PODSTAWOWE PYTANIA POD REDAKCJĄ E. Martensa i H. Schnadelbacha Przełożyła z języka niemieckiego Krystyna Krzemieniowa Wiedza Powszechna Warszawa Dane o oryginale EI7vEfiARD MARIFfIS/IfERBEI~' SCtWADEt,BACH (HU.) Philasophie. Ein Grundkurs Przekład przejrzał i przedmową opatrzył Jerzy Kmita Indeksy sporządziła Krystyna Krzemieniowa Okładka, strony tytułowe Krystyna Ozimowska-Pawłowicz Opracowanie redakcyjne Barbara Kalisz Ludmiła Krawccewska łłalina Pieniążek Skład i łamanie elektroniczne ł3ogdan Nawrocki Książka dopuszczona do użytku szkolnego przez Ministra Edukacji Narodowej e: ' i wpisana do zestawu książek pomocniczych o~t'~ ' _ ~ A do nauczania filozofii na poziomie szkoły ponadpodstawowej. 'k % c=r: ~\ ~ I Numer w rejestrze 231/92. ~ ~ '- ~ °' .. Śv:.~ .~~ ~~ _,.l~ź~a;' ~~i~ © Copyright 1985, 1991 hy Rowohlt 'Paschenbuch Verlag GmbH, Reibek bei Iiamburg 0 Copyright for Yolish translation by Wydawnictwo "Wiedza Powszechna", Warszawa 1995 ISBN 83-214-0928-8 Spis treści Jerzy Kmita Przedmowa do wydania polskiego 13 Ekkehard Martens Herbert Schnadelbach 1. Przedmowa do wydania niemieckiego 30 Ekkehard Martens Herbert Schniidelbach 2. O aktualnej sytuacji filozofii 33 2.1. O filozoficznej współezesności 33 2.2. Zainteresowanie filozoficzne a zainteresowanie filozofią 42 2.3. Ezoteryka i egzoteryka filozofii 48 2.4. Filozofia jako nauka i jako oświecenie 52 3. Podstawowe problemy filozoficzne 57 Herbert Schniidelbach 3.1. Filozofia 57 3.1.0. Wprowadzenie 57 3.1.1. Początki 60 3.1.2. Paradygmat ontologiczny 66 3.1.3. Paradygmat mentalistyczny 79 3.1.4. Paradygmat lingwistyczny 89 Herbert Schnadelbach 3.2. Rozum 98 3.2.0. Wprowadzenie 98 3.2.1. Rozum obiektywny i rozum subiektywny 100 3.2.2. Rozum i intelekt 107 3.2.3. Rozum teoretyczny i rozum praktyczny 114 3.2.4. 'Ib, co racjonalne, i to, co irracjonalne 121 3.2.5. Rozum i historia 126 3.2.6. Rozum i język 129 3.5.1.2. Model apriorycrny i autoncnuia działania 251 3.2.7. W sprawie teorii racjonalności 132 3.5.1.3. ~IĆoretyccny stahts teorii działania 2S9 3.5.2. Opis i identyczność działań 261 WolJKung Kiinne 3.5.2.1. `łeza o identyczności 265 3.5.3. Wyjaśnianie działań 271 3.3. Prawda ~3~i 3.5.3.1. Przyczyny i motywy działaó 271 3.3.0. Uwagi wstępne 13H 3.5.3.2. 1'rohlem redukcjonizmu i wolności działania 277 3.3.1. Demarkacja 139 3.5.3.3. Szczególne przyczyny działania i różnice między przyczynowym 3.3.1.1. Prawda, prawdomówność i kłamstwo 139 i teleologicznym wyjaśnianiem działauia 2ó2 3.3.1.2. Prawda rzeczowa 142 3.5.4. Idea rozunutej praktyki 285 3.3.2. Klasyfikacja 145 3.3.3. 7ćorie nierelacyjne 146 /~nnemarie L'ieper 3.3.3.1. Platon 146 3.6. Dobro 289 3.3.3.2. Arystoteles 150 3.3.3.3. 1·rege i Ramsey 156 3.6.0. Wprowadzenie 289 3.3.4. `Ieoria zgodności 1S9 3.6.1. Słowo "dobry" i jego znaczenia 290 3.3.4.1. Wersje faktów 162 3.6.1.1. Arystoteles: kategorie dobra 290 3.3.4.2. Wersje zdarzeniowe 168 3.6.1.2. Metaetyka: treści znaczeniowe słowa "dohry" 293 3.3.4.3. rragment wersji semantycznej 170 3.6.2. Metafizyczne pojęcie dobra 298 3.3.5. Teoria semantyczna `I'arskiego 171 3.6.2.1. Idea dohra u Sokratesa i Platona 298 3.3.5.1. Założenia wyjściowe: metodologiczne i merytoryczne dezyderaty 3.6.2.2. Arystoteles: krytyka idei dobra 301 wobec semantycznej definicji prawdy 171 3.6.2.3. `lómasz z Akwinu: transcendentalia 302 3.3.5.2. Realizacja programu: trry przykłady 17S 3.6.2.4. Leibniz: prohlem teodycei 304 3.3.5.3. Pytania krytyczne 179 3.6.2.5. Schelling: wolnośe do dobra i zła 304 3.3.6. 7eorie epistemiczne 183 3.6.2.6. Kant: teoria dobra najwyiszego 309 3.3.6.1. Prawda i oczywistość 184 3.6.3. Dobro moralne 312 3.3.6.2. Prawda i koherencja 187 3.6.3.1. Deontologiczne teorie dobra 313 3.3.6.3. Prawda i konsens 190 3.6.3.2. `leleologiczne teorie dobra 321 3.6.3.3. Ontologiczne uzasadnienie dobra moralnego 329 3.6.3.4. Krytyka dobra moralnego 330 Wolfgang Delel 3.4. Nauka 197 illńch Steinvorth 3.4.0. Wprowadzenie 197 3.7. Sprawiedliwość 335 3.4.1. Klasyczny model uprawomocniania wiedzy 198 3.7.1. Sprawiedliwośe a moralnośe - przedmiot teorii sprawiedliwości 335 3.4.2. Nowożytny model uprawomocniania wiedzy 204 3.7.1.1. Szezególna pozycja sprawiedliwości 33S 3.4.3. Rezygnacja z uzasadniającego modelu nauki 3.7.1.2. Rozróżnienie sprawiedliwości i moralności 336 i racjonalizm krytyczny 212 3.7.1.3. Sprawiedliwośe i moralność u Platona i Pawła 338 3.4.4. Przedstawienie standardowe teorii empirycznych 220 3.7.1.4. Określenie pojęcia 339 3.4.5. Holistyczny zwrot w teorii poznania naukowego 224 3.7.2. Co moina na sobie wzajenmie wymuszać 340 3.4.6. Historystyczny zwrot w teorii poznania naukowego 226 3.7.2.1. Stanowiska umożliwiające klasyfikację teorii sprawiedliwości 340 3.4.7. Przyrodoznawstwo i nauki społec2ne 233 3.7.2.2. Dwa ujęcia obszarów zastosowania reguł sprawiedliwości 342 3.7.3. Dlaczego moina wymuszać sprawiedliwość 362 Wilhelm I~ossenkuhl 3.7.3.1. Wyróżnienie poszezególnych kwestii składowych problemu 362 3.5. Praktyka 243 3.7.3.2. Wiążący charakter reguł: reguły gry i etykieta 363 3.7.4. Państwo, czyli jak można wymuszać sprawiedliwość 373 3.5.1. `IĆoria działania i filozofia praktyczna 243 3.7.4.1. Czy państwo moie zarządzić sprawiedliwość? 373 3.5.1.1. Model teleologiczny i jego przekształcenie w teorię działania 246 3.7.4.2. `IĆoria i praktyka podziału władzy 375 Jórx Zimmermann 3.t0.3. Antropologia (ilozoficcna w XX w. 486 3.8. Plękno 379 3.10.3.1. Antropologia filorołiczua jako podstawa filozofii 487 3.10.3.2. Antropologia filozoficrna jako konccpcja człowickv 3.8.1. Dialektyka piękna 38U oparta na wiedzy naukowej 488 3.8.2. 1'IatorSska droga po stopniach: pięknujako ideu 385 3.10.3.3. Autropologia filozofic~na i załamanie się tradycji 49U 3.8.3. Subiektywizacja i indywidualizacja piękua w świetle krytyki smaku 391 3.10.3.4. Antropologia (ilozoficzna jako spadkobierciyni łilozulii transcendentalnej') 49l 3.8.4. Uhistorycznienic piękna w świetle spekulatywnej filozofii historii 401 3.10.4. Zarys teorii człowieka zoricntowanej transccndentalno-krytyc~nic 496 3.8.5. ł'ojęcia przeciwstawione pięknu a samoświadomość moderny 413 3.10.4.1. Człowiek jako anmal syrnbolicum w (ilozofii kultury Grncsta C:ISSlrera 49fi 3.8.6. Doświadc:cenie estetyczne 4l7 3.10.4.2. Kuncepcja t1a11Jfu1111:IG~i filut,ufii ImuaCwiJćlltallićj 3.8.7. Piękno natury 421 jako podstawy antropologii (ilozoficcnej 497 Klaus M. Kodalle Lothar Schafer 3.9. Bóg 428 3.11. Przyroda 504 3.9.1. Uwagi wstęprte - sposób podejścia do tenr.UU 428 3.11.1. Wprowadzenie SU4 3.9.1.1. O stosunku filozofii do wiary objawionej - pogląd retrospektywny 429 3.11.2. Nastawienia wobec przyrody SU7 3.9.1.2. Odwrót od tematu "religia" w filozo(ii współczesnej 43U 3.11.3. Pocz:łtki i przewartościowania 511 3.9.1.3. Cztery drogi współczesnej filozofii religii 431 3.11.3.1. I'rzyroda zastana 511 3.9.2. Od substancjalnej metafizyki do absolutnej podmiotowości - 3.11.3.2. Yrryroda, którą należy sohie podporządkować 512 perspektywa historyczno-filozoficzna 434 3.11.3.3. 1'rryroda potrzchująar ochrony 512 3.9.3. To, co absolutne, nie służy żadnym celom 440 3.11.4. Yojęcie przyrody 513 3.9.3.1. 'IĆologiczna krytyka potrzeby religijnej i społecznej funkcji religii 440 3.11.4.1. Przyroda jako sposóh bycia (typ ustrukturalizowania) 513 3.9.3.2. Nowożytna przeciwstawność racjonalności funkcjonalnej 3.11.4.2. Przyroda jako dziedzina (suma zjawisk) 515 i zasadniczej dysfunkcjonalności egzystencji 441 3.11.4.3. 1'rzyroda jako boski artefakt 516 3.9.3.3. Przewrotna logika życzeniowa - konfrontacja z lękiem 443 3.11.4.4. Przyroda jako norma: "zgodność z naturą" .518 3.9.4. Wolność jako eg~ystencjalna bezcelowość - doświadczenie absolutnej jedności 3.11.5. Kontrastujące opozycje 519 jako osobliwego szczęścia: Albert C'.amus 445 3.11.6. Historyczne ujęcia tematu "przyroda" 520 3.9.5. Sens poza wszelkim działaniem -poznanie momentalne: 3.11.6.1. łłierarchiczny porządek przyrody: Platon 521 Theodor W. Adorno 448 3.11.6.2. Teleologia przyrody: Arystoteles 525 3.9.6. Korektywa nadzwyczajności i postulat bezintencjonalności: 3.11.6.3. Koncepeje przyrody we wczesnej nowożytności 529 Walter Benjamin 449 3.11.6.4. Kantowska rekonstrukcja naukowego pojęcia przyrody 536 3.9.7. Prace nad mitem jako strategia eliminowania lęku: 3.11.7. Perspektywa: ludzka historia z udziałem przyrody 541 Hans Blumenberg 451 3.9.8. Sacrum związane z językiem: Jurgen liabermas 453 llerbert Schnadelbach 3.9.9. Absolutna współezesnośe - koniec historii w historii, 3.12. Kultura 546 która toczy się nadal 456 3.12.0. Wprowadzenie 546 Heinz Paetzold 3.12.0.1. Temat 546 3.10. Cz~owiek 464 3.12.0.2. Uwagi związane z używanymi pojęciami 549 3.12.0.3. "Filozofia kultury"? 550 3.10.0. Wprowadzenie 464 3.12.0.4. Kultura a krytyka kultury 553 3.10.1. Antropologia przedfilozoficzna 464 3.12.0.5. Zarys dalszej tematyki 556 3.10.2. Szkic antropologii filozoficznej w historii 465 3.12.1. Kultura a natura 556 3.10.2.1. Aspekty teorii ezłowieka w staroiytności greckiej 466 3.12.1.1. Uwagi o charakterze historycznym 556 3.10.2.2. Antropologia na progu nowoiytności: G. Pico della Mirandola 3.12.1.2. Kultura jako wyobcowanie (Rousseau) 56U i godnośe ezłowieka 469 3.12.1.3. Wyobcowanie jako kultura (Kant) 565 3.10.2.3. Kantowska idea antropologii pragmatycznej 477 3.12.2. Kultura a cywilizacja 568 3.10.2.4. Język jako klucx do rozumienia ezłowieka w antropologii Herdera 479 3.12.2.1. Kant i umoralnienie kultury 570 3.12.2.2. Nictzschc i estetyracja kultury S7Z 3.12.2.3. Spenglerowska biologizacja kultury 573 3.12.2.4. O dalszych kolejach tosu "kultury i cywili~acji" 574 3.1'2.3. Kultura a życic 576 3.12.3.1. Wokół pojęcia "życic" 577 3.12.3.2. Krytyka wykształcenia historycznego u Nietzschego 579 3.12.3.3. Georb Sinunel o "tragedii kultury" 580 3.12.4. Krytyka kultury dzisiaj'? 583 (~eert Keil 3.13. Język 589 3.13.0. Wprowadzenie: język jako ntedium i jakm przcdmic~U 589 3.13.1. Język i udostępnianie świata 59Z 3.13.2. Pytanie o pochodzeniejęzyka 604 3.13.3. Krytyka języka i rozwój filocolii .nalitycznej 608 3.13.3.1. Filozo(ia języka idealnego 616 3.13.3.2. Filozofia języka ttaturalnc8o 620 3.13.3.3. Co pozostało po "analizie języka"'? 623 3.13.4. I~ilozofia języka jako teoria znaczenia 628 3.13.4.1. C'zy istnieje znaczenie niekouwencjonalne'? 629 3.13.4.2. Zasada kontekstu i holizm sentantyczny 632 3.13.4.3. Konkurencyjne tcoric znacrenia 634 3.13.5. Perspektywy: o dialektyce konwencji i kreatywności w języku Dieter l3irnbacher 3.14. Technika 647 3.14.1. `lechnika w nowoczesnym społeczeństwie 647 3.14.2. 'I~-ty ee:chy nowoczesnej techniki: spotęgowana techniczność, globalność, potencjał niszczący 649 3.14.3. Technika jako środek do celu b54 3.14.4. Czy technika jest "przyrodoznawstwem stosowanynt"? 657 3.14.5. Człowiek i technika 662 3.14.6. 'Ibchnika jako opanowanie przyrody 665 3.14.7. Czy postęp techniczny jest postępent'? 671 3.14.8. Odpowiedzialnośe za technikę 674 641 Heiner Hastedt 3.15. Świadomość 683 3.15.0. Wprowadzenie 683 3.15.1. Kartezjusz i filozofia świadomości 686 3.15.2. Świadomość w empirystycznej teorii poznania i u Kanta 693 3.15.3. Psychoanaliza i behawioryzm: dwustronny atak psychologii na centralną pozycję świadomości 701 3.15.4. Analityczno-lingwistyczne a fenomenologiczne przeformułowania tematu świadotności 705 3.15.5. Malcrialistyci.na oricnlacja związana z n;mkami ncumlugicznymi 71I 3.15.6. Swi;tdcnuość i ctyk. 715 llerbert .S'cltnudc·lbach 4. Ar-~umentacja filozoficzna 725 4.0. Wprowadrenic 725 4.1. 'Ib, cu lugicznc, i logika 7Z7 4.2. I~ogika i argumcntacja 733 4.3. Argumcnty fih~zoliccne 7~9 Indeks nazwisk 75 ! Indeks rzeczowy 7S8 Jerzy Kmitu Przedmowa do wydania polskiego Zorientowany w materii rozważań filozoficznych czytelnik naszej publicystyki czy eseistyki, zwanej "społeczno-kulturalną", z łatwością dostrzeże następującą jej cechę. Oto publicystyka ta czy eseistyka - i to be- r. względu na jej charakter: czasopiśmienniczy bądź książkowy - jak ognia wystrzega się na ogół nawiązywania do wątków zaczerpniętych z rzeczonej materii. Kiedy zaś już do nawiązywania takiego dochodzi, to w nielicznych tylko przypadkach powstrzymać się można od załamania rąk nad sposobem, w jaki się to czyni. Zwykle bowiem wówezas przywoływane są jakieś zarchaizowane, porzucone od dawna przez filozofię idee, wyrażone zresztą najczęściej w kształcie mocno je deformującym, powierzchownie interpreto- wane, w typowej postaci oderwanego od swego macierzystego kontekstu myślowego frazesów tradycyjnie powtarzanych powszechnie. Tedy albo nadaje się im naiwnie wykombinowany, prostodusznie zniekształcony sens, albo też występują one w roli dodatku ornamentacyjnego, pozbawionego znaczenia merytorycznego dla rozwijanych (ewentualnie) wywodów. Nie idzie mi tu bynajmniej o wysunięcie pod adresem naszej publicystyki ezy eseistyki zarzutu, iż przejawia ona brak tzw. kultury filozoficznej. Gdyby już o zarzut taki szło, to bardziej może zasługiwaliby nań jej odbiorcy, którym rozważana tu okoliczność zupełnie nie przeszkadza. Nie dlatego, iż nie dostrzegają jej, ale wręcz przeciwnie - z łatwością dostrzegliby raczej tendencję odwrotną: do szerszego i bardziej pogłębionego korzystania z treści myśli filozoficznej, treści podawanych z punktu widzenia dzisiejszego jej stanu. I oczywiście, dopiero wówczas zaprotestowaliby, że oto lekturę łatwą i przyjemną psuje się im zagmatwanymi wtrętami, domagającymi się od nich pewnego trudu intelektualnego, a zapewne także i wiedzy, którą nie dysponują. W tej sytuacji skłonny byłbym rozgrzeszyć właśnie autorów, którzy znają przecież wymagania swych czytelników i mają święte prawo do starania się o własną popularność. Dlaczego zresztą miałbym pomijać w rozważanym względzie nasze pisarstwo akademicko-humanistyczne oraz krąg jego odbiorców? Wszak i tutaj sprawy mają się niewiele lepiej. 1'rzedmowa do wydania polskiego Jak się jednak rzekło, nie mam zami~ego ezłowieka, podczas gdy "kształcenie się" okazywało się luksusem. ~edy było ono również śmieszne, jak pokazuje anegdota o trackiej ~cej, która naśmiewała się z Talesa, gdy ten, wpatrzony w niebo, wpadł ~0 dołu z wodą; tutaj Grecy, wraz z człowiekiem znajdującym się na ~~SZym stopniu skali prestiżu społecznego, śmieli się z antenata ducha fiyoTpficznego. Q$raniczenie pojęcia sophta do wiedzy teoretycznej już w antycznej jtjftotu filozofii przypisano Pitagorasowi; dążeniu do sławy i pieniędzy miał Qp prZeciwstawiać badanie istoty rzeczy. Tak więc bardzo wcześnie podkreś],~p kontemplatywny sens greckiej sophia i należy to rozumieć tylko w ten y~db, że początkowo zawsze przeciwstawiano ją jako systematyczne ~~Cie teoretyczne aktywności praktycznej, tzn. przede wszystkim politycz~. Nawet Arystoteles rozważa w swojej Etyce polityczny sposób bycia (bFos ~kós) w porównaniu teoretycznym (bios theóretikós) i dochodzi do ~dzo "niegreckiej" konkluzji, że teoria zapewnia człowiekowi pełniejsze ~ficie. ..:, Hjy~ria słowa "filozofia" pokazuje zatem, że początkowo wcale nie było ~o terminem teoretycznym. Stało się nim w toku powstawania tego, co oznacznością terminologiczną nazywamy filozofią dopiero od czasów ~stotelesa; teza wstępna, że pojęcia filozofii nigdy nie można eksplikować ~leżnie od danej koncepcji filozoficznej, odnosi się także do początków ~fii. Musimy zatem opowiedzieć w skrócie, co czynili pierwsi "filozofo~', aby dojść do pierwszego pojęcia filozofii. Ich dziełom, które bez 'a nie miały żadnych tytułów, potomność przypisywała zawsze ten 'tytuł: o naturze (peń physeas). Mówiły one o physis, tj. dla Greków: , co w całości świata istnieje niezależnie od człowieka. Idąc za echem religii naturalnej pojmowali tę całość jako boską, piękną i dobrze ~dkowaną (kósmos - porządek, wystrój, porządek świata), wobec można zająć postawę wyłącznie teoretyczną (od theóńa - bycie , widzenie, oglądanie). Ponieważ tę physis, czyli ten kósmos wyrażali ~~omocą słowa lógos (słowo, mowa, uzasadnienie, zdanie sprawy) nazywal~leCh już bardzo wcześnie "fizjologami" albo "kosmologami". `~~vvstanie filozofii jako wiedzy u Greków zwykło się obejmować formułą ~k mitu do logosu", stanowiącą tytuł dziela Nestlego (Iiom Mythos zum 1940). Jest to co najmniej mylące dlatego, że przede wszystkim ~od jako mitolog mający ambicje uniwersalnego objaśnienia świata ~DSił również lógos do mitu, tj. dawał quasi-teoretyczną wykładnię 60 61 ~~~~. ,'ł~~ i Filozofia tradycyjnego zasobu mitów. Nie mit i logos stanowią przeciwieństwo, ale mit i kosmologia, przy czym mitologia stanowi stopień pośredni. Istotna różnica między mitologią i kosmologią dotyczy przedmiotu tego, co ujmuje logos: w pierwszym przypadku są to działania bogów i herosów, w drugim byt i dzianie się mocą nieosobowych zasad świata - jak woda Talesa czy powietrze Anaksymenesa. Hezjod opowiad~ kosmogonię (powstanie świata) jako teogonię, tj. jako zbiorczą historię świata bogów. Kosmologowie natomiast nie opowiadają już żadnej historii (mythos - opowieść, sprawozdanie, narracja), ale przedstawiają kosmiczny byt, powstawanie i przemijanie jako zasady opanowane i określone przez jakąś przedmiotową arche. (Słowo to znaczy pierwotnie "panowanie", a potem w sensie przenośnym: to, co pierwsze, początek, pierwszą przyczynę, zasadę). Depersonalizacja ujęcia podstawy świata prowadzi następnie bardzo szybko do krytyki antropomorfizmu religii ludowych i już Ksenofanes szydzi, ok. 540 roku przed Chr., że gdyby zwierzęta umiały malować, przedstawiałyby sobie bogów na podobieństwo zwierząt: "każdy rodzaj według własnej formy" (Fragment 15). W świetle takich tez jest zrozumiałe, że często usprawiedliwiano prześladowanie filozofów jako "destruktywnej inteligencji", chociaż tak wtedy, jak i dziś mylono przyczynę i skutek. Nie intelektualiści bowiem powodują bezbożność, oni tylko odnotowują spadek siły perswazyjnej religii i stwierdzają to, co oczywiście z kolei prowadzi do wzmocnienia tego procesu. Nigdy by ich jednak nie słuchano i nie traktowano poważnie, gdyby to, co obserwowali, nie było rzeczywistym faktem. 1ó że podstawa świata była pomyślana nieosobowo, prowadzi wkrótce do pełnego odzmysłowienia arche, gdyż już woda Talesa nie jest zwykłą wodą, ale wodą-arche. Tak więc Anaksymenes (ok. 560 r. przed Chr.) określa zasadę świata jako to, co nieograniczone (apeiron) i pokazuje, że to, czym świat jest pierwotnie, może być ujmowane tylko myślowo, a nie za pomocą pięciu zmysłów, jak zwyczajny przedmiot. U Parmenidesa (ok. S00 r. przed Chr.) proces odzmysłowienia i abstrakcji w odniesieniu do arche jest już zakończony. Formułuje on myśl o "bycie" w ogóle (einai) i utożsamia go z myśleniem (Fragment 3) w tym sensie, że według niego to, co jest naprawdę, pokrywa się z tym, co może być wyłącznie pomyślane, czyli jest dostępne tylko czystemu myśleniu. Drugim korzeniem filozofii jest sofistyka. To, że dziś jeszcze używamy słów "sofistyka" i "sofistyczny" z odcieniem ujemnym, tłumaczy się wpływem Platona, który w polemice z sofistami, jaką każe prowadzić swemu nauczycielowi Sokratesowi, dochodzi do własnej filozofii. Pierwotnie sophistes to uczony, mistrz lub nauczyciel w jakiejś określonej, przede wszystkim jednak Filozofia ldeoretycznej dziedzinie (sophfa). Zatem z perspektywy współczesnych ~nica między kosmologią i sofistyką jest płynna, o czym świadczy mowa ~o$cza Sokratesa; powtarza on w niej zarzuty zła, jakie lud kieruje ~iww wszystkim sofistom, a więc, że badają to, co jest nad ziemią i pod ~ią, me wierzą w bogów i swą sztuką wymowy pomagają zwycięiać złej sptawie (por. Platon, Obrona Sokratesa III B). Zarzucano ciągle wczesnym $lozofom, i nie tylko sofistom, że badają i nie wierzą w Boga. Nowy w sofistyce jest trzeci element: użycie wiedzy do celów praktycznych; zaspo]rstjanie popytu na taką wiedzę, który w okresie demokracji miejskiej (polis) silnie się zwiększył, przez nauczanie (za opłatą); wyartykułowanie retoryki jako techniki kształtowania opinii w czasie ludowych zgromadzeń, które ptzecież były zarazem parlamentem i trybunałem. Wiedza jako czynnik spotecznie relewantny - taka sophfa przestaje być przede wszystkim theória, :stająe się dzielnością (arete). Wymaganiom czasu sofiści potrafili sprostać lwierdząc w okresie poarystokratycznym, że arete można się nauczyć i że ~żna się jej nauczyć u nich, podczas gdy dotychczas sądzono, że jest ona wmdwnym przywilejem najlepszych (aristoi), tj. szlachty. Przyjmując za cel nauczanie dzielności, sofiści usuwają kosmos z teore~Znego centrum. Protagoras (oskarżony ok. 420 r. w Atenach o ateizm i ókazany, umarł w czasie ucieczki na Sycylię; potem publicznie spalono jego dZ~0ncentrowanego na tym, co istotne i stałe: "racjonalna" teoria istoty ~ta (por. rozdz. 