wiara w los, z reguły fatalny, złowieszczo ciążący nad bohaterami. Byli oni świadomi losu i w pełni tej świadomości szli na jego spotkanie, które oznaczało zawsze ich tragiczną śmierć. Rzeczywiście powierzchowna analiza źródeł zdaje się zezwalać na tego rodzaju interpretację. Życiu bohaterów towarzyszą walkirie, wysłanniczki Odyna, które sprowadzać miały poległych w boju wojowników do Walhalli. Co więcej, jak to już przytaczaliśmy, Völospa opisuje dwoje pierwszych ludzi, leżących "bez losu" na morskim brzegu. Czyżby więc istniała jakaś fatalistyczna wiara w los, ciążący nie tylko nad bohaterami, ale nad wszystkimi ludźmi? Dodajmy, że - stosownie do kilku pieśni Eddy - losowi podlegli byli także bogowie: i oni mieli zginąć w nadciągającej nieuchronnie katastrofie. Niemniej jednak tego rodzaju wnioski nie mogą ostać się przy głębszym zastanowieniu nad charakterem źródeł, na których zostały oparte. Otóż są to źródła literackie, mniej lub bardziej świadomie operujące elementem literackiej fikcji, zmierzające do wytworzenia u słuchaczy pieśni określonego nastroju, niejednokrotnie właśnie grozy. Autor zna przecież dzieje swych bohaterów. Często w mniej lub bardziej doskonałej formie literackiej krążyły one w ustnej tradycji z pokolenia na pokolenie. Jego zadanie polega przeto na zespoleniu rozproszonych, niekiedy sprzecznych wątków i na nadaniu im w miarę swych umiejętności jednolitego charakteru. Dlatego może on niejako zapowiadać z góry, co stanie się w przyszłości z bohaterami, których narodziny odsunął w odległą przeszłość. Już choćby ten fakt nakazuje zastanowić się, czy rzeczywiście na podstawie Eddy można wysuwać wniosek o istnieniu powszechnie przyjętych wierzeń o wszechwładnym losie, określającym życie każdego człowieka. Wątpliwości te pogłębia jeszcze analiza sytuacji, w których przejawia się ten los. Otóż w językach germańskich bardzo liczne terminy, oznaczające los (często dosłownie znaczą one to, co zostało "położone" przed człowiekiem; w naszym kręgu językowym użylibyśmy raczej terminu "pisane¬)¦) nie odnoszą się z reguły do wypadków lub wydarzeń naturalnych, które w naszym właśnie zrozumieniu tego pojęcia określają "losy" jednostek lub grup, takich choćby jak niespodziewana śmierć, choroba, nieurodzaj, pożar, powódź itp. Terminem "los" określają źródła germańskie najczęściej jakieś (zgubne w skutkach dla podejmującej je osoby) działanie, i to działanie świadome, które bohater podejmuje w pełnym przeświadczeniu o swej nieuchronnej zgubie wychodzi na spotkanie losowi, jak powiedzielibyśmy to po polsku. Zapytajmy, jaka to siła zmuszała bohaterów do tego rodzaju działania? Czy reprezentowali ją rzeczywiście bogowie, a raczej boginie - norny, które przędły, jak to niekiedy czytamy, nici ich życia? W naszym przekonaniu nie były to norny, bliskie, jak to już mówiliśmy, nadreńskim matronom, a więc, genetycznie rzecz biorąc, lokalnym bóstwom urodzaju. Źródłem takiego działania były zachodzące w społeczeństwach germańskich, oczywiście w niejednakowym czasie, w różnym tempie i w niejednakowy wszędzie sposób przemiany społeczno-polityczne. Powodują one zazwyczaj wytwarzanie się norm zachowania restrykcyjnego, które obowiązywać miało tylko wąskie, ale atrakcyjne dla ogółu ludności grupy społeczne, przede wszystkim królów i ich bezpośrednie otoczenie, możnych, jarlów itp. Dla zachowania swego społecznego i politycznego prestiżu osoby należące do takich grup musiały podejmować się czynów, które mogły być dla nich niebezpieczne (np. wywierania na wrogach zemsty) i w rezultacie mogły gotować im smutny, możliwy przewidzenia koniec. Do tego rodzaju działania skłania Sigurda, bohatera jednej z pieśni Eddy, właśnie nieszczęście przynosząca walkiria, Sigrdriwa. Jeżeli tedy bogowie podlegali losowi, jak o tym czytamy w Völospa i w kilku jeszcze innych pieśniach z jej kręgu, to najpewniej mamy tu do czynienia ze smutkiem modelowania ich przez literaturę na kształt ludzi, i to niezwykłych. Z tego, co powiedziano wyżej, nie wynika jednak, by w społeczeństwach germańskich w ogóle miała nie występować wiara w los. Istniała, tylko zawierała w sobie inne, niż się zazwyczaj przyjmuje, elementy. Z jej kręgu należy raczej wykluczyć wiarę w los, uosabiany przez normy, z których trzy znamy z imienia na podstawie Völospa. Były to Urdr, Werdandi i Skuld. Imię pierwszej, mającej swój anglosaski odpowiednik, oznacza "to, co się stanie"; drugiej - "stawanie się"; trzeciej "konieczność" lub "powinność". Etymologia tych imion jest zbyt prosta, by mogły powstać w odległej przeszłości. Najpewniej utworzone zostały dla potrzeb poematu. Zjawiły się zaś w nim, ponieważ katastrofa pochłonąć miała także wszystkich ludzi. Natomiast wiara w los, która istniała w społeczeństwach germańskich, wiązała się z dążeniem do poznania przyszłości i zabiegami mającymi na celu zapewnienie sobie w niej pomyślności. O czynnościach wróżebnych u Germanów pisał już Tacyt, a ich potwierdzenie znajdujemy w licznych innych źródłach. W wypadku ofiar będą to zabiegi o charakterze irracjonalnym. W wypadku jednak zabiegów magiczno-leczniczych będziemy w stanie zauważyć w nich pewne elementy działania racjonalnego mimo występowania w nich równocześnie znanych z czasów już średniowiecznych wezwań do bóstw. O pasywnym podporządkowaniu się nieuniknionemu losowi nie było - poza literaturą - u społeczeństw germańskich mowy. Pod jednym wszakże względem mają rację wspomniani poprzednio germaniści religioznawcy: w społeczeństwach germańskich w okresie poprzedzającym ich chrystianizację występowało rzeczywiście osłabienie wiary w bogów (choć brak jest źródeł, które pozwoliłyby na stwierdzenie, iż poprzednio wiara ta była rzeczywiście silna, a samo określenie silniejsza lub słabsza wiara jest bardzo nieprecyzyjne: brak mu bowiem jakiegoś urealnionego systemu odniesienia). Wpłynął na to szereg okoliczności. Z pewnością dużą rolę m. in. odgrał fakt, iż religia ta okazała się tak mało plastyczna: z trudem dawała się ona dostosowywać do zmieniającej się sytuacji politycznej. W literaturze powstałej w kręgach dworskich urastali ich bogowie do opiekunów władców. Nie stali się oni jednak nigdy wzorcami postępowania indywidualnego. Nie urośli do poręczycieli porządku prawnego. Podejmowane przez królów próby interpretowania dobrych urodzajów i sukcesów militarnych skutecznością, składanych przez siebie ofiar kończyły się niekiedy, jak wskazuje na to przykład burgundzki i skandynawski, krachem politycznym danego monarchy. Rozwijająca się władza królewska nie była na ogół zainteresowana w utrzymaniu dawnej religii. Natomiast między możnymi, np. kolonistami Islandii, jak donoszą o tym późniejsze, niemniej wiarogodne źródła, pojawiali się ludzie, którzy nie wierzyli w bogów, lecz jedynie we własne siły. Źródła wspominają o możnych. Czy przeciętni ludzie zawsze mieli pełne zaufanie do swych bogów? Chyba nie. Znaczenie religii Germanów dla rozwoju kultury europejskiej jest niemałe. Nie chodzi tu zresztą o wzrost zainteresowania przeszłością germańską w czasach romantyzmu, który doprowadził do przejęcia przez literaturę i sztukę szeregu motywów z mitologii Germanów. W starciu z chrześcijaństwem dawni bogowie ponieśli rychłą klęskę. Znacznie większą odporność wykazały drugo- i trzecioplanowe postacie mitologiczne, tkwiące przez wieki w wyobraźni i obrzędowości ludowej. Zbieg historycznych okoliczności spowodował jednak, że dostosowywanie się nowej religii do potrzeb i mentalności średniowiecznej już Europy dokonywał się głównie w jej zetknięciu się właśnie z Germanami. Stąd w jej niektórych obrzędach dostrzec można do dzisiaj elementy ich dawnej religii. + Włodzimierz Szafrański.Ń Religia Bałtów Do rodziny ludów indoeuropejskich należy grupa ludów bałtyjskich, zamieszkujących w starożytności południowe wybrzeża Bałtyku od ujścia Wisły po Dźwinę i sięgających klinem aż po górny Dniepr, Wołgę i Okę. W skład tej grupy wchodzili mieszkający między dolną Wisłą a Niemnem Prusowie, na których strukturę plemienną składało się dziewięć mniejszych jednostek: Pomezania, Pogezania, Warmia, Natangia, Sambia, Nadrowia, Skalowia, Galindia i Bartia oraz pruski związek plemienny Jaćwingów z ośrodkiem nad górną Czarną Hańczą na Suwalszczyźnie (Ptolemeuszowi Sudinoi i plemiona Dojnowa i Polexia), następnie Litwini zamieszkujący dorzecze Niemna, terytorium składające się z Litwy górnej (Auksztote) i Litwy dolnej (Żmudzi), wreszcie Łotysze znad dolnego biegu Dźwiny dzielącego zamieszkały przez nich obszar na północną Letgalię i południową Semigalię sięgającą po Mierzeję Kurońską. Bałtowie są ludami europejskimi najpóźniej nawróconymi na chrześcijaństwo. Prusów usiłował chrzcić już wprawdzie św. Wojciech w roku 997, a Jaćwież św. Brunon z Kwerfurtu w roku 1009, lecz dopiero w Xiii wieku akcja chrystianizacji Bałtów przez Krzyżaków przybrała większe rozmiary, choć przy zastosowaniu osobliwej metody, ogniem i mieczem. Na Łotwie chrystianizację zapoczątkował wprawdzie już w roku 1208 Alobrand, Łotysze jednak do Xvii, Xviii, gdzieniegdzie nawet do Xix wieku zachowali swoje pierwotne wierzenia pogańskie. Litwini natomiast dopiero z końcem Xiv wieku zaczęli przyjmować chrzest. Religia dawnych Prusów reprezentuje stadium słabo zaawansowanego rozwoju systemu wierzeń o skromnym zasobie form kultu. Wierzenia Prusów osiągnęły etap animistycznego kultu sił przyrody w formie wiary w niezliczone zastępy różnicowanych hierarchicznie duchów, z których grona zaczęły się z trudem wyłaniać powoli odosobnione istoty boskie. Prymitywny system wierzeń nie nadążał za procesem przemian społeczeństwa Prusów, które od etapu luźnych federacji plemiennych, zmierzając dopiero do wytworzenia skonsolidowanego organizmu politycznego w postaci ponadplemiennego państwa, zostało śmiertelnie ugodzone w Xiii wieku wynaradawiającą i wręcz eksterminacyjną polityką Krzyżaków, by w Xvi wieku przestać w ogóle istnieć razem ze swoją religią. Kult ożywionej przyrody, cześć oddawana zwierzętom, roślinom, kamieniom, rzekom, ciałom niebieskim i zjawiskom atmosferycznym były refleksem codziennych zajęć Prusów uprawiających ziemię, hodujących bydło, zajmujących się rybołówstwem i zbieractwem. Według Xiv-wiecznego świadectwa Prusowie czcili słońce, księżyc, gwiazdy, grom, ptactwo i zwierzęta, a wśród nich nawet ropuchę, i według źródła z roku 1547 - węże. Zapełniali oni środowisko leśne i wodne duchami zwanymi welami, jak to wskazują nazwy miejscowości, takie jak Velove, Veluva. Inne dobre duszki, zwane kaukami, miały się opiekować domem. Aitwary, w których Bruckner widzi staropolską pożyczkę: oćwiara - widziadło, były w rzeczywistości raczej także duszkami opiekuńczymi doglądającymi spichlerza (aiti - spichlerz, varra - doglądający), karmionymi regularnie kaszą i jajecznicą, za co wywdzięczały się staranną troską o dostatek gospodarstwa. Według czternastowiecznej relacji w Natangii na południe od Sambii otaczano czcią pojawiające się nad kołyską niemowlęcia boginki losu ludzkiego i szczęścia, łaumy. Jeszcze inne duszki o daleko posuniętej specjalizacji i podziale kompetencji miały pieczę np. nad bydłem, nad polem (żempat, duszek ziemny), nad zbożem (łaukosargi), nad pszczołami, ogrodami, rzekami, rybami i różnymi zajęciami gospodarskimi człowieka oraz nad jego ogniskiem domowym. Ponad tę całą masę drobnych duszków, będących dawnymi, animistycznymi wyobrażeniami, zaczęły wyrastać istoty nadprzyrodzone odgrywające ważniejszą rolę w produkcji rolniczej dawnych Prusów. Do tych istot urastających do rangi bogów zaliczyć należy Kurke i Perkuna. Znamienny jest przy tym fakt, że do początku Xv wieku pruskie źródła pisane wymieniają tylko jedno bóstwo. Jest nim właśnie Kurke, wymieniony w roku 1249 bóg zapewne wegetacji, zboża, urodzaju, występujący pod postacią ostatniego zżętego uroczyście w polu, przybranego i obnoszonego snopa zboża, opiekujący się plonami i zapewniający ich obfitość. To bóstwo roślinności wywodzi się genetycznie od pewnego szkodnika zbożowego, owada niszczącego zboże, którego usiłowano sobie zjednać i przeobrazić z istoty szkodzącej w opiekuńczą. Perkun natomiast, poświadczony przez średniowieczną toponomastykę (jezioro i wieś Perkune), był personifikacją pioruna, a więc zjawiska atmosferycznego w postaci błyskawicy i grzmotu, będącego dla rolnika symptomem burz obfitujących w życiodajny dla plonów deszcz lub nawałnic zagrażających płodom rolnym. Źródła pisane informują o istnieniu osobnych kapłanów wyspecjalizowanych w zawodowej obsłudze potrzeb kultu religijnego. Z informacji tej można nadto wyciągnąć wniosek co do rozwarstwienia na wiele szczebli hierarchii kapłańskiej, wykazującej cechy sprawnie funkcjonującej organizacji. W pruskiej Nadrowii dorzeczu górnej Pregoły na wschód od Sambu znajdowała się miejscowość Romowe, czołowy ośrodek kultu religijnego, gdzie specjalny kapłan strzegł wiecznie płonącego znicza i zwoływał ogólnoplemienne wiece Prusów i ich sąsiadów, co wskazywałoby niedwuznacznie na uwieńczoną pełnym powodzeniem tendencję do skupienia w jednym ręku kompetencji zarówno w dziedzinie władzy świeckiej, jak i religijnej. Na podobne zresztą zjawisko u Bałtów wskazuje kronika halicko-wołyńska wymieniająca kapłana jaćwieskiego Skomanda, który obok powinności kapłańskich pełnił równocześnie funkcję wodza drużyny plemiennej. Dążność do jednoczesnego opanowania naraz obydwu zakresów władzy: świeckiej i religijnej i koncentracji w jednym ręku jest zjawiskiem typowym dla okresu demokracji wojennej, udokumentowanym nawet w ikonograficznym zapisie na alpejskich rysunkach skalnych w Val Camonica już we wczesnej epoce żelaza i stanowi przejaw prawidłowości procesu dziejowego. Domniemana nazwa kapłana z miejscowości Romowe, a mianowicie Krywe (Criwe), skonstruowana na zasadzie przezwiska, informuje o starodawnym sposobie zwoływania wieców za pomocą puszczonej w kurs z ręki do ręki krzywuli, zakrzywionej laski. Według źródła z roku 1249 Prusowie nie posiadali świątyń, lecz składali ofiary po lasach. Według innego źródła z lat trzydziestych Xiv stulecia istniały u nich nie tylko święte gaje, lecz również nietykalne, wyłączone z gospodarki ludzkiej pola i rzeki poświęcone istotom nadprzyrodzonym i chronione specjalnym tabu, gdzie nie ścinano drzew, nie orano ziemi, nie zbierano plonów, nie łowiono ryb, nie pito wody i nie pływano. Dowodem obecności bóstwa były osobliwe znaki zauważone na jakimś miejscu. Składano ofiary prywatne i publiczne. Indywidualne ofiary, skromniejsze, składane w kręgu domowym, pod drzewem, na kamieniu, ograniczały się do kilku jaj czy odlanego na ziemię napoju. Ofiary publiczne, składane przez całą gromadę ludzką, sprawowano uroczyściej. Działo się to zwłaszcza na wiosnę (według szesnastowiecznej relacji 24 kwietnia) dla zapewnienia sobie urodzaju i w lecie po zbiorze plonów. Ofiarnik z wieńcem kłosów na głowie zabijał kozła bacząc przy tym, by krew zwierzęcia nie spłynęła na ziemię, i kropił uczestniczących w obrzędzie krwią ofiary. Kobiety warzyły mięso ofiarowanego zwierzęcia, a mężczyźni piekli pszenne pieczywo na ucztę obrzędową, podczas której zapijano piwem. Wśród zwierząt ofiarnych, z reguły czarnej maści, wymienić należy również kury, świnie, a nawet byki. Na Sambii jeszcze w 1520 roku w celu szczęśliwego odparcia napastnika morskiego ofiarowano czarnego byka. Wśród krwawych ofiar - według świadectwa papieża Grzegorza Ix z roku 1232 - trafiały się także ofiary ludzkie nie tylko z jeńców wojennych palonych żywcem na koniu, ale i z dziewcząt uwieńczonych kwiatami, rzucanych na stos. Warto przy tym wspomnieć o rozpowszechnionym u pruskiej Golędzi zwyczaju porzucania na pastwę losu czy zabijania niemowląt płci żeńskiej tuż po urodzeniu oraz o dostrzeżonym dzięki wykopaliskom zjawisku antropofagii, ludożerstwa niewątpliwie rytualnego, uprawianego we wczesnej epoce żelaza w połowie ostatniego tysiąclecia p.n.e. Około roku 1430 sambijski biskup Michał zabrania bezskutecznie pogańskich ofiar i towarzyszących im uczt. Znaczną rolę w praktykach kultowych odgrywało wróżbiarstwo. Według wspomnianego źródła z roku 1430 wróżono z kości kur lub z piany piwa. Społeczna więź ze wspólnymi przodkami przejawiała się w rozwiniętym kulcie zmarłych zwalczanym również przez wspomnianego biskupa. Według relacji z roku 1249 wraz z nieboszczykiem palono na stosie lub grzebano w ziemi jego konie i niewolników oraz oręż, strój czy narzędzia pracy. Trzynastowieczne źródło wspomina, jakoby kapłani pogańscy zdolni byli oglądać w czasie spalania zwłok zmarłego na stosie jego duszę szybującą w zaświaty. W różnych porach roku na mogiłach składano zmarłym ofiary dla zjednania ich sobie i wyprawiano uczty na ich cześć. W czasie stypy pogrzebowej śpiewacy (tulisze i ligasze) sławili czyny nieboszczyka, którego mienie rozdzielano w nagrodę zwycięzcom obrzędowych wyścigów na cześć zmarłego. Według świadectwa naszego Kadłubka dusza zmarłego Prusa mogła przejść w zwierzę. Podobnie Łotysze wierzyli, że dusza zmarłego po śmierci może się wcielić w wilka lub niedźwiedzia. W ogóle zresztą w kulcie zmarłych dusze ich ucieleśniały się prawdopodobnie w wężu domowym, opiekunie gospodarstwa zapewniającym dobrobyt. Mimo chrztu twórcy państwa litewskiego, Mendoga (w roku 1251Ď), który według świadectwa współczesnych mu źródeł ruskich w dalszym ciągu kłaniał się dawnym bóstwom pogańskim, i mimo ostatecznej chrystianizacji litewskiej dynastii panującej w osobie wielkiego księcia Jagiełły (w roku 1385Ď) wierzenia pogańskie przetrwały na Litwie jeszcze kilka wieków i były tępione w Xvi i Xvii stuleciu przez misje jezuickie. Wierzenia litewskie są kultem ubóstwionej przyrody, w którym czołową rolę grała cześć Perkuna uosobiającego najefektowniejsze zjawisko atmosferyczne, jakim jest grom i błyskawica. Katalog bóstw litewskich z Xiii wieku wymienia boskiego kowala Telawela (zapewne zniekształcona nazwa Kalwela, kowala), który ukuł słońce i umieścił je na sklepieniu niebieskim. Ten niezwykle interesujący mit solarny, jedyny owoc nader ubogiej mitotwórczej działalności Bałtów, zasługuje na szczególną uwagę. Jest fantastycznym odzwierciedleniem konkretnej sytuacji społeczno-ekonomicznej eksponującej rolę kowala. Specyfiką tego kultu solarnego jest osobliwe przesunięcie akcentu z samego słońca na jego twórcę, boskiego kowala, i jego atrybut, olbrzymi młot żelazny. Według piętnastowiecznego misjonarza, Hieronima z Pragi, młot ten doznawał szczególnej czci i posłużył do rozbicia niezdobytej wieży potężnej twierdzy, w której wszechwładny król uwięził słońce, co w okresie zimy spowodowało przygaśnięcie jego blasku i zmniejszenie jego ciepła. Wydaje się że - w próbie zinterpretowania genezy masowego zjawiska pospolitych talizmanów wczesnośredniowiecznych w postaci. bursztynowych młoteczków-wisiorków występujących itp. w Gdańsku - można poprzestać na tym najbliższym, kapitalnym wprost mitologicznym motywie bałtyjskim bez odwoływania się do analogii skandynawskich, germańskich młotków Thora, choć w pewnych okolicznościach amulety te mogły wtórnie, dodatkowo niejako również uchodzić za młotki Donara. Należy dodać, że penetracja elementu pruskiego na lewy brzeg Wisły w głąb Pomorza jest znanym faktem historycznym, a nazwy miejscowości, jak Gdańsk czy Gdynia, kojarzą się z imieniem np. pewnego naczelnika pruskiego rodu z Sambii, Gedune. Warto w tym miejscu wspomnieć o innym talizmanie, pospolitym w kulturze prasłowiańskiej w połowie ostatniego tysiąclecia p.n.e., ceramicznym krążku solarnym znalezionym w czasie wykopalisk również na obszarze bałtyjskim, konkretnie pruskim. Archeologia potrafi wydatować tę formę kultu solarnego, w której tak wielkie znaczenie ma niezwykły fetysz, ogromny młot żelazny, za którego pomocą ukuto słońce i wyzwolono je z więzienia oddając ludziom pożądaną światłość. W próbie określenia chronologii tego momentu ustalić można przynajmniej terminus ante quem non, to jest wczesną epokę żelazną. Nauka wykazała obce, niebałtyjskie pochodzenie mitu o boskim kowalu zapożyczone stosunkowo późno od północnych sąsiadów fińskich. W fińskiej Kalewali występuje kowal Ilmarinen, który również ukuł słońce. W tej sytuacji szczególna uwaga należy się znanemu ze współczesnego folkloru litewskiego motywowi mateczki-słońca rodzaju żeńskiego, w którym należałoby widzieć odległe echo archaicznych, niezwykle pierwotnych wyobrażeń animistycznych wczesnego systemu wierzeń religijnych odpowiadającego matriarchalnej strukturze społeczno-ekonomicznej mezolityczno-neolitycznego społeczeństwa. Zaludniające całe otoczenie człowieka, zwłaszcza bezpośrednie - jego zagrodę - opiekuńcze duszki przeważnie rodzaju żeńskiego, jak np. Gabija, żeński demon opiekujący się ogniem, wywodzące się z animistycznych wierzeń epoki matriarchatu, zjednywano sobie składaniem im ofiary. Duszkiem opiekuńczym zagrody litewskiej był dimstipatis. Praktyka zjednywania sobie przychylności tych istot uwidacznia się wyraźnie w obrzędach weselnych, w czasie których panna młoda oprowadzana po gospodarstwie męża wrzuca wszędzie, jak np. do studni czy w ognisko, grosze lub składa tam ręczniki. Wśród istot opiekuńczych litewskiego domostwa należy wymienić także węża. Katalog bóstw księcia Mendoga oprócz wspomnianego Telawela i Żwerin na pierwszym miejscu wymienia enigmatycznego Nonadie a Andaja, który razem z pruskim Patollem i Natrimpem pozostaje nie rozszyfrowaną zagadką. Również Diweriks (Diewo rykszte, czyli boża rózga) bywa objaśniany w różny sposób. Nie wydaje się przy tym słuszna opinia tych uczonych, którzy za Aleksandrem Brücknerem widzą w tej nadprzyrodzonej istocie tęczę. Raczej chodzi tu po prostu o szeroko rozpowszechnione wśród ludów rolniczych boże drzewko, drzewo życia, którego proces personifikacji dostrzegamy u sąsiadujących z Bałtami Słowian już na początku epoki żelaza, jak na to zdaje się wskazywać motyw na klamrze do płaszcza ze skarbu odkrytego w Radolinku w Wielkopolsce. Wiadomo przecież, że Litwini czcili święte drzewa, a nawet całe gaje, mężczyźni szczególnie dęby, a kobiety lipy, i pielgrzymowali nawet do nich zawieszając na ich gałęziach dary wotywne dla uproszenia zdrowia, ofiarując zwłaszcza jaja, pieniądze i kury. Zajęczy bóg Medejn to bóstwo leśne przypominające pospolitego na gruncie europejskim iliryjskiego Silvanusa (słowo medis znaczy las), odpowiednik w pewnym stopniu słowiańskiego wczesnośredniowiecznego Welesa, którego bezimienne ślady sięgają u nas nawet wczesnej epoki żelaza. Łajma uosabiała ludzką dolę, los człowieczy. Litwini ze szczególnym upodobaniem wróżyli sobie przyszłość rzucając często losy (burty) w postaci wystruganych drewienek i następnie obserwując z uwagą ich układ wielce dla nich wymowny. Wróżono również z piany piwa, a także lejąc wosk czy ołów. Wróżbitę zwano burtnikiem. Jest rzeczą charakterystyczną, że wśród litewskich istot nadziemskich przeważał rodzaj żeński, wskazując na starodawną ich metrykę. Istotom tym składano ofiary z czarnego wołu, czarnego kozła czy czarnych kur ucztując na ich cześć po świętych gajach, zwłaszcza jesienią. Ofiarowywano też część łupów z udanej wyprawy wojennej i spalano na stosie jeńców wziętych do niewoli. Rozbudowany był też kult zmarłych, spalanych na stosie wraz z dobytkiem i dostatnim wyposażeniem grobowym, między innymi w psy łowcze i wierzchowce, których do mogiły wielkiego księcia Olgierda złożono w roku 1377 aż osiemnaście. Duchy przodków, zwane welami, karmiono w określone pory mięsem, serem i miodem w umyślnie na to kleconych przez Żmudzinów szałasach. Otaczane według piętnastowiecznego świadectwa Hieronima z Pragi szczególną czcią węże domowe uosabiały również dusze przodków strzegąc ogniska domowego i zapewniając dobrobyt domowi, w którego kącie miały bezpieczne i godne legowisko, karmione mlekiem i sycone ofiarami aż po wiek Xix. W specjalnych domkach ogniowych obsługiwanych przez osobnych żincziów płonął wieczny ogień, święty znicz, przed którym sprawowano wyrocznie. Tacyt przypisuje Bałtom kult żeńskiego bóstwa, matki bogów, i amulety w kształcie odyńców. Litewski Olimp zna rzeczywiście boginię. Jest to bóstwo ziemi, zwane Żemina, Żemininka, Żeminele, czczone ofiarami z piwa czy z chleba z pierwocin plonów. Litwini oddawali też cześć wkopanym w ziemię po spichlerzach ubóstwionym kamieniom zwanym boginkami (dejwes), którym składali w ofierze właśnie prosięta i świnie, by uprosić sobie dobry urodzaj, jak o tym świadczy jezuicka relacja z Xvii wieku. Podobny przekaz z roku 1583 z terenu Wileńszczyzny informuje dosłownie, iż Litwini "dawali ziemi wieprze". Święte kamienie w jamach, w których składano im ofiary skrapiając je krwią ofiarną, czczono również na Łotwie i u Finów. Łotysze czcili bóstwo ziemi i bóstwo świń przy wielkich kamieniach. Wierzyli oni, że duch przyrody, bóstwo chleba przygotowanego z ziarna, mieszka pod kamieniem na środku pola ornego. Słusznie więc przypuszcza Aleksander Brackner, że ów głaz w litewskim spichlerzu jest najprawdopodobniej niejako ucieleśnieniem bogini ziemi Żeminy. Wymienić wreszcie należy znaną z trzynastowiecznego źródła litewską boginię Żworunę, Żwerine, opiekunkę zwierząt występującą pod postacią psa, suki. Zdaje się nie ulegać wątpliwości, że bałtyjski kult bogini ziemi związanej ze spichlerzem i czczonej ofiarami z prosiąt jest dalekim echem bogato wykształconych mitów agrarnych Bliskiego Wschodu. Zastanawia też, że również bliskowschodnie żeńskie bóstwo zwierząt występuje z psem, czego refleks dostrzec można nie tylko u Bałtów, ale również u Słowian wśród motywów rysunkowych kultury pomorskiej czy w plastyce figuralnej kultury łużyckiej. Wreszcie pewne dziwne praktyki rytuału, jak przechodzenie między tułowiem ofiarowanego zwierzęcia a odciętą jego głową podczas zawierania przymierza (np. Litwy z Węgrami) lub przestrzegany przez Prusów zwyczaj zakopywania resztek uczty obrzędowej w obawie przed profanacją, mają analogie właśnie na Bliskim Wschodzie w Ugarit (Ras Szamra) czy Qumran. Znaleziona pod Kłajpedą anatolijska figurka kultowa z brązu jest niezwykle interesującym importem przednioazjatyckim. Przedstawia ona hetyckiego boga Teszuba. Ten niezwykły import dotarł nad Bałtyk z rejonu śródziemnomorskiego prawdopodobnie we wczesnej epoce żelaza, kiedy na naszym kontynencie społeczeństwa pierwotne wyposażają istoty boskie w kształty postaci ludzkiej. Wydaje się on związany z lokalnym kultem łotewskiego Perkonsa, trafił więc na podatny, przygotowany niejako grunt pokrewnych wierzeń. Wydaje się też, że obecność figurki hetyckiego Teszuba nad Bałtykiem jest wyrazem określonej postawy miejscowej ludności bałtyjskiej dokonującej wyboru wśród masy napływających efektownych importów właśnie takiego okazu, który odpowiadałby jej własnym wyobrażeniom religijnym. Trzymający bowiem w ręku wiązkę błyskawic Teszub jest bogiem błyskawic i pioruna, grzmotu, burzy jako uosobienie groźnych sił przyrody i zarazem płodności natury spowodowanej przez życiodajną wodę spadającą za jego przyczyną z niebios. A taki właśnie charakter ma łotewski Perkons, męskie, patriarchalne bóstwo atmosferyczne piorunów i błyskawic, światłości niebieskiej (które językoznawcy skłonni są wywodzić od indyjskiego bóstwa deszczu o podobnym do słowiańskiego Peruna imieniu Perianya), bóstwo nieba, a także płodności przyrody, któremu Łotysze składali w ofierze nie tylko czarnego koguta, lecz i kozła czarnego, a nawet czarne cielę. Zestaw ofiar, kontrastujący jaskrawo z żertwą składaną chtonicznemu bóstwu żeńskiemu, ilustruje zarówno wysoką rangę Perkonsa w Olimpie łotewskim, jak też narastającą przewagę mężczyzny na tym etapie razwoju stosunków społeczno-ekonomicznych oraz zwiększające się znaczenie obsługiwanej przez niego gałęzi produkcji, hodowli. Należy się liczyć z prawdopodobieństwem domysłu, że figurka hetyckiego Teszuba mogła na gruncie wierzeń bałtyjskich odegrać aktywną, pomocną rolę w procesie antropomorfizacji ubóstwianych sił kosmicznych, które we wczesnej epoce żelaza, równolegle ze zdobywaniem przez rodzącą się arystokrację plemienną i wodzów plemiennych uprzywilejowanej pozycji społecznej, przyjmują kształty ludzkie. Pierwotne wierzenia Łotyszów reprezentują swoją nieskomplikowaną strukturą i prymitywnym charakterem wczesny etap rozwoju wierzeń religijnych, który cechuje osobliwy pociąg do ożywiania wszystkich zjawisk przyrody. Jest to charakterystyczna cecha jednej z najstarszych form wierzeń religijnych, animizmu, przypisującego duszę nie tylko istotom ożywionym, ale w ogóle całej przyrodzie. Ten system wierzeń religijnych dawnej Łotwy zaludnia całe otoczenie człowieka, środowisko, w którym on żyje i działa, ogromną liczbą istot nadprzyrodzonych, duchów, które - choć zdolne są wywierać przemożny wpływ na życie ludzkie i otaczającą człowieka przyrodę - nie dorosły przeważnie jeszcze do rangi bóstw. Świadectwem dawności animizmu łotewskiego jest charakterystyczne określenie ducha opiekuńezego wymownym mianem matki, macierzy (mate), odpowiadającym matriarchalnej formacji społecznej, w której rola kobiety była dominująca. Można jednak dostrzec równocześnie wyraźną dynamikę rozwojową systemu wierzeń odzwierciedlających procesy dalszych przeobrażeń społeczno-ekonomicznych. Wyrazem tego jest tendencja do zastępowania z biegiem czasu określenia mate wyrazem ojciec (tevs) oraz pan (kungs), a nawet bóg (devin), co stoi w niewątpliwym związku z przejściem od matriarchatu do patriarchatu i postępującym procesem różnicowania społecznego w łonie społeczeństwa wspólnoty pierwotnej, zachodzącym już od samego zarania ustroju patriarchalnego. Zjawiskom tym towarzyszy również typowy dla tak wczesnego etapu wierzeń manistyczny kult zmarłych przodków, na którego wczesną metrykę wskazują zoomorficzno-totemistyczne epifanie niektórych duchów opiekuńczych. Z biegiem czasu w animizmie niektóre wyobrażenia duchów przekształcą się powoli w hierarchię boską będącą odbiciem komplikującej się struktury rozwarstwiającego się społeczeństwa patriarchalnej wspólnoty pierwotnej. Jednakże ten proces rozwojowy zatrzyma się na samym progu osiągniętego etapu politeizmu, co pozwoli wierzeniom łotewskim zachować ich bardzo wczesny, pierwotny charakter. Politeistyczny panteon łotewski jest rzeczywiście bardzo skromny, gdyż według jezuickiej relacji z 1606 roku obejmuje wymienionego już Perkonsa, boga nieba i zjawisk atmosferycznych, oraz chtoniczne, żeńskie bóstwo płodnej ziemi Zemes mate. Bóstwom tym, stojącym na szczycie hierarchii istot nadprzyrodzonych, podporządkowane było mnóstwo niższych duchów, demonów. Wspomniana relacja siedemnastowiecza wymienia też istotę nadprzyrodzoną ukrywającą się pod nazwą deus equorum, quem vocant Dewing Uschinge. To bóstewko koni, duszek opiekuńczy koni, zwany też Zirgu dievs, Zirgu mate (matka koni), jest zlepkiem kilku istot nadprzyrodzonych o różnych kompetencjach i artybutach ujawniających ślady nawarstwiających się kolejno na siebie stratygraficznych pokładów wyobrażeń religijnych odnoszących się do różnych etapów rozwoju wierzeń sięgających bardzo odległych czasów. Łotewski Usiń ma być słowiańską pożyczką wywodząc się z ruskiego Usena-Owsena (od owsa), bóstwa ziarna, typowego agrarnego bóstwa przyrody w kulcie rolniczym. Jest to prawdopodobne, gdyż Usiń uchodzi na Łotwie także za boga świń, a właśnie świnia była początkowo u starożytnych ludów śródziemnomorskich wcieleniem ducha zboża, który z biegiem czasu przekształcił się w antropomorficzne bóstwo roślinności. Rzecz przy tym charakterystyczna, że właśnie prosię (obok oczywiście kury, a nawet wołu) bywało ofiarowywane również łotewskiemu demonowi pól i zbóż, deving Cerklicingowi, Ceroklisowi, zdegradowanemu dawnemu bóstwu roślinności. Usiń byłby zatem reminiscencją prastarych, neolitycznych kultów rolniczych matriarchalnego społeczeństwa wspólnoty pierwotnej. W następnej fazie rozwoju stosunków społeczno-ekonomicznych, w patriarchacie, to bóstwo wegetacji, płodności, otrzymało nowy, typowy dla kwitnących wtedy kultów solarnych atrybut w postaci konia, boga światłości słonecznej, zwierzęcia elity społecznej arystokratycznych wodzów plemiennych, co w natępstwie degradacji bóstwa sprowadziło je do rzędu bożka koni (Usiń kojarzy się też ze staroindyjskim bóstwem światłości niebieskiej, zwanym Devi Ushas). Tak więc początkowo hierarchiczna ranga Usinia w łotewskim panteonie była znacznie wyższa, a jego degradacja do rzędu skromnego duszka opiekuńczego, odpowiednika mieszkającego w spichrzu ducha ziarna Jumisa, czy gnieżdżącego się pod kamieniem na polu ojca chleba Maizes tevsa, nastąpiła dopiero w dobie kolonizacji niemieckiej we wczesnym średniowieczu. Skojarzenie nazwy starego bóstwa z nowym, staroniemieckim określeniem Husing, oznaczającym duszka opiekuńezego i zapożyczonym od pierwszych przybyszów niemieckich osiedlonych na Łotwie w Xii i Xiii wieku, doprowadziło do całkowitego utożsamienia tych dwóch istot nadprzyrodzonych. Oprócz wymienionych bóstw atmosferyczno-agrarnych, uosabiających siły kosmiczne i płodną moc przyrody, system wierzeń łotewskich cechowało wielkie zbiorowisko animistyczno-manistycznych istot nadprzyrodzonych niższego rzędu, duszków zwanych bożyczkami, bożeńkami (dievinś). Ochrzczona na początku Xiii wieku Łotwa przechowała bardzo długo tradycyjne wierzenia. Do Xix wieku, a gdzieniegdzie nawet do początków Xx stulecia, kwitł kult przejawiający się w wierze w istnienie i w praktyce składania ofiar duszkom opiekuńczym domostwa i całej zagrody wraz z ogrodem, duchom pól, zwierząt i opiekunom wszystkich w ogóle spraw ludzkich. Łotewski duszek opiekuńczy objawiał się pod różnymi postaciami: ptaka, żaby, węża czy człowieczka. Ziemne płazy i gady uosabiające duszka opiekuńczego stoją w niewątpliwym związku z kultem zmarłych mieszkających pod ziemią, po której pełzają wymienione gady. Te zoomorficzne epifanie istot nadprzyrodzonych, byłyby zatem odbiciem manistyczno-totemistycznych, animistycznych wyobrażeń typowych dla społeczeństwa wspólnoty pierwotnej na szczeblu matriarchatu. Duszek opiekuńczy domostwa Majas kungs zwie się zarazem Vecainis, czyli stary, co ma swoją głęboką wymowę, gdyż właśnie zmarłych określa się mianem veciśi, a więc starzy, i mówi się o nich wyraźnie jako o duchach domowych karmiąc zarówno duszki opiekuńcze zagrody, jak i zmarłych przodków na piecu czy za piecem. Podobnie duszek suszarni zboża i młockarni, Rijas kungs, zwany jest w Kurlandu również vectevs (dziadek), co ma niewątpliwy wydźwięk manistyczny. W ognisku suszarni zboża mieszka matka ognia, Uguns mate, zwana też veca (stara) baba, a w łaźni matka łaźni, Pirts mate, a także dusze zmarłych (które się poi w łaźniach), w związku z czym wymowne jest określenie ducha mieszkającego w łaźni mianem dziadka: vecais tevs. Wymienione w pewnym źródle pisanym "bóstwa": deus porcorum, deus boum, deus ovium i inne uznaje się dziś nie za osobnych bogów, lecz po prostu za duchy animistyczne, za swoisty przejaw opiekuńczej działalności duszka domowego, opiekuna zagrody i całego gospodarstwa. Do tych duchów opiekuńczych zalicza się matkę bydła (Lopemat), matkę pastwiska (Pegulas mate), matkę morza (Jurasmat); jest też matka studni, matka rzek, matka ryb, macierz pola (Laukamat), macierz ogrodu (Darzamat), lasu (Mezamat), nawet kwiatów, wiatru (Wejamat) czy organizmu politycznego, bogactwa, słabości, słowem wszystkiego i wszystkich (także rybaków, żeglarzy czy strzelców), również dusz zmarłych (Velu mate). Są też duchy losu, doli ludzkiej (Łajma i Dekla). U Łotyszów o wszystkim decydowała wyrocznia rzucanych losów. Przed nieszczęściem strzegł wymalowany na wrotach apotropeicznie krwią czarnego koguta znak krzyża i noszony przy sobie czosnek oraz cebula. Przeciw morowi bydlęcemu zatykano na koły czaszki końskie lub krowie. Podobnie apotropeiczny charakter miały ofiary zakładzinowe składane przy wznoszeniu domostwa. Wykopaliska archeologiczne wykryły ślady podobnych ofiar. Już przed pierwszą wojną światową odkryto w Rydze w fundamentach pewnego domu czaszkę wieloryba, a przeprowadzone w roku 1936 wykopaliska na Górze Zamkowej w miejscowości Talsi ujawniły obecność czaszek, głównie końskich, w fundamentach różnych budowli z Xi i Xii wieku oraz niezwykle interesujące zjawisko obstawienia jednej z szesnastowiecznych czaszek końskich rogami wolimi. Wreszcie jedno z najnowszych odkryć, przypadające na rok 1962 i pochodzące z miejscowości Lejasdopeli w Semigalii, odsłoniło czaszkę świni pod narożnikiem domu. Wymienione źródła archeologiczne pozwalają rozstrzygnąć długoletnią dyskusję toczoną w nauce na temat istotnego przeznaczenia i właściwego sensu ofiary zakładzinowej, uwypuklającą jej charakter apotropeiczny, co potwierdza równocześnie łotewski zwyczaj umieszczania rogów wolich w fundamentach obory w celach apotropeicznych i dawne mniemanie mieszkańców Ukrainy o możliwości przeniesienia na zakopaną pod domostwem czaszkę konia wszystkich chorób i nieszczęść mogących grozić jego mieszkańcom. Wśród ofiar składanych duszkom opiekuńczym należy wymienić kurę, masło, mleko, piwo, wełnę i inne (jak wosk składany pod płotem kościelnym), umieszczane na ustronnym kamieniu kultowym czy na małym stosie kamieni, przy starym drzewie, lub pod płotem w ogrodzie. Do paleniska lub do otworu wyżłobionego specjalnie w korycie ustawionym w oborze wrzucano ofiary pieniężne przeznaczone dla duszka. W czasie katastrofalnej suszy składali Łotysze w ofierze czarną jałowicę, czarnego kozła i czarnego koguta. Przeprowadzone na Łotwie w miejscowości Strasden (powiat Talsen) wykopaliska archeologiczne doprowadziły do odkrycia na pagórku towarzyszącym grodzisku zespołu 10 jam ofiarnych z Xi-Xiv wieku, na których zawartość składały się kości kury, świni, krowy i konia, a także występujące w niektórych jamach kości ludzkie, zwłaszcza palce, co przypomina niezwykłą praktykę paleolitycznych troglodytów i niektórych współczesnych najprymitywniejszych ludów zbierackich pozbawiających się palców na znak żałoby lub jako wotum ofiarne. Warto tu przypomnieć, że badania archeologiczne wykryły u ludów bałtyjskich ślady ofiar ludzkich już we wczesnej epoce żelaza. Dawnych Łotyszów cechowała wiara w wilkołaki, to jest w możność czarodziejskiego przedzierzgnięcia się człowieka na jakiś czas w wilka. Podobną zdolność przypisywała starożytna legenda, powtórzona w V wieku p.n.e. przez Herodota, prasłowiańskim Neurom. Analiza systemu wierzeń bałtyjskich ujawnia znaczne podobieństwa i zbieżności zachodzące między wierzeniami Bałtów i Słowian usprawiedliwione zarówno sąsiedztwem, a nawet długotrwałą wspólnotą bałto-słowiańską, jak i analogicznymi warunkami społeczno-ekonomicznego rozwoju. Włodzimierz Szafrański.Ń Religia Słowian W trzecim tysiącleciu p.n.e., a więc już w młodszej epoce kamienia, wielka rodzina ludów europejskich uległa zróżnicowaniu wyłaniając między innymi również Prasłowian. Co najmniej od początku drugiego tysiąclecia p.n.e. rozległe obszary Europy Środkowej i częściowo Wschodniej, od Odry po Dniepr, zamieszkują plemiona Prasłowian żyjące w ustroju rodowej, patriarchalnej wspólnoty pierwotnej poza zasięgiem śródziemnomorskich i bliskowschodnich ognisk starożytnej cywilizacji. Postępujący proces integracji mozaiki kultur archeologicznych na przełomie neolitu i epoki brązu osiąga z biegiem czasu zaawansowany stopień ujednolicenia kulturowego przejawiający się w ukształtowaniu się w drugiej połowie drugiego tysiąclecia p.n.e. w zachodniej części obszaru prasłowiańskiego, a więc w dorzeczu Odry i Wisły, kultury łużyckiej. We wschodniej natomiast części tego rozległego terytorium, na Podolu, Wołyniu i południowym Pulesiu pojawia się z początkiem epoki brązu kultura komarowska, a z końcem tej epoki wykształca się na Podolu i Wołyniu kultura wysocka przypisywana wymienionym przez Herodota Neurom, a na Polesiu kultura podgórsko-miłogrodzka, która kojarzy się z Herodotowymi Budynami. Prasłowianie żyją wtedy z prymitywnej uprawy ziemi, zbieractwa i łowiectwa, bogacąc się na hodowli zwierząt domowych, która dostarcza łatwych i znacznych zysków w postaci nadwyżek produkcyjnych wymienianych na kosztowne brązy. We wczesnej epoce żelaza wchodzą oni w bliski kontakt z Ilirami, Celtami i Scytami, a także Etruskami, a więc z ludami stykającymi się już bezpośrednio z obszarem cywilizacji antycznego świata lub nawet należącymi wprost do społeczeństwa starożytnego o wysokiej kulturze, które przyswoiło sobie sztukę pisania. Szczególnie owocny dla dalszego rozwoju kultury prasłowiańskiej okazał się wpływ Celtów przejawiający się w doskonaleniu techniki produkcji w zakresie metalurgii czarnej i innych dziedzin rzemiosła oraz uprawy roli. Wschodni odłam Prasłowian nawiązuje wtedy kontakty handlowe z nadczarnomorskimi koloniami greckimi. Śladem tych kontaktów są kosztowne importy w postaci waz greckich i złotej biżuterii występujące na obszarze prasłowiańskiej kultury podgórsko-miłogrodzkiej. W ostatnich wiekach p.n.e. oblicze kulturowe obszaru Europy zamieszkałego przez plemiona prasłowiańskie uległo dalszemu przekształceniu. Oddziaływanie nadbałtyckiej kultury pomorskiej na miejscowe podłoże kulturowe doprowadziło na zachodniej połaci tego obszaru do uformowania się kultury grobów kloszowych, a we wschodniej jego części - kultury zarubinieckiej. Od przełomu er aż do schyłku starożytności cały interesujący nas rozległy obszar charakteryzuje specyficzna kultura grobów jamowych, będąca materialnym przejawem ostatecznego wykrystalizowania się ludów słowiańskich. Kultura ta występuje na zachodzie pod imieniem kultury wenedzkiej, zróżnicowanej regionalnie na oksywską i przeworską, a na wschodzie jako wspomniana już kultura zarubiniecka. W próbie odtworzenia dawnych wierzeń prasłowiańskich zdani jesteśmy na stosunkowo ubogi zasób źródeł wyłącznie archeologicznych, jeśli nie liczyć lakonicznej wzmianki pisanej Herodota. Wśród źródeł archeologicznych dominują materiały sepulkralne pochodzące z licznych cmentarzysk, rzadziej natomiast występują obiekty związane z magią i praktykami czarodziejskimi, a do wyjątków wprost należą wyobrażenia figuralne istot nadprzyrodzonych i miejsca kultu. Tak szczupła, z natury swej enigmatyczna i dość jednostronna podstawa źródłowa ogranicza znacznie możliwości poznawcze zwiększając udział hipotezy w rekonstrukcji obrazu religii prasłowiańskiej. Toteż wobec ubóstwa materiału i dużej zagadkowości tej kategorii naszych źródeł archeologicznych niedawno odkryte alpejskie ryty skalne, odznaczające się bogactwem czytelnej treści, stały się wprost kluczem do rozszyfrowania niejednej zagadki z zakresu wierzeń prasłowiańskich. Wspomniane rysunki skalne reprezentują pokrewny system wierzeń z galerią bóstw, duchów i istot fantastycznych, z rozbudowanym kultem słońca i zwierząt, a zwłaszcza jelenia, i wiarą w duchy, z urządzeniami sakralnymi w rodzaju kapliczek (będących raczej domkami bóstw, gdyż obrzędy liturgiczne sprawowano wtedy jeszcze w plenerze) i ołtarzy, i dokumentują w graficznym zapisie całe bogactwo obrzędowości, sceny religijne i magiczno-czarodziejskie, jak składanie ofiar, procesje obrzędowe i tańce rytualne, śluby i pogrzeby, kult zmarłych, zaklinanie przyrody, fetyszyzm i wiarę w czarodziejską moc amuletów-talizmanów. Duża zbieżność tego systemu wierzeń i jego formy kultowej z religią Prasłowian jest zrozumiała w świetle stwierdzonych oddziaływań idących z południowego zachodu ku północy na obszar naszych ziem oraz równoczesnych infiltracji kulturowych z odwrotnego kierunku, z łona kultury łużyckiej, która miała wejść w pewnym stopniu także w skład powstających zespołów celtyckiego i iliryjskiego. Religia pierwotna Prasłowian jest kultem ubóstwionych sił przyrody (z dostrzegalnymi w nim przeżytkami totemizmu), rozwijającym się na gruncie znacznie starszego animizmu i magii. Patriarchalne rody rolników i hodowców bydła zależne są w swym bycie zarówno od rozwoju sił wytwórczych, jak i od warunków klimatycznych i atmosferycznych. Tajemnicze siły przyrody obdarzają człowieka nie tylko życiem, obfitym plonem, urodzajem, lecz mogą też wyrażać swój gniew w postaci suszy, nieurodzaju, uderzenia pioruna czy katastrofalnego pożaru. Toteż rolnik i hodowca, przypisując wszystkim siłom przyrody dusze, usiłuje oddziałać czarodziejskimi praktykami magicznymi na tak "uduchowione" zjawiska atmosferyczne i ciała niebieskie, by zjednać je sobie i zapewnić w ten sposób wszystkim swym zabiegom gospodarczym owocny sukces. Spośród sił przyrody czci on zwłaszcza życiodajne słońce. Wyobraża je w postaci krążka solarnego, tarczy słonecznej, a także w postaci zwierzęcej, mianowicie byka, konia, łabędzia czy kaczki. Te zoomorficzne wyobrażenia są reliktami totemizmu, który charakteryzuje przeświadczenie o pokrewieństwie człowieka ze zwierzętami, a nawet o pochodzeniu grupy ludzkiej od zwierzęcego przodka. W miarę rozwoju sił wytwórczych, zmierzającego do opanowania przyrody przez człowieka, punkt ciężkości w wyobrażeniach istot fantastycznych przesuwa się od postaci zwierzęcej do ludzkiej i człowiek przechodzi od kultu zwierzęcia-przodka do kultu przodka-człowieka. Uprawiany od najdawniejszej starożytności kult zmarłych przodków ulega wtedy istotnemu przekształceniu, nadając duchom uosabiającym przyrodę wygląd ludzki. Doniosłą rolę w tym procesie odgrywa również rozwijający się w dobie rozkładu wspólnoty pierwotnej kult plemiennego wodza prowadzący do apoteozy opiekuna rodu podniesionego do rangi antropomorficznie wyobrażanego bóstwa. Kult ten łączy się w organiczną całość z kultem przodków, z pradawnym kultem totemu i z kultem duchów przyrody. Stąd w owym czasie bóstwa przedstawiane są zarówno pod postacią władcy, jak również boga-zwierzęcia i boga-słońca. Pojawia się też już wtedy uosobione wyobrażenie bóstwa słonecznego w postaci ludzkiej figurki mężczyzny z Glinian pod Wołowem na Śląsku. Uwzględniwszy nadto kult płodnej przyrody przedstawianej pod postacią kobiety-matki (figurkę tej bogini znamy z Deszczna pod Gorzowem), któremu towarzyszy kult księżyca, uzyskujemy obraz systemu wierzeń prasłowiańskich rozwijających się na podłożu kultu sił przyrody, z którym silnie zespolony jest kult zmarłych. Wspomnieć wreszcie należy o kulcie ogniska domowego, pielęgnowanym w związku z rozwojem patriarchalnej wspólnoty rodzinnej. Przedstawione wierzenia Prasłowian można zilustrować za pomocą konkretnych realiów kultu religijnego, odkrytych w wyniku archeologicznych badań wykopaliskowych. I tak np. śląska ceramika malowana z wczesnej epoki żelaza, a więc współczesna panowaniu królów etruskich w starożytnym Rzymie, obfituje w symbole słoneczne w postaci kolistej tarczy otoczonej wieńcem promieni czy w postaci koła szprychowego, krzyża równoramiennego lub ukośnego krzyża w kształcie litery X. Symbolice solarnej towarzyszy zaobserwowane na pewnej brązowej klamrze od płaszcza antropomorficzne wyobrażenie słońca, ponadto plastyczne wyobrażenia sierpa księżycowego na naczyniach i trójkątnej sylwetki kobiecej z ramionami wzniesionymi w geście orantki. Ideogram żeńskiego bóstwa występuje nie tylko na naczyniach o kultowym zapewne przeznaczeniu, ale wymodelowany również w glinie lub blasze brązowej pełni funkcję talizmanu-fetysza. Plastyka figuralna wyobraża w tym okresie w figurkach glinianych zarówno bóstwo męskie, jak i boginię płodności trzymającą w ręku naczynie lub też siedzącą na czworonożnym zwierzęciu. Pojawiają się gliniane naczynia zoomorficzne w kształcie wołu-byka lub ptaka i miniaturowe wózki kultowe gliniane lub nawet brązowe z ptactwem solarnym czy z naczyniem-zbiornikiem symbolizującym żeńskie bóstwo. Ptaki były wtedy solarnymi atrybutami boskimi i uchodziły wprost za boską epifanię. Podobnie byk był w kulcie rolniczym symbolem solarnym przedstawianym też w formie wisiorka brązowego lub w postaci zaznaczonych schematycznie na naczyniu glinianym lub na obuchu kamiennego toporka samych tylko rogów, którym np. na toporku towarzyszy inny znak słoneczny: krzyż równoramienny. Obok symboli słonecznych zarówno rytych, jak i przedstawianych plastycznie w formie kolistych, bogato zdobionych brązowych wisiorków z uszkiem lub pospolitych krążków solarnych kamiennych lub ze skorup ceramicznych pełniących zapewne funkcję talizmanów-fetyszów, należy wymienić trójkątne i trapezowate symbole na ceramice malowanej przedstawiające czczone od neolitu żeńskie bóstwo płodności. Wyryte na brzuścu niektórych popielnic sceny rodzajowe przedstawiają orszak ze stojącym na wozie ubóstwionym pośmiertnie wodzem utożsamionym z uosobionym słońcem czy z boginią płodności. Ówcześni hodowcy w celu magicznego oddziaływania na wzrost pogłowia zwierzęcego uprawiali magię płodności, posługując się miniaturowymi glinianymi figurkami zwierząt hodowlanych. Niektóre jednak posążki zwierzęce, zwłaszcza brązowe, przedstawiające barana, wołu lub rybę, mogą być zoomorficznymi wyobrażeniami bóstw, obsługującymi potrzeby kultu zwierząt. W kulcie tym z biegiem czasu na plan pierwszy wysunęła się cześć boga jelenia będąc fantastycznym odbiciem ówczesnej rzeczywistości ekonomicznej. We wczesnej bowiem epoce żelaza uderza duże znaczenie łowiectwa w gospodarce społeczności prasłowiańskiej, którą cechuje zasadniczo sprzężajna uprawa roli i rozwinięta hodowla. Na pierwszym miejscu wśród zwierząt łownych występuje u Prasłowian właśnie jeleń. Wśród wątków figuralnych i scen rodzajowych na ceramice późnohalsztackiej w Polsce motyw jelenia i sceny z polowania na jelenie są stosunkowo popularne. Szczególne znaczenie ma scena z polowania wyobrażona na pewnej popielnicy śląskiej sprzed ok. 2500 lat. Przedstawiony na tym naczyniu jeździec na jeleniu uchodził dotąd za błąd popełniony przez osobę zdobiącą ongiś naczynie lub świadomie przez nią zaaranżowany żart rysunkowy. Tymczasem rysunek ten zestawiony ze zbliżonym do niego rytem alpejskim pozwala w naszym wyobrażeniu jeźdźca na jeleniu widzieć po prostu bóstwo jelenie na drodze do antropomorfizacji jego kształtu. Alpejski rysunek przedstawia osobliwe połączenie postaci ludzkiej z tułowiem jelenia pozbawionym nóg zwierzęcych. Tej fantastycznej postaci pół zwierzęcia i pół człowieka towarzyszy tam grupa adorujących ją orantów, co dowodzi nadprzyrodzonego charakteru owej kombinowanej istoty. Rysunek na popielnicy ze Śląska byłby kapitalnym dokumentem ilustrującym etap przejściowy dostrzegalnego również i na naszych ziemiach procesu personifikacji bóstw zwierzęcych u schyłku okresu halsztackiego w połowie ostatniego tysiąclecia p.n.e. Pewne późnohalsztackie naczynie zoomorficzne z Wielkopolski przedstawia istotę fantastyczną o sylwetce ptaka zwieńczonej głową barana. Ta niezwykła, monstrualna wprost kombinacja nie zharmonizowanych ze sobą elementów reprezentuje świat istot metafizycznych, duchów-demonów. W tym frapującym zestawieniu ptaka z baranem można jednak dostrzec symbolikę solarną zarówno we wspomnianym już motywie ptaka, jak i w wyobrażeniu barana. Znamy współczesny opisywanemu naczyniu brązowy wisiorek z uszkiem, niewątpliwy import południowoeuropejski na obszarze prasłowiańskim przedstawiający baranka. Rogi baranie są w owym czasie częstym motywem kultowym na śląskiej ceramice malowanej. Występując tam razem z wyobrażeniem słońca zdają się prasłowiańskim odpowiednikiem tych głębokich powiązań między jagnięciem-barankiem a ogniem, zwłaszcza ogniem niebieskim w sferze astralnej, a więc słońcem, których wyrazem jest wedyjski bóg ognia (ignis) Agni reprezentowany przez baranka (agnus). Baranek należy już w neolicie polskim do popularniejszych wyobrażeń kultowych. W prasłowiańskiej kulturze łużyckiej występuje motyw głowy barana na naczyniu z Szewe koło Trzebnicy. W wyobrażeniach tych należy widzieć dalekie reminiscencje obrzędów totemicznych typu chyba inticziumy, które usiłowały wpłynąć magicznie na rozmnożenie gatunku zwierzęcia totemowego. W związku z rozwojem uprawy ziemi praktyki te uległy w młodszej epoce kamienia przekształceniu w ofiary rolnicze z pierwszych zbiorów. Wywodząc się jednak z ofiar totemicznych rytuał kultu rolniczego operuje nadal świętymi zwierzętami, co zresztą idzie w parze z intensywnym w tym czasie rozwojem hodowli zwierząt. Stąd płynie duże znaczenie baranka w obrzędowości młodszej epoki kamienia na ziemiach polskich i jego związek z kultem solarnym we wczesnej epoce żelaza. Z Lednogóry pochodzi inne wyobrażenie istoty fantastycznej o cechach w pewnym sensie demonicznych. Jest to dwunożna figurka drewniana z głową kozła i ogonem mająca na brzuchu wyryty znak trójkąta, z którego boków sterczą ku górze jak gdyby krótkie ramionka. Znak ten jest bliskim odpowiednikiem analogicznego symbolu, który na późnohalsztackiej, śląskiej ceramice malowanej bywa umieszczany obok symbolu solarnego. Odpowiada on schematycznym, zgeometryzowanym przedstawieniom znanego z kultury egejskiej wyobrażenia bogini trzymającej ptaki, które we wczesnej epoce żelaza dociera do ziem polskich z Italii lub raczej z Bałkanów pod postacią trójkątnego wisiorka brązowego. W tym wymownym znaku można widzieć symbol żeńskiego bóstwa płodności z wczesnej epoki żelaza. Wyobrażenie postaci o charakterze kultowym z głową kozła oznaczone symbolem bóstwa płodności docierającym do ziem polskich poprzez iliryjskie Bałkany może z dużą dozą prawdopodobieństwa być uważane za iliryjskiego Sylwana, męskie bóstwo płodności, bóstwo zapewne chtoniczne wskutek koneksji z żeńskim bóstwem płodności, mogące być w panteonie prasłowiańskim protoplastą Welesa, bóstwa o podobnym wyglądzie i analogicznych w pewnym stopniu prerogatywach, czczonego przez wczesnośredniowiecznych Słowian i opiekującego się również podziemną krainą dusz zmarłych przodków. Pojawienie się na terenie ziem polskich we wczesnej epoce żelaza kultu Sylwana jest zapewne jednym z przejawów stwierdzonej w naszej nauce penetracji obszaru prasłowiańskiego przez plemiona iliryjskie. Prasłowian, podobnie zresztą jak i inne współczesne im ludy europejskie, cechował osobliwy obrządek pogrzebowy, a mianowicie rytuał spalania zwłok zmarłych na stosie. Zwyczaj ten, występujący najpierw sporadycznie, upowszechnił się i zadomowił w Xiv wieku p.n.e. trwając prawie aż do momentu przyjęcia chrześcijaństwa. Szczątki spalonych zwłok zgarniano do popielnicy razem z popiołami stosu, niekiedy zaś układano zwłoki na ziemi, obstawiając je płonącym stosem. Wówczas popielnica zawierała tylko czyste kości zmarłego, ułożone w niej w porządku anatomicznym. Popielnicę oraz otaczające ją naczynia z ofiarowanym zmarłemu jadłem i napojem umieszczano w jamie grobowej, przykrytej niejednokrotnie brukiem kamiennym lub oszalowanej drewnem, czy też obudowanej obstawą z kamieni w trosce o bezpieczeństwo szczątków zmarłego, jak również w celu zapobieżenia niepożądanemu powrotowi zmarłego do świata żywych. Pojawiają się też grobowce w postaci starannie zbudowanych skrzyń kamiennych, zagłębionych w ziemi lub też przykrytych mogiłą ziemną, kurhanem, w którym trafiają się ślady stypy pogrzebowej. Niekiedy stawiano na nekropolach drewniane budowle nagrobne w kształcie domków lub szałasów. Rytuał ciałopalenia wywodzi się zapewne z zabiegów konserwacyjnych na drewnianym pomoście - ze swego rodzaju mumifikacji przez suszenie zwłok nad ogniem - mających przedłużyć trwanie zmarłego i zjednać żywym jego przychylność. Należy podkreślić, że obrządkowi ciałopalenia u Słowian towarzyszy równoczesny, podlegający okresowo nasileniu zwyczaj grzebania zmarłych nie spalonych. Bywało też, że w jednym grobie stosowano obydwa obrządki chowając zwłoki częściowo tylko spalone lub rozczłonkowywano je spożywając nawet część w ucztach ludożerczych, a resztę grzebiąc w pochówku cząstkowym. Te odrażające praktyki panowały w owym czasie powszechnie na rozległych obszarach świata poświadczone nie tylko przez znaleziska pochodzące z terenów prasłowiańskich. Wykopaliska niedwuznacznie potwierdzają fakt hołdowania kanibalizmowi i fakt składania ofiar ludzkich u Prasłowian w starożytności. Pielęgnowany kult zmarłych nakazywał ogrzewać zziębnięte dusze zmarłych za pomocą rozpalanych na cmentarzach ogni i zastawiać dla nich w ich okresowe święta uczty na mogiłach. Pojawiający się we wczesnej epoce żelaznej wóz czterokołowy służył w wyjątkowych okolicznościach, w stosunku do wybitnie uprzywilejowanych społecznie jednostek, do transportu urny z popiołami zmarłego naczelnika plemiennego jako zabieg sprzyjający jego ubóstwieniu. Czterokolny bowiem wóz zaprzężony w konie bywał wtedy zasadniczo używany tylko jako pojazd bóstwa. Toteż umieszczenie naczynia z prochami wodza, naczelnika plemiennego, na wozie, na którym obwożono zazwyczaj wyobrażenie bóstwa, sprzyjało identyfikacji zmarłego wodza z bóstwem, jego apoteozie i ubóstwieniu. W ostatnich wiekach p.n.e., w związku z wyobrażeniami o duszy nieboszczyka nie podlegającej zniszczeniu mimo rozkładu ciała, rozwija się pojęcie życia pozagrobowego, które jest udziałem duszy wyzwolonej przez spalenie z więzów ciała i oczyszczonej w ogniu stosu z wszelkiej zmazy. Konsekwencją wiary w to, że wszystko, cokolwiek istnieje, posiada duszę, jest przeświadczenie, że ogień stosu pogrzebowego wyzwala również dusze z darów grobowych, ozdób, broni, garnków, pożywienia. Dusze tych rzeczy zaspokajać miały w życiu pozagrobowym potrzeby duszy zmarłego. Tak więc odwieczny rytuał ciałopalenia uzyskał w owym czasie nową interpretację, a wyobrażenie duszy uległo sublimacji. Wykopaliska dostarczyły pewnej liczby znalezisk związanych z obsługą kultu religijnego. Klepsydrowate obiekty gliniane były zapewne miniaturowymi ołtarzykami, podstawkami pod składane bóstwom ofiary nawiązującymi do wyobrażenia tronu, będącego na europejskim południu symbolem sakralnym Wielkiej Matki, bogini płodności. Występujące masowo wisiorki z kłów zwierzęcych pełniły w kulturze prasłowiańskiej funkcję amuletów apotropeicznych, czyli odwracających urok, mających chronić od nieszczęścia. Świadczą one, podobnie jak wspomniane już figurki zwierzęce, o powszechnie stosowanych zabiegach magicznych, o rozpowszechnionych praktykach czarodziejskich. Do kategorii przedmiotów pełniących magiczne funkcje apotropeiczne i będących między innymi także atrybutami czarownika należy zaliczyć ponadto gliniane grzechotki, miniaturowe instrumenciki perkusyjne, znajdowane zarówno w osiedlach, jak i na cmentarzyskach. W owym czasie czarownicy, wróże i żercy rekrutują się najprawdopodobniej spośród metalurgów, odlewców, kowali. Istnieje usprawiedliwione przypuszczenie, że nosili oni ozdobne, wyróżniające ich nakrycie głowy w postaci pióropusza. Już z wczesnej epoki żelaza pochodzą osobliwe przybory czarodziejskie służące wróżbitom do odgadywania woli bóstw i przewidywania przyszłości. Archeologia zna odosobnione miejsca, na których gromadziły się rody społeczeństwa wspólnoty pierwotnej w celu odprawiania obrzędów religijnych. Na szczycie sławnej góry Ślęży, uchodzącej za śląski Olimp, na sąsiadującej z nią Raduni i na Górze Kościuszki odkryto kultowe kręgi kamienne, opasujące niskimi groblami rozległe polany, na których Prasłowianie zbierali się w określonym czasie w celu sprawowania kultu. Znajdujące się na Ślęży i w jej pobliżu monumentalne rzeźby kamienne, pochodzące z polowy ostatniego tysiąclecia p.n.e., a więc współczesne owym kręgom kamiennym, dają wyobrażenie o imponującej wprost oprawie ówczesnego kultu. Wszystkie te rzeźby związane są z kultem płodności i słońca, oznaczone ukośnym krzyżem, będącym właśnie symbolem słońca i płodności. Przedstawiają przeważnie niedźwiedzia, a w jednym wypadku postać ludzką, prawdopodobnie kobiecą, w długiej szacie i z ogromną rybą (znamy też małe, gliniane wyobrażenie ryby, odkryte w jednym z ówczesnych osiedli obronnych oraz prawdopodobnie stylizowany fallus. We wczesnej epoce żelaza plemiona prasłowiańskie podlegały intensywnym wpływom celtyckim (zwłaszcza na Śląsku i w zachodniej Małopolsce) i scytyjskim. Fakt ten wyjaśnia kierunki zapożyczeń w dziedzinie wierzeń religijnych. Celtowie bowiem czcili Boginię-Matkę, wyobrażaną pod postacią niedźwiedzicy, a u azjatyckich Scytów symbolem kultowym była ryba, czczona na rozległych obszarach Azji jako bóstwo płodności. Bogini z rybą występuje też w Grecji archaicznej, skąd pochodzi również bóstwo żeńskie z niedźwiedzicą. Również i badania językoznawców stwierdziły istnienie w naszym języku szeregu zapożyczeń scytyjsko-irańskich właśnie z dziedziny terminologii wierzeń religijnych, jak np. słowo "bóg", dawca bogactwa, szczęśliwego losu. Pozostaje nadal kwestią otwartą, czy wpływy perskie w zakresie wierzeń obejmują również dualizm zaratusztriański. Natomiast nazwa czołowego bóstwa słowiańskiego, Swaroga, wydaje się właśnie irańskim zapożyczeniem, swar bowiem w sanskrycie oznacza blask, niebo, światłość niebieską i słońce, choć trudno nie dostrzec w nazwie tego bóstwa również rodzimego rdzenia war oznaczającego gorąco, żar. Analogiczny wpływ na sferę wierzeniową Prasłowian nadbałtyckich wywarli w owej dobie Etruskowie italscy, którzy dotarli aż do Bałtyku. Dzięki nim zapanował zwyczaj posługiwania się urnami "twarzowymi", zawierającymi popioły spalonych zwłok zmarłych. Brzuśce popielnic, wstawianych do grobowców kamiennych kształtu skrzyni, zdobiły niekiedy ryty wyobrażające sceny kultowe apoteozy i ubóstwienia pochowanego w urnie naczelnika plemienia. Od Etrusków - być może - przejęli też Prasłowianie impuls wyobrażania w kamiennej, monumentalnej rzeźbie symbolu fallicznego. W prasłowiańskim systemie wierzeniowym we wczesnej epoce żelaza następuje proces personifikacji wyobrażeń bóstw. Aczkolwiek wyrasta on na rodzimym gruncie rozwijającego się kultu zmarłych przodków, duchów przyrody i apoteozy wodza, to jednak niewątpliwe jest tu oddziaływanie iliryjskiego południa. Pod wpływem Ilirów obrządek pogrzebowy ulega częściowej zmianie z ciałopalnego na szkieletowy, grzebalny. Nowy ten obrządek zaobserwowano w Małopolsce, na Śląsku, w Wielkopolsce i na Kujawach. Pojawienie się pierwszej, bardzo skromnej zapowiedzi przyszłej budowli sakralnej w prasłowiańskim społeczeństwie pierwotnym zdaje się stać w bliskim związku właśnie ze wspomnianym procesem personifikacji wyobrażenia bóstwa. Dopiero bowiem z chwilą pojawienia się wyobrażeń bóstw na podobieństwo ludzkie zarysowała się potrzeba budowy pomieszczeń podobnych do mieszkań ludzkich dla tych istot nadprzyrodzonych przypominających wyglądem człowieka. Pierwsze, najdawniejsze kapliczki pojawiające się we wczesnej epoce żelaza mają bardzo skromne rozmiary, zdolne są pomieścić zaledwie tylko samo wyobrażenie bóstwa. Jak nas informują alpejskie rysunki skalne, wszystkie ówczesne ceremonie liturgiczne, obrzędowe tańce i korowody procesjonalne sprawowano wtedy na zewnątrz. Nawet ofiary ze zwierząt składano na ołtarzu umieszczonym na placu przed mieszkaniem bóstwa. Wyobrażając bóstwa na obraz i podobieństwo własne, człowiek ówczesny począł dla nich wznosić sporadycznie niewielkie mieszkania, przypominające dokładnie jego własne domostwo, odróżniające się od mieszkań ludzkich zaledwie emblematami kultowymi w postaci np. dysku solarnego na szczycie dachu. Wydaje się, że sławnemu osiedlu obronnemu w Biskupinie z tego czasu można by przypisać posiadanie analogicznego domu bożego w postaci budyneczku o rozmiarach zaledwie 3 na 6 m ustawionego na jedynym placu osiedla przypominającym esplanadę scen kultowych przedstawianych na alpejskich rysunkach skalnych. Budyneczek ten mógł mieścić w sobie także wóz kultowy. Herodotowi z Halikarnasu, ojcu historiografii europejskiej, zawdzięczamy interesujący przekaz z V wieku p.n.e., dotyczący wschodniosłowiańskiego plemienia Neurów, które zamieszkiwało tereny Wołynia i około roku 512 p.n.e., w czasie najazdu perskiego, zetknęło się z wojskiem króla Dariusza (521-485Ď). Herodot pomawia Neurów, co prawda z niedowierzaniem, o wilkołactwo. Opisany przez Herodota obyczaj przemieniania się Neurów w wilki jest prawdopodobnie misterium czarodziejskim, związanym z obrzędem inicjacji młodzieży. Uczestnicy tego obrzędu przebierali się w skóry wilcze, co zdaje się potwierdzać drugi element słowa "wilkołak", a mianowicie "dłaka", oznaczający sierść, kożuch. Obrządek pogrzebowy ulega pod koniec ostatniego tysiąclecia p.n.e. dalszemu przeobrażeniu. W Iv wieku p.n.e. zaczęto ustawiać na nekropolach popielnice z "przystawkami" pod olbrzymimi kloszami glinianymi. W Ii i I wieku p.n.e. pojawia się rytuał grzebania zwłok nie spalonych na Śląsku i na Kujawach, tym razem pod wpływem Celtów, i nad Dnieprem, w dobie późnoscytyjskiej. Można wreszcie mówić o birytualizmie, gdyż groby szkieletowe występują na cmentarzyskach obok ciałopalnych. Dominuje jednak obrządek ciałopalny, aczkolwiek forma jego podlega pewnemu przekształceniu. Wstawiana do jamy grobowej popielnica bywa obsypywana popiołami stosu pogrzebowego. Upowszechniają się groby jamowe bezpopielnicowe, pojawiające się sporadycznie już około roku 1000 p.n.e., w postaci zagłębień ziemnych wypełnionych szczątkami stosu, zmieszanymi z prochami nieboszczyka i z celowo, rytualnie pogiętymi, połamanymi i przepalonymi dodatkami grobowymi, jak broń, narzędzia, ozdoby stroju, naczynia z jadłem i napojem i wszelkie dary, których dusze, wyzwolone w mniemaniu ówczesnych przez ogień z powłoki materialnej, miały odtąd towarzyszyć i służyć w życiu pozagrobowym duszy zmarłego. Od pierwszych wieków n.e. zaczyna się upowszechniać obrządek grzebalny. Groby szkieletowe pojawiają się wtedy na ziemiach słowiańskich z jednej strony pod wpływem zwalczającego obrzęd palenia zwłok chrześcijaństwa, które szerzy się początkowo z zachodu, od Renu, i z południa, z Italii i Bałkanów, a od Iv wieku znad Morza Czarnego, od ariańskich Gotów, z drugiej znów strony nie należy zapominać, że kremacja zanika na korzyść inhumacji również na pogańskich nekropolach imperium rzymskiego już na przełomie Ii i Iii wieku. Rozwijająca się od ostatnich stuleci p.n.e. na rozległym terytorium od Łaby po Dniepr kultura grobów jamowych jest chyba materialnym przejawem obecności na tym miejscu Słowian. Charakteryzuje ją, wykazująca w zakresie podstawowych gałęzi produkcji stały postęp, kwitnąca gospodarka, która dorzeczu Odry i Wisły nadaje duże znaczenie ekonomiczne w tej części Europy poza granicami imperium rzymskiego. Na wschodzie od schyłku Ii wieku na znacznych obszarach kultury zarubinieckiej nad średnim Dnieprem wykształca się kultura czerniachowska, wykazująca znaczną prężność rozwojową, zwłaszcza w dziedzinie produkcji przemysłowej nadczarnomorskiego świata. Pojawiające się w dwóch pierwszych wiekach naszej ery relacje pisarzy starożytnych, Pliniusza i Ptolemeusza, wymieniają już Słowian pod nazwą Wenedów-Wenetów. W Vi wieku Jordanes oprócz Wenedów w dorzeczu Wisły zna także zachodniosłowiańskich Sklawinów, którzy znaleźli się wskutek wędrówki na południe ku granicom imperium nad Dunajem, oraz Słowian wschodnich, Antów, mieszkających wespół z innymi ludami na obszarze kultury czerniachowskiej. Stałe pogotowie wojenne wobec naporu germańskich Gotów, azjatyckich Hunów i następców irańskich Scytów, Sarmatów, doprowadziło u wschodniosłowiańskich Antów do znacznej konsolidacji politycznej, na co wskazuje wzmianka Jordanesa o "królu" Bozie i 70 naczelnikach rodowo-plemiennych. Inwazja jednak germańskich Gotów od Bałtyku szlakiem Łaby do Dunaju i jego ujścia, która spowodowała utworzenie się państwa gockiego nad Morzem Czarnym, wytworzyła stan trwałego zagrożenia militarnego plemion wschodniosłowiańskich prowadzący do starć zbrojnych i zależności politycznej. Najazd Hunów położył w roku 375 kres potędze Gotów nadczarnomorskich. W obrębie rozkopywanego w miejscowości Stawczany nad dopływem Dniestru osiedla wschodniosłowiańskiej kultury czerniachowskiej, rozwijającej się od Iii do początku V wieku, dokonano niedawno cennego odkrycia dwóch posągów kamiennych wyobrażających bóstwa słowiańskie. Prostopadłościenny słup kamienny o wysokości prawie 2 m jest zwieńczony brodatą głową mężczyzny nakrytą stożkowatą czapką. Postać ta o wyraźnie zaznaczonych ramionach trzyma w rękach róg. Na odwrotnej stronie posągu zaznaczono schematycznie sylwetkę konia. Drugi posąg, nieco mniejszy, jest stożkowatym obeliskiem i ma wyryty krąg solarny. Wokół posągów rozkopano kamienne paleniska ofiarne z ceramiką i kośćmi zwierzęcymi. Uderza podobieństwo atrybutów tego brodatego bóstwa do analogicznych przedstawień na sławnym posągu wyłowionym ze Zbrucza i do relacji Sakso Gramatyka z Xii wieku na temat kultu Świętowita w Arkonie. Współczesny Jordanesowi Prokop z Cezarei, wybitny historyk bizantyjski z Vi wieku, przekazał nam informację o wierzeniach słowiańskich Antów i Sklawinów, którzy czcili boga błyskawicy i ofiarowywali mu, jako panu całego świata, woły i inne zwierzęta. Składali też ofiary wotywne za ocalone życie i oddawali cześć rzekom, nimfom i innym duchom, którym również składali ofiary czyniąc w czasie nich wróżby. Za ilustrację relacji o ofiarach składanych duchom wodnym może służyć obserwacja licznych skarbów brązowych o niewątpliwym charakterze kultowym, wydobytych z rzek, jezior i bagien, wskazująca równocześnie na tradycję tych wierzeń sięgającą w głęboką przeszłość aż do epoki brązu. Patriarchalne plemiona słowiańskie, żyjące pod koniec ostatniego tysiąclecia p.n.e. i w pierwszych stuleciach n.e. w ustroju demokracji wojennej, przeżywają kryzys ustroju wspólnoty pierwotnej, co doprowadza do wykształcenia się wczesnoklasowych ustrojów społecznych. Jest to okres intensywnych wpływów imperium rzymskiego, zapoczątkowany kontaktami Słowian z Celtami i z prowincjami rzymskimi. Pojawiają się nowe narzędzia pracy i nowe, nie znane dotąd nawyki produkcyjne, co w rezultacie oddziałuje na jakość i skalę wytwórczości, organizując na nowych podstawach przemysł i handel. Na kontaktujących się ze światem antycznym południowych rubieżach Słowiańszczyzny powstają duże ośrodki przemysłowe, nastawione na masową produkcję metalurgiczną i ceramiczną. Wskutek zastosowania nowych zdobyczy technicznych uprawa roli zaczyna po raz pierwszy w dziejach Słowiańszczyzny dostarczać produktu dodatkowego - nadwyżki produkcyjnej - i umożliwia zorganizowanie handlu zbożem. Szlakami handlowymi płyną do Rzymu nie tylko masy poszukiwanego bursztynu, ale i ziarno słowiańskie, które zapełnia spichlerze imperium. W tej sytuacji na dalekosiężnym handlu i na wzroście rodzimej produkcji - opartej na nowych podstawach gospodarczych, na prywatnej własności środków produkcji - bogaci się bardzo starszyzna rodowa, naczelnicy plemion i wodzowie drużyn wojennych. Znaczenie ich rośnie kosztem współplemieńców. Na ówczesnych nekropolach kultury przeworskiej pojawiają się, odróżniające się od jamowych, szkieletowe groby tzw. książęce, niezwykle bogato wyposażone, zwłaszcza w kosztowne importy rzymskie, należące do wybitnych przedstawicieli starszyzny plemiennej. Uchodzą one ostatnio za groby kapłanów ukazując charakterystyczne dla tego okresu zjawisko skupiania w jednej osobie naczelnika plemiennego, wodza, sprawującego równocześnie funkcje kapłańskie, pełni władzy świeckiej i religijnej. Archeologia dostarczyła dowodów przenikania na ziemie nasze w pierwszych wiekach n.e. niektórych wyobrażeń religijnych i pewnych praktyk obrzędowych egipskich. W Ii wieku do Polski docierają brązowe wyobrażenia egipskich bóstw: Izydy i Horusa oraz fajansowe figurki, zwane uszebti i przedstawiające mumię egipską. Występujące masowo w grobowcach starożytnego Egiptu figurki uszebti zawdzięczają swoją nazwę, oznaczającą osobę odpowiadającą na wezwanie do pracy, wyobrażeniom starożytnych o życiu pozagrobowym wypełnionym na wzór życia na ziemi ciężką pracą, od której starano się uwolnić przez podstawienie zastępcy. Właśnie uszebti, będąc niejako sobowtórami zmarłego, miały w jego zastępstwie pracować, zwłaszcza na roli, w życiu pośmiertnym. Na terenie Słowiańszczyzny uszebti mogły aktywnie oddziałać na dalsze rozwinięcie się i pogłębienie wyobrażeń o życiu pozagrobowym znajdując zastosowanie i na naszym gruncie w rytuale pogrzebowym, na co niedwuznacznie wskazuje fakt znalezienia figurki uszebti koło Solca pod Buskiem w popielnicy. Rozkład społeczeństwa rodowej wspólnoty pierwotnej poprzedził ukształtowanie się na gruncie nowych stosunków ekonomicznych społeczeństwa klasowego rozwarstwionego. Powstaje wielka własność ziemska, pojawiają się miasta, rodzi się organizm polityczny, państwowy, strzegący interesów klasy wielkich posiadaczy ziemskich. Narastające antagonizmy klasowe utrwalają wyzysk mas ludności feudalnie zależnej, wśród której do rozkwitu dochodzi rzemiosło z produkcją towarową na rynek i handel nie tylko lokalny, ale nawet dalekosiężny, tranzytowy. W tej nowej rzeczywistości społeczno-gospodarczej dawne wierzenia stają się anachronizmem i zaczynają powoli ulegać przeobrażeniom, ażeby dostroić się do nowej sytuacji. Proces ten jednak nie dorównuje tempu przemian sił wytwórczych i stosunków produkcyjnych, co tłumaczy trwanie w dalszym ciągu nie nadążających za wartkim nurtem, dewaluujących się z biegiem czasu dawnych wierzeń. Znaczne ruchy ludnościowe, wędrówki Germanów i najazdy Hunów i Awarów wywołały wielki zamęt w Europie Środkowej i Wschodniej. W Vi wieku Awarowie podbili wiele ludów słowiańskich uciemiężając Słowian zamieszkujących m.in. Panonię czy Wołyń. Spoza Karpat odpływają na południe masy słowiańskich Sklawinów, którzy wespół ze wschodniosłowiańskimi Antami, najwaleczniejszym ludem w wojnach z cesarstwem, walczą w Vi i Vii wieku z Bizancjum, tym razem jako sojusznicy Awarów i Bułgarów przybyłych znad Morza Azowskiego. Z końcem Vi stulecia Słowianie opanowują całe Bałkany łącznie z Peloponezem docierając do Azji Mniejszej, a nawet do Syrii. W tym samym czasie Słowianie zachodni przesuwają się w kierunku Łaby i Solawy tworząc z biegiem czasu nad Bałtykiem związki plemienne Obodrytów i Wieletów, a nad górną Łabą związek Serbów. W Vii-Ix wieku stawiają czoło naporowi Franków podporządkowujących sobie słowiańskie związki plemienne. Pod koniec Viii wieku Karol Wielki wznosi gigantyczną linię umocnień obronnych Limes saxonicus i Limes sorabicus od Dunaju po Bałtyk dla zabezpieczenia się przed najazdami Słowian. W roku 679 w Mezji nad dolnym Dunajem osiedlają się Bułgarzy, koczownicy mongolscy, współżyjąc odtąd ze słowiańskimi gospodarzami tej ziemi i ulegając w następnym stuleciu całkowitej asymilacji. W połowie Ix wieku słowiańskie państwo zeslawizowanych Bułgarów urasta do znacznej potęgi politycznej. W roku 865 władca Bułgarii car Borys przyjmuje chrześcijaństwo. Wcześniej, w roku 623, powstaje na terenie Czech i Moraw efemeryczne słowiańskie państwo ponadplemienne Samona sięgające aż po środkową Łabę i odnoszące sukcesy w walkach z Awarami i Frankami. W pierwszej połowie Ix wieku, jako przypuszczalna kontynuacja państwa Samona, wyrasta na tym samym obszarze państwo wielkomorawskie stawiające również czoło agresji frankońskiej, dopóki nie padło pod ciosami ugrofińskich Madziarów w 906 roku. W wyniku wielowiekowych przeobrażeń społeczno-ekonomicznego bytu plemion zamieszkujących dorzecze Odry i Wisły dochodzi w X wieku do ostatecznego ukształtowania się potężnego organizmu politycznego ponadplemiennego, państwa polskiego. Znaczny rozwój sił wytwórczych w dziedzinie zwłaszcza uprawy roli prowadzi do jaskrawego zróżnicowania stanu posiadania ziemi na korzyść grupy możnych eksploatujących i uzależniających od siebie coraz bezwzględniej masy pracujące. Dla utrwalenia tego stanu swej przewagi ekonomicznej i jej obrony możni posiadacze wielkich włości ziemskich tworzą aparat władzy początkowo w postaci państewek plemiennych, które przez połączenie zrastają się powoli w wielki organizm państwowy pod rządami księcia stojącego na straży interesów feudałów. Ta nowa struktura organizacyjna, zdolna do skutecznej obrony własnej niepodległości, stanowi ramy i sprzyja okolicznościom wytwarzania się polskiej wspólnoty narodowościowej na gruncie wspólnego terytorium, jednego języka, własnego typu gospoarki i rodzimej kultury pieczołowicie rozwijanej na miejscu i umiejętnie wzbogacanej dorobkiem obcych osiągnięć. Na wschodzie słowiańskim przodująca w rozwoju i pozostająca w kontaktach z Bizancjum Ruś stała się w Ix i X wieku ośrodkiem państwowotwórczego procesu jednoczenia tamtejszych ziem. Sfera wierzeń odbijająca w krzywym zwierciadle sytuację społeczno-ekonomiczną i polityczną i będąca z kolei czynnikiem usiłującym aktywnie wpływać na rzeczywistość, nie nadążając wprawdzie za szybkim rytmem przemian, wykazuje wtedy pewne tendencje do dostosowania się do nowych potrzeb społeczeństwa klasowego żyjącego już w ramach bytu państwowego. Próby te jednak poza opierającym się długo chrystianizacji Połabiem i Pomorzem Zachodnim, gdzie osiągnęły zaawansowane formy rozwoju, uległy zahamowaniu w samym zarodku przez przyjęcie chrześcijaństwa. Nastąpiło to w Polsce w roku 966 (chrzest księcia Wiślan nawet już pod koniec Ix wieku), a na Rusi w roku 988. Książęta wielkomorawscy zostali ochrzczeni już w roku 822. W roku 845 przyjęło chrzest 14 książąt czeskich w Ratyzbonie. Wyprawa saska w 1068 roku na ziemie Lutyków spowodowała zburzenie świątyni Swarożyca w Radogoszczy, a wyprawa duńska w sto lat później zlikwidowała świątynię Swantewita w Arkonie, a z nią ostatni bastion oficjalnego kultu słowiańskiego podtrzymującego u Słowian zachodnich ducha oporu przeciw agresji germańskiej. Przekazana przez Nestora informacja, jakoby książę Rusi Włodzimierz miał się długo zastanawiać rozważając, którą z kilku zachwalanych przed nim światowych religii monoteistycznych przyjąć: chrześcijaństwo, islam czy judaizm - wskazuje wymownie na to, że rodzime pogaństwo utraciło walor ideologii zdolnej obsłużyć potrzeby społeczeństwa klasowego kształtującego nową rzeczywistość polityczną, niezdolne dotrzymać kroku przemianom społeczno-ekonomicznym. Z arabskiej relacji Ibn Rusta z drugiej połowy Ix wieku dowiadujemy się, iż wszyscy Słowianie byli czcicielami ognia, a według Masudiego (X wiek) - słońca. Czcili zarówno ogień ziemski, jak i niebieski pod postacią płonącej tarczy słonecznej, zwąc bóstwo ognia Swarogiem, a słońca Swarożycem, przy czym ta druga nazwa może również oznaczać syna Swaroga. Swarog czczony był przez Słowian zachodnich, jak i Słowian wschodnich na Rusi jako boski kowal. W panteonie wczesnośredniowiecznych Słowian zatem czołowe miejsce zajmuje Swarog i Swaro, Według Thietmara Redarowie obodrzyccy mieli w Radogoszczy świątynię bóstw, wśród których pierwsze miejsce zajmował Swarożyc. Stowom Chrystolubca na Rusi zawdzięczamy przekaz o kulcie boga ognia niebieskiego, zwanego tam Śwarożycem. Dadźboga wymienia Nestor i ruscy tłumacze greckiego pisarza Malali. Ów Dadźbóg, "dawca bogactwa", uchodzi w oczach interpolatora księgi Malali za synonim syna Swaroga Swarożyca, boga słońca - ognia niebieskiego, co zdaje się uzasadniać inna etymologia nazwy bóstwa, a mianowicie od rdzenia dag (palić), usprawiedliwiona pisownią daż zamiast dadź, w starych tekstach ruskich. Relacja interpolatora księgi Malali o stosunku pokrewieństwa obydwu bóstw jest ocalałym, nikłym reliktem słowiańskiej mitologii. Głównym bóstwem pogańskiego Olimpu polskiego był Swarog, którego imię dostrzec można zdaniem niektórych badaczy w kilku nazwach miejscowości (np. Swarożyno). Obok niego występował syn jego Dadźbóg, którego imię było popularne u nas w pewnych środowiskach pod koniec średniowiecza, dalej Rgieł, bóg polnych urodzajów, poświadczony w polskich nazwach miejscowości: Rgielsko i Rgilewo, i Siem, bóstwo opiekuńcze życia codzinnego. Ponadto występuje Weles, bóg bydła i zarazem, podobnie jak Długószowe bóstwo Nyja, władający krainą dusz zmarłych przodków - nawek. Niektóre z tych bóstw czczono także na Rusi. Jeżeli nadto uwzględnimy, że Polacy wczesnośredniowieczni mieli w swym panteonie jeszcze boga wiatru Pogwizda, a obok niego demony takie, jak południce czy wiły, lub opiekujący się gospodarstwem domowym duszek domowy uboże, wymieniany w polskich kazaniach średniowiecznych, to galeria rodzimych bóstw i demonów (i w ogóle słowiańskich) nosiłaby sielsko-gospodarskie cechy typowego dla rolniczych Słowian kultu ubóstwionych i uosobionych sił przyrody. Z biegiem czasu religia walczących z naporem niemczyzny Połabian i Pomorzan zachodnich nabrała cech wojowniczych, rycersko-bojowych, nie zdoławszy jednak nigdy całkowicie zatracić owych cech sielskich, charakteryzujących bóstwa wegetacji sprawiające urodzaj (czego przykładem może być Swantewit w Arkonie), tak iż w Xii wieku proboszcz holsztyński Helmold mógł stwierdzić, że Słowianie różnym bóstwom oddają we władanie zarówno pola i lasy, jak i smutki i radości ludzkie. W Kijowie i Nowogrodzie oraz na Bałkanach czczono bóstwo zjawisk atmosferycznych, gromowładnego Peruna, boga błyskawicy, o którym pisze historyk bizantyjski Prokop z Cezarei już w połowie Vi wieku nie wymieniając go jednak z nazwy. Bóstwo pioruna można dostrzec też i u Słowian zachodnich w zniekształconej nazwie Proue (Prone) i w symbolizujących je znakach błyskawicy na żelaznych grotach oszczepów z początku n.e. Na Rusi oddawano też cześć Jaryle, słonecznemu bóstwu płodnej przyrody, znanemu być może też u Słowian zachodnich. Wśród ogólnosłowiańskich bóstw wymienić należy Wołosa-Welesa, wspomnianego już opiekuna bydła, a zarazem boga podziemia i zmarłych, na którego przysięgano posypując głowę darnią. Weles uchodzi również za boga majątku i handlu; stąd zrozumiałe, że posąg jego wznosił się na placu targowym w Kijowie, Nowogrodzie Wielkim, Rostowie i zapewne w Kazaniu. Na Rugii czczony był bóg wojny, zwany Swantewitem. Mieszkał on w potężnym grodzie w Arkonie, w pełnej skarbów świątyni, miał białego konia i drużynę złożoną z trzystu wojów konnych. Innym bogiem Rugii był Rujewit. W świątyni w Gardźcu stał jego posąg o siedmiu twarzach. W tym samym grodzie stał też posąg Porewita o pięciu głowach, w trzeciej zaś świątyni posąg Porenuta o pięciu twarzach. W Szczecinie i na Wolinie czczono boga o trzech głowach - Trzygłowa. Jarowita czczono w Wołogoszczy i Hawelbergu. Wspólną cechą bóstw pomorskich była ich wojowniczość, atrybutami - bądź tarcza wojownika czy miecz, bądź rumak bojowy, a emblematami stanice - chorągwie wojenne. Bogowie ci patronowali plemionom nadbałtyckim w ich walce przeciw naporowi germańskiemu. Posągi bogów to drewniane, rzezane snycerską robotą słupy zwieńczone wyobrażeniem głowy bóstwa (taką głowę dębowego posągu bożka wyłowiono z jeziora w Jankowie koło Mogilna i z Warty pod Dąbrówką koło Radomska) lub duże, pełne rzeźby figuralne, jak okaz z Alt-Friesack koło Poczdamu. Trafiały się jednak i posążki mniejszych rozmiarów, ze szlachetnych metali. Znane są też reliefy przedstawiające bóstwa na dużych głazach eratycznych (np. wyobrażenie postaci z olbrzymim rogiem na kamieniu z miejscowości Altenkirchen koło Arkony na Rugii). Na szczególną uwagę zasługuje kamienny posąg przedstawiający kilka zespolonych w jeden słup postaci boskich, wyłowiony ze Zbrucza. Jest to wapienny, czworościenny słup około 2,80 m wysokości, zwieńczony głową o czterech twarzach, przykrytą czapką. Relief na płaszczyznach słupa, za śladami polichromu, spiętrza się w trzy kondygnacje. Najniższy poziom wyobraża klęczącego władcę podziemnego świata, bóstwo podtrzymujące rękoma ziemię wyobrażoną na drugiej, środkowej kondygnacji w postaci korowodu trzymających się za ręce mężczyzn i kobiet. Górne piętro słupa-idola przedstawia niebo, mieszkanie bogów. Na czołowym miejscu przedstawiono boginię płodności z rogiem w ręce. Obok stoi podobna bogini płodności i urodzaju z naczyniem w dłoni, a pod nią postać kobieca. Wreszcie występuje tu bóstwo wojenne z mieczem i koniem oraz piąte na tym słupie bóstwo, także męskie. Trudno nazwać te bóstwa po imieniu. W słowiańskim panteonie znajdują się nawet obce bóstwa. I tak ruska Mokosz, bóstwo żeńskie opiekujące się kobiecym gospodarstwem i pracami, zwłaszcza przędzeniem i tkaniem, wywodzi się z mitologii fińskiej, a solarnego Chorsa uważa się za wyraz wpływów irańskich lub za turecki synonim Dadźboga. Wobec żywych dyskusji i kontrowersyjnych wypowiedzi na temat posągu zbruczańskiego warto pamiętać o wspomnianym już, odkrytym niedawno we wschodniosłowiańskim osiedlu kultury czerniachowskiej z Iii-V wieku, czworograniastym posągu kamiennym bóstwa w stożkowatej czapce na głowie, rogiem i konikiem. Sakso Gramatykowi z przełomu Xii i Xiii wieku zawdzięczamy opis posągu rugijskiego Swantewita w Arkonie: "W świątyni stał posąg ogromny, wielkością przewyższający postać ciała ludzkiego, czterema głowami i tyluż karkami wzbudzający zadziwienie, z których dwie w stronę piersi, a dwie w stronę pleców zdawały się patrzeć. Zresztą wzrok umieszczonych z przodu czy z tyłu głów, jednej w prawo, drugiej w lewo zdawał się zwracać. Brody były podgolone, włosy przystrzyżone tak, że widoczny był zamiar artysty, aby przedstawić sposób, w jaki Rugianie pielęgnowali swe głowy. W prawej ręce trzymał róg z rozmaitego kruszcu zrobiony, który kapłan znający się na ofiarach co rok napełniał miodem, aby z samego stanu napoju mógł wywnioskować o obfitości roku przyszłego. Lewa ręka na boku wsparta tworzyła łuk. Szata dochodząc aż do goleni kończyła się w tym miejscu, w którym, dzięki zastosowaniu rozmaitości drzewa, były połączone z kolanami tak niewidocznie, że miejsce ich spojenia tylko przy bacznej uwadze można było dostrzec. Nogi dotykały gruntu, a podstawy ukryte były w ziemi. Opodal widziało się uzdę i siodło bóstwa i kilka innych oznak boskości. A podziw dla nich zwiększał się z uwagi na miecz znacznej wielkości, którego pochwa i rękojeść rzucały się w oczy zewnętrznym wyglądem srebra i znakomitej odzoby rzeźbiarskiej". Z informacji Helmolda i Thietmara wynika, że każde plemię słowiańskie miało swego własnego boga. W dobie kształtowania się wczesnofeudalnych państw ponadplemiennych, wchłaniających drobne organizmy polityczne państewek plemiennych, obserwujemy proces reorganizacji kultu pogańskiego. Przypada on na X wiek. Zjednoczonemu państwu odpowiada kult ogólnopaństwowy, w którego skład weszły kulty lokalne, plemienne. W oficjalnym kulcie zgromadzono cały zespół bóstw poszczególnych plemion, wśród których dominuje bóg plemienia, które dokonało konsolidacji politycznej. Według Thietmara w stołecznej Radogoszczy Wieletów skupiono w jednej świątyni szereg bóstw, na których czele stał Swarożyc. Według Nestora książę Włodzimierz zgromadził w Kijowie kilka bożków na jednym wzgórzu, wysuwając na pierwszy plan Peruna jako najważniejszego boga, którego kult zaprowadził nawet w Nowogrodzie Wielkim. Tak więc równolegle z zaawansowanym procesem kształtowania się społeczeństwa wczesnofeudalnego pojawiają się próby rozbudowy dawnych kultów w kierunku nadania im rangi instytucjonalnej i politycznej i przystosowania ich do obsługi potrzeb życia państwowego. Późne, dwunastowieczne pogaństwo Słowiańszczyzny północno-zachodniej przedstawia wysoce rozwiniętą formę. Ta zaawansowana ewolucja organizacji kultu dokonała się tam w uporczywej walce z naporem chrześcijańskiej niemczyzny przyswajając sobie w pewnym stopniu także niektóre formy wyżej zorganizowanego chrześcijaństwa. Trzeba jednak podkreślić, że skromne zalążki wszystkich tych przemian organizacyjnych tkwiły od dawna w potencjalnych predyspozycjach rodzimego podłoża. Świątynie pogańskie należą w Słowiańszczyźnie do rzadkości (ok. 10Ď). Pojawiają się prawie wyłącznie na Pomorzu Zachodnim i na Rugii, zresztą dopiero w Xi-Xii wieku. Dwie świątynie szczecińskie nie miały posągów bóstw, miały natomiast ławy do obrad i uczt. Podobne ławy gliniane odkryto w czasie prac wykopaliskowych w Lubomi pod Rybnikiem w wąskiej (do 3 m), a długiej (24 m) świątyni. Ten typ budowli obsługującej potrzeby zarówno kultu religijnego, jak i życia społeczno-politycznego, nawiązywał swoim charakterem i strukturą do wcześniejszej, prasłowiańskiej budowli kultowej z pierwszych wieków n.e., odkrytej w Wólce Łasieckiej koło Łowicza. Podobne domostwo, 26 m długie i 4 m szerokie, z ławami ziemnymi pod ścianami, odkryto we Wszczyżu nad Desną na Górze Błagowieszczeńskiej. Budynek ustawiony był w podkowę i pełnił analogiczną do wyżej określonej funkcję w V-Viii wieku, a nawet i znacznie wcześniej około przełomu obu er. W Viii-X wieku zastąpiony został nową budowlą o podobnym przeznaczeniu. Budynkowi towarzyszyło dziesięć słupów, zwieńczonych pierwotnie, jak można przypuszczać, wyobrażeniem głowy bóstwa. W pobliżu płonął znicz ofiarny. Zagadkowa relacja Thietmara o zbudowaniu świątyni Swarożyca w Radogoszczy Redarów na fundamencie z rogów dzikich zwierząt została ostatnio rozszyfrowana i skomentowana przez odkrycie pod węgłem domostwa w Nakle nad Notecią ofiar zakładzinowych w postaci rogatych czaszek turzych. W Pskowie odkopano skupisko ołtarzy pogańskich, ustawionych pod gołym niebem, a obok naczynia gliniane i kości zwierzęce, wśród nich końskie. Ołtarze znajdowały się w pobliżu dymarek hutniczych, co świadczy o związku zachodzącym między czarownikami a kowalami. Analogiczne uroczysko wczesnośredniowieczne znamy z Płocka. W Peryni nad jeziorem Ilmen koło Nowogrodu Wielkiego zbadano na wzgórzu uroczysko Peruna. Był to niewielki, kolisty plac w kształcie kwiatu o ośmiu płatkach. Pośrodku placu opasanego rowem, w którym płonęły znicze ofiarne, znaleziono ślady olbrzymiego słupa, zapewne podstawy drewnianego posągu Peruna. Podobne dwa owalne rowy ze zniczami, opasujące miejsce, na którym stały słupy - być może - idoli, odkryto również u Słowian zachodnich w Trzebiatowie koło Gryfic na Pomorzu Zachodnim. Góra Ślęża - od której utworzono nazwę Śląska - była według opinii Thietmara "dla swojej jakości i wielkości, gdy zachowywano tam przeklęty pogański kult, otaczana wielką czcią przez mieszkańców". Podobną czcią darzono inną świętą górę, mianowicie Łysą Górę w Górach Świętokrzyskich. Obydwie góry były siedliskiem znacznie dawniejszego kultu religijnego. Religia Słowian wczesnośredniowiecznych była kultem uosobionej przyrody, kultem ożywionych ciał niebieskich i zjawisk atmosferycznych przedstawianych niejednokrotnie pod postacią ludzką. Obok tradycyjnego kultu ognia rozwijał się równie dawny kult solarny ognia niebieskiego, słońca, i prastary kult płodnej Matki-Ziemi oraz - jak wskazują na to wzmianki Prokopa z Cezarei, Thietmara, Herborda i Helmolda - kult drzew, gajów i wód: rzek, jezior i źródeł. Wymienić też trzeba kult całej masy drobnych duszków, ubożąt domowych, opiekunów gospodarstwa domowego pomagających lub szkodzących człowiekowi, których przychylność umiłowano sobie zjednać zostawiając im resztki jedzenia po spożytym posiłku, jak o tym informuje odnośnie do ubożęcia polskie kazanie średniowieczne. Do podobnej kategorii duchów zaliczyć należy podziomki, krasnoludki, latawce, boginki, wodniki, a także demona leśnego borutę. Szczególne zainteresowanie budzą rodzanice, prastare żeńskie demony losu wyznaczające długość życia ludzkiego, znane ze wschodniej i południowej Słowiańszczyzny, oraz wiły-rusałki, nimfy wodne występujące w Małopolsce, na Rusi i na Bałkanach, wyobrażone snycerską robotą na odkrytej ostatnio na Ostrowie Wiślickim oprawce rogowej. Według Prokopa z Cezarei Słowianie składają bóstwu w ofierze byki i inne zwierzęta. Sakso Gramatyk wspomina o ofiarach z bydła. Helmold i Ibn Fadnal informuje, że Słowianie wschodni i zachodni zabijają bogom w ofierze woły i owce. Helmold wspomina nawet dwukrotnie o ofiarach z ludzi, podobnie jak Adam z Bremy, Thietmar i Nestor. Archeologiczny ślad krwawej ofiary ludzkiej odkryto ostatnio w Płocku na wczesnośredniowiecznym obiekcie kultowym. Na oznaczenie ofiary Słowianie używali następujących określeń: trzeba, obiata, żertwa. Kosmas skarżył się, że Czesi zabijają ofiary nad źródłami. Istnieją przekazy wschodnie o zwyczaju zatapiania ofiar przez Słowian. Ofiary składali kapłani-żercy, a także wróżbici-czarodzieje, zwani na Rusi wołchwami. Rekrutowali się oni przeważnie z kowali-znachorów. Byli to wyspecjalizowani w obsłudze kultu fachowcy wyodrębnieni ze społeczności bardzo wcześnie, bo już w łonie społeczeństwa wspólnoty pierwotnej. Czarodziejskie zabiegi magiczne stosowano powszechnie na jak najszerszą skalę posługując się różnego rodzaju amuletami, jak np. przekłutymi zębami niedźwiedzia, otaczanego kultem już przez Prasłowian, czy pisankami symbolizującymi odradzające się życie. Do wieszczby używano konia w świątyni szczecińskiej, cadogoskiej i arkońskiej. Wróżono z najróżniejszych znaków, rzucano poznaczone drewienka, żrebia-losy (stąd od rzucania losów - "wierzgania" wywodzi się słowo "wróżenie¬)¦) i przeprowadzano konia między wbitymi w ziemię włóczniami. Wczesnośredniowieczna rzeźba konika z ukośnym krzyżem solarnym znaleziona w Opolu wskazuje na związek konia z kultem słońca, którego tradycja sięga do epoki brązu. Świątecznym obchodom towarzyszyły pląsy, śpiewy i zabawy. Hucznymi ucztami czczono bóstwa. Uczty obrzędowe zastawiano też dla zmarłych, czego praktyka przetrwała do niedawna. U progu lata obchodzono święto zwane później sobótkami, polegające na oczyszczających zabiegach magicznych, jak skoki przez ognisko i kąpiel, którym towarzyszyły swawolne igraszki. Obchodzono uroczyście przesilenie słoneczne letnie i zimowe. Sakso Gramatyk pozostawił szczegółowy opis jednego ze świąt obchodzonych w Arkonie na Rugii, przypominającego swym charakterem nasze dożynki, święto plonów z ogromnym kołaczem i wróżbą urodzaju. Z zamiłowaniem odziewano się w skóry zwierząt (konia, wilka czy tura), przebierano się za niedźwiedzia i nakładano na głowy maski (nawet ptasie), by tworzyć taneczne korowody, związane ściśle z określoną obrzędowością. Ostatnie znalezisko z Opola dwóch masek drewnianych z Xi-Xii wieku jest ilustracją "obchodu z kozą", magicznego obrzędu mającego zapewnić urodzaj. Wśród Słowian bowiem, zarówno wschodnich, jak i zachodnich, szerzył się kult zwierząt, jak kult niedźwiedzia i niekiedy wilka. Koń czy ptak symbolizował bóstwo solarne, później ptaki przedstawiały dusze zmarłych. Wiara w życie pozagrobowe oddziaływała na rytuał pogrzebowy, skłaniając do zaopatrywania zmarłych w dary grobowe, i wpływała na rozwój obrzędów ku czci zmarłych. Zapraszano dusze zmarłych ("dziady¬)¦) ze świata pozagrobowego, zwanego nawią, do przygotowanych na mogile posiłków z charakterystycznym jajkiem, które przetrwało w wielkanocnym "święconym", i do ogni rozpalanych na żalnikach - cmentarzach - celem ogrzania dusz, a nawet do łaźni dla nich przygotowywanych i do wspólnego stołu biesiadnego między żywych na specjalnie zarezerwowane miejsce. W czasie pogrzebu urządzano strawę-stypę, czyli ucztę, oraz tryznę, czyli igrzyska na cześć zmarłego, o których wspomina Kosmas piszący o tańcach obrzędowych z maskami na twarzy ku czci zmarłych, czuwano przy marach, opłakiwano zmarłego i wynoszono go w skomplikowany sposób z domu, by uniemożliwić duszy powrót na ziemię. W niektórych bowiem wypadkach przewidywano nawet możliwość powrotu dusz zmarłych z tamtego świata w postaci upiorów wysysających krew z ludzi. Upiora unieszkodliwiano odcinając mu w grobie głowę i układając ją między nogami, przebijając pierś trupa kołkiem albo głowę gwoździem żelaznym. W dobie powszechnego stosowania rytuału grzebalnego spalano niekiedy trupa podejrzanego o to, że jest wampirem. Stosowanie tych makabrycznych praktyk miało zabezpieczyć żywych przed natarczywością intruzów z tamtego świata. Stąd np. grzebanie zmarłych na cmentarzyskach lokalizowanych za wodą, za jeziorem. Zmarłych przeważnie palono na stosie, na którym Słowianie wschodni umieszczali niekiedy ciało nieboszczyka w łodzi. Popioły składano w popielnicy umieszczanej w jamie grobowej, nad którą sypano niekiedy mogiłę, kurhan. W pewnych wypadkach popielnice z prochami nieboszczyka ustawiano na szczycie kurhanu, jak o tym wspomina źródło arabskie z Ix wieku. Według świadectwa Nestora Wiatycze, Radymicze, Krywicze i inne plemiona stawiały popielnice ze spalonymi kośćmi zmarłego na słupach na rozdrożach. Kosmas pisze o budkach-domkach dusz stawianych na rozstajach u Czechów. Pseudo-Maurycy na przełomie Vi i Vii wieku pisze o niewiastach słowiańskich, że "wiele z nich śmierć męża za własny koniec uważa i dobrowolnie same się duszą, nie uważając wdowieństwa za życie". O samobójstwach żon słowiańskich nad grobem męża piszą informatorzy arabscy (Ibn Rosteh w X wieku) i niemieccy. Ibn Fadlan wspomina o składaniu do grobu razem ze zwłokami pana sług, niewolników-jeńców. Zdarzały się też od dawna pochówki grzebalne bez spalania zwłok na stosie, a zapanowały powszechnie z chwilą przyjęcia chrześcijaństwa. Kult zmarłych przodków, mieszkańców pozagrobowej nawi, obsługiwał potrzeby dusz zmarłych - "dziadów" - domagających się od żyjących potomków pożywienia i ogrzania. Zapraszano więc dusze do domu, gdzie karmiono je dla zjednania sobie ich życzliwości. Ze źródeł czeskich wynika, że istniały nawet plastyczne wyobrażenia owych dusz zmarłych przodków, "dziadów" - dziadków, widocznie niewielkie, skoro zabierano je z sobą przenosząc się z miejsca na miejsce. Ibn Fadlan wspomina o takich niewielkich, przenośnych figurkach kultowych wyrzezanych z drzewa, którym Słowianie wschodni składali ofiary wożąc je z sobą. Rzekoma laleczka drewniana pochodząca sprzed tysiąca lat, odkryta w Wolinie, jest chyba takim właśnie wyobrażeniem "dziadów". "Dziad" był organicznie zespolony z ubożem, które opiekowało się domostwem. "Domowych czczą bogów - pisał Thietmar - mniemając, że wielce im pożyteczni, ofiarują im". Helmold określał "dziady" rzymskim mianem penatów, twierdząc, że mnóstwo ich zaludnia słowiańskie pola i ogrody. W związku z ukształtowaniem się organizacji państwowych zaistniała potrzeba takiego systemu wierzeń religijnych, który by zespolił klasę feudałów, podporządkowując jej równocześnie ludność zależną. Próby przebudowy religii pogańskiej w kierunku sprawniejszej obsługi potrzeb ustroju feudalnego dają się zaobserwować w działalności Włodzimierza Kijowskiego wprowadzającego kult bóstw państwowych będący refleksem koncentracji władzy świeckiej, a także w dorzeczu Odry i Wisły w formie aranżowania centralnych ośrodków kultowych na Ślęży czy Łyścu, i później wśród Słowian połabskich w formie rozbudowanej wokół centralnego bóstwa hierarchii kolegium kapłańskiego sprawującego władzę teokratyczną. Jednakże dopiero chrystianizacja społeczeństw słowiańskich od schyłku Viii do Xii wieku zaspokoiła w pełni potrzeby państw wczesnofeudalnych w zakresie nowej ideologii lepiej odpowiadającej nowej strukturze społeczeństwa i wyższej formie organizacji politycznej. Mimo przyjęcia chrześcijaństwa wierzenia i obrzędy pogańskie przetrwały długie wieki. W dwunastowiecznej studni na grodzisku w Tumie pod Łęczycą znaleziono falliczne ślady magicznych praktyk czarodziejskich związanych z kultem płodności. W roku 1146 przed atakującym Poznań wojskiem biegła wróżka wykonująca zaklęcia. Jeszcze pod rokiem 1209 wzmianka kronikarska informuje o analogicznym zjawisku, a mianowicie, że "mieli Polacy za wodza na wyprawie jakąś wróżkę, która niosąc w przetaku wodę zaczerpniętą z rzeki, ale nie spływającą, jak zapewniano, szła przed wojskiem i tym znakiem im przyrzekała zwycięstwo". O kurczowym trzymaniu się nadal praktyk pogańskich świadczą zwoływane w tej sprawie od czasu do czasu synody biskupie w krajach o rozwiniętej kulturze chrześcijańskiej i bulle papieskie, z których jedna dotyczy trzynastowiecznej diecezji krakowskiej. Wskazują też u nas na to wystąpienia kaznodziejów w Xiv i Xv wieku oraz opinie kronikarzy (Długosza i innych). Zresztą relikty dawnych systemów wierzeniowych przetrwały do dzisiaj w folklorze, a niejeden zwyczaj wyprowadza swój rodowód z dawnych praktyk obrzędowych, z guseł i zabobonów, sięgających nawet starszej epoki kamienia. + Część Iii.Ń Religie uniwersalistyczne:Ń Buddyzm, Judaizm,Ń Chrześcijaństwo, Islam Eugeniusz Słuszkiewicz.Ń Buddyzm pierwotny Źródłem podstawowym w badaniach nad Buddą, najdawniejszą postacią jego nauki jest kanon buddyjski, tzw. "Trójkosz", po palijsku - tj. w języku średnioindoaryjskim, w którym najpierw spisano odpowiednie teksty - Tipitaku, po sanskrycku - tj. w języku staroindoaryjskim, którym się z czasem zaczęto posługiwać do tegoż celu - Tripitaka (obie te nazwy składają się z liczebnika t(r)i znaczącego "trzy; trój-", i terminu pitaka - "kosz¬)¦). Dawniej ten termin rozumiano jako "miejsce przechowywania rękopisów"; kłóci się to jednak z tradycją cejlońską, według której teksty spisano dopiero w drugiej połowie I wieku (może ok. 35 roku) p.n.e. Nasuwał się więc wniosek, że myśleć trzeba o znaczeniu przenośnym, wzorującym się na stosowanym w dawnych czasach sposobie usuwania wykopywanej ziemi: wsypywano ją do kosza i ten podawano z rąk do rąk coraz dalej; innymi słowy, skarb doktryny buddyjskiej przekazywano za pośrednictwem długiego szeregu nauczycieli i ich uczniów już od czasów najdawniejszych, a "kosz" oznaczałby tradycję. Jeszcze inna interpretacja pojmuje "kosz" jako miejsce przechowywania klejnotów czy skarbów rodzinnych. Tak czy owak, ostatecznie "kosz" zaczął już oznaczać zbiór. Na ten "Trójkosz" złożyły się trzy części, znacznie się różniące zarówno treściowo, jak co do czasu powstania. Zaczyna całość "Kosz dyscypliny (lub: reguł zakonnych)", tj. Winajapiraka, po nim następuje "Kosz nauk (lub: pouczeń, kazań czy homilii itp.)", tj. Surtapitaka (po palijsku, a Surrapiraka po sanskrycku), zamyka zaś obydwa "Kosz dogmatyki" (lub: systematycznego studium doktryny; zdaniem niektórych uczonych: metafizyki), tj. Ahhidhammapitaka (po sanskrycku Abhidharmapitaka). Właściwie każda szkoła czy odmiana (lub odłam) buddyzmu - a było ich około połowy I wieku p.n.e. bodaj 18 - miała własną wersję "Pisma świętego" (używając określenia europejskiego), posługującą się mniej lub więcej różną postacią języka średnioindoaryjskiego. W całości się zachował w języku palijskim tylko kanon tzw. therawadinów, tj. zwolenników therawady, czyli "nauki starszych (lub: seniorów)", mianowicie na Cejlonie; stąd wynika jego podstawowe znaczenie dla badań nad buddyzmem i jego dziejami. Najstarsze części kanonu powstały przypuszczalnie już w pierwszych dziesięcioleciach po zgonie Buddy, a przekazywano je - jak i późniejsze - przez całe wieki ustnie. Szybkie rozprzestrzenianie się nauki Buddy doprowadzić jednak musiało już wkrótce do rozłamów, a kiedy się gmina religijna rozpadła wskutek odśrodkowych tendencji sekciarskich, także tradycja uległa rozbiciu; każda sekta pragnęła mieć własny kanon, z upływem czasu zaś nieuchronnie wzrastały różnice, również językowe, nawet jeżeli - co się wydaje dość prawdopodobne pierwotny kanon był zredagowany w języku kraju Magadhy (na północnym wschodzie Indii), gdyż tam żył głównie i działał Budda, zapuszczający się w swych wędrówkach misyjnych poza tym jeszcze najczęściej na ziemie Kosali, położonej na północny zachód od Magadhy. Jakkolwiek się z tym rzecz miała, nie ulega wątpliwości, że żaden z zachowanych kanonów, w którymkolwiek z języków indoaryjskich (nie mówiąc o nieindoaryjskich) nie jest zredagowany w języku pierwotnego zbioru tekstów kanonicznych; są to tylko przekłady lub naśladownictwa, gdyż w różnych krajach i regionach Indii używano różnych języków lub dialektów czy narzeczy. Nieco bliżej sytuację pod tym względem znamy - dzięki pewnym źródłom piśmiennym - dopiero od przełomu Vii i Viii wieku; wynikałoby z tego świadectwa, że w owym czasie główne wersje kanonu w północnoindyjskich ośrodkach buddyjskich utrwalone były w czterech różnych postaciach języka: w tzw. pajsiaczi, którego odmianą jest pali, w prakrycie, dalej w jeszcze jednej, bardzo zmienionej a datującej się może od połowy I tysiąclecia n.e postaci staroindoaryjskiego zwanej apabhransia, i wreszcie w sanskrycie. Co prawda nie jest pewne, czy każda z owych 18 (lub nawet już liczniejszych) szkół religijnych miała wersję w jednej z tych czterech postaci języka. Rzecz zrozumiała, że się daty powstania poszczególnych tekstów nie da ustalić nawet w przybliżeniu; cieszyć się wypada, że się zachowała tradycja dotycząca czasu utrwalenia na piśmie kanonu palijskiego przynajmniej. Wdzięczność się należy tradycji ustnej za przechowywanie i przekazywanie tekstów w ciągu kilku wieków; dokonywano tego wyczynu nie lada stosując osobliwą mnemotechnikę dla opanowania wchodzących w grę obfitych przecież materiałów, które trzeba było w razie potrzeby recytować: zapamiętywano ogólny schemat-wzór i określone szczegóły stanowiące rodzaj wytycznych. Nawet kanon therawadinów, zredagowany w języku palijskim i szczególnie cenny jako zachowany w całości a liczący sobie przeszło dwa tysiące lat, nie oddaje wiernie nauki samego Buddy; tam też nie brak i zmian, i dodatków. Najpóźniejszy, także według samej tradycji buddyjskiej, jest "Kosz" ostatni, obejmujący siedem ksiąg-rozdziałów o dogmatyce i psychologii, wykładanych w suchym stylu scholastycznym; najważniejszy zaś dla badań jest "Kosz" środkowy, tzn. "Kosz pouczeń (kazań itp.)", jako złożony głównie, choć nie tylko, z pouczeń przypisywanych samemu Buddzie lub częściowo jego uczniom (nie brak tam jednak także utworów o formie i treści w znacznej mierze literackiej jak dwa zbiory pieśni przypominających nieraz psalmy hebrajskie: mnichów i mniszek, czy też tzw: dżataki, tj. opowieści o poprzednich wcieleniach Buddy, cenne dla folklorysty). Warto jeszcze dodać, że jeżeli dawniej niektórzy badacze wierzyli, że dwa pierwsze "Kosze" powstały w ciągu wieku zaledwie po śmierci Buddy i potem się zachowały bez wielkich zmian, to dzisiaj się raczej uważa, że czas ich powstawania obejmował kilka wieków, zanim je spisano, zapewne pod koniec I wieku p.n.e. (choć według tradycji cejlońskiej nieco wcześniej, za rządów władcy Cejlonu Wattagamaniego, tj. w latach 89-77 p.n.e.). Z innych zabytków piśmiennych nieocenione wręcz są monumentalne dosłownie, bo ryte na skałach i słupach - napisy wielkiego cesarza Asioki, protektora buddyzmu, jako świadectwo stopnia rozwoju tej religii oraz istnienia kultu miejsc świętych i kultu dawniejszych "buddhów", tj. "przebudzonych", a nadto tekstów zbliżonych do znanych nam z kanonu palijskiego; lecz są to czasy późniejsze o 2-3 stulecia od epoki historycznego Buddy, gdyż Asioka panował w Iii wieku, mianowicie - o ile się to da wydedukować z różnych danych - od 268 do 232 roku (inne obliczenia różnią się bardzo niewiele, o kilka lat zaledwie). Także zabytki archeologiczne, w szczególności z dziedziny architektury i rzeźby, nie sięgają niestety poza Iii wiek p.n.e., tak że i z tej strony nie można liczyć na żadną pomoc w dociekaniach na zajmujący nas tutaj temat; jedynie napis na kryształowym relikwiarzu z Piprawy (w sąsiedztwie miasta Kapilawastu, dawnej stolicy państewka, w którym się urodził przyszły Budda), ufundowanym przez braci "wzniosłego Buddy z rodu Siakjów" wraz z siostrami, ich synami i córkami ma ogromną wartość jako świadectwo historyczności Siddharthy Gautamy, zwanego później Budd(h)ą, inny zaś napis - na pokrywie miedzianej urny znalezionej w mieście Kasija (około 50 km na wschód od Gorakhpuru) - pozwolił zidentyfikować miejsce zgonu Buddy. Świadectwo złożone przez oba te napisy było niezwykle cenne wobec tego, że niektórzy dawniejsi badacze, nawet bardzo poważni, powątpiewali o historyczności postaci Gautamy Buddy i nawet wymyślali alegoryczne interpretacje jego żywota. Żywot Buddy miał być tylko ciągiem symboli i reminiscencji elementów sankhji: nazwa miasta Kapilawastu, miejsca urodzenia Buddy, przypominała mędrca Kapilę, podawanego przez tradycję za twórcę systemu filozoficznego, sankhji, imię zaś matki Buddy: Maja, tj. dosłownie "Iluzja", "Ułuda", to po prostu element pewnych postaci sankhji. Dopiero później się okazało, że choć związki buddyzmu z sankhją nie ulegają wątpliwości, to jednak ich natura jest całkowicie inna. Alegoryczno-symboliczna interpretacja nie zyskała sobie zwolenników, ale w jej miejsce się pojawiła na przełomie Xix i Xx wieku interpretacja mitologiczna. Według uczonego francuskiego, E. Senarta, Budda to nie istota ludzka, w końcu wyniesiona nawet ponad bóstwa, ale postać nierzeczywista, wymyślona na modłę "wielkiego człowieka" (mahapurusza, termin sanskrycki), uosobienia lub symbolu słońca - uosobienia spokrewnionego z bogiem Wisznu - jednocześnie zaś także wzorowana na ideale władców panujących nad światem lub przynajmniej kontynentem czy choćby jego wielką częścią. Na tym się nie skończyło: uczony holenderski H. Kern rozwinął tę interpretację mitologiczną, obejmując nią także otoczenie Buddy i jego uczniów. Znacznie młodszy od Senarta indolog francuski L. Renou uważał wprawdzie dostrzeżone przez niego zgodności pomiędzy idealnym "wielkim człowiekiem" i idealnym cesarzem a Buddą za zbyt liczne i zbyt specjalne, aby mogły być tylko wynikiem przypadku, i utrzymywał, że się wielkie podobieństwo ogólne życiorysu i Buddy, i założyciela innej religii, dżinizmu - tj. Mahawiry z przydomkiem "Dżina" (tj. "Zwycięzca¬)¦) - musi tłumaczyć wzorowaniem ich obu na pewnych konturach ogólniejszych, w jakie zwolennicy-wyznawcy obydwu reformatorów wyposażali swój ideał. Zgadzając się jednak z poglądem, że postać Buddy już legendarnego wchłonęła elementy mitologiczne, tenże Renou odrzucał stanowczo twierdzenie o niemożliwości dowiedzenia się czegokolwiek o prawdziwym Buddzie, a jeszcze kategoryczniej mniemanie, że była to postać tak samo nierzeczywista jak Wisznu. Liczne teksty kanoniczne przedstawiają przecież Nauczyciela jako żywego mistrza, przebywającego tu czy tam, otoczonego takimi czy innymi uczniami, przyjmującego różne odwiedziny, przede wszystkim zaś pouczającego, wykładającego zasady swej nauki lub reguły, jakich należy przestrzegać, albo też wytykającego potknięcia i błędy, jakich należy unikae. W tekstach kanonu palijskiego ujawnia się głównie człowiek zdobywający prawdę własnymi siłami, potem zaś głoszący naukę i dyskutujący, nawracający, i to nie zwycięski zawsze, lecz narażony na niepowodzenia, w końcu zmożony chorobą i wydający ostatnie tchnienie, by się przenieść do nirwany. A ta tradycja nie jest odosobniona: zgadzają się z nią i ją potwierdzają zarazem przekazy innych szkół tegoż kierunku buddyzmu, tzw. hinajany, tzn. "małego wozu" (tak zazwyczaj) lub "małej drogi", zależnie od tego, jak się tłumaczy drugą część składową tego wyrazu złożonego, tj. "jana" (od pierwiastka ja - "iść"; por. w innych językach wyrazy pochodne: łac. ianua "kryte przejście, pasaż" i starocerkiewnosłow. jachati - "jechać¬)¦). Wniosek z tego całkiem jasny: z kanonu - nie tylko palijskiego, do którego się również wkradły elementy cudowności, lecz w liczbie bez porównania mniejszej, niż to się rzuca w oczy w tekstach późnej postaci buddyzmu zwanej "mahajana", tj. "wielki wóz" (lub "wielka droga¬)¦) - wyławiać należy, kiedy się bada naturę Buddy, to, co się zgadza z nim jako człowiekiem. I tu od razu wypada dodać, że sceptyczne podejrzenia niektórych badaczy, jakoby taki stan rzeczy w źródłach hinajanistycznych z kanonem palijskim na czele mógł stanowić wynik uczłowieczenia istoty pierwotnie mitycznej, jest najzupełniej nieprawdopodobne. Po pierwsze musiałoby się to było dokonać w bardzo zamierzchłej przeszłości, jeszcze przed powstaniem poszczególnych szkół buddyjskich. Po drugie zaś wiemy doskonale, że w Indiach reformatorów religijnych łatwo włączano w poczet bóstw - jak się to stało np. z bohaterem Ramajany, Ramą, i z jednym z bohaterów Mahabharaty, Kryszną, których awansowano do rangi tzw. awatarów, tj. wcieleń Wisznu - jeżeli się ograniczymy tylko do czasów bardzo dawnych, pomijając nowsze; o kierunku odwrotnym, tzn. zdegradowaniu bóstwa do roli człowieka, powiedzieć tego się nie da. Zaznaczmy wyraźnie, że obok wymyślonych w mniej czy więcej dobrej wierze szczegółów treści budującej, niewątpliwie licznych także w kanonie palijskim, wiele innych tegoż rodzaju musi równie niewątpliwie odpowiadać rzeczywistości historycznej i pochodzić ze wspomnień przeszłości, przekazywanych - jak już wiadomo ustnie przez całe wieki. Co prawda oddzielenie obydwu kategorii takich szczegółów jest zadaniem niemożliwym do rozwiązania w sposób całkiem pewny. Jesteśmy świadkami pełnych życia obrazów otoczenia, w jakim się nieraz rozgrywała działalność nauczycielsko-kaznodziejska Buddy. Nie brak tam dworów królewskich czy książęcych, dalej oligarchii czy republik szlacheckich (taką było, nawiasem mówiąc, państewko w krainie podhimalajskiej, kraj rodzinny Buddy), kwitnących miast z zamożnymi kupcami i wytwornymi kurtyzanami, wspaniałych ogrodów i parków, olśniewających świąt czy uroczystości. A Budda - jak to ukazują także późne teksty buddyjskie - potrafił umiejętnie dostosować swą naukę do słuchaczy i nawracać ich skierowując na właściwą drogę. Teksty wedyjskie, tj. związane z Wedą, czyli "wiedzą (świętą)" i powołujące się na "objawienie" (śruti - dosł. "słyszenie; to, co usłyszano "z góry¬))¦), traktowały o tematach oderwanych najczęściej od życia codziennego, bo też pochodziły z tradycji szkół religijnych nie parających się układaniem swych kronik. Natomiast ponieważ buddyzm narodziny swe zawdzięczał nie "objawieniu", lecz człowiekowi, trzeba było opowiadać o nim szczegóły historyczne uzupełniając je mniej lub więcej legendarnymi, aby dostarczyć gwarancji nauce przez niego głoszonej czy też tylko jemu przypisywanej, ponadto zaś ukazać ideał lub wzór do naśladowania. Dzięki temu też teksty buddyjskie często umożliwiają nakreślenie obrazu i epoki, i atmosfery, w jakich je układano. Próba rekonstrukcji życiorysu Buddy, i to tylko w głównych zarysach, na podstawie zachowanych tekstów, przede wszystkim kanonu palijskiego, musi wychodzić od dwu zasadniczych faktów: tego, że sprzeczności pomiędzy źródłami dotyczą przeważnie punktów i szczegółów mniej ważnych, i tego, że predylekcję do elementów cudowności wykazują szczególnie późne teksty mahajanistyczne, przy czym ją wolno uważać za wynikającą z pragnienia rozbudowania relacji o wypadkach rzeczywistych. Jeżeli się zatem odrzuca takie właśnie składniki tekstu zmieszane ze szczegółami nie nasuwającymi wątpliwości, to nie zachodzi niebezpieczeństwo rozmijania się z prawdą lub przynajmniej z wysokim stopniem prawdopodobieństwa; jasne jest chyba, że skłonni do wymyślania cudów i rzeczy nadzwyczajnych wyznawcy Buddy nie odczuwali chętki do zmyślania szczegółów pospolitych, nieraz wręcz banalnych - czyli że zgodność źródeł w takich wypadkach daje niewątpliwie gwarancję autentyczności, a wiarygodność jeszcze wzrasta w wypadku faktów nie odpowiadających ideałowi wspólnot religijnych, bo mogąc je po prostu przemilczeć, jednak tego nie uczyniono, lecz dochowano wierności tradycji. Milczenie zaś źródeł, często całkowite, na temat środkowego okresu żywota Mistrza świadczy niewątpliwie po prostu tylko o braku jakichś wydarzeń ważniejszych, mianowicie ważniejszych wedle skali dostarczanej przez zdobycie "przebudzenia" lub przez ostatnie dni żywota Nauczyciela; to milczenie jest wręcz świadectwem przemawiającym na korzyść źródeł. Ułożenie choćby tylko najprawdopodobniejszej wersji wypadków w życiu Buddy - bez roszczenia sobie pretensji do tego, że zdobyto absolutną pewność - byłoby już nie lada osiągnięciem i sukcesem wobec jakości zachowanych źródeł. Już późniejsze teksty wedyjskie wiedzą o istnieniu rządów demokratycznych w krajach otaczających prastare królestwo dynastii Paurawów, wywodzącej swe pochodzenie od Księżyca, królestwo plemion zwanych: Kuru i Pańczala, ze stolicą zrazu w Hastinapurze nad górnym Gangesem (daleko na południowy zachód od łańcucha Himalajów), potem, zapewne od wieku Viii p.n.e., w Kausiambi nad Jamuną (późniejsza i dzisiejsza Dżamna), na zachód od Kasi, inaczej Waranasi (dzis. Banaras, znane nam jako Benares). W Vi wieku Indie północne rozbite były na kilkanaście państw i państewek, wśród których prym wiodły dwa największe, wspomniane już: Magadha i Kosala (po sanskr. Kosiala), odpowiadające mniej więcej terytorium dzisiejszego Biharu południowego i prowincji Audh. W ostatnim ćwierćwieczu usiłowano się posunąć jeszcze dalej w dotarciu do "prabuddyzmu". A. Bareau z ok. 200 stron swego studium buddyzmu indyjskiego prawie jedną trzecią poświęca omówieniu pierwotnej jego postaci oddzielając ją wyraźnie od "starego buddyzmu", tj. hinajany, a tę z kolei od mahajany (od początków n.e.), poprzedniczki jeszcze późniejszej fazy rozwojowej, ezoterycznego i irracjonalnego tantryzmu (nazwa od terminu sanskryckiego tantra - "wątek; system, łańcuch nauczycieli przekazujących daną doktrynę¬)¦). Wreszcie już w 1970 roku A. K. Warder, badacz angielski, wydał gruby tom (622 strony) omawiający bardzo szczegółowo dzieje buddyzmu z należytym uwzględnieniem także mahajany i jej rozwoju, lecz w pierwszej części (do strony 200) podejmujący próbę zrekonstruowania właśnie pierwotnej postaci tej religii przez stosowanie ustalonych już metod krytyki tekstu; uważa przy tym - jak już niejeden z dawniejszych uczonych Xx wieku - że wierszowane partie kanonu są starsze od prozy i że one właśnie, uporządkowane chronologicznie, mogą udzielić cennych wskazówek chronologicznych. Warder uwzględnia jak najstaranniej tradycje różnych szkół buddyzmu nam znanych i usiłuje wyabstrahować z najstarszych zachowanych ich tekstów to, co stanowi ich właściwe jądro, a więc przypuszczalnie też wspólne im elementy buddyzmu, wcześniejsze od wielkich rozłamów Iv i Iii wieku. Może to być zasadniczo nauka samego Buddy, choć się tego udowodnić nie da; w każdym razie wolno to uważać za postać buddyzmu oddaloną od tego, co głosił Budda do chwili zgonu, tylko mniej więcej o wiek, nic zaś nie wskazuje na to, by to sformułował ktoś inny niż sam nauczyciel-reformator i jego bezpośredni uczniowie-apostołowie. Skoro się tu zajmujemy buddyzmem pierwotnym, nie interesuje nas ściśle biorąc ani to, jak go zmodyfikowały wspomniane już szkoły w liczbie 18, a nawet uważana najczęściej za najautentyczniejszą tradycja przekazana w kanonie palijskim a reprezentująca szkołę "seniorów" (thera, po sanskrycku sthawira) i naukę zwana therawada, ani tym bardziej głębokie zmiany wprowadzone przez późny kierunek mahajany, wysuwający na plan pierwszy bodhisattwów, tj. przyszłych (dopiero) budd(h)ów, jako istoty, na których pomoc można i należy liczyć w dążeniu do wyzwolenia się z łańcucha istnień (już też tylko nawiasem wspomnę, że w ostatnim rozdziale Warder przedstawia także "mantrajanę", tak nazwaną od wyrazu mantra - "formułka magiczna, zaklęcie", kierunek późniejszy od mahajany bodaj o całe 4-5 wieków, kładący szczególny nacisk na rytuał). Natomiast warto się zapoznać zwięźle z tym, co autor mówi o społecznej stronie najstarszej osiągalnej postaci tej religii, uważając naukę o społeczności za integralny składnik pierwotnego buddyzmu. W Vi wieku rozwój gospodarczy - tj. wyzyskiwanie bogactw naturalnych i rozkwit wytwórczości, zwłaszcza handlu - doprowadził do tego, że nie mierzono już mienia czy majątku w naturze (głównie w bydle), lecz się posługiwano pieniądzem, monetami miedzianymi lub brązowymi (sam pomysł bicia monet przejęto może od Persów). Nowa warstwa kupców dążyła do zdobycia przewagi nad królem, ten zaś ze swej strony odpowiadał na to konfiskatami pod takim lub innym pretekstem. Wszechwładna dotąd tradycja bramińska schodziła na dalszy plan w społeczeństwie, w którym coraz większe znaczenie zdobywały pieniądz i przemoc. Potęgę swą Magadha w drugiej połowie Vi wieku zawdzięczała niewątpliwie swemu władcy Bimbisarze (zapewne od ok. 545 do ok. 493 roku). W Kosiali panował w owym czasie Prasenadżit (po palijsku: Pasenadi), bodaj mniej utalentowany. Po Bimbisarze władzę objął syn jego Adżatasiatru (po palijsku: Adżatasattu), spowodowawszy podobno lub przyspieszywszy śmierć ojca z chęci dorwania się do rządów. Obszar odziedziczonego państwa nowy władca rozszerzył zakończywszy zwycięsko trwającą wiele lat (od ok. 484 do ok. 468 roku) wojnę z konfederacją utworzoną - jeżeli wierzyć źródłom - przez 36 państewek o rządach demokratycznych. Jeżeli wierzyć tekstom buddyjskim, obaj ci władcy Magadhy byli oddani Buddzie lub się do niego odnosili przynajmniej z czcią. Za autorami i redaktorami buddyjskimi nie pozostają w tyle dżinijscy, również przedstawiający obydwu władców jako zwolenników Mahawiry. Obaj reformatorzy religijni żyli i działali współcześnie, tylko Gautama zwany z czasem "Budd(h)ą" był o kilkanaście bodaj lat starszy i zakończył wędrówkę ziemską o kilka lat wcześniej, ok. 486 roku (Mahawirę spotkało to ok. 477 roku, w wieku 72 lat, o ile to można ustalić ze znacznym stopniem prawdopodobieństwa). W owej epoce - tj. mniej więcej od połowy Vi do połowy V wieku - wraz ze wzmocnieniem monarchii wzrosło też znaczenie miast na północnym wschodzie Indii, a największymi były: stolica Bimbisary Radżagriha (późniejsze Radżgir), stolica podbitego przez Bimbisarę kraju Angów Czampa, stolica kraju Watsów Kausiambi, na ziemiach Kosiali zaś stolica Śrawasti i Saketa (inaczej: Ajodhja, rozsławiona z czasem przez Ramajanę), nadto wspomniana już Kasi, inaczej Waranasi. Ale oczywiście było też wiele miast mniejszych i miasteczek, jednakże ogromna większość ludności, może około 75 procent, zamieszkiwała wioski. Wędrowni asceci stanowili wraz z braminami, ujętymi w osobną, najwyższą w usystematyzowanej hierarchii klasę lub warstwę (tzw. warna; inaczej jeszcze: stan, ale nie: kasta), główny zrąb elity duchowej owych czasów; konkurować z nimi mogli częściowo tylko członkowie stanu rycerskiego, kszatrijowie, tj. wojownicy, stanowiący swego rodzaju szlachtę, i tę konkurencję widać nieraz w tekstach sanskryckich. Właśnie też bodaj szczególnie w początkach Vi wieku p.n.e. dorzecze Gangesu stało się widownią ruchliwego życia nie tylko religijnego, lecz także naukowego, przypominającą pod pewnymi względami arenę życia duchowego ówczesnej Grecji: tu i tam podobny pęd do wiedzy, podobne zamiłowanie do abstrakcyjnych spekulacji, ciągoty do logiki i systematyzacji, mistrzowskie operowanie sylogizmami, któremu nawet sofistyka nie mogła wyrządzić zbytniej szkody, wreszcie całkowita wolność myślenia nie dająca się zastraszyć sprzeciwami; jednym słowem podobieństwo ducha twórczego niewątpliwie uderzające. Ascetów wędrownych, tzw. pariwradżaków (po palijsku paribbadżaka; od pierwiastka sanskryckiego wradż - "chodzić" + praeverbium pari - "dookoła, tu i tam¬)¦), nazywano również często śramanami (śramana, od pierwiastka śram "męczyć się, umartwiać się¬)¦). Rekrutowali się oni ze wszystkich stanów, lecz głównie z rycerskiego i kapłańskiego, utrzymywali się z jałmużny, ciało pokrywali popiołem, zatrzymywali się na miejscach palenia zwłok, a nieraz się okrutnie kaleczyli i oddawali się dziwacznym lub gorszącym praktykom, np. naśladując różne zwierzęta. Nie brakło wśród nich świętoszków, próżniaków, zawodowych żebraków i ciemnych typów pozornie tylko wiodących żywot ascetyczny, a i poglądy przez nich wyznawane bywały nierzadko bardzo osobliwe i diametralnie różne. Z pewnością jednak byli wśród nich także ludzie rozczarowani pogonią za użyciem i zniechęceni do życia z powodu niepowodzeń, dlatego też szukali samotności i spokoju ducha, dających się osiągnąć w ubóstwie. Jeden z tekstów kanonu, zachowany nawet w kilku bardzo podobnych redakcjach, zawiera jakby listę zagadnień, jakie się ówcześni myśliciele starali rozwiązać, np. czy świat jest skończony, czy też nieskończony, i wieczny, czy niewieczny, czy dusza, a raczej "ja" (atman; po palijsku attan) jest wieczna, czy nie, czy świat i "ja" powstały bez przyczyny, czy też przyczyną ich powstania była jakaś istota, czy "ja" trwa nadal po śmierci, a jeżeli tak, to czy jest świadome, czy nie, czy ma jakiś kształt, czy też jest bezkształtne itd. Głównym problemem było jednak zagadnienie losu człowieka i w ogóle istot po śmierci. Od dawna wierzono w pośmiertne odradzanie się ludzi w postaci bogów, demonów i zwierząt, i to nie jednorazowe, lecz wielokrotne, mogące nawet nigdy nie mieć końca, a perspektywa takiego nieskończenie długiego łańcucha egzystencji przerażała i szukano sposobów przerwania tego łańcucha. Jeżeli bramini głosili całkowitą zależność postaci i okoliczności powtórnych wcieleń od ścisłego przestrzegania rytuału, to wśród ascetów szczególnym poważaniem cieszyła się doktryna, że o mechanizmie wędrówek pośmiertnych decyduje wyłącznie moralna wartość uczynków, tzw. karman (dosłownie "[u)czyn[ek]", "suma uczynków dobrych i złych¬)¦). Tylko niektórzy uważali, że ów mechanizm działa całkiem samodzielnie i że nie można na niego wpływać w żaden sposób, a tym mniej się od niego uniezależnić, z jego mocy wyzwolić. Co do istoty człowieka, to przeważnie wierzono, że się on składa z elementów materialnych i duchowych, przemijających i rozpadających się po śmierci, ale nadto z elementu wiecznego a osobowego, zwanego "ja" (jaźnią) lub "zasadą życiową" (dżiwa) i stanowiącego to, co wędruje po śmierci; co prawda zdaniem różnych sekt materialistycznych człowiek się składa tylko z elementów materialnych i po śmierci się rozkłada. Z dróg do wyzwolenia asceci cenili najwyżej jogę jako wiodącą do oczyszczenia wiecznej zasady człowieka ze wszystkich przemijających elementów przez skupienie się, wewnętrzną koncentrację, dającą się osiągnąć stopniowo po długich ćwiczeniach według rozmaitych metod. Śramanowie głoszący swe nauki po wsiach i miastach, czasem zapraszani i przez władców pragnących ich posłuchać, różnili się - jak wspomniano - często głęboko w swych poglądach i twierdzeniach, lecz zgodnie odrzucali Wedę i autorytet braminów, uważających się za posiadaczy prawd objawionych; wyśmiewali skomplikowany rytuał wedyjski, wskazywali na zawarte tam sprzeczności albo na wypowiedzi ich zdaniem czy to bezsensowne, czy też kłócące się z etyką, a cały system bramiński przedstawiali jako spisek przeciw reszcie społeczności mający na celu wzbogacanie się przez pobieranie wygórowanych opłat za bezwartościowe ceremonie i jałowe porady. Sami zaś ci krytycy tradycji bramińskich, stosujący mniej lub więcej ścisłe rozumowanie, pozostawali często w kontakcie z postępem ówczesnych dociekań z dziedziny nauk przyrodniczych, zwłaszcza astronomii i matematyki, niekiedy też medycyny, częściowo nawet sami w nich brali udział. Na podłożu tego ruchu rozwinęło się sporo szkół filozoficznych, a z systemów mniej lub więcej naukowych i mniej czy więcej spekulatywnych przynajmniej pięć się doczekało solidnego ustalenia, dzięki czemu mogło odgrywać wybitną rolę w dziejach filozofii indyjskiej (niekiedy nawet poza Indiami) w ciągu dwu z górą tysiącleci, tylko w postaci z biegiem czasu zmienianej, bo i owe dawne szkoły uległy rozłamowi. Rzecz jasna, że i bramini nie zasypiali gruszek w popiele, lecz rozwijali własne systemy odpowiednio. Jednym z takich wędrownych nauczycieli był na północy Indii w drugiej połowie Vi wieku Budda, właściwie Siddhartha, zwany Gautamą z przydomkiem "Buddha", głoszący doktrynę w głównych swych cechach nie odbiegającą od zasadniczego schematu właściwego typowym naukom śramanów. On również odrzucał wszelki autorytet z wyjątkiem doświadczenia, które jedynie miało dowieść prawdziwości tego, co głosił (sprawdzać mógł każdy z jego słuchaczy, zrazu mniej licznych od słuchaczy konkurentów). Wszechświat - według jego nauki - podlegał tylko prawom naturalnym, a ich badanie mogło zapewnić wolność i szczęście, najważniejszymi zaś z tych praw były prawa dotyczące przyczynowości, zarówno moralnej, jak i fizycznej. Zgodnie z prawami przyczynowości moralnej świadomość przechodziła z jednej egzystencji do drugiej, co powodowało wędrówkę, a celem, do jakiego należało dążyć, było położenie jej kresu dla osiągnięcia ostatecznego spokoju. Budda uważał, że celem wszystkich istot żyjących jest osiągnięcie szczęścia, a jego nauka wskazywała drogę do tego celu, czy nim było całkowite wyzwolenie się z łańcucha żywotów, czy najpierw tylko poprawienie swojej sytuacji życiowej, jeżeli kto nie był jeszcze gotów wyrzec się świata. Zobaczmy, jak Budda do tego doszedł, a najpierw spróbujmy zrekonstruować jego życiorys i wędrówkę ziemską, pamiętając o nieodzownym krytycyzmie wobec tego, co mówią źródła, mianowicie najstarsze, w których brak wiadomości o całych okresach żywota Mistrza, w szczególności o jego latach młodzieńczych i o okresie środkowym jego życia. W starych tekstach Tripitaki brak jakiejkolwiek szczegółowszej a ciągłej relacji o życiu Buddy, są tylko liczne epizody z jego życia i dialogi lub pouczenia czy kazania wygłaszane w różnych okolicznościach, mianowicie w "Koszu pouczeń"; "Kosz dyscypliny" zaś mówi o założeniu zakonu czy gminy religijnej przez "Przebudzonego" i o jej stopniowym rozwoju pod jego nadzorem w zakresie organizacji i dyscypliny. Ponieważ w Indiach o chronologię przez dwa do trzech tysiącleci w ogóle nie dbano, dowiadujemy się co najwyżej, że taki czy inny epizod należał do okresu po "przebudzeniu", a znów pewne inne poprzedzały "parinirwanę", tj. wejście do "całkowitego zgaśnięcia"; na ogół brak ciągłości w przedstawianiu. Tak więc ośrodkiem zainteresowania jest nie Nauczyciel, lecz jego nauka i to przeważnie decyduje o kolejności relacji. Tylko bardzo nieliczne stare teksty przedstawiają Buddę jako opowiadającego o czymś z okresu przed "przebudzeniem" lub o samym tym tak doniosłym wydarzeniu; niekiedy też opisują epizody z jego żywotów poprzednich, co naturalnie dla naszego celu nie jest przydatne. Dzięki upamiętnieniu miejsca urodzenia przyszłego Budd(h)y przez Asiokę ok. połowy Iii wieku p.n.e. wiemy, że Siddhartha przyszedł na świat w gaju Lumbini (nazwa późniejsza: Rummindei) pod Kapilawastu, stolicą małego państewka klanu Siakjów u stóp środkowej partii Himalajów, na ziemiach odpowiadających w dzisiejszym Nepalu bagnistemu obszarowi leśnemu oddalonemu o ok. 300 km na północny zachód od Patny, nazywanemu Teraj lub Taraj. Za najprawdopodobniejszą datę narodzin dziecka, którego imię Siddhartha znaczy dosłownie "ten, co osiągnął cel", uważa się czas ok. 560 roku, może rok 563 albo 566 czy 567. Matka imieniem Maja obumarła go w kilka dni po urodzeniu i wychowywała go następna żona ojca, siostra zmarłej, Mahapradżapati. Wróżbici orzekli, że noworodek ma oznaki "wielkiego męża" (mahapurusza) i że zostanie albo władcą uniwersalnym, cesarzem, albo Buddą. Aby zapobiec tej drugiej ewentualności, ojciec, Siuddhodana, rządzący owym państewkiem jako "pierwszy wśród równych", ożenił 16-letniego młodzieńca i otoczył go wszelkimi wygodami, a nawet luksusem, obdarowując go aż trzema pałacami, po jednym na każdą z głównych pór roku, tj. na porę dżdżystą, zimę i lato. Ani jednak owe pałace z mnóstwem tancerek, ani dodatkowe cztery parki w czterech stronach świata nie zdołały przykuć młodzieńca do uciech zmysłowych. Co więcej, dzięki temu, że - jak opowiada legenda - wyjeżdżając kolejno do owych parków ujrzał najpierw zgrzybiałego starca, potem człowieka chorego, następnie zmarłego niesionego na stos pogrzebowy, wreszcie mnicha żebrzącego, którego wygląd tchnął spokojem i zadowoleniem, młodzieniec zrozumiał ostatecznie, że cierpienia wynikające ze starzenia się, chorób i umierania, a grożące człowiekowi, może uleczyć tylko religijna pogoda ducha. Postanowił więc opuścić dom i rodzinę, tj. żonę i nowo narodzonego syna, i podobno w noc po uroczystości urządzonej z okazji tych narodzin - 29-letni ojciec niepostrzeżenie się wymknął z miasta, aby zostać wędrownym ascetą. Przez kilka (może siedem) lat wędrował, a zatrzymał się w owym okresie na pewien czas najpierw w Wajsiali, aby wstąpić na naukę do Arady Kalamy, mędrca bramińskiego, potem w mieście Radżagriha, gdzie przeszedł u Rudraki Ramaputry przez wyższy stopień ćwiczeń psychofizycznych, a poznał też młodego Bimbisarę. Niezadowolony jednak z tego, czego się u obu mędrców nauczył, postanowił sam rozwiązać dręczący go problem. Oddał się więc w lesie pod miastem Uruwilwa nocnej medytacji, przechodząc zaś kolejno przez cztery jej stopnie osiągnął stan doskonałej obojętności, a zdobył też trzy "wiedze" - tj. przypomniał sobie swoje poprzednie żywoty, zrozumiał zależność wędrówki istot przez egzystencje od wartości moralnej popełnionych uczynków, zależność polegającą na tym, że złe uczynki powodują nędzę istnienia, a dobre zapewniają pomyślny los; w końcu zaś odkrył "cztery prawdy", dotyczące mechanizmu owej wędrówki i pouczające o sposobie uwolnienia się od niej, mianowicie: o cierpieniu, jego powstawaniu, usuwaniu go i drodze do tego wiodącej. To właśnie stanowiło "przebudzenie" (bodhi) i dzięki niemu Siddhartha stał się Buddhą; według jednego z tekstów miało się to dokonać pod świętym figowcem w pobliżu miejscowości Gaja, nazwanej potem stąd Bodh-Gaja (ten tekst opisuje też, jak kusiciel Mara, tj. Mór, starał się odwieść medytującego od niezłomnego postanowienia). "Przebudzony" wygłosił potem przed swymi pięcioma dawnymi współuczniami pierwsze swe kazanie w pustelni pod Waranasi, "wprawiając w ruch koło Prawa (Nauki)"; wyłożył im owe "cztery prawdy", po czym już w samym mieście dokonał licznych dalszych nawróceń, także wśród własnej rodziny. Od owego czasu też, tj. od ok. 530 (lub 524 roku, zależnie