3.1.1). Krytyka mitów i mitologicznego obrazu I3oga jest 1~I t2asu Ksenofanesa motywem powszechnie spotykanym. I_ogos lilozofów ~ostaje też najczęściej w przeciwieństwie do dóxa, tj. przekonań obiego"zdrowego ludzkiego rozsądku". Poemat dydaktyczny Parmenidesa, ~o1t ezoteryki Heraklita, która przyjmuje za punkt wyjścia niedostępność ~vvdy dla większości ludzi, stanowi najwcześniejszy tego przykład. ,"~iem Parmenidesa, droga do prawdy bytu odwodzi właśnie daleko od '~ interpretacji świata, która pozwala nam panować nad codzaennością, ~~iif3em jest ona tylko subiektywnym przekonaniem: wiedzą pozorną. Z tezy, ~="je$li ktoś chce poznać prawdę, musi odwrócić się od powszednich onań, historia filozofii nie zrezygnowała aż do dnia dzisiejszego: w~ora jaskini u Platona, dialektyka Heglowska i kryptyka Heideggera wystarczą za dowód. samym dotknęliśmy trzeciego przeciwieństwa, jakie należy tutaj ~ienić:. nuędzy logosem i atsthesis, postrzeżeniem zmysłowym. Według ~lita logos nie jest łatwo dostępny, tak że każdy mógłby go bezpośred- l~li`~ehwycić; Heraklit ciągle powtarza, że świadomość, jaką ludzie zazwy~ mają o świecie, to jakby sen. Parmenides dostarcza później terminolo>~ej formuły: to, co jest naprawdę, może być uchwycone tylko przez ttl~lenie (noein), podczas gdy dóxa polega na samej naoczności. Jego w~hnej tezy, "że myślenie jest tym samym, co byt" (Fragment 6) nie należy ~chronicznie interpretować jako zasady idealizmu; teza ia znaczy: "tym ~It8lym jest to, co może być pomyślane, i to, co może być". l3yt jest tym, co jraAt w sensie dosłownym, tj, dla greckiego myślenia tym, co jest obecne jako ~IeCZtte, niezmienne i sobie równe, to zaś tak dla Parmenidesa, jak później 103 a ;r i , ,,i ~~~ '! h I , ;" I ', , l,' I,,, ,, I~ i ,,,~'~'I; I I,i , II '~ ~ iIP, i, ~~ ', : i ~ e ,,r,'`,~i, , ,, IIk I',,,'~;', I., Rozum dla Platona, nie jest dostępne zmysłom, które przecież prezentują tylko zmianę i to, co zmienne. Ta specyficzna cecha greckiej ontologii (od greckiego tó ón - to, co istniejące) objaśnia quasi-naturalne powiązanie prawdziwego bytu (einai), obiektywnego rozumu (lógos) i subiektywnej aktywności myślowej (noein), które aż po Hegla określa główny nurt zachodniej metafizyki. "' W pierwszym zdaniu Ewangelii św. lana zaznacza się zmiana, na którą już wskazywaliśmy: personalizacja obiektywnego rozumu przez powiązanie logosu z osobowym Bogiem żydowsko-chrześcijańskiej tradycji teologicznej. Wprawdzie wczesne chrześcijaństwo mogło również tutaj nawiązać do wątków przedchrześcijańskich; właśnie szkoła stoicka zawsze uważała za możliwe przyzywać Boga jako boski logos, jak to się dzieje w słynnym Hymnie Kleantesaz. Mimo to "Boga filozofów" zawsze odróżniano wyraźnic od bogów religii ludowej, i na ten filozoficzny teren udaje się Paweł, kiedy w swym kazaniu do Ateńczyków powołuje się na ołtarz "nieznanego Boga (Dzieje apostolskie, 17, 16 nn.). Polemizując z filozofiami hellenistycznymi teologia chrześcijańska stara się przybliżyć współczesnym wyobrażenic Jezusa jako słowa Bożego, które stało się ciałem, tj. jako prawdę logosu; uważa siebie za spełnienie i przezwyciężenie samej filozofii logosu. Proces ten można określić jako obiektywną subiektywizację obiektywnego rozumu; to, co wcześniej było pomyślane jako prawo, struktura, sens, norma lub istota świata, uzyskuje oto osobowy podmiot. W chrześcijańskim platonizmic, który aż do recepcji Arystotelesa w XII w. pozostał dominujączumowi stawiałby on irracjonalny (w sensie - wrogi rozumowi) opór. iyśl tego rozróżnienia dzielność u Platona jest wprawdzie pozbawiona mu, ale mu posłuszna, podczas gdy poglądy trzeba zmuszać do posłu3twa. Kiedy więc dzisiaj tak chętnie przywołuje się to, co irracjonalne, s warto zapytać, czy chodzi o ratowanie tego, co aracjonalne przed 121 I ;,; , I ~; I~ II ~'~łE~ Rozum uroszczeniami rozumu do dominacji, czy o mobilizację tego, co rozumowi wrogie, co nie jest tylko bezwładne, ale spotyka się z nim jako przeciwnik. Psychologia filozoficzna zawsze uważała, że to, co w człowieku nierozumne, należy do trzech obszarów: postrzegania, odczuwania i pożądania. Pomija się tutaj ten obszar nierozumności, który nie wchodzi w zakres bezpośredniego przeżywania, np. biologićźne funkcje życiowe naszego ciała, które Arystoteles sprowadza do władzy odżywiania (treptikón, por. Arystuteles, Etyka nikomachejska, VI 1 i 2). Postrzeganie (aisthesis) konfrontuje rozum z wyobrażeniami, które nie pochodzą z niego samego, wobec tego są mu obce; pięć zmysłów może służyć jako wyjaśnienie tego, co z dawicn dawna uważano w filozołii za postrzeganie. Odczuwanie przyjemności lub nieprzyjemności, radości lub bólu, miłości lub gniewu itp. już od czasów starożytnych zwykło się rozumieć jako to, czego dusza doznaje, co musi "ścierpieć" (pathos, łac. passio - namiętność): jako coś obcego determinowanego przez "afekty". Rozumiemy więc, dlaczego ideał mędrca na długo przed stoik~.chrześcijańskiego. Skoro Bóg raz stworzył świat i skoro ostatniego dnia i się bądź też skoro ponownie przyjdzie Mesjasz, to świat jako całość :aWój początek i koniec, rozpoczęcie i cel, tj. historię. Filozofia historii j~y'lrobec tego nauką o tych kosmicr.nych "historycznych" dziejach ej szacie teologicznej po raz pierwszy całkowicie przetworzona wystę~ u Augustyna (por. De civitate Dei). W późniejszych czasach problem ał się następująco: w jaki sposób tę koncepcję historii jako niepowtaego proeesu, zachodzącego w czasie i od początku zdążającego do celu, ll~ia pogodzić z ideą nauki, która od Platona i Arystotelesa kieruje się 1~1D,' oo powszechne, konieczne i niezmienne? Historia w ujęciu Augustyna to'wprawdzie proces uniwersalny, ale indywidualny. W zasadzie mógłby też 0>~=8lieć inny początek i przebieg, gdyby tak podobało się Bogu; Bóg chciał ~ny, inaczej przecież nie byłoby żadnej historii Boga i ludzi jako historii '='lkts. artykuł Geschichte w: Brunner/Conze/Kosetleck: Geschichtliche CrundóegriJj'e, t. 2, ~· 393 i nn. (R. Koselleck). 127 Rozum zbawienia. Dla koncepcji "rozumu" naiomiast obszarem odniesienia była zawsze nauka; nauka uchodziła za świadka koronnego rozumu suhiektywnego i obicktywnego. Widać więc wyraźnie, że (ilozofia historii w ogóle - jui u Augustyna, a następnie po sekularyzacji historii zbawienia przez przekc~t~ł~P-n-ię jc,j w wiarę w postęn - stanowi próbę wprowadzenia współmicrności rozumu i historii, pojmowanej już nie tak statystycznie, jak w starożytności: próbę racjonalizacji historii. Punkt kulminwanej przez Schleiermachera, Diltheya, Heideggera i Gadamera; tilozuli:, hermeneutyczna - jako nauka o rozumieniu - wiąże w sposób istotny wszelką rzeczywistość z językowymi efektami rozumienia (por. Gadamer 1960). Przyczynił się do tego w naszym stuleciu filozoficzny zwrot ku językowi (linguistic turn), dokonany przez Wittgensteina oraz filozuli4 analityczną (por. rozdz. 3.1.4). Jeżeli zapytamy o problemy filozoficzne wynikające z zależności lub niezależności rozumu od języka, dojdziemy do radykalniejszej wersji dylematu rozumu historycznego. Jeżeli rozum ma charakter językowy, to jest również historyczny, język bowiem sam jest zjawiskiem historycznym, empirycznym, jest faktem zawierającym się w czasie i przestrzeni (pur. Schnadelbach 1982, s. 347 nn.). Kiedy J. G. Hamann ganił autora Krytyki crystego rozumu za "puryzm" w jednej i tej samej argumentacji obstawał przy tradycji, doświadczeniu i języku jako podstawach naszej rozumności, które są rzeczywistc, a nic tylko wymy§lone przez filozofów. A fakt, że prowadzi to do zaostrzenia problemu relatywizmu, wynika już stąd, że zgodnie z tezą I-Iamanna musiałoby być tyle odmian rozumu, ile języków naturalnych. '1e7.~i I- Iumboldta, żc każdy język mieści w sobie własny "ogląd świata", jest już sformułowanicm zasady relatywizmu językowego, której znaczenie w naszym stuleciu starali się umocnić empirycznie Sapir, Whorf i liczni antropolodzy kultury9. Językowy relatywizm rozumu jest w istocie perspektywizmem kulturalnym, plura- lizmem światopoglądów ukształtowanym przez naturę i język, ale żaden "ogląd świata" nie jest uprzywilejowany, bowiem również obserwator tegu fenomenu myśli przecież w jednej z tych perspektyw. ° Por. J. G. Hamann: Metakritik uber den Purismum der I%rnunft (1784); J. G. Herder: Metnkritik dei reinen liernunft; W v. Huntboldt: llber die l%rschiedenheiten des menschtichen Sprachbaus. 9 W sprawie tezy o zaleiności mowy od obrazów świata Por. B. L. Whorf: Sprache - DenAen - ~rkGchkeit, Reinbek bei Hamburg 1963, 1984. Rozum ~, CZy więc należy eksplikować rozum niezależnic od języka? Pojawia się ~ problem, w jaki sposób - po Hamannie, I-Iumboldcie, Schleiermacherze j, że te dążenia mogą być zmienne - tzn. mają charakter historyczny - przestaje być problemem wtedy, kiedy rozumiemy re8eksyjność rozumu jako pryncypialną możliwość racjonalnego przekraczania standardów racjonalności, krytykowania ich i zmieniania. Oczywiścic, zakłada to znów potrzebę określonych kompetencji, do których musimy skutecznie dążyć, aby właściwie rolstrzygać w zakresic tego typu standardbw; przedstawił je Jurgen Ilabermas w swej Universalpragmatik w postaci unlwersalnych roszczeń o obowiązującą ważność, które mocą konieczności występują w każdym działaniu komunikacyjnym (Habermas 1976, s. 175 nn.). Pragmatyka uniwersalna, czyli transcendentalna, wydaje się dzisiaj nivjbardziej nośna dla ogólnej twrii racjunalności. Wypada jeszcze uspokoić sceptyka, który wątpi, czy rzeczywiście potrafit~ zadośćuczynić wymaganiom racjonalności metodycznej i przestrzegać jej imperatywów. Możemy mu przynajmniej powied~~eć, że nic ma żadnego koD~trargumentu, musiałby on bowiem odwoływać się właśnic do tego, co seeptyk atakuje: do zdolności racjonalnej argumentacji. Samo bowiem lVytażenie wątpliwości nie jest jesuze argumentem, nawet zresztą w tego rodzaju ekspresji można by jeszcze doszukiwać się elementów racjonalności 'tvyrażających się w roszczeniach, które sceptyk uważa za niemożJiwe do epetnienia. Literatura cytowana Apel K. O.: Das Apńoń der Kommunikalionsgemeinschaft und die Grundlagen der Ethik. W: tegoż: TransformaJion der Philosophie, t. 2. t·rankfurt/M 1973, s. 358 nn. 134 135 Rozum - S'prache als Thema und Medium der Jrarcrzendentalen Keflexion. W: 7iarr.rforrnation der Philosophie, t. 2. Frankfurt/M 1973, s. 311 nn. - Zum Problem der Ralionalitatslypen. W: łI. Schnadelbach (ed.): Rationalitat. Beilrńge z" einer Theorie. Frankfurt/M 1984, s. IS nn. Arystoteles: Eryka nikomachejska. Przełoiyła, opracowała i wstępem poprzedziła Uanic~a Gromska. Wyd. 2. Warszawa 1982. Bien G.: Die Crundlegung der politischen PhilosopYie bei Aństoteles. 1·reiburg/Munchen 1973 (zwłaszcza cz. 2). Bóhme H. /Bóhme G.: Das Andere der Yemunft. Zw Entwicklung von Rationalitatsstrukturen arn Beispiet Kants. Frankfurt/M 1983. Cassirer E.: Die Philosophie der Aufklarung. Tubingen 1932. Forschner M.: Die stoische Ethik. Stuttgart 1981. Furth H. Ci.: Denkprozesse ohne Sprache. Dusseldorf 1972. Gadamer H. G. Prawda i metoda. `Ilum. B. Baran. Kraków 1993. Habermas J.: Was heif3t Univeisalpragmatik? W: K.O. Apel (ed.): Sprachpragrnatik und Philosophie. Frankfurt/M 1976, s. 175 nn. Hegel G. W F: Die ł'ernunft in der Ceschichte. Hamburg 1955. - Nauka logiki. Przełożył i objaśnieniami opatrzył A. Landmann, t. 1. Warszawa 1967 s. 43. Horkheimer M., Adorno `C W: Dialektik derAuJklan~ng. Amsterdam 1947. Frankfurt/M 1969. Leibniz G. W: Monadologia. W: Wyznanie wiary ftlozofa. Nowe rozważania doryczqce ronunu ludzkiego. `Hum. S. Cichowicz i in. Warszawa 1962. Locke J.: Rozwaiania dotyczqce rozumu ludzkiego. 7lum. B. J. C:awecki. Warszawa 1955. Lubbe Ił.: Philosophie nach der Aufkliirung. Yon der Notwendigkeit praktischer Yernunft. Dusseldorf 1980. Marks K.: Tezy o Feuerbachu i Ideologia niemiecka. W: K. Marks, F Engels: Dziela, t. 3. Warszawa 1961. Schadewaldt V.: Die Anfange der Philosophie bei rlen Griechen. Frankfurt/M 1978, s. 182 nn. Schnadelbach łł.: Filozofia w Niemczech 1831-1933. `Ilum. K. Krzemieniowa. Warszawa 1992, rozdz. 5: Życie, s. 219 nn. - Geschichtsphilosophie nach Hegel. Die Probleme des Histońsmus. Freiburg/Munchen 1974 (zwłaszcza s. 7 nn.). - UberhistorischeAufkliirung. W: "Allgemeine Zeitschrift fur Philosophie" 1979, s. 17 nn. - Zur Dialektik dei historischen Yeinunft. W: Poser Ił. (ed.): Wandel des YernunflbegriJfr. Freiburg/Munchen 1981, s. 15 nn. - Uber IrrationaGtat und Inationalismus. W: Duerr H. E (ed.): Der Wissenschaftler unrl rlas Irrationale, t. 2. Frankfurt/M 1981, s. 155 nn. - Bemerkungen uber Yernunft und Sprache. W: Bóhler/Kuhlmann (ed.): Kommunikation und Reftexion. Frankfurt/M 1982, s. 347 nn. - (Ed.): Ralionalitat. Beitrage zu einer Theorie. Einleitung. Frankfurt/M 1984. Specht R.: Die Yemunft des Rationalismus. W: Schnadelbach (ed.): Rationalitat. Beitrage zu einer Theorie. Frankfurt/M 1984. `Ibpitsch E.: Yom Ursprung und der Metaphysik. Wien 1958 (zwłaszcia s. 18 nn.). Zenon z Elei. C~t. za: Porschner M. ~b.r.w. i m.w.J Rozum tura uzupełniająca ł ~ H,: Tiaktat uber krilische Yernunft. `I'ubingen 1968. p~tt J,; Rationalitat. Frankfurt/M 1967. Ef H. G.: Yemunft im Zeitaher der Wissenschaft. Frankfurt/M 1976. ~oeth H.: Die sechs grof3en themen der abendlandischen Afetaphysik und der Ausgartg dw ;' ~elalters, wyd. 4- Darmstadt 1958 (zwłaszcza rozdz. 6 Yerstand und Wille, s. 204 nn.). ,~helmer M.: Zum Begrifj der Yemunfi. W: Iłorkheimer/Adorno: Sociolr>Kica Il. Frankfurt/M ~962, s. 193 nn. ~ W; Die Logos-Lehre von fferaklit his Origenes. Zurich 1958. ' j in. (ed.): Ilandbuch philosophischer Crundbegrifje. Munchen 1973, art. Yerstand ~`~~ y~,unft. ~pten P: Konstruktive Wissenschaftstheorie. Frankfurt/M 1974. ~jjE( ,K.: Die Lehre vom noetischen und dianoelischen Denken hei Platon und Aristoteles. TBbmgen 1962. ~ J. (ed.): Historisches Wtirterńuch der Philosophie. 7: 5, art. Logos, s. 491 nn. 4g'eZyk L. (ed.): Rationalitat. Ihre Entwicklung und ihre Crenzen. Freiburg/Munchen 1989. IbaCh H.: Dialektik als Yernunftkritik. Zur Konslruktion des Rationalen bei Adomo. ~,W: Friedenburg/Habermas (ed.): Adorno-IConferenz. Frankfurt/M 1983, s. 66 nn. 'n S.: Kritik der kollektiven Yemunft. Frankfurt/M 1978. ł~YOn B.R. (ed.): Rationality. ~ford ~b.r.w.J. ~: i., i~f; "~ł~:, ~J,. 1.., 136 Wolfb·ang Kunne 3.3. Prawda 3.3.0. 3.3.1. 3.J.1.1. 3.3.1.2. 3.3.2. 3.3.3. 3.3.3.1. 3.3.3.2. 3.3.3.3. 3.3.4. 3.3.4.1. 3.3.4.2. 3.3.4.3. 3.3.5. 3.3.5.1. , I 3.3.5.2. 3.3.5.3. 3.3.6. 3.3.6.1. 3.3.6.2. 3.3.6.3. Uwagi wstępne Demarkacja PIAY1'UA, IlIiAWUV111VW11VJG I Afa11151WV p' Prawda rzeczowa Klasyfikacja 'I~orie nierelacyjne Platon Arystoteles rrege i Rantsey 7~oria zgodności Wersje faktów Wersje zdarzeniowe Fragment wersji semantycznej '('eoria semantyczna 7erskiego Założenia wyjściowe: metodologiczne i merytoryczne dezyderaty wobec semantycznej definicji prawdy Realizacja programu: trzy przykłady I'ytania krytyczne 'IĆorie epistemiczne Prawda i oczywistość Prawda i koherencja Prawda i konsens ' 3.3.0. Uwagi wstępne Niektóre nasze wypowiedzi, sformułowania lub sądy są prawdziwe, niektóre fałszywe. Co w tym kontekście należy rozumieć przez prawdę? Tradycja filozoficzna dawała na to pytanie wiele odpowiedzi już na pierwszy rzut oka konkurujących ze sobą. Dz~ś także jesteśmy bardzo daleko od załagodzenia tego sporu. Po demarkacji dyskutowanego w tym sporzc sposobu stosowania słowa "prawdziwy" (3.3.1) zaproponuję klasyfikację różnych ujęć prawdy (rozdz. 3.3.2), a potem rozpatrzenie tych teorii; ma ono zawsze postae komentarza analitycznego do szczególnie pouczających z nich lub wpływowych. ('1'łttmaczenie tekstów jest mojego autorstwa również tam, gdzie skrótem niem. jest oznaczone wydanie niemiec;kic). Omawiam najpierw nieepistemiczne (czyli realistyc-r,ne) ujęcie prawely (rozdz. 3.3.3.-3.3.5), a na koniec przedstawiam epistemiczne (czyli antyrcalistyczne) teo,rje prawdy - teorie, które usiłują różnymi sposobami wyjaśnić, I'rawda to znaczy bycie prawdziwym, i posługują się prry tym pojęciami wska~~cymi na prawomocne uznawanie czegoś za prawdziwe (rozdz. 3.3.6). ,'~n, kto już zaznajomił się nieco z literaturą przedmiotu, ma też zapew~ 7g sobą to zniechęcające doświadczenie: próby określenia istoty prawdy y~vyczaj nie pomagają człowiekowi, który cheiałby się dowiedzieć, czy ta lub l~a wypowieds jest prawdziwa. Ale czy przemawia to przeciwko tym >I OkTeśleniom? Jeżeli "prawdziwy rzeczywiście znaczy tyle, co "...", to czy ~lodzenie do tego, cry coś jest ..., nie musi być równie trudne (lub ~rNle łatwe) jak dochodzenie do tego, czy jest prawdziwe'? ZCeszt zdań empirycznych. Ściśle biorąc tylko tego rodzaju i zdania są dla niego w ogóle zdaniami, tzn. "obrazami rzeczywistości" ! (Tractatus... 4.01, 4.462, 4.06). Russell natomiast przyjmuje, że istnieje : również coś takiego jak "fakty logiczne" (s. 184, niem. s. 184; s. 237-241, ' niem.235-238). Dla Moore'a stosunek między prawdami i (pro) odpowiadającymi itn i faktami jest jedno-jednoznaczny (partnerzy są jakby monogamiczni), atomizm logiczny nie uważa go za taki: jeden fakt może większą liczhę (niesynonimicznych) zdań orzekających czynić prawdziwymi, a większa liczhct ! faktów razem wzięta może czynić prawdziwym jedno zdanie orzekające. Decydując,y charakter ma tutaj różnica międry "zdaniami elemenlarnymi" (atomic propositions) i innymi zdaniami orzekającymi - różnica, która dla Moore'owskiej teorii adekwatności jest nieistotna. ; Zdanie elementarne zawiera n-argumentowy ("prosty" predykat), nazwę n ("w ścisiym sensie logicznym") i nie poza tym. Nie zawiera więc żadnych operatorów, za pomocą których tworzy się ze zdań zdania bardziej złożonc (jak "lub", ;,nieprawda, że", "Atłna sądzi, że"), ani żadnych wyrażeń kwantyfikujących (jak "wszystkie", "co najmniej jeden"). Russell odróżnia zdania elementarne zwłaszcza od "struktur zdaniowych spełniających funkcje służebne wobec prawdy" (truth functional molecular propositions). Wartość logiczna połączona za pomocą "i" (koniunkcja) lub za pomocą "albo" jest jednoznacznie ustalana przez wartość logiczną połączonych części zdaniowych. Dlatego Russell może tu głosić oszczędność ontologiczną. Fakt, który sprawia, że zdanie elementarne S jest prawdziwe, sprawia tym samym, żc prawdziwa jest również każda dysjunkcja S jakiegoś innego zdania. Nie jest więc konieczne, by dla każdego logicznego typu zdań postulować własny typ faktów (s. 209-211, niem. s. 208--210). Wittgenstein przemyślał tę ideę do końca: "Jest nią idea podstawowa, żc «stałe logiczne» nie reprezentują" (Tractatus... 4.0312). Logicznymi stałymi są przecież operator zaprzeczenia i kwantyfikator ogólny. Russell sądzi jednak jeszcze w 1918 r., że przyjęcie faktów negatywnych i ogólnych jest nieuchronne. Dlaczego? Prawda lo przecież chciałoby się powiedzieć: negacja elementarnego zdania S Wtedy prawdziwa, kiedy S jest fałszywe; S zaś jest wtedy fałszywe, kiedy eje fakt, który jest kontrodpowiednikicm S. Załóżmy, że S równa się tiu "a jest czerwone". Wtedy rzeczony fakt mógłby polegać na tym, że a Zielone. Dlaczego jednak należałoby wychodząc poza ten fakt postulojeszcze fakt przeczący, że a nie jest czerwone oraz niezliczone inne ;c,zące fakty tego typu? Argumentacja Russella pozostaje (dla mnie) ~tt punkcie niejasna (s. 211-216, niem. s. 210-214). asna jest natomiast jego argumentacja za przyjęciem faktów ogólnych (s. itn., niem. s. 232 nn.). jeją fakty jednostkowe (particular facts), np. że to jest biate, i fakty ogólne (~enerat facts), wszyscy ludzie są śmiertelni... Zakładanie, ie można wyczerpująco opisać świat, dtując jedynie fakty jednostkowe, byłoby wielkim błędem. Załóż.my, i.e udałoby się Ettrować kaidy pojedynczy fakt w uniwersum i nie byłoby żadnych takich jednostkowych hv..., które nie zostatyby nie zarejestrowane, to i tak rezultatem nie byłby wyczerpujący uniwersum, nawet gdybyście państwo dodawali: «zarejestrowane przeze mnie jednostkowe r tą wsrystkbni jednostkowymi faktami, jakie istnieją». Nie można więc miee nadziei na opisanie świata bez uwzględnienia oprbcz faktbw jednostkowych również faktów prch (s. 183 nn.). [b samo dotyczy zdania «wszyscy ludzie są śmiertelni». Jeieli postawicie przed sohą ftkieh poszezególnych łudzi, jacy istnieją, i jednego po drugim znajdziecie śmiertelnym, to ;~ wszyscy ludzie są śmiertelni, będzie definitywnie faktem dodatkowym. To, że jest on ~kowy, wynika ... stąd, ie ten fakt nie wynika z ... owego przchadania (s. 236, niem. do tego znajdziemy w 7ractatus... Wittgensteina: enie wszystkich prawdziwych zdań elementarnych opisuje świat całkowicie" (4.26) ~od jednym względem Russell ma całkowitą słuszność: z przesłanki, że tm jest człowiekiem śmiertelnym i Ewa jest człowiekiem śmiertelnym V jest człowiekiem śmiertelnym (w której wyliczono by wszystkich ludzi) wynika, że wszysc,y ludzie są śmiertelni. Dopiero kiedy do tej koniunkcji lanly ogólne zdanie "i śmiertelni są wszyscy ludzie", otrzymujemy esłankę, z której wynika ta konkluzja. Ale czy to stwierdzenie rzeczywiś- usprawiedliwia tezę Russella, źe oprócz faktów jednostkowych należy :ględnić również fakty ogólne? Czy opis nie ma waloru zupełności przez że nie zawiera potwierdzenia swojej własnej zupełności'! Kiedy żąel ode mnie, abym przedstawił pełną listę swoich dotychczasowych ~nań nauczycielskich, to czy ta tista jest niepełna, jeśli nie mówi, że jest ,~;, . . . 164- 165 WI ~ S I, I,' I Prawda Na koniec wypada przynajmniej wspomnieć o jednej z najbardriej dyskutowanych cech atomizmu logicznego: o tezie, że elementarne zdania prawdziwc oraz konstatowanc w nich fakty mają "tę samą strukturę" (s.197, niem. s. 196), "tę samą logiczną różnorodność" (7i-actatus.., 4.04-4.0412). Również w tym punkcie różni się ta "faktowa" wersja tecrii adekwatności od wersji Moore'a, bowicm relacja zgodności pojmowana jak« izomorfizm jest nam oczywiścic dobrze znana z innych form powiązań: zachodzi ona np. między poprawnym odpisem i odpisanym oryginałem, Teza, że można zgodność między prawdziwymi zdaniami i faktami rozumit:ć jako izomor(izm, stała się przedmiotem krytyki ze strony m.in. Austina (pur1950, § 3b). Ale nawet jeśli teza o izomorfizmic dałaby się obronić przed tą krytyk:l, to ponadto ta, jak zresztą każda inna, wersja faktowa tcorii adekwatnuści musi jeszcze postawić sobie pytanie, co to właściwie jest fakt'? l~rege, który odrzuca wszystkie teorie adekwatności, odpowiada: "Fakt to myśl, która jcst prawdziwa" (1918, s. 50). Tym, co ktoś mnicma, w terminologii Frcgcgo jest myśl. Jeśli ktoś z uzasadnieniem mniema, że p, to "że p", oznacza to, co się mniema, i to jest w tym przypadku (według Fregego) fakt. Kto natomiast ujmuje prawdę jako relację między tym, co mniema, i czymś innym, tcn musi oznaczenie "że p" określić jako ekwiwokację. Jednakże musi on oczywiście równicż powied-r.ieć, c-rym różni się to, co u~Aisadnieniem mnicma, od faktu, z którym pozostaje w zgodności. Przed atomistą logicznym problem nie zarysowuje się w tej formic, póki za nośniki wartości logicznej uważa tylko zdania oznajmujące. Ale oto elementarne zdania prawdziwc mają się zgadzać z czymś w świecie przestrzenno-czasowym. Nawet jcśli fakt, który ktoś konstatuje w zdaniu elementarnym, nie jest toisamy z tym, co on mniema, to fakt ten jest równie niemożliwy do dattowania i zlokalizuwania. Z tą tezą występuje w każdym razie 1'eter E Strawson w słynnej kontrowersji z Johnem L. Austinem. (W cytowanym fragmencie nalciy wziąć pod uwagę, że Strawson używa zwrotu "w świecie" inaczej niż Russcll i Moore, dla których nie tylko rzeczy jednostkowe, ale również abstrakcyjne przedmioty są "składnikami uniwersum"). ,~ledynym dopuszczalnym kandydatetn do pozycji tego, co (w świecie) sprawia, że wypowiedź jest prawdziwa, jest fakt, który ona konstatuje; ale fakt, który ona konstatuje, nie jest czymś w świecie... faktów, które są konstatowane przez wypowiedzi (jeśli są one prawdziwe), dlatego też nie możemy go ani datować, ani lokalizować" (Strawson 1950, s. 195, 199, niem. s. 252 nn., 274). 1'rawda in uważa, że jest to krytyka Unfair to F'acts: on przytnaje, ie zdarzenia występują w sposób naturalny w świecie. Ale o nich też y bez wątpienia powiedzieć, ie sq fak~ami. Katastrofa Niemiec jest wydarzeniem t... Strawson wydaje się mimo to przyjmować, ie coś, o ezym możemy powiedzieć faktemH; nie mu.si hyć czymfi w świecie" (Austin 1954, s. 156). ~ metakrytyka jednak wcale nie jest przekonująca. Już Ramsey wskazyna to, ie takie wyrażenia jak "katastrofa Niemiec" (jego przykładem "śmierć Cezara") "mogą być używane na dwa różne sposoby" (Ramsey ~, s. 141): jeżeli w takim wyraieniu odnosimy się do faktu, nie odnosimy do wydarzenia, i odwrotnie. Dlaczego nie'? Wyjaśnijmy sobie pogląd »seya na przykładzie. Jeśli pacjent zmarł na stole operacyjnym, możemy ~omocą określeń "śmierć pacjent zdania identyfikujące, jak "Gwiazda Poranna jest Gwiazdą Wieczorną"? ;orzy Truth-Makers rozważają następującą odpowiedź: Są one weryfikoGe przez jeden i ten sam byt (Entitat), mianowicie planetę Wenus. ~ciągają stąd następującą konsekwencję: niekiedy weryfikatorami nie są rzenia, ale rzeczy. - Tyłko ten, kto sądzi, że rzeczy de facto są komplekti zdarzeń, mógłby uniknąć tej konsekwencji. Późny Russell jest tego nia: "Rzeczy są w moich oczach metafizycznymi iluzjami" (Russell 1940, ~20). W każdym przypadku jednak pozostaje do rozwiązania problem ezno-semantyczny. To, że jeden i ten sam byt czyni prawdziwymi zdania iynonimiczne, jest wprawdzie niewinną igraszką, gdyż również Cezar został zamordowany albo August został zamordowany jest synonimiczne z Cezar został zamordowany, ednak obydwa zdania są prawdziwe dzięki zamordowaniu Cezara, ale ~sze (3) wynika z (4). Jeżeli również dla (1) i (2) przyjmiemy jeden yfikator, to musimy te zdania (jak w klasycznym rachunku predykatów lentycznością) zaklasyfikować jako logicznie ekwiwalentne. 169 ,t, , i , ~ ;i "I lii~, ~I' !' i i Prawda 33.4.3. )N~-agment wersji semantycznej Austin podkreśla, "że prawda jest kwestią stosunku między słow~t_ mi i światem" (1950, s. 130, niem. s. 245). Wprawdzie Strawson słusznic g~ krytykuje z teQO powodu; że stosuje kategorię ..fakt" w sposób wprowaclza- jący zamęt, ale właściwie nie potrzebuje on wcale tej kategorii dla swojej eksplikacji słowa "prawdziwy" (s. 121 nn., niem. s. 229 nn.). Austin charakteryzuje odniesienie między słowem i światem za pomocą dwóch poj4ć, których niestety nie wyjaśnia: "konwencje demonstratywne" i "konwencjc deskryptywne". Wydaje się, że przez konwencje demonstratywne rozumic on reguły stosowania indykatorów, a więc np. taką regułę: w języku angiclskim przez "I" osoba mówiąca oznacza samą siebie. Natomiast konwencjc deskryptywne mają zapewne być regułami użycia (pozbawionych indykaturów) wyrażeń deskryptywnych, np.: w języku angiclskim prze-t. "has blood group 0" przypisuje się człowiekowi zerową grupę krwi. Nie każde zdanie jednak zawiera indykatory. (Nie ma ich np. zdanie "dwa jest liczbą pierwszą"), a słowa jak "lub" czy "wszystkie" nie są deskryptywne. Austin miał więc zapewne na myśli proste zdania empiryczne, które są używane, aby "demonstratywnie" zidentyfikowanym n przedmiotom przyznać n-argumcntowy predykat "deskryptywny". Możemy teraz Austinowską propozycję wyjaśnienia zrekonstruować następująco: Wypowieelż (statement), którą osoba mówiąca A podaje w czasic t w formie zdania S, jest wtedy prawdziwa, kiedy to, z czym S w wypowicdri A w czasie t jest korelowane przez konwencje demonstratywne, spcłnia warunki, z którymi S jest skorelowane przez konwencje deskryptywne. Wobec tego np. wypowiedź, którą A podaje w czasie t w formie zdania "I have blood group 0" jest wtedy prawdziwa, kiedy korelat "I" w ustach A w czasie t ma cechę, z którą skorelowane jest "have blood group 0", czyli kiedy A ma zerową grupę krwi: wynik zadowalający. "Gdybyśmy mieli dość miejsca po temu, musielibyśmy zajmować się ponadto jeszcze innymi typami wypowiedzi (wypowiedziami egzystencjalnymi, wypowiedziami ogólnymi, wypowiedziami hipotetycznymi itp.). Narzucają one raczej problemy semantyczne nii problem prawdy" (Austin 1930, s. 123, niem. s. 243). Dość miejsca znalazł dla nich Tarski w swojej rozprawie. Mógł też nawiązać przy tym do atomizmu logicznego. Zanim przejdę do omawiania ~ I jego teorii, proponuję jeszcze porównawczy rzut oka wstecz: wczesny ~ ~ 'I Wittgenstein~óźny Russell i Austin wcale nie próbują najpierw zdefiniować Prawda dy, ale ograniczają się z góry do prawdy empirycznej. Różnią się tym Fregego i Ramseya, od Moore'a i - jak zaraz zobaczymy - od 'Iarskiego. " Teoria semantyczna 'I~arskiego "Mówią Językiem, który ~H° tak piękny jest, tak bogaty, !l a jednak iaden filolog l~Iri zrozumieć go nie potrati". Wiersz I-lenryka I-Ieinego o "mowie" gwiazd zacytował Max I3lack, opisać trudności, jakie ma wielu filozofów z aparatem pojęciowym gtntyki formalnej, który wywodzi się z dzicła polskicgo matematyka ika Alfreda 'Iarskicgo (a dzisiaj decydująco wpływa poprzez pracc ~lda Davidsona i jego uczniów na dyskusje dotyczące filozofii języka). ii~łbym podjąć próbę obniżenia tego progu rozumicnia m.in. przez to, że ~charakteryzowaniu programu 'larskicgo w rozdz. 3.3.5.1) wprowadzając 0.ntyczną definicję prawdy będę posługiwał się fragmentami języka r~mego (3.3.5.2), a nie językiem rachunku klas, jak czynił to 'Iarski. Kto i rozumieć współczesny spór na temat podstaw prowadzony przez ityczną filozofię języka, musi micć przed oczami zasadnicze ccchy ~t~y Tarskiego. ~ozprawa ~larskiego Pojęcie prawdy w jęrykach nauk dedukcyjnych (Pp) 'ttła się w języku polskim w 1933 r., a w tłumaczeniu niemieckim I~5 r. Swych pierwszych gorących wielbicieli znalazła w Wiedniu: Carnap pper natychmiast przyswoili sobie semantyczną koncepcję prawdy. lper o Tarskim: "Od nikogo nie nauczyłem się tyle, co od niego"). ki naszkicował swój program raz jeszcze w dwu mniej ezoterycznych ~iteh: The Semantic Conception of 7ruth and the Foundations of Seman(1944; SCT) i Truth and Proof (1969; TI'). Z tych prac dowiadujemy się ~Wiście za mało na temat struktury definicji prawdy u Tarskiego, aby ocenić założenia wyjściowe. Założenia wyjściowe: metodologiczne i merytoryczne dezyderaty wobec semantycznej definicji prawdy Jak należy rozumieć termin "semantyczny", kiedy Tarski broni znego ujęcia prawdy? W sensie podstawowym predykat jest wtedy 170 171 Prawda ,,, semantyczny, jeżeli jest dwuargumentowy i wyraża relację między znakietn językowym i czymś innym, co (normalnie) nie jest znakiem językowyrn, W tym sensie "oznacza" jest predykatem semantycznym, wyrażającym ,, . , ~ stosunek między "Sokratesem" i Sokratesem. W podobnym sensie coś jest ......_.. ,,.c.,.,.,t", jeżeli jest ~fn:~wane za p~mocą predykatu, _.I' . tjlGll,yAdlGlra W:aąaitiay c.uy a. który w sensie podstawowym jcst semantyczny. W oczach 'larskiego "praw_ ' ' , dziwy" jest, w tym pochodnym sensie, predykatem semantycznym (por. S(.'l~ ' § 5). Zajmijmy się jednak najpierw jego własną ekspozycją problematyki: "Praca niniejsza poświęcona jest niemal całkowicie jednemu tylko zagadnieniu: problematowi definicji prawdy; istota jego polega na tym, by - mając na uwadze ten lub inny język - skon~ ' struować merytorycznie trafną i fonnalnie poprawną definicję terminu «zdanie prawdziwe.>... Zakres terminu, który pragniemy zdefiniować, -tależny jest w istotnej mierze od języka, będącego obiektem badań: to samo wyraienie może być zdaniem prawdziwym w jednym języku, a na gruncie innego okazać się zdaniem fałszywym lub wyrażeniem pozbawionym sensu. O jednej ogólnej definicji rozważanego terminu nie będzie tu w ogóle mowy: interesująa nas zagadnienie rozpadnie się na szereg oddzielnych zagadnień, dotyczących poszczególnych I; i ' JęzYków" (`Parski, Pp, $ 1, 2). Nośnikami wartości logicznej w projekcie `larskiego są wyrażenia; przez wypowiedź rozumie on zatem to, co nazwałem zdaniem oznajmującym (w swych pracach napisanych w języku angielskim używa on terminu "~declarative) sentence"). A przy tym przez zdanie należy rozumieć coś, u~ wielokrotnie może się pojawić na jednej stronie (zdaniowe zapisy są wtedy sposobami występowania tego samego zdania, kiedy nie są rozróż.nialne ortograficznie, por. Pp, przyp. 5). Zdanie "A billion is a thousand millions" jest prawdziwe w amerykańskim języku angielskim, fałszywe w brytyjskim języku angielskim, a pozbawione sensu w polskim. Dlatego tym, co chciałby zdefiniować 'Iarski, są predykaty typu "prawdziwy w jęryku i:'. Kiedy więc definicja prawt.iy jest poprawna pod względem formalnym (czy, jak niekiedy powiada Tarski, poprawna metodologicznie)? Wtedy i tylko wtedy, gdy definicja predykatu "prawdziwy" dla określonego języka dana jest w jakimś innym języku. Język L, dla którego definiowany jest termin "prawdziwy", nazywa Tarski "językiem przedmiotowym"; język, w którym definiowane jest słowo "prawdziwy" dla L, nazywa metajęzykiem. Język przedmiotowy może być właściwą częścią metajęzyka. Dzięki temu rozróżnieniu Tarski chce zapobiec występowaniu antynomii semantycznych (por. Pp, § 1; SCI; § 7 nn.; TP, s. 263-274). W rozdz. 3.3.5.3 pokażę tego rodzaju a~etynomię. Dyskusja w kwestii, czy inne środki zapobiegające 172 I'rawda ~owaniu antynomii semantycznych nie są co najmnicj równie dopusz;, jest do dzisiaj nie zakończona (por. I- łaack 1978, rozdz. 8). Do dalwymogów formalnych stawianych definicji prawdy niebawem powrócę. ;dy definicja prawdy jest merytorycznie trafna (czyli adekwatna wobec a; byśmy, aby nasza (~Ct1I11C~8 nlOgła SpfOStaC klasycznemu ujęciu prawdy U Arystotclesa n, ktbre znajdują swój wyraz w znanych stowach Metafizyki Arystotelesa: wno. ;1 ważności W mówimy o "zdaniach orzekających", po prawej o "faktach, do i których się one odwołują" (Popper 1962, s. 244). 'Ió wszakże zgadza się w na'le s m razie t lko wted , d zdanie mienione o lewe' stronie ' . J P zY Y Y g Y w'Y P J Je.st I . I !, I, prawdziwe. A zresztą całe zdania nie ódwołują się do niczego, a już n1 pewno nie do faktów. I ; Davidson pochwala założenia 7arskiego również z tego powodu, że pozwala on zrezygnować z kategorii "fakt": nie postuluje dla różnych prawdziwych zdań różnych istności, z którymi byłyby zawsze korelowane jako całość. Mimo to: ',i I ; ; ~~,t m ' ,~ I,~ , ~~,',,a 4'I !,' :~P ' ;, I! ~; I'i ~,R'~ r;; ~,,9: yi , II, ,' i ~i ; '~',' 1 , ~I r ~ I !;~: ~I ii~~,,. "Semantyczna koncepeja prawdy, którą opracował ~l3rski, zasługuje na nazwę «correspoiidence theory» z uwagi na rolę, jaką odgrywa w niej pojęcie spełnienia; gdyi ta jego rola polega najwyraźniej na tynt, że wyjaśnia własność bycia prawdziwynt... przez odwołanie się do rclacji między JęzYkient i czymś innynt" (Davidson 19G9, s. 758) Ale oto widzieliśmy na przykładzie LI i L2, że pojęcie spełnicnia nickicdy wcale nie jest potrzebnc przy kwestionowaniu definicji prawdy Tarskieg~> dla danego języka (o tyle "prawdziwy" nie dla każdego języka jest predykatem semantycznym). A zatem argument Davidsona nie wskazuje na to, ic "prawdziwy" zawsze - dla zmiennego L - wyraża odniesienic mi4dzy , językiem i czymś innym. ' (IL2) Jednakże w semantyce L3 warunki (B') i (C') nie mówią zupcłnie ogólnie, kiedy jakiś przedmiot spełnia koniunkcję otwartych zdań, a kicdy spełnia negację zdania otwartego. Zamiast tego prezentowana jest nam lista. Hartry Field (1972) postawił w tym punkcie wyraźne pytanie: czy takie wyliczenie jest rzeczywiście realizacją dążenia Tarskiego do tego, by przy konstrukcji definicji prawdy nie używać żadnych pojęć seman- tycznych bez uprzedniego sprowadzenia ich do pojęć niesemantycznych? Czy lista tych wszystkich przedmiotów, które są F, jest już wyjaśnienicm (s. 153 nn.) problematycznego pojęcia F, redukującym je do pojęć mniej problematycznych? (IL3) O ile Tarski w ogóle deftniuje wyrażenie "prawdziwy"? Ponieważ L1, L2 i L3 są różnymi językami, również zakres "prawdziwy w Ll" rćtini się od zakresu "prawdziwy w L2" itd.; a więc te predykaty nie miałyby tego samego sensu. Czego dowiadujemy się o sensie "prawdziwy" dla zmiennego L? Bardziej skromnym pytaniem byłoby: czego dowiadujemy się np. o sensie 182 Prawda ziwy w L1"? Definicja 'larskiego tego (jak również każdego tego ,) predykatu składa się ze skończonej liczby re~f (w przypadku L1 tylko jedna), pozwulającycit nam powiedzieć o każdym zdaniu dattego pod jakimi warunkami jest ono prawdziwe. W ten sposób zostaje ny zakres wyrażenia "prawdziwy w Ll". Ale czy jest to zarazem acja sensu tego predykatu'! Określamy zakres "córka ł.abana", x jest córką Labana, wtedy i tylko wtedy, gdy (x = Lea) lub (x = Rachela). xy sens predykatu "córka Labana" byłby inny, gdyby Lahan miał więcej r? Sens tego predykatu należałoby raczej określić tak: 2) x jest córką Labana wtedy i tylko wtedy, gdy x jest płci żeńskiej i została spłodzona przez Labana. ~lkie próby wyperswadowania logikom i matematykom sposobu stosoa przez nich terminu "delinicja" s<1 już teraz spóźnione. Ale tilozof ~ien w obliczu tego stosowania wystrzegać się fałszywych nadziei, jakie ~tają przez tradycyjne asocjacje terminu "definicja". (Nie chcę przez to iedzieć, że 'Ttrski potrzebuje tej przestrogi). ~ zatem 'Iarski wnosi wkład nie tyle do teorii prawdy, co do teorii inków prawdziwości zdań danego języka. rlego rodzaju teoria dzięki rekurencyjności rzuca wiele światła na strukturę języka i dlatego jest interesująca dla teorii znaczenia (por. wyżej przenikliwą uwagę tina oraz znany artykuł Davidsona Truth and Meaning i zbiorowy tom osa pod tym samym tytułem). l7eorie epistemiczne ,jeśli waszym terminom prawda i fałsz nadać taki sens, by można je było zdefiniować w terminach zwątpienia, przekonania oraz przebiegu doświadezenia (...] - wtedy zgoda" (Charles S. Peirce, Crym jest prngmatyzm?, w: H. Buczyńska, Peirce, s. 160). Epistemiczne ujęcia prawdy zasługiwałyby na równie szczegółowe ;trzenie jak teorie nieepistemiczne, które omawiałem w podrozdziałach i 3.3.5. Muszę jednak poprzestać tutaj na kilku uwagach. 183 i il~ ~ ~~ ~ I ~', Prawda Prawda 33.6.1. Prawda i oczywistość tkie lwice są rodzaju żeńskiego", "Nic nie jest w tym samym miejscu orie i jednocześnie zielone", "Jeżeli pada, to pada". Jeżeli ktoś nie Najwyrazistszą wersję ewidencyjnej leorii prawdy jako oczywistości ~ że tak musi być, jak jedno z tych zdań orzeka, wtedy nie rozumic ' zna'du'em u Franza Brentana. Rozróżnienia ważne dla zrozumienia 'e zdania właściwie . 'Iómasz z Akwinu opisuje takie zdania, mówiąc: 1 J Y J go 80 ( ) , . ' ~ teorii sądu można przedstawić następująco: wiem pietwsze zasady, same z siebie jasne, mają to do siebie, że myśl ~ ~ I ~ ~ , ~ f ~ uje je zaraz, skoro tylko uchwyci sens wyrazu podmiotu i orzeczenia, ~ , _ -_ _-__._._ _._ __ _ _ wyci, bo orzeczenie micści się w określeniu podmiotu" (.Summa ~ ' ; ~' Znamiona sądu a I, zag. 17, art. 3). --- pomocą tej koncepcji rl'omasz próbuje wyjaśnić r.~tgadkową drugą 1 ślepy Sąd jest albo (1) albo (2). Metafizyki (IX, 10 1O51b-26). Arystoteles mówi tam o czymś, do czego ;. E 2 oczywisty Sąd, który jest (2), ~ odnosić się prawda, ale w stosunku do czego nie ma możliwości j ' ! 2.1 pośrednio oczywisty jest albo (2.1) albo (2.2). ~ "Nie można się bowiem mylić w sprawie natury rzeczy" (zarys ' ' 2.2 bezpośrednio oczywisty Sąd, który jest (2.2), , iii pojęcia "oczywistości aksjomatycznej" i próba definiowania "anali- i 2.2.1 introspektywny jest albo (2.2.1) albo (2.2.2). i ~~ ego" za jej pomocą w: Kunne 1983, s. 21~--229). ; ' I; a 2.2.2 aksjomatyczny Zdanie S raża s d intros ek n wted i t lko wted d i i) H'Y ą P h'N' Y Y Y Y~ g Y -- _ . i ' prawdą jest, że: jeżeli ktoś rozumie S i wyraża S z asercją, to albo ' Oczywistością jest coś, co jakiś sąd ~ ~ jest tak, jak S twierdzi, albo jest to kłamstwo. 'e warunki spełniają np. zdania: "Mam takie wrażenie, jakbym "albo posiada bezpośrednio, albo zyskuje za pośrednictwem dowodu przez powiązanie z innymi _ ~ tylko jasne plamy", "Czuję się nieZ.byt dobrze", "MYŚIę właśnie ' " , i. . (Brentano 1930, s. 13 , jakby to było pięknie być w Toskanii". "Tak sformułowane sądy n. . sądami, które są bezpośrednio oczywiste G~,: ,, Sądy oczywiste bezpośrednio , tywne - pisze uczeń Brentana, Edmund Husserl - są wprawdzie '" ' ' dziwe lub fałszywe, ale prawda pokrywa się tu z prawdopodobień- "nie mogą mieć dowodu i go nie potrzebują. Należą tutaj aksjomaty i sądy wewnętrznego ' _" (Husserl 1913, t. II/2, s. 221; patrz 3.3.1.1). ~ postrzegania" (Brentano 1956, s. 111). "Przypadek, który miał przed oczami Descartes, był oritz Schlick, twórca Koła Wiedeńskiego, nazywa tego rodzaju wypo- ., przypadkiem... postrzegania siebie jako myślącego, wierzącego, przeczącego, cieszącego się, " "konstatacjami . Są one jedynymi wypowiedziami empirycZnymi, , ! I,' smu ce o it . A rzeciei nie owinien b ł o ranict ć si do nie o, ale te rz adki dla dalsze " ; i u'' ~1 8 P P P Y 8 Y ę 8 P YP J hipotezaml (Schlick 1934, § 6-8). "Każda wypowiedŹ, która d rile są i z " ilustrac i sko a ć z rz adkami ocz iste o oznania a od kt czne o akie zacho może być fałszywa z dwóch i tylko z dwóch powo- j j ~' P YP Yw' 8 P P Y Y 8 · j Charakter hipotezy w i ks t h°' B t ł930 143 ). , a ; joma ac ( ren ano , s. Ę albo zachodzi błąd, albo jest to kłamstwo. Fałszywa konstatacja ,i~, ~ Będzie nam najłatwiej pojąć ten podział sądów, jeżeli zaczniemy od yriiast jest zawsze kłamstwem" (Schlick 1935, s. 410). ' ' !! rozróżnienia umieszczonych na samym dole tabeli. Warto przy tym wziąć S jest w ustach mówiącego wtedy i tylko wtedy wyrazem sądu i i , pod uwagę zdania, w których wypowiadane są tego rodzaju sądy. ;, pośrednio oczywistego, jeżeli S wyraża dla niego sąd, którego on j ~ ' (2.2.2) Zdanie S wyraża sąd aksjomatyczny wtedy i tylko wtedy, gdy 4 dowiódł jedynie na podstawie sądów aksjomatycznych lub intro- ~ I , prawdą jest, że: jeżeli ktoś rozumie S, wtedy mniema tym samym, , s ek n ch. P cYj Y że est właśnie tak ak mówi S. ~ S jest w ustach mówiącego wtedy i tylko wtedy wyrazem sądu J ' J i , ( . Podajemy dla przykładu kilka zdań, które spełniają ten warunek: "Przecl- ' ~ ślepego, jeżeli S wprawdzie wyraża dla niego sąd, ale nie jest to i miotowi nie może przysługiwać jakaś cecha i zarazem nie przysługiwać ~ E: sąd (bezpośrednio lub pośrednio) oczywisty. , ,,I,~Ii , I j 184 A' .. ' 185 'I ',; ~: ,: I I I J I ;!~ ;, i ,~ I:, ,;, ,f . ~ i j,.,,, ~' " ' I'i j';'i I,;;Ij',;; ,1:,,~~~ . , '~'>I ~ i '' ; E !~ ' ~;,I, ~ , ,i a ' ~i I~i';~ ( ~ ~ Prawda Myślę, że jesteśmy już teraz odpowiednio przygotowani do interpretacji ujęcia prawdy u Brentana: Prawdziwość przysługuje sądowi tego, "kto sądzi tak, jak sądziłby o tym ten, kto wypowiada swój sąd z oczywistością, czyli kto iwield~i iu, w iwicW ~iinuy IVWIIIGG VJ11ł1,1 WyUQ~atlAt,:~atU UI.LyWIJIy" (I3rcuinuu 1930, ;. 1?~i; tnOr. 1970, s. 149 nu. i łlusserl 1913, t. 1, s. l84). Sąd, który osoba A orzeka (w określonej kwestii), jest wobec tego prawdziwy wtedy i tylko wtedy, gdy: (i) A sądzi z bezpośrednią lub pośrednią oczywistością lub (ii) A sątizi wprawdzie ślepo, ale poza tym jak ktoś, kto (w tej kwestii) mógłby sądzić w sposób oczywisty. ' Załóżmy, że pytanie dotyczy tego, c-r.y ja teraz odczuwam ból. Ktoś htny mógłby tylko sądzić ślepo, czy ja teraz odczuwam ból; ale jego sąd jcst mimo to prawdziwy, jeżeli ja (jedyny, który w tej kwestii mogę oceniać ' ' z oczywistością) introspektywnie oceniam, że odczuwam ból. Ale zał<>żmy, że pytanie dotyczy tego, czy 100 = 1' + 2' + 3' + 4'. Uczeń, ktury tę potwierdzającą odpowiedź z pcłnym zaufanicm odpisze od sąsiada, ucenia ślepo; mimo to jego sąd jest prawdziwy, jeżeli ktoś jedynic na podstawie sądów aksjomatycznych może dowieść, że 100... Zasadnicze pytania pod adresem Brentanowskiej teorii oczywistości s,! następujące: Czy w ogóle istnieją sądy bezpośredniu uczywiste'? I czy ntug.! zapewnić to, co mają zgodnie z tą teorią zapewniać? Yonieważ na pierwsze pytanie udzieliłem implicite odpowiedzi potwierdzającej w toku swujej rekonstrukcji, przechodzę od razu do pytania drugiego. Yozostańmy przy sądach introspekcyjnych: czy mogą służyć jako fundament dla prawd empirycznych? W kwestii, czy czytelnik teraz ma rzeczywiście przed sobą kartkę papicru (a nie tylko wydaje mu się, że ją ma), nikt nie może sądzić z bezpośrednią oczywistością. A ponieważ pozytywna odpowiedź na to pytanie nie wynika z jakiegokolwiek zbioru przesłanek, w którym występują tylko sądy introspektywne, również nikt nie może sądzić z oczywistością pośrednią, żc nrt on teraz przed sobą kartkę papieru. Wobec tego - jeśli wziąć za podstawę teorię oczywistości - ten sąd tzw. postrzegania zewnętrznego nie może być prawdziwy, a to samo dotyczy również wszystkich innych sądów tego typu (por. Brentano 1970, s. 158-170). "lego rodzaju sądy mogą być jedynie prawdopodobne", powiedziałby zapewne Brentano (s. 237 nn.). Ale jeśli jcst 186 I _ , I'rawda ~vdopodobne, że p, to jest prawdopodobnie prawdq, że p; a to zakłada, ypoże być prawdą, że p. ~ problematyka powraca w Schlickowskim (już w Kole Wiedeńskim ~ym) ujęciu konstatacji jako fundamentu poznania empirycznego: ezyni proroctwa... Mówi np. «Jeieli w tym i tym ezasie spojrzysz przez tak i tak Dną lunetę, t0 ZOł7aczysz świec;łcy punkcik (gwiuzdę) w koincydencji z czarną kreską pajęczym)»... Czy nasze przepowiednie rzeczywiście się spełniają'? W każdym gólnym przypadku weryfikacji albo falsyfikacji odpowiada konstatacja jednoznaccnym nie" (Schlick 1934, § 6). Btłóżmy, że w danym czasie i w danych okulicznościach wypowiadam się ~ująco: "Widzę teraz świec:ący punkcik itd.". Ti wypowicdź jest tylko y konstatacją, jeśli "widzeniu" nadajemy sens słaby (jak w "Makbet I sztylet"). Na myśli ma się wtedy: "Wydaje mi się, że widzę itp.". Jeżeli fpisane przerycie jest halucynacją, dla potwierdzenia przepowiedni nie ;o relewantne. 'lo wszakże, że to nie jest halucynacja, jest tylko hipotebnadto moja konstatacja jest tylko wtedy relewantna dla potwierdzenia powiedni, jeżeli ją faktycznic uczynię w danym czasie i danych okoliczIach. To wszakże, że ten warunek jest spełniony, jest hipotezą. Czy powiednia się spełni, zależy więc nie tylko od mojej konstatacji, ale ł;eż od prawdziwości tej hipotezy. (Tj~le o ogranicreniach "introspekcyj,> oczywistości ; o ograniczeniach "oczywistości aksjomatycznej" por. ne 1983, s. 229-233). Prawda i koherencja Schlick zwraca się z całą stanowczością przeciwko takiemu ujęciu ~, które on - w nawiązaniu do angielskiego neoheglizmu - nazywa koherencji i z którą w Kole Wiedeńskim występował Otto Neurath e Carnap przed swoją konwersją na semantyczną teurię 'Iarskiego). h pisze: Ika jako system wypowiedzi jest zawsze przedmiotem dyskusji. f'orównuje się wypowiedzi lowiedziami, a nie z "przeiyciami", nie z jakimś "światem" czy c.rymś w tym rodzaju. ltkie te pozbawione sensu podwojenia... należy odaucić. Każdą nową wypowiedź należy Dontować z ogółem wypowiedzi jui istniejących i ze sobą uzgodnionych. Wypowiedź jest ,~~Crna wtedy, kiedy daje się wtĄcryć do systemu. 