od daty urodzin) datuje się jego działalność apostolsko-misyjna na obszarach Magadhy i Kosiali. Widoczne w relacjach o nim cechy - szlachetność, łagodność, życzliwość i wolność od pragnień osobistych w połączeniu z bogatym życiem wewnętrznym i nadzwyczajną koncentracją myśli, a także rzadką potęgą słowa - musiały wywierać na słuchaczach nieprzemijające wrażenie, co również ukazują teksty. Wędrówka misyjna nauczyciela wraz z uczniami trwała około 40 (do 45?) lat, obejmując przeszło połowę jego żywota. Wędrowanie jednak przerywano na okres mniej więcej trzech miesięcy w roku, tj. w porze dżdżystej, z powodu wylewów rzek i powodzi, i zatrzymywano się w pobliżu wsi czy miasteczka lub miasta, przeważnie co prawda w okolicy Radżagrihy albo Śrawasti (rzadziej Wajsiali, Sakety lub Czampy), gdyż tam gmina rozporządzała pięknymi parkami z różnymi pomieszczeniami. Kiedy indziej korzystano z noclegu u mnichów lub życzliwych ludzi świeckich, a w razie konieczności rozkładano się pod figowcami czy mangowcami. Ostatnia w ziemskiej wędrówce Buddy pora dżdżysta była dla niego fatalna. Najpierw poważnie zachorował, lecz mimo to wyruszył z ulubionym swym uczniem Anandą i grupką innych z okolic Wajsiali na północny zachód, a w mieście Papa, stolicy małej republiki południowych Mallów, ugościł go wraz z uczniami pewien kowal. Gwałtowny nawrót choroby, zapewne biegunki, nie powstrzymał jednak Buddy od wyruszenia w dalszą drogę, do Kusinagary, stolicy Mallów północnych, dokąd przybył całkiem wyczerpany. Musiał się ułożyć pomiędzy dwoma drzewami. Przypomniał uczniom o znikomości wszystkiego i zalecił czujność oraz usilne dążenie do celu, a potem się oddał medytacji, aby przejść przez jej rozmaite stopnie, i w końcu "zgasł" całkowicie, prawdopodobnie około 486 (lub 480Ď) roku. Zwłoki obmyto, odziano i spalono na stosie z drogocennego drewna, a resztki pozostałe po spaleniu podzielono ostatecznie na 8 części, aby zaspokoić żądania wszystkich sąsiadów. Dzięki temu, że wszyscy obdarowani wybudowali tzw. stupy, tj. kopce pamiątkowe określonego kształtu, wiadomo, że Budda wyzionął ducha niezbyt daleko od miejsca, gdzie przyszedł na świat. Przed wyruszeniem do miasta Papa Budda przemówił do mnichów zebranych z jego polecenia przez Anandę i przykazał im należyte studiowanie oraz praktykowanie i rozwijanie jego nauki, po czym zrekapitulował jej zasady, a w końcu zaznaczył, że teraz, po jego odejściu, ich nauczycielem będzie nauka. Wymienione przez niego zasady, obejmujące siedem grup, odnajdują się we wszystkich szkołach buddyzmu. Kilka z nich omawia "Sutta o całkowitym zgaśnięciu" (Mahaparinibbunasutta), inne są omówione obszerniej w pozostałych tekstach "Kosza pouczeń". Wszystko to później poszczególne szkoły rozwinęły mniej lub więcej, ale tutaj idzie o najdawniejszą osiągalną postać członów wspomnianej siódemki. Tych siedem grup to: 1. cztery podstawy samoopanowania, 2. cztery właściwe wysiłki, 3. cztery podstawy mocy, 4. pięć zdolności, 5. pięć sil, 6. siedem czynników oświecenia, 7. szlachetna ośmioraka ścieżka. A szczegółowiej nieco: punkt pierwszy dotyczy panowania nad ciałem, nad uczuciami, nad myślami, nadto obojętności wobec zjawisk świata; punkt drugi obejmuje wytężone zapobieganie złu, energiczne porzucanie zła, usilne staranie się o dobro, którego jeszcze nie ma, i udoskonalanie dobra już istniejącego; punkt trzeci to koncentracja woli, myśli, energii, dociekania, co się zresztą zwykle wiąże z punktem drugim; punkt czwarty to ufność (lub wiara), energia, świadome opanowanie, skupienie i rozumienie - mianowicie: powstawania i ustawania oraz czterech szlachetnych prawd; punkt piąty to wymienione dopiero co zdolności; tylko w stopniu spotęgowanym; punkt szósty to panowanie nad sobą, rozróżnianie zjawisk, energia, radość, spokój, skupienie i równowaga duchowa; wreszcie punkt siódmy, czyli ośmioraka ścieżka, to: 1, należyty pogląd (lub należyta wiara), czyli znajomość owych czterech prawd; 2. należyte myślenie, mianowicie wolne od żądzy, nieżyczliwości i gwałtowności; 3. należyta mowa, mianowicie nacechowana powstrzymywaniem się od kłamstwa, wymyślania i obmowy oraz plotkowania; 4. należyte postępowanie, tj. zaniechanie zabijania, kradzieży i nieczystości; 5. należyte życie, tj. utrzymywanie się dzięki zawodowi nie wymagającemu zabijania lub krzywdzenia istot żyjących; 6. należyte dążenie, mianowicie zmierzające do niszczenia czynników fatalnych a popierania zbawiennych; 7. należyte przemyślanie spraw ciała, uczuć i tzw. dharm, tj. czynników bytu; 8. należyte skupianie się w medytacji; wypada dodać, że najprawdopodobniej wszystkie czynniki składające się na "szlachetną ośmioraką ścieżkę" i stanowiące program praktycznego treningu winny nie następować po sobie, lecz biec równolegle obok siebie, choć w tekstach brak takiej wskazówki. A skoro sam Nauczyciel orzekł, że po jego odejściu mistrzem czy przewodnikiem ma być ogłoszona przez niego nauka, najważniejsze i najistotniejsze się wydało jak najstaranniejsze jej spisanie; żywot doczesny jej głosiciela nie był już tak istotny i znacznie mniej interesował uczniów i kontynuatorów. Dopiero później się pojawiło zainteresowanie wyznawców nauki niezwykłą osobowością jej głosiciela i założyciela gminy; wtedy też zaczęto układać szczegółowsze opowieści na podstawie tekstów, jakimi rozporządzano, i płynnej tradycji ustnej. Przedstawiona wyżej krótko ośmioraka ścieżka zakłada teorię o czterech prawdach oraz znajomości pewnych zjawisk wszechświata i faktów życia. Skoro zaś wiarę zastępuje rozumienie, to obserwowanie faktów i zjawisk nabiera wagi, a chodzi zwłaszcza o przyczyny i warunki życia oraz o zjawiska we wszechświecie, przez które prowadzi zamierzona droga. I właśnie prawdę o przyczynowości roztrząsają inne teksty "Trójkosza". Zanim się jednak zajmiemy tą prawdą, zaznaczmy, że czwórka "szlachetnych prawd" wzorowana jest na czterech stanach czy stopniach wyodrębnianych w medycynie indyjskiej, tj. chorobie, zdrowiu, przyczynie choroby i leczeniu (nawiasem mówiąc, wpływ tego samego wzoru widać i w jodze, rozróżniającej cztery "stopnie", mianowicie: to, czego należy unikać samo unikanie, przyczynę tego, czego należy unikać, i środek czy sposób unikania). Równie słynna i na Zachodzie jak czwórka "szlachetnych prawd" jest nauka o powstawaniu przyczynowym, wypowiadająca podobną myśl czy raczej tok myśli w nieco innej formie a stanowiąca też owocny wynik "przebudzenia". Tylko trzeba wyraźnie wspomnieć, że nigdzie w tekstach nie ma systematycznego ujęcia całości tej nauki; szczegóły są porozrzucane w wielu kazaniach, traktujących bardzo niesystematycznie o różnorodnych zagadnieniach. Stąd też wynikały trudności w jasnym a konsekwentnym przedstawianiu i interpretowaniu tej doktryny, zwłaszcza że się jej dialektyka różni - pomimo częściowego podobieństwa pojęć - od formuły o czwórce szlachetnych prawd. Bo owe cztery prawdy głoszą, że: 1. cierpieniem są narodziny, starość, choroba i śmierć, nadto połączenie z tym, co niemiłe, i rozłąka z tym, co miłe; 2. od odrodzenia - tj. ponownego wcielenia się, reinkarnacji - do odrodzenia prowadzi pragnienie (lub żądza), mianowicie pragnienie rozkoszy, stawania się, przemijania; 3. tę żądzę usunąć może całkowite zniszczenie pożądania, wyzbycie się go; 4. drogą wiodącą do usunięcia cierpienia jest ośmioraka ścieżka (wyłożona zwięźle wyżej). Tu nawiasem dobrze będzie objaśnić, że teorię o reinkarnacji - czyli nie tyle, jak się to zwykło wyrażać na Zachodzie, o metempsychozie, co o metensomatozie, tj. o przemieszczaniu się w coraz to inne ciało - jak też o skupianiu i zagłębianiu się w medytacji oraz o jej stopniach odnajdujemy w Indiach także poza buddyzmem; natomiast wiara w owe cztery prawdy stanowiła już zdaniem uczniów Buddy cechę właściwą tylko jego prawdziwemu wyznawcy. Wracając do różnicy pomiędzy tą czwórką prawd a doktryną o powstawaniu przyczynowym, powinniśmy wiedzieć, że według tej drugiej przyczyną cierpienia jest nie żądza, lecz niewiedza, a żądza stanowi tylko bardzo daleki jej skutek, ponadto zaś rola wiary w reinkarnację nie rzuca się tu tak w oczy i - jak się wydaje - nie jest decydująca. Te różnice starano się, prawdę mówiąc, zręcznie ukryć już bardzo wcześnie przedstawiając doktrynę o powstawaniu przyczynowym jako pewnego rodzaju dalsze rozwinięcie drugiej i trzeciej z owej czwórki prawd i wykładając treść doktryny w sensie uwzględniającym reinkarnację. Ale oto zestawiona krótko z różnych miejsc kanonu sama formuła powstawania przyczynowego, przyjmowana przez wszystkie szkoły: niewiedza jest przyczyną (według interpretacji nieco odmiennej, wydającej się jednak mniej słuszną: warunkiem; tak też wszędzie dalej) powstawania sił kształtujących, te z kolei przyczyną świadomości, a ta imienia i kształtu (tj. składników duchowych i cielesnych osobowości); te oba znów sześciu sfer zmysłów (szósta dotyczy myślenia), umożliwiających kontakt ze światem zewnętrznym, co z kolei powoduje wrażenia i uczucia, a te ze swej strony rodzą pragnienie (życia), czyli żądzę (zmysłową), w szczególności popęd płciowy, prowadzący dalej do "chwytania" (świata zmysłów), tzn. łączenia się płci; z tego wynika stwanie się lub powstawanie (wspomnianego już karmana), co z kolei wywołuje nowe narodziny, a w końcu starzenie się i śmierć. W tekstach Budda czasem mówi o odradzaniu się "istot", jak gdyby była jakaś trwała dusza, lecz gdzie indziej ją odrzuca. Tę sprzeczność czy tylko trudność rozumienia szkoły buddyjskie jednomyślnie wyjaśniają zapewniając, że w "Trójkoszu" należy rozróżniać dwa rodzaje twierdzeń: Budda czasem używał terminów codziennych, konwencjonalnych - jak "istota", "osoba" - przyjmując pospolity punkt widzenia, lecz kiedy indziej mówił tylko o pragnieniu czy żądzy, nie o pragnącym, tj. o kolejności warunków bez trwałego bytu - i właśnie ten drugi sposób wyrażania się jest bezpośrednio związany z jego wykładem "prawd". Sam "Trójkosz" - mówi Warder - w najdawniejszej postaci, jaką możemy rekonstruować, wyraźnie uznaje istnienie dwu poziomów konstatacji, a interpretacja szkół rozróżnia język codzienny jako "ukrywanie" i język filozoficzny jako podający "sens ostateczny", tj. prawdziwy; zresztą w jednym z tekstów sam Budda mówi a dwu dialogach: takim, którego sens trzeba wyprowadzać, wydobywać, i takim, którego sens jest już wydobyty, tzn. oczywisty, jasny jak na dłoni. Inna sprawa, że pozostawała trudność interpretowania, do której z tych dwu kategorii należy taka czy inna wypowiedź Buddy, i w późniejszych wiekach niektóre szkoły różniły się między sobą właśnie w tym punkcie, a nowe szkoły mahajany starały się dyskredytować autentyczniejsze partie "Trójkosza" twierdząc, że prawdziwy sens z nich trzeba dopiero wydobywać i że terminy filozoficzne występują dopiero w ich tekstach specjalnych. Z tekstów wynika, że we wszechświecie czy w świecie reinkarnacji nie ma po prostu miejsca na interwencję boską, bo się ewolucja dokonuje według praw przyczynowości; nie stworzył go Bóg (Brahma), a jeżeli Bóg sądzi, że jest Bogiem on i że to on stworzył istoty żyjące, to naprawdę ulega złudzeniu, jako zwyczajna osoba. Bogowie też podlegają prawom przyrody, rządzącym odradzaniem się i umieraniem istot żyjących, tak samo jak ludzie, a od nich się różnią tylko wyższym poziomem życia i przebywaniem w atmosferze rozrzedzonej, gdzie nie ma nic grubego, materialnego, żadnego stałego pokarmu i żadnych stałych ciał; żyją długo, lecz też umierają i odradzają się, już gdzie indziej, zależnie od wartości moralnej dokonanych uczynków. Każdy należycie wyćwiczony mnich może zażywać w medytacjach nie tylko owej atmosfery bogów, lecz nawet jeszcze bardziej rozrzedzonych, im już niedostępnych. Sam zaś Brahma zawdzięcza swą najwyższą pozycję urodzeniu, choć mu brakowało zasług, a twierdzenie braminizmu, że Brahma jest wieczny, jest błędne; propagowali je wśród ludzi niektórzy bogowie po odrodzeniu się w postaci braminów. Zdaniem Wardera Budda przyznawał pewien stopień realności rozpowszechnionym wyobrażeniom czy wierzeniom braminizmu, jakby przyjmując, że się opierały na reminiscencjach z poprzednich żywotów w postaci bogów, lecz bezwzględnie zaprzeczał temu, by się bogowie różnili w sposób istotny od ludzi przez posiadanie mocy twórczej lub władczej. A już rytuał i ofiary, stanowiące tak ogromnie ważny składnik braminizmu, kategorycznie potępiał jako szkodliwe dla ludzi. Podane dopiero co zwięzłe informacje o bogach można by było znacznie rozbudować, lecz o wiele ważniejsze dla buddyzmu pierwotnego głoszonego przez Buddę są elementy filozoficzne, tj. przede wszystkim cztery tezy nazwane prawdami a stanowiące niewątpliwie zrąb jego nauki; ukazywały krąg wcieleń grożących każdej istocie i wyłuszczały możliwość wyrwania się z tych pęt przez dyscyplinę wewnętrzną z kilkoma stopniami medytacji włącznie. Budda odrzucił wszelką prawdę objawioną głoszoną przez dawniejsze systemy z wedantą na czele, jednocześnie i wiarę w wiecznego Boga i w duszę, mającą być czy to odbiciem Boga, czy wręcz jego cząstką; przecząc istnieniu duszy, uznał jedynie powiązanie przyczyn i skutków i usiłował je ukazać dość szczegółowo, chociaż właściwej kolejności owej formuły trzeba się dopiero domyślać. Odmawiając odpowiedzi na pytania z zakresu teologii głosił, że każda istota żyjąca jest przemijającym połączeniem czynników bytu nazwanych przez niego "dharma" (Warder interpretuje ten termin jako ostateczne elementy składające się na wszechświat i na wszelkie doświadczenie); rzeczywistością według Buddy jest nie istnienie, lecz stawanie się i przemijanie, co przypomina znane orzeczenie współczesnego Buddzie Heraklita, że "wszystko jest płynne (panta rhei)". Wyzwolenie się od przemijania ma zapewnić właśnie nauka Buddy; kto nabierze przekonania o jej zbawienności i skuteczności i wstąpi na wskazywaną przez nią drogę, ten się dostaje już do "potoku", na drogę zaś składają się: Budda, jego doktryna, gmina i cnota (temu wszystkiemu trzeba ufać). Wydoskonalenie pięciu zdolności prowadzi do zdobycia stopnia ar(a)hanta, tj. "świętego" (dosłownie "godnego¬)¦). Bardzo ważnym czynnikiem w dążeniu do celu jest medytacja z czterema jej stopniami, często opisywanymi w "Trójkoszu"; jeżeli jej Budda nie włączył do przedstawionego wyżej schematu, to się to stało przypuszczalnie dlatego, że obaj nauczyciele, u których studiował Arada i Rudraka, uczyli tych ćwiczeń i wobec tego on je uważał za powszechnie znane, więc nie wymagające osobnej wzmianki, choć stanowiły czynnik istotny. Z jogi, szczególnie wysoko cenionej przez ascetów, Budda przejął nie praktyki ascetyczne, lecz - opierając się na własnym doświadczeniu - skupienie i medytację, ale tylko jako środki wiodące do upragnionego celu, w zdecydowanym przeciwieństwie do wielu joginów pragnących tym sposobem zdobyć określone zdolności nadprzyrodzone. Jak wielkie znaczenie przypisywano i później medytacji, pozwalającej się wznosić do coraz to wyższych stanów świadomości, pokazuje fakt, że i medytację, i jej środki pomocnicze - pozycję ciała, regulowanie oddechu itd. - buddyści rozbudowali w bardzo szczegółowy system. Na marginesie warto wspomnieć krótko, że od sanskryckiej nazwy medytacji - mianowicie dhjana (dhyana) - pochodzi ostatecznie, choć przejęta poprzez postać średnioindoaryjską, zmieniona już do niepoznania (zachowało się tylko -n-) nazwa zen, oznaczająca całą odrębną szkołę japońskiego odgałęzienia buddyzmu, bardzo popularną od dawna wśród samurajów (jeszcze podczas Ii wojny światowej wielu oficerów japońskich praktykowało ćwiczenia duchowe propagowane przez tę szkołę, której metody opanowywania woli uważane są za nadzwyczaj pomocne w wyrabianiu charakteru); ta też szkoła, która się z kolei rozgałęziła na trzy odrośle, zapłodniła bardzo owocnie i literaturę, i sztukę. Ostateczny cel stanowiła, jak wiadomo dość szeroko i na Zachodzie, nirwana (po palijsku: nibbana), tj. "zgaśnięcie". Wbrew temu, co o niej sądzili dawniejsi badacze zachodni, nie jest to po prostu "nicość". Stare, choć może nie najstarsze teksty buddyjskie rozróżniają nawet dwie odmiany nirwany: zgaśnięcie "z pozostałościami" i zgaśnięcie "bez pozostałości". Prawdziwą, właściwą nirwaną jest tylko to pierwsze, tj. stan świętego (ar(a)hant), uwolnionego już od wszelkich namiętności ostatecznie i żyjącego jeszcze kilka lat, aby wyczerpać resztki owocowania dokonanych uprzednio uczynków (porównuje się to z kołem jeszcze się obracającym, choć już napęd ustał); - drugie zgaśnięcie następuje dopiero w chwili śmierci świętego, kiedy ustaje wszystko, co cielesne, a więc uczucia, spostrzeżenia i wyobrażenia, a także predyspozycje kształtujące karman i czysta świadomość bez treści, czyli wszystkie elementy stanowiące osobę, i to jest "całkowite zgaśnięcie" (parinirwana; pari-, identyczne z greckim peri, znaczy "dookoła, całkowicie¬)¦) - "wyrwana z korzeniem wszelka cielesność już się nie może odrodzić. Zdaniem uczonych buddystów nie jest to po prostu "nicość", lecz stan wiecznej, transcendentnej szczęśliwości, nie dający się pojąć ograniczonym rozumem ludzkim, a tym mniej wyrazić słowami, bo wszystkie nasze słowa odnoszą się do zmiennego świata zjawisk. Wróćmy jeszcze do tego właśnie świata, aby ukazać stosunek Buddy do niego, zanim osiągnął parinirwanę. W jednym z tekstów Budda opisuje doskonałe społeczeństwo zamierzchłej przeszłości, bezklasowe, bez braminów, bez arystokracji czy szlachty i nawet bez króla; rządy sprawowało zgromadzenie ludowe, a żywiono się roślinami; nie znano stosowania przemocy, a wobec braku własności prywatnej nie było też złodziejstwa. Ten idealny stan rzeczy uległ fatalnej zmianie po ustanowieniu własności prywatnej, ale poprawę przyniesie przyszłość, bo nadejdą czasy, kiedy ludzie będą znów szczęśliwi, tylko już nie z powodu niewinności, lecz dzięki postępowi moralnemu, zapewnionemu przez kodeks etyki, a w końcu się pojawi nowy Budd(h)a, aby znów głosić naukę. Wolno nam tu ominąć zalecenia Buddy pod adresem rządów republik i monarchii lub królów, a także krytyczne uwagi o braminach, których uważał wbrew ich wygórowanym roszczeniom za równych innym ludziom (jego zdaniem w przyszłości wyrazy "brahmana" i "śramana" powinny by się stać synonimami i oznaczać ludzi z wzniosłymi celami moralnymi, zgodnymi z jego nauką). Ponieważ się gminą-zakonem zajmiemy osobno nieco dalej, tutaj dobrze będzie poświęcić trochę uwagi wskazaniom nauczyciela przeznaczonym dla osób sympatyzujących z jego nauką, lecz pozostających poza gminą. Otóż taki czciciel (upasaka) czy czcicielka (upasika) powinni: 1. porzucić cztery rodzaje złych czynów, tzn. nie odbierać życia istotom, nie zabierać tego, czego im nie dadzą, powstrzymywać się od niedozwolonych przyjemności i mówić prawdę unikając kłamstwa (później dodano jeszcze powstrzymywanie się od napojów upajających jako wywołujących niepożądane skutki); 2. wystrzegać się złego postępowania wywoływanego: a) żądzą, b) nienawiścią (lub gniewem), c) zaślepieniem lub d) strachem; 3. unikać okoliczności mogących narazić na szkody, spowodować utratę mienia, mianowicie: a) używania rozmaitych napojów upajających, b) chodzenia po ulicach w nieodpowiednich porach, c) przyglądania się widowiskom, d) uprawiania gier, e) przestawania ze złymi przyjaciółmi, f) nałogu lenistwa (każdy z tych 6 punktów ma 6 złych stron, skrupulatnie wyliczonych). Ale dalej jest też mowa o 6 rodzajach stosunków międzyludzkich, mianowicie: pomiędzy synem a rodzicami, uczniem a nauczycielem, mężem a żoną, przyjaciółmi, sługami a panem, śramanami a braminami - i na odwrót; jest to dość szczegółowy kodeks postępowania członków społeczności względem siebie. Wymienia się wreszcie 4 rodzaje prawdziwych przyjaciół przeciwstawiając ich "wrogom udającym przyjaciół"; są to: przyjaciel udzielający pomocy, przyjaciel dzielący z nami dolę i niedolę, taki, co doradza rzeczy pożyteczne, i wreszcie współczujący (i znów się wyszczególnia, jak to każdy z tych czterech pomaga czy wyświadcza przysługę w czworaki sposób). Zdaniem Buddy, posiadanie dobrego przyjaciela pomaga robić postępy także mnichom (a ich najlepszym przyjacielem był sam Budda). Wprawdzie naukę swą Budda głosił szerokim kołom słuchaczy, nie robiąc różnicy pomiędzy braminem a siudrą, należącym do najniższej warstwy czy klasy społeczności, nie znaczy to bynajmniej, by Budda myślał o reformowaniu ówczesnego układu społecznego, o znoszeniu nierówności społecznych i wywoływanych przez nie cierpień i krzywd. Każdy, kto postanowił pójść za nim wyrzekając się rodziny i domu, tracił dawne imię i ród wraz z dotychczasową przynależnością do tej czy innej warstwy i stawał się adeptem-uczniem nauczyciela, który uważał po prostu, że mnich już opuszcza kręgi panującego porządku socjalnego i przestaje uczestniczyć w sprawach ziemskich, aby podejmować wysiłki zmierzające do wyzwolenia się z łańcucha wcieleń. A że się jednak dokonała pewna rewolucja społeczna, bo powstały klasztory, najpierw tylko męskie, potem również żeńskie, tzn. pojawiła się instytucja przedtem nie znana, to rzecz inna i nieco późniejsza (będzie jeszcze o tym mowa dalej). Budda chciał być nie teologiem czy choćby filozofem, lecz przewodnikiem (wspomniałem już o tym krótko) i dlatego starał się budzić zaufanie do wskazywanej przez siebie drogi; nauka jego zaś to nie teoria nawiązująca do jakichś poprzedników, ale owoc przeżycia wewnętrznego, zrodzony przypuszczalnie pod wpływem rozczarowania doznawanego na widok jałowych sporów różnych ówczesnych nauczycieli i nawet całych szkół, namiętnie się nawzajem zwalczających w spekulacjach filozoficznych, nieraz wręcz sofistycznych. Mając w pamięci to tło historyczne, zrozumiemy bez wielkiego trudu, dlaczego Budda odrzucił ideę atmana-duszy, tak podstawową w traktatach teologicznych zwanych brahmanami i w kontynuujących je w znacznej mierze upaniszadach, i dlaczego wybrał cel negatywny: nie zjednoczenie atmana z Brahmanem, tj. duszą świata, ale po prostu wyzwolenie się z więzów wiecznego wcielania się i zarazem z pęt cierpienia, nieodłącznego towarzysza życia na ziemi. Budda wcale nie zamierzał występować jako filozof, ale pragnął ukazać drogę wyzwolenia, w tej zaś dziedzinie był już wybitnym nowatorem: wszystko, co się wiązało z tym celem, omówił o wiele obszerniej i przemyślał głębiej niż inni głosiciele drogi do zbawienia. A więc objaśnił "niewiedzę" i "pragnienie", jak też jego powstawanie - z zetknięcia z przedmiotami zmysłów, wywołującego różne uczucia, i z mylnego pojmowania osobowości ziemskiej jako jaźni; szczególnie obszernie, niemal drobiazgowo objaśnił drogę do wyzwolenia wiodącą przez stopnie medytacji i ćwiczenia duchowe, nadto istotę poznania wyzwalającego i sposób jego pojawiania się; nadto sprawy związane z samą nauką o wyzwoleniu, jak rozwój "imienia" i "kształtu", powstawanie narządów zmysłowych, przy czym uwzględniał również poszczególne procesy, zwłaszcza psychologiczne, wkraczając nowatorsko w dziedzinę psychologii. Dziejów nauki Buddy w ciągu dwu wieków po jego "całkowitym zgaśnięciu" nie znamy dobrze. Tekstów nie spisywano nawet i przez dwa następne wieki, nie dlatego, żeby nie znano pisma - posługiwano się nim przecież w handlu i w administracji, ale to dla celów doraźnych - lecz dlatego, że filozofowie i uczeni gardzili pismem, uważając, że studiowanie prawdziwego tekstu, godnego tego miana, wymaga umienia go na pamięć; uczono się tylko ustnie. Zachowanie więc całej kolekcji tekstów możliwe było naprawdę tylko dzięki rozłożeniu całego zbioru na partie i chyba tylko całkiem wyjątkowo kiedykolwiek jakiś mnich umiał na pamięć całość, jeżeli się to w ogóle zdarzało; przynajmniej komentarze cejlońskie mówią wyraźnie o grupach mnichów specjalizujących się w zapamiętywaniu "tradycji" (agama) "Kosza dyscypliny", czy "Kosza dogmatyki", aby przechowane w ten sposób teksty przekazać swym uczniom i zapobiec zerwaniu się tradycji, a wiemy też, że mnich powinien był znać na pamięć w 10 lat po wstąpieniu do gminy nie tylko obowiązującą wszystkich partię "Kosza dyscypliny", lecz też część, zazwyczaj jedną trzecią mniej więcej, przypadających na niego "tradycji" - i te podstawowe teksty wyszczególnia "Kosz dyscypliny". Pierwotny zaś podział "pouczeń" w odpowiednim "Koszu" zapewne wskazuje na to, co mnisi mieli opanowywać stopniowo. Już w porze dżdżystej zaraz po zgonie Buddy - jak zgodnie twierdzi tradycja - zwołano pierwsze zgromadzenie do Radżagryhy dla ustalenia słów Nauczyciela dotyczących doktryny i dyscypliny; zgromadzenie to zwołał jeden z "seniorów", Mahakaśjapa, a zebrało się podobno 50 ar(a)hantów, spomiędzy których Anandzie, ulubieńcowi Buddy, powierzono odpowiadanie na pytania Mahakaśjapy z zakresu doktryny-nauki (dharma), Upalemu zaś odpowiadanie na pytania z zakresu dyscypliny; w ten sposób zdołano ustalić brzmienie "Kosza dyscypliny" (najpierw) i "Kosza pouczeń". Niepodobna jednak dokładnie określić rozmiarów i treści zbioru tekstów w ten sposób zestawionych; najprawdopodobniej trzeci "Kosz" jeszcze wówczas nie powstał, skoro obie najstarsze szkoły nic nie mówią o jego recytowaniu, nadto zaś jest jasne, że dopiero później - choć jeszcze przed dokonaniem się rozłamu szkół - dodano niektóre teksty, i to nie tylko relację o owej pierwszej recytacji, a także o późniejszej o wiek drugiej. Bo znów tradycja zapewnia, że w 100 lub 110 lat po zgonie Buddy- tzn, ok. 386 lub 376 roku p.n.e. - kiedy Magadhą rządził władca z dynastii Nandów, imieniem Nandin (zwany też "Asioką Czarnym", Kalasioka), zaszła konieczność zwołania drugiego synodu z powodu skandalu, jaki wybuchł w Wajsiali: tamtejsi mnisi dali się namówić do przyjmowania złota i srebra od świeckich i to im zarzucił pewien cnotliwy mnich, uczeń Anandy, a kiedy go próbowali przekupić, zwrócił się z prośbą o poparcie swego stanowiska - zwłaszcza że go tamci wykluczyli w końcu z gminy - do najwpływowszych mnichów z różnych obszarów (dowiadujemy się przy tym, że się buddyzm w ciągu V wieku rozszerzył aż do źródeł Gangesu, a od Kausiambi i Mathury, tj. dzisiejszej Matry, aż po Zatokę Kambajską, przenikając nawet na północny zachód Dekanu). Całą tę sprawę rozmaite źródła opisują szczegółowo, choć z pewnymi różnicami. Ostatecznie zebrał się nowy synod aż 700 ar(a)hantów w klasztorze wajsialskim, na miejscu skandalu. Wybrano ośmioosobowy komitet, złożony w połowie z mnichów wajsialskich, w połowie z zachodnich, i ten w starannie ułożonym raporcie jednomyślnie potępił postępowanie oskarżonych mnichów powołując się na reguły ustalonej dyscypliny; winni wyrok przyjęli. Znacznie ważniejsze jest jednak, że na zakończenie procesu powtórzono recytację "Kosza dyscypliny" i "Kosza pouczeń". Większość nowożytnych historyków buddyzmu uważa relacje o tym synodzie za wiarygodniejsze od relacji o pierwszym, o którego historyczności powątpiewają. Już sam Budda był nieraz zmuszony łagodzić spory między mnichami i ustanawiać reguły mające zapewnić normalny bieg rzeczy; często czytamy w tekstach, że się wtedy a wtedy i tam a tam zdarzyło coś niewłaściwego i ludzie zaczęli szemrać ganiąc mnichów, po czym Budda zwołał uczniów i wydał zarządzenie czy przepis, że odtąd należy postępować tak a tak, lub też powstrzymywać się od czynienia tak a tak zależnie od wypadku, nadto że za wykroczenie grozi taka a taka pokuta. Konieczność poskramiania i karcenia krnąbrnych i opornych mnichów doprowadzała do ustanawiania odpowiednich przepisów. Wprawdzie w rozrastającej się z czasem gminie panowało zasadniczo całkowite równouprawnienie, ale były różnice i inteligencji, i gorliwości, i szczerości w dążeniu do wyznaczonego celu, co sprawiało, że się życie społeczności mniszej nie toczyło całkiem gładko. Nie brakowało nawet intryg, przede wszystkim ze strony własnego kuzyna Buddy, Dewadatty, tego Judasza w pewnym sensie, który dybał na życie mistrza (jeżeli wierzyć tekstom), a pod koniec jego żywota wywołał nawet pewien rozłam w gminie oskarżając Buddę o zbytnią łagodność w ustanowionej dyscyplinie dotyczącej sposobu życia, odziewania i żywienia się. Rzecz jasna - i widać to w tekstach - że Buddzie nie sprawiało przyjemności ogłaszanie coraz to nowych reguł; jak najchętniej uwzględniał okoliczności łagodzące, zwłaszcza chorobę (z psychiczną włącznie) i chętnie byłby anulował mniej ważne przepisy. Na sercu mu leżała doktryna wiążąca się z ośmioraką ścieżką, a dyscyplinę uważał za automatycznie z tego wynikającą; motyw formułowania przepisów stanowiła opinia publiczna, sądy ludzi świeckich, i to nie tylko sympatyzujących z jego nauką (znamienne, że kiedy pewien generał, hojny protektor dżinistów, wysłuchawszy kazania Buddy poprosił go o przyjęcie na ucznia-laika, Budda przyjmując go nalegał na to, by nie przestał wspierać dalej regularnie dżinistów). Zrazu gmina się składała po prostu z pewnej liczby grupek mnichów w różnych miejscowościach, a każda z nich licząca co najmniej 20 osób rządziła się sama; mniej liczne nie były uprawnione do podejmowania pewnych działań, wszelkie zaś postanowienie musiało mieć zgodę wszystkich wyrażoną na osobnym zebraniu (takie zebrania miały się odbywać regularnie), zanim się stawało rezolucją, i dla osiągnięcia jednomyślności należało nie szczędzić wysiłków w postaci czy argumentów, czy kompromisu, czy godzenia rozbieżnych opinii. Chodziło o zapobieżenie rozłamom, uważanym za ogromnie niebezpieczne. Wzorem takiego systemu organizacji były dla Buddy, pochodzącego z najwyższej arystokracji, przypuszczalnie zgromadzenia i narady stanu kierowniczego, rządzącego zbiorowo, choć ewentualnie pod kierunkiem "pierwszego między równymi". Póki żył Budda on był najwyższą instancją, po jego odejściu zaś miała nią być - zgodnie z jego wolą - ogłoszona przez niego nauka i nawet dyscyplina mogła podlegać modyfikacji, jeżeli gmina uzna to za potrzebne. Dyskusje nad nauką miano przeprowadzać na zebraniach, odbywających się tradycyjnie w noc pełni księżyca i w dwie następne noce późniejsze o tydzień i o dwa tygodnie, czyli w 8, 14 lub 15 noc każdej połowy miesiąca księżycowego. Ale w takąż 14 lub 15 noc obchodzono też - na wniosek samego Bimbisary, jak podają teksty - ceremonię zwaną poszadha (dosłownie: post; najstarsza postać nazwy, jeszcze sanskrycka: upawasatha), coś w rodzaju sabatu święconego przez wspólnoty śramanów; w jakiś czas po ustanowieniu tej ceremonii sam Budda miał zaproponować, aby podczas niej mnisi recytowali reguły ćwiczeń duchowych, ściślej: rejestr przewinień czy grzechów, jakich należy unikać; ten rejestr i zarazem kodeks nazwano pratimoksza ("uwolnienie", "absolucja¬)¦), gdyż każdy mnich, który popełnił jakieś przewinienie, obowiązany był je wyznać, co miało na celu i powstrzymywać od ich popełniania, i uwalniać od wyrzutów sumienia. Cztery najcięższe przewinienia powodowały wykluczenie ze wspólnoty, inne karano skazaniem na okres próby lub czasowym wyłączeniem ze wspólnoty w charakterze członka, albo wreszcie karę stanowiło samo przyznanie się. Po wyrecytowaniu "absolucji" i należytym potraktowaniu przewinień dana wspólnota mogła się uważać za oczyszczoną i miała prawo zajmować się innymi sprawami. Nie tylko za życia Buddy, ale i po jego śmierci mnisi obowiązani byli wieść życie wędrowne, aby szerzyć jego naukę, do czego on od samego początku przywiązywał wielką wagę. Tylko na okres pory dżdżystej, jak już wspomniano, zatrzymywano się na jednym miejscu dla przeczekania, i to zarówno z powodu trudności poruszania się, jak też po to, aby nie niszczyć plonów i w ogóle życia w przyrodzie, bujnie się wówczas krzewiącego, skoro korzystanie z dróg było niemożliwe (bodaj że nawet ten drugi wzgląd był ważniejszy, a przypuszcza się, że ten przepis buddyjski kontynuował po prostu starą tradycję bramińsko-ascetyczną). Zaczynał się ten okres przerwy w wędrówce w dzień po nocy pełni księżyca w miesiącu aszadha, odpowiadającym porze mniej więcej od połowy czerwca do połowy lipca, albo o miesiąc później. Zatrzymywano się na nocleg zazwyczaj pod wsią lub miastem, aby móc łatwo wyżebrać jadło; tylko też w tym celu wolno było tam się udawać. Jeżeli nie chciano nocować u stóp drzew czy w jaskini lub jamie, klecono sobie chatkę z drewna uzbieranego w lesie albo z kawałków darni, przy czym często mnichom pomagali laicy. W porze dżdżystej zaś, kiedy się zbierała razem większa liczba mnichów, przetrwanie tego długiego okresu starali się im ułatwić pobożni laicy budując osobne pomieszczenia, całe budowle, zwane wihara ("klasztor¬)¦); za życia Buddy takich schronisk było jeszcze bardzo niewiele i rozrzucone były po ogromnych obszarach, a najsławniejsze znajdowały się w Śrawasti, w Radżagrysze, w Wajsiali i w Kausiambi (najchętniej, jak się zdaje, Budda przebywał w Śrawasti, gdzie pewien hojny kupiec ofiarował wspólnocie mnichów park z wybudowanymi pomieszczeniami). Umeblowanie w celi mniszej obejmowało niskie a wąskie łoże z przykryciem z wełny koziej, stołek i słomianą matę. W klasztorze zaś znajdowała się także osobna sala zebrań, przeznaczona m.in. na odbywanie wspomnianego obrzędu zw. poszadha; kąpano się w stawie, w wodę do picia zaopatrywała studnia, a na uboczu znajdowały się ustępy. Każdy klasztor stanowił ośrodek dokładnie ograniczonej gminy mnichów o niezbyt wielkim obszarze (najwyżej 3 mile), dostępnej członkom bez większych trudności - zwłaszcza jeżeli w pobliżu przepływała rzeka - z uwagi na obowiązek uczestniczenia we wspomnianej ceremonii. Skoro jednak owych klasztorów było tak mało, wolno było wędrującym mnichom przyjmować zaproszenia pobożnych laików i nocować u nich, lecz pod warunkiem, że w danym domu nie było nadmiernego zbytku ani też kobiety i że się tam już nie znajdował inny mnich; a w żadnym razie nie wolno było zaproszonym spędzać w takim domu więcej niż trzy noce. Z końcem pory dżdżystej, i to znów 14 lub 15 dnia połowy miesiąca, obchodzono w gminie buddyjskiej uroczystość zwaną p(r)awarana (tj. może "zakaz", ale może "zadośćuczynienie"; według dawniejszej interpretacji "zaproszenie" lub "wezwanie", co jednak wygląda na znaczenie wtórne, nie etymologiczne). Upoważniony do tego mnich prosił braci trzykrotnie, aby wymienili jego przewinienia albo zauważone przez nich samych, albo zakomunikowane przez innych, lub nawet tylko podejrzewane, i oświadczał gotowość odpokutowania. Była to zatem ceremonia podobna do poszadhy i nawet większość dotyczących ich przepisów wykazywała całkowitą zgodność. Ponieważ zaś podczas owej mokrej pory wilgoć mocno uszkadzała szaty mnichom, laicy ofiarowywali wówczas materiał na nowe i dokonywano rozdziału darów, tj. zapasu materiału bawełnianego, od którego nazwy (kathina - "surowy materiał¬)¦) otrzymała miano i ta ceremonia; w następnym zaś dniu wolno było mnichom wyjątkowo żebrać u laików, którzy ich nie zaprosili, przyjmować jałmużnę bez odziania się w trzy przepisowe szaty, zbierać ją w grupach cztero- lub więcejosobowych itp. Wspomniane tu trzy szaty to sukno owijane dokoła lędźwi i ud, dalej rodzaj togi i rodzaj płaszcza; wszystkie składały się z prostokątnego kawała materii (zwykle bawełnianej, ale nieraz lnianej, wełnianej, jedwabnej lub konopnej), zszytego z kilku części o ustalonych wymiarach i o barwie pomarańczy lub ochry (możliwe były jednak i odcienie w gamie od cytrynowego do brązowofioletowego). Reszta wyposażenia mnicha obejmowała miskę na jałmużnę - drewnianą, glinianą lub metalową - nóż lub brzytwę do golenia brody i włosów, igłę do łatania szat, pas, sitko do cedzenia wody dla uchronienia przed połknięciem istotek żyjących, dalej skórzane sandały, prostokątny kawał materii mający chronić przed przemoknięciem podczas deszczu, drewienko służące za szczoteczkę do zębów i wreszcie wachlarz. Na żebraninę mnisi wychodzili rano i z reguły pojedynczo, nie wolno im było wybierać sobie jadła ani domagać się smakołyków, jak masło, miód, olej, ryby, mięso, mleko, a jeżeli ich tym obdarzono dobrowolnie, wolno im było przyjmować tylko określoną ilość, przy czym się ich oczy kierować miały na miskę, a cała postawa winna była wyrażać skromność i powściągliwość. Po zebraniu jałmużny rozdzielano ją sprawiedliwie pomiędzy wszystkich i spożywano jeszcze przed południem, bo nie było wolno już aż do następnego ranka przyjmować żadnego posiłku stałego; z płynów zaś zakazane były surowo napoje upajające. Niedozwolone też było robienie zapasów na później i tylko chorzy mogli przechowywać masło, olej, miód, a i to najwyżej przez tydzień. Ścisłe przepisy regulowały także sprawę odzieży i jej używania; wchodząc do domu laika należało być czysto odzianym, ale nie nazbyt elegancko, a z obowiązującymi trzema szatami nie wolno się było rozstawać nawet nocą, bo nagość była surowo zakazana. Przed zbudowaniem chatki należało prosić innych o zgodę na wybór miejsca, a dookoła niej pozostawić wolną przestrzeń, aby nie przeszkadzać sąsiadom. Szczegółowe przepisy określały dalej wysokość łoża i stołka, jak również sposób ich używania, a podobnie było ze spożywaniem jadła, z czyszczeniem szat, przedmiotów codziennego użytku i cel, jak też różnych pomieszczeń klasztornych. Kiedy zaś Budda dał się ostatecznie - pomimo długo żywionej niechęci - ubłagać Anandzie (i pośrednio swej drugiej matce-wychowawczyni) i założył gminę-zakon mniszek, doszły naturalnie dalsze odpowiednie przepisy i zakazy; np. mnichowi nie wolno było przyjmować jadła za pośrednictwem mniszki ani nawet siadać w ustroniu z mniszką czy podróżować razem - itp. Lista spraw zakazanych była okazała, a dotyczyła na przykład słuchania płochych śpiewów i takiejże muzyki, posiadania złota i srebra, uprawiania handlu i w ogóle zajęć przynoszących pieniądze, uprawy roli, wykonywania sztuki lekarskiej (to ostatnie dozwolone było tylko w stosunku do innych mnichów). Wszelki uczynek mogący zaszkodzić całości i spokojowi zakonu stanowił wykroczenie, czy to było wywoływanie niezgody, czy pogróżki, wymyślanie lub wręcz bicie mnicha, czy niesłuszne a złośliwe oskarżenie, czy choćby przyglądanie się kłótni ze złośliwą radością; to samo dotyczyło niezdyscyplinowania uzasadnionych upomnień, używania podstępów i wymówek w celu przekonania o swej niewinności, występowania przeciw przyjętej poprzednio uchwale gminy, odmowy poddania się wyznaczonej karze. A już próba wywołania schizmy czy jakiegokolwiek rozłamu należała do pięciu nieprzebaczalnych zbrodni, wraz z ojco- i matkobójstwem, zabiciem ar(a)hanta i zranieniem Buddy (lub buddy, tj. jednego z pocztu buddów). Nie wolno było powiadamiać świeckich o popełnieniu ciężkiego przewinienia przez któregoś z mnichów, ale także o posiadaniu przez niego nadprzyrodzonych mocy, nawet jeżeli to była prawda. Nie wolno było głosić nauki kobiecie, chyba w obecności dobrego znawcy nauki mogącego potwierdzić słuszność głoszonej treści; a zakaz obejmował też pouczanie osoby nie odznaczającej się godną postawą. Były nadto szczegółowe przepisy określające zachowanie się podczas słuchania kazania. Podobnie szczegółowo reguły omawiały postępowanie prawne wobec winnych, orzekanie o winie i wyroki skazujące na ostateczne lub czasowe wykluczenie z gminy, a ta dokładność miała na celu nie tylko chronienie przed złym wpływem pewnych mnichów, lecz także obronę oskarżonych, dopóki im nie udowodniono winy, i zapobieżenie wykluczeniu cnotliwych mnichów wskutek kłamliwych oskarżeń. Zgromadzenie liczące mniej niż czterech członków nie mogło wymierzać kary, liczące od 4 do 20 członków miało uprawnienia ograniczone, dopiero złożone z przeszło dwudziestu mogło sądzić wszystkie sprawy. I znów szczegółowe przepisy określały przebieg procedury z uwzględnieniem różnych okoliczności (np. przyznanie się do winy, okazanie skruchy itp. a także brak odpowiedzialności chorych umysłowo itp). Winni nie mogli uczestniczyć nie tylko w ceremonii poszadhy, ale także w zgromadzeniach mających powziąć jakieś decyzje, a kiedy odbyli pokutę czy karę, zbierała się wspólnota i prosili ją wówczas za pośrednictwem uprawnionego do tego mnicha o przebaczenie i przyjęcie z powrotem do gminy. Kto pragnął wstąpić do gminy-zakonu, opuszczał dom, symbol życia świeckiego, i przechodził do stanu bezdomnych mnichów wędrownych, a obydwa te akty wyrażał termin prawradżja (palijskie pabbadżdża; od pnia wradż - "chodzić" +pra); aby tego dokonać, wystarczało przywdziać szaty mnisze, zgolić czy ostrzyc brodę i włosy i wypowiedzieć wobec upoważnionego mnicha trzykrotnie odpowiednią trojaką formułę. Najpierw się zostawało nowicjuszem, mając co najmniej 7 lat, i przechodziło się pod opiekę mnicha, którego upoważniały do takiej funkcji jego wiek zakonny, cnota i mądrość, i który pouczał swego podopiecznego o doktrynie i regułach dyscypliny, czuwając jednocześnie nad jego prowadzeniem się i wspierając go swym doświadczeniem zakonnym. Odwdzięczając się swemu opiekunowi, nowicjusz buddyjski służył mu - tak jak to obowiązywało w odpowiedniej instytucji bramińskiej - i wykonywał za niego codzienne konieczne prace (czyszczenie szat i celi - itd.). Doszedłszy do lat 20 nowicjusz mógł zostać mnichem po okresie próby co najmniej czteromiesięcznym, a to "wstąpienie" (upasampada) znów się wiązało z uroczystą ceremonią: nauczyciel wręczał mu miskę jałmużniczą i szatę, a potem taki nowicjusz prosił na zebraniu wspólnoty trzykrotnie o wyświęcenie go. Wówczas zadawano mu przeróżne pytania, aby się upewnić, czy nic nie przeszkadza spełnieniu tej prośby. Reguła bowiem zabraniała przyjmowania m.in. trędowatych, suchotników, kalek, rzezańców, demonów i bóstw o postaci ludzkiej, niewolników, królewskich żołnierzy, małoletnich, zadłużonych, skazanych na ciężkie kary, zbiegłych z więzienia, złodziei, wszeteczników oraz winnych wyszczególnionych już pięciu zbrodni głównych. Po odpowiedzi zadowalającej nauczyciel proponował wyświęcenie kandydata, a milczenie zebrania oznaczało zgodę i wówczas nauczyciel ogłaszał wyświęcenie za dokonane, po czym ustalano dokładnie godzinę, dzień i miesiąc tej ceremonii jako podstawę późniejszych obliczeń wieku zakonnego. Nowemu mnichowi wyłuszczano cztery podwaliny życia zakonnego - żywienie się jadłem użebranym, okrywanie się szatami podniesionymi z ziemi, przebywanie u stóp drzew i leczenie swych ran moczem krowim - i przydawano mu towarzysza mającego go dalej pouczać w sprawach dyscypliny i czuwać nad jego sprawowaniem przez 10 lat; w nauce zaś miał go kształcić inny mistrz. I znów stosunek ucznia-podopiecznego do nauczyciela i mistrza nie różnił się zasadniczo od stanu rzeczy w braminizmie. Po upływie 10 lat wyświęcony stawał się już zatwierdzonym mnichem - chyba że jego złe sprawowanie lub nieznajomość doktryny nakazywały przedłużenie tego okresu - i sam mógł zostać instruktorem moralności lub nauczycielem doktryny. Niektórzy mnisi osiadali w lesie i żyli tam jako pustelnicy, znowu według określonych reguł. Trochę uwagi wypada jeszcze poświęcić mniszkom. Niechętna zgoda Buddy na utworzenie gminy żeńskiej, uzyskana przez Anandę dzięki naleganiu, tłumaczy szczególną surowość reguł mających je obowiązywać, a zarazem uzależnić je od gminy mnichów, zarówno w zakresie pouczania o doktrynie i przepisach, jak co do wyświęcania kandydatek, odpokutowywania wykroczeń, rozstrzygania sporów itd. Nie tylko też nie wolno im było podejmować żadnej ważniejszej czynności bez zatwierdzenia przez gminę mnichów, ale i liczba przewinień powodujących wykluczenie ze wspólnoty czy pozbawienie funkcji lub przynajmniej naganę czy upomnienie była o wiele większa niż w organizacji mnichów, a także stopień kary wyższy. Znamienny jest fakt, że nawet najstarsza z mniszek, choćby od jej wyświęcenia minęło i sto lat (przynajmniej teoretycznie), obowiązana była pozdrawiać mnicha nawet świeżo wyświęconego i odnosić się ze czcią do niego. Mimo to mnisi żałowali, że w ogóle powstał zakon żeński, i główny zarzut w stosunku do Anandy podniesiony przez Mahakaśjapę podczas pierwszego synodu dotyczył właśnie tej sprawy. Co więcej, Buddzie włożono w usta przepowiednię, że powstanie zakonu mniszek skróciło trwanie dharmy, tj. prawa-nauki, o połowę, do 500 zaledwie lat (przypuszcza się, że ten fragment tradycji jest bardzo późny, że powstał dopiero w początkach n.e., kiedy mnisi winą za cierpienia zadawane gminie prawdopodobnie przez barbarzyńskich najeźdźców obarczyli właśnie mniszki; w rzeczywistości zakon żeński nie odegrał w dziejach niemal żadnej roli, a mniszki się godziły ze swym upośledzeniem, tradycja zaś przechowała pamięć niejednej z nich odznaczającej się cnotą, ofiarnością lub mądrością). Kult religijny w pierwotnym buddyzmie był bardzo ograniczony i prosty. Wzajemną przynależność gminy wyrażała wymieniona już patimokkha (sanskr. pratimoksza), stanowiąca zarazem kontrolę dokładnego i wiernego wypełniania obowiązków nakładanych przez życie duchowe. Była też już mowa o drugiej uroczystej ceremonii, zw. poszadha, i o jeszcze innej, zwanej p(r)awarana. Zwłaszcza w początkach istnienia gminy ostre przeciwstawianie się braminizmowi wymagającemu wielu ceremonii i ofiar, odprawianych przez śpiewających, recytujących lub szepczących kapłanów, musiało prowadzić do tym silniejszego uwydatniania tego, że nowa wiara jest wewnętrzna, nie związana z ceremoniami zewnętrznymi, i wolna na ogół od pompatycznych obrzędów. Żywemu Nauczycielowi okazywano cześć zbliżając się do niego z odsłoniętym prawym barkiem, a pozdrawiano go składając dłonie w tzw. ańdżali i głęboko się skłaniając; przy pożegnaniu czyniono tak samo, aby następnie obejść go dookoła mając go zawsze po prawej stronie. Kult pośmiertny, tzn. oddawanie czci relikwiom, zaczął się bodaj bardzo wcześnie. Można naturalnie powątpiewać, czy wspomniana wyżej relacja o podziale popiołów pozostałych po spaleniu zwłok jest autentyczna, ale nie można twierdzić stanowczo, że zaraz po śmierci Buddy nie używano jego relikwii jako talizmanów; kilka bowiem legend dowodzi, że wierzono wśród laików w cudowne działanie szczątków śmiertelnych Buddy: oddawanie im czci miało ochraniać przed różnego rodzaju nieszczęściami lub zapewniać niezwykłe powodzenie w świeckich przedsięwzięciach, np. wojennych lub handlowych. Jeżeliby wierzyć niektórym źródłom, to jeszcze za życia Buddy czczono jego włosy i obrzynki paznokci; ale podawane tam szczegóły - mianowicie rzekome przechowywanie takich resztek w kopcach określonego kształtu zwanych stupami lub w urnach - ukazują niedorzeczność relacji, a ich fantastyczność skłania do wniosku, że się kult relikwii pojawił dopiero po parinirwanie, jako kult zmarłego. Po śmierci Buddy gmina do niego się nie zwracała, bo przecież osiągnąwszy nirwanę nie mógł ich słyszeć, a buddyzm pierwotny nie znał modlitwy (miejsce jej zajmowały kazania i ćwiczenia duchowe). Samego Buddy też nie przedstawiano, może aż do I wieku p.n.e., kiedy mu zaczęto wznosić posągi, różniące się w szczegółach (postawa, sposób trzymania rąk), lecz reprezentujące jeden zasadniczy typ. Wcześniej, i to przez bardzo długi okres, poprzestawano na przedstawianiu stóp Mistrza, świętego drzewa figowego, "koła nauki", tronu itp. Później kult i relikwii, i posągów zataczał coraz szersze kręgi rozrastając się jednocześnie. Wiesław Kotański.Ń Buddyzm jakoŃ religia światowa Długość ciągu tradycji buddyjskiej przyjmuje się obecnie z grubsza na dwa i pół tysiąca lat. Taka rozciągłość w czasie wiąże się oczywiście z wieloma przemianami zarówno w treści, jak i w formie, przy czym przemiany te zachodziły stopniowo w miarę szerzenia się doktryny i stykania się jej z różnymi środowiskami społeczno-kulturalnymi. Z Indii bowiem, gdzie się narodził, buddyzm przeszczepiony został na inne tereny i choć w ojczyźnie własnej uległ z czasem wchłonięciu przez hinduizm, przetrwał i odgrywa dużą rolę kulturalną w krajach Azji, odległych o tysiące kilometrów od jego kolebki, a w swym pochodzie docierał również poza Azję. Liczbę jego wyznawców szacuje się obecnie na ok. 300 milionów, a więc ok. 12% całej ludności świata, z pewnością zatem zasługuje na nazwę religii światowej. Karierę światową zawdzięcza buddyzm chyba przede wszystkim swemu uniwersalizmowi. Buddyzm ignorował od swego zarania bariery kastowe, nie uznawał wyższości jednego społeczeństwa, ludu czy narodu nad innymi, nie wysuwał na ogół ostrych tez o błędności innych nauk i światopoglądów, bez większego oporu uznając formy obcych kultów za różne przejawy jednej i tej samej prawdy o istnieniu, zwracał się na wszystkich opanowywanych przez siebie terenach do mieszkańców w ich rodzimym języku, często w gwarze czy dialekcie, tak aby dotrzeć również do ubogich i prostaczków, a przy tym zazwyczaj posługiwał się jak najbardziej przystępnym wykładem, przeplatanym nieskomplikowanymi przypowieściami i uderzającymi porównaniami. Można ponadto przypomnieć o życzliwym spojrzeniu na kobietę, której - choć z pewnymi jeszcze oporami - nie odmówiono bynajmniej prawa aspirowania ku lepszemu. Wreszcie niemałą rolę w popularyzacji buddyzmu odgrywa zapewne względna prostota jego systemu etycznego, opartego na pojęciach laickich, choć Budda bynajmniej nie obiecywał łatwego odpuszczania przewin, wymagał natomiast wyrzekania się uciech, czystości serca i życzliwości dla wszystkiego, co żyje, a zwłaszcza dla wszystkiego, co cierpi. Tego rodzaju pojęcia moralne przemawiały bardzo silnie do wyobraźni ludzkiej i wprowadzały w życie społeczeństw wzniosłe ideały dobra, braterstwa i sprawiedliwości. ¬*¦ Narodziny twórcy czy inicjatora doktryny, znanego pod imieniem Gautamy z rodu Siakjów (skąd przydomek Siakja-muni, "asceta z rodu Siakjów¬)¦), a nazwanego później Buddą ("Przebudzonym¬)¦), przypadają ok. 560 roku p.n.e. (a według niektórych na 620 lub 460Ď). Około 525 roku Budda przeżywa swą iluminację i dopiero po tym rozpoczyna się era zwiastowania poznanej prawdy innym. "Idźcie do wszystkich krain i głoście tę nowinę" - miało brzmieć polecenie Buddy dane uczniom. Ta tendencja apostolska czy też misyjna niewątpliwie zaważyła na dalszych losach doktryny. Najsłabszym punktem w programie szerzenia nowej wiary było pozostawienie całkowitej niemal swobody wykładni podstawowych nauk. Już za życia Buddy wystąpiły jakoby pierwsze wypadki rozbieżności w interpretowaniu zasad, przy czym dochodziło nawet do rozłamu (np. schizma Dewadatty). Po śmierci nauczyciela w 477 roku (wg innych: 485, 544, 380 roku p.n.e.) wypadki takie stały się liczniejsze i przybrały na sile. Około 363 roku p.n.e. trzeba już było zwołać pierwsze zgromadzenie w Wajsiali, w którym wzięło udział ok. 700 mnichów. Podobne zgromadzenia czy sobory odbywały się również w Ii wieku p.n.e. W owym czasie było już ok. 20 odcieni buddyzmu, których się jednak nie traktuje jeszcze jako odrębnych sekt; różnice między nimi dotyczyły głównie reguł zakonnych i szczególnych punktów doktryny. Poważniejszych różnic należy się dopatrywać w silnie zarysowanym już od czasu soboru w Wajsiali przedziale między odłamem "góry" ("seniorów¬)¦) a odłamem "dołów". "Górę" reprezentował tzw. prąd główny, którego zwolennicy kontynuowali nauki bezpośrednich uczniów Buddy: Mahakaśjapy i Anandy; był to kierunek zachowawczy, formalistyczny, z naciskiem na reguły zakonne, przyjęty z czasem na Cejlonie, w Birmie i w Syjamie. "Doły" reprezentowała tzw. mniejszość skłócona z "górą"; był to kierunek raczej postępowy, czyli skłonny do wprowadzenia zmian, opierający się na wierzących laikach. Podział ten doczeka się z czasem pogłębienia i doprowadzi do wyodrębnienia się dwu wielkich rejonów buddyzmu: południowo-zachodni obejmie Indie, Birmę, Cejlon, Syjam, Indochiny i Archipelag Malajski, północno-wschodni obejmie częściowo Azję Środkową, Chiny, Tybet, Koreę, Japonię. Zanim jednak to nastąpiło, różnice między najbardziej nawet od siebie odległymi doktrynalnie odłamami w tym wczesnym okresie nie sięgały zbyt głęboko, a w każdym razie uchodziły za możliwe do pogodzenia. Taki stan istniał jeszcze wówczas, gdy buddyzm dotarł z Indii na Cejlon. Stało się to za sprawą cesarza indyjskiego Asioki (Iii wiek p.n.e.). On to - zgodnie z tradycją - rozesłał misjonarzy buddyjskich do wszystkich krajów Wschodu i Zachodu, o których wówczas w Indiach wiedziano. Około 250 roku wysłał na Cejlon swego własnego syna (czy młodszego brata) Mahendrę lub Mahindę. Był on mnichem i przybył na wyspę z innymi czterema mnichami jako głosiciel nowej wiary. Mahendra, przyjęty życzliwie przez króla Tissę, który się nawrócił i zbudował gościom swym klasztory, wprowadził tu tradycję "góry", a więc buddyzm trzymający się literalnie tekstów i nie postulujący dalszej ewolucji. Tradycja ta będzie później nazywana też buddyzmem palijskim, gdyż stosuje w liturgii, pismach kanonicznych i komentarzach do kanonu język pali. Nieco później (ok. I wieku p.n.e.) był na Cejlonie krótki okres zainteresowania myślą reprezentowaną przez kierunek "dołów", szybko jednak wygasł. Tymczasem w Indiach na przełomie naszej ery zaszedł ważny proces pogłębiania się różnic doktrynalnych. Drobne nawet niezgodności w interpretacji nauk, rozdmuchiwane przez zajadłych zwolenników wąskiego dogmatyzmu lub przez ich przeciwników o liberalniejszych poglądach, nabierały stopniowo znaczenia probierzy czystości wiary, gdyż żadna ze stron nie kwapiła się do ustępstw na rzecz oponenta. W tym to okresie wzmożonego różnicowania się dość jednolitych pierwotnie poglądów rodzą się dwie nazwy mające służyć określaniu dwu podstawowych kierunków buddyzmu; będzie się nimi oznaczać odtąd wszelkie frakcje i szkoły, jakie się tylko wyłonią w dalszych dziejach tego wyznania. Są to nazwy: hinajana i mahajana. Pierwsza związana z dawnym kierunkiem "góry", druga - z "dołami". Należy wyraźnie podkreślić, że odłamy związane z "górą" - dzięki podejmowanym wysiłkom zmierzającym do ujednolicenia doktryny i prawa zakonnego - przyczyniły się poważnie do umocnienia założeń światopoglądowych i wykładni nauk Buddy. Jednocześnie jednak - i to chyba decyduje o właściwym obliczu tej grupy - akcentowały one zawsze wyższość życia zakonnego nad laickim i stąd nazywane są hinajaną, czyli Małym Wozem, gdyż nie wszyscy mogą na nim zdążać ku wiecznej szczęśliwości. Inną natomiast drogą poszły ugrupowania związane z "dolami". Uwydatniła się tu potrzeba ostrego przeciwstawienia się ekskluzywnym tendencjom hinajanistów. W obozie tym, który dla kontrastu nazwano Wielkim Wozem (mahajana), również wrzała praca nad umocnieniem pozycji apologetycznych, w wyniku czego z biegiem lat powstało tu wiele ważnych tekstów wzbogacających rozumienie poglądów Buddy. Poczynając od I wieku n.e., stopniowe wrastanie poglądów mahajanistycznych i rozpowszechnianie się ich w społeczeństwie indyjskim stanowi najważniejszy chyba nurt w ogólnym procesie rozwoju buddyzmu na Półwyspie Indyjskim. Historycy dzielą z grubsza tę epokę prymatu mahajany na 3 podokresy: I-Iii wiek, Iii-V wiek, V-Xiii wiek. Pierwszy z tych podokresów zadecydował niewątpliwie o dalszych losach tego kierunku. W szczególności podkreślić należy powstanie kilku podstawowych ksiąg teologicznych, jak np. Maha-pradżniaparamita-hradaja-sutra (w skrócie: Sutra mądrości), Mahawaipulja-buddhawatansaka-sutra (Sutra ozdoby), Saddharmapundarika-sutra (Sutra lotosu) i in. Uzbrojeni w tak ciężki oręż bogato udokumentowanej i głęboko przemyślanej teorii, mahajaniści przez dwa wieki skutecznie stawiali czoło atakom i argumentom hinajanistów. W Ii wieku pojawia się postać mnicha-myśliciela Nagardżuny, który wynosi ruch mahajanistyczny na nie znane mu przedtem wyżyny, czyniąc z niego odrębny i kompletny system światopoglądowy. Jego główne dzieło Madhjamika-sutra (wykład o ścieżce pośredniej) opiera się na nauce Buddy o odrzuceniu dwu krańcowości: przesadnej ascezy i wygodnego życia w świecie. Nagardżuna stara się zachować równowagę między krańcową afirmacją a krańcową negacją w stosunku do zjawisk realnego świata. Wprawdzie krytykował rozbicie buddyzmu i sam reprezentował poglądy bliskie mahajanie, ale właściwym jego celem było odrodzenie czystej myśli buddyjskiej. Stąd mimo pogłębienia poglądów mahajany Nagardżuna nie uchodzi za ostateczną i nieodwołalną wyrocznię w zakresie problematyki tego kierunku. Tę rolę odegrają dopiero działacze religijni późniejszego okresu. Działalność ich związana jest czasowo z dziejami dynastii Kuszanów w Indiach, której przedstawiciele, w szczególności zaś król Kaniszka, rozszerzyli władzę Indii daleko na północ. W ślad za ekspansją polityczną poszła kulturalna i w ten sposób ok. Ii wieku n.e. mahajana w całej swej głębi filozoficznej dotarła np. do Chotanu, skąd została później przetransplantowana do Chin. Po Nagardżunie w Iii-V wieku rozwijają się systemy uważane niekiedy za najwyższe osiągnięcia ruchu mahajanistycznego wszystkich czasów. Do najbardziej znanych imion w tym okresie należą imiona Asangi i Wasubandhu, którzy poza tym mogą się poszczycić całą plejadą wybitnych uczniów. Szkołę ich nazywa się niekiedy jogaczarą. Jogaczarowie utrzymują, że myśl jest samotwórcza i tworząca wszystko; jest ona ostateczną zasadą, a nawet ostatecznym rodzajem i formą rzeczywistości. Życie Asangi przypada według niektórych badaczy na lata 310-390, według innych na V wiek. Jest on autorem szeregu dzieł, m.in. Mahajanasamgraha, Jogaczarabhumisiastra czy Mahajanasutralamkara. Wasubandhu, jego młodszy brat (ok. 320 - ok. 400 lub w V wieku), rozpoczął swą karierę jako hinajanista i autor dzieła Abhidharmakosia; nawrócony potem przez brata, poświęcił życie interpretacji dzieł mahajany. Należą tu: Wimsiatika-widżniaptimatratasiddhi, Trimsika-widżniaptimatratasiddhi, Triswabhawanirdesia i in. Wśród ich naśladowców najczęściej wspomina się Dignagę i Dharmapadę, a za nauczyciela ich uchodzi Majtreja (ok. 270-350Ď), założyciel jogaczary i autor szeregu komentarzy, postać traktowana przez niektórych badaczy jako mityczna, a przez wierzących jako budda czasów przyszłych. Dzieła wymienionych wyżej i nie wymienionych mistrzów wyjaśniały szereg trudnych pojęć i problemów, zwłaszcza problemów poznania i problemów zbawienia człowieka. Subtelne rozróżnienia, śmiałość uogólnień i żelazna konsekwencja rozumowań przynoszą myślicielom tej epoki wielki zaszczyt i niewątpliwie mogą być uważane za najważniejsze osiągnięcia światowej myśli filozoficznej swoich czasów, ale im bardziej wyrafinowaną i skończoną formę przybierała doktryna mahajany pod wpływem śmiałych intuicji wielkich mędrców i świętych, tym bardziej stawała się ona hermetyczna, dostępna tylko dla tych, którzy specjalnie mogli się poświęcić dociekaniom i studiom nad księgami. Buddyzm indyjski kwitł zatem jedynie w obrębie klasztorów, na zewnątrz zaś nich wypływały jedynie oderwane od szerszego kontekstu filozoficznego przedstawienia i formuły, które się z łatwością nakładały na popularne wśród prostych ludzi wierzenia braministyczne i hinduistyczne, a powstający w ten sposób amalgamat religijny niewiele z pewnością miał wspólnego z ideologią mahajany, a nawet buddyzmu w ogóle, uprawianego w ekskluzywnych kręgach mniszych. Buddowie i przyszli buddowie mahajany (łącznie z Buddą historycznym) poczęli coraz bardziej przypominać bóstwa bramińskie i ich wcielenia albo też bóstwa te były wręcz identyfikowane z bodhisattwami; nawzajem też braminizm włączył Buddę do swego panteonu. Wkrótce też dał znać o sobie wpływ tantryzmu, kierunku w hinduizmie o zabarwieniu magicznym, częściowo też seksualnym. Magia polegała tu na używaniu określonych szczegółowo pod względem formy zaklęć (zwanych dharani), gestów i innej symboliki, które zapewniać miały władzę nad bogami i siłami naturalnymi, tak że wykonywanie ich prowadzić miało do spełniania dowolnych ludzkich życzeń. Te całkowicie sprzeczne z intencjami właściwie pojętego buddyzmu formy kultu (już uczniowie Buddy walczyli - bezskutecznie zresztą - z przejawami magii, choć nie były one jeszcze w owych czasach zbyt jaskrawe) otrzymały nazwę wadżrajany ("wozu diamentowego¬)¦) lub mantrajany ("wozu zaklęć¬)¦) i z czasem umocniły się, zwłaszcza na terenach opanowanych przez lamaizm, częściowo też w Chinach i Japonii jako tzw. szkoły ezoteryczne. W Indiach ok. połowy Vii wieku zostały wyłożone w księgach Mahawairoczana-sutra (Sutra Wielkiego Słońca) oraz Wadżracchedika-pradżniaparamita-sutra (Sutra Diamentowa). Praktyki seksualne w związku z wyolbrzymionym kultem bóstw żeńskich znalazły uznanie głównie w Tybecie, w innych rejonach zostały potępione (np. w Japonii sekta Tacikawa w Xiv wieku). Tak więc w konflikcie z popularną i zaspokajającą wyobraźnię religią braministyczno-hinduistyczną mahajanizm okazał się słaby i ustępliwy. Przegrywał teraz w konsekwencji własnej taktyki przystosowania się do wszystkich ludzi i do wszystkich pojęć. Również mnisi buddyjscy utracili swą dawną gorliwość apostolską i zamiast budzić świadomość moralną i religijną, dysputowali nad metafizyką, a później nad cudami i dziwami. Poza degeneracją buddyzmu działała jeszcze siła przeszłości. Życie ludu pozostawało pod władzą wiary bramińskiej, toteż i buddyzm mógł wrastać w lud jedynie przez przyjęcie bóstw bramińskich. Nawet hinajana nigdy się też nie sprzeciwiała poważnie hinduistycznym doktrynom i praktykom, a mahajana wyznawała poglądy filozoficzne już niemal identyczne z poglądami braminizmu, stała się jedynie naśladowcą tego ostatniego. Buddyzm i braminizm zbliżyły się do tego stopnia, iż je przez pewien czas mylono, a ostatecznie zlały się w jedno. Ten proces upodabniania się miał niewątpliwie również swe podłoże polityczne. Od Viii wieku Indie poczęły podlegać naporowi plemion arabskich niosących ze sobą islam. Jedną z form oporu społeczeństwa hinduskiego było w tej sytuacji skupienie się wokół starej wiary narodowej, braminizmu. Buddyzm jako religia międzynarodowa, nie uznająca granic ni przegród między ludźmi, nie nadawał się do tej roli. Jedyną sensowną dla niego drogą samoobrony w celu utrzymania się nadal na powierzchni życia w zaistniałych warunkach politycznych było stopienie się z hinduizmem. Odtąd nie znajdzie już buddyzm indyjski siły, by się odrodzić do nowego, samodzielnego bytu. Na przełomie Xii i Xiii wieku mahometanie trwale się usadawiają w Biharze południowym, stanowiącym centrum ówczesnego buddyzmu. To wydarzenie stanowi formalnie ostatni akt dziejów buddyzmu na ziemi indyjskiej. Zniszczono wówczas ostatnie, być może, klasztory buddyjskie. W Xvi wieku słychać jeszcze o odosobnionych gminach buddyjskich w Bengalu i Orysie; w tym ostatnim okręgu utrzymali się wyznawcy Buddy do dziś. W przeciwieństwie do Indii właściwych buddyzm zaszczepiony przez Mahendrę na Cejlonie trwale się przyjmuje wśród tamtejszych mieszkańców, aczkolwiek bywały tu krótsze lub dłuższe okresy jego przygasania. Jednym z ważniejszych wydarzeń w historii doktryny na tym terenie było opracowanie kompletnego komentarza do palijskiego kanonu w V wieku n.e. przez uczonego mnicha indyjskiego Buddhaghosę. Sława umocnionej tym doktryny dociera wkrótce na obszary tzw. Indii Zagangesowych, gdzie wprawdzie buddyzm dotarł już wcześniej, lecz nie miał tak mocnych podstaw teoretycznych. Przyjmują więc hinajanę cejlońską przede wszystkim Birma i Syjam. W Viii wieku zaniesiono na wyspę kierunek mantrajany, który też się dobrze przyjął. W Xi wieku Cejlon, spustoszony przez najazd barbarzyńców, tak że życie religijne bardzo tu podupadło, otrzymuje pomoc ze strony kleru birmańskiego. Późniejsze jednak wypadki polityczne, zwłaszcza inwazja islamu w Xiv wieku i przybycie Europejczyków w Xvi wieku, wyrządziły buddyzmowi tutejszemu duże szkody. Od Xviii wieku dopiero działalność Gunanandy i innych wybitnych duchownych przywróciła buddyzmowi dawne znaczenie i pozwoliła dotrwać do naszych czasów. Rozprzestrzeniając się poza Ganges najwcześniej dotarł buddyzm do Birmy. Położona stosunkowo najbliżej Indii właściwych, od dawna ulegała Birma kulturalnym wpływom zachodniego sąsiada. Tradycja tutejszego buddyzmu wspomina już o wysłannikach Asioki w Iii wieku p.n.e., zabytki zaś architektoniczne w okręgu Talaing (z miastami Pegu, Rangun, Thaton), dokąd od niepamiętnych czasów imigrowali mieszkańcy Telingany czy Kalingi (w Orysie), świadczą również o istnieniu buddyzmu przed naszą erą (np. Złota Pagoda Szwedagon w Rangunie). Wraz z buddyzmem sprowadzono tu również inne popularne wierzenia indyjskie. Na ten substrat nałożyła się nowa, trudna do potwierdzenia tradycja, która głosiła, że w V wieku n.e. przybył tu z Cejlonu uczony indyjski, znawca i komentator kanonu palijskiego, Buddhaghosa, przekazując w mieście Thaton hijanę. W tym samym czasie szerzyła się już w rejonie miasta Pagan wadżrajana, przejęta bezpośrednio z Indii. Około X wieku dotarły tu również tantryzm i siaktyzm. Te niedokładnie jeszcze zbadane stosunki ciągnęły się aż do Xi wieku, gdy król Anorata (1044-1077Ď) zjednoczył cały kraj. Po zajęciu Thatonu uznał wyższość kulturalną tego okręgu; w związku z tym przyjął i wprowadził w całym kraju używane tutaj pismo (wywodzące się z alfabetu palijskiego), a komunikując się z tutejszym światłym klerem, górującym nad niepiśmiennymi mnichami wadżrajany z Paganu, dał się nakłonić do hinajany, którą odtąd zarówno on sam, jak i jego następcy popierali czynnie (fundowanie klasztorów, pagód) i propagowali, tak że wreszcie zapanowała w całej Birmie. Klasztory stały się tu instytucjami wychowawczymi, gdzie wszyscy chłopcy pobierają naukę, a cała ludność żyje praktykując przykazania buddyjskie, tak że cały porządek społeczny w kraju oparty jest właściwie na myśli buddyjskiej. Gdy w roku 1886 Birma została zajęta przez Anglię, tradycje buddyjskie utrzymały się bez zmian. Nie wytworzyły się tu żadne niemal różnice doktrynalne w interpretacji nauki, natomiast istnieją dwa stronnictwa w środowisku duchownych, gdzie się w pełni wytworzyła hierarchia dostojeństw, a na samym szczycie piramidy znajduje się wybierany przez ogół mnichów i zatwierdzany przez rząd dostojnik, zwany thathanabaing. Otóż wśród duchownych wytworzyła się grupa skupiająca kler wyższy, która reprezentuje kierunek ścisłej zachowawczości w dziedzinie przestrzegania przepisów, ale ilościowo stanowi mniejszość; większość, głównie kler niższy, jest za liberalniejszym ich traktowaniem. Po roku 1948, gdy Birma uniezależniła się od Anglii, buddyzm ustanowiono tu religią państwową. Na teren dzisiejszej Kampuczy przeniknął buddyzm na przełomie naszej ery. Zorganizowało się wtedy państwo nazywane w jedynych dla tych terenów źródłach chińskich Funan, prawdopodobnie Phnom (po khmersku "góry¬)¦). Nastąpiło tu w owym czasie zmieszanie się napływowej grupy ludności z południowych Indii z miejscową populacją. Odtąd już zapewne datują się też tutaj wpływy kultury indyjskiej. Wczesne istnienie tu buddyzmu poświadcza dokument chiński z 484 roku, stanowiący relację posła króla Funanu Dżajawarmana dla cesarza Chin, w którym stwierdza on, że się w jego kraju czci Siwę i głosi doktrynę mahajany. Siwaizm, a szerzej mówiąc jedna z postaci hinduizmu, miał zresztą przez kilka wieków przewagę, co pozostaje zapewne w związku z coraz to dalszymi napływami nowin religijnych z Indii, gdzie w tym czasie buddyzm stopniowo ulega naporowi hinduizmu. Poczynając jednak od Viii wieku obserwuje się w Kambodży (pod wpływem Archipelagu Malajskiego) wzrost zainteresowania mahajaną, które trwa aż do końca Xii wieku. I tak w Ix wieku powstaje tu kompleks budowli sakralnych Angkor-thom, a wspaniałe rzeźby sakralne zachowują się w Banteai Srei (z 967 roku). Za panowania Dżajawarmana Vii (1187 - ok. 1220Ď) powstała wreszcie słynna świątynia Angkor-wat. Świetnie zachowane ruiny do dziś świadczą o wspaniałości sztuki. Siwaizm jednak nie został bynajmniej zapomniany i daje o sobie znać co najmniej przez wprowadzenie jego panteonu do sztuki buddyjskiej, a więc z pewnością panował tu wówczas synkretyzm buddyjsko-hinduistyczny. O silnym kulcie bodhisattwy Awalokiteśwary świadczą znowu ruiny świątyni Bayon (z końca Xii wieku). Od Xiii wieku jednak nastąpiły w Kambodży ważne zmiany polityczne i wreszcie w Xiv wieku opanowało ją plemię Szanów, związanych kulturowo z Syjamem. Wtedy to porzucono dawną stolicę państwa, Angkor, i zapomniano nawet o jej zabytkach; dopiero w Xx wieku odkryli ją w dżungli Francuzi. Z Syjamu przedostał się do Kambodży buddyzm hinajanistyczny i zapuścił tu głęboko korzenie, choć się nie ustrzegł wpływu miejscowych wierzeń ludowych, co mu nadaje odrębny koloryt. Syjam zapoznał się z buddyzmem ok. Ii wieku n.e. Istniejące na tamtym terenie państwo Dwarawati, zasiedlone przez plemię Monów, uległo wpływowi kultury indyjskiej, a wraz z nią buddyzmu, szczegóły jednak jego rozwoju są mało znane. W Viii wieku nastąpił najazd państwa Śriwidżaja z Sumatry na tereny południowe i wschodnie Syjamu, gdzie wskutek tego poczyna się szerzyć mahajana. Z kolei w 1057 roku władca Birmy Anorata zaanektował Syjam i doprowadził do wygaśnięcia na tych terenach mahajany, wprowadzając na jej miejsce cejlońską hinajanę, co uczynił również - jak już wiadomo - w Birmie. Wydarzenie to stanowi właściwy początek dzisiejszego statusu buddyzmu w Syjamie. W 1238 roku dynastia Sukhothai (Xiii-Xv wiek), która przybyła tu z Chin zachodnich, przyjęła hinajanę jako religię państwową, przy czym każdy władca zostawał automatycznie głową kościoła. Doznawał też buddyzm poparcia królów z dynastii Ajuthia (Ajodhja), która panowała do Xviii wieku i rozwijała się tu dość bujnie. Napad Birmy w 1767 roku niszczy jednak doszczętnie zarówno budowle sakralne, jak i literaturę buddyjską. W 1782 roku zostaje założona nowa dynastia Czakkri (ze stolicą w Bangkoku), której pierwszy władca Rama zaleca mnichom i uczonym restaurację ksiąg, budowniczym zaś budowanie świątyń (m.in. pierwszej świątyni Syjamu, zwanej Wat Phrakeo, w obrębie królewskiego pałacu). Wkrótce też zacznie się wydawać księgi buddyjskie (w języku palijskim - literami syjamskimi), a akcja ta ciągnąć się będzie aż do Xx wieku. Klasztory poza tym przejmują w państwie funkcje wychowawcze (większość szkół podstawowych), życie zaś społeczeństwa dość ściśle jest powiązane ze świątynią (budowanie świątyń, ofiary itp.). Utrzymuje się ścisłą łączność z buddyzmem cejlońskim, sprowadza się stamtąd mnichów i jeżdżą tam mnisi syjamscy. Mimo to w dziedzinie poglądów na dyscyplinę mniszą panują tu, podobnie jak w Birmie, rozbieżne poglądy wśród kleru. Nieco później niż do Funanu (Kambodży) i Syjamu dotarł buddyzm na teren dzisiejszego Wietnamu. Mogło to mieć miejsce już w Iii wieku n.e. (inni przyjmują Ii wiek), przy czym krajem, skąd przejęto tę pierwszą iskrę, były również Indie. Wietnam znajdował się wówczas w politycznej zależności od Chin, jednakże buddyzm był jeszcze w Chinach południowych dość słaby. Wiadomo natomiast, że przez tereny państwa Czampa (po chińsku Lin-i), które w Iii wieku n.e. powstało w dzisiejszym centralnym Wietnamie, docierali drogą morską podróżnicy z Indii, a nawet Baktrii. Zresztą sami mieszkańcy Czampy, Czamowie, prawdopodobnie nieśli ze sobą bezpośrednio tradycje kultury indyjskiej, skoro - jak się uważa - przybyli z Dekanu. Wietnamczycy i Czamowie uzyskali w Iv-Vi wieku pewną niezależność, ale znowu od Vii aż do Xii wieku straciły te ziemie niepodległość na rzecz Chin. W tym okresie szczególnie silnie daje się odczuć wpływ chińskich szkół cz'an i ts'ing-t'u. Wszyscy późniejsi władcy od Xi do Xiii wieku patronowali szerzeniu wierzeń i praktyk buddyjskich i sami niejednokrotnie im się oddawali wstępując nawet do klasztorów. Budowano też pagody i inne budowle sakralne oraz przekładano z języka chińskiego kanon buddyjski. Rok 1414 uważa się jednak za kres tej bujnej działalności. Na skutek nowego nacisku zbrojnego i ideologicznego ze strony Chin buddyzm miejscowy poczyna ustępować przed nacierającym konfucjanizmem. Buddyści nadal nazywają siebie buddystami, lecz pozbawieni ortodoksyjnego wykładu doktryny, ulegają naporowi animistycznych i szamanistycznych wierzeń ludowych. Z czasem nakładają się też na to jeszcze elementy wzięte z taoizmu i chrześcijaństwa, co wszystko daje w nowszych czasach amalgamat zwany kaodaizmem, objawiony jako nowa religia w roku 1926 przez Le Van-Trunga. Budda jest tu na równi z Mojżeszem uważany za pierwszego zbawiciela ludzkości, drugą parą zbawicieli byli Lao-tsy i Chrystus, a jako trzeci nadejdzie Kao-dai, który zjednoczy wszystkie religie i doprowadzi wszystkich do szczęśliwości wiecznej. Dzieje buddyzmu na Archipelagu Indonezyjskim wiążą się historycznie z Indiami właściwymi. Kultura indyjska przeciekała tu niewątpliwie od dawna. Początki buddyzmu sięgają zapewne V wieku n.e. Jeszcze w 414 roku podróżnik chiński Fa-hien nie zastał tu jakoby buddyzmu. Pomniki historyczne na Jawie również z V wieku wspominają tylko o kulcie Wisznu, ale wiadomo też, że już w tymże czasie mnich Gunawarman naucza tu hinajany i cieszy się poparciem miejscowego władcy. W połowie Vii wieku również na Sumatrze i innych wyspach notowali podróżnicy chińscy istnienie hinajany. Mahajana miała jednak w końcu Vii wieku być już w państewku Malaju (na Sumatrze), później w sąsiednim państwie Śriwidżaja i niewątpliwie szerzyła się stąd i dalej, np. przez podbój aż do Kambodży (Viii wiek). Buddyzm ten miał zabarwienie wadżrajanistyczne, przy czym warto wspomnieć, że zgodnie z tradycją w Viii wieku miał w Śriwidżaji przebywać Wadżrabodhi, bezpośredni spadkobierca tajemnic wadżrajany w Indiach, wraz ze swymi uczniami. Wytworzył się tu tak silny ośrodek tego kierunku, że w Xi wieku jeden z członków rodziny królewskiej, Czandrakirti, był jego mistrzem, królowie zaś - Balaputra (Ix wiek) czy Marawidżajottungawarman (Xi wiek) - budowali podobno dla pielgrzymów w Indiach (np. w słynnym ośrodku nauk buddyjskich Nalanda w Biharze) klasztory-schroniska. Skądinąd jednak w swoim państwie tego nie czynili, gdyż znaleziono tu bardzo nieliczne tylko ślady takiej działalności (Palembang). Tymczasem na Jawie wraz z rozkwitem wiary przystąpiono ok. Viii wieku do budowania wspaniałych świątyń. Najbardziej znane zabytki to Tjandi Kalasan, Tjandi Prambanan i in., a zwłaszcza słynna Borobudur (ok. Viii-Ix wieku). Już w tymże czasie dochodzi do synkretyzmu między buddyzmem a znanym tu jeszcze wcześniej siwaizmem. Powstaje w ten sposób miejscowa odmiana buddyzmu, znana jako agama-Buda. W X wieku powstają też święte pisma tego kierunku, dotyczące doktryny mahajany oraz wiedzy o zaklęciach mahajanistycznych. Najwyższy rozkwit agama-Budy przypada na Xiii i Xiv wiek; kler jego uzyskał od władców wielkie przywileje, lecz począwszy od Xv wieku dynastia Madjapahit wyraźnie słabnie, wpływy jej maleją, aż wreszcie poczynając od Xiii wieku w kraju rozpoczyna się inwazja islamu, który opanowuje stopniowo całą niemal Indonezję, z wyjątkiem wyspy Bali. Poza głównymi ośrodkami na Sumatrze i Jawie buddyzm i hinduizm dotarł też wcześnie na Celebes, Borneo i wreszcie na Filipiny, gdzie jednak jego losy jeszcze nie są zbadane. Przełom Xiii-Xiv wieku był również świadkiem wprowadzenia hinajany do Laosu. Wkroczyli tam mianowicie, podobnie jak i do Kambodży, syjamscy Szanowie. Hinajana po dziś dzień utrzymuje się na terenie Laosu, uzyskując przy tym pozycję religii państwowej. W każdej wiosce znajdują się świątynie i mnisi buddyjscy i ze świątynią wiąże się całe życie publiczne i rodzinne wsi. Zwyczajowo każdy mężczyzna przechodzi przez stan mniszy, przy czym mnisi otaczani są wszędzie wysoką czcią. Przed wprowadzeniem hinajany istniał jednak na tych terenach kierunek mahajany, tak samo jak w Kambodży, od której Laos zależał. Za nieco dalszy w czasie i przestrzeni teren ekspansji buddyzmu uważać można Azję Środkową. Pustynne jej obszary - położone na skraju wielkich łańcuchów górskich T'ienszanu, Pamiru, Hindukuszu, K'unlunu stanowiły w zasadzie wielkie bezdroża i słabo zagospodarowane tereny, na których nie dochodziło na ogół do tworzenia się wielkich organów państwowych; był to natomiast obszar, gdzie w ciągu wieków prowadziło mniej lub bardziej osiadłe życie wiele ludów i plemion, groźnych dla siebie wzajemnie i dla sąsiadów. Kroniki chińskie już w Iii wieku p.n.e. notują napaści barbarzyńców na północne granice. Im płacą też daninę w jedwabnych materiałach cesarze z dynastii Han w Ii wieku p.n.e. Dla obrony swych granic usiłują też Chiny od Ii wieku p.n.e. nawiązywać z zachodnimi swymi sąsiadami kontakty handlowe i polityczne. Również za pośrednictwem plemion zachodnich docierają wyroby chińskie nawet na rynki europejskie, a więc wytworzył się tu olbrzymi szlak handlowy prowadzący od Chin po Indie północne, a sięgający też do Partii i dalej na zachód oraz do Baktrii, dokąd sięgały wpływy greckie. Szlak ten nazywany bywa w dziejach tego terenu Szlakiem Jedwabnym (Silk Road). Szlak ten stanie się z kolei na przełomie Ii-I wieku p.n.e. pomostem, po którym buddyzm przedostanie się z Indii aż do Chin. Można przyjąć, że pierwsza faza transmisji buddyzmu dokonała się za pośrednictwem Ariów z linii irańskiej, których plemiona miały swe siedziby wzdłuż północnego skraju Hindukuszu oraz wzdłuż południowych stoków T'ienszanu; należą tu 3 główne grupy: tocharska (okolice Kuczy i Karaszaru), chotańska (rejon miasta Chotan) i sogdyjska (rejon Samarkandy). Ponieważ Indie za cesarza Asioki w Iii wieku p.n.e. zajmowały jeszcze południowo-wschodnie obszary dzisiejszego Afganistanu z Kandaharem i Kabulem, najbliżej więc terenu Indii buddyjskich znajdowała się ok. Ii wieku p.n.e. Baktria ze stolicą w Baktrze (obecnie oaza Balch w północnym Afganistanie). Kraj ten był od Vi wieku p.n.e. pod wpływem zaratusztrianizmu, a w Iv wieku p.n.e., opanowany przez Aleksandra Wielkiego, przeżywał epokę hellenistyczną. Jest wielce prawdopodobne, że Asioka przysłał tu misjonarzy buddyjskich, ale dopiero gdy władca Demetrios (190-167Ď) rozszerzył swój wpływ na północno-zachodnie Indie (m.in. ważny ośrodek wczesnego buddyzmu Takszasila), na terenach tych datuje się już niewątpliwie wpływ buddyzmu, który trwać będzie do V wieku n.e. O istnieniu tu mnichów buddyjskich daje m.in. wiadomość Aleksander Polihistor (I wiek p.n.e.). Jak wielki wpływ musiał mieć na te tereny buddyzm, świadczą zarówno odkryte niedawno liczne ruiny buddyjskiej architektury sakralnej (pagody, świątynie skalne, klasztory), jak i zabytki plastyki (płaskorzeźby i figury wyobrażające Buddę, malarstwo ścienne), rozsiane w wielu miejscach (najsławniejsze: Hadda, obecnie w Afganistanie). Szczególny wpływ wywiera na tę sztukę od I wieku p.n.e. styl uprawiany w pobliskiej Gandharze indyjskiej (dziś okręg Peszawar w Pakistanie); w stylu tym doszło do połączenia różnych elementów formalnych: hellenistyczno-rzymskich, perskich i indyjskich. Elementy te towarzyszyć odtąd będą sztuce buddyjskiej w jej penetracji na wschód i dotrą z czasem, choć w zatartej postaci, nawet do Chin i Japonii. Ok. 140 roku p.n.e. Baktria została zaatakowana zarówno przez Partię, jak i przez indoscytyjski szczep Tocharów (lub Chotanów), rządzony przez pięciu książąt, z których jeden ok. 20 roku p.n.e. zjednoczył całą ziemię opanowaną podówczas przez Tocharów i dał początek dynastii Kuszanów. Dynastia ta poza Baktrią sięgała również do północnych Indii i na teren Sogdiany, gdzie - jak świadczą źródła chińskie - buddyzm się silnie rozwinął (stąd też dotrą mnisi buddyjscy do Chin). Za rządów najwybitniejszego z dynastii władców, Kaniszki (połowa Ii wieku n.e.), terytorium Kuszanów obejmowało Pendżab, Kaszmir, Sind, Afganistan, Baktrię, Kaszgar, Jarkand, Chotan. Wszędzie, dokąd dotarli, Kuszanowie okazywali się protektorami buddyzmu, budowali świątynie i stupy, propagowali sztukę buddyjską. W ten sposób buddyzm znalazł - jak widzimy - na przełomie naszej ery dostęp zarówno do doliny rzeki Zarafszan (Sogdiana), jak i do doliny Tarimu (Kaszgaria). Tu również zachowało się bardzo wiele świadectw archeologicznych działalności buddyjskiej. Budownictwo i rzeźba wykazuje nadal silne wpływy indyjskie z Gandhary, choć ulegają one już pewnej dehellenizacji; na lokalne dialekty przekłada się szereg tekstów buddyjskich, których zbiory zachowały się w niektórych ruinach skalnych świątyń. Pośrednim świadectwem rozkwitu buddyzmu w dolinie Tarimu jest to, że w połowie Ii wieku n.e. przybył stąd do Chin mnich Lokaraksza (Lokakszema?), który przełożył przypuszczalnie z tocharskiego na chiński szereg tekstów mahajanistycznych; później zresztą nawiedzali Chiny jeszcze inni mnisi tocharscy. Również Partowie, którzy w swych podbojach dochodzili wielokrotnie aż po Indus, przejęli wpływy buddyjskie. Ponieważ w okolicach Peszawaru rozwijała się najlepiej doktryna hinajany, ten właśnie kierunek przyjął się u Partów (gdy w roku 148 n.e. przybył do Chin mnich partyjski An Szy-kao, jego działalność misyjna objęła przede wszystkim przekłady dzieł hinajanistycznych). W dolinie Tarimu również oba kierunki znalazły swoich zwolenników; wiadomo, że na południu (Chotan) przeważa już ok. Ii wieku n.e. mahajana, do Kuczy i Karaszaru natomiast znalazła początkowo dostęp głównie hinajana. Drogi z Chotanu oraz z Kuczy i Karaszaru w kierunku Chin łączyły się w okręgu Tunhuang. Okolice te miały wielu kolejnych władców: w historycznych czasach panowali tu Hunowie, od 122 roku p.n.e. Chiny wyparły Hunów i dla obrony przed nimi wystawiły stałe strażnice. Nachodzili też ten obszar w późniejszych czasach Tybetańczycy i Mongołowie. Ogółem można jednak stwierdzić, że kulturalne wpływy chińskie były tu najtrwalsze, a rola Tunhuangu jako bramy wypadowej na Szlak Jedwabny lub z niego na Chiny utrzymywała się przez długie wieki. Buddyzm dotarł tu zapewne w I wieku p.n.e. zarówno od strony Chotanu, jak i Kuczy, choć trudno w tym wypadku ustalić jakieś bliższe daty. Wiadomo jednak, że już w Iii wieku byli tu wybitni mnisi, którzy się przyczynili do rozwoju buddyzmu w Chinach (np. Dharmaraksza), od Iii wieku istniały tu klasztory buddyjskie, a poza tym powstał tu ok. Iv wieku wielki kompleks świątyń skalnych, który się rozwijał aż do Viii wieku i w którego licznych zabytkach zarówno z zakresu plastyki, jak i literatury zachowały się ślady wpływów ze wschodu i z zachodu. Rzeźby i obrazy buddyjskie nie utraciły jeszcze w pełni cech helleńskich, zachowana zaś biblioteka rękopisów świadczy o bogactwie przekładowej literatury buddyjskiej w języku chińskim, tybetańskim, chotańskim, kuczańskim, sogdyjskim, ujgurskim i in. Podobne do grot tunhuańskich świątynie istniały w wielu innych punktach Szlaku Jedwabnego od Kaszgaru po Turfan; Tunhuang jest jedynie ostatnim etapem tego szlaku i w nim jak w muzeum w ciągu kilku wieków istnienia zgromadziły się świadectwa przebytych przez buddyzm losów. Okres od Ix do Xiii wieku, gdy Ujgurowie zajmowali Azję Środkową, za centrum swego państwa obierając Turfan, uważa się za drugi etap rozwoju buddyzmu na terenie Kaszgarii. Jest to etap zupełnie odmienny. Formy buddyzmu, jakie pozostawił po sobie etap pierwszy, ulegają stopniowemu procesowi odkształcania. Nowi przynoszą ze sobą wierzenia manichejskie, które na skutek nieustannego procesu mieszania się ludności ujgurskiej z tocharską stopniowo przenikają do buddyjskiego podłoża. Powstaje pewien odrębny typ religii mieszanej, zwany buddyzmem ujgurskim. Ten typ buddyzmu nie ma w porównaniu z buddyzmem etapu aryjskiego siły oddziaływania na zewnątrz, jednakże na terenie doliny kaszgarskiej zapuścił dość głębokie korzenie. Wpływy manichejskie i inne poczynają przejawiać się w dziełach sztuki buddyjskiej (np. skrzydlate anioły), a obok hellenistycznych postaci Buddy wystąpią też w malarstwie ściennym sylwety wyznawców niebieskookich i jasnowłosych (np. w świątyni w Bezeklik koło Turfanu). W okresie tym powstawały też tutaj dzieła buddyjskie, których charakterystyczną cechą będzie występowanie nazw bóstw manichejskich (Azrua, Khormuzta) w panteonie buddyjskim obok Brahmy, Indry i in. Od Xiv wieku opanowali tereny Azji Środkowej wyznawcy islamu, których nietolerancyjna postawa wobec innych wyznań przy aż nazbyt liberalnej postawie Ujgurów szybko doprowadziła do wygaśnięcia buddyzmu i zapomnienia nawet o świetnie rozwiniętych ośrodkach kultu i nauk, jakimi były klasztory, licznie rozsiane po oazach kaszgarskich. Po przestąpieniu progu, za jaki można uważać Tunhuang, buddyzm wkracza do Chin. Nie zachował się żaden dokument rejestrujący fakty związane z tym przekroczeniem granicy; najwcześniejsza wzmianka w piśmiennictwie chińskim o istnieniu gminy buddyjskiej odnosi się do miasta P'eng-cz'eng (prow. Honan), a więc daleko już na wschód. Działo się to w roku 65 n.e., z czego śmiało można wnosić, że co najmniej w połowie I wieku p.n.e. buddyzm począł infiltrować na tereny cesarstwa Hanów. Gdyby się opierać na znacznie później opracowanych podaniach, trzeba by było pierwsze pojawienie się misjonarza buddyjskiego z Indii (jakoby wysłannika Asioki) umieścić w Iii wieku p.n.e., nie jest to jednak relacja do utrzymania w świetle faktów historycznych. Z palca wyssanych jest też wiele opowieści z Iv wieku i późniejszych, zawierających zwykle cudowne momenty, które miały przysparzać doktrynie splendoru - opowieści te zdają się świadczyć o istnieniu buddyzmu w Chinach Ii wieku p.n.e., lecz również brak im siły dowodowej. Jednakże już od połowy I wieku p.n.e. władza dynastii Han sięgała w głąb Doliny Kaszgarskiej, tam musieli się z buddyzmem zetknąć urzędnicy chińscy i najprawdopodobniej też stamtąd emigrowało wielu Tocharów w poszukiwaniu nowych terenów handlowych, a może też natchnionych myślą szerzenia buddyzmu w nowym środowisku, słynącym ze swej potęgi zarówno militarnej, jak i kulturalnej. Rodziny i jednostki osiedlały się w ośrodkach miejskich, głównie wzdłuż chińskiego ramienia Szlaku Jedwabnego, który prowadził tu z Tunhuangu przez Wuwei, Cz'ang-an, Lojang i dalej na północ, wschód i południe. Na drodze do wschodniego portu Kuang-ling umiejscowionego u ujścia Jangtsy-kiangu leżał m.in. P'eng-cz'eng, gdzie - jak się przypuszcza - wspomnianą już gminę buddyjską w I wieku n.e. stanowili cudzoziemcy. Można przyjąć, że np. w Lojangu jako stolicy państwa powstała podobna gmina jeszcze wcześniej. Jeśli wiadomości o pierwszych gminach buddyjskich w różnych miastach nie zachowały się w źródłach współcześnie pisanych, można to przypisać praktyce notowania w kronikach i biografiach tylko kwestii dotyczących samych Chińczyków: obcy rzadko dostępowali tego zaszczytu. Rodziny cudzoziemskie jednak w obcym dla siebie środowisku niewątpliwie zachowywały tradycje buddyjskie i posługiwały się tekstami sanskryckimi lub tocharskimi, przekazując z ojca na syna wiedzę o ich interpretacji. O ile zresztą o faktach z przełomu n.e. i z I wieku n.e. można jedynie wnioskować na podstawie najogólniejszej hipotezy, zakładającej taki, a nie inny przebieg fazy początkowej, pośrednio o trafności tej hipotezy świadczą jeszcze fakty z Ii i Iii wieku, na których potwierdzenie mamy już pewne dowody. Z pewnością przekonująco brzmi teza, że skoro jeszcze w Ii i Iii wieku buddyzm w Chinach zachowywał charakter religii obcokrajowców, którzy grupowali się niemal wyłącznie w miastach przy traktach handlowych, trudno zakładać, że w I wieku i wcześniej działo się zupełnie inaczej. Zresztą do końca Iii wieku buddyzm nie przekroczył na ogół Jangtsy-kiangu, a koncentrował się głównie na terenach północnych po obu stronach Huang-ho, co potwierdza tezę o związkach ze Szlakiem Jedwabnym; jedynym ważnym wyjątkiem był okręg Kiao-czou (na pograniczu z Wietnamem), gdzie się znajdował silny cudzoziemski ośrodek buddyjski od Ii wieku, gdyż dotarli tu zapewne drogą morską podróżnicy z Indii. Przy okazji wspomnijmy, że niektórzy historycy wypowiadają tezę, iż w ogóle ta droga morska ma przewagę nad Szlakiem Jedwabnym w dziele rozpowszechnienia buddyzmu w Chinach, lecz twierdzenie takie nie ma oparcia w materiałach dokumentalnych. Jak początkowo przyjmowało społeczeństwo chińskie obcą wiarę i jaką rolę odegrali pierwsi cudzoziemcy w szerzeniu buddyzmu? Wiadomo, że w ówczesnych Chinach od kilku już wieków był silnie ugruntowany konfucjanizm, bogaty w tradycję i siłę argumentacji światopogląd, którego tezy społeczno-etyczne na ogół kontrastowały z doktryną indyjską. Tę ostatnią zresztą jako naukę obcą ignorowali z natury rzeczy konfucjaniści, a w późniejszych wiekach nawet ją prześladowali. Z tego też względu obcokrajowcy, niosący z sobą na przełomie n.e. do Chin nową ewangelię, byli na ogół izolowani od społeczeństwa, uzbrojonego w wystarczająco kompletny własny system światopoglądowy. W szczególności odcięto ich od całej skonfucjanizowanej do gruntu warstwy urzędniczej, która odgrywała w chińskiej strukturze społecznej bardzo poważną rolę i której wpływ na losy kultury chińskiej był wówczas przemożny. Jedyne oparcie znalazła nowa nauka w środowisku taoistycznym. Taoiści, którzy uznawali materialną jedność świata, nieosobowy ład przyrody, zasadę poddania się naturalnemu porządkowi rzeczy oraz nieistnienie hierarchicznej struktury społeczeństwa, okazali się ideologicznie dość bliscy nowinkom z zachodu, toteż okazywali im dość żywe zainteresowanie. O podobieństwie niektórych interpretacji taoizmu do formuł buddyjskich świadczą wzmianki w piśmiennictwie chińskim, stwierdzające, że buddyzm jest po prostu odmianą taoizmu. Z biegiem lat zresztą kontaminacja w sformułowaniach obu doktryn stanie się jeszcze bardziej wyraźna. Pojawią się nawet z czasem poglądy, że twórca taoizmu Lao-tsy zawędrował w ostatnich latach życia na zachód, gdzie jako Budda zaszczepił swą naukę, która po wiekach wraca do swej ojczyzny. Ponieważ poglądy taoistyczne były dość szeroko znane, cudzoziemscy misjonarze znajdowali od czasu do czasu sympatyków w środowiskach chińskich, a niekiedy też zwolenników i wyznawców. W budynkach ofiarowanych zapewne przez sprzyjających nauce bogaczy konstytuowały się małe grupy zakonne, organizowane na ustnie przekazywanych "prawach dla mnichów". Poza sprawami kultu (ofiary, modlitwy, hymny) zajmowano się tu przede wszystkim przekładaniem świętych ksiąg na język chiński. Tłumaczenie tekstów odbywało się kolegialnie. Uczony cudzoziemiec odczytując lub recytując z pamięci tekst sanskrycki lub tocharski dawał surowy jego przekład na język chiński; przekład ten korygował z miejsca uczony Chińczyk, łagodząc chropowatości dosłownego przekładu z oryginału, a poprawioną wersję notowali skrybowie Chińczycy znakami ideograficznymi; po ukończeniu całości kolacjonowano i porównywano ze sobą skrypty i ustalano kolektywnie wersję oficjalną. Te czynności i ta organizacja przypominała na tyle urząd czy biuro, że ośrodki, gdzie dokonywano przekładów buddyjskich, nazywano sy ("urzędy¬)¦), a wyraz ten dopiero z czasem zmienił znaczenie na klasztor" lub "świątynię buddyjską". Za najstarszy tekst buddyjski uchodzi w Chinach tzw. Sutra w 42 częściach (zawierająca legendy o życiu Buddy i jego kazania); przyjmuje się na ogół, że jest to parafrazowany przekład z jakiegoś obcego tekstu dokonany ok. 67 roku n.e., jednakże właściwa działalność tłumaczy zaczyna się w Ii wieku n.e. Pierwszym uczonym buddyjskim był Part An Szy-kao (identyfikowany jako Parthamasirys, syn Pakora Ii), który od roku 148 przełożył szereg tekstów hinajanistycznych (głównie dotyczących medytacji). Po nim około 180 roku działał Lokaraksza (lub Lokakszema), właściwy propagator mahajany w Chinach, Tochar; w tym samym czasie działa Part An Suan, również mahajanista; w Iii wieku Tochar Czy K'ien który przełożył ponad 30 dzieł, i Sogdyjczyk K'ang Seng-huei, tłumacz i komentator, a wreszcie Dharmaraksza działający w latach 266-308, Tochar z Tunhuangu, wydawca ponad 150 tłumaczeń. Około 291 roku działa w Ts'ang-juan Chotańczyk Mokszala, tłumacz ważnych dla historii rozwoju buddyzmu w Chinach tekstów Pradżniaparamity O doskonałości wiedzy. Szczytowe osiągnięcia w dziedzinie tłumaczeń ksiąg buddyjskich na język chiński będzie miał na początku V wieku Ind z Kuczy, Kumaradżiwa, o którym będzie jeszcze mowa. Wymieniono tu tylko nazwiska bardziej reprezentatywne. Wokół wymienionych i nie wymienionych obcych mnichów gromadziło się wielu Chińczyków, adeptów i sympatyków doktryny. Bywali wśród nich i wybitni działacze, a za przykład niech służy Czu Szy-hing, który w 260 roku udaje się do Chotanu po nowe i kompletne teksty mahajany, gdyż znajdujące się w Chinach nie zawsze stanowiły całkowitą wersję lub nie wystarczały, skoro wiedziano, że gdzieś korzystano z innych jeszcze tekstów. Tłumaczone dzieła nie zawsze jednakowo były przyjmowane: znacznie żywiej interesowano się tekstami mahajany. Jednakże pisma dostępne były właściwie tylko nielicznym "piśmiennym" i doktryna bardzo słabo przenikała do środowisk niewykształconych. Do klasztorów mieli jednak dostęp wszyscy zdolni ludzie, bez względu na pochodzenie, tak że wytworzyła się tam wkrótce pewna warstwa inteligencji zakonnej, zwykle rekrutująca się z ambitnych jednostek nie dopuszczanych do stanowisk świeckich. Obok nich wstępowali do zakonów również nieliczni reprezentanci chińskiej elity rodowej. Mnisi buddyjscy nie ograniczali się bynajmniej do czytania ksiąg buddyjskich - studiowali też klasyków filozofii oraz dzieła literatury pięknej, filologicznej i historycznej, sami wreszcie pisywali poematy, eseje i komentarze. W ten właśnie sposób buddyzm pocznie sobie ok. Iv wieku torować drogę do całej inteligencji, kontaktującej się wyłącznie z ludźmi własnego pokroju i poziomu intelektualnego. Odtąd też będzie zdobywać sobie prawo obywatelstwa obok konfucjanizmu i taoizmu, a zarazem utraci piętno religii cudzoziemskiej. Najsilniejszy ośrodek buddyjski w I-Iii wieku był w Lojangu, gdzie powstały też jedne z najstarszych świątyń. Od Iii wieku centrum buddyzmu przenosi się do Cz'ang-anu. Jednakże i w pomniejszych miastach północy notowane są liczne wydarzenia w związku z kultem Buddy (np. Ts'ang-jaan w Honan, Ting-sien w Hopei). Pod wpływem chińskim rozwija się też silnie ośrodek buddyjski w Tunhuangu, gdzie mnich Fu-cz'eng, uczeń Dharmarakszy, zakłada w 280 roku klasztor. Właściwy jednak zwrot w dziele rozprzestrzenienia buddyzmu w cesarstwie stanowią wypadki polityczne na początku Iv wieku. W tym czasie północne Chiny z Lojangiem i Cz'ang-anem dostają się pod władzę plemion z północy (Hunowie), a sukcesorzy rodzimej dynastii Tsin przenoszą w 317 roku stolicę do Kien-je (nazywanego odtąd Kien-k'ang, dziś Nankin). Należy wspomnieć, że co najmniej jedno ze zdobywczych plemion, które założyło królestwo zwane w historii Późniejszym Czao, a umiejscowione w prowincji Hopei, przejęło wkrótce wpływy buddyjskie (działalność mnicha, może z Kuczy, imieniem Fo-t'u-teng) i to do tego stopnia, że się wytwarza na tych terenach odrębny typ buddyzmu, a mianowicie rodzaj państwa kościelnego, w którym władca sprawuje bezpośrednią kontrolę nad całą działalnością religijną mieszkańców. Buddyzmem opiekowała się też plemienna dynastia wczesnych Ts'in, która ma zasługę wprowadzenia go do Korei (ok. 372 roku). Podstawowym jednak skutkiem przeniesienia siedziby władz centralnych do południowych Chin była zmiana stosunku tychże władz do spraw buddyzmu. Przyczyny tego procesu odnaleźć można od około połowy Iii wieku w państwie Wu, które istniało wówczas w dorzeczu rzeki Jangtsy ze stolicą w Wucz'angu, a od 229 roku w Kien-je. Tu właśnie działali wtedy wspomniani już Czy K'ien oraz K'ang Seng-huei. Państwo Wu, które utrzymywało się do około 280 roku, odegrało olbrzymią rolę w cywilizowaniu dorzecza Jangtsy, uważanego przed nimi za ziemie barbarzyńców. Niewątpliwie już pod administracją tego państwa buddyzm mógł dotrzeć i rozwijać się pomyślnie w wielu miejscowościach. Po oderwaniu Północy od Chin zbiegło stamtąd wielu urzędników na Południe. W Kien-je przyjął ich ówczesny wojskowy gubernator Południa, Ssu-ma Żui, który w 317 roku przybrał tytuł cesarza chińskiego i zmienił nazwę swej siedziby na Kien-k'ang. W stolicy tej jednak sprawowali nadal funkcje urzędnicy dawni, sprzyjający buddyzmowi, z drugiej zaś strony nie wszyscy uciekinierzy z Północy pragnęli nadal w czasach zamętu i wojny pozostawać w służbie dynastii pokonanej niedawno na Północy. Ci "wycofani z życia publicznego" usuwali się niekiedy w cień klasztorów buddyjskich, by wieść tu szlachetny żywot mnicha-uczonego. W ten sposób dzięki zamieszaniu politycznemu (nie mówiąc o tym, że i sprawy światopoglądowe w owym czasie doszły do pewnego rozluźnienia, tak że łatwiej było o pogodzenie się z pojęciami buddyjskimi, np. takimi jak nirwana) buddyzm raczej wzmocnił się i znalazł odtąd dostęp do najwyższych nawet warstw społecznych. Nie znaczy to, że wszyscy naraz zmienili swe poglądy; po prostu stała się możliwa dyskusja publiczna nad kwestiami buddyjskimi i z dyskusji tej, prowadzonej z obu stron z wielką pasją w ciągu całego wieku, buddyzm wyszedł obronną ręką. To zjawisko dopiero świadczy o przenikaniu nauki Buddy do kręgów inteligenckich, gdyż wśliznąć się tam mogła tylko przez motywy racjonalne. Pobożność czy wzruszenie religijne mogły pojawiać się sporadycznie i z pewnością popularniejsze były raczej w przypadkach tzw. prostej wiary. Raz nawiązane stosunki z elitą chińską rozszerzały się już niemal automatycznie. Coraz więcej laików, częstokroć z arystokratycznych rodów, interesowało się doktryną, przyjmowało i praktykowało jej najprostsze przepisy "porządnego" prowadzenia się (nie zabijać, nie brać tego, co nie dane, żyć w czystości, nie kłamać, nie upijać się), choćby dlatego, że nie pozostawały w żadnej sprzeczności z przeciętnymi, tradycyjnymi poglądami chińskimi. Wykształceni na modłę chińską mnisi potrafili też niejednego laika przekonać o korzyściach duchowych przyjęcia ślubów zakonnych, które stawiały adeptom znacznie większe wymagania. Znajomość buddyzmu rozpowszechniała się też w sensie przestrzennym i na początku V wieku buddyzm kwitł już właściwie we wszystkich regionach cesarstwa. Lgnęli do niego nie tylko taoiści, ale nawet konfucjaniści, pociągnięci czystością etyki buddyjskiej. Tylko nieliczne jednostki zdobywały się na drogę poszukiwań oryginalnej prawdy, a do nich należał np. Tao-an, uczony znawca i interpretator świętych pism, przy tym bibliograf wczesnego buddyzmu, oraz jego uczeń Szy Huei-juan (334-417Ď), który od 380 roku do końca życia przebywał w klasztorze na górze Lu-szan (prow. Kiangsi). Ten ostatni uczył wielu adeptów, których później rozsyłał po południowych Chinach, a sam nigdy nie opuszczał swej siedziby, gdzie odwiedzali go nawet ludzie związani z dworem (miał on też uzyskać przywilej "nieskładania pokłonu władcy", a to mogłoby świadczyć o wielkim wzroście znaczenia buddyzmu w społeczeństwie chińskim w tym czasie). Jednocześnie niemal z wyżej wymienionymi występowały takie postacie, jak Fa-hien (339-420Ď), który podjął trzynastoletnią pielgrzymkę do Indii, przez co wsławił buddyzm chiński w całym świecie buddyjskim, oraz Kumaradżiwa, pochodzący z Indii, mieszkaniec Kuczy (ok. 350-409Ď), który około 402 roku przybył do Chin i tu na czele wielkiego zespołu uczniów (jakoby 3000Ď) organizował prace przekładowe i doszedł do liczby 294 tekstów, dzięki czemu uznano go za twórcę kanonu buddyjskiego w Chinach. Mimo że wiele tekstów przełożono już przed nim, dał on drugi ich przekład, w szczególności zaś wprowadził do Chin kompletny tekst komentarzy Nagardżuny, Sutrę Lotosu i in., które ugruntowały w Chinach szczególnie silnie mahajanę. Obok Kumaradżiwy działali jeszcze inni przybysze w tym czasie, np. Buddhabhadra, uczeń Buddhaseny, znany zwłaszcza jako tłumacz Sutry Ozdoby, ale rola ich była znacznie mniejsza od roli Kumaradżiwy. Poza tym na dalszy rozwój buddyzmu mieli wielki wpływ liczni uczniowie Kumaradżiwy, którzy poświęcając się studiowaniu określonych tekstów dali początek szkołom; te z kolei przekształcą się później w sekty. Do najbardziej znanych szkół ok. V wieku należały np. san-lun (3 traktaty), cz'eng-szy (stawanie się), fa-hua (kwiat prawa); poza tym odrębne szkoły specjalnie interesowały się kontemplacją (cz'an), której tradycje ciągnęły się od Ii wieku, a potem były kontynuowane przez Buddhabhadrę; inne kładły główny nacisk na "dyscyplinę" (li). Szkoły te głęboko zapuściły korzenie w wielu miejscowościach. Tak rozwinięty buddyzm nie przeląkł się już prześladowań inspirowanych dwukrotnie przez konfucjanistów w V wieku (później jeszcze w Ix wieku). W następstwie ich powstało w północnych Chinach wiele wspaniałych świątyń skalnych, z kamiennymi posągami i tekstami rytymi w kamieniu, jakby na znak, że wyszły z opresji jeszcze bardziej utrwalone. Do południowych Chin znowu w V wieku za dynastii Liang, która popierała buddyzm, około 475 roku przybył z Indii Bodhidharma, którego się uznaje za założyciela odrębnej sekty cz'an (medytacyjnej). Z kolei jego rodak Paramartha (499-569Ď) przybył około 546 roku drogą morską do Liang i przez 24 lata przetłumaczył olbrzymią liczbę tekstów buddyjskich, które jednak w większości zaginęły. Wreszcie T'an-luan (476-542Ď) uchodzi za faktycznego propagatora sekty "czystej ziemi" (ts'ing-t'u), choć nauki tej szkoły znane już były w Iv wieku. Szczególny rozkwit i silna separacja sekt nastąpiły w okresie dynastii Sui oraz T'ang (589-907Ď). Na pierwszym miejscu wypada postawić sektę t'ien-t'ai, której założycielem był mnich Huei-wen, największym zaś mistrzem jego uczeń Czy-i (538-597Ď), autor kilku komentarzy, zwłaszcza do szczególnie tu poważanej Sutry Lotosu Prawa. Wielką też rolę - głównie w masowej popularyzacji buddyzmu - odegrała nauka głoszona przez Sin-hinga (540-594Ď) o trzech etapach rozwoju wiary, z których trzeci, aktualny za jego czasów, miał objąć głównie prostaczków. Za T'angów najważniejszym chyba wydrzeniem było powstanie sekty hua-jen ("ozdoby¬)¦), której święty tekst Sutra Ozdoby znany już był wcześniej, obecnie jednak, ponownie przełożony i skomentowany przez Fa-tsanga (643-712Ď), staje się obok Sutry Lotosu drugim najważniejszym tekstem w buddyzmie chińskim. Sekty hua-jen i t'ien-t'ai są bardziej chińskie w wykładzie wiary od innych i obok sekt cz'an oraz ts'ing-t'u należą do największych i najbardziej ważnych w Chinach. O cz'an należy powiedzieć, że sięgała swymi wpływami również na wieś, ale w Ix wieku rozpadła się na 5, a następnie na 7 sekt pomniejszych. Z medytacji indyjskiej, jaką jeszcze propagował An Szy-kao i Bodhidharma, niewiele się ostało; cz'an nabrała charakteru specyficznie chińskiego, a przy tym społecznego, i przez to zyskiwała na poważaniu. Popularność sekty ts'ing-t'u rosła w kręgach ludzi prostych na podstawie dostępnej każdemu reguły wzywania imienia Buddy Amit'o. Na przełomie Vi-Vii wieku zwyczaj ten szerzył się również wśród kobiet. Z kolei na początku Viii wieku dochodzi do połączenia praktyk cz'an i ts'ing-t'u, przy czym ten wspólny prąd cz'an-ts'ing staje się odtąd jednym z najsilniejszych w ogóle w Chinach. Do Chin przeniesiono wprawdzie w Vii i Viii wieku kilka szkół, które w Indiach cieszyły się dużym autorytetem (np. mnich-podróżnik Huan-tsang odbywa w latach 629-645 olbrzymią podróż po Indiach i Azji Środkowej, przywożąc stamtąd naukę fa-siang, która znajduje swych zwolenników), w Chinach jednak w porównaniu z cz'an i ts'ing-t'u niewielką odgrywają rolę. Akcje antybuddyjskie (w latach 845 i 955Ď) niewiele już zaszkodziły szkole medytacji i połączonym szkołom cz'an-ts'ing, podczas gdy inne kierunki doznały poważnych szkód. Można to przypisywać m.in. wytwarzającemu się powoli stosunkowi protekcyjnemu wobec praktyk cz'an nawet ze strony konfucjańskiej. Można jeszcze wspomnieć, że za dynastii mongolskiej Jaan (1280-1367Ď) oraz mandżurskiej Ts'ing (1644-1911Ď) szerzył się w Chinach lamaizm (odmiana buddyzmu, o której jeszcze będzie mowa przy dziejach doktryny w Tybecie i Mongolii), który wywarł wprawdzie pewien wpływ na formy obrządku, ale nadal cz'an i cz'an-ts'ing cieszyły się największą popularnością. Lamaizm pozostał tylko na ogół w prowincjach chińskich sąsiadujących z Tybetem i Mongolią. Streszczając jeszcze bardziej dzieje procesu przeszczepiania buddyzmu na ziemię chińską, można powiedzieć, że od przełomu er doktryna importowana była przez cudzoziemców, znajdując nikły jeszcze odzew u samych Chińczyków, od Iv wieku rozpowszechniła się dość szybko w warstwie inteligencji chińskiej, a od przełomu Vi-Vii wieku emancypowała się nabierając charakteru swoiście chińskiego, przy czym z intelektualnej doktryny czy światopoglądu stała się wiarą dostępną dla ludzi prostych. Spośród szkół wybijają się na czoło cz'an oraz ts'ing-t'u, które uważać można za reprezentatywne dla buddyzmu chińskiego. Poczynając od X wieku charakterystyczne dla myśli religijnej Chińczyków jest zjawisko synkretyzmu trzech doktryn: konfucjanizmu, taoizmu i buddyzmu, tzw. żu-tao-fo. Jednocześnie wśród ludu wyobrażenia buddyjskie mieszają się z elementami rodzimego kultu ludowego. Budda, Awalokiteśwara (zwany tu Kuan-in), bodhisattwa Majtreja (rodzaj Mesjasza, który ma nadejść i zbawić ludzkość), Bodhidharma - stają się bóstwami w panteonie popularnych bóstw ludowych, takich jak Szang-ti, Lung-wang i niezliczeni inni, przy czym między nimi dopatrywano się zależności przypominających stosunki feudalne. Subtelne nauki o skutkach czynu czy prawdzie degenerowały się i w czasy nowożytne Chiny weszły już w stanie, który obserwatorzy chrześcijańscy z Europy określili jako areligijność. Ruch 4 maja 1919 roku, który stał się zalążkiem rewolucji chińskiej, odrzucił wszelkie doktryny religijne, a także wierzenia ludowe jako przesądy. To samo powtórzył ruch oświeceniowy 1930 roku i powojenne Chiny Ludowe, podczas gdy reżim kuomintangowski uznawał tradycyjne instytucje wyznaniowe, m.in. również buddyzm. W dzisiejszych warunkach utrzymuje się on w Chinach chyba jeszcze tylko siłą bezwładu, i to zapewne wyłącznie w praktykach starszego pokolenia. Na Półwysep Koreański dotarł buddyzm bezpośrednio z terenu Chin, gdzie już silnie umocnił swe pozycje. Najczęściej w związku z tym przytaczaną datą jest rok 372. Do ówczesnego króla państwa Kogurio, na północy graniczącego z Chinami, przybywają wysłańcy Fu Kiena, wodza jednego z plemion Hunów, który w drugiej połowie Iv wieku zajął całe Chiny północne i założył dynastię zwaną Wczesnymi Ts'inami ze stolicą w Cz'ang-anie. Wraz z poselstwem przybywa jakoby mnich Szun Tao z posągiem Buddy i świętymi księgami. Tradycja ta nie jest zupełnie pewna w szczegółach, ale potwierdzają ją zabytki architektury sakralnej w północnej Korei, datujące się na koniec Iv wieku. Z Kogurio przedostaje się buddyzm wkrótce na tereny położone bardziej na południe, mianowicie w 384 roku do państwa Pekdze, tradycja jednak mówi tu przede wszystkim o wcześniejszym wpływie chińskim, mianowicie z południowych Chin, z państwa Tsin (mnich Marananda), a dopiero w następnej kolejności wymienia przeniesienie z obszarów Kogurio. Dość późno natomiast, bo około 528 roku, dociera nauka Buddy do państwa Silla na południu, przekazana tu jakoby z Kogurio. Datę tę wielu badaczy przesuwa nawet o jeden wiek wcześniej, tak więc w pierwszej połowie V, a najpóźniej w Vi wieku cały półwysep znalazł się w zasięgu doktryny, przy czym wkroczyła tu ona - by tak powiedzieć - odgórnie, przez dwory władców, którzy mocą swej władzy, używając środków administracyjnych, rozpowszechnili ją na podległych sobie terenach. W Kogurio już w 396 roku sprowadza się z Chin liczne święte księgi, co zdaje się świadczyć o umacnianiu się i rozszerzaniu tej nauki. W Pekdze początkowo zdaje się panować forma buddyzmu wulgarnego (wiara w siły nadprzyrodzone), dopiero na przełomie V-Vi wieku dochodzi tu do podniesienia poziomu i w 552 roku stąd się właśnie przekazuje naukę buddyjską do Japonii. W państwie Silla stosunkowo najsilniej rozwinęła się forma buddyzmu jako religii państwowej. Królowie sprawowali mecenat nad propagandą wiary, która się stała ideologiczną nadbudową ich władzy. Liczne stały się tu klasztory, wielu też wstępowało do nich adeptów obojga płci. W 565 roku sprowadzono tu 1700 ksiąg buddyjskich z Chin, co stało się podstawą do rozległych studiów teologicznych. Wielu też mnichów z Silli wyjeżdżało dla pogłębienia wiedzy na dalsze nauki do Chin, gdyż państwo to utrzymywało z kontynentem najżywszy kontakt. Gdy w drugiej połowie Vii wieku Silla staje na czele zjednoczonego państwa, buddyzm koreański, pozostając nadal pod silnym wpływem chińskiego (dynastia T'ang), przechodzi szczytową fazę swego rozwoju. W okresie tym działa jednak wielu wybitnych znawców doktryny, mających samodzielny dorobek, świadczący o uniezależnianiu się od myśli chińskiej. Najbardziej chyba znanymi wówczas w Korei szkołami były: kierunek oparty na Awatamsaka-sutrze (Sutra Ozdoby) reprezentowany przez Won Hio (617-687Ď), Yi Sang (625-702Ď), oraz kierunek dhjany (medytacyjny) z głównym reprezentantem Sing Hengiem (704-779Ď). Poza tymi kierunkami uprawiano tu też wadżrajanę, jogę (pod wpływem san-lun) i in. Dopiero około Ix i X wieku sytuacja poważnie się zmienia. Nieustanne rozruchy w państwie prowadzą do zniszczenia nauki. Chyląca się ku upadkowi dynastia królów Silli nie jest już w stanie zajmować się żywiej popieraniem zakonów i mnichów, choć wiara w zasady buddyjskie nadal się utrzymuje. W początkach X wieku dochodzi do władzy dynastia Korio, która się utrzyma do roku 1392 i od której odtąd cały kraj znany jest w świecie pod nazwą Korea. W okresie tym buddyzm przechodzi swe odrodzenie. Królowie Korio równie gorąco jak władcy Silli okazywali cześć Buddzie i poparcie dla jego nauki. W drugiej połowie Xi wieku wydrukowano w Korio olbrzymi (ponad 5 tysięcy ksiąg) kanon buddyjski w języku chińskim (prace trwały ok. 40 lat). W końcu Xi wieku zasłynął tu uczony mnich Yi Czhon (1055-1101Ď), autor kilkudziesięciu dzieł i mistrz tysiąca uczniów. Na podstawie takich faktów okres ten nazywany bywa złotym wiekiem buddyzmu w Korei. Szczytowy rozkwit przeżywa wówczas szczególnie kierunek dhjany. W drugiej połowie Xiii wieku Korio staje się państwem zależnym od Mongołów, którzy opanowali też w tym czasie Chiny dając początek dynastii Juan. Pod wpływem mongolskim począł się w Korei szerzyć manicheizm, jednocześnie zaś z Chin przybyła neokonfucjańska nauka filozofa Czu Hiego. Tym nowym prądom buddyzm koreański nie potrafił się energicznie przeciwstawić, tak że nawet dochodziło do akcji pogromowych przeciw niemu. Proces upadku ciągnie się odtąd aż po najnowsze czasy. Dynastia Li, która nastała od roku 1393, na ogół (wyjątki były nieliczne) obojętnie lub nawet wrogo się odnosiła do problemów buddyzmu, propagując konfucjanizm jako swoją ideologię. Likwidowano wtedy, zwłaszcza w miastach, buddyjskie klasztory, zamieniając je niekiedy w domy uciech. Dobra klasztorne, które w ciągu wieków nadmiernie się rozrosły, konfiskowano na rzecz skarbu (to był zresztą główny powód akcji). Ale nawet w tych warunkach nie brakło wybitnych działaczy, jak np. Czhong Ho (1520-1604Ď). Należy też pamiętać o tym, że w połowie Xv wieku rozpoczęto prace nad koreańskimi przekładami pism buddyjskich. W tym celu obmyślono nawet specjalne pismo fonetyczne o alfabecie złożonym z kilkudziesięciu zaledwie znaków, których czytanie dzięki łatwości szybko się popularyzowało, podczas gdy stosowane wcześniej w kanonie ideogramy chińskie nie mogły się stać pismem popularnym. W Xvi wieku prace przekładowe i komentatorskie przybrały jeszcze na sile, ale niestety były to tylko krótkotrwałe okresy sprzyjających okoliczności (przychylni władcy), po czym wracano z reguły do polityki ograniczeń. Drugim charakterystycznym momentem był masowy udział mnichów buddyjskich w wojnie przeciw najazdowi japońskiemu w latach 1592-1598, a później w obronie przeciw najazdom Mandżurów na początku Xvii wieku. Patriotyczne zasługi znalazły pewne uznanie rządu centralnego, który przez jakiś czas nie stosował represji wobec klasztorów. Przy wszystkich tych niewątpliwie godnych podkreślenia posunięciach buddyzm koreański coraz bardziej tracił na sile. Podczas gdy za dynastii Korio liczono w Korei 11 szkół buddyjskich, w końcu Xiv wieku pierwszy król z dynastii Li uznał ich tylko 7, a pozostałe zmuszone były zespolić się z uznanymi oficjalnie. W pierwszej połowie Xv wieku postanowiono urzędowo rozróżnić tylko dwa kierunki: medytacyjny i niemedytacyjny. W Xvi wieku wyłącznie kierunek medytacyjny był uważany za reprezentatywny dla buddyzmu, reszta spotkała się z dezaprobatą. W końcu Xviii wieku utrzymało się jeszcze około 1500 klasztorów, ale z miast klasztory znikły zupełnie. Utrzymały się jedynie w górskich ustroniach. Zachodziły też i ogólniejsze zmiany. Pojęcia mahajany zmieszały się u pospólstwa z wierzeniami ludowymi i można do dziś spotkać bodhisattwów pośród niezliczonych duchów szczęścia i nieszczęścia znanych miejscowej mitologii szamanistycznej, do których włącza się też bogów asymilowanych z taoizmu. Od końca Xix wieku rozpoczyna się infiltracja polityczno-gospodarcza i kulturalna Japonii w Korei, m.in. około 1880 roku sekta sinsiu usiłuje przez swoich misjonarzy zaszczepić na półwyspie swój zreformowany amidyzm, ale większego sukcesu nie odnosi. Wreszcie w 1905 roku Korea zostaje protektoratem, a w 1910 gubernatorstwem japońskim. Buddyzm koreański został poddany silnym rygorom administracyjnym. Władze japońskie kontrolowały wyznaczone przez siebie rejony kościelne, nad którymi stali seniorzy 31 głównych klasztorów prowincjonalnych, zawiadujących z kolei pomniejszymi (zarejestrowano ich ogółem ponad 1200Ď). Po roku 1945 Korea rozpadła się na dwa rejony - jeden pod kontrolą wojsk radzieckich, drugi amerykańskich - przedzielone 38 równoleżnikiem. W roku 1948 oba rejony przekształciły się w dwa odrębne państwa. W Korei Północnej obywatele, zgodnie z konstytucją 1948 roku, korzystają ze swobody wyznania i wykonywania obrzędów religijnych. Majątki klasztorne objęła reforma rolna, którą z uwagi na ubóstwo wsi przeprowadzono -jak się wydaje - z żelazną konsekwencją. Ocalone z wieloletniej pożogi wojennej świątynie buddyjskie mają swoich duchownych buddyjskich jako gospodarzy, podlegają konserwacji jako skarby narodowej kultury oraz są odwiedzane i wspierane przez wiernych zgodnie z ich wolą. Rozdział kościoła od państwa jest tu jak najściślej przeprowadzony. W Korei Południowej losy buddyzmu potoczyły się nieco odmiennie. Restytuowano częściowo klasztorom ziemię skonfiskowaną w okresie reformy rolnej. Dopuszczono też duchownych buddyjskich do szeroko zakrojonej działalności edukacyjnej (uniwersytet, kolegia, licea, gimnazja itp.). Organizacje buddyjskie prowadzą też sierocińce, domy starców, domy ubogich itp., co rozgrzesza władze świeckie z odpowiedzialności za opiekę publiczną. Na utrzymanie i działalność kleru pracuje kilkanaście fabryk założnych w majątkach klasztornych. Najdalszy swój skok na terenie Azji wykonał buddyzm ponad wodami Morza Japońskiego do Japonii. Według kroniki japońskiej oficjalny ingres na dwór cesarza Kimmei miał się odbyć w roku 552, choć datę tę korygują historycy według innych źródeł na rok 538. Niezależnie od tego można uważać za pewne, że już pod koniec Iv, a w każdym razie w V wieku przywieźli ze sobą na archipelag i pielęgnowali wierzenia buddyjskie imigranci koreańscy i chińscy, których wielu osiedlało się wówczas w Japonii i którzy znaleźli tutaj swoją drugą ojczyznę po wygnaniu z pierwszej na skutek wydarzeń wojennych, podczas gdy ich dzieci i wnukowie w ogóle już innej ojczyzny niż Japonia nie znali. Ponieważ z otoczenia cesarza Kimmei tylko ród Soga czynnie się zainteresował nową wiarą, a imigranci również praktykowali kult Buddy jedynie w swych domowych pieleszach, można stwierdzić, że mamy tu do czynienia z falą buddyzmu rozproszonego. Dopiero po roku 585 zaczynają powstawać coraz liczniej świątynie, co świadczy o tym, że buddyzm stał się przedmiotem zainteresowania społecznego. Na przełomie Vi i Vii wieku regent Siotoku ustawił buddyzm na piedestale religii uprzywilejowanej, co było ważnym posunięciem politycznym na owe czasy (wyjście z barbaryzmu). Dekretami zalecającymi buddyzm, budowaniem i zachęcaniem do budowania świątyń, a wreszcie interpretacją świętych tekstów zasłużył się on wielce sprawie upowszechnienia doktryny na wyspach. Już w 624 roku liczbę świątyń-klasztorów oblicza się na 46, mnichów na 816, mniszek na 569 - jest to oczywiście wskaźnik silnego rozwoju. Szczególnie pomyślnie rozwija się wówczas buddyzm w stolicy państwa, Nara. Istnieje tu wiele bogatych świątyń, których kler wywiera silny wpływ polityczny na dwór. Symbioza ta prowadzi np. do zarządzeń o zakładaniu klasztorów męskich i żeńskich w każdej prowincji, a to na intencję odwrócenia nieszczęść (738 lub 741Ď), czy o odlaniu z brązu wielkiego posągu Buddy w świątyni Todaidzi w stolicy (743 rok, wykonanie w 752 roku). Buddyzm ówczesny w Japonii stanowił jeszcze dość jednolitą, choć eklektyczną całość. Nawet gdy około 750 roku zaczęto rozróżniać tzw. 6 szkół Nara, a mianowicie: sanron, hosso, dziodzitsu, kusia, kegon i ritsu, były to raczej jakby bractwa w obrębie tej samej religii, a nie odrębne sekty. Specjalizowano się już tu w studiowaniu wybranych tekstów, ale poza klasztorami wierzono w buddyzm jako w magię pomocną państwu i jego mieszkańcom. Jednocześnie począł dość wyraźnie występować proces wytwarzania się koegzystencji między rodzimym kultem bóstw przyrody (sinto) a buddyzmem, co prowadziło zarówno do synkretyzmu, jak i do spłycenia w pojmowaniu samej doktryny. Od strony polityki państwowej wreszcie można określić postawę ówczesnego buddyzmu jako demoralizację: mnisi obdarzeni godnościami, wybujała hierarchizacja kleru, olbrzymie latyfundia i siły robocze, przydzielane klasztorom, stworzyły niezdrową sytuację, z której dwór nie był zdolny się wycofać. Jednym ze środków podjętych dla uzdrowienia tego stanu rzeczy była decyzja przeniesienia stolicy z Nara do innej miejscowości (w 784 roku). Po pewnych wahaniach wybrano w 794 roku miejscowość, zwaną odtąd Iiei'an-kio, "stolicą spokoju" (dzisiejsze Kioto). Już w chwili przeniesienia istniały tu 2 czy 3 klasztory, a przede wszystkim na pobliskiej górze Hi'ei znajdował się klasztor Enriakudzi, założony przez mnicha Saicio (788 rok). W 805 roku sprowadza Saicio z Chin z klasztoru na górze T'ien'-t'ai (stąd japońska nazwa nauki: tendai) naukę znacznie różniącą się od nauk głoszonych przez mnichów z Nara i nawet zwalczaną przez tych ostatnich. To stało się jednym z powodów popularyzacji nowej, a jednocześnie przez swój eklektyzm (elementy medytacji, rytuału i magii) zrozumiałej nauki wśród arystokracji Hei'an-kio. Wreszcie w 806 roku poczyna działać na górze Koja-san (klasztor Kongobudzi, od 823 roku również z filią w Hei'an) mnich Kukai, który sprowadza z Chin doktrynę mantrajany (po jap. singon - "prawdziwe słowa¬)¦), która główny nacisk kładzie na zabiegi magiczne. Singon podobnie jak tendai spotkała się z aplauzem w ówczesnych kręgach ludzi pragnących w stosunkowo prosty sposób zapewnić sobie czy państwu pomyślność. Popyt odpowiadał w tym wypadku podaży. Obie szkoły brały pod uwagę pragnienie sfer związanych z dworem, arystokracja ustosunkowała się po mecenasowsku do potrzeb kultu (budownictwo, sztuka itp.), przy czym niejeden magnat czy członek rodu cesarskiego osobiście wstępował do zakonu wzmacniając tym samym jego prestiż. Jednocześnie jednak zaniedbywano akcję umasawiania doktryny, toteż wśród ludu zrodziła się swoista reakcja, wspierana zresztą przez niektórych mnichów, którzy propagowali ideę istnienia raju ("czystej ziemi" - dziodo). Do raju tego wprowadza wiernych Amida, którego imienia należy wzywać. Pouczali o tym już Kuja (ok. 900 - ok. 970Ď), później Esin (942-1017Ď), Rionin (1072-1132Ď), wreszcie Genku, czyli Honen (1133-1212Ď), w różnych zaś okolicach powstają masowo bractwa i praktyki kultu Amidy (tańce, modlitwy itp.). Ruchowi temu sprzyjał zresztą zarówno uproszczony charakter kultu (wzywanie imienia miłosiernego zbawcy i poddanie się jego łasce były łatwiejsze niż nauka, medytacja czy skomplikowany rytuał), jak i szerząca się podówczas wiara w rychły "koniec świata", a raczej w zamieszanie, jakie ma na świecie nastąpić. Widome oznaki tego zamieszania zdawały się już zresztą przejawiać w polityce: wojny domowe, mające od 1185 roku wprowadzić na arenę dziejów Japonii system feudalny rządów, nękały kraj przez długi szereg lat. Zwycięstwo rodu Minamoto zapoczątkowało w Japonii przewagę polityczną klasy samurajów (szlachty wojennej), ciągnącą się odtąd przez blisko 7 wieków. Zrodzony w poprzedniej epoce kult Amidy, w szczególności w postaci lansowanej przez Honena, nabiera, poczynając od 1175 roku, coraz większej popularności. Prosty przepis, każący w dowolnych okolicznościach (idąc, siedząc czy leżąc), w każdym stanie ducha (w stanie niewiedzy czy w stanie grzechu) wzywać wielekroć imienia Amidy, odpowiadał zarówno tym, którzy podówczas zawodowo parali się wojaczką, jak i tym, którzy pracą swych rąk żywili znękany wojną kraj, gdyż ani jedni, ani drudzy nie byli podówczas zdolni czytać ksiąg czy zachowywać wymyślnych ceremoniałów. Niemal jednocześnie jednak odradzała się myśl, że zbawienie można osiągnąć nie - jak sądzą amidyści - przez łaskę udzielaną od zewnątrz przez boską istotę, ale przez postawę wewnętrzną jednostki. Myśl taka zawierała więcej racjonalnych podstaw niż doktryny o istnieniu pozafizycznych światów czy istot, toteż znajdowała dostęp do co światlejszych umysłów. Myśl tę, w postaci nauk o wartościach medytacji, głosiły już wczesne szkoły buddyzmu japońskiego (np. hosso, tendai). Wznowił ją mnich Eisai (1141-1215Ď), który dwukrotnie podróżował do Chin i przywiózł stamtąd naukę dzen (chińskie cz'an). Zaczął ją głosić około 1185 roku, a szkoła przez niego założona nosi nazwę rindzai. Uzyskał on nawet poparcie ówczesnego rządu w Kamakurze; zbudował tu oraz w Hei'an-kio klasztory. Druga sekta dzenistyczna, którą nazwano soto, założona ok. 1227 przez Dogena (1200-1253Ď), miała raczej tendencję do krycia się w górskich ustroniach. Jednocześnie w ciągu Xiii wieku ożywiają swą działalność wcześniej zadomowione w Japonii sekty, zwłaszcza kegon i ritsu, w których szczególny nacisk położno na kult Miroku (Majtreja) i Siaka (Siakja-muni). Wymienione - poczynając od Honena - kierunki amidystyczne, dzenistyczne i inne rozpowszechniały się raczej w środowiskach związanych z życiem ówczesnych centrów administracyjnych. Dopiero działalność Sinrana (1173-1262Ď) przeniosła ideę kultu Amidy na daleką prowincję, przy czym po 1224 roku treść nauki Sinrana zaczęła znacznie różnić się od tez jego mistrza Honena. Dla Sinrana "raj" mieści się na ziemi, po której ludzie stąpają; ludzie żyjący są właśnie istotami odrodzonymi w raju, a westchnienie do imienia Buddy jest aktem wdzięczności i radości z istnienia. Nawet sam Budda był w tym samym położeniu co inni ludzie. Dlatego też kapłani nie muszą inaczej żyć niż laicy (zniesienie celibatu i postu). Te i podobne, niecodzienne zasady ściągnęły na głowę Sinrana wiele gromów ze strony szkół bliższych ortodoksji, wśród prostych jednak ludzi obudziły wiele sympatii, tak że sekta ta (zwana dziodo-sinsiu lub sinsiu) stała się najpopularniejszą ze wszystkich sekt w Japonii. Jednocześnie z sinsiu rozwija się w tym czasie we wschodnich prowincjach nauka mnicha Nicirena (1222-1282Ď), zwana też hokke, gdyż za święty tekst uważa Hokkekio (też Hokekio), tzn. Sutrę Lotosu Prawa. Niciren wyszedł z sekty tendai i zachował dla niej nawet pewne względy, pozostałe jednak szkoły japońskiego buddyzmu ogłosił za szkodliwe dla moralności publicznej i dla państwa. Hokke uznało ziemię japońską za "objawiony raj", a naród japoński za naród wybrany. Ten autocentryczny i nietolerancyjny punkt widzenia zdobył z czasem nicirenizmowi złą sławę sekty o tendencjach szowinistycznych. Pomimo tej niepochlebnej oceny Niciren jest jednakże najbardziej chyba japoński spośród wszystkich działaczy religijnych w tym kraju. Sam działał z przekonaniem i z najszlachetniejszych pobudek w trudnych warunkach prześladowania jego nauki przez władze i pozostałe sekty. Tym zdobył sobie trwałe imię, a nauka jego objęła z czasem bardzo szerokie kręgi społeczeństwa i dziś nicirenici należą do sekt najbardziej chyba aktywnych społecznie. O ile stare sekty miały oparcie w zachodnim okręgu Nara-Kioto, o tyle nowe szerzyły się głównie na terenach północno-wschodnich (Kamakura-Niigata) i właściwie tylko w takim oddaleniu od oficjalnych centrów mogły się względnie swobodnie - mimo ataków - rozwijać. Odgrywały też tu często rolę katalizatorów czynniki wtórne. I tak dzen (w szczególności soto) przyjmowała zasadę niesprzeczności nauk buddyjskich z konfucjanizmem, który od Xiv wieku był uważany za właściwą ideologię samurajów. Stąd sekta soto prowadziła ożywioną działalność wydawniczą (własne drukarnie) i oświatową (biblioteki, szkoły) i to pomnażało jej szeregi. Z kolei sekta sinsiu w szczególności słynęła z tego, że angażowała się od Xv wieku nawet w antyreżimowe akcje polityczne (bunty chłopskie itp.), co bardzo umocniło jej pozycję. Jedynie sektę hokke przez długie lata zwalczały zgodnie wszystkie pozostałe sekty, co było reakcją na nietolerancyjną jej postawę wobec wszelkich innowierców. Spośród starych sekt singon i tendai stanowiły potężne państwa kościelne w obrębie cesarstwa. Siedziby ich na górach Hi'ei czy Koja od dawna stanowiły feudalne twierdze, dysponujące silnymi zbrojnymi oddziałami. Gdy w Xvi wieku poczęto w Japonii realizować ideę zjednoczenia państwa, jedną z pierwszych przeszkód do pokonania były owe klasztory, tak że zniszczenie ich było nie do uniknięcia. Do osłabienia siły wszystkich bogatych klasztorów stołecznych i innych przyczyniły się też zarządzenia ekonomiczne bijące w wielkie posiadłości ziemskie. Wiek Xvi jest jednak również świadkiem dotarcia do Japonii chrześcijaństwa. Przyjęte początkowo przychylnie, zostaje ostatecznie na przełomie Xvii i Xviii wieku osądzone jako niebezpieczne dla kraju i w ciągu 30 lat niemal doszczętnie wyplenione. Przy tej okazji buddyzm administracyjnie przywrócono do łask jako kult zupełnie już zadomowiony. Ogranicza się wprawdzie prawa i przywileje klasztorów, lecz stają się one uznanymi oficjalnie "parafiami", do których przypisani są absolutnie wszyscy obywatele (ma to m.in. przeciwdziałać ich chrystianizacji). Osobni urzędnicy sprawują kontrolę nad działalnością klasztorów, które mogą rozwijać doktrynę, ale nie mają prawa tworzyć dalszych szkół teologicznych; podstawowym obowiązkiem wobec parafian jest prowadzić dla nich naukę wiary. Ta kontrolowana odgórnie działalność doprowadziła do pewnego postępu w uporządkowaniu pojęć doktrynalnych, głównie jednak wywołała upadek i zastój, gdyż rutyna i formalizm zastąpiły żywą myśl i entuzjazm dawnych czasów. Gdy w Xviii wieku studia świeckie nad przeszłością kraju doprowadziły m.in. do regeneracji sintoizmu, który z uwagi na sytuację polityczną znalazł wielu zwolenników, zmurszały buddyzm (w szczególności szło tu o buddyzm pojmowany synkretystycznie w mariażu z sintoizmem) stawiał bardzo słaby opór atakom sintoistycznym, toteż w połowie Xix wieku doczekał się ataków na siebie i istnych pogromów, które zostały jednak stłumione. Zniesienie zakazu chrześcijaństwa w 1873 roku stanowi nowy punkt zwrotny w dziejach rozwoju doktryny na terenie Japonii. Uwolniony od balastu synkretyzmu, poczyna rozwijać się na fundamencie czystej myśli buddyjskiej, w każdym razie myśli nie skażonej jawnym wymieszaniem z pojęciami sintoistycznymi (choć synkretyzm pozostał w świadomości przeciętnego Japończyka). Jednocześnie zaś obawa przed konkurencją chrześcijaństwa prowadzi do wysiłków w kierunku pogłębiania nauk i polepszania metod szerzenia i wzmacniania wiary. Do dalszego polepszenia sytuacji buddyzmu przyczyniła się konstytucja z 1889 roku, wprowadzająca swobodę wyznania w Japonii. Szkoły i sekty buddyjskie, dotychczas dość ostro ze sobą skłócone, w końcu Xix wieku zjednoczyły się, aby gromadnie przeciwstawić się zarówno atakom ze strony innych ugrupowań religijnych, jak i rygorom narzucanym przez administrację centralną. Jednocześnie zaś pod wpływem europejskich studiów buddologicznych budzi się ambicja, którą w początkach Xx wieku wprowadzono w czyn, by podobny kierunek badań, i to na skalę światową, zmontować w Japonii. Poza badaniami krytycznymi podjęto też inicjatywę rozbudowania działalności w zakresie opieki społecznej, wpływu dydaktycznego na młodzież (różne typy i poziomy szkół), a także działalności misyjnej (misje wewnętrzne i zagraniczne). W 1913 roku zwołano też do Tokio światowy kongres buddystyczny. Szczytowym osiągnięciem było wydanie drukiem (poczynając od 1924 roku) stutomowego kanonu ksiąg buddyjskich, zawierającego 2920 tekstów buddyjskich z Chin, Azji Środkowej, Korei i Japonii. Wojna Japonii przeciw Chinom czy też Ii wojna światowa nie wykazały żadnej wyraźnej pogłębionej postawy etycznej ugrupowań buddyjskich w Japonii: podporządkowanie polityce (zresztą w warunkach silnego terroru soldateski) było jak najbardziej normalnym zjawiskiem. Dopiero po klęsce 1945 roku wiele buddyjskich ugrupowań wystąpiło bardziej czynnie w akcjach walki o pokój czy w akcjach przeciw proamerykańskiej polityce rządu. Z dogmatycznego punktu widzenia proklamacja wolności wyznania w nowej konstytucji z 1947 roku prowadzi do pojawienia się wielkiej liczby nowych sekt (szczególnie silnemu rozbiciu uległy singon i hokke); rozdrobnienia tego nie traktuje się jednak jako niebezpieczeństwa dla całości buddyzmu japońskiego, który zgodnie zmierza do utrzymania spójności i jedności z naczelnym hasłem, by stać się motorem ruchu jedności buddyzmu ogólnoświatowego. Kierunek tantrystyczno-mantrajanistyczny, którego magiczne praktyki i oddalenie od nauk historycznego Buddy nie zdobyły większej popularności w dotychczas omówionych krajach Środkowego i Dalekiego Wschodu, rozpowszechnił się stosunkowo szybko i łatwo w postaci tzw. lamaizmu na terenie Tybetu, Nepalu, Mongolii, Bhutanu, Sikkimu, w zachodnich Chinach (Sinkiang, Kansu, Sycz'uan, Jünnan), a nawet sięgnął do Indii (Kaszmir) i nad dolną Wołgę (Kałmucy), a wreszcie na Syberię (Buriaci). Skomplikowany rytualizm i doktrynalna metafizyka z pewnością nie stanowiły bezpośredniego powodu przyjmowania się lamaizmu wśród plemion koczowniczo-pasterskich. Momentem sprzyjającym krzewieniu się tego kierunku była niewątpliwie koncepcja przerzucenia balastu odpowiedzialności za należyte rozumienie i przestrzeganie rytuału i dogmatów na jednostki specjalnie wdrożone do takich obowiązków. Wiara w taką osobę, w jej wiedzę i umiejętności zwalnia lamaistę od potrzeby zbyt głębokiego wnikania w istotę obrzędów i przykazań. Właśnie wyraz lama (z tybetańskiego bLama - "senior, starszy mistrz¬)¦) oznacza tu tego, kto powołany jest do umiejętnego sprawowania funkcji "Przewodnika po dobrych drogach". Każda ludzka istota ma swego lamę, nawet każdy z przyszłych buddów miał swego lamę i pod wpływem jego nauk sam zostawał lamą dla innych; bez lamów nie byłoby ani pojęcia "budda", ani doktryny buddyjskiej, ani zgromadzeń mniszych. Tu należy też podkreślić, że błędem jest identyfikować lamę z każdym mnichem (zwanym np. w Tybecie dGe-slong). Do niedawna niemal każda rodzina w Tybecie oddawała syna na służbę do klasztoru, gdzie otrzymywał on święcenia mnisze, ale lamą w sensie mistrza dla innych zostawał w trybie indywidualnego wysiłku, przy pomocy swoich mistrzów. Dodać należy przy tym, że przeszłe pokolenia lamów doznają czci równej świętym w chrześcijaństwie, toteż w każdym klasztorze lamaickim ustalone są całe hierarchie kolejnych mistrzów, których nauka przekazana została aż do najmłodszego pokolenia wiernych. Stąd panteon lamaistyczny (nie rezygnujący przy tym ani z mitologii mahajany, ani z bóstw kultów lokalnych zbliżonych do szamanizmu) jest o wiele bogatszy niż w innych szkołach buddyjskich. Najstarsze niewątpliwie są w tej grupie tradycje buddyjskie Nepalu, choć oczywiście początkowo nie mają one nic wspólnego z lamaizmem. Należy przede wszystkim pamiętać, że teren Nepalu przechodził różne losy i np. w V wieku p.n.e. tu właśnie znajdowało się miasto Kapilawastu, gdzie narodził się Budda. Z tych odległych czasów nie zachowały się żadne wyraźne świadectwa. Dopiero działalność cesarza Asioki zostawiła trwałe ślady, np. ruiny pagód w okolicach Katmandu, Patanu i innych miast. Zachowały się też budowle buddyjskie z I wieku p.n.e. Dokładniejszych wiadomości o położeniu i dziejach tej wczesnej fazy rozwoju raczej jest brak, wiadomo natomiast, że w Vii wieku stąd właśnie przedostaje się buddyzm do Tybetu poprzez kontakty dworskie, co jest niedwuznacznym świadectwem silnego zakorzenienia się tej religii w państwie. Wkrótce jednak rozpoczyna się przenikanie z Indii wpływów hinduizmu, który od Xiv wieku cieszy się u dynastii Mallów uznaniem nie mniejszym niż buddyzm. W Xviii wieku sytuacja zmienia się na niekorzyść buddyzmu, gdyż nowi najeźdźcy, Gurkhowie, faworyzują głównie hinduizm. Hinduizm szerzy się poza dolinami szczególnie w południowych rejonach Himalajów, od północy natomiast poczyna napierać lamaizm z Tybetu. O poziomie buddyzmu w Nepalu świadczą obok architektury i bogato rozwiniętej sztuki sakralnej również pomniki pisane, a mianowicie wydany tu kanon pism świętych. Za centralną bazę lamaizmu uważa się Tybet. Udokumentowana historia buddyzmu w Tybecie rozpoczyna się w Vii wieku, choć tradycje miejscowe cofają ją nawet o trzy wieki wcześniej. Ówczesny władca Tybetu Srong-btsan-sgam-po pojął dwie małżonki, jedną z Chin, drugą z Nepalu, przy czym obie okazały się zapalonymi zwolenniczkami buddyzmu. Do Indii wysłano wtedy uczonego Thon-mi-sam-bho-ta, który przywiózł pierwsze teksty mahajany. Stąd rozpoczęła się tradycja indyjskiego alfabetu w Tybecie, jednakże sam buddyzm bynajmniej się nie przyjął, gdyż przeciwdziałał temu silnie zakorzeniony miejscowy szamanizm (znany pod nazwą bon). Dopiero w Viii wieku król tybetański Khri-srong-lde-btsan zaprosił z Indii mnichów wyspecjalizowanych w wadżrajanie i mantrajanie, Siantirakszitę i jego ucznia Kamalasilę, a później Padmasambhawę (tantrystę), i zbudował dla nich w okolicy miasta Lhasa klasztor bSam-yas, który był odtąd centralnym ośrodkiem szerzenia wadżrajany. Odtąd wadżrajana, będąca w Indiach formą podupadającego buddyzmu, szerzyła się na obszarze całego Tybetu. Próba wprowadzenia w tym samym okresie z Chin cz'an nie udała się. Za najbardziej zasłużonego w dziele szerzenia buddyzmu króla uchodzi Khri-ral-pa-can (817-836Ď). Z jego zarządzenia sprowadzono z Indii cały zastęp uczonych buddyjskich, którzy pospołu z mnichami miejscowymi przystąpili do przekładu kanonu buddyjskiego na język tybetański, gdyż uznano to za jedyną drogę przezwyciężenia silnego jeszcze kultu bon. Za jego już panowania przetłumaczono większość pism mahajany, przy czym dawniejsze przekłady modyfikowano i polerowano. On też łożył na klasztory i wprowadzał tam właściwe rygory zakonne. Niestety następca jego Dar-ma, zwany też gLang-dar-mą (836-843Ď), faworyzował przeciwników buddyzmu (czyli bon) czynnie przeciwstawiając się buddyzmowi, niszcząc świątynie, statuy i pisma. Poniósł w rezultacie śmierć z ręki buddyjskiego mnicha, ale znalazł jeszcze naśladowców wśród swoich następców, tak że Ix wiek uważany jest w dziejach lamaizmyż za fatalny. Jednakże w X wieku notuje się dalsze sukcesy szerzenia się tajemnych nauk wadżrajany, która niewątpliwie weszła już wówczas na drogę synkretyzmu z praktykami bon. W Xi wieku rozpoczyna się okres zmian. Na zaproszenie magnata Ye-sies-hod przybywa z Indii mnich Atisia, który wprowadza szereg reform w zakresie dyscypliny i dogmatów, mianowicie wraz ze swym uczniem imieniem bBrom-ston propaguje "jawną naukę" stając się założycielem kierunku bKa-gdams-pa, który będzie się przeciwstawiał staremu kierunkowi rNying-ma-pa. Odtąd pojawiają się w Tybecie coraz to nowe odłamy i szkoły. Mnich Marpa zakłada szkołę bKa-brgyud-pa, z której wychodzi mistyk znany pod imieniem Milarepa (Mi-la-ras-pa); później inni wprowadzają kierunki Kar-ma-pa, Bri-gung-pa, Sa-skya-pa i inne. Ogółem do końca Xiii w. powstaje tu 17 różnych odłamów lamaickiego buddyzmu, które się różnią między sobą bynajmniej nie dogmatami, lecz głównie ceremoniałem. Charakterystyczną cechą jest tu kontaminowanie zasad jawnego i tajnego obrządku, co się zresztą do dziś w Tybecie utrzymuje. Sa-skya-pa wywiera w Xiii w. szczególny wpływ na dynastię mongolską, w szczególności wymieniane tu bywają zasługi mistrza tej szkoły, zwanego P'ags-pa (1239-1280Ď). Dynastia ta odpłaciła się wielkimi nadaniami i przywilejami dla swoich lamów. Z kolei chińska dynastia Mingów też poddała się siaktystycznym zwłaszcza urokom lamaizmu i obdarzała jego ośrodki wielkimi bogactwami. To przyczyniło się wkrótce do wielkiego zepsucia w środowisku mnichów, któremu przeciwstawi się dopiero skutecznie pod koniec Xiv w. wielki reformator lamaizmu Tsongkhapa (1357-1419Ď). Główne jego zabiegi miały na celu nawrót do mahajany i podniesienie dyscypliny klasztornej w duchu reform Atisi. Głównym ośrodkiem jego działalności stał się klasztor dGa'-ldan w Lhasie, skąd głosił swe nauki i gdzie założył szkołę zwaną popularnie "żółtymi czapkami" (właśc. dGe-lugs-pa - "oddani zasadom cnoty¬)¦) dla odróżnienia od dawniejszych szkół określonych jako "czerwone czapki". Jego uczniowie i następcy rozszerzają z czasem teren działalności, zakładając nowe klasztory, a niektóre z nich stają się siedzibami dostojników duchownych Tybetu i poważnymi ośrodkami badań nad buddyjskimi tekstami. Najpotężniejsze klasztory to Taszilhunpo, zbudowany około 1445 r. przez dGe-I'dun grub-pa, pierwszego da-lai-bLa-mę (-dalaj-lamę), czyli najwyższego zwierzchnika "żółtych czapek" w Tybecie (1391-1475Ď), Bras-sprungs - siedziba drugiego z kolei dalaj-lamy i wreszcie Po-ta-la w Lhasie, klasztor o dawniejszych tradycjach, ale rozbudowany potężnie za piątego dalaj-lamy w Xvii w., który zostaje siedzibą tegoż urzędu aż po najnowsze czasy. Taszilhunpo zostaje w Xvii w. siedzibą innego dostojnika lamaickiego, panczen-lamy. Wymienione klasztory są olbrzymimi skupiskami budowli, w których mieszkają i organizują pracę tysiące mnichów. W związku z tym, że "żółte czapki" przestrzegają ściśle zasad celibatu dziedziczenie godności zakonnych czy kościelnych musiało tu przybrać specjalne formy, które się stały charakterystyczne dla lamaizmu; idzie tu mianowicie o zasadę inkarnacji ducha zmarłego dostojnika w narodzone w momencie jego śmierci dziecko, które do 18 roku życia zostaje oddane na wychowanie do klasztoru, po czym przejmuje cały ster władzy. Jest cały szereg przepisów dotyczących rozpoznawania inkarnacji, ustalania interregentury itd. Najwyższe stanowiska dalaj-lamy i panczen-lamy mają dokładnie ustalone zakresy władzy, z doktrynalnego zaś punktu widzenia obaj ci dostojnicy uchodzą za tzw. żywych Buddów, w których wcielają się Awalokiteśwara i Amitabha. Ważniejsze stanowiska w pomniejszych klasztorach również obsadzane bywają na zasadzie inkarnacji, tak że w Tybecie na początku Xx w. liczono około 150 "żywych Buddów". Zasady te okazały się w praktyce dość skutecznym środkiem ustrzeżenia się od takich zjawisk znanych na innych terenach, jak nepotyzm, symonia itp. Na skutek aktywności, dobrej organizacji i poparcia zagranicy (Chiny, Mongolia), "żółte czapki" zdobywają absolutną przewagę w Tybecie, a dalaj-lamowie stają się nie tylko duchownymi, ale też świeckimi władcami tego kraju, protegowanymi zbrojnie przez sąsiadów. "Czerwone czapki", które nie poddają się reformom Tsongkhapy, straciły całkowicie na znaczeniu, choć się utrzymały w rozproszeniu do naszych czasów, gdy w Tybecie (w 1935 r.) nastał czternasty z kolei dalaj-lama. Charakterystyczny dla okresu "żółtych czapek" jest brak kontaktu z Indiami, tak że nie przedostają się tu zasadniczo wpływy hinduistyczne. Jednakże stosunki z Chinami i Mongolią też są raczej jednostronne, a mianowicie prowadzą do spopularyzowania lamaizmu na wspomnianych obszarach. Ciekawy jest fakt, że chińskie piśmiennictwo buddyjskie stosunkowo niewielki miało wpływ na kanon tybetański, tak że blisko połowa pism, tzw. Kandżur (tyb.: bKa-'gyur "tłumaczenie przepisów¬)¦) i większość tzw. Tandżuru (bsTan-'gyur "tłumaczenie nauki¬)¦) przejęta była tu wprost z sanskrytu i częstokroć nie jest nawet znana w Chinach. Tłumaczono je w okresie od Vii do Xiii w. w miarę przejmowania z Indii, gdzie buddyzm znajdował się już w stanie upadku, tak że teksty tybetańskie przechowują ślady jednej z najpóźniejszych, nawet zdegenerowanych jego faz. Buddyzm w Tybecie jest nadal potężny, o czym świadczy ponad 2 tysiące istniejących tu klasztorów z blisko 500 tysiącami mnichów, jednakże wypadki polityczne 1960 r., trwający proces ograniczania roli duchowieństwa w życiu społeczno-politycznym Tybetu i ucieczka dalajlamy do Indii niewątpliwie zmienią oblicze religijne tego terenu. Sąsiadujący z Indiami i Tybetem Bhutan jest również najpierw, choć raczej późno; terenem wpływów buddyzmu indyjskiego (Viii w.). W Xvi wieku przybywa tu mnich tybetański Dugon Dorje (1534-1592Ď), który uzyskuje tak silne wpływy religijno-polityczne, że udaje mu się zjednoczyć rozbite feudalne państwo i wprowadzić dwuwładzę kościelno-świecką w kraju, przy czym sam zachowuje dla siebie najwyższe stanowisko duchowne (dharmaradża). Godność ta przechodziła po śmierci dharmaradży na tego, u kogo rozpoznano, że wcielił w siebie ducha zmarłego. Dopiero od r. 1907 zastąpiono ten system dziedziczeniem w rodzie. Ponieważ pierwszy dharmaradża należał do tzw. czerwonego kościoła ("czerwonych czapek¬)¦) w Tybecie, urząd ten pozostawał stale w zależności od "czerwonych". Gdy w Tybecie rozpoczęła się rywalizacja "czerwonych czapek" z "żółtymi", również Bhutan doczekał się najazdów ze strony "żółtych" (lata 1647, 1656, 1714Ď). Od r. 1731 Bhutan całkowicie się dostaje pod władzę Tybetu, tak że rządzi tu właściwie panczen-lama z Tybetu. W latach 1773, 1863, 1865 Bhutan wpada w szereg konfliktów z sąsiadami, przy czym w wyniku ostatniego popada w pewną zależność od Anglii; od r. 1949 współpracuje w dziedzinie polityki zagranicznej z Indiami. Kwestie religijne od Xviii w. nie ulegają tu większym przemianom. Sikkim, graniczący z Nepalem, Indiami, Bhutanem i Tybetem, jest mało znanym tworem państwowym (ok. 135 tysięcy mieszkańców). Obecnie egzystuje pod protekcją Indii; od połowy Xvii w. panuje tu dynastia królów pochodzenia tybetańskiego. Od tego zapewne też czasu datuje się tu wpływ lamaizmu, który jest tu uważany za religię państwową. Mimo to szacuje się obecnie buddystów w Sikkimie na 1/3 całej ludności, podczas gdy 2/3 ludności wyznaje hinduizm, głównie napływający z terenów Nepalu. Są tu 44 klasztory buddyjskie. Ostatnim wreszcie krajem lamaizmu, o którym wypadnie nam mówić, będzie Mongolia. Przechodziła aż do Xii w. różne koleje losu; w dziedzinie wyznaniowej panowała tu na ogół duża tolerancyjność, przeważały natomiast rodzime tendencje szamanistyczne. Imperium mongolskie, które powstało w Xiii w., zetknęło się z buddyzmem w czasie podbojów i interesował się nim zarówno Czingiz-chan, jak i Chubiłaj, którzy pragnęli, być może, rozwiązać problem religii światowej jako spoiwa wiążącego ze sobą rozmaite ludy zamieszkujące rozległe obszary przez nich podbite. Islam i chrześcijaństwo mogły się wydawać zbyt rygorystyczne, buddyzm natomiast, zwłaszcza w swej postaci lamaistycznej, wielce przypominającej szamanizm i ze swoim liberalnym stosunkiem do innorodnych pojęć religijnych, jak najbardziej nadawał się do roli religii oficjalnej. W 1253 r. Chubiłaj w czasie pobytu swego w Tybecie poznał tu dziewiętnastoletniego Blo-gros rgyal-mts'ana wyróżniającego się pobożnością i wiedzą adepta z klasztoru Sa-skya-pa. Zbudowany postawą młodzieńca, bardziej znanego pod przydomkiem P'ags-pa (świętobliwy), powołał go w 1264 r. na stanowisko dworskiego doradcy do spraw buddyzmu, później zaś arcykapłana cesarskiego. Jednakże buddyzm nie wyszedł wówczas poza kręgi bezpośredniego otoczenia cesarza. Odtąd jednakże uznany został przez całą dynastię za religię państwową, znalazł też u niej poparcie finansowe, co umożliwiło przekład lamaickiego kanonu "przepisów" (Kandżur) z języka tybetańskiego. Upadek dynastii mongolskiej w Chinach w Xiv w. zahamował na jakiś czas postęp lamaizmu. Plemiona mongolskie powróciły do skromnego koczownictwa na obszarach Gobi i trwały przy praktykach szamańskich. Od Xvi w. rozpoczyna się nowy etap konsolidacji, który stanowi podstawę państwowości dzisiejszej Mongolii. Pod koniec Xvi w. książę mongolski Ałtan-chan (1507-1582Ď) dla wzmocnienia swej politycznej pozycji nawiązuje bliskie stosunki z dalaj-lamą w Tybecie. Za jego też czasów część książąt mongolskich przyjmuje lamaizm, który dzięki poparciu jego następcy Lingdan-chana szybko obejmuje Mongolię, Dżungarię i Turkiestan Wschodni. Związki z Tybetem zaszły nawet tak daleko, że czwartym z kolei dalaj-lamą Yon-tan-rgya-mts'o (1589-1616Ď) został potomek książęcej rodziny mongolskiej, co się zresztą spotkało z protestem władzy chińskiej, żywiącej pewne obawy wobec takiej unii. Wiek Xvii przyniósł też mongolski przekład całego kanonu lamaizmu, Kandżuru i Tandżuru. Przez następne dwa z górą wieki (od podbicia Mongolii przez dynastię mandżurską w Chinach w 1688 r. aż do przewrotu w Mongolii 1921 r.), niezależnie od burzliwych wypadków politycznych, lamaizm mongolski przechodził szczytowy okres rozwoju. Władcy mandżurscy popierali i finansowali budowę klasztorów. Mnisi i pielgrzymi mongolscy stale przebywali na naukach i pielgrzymkach w Tybecie. W Ułan Batorze (-Urga) i w mieście Dolonnor (Mongolia Wewnętrzna) rezydowali najwyżsi dostojnicy lamaizmu, uważani za żywe wcielenia Buddy i właściwie traktowani jako duchowni przywódcy plemion mongolskich. Rewolucja 1921 r. oderwała Mongolię Zewnętrzną od Chin, jednocześnie zaś cały przewrót zwrócony był przeciw panującej tu władzy, którą reprezentowali głównie duchowni buddyjscy. Początkowe antyreligijne nastawienie z czasem ustąpiło miejsca tolerancji i do dziś są na tym terenie - choć nieliczne - świątynie i związani z nimi mnisi, którzy współdziałając z rządem uprawiają tradycyjne ceremonie i nauki. Mongolia Wewnętrzna pozostając pod administracją chińską utrzymywała na ogół stały kontakt z Tybetem. Stosunek nowego rządu do spraw religijnych na tym terenie nie przybrał charakteru represyjnego, jednakże stopniowa modernizacja życia społeczno-gospodarczego prowadzi do coraz większego zmniejszania terenu wpływów buddyjskich. Oddzielnie warto wspomnieć o mongolskich plemionach Kałmuków (Ojratów) i Buriatów. Pierwsi wywędrowali w pierwszej połowie Xvii w. z terenu Dżungarii w zachodnich Chinach nad Morze Kaspijskie w dorzecze dolnej Wołgi, przenosząc lamaizm na teren Rosji europejskiej. W Xviii w. duża ich część opuściła tereny Rosji, gdzie doznała niesprawiedliwości i krzywd; zostało ich jednak tam około 50 tysięcy. W 1920 r. utworzono Kałmucki Okręg Autonomiczny, a po szeregu zmian w 1958 r. Kałmucką ASRR, gdzie jeszcze pewna liczba mieszkańców wyznaje buddyzm. Chińscy Kałmucy - częściej zwani Ojratami - żyją w Sinkiangu (Ujgurska Republika Autonomiczna), gdzie również utrzymuje się lamaizm "żółtych czapek". Z kolei Buriaci, którzy żyją również w Mongolii Zewnętrznej, mają swe siedziby na Zabajkalu (okręg irkucki). Tu również dotarł lamaizm w Xvii-Xviii w., choć nie wyparł on nigdy całkowicie rodzimego szamanizmu. Mimo ścierania się z prawosławiem trwa do dziś w proklamowanej w 1924 r. Buriacko-Mongolskiej ASRR. Żeby wreszcie zakończyć rozdział o rozprzestrzenieniu lamaizmu, dodajmy, że do Kaszmiru zanieśli lamaizm zamieszkujący tam w okolicach górnego biegu Indusu Tybetańczycy, w Chinach zaś prowincje sąsiadujące z Tybetem i Mongolią również przejęły lamaizm częściowo wskutek imigracji ludności wyznającej tę religię, częściowo zaś wskutek infiltracji samych nauk. Jako najstarszy ślad wpływu buddyzmu w kulturze europejskiej traktuje się niekiedy doktrynę Pyrrhona z Elidy (ok. 365-275 p.n.e.), który za ideał uważał niezmącony stan ducha (szczęście jest w spokoju); teza taka opiera się na założeniu, że wymieniony myśliciel był jakoby uczestnikiem pochodu Aleksandra Wielkiego na Indie (około 327 r.) i dotarł aż do rejonu Indusu, po czym do końca życia nie starał się już wyjść poza wyżej wymienione twierdzenie, które przypomina pojęcie nirwany. Według innych jednak badaczy postawa Pyrrhona wywodzi się raczej z poznanych przez niego w Indiach poglądów na życie i cierpienie, głoszonych np. w upaniszadach, a stanowiących zalążki późniejszej metody jogi. Do Greków też zlecił dotrzeć wysłańcom cesarz Asioka, lecz losy ich posłannictwa buddyjskiego nie są bliżej znane. Wreszcie dość bliskie kontakty z Indiami mieli Grecy rządzący w Baktrii; wśród nich najbardziej wsławił się król Menandros (druga połowa Ii w. p.n.e.), którego dysputę z mnichem Nagaseną uwiecznił tekst palijski Milindapanha (Pytania Menandra). Ze znanych nazwisk starożytnych Greków spotyka się wreszcie Apolloniosa z Tiany (I w. n.e.), który się jakoby nawrócił na buddyzm podczas podróży do Indii. Wypowiadane przypuszczenia o wpływie myśli buddyjskiej na neoplatończyka Plotyna (Iii w.) nie mają nawet za podstawę faktu bezpośredniego styku jego z Indiami. Dość bogato reprezentowany jest pogląd, że buddyzm jako religia wcześniejsza ma swój udział (poprzez esseńczyków?) w narodzinach myśli chrześcijańskiej: podobieństw oczywiście nie brak. Na dowód, że aż tak daleko na zachód mogły sięgać wpływy we wczesnych epokach, przytacza się poza związkami z Grecją np. fakty, że w ruinach budowli rzymskich w Brytanii znaleziono przedmioty sztuki z wpływami stylu Gandhary, a i stare celtyckie wyobrażenia bóstw trudno jakoby odróżnić od buddyjskich. Przyjmuje się też wpływ myśli buddyjskiej na wczesnych myślicieli chrześcijańskich, np. Pantainosa, Bardesanesa, Klemensa z Aleksandrii, Orygenesa. Wreszcie za pewny uważa się związek znanej z żywotów świętych legendy o Barlaamie i Jozafacie z określonym podaniem w dżatakach buddyjskich, przy czym imię Barlaam ma pochodzić od Bhagavan (przydomek Buddy), a Jozafat od słowa bodhisattwa. Poza owym przyswojeniem wątku średniowiecze, a nawet odrodzenie w Europie, nie mogą się poszczycić żadnym wyraźnym śladem przejęcia z Indii jakiejkolwiek idei. Dopiero gdy w połowie Xvi w. zawitali na wybrzeże Indii Portugalczycy, później Holendrzy, a wreszcie w Xvii w. Anglicy i Francuzi rozpoczęło się przenikanie wiadomości. W Xviii w. w Anglii można już mówić o istnieniu indologii, czyli nauki o Indiach, która zaczęła się od przekładów z sanskrytu. Bezpośrednio nad buddyzmem rozpoczęto badania dopiero w Xix w., a do czołowych buddologów należą: we Francji Eugene Burnouf, Sylvain Levi, Louis de La Valee Poussin, w Niemczech Max Walleser, Herman Oldenberg, Helmut von Glasenapp, w Anglii Thomas William Rhys Davids i jego żona Caroline Augusta Foley Rhys Davids, w Związku Radzieckim Fiodor Ippolitowicz Szczerbackoj, we Włoszech Giuseppe Tucci, w Polsce Stanisław Schayer i wielu innych. Poza badaniami buddologicznymi można śledzić echa buddyjskie również w poglądach niektórych europejskich myślicieli, literatów i działaczy kulturalnych. Spośród bardziej znanych myślicieli wypada wymienić braci Schlegel, Augusta Wilhelma i Friedricha, Artura Schopenhauera, Hermanna Keyserlinga. Literaci tworzący pod większym lub mniejszym wpływem buddyzmu to np. Aldous Huxley, Karl Gjellerup, Hermann Hesse, Irving Babbitt, Karl Bleibtreu i inni. Zresztą w Europie (jak i w Ameryce) jest jakaś niewielka liczba wierzących buddystów (częściowo pochodzenia orientalnego). W szczególności w Anglii, Francji i w Niemczech są gminy lub stowarzyszenia buddyjskie. Niezależnie od tego związki z buddyzmem mają międzynarodowe Towarzystwo Teozoficzne i Bractwo Ramakrishny. Ogółem jednakże oddźwięk, jaki znalazł buddyzm w kulturze europejskiej, można uznać za nikły i bez większego znaczenia. Buddyzm wycisnął w ciągu 25 wieków swego istnienia niezatarte piętno na kulturze i zwyczajach całego niemal Środkowego i Dalekiego Wschodu. Przenikał tu do wszystkich niemal dziedzin życia społeczeństw nie wyłączając nawet polityki wewnętrznej i zewnętrznej państw. Doktryna ulegała - jak widzieliśmy - na każdym niemal terenie pod wpływem lokalnych wierzeń i potrzeb większym lub mniejszym odkształceniom, nie mówiąc już o tym, że w samych Indiach też z biegiem czasu przeszła olbrzymią ewolucję, tak że i u samego źródła pobierano w różnych okresach właściwie inne nauki, choć podawano je pod tym samym nazwaniem. Zarówno swą popularność, jak i swą różnokształtność zawdzięcza zapewne buddyzm ogólnikowości pierwotnie przyjmowanych założeń, co pozwalało na ich przyjęcie niemal każdemu, kto się z nimi zetknął, gdyż nie kłóciły się w najmniejszym nawet stopniu z naturalnym poczuciem etycznym, a jako elementy poglądu na świat miały walory ogólności, zgodnej w głównych punktach z tą formą intuicji, którą zwykło się nazywać zdrowym rozsądkiem. Gdy jednak kontynuatorzy nauk Buddy w najlepszej nawet wierze i w najlepszych intencjach przystępowali do głębszej analizy poszczególnych pojęć i aspektów nauki mistrza, okazywało się, że mimo woli powstawały kontrowersje i trudności, nieraz nie do pogodzenia. Sprzeczności wynikały częstokroć z mankamentów metod analizy, lecz poszczególne interpretacje traktowano jako jedynie właściwą wykładnię spuścizny Pierwszego Przebudzonego, co wobec niemożności dowiedzenia, jak pojmować ją słuszniej (adekwatniej), prowadziło do tworzenia się odrębnych kierunków i sekt. Najbardziej konsekwentni spośród nowszych interpretatorów buddyzmu (np. japoński Niciren czy tybetański Tsongkhapa) głosili wyłączność swojej prawdy występując wrogo wobec konkurentów. Takie wystąpienia można traktować jako sprawę indywidualnego temperamentu. Ogólnie jednak rzecz biorąc, niezgodności i paradoksy nie bywały w buddyzmie podnoszone do rangi przeszkód nie do przezwyciężenia. Wydaje się, że wygodniejsza była postawa pobłażliwa dla cudzych poglądów, mimo iż były odmienne od tego, co się uważało za słuszne i właściwe. W ten sposób doktryna nawet w pojmowaniu najbardziej wykształconych teologicznie mnichów prawie nigdzie i nigdy nie miała znaczenia jedynej i nienaruszalnej prawdy; tym bardziej nie traktowały jej w ten sposób zastępy laików, którym w każdym razie zbytnio na subtelnościach apologetycznych nie zależy. W praktyce kler buddyjski skupił głównie swe wysiłki duszpasterskie na ceremoniach pogrzebowych, kulcie zmarłych i zabiegach mających zapewnić pomyślność tym wiernym, którzy się z takimi nadziejami do świątyń zwracają. Laikom to na ogół wystarcza, a w zamian łożą na utrzymanie mnichów, okazując przy tym mniejszą lub większą cześć i zainteresowanie dla ich pobożności i dla celów, którym mnisi poświęcają swe życie. Taka umowa jest zapewne dla obu stron dogodna. Można w każdym razie dodać, że aktywność intelektualna w zakresie głębszego poznania doktryny jest dla laika w dzisiejszych warunkach społeczno-gospodarczych niemal niemożliwością (zresztą nigdy nie była właściwie dostępna dla przeciętnego wyznawcy), a "żywa wiara" bez pogłębiania też może być dzisiaj tylko luksusem. W miarę jak szkoły publiczne i środki masowej komunikacji zabierają mnichom resztki domeny, dawniej niemal wyłącznie przez nich opanowanej, klasztory i świątynie zamieniają się niemal w urzędy parafialne, gdzie za opłatą można zapewnić sobie pewne usługi zwane duchowymi. Świątynie ze swymi zabytkami sztuki sakralnej stają się niemal publicznymi muzeami przeszłych faz rozwoju kultury, a pobożne gesty, modlitwy i obrządki stają się nawykami jednostek czy zbiorowości, wykonywanymi bez uzasadniania ich celowości i przydatności i odgrywającymi jeszcze rolę spójni między jednostkami znającymi ten sam obyczaj i przez to sobie bliższymi. Zbliżanie się zaś, zwłaszcza w obliczu zagrożenia czy trudności obiektywnych - a takie jest dzisiaj chyba położenie buddyzmu w modernizującym się świecie - jest naturalnym odruchem, sygnalizującym szukanie rady i pomocy u innych. Buddyzm szuka oparcia w buddologicznych badaniach naukowych, które w Europie i Ameryce poczyniły znaczne postępy, a rozwijają się też w uniwersytetach prowadzonych za fundusze poszczególnych sekt (głównie w Japonii). Na podstawie rozległych studiów porównawczych nad tekstami kanonu chińskiego, palijskiego, sanskryckiego, tybetańskiego, mongolskiego, tocharskiego i in. przeprowadza się krytykę formalną, uzyskując nowy wgląd w treść spisanej przed wiekami tradycji. Nie ma to wprawdzie bezpośredniego wpływu na przeciętnego wyznawcę, przyczynia się jednak do wzmożenia prestiżu doktryny, która cieszy się takim zainteresowaniem za Zachodzie. Jako uboczny też skutek zauważono, że z krytycznie opracowanych tekstów korzystają działacze religijni, dla których bywają też one odskocznią do zakładania nowych odłamów sekciarskich. Z drugiej znów strony buddyzm szuka kontaktów we własnym obozie. Rysuje się silna tendencja zorganizowania międzynarodowego ruchu buddystów; zapoczątkowana już przed drugą wojną światową, obecnie przybiera ta idea coraz realniejsze kształty. Silnie podkreślane sprzeczności między hinajanistami (głównie Cejlon, Birma, Syjam) a mahajanistami zeszły wyraźnie na dalszy plan, przy czym ci ostatni z podziwem odnoszą się do osiągnięć hinajany w dziele zdobywania zwolenników i rozpowszechnienia pobożności (choć z pewnością jest to w dużej mierze zależne nie od siły oddziaływania tego kierunku, lecz od poziomu cywilizacyjnego i zaawansowania socjalnego poszczególnych społeczeństw). We wszystkich krajach buddyjskich obchodzono w 1956 r. dwuipółtysięczną rocznicę śmierci Buddy (obliczoną według tradycji hinajany). Od 1952 r. co dwa lata odbywają się kolejno w różnych krajach buddyjskich (Cejlon, Japonia, Birma, Nepal) międzynarodowe kongresy buddystów, które prowadzą w konsekwencji do trwałej wymiany myśli i doświadczeń, a również do zadzierzgnięcia licznych węzłów przyjaźni między ludźmi i krajami Wschodu. Dodaje to oczywiście ruchowi buddyjskiemu we wszystkich krajach świeżych rumieńców i na pewien czas ożywia odrętwione przez współczesną cywilizację receptory i efektory złożonego układu, jakim jest obecnie buddyzm azjatycki. Witold Tyloch.Ń Judaizm religia Żydów Zamieszczenie judaizmu w części, która omawia religie uniwersalistyczne, uzasadnione jest przede wszystkim względami kompozycyjnymi. Skoro część poświęcona religiom Bliskiego Wschodu i dawnej Europy omawia tylko religie wygasłe, nie można było zajmować się w niej judaizmem, który jest nadal religią żywą. Judaizm znalazł się w tej części obok buddyzmu, chrześcijaństwa i islamu, uchodzących powszechnie za religie uniwersalistyczne. Judaizm, zawierając niewątpliwie w swej doktrynie elementy uniwersalistyczne, pozostał religią na wskroś narodową, ograniczoną do jednego narodu i wyznawaną przez jeden naród. Rozproszenie tego narodu po całym świecie sprawia, że z religią tą można się spotkać niemal wszędzie. Kolejnym powodem przemawiającym za utrzymaniem judaizmu w tej części jest jego ścisły związek z chrześcijaństwem, a pośrednio i islamem. Chrześcijaństwo, powstałe na gruncie palestyńskim, powinno być omawiane w kontekście Starego Testamentu, a nie na przykład religii klasycznych. Niniejszy rozdział omawia religię Hebrajczyków przed wystąpieniem proroków, zajmuje się wystąpieniem proroków, a następnie omawia genezę i rozwój judaizmu od początku poprzez judaizm talmudyczny, średniowieczny i nowożytny aż do współczesności. Od zarania swego istnienia aż do naszych dni judaizm był i pozostaje nadal religią Żydów. Starożytny Bliski Wschód, który w ciągu swych długich dziejów był kolebką wielu różnych religii, jest także miejscem powstania judaizmu. Jego początki sięgają drugiego tysiąclecia przed naszą erą. Ma on więc za sobą ponad trzytysiącletnią historię. W ciągu tak długich dziejów judaizm przechodził różne koleje, ulegał rozmaitym wpływom i pod wpływem zmieniającej się sytuacji historycznej i społecznej wyznawców zmieniał także swoje oblicze. Historia tej religii wiąże się ściśle z historią narodu, który tę religię wyznawał i wyznaje do dziś. Judaizm bowiem pozostał religią narodową wyznawaną przez Żydów. Jego wyznawcy są dzisiaj rozproszeni po całym świecie. Toteż na ogół, podobnie jak w dziejach narodu, wyróżnia się w historii judaizmu dwa zasadnicze okresy. Pierwszy z nich określa się zazwyczaj mianem biblijnego, ponieważ Biblia stanowi główne źródło naszych wiadomości o dziejach tej religii w tym okresie. Drugi zaś okres nazywa się najczęściej okresem pobiblijnym, aczkolwiek nazwa ta jest o tyle nieścisła, że początki judaizmu wywodzą się z okresu biblijnego. Dlatego też ten drugi okres określa się mianem judaizmu talmudycznego lub rabinicznego, by podkreślić, że chodzi tu o ten typ religii judaistycznej, która wywodząc się wprawdzie z Biblii, ukształtowała się głównie w okresie działalności rabinów, a podstawowym źródłem do jej poznania jest literatura rabiniczna, zwana także od swego najważniejszego dzieła - Talmudu - literaturą talmudyczną. Tak więc obie te nazwy wywodzą się od podstawowych dzieł literackich, stanowiących źródło do poznania judaizmu w różnych okresach jego rozwoju. Przyjmuje się powszechnie, że początki judaizmu wywodzą się z wierzeń dawnych plemion hebrajskich, które podobnie jak inne plemiona semickie prowadziły początkowo, i to przez dość długi okres, koczowniczy tryb życia. Dostępne nam dokumenty historyczne wskazują, że religia Hebrajczyków w swym najwcześniejszym stadium miała wiele wspólnego z wierzeniami innych ludów semickich starożytnego Bliskiego Wschodu. Znalazły się w niej wszystkie istotne elementy religii dawnych ludów semickich. Później jednak religia ta rozwijała się swoimi własnymi drogami. Jej rozwój prześledzić można właśnie dzięki zbiorom różnych utworów pisanych, które powstały w jej kręgu. Jednym z takich zbiorów jest Biblia, którą w judaizmie stanowi tylko Stary Testament. Składa się na nią zbiór ksiąg powstałych mniej więcej w ciągu tysiąca lat pomiędzy 1200 a 150 rokiem p.n.e. Biblia judaizmu, czyli Stary Testament, dotarła do nas jako pewna skończona całość złożona z trzech części. Pierwszą stanowi Tora, zwana też Prawem lub Pięcioksięgiem Mojżeszowym. Na drugą część, obejmującą pisma proroków, składa się dwadzieścia jeden ksiąg historycznych i prorockich. Trzecia część, określana w Biblii hebrajskiej (gdyż poza nielicznymi wyjątkami księgi jej zostały napisane w tym języku) mianem "pisma", składa się z trzynastu ksiąg poetyckich, dydaktycznych i historycznych. Dzięki wynikom krytyki biblijnej wiemy dziś, że proces powstawania Biblii nie był tak prosty, jak dawniej przypuszczano. Każda bowiem z ksiąg biblijnych ulegała w ciągu dziejów licznym przeróbkom, skrótom, rozszerzeniom, które miały na celu dostosowanie ich treści do nowych potrzeb w czasach od ich powstania nieraz bardzo odległych. Wiemy też dziś, że autorzy biblijni wykorzystywali różne źródła i dokumenty, a także podania i tradycje ludowe spisując je nieraz po bardzo długim okresie ustnego ich przekazywania z pokolenia na pokolenie. Do lepszego zrozumienia wiadomości przekazanych przez autorów biblijnych przyczyniły się w znacznej mierze wyniki prac wykopaliskowych prowadzonych z niemałymi sukcesami od połowy Xix wieku na terenach starożytnego Bliskiego Wschodu. Dostarczyły one między innymi niezliczonych dokumentów pisanych, które po odczytaniu rzuciły wiele światła na sprawy znane przedtem tylko z Biblii, gdzie często izraelski kronikarz przedstawiał je w sposób jednostronny, wyłącznie ze swego punktu widzenia. Pozwoliły one także lepiej poznać religię innych ludów semiekich. Również drugie podstawowe źródło do poznania judaizmu, Talmud, jest wynikiem długiego, choć znacznie krótszego niż dla Biblii, procesu historyczno-literackiego. Spisywanie jego najstarszej części, Miszny, jest zasługą rabina, który nosił imię Juda, a zwany był "księciem" (Jehuda han-Nasi, 125-217Ď). Zebrał on nauki swych poprzedników od Iii wieku p.n.e. i uczynił z Miszny kodeks prawa będący zbiorem zasad i nauk dotąd przekazywanych tylko ustnie. Miszna została spisana w języku hebrajskim, dzieli się na sześć działów zwanych "porządkami" (sedarim). Zawarte w niej zasady były przedmiotem dalszych rozpatrywań i komentarzy, które spisywały następne pokolenia uczonych. Nauki zewnętrzne (baraitha) oraz uzupełniające (tosefta) w stosunku do Miszny złożyły się na Gemarę (dosłownie "zakończenie¬)¦). Gemara razem z Miszną stanowi Talmud, który zachował się w dwóch wersjach: palestyńskiej (zwanej zwykle Talmudem Jerozolimskim) oraz babilońskiej (zwanej Talmudem Babilońskim). Pracę nad pierwszym zakończono w końcu Iv wieku, natomiast redagowanie Talmudu Babilońskiego zakończono około 500 roku n.e. Obok Talmudów powstały midrasze stanowiące dalsze wyjaśnienia i pouczenia religijno-moralne, ujęte w formę komentarzy do tekstów biblijnych. Podczas swej wędrówki przez pustynię plemiona hebrajskie zetknęły się z kultem Jahwe, który stał się jednym z elementów ich zjednoczenia. Skupione wokół tego kultu stworzyły one konfederację, określaną związkiem plemion izraelskich. Przybywając na tereny Kanaanu plemiona izraelskie przyniosły z sobą kult Jahwe, który stał się ich bogiem narodowym. Jednakże boga Jahwe już przedtem znały inne ludy. Pewne dane wskazują, że boga tego znano na terenie Mezopotamii. Szczególnie jednak kult jego był rozpowszechniony na terenach Kanaanu, gdzie w Byblos czczono boga imieniem Jao. W tekstach z Ugarit jeden z bogów nosi zaś imię Jaw. Obydwie te nazwy, zważywszy spółgłoskowy zapis, można łączyć z imieniem Jahwe. Dokumenty z Ugarit, w których imię boga występuje także w połączeniu Jaw-Elath, wskazują ponadto na powiązania tego miasta z południowym Kanaanem. Można więc przypuszczać, że bóg Jahwe był tam znany jeszcze przed przybyciem Hebrajczyków. Przechowane w Biblii dwie tradycje przyniesione z pustyni i mówiące o poznaniu Jahwe i zawarciu z nim przymierza u stóp góry, mimo pewnych różnic w nazwie góry, umieszczają te fakty właśnie na południu Kanaanu w okolicach zatoki Akaba, które, jak o tym mówią teksty z Ugarit, były miejscem kultu tego boga. Imię Jahwe Biblia wyjaśnia zdaniem "jam jest, który jestem" (Ks. Wyjścia 3, 14Ď). Istnieją jednak uzasadnione przypuszczenia, że wyjaśnienie to pochodzi z późniejszej epoki, gdyż tak wysoce metafizyczna koncepcja bóstwa była jeszcze nieosiągalna dla prostych koczowników. Obie tradycje biblijne wiążą boga Jahwe z górami i ogniem. Nawet później, gdy wzniesiono mu świątynię w Jerozolimie, plemiona izraelskie uważały, że jego właściwym mieszkaniem jest góra Synaj lub Horeb. Biblijna Księga Wyjścia wskazuje, że pierwotną siedzibą kultu Jahwe były obszary wulkaniczne. Ponieważ nie ma takich obszarów w Palestynie, a znajdowały się one dawniej na południu, na wschód od zatoki Akaba, na terenach zajętych przez plemiona midianickie i kenickie, uważa się, że tam należy się doszukiwać pierwotnej siedziby kultu Jahwe. Uważano go za wielkiego wojownika zsyłającego wichry i burze, by razić przeciwników swoich i swoich wyznawców. Tradycja ta, łącząc elementy górskiego bóstwa burz i wulkanów z ideą zwycięskiego wojownika i przewodnika przez pustynię, jest zapewne pozostałością okresu nomadycznego. Przemawia za tym także filologiczna interpretacja imienia Jahwe, wywodzącego się od zachowanego w arabskim protosemickiego rdzenia hawa, od którego pochodzą czasownik "wiać" (wiatr) i rzeczownik "burza". Sama więc nazwa potwierdza niejako, że Jahwe był "bogiem wiatru i burzy rzucającym gromy". W późniejszych czasach, w okresie judaizmu, imię to uznano za tak święte, że nawet nie wolno go było wymawiać. Zapisywano je jednak nadal tymi samymi spółgłoskami JHWH, choć przy czytaniu zastępowano słowem Adonaj ("pan¬)¦). Zwyczaj ten utrzymał się w judaizmie aż do naszych czasów. Połączenie w tekstach biblijnych spółgłosek imienia Jahwe JHWH z samogłoskami słowa Adonaj zrodziło w języku polskim błędną wymowę Jehowa. Tradycja biblijna wiąże fakt poznania Jahwe i uznanie go za swego boga przez plemiona izraelskie z dwoma ściśle powiązanymi wydarzeniami: "wyjściem", czyli ucieczką plemion izraelskich z Egiptu, oraz "przymierzem" u stóp Synaju i ich wędrówką przez pustynię pod przewodem Mojżesza. Ta sama tradycja przypisuje Mojżeszowi szczególną rolę w poznaniu Jahwe przez izraelskie plemiona. Wprawdzie nie mamy żadnych pozabiblijnych źródeł potwierdzających istnienie Mojżesza, lecz nie ma też wystarczających podstaw, by kwestionować tradycję biblijną. Imię Mojżesz (hebrajskie Mosze) jest pochodzenia egipskiego. Tradycja biblijna (Księga Wyjścia, rozdz. 2-3Ď) utrzymuje, że Mojżesz pochodził z rodziny hebrajskiej, został adoptowany przez córkę faraona i wychowany na dworze królewskim. Chcąc uniknąć kary za zabójstwo uciekł poza granice Egiptu do koczowniczego plemienia Midianitów w południowej Palestynie. Tam ożenił się z córką midianickiego kapłana i później miał mieć specjalne objawienie na świętej górze, gdzie pośród ognia ukazał mu się bóg imieniem Jahwe. Otrzymał wtedy polecenie wyprowadzenia z Egiptu swych współplemieńców gnębionych tam przez faraona. Dawna tradycja podkreślała, że Mojżesz stwierdził (Ks. Wyjścia 6, 3Ď), iż Jahwe należy utożsamić z dawnym bogiem przodków, gdyż imię to było obce dla współczesnego mu pokolenia. Wykonując swe zadanie Mojżesz natrafił na opór faraona. Jednak mimo sprzeciwu Izraelitom udało się uciec. Wysłane za nimi w pogoń wojska faraona zostały zaskoczone przez gwałtowny przypływ morski i pochłonięte przez fale. Wydarzenie to uznano za niezwykły dowód pomocy Jahwe. Potem zaś lud udał się do świętej góry, zwanej w jednej tradycji biblijnej Horeb, a w drugiej Synaj, i tam zawarł z Jahwe przymierze. Wydarzenia te nie znalazły żadnego oddźwięku w dokumentach egipskich. Natomiast na uciekających Hebrajczykach wywarły wielkie i niezatarte wrażenie. Toteż nie można się dziwić, że tłumaczono je potem jako cudowną interwencję boga z góry Synaj, czyli Jahwe. Wiele cech upodabniało Jahwe do kananejskiego boga burz i nawałnic, Baala. Obu tym bogom przypisywano zwycięstwo nad morzem i morskimi potworami, a zwłaszcza nad siedmiogłowym Lewiatanem. Podobnie jak Baala czczono Jahwe pod postacią cielca. Aramejskie teksty żydowskiej kolonii w Elefantynie w Górnym Egipcie pochodzące z Vi-V wieku p.n.e. i ukazujące typ ludowej religii izraelskiej sprzed reformy monoteistycznej, świadczą, że małżonką Jahwe była także bogini Anat, która w mitologii ugaryckiej była towarzyszką, siostrą-małżonką Baala, nazywana także "królową nieba". Biblia świadczy, że jej kult istniał w Izraelu do Vi wieku p.n.e., między innymi w świątyni jerozolimskiej, i że znał go prorok Jeremiasz. Papirusy z Elefantyny wymieniają jeszcze trzeciego boga, syna Jahwe i Anat, imieniem Aszima lub Aszam. Imię to przypomina Eszmuna, fenickiego boga-uzdrowiciela. Plemiona hebrajskie osiedlając się w Palestynie, początkowo na nie zamieszkanych terenach, podzieliły się na trzy odłamy. Część osiadła na południu wokół Hebronu, część w środkowej części kraju w okolicach Betel, a część na północy kraju. Rozdzielały je tereny zajęte przez dawnych mieszkańców tych ziem, Kananejczyków, którzy odnosili się niechętnie do przybyszów z pustyni. Stopniowo jednak obie grupy zbliżyły się do siebie. Przyczyną tego było wspólne niebezpieczeństwo zagrażające jednym i drugim ze strony wojowniczych Filistynów. Plemiona izraelskie, bardziej prężne, coraz bardziej opanowywały kraj, czy to przez wojny, czy przez pokojowe przenikanie, i poczynały odgrywać przodującą rolę na tym terenie, stając się powoli czynnikiem dominującym, choć pod względem kultury stały niżej od rodzimej ludności Kanaanu. Przechodząc na osiadły tryb życia i uprawę roli ulegały wpływom swego otoczenia, a zdobywając kraj przejmowały kulturę kananejską i wraz z nią zwyczaje, wierzenia i kulty panujące na zajmowanych obszarach. Dawni Izraelczycy, ulegając wpływom religii kananejskiej, wnieśli do niej zarazem szereg własnych, nowych elementów przyniesionych z pustyni. Elementy te z kolei w niejednym wpłynęły na przyjmowaną religię i przyczyniły się do przekształcenia jej istoty. Wraz z osiedlaniem się plemion izraelskich ulegało stopniowo zmianie przyniesione z pustyni przekonanie o plemiennej przynależności bóstwa. Przekonanie to przekształciło się w wiarę, że bóstwo nie włada klanem, lecz obszarem, że bóg jest właścicielem nie plemienia, lecz ziemi, że kraje są własnością bogów i bogiń. Zająwszy Kanaan Izraelczycy zarzucili koczowniczy tryb życia i stali się rolnikami. Skutkiem tego był fakt, że swego plemiennego boga, którego uczynili bogiem narodowym, zaczęli uznawać za dawcę urodzaju i płodności, tym bardziej że w ich przekonaniu on właśnie umożliwił im zdobycie tych terenów. Funkcja ich boga się zmieniła. Przestał on być bogiem wiodącym ich przez pustynię, lecz nadal pozostał bogiem burzy i deszczu. Nie po to jednak, by zapewniać pasze ich wędrującym stadom, ale aby zapewnić i dawać urodzaj ziemi przez nich uprawianej. Tym samym Jahwe zajął miejsce Baala. Dlatego też było dla nich rzeczą naturalną, że zaczęli go czcić tak jak jego poprzednika. W okresie podboju i zasiedlania nowego kraju kult Jahwe stał się czynnikiem jednoczącym wszystkie plemiona izraelskie. Jahwe jako bogu narodowemu przypisywano sukcesy (Ks. Sędziów 6, 34Ď). Swych przywódców, zwanych sędziami, którymi byli mężczyźni i kobiety, uważano za narzędzia Jahwe. W jego imieniu jednoczyli oni różne plemiona w czasach niebezpieczeństwa. Długotrwałe i zacięte walki z Filistynami, którzy także chcieli opanować kraj, walki bardziej niebezpieczne niż starcia z innymi ludami, bo zagrażające podstawom samodzielnego bytu narodowego, doprowadziły do zjednoczenia wszystkich plemion izraelskich, a potem całej ludności Palestyny. Nastąpiło to za pierwszych królów Saula i Dawida, gorących zwolenników kultu Jahwe. Saul wkrótce zginął walcząc z Filistynami. Dzieło przezeń zapoczątkowane doprowadził do końca Dawid, który w kulcie Jahwe widział nie tylko umocnienie jedności swego ludu, ale także ugruntowanie swojej władzy i monarchii. Dlatego uczynił Jerozolimę, którą zdobył, zarówno ośrodkiem politycznym, jak i religijnym swego państwa. Przeniósł bowiem swą stolicę do tego miasta i umieścił w nim ośrodek swej władzy i kultu Jahwe, tworząc w nim swe królewskie sanktuarium. Nie znaczy to, że tym samym skasowano inne miejsca kultu i świątynie. Istniały nadal, lecz królewskie sanktuarium, w którym złożono najstarsze izraelskie przedmioty kultowe jeszcze z koczowniczego okresu, głównie zaś obitą złotem "świętą skrzynię", zwaną też u nas "arką przymierza", zdobyło przodujące znaczenie. Popierane przez króla i jego zwolenników odgrywało dominującą rolę i cieszyło się coraz większym autorytetem. Stało się ono znakiem zjednoczenia plemion izraelskich i symbolem potęgi monarchy. Tendencje politeistyczne utrzymywały się jednak przez cały okres istnienia monarchii izraelskiej aż do niewoli babilońskiej w Vi wieku p.n.e. Ostre potępienie obcego kultu w Księdze Powtórzonego Prawa wskazuje, że kierowano je przeciw czemuś, co istniało i co chciano usunąć. Prorocy często mówili o rywalach Jahwe. Ozeasz wypominał ludowi, że czci obcych bogów (Oz. 2, 8Ď), kiedy to właśnie Jahwe jest bogiem, który zapewnia urodzaj i daje zboże, wino i oliwę. Amos wymienia Kewana i Sakkuta, mezopotamskich odpowiedników Saturna (Am. 5, 6Ď) oraz boginię Aszimę (Am. 8, 14Ď) znaną też z papirusów z Elefantyny, gdzie występuje jako bóstwo męskie. Kult boga imieniem Nechusztan, którego symbolem był miedziany wąż, znał i potępiał go Izajasz. Kult ten usunął ze świątyni jerozolimskiej dopiero król Ezechiasz w końcu Viii wieku p.n.e., lecz pewne dane przemawiają za tym, że utrzymywał się on nadal. Jeremiasz był jeszcze świadkiem kultu "królowej nieba" Anat-Aszery w świątyni jerozolimskiej, skąd usunął go dopiero Jozjasz w końcu Vii wieku p.n.e. W pierwszym etapie osiedlania się w Kanaanie, gdy miasta były jeszcze w rękach obcych, miejscami kultu plemion izraelskich były tradycyjne, miejscowe sanktuaria rolnicze na wolnym powietrzu, znajdujące się zwykle na wzgórzach. Głównym elementem takiego sanktuarium było drzewo, głaz lub źródło uważane za siedzibę boga. Miejsca te miały za sobą dawną tradycję kultową. W sanktuarium takim znajdował się także ustawiony pionowo kamień symbolizujący boga, który namaszczano oliwą i polewano krwią ofiar. Główny kamień, zwany macebą, otaczał nieraz krąg mniejszych kamieni, symbolizujących inne bóstwa. W sanktuarium znajdował się też ołtarz z nie ciosanych kamieni oraz drewniane pale związane z kultem kananejskiej bogini Aszery. W takim sanktuarium "na wzgórzu" całe plemię z okazji różnych okazji i świąt zbierało się i składało ofiary oraz brało udział w związanych z nimi ucztach. Początkowo kult był bardzo prosty, podobnie jak proste było życie nomadów na pustyni. Przejście na osiadły, bardziej złożony tryb życia wpłynęło stopniowo na rozbudowanie i zmianę form kultu. Później, po zdobyciu kraju poczęto budować świątynie. Dawny Izrael miał wiele świątyń. Najbardziej znana w czasach przedkrólewskich była świątynia w Szilo, gdzie przechowywano świętą skrzynię i złożone w niej święte przedmioty z okresu koczowniczego. Dawid sprowadził te przedmioty do Jerozolimy, nie zdążył jednak wznieść królewskiej świątyni. Uczynił to dopiero jego syn Salomon, władca o tendencjach despotycznych, który chciał tym dodać nowego blasku swej władzy. Świątynia bowiem, zapewniając sprawowanie uroczystego kultu urzędowego w sąsiedztwie pałacu monarchy, podnosiła jego autorytet w oczach poddanych. Toteż kiedy po śmierci Salomona rozpadło się zjednoczone królestwo plemion izraelskich, jedną z pierwszych czynności Jeroboama, władcy państwa plemion północnych, było zbudowanie świątyń w Betel i Dan, w których umieścił złote cielce wyobrażające Jahwe. Obok tych świątyń oficjalnych istniały jednak nadal lokalne sanktuaria. Przy każdej zaś rezydencji monarchy, także w państwie Judy, znajdowały się królewskie sanktuaria. Liczne wykopaliska wskazują, że świątynie takie zbudowane były według wzorów kananejskich. W każdej świątyni był ołtarz, obok którego znajdowały się kamienne słupy, maceby, symbolizujące bóstwo. Za dziedzińcem, na którym wznosił się ołtarz, znajdowała się właściwa świątynia, czyli przybytek, a w nim miejsce najświętsze, uważane za siedzibę boga, do którego mógł wejść tylko arcykapłan. Podstawowym aktem kultu były ofiary, dzielące się na dwa główne typy. Jednym z nich były ofiary całopalne, pojmowane jako dar dla bóstwa uważanego za pana ziemi i władcę całej społeczności, zapewniającego jej urodzaj i pomyślność. Uważano je za tak święte, że człowiek nie mógł ich dotykać. Ofiary te składano głównie w świątyniach królewskich. W ofierze składano bóstwu te zwierzęta, które ludzie zwykle sami spożywali. Uważano bowiem, że ich spożycie będzie tak samo przyjemne bóstwu, jak i miłe było człowiekowi. Innym typem ofiar były ofiary zwykłe, które miały umocnić lub odnowić więź pomiędzy bóstwem a człowiekiem lub całą społecznością. Dlatego na ołtarzu spalano tylko część zabitego zwierzęcia ofiarnego, część przeznaczano dla ofiarującego kapłana, a resztę spożywali składający ofiarę, uczestnicząc we wspólnej uczcie w specjalnym pomieszczeniu świątyni. Uczta ta wyrażała ich łączność z bóstwem i miała im zapewnić część jego siły. Spożywanie krwi było całkowicie zakazane. Podczas ofiar wylewano ją na ołtarz, a poza ofiarami na ziemię. Oprócz ofiar ze zwierząt składano też ofiary z płodów ziemi. Były też ofiary z mąki, którą spalano na ołtarzu, lub z chleba, który składano na specjalnym stole w świątyni, jako mieszkaniu boga, a następnie przeznaczano go dla kapłanów. Znano też ofiary z płynów, głównie z oliwy i wina. Jeszcze innym rodzajem czci dla bóstwa były ofiary kadzielne, polegające na spalaniu wonności. Rytuał ofiar był początkowo bardzo prosty. Były różne rodzaje ofiar, lecz wszystkie odpowiadały wzorom kananejskim. Wprowadzenie rytuału ofiarnego tradycja biblijna przypisuje Mojżeszowi. Jednak został on opracowany szczegółowo dopiero w okresie niewoli, po zburzeniu pierwszej świątyni. Biblia przypisuje też Mojżeszowi sprawowanie funkcji kapłańskich, które przekazał on potem swemu bratu Aaronowi. Faktycznie jednak trudno ustalić, kiedy przyjęła się powszechnie w Izraelu tradycja przypisująca te funkcje wyłącznie kapłanom z rodu Aarona. W praktyce bowiem długo istniały różne sanktuaria i świątynie. Działający przy nich kapłani sprawowali swe funkcje dziedzicznie. Tworzyli oni związki rodowe i w ich ramach przekazywali swą wiedzę i swe uprawnienia następcom. Jedną z funkcji kapłanów było wygłaszanie przepowiedni w imieniu bóstwa. W tym celu posługiwali się oni różnymi przyrządami. W świątyni jerozolimskiej było to przede wszystkim zadanie arcykapłana. Służył mu do tego celu tzw. efod, będący szatą lub posągiem, gdyż jego wygląd trudno ustalić na podstawie sprzecznych danych biblijnych, oraz tzw. urim i tumim, prawdopodobnie płaskie kamienie, białe z jednej strony, a czarne z drugiej, służące do ciągnienia losów. Po ukonstytuowaniu się monarchii w Izraelu początkowo najwyższym kapłanem był król. Zgodnie ze znanym w Kanaanie zwyczajem odprawiał on w pewnych określonych okolicznościach obrzędy religijne. Kapłani byli jego urzędnikami. Król sprawował nadzór nad majątkiem świątyni. Mianował i odwoływał najwyższych kapłanów, którzy byli przewodniczącymi kolegiów, czyli związków kapłańskich przy poszczególnych świątyniach. Obok urzędowych kapłanów pojawiali się czasem ekstatycy, których otaczano szczególną czcią, gdyż uważano, że mieli oni bezpośredni kontakt z bóstwem. Spośród nich wywodzili się prorocy i różni wieszczkowie, którzy także łączyli się w specjalne związki. Nie wiązali się z żadnym miejscem, gdyż wędrowali po kraju, utrzymując się głównie z jałmużny. Plemiona izraelskie, osiedliwszy się w Kanaanie, przyjęły też miejscowe święta związane z rolniczym cyklem płodności. Wiosną obchodzono jako święto początek żniw jęczmienia. Podczas tego święta składano ofiarę z pierwszego snopa. Było to "święto przaśników", czyli świeżego chleba nie zakwaszonego zaczynem ze starych zbiorów. (Ks. Wyjścia 34, 1Ď). Siedem tygodni później obchodzono "święto tygodni". Było to święto żniw i zakończenia zbiorów pszenicy (Ks. Wyjścia 34, 18Ď). Jesienią obchodzono radośnie święto winobrania i "końca roku" (Ks. Wyjścia 34, 22Ď), zwane też "świętem szałasów (lub kuczek)", gdyż w czasie jego trwania - każde bowiem ze świąt trwało osiem dni - mieszkańcy osiedli przenosili się do szałasów w winnicach. Święta te miały czysto rolniczy charakter i nie nawiązywały do życia na pustyni. Wśród plemion południowych obchodzono także "święto paschy". Było to odrębne święto obchodzone z okazji wiosennego strzyżenia owiec. Podczas tego święta składano wiosenną ofiarę z pierwocin stada. Ponieważ przypadało ono na wiosnę, złączono je znacznie później, bo dopiero w okresie reformy Jozjasza w końcu Vii wieku p.n.e., ze świętem przaśników zmieniając odpowiednio jego symbolikę oraz interpretację. Obchodzono je odtąd jako pamiątkę wyjścia z Egiptu. Tylko ofiara baranka przypominała jego dawny pastersko-koczowniczy charakter. Obok tych świąt co tydzień obchodzono szabat. Siódmy dzień tygodnia został bowiem objęty tabu i nie wolno w nim było pracować. Toteż stał się on dniem odpoczynku i modlitwy. Tego charakteru siódmego dnia zawsze rygorystycznie przestrzegano w judaizmie. W dawnych czasach obchodzono także jako święta dni nowiu miesięcznego, lecz po przejściu na osiadły tryb życia straciły one w nowych warunkach swoje dawne znaczenie. Później zaś w okresie reformy Jozjasza zupełnie skasowano ich świąteczny charakter. W tym okresie rozwoju religii izraelskiej występowały silne tendencje synkretystyczne. Przejawem tego było przejęcie świąt i rytuału od kananejskiej ludności kraju oraz przyswojenie licznych elementów miejscowej mitologii. Cykl płodności, który odgrywał główną rolę w mitologii kananejskiej i ogólnosemickiej, został wtedy powiązany z kultem Jahwe. Religia dawnych plemion hebrejskich stała się religią izraelską w okresie zjednoczonej monarchii. Związana silnie z cyklem płodności, stanowiła integralną część ziemskiego życia. Cechowały ją prostota, silny związek z ziemią i cyklem płodności oraz bezpośrednie podejście do bóstwa. Cechy te stopniowo, zwłaszcza po podziale państwa, poczęły zagrażać samej istocie jahwizmu. W obu państwach powstałych z rozpadu państwa Dawida i Salomona - w królestwie Izraela utworzonym przez dziesięć plemion północnych i w królestwie Judy utworzonym przez pozostałe dwa plemiona południowe - uznawano wprawdzie Jahwe za swego Boga, lecz na rolniczej północy silne wpływy baalizmu wnosiły elementy rozkładu. Świątynia w Jerozolimie była nadal ośrodkiem kultu Jahwe, lecz władcy północni wznieśli własne świątynie w Dan i Betel. Miały one rywalizować z dawną świątynią, lecz stały się ośrodkami baalizacji kultu Jahwe, na co w Viii wieku p.n.e. uskarżali się prorocy Amos i Ozeasz. W państwie południowym wpływy kananejskiego baalizmu nie były tak wielkie, gdyż neutralizowała je bliskość świątyni Jahwe. Obok społeczeństwa rolniczo-miejskiego utrzymywały się w dawnym Izraelu na terenach graniczących z pustynią plemiona prowadzące nadal pasterski tryb życia, nie odbiegający zapewne od życia pozostałych plemion w okresie nomadycznym. Ich życie społeczne było bardziej proste i nie tak zróżnicowane jak na rolniczych terenach, gdzie osiadły tryb życia, uprawa roli, życie miejskie i związane z nim zróżnicowanie zawodowe powodowały znaczne różnice ekonomiczne i społeczne, pogłębione przez wprowadzenie monarchii i utwierdzane przez oficjalną religię. Ten podział na element rolniczo-miejski i koczowniczo-pasterski ma zasadnicze znaczenie dla zrozumienia dalszego rozwoju religii izraelskiej. Pasterski element stał się bowiem źródłem opozycji przeciw baalizacji kultu Jahwe i synkretyzmowi religijnemu szerzącemu się wśród ludności rolniczo-miejskiej. W połowie Ix wieku p.n.e. zdobył władzę w północnym państwie izraelskim Omri, który, zapewniwszy swemu państwu znaczną siłę i stabilizację, chciał umocnić swą pozycję przez sojusz z przodującym wówczas i najbogatszym miastem Fenicji, Tyrem. Jego potwierdzeniem było małżeństwo Achaba, syna Omriego, z Jezebel, córką króla Tyru, która przywiodła z sobą kult Baala Melkarta, boga Tyru, chcąc go uczynić oficjalnym kultem państwowym. Natrafiła jednak na silny opór w kołach prorockich, mających swe oparcie w plemionach koczowniczych. Dlatego królowa bezwzględnie tępiła proroków (1 Król. 19, 10. 14Ď). Achab nawet zbudował świątynię Baalowi i umieścił przy niej fenickich kapłanów. Wykorzystując tę sytuację Fenicjanie starali się opanować ważny szlak handlowy do Morza Czerwonego, co wywoływało dodatkową niechęć wśród miejscowej ludności. Zrodziła się wówczas opozycja, w której główną rolę, według tradycji biblijnej, odegrali prorocy Eliasz i Elizeusz. Ważnym czynnikiem tej opozycji były też koła nazyrejczyków i rechabitów nawiązujące do nomadycznych tradycji. Protestowali oni przeciw życiu osiadłemu i uprawie roli oraz powstrzymywali się od picia wina. Później nazywano nazyrejczykami ludzi, którzy poświęcali się Jahwe przez specjalny ślub, nie obcinali włosów i nie pili wina. Przykładem dawnego nazyrejczyka miał być Samson. Koła opozycyjne - prorocy i rechabici - związały się z wojskowymi, wśród których także byli niezadowoleni. Pod wodzą Jehu dokonano zbrojnego zamachu stanu, wymordowano całą dynastię Achaba i zburzono świątynię Baala w Samarii. W następstwie tych zdarzeń Baal stał się symbolem obcych wpływów. Dlatego przestano go wiązać z Jahwe i zarzucono jego kult. Tym samym zapewniono zwycięstwo kultowi Jahwe, który na pierwszy plan wysuwały koła prorockie. Również w królestwie Judy, powiązanym wówczas ścisłymi sojuszami z państwem północnym, szerzył się kult fenickiego Baala. Król Joram po swym małżeństwie z Atalią, córką Achaba, wprowadził kult Baala nawet do świątyni jerozolimskiej. Atalia, wykorzystując zamach stanu Jehu w królestwie północnym, w którym zginął syn Jorama, Achazjasz, sama zasiadła na tronie i przez siedem lat sprawowała despotyczne rządy, których symbolem był kult Baala. Wywołało to opozycję i bunt pod przewodnictwem arcykapłana Jojady, który obwołał królem Joasza, syna Achazjasza. Atalię, jej zwolenników i fenickich kapłanów zgładzono. Usunięto kult Baala za świątyni. Przyczyniło się to do umocnienia kultu Jahwe w królestwie Judy. W tym okresie dokonywały się też wielkie zmiany na zewnątrz. W końcu X wieku p.n.e. dominującą rolę na Bliskim Wschodzie poczęła odgrywać Asyria, która rozszerzyła granice swego imperium także na tereny Syrii i Palestyny. Jehu ocalił swe państwo złożywszy okup władcy Asyrii. Koniecznym tego następstwem było wprowadzenie kultu asyryjskiego, który jednak jako zbyt obcy nie podważył kultu Jahwe. Zależność polityczna, poniesione klęski, poczucie nadciągającego z północy i stale zagrażającego niebezpieczeństwa było powodem kryzysu dotychczasowych pojęć religijnych oraz czynnikiem dalszej, intensywnej ewolucji religijnej. Mimo tego stałego zagrożenia nastał jednak okres względnego pokoju za długich rządów Jeroboama Ii (787-747 p.n.e.) w Izraelu i Uzjasza (786-744Ď) w Judzie, będących ostatnim przebłyskiem dawnej świetności. Jednocześnie zaostrzyły się wtedy przeciwieństwa społeczne. Rolnicy zrujnowani najpierw wojnami, a potem ciężkimi daninami na rzecz króla i jego armii wpadali w długi, tracili ziemię, a nawet wolność osobistą. Tworzyła się nowa arystokracja wojskowa i urzędnicza z otoczenia królewskiego. Zastępowała ona dawną arystokrację rodową i zdobywała coraz większe znaczenie. Powstała też bogata arystokracja kupiecka, związana handlem z kupcami fenickimi. Król i związane z nim koła skupiały coraz większe bogactwa, a sytuacja niższych warstw ludności stale się pogarszała. Potem w królestwie północnym nastał okres walk o władzę, buntów wewnętrznych i wojen z bratnim królestwem Judy. Niszczyło to jeszcze bardziej kraj i pogarszało sytuację społeczną. Wreszcie nowy wzrost potęgi Asyrii przyniósł w 722 roku p.n.e. zagładę królestwu Izraela, państwu plemion północnych. Wywołało to na południu, w królestwie Judy, głęboki wstrząs i zapoczątkowało długi proces intelektualny, polegający na przewartościowaniu dotychczasowych pojęć. W procesie tym główną rolę odegrali prorocy. Tradycja biblijna wiąże, jak widzieliśmy, jego początki z otoczonymi legendą postaciami Eliasza i Elizeusza w Ix wieku p.n.e. i ich walką z wpływami kultu Baala. Proces ten zintensyfikowała działalność rechabitów i zwycięstwo zwolenników Jahwe skupionych wokół Jehu. Nasilił się on szczególnie w Viii wieku p.n.e., kiedy państwa Izraela i Judy były stale zagrożone przez Asyrię. Nowym dla niego impulsem była zagłada państwa północnego. Potem pogłębił się on, gdy państwu Judy poczęło zagrażać niebezpieczeństwo ze strony Babilonu, i doprowadził u schyłku niepodległego bytu do ważnej reformy religijnej. Proces ten trwał nadal w nowych warunkach, jakie zaistniały po zagładzie państwa Judy i zburzeniu pierwszej świątyni jerozolimskiej przez Nabuchodonozora, władcę Babilonu, w 586 roku p.n.e. Trwał on nadal i rozwijał się wśród uprowadzonych do Babilonii, aby tam w okresie niewoli babilońskiej osiągnąć swój punkt szczytowy. Kiedy po rozbiciu imperium babilońskiego na jego gruzach powstało państwo perskich Achemenidów i część wygnańców wróciła z Babilonii do dawnej ojczyzny, utrwalono tylko idee wykrystalizowane w toku tego procesu i wprowadzono je w czyn. Zazwyczaj zakończenie tego procesu umieszcza się w V wieku p.n.e. W tym procesie, który doprowadził do gruntownej przemiany duchowego oblicza religii dawnych Hebrajczyków, główną rolę odegrali w Viii wieku p.n.e. prorocy Amos, Izajasz i Micheasz, a w wieku Vii i Vi p.n.e. Jeremiasz, główny propagator reform podjętych przez króla Jozjasza (624-609 p.n.e.), Ezechiel tworzący zręby nowego programu na wygnaniu, anonimowy prorok określany jako Deutero-Izajasz oraz Aggeusz i Zachariasz, którzy towarzyszyli wysiłkom odbudowy po powrocie z wygania. Swój wkład do tego procesu wnieśli też Sofoniasz, Habakuk, Baruch, Nachum, Trito-Izajasz oraz inni, których ślady działalności zachowały się w księgach Starego Testamentu. Prorocy ci, zwani też "kanonicznymi" lub "prorokami pisarzami", byli, podobnie jak ich poprzednicy, ekstatykami. W ich utworach zawsze jest mowa o wizjach, które miały potwierdzić autentyczność ich posłannictwa. Nie wiązali się oni jednak z grupami zawodowych proroków, ani wędrownych, ani związanych z dworem i schlebiających królowi. Byli oni odważnymi i niezależnymi myślicielami. Śmiało głosili swe poglądy w mowie i w piśmie, posługując się nieraz płomiennym, pełnym patosu i egzaltacji stylem, zawierającym mnóstwo symbolicznych porównań i obrazów. Niektórych z nich wyróżniał rzeczywisty talent poetycki. Byli oni nauczycielami głoszącymi sprawiedliwość, okazującymi współczucie uciśnionym i stającymi w obronie pokrzywdzonych. Sprawiedliwość i dobro utożsamili w końcu z samym bogiem. W ich pismach spotyka się często akcenty protestu przeciw niesprawiedliwości społecznej. Prorocy ci głosili, że ich narodowy bóg, Jahwe, jest najwyższym bogiem, który ustanawia wszystkie prawa i cały porządek społeczny. W przeciwieństwie do panujących wówczas koncepcji bóstwa przypisywali swemu bogu przede wszystkim charakter moralny. Pod wpływem grożącego niebezpieczeństwa asyryjskiego wybiegali oni myślą poza tereny własnego kraju i narodu, a pod wpływem podobieństwa losu innych ludów stworzyli sobie wyobrażenie o jedności znanego wówczas świata. Poprzez wszystkie wstrząsy, jakie burzyły dotychczasowy porządek świata, dojrzeli oni jedną siłę kierującą światem i za tę siłę uznali Jahwe. Stał się on w ich świadomości bogiem wszechwładnym, najwyższym, surowym, sprawiedliwym i wszechmocnym. Jahwe, a nie Baal, był dla nich prawdziwym panem całej natury zapewniającym urodzaj i pomyślność. On też opiekował się Izraelem, karząc jego niewierność plagami i nieurodzajem, a wierność i posłuszeństwo wynagradzając dostatkiem. W naukach proroków przewija się myśl, że Jahwe szczególnie sobie upodobał naród izraelski. Ponieważ jednak naród ten sprzeniewierzył się Jahwe i zszedł z drogi sprawiedliwości, grozili mu spustoszeniem kraju i wygnaniem w niewolę. Zarazem jednak pozostawiali nadzieję zapowiadając odnowę i przyjście nowego króla, "cudownego radcy i księcia pokoju" (Iz. 9, 6Ď) z rodu Dawida, który przywróci spokój i szczęście doświadczonemu narodowi w nagrodę za powrót do Jahwe. Głosili też, że przychylności Jahwe nie zjednuje się samymi ofiarami z zabijanych zwierząt (Oz. 6, 6Ď; 8, 11Ď; Am. 5, 21-23Ď; Iz. 1, 10-15Ď; Jer. 7, 21Ď). Jahwe bowiem nie pragnie już takich ofiar. Same one nie wystarczą, jeśli nie towarzyszy im odpowiednia postawa moralna (Iz. 1, 16-17Ď; Jer. 7, 22-24Ď; 31, 31-34Ď). Jahwe był dla proroków przede wszystkim bogiem sprawiedliwości, wymagał praworządności i prawdy, współczucia dla nieszczęśliwych i pomocy dla ubogich. Oburzało ich, że uciska się ubogich i że "sprawiedliwego sprzedaje się za parę butów" (Amos 4, 1Ď; 8, 6Ď), że bogacze "przyłączają dom do domu i przysuwają rolę do roli, tak że dla innych miejsca nie staje" (Izajasz 5, 8Ď), że "nienawidzą dobra, a miłują zło, odzierają lud ze skóry i mięso z jego kości" (Micheasz 3, 2Ď). Zdaniem proroków Jahwe nie chciał ofiar i wspaniałych świąt i uroczystości, ale bratniej miłości i prawego serca. Ponieważ mimo ich nauk szerzyło się nadal zło i nie widzieli u swych słuchaczy zmiany na lepsze, zapowiadali nadejście wielkiej kary. Ale zarazem zostawiali nadzieję lepszej przyszłości, gdy wszyscy ludzie będą sobie braćmi i krocząc po drogach Jahwe przyjdą do Jerozolimy. Zwłaszcza Izajasz wprowadził do izraelskiej religii nowe idee, wizję pocieszenia w niedoli i wizję lepszych czasów w przyszłości, znane potem pod mianem mesjanizmu. Dla proroków Viii wieku p.n.e., którzy zwalczali synkretystyczny kult "świętych wzgórz", Jahwe był jeszcze pełen antropomorficznych cech, objawiał się w burzy i zsyłał żywiołowe klęski. Zarazem jednak występują u nich zaczątki abstrakcyjnej, bezcielesnej koncepcji bóstwa. Twierdzili oni, że Jahwe jest jedyny i że nie można go sobie wyobrazić, zwłaszcza obrazami wykonanymi przez człowieka. Protest Obeasza przeciw kultowi posągów sprawił, że potem wszelki kult obrazów uznano za niezgodny z czystym jahwizmem, a pogląd ten utrzymał się na zawsze w judaizmie. Prorocy ci przyjmowali zapewne, że poza Jahwe nie istnieją inni bogowie, lecz myśl tę wyraził dopiero jasno dwa wieki później prorok zwany Deutero-Izajaszem, działający w czasach niewoli babilońskiej. Pod wpływem działalności proroków doszło w końcu Viii wieku p.n.e. na terenie królestwa Judy do reformy religijnej przeprowadzonej już po upadku królestwa Izraela, czyli państwa 10 plemion północnych, przez króla Ezechiasza. Zburzono wtedy lokalne sanktuaria i zniszczono miedzianego węża czczonego w świątyni od czasów Mojżesza. Jednak już za następcy Ezechiasza, Manassesa (696-641 p.n.e.), wróciły dawne formy kultu. Ruch prorocki został stłumiony (istnieje tradycja, że nawet proroka Izajasza skazano na śmierć i przepiłowano drewnianą piłą), a w Jerozolimie składano nawet ofiary z ludzi. Wskutek zastoju w działalności proroków wysunęły się na pierwszy plan w dziedzinie religijnej koła kapłańskie związane ze świątynią w Jerozolimie. Przejęły one głoszoną przez proroków ideę jedności Jahwe i poczęły przygotowywać nową reformę mającą skupić cały kult Jahwe w jerozolimskiej świątyni. W tym celu koła kapłańskie zbliżyły się do ruchu prorockiego, który odżył po śmierci Manassesa. Jeremiasz, największy prorok Vii wieku p.n.e., pochodził z rodziny kapłańskiej. Zwalczał stanowczo niesprawiedliwość, ofiary z ludzi i przesadną cześć dla świątyni. Z narażeniem życia głosił monoteizm i sprawiedliwość społeczną. Ponieważ dla niego stosunek pomiędzy Jahwe i jego ludem opierał się na przymierzu, którego Jahwe wiernie przestrzegał, lecz lud często łamał, głosił potrzebę nowego przymierza, wyrytego nie na kamieniach, ale w ludzkich sercach. Starania kapłanów zmierzające do centralizacji kultu oraz działalność proroków doprowadziły do reformy religijnej, którą przeprowadził w 622 r. p.n.e. król Jozjasz. Usunięto wtedy wszystkie naleciałości obcych kultów i zniszczono wszelkie lokalne sanktuaria. Odtąd jedynie świątynia w Jerozolimie miała być miejscem legalnego kultu Jahwe. Wyrazem tej reformy jest Księga Powtórzonego Prawa, którą znaleziono rzekomo w świątyni za czasów Jozjasza. Umacniała ona autorytet kapłanów. Ludowi nakazywała trzy razy w roku udawać się na święta do świątyni jerozolimskiej, gdzie odtąd wyłącznie wolno było składać ofiary dla Jahwe. Król winien składać przysięgę na wierność prawu Jahwe, a kapłanom innych sanktuariów zapewniono udział w zyskach i równe prawa z kapłanami centralnej świątyni, z którymi odtąd mieli tworzyć jeden związek określany mianem plemienia Lewi. Całą zaś księgę związano z osobą Mojżesza, aby jej nadać większą powagę. Nie ulega jednak wątpliwości, że powstała ona w Vii wieku p.n.e. w kołach zainteresowanych reformą kultu, gdyż znalazły w niej odbicie wydarzenia tego stulecia. Występuje w niej z jednej strony etyczny monoteizm proroków oraz troska o najbiedniejsze warstwy ludności, a zwłaszcza niewolników z własnego narodu, którzy sprzedali się za długi. Głosiła ona konieczność umarzania długów co siedem lat, wprowadzając tzw. rok szabatowy, oraz po siedmiu tygodniach lat, wprowadzając tzw. rok jubileuszowy, który miał przywracać pierwotne stosunki własności. Z drugiej jednak strony księga ta nie występowała przeciw ofiarom odrzucanym niegdyś przez proroków, które dla kapłanów były nieodzowne. Księga ta bowiem znacznie umacniała autorytet kapłanów. Reforma Jozjasza okazała się jednak nietrwała i efemeryczna, gdyż król zginął pod Megiddo w 609 roku p.n.e. Po śmierci króla, która skompromitowała reformę, odbudowano "wzgórza" i przywrócono obce kulty w świątyni jerozolimskiej. Jedynie Jeremiasz z narażeniem życia bronił dalej czystego jahwizmu, który przyjął się wśród pewnych kół wyższych warstw ludności. Państwo Judy przestało istnieć w 586 roku p.n.e., kiedy władca nowobabilońskiego imperium Nabuchodonozor zdobył Jerozolimę i zburzył ją całkowicie wraz ze świątynią Jahwe, a niemal połowę ludności uprowadził w niewolę do Babilonii. Tam wygnańcy, oderwani od ojczystego kraju i jego form kultu, poczęli w nowych warunkach przyswajać sobie nauki Księgi Powtórzonego Prawa, która była podstawą reformy Jozjasza. Kiedy nie stało króla i dawnych instytucji, wśród wygnańców przodującą rolę poczęli odgrywać kapłani, jako strażnicy tradycji religijnych i narodowych. W nowej sytuacji, gdy nie było świątyni i jej rytuału, koła kapłańskie wysunęły na pierwszy plan potrzebę zachowania pewnych praktyk religijnych. Szczególnie podkreślano konieczność zachowania szabatu, który stał się wówczas głównym dniem kultu i wspólnych modłów pod przewodnictwem kapłanów. Istotną część obrzędów stanowiło odczytywanie i wyjaśnianie Prawa. Towarzyszyło temu śpiewanie pieśni wykonywanych w świątyni lub nowo powstałych psalmów. Wówczas to powstały najwcześniejsze elementy kultu przyjętego w synagogach późniejszego judaizmu. Zachowanie szabatu stało się wtedy główną cechą religii izraelskiej (Ez. 20, 12-24Ď). Niezwykły też nacisk położono na obrzezanie, które wskutek zetknięcia się z ludami nie uznającymi tego zwyczaju, stało się znakiem wyróżniającym wyznawców judaizmu spośród innych narodów. Obrzezanie uznano wtedy za znak przymierza z Jahwe. Utwierdzało się też wtedy przekonanie o własnym wybraniu i wyższości nad innymi ludami. Szabat i obrzezanie, znane od dawna, stały się teraz niezwykle ważnymi faktami dla życia religijnego i dlatego nadano im nowe znaczenie. Podczas niewoli kapłani stworzyli nowy zbiór nauk i przepisów, tzw. Kodeks Kapłański, który, jak dawniej autorzy Księgi Powtórzonego Prawa, przedstawili także jako dzieło Mojżesza. Treść Kodeksu Kapłańskiego wskazuje jednak na jego późniejsze pochodzenie. Nie ma już w nim śladów polemiki z obcymi kultami, a Izrael występuje w nim nie jako naród z własnym państwem, ale jako gmina religijna, z której należy usunąć każdego, kto nie przestrzega nakazów świętego Prawa. Podkreśla się w nim konieczność zachowania wypoczynku sobotniego, czyli szabatu. W tym celu powstała wtedy opowieść o stworzeniu świata w ciągu sześciu dni, aby tym uzasadnić święcenie soboty. Położono też nacisk na obrzezanie, które uczyniono znakiem przynależności do wspólnoty religijnej, wyróżniającym Żydów spośród innych ludów. Szeroko też opracowano przepisy pokarmowe, dotyczące zakazu spożywania pewnych zwierząt, a związane z tabu i magią. Ich zachowanie uczyniono warunkiem rytualnej czystości, będącej podstawą przynależności do gminy Jahwe i przymierza z nim zawartego. Kodeks omawia też pewne obrzędy i praktyki wcześniej nie wymienione, a prawdopodobnie wykonywane przed zburzeniem świątyni. Oprócz trzech tradycyjnych świąt rolniczych Kodeks Kapłański wymienia także święto Nowego Roku, obchodzone dnia 1 Tiszri (wrzesień-październik), a więc jesienią, oraz obchodzony dziesięć dni później dzień pokuty, postu i oczyszczenia zwany Jom Kippur ("Dzień Pojednania", w Polsce znany też jako "Sądny Dzień¬)¦). W okresie niewoli babilońskiej działał prorok Ezechiel, kapłan uprowadzony do niewoli w 597 roku p.n.e. Ukazywał on wygnańcom wizję nowego, odbudowanego państwa Judy, które miało być państwem teokratycznym. Władza w nim miała być podzielona pomiędzy najwyższego kapłana i księcia, który winien troszczyć się o świątynię, lecz nie będzie miał nad nią władzy, jak niegdyś król. Ezechiel głosił, że tylko ród Sadoka będzie mógł sprawować kult w nowej świątyni. Książę zaś zwany "pasterzem" (Ez. 34, 23-25Ď) będzie przewodził w walce w czasach ostatecznych i zapewni zwycięstwo swemu ludowi, Izraelowi, którego przeciwników określa mianami Gog i Magog. Drugim prorokiem działającym w czasach niewoli był prorok o nie znanym imieniu, którego nazywa się umownie Drugim Izajaszem (Deutero-Izajaszem), gdyż dzieło jego włączono do księgi Izajasza. W nauce tego proroka koncepcja Boga osiągnęła szczytowy punkt w religii starożytnych Żydów. Żaden z jego poprzedników tak wyraźnie nie głosił monoteizmu. Bóg był dla niego istniejącym od wieków jedynym i wszechmocnym stworzycielem świata, który rządzi wszystkim i panuje nad wszystkimi narodami oraz nawet z obcych czyni swoje narzędzia i sługi. Król perski Cyrus, który zdobył Babilon, był dla niego wysłannikiem i narzędziem oraz sługą Jahwe. Izrael był w jego pojęciu szczególnie wybranym sługą Jahwe, który miał przynieść zbawienie wszystkim narodom i skupić je wokół siebie. Głosząc rychłe odrodzenie swego ludu ukazywał Jahwe jako sprawiedliwego Boga, który każdego miłuje i wybacza mu winy, jeśli tylko uzna swój błąd i wróci do niego. Deutero-Izajasz najszerzej wprowadził do religii izraelskiej elementy uniwersalizmu. W czasach niewoli dokonywały się więc w religii izraelskiej zasadnicze przemiany. Religia pozbawiona ziemi, na której się rozwijała, przestała być religią przywiązaną do jednego plemienia czy kraju. Stała się ona religią społeczności, niezależnie od miejsca jej przebywania, Jahwe zaś przestał być bogiem jednego tylko kraju i narodu i uczyniono zeń Boga ponadnarodowego. Sprawiło to, że później mogły czerpać z judaizmu inne religie monoteistyczne, choć on sam nie stał się nigdy w pełni religią światową wykraczającą poza ramy jednego narodu. W tych też czasach nastąpiła stabilizacja pewnych praktyk, które później nabrały istotnego znaczenia. Skodyfikowano wtedy ostatecznie przepisy prawne, moralne i rytualne. Pewne zaś praktyki ujęto w formy obowiązujące w judaizmie do dziś (obrzezanie, szabat, Jom Kippur). Wtedy ostatecznie ukształtował się zbiór przepisów, który określono mianem Prawa Mojżeszowego. Zdobywszy Babilon i władzę nad ówczesnym światem, zwycięski Cyrus pozwolił ludom uprowadzonym przez Babilończyków wrócić do ich dawnych siedzib. Z dobrodziejstwa tego skorzystali także Judejczycy. W 538 roku p.n.e. Cyrus pozwolił im wrócić do ojczyzny i odbudować świątynię w Jerozolimie. Część wygnańców skorzystała z tego przywileju. Przewodzili im Zerubbabel (zwany też Szeszbasarem), książę z rodu Dawida, mianowany namiestnikiem perskiej prowincji, oraz arcykapłan Jeszua (Jozue, Jezus) z rodu Sadoka, wyznaczonego niegdyś przez Ezechiela do służby w świątyni. Osiedliwszy się w Jerozolimie i jej okolicach, przybysze przystąpili do odbudowy miasta i świątyni. Natrafili jednak na przeszkody ze strony rodaków pozostałych w kraju oraz Samarytan, mieszkańców sąsiadującej z Judeą od północy perskiej prowincji Samarii, będących potomkami dawnej izraelskiej ludności środkowej Palestyny. Odbudowa trwała bardzo długo. W dziele tym wspierali przybyszów prorocy Aggeusz (Haggai) i Zachariasz. Wzywali lud do zwiększenia wysiłków, gdyż odbudowę świątyni uważali za warunek przybycia Mesjasza, którym był dla nich Zerubbabel. Wreszcie w 516 roku p.n.e. poświęcono odbudowaną świątynię, znacznie skromniejszą niż dawna świątynia Salomona. Przybysze z Babilonii nie odgrywali potem większej roli w życiu społecznym i religijnym i stopniowo zaczęli ulegać wpływom ludności miejscowej. Małżeństwa mieszane, zawierane nawet przez kapłanów, podważyły spoistość gminy religijnej i groziły nawrotem bałwochwalstwa. Stan ten napawał niepokojem zwolenników jahwizmu, którzy pozostali w Babilonii. Postanowili oni zapobiec niebezpieczeństwu. W tym celu uzyskali u króla perskiego uznanie Judei za odrębną prowincję niezależną od Samarii. Jej namiestnikiem został Nehemiasz, który dzięki specjalnym pełnomocnictwom uzyskanym od króla perskiego uporządkował sytuację polityczną i społeczną. Sprawy religijne uporządkował przybyły także z Babilonii kapłan i sofer, czyli pisarz, imieniem Ezdrasz, który także uzyskał od króla odpowiednie pełnomocnictwa. Przybył on do Jerozolimy "przygotowawszy swe serce na badanie Prawa bożego i wykonywanie go, aby nauczyć Izrael jego praw i wyroków" (Ezdr. 7, 10Ď). Urząd pisarza, który sprawował, polegał pierwotnie na wiernym i dosłownym przepisywaniu świętych ksiąg na potrzeby gminy. Ponieważ przy tej czynności pisarze najlepiej zapoznawali się z treścią przepisywanych ksiąg, wynikała z tego ich druga funkcja interpretatorów świętych pism, która stała się później głównym zadaniem "uczonych w Piśmie". Takim uczonym był także Ezdrasz. Położył on kres zawieraniu małżeństw mieszanych, napiętnował nadużycia społeczne i przeprowadził reformę całego życia religijnego. Jako pisarz i znawca Księgi chciał, by księga, którą przyniósł z sobą z Babilonii, a był nią prawdopodobnie Kodeks Kapłański, stała się Prawem całej społeczności żydowskiej. W tym celu ogłosił uroczyście Torę, czyli "Prawo Jahwe", całemu ludowi zebranemu w Jerozolimie. To ogłoszenie Tory oznacza powstanie judaizmu. Wysiłki Ezdrasza poparł Nehemiasz, namiestnik króla perskiego w Judei. Mocą swej władzy zakazał małżeństw mieszanych, nakazał przestrzeganie szabatu, ufortyfikował Jerozolimę i umocnił życie społeczne gminy żydowskiej w Judei, która odtąd podlegała tylko satrapie perskiej prowincji za Eufratem. Judea korzystała odtąd z szerokiej autonomii. Stała się prowincją teokratyczną. Na jej czele stał arcykapłan. Wykorzystując swe wpływy na perskim dworze koła rządzące w Judei uzyskały przywilej, na mocy którego wszyscy Żydzi, niezależnie od miejsca zamieszkania, winni uznawać władzę arcykapłana w Jerozolimie za najwyższy autorytet religijny oraz składać daninę na rzecz świątyni. Król perski wydał taki dekret, a jego decyzja całkowicie przekształciła istotę judaizmu. Z religii małego związku plemion przebywających na niewielkim obszarze stał się on wówczas religią narodu, którego już nie łączyła tylko więź wspólnego terytorium. Jego więzią stała się wówczas religia dająca mu odtąd silne poczucie wspólnoty i jedności. Nie naruszyło jej nawet zarzucenie języka hebrajskiego jako potocznej mowy narodu i przyjęcie bliskiego mu języka aramejskiego, używanego na znacznych obszarach imperium perskiego. Hebrajski pozostał jednak nadal językiem religijnym i kultowym. Posługiwano się nim w kołach wykształconych i dalej powstawały w tym języku ważne utwory. Prostemu ludowi tłumaczono Pisma św. na język aramejski podczas nabożeństw synagogalnych, które od czasów Ezdrasza stały się obowiązujące. Potem przekłady te, nazwane targumami, poczęto spisywać. W czasach Ezdrasza, w V wieku p.n.e., dokonano ostatecznego zamknięcia dwóch pierwszych części Starego Testamentu, tzn. Tory (Pięcioksięgu) oraz Ksiąg Proroków, obejmujących księgi historyczne, czyli tzw. "pierwszych proroków" oraz utwory proroków pisarzy od Amosa do Malachiasza. Wtedy też powstał nowy cykl historyczny, ujmujący historię królestw Izraela i Judy zgodnie z zasadami Kodeksu Kapłańskiego. Obejmuje on dwie Księgi Kronik oraz Księgi Ezdrasza i Nehemiasza. Obok tego zaczął się tworzyć trzeci dział Starego Testamentu, tzw. Pisma. Złożyły się nań oprócz cyklu kronikarskiego inne powstałe w tych czasach utwory nawiązujące nieraz do aktualnych wydarzeń (np. Księga Rut, poruszająca problem małżeństw mieszanych), takie jak Psalmy, księgi dydaktyczne (Księga Hioba, Przypowieści, Kohelet), poetyckie (Pieśni nad pieśniami, Lamentacje) oraz pierwsze utwory literatury wyjaśniającej, przypominające stylem późniejsze midrasze i ujęte w formie pseudohistorycznej (Księga Estery) lub apokaliptycznej (Księga Daniela). Reformy Ezdrasza i Nehemiasza doprowadziły do ostatecznego zerwania z Samarytanami. Wykluczono ich ze społeczności żydowskiej i zabroniono im wstępu do świątyni jerozolimskiej. Zbudowali więc sobie własną świątynię na górze Garizim w pobliżu Sychem (obecnie Nablus, hebr. Szechem). Za podstawę swych wierzeń przyjęli Samarytanie tylko Pięcioksiąg i nie uznali późniejszych ksiąg judaizmu. Źródeł tego wielkiego rozłamu w obrębie judaizmu należy doszukiwać się w dawnej rywalizacji plemion północnych i południowych. Świątynię na górze Garizim po przeszło dwóch wiekach istnienia zburzył Jan Hirkan w końcu Ii wieku p.n.e. Gmina Samarytan nie wyszła jednak poza wąskie ramy swego kręgu. Jej odgałęzienia pozapalestyńskie rychło zanikły, a jej liczebność stale się zmniejszała. Mimo to przetrwała ona do naszych czasów i obecnie liczy kilkuset członków, skupionych wokół miasta Nablus. Skonsolidowany od czasów Ezdrasza judaizm przeżył swą ogniową próbę, kiedy po zdobyciu państwa perskiego przez Aleksandra Macedońskiego na tereny Bliskiego Wschodu zaczęła przenikać kultura grecka w postaci hellenizmu. W zasięgu jego wpływów znalazła się również Judea, która zarówno pod panowaniem egipskich Lagidów, jak i potem syryjskich Seleucydów zachowała swą wewnętrzną autonomię polityczną i religijną. Hellenizm pociągał w Iii i Ii wieku p.n.e. wielu Żydów, zwłaszcza z warstw wykształconych. Pociągała ich głównie jego strona intelektualna i nie patrzyli nań jak na religię. Dlatego zarzucając własne wierzenia i praktyki, nie przyjmowali żadnej nowej religii, lecz stawali się po prostu ateistami. Wyjaśnia to w pewnym sensie fakt, dlaczego mimo wielkich wpływów greckiego języka i greckiej kultury istota judaizmu pozostała w zasadzie nietknięta. Życie religijne judaizmu w tym okresie koncentrowało się wokół Tory i świątyni. Egzemplarze Tory znalazły się we wszystkich domach modlitwy, czyli synagogach, a jej czytanie i wyjaśnianie stało się najważniejszą częścią kultu związanego z sobotnim wypoczynkiem. Kult synagogalny stał się głównie kultem Tory, czyli Prawa. Pociągało to za sobą potrzebę studiowania tego prawa, które trzeba było odpowiednio wyjaśniać i komentować. Kapłani, powołani do tego z urzędu, zajmowali się jednak wówczas bardziej kultem świątynnym, zapewniającym im przodującą rolę w narodzie. Dlatego powstała wtedy grupa ludzi, którzy poświęcali się głównie studiowaniu, wyjaśnianiu i komentowaniu Prawa. Wśród nich większość stanowili ludzie świeccy. Byli to tzw. soferim, czyli pisarze, znani potem z Nowego Testamentu jako "uczeni w Piśmie". Początkowo ich zadaniem było przepisywanie ksiąg świętych na potrzeby różnych gmin. Zapoznając się przy tym dobrze z treścią pism stawali się zarazem jak Ezdrasz ich interpretatorami. Stopniowo ta druga funkcja stała się głównym zadaniem soferim, którzy studiując Prawo tworzyli zarazem komentarze do niego i dostosowywali dawne zasady do aktualnych potrzeb, jakie niosły z sobą nowe warunki życia. Swoje przemyślenia przekazywali innym przez nauczanie ustne, gdyż przez długi czas ich nauk nie spisywano. Nauczycieli takich, biegłych znawców Prawa, nazywano rabbi, co znaczy "nauczyciel, mistrz" (stąd potem powstało polskie "rabin¬)¦). Wokół tych, którzy zdobyli większy rozgłos i autorytet, skupiał się zazwyczaj większy krąg uczniów i tworzyły się szkoły, które szerzyły interpretację swego mistrza. Najbardziej znane stały się w drugiej połowie I wieku p.n.e. szkoły Hillela i Szammaja, reprezentujące pierwsza bardziej łagodny, a druga surowy i rygorystyczny kierunek w interpretacji Prawa. Z biegiem czasu naukom soferim, czyli rabinów, zaczęto nadawać taki sam autorytet jak Prawu zawartemu w Biblii. Zrodził się wówczas pogląd, że Prawo ustnie przekazywane przez uczonych (soferim, czyli rabinów) ma taką samą wartość jak Prawo spisane w Biblii. Twierdzono też, że Mojżesz otrzymał na Synaju dwa Prawa, jedno spisane, a drugie ustnie przekazane, które potem przekazał swoim następcom. Wtedy także zaczęła się tworzyć tradycja rabiniczna, którą po kilku wiekach ustnego nauczania spisano później w Misznie. Dla zapewnienia właściwej interpretacji Prawa powstała specjalna rada, zwana początkowo "wielkim zgromadzeniem", a później sanhedrynem. W końcu Iii wieku p.n.e. była ona już uznaną reprezentacją palestyńskiego judaizmu. Jej zadaniem było wyjaśnianie i stosowanie przekazanego Prawa i wydawanie na podstawie niego wyroków. Stała się też ona politycznym przedstawicielstwem i najwyższą instancją całego judaizmu. Jej przewodniczącym był arcykapłan, a w jej skład wchodzili początkowo wyłącznie kapłani należący do kapłańskiej arystokracji. W miarę jednak zdobywania coraz większego autorytetu i wpływów wśród ludności przez uczonych w Piśmie nie będących kapłanami w I wieku p.n.e. dopuszczano w skład rady także ich przedstawicieli. Z biegiem czasu poczęli oni odgrywać coraz ważniejszą rolę w sanhedrynie, a po zburzeniu drugiej świątyni opanowali go całkowicie i odłączyli się od kapłańskiej arystokracji. Kapłaństwo przechodziło wtedy także poważną ewolucję. Część kapłanów rozrzucona po kraju, z dala od świątyni sekularyzowała się i mieszała z ludem. Inni skupieni wokół świątyni, której Kodeks Kapłański zapewniał przodujące stanowisko w narodzie, zmonopolizowawszy w swym ręku kult, uczynili zeń intratną instytucję i przekształcali się w świecką arystokrację. Kult w drugiej świątyni zorganizowano zgodnie z nakazami Kodeksu Kapłańskiego. Rozbudowano znacznie dawniej znany system ofiar i pogłębiono ich znaczenie. Specjalną wagę nadano ofierze Tamid, polegającej na codziennym rannym i wieczornym całopaleniu, z którą wiązano ofiary z pokarmów i wina. Nieraz uważa się ją za wynik wpływów religii perskiej we wczesnym judaizmie. Ofiara ta zajęła centralną pozycję w kulcie świątynnym. Dorocznym dniem pokuty i przebłagania za grzechy stał się wówczas Dzień Pojednania, czyli Jom Kippur (Kapł. 16, 33Ď), który odtąd pozostał głównym dniem pokuty judaizmu, a jego symbolika nie zmieniła się do dziś. Wtedy także ukształtowały się obrzędy i zwyczaje związane ze świętem Paschy, zwłaszcza tzw. seder, czyli "porządek" wieczerzy paschalnej. Wpływy hellenizmu w Palestynie sięgały wówczas daleko. Ulegały im najwyższe sfery kapłańskie, których wielu członków przyjmowało hellenistyczny sposób życia (1 Mach. 1, 11-15Ď). Wyrazem tych wpływów jest zwłaszcza Księga I Eklezjastesa (Kohelet), w której przejawiają się wszystkie prądy ówczesnej filozofii greckiej. Wyróżnić w niej można wpływy stoicyzmu, epikureizmu i sceptycyzmu. Toteż długo wzbraniano się włączyć ją do kanonu ksiąg świętych. Uczyniono to wreszcie po wprowadzeniu do niej zakończenia zgodnego z ortodoksyjnymi poglądami judaizmu. Szczególne niebezpieczeństwo zagroziło judaizmowi ze strony hellenizmu za Antiocha Iv Epifanesa, władcy Syrii, który dla zapewnienia spoistości swemu państwu wprowadzał na całym jego obszarze kult Zeusa Olimpijskiego. W Judei nie spotkał oporu ze strony wyższych warstw kapłańskich i nawet w 167 roku p.n.e. mianował nowego arcykapłana spośród zwolenników hellenizmu, a Oniasza, ostatniego prawowitego arcykapłana, skazał na wygnanie. Oniasz uszedł do Egiptu, gdzie w Leontopolis założył świątynię, uznawaną za prawowierną, mimo postanowień Tory, obok świątyni jerozolimskiej. Zburzyli ją dopiero Rzymianie w 73 roku n.e. Opór przeciw hellenizmowi rozwijał się jednak w Judei wśród niższych kół kapłańskich. Na jego czele stali tzw. chasidim, czyli "pobożni". W ich też gronie zrodził się czynny opór, gdy Antioch Iv Epifanes zakazał kultu Jahwe w świątyni jerozolimskiej. Wybuchło wtedy zbrojne powstanie w obronie rodzimej religii. Zapoczątkował je skromny kapłan z Modiin imieniem Matatiasz, z rodu Hasmoneuszy. Na czele powstania stanął jego syn Juda, zwany Machabejczykiem (od hebr. makebet - "młot¬)¦). Wkrótce zdobył on część Jerozolimy wraz ze świątynią, którą natychmiast oczyszczono i na nowo poświęcono. Z wydarzeniem tym tradycja związała święto Chanukka (hebr. "poświęcenie¬)¦) obchodzone w grudniu. Juda Machabeusz rychło zginął w boju, lecz walkę kontynuowali jego bracia. Wojny machabejskie przyniosły w rezultacie wolność religijną i niezależność polityczną. Chasidim, którzy rekrutowali się z wszystkich warstw społecznych i stawiali sobie za cel walkę z hellenizmem i osiągnięcie religijnej swobody, po jej osiągnięciu wycofali swoje poparcie dla Machabejczyków. Dalszy rozwój sytuacji sprawił, że wśród chasidim zaczęły się krystalizować pewne poglądy i kierunki zmierzające do dostosowania się do nowych warunków politycznych i społecznych. Powstały wtedy różne ugrupowania religijne, które z czasem przekształciły się w stronnictwa polityczne. Ich opis przekazał nam w swych dziełach żydowski dziejopis Józef Flawiusz (37-106 n.e.). Jednym z nich byli saduceusze, rekrutujący się z wyższych warstw kapłańskich i arystokracji. Mimo pewnego ulegania wpływom hellenizmu pozostali oni monoteistami i przestrzegali ściśle Tory, gwarantującej ich przywileje. Odrzucali wiarę w inne duchy poza Bogiem, wiarę w demony i życie pozagrobowe. Nie wierzyli też w przeznaczenie, lecz przyjmowali wolność ludzkiej woli. Nie uznawali też żadnej ustnej tradycji, która starała się wyjaśniać i uzupełniać Torę. Tak w dziedzinie religijnej, jak i ekonomiczno-społecznej i politycznej byli konserwatystami. Panowali nad świątynią i wielu spośród nich należało do sanhedrynu. Inni, chasidim ("pobożni¬)¦), ulegający wpływom religii perskiej, a zwłaszcza jej dualizmowi i eschatologii, z której przejęli wiarę w nieśmiertelność duszy i zmartwychwstanie, niebo i piekło, sąd ostateczny i koniec świata przez ogień, podzielili się następnie na dwa odłamy: faryzeuszy i esseńczyków. Faryzeusze, których nazwę - od hebrajskiego peruszim - tłumaczy się "oddzieleni" lub "trzymający się z dala", rekrutowali się głównie ze średnich warstw ludności. Należało do nich wielu soferim zajmujących się wyjaśnianiem Prawa. Uznawali oni za obowiązujące nie tylko biblijne Prawo pisane, ale także Prawo ustne, czyli tradycyjną interpretację powstałą i przekazywaną w kręgach soferim. Przypisywali mu taki sam autorytet jak Prawu pisanemu, gdyż jak to potem sformułował Hillel, Bóg dał je także Mojżeszowi na Synaju. Faryzeusze występowali przeciw władcom z dynastii hasmonejskiej, gdyż ich władzę uważali za niezgodną z Prawem. Zwalczali też saduceuszy kontrolujących kult i sprawy kraju. Starali się wyzwolić lud spod władzy jednych i drugich, a sprawy religii spod kontroli świątynnych kapłanów. Dlatego, chcąc zdemokratyzować kult, wprowadzili do nabożeństw synagogalnych elementy wzorowane na kulcie świątynnym. Faryzeusze, choć przeważnie nie byli kapłanami, wywierali znaczny wpływ na sprawy religijne. Również wpływali w znacznym stopniu na życie społeczne. Faryzeusze za swą główną funkcję uważali studiowanie i nauczanie Prawa - Tory. W swej działalności cieszyli się znacznym poparciem szerokich mas ludności, wśród której mieli duże wpływy. Mieli też żywe kontakty z Żydami diaspory, czyli rozproszenia, mieszkającymi w obcych krajach. Dla faryzeuszy Bóg był jedyny, duchowy, wszechmocny, sprawiedliwy, wszechwiedzący i miłosierny, kochający jak ojciec swe stworzenia. On dał ludziom Torę, czyli Prawo, i podstawy jego wyjaśniania i dostosowywania do potrzeb czasu. Przyjmowali w przeciwieństwie do saduceuszy możliwość rozwoju Prawa. Uznawali ofiary i świątynię za centrum kultu Jahwe. Przyjmowali boskie przeznaczenie i opatrzność oraz wolność woli. Wierzyli w zapłatę po śmierci, życie pozagrobowe, nieśmiertelność i zmartwychwstanie. Głosili, że wszyscy ludzie i wszystkie narody są sobie równe, lecz Izraelowi wyznaczali rolę starszego brata, wybranego i uprzywilejowanego przez to, że wszystkim ludom zapewni zbawienie przez wydanie ze swego grona Mesjasza, pomazańca Bożego, który założy nowe królestwo izraelskie i pod jego panowaniem skupi wszystkie narody. Faryzeusze łączyli się w związki zwane chawura i używali pomiędzy sobą tytułu chawer - "towarzysz". Odnosili się z lekceważeniem do ludzi nie znających Prawa. Gdy zdobyli większe znaczenie, przeniknęły do nich elementy reprezentujące zamożne warstwy. Mimo to pozostali zawsze partią mającą szerokie oparcie w masach i brali czynny udział w życiu społecznym. W późniejszych czasach występowali przeciw dynastii Heroda. Byli oni jedyną partią, która przetrwała zburzenie drugiej świątyni i katastrofę narodową w postaci klęski powstania przeciw Rzymowi w latach 66-70 n.e. Ponieważ partia ich stawiała na pierwszym miejscu cele religijne i umiała dostosować się do każdej sytuacji politycznej, im właśnie judaizm zawdzięcza swe przetrwanie. Trzecim głównym ugrupowaniem judaizmu w tym okresie opisanym przez Józefa Flawiusza byli esseńczycy, którzy także wyłonili się z grona chasidim. Ich nazwę wywodzi się albo od tego samego słowa hebrajskiego i wtedy tłumaczy się "pobożni", albo od aramejskiego asaja, tzn. "leczyć". Esseńczycy, rekrutujący się z wszystkich warstw społecznych, byli najbardziej z wszystkich ugrupowań judaizmu zainteresowani sprawami religijnymi. Uważali się za wybranych przez Boga do zajęcia pierwszego miejsca w nowym królestwie Izraela, które założy Mesjasz. Odrzucili oni kult świątynny i ustanowili własne obrzędy, wśród których pierwsze miejsce zajmowała sakralna uczta połączona ze spożywaniem błogosławionego chleba i wina. Podkreślali potrzebę odpowiedniej postawy wewnętrznej i czystości, z którą wiązały się obmywania rytualne. Tworzyli własne gminy i prowadzili życie wspólne. Istniał też odłam monastyczny, którego członkowie wyrzekli się prywatnej własności i utrzymywali się z pracy rąk, a uzyskane zyski składali do wspólnej kasy. Esseńczycy stanowczo odrzucali niewolnictwo. Poświęcali się także studiowaniu Prawa i Pism. Znaczna ich część żyła w celibacie. Pomiędzy ich gminami rozproszonymi po całej Palestynie i nawet poza nią istniały wzajemne powiązania i kontakty. Główny ich ośrodek istniał nad Morzem Martwym. Wiele wiadomości na temat esseńczyków dostarczyły rękopisy odkryte w latach 1947-1967 nad Morzem Martwym, zwłaszcza rękopisy znalezione w grotach w pobliżu Chirbet Qumran. Dokumenty te w pełni potwierdziły wiadomości o esseńczykach przekazane przez dawnych autorów: Józefa Flawiusza, Filona z Aleksandrii i Pliniusza Starszego. Rękopisy zostały napisane przed 68 rokiem n.e., a utwory w nich zawarte powstały w okresie od Iii do I wieku p.n.e. Wśród rękopisów zidentyfikowano fragmenty wszystkich ksiąg biblijnych z wyjątkiem Księgi Estery, fragmenty wielu apokryfów i pseudoepigrafów, czyli utworów nie włączonych później do biblijnego kanonu ksiąg świętych judaizmu, oraz dużo dzieł przedtem nie znanych, będących wynikiem działalności pisarskiej esseńczyków. Wśród tych ostatnich są utwory dydaktyczne i dyscyplinarne, komentarze do ksiąg biblijnych, hymny, apokalipsy, teksty liturgiczne i tajemne pisma, których odczytanie nastręczało wiele trudności. Prace wykopaliskowe przeprowadzone na terenie Chirbet Qumran i pobliskiego Ain Feszcha potwierdziły związek tych osiedli z odkrytymi w sąsiednich grotach rękopisami. Wykazały też ponad wszelką wątpliwość, że w Qumran znajdowała się centralna siedziba esseńczyków. Podobne osiedla odkryto w latach 1968-1971 także na innych terenach Pustyni Judejskiej. W Qumran odkryto dużą salę do wspólnych posiłków, pomieszczenia biblioteczne, skryptorium - miejsce, gdzie pisano znalezione w grotach zwoje, inne sale mające wspólne przeznaczenie, pomieszczenia gospodarcze i liczne zbiorniki na wodę, służące prawdopodobnie do opisanych w tekstach obmywań. Dane dokumentów wskazują, że esseńczycy tworzyli ugrupowanie, którego organizacja przypomina późniejsze chrześcijańskie zakony. Każdy, kto chciał wstąpić do ich związku, był poddawany dwuletniej próbie. Po pierwszym roku musiał się poddać obrzędowi przypominającemu chrzest, obmyciu połączonemu z wyznaniem grzechów. Po drugim roku dopuszczano kandydata do udziału w świętej uczcie. Musiał też złożyć przysięgę dochowania wierności statutom zgromadzenia i zachowania tajemnic. W gminie esseńskiej ważną rolę odgrywali kapłani wywodzący się także od Sadoka, ale odsunięci od władzy i nie uznający hołdujących hellenizmowi saduceuszy. Gmina była zorganizowana hierarchicznie. Całemu zgromadzeniu przewodziła rada dwunastu starszych, natomiast na czele każdej poszczególnej gminy stał nadzorca, zwany po hebrajsku pakid lub mewaker, który podobnie jak potem biskup (z greckiego episkopos - "nadzorca¬)¦) w pierwotnym chrześcijaństwie przyjmował nowych członków, przewodniczył sakralnym ucztom i zarządzał wspólnym majątkiem. Jednym z głównych elementów kultu były wspólne uczty połączone z modłami, śpiewaniem hymnów, lekturą Pisma św. i jego komentowaniem oraz błogosławieniem chleba i wina, które następnie spożywano przypisując im sakralny charakter. Członkowie gmin esseńskich odrzucali niewolnictwo, wyrzekali się prywatnej własności i z niechęcią odnosili się do majątku i bogactw, widząc w nich skutek ucisku i niesprawiedliwości społecznej. Wszystkie te elementy znalazły się w powstałym później chrześcijaństwie. Gmina esseńska uważała się za Nowe Przymierze, używając hebrajskiego określenia berit chadasza, które w chrześcijaństwie przetłumaczono jako "nowy testament", za zgromadzenie wybranych przez Boga, którzy "chodzą po drogach prawdy, sprawiedliwości i światłości". Esseńczycy uważali, że całym światem rządzą dwa duchy "prawdy i światła" oraz "kłamstwa i ciemności". Siebie określali mianem "synów światłości", a wszystkich innych uważali za "synów ciemności". Byli przekonani, że tylko oni zachowali należytą interpretację Tory, którą przekazał im założyciel ich gminy zwany "Nauczycielem Sprawiedliwości". On też określił ideologię i zasady organizacyjne gminy. Jej członkowie wierzyli, że był on wybranym przez Boga prorokiem, który otrzymał specjalne objawienia. Wiara w jego wybranie i boskie posłannictwo była, obok przynależności do gminy i sprawiedliwości, podstawowym warunkiem zbawienia. Poglądy mesjańskie esseńczyków różniły się od poglądów innych odłamów judaizmu, gdyż oczekiwali oni dwóch Mesjaszów w czasach ostatecznych: Mesjasza Aarona i Mesjasza Dawida. W poglądach tych ważną rolę odgrywała też postać Nauczyciela Sprawiedliwości, który miał zmartwychwstać i zjawić się ponownie w końcu czasów, aby odbyć sąd nad wszystkimi narodami i zapewnić zbawienie swoim wyznawcom. Ponieważ niektóre teksty mówią, że wiele on wycierpiał w życiu i prawdopodobnie męczeńską śmiercią przypłacił swą działalność, porównywano go nieraz do Chrystusa. Esseńskie dokumenty znad Morza Martwego potwierdzają, że judaizm przeżyrwał wówczas proces znacznej dezintegracji, związany z burzliwą sytuacją polityczną i społeczną. W judaizmie owych czasów powstawały liczne nowe kierunki i odłamy, które przygotowały grunt, że później jeden z takich odłamów oderwał się odeń całkowicie i przekształcił w chrześcijaństwo. Uważa się bowiem, że esseńska gmina Z Qumran wywarła poważny wpływ na pierwotne chrześcijaństwo, na jego ideologię, organizację, praktyki i zwyczaje. Przypuszcza się, że po klęsce powstania żydowskiego w 70 roku n.e. większość esseńczyków zasiliła szeregi chrześcijan. Obok tych trzech ugrupowań w końcowym okresie drugiej świątyni działali jeszcze zeloci (greckie zelotes, hebrajskie kanna oznacza "gorliwy¬)¦) i sykariusze (od łacińskiego sicca "sztylet¬)¦). Zeloci byli ludową partią patriotyczną, powstałą po przejściu Palestyny w zależność od Rzymu w 63 roku p.n.e. Józef Flawiusz określa ich mianem "czwartej filozofii". Zeloci zbliżali się poglądami religijnymi do faryzeuszy, z których się wywodzili, lecz przyjmowali inne poglądy polityczne. Uważali się za prawdziwych obrońców Prawa i narodowego życia Żydów. Dlatego odrzucali wszelkie obce panowanie i występowali bezkompromisowo przeciw władzy rzymskiej i jej poplecznikom. Zamiast biernego mesjanizmu faryzeuszy i esseńczyków i oczekiwanego przez nich w bliżej nie określonej przyszłości królestwa bożego, głosili hasło czynnego i natychmiastowego zdobycia niepodległości. Wywoływane przez nich kilkakrotnie bunty przeciw rzymskiej władzy kończyły się niepowodzeniem i były krwawo tłumione. Oni to odegrali główną rolę podczas powstania przeciw Rzymianom w latach 66-70 n.e. stosując gwałt i przemoc wobec swych politycznych przeciwników, a nawet prostej ludności. Przewodzili im wówczas Eleazar ben Szymon, Jan z Giszkali i Menachem, syn Judy Galilejczyka. Gdy Jerozolima padła w 70 roku, uszli na Masadę i tam do 73 roku kontynuowali obronę. Kiedy zaś okazała się ona bezskuteczna, woleli wybrać śmierć z własnej ręki niż niewolę u Rzymian. Sykariusze byli najbardziej radykalnym skrzydłem zelotów. Nazywano ich tak, ponieważ nosili pod płaszczami niewielkie sztylety, którymi załatwiali swe porachunki z przeciwnikami. Gwałtami i terrorem chcieli narzucić swe poglądy całej Judei, działając szczególnie aktywnie w latach 50-70 n.e. Na czele ich stali Menachem ben Jair, Elzeazar ben Jair i Szymon Bar Giora. W ostatniej fazie powstania lat 66-70 zawładnęli świątynią. Ponieważ ideały narodowe były dla nich ważniejsze niż religijne zasady, ustalili wówczas, że funkcje arcykapłana będą sprawować kolejno przez losowanie. W wyniku tego ostatnim arcykapłanem drugiej świątyni judaizmu był prosty rolnik Pinchas ben Samuel, chociaż pochodzący z rodu kapłańskiego. Po zdobyciu świątyni przez Rzymian sykariusze uszli także na Masadę i tam podzielili los zelotów. W okresie drugiej świątyni, zwłaszcza w obliczu zagrożenia ze strony hellenizmu, judaizm uświadomił sobie własną odrębność. Równolegle do wielkich przemian politycznych i społecznych tej epoki rozwinął żywą działalność religijną, która wyraziła się między innymi w powstaniu licznych sekt i w obszernej literaturze. W wyniku wojen machabejsko-hasmonejskich i przymusowego nawrócenia na judaizm całej podbitej ludności Palestyna znalazła się wtedy w zasięgu judaizmu. Jego wyznawcy, Żydzi, emigrowali wówczas licznie do Syrii i Egiptu, rozproszyli się po całym basenie Morza Śródziemnego i utrzymywali żywy kontakt z gminą babilońską, która stała się ważnym ośrodkiem judaizmu. W okresie tym księgi biblijne przetłumaczono na język grecki. Przekład ten nazwany potem umownie Septuagintą, umożliwił przekazywanie innym zasad i poglądów judaizmu. Jego aktywna propaganda wyrażała się w obfitej literaturze kierowanej do wykształconych Greków. Powstawała ona od Iii wieku p.n.e. w Aleksandrii, w Egipcie, gdzie w I wieku p.n.e. działał szczególnie aktywnie Arystobul, a w I wieku n.e. Filon z Aleksandrii, który za pomocą alegorycznej metody starał się stworzyć syntezę judaizmu i greckiej kultury. Znalazło to wyraz w jego nauce o Logosie, który pojmował jako ideę twórczą świata odznaczającą się wielu przymiotami. Czerpiąc z idei prorockiego monoteizmu, judaizm, który rozszerzył się wówczas daleko, począł też rozwijać tendencje uniwersalistyczne. Zatrzymał się jednak niejako w połowie drogi, a tendencje te podjęło później i dalej rozwinęło chrześcijaństwo. Sam zaś judaizm pozostał na zawsze religią jednego narodu. Klęska powstania przeciw Rzymowi i zburzenie drugiej świątyni w 70 roku n.e. oderwały judaizm od jego materialnego podłoża, świątyni i resztek państwa żydowskiego. Skupiwszy się jednak w zmienionych warunkach wokół Prawa przetrwał tę katastrofę, podobnie jak i klęskę następnego powstania przeciw Rzymowi w latach 132-135 n.e., któremu przewodził Szymon ben Kosiba. Ogłoszony przez rabbiego Akibę Mesjaszem, został on nazwan Synem gwiazdy", czyli "Bar Kochba". Pociągnąwszy za sobą znaczną część ludności żydowskiej Palestyny, po przeszło trzech latach walk zginął w bitwie pod Betar, a na wyznawców judaizmu spadły nowe represje władz rzymskich. Klęski narodowe przyniosły zagładę sektom saduceuszy, esseńczyków i innym, których przed zburzeniem świątyni, według Talmudu Jerozolimskiego (Sanhedrin 29 c), było dwadzieścia cztery. Tylko faryzeusze przetrwali. Oddaliwszy się od pewnego czasu od idei jedności narodowej powiązanej z terytorium państwowym i podkreślając potrzebę indywidualnego stosunku do Boga, przystosowali się do nowych warunków. W ich pojęciu Bóg nie ograniczał się tylko do Palestyny i jednego narodu, lecz był przede wszystkim Panem każdego poszczególnego człowieka, niezależnie od miejsca jego pobytu. Był Panem wszystkich narodów który w końcu obróci wszystko dla dobra jednostki i narodu. Toteż zburzenie świątyni i utrata autonomii politycznej nie burzyły w ich przekonaniu istoty judaizmu, którą było dla nich przede wszystkim Prawo. Wypracowane przez nich pojęcie Prawa ustnego pozwalało im godzić wierność tradycji z rozwojem nowych wydarzeń i wprowadzać do życia judaizmu ważne zmiany których wymagała bieżąca sytuacja. Stworzona głównie przez nich synagoga z jej kultem mogła stać się miejscem modlitwy zamiast świątyni. Jeden z faryzeuszy, rabbi Jochanan ben Zakkai, jak podaje Talmud, udał się jeszcze podczas oblężenia Jerozolimy do Wespazjana i uzyskał od niego zgodę na założenie szkoły w Jawne, mieście znanym też pod grecką nazwą Jamnia, gdzie niezwłocznie zaczął gromadzić uczniów i rozpoczął nauczanie Prawa. Na wieść o zdobyciu Jerozolimy i spaleniu świątyni pocieszał swych uczniów, że nie wszystko stracone, gdyż mają Torę, która winna stać się teraz siłą jednoczącą naród żydowski, ich zaś zadaniem nie jest opłakiwanie przeszłości, ale budowanie nowej przyszłości na ruinach tego, co było. Tak więc kiedy przestała istnieć świątynia, ostoją judaizmu stała się Tora, czyli Prawo Jahwe, a znawca tego Prawa, sofer, czyli uczony w Piśmie, i zarazem rabbi, czyli nauczyciel, miał zastąpić w życiu judaizmu kapłanów, których rola skończyła się wraz z upadkiem świątyni. Odtąd potomkom rodów kapłańskich pozostały tylko pewne honorowe funkcje przy odprawianiu niektórych obrzędów w synagodze. Pod wpływem faryzeuszy, których partia utożsamiła się teraz z całym narodem żydowskim, judaizm szybko się zreorganizował. Jego centralnym ośrodkiem stało się Jawne, gdzie rabbi Jochanan ben Zakkai skupił innych uczonych i wraz z nimi zorganizował kolegium, które przyjęło nazwę sanhedrynu. Przypisało ono sobie te same uprawnienia, jakie miał sanhedryn w czasach świątyni. W jego skład wchodzili wyłącznie uczeni spośród faryzeuszy. Sanhedryn uczonych, podobnie jak dawna Najwyższa Rada, uznał za swe zadanie wydawanie praw i wyroków, zarządzanie i nauczanie Tory. Realizując je wydał zaraz szereg ważnych praw religijnych, cywilnych i karnych rozwiązując problem dotychczasowych praktyk związanych ze świątynią i jej kapłanami. Dawna liturgia została zawieszona i zamieniona. Ofiary ze zwierząt zastąpiono modlitwą. Wprowadzono też modły o szybką odbudowę świątyni i dawnego państwa. Autorytet sanhedrynu uczonych, jako najwyższej władzy religijnej, został rychło uznany nie tylko przez Żydów w Palestynie, ale także tych, którzy byli rozproszeni bardzo daleko. Uchroniło to judaizm przed całkowitym rozkładem i zanikiem. Także władze rzymskie uznały religijny autorytet tego sanhedrynu, którego przełożony zwany "księciem" (hebr. nasi) stał się wobec nich przedstawicielem całego narodu żydowskiego. Podobnie jak niegdyś, w czasach niewoli babilońskiej, kapłani przystąpili do utrwalania religijnych i narodowych tradycji, tak teraz dzieła tego podjęli się faryzejscy uczeni. Zgromadzenie uczonych w Jawne ustaliło i ostatecznie zamknęło kanon, czyli zbiór ksiąg świętych dodając do niego Pieśń nad pieśniami, Księgę Eklezjastesa (Kohelet) i Księgę Estery. Kanon ten dotąd obowiązuje w judaizmie. Odrzucono wtedy księgi znajdujące się w greckim przekładzie Starego Testamentu i przyjęte przez chrześcijaństwo. Kolegium zajęło się też tekstem Biblii hebrajskiej. Ponieważ istniały wówczas różne wersje ksiąg biblijnych, wybrano z wielu tekstów jeden najbardziej odpowiedni i uznano za obowiązujący wzór dla wszystkich następnych odpisów. W trosce o święty tekst posunięto się tak daleko, że policzono później nawet wszystkie litery, aby uchronić się przed ewentualnymi zmianami tekstu w przyszłości. Uczonych, którzy zajmowali się tekstem, nazwano masoretami (od hebr. masar "przekazywać¬)¦). Ponadto dla zachowania tego przyjętego tekstu rabbi Akiba i rabbi Joszua ben Jamnia, którzy odgrywali najważniejszą rolę podczas zgromadzenia w Jawne, odbywającego się ok. 80-100 roku n.e., powierzyli prozelicie z Synopy w Poncie imieniem Akwila zadanie przetłumaczenia go dosłownie na język grecki, dla potrzeb Żydów mówiących tylko językiem greckim. Dotychczas bowiem posługiwali się oni wyłącznie różnymi wersjami Septuaginty, które różniły się od wersji tekstu hebrajskiego przyjętej w Jawne. Innym z powodów odrzucenia Septuaginty był także fakt, że posługiwali się nią również chrześcijanie. Przekład Akwili był tak niewolniczy, że oddawał dosłownie każde słowo, nawet gramatyczne partykuły oryginału. Zachował się on we fragmentach w dziele Orygenesa, zwanym Heksaplą, z Iii wieku n.e. Nadal też powstawały wtedy tłumaczenia Biblii hebrajskiej na język aramejski, zwane targumami. Wiele z nich we fragmentach lub w całości przetrwało do naszych czasów. Swoich prac o umocnienie judaizmu uczeni faryzejscy nie ograniczali tylko do pracy nad Biblią, ale także równie starannie zbierali tradycje swoich poprzedników, obejmujące wypowiedzi uczonych biegłych w Prawie z ostatnich wieków istnienia drugiej świątyni. Uczeni ci podawali interpretacje dostosowujące Prawo do aktualnych potrzeb chwili. Wyjaśnienia podające zasady postępowania w konkretnych przypadkach nazywano halacha (hebr. "postępowanie¬)¦). Przekazywano je z pokolenia na pokolenie przez nauczanie ustne. Faryzeusze uważali, że halacha jest równie święta i ważna jak Prawo pisane. Głosili oni, że bierze ona swój początek z Synaju, gdzie Mojżesz ją otrzymał obok Prawa pisanego. Mojżesz przekazał ją Jozuemu, ten zaś sędziom, oni prorokom, a ci z kolei członkom wielkiej synagogi w czasach Ezdrasza, z której bezpośrednio wywodzą się faryzejscy uczeni. W ten sposób, choć wielka synagoga, zwana inaczej wielkim zgromadzeniem, znana jest dopiero od Iii wieku p.n.e., a więc na długo po Ezdraszu, i choć na początku nie należeli do niej uczeni w Piśmie, czyli soferim, faryzeusze starali się dodać powagi halachom i własnemu nauczaniu. Halacha, wyjaśniając dawne Prawo, podawała zasady postępowania i sama stawała się Prawem. Jeśli zaś wyjaśnienia Prawa nie formułowały nowych zasad postępowania, lecz ograniczały się do pogłębienia moralności i pobożności, nazywano je hagadą (hebr. haggada "opowiadanie¬)¦), ponieważ ujęte były w formie budujących opowieści, zawierających nieraz różne fantastyczne szczegóły na tematy biblijne i inne. Istniały dwie metody nauczania Prawa ustnego. Jedna opierała się na wyjaśnianiu tekstów biblijnych. Nazwano ją midraszem (hebrajskie słowo midrasz wywodzi się od rdzenia darasz, który oznacza "poszukiwać, badać, studiować, nauczać¬)¦). Inną metodą było nauczanie samego Prawa ustnego niezależnie od tekstu biblijnego. Metodę tę nazwano mższna, od hebrajskiego rdzenia szana "nauczać, powtarzać, nauczać przez powtarzanie", ponieważ polegała ona głównie na powtarzaniu nauki przekazanej ustnie bez pomocy tekstu pisanego. Głównie za pomocą tej metody przekazywano halachy, które coraz bardziej się mnożyły. Zrodziło to potrzebę pewnej systematyzacji. Poczęto tworzyć zbiory ustnie przekazywanych halach, które nazwano Miszną. Autorów halach działających w najwcześniejszym okresie nazwano tannaitami (od aramejskiego tanna "nauczać¬)¦). Pierwszym, który rozpoczął dzieło systematyzacji halach i przystąpił do ich zbierania, był rabbi Akiba (ok. 50-135 n.e.). Podzielił on nauki halachiczne na pewne działy według treści, chcąc ułatwić nauczanie i dodawanie nowych zagadnień. Podobną próbę podjął także uczeń Akiby, rabbi Meir (ok. 110-175Ď). Były to pierwsze systematyczne prace nad Miszną, które przyczyniły się do powstania dużego zbioru tradycyjnych zasad i nauk o tej nazwie. Ich działalność sprawiła, że także w innych ośrodkach, gdzie powstały podobne szkoły, przystąpiono do zbierania ustnych tradycji i nauk. Ośrodkami takimi były wówczas Lydda i Seforis, a później Tyberiada. Zgromadzenie w Jawne zajęło się też midraszami, zapoczątkowując długi proces, który doprowadził do powstania serii komentarzy do różnych ksiąg biblijnych. Pierwszym dziełem z takiej serii była Mekhilta, midrasz, czyli komentarz do Księgi Wyjścia rabbiego Iszmaela (ok. 60-140Ď?). Do rozwoju midraszu przyczynił się też rabbi Akiba, który stworzył metodę interpretacji przywiązującą bardzo wielkie znaczenie nawet do najmniejszej sylaby tekstu biblijnego. Metoda ta polegała na alegorycznym wyjaśnianiu poszczególnych słów, a nawet nieraz mylnie pojmowanych partykuł gramatycznych, gdyż i one miały mieć ukryty i głęboki sens. Była to metoda czysto formalna, nie licząca się często z zasadami logiki. Ze względu na autorytet Akiby metoda ta stała się bardzo popularna. Przeciwstawił jej się rabbi Iszmael, który twierdził, że Biblia jest dla ludzi, napisana zwykłym językiem ludzkim i dlatego należy ją wyjaśniać dosłownie, zgodnie z zasadami zdrowego rozsądku i logiki. Rabiniczna interpretacja Tory doprowadziła do anulowania lub złagodzenia przestarzałych przepisów. Wiele jednak ogólnych wskazań Tory znacznie zawikłano i rozszerzono. Po śmierci Hadriana, którego prześladowania po klęsce powstania Szymona Bar Kochby zdziesiątkowały Żydów w Judei, ośrodki życia religijnego judaizmu przeniosły się do Galilei, gdzie faryzeusze wznowili swoją działalność. Nowy sanhedryn uczonych ukonstytuował się w Usza pod przewodnictwem rabbiego Szymona ben Gamaliela, którego cesarz Antonin Pius uznał patriarchą, czyli najwyższym przywódcą i przedstawicielem Żydów. Działalność tego sanhedrynu osiągnęła swój szczyt, kiedy na jego czele stanął syn rabbiego Szymona, Juda, zwany księciem (hebr. Jehuda ha-Nasi, 125-217Ď). Wykorzystując półwiekowy okres spokoju i obawiając się ponownej likwidacji sanhedrynu, postanowił on stworzyć dzieło, którego autorytet zastąpiłby akademie uczonych, gdyby ich zabrakło. W tym celu rozpoczął spisywanie i kodyfikację istniejącego Prawa ustnego oraz związanych z nim nauk i tradycji. Powstały w rezultacie jego działalności zbiór nazwano Miszną. Zbiór ten był zarówno kodeksem, jak i streszczeniem ustnego Prawa, i znacznie przyczynił się do jego ujednolicenia i normalizacji. Miszna Judy ha-Nasi wyparła wszystkie inne zbiory. Stała się ona ostateczną kodyfikacją dotychczas ustnie przekazywanych halach i podstawowym dokumentem judaizmu rabinicznego. Miszna została napisana w języku hebrajskim, różniącym się jednak nieco od języka Biblii. Dzieli się ona na sześć działów zwanych "porządkami" (hebr. sedarim). Każdy dział dzieli się na traktaty (masechtot), których w sumie jest sześćdziesiąt trzy. Treść traktatów podzielona jest na rozdziały (perakim), które dzielą się na paragrafy zwane "lekcjami" (misznijot). "Porządki", czyli działy Miszny, są następujące: Zeraim ("nasiona¬)¦) omawia w 11 traktatach prawa biednych, kapłanów i lewitów do żniwnych plonów oraz przepisy dotyczące prac rolnych (orki, uprawy i obsiewania pól, sadów i ogrodów). Wprowadza je traktat na temat codziennych modlitw. Moed ("wyznaczone czasy, terminy¬)¦) obejmuje w 12 traktatach prawa dotyczące szabatu, świąt, postów biblijnych i pozabiblijnych, oraz zasady dotyczące ustalania kalendarza żydowskiego, który jest kalendarzem księżycowym. Naszim ("kobiety¬)¦) rozwija w 7 traktatach prawa związane z małżeństwem i rozwodem i podaje reguły tyczące stosunków małżeńskich oraz ogólnie stosunków seksualnych. Nezikin ("szkody¬)¦) podaje w 10 traktatach prawa dotyczące żydowskich procesów cywilnych i karnych. Zawiera on traktat "Sentencje ojców" (Pirke Abot) obejmujący tradycję ustną od Mojżesza do Hillela i Szammaja. Podaje też reguły moralne, którymi winni się kierować sędzia i oskarżony, nauczyciel i uczeń oraz po prostu każdy człowiek w swych stosunkach społecznych, domowych, ekonomicznych i politycznych. Kodaszim ("świętości¬)¦) dotyczy w 11 traktatach porządku kultu świątynnego i tego, co z nim się wiąże. Omawia sprawy kapłanów i ich obowiązki. Jeden z traktatów omawia sprawy uboju rytualnego zwierząt i ptaków. Tocharot ("oczyszczenia¬)¦) traktuje w 12 traktatach o czystości i nieczystości rytualnej rzeczy i ludzi. Miszna stała się podstawą dalszych studiów w szkołach Palestyny i Babilonii, gdzie nie tylko rozważano i wyjaśniano jej treść, ale także przystąpiono do zbierania nauk i zasad prawnych, które w niej zostały pominięte. W Iii i Iv wieku n.e. kontynuowali prace tannaitów uczeni zwani amoraitami (aram. "mówcy¬)¦). Zbierali oni nauki i zasady zewnętrzne (aram. baraita) lub dodatkowę (tosefta) w stosunku do Miszny i uzupełniali je własnymi naukami i halachami, które odpowiadały na aktualne problemy, jakie niosły nowe warunki życia. Dziełem ich jest Gemara (aram. dosł. "zakończenie¬)¦), czyli zbiór uzupełnień, wyjaśnień i komentarzy do Miszny. Gemara razem z Miszną tworzy Talmud ("nauka", od hebr. lamad "uczyć¬)¦). Gemara zastała spisana w języku aramejskim równolegle w dwóch ośrodkach, Palestynie i Babilonii. Skutkiem tego powstały dwa Talmudy - palestyński, zwany jerozolimskim, i babiloński - które różnią się objętością, tematyką, sposobem wykładu i językiem. Talmud Jerozolimski, napisany w zachodnim dialekcie aramejskim, stanowi objętością jedną trzecią Talmudu Babilońskiego. Metoda pierwszego jest bardziej prosta i przystępna. Jest on dziełem palestyńskich uczonych skupionych wokół akademii w Tyberiadzie. Obejmuje głównie materiały prawne, halachiczne. Prace nad Talmudem Jerozolimskim zakończono w Iv wieku n.e., gdyż ogłoszenie przez cesarza Konstantyna (306-337Ď) chrześcijaństwa za oficjalną religię państwową imperium rzymskiego spowodowało trudną sytuację dla judaizmu w Palestynie i doprowadziło do zamknięcia judaistycznych akademii w tym kraju. Twórczość hagadyczną powstającą nadal w Palestynie zebrano później w specjalnych podręcznikach zwanych midraszami. Jedne z nich mają formę komentarzy i wyrażają refleksje nad tekstem biblijnym, inne zaś stanowią wyjaśnienia perykop biblijnych czytanych w soboty i święta w synagogach. Talmud babiloński został napisany we wschodnim dialekcie aramejskim. Jest on dziełem działających w Babilonii amoraitów, skupionych wokół szkół, wśród których główną rolę odgrywały szkoły w Sura, Pumbedita i Nehardea. W Babilonii bowiem Żydzi cieszyli się wówczas znacznymi przywilejami i szeroką autonomią. Na ich czele stał egzylarcha (zarządca wygnania), któremu król perski nadał wielkie uprawnienia. Prace nad tym Talmudem zakończyły się około 500 roku n.e. Niemal jedną trzecią jego objętości stanowią hagady (opowiadania), na które składają się różne, nieraz fantastyczne opowieści, będące wyrazem całej świeckiej i religijnej wiedzy rabinów w owych czasach. Obydwa Talmudy stanowią wielkie dzieło religijno-prawnicze. Obok długich nieraz dyskusji, pełnych kazuistyki i scholastycznych rozważań, mamy w nich wypowiedzi suche i bardzo lakoniczne. Wszystko to spowite jest mnóstwem legend, budujących opowieści, relacji historycznych i różnych danych od takich, które były szczytowym wyrazem ówczesnej nauki, aż po magiczne. Zamknięcie żydowskich szkół talmudycznych w Palestynie sprawiło, że gmina żydowska w Babilonii wysunęła się na przodujące miejsce w judaizmie. W jej szkołach nadal pracowano w Vi wieku nad Talmudem. Ostatnich uczonych, którzy zajmowali się kodyfikacją Talmudu, nazwano saboraitami (aram. sebar "myśleć" sebara "opinia", "objaśnienie¬)¦). Działalność ich jednak ograniczyła się tylko do systematyzacji i kanonizacji tekstu Talmudu. Ustalony przez nich Talmud Babiloński stał się podstawowym dziełem judaizmu, wyciskając na nim swe charakterystyczne piętno. Zakończenie prac nad Talmudem zamknęło ważny etap w rozwoju judaizmu. Jego wyłączną podstawą stało się wówczas Prawo. Tora zaś stała się w przekonaniu jego wyznawców największym darem Boga dla jego wybranego ludu. Toteż każdy z nich winien recytować codziennie przynajmniej kilka jej fragmentów, zwłaszcza te, które nakazują miłować Boga i jego przykazania (Powt. Pr. 6. 