'Ib, ezego włączyć nie można, zostaje l0one. Zamiast odaucać nową wypowiedź, można również, na co na ogół trudno się jdować, dopóty zmieniać cały dotychezasowy system, dopóki nową wypowiedź będzie 187 1'rawda nwżna do niego wł:łctyć: "leśli dochudri nowe zdanic, porównujemy jc z syslcmem, klórym dysponujemy, i sprawdi.amy, czy nowe zdanie pOZ(ISt:l~c: r nim w sprzecrności czy też nim Mużcmy, jeśli nuwe zilauie łx~z~~staje w sprzcczmści z SyslCIllCln, Skrc'ŚIIC je jaku nie daj:lcc si~, Z:ISIOS(lw2tĆ (.,fałszywe"),... bądź też nwiemy jc "przyj:lć". zmieniając za t0 syslCnl I:Ik, :~hy łx~szerzony o to zdanie, hył nadal wolny od sprzecznuści. 'Iakie zdanie nazywa się medy r·nudi~wvm" rNrur;nh 19R1- s_ 5411. . __. , ~ , Koherencju systemu pulega wobec tego na jegu spś w rudzaju utstancji krytyczncj'? "Niewątpliwie rUwuici, tny m:uuy pewu:l inslauc:j4, s;l tu uzn:me przcz nas i.rlunia prmmkml;mue; 81e ta instancja nie jest iustancją ~statec~n:l. Nic rezygnujemy z sędziebu, lec-t, tylko uwai.amy g0 za odwoływaluego... 'lak więc dla nas dąi.enie du poznauia~ rzecrywistości spruwadza si4 du pracy nad lym, by twierdzeni:mauki przywieść du zbodnuści r nu>iliwic największą liczh:l Wypowiedzi prcriokolarnych" (Neurath 1981, s. 6I8 nn.). Zdania protokolarne to sądy tzw. zewnętrznegu postrzegania dawane do protokułu. Nic wyraża się w nich zatem żadnych sądów intruspekcyjnych, Żadnych konstatacji. Kto wypuwiada zdania protukularne z ascrcją, może się mylić równicż wtedy, kicdy jc duhrzc ruzumic; fc>rmulujc hiputezę. Dlaczcgo "zgodność" (sic!) z tyni hipotezami jest szczcgólnym dezyderatem'? Ulaczego one mają "w ostatecznej instancji ru~strzygać o stanie pusiadania teorii" a,, ~s. 619)? Neurathowi nie udaje się uwiarygodnić funkcji sędziego, jaką ." ttaiałyby pełnić zdania protokolarne. C.arnap próbował tedy, powołuj:łc się ~' Oa sytuację, w której czynimy użytek -r. takich zdań, pokazać, że w ich "~~yrzypadku już sam fakt uważania tych zdań za pruwdziwe jest bardzo dobrą y~ podstawą (choć niekonieczn:!) dla przyJęcia ich prawdziwości (por. Carnap r~, 1932, s. 182). O tyle ujęcie prawdy prezentowane przez Neuratha i ówczes'.nego Carnapa nie było czystą, ale "ograniczoną teorią koherencji" (Hempel '1935, s. 49, 57, niem. s. 96, 104 nn.). Jako propozycja wyjaśnienia pojęcia prawdy koncepcja ta naraża się (m.in.) na dwa następujące zarzuty: 1. Teoria (sformułowana bezindykatorowo) muże wprawdzie -r.dać egza min, jakiemu poddają ją teraz uznane zdania protokolarne, ale może go nie ~Zdać w konfrontacji z póżniej akceptowanymi zdaniami protokolarnymi. Mówienie o tak sformułowanej teorii, że jest prawdziwa, a potem że ~już przestała być prawdziwa, jest wszakże pozbawione sensu (por. C'.arnap `1936, s. 89). 2. Neurath sam podkreślał, że z danym zbiorem u-r.nanych zdań protoko ~ larnych "zgadza się" zaws-r,e więcej niż tylko jedna teoria (s. 616; por. ^tównież James ł907, s. 104, niem. s. 46). Nie należy oczekiwać, że aspekt rostoty" (tamże) będzie zawsze wyróżniał jakąś teorię na tle innych ~COnkurentek. Jeżeli jednak oto dwie pasujące do tego samego zbioru zdań 189 f~r'i i i,, i i. i i, ; ! ,, ' Ii i i; I ~,i 1'ralwd~l protokolarnych (i r(iwnież proste) teuric nie są możliwe do pogodrenia z sohą, to nic mogą składać się w~fqcznie z pntwdziwych zdań. 33.6.3. Prawda i kuusens "i:viriiw.k.wumi.cuia. .iuicu uic -wla uigdy ałust.nu~ci. icvz ud dwtic'h zaccyna się Enawda" (Niulzsclrc, Wierlzn ra~lrema, s. Ć6(1). ł'ragmatycznymi uj4ciami prawdy nvykio się określać temi4 konsensu ('harlesa S. I'eirce'a (którwać ciepło i zdobyć pożywienie, to jest hardzo wątpliwe, żc j~$o P°glądY będa! hardzicj rozumne niz nasze" (husscll 1959, s. l45). Jeżeli poczytamy dalej, przekunamy się, że wciąż jeszcze nic zrozumicliśey Peirce'a w sposóh właściwy: ' ~sta e ue wrotność ludzka jest tak wielka, ic ntoi.e odnxzyc t I t poglądów n:` czas nieogr.uu~Y; co więcej, nloZe naWCt sprawić, ie uzna się za pr`wdziwy jakiś arhitralnie ogłoszony ~ógląd i że stan laki będzie trwał aż do końca naszego istnienia. Jednak nawet to nie zmieniłcr ~1 l8mej istoty przekonania, które moina osiągnąć jedynie przez odłxtwiednio wyczerpujące ~dettia. 1 gdyby nawet po wymarciu rodu ludzkiego powstał w jego miejsce inny - obdarzony ICJĄtności:ł i wolą poszukiwania prawdy, to i on musiałhy w końcu dojść do tej prawdy. ~vvda przyduszona do tiemi powstanie od nowa, a pogl:łd, stanowi:łcy ostaleczny rezultat ~tlekań, nie zależy od tego, eo ktoś w tej czy innej chwili, o nim nryśli" (w: Buczyńska, Peirce, ~'148). ~ Jeżeli Pcirce chce powicdzieć: f. P) x jest wtedy i tylko wtedy poglądem prawdziwym, jeżeli prawdą jest, że: gdyby ciągle badano dalej, to w końcu wszyscy badacrc akceptowaliby x, ~ jego pozycja nie jest narażona na przedstawione wyżej zarzuty. (Na temat '~9ntrfaktycznego okresu warunkowego w tej definicji por. np. Peirce t. S, Kwintesencją tych wszystkich poglądów, które przy nieograniczonych daniach zostałyby wreszcie powszechnie zaakceptowane, jest dla Peirce'a !ealna wartość graniczna", do której nieograniczone badanie przybliżałoby flniowo naukowe przekonania (the idea! limit towards which endless wsstigation would tend to bring scientific belief, Peirce, t. 5, s. 565). Wydaje , że ma on na myśli ciąg teorii, który, jak ciąg 1, '/z, '/3, ... zbiega się z 0, uswą granicę w teorii idealnej, przy czym każdy z kolejnych członów ciągu 1 mniejszy dystans do swego poprzednika niż każdy inny. Można wprawdzie z uwagi na wzrastającą dokładność pomiarów mówić ~rzybliżaniu się do wartości granicznej. (Peirce pracował wiele lat jako ~k eksperymentalny). Ale zastosowanie tego instrumentarium pojęciogo do całych teorii wydaje się wątpliwe; bowiem "pojęcie wartości tnicznej jest zależne od pojęcia «bliżej niż», które jest zdefiniowane dla tb, a nie dla teorii" (Quine 1960, § 6). Ponadto metaforyka konwergencji 191 II!'IiI ~''I I I , I I ; (~~I ł~ n ' ii tI r Prawda jest zawsze nie na miejscu w obliczu rewolucji naukowych, w których nowa teoria nie integruje starszej, ale ją całkowicie odrzuca. ('lego, że takie rewolucje; zdarzaj<ł się niekicdy, duwiedli Kuhn i Feyerabend). Nawet jeżeli zrezygnujemy z pojęć związanych z wartością graniczną, to (Df. P) i tak prowokuje pytania krytyczne: (1) Czy mocą konieczności wsrystko tb jest prawdziwe, co czyni zadośe podanemu w (Df. P) warunkowi konsensu? (2) Czy mocą konieczności prawdziwe jest tylko to, co spełnia ten warunek konsensu? Ad (1): Mały błąd w datowaniu jakiejś bitwy mogliby przeoczyć wszyscy, których obowiązkiem byłoby to wicdzicć lepiej, i po stu latach mógłby un tak się utrwalić w tradycji, że nie skorygowano by go po konit;c; dni naszych. Oczywiście, nie możemy być pewni, że w nieskończonym procesie badawczym nie doszłoby do skorygowania błędu; ale też nie możemy być pewni, że doszłoby do tego. Gdyby Peirce miał na to odpowiedzieć, że do czusu tego rodzaju korektywy badania właśnie jeszeze nie hyły "wystarczająco zaawansowane", to w braku niezależnego kryterium doprowadziłby do "wystarczająco zaawansowanej" trywializacji swojej tezy (Schefłłer 1974, s. 102 nn.). Ad (2): "Podczas śniadania miałem raczej dobrze uzasadnione przekunanie, że właśnie jem jajka na boczku. Wątpię, cry naukowcy w roku 20(H) będą prowadzić badania nad tym, czy tak rzeczywiście było. A gdyby nawet tak uczynili, to ich przekonanie byłoby mniej wartościowc niż moje" (Russell 1939, s. 14). Podobny zarzut ł'eirce postawił już sobie sam: "Mógłby mnie jednak ktoś zapytać, co mam do powiedzenia wszystkim na zawsze zapomnianym faktom historycznym, zagubionym bezpowrotnie dziełom staroiytnych mędrców, ukrytym i pogrtebanym skarbom? ... IYa to odpowiem... że jednak przeciwne byłoby duchowi filozofii przypuszczenie, że jakiekolwiek zagadnienie rozumiane dostatecznie jasno mogłoby pozostać nie rozwiązane, jeśli tylko nie ustanie się w badaniach. Któż - jeszeze kilka lat temu mógłby przypuszczać, ie nadejdzie czas, w którym poznamy budowę gwiazd, chociai światło ich jest oddalone od nas o czas dłuiszy niż historia naszego rodu? Któi moie twierdzić na pewno, co będziemy wiedziee za kilkaset lat? Kto moie przewidzieć osiągnięcia nauki w ciągu następnych 10 000 lat, jeieli rozwijać się będzie w tym samym tempie, w jakim rozwija się od stu lat? A jeżeli taki rozwój będzie trwał nie 10 000 lat, lecc milion, bilion ezy tei jakiś c~as zupeMie nieograniczony, to czy moina powiedzieć, ii pozostanie jakakolwiek kwestia nie rozwiązana ostatecznie?" (w: Buczyńska, Peirce, s. 149 nn.). Jednakże Peirce mówi w swej odpowiedzi już tylko o problemach relewantnych badawczo, a nie o kwestiach takich jak śniadanie Russella 192 Prawda ~kreślonym dniu 1939 r. A poza tym st.łd, że to postawa mało filozo~la, jeżeli w stosunku do jakiejś określonej ważnej badawczo kwestii ~łada się, iż równicż ona nigdy nic zustanie rozwiązan 'ania wied~. Nowoi tn model u raw n cm V IY Y . P Re .rygnacja z uzasadniającego modelu nauki i racjonalizm krytyczny Przedstawienie standardowe teorii empiryctnych Ilolistyczny zwrot w teorii poznania naukowego Historyczny zwrot w tcorii poznania naukowego Przyrodozn,twstwo i nauki spc~łecznc Wprowadzenie I3ył to łturzliwy czas pełen nowych idei i zmian rozwojowych, jakich pie znał świat, zanim Gru;y (dokładnic przed 26 stuleciami) nie zaczęli ~astępować mitycznego doświadczenia świata poz~laniem naukowym. [~1a skutek kulonizacji i nowej technologii uzyskiwania żclaza w rejonie ~dorza Śródziemnego po raz pierwszy na czoło wysunęła się produkcja ~o~warowa, co wraz z biciem monet wpłyn4~ło decydującu na rozwój gospo- klarki pienięi.nej. Nastąpił g wałtowny rozwój dynamicznej warstwy kupiecriej, która wkrótce - konkurujyłu bowiem przede wszystkim to, że wiedza ta interesuje się ogólnymi i nicmaterialnymi strukturami i wcale nie wydaje się zależeć od spostrzeżeń zmysłowych. Jeżeli ponadto zastanowimy si~ nad tym, że nic z tego, cu istnicjc poza świadomością, nie mogłohy istnicć, poruszać się i rozwijać w oderwaniu od ogólnych struktur, to w tym sensie te ogólne, niematerialnc struktury są również przyczynami rzeczy postrzegalnych i ich zachowań. Matematyka i myślenie analityczne są z tego punktu widzenia równici badaniem przyczyn. Jednocześnie, jak się wydaje, sformułowano pewnc i niepodważalne poglądy, których oczywiście nie odróżniano jeszcze explicitc jako nauk "formalnych" od empirycznych dyscyplin poznania naukowego. Myślenie matematyczne i analityczne prezentuje się tutaj wprost jako ścisłe, toteż gdy raz zostało odkryte i zastosowane, wydaje się być powszechnic ważne i niezawodne. W każdym razie tradycja filozoficzna miarodajna w tym względzic (platonizm i arystotelizm) przyswoiła sobie ten pogląd i traktowała matemntykę, czyli, ogólniej mówiąc, argumentację dowodową, nadal jako wz rozumieć tylko taką ludzką aktywność, która dąży do tego cclu. I'rzy tej przesłance analiza działania z góry traktuje je jako działanie sfuszne. Działanie jest zatem celem samym w sobie, a nie tylko dążeniem dc> osiągnięcia celu ostatecznego: "Natomiast działanie jest celem w znaczeniu bezwcględnym, ponieważ celetn jest tu powodrcuie w działaniu i to powodzenie jest przedmiotem pragnienia. Ulatego postanowienie jest alto myśleniem intuicyjnym zabarwionym przez pragnienie, albo pragnieniem zabarwiony,n przcz myślenie dyskursywne, a taką przyczyną działania jest człowiek" (Etyka nikoinachejska, VI, II-1139 6). Dla analizy działania jako działania słusznego Arystoteles musi przyjąć jedność myślenia i pożądania, przekonań i pragnień'. Człowiek nic dziala ; jedynie tak, jak myśti, ale tak, jak myśli i pragnie. Działa on jednak nic tylko z tej przyczyny, że myśli i pragnie, gdyż przecież można mieć pragnienie fałszywe. Ponieważ człowiek zna ce( dobrego, cnotliwego życia i dyspe> 4! nuje praktyczną władzą myślową: mądrością, potrałi on ten cel tak powi.lzać ,Ill z warunkami swego życia, by móc działać słusznie. 2 Z uwa i na ten model rakt ki "teleolo iczn " znacz że istnie e ostateczn wi ż cel tc 8 P Y 8 Y Y. j Y> ą ącY J praktyki, do którego dąży się we wszelkim działaniu dla niego samego. Z uwagi natomiast na wyjaśnianie działań w nowoczesnej teorii działania termin "teleotogiczny" znaczy, że każdc świadomie wykonywane działanie ma cel określony przez działającego i że za pomocą tego cclu można je określić jako środek jego realizacji. 'Ib wyjaśnienie nie zakłada żadnego wiąiącegu celu wszelkiego działania, jak arystotelesowski model praktyki, i w porównaniu z tym modelem I' ~ojmuje działanie jako "teleologiczne" jedynie w sensie formalnym. Nowoczesna teoria działania podziela przekonanie Arystotelesa, ie zamierzone działanie nie opiera się ani wyłącznie na przekonaniach, ani wyłącznie na iyczeniaeh, ale na jedności I jednych i drugich. A. Kenny, badający pojęcie woli w trzech etykach przypisywanych Arystotc lesowi (Elyce nikomachejskiej, Etyce eudemejskiej i Efyce wielkiej), wskazuje w przekonujący sposób, że jego teoria działania uwzględnia już nowoczesne elementy strukturalne tej teorii: wolicjonałność, intenejonalność i racjonalność; por. A. Kenny: Aristorleś 7heory of the Will. London 1979, cz. 1. r Praktyka Arystoteles nadał tej praktycznej władzy słusznego działania formę praktycznego sylogizmu: z przesłanki większej, ogólnej, że "rzec;zy suche są zdrowe dla wszystkich ludzi" i z przesłanki szczegółowej, że "sam podmiot fest człowiekiem", lub że "wszystko, co jest takie a takie, jest suche" wynika, jakie działanie jest słuszne (por. tamże, 1147 a). Cechą szczególną tej formy wnioskowania jest, po pierwsze, to, że przesłanka ogólna jest normatywna. Może być rozumiana jako reguia, maksyma czy imperatyw i nie ma - jak p~esłanka ogólna sylogizmu teoretycznego - charakteru wiedzy koniccznej, prawdziwej. I'o drugie, inaczej niż w sylogizmic teoretycznym, przesłanka agfniejsza nie jest zawarta analitycznie w pr-t.esłance większej". Z obydwu !powodów wnioskowanie sylogizmu praktycznego nie jest dedukcyjne. Wreszcie wniosek z pr- r.esłanki większej i mniejszej powinien być rozumiany jako d2iałanie lub instrukcja działania5. Chociaż logiczny status tego wnioskowania, a więc przejście od przesłan; ki większej do mniejszej i od obydwu przesłanek do wniosku, jest równic ~lliejasny jak wniosek, jeśli jest pojmowany jako akt działania, postępowanie to znalazło uznanie jako modcl wyjaśniania działania. Sylogizm praktyczny ;~rył niedawno dyskutowany jako alternatywny schemat wyjaśniający wobec ~edukcyjno-nomologicznego (nómos - prawo) schematu wyjaśniania nauko~ ` e o. Mie sce r . c n r rodnic . ch w t m schemacie za mu a w s lo iz j P TY zY P zY ~Y Y j j ł Y g ~'e praktyczne cele jako powody działania, zaś miejsce praw przyrodniczych ~ reguły działaniab. u. Nowo rozbudzone zainteresowanie tym postępowaniem wnioskującym ' az Arystotelesowskim wyjaśnianiem shlsznego działania wynika z prze? onania, że wszystkie czynności wykonane z jakimś zamiarem systemowo ążą się z ludźmi, którym należy je przypisać, w inny sposób niż przyczyny ~f, .. : G. Patzig objaśnia sylogistykę Arystotelesa i daje jej interpretację z perspektywy nowoczesj logiki~ por. G. Patzig: Die aristotelische Syllogistik, 3 wyd. Cióttingen 1969; por. też Analityki brs Arystotelesa. Przemyśleń na temat praktycznego sylogizmu dokonuje Arystoteles m.in. w Metafizyce D32 6 19), w O ruchu zwierzqt (701a 12-14) i w O duszy (III, 434, 16-21). W związku z dyskusją na temat praktyeznego sylogizmu por.: D. J. Allan: The Practical ~ogism. W: Autour DAristote. Louvain 1955, s. 325-340; R. Bubner: tlandlung, Sprache und rnunft. Frankfurt/M 1976, s. 238- 250; A. Kenny: The Practical Syllogism and Incontinence. ` "Phronesis" 11/1966, s. 163-184; tegoż: Practical Inference. W: "Analysis", 26.3 (1966), 63-82; tegoż: Aristotleś 7heory of the Will. London 1979, ez. Ill; (i. Santas: Aristotle on wetical Inference, 77ie Explanation of Action, and Akrasia. W: "Phronesis" 14/1969, s. 162-189; . H. von Wright: On So-Called Pracrical Inferences. In: "Acta sociologica" 15/1972, s. 39-53; ko2: Erklńren und lierstehen. Frankfurt/M 1974, rozdz. 111, 4-7. 246 - ~~~ 247 Praktyka przyrodnicze są powiązane z ich skutkami. 'łó przekonanie można streśc;ć w formule, że działanie jest tylko teleologiczne, a nie przyczynowe, że jest mużliwe du wyjaśnienia nie na podstawie przyczyn, a tylko na podstawie celów i zamierzeń, działanie nie jest spowodowane, ale - jak je ujnu>wał Arystoteles - dokonywane mocą woli i w sposób -r.amierzony. V tym nowoczesnym wariancic teleołógicznego modelu Arystotcles.l przcz "działanic" jest rozumiana każda aktywnuść celowa, a zatem rówu;eż "poietyczna", tworzenie i pr powodu ludzie działają'! Dlaczego ludzic podejmują jakieś działania i co ich do tego skłania? Jest to pytanie o to, czym należy wyjaśniać działanic. Dochodzimy zatem do problemu wyjaśniania działania: czy działanie ma określone powody i przyczyny, które pozwalają nam mieć jasność, co dana osoba nie tylko chciała czynić, ale i faktycznie uczyniła? Zarówno identyfikacja działań, jak i ich wyjaśnianie są problemami powstającymi na gruncie etycznej neutralizacji pojęcia działania. Są tu równocześnie specyficzne, podstawowe problemy teorii działania. Zwięzły, systematyczny szkic przekształcenia modelu teleologicznego w model intencjonalny jest bardzo instruktywny dla naszego pytania o możliwą teorię praktyki. Arystoteles dozwolił tej teorii na własny status, który odpowi<~dał jej szczególnemu przedmiotowi, słusznemu i etycznie dobremu działaniu. Natomiast modcl intencjonalny nie wydajc się równic koniccznie wymagać teorii o własnym statusie. Powstaje zrazu wrażenie, że wyjaśnianic działania z uwagi na jego typ - w każdym razie wtedy, kiedy pytamy o przyczyny działanią - nie odbiega w sposób istotny od wyjaśniania zdarzeń przyrodniczych. Modyfikacja filozofii praktycznej w teorię działania stawia wszakże pocl znakiem zapytania nie tylko teoretyczny status teorii praktyki. I'owstajc daleko poważniejszy problem, jaki praktyczny status ma teoria działania w stosunku do filozofii praktycznej? W teorii działania wyraźnie chodzi nic o jego orientację na określone, godne polecenia czy wiążące cele ludzkiego życia, społeczeństwa czy praktyki. Z niezbywalnego dla filozofii praktycznej pierwszeństwa orientacji przed analizą działania, tego specyficznego zainteresowania praktyką, teoria działania wydaje się rezygnować. Skłania to nic tylko osoby zainteresówane historią filozofii praktycznej do pytania, cry rezygnacja z ukierunkowania działania dozwala w ogóle na adekwatnc rozumienie ludzkiej praktyki? Teoria działania, jak się okaże, nie musi unikać tego pytania. Nie ma ona zresztą do oferowania żadnych alternatywnych zasad, według których należałoby ukierunkować działanie ludzi, i dlatego też nie wymaga uzasadnienia swych podstaw, co jest konie;c;znc w przypadku modelu apriorycznego. r Praktyka ~ Zanim zajmiemy się kwestią efektywności teorii działania z perspektywy ~teresowania ludzką i społeczną praktyką, poświęcimy nieco uwagi °j~friorycznemu modelowi lilozotii praktycznej Kanta. 'len model, podobnie model Arystotelesowski, daje bowiem odpowicdź na pytanie, jak żliwa jest teoria praktyki, zdolna ogarnąć ludzkie działanie? W odróżnieu od modelu teleologicznego model aprioryczny nie wydaje się łatwo puszczać modylikacji w kierunku teorii działania. I'rzeciwnie, dzięki delowi apriorycznemu dążenie filozofii praktycznej do ukierunkowania ania -.ryskuje nowe impulsy. Model aprioryczny i autonomia działania W pierwszej chwili -r.wraca uwagę podobieństwo międ-.ry modclem 3ologicznym i apriorycznym. W obydwu modelach podmiotem działania t ezłowiek. W trzeciej księdze Etyki nikomachejskiej Arystoteles zastanat się nad tym, pod jakimi warunkami działania człowieka są cnotliwe. Za ważniejs-.ry uważa, by przyczyny działania leżały w samym człowieku, ie na zewnątrz niego. Jeżeli działanie jest spowodowane przyczynami vnętrznymi, nie może ono być zrealizowane zależnie od woli. Tylko ałania zależne od woli mogą być, zdaniem Arystotelesa, oceniane pod ~lędem etycznym, zasługują na pochwałę lub naganę. Działanie zależne od woli zakłada nie tylko określony habitus cnót, alc vnież wiedzę praktyczną, w jaki sposób moralnie dobre działanie można ttecznie zrealizować w danych okolicznościach. Nie tylko intencja bądź ostateczny są decydujące dla działania, ale również pozwalająca działać tśeiwa kompetencja, której trzeba nabywać w praktyce i która nie może ; wynikiem jedynie rozumnego myślenia. Model aprioryczny natomiast zakłada istnienie podmiotu działania, nego etyczność jest niezależna od wiedzy praktycznej. Nie kompetencja ~yta w praktyce, ale jedynie dobra wola decyduje, zdaniem Kanta, ;tyczności ludzkiego działania (por. Uzasadnienie melafiryki moralnaści, :dz. I). Kant nie uważa woli za dobrą z natury. Wola znajduje się dla go "ponickąd na rozdrożu" (tamże, s. 20), między swoją zasadą apriozną i swymi empirycznymi pobudkami jest ona determinowalna i nawet eba ją determinować. Ponieważ jednak Kant określa dobrą wolę nie ze ględu na przedmiot dążeń woli "ani ze względu na zdatność do osiągnięjakiegoś zamierzonego celu, lecz jedynie przez chcenie" (tamże, s. 12), eliminowane są wszystkie empiryczne określenia woli za pomocą celów 250 - ~ 251 ,3 ~i,,~,,ll ~ł, p 'li Praktyka działania, pożądanych i skutecznie osiągalnych. Zdaniem Kanta, wola ~ie może być dobra ani dzięki zaspokajaniu skłonności i popędów, ani też dzięki zaspokajaniu potrzeb i dążeniu do szc-t.