4-9Ď). Nauka judaizmu talmudycznego dotycząca przeznaczenia człowieka przyjmowała wolność woli oraz zapłatę za wszelkie czyny w tym życiu i w przyszłym. Judaizm ten nadal oczekuje Mesjasza z rodu Dawida, który przyjdzie wybawić swój lud i odbuduje świątynie oraz ustanowi swe królestwo na całej ziemi, skupiając w nim wszystkich ludzi. Idee te, utrwalone w liturgii i dalej rozwinięte przez teologów judaizmu, są dziś głównymi ideami Synagogi. Zarazem jednak judaizm rabiniczny stał się systemem praw obejmujących całe życie jego wyznawców. Całą ich działalność otoczył nakazami i zakazami, które mają się wszystkie wywodzić z Pięcioksięgu. Według tradycji żydowskiej wszystkich przykazań jest razem 613, z tego 248 pozytywnych, czyli nakazów, oraz 365 negatywnych, czyli zakazów. Judaizm nie był jednak tylko czystym legalizmem, gdyż kładł też wielki nacisk na postawę moralną, sprowadzając wszystko ostatecznie do trzech najważniejszych zasad: studium Tory, zachowania przykazań i praktykowania miłości bliźniego. Po zakończeniu kodyfikacji Talmudu nastąpił okres propagowania judaizmu talmudycznego i obrony przed atakami przeciwników. Pomiędzy Vi a Ix wiekiem przywódcy gminy babilońskiej zdołali rozpowszechnić Talmud wśród najbardziej odległych gmin żydowskich. Spowodowali też jego uznanie i przyjęcie we wszystkich gminach Azji, Europy i Afryki. Fakty te sprawiły, że w następnych wiekach ukształtowało się dość jednolite oblicze całego judaizmu. W czasy średniowiecza judaizm wkroczył jako ujednolicony system monoteistyczny. Ukształtowane w poprzednim okresie podstawowe nauki i przepisy zawarte w Talmudzie Babilońskim, wiara w przyjście Mesjasza, modlitwy, układ świąt, wiara w życie pozagrobowe w przyszłości pozostały już nie zmienione. Jednak jego interpretacja ulegała nadal rozwojowi. Z jednej strony rozwijały się w judaizmie tendencje do pogłębienia racjonalnego ujęcia religii, z drugiej zaś do uwypuklenia jej pierwiastka uczuciowego. Obie te tendencje starały się zbliżyć judaizm zarówno ludziom wykształconym, jak i prostemu ludowi. Obok nich kształtowały się też prądy przeciwstawiające się tradycyjnemu judaizmowi talmudycznemu. W średniowieczu zaznaczyły się w judaizmie, który pozostał religią narodową Żydów, silne tendencje misjonarskie. Wyznawcy judaizmu, zwanego też mozaizmem, szerzyli swą wiarę na Półwyspie Arabskim, w Etiopii, Afganistanie, Afryce Północnej, w Hiszpanii znajdującej się wówczas pod panowaniem arabskim, na Węgrzech, w Bułgarii, na Rusi Kijowskiej i w państwie Chazarów nad dolną Wołgą. W tym ostatnim oraz w państwie Chimiar, na terenach obecnego Jemenu, judaizm stał się nawet religią panującą. Tendencje misjonarskie osłabły znacznie w Xiii wieku, a następnie prawie zupełnie zanikły. Na terenie Babilonu, pod wpływem racjonalizmu religijnego, doszło w Viii wieku do wielkiego rozłamu religijnego. Część wyznawców wypowiedziała się przeciw legalistycznemu ujęciu religii i odrzuciła przepisy zawarte w Talmudzie. Nie uznali oni autorytetu Talmudu w dziedzinie religii i za podstawę swej wiary przyjęli tylko Biblię. Powstały wówczas odłam nazwano karaimami (od hebr. kara "czytać" Biblię). Głównym organizatorem i przywódcą karaizmu był Anan ben Dawid. Zasady tej religii zebrał później i spisał Jakub Kirkisani, który żył w Xi wieku. On też opisał praktyki religijne karaimów. W wierzeniach ich wyrażała się tęsknota mas ludowych do zmiany stosunków społecznych i poprawy warunków życia. Głosząc wstrzemięźliwość oczekiwali także królestwa bożego na ziemi. W życiu religijnym karaimi ograniczyli się do ścisłego przestrzegania tylko nakazów biblijnych. Ponieważ judaizm talmudyczny stworzył wiele własnych, nieraz krępujących człowieka nakazów i zakazów nie występujących w Biblii, karaimi zyskali początkowo wielu zwolenników, głównie w Egipcie, na Rusi i na Litwie. Później jednak stracili swe wpływy i liczba ich znacznie zmalała. Obecnie jest ich około 12 tysięcy rozproszonych po całym świecie, w tym także w Polsce. W judaizmie średniowiecznym rozwinął się także kierunek racjonalistyczny, graniczący z wolnomyślicielstwem. Występował on przeciw Talmudowi, kwestionował wartość Biblii i samo istnienie Boga. Inicjatorem tego prądu był Chiwi z Balchu (Hiwi al-Balkhi) w obecnym Afganistanie. Jego poglądy zyskały mu szybko wielu zwolenników. Poglądy ich ostro zwalczali wyznawcy judaizmu talmudycznego oraz karaimi. Polemika z poglądami Chiwiego sprawiła, że także w judaizmie rabinicznym powstały bardziej racjonalistyczne tendencje podejścia do religii. Ich przedstawiciele głosili, że wiara nie sprzeciwia się rozumowi. Czołowymi przedstawicielami tych poglądów w judaizmie talmudyczno-rabinicznym byli uczeni i filozofowie: Icchak Israeli, Chaj Gaon, Samuel ben Hofni i szczególnie Saadia Gaon. Stworzyli oni koncepcję judaizmu opartą na argumentach rozumowych. Znalazło to szczególny wyraz w dziele Emunot wedeot ("Wiara i wiedza¬)¦) Saadii Geona (892-942Ď), który działał pod wpływem kalamistów (od arabskiego kalam "słowo¬)¦), szkoły muzułmańskich teologów podkreślających rolę rozumu jako środka do osiągnięcia prawdziwego poznania teologicznego. Odrzucając ich doktrynę, że jedyną przyczyną działającą w świecie jest wola boża zaprzeczająca istnieniu prawa naturalnego, bronił istnienia tego prawa i wolnej woli. Przyjmował natomiast za nimi ideę Stworzyciela i stworzenia świata z niczego i wykazywał, że Stwórca jest wieczny, wszechwiedzący i wszechmocny. Podobnie jak inni wspomniani autorzy nie przyjmował możliwości konfliktu pomiędzy wiarą i objawieniem a rozumem, ponieważ dla niego Bóg był źródłem obydwu. Istnieje tylko różnica w metodzie, gdyż wiara i objawienie pozwalają szybciej i bardziej bezpośrednio niż rozum poznać prawdy religijne. Podobnie jak inni podkreślał siłę poznawczą rozumu i twierdził, że początek wiedzy tkwi w wierze. Dzieło Saadii Gaona zakończone w 933 roku byto pierwszym kompletnym i systematycznym wykładem racjonalnych podstaw doktryny i praktyk judaizmu. Po śmierci Saadu Gaona ośrodek babiloński stracił czołowe znaczenie w judaizmie, którym cieszył się przez siedem wieków, na pierwsze miejsce w końcu X wieku wysunął się ośrodek w Hiszpanii. Przyczynił się do tego polityczny upadek kalifatu w Bagdadzie i podział imperium muzułmańskiego na zachodnie i wschodnie, w wyniku czego powstały w początkach tegoż wieku niezależne kalifat w Egipcie i w Hiszpanii. Pod panowaniem kalifów z dynastii Omajadów powstał w Hiszpanii ośrodek, który przez ponad dwa wieki odgrywał przodującą rolę i wywarł decydujący wpływ na judaizm w średniowieczu. Pierwszym jego przedstawicielem był Salomon ibn Gabirol (ok. 1021-1055Ď), znany jako Awicebron, który w swym dziele Mekor chajjim ("Źródło życia¬)¦), głosił, że pomiędzy Bogiem a materią, którą stworzył, działa byt pośredni, Wola Boska, poprzez którą Bóg, człowiek i świat stanowią jedną całość. Współczesny mu Bachia ben Josef ibn Pakuda w dziele Howot halewawot ("Obowiązki serc¬)¦) stworzył pierwszy systematyczny wykład moralności judaizmu. Nieco później Jehuda Halewi (1085-1140Ď), w utworze zatytułowanym Kuzari, ujętym w formę dialogu pomiędzy uczonym żydowskim a królem Chazarów, wykazywał wyższość judaizmu nad chrześcijaństwem i islamem, podkreślając szczególnie rolę Izraela, jako narodu wybranego, w przekazywaniu objawienia ludzkości. Abraham ibn Daud z Toledo (ok. 1180Ď) w dziele Emuna rama ("Wiara wywyższona¬)¦) podjął próbę przystosowania filozofii Arystotelesa do zasad judaizmu. Najwybitniejszym przedstawicielem judaizmu w tym okresie był rabbi Mojżesz ben Majmon (1135-1204Ď), znany jako Majmonides (w skrócie po hebr. Rambam). Wskutek pogorszenia się położenia Żydów w Hiszpanii, która przeszła pod panowanie Almohadów, opuścił ten kraj, udał się do Egiptu i osiedlił w Starym Kairze czyli Fostat, gdzie napisał wiele ważnych dzieł, a wśród nich More newuchim ("Przewodnik zbłąkanych¬)¦), w którym zastosował szeroko filozofię Arystotelesa do interpretacji wiary i tradycji żydowskiej. Głosząc absolutną jedność Boga, przyjmował stworzenie świata z niczego i opatrzność obejmującą wszystkie stworzenia. Podkreślał też rolę i siłę ludzkiego rozumu w poznaniu Boga i w racjonalny sposób wyjaśniał przykazania, których cel widział w moralnym i intelektualnym udoskonaleniu człowieka. W swym dziele Miszne Tora ("Druga Tora¬)¦) ustalił wierzenia judaizmu. Credo Majmonidesa obejmuje następujące artykuły wiary: 1. istnieje Bóg Stwórca, 2. istnieje opatrzność, 3. Bóg jest jeden, 4. Bóg jest bezcielesny, 5. Bóg jest wieczny, 6. tylko Bóg sam ma prawo do oddawania mu kultu i czci, 7. prorocy byli wysłańcami Boga i dlatego należy wierzyć ich słowom 8. Mojżesz jest największym z wszystkich proroków, 9. Bóg objawił Prawo Mojżeszowi na Synaju, 10. Prawo objawione przez Boga nigdy się nie zmieni, 11. Bóg jest wszechwiedzący, 12. człowiek otrzyma zapłatę za swe uczynki na tym i na drugim świecie, 13. należy wierzyć w nadejście Mesjasza, 14. należy wierzyć w zmartwychwstanie zmarłych. Przyjęcie tych prawd wiary, wydedukowanych w zasadzie poprzez spekulacje filozoficzne, uczynił Majmonides warunkiem osiągnięcia wiecznego szczęścia. Jednocześnie credo to miało podkreślić wartość jego koncepcji filozoficznych na temat Boga i objawienia. Ponieważ jednak Majmonides oparł swą koncepcję bóstwa przede wszystkim na rozumie i zrezygnował z koncepcji zawartych w Biblii i Talmudzie, tym samym naraził się na znaczną opozycję ze strony rabinów, gdyż jego koncepcje kłóciły się z ich naiwnymi wierzeniami. Majmonides wyznaczał bowiem rozumowi zadania kontrolowania ślepej wiary. Poglądy Majmonidesa zwalczał też od strony filozoficznej Lewi ben Gerszon (1288-1334Ď), którego uważa się za prekursora materialistycznej tendencji w filozofii judaistycznej. Dowodząc, że Bóg nie jest niepoznawalnym absolutem, a tylko ideą i najwyższą myślą, twierdził, że jest on ograniczony prawami myślenia. Przyjmował też, że przed stworzeniem istniała nie stworzona, wieczna pramateria, z której Bóg ukształtował świat. Przeciw tym racjonalistycznym tendencjom w judaizmie wystąpili przedstawiciele jego tradycyjnego, ortodoksyjnego kierunku: rabbi Chisdai ben Abraham Crescas z Barcelony (1340-1410Ď) oraz Izaak Abrabanel (1437-1508Ď) reprezentujący deterministyczny, antyintelektualny kierunek stawiający wiarę i Torę ponad rozumem i filozofią. Ich nauki sprawiły, że później fanatyczni dogmatycy rzucili cherem, czyli klątwę, na dzieła racjonalistów. Dogmatycy zaś popularyzowali wśród prostych rzesz żydowskich zawiłe traktaty Talmudu oraz różne legendy wykluczające element intelektualny. Przykładem tego jest dzieło Jakuba ben Szlomo z Zamorry Ein Jaakow ("Źródło Jakuba¬)¦). Pod wpływem tych poglądów, kładących nacisk na potrzebę żarliwej wiary, szerzyły się wówczas różne tendencje mistyczne. Wypędzenie Żydów z Hiszpanii w 1492 roku położyło kres działalności dotychczasowych ośrodków. Żydzi z Hiszpanii, których nazywano sefardyjczykami (hebr. sefardim, od hebr. nazwy Hiszpanii: Sefarad), osiedlili się w Holandii, na południu Europy oraz na Bliskim Wschodzie. Ich gminy zwane sefardyjskimi pielęgnowały nadal zwyczaje Żydów hiszpańskich i starały się zachować czystość języka hebrajskiego w liturgii. W życiu codziennym członkowie tych gmin posługiwali się językiem ladino. Stworzyli oni wiele nowych modlitw, m.in. Kol Nidre odmawianą w wigilię Dnia Pojednania (Jom Kippur). Sefardyjczyków, którzy uważali się za arystokratyczny element judaizmu, cechował fanatyzm religijny. Żyli oni przeszłością, a ich poglądy, począwszy od Xviii wieku, uległy skostnieniu. Żydów Europy Środkowo-Wschodniej nazwano aszkenazyjczykami (hebr. aszkenazim, od hebr. Aszkenaz - Niemcy). Żydostwo aszkenazyjskie ukształtowało się w X-Xi wieku. Ważne jego ośrodki powstały w południowych Niemczech i we Francji, gdzie wyróżnił się komentator Biblii i Talmudu rabbi Szlomo Icchaki (1040-1105Ď) zwany w skrócie Raszi. W swoich komentarzach wyjaśniał słowo po słowie całą prawie Biblię i Talmud stwarzając nieodzowny podręcznik dla każdego, kto chciał studiować te księgi. W Niemczech zaznaczył się szczególnie w X wieku rabbi Gerszom z Moguncji, który stworzył podstawy systemu organizacyjnego gmin żydowskich we Francji i w Niemczech oraz wprowadził zakaz poligamii. Zadecydował też, że nie można udzielać rozwodu bez zgody kobiety. Był on realistycznym reformatorem i dawne talmudyczne prawa dostosował do nowej rzeczywistości, w której znaleźli się Żydzi. Zadecydował też, że chrześcijan nie należy uważać za bałwochwalców i pogan. W początkach Xiii wieku powstał nowy rodzaj literatury rabinicznej, którymi były tzw. responsa, czyli odpowiedzi na pytania dotyczące zastosowania zasad Talmudu do aktualnych potrzeb czasu. Poszczególne gminy zwracały się do rabinów cieszących się dużym autorytetem z prośbą o rozwiązanie nastręczających się problemów. W szczegółowych i drobiazgowo opracowanych odpowiedziach rabini ci rozwiązywali różne problemy religijne, społeczne, rodzinne, gospodarcze, moralne i polityczne. Odpowiedzi te nie miały wprawdzie mocy obowiązującej, jednak sądy i zarządzenia rabinów stanowiły precedensy prawne i modyfikowały prawa judaizmu w zastosowaniu do różnych szczegółów życia. W okresie wypraw krzyżowych wybuchły w Niemczech i we Francji prześladowania Żydów, które osiągnęły swój szczyt w czasach zarazy w 1348 roku. Prześladowania te doprowadziły do likwidacji gmin żydowskich w tych krajach. Uciekając z nich Żydzi znajdowali schronienie na ziemiach Polski, gdzie osiedlając się w wielu miastach znajdowali spokojne warunki rozwoju i życia. Coraz bardziej też wówczas pogłębiały się różnice pomiędzy sefardyjczykami a aszkenazyjczykami. Początkowo mało widoczne, stały się tak znaczne, że nawet unikano małżeństw pomiędzy członkami obu gmin. Stopniowo wytworzyły się także różnice w kulcie. Z protestu mas żydowskich przeciw prześladowaniom i niesprawiedliwości społecznej oraz ich tęsknoty do zbawienia ludu żydowskiego i całego świata zrodziła się w Xii wieku wśród Żydów hiszpańskich kabała (hebr. kabbala "tradycja¬)¦) i wynikający z niej prąd zwany kabalizmem. Wyrażał się on własną filozofią, głosząc, że świat jest harmonijną całością, a człowiek jego organiczną cząstką. Zwolennicy tego kierunku głosili, że od człowieka i jego religijności oraz od stopnia połączenia się jego duszy z Bogiem i jego tęsknoty za Mesjaszem i wreszcie od uczynków człowieka, zależy przybliżenie zbawienia i królestwa bożego na ziemi. Kabalizm był połączeniem dawnej mistyki żydowskiej, której podstawowym dziełem była Seferjecira ("Księga stworzenia", powstała w Iii-Iv wieku w Babilonii), babilońsko-perskiej astrologii, neopitagoreizmu i manicheizmu z dawnym mesjanizmem i mistyczną filozofią islamu. Według kabalizmu anioł Raziel lub Azriel miał przekazać Adamowi, pierwszemu człowiekowi, tajemną wiedzę o świecie przekazywaną wtajemniczonym z pokolenia na pokolenie. Szczególną siłę przypisywał on literom hebrajskiego alfabetu. Każda z nich była święta i miała swój wpływ w trzech kręgach stworzenia, którymi są: człowiek, świat i przebieg czasu w ciągu roku. Wypowiedzenie litery mogło urzeczywistniać ważne cele, lecz przedtem wypowiadający ją winien osiągnąć najwyższą doskonałość poprzez pokutę, modlitwę i ascezę. Dla kabalistów Mesjasz był postacią konkretną, a nie abstrakcyjnym pojęciem, jak dla racjonalistów. Główne założenia kabalizmu zostały przedstawione w księdze Zohar (hebr. "blask, jasność¬)¦) powstałej ok. 1300 roku, która w formie komentarza do Pięcioksięgu stara się wyjaśnić ukryty sens opowieści biblijnych i boskich przykazań. Dzięki tej księdze kabalizm rozpowszechnił się szybko i szeroko wśród Żydów także we wschodniej Europie. Wprowadził on system amuletów z odpowiednimi napisami, którym przypisywano moc magiczną. Głosił on potrzebę stałej walki dobrego ze złem, zwłaszcza ze złym duchem chcącym człowieka sprowadzić z dobrej drogi poprzez zaspokajanie namiętności. Kabalizm stworzył też naukę o wcielaniu się obcej duszy w ciało człowieka (hebr. dibbuk) oraz wędrówkę dusz (hebr. gilgul). Z kabalizmem wiązał się mesjanizm ożywający szczególnie i odgrywający znaczną rolę w okresach cierpień i prześladowań Żydów lub wielkich nieszczęść, wstrząsów i klęsk. Różni mesjaniści głosili zazwyczaj wtedy rychłe nadejście Mesjasza - pomazańca bożego. Poglądy te podsycało pragnienie równości społecznej oraz powrotu do dawnej ziemi Izraela i lepszego życia. W Xviii wieku podawał się za Mesjasza Szabbataj Cwi (1626-1676Ď), który działał wśród Żydów w Turcji i w Grecji, gdzie zyskał sporo zwolenników. Także na dawnych ziemiach polskich szerzył się wśród Żydów mesjanizm. Za Mesjasza podawał się Jakub Lejbowicz Frank (1726-1791Ď), który występował przeciw rabinom i w końcu przyjął chrzest. Franka i jego zwolenników zwanych frankistami ortodoksyjny judaizm uznał za odszczepieńców i wykluczył ze swego grona. Ruchy mesjanistyczne później ustały, lecz emocjonalne elementy mesjanizmu nadal utrzymały się w judaizmie. W Xvii wieku na ziemiach dawnej Polski powstał w obrębie judaizmu nowy kierunek zwany chasydyzmem (od hebr. chasid "pobożny¬)¦). Dużą rolę w jego powstaniu odegrały czynniki emocjonalne oraz wiara w duchy i demony, w sny i siłę amuletów szerząca się na tle ówczesnego zaniedbania i zacofania w środowiskach żydowskich. Obok tego chasydyzm miał jednak głębsze podłoże. Był on bowiem wyrazem protestu prostych, uciskanych mas ludności żydowskiej przeciw supremacji rabinów i suchej kazuistyce talmudystów, przeciw dogmatykom i surowym ascetom. W dawnej Polsce istniały bowiem w gminach żydowskich sądy rabinackie, decydujące nie tylko o życiu religijnym gmin, ale także o sprawach cywilnych, karnych i gospodarczych. Rabini jako uczeni talmudyści stali się stopniowo arystokracją judaizmu. Prosty zaś lud pozbawiony możliwości studiowania Talmudu określano pogardliwym mianem "amoraców" (od hebr. am ha-arec - "lud ziemi¬)¦). Chasydyzm stał się szerokim ruchem i zyskał sobie sporo zwolenników. Zapoczątkował go Izrael ben Eliezer (1700-1760Ď) z Podola, który przybrał imię Baal Szem Tow ("Pan Dobrego Imienia¬)¦). Od 1740 roku stał się on przewodniczącym gminy żydowskiej w Międzyborzu. Jego zwolennicy nazywali go rebe w odróżnieniu od oficjalnych rabinów obdarzonych mianem raw ("mistrz¬)¦). Baal Szem Tow głosił, że Bóg jest wszędzie i że najważniejszym zadaniem człowieka jest połączenie się z nim (hebr. dwekut, czyli "ekstaza¬)¦). Celowi temu miała służyć modlitwa odmawiana ze zrozumieniem jej przeznaczenia. Taką modlitwę uważał chasydyzm za ważniejszą od studiowania Talmudu. Chasydyzm odrzucił ascezę i każąc służyć Bogu z radością wprowadził do kultu wiele śpiewów, a nawet tańce. Utrzymywał też, że siłą woli, ekstazą i wyższym stanem uniesienia duszy można przybliżyć czasy Mesjasza i przyśpieszyć jego nadejście. Stan taki może osiągnąć człowiek sprawiedliwy, "cadyk" (hebr. caddik), który dzięki temu może pośredniczyć pomiędzy Bogiem i ludźmi. Obcowanie z nim daje pomyślność i błogosławieństwo, gdyż może on sprowadzać z nieba dobro na ludzi. Stopniowo rozwinął się szczególny kult cadyków, a godność ta stała się dziedziczna. Spowodowało to degenerację chasydyzmu i sprawiło, że później był on często oparciem dla wstecznych kręgów judaizmu. Kierunek ten spotkał się z ostrym potępieniem ze strony rabinów i talmudystów. Główną rolę w walce z nim odegrały gminy żydowskie w Wilnie i w Brodach. Przeciwnicy chasydyzmu nazwali się mitnagdim (hebr. "sprzeciwiający się¬)¦). Rabbi Eliahu ha-Gaon z Wilna (1720-1797Ď), a za nim inne gminy żydowskie na Litwie rzuciły na chasydów klątwę i zaczęto ich prześladować. Później jednak uznano i zalegalizowano bóżnice chasydów. W połowie Xix wieku większość ludności żydowskiej na terenach ówczesnego Królestwa Polskiego, na Białorusi i na Ukrainie należała do zwolenników chasydyzmu, których nazwano chasydami. W tym samym czasie, gdy talmudyści walczyli z chasydami, wśród Żydów w Niemczech powstał ruch racjonalizmu, reformy i oświecenia starający się dostosować judaizm do warunków kapitalizmu. Zapoczątkował go berliński filozof Mojżesz Mendelssohn (1729-1786Ď). Żądał on takiego zreformowania rytuału i podstaw religii żydowskiej, aby jej wyznawcy mogli stać się pełnoprawnymi członkami nowych społeczeństw, wśród których przebywali. Pod jego wpływem Dawid Friedlander (1756-1834Ď), uczeń M. Mendelssohna, starał się usunąć z judaizmu wszystko to, co mogłoby utrudniać stosunki Żydów z ich otoczeniem i podawać w wątpliwość ich wierność państwu. Zalecał on usunięcie z kultu wszystkich modlitw nacjonalistycznych oraz zastąpienie w liturgii języka hebrajskiego niemieckim. Poglądy D. Friedländera zyskały mu wielu zwolenników, lecz właściwa reforma rozpoczęła się później. Reformatorzy zmniejszyli liczbę przepisów religijnych. Do liturgii wprowadzili niemiecki obok hebrajskiego. Kładli też nacisk na moralną stronę judaizmu. Utrzymywali też, że naród żydowski ma spełnić ważną misję dziejową, która jednak nie polega na przyśpieszeniu nadejścia Mesjasza, ale na zapoznaniu świata z etycznymi wartościami Biblii i judaizmu. Warunkiem jej spełnienia miało być pełne włączenie się Żydów do życia kulturalnego i społecznego narodów, wśród których żyją. Reformatorzy głosili, że judaizm jest tylko religią i nie należy go utożsamiać z narodem. Jego wyznawcy mieli być np. Francuzami, Niemcami, Polakami wyznania mojżeszowego. Reformatorzy utrzymywali też, że wiele nakazów zawartych w Biblii i Talmudzie straciło swe znaczenie, inne zaś należy przystosować do warunków współczesnego życia. Niektórzy z nich odrzucali wiarę w przyjście Mesjasza mającego sprowadzić Żydów do Palestyny i głosili zasadę, że Żydzi winni uznać za swą ojczyznę kraje, w których przebywają. Abraham Geiger (1810-1874Ď), jeden z czołowych przedstawicieli tego kierunku, usunął nawet z liturgii wszelkie wzmianki o Syjonie, Mesjaszu i ofiarach. Inni zastąpili nawet przejściowo nabożeństwo sobotnie nabożeństwem niedzielnym. Jeszcze w Xix wieku ruch ten spotkał się z opozycją w kołach ortodoksyjnego judaizmu. Jej głównymi przedstawicielami byli Samson Rafael Hirsch (1808-1888Ď) broniący starego rytuału i modlitw oraz utożsamienia religii z narodem, a także Zachariasz Fränkel (1801-1875Ď), który sprzeciwiał się usunięciu z liturgii wzmianek o Syjonie i innych oraz wprowadzeniu do niej innych języków. Przyczynił się on znacznie do odrodzenia judaizmu ortodoksyjnego. Postępy reformy zostały zatrzymane przez konferencję we Wrocławiu w 1846 roku. Potem jej centrum przeniosło się do Stanów Zjednoczonych. Pośrednie stanowisko pomiędzy ortodoksją i reformą zajął kierunek zwany konserwatywnym, którego główny inicjator, Salomon Schechter (1830-1915Ď), działał w Anglii, głosząc potrzebę utrwalenia żydowskiej tradycji i kultury. Przyjmował on w przeciwieństwie do reformy całą tradycję rabiniczną, którą w przeciwieństwie do ortodoksji pozwalał interpretować odpowiednio do potrzeby chwili. W drugiej połowie ubiegłego stulecia oraz w pierwszej połowie obecnego wieku dokonały się znaczne przemiany wewnątrz judaizmu oraz w jego rozkładzie geograficznym. W wyniku licznej emigracji powstał wielki i prężny ośrodek tej religii w Stanach Zjednoczonych. Ludobójczy hitleryzm zlikwidował wielkie centra judaizmu aszkenazyjskiego w Europie Środkowej i Wschodniej, a także sefardyjskiego w krajach bałkańskich i we Włoszech. Jednocześnie, wskutek masowej imigracji do Palestyny i proklamowania tam w 1948 roku żydowskiego państwa Izrael, powstał w tym kraju nowy, ważny ośrodek judaizmu. W państwie Izrael, mimo że formalnie stwierdza się, że jest ono państwem świeckim, judaizm jako religia większości jego mieszkańców jest praktycznie religią panującą. Sobota jest dniem tygodniowego wypoczynku. W tym dniu ustaje wszelka publiczna komunikacja. Autobusy i pociągi nie jeżdżą, samoloty nie startują, w portach nie rozładowuje się żadnego statku, ani żadne statki nie wpływają. Przestrzega się ściśle biblijnych i talmudycznych praw i przepisów pokarmowych w wojsku i w instytucjach państwowych. Cywilne prawa osobiste (małżeństwo, rozwód) podlegają wyłącznie jurysdykcji sądów rabinackich i stosują się do żydowskiej tradycji. Ludność nieżydowska podlega własnym sądom religijnym. Dotychczas w państwie tym nie można zawierać ślubów cywilnych. W szkołach państwowych naucza się religii. W Izraelu działa ponad 160 kolegiów talmudycznych, a także jeden uniwersytet religijny w Ramat Gan pod Tel Awiwem. Powstaje obfita twórczość obejmująca różne aspekty judaizmu. Izrael nie ma jeszcze konstytucji. Wprawdzie w proklamacji państwa zagwarantowano swobodę religijną wszystkim obywatelom niezależnie od ich wyznania, jednak mimo tej oficjalnej wolności i swobody większość ludności, która jest niepraktykująca religijnie, ulega mniejszej liczebnie grupie religijnej, a dzieje się tak dlatego, że połączenie spraw publicznych z tradycją judaizmu państwo uznaje za nieodzowny czynnik podtrzymania światowej jedności wszystkich Żydów. Dzieje się też tak ze względu na fakt, że podobnie jak w historii judaizm podtrzymywał Żydów w diasporze, tak teraz ma zapewnić powiązanie Izraela z diasporą. Liczebnie największe ośrodki judaizmu znajdują się obecnie w Izraelu i w Stanach Zjednoczonych. One też wywierają lub chcą wywierać wpływ na wyznawców judaizmu rozproszonych po całym świecie, nawet jeśli nieraz zarzucają oni praktyki religijne. W judaizmie współczesnym wyróżnić można kilka odłamów. Kryterium tego wyróżnienia stanowią sprawy zewnętrzne, głównie praktyki liturgiczne oraz różnice w interpretacji zasad zawartych w Biblii i Talmudzie. Można więc wyróżnić judaizm ortodoksyjny, który dzieli się na talmudyczno-rabiniczny i chasydzki, judaizm reformowany, konserwatywny i liberalny. Ideologia każdego z tych odłamów opiera się na tych samych założeniach doktrynalnych i moralnych, które jeszcze w średniowieczu zebrał i usystematyzował Majmonides. Podstawowe założenia doktrynalne judaizmu obejmują obecnie następujące zasady czy artykuły wiary: jest tylko jeden Bóg, jest on prosty i niepodzielny; jest bytem niematerialnym i bezcielesnym, jest on wieczny, bez początku i bez końca; tylko jego należy czcić, on zsyłał proroków, których słowa są prawdziwe; Mojżesz jest największym z proroków; wszechmocny Bóg podyktował Mojżeszowi Prawo na Synaju; Prawo to jest niezmienne; Bóg zna wszystkie ludzkie myśli i czyny, gdyż jest wszechwiedzący; Bóg wynagradza za wypełnianie Prawa, a karze za jego przekraczanie; Mesjasz zjawi się wtedy, gdy Bóg uzna to za stosowne; Bóg wskrzesi zmarłych w odpowiednim czasie, a dusza ludzka jest nieśmiertelna. Istotne obowiązki wyznawcy judaizmu streszczają się w trosce o wierne przestrzeganie żydowskich reguł życia zawartych w Biblii i Talmudzie. Zalicza się do nich głównie obrzezanie i zachowanie szabatu, świąt, postów i przepisów pokarmowych. Każdy z odłamów judaizmu tworzy swoje własne, odrębne gminy. Poszczególne gminy są zupełnie samodzielne, jednak zwykle łączą się w związki z innymi gminami o podobnych zasadach. Przewodniczącemu takiego związku nadaje się często tytuł "wielkiego rabina". Judaizm ortodoksyjny nawiązuje do dawnej tradycji talmudycznej i domaga się dosłownego przestrzegania zawartych w niej przepisów. Pielęgnuje on także tradycyjne formy obrzędowe i zwyczaje judaizmu ze wschodniej Europy, np. dawne stroje, zapuszczanie bród i pejsów, "jeszyboty", czyli kolegia talmudyczne, bóżnice, "dwory" chasydzkich cadyków. Dotyczy to szczególnie kierunku chasydzkiego, który wyróżnia się także aktywnością misyjną wśród obojętnej religijnie ludności żydowskiej. W obrębie ortodoksji występują dalsze różnice poglądów i zwyczajów. Przykładem tego może być odłam zwany Natorej Karta ("Strażnicy miasta¬)¦), skrajnie fanatyczny. Kierunek ten nie uznaje w ogóle państwa Izrael, gdyż zdaniem jego zwolenników tylko Mesjasz może sprowadzić Żydów do Palestyny i tam zbudować ich państwo. Natomiast państwo Izrael uważają oni za zaprzeczenie teokratycznych zasad zawartych w Biblii i Talmudzie. Judaizm konserwatywny przyjmuje te same zasady doktrynalne, oparte na Biblii i Talmudzie, ale odrzuca praktyki zewnętrzne istotne dla ortodoksów. Kierunek ten głosi konieczność zachowania tradycyjnego, żydowskiego sposobu życia oraz odrębności narodowej, dlatego też popiera wskrzeszenie języka hebrajskiego jako języka wszystkich Żydów, a także głosi potrzebę państwa żydowskiego i w tym popiera syjonizm polityczny i jego cele. W kulcie dopuszcza różnorodne formy. Przeciwne stanowisko zajmuje judaizm reformowany, zrodzony, jak widzieliśmy, w Niemczech, a rozpowszechniony szczególnie w Ameryce. Kierunek ten uważa judaizm wyłącznie za religię, wyznanie, i nie utożsamia przynależności do niego z narodem. Twierdzi on, że zasady zawarte w Biblii i Talmudzie nie mają dziś znaczenia oraz odrzuca wiarę w przyjście Mesjasza. W kulcie wprowadził szereg innowacji. Niektóre gminy zamieniły sobotę na niedzielę. Wprowadzono modlitwy kobiet wspólnie z mężczyznami, którzy, odprawiającje, nie używają nakrycia głowy. Wprowadzono też konfirmację dla dziewcząt i chłopców. Do synagogi, zwanej świątynią, wprowadzono chóry i organy. Odłam ten początkowo odrzucał ideę budowy odrębnego państwa żydowskiego, lecz w 1937 roku znaczna jego część poparła program syjonizmu politycznego zmierzającego do utworzenia państwa. Obecnie w judaizmie reformowanym wyróżnia się synagogi narodowe i syjonistyczne. Na ich czele stoją prezydenci. Językiem liturgicznym tego odłamu jest język miejscowy. W synagogach ortodoksyjnych i konserwatywnych obowiązuje język hebrajski. Ostatnio wyróżnia się jeszcze w judaizmie odłam liberalny. Jednak właściwie nie ma on nic wspólnego z religią, gdyż jego liczni zwolennicy uważają judaizm za zbiór tradycji narodowych. Twierdzą oni, że religia już spełniła swą rolę przez to, że dopomogła w zachowaniu odrębności narodowej Żydów w czasach rozproszenia, dziś zaś jej zasady nie są już przydatne. W jego ramach też występuje znaczne zróżnicowanie kierunków. Jednym z nich jest stworzony przez Martina Bubera neochasydyzm. Jest to właściwie prąd intelektualny nie mający nic wspólnego z religią. Zwolennicy judaizmu liberalnego popierają założenia ruchu syjonistycznego. Zachowując judaizm jako tradycję narodową nie uznają jego treści ani nakazów religijnych i w praktyce są bezreligijni. Zwolennicy tego odłamu nie tworzą zorganizowanych gmin. Judaizm ortodoksyjny, konserwatywny i reformowany kontynuuje tradycję religii narodowej. Przynależność do niej zgodnie z prawami talmudycznymi powstaje poprzez urodzenie z matki Żydówki, dlatego nigdy nie można jej utracić. Poszczególne odłamy dopuszczają też możliwość konwersji, czyli przejścia na judaizm wyznawców innych religii zgodnie z przepisami prawa talmudycznego. Powstanie żydowskiego państwa Izrael na terenie Palestyny w wyniku długoletnich i szerokich starań syjonizmu politycznego wywarło znaczny wpływ na poszczególne odłamy judaizmu. Fakt ten wpłynął na modyfikacje ich podstawowych założeń doktrynalnych i złagodził istniejące pomiędzy nimi różnice. Każdy z kierunków judaizmu stara się przystosować do nowych warunków. Muszą też one jak inne religie przeciwstawiać się nasilającym wpływom laicyzacyjnym, jakie niesie z sobą współczesne życie. Józef Keller.Ń Chrześcijaństwo pierwotne Problem genezy chrześcijaństwa od dawna znajduje się w centrum uwagi historyków religii i kultury oraz wielu wyznawców tej, dotąd jeszcze najliczniejszej, grupy wyznaniowej. Brak dostatecznej bazy źródłowej sprawia, że na ten temat powstają liczne teorie i hipotezy. Odnosi się to nie tylko do samej genezy tej religii, ale i do jej historii w najwcześniejszym okresie. Dopiero od czasu, co do którego dysponujemy dokumentami o bezspornie historycznej wartości, hipotezy ustępują miejsca udokumentowanej wiedzy. Za przełom pod tym względem można przyjąć połowę Ii wieku n.e. Jest to już jednak okres działalności kościoła jako instytucji ogarniającej w zasadzie wszystkie gminy chrześcijańskie rozrzucone na obszarze ogromnego państwa rzymskiego. Nas w tej chwili zaś interesuje okres wcześniejszy, rozciągający się od momentu narodzin chrześcijaństwa do czasu powstania kościoła powszechnego, a więc do mniej więcej połowy Ii wieku. Okres ten zwykło się nazywać "wczesnym" albo "pierwotnym" chrześcijaństwem. W niniejszym opracowaniu będziemy się posługiwali terminem "chrześcijaństwo pierwotne". Nietrudno zauważyć, że historia chrześcijaństwa omawianego okresu wiąże się ściśle z jego genezą. W tym okresie bowiem chrześcijaństwo powstawało, rodziło się i kształtowało zręby swojej doktryny i organizacji. Jako zjawisko społeczno-religijne nie powstało od razu ani nagle, lecz rodziło się powoli i stopniowo w ciągu znacznego okresu. Jego geneza przeto jest tym samym, co jego historia w ramach jednego stulecia. Wyznaniowa wersja genezy chrześcijaństwa opiera się na takiej interpretacji tekstów biblijnych, która przyjmuje za fakty historyczne cuda tam przedstawione. Chrześcijaństwo według niej zostało założone przez Jezusa Chrystusa, który będąc Synem Bożym narodził się jako człowiek, nauczał, czynił cuda, cierpiał, umarł na krzyżu, zmartwychwstał i założył kościół, któremu polecił nauczać wszystkie narody i rozprzestrzeniać się po całym świecie. Cudowny, według tej wersji, był nie tylko fakt "założenia" chrześcijaństwa i kościoła, ale również fakt jego rozwoju. W najbardziej nie sprzyjających warunkach zewnętrznych, wbrew wszelkim przewidywaniom i poczynaniom ludzkim chrześcijaństwo mocą siły boskiej ogarniało w niesłychanie szybkim tempie coraz to nowe ludy i kraje stając się religią światową. Liczba prac, które ze stanowiska naukowego starają się wyświetlić genezę tego zjawiska, jest olbrzymia. Na podstawie nowych odkryć archeologicznych i nowego spojrzenia na znane już dawniej teksty i dokumenty pojawiają się coraz dokładniejsze i metodologicznie poprawniejsze teorie. Bogate odkrycia archeologiczne z ostatnich lat w Ras-Szamra, Dura-Europos, Nag-Hamadi (Khenoboskion), Qumran i gdzie indziej dostarczyły badaczom genezy chrześcijaństwa cennego materiału źródłowego. Znalezione tam dokumenty pozwalają nie tylko dokładniej ustalić początek omawianego ruchu społeczno-religijnego, ale także jaśniej przedstawić jego istotne elementy doktrynalne, kultowe i organizacyjne, a nade wszystko wyświetlić jego zasięg społeczny i rolę, jaką odgrywał on w różnych klasach i warstwach społecznych. Można stwierdzić, że ogólny kierunek badań, niezależnie od wprowadzanych zmian i korektur, polega na pracy nad dokumentami. Od czasów szkoły tybingskiej punktem wyjściowym w naukowych badaniach tej problematyki jest analiza tekstów. Zastosowanie nowych metod, zwłaszcza porównawczych i statystycznych, do analizy tekstów nowo odkrytych i dawniej znanych prowadzi do coraz jaśniejszego skrystalizowania samego problemu oraz do ukazania pełniejszego obrazu faktów i wydarzeń związanych bezpośrednio lub pośrednio z genezą chrześcijaństwa. Poważną pomocą jest tu znajomość historii politycznej, ekonomicznej i powszechnej państwa rzymskiego w okresie przełomu er oraz znajomość literatury i innych pomników kultury i religii tego czasu. Za fakt udowodniony można dziś przyjąć, że chrześcijaństwo zrodziło się jako jedna z sekt w łonie judaizmu. Na pytanie zaś, dlaczego ta właśnie sekta przybrała charakter ruchu społeczno-religijnego o tak wielkim zasięgu, trzeba odpowiedzieć, że pod względem swej doktryny i ideologii odpowiadała ona potrzebom i aspiracjom szerokich warstw ówczesnego społeczeństwa. Wprawdzie nie ulega wątpliwości, że wykształcone sfery społeczeństwa rzymskiego odnosiły się do nowej religii z pogardą, ale masy plebejskie znajdowały w niej ujście dla swych marzeń o poprawie egzystencji społeczno-ekonomicznej. Doniosłe znaczenie dla rozwoju nowej religii miał fakt dwojakiej formy bytowania Żydów w tym okresie: palestyńskiej i diasporowej. Diaspora (rozproszenie), jako zjawisko specyficzne dla tego narodu, była następstwem masowej deportacji ludności żydowskiej przez kolejnych najeźdźców i okupantów Palestyny. Uprowadzona ludność tego kraju, nie mając możliwości powrotu, osiedlała się początkowo w miejscu zesłania, a następnie, w miarę możliwości, przenosiła się do pobliskich miast tworząc większe ośrodki żydowskie. Ośrodki te z czasem rozrastały się i bogaciły zyskując sobie poważne znaczenie społeczne i polityczne. Niektóre z nich (zwłaszcza ośrodek w Aleksandrii) stanowiły centra ważniejsze pod wieloma względami od jerozolimskiego. Fakt ten miał istotne znaczenie dla kształtowania świadomości religijnej ludności żydowskiej. W diasporze bowiem pozostawała ona pod silnym wpływem kultury i religii otaczającej ją ludności "pogańskiej". Tamtejsi Żydzi nie tylko przyjęli język grecki (koine - wspólny) oraz pewne wyobrażenia religijne innych ludów, ale nadto dokonali przekładu Starego Testamentu na język grecki, ułatwiając w ten sposób ludności nieżydowskiej zapoznanie się z treścią ich własnej religii. Warunki życia diasporowego prowadziły przeto do zacierania ekskluzywizmu żydowskiego i do włączania się judaizmu w ogólny nurt ówczesnego synkretyzmu hellenistycznego. Dalszą konsekwencją tego było powstanie w łonie judaizmu licznych sekt i szkół. Najgłośniejsza ze szkół była aleksandryjska dzięki działalności Filona (ok. 20 p.n.e. - 50 n.e.), który za pomocą metody alegorycznej starał się nadać Biblii nową treść, by mogla łatwiej być przyjmowana przez ludność nieżydowską. Doktryna Filona, zbudowana na pojęciu Logosu, wiązała judaizm z ówczesnymi prądami filozoficznymi. W ten sposób zjawisko prozelityzmu, istniejące już przedtem w różnych ośrodkach żydowskich, uzyskało w środowisku aleksandryjskim nową bazę rekrutacyjną. Rozpowszechnione przekonanie, że religia żydowska nie była przyjmowana przez ludność nieżydowską, ma uzasadnienie tylko w odniesieniu do okresu późniejszego (od Ii wieku n.e.), nie ma go zaś w stosunku do okresu przełomu er. W I wieku n.e. prozelityzm był bardzo rozpowszechniony i judaizm wykazywał silne tendencje asymilacyjne. W bardzo wielu gminach żydowskich byli prozelici nie będący Żydami, ale uznający wierzenia i praktyki judaistyczne. Obok nich była jeszcze liczniejsza grupa tych, którzy przyjmowali tylko pewne elementy tej religii, jak świętowanie szabatu i obmycia rytualne, ale nie stosowali bardziej uciążliwych przepisów Zakonu, jak obrzezanie. Do pozyskania większej liczby tego rodzaju "przyjaciół judaizmu" służyła specjalna literatura żydowska zmierzająca do ukazania "poganom" tradycji narodu żydowskiego. Żydowskie środowiska diasporowe nie były więc w stanie utrzymać dawnego izolacjonizmu religii judaistycznej, zresztą na ogół do tego nie dążyły. Konsekwencją zaś takiego stanu było stopniowe zrywanie z dawnym formalizmem religijnym oraz odchodzenie od idei "wybrania narodowego". Pojęcie "wybrania przez Boga" zaczęto teraz odnosić nie do jednego narodu, lecz do wszystkich ludzi oczekujących przyjścia Zbawcy-Mesjasza, który uwolni ich od nędzy i ucisku społecznego. Wśród Żydów palestyńskich również dokonywały się poważne zmiany w ich sytuacji społecznej, politycznej i religijnej. Żydzi palestyńscy jednak żyjący na ziemi swych ojców w "cieniu" świątyni jerozolimskiej przeciwstawiali się skuteczniej naciskowi obcych kultur i bardziej zdecydowanie bronili czystości swych wierzeń. Niemniej jednak i tu zachodził proces różnicowania nie tylko językowego, ale i etnicznego przez wciskanie się na teren Palestyny kultury hellenistycznej oraz ludności nieżydowskiej. Palestyna na przełomie er stanowiła część państwa rzymskiego. Pozostawiono jej jednak, podobnie jak wielu innym krajom, pewną autonomię pod zarządem gubernatora cesarskiego. W takim zaś układzie władzy rozporządzenia cesarskie były kierowane nie tylko do miejscowego króla, ale także do senatu i ludu. Funkcje senatu w Palestynie spełniał sanhedryn, który podlegał gubernatorowi cesarskiemu, ale miał swoje urzędy i swoją policję. Miał prawo ściągania podatków na swe własne cele, prawo sądzenia i karania, choć wykonanie wyroków musiało być zatwierdzone przez gubernatora. Sanhedryn w zasadzie był instytucją religijną. Liczył 71 członków wywodzących się z trzech grup: grupę centralną stanowiło najwyższe kapłaństwo (saducejskie), grupę drugą faryzeusze i uczeni w Piśmie, grupę trzecią tzw. "starsi". Przewodniczącym sanhedrynu był najwyższy arcykapłan, który był równocześnie najwyższym przedstawicielem politycznym swego narodu. W taki sposób religijne i polityczne kierownictwo Żydów palestyńskich znajdowało się w jednym ręku. Z reguły był to reprezentant partii saducejskiej. Saduceusze stanowili elitę finansową, patrycjat złożony z bogatej arystokracji rodowej. Partia ta przez z górą 200 lat dzierżyła władzę i stanowiła podporę tronu królewskiego od czasu walk machabejskich. Za dynastii Hasmoneuszów aż do czasu królowej Aleksandry-Salome w ich rękach spoczywała cała władza polityczna i religijna. Król Janneusz (zm. w 76 roku p.n.e.) jednak, mimo swej wrogości do partii faryzejskiej, przekazał swej następczyni, królowej Salome, dezyderat, by swe rządy oparła na partii faryzejskiej. W tym przeto czasie saduceusze utracili dotychczasowe znaczenie, ale odzyskali je ponownie za panowania syna królowej Salome, Arystobula. Wojna Arystobula z Hirkanem Ii, zakończona klęską Hirkana, a tym samym i partii faryzejskiej, sprowadziła interwencję Rzymu: Pompejusz działający w tym czasie w Syrii skorzystał z wewnętrznych walk o władzę, zajął Jerozolimę i na tronie judejskim osadził oddanego sobie Antypatra, protoplastę rodu Herodów. W ten sposób wojna wewnętrzna zakończyła się klęską partii saducejskiej. Od tej pory nie byli już w stanie decydować o działalności sanhedrynu, lecz musieli się dzielić władzą z faryzeuszami, od których coraz bardziej się uzależniali. Podczas okupacji rzymskiej próbowali wzmocnić swe wpływy opierając się na władzy gubernatora cesarskiego, ale - jak utrzymuje Józef Flawiusz - nie mogli już niczego przeprowadzić bez zgody faryzeuszów. Saduceusze nie cieszyli się uznaniem i sympatią u ludu, który, choć uznawał ich władzę polityczno-religijną, stawiał często opór ich zarządzeniom. Józef Flawiusz podaje (Antiq. Xiii, 298Ď), że pomiędzy saduceuszami i faryzeuszami istniały podstawowe sprzeczności doktrynalno-religijne i polityczne i że tylko mała grupa najbogatszych faryzeuszów była po ich stronie. W dziedzinie religijnej uznawali oni Jahwe za jedynego Boga, praktykowali obrzezanie jako znak wybrania Izraela, szanowali święta żydowskie i szabat, uznawali Torę, ale odrzucali pielęgnowaną przez faryzeuszów ustną tradycję. W dziedzinie moralnej uznawali wprawdzie zależność człowieka od Boga, ale wartość czynów uzależniali od ich skuteczności. Przekonanie takie znajdowało wyraz w ich działalności politycznej, w ich stosunku do władz okupacyjnych i ludu żydowskiego. Ludem pogardzali, a władzy rzymskiej wysługiwali się na wszelki możliwy sposób. "U Żydów - napisał Józef Flawiusz - istnieją trzy szkoły filozoficzne: pierwszą tworzą faryzeusze, drugą saduceusze, a trzecią tak zwani esseńczycy. Spośród nich faryzeusze uchodzą za najlepszych znawców Zakonu, oni są też sektą najstarszą. Według ich nauki wszystko się dzieje z woli boskiej i zrządzenia losu. Wprawdzie ludzie mogą przeważnie postępować według swej woli nagannie lub nienagannie, ale los wywiera swój wpływ na ich postępki" (De bello Jud. Ii, 167Ď). Faryzeusze sami siebie nazywali "towarzyszami" (chabirim), a przez lud byli nazywani "oddzielonymi" (peruszim) - oddzielonymi od skalania rytualnego, a nie moralnego. Uważali się za "czystych". "Nieczyści" - w ich mniemaniu - to nie tylko poganie, ale i pół-Żydzi, czyli Żydzi nie znający lub nie zachowujący Prawa. Od czasów Ezdrasza (ok. 390 roku p.n.e.) rozeszły się ich drogi z saduceuszami na tle konfliktu co do zachowania ustnej tradycji, która, zdaniem faryzeuszów, wywodzi się od Mojżesza i ma takie samo znaczenie jak Tora. Kontakt człowieka z Bogiem, ich zdaniem, jest możliwy tylko za pośrednictwem Tory i Prawa. Podobnie jak ich poprzednicy, "pobożni" (chasidim), wierzyli oni w zmartwychwstanie ludzi (przynajmniej sprawiedliwych), w przyszłe "królestwo sprawiedliwości" i sąd powszechny. Ich poglądy eschatologiczne jednak nie zrodziły się w Palestynie, lecz zostały przyjęte z Persji, choć poważnie zmienione. Perskie oczekiwanie przyszłego świata było częścią ogólniejszego poglądu, według którego obecny świat jest terenem walki pomiędzy światłem i ciemnością, prawdą i kłamstwem, dobrem i złem. Człowiek występuje w nim jako walczący, ponieważ wierzy w ostateczne zwycięstwo światła, prawdy i dobra. W eschatologii faryzejskiej natomiast idea ta nabrała zabarwienia pesymistycznego zgodnie z poglądem, że ten świat jest zły. W poglądzie perskim dominowała myśl, że sąd ognia czekający świat będzie sądem oczyszczenia, w którym nawet sprawcy zła zostaną zbawieni, w eschatologii żydowskiej natomiast myśl ta została przytłumiona przez dominującą nad wszystkim ideę wyniszczenia i wiecznego potępienia niesprawiedliwych (tj. wrogów Izraela). Partia saduceuszów na ogół była skłonna do rezygnacji z ekskluzywizmu judaistycznego i gotowa do przyjmowania kultury hellenistycznej, faryzeusze natomiast, jako wyrośli z partii "pobożnych", która w okresie machabejskim kierowała powstaniem ludowym, stali w opozycji wobec obcych wpływów, a zwłaszcza wobec hellenizmu, który wciskał się na teren Palestyny. Prawo, które było ich dziełem, nakazywało wszystkim Żydom zachowanie czystości rytualnej. Miała to być ochrona przed wpływami świata zewnętrznego, w rzeczywistości zaś było ono ciężkim brzemieniem uciskającym zwłaszcza niższe warstwy ludności żydowskiej. Faryzeusze uchodzili za kontynuatorów tradycji prorockich. Byli dyktatorami w dziedzinie religijnej i społecznej. Uważali się za nauczycieli ludu, ale ludem pogardzali - a mimo to lud był po ich stronie widząc w nich "czystych i świętych". Józef Flawiusz, choć sam należał do ich partii, napisał, że "chełpią się swą wiedzą i przedstawiają się jako sprawiedliwi" (Antiq. Xvii, 12Ď), że mają przy tym tak wielki wpływ na lud, iż koła saducejskie muszą się z nimi liczyć. Po zburzeniu Jerozolimy w 70 roku n.e. faryzeusze opanowali całkowicie środowisko palestyńskie, usunęli w cień inne ugrupowania i przygotowali warunki dla decydującej roli Talmudu. Wywodzący się z kręgów faryzejskich "uczeni w Piśmie" mieli u ludu autorytet równy autorytetowi dawnych proroków. Tam gdzie poprzednio działali prorocy, na przełomie er pojawiali się "uczeni w Piśmie". Mieli oni także udział we władzy nad ludnością żydowską. Orzekali o tym, co wolno, a czego nie wolno, mieli władzę sądzenia i karania we własnym zakresie. Mogli usunąć kogoś z synagogi na czas określony lub na zawsze oraz wymierzać karę chłosty, w czasie której dochodziło nieraz do śmierci karanego. Czynili tak bez potrzeby uzyskiwania zezwolenia od prokuratora rzymskiego. Ich władzę respektowali Żydzi nie tylko w Palestynie, ale i w diasporze. Obok partii saduceuszów i faryzeuszów działały wśród Żydów liczne sekty, zwłaszcza esseńskie. Były to grupy mniej liczne, trzymające się własnych doktryn religijno-społecznych. Niektórzy badacze wymieniają aż dwadzieścia sekt działających w tym czasie na terenie Palestyny, inni ograniczają ich liczbę do dziesięciu. Z pewnością było ich więcej, aniżeli to wynika z pism Józefa Flawiusza. Oprócz takich grup jak zeloci i sykariusze, działających w ramach faryzeizmu i saduceizmu, znane są grupy chrzczeńców i qumrańczyków związane z essenizmem. O wielu sektach mamy skąpe wiadomości. Sam jednak fakt powstawania tych sekt, będący przejawem dezintegracji judaizmu, ma doniosłe znaczenie dla wyjaśnienia genezy chrześcijaństwa. Rodziło się ono bowiem właśnie jako jedna z sekt w łonie judaizmu. Na uwagę przy tym zasługuje fakt, że w tym okresie pojawiali się wśród Żydów rozmaici "nauczyciele" i "prorocy", którzy zyskiwali sobie posłuch nie na podstawie przynależności do sanhedrynu czy jakiejś organizacji, lecz na podstawie swoistego charyzmatu personalnego wyrażającego się w szczególnych cechach osobowości. Ludzie ci często sami występowali jako mesjasze, często zaś byli za takich ogłaszani przez swoje otoczenie lub masy ich słuchające. W początkach Ii wieku p.n.e. rozpoczął się kryzys religii narodowych wskutek wchłaniania mniejszych organizmów państwowych przez wielkie imperia hellenistyczne. Wspólnota państwowa z natury rzeczy zmierzała do kształtowania wspólnoty kulturowej, a w tym i wspólnoty religijnej. Religia judaistyczna, jak wiele innych religii, znajdowała się pod presją takiego właśnie nacisku. Jej monoteistyczny charakter przyczyniał się do opóźniania tego procesu, ale nie do jego zatrzymania. Przekształcanie koncepcji Boga żydowskiego (narodowego) w koncepcję Boga uniwersalnego zaczęło się już w czasach niewoli babilońskiej, w epoce hellenistycznej jednak sprzeczność pomiędzy Bogiem narodu "wybranego" a Bogiem wszystkich ludzi ujawniła się z nie znaną dotąd ostrością. Szczególnie wśród Żydów diaspory, którzy przyjęli język grecki, Bóg żydowski stawał się stopniowo Bogiem uniwersalnym, przez co jego więź z własnym narodem coraz bardziej się rozluźniała. Rozluźnianie więzi Jahwe z narodem żydowskim prowadziło do rozwoju idei pośredników-mesjaszy, którzy wypełniali lukę rodzącą się między Bogiem i narodem nie tylko w sensie religijnym, ale i społeczno-politycznym. Wprawdzie idea pośredników była znana już od dawna w wielu religiach wschodnich, ale judaizm wzbogacił ją elementami mesjańskimi, które były niezwykle atrakcyjne w tym okresie. Obok czynników społeczno-politycznych do rozwoju tej idei w judaizmie przyczyniały się sprzeczności rodzące się w łonie tej religii na tle konfliktów między faryzejsko-saducejskim formalizmem religijnym a nurtami zmierzającymi do interioryzacji stosunku człowieka względem Boga. Głównym przedmiotem sporu była ocena Tory jako środka zbawienia oraz określenie stosunku do świątyni jerozolimskiej. W tym konflikcie kształtował się na przełomie er szeroki front antyfaryzejski i antysaducejski, w którego skład wchodziły takie nurty, jak apokaliptycy, chrzczeńcy, qumrańczycy i inni. W tym zespole ruchów społeczno-religijnych rodziły się gminy pierwotnego chrześcijaństwa. Sprzeczności występujące w łonie judaizmu stanowiły klimat dla kształtowania się nowej grupy religijnej, która pozostając formalnie w ramach judaizmu występowała z protestem przeciwko panującemu w nim bezdusznemu schematyzmowi. Można przyjąć za rzecz wielce prawdopodobną, że w takiej to sytuacji społeczno-religijnej wystąpił Jezus jako wędrowny kaznodzieja, który skupił wokół siebie pewną liczbę uczniów i wraz z nimi głosił zasady religijności opartej na bezpośrednim stosunku człowieka do Boga. Można też przyjąć, że owa grupa Jezusowa wyodrębniła się z grupy Jana Chrzciciela i że niektórzy uczniowie Jezusa rekrutowali się z grupy chrzczeńców. Jezus, jako reformator faryzejsko-saducejskiego judaizmu, był propagatorem pewnych idei, które stały się częścią ideologii powstającego chrześcijaństwa. Nie jest jednak pewne, czy tzw. "nauki Jezusowe" faktycznie pochodziły od niego, czy też zostały mu przypisane przez kolejne pokolenia chrześcijan. O niektórych z nich możemy twierdzić, że nie były uznawane za Jezusowe, jak to wynika z Didache. Jedni uznali Jezusa jako konkretnego człowieka żyjącego w określonych warunkach, inni natomiast potraktowali go tylko jako Chrystusa i Mesjasza eschatologicznego, a jeszcze inni jako Logosa w rozumieniu filozofii Filona. Przy wyjaśnianiu genezy chrześcijaństwa nie można pominąć "problemu Jezusa", gdyż imię to jest związane z tym ruchem społeczno-religijnym. Jedni badacze tego problemu opowiadają się za teorią mitologiczną, według której Jezus nie był postacią historyczną, lecz mityczną, wytworzoną przez pierwsze pokolenie chrześcijan. Inni zaś skłaniają się ku teorii mitologizacji postaci historycznej i utrzymują, że Jezus istniał wprawdzie i żył w określonych warunkach historyczno-geograficznych, ale wiadomości, jakie o nim do nas dotarły, są nie tylko skąpe, niejasne, niedokładne i często z sobą sprzeczne, ale nade wszystko tak oplecione ludownościowymi legendami, że z tej otoczki nie można wyłuskać nic pewnego o jego życiu i nauce. W nauce marksistowskiej przyjmuje się obecnie obie teorie jako prawdopodobne. Wśród badaczy radzieckich do niedawna dominowała teoria mitologiczna - jej głównym reprezentantem był R. J. Wipper. Ostatnio jednak ukazało się w ZSRR kilka prac wykazujących, że nie jest to teoria jedynie możliwa do przyjęcia, gdyż twierdzenie, iż Jezus był postacią historyczną, opiera się na ważnych argumentach, których nie należy lekceważyć. Uznanie jednak historczności Jezusa nie oznacza uznania go za "założyciela" chrześcijaństwa. Jezus nie może być uważany za "założyciela" czy "twórcę" chrześcijaństwa, jak to głosi wersja wyznaniowa, gdyż religia o takim zasięgu nie mogła być przez nikogo "założona". Wyrosła ona z warunków społeczno-ekonomicznych, politycznych i ogólnokulturowych ówczesnego świata. W tym świetle tedy odpowiedź na pytanie, czy Jezus istniał czy nie istniał, nie ma decydującego znaczenia dla genezy chrześcijaństwa. Z tych też racji problem Jezusa przestał odgrywać w nauce marksistowskiej pierwszoplanową rolę. Czy o życiu i działalności Jezusa oraz jego grupy wiemy coś pewnego? Źródłem wiadomości na ten temat są dla nas pisma Nowego Testamentu (zwłaszcza ewangelie, Dzieje Apostolskie i listy Pawłowe) oraz pisma autorów chrześcijańskich, które nie weszły do kanonu, jak również pisma nielicznych autorów żydowskich i rzymskich. Chodzi tu o pisma z pierwszego okresu rozwoju chrześcijaństwa, stosunkowo bliskie czasowo opisywanym faktom. Obok źródeł bezpośrednich bierzemy pod uwagę źródła pośrednie, to jest pisma dotyczące historii żydowskiej i grecko-rzymskiej, księgi rytualne, traktaty prawne, napisy, malowidła, monety itd. Dla wytworzenia sobie obrazu genezy chrześcijaństwa ważne są nie tylko dokumenty, w których jest o nim mowa, ale także fakt, że w licznych pismach omawianego okresu nie ma o nim ani słowa, choć wszystko przemawia za tym, że jakaś wiadomość na ten temat powinna się w nich znajdować. Jeśli to wszystko weźmie się pod uwagę, trzeba stwierdzić, że dokumenty bliskie czasowo początków chrześcijaństwa są bardzo nieliczne. Te, które do nas dotarły, budzą nadto wątpliwości i zastrzeżenia z powodu istniejących w nich braków, błędów w sprawach chronologii i geografii, sprzeczności wewnętrznych i widocznych przeredagowań. Wprawdzie sposób pisania historii w starożytności był odmienny od dzisiejszego, gdyż wówczas nie zwracano należytej uwagi na gromadzenie ścisłych danych i ustalanie faktów, ale - nawet uwzględniając te różnice - trudno nie przyznać, że dokumenty mówiące o Jezusie i jego uczniach, o powstawaniu pierwszych gmin chrześcijańskich, o ich organizacji i doktrynie mają małą wartość dla historyka usiłującego wyjaśnić genezę i rozwój tego zjawiska. Znaczenie lepszymi dokumentami są np. Życiorysy Swetoniusza czy Plutarcha, mimo że i w nich pominięto wiele z tego, co potrzebne dla charakterystyki opisywanych osób i wydarzeń. A oto dokumenty najbliższe czasowo powstawaniu chrześcijaństwa: 1. Dokumenty pochodzące od autorów niechrześcijańskich: Na pierwszym miejscu należy wymienić pisma Józefa Flawiusza (ur. w 31 roku n.e.): Antiquitates (Starożytności) ukończone ok. 94 roku n.e. oraz De bello Judaico (O wojnie żydowskiej) napisane przed 79 rokiem n.e. Ich autor był Żydem, pochodził z rodu kapłańskiego i sam był kapłanem, był zaufanym sanhedrynu i z jego ramienia miał kierować powstaniem przeciwko Rzymianom w Galilei w 66 roku n.e. Przy najbliższej jednak okazji przeszedł na stronę okupanta, został uwolniony przez Wespazjana w 69 roku, przybrał imię Flawiusza i zajął się opracowaniem historii swego narodu. Nie ulega więc wątpliwości, że jego opisy są tendencyjne, często krzywdzące i szkalujące własny naród. Józef pisał tak, by nie tylko przypodobać się władzom rzymskim, ale by odciągać współrodaków od idei mesjanizmu narodowego. Z tym wszystkim jednak pisma Józefa są najpoważniejszym źródłem wiadomości z historii narodu żydowskiego okresu powstawania chrześcijaństwa, dlatego wzmianki w nich o chrześcijanach mają pierwszorzędne znaczenie dla naszego tematu. Interesują nas przede wszystkim trzy fragmenty jego Antiquitates: W księdze Xviii 3, 3 fragment o Jezusie znany pod nazwą "testimonium Flavianum", w księdze Xviii 5, 2 wzmianka o Janie Chrzcicielu, w księdze Xx 9, 1 wzmianka o śmierci Jakuba, brata Jezusa. Fragmenty mówiące o Janie Chrzcicielu i Jakubie nie budzą szczególnych zastrzeżeń ani wątpliwości i są na ogół przyjmowane jako autentyczne. Wzbogacają one nasze wiadomości o tych osobach i ich roli w kształtowaniu się chrześcijaństwa. Natomiast najważniejsza dla naszego tematu wiadomość o Jezusie i chrześcijanach jest od dawna kwestionowana. W jaki bowiem sposób prawowierny Żyd, jakim był Józef, mógłby napisać o Jezusie takie słowa: "W owym czasie pojawił się Jezus, człowiek wielkiej mądrości, jeśli w ogóle można go nazwać człowiekiem. Czynił on cuda i nauczał ludzi, którzy chętnie przyjmowali prawdę. Ten pozyskał dla siebie wielu Żydów i Greków. Był on Chrystusem. Gdy najprzedniejsi w państwie wydali Jezusa, a Piłat ukrzyżował, ci, którzy go pierwsi umiłowali, nie wyrzekli się go. Na trzeci dzień ukazał im się znowu żywy, o czym podobnie jak i o tysiącu innych cudów świadczą jego wyznawcy-chrześcijanie od niego wywodzący swą nazwę". Treść tych słów świadczy, że nie mogły wyjść spod pióra Józefa Flawiusza, gdyż: a. Józef nie mógł pisać o Jezusie jako o mesjaszu. b. Fragment ten przerywa wątek opowiadania i rozrywa jedność jego kompozycji. c. Stanowi wtręt bardzo niezręczny, dokonany w nieodpowiednim miejscu, gdyż wiersze poprzedzające mówią o zamieszkach i nie wiążą się z Jezusem, a wiersze następne opisują nadużycia kapłanów Izydy względem Rzymianki Pauliny. d. Druga część omawianego fragmentu jest wzięta dosłownie z chrześcijańskiego wyznania wiary ("na trzeci dzień ukazał się im znowu żywy¬)¦) i była całkiem obca Józefowi. e. Fragment ten nie był znany starszym pisarzom kościelnym, jak Teofil Antiocheński (zm. ok. 180 roku), Justyn (zm. ok.165 roku), Minucjusz Feliks (zm. ok. 200 roku), Klemens Aleksandryjski (zm. w 215 roku), Tertulian (zm. w 220 roku), którzy posługują się tym dziełem Józefa i z pewnością odwołaliby się do jego świadectwa o Jezusie, gdyby takie w nim się znajdowało. Najważniejsze jest to, że tego fragmentu nie zna również Orygenes (zm. w 254 roku), który powołuje się na wypowiedzi Józefa o Janie Chrzcicielu i Jakubie oraz czyni wyrzut Józefowi, że nie uznaje on mesjańskiego charakteru Jezusa. Najstarszym pisarzem kościelnym, który cytuje ów fragment o Jezusie, jest historyk kościelny Euzebiusz (zm. w 339 roku). Nie ulega przeto wątpliwości, co przyjmują również liczni badacze katoliccy i protestanccy, że "testimonium Flavianum" zostało dodane do pisma Józefa przez jakiegoś kopistę chrześcijańskiego pod koniec Iii lub na początku Iv wieku. Jest rzeczą charakterystyczną, że wzmianki o chrześcijaństwie nie znajdujemy w pismach innych autorów żydowskich tego okresu, zwłaszcza u Filona Aleksandryjskiego (zm. w 50 roku n.e.) i Justusa z Tyberiady (zm. w 101 roku), autora Historii wojny żydowskiej i Kroniki królów żydowskich. Historyk rzymski z początków Ii wieku n.e, Tacyt, jest autorem ważnego źródła wiadomości o chrześcijanach z połowy I wieku. W swych Annales (Roczniki) napisanych około 116 roku podał w księdze Xv, rozdziale 44 następującą relację z okazji opisu pożaru Rzymu za Nerona w 64 roku: "Neron podstawił winowajców i dotknął najbardziej wyszukanymi kaźniami tych, których znienawidzono dla ich sromot, a których gmin chrześcijanami nazywał. Początek tej nazwie dał Chrystus, który za panowania Tyberiusza skazany był na śmierć przez prokuratora Poncjusza Piłata, a przytłumiony na razie zgubny zabobon znowu wybuchnął nie tylko w Judei, gdzie się to zło wylęgło, lecz także w stolicy, dokąd wszystko, co potworne albo sromotne, zewsząd napływa i licznych znajduje zwolenników. Schwytano więc naprzód tych, którzy tę wiarę publicznie wyznawali, potem na podstawie ich zeznań ogromne mnóstwo innych i udowodniono im nie tyle zbrodnię podpalenia, ile nienawiść ku rodzajowi ludzkiemu". Wśród badaczy genezy chrześcijaństwa jedni odrzucają ten fragment w całości jako późniejszą wstawkę, inni uznają tylko częściową interpolację jakiegoś kopisty chrześcijańskiego, a jeszcze inni widzą w nim tekst w całości autentyczny. Głównym zarzutem kierowanym przeciwko autentyczności jest fakt, że Tacyt piszący za czasów Trajana nie wspomina o chrześcijanach z tego właśnie czasu, mimo że zajmuje się tym okresem szczegółowo, a podaje wiadomości sprzed 50 lat. Wyjaśnienie jednak tego faktu można znaleźć w tym, że Tacyt nie zajmuje się chrześcijanami jako szczególnym przedmiotem swych zainteresowań, lecz wspomina o nich tylko dlatego, że ich historia wiązała się z działalnością Nerona. Poza tym wiadomo, że za Nerona nie mogło być w Rzymie takiej liczby chrześcijan, jak to wynika z przytoczonego fragmentu, a sama nazwa' "chrześcijanie" weszła w użycie znacznie później. Trzeba więc przyznać, że Tacyt posługuje się terminem znanym mu z jego czasów i odnosi go do okresu panowania Nerona. Niezależnie od tego, czy przyjmiemy autentyczność całego omawianego fragmentu, czy uznamy, że został on w jakiejś mierze uzupełniony przez kopistę chrześcijańskiego, jego wartość dla naszego tematu jest o wiele większa niż omawiany poprzednio fragment "testimonium Flavianum". Tacyt mówi o chrześcijanach z pogardą, uważa ich za wrogów państwa, za grupę zabobonną i szkodliwą dla "rodzaju ludzkiego". Trudno przyjąć, aby tego rodzaju sformułowanie dodał do tekstu jakiś chrześcijański kopista. Negatywny, wrogi i pogardliwy stosunek Tacyta do chrześcijan przemawia za autentycznością tego fragmentu, choć nie można twierdzić, że nie został on w jakiejś mierze zmieniony i uzupełniony. Obok Tacyta poważne znaczenie dla historii pierwotnego chrześcijaństwa ma świadectwo Pliniusza Młodszego (żył w latach 62-114 n.e.), który pełnił obowiązki pretora w Bitynii za Trajana w latach 111-113. W jednym ze swych listów do Trajana (prawdopodobnie ze 112 roku) Pliniusz przedstawia cesarzowi swe wątpliwości co do traktowania chrześcijan. "Dla mnie - pisał - było zupełnie jasne, że do czegokolwiek by się przyznali, należało ich karać za upór i zawziętość. Pewnych spośród tych, którzy ulegli temu szaleństwu, jako obywateli rzymskich, wysłałem do stolicy. Wkrótce w toku samej rozprawy, jak to zwykle bywa, lista przestępców zaczęła się coraz bardziej powiększać (...) Twierdzili, że ich wina lub błędy polegają tylko na tym, że w ustalone dni zbierali się razem przed wschodem słońca, śpiewali kolejno hymny pochwalne na cześć Chrystusa (...). W związku z tym wszystkim uznałem za jeszcze bardziej konieczne przesłuchać z zastosowaniem tortur tych, którzy byli ich kapłanami. Nie dowiedziałem się jednak niczego nowego prócz tego, że jest to jakiś dziwny i doprowadzony do krańcowości zabobon". Fragment ten prawdopodobnie jest autentyczny. Wynika z niego, jak i z odpowiedzi cesarza na ten list tylko to, że w początkach drugiego wieku chrześcijanie w Bitynii stanowili już znaczny odsetek ludności sprawiający kłopot administracji rzymskiej. Cesarz bowiem zalecił Pliniuszowi, by chrześcijan "nie wyszukiwano". Pewne znaczenie dla naszego tematu ma również świadectwo historyka rzymskiego, Swetoniusza, zawarte w jego Vita Claudii 25 i Vita Neronis 16, napisanych około 120 roku n.e. W pierwszym z nich Swetoniusz stwierdza, że za panowania cesarza Klaudiusza Żydzi zostali wypędzeni z Rzymu, gdyż "podburzani przez Chrystusa powodowali częste zamieszki". W drugim zaś podaje za Tacytem, że za Nerona "zostali poddani torturom chrześcijanie, ludzie wyznający nową i zbrodniczą wiarę". Swetoniusz w pierwszym życiorysie nie wspomina o Jezusie ani o chrześcijanach, lecz o Żydach zakładając, że Chrystus podburzający ich do zamieszek mieszkał w Rzymie. Nie wiadomo przeto, o jakim Chrystusie mówi, z pewnością nie o Jezusie, gdyż ten nie mógł być w Rzymie i podburzać do buntu. Wiadomo z innych dokumentów, że w tym okresie pojawiali się wśród Żydów liczni prorocy i chrystusi (mesjasze) występujący w roli przywódców ludowych politycznych i religijnych. Prawdopodobnie więc i w Rzymie działał w opisywanym czasie jakiś chrystus i podburzał ludność żydowską (i nie tylko żydowską) do buntu przeciwko rzymskiej władzy państwowej. Propaganda żydowska bowiem w tym okresie miała antyrzymski i rewolucyjny charakter - objawiało się to nie tylko w Palestynie, ale i w diasporze. Wzmianka Swetoniusza zaś dotycząca Nerona stanowi dodatkowy argument przemawiający za autentycznością omawianej relacji Tacyta. W późniejszym okresie u autorów rzymskich spotykamy obszerniejsze relacje o chrześcijanach. Na uwagę zasługuje m.in. dziełko Lukiana O śmierci Peregrynusa (napisane około 170 roku n.e.) i pismo Celsusa Słowo prawdziwe (ukończone za Marka Aureliusza około 178 roku). Wprawdzie na tych pismach znać wpływ literatury chrześcijańskiej, ale zasługują na uwagę dlatego, że przedstawiają poglądy wykształconych sfer rzymskich na chrześcijaństwo. Przyjrzyjmy się bliżej pismu Celsusa, które wprawdzie do nas nie dotarło, ale jego treść możemy odczytać z obszernych cytatów zawartych w replice Orygenesa Contra Celsum. Celsus pisze, że "pojawił się nowy typ ludzi jednoczących się przeciwko wszystkim obowiązującym przepisom religijnym i obywatelskim (...) Ostatnio chrześcijanie znaleźli sobie wśród Żydów nowego Mojżesza, który ich skusił i powiódł jeszcze dalej. Nazywają go synem bożym, on jest twórcą ich nauki". Całą "zbrodniczą ohydę" chrześcijaństwa widzi w tym, że wokół tej postaci stworzono doktrynę opartą na mitach zapożyczonych z innych religii. Nie chodzi mu o samą "mitologię", bo takie zjawisko, według niego, występuje w każdej religii, ale o to przede wszystkim, że chrześcijanie ośrodkiem swej wiary uczynili postać Jezusa, która wydała mu się występna i niegodna. Poglądy Celsusa na chrześcijaństwo zostały ukształtowane w połowie drugiego wieku na podstawie źródeł hellenistycznych, rzymskich, chrześcijańskich i żydowskich. Jego relacja świadczy o tym, że w tym czasie chrześcijanie stanowili już liczną "sektę religijną" w państwie i że ich wiara była już zrośnięta z osobą Jezusa jako mesjasza ("nowego Mojżesza¬)¦). Wśród pism żydowskich, poza omówionym już tekstem Józefa Flawiusza, o chrześcijanach wspominają pisma talmudyczne. Wprawdzie spisanie tradycji ustnej, która stanowi treść Talmudu, nastąpiło dopiero w V i Vi wieku n.e., to jednak niektóre fragmenty talmudyczne pochodzą już z I wieku n.e. W zrekonstruowanym przez J. Klausnera fragmencie zwanym "Tannaim Jeszuah" znajduje się relacja o Jezusie jako człowieku niepoważnym, uprawiającym magię i oszukującym lud. Autor tej relacji uważa, że Jezus słusznie został stracony jako odstępca religijny i uwodziciel ludu. Inny fragment pt. "Baraita" babilońskiej wersji Talmudu podaje szczegółowy opis śmierci Jezusa. Najgłośniejszy jednak jest fragment traktatu "Aboda Zara", gdyż na podstawie jego relacji stworzono pogląd, że Jezus był nieślubnym dzieckiem Marii (Miriam) i żołnierza rzymskiego Pandara (lub Pantera). Wymienione fragmenty talmudyczne posłużyły jako źródło do opracowania dziełka "Toledoth Jeszuah" (Życie Jezusa), które było rozpowszechnione w środowiskach żydowskich w okresie średniowiecza. Umieszczono w nim wiele złośliwych legend o Jezusie i jego uczniach. Fragmenty talmudyczne rzucają pewne światło nie na genezę chrześcijaństwa, lecz na poglądy Żydów o chrześcijanach. Ich wartość historyczna jest znikoma, ale należy je mieć na uwadze, ponieważ pochodzą ze środowisk wrogich chrześcijanom i stanowią apologię faryzejskiego judaizmu. 2. Dokumenty chrześcijańskie: Wspomnijmy najpierw o pismach pozakanonicznych, które zwykło się nazywać apokryfami (od grec. apokrypto - ukrywam, taję, trzymam w ukryciu). W zastosowaniu do piśmiennictwa wczesnochrześcijańskiego słowo to oznacza utwory nieznanych autorów albo takie, które ze względu na swoją treść są ciemne lub tajemnicze. Nie znaczy to jednak, że są to utwory "fałszywe" lub "sfałszowane". Dla historyka nie ma znaczenia fakt, że pewne pisma chrześcijańskie zostały włączone do kanonu ksiąg świętych, a inne nie. Fakt ten bowiem nie decyduje o ich wartości jako dokumentu. Ważne jest tylko to, że pisma apokryficzne powstawały na ogół w późniejszym okresie. Liczba pism apokryficznych Nowego Testamentu jest bardzo duża. Rozróżnia się wśród nich, podobnie jak wśród pism kanonicznych, ewangelie, listy, dzieje i apokalipsy. Wśród ewangelii, których naliczono dotąd około 60, jest pokaźna liczba gnostyckich. Odkrycie w 1945 roku w Khenoboskion w Egipcie biblioteki gnostyckiej wzbogaciło poważnie nasze wiadomości w tym zakresie. Pisma apokryficzne pojawiały się już w I wieku n.e., ale większość z nich pochodzi z Ii wieku. Mnożyły się głównie ewangelie, a obok nich apokalipsy, wywodzące się ze środowisk judeo-chrześcijańskich. Ten rodzaj piśmiennictwa był związany z klęską powstań żydowskich, głównie z lat 69-70 i 132-135. Ewangelie apokryficzne były pisane na ogół przystępniej od kanonicznych, bo były przeznaczone dla niewykształconych mas ludowych. Nie znaczy to, że wszystkie były pisane w zależności od utworów kanonicznych, choć niektóre z nich mają wyraźnie charakter uzupełniający ewangelie kanoniczne w tych sprawach, które tam zostały albo całkowicie pominięte, albo poruszone tylko ubocznie i fragmentarycznie. Stanowią one wyraz wyobrażeń o Jezusie i jego działalności, jaki dominował w wielu środowiskach chrześcijańskich Ii wieku. Kanon Nowego Testamentu obejmuje 27 utworów, w tym 4 ewangelie, Dzieje Apostolskie, listy (14 Pawła, 2 Piotra, 3 Jana, 1 Jakuba i 1 Judy) i apokalipsę. Nawet pobieżna analiza tych dokumentów prowadzi do przekonania, że mamy tu różnoraki rodzaj informacji. Można przyjąć, że nie ma istotnych rozbieżności pomiędzy informacją ewangelii synoptycznych (3 pierwszych) i ewangelią Jana, z tym że prezentują one odmienny nurt tradycji, natomiast trzeba uznać, że informacje ewangelii są zasadniczo różne od informacji listów Pawłowych. Ewangeliści podają wiele szczegółów z życia Jezusa, Paweł natomiast kładzie szczególny nacisk na jego zmartwychwstanie. Jezus w listach Pawła nie ma już nic z konkretnej osoby ludzkiej żyjącej w określonych warunkach. Paweł stworzył swój obraz Jezusa, choć, jak sam przyznaje, nigdy go "na własne oczy nie widział". Listy przekazane pod imieniem Pawła są najwcześniejszymi dokumentami zawierającymi opowieści o Jezusie, jakie krążyły w gminach hellenistycznych już około 60 roku n.e. Były one swego rodzaju "ewangelią według Pawła" skierowaną do gmin zhellenizowanych. Mówią one nie o Jezusie-człowieku, lecz o Chrystusie-Bogu. Zacznijmy jednak, zgodnie z tradycją, od charakterystyki ewangelii. Czy mają one wartość dokumentów historycznych? Badacze pierwotnego chrześcijaństwa są na ogół zgodni co do tego, że ewangelie nie są biografią Jezusa ani nie dają obrazu pełnego jego życia i działalności. Wspominają wprawdzie o pewnych wydarzeniach, ale na podstawie wyboru podyktowanego różnymi celami ich autorów i redaktorów. Ewangeliści wybierali pewne opowieści, ujmowali je w schematy, streszczali nauki Jezusowe wygłaszane w różnych miejscach i czasach, mieszali je z sobą, skracali lub rozszerzali, łączyli z sobą różne podania przekazywane ustnie lub pisemnie. Niektóre fakty uszeregowali sztucznie zmieniając ich kolejność, następstwo czasowe i usytuowanie geograficzne, wiele wydarzeń całkiem pominęli, a w tym, co podali, pozostawili liczne niedomówienia i przeskoki dodając własną interpretację. Ewangelie miały być regułą wiary dla gmin chrześcijańskich, dlatego jest w nich widoczna sztuczna schematyka w celu podkreślenia wagi nauczania Jezusowego przy beztroskim lekceważeniu okoliczności czasu i miejsca opisywanych wydarzeń. Pisarze chrześcijańscy z pierwszego i początków drugiego wieku nigdzie nie wspominają ewangelii, choć czasem cytują "słowa Pańskie" w takim sformułowaniu, które nasuwa myśl, że opierali się na innych wersjach niż ewangeliczne. Pierwszym pisarzem, który wspomina jakąś ewangelię, jest Papiasz z Hierapolis w Azji Mniejszej w pierwszej połowie Ii wieku. Jego dzieło Wykład mów Pańskich zaginęło, ale znanych jest kilka fragmentów zachowanych w pismach późniejszych autorów chrześcijańskich. Ireneusz w drugiej połowie Ii wieku spisał jedno z ustnych podań zebranych przez Papiasza, w którym Jezus opisuje królestwo Mesjasza obfitujące w ziemskie dostatki ("winnice będą rodzić nadmiar owoców, pszenica będzie dawać wielką obfitość mąki¬)¦). Takiej przepowiedni nie ma w żadnej ewangelii kanonicznej, podobna znajduje się w apokalipsie Barucha napisanej krótko przed 70 rokiem n.e. O Papiaszu wspomina również historyk kościoła Euzebiusz. Przechował on w swej Historii Kościoła (doprowadzonej do 323 roku) kilka fragmentów z dzieła Papiasza Wykład mów Pańskich napisanego w języku greckim, z których wynika, że ewangeliści opierali się na ustnych tradycjach oraz na pewnych tekstach nazwanych "mowy Pańskie" (logia). Papiasz, mówiąc o ewangeliach, powołuje się na pewnego "starca", który miał powiedzieć, że Marek, uczeń Piotra, spisał "dokładnie, ale nie w tym porządku, w jakim następowało" to, co Piotr pamiętał ze słów i czynów Jezusa. Następnie Papiasz utrzymuje, że Mateusz zebrał mowy Jezusa po hebrajsku, a każdy tłumaczył je sobie, jak umiał (Euzebiusz, Hist. Eccl. Iii, 39Ď): Nie dotarła do nas żadna wzmianka o ewangelii Łukasza i Jana u Papiasza, ale stąd nie wynika, że ich nie znał. Z relacji Euzebiusza wynika, że "mowy Jezusa" zebrane przez Mateusza, o których istnieniu świadczy Papiasz, weszły do ewangelii Mateusza bez żadnej zmiany. Przygodnie czynione zaś zapiski Marka stały się ewangelią "według Marka". Skoro istniał "Wykład mów Pańskich" Papiasza poprzedzony zbiorem mów Jezusa dokonanym przez Mateusza, to nie można utrzymywać, że były to jedyne dokumenty na ten temat. Podobne wykłady i zbiory mogły się pojawiać w każdym większym środowisku chrześcijańkim. Lektura dzieł pisarzy chrześcijańskich z I i Ii wieku wskazuje, że nie wszystkie cytowane przez nich "mowy Jezusa" weszły do ewangelii kanonicznych. Te, które nie znalazły tam miejsca, nazwano "agrapha" (nie spisane). Na pytanie zaś, skąd one pochodzą, trzeba odpowiedzieć, że były przekazywane ustnie lub były zawarte w jakimś zbiorze nam nie znanym. Takie mniemanie znajduje potwierdzenie w pierwszych słowach ewangelii Łukasza: "Ponieważ wielu starało się ułożyć opowiadanie o rzeczach, które się wśród nas dokonały (...) postanowiłem i ja, zbadawszy wszystko dokładnie od początku, spisać..." (Łk 1, 1-4Ď). Istnienie tego rodzaju zbiorów "mów Pańskich" potwierdzają odkrycia archeologiczne: w 1885 roku odczytano na papirusie pochodzącym z Egiptu z Iii wieku kilka wierszy tekstu greckiego zawierającego "mowy Jezusa" znajdujące się w dwóch pierwszych ewangeliach kanonicznych, ale w odmiennej niż tam redakcji. W 1886 roku znaleziono także w Egipcie inny papirus z Iii wieku, na którym zdołano odczytać kilkadziesiąt linijek tekstu greckiego zawierającego "mowy Jezusa", których jednak, z wyjątkiem pierwszego wiersza, nie ma w żadnej z ewangelii kanonicznych. Nie ulega wątpliwości, że teksty odczytane na wymienionych papirusach pochodzą z jakiegoś zbioru ułożonego w języku greckim, podobnego do zbioru ułożonego przez Mateusza w języku hebrajskim lub aramejskim. W tym świetle pytanie, która z ewangelii kanonicznych jest pierwsza (czyli najstarsza), nie ma większego znaczenia, gdyż one wszystkie są uzależnione od źródeł wcześniejszych, a zwłaszcza od zbiorów "mów Jezusa". Pytanie zaś; który ewangelista czerpał od innego ewangelisty, wiąże się z pytaniem, w jakiej mierze wszyscy opierali się na źródłach wcześniejszych, które się nie zachowały. Tradycyjne składniki pierwotnej katechezy stanowiły podstawę wszystkich ewangelii. Im później one powstawały, tym obfitszy był materiał, z którego się kształtowały. Obok Papiasza autorem wspominającym ewangelie jest Justyn piszący w Rzymie w połowie Ii wieku. Nie wymienia on żadnej ewangelii z imienia, lecz mówi, że "pamiętniki apostołów" były czytane na zebraniach chrześcijan wraz z pismami proroków żydowskich. Podaje wyjątki zaczerpnięte nie tylko z ewangelii według Mateusza, Marka i Łukasza, ale także z innych, nie znanych nam źródeł. Nie ma u niego jednak cytatów z ewangelii według Jana, mimo że ich treść mogła mu być bardzo przydatna - widocznie jeszcze wtedy czwarta ewangelia nie została uznana ani liczba ewangelii nie była jeszcze ustalona. W drugiej połowie Ii wieku cztery ewangelie są już cytowane jako pisma kanoniczne. Świadczy o tym uczeń Justyna, Tacjan, autor pisma pt. Diatessaron z lat 170-180. Pierwszym pisarzem, który wymienia po imieniu autorów wszystkich czterech ewangelii, jest Ireneusz z Lyonu piszący około 180 roku. On pierwszy przypisuje trzecią ewangelię Łukaszowi, "towarzyszowi Pawła", a czwartą Janowi, "uczniowi Pana". Jego wersja o ewangelii Marka i Mateusza różni się jednak od wersji Papiasza. Warto jednak pamiętać, że jeszcze w Iii wieku byli wybitni pisarze chrześcijańscy, którzy nie uznawali czwartej ewangelii za kanoniczną. W tradycji chrześcijańskiej ewangelia "według Mateusza" była uznawana za pierwszą i wraz z pierwszymi listami Pawłowymi miała stanowić utrwalenie katechezy palestyńskiej. Główne wydarzenia w jej opisie to chrzest Janowy, nauczanie Jezusa w Galilei, konflikt z faryzeuszami i sanhedrynem oraz śmierć na krzyżu. Opisy Mateusza nie robią jednak wrażenia, jakoby autor był świadkiem tego, co relacjonuje. Jego wypowiedzi są bez życia, brak im autentyzmu, naturalności i oryginalności. Materiał dydaktyczny, tak zresztą jak w innych pismach Nowego Testamentu, przeważa nad historycznym. Ewangelia ta była przeznaczona dla judeo-chrześcijan i dla Żydów, dlatego głównym jej celem było wykazanie, że Jezus był Mesjaszem zapowiedzianym w Starym Testamencie i że wszystkie jego czynności i nauki wynikały z potrzeby wykonania tej misji. Mateusz musiał znać tekst ewangelii Marka, gdyż wiele szczegółów zostało z niej wziętych dosłownie, tak samo jak i niektóre cechy stylu. Nawet przy założeniu, że obaj korzystali z wcześniejszych źródeł, wolno sądzić, że tekst ewangelii Mateusza, jaki się zachował, jest późniejszy niż tekst ewangelii Marka, dokładniejszy i pełniejszy. Autor ewangelii "według Marka" nie jest znany. Według świadectwa Papiasza podstawowym źródłem tej ewangelii była katecheza Piotra, którego miał być towarzyszem i tłumaczem. Twierdzenie to jednak budzi wątpliwości, gdyż Piotr w tej ewangelii jest przedstawiony w bardzo niekorzystnym świetle. Wydaje się pewne, że Marek nie znał ewangelii "według Mateusza" ani żadne z kanonicznych, natomiast cała treść jego opowieści zawiera się w ewangelii "według Mateusza" z wyjątkiem trzech fragmentów (Mr 1, 23-28., 3, 20-21., 4, 26-29Ď). Uderzające jest zwłaszcza podobieństwo opisu "męki Pańskiej". Można to wytłumaczyć tym, że obaj autorzy lub redaktorzy oparli się na opowiadaniu zredagowanym wcześniej (pisemnym lub ustnym). Ewangelia "według Marka" jest skierowana nie do Żydów i judeo-chrześcijan, lecz do nawróconych "pogan", dlatego nie ma w niej apologii mesjańskiej roli Jezusa. Jezus u Marka jest człowiekiem. Opisy jego ewangelii są naturalne i pełne życia mimo niedokładności w chronologii i topografii. Ewangelia ta uchodzi za najwcześniejszą, ponieważ najmniej jeszcze idealizuje przedmiot swych opowieści. Ewangelia "według Łukasza" jest uznawana za najpóźniejszą z synoptycznych. Jej autor czy redaktor pochodził prawdopodobnie z Antiochii Syryjskiej, miasta zhellenizowanego, handlowego (imię Łukasz może być zniekształceniem łacińskiego Lucius lub Lucanus, na co wskazywałyby dwa starołacińskie rękopisy tej ewangelii noszące tytuł "secundum Lucanum¬)¦). Był wychowany w tradycjach greckiej kultury, był uzdolniony artystycznie, jak to wynika z jego opisów literackich. Był towarzyszem, doradcą i pomocnikiem Pawła oraz redaktorem jego katechezy, o czym świadczy podobieństwo charakteru jego ewangelii do listów Pawłowych. Znajdują się w niej już nowe pojęcia i tendencje religijno-społeczne, zwłaszcza charakterystyczny dla ideologii Pawłowej uniwersalizm zbawienia, negatywny stosunek do Starego Testamentu oraz konserwatyzm społeczny. Jego Jezus wprawdzie ogłasza królestwo niebieskie ubogim i mówi o wyniesieniu ich ponad bogaczy, ale odnosi to do "świata przyszłego". Łukasz uwalnia Rzymian od odpowiedzialności za śmierć Jezusa, a całą winą obarcza Żydów. Jego ewangelia była skierowana do zhellenizowanych gmin chrześcijańskich kręgu Pawłowego. Po ewangeliach synoptycznych w kanonie Nowego Testamentu znajduje się ewangelia "według Jana". W tradycji chrześcijańskiej dokument ten jest traktowany odrębnie ze względu na rzekome "zasadnicze różnice" w stosunku do synoptycznych pod względem treści, charakteru i stylu pisania. Nie wiadomo dziś, kto jest autorem czy redaktorem tej ewangelii. Imię Jan wymieniają Mateusz i Łukasz w opisie powoływania uczniów przez Jezusa, a Dzieje Apostolskie przy wyliczaniu apostołów. Dokumenty z Ii wieku wspominają o Janie przebywającym pod koniec I wieku w Azji Mniejszej, o którym jednak nie wiadomo, czy cokolwiek pisał - miał on sprawować nadzór nad gminami chrześcijańskimi, miał w cudowny sposób wyjść z gotującego się oleju, miał być zesłany na wyspę Patmos i zasłynąć jako mędrzec idealista przeniknięty filozofią aleksandryjską (Euzebiusz, Hist. Eccl. Iii, 39, 6., Vii, 25, 16Ď). Te dwie tak różne postaci zostały w tradycji stopione w jedną, uznaną za autora czwartej ewangelii, 3 listów i Apokalipsy. Jan apostoł, jeśli wierzyć synoptykom, był prostym rybakiem galilejskim, stąd łączenie go z postacią mędrca i filozofa jest pozbawione sensu. Można przyjąć, że autor czwartej ewangelii był także autorem listów, ale w żadnym przypadku nie mógł być autorem Apokalipsy. Od połowy ubiegłego wieku panowało przekonanie, że ewangelia "według Jana" jest najpóźniejsza z kanonicznych i że w dzisiejszej postaci powstała dopiero w drugiej połowie Ii wieku, ale odkrycie nowych jej rękopisów w okresie międzywojennym prowadzi do wniosku, że została zredagowana już pod koniec I wieku n.e. Utrzymywano dotąd, że jej autor znał ewangelie synoptyczne, starał się je uzupełniać, korygować lub zastąpić swoim opisem. Obecnie przyjmuje się, że Jan wcale nie znał synoptyków ani nie pisał w zależności od nich. Czwarta ewangelia powstała znacznie wcześniej, wyrosła z innych tradycji ustnych i źródeł pisanych niż synoptyczne. Kręgi tradycji ustnej, z których wywodzi się ewangelia "według Jana", przemawiają za tym, że już wewnątrz pierwotnego chrześcijaństwa, a nawet wewnątrz gminy palestyńskiej istniała rozmaitość tendencji i kierunków - była tam tradycja judejska, galilejska i samarytańska, a w samej gminie chrześcijaństwo judaistyczne i hellenistyczne. Tendencje te i kierunki nie istniały jeden po drugim, lecz działały obok siebie. Różnice więc pomiędzy ewangelią "według Jana" i synoptykami należy wyjaśniać przede wszystkim tym, że Jan reprezentuje inny typ tradycji i przedstawia katechezę innych grup niż synoptycy. Odzwierciedla on wprawdzie ideologię chrześcijaństwa palestyńskiego, a nie diasporowego, ale hellenistycznego. Ostatnia redakcja tej ewangelii została dokonana prawdopodobnie w diasporze (w Antiochii lub Efezie) pod koniec I wieku, ale jej rdzeń o charakterze hellenistycznym powstał znacznie wcześniej, z pewnością w Palestynie. Ten właśnie rdzeń (Ur-Johannes) stanowi jedno z głównych źródeł do poznania genezy chrześcijaństwa i może być wykorzystany do tego celu na równi z rdzeniem ewangelii "według Marka" (Ur-Marcus). Analiza ewangelii kanonicznych pod względem ich treści prowadzi do wniosku, że mają one małą wartość dla historyka. Nie są one "wielką literaturą" (Hochliteratur), lecz zbiorem opowieści popularnych (Kleinliteratur). Ich autorami nie są jakieś wybitne jednostki, a redakcji tekstu dokonano w gminach chrześcijańskich, w których do głosu dochodziły przede wszystkim elementy ludowe, legendarne, pełne cudów. Tym się tłumaczy fakt, że nie są to utwory jednorodne i jednolite, że są kompilacją i zlepkiem różnych wątków i elementów, które można wyśledzić w dzisiejszym ich tekście. Różne funkcje, jakie pełniły w tym okresie gminy chrześcijańskie (ceremonie, kazania, opowiadania, dyskusje itd.), przyczyniały się do powstawania całościowych opowieści o charakterze ludowym. Ludzie starsi "przypominali sobie" to, co zasłyszeli od innych lub czego byli świadkami, i to opowiadali młodszej generacji. Były to opowieści "budujące i umoralniające", a wśród nich głównie przepowiednie apokaliptyczne, przypowieści, sentencje, pełne cudów legendy. Tego rodzaju utwory funkcjonowały w gminach początkowo niezależnie od siebie, ale z czasem zaczęto je łączyć w większe całości. Taką całościową formą opowiadań były właśnie ewangelie. Wiele autentycznych zdarzeń i "mów" mogło się przechować w tej literaturze, ale istnieje zasadnicza trudność wyróżnienia ich od legend i mitów. Mówiąc o autorach ewangelii, powinniśmy mieć na uwadze nie tyle twórców tych opowieści, co zbieraczy i redaktorów, którzy powiązali w jedną całość rozmaite fragmenty, choć nie potrafili zatrzeć śladów tych przypadkowych powiązań. Ewangelie, widziane w tym świetle, nie opisuje wydarzeń, lecz podają mniemania i opisują wiarę gmin chrześcijańskich tego okresu. Przedstawiają to, co o Jezusie i jego uczniach mówiono i w co wierzono w tym okresie. Są wyrazem wiary gmin, które ubóstwiały swego Mistrza i tworzyły wokół niego atmosferę cudowności. Listy, które doszły do nas pod imieniem Pawła, wykazują zdumiewający kontrast z ewangeliami synoptycznymi. Nie znajdujemy w nich bowiem Jezusa synoptyków - jest w nich jedynie wzmianka o tym, że Jezus narodził się "z nasienia Dawidowego", że ustanowił Wieczerzę Pańską, że został zabity przez Żydów i że po swym zmartwychwstaniu ukazał się pewnej liczbie osób, a wśród nich i Pawłowi. To jest wszystko, co Paweł miał do powiedzenia o Jezusie. Warto przy tym zaznaczyć, że lista świadków zmartwychwstania podana przez Pawła nie jest zgodna z podaną przez ewangelistów i że ustępy te u Pawła nie są zharmonizowane z tłem, na jakim zostały umieszczone. W celu bliższego wyjaśnienia doktryny Pawłowej należy zwrócić uwagę na fakt, że nie wszystkie listy, jakie do nas dotarły pod jego imieniem, rzeczywiście zostały przezeń napisane czy podyktowane. Można Pawłowi przypisać 7 list (I Tes, I i Ii Kor, Gal, Filip, Filem, Rzym), 3 dalsze listy (Ii Tes, Kol, Efez) zwane "deuteropaulina" pochodzą prawdopodobnie od jego bezpośrednich uczniów a tzw. listy "pasterskie" (I i Ii Tym, Tyt) powstały w kręgu drugiego pokolenia jego uczniów, kiedy miejsce wędrownych kaznodziejów i proroków zajęła już stała organizacja hierarchiczna. List do Hebrajczyków zaś (pod względem formy nie jest to list, lecz traktat teologiczny) ma swoisty charakter i nie można go wiązać z żadną z wymienionych grup - widoczna jest zbieżność jego treści z pismami Filona i qumrańczyków, co zdaje się świadczyć o tym, że powstał w jakimś środowisku esseńskim. Wokół osoby Pawła narosło wiele legend, które uniemożliwiają odtworzenie jego biografii. Na podstawie Dziejów Apostolskich i jego listów można z pewnym prawdopodobieństwem przyjąć, że w połowie I wieku, w okresie ostrego kryzysu gospodarczego i rosnącego napięcia pomiędzy administracją państwową a masami pozostającymi pod wpływem propagandy mesjanistycznej działało w Syrii, Azji Mniejszej, Macedonii i Grecji wielu żydowskich misjonarzy, którzy propagowali nową religię o charakterze mistycznym. Najgłośniejszy z nich był z pewnością Paweł, choć nie był on pierwszym działaczem na tym polu. Sam bowiem przyznaje, że wielu było "znacznych między apostołami", którzy przed nim "byli w Chrystusie" (Rzym 16, 7Ď). Również w Dziejach Apostolskich wymienia się po imieniu kilka osób działających jako sprzymierzeńcy lub antagoniści Pawła. W początkowym okresie swej działalności Paweł zwalczał mesjanizm ludowy dostrzegając w nim zarzewie buntu przeciwko władzy państwowej, do którego nie chciał dopuścić. Z czasem jednak doszedł do przekonania, że ów mesjanizm może być wykorzystany do realizacji idei solidarności i braterstwa ludzi. Chciał jednak uratować masy przed propagandą "fałszywych przywódców" prowadzących je do tragicznego starcia z potęgą Rzymu, dlatego rozpoczął propagandę mesjanizmu duchowego i religii mistycznej. Paweł propagował Jezusa jako Chrystusa, Syna Bożego niosącego ludziom zbawienie i nieśmiertelność, a królestwo boże wyczekiwane przez masy przedstawiał jako królestwo eschatologiczne. Paweł zajmuje się przede wszystkim boską istotą Chrystusa, który polecił mu, by głosił jego naukę wszystkim ludziom, aby zjednoczyli się z nim przez chrzest i żyli na wieki (Ii Kor 4, 4, Kol 1, 15, I Kor 8, 6). Jego Chrystus jest "wyobrażeniem bożym" ukrzyżowanym przez złych władców tego świata, a jego śmierć oznacza życie wieczne dla wszystkich ludzi, którzy się z nim zjednoczą. Paweł nie propaguje doktryny Jezusa (jak ewangelie synoptyczne), lecz kult Boga ukrzyżowanego i zmartwychwstałego (Rzym 13, 1Ď). Przepojony ideologią hellenizmu i jej krzewiciel w diasporze żydowskiej, Paweł odrzucał zdecydowanie wąskonacjonalistyczną koncepcję zbawienia propagując uniwersalizm soteriologiczny. Zbawienie dokonało się przez śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa, a nie przez zachowywanie przepisów Tory i Prawa. Chrystus zbawia wszystkich wierzących, gdyż jest on, podobnie jak Logos u Filona, "mocą boską", przez którą ludzie mogą się uwolnić od zła tego świata i odrodzić się do nowego życia. Chrystus nie jest "synem człowieczym", lecz "synem bożym". Jego królestwo jest królestwem ducha uwolnionego od materii za pośrednictwem cudu. Chrześcijaństwo Pawłowe nie było ideologią wydziedziczonych klas społecznych, lecz głównie klasy średniej. Ponieważ "fałszywi prorocy" głosili wśród niewolników, wyzwoleńców i ubogiej ludności ideologię apokaliptycznego mesjanizu ziemskiego, Żydzi z klas średnich, a wśród nich Paweł, nie chcąc dopuścić do rewolty przeciwko władzy państwowej, propagowali uduchowioną wersję mesjanizu opartą na idei braterstwa wszystkich ludzi: Żydów i pogan, bogatych i biednych, wolnych i niewolników. Ta typowo konserwatywna doktryna społeczno-ekonomiczna wytrącała broń z ręki przywódcom o nastawieniu rewolucyjnym i antyrzymskim. Warunki polityczne, a zwłaszcza klęska kolejnych powstań żydowskich, przyczyniały się do tego, że chrześcijaństwo Pawłowe zyskiwało na znaczeniu i ogarniało swym wpływem coraz to szersze kręgi chrześcijan, zwłaszcza w diasporze. W samej Palestynie proces ten był również widoczny, choć nie tak gwałtowny. Tam bowiem od samego początku istniało zróżnicowanie chrześcijaństwa, a w łonie pragminy jerozolimskiej (Urgemeinde) dominowały dwa główne nurty: judeo-chrześcijański i hellenistyczny różniące się od siebie nie tylko językiem, ale co ważniejsze, stopniem przywiązania do żydowskiej tradycji religijnej. Nurt hellenityczny, jako bardziej ekspansywny, sprowokował w początkach lat czterdziestych n.e. rozruchy, które doprowadziły do pogromu jego zwolenników. Fakt ten sprawił, że helleniści palestyńscy przenieśli częściowo swą działalność poza granice Palestyny. Z kolei jednak na początku lat sześćdziesiątych, w okresie wrzenia nacjonalistycznego i przygotowywania powstania antyrzymskiego, podobny los spotkał najbardziej judaistyczną grupę chrześcijańską, skupioną wokół osoby Jakuba, za jej obojętny stosunek do sprawy narodowej. Wreszcie po klęsce powstania 70 roku została zlikwidowana także grupa centrowa związana od początku z osobą Piotra. W ten sposób chrześcijaństwo palestyńskie nie było już na tyle silne, by móc pełnić rolę przywódczą w całym ruchu chrześcijańskim, a zwłaszcza nie było już w stanie narzucić chrześcijaństwu diasporowemu obowiązku trzymania się zasad judaizmu. Jakkolwiek przeto nurty judeo-chrześcijańskie i nacjonalistyczne były jeszcze silne w wielu ośrodkach i gminach, to jednak zwycięstwo ideologii chrześcijaństwa hellenistycznego było już widoczne. Zwycięstwo to jednak nie było całkowite, był to raczej kompromis umożliwiający stapianie się różnych nurtów i kierunków, konieczny dla zachowania jedności ruchu chrześcijańskiego w tym okresie. Propagatorzy chrześcijaństwa hellenistycznego, zwłaszcza Pawłowego, w tym celu zmieniali nieco swą ideologię. W połowie I wieku n.e. propaganda Pawłowa głosiła jeszcze Chrystusa czysto duchowego przeciwstawiając go ziemskiemu mesjaszowi żydowskiemu. Propaganda ta jednak natrafiała na trudności w dotarciu do świadomości biednej ludności oczekującej mesjasza, który zbuduje królestwo sprawiedliwości społecznej. Dla usunięcia tych trudności przywódcy chrześcijaństwa Pawłowego zaczęli głosić Jezusa jako mesjasza nie rezygnując jednak z podstawowej idei mesjanizmu duchowego i królestwa bożego, które nie jest "z tego świata". Zwolennicy takiej ideologii dokonali nowej interpretacji judaizmu wskazując, że w Starym Testamencie znajdują się przepowiednie dotyczące mesjasza jako Syna Bożego. Dążenie do scementowania chrześcijaństwa judaistycznego z hellenistycznym znalazło wyraz w ewangeliach synoptycznych, zwłaszcza u Łukasza. Autor czy redaktor tego dokumentu włożył niemało wysiłku, by stworzyć taką wersję chrześcijaństwa, która mogłaby być przyjęta przez zwolenników różnych nurtów. Z jednej przeto strony nie unika on wypowiedzi o charakterze radykalnym: mówi o wyniesieniu ubogich i uciśnionych i o królestwie sprawiedliwości, jego Jezus jest bogiem-człowiekiem pochodzącym z rodu Dawida, a nie bogiem mistycznym jak u Pawła, z drugiej zaś strony podkreśla uniwersalizm zbawienia, odrzuca ziemskie millennium twierdząc, że królestwo boże nie będzie tym, które ma dopiero nastąpić, ponieważ ono już jest w społeczności chrześcijan. Wbrew judeo-chrześcijanom odpowiedzialność za śmierć Jezusa przypisuje nie Rzymianom, lecz wyłącznie Żydom. Podobny cel przyświecał autorowi czwartej ewangelii, jakkolwiek tu elementy nurtu hellenistycznego są jeszcze silniej podkreślone. Jezus tej ewangelii został utożsamiony z Logosem filozofii Filona. Nie jest on tu, jak u synoptyków, wędrownym kaznodzieją nawołującym do pokuty, lecz Synem Bożym przynoszącym odrodzenie duchowe. Nie będzie żadnego ziemskiego millennium, ponieważ odkupienie dokonywa się "w duchu i prawdzie". Jest to dokument antyżydowski oskarżający nie tylko sanhedryn i faryzeuszy, ale cały naród żydowski o to, że nie uznał Boga i dopuścił się bogobójstwa. Nawet chrześcijanie żydowskiego pochodzenia nie są wolni od winy (8, 31-47Ď). Piłat nie znajdując winy w postępowaniu Jezusa pragnie go zwolnić, ale Żydzi domagają się jego śmierci grożąc, że oskarżą Piłata przed cesarzem, jeśli nie spełni ich żądania. To wszystko jest zbieżne z ideologią chrześcijaństwa Pawłowego. Obok tego jednak autor czwartej ewangelii utrzymuje, że "zbawienie jest z Żydów" (4, 22, 5, 37Ď). Chodziło mu, jak wolno sądzić, o związanie z sobą sprzecznych nurtów ówczesnego chrześcijaństwa i zachowanie jedności. Do tego samego celu zmierza inny dokument Nowego Testamentu, a mianowicie I list Piotra (obecnie uważa się, że jego autorem nie był Piotr, lecz ktoś z kręgu Pawłowego). Autor listu, zgodnie z ideologią Pawłową, podkreśla, że odkupienie dokonało się przez śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa (1, 18-21Ď), utrzymuje, że wierni są "odrodzeni nie z nasienia skazitelnego, ale nieskazitelnego przez słowo Boga żywego i trwającego na wieki" (1, 23Ď), nakazuje chrześcijanom, by byli "poddani wszelkiemu ludzkiemu stworzeniu dla Boga: czy to królowi jako zwierzchnikowi, czy namiestnikom jako od niego posłanym..." (2, 13-17Ď), a sługom nakazuje, by byli "poddani panom z wszelką bojaźnią, nie tylko dobrym i skromnym, ale też i przykrym" (2, 18Ď). Przy tym wszystkim nie ma jednak w tym liście akcentów antyjudaistycznych. Powiązanie chrześcijaństwa Pawłowego z judaistycznym jest głównym celem listu do Hebrajczyków (napisanego przez zwolennika ideologii Pawłowej za czasów Domicjana w Rzymie). Nie jest to list, lecz traktat teologiczny skierowany do wykształconych ludzi klasy średniej, a nie do biednych i prostaków (napisany dobrym językiem greckim). Jego autor usiłuje przekonać czytelników, że chrześcijaństwo nie jest zaprzeczeniem ani odrzuceniem judaizmu, lecz jego dopełnieniem. Chrześcijanie nie poszukują na ziemi swojej ojczyzny, ponieważ ich ojczyzną jest królestwo niebieskie. Idea mesjanizmu ziemskiego musi ustąpić miejsca idei mesjanizmu duchowego. "Nie mamy bowiem tutaj miasta trwałego, ale przyszłego szukamy" (13, 14Ď). "Bądźcie posłuszni przełożonym waszym i bądźcie im poddani" (13, 17Ď). Obok tego w tym dokumencie znajduje się napomnienie skierowane do chrześcijan klasy średniej, by trzymali się swej wiary (chodzi tu o tych, którzy w czasie prześladowań za Domicjana łatwo odstępowali). Dla uzgodnienia doktryny Pawłowej z chrześcijaństwem judaistycznym został napisany również pozakanoniczny list Klemensa (pochodzi z końcowych lat panowania Domicjana). Występując przeciwko "burzycielom porządku" w gminie korynckiej, opowiada się po stronie hierarchicznego układu stosunków kościelnych. W tym czasie kierownictwo gmin chrześcijańskich było na ogół zgodne co do tego, że walka z Rzymem jest beznadziejna i zgubna, dlatego poszukiwało sposobów pogodzenia się z nim. Ponadto zakaz przyjmowania judaizmu wydany przez Domicjana oraz kolejne klęski powstań żydowskich przyczyniały się do coraz widoczniejszego rozłamu pomiędzy judaizmem i chrześcijaństwem. List Klemensa jest wyrazicielem tych właśnie tendencji w kierowniczych sferach gmin chrześcijańskich. Wyraża on zarówno konserwatyzm społeczny, jak i ugodowe stanowisko wobec państwa rzymskiego, a więc poglądy właściwe ideologii Pawłowej. Chrześcijaństwo hellenistyczne typu Pawłowego uzyskiwało wprawdzie pod koniec I wieku zdecydowaną przewagę, ale nurty judeo-chrześcijańskie były jeszcze żywotne w wielu ośrodkach. Świadczą o tym liczne pisma kanoniczne i pozakanoniczne. Na pierwszym miejscu trzeba wymienić list, który doszedł do nas pod imieniem Jakuba (trudno uznać jego Jakubowe autorstwo, został on prawdopodobnie napisany za Hadriana, gdyż przedstawia stosunki w gminach z początków Ii wieku). Dokument ten będący apologią judaizmu wyraża tendencje sprzeczne z chrześcijaństwem Pawłowym. Jego podstawowa teza wyraża pogląd, że chrześcijaństwo nie jest zaprzeczeniem judaizmu, lecz jego rozwinięciem. Ideologię mesjanizmu judaistycznego w jeszcze skrajniejszej formie wyraża najbardziej żydowska księga Nowego Testamentu, jaką jest Apokalipsa. Popularność, jaką cieszyła się ona wśród niższych klas społecznych, świadczy o tym, że chrześcijaństwo nie mogło się przez długi czas oderwać od tradycji judaistycznej, mimo że kierownicy gmin w początkach Ii wieku głosili już na ogół uduchowioną jego wersję. Apologię chrześcijaństwa judaistycznego znajdujemy również w pozakanonicznym piśmie skomponowanym u schyłku I wieku n.e. w Syrii pod tytułem Nauka dwunastu apostołów (Didache). Jest to kompilacja kilku fragmentów pochodzących z różnych źródeł. W pierwszej części nie ma w nim wzmianki o chrześcijanach, ale są wypowiedzi podobne do tych, które znajdują się w ewangeliach synoptycznych. Fakt ten można wytłumaczyć tym, że autorzy tych pism korzystali z tych samych źródeł wcześniejszych. O tym zaś, że ta część Nauki nie była wzorowana na synoptykach, świadczą wyraźne różnice, a zwłaszcza fakt, że Nauka podając rozmaite zasady moralne (podobnie jak synoptycy) nie przypisuje ich Jezusowi, lecz uzasadnia ich słuszność korzyściami natury społecznej. Druga część Nauki ma charakter zbliżony do ewangelii synoptycznych. Ale i w niej różnice są dosyć istotne. Jezus w Nauce jest wprawdzie uznawany za Mesjasza, ale jest "sługą bożym", a nie Bogiem ani Chrystusem Pawłowym. Nauka jest cennym źródłem wiadomości o organizacji gmin chrześcijańskich u schyłku I wieku w Syrii. Świadczy ona, że w tym czasie na czele gmin stali już biskupi i diakoni wybierani przez członków gminy, ale obok nich byli jeszcze wędrowni kaznodzieje, prorocy i apostołowie, którzy byli bardziej cenieni w gminach niż ci pierwsi (Nauka poświęca im dużo więcej uwagi). W sumie trzeba stwierdzić, że ten dokument odzwierciedla tendencje jednego z nurtów judaizmu. Jego celem było osłabienie wpływów ideologii typu Pawłowego na terenie Syrii, i Egiptu, bo tam był rozpowszechniany. Tertulian piszący w drugiej połowie Ii wieku utrzymuje, że chrześcijanie w Afryce Zachodniej i w Egipcie reprezentowali na początku Ii wieku stanowisko praktycznie fanatyczne, wyrażające się w żarliwej wierze w rychłe nadejście królestwa bożego, w którym zapanuje sprawiedliwość społeczna. Tam też szczególnym wzięciem cieszyły się pisma o charakterze apokaliptycznym (apokalipsy: Henocha, Ezdrasza, Barucha) i przepowiednie Sybilli. Z relacji tej wynika, że w Afryce wśród biednej ludności tradycje mesjanizmu ziemskiego nie zostały w tym czasie jeszcze wykorzenione i że ideologia typu Pawłowego nie uzyskała tam jeszcze dominującego stanowiska, przynajmniej w masach. Historia pierwotnego chrześcijaństwa wyrażała się nie tylko w zespalaniu z sobą chrześcijaństwa judaistycznego i Pawłowego, ale także w przyjmowaniu pojęć, zwyczajów, moralności i religii hellenizmu, zwłaszcza wskutek silnego oddziaływania popularnej wówczas filozofii stoickiej i neoplatońskiej, co znalazło wyraz w liście Klemensa i w liście do Diogneta, czyli, ogólnie biorąc, był to proces wiązania się judaizmu z całą kulturą hellenistyczną tego okresu. W związku z tym rodziło się pytanie, czy nowa religia miała pozostać w izolacji i ciasnych granicach tradycji judaistycznej, jak tego chciał m. in. autor listu Jakuba, czy też miała się stać jednym z nurtów ówczesnej synkretystycznej kultury. Pytanie to niepokoiło przez długi czas wielu przywódców pierwotnego chrześcijaństwa. Na tym tle zrodziły się dwie różne tendencje znajdujące wyraz w dwóch głośnych kierunkach, a mianowicie w gnostycyzmie i marcjonizmie. Gnostycyzm zmierzał do związania chrześcijaństwa z ogólnym nurtem synkretyzmu religijnego, marcjonizm zaś pragnął je zamknąć w ramach "tradycji", ale nie judaistycznej. Gnostycyzm rozwijający się w granicach chrześcijaństwa nie był "mistyczną filozofią religii" ani "teozofią", jak go często nazywano, lecz był konglomeratem rytów, misteriów, filozofumenów i wierzeń. Przez ideologów kościelnych z końca Ii wieku został on uznany za herezję. Przeciwnicy gnostycyzmu (zwłaszcza Ireneusz i Tertulian) mieli w tym względzie poprzednika w osobie Marcjona, który w pierwszej połowie Ii wieku wystąpił przeciwko wiązaniu chrześcijaństwa z innymi wierzeniami i kultami wypowiadając wojnę uniwersalizmowi religijnemu. Swoje poglądy przedstawił on w formie antytez między wiarą i prawem, łaską i sprawiedliwością, Starym i Nowym Testamentem. Pomiędzy objawieniem Jezusa i tradycją biblijną nie ma, według niego, żadnego związku, gdyż Bóg żydowski nie jest Bogiem-Ojcem objawionym przez Jezusa. Pod tym względem Marcjon zbliżał się do teorii gnostyków, ale wychodził z odmiennych założeń. Wiązanie ewangelii ze Starym Testamentem było dla niego fałszowaniem objawienia przez judeo-chrześcijan. Cenił listy Pawłowe, ale utrzymywał, że zostały częściowo sfałszowane dla uzgodnienia ich z pismami innych apostołów. Odrzucając cały Stary Testament i znaczną część Nowego (zatrzymywał tylko listy Pawłowe i skróconą przez siebie ewangelię według Łukasza) stworzył własny kanon biblijny przez włączenie doń swoich Antytez. Kanon ten zaginął, ale dowiadujemy się o nim z polemicznych pism autorów kościelnych, zwłaszcza Tertuliana i Epifaniusza. Zachowały się u nich również wyjątki z Antytez Marcjona. Z uwagi na to, że Marcjon odegrał pośrednio poważną rolę w kształtowaniu się późniejszego katolicyzmu, warto poświęcić mu trochę więcej uwagi. Żył on współcześnie z wybitnymi gnostykami chrześcijańskimi, z którymi łączył go nie tylko swoisty dualizm w pojmowaniu Boga, ale także odpowiadająca mu etyka i asceza. W odróżnieniu jednak od nich nie zwracał uwagi na elementy metafizyczne i kosmologiczne. Pneumatyczny entuzjazm grup gnostyckich był mu tak samo obcy jak kształtujący się formalizm kościelny. Chrystus, jego zdaniem, jest objawieniem prawdziwego Boga, ale ani się nie narodził, ani nie cierpiał nawet pozornie. Głosząc zasadę "zbawienia przez miłość" Marcjon żądał zachowania surowej moralności i ascezy. Rozejście się Marcjona z Kościołem rzymskim nastąpiło około 144 roku. Wtedy też jego zwolennicy zaczęli organizować własne gminy religijne, które tak szybko się mnożyły, że w roku jego śmierci (około 160 roku) były już rozsiane we wszystkich prowincjach państwa rzymskiego. Z czasem niektóre z nich przyjęły poglądy gnostyckie, a później i manichejskie. Wbrew pozorom i własnym zamierzeniom Marcjon przyczynił się do scementowania gmin chrześcijańskich, a nie do rozbicia pierwotnego chrześcijaństwa. A. Harnack twierdzi nie bez racji, że katolicyzm został zbudowany przeciwko Marcjonowi - winien był jednak dodać, że i z pomocą Marcjona przeciwko gnostycyzmowi. Marcjon bowiem, w dążeniu do redukcji elementów chrześcijańskich, walczył z gnostycką zasadą complexio oppositorum. Działalność jego była wprawdzie niezgodna z tendencją reprezentowaną przez większość kierowników gmin tego czasu, ale ona właśnie uchroniła młode chrześcijaństwo przed rozpłynięciem się w morzu ówczesnego synkretyzmu, do czego pchał je gnostycyzm. W sumie więc - Marcjon propagował chrześcijaństwo skrajnie antyżydowskie, ale nie typu Pawłowego, mimo że pisma Pawłowe uznawał i cenił. Gnostycyzm chrześcijański był nie tylko filozofii religijną w szerokim znaczeniu, ale także prądem intelektualnym odgrywającym poważną rolę w ówczesnej kulturze. Wielu ideologów chrześcijaństwa widziało w nim właściwą metodę przystosowania nowej religii do umysłowości wykształconych ludzi. Pod względem treści, jako zespół rozmaitych poglądów, rytów, praktyk i technik, zmierzał do podstawowego celu, jakim było wyzwolenie świata i człowieka od zła. Niezależnie od różnic, ujawniających się w różnych sektach i u poszczególnych "proroków" gnostyckich, ośrodkiem ich zainteresowań była zasada wyzwolenia przez wiedzę. Wyzwolicielska wiedza (gnosis) niwelująca przepaść dzielącą życie Boga od życia duchów i ludzi tworzy wszechzwiązek wszelkiego życia zrozumiały na podstawie greckiej filozofii i nauki. Uprawiana przez Greków astronomia i astrologia, matematyka i geometria oraz alegoryczna metoda wyjaśniania tekstów umożliwia, zdaniem gnostyków, zrozumienie i wyjaśnienie sensu tego wszechprocesu. Chrystus w doktrynie chrześcijańskich gnostyków występował jako centralna postać całej historii. Chrystus ten jednak to nie Jezus, który się narodził, żył i cierpiał w Palestynie, lecz reprezentant wyższego świata eonów zesłany z wyżyn boskości dla wyzwolenia świata z niewoli materii. Chrystus gnostyków to zasada kosmiczna. Jego przyjście oznaczało zejście światła i objawienie nie znanego dotąd Boga w świecie widzialnym. Gnostycy uznawali wprawdzie narodzenie Chrystusa z Marii i jego chrzest, ale traktowali go jako eona niebieskiego, który nie może wchodzić w kontakt z materią. Jedni gnostycy, jak Cerynt, Śaturnil, Marek, Bazylides, uznawali, że Chrystus zjednoczył się z człowiekiem Jezusem w czasie chrztu Jezusa w Jordanie, ale równocześnie twierdzili, że Chrystus nie miał ziemskiej egzystencji, nie cierpiał i nie umarł. Inni znów, jak Walentyn, Apelles, przyjmowali, że Chrystus posiadał ciało wyższego świata i narodził się z Marii tylko pozornie. Jedni z gnostyków odrzucali cały Stary Testament jako sprzeczny z uniwersalizmem zbawienia chrześcijańskiego, inni widzieli w nim wiedzę objawioną, ale niższego rzędu niż chrześcijańska. Uważając się za chrześcijan gnostycy pisali ewangelie i posługując się metodą alegoryczną wyjaśniali teksty ewangelii kanonicznych: Bazylides jest autorem ewangelii i 24 ksiąg komentarzy (Exegetica), Herakles ze szkoły Walentyna jest autorem komentarza do ewangelii według Jana. Wielu gnostyków było wyrazicielami ugodowego stanowiska wobec władz rzymskich. Cesarz Hadrian po swej podróży do Aleksandrii napisał w liście do swego szwagra Servianusa, że w tym mieście wielu bogatych Żydów i chrześcijan czci Serapisa, a właściwie czci jedynego boga, jakim jest pieniądz. Z zachowanych fragmentów pism Bazylidesa wiadomo, że zalecał on "wybranym", by troszczyli się tylko o siebie i pozostawili "szaleńców" (tych, którzy prowokowali konflikt z Rzymem) ich własnemu losowi. Były to tendencje, które w połowie Ii wieku zyskiwały sobie uznanie nie tylko wśród gnostyckich przywódców chrześcijaństwa. Twórczość pisarska gnostyków chrześcijańskich była bardzo bogata, tworząc olbrzymią literaturę w postaci ewangelii, apokaliptyki, listów, traktatów, komentarzy. Nie bez racji nazywano ich teologami Ii wieku, którzy opracowali całą tradycję chrześcijańską. Niszczenie jednak sekt gnostyckich łączyło się z niszczeniem ich pism, dlatego dochowały się one tylko we fragmentach. Niedawno odnaleziono w Egipcie manuskrypty kilku pism gnostyckich w wersji koptyjskiej wywodzących się nie ze szkoły Bazylidesa, Walentyna czy Karpokratesa, lecz z jakiejś sekty syryjskiej. Odkryte w 1945 roku w Nag-Hamadi (Khenoboskion) dokumenty obejmują 49 pism (13 kodeksów), z których znaczna część jest pochodzenia gnostyckiego. Autorem jednego z nich pt. Ewangelia Prawdy jest prawdopodobnie Walentyn. Pisma te rzucają nowe światło na ewolucję doktryny gnostyckiej: z dwóch skrajnych tendencji - ascetycznej i rozwiązłej - ewoluowała w kierunku ascetyzmu. Gnostycyzm, podobnie jak marcjonizm, odegrał poważną rolę w procesie kształtowania się chrześcijaństwa, zwłaszcza w okresie przechodzenia od stadium samodzielnych gmin do organizacji kościoła. Ideolodzy chrześcijaństwa "centrowego", zwłaszcza ideologii Pawłowej, musieli teraz walczyć na dwóch frontach: z ciągle jeszcze żywotnym mesjanizmem judaistycznym i z rozłamowym marcjonizmem i gnostycyzmem. W tym celu wzmacniali organizację i dyscyplinę kościelną oraz usuwali ze swego grona tych, co grozili rozbiciem ruchu. Listy "pasterskie" (pseudo-Pawłowe) zostały właśnie napisane dla zahamowania działalności Marcjona i jego zwolenników (choć jest możliwe, że zachowały się w nich fragmenty autentycznych pism Pawłowych). Chrześcijaństwo w połowie Ii wieku przedstawiało więc jeszcze niejednolity obraz ruchu społeczno-religijnego. Żywe w nim były jeszcze różne nurty i kierunki, ale nurty "centrowe" wyrażające tendencje ideologii Pawłowej przystosowanej do zmienionych warunków tego czasu uzyskiwały dominujące stanowisko wśród kierowniczych sfer w gminach. Do zwycięstwa tej ideologii przyczyniły się poważnie również warunki społeczno-polityczne. Cesarz Hadrian postanowił około 130 roku rozwiązać sprawę Żydów, którzy od dziesiątków lat sprawiali cesarstwu wiele kłopotów. W tym celu ogłosił edykt zabraniający takich praktyk, jak obrzezanie, świętowanie szabatu, czytanie ksiąg Starego Testamentu itd. Nakazał przy tym odbudować Jerozolimę jako kolonię rzymską. Zarządzenia te popchnęły Żydów w 132 roku do kolejnego zbrojnego powstania pod przywództwem Bar Kochby. Powstańcy palestyńscy, wspomagani przez współrodaków z diaspory i "pogan" (razem około 200 tysięcy ludzi) po uwolnieniu Jerozolimy i kilku twierdz przygotowywali się przez trzy lata do walnej rozprawy z potęgą Rzymu. Kiedy w 135 roku wielka armia pod wodzą Severusa wkroczyła do Palestyny, Żydzi bronili się zażarcie i zadali Rzymianom ciężkie straty, zostali jednak pokonani. Zwycięskie legiony rzymskie masakrowały ludność żydowską bez litości, burzyły miasta i osiedla. Jerozolima została potem odbudowana, ale jako miasto rzymskie pod nazwą Aelia Capitolina, do którego Żydzi nie mogli się zbliżać pod karą śmierci. Na miejscu świątyni żydowskiej wzniesiono świątynię Jowisza Kapitolińskiego. Jednym ze skutków tego powstania było ostateczne oddzielenie się chrześcijan od Żydów. Kolejne klęski, jakie na ten naród spadały, zostały uznane za karę boską za jego grzech bogobójstwa. W oczach chrześcijan był to naród "przeklęty przez Boga". Chrześcijaństwo judaistyczne zostało uznane za herezję. Oderwanie się chrześcijaństwa od judaizmu zbiegło się w czasie z powstaniem instytucji kościoła obejmującej w zasadzie wszystkie "prawowierne" gminy chrześcijańskie. Edward Potkowski.Ń Opozycja i herezje W starożytnym chrześcijaństwie problem heterodoksji, a więc przyjmowania odmiennych poglądów niż obowiązujące w systemie religijnym, pojawił się z chwilą zetknięcia się pierwotnych gmin wyznawców ze światem pozajudejskim i podjęcia prób stworzenia filozoficznych podstaw dla doktryny, a także w momencie nadania luźnym wspólnotom wyznawców jednolitej, uhierarchizowanej organizacji religijnej. Pierwszą próbą ujęcia pierwotnych poglądów i wierzeń chrześcijańskich w system filozoficzny było wiązanie ich z różnymi kierunkami gnozy hellenistycznej. Cerintus, Bazylides, Walentyn i Marcjon utworzyli w Ii wieku n.e. wielkie systemy gnozy chrześcijańskiej, w których stopiły się elementy dawnych wierzeń orientalnych (perskich i syryjskich) z judaistyczną teologią i filozofią platońską, stoicką, pitagorejską. Gnostycy uprawiali alegoryczną interpretację Pisma świętego, ożywili nowymi elementami kult chrześcijański, rozwinęli nowelistykę religijną. Jako heretyków zwalczała ich grupa apologetów chrześcijańskich z przełomu Ii i Iii wieku, tacy jak Ireneusz, Tertulian, Minucjusz Feliks, Arnobiusz, Laktancjusz i inni. Słabością tego heterodoksyjnego ruchu gnozy chrześcijańskiej był brak stałych i trwałych ram organizacyjnych. Tylko Marcjon potrafił je nadać grupom swych zwolenników. Gminy marcjonistów rozszerzały się szybko na obszarach całego cesarstwa rzymskiego i tworzyły prawdziwy antykościół. Mimo ustaw antyheretyckich Konstantyna Wielkiego rozwijały się one jeszcze w Iv wieku. Później zostały wchłonięte przez manicheizm, który - jak wynika z ostatnich badań - był szczytowym etapem rozwoju gnostycyzmu. W połowie Ii wieku rozwinął się w małoazjatyckich gminach chrześcijańskich nowy ruch heterodoksyjny, nazywany od imienia swego inicjatora montanizmem. Wykazuje on mieszaninę rodzimych elementów religijnych Frygijczyków (stany ekstatyczne) ze starochrześcijańskimi wierzeniami o bezpośrednim działaniu Ducha świętego w człowieku i o bliskim przyjściu królestwa bożego na ziemię. Sam Montanus ogłosił się wysłannikiem Boga i narzędziem Ducha świętego; przepowiadał bliski koniec świata i nastanie niebieskiego Jeruzalem na ziemi. Przygotowaniem do tej oczekiwanej zmiany miały być surowe praktyki ascetyczne, posty i wstrzemięźliwość płciowa. Grono jego uczniów, wędrownych proroków, spopularyzowało szybko montanizm w Azji Mniejszej i europejskich częściach cesarswa. Na zachodzie najwybitniejszym przedstawicielem tego ruchu był Tertulian. Biskupi próbowali za pomocą egzorcyzmów opanować ten ruch i poskromić gorliwych proroków. Środki te nie dały jednak większego rezultatu, podobnie jak dyskusje synodalne i polemika literacka z montanistami. Około 200 roku całe gminy należały do tego ruchu. Niedługo potem montaniści zostali wydaleni ze wspólnot chrześcijańskich. Utworzyli więc odrębne gminy z własnymi przełożonymi i praktykami kultowymi. Ekspansję ich zahamowały prześladowania władz państwowych za czasów cesarza Konstantyna Wielkiego. Przetrwali oni jeszcze do V wieku i walczył z nimi Augustyn. Montanizm, akcentujący koncepcje chiliastyczne i uznający możliwość bezpośredniego oddziaływania Ducha świętego na wszystkich wiernych, podważał wyjątkową pozycję kapłanów i zagrażał kształtującej się wówczas hierarchicznej organizacji gmin chrześcijańskich. W rezultacie więc przyśpieszył wykrystalizowanie się monarchicznego episkopatu. Pojawienie się na miejscu przełożonego gminy biskupa, czerpiącego swój autorytet religijny z urzędu (zasada sukcesji apostolskiej), wykluczenie zaś "nawiedzonych Duchem świętym" zamieniło pierwotną" czysto religijną grupę w zamkniętą ramami prawnymi społeczność. Przynależność do tej społeczności decydowała o ortodoksji i zbawieniu. Od końca Ii wieku coraz bardziej absorbowały gminy chrześcijańskie spory doktrynalne. W ogniu tych sporów dochodziło do wykrystalizowania się dogmatów kościelnych, ale także do ustalenia - na wielkich soborach Iv i V wieku - jedności kościoła państwowego, podległego cesarzowi i chronionego opieką władzy państwowej. Najwięcej miejsca w owych polemikach doktrynalnych zajmowały problemy chrystologiczno-trynitarskie. Właśnie w końcu Ii wieku pojawiła się doktryna monarchianów uznająca w Chrystusie tylko człowieka wybranego przez Boga. Wyznawał ją potępiony około 190 roku w Rzymie Teodot Garbarz i Paweł z Samosaty, wyklęty w Antiochii w 268 roku. Zbliżone poglądy reprezentowali Noet ze Smyrny, Prakseasz i Sabeliusz działający około 220 roku w Rzymie. Nową falę sporów chrystologiczno-trynitarskich w Iv wieku wywołało wystąpienie kapłana aleksandryjskiego Ariusza. Dla oczyszczenia doktryny chrześcijańskiej z wpływów politeizmu domagał się on hierarchizacji osób Trójcy świętej, negował boskość Chrystusa, uważając go za stworzonego przez Boga człowieka, który z racji swej doskonałości moralnej wyniesiony został do godności boskiej. Poglądy te wywołały wielkie poruszenie w chrześcijańskich gminach Egiptu i Bliskiego Wschodu. Ariusz został potępiony przez biskupa Aleksandrii i pozbawiony urzędu kapłańskiego, uzyskał jednak poparcie wielu biskupów Palestyny, Syrii i Azji Mniejszej. Spór kościelny zaczął przekształcać się stopniowo w walkę o charakterze społecznym i politycznym. Cesarza Konstantyna, zainteresowanego głęboko w zachowaniu jedności politycznej i religijnej państwa, niepokoiła ta walka zataczająca coraz szersze kręgi. Po bezskutecznych próbach pogodzenia walczących stron Konstantyn rozstrzygnął sprawę na soborze państwowym zwołanym do Nicei (325Ď). Doktryna Ariusza została tutaj potępiona; on sam i jego zwolennicy wśród biskupów zostali skazani na wygnanie. Przyjęto formułę, że Chrystus jest współistotny Bogu-Ojcu (homousia). Postanowienia soboru nicejskiego, poparte autorytetem władzy państwowej, nie zahamowały jednak ekspansji arianizmu. Zdobył on sobie nawet przejściowo wpływy na dworze cesarskim i około połowy Iv wieku stał się religią państwową. Dopiero na zwołanym przez Teodozjusza Wielkiego soborze w Konstantynopolu (381Ď) przyjęto ponownie nicejską formułę oraz potępiono arianizm z pokrewnymi mu doktrynami. Największym jednak sukcesem było pozyskanie dla arianizmu w końcu Iv stulecia plemion germańskich dzięki misji biskupa Ulfilasa. Wśród części Germanów, osiadłych po wędrówkach w południowo-zachodnich prowincjach dawnego cesarstwa, arianizm utrzymał się do Vii wieku. Nie sposób oddzielić sporów dogmatycznych w starożytnym chrześcijaństwie od walk politycznych i rywalizacji ambitnych dostojników kościelnych zasiadających na stolicach biskupich w głównych miastach cesarstwa. Motywy religijne i polityczne splotły się także w kolejnym sporze chrystologicznym z pierwszej połowy V wieku. Rozpoczął się on w 428 roku, kiedy antiocheńczyk Nestoriusz objął stolicę patriarszą w Konstantynopolu, urzędowo pierwszym biskupstwie we wschodniej części cesarstwa. Nestoriusz, zgodnie z tradycjami antiocheńskiej szkoły teologicznej, wyróżniał w Chrystusie dwie natury: ludzką i boską; Maria powinna być zatem czczona nie jako matka Boga, lecz jako matka Chrystusa-człowieka. Te koncepcje doktrynalne zaatakował biskup Cyryl z Aleksandrii, przywłaszczający sobie rolę głowy Kościoła na wschodzie. Rozgorzał spór teologiczny, który rychło przerodził się w walkę polityczną. Cesarz Teodozjusz Ii, aby zakończyć te waśnie religijne i walki domowe, zwołał do Efezu (431Ď) sobór powszechny. Nestoriusz przybył w orszaku cesarskim, a jego antagonista Cyryl z dużą grupą biskupów, gromadą fanatycznych mnichów i służby. Nie czekając też na przybycie wszystkich delegatów Cyryl samowolnie dokonał otwarcia obrad soboru i po krótkiej dyskusji zgromadzeni biskupi potępili nestorianizm. Na takie niezgodne z prawem postępowanie biskupi syryjscy odpowiedzieli złożeniem Cyryla z urzędu biskupiego; ten zaś, razem z posłami rzymskimi, ekskomunikował Syryjczyków. Wybuchły na nowo gwałtowne spory i kłótnie. Skłoniły one cesarza do szybkiego zakończenia sprawy i wyrażenia zgody na potępienie Nestoriusza. Równocześnie jednak zarządził cesarz depozycję Cyryla ze stolicy biskupiej w Aleksandrii. Cyryl jednak powrócił niebawem do tego miasta dzięki swym wpływom na dworze cesarskim i poparciu mnichów. Nestoriusz zmarł na wygnaniu w Egipcie. Jego zwolennicy utworzyli w Persji samodzielny kościół, który począwszy od Vi wieku prowadził szeroką akcję misyjną w Azji Środkowej, Indiach, Chinach i Afryce. Na tymże samym soborze efeskim (431Ď) potępieni zostali również syryjscy messalianie, wyznawcy radykalnego mistycyzmu. Uważali siebie za "ludzi ducha" którym niepotrzebne jest pośrednictwo kościelnych środków w osiąganiu zbawienia; wystarczała im asceza i nieustanna modlitwa do osiągnięcia stanu doskonałości. Zapewne był to ruch o charakterze plebejskim. Ich anarchiczny mistycyzm wyrażał protest przeciw istniejącemu porządkowi społecznemu i hierarchicznemu kościołowi. Jeszcze w Vi wieku spotyka się messalianów na terenach objętych działaniem kościoła nestoriańskiego. W kościele zachodnim spory chrystologiczno-trynitarskie nie budziły takich dyskusji i walk jak na wschodzie. Tutaj spory i waśnie dotyczyły częściej spraw dyscypliny kościelnej, zakresu władzy duchowieństwa, pojęcia instytucji Kościoła itd. Jedynie na początku V wieku z polemiką doktrynalną o szerszym oddźwięku wystąpił Pelagiusz, zwalczając poglądy Augustyna o łasce. Poglądy Pelagiusza zostały potępione na synodzie w Kartaginie (418Ď), za heretyckie uznał je także papież Zozimos. Przykładu sporu z zakresu dyscypliny kościelnej, który zamienił się z czasem w ruch heterodoksyjny, dostarczają gminy chrześcijańskie północnej Afryki w Iv wieku. Na początku tego stulecia doszło w Kartaginie do bojkotu wyborów biskupa przez grupę rygorystów. Zarzucali oni elektowi apostazję w czasie niedawnego prześladowania chrześcijan. Opozycjoniści z czasem wyłamali się ze wspólnoty kościelnej i utworzyli własny kościół, zwany od imienia ich przywódcy kościołem donatystów. W ruchu donatystów ujawniły się także tendencje separatystyczne prowincji afrykańskiej oraz niechęć do cesarskiego i papieskiego Rzymu. Dołączyły się nadto radykalne elementy plebejskiego ruchu tzw. "circumcelliones". Tworzyli oni rodzaj armii kościoła donatystów. Edykty cearskie z 412 i 414 roku przeciw donatystom, nakazujące banicję ich biskupów, zajmowanie kościołów donatystów, nakładające kary za trwanie w herezji, przyczyniły się do stopniowego upadku ruchu. Wiadomo jednak, że donatyzm przetrwał w Afryce do początków Vii wieku. Być może, że resztki donatystów utrzymały się w Mauretanii do Xi wieku. Kościół zachodni wczesnego średniowiecza (Vi-X wiek) nie musiał walczyć z ruchami heretyckimi o szerokim zasięgu. Obejmował on w większości społeczeństwa świeżo schrystianizowane, wśród których zwykle walka z religią panującą i kościołem hierarchicznym przybierała postać nie doktryny heterodoksyjnej, lecz apostazji. Istniejące zaś w czasach karolińskich herezje miały charakter albo uczony, teologiczny, albo wyraźnie polityczny, o małym zakresie oddziaływania społecznego. W kościele wschodnim tylko dwa ruchy heretyckie zasługują w tym czasie na uwagę: manichejscy paulikianie w Azji Mniejszej z Vii wieku, przeniesieni później na Bałkany, i dualistyczna herezja bogomiłów bałkańskich, powstała w X wieku. Oba ruchy, związane genetycznie z sobą, przekazały tradycję manichejską zachodnim nurtom herezji dualistycznych w pełnym średniowieczu. Chrześcijaństwo zachodnie przeżywało od początku Xi wieku nową falę ruchów heterodoksyjnych. Początkowo były to pojedyncze grupy heretyckie, zwalczane przez władze kościelne, działające w rozwiniętych gospodarczo okolicach zachodniej Europy. Później - w miarę upływu lat i stuleci - ruchy te nabierały charakteru coraz bardziej masowego. Koniec średniowiecza (wiek Xiv-Xv) jest już epoką niemal powszechnej heterodoksji w kościele zachodnim. Jak pisze Gordon Leff, znakomity znawca życia religijnego i społecznego tego okresu, istniejące wówczas pojęcia i instytucje, zarówno świeckie, jak i kościelne, były coraz powszechniej kwestionowane w różnych środowiskach i przez ludzi różnych warstw społecznych. Krytykowali je duchowni, mieszczanie i chłopi, przedstawiciele środowisk uniwersyteckich i grupy prostych kaznodziejów wędrownych. Tworzył się klimat intelektualno-religijny, który przygotował wielką zmianę w chrześcijaństwie zachodnim, jaką była reformacja. Pierwszym przejawem - uchwytnym w źródłach - owego nurtu heterodoksji pełnego i późnego średniowiecza był chłopski ruch heretycki, odkryty w roku 1000 w Szampanii (okolice Chalons-sur-Marne). Kilkanaście lat później (1018Ď) pojawia się w Akwitanii nowa grupa heretycka. Kronikarz Ademar z Chabannes, który zostawił o nich obszerną wiadomość, pisze, że byli oni wysłannikami antychrysta i uwiedli wielu ludzi. Z roku 1022 pochodzą wiadomości o heretykach działających w Orleanie - dużym wówczas ośrodku miejskim - i spalonych z nakazu króla francuskiego Roberta Ii Pobożnego. Była to grupa wykształconych duchownych, może także ludzi świeckich (świadectwa źródłowe nie są tu zgodne), którzy negowali podstawowe założenia doktrynalne kościoła zachodniego i stosowali własne ryty kultowe, jak kładzenie rąk na głowie - znak przekazywania wybranemu Ducha świętego, a równocześnie boskiego oświecenia i mądrości oraz uwolnienia od grzechów. Współcześni przypisywali im ponadto kult diabła (miał on "przynosić im codziennie wiele srebra¬)¦), rytualne orgie i używanie popiołów spalonych dzieci jako środka magicznego. Podobne zarzuty stawiano prawie wszystkim heretykom średniowiecznym i brzmią w nich wyraźnie echa starochrześcijańskich polemik antyheretyckich. Były to zapewne motywy wędrowne, wzięte przez średniowiecznych autorów ze starochrześcijańskiego piśmiennictwa polemicznego. Niedługo po wykryciu heretyków w Orleanie synod w Arras potępił w 1025 roku inną grupę heretyków, którą kierował człowiek przybyły z Włoch. Realizowali oni nakaz życia według wskazań Ewangelii i apostołów, odrzucali zaś sakramenty kościelne (przede wszystkim chrzest dzieci), odnowili doktrynę o nieważności obrzędów kultowych, sprawowanych przez "niegodnych" kapłanów. Być może, używali również rytu "kładzenia rąk", jak grupy manichejskie współcześni im heretycy orleańscy i późniejsi katarzy. Źródła milczą na temat składu społecznego heretyków z Arras. Wszystko jednak wskazuje na to, że pochodzili oni z niższych warstw społecznych. Następna chronologicznie informacja o ruchach heterodoksyjnych Xi wieku dotyczy terenów północnych Włoch. W roku 1028 arcybiskup Mediolanu odkrył dużą grupę heretyków działających w Monteforte koło Turynu. Ich doktryna o Trójcy świętej niezgodna była z koncepcjami oficjalnymi kościoła. Uważali się za ludzi oświeconych w sprawach religii przez Ducha świętego, który dawał im prawdziwe rozumienie Pisma. Prowadzili życie ascetyczne, zakazywali pokarmów mięsnych i odrzucali małżeństwo. Swój majątek oddawali na wspólny użytek. Prawdopodobnie praktykowali także ryt "kładzenia rąk". Jak się wydaje, grupa ta miała ścisłą organizację i tworzyła zaczątek odrębnego kościoła. Wśród wyznawców grupy heretyckiej w Monteforte znajdowali się również możni feudałowie. Ich sympatie do doktryny i zasad heretyckich tłumaczyć należy antagonizmami politycznymi - feudalną walką wasali z centralistycznymi dążeniami seniorów duchownych: biskupa Asti i arcybiskupa Mediolanu. Wojska obu tych feudałów duchownych, wspomagane przez oddziały rycerstwa hrabiego Turynu, stłumiły zbrojnie ruch heretyków z Monteforte. Około 1048 roku wystąpiły ponownie w Szampanii ruchy heretyckie wśród ludności wiejskiej. Biskup Chalons-sur-Marne uważał ich za "manichejczyków". Potępiali małżeństwo, unikali jedzenia mięsa, praktykowali ryt "kładzenia rąk". Mimo braku wykształcenia byli w sprawach religii bardziej biegli niż księża katoliccy. Ową wiedzę religijną nabyli prawdopodobnie przez pilne słuchanie czytanej im Biblii. Kilka lat później (1052Ď) podobną nazwę "manichejczyków" nadano grupie heretyków w Goslarze, powieszonych z rozkazu cesarza niemieckiego Henryka Iii. Przedstawione tu grupy heretyckie z pierwszej połowy Xi wieku nie tworzyły jednolitego, zorganizowanego ruchu heterodoksyjnego. I chociaż źródła wspominają czasem o przybyszach (szczególnie z Włoch) jako inicjatorach lub kierownikach grup heretyckich, zaś w wypadku heretyków z Monteforte - o "braciach" rozproszonych po całym świecie, nie udało się badaczom ustalić powiązań między poszczególnymi grupami. Były to więc zapewne grupy izolowane, o ograniczonym do najbliższej okolicy zasięgu działania. Mimo to wyróżnić można w ich doktrynie i kulcie pewne cechy wspólne. Występowali oni przeciw obrzędom i religijnej doktrynie kościoła rzymskiego, a ich poglądy na moralność i życie społeczne były odmienne od przyjętych wówczas i akceptowanych przez kościół zapatrywań. Odrzucali sakramenty (zwłaszcza małżeństwo i chrzest), potępiali kult obrazów (krzyża). Stosowali własne ryty kultowe, jak "kładzenie rąk", będące znakiem inicjacji do grupy heretyckiej. Byli zwolennikami rygoryzmu moralnego i wyznawcami ideałów ascetyczno-ewangelicznych, potępiali związki seksualne, powstrzymywali się od spożywania mięsa, wyrzekali się dóbr doczesnych i praktykowali ewangeliczne ubóstwo. Uważali, że posiadają prawdziwe rozumienie chrześcijaństwa; w Biblii, a szczególnie w Nowym Testamencie szukali uzasadnienia dla swoich poglądów i sposobu życia. Przyjmowali wreszcie własną interpretację Pisma, której uczyć ich miał bezpośrednio Duch święty. Nowa fala ruchów heterodoksyjnych w Xi wieku i ich szybki wzrost w następnych stuleciach przykuwał od dawna uwagę badaczy. Wiele kontrowersji wywołał problem genezy tych ruchów, jak również interpretacja ich doktryny. Część historyków i religioznawców widzi w tych ruchach heretyckich kontynuację herezji starochrześcijańskich, przede wszystkim manicheizmu, który za pośrednictwem paulikian i bogomiłów przeniknął do kościoła zachodniego w Xi wieku. Natomiast inni badacze negują tezę o doktrynalnych transmisjach herezji i uważają, że ruch reformy religijnej Xi wieku tłumaczy wystarczająco pojawienie się nowych herezji w kościele zachodnim i ich szybki rozwój. Oba te skrajne stanowiska zawierają część stwierdzeń prawdziwych. Niewątpliwie doktryna i ryty kultowe Xi-wiecznych ruchów heterodoksyjnych wykazują wpływy bałkańskich herezji dualistycznych. Jednak owa transmisja herezji możliwa była tylko w sprzyjających warunkach. Umożliwiła ją atmosfera napięć społecznych, przejawiająca się głównie we wzmożonej religijności mas ludowych. Masowy ruch pielgrzymkowo-pokutniczy i eremicki przeniósł do kręgów ludowych ideały apostolskiego ubóstwa, wyrzeczenia się "świata" i naśladowania Chrystusa, praktykowane dotąd w sposób bardzo umiarkowany w środowiskach monastycznych, zakonnych, kontrolowanych przez hierarchię kościelną. W Xi wieku stały się one bronią mas ludowych walczących z bogatymi i możnymi - feudałami duchownymi i świeckimi. Charakterystycznym przykładem walki społecznej w imię haseł religijnych jest ruch Patarii w drugiej połowie Xi wieku. Był to ruch biedoty mediolańskiej, która wystąpiła przeciw bogatemu, zeświecczonemu duchowieństwu, najczęściej żonatemu, związanemu interesami i więzami pokrewieństwa z arystokracją i patrycjatem miejskim. Pataria popierana była nawet początkowo przez stronnictwo reformy kościelnej, które wykorzystywało ten ruch do złamania potęgi arcybiskupa Mediolanu i umocnienia tutaj wpływów i autorytetu papieża. Później wyznawcy Patarii zbliżali się coraz bardziej do potępianych przez kościół herezji. W Xii wieku tworzyli już jedną z licznych w Lombardii grup heretyckich. Do masowych ruchów religijno-ludowych zaliczyć trzeba także tzw. "krucjatę chłopską", która w 1096 roku ruszyła na Wschód w poszukiwaniu sprawiedliwego, wolnego od nierówności i ucisku społecznego "Królestwa Bożego" w Ziemi Świętej. Większość Xi-wiecznych heretyków wywodziła się także z niższych warstw społecznych: biedoty miejskiej i chłopów. Z wyjątkiem kilkunastu duchownych potępionych w Orleanie (1022Ď) i kilku możnych wśród heretyków z Monteforte (1028Ď) wszyscy inni byli ludźmi prostymi i nieuczonymi, chłopami lub rzemieślnikami miejskimi. Heretycka doktryna, ideał apostolskiego ubóstwa i naśladowania Chrystusa, stały się dla tych ludzi ideologią walki z feudałami duchownymi i świeckimi, wielorako połączonymi z sobą więzami krwi i interesów, którzy wpływali decydująco na warunki życia religijnego, gospodarczego, społecznego i politycznego. O tym, że Xi-wieczne ruchy heretyckie były w istocie wystąpieniami antyfeudalnymi, świadczy również fakt, iż w tłumieniu ich współdziałały zgodnie władze kościelne i państwowe. W rezultacie więc doktryna grup heterodoksyjnych Xi stulecia miała dwa źródła. Z jednej strony była wynikiem odmiennej od oficjalnego stanowiska kościoła interpretacji chrześcijaństwa, postulując powrót do ewangelicznej prostoty i ubóstwa pierwotnego kościoła; z drugiej - kształtowały ją też przenikające ze Wschodu poglądy dualistyczne. Te dwa nurty ("ewangeliczny" zwany inaczej "ruchem ubogich" i "manichejski", dualistyczny) widoczne są także w późniejszych herezjach średniowiecznej Europy i wystąpią wyraźnie już w Xii wieku. Od początku tego stulecia coraz silniejszy jest przede wszystkim "ruch ubogich" - ewangeliczny antyklerykalizm szerzony przez wędrownych agitatorów-kaznodziejów. Byli oni wyznawcami absolutnego ubóstwa i zasadniczą treścią ich kazań było głoszenie pokuty i konieczności naśladowania życia apostołów. "Przechwalają się, że są następcami apostołów i nazywają się apostołami" - pisał o wędrownych kaznodziejach i ich zwolennikach jeden z głównych ich antagonistów Bernard z Clairvaux. W okresie rozkwitu potęgi materialnej i politycznej kościoła głosili oni konieczność nawrotu do ubóstwa i prostoty pierwszych gmin chrześcijańskich. Akcja wędrownych kaznodziejów budziła sympatię i duże zainteresowanie wśród niższych warstw społeczeństwa, wśród ludzi niezadowolonych z istniejących stosunków społecznych, dążących do zmiany swego dotychczasowego położenia. Szybko też zdobywali sobie owi głosiciele ubóstwa i pokuty wiernych słuchaczy oraz wyznawców, którzy wędrowali razem z nimi. Poglądy i religijne nastroje tych grup stawały się coraz bardziej antykościelne. Przyjęcie wskazań ewangelicznych za jedyną normę życia religijnego chrześcijan prowadziło do krytyki doktryny i kultu kościoła, do odrzucenia większości sakramentów w ich katolickiej formie, do odrzucenia kultu świętych i obrazów, modlitw za zmarłych, doktryny o czyśćcu. Dalej, Xii-wieczni naśladowcy ubóstwa i życia apostołów nie uznawali hierarchii kościelnej i władzy duchownych w kościele. Uważali siebie za głosicieli prawdziwej Ewangelii i za wyznawców prawdziwego kościoła "dobrych chrześcijan". Opat Everwin ze Steinfeldu pisał o takiej grupie przesłuchiwanej przed sądem biskupim w Kolonii (1143Ď), iż "bronili swej herezji słowami Chrystusa i apostołów. Mówili też, że tylko oni tworzą prawdziwy kościół, ponieważ jedynie sami postępują śladami Chrystusa i oni jedynie pozostali prawdziwymi naśladowcami życia apostolskiego". Wreszcie, w ciągu Xii wieku, w wielu grupach wędrownych kaznodziejów ideał ubóstwa i życia apostolskiego połączył się z dualistycznym światopoglądem - manichejską kosmogonią i mitologią, przeniesioną do kościoła zachodniego z greckiego wschodu przez kupców, krzyżowców, pielgrzymów i misjonarzy. Masowy "ruch ubogich" stanowił poważne niebezpieczeństwo dla hierarchicznego kościoła, opróżniał świątynie, odciągał ludzi od opłat na rzecz kleru. Częściowo jednak został przez kościół opanowany na skutek ujęcia go w ramy organizacji zakonnych i poddania kontroli hierarchii kościelnej. Niektórzy ze sławnych kaznodziejów wędrownych - tacy jak Robert z Arbissel, Bernard z Thiron, Witalis z Savigny, Norbert z Xanten - po latach dziełalności kaznodziejskiej stali się założycielami nowych klasztorów i zgromadzeń zakonnych, poddając regule mniszej swoich wyznawców. Inni natomiast nie pozwolili zamknąć się w murach klasztornych i prowadzili dalej swą działalność wędrownych kaznodziejów, łącząc często głoszenie pokuty i ubóstwa z atakami na bogaty kler, liturgię i oficjalną doktrynę kościelną. Jednym z najgłośniejszych przywódców heretyckich grup "ruchu ubogich" na początku Xii wieku był Henryk z Lozanny. Po opuszczeniu klasztoru rozpoczął około 1101 roku działalność wędrownego kaznodziei, ale dopiero od 1116 roku mamy dokładniejsze informacje źródłowe o jego działalności w środkowej i południowej Francji. Wpływ jego na tłumy słuchaczy był ogromny. Uważano go za wzór dobrego chrześcijanina i ascety, prawdziwego człowieka bożego, natchnionego proroka. Głosił zaś nie tylko konieczność zachowania ubóstwa i potrzebę reformy życia duchowieństwa, ale pod wpływem dualistycznej herezji Piotra z Bruis występował także przeciw doktrynie i kultowi kościoła. Małżeństwo uważał za rodzaj umowy. Wyraźne są w doktrynie Henryka nuty antysacerdotalizmu. Głosił bezużyteczność warstwy kapłańskiej w kościele, negował także odpuszczanie grzechów przez księży, nawoływał do odbywania spowiedzi publicznej. Wreszcie uważał, że do modlitwy i rozmowy z Bogiem niepotrzebne są kamienne czy drewniane budowle; modlić się można wszędzie - na ulicach i placach miejskich również. Nauka Henryka zyskała sobie wielu zwolenników, zwłaszcza wśród rzemieślników południowej Francji. Ich liczba była tak duża, że opat Cluny, Piotr Venerabilis, twierdził, iż trzeba zorganizować misję, aby ich nawrócić, lub zbrojną wyprawę, by ich wyniszczyć. Sam Henryk, prześladowany przez władze kościelne, zmarł około 1148 roku w klasztornym więzieniu. Jego zwolennicy, zwani henrycjanami, działali jeszcze przez pewien czas we Francji. Nieco inny charakter miała działalność Tanchelma - notariusza hrabiego Roberta Ii z Flandrii, który około 1112 roku rozpoczął akcję kaznodziejską w rozwiniętej gospodarczo Flandrii i dolnej Nadrenii. Centrum jego działalności była Antwerpia i tutaj skupił wokół siebie dużą grupę wyznawców, mężczyzn i kobiet. Rekonstrukcja poglądów Tanchelma nasuwa sporo trudności, ponieważ działalność jego znana jest tylko z relacji wrogiego mu duchowieństwa. Być może więc, że informacje, jakoby Tanchelm uważał się za mesjasza podobnego Bogu, działającego z inspiracji Ducha świętego, są tylko "realistycznie potraktowaną metaforyką mistyczną" (S. Trawkowski), choć E. Werner uznaje te informacje za prawdziwe i widzi tu wpływy doktryny gnostyczno-manichejskiej. Wiadomo na pewno, że Tanchelm zabraniał swoim słuchaczom płacić dziesięciny, występował przeciw grzesznemu klerowi, odmawiając mu prawa do udzielania sakramentów, podważał autorytet wyższego duchowieństwa i bogatych księży. "Twierdził - jak pisze autor żywota św. Norberta - że papież jest niczym, niczym są biskup i arcybiskup, niczym kapłan i kleryk". Jego najbliżsi współpracownicy organizowali zbrojne wystąpienia przeciw bogatym duchownym. Antyhierarchiczne nauki Tanchelma wykorzystywane były w środowisku miejskim do walk polityczno społecznych, zmierzających do ograniczenia kościelnej władzy feudalnej na rzecz komun miejskich. Działalność Tanchelma nie trwała długo. Schwytany przez ludzi arcybiskupa Kolonii, został osadzony w więzieniu. Udało mu się z niego uwolnić ale niedługo potem, w 1115 roku, został zamordowany przez jakiegoś księdza. Tanchelmizm jednak znajdował dalej zwolenników wśród mieszczan Antwerpii. Do walki z nimi wezwano do miasta dawnego kaznodzieję wędrownego, św. Norberta, i założony przez niego zakon premonstratensów. Heterodoksyjne "ruchy ubogich" były zjawiskiem częstym w Xii wieku. W roku 1114 sądzono i spalono w Soisson dwóch wieśniaków, którzy utrzymywali że prowadzą życie apostolskie i jedynie sami w sposób właściwy interpretują pisma apostołów. Ich poglądy wykazują nadto silne wpływy gnostyczno-manichejskie. Kilkadziesiąt lat później (1135Ď) uwięziono w Leodium kilku heretyków, którzy prowadzili "życie apostolskie, odrzucali małżeństwo i chrzest dzieci, odmawiali również skuteczności modlitwom za zmarłych. Dziesięć lat potem (1145Ď) duchowieństwo Leodium w liście do papieża Lucjusza Ii donosiło o nowym odkryciu heretyków w tym mieście, którzy również negowali sakrament chrztu, eucharystii i małżeństwa w formie katolickiej. Około połowy Xii wieku mnożą się informacje o działalności grup heterodoksyjnych w kościele zachodnim. W 1143 roku pojawiła się w Kolonii grupa heretyków, których doktrynę i tryb życia opisał opat Everwin ze Steinfeldu w liście do Bernarda z Clairvaux. Heretycy ci twierdzili, że tylko oni naprawdę naśladują Chrystusa, ponieważ prowadzą życie wędrowne, wyrzekli się wszelkiej własności, nie posiadają nic z rzeczy "tego świata" jak Chrystus i jego uczniowie. Świadomość prawdziwości własnej drogi życiowej łączyła się u nich z atakami na hierarchiczny Kościół i potępieniem zeświecczonego duchowieństwa. Nie uznawali także sakramentów kościelnych - zwłaszcza małżeństwa i eucharystii - odrzucali chrzest dzieci i zastępowali go ceremonią kładzenia rąk na głowach ludzi dorosłych. Odmawiali skuteczności modłom za zmarłych i wzywaniu pomocy świętych. Nie wierzyli w czyściec. Krytyka bogatego duchowieństwa połączona z ascetycznym trybem życia (zakaz spożywania mięsa) zjednały heretykom kolońskim wielu sympatyków i zwolenników. Byli wśród nich nawet duchowni, ale przede wszystkim rzemieślnicy (tkacze) i kobiety. Dzielili się oni na dwie grupy: "słuchaczy" - sympatyków (auditores) i wyznawców (credentes), którzy zobowiązani byli do ścisłego praktykowania ideału życia apostolskiego. Na czele całej społeczności stał "biskup". Mamy tu wyraźny ślad dobrze zorganizowanej grupy heretyckiej. Być może była ona odgałęzieniem bałkańskiego neomanicheizmu, który w zachodniej Europie połączył się z apostolskim ruchem ubogich. W tym samym czasie, kiedy działali heretycy kolońscy, pojawia się duża grupa naśladowców apostołów w południowofrancuskiej prowincji Perigord. Według relacji kronikarskich w skład tej grupy wchodzili także przedstawiciele rycerstwa, którzy wyrzekli się swoich majątków, dalej - duchowni, mnisi i mniszki. Ten dość szeroki wachlarz społeczny heretyków z Perigord dowodzi, że oprócz motywów religijno-społecznych dużą rolę odgrywały w tym ruchu także inne motywy, przede wszystkim rywalizacja polityczna wewnątrz klasy feudalnej. Na czele grupy stał nie znany bliżej Poncjusz (Pons), którego uważa się czasem za jednego z uczniów Henryka z Lozanny. Jest to możliwe, choć bezpośrednich dowodów brak. Heretycy z Perigord, naśladując życie apostolskie, praktykowali całkowite ubóstwo. Powstrzymywali się też od jedzenia mięsa, a wina używali w sposób umiarkowany. Na miejsce mszy i komunii stosowali własny ryt "łamania chleba". Negowali wartość jałmużny i mszy, odrzucali kult obrazów i krzyża. Zbliżona do nich doktryną i sposobem życia była grupa heretyków z Agen nad Garonną, działająca w tym samym mniej więcej czasie. Uważali się także za naśladowców życia apostolskiego. Nie spożywali pokarmów mięsnych, zakazywali kłamstwa i składania przysiąg. Potępiali małżeństwo, odrzucali sakrament chrztu i eucharystii. Nie uznawali Starego Testamentu za księgę świętą, a Nowy Testament akceptowali tylko częściowo. Najciekawsze jednak w ich doktrynie są wyraźne ślady dualistycznej kosmogonii. Heretycy z Agen uważali, że panem świata widzialnego jest diabeł: czcili go też jako stwórcę ciała ludzkiego. Konsekwencją takich poglądów było odrzucenie wiary w zmartwychwstanie. Doktryna heretyków ageńskich jest pierwszym wyraźnym sygnałem coraz silniejszego nurtu dualistycznego, który wystąpi w całej pełni na obszarach południowej Francji w drugiej połowie Xii wieku. Zajmiemy się tym nurtem później. Wróćmy teraz do heterodoksyjnych naśladowców życia apostolskiego. Interesujące informacje o pojawieniu się takich grup w Bretanii zostawił biskup Hugo z Rouen. Bretońscy apostolicy odrzucali małżeństwo i chrzest dzieci, uważając świadomą decyzję jednostki za konieczny warunek przystąpienia do religijnej wspólnoty. Twierdzili także, że ich grupa tworzy prawdziwy kościół, co najbardziej oburzało biskupa Hugona. Około roku 1160 wyznawcy apostolskiego ubóstwa pojawili się także w Anglii. Przybyli tutaj z Flandrii w grupie około 30 mężczyzn i kobiet, kierowani przez Gerarda, swego "nauczyciela i wodza". Przesłuchiwani na jednym z synodów w Oxfordzie negowali sakrament chrztu, eucharystii i małżeństwa, równocześnie jednak oświadczyli, że są prawdziwymi chrześcijanami i czcicielami nauki apostołów. Synod uznał ich za heretyków, a biskup rozkazał przepędzić ich kijami z miasta. Śledząc doktrynę i zasady postępowania Xii-wiecznych heretyków dostrzegamy tu wiele cech wspólnych: ideał życia apostolskiego łączył się z atakami na hierarchię kościelną, kult i pewne zasady doktrynalne kościoła; coraz silniejsze wpływy zdobywały też sobie w tych grupach koncepcje dualistyczne. Odbija wyraźnie od tego nurtu grupa heretycka Eona z Etoile, bretońskiego rycerza, który działał w latach 1145-1148 na obszarach północnej Francji. Eon głosił, że jest wcieleniem Boga; twierdził, że przyszedł na ziemię, aby "ogniem sądzić świat". Zebrał wokół siebie drwali i węglarzy z lasów bretońskich, obiecując im władzę i bogactwo. Razem ze swymi zwolennikami grabił przez kilka lat bogate klasztory i kościoły północnej Francji. Rozbity na terytorium diecezji Reims, skazany został przez sąd synodalny na wieczne więzienie, zmarł wkrótce potem. Prześladowani i tropieni eonici zginęli w więzieniach lub ukryli się w puszczach Bretanii. Był to typowy ruch antyfeudalny. E. Werner dostrzegł w koncepcjach religijnych Eona połączenie poglądów dualistycznych z ludowymi wyobrażeniami magicznymi Bretanii. Nie ma w tym ruchu śladów ideału ubóstwa ewangelicznego i naśladowania "vita apostolica". Natomiast z "ruchem ubogich" związana była działalność wielkiego reformatora włoskiego z Xii wieku - Arnolda z Brescii. W młodości był uczniem słynnego filozofa Abelarda, który wywarł na jego umysłowość ogromny wpływ. Po powrocie do rodzinnego miasta (1129Ď) został księdzem i pod wpływem zwolenników Patarii działających także w Brescii stał się wyznawcą idei ubóstwa i życia apostolskiego. Jego kazania - w których potępiał własność kleru, zeświecczenie mnichów, majątki biskupów i żądał sekularyzacji dóbr kościelnych - zyskały mu wprawdzie uznanie słuchaczy świeckich, ale naraziły go na prześladowania ze strony duchowieństwa. Oskarżony o herezję, został wypędzony z Włoch. Udał się więc ponownie do Francji i w Paryżu rozpoczął działalność nauczycielską. "Wykładał Pismo święte studentom u św. Hilarego - pisał Jan z Salisbury. - Nie oszczędzał biskupów z powodu ich chciwości i szpetnych zysków, a najwięcej z powodu ich hańbiącego życia oraz dlatego, że usiłowali we krwi budować kościół boży". Atakowany przez Bernarda z Clairvaux, musiał wreszcie Arnold opuścić Paryż. Na jakiś czas schronił się pod opiekę życzliwego mu biskupa Konstancji. Potem po dalszych wędrówkach powrócił do Włoch, do Rzymu. Trafił tutaj na powstanie ludności rzymskiej, zbuntowanej przeciw papieżowi jako panu feudalnemu miasta i przeciw rzymskim arystokratom. Powstańcy utworzyli własny samorząd miejski powołując na wzór antyczny senat i dokonując wyboru "patrycjusza", który sprawował władzę wykonawczą w mieście. Arnold powrócił do działalności kaznodziejskiej i stał się ideologicznym przywódcą rewolucji rzymskiej. Bezwzględna walka z bogatym duchowieństwem i papieżem naraziła Arnolda na nowe prześladowania. Schwytany przez wojska cesarza Fryderyka I Rudobrodego, został wydany papieżowi Hadrianowi Iv. Jako heretyka skazano go na śmierć (1155Ď). Nie przerwało to jednak działalności jego uczniów i wyznawców. Byli oni szczególnie liczni i dobrze zorganizowani w północnych Włoszech, a więc w prowincji rozwiniętej gospodarczo, gdzie antagonizmy klasowe wystąpiły bardzo ostro. Nazywano ich arnoldystami lub ubogimi z Lombardii. Ich wpływy sięgały także na obszary sąsiedniej Francji. Tutaj zresztą działali jeszcze zwolennicy Henryka z Lozanny, których nie udało się zupełnie wytępić, a także wyznawcy innych grup heretyckich ruchu ubogich. Nie jest sprawą przypadku, że właśnie te obszary, nasycone zwolennikami ubóstwa i życia apostolskiego, stały się już w drugiej połowie Xii stulecia widownią nowych, masowych ruchów heterodoksyjnych. Jednym z nich był ruch waldensów. Inicjatorem nowego ruchu heretyckiego był kupiec lyoński Waldo, który około 1170 roku rozpoczął "życie apostolskie" w całkowitym ubóstwie, inspirowany przez popularną wówczas legendę o świętym Aleksym. Radykalna zmiana w sposobie życia bogatego kupca, jakim był Waldo, przyniosła mu rozgłos i popularność w rodzinnym mieście. Zaktywizowała też i skupiła wokół niego wszystkich niezadowolonych z istniejących stosunków kościelnych i społeczno-majątkowych. W ten sposób z ascety i naśladowcy apostołów stał się Waldo przywódcą ruchu religijno-społecznego; stanął na czele grupy ludzi (mężczyzn i kobiet), którzy pod jego kierownictwem realizowali ideał apostolskiego ubóstwa. Tworzyli oni rodzaj bractwa (nazywanego "ubogimi z Lyonu" lub "waldensami¬)¦) i choć pozostali ludźmi świeckimi, ubierali się jak mnisi, chodzili boso lub w chłopskich drewniakach, prowadzili życie pełne wyrzeczeń i skrajnego ubóstwa. Waldo oraz jego zwolennicy rozpoczęli także działalność kaznodziejską, głosząc pokutę i ubóstwo, krytykując bogate duchowieństwo. Ta działalność doprowadziła rychło do konfliktu z arcybiskupem Lyonu, który zabronił waldensom - jako ludziom świeckim - wygłaszania kazań. Zakaz prowadzenia akcji kaznodziejskiej ponowił w 1179 roku papież Aleksander Iii. A kiedy waldensi nie chcieli poddać się tej decyzji, zostali w 1184 roku wyklęci jako heretycy przez papieża Lucjusza Iii. Wykluczenie waldensów z ram hierarchicznego kościoła nie spowodowało upadku ruchu; pogłębiły się tylko różnice między waldensami a kościołem katolickim. Pod wpływem innych grup heretyckich dokonała się dalsza radykalizacja doktryny waldensów; doszło także do ukształtowania własnej organizacji kościelnej i praktyk kultowych. Podstawą doktryny waldensów - podobnie jak innych grup heterodoksyjnych "ruchu ubogich" - był postulat naśladowania życia apostolskiego poprzez praktykę absolutnego ubóstwa, zachowanie ascetycznej wstrzemięźliwości i akcję wędrownego kaznodziejstwa. Ich jedynym autorytetem doktrynalnym i normą postępowania była Biblia. Od początku też kładziono duży nacisk na jej znajomość, dokonywano przekładów Biblii na język narodowy. Waldensi występowali przeciw nierówności społecznej i uprzywilejowaniu duchowieństwa. Uważali, że wszyscy ludzie ochrzczeni, a więc zarówno kapłani, jak i osoby świeckie, mężczyźni i kobiety, mają prawo nauczać i wygłaszać kazania. Każdy dobry człowiek - postępujący według wskazówek Ewangelii - jest kapłanem i może wykonywać obrzędy religijne. Konflikt waldensów z hierarchią kościelną przyczynił się do wzmożenia antykościelnych wystąpień zwolenników Walda, a także do sprecyzowania ich poglądów na temat duchowieństwa i organizacji kościelnej. Waldensi nie uznawali władzy papieskiej i autorytetu kościoła rzymskiego. Prawdziwy kościół Chrystusowy tworzyli tylko waldensi. Z czasem wykształcili oni własną hierarchię duchowną, składającą się z diakonów, prezbiterów, biskupów. Rekrutowali się oni spośród małej grupy heretyków zwanych "doskonałymi" (perfecti), którzy zobowiązani byli do ścisłego przestrzegania nakazów życia apostolskiego. Większość waldensów tworzyła grupę "wierzących", "przyjaciół" (credentes, amici) - żyjących według złagodzonych zasad życia apostolskiego. Rozbieżności doktrynalne między waldensami a kościołem rzymskim pogłębiały się stopniowo. Nie wierzyli oni w czyściec, odrzucali skuteczność modlitw za zmarłych i odpustów. Nie wierzyli również w cuda dziejące się za pośrednictwem świętych. Odrzucali chrzest dzieci, sakrament eucharystii i inne obrzędy kościelne. Uważali, że niepotrzebne są kościoły i to wszystko, co odnosi się do kultu, a więc ołtarze, obrazy, szaty i naczynia liturgiczne. Zasady moralne waldensów różniły się także od przyjętych wówczas w społeczeństwie feudalnym i akceptowanych przez kościół. Występowali przeciw wydawaniu wyroków sądowych, karze śmierci i w ogóle zabijaniu. Potępiali przysięgi twierdząc, że są one przez Boga zabronione. Były to zasady rewolucyjne w epoce, kiedy ucisk i wyzysk feudalny usprawiedliwiany był często wyrokiem sądowym, kiedy wojna była powszechną formą rozwiązywania spornych problemów w stosunkach międzynarodowych i wewnętrznych, kiedy wreszcie cały ustrój społeczny oparty był na przysiędze wierności, składanej seniorowi przez wasali. Herezja waldensów miała wielu zwolenników przede wszystkim wśród niższych warstw średniowiecznego społeczeństwa. Na przełomie Xii i Xiii wieku waldensi działali w dolinach Alp i w Lombardii, w południowo-wschodniej i południowej Francji. Grupa "doskonałych", wyróżniająca się ascetycznym trybem życia, ubiorem i działalnością kaznodziejską, była często prześladowana. Papiestwo podejmowało także próby pozyskania waldensów: organizowano wielkie dysputy religijne, zakładano wspólnoty, które pod kontrolą władz kościelnych praktykowały ideały życiowe waldensów. Tak powstało zgromadzenie "humiliatów" (1201Ď) i "ubogich katolickich" (pauperes catholici - 1208Ď). Były to próby, które nie przyniosły większych sukcesów papiestwu. Przeciwnie, mimo prześladowań i konieczności życia "konspiracyjnego", rozszerzali swoje wpływy i zyskiwali nowych wyznawców. W stuleciach Xiii-Xv spotykamy ich w różnych częściach Europy: w Hiszpanii i południowych Włoszech, w Alzacji, Szwabii, Bawarii, Austrii, Brandenburgii, na Pomorzu i Śląsku, w Czechach i na Morawach, zapewne też w Małopolsce. Popularność ruchu waldensów w pierwszej fazie jego rozwoju tłumaczyć można tylko głębokimi konfliktami nurtującymi społeczeństwo feudalne i kościół zachodni w Xi-Xiii stuleciu. Obszar ich głównej działalności był również terenem potężnej penetracji dualistycznej herezji katarów, zwanych także albigensami od miasta Albi, głównego ośrodka tego ruchu w południowej Francji. Badania historyczne ostatnich kilkudziesięciu lat (A. Dondaine, S. Runciman, D. Obolensky, H. Söderberg, A. Borst, C. Thouzellier) wykazały kontakty katarów z heretyckimi ośrodkami na Bałkanach. Ukazały także drogi przenikania poglądów heretyckich ze Wschodu do Europy Zachodniej. Ich nosicielami byli wędrowni kaznodzieje, kupcy i uczestnicy wypraw krzyżowych, wracający ze Wschodu. Zaś napięcia i konflikty społeczne, a także nastroje wrogie wobec papiestwa i kościoła rzymskiego ułatwiły recepcję owych poglądów heretyckich i spopularyzowały je w Europie Zachodniej. Doktryna katarów nawiązywała do poglądów bogomiłów bałkańskich, a poprzez nich do manicheizmu i gnozy antycznego chrześcijaństwa. W różnych grupach katarów (tzw. "kościołach¬)¦) dualizm kosmologiczny i antropologiczny przyjmowany był rygorystycznie lub w formie złagodzonej. Wszyscy jednak kładli szczególny nacisk na rozpowszechniony już w chrześcijaństwie zachodnim ideał ubóstwa, wędrownego kaznodziejstwa i życia apostolskiego. Katarzy dzielili wszechświat na dwie części: dobrą i złą. Część dobra to stworzone przez dobrego boga niebo, aniołowie, dusze ludzkie i rzeczy niewidzialne. Część zła natomiast to świat widzialny, wszelka materia, w tym także ciało człowieka. Złą część wszechświata stworzył szatan, zbuntowany anioł (według umiarkowanych dualistów), albo nawet bóg zły, który jest równorzędny z bogiem dobrym (tak twierdzili skrajni dualiści). Konsekwencją dualizmu była doketyczna chrystologia katarów: Jezusa uważali za anioła o pozornym tylko ciele, wobec tego jego męka i śmierć na krzyżu - jedna z fundamentalnych zasad doktryny chrześcijańskiej - była iluzją. Dusza, według katarów, jako pierwiastek boski w człowieku, powinna być uwolniona od wszelkiej materii, aby osiągnąć kraj światłości - niebo. Stąd surowa asceza katarów, a także odrzucenie chrześcijańskiej doktryny o zmartwychwstaniu ciał. Wierzyli oni także w metempsychozę: dusza ludzka osiąga doskonałość oczyszczając się w różnych kolejnych wcieleniach, na niższym stopniu w postaci zwierzęcej, na wyższym - w postaci ludzkiej. Przyjmowana przez katarów zasada wędrówki duszy prowadziła w konsekwencji do odrzucenia chrześcijańskich wierzeń w istnienie piekła i czyśćca. Odrzucali też doktrynę o Trójcy świętej. Wynikiem założeń doktrynalnych katarów było również odrzucenie sakramentów, obrzędów i przedmiotów kultu chrześcijańskiego. Zgodnie z dualistycznym światopoglądem uważali kościół rzymski za twór szatana. Obrzędom i organizacji kościoła rzymskiego przeciwstawiali katarzy własne. Trzon ruchu, warstwę kierowniczą tworzyli "doskonali" (perfecti), którzy zobowiązani byli do ścisłego przestrzegania nakazów moralnych i surowej ascezy (zakaz stosunków seksualnych, spożywania pokarmów zwierzęcych - mięsa i nabiału), do praktykowania absolutnego ubóstwa i naśladowania życia apostolskiego. Aktem inicjacji do tej grupy było "consolamentum" - rodzaj chrztu duchowego dokonywanego przez położenie rąk na głowie. Dla szybszego uwolnienia duszy z więzów ciała stosowana była przez "doskonałych" tzw. endura - śmierć głodowa. Wyróżniali się oni ponadto specjalnym ubiorem. Żyli we wspólnotach, które można porównać do klasztorów chrześcijańskich. Z grona "doskonałych" wybierano też przywódców grup heretyckich, którzy spełniali funkcje kapłańskie: biskupów, diakonów i diakonissy. Większość należała do grupy tzw. "wiernych" (credentes), którzy zwolnieni byli częściowo od rygorystycznych przepisów ascetycznych, słuchali kazań, brali udział w obrzędach kultowych, udzielali jałmużny i wsparcia "doskonałym". Żyli w oczekiwaniu na ów chrzest duchowy (consolamentum), przyjmowany przez nich najczęściej na łożu śmierci. Popularność herezji katarów na przełomie Xii i Xiii wieku budzi zdumienie. Zyskiwali oni zwolenników i sympatyków przede wszystkim w środowiskach miejskich, wśród tkaczy i sukienników, ubogich rzemieślników i najemników. Byli jednak popularni również wśród drobnego rycerstwa i chłopów; przenikali do innych środowisk i warstw społecznych. Istniało kilka przyczyn tego niesłychanego sukcesu. Doktryna religijna i obrzędy katarów były proste, pozbawione katolickiej tajemniczości. Heretyccy kaznodzieje mówili językiem ludowym, który każdy rozumiał; nie straszyli piekłem ani czyśćcem. Prowadzili ponadto szeroką akcję charytatywną: leczyli i opiekowali się chorymi, wspierali ubogich, organizowali produkcję rzemieślniczą. Nie brali opłat za czynności kultowe, jak księża kościoła rzymskiego. Swoim wzorowym i ascetycznym życiem wyraźnie odbijali od sfeudalizowanego duchowieństwa rzymskiego. Wszystko to zyskiwało uznanie i sympatię ubogich, uciskanych i wyzyskiwanych. Przede wszystkim jednak przyczyną popularności tego ruchu heretyckiego w średniowiecznym społeczeństwie był wrogi stosunek katarów do duchowieństwa i kościoła. "Często mówią ludziom o złym życiu duchowieństwa i dostojników Kościoła rzymskiego. Rozprawiają w szczegółach o ich pysze, zmysłowości, chciwości i nieczystości życia oraz o innych występkach" - pisał o katarach inkwizytor Bernard, syn Gwidona. Relację tę uzupełniają inne informacje, według których katarzy przedstawiali kościół jako system wyzysku łatwowiernych ludzi. Ten antyklerykalizm katarów, ich zdecydowana wrogość wobec kościoła rzymskiego, jak również potępienie przez katarów politycznej roli kościoła i światowładczych dążeń papiestwa zyskały im sympatię także wśród niektórych przedstawicieli wyższych warstw społeczeństwa. W drugiej połowie Xii stulecia herezja katarów występowała w północnych i środkowych Włoszech, w północnej Francji, Flandrii i Nadrenii, przede wszystkim w wielkich centrach życia miejskiego. Jednak najliczniejsze ich skupiska znajdowały się w południowej Francji. "Kaznodzieje heretyccy - relacjonuje Wilhelm z Lagrasse - wygłaszali publicznie swoje kazania, a prawie wszyscy ludzie w hrabstwie Tuluzy przychodzili ich słuchać". We Francji i Włoszech utworzyli katarzy prawdziwy antykościół, mający nie tylko odrębne od chrześcijaństwa zachodniego doktrynę i system etyczny, ale również własne obrzędy kultowe i organizację kościelną. Rozwój tego ruchu heterodoksyjnego zahamowały prześladowania, krucjata albigenska (1209-1229Ď) i działalność inkwizycji papieskiej współpracującej z władzami świeckimi. Poważnie uszczuplił także wpływy katarów rozwój ruchu franciszkańskiego, popierany przez kościół. W rezultacie tej kontrakcji władz kościelnych ruch katarów został około połowy Xiii wieku stłumiony. Ponadto procesy laicyzacji społeczeństwa podcięły bazę społeczną katarów. Resztki ich przetrwały w południowej Francji i we Włoszech do początków Xiv wieku. Herezja katarów była najpełniejszym, a równocześnie ostatnim przejawem nurtu dualistycznego w ruchach heterodoksyjnych zachodniego chrześcijaństwa. W dziejach średniowiecznego kościoła rzymskiego nurt ten był krótkotrwałym, choć ważnym epizodem. Wiek Xiii i stulecia następne były już okresem dalszego rozwoju radykalnego "ruchu ubogich" i innych form heterodoksji rodzimej. Nowym impulsem dla najżywotniejszego w średniowieczu nurtu "ewangeliczno-apostolskiego" stał się ruch franciszkański. Zainicjonowany przez Franciszka z Asyżu (zm. 1226Ď), zbliżony był w początkowym stadium do ruchu waldensów i tylko dzięki zręcznym manewrom papieża Innocentego Iii oraz jego następców nie przekształcił się w herezję, ale ujęty został w ramy ortodoksyjnej organizacji zakonnej. Istniała jednak w łonie zakonu franciszkańskiego grupa radykałów, zwanych spirytuałami, którzy chcieli realizować wskazania i testament swego założyciela, Franciszka z Asyżu. Zachowywali oni pełne i absolutne ubóstwo odrzucając wszelką własność, w tym także posiadanie przez zgromadzenie zakonne klasztorów i kościołów. Spory o rozumienie zasady ubóstwa ciągnęły się wśród franciszkanów przez cały wiek Xiii. Nie uspokoiły ich rozstrzygnięcia papieskie, takie jak decyzja Innocentego Iv z 1245 roku, który uznał dobra zakonne za własność kościoła, zaś Braci Mniejszych tylko za użytkowników tej własności. Nie zakończyła waśni wewnętrznych także działalność Bonawentury. Jako generał zakonu (1257-74Ď) polecił on uwięzić wszystkich spirytuałów; doprowadził do ustalenia ostatecznej wersji statutów zakonnych (1260Ď), a wreszcie napisał oficjalny żywot św. Franciszka zmieniając w nim pierwotną tradycję franciszkańską zgodnie z tendencjami kurii papieskiej. Wśród spirytuałów franciszkańskich dużą popularnością cieszyły się koncepcje opata Joachima z Fiore (zm. 1202Ď), który w swoich traktatach egzegetyczno-profetycznych przedstawiał dzieje ludzkości w trzech następujących po sobie epokach (Ojca, Syna i Ducha świętego), przepowiadał rychły koniec obecnej epoki Syna - zeświecczonego, feudalnego kościoła i zapowiadał rychłe przyjście nowej epoki Ducha świętego - odrodzonego kościoła, okresu sprawiedliwości i miłości bliźniego, pełnej swobody ducha i panowania mnichów (ordo iustorum) kierujących się wskazaniami "ewangelii wieczystej". Spirytuałowie znaleźli w koncepcjach Joachima z Fiore zachętę do walki z kościołem i bogatym duchowieństwem; uważali też, że oni będą tworzyć ów "zakon sprawiedliwych" (ordo iustorum) w nadchodzącej epoce Ducha świętego. Jednym z pierwszych franciszkańskich propagatorów joachimizmu był brat Gerard z Borgo San Donnino, który w roku 1254 opublikował w Paryżu pisma Joachima z Fiore dołączając do nich własny komentarz. Koncepcje joachimizmu przyjmował również Piotr Jan Olivi, przywódca spirytuałów prowansalskich w drugiej połowie Xiii wieku. Uważał on, że rygorystyczne przestrzeganie nakazu ubóstwa obowiązuje nie tylko franciszkanów, ale również całe duchowieństwo. Gwałtowne ataki na bogactwo i zeświecczenie kurii rzymskiej wyszły spod pióra innego spirytuała franciszkańskiego, znanego poety włoskiego Jacopone da Todi. Koncepcje Joachima z Fiore - przede wszystkim zapowiedziane przez niego przyjście nowej epoki Ducha świętego czy nawet końca świata - inspirowały masowy ruch biczowników z 1260/61 roku. Ruch ten, zapoczątkowany w Perugii, szybko ogarnął środkowe i północne Włochy, przeniknął do krajów alpejskich, a w roku 1261 dotarł do południowych Niemiec, Czech i Polski. Gromady biczowników, składające się z mężczyzn i kobiet, księży świeckich, mnichów i mniszek, wędrowały po drogach Włoch i Europy Środkowej, wkraczały w procesyjnym pochodzie do kościołów biczując się wzajemnie do krwi. We Włoszech ruch biczowników udało utrzymać się w ramach ortodoksji. Utworzono tu stałe bractwa biczowników, kierowane i kontrolowane przez duchowieństwo. Inaczej było w krajach Europy Środkowej. Tutaj rzesze pokutników wymykały się spod kontroli władz kościelnych. Kierowali nimi świeccy kaznodzieje, tkacze i rzemieślnicy, którzy nauczali, słuchali spowiedzi i udzielali rozgrzeszenia. Głosili też wyższość swoich praktyk pokutnych nad sakramentami i kościelnymi środkami zbawienia. Czescy biczownicy - jak notuje jedna z kronik - mówili księżom: "Lepsza jest nasza pokuta niż wasze niemądre modlitwy". W rezultacie prowadziło to do negacji potrzeby istnienia kościoła, duchowieństwa i sakramentów. Tak więc w Europie Środkowej ruch biczowników przybrał oblicze herezji ludowej. Zwalczany był przez władze duchowne i świeckie. W Polsce na przykład arcybiskup gnieźnieński Jan potępił praktyki biczowania i wezwał władze świeckie do karania biczowników więzieniem oraz konfiskatą mienia. Popularne w kościele zachodnim ideały apostolskiego ubóstwa i joachimizmu były podłożem nowego ruchu heterodoksyjnego Braci Apostolskich, powstałego we Włoszech w drugiej połowie Xiii wieku. Inicjatorem tego ruchu był Gerard Segarelli, człowiek świecki, który w roku 1260 - roku zapowiedzianych przez Joachima z Fiore zmian - rozpoczął realizowanie ideału życia apostolskiego i całkowitego ubóstwa. Szybko znalazł grupę zwolenników i naśladowców wśród mieszkańców Parmy i okolicy. Byli to ludzie prości. Bracia Apostolscy - jak sami siebie nazywali - tworzyli luźną grupę podobną do zakonu, wyrzekali się wszelkiej własności, żyli tylko z jałmużny i nie troszczyli się o jutro; nie mieli stałego miejsca zamieszkania, lecz wędrowali po kraju wzywając do pokuty i naśladowania życia apostolskiego. Była to więc grupa wyznawców absolutnego ubóstwa, nie posiadająca stałych mieszkań, ale także kościołów i regularnego kultu jak inne zgromadzenia zakonne. Z czasem pojawiły się w ich doktrynie akcenty wrogie kościołowi. Uważali więc, że powinni być posłuszni tylko Bogu, a nie żadnemu człowiekowi - w tym także papieżowi i przedstawicielom władzy świeckiej. Być może mamy tu już zapowiedź przekonań występujących wyraźnie w późniejszych poglądach mistyków heterodoksyjnych - o osobistym, bezpośrednim kontakcie człowieka z Bogiem, wykluczającym pośrednictwo duchownych i kościoła. Bracia Apostolscy twierdzili nadto, że kościół rzymski utracił swoją pierwotną świętość od czasów papieża Sylwestra I i tylko oni tworzą prawdziwy kościół - kościół duchowy, przygotowujący ludzkość do zbliżającego się końca świata. Ascetyczny tryb życia i praktyka całkowitego ubóstwa zyskały Braciom Apostolskim wielu sympatyków. Ten wzrost popularności i wpływów na masy zaniepokoił władze kościelne. W 1286 i 1290 roku papieże potępiają Braci Apostolskich i ich nauki, nakazując im przejść do zakonów żebraczych uznanych przez kościół. W końcu Xiii wieku rozpoczęły się prześladowania. Sam Gerard Segarelii został jako heretyk spalony na stosie w Parmie w 1300 roku. Prześladowania rozproszyły Braci Apostolskich i zmusiły ich do ukrywania się. Zjednoczył ich ponownie i zorganizował w zamkniętą sektę Dolcino. W jego ujęciu doktryna Braci Apostolskich nabrała charakteru zdecydowanie antykościelnego. Dolcino - w profetycznych listach otwartych z 1300 i 1303 roku - rozwijał chiliastyczne i antykościelne tematy joachimizmu. Przepowiadał bliski upadek kościoła rzymskiego i nadejście nowej epoki pokoju i sprawiedliwości, panowania świętego papieża i Braci Apostolskich. Głosił konieczność wyniszczenia całego duchowieństwa i mnichów jako sług szatana. Początkiem owych zmian miało być zwycięstwo króla Fryderyka Ii z Sycylii nad papieżem Bonifacym Viii i jego następcami. Agitacja Braci Apostolskich zyskała Dolcinowi wielu zwolenników, zwłaszcza wśród pospólstwa miejskiego i chłopstwa Lombardii. Napływ radykalnych mas biedoty, a także wzmożone prześladowania ze strony inkwizycji, skłoniły Dolcina wiosną 1305 roku do wystąpienia zbrojnego. Pewien wpływ na wybuch powstania miały też - jak wykazał B. Töpfer - zabiegi rodziny Viscontich, należącej do antypapieskiego stronnictwa gibellinów. Przeciw heretyckim powstańcom zorganizował papież Klemens V krucjatę, kierowaną przez biskupów Vercelli i Novary. Wiosną 1307 roku powstańcy zostali rozbici, Dolcino schwytany i spalony. Resztki Braci Apostolskich przetrwały w ukryciu do drugiej połowy Xiv wieku w północnych Włoszech, południowej Francji i Hiszpanii. Przedstawione wyżej ruchy heterodoksyjne pełnego średniowiecza (Xi-Xiii wiek) miały charakter masowy. Były to herezje ludowe, w których koncepcje religijne łączyły się z postulatami społecznymi i politycznymi, a doktryna religijna używana była często jako broń ideologiczna w walce z feudalnym kościołem i porządkiem społecznym. Istniały jednak wówczas również herezje o charakterze "uczonym" - herezje teoretyczne, dogmatyczne, powstałe w kręgu filozofów i teologów, nie wychodzące najczęściej poza środowisko intelektualistów. Do tej grupy heretyków należeli w Xi i Xii wieku: Berengar z Tours, Roscelin z Compiegne, Piotr Abelard, Gilbert de la Porree; zaś w Xiii i Xiv wieku: Tomasz z Akwinu, potępiony jako heretyk w 1277 r. przez biskupów Paryża i Canterbury, awerroiści, Durant z Saint Pourcain, Wilhelm Ockham. Wszyscy oni byli uznani za heretyków z powodu różnic ich poglądów z dogmatami i oficjalną doktryną kościoła. Niektóre jednak z owych herezji "uczonych" inspirowały ludowe ruchy heretyckie. Tak na przykład panteistyczne koncepcje profesora paryskiego Amalryka z Bene i niektóre poglądy Eckharta, mistrza studium teologicznego dominikanów w Kolonii, przejęli heterodoksyjni mistycy ludowi, pisma Joachima z Fiore inspirowały wiele herezji popularno-ludowych od spirytuałów franciszkańskich i Braci Apostolskich do Tomasza Münzera; poglądy Jana Wiclefa były podłożem doktryny lollardów, a idee Jana Husa znalazły szeroki oddźwięk w czeskich ruchach heretyckich pierwszej połowy Xv wieku. Ruchy heterodoksyjne późnego średniowiecza (Xiv-Xv wiek) podzielić można na trzy zasadnicze nurty. Nurt pierwszy, tradycyjny - to kontynuacja wcześniejszego "ruchu ubogich". Reprezentowali go w dalszym ciągu franciszkańscy spirytuałowie zwani teraz coraz częściej "fraticellami". Rygorystycznie przestrzegana zasada ubóstwa łączyła się ściśle w tych kręgach z atakami na bogate duchowieństwo, papiestwo i kościół rzymski. Zwolenników radykalnego "ruchu ubogich" spotyka się wtedy często także w konwentach beginek i begardów. Te świeckie bractwa religijne ubogich rzemieślników, kobiet i mężczyzn, sięgają wprawdzie swymi początkami Xii-Xiii wieku, ale dopiero w późnym średniowieczu rozpowszechniły się w rodzimej Flandrii i Holandii, ale również we Francji, Niemczech i krajach Europy Środkowej. Spotyka się je również w Polsce. Wspólnoty beginek i begardów podatne były na prądy mistyczne i heretyckie. Nieobcy im był również radykalizm społeczny. Obszerna notatka o beginkach z południowej Francji w podręczniku inkwizytora Bernarda syna Gwidona pozwala stwierdzić, że szerzyły się wśród nich koncepcje joachimizmu i heterodoksyjne ideały skrajnego ubóstwa franciszkańskich spirytuałów. Synod w Trewirze w 1277 roku zabronił begardom wygłaszania kazań, ponieważ w ten sposób szerzą oni wśród ludu błędne nauki i herezję. W roku 1311 na soborze w Vienne papież Klemens V potępił heterodoksyjny mistycyzm begardów i beginek niemieckich i nakazał rozwiązać ich wspólnoty. Wprawdzie już w 1318 roku Jan Xxii odwołał nakaz kasaty beginaży, ale bulla Klemensa V potępiająca heretyckie błędy begardów i beginek włączona została do zbioru prawa kanonicznego. Służyła jako podstawa prawna do późniejszych ich prześladowań. Drugi, obok "ruchu ubogich", wielki nurt heretycki późnego średniowiecza tworzyła heterodoksyjna mistyka. Jej zasadniczą koncepcją było akcentowanie bezpośredniej łączności człowieka z Bogiem, z wykluczeniem wszelkich środków pośrednictwa oferowanych przez kościół: człowiek sam może połączyć się z Bogiem, a nawet stać się równy Bogu. Ta forma mistycyzmu, o zabarwieniu panteistycznym, zdobyła sobie dużą popularność w masach ludowych późnośredniowiecznej Europy. Zwolennikami jej byli heretycy, określani jako "bracia i siostry wolnego ducha". Pierwsze ślady tej herezji odkryto w połowie Xiii wieku w Ries (Szwabia), dopiero jednak około roku 1300 zyskała ona wielu zwolenników, przede wszystkim w krajach niemieckich i - jak wykazał M. Erbstösser - zaczęła odgrywać tu dużą rolę społeczną jako ideologia warstw plebejskich. Herezja ta łączyła bowiem panteistyczną mistykę z koncepcjami reformy społecznej i politycznej. Podstawowym założeniem doktrynalnym herezji "wolnego ducha" było ubóstwienie człowieka. W roku 1317 tak o jej zwolennikach pisał biskup strasburski: "Przede wszystkim utrzymują, że są rzeczywiście i prawdziwie Bogiem". Osiągając boskość nie mogli już zgrzeszyć. A więc mogli robić odtąd wszystko, co było zabronione przez prawo lub zwyczaj. To przekonanie o absolutnej wolności było najbardziej istotnym punktem doktryny herezji "wolnego ducha" i jedną z głównych przyczyn jej popularności wśród warstw plebejskich. Atrakcyjne byty również wnioski płynące z tych założeń. Dotyczyły one stosunków społecznych i politycznych późnego średniowiecza. Tak więc "bracia i siostry wolnego ducha" utrzymywali, że kościół i jego hierarchia są niepotrzebne. Jako ludzie zjednoczeni z Bogiem nie potrzebowali oni kościelnych środków zbawienia; odrzucali więc sakramenty, kult świętych, modlitwy, post. Występowali także przeciw dogmatom, szczególnie tym, które wzmacniały wpływy duchowieństwa na społeczeństwo. Uważali więc, że nie ma ani piekła, ani czyśćca. Aniołowie zaś to personifikacje cnót, a diabły - personifikacje grzechów. Ograniczoną wartość miała dla nich Biblia. Znajdowali w niej wiele baśni i twierdzili, że sami mają znacznie lepsze książki. Najbardziej jednak autorytet Biblii podważali stwierdzeniem, że człowiek powinien bardziej kierować się swoim wewnętrznym przekonaniem niż nauką Ewangelii. Ten pogląd, jak również przekonanie o jedności ludzi z Bogiem, były koncepcjami bardzo śmiałymi, zupełnie różnymi od przyjętych wówczas poglądów chrześcijańskich. Zapowiadały one idee humanizmu, podkreślając wysoką wartość świadomości ludzkiej, godności człowieka. "Bracia i siostry wolnego ducha" odrzucali nie tylko kościół i jego doktrynę. Ich poglądy podważały również podstawy społeczeństwa feudalnego. Identyfikując się z Bogiem, który był synonimem tego, co najwyższe - heretycy ci odrzucali wszelką zależność. Uważali zatem, że nie podlegają żadnemu prawu, ani kościelnemu, ani państwowemu. Atakowali też podstawę społeczeństwa klasowego-własność prywatną. Twierdzili, że wszystko jest wspólną własnością i każdy może korzystać z cudzych dóbr, jeśli są mu one potrzebne. Takie koncepcje, głoszone a może również realizowane - przez heretyków "wolnego ducha" przełamywały w społeczeństwie tradycyjne poglądy na władzę, prawo i normy moralne. Były programem i marzeniem ludzi, którzy niewiele lub nic nie posiadali, których prawa były znacznie ograniczone, a zależność od panów feudalnych przytłaczająca. "Bracia i siostry wolnego ducha" nie tworzyli nigdy zamkniętej, ścisłej i dobrze zorganizowanej sekty heretyckiej. Działali pojedynczo lub w małych samodzielnych grupach. Ich poglądy jednak wywierały duży wpływ na społeczeństwo późnośredniowiecznej Europy. Heterodoksyjna mistyka, połączona z praktykami surowej ascezy i ubóstwa, szerzyła się również w konwentach beginek, jak świadczą o tym akta procesu świdnickich beginek z 1332 roku. Rzucają one bardzo interesujące światło na życie tych późnośredniowiecznych wspólnot ubogich kobiet. Beginki świdnickie uważały, że przez wyrzeczenie się wszelkiej własności i ascetyczne praktyki dochodzą do stanu doskonałości i zapewniają sobie zbawienie. "Doskonałe" beginki są wolne od grzechu, nie mają obowiązku nikogo słuchać. Niepotrzebne im są już kultowe praktyki kościelne i kazania oraz wskazówki księży. Jedynymi ich przewodnikami duchowymi byli wędrujący begardzi, których uważały za ludzi świętych, zjednoczonych z Bogiem. Podobne koncepcje jak u "braci i sióstr wolnego ducha" czy beginek świdnickich spotykamy później u tzw. homines intelligentiae, odkrytych na początku Xv wieku w Brukseli. Ich przywódca, Aegidius Cantoris, uważał siebie za zbawiciela świata. Jeszcze w połowie Xv wieku dwaj inkwizytorzy, Jan Nider i Feliks Hemmerlin, zwalczali w południowo-zachodnich Niemczech heretyckich mistyków. Dopiero w końcu tego stulecia giną ich ślady. Trzecim obok "ruchu ubogich" i mistyki heterodoksyjnej nurtem heretyckim późnego średniowiecza była krytyka struktury kościoła rzymskiego i jego praktyk. Wychodziła ona z kręgu intelektualistów, teologów i filozofów, ale przenikała do mas ludowych i łączyła się tutaj z postulatami społecznymi, narodowymi i politycznymi. Nurt ten reprezentują przede wszystkim Jan Wiclef (John Wicleff) i lollardzi oraz Jan Hus i husyci. Tłem działalności oxfordzkiego profesora Jana Wiclefa (ok. 1320-1384Ď) był narastający od początku Xiv wieku konflikt między monarchią angielską a papiestwem i polityka kościelna królów oraz parlamentu. Kiedy na skutek wydatków związanych z wojną Anglii z Francją ("wojna stuletnia¬)¦) postanowiono opodatkować duchowieństwo i przeprowadzić szeroką sekularyzację dóbr kościelnych, Wiclef w kilku traktatach polemicznych poparł te projekty rządu angielskiego. Opierając się na Biblii domagał się on "ubogiego kościoła" jak za czasów apostolskich, żądał sekularyzacji dóbr kościelnych i uznawał wyższość władzy królewskiej nad papieską w sprawach świeckich. Wprawdzie w roku 1377 papież Grzegorz Xi potępił 18 tez Wiclefa, ale sąd arcybiskupi pod naciskiem możnych angielskich i zwolenników Wiclefa - zadowolił się tylko w 1378 roku ostrzeżeniem, nie podtrzymując potępienia papieskiego. Broniąc swoich tez przystąpił teraz Wiclef do generalnej walki z kościołem rzymskim i jego doktryną. Biblię - którą ze swym przyjacielem Mikołajem z Herefordu przełożył na język angielski - uznał za jedyną podstawę religii chrześcijańskiej i obowiązującą normę ("prawo boskie¬)¦) dla władców świeckich. Zwalczał hierarchię kościelną i instytucję papiestwa twierdząc, że w najstarszym kościele nie było różnicy między kapłanem a biskupem, zaś prawdziwą głową kościoła jest Chrystus, nie papież. W miarę upływu lat ataki Wiclefa na papiestwo i duchowieństwo były coraz bardziej gwałtowne. Papieża nazywał antychrystem, ponieważ na skutek swego trybu życia jest pełnym przeciwieństwem Chrystusa. Występował także przeciw zakonom, których istnienia nie uzasadniało Pismo święte. Z tych samych powodów odrzucał benedykcje kościelne, kult relikwii i obrazów, pielgrzymki. W dziedzinie politycznej postulował zrzucenie zależności lennej Anglii od Rzymu. Pod koniec swego życia zaatakował Wiclef jeden z głównych dogmatów kościelnych - o transsubstancjacji, uznając za "pogański" pogląd, iż każdy kapłan może "zrobić" ciało i krew Chrystusa. Mimo kilkakrotnego potępienia przez władze kościelne nie został Wiclef uwięziony czy spalony jak większość heretyków tego czasu. Dzięki możnym protektorom dokończył spokojnie życia w swej parafii Lutterworth w 1384 roku. Koncepcje i postulaty Wiclefa propagowane były w masach ludowych przez "ubogich kapłanów" - duchownych i świeckich kaznodziejów, którzy wędrując po kraju głosili "ewangelię" i "prawo Chrystusa". Była nim doktryna apostolskiego ubóstwa połączona z gwałtownymi atakami na hierarchię kościelną i papiestwo. Wędrownych kaznodziejów nazywano także lollardami. Znajdowali się wśród nich ludzie głoszący hasła radykalnych reform społecznych. John Ball, działający od roku 1356 w hrabstwie Essex i Norfolk, w jednym ze swych kazań, zanotowanym przez współczesnego kronikarza, powiadał: "W Anglii dopóty nie będzie lepiej, dopóki wszystko nie stanie się wspólną własnością i nie będzie ani poddanych, ani szlachty; kiedy wszyscy będziemy sobie równi, a szlachta straci nad nami swą władzę". Prowadzona wśród mas ludowych agitacja lollardów doprowadziła do wybuchu w 1381 roku powstania chłopskiego, skierowanego przeciw szlachcie, możnym i bogatemu duchowieństwu. Powstanie to zostało niebawem krwawo stłumione. Fakt ten jednak nie przerwał działalności lollardów w Anglii. Nowy konflikt między monarchią a kurią rzymską od 1390 roku ożywił ich działalność. Pięć lat później (1395Ď) sir Ryszard Stury przedstawił w parlamencie "konkluzje" lollardów zawierające obok tez o ubóstwie kościoła i duchowieństwa zaprzeczenie transsubstancjacji i odrzucenie kościelnych praktyk kultowych, a także postulaty dotyczące spraw polityczno-gospodarczych (odrzucenie wojen, potępienie zbytku). Masowe prześladowania lollardów rozpoczęły się po roku 1400, kiedy nowy król angielski Henryk Iv - odwdzięczając się arcybiskupowi Canterbury Tomaszowi Arundelowi za pomoc w uzyskaniu tronu - wydał sławny akt "De comburendo haeretico", przyznający kościołowi pomoc władz świeckich w tropieniu heretyków. Część lollardów znalazła i wówczas jeszcze możnego protektora w osobie Jana Oldcastle'a, lorda Cobham. Dopiero jego stracenie (1417Ď) na rozkaz króla, jako "zdrajcy i heretyka", położyło kres jawnej działalności lollardów. Resztki ich przetrwały w ukryciu do czasów reformacji. Ośrodkiem ostatniego z wielkich ruchów heterodoksyjnych średniowiecza stały się w początkach Xv wieku Czechy. Zaostrzające się tutaj od początków Xvi wieku antagonizmy klasowe pogłębiały jeszcze przeciwieństwa narodowe wzrastał opór ludności czeskiej przeciw niemieckim feudałom i bogatemu mieszczaństwu. Już w drugiej połowie Xiv wieku nasiliła się tutaj działalność kaznodziejów i reformatorów kościelnych - takich jak Konrad Waldhauser, Jan Milicz z Kromieryża, Maciej z Janowa, Tomasz Sztitny i inni - którzy szerzyli hasła apostolskiego ubóstwa, występowali przeciw luksusowemu trybowi życia kleru i bogaczy, potępiali demoralizację duchowieństwa, piętnowali wyzysk ubogich przez bogaty patrycjat i feudałów, domagali się likwidacji klasztorów, odrzucali kult świętych i relikwii. Na początku Xv wieku jednym z przywódców owego religijno-narodowego ruchu reformacyjnego w Czechach stał się Jan Hus (1369-1415Ď), profesor Uniwersytetu Praskiego i kaznodzieja czeskich mieszkańców Pragi. Nie bez wpływu koncepcji Wiclefa krytykował.Hus w swoich pismach i kazaniach zeświecczenie kościoła i moralny rozkład duchowieństwa. Domagał się sekularyzacji dóbr kościelnych, występował przeciw świeckiej władzy papieży, krytykował niektóre obrzędy i praktyki kościelne (sprzedawanie odpustów). W Biblii widział - podobnie jak Wiclef - jedyną podstawę religii chrześcijańskiej i dlatego domagał się jej przekładu na język czeski. Wreszcie występował w obronie praw narodowych ludności czeskiej. Program reformy kościoła i obrony czeskich interesów narodowych zyskał Husowi popularność wśród szerokich rzesz społeczeństwa czeskiego: pospólstwa miejskiego, chłopstwa i drobnego rycerstwa. Jego krytyka papiestwa zgodna była z politycznymi tendencjami ówczesnych kół rządzących czeskich. Popierali go więc niektórzy panowie czescy i król Wacław Iv. Dlatego mógł Hus nie obawiać się wrogości duchowieństwa i klątw papieskich. Wezwany przez Zygmunta Luksemburskiego na sobór do Konstancji dla wyłożenia swego stanowiska, został podstępnie wtrącony do więzienia, a po siedmiu miesiącach spalony na stosie jako heretyk (1415Ď). Niedługo później podobny los spotkał jego współpracownika i przyjaciela mistrza Hieronima z Pragi. Śmierć Husa wywołała powszechne wzburzenie w Czechach i stała się sygnałem do powstania. Wybuchło ono w Pradze w roku 1419 i szybko ogarnęło całe Czechy. Organizowane przez papieży i pretendującego do korony czeskiej Zygmunta Luksemburskiego krucjaty antyhusyckie nie mogły stłumić powstania. Od roku 1427 husyci przeszli do kontrataku, zapuszczając się na Węgry, Śląsk i Saksonię, do posiadłości brandenburskich i zakonu krzyżackiego. Powstańcy husyccy przyjęli w roku 1420 jako wspólny program działania tzw. "Cztery artykuły praskie". Obejmowały one następujące postulaty: wolność głoszenia "słowa bożego" w Czechach, udzielanie komunii pod dwoma postaciami, zabranie duchowieństwu majątków i władzy świeckiej oraz nakłonienie księży do ubogiego życia apostolskiego, karanie grzechów śmiertelnych, będących przekroczeniem "prawa bożego". "Artykuły praskie" nie usunęły różnic i konfliktów wśród powstańców. W miarę przedłużania się powstania wśród husytów coraz wyraźniej zarysowywały się dwie różne orientacje. Jedną z nich stanowiła grupa umiarkowanych kalikstynów, rekrutujących się z drobnej szlachty, mieszczaństwa i zamożnego chłopstwa. Ich dążenia ekonomiczno-polityczne zaspokoiło zajęcie dóbr kościelnych i wypędzenie Niemców. Swoje postulaty religijne ograniczali do komunii pod dwoma postaciami (stąd nazwa - kalikstyni lub utrakwiści) i liturgii w języku czeskim. Druga grupa - radykalni taboryci, składała się z ubogich rzemieślników, biedoty miejskiej i wiejskiej. Odrzucali wszystko, czego nie było w Biblii, a więc kult świętych, obrazów i relikwii, obrzędy kościelne i praktyki, posty i spowiedź uszną, odpusty i modlitwy za zmarłych, bierzmowanie i ostatnie namaszczenie. Ich poglądy religijne, przepojone ideami apokaliptycznymi, podnosiły radykalizm ruchu. Uważali, że należy wytępić wszystkich bezbożnych, mnichów i bogatych księży. Karali śmiercią za luksus, taniec i lichwę. Głosili także skrajne poglądy społeczne; przyjmowali demokratyczną równość wszystkich ludzi. Występowali przeciw prawu własności, przyjmując wspólnotę dóbr. Choć z czasem ostrze radykalizmu taborytów stępiły warunki życia codziennego, wiele jeszcze dzieliło ich od kalikstynów. Rozbieżności między dwoma grupami husyckimi wykorzystał obóz katolicki, zawierając porozumienie z kalikstynami. Wspólnymi siłami zaatakowano taborytów i rozbito ich w bitwie pod Lipanami (1434Ď). W połowie Xv wieku resztki taborytów razem z częścią radykalnie nastawionych kalikstynów i czeskich waldensów utworzyły nową grupę religijną - "jednotę bracką", której zwolenników nazywano później w Polsce Braćmi Czeskimi. Kontynuowali oni - aż do czasów reformacji - tradycje średniowiecznego ideału życia apostolskiego i naśladowania Chrystusa. Herezja husycka była ostatnim wielkim ruchem heterodoksyjnym w dziejach średniowiecznego chrześcijaństwa zachodniego. Następująca po nich reformacja zabrała kościołowi rzymskiemu wyłączne prawo autorytetu religijnego i orzekania o ortodoksji. Odtąd też herezje przestają być jednym z głównych problemów społeczno-religijnych Europy. W społeczeństwie nowożytnym miejsce ruchów heterodoksyjnych zajęły ideologie innego typu. Józef Keller.Ń Katolicyzm Przez katolicyzm rozumie się kościelną formę chrystianizmu, różną od innych wyznań chrześcijańskich pod względem organizacji, dogmatów, moralności i liturgii. Katolicyzm jest pojęciem węższym niż chrystianizm, ponieważ jest tylko jedną z form nadaną chrystianizmowi w jego historii. Przez katolicyzm rozumie się kościół rzymskokatolicki, jego doktrynę i liturgię. Nie włącza się zaś do tego pojęcia postępowania katolików, ich sposobu myślenia i stylu życia. To wszystko bowiem zwykło się określać mianem "katolickości" albo "kultury katolickiej". Wyodrębnienie tej sfery z pojęcia katolicyzmu jest w ostatnich latach postulatem wielu czołowych ideologów kościoła. Pozwala to, ich zdaniem, uwydatniać różnice pomiędzy oficjalną doktryną kościoła a teoriami i poglądami autorów katolickich i rozmaitych "szkół teologicznych". Pozwala również uwalniać kościół od odpowiedzialności za postępowanie katolików, które przecież jest uwarunkowane rozmaitymi czynnikami, a nie tylko nauczaniem kościoła. W opracowaniu niniejszym będzie mowa o kształtowaniu się katolicyzmu z pierwotnego chrześcijaństwa i o trzech formach katolicyzmu: starożytnej, średniowiecznej i nowożytnej. Ten powszechnie stosowany podział oparty tu będzie na dwóch faktach niezwykłej doniosłości dla katolicyzmu: na fakcie zerwania jedności kościołów wschodnich z kościołem rzymskim (synod trullański Ii, 692 r.) i fakcie oderwania od kościoła rzymskiego olbrzymich terenów europejskich wskutek reformacji na początku Xvi wieku. Podział ten przesuwa datę początku średniowiecza i nowożytności katolicyzmu w stosunku do historii powszechnej. Jest to jednak uzasadnione wielu czynnikami. Chociaż pewne zjawiska w kościele sprzed Vii wieku można zaliczać do średniowiecznych, to jednak katolicyzm ujmowany całościowo wyraża się jako starożytny najwłaściwiej w powyższych ramach czasowych. To samo można powiedzieć o katolicyzmie średniowiecznym i nowożytnym. W epoce nowożytnej zwrócimy szczególną uwagę na okres najnowszy. Z nazwą kościoła spotykamy się już w Ii wieku n.e. Dokumenty pisane z tego czasu wspominają o kościołach, gminach i wiernych, przy czym słowo kościół używane jest jako synonim gminy. Dokumenty dają wyraz przekonaniu, że pomiędzy gminami istniała pewna wspólnota utrzymywana przez spotkania osobiste i korespondencję. Jeden z najwcześniejszych dokumentów, list biskupa rzymskiego Klemensa skierowany do kościoła w Koryncie, jest źródłem wiadomości o stosunkach między gminami chrześcijańskimi. Obok listu Klemensa Rzymskiego znamy siedem listów Ignacego, biskupa Antiochii: sześć skierowanych do rozmaitych kościołów, jeden do biskupa Smyrny, Polikarpa. W listach tych zawiera się wezwanie do wiernych wymienionych kościołów, by zachowali jedność w wierze. Z tym samym wezwaniem zwraca się Polikarp w liście do kościoła w Filippach w Macedonii. Istnieją podstawy do przypuszczeń, że w tym czasie krążyło więcej podobnych listów między rozmaitymi kościołami. Z nazwą kościoła oznaczającą wszystkie gminy chrześcijańskie spotykamy się w pismach Ireneusza, biskupa Lyonu, na przełomie Ii i Iii wieku. Od tej pory słowo kościół używane bez bliższego określenia ma oznaczać wszystkie gminy i wszystkich wiernych, jeśli zaś ma oznaczać jakąś określoną gminę lub pewną ich grupę, występuje z przymiotnikiem, np. kościół aleksandryjski, kartagiński, afrykański itd. Dokumenty z Ii wieku wspominają o biskupach, prezbiterach i diakonach jako kierownikach gmin. W tym okresie bowiem chrześcijanie dzielą się już dosyć wyraźnie na kler i laików. Do kleru należą ci, którzy w gminach spełniają funkcje kierownicze, nauczycielskie i kultowe, laicy zaś są nauczani i kierowani. Początkowo wszyscy chrześcijanie nazywali siebie klerikoi w przekonaniu, że ich dziedzictwem jest Bóg i królestwo niebieskie, ale już w liście Klemensa Rzymskiego na oznaczenie zwykłych wiernych użyte jest słowo laikoi, a słowo klerikoi na oznaczenie tylko tych, którzy rządzą w gminach. Podział wiernych na kler i laików wyraża jeden z podstawowych elementów struktury kościoła, choć w pewnych okresach przybierał charakter antagonistyczny, o czym m.in. świadczy bulla Bonifacego Viii z 1296 roku pt. Clericis laicos. W ostatnich latach widoczne są próby w kościele rzymskim umniejszania dystansu, jaki dzielił dotąd laików od kleru. Od dłuższego już czasu trwa spór o to, czy na czele gmin chrześcijańskich stała grupa osób, a więc jakieś kolegium, czy też jeden człowiek. Doniosłe jest w tej sprawie twierdzenie Hieronima, że początkowo ustrój gmin chrześcijańskich był demokratyczno-prezbiteriański, że gminy były rządzone przez kolegia prezbiterów (starszych) i że dopiero z czasem wyłonił się ustrój monarchiczny, gdy jeden z prezbiterów zdobył przewagę nad innymi i podporządkował ich sobie (Com, in. Tit. 1, 5Ď; Ep. 69, 3, Ep. 136, 1Ď). Za tym poglądem zdawałoby się przemawiać i to, że gminy chrześcijańskie wywodzą się z gmin żydowskich w diasporze, te zaś były kierowane przez starszych. Pewne światło na tę sprawę rzuca odkryta w Qumran "Reguła Zrzeszenia" mówiąca o Radzie Wielkich, ale jednocześnie i o nadzorcy jako głównym przełożonym (słowo pegid, które Septuaginta tłumaczyła przez episkopos). Wiele racji przemawia za tym, że i w gminach chrześcijańskich istniało podobne kierownictwo. Ów nadzorca (episkopos) spełniał w pierwszych gminach podobne funkcje jak przełożony w zrzeszeniu qumrańskim: przyjmował nowych członków gminy, przewodniczył zebraniom, administrował majątkiem gminy. Obok nadzorcy qumrańczycy mieli Radę Zrzeszenia, złożoną z dwunastu laików i trzech kapłanów, która decydowała w sprawach karności i doktryny. Na tej podstawie można sądzić, że w gminach chrześcijańskich obok Rady Starszych był jakiś nadzorca (episkopos), uzależniony od niej w zakresie władzy. Już listy Ignacego dają świadectwo, że na początku Ii wieku na czele gmin chrześcijańskich w Azji Mniejszej i Syrii stali biskupi. Późniejsze dokumenty mówią o biskupach-kierownikach gmin jako o zjawisku powszechnym. Rola prezbiterów była coraz bardziej ograniczana, stawali się tylko doradcami, pomocnikami i zastępcami biskupa, który wolał posługiwać się diakonami, niż liczyć się ze zdaniem prezbiterów. W tym okresie podmiotem działania była gmina, a nie biskup, dlatego jeśli biskup, jako jej kierownik, wysyłał pisma do innych gmin, czynił to w imieniu gminy, był wyrazicielem woli wspólnoty wiernych. Wskazuje na to fakt, że wybór biskupa należał do kompetencji wiernych danej gminy. Jeszcze za czasów Cypriana (zm. 258Ď) zwyczaj ten był w pełni zachowywany. Cyprian wspomina, że zebrania biskupów troszczyły się jedynie o to, by wybór biskupa był dokonany prawidłowo. Synod w Arles (314Ď) i sobór nicejski (325Ď) wyrażają żądanie, by przy wyborze biskupa przez gminę byli obecni przynajmniej trzej biskupi z okolicy. Znany jest fakt wyboru Ambrożego na biskupa Mediolanu przez ludność miasta. Od Iv wieku w niektórych prowincjach coraz bardziej ograniczano udział ludności przy wyborze biskupów. We Frankonii i u zachodnich Gotów dość wcześnie do wyboru biskupa potrzebna była zgoda królewska, o czym świadczy synod w Orleanie (549Ď). Znane są wypadki, kiedy królowie Merowingowie sami wyznaczali biskupów i uprawiali symonię. Coraz wyraźniejszy był też wpływ biskupów rzymskich na wybór innych biskupów, zwłaszcza na Zachodzie. Nasilał się również wpływ królów i możnowładców na wybór biskupów rzymskich. Wielki wpływ na utrzymanie wspólnoty rozmaitych kościołów miały zebrania kierowników gmin, podczas których załatwiano sprawy bieżące, a zwłaszcza rozwiązywano trudności natury organizacyjnej i doktrynalnej. Nie wszystkie te zebrania miały jednakowy zasięg. Dokumenty wspominają o synodach prowincjonalnych, o zebraniach biskupów z kilku prowincji i o soborach powszechnych. Sobór powszechny uważano w tym czasie za najwyższą instancję całego kościoła. Kościół Ii wieku nie nosił jeszcze cech katolicyzmu. Chrześcijaństwo, wywodzące się z gmin żydowskich, było ściśle związane z ekskluzywną religią żydowską. Katolicyzm kształtował się stopniowo wskutek przejmowania pierwiastków religii synkretyzmu hellenistycznego. Uwaga gmin w tym czasie skierowana była głównie na przechowanie "tradycji apostolskiej". W tym też celu tworzono organizację kościelną i władzę, która miała czuwać nad czystością wiary, ustanawiać wyznanie wiary i kanon ksiąg świętych. Napór pierwiastków religii synkretystycznej na kościół był w Ii wieku bardzo silny. Znajdowało to wyraz w gnostycyzmie, który stanowił naturalny objaw zetknięcia się chrystianizmu z religijnymi i filozoficznymi prądami epoki. W tym też znaczeniu gnostycyzm nie był zjawiskiem specyficznym dla chrześcijaństwa, lecz usiłował wciągnąć je w ogólny nurt ówczesnego synkretyzmu religijnego. Na tym tle zaznaczył się ostry kryzys w kościele, zrodziło się bowiem pytanie, czy nowa religia ma pozostać w swych dotychczasowych granicach, czy też stać się religią powszechną. W kościele Ii wieku wystąpiły dwie skrajne tendencje. Jedna zmierzała do izolowania nowej wiary od wpływów świata hellenistycznego i trzymania się wiernie ewangelii, druga zaś dążyła do wytworzenia religii powszechnej przez przejęcie całej kultury starożytnej. Obie tendencje miały licznych zwolenników, spór ten bowiem był refleksem dawniejszych sporów, pomiędzy petrynistami i paulinistami w kościele. Na przełomie Ii i Iii wieku spór ten stracił na ostrości w wielu gminach na skutek sytuacji społeczno-politycznej, czego świadectwem są dokumenty szeregu pisarzy kościelnych tego okresu, zwłaszcza Ireneusza i Tertuliana. Wynika z nich, że chrześcijaństwo w początkach Iii wieku nie zasklepiło się w ciasnych granicach na wzór religii Starego Testamentu, ani też nie stało się jeszcze religią katolicką w późniejszym znaczeniu, mimo że takie tendencje były już żywe w wielu gminach, co jest widoczne w pismach grupy pisarzy kościelnych znanych pod nazwą apologetów Ii wieku. Pisarze ci za swoje zadanie uznawali obronę wiary przed różnymi zarzutami i dlatego usiłowali twierdzenia religijne uzasadniać za pomocą pojęć znanych współczesnym sobie ludziom. Byli w kościele pierwszymi pisarzami, którzy próbowali stworzyć pomost między chrześcijaństwem i kulturą antyczną. Apologeci przygotowywali więc drogę katolicyzmowi, ale tylko pod jednym względem, gdyż zajęci obroną pewnych tylko założeń religijnych, nie potrafili stworzyć systemu całej doktryny kościelnej. Syntezę taką po raz pierwszy spotykamy w pismach Klemensa Aleksandryjskiego i Orygenesa, którzy posłużyli się filozofią hellenistyczną dla uzasadnienia całokształtu religii chrześcijańskiej. Ośrodkiem ich działalności była Aleksandria, drugie co do wielkości miasto Imperium i ważny ośrodek kultury. Tam w Ii wieku powstała głośna szkoła katechetyczna. Jej pierwszym znanym kierownikiem był stoik Pantenus z Sycylii, a po nim kolejno Klemens i Orygenes, dzięki którym szkoła ta przeżyła złoty okres rozwoju. Klemens Aleksandryjski tworzył podstawy chrześcijaństwa w innym duchu niż Ireneusz i Tertulian. Podkreślał on wartość filozofii dla uzasadnienia twierdzeń religijnych i przy zastosowaniu filozofii platońskiej i stoickiej tworzył system nauki chrześcijańskiej. Orygenes, uczeń Klemensa, kontynuował dzieło przez niego zapoczątkowane, ale został oskarżony o nieprawowierność przez biskupa Aleksandrii Demetriusza i wypędzony z miasta. Był założycielem szkoły w Cezarei palestyńskiej; a następnie kierownikiem szkoły w Antiochii (232Ď). Dokoła jego nauki rozgorzała na kilka wieków walka znana w historii pod nazwą "sporów orygenesowskich". Doktrynę jego potępiono na synodzie w Aleksandrii w 231 roku, a jego samego, jako heretyka, na soborze konstantynopolskim w 553 roku. Wkrótce jednak naukę jego przyjęto niemal w całości i uznano za prawowierną. Najpełniejszy wyraz znalazł katolicyzm starożytny w pismach Augustyna, biskupa Hippony. Na jego pisma powoływali się różni ludzie dla udowodnienia całkiem odmiennych stanowisk. Dał on broń do ręki reformatorom Xvi wieku i jansenistom, humanizm uważał go za swego patrona. Ale u Augustyna szukała usprawiedliwienia dla swych zbrodni także inkwizycja. W pismach Augustyna występują już wszystkie istotne cechy katolicyzmu; jest w nich miejsce dla religijności prymitywnej, legalnej i mistycznej, jest podkreślone znaczenie zewnętrznych rytów i ceremonii, jest uzasadnienie politycznej władzy kościoła i zracjonalizowanie teologii. Jego głośna teza, że poza kościołem nie ma zbawienia (extra Ecclesiam nulla salus), stanowiła po wszystkie czasy fundament, na którym kościół rzymski budował swą supremację nad światem. Proces tworzenia się katolicyzmu z pierwotnego chrześcijaństwa dokonywał się przy udziale wielu czynników. Było zjawiskiem zrozumiałym, że ludzie przychodzący do chrześcijaństwa wnosili swoje dotychczasowe wyobrażenia i zwyczaje, które w pewien sposób przekształcały chrześcijaństwo i nadawały mu formę katolicką. Zjawisko to ze szczególną siłą wystąpiło na początku Iv wieku, kiedy nawrócenia stały się masowe. Widoczne było ono jednak również w okresie wcześniejszym, nawet w okresie prześladowań. Początkowo chrześcijaństwo nie było traktowane wrogo ani przez władzę państwową, ani przez ludność. Był to stosunek raczej lekceważąco pogardliwy, wynikający z faktu, że uważano chrześcijan za sektę żydowską. Z czasem jednak uczucie lekceważenia i pogardy przybrało charakter niechęci, a nawet wrogości wskutek powstań żydowskich przeciwko władzy rzymskiej. Wrogość przeciwko Żydom kierowała się również przeciwko chrześcijanom. Po raz pierwszy uwydatniło się to za panowania Klaudiusza (41-54Ď), który w 50 roku wystąpił przeciwko Żydom w Rzymie, a jeszcze przedtem (41Ď) w Aleksandrii, i nakazał im opuścić te miasta. Faktem jest, że chrześcijanie przez długi czas podzielali w imperium los Żydów. Tak było podczas represji zastosowanych przeciwko Żydom przez cesarza Hadriana jako odwet za powstanie Bar Kochby (132-135Ď), jak również przez cesarza Septymiusza Sewera ( 193-211 Ď), który zabronił obywatelom rzymskim przyjmować judaizm i chrystianizm (202Ď). Widoczne były jednak w cesarstwie rzymskim tendencje do odróżniania religii żydowskiej od narodu żydowskiego. Represje przeciwko Żydom stosowano nie ze względu na ich religię, o której zresztą Rzymianie mieli bardzo niejasne wyobrażenie, lecz ze względu na ich postawę w stosunku do władzy państwowej. Władza państwowa była nastawiona tolerancyjnie wobec wszystkich religii i nie narzucała ludom wchodzącym w skład imperium jakiejś jednej religii. Obowiązywała jednak zasada, że cesarz, jako głowa państwa, miał być przedmiotem czci całej ludności. Chrześcijanie uważali, że kult cesarza stoi w sprzeczności z ich wiarą, mimo że był to przede wszystkim akt o charakterze politycznym. Jeśli zestawić powyższe fakty - a mianowicie, że chrześcijanie byli uważani za sektę żydowską, znienawidzoną wskutek ustawicznych powstań Żydów przeciwko władzy państwowej, i że odmawiali spełnienia aktu wyrażającego lojalność wobec cesarza - jasne się stanie, dlaczego religia chrześcijańska była traktowana inaczej niż tyle innych religii tego czasu. Uczucie wrogości potęgowało się jeszcze wskutek tego, że wyznawcy nowej religii otaczali swą organizację i swe zebrania szczególną tajemniczością, która budziła uzasadnioną podejrzliwość. Proporcjonalnie do wzrostu liczby wyznawców chrześcijaństwa rosła wrogość, potęgowana uczuciem lęku wobec siły nowej religii. W chrześcijaństwie bowiem upatrywano coraz powszechniej niebezpieczną siłę, zagrażającą spoistości państwowej. Wszystko to było źródłem rozmaitych oskarżeń i zarzutów skierowanych przeciwko chrześcijanom. O wielu oskarżeniach, czasem wręcz nieprawdopodobnych, wspominają apologeci kościelni Ii i Iii wieku. Zarzuty te, jak wolno przypuszczać, zadecydowały o krwawym akcie zemsty na chrześcijanach za panowania Nerona (54-68Ď). Trzeba przyznać, że przyczyny tego aktu nie są dostatecznie znane. To, co na ten temat podaje Tacyt (Annales Xv, 44Ď), nie wydaje się wiarogodne. Tacyt twierdzi, że represje przeciwko chrześcijanom rozpoczęły się po spaleniu Rzymu (w roku 64Ď) i że Neron, oskarżony o tę zbrodnię, zrzucił odpowiedzialność na chrześcijan. Wiadomo jednak, że chrześcijanie w tym czasie byli oskarżani nie o spalenie miasta, lecz o nienawiść do ludzi, co zresztą znajduje potwierdzenie i u Tacyta. Na tej podstawie wielu nowszej daty autorów odrzuca bezpośredni związek represji przeciwko chrześcijanom ze spaleniem Rzymu. Przyczyny tego prześladowania, które zresztą miało miejsce tylko w Rzymie, były prawdopodobnie rozmaite. Zarzuty rodzące się z tajemniczości zebrań chrześcijańskich, z odmowy udziału chrześcijan w praktykach życia publicznego i z odmowy oddawania czci cesarzowi, były źródłem nienawiści, która znalazła ujście w krwawej masakrze. Do wymienionych przyczyn należy dodać i to, że chrześcijanie byli od początku nastawieni nietolerancyjnie w stosunku do innych religii. Przyczyny represji przeciwko chrześcijanom za następnych cesarzy dają się już wyraźniej uzasadnić. Tępienie chrześcijan za panowania Trajana, Marka Aureliusza, Decjusza i Dioklecjana wypływało z przyczyn polityczno-państwowych. Najostrzejsze represje były stosowane przez tych cesarzy, którzy dążyli do wskrzeszenia dawnej potęgi imperium, Tępili chrześcijan dlatego, że uważali ich za element niebezpieczny, który rozsadza państwo od wewnątrz. Kierownictwo kościoła już pod koniec Ii wieku reprezentowało wyraźną linię polityczną, zmierzającą do współpracy z imperium za cenę uznania religii chrześcijańskiej za religię legalną. Świadectwem tego są między innymi pisma Justyna i Ireneusza, występujące w obronie doczesnego porządku jako dzieła boskiego, przedstawiające "królestwo tego świata" jako pochodzące z ustanowienia boskiego, a nie jako dzieło szatana, jak sądziło wielu chrześcijan tego czasu. Wielu kierowników gmin chrześcijańskich pragnęło uzgodnić lojalność wobec imperium z nadziejami chiliastycznymi, którymi żyły masy wiernych. Antychryst, ich zdaniem będzie wspólnym wrogiem kościoła i imperium, dlatego należy wspólnymi siłami walczyć przeciwko niemu. Działalność większości przywódców kościoła była skierowana nie przeciwko imperium i jego stosunkom społeczno-gospodarczym, lecz przeciwko "pogaństwu", przeciwko kultowi pogańskiemu, boskiej czci cesarza i rozmaitym praktykom uznawanym za niemoralne. Istniały jednak poważne przeszkody na drodze do włączenia kościoła do polityki cesarstwa i to zarówno ze strony kół rządzących, jak i samych chrześcijan, szczególnie montanistów, którzy nie chcieli się jeszcze wyzbyć wiary w rychłe "nadejście królestwa bożego na ziemi". Zwycięstwo kościoła i jego polityki zapowiadało się jednak coraz wyraźniej, a to na tle olbrzymich trudności, z jakimi borykało się imperium. Wojny prowadzone nieustannie, powodując głód i wyczerpanie, rodziły anarchię. Wybuchające rozruchy zubożałej ludności trzeba było uśmierzać przy pomocy wojska. Klasy średnie coraz dotkliwiej odczuwały ciężar podatku na świątynie. Na tym tle masowa i zdyscyplinowana organizacja przedstawiała nie lada siłę społeczną. To był argument skłaniający cesarzy do pertraktacji z kościołem. Pod względem organizacyjnym kościoł dostosowywał się do organizacji państwowej. Gminy chrześcijańskie powstające w miastach nosiły nazwę parochii, a większa liczba gmin tworzyła prowincję kościelną (eparchia), której granice pokrywały się z granicami prowincji państwowej. Proces ten był uwarunkowany względami politycznymi i historycznymi, gdyż kościoły prowincjonalne były organizowane przez kościół centralny, znajdujący się w stolicy danej prowincji. Podział kościoła na prowincje dokonał się wcześniej na Wschodzie niż na Zachodzie, ale w końcu Iii wieku prowincjonalna organizacja była znana już w całym kościele. Sobór nicejski mówił o niej jako o dawnym porządku kościelnym (kan. 6Ď), a niektórych biskupów nazywał metropolitami. W Iii wieku nastąpiły w ustroju kościoła poważne przeobrażenia, zmierzające do scentralizowania władzy kościelnej. Najpierw dokonało się to na szczeblach najniższych wskutek degradacji prezbiterów i wzrostu roli diakonów. Do zastępowania biskupa w sprawach kultowych wybierano wprawdzie archiprezbitera, lecz archidiakon, nie zaś archiprezbiter, kierował gminą pod nieobecność biskupa i bardzo często bywał jego następcą. Centralizacja władzy w kościele dokonywała się i na wyższym szczeblu, czego przejawem było przyznanie szczególnych prerogatyw metropolitom. Pełne upolitycznienie kościoła dokonało się na początku Iv wieku po edykcie tolerancyjnym. Z racji politycznych cesarze rzymscy usiłowali najpierw wykorzenić chrześcijaństwo, a później próbowali wykorzystać je dla swoich celów. Pierwszy Konstantyn Wielki postanowił uczynić z chrześcijaństwa religię państwową. Kościół przyjął tę ofertę bez zastrzeżeń i stał się podporą istniejącego ustroju nie tylko politycznego, ale społecznego i gospodarczego, mimo że przez wielu chrześcijan było to uznane za odstępstwo od zasad ewangelii i od tradycji apostolskiej. Cichym protestem przeciwko przekształceniu się kościoła w organizację polityczną i sprzymierzaniu z cesarstwem był ruch pustelniczy i zakonny. Wielu chrześcijan dochodziło do przekonania, że w obrębie kościoła nie mogą osiągnąć doskonałości, do której wzywają ewangelie, i dlatego decydowało się na życie pustelnicze. Za wzór służyła im praktyka rozmaitych ludów wschodnich. Zjawisko życia pustelniczego w chrześcijaństwie występuje sporadycznie już w Iii wieku. Dokumenty kościelne z tego okresu wspominają o pustelnikach żyjących w rozmaitych prowincjach kościelnych, głównie w Azji Mniejszej i Egipcie. Ludzi tych nazywano anachoretami (anachorein - unikać) lub eremitami (eremos - pustynia). Na skalę masową ruch pustelniczy rozwija się dopiero w Iv wieku. Pogarda pustelników dla doczesności wiązała się z oczekiwaniem rychłego końca świata. Idee chiliastyczne były w tym czasie bardzo silnie ugruntowane i rozpowszechnione. Życie pustelnicze zrodziło się najpierw w Egipcie, gdzie klimat i zwyczaje ludności sprzyjały tego rodzaju ascezie. Najsławniejsi pustelnicy tego okresu to Paweł z Teb (zm. około 347Ď) i Antoni Pustelnik (zm. 356Ď). Autor życiorysu Pawła z Teb ("Vita Pauli" z 376 roku), Hieronim, stworzył swego rodzaju opowieść o ówczesnych mnichach, pełną legend i baśni. Podobny charakter nosi życiorys Antoniego Pustelnika, napisany przez Atanazego. Życiorysy te nadały kierunek literaturze pustelniczej i zakonnej. Tego typu literatura hagiograficzna rozwijała się bardzo szybko i na długo zachowała swój pierwotny charakter. W początkach Iv wieku pojawiła się też inna forma życia mniszego, polegająca na życiu wspólnym. Już Antoni, uznawany za patriarchę pustelników, po dwudziestu latach całkowitego odosobnienia otoczył się grupą uczniów i naśladowców i stworzył coś w rodzaju związku anachoretów. Ludzie ci żyli jeszcze bez żadnej reguły kierując się radami przewodników i własną gorliwością. Wkrótce jednak wprowadzono stałą organizację zakonną stworzoną przez Pachomiusza, który około 320 roku założył w górnym Egipcie klasztor dla wielu mnichów. Był to już trzeci stopień życia mniszego, wyrażający się we wspólnocie opartej na ścisłym posłuszeństwie przełożonemu (abbas, czyli ojciec) i przestrzeganiu reguły. Życie zakonne tego typu rozprzestrzeniło się z Egiptu na Syrię i Palestynę. Twórcą życia zakonnego w Azji Mniejszej był Eustacjusz i jego uczeń Bazyli Wielki, który ułożył powszechnie przyjmowaną regułę, opartą na zasadach ubóstwa, posłuszeństwa, pokory, czystości i pracy. Ruch pustelniczy i zakonny rozwinął się w kościele zachodnim znacznie później i nie osiągnął tego natężenia, co na Wschodzie. Anachoreci żyli na wyspach Morza Śródziemnego i na odludnych terenach Italii i Galii, lecz ze względu na warunki klimatyczne tryb ich życia nie był pustelniczy, lecz raczej oparty na zasadzie wspólnoty (cenobici). Życie eremitów, szczególnie tych, którzy uprawiali ascezę na sposób indywidualny, w wielu przypadkach było przesadne i dziwaczne. Wielu naśladowców znalazła asceza uprawiana przez Szymona Słupnika, który przeżył trzydzieści siedem lat na wysokim słupie. Jego naśladowcy otrzymali miano słupników (stylici, sancti columnares). Z biegiem czasu ruch pustelniczy i zakonny zaczął przejawiać pewne wypaczenia. Według relacji Grzegorza z Tours (Vi wiek) postępowanie niektórych anachoretów wykraczało przeciwko porządkowi publicznemu i moralnemu. Oddziaływanie społeczne pustelników było o wiele mniejsze niż zakonów które odegrały doniosłą rolę w organizowaniu starego porządku w Iv-Vi wieku. Ogarnięci pogardą dla świata, fanatyzmem religijnym i nienawiścią do wszystkiego, co ich zdaniem nie stało w zgodzie z zasadami ewangelii, zakonnicy występowali w roli przywódców ludu w akcji niszczenia przedmiotów kultu innych religii. Kościół urzędowy widział w ruchu zakonnym ujście dla elementów niezadowolonych i radykalnych, dlatego nie występował przeciw niemu, ale usiłował podporządkować go swemu kierownictwu. Formalnie dokonano tego na soborze chalcedońskim w 451 roku, postanawiając, że wszystkie zakony mają być poddane jurysdykcji biskupów tego terenu, na którym się znajdują, i żaden nowy klasztor nie może powstać bez zezwolenia biskupa. Postanowiono również, że do klasztoru nie wolno przyjąć niewolnika bez zezwolenia jego pana i że odejście z zakonu do życia świeckiego należy karać ekskomuniką. Kościół urzędowy starał się opanować życie zakonne również od wewnątrz. Dużą rolę w tym zakresie odegrał Benedykt z Nursji, założyciel klasztoru na Monte Cassino, kolebki zakonu benedyktyńskiego (529Ď). Jego reguła zakonna, w której obok ubóstwa, czystości i posłuszeństwa nakazał pozostawanie w klasztorze, nie dopuszczała istnienia mnichów włóczęgów. Aby uniezależnić mnichów od wpływu świata i ograniczyć ich bezpośredni wpływ na ludzi, Benedykt nakazał budować klasztory w miejscach nie zamieszkanych i trudno dostępnych, na wzór klasztoru na Monte Cassino. Reguła Benedykta została zatwierdzona i polecona innym zakonom przez papieża Grzegorza Wielkiego, który sam był poprzednio mnichem benedyktyńskim. Dzięki poparciu papieskiemu klasztory mnożyły się szybko, gromadziły wielkie bogactwa, a mnisi wdrażali się do życia wygodnego i wystawnego. Do zakonów w Iii i Iv wieku garnęli się głównie ci, którzy chcieli wiernie zachowywać zasady Ewangelii, w V zaś wieku i tacy, którzy wytrąceni ze swego środowiska wskutek wypadków politycznych i wstrząsów społecznych, szukali w klasztorach spokoju i warunków do pracy intelektualnej. Dzięki tym ludziom nauki, artystom, pisarzom i poetom niektóre klasztory stały się na pewien czas ośrodkami kultury i cywilizacji. Wiele klasztorów benedyktyńskich przechowywało i rozpowszechniało dzieła kultury starożytnej. Dość wcześnie jednak do zakonów garnęli się ludzie szukający nie umartwienia i pracy, lecz wygód. Zakony posiadały w tym czasie wielkie bogactwa, a zakonnicy zarzucali praktyki ascetyczne. Ówczesne kroniki mówią o zeświecczeniu i demoralizacji panującej w klasztorach. Możni książęta usiłowali wpływać na obsadzanie wyższych stanowisk klasztornych, wskutek czego opatami bogatych klasztorów zostawali z zasady synowie najpotężniejszych rodzin feudalnych. Reformę życia zakonnego zdołał w pewnym zakresie przeprowadzić opat Odo z klasztoru w Cluny w Burgundii (około 910 roku), od którego wywodzą się tak zwane klasztory kluniackie. Reforma kluniacka zmierzała do przywrócenia dawnej karności i ścisłego przestrzegania reguły Benedykta, ale równocześnie pozbawiała zakony autonomii i podporządkowywała je jurysdykcji papieskiej z pominięciem biskupów miejscowych. Przyczyniała się więc do umocnienia stanowiska papieża jako suwerena w świecie zachodnim. Za punkt zwrotny w dziejach kościoła uważa się powszechnie edykt tolerancyjny Konstantyna Wielkiego. Upolitycznienie kościoła zaczęło się wszakże znacznie wcześniej. Edykt spotęgował jedynie ten proces i nadał mu wyraźniejsze oblicze. Wraz ze zwiększeniem się liczby nawróconych na chrześcijaństwo rozpoczęła się otwarta nieubłagana walka z tym wszystkim, co określano mianem pogaństwa. Niszczono nie tylko świątynie i przedmioty kultu pogańskiego, ale także pomniki kultury, dzieła filozofów i poetów. Siłą zniewalano ludzi do przyjmowania chrześcijaństwa, a opornych tępiono. W szybkim tempie usiłowano nadać nowe oblicze całemu życiu przez podporządkowanie go kościołowi. Ze szczególną gorliwością niszczono pogaństwo i łamano opornych za następców Konstantyna Wielkiego. Apologeta kościelny Firmicus Maternus domagał się otwarcie od cesarza Konstancjusza, by siłą wytępił pogaństwo. Za panowania Teodozjusza I, nazywanego twórcą katolickiego imperium, zamykanie świątyń i niszczenie przedmiotów kultu pogańskiego było zjawiskiem powszechnie stosowanym. Rozporządzenia cesarskie skierowane przeciwko poganom były wiernie wykonywane przez lud kierowany przez duchownych, a zwłaszcza przez mnichów chrześcijańskich. Sprawowanie kultu pogańskiego zostało zakazane, składanie ofiar pogańskich uznano za zbrodnię. Z jeszcze większą zaciekłości niszczono stary porządek za następców Teodozjusza I. Edykt Teodozjusza Ii z 423 roku stwierdzał, że nie ma już pogan w państwie wschodniorzymskim. Justynian I nakazał ochrzcić resztę pogan, wskutek czego w samej Azji Mniejszej "nawróciło się" od razu przeszło 70000 ludzi. Na Zachodzie, gdzie pod naporem ludów germańskich od V wieku wyludniały się całe prowincje, nowa wiara szerzyła się znacznie wolniej, ale tępienie pogaństwa szło po tej samej linii co na Wschodzie. Faktem jest, że na Zachodzie dawne religie utrzymały się znacznie dłużej, ale w końcu Vi wieku panowanie kościoła było już i tu niepodzielne. Resztki wyznawców innych religii wypędzono na Sardynię i Korsykę. Włączenie kościoła do polityki cesarstwa ujawniło jeszcze inne jego oblicze. Kościół stał się przedmiotem władzy nie tylko kościelnej, ale i politycznej. Rodziło się tedy pytanie, kto ma tę władzę sprawować. Od dawna już oczy chrześcijan zwrócone były na kościół rzymski, czego wymownym świadectwem były słowa Ireneusza, a w pewnej mierze i Klemensa Rzymskiego. Dokumenty późniejsze mówią o kościele rzymskim jako o "przewodniku w miłości i wierze" oraz o jakimś jego pierwszeństwie wśród innych kościołów. Dokumenty z Ii i Iii wieku pewnym kościołom przypisują większe znaczenie niż innym. Wyższość ta wypływała z dwóch źródeł. Pierwszym źródłem było odwoływanie się do "tradycji apostolskiej". Te kościoły, które legitymowały się faktem założenia przez apostołów, miały większe znaczenie, do nich też inne gminy wysyłały przedstawicieli po rady i wskazówki. "Gminy apostolskie" odgrywały rolę przewodników nie tylko w sprawach organizacyjnych, ale także w sprawach wiary, moralności i liturgii. Drugim źródłem wyższości pewnych kościołów były ich prerogatywy polityczne. Największe znaczenie miał oczywiście kościół w stolicy imperium, a następnie kościoły w stolicach prowincji państwowych. Ten wzgląd zyskiwał z czasem coraz większe znaczenie. Kościół rzymski cieszył się od początku wśród gmin chrześcijańskich największą powagą, legitymował się bowiem tym, że został założony przez apostołów Piotra i Pawła, a nadto znajdował się w stolicy imperium. Do Iv wieku pierwszeństwo to było w pewnym sensie uznawane, ale nigdy nie było jasno określone. Sytuacja uległa radykalnej zmianie z chwilą przeniesienia stolicy cesarstwa do Bizancjum (330Ď). Fakt ten dowiódł wkrótce, że szczególne znaczenie jakiejś gminy jest uwarunkowane nie tyle "apostolskim pochodzeniem", ile politycznym znaczeniem miasta, w którym dana gmina się znajduje. Biskup Bizancjum (Nowego Rzymu) bowiem - choć nie mógł się legitymować "apostolskim pochodzeniem" swej gminy i do tej pory podlegał metropolicie Heraklei w Tracji - w bardzo krótkim czasie uzyskał prymat nad wszystkimi innymi biskupami Wschodu. Po raz pierwszy objawiło się to na soborze konstantynopolitańskim w 381 roku, na którym biskupowi tego miasta przyznano te same prawa co biskupowi Rzymu i miejsce honorowe zaraz po nim. Fakt ten oznaczał usunięcie w cień tak sławnych kościołów wschodnich, jak aleksandryjski i antiocheński. Na jeszcze dalszy plan został zepchnięty kościół w Jerozolimie mimo swego "apostolskiego pochodzenia", gdyż Jerozolima nie odgrywała w tym czasie żadnej roli politycznej. Supremacja biskupów Bizancjum utrwalała się coraz bardziej, aż ostatecznie ugruntowana została na soborze chalcedońskim w 451 roku, który w kanonie 28 przyznał patriarsze Konstantynopola prawo święcenia kilku metropolitów, podporządkowując mu całkowicie biskupów Efezu, Heraklei i Cezarei. Dla udokumentowania swej władzy i swego pierwszeństwa biskupi konstantynopolitańscy przyjęli w Vi wieku tytuł "patriarchów ekumenicznych", co nie spotkało się już ze sprzeciwem w całym kościele wschodnim. Biskupa rzymskiego uznawano za patriarchę kościoła na Zachodzie. Wyrosły tam jednak inne kościoły o dużym znaczeniu, których biskupi sprawowali jurysdykcję na wielkich terytoriach. Były to kościoły w Kartaginie, Arles, Mediolanie, Rawennie. Walka o supremację pomiędzy nimi rozstrzygnęła się jednak dość wcześnie. Już na początku V wieku biskupi kościoła w Arles zostali zepchnięci do wikariuszów biskupów rzymskich. Podobnie stało się z biskupami Tesalonik, mimo że o ten wikariat toczyła się przez długie wieki walka pomiędzy biskupem rzymskim i biskupem Konstantynopola, rozstrzygnięta w końcu na korzyść Rzymu. Podobnie jak na Wschodzie biskupi konstantynopolitańscy, tak na Zachodzie biskupi rzymscy zdołali w dość krótkim czasie podporządkować sobie wszystkich innych biskupów i narzucić im swą jurysdykcję. W ten sposób jako pretendenci do najwyższej władzy w kościele wysunęli się biskupi Starego i Nowego Rzymu. Przewaga biskupów Starego Rzymu wydawała się zapewniona dzięki "apostolskiemu pochodzeniu" od Piotra i Pawła. Argumentu tego użył Leon I, uzasadniając swój protest przeciwko uchwałom soboru chalcedońskiego. Polityczna przewaga Konstantynopola nad Rzymem w tym czasie nie miała większego znaczenia, gdyż nawet po przeniesieniu stolicy cesarstwa Rzym nie utracił swego poprzedniego znaczenia politycznego i kulturalnego, pozostając najważniejszym ośrodkiem życia na Zachodzie. W tym czasie bowiem biskup rzymski występował jako rzecznik i obrońca świata zachodniego i na niego w pewnej mierze spływał splendor cesarski. Uwydatniło się to szczególnie za pontyfikatu Leona I. Pierwszeństwo biskupów rzymskich w kościele uznawano do pewnego stopnia i na Wschodzie. Tam też stawiano biskupa rzymskiego przed biskupem Konstantynopola, jemu rezerwowano pierwsze miejsce po cesarzu przy podpisywaniu uchwał soborów. Wschód jednak inaczej pojmował to pierwszeństwo. Dokumentem wielkiej wagi, stwierdzającym najwyższe znaczenie w kościele gminy rzymskiej, jest głośny tekst Ireneusza, w którym jest mowa o pierwszeństwie nie biskupa, lecz gminy rzymskiej, jako założonej przez największych apostołów, Piotra i Pawła. To samo stanowisko zostało już wcześniej, choć nie tak wyraźnie, zaznaczone w liście Klemensa Rzymskiego i w listach Ignacego. Prymat gminy rzymskiej w pierwszych wiekach daleki był jednak od tego, jaki wytworzył się w średniowieczu. Biskupi rzymscy nie byli jeszcze "papieżami", a rola kościoła rzymskiego ograniczała się do troski o zachowanie jedności kościelnej. Charakterystyczne jest świadectwo Cypriana, który uznaje wprawdzie prymat kościoła rzymskiego, ale uważa, że jest to pierwszeństwo bierne, a nie aktywne. Przyjmując, iż gmina rzymska została założona przez Piotra apostoła, Cyprian twierdzi, że inni apostołowie posiadali tę samą co on powagę i ten sam udział w zaszczytach i władzy. Stąd wniosek, że wszyscy biskupi za sprawowanie rządów nad swą gminą odpowiedzialni są jedynie wobec Boga (Ep. 59,14Ď). Nie znajduje u Cypriana potwierdzenia teza, że biskup rzymski ma najwyższą władzę w całym kościele. (De cath. eccl. unitate 4Ď). Zagadnienie to po raz pierwszy występuje z całą ostrością pod koniec Ii wieku w sporze o termin święcenia Wielkanocy, a chodzi w nim nie tyle o osobę biskupa, ile o supremację gminy rzymskiej nad innymi gminami. Wiktor I, w imieniu gminy rzymskiej, pragnął zmusić groźbą ekskomuniki gminy Azji Mniejszej, by porzuciły stary zwyczaj święcenia Wielkanocy w terminie żydowskim i przyjęły termin uznawany przez gminę rzymską. Wystąpienie to oburzyło inne gminy i biskupów. O tym, że ówcześni chrześcijanie nie przyznawali biskupowi rzymskiemu takiej władzy, świadczy list Ireneusza i list Polikratesa z Efezu do Wiktora. Polikrates protestuje przeciwko stanowisku Wiktora, powołując się na starożytną "tradycję apostolską", przechowywaną w gminie efeskiej, na apostoła Filipa i jego córkę oraz na tradycję innych gmin Azji Mniejszej. List kończy się zwrotem, że bardziej należy słuchać Boga niż ludzi. Drogą wskazaną przez Wiktora poszedł Stefan I (254-257Ď), który posłużył się groźbą ekskomuniki w sporze o ważność chrztu udzielanego przez heretyków. Jego wystąpienie wywołało ostre sprzeciwy, szczególnie ze strony biskupów afrykańskich z Cyprianem i Firminianem na czele. Zwracają się oni do Stefana w słowach pełnych wyrzutów. Firminian nazywa wystąpienie Stefana głupotą, oskarża go, że sam się wyłączył z kościoła, że stał się schizmatykiem i apostatą, a odwołanie się Stefana do powagi Piotra i Pawła nazywa zniewagą apostołów. W okresie przednicejskim gmina rzymska nie wykonywała jurysdykcji w stosunku do innych gmin. Uznawana była samodzielność wszystkich kościołów przy równoczesnym pierwszeństwie kościoła rzymskiego i poczuciu braterskiej odpowiedzialności za inne gminy. Prymat jurysdykcji biskupów rzymskich po raz pierwszy znalazł usankcjonowanie na synodzie w Sardyce (343Ď), którego uchwały przyjęli wyłącznie biskupi zachodni. Synod ten w trzech kanonach określił uprawnienia biskupa rzymskiego jako instancji apelacyjnej w stosunku do innych biskupów i synodów prowincjonalnych. Uchwały synodu stwarzały całkiem nową sytuację w organizacji kościoła i dlatego nie miały zrazu praktycznego znaczenia nawet na Zachodzie. Stanowiły jednak podstawę do rozwoju centralizacji władzy kościelnej na przyszłość. Już w trzydzieści pięć lat po tym synodzie jego uchwały zostały uznane przez cesarza Gracjana (378Ď), który określił, że w sporach między biskupami rozstrzygający głos należy do biskupa rzymskiego. W ten sposób prymat jurysdykcji został potwierdzony przez prawo państwowe. Walkę o pełnię władzy w kościele w zdecydowany sposób rozpoczął Damazy I (366-384Ď). Wystąpił on przeciwko orzeczeniu soboru konstantynopolskiego (381Ď), który przyznał biskupowi tego miasta te same prawa co biskupowi rzymskiemu. Damazy I zwołał synod biskupów w Rzymie (382Ď), na którym uzasadnił prymat jurysdykcji, opierając się na słowach ewangelii (Mt 16, 18Ď). Pod jego naciskiem synod ten uchwalił, że biskup rzymski ma władzę jurysdykcji nad całym kościołem, że znaczenie wszystkich innych kościołów opiera się tylko na ich stosunku do biskupa rzymskiego i że nawet najstarsze kościoły czerpią swą powagę z powagi kościoła rzymskiego. Uchwała ta wytyczała kierunek, w którym miała się kształtować władza biskupów rzymskich w przyszłości. W kierunku wskazanym przez Damazego poszło wielu jego następców, jak Syrycjusz (384-399Ď), Innocenty I (401-417Ď), Bonifacy I (418-422Ď), Celestyn I (422-432Ď). Wielkim krokiem na drodze do umocnienia i rozszerzenia zakresu władzy biskupów rzymskich był pontyfikat Leona I (440-461Ď). Zażądał on uznania swej władzy na podstawie słów ewangelii (Mt 16, 18 i Łk 22, 31 n.). Następca Piotra jest, jego zdaniem, nie tylko symbolem jedności kościoła, lecz rzeczywistym rządcą. Wszelka władza w kościele pochodzi tylko od Piotra i jego następców. Biskup rzymski ma pełną władzę, na nim spoczywa obowiązek rządzenia w kościele. Inni biskupi są jedynie delegatami biskupa rzymskiego, który za ich pośrednictwem rządzi rozmaitymi częściami kościoła, ich władza i powaga wypływa tylko z tego zastępstwa. Prymat biskupa rzymskiego jest więc, zdaniem Leona, prymatem władzy, a biskup rzymski - biskupem powszechnym całego kościoła zachodniego i wschodniego. To żądanie Leona I, sformułowane w tak jasnych i ostrych słowach (plenitudo potestatis), natrafiło na zdecydowany opór kościoła wschodniego. Wyrazem stanowiska kościołów wschodnich był apel skierowany do Leona I przez Teodoreta, biskupa Cypru. W apelu tym, pełnym zresztą szacunku dla stolicy rzymskiej i dla Leona, Teodoret podkreśla znaczenie gminy rzymskiej, ale nie mówi o prymacie Piotrowym i unika starannie sformułowania tak istotnego dla całej działalności Leona I. Stanowisko kościołów wschodnich z całą ostrością zarysowało się na soborze chalcedońskim, który określił, że biskup konstantynopolitański, ze względu na polityczne znaczenie stolicy państwa, ma te same prawa co biskup Rzymu. Protest Leona I nie wpłynął na zmianę stanowiska uczestników soboru, ale wskazał po raz pierwszy, że biskup rzymski uważał się za instancję wyższą od soboru powszechnego. Pogląd ten został milcząco przyjęty na Zachodzie, ale odrzucony na Wschodzie. O stanowisku biskupa rzymskiego na Zachodzie zadecydowały w tym czasie wypadki polityczne. Najazd barbarzyńców na Rzym zrodził poczucie lęku i bezradności. Ostoją życia stała się stolica biskupia, oparta na czterowiekowej tradycji. Fakt, że Leonowi I udało się uratować Rzym przed zniszczeniem, podniósł jego prestiż w oczach Zachodu. Upatrywano w nim nie tylko przywódcę kościelnego, ale i politycznego. Pontyfikat Leona I ugruntował pełnię władzy biskupów rzymskich na Zachodzie, nie zdołał jednak narzucić jej kościołom wschodnim. Na decydujący krok w tym kierunku zdobył się Feliks Ii, który wystąpił przeciwko patriarsze konstantynopolitańskiemu Akacjuszowi, oskarżył go o herezję monofizytyzmu, obłożył ekskomuniką i pozbawił urzędu. Krok ten, choć spowodował chwilowe narzucenie supremacji kościołowi wschodniemu, nie przyniósł trwałego zwycięstwa Rzymowi, przeciwnie, zaostrzył czujność biskupów wschodnich. Walka biskupów rzymskich z kościołem wschodnim przybrała nieco inny charakter za pontyfikatu Grzegorza I (590-604Ď), który nawiązał do starej tradycji kościelnej, według której prymat polegał nie na rządzeniu, lecz na trosce o zachowanie jedności kościoła. Historia jednak poszła już zbyt daleko, by można było wcielić w życie dawne przekonania. Biskupi wschodni wykazywali wzmożoną czujność w obronie swych prerogatyw, a jeden z patriarchów wschodnich przyjął tytuł patriarchy ekumenicznego, czyli powszechnego. Wobec takich poprzedników Grzegorza I, jak Damazy I, Innocenty I i Leon I oraz takich następców, jak Mikołaj I, Grzegorz Vii, Innocenty Iii i Bonifacy Viii, idee jego nie mogły zadecydować o kierunku rozwoju papiestwa. Okres po Grzegorzu I znamionuje coraz większe rozluźnienie łączności kościoła wschodniego z Rzymem. Próby biskupów rzymskich, zmierzające do podporządkowania sobie Wschodu, rodziły nieufność i były traktowane jako zamach na "tradycję apostolską". Szczególną niechęć do Zachodu wywołały próby narzucenia kościołom wschodnim liturgii rzymskiej przez Innocentego I i Leona I. Decydujące znaczenie dla stosunku kościoła wschodniego do Rzymu mają uchwały synodu trullańskiego Ii (692Ď), uważanego przez kościół wschodni za sobór powszechny (V-Vi). W tym typowo wschodnim zgromadzeniu biskupów uczestniczyli z Zachodu tylko legaci biskupa rzymskiego. W kanonach tego synodu uwydatniły się poważne różnice pomiędzy zwyczajami i przekonaniami Wschodu i Zachodu. Ze szczególnym naciskiem synod potępił biskupa rzymskiego Honoriusza, jako "przeklętego heretyka", a powołując się na uchwały soboru konstantynopolitańskiego i chalcedońskiego ponownie podkreślił, że patriarcha konstantynopolitański ma te same prawa co patriarcha rzymski. Uchwały synodu trullańskiego Ii, zatwierdzone i podpisane przez cesarza i wszystkich obecnych biskupów, wysłano do Rzymu. Papież Sergiusz I odmówił złożenia podpisu mimo nacisku cesarza; uchwały podpisał papież Jan Vii w 705 roku, już bez nacisku cesarskiego. Uchwały synodu trullańskiego Ii należy uważać za faktyczne zerwanie jedności kościelnej Wschodu i Zachodu, mimo że przez pewien czas istniały jeszcze nici łączące oba kościoły. Formalnie łączność Wschodu z Zachodem zerwana została najpierw przez Focjusza, później przez Cerulariusza. Było to jednak tylko zewnętrzne ujawnienie faktów już dawniej dokonanych. Zerwanie jedności kościelnej Wschodu i Zachodu jest faktem niezmiernie doniosłym dla samej idei katolickości kościoła rzymskiego, który utracił podstawę do uważania siebie za kościół katolicki, a mimo to zachował tę nazwę. Ale nazwę tę zachował także kościół wschodni, przyjmując równocześnie nazwę kościoła ortodoksyjnego, prawosławnego. Jest rzeczą zadziwiającą, z jaką beztroską niektórzy apologeci kościelni mówią o zerwaniu jedności kościoła wschodniego z rzymskim. Boleją wprawdzie nad tym, że kościół rzymski utracił wielką liczbę wiernych, ale równocześnie pocieszają się faktem, że zyskał rekompensatę w postaci ludów, które w tym okresie zostały schrystianizowane. Apologeci owi zdają się nie wiedzieć, że w fakcie zerwania jedności kościelnej nie chodzi o stratę części wiernych, lecz o samą zasadę katolickości kościoła, która przez to została zniweczona. Fakt zerwania jedności kościelnej Wschodu z Zachodem ma ogromne znaczenie zarówno dla rozwoju instytucji kościoła rzymskiego, jak i dla kształtowania się jego doktryny. Jednym z charakterystycznych objawów rozwoju chrześcijaństwa w epoce starożytnej były liczne grupy wyznaniowe określane na soborach i synodach jako heretyckie. Jedne z nich dosyć szybko się rozpadały i zanikały, inne natomiast konsolidowały się i trwają do dziś. Niektóre, jak arianizm, odegrały wielką rolę w dziedzinie religijnej i społeczno-politycznej, ale nie potrafiły stworzyć silnej organizacji i dlatego po kilku wiekach ślad po nich zaginął. Do wielkich herezji tej epoki należy zaliczyć również nestorianizm, monofizytyzm, monoteletyzm. One właśnie dały początek kilku wschodnim kościołom narodowym, które potrafiły zachować swą samodzielność. Powstanie tych kościołów było uwarunkowane przede wszystkim odrębnościami narodowymi, politycznymi i kulturowymi, a nadto sporami w zakresie doktryny religijnej. W ten sposób na gruncie nestorianizmu powstał kościół chaldejski, na gruncie monofizytyzmu powstały kościoły: syryjski, armeński (ormiański), koptyjski i abisyński, a na gruncie monoteletyzmu powstał kościół maronicki, który jednak po dość długim okresie samodzielności zjednoczył się z kościołem rzymskim. Kościół chaldejski ukształtował się formalnie w V wieku, kiedy to na synodzie w Seleucji (424 rok) z przyczyn natury politycznej orzekł swą niezależność od kościoła rzymskiego i konstantynopolitańskiego. Wkrótce po tej deklaracji znaleźli tam dobre przyjęcie wypędzeni z Edessy nauczyciele tzw. "szkoły perskiej", którzy przyczynili się w znacznej mierze do tego, że nestorianizm stał się obowiązującą doktryną w tym kościele. Późniejsze wypadki polityczne, a zwłaszcza klęska króla perskiego Chosroesa Ii w wojnie z cesarzem Konstantynopola, stały się przyczyną prześladowania nestorianów, które nie ustawało aż do czasu zajęcia kraju przez Arabów. Nestorianie chaldejscy prowadzili wytężoną akcję misyjną w Turcji, Indii, Mongolii i wśród Arabów. Wiek Xii i Xiii - to okres największej ekspansji tego kościoła. Sieć jego gmin rozciągała się od Jerozolimy do Pekinu. W Xiv wieku jednak warunki polityczne doprowadziły nie tylko do zahamowania akcji misyjnej, ale do poważnego upadku samego kościoła. Od tej pory kościół chaldejski już nie odzyskał swej siły. Pierwsza wojna światowa zdziesiątkowała liczbę jego wyznawców, znaczna część wyemigrowała. Obecnie liczba wyznawców nie przekracza 200000 w Iraku, Persji, Afganistanie i Indiach. W Xvii wieku część wyznawców zjednoczyła się z kościołem rzymskim, a w Xix wieku pewna część nawiązała łączność z rosyjskim kościołem prawosławnym. Głową kościoła chaldejskiego jest patriarcha (katholikos), która to godność przechodzi od Xv wieku ze stryja na bratanka. Językiem liturgicznym jest język staroperski. Kościół syryjski powstał w V wieku w środowisku mnichów Syrii, Palestyny i Egiptu. Głównym ośrodkiem była Antiochia, gdzie od 470 roku patriarchami byli zwolennicy monofizytyzmu. W początkach Vi wieku jednak biskupi monofizyccy zostali wygnani z Syrii i opozycja wobec soboru chalcedońskiego została zlikwidowana. Wypędzeni biskupi jednak zdołali na wygnaniu odbudować zniszczoną hierarchię, która od imienia swego twórcy Jakuba Baradoi przyjęła nazwę jakobitów. Z chwilą opanowania Syrii przez Arabów biskupi monofizyccy mogli działać z większą swobodą. Na perskim Wschodzie, pomimo dominacji nestorianów (kościół chaldejski), utrzymały się gminy monofizytów. Ich ośrodkami były Tagrit oraz klasztor Matai koło Mosulu. Świadectwem siły i znaczenia kościoła monofizyckiego w Syrii była jego działalność misyjna. Literatura religijna jakobitów przeżyła okres rozkwitu w Xiii wieku. Na ten wiek przypadła też największa ekspansja tego kościoła, który miał 20 metropolii i ponad 100 stolic biskupich. Duża też była liczba klasztorów w Syrii, Mezopotamii, na Cyprze. W Xiv wieku, wskutek najazdu Mongołów i prześladowań tureckich, liczba jakobitów szybko malała. W Xvii wieku część jakobitów zjednoczyła się z kościołem rzymskim. Obecnie ich liczba nie przekracza 80000. Językiem liturgicznym jest starosyryjski i perski. Głową tego kościoła jest patriarcha, który od 1292 roku przyjmuje przydomek Ignacego. Siedzibą patriarchatu był do niedawna klasztor Zaphran koło Bagdadu, obecnie jest klasztor św. Marka w Jerozolimie. Kościół armeński (ormiański) wyodrębnił się spod jurysdykcji patriarchy Konstantynopola w początkach V wieku ze względów politycznych. Z tych samych racji władcy Armenii nie chcieli dopuścić do uzależnienia go od patriarchy Antiochii, mimo że stamtąd przejął on swe wierzenia i zwyczaje. Kiedy jednak Armenia dostała się pod panowanie Persji, chrześcijanie armeńscy z racji politycznych usiłowali nawiązać łączność z kościołem syryjskim i opowiedzieli się za monofizytyzmem, zachowując własne obrzędy i język staroarmeński w liturgii. W 654 roku Armenia dostała się pod panowanie Arabów i z czasem uzyskała znaczną samodzielność. Napór Turków jednak zmuszał ludność tego kraju do przesiedlania się na Zachód, wskutek czego powstawały liczne kolonie armeńskie w Persji, Indiach, północnej Afryce, na Kaukazie i w Polsce. Ponawiane kilkakrotnie przez Rzym próby przyłączenia kościoła armeńskiego do rzymskiego nie dawały pozytywnych wyników, gdyż kolejne synody armeńskie wypowiadały się zdecydowanie przeciwko temu. Podobne stanowisko zajmowały względem takich propozycji ze strony Konstantynopola. W 1316 roku wszakże udało się Rzymowi przeciągnąć na swoją stronę kilku biskupów armeńskich i utworzyć kościół unijny obrządku ormiańskiego z patriarchą rezydującym w Konstantynopolu. Na początku Xvii wieku Armenia została opanowana przez Persów, których szach Abbas przesiedlił w tym czasie znaczną część ludności tego kraju w głąb Persji. W 1797 roku północna część, a w 1829 roku również prowincje centralne Armenii zostały włączone do Rosji, wskutek czego stolica patriarchy Eczmiadzin znalazła się na terytorium Rosji. Patriarsze podlegają jurysdykcyjnie również metropolie ormiańskie w Jerozolimie, Konstantynopolu i Cylicji. Kościół koptyjski wyrósł na podstawie antagonizmu Aleksandrii względem Konstantynopola. Sprzeczności powstające pomiędzy administracją bizantyjską a miejscową ludnością doprowadziły do otwartego buntu Koptów przeciwko administracji państwowej. Do tego dołączyły się sprzeczności religijne. Aleksandria bowiem opowiadała się za monofizytyzmem i jego reprezentanci piastowali w tym czasie godność patriarchów. Cesarz Justynian po stłumieniu buntu skazał patriarchę monofizyckiego na wygnanie i na jego miejsce mianował zwolennika uchwał soboru chalcedońskiego. Taki stan trwał do czasu opanowania Afryki Północnej przez Arabów, co dla Koptów oznaczało wyzwolenie spod ucisku bizantyjskiego. Wkrótce jednak sytuacja uległa zmianie, gdyż Arabowie w dążeniu do rozszerzenia islamu ograniczali działalność chrześcijan, niszczyli ich kościoły i klasztory, żądali wysokiego okupu za sprawowanie czynności religijnych. Nie pomogło przeniesienie stolicy patriarchy do Kairu. Taki stan rzeczy, z niewielkimi zmianami, przetrwał do Xix wieku. Patriarcha kościoła koptyjskiego rezyduje do dziś w Kairze, spełnia jurysdykcję w stosunku do 11 metropolitów i 2 biskupów. Oprócz Egiptu podlega mu Jerozolima i Jaffa oraz biskupstwo w Chartumie. Podlega mu również jurysdykcyjnie metropolita Abisynii. Wierzenia i obrzędy tego kościoła niewiele odbiegają od tych, jakie istniały na terenie Egiptu w okresie wczesnochrześcijańskim. Językiem liturgicznym jest koptyjski i od około 1000 roku również arabski. Kościół abisyński zachowuje swą samodzielność, ale jurysdykcyjnie jest związany z kościołem koptyjskim. Źródła abisyńskie mówią, że około 500 roku przybyli tam "święci" (9 osób), którzy zdobyli ten kraj dla monofizytyzmu. Napór islamu w Viii wieku sprawił, że kościół abisyński zespolił się wewnętrznie i związał swe interesy z narodowymi. Wskutek ponownego zagrożenia ze strony muzułmanów u schyłku Xv wieku cesarz abisyński zwrócił się o pomoc do Portugalii i do papieża. Następstwem tego faktu było wysłanie do Abisynii w 1546 roku misji jezuitów, która miała doprowadzić do unii tego kościoła z rzymskim i do zjednoczenia Abisynii z Portugalią. Akcja ta jednak nie dała w tym czasie pozytywnych wyników. Dopiero na początku Xvii wieku doszło do zawarcia unii z Rzymem, ale już w połowie tego stulecia Abisynia powróciła do monofizytyzmu i wypędziła jezuitów z kraju. Kościół abisyński w obecnej chwili jest organizacyjnie niezależny, jego metropolita rezyduje w Addis Abebie. Językiem liturgicznym jest stary język prowincji Tiger, tzw. język ghez. Jego wierzenia są bardzo bliskie wierzeniom Koptów. Katolicyzm średniowieczny różni się od starożytnego organizacją kościelną, odmiennymi zwyczajami i doktryną. Do kościoła średniowiecznego weszły wyobrażenia i zwyczaje nowo nawróconych ludów, weszła swoiście rozumiana filozofia Arystotelesa i mistyka Dionizego pseudo-Areopagity. Dominującą cechą katolicyzmu średniowiecznego była religijność legalna w najskrajniejszym tego słowa znaczeniu. Absolutna władza papieska, która osiągnęła szczyt za pontyfikatu Innocentego Iii, nadała temu katolicyzmowi swoisty charakter. Zerwanie jedności kościelnej ze Wschodem stawiało kościół zachodni w całkiem nowej sytuacji nie tylko pod względem organizacyjnym, ale i doktrynalnym. Na Zachodzie zdawano sobie sprawę z doniosłości tego faktu i dlatego papieże nie szczędzili wysiłków, by doprowadzić do ponownego zjednoczenia kościołów. Wysiłki te nie mogły jednak być skuteczne, ponieważ nastawienie biskupów rzymskich nie uległo zmianie. Rzym, zdając sobie coraz wyraźniej sprawę z tego, że Wschód jest dla niego straconą pozycją, zaczął zwracać uwagę przede wszystkim na Zachód i ugruntowywać swą władzę wśród nowo nawróconych ludów Europy. Wiele stuleci trwało zbrojne osiedlanie się ludów germańskich w granicach i na peryferiach cesarstwa rzymskiego. Już około 500 roku królowie germańscy panowali w Rawennie, Kartaginie, Paryżu, Tuluzie. Ludy germańskie przyjmowały wiarę chrześcijańską zadziwiająco łatwo i szybko; najpierw chrzcił się zwierzchnik, a następnie w jego ślady szedł cały lud. Obok plemion germańskich kościół rzymski zyskał wielką liczbę wiernych wśród ludów dawno osiadłych na Półwyspie Pirenejskim, w Galii, na wyspach brytyjskich, w krajach skandynawskich i słowiańskich. Nawrócenie tych ludów było równoczesnym poddaniem ich jurysdykcji biskupów rzymskich, gdyż przyjmowały one nie tylko dogmaty, moralność i liturgię rzymską, ale także zwierzchnictwo biskupa rzymskiego jako najwyższej władzy. Apostoł wysp brytyjskich, Augustyn, i apostoł ludów germańskich, Bonifacy, sprawowali z ramienia papieża władzę nadrzędną w stosunku do biskupów. Przysięga, jaką Bonifacy kazał złożyć biskupom niemieckim na ręce papieża Grzegorza Ii (722Ď), świadczyła, że są to tereny poddane bezpośredniej jurysdykcji papieskiej. Nie tylko niemieckie, ale i frankońskie tereny misyjne zostały poddane przez Bonifacego jurysdykcji papieża, zdołał on bowiem nakłonić biskupów frankońskich, by w 747 roku w uroczystym akcie oddali się władzy papieskiej. W akcie tym metropolici frankońscy uzależnili swą jurysdykcję od nadania papieskiego, przez co stali się wikariuszami papieża, podobnie jak poprzednio biskupi Tesalonik, Arles, Mediolanu i Akwilei. Kraje skandynawskie i słowiańskie, które przyjmowały nową wiarę od kościoła rzymskiego, były również poddawane bezpośredniej jurysdykcji papieża. Nie zamąciło tego procesu czasowe utrzymanie języka słowiańskiego w liturgii na Morawach i w Panonii. Wskutek wspomnianych nawróceń biskupstwo rzymskie stało się bez walki metropolią olbrzymiego terenu, rozciągającego się od południowej Italii do Islandii i od Pirenejów do Karpat. Biskup rzymski sprawował nad tymi terenami rzeczywistą władzę za pośrednictwem miejscowych biskupów. Pierwszym papieżem, który zdawał sobie sprawę z tej olbrzymiej władzy, był Mikołaj I (858-867Ď). Odżyła w nim wola rządzenia znamionująca Innocentego I i Leona I. Tylko biskup rzymski, zdaniem Mikołaja, posiada pełnię władzy, tylko on jest przywódcą i sędzią całego kościoła. Od jego decyzji nie ma apelacji, nikomu nie wolno sądzić jego orzeczeń i wyroków. Mikołaj I z całą bezwzględnością realizował głoszone przez siebie zasady, co znalazło wyraz w stosunku do biskupa Rawenny, Jana. Został on zmuszony na synodzie rzymskim w 861 roku do zobowiązania się, że co dwa lata stawi się w Rzymie i że nie będzie święcił biskupów swej metropolii bez pisemnego zezwolenia papieża. Istotne dla dalszego rozwoju papiestwa było też uznanie przez Mikołaja I za obowiązujące pseudoizydoriańskich dekretałów jako zbioru prawa kościelnego. Zbiór ten zawiera sześćdziesiąt sfałszowanych listów i dekretów papieży z lat 90-314 oraz wiele orzeczeń soborowych i synodalnych ze sfałszowanymi interpolacjami. Jest to więc mieszanina dokumentów prawdziwych ze sfałszowanymi, kompilacja cytatów z Pisma świętego i ojców kościoła z rozmaitymi orzeczeniami. W średniowieczu wierzono, że autorem tej kompilacji jest Izydor z Sewilli, później jednak okazało się, że powstała około 850 roku w cesarstwie frankońskim, a jej celem było uzasadnienie centralizacji władzy kościelnej. Mikołaj I ponawiał również próby narzucenia swej jurysdykcji kościołom wschodnim. Udało mu się nawet podporządkować sobie Bułgarię, która w myśl uchwał soboru chalcedońskiego należała do patriarchatu konstantynopolitańskiego. Papież wystąpił z kolei przeciwko patriarsze konstantynopolitańskiemu Focjuszowi, nazwał go uzurpatorem i na jego miejsce mianował Ignacego. Wystąpienie to nie przyniosło jednak zwycięstwa Rzymowi, lecz jeszcze silniej uwypukliło różnice dzielące oba kościoły i doprowadziło do formalnego zerwania na synodzie konstantynopolitańskim w 867 roku. Mikołaj I był dla wszystkich swych następców wzorem, ale dopiero w dwieście lat po jego śmierci pojawił się papież, który mu dorównał. Okres dzielący pontyfikat Mikołaja I i Grzegorza Vii to okres ostrych walk rodów szlacheckich o wpływy na wybór i politykę papieża. W 1073 roku papieżem został Grzegorz Vii, którego pontyfikat otworzył nową kartę w historii papiestwa. Program swej działalności ujął on w dwudziestu siedmiu lapidarnych zdaniach, znanych pod nazwą Dictatus Papae. W myśl tego programu każda ważniejsza sprawa ma być kierowana do stolicy rzymskiej, bez zgody biskupa rzymskiego nie może być zwołany żaden synod. Biskup rzymski ma prawo mianowania, przenoszenia i usuwania biskupów w całym kościele. Jest on biskupem całego kościoła, dlatego ten, kto apeluje do papieża, nie może być sądzony przez kogokolwiek. Papież jest też nieomylny i święty, o ile został wybrany zgodnie z przepisami kościelnymi. Aby zrealizować swe założenia, Grzegorz Vii musiał mieć zastępy karnych i oddanych sobie biskupów i księży, oderwanych od życia codziennego i od społeczeństwa. W tym celu z bezwzględną stanowczością zmuszał kler do zachowania celibatu. Do różnych krajów i diecezji wysyłał swych legatów, którzy mieli czuwać nad wykonaniem zarządzeń papieskich. Instytucja legatów miała na celu nie tylko dopilnowanie realizacji tych zarządzeń, ale równocześnie była instrumentem wszechstronnej kontroli nad działalnością biskupów. Idąc śladem Mikołaja I, Grzegorz Vii nie zadowolił się zdobyciem pełni władzy kościelnej. Przyznał on sobie również najwyższą władzę nad książętami świeckimi, którzy na znak uznania tej władzy musieli całować jego stopę. Przypisał sobie władzę usuwania cesarzy i zwalniania ich poddanych od obowiązku posłuszeństwa. Wyrazem tego nastawienia była walka Grzegorza Vii z cesarzem Henrykiem Iv. W walce tej papież, idąc drogą wypróbowaną przez swoich poprzedników, ekskomunikował Henryka i uwolnił jego poddanych od obowiązku posłuszeństwa. Skutki tego aktu były straszne. Pielgrzymka cesarza do Canossy ukazała całemu światu potęgę władzy papieskiej. Była też ostrzeżeniem dla innych królów i książąt. Wprawdzie Grzegorz Vii przegrał walkę z cesarzem i umarł na wygnaniu (1085Ď), ale jego postawa miała posłużyć wielu następcom jako wzór do naśladowania. Nieograniczona władza papieska nad całym światem, o którą z taką zaciętością walczył Grzegorz Vii, stała się faktem w sto lat po jego śmierci, za pontyfikatu Innocentego Iii (1198-1216Ď). Już w swej mowie koronacyjnej Innocenty Iii obwieścił światu, że jest zastępcą Chrystusa, następcą Piotra, pomazańcem bożym postawionym między niebem i ziemią. Jest tym, który sądzi wszystkich, ale sam przez nikogo nie może być sądzony. Jak przed Bogiem ma się zginać wszelkie kolano, tak wobec jego zastępcy na ziemi wszyscy ludzie winni są bezgraniczną uległość i posłuszeństwo. Absolutyzm Innocentego Iii znalazł pełny wyraz na soborze laterańskim Iv (1215Ď). Narzędziami w rękach tego papieża byli nie tylko biskupi, ale i władcy świeccy. Władza świecka zdaniem Innocentego Iii jest tylko odbiciem i odblaskiem papieskiej władzy nad światem, bo summus pontifex to jednocześnie Supremus princeps. Innocenty Iii przyznał sobie prawo mianowania królów i książąt, w dowód czego wyniósł księcia bułgarskiego Kalojoannesa do godności królewskiej pod warunkiem, że ten utrzyma swój naród w posłuszeństwie papieżowi. Rzucił klątwę na Jana bez Ziemi, a gdy Jan się ukorzył, oddał mu jego posiadłości, ale już jako lenno. Pontyfikat Innocentego Iii jest szczytowym osiągnięciem w zakresie umacniania władzy papieskiej. Władza ta nie mogła się już powiększyć na Zachodzie, papież zwrócił więc oczy na Wschód. Podporządkowanie Bułgarii Rzymowi było tylko częściowym sukcesem. Dla osiągnięcia pełnego zwycięstwa posłużył się Innocenty ideą wypraw krzyżowych. Idea chiliazmu, tak żywa i powszechna w pierwszych wiekach, nie wygasła w średniowieczu. Opierając się na słowach Apokalipsy, oczekiwano końca świata w roku 1000, a gdy ten rok nie przyniósł kataklizmu na miarę światową, zaczęto przesuwać terminy. Oczekiwanie to napawało ludzi lękiem wobec zbliżającego się sądu bożego. We wszystkich nieszczęściach, jak głód, nieurodzaj, masowe epidemie, dopatrywano się kary boskiej. Gniew boży zaś, zgodnie z nauczaniem kościoła, można było odwrócić tylko przez pokutę i umartwienie, przez składanie ofiar na rzecz kościoła i odbywanie pielgrzymek do miejsc świętych, a szczególnie do grobu Pańskiego. Nasilenie pielgrzymek wzrosło w Xi wieku. Ponieważ Palestyna znajdowała się w rękach niewiernych, w umysłach wielu ludzi zrodziła się idea walki o jej wyzwolenie. Trzeba się było przecież wykazać jakimś wielkim czynem wobec bliskiego końca świata. Wychodziły tedy całe wsie uzbrojone w kije i ginęły nie doszedłszy do celu. Obok tych samorzutnych, masowych wypraw odbywały się wyprawy zorganizowane przez książęta i rycerstwo. Już pierwsza z nich została uwieńczona zdobyciem Jerozolimy (1099Ď) i ustanowieniem tam królestwa łacińskiego na wzór zachodnioeuropejskich państw feudalnych. Wyprawy następne miały utrzymać i rozszerzyć stan posiadania. Okazało się jednak wkrótce, że jest to zadanie niewykonalne, gdyż miejsce pierwszego zapału i entuzjazmu religijnego zajęło zimne wyrachowanie. Polityczny cel wypraw krzyżowych uwidocznił się już na samym początku, z całą wyrazistością zaś wystąpił zwłaszcza podczas czwartej, zorganizowanej przez Innocentego Iii wyprawy, która zamiast do Jerozolimy, skierowała się do Konstantynopola. W 1204 roku krzyżowcy zdobyli szturmem stolicę grecką, łupiąc ją i mordując ludność. Cesarzem greckim mianował się przywódca tej krucjaty - Baldwin, któremu Innocenty Iii przesłał swe życzenia i nakazał obsadzić wszystkie wyższe stanowiska kościelne łacinnikami. Plan Innocentego Iii, by za pomocą wypraw krzyżowych podporządkować sobie Wschód, nie został wykonany. Dawna niechęć greków do łacinników wzmogła się i przybrała formę otwartej nienawiści już od czasu pierwszej wyprawy. W Konstantynopolu traktowano krzyżowców jako wysłanników papieskich, którzy wkroczyli w granice państwa wschodniego, by odbierać ziemię, grabić i mordować ludność. Coraz powszechniej nazywano ich heretykami i pogardzano nimi jako barbarzyńcami. W takim stanie rzeczy nie mogło być mowy o utrzymaniu Wschodu w zależności od Rzymu. "Nowy Rzym" uznawano już w tym czasie za "matkę wszystkich kościołów", za "mistyczny Syjon i nową Jerozolimę". Patriarcha Konstantynopola Micha Iii (1169-1176Ď) ogłosił wprost, że papież wskutek "herezji łacińskiej" utracił godność arcybiskupa. Nienawiść greków doprowadziła w 1182 roku do straszliwej rzezi łacinników w Konstantynopolu, w czasie której zginął legat papieski. Odwet ze strony łacinników doprowadził tylko do wzrostu nienawiści. W tych warunkach cesarze łacińscy z trudem utrzymywali się na tronie konstantynopolitańskim. Już w 1205 roku Baldwin I dostał się do niewoli bułgarskiej i mimo że Kalojoannes bułgarski był posłuszny Innocentemu Iii, umarł w niewoli. Trzeci łaciński cesarz Konstantynopola, ukoronowany w Rzymie, dostał się do niewoli greckiej, a syn jego, Robert, musiał zawrzeć z cesarzem greckim upokarzający pokój. Wreszcie Baldwin Ii musiał uciekać z Konstantynopola razem z szóstym z kolei łacińskim patriarchą tego miasta (1261Ď). Taki sam los spotkał królestwo łacińskie w Jerozolimie. Jerozolima została zdobyta przez Turków w 1240 roku, a następnie w ręce sułtana egipskiego dostały się inne miasta należące do tego królestwa. W 1244 roku została zdobyta Tyberiada i Hebron, w 1268 roku Antiochia, a w 1291 roku poddała się warowna twierdza Ptolemaida. Jedynie na Cyprze i w Armenii przez pewien czas utrzymywali się łacinnicy. Z wyprawami krzyżowymi związane jest powstanie zakonów rycerskich, jeden z charakterystycznych przejawów życia religijnego w średniowieczu. Po zdobyciu Jerozolimy przez krzyżowców zrodziła się potrzeba otoczenia stałą opieką pielgrzymów przybywających z Zachodu i obrony ich przed naporem Saracenów. W tym celu tworzono bractwa rycerskie. Pierwszym takim bractwem byli templariusze, mający swą siedzibę w pobliżu świątyni Salomona (militia templi). Pod względem organizacyjnym nowe bractwo zostało poddane regule ułożonej przez Bernarda z Clairvaux, a zatwierdzonej przez papieża Honoriusza Ii w 1128 roku. Oprócz trzech ślubów: ubóstwa czystości i posłuszeństwa, członkowie bractwa ślubowali bronić Ziemi Świętej przed niewiernymi. Templariusze w krótkim czasie stali się bardzo popularni. Po upadku Jerozolimy przenieśli się na Cypr, a następnie do Francji. Zakon templariuszy został zniesiony przez Klemensa V w 1312 roku. Popularność, jaką początkowo cieszyli się templariusze, była bodźcem do tworzenia innych zakonów tego typu. Tak więc z niemieckiego bractwa szpitalnego, posiadającego już od 1070 roku w Jerozolimie swój szpital i hospicjum dla pielgrzymów, wyłonił się zakon rycerski joannitów. Po zajęciu Jerozolimy przez Turków joannici przenieśli się na wyspę Rodos, gdzie przebywali do 1522 roku, wypędzeni stamtąd, przenieśli się na Maltę i na tej podstawie nazywano ich kawalerami rodyjskimi, a później maltańskimi. Po zajęciu Malty przez Francję, a następnie przez Anglię, zakon uległ stopniowej likwidacji. Z niemieckiego bractwa szpitalnego wywodzi się też zakon krzyżacki, założony w roku 1190. Do 1291 roku siedzibą rycerzy była twierdza Akkon, po czym przenieśli się do Wenecji. Sprowadzeni przez Konrada Mazowieckiego do Ziemi Chełmińskiej w 1228 roku połączyli się z inflanckimi kawalerami mieczowymi w roku 1237. W roku 1525 z wielkim mistrzem Albrechtem na czele sekularyzowali się i przyjęli protestantyzm. Rycerze wspomnianych zakonów ślubowali ubóstwo, ale ich troska o majątek zakonny stała się przysłowiowa. Szczególną sławę zyskali sobie templariusze nazywani "bankierami świata". W ślad za bogactwem wdarła się do zakonów samowola i rozprzężenie. Stworzona przez Innocentego Iii potęga światowa nie była trwała. Aby ją utrzymać, zrodziła się w kościele tendencja do określenia władzy papieża pod względem prawnym. Już Grzegorz Vii posłużył się w tym celu prawnikiem Anzelmem z Lukki, którego dzieło pt.: "Collectio canonum", oparte na dekretałach pseudoizydoriańskich, tworzyło podstawę prawną absolutnej władzy papieskiej. Z dzieła tego czerpał następnie Gracjan przy opracowywaniu swej "Concordantia discordantium canonum", która stała się wkrótce składowym elementem dogmatyki kościelnej. Piotr Lombard włączył dekrety Gracjana do teologii w swych "Quattuor libri Sententiarum", stanowiących przez długi czas podręcznik szkolny do nauki teologii. Na tej podstawie przedstawiono kościół w nauczaniu teologicznym jako organizację hierarchiczną, na której szczycie stoi papież, obdarzony nieograniczoną władzą. Takie pojmowanie kościoła ugruntowali w teologii Tomasz z Akwinu i inni teologowie średniowieczni. Tomasz nie tylko stwierdza istnienie prymatu jurysdykcji, ale uzasadnia jego konieczność. (S. c. g. Iv, 76Ď). Do papieża należy troska o cały kościół (cura totius ecclesiae), tylko on posiada pełnię władzy (plenitudo potestatis) nad całym kościołem i wszystkimi jego częściami. Obok władzy rządzenia posiada on władzę nauczania, a jego orzeczenia obowiązują cały kościół, nie wyłączając soboru powszechnego. Nauka Tomasza z Akwinu o kościele została wykorzystana przez papieży do ugruntowania ich jurysdykcji. Jako pierwszy do nauki Tomasza odwołał się Bonifacy Viii (1294-1303Ď), który w swej głośnej bulli Unam sanctam nadał twierdzeniom Tomasza charakter dogmatu wiary. Uzasadnieniem agresywnego charakteru tej bulli była walka Bonifacego z królem francuskim Filipem Iv. Podczas gdy poprzedni papieże domagali się pełni władzy dla papieża, niezależnie od osoby, która tę godność piastuje, Bonifacy domaga się władzy wprost dla siebie, szuka władzy dla zaspokojenia swych ambicji i swej żądzy panowania. Jego władza nie rozciągała się jednak już tak daleko jak Innocentego Iii. Opór Filipa Iv pokazał światu, że władcy świeccy wyłamali się spod supremacji papieża. Bonifacy Viii, który w rozstrzygającej chwili chciał ekskomunikować Filipa, a jego poddanych uwolnić od przysięgi posłuszeństwa, znalazł się w więzieniu francuskim. Mimo to idea potęgi papieskiej pozostała żywa w teologii, w prawie kościelnym i w pobożnej praktyce wiernych. Pielgrzymi, którzy przybywali do Rzymu dla uzyskania "odpustu jubileuszowego", widzieli w papieżu namiestnika Chrystusowego, a jego słowa przyjmowali z czcią i posłuszeństwem. Coraz częściej podnosiły się jednak głosy, że światowopolityczna władza papieży jest odstępstwem od idei ewangelicznej i wypaczeniem moralności chrześcijańskiej, coraz głośniej krytykowano papieża i jego dwór. Liczni pisarze kierowali pod adresem papiestwa ostrze swej krytyki. Szczególny rozgłos uzyskała książka Marsyliusza z Padwy pt. "Defensor pacis" (1324Ď) i książka Jana Wiclefa pt. "Tractatus de potestate papae" (1379Ď). Wielkim echem odbiły się wystąpienia Wiclefa, Husa, Joachima de Fiore, Jana Piotra Oliviego, Williama Ockhama i innych. W papieżu coraz powszechniej widziano tyrana żądnego władzy nad światem, a nie namiestnika Chrystusowego. Osłabł lęk władców świeckich przed groźbą ekskomuniki kościelnej, zwątpienie zakradło się do wielu umysłów, przestano wierzyć w osobistą świętość papieża, o której tak głośno mówił Grzegorz Vii. Z dworu papieskiego bowiem szły na świat zgorszenie i demoralizacja. Załamała się potęga papiestwa stworzona przez Innocentego Iii i jego poprzedników. Bulla Unam sanctam nie mogła już zatrzymać procesu dziejowego. Fakt ten ujawnił się wyraźnie w okresie tzw. niewoli awiniońskiej i schizmy zachodniej. Klemens V jest pierwszym z papieży, którzy nie rezydowali w Rzymie, lecz w Awinionie. Bezpośrednią przyczyną przeniesienia stolicy papieskiej była walka o władzę pomiędzy Bonifacym Viii i Filipem Iv. Okres niewoli awiniońskiej trwał od 1309 do 1377 roku, kiedy to Grzegorz Xi pod groźbą rzymian, że obiorą sobie innego papieża, powrócił do Rzymu. Bezpośrednim następstwem niewoli awiniońskiej była tzw. wielka schizma zachodnia (1378-1417Ď). W okresie tym władzę sprawowało równocześnie po dwóch lub trzech papieży, którzy potępiali się wzajemnie i zwalczali się wszelkimi sposobami. W tym czasie uwydatnił się fakt, że pogląd o wyższości soboru nad papieżem był jeszcze żywy w wielu umysłach, nie tylko władców świeckich, ale i teologów. Świadectwem tego jest sobór w Pizie (1409Ď), zwołany przez jednego z papieży. Sobór ten wezwał obu papieży do stawienia się przed nim, a gdy nie usłuchali, określił ich jako schizmatyków i heretyków, złożył z urzędu i wybrał nowego papieża, Aleksandra V. Jeden z papieży, Jan Xxiii, zwołał na własną rękę nowy sobór do Konstancji. Sobór ten zażądał na wstępie, by wszyscy trzej papieże zrzekli się swych godności, oraz - na wniosek kanclerza Uniwersytetu Paryskiego Gersona - ogłosił zasadę, że jest przedstawicielem całego kościoła, że ma władzę bezpośrednio od Boga i że każdy wierny, a więc i papież, jest obowiązany poddać się jego uchwałom. Na tej podstawie sobór usunął z urzędu wszystkich trzech papieży, a wybrał nowego, Marcina V. Ta decyzja soboru i interwencja władz świeckich zakończyły okres schizmy zachodniej. O tym, jak żywe było podówczas przekonanie o wyższości soboru nad papieżem, świadczy przebieg soboru bazylejskiego, zwołanego przez Eugeniusza Iv. Uczestnicy soboru rozpoczęli obrady wbrew wyraźnemu zakazowi papieża, i na wstępie przypomnieli dekrety soboru w Konstancji o wyższości soboru nad papieżem. Ogłosili też, że sobór jest prawnie zwołany i nie ma żadnej siły, która by mogła go odwołać. Wobec takiej postawy Eugeniusz Iv bullą Dudum sacrum z 1433 roku odwołał swój poprzedni dekret zawieszający obrady i zezwolił na ich kontynuowanie. Wtedy dopiero, po złożeniu przez legatów papieskich przysięgi, że uznają wyższość soboru nad papieżem, sobór dopuścił ich do przewodnictwa. Sobór bazylejski nie przerwał obrad mimo przeniesienia ich przez Eugeniusza do Ferrary, a w konsekwencji wytoczył papieżowi proces, zdjął go z urzędu, papieżem zaś obrał w 1439 roku Feliksa V. Na soborach w Pizie, Konstancji i Bazylei okazało się, że wiara w najwyższą władzę papieża w kościele nie była ani powszechna, ani ugruntowana; wielu biskupów i teologów uważało sobór za najwyższą instancję w kościele. Na soborze unijnym we Florencji (1445Ď) podkreślono jednak zasadę wyższości papieża nad soborem podważając unię z kościołem wschodnim. Krytyka papiestwa, wyrastająca z różnych źródeł, doprowadziła do wielkiego wstrząsu w katolicyzmie pierwszej połowy Xvi wieku. Reformacja zapoczątkowana przez Lutra spowodowała rozerwanie średniowiecznej jedności świata chrześcijańskiego (unum corpus christianum.) Jest to najdonioślejszy fakt w dziejach kościoła od czasu zerwania jedności kościoła wschodniego z Zachodem nie dlatego, że spowodował zmniejszenie obszaru jurysdykcji papieża, ale dlatego, że ponownie podważył samą ideę katolickości kościoła rzymskiego. Obok kościoła katolickiego wyrósł nowy wielki kościół, oderwany od swego dotychczasowego organizmu, z którym stanowił jedno, a jednoczący i potęgujący siły antypapieskie. Oderwanie krajów protestanckich od kościoła rzymskiego dzieli jego historię na dwie wielkie epoki: średniowieczną i nowożytną. Wagi tego faktu nie umniejsza określenie protestantyzmu przez kościół rzymski mianem herezji. Historyczne bowiem znaczenie Lutra i innych reformatorów tego czasu polega nie na tym, że wnieśli nowe koncepcje w zakresie wiary i moralności, lecz na tym, że spowodowali rozbicie owego jednolitego z pozoru średniowiecznego świata chrześcijańskiego. Wpływy reformatorów wskazują, że owo średniowieczne corpus christianum nie opierało się na przełomie Xv i Xvi wieku na głębokiej wierze narodów chrześcijańskich w nadprzyrodzoną władzę papieża jako klucznika niebieskiego. Nazbyt wyraźnie ujawnione zostały ziemskie i polityczne cele tej władzy, by narody i ich królowie mogli w dalszym ciągu wierzyć, że ma ona charakter religijny. W dziedzinie doktryny prekursorem katolicyzmu średniowiecznego był pod pewnym względem Grzegorz I. W jego pismach przejawiło się zwulgaryzowanie pojęć i wyobrażeń religijnych, została uznana i usankcjonowana religijność ludowa, która znalazła drogę do chrześcijaństwa po upadku kultury starożytnej. Charakterystycznymi elementami tej religijności były: żarliwa wiara, poszukiwanie cudowności, zmysłowe pojmowanie znaków zbawienia, cześć świętych, obrazów i relikwii. W dziedzinie moralnej religijność ta apelowała do prymitywnych pragnień człowieka, przedstawiając mu obraz kary i nagrody pośmiertnej. Kościół, jako organizacja hierarchiczna, został utożsamiony z królestwem niebieskim, o którym mowa w ewangelii. Wprawdzie w pismach Grzegorza I uwidaczniają się również i inne elementy katolicyzmu, ale nad wszystkimi góruje prymitywne rozumienie chrześcijaństwa. Znamienne cechy katolicyzmu średniowiecznego widoczne są w działalności Bernarda z Clairvaux, który przedstawia się naszym oczom jako naiwny wierny i pokorny sługa papieża, a jednocześnie jako działacz kościelny, kaznodzieja, teolog, ekstatyk i głośny reformator życia religijnego. Bernard, wyraziciel naiwnej i fanatycznej religijności średniowiecznej, jest pierwszym pisarzem, który tylko do papieża stosował tytuł Vicarius Christi. Pomimo bezgranicznego oddania papieżowi, dostrzegał jednak zło na dworze papieskim i odważył się podnieść głos ostrzeżenia, przypominając papieżowi jego obowiązki (De consideratione - pismo skierowane do jego dawnego ucznia, cystersa, papieża Eugeniusza Iii). Był też głośnym reformatorem życia zakonnego. Niezadowolenie z sytuacji w zakonach zrodziło w X i Xi wieku silny nawrót do życia pustelniczego, w związku z czym powstały zakony kontemplacyjne kamedułów, kartuzów i cystersów. Surowa reguła, nakazująca zachowanie całkowitego milczenia i skrajnego ubóstwa, pociągała ludzi, którzy odwracali się od świata. Szczególnego znaczenia nabrał zakon cystersów z chwilą wstąpienia do niego Bernarda z Clairvaux. Zakon ten odegrał wielką rolę w organizowaniu wypraw krzyżowych oraz w walce papieży z władcami świeckimi. Obok Bernarda typowym przedstawicielem katolicyzmu średniowiecznego był Franciszek z Asyżu. Bernard z Clairvaux usiłował zmienić politykę kościelną, a Franciszek z Asyżu chciał odwrócić kościół urzędowy od spraw politycznych. Był to okres, w którym związana z klasą posiadaczy hierarchia kościelna przejawiała największą troskę o sprawy majątkowe i o znaczenie polityczne swych rodów. Nepotyzm cechował nie tylko postępowanie papieży, ale i innych dygnitarzy kościoła. Wyrazem protestu przeciwko takiej postawie kościoła urzędowego były ruchy społeczno-religijne, rozwijające się bujnie od Xi wieku. Wyrastały one na podłożu zasady "nawrotu do Ewangelii", a szczególnie głosiły potrzebę zachowania nakazu ewangelicznego ubóstwa przez kościół. Do znaczniejszych ruchów trzeba zaliczyć henrycjanów, czyli ruch zapoczątkowany przez Henryka z Lozanny w połowie Xii wieku, ruch zainicjowany przez Arnolda z Brescii ("ubodzy z Lombardii¬)¦), ruch waldensów wzbudzony przez Piotra Valdo ("ubodzy z Lyonu¬)¦), ruch begardów i beginów, katarów. Ruchy te zaliczane przez kościół do herezji były tępione jako niebezpieczną dla religii i porządku społecznego. Obok ludzi, którzy otwarcie piętnowali postępowanie hierarchii kościelnej, pojawił się człowiek, który potępienie to wyraził w proteście milczącym. Był nim Franciszek z Asyżu. Wytknął on sobie i swym uczniom podwójny cel: ścisłe przestrzeganie zasad ewangelii i propagowanie ich wśród ludzi świeckich. Podstawą jego działalności zewnętrznej było odrzucenie wszelkiej własności, tak osobistej, jak i wspólnej. Wystąpienie Franciszka przypada na czas pontyfikatu Innocentego Iii. Ci dwaj ludzie, tak różni, reprezentujący tak odmienne cechy średniowiecznego katolicyzmu i inaczej rozumiejący jego znaczenie, uznali potrzebę współdziałania z sobą. Kościół potępił naukę i działalność Piotra Valdo w 1184 roku, ponieważ ten odważył się otwarcie zaatakować hierarchię kościelną, nie potępił jednak Franciszka z Asyżu. Innocenty Iii zrozumiał, że nadarza mu się okazja naprawienia błędu, popełnionego w stosunku do waldensów. Tamci, tzw. "ubodzy z Lyonu", wystąpili jako wrogowie papiestwa, uczniowie Franciszka zaś, odpowiednio pokierowani, powinni się stać jego podporą. Wobec tego, mimo wielkich oporów ze strony otoczenia papieskiego, Innocenty Iii uznał w 1210 roku nowy zakon, który istotnie przyniósł papiestwu ogromne korzyści natury religijnej i społecznej. W pierwszym okresie franciszkanie rekrutowali się przeważnie z ludzi prostych i biedoty miejskiej. Uważali się za pokutników i pielgrzymów. Ich domy zakonne powstawały na przedmieściach wśród najuboższej ludności, a ich nazwa "bracia mniejsi" (minores) pochodziła od zalecenia Franciszka, by się uważali za najmniejszych z ludzi. Podstawową zasadą reguły Franciszka było jak najpełniejsze ubóstwo. Na tym tle zrodził się wkrótce po jego śmierci spór w zakonie, który doprowadził do rozłamu. Część zakonników zajęła stanowisko oportunistyczne i dążyła do złagodzenia pierwotnej surowości reguły, inni opowiedzieli się za ścisłym jej przestrzeganiem. Celestyn V uznawał oba odłamy zakonu, ale już Bonifacy Viii bullą z 1296 roku określił rygorystów jako heretyków. Nazywano ich "braciszkami" (fraticelli). Wielu z nich zginęło na stosach inkwizycji, reszta została rozpędzona i wytępiona. Zwycięstwo oportunistów doprowadziło wkrótce do rozluźnienia reguły i obyczajów w zakonie. Franciszek z Asyżu był szczególnym wyrazicielem jednej strony katolicyzmu średniowiecznego. Zdaniem części historyków był on heretykiem, który tylko dzięki szczególnym okolicznościom nie został potępiony przez kościół. Niektórzy widzą w nim poprzednika wielkich reformatorów Xvi wieku (Sabatier). Jego pobożność i naiwna wiara jest tak samo typowa dla katolicyzmu średniowiecznego, jak potęga władzy Innocentego Iii i teologia Tomasza z Akwinu. Franciszek był mnichem, ascetą i mistykiem. Wszystkie czyny miłosierne były, w jego założeniu, przede wszystkim wypróbowaniem samego siebie, wszystkie umartwienia, w których wzorował się na anachoretach Iii i Iv wieku, służyły mu głównie do osiągnięcia stanów mistycznych. Mistyka stanowiła centralny punkt jego pobożności, ale u żadnego innego mnicha średniowiecznego mistyka nie była w takim stopniu przeniknięta miłością. Katolicyzm Franciszka był typowo średniowieczny również dlatego, że był całkowicie podporządkowany prawu kościelnemu. Franciszek uznawał i wypełniał obowiązek posłuszeństwa wobec hierarchii kościelnej i w niczym nie przeciwstawiał się woli papieża. Choć jego najwyższym ideałem było literalne naśladowanie Chrystusa, nie odważył się realizować tego ideału bez zezwolenia papieskiego, którego długo nie otrzymywał, bo hierarchia kościelna niechętnie patrzyła na nowe zgromadzenie. Próbowano je nawet przekształcić, na co wskazują różnice pomiędzy regułą pierwotną (regula prima) a regułą zatwierdzoną przez papieża (regula bullata), w której pierwotnego ducha zakonu ujęto w ciasne formułki prawno-kościelne. A jednak Franciszek przyjął tę regułę bez sprzeciwu. Katolicyzm średniowieczny daleki był jako całość od ideału przejawiającego się w działalności Franciszka z Asyżu, a pod koniec średniowiecza oddalił się od niego jeszcze bardziej. W późnym średniowieczu religijność wulgarna przybrała formę zabobonu, religijność legalna stała się czysto zewnętrzna i mechaniczna, a hierarchia kościelna - brutalna i egoistyczna. Spekulacje teologiczne zeszły na tory sztucznej i śmiesznej dialektyki, a mistyka spełniała rolę praktyk określonych przepisami prawa kościelnego. W takiej religijności trudno się doszukiwać katolicyzmu reprezentowanego przez Franciszka z Asyżu. Odmienny, ale nie mniej charakterystyczny aspekt katolicyzmu średniowiecznego przejawił się w działalności zakonu dominikanów. Bezpośrednim celem nowego zgromadzenia zakonnego, założonego w 1216 roku przez Dominika Guzmana, a opartego na regule Augustyna, było tępienie herezji albigensów, dalszym zaś obrona czystości wiary i nauki chrześcijańskiej. Zakon ten w założeniu był zakonem żebrzącym, tak jak franciszkanie, ale przestrzegał zasady ubóstwa tylko w stosunku do poszczególnych osób, a nie w stosunku do wspólnoty zakonnej i w krótkim czasie stał się jednym z najbogatszych zakonów. Największym atutem w ręku zakonu było kierownictwo trybunałami inkwizycji, przekazane mu przez papieża Grzegorza Ix w 1232 roku. To zadecydowało o historii i potędze dominikanów, którzy jako oficjalni cenzorzy prawowierności kościelnej stali się ucieleśnieniem grozy i okrucieństwa. Pierwotny cel Dominika, by nawracać ludzi słowem i przykładem, zaczęto realizować poprzez więzienia, tortury i ogień na stosie. Pod tym względem zakon dominikanów reprezentuje jedną z istotnych cech katolicyzmu średniowiecznego. Działalność inkwizycji rozpoczęła się za pontyfikatu Lucjusza Iii, który w 1184 roku rozkazał wszystkim biskupom, by w miejscach zagrożonych herezją osobiście lub poprzez swych delegatów poszukiwali heretyków i po stwierdzeniu winy oddawali ich w ręce władzy świeckiej dla wymierzenia odpowiedniej kary. Tego rodzaju sądy biskupie otrzymały nazwę sądów inkwizycyjnych, a tryb ich postępowania był określany na rozmaitych synodach (np. synod w Tuluzie w 1229 roku). Działalność tych trybunałów nie zadowalała jednak kurii rzymskiej, wobec czego papieże ustanawiali w różnych krajach swoich własnych inkwizytorów. Zwyczaj ten zapoczątkował Grzegorz Ix, powierzając dominikanom organizowanie w tych krajach i prowincjach, gdzie istniały jakieś ośrodki heretyckie, specjalnych trybunałów. Dominikanie zabrali się do tej akcji z niezwykłą gorliwością. Trybunały inkwizycyjne zaczęły się mnożyć we wszystkich krajach, szczególnie we Włoszech, w Hiszpanii, Szwajcarii, Niemczech i Niderlandach. Również dla Polski zostali ustanowieni inkwizytorzy. Inkwizycja była narzędziem niszczenia wrogów politycznych, klasowych i osobistych. W rękach inkwizytorów i ich popleczników znalazła się straszliwa broń pozwalająca na dławienie elementów radykalnych i rewolucyjnych. Ludzi niebezpiecznych czy niewygodnych nazywano heretykami, niszczono i odbierano im majątki, pomnażając w ten sposób bogactwa książąt duchownych i świeckich, biskupów i klasztorów. Stosy inkwizycji płonęły przez cztery wieki "w imię czci Boga w duchu i prawdzie". Zakon dominikanów odegrał czołową rolę nie tylko w inkwizycji czysto kościelnej, ale również w tzw. inkwizycji hiszpańskiej, ustanowionej przez Ferdynanda i Izabelę w 1478 roku i zatwierdzonej przez papieża Sykstusa Iv, którą wielu historyków kościelnych określa jako "instytucję kościelną opartą na władzy państwowej". Z zarządzenia papieskiego zostali w 1480 roku wysłani do Sewilli w charakterze inkwizytorów dominikanie Morillo i Juan de San-Martin, którzy wsławili się tam niesłychanym okrucieństwem. Teoretyczne uzasadnienie dla swej działalności inkwizycyjnej znajdowali dominikanie w licznych bullach i zarządzeniach papieży, jak również w argumentacji teologów. Zdaniem Tomasza z Akwinu upartych heretyków nie należy tolerować, lecz trzeba karać śmiercią. Jeśli bowiem za sprawiedliwe uważa się karanie śmiercią fałszerzy pieniędzy, tym sprawiedliwsza jest ta kara dla heretyków, którzy są przecież większymi złoczyńcami. (S. th. Ii. Ii, 11, 3Ď). Podobnie uzasadnia działalność inkwizycji kardynał Bellarmin, dwukrotny kandydat na papieża, zaliczony w poczet świętych kościoła przez Piusa Xi w 1930 roku. Według niego doświadczenie wskazuje, że jedynym skutecznym sposobem walki z heretykami jest palenie na stosie. Śmierć nie jest dla heretyka krzywdą, lecz dobrodziejstwem, bo im dłużej żyje, tym więcej grzeszy i na tym sroższe zasługuje potępienie. Wśród wielu inkwizytorów, wysławianych w dokumentach kościelnych jako "gorliwi obrońcy prawowierności przed zalewem heretyckim", głośne było nazwisko niemieckiego dominikanina Sprengera, autora książki "Młot na czarownice" (Malleus maleficarum). Pojęcie czarownicy to jeden z ważnych elementów średniowiecznej religijności. Wiara w diabły, we wszędzie obecną siłę cudowności, w magiczną moc pewnych znaków i czynów zrodziła pojęcie czarowników, którzy obdarzeni siłą diabelską powodują rozmaite nieszczęścia i kataklizmy. W istnienie czarowników i czarownic wierzył nie tylko prosty lud, wierzyli wszyscy, tak mnisi, jak i biskupi. Był to jeden z trwałych elementów religijności wulgarnej przekazywanej od czasów starożytnych. Praktyki uznane za czarnoksięskie zawsze podlegały karom, ale do Xiii wieku kary te nie przybrały charakteru masowego. W Xiii wieku zaczyna ustalać się pogląd, że czarodziejstwo jest herezją, stąd oskarżenie kogoś o czary, równoznaczne z oskarżeniem o herezję, było rozpatrywane przez sądy inkwizycyjne. Bulle papieskie z tego czasu ostro występują przeciwko czarownikom, szczególnie zaś bulle Innocentego Viii, Juliusza Ii i Hadriana Vi, w których jest mowa o tym, że czarownicy obojga płci dopuszczają się rozpusty z diabłami i wyrządzają ludziom wielkie szkody. Książka Sprengera pozostaje w bezpośrednim związku z bullą Innocentego Viii. Każda czarownica jego zdaniem pozostaje w stosunkach płciowych z diabłem. Zdanie to opiera on na zeznaniach dziewięćdziesięciu czarownic spalonych na stosie, które, poddawane męczarniom, zeznały, że uprawiały stosunki cielesne z diabłem. Zdaniem Sprengera zwykłe sposoby walki z czarownicami, jak modlitwy i egzorcyzmy, nie są skuteczne, przeto należy je wyłapywać i palić na stosach. "Młot na czarownice" otwiera nową, najczarniejszą kartę w dziejach walki kościoła z czarownicami. Kościół średniowieczny sprawował wyłączną kontrolę nad życiem umysłowym i wszystkimi przejawami kultury. Już w pierwszej połowie Xiv wieku ustalił się zwyczaj, że żaden uniwersytet nie mógł powstać bez zezwolenia papieskiego, a wydziały teologiczne czuwały nad prawowiernością nauczania. Dogmatyka i mistyka wyrażała największą mądrość teoretyczną i praktyczną, dlatego wszelka wiedza musiała być podporządkowana wierze. Szczególną cechą umysłowości średniowiecznej była wiara w autorytety i słowo pisane. Na tej wierze opierał się scholastyczny sposób nauczania, który początkowo polegał jedynie na interpretowaniu tekstu. Na tej podstawie wytworzyły się trzy formy nauczania scholastycznego: lectio, czyli wykład oparty na czytaniu i wyjaśnianiu tekstu, exercitium, czyli ćwiczenia scholastyczne, oraz disputatio, czyli popis dialektyczny i retoryczny. Uczono się z podręczników łacińskich, w których cała wiedza ułożona była według ustalonego schematu: teza, zarzuty, dowód, odpowiedź na zarzuty i wniosek. Podręczniki te nosiły nazwę "Summa theologiae" i "Summa philosophiae". Obok nich istniały książki mające ułatwiać duchownym zadania praktyczne, a więc zbiory obowiązujących w kościele przepisów prawnych oraz zbiory przepisów pokutnych. Najgłośniejszym autorem Xii wieku obok Anzelma i Abelarda był Piotr Lombard, którego dzieło "Sententiarum libri quattuor" stanowiło przez długi czas podstawę w nauczaniu scholastycznym. W Xiii wieku, w szczytowym okresie scholastyki położono wielki nacisk na rozwój "filozofii katolickiej", za której pośrednictwem uzasadniano dogmaty, wyjaśniano tajemnice wiary, tworzono teoretyczną podbudowę dla organizacji kościelnej, absolutnej władzy papieża i panujących stosunków społeczno-gospodarczych. Filozofia katolicka była uważana tylko za pomoc dla teologii (ancilla theologiae), dlatego nie wymieniano jej jako odrębnego fakultetu na ówczesnych uniwersytetach. Obok teologii istniały