ęścia. Wola nie może stać się dobra wskutek naturalnych dyspozycji ludzkich, a tylko d-r_ięki "władzy praktycznej" rozumu może ona wytworzyć ~wolę dobrą samą w sobic" (tamże, s. 15). Głosząc postulat determinowania woli przez rozum Kant odrzuca teleologiczne określenie dobrego działania, mające na uwadze cel ostatcczny. Wydaje się nawet, że rozwija on swój aprioryc-t.ny model etycznuści działania w oderwaniu od wyjaśnicnia pojęcia działania. Pierwszeństwo "zasady woli", określenie "zasady woli" przez rozum w twym odniesieniem nie byłaby już filozofia praktyczna, pojmowana na wztir Arystotelesowski. Z perspektywy naszego pytania osiągnięcie interpretacyjne 1'raussa polega przede wszystkim na tym, że wykłada on ludzką podmiotowość jako intencjonalność. Rozumie "intencjonalność" jako zamierzenie podmiotu, hy być skutecznym w poznawaniu i działaniu; przy czym to zamierzenie podmiotu kieruje się na to, co jest "inne wobec niego samego" (tamże, § 13 nn.), na coś innego niż samo zamierzenie. Poznanie i dziafanie różnią się następnie jako odmienne struktury tej intencjonalności (por. § 15). Sukccsem poznawania jest aprioryczny projekt przedmiotu (s. 190 nn.), a tym samym umożliwienie jego urzeczywistnienia. Prauss ujmuje sukces luh niepowodzenie intencji poznawczej ostatecznie w obrębie rzeczywistości lub nierzeczywisiości świata projektowanego przez przedmiot, podczas gdy sukces lub niepowodzenie intencji działania (odpowiadającej zasadzie ludzkiej autoteliczności) polega na samourzeczywistnieniu się podmiotu lub jego porażce (por. 1983, § 15). A przy tym sukces lub niepowodzenic `2 Bez neutrałnego moralnie pojęcia działania raczej trudno byłoby interpretować filozofię praktyczną Kanta z perspektywy teorii działania. Por. tei moją propozycję moralnie ncutra~uego pojęcia wolnego działania w nawiązaniu do "trzeciej antynomii" Kryryki Wyslego ruzumu (Vossenkuhl 1981). r 254 Praktyka ~jałaniu jest związane, jak sądzi Prauss, z sukcesem lub niepowodzeniem poznawaniu. Skuteczne poznanie prowadzi do skutecznego działania; to ~Ito dotyczy niedustatecznegu ruzpuznania i dzidania (tamże, s. 221 nn.). Teoria działania może łatwo iść śladem tego związku sukcesu i niepowo,ettia w poznawaniu i działaniu. I'onieważ poznanie konstytuuje ludzkie zekonania, te zaś obok pragnień grają zasadniczą rolę w motywacji creślonych działań, poznanic musi, w sposób proponowany przez I'raussa, j,eć wpływ na sukces lub niepowodzenie działania. Dotyc-ry to nie tylko IlCCesu lub niepowodzenia w samourzeczywistnieniu się podmiotu, ale fZelkiej realizacji celów działania, i to niezależnie od tego, jakie znaczenie ~tją one dla samourzeczywistnienia się podmiotu. ~ Znaczenie rozważań Praussa dla naszego pytania o możliwość teorii ~tktyki nie jest uzależnione od tego, w jakiej mierze jego projekt transcenlutalnego uzasadnienia podstaw teorii działania może być uznany za Ikonstrukcję krytycznej tiluzulii Kanta. Mużemy w każdym razie uznać ~tość tego projektu jako konsekwentną prezentację możliwości poznaw~ch apriorycznego modelu teorii praktyki. Jedno z osiągnięć tego modelu 1(eży upatrywać w tym, że pokazuje on dobitnie, iż teoria działania jest ~powiedzią na pytanie, w jaki sposób mo~Jiwa jest teoria praktyki. Następ~ pozwala zrozumieć, że status tej teorii nie musi być zasadniczo inny niż ~I, który przyznajemy np. teorii poznania. Przy naszym postawieniu kwestii ~TOŻytna dychotomia teorii i praktyki okazuje się nie do utrzymania. ~Adel aprioryczny wreszc;ie spełnia w nowy sposób dezyderat filozofii p~ktycznej, by orientacji działania przyznawać pierwszeństwo przed analizą. entację działania zapewnia autonomia podmiotu, którą Prauss wyjaśnia ~o intencjonalność: fundamentalne zamierzenie podmiotu, by urzeczywist~. siebie jako cel, nadaje kierunek działaniu. Oczywiście, to samourzeczy"itntenie się w działaniu nie zawiera żadnych wychodzących puza ten 'oryczny cel wiążąc,ych wyobrażeń celu, którymi można by mierzyć sukces niepowodzenie działania. Etyczność działania również nie jest wystarczawarunkiem sukcesu samourzeczywistnienia. Działania na mocy ~llności bowiem - jak stwierdziliśmy - nie można rozumieć jako już tym ~nym określonego moralnie. ~Wynikiem zatem modyGkacji modelu teleologicznego, jak też dalszego inięcia modelu apriorycznego, jest oderwanie teurii praktyki od etyki. ^ia działania okazuje się w obydwu prrypadkach tą dyscypliną, która żliwia teorię praktyki. Nie tylko jednak w tym ważnym punkcie uzupeł'ą się nasze przemyślenia na temat obydwu modeli. Model aprioryczny 255 I'raktyka stwarza również podstawy do uwzględnienia pewnych problemów, które powstały w wyniku etycznej neutralizacji modelu teleologicznego, i prowadzi do ich wyjaśnienia. Za jego pomocą udaje się w nowy sposób pojąć, czym jest ukierunkowanie działania po utr nie mają określonego umiejscowienia. Instytucjonalne znamiona także nic stwarzają możliwości odróżniania. Mogą przysługiwać tak stanom, jak zdarzeniom, a mogą im nic przysługiwać. Różnica międry stanami i zdarzeniami jest wobec tego określana z jedncj strony za pomocą znamion e.rplicite temporalnych (dla zdarzeń), a z drugiej za pomocą wewnętrznie temporalnych znamion jednolitości (dla stanów). Nie skala rozciągłości w czasie albo w przestrzeni pozwala rozróżniać obydwa rodzaje stanów. Dla stanów nieodzowna jest ich jednolitość, dla zdarzeń określoność w czasie, aby można je było różnicować jako odrębnc stany rzeczy. Z tymi kryteriami korespondują dwie cechy, które pozwalają zrazu odróżniać zdarzenia i stany ze względu na ich rolę w dzianiu si4 przyrodniczym: podczas gdy stany, mające punkty odniesienia do czasu, s.! " D. H. Mellor (Real 7ime. Cambridge 1981) bada w jasny i przekonujący sposób związck czasów, punktów ezasu, zdarzeń i stanów; por. tei praoe Mellora, Healeya i C. McGinna w: R. Healey (ed.): Reduk~ion, 7ime and Realiry. Cambridge 1981. r 262 1'raktyka określone jako przyczyny albo skutki innych stanów rzeczy, to jednolite ~aoy nie są jasno określone ze względu na prryczynę lub skutek, ponieważ te funkcje na ogół wiążą się z czasem; mimo tu przy uwzględnicniu dodat- kowych założeń mogą spełniać obydwie te funkcje. Możemy ogólnic stwierdziĆ, że zdarzenia są określone w związku przyczynowym, stany natomiast pozostają nieokreślone. $twierdzamy następnie, że stan, np. ten, że Stefan jest użeniony z I,udwiJ~, może być w równej mierze określony instytucjonalnie jak stan wyboru ptezydenta. Gnaczy to, że rozróżnienic międry prostymi, czyli naturalnymi (brttte) oraz instytucjonalnymi (institutiona!) stanami (/acts)'6 tyleż dotyczy etanów, co zdarzeń. Instytucjonalne stany mogopiero kiedy np. wiemy, jakie konwencjonalne warunki obowiązują w odniesieniu do stanu bycia ożeniotlym, oraz wiemy, że Stefan i l,udwika spcłniają te warunki, stwierdzenie tiEgo instytucjonści obydwu działań nie moina by potwierdzić równiei dzięki stworzeniu "relacji gdy tymczasem", ponieważ dwa zdarzenia wymagają dwóch róinych punktów ezasu. 'Pakże A. (ioldnuu~ (A Theory of Human Action. Princeton 1970) uwaia "relację gdy tymczasem" za nieprzydatną dla dowodu identyczności dziatania, które intencjonalnie naleiy do dwóch róinych opisów. Goldman poszukuje jednakie jakiegoś semantycznego kryterium identyczności dwóch opisów jednego działania. Sądzi, ie z faktu, ii opisy formy "ezynić h" gdy tymc,zasem czyni się h~" s:! relacjami asymetrycznymi i nieretleksywnymi, moina wnioskować, że h, i h1 są dwcnna działaniami. J. Hornsby (patrz przypis 19, s. 6 nn.) moie natomiast wskazać, że "gdy tymcz:r sem" nie ustanawia żadnej relacji między zdarzeniami, ale ma funkcję twoaenia czasowników z innych czasowników lub wyrażeń czasownikowych. r 1'raktyka ałaniu. Znaczy to, że na każde pytanie "dlaczego", które kierujemy ` bec tych opisów, właściwie odpowicdzieć może tylko ostatnia intencja. możemy więc na pytanie, dlaczego ów mężczyrna opuszcza i podnosi 7 'ę, udzielić trafnej odpowiedzi, że chce on otruć tych -r.łoczyńców? scombe w zasadzie odpowiada na to pytanie twierdz:tco, wskazuje uak, że dla powią~ania tych działań wystarczy pośredni związek, . pierwszego zamierzenia z ostatnim. Związek zamierzeń jest wyraźnie ywany przez to, że każdemu zamierzeniu odpowiada jakiś środek, ~~... _ tkie zaś zamierzenia stanowią serię środków, której cel stanowi 'erzenie ostatnie. L ;' Możemy teraz -r.ebrać w jednej tezie decydujące punkty argumentacji a scombe: "W.srystkie opisy, w których jakaś osoba intencjonalnie wykonywała ~'''~ dziai'ań, są opisami jednego jedynego dziatania. Nie istnieje jedyny ciwy opis; możliwe są - zdaniem Anscombe - liczne właściwe opisy encjonalne. ' Jeżeli jednak pytanie kierowane jest pod adresem opisu szerszego i naj'' dziej odnosz:łcego się do działania intencjonalnego, może uzyskać ierdzającą odpowicdź w postaci tezy o identyc-r.ności. Zgodnic z t:ł tezą ~w leje związek wszystkich zamierzeń w jednym jedynym ostatec-r.nym 'erzeniu, któremu mogą być podporz<łdkowane rozmaite intencje. ",,:' Tezy o identyczności broni nie tylko Anscombe. Opowiada się za nią ież Donald Davidson (1980, eseje I i 6). On również zastanawia się kwestią, w jakie związki wchodzą rozmaite opisy w rodzaju "naciśnięcie cznika", "włączenie światła", "oświetlenie pomieszczenia", "ostrzegani:t zęgi" (s. 4 nn.). Podobnie jak Anscombe, dochodu on do wniosku, żc eztery opisy są opisem jednego i tego samego działania. W odróżnieniu ak od poprzedniczki, nie każdy z poszczególnych opisów przyporządkoje on intencji osoby działającej. Ktoś naciska wyłącznik, ponieważ chce alić światło. To życzenie stanowi powód naciśnięcia wyłącznika. Lyczenic ' nalizuje - jak mówi Davidson (s. 5) - działanie, wyjaśnia je przez ~ a ód. Ten powód wszakże nie racjonalizuje "ostrzegania włóczęgi" c-.ry w ietlenia pomieszczenia". Obydwa te opisy są dlatego "quasi-intencjonal. Davidson pokazuje, że nie wszystkie opisy racjonalizują jakicś działa. Powody działań podają tylko te opisy, które Tawierają "główny powód" 'egoś działania. Davidson dełiniuje konieczny warunek powodów głównych: "R jest tylko głównym powodem realizacji działania A przy opisie d, jeżeli R ega na tym, że osoba działająca zajmuje postawę «pro» wobec działań 266 267 Praktyka 0 określonej właściwości i sądzi, że A przy opisie d tę własność zawicra" (Davidson 1980, s. 5)z'. 'Ien główny powód nie znajduje się na końcu s-r.eregu innych powodów, pod których wpływem osoba działająca coś czyni, ale umożliwia wyjaśnicnie działania niezależnie od innych powodów, które dla tej osoby mają również pewne znaczenie. Davidson sądzi zresztą, źe wiele działań można by wyjaśnić jakimiś powodami, bez konieczności odwoływania się za każdym razem do powodu głównego. To, że często strzygę swój trawnik, mogę wyjaśnić tym, że lubię zadbane trawniki, i nie muszę dociekać dalej, np. wskazywać na to, że uważam za poż,~~dane każde działanie, dzięki któremu mój trawnik jest właściwie pielęgnowany. Nie w każdym jednak przypadku potrzebny jest mi główny powód, aby jakieś działanie wyjaśnić intencjonalnie. Świadomość zamierzenia - podkreśla Davidson (s. 7 nn.) - wcale nie zakłada w sposób konieczny szczegółowej wiedzy o głównym powodzie. Dla Davidsona, inaczej niż dla Anscombe, powód wzajemnego przypurządkowania intencji, pozwalających rozcnaicie opisać jakieś działanic, leży w tym, że odmiennie ujmują one to, do czego odnosi się identyczność działania. Anscombe podejmuje próbę uchwycenia identyczności dziaiania przez podporządkowanie wszelkich możliwych zamierzeń, towarzyszących realizacji działania, jednemu zamierzeniu przewodniemu. Wszystkie innc zamierzenia są mu przyporządkowane zgodnie ze schematem środk<>w i celów. Dla niej identyczność jakiegoś działania odnosi się do tego naczclnego zamierzenia, pod którym jest ono opisane. Davidson twierdzi, żc działanie zachowuje identyczność nie ze względu na naczelne zamierzenic, ale przez odniesienie do zdarzenia. Ponieważ każde zdarzenie ma określoną przyczynę, znamiona czasowo-przestrzenne, próbuje on uchwycić identyczność działania za pomocą możliwości wyjaśnienia przycrynowego i dokładnego opisu zdarzeń. W odróżnieniu od flnscombe Davidson intencjonalny charakter zdarzeń lokuje nie na początku, ale na końcu ich wyjaśniania. Postępuje deskryptywnie, najpierw opisuje zdarzenie jako spowodowanc przez jakąś osobę i objaśnia je jako działanie "intencjonalne przy pewnym opisie". Jeżeli działania są zdarzeniami spowodowanymi przez jakieś osoby, to między osobą i jej działaniem zachodzi relacja niezależnie od tego, cry to z` Przez postawę pro (pro-attitude) Davidson rozumie m. in. pragnienia, publiczne i prywatnc cele i wartości, poglądy moralne, zasady estetyczne, uprzedzenia ekonomiczne itp. (por. 1980, s. 4). r 268 Praktyka rzenie zostaje opisane (por. Davidson 1980, esej 3). 'Ió, że jakieś °r~arzenie jest znane osohie, oraz to, w jaki sposóh ona je sobie uświadamia, ~'s~je są to znamiona samego zjawiska, ale wyłącznie cechy opisu lub świado~pego przeżycia zdarzenia (tamże, s. 60). Chociaż więc działania są zdarze'~Iłami, nie s<ł jeszcze z tego powodu działaniami intencjonalnymi. Intencjo:.~~slność jako cecha mentalna nie jest dla Davidsona częścią działań, ale ~~ >~zy charakterystyce osób i puwudciw jej działania, musi zatem być przypo';~dkowana stronie powodowania działań. Co -r.atem sprawia, że jakieś `~idarzenie staje się działaniem jakiejś osoby? Davidson proponuje: czynność ~:~ncy). Co można rozumieć przez "czynność", jeżeli pojęcie intencji taje wyłączone z przyporządkowania osobie i działaniu'? Czysty opis 'egoś wydarzenia, jako dokonanego przez jakąś osohę, i to mianowicie - v"tyllt:o jako tizyczny "ruch, czyli jako działanie proste albo bazowe, którego 'zację znamionuje to, że jednoc-teśnic jest dokonywane coś jeszcze .~""x , ego (por. s. 59)2z. Jeżcli mtmierzenia, będące w zasadzie postawami pozycjonalnymi (propositiona! attitudes), wył ma być właściwie prrydatne, a mianuwicie do działań. My wszakże chccnry wiedzieć, w jaki sposób określone zdarzenia mużna identytikować jaku działania, a nie to, w jaki sposób mużna odróżniać jedno działanic ud drugiego. Jeżeli wiemy, w jaki sposób możemy jedno działanie odróżniuć ud innego działania, trzeba wyjaśnić kwestię, jak w ogóle możemy identyfikuwać zdarzenia jako d~~ałania. Stanowisko Davidsona również nie jest zadowalające. Nie pyta un wprawdzie wprost, w jaki sposób można odróżniać jedno działanic ud drugicgo, mimo to odpowiada tylko na tu pytanie. Ekstensjonalny upis jakiegoś zdarzenia-czynności gwarantuje tylko wtedy identyczność J~lklCguś działania, kiedy jest już wiadomo, że zdarzenie jest działaniem. 'Ićra o identyczności w sformułowaniu Davidsona zmicrza do tego, by wykazać, że różne opisy są opisami jednego i tego samego działania. 1'odobnie jak Anscombe, usiłuje on wykluczyć tę sytuację, że każdy opis jest kazdOrazOWu r dopiero wledy, k~edy muzemy z uri.liwc nawet wtedy, gdY nie są znane prawa Icżyce u ich podstaw. Uo czc~ms więcej niż do tego punktu teza Uavidsona nic aspirujc. Oczywiścic, z tcg« typu wyjaśniania korzystamy również wtedy, kiedy twicrdzimy, że określuny tYP PrzYczYnY - mianowicie racjonalna lub nicr acjonalna - powodujc jakicś działanic. W naszym szczególnym przypadku - dotyczalcym tylko tcurii działania - jednostkowy związek potrzebuje jednak pewnej specylikacji, która pokazuje wyraźnic, że wywołanic jednego działania jednej osoby nic tłumaczy się, choćby nieznanym, prawem. Przyczyny i spowodowanc prrcz nic działania mogą być racjonalne lub nicracjonalne tylko wtedy, kiedy nic są wywołane przez jakicś dalsze pr'.rycryny. Aby lo twierdzenie podbudować argumentacją, musimy rozpatrzyć problem redukcjonizmu. Jestcśmy zmuszeni do tego, ponieważ nie wystarczy określić powodowania działań jaku normalnego typu powodowania. W przcciwnym razic musiclibyśmy dopuścić możliwość, żc przyczyny działań mają dalsze przyczyny, a mianuwicic psychologiczne, i -'r.e te pr-ryczyny mają z kolei przyczyny (izyczne. ' Gdyby tak było, bylibyśmy, po pierwsze, zmuszeni wyjaśnić przyczyny ', mentalne za pomocą przyczyn psychologicznych, prrycryny psychologicznc , zaś za pomocą fi-.rycznych. Wyjaśnicnic rwiązku prryczyn mentalnych i działań w obrębie teorii działania musiałoby najpicrw ulec redukcji du teorii psychologicznej, ta zaś z kotei do (izykalnej. W procesie tego rcdukuwania jednej teorii do drugiej, bardziej fundamentalnej, zredukowana tcuria staje się zbędna, tj. teoria działania zostałaby w ostatecznym rachunku I zastąpiona przez teorię tizykalną, i to bez reszty. Jest to jedna z tcoretycznych konsekwencji redukcjonizmu29. Inną konsekwencją byłaby konicczność wykluczenia aktywnego powodowania działań przez osoby w sensie działania , z wolnej woli. ! Filozofowie-psychologiści zarzucają prryczynowemu wyjaśnianiu działania właśnie to, że nieuchronnie prowadzi ono do redukcjonizmu i tym samym do zaprzeczenia możliwości swobodnego działania. Musimy ten zarzut potraktować poważnie i sprawdzić, c-_ry rzeczywiście z racji przyczynowego wyjaśniania działania nie wyzbyliśmy się możliwości rozumicnia działania jako swobodnej aktywności ludzkiej. Dlatego musimy postawić sobie ', pytanie, czy założenie, że istnieją zdarzenia mentalne powodujące działania, Przegląd rodzajów redukcjonizmu w kontekście wyjaśniania aktów mentalnych daj.~ Popper/Eccles: The Setf nnd lrs Brnin. Berlin 1977, s. 14 nn. 278 I'raktyka nie pociąga za sobą niemiłych konsekwencji o charakterze redukcjonistycznym. Krytycznym punktem przy wyjaśnieniu tej kwestii jest problem, w jaki ~osób w ogóle potratlmy identy(fkować zdarzenia mentalne. Skoro bowiem cjtodzi o zdarzenia, muszą one być moiJiwe do zlokalizowania w przestrzeni j czasie, i w zwiałzku z tym charaktetyt.ować się cechami, które zazwyczaj p~ypisujemy zdarzeniom lizycz~tym. I'owoduje to łatwą skłonność do rozttmienia zdarzeń mentalnych jako łizycznych i tym samym do redukuwania ich do nich. Davidson dOStrzegał to niebezpieczeństwo i zaproponował pewnc rozwiązanie. Wysuwał przede wszystkim ten argument, że zdarzenia mentalne można zidentytikować za pomocą zdarzeń tizycznych (s. 209 nn.). I'rzez zdarzenie lizyczne rozumie zdarzenie, które można opisać z~t pomocą slownika tizykalnego, przez mentalne zaś takie, które można opiscnuść krytyki praktyki spułecznej nie zakłada kuniccznic ukreślunej tcmr ii tej prtktyki i ta tcuria daje swe zalecenia dla ruzumnej praktyki jcdynic jaku strukturę tego rodzaju praktyki, tu odnicsicnie tej tcurii du praktyki ulega rclatywizacji. Jej odnicsicnie do praktyki rclatywizuje się whrew deklaruwanemu zamierzeniu bycia teorią praktyczną. Wola hycia tcuri.~ w imię ukrcślonej, uważanej za dobrą, idci humanistycznej praktyki (i w tym sensic praktyczner Hieiheil als Autorumnie. 1·rankfurt/M 19i~3. Kyle C:.: Der l3egriff des G'ei.rres. Stuttgart 19G9 (oryg.: 77te (-'oncept uf Mbrd. New Yurk 19G5 j. Vossenkuhl W.: Niee Agency. A Non-Iteductionist C'ousal Accuunl. W: "Grater 1'hilosophischc Studien" 14/1981. - Zur rationalen Erkliimng suzialert IlandeLts. W: t'osner Il. (ed.): Philosophisclre f'rnbleme der Handlungslheorie. Freiburg/Muuchen 1982, s. 285-326. Winch I'_: Die Idee der Suzialwisserrschaft und il:r I~erhalmis zur l%rilusuphie. l~rankfurl/M 196tr (oryg. London 1958). v. Wright G. 11.: Erklaren uru! t~erstehen. Frankfurl/M 1974. Literatura uzupełniająca Reckermann A. (ed.): Analytische flandlungstheorie. Frankfurt/M 1977. Ilernstein R. J.: Praxis und flandebv. Frankfurt/M 1975. Iłampshire S.: 7hought and Action. London 1970. Harrison R. (ed.): Rational Aclion. Studies in Philosophy and Sucial Science. ('ambridge 1979. łlookway C./Peitit ł'. (ed.): Handlung und Interpretation. Sludien zrrr lhilosophie der Sozialwi.s senschaften. Berltn/New York 1982. Korner S. (ed.): Practicaf l~eason. (htford 1974. Meggle G. (ed.): Analytische llandlungstheurie, t. 1. Frankfurt/M 1977. Pothast U. (ed.): Freies flandeln und Delerminismus. Frankfurt/M 1978. Raz J. (ed.): PracJical Reasoning_ l~tford 1978. `Paylor R.: Action and l'urpo,re. t?nglewood Cliffs 1966. Schwenuuer O.: Philosuphie der Praris. Frankfurt/M 1971. v. Wright G. f 1.: Norm und Ilandlung. Kónigstein 1979. r Anrtemurie f'ieper 3.6. Dobro 3.6.0. Wprowadzeuie -- _____ . - _ -. ._ 3.6.1. Słowo "dohry" i jeóo znaczcuia 3.6.1.1. Arystoteles: kategorie dobra 3.6.1.2. Metaetyk.r: treści znaczeniowe słowa "dohry 3.6.2. Meta(izyczne Imj4cic ~ui,ra 3.6.2.1. Idea dohra u Sokratesa i ł'latona 3.6.2.2. Arystoteles: krytyka idci dohr:r 3.6.2.3. 7bmusr z Akwinu: transcendentalia 3.6.2.4. Leibniz: prohlem teodycei 3.6.2.5. Schelling: wolność Jo dobra i zła 3.6.2.6. Kant: teoria dobra najwyi,szego 3.6.3. Dobro moralne 3.6.3.1. Deontologiczne teorie dohra 3.6.3.2. 'leleologiczne teorie dobri 3.6.3.3. Ontologiczne uzasaduienie dohra nu~ralncgo 3.6.3.4. Krytyku dobra numalnego 3.6.0. Wprowadzenie Jeżeli chcemy dla celów systematyzacji bliżej zhadać pole prohlemowe wytyczone przer pojęcia "dobry", "dobro", "dobra", to musimy tak uporządkować rozmaite teoretyczne punkty wyjścia i ciągi argumentacyjne, które filozofia rozwinęła w związku -r. głównym pytaniem o dobro, aby rozpatrywane przez nas istotne aspekty "dobra" mogły wystąpić jasno, nic nakładając się na siebic. W dals .rych rozważaniach wyrói.nimy trzy głównc sposoby ujmowania tematu "dobra" i zwiyzanych z nim problemów. - Można, po picrwsze, zbierać jakicś doświadczenia na temat "dobra" poprzez analizę znaczeniową słowa "dobry"_ Szczególnie Arystoteles 1 metaetycy anglosasc,y badali pod tym kątem język codzienny. - Można, po drugie, podejmować próby analitycznego rozwinięcia pojęć implikowanych przez pojęcic dobra w całościowym projekcic metafizycznym. Tak postępował głównie Platon, spekulatywni teologowie średniowiecza i Schelłing. - Można wreszcie zmierzać do uzasadnienia dobra - deontologicznie bądi teleologicznie - jako kategorii moralnej w zakresie etyki normatywnej. Teoria języka, metafizyka i etyka są zatem tymi dziedzinami czy dyscypli nami filozofii, w których badanie i poważna krytyczna analiza problemu dobra zajmuje poczesne miejsce. I)uhru 3.6.1. Słowo "dobry" i jego znaczenia Jeżcli za punkt wyjścia przyjmicmy potucznc użycic słowa "duhry", tu z~u~bscrwujemy taką n~zmaituść znaczeń, żc ugarnie nas zwątpienic, ci,y wo wsvystkiuh tych zastosuwaniach nu>żna o~Jnaleźć jakicś podslawuwe. wspólne jega znaczenie utrzymuj:lce się whrcw ws~clkim rt>i,nicom. Stuwm "dobry" możc dotyczyć nie tylku ludzi i ich działań, Iccz n>wnici n[o określunegu typu auta, sutego śniadania, fryzury, wypuczynku, wyi.la, a nawet złodzicjkic użycic słuwa "dohry" wyrłaje si4 wskazywać na ekwiwakacj4~. Czy mówiąc o duwolnym X, że jcst dohre, za każdym razem matny n:t uwadzc to samo'? 