zwykle tylko trzy wydziały: prawa, medycyny i sztuk wyzwolonych (artes liberales)). W początkach Xiii wieku przełożono na łacinę większość dzieł Arystotelesa, przetłumaczono też wiele dzieł arabskich. Do 1204 roku z dzieł Arystotelesa znano na Zachodzie tylko Organon, trzymano się jego logiki, ale nie znano całej Metafizyki i Etyki. Tylko za pośrednictwem Boecjusza (475-525Ď) Arystoteles wywierał wpływ na umysłowość zachodnią tego czasu. Od 1209 roku zaczęły się ukazywać przekłady dzieł Arystotelesa bezpośrednio z greckiego. Innym autorem, który zadecydował o kierunku rozwoju scholastyki, był Dionizy pseudo-Areopagita. Stanowił on podstawowe źródło dla mistyki średniowiecznej. Posługiwano się w tym czasie również dziełami Augustyna i innych pisarzy chrześcijańskiej starożytności, a zwłaszcza dziełami pisarzy wschodnich, przywiezionymi w czasie wypraw krzyżowych. Do najwybitniejszych scholastyków Xiii wieku zalicza się Aleksandra z Hales, Alberta Wielkiego, Tomasza z Akwinu, Dunsa Szkota i Bonawenturę. W najwyrazistszy sposób katolicyzm średniowieczny ujawnił się w dziełach Tomasza, uważanego za "księcia szkoły" (princeps scholae). ¬*¦ Tomasz z Akwinu (1225-1274Ď), dominikanin, uczeń Alberta Wielkiego, ceniony przez papieży Urbana Iv i Grzegorza X, był nauczycielem w Kolonii, Paryżu, Rzymie, Neapolu i innych miastach. Jego dzieła, a zwłaszcza "Summa theologiae", są syntezą i uzasadnieniem wszystkich aspektów katolicyzmu średniowiecznego, od najprymitywniejszych do najwyższych. Dominuje jednak u Tomasza religijność legalna. Chrześcijaństwo jest dla niego prawem (lex fidei et gratiae, Quodl. Iv, 13Ď), wiara aktem pokornego posłuszeństwa, a papież głową całego kościoła, biskupem powszechnym i zastępcą Chrystusa na ziemi. Do papieża należy troska o cały kościół, on ma pełną i bezpośrednią władzę nad wszystkimi wiernymi, biskupami, klerem i laikami. Obok władzy rządzenia ma władzę nieomylnego nauczania w sprawach wiary i moralności, dlatego pokorne podporządkowanie się jego decyzjom jest warunkiem zbawienia. Papież, zdaniem Tomasza, posiada też władzę nad wszystkimi władcami świeckimi, może ich usuwać z tronu i zwalniać ich poddanych od obowiązku posłuszeństwa. Tomasz z Akwinu jest ojcem teologii papiestwa i kościoła rzymskiego. W dziełku "Opusculum contra errores Graecorum", napisanym na polecenie Urbana Iv dla działalności unijnej z kościołem wschodnim, złączył doktrynę o najwyższym autorytecie z poglądem o pełni władzy i nieomylności papieża. Opierał się w tym na sfałszowanych dokumentach, a zwłaszcza na "Liber thesaurorum", przypisywanym błędnie Cyrylowi Aleksandryjskiemu. Pogląd ten znalazł później wyraz w określeniach dogmatycznych: w bulli Unam sanctam Bonifacego Viii i w orzeczeniach pierwszego soboru watykańskiego. W dziełach Tomasza uzewnętrznił się też inny aspekt katolicyzmu średniowiecznego, a mianowicie zracjonalizowanie teologii. Zdaniem Tomasza, można udowodnić rozumowo nie tylko istnienie Boga i nieśmiertelność duszy ludzkiej, ale także konieczność nadnaturalnego objawienia. Zracjonalizowanie teologii, widoczne w epoce starożytnej, zwłaszcza u Augustyna, u Tomasza stało się czynnikiem jednoczącym rozmaite elementy średniowiecznego katolicyzmu w jeden zwarty system. Nie brak u Tomasza i elementów religijności mistycznej, charakterystycznej dla średniowiecza. Augustyn budował mistykę na podstawach platońskich, Tomasz zaś oparł ją na Dionizym pseudo-Areopagicie, który w jego oczach posiadał powagę "apostolską". Religijność mistyczna nie wyziera jednak z suchych i monotonnych spekulacji metafizycznych, lecz pojawia się w jego hymnach i modlitwach. Tomasz jest twórcą systemu katolickiego. Wszystkie elementy jego doktryny są tak ze sobą powiązane, że nie można usunąć jednego bez odrzucenia innych. W jego pismach katolicyzm został przedstawiony jako gmach, w którym znalazły schronienie wszystkie elementy religijne charakterystyczne dla średniowiecza. ¬*¦ Wystąpienie Lutra i jego ataki na papiestwo nie zdołały osłabić dążeń ówczesnych papieży do panowania nad światem. Papieże czasu reformacji nie rezygnowali z żądań wysuwanych przez ich poprzedników: Leon X (1513-1521Ď) ponowił na soborze laterańskim V żądanie zawarte w bulli Unam sanctam, Paweł Iii (1534-1549Ď) poszedł drogą wskazaną przez Innocentego Iii i zwolnił od obowiązku posłuszeństwa poddanych króla angielskiego Henryka Viii, Paweł Iv (1555-1559Ď) ogłosił w uroczystej formie swoją supremację nad władcami świeckimi. Bullą Licet ab initio z 1542 roku Paweł Iii ustanowił oficjalny trybunał inkwizycyjny, scentralizowany w Rzymie, przed który nakazał stawiać wszystkich podejrzanych o herezję, niezależnie od ich godności i urzędu. Luter odrzucił nie tylko religijność legalną, ale i ludową oraz cały system prawno-kościelny wraz ze zracjonalizowaną teologią i liturgią kościelną. W ten sposób przekreślił rezultat wiekowego procesu kształtowania się katolicyzmu. Wystąpienie Lutra nie było w stanie jednak zniszczyć katolicyzmu, a wywołało ten skutek, że kościół, zagrożony w swych podstawach, zebrał wszystkie siły, by dokonać nowej syntezy, co nastąpiło na soborze trydenckim (1545-1563Ď). Sobór trydencki poszedł śladami Tomasza z Akwinu i ponownie zespolił z sobą przeciwstawne elementy katolicyzmu, nie pomijając katolicyzmu ludowego ani ewangelicznej zasady doskonałości chrześcijańskiej. Wszystko to zaś poddał kościołowi, w którym przyznał papieżom naczelną i pełną władzę. W dekrecie De canonicis Scripturis sobór wymienił kolejno wszystkie pisma zaliczone do kanonu, po czym dodał znamienne ostrzeżenie: "Gdyby ktoś nie uznał za święte i kanoniczne tychże ksiąg w całości i z wszystkimi ich częściami, tak jak się je zwykło czytać w kościele katolickim i jak się zawierają w starej edycji Wulgaty, i gdyby ktoś wyżej wspomnianymi tradycjami świadomie i rozmyślnie pogardzał, niech będzie wyklęty". Do powyższego dekretu dołączono rozporządzenie o wydawaniu i użytkowaniu ksiąg kanonicznych: "Nikomu nie wolno, opierając się na swym rozumie, przy wykładaniu Biblii w rzeczach wiary i obyczajów naginać Pismo święte do swego własnego rozumienia wbrew temu sensowi, jaki jest i był uznany przez kościół, który sam ma prawo do wyrokowania o znaczeniu, treści i wykładzie Pism świętych". Sobór trydencki powstrzymał się od orzeczeń dogmatycznych w sprawie nieomylności papieża. Dzieła tego, które stanowiło ukoronowanie wielkiego procesu historycznego, dokonał Pius Ix na soborze watykańskim (1870Ď). Trydencka Professio Fidei wraz z dogmatami watykańskimi ujmuje w kilku lapidarnych zdaniach całość nowoczesnego katolicyzmu. Ten powatykański katolicyzm, ujęty w ścisłe formuły dogmatyczne, jest syntezą wykończoną w szczegółach, zamkniętą i nie pozostawiającą żadnych wątpliwości. Wyrosły bezpośrednio z ducha średniowiecznego, a daleki od starożytnego chrześcijaństwa kościół odszedł bardzo daleko nie tylko od innych kościołów chrześcijańskich, ale i od kultury swojej epoki. Ogłoszona na soborze trydenckim synteza dogmatyczna nie zdołała powstrzymać zapoczątkowanego przez reformację procesu wyłamywania się ludzi spod władzy papieskiej. O tym, jak silne były tendencje antypapieskie w świecie zachodnim, świadczy gallikanizm we Francji, febronianizm w Niemczech i józefinizm w Austrii i Italii. Tendencje te wyrażały protest przeciw centralizmowi władzy w kościele. Protest ten przejawił się najpierw we Francji. Książka prawnika Piotra Pitou ("Les libertes de l'eglise gallicane¬)¦) z 1594 r. głosiła pogląd, że król francuski jest nie tylko niezależny od papieża w sprawach politycznych, ale nadto posiada uprawnienia do opieki i kontroli nad kościołem francuskim. Pitou uważał, że najwyższą instancją w kościele nie jest papież, lecz sobór powszechny. Wyrazem tych poglądów była również deklaracja kleru francuskiego o władzy kościelnej (Declaratio cleri gallicani de ecclesiastica potestate, 1682Ď), zredagowana przez głośnego kaznodzieję Bossueta. W deklaracji tej biskupi odmówili papieżowi prawa ingerowania w sprawy polityczne, a zwłaszcza wypowiedzieli się przeciwko praktyce usuwania władców świeckich i uwalniania ich poddanych od przysięgi posłuszeństwa. Deklaracja kładła też specjalny nacisk na znaczenie soboru powszechnego w określaniu zasad wiary, moralności i organizacji kościelnej. Znamienna była reakcja kurii rzymskiej na tę deklarację. Aleksander Viii odrzucił ją wprawdzie, ale nie odważył się oficjalnie jej potępić w obawie przed powstaniem schizmy. Fakt ten świadczy o uznaniu tego rodzaju poglądów w całej Francji. Idee gallikańskie były żywe nie tylko wśród kleru, ale i wśród ludzi świeckich, bo odpowiadały poczuciu patriotycznemu Francuzów, którzy ingerencję papieża w sprawy polityczne uważali za atak na suwerenność państwową. Idee gallikańskie przeniosły się wkrótce poza granice Francji, do Niderlandów i Niemiec. Na terenie Niemiec ich propagatorem i systematykiem był Justinus Febronius, biskup Trewiru (Nikolaus von Hontheim), który w swym dziele De statu ecclesiae deque legitima potestate romani pontificis zebrał i usystematyzował poglądy Marsyliusza z Padwy, Wilhelma Ockhama, Piotra Pitou i innych. Febroniusz poszedł w swych poglądach jeszcze o krok dalej niż deklaracja kleru francuskiego. Prymat biskupa rzymskiego, jego zdaniem, nie opiera się na zarządzeniu Chrystusa, lecz na uznaniu i zgodzie całego kościoła. Nie jest to prymat jurysdykcji, lecz honoru; papież jest pierwszym, ale między równymi sobie (primus interpares), bo każdemu biskupowi przysługują te same prawa suwerenne co papieżowi w jego diecezji. Obowiązkiem papieża jest czuwać nad utrzymaniem jedności wszystkich kościołów. Najwyższą instancją w kościele nie jest papież, lecz sobór powszechny, dlatego apelacja od zarządzeń papieskich do soboru powszechnego jest dopuszczalna. Klemens Xiii umieścił dzieło Febroniusza w Indeksie Ksiąg Zakazanych w 1764 roku, a Pius Vi zmusił autora do odwołania twierdzeń tam zawartych. Skutkiem tego Febroniusz napisał w roku 1781 "Komentarz" (Commentarius in suam retractationem), w którym złagodził pewne twierdzenia, nie zmieniając jednak zasadniczych poglądów, w związku z czym "Komentarz" został przez Piusa Vi potępiony. Dzieło Febroniusza cieszyło się wielkim uznaniem nie tylko królów i książąt, lecz także licznych biskupów i teologów niemieckich. Idee sformułowane przez Febroniusza stały się odtąd wzorem dla polityki kościelnej w wielu krajach, między innymi. w Portugalii i Italii. W myśl tych zasad postępował cesarz Józef Ii, co doprowadziło do głębokich zmian życia kościelnego w Austrii, określanych mianem józefinizmu. Według tych samych wzorów postępował wielki książę Toskanii Leopold, pod którego wpływem synod w Pistoi (1786Ď) uchwalił deklarację określającą stosunek papieża do państwa. Pius Vi potępił tę deklarację jako heretycką i schizmatycką. Poglądy Febroniusza znalazły również odbicie w tzw. "Punktacji Emskiej" z 1786 roku, czyli oświadczeniu biskupów niemieckich o zakresie władzy papieskiej. Reakcją przeciwko wolnościowym tendencjom w kościele było nasilenie centralistycznych poczynań papieskich w początkach Xix wieku. Trzej kolejni papieże: Leon Xii, Grzegorz Xvi i Pius Ix z niezwykłą zaciekłością zwalczali objawy gallikanizmu i bronili absolutyzmu władzy papieskiej. Grzegorz XVi, jeszcze jako mnich kamedulski, napisał książkę Il trionfo della santa sede, w której sformułował podstawowe tezy określające politykę biskupów rzymskich. Twierdził on, że papież jest najwyższym i jedynym władcą całego kościoła, a jako głowa nieomylnego kościoła sam jest nieomylny. W tym samym duchu został a zredagowana encyklika Grzegorza Xvi z 1832 roku Mirari vos i encyklika Piusa Ix z 1864 roku Quanta cura wraz z dodanym do niej Syllabusem. Dążenia papieży Xix wieku do zdogmatyzowania nieomylności znalazły silne poparcie w reaktywowanym w 1814 roku zakonie jezuitów. Ukoronowaniem wiekowych wysiłków papieży, zmierzających do zdobycia pełni władzy w kościele, były uchwały soboru watykańskiego (1870Ď). Sobór ten ogłosił w formie dogmatów wiary tezy o władzy papieża w dziedzinie rządzenia i nauczania, ale okoliczności, w których to nastąpiło, należy uznać za tragiczne dla kościoła zachodniego. Sobór ten bowiem, jak zresztą tyle innych od Viii wieku, był reprezentowany tylko przez biskupów zachodnich, gdyż kościoły wschodnie odrzuciły propozycję wzięcia w nim udziału. Przedmiotem obrad miał być traktat o kościele (De ecclesia Christi), którego schemat, doręczony uczestnikom soboru, zawierał w piętnastu artykułach całość nauki o kościele. Z traktatu tego wzięto jednak tylko dwa artykuły (jedenasty i dwunasty), odnoszące się do prymatu papieża, i zażądano dyskusji na ich temat bez wyjaśnienia całej nauki o kościele. Wielu uczestników soboru zwracało uwagę, że nic nie skłania do ogłoszenia dogmatów w tej kwestii, że należałoby raczej wyjaśnić całą naukę o kościele. W czasie obrad dochodziło do burzliwych scen. Wielu biskupów wskazywało na błędy popełnione przez dawnych papieży, przytaczało przykład papieża Honoriusza, potępionego na soborze konstantynopolitańskim z 681 roku, powoływano się na świadectwa Cypriana i Augustyna, że nie ma w kościele miejsca dla czynnego prymatu jurysdykcji i nieomylności. Na soborze zadecydowała jednak wola Piusa Ix i mimo protestu wielu biskupów dogmaty zostały uchwalone. Sobór orzekł, że prymat Piotra apostoła i jego następców na stolicy rzymskiej jest rzeczywistym prymatem jurysdykcji, a nie tylko prymatem honoru. Odrzucił twierdzenie, jakoby prymat ten został udzielony nie Piotrowi osobiście, lecz kościołowi powszechnemu, a Piotrowi dopiero pośrednio, jako słudze kościoła. Papież został nazwany rzeczywistym zastępcą Chrystusa (verus vicarius Christi), obdarzonym pełnią władzy, która jest bezpośrednia, właściwa, biskupia i powszechna, odnosi się do wszystkich pasterzy i wiernych w kościele i wszystkich zobowiązuje do posłuszeństwa. Constitutio dogmatica de ecclesia soboru watykańskiego, powołując się na uchwały soboru konstantynopolitańskiego, na formułę papieża Hormizdasa i na określenie soboru florenckiego, określiła dogmatycznie również władzę papieża w dziedzinie nauczania. Ogłoszenie dogmatu o nieomylności papieża ze względu na silną opozycję nie wywołało bezpośrednio takich skutków, jakich spodziewali się jego zwolennicy. Jest rzeczą charakterystyczną, że od tegoż roku 1870 aż do roku 1946 nie ukazało się żadne oświadczenie papieskie, które by teolodzy jednoznacznie uznali za nieomylne w sensie wymogów soboru watykańskiego (to jest jako decyzję ex cathedra w sprawie wiary i moralności). Dogmat o nieomylności papieża w krótkim czasie stracił swoje pierwotne znaczenie, wskutek czego i opozycja w kościele straciła pierwotną ostrość. O wiele istotniejszy dla nowożytnego katolicyzmu jest drugi z wymienionych dogmatów watykańskich, określający władzę papieża, mimo że dogmat ten wobec sprawy nieomylności pozostawał w cieniu. Zamyka on drogę do dawnego ustroju kościelnego, a przez to stwarza zaporę pomiędzy kościołem rzymskim a innymi kościołami chrześcijańskimi, zwłaszcza kościołem prawosławnym. Dogmat ten, czyniąc artykułem wiary twierdzenie, że papież posiada nieograniczoną władzę rządzenia całym kościołem i każdą jego częścią, stanowi ostateczne zwycięstwo centralizmu władzy papieskiej. Następca Piusa Ix, Leon Xiii, choć w swych wystąpieniach nie umniejszał wagi dogmatów watykańskich, łagodził ostrze narastających konfliktów, wyjąwszy konflikt między kościołem a nowoczesną kulturą, wypływający z samych zasad, na których opiera się katolicyzm nowożytny. Ze szczególną wyrazistością konflikt ten przejawił się za Piusa X. Potępienie przez papieża tzw. modernizmu spowodowało ferment w szeregach inteligentnych katolików, a encyklika Pascendi z 1907 roku, w ostrych słowach określająca wielu myślicieli i ludzi nauki, wywołała oburzenie. Celem wcielenia dogmatów watykańskich w życie Pius X powołał komisję dla skodyfikowania nowego prawa kościelnego. Dzieło to zostało dokończone za jego następcy, Benedykta Xv. Nowy Kodeks Prawa Kościelnego ogłoszono 27 maja 1917 roku bullą Providentissima Mater Ecclesia. Bulla ta, zredagowana w języku średniowiecznych papieży-imperatorów, powołująca się na "własną moc papieża" i "pełnię władzy apostolskiej", napomina w majestatycznych słowach i grozi wszystkim, którzy by śmieli nie poddać się nowemu prawu kościelnemu. Podstawową zasadą nowego Kodeksu Prawa Kościelnego jest prymat papieża, rozumiany w tym sensie, w jakim został określony na soborze watykańskim. Papież występuje w kodeksie jako biskup powszechny, niezależny od żadnej władzy duchownej i świeckiej. Kodeks akcentuje równocześnie supremację papieża nad soborem powszechnym. Sobór może być zwołany wyłącznie przez papieża, papież określa przedmiot jego obrad, przewodniczy mu sam lub za pośrednictwem legatów, zatwierdza uchwały i w ten sposób nadaje im moc zobowiązującą. Biskupi, wszyscy razem i każdy z osobna, podlegają papieżowi. Jako biskup powszechny może on ingerować w sprawy każdej diecezji bezpośrednio, może wysyłać swoich legatów i na nich przenosić swą jurysdykcję. Może też dodawać biskupom koadiutorów, a nawet zastrzec sobie obsadzanie niższych stanowisk we wszystkich diecezjach. Papieżowi przysługuje wyłączne prawo zmiany granic diecezji i ustanawianie nowych diecezji. Wszystkie ważniejsze sprawy (causae maiores) - jak określanie prawd wiary, ogłaszanie dogmatów, obrona wiary i obyczajów w obliczu nowych teorii i odkryć naukowych - zastrzeżone są papieżowi. On decyduje o zaliczaniu ludzi w poczet świętych i błogosławionych. Do niego należy sprawa misji katolickich. On ma pieczę nad nauką kościelną i uczelniami katolickimi. Do niego należy też troska o sprawy kultu, on decyduje o treści i formie ksiąg liturgicznych, określa święta kościelne, dni postów, udziela odpustów. Papież jest też najwyższym zwierzchnikiem zakonów męskich i żeńskich. Do niego należy zarząd wszystkich majątków kościelnych. Dobra zakonów żebrzących, a więc tych, które według reguły nie mogą posiadać żadnej własności, stanowią własność Stolicy Apostolskiej. Papież jest również najwyższym prawodawcą i sędzią w kościele. Każdy wierny może odwołać się do niego w każdej fazie procesu i na odwrót, papież może każdą sprawę wezwać przed swój trybunał. Zastrzeżone są papieżowi ważne sprawy karne, szczególnie sprawy rodzin osób panujących, kardynałów, legatów papieskich i biskupów. Papież może zarezerwować sobie wszystkie cenzury i zastrzec sobie ich odpuszczenie. On sam tylko może określić, że ktoś jest excommunicatus vitandus lub rzucić interdykt na diecezję, miasto czy kraj. Nowy kodeks zapewnia papieżowi tę olbrzymią władzę, o którą biskupi rzymscy walczyli przez półtora tysiąca lat. Do papieża należy cała jurysdykcja wykonywana w starożytności przez biskupów i metropolitów, przez synody i sobory powszechne. Dziś papież władzę tę sprawuje sam za pośrednictwem podległych sobie kongregacji, urzędów i trybunałów. Biskupi stali się czysto doradczym organem papieża. Ogłoszenie nowego kodeksu nie spotkało się z protestem ze strony katolików, wręcz przeciwnie, wielu biskupów przyjęło go z zachwytem. Brak opozycji nie dowodził jednak gorącej wiary, lecz wzrastającej obojętności w stoSunku do kościoła i jego dogmatów. Ogłoszenie nowego Kodeksu Prawa Kościelnego jest niewątpliwie zdobyciem najwyższego szczebla drabiny, po której pięli się papieże w ciągu wieków, ale jest to też niewątpliwie szczyt, dokoła którego roztacza się coraz szersza przestrzeń obojętności lub wyczekiwania zmian. Koncentracja całej władzy w rękach biskupa rzymskiego jest jedną z istotnych cech średniowiecznego i nowożytnego katolicyzmu. Pozostaje ona jednak w sprzeczności z dawnym pojmowaniem soboru jako najwyższej instancji we wszystkich dziedzinach życia kościelnego. W pierwszym okresie organizacja zebrań kierowników gmin była wzorowana na organizacji zebrań reprezentantów cesarstwa, zwłaszcza senatu rzymskiego. Jednak do pierwszych lat Iv wieku kościół nie był w stanie organizować zebrań wszystkich kierowników gmin, dlatego zebrania miały charakter lokalny, były zjazdami kierowników gmin jednej prowincji lub regionu. Historia tych zebrań nie jest dokładnie znana, o wielu z nich pozostały jedynie wzmianki. Wiadomo, że synody w tym okresie odbywały się w różnych prowincjach: w Afryce, Azji Mniejszej, Italii, Hiszpanii. Służyły one do omawiania takich spraw, których nie można było uregulować korespondencyjnie. Synody tego okresu stały przede wszystkim na straży jednolitego kierunku działania uznanego w danej prowincji, troszczyły się, by biskupi nie szukali własnych dróg, lecz byli wykładnikami przyjętych zasad w nauczaniu i zarządzaniu. Pełniły one również funkcję osądzania - całe zgromadzenie występowało w roli sędziego. Osądzeni zaś nie mieli innego wyboru, jak poddać się wyrokowi lub opuścić zgromadzenie i reprezentowany przez nie kościół. Na synodach tych utrwalała się też supremacja jednych biskupów nad innymi - były one terenem ostrych lub cichych walk, gdzie nierzadko pod płaszczem zwalczania herezji rozgrywano walki personalne. Liczba wszystkich synodów na Wschodzie i Zachodzie do 787 roku jest bardzo duża, wynosi ponad 500. Spośród tej liczby wyróżnia się 7, które zostały uznane za sobory powszechne. Za pierwszy sobór powszechny uznaje się bezspornie zgromadzenie biskupów całego cesarstwa zwołane 20 maja 325 roku do Nicei w pobliżu Bizancjum. Nie było ono wprawdzie zjawiskiem całkiem nowym, bo było poprzedzone kilkoma zebraniami o podobnym zasięgu, jak synod w Arles w 314 roku lub synod w Antiochii w 325 roku, ale nadano mu inny charakter i znaczenie. Sobór ten ustanowił Wyznanie Wiary przeciwko Ariuszowi jako formułę obowiązującą wszystkich chrześcijan. Wprawdzie podobne zadania pełniło wiele innych synodów, jak w Antiochii w 341 roku, w Sardyce w 342 roku, Konstantynopolu w 381 roku, Efezie w 431 roku, Chalcedonie w 451 roku, ale żaden z nich nie uzyskał takiego uznania i rozgłosu. Stawały się one bowiem coraz wyraźniej etapami ostrej walki o władzę pomiędzy biskupami największych gmin. Na liście soborów powszechnych uznawanych w kościele rzymskim widnieje 20 zgromadzeń. Ich historia jest poniekąd historią kościoła katolickiego, dlatego można by mówić o soborach starożytnych, średniowiecznych i nowożytnych. Taki podział jednak wydaje się niedostateczny, gdyż pewne sobory przejawiają wspólne właściwości i dlatego wiążą się w grupy, które nie we wszystkim odpowiadają periodyzacji kościoła. Właściwsze przeto jest wiązanie ich w następujące grupy: 1. Sobory cesarskie pierwszego tysiąlecia. Kościół wschodni uznaje ich 7, a zachodni 8. Wszystkie odbyły się na Wschodzie. Do tej grupy, poza bezspornie uznanym soborem nicejskim z 325 roku, zalicza się 6 dalszych, to jest konstantynopolitański z 381 roku, efeski z 431 roku, chalcedoński z 451 roku, konstantynopolitański drugi z 553 roku i trzeci z 680¬8¦681 roku oraz nicejski drugi z 787 roku. Tak zgodnie oba kościoły uznają 7 pierwszych soborów za powszechne, natomiast co do ósmego istnieje rozbieżność zdań. Sobór ten zwołany w 869 roku przez cesarza Bazylego i Macedończyka do Konstantynopola nie został uznany przez kościół wschodni, gdyż był wymierzony przeciwko jego autonomii. Dla rehabilitacji swojego patriarchy Focjusza, potępionego na tym zgromadzeniu, kościół wschodni zwołał na miejscu zgromadzenie biskupów w 879 roku, które przez pewnych jego reprezentantów zostało uznane za sobór powszechny. Na tym kościół wschodni zamknął na długi czas listę soborów powszechnych. Zwoływane później synody zajmowały się nie tyle sprawami doktrynalnymi co dyscyplinarnymi i nie rościły sobie pretensji do powszechności. W kościele tym jednak nie zamarła idea, że sobór jest najwyższą instancją władzy. Doniosłym wydarzeniem ostatnio była działalność zebranej w Konstantynopolu w 1923 roku Międzynarodowej Komisji Przygotowawczej do soboru. Komisja ta kontynuowała swe prace w 1930 roku na górze Atos. Dalszym etapem przygotowawczym było zgromadzenie w 1961 roku przedstawicieli kościołów prawosławnych na wyspie Rodos, gdzie pracowało 6 komisji, które przygotowały 8 grup tematycznych dla przyszłego prosynodu i soboru ekumenicznego. 2. Inaczej kształtowała się historia soborów na Zachodzie. Tu bowiem warunki polityczne pozwoliły biskupom rzymskim nie tylko zachować kierownictwo doktrynalno-polityczne, ale jeszcze je poszerzyć i pogłębić. Już na niektórych soborach cesarskich biskupi rzymscy odgrywali przodującą rolę. Na soborach drugiego tysiąclecia przewodnictwo to było bezspornie uznawane na Zachodzie. Oprócz 8 soborów pierwszego tysiąclecia kościół rzymski uznaje 12 soborów powszechnych w drugim tysiącleciu. Spośród nich trzeba wyróżnić najpierw grupę 7 soborów "chrześcijaństwa zachodniego" zwołanych w okresie, kiedy świat zachodni pozostawał pod supremacją papieża. Są to cztery kolejne sobory laterańskie (1123, 1139, 1179, 1215Ď), dwa kolejne sobory lyońskie (1245, 1274Ď) i sobór vienneński (1311-1312Ď). Na tych soborach dominowały sprawy polityczne i organizacyjno-kościelne. 3. Następna grupa soborów kościoła rzymskiego obejmuje te, które były wyrazem buntu i walki z supremacją papieża. Do tej grupy należy zaliczyć sobór konstancjeński (1414-1418Ď), bazylejsko-ferraro-florencki (1431-1449Ď) i piąty laterański (1512-1517Ď). Głównym rysem charakterystycznym dla tej grupy soborów była walka idei episkopalnych z absolutyzmem papieskim. 4. Ostatnie dwa sobory, tj. trydencki (1545-1563Ď) i pierwszy watykański (1869-1870Ď) mogą być zaliczone do jednej grupy, gdyż mają charakter kontrreformacyjny, są wyrazem zwycięstwa idei papalistycznych. Trydenckie wyznanie wiary wraz z dogmatami watykańskimi ujmuje w kilku lapidarnych zdaniach całość nowożytnego katolicyzmu i zamyka go w ciasne formuły dogmatyczne. 5. Drugi sobór watykański ma swoisty charakter, dlatego nie może być włączony do żadnej z wymienionych grup. Zwycięstwo idei papalizmu ukoronowane na pierwszym soborze watykańskim oznacza pogrzebanie idei koncyliarnych uznawanych powszechnie w okresie starożytnym i jeszcze obecnie w wielu wyznaniach chrześcijańskich. W kościele rzymskim sobór został pod każdym względem podporządkowany woli papieża, a orzeczenia papieskie zostały uznane za najwyższe prawo i to bez zgody soboru. Sobór stał się zgromadzeniem, które może służyć do przygotowania orzeczeń i dekretów, ale bez zgody papieża nie może samo niczego zadecydować. Taki jest stan prawny obowiązujący obecnie w kościele rzymskim. Historia soborów wskazuje jednak, że zasady te nie miały zastosowania do znacznej części soborów, szczególnie do soborów pierwszego tysiąclecia. Wszystkie one bowiem były zwoływane przez cesarzy. Sześć listów konwokacyjnych, które się zachowały, wskazuje, że zwołanie soboru należało do kompetencji cesarza. Uznawano to prawo cesarza i nikt go w tym czasie nie kwestionował. Podobnie przedstawiała się sprawa z przewodniczeniem. Dopiero sobór laterański I (1123Ď) był zwołany przez papieża i dopiero od tej pory zasada ta została uznana na Zachodzię jako obowiązująca. Dopiero od Innocentego Iii za sobór powszechny w kościele rzymskim uchodzi tylko taki, który został zwołany przez papieża i na który wezwano biskupów całego kościoła. W praktyce jednak w soborach średniowiecznych brali udział książęta świeccy, jak również duchowni niższych stopni. Średniowieczny charakter nowożytnego katolicyzmu znajduje wyraz w działalności założonego przez Ignacego Loyolę zakonu jezuitów. Ignacy Loyola (1491-1556Ď), Hiszpan, były oficer, wstąpił w służbę kościoła nie idealnego, lecz przenikniętego elementami religijności legalnej i wulgarnej, których stał się gorącym wielbicielem i obrońcą. Surowe posłuszeństwo prawu i wyrzeczenie się wszelkiej wolności osobistej znamionują, według niego, doskonałość chrześcijańską. Na tym podłożu zrodziło się jego hasło: Sentire cum ecclesia, wyrażające bezgraniczne zaufanie do kościoła i papieża. Zgromadzenie jezuitów zatwierdzone przez Pawła Iii bullą Regimini militantis ecclesiae w 1540 roku postawiło sobie za cel walkę z reformacją i działalność dla umocnienia władzy papieskiej. Obok trzech zwykłych ślubów zakonnych jezuici składają ślub bezwarunkowego posłuszeństwa papieżowi. Nic też dziwnego, że zgromadzenie to od początku cieszyło się specjalną opieką papieży. Zakon jezuitów wcielił w życie ideę żołnierzy Chrystusowych (militia Christi) i wyciągnął z niej wszystkie konsekwencje. Jezuici w walce o dobro kościoła rzymskiego stają zawsze na najbardziej zagrożonych pozycjach. Jest to najwierniejsza i najpewniejsza gwardia papieska. Domeną ich działalności były przede wszystkim dwory królewskie i książęce, byli oni spowiednikami i powiernikami królów, książąt, a zwłaszcza dam dworu. Terenem ich oddziaływania do dziś jest sfera ludzi inteligentnych. Jezuici opanowali szkolnictwo średnie i wyższe i trzymali je w swych rękach przez kilka stuleci. Jeśli zachodzi potrzeba, wykazują niezwykłą gorliwość w duszpasterstwie robotników, występują w roli trybunów ludowych. Jako zakon kontrreformacyjny, jezuici stawali w pierwszej linii walki z herezjami. Zasługi jezuitów podkreślił już Urban Viii w bulli zaliczającej Ignacego w poczet świętych kościoła (1623Ď). Papiestwo zawdzięcza jezuitom nie tylko to, że wielkie połacie Europy Zachodniej, ogarnięte przez protestantyzm, zostały odzyskane dla kościoła rzymskiego, ale i to, że zahamowali i przezwyciężyli rozbudzone w poprzednim okresie i wzmocnione przez reformację tendencje antypapieskie w kościele. Dla ugruntowania zasady kosmopolityzmu Ignacy nakazał częste przenoszenie jezuitów z miejsca na miejsce, odrywanie ich od rodziny, środowiska i narodu. Jezuicki kosmopolityzm natrafił jednak na zdecydowany opór monarchii absolutnych, co między innymi doprowadziło w wielu krajach do ostrego konfliktu. W 1759 roku wypędzono jezuitów z Portugalii, w 1764 z Francji, a w 1767 z Hiszpanii i Neapolu. Wreszcie, pod naciskiem wielu rządów, papież Klemens Xiv bullą Dominus ac Redemptor z 1773 roku zarządził kasatę zakonu jezuitów. Zachowała ich jednak Katarzyna Ii na terenie Rosji; Pius Vii bullą Sollicitudo omnium ecclesiarum z 1814 roku przywrócił istnienie zakonu w całym kościele. Religijność legalna, charakterystyczna dla katolicyzmu średniowiecznego i nowożytnego, przejawiała się również w działalności zakonu redemptorystów. Jego założyciel, Alfons Liguori, z całą energią w swych pismach i praktycznej działalności walczył o posłuch dla wszystkich dyrektyw hierarchii kościelnej. Zdecydowanie też opowiadał się za nieomylnością papieża i dzięki temu przyczynił się w znacznej mierze do tego, że twierdzenie to przybrało charakter dogmatu wiary na pierwszym soborze watykańskim. Pius Ix, w dowód wdzięczności, nadał mu tytuł doctor ecclesiae, przez co podkreślił, że uznaje go za jednego z najwybitniejszych przedstawicieli katolicyzmu nowych czasów. Fakt ten spotkał się z ostrą krytyką w wielu kołach inteligencji katolickiej. Alfons Liguori (1696-1787Ď) był płodnym pisarzem kościelnym, ale jego pisma tak pod względem treści, jak formy odznaczają się nawet obskurantyzmem, zwłaszcza na tle epoki oświecenia. Posiada on jednak do dziś duży autorytet w teologii moralnej. Nawiązał do średniowiecznych tradycji teologicznych i stał się gorącym propagatorem metody kazuistycznej. Jego "zasługą" jest, że metoda ta, choć zwalczana przez światlejszych teologów, odgrywa jeszcze poważną rolę przy nauczaniu etyki katolickiej. Duch rygoryzmu i fanatyzmu religijnego udzielił się jego uczniom zakonnym. Zakon redemptorystów, zatwierdzony przez Benedykta Xiv w 1749 roku, nie odegrał wprawdzie nawet po części tej roli w kościele co jezuici, ale do dziś ma wpływy na religijność ludową. Redemptoryści, działający głównie w ośrodkach robotniczych i chłopskich, posługują się jeszcze w dużej mierze dosyć prymitywnymi metodami. Religijność, którą propagują, ma przede wszystkim charakter legalny. Katolicyzm dzisiejszy jest religią opartą na prawie kanonicznym. Był on religią legalną w pewnym zakresie już w starożytności wskutek przejęcia podstawowych elementów religii mozaistycznej. Zamiast Prawa pojawiło się już w Ii wieku pojęcie lex Christi, które niebawem przekształciło się w lex ecclesiae. Religia mozaistyczna koncentrowała się jednak dokoła samych ksiąg świętych, chrześcijaństwo zaś głównie wokół instytucji kościoła. Zarówno w okresie prześladowań, jak i w okresie wielkich sporów religijnych coraz powszechniejsza była wśród chrześcijan świadomość, że jedność religijną można zachować tylko opierając się na silnej organizacji kościelnej i tradycji, czyli pamięci "nauki apostolskiej". W gminach chrześcijańskich pierwszego okresu odwoływano się do tradycji we wszystkich sporach i trudnościach do tego, co "zostało przekazane" i "jak nauczali apostołowie". Z czasem jednak pojęcie tradycji zaczęło ulegać istotnym zmianom. Przez tradycję zaczęto na Zachodzie rozumieć już nie to, "jak nauczali apostołowie", lecz to, jak naucza kościół rzymski. Takie znaczenie tradycji przetrwało do dziś. Charakterystyczna dla pierwszego okresu dziejów kościoła była troska o zachowanie jedności kościelnej opartej na "tradycji apostolskiej". Za świadków tej tradycji uznawano rozmaite dokumenty pisane. Obok pism kanonicznych za świadków "tradycji apostolskiej" uważano takie pisma, jak: 1. List Klemensa, biskupa rzymskiego, do Koryntian, napisany pod koniec I wieku. 2. Siedem listów Ignacego, biskupa Antiochii, napisanych przed 110 rokiem, a skierowanych do rozmaitych gmin Azji Mniejszej i do biskupa Polikarpa. 3. List Barnaby, napisany około 130 roku, błędnie przypisywany Barnabie, towarzyszowi Pawła apostoła. 4. Pismo Papiasza, biskupa Hierapolis we Frygii, z około 130 roku. Zachowane fragmenty dają pewien obraz wiary pierwszych chrześcijan w rychły koniec świata (idee chiliastyczne). 5. List Polikarpa, biskupa Smyrny, napisany około 150 roku, a skierowany do gminy w Filippach w Macedonii. Według świadectwa Hieronima list ten jeszcze za jego czasów był czytany i komentowany na zebraniach chrześcijan w Azji Mniejszej jako księga święta. 6. "Nauka dwunastu apostołów" (Didache), powstała około 150 roku, zawiera przepisy dotyczące wiary i moralności. Przez długi czas pismo to było czytane jako księga święta. 7. "Pasterz" Hermasa, którego starsze części mogły powstać na początku, a całość w połowie Ii wieku. Pismo to ma charakter ludowy, rzuca ciekawe światło na oblicze religijno-moralne niektórych gmin tego czasu. Przez wielu pisarzy kościelnych uważane było za księgę świętą (Ireneusz, Tertulian, Orygenes i inni). Ponadto u późniejszych pisarzy kościelnych, zwłaszcza u Euzebiusza, Hipolita, Nowacjana, Cypriana czy Orygenesa, zachowały się wzmianki i cytaty jeszcze z innych pism z tego okresu. Przez odwoływanie się do "tradycji apostolskiej" wytwarzało się pojęcie prawowierności chrześcijańskiej. Pewne wskazówki o tym, w co należy wierzyć, dość wcześnie zawarte zostały w tzw. "Wyznaniu wiary" jako normie obowiązującej, ale prawowierność w ścisłym znaczeniu wykształcała się stopniowo. Z pojęciem prawowierności wiązało się pojęcie herezji, schizmy i apostazji. Reguła wiary wyrażona w "Wyznaniu" nie stwarzała jeszcze podstaw do herezji, gdyż zanegowanie któregoś z artykułów "Wyznania wiary" rodziło nie herezję, lecz apostazję, czyli całkowite odstępstwo od chrześcijaństwa. Herezje były dopiero skutkiem różnorodnej interpretacji ksiąg świętych. W ten sposób związały się z sobą pojęcia: prawowierności, tradycji i herezji. Za prawowierne uważano to, co zostało przekazane przez apostołów, co zaś nie było zgodne z tradycją, uznawano za odstępstwo lub herezję. Herezją w ścisłym znaczeniu nie był ani gnostycyzm, ani chiliazm, wyrażający się w wierze w rychły koniec świata, bo był on uznawany powszechnie w gminach chrześcijańskich Ii i Iii wieku, a jego rzecznikami byli wybitni pisarze kościelni tego czasu, zwłaszcza Papiasz, Barnaba, Justyn, Ireneusz, Hipolit i Tertulian. W późniejszym dopiero okresie kościół odrzucił poglądy chiliastów. Podobnie było z manicheizmem, którego początkowo nie uważano za herezję, w późniejszym jednak okresie nazwano go herezją, podobnie jak różne odmiany gnostycyzmu. Za herezję natomiast od początku uważano montanizm, kierunek zrodzony w łonie kościoła na tle zachowywania przepisów obyczajowych i dyscyplinarnych. Wprawdzie dążenie do ścisłego zachowywania przepisów ewangelicznych nie było poczytywane w tym czasie za herezję, ale za heretyckie uznawano takie interpretowanie zasad ewangelii, które prowadziło do potępienia powtórnego małżeństwa, do odmawiania prawa powrotu do kościoła jednostkom od niego odpadłym, do zakazu ucieczki w czasie prześladowań itp. Okres wielkich herezji rozpoczyna się w Iv wieku, a wraz z nimi okres wielkich sporów religijnych, które wywarły decydujący wpływ na ukształtowanie się prawowierności kościelnej. Pierwszym spornym problemem było pojmowanie trzech osób boskich i ich wzajemnego stosunku. Okazją do zajęcia się tą sprawą było wystąpienie Ariusza, sławnego w tym czasie egzegety biblijnego. Interpretacja Ariusza spotkała się z uznaniem i przyjęciem z jednej strony, a z potępieniem z drugiej. Rozstrzygnięcie sporu nastąpiło na soborze nicejskim, który poczytał Ariusza za heretyka, ale nie wszyscy chrześcijanie tego czasu uznali tę decyzję za słuszną, toteż po soborze nicejskim arianizm rósł w siłę i podzielił świat chrześcijański na dwa obozy. Cesarze wschodniorzymscy przez długi czas uważali arianizm za właściwą formę chrześcijaństwa i dopiero Teodozjusz I (379-395Ď) zdławił arianizm metodami administracyjnymi. Zwołał on również sobór do Konstantynopola w celu usunięcia poglądów ariańskich z życia kościelnego. Sobór ten ustalił specjalne "Wyznanie wiary", zwrócone przeciwko poglądom Ariusza (Symbolum Nic. - Const.). Drugim przedmiotem sporu była osoba Chrystusa. Kształtowanie prawowierności kościelnej w tym punkcie dokonywało się na skutek takich herezji, jak apolinaryzm, nestorianizm, monofizytyzm, monoteletyzm i wielu drobniejszych. Herezje te miały przez długi czas licznych zwolenników wśród pisarzy i przywódców kościelnych, zostały jednak potępione na rozmaitych synodach i soborach. Trzecią grupę spornych zagadnień stanowiły twierdzenia określające istotę człowieka i jego stosunek do Boga. Do tej grupy zaliczano zagadnienie grzechu pierworodnego, łaski i jej stosunku do woli ludzkiej. Głośną w tym okresie herezją był pelagianizm, zwalczany przez Augustyna. Spory teologiczne, o których mowa, zrodziły bogatą literaturę kościelną. Obok apologetów Ii wieku i pisarzy Iii wieku tej miary co Ireneusz, Tertulian, Klemens Aleksandryjski, Orygenes, Cyprian, Hipolit i Nowacjan, pojawiają się w Iv wieku: 1. Euzebiusz, ojciec historii kościelnej, biskup Cezarei w Palestynie (zm. 339Ď), znany przede wszystkim jako autor "Kroniki świata" i "Historii kościoła". Jego poglądy nie zostały uznane w całości za prawowierne, mimo że występował jako obrońca kościoła i swą "Historię kościoła" napisał w formie apologetycznej. 2. Hilary, biskup Poitiers (zm. 367Ď), znany jako teolog-polemista, brał czynny udział w sporach z arianizmem. 3. Atanazy, biskup Aleksandrii (zm. 373Ď), wsławił się wystąpieniami przeciwko Ariuszowi na soborze nicejskim. 4. Bazyli Wielki, biskup Cezarei kapadockiej (zm. 379Ď), znany jako założyciel i organizator życia zakonnego oraz jako pisarz ascetyczny i homileta. 5. Grzegorz z Nazjanzu, uczeń Bazylego (zm. 390Ď), teolog, mówca i pisarz. Cenione są jego listy o treści filozoficzno-teologicznej. 6. Grzegorz Nysseński, biskup Sebasty, młodszy brat Bazylego (zm. 395Ď), uznany za ojca mistyki kościelnej. 7. Cyryl Jerozolimski (zm. 396Ď), autor katechezy dla neofitów i katechumenów. 8. Ambroży, biskup Mediolanu (zm. 397Ď), prawnik i retor. 9. Epifaniusz, biskup Cypru (zm. 403Ď), pozostawił kilka pism cennych dlatego, że zawierają liczne cytaty z pism, które zaginęły. Wiele jego poglądów zostało odrzuconych przez kościół. 10. Jan Chryzostom, patriarcha Konstantynopola (zm. 407Ď), zasłynął jako mówca i egzegeta. 11. Hieronim (zm. 419Ď) znany jako tłumacz ksiąg świętych, autor Wulgaty. Napisał wiele komentarzy do ksiąg świętych i wiele pism polemicznych. Jemu zawdzięcza kościół pierwszą historię literatury chrześcijańskiej. 12. Teofil, biskup Mopsuesty w Cylicji (zm. 428Ď), autor licznych pism polemicznych, które w większości zaginęły. Jego poglądy chrystologiczne nie zostały uznane za prawowierne. 13. Augustyn, biskup Hippony (zm. 430Ď), największy z pisarzy kościelnych starożytności. 14. Cyryl, biskup Aleksandrii (zm. 444Ď), znany z licznych pism i walki z nestorianami na soborze efeskim. 15. Teodor, biskup Cyru koło Antiochii (zm. 458Ď), głośny historyk, który uzupełnił "Historię" Euzebiusza. Jego poglądy nie zostały uznane za prawowierne. Pisma wielu pisarzy kościelnych tego okresu zaginęły całkowicie lub częściowo; o niektórych zachowały się tylko wzmianki w dziełach innych autorów. Od połowy V wieku literatura kościelna gwałtownie podupada, zarówno na Wschodzie, jak i na Zachodzie. Na Wschodzie zagadnienia dogmatyczne ustępują miejsca sprawom kultowym i ascetycznym. Jedynym głośnym autorem tego czasu jest Dionizy pseudo-Areopagita, mistyk piszący około 500 roku w Syrii lub w Palestynie. Jego dzieła wywarły wielki wpływ na kształtowanie doktryny kościelnej w średniowieczu. Na Zachodzie upadek piśmiennictwa kościelnego był spowodowany przede wszystkim wstrząsami społeczno-politycznymi. Należy jednak odnotować kilku głośniejszych autorów z Vi i Vii wieku. Są to: Boecjusz (zm. 524Ď), autor głośnego dzieła "De consolatione philosophiae", Kasjodor (zm. 580Ď), wszechstronnie wykształcony autor zachowanej tylko w wyjątkach "Historii Gotów"; Grzegorz z Tours (zm. 594Ď), autor "Historii Franków", która pomimo braku krytycyzmu stanowi cenne źródło wiadomości o ówczesnych stosunkach kościelnych; a wreszcie Izydor Sewilski (zm. 636Ď), najgłośniejszy pisarz łaciński Vii wieku i ostatni z ojców kościoła zachodniego. Jego dwadzieścia ksiąg "Etymologii" stanowiło wielką encyklopedię wiedzy kościelnej tego czasu. Wspomnianych pisarzy, szczególnie tych do połowy V wieku, uważa kościół za świadków tradycji. Do ich pism się odwołuje dla udowodnienia słuszności i "prawdziwości" swej doktryny. Charakterystyczne jednak w tym jest to, że kościół wybiera z tych pism tylko pewne twierdzenia i opinie, inne pomija lub odrzuca: przyjmuje te, które potwierdzają jego doktrynę, odrzuca te, które jej nie potwierdzają, potępia takie, które stoją z nią w sprzeczności. Żaden jednak z wymienionych pisarzy nie został uznany za wyraziciela całej doktryny kościelnej. Synteza tej doktryny została dokonana nie w starożytności, lecz w średniowieczu i była dziełem Tomasza z Akwinu. Tomasz z Akwinu rozpoczął swą działalność pisarską od komentarza do dzieła Piotra Lombarda i pism Arystotelesa. Dalszym etapem jego pracy był komentarz do Pisma świętego, zbiór wypowiedzi ojców kościoła o ewangeliach ("Catena aurea¬)¦) oraz apologia wiary kościelnej ("Summa contra gentiles¬)¦). Najdojrzalszym dziełem Tomasza jest "Summa theologiae". Chociaż dzieło Tomasza nie od razu zyskało pełne uznanie teologów, to jednak kościół urzędowy dość szybko uznał jego wartość dla realizacji swoich celów. Wielu papieży, począwszy od Klemensa Vi, polecało naukę Tomasza jako wzór w nauczaniu filozofii i teologii. Wiele soborów powszechnych (lyoński, vienneński, florencki, trydencki i watykański) opierało swe uchwały na twierdzeniach zaczerpniętych z dzieł Tomasza. Sobór trydencki w orzeczeniach dotyczących kanonu ksiąg świętych, grzechu pierworodnego, usprawiedliwienia, łaski, sakramentów i organizacji kościelnej, a sobór watykański w dogmatach o kościele i jego władzy, powołują się wyraźnie na naukę Tomasza. Uniwersytety kościelne ogłosiły Tomasza przewodnikiem nauczania, a reguły wielu zakonów (dominikanów, karmelitów, jezuitów) nakazują zakonnikom trzymać się wiernie tego, co głosi Tomasz. To wskazuje, że doktryna Tomasza nie różni się od doktryny kościoła urzędowego. Encyklika Leona Xiii Aeterni Patris z 1879 roku poleca syntezę stworzoną przez Tomasza jako najlepiej odpowiadającą wierze katolickiej. Na Tomasza powołują się i ostatni papieże, przeplatając swe wypowiedzi cytatami z jego pism. W ślad za tym powstał w kościele ruch umysłowy nazywany neoscholastyką i neotomizmem, stawiający sobie za cel rozwijanie i propagowanie doktryny Tomasza. Tomasz przyczynił się do tego, że dzisiejszy katolicyzm jest pod względem doktrynalnym zracjonalizowany i określony prawem kanonicznym. Wiara według niego jest obowiązkiem człowieka, a rozum ma torować jej drogę. Nad stworzeniem przesłanek dla wiary (praeambula fidei) pracowali już pisarze kościelni starożytności, ale dopiero u Tomasza "teologia naturalna" stała się podstawą "teologii nadnaturalnej". Owe praeambula fidei, skonstruowane przez Tomasza, rozbudowali teologowie późniejszych stuleci, tworząc system apologetyki katolickiej. Jej celem ma być udowodnienie istnienia osobowego Boga, nieśmiertelności duszy ludzkiej, faktu nadnaturalnego objawienia, istnienia Chrystusa, założenia kościoła oraz prymatu i nieomylności biskupa rzymskiego. Ma to więc być łańcuch ogniw ściśle z sobą związanych, opierający się na trzech podstawowych elementach, którymi są Bóg - Chrystus - kościół. Ów racjonalistyczny wywód ma ostatecznie doprowadzić do uznania i podporządkowania się władzy kościelnej. Racjonalizm teologii katolickiej nie kończy się na próbie uzasadnienia słuszności tego, co kościół do wierzenia podaje, lecz usiłuje zgłębić tajemnice boskie. Już starożytni pisarze kościelni starali się za pomocą filozofii Platona dotrzeć do poznania istoty Boga. Scholastyka średniowieczna na miejsce Platona postawiła Arystotelesa i opierając się na jego filozofii stworzyła teorię Boga. Kodeks Prawa Kanonicznego (kan. 1366 paragraf 2Ď) usankcjonował ostatecznie tomistyczny racjonalizm teologiczny. Przedmiot dogmatyki katolickiej jest ten sam co apologetyki i wyraża się w tych samych podstawowych pojęciach: Bóg - Chrystus - kościół. Dogmatyka, na podstawie źródeł objawienia, rozpoczyna swój wywód od traktatu o Bogu. Za pomocą tzw. via negationis i via eminentiae usiłuje określić przymioty boskie, poznać, czym jest "Bóg sam w sobie" i jaki jest jego stosunek do świata. Następnie zajmuje się dziełami boskimi, mówi o stworzeniu i zachowaniu świata (concursus divinus), o stworzeniach duchowych, cielesno-duchowych i cielesnych. Wiele miejsca w dogmatyce katolickiej zajmuje zagadnienie grzechu pierworodnego i jego następstw. Najbardziej rozbudowaną częścią dogmatyki jest chrystologia, ale w sformułowaniach dogmatyki trudno odnaleźć Chrystusa, o którym mówią ewangelie. Powołuje się ona wprawdzie na określenie soboru chalcedońskiego, że Chrystus jest perfectus homo, ale określenie to nie znajduje odbicia w schematach teologicznych. Chrystologia wiąże się w dogmatyce kościelnej z soteriologią, czyli nauką o zbawieniu, która w przeciwieństwie do pojęć starochrześcijańskich widzi w odkupieniu przede wszystkim zadośćuczynienie za krzywdę wyrządzoną Bogu przez grzech. Takiego zadośćuczynienia, według dogmatyki, domagała się sprawiedliwość boska tak dalece, że bez niego wina nie mogła być darowana. Soteriologia wiąże się z traktatem o łasce. Ten przedmiot zawsze nastręczał najwięcej trudności teologom, gdyż rozsadzał misternie skonstruowany system. W jaki sposób pogodzić działanie łaski boskiej z wolnością człowieka, jaką rolę odgrywa łaska w dziele zbawienia, na czym polega predestynacja? Próba wyjaśnienia tych trudności doprowadziła do stworzenia całego systemu rozmaitych łask, którym dodano dziwne i mało zrozumiałe przymiotniki (np. gratia sufficiens et gratia efficax). Z pojęciem łaski związane jest w dogmatyce katolickiej pojęcie sakramentów, przez które rozumie się nie symbole, lecz znaki ustanowione przez Boga i udzielające same z siebie (ex opere operato) łaski człowiekowi. Ukoronowaniem wywodów dogmatyki katolickiej jest traktat "o rzeczach ostatecznych" (de novissimis), w którym rozmaite wyobrażenia ludzi głębokiego średniowiecza o życiu pozagrobowym zostały wplecione w system i występują jako pewniki teologiczne i artykuły wiary. Teologia dogmatyczna jest ściśle związana z teologią moralną. Teonomia moralności katolickiej ma charakter heteronomiczny: reguły moralne mają być zachowane nie tylko dlatego, że człowiek uznaje ich słuszność, lecz przede wszystkim dlatego, że zostały nakazane przez Boga, który też czuwa nad ich zachowaniem. Treścią moralności katolickiej jest ideał chwały bożej, który w rzeczywistości wyraża się w trosce o chwałę kościoła urzędowego. Chwałę Bogu, zdaniem teologii, oddaje człowiek przede wszystkim poprzez akt wiary, którą sobór watykański określił jako cnotę nadnaturalną, przez którą dzięki łasce boskiej uznajemy za prawdę to, co zostało objawione, a uznajemy nie ze względu na wewnętrzną prawdziwość, poznaną naturalnym rozumem, lecz ze względu na autorytet Boga objawiającego, który ani nie może się mylić, ani w błąd nikogo wprowadzić. Określenie to mówi, iż motywem wiary jest nieomylny autorytet, a nie wewnętrzna treść podawanych twierdzeń. Dlatego jeśli taki autorytet podaje jakieś twierdzenia do przyjęcia, należy je przyjąć bez zastrzeżeń. Aby człowiek mógł uznać i przyjąć pewne twierdzenia jako artykuły wiary, muszą one być "do wierzenia podane", a funkcja ta jest wyłącznym prawem i obowiązkiem kościoła. Wierzyć przeto należy kościołowi, bo on w nieomylny sposób określa i podaje to, co jest przedmiotem wiary. Na miejsce Boga pojawił się kościół, a w miejsce chwały bożej chwała kościoła urzędowego. Uznanie nadprzyrodzonego autorytetu kościoła, jako nieomylnego stróża i nauczyciela prawd wiary i zasad moralnych, jest według teologii podstawą całkowitej pewności. Kto wierzy kościołowi, musi być przekonany, że wierzy Bogu, a spełniając nakazy kościoła ma mieć pewność, że spełnia wolę boską. Moralność katolicka jest moralnością religijną, w której zależność człowieka od Boga i wynikające z niej nakazy uznane są za najwyższe kryterium wartościowania. Reguły moralności katolickiej zawarte są w rozmaitych dokumentach, jak w zbiorach orzeczeń soborowych i papieskich, orzeczeń kongregacji rzymskich, orzeczeń synodalnych, w encyklikach papieskich, listach pasterskich, instrukcjach rozmaitych urzędów kościelnych itd. Pełny obraz obowiązujących reguł znaleźć można jednak dopiero w podręcznikach teologicznych, które obok przepisów zawierają praktyczne wskazówki, jak je zachowywać. Katolicka moralność żąda ścisłego przestrzegania wszystkich nakazów, które kościół nakłada, a teologia interpretuje. Wprowadzenie w życie tych niezliczonych nakazów i zakazów, zaleceń i rad możliwe jest jednak tylko przy pomocy tzw. "kierownictwa duchowego", które kościół spełnia w sakramencie pokuty. Świadomość, że można pozbyć się winy i grzechów, że można w ten sposób zrzucić z siebie odpowiedzialność za popełnione zło i że może się to dokonywać nieograniczenie wiele razy, wycisnęła szczególne piętno na moralności katolickiej. Owa łatwość uwalniania się od winy sprawia, że groźba potępienia wiecznego nie jest w stanie zahamować wykroczeń. Aby więc położyć im tamę, kościół uznał za słuszne ograniczać odpuszczanie grzechów i wprowadzić kary kościelne za wykroczenia (kan. 2228Ď) uznane za szczególnie niebezpieczne i trudne do wytępienia. W moralności katolickiej zachowanie nakazów jest zasługą, za którą należy się nagroda. Idea nagrody za dobre czyny, zawsze żywa w religijności prymitywnej, ma również wielkie znaczenie w moralności katolickiej i jest wpleciona w system doktryny katolickiej jako jej część integralna. Szczególnym wyrazem katolicyzmu jest liturgia kościelna. Wiadomości o sprawowaniu kultu na zebraniach chrześcijan są do Iv wieku nieliczne. Pewne informacje na ten temat znajdujemy w pismach Justyna i Hipolita. Od Iv wieku liczba świadectw wyraźnie wzrasta. O kulcie mówią pisma Cyryla Jerozolimskiego, Atanazego, Bazylego, Chryzostoma i innych, z tego czasu przechowały się też pewne teksty liturgiczne i sakramentarze. Z powyższych źródeł wiadomo, że już w początkach Iv wieku istniało kilka typów liturgii, które z reguły ogniskowały się w kościołach centralnych dla danej prowincji i były przyjmowane przez gminy im podległe. Trzy miasta odgrywały w tym czasie największą rolę w kościele: Aleksandria, Antiochia i Rzym; tam też znane były odrębne zwyczaje liturgiczne. Czwartą formę liturgii, tzw. liturgię galijską, stosowano w Galii i w niektórych kościołach przyległych, ale jej pochodzenie nie jest jasne. Wiadomo tylko, że zdradza pokrewieństwo z liturgią antiocheńską i że nie jest związana z Rzymem. Jeśli liturgię galijską traktować jako pochodną antiocheńskiej, to można mówić o trzech liturgiach tego czasu: aleksandryjskiej, antiocheńskiej i rzymskiej. Kościoły Syrii kierowały się zwyczajami panującymi w Antiochii, Afryka zwracała oczy na Aleksandrię, Rzym zaś nie miał naśladowców. Wprawdzie Italia, Galia, Hiszpania i Brytania były prowincjami podległymi Rzymowi, ale nie przyjmowały rytu rzymskiego. Faktem jest, że mimo wysiłków wielu biskupów rzymskich kraje te zachowały do Vi wieku własne zwyczaje liturgiczne. Innocenty I uznał to za "rozbijanie jedności apostolskiej" i postanowił narzucić innym kościołom liturgię rzymską. Jeszcze dalej poszedł Leon I, który zażądał, by liturgię rzymską przyjęły nie tylko kościoły zachodnie, ale i wschodnie. Zdaniem Leona jedna jest tylko liturgia w kościele - tak jak jest jedna wiara - a jest nią liturgia rzymska. Pewnym wyjątkiem w tym procesie było czasowe zachowanie języka słowiańskiego w liturgii na Morawach i w Panonii, ale ten wyłom w unifikacji liturgicznej kościoła zachodniego nie trwał długo. Zaraz po śmierci Metodego Stefan V nakazał stosować się do zwyczajów liturgicznych Rzymu. Niełatwo ustalić, w jakim czasie ryt rzymski przybrał swe cechy właściwe. Wiąże się to niewątpliwie z wprowadzeniem języka łacińskiego do liturgii w Rzymie. Chrześcijanie rzymscy przez długi czas posługiwali się wyłącznie językiem greckim. Językiem tym posługiwał się Klemens Rzymski, greckie są najdawniejsze napisy w katakumbach, po grecku modlono się na zebraniach chrześcijańskich. Biskupi rzymscy byli w większości pochodzenia greckiego. Wiktor I, jako Afrykańczyk, po raz pierwszy posłużył się językiem łacińskim obok greki. Po łacinie pisał swe dzieła Nowacjan, po grecku zaś Hipolit, Hermiasz, Justyn, Tacjan i inni. Korneliusz był pierwszym biskupem rzymskim, na którego nagrobku umieszczono napis łaciński. Znacznie wcześniej przyjęli łacinę chrześcijanie północnoafrykańscy. Tam też wykształcił się zachodni charakter kościoła i stamtąd kościół rzymski zapożyczył nie tylko wiele typowych określeń dogmatycznych, ale i wiele zwyczajów liturgicznych. Wymownym świadectwem zależności kościoła rzymskiego od afrykańskiego są pisma Cypriana. Nie wiadomo, kiedy łacina zastąpiła grekę w kościele i liturgii Rzymu. Przez długi czas w użyciu były oba języki. Marius Victorinus (około 360Ď) pisze po łacinie, ale modlitwy liturgiczne podaje po grecku. Wiadomo, że aż do Viii wieku wyjątki ksiąg świętych czytano w Rzymie po grecku i po grecku śpiewano psalmy w kościele. Jeszcze w Ix wieku Amalary z Metzu wymienia formuły modlitw w języku greckim. Według Sakramentarza Gelazjańskiego wyznanie wiary należało odmawiać po łacinie lub po grecku, zależnie od woli nawracającego się. Liturgia rzymska znana jest z sakramentarzy, z których najstarsze są trzy: Leoniański, Gelazjański i Gregoriański. Nazwy te mówią o autorach, ale autentyczność sakramentarzy jest bardzo mało prawdopodobna. Pierwszy, odnaleziony w Xviii wieku, pochodzi z Vi lub Vii wieku i mimo nazwy nie ma nic wspólnego z Leonem I. Nie jest też księgą ułożoną specjalnie dla celów liturgicznych, ale zbiorem opisów ceremonii na prywatny użytek. Podobny charakter ma Sakramentarz Gelazjański, który zachował się w trzech odpisach (najdawniejszy tekst pochodzi z Vii lub Viii wieku, żaden z nich jednak nie nosi imienia Gelazego I (492-496Ď)). Sakramentarz ten zawiera opis zwyczajów liturgicznych rzymskich z dodatkami galijskimi sprzed Grzegorza I. Trzeci z kolei sakramentarz nosi nazwę Gregoriańskiego. Ma to być księga liturgiczna, którą Hadrian I przysłał Karolowi Wielkiemu. Obok sakramentarzy wiadomości o liturgii rzymskiej dostarczają między innymi tzw. Ordines Romani, czyli zbiory pouczeń i wskazówek dla sprawujących ceremonie kościelne. Dokumenty te pochodzą jednak z późniejszego okresu. Liturgia rzymska była wielokrotnie zmieniana i reformowana. Najgłośniejszą reformę przeprowadził Grzegorz I, od którego imienia pochodzi nazwa "liturgii gregoriańskiej" i "śpiewu gregoriańskiego". W okresie późniejszym zmiany w księgach liturgicznych należały do częstych zjawisk. Liturgia kościelna kształtowała się pod wpływem rozmaitych czynników, a zwłaszcza ceremonii żydowskich oraz misteriów religii synkretystycznej świata hellenistycznego. Pierwsi chrześcijanie, rekrutujący się niemal wyłącznie ze środowiska żydowskiego, brali w dalszym ciągu udział w nabożeństwach synagogalnych, a gdy zbierali się oddzielnie, zachowywali wiernie żydowski porządek, na który składało się odczytywanie wyjątków z ksiąg świętych, objaśnianie przeczytanego tekstu, śpiew psalmów i hymnów, wspólne modlitwy i składanie ofiar dla ubogich: Na zebraniach chrześcijańskich przestrzegano również zewnętrznych form ceremoniału żydowskiego: modlono się z rękami wzniesionymi w górę, zachowywano hebrajską formę modlitw i odpowiedzi. Zbieżność między porządkiem chrześcijańskim a synagogalnym widoczna jest nie tylko w liturgii centralnej, która z czasem przybrała charakter liturgii eucharystycznej, ale także w innych ceremoniach i zwyczajach. Liturgia kościelna kształtowała się także pod wpływem misteriów świata hellenistycznego. Wprawdzie na przełomie I i Ii wieku gminy chrześcijańskie wykazywały pewną ostrożność w stosunku do rytów hellenistycznych, ale przenikanie ich do liturgii kościelnej było nie do uniknięcia. Wpływ misteriów jest najbardziej widoczny w kościelnej praktyce sakramentalnej. Dostrzegali to niektórzy pisarze kościelni Iii i Iv wieku i dla osłabienia tej zależności tworzyli symboliczno-spirytualistyczną teorię sakramentu. Obok wymienionych czynników znaczny wpływ na liturgię kościelną wywarły zwyczaje panujące na dworze cesarskim. Wpływ ten jest widoczny szczególnie w ceremoniach obowiązujących podczas nabożeństw pontyfikalnych. Zrazu - pod wpływem porządku żydowskiego - liturgia kościelna wyrażała się w ceremoniach prostych i surowych, ale w okresie późniejszym ryt towarzyszący niektórym nabożeństwom kościelnym przybrał charakter skomplikowanego i bogatego ceremoniału. Honory oddawane cesarzowi i jego najbliższemu otoczeniu weszły jako część składowa do ceremoniału kościelnego. Gminy chrześcijańskie posługiwały się w pierwszym okresie na zebraniach językiem zwykłym, codziennym. Fakt ten powodował dużą rozmaitość liturgiczną, dlatego w okresie późniejszym dla ujednolicenia zwyczajów liturgicznych język współczesny zastępowano językiem starym, coraz mniej zrozumiałym. Język używany w liturgii kościoła rzymskiego jest łaciną nie literacką i klasyczną, lecz ludową, gwarową z V wieku n.e. Kościół do ostatniego soboru przywiązywał wielką wagę do dawności języka liturgicznego i bronił się przed próbami zastąpienia go językiem narodowym, mimo że stary język liturgiczny był niezrozumiały dla ogromnej większości katolików. Niezrozumiałość języka przyczynia się do niezrozumienia wielu czynności liturgicznych, które wydają się niezwykłe, wykraczające poza świat pojęć i wyobrażeń ludzkich, a przez to nienaruszalne. To samo, co o języku, można powiedzieć o śpiewie i szatach liturgicznych. Śpiewem liturgicznym we właściwym znaczeniu jest tylko tzw. śpiew gregoriański, który jest po prostu rzymskim śpiewem ludowym z V i Vi wieku. Szaty używane obecnie w liturgii kościelnej były też początkowo zwykłymi ubiorami ludności. Inną cechą liturgii kościelnej jest jej symbolika. Wszystkie ceremonie i czynności, wszystkie przedmioty i znaki mają coś symbolizować. Często jeden i ten sam przedmiot, jedna i ta sama czynność symbolizuje wiele rzeczy, np. czerwony kolor szat liturgicznych ma oznaczać męczeństwo i miłość. Szczególna symbolika związana jest z ceremoniami sakramentalnymi. Aby działanie sakramentów nie uzewnętrzniało charakteru magicznego, kościół stosuje niezwykle dużo ceremonii, używa ogromnej liczby przedmiotów, znaków, słów i gestów. Wszystko to ma coś symbolizować i odwodzić myśl ludzi od tego, co widzą i słyszą, a przenosić ich w świat nadzmysłowy. Dominującą cechą liturgii kościelnej jest jej obrzędowość określona przepisami rytuału. Zachowanie przepisów rytuału jest obowiązkiem, niczego nie wolno dodać, opuścić ani zmienić. Ceremonie liturgiczne nie są wyrazem inwencji i pobożności sprawującego je, lecz odtworzeniem tego, co zostało nakazane. Im mniej cech indywidualnych przejawia sprawujący czynności kultowe, tym jego działalność jest bardziej liturgiczna. Legalny charakter liturgii dzisiejszego kościoła daleki jest od zwyczajów pierwszych wieków chrześcijaństwa. Centralizacja liturgii kościelnej i ujęcie jej w ścisłe przepisy doprowadziły do całkowitego "uprzedmiotowienia" czynności kultowych, a osobę, która je spełnia, sprowadziły do prostego wykonawcy obowiązujących przepisów. Liturgia kościelna jest też przepojona obrzędami i praktykami właściwymi religijności prymitywnej i ludowej. Kościół rzymski usunął wprawdzie najbrutalniejsze z nich, jak rozmaite ryty o zabarwieniu seksualnym i wulgarne praktyki magiczne, ale zachował do dziś wiele obrzędów ludowych i stworzył dla nich teoretyczną podbudowę. Duże znaczenie w liturgii kościelnej ma cześć dla relikwii. Doktryna kościelna, broniąc się przed magicznym pojmowaniem ich działania, podkreśla wagę ich związku z osobą świętego, w praktyce jednak związek ten bywa pomijany. Relikwie odgrywały szczególną rolę w średniowieczu, kiedy to leczono nimi dolegliwości i zabezpieczano się przed chorobami. Wiara w moc relikwii trwa w kościele do dziś i nie jest wolna od elementu magicznego. W liturgii kościelnej zachowały się jeszcze średniowieczne zwyczaje klękania przed relikwiami i całowania ich, a wśród ludu panuje zwyczaj pocierania relikwiami chorego miejsca oraz noszenia ich z sobą dla ochrony przed nieszczęściem, szczególnie w czasie wojny. Podobną siłę przypisuje kościół "cudownym" obrazom, figurom i miejscowościom. W pierwszym okresie pod wpływem tradycji żydowskiej chrześcijanie wystrzegali się wyobrażania Boga i zasad swej wiary za pomocą obrazów i napisów, a posługiwali się raczej symbolami. Pod wpływem misteriów hellenistycznych jednak zaczęli ozdabiać miejsca swych zebrań malowidłami. O tym, jak dalece cześć obrazów wiązała się z samymi obrazami, a nie z osobami na nich wyobrażonymi, świadczy gwałtowna reakcja przeciwko kultowi obrazów na Wschodzie w początkach średniowiecza (tzw. obrazoburstwo, 726-842 r.). Kościół rzymski zachował kult obrazów, podkreślając, że dotyczy on nie obrazów jako takich, lecz osób na obrazach przedstawionych. Wiara ludowa do dziś opiera się jednak na przeświadczeniu, że siła nadprzyrodzona może być udzielana człowiekowi tylko za pośrednictwem jakiegoś materialnego przedmiotu lub czynności. Oparciem dla tej wiary jest fakt, że kościół wiąże skuteczność modlitwy z pewnymi "cudownymi" obrazami lub miejscowościami. Według praktyki kościelnej pewne miejsca i przedmioty mają szczególną siłę nadprzyrodzonego oddziaływania. Na tej podstawie urządza się pielgrzymki do "miejsc świętych" i "obrazów cudami słynących". Oparciem dla owej wiary ludu jest też praktyka sakramentalna i oficjalna doktryna kościoła, według której skuteczność sakramentów zależy nie od ludzi, lecz od spełnienia przepisanego znaku. Teologia mówi, że sakramenty działają ex opere operato, co znaczy, że są obiektywnie skuteczne same przez się, z powodu siły udzielonej im przez Boga. Jeśli więc zostanie zastosowana przepisana przez kościół materia i w przepisany sposób zostaną wypowiedziane odpowiednie słowa, skutek następuje automatycznie. Wszystko zależy od tego, czy cała akcja dokona się w myśl przepisów kościelnych. Charakterystyczny dla katolicyzmu jest stosunek kościoła do dóbr materialnych. W pierwszych trzech wiekach uwaga chrześcijan zwrócona była nie tyle na świat ziemski, ile na życie pośmiertne. Oczekiwanie rychłego końca świata uzasadniało ich nastawienie ascetyczne, ich zainteresowanie cmentarzem i śmiercią. Pierwotne gminy chrześcijańskie dość powszechnie występowały w charakterze stowarzyszeń pogrzebowych i swoje zebrania urządzały na cmentarzach lub w ich pobliżu. Takie nastawienie przyczyniło się do tego, że pierwsi chrześcijanie dosyć łatwo wyzbywali się swych majętności i dzielili się z potrzebującymi. Wyraźna zmiana w ustosunkowaniu się do dóbr ziemskich zachodzi w kościele już w Iii wieku. W tym czasie ofiary składane kościołowi do podziału między biednych zaczęto traktować jako dobra kościelne i źródło utrzymania kierowników gminy. Rozpoczęła się też na wielką skalę kumulacja majątków kościelnych, z imienia już tylko stanowiących własność ubogich. W początkach Iv wieku kościół wystąpił jako instytucja potrzebująca ofiar, zapisów i darowizn, zachęcał do ich składania, zwłaszcza jako rekompensatę za pewne wykroczenia przeciwko przepisom kościelnym. Tak powstawały majątki kościelne. Dokumenty z Iv wieku mówią o tym, że kościół w różnych częściach cesarstwa posiadał wielkie majątki, na których pracowali niewolnicy, że biskupi rzymscy byli posiadaczami rozległych włości nie tylko w Italii, ale także na Sycylii, Korsyce, Sardynii i w Afryce. Własność kościelna wzrastała szybko, klasztory, biskupstwa i parafie miały również swe majątki. Gwałtowny ich wzrost dokonał się na przełomie pierwszego i drugiego tysiąclecia, wierzono bowiem powszechnie, że rok tysięczny będzie ostatnim rokiem tego świata, wskutek czego wiele ludzi oddawało się ascezie, prowadziło życie pustelnicze i oddawało swe posiadłości kościołowi. Dobra te długo jeszcze w nomenklaturze kościelnej nazywano "majątkiem ubogich", ale była to już nazwa bez pokrycia. Papieże, biskupi, opaci i proboszczowie uważali je za własność kościelną i korzystali z nich tak samo jak feudałowie świeccy ze swoich majątków. Papieże, podporządkowawszy sobie biskupów na Zachodzie, rozciągnęli swą kontrolę na majątki należące do rozmaitych kościołów i klasztorów. Nowy Kodeks Prawa Kanonicznego postanawia, że do papieża należy zarząd wszystkich majątków kościelnych (kan. 1499, paragraf 2Ď). Kodeks nazywa je już nie "dobrami ubogich", lecz "dobrami kościelnymi" (bona ecclesiastica), podkreślając, że mają służyć "celom kościelnym i osobom przez kościół do tego upoważnionym" (kan. 1497, paragraf 1, 2345, 2346Ď). Obecny stosunek kościoła do dóbr materialnych określa nowy Kodeks Prawa Kanonicznego, który ze szczególną ostrością zwraca się przeciwko wszystkim, którzy w jakikolwiek sposób zmierzają do uszczuplenia majątku kościelnego. Mało jest w kościele spraw, które są obwarowane tak wielkimi karami. Katolicyzm, oparty na uchwałach soboru watykańskiego I, przystosowany do feudalnych stosunków społecznych, znalazł się w sytuacji konfliktowej zarówno w dziedzinie nauki i filozofii, jak w sferze społeczno-moralnej. Szczególnym wyrazem tego konfliktu była walka kościoła urzędowego z modernizmem oraz odchodzenie od kościoła mas proletariackich, dotąd najbardziej do niego przywiązanych. Wynalazek maszyn i wprowadzenie kapitalistycznego systemu produkcji zrodził tzw. "kwestię robotniczą". Dotychczasowy przemysł rękodzielniczy, nie mogąc sprostać konkurencji z produkcją fabryczną, ulegał likwidacji, a rękodzielnicy musieli pójść do fabryk w charakterze robotników wykwalifikowanych. Obok nich fabryka zatrudniała robotników niewykwalifikowanych, rekrutujących się z ubogiej ludności miast i okolicznych wsi. Wielki kapitał w dążeniu do nadmiernych zysków obniżał koszty produkcji przez obniżanie płacy robotnikom, przedłużanie dnia pracy, zatrudnianie kobiet i dzieci. Niczym nie krępowany wyzysk prowadził masy robotnicze do skrajnej nędzy, a odruchy buntu były tłumione siłą. Z czasem jednak przyniosły one ten rezultat, że zwróciły uwagę szerszych grup społecznych i władz państwowych na położenie klasy robotniczej. W pamiętnym 1848 roku Karol Marks ogłosił sławny "Manifest Komunistyczny", wypowiadając bezwzględną walkę ustrojowi kapitalistycznemu. Jakie było stanowisko kościoła katolickiego wobec tych wydarzeń? Pius Ix był ostatnim papieżem epoki feudalnej. W obliczu nowych prądów religijno-doktrynalnych i społecznych, rozwijających się również w wielu środowiskach katolickich, Pius Ix zaczął przygotowywać kościół do długiego oblężenia. Rosły mury obronne: mnożyły się ostrzeżenia i potępienia. Wśród potępionych "błędów" wymieniono niemal wszystko, do czego myśl ludzka doszła od czasów Odrodzenia. Zaliczono do nich kierunki społeczno-polityczne, zwłaszcza socjalizm i komunizm, tajne stowarzyszenia i towarzystwa religijno-liberalne oraz wiele kierunków naukowych i filozoficznych. Ostrze potępień jednak zostało skierowane przeciwko zasadzie suwerenności ludu występującej przeciwko władzy monarchów. Polityka sojuszu z absolutyzmem jednak kończyła się dla papiestwa katastrofą. W 1870 roku nastąpił "zabór" Rzymu i ostateczna likwidacja państwa kościelnego i papież ogłosił się "więźniem Watykanu" (odtąd aż do 1929 roku papieże nie opuszczali murów watykańskich), a królowie państw europejskich, których papiestwo tak usilnie broniło, zrywali konkordaty i z reguły prowadzili politykę antypapieską. "Kwestia robotnicza" znalazła się w centrum uwagi Leona Xiii, który uchodzi w kościele za twórcę katolickiej doktryny społecznej. W licznych swych listach i encyklikach poruszał on tę problematykę, ale najbardziej w encyklice "Rerum novarum" z 1891 roku. W dokumencie tym, występując w obronie ustroju kapitalistycznego i z ostrym potępieniem socjalizmu, papież nakreślił program rozwiązania "kwestii robotniczej" opierając się na zasadzie sprawiedliwości i miłości chrześcijańskiej. Domaga się w nim "pewnego polepszenia doli robotników", ale pozostawia ich całkowicie w zależności od "dobrej woli" kapitalistów. Sankcjonuje natomiast i popiera działalność charytatywną prowadzoną przez liczne ośrodki katolickie w różnych krajach Europy. Ogłoszony przez Leona Xiii katolicki program społeczny był podstawą działalności kościoła w późniejszym okresie. Uznał go w całej rozciągłości Pius Xi, który w latach ogólnego kryzysu kapitalizmu wystąpił w jego obronie, propagując zasadę korporacjonizmu (encyklika "Quadragesimo anno" z 1931 roku). Powstanie obozu państw socjalistycznych po Ii wojnie światowej spowodowało głęboki kryzys w kościele. Pius Xii jako nieustępliwy obrońca starego porządku społeczno-politycznego, wbrew licznym głosom protestu ze strony niektórych biskupów i niższego kleru, montował krucjatę antykomunistyczną, nie widział potrzeby nawiązania kontaktów z ludźmi odmiennych poglądów tak w sferze religijnej, jak społeczno-politycznej. Jego profaszystowska polityka w okresie Ii wojny światowej i programowa negacja zasady pluralizmu w okresie powojennym musiały zrodzić głęboki ferment w wielu środowiskach katolickich. Ferment ten, skutecznie tłumiony za życia tego papieża, dał znać o sobie już w pierwszych miesiącach pontyfikatu Jana Xxiii. Liczne publikacje, wystąpienia i petycje, wychodzące od niższego kleru, zakonników, katolików świeckich i niektórych biskupów, domagające się zmiany polityki kościelnej w stosunku do klasy robotniczej i "świata", znalazły rzecznika w osobie papieża Jana Xxiii. Jego pontyfikat to okres głębokich przemian w wewnętrznym życiu kościoła i jego stosunku do "świata". Zwołanie soboru watykańskiego Ii, sformułowanie nowej teorii społecznej, zwłaszcza w dziedzinie pokoju światowego, oraz zapowiedź reformy Kodeksu prawa kanonicznego zapoczątkowały dzieło wielkiej reformy kościoła. Do realizacji tej reformy przyczyniły się w znacznej mierze ośrodki "katolicyzmu otwartego", wykazujące daleko idące tendencje do akceptowania przemian społecznych, do niwelacji ekskluzywizmu katolickiego i do współpracy z ludźmi innych przekonań - tak w sferze społeczno-politycznej, jak religijnej. Ośrodki te, wyrażające tendencje do interioryzacji życia religijnego, pojmują wiarę jako wyraz sytuacji ludzi żyjących w konkretnym świecie, a nie jako gotowe twierdzenia określające "prawdy wiary". Katolicyzm "otwarty" jest bowiem wyrazem takiej świadomości katolickiej, która uznaje konieczność rezygnacji z tradycyjnych dążeń kościoła do sprawowania władzy politycznej i która jest nastawiona na współpracę z socjalizmem, a która w ramach chrześcijaństwa usiłuje asymilować różne wartości zrodzone poza religią chrześcijańską. Opiera się bowiem na zasadach personalizmu. Dzieło reformy kościoła, zapoczątkowane przez Jana Xxiii i sobór watykański Ii, było kontynuowane przez Pawła Vi. Nie chcąc jednak dopuścić do zbyt daleko posuniętej dezintegracji, Paweł Vi rozpoczął działalność zmierzającą do zachowania i umocnienia hierarchicznej struktury kościoła i nienaruszalności jego doktryny dogmatyczno-moralnej. Już w encyklice "Ecclesiam suam" z 1954 roku podkreślił, że kościół może pełnić swoją misję tylko wtedy, gdy będzie otwarty wobec świata, ale wewnętrznie zwarty i silny. Swoje poglądy w sprawach społecznych przedstawił głównie w encyklice "Populorim progressio" z 1967 roku oraz w liście apostolskim "Octogesima adveniens" z 1971 roku. Papież trzyma się w zasadzie uchwał soboru watykańskiego Ii, wyrażonych szczególnie w konstytucji "Gaudium et spes", ale wprowadza dość znaczące zmiany, zwracając uwagę na problemy krajów Trzeciego Świata, jak eksplozja demograficzna, walka z nędzą, nierówności społeczno-ekonomiczne, problemy rolnictwa i przemysłu itd. Za wzorem Jana Xxiii Paweł Vi konstruuje model ustroju oparty na zasadzie pluralizmu i chrześcijańskiego humanizmu. Nie traktuje on już sprawy posiadania dóbr materialnych za rzecz istotną dla życia społecznego, lecz za instrumentalną. Jego naczelną zasadą jest to, że "dobra materialne mają służyć wszystkim ludziom, a zasadę tę można realizować na gruncie różnych form organizacji produkcji". W "Octogesima adveniens" papież przedstawił program społeczno-ekonomiczny w takim ujęciu, by mógł uchodzić za nadrzędny w stosunku do liberalizmu ekonomicznego i do komunizmu. Obecne pokolenie, jego zdaniem, winno dokonać właściwego wyboru zgodnie z potrzebami nowej organizacji społecznej ery automatyzacji. Winno "przekroczyć" przeciwstawne sobie systemy, uwzględniając zarówno większą socjalizację, jak i osobistą odpowiedzialność. Paweł Vi zwrócił się z apelem do katolików, by wraz z innymi ludźmi brali czynny udział w budowie nowego świata drogą rozwoju i postępu w sferze duchowej i materialnej. W dziedzinie religijno-doktrynalnej i kościelno-organizacyjnej Paweł Vi dokonał również głębokiej reformy. Jednym z jej elementów była reorganizacja kurii rzymskiej, której struktura stworzona jeszcze przez Sykstusa V w 1588 roku i zmieniona nieco przez Piusa X w 1908 roku, przetrwała do tej pory. Paweł Vi dokonał poważnych zmian przez powołanie do życia niezależnych od kurii trzech sekretariatów - dla jedności chrześcijan, dla wyznań niechrześcijańskich i dla niewierzących - oraz komisji dla realizacji uchwał soborowych. W 1965 roku dokonał wyłomu w organizacji najważniejszej z kongregacji rzymskich (św. Oficjum), tworząc z niej kongregację dla doktryny wiary. Ponadto w 1967 roku włączył do kurii rzymskiej, jako jej członków, biskupów diecezjalnych oraz zarządził, że nominacje na wszystkie stanowiska kurialne tracą ważność po 5 latach urzędowania. W ten sposób zmienił stosunki pomiędzy kurią rzymską a klerem i wiernymi: obecnie nie mogą być już potępiane doktryny bez porozumienia się z ludźmi, którzy je głoszą. Ponadto zniesiono Indeks ksiąg zakazanych i zintensyfikowano prace nad unowocześnieniem Kodeksu prawa kanonicznego. Wszystko to sprawiło, że kościół nie jest już zamknięty wobec świata, że poszukuje dróg porozumienia się z nim na drodze ekumenizmu i dialogu. W sprawach doktrynalnych Paweł Vi był ostrożny i umiarkowany, wypowiadał się przeciwko nowatorstwu doktrynalnemu, przeciwstawił się liberalnemu interpretowaniu Biblii, a w encyklice "Humanae vitae" z 1968 roku wypowiedział się przeciwko sztucznemu ograniczaniu przyrostu naturalnego oraz przeciwko zniesieniu celibatu duchownych katolickich. Jan Paweł Ii uważa się za kontynuatora polityki kościelnej swych dwóch bezpośrednich poprzedników. Nade wszystko jednak uważa się za realizatora uchwał soboru watykańskiego Ii. W sprawach doktryny dogmatycznej i moralnej jest tak samo konsekwentnie nieustępliwy jak Paweł Vi. Jest też tak samo otwarty wobec świata. Głosząc zasadę pluralizmu, zmierza do nawiązania dialogu ze wszystkimi ludźmi, zarówno z wyznawcami innych religii, jak i niewierzącymi. Podstawą jego doktryny jest zasada personalizmu katolickiego, zasada chrześcijańskiej sprawiedliwości, wolności, równości, a nade wszystko godności osoby ludzkiej. W sferze ekonomiczno-społecznej Jan Paweł Ii nie jest zwolennikiem ani kapitalistycznej, ani komunistycznej drogi rozwoju. Za idealne uważa takie społeczeństwo, którego fundamentem ideowym byłaby doktryna kościelna i które byłoby zbudowane na wzór hierarchicznego kościoła katolickiego. Popiera wypracowany na soborze model wzajemnych stosunków pomiędzy kościołem i społeczeństwem, pomiędzy wiarą i polityką - model polegający na rozdziale i jedności. Podobnie jak Paweł Vi docenia siłę socjalizmu w dzisiejszym świecie i dlatego stara się utrzymywać kontakt ze zwolennikami tego ustroju, choć wykazuje mniej uznania dla tego ustroju niż jego poprzednicy. Jan Paweł Ii nie zajmuje się takimi sprawami, jak sprawa własności, mechanizm podziału dóbr, problem agrarny, organizacja produkcji itd., to jest tym wszystkim, co dominowało w dokumentach społecznych jego poprzedników. Istotnym natomiast problemem jest u niego problem kościoła i jego zadań w dzisiejszym świecie. Zadania te widzi w świetle "misji zbawczej", ale utrzymuje, że nie odnoszą się one tylko do głoszenia prawd wiary i kultu religijnego, lecz obejmują troskę o człowieka, troskę o obronę jego godności i jego uprawnień. Posłannictwo kościoła, zdaniem tego papieża, odnosi się nie do człowieka w ogóle, lecz do człowieka konkretnego, każdego we wszystkich "wymiarach. Kościół jednak ma zmierzać do celów religijnych, a nie politycznych. Jego zadaniem nie jest kształtowanie czy podtrzymywanie jakichś ustrojów i systemów politycznych. Nie ma występować na arenie międzynarodowej po tej czy innej stronie. Niezależność kościoła od powiązań polityczno-ustrojowych ma mu zapewnić możność swobodnego głoszenia ewangelii wszystkim ludziom, żyjącym w różnych ustrojach społecznych i politycznych. Analiza dokumentów urzędowych kościoła z ostatnich lat wskazuje, że dzisiejszy kościół poszukuje elastycznych i nowoczesnych metod oddziaływania społecznego. Od strony formalnej ewolucja doktryny kościelnej dokonuje się bez oficjalnego wyrzekania się tradycyjnych zasad i form jej wyrazu. Ma to być świadectwem, że jest to doktryna niezmienna i że zmianom ulegają tylko sprawy szczegółowe uzależnione od zmieniających się warunków życia. Ten swoisty pragmatyzm pozwala kościołowi przyjmować rozwiązania kwestii społecznych wypracowane poza nim. Współczesny katolicyzm jednak, zwłaszcza w dziedzinie społecznej, nie jest już jednolity. Rozwijająca się w jego łonie walka klasowa, której sami papieże nie chcą dostrzegać, przekreśla pogląd o solidaryzmie społecznym i dezintegruje masy ludzi wierzących. Wprawdzie centralny organ władzy w kościele usiłuje tę dezintegrację hamować, ale wysiłki te nie dają rezultatu nawet na szczeblu samej hierarchii kościelnej. Zamiast dawnego monocentryzmu widoczny jest policentryzm, w którym poszczególne ośrodki kształtują własne poglądy i usiłują je propagować. W sferze dogmatycznej natomiast katolicyzm zachowuje swoją dotychczasową jedność. Problematyka dogmatyczna w tradycyjnym ujęciu nie jest obecnie przedmiotem żywego zainteresowania ani zaciekłych sporów, jak to bywało w przeszłości. Serafin Kiryłowicz.Ń Prawosławie "Prawosławie", nazwa używana potocznie dla określenia wschodniobizantyńskiego chrześcijaństwa, stanowi dosłownie starosłowiańskie tłumaczenie greckiego terminu orthodoxia - "prawowierność", używanego zarówno we wschodniej, jak i w zachodniej części starożytnego cesarstwa rzymskiego już od Ii wieku n.e. na oznaczenie prawdziwej wiary. Termin ten występuje zarówno w zabytkach piśmiennictwa - w dziełach starożytnych pisarzy chrześcijańskich i ojców kościoła - jak i w zabytkach liturgicznych. Terminu liturgicznego orthodoxos używano w znaczeniu "wierny". Dopiero po ostatecznym zwycięstwie kościoła nad tzw. herezją ikonoklastów i po potępieniu jej na Vii soborze powszechnym oraz po ustaleniu z tego powodu święta Triumfu Prawosławia (842Ď), nazwa "prawosławie-orthodoxia" została szeroko rozpowszechniona, szczególnie na Wschodzie. Oznacza ona nie tylko wyznanie odłamu chrześcijaństwa wschodniego, lecz w formie przymiotnika "prawosławny" instytucję reprezentującą wyznanie, kościół o specyficznej strukturze, tradycji i obrządku. Najbardziej rozpowszechnioną, potoczną nazwą odłamu chrześcijaństwa wschodniego jest nazwa: kościół prawosławny. Ponadto używane są (przeważnie w literaturze nieprawosławnej) następujące nazwy: kościoł wschodni, kościół grecki, kościół grecko-słowiański, kościół grecko-rosyjski (w odniesieniu do kościoła w Rosji), kościół dyzunicki i inne. Byłoby wielkim uproszczeniem określać prawosławie jedynie jako pewien system dogmatów, kompleks tez konfesyjno-doktrynalnych. Prawosławie to nie tylko organizacja, kościół, to również produkt twórczości duchowej i materialnej tych krajów, w których się rozwijało i było przyswajane. Prawosławie jako doktryna i jako organizacja tkwi swoimi korzeniami w kościele starożytnym. Kościół starożytny zachowywał raczej formalną jedność ustrojową. Jego jednolitość doktrynalna kształtowała się stopniowo w wielowiekowych sporach, walkach dogmatycznych i jurysdykcyjnych w okresie pierwszych soborów powszechnych w granicach cesarstwa wschodniego. Formalna jedność kościelna łacińskiego Zachodu i greckiego Wschodu już w okresie siedmiu soborów była wielokrotnie zagrożona. Rywalizacja stoliccesarstwa, dawnej - Rzymu, i nowej - Konstantynopola, rywalizacja biskupów tych stolic pogłębiła rozdźwięk między łacińskim Zachodem a greckim Wschodem. Rzym nie chciał zrezygnować z nabytych praw politycznych pierwszej stolicy cesarstwa: autorytet biskupa Rzymu, jednej z pierwotnych gmin chrześcijańskich, z jego tradycjami apostolskimi, nawiązującymi do misji apostołów Piotra i Pawła, upadek władzy państwowej w cesarstwie zachodnim (476Ď), uwolnienie się od uciążliwej niekiedy opieki cesarskiej, połączonej z ingerencją w sprawy wewnętrzne kościoła - wszystko to, przyczyniając się do wywyższenia biskupa rzymskiego i wzmocnienia jego władzy w kościele, powodowało antagonizmy między kościelnym Wschodem a Zachodem. Przyczyny rozłamu, tzw. schizmy, w kościele powszechnym, podziału na kościół zachodni, czyli rzymskokatolicki, i na wschodniobizantyński, czyli prawosławny, tkwią nie tyle w tendencjach papieży rzymskich i patriarchów konstantynopolitańskich do panowania nad całością kościoła powszechnego, ile w odmiennych warunkach życia politycznego, ekonomicznego i religijnego zachodniej i wschodniej części cesarstwa, w głębokiej odrębności ducha rzymskiego i greckiego. Odrębność ta przejawiała się u Greków między innymi w szczególnym zamiłowaniu do filozofii i sztuki oraz w zainteresowaniu zagadnieniami dogmatycznymi, u Rzymian zaś - w zdolnościach politycznych, prawnych, organizacyjnych itp. Walka o prymat, konflikty prestiżowe, często pogłębiane sporami na tle różnic poglądów na praktykę kościelną (np. przestrzeganie postów, używanie na Zachodzie do mszy przaśnego chleba), na tle doktryn dogmatycznych (np. sprawa tzw. Filioque), stworzyły w historii kościoła formalne przesłanki do rozłamu, który ostatecznie dokonał się w 1054 roku. Wiek Xi stanowi okres przełomowy w historii kościoła powszechnego, z jednego dotychczas pnia wyrastają dwa odrębne konary: katolicyzm i prawosławie. Grecki Wschód, stanowiący domenę prawosławia, w przeciwieństwie do scentralizowanego pod względem jurysdykcji kościelnej Zachodu, nie tworzył jednolitej organizacji kościelnej. W drugiej połowie V wieku ostatecznie ukształtowały się największe ośrodki administracji kościelnej - cztery (obok Rzymu) główne katedry, których biskupi, ze względu na swój autorytet i wpływy wśród biskupów mniejszych miast, otrzymali tytuły patriarchów: Konstantynopol, Aleksandria, Antiochia i Jerozolima. Patriarchat konstantynopolitański lub ekumeniczny (taki tytuł przybrał patriarcha jako biskup stolicy ówczesnego wszechświata - ekumenii) miał w swej jurysdykcji terytoria trzech świeckich prowincji cesarstwa bizantyńskiego: azjatyckiej, pontyjskiej i trackiej wraz ze wszystkimi okręgami, których ludność została nawrócona przez misjonarzy greckich. Patriarchat aleksandryjski obejmował obszary prowincji egipskiej; patriarchat antiocheński - prowincję wschodnią (Syrię) z wyjątkiem Palestyny, podporządkowanej jurysdykcji biskupa Jerozolimy, który ze względu na sakralne znaczenie Ziemi Świętej i jej stolicy w historii chrześcijaństwa otrzymał godność i uprawnienia patriarchy. Te ośrodki kościelne, mimo tendencji centralistycznych stale przejawianych przez patriarchów konstantynopolitańskich jako biskupów stolicy cesarstwa, zachowały niezależność i samodzielność organizacyjną, tworząc z czasem cztery najstarsze w gronie kościołów prawosławnych lokalne kościoły autokefaliczne. Misja zewnętrzna chrześcijaństwa wschodniego rozwijała się od najdawniejszych czasów jednocześnie z rozbudową form organizacyjnych kościoła. Już w pierwszej połowie Iv wieku misja chrześcijańska dociera do Gruzji, gdzie powstają zalążki późniejszego kościoła iberyjskiego, który dopiero w Xi wieku uzyskuje całkowitą niezależność i samodzielność - autokefalię - od kościoła macierzystego w Antiochii. W V-Vi wieku ekspansja misji chrześcijańskiej kieruje się na północną część Półwyspu Bałkańskiego. Postępy misji wśród narodów słowiańskich znacznie wzmocniła zainicjowana przez braci Cyryla i Metodego (Ix wiek) i ich następców działalność oświatowo-misyjna: głoszenie ewangelii w języku słowiańskim, tłumaczenie z greckiego na słowiański Pisma świętego i ksiąg liturgicznych oraz wprowadzenie alfabetu słowiańskiego. Ekspansji patriarchatu konstantynopolitańskiego nie zdołały zahamować nawet bardzo ciężkie przejścia cesarstwa bizantyńskiego i kościoła w okresie późniejszym, spowodowane najazdem krzyżowców (Xiii wiek) i nawałą turecką (Xiv-Xv wiek), natomiast podbicie Egiptu, Syrii i Palestyny przez Arabów prawie całkowicie zahamowało działalność misyjną patriarchów aleksandryjskiego, antiocheńskiego i jerozolimskiego. Następstwem podboju arabskiego był stopniowy upadek znaczenia tych patriarchatów oraz wywyższenie się Konstantynopola, który pozostał jedynym duchownym i kulturalnym ośrodkiem prawosławia na Wschodzie. W krajach nawróconych staraniem misjonarzy patriarchatu konstantynopolitańskiego zorganizowano lokalne kościoły prawosławne, które z biegiem czasu, nie bez oporu ze strony Konstantynopola, uzyskały całkowitą niezależność od kościoła macierzystego zgodnie z podstawową zasadą kanoniczną kościoła wschodniego głoszącą: "W każdym kraju biskupi powinni uznawać naczelnego biskupa metropolii, który opiekuje się całym krajem". Proces usamodzielnienia kościołów lokalnych przebiegał niejednolicie i często trwał całe stulecia. Jego przebieg uzależniony był od obiektywnych warunków, ściśle związanych z rozwojem potęgi państwowej i niezależnością poszczególnych krajów i narodów. Prawosławna doktryna dogmatyczna jest oparta na wspólnych dla Wschodu i Zachodu (katolickiego) fundamentach - na Piśmie świętym i na tradycji. Prawosławie przyjęło dogmatykę kościoła starożytnego, sformułowaną na siedmiu soborach powszechnych, a składającą się ze ściśle określonych dogmatów, różni się jednak zasadniczo od katolicyzmu w poglądach na zagadnienie rozwoju dogmatów. Według prawosławnej dogmatyki prawdy wiary, zawarte w nauce Chrystusa i apostołów, pod względem swej treści i liczby są niezmienne i nie mogą być udoskonalane przez człowieka. Pewnego rodzaju rozwój i udoskonalenie wiary przejawiać się może jedynie w ściślejszym określeniu, wyjaśnieniu i uwypukleniu treści niezmiennych w swej istocie dogmatów, lecz w żadnym wypadku nie może polegać na powiększeniu ich liczby lub na zmianie samej ich treści. W odróżnieniu od katolicyzmu prawosławie zadowala się tą minimalną liczbą dogmatów, które zostały ogłoszone na pierwszych siedmiu soborach powszechnych, i nie wykazują szczególnych dążeń do uzupełniania swej doktryny nowymi dogmatami. Część doktryny natomiast, która nie została przez kościół sformułowana w postaci dogmatów obowiązujących oficjalnie wszystkich wyznawców, stanowi domenę teologumenów (od greckiego ta theologumena - rozważania teologiczne, tezy), teologii, jest raczej przedmiotem kontemplacji, natchnienia, przeżycia religijnego. Przykłady teologumenów mamy np. w dziełach średniowiecznego mistyka Szymona Nowego Teologa (X-Xi wiek) oraz w dziełach niektórych współczesnych teologów prawosławnych, np. u Sergiusza Bułgakowa, który twierdzi m.in., że nie wszystko, co dotyczy prawd wiary, da się zdefiniować w formie dogmatu, tak jak nie można zdogmatyzować życia; prawdy te można natomiast opisywać, określać, tzn. teologizować. Do źródeł prawosławnej doktryny dogmatycznej należą - poza Pismem świętym - wyznania wiary (konfesje), w redakcji przyjętej przez kościół starożytny, oraz wykłady wiary, powstałe już po rozłamie w kościele, a noszące nazwę "Ksiąg symbolicznych" kościoła prawosławnego. Do pierwszej grupy - konfesji lub wykładów wiary - należą: 1. "Symbol wiary" tzw. nicejsko-konstantynopolitański, ułożony na I i Ii soborze powszechnym. 2. Uchwały i orzeczenia dogmatyczne następujących pięciu soborów powszechnych (Iii-Vii wiek). 3. Nauczanie dogmatyczne zawarte w kanonach apostolskich, kanonach ojców kościoła i prawidłach niektórych soborów lokalnych. 4. "Symbol wiary" Grzegorza, biskupa Neocezarei (Iii wiek). 5. "Symbol wiary" przypisywany Atanazemu Aleksandryjskiemu, przypuszczalnie zredagowany w V wieku. Do symbolicznych ksiąg wschodniego kościoła grecko-rosyjskiego zalicza się: 1. "Prawosławne wyznanie Katolickiego i Apostolskiego Kościoła Wschodniego" - pióra kijowskiego metropolity Piotra Mohyły (1640Ď), uznane przez czterech patriarchów wschodnich oraz przez patriarchę moskiewskiego. 2. "Wykład prawosławnej wiary Kościoła Wschodniego" - pióra patriarchy jerozolimskiego Dosyteusza (1672 rok), wydany w Xix wieku pt. "Orędzie patriarchów Kościoła Prawosławno-Katolickiego o wierze prawosławnej". Wreszcie do najbardziej rozpowszechnionych ksiąg, zawierających wykład wiary prawosławnej, należy zaliczyć dzieło metropolity moskiewskiego Filareta Drozdowa pt. "Obszerny katechizm chrześcijański Prawosławnego Katolickiego Kościoła Wschodniego". Dzieło to ma charakter księgi symbolicznej jedynie dla rosyjskiego kościoła prawosławnego. Zasadnicze różnice w dogmatyce kościoła prawosławnego i rzymskokatolickiego wynikają między innymi z różnicy w podejściu do zagadnienia zmienności i rozwoju dogmatu. Kościół prawosławny nie uznaje i nie przyjmuje dogmatów katolickich rozwiniętych i ogłoszonych po Vii soborze powszechnym: a) o pochodzeniu Ducha świętego (tzw. Filioque), b) o pierwszeństwie apostoła Piotra w stosunku do innych apostołów, c) o prymacie biskupa rzymskiego (papieża) jako namiestnika Chrystusa i widzialnej głowy kościoła, d) o czyśćcu, e) o niepokalanym poczęciu Najświętszej Marii Panny, f) ogłoszonego w 1950 roku dogmatu o wniebowzięciu Najświętszej Marii Panny. Zaprzeczeniem podstawowych dogmatów katolickich o prymacie papieża i jego nieomylności jest prawosławna koncepcja kościoła jako instytucji pośredniczącej w akcie uświęcenia człowieka. Zasadniczymi właściwościami, znamionami kościoła, krótko ujętymi w "Credo", są: jedność, świętość, powszechność i apostolskość. Kościół jest jedyny wewnętrznie i zewnętrznie. Jedność wewnętrzna, jako najbardziej istotna, jest łącznością wierzących w Chrystusie z Duchem świętym. Zewnętrzna jedność kościoła przejawia się w zgodnym wyznawaniu wiary, w jedności nauczania, kultu, sakramentów, w jedności sukcesji hierarchicznej (biskupstwa) i ustroju kościelnego (jedność kanonów kościelnych). Istnienie kościołów lokalnych (krajowych) nie stoi w sprzeczności z zasadą jedności kościoła niewidzialnego, ponieważ złączone są one nie więzami jurysdykcji, lecz wspólną wiarą, kultem i jednakowym ustrojem kościelno-hierarchicznym. Kościół według doktryny prawosławnej jest święty, tzn. czysty, bez skazy. Źródłem i fundamentem świętości kościoła jest Duch święty, który stale i trwale obdarza kościół swoimi łaskami. Ze świętości swej kościół jako całość (nie hierarchia) czerpie nieomylność w nauczaniu. Prawosławne pojęcie "katolickości", czyli powszechności kościoła, znacznie się różni od "katolickości" w zrozumieniu zachodniej dogmatyki. Przejawia się to między innymi i w brzmieniu tego słowa w języku rosyjskim "kafoliczeskij", i w słowiańskim jego tłumaczeniu. Tekst słowiański "Symbolu wiary" nie zawiera ani wyrazu "katolicki", ani "kafoliczeskij". Słowo greckie katholike zastąpiono wyrazem słowiańskim "soborny" - soborowy. Znani myśliciele prawosławni A. Chomiakow, S. Bułgakow uważają, że w terminie tym zawarta jest cała istota eklezjologii prawosławnej, prawdziwy duch prawosławia. Słowiański termin "soborność", stanowiący wolny przekład greckiego "katolickość" lub "powszechność", oznacza zbieranie, łączenie, jedność całości kolektywnej - jedność wielu w miłości i wolności, czynne wspólne życie w jednej prawdzie. "Soborność" w rozumieniu teologii prawosławnej stanowi zasadę przeciwstawną rzymskiej koncepcji jednoosobowej władzy papiestwa, będącej uosobieniem jedności kościelnej w ujęciu eklezjologii zachodniej. Istotną różnicą w prawosławnej i katolickiej koncepcji kościoła oraz w ustaleniu organu nieomylności jest prymat papieża na Zachodzie i prymat soboru na Wschodzie: w katolicyzmie organ nieomylności jest organem jednoosobowym (papież), w prawosławiu taką samą rolę odgrywa sobór. Nie należy tego przeciwstawienia jednostki kolektywowi ujmować jako przeciwstawienie papieża soborowi, lecz jako przeciwstawienie hierarchii, będącej częścią kościoła, całemu kościołowi, jego pełni. Zagadnienie to wyraźnie formułuje orędzie patriarchów wschodnich z 1849 roku: "Strażnikiem prawowierności jest u nas samo ciało kościoła, tzn. sam lud ("wierni¬)¦), który zawsze pragnie zachować swoją wiarę niezmienną". Konsekwencją prawosławnej koncepcji kościoła jest nieuznanie i odrzucenie katolickich dogmatów o prymacie biskupa rzymskiego i jego nieomylności ex cathedra. Kościół prawosławny uznaje siedem sakramentów, będących w rozumieniu wyznawców widzialnymi środkami przekazywania wierzącym łaski bożej: chrzest, bierzmowanie, eucharystię, pokutę, kapłaństwo, małżeństwo i namaszczenie olejami świętymi, które według prawosławia niekoniecznie musi być ostatnim namaszczeniem. Specyfikę teorii i praktyki prawosławnego ujmowania sakramentów stanowią między innymi: a) Chrzest przez trzykrotne zanurzenie w wodzie (od greckiego wyrazu baptidzo - zanurzam, chrzczę) i używanie przez kapłana starożytnej, bezosobowej formuły chrztu: "Chrzci się sługa boży" zamiast formuły zachodniej: "Ja ciebie chrzczę". b) Łączenie obrzędu bierzmowania z chrztem i wykonywanie tego sakramentu przez zwykłego kapłana, nie zaś przez biskupa. c) Używanie w sakramencie eucharystii chleba kwaśnego i udzielanie komunii pod dwiema postaciami również i wiernym, a nie tylko kapłanom. Według większości teologów prawosławnych w sakramencie eucharystii przeistoczenie chleba i wina w ciało i krew Chrystusa następuje nie w czasie wygłaszania przez kapłana słów ustanowienia: "To jest ciało moje...", lecz w czasie modlitwy kapłańskiej, wzywającej Ducha świętego na dary, zwanej epiklezą. d) Kościół prawosławny w ujmowaniu sakramentu pokuty nie zgadza się z katolicką doktryną o zadośćuczynieniu, o indulgencjach, odpustach itp. e) Prawosławna koncepcja sakramentu kapłaństwa uznaje tylko następujące stopnie hierarchiczne: biskupstwo, kapłaństwo, diakonat. Kościół prawosławny nie nakłada obowiązku celibatu na kapłanów i diakonów. Z chrystologią, tzn. nauką o Chrystusie, ściśle związana jest mariologia, tzn. nauka o Marii, Matce Boskiej. Dogmatyczny sens kultu Marii Bogarodzicy, czczonej przez kościół prawosławny "wyżej od aniołów", głęboko i wszechstronnie przejawia się w hymnach liturgicznych i nabożeństwach kościoła prawosławnego oraz w ikonografii, a szczególnie w tradycji konsekrowania kościołów pod wezwaniem Najświętszej Marii Panny, w ustaleniu szeregu wielkich świąt na jej cześć itp. Kościół prawosławny odrzuca dogmat katolicki o niepokalanym poczęciu Najświętszej Marii Panny, nie znany kościołowi pierwotnemu i nie uchwalony na soborach powszechnych. Doktryna o końcu świata i ponownym przyjściu Chrystusa - eschatologia - jest ujęta w ścisłe sformułowania, mające charakter orzeczeń dogmatycznych. Punktem odróżniającym prawosławną eschatologię od rzymskokatolickiej jest doktryna o czyśćcu, nie przyjęta przez kościół prawosławny. Koniec Iv i początek V wieku uważany jest za początek bizantynizmu w historii kościoła wschodniego w ogóle, a w szczególności w historii teologii bizantyńskich ojców kościoła. Jest to okres hellenizmu chrześcijańskiego, okres budownictwa kultury chrześcijańskiej na Wschodzie. Teologia bizantyńska powstała w epoce natężonej walki duchowej, w epoce sporów wynikających z różnic poglądów na problemy nie tylko chrystologiczne, lecz i antropologiczne, sporów mających swój początek na soborach powszechnych, a następnie - w toku wymiany i ścierania się poglądów - swój koniec w syntezie tradycji teologicznej. Walka w obronie obrazów świętych przeciwko herezji ikonoklastów, mającej charakter nie tyle obrzędowy, dogmatyczny, ile polityczny (inicjatywa zakazu adoracji obrazów świętych wyszła bowiem na początku Viii wieku od cesarza i jego otoczenia) oraz zwycięstwo nad ikonoklastami stanowią końcowy etap epoki wczesnego bizantynizmu w teologii prawosławnej. Następny okres zapoczątkowany został zaostrzającą się walką między Konstantynopolem a Rzymem o prymat w kościele, a w związku z tym - polemiką patriarchy Focjusza (zm. 886Ď), później zaś patriarchy Michała Cerulariusza (zm. 1062Ď). Tematem polemiki było pochodzenie Ducha świętego (Filioque), używanie do eucharystii przaśników, stosowanie przez Zachód innych zwyczajów w praktyce liturgicznej i kościelnej itp. Sytuacja polityczna, w jakiej znalazło się cesarstwo bizantyńskie, stanowczo wymagała zbliżenia z Zachodem, aby skutecznie prowadzić obronę przed nawałą turecką. Wynikające z tej sytuacji politycznej i strategicznej próby unii znalazły odzwierciedlenie również w tematyce teologicznej oraz w poglądach niektórych teologów, powodując powstanie wśród nich kierunku zwolenników Zachodu, dążących do zatarcia różnic dogmatycznych i likwidacji rozłamu w kościele, oraz kierunku nieprzejednanych przeciwników Zachodu. Upadek Konstantynopola znacznie zahamował rozwój teologii greckiej, która w wiekach następnych przeżywała głęboki kryzys. Wskutek nie sprzyjających warunków politycznych i ekonomicznych, wywołanych poniesioną klęską, własne źródło nauki zaczęło wysychać. Teolodzy greccy Xvi i następnych wieków próbują czerpać oświatę z Zachodu (Paryż, Padwa, Florencja, Wenecja). Zachód wywiera znaczny wpływ na kształtowanie się w teologii greckiej rozmaitych kierunków. Obok wpływów katolickich przenikają też wpływy reformacji, jeszcze mocniej zaznaczające się w wiekach późniejszych. Po upadku Konstantynopola na czoło teologii greckiej wysuwa się czterech patriarchów wschodnich: Jeremiasz Konstantynopolitański, Meletios Pigas Aleksandryjski, Dosyteusz Jerozolimski i Cyryl Lukaris Konstantynopolitański. Osiemnasty wiek w teologu greckiej wyróżnia się szczególnie rozwojem kaznodziejstwa i polemiką skierowaną przeciwko katolicyzmowi, a spowodowaną wzmożeniem misji katolickiej na terenie patriarchatu antiocheńskiego. Wyzwolenie Grecji z wielowiekowej niewoli tureckiej pozytywnie wpłynęło na wszystkie dziedziny życia narodu greckiego, a zatem i na dziedzinę życia religijnego i kościelnego. Teologia grecka zyskała szczególnie na założeniu w 1837 roku uniwersytetu w Atenach z wydziałem teologu prawosławnej. Sam fakt utworzenia takiego wydziału w uniwersytecie świadczy o znacznych wpływach Zachodu na formę organizacyjną studiów teologicznych, o pewnej ich autonomii, swoistej sekularyzacji, o uniezależnieniu nauki teologicznej od bezpośredniej opieki i wpływów hierarchii kościelnej. Bogatą historię ma prawosławie krajów słowiańskich, a w szczególności na Rusi i w Moskwie. Czynnikiem dominującym w ukształtowaniu się prawosławnej myśli teologicznej na Rusi był w pierwszych wiekach rozwoju metropolii kijowskiej przemożny wpływ Bizancjum, oddziałujący na kler i zakonników bezpośrednio poprzez hierarchię grecką. Normalny rozwój literatury teologicznej na Rusi okresu przedmongolskiego został zahamowany przez najazd Tatarów. Wskutek zniszczeń, spowodowanych tym najazdem i nawałą tatarską, Kijów, jako ośrodek kościelny i duchowny Rusi, podupadł na dłuższy czas. Pod naporem Tatarów ośrodki życia kościelnego przesunęły się na zachód i na północ, co spowodowało bezpośrednie zetknięcie się prawosławia z katolicyzmem na terenach Księstwa Litewskiego i Polski. Musiało to wpłynąć tak na formę myśli prawosławnej, jak i na jej treść. Dopiero wiek Xvi, wiek słynnej unii brzeskiej, pozostawił prawosławnej Rusi bogatą spuściznę literacką i teologiczną, która odzwierciedlała gorącą polemikę na temat synodu w Brześciu (1596Ď). Walka o unię i przeciw niej, ofensywa katolicyzmu w sprawie pozyskania dla unii hierarchii, kleru i wyznawców prawosławnych spowodowały znaczny wzrost zainteresowania zagadnieniami teologicznymi wśród ówczesnej inteligencji prawosławnej (duchownej i świeckiej) oraz przyczyniły się do utworzenia wielu ośrodków, w których kształtowała się prawosławna myśl teologiczna. Ośrodki te znajdowały się przeważnie w klasztorach lub przy szkołach klasztornych, które skupiały prawosławnych intelektualistów i teologów. Takimi ośrodkami były: znany klasztor w Supraślu, szkoła w Ostrogu na Wołyniu, siedzibie książąt Ostrogskich, ze znanym obrońcą prawosławia księciem Konstantym na czele, bracka szkoła we Lwowie i wreszcie w odrodzonym po długich latach upadku Kijowie akademia duchowna, która najwyższy rozkwit osiągnęła na przełomie Xvii i Xviii wieku. W polemice i walce przeciwko unii brzeskiej uczestniczyli duchowni i świeccy działacze kościelni (np. ksiażę Konstanty Ostrogski, książę Andrzej Kurbski i inni), prawosławni i nieprawosławni (np. arianin Marcin Broniewski, autor traktatu polemicznego pt. "Apokrisis¬)¦). Żywy udział w tej walce brały instytucje kościelne, tzw. bractwa, stowarzyszenia, zrzeszające aktywnych działaczy prawosławnych, świadomych swych celów i zadań w obronie kościoła. Nadzwyczaj aktywnym działaczem szkoły kijowskiej był metropolita kijowski Piotr Mohyła, twórca i założyciel akademii nazwanej później od jego imienia Akademią Mohylańską. Kilka pozycji prawosławnej literatury teologicznej Xvii wieku na Rusi i w Polsce wyszło spod pióra polskich autorów (np. dzieła Sylwestra Kosowa, Atanazego Kalnofojskiego, Innocentego Gizela i innych). Znaczny wpływ na literaturę polemiczną wywierali również zakonnicy z góry Atos, największego ośrodka zakonnego greckiego Wschodu, z Janem Wyszeńskim na czele. Najazd Tatarów na Ruś nie miał tak katastrofalnych następstw dla życia kościelnego i kultury jak najazd turecki dla cesarstwa bizantyńskiego i kościoła greckiego. Zniszczenie starych ośrodków spowodowało rozwój nowych na północy Rusi (Suzdal, Włodzimierz, Nowogród) oraz wzmożenie ich życia duchowego i kulturalnego przez dopływ nowych sił intelektualnych - uchodźców z południa. Już w Xiv wieku na ziemiach nowogrodzkich powstają ruchy religijne o charakterze sekciarskim, heretyckim w pojęciu teologii ortodoksyjnej, ruchy skierowane przeciwko ustrojowi kościelnemu i hierarchii, jak np. herezja strygolników (jeden z inicjatorów ruchu był cyrulikiem, "strygolnikiem¬)¦). W ruchliwym handlowym ośrodku Rusi północnej - Nowogrodzie - powstała sekta, zwana "herezją zżydowiałych", mająca charakter racjonalistyczny i zawierająca pewne elementy nauki strygolników. Nauka zżydowiałych wzbudziła między innymi zainteresowanie tekstami biblijnymi, przyczyniła się do ich tłumaczenia na język słowiański i wywołała reakcję ze strony teologów prawosławnych z uczonym zakonnikiem Józefem Wołockim na czele. O bardzo intensywnym życiu duchowym i o rozwoju myśli teologicznej na Rusi północnej świadczy również słynna polemika dwóch obozów ideologicznych i kościelnych, kierowanych przez mnichów Józefa Wołockiego (zm. 1515Ď) i Niła Sorskiego (zm. 1508Ď), obozów zwanych Józefitami i Starcami Zawołżańskimi. W rzeczywistości przedmiotem sporów był problem sekularyzacji dóbr klasztornych (wsi), połączony z walką ideologiczną. Józef Wołocki, zwolennik absolutyzmu i wróg wszelkiego liberalizmu, głosił pogląd, że życie klasztorne jest rodzajem społecznej, dobroczynnej służby dla ludzi, klasztory zaś potężnym ramieniem kościoła w oddziaływaniu na masy (stąd życie kolektywne w cenobiach i potrzeba majątku dla realizacji celów charytatywnych i działalności wśród ludu). Nił Sorski natomiast walczył o odrodzenie w klasztorze życia kontemplacyjnego, był kontynuatorem ideałów ruchu duchowego rozwijającego się pod wpływami ośrodka zakonnego na Atos (stąd życie w małych zespołach - po trzy, cztery osoby - w eremach, pustelniach, a więc wyrzeczenie się majątku i działalności charytatywnej wśród ludu, w konsekwencji zaś sekularyzacja dóbr klasztornych). Innym ważnym momentem w rozwoju teologii moskiewskiej Xvi wieku był sobór zwany soborem stogławym ("Stogław" - zbiór uchwał tego soboru, zredagowanych w stu rozdziałach), na którym uchwalono między innymi reorganizację szkół duchownych. Wiek Xvii w życiu prawosławia i teologii moskiewskiej można określić jako wiek reform i wielkich zdarzeń, wiek starć między Zachodem a Wschodem. Na rozwój myśli teologicznej wpłynęła bezpośrednio sprawa korekty tekstu ksiąg liturgicznych, a przede wszystkim samego rytuału liturgicznego na podstawie tekstów i obrządku greckiego, sprawa związana z początkiem drukarstwa w państwie moskiewskim. Reforma ta zainicjowana przez dwór cara Aleksego, a dokonana za rządów patriarchy Nikona (zm. 1681Ď), który był właściwym jej realizatorem, nazwana została od jego imienia reformą nikoniańską. Zainicjowana korekta ksiąg liturgicznych i unifikacja obrządku według wzorów greckich, nieco różniących się wówczas od miejscowej, starorosyjskiej tradycji obrzędowej, spowodowała powstanie obszernej literatury polemicznej, a wśród obrońców zwyczajów starorosyjskich wywołała opozycję, która następnie przekształciła się w schizmę, zwaną po rosyjsku raskoł. Schizma ta przybrała z czasem charakter bardzo skrajnego ruchu o podłożu nie tylko religijnym, lecz i socjalnym, ruchu negującego kapłaństwo oficjalnego kościoła i przywiązującego wielką wagę do zewnętrznej formy obrządku. Walka ze schizmą, prowadzona przez oficjalny kościół i czynniki rządowe, przyczyniła się znacznie do rozwoju odpowiedniej literatury teologicznej, zarówno w środowisku prawosławnym, jak i u "staroobrzędowców" (tak nazywano przeciwników reformy nikoniańskiej), tworząc dla prawosławia rosyjskiego osobny problem, który z biegiem czasu spowodował powstanie w akademiach duchownych specjalnej dyscypliny, zajmującej się zagadnieniem raskołu i sekciarstwa. W połowie Xvii wieku wpływy teologii kijowskiej, zwanej również i polską, rywalizowały w Moskwie z wpływami greckimi. Pierwszym reprezentantem teologii kijowskiej na terenie moskiewskim był Epifaniusz Sławiniecki (zm. 1676Ď), jeden z współpracowników patriarchy Nikona, zaproszony przez cara do Moskwy w celu wzięcia udziału w tłumaczeniu Biblii, dzieł ojców kościoła oraz ksiąg liturgicznych. W zespole teologów kijowskich działających w Moskwie wyróżniał się wychowanek Akademii Mohylańskiej, Szymon Sytnianowicz-Piotrowski, ogólnie znany w historii jako Symeon Połocki (zm. 1680Ď), Białorusin z pochodzenia, autor projektu pierwszej szkoły zorganizowanej na wzór zachodni w Moskwie - Akademii Słowiano-Greko-Łacińskiej - reprezentujący zachodniołaciński kierunek myśli teologicznej ówczesnej Rusi. Na uwagę zasługuje wzmożenie wpływów zachodnich na śpiew kościelny: patriarcha Nikon, miłośnik śpiewu, sprowadzał do Moskwy "polskich" śpiewaków z Kijowa, a kompozycje dla swojego chóru patriarszego otrzymywał od dyrektora słynnej kapeli w Krakowie, Marcina Milczewskiego. Później do Moskwy zaproszono z Polski, w celu zorganizowania nauki śpiewu kościelnego, dyrygenta M. Dyleckiego, który stworzył tu zachodnią szkołę muzyki. Głównymi jednak krzewicielami wpływów zachodnich w życiu kościelnym i teologii byli zakonnicy kijowscy, wychowani w szkole łacińskiej i słowiańskiej. Grupowali oni wokół siebie wielu zwolenników. Jednym z wybitniejszych przedstawicieli teologii kijowskiej, działających na Rusi moskiewskiej, był wychowanek Akademii Mohylańskiej, biskup rostowski Dymitr Tuptało (zm. 1709Ď), kanonizowany przez kościół prawosławny. Szczytowy okres wpływów teologii kijowskiej na prawosławie moskiewskie związany jest z państwowymi i kościelnymi reformami cara Piotra Wielkiego, który w przedstawicielach teologii kijowskiej i emigrantach litewskich znalazł zwolenników i pomocników w realizacji swoich poczynań. Reforma kościelna dokonana przez Piotra w pierwszych latach Xviii wieku polegała na skasowaniu patriarchatu (1700Ď), wprowadzeniu kolegialnej formy najwyższej władzy kościelnej (synodu), wydaniu ramowej ustawy regulującej stosunek państwa do kościoła oraz wewnętrzną strukturę organizacji kościelnej, tzw. "Regulaminu duchownego", czyli swoistego statutu wewnętrznego kościoła prawosławnego Rosji. Reforma, oparta na wzorach protestanckich, nie znalazła zrozumienia i uznania u wszystkich postępowych działaczy kościelnych i teologów. Nie zgadzali się z nią teologowie wierni tradycjom staroruskim i greckim, nastawieni negatywnie wobec wpływów protestanckich, jak np. arcybiskup Stefan Jaworski (zm. 1722Ď), egzarcha i przewodniczący synodu, arcybiskup Teofilakt Łopatyński (zm. 1741Ď) i inni. Gorliwym zwolennikiem i właściwym wykonawcą planowanych reform kościelnych był arcybiskup nowogrodzki Teofan Prokopowicz (zm. 1736Ď), najbliższy współpracownik cara i autor "Regulaminu duchowne o. Teofan Prokopowicz, jako były profesor i rektor akademii kijowskiej, niemało zaważył na kierunku, metodzie i programach studiów teologicznych w szkołach duchownych. Protestanckie wpływy, zaszczepione szkole duchownej przez Prokopowicza, stopniowo opanowały teologię Xviii wieku. Szczególną cechą ówczesnych szkół duchownych była ich latynizacja. Wpływom protestanckim zawdzięcza prawosławie rosyjskie Xviii wieku rozwój badań nad Pismem świętym. W 1751 roku poprawiono i wydano Biblię Słowiańską na podstawie pierwszego wydania Biblii Ostrogskiej (1581Ď). Powstają też w tym czasie komentarze egzegetyczne do Pisma świętego, zarysy historii biblijnej itp. Wzmożenie działalności sekciarskiej po reformie nikoniańskiej, powstanie sekt mistycznych i racjonalistycznych (szczególnie po założeniu Towarzystwa Biblijnego w Rosji) przyczyniły się do rozwoju teologii polemicznej. Klasycznymi dziełami polemicznymi były: "Kamień wiary" Stefana Jaworskiego, skierowany przeciwko protestantyzmowi, i "Spór Piotra i Pawła o jarzmo" Teofana Prokopowicza, skierowany przeciwko katolicyzmowi. Bazę rozwoju rosyjskiej myśli teologicznej Xix i początku Xx wieku stanowiły cztery akademie duchowne: kijowska, moskiewska, petersburska i kazańska, które w ciągu dziesiątków lat przygotowywały kadrę pracowników, przyczyniając się do wzmożenia działalności publicystycznej i wydawniczej, do podniesienia poziomu intelektualnego duchowieństwa i popularyzacji problemów filozoficzno-teologicznych w społeczeństwie rosyjskim. Wiek Xix, a szczególnie ostatnie dziesięciolecia, był okresem walki o reformę szkół duchownych i akademii, o wyzwolenie szkoły z niewoli scholastyki, walki z wpływami teologii protestanckiej, walki o ustrój autonomiczny, o uniezależnienie szkoły od ingerencji i opieki władz świeckich. Największe nasilenie tej walki przypada na okres rewolucji 1905 roku i lata bezpośrednio po niej następujące, kiedy powołano komisję przygotowawczą do wszechrosyjskiego soboru krajowego, mającego na celu przeprowadzenie reformy kościelnej. Mimo że walka ta nie wszędzie i nie zawsze osiągała zamierzone cele, a elementy reakcyjne i wsteczne odgrywały dużą, nawet przeważającą rolę, rozwój myśli teologicznej był widoczny. Walka polityczna, prowadzona przez postępową część społeczeństwa rosyjskiego, znalazła swoje odbicie również w dziedzinie religii, wkroczyła w sferę spraw kościelnych. Szczególnie ujawniło się to w okresie rewolucji 1905 roku, kiedy najbardziej żywe i aktualne stały się problemy wolności wyznania i sumienia, swobody w ogóle, zagadnienia rasizmu, ucisku człowieka przez człowieka itp. Sfery oficjalne kościoła nie mogły nie zająć stanowiska wobec tych żywych problemów. Teologia oficjalna, w znacznej części reprezentowana przez skrajnych konserwatystów i reakcjonistów, nie zadowalała części prawosławnej inteligencji rosyjskiej, wychowanej na tradycjach myślicieli religijnych i filozofów: A. Chomiakowa, W. Sołowiowa i braci Trubeckich. Inteligencja stopniowo oddalała się od urzędowego kościoła i jego teologii. Lata 1905-1907 to wywołany rewolucją okres szczególnego ożywienia i wzmożenia dyskusji, okres poszukiwań odpowiedzi na takie problemy, jak stosunek kościoła do inteligencji, do państwa, Lew Tołstoj a kościół rosyjski, wolność sumienia, rozwój dogmatów itp. W tym burzliwym okresie obok kółek ateistycznych ożywioną działalność rozwijały dyskusyjne kółka religijno-filozoficzne. Czynnymi uczestnikami takich dyskusji byli między innymi wybitni intelektualiści: D. Mereżkowski, M. Bierdiajew, W. Rozanow, S. Bułgakow, reprezentujący na początku Xx wieku idealistyczno-religijny kierunek publicystyki rosyjskiej, kontynuowany na Zachodzie w okresie międzywojennym. Nie można tu pominąć ośrodka emigracyjnego teologii rosyjskiej w Paryżu, którego jednym z wybitniejszych organizatorów był wspomniany wyżej Sergiusz Bułgakow (po pierwszej wojnie światowej przyjął święcenia kapłańskie i aktem tym zakończył swoją długą drogę do światopoglądu idealistycznego). Właśnie w Paryżu w latach trzydziestych i czterdziestych powstały między innymi jego słynne prace dogmatyczne: "Baranek Boży", "Pocieszyciel" i "Oblubienica Baranka". Wywołały one w kołach prawosławnych gorącą polemikę na temat rzekomej "herezji zofiańskiej" ich autora, przyczyniając mu tym dużo kłopotów. Kościoły autokefaliczne nie zajęły oficjalnego stanowiska w tej sprawie, traktując naukę S. Bułgakowa jako opinię teologiczną. Po Wielkiej Rewolucji Październikowej, po uregulowaniu stosunków między państwem a kościołem prawosławnym w Związku Radzieckim i po zakończeniu Ii wojny światowej następuje odrodzenie teologii rosyjskiej. Wokół reaktywowanych w Zagorsku pod Moskwą i w Leningradzie akademii teologicznych grupują się kadry profesorskie, prowadzona jest praca naukowo-dydaktyczna, wydawane są czasopisma kościelne i teologiczne, kształtuje się myśl teologiczna już w całkowicie innych warunkach i w innej formie niż przed rewolucją. Obok teologii rosyjskiej, zajmującej w prawosławiu czołowe stanowisko, rozwija się teologia prawosławna w innych kościołach autokefalicznych, powstałych dopiero w końcu Xix i na początku Xx wieku w Rumunii, Bułgarii, Serbii, Polsce, Czechosłowacji i Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej oraz Kanadzie, a posiadających własne wyższe zakłady teologiczne, kadry teologów, tworzących własne tradycje naukowe. Nie można też pominąć działalności naukowo-dydaktycznej Prawosławnego Instytutu Teologicznego w Paryżu, którego wieloletnim rektorem był właśnie S. Bułgakow. Ogólną cechą prawosławnego ruchu teologicznego w ciągu ostatnich dziesięcioleci jest dążenie do zapoznania Zachodu, a szczególnie krajów anglosaskich, z całym bogactwem dorobku prawosławnego Wschodu w zakresie liturgii, mistyki, ascetyki. Świadczy o tym wydawanie w językach obcych szeregu dzieł poświęconych problematyce prawosławia, tłumaczenie na język niemiecki i francuski prawosławnych ksiąg liturgicznych, organizowanie mieszanych stowarzyszeń, których zadaniem jest poznanie prawosławia, jego tradycji, kultu i teologii. Jednym ze składowych elementów tradycji kościelnej prawosławia jest kult, którego treść i forma sięgają najdawniejszych czasów chrześcijaństwa starożytnego. W rozbudowie zewnętrznych form kultowych kościół starożytny czerpał z doświadczeń praktyki kultowej judaizmu i religii wschodnich starożytnego cesarstwa rzymskiego. Z praktyki tej i tradycji czerpie nadal kościół prawosławny. Prawosławne świątynie pod względem architektonicznym również nawiązują do tradycji starożytnego budownictwa sakralnego, do stylu bizantyńskiego i jego pochodnych w krajach bałkańskich i krajach Słowian wschodnich (styl nowogrodzki, moskiewski). Prawosławnemu budownictwu sakralnemu nieobce są jednak formy architektoniczne zachodnie, szczególnie na terenach, gdzie prawosławie stykało się z katolicyzmem, jak np. w Polsce, na Ukrainie i Białorusi. Najbardziej rozpowszechnione formy budynku cerkiewnego w rzucie poziomym to prostokąt podłużny lub okręt, kwadrat, koło, krzyż grecki, łaciński ośmiokąt. Figury te mają symboliczne znaczenie: np. koło oznacza wieczność kościoła, krzyż ma wyrażać, że kościół przez ukrzyżowanie Chrystusa otrzymał życie i moc itp. Specyfiką stylu budynku cerkiewnego jest wieża i kopuła. Kopuła w formie półkuli przyjęta została w architekturze bizantyńskiej, w formie hełmu w nowogrodzkiej, w formie cebuli - w moskiewskiej. Poza zasadniczym nabożeństwem, jakim jest liturgia, czyli msza, istnieją jeszcze inne nabożeństwa publiczne, np. jutrznia, godzinki, nieszpory. Liturgia prawosławna została ostatecznie ukształtowana i uporządkowana w Iv wieku przez ojców kościoła: Jana Złotoustego i Bazylego Wielkiego. Do ofiary eucharystycznej liturgii służy pięć okrągłych pszennych chlebów, zwanych z grecka prosforami, i gronowe wino czerwone. Bardziej skomplikowany i uroczysty charakter ma nabożeństwo pontyfikalne, odprawiane przez biskupa w asyście licznych księży i diakonów, wyróżniające się obrzędami procesjonalnego prowadzenia biskupa do kościoła, uroczystego powitania go przez kler oraz wkładania nań szat liturgicznych, co odbywa się pośrodku cerkwi, w obecności wiernych, przy śpiewie chóru. Ceremoniał ten, mający wielowiekową tradycję, nawiązuje zarówno w czynnościach, jak i w formie szat pontyfikalnych biskupa, do pierwowzorów ceremoniału wyjścia cesarzy bizantyńskich podczas przyjmowania poselstw obcokrajowych. Mistyczny urok nabożeństw i symbolika prawosławnego ceremoniału liturgicznego są sugestywnym czynnikiem, znacznie wzmagającym pobożność ludzi wierzących, wywierającym duży wpływ na ich psychikę i usposobienie. Prawosławni badacze psychologii religijnej ludzi wierzących (np. prof. Nowgorodcew) wskazują na istotne cechy dziś już rzadko spotykanej pobożności prawosławnej (szczególnie rosyjskiej). Pierwszą cechą jest kontemplacyjność, tzn. koncentracja duchowa wokół rzeczy i spraw tzw. nieziemskich oraz negacja wszystkiego, co doczesne, drugą zaś - łagodna pokora i bierność, zbudowane na uświadomieniu sobie rzekomej nicości sił ludzkich oraz często przejawiające się w swoistej prostocie zachowanie się ludzi pobożnych wobec otoczenia. I wreszcie jeszcze jedna cecha pobożności prawosławnej - radość i optymizm religijny, przejawiający się między innymi w charakterze obchodów Wielkiego Tygodnia i Święta Wielkanocnego, w treści hymnów liturgicznych, w ich melodii, w większości pogodnym usposobieniu ascetów prawosławnych. Nauki (Orygenesa) o apokatastasis kościół prawosławny nie podziela - optymizm wynika nie z doktryny, lecz z formy i treści liturgii. Takie są cechy pobożności ludzi prawosławnych, stopniowo i nieuchronnie już zanikającej w świecie współczesnym, mimo że kościół przykłada dużo wysiłków, aby poprzez pielęgnowanie kultu religijnego zahamować proces jej zanikania. Liturgia i nabożeństwa prawosławne odprawiane są w językach narodowych. Liturgicznym językiem narodów słowiańskich jest język cerkiewnosłowiański. Podstawową księgą liturgiczną, zawierającą szczegółowe wskazówki, jak odprawiać nabożeństwa, jak ułożyć zmienne części każdego z nich, jak ustalić terminy tzw. świąt ruchomych (Wielkanocy, Wniebowzięcia, Zielonych Świąt), jest księga zwana z grecka "Typikonem" (Typik - wzór), po słowiańsku "Ustaw". Poza tym do bezpośredniego użytku kapłanów podczas nabożeństwa są przeznaczone: mszał zawierający teksty liturgii oraz rytuał: teksty obrządków i nabożeństw pomniejszych (np. rytuał sakramentów itp.). Święta prawosławne obchodzone są w zasadzie według kalendarza juliańskiego (tzw. starego stylu), mimo że w niektórych kościołach lokalnych stosuje się kalendarz gregoriański, ale jedynie w odniesieniu do świąt stałych. Nie dotyczy to zatem świąt cyklu wielkanocnego (świąt ruchomych). W kościele prawosławnym nie ma zwyczaju używania instrumentów muzycznych do uświetnienia nabożeństwa. Dopuszcza się jedynie śpiew, którego tradycje sięgają głębokiej starożytności. Uporządkowanie śpiewu liturgicznego w kościele zapoczątkowali ojcowie kościoła i pisarze kościelni: Efrem Syryjczyk, Jan Złotousty, Kosmas z Majum i Jan Domasceński, który ostatecznie wprowadził podział śpiewów liturgicznych na osiem melodii, czyli tzw. głosów. Melodie te zostały przeniesione na Ruś w Xi wieku. Śpiew na Rusi był do Xvii wieku wyłącznie unisonowy, dopiero w połowie tego wieku wprowadzono harmonijny śpiew włoski. Wpływy zachodniej muzyki przenikały do liturgii prawosławnej, jak wyże; wspomniano, z Polski za czasów patriarchy Nikona. Dopiero w Xix wieku rozwój rosyjskiej muzyki kościelnej osiągnął swój szczyt. Był to okres wzmożonej twórczości słynnych kompozytorów takiej miary, jak Bortniański, Archangielski, Turczaninow, Lwow, Glinka, Czajkowski, Wedel, Greczaninow, Kastalski, Winogradow i inni. Asceza prawosławna nawiązuje bezpośrednio do ideałów zakonnych starożytności, do ruchu anachoretów egipskich początku Iv wieku n.e. Mnisi egipscy propagowali ucieczkę od tego świata w celach duchowego doskonalenia się i osiągnięcia osobistego zbawienia. Opuszczali miasta, aby realizować na pustyni ideały ascezy. Żyli bądź w ścisłym odosobnieniu, bądź po kilkunastu anachoretów, w grupach tworzących zalążki pierwszych klasztorów. W bardzo krótkim czasie ruch zakonny rozszerzył się daleko poza granice Egiptu, na Palestynę, Azję Mniejszą i inne kraje chrześcijańskie. Zasady współżycia mnichów opracował w Iv wieku Bazyli Wielki. Jego reguła zakonna wywarła głęboki wpływ na późniejsze kształtowanie się życia zakonnego nie tylko na Wschodzie, lecz i na Zachodzie. Prawosławne życie zakonne nie zna właściwie instytucji zakonu jako zjednoczenia pewnej liczby klasztorów w jednej organizacji, mającej własną regułę, generalnego przełożonego i podzielonej na prowincje z prowincjałami na czele. Każdy klasztor prawosławny tworzy odrębną jednostkę, która ma własnego przełożonego (igumena czy archimandrytę), podległego miejscowemu biskupowi. Większe klasztory noszą nazwę ławry. Pod względem organizacji wewnętrznej klasztory prawosławne dzielą się na cenobie i idiorytmy. Cenobia to klasztor, w którym mnisi na równych prawach prowadzą wspólne życie zakonne, posiadają wspólny majątek, stanowiący własność klasztoru, i tworzą swoiste bractwo, pracujące dla klasztoru. Nikt z członków cenobii nie ma prawa do osobistego majątku, nawet ubranie i przedmioty użytku osobistego stanowią własność klasztoru. Idiorytm jest to forma życia klasztornego będąca przeciwieniem cenobii. W idiorytmie nie ma właściwie wspólnego majątku, nie ma równych praw i obowiązków. Mnisi są tam raczej od siebie izolowani, zdobywają sobie środki do życia własną pracą, mogą posiadać własny majątek. Obydwie te formy istnieją na słynnej górze Atos. W krajach słowiańskich, a szczególnie w Rosji, przeważała idiorytmowa forma klasztorów. Klasztory cenobialne, charakteryzujące się ścisłym rygorem życia i surową ascezą, znajdowały się przeważnie na północy Rosji. Wypływy ideałów ascetycznych na życie kościelne i liturgiczne były znaczne. Swoją bojowością, fanatyzmem i przywiązaniem do kościoła zdobywali mnisi greccy, a później słowiańscy, gruzińscy i inni pozycje i wpływy w zarządzie kościołem. Świadczy o tym fakt, że od zarania prawosławia istniała zasada: biskupi powinni być zakonnikami, hierarchia rekrutowała się i rekrutuje ze stanu zakonnego. Rzutowało to na eksponowaną pozycję stanu zakonnego w organizacji kościelnej. Ideały ascetyczne, głoszące zerwanie ze światem doczesnym w imię osobistego "zbawienia", określały postawę ideologiczną zakonnika. Był to w zasadzie element zachowawczy, negatywnie ustosunkowany wobec tzw. "świata doczesnego", pozbawiony tolerancji. Historia daje wiele przykładów swoistej postawy zakonników wobec spraw ogólnokościelnych. Znane są przykłady nawet brutalnego wtrącania się sfanatyzowanych mnichów w sprawy życia nie tylko kościelnego, lecz i społecznego, próby narzucania swoich poglądów nawet ojcom soborów i hierarchii kościelnej oraz presji na opinię publiczną. Jaskrawym przykładem tej postawy i pozycji zakonników było najście tłumu mnichów na Aleksandrię w 415 roku, wzniecenie przez nich w mieście rozruchów i zabójstwo Hypatii, słynnej filozofki, uznanej przez tamtejsze koła kościelne za osobistego wroga biskupa aleksandryjskiego Cyryla. Życie zakonne w poszczególnych krajach prawosławnych miało swoje okresy rozkwitu i upadku. Można to obserwować np. na górze Atos, tej słynnej republice zakonnej, gdzie po rozkwicie w latach wczesnego średniowiecza nastąpił upadek życia zakonnego, wyrażający się między innymi w stałym zmniejszaniu się liczby zakonników greckich, w formalizowaniu rytuału zakonnego, w obojętnym stosunku zakonników do losów klasztoru. Poważnym rezerwatem życia zakonnego były w swoim czasie kraje słowiańskie, gdzie klasztory odgrywały dużą rolę, a stan zakonny cieszył się wielkim autorytetem. Aczkolwiek słynne ośrodki ascezy zakonnej, takiej miary jak Atos lub duże klasztory historyczne w innych krajach, przetrwały do naszych czasów, skupiają jednak już bardzo nielicznych adeptów ascezy. Źródłem prawa kościelnego, podobnie jak i doktryny dogmatycznej, jest Pismo święte i tradycja, zawierająca przepisy kościelne uchwalone na soborach powszechnych, spisane prawidła ojców kościoła. Rozwój prawa kościelnego i jego kodyfikacja następowały w kościele starożytnym stopniowo, przyjmując ostateczną formę dopiero około X wieku. Kościół posiadał już wówczas dwa greckie kodeksy prawno-kościelne: tzw. "Nomokanon" Jana Scholastyka, prawnika antiocheńskiego, późniejszego patriarchy konstantynopolitańskiego (665-678Ď), oraz "Nomokanon" patriarchy Focjusza. W miarę rozszerzania misji chrześcijańskiej kodeksy te przenoszono do krajów słowiańskich, gdzie po przetłumaczeniu otrzymały - poza grecką nazwą "Nomokanon"- nazwę słowiańską "Księga Kormcza" lub w skrócie "Kormcza", co po polsku oznacza "Księga Sternika" (wyraz słowiański "kormczy" pochodzi od słowa "kormiło" - ster), czyli księga przeznaczona do sterowania nawą kościoła. Do nowożytnych wydań zbiorów prawa kościelnego należy tzw. "Syntagma ateńska", wydana w latach 1852-1859. Zawiera ona in extenso wszystkie podstawowe i dodatkowe kanony i prawidła: a) podstawowe - kanony apostolskie, kanony sześciu (piąty sobór powszechny żadnych kanonów nie uchwalił) soborów powszechnych, dziesięciu soborów lokalnych i prawidła trzynastu ojców kościoła; b) dodatkowe - prawidła późniejszych sześciu ojców kościoła. Kościół prawosławny nie przeprowadził kodyfikacji kanonów na wzór rzymski; zadowala się zbiorami dotychczasowymi. Bardzo poważnym zagadnieniem jest natomiast w kościele prawosławnym problem zmienności kanonów czy przystosowania ich do odmiennej sytuacji współczesnego życia kościelnego, w której wiele z tych kanonów utraciło swoją aktualność. Sprawa ta była wielokrotnie poruszana przez kanonistów prawosławnych, szczególnie w okresie po rewolucji 1905 roku w Rosji, podczas prac przygotowawczych do soboru kościoła rosyjskiego, nie znalazła jednak autorytatywnego rozwiązania. Sprawa reform była również wstępnie poruszana na zjeździe przedstawicieli autokefalicznych kościołów prawosławnych w 1930 roku, a obecnie jest znów aktualna w związku z konferencją wszechprawosławną, która odbyła się na wyspie Rodos we wrześniu 1961 roku. Według nauki wiary prawosławnej władzę nad kościołem przekazał Chrystus apostołom i ich następcom, stanowiącym hierarchię kościelną. Następcami apostołów są biskupi, którzy tworzą najwyższy stopień hierarchii kościelnej. Biskupi kościoła prawosławnego w zakresie swej jurysdykcji są formalnie równi - bez względu na zajmowane katedry i posiadane tytuły, np. arcybiskupa, metropolity, egzarchy lub patriarchy. Starszy biskup w kraju ma jedynie pierwszeństwo zaszczytu, honoru, jest pierwszym wśród równych. Najwyższa władza ogólna w kościele prawosławnym należy do soboru ogólnokościelnego, obejmującego nie tylko episkopat, lecz w pewnej części i z pewnymi uprawnieniami - przedstawicieli kleru i wiernych. Taką władzą dla całego prawosławia jest sobór powszechny, dla kościoła lokalnego zaś - sobór krajowy. Podział naturalny kościoła powszechnego na autokefaliczne kościoły lokalne, krajowe, dokonywał się zasadniczo według narodowości i był związany przede wszystkim z uzyskaniem przez dany naród czy kraj niezależności i suwerenności państwowej (tę zasadę ustala trzydziesty czwarty kanon apostolski). Powstanie nowego kościoła autokefalicznego jest ponadto uwarunkowane zgodą kościoła-macierzy, z którego wyłania się samodzielna organizacja. Każdy kościół autokefaliczny ma swe własne organa o znaczeniu ogólnokościelnym, a mianowicie: sobór krajowy naczelnego kierownika kościoła, biskupa najwyższej rangi - np. arcybiskupa (Grecja lub Cypr), metropolitę (Albania, Polska, Czechosłowacja), patriarchę (kościoły wschodnie, Rosja, Gruzja, Rumunia, Serbia, Bułgaria). Mimo różnic w tytułach historycznych (patriarcha, katolikos, metropolita, arcybiskup) kierownicy kościołów autokefalicznych w swych uprawnieniach biskupich są równi i niezależni od siebie. Kościół autokefaliczny ma poza tym takie organa kolegialne, jak synod biskupów - stale pod przewodnictwem głowy kościoła urzędujące kolegium rządzące, sobór biskupów - kolegium zwoływane w sprawach o charakterze doraźnym, nadzwyczajnym. Ponadto istnieją instytucje kolegialne o składzie mieszanym (biskupi, kler i wierni), mające charakter stałych rad przybocznych głowy kościoła lub biskupa diecezjalnego, a rozstrzygające sprawy społeczno-kościelne i gospodarcze. Takie rady istnieją w patriarchacie konstantynopolitańskim, kościele rumuńskim, serbskim, bułgarskim i innych. Kościół autokefaliczny jest administracyjnie podzielony na diecezje, z biskupami ordynariuszami na czele. Zależnie od wielkości kościoła diecezji jest kilka, kilkanaście lub nawet kilkadziesiąt. Każda diecezja ma swoje ciała kolegialne (np. zebrania diecezjalne, rady, konsystorze itp.) i jest podzielona administracyjnie na okręgi - dekanaty z dziekanami na czele. Dekanaty składają się z kilku lub kilkunastu parafii, mających proboszczów i wikariuszy. Przy proboszczu istnieje rada parafialna, wybierana przez parafian w celu współdziałania z proboszczem w sprawach gospodarczych. Kapłani w kościele prawosławnym są mianowani przez biskupa, biskupi zaś przez głowę kościoła w porozumieniu czy na wniosek synodu lub soboru biskupów. Głowy kościołów są z zasady wybierane przez sobory biskupów albo sobory elekcyjne z mieszanym składem członkowskim, jak na przykład w Polskim Autokefalicznym Kościele Prawosławnym. Kapłana konsekruje biskup; konsekracja biskupa dokonywana jest zawsze kolegialnie, co najmniej przez dwóch biskupów. Współczesne prawosławie, tworząc dogmatycznie jedną konfesję, nie ma jednolitej, scentralizowanej na wzór rzymski organizacji kościelnej. Podział na kościoły jako odrębne jednostki organizacyjne nie jest jednolity. Jurysdykcja kanoniczna takich kościołów, jak np. patriarchatu konstantynopolitańskiego i aleksandryjskiego, sięga daleko poza granice państwa, w którym znajduje się siedziba głowy kościoła, obejmując wyznawców przeważnie jednej narodowości. Siedziba patriarchatu - Konstantynopol - znajduje się w państwie tureckim, jurysdykcja patriarchy rozciąga się na północną Grecję i wyspy Dodekanezu, na greckie gminy i parafie w Ameryce Północnej i Południowej, w Kanadzie, w Europie Środkowej i Zachodniej, a nawet i w Australii. Patriarcha aleksandryjski rezyduje w Egipcie, a jurysdykcją swą obejmuje całą Afrykę. Istnieją i takie kościoły, jak np. kościół grecki, albański, serbski, bułgarski, rumuński, gruziński, cypryjski, które utworzone zostały zgodnie z zasadami podziału narodowościowego: w granicach jednego państwa, z jednolitym narodowościowo składem wyznawców. Są również i takie kościoły, jak rosyjski i czechosłowacki, które powstały na obszarze jednego państwa i łączą wyznawców różnych narodowości. Do wyznania prawosławnego należą w przeważającej większości: Grecy, narody słowiańskie (Bułgarzy, Serbowie, Ukraińcy, Białorusini, Rosjanie), Rumuni, Gruzini, Albańczycy. Ponadto w ramach poszczególnych prawosławnych kościołów autokefalicznych istnieją mniejsze jednostki kościelne (autonomiczne metropolie lub biskupstwa, parafie), skupiające wyznawców narodowości łotewskiej, estońskiej, fińskiej, polskiej, chińskiej, japońskiej, hinduskiej, niemieckiej, francuskiej, duńskiej, holenderskiej, powstałe w wyniku akcji misyjnej kościoła prawosławnego, szczególnie rosyjskiego. Starożytne, historyczne kościoły, jak np. patriarchat konstantynopolitański, kościół cypryjski, kościół grecki i arcybiskupstwo synajskie, skupiają przede wszystkim Greków. Narodowościowo są to kościoły greckie, mimo że tworzą samodzielne i niezależne od siebie prawosławne organizacje wyznaniowe. Patriarchaty aleksandryjski, antiocheński i jerozolimski, choć obejmują też wyznawców narodowości greckiej, stanowiącej mniejszość, są arabskimi kościołami narodowymi. Patriarchat konstantynopolitański, obejmując zwarte narodowościowo tereny północnej Grecji i wyspy Dodekanezu, jest zarazem kościołem diaspory greckiej. Kościół rosyjski, od kilku stuleci prowadzący aktywną działalność misyjną w Azji Środkowej i Wschodniej, opiekuje się znacznymi skupiskami wyznawców - tubylców, mieszkających w północnej i wschodniej Syberii, w Chinach (szczególnie w Mandżurii, w Pekinie i w Szanghaju), w Korei i Japonii. W związku z wieloletnią emigracją Ukraińców, Białorusinów i Rosjan (przeważnie zarobkową, a po pierwszej i drugiej wojnie światowej również polityczną) istnieją diecezje zagraniczne kościoła rosyjskiego w Ameryce Północnej i w Kanadzie, w Ameryce Południowej, w Australii oraz Europie Środkowej i Zachodniej (Anglia, Francja, Niemcy). Ostatnio uchwałą z 10 Iv 1970 roku Synodu Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego w Moskwie przyznana została pełna samodzielność (autokefalia) kościołowi rosyjskiemu w Ameryce Północnej i Kanadzie. Akt kanoniczny o uznaniu autokefalii wręczony został delegacji kościoła amerykańskiego 18 V 1970 roku. Prawosławie w Polsce istnieje i rozwija się w ramach samodzielnej prowincji kościelnej od czasów zjednoczenia Polski i Litwy pod berłem Władysława Jagiełły. Współczesna organizacja kościelna prawosławia ukształtowała się w okresie międzywojennym na zasadach autokefalii, której ostateczne uznanie nastąpiło w 1948 roku. Polski Autokefaliczny Kościół Prawosławny składa się obecnie z czterech diecezji (warszawsko-bielskiej, białostocko-gdańskiej, łodzko-poznańskiej i wrocławsko-szczecińskiej), które obejmują przeszło sto pięćdziesiąt parafii z prawie czterystutysięczną rzeszą wyznawców. Za czasów bizantyńskich w kościele starożytnym, a za czasów carskich w kościele rosyjskim szczególne miejsce, jako opiekun kościoła i jego obrońca, zajmował oficjalnie panujący władca (cesarz, car), który często brutalnie ingerując w sprawy wewnętrzne kościoła, był faktycznie czynnikiem decydującym i rządzącym. W historii kościoła starożytnego przykłady faktycznego rządzenia kościołem przez władzę świecką napotyka się za panowania cesarzy Konstantyna, Justyniana i innych. W życiu kościołów lokalnych szczególnie ostro występowało to zjawisko w stosunkach między kościołem a państwem na Rusi i w Rosji. Walka o władzę za czasów patriarchy Nikona, która skończyła się zwycięstwem cara, całkowite podporządkowanie hierarchii kościelnej władzy carskiej za Piotra I i jego następców, rola nadprokuratora synodu w życiu kościoła - wszystko to świadczy o wyjątkowej pozycji władzy świeckiej w kościele prawosławnym. Ta wyjątkowa pozycja wynika z tego, że w stosunkach między prawosławiem a władzą świecką panowała i nadal panuje zasada sformułowana w Piśmie świętym, a nakazująca oddawać cesarzowi to, co cesarskie. Ta zasada miała w prawosławiu tak mocny wpływ, że nawet w warunkach, kiedy władza świecka była w rękach innowiercy, hierarchia na ogół podporządkowywała się tej władzy. W historii prawosławia były okresy bardzo ciężkie (podbicie Bizancjum i Słowian południowych przez Turków, Rusi przez Tatarów), kiedy hierarchia, patriarchowie, biskupi narażeni byli często na surowe represje, kiedy życie wielu patriarchów i biskupów kończyło się tragicznie, a mimo to postawa hierarchii wobec władz świeckich była na ogół lojalna. Można przypuszczać, że lojalności tej sprzyjały polityka władz tureckich w podbitym Bizancjum i tatarskich na Rusi- polityka niewtrącania się do spraw kultu, a nawet jurysdykcji. Tak np. patriarcha konstantynopolitański wykonywał swoją władzę duchowną na podstawie firmanu- dekretu nominacyjnego sułtana. Zasługuje na uwagę również fakt, że patriarcha w Konstantynopolu spełniał wówczas funkcje etnarchy, tzn. przywódcy całej ludności chrześcijańskiej, zamieszkałej w granicach imperium otomańskiego; jego jurysdykcji podlegały sprawy nie tylko kościelne, lecz i świeckie - administracja i sądownictwo. Patriarcha realizował zadania państwowe w odniesieniu do ludności chrześcijańskiej i był swoistym resortowym ministrem sułtana do spraw tej ludności. Wyjazdy patriarchów wschodnich poza granice imperium otomańskiego niejednokrotnie miały charakter misji nie tylko kościelnej, lecz niekiedy i politycznej, zwłaszcza wtedy, kiedy celem wyjazdów były odwiedziny ośrodków kościelnych np. na Rusi, Ukrainie i w Polsce. Fanar - tak potocznie nazywano siedzibę patriarchy konstantynopolitańskiego od nazwy dzielnicy Stambułu, gdzie zamieszkuje patriarcha - przez długie stulecia prowadził swoją własną politykę wobec narodów pochodzenia niegreckiego (np. Słowian) podbitych przez Turków i podległych jego jurysdykcji kościelnej, często krzywdził te narody, nadużywając otrzymanego od władz tureckich upoważnienia jurysdykcyjnego. Nie mniej drastyczne formy w przeszłości przybierało podporządkowanie prawosławia władzy świeckiej w kościele rosyjskim, mimo że car tam był współwyznawcą i oficjalnym opiekunem kościoła. Dzięki temu w sprawach wewnętrznych, duchownych kościół był całkowicie pozbawiony tej autonomii, jaką np. miał w podbitym Bizancjum: znane są wypadki, kiedy na rozkaz cara kościół rzucał klątwy na jego politycznych przeciwników (np. wyklęcie hetmana Mazepy, Razina, Pugaczowa, Bołotnikowa - znanych w Rosji przywódców powstań ludowych). Daleko idąca uległość wobec władzy świeckiej nie zawsze była cechą hierarchii prawosławnej. Zdarzały się jednak odosobnione przykłady oporu stawianego przez hierarchów wobec cesarzy bizantyńskich i nawet carów (np. przez wspomnianego wyżej patriarchę Nikona). Znany jest opór stawiany przez hierarchię prawosławną w ostatnich czasach: wroga postawa hierarchii rosyjskiej wobec Wielkiej Rewolucji Październikowej i nacjonalizacji majątków kościelnych oraz skarbów na rzecz pomocy głodującym, emigracja części hierarchii prawosławnej za granicę i jej udział w politycznych organizacjach emigracyjnych (oderwanie się od kościoła-macierzy i stworzenie niekanonicznej organizacji kościelnej za granicą). Niewątpliwie konflikty te miały charakter polityczny. Aczkolwiek były one wymierzone przeciwko władzy ludowej, w istocie swej były bardziej szkodliwe dla kościoła niż dla władzy świeckiej. W Rosji walka ta nie była popularna w masach i hierarchia szybko się zorientowała, że łamanie ewangelicznej zasadu lojalności wobec władzy świeckiej nie opłaca się. W okresie międzywojennym w niektórych autokefalicznych kościołach prawosławnych (serbskim, rumuńskim), a także i po drugiej wojnie światowej (kościół cypryjski) hierarchia prawosławna nie tylko nie unikała udziału w życiu politycznym własnych krajów, lecz przeciwnie, angażowała się we współrządzenie z władzą świecką. Znane są wypadki zajmowania przez hierarchię prawosławną najwyższych stanowisk państwowych (npr. premierem rządu rumuńskiego był w swoim czasie patriarcha Miron, prezydentem zaś republiki cypryjskiej był arcybiskup Makarios). Prawosławie, w odróżnieniu od rzymskiego katolicyzmu, zajmowało inne stanowisko wobec ruchu ekumenicznego, nie negowało z góry i nie odrzucało możliwości współpracy z różnymi wyznaniami mimo przepaści w zakresie konfesjonalnym i dogmatycznym, jaka dzieli prawosławie od protestantyzmu, który zainicjował i opanował ruch ekumeniczny. Stosunek kościołów prawosławnych do ruchu ekumenicznego nie był i nie jest jednolity. Niektóre z nich jednak od wielu lat biorą czynny udział w zjazdach, konferencjach, spotkaniach organizowanych przez ekumenię, demonstrując tym swoją pozytywną postawę wobec usiłowań zrealizowania ewangelicznego nakazu: ut omnes unum sint. Próbę ujednolicenia stosunku prawosławia do ruchu ekumenicznego podjął po raz pierwszy patriarcha konstantynopolitański (ekumeniczny) Joachim Iii w 1903 roku, wydając encyklikę skierowaną do poszczególnych głów autokefalicznych kościołów prawosławnych. Ogłoszona w następnym roku, na podstawie odpowiedzi poszczególnych kościołów, opinia patriarchy stanowiła hasło do rozszerzenia kontaktów prawosławia z ekumenizmem. W jej następstwie odbyły się pierwsze spotkania przedstawicieli poszczególnych kościołów, nawiązane zostały pierwsze nici przyjaźni między wybitnymi przedstawicielami różnych denominacji wyznaniowych uczestniczących w ruchu. Pierwsza wojna światowa spowodowała przerwę i na tym polu, zrywając ledwie nawiązane formalne kontakty, przyczyniła się natomiast do rozwoju idei pacyfistycznych wśród części działaczy ekumenicznych. Okres międzywojenny obfitował w zjazdy, konferencje i spotkania międzynarodowe działaczy ekumenicznych poszczególnych prądów tego ruchu. W 1920 roku patriarchat konstantynopolitański ponownie zwrócił się do wszystkich autokefalicznych kościołów prawostawnych z propozycją przygotowania planu pracy nad zjednoczeniem kościołów opartej na praktycznym współdziałaniu. Do ułożenia jednolitego planu współpracy całego prawosławia z ruchem ekumenicznym jednak nie doszło. Złożyło się na to wiele przyczyn, między innymi nieobecność na zjazdach i konferencjach największego kościoła prawosławnego, rosyjskiego, który w latach rewolucji i wojny domowej zajęty był organizowaniem swego życia w nowych warunkach ustroju socjalistycznego. Aczkolwiek delegaci poszczególnych kościołów prawosławnych brali czynny udział w międzynarodowych konferencjach ekumenicznych (Lozanna, Sztokholm, Oksford, Edynburg), stanowili znikomą mniejszość w środowisku o przeważającej większości protestanckiej, odrzucającej podstawowe dogmaty prawosławia. Nie będąc upoważnieni do podejmowania decyzji i ogłaszania wiążących deklaracji w imieniu całego prawosławia, delegaci prawosławni mogli jedynie podać do wiadomości pozostałych uczestników ruchu ekumenicznego podstawowe tezy prawosławnej konfesji, co uczynili w 1937 roku na konferencji ruchu "Wiara i Ustrój" (Faith and Order) w Edynburgu. Po drugiej wojnie światowej ruch ekumeniczny wznowił swoją działalność w zunifikowanej formie pod egidą Światowej Rady Kościołów. Kolejna światowa konferencja ekumenii, zwołana w 1948 roku w Amsterdamie, ujawniła wyraźne tendencje polityczne, podkreślone między innymi w wystąpieniu Johna Fostera Dullesa. Już sam udział w konferencji działaczy pokroju Dullesa charakteryzuje klimat, w jakim toczyły się obrady. Polityczne wystąpienia na tej konferencji wywołały ostry sprzeciw przedstawicieli protestanckich kościołów z krajów demokracji ludowej. W konferencji wzięli udział tylko nieliczni delegaci prawosławni, reprezentujący kościoły konstantynopolitański i grecki. Oficjalne stanowisko dziesięciu kościołów prawosławnych (rosyjskiego, gruzińskiego, serbskiego, rumuńskiego, bułgarskiego, antiocheńskiego, aleksandryjskiego, albańskiego, polskiego i czechosłowackiego) w sprawie ruchu ekumenicznego znalazło swoje odbicie w uchwale konferencji głów i przedstawicieli autokefalicznych kościołów prawosławnych, która odbyła się w dniach 8-18 lipca 1948 roku w Moskwie z okazji pięćsetlecia autokefalii Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego. W uchwale tej uznano między innymi, że "współczesny ruch ekumeniczny nie gwarantuje zjednoczenia kościołów drogą i środkami łaski". Dopiero po konferencji Światowej Radu Kościołów w Evanston (USA) w 1954 roku i po wszczęciu korespondencji między Radą Ekumeniczną a patriarchą moskiewskim Aleksym rozpoczęły się wizyty poszczególnych delegacji kościołów zachodnich w Moskwie na zaproszenie patriarchy Aleksego. Celem ich było zapoznanie się z życiem kościoła prawosławnego w ZSRR. Odbyły się też spotkania teologów prawosławnych i angielskich, spotkanie kierownictwa ekumenii w Utrechcie w sierpniu 1958 roku z metropolitą Pityrymem - szefem delegacji rosyjskiego Kościoła Prawosławnego, spotkanie w Nyborgu (Dania) w styczniu 1959 roku oraz na wyspie Rodos, spotkanie z obserwatorami kościołów prawosławnych w ZSRR i w Polsce w sierpniu 1959 roku. Spotkania te miały na celu jedynie zadzierzgnięcie nici przyjaźni, nie poruszały natomiast zagadnień różnic doktrynalnych i dogmatycznych. Należy podkreślić, że po wojnie problemy stosunku prawosławia do ruchu ekumenicznego były żywo dyskutowane przez teologów prawosławnych, szczególnie greckich, którzy swoje opinie publikowali w czasopismach teologicznych i prasie kościelnej. Dopiero w 1961 roku patriarchat moskiewski i niektóre inne kościoły prawosławne krajów socjalistycznych, a w tym i Polski, podjęły decyzję przystąpienia do Światowej Rady Kościołów. Formalne przyjęcie w skład Rady nastąpiło w 1961 roku podczas sesji Komitetu Centralnego Światowej Rady Kościołów w Delhi. Równocześnie do Rady przyjęto następujące kościoły prawosławne: polski, rumuński i bułgarski. Sprawa jedności chrześcijaństwa stała się szczególnie głośna na początku pontyfikatu papieża Jana Xxiii w związku z zapowiedzianym przez niego zwołaniem soboru powszechnego. Opinia publiczna potraktowała zapowiedź papieża Jana Xxiii jako apel do wszystkich chrześcijan, jako zapowiedź soboru powszechnego w pełnym tego słowa znaczeniu, soboru, w którym wezmą udział przedstawiciele wszystkich kościołów chrześcijańskich. Późniejsze wypowiedzi miarodajnych czynników Watykanu szybko rozwiały złudzenia laików nie zdających sobie sprawy ze złożoności problemu zjednoczenia oraz z tego, że chodzi tu raczej o zjednoczenie w kościele, nie zaś o zjednoczenie kościołów. Wypowiedzi i głosy wybitnych przedstawicieli kościołów prawosławnych nie zawierały żadnych wiążących sformułowań i twierdzeń, aczkolwiek życzliwie potraktowały ogłoszone deklaracje w sprawie zjednoczenia. W środowiskach prawosławnych i protestanckich nowy kurs ekumeniczny Watykanu, przejawiający się w irenicznych wystąpieniach papieża i wybitniejszych hierarchów katolickich (np. kardynałów Bea, Königa i in.), wywołał mieszane uczucia. Jeszcze zbyt świeże były wspomnienia protestanckich i prawosławnych działaczy ekumenicznych o encyklice Piusa Xi z 6 stycznia 1928 roku Mortalium animos, potępiającej ruch ekumeniczny, aby z optymizmem i zaufaniem wyjść na spotkanie katolicyzmowi. W oczach prawosławia, szczególnie greckiego, mocno uprzedzonego wobec Rzymu, ekumenizm w wydaniu rzymskim uchodził jedynie za nową formę zawierającą starą treść. Nie zmieniły negatywnego stosunku większości prawosławnych Greków do rzymskiej ekumenii próby złagodzenia przez papieża Pawła Vi tych stosunków: uroczysty zwrot relikwii, w dawnych czasach przemocą wywiezionych z Grecji do Rzymu, słynne spotkanie Pawła Vi z patriarchą Atenagorasem w Jerozolimie, a następnie wzajemne zdjęcie klątw rzuconych na siebie w Xi wieku. Polski ruch ekumeniczny, istniejący od wielu lat, rozwijał się głównie wśród kościołów nierzymskokatolickich. Poszczególne kościoły protestanckie i kościół prawosławny brały bezpośredni udział w tym ruchu, wysyłając swoich przedstawicieli na konferencje i zjazdy, organizowane przez centrale światowe. W okresie przedwojennym własnej krajowej organizacji, zrzeszającej poszczególne kościoły, nie było. Ujęcie tego ruchu w formy organizacyjne nastąpiło dopiero po Ii wojnie światowej, a mianowicie w ramach Polskiej Rady Ekumenicznej, zrzeszającej 8 większych kościołów: Polski Autokefaliczny Kościół Prawosławny, Kościół Ewangelicko-Augsburski w PRL, Kościół Ewangelicko-Reformowany w PRL, Kościół Metodystyczny w PRL, Kościół Polskokatolicki w PRL, Starokatolicki Kościół Mariawitów w PRL, Polski Kościół Chrześcijan Baptystów i Zjednoczony Kościół Ewangeliczny w PRL. Kościoły te zgodnie współpracując i współdziałając realizują zasady ekumenii. Stosunek polskich kościołów nierzymskokatolickich do ekumenizmu rzymskiego, ostatnio propagowanego przez kler rzymskokatolicki w Polsce, również jest bardzo powściągliwy. Droga do zjednoczenia jest bardzo trudna i bardzo długa. Jan Wierusz Kowalski.