3.6.1.1. Arystoteles: kateKorie dobru 1'ytania te stawiała sobie przede wszystkim metaetyka anglosaska w badaniach analitycznych języka. ł'ierwszym wszakże myśliciclem, który w toku analizy języka zwrócił uwagę na wieloznaczność słuwa "dohry", hyl Arystoteles. W Etyce nikomachejskiej mówi on na ten temat: "Wyraz «dobro» posiada tyle zuaczeń, ile wyraz «byt» ~mówi się o nim bowiem w kategurii tego, czym a~ś jest, jak up.: bóg lub rozumJ; ~w kategorii jakości: zalcty; ilości: wtaściwa miara; stosunku: lo, co poiyteczne; czasu: chwila odpowiednia; miejsca: właściwe miejsce pohytu i tak dalej]; jasne więc, ie nie moie ono być czymś wspólnym, ogólnym i jedynym; bo w tym prtypadku nie mówiłoby się o nim we wstystkich kategoriach, lecz tylko w jednej jedynej". (I:ryka nikomachejska 1096 a). Z uwagi na zastosowanie językowe Arystoteles odróżnia dziesięć kategurii, tj. dziesięć moż~iwości językowego orzekania. Uo sześciu wymicnionych tu dochodzą jeszcze: położenic (np. dobry grunt pod zabudowę), usposobicnie (np. dobre nerwy), sprawność (np. dobra orka) i znoszenic cicrpienia (np. dobre przetrwanie operacji). Istnieje zatem tyle możliwości "orzeczeń, że coś jest dobre", ile jest możliwości "orzekania, że jest". Kategorie te są możliwymi polami znaczeniowymi lub gatunkami predykatów odgraniczających od siebie różtte zakresy materialne. Zdaniem Arystotelesa, nie można ich ani do siebie wzajemnie sprowadzać, ani podporządkować wyższemu pojęciu różnych sposobów orzekania o c-.rymś, że coś jest dobre, bowiem r ł)obro zniędzy orzeczeniami "ru~um jest dobry", "cnutliwy człuwick pust4pujc dobrze" i "James liund ma duhry słuch" nic ma - z uwagi na "dobry" żadnegu nu>żliwegu punktu udnicsicnia, zaś nadrzędne "poJęcic duhra" Arystoteles odrzuca jako "pust<ł formę" (tamic, 1096 b). I'rzeciwko przyj4ciu idei dubra w sensie I'latońskim jaku najwyższegu gatunku, który obejmuje wszystkic puzuslałe katcgur ić i r.>cizajc, ArystcTielcs przytacza fakt, :?e o dobru trtktuje nic jedna nauku, alc wiclc. "Następnie, ponieważ o przedmiotach objętych jedną ideą istnieje tei jedna nauka, więc musiałaby tei istnieć jakaś jedna nauka dotyctąca wszystkich dóbr, tymczusem jest ich wiele i to nawet w odniesieniu do przedmiotów podpadających pod tę samą kategorię, jak np. w odniesieniu do odpowiedniej chwili; nauka howiem, która się nią zujmuje w związku z wojną, jest umiejętnością dowodzenia, nauka zaś, która to czyni w związku z chorobą, jest medycyną; w odniesieniu zaś do właściwej miary - nauką, która się nią zajmuje ze względu na poiywienic, jest medycyna, umiejętnością z:r~Ś, która to czyni ze względu na ewiccenia tizyczne, jest ginmastyka" (tamic 1096 a). "Dobry" w rozmaitych kuntekstach zat każdym razem znaczy więc co innego, zatem Arystoteles rekapituluje: "A więc dobro nie jest niczym wspólnym (ani~ podpadającym pod jedną ideę" (tamże 1096 6). 7en nicza- dowalający wynik skłania go do dalszych pytań: "W jakim tedy znaczeniu nazywa się jednak «dobrymi» wszystkie te rzeccy'? Nie wydaje się bowiem, byśmy tu mieli do ezynienia z przypadkową tożsamością nazw oznaczających przedmioty różne. Więc czy się tak nazywa wszystkie owe rzeczy dlatego, ie wszystko (co dobre) ma jedno i to samo iródło lub zmierca do jednego i tego samego celu, czy tei raczej na podstawie analogii? lak bowiem w ciele czymś dobrym jest wzrok, tak w duszy - rozunt, w czymś innym zaś - znowu coś innego" (tamże 1096 b). W Etyce nikomachejskiej Arystotcles przerywa ten wątek t puzostaWla problem otwarty. Natomiast przy założeniu równoległości międry "jest" i "dobry" zgodnie z czwartą i piątą księgą MetaJiryki nasuwają się dwie możliwe koncepcje tego, co jesi wspólne we wszystkich wypowiedziach mających formę "X jest dobre". Jedna z tych możłiwości zarysowuje się w tezie: "Byt jest pojęciem wieloznacznym, ale odnosi się zawsze do «jednegoN, do jednej określonej natury, i nie homonimicznie, lecz podobnie jak wszystko, co zdrowe, odnosi się do zdrowia... tak również i "byt" brany jest w róinych znaczeniach, ale wszystkie odnoszą się do jednej zasady" (Etyka nikomachejska 1003 b). 290 291 Dobro Podobnie jak o czymś (ousia) można tylko orzec, że ono jest, tak również predykat "dobry", w analogii do zasady bycia czy bycia zdrowym, musi być puprzedzany zasadą dubra, która uzasadnia wypuwiedi "X jest dubre". Jak coś nicokreślonego stajc się określonym jestestwcm dzięki temu, że zostajc ustrukturowane w myśleniu i wypowiedziane zgodnic z kryterilędna, co moi.na ro~strzygnąć tylko wtedy, kiedy istnieje kryterium oceny intuicji, albo przy tego rodzaju wypowiedziach nie chodzi o sądy w sensie zdań kognitywnych. Z tego dylematu "intuicjonizmu" wyciągnął wniosek "emotywizm", reprezentowany przede wszystkim przez Alfreda J. Ayera i Charlesa L. Stevensona, według których sądy w rodzaju "X jest dobre" są pseudosądami, ponieważ nie przekazują żadnych weryfikowalnych treści, lecz mają jedynie funkcję wyrażania uczue (mówiącego) ewentualnie wywoływanie ich (u adresata). W związku z tym zdanie "X jest dobre" znaczyłoby w konsekwencji, że jeżeli "ja cenię X i ty również powinieneś to czynić"! Jeżeli w stosunku do jakiejś rzeczy konsens nie zostanie osiągnięty, to wprawdzie można posłużyć się różnymi strategiami, aby przekonać partnera dyskursu o słuszności własnego mniemania, ale w ostatecznym rachunku nie można rozstrzygnąć, kto rzeczywiście ma rację, bowiem każdy ma rację, tak ten, kto twierdzi, że "czekolada jest dobra" (= lubię czekoladę), jak i ten, kto twierdzi coś przeciwnego. Obaj mówią prawdę. 294 295 Dobro 1'rzeciwko tezie, że "dobry" ma wyłącznie znaczenie emotywne, zgodnie z którą wszystkie zdania zawicrające to słowo są wypowiedziami irracjonalnymi, po-z.bawionymi jakiejkolwiek wartości poznawczej, można sformułować zarzut, że w języku potocznym nie odnosi się to do wszclkich sposobów użycia tego słowa. '1'ymc-r.asem w przypadku pozamoralnego znaczenia słowa "dobry" można przyjąć, iż w znacznej mierze może być trafnc stwierdzenic, że indywidualny smak decyduje o tym, co jest dobre dla jednostki; inaczcj jednak ma się rzecz ze znaczeniem etycznym. Jeśli np. o j dobre luh łn~siadać byt odrębny samo w sohie, to jasne, ic człowiek nic mógłby go osi~gn~ć przez swoje działanie ani posiąść" (Eryka nikomachejska 1096 h). Krytyka Arystotelesa byłahy słuszna, gdyby 1'laton ideę dobra postawił na czele swojej Etyki. Arystotelesowi chodzi o dobro moralne, klóre musi być możliwe do urzeczywistnienia w ludzkim działaniu; Platon natomiast przez ideę dobra rozumie najwyższą zasadę metafizyczną, która ma uzasadniać nic tylko ludzkie działania, ale również całość istnienia. Ulatego idea dobra ma szersze znaczenie niż idea dobra ludzkiego i rzeczywiście może być urzeczywistniona w działaniu o tyle tylko, o ile stanowi miarę wszelkiego bycia dobrym, w tym również miarę dobrego działania. 3.6.2.3. Tomasz z Akwinu: transcendentalia Późniejsze modele metafizyki, budowane na fundamentach chrześcijańskich, które odwołują się również do idei dobra jako zasady o najwyższej randze, utożsamiają to dobro z Bogiem. Bóg, suma wszelkiego dobra r 302 Dobro i uosobiona bortitus (duhro), jest pojmowany jako stwórca, ku któremu zwraca się wszclkic istnicnic, aby dążyć do niego jako do najwyższego celu. Atrakcyjna siia dubr~t ma wpływ ua wszclkic dążenia w świecic zicmskim: wszystko pragnic udoskonalenia swego istutnego powołania dzięki partycypacji (bonum per participutiortem) w absulutnej pcłni sensu, jak<1 jest boskość (bonum per easerttiurrt, Ue veritule q. 22, a. 2 c). I'Iatutiskie wyuhrt~enic o udziale tegu, c~> empirycrne w idcach, i tcuria Arystotclcstyczną wolę pierwotną, napicrającą na zewnątrz; 2) idealną zasadę egzystencji, czyli miłość, która żywic~łowego naporu podstawy nie pozostawia po prostu własnemu bicgowi, ale go wyzwala w akcie najwyższej wolności jaku istotę l3oga podniesioną do świadomej jasności. Bóg jest, według Schellinga, wolny tylko w odniesicniu do Ze, ale nie do Co stworzenia, tj. może on zdec,ydować się na to, że się objawi lub nie objawi. Kiedy się jednak ~bjawia, nic możt: niczegu wyłunić poza samym sobą, poza swoją naturą, swoją istotą. W zwiąr_ku z tym teza Leibniza o "wyborze spośród większej liczby moiliwych światów pozOStai)c bezpodstawna i nie do utrrymania" (s. 105), ponieważ Bóg nic może wybrać niczego innego poz~t swoją naturą, nie chybiając swojej istoty i nic tracąc swojej wolności. "Wolne bowiem jest tylko to, co działa wedle praw własnej istoty i czego nie determinuje nic innego z wnętrz.~i lub z zewnętrza" (s. 9(?). Wola podstawy i wola miłości - w Bogu stanowiś o podmiocie zdania, co nic jest, jak w zd.miach prawdziwych, unulityczuic wydubyte przez sanul eksplikację tegu, cu implicite jest już współpomyśl.me w pojęciu podmiotu, ale tylko danc jest poprzez duświadczenic. Dla przedmiotów ponadzmysłowych nie da się per deJinitiouem znalcźć wcrylikuwanych w empirii prcdykatów, zaś na podstawic s.cmcj analizy poj4ć nic jest możliwe poznanic syntetyczne. Czy wynika stąd jednak, że tcgo rodzaju dawne poj4cia metatizycznc stały się całkowicic przestarz.~łe, czy też mużna im na gruncic krytycznie wytyczonego fundamentu rozumu przyznać jeszcze jakąś okrcśloną funkcję'! W Krytyce praktycznego rozumu Kant chcc przedslawić dowód, że pojęcic l3oga łącznie z pojęcicm najwyższego dubra może micć funkcję uzasadniaj.!_ cą, jednakże nie w perspektywie tcorctyczno-poznawczej, lecz wyłącznic moralnej. Najwyisze dobro to nic jest telos dla woli ludzkicj i dlatego tci nie może ona do niego dążyć; chodzi raczej u "bezwarunkową całość przedmiotu rozumu praktycznego" (Krytyka praktycznego rozumu, s. l7fi), w którym cnota (jako kwintesencja moralności) i szczęśliwość (jako kwintesencja tego, co naturalnie upragnione) są ze sobą połączonc. 'ló połączenic jest problematyczne, chodzi tu bowic:m o powiązanic "tak skrajnic różncgo rodzaju pojęć" (tamże, s. 182), a mianowicie o powiązanie ogólnego pojęcia nieempirycznego (praktycznego, tj. roszczącego pr~wo do normatywnej ważności) z empirycznym (teoretycznym, tj. roszczącym prawo do faktycznej ważności). Kant pyta wobec tego, w jaki sposób jest praktycznie możliwc istnienie najwy=LSZego dobra (tamże, s. 184), tzn. pod jakimi warunkami mogę zrozumieć, że obowiązek moralnego działania i naturalne prawo człowieka do bycia szczęśliwym dają się ze sobą tak połączyć, iż najwy'z.szc dobro stanie się realnością. Aby najwyższe dobro zyskało realność, potrzebne jest, zdaniem Kanta, spełnienie dwóch nieodzownych warunków: pierwsrym jest nieśmiertelność, drugim istnienie I3oga. Jeżeli dobro najwyższe implikuje to, że między cnotą i szczęśliwością zachodzi proporcja, zgodnie z którą miara szczęśliwości musi zgadzać się z miarą cnoty, a z drugiej strony człowiek jako istota skończona nie może osi~gnąć takiej pełnej zgodności w tutejszym życiu, tu cel ten może być orsiągnięty tylko w nieskończonej progresji przybliżania się 1)ohro do niego. "Ula ruzumnej, ale skończonej istoty możliwy jest tylko postęp w nieskończoność, od niższych do wyiszych stupni duskonałości moralnej (tamże, s. l99). Aby istota ruzumna mugła rzeczywiścic dukunać tej prugresji i zbliżyć się do najwyższego dobra, trzeba przyj.lć, żc ludzka egzystencja trwa w nieskończoność, czyli jest nieśmiertelna. Sama nicśmicrtclnuść jednak nie umożłiwiłaby jeszcze najwyższego dobra, poniewaz ubejmuje ono również szczęśliwość, a szczęście zależy ud warunków, którymi czk>wiek nic włada. 'Ii~zeha więc dodać wyobrażenie l3oga, który truszczy się o to, ahy każdy mógł być szczęśliwy na miarę swoich cn. konic;czne (tnmże). Nacisk pada w tej tczic na słowu "moralnic", u~ znów wyraźnic wskazuje na zmianę statusu, który idea l3oga zyskuje w krytyczncj etyce w porównaniu z całościowym systemem metatizycznym. 'l.danie "Istnieje absolutnic dobry l3óg, który jest przyczyną i warunkicm wszystkiego tego, co w stworzonym przez niego świccie moi.na słusznic nazwać dobrem lub kwintesencją dohra" hyłoby według Kanta niedopuszczmlne jako zdanie metati-r.yczne; wtedy bowiem zyskiwałoby ono rangę poznania teoretycznego, tzn. nie tylko analitycznie, ale syntetycznie prawdziwegu orzeczenia o bycie nieempirycznym. l~o tego rod7~ju orzeczenia człowiek jest jednak uprawniony tylko wtedy, kiedy istnieje analogiczny do postrzegania empirycznego ogląd intelektualny, dzięki któremu byłyby mu danc przedmioty nieempiryczne jako niezmysłowe lub nadzmysłowa materia. W odróżnieniu od Schellinga Kant kwestionuje jednak każdy inny ogląd poza zmysłowym (por. Krytyka crystego rozumu 13 307), a tym samym możliwość poznawania metafizycznego. Uważa więc; sformułowane wyżej zdanie jedynie za postulat, przez co rozumie "twierdzenie teorety~cne, ale jako takie nie dające się dowieść, o ile łączy się ono nierozerwalnie z prawem praktycznym mającym a priori bezwarunkową ważność" (Krytyka praktycznego rozumu, s. 198). Wszystko, co zostanie orzeczone o sposobie istnienia i właściwościach l3oga, ma niepodw~t'ialnie postulatywny charakter, ponieważ nie może być ani pośrednio, ani bezpośrednio weryfikowalne przez doświadczenie. Konieczność moralna założenia, że istnicje I3óg jako dobro najwyLSZe, nie stanowi podstawy do poznania obiektywnego, żadnej 310 311 Dobro treściowej wiedzy o f3ogu, ale prowadzi, zdaniem Kanta, do czystej "wiury rozumowej" (tamże, s. 203), w której l3óg jest pożądany jako poręczycicl najwyiszego dobra ludzkiego - nie arbitralnie, ale właśnie rozumnie. W etyce opartej na krytycznych podstawach nie można zatem utrzymywać, że Bóg istnieje sam w sobie, z samegu siebie czy przez siebie. Mowa jest raczej o fiogu tylko w związku z subiektyt~ną potrzeb.! rozumu praktycznego, aby heterogeniczne pojęcia cnoty i szczęśliwości zespolić w jakąś jedność. Od tego stanowiska jest tylko niewielki krok do tezy, że ł3óg umarł (Nietzsche, 7'ako rzecze Zaratuauru, s. 279). 7itm gdzie stosowanic metatizyki nie jest już możliwe jako poznanie teoretyczne, etyka zaś ogranicra się dt> koncepcji dobra całkowicie ludzkiego, idea I3oga staje się zbędna tak teoretycznie, jak i praktycznie. 3.6.3. Dobro moralne Etyka jako normatywna dyscyplina Iilozolii nic zajmuje się wszystkimi znaczeniami określenia "dohry" i odpowiednimi wobec nich rodzajami dobra, na jakie wskazuje analiza języka (patrz rozdz. 3.6.1). W etyce chodzi przede wszystkim o dobro moralne; dobrem pozamoralnym interesuje się ona o tyle, o ile sprzyja ona dobru moralnemu i pomaga je urzeczywistniać. Dobro moralne można więc scharakteryr.ować z czysto formalnego stanuwiska w ten sposób, że jest ono bezwarunkowe, podczas gdy dobro pozamoralne jest dobre tylko w sposób uwarunkowany, tzn. dobre do czegoś, dobre w sensie instrumentalnym, nie z uwagi na nie samo, ale na coś innegu. Predykat "dobry" w sensie "moralnie dobry" orzekany jest wobec tego nic o rzeczach lub obiektywnych stanach rzeczy, ale wyłącznie o ludziach i ludzkich działaniach. Dzieje się tak dlatego, że dobro moralne nie jest żadną właściwością moralną ani empirycznie wykazywalną jakością przedmiotów; przeciwnie, określa ono nie coś, co jest, ale co być powinno. Pojęcie dobra moralnego nie jest więc pojęciem empirycznym, lecz normatywnym, tzn. pojęciem, które ma funkcję regulatywną 1 Wzywa do określonego zachowania. To wezwanie jednak może być rozumiane i pojęte tylku przez istotę, która w swoim postępowaniu nie jest już w pełni zdeterminowana przez swoje naturalne wyposażenie (instynkty, popędy), przez istotę zatem potrafiącą podejmować decyzje mocą własnej woli. Istota, której postępowanie byłoby we wszystkich przejawach ustalone przez właściwą jej Y I)obro naturę, nie mogłaby zachowywać się inaczej niż zachowuje się faktycznie, to zaś znacry, że nic mogłaby nawet tego powinnościowego apclu zrozumieć, nie mówiąc już o działaniu moralnym. Dobro moralne zakłada zatem wolnuść, a mianowicie wolność do potwierdzenia czegoś pożądanego jako dobru w jego byciu dobrym i do urzeczywistnienia go w działaniu bądź też przez powstrzymanic się od działania - do udrzucenia podnoszonych roszczeń o jego ważnuść. Założenie, że działanie moralne nie jest możliwe bez wolności, ponieważ właśnic ona umoi.liwia rozstrzyganic o tym, czy roszczenie o ważność ma odniesienie do dobra czy nie, podzielają wszysc,y tiluzofowie moralności. l3ez tegu założenia etyka zniosłaby sam prync.ypium prawodawstwa powszechncgo" (Krytyka praktycznego rozumu, s. 53). Każdy winien swą wolę weryfikować, bacząc, czy norma, którą się kieruje, odpowiada ogólnie wiąż > ę j ( byłby zbędny, ponieważ w niej zniesiona została różnica między wolą ; i powinnością. Wola święta może chcieć tylko dobra; wola ludzka możc natomiast mylnie pojąć dobro i samą siebie, kiedy do rangi zasady podnosi wołność zwyrodniałą, tym samym negując rozum. Jeden z głównych zarzutów, które po części słusznie podnoszono przeciwko deontologicznemu modelowi Kanta, dotyczy tego, że Kant do działaj nia jako takiego przykładał wagę niewielką czy nawet nie przykładał jej wcale. Zarzut, że jest to wyłącznie etyka usposobienia, zgodnie z którą wystarczyłoby dobrze chcieć, aby być moralnie dobrym człowiekiem, trzeba jednak w stosunku do Kanta formułować ostrożniej. Dla Kanta dobra wola U obejmuje akt urzeczywistnienia tej woli; nie wynika stąd jednak, że powodzenie czy sukcesrdziałania jest konstytutywny dla moralnej determinacji 1W hro woli. Powodzenie działania zależy w przeważającej micrze od czynników, nad którymi osuba dział:~jąca nie panuje i cUalego nic mog:t one jcj ohci.l_ żać. Kto dokładajną jeduostkę, a konkretność osiąga przez lo, że jego wybór jest tożsanry z tą skruchą, którą dokonany wybór potwierdza. Pojedynery eztowiek uświadamia sobie siebie jako tę ściśle określona iednostk~ z tymi oto określonymi zdolnościami, popędami i nantięUtościami, uświadamia sobie siebie jako poddanego wptywom ściśle określonego otoczeuia, jako ten ściśle określony wybór ŚCISIC Okft'.ŚIOnCgo srolłOWISka. Ale przez fakt zdobycia sanunwiadonu>ści w ten sposób człowiek taki przejmuje za wszystko odpowiedzialność" (11, s. 341). Kto etycznie wybiera sam siebie, wybiera siebie przy bezwarunkowym roszczeniu, znamieniem zaś tego, że wybierał on bezwarunkowo jak tcż sichic, jest skrucha; skrucha jest howiem poszlaką tego, że ktoś uznał miarę ' dobra i zła nie tylko za ogólnie obowiązującą, ale że jednocześnie zastosował ją wobec siebie. Załując własnej przeszłości, daje on poznać, żc rozminął się z dubrem, od tej chwili jednak pragnie, we wszystkich swoich i działaniach kierować się dobrem i tym samym wyklucryć -r.ło. Nietzsche jako rzecznik koncepcji woli mocy Jeszcze silniej niż Kierkegaard bronił Nietzsche twrii dcontologicznej, której fundamentcm jest wola jednostki. O ile Kierkegaard mimo wszystko przyznaje moralnym predykatom dobra i zła rangę ogólnic obowiązującą i przckraczającą jednostkowy podmiot, o tyle Nietzsche umicjscawia miarę dobra i zła w woli jednostki, która uznaje za dobre to, co sprzyja w niej przekraczaniu siebie, przezwyciężaniu samej siebie, za zło natomiast wszystko, co slaje temu na przeszkodzie. 1ak więc w mowie o starych i nowych tablicach Zaratustra głosi: "at jest złent, a co dobrem, tego nikt jeszcie nie wie; wyjąwszy twórcę jedynie. Ten ci zaś jest twórcą, kto człowieczy cel stwarza, ziemi zaś treśe i przyszłośe nadaje: on dopiero stwarza, żc coś jest dobrem lub złem?" (Nietzsche, Tako rzecze Zaralustra, s. 277). 7wórcze indywiduum - prototyp: Zaratustra - osiągnęło najwyżs-.ry stopień procesu autokreacji, w jego toku przeszło trzy przemiany, na którc Niet~sche wskazuje symbolami wielbtąda, lwa i dziecka (tamże, s. 25). Pierwsza przemiana, prowadząca do stopnia wielt>ląda, polega na akceptacji heteronomicznych zasad determinacji woli. Podobnie jak wielbląd pozwoli się obładować obcymi mu ciężarami, które nosi, ponieważ chce tego ktoś inny, i jest gotówrokazywać posłuszeństwo, tak człowiek przejmuje tradycyj 318 I)ohro ny kodeks moralny istniejący w społeczeństwie jaku ohowiązujący go system norm i podporządkowujc tym samym swoją wolę autorytetowi przodków, którzy zdecydowali, co ma on uważać za dohro, a co za zło. Wielbłąd pędzi na pustynię i ulega tam przemianie w lwa, kiedy udaje mu się zrzucić swój ciężar. Na stopniu Iwa nie zostaje jednak odkryta żadna nowa zasada moralna, tutaj bowiem człowiek zajmuje się całkowicie destrukcją tradycyjnych wartości, kicdy przeciwstawia nakazowi "powinieneś" swoje "ja chcę". W nawiązaniu do obrazu pustyni, jako kwintesencji jednostki i bezpłodności, doprowadza się jakby do stanu tabula rasa, odmawióg, jako ;~yr.;.· swej woli. l;ogowie jednak, podobnic jak idealne wartuści ważne same w sobie, są częścią składową owych zaświatów, które krytyka moralności podjęta przez Nietzschego winna zdemaskować jako drogę donikąd. Jeżeli Nietzsche opowiada się za samourzeczywistnieniem jednostki "pozat dobrem i złem", to nie znaczy, te głusi pochwałę amorainego stanu pozbawionej reguł arbitralności. Wynik jego krytyki moralności tradycyjnej jest przecicż odwrotny: wszystkie środki, dzięki którym ludzkość miała zyskać moralność, były z gatunku amoralnych. Następstwem tego byia odmowa uznania ważności tradycyjnych nurm i wyobrażeń o wartuści, przez co ten, "kto filozofuje młotem" i rozbija "stare tablice", stawia się poza tym dobrem i złem, które jako zasada moralna leży u pocLstaw charakteryzowanych nakazów i zatkazów. Wszakźe negacja tego, co dotychczas obowiązywało, dokonuje się przecicż z zamiarem "przemianowania wszystkich wartości", tu znaczy zastąpienia starych tablic nowymi, których uzasadnieniem nie będz.ie idea jakiegoś boga, ałe zasada kreatora ustawicznie przezwycię~tjącego własne ograniczenia, idea nadczłowieka. 'ren nowy kodeks moralności rói~ri się zatem od dawnego tym, źe jest indywidualny: jest wyrazem wolności woli nadającej samej sobie prawa tylku j<ł obowiązujące. 'Iym samym Nietzsche umieścił kryterium dobra i zła w woli indywiduum, które określa się autonomicznie na miarę samowładności, jednakie za cenę waloru powszechnego obowiązywania tej nowej muralności, której normy dają się sprowadzić tylko do tego wspólnego mianownika: stań się tym, czym jesteś - z akcentem na "ty". 3.63.2. Teleologiczne teorie dobra leorie teleologiczne dobra inaczej niż deontologia prryjmują, że dobro nie jest immanentne względem woli, ale stanowi cel ją transcendujący. Znaczy to, że dobro istnieje jako wartość niezależna od woli ludzkiej, o dobrej wołi moźna zaś mówić tylko wtedy, kiedy dąry do takiego celu. Tego rodzaju teleologicznymi teoriami są np. teorie Arystotelesa, utylitarystów, filozofów wartości. 320 321 Dobro Arystoteles: dobro u szczęście Na początku layki nikomuchejskiej Arystotcles podtrzymujc obiegową detinicję "dobra" jako "celu" wszclkicgo dążenia" (1094 a). Każdc dążenic wyróżnia się tym, że ma intencję w praktycznej rcalizacji jakiegoś dobra, przy czym Arystoteles odróżnia dwa roilzaje cclów i odpowiednich dóhr: celem możc być z jednej strony sama praktyka, mianowicie wtedy, kiedy jakieś działanie jest dokonywane w imię samego działania, jak to jest np. z (ilozofowaniem czy muzykowaniem, z drugiej strony cclem może być również owo dobro, z racji którego podejmowanc jest działanic. "('clcan sztuki lekarskiej jest zdrowic, celem sztuki budowania okrętów - okręt, celem sztuki dowodzenia jest zwycięstwo, a celem sztuki gospodarowania bogactwo" (tamże). Wymicnione tu ccle, które w jakiś sposóh uważano za dobro, można, zdanicm Arystotelesa, poklasylikować w hicrarchiczny porządek nadrzędności i podrzędności, w którym zawsze ccl, o który chodzi, jest wyższy rangą. `lak np. cel siodlarza, produkowanic dohrej uprzęży, służy celowi sztuki jeździu;kiej, dobrem jest porus7.~~nie się na koniu po każdym terenic, to z kolci służy celowi sztuki wojennej, ochronie państwa, m.in. dzięki szybko przenosz.~lcym się oddziałom, l0 zaś służy celowi dowodzenia, zwyciężaniu wroga. Na suzycie hicrarchii celów znajduje się, według Arystotelesa, ccl, który już nie służy żadnemu innemu celowi, ale jest przedmiotem dąień sam w sobie, jako cel ostateczny, w imię którego są podejmowane wszystkie pozostałe celowe działania. `len cel ostateczny nazywa Arystoteles dobrem najwyższym, czyli dobrem łączącym w sobie wszelkie wyobrażalne dobra i będącym mimo to czymś, co ludzkie działanic potrati urzeczywistnić. Arystoteles znów pozostaje w zgodzie z obiegową interpretacją najwyższego dobra ludzkiego, gdy nazywa je "szczęściem", alc problematyzujc najrozmaitsze wyobrażenia "pospólstwa" o istocie szczęścia, najczęściej upatrywanego w przyjemności, zaszczytach, sławie, zdrowiu i bogactwie (tamże, 1095 c). Najwyisze dobro ludzkie, jeżeli jest owym celem ostatecznym, ku któremu implicite zmierzają wszystkie działania ludzkie, musi być w pełni udaną formą życia. Skoro najwy'csrym dobrem człowieka jest szczęście, ze względu na które dąży się do wszystkiego, czego człowiek pragnie jako dobra, szczęście zaś zakłada "moralną doskonałość" i "długie życie" (tamże, 1101 a), to nie można dążyć do szczęścia wptost, jako do celu samego w sobie, bo okazuje się ono sumą wszystkiego, co człowiek uważa za pożądane. To ostateczne ukoronowanie wszelkiej ludzkiej aktywności można r Uobro urzeczywistnić tylko pośrednio, kicdy człowiek we wszystkim, co czyni, stara się o doskonalenie moralnc, czyli tzw. dohry charakter, i ma nadzicję, żc znajdzie sprryjające warunki zewnętrzne, które mu umożliwiy dobre życic. "CÓz w~ęc stać ma na pr~eszkodzie w natwauiu srczęśliwym tego, kto dziata w sposob zgodny z najdoskonalsz;l tortv.l dzielności i ject ~loctatecrnie wvlutsażony w dohra zewnętrzne, i to uie w dowolnym okresie czasu, ale przez cale dlugie życie'?" (tamie, 10(11 a). W tym określeniu najwyższego dohra ludzkicgo jaku celu nad celami, który przedstawia formę rycia również pod względem naturalnym jako całkowicie udaną, osi.lgalną, zbliża się Arystoteles do tezy, jakicj bronił Platon w I~ilebie, że najhardziej pożądane dla lud-r.i dobro nic powstaje ani w życiu prowadzonym według zasad rozumu, ani w poświęconym wył.lcznie zaspokajaniu ochoty, ale jedynic w "micszance" rozumu i ochoty, zapewniającej rozumowi pierwszeństwo przed ochotą (por. l~ileb 18 c - 23 b; 66 a - 2). Utylituryzm: dobro a poiytek Jeżcli u Arystotelesa punkt ciężkości jego teleologicznej teorii dobra, nastawionej eudajmonistycznie, spoczywał na moralnej dziclności, czyli cnocic obywatela polis, który społeczne cele czyni własnymi i przez rozumne dałżenic do tych celów przyc .rynia się nie tylko do własnego szczęścia, ale i całej wspólnoty, to u utylitarystów akcent pada na dobro powszechne. Chodzi im o jak największe szc;zęście jak największej liczby ludzi, czyli o maksymalizację dobra dla wszystkich. `li~ dohro - optymalne dobro powszechne, rozumiane jako możliwie najpełniejsze zaspokojenie potrzeb możliwie wielu - nie zależy, według poglądów utylitarystycznych, od tnoralnego usposobienia, od "dobrej woli" działającego, ale wyłącznie od jego działania i następstw tego działania. Następstwa działania, tj. pożytek z niego płynący dla wszystkich, których ono dotycry, decydują o tym, czy chodzi o ezyn dobry (słuszny moralnie) czy o zły. Zgodnie z tym John Stuart Mill w 1861 r. definiuje utylitaryzm w sposób następujący: "Nauka, która przyjmuje jako podstawę moralności użyteczność, czyli zasadę największego szcxęścia, głosi, że czyny są dobre, jeżeli przyczyniają się do szczęścia, złe, jeżeli przyczyniają się do czegoś przeciwnego. Przez szczęście rozumie się przyjemność i brak cierpienia; przez nieszezęście - cierpienie i brak przyjemności" (Mill, Utylitaryzm, s. 13). 322 323 Dobro Utylitarystycznc równanic: dobro - szczęścic = przyjemność (albc> radość) = pożytek, osi:lgane w rezultacie ludzkiego działania, jcst fundamentem wszystkich teorii utylitarystycznych, zresztą hardzo zrói.nia>wanych. Norma maksynnilizacji pożytku narzuca wszakże pewicn problcm, który wciąż miprz:łtał uwagę utyiitarystów: problcm kwantytikacji dobra. Jeremy l3entham był zdania, że można sporządzić kalktt'lację użyteczności, określając intensywncrść, ttwanic, pewm>ść, bliskuść, hrzemicnność w nast4pstwa, czystość i rozmiar szczęścia oczekiwanego po jakimś działaniu i od sumy tych wartości szczęficia odejmuj:lc wartości spodziewanegu nicszczęścia. "Należy zsumownć liczby wyrażające stopnie dobrej tendencji dziatania w stosunku do każdej jednostki, dla której jego tendencja w c:vłości jest dobra, dalej, uczynić to jeszcze w stosunku do każdej jednostki, dla której jebo tendencja jest w całości ztn. Nalery to zhitansownć" (i3entham, , s.55). Mill podniósł przeciwko tej kalkulacji zarzut, że uwzględnia tylko ilość, ale nie jakość sumego stczęścia (Utylitaryzm s. IS). Skoro howicm istniej:l wyszc rangą (np. duchowe) i niższc rodzaje zaspukojenia potrzeb, i lepicj być "niezadowolonym człowickiem niż zadowoloną świnią" (s. 18), to potrzebne jest jakościowe kryterium oceny określania tego (mniejszego lub większego) dobra. W zasadzic jednak Mill prryznaje, że dobro samu w sobic nie potrzebuje dowodu. "Uowieść, że coś jest dobre, można tylko przez okazanie, ie jest to środek do realizacji czegoś, co się uznaje za dobre już bez dowodu. Uowodzi się, że sztuka leczenia jest rzeczą dobrą, przez wskazanie na lo, że prowadzi do zdrowia; ale jak tu okazać, że samo zdrowie jest dobre i muzyka jest czyniś dohrym, dlatego, między innymi, że zapewnia przyjenutość, ale jakie moina przytoczyć argumenty na dowód, że przyjemnośe jest dobrem" (Mill, s. 9). Miejsce racjonalnego dowodu zajmuje u Milla zasada konsensu "doświadczonych" (s. 20), których większościowe wotum roistr-.ryga również o tym, jakiej radości trzeba dać picrwszeństwo przed inną, jaki rodzaj szczęścia nalery oszacować wyżej. '!_a "doświadczonych" uważa się tych, którzy bezpośrednio zctknęli się z obydwiema stronami alternatywy i dlatego potrafią zestawić skalę czy hierarchię dobra. Jeżeli jednak Mill twierdzi, że "jedyny dowód na to, iż coś jest godne pożądania", to fakt, "że lud-r.ie rzeczywiście tego pożądają", ewentualnie, "że szczęście jest dobrem", bo wszyscy ludzie szukają szczęścia, to popełnia w tym miejscu błąd zwany przez Moore'a naturalistyczną błędną konkluzją, gdy z faktu wywodzi powinność, ze stanu faktycznego normę, co nie jest dopuszczalne logicznie. "'To, że coś istnieje faktycznie, nie jest wystarczającą podstawą postulatu, by r 324 Uobro miało obowi:łzującą ważność". Nic nie jest dohre tylko dlatego, że wszyscy uważają Je za dobre. ł'onadtu nu>żna by za Kantem puwtórzyć zarzut, że jest niedorzecznością nakazyw:inic czegoś człowickowi, co on i tak czyni spontanicznic, czyli dążenia do szczęścia (por. Kant, Metaphysik der Sitten, A13). O czymś, co jest faktem, nic moi.na powiedzieć, że powinno być, ponieważ "powinno być" implikuje, że tcgo (jeszcze) nic ma. Podczas gdy klasyczni utylitaryści (tentham, Mill i in.) hyli "utylitarystami działania", współcześni utylitaryści skłaniają się raczej ku "utylitaryzmowi reguł", zgodnie z którym maksimum dobra, jakic należy usiągnąć, trzeba określić nic na podstawie skutkc5w poszczególnych działań, alc reguł, którym te działania są podporz:ldkowane. W związku z tym nic bada się już bezpośrednio dobroci poszczególnych działań zc wzgl4du na zasady użyteczności, tyłko ze względu na regułę, któr:ł się one kicruj:l i o kti>rej wiadomo, żc sprzyja temu, co dobre, i to w odpowicdnim stopniu. John J. C.'. Smart usiłuje to uwyraźnić na przykładzic sztuki n:iwigacyjnej (Smart 1975, s. l27): jak marynarz, aby optymalnie sterować swoim statkiem, posługuje się danymi rocznika nawigacyjnego, dzięki czemu nic musi wykonywać własnych żmudnych i czasochłonnych obliczeń, tak i osoba postępująca według reguł utylitarystycznych, aby dohrze d~~ałać, ucieka się do ogólnych norm i reguł, których przydatność jest już zweryfikowana za pomocą zasady uryteczności, i w ten sposób skraca sobic długic i kłopotliwe postępowanie. Kto w swoim działaniu kieruje się reguł:l, której ogólne przestrzeganie przez każdego przynosi maksimum dohra, ~r.yni dobrze. "łeżeli jednak dobro, które wynika ze złamania reguły, in roro jest większe nii dobro, które wynika z jej zachowania, to musinry regułę złamać, nie bacząc na to, czy dobro, które wynika z przesin.egania tej reguły przez knżdego, jest ewentualnie większe lub nie większe niż Jobro, które wynika z jej złamania przez kaidego" (Smart 1975, s. 121). Przeciwko tej teorii, nazywanej przez Smarta "skrajnym utylitaryzmem", on sam wysuwa zastrzeżenie, że jest ona niekonsekwentna, gdyż przez reguły rozumie jedynie reguły przybliżone, które niekicdy tylko służą jako kryteria dobrego działania, wtedy mianowicie, gdy następstwa działania są najlepsze dzięki przestrzeganiu jakiejś reguły. Smart opowiada się natomiast za "ograniczonym utylitaryr.mem", zgodnie z którym użyteczność jakiegoś działania mierzy się na podstawie następstw, ale w ten sposób, że pojmujc się je jako prrypadek jakiejś reguły, której maksymalna uryteczność jest powszechnie uznana. "Ogólnie mówiąc, działania naleźy więc weryfikować na podstawie reguł, a reguły na podstawie skutków" (s. 122). W modelu 325 Uobro ograniczonego utylitaryzmu nie ma możliwości, jak w utylitaryzmic skraji nym, łamania reguły w poszczególnych przypadkach, gdy działanie to miałoby przynieść lepsze skutki od tych, w których przestrzega się reguły. `ló znaczy: trzeba postępować zgodnie z reguł.l, nawet jeśli w jakimś noszcze`·ólnym przynadku wynika stąd mnicjszy pożytek luh nic wynika wcale. 1'odubną wersję utylitaryzmu reguł reprezentuje Richard 13.13randt w swej teorii idcalnego kodeksu moralncgo. ' "Chcemy... powicdzicć, ic kOdekS I110f.llny ~CSI wtedy "idealuy", kicdy jego cdx~witłzywanic w określonym spcrłeczeństwie przynosiłoby co najnwiej tyle dobra na osobę (caluść dobra dzielona przez liczbę osób), ile obowiązywanie jakicgoś innebo kodeksu uu>ralnego" (l3randt 1975, s. 142). lćgo rodzaju idcalny kodeks moralny to system reguł, którego uznanie i przestrzeganic przez "cu najmnicj 90 procent wszystkich dorosłych" (s. 143) grupy, w której ubowiązuje, dawałoby w efekcic możliwic największe szczęścic tej właśnic grupic. Odpowiednio też wszystkic działania moralne są zdeterminowanc przcz ten kodeks: "działanic jest wtedy i tylko wtedy właściwe, jeżeli nie jest zabronione przez kodeks moralny, który jest idealny dla społeczeństwa, w jakim obowiązuje" (ł3randt 1975, s. 147). Jednym z najbardzicj znanych krytyków utylitaryu.mu, który poczżliwe dla wszystkich. Dmga zasada: Nicrówności spoieczne i gospodarcze nmszą: a) ... najmniej uprrywilejowanym przynosić moiliwie największe korzyści, b) być związane z urzędami i stanowiskami, które są dla wszystkich dostępne stosownie do uczciwej równości szans" (Rawls 1975, s. 336). Rawls buduje Icorię dobra na bazic sprawiedliwości pokazując, żc pluralizm i rozmaituść wyubrażeń na tenuil dobra czy rzeczy pożądanych jako dobro można usprawicdliwić tylko wtedy, kiedy nie są one efektem przypadku i samowoli, ale wynikają z uznanej przez wszystkich picrwotnic jednakowej wolności dla każdego. Jeżeli każdy wybiera swoją formę rycia jako istotę tego, co na miarę obydwu -r.asad sprawiedliwości uwaim za dobre dla siebie i jednocześnie istniejc rękojmia, że nierówności powstające w ten sposób będą wtórnie niwelowane przez to, że dopuszcza się tylko takie działania, z których pożytek odnoszą przede wszystkim najgorzej usytuowani - a zatem wyklucza się każde działanie, nawet jeśli poiytek z niego byłby bardzo duży, ale które zapewniałoby korzyści tylko lub przeważnic lepicj usytuowanym, a więc i tak już uprzywilejowanym - wtedy sprawiedliwe okazuje się dobre, a dobre sprawiedliwe. "Można, po pienvsze, powiedzieć, że w dobrze zorganizowanym społeczeństwie opłaca się człowiekowi być dobrym (a zwłaszcza mieć skuteczne poczucie sprawiedliwości), oraz po drugie, że ten rodzaj społeczeństwa jest dobrym społeczeństwem" (tamże, s. 626). Filozofta wartości: dobro a wartość Podczas gdy Rawls podejmuje krytykę utylitaryzmu z pozycji deontologicznych, istnieją także krytycy utylitarycmu reprezentujący podob 326 327 I)ut,ro nic jak utylitaryści wyłącznie ohóz telcolugiczny, a mianowicie łiluzofuwic wartości (M~ut Schcler, Nicolai Ilartmann, Ilans Hciner i in.). Utrzymują oni, że moralne kwalitikacje "dobry" i "zły" mają źródłu nic w woli dcterminującej samą siebic, ale w wartościach mających moc uhowiązującą niczałe:."....' :T·1 ym~li ly~ł_ikir·i i h~·~Ispvrh ro·Iami lyl7kicurl d7iftłnnl:t; kwesti<)nUla r ~ l ' _ I y l _ _ . jednak to, że użytcczność miałahy hyć najwyższą wartościał. W pracy 1)er l~onnalismus irt der Lithik und die materiule Wertethik (I'órmulizm w etyce i materiulnu etyka wartości) Schclcr upatruje błąd utylitaryzmu w tym, iż sądzi on, żc dajc lylko tcorię dobra i zła, podczas gdy f~aktycznic "daje teorię społecznej puchwały i potępicnia dobra i zła" (Scheler 1966, s. 188). 'Ia krytyka zmierza więc do ujawnicnia, że utylitaryzm przedstawiał to, co ubowitłzywału faktycznic, jaku mającc ważność normatywn<ł. Schclcr wychodzi z rtłużcnia, "że istnicją prawdziwc i rzetclnc jakości wartości, przedstawiające własny obszar przedmiotów" (s.37), a mimo to w dubrach mogą zachować empiryczną rcalność. Wartości dobra i zła są jak wszystkic wartuści "jasnu wyczuwalnymi fenomenami" (s. 39), których rangę określa akt dawania pierwszeństwa albu odsuwania na dals .ry plan. "Moralnie dobry jest akt realizujący wartości, jeżeli - z uwagi na nrWerię poiądanej wartości zgadza się z wartością, której dawane jest pierwszeństwo, sprzeciwia się zaś tej, którą się odsuwa; zły natomiast,jest akt, jeżeli - z uwagi na materię pożądanej wartości - jest sprzeczny z wartością, której daje się pierwszeństwo i zgadza z wartością usuwaną" (Scheler 19G6, s. 47). Schelerowskic teleologiczne pojmowanie dobra wychodzi poza etykę i jej przedmiot: osobę moralną, obejmując cały byt, i styka się znów z metafirycznymi założeniami teuretycznymi, kiedy za najważniejsze uznajc twierdzenie, że "ostateczny sens i ostateczna wartość tego uniwersum w ostatecznym rachunku micrzy się wyłącznie crystym bytem, a nie dokonaniem i możliwie najpcłniejszym dobrem" (Scheler 1966, s. 16). Nicolai Hartmann, nawiązując w swej pracy Fthik (Etyka) do Schelera, jeszcze silniej podkreślił komponenty metafizyczne i opisał intencjonalny akt przyjmowania wartości jako partycypowanie w ideałnej dziedzinie wartości. Hans Reiner wreszcie daje w swojej niewielkiej książeczce Cut und l3óse (Dobro i zło) następujące sformułowanie: "Celem naszego pragnienia i działania jest zawsze osiągnięcie lub ubezpieczenie rzeczywistości wartości bądź też niedopuszczenie lub usunięcie rzeczywistości wartości fałszywych" (iteiner 1965, s. 12). r I)obro Wobec tegu dobru moralne dla Hcinera pulega na tym, "żc jesteśmy posiuszni wczwaniom ubicklywnic doniosłych wartości, zło natumiast na tym, że działamy wbrew tym wezwanit_>m" (tamże, s. 25). I'odstawowy problem wszelkich teleulogicznych tcorii tlobra - w wersji eudajmonistycznej, utylitarystycznej czy filuzutii wartości - pulcga na tym, że w ustatecznym rachunku nic udaje im się uzasadnić normatywnego ktyterium moralnegu. Arystutcles zakłada po prostu, że cele uznane w polis za dobre mają obowiązującał ważnuść. Utylitaryzm odwułujycy się do commo~t sense upatruje dobro w tym, co większuść uważa za pużyteczne, nic mogąc dowicść bezwarunkowej ważnuści faktycznie aprobowanej zasady użyteczności. I·ilozofowic wartuści, szukający kosmosu wartości samych w sobic jako istoty dobrralności w węiszym sensic (do której sprawiedliwość nic należy): naruszenie alho groźba naruszenia reguły, która określa s~ruwiedliwe działanic - hądź jednostki, bądź to grupy czy instytucji - dajo wszystkim alhu ukreślonym jednostkom prawo zmuszania do zachowania regul; naruszcnic reguły morulno.ści w sensic węisrym nie daje tegu mdi.atju prawa. 7ó odrciżnicnic pozwala n>zumicć zasadę wyodręhnicnia sprawicdliwości z moralności jako wyraz pewncj dyferencjacji zachodz.łcej w praktycc społecznej i w potocznym rozumicniu ludzkicgo działania i zachowania - w dyferencji tej nie przeciwstawia się już po prostu tego, cu zakazane, temu, co nie zakarane h.ldź dozwulone, ale odróżnia dwa rodzaje rzeczy zakazanych. I'o picrwsze - zakazanc jest to, crcgo dokonywanie muże i zazwyczaj powinno być udaremniane luh karane z.v pomoca! prremocy tlzycznej, przymusu psychicznego luh innych sankcji, które inni nakładają na łamiącego reguły albo też on sam (przy naruszeniach tahu) suhie nakłada, ale nie przez podjęcie wolnej decyzji, Iccz przez podporządkowanie się czemuś, co dla nas dzisiaj jest konwencją lub prawem, a nic dobrowolnie wybraną zasadą działania. I'o drugic - coś może hyć zakazane lylko "moralnie"; dopuszczanie się czynów zakazanych moralnie nie może być powstrzymywane siłą cry karane; sam tylko sprawca może się od nich powstrzymać mocą własnej decyzji i prrekonań. To rozróżnicnie splata się z rozwojem takicgo społeczeństwa, w którym niektórzy (czy nawet zgodnie z idealną możliwością - wszyscy) jego członkowie mają względną autonomię w tym sensie, że rozwiązuj<ł niektóre kontłikty nie według konwencji, ale opowiadając się za pewnymi celami lub zasadami, pozwylającymi rozwiązywać konllikt. Jeszcze dziś rywe jest takie pojęcie sprawiedliwości, które pozwala zauważyć przeciwieństwo między konwencjonalnością jakiejś decyzji wynikającej z reguł wymuszalnych a autonomią decyr.ji, przestrzegającej reguł wybranej moralności; przeciwieństwo między sprawiedliwością i moralnością. Przykładem może być Hume, kiedy nazywa sprawiedliwość cuutious, jealous virtue odcinając ją od natural virtues (Baduniu... § 145); jeszcze wyrtźniejsze staje się to przeciwieństwo, kiedy mówimy o sprawiedliwości faryzejskiej przeciwstawiając ją moralności, której źródłem jest wiara, obyczajność lub sprawiedliwość chrześcijańska w opozycji do sprawiedliwości Starego 7'estamentu (List do Galatów 3, 10). 337 Sprawicdliwuść 3.7.1.3. Spruwiedliwość i moralność u Platona i Pawła ltozróżnicnie między sprawicdliwuścią i muralnością w węższym sensie torowału sobic drogę nic bez powodowania zamętu, któregu zresztą trudno było uniknści). 'li-aktowali nowy, moralny sposóh dzialania nic jaku uzupcłnicnic czy dyferencjację wcześnicjszych konwencjunalnych działań, ale jaku formę życia wykluczającwodnić, że sfera wewnętrzna, do której picrwsrych odkrywców należy I'latun, w swych poszukiwaniach lepszej org.mizacji spoiccznej, nic jest tylku czymś prywatnym i ugraniczonym w swej skutecznuści i rzeczywistości, i sięga po purównanie z uznan<ł publicznic sprawicdliwości.l czy legalnością, ahy wyróżnić sfcrę wewnętrzną jako właściwcl i jedyną sprawicdliwość. Konsekwencją 1'latuńskicgo zrównania sprawicdliwuści z etycznością jest zagubicnic dupicro właśnic odkrytegu indywiduum, czyli jaźni w spc>łecznym totalitaryzmic; konsekwcncją 1'awłowegu utuisamiani.~ moralności ze sprawicdliwością jest rozkład albu degridacja systemu prawnego społeczeństwa przez indywidualną moralnuść, czyli religię sfery wewnętrznej. 3.7.1.4. Określenie pujęcia Nic musimy zastanawiać się teraz nad tym, czy w praktyce trzeba przeciwku I'latonowi i zarazem I'awłowi uznawać (wynwszalne) rcguły sprawiedliwuści i (dobrowolnic wybrane) reguły moralności; tcoria w ka~dym razie musi dysponować dostatecznie wysubtelnionymi pojęciami, ahy w ogóle możnralnuści. liyć nu>że nuuny tu dm czynienia jedynie z tiluzolictnym spotęgowanicm idei państwa-ojca; tak czy inaczej idca ta purwala teoretykuwt przyptsać pafl-stwu rcaltzacJ4 sprawicdliwuści w sensie (A) hez uznawania państwa zu nutorytet ojcuwski. Ga przykład muże służyć tcoria sprawicdliwuści Johna Itawlsa, łącząca indywidualistyczne i antyautorytarnc zasady nicpusłuszeństwa ubywatcli oraz I liberalnej autunomii jednostki z "zasad.l różnicuwania" (Itawls 1972, zwłaszcza rozdz. 6.2). Z~tsad.l ta pryncypialnie żrmacj4 spułeczną", "w którcj jeszcze pruces prudukcji rząclzi ludźmi, a nic czh~wick procesem produkcji", a "uksztaitowanie społecznegu prucesu życiuwegu" jeszcze nie zrzuciłu "zasłuny z mistycznych mgicł", ponicważ ciw pntces nie stał się jeszczc "d~iełem swobodnic zrzeszonych ludzi" i nic znalarł się "pod ich świadomic planową kontrolą" (Kupiful, w: Marks, l:ngcls: l)zietu, Warszawa 1972, t. 23, s. 85). `lo zatcm, co faktycznic hyłu puwrotem du Arystotelcsowskiego sposuhu pojmowania, mogłu występować jaku pust4p wicdzy naukuwej. Idcał równości natumiast, który sprawił, że puj4cic sprawiedliwości u ~lrystotclesa było tak atrakcyjne dla wiclu, a zwłaszcza dla marksistów, ponicważ mogło służyć jaku płaszczyzna odnicsicnia, dla Marksa nic miało wi4kszego znaczenia: "w ogóle bł4dem hyło uczynić z tak zwanego podziału sednu sprawy" (tamże, t. 19, s. 25). Ujęcie lińerulne Arystotclesuwskie pojęcie sprawicdliwuści wstału w swej istutnej przesłance, tj. pojęciu tego, cu się człowickowi należy, oraz pokrewnym pojęciu zasługi, zaatakOW.lne przez IIobbesa, który reguły sprawiedliwości pojmuje zgodnic z formułą (I3). I-Iobbes głosi: "Wartością cziowicka, podobnie jak wszystkich innych rzecry, jest jego cena, to znaczy: wart jest on tyle, ile by dano za kor~ystanie z jego sity. Nie jest więc to wartość bezwiględna, lec:r. jest rzeczą zależną od potrzeby i sądu innych ludzi" (Lewiatan, s. 75 nn.). Według Arystotelesa czyjaś już ustalona wartość określa to, co on otrzymuje, i jak może używać swoich sił; według Hobbesa odwrotnie - to, co człowick otrzymuje i do czego potrzebne sa! jego siły, określa jego wartość. Chodzi tu nie tylko 0 odwrócenie; dla Arystotelesa instancja, która opierając się na poznaniu dostarcz~tnym jej przez (ilozotię, dokonuje przydziału dla jednostek, ucieleśnia istotę wspólnoty i rozum; dla I-Iobbesa poszczególne jednostki na zasadzie popytu i podary wzajemnie ustalają 346 347 Sprawicdliwość swoją wartość i tym samym tu, czego sobie nic przydzielają bądź udzielają, ale ze sobą wymicniają. I 'lb, czym dla Arystotelesa i jego tradycji jest sprawicdliwość dystrybutywna, dla lłohbesa jest tylko wynikicm nicpowstrzymancgo, wolnego od nrzemocv i oszustwa, swobodnego działania reguł, które determinują , wymianę towarową, czyli rynek: a) reguły, zgo~lnie z któnł każdy może każdemu, jeśli chce, oferować do wymiany wszystku za dowolną cenę, tzn. określając dowolnie wysokość świadczenia struny przeciwncj oraz b) rcguły komplementarnej, orzekającej, żc każdy, jeśli chcc, może skorrystać z oferty wymiany, pod warunkiem akccptacji iądanej ceny. '1'ylko tc dwic zasady podaży i popytu określają udział kaidego w tym, cu w społeczoństwie , zmienia właścicicla. Ponieważ mogą onc hyć narusrane przcz przemoc i oszustwu, należy je traktuwać jako reguły zabraniające przemocy i oszustwa, tzn. jako reguły (13). Czym dla tradycji Arystotelesowskicj jcst spra- wiedliwość dystrybucji, czyli reguły (A), tym dla I-Iohbesa są reguły (13), , odniesione do rynku. 