Ń Protestantyzm Pod nazwą protestantyzmu rozumiemy nie tylko formy chrześcijaństwa wywodzące się bezpośrednio od ruchów reformatorskich Xvi wieku, od Lutra, Kalwina i innych współtwórców reformacji, ale również inne kościoły, ugrupowania lub związki religijne, które przyznają się do religijnego nurtu chrystianizmu, aczkolwiek nie są związane instytucjonalnie ani z prawosławiem, ani z kościołem rzymskim. Można oczywiście zakwestionować zasadność tak szerokiego ujęcia protestantyzmu: wielu nawet zapytuje się, czy w ogóle protestantyzm może być przedmiotem jakiejś odpowiadającej rzeczywistości definicji. Zbyt wielkie bowiem są różnice, nie tylko z punktu widzenia strukturalnego, ale i treści dogmatycznej, dzielące rozmaite kościoły i wspólnoty chrześcijańskie, aby można było je sprowadzić do wspólnego mianownika. Mimo to można na ogół stwierdzić, że nazwa protestantyzm zyskuje sobie w dzisiejszym religioznawstwie prawo obywatelstwa i że spełnia ona rolę nie tylko formalną jako klasa obejmująca blisko 2000 rozmaitych ugrupowań i kościołów chrześcijańskich, ale również jako wyraz konkretnej formy interpretacji chrystianizmu. Przypomnieć należy przede wszystkim, że sama nazwa "protestantyzm" powstała w sposób raczej przypadkowy, jako określenie stanowiska zajętego 19 lutego 1529 roku na sejmie w Spirze przez grupę miast i książąt, którzy zgłosili protest przeciw decyzji cesarskiej, zakazującej dalszego rozpowszechniania doktryn reformatorskich. Protest ten miał charakter prawny i opierał się na zwyczajach i ustawach obowiązujących w Rzeszy Niemieckiej. W ciągu dalszych wieków termin protestantyzm nabrał znaczenia religijno-doktrynalnego. Rzadko jednak kościoły czy wspólnoty chrześcijańskie korzystały z tej nazwy; większość z nich chętniej przyjmowała nazwę wskazującą bądź na postać założyciela (np. luteranizm - od Lutra), bądź też na tę czy inną treść uwypukloną w ich doktrynie (np. adwentyści, baptyści itp.). Spora liczba ugrupowań protestanckich nawiązuje z naciskiem do Ewangelii, jako jedynego źródła religijnej inspiracji, i dodaje do swej nazwy oficjalnej przymiotnik "ewangelicki". Nie brakło jednak prób, aby terminowi protestantyzm dać jakąś wspólną treść, oznaczająca z jednej strony odcięcie się od dość jasno sprecyzowanych doktryn i instytucji katolicyzmu rzymskiego i prawosławia, a z drugiej stanowiącą wspólną płaszczyznę dla wciąż rozmnażających się nowych kościołów i wspólnot religijnych, przyznających się do wspólnego pnia chrześcijańskiego. Należy przyznać, że do szerszego ujęcia terminu protestantyzm przyczyniło się ukształtowanie stosunków religijnych między rozmaitymi kościołami i grupami chrześcijańskimi w Stanach Zjednoczonych. Tu właśnie termin protestantyzm zyskał pełne obywatelstwo jako nazwa obejmująca każdą formę chrystianizmu rozwijającą się poza ramami centralizmu rzymskiego czy hierarchii prawosławnej. Ukształtowane w klimacie amerykańskim szerokie pojęcie protestantyzmu wróciło w początkach Xx wieku na stary kontynent i obecnie obejmuje wszystkie religijne formy odwołujące się do pierwotnego nurtu chrystianizmu i nie związane ani z papiestwem, ani z prawosławiem. Wspomnieć należy o innym jeszcze czynniku, który ma obecnie niemały wpływ na sprecyzowanie pojęcia protestantyzmu, a mianowicie o tendencjach ekumenicznych poszukujących dróg do ustalenia wspólnej płaszczyzny doktrynalnej, a nawet częściowo i kultowej dla wszystkich odgałęzień pierwotnego chrystianizmu. W duchu ruchu ekumenicznego nie chodzi już o przeciwstawienie protestantyzmu kościołowi rzymskiemu, co nie oznacza, że protestantyzm nie chce afirmować swojej odrębności. Wspólne protestanckim formom chrystianizmu byłoby przede wszystkim ciągle aktualne odwoływanie się do Biblii jako żywego głosu bożego, będącego najwyższym kryterium wartościującym wszelką indywidualną i społeczną działalność człowieka. To odwoływanie się do Biblii jako normy doktrynalnej i etycznej stanowi dziś najogólniejszą płaszczyznę łączącą niemal wszystkie formy chrystianizmu. Schematyczny z konieczności obraz protestantyzmu uwypukli tylko niektóre znaczniejsze - naszym zdaniem - kierunki rozwoju reformacji, począwszy od jej prekursorów aż do ważniejszych jej rozgałęzień, które w ciągu następnych wieków zaszczepiły protestantyzm na innych kontynentach pozaeuropejskich, scharakteryzuje tylko główne typy kościołów protestanckich i ugrupowań wyrosłych z protestantyzmu, uwzględni geopolityczny charakter rozwoju niektórych form protestantyzmu, stanowiący cechę wielu protestanckich kościołów i ugrupowań, dla których więź narodowa czy terytorialna odegrała niemałą rolę w ich samoustanowieniu. Włączenie do niniejszego szkicowego opracowania protestantyzmu niektórych kościołów i wyznań, które nie są związane ani genetycznie, ani doktrynalnie z reformacją, nie wynika z chęci nadania "protestanckiej" interpretacji doktrynom i instytucjom tych wyznań, ale jest usprawiedliwione tym, że ich autonomiczność i niezależność od papiestwa czy od hierarchii prawosławnej uzasadnia w pewnym stopniu powiązanie ich koncepcji chrystianizmu z koncepcjami protestanckimi. Na ogół historycy są zgodni, że genezy protestanckiej reformy należy doszukiwać się w prądach religijno-społecznych, które nurtowały katolicyzm u schyłku średniowiecza. Wołania o reformę chrystianizmu opartego na feudalizmie były w ówczesnej epoce tak liczne, że - jak powiada piętnastowieczny pisarz kościelny Dietrich z Nieheim - sto wielbłądów by nie starczyło, aby unieść wszystkie wolumina poświęcone tej materii. Należy zasygnalizować choćby traktat Marsyliusza z Padwy (zm. 1342Ď) Defensor Pacis ("Obrońca pokoju¬)¦) czy też dzieło Mateusza z Krakowa (1330-1410Ď) De squaloribus Curiae Romanae ("O nieporządkach kurii rzymskiej¬)¦), które podważały świecki autorytet władzy papieskiej, wskazywały na jurydyzm kurii rzymskiej jako na główną przyczynę wypaczenia pierwotnego chrystianizmu. Wiclef i Hus poszli dalej. Nie ograniczali się już tylko do wołania o reformę, ale podejmowali wyraźne próby tworzenia odrębnych, autonomicznych kościołów wyłamujących się spod władzy papieskiej, a jednocześnie reprezentujących odmienną od rzymskiej koncepcję roli kościoła i religii chrześcijańskiej. John Wiclef (zm. 1384Ď), profesor teologii na uniwersytecie w Oksfordzie, był nie tylko wyrazicielem wzrastających w Anglii ruchów protestacyjnych przeciw władzy papieskiej, ale również twórcą teologicznej próby uzasadnienia plebejskiej opozycji mieszczaństwa angielskiego, które tu i ówdzie zlewało się z chłopską opozycją w jednolitą antyfeudalną siłę protestacyjną. Wiclef odwołuje się do Biblii, której część przetłumaczył na język angielski. Uważa ją za jedyne kryterium wiary. Biblią uzasadnia swą doktrynę o "kościele ubogich", czyli "kościele wybranych i predestynowanych", który przeciwstawia kościołowi bogatych, feudalnych hierarchów i papiestwa. U Wiclefa odnajdujemy również to, co powtarzać się będzie u następnych reformatorów, a mianowicie krytykę zinstytucjonalizowanego i sformalizowanego kultu, opartego na jurydycznej i niemal magicznej koncepcji sakramentów jako "niezbędnych środków zbawienia". Niemniej gwałtownie Wiclef zaatakował instytucję zakonów, które jego zdaniem z punktu widzenia społecznego i religijnego były wręcz szkodliwe. Wiclef cieszył się umiarkowanym poparciem dworu angielskiego, który w tego rodzaju krytyce rzymskiego katolicyzmu widział możliwość wyzwolenia się spod jarzma kurii papieskiej. Doktryna społeczna Wiclefa szła jednak o wiele dalej niż poglądy dworu i posłużyła rewolucyjnym tendencjom chłopstwa, które już wcześniej było rozbudzone ideałem "chłopskiego chrystianizmu" opiewanego przez kapłana-poetę Wilhelma Langlanda (zm. ok. 1400). Poglądy Wiclefa rozpowszechniali wśród ludu wędrowni kaznodzieje, rekrutujący się z różnych bractw pogrzebowych zwanych lollardami. Wkrótce wybuchło powstanie pod wodzą Wata Tylera i Johna Balla, którzy, opierając się na naukach Wiclefa, głosili idee równości i sprawiedliwości społecznej. Mimo ostrych represji (John Ball został stracony w 1381 roku) poglądy Wiclefa nadal cieszyły się uznaniem w dolnych warstwach społeczeństwa angielskiego, a lollardzi przygotowali wdzięczny grunt dla rozwoju reformacji w Xvi wieku. Poglądy Wiclefa przedostały się rychło na kontynent. Dzięki małżeństwu angielskiego króla Ryszarda Ii z siostrą czeskiego władcy Wacława zadzierzgnęły się bliższe stosunki między Oksfordem a nowo założonym uniwersytetem w Pradze. Prześladowani w Oksfordzie zwolennicy poglądów Wiclefa schronili się do Pragi, dokąd również przywieźli ze sobą potępione przez Rzym dzieła Wiclefa. Jan Hus, dziekan filozofii na Uniwersytecie Praskim, przystąpił do ich tłumaczenia na język czeski. Ziarno zasiane w Anglii kiełkowało szybko w Czechach, znajdując tu podatny grunt w społeczno-religijnych tendencjach plebejstwa czeskiego. Jan Hus nie tylko przyswoił myśli Wiclefa, ale interpretował je w sposób samodzielny. W 1413 roku Hus napisał główne dzieło swego życia, traktat De Ecclesia ("O kościele¬)¦), w którym formułuje jedną z najciekawszych teorii eklezjologicznych Xv wieku. Domagał się defeudalizacji kościoła i pozbawienia go atrybutów władzy świeckiej. Na wzór Wiclefa Jan Hus dokonał przekładu Biblii na język czeski. W sprawach kultu i sakramentów bliższy był scholastycznym teoriom średniowiecza, ale rolę Biblii wysunął na plan pierwszy. Hus cieszył się początkowo poparciem ze strony króla Wacława i szlachty, wkrótce jednak popadł w zatarg z arcybiskupem praskim i feudałami kościelnymi. Schronił się w Kozim Hradku w południowych Czechach, apelując od potępiającego go wyroku arcybiskupa praskiego do papieża, a nawet do Chrystusa. W 1414 roku przybył na sobór w Konstancji, aby bronić swych poglądów. Tu mimo glejtu żelaznego, jakim go opatrzył Zygmunt Luksemburski, został uwięziony i spalony na stosie jako heretyk w dniu 6 lipca 1415 roku. Rok później stracono również jego wiernego przyjaciela Hieronima z Pragi. Śmierć Husa stała się sygnałem wzmożonej walki narodu czeskiego przeciw żywiołowi niemieckiemu i panom feudalnym cieszącym się poparciem papiestwa. Wśród zwolenników Husa nastąpił jednak rozłam. Kierunek umiarkowany, reprezentowany głównie przez Jana z Pribam, dążył wytrwale do ugodowego pojednania się z papiestwem. Żądania ograniczały się do spraw drugorzędnych, a zwłaszcza do zagadnień form kultu. "Umiarkowani" żądali powrotu do tradycyjnych w chrystianizmie form przyjmowania komunii pod dwiema postaciami (sub utraque specie): chleba i wina; stąd ich nazwa: utrakwiści. Dopuszczenie świeckich do "kielicha Pańskiego" miało być symbolem zrównania między klerem a laikatem. Bardziej radykalny odłam husytów skupił się w mieście Tabor - stąd ich nazwa taboryci i domagał się usunięcia z chrystianizmu tego wszystkiego, czego nie można było uzasadnić Biblią. Istniało jeszcze trzecie stronnictwo, zasilane epigonami waldensów, którzy z francuskiej Pikardii skryli się w Czechach. Pikardowie skupiali najuboższą część ludności i powołując się na teksty biblijne domagali się wspólnoty dóbr. Zorganizowana pod wodzą J. Żiżki armia husycka, zasilona głównie taborytami, rozgromiła pikardów w 1421 roku. Dalsze dzieje husytyzmu to walka o wpływy między taborytami a utrakwistami i usiłowanie stworzenia wspólnej platformy doktrynalnej wobec nacisku ze strony niemieckiego katolicyzmu. Nie brakło również prób pojednania się husytyzmu z przedstawicielami hierarchii katolickiej, o czym świadczą tzw. "Kompaktaty bazylejskie", uzgadniające wspólne stanowisko na soborze w Bazylei w 1433 roku. Taboryci, którzy odrzucali politykę ugodową, zostali pokonani przez czeską szlachtę w bitwie pod Lipanami (30 maja 1434 roku). Niedługo jednak utrakwiści cieszyli się przewagą. Papiestwo odrzuciło kompaktaty i wyklęło husyckiego króla Jerzego z Podiebradu. Kościół utrakwistyczny ulegał coraz większej presji ze strony katolicyzmu, a później również ze strony protestantyzmu. Taborytyzm odżył w postaci Jednoty Braci Czeskich, założonej przez Piotra Chelćickiego (1340-1467Ď) głoszącego zgodnie z ideałami Husa utopijny program chrześcijańskiej gminy zbudowanej na zasadach ewangelicznej równości społecznej i ewangelicznego ubóstwa. Chelćicky był żarliwym zwolennikiem zasady niesprzeciwiania się złu gwałtem, zasady przypominającej głoszoną w kilka wieków później przez Gandhiego zasadę "walki bez gwałtu". Jednota Braci Czeskich odegrała doniosła rolę w ukształtowaniu się dalszych losów husytyzmu nie tylko w Czechach, ale i w Polsce, gdzie prądy husyckie dotarły już w początkach Xv wieku (Spytek z Melsztyna) i szerzyły się nie bez poparcia znakomitych postaci z dworu królewskiego. Rozgromienie polskiego husytyzmu przez gorliwego obrońcę katolickiego feudalizmu w Polsce, kardynała Zbigniewa Oleśnickiego, nie potrafiło jednak całkowicie zniszczyć polskich sympatii dla husytów. Pomniejsze grupy Braci Czeskich osiedliły się w Polsce już w drugiej połowie Xv wieku, a masowa emigracja czeskich husytów do Polski nastąpiła w Xv i w Xvii wieku po bitwie od Białą Górą. Do Polski skrył się również w obawie przed prześladowaniem katolicyzmu i możnych panów niemieckich wybitny pedagog i nauczyciel Braci Czeskich Jan Amos Komensky (1592-1676Ď), który osiedlił się w Lesznie. W dzisiejszych czasach do tradycji husyckich nawiązuje Czeskobraterski Kościół Ewangelicki, który husycką interpretację chrześcijaństwa usiłuje powiązać z tendencjami kalwińskimi, przymując jako bazę doktrynalną tzw. wyznanie czeskie z 1575 roku. Wyznanie to stanowiło próbę uzgodnienia poglądów husyckich z reformacją protestancką na podstawie Zgody Sandomierskiej z 1570 roku. Czeskobraterski Kościół Ewangelicki odwołuje się również do poglądów Jana Amosa Komenskiego. Mimo wewnętrznych sprzeczności i wielu utopijnych ideałów husytyzm odznaczał się zawsze odrębną koncepcją chrystianizmu, różniącą się nie tylko od rzymskiego katolicyzmu, ale i od niemiecko-szwajcarskich reformatorów, zwłaszcza tam gdzie chodziło o społeczno-religijne koncepcje eklezjologii. Dzień 31 października 1517 roku, w którym zniecierpliwiony mnich z zakonu augustianów i profesor na uniwersytecie w Wittenberdze Marcin Luter (1485-1546Ď) przybił na drzwiach katedry 95 tez potępiających niecny handel odpustami uprawiany przez dominikanina Tetzela, uważa się tradycyjnie za początek reformacji na zachodzie Europy. Marcin Luter jednak już wcześniej dał się poznać jako oryginalny kaznodzieja i odważny krytyk scholastycznych konstrukcji teologicznych, ale na pewno nie uświadamiał sobie wszystkich konsekwencji politycznych, społecznych i doktrynalnych wynikających z poglądów, które kiełkowały w jego umyśle. Dalszy rozwój nauki Lutra tak ściśle splata się z tokiem wydarzeń politycznych na terenie Rzeszy Niemieckiej i krajów ościennych, że dzieje luteranizmu stają się po prostu rozdziałem politycznej historii Cesarstwa Niemieckiego. W pierwszej fazie swego rozwoju nauka Lutra wiąże się z nowymi prądami społeczno-politycznymi, które usiłowały wyłuskać z tradycji chrześcijańskiej wątki dotychczas przez feudalny katolicyzm skrzętnie eliminowane. Wątkom tym Luter nadawał nową treść i żywotność. Wśród pism Marcina Lutra nie znajdziemy co prawda żadnego odpowiednika Sumy teologicznej Tomasza z Akwinu, której, zdaje się, nie znał, ani prób syntetycznych opracowań w rodzaju Husowskiego traktatu De Ecclesia, którym się zachwycał i który gorąco polecał. Polemista, egzegeta, z temperamentu mistyk, a z konieczności działacz polityczny, Luter streścił główne myśli swej nauki w tzw. "Dużym" i "Małym katechizmie" (napisanych w 1529 roku) oraz opracowanym wspólnie z innymi teologami, a zwłaszcza z Filipem Melanchtonem, "Wyznaniu augsburskim" (przedstawionym do wglądu cesarzowi na sejmie w Augsburgu w 1530 roku). Wyrazem uzgodnionych poglądów książąt i duchownych, którzy przychylili się do reformacji luterańskiej, stały się "Artykuły szmalkadzkie" (1537 rok). Niewątpliwie bardziej systematyczny od Lutra był Filip Melanchton (1497-1560Ď), który w 1531 roku ogłosił "Obronę wyznania augsburskiego", a w 1540 roku zaproponował nową wersję tego wyznania od nazwą "Zmienione wyznanie augsburskie". Melanchton skłaniał się do niektórych tez rozwijającego się w sąsiedniej Szwajcarii kalwinizmu i sprzyjał symbolicznej koncepcji wieczerzy eucharystycznej bronionej przez Kalwina. Po śmierci Lutra w 1546 roku zachwiała się chwilowo jedność poglądów wśród zwolenników reformy. Mimo ostrych polemik między uniwersytetem wittenberskim, gdzie Melanchton uważany był za główny autorytet, a nowo powstałym uniwersytetem w Jenie, gdzie zgrupowało się wielu uczniów Lutra, nie doszło do rozłamu. W 1575 roku ogłoszono wspólnie ustaloną "Formułę zgody", którą uważać można za próbę syntezy nauki Lutra z poglądami Melanchtona. Ostateczne uzgodnienie zasad luteranizmu nastąpiło w 1580 roku po ogłoszeniu "Księgi zgody". Zawiera ona "Wyznanie Augsburskie", "Obronę Wyznania Augsburskiego", "Artykuły szmalkadzkie", "Duży" i "Mały Katechizm" Lutra, "Formułę zgody", a ponadto trzy starochrześcijańskie symbole wiary i postanowienia sześciu pierwszych soborów ekumenicznych. Ten ostatni szczegół świadczy wymownie, że doktryna luterańska sięgała głęboko do tradycji chrystianizmu i nie zamierzała być w żadnym wypadku "nowinkarstwem", o co tak chętnie ją posądzano w środowiskach rzymskokatolickich. Sam Luter, wychowany w augustiańskim monastycyzmie, nie chciał głosić nowej religii ani nawet zmieniać podstaw chrystianizmu. Jego ambicją było przywrócić w imię tradycji właściwe znaczenie temu, co w chrystianizmie uważał za istotne i za najbardziej "religijne", a mianowicie słowu bożemu objawionemu w Biblii. Dla Lutra chrystianizm ma przede wszystkim znaczenie soteriologiczne, jest religią zbawienia, uwolnienia od grzechu, religią łaski zbawczej i usprawiedliwiającej grzesznika w oczach Boga. Głębokiemu, niemal mistycznemu poczuciu grzechu, który Luter pojmuje nie tylko jako przekroczenie porządku prawnego, ale jako oderwanie się od Boga, przeciwstawia kojące działanie łaski bożej, która usprawiedliwia człowieka przez wiarę w słowo boże. Dlatego istotę chrystianizmu Luter widzi nie w zewnętrznych formach i instytucjach, ale w wewnętrznym akcie wiary, którą pojmuje jako akceptację przez człowieka boskiego działania zbawczego. Do tego należy dodać, że doktryna Lutra jest wybitnie chrystocentryczna i stanowi wyraz samookreślenia religijnej postawy człowieka wobec zbawczego działania Chrystusa. Luter nie odrzuca społecznego charakteru chrystianizmu, nie zrywa z pojęciem instytucji kościelnej, uznaje kościół za organizację, ale pragnie go poddać oczyszczającemu działaniu słowa bożego. Kościół musi się poddać Biblii. Nie odrzuca również Luter sakramentalno-obrzędowego charakteru kultu chrześcijańskiego, ale w imię Biblii pragnie go zreformować, oczyścić z ludzkich naleciałości. Dla Lutra sakramenty nie są "środkiem do zbawienia", zwłaszcza środkiem, który można, a nawet trzeba opłacać pieniężnie, ale są "znakami świadczącymi o boskiej woli, wzbudzającej u ludzi przeświadczenie o zbawieniu". Luter bronił z przekonaniem doktryny o rzeczywistej obecności ciała i krwi Chrystusa w chlebie i winie konsekrowanych podczas wieczerzy eucharystycznej, w czym ostro różnił się od Kalwina i sprzyjającego Kalwinowi Melanchtona. Obecność tę pojmował jednak inaczej niż oficjalna doktryna katolicko-scholastyczna, nie jako przeistoczenie, ale współistnienie postaci eucharystycznych z fizycznym ciałem Chrystusa. W ramach koncepcji luteranizmu chrześcijański kult przybrał nowe cechy, stał się mniej formalny, bardziej zbliżony do potrzeb ludu. Luter i jego następcy wzbogacili liturgię bogatą hymnologią. Pieśni luterańskie, którym później J. S. Bach nadał tak piękną oprawę muzyczną, niemało przyczyniły się do popularyzacji treści reformy Lutra wśród niższych warstw społeczeństwa. Z przemianą kultu chrześcijańskiego wiąże się luterańskie ujęcie kapłaństwa. Z chwilą bowiem gdy akty kultu chrześcijańskiego pojmuje się przede wszystkim jako akty gminy chrześcijańskiej, jako akty wiary społeczności wierzących, to rola kapłana, duchownego, pastora sprowadza się tylko do przewodniczenia i organizowania, a nie do istotnego sprawowania liturgicznych obrzędów. W luterańskiej interpretacji chrystianizmu znika rola kapłana-pośrednika między ludem a Chrystusem. Z punktu widzenia organizacji kościołów luteranizm zachował jednak wyraźne cechy konserwatyzmu społecznego. Pozbawiona charakteru sakralnego organizacja kościoła luterańskiego stała się szybko domeną władzy świeckiej, kościół uzależnił się szybko od władzy książąt, którzy mianowali superintendentów (czy biskupów) zarządzających kościołami terytorialnymi. Teologia luterańska przyznawała władzy świeckiej nie tylko prawo pieczy nad religią (cura religionrs), ale i prawo wygnania, a nawet karania śmiercią innowierców. Związanie luteranizmu z władzą świecką utorowało drogę do niektórych posunięć stojących wyraźnie w sprzeczności z doktryną głoszącą wolność i swobodę sumienia. Rozwój doktryn luterańskich to osobny, dość bogaty rozdział w historii protestantyzmu. Po okresie, który charakteryzowało dążenie do systematycznego i dogmatycznego rygoryzmu, luteranizm zaczął oscylować między tendencjami prokalwinistycznymi i prądami sprzyjającymi akonfesyjnej interpretacji chrystianizmu. W drugiej połowie Xvii wieku luteranizm uległ silnym wpływom pietystycznym, co z kolei wzbudziło reakcję w postaci protestantyzmu liberalnego. W końcu Xviii wieku pojawia się wiele prób pogodzenia tradycyjnych poglądów liberalizmu z racjonalizmem oświecenia, a na przełomie Xix i Xx wieku pierwsze objawy nawrotu do staroluterańskiej tradycji i próby skonsolidowania wszystkich ugrupowań luterańskich w jedną całość organizacyjną. Ojczyzną luteranizmu były i pozostały do chwili obecnej Niemcy. Tu przybrał on formę kościołów regionalnych i wszczepił się w szerokie warstwy społeczeństwa. Z Niemiec luteranizm przeszedł do krajów skandynawskich, gdzie również dziś zajmuje uprzywilejowane stanowisko religii państwowej. Luteranizm dotarł również do Stanów Zjednoczonych, Ameryki Południowej, a nawet wraz z ruchem misyjnym do Azji (głównie do Indii) i Afryki (do byłych kolonii niemieckich). Ogółem liczba wyznawców luteranizmu przekroczyła 80 milionów chrześcijan, z których z górą dwie trzecie mieszka w Niemczech i państwach skandynawskich. W Polsce nauka Lutra znana była już w 1518 roku. Głównymi ośrodkami luteranizmu polskiego były Wielkopolska, Mazury i Śląsk Cieszyński. Tu poglądy Lutra przyjęły się głównie wśród chłopstwa. Za Zygmunta Augusta nastąpił okres rozkwitu i luteranizm przeniknął do klas mieszczańskich i do rodów magnackich (Ostrorogowie, Górkowie). Kontrreformacja zdruzgotała żywotność polskiego luteranizmu, a rywalizacja między zborami osłabiła jego odporność. W Xix wieku doszło do pewnego renesansu luteranizmu. Na terenie Śląska Cieszyńskiego, Mazur i na Ziemi Krakowskiej luteranizm był zasilany przez element polski. W zaborze pruskim i na terenie Wielkopolski przeważały wpływy niemieckie. W okresie międzywojennym nastąpiło scalenie Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w Polsce dzięki czynnej i patriotycznej postawie biskupa J. Burschego, który później zginął zamordowany w hitlerowskim obozie w Oranienburgu. Po wojnie, podczas której hitlerowcy wymordowali licznych polskich ewangelików, powstał Ewangelicko-Augsburski Kościół w PRL, który został uznany przez państwo i cieszy się pełną autonomią. Zwierzchnią jego władzą ustawodawczą jest synod, który wybiera władzę administracyjną, czyli konsystorz. Prezesem synodu i konsystorza jest stojący na czele kościoła biskup. Polska jednota ewangelicka dzieli się na diecezje, którym przewodniczą księża seniorzy wybierani przez zgromadzenie. Parafiami zarządzają proboszczowie wybierani przez członków parafii. Luteranizm polski reprezentuje kierunek ortodoksyjny, tradycyjny, oparty na "Księdze zgody", z pewną skłonnością do pietyzmu. Należy on do Światowej Federacji Luterańskiej, która powstała po drugiej wojnie światowej w 1947 roku. Tendencje federalistyczne, które są cechą dominującą wielu wspólnot i kościołów protestanckich, doprowadziły do zorganizowania Światowej Federacji Luterańskiej, obejmującej obecnie przeszło dwie trzecie kościołów luterańskich. Deklaracja z Lund, ogłoszona w 1947 roku, ustaliła jako wspólną płaszczyznę doktrynalną, że Biblia stanowi jedyne i nieomylne źródło działalności kościołów luterańskich. Ponadto oświadczono, że nie zmienione wyznanie augsburskie i katechizm Lutra stanowią autentyczny wykład słowa bożego. Światowa Federacja Luterańska nie jest organizacją nadrzędną w stosunku do poszczególnych członków kościoła. Jej celem jest wyłącznie koordynacja działalności, udzielanie wzajemnej pomocy i wymiana doświadczeń. Na czele federacji stoi prezes wybierany na 5 lat. W ramach Światowej Federacji Luterańskiej działają Narodowe Komitety, w których uzgadniają swą działalność religijną kościoły luterańskie w poszczególnych krajach. O wiele silniej niż w Rzeszy Niemieckiej charakter mieszczański reformacji protestanckiej zaważył na ukształtowaniu się nowych prądów religijnych w miastach położonych nad Renem i w Szwajcarii. W Zurychu rozwijał swą działalność reformatorską duchowny humanista Ulrich Zwingli, który skłaniał mieszczan kantonu zuryskiego do zorganizowania autonomicznej gminy chrześcijańskiej. W 1525 roku Zwingli ogłosił dzieło "O prawdziwej i fałszywej religii", w którym nawiązał do niektórych tez Lutra, interpretując je jednak w sposób o wiele bardziej radykalny. W oczach Zwingliego reformacja chrystianizmu musi się ujawnić w przebudowie społecznej. Trzeba więc zreorganizować obyczaje, kulturę, strukturę władzy, tak aby całe społeczeństwo mogło służyć chwale bożej. U Zwingliego, tak jak później u Kalwina, problemy moralności i ustroju społecznego górują nad problemami dogmatycznymi i kultowymi. Dogmat i kult zostają uzależnione od etyki. Zwingli jest również organizatorem i przywódcą. Reformę wprowadzał przez wydawanie dekretów i nakazów, nie uznawał bowiem rozdziału między władzą kościelną a państwową. Władza świecka miała być wcieleniem i realizatorem zasad religijnych. Niemal całkowite zlanie się władzy świeckiej z władzą kościelną doprowadziło u Zwingliego do demokratyzacji stosunków kościelnych na wzór demokracji panującej w szwajcarskich kantonach, prowadziło również do sakralizacji władzy świeckiej i torowało jej drogi do daleko idącej nietolerancji religijnej. Polityczny charakter reformacji Zwingliego stał się rychło przyczyną zatargu zbrojnego między kantonem Zurychu a innymi kantonami szwajcarskimi, w których przeważały tradycyjne nastroje wierne rzymskiemu katolicyzmowi. Zwingli, który osobiście brał udział w walce, zginął w bitwie pod Kappel w 1531 roku, a pokój, który został wkrótce podpisany, gwarantował kantonom swobodny wybór wyznania. Wraz ze śmiercią Zwingliego zamknął się pierwszy akt szwajcarskiej reformacji, ale nie skończył się zapoczątkowany przez niego ruch odnowy religijnej, która przeniosła się do innych miast rozciągających się wzdłuż Renu, a później na miasta Francji i Anglii. Rozbudzone mieszczaństwo widziało w reformacji możliwość usamodzielnienia się od władzy kościelnej, a jednocześnie w "nowej" teologii szukało uzasadnienia dla własnych ideałów. W Zurychu po śmierci Zwingliego dzieło jego kontynuował Henryk Bullinger (1504-1575Ď), głośny teolog i teoretyk reformacji szwajcarskiej, utrzymujący bliższe stosunki z nowymi prądami religijnymi, rozwijającymi się w Anglii. W Strasburgu dominikanin Marcin Bucer (1491-1551Ď) nakłaniał radę miejską do przyjęcia reformy i po wygnaniu miejscowego biskupa zorganizował nowy ład oparty na zasadach luteranizmu i zwinglianizmu. Bucer szukał kompromisów. Chciał stworzyć syntezę silnie jeszcze zakorzenionego w tradycji średniowiecznego chrześcijaństwa luteranizmu z radykalnymi poglądami reformatorów szwajcarskich. Rezultatem było ogłoszenie w 1530 roku "Wyznania czterech miast" (Confessio Tetrapolitana): Strasburga, Konstancji, Lindau i Memmingen. Wyznanie to odegrało niemałą rolę w dalszym ukształtowaniu się doktryny kalwińskiej. Zmuszony w 1548 roku do wyemigrowania, Bucer udał się do Anglii i wykładał na uniwersytecie w Cambridge, stając się jednym z współtwórców teologii Kościoła Anglikańskiego. Głównym jednak spadkobiercą zwinglianizmu i najwybitniejszym organizatorem mieszczańskiej reformacji szwajcarskiej był Jan Kalwin (1509-1564Ď), pikardyjczyk z pochodzenia. Kalwin zetknął się z luteranizmem w latach trzydziestych Xvi wieku, poglądy Lutra przenikały bowiem do Francji przez Strasburg i Flandrię aż do Burgundii, Pikardii i Paryża. Dwudziestopięcioletni Jan Kalwin, zwolennik reformacji, musiał opuścić Francję w obawie przed represjami i ukrywał się w Nadrenii, gdzie w 1536 roku napisał swoje słynne dzieło "Wychowanie chrześcijańskie" (Institutio christianae religionis). Książkę Kalwina uważać można za epokowe dzieło, wychowujące przez następne wieki liczne pokolenia kalwińskie nie tylko w zachodniej Europie, ale w Anglii, w Ameryce i na innych kontynentach. Zaproszony przez szwajcarskiego kaznodzieję reformackiego, Farela, do współpracy w organizacji nowej gminy w Genewie, Kalwin przyjeżdża nad Jezioro Lemańskie i spędza tam około dwu lat. Na skutek zatargu z seniorami miast opuszcza Genewę i udaje się do Strasburga, aby w 1541 r. powrócić do Genewy i tam osiedlić się na stałe. Ostatnie 23 lata Kalwin poświęca wcielaniu swej doktryny w życie usiłując stworzyć z Genewy wzór chrześcijańskiej republiki. W przeciwieństwie do Lutra Kalwin był z wykształcenia prawnikiem, humanistą i świetnym organizatorem. Był raczej pedagogiem niż dogmatykiem. Jego umysł, jasny i twórczy, ujmował reformę chrystianizmu w kategoriach społeczno-prawnych. Oczywiście punkt wyjścia reformacji jest u Kalwina ten sam co i u Lutra, a więc nawrót do Biblii, nawrót do religii, której ośrodkiem jest postać, a głównie moralna nauka Chrystusa z przesunięciem jednak punktu ciężkości na rolę Boga Ojca, ta sama wreszcie co u Lutra pogarda dla rzymskiego centralizmu. Kalwinizm jest przede wszystkim religią moralizatorską: chce wychować, bodaj siłą, społeczeństwo w duchu chrześcijańskim, a raczej wydobyć z chrystianizmu te pierwiastki, które utworzą naczelne zasady moralności usamodzielniającego się mieszczaństwa szwajcarskiego. Z punktu widzenia doktrynalnego centralną myślą Kalwina jest jego nauka o predestynacji: Bóg, którego suwerenność Kalwin z naciskiem podkreśla, przeznaczył jednych ludzi do zbawienia, drugich na potępienie. Moralność chrystianizmu nie polega więc zdaniem Kalwina na zdobywaniu sobie zasług, na "kupowaniu nieba", dobre uczynki natomiast są dowodem, że zbawienie zostało osiągnięte, że ten, kto je spełnia, należy do grona wybranych. Tego rodzaju przeświadczenie obowiązuje i skłania do rygorystycznego przestrzegania ewangelicznej - zgodnie z kalwińską wykładnią - moralności. Rygoryzm etyczny w pierwszej fazie kalwinizmu przybierał bardzo jaskrawe formy, a surowość obyczajów - przynajmniej zewnętrznie - była w Genewie silnie przestrzegana. Kalwinizm zbudował w ten sposób podwaliny purytańsko-mieszczańskiej moralności, stwarzającej klimat, w którym wychowywało się mieszczaństwo francuskie, a jeszcze bardziej anglosaskie. W sprawach kultu rygoryzm kalwiński objawił się w oczyszczaniu liturgicznych form ze wszystkich naleciałości średniowiecznych. Kalwin odrzucał luterański dogmat o rzeczywistej obecności ciała i krwi Chrystusa w eucharystii. Kult kalwiński nacechowany jest surowością i prostotą - bez obrazów, bez ozdób, o uproszczonej oprawie muzycznej. Jest to kult obracający się wokół Biblii, którą czyta i wykłada kaznodzieja w ramach wspólnych nabożeństw, kult zintelektualizowany, eliminujący w miarę możliwości sentymentalizm i wyobraźnię, a więc kult niezbyt popularny w masach ludowych, co w znacznym stopniu utrudniało rozpowszechnienie kalwinizmu poza warstwy mieszczańskie. Kalwin nie godził się na zastąpienie władzy papieskiej władzą książąt, jak chciał Luter, a w przeciwieństwie do Zwingliego mocno podkreślał rozdział kościoła od władzy świeckiej. W praktyce jednak w pierwszej fazie rozwoju genewskiej reformacji władza świecka została zredukowana do roli wykonawcy zarządzeń reformatorów. Kalwin wkraczał stale w kompetencje władzy świeckiej i tą władzą się posługiwał, aby bezlitośnie karać tych, których zachowanie lub poglądy świadczyły o tym, że "zasługują na potępienie". Skrajnie pojęta doktryna o predestynacji otwierała szeroko drogę do nietolerancji religijnej. Nie predestynowany do nieba heretyk Servet zginął na stosie w Genewie w 1553 roku. Kalwin był niesłychanie płodnym pisarzem. Pisma jego obejmują 59 tomów. Sam głosił wiele kazań, otrzymywał liczną korespondencję, dbał o poziom Uniwersytetu Genewskiego, na którym wykształciło się wielu kaznodziejów przenoszących następnie nauki Kalwina do Francji i Anglii. Oba dzieła Kalwina "Wychowanie chrześcijańskie" i "Ustawy kościelne" (Ordonnances ecclesiastiques) szeroko były rozpowszechniane w całej niemal Europie i przyczyniły się do ugruntowania nowo powstałych gmin kalwińskich w miastach Francji, Holandii i Szkocji. Doktryna Kalwina zdobywała coraz szersze kręgi kupiectwa europejskiego i szlachty, a emigracja rzemieślników i kupców, uciekających przed nietolerancyjnymi edyktami katolickich możnowładców, jeszcze bardziej sprzyjała rozszerzeniu ideologii kalwińskiej. W ciągu Xvi wieku powstało mnóstwo prób ujęcia doktryny kalwińskiej w rozmaite systemy i "wyznania" różniące się między sobą w drobnych szczegółach dogmatycznych. Można tu przytoczyć choćby "Wyznanie węgierskie" (1559Ď), francuskie (1559Ď), szkockie (1560Ď), belgijskie (1561Ď) i "Drugie wyznanie helweckie" (1565Ď), poprawiające w sensie kalwińskim "Pierwsze wyznanie helweckie" (z 1536 roku), którego głównym autorem był Bullinger. Największe rozbieżności w intepretacji kalwinizmu powstały na terenie Holandii, gdzie starły się dwie tendencje: jedna liberalna, stająca w obronie religijnej tolerancji i negująca dogmat predestynacji, druga szermująca rygoryzmem hierokratycznym i stojąca na pozycjach ortodoksyjnego kalwinizmu. Głównym reprezentantem pierwszego kierunku był teolog Jakub Arminius (1560-1609Ď), który stał się przywódcą ruchu tzw. remonstrantów. Zwyciężył jednak kierunek ortodoksyjny i na synodzie w Dordrechcie (1618-1619Ď) ustalono zasady doktrynalne kalwinizmu, które stały się obowiązujące dla wielu wspólnot i kościołów o tendencjach kalwińskich. Kalwinizm nie ma jednak, tak jak luteranizm, określonego zbioru "wyznań" czy skodyfikowanych ustaw i deklaracji. Dalszy rozwój kalwinizmu stanowi bogatą mozaikę różnych wspólnot, ugrupowań kościołów i gmin chrześcijańskich w różnym stopniu kierujących się inspiracją genewskiego reformatora. Kalwinizm w formie najbardziej ortodoksyjnej zakorzenił się we Francji (hugonoci) aż do słynnego edyktu nantejskiego (1685Ď), który zlikwidował jego najżywotniejsze ośrodki. Kalwinizm został również przeszczepiony na grunt Szkocji przez Johna Knoxa (1505-1572Ď), przyjaciela Jana Kalwina i pierwszego organizatora Kościoła Szkockiego. W krajach anglosaskich kalwinizm stanowił opozycję do episkopalnych form reformacji propagowanych przez Kościół Anglikański. Demokratyczna struktura kierownictwa Kościoła Szkockiego przyznawała większe uprawnienia świeckim i zniosła urząd i nazwę biskupów. Dlatego kalwinów anglosaskich nazwano prezbiterianami. W Polsce kalwinizm zawdzięczał swój rozwój rodom szlacheckim i magnackim, które naukę genewskiego reformatora interpretowały w sposób bardziej liberalny i tolerancyjny. Popularności kalwinizmu w Polsce sprzyjała jego demokratyczna koncepcja władzy kościelnej i humanistyczne tendencje popularyzujące rozkwit kultury narodowej. Głównym organizatorem Polskiego Kościoła Reformowanego był Jan Łaski (1499-1560Ď), który po latach działalności w Anglii i we Francji, gdzie opiekował się flamandzkimi gminami kalwińskimi, powrócił do Polski i tu zaszczepił główne poglądy genewskiego myśliciela. Polski kalwinizm przyczynił się do rozwoju narodowego piśmiennictwa (Mikołaj Rej) i szkolnictwa. Jeden z piękniejszych przekładów Biblii, tzw. Biblia Radziwiłłowska lub Brzeska, zrodził się w kręgach polskich teologów kalwińskich. Na uwagę również zasługują tendencje ekumeniczne, które cechowały polski kalwinizm od zarania jego istnienia. Wyrazem tych prądów były próby nawiązania kontaktów z Jednotą Braci Czeskich (synod w Koźminku w 1555 roku) i z luteranami, co doprowadziło do podpisania w 1570 roku głośnej "Ugody sandomierskiej". Mimo że nie została ona nigdy konkretnie wcielona w życie, wpłynęła na dalszy rozwój teologii zarówno kalwińskiej, jak i husyckiej. Okres kontrreformacji osłabił znacznie siły polskiego kalwinizmu i dopiero w początkach Xix wieku daje się zauważyć względne jego ożywienie na skutek działalności ks. Karola Diehla. W 1828 roku powstaje wspólny konsystorz, ale na skutek intryg politycznych dzieło Diehla się rozpada, a kościół reformowany w zaborze rosyjskim, dekretem carskim z 1849 roku, utworzył odrębny konsystorz. W okresie międzywojennym kościół reformowany dzielił się w Polsce na dwie samodzielne placówki: Jednota Warszawska i Jednota Wileńska. Po Ii wojnie światowej w obrębie PRL działa obecnie tylko jeden Kościół Ewangelicko-Reformowany, liczący ponad 5000 członków. Tak jak większość innych kościołów reformowanych przyjął on ustrój prezbiteriańsko-synodalny. Podstawową komórką jest parafia, w której duchowni są wybierani przez wiernych. Najwyższym organem przewodniczącym jest synod, który wybiera sobie zwierzchnika w osobie superintendenta na okres 10 lat. Wybierany przez synod konsystorz sprawuje funkcje administracyjne. Synody i konsystorz składają się ze świeckich i duchownych. Trudno jest rozgraniczyć rozwój doktrynalny od dziejów teologii luterańskiej. Krzyżowały się tu ze sobą rozmaite prądy i wpływy. Pietyzm i protestantyzm liberalny luteranów oddziaływały na teologów kalwińskich nie mniej niż moralizatorskie kalwińskie ujęcia chrystianizmu na luteranów. Nie brakło również prób zbliżenia nie tylko na płaszczyźnie doktrynalnej, ale również organizacyjnej i kultowej. Często granice między kalwińską reformą a luteranizmem miały charakter raczej geopolityczny niż ściśle doktrynalny. Wprowadzony przez kalwinów obrzęd konfirmacji, jako symbolu inicjacji i przynależności do reformy, przyjął się również w wielu kościołach luterańskich. Ta wzajemna penetracja obu wyznań doprowadziła głównie na terenie Niemiec do powstania szeregu federacji czy związków łączących kościoły kalwińskie z luteranami. Obecnie teologia luterańska znajduje się pod dość dużym wpływem ortodoksyjnego kalwinizmu, którego czołowym przedstawicielem był szwajcarski pastor i teolog Karl Barth (1886-1976Ď). Kalwińsko-luterańska teologia odgrywa dużą rolę w ukształtowaniu się poglądów religijnych protestanckich kościołów w Stanach Zjednoczonych. Znaczna część kościołów kalwińskich usiłuje jednak zachować swoją odrębność doktrynalną i organizacyjną. Pierwsze realne kroki zmierzające do utworzenia federacji kalwińskiej na skalę światową stawiał wspomniany już Karl Barth w 1925 roku, ale spotkał się z dość dużą opozycją ze strony wielu wspólnot kalwińskich, zazdrosnych o swą autonomię doktrynalną i organizacyjną. Wspólne zagadnienia misyjne i konieczność udzielenia pomocy niektórym kalwińskim gminom wyznaniowym doprowadziły w 1937 roku do stworzenia Światowej Federacji Reformacji z siedzibą w Genewie. Obecnie do Światowej Federacji Reformacji należy przeszło jedna trzecia kościołów przyznających się do rodziny kalwińskiej. Są to głównie kościoły kalwińskie Europy i Ameryki Łacińskiej oraz kościoły prezbiteriańskie. Generalne zgromadzenie Federacji odbywa się co 2 lata w Genewie. Jednakże Światowa Federacja Reformacji respektuje całkowicie pełną autonomię każdego z kościołów-członków i spełnia wyłącznie rolę doradczą, nie posiadając żadnej władzy nadrzędnej w stosunku do poszczególnych gmin kalwińskich. Trudno docenić olbrzymą rolę, jaką odegrał kalwinizm w ukształtowaniu się współczesnego chrystianizmu. Jego wpływ sięga daleko poza granice samych kościołów i gmin kalwińskich, a dzieła współczesnych teologów i moralistów kalwińskich oddziałują nie tylko na rzesze wyznawców protestantyzmu, ale również na coraz szersze kręgi katolicyzmu. Odrębną kartę dziejów reformacji stanowi Kościół Anglikański. Początkowo anglikanizm zapowiadał się raczej jako schizma o charakterze czysto politycznym aniżeli próba utworzenia odrębnej formy chrystianizmu. Trzeba jednak pamiętać, że w Xvi wieku od schizmy do herezji był tylko krok. Zdogmatyzowanie chrystianizmu przez papiestwo stworzyło sytuację, w której krytyka Rzymu łatwo przeobrażała się w protest doktrynalny, tym bardziej że zarówno angielskie środowiska uniwersyteckie, jak i szerokie masy mieszczaństwa i chłopstwa skłonne były do przejęcia rewizji niektórych dogmatów głoszonych przez Rzym. Zatarg Henryka Viii z papieżem szybko więc utorował drogę nowym prądom, które zdobywały angielskie miasta i wsie. Po śmierci Henryka Viii, który szczycił się jeszcze tytułem "króla bardzo katolickiego", podczas regencji, sprawującej rządy w imieniu małoletniego Edwarda Vii, kierownicze koła kościelne otworzyły szeroko drzwi kaznodziejom i teologom z kontynentu. Początkowo tendencje luterańskie ścierały się z kalwinizmem, ale silna osobowość prymasa T. Cranmera, który był gorącym zwolennikiem genewskiej reformacji, przesądziła spór na rzecz moralizatorskiego i humanizującego chrystianizmu Kalwina. Program T. Cranmera, wypracowany przy współudziale licznych uczonych i profesorów przybyłych z innych krajów Europy (m.in. Jana Łaskiego), był o wiele bliższy mieszczańsko-purytańskiej ideologii Kalwina aniżeli fideizm Lutra. Tam natomiast gdzie chodziło o instytucjonalne formy organizacji kościelnej, wrodzone Anglikom umiłowanie tradycji skłoniło ich do zachowania licznych elementów feudalno-episkopalnego ustroju katolickiego wraz z jego bogatą obrzędowością. T. Cranmer powołał komisję, która opracowała 42 "artykuły wiary" oraz "Księgę wspólnej modlitwy" (Book of Common Prayer), pozostającą obok Biblii po dziś dzień obowiązującym kodeksem teologicznym Kościoła Anglikańskiego. Pod rządami córki Henryka Viii, Marii Tudor, zwanej "Krwawą", żony króla hiszpańskiego Filipa Ii, nastaje krótko trwająca próba reakcji katolickiej, przeprowadzonej z całym inkwizytorskim aparatem tortur i gwałtów. Sytuacja zmienia się ponownie, gdy na tron wstępuje Elżbieta, zwolenniczka reformy Cranmera i poplecznika odrodzonego chrystianizmu. Co prawda Elżbieta nie zgodziła się na radykalną teorię predestynacji głoszoną przez Kalwina, ale przyjęła jego naukę moralną. Ogłoszono ponownie 39 (już nie 42) artykułów wiary, które po dziś dzień stanowią bazę dogmatyczną doktryny anglikanizmu. Zachowano w nich wszystkie podstawowe dogmaty uznane przez trzy pierwsze sobory ekumeniczne, utrzymano zasadę prymatu autorytetu Biblii nad tradycją i hierarchią kościelną, przyjęto w sposób umiarkowany zinterpretowaną naukę Kalwina o predestynacji, odrzucono wiarę w czyściec, kult świętych i inne naleciałości wprowadzone przez średniowieczny katolicyzm. Anglikanizm z naciskiem zaznacza ideę powrotu do pierwotnego chrześcijaństwa i w przeciwieństwie do katolicyzmu interpretuje obecność Chrystusa w eucharystii w sposób symboliczny. Mocno jednak podkreśla sakralny charakter kapłaństwa i wierzy w apostolską sukcesję hierarchii kościelnej. Nowym wstrząsem dla Kościoła Anglikańskiego stała się burżuazyjna rewolucja Cromwella, dzięki której doszły do głosu bardziej radykalne odłamy angielskiego kalwinizmu. Wtedy to synod westminsterski uchwalił w 1644 roku "Katechizm westminsterski", który jeszcze w czasach współczesnych służy wielu kościołom kalwińskim lub zbliżonym do kalwinizmu jako zbiór podstawowych prawd wiary. Za Karola Ii Kościół Anglikański odzyskuje ponownie swe znaczenie, a ogłoszony w 1662 roku Act of Uniformity, podporządkowujący duchowieństwo władzy anglikańskich biskupów, zdelegalizował na terenie królestwa gminy o ustroju prezbiteriańskim. Od tej chwili Kościół Anglikański rozwija swą działalność bez przeszkód zarówno na terenie wysp brytyjskich, jak i na nowych obszarach wchodzących w skład nowo powstającego imperium brytyjskiego. W Xix wieku w Kościele Anglikańskim nastaje okres dość silnych kontrowersji wewnętrznych, które tylko dzięki opartej na władzy królewskiej hierarchii kościelnej nie doprowadziły do rozłamu. Grupa teologów i pastorów anglikańskich, zgrupowana na uniwersytecie w Oksfordzie pod kierunkiem Edwarda Bouverie Puseya i Johna Newmana, który później przeszedł na katolicyzm i został przez Leona Xiii mianowany kardynałem, głosiła nawrót do pierwotnego chrześcijaństwa i tradycji dawnych ojców kościoła. Tendencje te miały duży posłuch wśród arystokracji angielskiej i w Izbie Lordów. Z tych tendencji wyrosło prawe skrzydło anglikanizmu zwane High Church Party. Reaktywowano w nim zakony męskie i żeńskie, propagowano formy kultu, do których włączono pierwiastki kultu katolickiego, jak cześć oddawana postaciom eucharystycznym poza obrzędem wieczerzy, ostatnie namaszczenie chorych, spowiedź indywidualna, procesje itp. High Church mocno podkreślał władzę hierarchii angielskiej i jej charakter sakralny. W opozycji do arystokratycznej partii powstało lewe skrzydło anglikanizmu, tzw. Low Church, które podkreślało pietystyczne formy indywidualnej pobożności, stawiając sprawy własnej wewnętrznej religijności ponad sprawy dogmatyczne. Low Church zdradza pewne tendencje zbliżenia się do prezbiterianów oraz do metodystów. Zwolennicy Low Church trzymają się ściśle liturgicznego kodeksu z "Common Prayer Book". Ośrodkiem jednak ich nabożeństw jest nie tyle wieczerza eucharystyczna, ile kazanie, które zawsze odgrywało tak dużą rolę w anglikanizmie. Bardziej otwarci w sprawach dogmatycznych pastorzy z Low Church udostępniają ambonę przedstawicielom innych wyznań chrześcijańskich, co przez tradycjonalistów uważane było za poważne wykroczenie przeciw ortodoksyjności. W latach 1850-1851 rozwinął się jeszcze trzeci kierunek reprezentujący modernizm angielski, zwany Broad Church. Liberalny anglikanizm usiłuje dostosować życie religijne do nowoczesnych form życia współczesnego. Modernizm anglikański nie spełniał jednak większej roli. Należy jednak wyraźnie powiedzieć, że ani High Church - czy też Anglokatolicki Kościół, jak go nazywają - ani Low Church nie stanowią z punktu widzenia organizacyjnego odrębnych jednostek. Są to tylko nazwy oznaczające pewne wyraźnie zaznaczające się w drugiej połowie Xix wieku kierunki anglikanizmu, które w pewnym stopniu przetrwały do czasów obecnych. Dziś jednak w anglikanizmie zarysowują się nowe tendencje i linia podziału między High Church i Low Church zaczyna się zacierać, wzrastają natomiast, pod wpływem niektórych amerykańskich teologów, tendencje do głoszenia bardziej radykalnego chrystianizmu (tzw. religionless christianity), którego treść sprowadza się do głoszenia nowej, adogmatycznej (new morality) moralności. Wyrazem tych nowych tendencji jest głośna obecnie książka biskupa z Woolwich, Robinsona, pt. "Honest to God". Tradycjonaliści natomiast zdradzają obecnie bardziej zaakcentowane tendencje ekumeniczne i szukają zbliżenia z kościołem prawosławnym, z którym ich łączy wiele wspólnych cech, jak również z kościołem rzymskokatolickim. Z punktu widzenia organizacji kościelnej Kościół Anglikański ma charakter kościoła państwowego i podlega władzy królewskiej. Król lub królowa nie jest głową kościoła, ale najwyższą władzą zwierzchnią. Mianuje arcybiskupów i biskupów. Władzę nad duchowieństwem w imieniu króla sprawuje również Lord Kanclerz i władze ważniejszych uniwersytetów. Najwyższą władzą ustawodawczą jest zgromadzenie kościelne (Church Assembly) składające się z trzech izb: biskupów, duchownych i świeckich. Postanowienia zgromadzenia kościelnego muszą jednak być zatwierdzone przez komisje składające się z przedstawicieli Izby Gmin i Izby Lordów i uzyskać sankcję królewską. Kościół Anglikański w Anglii dzieli się na dwie prowincje, Canterbury i York. Arcybiskup Canterbury, który ma tytuł prymasa całej Anglii, posiada zwierzchnictwo nad diecezjami w krajach misyjnych. Arcybiskup Yorku posiada tytuł prymasa Anglii. W wielu krajach należących dawniej do kolonialnego imperium brytyjskiego powstały dziś anglikańskie kościoły niezależne od władzy królewskiej i prymasa całej Anglii. Tak jest na przykład w Australii, w Indiach, w Kanadzie i gdzie indziej. Wszystkie te kościoły utrzymują jednak pewną łączność, która uzewnętrzniła się w tzw. konferencjach w Lambeth, i tworzą wspólnie Jednotę Anglikańską (Anglican Communion). Konferencje w Lambeth nie mają charakteru synodów i nie zamierzają naruszać autonomii kościołów anglikańskich. Jest to tylko ciało doradcze, zbierające się co 10 lat. Kościoły anglikańskie konsultują się wzajemnie na temat wspólnych zagadnień doktrynalnych i organizacyjnych. Deklaracja konferencji w Lambeth w 1930 roku wyraźnie podkreśla, że wspólnota anglikańska oznacza tylko wspólnotę opartą na lojalności i wspólnym pragnieniu wyznawania wiary i kultu według aprobowanej przez poszczególne kościoły "Common Prayer Book", a nie poddanie się jednej tylko jurysdykcji prymasa całej Anglii. Postępująca laicyzacja społeczeństwa angielskiego oraz poważne rozbieżności w łonie samej hierarchii i duchowieństwa stawiają dziś przed Kościołem Anglikańskim coraz to nowe problemy, których rozwiązanie przysparza sporo trudności tradycjonalnemu skrzydłu anglikanizmu. Drugą reformację próbowano zdefiniować jako zespół ruchów religijnych, które wywodzą się genetycznie z trzech największych zrzeszeń reformacyjnych: luterańskiego, kalwińskiego i zwingliańskiego i które zarazem zwracają się przeciw kościołom protestanckim, zarzucając im połowiczność, niekonsekwencję i kompromis ze "światem". Te ruchy religijne tworzą skomplikowaną mozaikę różnorodnych ugrupowań, kościołów, gmin wyznaniowych mających charakter efemeryczny lub też tworzących rozbudowane twory i instytucje. Wszystkie jednak wymykają się spod wszelkich prób dokładnej klasyfikacji i periodyzacji. Aczkolwiek pojęcie drugiej reformacji zawęża się na ogół do chrześcijańskich wspólnot protestanckich powstałych na kontynencie europejskim w ciągu Xvi i Xvii wieku, to jednak analogiczne zjawiska powtarzały się również i w następnych okresach, i to nie tylko w Europie, ale jeszcze intensywniej na obszarze Nowego Świata. W ramach budującego się nowego społeczeństwa amerykańskiego chrystianizm, oswobodzony z więzów hierarchicznego dogmatyzmu, stał się w dużym stopniu religiotwórczy. Odbijająca się od Ameryki Północnej fala nowo powstałych kościołów chrześcijańskich powróciła do Europy i przeniosła się wraz z silnie rozbudowanym w młodych wspólnotach chrześcijańskich ruchem misyjnym do innych krajów trzeciego świata. Wyliczmy tu kilka ważniejszych typów i ugrupowań wyznaniowych, które odwołują się do chrystianizmu i które ze względu na swe znaczenie w historii protestantyzmu czy też na swój dzisiejszy rozrost zasługują na szczególną wzmiankę. Anabaptyzmem nazywamy wielopostaciowy ruch religijny, obejmujący różne formacje wyznaniowe często od siebie genetycznie niezależne. Powstały one w Xvi wieku, a wspólną ich cechą jest negatywny stosunek do ważności chrztu udzielanego niemowlętom. Chrzest - wedle przekonania anabaptystów - musi być świadomym aktem człowieka dojrzałego, akceptującego aktem wiary działalność Chrystusa. Samozbawczy chrzest niemowląt ma ich zdaniem charakter magiczny, niegodny ducha chrystianizmu. Na ogół nazwą anabaptystów określano te formacje wyznaniowe, które wyróżniały się radykalną ideologią społeczno-religijną i popierały w imię tej ideologii rewolucyjne ruchy uboższych klas mieszczaństwa i chłopstwa. Wielu anabaptystów nawiązywało do chiliastycznych tradycji pierwotnego chrześcijaństwa akcentując ideę powrotu Chrystusa i zapowiadając powstanie nowego ładu społecznego w ramach królestwa bożego. O pierwszych anabaptystach są wzmianki w kręgach zbliżonych do Zwingliego. W Szwajcarii już w 1525 roku istniały gminy anabaptystów, ścigane co prawda przez miejskie władze kantonów opowiadających się za zwinglianizmem. Wkrótce anabaptyści pojawiają się w niemal wszystkich ważniejszych miastach Nadrenii, Holandii, północnej Italii i południowych obszarów Rzeszy Niemieckiej, w Austrii, na Morawach itp. Dwukrotnie anabaptyści wzięli udział w ruchach rewolucyjnych: raz, wiążąc się z rewolucją chłopską, która w 1525 roku wybuchła pod wodzą proboszcza z Zwickau, Tomasza Münzera, a drugi raz w sposób jeszcze jawniejszy w Monasterze, gdzie prorok anabaptystów, krawiec, aktor i poeta Jan z Lejdy (Beuckelzoon) ogłosił się "królem Syjonu" i zaprowadził rządy teokratyczne. Wielu anabaptystów skłaniało się raczej do bardziej pokojowych form głoszenia swej wiary i nie zgadzało się z koniecznością "niesienia światu miecza Gedeona" jak Münzer czy Jan z Lejdy. Wśród bardziej umiarkowanych anabaptystów należy wymienić Jakuba Huttera, który głosił teorie anabaptystów na Morawach. Zamiast teorii "miecza" wysuwał naukę o "lasce pasterskiej" i łagodnym przekonywaniu. Nie uniknął Jakub Hutter stosu (w 1536 roku), ale jego uczniowie działali na Morawach i w Słowacji, gdzie założyli liczne gminy wyznawców odrodzonego chrystianizmu. W końcu Xvi wieku liczba gmin hutterowskich, opartych na zasadzie wspólnej własności, sięgała na Morawach i Słowacji blisko 100, licząc około 30000 członków. W Xviii wieku hutterowcy musieli przesiedlić się do Siedmiogrodu, a nawet dalej, na Ukrainę. Część hutterowców przeniosła się w Xix wieku do Ameryki Północnej i osiedliła się tam w Południowej Dakocie i w Kanadzie. Zarówno skrajnie rewolucyjni, jak i pokojowo nastawieni anabaptyści byli przedmiotem ostrych represji ze strony katolików i ortodoksyjnych protestantów. W samym roku 1530 ocenia się listę anabaptystów skazanych na śmierć na 2000. Krwawe prześladowania nie potrafiły jednak stłumić anabaptyzmu, który co prawda już coraz rzadziej opowiadał się za metodą gwałtu, ale nie rezygnował ze swego fanatyzmu. Irenizm anabaptystów zakazywał niektórym członkom gmin chrześcijańskich brania udziału we władzach świeckich lub uprawiania rzemiosła wojennego. Jednym z głównych przedstawicieli irenicznego anabaptyzmu był pochodzący z Fryzji Menno Simmons (1492-1559Ď), który przystąpił do grupy niderlandzkiej anabaptystów o tendencjach umiarkowanych, organizowanej przez Obbe Philipsza. Menno Simmons wkrótce został przywódcą gminy, ale stał się też przedmiotem nieustannych prześladowań ze strony kalwinów. Jego zwolennicy, zwani później mennonitami, rozdzielili się po jego śmierci na dwa obozy: jeden o kierunku liberalnym ("Doopsgezinde¬)¦), drugi rygorystyczny. W następnych latach nastąpiło jeszcze dalsze rozszczepienie ugrupowań mennonickich zarówno na tle narodowościowym, jak i na skutek rozbieżnych poglądów w sprawie wolności i tolerancji. Większość mennonitów przyjęła w 1632 roku kalwińskie zasady ustalone na synodzie w Dordrechcie, zatrzymując jednak odrębność organizacyjną i kultową. W Xvii wieku wielu mennonitów holenderskich wyemigrowało do Ameryki. Przyłączyli się do nich emigranci anabaptyści ze Szwajcarii i Niemiec. Emigracji mennonickiej zawdzięcza swe powstanie miasto Germantown, dziś Filadelfia. W Stanach Zjednoczonych jest dziś około 150000 mennonitów. Inne grupy są rozproszone w Europie, Indiach i niektórych innych krajach. Ogółem liczba ich sięga blisko pół miliona. Co kilka lat zbiera się obecnie światowa konferencja mennonitów dla celów organizacyjnych i dla udzielenia wzajemnej pomocy. Obecnie mennonici przyjmują w zasadzie doktrynę kalwińską, opierającą się na uchwałach synodu w Dordrechcie. Akcentują oni rozdział kościoła od państwa, zalecając jednak wyraźnie posłuszeństwo prawom państwowym. Wielu mennonitów jednak uchyla się od czynnej służby wojskowej. Mennonici głoszą skrajnie purytańskie zasady etyki kalwińskiej, odrzucają rozwody, zwalczają nowoczesną modę i rozrywki. Chrztu w formie pokropienia lub zanurzenia udzielają młodzieży od 14 lat. Z obrzędami chrztu wiążą ceremonię umywania nóg. Rygorystycznym nakazom etycznym nie towarzyszą żadne wymagania natury dogmatycznej. Członkowie gminy mają całkowitą swobodę interpretacji Biblii, jedynego autorytetu w sprawach wiary. Umiarkowani anabaptyści, a zwłaszcza mennonici, odegrali poważną rolę w rozwoju protestantyzmu, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych. Głosząc zasadę rozdziału kościoła od państwa oraz wolności sumienia i przekonań nakłonili oni wielu zwolenników luteranizmu i skrajnego kalwinizmu do rewizji własnych koncepcji, często jeszcze zabarwionych duchem nietolerancyjności. Bracia Polscy zwali się również chrystianami lub unitarianami. Przeciwnicy przezywali ich arianami lub - pogardliwie - "nurkami", gdyż postulowali chrzest dorosłych przez zanurzenie. Geneza polskiego arianizmu jest jeszcze kwestią otwartą. Jako odrębny zbór arianizm w Polsce ukształtował się w latach 1562-1563 na tle rozłamu, jaki nastąpił w kościele kalwińskim. Antytrynitaryzm, czyli odrzucenie jednego z podstawowych dogmatów o jedynym Bogu w trzech osobach, stanowi centralną osnowę doktryny ariańskiej. Źródłem tej negatywnej postawy do dogmatu trynitarnego była zapewne tendencja niektórych włoskich środowisk teologicznych do wyeliminowania z dogmatyki wszelkich elementów irracjonalnych. U arian polskich antytrynitaryzm uwypukla początkowo postać Boga Ojca, nie negując całkowicie cech boskich Chrystusa (np. Grzegorz Paweł z Brzezin i Marcin Czechowic). W sprawach społecznych arianie polscy opowiadali się za radykalizmem anabaptystów (np. Piotr Giezek z Goniądza) wysuwając program przebudowy społeczeństwa i protestując przeciw wojnie i "mieczowemu urzędowi". Nakłaniali do zniesienia pańszczyzny i do "zarabiania na chleb własnymi rękami". Zwolennik arianizmu, kasztelan żarnowski Jan Sienieński, zakłada w swych posiadłościach miasto Raków, które stało się metropolią "nowej gminy" i miało posłużyć za wzór miasta wprowadzającego w życie ideały "chrystianów". W drugiej fazie rozwoju polskiego arianizmu rozpowszechnia się wśród arian polskich, zwanych również Braćmi Polskimi, nurt o tendencjach umiarkowanych, reprezentowany przez Szymona Budnego (1533-1593Ď), autora traktatu "O urzędzie miecza używającym" (1583Ď). Budny zostaje potępiony przez zwolenników kierunku radykalnego, ale jego poglądy, bardziej realistyczne, biorą górę. W tym czasie następuje konsolidacja zboru ariańskiego na płaszczyźnie doktrynalnej, opartej na jednoznacznym unitarianizmie głoszącym, że Bogiem jest tylko Ojciec. Ostatnia faza polskiego arianizmu datuje się od 1579 roku, daty przyjazdu do Polski wybitnego teologa i myśliciela Faustyna Socyna (1539-1604Ď), głównego teoretyka antytrynitaryzmu rozpowszechnionego w północnych Włoszech. Socyn spędził w Polsce ostatnie 24 lata swego życia, wywierając olbrzymi wpływ na ukształtowanie się doktryny polskiego unitarianizmu, zwanego również polskim socynianizmem. Kres polskiemu arianizmowi położyła nietolerancyjna uchwała sejmowa z 1658 roku, nakazująca wszystkim arianom przejście w ciągu trzech lat na katolicyzm. Po upływie tego terminu zdeklarowani arianie mieli być karani śmiercią. Nie sposób w ramach tego opracowania przedstawić całego bogactwa spuścizny teologiczno-społecznej twórczości Braci Polskich. Najwybitniejsze pisma arian polskich zostały wydane w zbiorze pt. "Bibliotheca Fratrum Polonorum" w Amsterdamie w latach w 1666-1668. Postacie i ideologia polskiego arianizmu stanowią dziś przedmiot badań i monografii ukazujących się w Polsce i w Anglii. Zdaniem Lecha Szczuckiego, jednego z wybitniejszych badaczy polskiego arianizmu, "przewodnim rysem doktryny socyniańskiej jest minimalizacja doktryny religijnej - można nawet powiedzieć bez pewnego uproszczenia - jej humanizacja". Chrystianizm Braci Polskich zarysowuje już drogę, którą kroczyć będzie później wiele kościołów wywodzących się z reformacji, a mianowicie drogą do antydogmatycznej reinterpretacji chrystianizmu ewangelicznego, sprowadzającego całość nauki Chrystusa do zbioru zasad etycznych. Antydogmatyzm arian prowadził również do wypracowania nowych poglądów na temat religijnej tolerancji, której Bracia Polscy byli gorącymi szermierzami. Była to jednak tylko tolerancja w znaczeniu swobody interpretacji "prawd bożych", nie sięgała ona natomiast ani do dziedziny rygorów obyczajowych, ani też ustosunkowania się do niewierzących, którzy również w oczach polskich arian stali poza prawem. Zgodnie z poglądami anabaptystów arianie polscy również żądali rozdziału władzy świeckiej od kościelnej, co było wówczas podstawowym postulatem społeczno-politycznym wielu radykalnych ugrupowań protestanckich. W miarę nasilania się represji Bracia Polscy przenosili się na zachód, do Holandii i Anglii. Ich wpływ zaznaczył się w chwili tworzenia się angielskiego unitarianizmu, który pod kierunkiem Józefa Priestleya (wybitnego skądinąd chemika i odkrywcy kwasu siarkowego) oraz Teofila Lindseya ukonstytuował się w 1774 roku jako autonomiczna gmina chrześcijańska na zasadach antytrynitaryzmu. Analogiczne gminy powstały również w innych krajach Europy i Ameryki Północnej, co świadczy o wciąż zaznaczającej się tendencji do afirmacji absolutnego i transcendentnego monoteizmu. Od 1932 roku działa Międzynarodowy Związek Chrześcijaństwa Liberalnego i Obrońców Wolności Religii z siedzibą w Hadze, do którego należy wiele gmin wyznaniowych unitariańskiego chrystianizmu. Wyżej opisane kierunki nie wyczerpują oczywiście wszystkich form, jakie przybrała druga reformacja w Xvi i Xvii wieku. Olbrzymią rolę w dalszej ewolucji protestantyzmu, zwłaszcza na terenie Rzeszy Niemieckiej i ościennych krajów; odegrał w Xvii wieku ruch pietystyczny. Był to - przynajmniej w początkowej fazie - prąd religijno-umysłowy, skierowany przeciw narastającemu w reformacji procesowi sformalizowania religijności protestanckiej. Pietyści nawoływali do większej interioryzacji przeżycia religijnego, a jednocześnie głosili protest przeciw wzrastającej tyranii konsystorzów luterańskich, które silnie związane były z władzą książąt. Ojcem pietyzmu był Filip Spener (1635-1705Ď), profesor uniwersytetu w Halle. Scholastyka luterańska, która ujęła w systematyczne ramy doktrynę Lutra i Melanchtona, rozwinęła tendencję do spekulacji dogmatycznych, odsuwając na plan dalszy wewnętrznomistyczny charakter reformy, który niewątpliwie cechował wystąpienia Lutra i innych kaznodziejów z Xvi wieku. Pietyzm oczywiście nie zamierzał odrywać wierzących od kościoła luterańskiego, był raczej ruchem wewnątrzkościelnym, nie sekciarskim. Stanowił on jednak pewien ferment religijny, który oddziaływał nie tylko na teologów luterańskich lub kalwińskich, ale również sięgał do szerszych kręgów wyznawców protestantyzmu. Filip Spener napisał dzieło pt. "Pia desideria", czyli "Pobożne życzenia" reformy luterańskiej, i organizował rodzaj religijnych konwentyklów, poświęconych modlitwie i wspólnemu rozpamiętywaniu nauk ewangelicznych. W ten sposób powstały pierwsze tzw. Collegia Pietatis, które cieszyły się dużą popularnością na terenie Rzeszy Niemieckiej. Nie wszystkie jednak Collegia Pietatis utrzymały się na pozycjach ortodoksyjnego luteranizmu. Wkrótce bowiem powstały koła pietystyczne o tendencjach separatystycznych wysuwające bardziej radykalne postulaty, żądające laicyzacji form kultu, instytucji kościelnych z jednoczesnym wyeksponowaniem roli, jaką odgrywa indywidualna, wewnętrzna religijność. Pietyści opowiadali się również za rygoryzmem moralnym zbliżonym do purytanizmu. Ruch pietystyczny rozbudował w protestantyzmie tendencje misjonarskie. Głosił on, że obowiązkiem każdego chrześcijanina jest nie tylko czytanie, ale i głoszenie Biblii. Collegia Pietatis organizowały pierwsze misje w krajach Ameryki Północnej i Południowej. Niektóre separatystyczne tendencje luterańskiego pietyzmu zbiegły się z poglądami umiarkowanych epigonów husytyzmu. W ten sposób pietyzm przyczynił się do ożywienia ruchu jednot braterskich. Na szczególną uwagę zasługuje braterska grupa pietystyczno-husycka herrnhutów. Byli to spadkobiercy morawskiego husytyzmu, którzy, chroniąc się przed naporem luteranizmu, schronili się pod opiekę hrabiego Mikołaja Zinzendorfa (1700-1760Ď), wychowanka Franckego i innych pietystów grupujących się wokół uniwersytetu w Halle. Morawskie wspólnoty zorganizowały we włościach Zinzendorfa w Saksonii własną osadę, zwaną Herrnhut, czyli "Opieka boska". Duch panujący w Herrnhucie stanowił symbiozę umiarkowanego husytyzmu społecznego z pietystycznymi tendencjami luterańskimi. Zinzendorf zdradzał również wyraźne tendencje ekumeniczne, przewidywał utworzenie "wspólnot braterskich" w łonie wszystkich kościołów i wspólnot protestanckich. Rola, jaką wyznaczał wspólnotom braterskim, miała przypominać tę, którą odegrały gminy cenobitów na przełomie Iv i V wieku chrześcijaństwa. Wspólnotom herrnhutów Zinzedorf nadał zwarte ramy organizacyjne, w których rodzinne życie członków gminy było podporządkowane celom religijnym. Bracia byli wciągnięci w intensywny rytm życia religijnego, organizowano związki "modlitwy trwającej przez całą dobę", rozdawano poszczególnym grupom wybory tekstów biblijnych i hymnów, które miały być codziennie przez członków odmawiane. Dalszy rozwój bractwa herrnhutów wzbudził czujność luterańskich władz kościelnych, które widziały w nich zagrożenie dla ortodoksyjności i reformacji. Herrnhuci zdecydowali się wyłamać z oficjalnych ram luteranizmu. Zinzendorf przyjął w 1737 roku sakrę biskupią, a w 1741 roku zebrał się w Londynie synod, który ogłosił, że tylko Chrystus jest głową bractw herrnhuckich, a w jego zastępstwie władzę sprawuje kolegium złożone z 12 braci delegatów. Wspólnoty braterskie mają dziś charakter placówek misyjnych. Ich wspólna organizacja opiera się na zasadach opracowanych w 1931 roku. Nie mają one ustalonego zbioru obowiązujących praw dogmatycznych. Przyjmują w równym stopniu wyznanie augsburskie i kalwińsko-westminsterskie, jak i 39 artykułów anglikańskich. Ich doktryna polega na obowiązku głoszenia Biblii i dawania świadectwa słowu bożemu przez organizowanie dzieł charytatywnych. Dziś misje bractw herrnhuckich można spotkać u podnóża Himalajów i na dalekiej Alasce. Herrnhuci uznają chrzest dzieci, kalwińsko-luterańską konfirmację i obrzęd wieczerzy eucharystycznej, którą odprawiają 6 razy w roku. Członkowie bractw muszą się żenić między sobą. Zawarcie związku małżeńskiego z osobą nie należącą do gminy pociąga za sobą karę wykluczenia. Poszczególne wspólnoty są rządzone przez pastorów i radę starszych. Półzakonna forma gmin herrnhuckich stanowi ciekawy przykład tendencji ascetyczno-mistycznych tkwiących w protestantyzmie, usiłujących pogodzić interiorystyczny charakter chrystianizmu z organizacyjną formą wspólnoty religijnej i jej charakterem misyjnym. W przeciwieństwie do luteranizmu i kalwinizmu Kościół Anglikański nie naruszył episkopalnej struktury hierarchii kościelnej. Z drugiej strony poglądy reformatora znad Lemanu cieszyły się na wyspach brytyjskich olbrzymią popularnością. Jak wyżej wspomniano, Królestwo Szkocji w przeciwieństwie do Królestwa Anglii wchłonęło o wiele szybciej poglądy kalwińskie i w sposób bardziej konsekwentny, choć nie bez licznych oporów, wprowadziło ustrój prezbiteriański. Dziś Kościół Szkocki, który podobnie jak Kościół Anglikański jest kościołem państwowym, korzysta od 1921 roku z pełnej wolności i autonomii sprawach religijnych. Liturgia Kościoła Szkockiego rozwija się według "Dyrektorium Publicznego Kultu", uchwalonego w 1945 roku, a zasady doktrynalne zostały raz jeszcze sprecyzowane w "Konstytucji Kościoła Szkockiego dotyczącej spraw duchowych" z 1923 roku. Szkocki Kościół prezbiteriański tworzy dziś 12 prowincji i ma liczne placówki misyjne. Na wzór szkockiego prezbiterianizmu w wielu koloniach i dominiach imperium brytyjskiego powstały analogiczne kościoły prezbiteriańskie, oparte na zasadach kalwinizmu i ustroju antyepiskopalnego. Duch prezbiterianizmu stanowił w Anglii zarzewie nowych kontrowersji z episkopalnym Kościołem Anglikańskim. Narastająca opozycja przeciw episkopalizmowi domagała się oczyszczenia (purification) angielskiego protestantyzmu ze wszystkich naleciałości papieskiego katolicyzmu od liturgii (jak np. reforma szat liturgicznych) aż do zniesienia urzędu biskupiego. W drugiej połowie Xvi wieku purytanie nonkonformizmu rozdzielili się na dwa obozy: jedni domagali się wprowadzenia ustroju prezbiteriańskiego na wzór kalwinizmu szkockiego, a drudzy, pod kierunkiem Roberta Browna, kapelana księcia Norfolku, opowiadali się za bardziej radykalnymi reformami, rzucając hasło pełnej autonomii dla każdej gminy chrześcijańskiej. Był to zalążek późniejszego kongregacjonalizmu, zwanego również ruchem niezależnych (independentów). Kongregacjonalizm nie stanowi odmiennej interpretacji doktrynalnej, pozostaje wierny kalwinizmowi, i to w jego wersji ortodoksyjnej, odrzuca natomiast wszelką superstrukturę organizacyjną nad gminą wierzących i pragnie zapewnić ludziom absolutną autonomię w dziedzinie wiary i moralności. W latach 1620-1625 pierwsza fala emigacji purytańsko-kongregacjonalnej dotarła do Ameryki Północnej, tworząc niezawisłe wspólnoty chrześcijańskie w okolicach Plymouth-Bay. Druga fala kongregacjonalistów wyemigrowała już po stłumieniu rewolucji burżuazyjnej Cromwella, zaszczepiając na terenie Ameryki Północnej zasady ustalone na synodzie westminsterskim (1647Ď). W Anglii kongregacjonaliści byli przedmiotem licznych nietolerancyjnych uchwał podjętych pod naciskiem Kościoła Anglikańskiego. Dopiero na przełomie Xix i Xx wieku uzyskali oni pełną swobodę religijną, którą wykorzystali, aby z radykalnymi odłamami prezbiterianów utworzyć własne związki religijne. Obecnie gminy kongregacjonalne obejmują na świecie około 4 milionów członków, z których znaczna część zamieszkuje Stany Zjednoczone. Inne formy nonkonformizmu angielskiego reprezentują kierunki rozwijające w anglikanizmie tendencje analogiczne do luterańskiego pietyzmu. Wśród nich wybija się ruch organizowany przez wędrownego kaznodzieję i szewca George'a Foxa, urodzonego w 1824 roku w Drayton. Założył on "Towarzystwo Przyjaciół", których nazywano również "drżącymi", czyli "kwakrami". Fox opowiada w swym "Dzienniku", że przeżył pierwszy wstrząs religijny, gdy dwóch anglikańskich duchownych chciało go wciągnąć do karczmy na hulankę. Zdecydował się wówczas opuścić oficjalny Kościół Anglikański i szukać na własną rękę dróg bożych. Fox odrzuca wszelką teologię i naukę. Jego mistycyzm prowadzi wprost do irracjonalnej interpretacji chrystianizmu. Istota Ewangelii w nauce Foxa polega na zwiastowaniu światłości, o której mowa w ewangelii św. Jana; tę ostatnią kaznodzieja z Drayton upodobał sobie w szczególny sposób. Profetyczna wersja chrystianizmu reprezentowana przez Foxa zyskała mu wielu zwolenników wśród kongregacjonalistów i baptystów angielskich oraz wśród uboższych klas społeczeństwa angielskiego. Stanowiła ona protest nie tylko przeciw episkopalizmowi i strukturalnemu prezbiterianizmowi, lecz także przeciw uproszczonym formom chrystianizmu innych wspólnot protestanckich wyrosłych na terenie Anglii. Myślom wyrażanym w kazaniach Foxa nadali postać doktryny teologowie Robert Barelay (1648-1690Ď) i William Penn (1644-1718Ď). William Penn, założyciel gminy kwakrów w Pensylwanii, w Stanach Zjednoczonych, zorganizował kwakierską emigrację dając jej nowe ramy organizacyjne. Później wielu kwakrów przystąpiło do ruchu metodystów, co wpłynęło na osłabienie ruchu profetycznego. Centralnym punktem religijności kwakrów jest wewnętrzne oświecenie. Światło wewnętrzne skłania niekiedy do "prorokowania", co wyraża się w chwilach egzaltacji mistycznej. W kwakierskich nabożeństwach nie ma już miejsca na rytuał, sakramenty. Ważna jest tylko "świadomość więzi z Chrystusem". Kult sprowadza się do milczącej kontemplacji, którą przerywać może jedynie "prorokowanie" wraz z modlitwą czy głoszeniem słowa bożego. Biblia jest i pozostaje jedynym źródłem zwiastującym wewnętrzne natchnienie. Nie jest ona jednak największym autorytetem. Organizacja kwakrów polega głównie na organizowaniu zebrań, miesięcznych czy kwartalnych, które umożliwają zbiorową kontemplację i dają możność "prorokowania". Struktura organizacyjna gminy religijnej utożsamia się ze strukturą kultową. W życiu społecznym kwakrzy odznaczali się rygoryzmem moralnym i negatywnym ustosunkowaniem się do służby wojskowej z bronią w ręku. Brali czynny udział w rozmaitych akcjach pokojowych, dzięki czemu amerykańskiej i angielskiej organizacji kwakrów przyznano w 1947 roku pokojową Nagrodę Nobla. Organizacje kwakierskie liczą dziś około 170000 członków, z czego 120000 mieszka w Stanach Zjednoczonych. Organizacje te objawiają pewną aktywność w działalności misjonarskiej i charytatywnej w krajach trzeciego świata. W ostatnich czasach wśród kwakrów zaznaczają się nowe tendencje tzw. "programowego kwakierstwa", które zaleca zrytualizowane formy wspólnych nabożeństw. Pierwotny, inspirowany, samorzutny profetyzm przybiera rokrocznie coraz bardziej zinstytucjonalizowane formy liturgiczne. Inną, bardziej elitarną formę nonkonformizmu angielskiego przedstawia ruch metodystyczny, zapoczątkowany w pierwszej połowie Xviii wieku przez angielskiego pastora Johna Wesleya (1703-1791Ď). Wesley nie jest agitatorem na wzór anabaptystów czy Foxa. Jest on wierny tradycji anglikańskiej, pragnie tylko pogłębienia, interioryzacji jej religijności. Jego linia zbliża się do pietystów luterańskich. Nie pociąga go nauka Kalwina o predestynacji. W miejsce Boga Ojca, wszechwładnego i absolutnego władcy, woli obraz uświęcającego Chrystusa, który staje się przedmiotem miłości i uwielbienia. Około 1729 roku powstają w kręgach Oksfordu "kluby świętości"; należą do nich dwaj bracia John i Charles Wesley, George Whitefield (1714-1770Ď), Beniamin Ingham, który związał się z herrnhutami, i inni. "Kluby świętości" nie zamierzały wprowadzać zmian doktrynalnych, nie szukały oderwania się od organizacyjnych ram hierarchii anglikańskiej. W 1735 roku Wesley wyjeżdża do Ameryki Północnej jako agent Towarzystwa dla propagandy Biblii i tu nawiązuje kontakt z gminami przepojonymi ideologią pietystów. Powróciwszy do kraju, Wesley przeżywa w dniu 24 maja 1738 roku o godzinie 9 wieczór, podczas kazania na temat wiary w Chrystusa, nawrócenie. Od tej chwili staje się kaznodzieją religii serca. Wesleyanizm nie jest jednak profetyzmem w duchu iluministów kwakierskich, choć jednych i drugich zaliczyć można do tzw. "revivals" angielskich. Wesley nie burzy ram kultu i organizacji życia parafialnego lub dewocjonalnego, tworzy tylko ugrupowania, postulując rozbudzenie życia religijnego, w którym "serce" górowałoby nad "rozumem". Wesley nie podporządkowywał jednak Biblii działaniu wewnętrznemu Ducha, interioryzm Wesleya nie szedł drogą, jaką później kroczyli jego uczniowie pozostający pod wpływem amerykańskiego "revivalu", gdzie źródłem religijnym była już nie tylko interpretacja Biblii, lecz także wewnętrzne oświecenie Ducha. Ale nawet umiarkowany, zdyscyplinowany profetyzm Wesleya nie znalazł poparcia ze strony hierarchii anglikańskiej. Powoli działalność Wesleya odrywała się od kadr oficjalnego kościoła, rozwijała się poza obrębem kościołów i nabożeństw anglikańskich, przybierała formy organizacyjne, zbliżone do organizacji kwakrów i bractw herrnhuckich. W końcu powstała odrębna organizacja (w 1784 roku) pod nazwą "Konferencji metodystów", którą nazwano następnie "Związkiem Wesleyowskich Metodystów". W Ameryce Północnej metodyzm zawdzięcza swój rozwój rozbudzeniu religijnemu, któremu przewodzili holenderski kongregacjonalista Teodor Freilinghuysen, prezbiterianin Gilbert Tennent, a przede wszystkim przyjaciel Wesleya, kalwinizujący George Whitefield. Amerykański metodyzm wyzwolił się jednak z pęt anglikańskich ram organizacyjnych i skłaniał się do form bliższych iluminizmowi i skrajnemu profetyzmowi. Z punktu widzenia doktrynalnego metodyzm współczesny stanowi zlepek różnych tendencji protestanckich, obok 39 artykułów anglikańskich i zbioru 53 kazań Wesleya jest w nim miejsce na umiarkowany kalwinizm, w stylu Arminiusza, i na pietyzm luterański. Istotne dla metodyzmu jest wprowadzenie czterech stopni prowadzących do "zbawienia": usprawiedliwienie, odrodzenie, przeświadczenie Ducha i uświęcenie. Usprawiedliwienie osiąga się przez wiarę, odrodzenie dokonuje się przez chrzest, przeświadczenie jest owocem wewnętrznie przeżytej religii i doprowadza do zbawienia i stałego uzdrowienia duszy. Metodyści przywiązują dużą wagę do bogatej oprawy kultu, która ma za zadanie wzbudzać uczucia religijne i pogłębiać wewnętrzną świadomość zjednoczenia się z Chrystusem. Od 1881 roku metodyści, których gminy przyjęły organizację zbliżoną do prezbiterianizmu, stworzyli Światową Federację Metodystów obejmującą dziś około 20 milionów członków Kościoła Metodystów. W 1951 roku zorganizowano stały sekretariat prowadzący dwa biura, jedno w Anglii, drugie w Stanach Zjednoczonych. Kościół Metodystyczny w Polsce, z siedzibą w Warszawie, liczy około 6000 członków. Anabaptyzm Xvi wieku nie ominął również Anglii, gdzie zakorzenił się zwłaszcza w środowiskach purytanów i kongregacjonalistów. W 1609 roku grupa zbliżonych do anabaptyzmu kongregacjonalistów pod kierunkiem Johna Smitha wyemigrowała z Anglii do Holandii, aby uniknąć prześladowania. Po kilku latach Smith powrócił do Anglii i założył nową wspólnotę chrześcijańską, która przyjęła nazwę baptystów. Smith odrzucił predestynację kalwińską, głosił "powszechność łaski" i zbliżył się do doktryny Arminiusza. Jego kierunek nazwany został powszechnym baptyzmem (General Baptist). Większość jednak opowiedziała się za doktryną kalwińską i praktyką chrztu dorosłych. Stworzyli oni wspólnotę partykularnych baptystów (Particular Baptist), która przeważyła i stała się następnie zalążkiem baptyzmu amerykańskiego. Do Ameryki Północnej baptyzm dotarł już w 1639 roku i rozwinął się tam głównie na skutek działalności Rogera Williamsa (1604-1684Ď), który założył w 1635 roku kolonię w Rhode-Island, przekształcającją w małe państewko chrześcijańskie. Nauka baptystów opiera się zasadniczo na kalwinizmie. Uznają oni tylko chrzest dorosłych, tj. ludzi zdolnych do przyjmowania doktryny chrześcijańskiej i uznania jej za normę postępowania. Ostatnia wieczerza jest dla baptystów rytem symbolicznym. Oba te obrzędy - chrzest i wieczerza - stanowią czynności wyobrażające zjednoczenie wierzącego z Chrystusem i przynależność do ludu wybranego. Ustrój kościołów baptystycznych jest prezbiteriańsko-kongregacjonalny. Gminy wybierają duchownych, prezbiterianów i diakonów. Duchowni otrzymują święcenia przez nakładanie rąk. Jedyną normą wiary i życia jest Ewangelia. Baptyści nie uznają żadnych innych obowiązujących "wyznań" czy zbiorów artykułów wiary. Istnieją co prawda dwa "wyznania" baptystów: filadelfijskie z 1742 roku i wyznanie z Hampshire z roku 1832, ale nie są one uznane za obowiązujące. Cechą baptystów jest skrajny liberalizm dogmatyczny. Przyjmują oni do swego grona zarówno wyznawców konserwatywnego, jak i liberalnego chrystianizmu. Kościoły baptystów tworzą dziś liczne federacje, nie mające charakteru ściśle organizacyjnego. Są to tzw. unie lub konwencje, które łączą wspólnoty baptystów w poszczególnych krajach. Od 1902 roku organizowane są światowe kongresy baptystów, którym przewodniczy Światowa Federacja Baptystów, z siedzibą w Londynie i Waszyngtonie. Baptyści dziś liczą ponad 20 milionów wyznawców. W Polsce pierwsze gminy baptystów powstały w połowie Xix wieku na terenie Wielkopolski i Śląska. W okresie międzywojennym istniały trzy jednoty baptystów, dwie niemieckie i jedna białorusko-polsko-czeska. Tworzyły one jeden Polski Kościół Chrześcijan Baptystów. W PRL Polski Kościół Baptystów został uznany przez władze państwowe w 1946 roku; liczy on około 5000 wyznawców. Baptyści reprezentują w chrystianizmie współczesnym, a zwłaszcza na terenie Stanów Zjednoczonych, jedną z najżywotniejszych form protestantyzmu. Ich umiarkowany moralizm lekko nacechowany purytanizmem kalwińskim, bardzo liberalny w sprawach dogmatu i interpretacji Ewangelii, mocne akcentowanie zasady rozdziału kościoła od państwa i zasady tolerancji, negatywne ustosunkowanie się do wszelkich form dyskryminacji, a zwłaszcza dyskryminacji na tle rasowym - stworzyły dla baptyzmu dogodne warunki rozwoju w najróżnorodniejszych środowiskach. Nieprzypadkowo np. w Ameryce Północnej znaczna część chrześcijańskiej ludności murzyńskiej należy do baptystów. Kościoły baptystów działają również niemal we wszystkich krajach socjalistycznych. Jak już kilkakrotnie wspominaliśmy, wielu zwolenników nonkonformizmu angielskiego wyemigrowało do Ameryki znajdując tam dogodne warunki swobodnego rozwoju. Przyczyniła się do tego niemało polityka angielskich kolonizatorów zapewniająca swobodę kultu uciekającym przed represją anglikańskiej hierarchii kongregacjonalistom, kwakrom, metodystom, prezbitarianom, baptystom i innym jeszcze sektom. Koloniści zapewniali sobie w ten sposób ręce do pracy na terenach, które miały przysparzać bogactwa rodzimej Anglii. Gwarantowanie wolności religijnej na nowych ziemiach Ameryki miało stanowić jedną z głównych zachęt do emigracji. Jeśli dodamy do tego dość charakterystyczny dla anglosaskiej religijności liberalizm i szacunek dla wolności przekonań, zrozumiemy, że klimat panujący w Xvii i Xviii wieku w nowo tworzącym się społeczeństwie amerykańskim był szczególnie sprzyjający dla tworzenia się licznych gmin i wspólnot protestanckich. Pierwsza fala emigracji napływająca do Ameryki była w 70% pochodzenia angielskiego. Przyniosła ona ze sobą przywiązanie do anglikańskich tradycji, ale również i angielskie formy nonkonformizmu. W 1775 roku mozaika gmin i wspólnot wyznaniowych w Ameryce kształtowała się następująco: 668 gmin kongregacjonalistów, 588 gmin prezbiteriańskich, 495 anglikańskich, 494 gminy baptystów, 310 gmin kwakrów, 65 gmin metodystów i kilkanaście innych mniejszych kościołów. Katolików było tylko 1,4%. Protestantyzm amerykański, angielski z pochodzenia, był jednak pod wyraźnym wpływem reformatora z Genewy. Luteranizm przyszedł do Ameryki później i długo nie wychodził poza ramy zamkniętych grup politycznych, bractw lub ewangelicznych zborów emigracji niemieckiej. Wpływ kalwinizmu natomiast wzmógł się do tego stopnia, że uszczuplił znacznie wpływy episkopalnego Kościoła Anglikańskiego. Czołową rolę w kształtowaniu się amerykańskiego protestantyzmu odegrały kongregacjonalizm, prezbiterianizm i baptyzm. Kongregacjonaliści, a później metodyści zawdzięczali swój rozkwit zwłaszcza wielkiemu rozbudzeniu religijnemu ("Great revivals¬)¦) którego prorokami byli Jonathan Edwards i George Whitefield. Baptyści zdobywali teren wśród umiarkowanych warstw wzbogacających się klas społeczeństwa amerykańskiego. Duch ewangelicznego odrodzenia głoszonego przez kaznodziejów protestanckich przyczynił się do utworzenia tak typowego dla amerykańskiego protestantyzmu pojęcia "denominacji". Terminu tego użył po raz pierwszy w swych kazaniach Wesley. Denominacja oznacza konkretny kościół, a raczej konkretny kształt wyznaniowy, jaki przybiera chrystianizm w tym czy w innym kościele. Jest jeden kościół Chrystusowy, ale wiele denominacji. Denominacje nie zagrażają jedności chrystianizmu, jest to bowiem jedność nadrzędna, jedność Ducha. Denominacje są zaś wytworem ludzkim, ludzką formą urzeczywistnienia chrześcijańskiej doktryny chrześcijańskiego kościoła. Następna faza rozwoju amerykańskiego protestantyzmu rozpoczyna się wraz z drugą falą "revivals", która wyrosła z opozycji niższych warstw protestanckiej ludności przeciw skostnieniu istniejących form kościelnych i coraz bardziej zaznaczającym się tendencjom liberalnej teologii protestanckiej. Z tej nowej fali wyrosły liczne nowe ugrupowania czy sekty głoszące nawrót do czystej Ewangelii i do religii Ducha. Wśród nich wymienić należy następujące grupy: Wspólnoty wyznaniowe Uczniów Chrystusa powstały w pierwszych latach Xix wieku pod wpływem kaznodziejskiej działalności pastorów Bartona Stone'a Tomasza Campbella i jego syna Aleksandra. Hasłem był nawrót do Biblii: "Gdzie Biblia mówi - i my mówimy, gdzie Biblia milczy - i my milczymy". Uczniowie Chrystusa uznają przy tym wyższość Ewangelii nad księgami Starego Testamentu, w czym różnią się od wielu innych sekt również opartych na Biblii. Chrzest jest dla nich symbolem wewnętrznego odrodzenia. Wieczerzę eucharystyczną, jako wspomnienie męki i śmierci Chrystusa, obchodzą w każdą niedzielę. Uczniowie Chrystusa dzielą się na zwolenników i przeciwników muzyki instrumentalnej w obrzędach. Wielu z nich zakłada szkółki niedzielne lub koła misyjne. Rozwijają oni również bardzo intensywną działalność ekumeniczną, szukając w "czystej Ewangelii" jedynej wspólnej płaszczyzny dla wszystkich wyznań chrześcijańskich. Grupa adwentystów wyrosła ze zrzeszeń i konwentyklów różnych ugrupowań amerykańskiego protestantyzmu, które w początkach Xix wieku szukały w Biblii rozwiązania narastających w Ameryce problemów społecznych. Ojcem adwentyzmu był spauperyzowany farmer amerykański William Miller (1782-1849Ď), który należał do kościoła baptystów. Odczytał on w Biblii zapowiedź rychłego powrotu Chrystusa; przepowiadał go na rok 1844. Mimo niespełnienia się proroctwa wielu zwolenników Millera pozostało pod jego wpływem i założyło zjednoczenie adwentystów, czyli chrześcijan oczekujących na powrót Chrystusa. Nauka adwentystów podkreśla zło i zepsucie świata, które muszą zginąć z chwilą nadejścia Chrystusa. Część adwentystów zapowiada millenaryzm, czyli okres tysiącletniego królestwa Chrystusa, które ma poprzedzać koniec świata. Inni odrzucają millenaryzm. Z ruchu adwentystów Dnia Pierwszego, którzy wyróżniali się katastrofizmem, wyłoniło się skrzydło bardziej umiarkowane, które założyło w 1844 roku ugrupowanie adwentystów Dnia Siódmego. Dużą rolę odegrała wizjonerka Ellen White, która pierwsza przyczyniła się do rozpowszechnienia nowej doktryny. Adwentyści Dnia Siódmego obchodzą jako dzień kultu sobotę zamiast niedzieli. Doktryna ich polega na głoszeniu Starego i Nowego Testamentu. Uznają tylko chrzest dorosłych i głoszą rygoryzm moralny, wstrzemięźliwość i konieczność ochrony zdrowia, zwalczają odurzające napoje, tytoń i narkotyki. Obecnie adwentyści posiadają mocno rozbudowaną organizację liczącą pięć szczebli administracyjnych: Zbór, Zjednoczenie (Pola Misyjne), Unię, Wydział Rady Naczelnej i Radę Naczelną, której siedziba jest w Waszyngtonie. W Polsce pierwszy zbór adwentystów powstał w Łodzi w 1903 roku. W okresie międzywojennym "Związek Adwentystów Dnia Siódmego" został uznany przez państwo. Uznany jest też obecnie w PRL. Liczba adwentystów na świecie przekracza pół miliona. W Polsce liczą oni około 6000 członków. Grupy "uświęcenia" (Holiness Croups) liczą około dwu i pół miliona wyznawców. Są to wspólnoty powstałe w Xix wieku z ruchu metodystycznego i wiele z nich uważa się za wspólnoty ortodoksyjnych wyznawców wesleyanizmu. Rozrost aparatu urzędniczo-kościelnego jest ich zdaniem przeszkodą w osiągnięciu osobistej świętości. Wielu zwolenników doktryny "uświęcenia" podkreśla dwustopniowość w osiąganiu zbawienia: pierwszy stopień polega na usprawiedliwieniu, drugi na zdobyciu wyższego stopnia wewnętrznego oczyszczenia przez Ducha św., osiągalnego w wewnętrznym przeżyciu religijnym. Jest to więc nawrót do pierwotnego mistycyzmu Wesleya i pietyzmu Braci Morawskich. Większość ugrupowań "świętości" głosi również adwentystyczną doktrynę o rychłym nadejściu Chrystusa i powstaniu królestwa bożego na ziemi. Radykalną formę grup "uświęcenia" tworzą gminy zielonoświątkowców (Pentecostal Assembler). Jest to chrystianizm oparty na ustawicznym przeżywaniu zesłania Ducha świętego. Źródłem religijności jest doznanie wewnętrznego działania Ducha Bożego, które staje się najwyższą normą życia religijnego, społecznego i indywidualnego. Początki ruchu zielonoświątkowców sięgają już pierwszej reakcji odrodzenia religijnego za czasów Jonathana Edwardsa i George'a Whitefielda (połowa Xviii wieku). W Xix wieku zielonoświątkowcy urośli w siłę i przygarnęli do swych zgromadzeń wielu metodystów, a nawet prezbiterianów. Zielonoświątkowcy cieszyli się dużym powodzeniem wśród najwyższych warstw społeczeństwa amerykańskiego. W liturgii zielonoświątkowców dużą rolę odgrywają pierwiastki mistyczno-ekstatyczne, "prorokowanie" w niezrozumiałym języku, okrzyki, tańce rytmiczne i klaskanie w dłonie. Gminy zielonoświątkowców przybrały formy organizacyjne kongregacjonalistów. Oprócz tych czterech głównych grup; obejmujących znaczną część religijnych związków chrześcijańskich powstałych na terenie Stanów Zjednoczonych w Xix wieku, należy jeszcze wspomnieć o dwóch ugrupowaniach, które odegrały dość poważną rolę w ukształtowaniu amerykańskiego protestantyzmu. Jedno ugrupowanie to Kościół Świętych Dnia Ostatniego, czyli mormoni. Założony przez wizjonera Józefa Smitha (1805-1844Ď), autora "Świętej księgi mormonów", Kościół Świętych Dnia Ostatniego stworzył sobie własną wizję historii świata i chrystianizmu, w ramach której gloryfikował zdobycie kontynentu amerykańskiego przez rasę białych, "nefitów". Mormoni zamierzali wpierw założyć autonomiczne gminy, rządzące się własnymi prawami. Uznawali poligamię, co zostało później w 1895 roku zabronione rozporządzeniem prezydenta. Mormoni założyli również liczne gminy w Europie i w Azji. Ich interpretacja Biblii odbiega daleko od ortodoksyjnego prezbiterianizmu. Drugie ugrupowanie wyznaniowe, które co prawda niełatwo zaliczyć do protestantyzmu, gdyż gwałtownie zwalcza tak protestantyzm, jak i katolicyzm, stanowią świadkowie Jehowy. Założycielem i pierwszym teoretykiem organizacji świadków Jehowy był Charles Taze Russel (1852-1916Ď), kaznodzieja adwentystów. Doktryna głoszona przez Russella, a później przez jego następcę Józefa Rutheforda (1869-1941Ď) stanowi typowy przykład synkretyzmu chrześcijańskiego, który coraz bardziej zaznacza się obecnie w licznych odłamach protestantyzmu. Jednocześnie ów synkretyzm zwalcza gwałtownie dogmatyczne tendencje ortodoksyjnego luteranizmu, kalwinizmu i anglikanizmu. Świadkowie Jehowy są jaskrawym przykładem nietolerancyjności religijnej i przypisują sobie cechy nieomylności i wyłączności w najwyższym stopniu. Doktryna ich skupia się wokół wiary w jednego Boga, Jehowy. Jego synem duchowym jest Chrystus, który zstąpił na ziemię w sposób niewidzialny w 1874 roku. Zadaniem świadków Jehowy jest przygotowanie gruntu pod jego nowe królestwo. Świadkowie Jehowy odznaczają się dużym fanatyzmem w realizacji swego programu religijnego. Organizacja ich, bardzo prężna i oparta na ścisłych przepisach i ustawach, stanowi niemała podporę dla ich aktywnej działalności. Wśród świadków Jehowy nastąpił w okresie międzywojennym rozdział, jedni - "russelici" - stanowili rozmaite organizacje "badaczy Pisma świętego", inni - "ruthefordyści" - przyjęli oficjalną nazwę "świadków Jehowy" i rozwijają intensywną akcję misjonarską. Obecnie świadkowie Jehowy liczą około pół miliona wyznawców, z których około 200000 znajduje się w Stanach Zjednoczonych. ¬*¦ Zarówno pietyzm luterański, jak angielski nonkonformizm czy amerykański ewangelikalizm przyczyniły się do rozwinięcia niezwykle aktywnej działalności misjonarskiej w krajach tzw. kolonialnych. Protestantyzm z dużo większym rozmachem niż katolicyzm szedł w sukurs kolonizatorom i przenosił na nowy grunt własną interpretację chrystianizmu, która miała stać się w koloniach podstawą nowego ładu. Misyjna akcja protestantyzmu nosi te same cechy, które odnajdujemy w macierzystych kościołach: tendencje do tworzenia partykularnych ugrupowań i gmin z jednoczesną próbą tworzenia federacji w celach organizacyjnych i wzajemnej pomocy materialnej. Na początku Xx wieku zaczęły się tworzyć międzywyznaniowe związki misyjne, wśród których największą rolę odegrała Międzynarodowa Rada Misyjna, zaprojektowana w 1910 roku, a w rzeczywistości zrealizowana dopiero w 1921 roku. Rozwój tej organizacji zaważył później bardzo silnie na ukształtowaniu się międzynarodowego ruchu ekumenicznego. Misyjna działalność protestantyzmu przyczyniła się nie tylko do rozwoju lokalnych kościołów na terenach Azji, Afryki i Ameryki Południowej, ale również do wykształcenia pewnych autonomicznych form, które obecnie coraz silniej wyodrębniają protestantyzm w trzecim świecie i uniezależniają go od "historycznego" protestantyzmu w krajach amerykańskich. Napływ protestantyzmu do Azji rozpoczął się w Xviii wieku. Najpierw przenikał tam luteranizm, a później baptyzm. W Indonezji Holendrzy zaszczepili rozmaite formy kalwinizmu, a w Japonii, Chinach i na Filipinach zaznaczał się wpływ amerykańskiego protestantyzmu. Na szczególną uwagę zasługuje protestancki kościół w południowych Indiach. Założony w 1947 roku, stanowi on ciekawą próbę ekumenicznego synkretyzmu: anglikanizm połączył się tu z różnymi odłamami kongregacjonalistów, prezbiterianów i metodystów. Duchowni wszystkich tych odłamów uznani zostali za duchownych nowego Kościoła Indii Południowych, podlegających władzy episkopalnej. Jako bazę doktrynalną przyjęto Biblię i apostolski symbol wiary. Uznano chrzest i wieczerzę eucharystyczną jako "środki uświęcające". Formy kultu są znacznie zbliżone do rytuału katolicyzującego "High Church". Charakterystyczna dla Kościoła Indii Południowych jest próba pogodzenia trzech zasadniczych tendencji protestanckich: klasycznej wizji reformacji, dla której kościół jest związkiem ludzi dobrowolnie akceptujących zbawczą doktrynę Chrystusa, anglikańskiej struktury episkopalnej i pietystycznej formy przeżycia religijnego opartego na wewnętrznym przeświadczeniu. Eksperyment Kościoła Indii Południowych jest śledzony z uwagą przez inne ośrodki protestantyzmu, zwłaszcza na terenie Anglii i Ameryki. Odmienny obraz przedstawia rozwój protestantyzmu na terenie Afryki, gdzie obok tradycyjnych form kościołów protestanckich (anglikanów, luteranów, metodystów, kalwinów i baptystów) powstały liczne sekty autonomiczne: jedne znajdujące się pod wpływem zielonoświątkowców lub świadków Jehowy, inne znów wyrosłe na gruncie afrykańskim i stanowiące swoistą formę synkretyzmu łączącego pierwiastki chrześcijańskie z tradycjami starodawnych kultów murzyńskich. Do nich należy zaliczyć około 500 sekt i autonomicznych "ugrupowań", które powszechnie nazywane są "sektami etiopskimi", gdyż powołują się one na Psalm 68, który zapowiada, że "przyjdą zacni książęta z Etiopii (wg Wujka - z "Egiptu¬)¦): murzyńska ziemia pośpieszy się wyciągnąć ręce swe do Boga" (w. 33Ď). Sekty etiopskie, powstałe głównie pod wpływem misji metodystów, tworzą dziś całkiem niezależne wspólnoty, które odcinają się wyraźnie od macierzystego protestantyzmu Ameryki i Europy. Do krajów Ameryki Łacińskiej protestantyzm dotarł w ślad za penetracją wpływów Stanów Zjednoczonych, najpierw do krajów bezpośrednio zależnych od kapitału amerykańskiego, jak np. do Panamy, Haiti, później również i do innych krajów, które dotychczas były domeną katolickich misji hiszpańskich i niemieckich. W 1916 roku kongres w Panamie ustalił wytyczne wspólnej akcji misyjnej dla amerykańskiego protestantyzmu, a w okresie powojennym zaznaczył się wyrażnie rozrost gmin protestanckich w wielu krajach Ameryki Południowej. Obecnie w Ameryce Łacińskiej znajdują się niemal wszystkie ważniejsze odłamy amerykańskiego protestantyzmu. Podobnie jak w Afryce, protestantyzm wśród ludności tubylczej przybiera często formy synkretyzmu pierwiastków kultów rodzimych z formami wierzeń chrześcijańskich. Samodzielnych kościołów katolickich nie zaliczamy bezpośrednio do wielkiej rodziny protestanckiej, z którą nie wiążą ich ani wspólna tradycja, ani też formy kultu czy doktryny, są one świadectwem autonomicznej interpretacji chrystianizmu, będącej w pewnym stopniu również jakąś formą religijnego "protestu", która tak wyraźnie cechuje chrystianizm współczesny. Powstały głównie jako wyraz sprzeciwu skierowanego pod adresem skrajnej centralizacji papiestwa i wiążącej się z nią nietolerancyjnej dogmatyzacji wiary. Niemiecki Kościół Katolicki powstał w 1844 roku na skutek protestu katolickiego księdza Jana Rongego przeciw organizowaniu w Trewirze masowych pielgrzymek ku czci relikwii sukni Chrystusa. W tym samym czasie ks. Jan Czerski z Piły utworzył samodzielną gminę wyznaniową, odrzucającą prymat papieski. Kult świętych, katolicką doktrynę o odpustach i o czyśćcu. Następnie Ronge i Czerski wspólnie utworzyli we Wrocławiu niemiecką gminę katolicką, opartą na "Biblii i na rozumie". Na zjeździe w Lipsku w 1845 roku ustalono wspólne zasady nowego wyznania, które znacznie okroiły katolicki system dogmatów. Praktycznie Niemiecki Kościół Katolicki zbliżał się coraz mocniej do liberalno-racjonalistycznych form chrystianizmu, reprezentowanych na terenie Niemiec przez związki wolnoreligijne, z którymi się połączył na zjeździe gothajskim w 1859 roku. W okresie hitleryzmu gminy te oskarżono o "tendencje komunistyczne" i rozwiązano. Obecnie reaktywowano je w Frankfurcie i kilku innych miastach RFN. Kościół Starokatolicki wyrósł na tle protestu przeciw uchwałom I soboru watykańskiego z 1870 roku o nieomylności i prymacie papieża. Ruch starokatolicki rozpoczął w Niemczech wybitny historyk kościoła Ignacy Döllinger, który w tzw. "Deklaracji Norymberskiej" w 1870 roku zaatakował decyzje soborowe. W 1871 roku zebrał się pierwszy synod starokatolików niemieckich, a w latach następnych dokonał się definitywny rozłam z chwilą konsekracji na biskupów kilku duchownych starokatolickich. Do rozwoju starokatolicyzmu przyczynił się spadkobierca tradycji jansenistycznych - Holenderski Kościół Starokatolicki. W 1889 roku holenderscy janseniści wraz ze szwajcarskimi i niemieckimi starokatolikami utworzyli unię w Utrechcie, do której później przystąpiło wiele innych katolickich kościołów narodowych po zerwaniu swej łączności z kościołem rzymskim. Doktryna starokatolickich kościołów zawiera wiele wspólnych elementów z dogmatycznymi założeniami katolicyzmu, choć w niejednym punkcie od nich odbiega, zbliżając się do niektórych tez protestantyzmu. Zachowano w pełni system sakralny, pozostawiono katolicką koncepcję łaski usprawiedliwiającej, odrzucono nieomylność papieską, celibat kleru, przesadny kult relikwii, spowiedź uszną. W sprawach struktury i organizacji zapewniono demokratyzm wewnątrzkościelny i znaczny udział świeckich w sprawach administracji kościelnej. Do unii utrechckiej należy również Kościół Polskokatolicki w PRL i Starokatolicki Kościół Mariawitów z siedzibą w Płocku. Tendencje ekumeniczne nie stanowią jakiegoś novum w protestantyzmie. Tendencjom zjednoczeniowym nie stała na przeszkodzie mnogość kościołów i ugrupowań, ale raczej sprzeczności, jakie ujawniały się w tych licznych wspólnotach. Wielość chrześcijańskich form protestantyzmu wynika z tych tradycyjnych wątków chrystianizmu, dla których autonomia gminy chrześcijańskiej nie sprzeciwiała się idei jedności duchowego kościoła Chrystusowego, opartej nie na instytucjonalnym jego charakterze, ale na soteriologicznym działaniu Chrystusa i jego nauki. Tam gdzie duch reformacji nie utożsamił się z taką czy inną formą organizacyjną kościelną tam zawsze zauważyć można było tendencje do koncentrycznego ekumenizmu, do szukania we wzajemnym uszanowaniu odchyleń doktrynalnych punktów wiążących w duchu szeroko pojętych zasad chrystianizmu. Fakt, że ta wspólna płaszczyzna miała raczej charakter moralny niż dogmatyczny, że dotyczyła ona o wiele więcej sposobu etycznego ujęcia spraw życia aniżeli "prawd wiary", wynika z moralizmu, który stanowi niewątpliwie naczelną charakterystykę współczesnego protestantyzmu. Z chwilą gdy protestancka teologia liberalna zadała cios dogmatyce, zainteresowania współczesnych protestantów skierowały się niemal wyłącznie ku problemom etycznym. Warto zwrócić uwagę, że podobny proces da się obecnie zauważyć również w katolicyzmie, na którego ewolucję protestantyzm wywiera dziś coraz większy wpływ. Drugim czynnikiem, który przyczynił się do rozwoju chrześcijańskiego ekumenizmu, był Ruch Praktycznego Chrześcijaństwa, który na konferencjach w Sztokholmie (1925Ď) i w Oksfordzie (1937Ď), pomijając sporne zagadnienia doktrynalne, chciał zjednoczyć wysiłki kościołów protestanckich w zajęciu konkretnego stanowiska wobec współczesnych problemów społeczno-politycznych. Wreszcie wspomnieć należy o Ruchu dla Spraw Wiary i Organizacji Kościelnej powstałym w 1910 roku po konferencji w Edynburgu, która konkretnie podjęła problem stworzenia Światowej Unii Kościołów. W 1948 roku w Amsterdamie wysiłki wymienionych organizacji zostają uwieńczone sukcesem - powstaje wówczas Światowa Rada Kościołów. W 1961 roku dokonano zespolenia Międzynarodowej Rady Misyjnej ze Światową Radą Kościołów. W ramach Światowej Rady Kościołów działa komisja do spraw wiary i organizacji, która rokrocznie zbiera się dla dokonania wzajemnej wymiany poglądów w zakresie doktryny i instytucji poszczególnych kościołów. Do Światowej Rady Kościołów przystąpiły również liczne kościoły prawosławne i starokatolickie. Rozwój Światowej Rady Kościołów zaważy niewątpliwie na dalszych losach protestantyzmu światowego. Edward Szymański.Ń Islam pierwotny Powstanie islamu było jednym z najdonioślejszych wydarzeń w historii ludzkości. Religia ta zrodziła się w pierwszej połowie Vii wieku na Półwyspie Arabskim. Półwysep ten jak gruby klin wbija się między dwa najstarsze ośrodki kultury i cywilizacji: Egipt i Mezopotamię. Arabia, jakkolwiek nie uchroniła się całkowicie od wpływów egipsko-mezopotamskich, to jednakże jej kultury, a więc i religie pozostały rdzennie miejscowe. Jeśli mówimy o kulturach Półwyspu Arabskiego, to mamy na myśli jej trzy główne regiony: 1. Arabię środkową obejmująca południowy Hidżaz oraz nadmorski pas Morza Czerwonego aż po Jemen; 2. Arabię północną obejmującą północny Hidżaz i terytoria koczowniczych szczepów aż po pustynną granicę z Syrią; 3. Arabię półudniową obejmującą Jemen i Hadramaut. Stosunkowo dość dużo wiemy ze źródeł pisanych na temat wierzeń ludów Arabii północnej i Arabii południowej. Natomiast o Arabii środkowej takich źródeł brak. O ludach Arabii północnej mówią źródła ich sąsiadów. Jemen i Hadramaut stworzyły własną, wspaniałą cywilizację osiadłą, gdzie rozwinęły się wielkie miasta z architektonicznymi zabytkami. Arabia środkowa natomiast zamieszkana była przez szczepy koczownicze. Jej główne miasta Mekka i Ukaz były przez długi okres zwykłymi targowiskami, założonymi w pobliżu miejsc kultowych. Te dwa miasteczka nie miały wielkiej liczby mieszkańców poza okresami pielgrzymek i dni targowych. Na temat kultury i religii tych szczepów niewiele wiemy, a dane, którymi dysponujemy, są niekompletne i fragmentaryczne. Koczownicy, raz nawróceni na islam, mało troszczyli się o dokładne przekazywanie wspomnień o czasach, które nazywali "okresem ciemnoty lub ignorancji" (dżuhiliju). Stare, przedmuzułmańskie poematy opiewające wojnę, wino, zabawę zostały zepchnięte na dalszy plan i zastąpione praktykami religijnymi. Przedmuzułmańskie bóstwa i ich kult znikły pod naporem nowej wiary. Jedynym źródłem pisanym pozostał Koran, który polemizując z politeizmem daje świadectwo o istnieniu wielu bóstw. Pewne praktyki religijne, takie jak na przykład pielgrzymka do Mekki, zostały przejęte przez islam od pogaństwa arabskiego. Dopiero w kilka wieków później, kiedy uczeni arabscy zaczęli zajmować się badaniami historycznymi, niektórzy z nich zajęli się zbieraniem przetrwałych reliktów pogaństwa. Głównymi autorami arabskimi, którzy zapisywali tradycje dotyczące religii przedmuzułmańskiej, byli: Ibn al-Kalbi, Baghdadi, Dżahid, Ibn Hisham, Ibn Sa'dd, Mas'udi, Tabari i Jaqut. Najsławniejszym zbiorem tych tradycji była "Księga bożków" Ibn al-Kalbiego (zmarł w 819 roku), która jednakże nie przetrwała do naszych czasów i znamy ją tylko z wyjątków cytowanych przez późniejszych autorów (Jaquta, Baghdadiego). Podstawową komórką organizacyjną społeczeństwa arabskiego, nawet osiadłego, był szczep. Każdy szczep, nawet koczowniczy, miał w zasadzie swoje główne bóstwo, które znajdowało się w stałym, do tego celu przeznaczonym sanktuarium. Czasami bóstwo miało za rezydencję zwykły kamień, jak na przykład bogini Manat, o której będzie mowa później. Pewne bóstwa były czczone w postaci drzew. Kult drzew był jeszcze bardzo żywy u towarzyszy Proroka Muhammada (Mahometa). W związku z tym pogańskie święte drzewa w pobliżu Mekki i Medyny, a także drzewa kultowe w krajach podbitych, nie były wycinane przez muzułmanów. Fakty, że Arabowie czcili kamienie i święte drzewa, nie wykluczają, iż istniały także i bóstwa astralne, chociaż niewątpliwie w mniejszym stopniu niż w Arabii południowej. Kult słońca (arabskie szams) przejawiał się rozmaicie. Liczne szczepy koczownicze czciły Szams jako boginię. Także boginię al-Lat, której kult był bardzo szeroko rozpowszechniony, niekiedy czczono jako bóstwo słoneczne. Pewne szczepy miały boga wschodzącego słońca, który nazywał się Darrih. W zasadzie jednakże astralne wierzenia Beduinów ześrodkowały się na księżycu, przy świetle którego paśli oni swoje stada. Jeszcze dzisiaj Beduini plemienia Rwala, którzy są muzułmanami, wierzą, że ich życiem kieruje księżyc skraplający pary wodne i w ten sposób umożliwiający wzrost roślin. Natomiast według nich słońce chce zniszczyć zarówno Beduinów, jak i całe życie zwierzęce i roślinne. W związku z tym kultem często spotykamy u Beduinów takie imiona jak Hilal (księżyc wyglądający jak sierp), Qamar (księżyc) itp. Podobnie jak u wszystkich Semitów, tak i u Arabów istniała wielka liczba bóstw rodzaju żeńskiego. Bóstwa męskie, chociaż też występowały dość licznie, nie były łączone w pary małżeńskie, tak jak to obserwujemy w wierzeniach starogreckich. Siedzibą stałą bogów było niebo. Studnia i źródło na pustyni bardzo wcześnie stały się przedmiotami kultu. Sprawiła to ich życiodajna woda, która na pustyni odgrywa tak wielką rolę. Widzimy więc, że źródło Zamzam, które uważano za święte na długo przed pojawieniem się Muhammada, znajduje się w pobliżu Czarnego Kamienia Ka'by, a w sanktuarium Zu-l-Szara w Daus ludzie kąpią się w źródle tryskającym u podnóża góry. Praktyki religijne wykonywane przez wiernych nie były zbyt skomplikowane. Oddawali oni hołd bóstwom ofiarowując im dary lub składając ofiary. Tak na przykład bożki al-Dżalsad oraz al-Fals posiadały własne wielbłądy, o czym wspomina Koran (sura V, 102Ď). Przed posągiem Al'Uqajsira rozsypywano mąkę, a mleko ofiarowywano Waddowi i Zu-l-Khalasie. Inne dary były zawieszane na głazach lub drzewach znajdujących się w pobliżu sanktuarium. W pobliżu Ka'by znajdowała się specjalna fontanna (wyschnięta), która służyła do składania darów, takich jak zdobyczna broń oraz pierwsze zbiory. Rzeczą interesującą jest, iż nie spotykamy żadnych wzmianek o paleniu kadzideł, które było bardzo rozpowszechnione w Arabii południowej. Przy spełnianiu ofiary nie spotykamy prawie w ogóle ognia, z wyjątkiem chyba rozpalania ogniska przed Quzahem, bogiem błyskawicy. W wierzeniach przedmuzułmadskich bardzo dużą rolę odgrywała pielgrzymka do miejsc świętych. Odbiciem tej roli jest przejęcie przez islam różnych ceremonii, które były praktykowane za czasów pogańskich. Sam obowiązek pielgrzymki wchodzi w skład pięciu filarów islamu. Większość ludności Arabii środkowej prowadziła życie pasterskie, a mieszkańcy miast pozostawali pod wpływem wierzeń beduińskich. Dlatego też trzy boginie koczowników: al-'Uzza, al-Lat i Manat miały swoje sanktuaria na długo przed islamem. Potężna al-'Uzza miała świątynię w Nahla na wschód od Mekki. Według al-Kalbiego posag jej czczony był szczególnie przez szczep Qurajsz i wiemy, że Muhammad w wieku młodzieńczym złożył ofiarę tej bogini. Druga bogini al-Lat (wywodzi się od słowa al-Ilaha - bogini) posiadała sanktuarium w pobliżu at-Ta'if, dokąd mieszkańcy Mekki i Beduini podążali tłumnie, by złożyć jej ofiarę. Wreszcie Manat (od manija - los przeznaczony), bogini przeznaczenia, czczona była pod postacią czarnego kamienia w Qudajd w okolicach między Mekką i Medyną. Szczegółowe badania wykazują, że w początkowym okresie głoszenia islamu Muhammad odstąpił od monoteizmu na korzyść trzech "wpływowych" bogiń i dopiero pod koniec życia wycofał się z pierwotnie zajętego stanowiska, co zostało później usankcjonowane przez teologię twierdzeniem, że Bóg może odwołać i zmienić swoją objawioną wolę. Beduini zaludniali pustynię żywymi istotami diabelskiej natury, zwanymi dżinami lub demonami. Demony te różnią się od bogów nie tyle swoją naturą, co stosunkiem do człowieka. Bogowie na ogół byli przyjaźni, a demony-dżiny nieprzyjazne. Te ostatnie były oczywiście uosobieniem fantastycznych wyobrażeń o terrorze pustyni i jej dzikim życiu zwierzęcym. Do bogów należały rejony uczęszczane przez człowieka, a w posiadaniu dżinów nie znane i nie tknięte stopą ludzką obszary pustynne. Obłąkany (madżnun) był człowiekiem, którego opanował dżin. Wraz z pojawieniem się islamu wzrosła liczba dżinów, ponieważ do nich zaczęto zaliczać zdegradowane pogańskie bóstwa. Inskrypcje znalezione w Hidżazie północnym i w Hauranie w Arabii północnej mówią o istnieniu na tych terenach różnorakiej ludności, w większości mówiącej dialektami arabskimi. Dużo wiadomości dają także źródła minejskie znalezione w Dedanie (północny Hidżaz), gdzie istniała kolonia tej południowoarabskiej ludności. Minejczycy ci byli sąsiadami dwóch ludów arabskich, o których mówi także Koran, Lihjanitów i Tamudytów. Obok tych dwóch ludów występowali także koczownicy zwani Safaitami, zamieszkujący obszary pustynne Północnej Arabii i południowej Syrii. Historyczne dzieje i wzajemne stosunki tych trzech północnoarabskich ludów, które używały podobnego pisma, nie są ostatecznie ustalone. Lihjanici, których Pliniusz wymienia nazywając ich Lechieni, byli starożytnym ludem, wywodzącym się prawdopodobnie od Tamudów. Stolicą ich był Dajdan, który zresztą przez pewien czas był kolonią minejską na wielkim szlaku handlowym między Jemenem, Indiami i portami Morza Śródziemnego. Wydaje się, że cywilizacje południowoarabskie wywarły duży wpływ na kulturę lihjanicką. Ruiny miast i cmentarze, na których są groby ozdobione dużymi płaskorzeźbami, wskazują na rozwiniętą cywilizację przedmuzułmańską, o której wiemy wciąż bardzo mało. Ze znanych około czterdziestu inskrypcji lihjanickich wynika, że najważniejszym bóstwem tego ludu był Zu Ghaba. Trudno jest ustalić rodowód tego bóstwa. Sama jego nazwa Zu Ghaba odnosi się najprawdopodobniej do miasta Ghaba, centrum jego kultu. Miejscowość ta, położona niedaleko Medyny, była sławna z urodzajności gleb i obfitości gajów palmowych. Zu Ghaba miał liczne świątynie w północnym Hidżazie, gdzie jego posągowi składano w ofierze wino i inne produkty. Ponadto Lihjanici czcili 'Awsa i Ba'la, o których niewiele można powiedzieć. Ten ostatni reprezentował ducha źródeł i podziemnej wody i najprawdopodobniej został zapożyczony od ościennych ludów. Prawdopodobnie także istniejące w muzułmańskim systemie opodatkowania słowo ba'l pochodzi od imienia tego boga. Ba'l oznacza ziemię, która nie potrzebuje żadnego nawadniania w odróżnieniu od ziem, które są nawadniane opadami deszczowymi. Inskrypcje tamudyjskie, nazywane początkowo protoarabskimi, są datowane na I lub Ii wiek n.e. i w zasadzie nie przynoszą nic nowego poza imionami osób i bóstw oraz inwokacjami, w których prosi się o pomyślność, pokój, bezpieczeństwo i zdrowie. Na tych kamiennych tabliczkach przedstawione są często takie zwierzęta, jak wielbłądy i węże. Te ostatnie mogły najprawdopodobniej symbolizować jakieś bóstwa. Liczne bóstwa safaickiego panteonu mają charakter astralny. Słońce, księżyc i planeta Wenus są najczęściej spotykanymi bóstwami. Widać to szczególnie wyraźnie na stellach i tablicach kamiennych, gdzie występują gwiazdy i słońce. Safaici stykający się z różnymi ludami wyżej kulturalnie od siebie stojącymi przyjmowali często i wierzenia swoich sąsiadów. Takimi "pożyczonymi" bóstwami byli: Ba'l Szamin (Pan Niebios), ważne bóstwo Palmyry, aramejski Zu Szara, który wyeliminował kult bogini Szams; 'Astar, bóstwo akadyjsko-syryjskie, i wiele innych. Pewni uczeni i badacze staroarabskich wierzeń przypuszczają, iż Safaici składali także swoim bogom krwawe ofiary. Hipotezy te wymagają jednakże bardziej solidnego udokumentowania. Religie południowej Arabii były w swej istocie planetarno-gwiezdnymi systemami, w których przeważał kult boga-księżyca. Księżyc znany był w Hadramaucie jako Sin, u Minejczyków Wadd (miłość), u Sabejczyków - Almaqa (dający zdrowie), a w państwie Qataban - Amm (stryj). Przeważnie wyobrażano go jako bóstwo męskie; miał on dużą przewagę nad boginią słońca Szams. Widzieliśmy już wyżej, iż w Arabii środkowej nie budowano specjalnych gmachów na świątynie. Inaczej sprawa ta przedstawiała się u południowych Arabów. Tutaj wznoszono wspaniałe świątynie ozdobione płaskorzeźbami, rzeźbami i malowidłami. Dość wcześnie, bo już około I wieku n.e. zaczął rozprzestrzeniać się w Jemenie judaizm. Niejasne są początki tej religii w Arabii południowej. Być może, że przynieśli ją uciekinierzy po zburzeniu Jerozolimy przez Tytusa w 70 roku n.e. Także i chrześcijaństwo (monofizytyzm) dość wcześnie zaczęło napływać z północy, przede wszystkim z Syrii. Syryjscy misjonarze uciekając przed prześladowaniami w Syrii przybyli do Jemenu w okresie nam nie znanym. Natomiast pierwsze chrześcijańskie poselstwo do Arabii południowej, o którym mówią kroniki, zostało wysłane przez cesarza Konstancjusza w 356 roku pod przewodnictwem arianina, Teofila Indusa. Misja religijna była w tym wypadku tylko pretekstem, a prawdziwym motywem wysłania tego poselstwa były sprawy międzynarodowej polityki owych czasów. Był to jeden z przejawów zażartej rywalizacji między rzymskim i perskim imperium o wpływy w południowej Arabii. Nowo nawróceni na judaizm i chrześcijaństwo bardzo szybko poróżnili się między sobą. W wyniku wzajemnej rywalizacji doszło do zbrojnych walk między chrześcijanami i wyznawcami judaizmu. Stroną silniejszą okazali się żydzi. W październiku 523 roku doszło do słynnej masakry chrześcijan w Nadżran. Ci ostatni zwrócili się więc do cesarza bizantyńskiego o pomoc, ponieważ w tych czasach był on uważany powszechnie za obrońcę chrześcijan. Cesarz zwrócił się do negusa Abisynii, ponieważ on reprezentował potęgę chrześcijańską, która była najbliżej terenu zaburzeń. Abisyńczycy przybyli jako sprzymierzeńcy, lecz jak to się często zdarza, pozostali jako zdobywcy. Zostali oni wypędzeni w roku 575 przez Persów, którzy przybyli na prośbę Jemeńczyków. Wkrótce Jemen został przekształcony w perską satrapię, a południowi Arabowie stwierdzili, że zamienili tylko jednego pana na drugiego. W 628 roku piąty perski satrapa Jemenu, Bazan, przyjął islam. Wraz Z powstaniem islamu centrum polityczne i kulturalne przesunęło się na północ. Od tej pory historia Arabów rozwijała się na północy, a więc Hidżaz zastąpił Jemen. Petra, miasto-państwo, osiągnęła swe największe bogactwo i dobrobyt w pierwszym wieku n.e. pod patronatem Rzymu, który traktował ją jako państwo buforowe przeciwko Partii. Z trzech stron od wschodu, zachodu i południa miasto to było nie do zdobycia. Wykute w litej skale, otoczone ze wszystkich stron spadzistymi skałami nie do przebycia, miało tylko wąskie przejście wiodące do miasta. Było ono jedynym miejscem pomiędzy Jordanem a centralną Arabią, gdzie woda występowała nie tylko w dostatecznej ilości, lecz także była czysta. Tutaj Arabowie z południa otrzymywali w czasie swego marszu karawanowego na północ wypoczęte wielbłądy i poganiaczy. W ten sposób Nabatejczycy stanowili ważne ogniwo w handlowym łańcuchu, dzięki któremu rozwijała się południowa Arabia. Petra miała swojego rodzaju Ka'bę z bogiem Duszara, czczonym w postaci czarnego, prostokątnego kamienia. Allat, utożsamiana przez Herodota z Afrodytą Uranią, była główną boginią. Duszara w późniejszym okresie, po sprowadzeniu do kraju Nabatejczyków winnej latorośli, stał się bogiem wina, a więc upodobnił się do Bachusa. W I wieku n.e., gdy szlak morski do Indii stał się lepiej znany żeglarzom rzymskim, gdy szlak karawanowy ze wschodu na zachód zmieniał stopniowo swój kierunek, przemieszczając się bardziej na północ i kiedy droga handlowa z północy na południe przesunęła się dalej na wschód, mniej więcej trasą późniejszego szlaku pielgrzymek do Mekki, Petra straciła swą korzystną pozycję, a państwo nabatejskie zaczęło chylić się ku upadkowi. Nowa sytuacja wytworzona w zachodniej Azji przez partyjski podbój Mezopotamii oraz nowe szlaki handlowe, które zaczęto używać na szeroką skalę po I wieku n.e., nadały duże znaczenie miastu położonemu w oazie na pustyni syryjskiej. Tadmur, wczesnosemicka nazwa Palmyry, musiał być bardzo starą osadą, skoro jest wymieniony w inskrypcji Tiglat Pilesara I (około 1100 p.n.e.). Religia mieszkańców Palmyry miała dominujące cechy kultu słońca. W przeciwieństwie do Arabów południowych ogromna większość ludności północnej Arabii, łącznie z Hidżazem i Nadżdem, była koczownicza. Historia Beduinów jest na ogół rejestrem wojen podjazdowych zwanych ajjam al-Arab (dosłownie dni Arabów), w której mówi się wiele o najazdach i grabieży, lecz niewiele o rozlewie krwi. Okres ten nazywa się w historii islamu dżahilija. Termin ten tłumaczony jest zwykle jako "czas nieświadomości, niewiedzy, ciemnoty", w rzeczywistości oznacza okres, w którym Arabia nie miała żadnego systemu religijnego, żadnego natchnionego proroka, żadnej objawionej księgi. "Nieświadomość i niewiedza" nie mogą być odnoszone do tak wysokiej cywilizacji, jaka powstała w Arabii południowej. Brak nam dokumentów pisanych, które by oświetlały epokę dżahilija. Źródła dotyczące tego okresu ograniczają się do ustnej tradycji i podań, legend, przysłów, a przede wszystkim do poematów recytowanych z pamięci. Arabowie nie wytworzyli ani nie rozwinęli żadnej wielkiej własnej sztuki. Ich artystyczna natura znalazła swoją ekspresję w mowie. Jeśli Grek chlubił się głównie swymi rzeźbami i architekturą, to Arab w qasydzie (odzie) znalazł najdelikatniejszy sposób swojej ekspresji. Jedno z przysłów arabskich głosi, że "piękno człowieka tkwi w wymowie jego języka". Inne o wiele późniejsze powiedzenie mówi, iż "wiedza natknęła się na trzy rzeczy: mózg Europejczyków, ręce Chińczyków i język Arabów". Trzy podstawowe cechy były potrzebne w okresie dżahilija do tego, aby być uważanym za "człowieka doskonałego" - (ar-radżulun al-kamil - człowiek całkowity), a mianowicie: elokwencja, to jest zdolność precyzyjnego i wytwornego wyrażania się zarówno prozą, jak i wierszem, łucznictwo oraz umiejętność obchodzenia się z końmi. Język arabski nadawał się wspaniale do zwięzłego, ciętego i dowcipnego sposobu wyrażania myśli. Islam wykorzystał w pełni tę zaletę, a także psychologiczne właściwości tego ludu. Dlatego to "cudowny charakter" stylu idżaz i kompozycji Koranu przytaczany był przez muzułmanów jako najsilniejszy argument na rzecz prawdziwości ich wiary. Tryumf islamu był do pewnego stopnia tryumfem języka, a głównie języka jego świętej księgi. Beduini, sądząc po ich poezji z epoki dżahilija, posiadali zalążek religii, jeśli to można nazwać religią. Stosunek ich do spraw duchowych i abstrakcyjnych był obojętny. Wypełnianie praktyk kultowych podyktowane było konserwatywnym poszanowaniem tradycji. Pogańscy Arabowie nie rozwinęli tak zawiłej mitologii, tak skomplikowanej teologii ani też kosmogonii, jaką stworzyli Babilończycy. Religia beduińska reprezentuje najwcześniejszą i najbardziej prymitywną formę semickiej wiary. Kulty południowoarabskie z ich astralnymi cechami, ozdobnymi świątyniami, wypracowanym rytuałem i ofiarami reprezentują wyższy i późniejszy stopień rozwoju, jaki osiągnęło społeczeństwo osiadłe. Religia beduińska, podobnie jak i inne formy prymitywnej wiary, była zasadniczo animistyczna. Uderzający kontrast pomiędzy oazą a pustynią dał być może pewne pierwotne pojęcie o jakimś bóstwie. Duch ziemi ornej stał się dobroczynnym bóstwem, które należy czcić, duch jałowego kraju stał się szkodliwym demonem, którego należy się obawiać. Wśród tego społeczeństwa koczowniczego powstawały miejskie ośrodki, które spełniały rolę handlową, kulturalną i religijną. Jednym z takich ośrodków była w Hidżazie Mekka. Nazwa Mekki, którą Ptolemeusz nazywał Macaroba, wywodzi się z sabejskiej nazwy Makuraba i znaczy sanktuarium. Wynika z tego, że Mekka zawdzięcza swoje założenie jakiejś społeczności religijnej, a wobec tego musiała być centrum kultu na długo przed narodzeniem Muhammada. Mekka leży w Tihamie w południowej części Hidżazu, kilkadziesiąt kilometrów od Morza Czerwonego, w jałowej, skalistej dolinie określonej w Koranie (Xiv, 40Ď) jako "nie nadająca się pod uprawę". Upały w tym mieście bywają nie do zniesienia. Słynny podróżnik arabski Ibn Battuta pisze, iż nie mógł boso obejść wokół Ka'by, ponieważ "płomienie odbijały się od kamieni". W tym mieście narodziła się monoteistyczna religia Arabów, która przekształci się rychło w religię światową. Około 571 roku n.e. w szczepie Qurajszytów w Mekce urodziło się dziecko, które potocznie nazywano Muhammad (wielce chwalony). Ojciec dziecka, Abdullah, umarł przed przyjściem jego na świat, a matka Amina zmarła, gdy miał około sześciu lat. Zatem wychowaniem chłopca zajął się dziadek Abd al-Muttalib, a po śmierci dziadka stryj Abu Talib. Chociaż Muhammad jest prorokiem jednej z największych religii światowych i chociaż urodził się on w czasach dobrze znanych historii, to jednakże mało jest znany okres jego młodzieńczego życia. O jego walce o byt, o jego wysiłkach mających na celu zaspokojenie swych aspiracji, o stopniowej i bardzo trudnej realizacji wielkiego dzieła tworzenia nowej religii mamy zaledwie kilka rzetelnych danych. O życiu proroka i o wczesnym okresie powstawania islamu nie mamy innych źródeł poza arabskimi. Pierwsze wzmianki o Muhammadzie pojawiają się w końcu Vii wieku u jednego z autorów syryjskich. Dość dokładną biografię proroka napisał Ibn Ishaq, historyk zmarły w Bagdadzie w 767 roku. O młodzieńczych latach Muhammada wiadomo jedynie, że jako dwunastoletni wyrostek podróżował z karawanami i spotykał wyznawców różnych religii. W wieku dwudziestu lat przeszedł on na służbę bogatej wdowy Hadidży, która potrzebowała młodego i energicznego człowieka do nadzorowania jej kupieckich interesów. W kilka lat później Muhammad poślubił swoją chlebodawczynię, mimo iż była ona o 15 lat od niego starsza. Dobrobyt, jaki zapewniło Muhammadowi to małżeństwo, umożliwił mu zajmowanie się sprawami zgodnymi z jego własnymi upodobaniami. Od tej pory widziano go często w odosobnieniu, zajętego rozmyślaniem w małej górskiej jaskini poza Mekką. Tam Muhammad miał pierwsze objawienie nocą, która później została nazwana "Nocą Siły" (lajlat al-qadr) i ustalono, że była ona w 610 r. w końcu miesiąca ramadan. Według legendy po krótkiej przerwie nastąpiło drugie objawienie, które przeraziło Muhammada do tego stopnia, że uciekł w popłochu do domu i prosił swą żonę, aby nakryła go czymkolwiek. Wtedy padły słowa archaniola Gabriela: "O ty, owinięty w płaszcz! Powstań i ostrzegaj!" (Koran Liv, 1Ď). Od tej chwili Muhammad zaczął wieszczyć. Główne prawdy, które objawił, były następujące: Bóg jest jeden. On jest wszechwładny i jest stwórcą wszechświata. Wszystkich ludzi czeka sądny dzień. Wspaniałe nagrody w raju oczekują tych, którzy wykonują rozkazy Boga i straszne kary w piekle tych, którzy te rozkazy lekceważą. Rasul, wysłannik Allacha - Boga jedynego, poszedł zaraz między swój lud i oznajmiał mu swoje nowe posłannictwo. Początkowo Muhammad nie zdobył wielu zwolenników dla swojej sprawy. Jedynie jego żona Hadidża, jej kuzyn Waraq ibn Nawfal, oraz krewni Ali i Abu Bakr stali się wyznawcami nowej wiary. Bogaci kupcy mekkańcy naśmiewali się powszechnie z Muhammada i jego nauk. Odpłacał on im za to groźbami kar, które spotkają bezbożne ludy. "Ten ci jest ostrzegacz spośród ostrzegaczy najpierwszych! Zbliża się ta, która się zbliża, a prócz Boga nic jej nie wyjawi! Czy tej wieści się dziwicie? I śmiejecie się, a nie płaczecie? I trwacie w szyderstwie? Upadnijcie na twarz przed Bogiem i służcie mu" (Koran, Liii 57-62Ď). Nowi członkowie zaczęli napływać w szeregi wyznawców głównie spośród niewolników i niższych klas. Kpiny i drwiny, które do tej pory były używane bezlitośnie przeciwko powstającej grupie religijnej, nie mogły być dłużej skuteczną bronią i stało się rzeczą konieczną zastosowanie czynnych prześladowań. Represje te spowodowały emigrację z Mekki do Abisynii jedenastu rodzin, a w 615 roku podążyły za nimi dalsze 83 rodziny. Emigranci otrzymali azyl w kraju chrześcijańskiego negusa, który był nieugięty wobec mekkańskich propozycji wydania ich w ręce prześladowców. Muhammad natomiast nie zrażony prześladowaniami prowadził nadal swoją misję. Rosła liczba wyznawców islamu. Legenda głosi, że na krótko przed opuszczeniem Muhammada Mekki został on w cudowny sposób przeniesiony z Ka'by do Jerozolimy i następnie wzniósł się do siódmego nieba. Jerozolima, dotąd święte miasto Żydów i chrześcijan, służąc prorokowi za stację w podróży do nieba, stała się przez to trzecim miastem kultu po Mekce i Medynie w świecie muzułmańskim. Ta cudowna podróż, upiększona wiekami ludowej fantazji, będzie także ulubionym tematem mistyków perskich i tureckich, a hiszpański uczony Miguel Asin uznał ją za oryginalne źródło "Boskiej komedii" Dantego. Około 620 roku na targ w Ukazie przybyło kilku Medyńczyków (Jatrib) ze szczepu Hazradż, którzy wysłuchali z wielkim zainteresowaniem przemawiającego tam Muhammada. W dwa lata później delegacja składająca się z około 75 ludzi zaprosiła go, aby zamieszkał w Jatrib (Medyna). Spodziewali się oni przy pomocy Muhammada doprowadzić do pojednania zwaśnionych szczepów Aws i Ilazradż. Żydzi medyńscy, którzy oczekiwali mesjasza, także pozytywnie nastawiali swych pogańskich rodaków do osoby proroka. Ten ostatni widząc, że w swoim rodzinnym mieście nie ma już nic więcej do zrobienia, zezwolił swoim wyznawcom na opuszczenie Mekki. W ślad za nimi i Muhammad udał się do Medyny. W siedemnaście lat później kalif Umar ustanowił rok księżycowy rozpoczynający się 16 lipca, a jako oficjalny początek ery muzułmańskiej rok 622, w którym odbyła się "ucieczka" (hidżra) wyznawców islamu i Muhammada z Mekki do Medyny. Hidżra stała się punktem zwrotnym w życiu Muhammada. Od tego momentu zaczyna się okres medyński. Muhammad opuszczał miasto, gdzie był pogardzanym prorokiem, a przybywał do miasta, które go przyjmowało jako honorowego gościa. Jego działalność religijna schodzi na drugi plan, a przeistacza się on teraz w praktycznego polityka. Stopniowo mąż stanu usuwa się w cień proroka. Z Medyny Muhammad zaczyna atak na pozycje arystokracji mekkańskiej. Przede wszystkim uderza w najbardziej żywotne interesy hidżazkiej metropolii handlowej, a mianowicie zagraża bezpieczeństwu karawan wiozących towary. Na tym tle doszło do bitwy pod Badr w ramadanie w 624 roku, gdzie dzięki sprężystemu kierownictwu proroka 300 muzułmanów odniosło całkowite zwycięstwo nad tysiącem Mekkańczyków. Jakkolwiek potyczka ta z militarnego punktu widzenia nie miała większego znaczenia, to jednak położyła podwaliny pod świecką władzę Muhammada. Samo zwycięstwo było interpretowane czynnikami nadprzyrodzonymi, a mianowicie karą boską wobec przeciwników nowej wiary. Duch dyscypliny i pogarda śmierci zamanifestowane zostały w czasie tej pierwszej zbrojnej potyczki przez wyznawców islamu. Wprawdzie Mekkańczycy pod wodzą Abu Sufjana pomścili w 625 roku klęskę i nawet zranili proroka pod Uhud, ale ich triumf nie trwał zbyt długo. Islam zaleczył rany i stopniowo przeszedł od defensywy do ofensywy, a jego rozprzestrzenianie się przybrało stały charakter. W 627 roku Mekkańczycy jeszcze raz poważnie zagrozili Medynie, oblegając ją przez dość długi czas. Muhammad za poradą pewnego Persa imieniem Salman kazał wykopać głęboki rów wokół miasta. Zaskoczyło to napastników, którzy nie widzieli nigdy takiej sztuki wojowania. Oblegająca armia Beduinów wycofała się nie uzyskawszy żadnych sukcesów. Po przerwaniu oblężenia Muhammad rozpoczął kampanię przeciwko Żydom za to, że współpracowali z napastnikami. W wyniku tej akcji zabitych zostało około sześciuset mężczyzn z największego szczepu Banu Qurajza, a resztę wypędzono z miasta. Rok wcześniej z Medyny został wypędzony inny szczep żydowski Banu an-Nadir. W 629 roku musieli opuścić żyzne oazy na północ od Medyny Żydzi tam mieszkający. W ten sposób została przeprowadzona arabizacja islamu. Współpraca z judaizmem i chrześcijaństwem została zerwana. Muhammad zastąpił sobotę piątkiem, zamiast gongów i trąb wprowadził adan (nawoływanie do modlitwy z minaretu), ramadan uznał za miesiąc postu, a kierunek, w którym miał być zwrócony wierny w czasie modliwy (qibla) zamienił z Jerozolimy na Mekkę. Ka'ba, pogańskie sanktuarium, została oficjalnie uznana za przedmiot kultu muzułmańskiego. Długotrwałe walki z Mekkańczykami zakończono wreszcie kompromisem i zawarciem paktu zwanego al-Hudajbija. W dwa lata później, pod koniec stycznia 630 roku podbój Mekki został zakończony. Wkroczywszy do wielkiego sanktuarium Ka'by Muhammad porozbijał posągi bożków mówiąc, iż "przyszła prawda a kłamstwo zniknęło". Przeciwników i dawnych swoich wrogów potraktował z wielką wielkodusznością nie stosując wobec nich żadnych represji. Ka'bę Muhammad ogłosił miejscem świętym i jako haram (zakazanym). Ustęp z Ix sury Koranu, który o tej sprawie mówił, był w późniejszym okresie interpretowany jako zakaz zbliżania się do świętego miejsca wszystkim niemuzułmanom. W rzeczywistości zakaz ten dotyczył jedynie politeistów, zabraniając im zbliżania się do świętego miejsca. Zakaz ten sprawił, że do dzisiaj jedynie kilkudziesięciu chrześcijanom udało się zobaczyć dwa święte miasta. Do nich należał Ludovico di Varthema z Bolonii, który na początku Xvi wieku zwiedził święte miasto i obalił szeroko wówczas rozpowszechnioną w Europie legendę, według której ciało Muhammada miało leżeć zawieszone w powietrzu nad Mekką. W 9 roku hidżry Muhammad rozlokował garnizon swoich wojsk w Tabuk na pograniczu Syrii i zawarł pokojowe traktaty z chrześcijańskimi i żydowskimi szczepami, na mocy których muzułmanie w zamian za opłaty mieli zapewnić bezpieczeństwo miejscowej ludności. Ten dziewiąty rok (630-631Ď) zwany jest w literaturze arabskiej sanat al-wufud (rok delegacji). Prosty i surowy tryb życia proroka, jego polityczny rozum, wzniosłość i siła moralna islamu, demokratyzm nowej religii, nakazujący jednakowe traktowanie każdego współwyznawcy, zasada powszechnego braterstwa muzułmanów bez względu na przynależność plemienną czy rasową - były magnesem przyciągającym. Liczni Beduini przybywali z dalekiego Omanu, Hadramautu i Jemenu. Beduini składali wyznanie wiary i opłatę zwaną zaka (jałmużna dla biednych). Ta werbalna deklaracja przejścia na nową wiarę wystarczała przywódcy islamu. Według powiedzenia przypisywanego jednemu z towarzyszy proroka Beduini stali się surowcem islamu. Szczepy i prowincje półwyspu wysyłały swych posłów do proroka. Arabia, która do tej pory nigdy nie ugięła swego karku przed wolą jednego człowieka, wydawało się, że czyni to obecnie dobrowolnie. Arabskie pogaństwo ustępowało miejsca nowej wierze i nowej moralności. W dziesiątym roku ery muzułmańskiej (632Ď) Muhammad odbył triumfalną pielgrzymkę do Mekki, która została nazwana "pielgrzymką pożegnalną". W trzy miesiące po powrocie do Medyny prorok narzekając na poważne bóle głowy zmarł (8 Vi 632Ď). Muhammad przez całe swoje życie, nawet będąc u szczytu sławy, prowadził skromny tryb życia. Do końca swoich dni mieszkał w małej glinianej chatce, był łatwo dostępny dla swoich wyznawców i często widziano go, jak naprawiał sam własnoręcznie swoje szaty. Codzienne życie Muhammada dało początek przepisom i zwyczajom, których miliony ludzi przestrzega do dzisiejszego dnia. Żadna z osób uważanych za Doskonałego Człowieka nie była naśladowana tak drobiazgowo. Z religijnej gminy Medyny wyrosło późniejsze wielkie państwo islamu. Ta nowa społeczność Emigrantów (Muhadżirun) i Popleczników (Ansar) została założona na bazie religijnej jako Ummat Allach (kongregacja Allacha). W historii Arabii była to pierwsza próba stworzenia organizacji społecznej, opartej raczej na bazie religijnej niż na związku krwi. Allach był uosobieniem najwyższej władzy państwowej. Dopóki żył prorok, był on prawowitym zastępcą i najwyższym władcą na ziemi. Jako taki, Muhammad, poza swoją funkcją duchowną, sprawował taką samą władzę świecką, jaką mógł sprawować szef jakiegoś państwa. Wszyscy w tej społeczności, bez względu na pochodzenie szczepowe i dawne zasługi, przynajmniej w zasadzie byli teraz braćmi. W ten sposób prorok zastępował najbardziej zasadniczą więź arabskiej struktury społecznej, opartej na pokrewieństwie szczepowym, nowym spoiwem wiary, pewnego rodzaju Pax Islamica. Nowe społeczeństwo nie miało mieć kleru, a meczet był nie tylko miejscem modlitwy, ale i publicznym forum oraz terenem ćwiczeń wojskowych. Kierujący modlitwą imam stawał się także dowódcą wojskowym wiernych, którym kazano teraz bronić się wzajemnie przed całym światem. Wszyscy Arabowie, którzy pozostali poganami, znaleźli się poza nawiasem życia społecznego. Islam w wielu sprawach przekreślał przeszłość. Nowe prawo zabraniało picia wina i gier hazardowych. Teokracja muzułmańska rozprzestrzeniła się szybko z Medyny po całej Arabii, a później ogarnęła olbrzymie obszary Azji, Afryki i nawet Europy. Gmina z Medyny była miniaturą rodzącego się społeczeństwa muzułmańskiego. W ciągu swego krótkiego życia Muhammad stworzył naród ze szczepów olbrzymiego kraju, który do tej pory był jedynie geograficzną nazwą, oraz ustanowił religię, która wyparła chrześcijaństwo i judaizm na ogromnych obszarach i która do dziś zyskuje nowych zwolenników, zwłaszcza na kontynencie afrykańskim. Narodziny islamu są nierozerwalnie związane z powstaniem Koranu. Początkowo księga ta nie istniała w formie pisanej. W 633 roku, tj. rok po śmierci Muhammada, kalif Abu Bakr polecił byłemu sekretarzowi proroka Zajdowi ibn Tabitowi z Medyny zebranie i zestawienie rozproszonych dotychczas tekstów i poszczególnych części i urywków Koranu. Pracę tę podjęto, ponieważ liczba ludzi znających wszystkie sury (rozdziały) koraniczne na pamięć zaczęła szybko maleć, a fragmenty świętej księgi, zapisane na liściach palmowych, tabliczkach z białego kamienia i na piersiach ludzi (teksty wytatuowane na ciele) nie mogły stanowić gwarancji przetrwania tekstu w nie zmienionej postaci. Jednakże już w pierwszych latach kalifatu Utmana (Osmana), tj. po roku 644, pojawiły się pisane teksty Koranu, których treść różniła się między sobą dość znacznie, najprawdopodobniej na skutek niedoskonałości pisma. Wobec takiego stanu rzeczy Utman powołał w 651 r. komitet na czele z Zajdem ibn Tabitem w celu dokonania rewizji świętej księgi i zatwierdzenia jednego wzorcowego tekstu. Po kilku latach żmudnych prac przyjęto za podstawę tzw. kopię Abu Bakra, którą przechowywała Hafsa, córka drugiego kalifa Umara (Omara) i jedna z żon Muhammada. Ten oryginalny egzemplarz zatwierdzonej wersji został złożony w Medynie, a trzy jego odpisy rozesłano do głównych obozów wojskowych w Damaszku, Basrze i Kufie. Wszystkie inne pisane teksty Koranu zniszczono. Sprawa rewizji tekstu Koranu była ponownie rozpatrywana za abbasydzkiego kalifa al-Qahira w 933 r. przez uczonego Ibn Mudżahida i dwóch wezyrów Ibn Muqlę oraz Ibn Isę. Uznali oni wtedy aż siedem wersji świętej księgi za kanoniczne. Koran składa się z 114 rozdziałów (suwar) liczących od 2 do 286 wierszy (ajatów). Rozdziały zostały uporządkowane mechanicznie tj. według ich długości. Sury mekkańskie, w liczbie dziewięćdziesięciu, powstały w okresie dla proroka bardzo trudnym, w atmosferze walki; są przeważnie krótkie, cięte, namiętne. Ulubionym tematem, występującym bardzo często w tych rozdziałach, jest Allach jako Bóg jedyny, jego przymioty etyczne, obowiązki człowieka wobec niego oraz sprawy życia pozagrobowego. Rozdziały medyńskie, czyli pozostałe dwadzieścia cztery, które "zostały zesłane" w okresie zwycięstwa, są przeważnie długie, rozwlekłe i bogate w materiał ustawodawczy. W surach tych są sformułowane teologicznie dogmaty oraz przepisy rytualne dotyczące modlitw, postu, pielgrzymki itp. Zgodnie z zasadami Koranu każdego wyznawcę islamu obowiązują: 1. wyznanie wiary (szahada), 2. modlitwa (salat), 3. jałmużna (zaka), 4. post (saum), 5. pielgrzymka do Ka'by (hadżdż). Te pięć głównych obowiązków religijnych nazywa się w teologii muzułmańskiej pięcioma filarami islamu. Szerzenie islamu za pomocą oręża, czyli wojna święta (dżihad), jest zalecana przez Koran. Wyznanie wiary jest ujęte w Koranie następującą formułą: la ilaha illa-I-Lah wa Mahammad rasulu-l-Lah (Nie ma Boga prócz Allacha, a Muhammad jest jego prorokiem). Są to pierwsze słowa, które wpadają w ucho nowo narodzonemu niemowlęciu muzułmańskiemu i ostatnic, które są wymawiane nad grobem. Poza tą formula nie ma słów częściej powtarzanych. Używa ich także muezin przy nawoływaniu do modlitwy, intonując je wiele razy dziennie za szczytu minaretu. Ogólnie rzecz biorąc islam zadowala się słownym wyznaniem wiary. Formuła ta wypowiedziana przez kogokolwiek z przekonaniem czyni go muzułmaninem. Modlitwa jest drugim filarem wiary. Pięć razy dziennie wierny muzułmanin ma zwrócić swoją twarz ku Mekce i odmówić przepisaną modlitwę. Liczba pięciu modlitw, według al-Buhariego, była kompromisem między Muhammadem i Allachem. Ten ostatni podczas pamiętnej wizyty proroka w siódmym niebie zażądał aż pięćdziesięciu modlitw dziennie. Ostatecznie Muhammad ustalił, iż wierny winien odmawiać modlitwę o świcie, po południu, o zachodzie słońca i gdy zapadnie noc. Podczas modlitwy muzułmanin winien być w stanie nakazanej czystości (tzn. umyć ręce, twarz, nogi), stać w miejscu czystym (najczęściej na specjalnym dywaniku) i być odwróconym w kierunku Mekki. Modlić się powinien, bez względu jaki jest jego język ojczysty, po arabsku. W tej stereotypowej formie modlitwa jest nie tylko prośbą lub błaganiem, ile wymienianiem imienia Allacha. Główny trzon tej modlitwy stanowi prosta i pełna znaczenia fatiha (pierwsza sura Koranu), często porównywana do chrześcijańskiej modlitwy Pańskiej. Piątkowa modlitwa w południe jest jedyną modlitwą publiczną i jest obowiązkowa dla wszystkich pełnoletnich mężczyzn. Pewne meczety mają miejsca zarezerwowane także dla kobiet. Jedną z cech charakterystycznych piątkowego nabożeństwa jest hutba (kazanie) wygłaszane przez prowadzącego modły imama. Modlitwa piątkowa jest nieporównywalna w swojej prostocie, ładzie i wyjątkowym dostojeństwie. Stojąc w meczecie wyprostowani, w samorzutnie utworzonych szeregach, wyznawcy Allacha przedstawiają widok, który zawsze wywiera duże wrażenie. W pierwszych wiekach islamu modlitwa ta byta probierzem dyscypliny dla tych dumnych i niezależnych synów pustyni. Rozwijała ona w nich poczucie równości społecznej i świadomość solidarności. Miejsce modlitwy stało się pierwszym placem ćwiczebnym islamu. Początkowo oparta na dobrowolnym opodatkowaniu się i uważana za przejaw pobożności zaka rozwinęła się z biegiem czasu w obowiązkową daninę od majątku. Młode państwo muzułmańskie pobierało zaka za pośrednictwem stałych urzędników i rozdzielało ją z centralnego skarbca w celu wsparcia biednych, budowało za nią meczety, a także pokrywało wydatki państwowe. Słowo zaka jest pochodzenia aramejskiego i było odpowiednikiem u muzułmanów dziesięciny, którą według pliniusza kupcy południowoarabscy musieli wypłacać swemu bogu, zanim wolno im było sprzedawać swoje towary. Wysokość zaka zmieniała się, lecz na ogół wynosiła dwa i pół procent. Nawet wynagrodzenie żołnierzy nie było zwolnione od tego datku. Później, gdy nastąpił rozkład państwa czysto muzułmańskiego, zaka pozostawiona została sumieniu wiernych. Czwarty filar wiary muzułmańskiej - post - jest nakazany w miesiącu ramadanie. Polega on na powstrzymaniu się od wszystkich pokarmów i picia od świtu do zachodu słońca. W czasach przedmuzułmańskich pogańscy Arabowie nie znali raczej instytucji hustu. Ibn Hisham stwierdza, iż Qurajszyci w czasach diahilija mieli zwyczaj spędzania jednego miesiąca w roku na górze Hira (w pobliżu Mekki) odbywając pokutę. Muhammad przed ustanowieniem postu w ramadanie w Medynie obchodził dzień dziesiątego muharrama (aszura) jako dzień postu, który niewątpliwie przyjął od Żydów. W surach mekkańskich słowo oznaczające post (saum) występuje tylko raz i to tylko w sensie milczenia. Pielgrzymka (hadżdż) jest piątym i ostatnim filarem islamu. Raz w życiu każdy muzułmanin i muzułmanka ma obowiązek przedsięwziąć taką wyprawę do Mekki. Ceremoniał i zachowanie się pielgrzyma podczas hadżdżu jest ściśle określone specjalnymi przepisami, które nie zmieniły się lub niewiele się zmieniły od jej ustanowienia. Pielgrzymka do Mekki ma dla wiernego nie tylko znaczenie ściśle religijne, lecz także społeczne, turystyczne, psychologiczne i ekonomiczne. Pielgrzymka do świętych miejsc była starożytną instytucją semicką. Echa jej przetrwały do czasów Starego Testamentu. Pierwotnie mogło to być oznaką kultu słonecznego, którego ceremonii zbiegały się z obchodami zrównania dnia z nocą i stanowiły coś w rodzaju pożegnania surowego panowania palącego słońca i powitanie Quzaha, gromowładnego boga urodzaju. Już w czasach przedmuzułmańskich po dorocznych targach w Arabii północnej podążały pielgrzymki do Ka'by w miesiącu Zu-l-hidżdża. W siódmym roku hidżry Muhhamad włączył do praktyk muzułmańskich obrzędy pielgrzymkowe. W ten sposób islam przejął część wierzeń pogańskich Arabii. Pielgrzymka spełniała dużą rolę społeczno-wychowawczą, zwłaszcza wśród koczowników. Religijne obowiązki (ibadat) omówione powyżej stanowią podstawy islamu. Lecz nie są one jedynymi obowiązkami ustanowionymi przez Koran. Takie samo znaczenie ma także dobry uczynek (ihsan). Wola Allacha, objawiona za pośrednictwem Muhaiiimada, określa, co jest słuszne (hulal - dozwolone), a co złe (haram - zabronione). Koran, jak już powiedzieliśmy, ustala podstawowe obowiązki muzułmanina. Ale nie tylko. Ustala on bowiem o wiele szerzej zasady postępowania ludzkiego. Sformułowane w nim są teologiczne dogmaty i przepisy ceremonialne odnośnie instytucji publicznych, prohibicji wina, zakazu jadania wieprzowiny oraz uprawiania hazardu. Zawiera on przepisy karne w wypadku zabójstwa, zemsty, kradzieży, lichwy, małżeństwa i rozwodu, spadkobrania i uwalniania niewolników. Sury Ii, Iv i V zawierają najwięcej materiału ustawodawczego. Krytycy Koranu uważają za najbardziej niesprawiedliwe ustawy o małżeństwie i rozwodzie, za najbardziej humanitarne - ustępy dotyczące traktowania niewolników, sierot i ludzi obcych. Studia nad Koranem pokazują, pod jakimi wpływami znajdował się Muhammad. Prawie wszystkie historyczne opowieści Koranu mają swoje biblijne odpowiedniki, z wyjątkiem kilku czysto arabskich, takich jak o Adzie, Tamudzie, Luqmanie oraz o "siedmiu śpiących". Wiele postaci znanych ze Starego Testamentu występuje także w Koranie. Pierwszy człowiek Adam występuje w kilkunastu rozdziałach świętej księgi, Noe w dwudziestu kilku. Abraham uważany jest za Hanifa (przedstawiciela monoteistycznego ruchu religijnego, który rozwinął się na Półwyspie Arabskim w okresie przedmuzułmańskim), założyciela Ka'by i idealnego poprzednika Muhammada. Imię Abrahama wymieniane jest około siedemdziesięciu razy w dwudziestu pięciu surach. Ponadto częste jest imię Izmaela, Lota, Józefa, którego imieniem nazwana jest sura Xii, Mojżesza, Saula, Salomona, Eliasza, Hioba i Jonasza. Wszystkie te opowiadania są użyte w celach dydaktycznych nie dla samego opowiadania historii, lecz aby głosić zasady moralne i uczyć, że Bóg w dawnych czasach zawsze wynagradzał sprawiedliwych, a karał złych. Najwięcej miejsca w świętej księdze islamu poświęcono Jezusowi (Isa), jego matce Marii i Janowi Chrzcicielowi. Koran uznaje niezwykłe pochodzenie Jezusa. Maria jest jako naczynie, w którym Bóg go stworzył. "Tchnęliśmy w Nią Naszego Ducha" mówi Koran (Xxi, 91Ď). Narzuca się tutaj podobieństwo ze stworzeniem Adama, chociaż boskie tchnienie ożywiające glinianą masę jest inne, niż takie, które realizuje się w łonie kobiety. Niewątpliwie więc poglądy chrześcijan zamieszkujących Arabię miały wpływ na idee Muhammada. Idee chrześcijańskie, a w większym może nawet stopniu judaistyczne, wpłynęły na stanowisko Muhammada w sprawie profetyzmu. Ciągłość "łańcucha" proroków uznawał judaizm, a także chrześcijaństwo. Islam nawiązał do tradycji żydowsko-chrześcijańskiej. "Prorocy - mówi jeden z hadisów - są dziećmi jednego ojca, lecz różnych matek". W ten sposób islam nie uznaje Jezusa za Boga, a jedynie za proroka. Nazwa Koran (Qur'an) znaczy po arabsku: czytanie, recytacja. Księga ta jest przeznaczona do recytacji i aby należycie ją ocenić, trzeba usłyszeć ją w czytaniu. Jej piękno spoczywa w rymie, retoryce, rytmie i melodyjności, które nie mogą być odtworzone w tłumaczeniu. Koran poza tym, że jest podstawą i ostatecznym autorytetem w sprawach religijnych, spełnia wiele innych niezwykle doniosłych ról w życiu społeczeństw muzułmańskich. Między innymi jest on podręcznikiem szkolnym, służącym nie tylko do nauki czytania i pisania, ale i do zdobycia wykształcenia ogólnego. Koran stał się pewnego rodzaju konstytucją Arabów. Historia zna już dzisiaj kilka fal ludów semickich z Półwyspu Arabskiego, które wylewały się na północne, żyzne tereny Syrii i Mezopotamii w epoce przedmuzułmańskiej. Jednakże dopiero Arabowie, dzięki nowo stworzonej organizacji społecznej, opartej nie na związku krwi, lecz na bazie ponadplemiennej i ponadszczepowej, utworzyli potężny organizm państwowy. Państwo wyrosło poza plemieniem i poza szczepem głównie dzięki islamowi. Termin islam może być użyty w trzech znaczeniach: jako religia, jako państwo i jako kultura. Islam, który podbił ogromne obszary na północy, wschodzie i zachodzie, był jednocześnie religią i państwem muzułmańskim. Wydaje się, że podboje zaczęły się od najazdów, mających na celu rozładowanie wojowniczych nastrojów kłócących się szczepów, którym zabroniono bratobójczych walk. Za swego życia Muhammad spełniał funkcje proroka, przywódcy religijnego, najwyższego sędziego, dowódcy armii i głowy państwa. Ale Muhammad umarł. Powstało pytanie, kto ma zostać jego następcą, kalifem (khalifa). W roli ostatniego i najwyższego proroka, który objawił ludzkości ostateczny system religijny, Muhammad oczywiście nie mógł mieć nikogo, kto mógłby go zastąpić. Prorok nie pozostawił męskiego potomka i tylko jedna córka Fatima, żona Alego, przeżyła go. Ale nawet jeśliby Muhammad pozostawił syna, to i tak problem ten nie zostałby rozwiązany. Arabowie nie znali dziedziczenia wodzostwa. Przywódcy szczepowi byli raczej wybierani spośród szczepowej starszyzny. Muhammad nie wyznaczył także swego następcy. Kalifat był zatem pierwszym problemem, w obliczu którego stanął islam. Jak się to zwykle zdarza, gdy poważna sprawa zostanie poddana pod dyskusję publiczną, wtedy powstają rozbieżności. W następstwie śmierci Muhammada powstały w gminie muzułmańskiej stronnictwa wzajemnie się zwalczające. Najpierw roszczenia do władzy wysunęli Emigranci (Muhadżirun), którzy swoje racje motywowali tym, iż wywodzili się z tego samego szczepu co prorok, oraz że byli pierwszymi, którzy uznali jego posłannictwo. Na to odpowiedzieli medyńscy Poplecznicy (Ansar) wysuwając argument, iż gdyby oni nie udzielili schronienia prorokowi i jego zwolennikom, to zarówno Muhammad, jak i islam zginęliby. Oba stronnictwa bardzo szybko połączyły się w jeden przyjmując wspólną nazwę Towarzyszy Proroka (sahaba). Wkrótce pojawiło się także inne ugrupowanie, zwane legitymistycznym, które dowodziło, że Allach i Muhammad nie mogli pozostawić gminy muzułmańskiej bez desygnowania odpowiedniej i godnej osoby do kierowania wiecnymi. Taką najbardziej godną osobą był według nich Ali, kuzyn proroka ze strony ojca, mąż jego jedynej żyjącej córki i jeden z najpierwszych wyznawców. Ugrupowanie to stało na stanowisku boskiego prawa władzy i było przeciwne zasadzie wyboru. Wreszcie ostatnią, lecz wcale nie najsłabszą partią, była arystokracja qurajszycka (umajjadzka), która dzierżyła władzę w czasach przedmuzułmańskich. Ta bogata i potężna grupa ostatnia przyjęła islam, lecz nie zawahała się wysuwać roszczeń do spadku po Muhammadzie. W walce o władzę zwyciężyło pierwsze ugrupowanie. Kalifem został sędziwy i pobożny Abu Bakr, teść proroka i jeden z najpierwszych wyznawców islamu. Abu Bakr otworzył listę czterech prawowiernych (raszidun) kalifów przed Umarem, Utmanem i Alim. Wszyscy czterej byli ze sobą ściśle powiązani, a także byli krewnymi proroka. Sprawowali władzę w Medynie, miejscu ostatniej duszpasterskiej działalności Muhammada. Wyjątek stanowił czwarty kalif Ali, który na stolicę wybrał Kufę w Iraku. Krótki kalifat Abu Bakra (632-634Ď) upłynął głównie na tzw. wojnach secesyjnych (ridda). Jak przedstawiają arabscy kronikarze, cała Arabia z wyjątkiem al-Hidżazu zrzuciła zwierzchnictwo islamu. Nowa religia nie zdążyła jeszcze zapuścić głęboko korzeni. Przyczyną tego były trudności komunikacyjne, brak zorganizowanych form działalności misjonarskiej oraz zbyt krótki okres istnienia nowej wiary. Nawet Hidżaz, najbliższy rejon działalności Muhammada, został zislamizowany na rok lub dwa przed jego śmiercią. Śmierć proroka spowodowała, że podporządkowane islamowi szczepy odmówiły płacenia Medynie podatku zaka. Zawiść przeciwko rosnącej hegemonii stolicy Hidżazu była także jednym z powodów wypowiedzenia posłuszeństwa. Stare, odśrodkowe siły, charakterystyczne dla życia arabskiego, znów zatriumfowały. Abu Bakr był jednakże człowiekiem nieugiętym i wydał bezwzględną walkę secesjonistom. Wódz muzułmański Chalid ibn al-Walid stał się bohaterem tych wojen. W ciągu sześciu miesięcy podporządkował całą Arabię centralną władzy kalifa. Następnie zwycięski Chalid podporządkował Abu Bakrowi szczepy Jemenu, Hadramautu, Omanu i Bahrajnu. Cała Arabia została podporządkowana państwu muzułmańskiemu. Rozmach uzyskany w tych wewnętrznych walkach, które przeobraziły cały półwysep na kilka miesięcy w zbrojny obóz, musiał przekształcić się w ekspansję na zewnątrz. Wojowniczy duch szczepów arabskich, zahamowany islamem, musiał znaleźć nowe ujście. Ujściem tym stały się podboje na północy, wschodzie i zachodzie. Jeśli ktokolwiek na początku siódmego wieku miałby odwagę powiedzieć, że Arabowie w ciągu dziesięciu lat zawładną imperium Sasanidów i ograbią Bizancjum z jego najlepszych prowincji, zostałby z pewnością uznany za pozbawionego rozsądku. Sukces Arabów można w pewnej mierze tłumaczyć tym, że Bizantyjczycy i Sasanidzi byli osłabieni długą wzajemną rywalizacją. Prowadzili oni mordercze wojny przez wiele pokoleń. Powodowało to wzrost podatków, nakładanych na poddanych obu imperiów, co podkopywało ich lojalność. W bizantyjskiej Syrii i perskiej Mezopotamii zadomowiły się arabskie szczepy, które dość łatwo porozumiewały się ze swoimi pobratymcami z półwyspu. Ponadto w kościele chrześcijańskim istniała w tym czasie schizma, która spowodowała powstanie gmin monofizyckich w Syrii i Egipcie, jak również nestoriańskich w Iraku i Persji. Gminy te były prześladowane przez kościół ortodoksyjny. Wszystko to utorowało drogę zadziwiająco szybko postępowi armii arabskich. Szybkie sukcesy Arabowie uzyskali także i dlatego, że tak Bizantyjczycy, jak i Persowie nie byli przygotowani od odparcia najazdu. Tak na przykład Bizantyjczycy po zwycięstwie pod Mu'tah nad kolumnami wojsk muzułmańskich we wrześniu 629 roku zaniechali umacniania przygranicznych fortec, a także Herakliusz wstrzymał zasiłki, które były wypłacane szczepom syryjsko-arabskim, zamieszkałym na południe od Morza Martwego, przy szlaku Medyna-Ghazza. Ponadto, jak już uprzednio wspominaliśmy, miejscowa ludność, Arabowie z Syrii, Palestyny i Mezopotamii patrzyli na nowych przybyszów jak na bliskich krewnych, a nie na znienawidzonych zaborców. Danina ściągana przez nowych panów była o wiele niższa od podatków płaconych poprzednim władcom. Podbite ludy mogły także pod nowymi panami uprawiać swoje praktyki religijne z większą swobodą. O sukcesach Arabów zadecydowało przede wszystkim użycie dobrze zorganizowanej, przepojonej wolą zwycięstwa armii. Większość źródeł arabskich mówiąc o podboju ościennych krajów przez muzułmanów interpretuje to przyczynami natury religijnej. Także i nauka europejska przez długi okres stała na podobnym stanowisku. Dopiero współczesna krytyka naukowa zwróciła uwagę na ekonomiczny aspekt całej sprawy, poruszony zresztą już przez arabskiego historyka al-Balazuriego. Pisze on mianowicie, że Abu Bakr wzywał do świętej wojny ludność Mekki, Taifu, Jemenu, Nadżdu i Hidżazu między innymi także w celu zdobycia bogatych łupów na Grekach. Mniej więcej w tym czasie, kiedy Herakliusz, odnowiciel jedności Wschodniego Imperium, święcił zwycięstwo nad Persami, jego oddziały doniosły o arabskim ataku pod Mu'tah. Potyczka zakończyła się zwycięstwem Bizantyjczyków. Incydent ten został zbagatelizowany i zinterpretowany jako jeden z normalnych najazdów, do których osiadła ludność z nadgranicznych terenów była od dawna przyzwyczajona. Tym razem najazd ten rozpoczynał kilkusetletnie zmagania bizantyjsko-muzułmańskie zakończone upadkiem Konstantynopola w Xv wieku. Po zakończeniu wojen ridda na Półwyspie Arabskim jesienią 633 trzy oddziały muzułmańskie rozpoczęły działania wojenne przeciwko Bizantyjczykom na terenie Syrii. Mniej więcej w tym samym czasie Chalid ibn al-Walid, słynny wódz z okresu wojen ridda na Półwyspie Arabskim, zwany także "Mieczem Allacha", prowadził działania zaczepne w Iraku. W wyniku tej akcji zależne od Persji państewko al-Hira skapitulowało przed Chalidem i jego sprzymierzeńcem Musanną al-Harisem, wodzem Beduinów Szajban. W związku z tym, że działające w Syrii wojska arabskie napotykały silny opór armii bizantyjskiej, Abu Bakr rozkazał Chalidowi, aby niezwłocznie podążył na pomoc wojskom walczącym w Syrii. Z niespotykaną szybkością zjawił się Chalid w pobliżu Damaszku po siedemnastodniowym marszu przez pustynię, wprost na tyłach bizantyjskiej armii. Rozpoczęła się teraz dobra passa dla wojsk arabskich. Chalid objął dowództwo nad zjednoczonymi wojskami arabskimi. Zwycięstwa następowały jedno po drugim. We wrześniu 635 roku po siedmiomiesięcznym oblężeniu skapitulował Damaszek. Zwycięski wódz dotrzymał przyrzeczenia i obszedł się wspaniałomyślnie z mieszkańcami miasta. Mury miasta nie zostały zburzone, a na ludność nałożone zostało jedynie pogłówne. Tymczasem Herakliusz zebrał siły i z 50-tysięczną armią wydał bitwę nad Jarmukiem Chalidowi. 20 sierpnia 636 roku dzień był gorący i przyćmiony tumanami piasku, gnanymi przez wiatr. Była więc to pora sprzyjająca dla Arabów. Pod strasznym naporem nieustraszonych synów pustyni wysiłki oddziałów bizantyjskich, wspomaganych śpiewem i modłami kapłanów, okazały się bezskuteczne. Wojska bizantyjskie, w skład których wchodziły najemne oddziały arabskie i aramejskie, zostały bezlitośnie wycięte. Z wielkiej armii tylko nieliczni się uratowali. Los Syrii został przesądzony. Wschodnie Imperium straciło na zawsze jedną z najpiękniejszych prowincji. W tym czasie, kiedy los Syrii został przesądzony, kalif Umar wysłał armię do Iraku. Na głównodowodzącego tymi wojskami wybrał Sa'da ibn Abu Waqqasa, jednego z tych towarzyszy, któremu Muhammad w bitwie pod Badr obiecał raj. Sa'd na czele sześciu tysięcy ludzi stoczył po raz pierwszy wielką bitwę z Persami pod Qadisiją. Sceneria bitwy była podobna do tej, jaka była pod Jarmukiem. 1 czerwca 637 roku Arabowie rozbili ogromną armię sasanidzką i cała urodzajna nizina mezopotamska dostała się w ręce najeźdźców. Następnym celem ekspedycji Sa'da stała się perska stolica Ktezifon, leżąca po drugiej stronie Tygrysu. Wojska arabskie natychmiast przekroczyły rzekę w bród bez strat w ludziach, co kronikarze uznali za cud. Cesarz zbiegł ze stolicy wraz ze swym garnizonem i miasto stanęło otworem przed najeźdźcami. Kronikarze arabscy podają wprost nieprawdopodobne opisy łupów, jakie zostały tam zdobyte. Od tej pory zaczął się systematyczny podbój imperium perskiego. W 641 roku został zdobyty Mosul, a w następnym roku poważne zwycięstwo nad Persami pod Nihawendem otwarło drogę do Indii i nad Oxus. Wojskowy obóz al-Kufa został stolicą nowo zdobytych terenów. Obóz ten składający się początkowo z baraków zbudowanych z trzciny, które miały służyć jako domy dla żołnierzy i ich rodzin, przekształcił się w murowaną metropolię. Tam to czwarty kalif Ali przeniesie stolicę z Medyny. Podczas gdy jedna kolumna wojsk arabskich pod dowództwem Sa'da przeprowadzała operacje w kierunku wschodnim, druga pod wodzą nie mniej znakomitego Amra ibn al-Asa udała się na zachód. Wkrótce Egipt i część Afryki Północnej weszły w skład imperium Arabów. Bezprzykładna ekspansja arabska spowodowała powstanie imperium, które ciągle rozrastało się i zyskiwało na sile. Podbój świata zapoczątkowany za panowania Abu Bakra osiągnął swoje szczytowe nasilenie za Umara i chwilowo został zahamowany za Alego. Pojawiły się pierwsze poważne trudności w łonie gminy muzułmańskiej. Kończył się okres spontanicznego rozwoju islamu, a zaczynały się trudności zarządzania olbrzymim imperium, które wyrosło nagle i nieoczekiwanie. Józef Bielawski.Ń Islam jakoŃ religia światowa Jedność Boga, równość wiernych, braterstwo i sprawiedliwość społeczna - to zasadnicze dewizy islamu. Islam, początkowo religia Arabów, przy sprzyjającej sytuacji politycznej stał się rychło religią uniwersalną, obejmująca różne kontynenty i różne rasy ludzkie. Podstawowe nauki zawarte w Koranie i sunnie proroka, dostosowane do społeczności arabskiej, do umysłowości prostej, w szybkim tempie zostały rozbudowane i wzbogacone pod wpływem obcych tradycji religijnych i kulturalnych, jakie zwycięscy muzułmanie napotykali na pobitych obszarach. Wpływ filozofii i nauki greckiej przyczynił się zarówno do rozbudowania systemu teologicznego, jak i do rozwoju samej filozofii muzułmańskiej, tradycje irańskie i indyjskie przyczyniły się do wzbogacenia różnych dziedzin życia duchowego, intelektualnego i państwowego, tradycje kultury hellenistycznej oraz kultury rzymskiej i bizantyjskiej przyczyniły się do rozbudowania prawa muzułmańskiego fikh. Pod wpływem różnych tradycji religijnych i filozoficznych w połączeniu z pewnymi prądami narodowymi dość wcześnie powstały w islamie różne sekty, które zbudowały własne odrębne doktryny religijne i polityczne, zagrażające islamowi sunnickiemu poważnym rozłamem. Dzięki prostocie dogmatycznej islamu nie doszło jednak do takiego rozłamu w sprawach religijno-dogmatycznych. Zaistniałe różnice dotyczyły raczej spraw religijno-politycznych, a więc sprawy następstwa kalifa po proroku, jego kompetencji, jego przywilejów itd. Islam sunnicki przeszedł wiele etapów rozwojowych, z których dwa są najważniejsze: wypracowanie systematycznej teologii, dogmatyki, która była głównym dziełem wielkiego teologa z X wieku, al-Asz'ariego, początkowo zwolennika szkoły religijno-filozoficznej islamu, powstałej od wpływem filozofii greckiej, oraz odnowienie "skostniałej" religii prawa i dogmatu przez elementy sufizmu, czyli mistycyzmu muzułmańskiego, przez największego teologa islamu Abu Hamida al-Ghazalego na przełomie Xi i Xii wieku. Islam prawowierny, sunnicki, mimo różnych wstrząsów w ciągu wieków zachował swoje oblicze i swoją treść, jaką nadali mu teologowie muzułmańscy do Xii wieku. Dopiero w czasach nowożytnych zaczęły zachodzić pewne zmiany, próby adaptacji religii do nowych przemian kulturalnych, społecznych i politycznych; zmiany te jednak nie dotykają podstawowych dogmatów religii muzułmańskiej, a dotyczą przede wszystkim strony prawnej islamu. Religia i moralność są w islamie nierozerwalnie związane z przepisami prawa. Islam znacznie bardziej niż inne religie ma charakter porządku prawnego, który reguluje życie i postępowanie muzułmanina według nauk zawartych w Koranie i sunnie proroka. Prawo muzułmańskie jest totalitarne i rządzi każdą czynnością człowieka należącego do społeczności muzułmańskiej; każdy jego czyn, choćby najdrobniejszy i mało ważny, jest niejako przewidziany i sklasyfikowany przez skrupulatnych jurystów muzułmańskich. Islam ustanowił swój własny porządek sprawiedliwości, ustalając to, co jest słuszne i niesłuszne, to, co jest dobre i moralnie piękne, i co złe, moralnie brzydkie. W muzułmańskiej teorii prawa jedynie Bóg, źródło wszelkiej wiedzy, władzy i sprawiedliwości, posiada znajomość prawa doskonałego. Według prawowiernej doktryny sunnickiej prawo religijne zawarte w Koranie współistniało razem z Bogiem od wieków w "niebieskiej księdze". Jako odwiecznie istniejące, prawo boskie było prawem doskonałym i sprawiedliwym, przeznaczonym dla wszystkich narodów i społeczeństw po wszystkie czasy. Żyć zgodnie z tym prawem, znaczy żyć doskonale. Prawo w ostatecznej analizie jest "słowem Boga". Religia, moralność i prawo w islamie są ze sobą tak ściśle splecione, że klasyczni autorzy muzułmańscy nie robili rozróżnienia pomiędzy tymi dziedzinami nauk. Wielki klasyk prawa muzułmańskiego z Ix wieku, Abu Hanifa, definiuje prawo jako rodzaj wiedzy ma'rifa, pojmowanie tego, co jest słuszne i co niesłuszne. Prawo muzułmańskie obejmuje obowiązki człowieka względem Boga i reguły postępowania w stosunkach między ludźmi, a przede wszystkim między współwyznawcami. Jeżeli wierny wypełnia wszystkie przepisy prawa, to realizuje zarazem ostateczny cel swojego życia zgodnie z nakazami religii i zapewnia sobie pomyślność na tym świecie i osiągnięcie zbawienia w życiu przyszłym. Prawo muzułmańskie według poglądów dawnych prawników istniało od wieków niezależnie od istnienia człowieka. Podobnie jak normy prawa istnieją w samej naturze i tylko są stopniowo odkrywane przez ludzi, tak prawo Allacha istniało od wieków i stopniowo odkrywali je ludziom prorocy, a ostatnio w sposób najdoskonalszy i najpełniejszy prorok Muhammad. Substancja tego prawa istniała jako część objawienia religijnego w oryginalnej "praksiędze" - Umm al-Kitab, tj. naturze (również stworzonej przez Boga). Prawo to zostało przekazane prorokowi Muhammadowi w oddzielnych objawieniach przy odpowiednich okazjach, a po śmierci proroka zebrane zostało w jedną "ziemską" księgę zwaną Koranem. W ten sposób Koran stanowi niejako ziemskie odbicie "praksięgi", jest zmaterializowaniem prawa powszechnego, czyli prawa natury. Celem prawa boskiego, objawionego w ten sposób ludziom, było wprowadzenie porządku w świat chaosu. Prawo muzułmańskie - szari'at ("prawa droga") daje wiernemu muzułmaninowi możliwość wyboru między tym, co nakazane, czyli tym, co jest obowiązkiem (fard), a tym, co jest zabronione (haram). Prawnicy muzułmańscy twierdzą, że podstawową zasadą prawną jest wolność. Tę wolność trzeba jednak w pewien sposób ograniczać ze względu na słabość natury ludzkiej, która może być sprowadzona na złą drogę, o ile nie będzie nią kierować mądrość boska, ukazana w objawieniu. Stąd też prawo przekazane ludziom za pośrednictwem Muhammada jest zbiorem obejmujących wszystko przykazań danych ludziom w sposób autorytatywny; obejmuje ono zarówno dogmaty religijne, jak i reguły prawne, w tym również zasady postępowania społecznego i politycznego. Wszystko to stanowi niepodzielną całość. Prawo nabiera w ten sposób charakteru obowiązku religijnego, a jednocześnie dostarcza religii sankcji politycznej. Na tej zasadzie sprawiedliwości pochodzącej od Boga powstał cały gmach prawodawstwa muzułmańskiego. Prawo muzułmańskie (fikh) jest przeto oparte na tym, co zostało "objawione" (w terminologii muzułmańskiej: mankul, tj. Koran i sunna - hadith - tradycja), oraz na tym, co zostało zbudowane przez ludzkie rozumowanie (w terminologii muzułmańskiej: ma'kul, czyli na zgodności opinii jurystów - idżma oraz dedukcji analogicznej - kijas). Innymi słowy, Koran i sunna (hadith) oraz rozum ludzki stanowią zasadnicze podstawy prawa muzułmańskiego, które zostało wypracowane w ciągu Viii i Ix wieku. W prawie muzułmańskim, podobnie jak w religii, na pierwszym miejscu stoi Koran, a na drugim sunna - hadith, stanowiące "tekst" - nass, który obowiązuje każdego prawnika. Z nich też zostały wydedukowane dalsze reguły prawnicze. Sunna, głównie sunna proroka, odegrała ogromną rolę zwłaszcza w życiu społeczności muzułmańskiej pierwszych wieków. Termin sunna, który etymologicznie oznacza "drogę, utartą ścieżkę", jako termin religijno-prawniczy oznacza przede wszystkim "sposób postępowania proroków", w szerszym znaczeniu może oznaczać również "sposób postępowania towarzyszy proroka", a nawet zislamizowany zwyczaj miejscowy. Arabowie nie mieli własnej tradycji organizacji większej, scentralizowanej społeczności państwowej ani odpowiedniego porządku prawnego, ani ustroju państwowego. Powstałe w bardzo szybkim czasie państwo arabskie wymagało odpowiedniej organizacji. Przepisy zawarte w Koranie, przeznaczone dla małej gminy, nie wystarczały. Stąd też gorączkowe poszukiwania odpowiednich źródeł prawa, stąd sięganie m.in. do przedmuzułmańskiego prawa zwyczajowego Arabii, obejmującego zasady prawne i moralne, znane również pod nazwą sunny. Struktura społeczeństwa arabskiego była strukturą luźno ze sobą związanych plemion koczowniczych, nie posiadających jednolitej władzy centralnej. Pierwotne prawo zwyczajowe arabskie, sunna, swojego rodzaju common law, rozwijało się w bardzo luźnej organizacji politycznej ; było regulatorem władzy sapida, czy szejka, i często występowało przeciwko jej przerostowi. Pewne zwyczajowe instytucje prawne powstały dla złagodzenia surowego i trudnego życia na pustyni, były odruchem szlachetności i współczucia, przejawem chęci niesienia pomocy bliźniemu. Prymitywne wierzenia religijne Arabów stały się integralną częścią prawa zwyczajowego i często funkcje społeczne i ekonomiczne były traktowane jako obowiązki religijne. Wiele z dawnych zwyczajów, czyli dawnej sunny, zostało zaaprobowanych przez proroka i zislamizowanych, jak np. religijna praktyka pielgrzymki do Mekki, znana również dawnym Arabom. Pojawienie się islamu miało dalekosiężny wpływ na dotychczasowe życie Arabów-Beduinów; islam stanowił wielki przewrót w ich życiu społecznym i duchowym. Początkowo celem Muhammada nie było zniesienie arabskiego prawa zwyczajowego, sunny. Jego postępowanie w pierwszym okresie działalności religijnej, okresie mekkańskim, podkreślało, że nie ma on zamiaru radykalnie zmieniać prawa zwyczajowego. Głosił on, że jego misją jest jedynie "ostrzeganie" ludu przed bałwochwalstwem i głoszenie jedności Boga (tauhid). Wprowadzenie przez Muhammada wiary w jedynego Boga - mimo zarzutów jego przeciwników - nie stanowiło zamachu na dawne zwyczaje Arabów, czyli ich sunnę. Przeciwnie, sunna stanowiła bardzo ważną podstawę materialną dla późniejszego rozwoju prawa muzułmańskiego; często dawne zwyczaje jako sunna proroka ujawniały się w tradycji - hadith. Znaczenie tradycji, jako jednego z głównych pierwotnych źródeł prawa muzułmańskiego, jest ogromne i chociaż bardzo często tradycje przypisywane Muhammadowi nie są autentyczne i nie pochodzą od niego, to jednak wyrażają potrzeby oraz ukazują idee i myśli pierwotnej społeczności muzułmańskiej. Zanim zostały skodyfikowane w wielkich autorytatywnych zbiorach al-Buchariego i Muslima w Ix wieku, utrzymywały się i były bardzo żywe, zwłaszcza na terenie Arabii, w Mekce i Medynie, gdzie żył i działał prorok Muhammad. Wyróżnia się sześć etapów rozwojowych religijnego prawa muzułmańskiego, co jest m.in. ściśle związane z politycznym rozwojem społeczności arabsko-muzułmańskiej. Pierwszy etap rozwoju to okres działalności proroka islamu, zwłaszcza ostatnie lata jego życia. W tym czasie tworzyły się dwa podstawowe źródła islamu jako religii i jako prawa, a mianowicie Koran i sunna, czyli hadith. Ten pierwszy etap rozwojowy prawa muzułmańskiego można by nazwać okresem czystego szari'atu, religijnego prawa arabskiego. Rozstrzygnięcia proroka miały ogromne znaczenie dla późniejszych generacji przez pokazanie, jak należy stosować przepisy Koranu w konkretnych sytuacjach. Drugi znamienny okres rozwoju prawa muzułmańskiego przypada na czas kalifów wybieralnych, Abu Bakra, Omara, Othmana i Alego, i kończy się w roku 661. W tym czasie uwydatnia się silny wpływ zwyczajowego prawa arabskiego, przenikającego do islamu jako sunna proroka. W tym okresie zachodzi wydarzenie o wielkiej doniosłości dla całego islamu: sporządzenie ostatecznej, kanonicznej redakcji tekstu Koranu za kalifa Othmana. Przez trzydzieści lat po śmierci Muhammada sprawy duchowe i polityczne były w rękach tzw. "towarzyszy" proroka którzy starali się iść za wskazaniami Koranu, wzorując się na działalności swojego mistrza. Praktyka religijna i prawna "kalifów sprawiedliwych" tego okresu jest bezcenna dla zrozumienia i zilustrowania różnych sposobów realizowania ideałów muzułmańskich, kiedy już sam prorok nie mógł kierować gminą wiernych. Sytuacja zmieniła się radykalnie, kiedy wyznawcy islamu znaleźli się poza granicami Arabii i stanęli wobec nowych problemów religijnych i politycznych. Centrum polityczne państwa przeniesiono z Medyny do Damaszku. Władza duchowna i świecka znalazła się teraz w ręku Omajjadów. Ich decyzje w sprawach politycznych, ekonomicznych i dyplomatycznych były dyktowane raczej przez ich osobiste, świeckie rozważania nieograniczonych autokratów aniżeli przez ducha i literę islamu. Nauki i przykazania religijne były stosowane co najwyżej w sferze życia osobistego, a ignorowane przeważnie w sprawach społecznych i państwowych. Chcąc przeciwdziałać tej "bezbożnej" polityce Omajjadów pobożni muzułmanie wycofywali się z politycznej stolicy kalifatu i osiadali na jego peryferiach, żeby tam spokojnie rozwijać swoją działalność. W ten sposób doszło do powstania w pierwszej połowie wieku Viii dwóch szkół prawa muzułmańskiego, jednej w Medynie, a drugiej w Kufie. W trzecim okresie rozwoju prawa muzułmańskiego podjęto próbę systematyzacji jego zasad. Wcześnie rozgorzały dyskusje i kontrowersje nad źródłami i metodami rozwoju prawa. Wszyscy teologowie i prawnicy byli zgodni co do tego, że Koran, zawierający przykazania i nauki objawione przez Boga, jest źródłem pierwszym i nie kwestionowanym. Znaczne różnice poglądów zarysowały się przy ocenianiu wartości tradycji i sunny. Dopiero po długich dyskusjach wypracowano kryteria wartości i znaczenia tradycji, w zależności od tego, czy pochodziły od samego proroka i jego towarzyszy, czy też od mieszkańców Medyny jako miasta proroka. W Medynie była ciągle żywa tradycja proroka i pierwszych kalifów. Nic więc dziwnego, że tutaj pierwsi fakihowie ("uczeni w prawie") zebrali i zbudowali zasady i system prawodawstwa muzułmańskiego, oparty najpierw na koncepcji, że żywa tradycja Medyny, przekazana przez kilka generacji, była najbardziej pewnym wskaźnikiem poprawnej interpretacji nakazów Boga. System ten zbudowany przez imama Malika ibn Anasa (713-795Ď), zwany szkołą malikicką, przyjmował do pomocy, obok Koranu, miejscową tradycję Medyny, usankcjonowaną przez ogólną zgodność opinii fakihów tego miasta, czyli idżmę. Stosował on także, w razie potrzeby, zasadę "uwzględniania dobra powszechnego" - istislah. Imam Malik zostawił obszerne dzieło pt. Al-Muwatta ("Utarta droga"), która stanowi najstarszy zbiór prawa muzułmańskiego, jaki się zachował. Dzieło to jest bardzo cenne również dlatego, że stanowi pośrednie ogniwo między prawdziwą literaturą prawniczą wczesnego okresu a późniejszymi zbiorami tradycji. Druga wczesna szkoła prawa muzułmańskiego, szkoła hanaficka, rozwinęła się w Iraku; w mieście Kufa, znanym ośrodku studiów filologicznych. Założycielem tej szkoły był imam Abu Hanifa (669-766Ď). Jest to właściwie najstarsza szkoła prawna islamu, a jednocześnie - co wydaje się dziwne - najbardziej liberalna spośród wszystkich czterech szkół ortodoksyjnych, sunnickich. Stosowano w tej szkole na szeroką skalę rozumowanie przez analogię, czyli tzw. kijas. Jest to zrozumiałe dlatego, że Abu Hanifa nie miał w swoim środowisku żywej tradycji Medyny, tradycji proroka i jego towarzyszy, musiał przeto w sposób bardziej dedukcyjny, opierając się oczywiście na Koranie, wypracowywać swój system za pomocą rozumnej opinii - raj. Z drugiej strony, fakihowie Iraku byli bardziej zainteresowani czystą teorią prawa aniżeli aktualną praktyką prawa, co było charakterystyczne dla Medyny. W wymierzaniu sprawiedliwości teoretyków prawa wyręczali sami kalifowie, którzy, jak wspomniano, nie zawsze liczyli się z naukami i przepisami islamu. Dlatego już we wczesnym okresie myśl prawna islamu, rozwijająca się na krańcach imperium kalifów, była teoretyczna i bardziej książkowa, zwłaszcza gdy chodziło o dziedzinę prawa zajmującego się sprawami administracyjnymi, ekonomicznymi i wojskowymi, które spoczywały bezpośrednio w ręku kalifów omajjadzkich. Pod ich opieką rozwijała się praktyka prawna i sądowa, która później poważnie wpłynęła na dalszy rozwój i systematyzację prawa muzułmańskiego. W tej sytuacji pewnego rozdwojenia między teorią a praktyką pojawił się wielki filar jurysprudencji muzułmańskiej, imam asz-Szafi'i (767-820Ď), twórca trzeciej szkoły prawa sunnickiego, zwanej szkołą szafucką. Asz-Szafi'i był uczniem Malika ibn Anasa, a pośrednio również uczniem Abu Hanify. Przez swoją zdyscyplinowaną metodę i swoje systematyczne rozumowanie szeroko wpłynął na strukturę wszystkich szkół sunnickich i klasyczną ostateczną formę prawodawstwa muzułmańskiego. On był twórcą nauki o "zasadach" (usul) i "gałęziach (furu'), czyli drugorzędnych zagadnieniach prawa muzułmańskiego. Dalszy etap rozwojowy prawa muzułmańskiego charakteryzuje się wzrostem systematycznego rozumowania, które było wynikiem dyskusji między różnymi szkołami prawniczymi. Doprowadziło ono do zastąpienia tzw. "opinii" (ra'j), uważanej za pewną dowolność, przez "zdyscyplinowany wysiłek" (dla zrozumienia Koranu i sunny), czyli tzw. idżtihad. Druga cecha charakterystyczna tego okresu to wielkie zainteresowanie sunną-tradycją i głębsze studia nad nią. W tym czasie powstała ostatnia szkoła ortodoksyjna, hanbalicka, założona przez Ahmada ibn Hanbala (780-855Ď). Był on przede wszystkim wielkim znawcą tradycji, był raczej teologiem niż prawnikiem. Przygotował sześciotomowy zbiór tradycji religijnych Musnad. Przyjął on za podstawę tylko Koran i tradycję proroka, nie dopuszczał zasad rozumowania, usiłował stosować literę przepisów koranicznych, a nie ich ducha. Na ten czas właśnie przypadają też redakcje wielkich, klasycznych zbiorów tradycji, al-Buchariego i Muslima, które cieszyły się nie mniejszym autorytetem niż Koran i wpłynęły decydująco na dalszy rozwój islamu we wszystkich jego aspektach: religijnym, prawnym i filozoficznym. Wiek X był ostatnim okresem klasycznego prawodawstwa muzułmańskiego. W tym czasie ostatecznie usankcjonowano czwartą zasadę prawa islamu, tj. "zgodność" (idżma) opinii "doktorów" prawa. Wysiłek indywidualny (idżtihad) systematycznego rozumowania i interpretacji Koranu i hadithów był uznawany za zann, czyli za mniemanie, za coś niepewnego. Ten wysiłek rozumowania systematycznego (idżtihad) musiał zyskać aprobatę ogólną, czyli idżmę, żeby zyskać walor prawa. Sankcję dla tej zasady "zgodności" wyprowadzano z jednej tradycji (hadith) proroka, który głosi: "Moja gmina nigdy nie będzie zgodna w błędzie". Ten okres znamionuje też ukonstytuowanie się czterech ortodoksyjnych, sunnickich szkół prawa muzułmańskiego, które opierają się na tych samych czterech głównych zasadach: Koran, sunna (hadith), kijas i idżma, a różnią się między sobą tylko stopniem posługiwania się nimi. Kończy się etap rozwojowy i twórczy prawa muzułmańskiego, czyli tzw. "absolutny wysiłek zdyscyplinowanego rozumowania". Została, jak się to mówi w terminologii muzułmańskiej, "zamknięta brama wysiłku intelektualnego" (mian. dla rozwoju prawa). Odtąd prawo muzułmańskie rozwijało się w obrębie poszczególnych szkół, czyli ten wysiłek intelektualny był ograniczony, a granice rozwoju prawa zacieśnione. W ten sposób wchodzimy w dalszy okres prawa muzułmańskiego, okres naśladownictwa - taklid, który zaczyna się w X wieku i trwa mniej więcej do roku 1785. Właściwie doktryna "naśladownictwa" dominuje nad konserwatywną myślą muzułmańską do dnia dzisiejszego i krępuje mocno, przynajmniej w niektórych krajach muzułmańskich, normalny rozwój prawodawstwa w duchu nowoczesnym. W okresie tym teoretycznie można było adaptować prawo muzułmańskie do zmieniających się stopniowo warunków społecznych, ekonomicznych, kulturalnych itd. jedynie przez wydawanie "opinii", czyli fatw, co powodowało wiele trudności i zahamowań w rozwoju społeczeństw i państw muzułmańskich. Nowożytny okres rozwoju prawa islamu zaczyna się od końca Xviii wieku, kiedy do społeczeństw muzułmańskich, przynajmniej niektórych, zaczyna wkraczać ustawodawstwo europejskie. Sztywność systemu zrodzonego przez "naśladownictwo" (taklid) nie wytrzymała naporu wypadków z zewnątrz. Od Xix wieku islam stanął w obliczu wzrastającego fizycznego i kulturalnego zagrożenia ze strony obcych źródeł. Po raz pierwszy prawo religijne, czyli - jak je powszechnie nazywano - szari'at zostało oficjalnie zastąpione przez kodeksy praw-ustaw. Proces ten miał głównie miejsce w regionach, które przeszły pod obce panowanie, jak południowa, centralna i południowo-wschodnia Azja i zachodnia, północna i północno-wschodnia Afryka; ale obserwujemy go również na terenach, które pozostawały pod panowaniem muzułmańskim, jak np. imperium osmańskie. W Xx wieku zaczyna się nowy okres w życiu krajów muzułmańskich, które stopniowo się usamodzielniają, a jednocześnie modernizują i reorganizują pod wpływem europejskim we wszystkich dziedzinach życia społecznego i politycznego, a więc i w dziedzinie prawa. Zaistniała sytuacja paradoksalna, zwłaszcza dla muzułmanów; nie wolno było rozwijać dalej własnego (muzułmańskiego) prawa, a asymilowano i rozwijano prawo obce. Podniosły się liczne głosy światłych, lecz przywiązanych do dawnej tradycji muzułmanów w Egipcie, Turcji, Indiach, ażeby ożywić dawny idżtihad, czyli rozwijać dalej prawo muzułmańskie i dostosowywać je do nowych warunków i nowych sytuacji społecznych i politycznych. Pojawiły się w krajach muzułmańskich różne prądy w dziedzinie prawodawstwa, zachowawcze i postępowe, za wprowadzeniem i przeciw wprowadzeniu ustawodawstwa europejskiego. Dziś w ustawodawstwie krajów muzułmańskich panuje duża różnorodność i duże zamieszanie. Prawo muzułmańskie utrzymało się w dziedzinie prawa osobowego, rodzinnego, natomiast do wszystkich innych dziedzin wkroczyło nowoczesne ustawodawstwo europejskie. Wymienione wyżej klasyczne szkoły prawa muzułmańskiego podzieliły między siebie panowanie na całym obszarze islamu z wyjątkiem obszaru Persji, gdzie zapanował szyizm, i pewnych okolic czy to w świecie arabskim, czy na terenie Indii, gdzie istnieją grupy szyickie lub inne heretyckie gminy muzułmańskie, jak zaidyci czy charidżyci. Szyizm jako "partia Alego" (szi'at Ali) datuje się od czwartego kalifa, Alego, tj. od 661 roku. Punktem wyjścia tego odłamu islamu był prawnopolityczy spór o prawa do kalifatu. Szyici, których doktryna religijna odbiegała nieco od islamu ortodoksyjnego i rozwinęła się znacznie później, dzielą się na dwie grupy: szyitów właściwych, zwanych ithna aszari ("dwunastowców"), uznających dwunastu imanów, oraz ismailitów ("siedmiowców"), uznających siedmiu imamów. Ismailici, którzy obecnie stanowią znaczną mniejszość odłamu szyickiego, stworzyli niegdyś potężny kalifat Fatymidów w Egipcie (969-1171Ď), a obecnie żyją częściowo w Indiach, w Azji Środkowej, Syrii, Iranie. Szyici właściwi stanowią ogromną większość ludności Iranu, gdzie ta postać islamu jest religią państwową i religią domu panującego. Wyznawcy szyizmu wierzą, że ich ostatni imamowie (u ismailitów siódmy imam Dża'far as-Sadik, zm. w 765 roku, a u szyitów właściwych dwunasty imam Muhammad al-Hasan al-Askari, zm. w 874 roku) działają w ukryciu za pośrednictwem swoich chwilowych namiestników, a kiedyś pojawią się jeszcze sami, aby wymierzyć na ziemi sprawiedliwość. Upraszczając bardzo zagadnienie, można powiedzieć, że imam szyicki jest kontynuatorem objawienia prawa boskiego. Wiara i prawo są u szyitów interpretowane przez uczonych teologów-prawników w imieniu ukrytego imama. Szyicka koncepcja prawa jest bardziej oparta na autorytecie i oderwana od rzeczywistości społeczno-politycznej (przynajmniej w teorii) niż doktryna szyicka. Zasada "zdyscyplinowanego rozwijania prawa" (idżtihad) ma u szyitów inne znaczenie niż u sunnitów. Przede wszystkim w szyickiej teorii prawa Koran jest głównym nie kwestionowanym źródłem prawa, a sunna, tradycja religijna, o tyle tylko, ile pochodzi od proroka Muhammada, Alego i jego prawowitych następców, czyli imamów. Idżma, czyli "zgodność opinii", była stosowana w ograniczonym zakresie, a analogią (kijas) jako źródłem prawa religijnego szyici się nie posługiwali. Różnice między szyizmem a sunnizmem, poza różnicami poglądów na imamat i jego przymioty, dotyczą nie zasad fundamentalnych, lecz raczej drugorzędnych i dlatego szyizm można raczej uważać za jedną ze szkół religijno-prawnych islamu, a nie za sektę religijną. Tak więc podstawowe dogmaty islamu, jak jedność Boga i jego przymioty, cała eschatologia itd., są identyczne w islamie sunnickim i w islamie szyickim. Fundamentalnym dogmatem szyizmu jest nauka o imamacie. Jest to nauka mesjanistyczna, ponieważ "imam jest tym, który wypełni ziemię sprawiedliwością i prawością". Imam jest namiestnikiem Boga na ziemi; jest "panem czasu", jest nieśmiertelny i cudownie żywy od chwili swojego zniknięcia czy ukrycia. Przyjdzie on jako prawdziwy mesjasz (mahdi), żeby zaprowadzić na świecie sprawiedliwość. Szyici "dwunastowcy" wierzą w tzw. "zniknięcie" (ghajba), istnienie jego z dala od świata; ismailici natomiast nie wierzą w możliwość "zniknięcia" imama. Imam nie może całkiem zniknąć, może najwyżej być ukryty, niewidoczny (mastur) dla zwykłych ludzi, którzy nie posiadają przenikliwości ludzi wtajemniczonych. Gdyby się zdarzyło, że imam zniknąłby z tego świata, to "zaiste ziemia zniknęłaby ze wszystkimi ludźmi". Imam jest ośrodkiem świata szyickiego. W nim są skupione wszystkie nadzieje świata, miłość i cześć należna prorokowi. Jest on "człowiekiem doskonałym" (alinsan al-kamil), łącznikiem między Bogiem a ludźmi. W istocie jest on zasadą tajemniczą, logiczną i duchową, która utrzymuje wszechświat. Jest on najwyższym władcą tutaj na ziemi zarówno w dziedzinie prawa, jak i religii. Jeśli chodzi o stosunek imama do proroka, to możemy wyróżnić trzy rodzaje poglądów, jakie podzielają odpowiednie podgrupy szyickie. Zaidyci, którzy zbliżają się najbardziej do sunnitów, ograniczają manifestację Boga w osobie imama racjonalnie do "dobrego kierownictwa, dobrej drogi" (huda), a zaprzeczają temu, jakby substancja boska weszła do ludzkiego ciała Alego. Szyici właściwi, "dwunastowcy", przyjmują, że imam jest istotą, która, chociaż nie jest boska ani też nie jest równa prorokowi, posiada jednak pewne cudowne, nadnaturalne przymioty. Krańcowe poglądy pod tym względem głoszą tzw. ekstremiści (ghulat) szyiccy, którzy czynią imama niemal równym Bogu. Inna grupa szyitów, zw. Ali-ilahi, ubóstwia Alego i przyjmuje naukę o reinkarnacji. Ismailici wschodni, żyjący głównie w Indiach, uważają, że stan proroczy (nubuwwat) jest czymś niższym niż imamat. Imamat jest instytucją trwałą i nieśmiertelną, bo świat zginąłby, gdyby nie było imama, "instytucja proroka" natomiast nie jest trwałym elementem religii. Bóg zsyła swojego proroka jako swojego rzecznika, kiedy to jest pożądane. Chodża-ismailici (zwolennicy Agi Khana) są skrajni w swoich poglądach, podobni do ekstremistów (ghulat), bo według ich nauki imam jest inkarnacją boga Wisznu. Ogromna większość wyznawców w to nie wierzy i stosuje się do normalnej doktryny islamu. Dla lepszego zrozumienia doktryny o imamacie należy jeszcze powiedzieć kilka słów o dwóch dogmatach szyickich, które mają też znaczenie prawne. Są to walaja i 'isma. Imamowi, jako szefowi gminy i prawodawcy z polecenia Boga, należy się z konieczności posłuszeństwo, miłość i poświęcenie i to nazywa się walaja. Stąd też doktryna szyicka Fatymidów (ismailicka) wylicza nie pięć "filarów" wiary, lecz siedem: walaja, tahara (czystość), salat, zakat, saun, hadżdż i dżihad. Walaja jest najwspanialszym "filarem", bo przez nią dochodzi się do uzyskania największego poznania. Imam, któremu człowiek winien ślepe posłuszeństwo, powinien być bez grzechu, nieomylny: to jest właśnie 'rsma. Doktryna szyicka głosi, że ta nieomylność odnosi się nie tylko do spraw wiary (jak to jest w chrześcijaństwie), lecz obejmuje zarówno akty publiczne, jak i najbardziej zwykłe czynności codziennego życia. Istotne różnice między kalifem a imamem są następujące: 1. kalif jest sługą, imam jego interpretatorem i panem; 2. kalif powinien być wybierany przez lud, imam jest desygnowany przez poprzednika, desygnacja ta jest "aktem Boga"; 3. kalif może był złożony z tronu, jeśli popełni akty godne nagany, imam zaś nie może być złożony z tronu przez lud; 4. kalif jest zdolny popełnić czyny naganne, imam jest bezgrzeszny i nieomylny. Islam jest religią z wielkimi ambicjami zbudowania "królestwa z tego świata", które ma być przygotowaniem do "świata przyszłego". Jest on rodzajem ideologii społeczno-politycznej, która dostarcza w postaci prawa religijnego podstaw organizacji nowego społeczeństwa i nowego państwa, a zarazem do stwarzania nowej historii Arabów i ludów, które oprócz Arabów znalazły się w zasięgu islamu. Islam jako religia w ścisłym tego słowa znaczeniu jest też osobistym przeżyciem każdego muzułmanina, kształtującym jego życie wewnętrzne zgodnie z głównymi dogmatami i naukami moralnymi tej religii. W świetle własnych zasad islam jest religią światową, uniwersalną i objawioną i jako taki nie da się ściśle zdefiniować. Z jednej strony ukazuje niezmierzoną wielkość jedynego Boga, Allacha, a z drugiej strony niezmierzoną różnorodność ludzką, różnorodne przeżycia religijne. Dla muzułmanina islam jest religią Boga, tzn., że nie zaczął się on od Vii wieku, lecz co najmniej od stworzenia świata. Kiedy Bóg stworzył świat, wyposażył go w siły natury, prawa, które miały działać według jego wskazań. Ludzie powinni postępować w życiu indywidualnym i społecznym według wskazań Boga. Jeśli ludzie żyją należycie, to wtedy ich społeczeństwo uchroni się od rozkładu i chaosu. Bóg nie pozostawił człowieka na ziemi bez kierownictwa. Od czasu do czasu zsyłał swoich proroków, żeby go kierowali na właściwą drogę. Ostatni był Muhammad. Poprzedni prorocy troszczyli się przede wszystkim o osobistą pobożność ludzi i pozwalali, aby społeczna sprawiedliwość podupadła. Trzeba było reformy społeczeństwa i oparcia jego organizacji na prawie religijnym. Pojawił się wtedy na arenie historii islam w Vii wieku i rozpoczął swoją wspaniałą karierę wśród ludzi. Koran objawiony w języku arabskim, odznaczającym się jasnością i niezwykłą pięknością, głosił nowe nauki dla rodzącej się gminy muzułmańskiej. Znamienne jest, że nowa era muzułmańska liczy się nie od chwili wystąpienia proroka, lecz od chwili powstania gminy muzułmańskiej, kiedy Muhammad stanął na czele władzy politycznej i zaczął nową erę w historii Arabów, a następnie wyznawców islamu, niezależnie od ich pochodzenia. Nowa społeczność decydowała się żyć w zgodności z planem Boga. Stać się muzułmaninem oznaczało przyłączyć się do tej społeczności i brać udział w wypełnianiu planu Boga na ziemi. Człowiek zbliża się do Boga przez działalność społeczną, o ile działalność ta zmierza do dobra. Społeczność muzułmańska odznacza się wielką solidarnością. Społeczność ta jest nie tylko grupą społeczną, lecz również "ciałem religijnym". Kościół i państwo - jeśli użyjemy naszego języka - to jedno. W islamie porządek społeczny i jego działanie są wyrażeniem w formie praktycznej osobistej wiary muzułmanina. Różnice, jakie wystąpiły w historii islamu, odnosiły się mniej do tego, co jest prawdziwe, a więcej do tego, co jest dobre, czyli mniej do zagadnień teoretycznych, dogmatycznych, a raczej do społeczno-politycznych. Sekty w islamie różniły się między sobą także w sprawach teologii, ale większe różnice występowały w sprawach praktycznych, jak np. kto powinien kierować społecznością muzułmańską. Wielki sukces religijny islamu tłumaczy się między innymi tym, że połączył on w jedną całość i poddał pod jedno kierownictwo sprawy "z tego świata i świata przyszłego". Najpierw Arabowie, a następnie i inne ludy, które wkroczyły w krąg islamu, odnosili sukcesy nie tylko na polach bitew i opanowali rozległe obszary, ale dokonali też wielkich przemian na różnych odcinkach życia społecznego i duchowego. Wychodząc od prostych nauk nowej religii, opierając się na niej, stworzyli nową kulturę. Wiele elementów zbiegło się na to, by stworzyć kulturę i cywilizację muzułmańską: nauki zawarte w Koranie, elementy kulturalno-obyczajowe dawnej Arabii, filozofia i nauka grecka, hellenizm, kultury semickie i niesemickie starożytnego Bliskiego Wschodu, religia i kultura Iranu Sasanidów, nauka i filozofia Indii. Osiągnięciem muzułmanów było to, że potrafili oni zlać te poszczególne tradycje religijno-kulturalne w jedną całość, odpowiednio je przetworzyć i zapewnić im dalszy rozwój już w nowej, muzułmańskiej formie. Muzułmański wzór życia nadał społeczeństwu wielką zwartość i dynamizm. Ośrodkiem tej jednoczącej siły w islamie było prawo muzułmańskie, które regulowało wszystko, od modlitwy do praw własności, od moralności jednostki do polityki. Prawo islamu dało jedność społeczności muzułmańskiej, rozciągającej się na rozległym obszarze od Kordoby w Hiszpanii do Multany w Azji Środkowej. Islam odniósł wielkie sukcesy wśród narodów, które do niedawna były mu przeciwne. Mongołowie, którzy podbili znaczną część świata islamu na wschodzie, sami wkrótce przyjęli islam i stali się szermierzami sprawy islamu. Islam przeżywał nowy okres swojego dynamizmu i oddziaływania religijnego i kulturalnego. Kończył się islam arabski, ale islam jako taki tkwił nadal w formie perskiej i tureckiej pod opieką nowych, bardzo gorliwych wyznawców. Nowe formy islamu były różne od poprzednich, różne w ramach rządzenia, teorii politycznej, w strukturze ekonomicznej i organizacji społecznej, w wartościach kulturalnych i estetycznych, jakie wniosły nowe ludy. W tej nowej formie islam zmierzał do nowych osiągnięć historycznych. Po chwilowym załamaniu się po Xiii wieku islam zabłysnął nową potęgą i wspaniałą kulturą na wschodzie (Mongołowie) i na zachodzie (Turcy osmańscy), które doszły do zenitu w Xvi wieku. Wtedy to imperium osmańskie stało u szczytu swojego rozkwitu i potęgi politycznej, Safawidzi w Iranie (Persji) łączyli potęgę polityczną z rozkwitem pięknej sztuki, graniczącej z wyrafinowaniem, a Mongołowie w Indiach stworzyli wielką potęgę i kulturę, łącząc tradycje kultury Indii z islamem. Ten drugi wielki świecki rozkwit islamu nie ograniczył się jedynie do budowania imperiów. Podboje militarne i zapał misjonarski poniósł islam do Azji Mniejszej i na Bałkany, do Azji Środkowej, dalej na wschód do Indonezji, a z drugiej strony na zachód do Czarnej Afryki. Jednak ten drugi wielki okres świetności islamu, który moglibyśmy nazywać islamem średniowiecznym w przeciwstawieniu do pierwotnego, klasycznego, wykazywał pewne właściwości odrębne tak w sferze świeckiej, jak i duchownej. Tak np. muzułmanie "średniowieczni" odczuwali wyraźnie, że rozluźniły się więzy między władzą duchowną i świecką. Przywódcy polityczni i przywódcy religijni odczuwali, że prowadzą dwie różne dziedziny spraw. Politycznie kalifat dał faktycznie miejsce sułtanowi, tzn. że egzekutywa religijna została zastąpiona przez niezależną właściwie władzę świecką. Klasyczna teoria polityczna islamu uważała wiarę za idealny regulator życia jednostek i społeczeństwa, przyznając każdemu właściwe miejsce w społeczeństwie, nakładając na władcę obowiązek wykonywania przepisów religijnych. Średniowieczna teoria polityczna islamu natomiast widziała główne zadanie władcy, sułtana czy cesarza w utrzymaniu równowagi społeczności świeckiej, zapewniając każdej warstwie społecznej jej właściwe miejsce i funkcje w obrębie przyjętego porządku społecznego. Jeśli chodzi o sferę ściśle duchową, religijną, to obserwujemy w islamie średniowiecznym nową interpretację islamu przez mistyków. Sufizm średniowieczny różnił się w sposób istotny od światopoglądu klasycznego, sunnickiego, opartego przede wszystkim na prawie. Podkreślał raczej jednostkę niż społeczeństwo, kładł nacisk raczej na sprawy "wieczne" niż na "sprawy tego świata". Bardziej podkreślał miłość Boga niż jego potęgę, interesowała go przede wszystkim moralność jednostki i jej doskonałość. Mimo wszystko nie trzeba wyolbrzymiać wpływu tego nowego prądu w interpretacji islamu. Klasyczna wersja islamu pozostała oficjalnie nadal w mocy i pozostała społecznie ważna. Te tendencje islamu jako religii społecznej są decydujące i dzisiaj, kiedy współcześni przywódcy modernizujących się krajów muzułmańskich interpretują islam jako religię równości i sprawiedliwości społecznej. Doktryna etyczna w islamie jest - jak powiedziano wyżej - ściśle związana z prawem szari'a i jurysprudencją, fikh. W oficjalnych księgach nie ma specjalnego rozróżnienia między regułami postępowania i tym, co u nas podpada pod prawo cywilne czy karne. Nauki moralne w islamie stanowią więc integralną część kodeksu praktycznego, mającego na celu prowadzenie wiernego "drogą prawą" - huda, żeby mógł zyskać "zadowolenie" - rida Allacha i nagrodę w raju. W przeciwnym bowiem razie narazi się na gniew Allacha i na piekło. Problemami etyki zajmowali się w islamie teologowie, mistycy, filozofowie i prawnicy. Dla nich wszystkich podstawą i punktem wyjścia był Koran i sunna proroka, przy czym u jednych (u teologów i mistyków) mniej, u drugich (np. filozofów muzułmańskich) bardziej wywierały swój wpływ poglądy etyczne filozofów greckich: Platona, Arystotelesa i stoików. Koran przywiązuje wielkie znaczenie do samej wiary, na drugim miejscu stawia postępowanie, uczynki. Najbardziej prawowierna nauka sunnicka, asz'aryzm (nazwana tak od systematyka teologii sunnickiej z X wieku al-Asz'ariego), mówi, że wiara oznacza "usprawiedliwienie w sercu", tj. uznanie przez umysł ludzki prawdy, że "nie ma Boga oprócz Boga-Allacha i że Muhammad jest jego prorokiem". Słowne wypowiedzenie tego wyznania wiary i wypełnienie ustanowionych obowiązków zwanych "filarami" - arkan wiary: szahada, salat, zakat, saum i hiżdża (wyznanie wiary, modlitwa, post, jałmużna i pielgrzymka) - czyni pełnego muzułmanina. Wyznawca islamu nie przestaje jednak być prawdziwym wiernym, kiedy nie wypełni któregoś z tych "filarów". Koran, jak i inne pisma religijne, nie starał się przedstawiać jakiegoś abstrakcyjnego systemu etycznego czy rozważań na temat wartości moralnych, nie dostarczył żadnych ogólnych teoretycznych kryteriów dla odróżnienia tego, co słuszne, od tego, co niesłuszne: Ogólna polityka proroka była tego rodzaju, żeby nie wprowadzać wielkich zmian w sposobie życia nowo nawróconych Arabów, choć wprowadził pewne reformy w życiu rodzinnym i seksualnym swoich wyznawców; przyjął on wiele idei moralnych, które stały się zwyczajem i jako sunnę włączył do swojego kodeksu moralnego. To, co obejmowano u Arabów-Beduinów nazwą muruwwa (męstwo, cnota), stanowiącą całość zalet szlachetnego Araba jak dzielność, gościnność, "szlachetna" zemsta, elokwencja itp., zostało również wcielone w znacznym stopniu do moralności islamu. W Koranie np. (Sura Iv 40Ď) w wierszu charakterystycznym, zaczynającym się od nakazania wiernemu, żeby "służył Allachowi i nikogo do niego nie dołączał" (tj. nie wyznawał innych bogów), czytamy dalej: "Okazujcie uprzejmość względem rodziców i krewnych, sierot i biednych oraz tych, co znajdują się pod waszą opieką (dżar) czy to będzie krewny czy obcy, względem towarzyszy pracy i niewolników". Nauka Koranu ogranicza się do bardziej szlachetnej części muruwwa, pomija wzmiankę o obowiązku "zemsty krwi", który ciążył na Arabach pogańskich, należał do ich kodeksu moralnego. W islamie prawdziwa szlachetność leży w "przebaczeniu". "Ci, którzy powstrzymają swój gniew i przebaczą innym, otrzymają raj jako dobrze czyniący". Jak wiadomo, prorok Muhammad w swoich naukach zawartych w Koranie zwracał uwagę na stosunki społeczne. Od pierwszej sury prorok islamu troszczy się o dobro stosunków między zwolennikami nowej religii. Wiara jednak jest istotna i dobre uczynki niewiernego nie mogą być uważane za równowartościowe. Ale tuż obok wiary, pobożności lub bojaźni bożej idzie prawość i sprawiedliwe uczynki. Sam Allach jest przecież ar-Rahman i ar-Rahim ("miłosierny" i "litościwy") i prowadzi człowieka dwoma gościńcami: dobra i zła. Dobro jest opisane jako bardzo trudne; do niego zdążają sprawiedliwi i osiągają nagrodę. Polega ono m.in. na wykupywaniu niewolników, dawaniu pożywienia biednym, opiekowaniu się sierotami itd., a ponadto ci, którzy tak czynią, powinni wierzyć, mieć wzajemną cierpliwość i pobudzać się do litości. Wydaje się, że Muhammad, nawiązując do praktyki zwyczajowej okresu dżahilija (pogańskiego), przyjmuje nawet pogańską terminologię na oznaczenie dobra i zła. Kiedy mówi o wierze i właściwym postępowaniu, mówi o nich jako o al-ma'ruf ("rzeczy uznane zwyczajowo", czyli dobre), zaś niewiarę i złe postępowanie nazywa al-munkar ("rzeczy nie znane, obce"). W ten sposób nauka przejęta od dawnego społeczeństwa arabskiego została złączona w Koronie z doktryną etyczną, która jest specyficznie muzułmańska. Nagroda w raju przyrzeczona jest tym wiernym, którzy trzymają na wodzy swoje namiętności, dotrzymują wiernie swoich zobowiązań i przyrzeczeń i troskliwie przestrzegają rytuału czci i modlitwy. Kobietom i mężczyznom zaleca się skromność i wytrwałość w modlitwie, dawaniu jałmużny, w posłuszeństwie Bogu i jego posłańcowi. Prorok Muhammad jednak mówi nie tylko o rytualnym wypełnianiu obowiązków religijnych. "Pobożność - powiada - to nie tylko to, że będziecie się zwracać twarzami ku wschodowi lub ku zachodowi; pobożny mąż to ten, który wierzy w Boga i dzień sądu, daje swój majątek z miłości krewnym, sierotom, ubogim, podróżnym..." Tego rodzaju przepisy moralności stosują się przede wszystkim do wiernych muzułmanów, ponieważ wiara w Allacha była pierwszym warunkiem braterstwa w islamie. Nauki moralne zawarte w Koranie i tradycji (hadith) propagują zasady etyczne, na których, według Muhammada i jego ortodoksyjnych komentatorów, powinny być oparte normy postępowania społeczności muzułmańskiej. Podobnie jak inne wymogi religii, mianowicie te, które określają stosunek wiernych do Boga-Allacha, tak i normy postępowania zostały sprowadzone przez prawodawstwo muzułmańskie (fikh) do serii praktycznych reguł i stanowią niejako objaśnienia do przepisów prawa religijnego zawartego w Koranie, czyli szari'a. Te praktyczne reguły są zawarte w każdym dziele prawnym (fikh) i stosownie do nich czyny są dzielone na klasy i należą do jednej z następujących kategorii: a) istotne obowiązki, których wypełnianie jest wynagradzane, a zaniedbanie ich karane (fard, wadżib); b) obowiązki zalecane, lecz nieistotne, których wypełnianie jest nagradzane, lecz zaniedbanie nie jest karane (mandub); c) czynności prawnie i moralnie obojętne (dża'iz, mubah); d) czyny ganione, lecz nie zakazane (makruh); e) czyny zabronione i karalne (haram). Największa zbrodnia w islamie to odstępstwo od wiary (kufr); następnie idą: morderstwo, nierząd, sodomia, picie wina, kradzież, fałszywe świadectwo, oszczerstwo, odmawianie jałmużny. Jak widać z tego, etyka islamu była silnie związana z prawodawstwem muzułmańskim (fikh) i dzieliła jego losy, stała się systemem nakazów i zakazów. Do pewnego ożywienia i pogłębienia etyki muzułmańskiej, jak i całego islamu, przyczyniły się filozofia, a zwłaszcza etyka grecka oraz przeniknięcie do islamu ortodoksyjnego nauk mistycznych (sufizmu). Olbrzymią rolę w tych dziedzinach odegrał doktor islamu, al-Ghazali, największy teolog muzułmański o wykształceniu filozoficznym, noszący przydomek Hudżdżat al-islam ("Dowód islamu"). Niezadowolony ze skostniałych już form islamu ortodoksyjnego, zaczął zagłębiać się w studia filozoficzne i dostał się pod wpływ arystotelizmu i neoplatonizmu. Zostawił z dziedziny filozofii kilka cennych dzieł. Jednak i tutaj nie znalazł zadowolenia ani prawdy, której poszukiwał. Zbuntował się przeciwko rozumowi jako przewodnikowi życia, pogrążył się w naukach mistycznych. W rezultacie stworzył synkretyzm oparty najpierw na bezpośrednich studiach podstawowych źródeł fikhu, jak Koran i tradycja (hadith) bez późniejszych komentarzy, które kształtował na podstawie własnych studiów i przekonań. W swoim epokowym dziele Ihja ulum ad-din ("Ożywienie nauk religijnych") wypracował cały system życia (wiary i postępowania) wiernego muzułmanina. Sufizm długi czas był uważany w islamie za herezję. Wielkim osiągnięciem al-Ghazalego było pogodzenie doktryn mistycznych z naukami prawno-religijnymi islamu ortodoksyjnego, sunnickiego. Podobnie jak Sokrates, al-Ghazali oparł swoje nauki na swoistej "wiedzy" (ma'rifa) stwierdzając, że gdzie jest wiedza, tam są sprawiedliwe czyny. Jednak niezadowolony z nauk filozofów greckich, nie chciał dać ostatecznego autorytetu samej wiedzy. Jako muzułmanin uznawał, że Bóg przez swojego proroka dał nauce (wiedzy) pomoc, a człowiekowi prostemu, niezdolnemu do zgłębiania wiedzy, dał nauki Koranu i tradycji, które powinny mu wystarczyć. Arystotelesowska doktryna "złotego środka" ujawnia się również w poglądach etycznych al-Ghazalego; nadmiar lub niedostatek prowadzi do grzechu. Etyka filozofów muzułmańskich wywodzi się bezpośrednio od greckich systemów etycznych, lecz muzułmańscy filozofowie (falasifa) wiele wysiłku włożyli w to, żeby pogodzić je z Koranem. Jednym z tych filozofów muzułmańskich, którzy najczęściej zajmowali się zagadnieniami etyki jako samodzielną dziedziną (bez łączenia jej z prawem - fikh) był al-Farabi (zm. w roku 950); traktował o tych zagadnieniach w swoich interesujących traktatach etyczno-politycznych, jak "Państwo doskonałe", "Polityka", "Zdobycie szczęścia" i inne. Opierał się w swoich poglądach etycznych głównie na Platonie i Arystotelesie, nie zdołał się jednak uwolnić od wpływu Koranu. Człowiek w swojej działalności, mówi al-Farabi, spotyka czynności godne pochwały i godne nagany. Siły "zwierzęce" w człowieku ciągną go ku zdobywaniu bezpośrednich przyjemności zmysłowych, ale rozumna część człowieka zdąża do zdobywania dóbr szlachetniejszych, takich jak nauka, poszukiwanie prawdy itp. i skierowuje wszystkie niższe czynności ku górze, dobru najwyższemu i szczęściu. W ostatecznym wyniku rozum jest tym, co odróżnia dobro od zła. Największy następca al-Farabiego w filozofii islamu, Ibn Sina, znany pod zlatynizowanym imieniem Awicenny (zm. w roku 1037Ď), nie przywiązywał wielkiej wagi do zagadnień etycznych; przedmiot moralności pozostawił domenie fikhu. Specjalne dzieła poświęcili etyce autorzy pochodzenia perskiego. Jeden z nich to ibn Miskawajh (zm. w roku 1030Ď), uczony będący na służbie sławnej rodziny Bujjidów, sprawujących faktyczną władzę w kalifacie bagdadzkim, a drugi to sławny astronom Nasir ad-Din Tusi, związany z heretyckimi ismailitami (zm. w roku 1274Ď). Ibn Miskawajh zajmuje się w swoim dziele o znaczącym tytule Tahdhib al-achlak poprawianiem moralności. Idzie on drogą Sokratesa nauczając, że fundamentem dobrego charakteru jest wiedza. Człowiek różni się od innych zwierząt tym, że ma wolę oraz zdolność myśli i rozróżniania, może chcieć rzeczy dobrych i złych. Dobre są te rzeczy, dla których człowiek został stworzony, a złe te, które stoją na przeszkodzie osiągnięcia rzeczy dobrych. Człowiek, który ma powodzenie w rzeczach dobrych, jest szczęśliwy. Jest wiele form szczęśliwości i żaden człowiek sam nie jest w stanie osiągnąć wszystkich. Ludzie przeto muszą żyć w społeczeństwie i pomagać sobie wzajemnie w osiągnięciu szczęścia. Prawdziwa moralność jest cnotą społeczną i nie może być osiągnięta przez samotnika. Wielkie znaczenie przywiązuje Ibn Miskawajh do wychowania, doskonalenia charakteru. Czynności człowieka powinny być zdyscyplinowane i poddane pod kontrolę rozumu. Ostatecznym rezultatem tego będzie dobrze uporządkowane państwo, w którym wszystkie działania i władze będą dobrze rozdzielone pomiędzy ludzi odpowiednio do tego przygotowanych, a wszyscy członkowie społeczeństwa będą uczestniczyć we wspólnym szczęściu. Sławny astronom Nasir ad-Din Tusi, związany z władcą mongolskim Hulagu, zostawił też dzieło pisane w duchu Ibn Miskawajha i nazwał je: Achlak-i Nasiri ("Moralność Nasira"). U niego jednak widać większy wysiłek zharmonizowania poglądów etycznych z naukami Koranu. Stoi on w zasadzie na gruncie religijnym. Celem życia ludzkiego jest osiągnięcie doskonałości, a jest to cel, który leży w zasięgu możliwości człowieka. Doskonały lub pełny człowiek to ten, który podporządkowuje swoje niższe władze wyższym. Wyższość człowieka nad innymi istotami leży w jego rozumie, który jest kluczem do bram jego szczęścia lub nieszczęścia. Ostatecznie jednak człowiek znajduje szczęśliwość w pełnieniu przykazań Boga. Pełne szczęście człowiek może osiągnąć dopiero w życiu przyszłym, kiedy dusza już nie ma zasłony cielesnej. W tych naukach at-Tusiego widzimy właściwie całkowity nawrót do moralności religijnej islamu. Duże znaczenie dla kształtowania duchowego mas ludowych w islamie ma "moralność ludowa", która jest zebrana w różnych opowieściach moralizatorskich, anegdotach, tradycjach przypisywanych różnym wybitnym postaciom w islamie. Ta moralność, aczkolwiek oparta na naukach islamu, często odbiega od oficjalnego prawa religijnego (szari'a). Nic więc dziwnego, że czytanie ich i recytacja były bardzo ganione przez ulemów i fakihów ortodoksyjnych. Wiele z tych opowieści pochodzi z kręgu pozamuzułmańskiego, zostały one jednak zasymilowane i przerobione w duchu islamu. Cechą charakterystyczną jest to, że często są one sprzeczne z podstawowymi elementami sprawiedliwości i uczciwości, dopuszczają np. kradzież, a nawet morderstwo w pogoni za bogactwem i godnościami. O środkach oszałamiających, jak opium i haszysz, zakazanych przez prawo religijne, mówi się w nich bez zażenowania. O sprawach seksualnych, a nawet o różnych wykroczeniach w tej dziedzinie, mówi się tam z pełną swobodą i upodobaniem, jak to widzimy w zbiorze Opowieści z tysiąca i jednej nocy. W tym miejscu należy zauważyć, że muzułmanie uważają stosunki seksualne za naturalne funkcje ciała, jak np. jedzenie i picie, dyskutują o nich swobodnie, nawet w obecności dzieci. Ponieważ jest to dozwolone przez prawo szari'a, czyli jest halal, to raczej zachęca się do tych stosunków. Jedna z tradycji hadith (chyba spreparowanych przez tę moralność ludową) mówi, że najlepszy z gminy muzułmańskiej jest ten, który zawiera najwięcej małżeństw; a jak wiadomo, w islamie łatwo było zawierać małżeństwa. Celibat był raczej przeciwny islamowi sunnickiemu i poza kołami sufich (mistyków) był raczej nie znany. Jest specjalna gałąź literatury arabskiej, bardzo powszechnej i lubianej, literatura "adabowa", pouczająca, w której dydaktyczna moralność jest częstym przedmiotem rozważań. Cytuje się w nich często sentencje moralne proroka, jego towarzyszy i innych autorytetów muzułmańskich. Typowym tego rodzaju dziełem jest Ujun al-achbar ("Źródła wiadomości") Ibn Kutajby (żyjącego w Ix wieku), historyka, filologa i literata z Bagdadu. Wspomniane dzieło, choć nie zajmuje się specjalnie Koranem i sunną, ani też prawem religijnym lub tym, co jest "dozwolone" (halal) i co jest "zakazane" (haram), jest jednak dobrym przewodnikiem należytego postępowania w duchu muzułmańskim. Ibn Kutajba, Pers z pochodzenia, jest nieco liberalny i mówi, że nie ma tylko jednej drogi do Boga, ani też nie wszystko dobro zawiera się w "czuwaniach nocnych", modlitwach i postach, ani też w znajomości tego, co halal i haram. Pozostaje jednak wiernym muzułmaninem i mówi, że "pomyślność wieku zależy od pomyślności wiary". Ludowy ruch w islamie łączy się z ascetyzmem i sufizmem. Początki sufizmu sięgają Viii wieku, a swymi korzeniami tkwi ten prąd religijny nawet w Koranie (Sura 8, 65Ď): "Wy pożądacie dóbr tego świata, a Allach chce wam dać dobra drugiego świata" - na który się powołują sufi. Nazwa sufizmu wywodzi się powszechnie od okrycia z grubej wełny (suf), jakie nosili początkowo asceci za przykładem chrześcijańskich nestorianów. W X wieku noszenie takich okryć wełnianych stało się oznaką sufich, czyli mistyków muzułmańskich w Iraku, gdzie dość wcześnie wzmogły się tendencje do ascetyzmu jako protest przeciwko "pogańskiemu", luksusowemu życiu za Omajjadów. Pierwsze grupki sufich zjawiają się w Kufie już w Vii-Viii wieku i w Basrze w Viii wieku. Bagdad stał się silnym ośrodkiem sufizmu w Ix wieku. W tym czasie zwolennikami sufizmu byli ludzie z warstw średnich (np. rzemieślnicy zaczęli tworzyć rodzaj bractw), z pochodzenia pół-Persowie czy pół-Aramejczycy; oni zaczęli nadawać ton islamowi mistycznemu, a nie teologowie, jak to było na początku. Mistycyzm muzułmański, choć rozwijał się wśród obcych wpływów (chrześcijańskich, irańskich, a nawet hinduskich (Wedanta) i buddyjskich), jest ruchem spontanicznym wyrosłym na glebie islamu. Wśród obcych wpływów zauważyć można również wpływ filozofii hellenistycznej, zwłaszcza neoplatonizmu. Doktryna plotyńska o emanacji, ukazująca Boga jako jedyne źródło wszystkiego, co jest na świecie, a świata jako jego odbicia, zwierciadła, zaważyła mocno w dziełach późniejszych wielkich teoretyków sufizmu, skłaniających się do monizmu i panteizmu, jak Ibn al-Arabi. Sufizm, w miarę swojej popularności, napotykał groźną reakcję uczonych ortodoksów sunnickich. Działo się tak m.in. dlatego, że sufi - mistycy muzułmańscy - wykazywali obojętność dla rytualnych praktyk islamu i wysuwali się spod kontroli ortodoksyjnych kierowników islamu, a z drugiej strony sufizm zdradzał pewne nowe tendencje społeczne, inspirował nawet ruchy "rewolucyjne", stał się więc bardzo groźny dla ulemów, oskarżających sufich o herezję. Kulminacyjnym punktem wrogiego nastawienia sunnickich ulemów do sufizmu w tym pierwszym okresie rozwoju sufizmu było skazanie na śmierć i okrutne zamordowanie sławnego mistyka, skłaniającego się do panteizmu, Mansura al-Halladża (922Ď), za jego słynne wyznanie: Ana al-Hakk - "ja jestem Prawdą (Bogiem)". Represje okazały się jednak bezskuteczne. Ruch suficki odwoływał się przecież do Koranu i do nauk moralnych islamu, nie można go było unicestwić. Siła sufizmu polegała m.in. na tym, że zadowalał on uczucia religijne mas ludowych, do których nie przemawiały zbyt suche prawne przepisy i nauki ortodoksyjnego islamu sunnickiego. Istotne w tym ruchu było to, że apelował do ludu, z niego wyrastał, ujawniał tendencje społeczne, zmierzające do złagodzenia przerostów nierówności i niesprawiedliwości, jakie się zakradły do społeczności muzułmańskiej. W X i Xi wieku sufizm stale przybierał na sile mimo prześladowań ze strony ulemów sunnickich, wzmacniał się organizacyjnie, tworząc coraz większe zrzeszenia, bractwa. Bractwa te wykształciły u siebie specjalną liturgię, wspólne recytacje modlitw, litanie, szczególnie tzw. dhikr czyli "wspominanie" wspólne recytowanie imion Boga w pewnym rytmie, czemu często towarzyszyły odpowiednio zharmonizowane ruchy ciała. Mistycy muzułmańscy (sufi) twierdzili, że istnieje tylko jedna droga do poznania, wiedzy prawdziwej - ma'rifa, nie przez rozum, naukę - ilm, jak to przyjmowali teologowie, lecz przez wewnętrzne doświadczenia, intuicję i osiągnięcie ekstazy, czyli całkowitego zespolenia się z Bogiem. W wieku Xi do sufizmu zaczęli się skłaniać nawet wybitni teologowie i myśliciele muzułmańscy, starając się znaleźć kompromis. Pierwszy przykład w tym kierunku stanowiło wystąpienie znanego teologa al-Kuszajriego (zm. 1072Ď), który nawoływał do przyjęcia doktryny sufich do ortodoksyjnego islamu. Ale prawdziwej rewolucji w tej dziedzinie dokonał al-Ghazali, teolog, filozof i mistyk w jednej osobie, którego można porównać, ze względu na jego wielką rolę w odrodzeniu islamu i nadaniu mu nowych treści, ze św. Augustynem lub św. Tomaszem z Akwinu w chrześcijaństwie. Zdołał on przekonać ortodoksyjnych teologów, że drobiazgowe subtelności teologiczne lub prawnicze należy zastąpić miłością Boga, jaką głosili sufi, wprowadził więc miłość mistyczną do "prawniczych" nauk islamu ożywiając i pogłębiając jego treść. Z drugiej strony jednak z sufizmu usuwał dwa skrajne elementy, nie bardzo zgodne z ortodoksyjnym islamem: obojętność dla praktyk religijnych oraz idee panteistyczne. Zwyciężył wielki autorytet al-Ghazalego, jego nauki zostały zaaprobowane ogólną idżma (zgodą) teologów ortodoksyjnych i w ten sposób islam w odnowionej szacie wyszedł na dalszy podbój fi sabili Llahi - "na drodze Allacha". Odrodzony przez sufizm islam nabrał bardziej charakteru ludowego i silniej pociągał masy. W pierwszym wieku po al-Ghazalim pociągnął ze sobą znaczne grupy ludności Azji Zachodniej i Afryki Północnej, które mimo oficjalnego panowania islamu na tamtych obszarach trzymały się od niego na uboczu. Ale proces ten nie ograniczał się jedynie do starych krajów muzułmańskich. Islam teraz szerzył się coraz bardziej na obszarach Azji Mniejszej, a co ważniejsze na terenach Azji Środkowej, Indonezji i Afryki, sięgając w jej głąb, zdobywając liczne rzesze wiernych. Ten masowy ruch sufizmu, a zwłaszcza jego praktyki ludowe i pewne prądy heterodoksyjne, jakie powstawały w łonie sufizmu, zaniepokoił bardzo teologów sunnickich. Ortodoksi jeszcze raz zmobilizowali wszystkie siły dla obrony czystości islamu sunnickiego. Dążyli do tego przez przygotowanie odpowiednich kadr ludzi wykształconych. W ciągu Xi i Xii wieku, za tureckich władców Seldżukidów, którzy faktycznie przejęli władzę kalifa bagdadzkiego, zbudowano całą sieć wyższych instytutów naukowych, tzw. madras. Przejęły one w swoje ręce kontrolę nad wykształceniem teologicznym, miały zapewnić islamowi czystość wiary i uchronić ją od niebezpiecznych nowinek. Cel ten w znacznym stopniu został osiągnięty. Teologia oficjalna zastygła w martwocie od Xiii do Xviii wieku. Wiek Xiii wyczerpał wielkie ruchy i prądy heterodoksyjne w islamie, konflikty ortodoksji z filozofią i mistyką, starcia sunnizmu z szyizmem na polu religijnym. Dopiero wiek Xix i Xx wniósł nowe poważne fermenty do islamu. Po wystąpieniu al-Ghazalego i ugruntowaniu się jego doktryny w islamie sunnickim nastąpiło jakby pewne uspokojenie na odcinku współzawodnictwa sufizmu z sunnizmem, sunnizm oficjalnie panował nad sytuacją, robiąc pewne koncesje na rzecz sufizmu. Nie oznacza to jednak, że sufizm stracił na popularności i wpływie wśród mas wiernych wyznawców islamu. Przeciwnie, zyskiwał nadal na popularności, a przez swoje zorganizowane bractwa stał się jednym z najpoważniejszych czynników propagandy islamu na nowych terenach. Liczne były takie bractwa czy "zakony", zwane khanka, tekke, na Oriencie, a zawija w Maghrebie - w ciągu Xii i Xiii wieku. Rozmnożyły się one w różnych regionach świata islamu od Xiv wieku. Przejawiały wielką aktywność religijną i polityczną. Już w Xii w. powstało pierwsze wielkie bractwo zwane Kadirijja od imienia założyciela Abd al-Kadira al-Ghilani. Inne bractwa, które odgrywały znaczną rolę, nosiły również nazwy od imion swych założycieli: Rifa'ijja, Mawlawijja, Szadhilijja (w Afryce Północnej), Badawijja (w Egipcie), Nakszbandijja i Bektaszipa (w Turcji). Reguły tych bractw różniły się nieco między sobą, lecz rytuał był mniej więcej wspólny. Wielkie znaczenie miała tam wspólna modlitwa, dhikr, rodzaj litanii, recytowanie rytmiczne imion Allacha. Sufim zawdzięcza się rozpowszechnienie różańca: subha, tasbih, liczącego 100 ziarn, odpowiednio do takiej liczby "najpiękniejszych imion" (al-asma'al-husna) Allacha, które należało wymienić przy każdym paciorku. Ten różaniec rozpowszechniony jest i dziś w całym świecie islamu, choć jego nosiciele i użytkownicy przeważnie nie myślą przy jego przeliczaniu o "najpiękniejszych imionach" Allacha, lecz zupełnie o czymś innym albo o niczym, czyniąc tylko mechaniczne ruchy. Każde bractwo sufich był o kierowane przez "wielkiego mistrza", noszącego tytuł: szejch lub pir, cieszącego się niemal absolutną władzą (autorytetem) wśród braci sufich. Był on nosicielem duchowej władzy tajemnej (baraka - "błogosławieństwo"), która przechodziła od założyciela danego "zakonu" na jego następców. Założyciel bractwa był zazwyczaj czczony jako święty. I właśnie wielką innowacją, jaką wprowadziły bractwa sufich w islamie, był kult świętych wali w Oriencie, marabut w Afryce Północnej. Ten kult świętych, sprzeczny z nauką rygorystycznego monoteizmu, wyrażoną w Koranie, rozpowszechnił się bardzo w późniejszym okresie w całym świecie muzułmańskim, a szczególnie w Afryce Północnej. Można rzec bez wahania, że ten kult świętych stanowił w wioskach jedyną religię ludu, zastępującą rytualny islam ortodoksyjny. Poza tym sufizmem ludowym, o którym wyżej wspomniano, rozwinął się sufizm intelektualistyczny, naukowy, który znalazł wyraz w wielkich traktatach religijno-mistycznych oraz w literaturze pięknej arabskiej, a zwłaszcza perskiej i tureckiej. Ten naukowy, teoretyczny sufizm, który skończył się monizmem i panteizmem, został sformułowany przez największego chyba teoretyka sufizmu w islamie, Ibn al-Arabiego z Murcii (zm. 1240Ď), o którym już wyżej była mowa. Ibn Tajmijja, wybitny teolog arabski z początku Xiv wieku, tak streszcza doktrynę Ibn al-Arabiego: "Istnienie rzeczy stworzonych jest tylko istnieniem samego stwórcy; wszystko emanuje z jego boskiej esencji, ażeby do niej ostatecznie wrócić". Mistycy-panteiści daleko odeszli od islamu ortodoksyjnego i byli uważani przez niektórych rygorystów za heretyków. Sufizm, i ten ludowy, i ten intelektualistyczny, pozostawił niezatarte piętno na islamie do dnia dzisiejszego, na jego stronie religijnej i na moralności. Islam "średniowieczny" (począwszy od Xii-Xiii wieku) nasycony sufizmem, często w formie bardzo zniekształconej, zmieszany z wierzeniami ludowymi i elementami animistycznymi, jak np. w Afryce, zwłaszcza Czarnej, czy to ze zwyczajami miejscowymi, jak np. w Indonezji, pozyskał liczne rzesze wiernych na terenach Azji i Afryki i nadal je pozyskuje. Po śmierci proroka Muhammada (632Ď) gmina muzułmańska nie była jeszcze zbyt liczna ani też bardzo zwarta. Poza świętymi miastami, Mekką i Medyną, oraz najbliższymi okręgami lubiący wolność Beduini nie chcieli się od razu podporządkować jednolitej władzy centralnej, a nawet nowa religia była poważnie zagrożona przez bunt licznych plemion, które pierwotnie przysięgały wierność prorokowi. Następca Muhammada, pierwszy kalif Abu Bakr, zdołał jednak opanować sytuację w ciągu swoich dwuletnich rządów i zmusił zbuntowane plemiona do uległości. Wielką szansą dla islamu było to, że następcą Abu Bakra został wybitny wódz i mąż stanu, sławny Omar. Dziesięć lat jego panowania (634-644Ď) - to wielki triumf Arabów i islamu: najpierw została opanowana Syria, odebrane Bizancjum, następnie Egipt wraz z Aleksandrią dostały się w ręce zwycięskich wojsk arabskich (642Ď), a potem Cyrenajka. Niedługo też padło imperium Sasanidów po decydujących zwycięstwach armii arabskich pod Kadesija (637Ď) i Nehawend (642Ď). Trudności wewnętrzne w łonie samej grupy rządzącej wstrzymały na jakiś czas zwycięskie pochody Arabów i islamu. Omar został zamordowany, a następcą jego został pobożny mąż, Othman, trzeci kalif wybieralny. Za jego panowania nie zaszły poważniejsze wydarzenia w życiu nowego dynamicznego państwa. Po jego śmierci (i on został zamordowany w r. 656Ď) kalifem został kuzyn i zięć proroka Muhammada, Ali (656-661Ď), ostatni z kalifów wybieralnych. Ali, słynący z pobożności i pięknych sentencji, nie okazał się zdolnym politykiem. Co więcej, jego chwiejność i brak decyzji doprowadziły do pierwszego poważnego rozłamu w islamie. Na tle nieporozumień co do następstwa kalifa powstały dwie sekty: szyizm i charidżityzm. Jak widać, obie te sekty powstały pierwotnie na tle politycznym. Szyizm - ważniejsza z tych dwóch sekt - opierał się na zasadzie, iż na tronie kalifa powinien zasiadać najbliższy członek rodziny Muhammada, czyli że kalifat powinien pozostać w rodzinie Alego i jego potomków. Charidżityzm głosił zasadę demokratyzmu: każdy zdolny i pobożny muzułmanin może zostać kalifem bez względu na swoje pochodzenie, a nawet kolor skóry, o ile ma odpowiednie walory fizyczne i duchowe. Ostatecznie zwyciężyła w sporze trzecia koncepcja, dynastyczna, poparta siłą. Reprezentował ją i bronił jej uzdolniony gubernator Syrii, Muawija, który dał początek pierwszej dynastii kalifów. Tak więc muzułmańską społeczność ortodoksyjną, sunnicką, poprowadzili do dalszych zwycięstw Omajjadzi. Od tego czasu szyizm, główny heretycki odłam islamu ortodoksyjnego, poszedł swoją drogą oddzielnie, kształtując się jako nowa religia, która ostatecznie została jakby religią narodową Persji. Omajjadzi przenieśli centrum swojej władzy politycznej z Mekki do Damaszku położonego w Syrii. Dynastia ta utrzymała się przy władzy około jednego stulecia, do roku 750. Pierwsi Omajjadzi, rozprawiwszy się krwawo ze zwolennikami Alego i jego synów Hasana i Huseina, skonsolidowali ortodoksyjną społeczność sunnicką i ruszyli w zwycięskich pochodach na wschód i na zachód. Na zachodzie Arabowie wraz z nowo nawróconymi na islam BerMerami w Afryce Północnej dotarli do Atlantyku, przekroczyli Gibraltar, nazwany od imienia ich zwycięskiego wodza Dżebel Tarik - "Górą Tarika", i znaleźli się w Hiszpanii w roku 710. Na wschodzie wojska arabskie prawie równocześnie doszły do granic Chin i wkroczyły na teren Indii, do prowincji Sind w 715 roku. Po opanowaniu sytuacji w Hiszpanii Arabowie wraz z nowo nawróconymi Berberami pomaszerowali zwycięsko ku północy, przekroczyli Pireneje i już w 715 roku dotarli do południowej Francji. Dopiero klęska pod Tours i Poitiers (w roku 732Ď) zatrzymała zwycięski pochód islamu w Europie Zachodniej. Na wschodzie Arabowie dotarli nie tylko do Indii, lecz również zapuścili się ku północy, starli się zbrojnie z Turkami i Mongołami, którzy później przyjęli islam i stali się bardzo gorliwymi obrońcami islamu ortodoksyjnego. W połowie Viii wieku upada dynastia Omajjadów uważana powszechnie za dynastię pielęgnującą ducha i tradycje dawnych Arabów, ustępując miejsca nowej dynastii kalifów, Abbasydom (750-1258Ď), zwanej tak od imienia jednego za stryjów Muhammada, Abbasa. Doszła ona do władzy głównie dzięki poparciu nowego elementu etnicznego w islamie, Persów, którzy stopniowo przejmowali hegemonię polityczną i kulturalną w islamie, występując jednak jako część zasymilowana społeczności i państwa arabsko-muzułmańskiego i jego kultury. Członkowie poprzedniej dynastii Omajjadów zostali podstępnie zniszczeni, a ich majątki skonfiskowane. Jeden z członków tej rodziny panującej, Abd ar-Rahman, zdołał się uratować, schronił się do arabskiej Hiszpanii i tam w roku 754 założył nową dynastię Omajjadów, która zdołała doprowadzić kulturę, literaturę arabską w Hiszpanii do wysokiego poziomu. Z początkiem X wieku jeden z członków tej dynastii ogłosił się kalifem, podkreślając w ten sposób swoją całkowitą niezależność od centralnego kalifatu Abbasydów w Bagdadzie. Kordoba, stolica Omajjadów, promieniowała daleko swoją wyrafinowaną kulturą. Władza arabsko-muzułmańska utrzymała się w Hiszpanii przez kilka wieków, pozostawiając po sobie wspaniałe zabytki w dziedzinie literatury, nauki i architektury, które do dziś dnia świadczą o wielkiej świetności panowania arabskiego w Hiszpanii. Po upadku Omajjadów w pierwszej połowie Xi wieku i kilkudziesięcioletnim panowaniu "książąt plemiennych" władzę w Hiszpanii przejęły dynastie berberyjskie z Afryki Północnej, Almorawidzi i Almohadzi, którzy ją utrzymali do pierwszych dziesiątków lat Xiii wieku, kiedy to władcy arabsko-berberyjscy zostali wypchnięci przez zwycięskich królów katolickich całkiem na południe i Arabowie zdołali zachować jedynie mały obszar, królestwo Granady, które utrzymało się do końca Xv wieku. Nowa dynastia centralna imperium arabsko-muzułmańskiego Abbasydów przygotowała sobie nową stolicę w Bagdadzie. Za panowania tej dynastii kultura i cywilizacja arabsko-muzułmańska doszła do swojego najwspanialszego rozkwitu, a islam jeszcze bardziej rozszerzył domenę swojego panowania i umocnił się i pogłębił na terytoriach już dawniej zdobytych. Z tą dynastią zamyka się okres ekspansji terytorialnej dokonywanej pod znakami Arabów. Islam wprawdzie nie przestał się rozszerzać, lecz już pod hegemonią innych narodów, które wkroczyły później w krąg wyznawców nowej religii. Po Persach, którzy niejako zasymilowali się z Arabami i występowali jako rzecznicy kultury arabsko-muzułmańskiej, przynajmniej w pierwszym okresie, doszli do głosu Turcy już w X wieku, a decydujący wpływ na kalifat centralny w Bagdadzie zaczęli wywierać jako sułtanowie od połowy Xi wieku. Po nich przyszli Mongołowie, którzy po przyjęciu islamu w Xiii wieku stworzyli potężne dynastie muzułmańskie, które stały się gorliwymi obrońcami i propagatorami nowej religii. Te nowe wojownicze ludy doprowadziły wkrótce kalifat bagdadzki do upadku. Kalif abbasydzki stawał się coraz bardziej jedynie władcą nominalnym, symbolem jedności duchowej wyznawców islamu. W roku 1258 Mongołowie pod wodzą Hulagu zdobywają Bagdad i kładą ostateczny kres panowaniu dynastii Abbasydów, a zarazem kalifatowi istniejącemu prawnie w myśl prawa muzułmańskiego. W dalszym ciągu Mamelucy w Egipcie utrzymywali fikcyjnie kalifat, który dopiero po ich upadku w 1517 roku został faktycznie przejęty i niejako odrestaurowany przez nową potęgę muzułmańską, Turków osmańskich. Po upadku kalifatu Abbasydów ekspansja polityczna i religijna islamu dokonuje się pod patronatem Turków i Mongołów. Pierwsza fala Turków to Turcy Seldżucy, którzy już w Xi wieku opanowali faktycznie kalifat w Bagdadzie, otrzymawszy od kalifa oficjalny tytuł sułtanów. Opanowali oni również Syrię i południową Anatolię, gdzie jedna z gałęzi Turków seldżuckich w Xiii wieku założyła sułtanat ze stolicą w Konii. Nieco później pojawili się Turcy osmańscy, którzy opanowali Azję Mniejszą, starli się zwycięsko z wojskami cesarza bizantyńskiego i w roku 1453 zdobyli stolicę cesarstwa Bizancjum (Istambuł, Stambuł). Następnie Osmanie wkroczyli do Europy, a również w niedługim czasie opanowali prawie cały świat arabski. W roku 1517 podbili Egipt, kładąc tam kres dynastii Mameluków. Wkrótce pod ich panowanie dostała się Arabia ze świętymi miastami islamu, Mekką i Medyną, a następnie prawie cała Afryka Północna z wyjątkiem Maroka. W Europie Turcy opanowali Bałkany, a po zwycięstwie pod Mohaczem Soliman Wspaniały posuwa się aż pod Wiedeń, gdzie jego pochód został wstrzymany głównie dzięki pomocy polskiej z królem Janem Sobieskim na czele. Tak więc panowanie Turków osmańskich i panowanie islamu, którego byli gorliwymi obrońcami, rozciągało się teraz nie tylko na terenach Afryki Północnej, Egiptu i Arabii oraz Azji, ale i na znacznym obszarze Europy. Potęga Turków osmańskich utrzymuje się do Xviii wieku. Wiek Xix przynosi coraz większy rozkład i dekadencję potęgi tureckiej, jeden kraj po drugim zaczyna się wyzwalać, kurczy się ich niedawno wielkie imperium, islam traci panowanie w Europie. Dawna Turcja, kalifat wielonarodowościowy, upada faktycznie w czasie pierwszej wojny światowej. Oficjalnie zniósł kalifat w roku 1924 prezydent nowej Turcji, Atatürk. Mongołowie wkroczyli w orbitę islamu począwszy od Xiii wieku; była to pierwsza fala mongolska pod wodzą Hulagu, która zdobyła i zniszczyła stolicę kalifatów, Bagdad. Druga fala mongolska pojawiła się na terenach islamu w Xiv wieku i w zwycięskim pochodzie dotarła do Syrii i Egiptu pod wodzą sławnego Tamerlana (Timur Lenga). Powstrzymani na granicy Egiptu przez władcę mameluckiego Bajbarsa, Mongołowie zawrócili na terytorium Iranu i tam na dłuższy czas umocnili swoje panowanie. Mongołowie przyjęli islam w Xiv wieku, stali się światłymi władcami i dzielnymi propagatorami nowej religii, szerząc ją i umacniając na obszarze Indii. Mongołowie wkroczyli do Indii z początkiem Xvi wieku i umocnili tam swoje panowanie na długi czas. Jeden z członków rodziny Timuridów, Babur, założył tam dynastię muzułmańską, zwaną dynastią Wielkiego Mogoła. Za jego wielkich następców, zwłaszcza za światłego cesarza Akbara, wybitnego męża stanu, panowanie mongolsko-muzułmańskie zostało rozszerzone prawie na całe Indie. Pod jego opieką rozwijała się nauka i literatura piękna, głównie w języku perskim, który był językiem dworu; rozwijała się też wspaniała architektura indyjsko-muzułmańska, którą podziwiamy do dziś dnia. Islam w Indiach pod wpływem rodzimego klimatu religijnego i filozoficznego przechodził interesującą ewolucję. Sam cesarz Akbar, człowiek światły, o szerokich horyzontach myśli i wielkiej kultury, starał się stworzyć religię uniwersalną, która miała być syntezą największych systemów religijnych, jak islam, chrześcijaństwo, hinduizm, buddyzm i zaratusztrianizm; głosił ją za "religię boską" - din-i ilahi. Nie zdołała się jednak utrzymać długo przy życiu ta filozoficzna religia, zniknęła właściwie wraz z jej twórcą. Następcy "wolnomyślnego" Akbara byli gorliwymi muzułmanami, przywrócili i umocnili islam prawowierny, sunnicki. Dynastia muzułmańska Wielkiego Mogoła w Indiach sprawowała swoją władzę oficjalnie do 1857 roku, kiedy położyli jej kres Anglicy. Islam jednak zakorzenił się bardzo mocno w Indiach. Dowodem tego jest obecna sytuacja religijna w Indiach, gdzie żyje około 130 milionów wyznawców islamu. Dwa wielkie bloki islamu ortodoksyjnego sunnickiego - na zachodzie Turcy osmańscy, a na południowym wschodzie państwo Wielkiego Mogoła w Indiach - były przedzielone heretycką, szyicką Persją. Szyizm, który przyjął się w Persji właściwie już od pierwszych wieków islamu i stał się tam popularny, choć oficjalnie władcy reprezentowali raczej islam sunnicki, ostatecznie został ogłoszony za religię panującą w Persji dopiero za narodowej dynastii Safawidów, która przejęła władzę po dynastiach mongolskich z początkiem Xvi wieku. Poza wielkimi wydarzeniami historycznymi w dziejach islamu, jak wojny, które przyczyniły się początkowo najbardziej do rozszerzenia się tej nowej religii na zawojowanych terenach, islam szerzył się też od dawna w sposób pokojowy. Tak np. islam szerzył się w zasadzie bez wojen w Czarnej Afryce dzięki kupcom muzułmańskim czy też dzięki różnym bractwom religijnym. Na Archipelag Malajski (Indonezja, Malaje) w południowo-wschodniej Azji dotarł islam w Xiv wieku, niesiony głównie przez kupców arabskich czy indyjskich, umocnił się tam z czasem i dziś np. Indonezja stanowi jedno z największych państw muzułmańskich. Wiadomo, że islam nie był religią łagodną. Nawet w Koranie znajdujemy odpowiedni werset zalecający czynne zwalczanie niewiernych. Władza duchowna i świecka w kalifacie była skupiona w jednym ręku, religia była ściśle związana z prawem i państwem, stąd też i sytuacja tej religii była zupełnie inna niż sytuacja religii chrześcijańskiej, która musiała szukać poparcia i opieki u władców świeckich. Chrześcijaństwo szerzyło się pokojowo przez specjalnych misjonarzy. W islamie obowiązkiem każdego muzułmanina i społeczności muzułmańskiej jako całości jest prowadzenie "wojny świętej" - dżihad. Walczący za wiarę (mudżahid), ginący z bronią w ręku muzułmanin był uważany za męczennika (szahid), szedł prosto do nieba. W zasadzie wojna święta i nawracanie na islam obowiązywały w stosunku do pogan, a nie dotyczyły wyznawców religii objawionych ("ludzi księgi", jak chrześcijanie i Żydzi). Praktycznie tej zasady - nawracania niewiernych na islam gwałtem, poza okresem wojen - nie stosowano. Tak np. w Indiach miliony Hindusów przeszło na islam dobrowolnie, a podobnie było i na Malajach, i w Afryce. Religia muzułmańska nie zna misjonarzy w pojęciu chrześcijańskim i każdy wierny muzułmanin, np. kupiec udający się w obce kraje, staje się potencjalnym misjonarzem. Zresztą i w samym Koranie znajdujemy też zalecenia przeciwne nawracaniu na islam przymusem, zalecające łagodność i perswazję. W historii islamu były długie okresy wielkiej tolerancji religijnej. "Ludzie księgi", żydzi i chrześcijanie, byli traktowani specjalnie. Mogli oni zachować swoją wiarę i chociaż należeli do klasy niższej niż muzułmanie, to jednak znajdowali się pod specjalną opieką jako "protegowani" (dhimmi); opłacali wprawdzie specjalne podatki, lecz byli zwolnieni ze służby wojskowej i mieli prawo zachować swoje obrzędy i kult religijny. Trzeba też zaznaczyć, że w okresach wielkiej tolerancji religijnej, co szło w parze z wielkim rozkwitem nauki i kultury, zarówno na Wschodzie arabskim, w Bagdadzie, jak i w Hiszpanii arabskiej (w Ix-Xii wieku) wielu wybitnych żydów czy chrześcijan piastowało wysokie godności państwowe na dworach kalifów oraz wsławiło się w nauce i filozofii. W czasach nowszych, począwszy od Xvii wieku, a szczególnie w wieku Xix powiały nowe prądy w krajach islamu. W krajach arabskich, Turcji, Indiach i w niektórych innych krajach nastąpiły poważne zmiany polityczne i społeczne. Prądy te pojawiły się bądź to jako dążenie do reformy w łonie islamu ortodoksyjnego, bądź też, zmierzając do radykalnej reformy, doprowadziły do nowych odłamów heretyckich. Tak np. wielki, bardzo dynamiczny ruch purytański, głoszący nawrót do pierwotnych źródeł islamu, Koranu i sunny, pojawił się w sercu Arabii, ojczyźnie proroka Muhammada; był to wahhabizm. Prąd modernizmu powiał w średniowiecznej atmosferze sławnego uniwersytetu muzułmańskiego w Kairze, al-Azharze. Bardziej nowocześnie myślący jego "doktorzy" pracowali nad adaptacją islamu tradycyjnego do współczesnych zdobyczy cywilizacji. Wreszcie wielkie ożywienie religijne pojawiło się wśród intelektualistów muzułmańskich w Indiach, dążących do pogłębienia i wzbogacenia treści islamu, a zarazem do jego modernizacji i adaptacji do nowych warunków społeczno-politycznych i kulturalnych. Arabia i wahhabizm. Purytański prąd wahhabicki pojawia się w Xviii wieku. Założycielem jego był Abd al-Wahhab (1703-1787Ď). Nawiązywał on do najbardziej ortodoksyjnego kierunku islamu, szkoły hanbalitów. Inicjator tego kierunku i jego zwolennicy podkreślali, że prawo klasyczne islamu jest sumą i substancją wiary, prawo czyste (szari'a), ogołocone z wszelkich późniejszych innowacji i naleciałości. Odrzucali wszelkie udogodnienia kulturalne i przyjemności, potępiali drogę mistyczną w religii, odrzucali intelektualizm nie tylko w filozofii, lecz i w teologii, a kładli nacisk tylko na prawo. Ze względu na odizolowanie Arabii od świata zewnętrznego przez pustynie wahhabici mogli zrealizować swoje idee bez większych przeszkód ze strony władz osmańskiej Turcji, która panowała nominalnie nad Arabią. Ponadto wahhabizm i głoszone przez niego nauki powrotu do Koranu i sunny wywarły silny wpływ i poza Arabią (m. in. w Indiach). W samej Arabii Ibn al-Wahhab i książę Ibn Saud połączyli swe siły w celu propagowania i umacniania nowej wiary (jeden jako kierownik duchowy, drugi jako władca świecki). Po wielu sukcesach wahhabitów i ich przywódców nastąpiło chwilowe załamanie (zwycięskie walki M. Alego, władcy Egiptu), lecz w 1818 roku państwo wahhabitów zostało ponownie odbudowane przez Saudytów i wahhabizm jest do dzisiaj religią panującą w Arabii Saudyjskiej. Przechodzi on w ostatnich latach pewną ewolucję pod naciskiem wpływów zachodnich i zmian zachodzących wewnątrz samej Arabii. Indie. Wali-Ullah i jego nauki. Reformizm muzułmański w Indiach przyjął swoiste oblicze m. in. w związku z tym, że rozwijający się tam w poprzednich wiekach islam wyrósł na podłożu duchowym przesyconym rodzimymi doktrynami filozoficzno-religijnymi; miał on postać bardziej filozoficzną, częściowo zabarwioną mistycyzmem, a zarazem bardziej liberalną. Powiew reformizmu z pustynnej Arabii wzbudził odpowiedni, choć nie taki sam ruch reformatorski w Indiach. Inicjatorem jego był Szah Wali-Ullah z Delhi (1703-1781Ď), a więc współczesny Abd al-Wahhabowi. Inaczej jednak niż ten ostatni Wali-Ullah pracował wewnątrz wielkiego, znaczącego jeszcze średniowiecznego imperium muzułmańskiego, które jednak chyliło się ku upadkowi. Wizja oczyszczonego islamu u Wali-Ullaha zachowywała pewne zabarwienie mistyczne (sufickie). On sam był pierwotnie sufim. Odrzucał jednak degenerację praktyk sufich oraz aberracje ekstremistycznych poglądów sufich. Jako myśliciel postulował on taką formę islamu, która by łączyła w sobie oczyszczony sufizm z oczyszczonym sunnizmem. Jego islam jest szerszy niż islam wahhabicki. Pragnął on objąć w jedną całość i ożywić wszystkie szkoły islamu; jego islam był więc bardziej średniowieczny niż klasyczny. Wali-Ullah pragnął utrzymania władzy muzułmańskiej w Indiach na wzór mongolski, tylko nieco zmodernizowanej. W następnym stuleciu niektóre idee reformy religijnej inspirowały ruchy społeczno-polityczne, na których czele stał m.in. syn Wali-Ullaha Abd al-Aziz (1746-1824Ď) oraz wnuk Ismail (1781-1831Ď). Stopniowo jednak rozkładało się indo-muzułmańskie społeczeństwo w Indiach. W północno-zachodniej części Indii powstał silny ruch sikhów, w Bengalu umocnili się Anglicy, odradzała się świadomość Hindusów. W Indiach następowały więc coraz większe zmiany społeczne, polityczne, a równocześnie religijne, które kładły powoli kres preponderancji islamu wieków poprzednich. Z poważniejszych ruchów religijnych wspomnieć wypada o heretyckiej sekcie muzułmańskiej, która pojawiła się w drugiej połowie Xix wieku, zwanej ahmadijja od założyciela Mirzy Gulama Ahmada (zm. 1908Ď). Próbował on stworzyć pewną syntezę religii, głosząc idee braterstwa wszystkich ludzi, nawiązując jakby do "religii boskiej" (din-i ilahi) cesarza Akbara, sławnego władcy muzułmańskiego w Indiach w Xvi wieku. Istotne reformy prawno-polityczne dokonały się w Indiach w XiX wieku pod wpływem angielskim. Powstał tam osobliwy system prawa muzułmańskiego przesiąkniętego elementami angielskiego common law. Niewątpliwie pod wpływem angielskim nastąpiło duże ożywienie naukowe i kulturalne wśród muzułmanów Indii. Położono tam nacisk na podniesienie poziomu naukowego i zakładanie wyższych uczelni. Z inicjatywy Ahmada Khana (zm. 1887Ď) został założony w Aligarh pierwszy uniwersytet muzułmański, a następnie inne zakłady naukowe. Bardzo ożywioną działalność rozwija, założony w roku 1919, Osmania University w Hajdarabadzie (dziś na terytorium Republiki Indyjskiej). Po podziale Indii w roku 1947 i zorganizowaniu społeczności muzułmańskiej jako niezależnego państwa, Pakistanu, doszło do jeszcze większego skonsolidowania wyznawców islamu i ściślejszego organizowania życia religijnego i kulturalnego. Na terenie dzisiejszego Pakistanu i Bangladeszu założono wiele placówek naukowych i uniwersytetów, w których wiele uwagi poświęcano problemom islamu jako religii i myśli społecznej. Warto przypomnieć, że wybitny poeta-filozof muzułmański, Muhammad Ikbal (zm. 1938Ď), ojciec duchowy Pakistanu, starał się odnowić myśl religijną islamu, pogłębiając ją przez elementy sufizmu, a jednocześnie uwzględniając nowoczesne osiągnięcia nauki i kultury europejskiej. Swoje myśli religijno-filozoficzne wyłożył w sławnym dziele: The Reconstruction of Religious Thought in Islam. Dziś Pakistan stara się ułożyć swoje stosunki społeczno-polityczne w zgodności z naukami islamu, nie izoluje się jednak od świata współczesnego i jego przemian. Islam na terenie Pakistanu (a również Indii) jest bardzo dynamiczny, a język urdu, język narodowy Pakistanu, staje się, po języku arabskim, najważniejszym językiem religii i kultury muzułmańskiej. Dżamal ad-Din al-Afghani i modernizm muzułmański. Mówiąc o islamie współczesnym nie można pominąć wielkiego "modernisty" islamu z Xix wieku al-Afghaniego. W tej potężnej postaci zlały się dwie tendencje reformatorskie: wewnętrzna reforma religii i zewnętrzna jej ochrona. Dżamal ad-Din al-Afghani (1839-1897Ď) był człowiekiem bardzo wszechstronnym i "pełnym muzułmaninem" swojego czasu. Łączył w sobie klasyczne wykształcenie muzułmańskie oraz wykształcenie współczesne. Geograficznie jego działalność obejmowała Iran, Indie, Turcję i kraje arabskie, a również Europę Zachodnią. Był on sufim i sunnitą, nawoływał do pogodzenia z szyizmem. Z tradycyjną uczonością muzułmańską łączył znajomość Europy i jej myśli filozoficznej i społecznej. Inspirował swoją działalnością rewolucjonistów politycznych, bronił zarówno lokalnych nacjonalizmów, jak i idei panislamizmu. Był "apostołem" skonsolidowanego i odrodzonego panislamizmu. Afghani widział, że współczesny mu świat muzułmański znajduje się w stanie rozkładu i społeczność muzułmańska jest zagrożona przez Zachód, potężny i dynamiczny, uzbrojony w nowoczesną naukę i technikę. Wędrując po różnych krajach muzułmańskich, nawoływał do przebudzenia się, skonsolidowania i przeciwstawienia Zachodowi. Wspaniały mówca, zapalał słuchaczy w jednym kraju po drugim. Przyczynił się w rezultacie do rozwoju lokalnych nacjonalizmów: irańskiego, indyjskiego, arabskiego i tureckiego. Przy tym wszystkim głosił jedność i solidarność islamu odnowionego i wzmocnionego przez nowe wartości nauki i zdobycze techniki. Przeciwstawiał się Zachodowi, oceniał jednak pozytywnie jego wartości i wzywał do ich naśladowania, jeśli nie są wyraźnie sprzeczne z duchem islamu. Jego działalność polityczna i naukowa wywarła wielki wpływ na islam Xix wieku we wszystkich krajach muzułmańskich, a szczególnie w Egipcie, gdzie znalazł wybitnego zwolennika swoich idei "modernistycznych", Muhammada Abduha. Muhammad Abduh i modernizm egipski. Kraje arabskie przez długie wieki pozostawały pod obcym panowaniem: od 1517 roku aż do drugiej połowy Xix wieku pozostawały pod panowaniem osmańsko-tureckim, a pod koniec Xix wieku dostały się z kolei pod panowanie mocarstw europejskich, głównie Francji i Anglii. Były to wieki stagnacji politycznej, kulturalnej i religijnej Arabów. W dziedzinie religijnej (co szło w parze z przebudzeniem politycznym) obserwujemy w Egipcie znaczne ożywienie w Xix wieku, zwłaszcza kiedy wystąpił wybitny uczeń al-Afghaniego Muhammad Abduh (zm. 1905Ď), główny inicjator modernizmu religijnego i kulturalnego, który wywarł wielki wpływ na nową orientację myśli religijnej w Egipcie i innych krajach arabskich. Cieszył się on olbrzymim autorytetem (choć początkowo napotykał trudności ze strony ciasnych ortodoksów) jako rektor uniwersytetu muzułmańskiego al-Azharu, który był przez wieki wyrocznią w sprawach religijnych w świecie islamu, i jako wielki mufti (najwyższy autorytet prawa religijnego) Egiptu. Głosił on m.in., że rozum opierający się na Koranie może przyczynić się do dalszego rozwoju religijnego prawa muzułmańskiego. Przekonany o zgodności nauk religijnych i rozumu, Abduh usiłował wprowadzić do programu nauczania na al-Azharze europejskie nauki świeckie, ażeby w ten sposób przygotować grunt do odnowienia życia duchowego społeczności muzułmańskiej, jak domagała się tego nowa rzeczywistość. Głosił liberalne, jak na stosunki muzułmańskie, poglądy polityczne, odrzucając m.in. instytucję kalifatu, propagowaną przez okupantów tureckich. Dzieło Abduha kontynuowali jego współpracownicy i uczniowie oraz liczni zwolennicy. Wielką ich zasługą w dziedzinie religijnej było opracowanie obszernego komentarza do Koranu interpretowanego w nowym duchu, tak aby nauki Koranu nie krępowały naturalnego rozwoju społecznego i kulturalnego członków społeczności muzułmańskiej. Głównym redaktorem tego komentarza, zwanego Komentarzem al-Manar, był Raszid Rida (zm. 1935Ď), główny kontynuator dzieła Abduha w Egipcie. Działalność Abduha i jego następców wyrwała islam z długowiekowego marazmu i pchnęła na nową drogę rozwoju i adaptacji do współczesności. Przemiany w świecie arabskim dokonywały się szybko w Xx wieku. Już po pierwszej wojnie światowej zmieniło się wiele w organizacji politycznej świata arabskiego, kraje arabskie zaczęły się usamodzielniać politycznie. Druga wojna światowa przyśpieszyła tempo tych zmian i dziś prawie cały świat arabski w postaci dwudziestu niepodległych krajów - jest niezależny politycznie. Wszystkie te kraje kształtują swoje życie społeczne, kulturalne i religijne na nowych podstawach. Co najważniejsze, islam nie przeszkadza im wcale w przyjmowaniu wszystkich osiągnięć naukowych i zdobyczy technicznych czy kulturalnych. Takie kraje, jak Egipt, Algieria i inne, zmierzają do całkowitej modernizacji życia społecznego i religijnego, budują tzw. "socjalizm arabski". Główni przywódcy współczesnego świata arabskiego podkreślają swoje przywiązanie do islamu i jego tradycji. Stwierdzają publicznie w swoich wypowiedziach, że islam nie pozostaje w żadnej sprzeczności z socjalizmem, bo islam od samego początku głosi zasady równości i sprawiedliwości społecznej, jest religią demokratyczną i w żaden sposób nie przeszkadza wiernym w budowaniu społeczeństwa na zasadach socjalistycznych. Turcja - laicyzacja islamu. Radykalne zmiany nastąpiły w życiu religijnym Turcji po pierwszej wojnie światowej. Turcja, a ściślej imperium osmańsko-tureckie, przez wieki było oficjalnym symbolem jedności islamu; sułtan turecki jako kalif był zwierzchnikiem duchowym społeczności muzułmańskiej. Atatürk obalił kalifat i ogłosił republikę w 1924 roku, a zarazem wprowadził wiele radykalnych reform we wszystkich dziedzinach życia, m.in. w dziedzinie religijnej. Islam przestał być religią państwową, Turcja stała się krajem laickim. W 1926 roku zostało zniesione ustawodawstwo muzułmańskie i zastąpione przez nowoczesne kodeksy prawne. Mimo tego wstrząsu Turcja nie przestała być krajem muzułmańskim. Zwłaszcza po roku 1950 nastąpił wyraźny nawrót do religijnych tradycji muzułmańskich i dziś Turcja uchodzi za kraj muzułmański. W szyickim Iranie (Persji) następują również poważne zmiany w kierunku modernizacji życia i adaptacji szyizmu do współczesności, choć dawne tradycje muzułmańskie odgrywają tam ciągle wielką rolę. W Xix i Xx wieku pojawiły się dwie dość głośne sekty: babizm i bahaizm (nazwy pochodzą od ich założycieli), które głoszą idee braterstwa powszechnego, daleko odbiegające od islamu, lecz nie odgrywają poważniejszej roli w islamie jako całości, a przynajmniej w ortodoksyjnym islamie sunnickim. Indonezja. Pod wpływem nowych prądów w krajach arabskich i w Indiach ożywił się również islam w Indonezji. Pod wpływem prawodawstwa holenderskiego zachodziły tam duże zmiany w dziedzinie prawa. Obok prób adaptacji do czasów nowożytnych islamu ortodoksyjnego pojawiły się w Indonezji pewne ruchy modernistyczne; heretyckie, z których najważniejszy był ruch muhammadijja. Islam w Indonezji jest bardzo żywy również w dziedzinie polityki, czego dowodem jest istnienie partii muzułmańskich politycznych z wyraźnym zabarwieniem religijnym. Związanie islamu z państwem i prawem jest widoczne w wielu krajach muzułmańskich. I dziś, jak niegdyś, szefowie państw arabskich i muzułmańskich w czasie spotkań politycznych zaczynają obrady formułą religijną: Bi'smi'-Llahi ar-Rahmani ar-Rahimi ("w imię Boga miłosiernego, litościwego"), modlą się publicznie w meczetach itd. Tę formułę spotykamy i w czasopismach, i w książkach arabskich i muzułmańskich. Islam bowiem jest również żywy w sferach naukowych, i to nie tylko na uniwersytecie al-Azhar w Kairze czy sławnych uniwersytetach muzułmańskich w Indiach. Dziś pisze się liczne prace z dziedziny islamu, urządza się też, w krajach arabskich i w Indiach, sympozjony poświęcone myśli muzułmańskiej i jej adaptacji do współczesności jako religii i prawa oraz idei społeczno-politycznej.