1>okładnie ujmując, nic mużna, według Iłobbesa, w ogóle mówić o sprawiedliwości dystrybutywnej, a tyłko o sprawicdliwości wymiany, czyli rynku. Co dla takich nowoczesnych krytyków rynku, jak j Marks, byłu nieświadumym procesem zachodzącym "poza plecami wytwórców towarów ..., w którym norma może sobic toruwać drogę tyłko jako ślepo działające poprzez hezład prawo przeciętności", to dla 1-Iobhesa I właśnie, z racji swojej ślepoty, która tak sanu> nic zważa na pochodzenie ' i rangę osoby jak ślepa Justitia, jest gwarancją sprawiedliwości rynku i czystości mechanizmu, dzięki któremu poszczególne decyzje jednostek, określające wzajemnie ich wartość i ich towarów, zyskują niezafałszowany wyraz na płaszcryźnie społccznej. Pojęcie sprawiedliwości wywodzące się od ł-łobbesa uzyskało później , dwie ważne eksplikacje, raz za sprawą Locke'a (1), drugi raz Kanta (2). Ad (1). Locke sformułował reguły uznawania czegoś za własność jcdnostki, co było koniecznością po zastąpieniu sprawiedliwości dystrybucji ' przez sprawiedliwość wymiany. Kant wypracował formułę, która wyjaśniała, j że i dlaczego reguły (A) należy podporządkowywać regułom (B). Z uwagi ,j na zasadnicze zrtaczenie wkładu Kanta zajmicmy się nim w pierwszej il kolejności. Ad (2). Kant znajduje dobitną formułę dla nowego pojęcia sprawiedliwości w swej definicji prawa jako "ogółu warunków, pod którymi można II pogodzić wolę własną jednego z wolą własną drugiego według powszech nego prawa wolności (Metaphysik der Sitten, Wprowadzenie, Teoria prawa r 348 Sprawicdliwuść § B)y. Yowstaje wszakże pytanic, czy Kantowskie odnicsicnie do "powszechnego prawa wolności", zgodnic z kt<5rym wola własna jednostek ma się mieścić w ramach umowy, jest k«nicczne. ('o chcc Khy w tym cclu sfurmułuwanic, ic prtwu jest sumą warunków potrzebnych przy zespoleniu wolności jednego z wołnością drugiego? Kant mówi jednak o ogólnym prawie wolności równicż wtedy, » kiedy zamiast "wola własna powiada "swobodne użycie woli własnej" czy po prostu "wolność" (Metaphysik der .Sitten § 35, 36). Najwyraźniej Kant chciałby wykluczyć mocą prawa takie dohrowolne zjednoczenic jednostek, które dokonuje się kosztem osób trzecich. Nadal pozostajc więc pytanic, w obrębie jakiego to posiadanego uprawnienia (Gesetz) dobrowolne zjednoczenic może uchodzić za prawo (IZecht)'! C'.zy tym poszukiwanym prawem może być imperatyw kategoryczny`l 131iższe objaśnienia Kanta wskazuj<ł, że wymaga ono tylko logicznie bezsprzecznej możliwości uogólnienia w maksymę działania'°. Maksyma zaś nic mo~e zawierać sprzeczności logicznej wtedy, kiedy postępują według niej wsryscy, a nie tylko niektórzy. W tym sensie nie ma możliwości uogólnienia, np. maksyma zakazująca zwracać pożyczone pieniądze; gdyby bowiem postępowali tak wszyscy, pojęcie pożyczenia pienięd-.ry straciłoby sens i maksymy nie dałoby się już sformułować. Natomiast maksymę nakazującą zabijać wszystkich urod-r.onych w nicparzyste dni można hy bez sprzeczności uogólnić, ale byłahy niesprawiedliwa". Kant zresztą nie uznałby wymienionej maksymy za maksymę (i z tego względu orzekłby, iż jest ona niemożliwa do uogólnienia), ponieważ wbrew jego de6nicji przez odniesienie do urodzonych w nieparzystych dniach nie zawiera ona "ogólnego określenia woli" (Krytyka praktycznego rozumu § 1 ), ' Paradygmatyczną sytuacją uczenia się, wedtug której orientuje się liberalne pojęcie sprawiedliwości, jest sytuacja działania niesprawiedliwego (np. jak przy zamierzonym uszkodzeniu ciała) oraz reakcji stanowezego potępienia. W odróżnieniu od Arystotelesowskiego pojęcia sprawiedliwości jest ono negatywne w tym sensie, że najpierw pokazuje, co jest niesprawiedliwe. ~o Uzasadnienie melafizyki rnoralności, wyd. cyt.; Krytyka Praktycznego rozunm § 7 i przypis ldo§8. ° Na temat krytyki imperatywu kategorycznego Kanta por. R. Bittner, K. Cramer (ed.): MateriaGen zu Kants Kritik der praktischen liemunft. ł·rankfurt/M 1975 oraz opracowaną tam bibliografię, zwłaszcza s. 468 nn. i s. 471. 349 Sprawicdliwuść a tylko szczeg~towe; określcnic ogólne byłohy dane, gdyhy chciano zabić wszystkich, zaś jej uogólnicnic (wszyscy mają zahijać wszystkich) spowuduwałuby, że zabijanic stałohy się pojęciowo równic nicmożliwe, jak pożyczanic przy uugólnicniu uprzedniu wymicnionej maksymy'2. Mimo to stc~suwalnuść katecor_vcznctto imnerat_vwu Kanta wvd.uc sic; zhvt wątpliwa, aby mużna gu byiu uczynić kryterium prawnegu charakteru zjednuczenia wolnuści jednustek. Z jegu, jak tcż Iluhhesa i l.uckc'a, P°Jęciem sprawiedliwości spotykamy się zapewne zawsre, kicdy jako poszukiwane kryterium rozpatrujemy normatywną wskazówkę, że należy wulę własną jednostek uczynić znośną dzięki zasadniczemu uznaniu interesów każdej jednustki. 'Ia norma odpowiada drugicmu sformułowaniu imperatywu kategorycznego w Uzcwadnieniu metaJizyki moralno~~ci, które usl nawia człowieka jako cel sam w sobic (s. 60). ~lę wskazówkę można by równicż sformułować jako normę orzekającą, że interes jednostki należy ograniczyć tylko wtedy, gdy stanuwi on przeszkodę dla interesów innych jednostek, jeżcli tylko przy tym nez odwoływanat się do pojęcia sprawiedliwości można powiedzicć, że c-.ryjś interes nie możc hyć ograniczony, aby inny mógł swój interes rozwijać lepiej, ale tylko po to, aby inny nic został niesprawiedliwie ograniczony w kierowaniu się własnym interesem. Warunek ten możemy wyrazić następująco: (N) Można i należy ograniczać czyjeś interesy, jeśli naruszajc~ interesy innych, przy czym przez naruszenic nalcży rozumicć picrwotny przemuc i oszustwo, n nic pustępowanic służ.lce obronic przed nic sprowokowaną przemocą i oszustwem; (N) mstępuje pojęcie niesprawiedliwości mniej wieloznacznym pojęciem naruszenia. Chociaż pojęcie naruszenia jest mniej wicloznaczne niż pojęcie niesprawiedliwości, zawiera ono jednak dość niejasności, które należy możliwie najdokładniej usunąć t.~t pomocą stosownych objaśnicń. 1'aradygmatami naruszenia są przemoc i oszustwo, ale zwłaszcza z pojęciem przemocy łączą się pewne trudności. Oszustwo można zdefiniować następująco: A oszukuje l3: A wywicra wpływ na B za pomocą fałszywej informacji. Przemoc można zdefiniować jako oddziaływanie na ciało albo aktywność jakiejś osoby wbrew jej woli. 'la deGnicja ma jednak tę wadę, że nie uwzględnia oddziaływań, którc nie dotyczą ani ciała, ani aktywnuści, ale jednak czegoś, co moi.na zalic-r.yć " Aby móc tutaj mówić o pojęciowej niemożliwości, trzeba by, jak Wittgenstein, utożsamiać znaczenie z użyciem słowa. r Sprawicdliwość do osoby i co jest naruszalne, mianowicic wpływu na jej dobre imię, np. słowami ohrazy, luh na jej własność, np. przez kradzież. Gdy zaliczamy własność du sfery osoby, na którą oddziaływanic wbrew jej wuli jcst naruszeniem, to nickoniccznic ulegamy wówczas przesydom micszczańskim. Przeciwnie, najsurowsi krvtvcv mieszczańskich nrzesadów, iak Marks. oskarżali społeczeństwu micszczańskie o naruszenic "własnuści Jindywidualnej", a jcj przywrócenic wł.lczali du prugramu przygotuwywanej rewolucji (Marks, I:ngels, Dziela, t. 23, s. 905). Zatem, ahy mużna byłu uznać wykruczenic przcciw wiasności i duhrej sławie za naruszcnic, należy przemoc zdeliniować następujalcu: A stosuje przemoc wobec I3: A whrew woli /3 wywicra wpływ nn jego ciało, aktywność bądź na nrtterialn.ł czy niematerialną własność /3. Ta delinicja przemocy wymaga, oczywiścic, ukreślenia warunków, pud którymi jakaś rzecz jest własnością danej osoby. W jakicj micrze i kicdy należy du kogoś jakaś rzecz'! Ad (1). Można i należy rozumicć pr.two naturalne I.ocke'a jako próhę zdefiniowania własności i naruszania prawa własnuści, jak też przemocy i oszustwa (włącznie ze złamaniem przyrzeczenia) w taki sposób, hy za ich pomocą można byłu definiuwać sprtwicdliwuść, a nic odwrotnie: definiować tego rodzaju naruszenia za pomocą pojęcia sprawiedliwości. Jakaś rzecz należy do kogoś, tak brzmi jego zasadnicza argumentacja, jeżeli zadał on sobie trud zawłaszczenia nią picrwszy. Dzięki temu c-,ryni ją czymś, co nalery do nicgo w równic niepodziclny spusóh jak jego siły i uzdolnienia, którc angażował przy jej zawłaszczeniu (Second 7reatise..., §§ 27 nn., s. 32, 34). Locke opiera swoją argumentację i objaśnienia do niej na wielu ważnych założeniach, które czerpie z tradycyjnego prawa natury: (a) Ziemia wraz z jej zasobami może być rmwłaszczona przez każdego; nikt nie ma przy zawłaszczeniu pierwszeństwa: "l~óg dał ziemię ... ludzkości we wspólne władanie" (tamże, § 25, por. 26). (b) Zawłaszcza się daną rzecz, by j<ł użytkować: "Nothing was made by Gud for Man to spoil or destroy" (Nic, co zrobił ł3óg dla człowieka, nie powinno być zniszczune, § 31). (c) Do zawłaszczania istnieje dość dóbr dla wszystkich i to dóbr równej jakości (§ 33 nn. i 36). Te założenia można również wyraźniej sformułować jako normatywne warunki tego, by uznać coś za własność indywidualn~: (a') Jeśli ktoś bierze sobie coś, co nie należy do nikogo lub należy do wszystkich, może to stać się jego własnością. 350 351 Sprawicdliwość c ~it mizac'i własności t Iko w t m (a ) łest u I_ocke'a podstawow.l regułą 1 g y ł y y sensic, że jako tytuł prawny do własności wskazuje przy zawł:tszczaniu pracę i czy trud zatwłaszczania, bowiem (b) i (c) dostarczaj:l dodatkowych kwaliłik:tcji dla podstawowej reguły (a'), a jednocześnic są ograniczeniami zasady zawtaszczania siortnuiuwuucj w (:.'). ;!:~ j::;:...~ Ye4_sr_t~ ncłni~,sienic do idci pracy, według której I.ockc koncentruje swoje argumenty, nu>żemy myśl , wyrażon:! w (a') sformułować również tak: ' (A) 1'raca może dawać picrwszeństwo do prywatnego dyspunowania , dobrem; (b) dostarcza picrwszcj kwalilikacji dodatkowej dla podstawowej reguły: (b') zawłaszczać można tylko to, co jest przedmiotem potrzeby i użytku. W odniesicniu do pracy znaczy to: (1;) I'raca claje pierwszeństwo do prywatnego dysponowania tylko wtedy, gdy to dysponowanie zwiększa korryść jednostki; (c) dostarcza drugiej kwalitikacji: (c') zawłaszczać można tylko wtedy, gdy pozostaje dostatecznie dużo dobra tej samej jakości do zawłaszczania przez innych, co w odniesieniu do pracy znaczy: (C) Praca daje pierwszeństwo do prywatnego dysponowania tylko ! wówczas, gdy inni nic zostają prze-r. to upośledzeni w możliwościach zawłaszezania. W swoich wcześniejszych pracach I_ocke uważał jeszcze (13) i (C) za ' przeszkody w legitymizacji kapitalistycznego zawłaszczania". W Second %reatise natomiast już nie dopatruje się w (b') i (c') przeszkody do legitymizacji kapitalistycznego zawłaszc-r.ania. 7, jednej bowiem strony pojawienie się pieniądza pozwala zawłaszczae coś, co można gromadzić bez obawy, że się to popsuje; z drugiej zaś slrony w postaci pracy ludzkiej dane jest coś, czego każdy ma dość, czego nikomu nie można odebrać bez przemocy i oszustwa i co jest niemal wyłącznic źródłem wartości wszystkich pozostałych przedmiotów". Te argumenty nie uwzględniają wszakże możliwości, że, po pierwsze, pieniądz, choć nie moźe się popsuć, to jednak może być ulokowany niepro " Patrz: Essays on rhe I_aw of Narure, ed. W. von Leyden, Oxford 1954, s. 211 nn.; por. też w związku z Lockiem rozdział o nim w: Steinvorth 1981. " Second 7ieatise §$37 nn. i § 3ó; także Nozick 1981, s. 179 nn. uznaje warunek (c'). 352 T Sprawiedliwość duktywnie; że, po drugic, sama siła rohocza nic wyst:trczy, ahy wytwarzać dowolne rzcczy, ale że potrzebne są do tego również środki produkcji, a więc narzędzia, surowce, ;t przede wszystkim w najezęstszych przypadkach zastosowania siły roboczej - grunty. Gawłaszczenic środk~>w produkcji przez niektórych moic więc pozostałym, mimo że dysponują swoją siłą roboczą, nie pozos(twić dostatecznych warunków do zycia. (I3) i ((') lub (b') i (c') trzeba zatem poważnic polr:tktować jakc> ugraniczające warunki podstawowej reguły Icgitymizżliwości własnego rozwoju, są nielegalne. Liberalnego pojęcia sprawicdliwości, zwłaszcza w postaci sformułowanej przez Locke'a, nic można w związku z tym godzić z riłożeniem, że społeczeństwo, w którym występuje st:~łe bezrobocic, może być prawomocne. Pojęcie to uprawnia do nazwania tego rodzaju bezrobocia, jak też innych stosunków utrudniających jcdnostkom możliwości rozwoju i aktywnego życia, przemocg strukturalnq: naruszają one wulę jednostki. Ci, którry używali tegu pojęciu, płacili haracz liberalnemu uj4ciu sprawicdliwuści, nawet gdy często byli przeświadczeni, że krytykują liberalizm. Niearystotełesowskie, liberalne (jak się je zwykło najtrafniej nazywać) ujęcic sprawiedliwości, które cksplikuje (13), można rwię7le przedstawić następuj<łco: sprawiedliwe jest takie społeczeństwo, w klórym dorwolone s.! wszelkie działania nie naruszające niczyich praw, tj. nic stosujące picrwotnej przemocy i oszustwa, do których należą równicż wykroczenia przeciwko własności i przemoc strukturalna. Człowick działa sprawiedliwic, jeżeli nic narusza niczyich praw. Dyskusja nad liberalnym ujęciem sprawiedliwości W referowanych tu zastrzeżeniach przeciwko liberalnemu ujęciu sprawiedliwości, sformułowanemu przez I- łobbesa, Locke'a i Kanta, uwzględniam przemyślenia, odpowiadające nie tylko ~-ystotelesowskiemu pojęciu sprawiedliwości, ale również innym teoriom sprawiedliwości, bez względu na to, c-ry w jakiejkolwiek mier~e dysponuj<ł one określonym obrazem dziedziny, do której mają być stosowane. Zastrzeżenie typu Arystotelesowskiego Liberalne ujęcie sprawiedliwości traktuje jednostkę tak, jak gdyby mogła ona obywać się bez społeczeństwa. Tego ona jednak nie potrafi. Sprawiedłiwość ma w każdym przypadku do czynienia ze wzajemnym r 354 Sprawiedliwość stosunkiem jednostek. Uznaje to również liberalne ujęcie sprawicdliwości, ponieważ sprawiedliwość z jegu perspcktywy polega na właściwym określcniu granic i sfer, w których jednostki mogą swobodnic kierować swoim postępowanicm. Zależność jednostek ud siebie wzajemnic, a tym samym od społeczeństwa, wyklucza jednak możliwość takich sfer wolności. Sprawiedliwość zatem, zamiast rajmować się określenicm sfer woiności zatomizowanych jednostek, musi określać stosunek mi4dzy dawanicm i hranicm, a oznacza to, z jednej strony, określcnic zasad podziaiu produktu spoiecznego, z drugicj zaś - podziału dostępu do decydowania o społecznym programie produkcji czy w ogóle sposobic życia społecznegu. Dlatego liberalne ujęcie sprawiedłiwości nic formuiuje w ogóle żadnego pojęcia sprawiedliwości, artykułuje tylko ideę wolności, iluzoryczną, bo nicmużliwą do urzeczywistnicnia. Odpowiedź: Wzajemna zależność jednostek pozwala nie tylko na podporządkowanie jednostek społeczeństwu, ale równicż na podporzałdkowanic społeczeństwa jednostkom. Podporządkowanie społeczeństw interesom jednostek może nast<łpić wtedy, kiedy rezygnujc się z reguł takiego podziału, jakiego wymaga ujęcic Arystotelesowskic, gdyż to właśnie podporządkowanie pozwala jednostkom ksztwać ich wzajemn<ł nie- r.ależność wedle własnej woli i upodobania. Jeżeli prry tym jednostki te respektują zakaz wykroczeń, to społeczne warunki ich życia pozostają nienaruszone. Właśnie z tego względu, że jednostki są ze sobą tak nierozdziclnic związane, rezygnacja z reguł podziału i ograniczenie się do określenia granic indywidualnych sfer wolności wcale nic zagraża utrzymaniu się społeczeństwa. Podstawowym dylematem praktyki politycznej i jej teorii jest zatem to, czy jednostki mają być dla społeczeństwa czy odwrotnie, społeczeństwo dla jednostek. Rozstr-.rygnięcie pierws-t.e przychodzi tym łatwiej, w im mniejszej liczbie obszarów decyzja należy wyłącznie do jednostek. Uc~estnictwo jednostki w społecznych decyzjach o sposobie i rodzaju produkcji, o wychowaniu, kulturze, służbie zdrowia, budownictwie mieszkaniowym, ale również modzie, produkcji książek, -'.ryciu seksualnym, religii nigdy nie może wystar- czająco zastąpić jej własnej decycji o tym, co ma być konsumowane, jak należy wychowywać swoje dzieci, jakie książki czytać, do którego lekarza zwrócić się o poradę, gdzie mieszkać, jak się ubierać, z kim współżyć lub jak kazać się pogrzebać. W rozstrzygnięciach społc:cznych jednostka, jak już wyliczył Rousseau mimo swego entuzjazmu dla niej (Umowu spoteczna, księga 3, 1), ma tylko niewielki ułamek wpływu na decyzje (jedna milionowa ezęść przy milionie obywateli uprawnionych do głosowania); może je więc 355 Sprawiedliwość odczuwać tylko jako przymus. Spc~łecznc rorstrzygnięcia są więc dopuszczalne tylko wtedy, kicdy są konieczne przy wprowadzaniu w życie rcguł sprawiedliwości, np. prry konkretyzowaniu uzrtawanych pr-r.e-r. każdego najogólniejszych norm sprawicdliwości lub nadawaniu im pozytywnego kształtu, tj. zakazu przemocy i oszustwa. lnne znstrzeże~tia typu Arystotelesowskiego Negatywne określenie sprawiedliwości, tj. określenie wyrażanc jedynie przez zakaz naruszania prawa, nie wystarcza. Gjezam tJ~saMOUe~s az auezeJńM auo ia az `w~Cl M łeMrCJ~edn `~i;z~~M Ja;~eJeqa i;few n~(ews Mgpies po muamz9Jpo M aJO~~( `qa~CuieJOw Mgpi;s Ja;~eJeqa ~Cuio~az~zs ~Cpa~~ `awnl-I znf ~łeMOwfapod ~łn~aJ mat~eJeqa oąaai'zi;~M emalwnzoJZ aq9Jd 3~, ~Ia~OMIipalMeJdS łn~aJ nJa~~eJeqa o~aa~zi:IM ~eiupesezn ~Cqeł~ow am `~iu~Czan o~a~ i;óow am m~ojs~M~aazJ M li~af ~aMeu `yeMOSaJa~mez ~Cas~CzsM ~rs ~rzpo~z ~Cqy~ow i;JO~~ eu `nsuasuo~(~ ~frCza `~CMOwn eapi ~eupaf ~J yn~aJ a~ eu ema(oMZrCzJd ~ep ~i=~ow am `ualo~od qa~zs~CzJd alMO~uołza yazpoJeu aIU I y~a(ouładatu ar~e1 laafqo azsMez i;s `(asoMgpa~eJds ~n~aJ ez auezeMn ~ ~~Cq i:~ow aJO~~ `eM~suaza -afods ~o~at~ef uIaIMOq ~umfn~a~ w~o~slnnrCzaazJ 3'ai;fepetMOdpo am ~Cp~~u ~~oM~(paiMeJdS -.. b9@ -uu SZl -s bRól m~3yuiaM ~z fauyuatdayuarprrls '~iztJ_/ aydosotn/`I aqasrly~r`pall°YYnrr_./ m ~adV -(~ y tuiu 3is ł~nłsod aiuaaqU -b AI unLoy ar,nJSUUJ L~ m urC75n8nv znf ezpeMOJdM rCueut oyef IuaumB~e uy, a` 'ZN6l JUUJS uap iayrr iayua~l a~yuy eliawopV esnep ~em1 m aisale~yoS o -zpzo~ ~ylyy wo`j wnJU~/ cuolep zJte`j " `i;apf ~iS t~qełejS `t~n~aJ a~i;fatUjSI ~IMIipAIMI:JdSn t;~i:fl:w `I;MOwn Oj `i;Z7t~jOp ~~~Jnl~ `q71~1S~SM Z3ZJd 3Ut;MEUZn ·alU(OMOJqOp 7I(l~ i;ZSnw `aMlipalMt;JdS ~`Cq ~(qe `~n~aJ az `~;nwJOł ai;fnsojs n~nzrez o~a~ ~iyaun ~CwafnygJds yazar ~ya~aatJ~ qoso ~~~zJO~(aw eu aai;fełelzp ~C(n~3J zaIUMQJ ~fisaJ~o ~Cqołezaieu alUl.'MOd~jSOd OMI(patMt;JdS Oxef Oj `~1'M~Zi;IMOI(O aU0 i:few falUj)( M `~dnJń Mo~uofza amalMOUe~sod lsaf ayej az `o~al.~(a~n~(sM am~Cpaf 1I7SOMIipalMl'JdS Iwełn~aJ 31s y:js ~~ow ~n~aJ rCq~Cp·~ ~8rom;~azJjsazJd qm oai;fezsnw~Cnn ypoJS zeJO IfauolsrCząa fayodsM ~n~aJ ~empe~zn atraydumCza atraydxa zafuMoJ i;3ow alMO~(uołza faJOj~( `fayaafqqz `Cpueq łn~aJ po ~IS i;turoJ am mCzmu `olMOwn t:u a~n~do ies ysaf `eMeJd ~Cza ~nńaJ az `euo afnzt·~(sM ~euiaa 'als afep~CM tfa~(nJlsuo~( fal e~(~CyCJ~ euMep fayux asu o~ oyy~ yrsa~ -LJ~(os aunnadez ł~Cq ~CzsfayzeMfeu IłW C-1(7j?i j)()JSM `M()7iIUUaiOMZ Z~17M CUO eft;rw `i;msoMyparMeJds peu ~eMO3ozo(y t(~zaLZ ~CaaarJ pi;~(P° oąaiei~] 'la~OM -ripalMLJds łn~aJ~ Jah(eJeya ~i;zi;IM e~aiod uuCza eu `~alwnzoJZ farMy:ł euo eieMZOd `~C~aieZ OfOMS ew `eMOwn ~f~ `ndrCl o~aa efa~nJlsuo~ ~MrnJa~rCJ~ qa~(u -oieasn ~nłpaM alue~azJlsazJd qy aai:fi:zsnw~CM onneJd aueuzn afLlsoz łn~aJ i;tasaJ~ Z ZEJM fauzaałods alMOwn fauepeł~(ez oai;zai~w qn( faueMOłnwJO~s amzeJrtnn M az . `~f;GCzJd o~(i~CyCzaie~ 'I~~OMIipalMeldS łn~aJ aZJaj?ieJLli7 w~Cyo~az~zs o IMOUe~s aJOl~ `emLZSnw~(zJd ~oMeJd o erueyCd op n~uns -ojs M faf I;IUEMOSOjSEZ ~SOMIIZOw `i;msołelwnzoJ-z fof ezod `isaf Ifa~(nJ~suo~( fa~ i;~a(ez i;~(iao,H ~arsuasuo~( qn( alMOwn M msoMypaiMeJds łn~aJ ~nJa~~(eJSqa o~aai;zi;IM rCMt~~spod aluaizaieuz. ol ~CqołLZaeuzo `eMlsuazaałods o~aum op ~SfaZJd ~qlj~Ow 7el~Olł~ `amennelsozod mu M afoMS zazJd af q>;uzn oai;zaiiw oqie LMeJd o~af aisMOUe~sn owes eMlsuazaałods so~ayef aia~eM`Cqo az `~~Czołez euzow riazar viMOwn qaeuoaj M fauzaałods ~Cnnown ayazołez elułads ~qazJaod i~uqopod ~azJ~ M eMlmalsazan.oóawes z ~Cq~oqa znf e~iur(M ameuzn o~ vCJ~ łn~aJ mueuzn epyMOdpo oa `~oa ~f'G(zJd IasOMIipaIMeldS ~n~aJ ez eqazJ~ niaa uirCa M ~Lmezsnw~CM yal op OMEJd I I~~OMI(palMeldS łn~aa aaa~(Laeqa ~i:zi:IM ~arwnzoJ naozM qat ~ntpaM ~Cq `esn~od als eMnseu `~i;fod oM;ef ~(e~ euzow Jal~eJeya ~i;zi=IM qa~ y(.n ~n~aJ zeMatuod `tr8łn8a.r ~apol~V ~soMtfpatMeJds @9@ vJ~ i;ufgdsM i:u ~Cpo~z ala3lulcr~ oxef auelwnco.l ~~Cq ol ozow `?I·u~~Jd aaqa olu o~a~ ńpR laMLU ol~ `I·zsnJV:u of laraf `.~C.t~ r4n~aJ aluM~ill;Jepap qy cni;zaitw łi;u-r.n azJ~ M aLzalulsazan :Ifw;~gyeM~s~Cp :~Mi;lspod zol ~alw G.Lf.. R ,~ y... ... . ··`·..... u.QC~i ,. . `..·..Q ·.f. -itZGJZ iniijii~·I ~i~:nwo`o3u vy a `a a.L iiiali. aiu y nv n · ~`.... . .mr Ai ~ni.:~ -lulsoz~n ozow olu :owopelM nlsoJd od `zasJ~ O~Ef ńUl'MO~I~IiT'M~S~pZ ~~Cy ozow sol~ az `~Czacuz ol o;~ -erualwnzoJZ ya~ alyoJd ~CrJd msoupnJl qańupez i;fi;IMeJds alu lselwoleu ~Clń n(łn~aJ ńza ~Clal~~Cla ńłn~aH ua~oMIpaiMi:Jds łngaJ zlu IasoupJOw łn~oJ Jal~eJeya ~C.~i'zi;IM~~alwnzoJZ falMleł lsof oy wluazsnJt;u o~al IJ~OMIiZOw faai;~oJ~ Lluazalqodez op I auoluładod aluazsnJeu rrL eluLJe~n op . `I·~uazsnJLU waluarJglMOd p3ZJd i;~Owa·l.Jd Oą ·I;IUEw~ZJISMOd ·Op - wttU·l.JOIU07~ n7ipEdrtZJd M :ńZ~I;U'!. ol `Ifae~yip;M~srCp fouMl;Jd o~af op ysoMypalMeJds ńtn~aJ `af oga~i:fezsnJl;u Ifa~~yyeM~s~(p faup;JOw up i;fr;mMi;Jdn Iasouy;JOw ńłn~a~ł ~vjapłńla alqos ełynzJeu i;JOI~~ `~CdnJ~ ~auołza ·07iEf ńUI:MO~IłI~t;M~SńpZ 7rCq azow `I:zsnJl;u of ol~ `ual ysof `aaLzi:IM i;s rClal~~Cla `(łngaZl ~zal·J~ O~l'f ~CUEMO?~IfIiEM7~Sńp·!. ~~Cq azow `ezsnJeu af ~ol~ `ual .lisaf `aa3;zi;IM i;s ~C.1~ ~(łn~aZł -i;fLZSnJi;u i;f ńzJgl~ `mńl O~MIaazJd Mg~oJx qań ai;fn~gyeM~s~Cp qa~CuoisaJ~o op i:luMl;Jdn olul:zsn.leu faf ńpa~~ `ńpalM o~i~Cl I ~CpalM cai;zi:IM lsaf ełnńaZł ~ elayR;a s `Cn ,fłn~aa :In~a.r aał~aaeqa ~faisziis,~ 'zy-Gy wai;zi;IM ~saf ełn~aJ sl:~ef az `~CZaeuz oi oa `wńl pi;u MJa~dfeu ~IS ~CwM9ue;s1·z O~a~Ei~ł 'łn~aJ Jal~eJeqa ńai;7i'IM ~t:lU -pesezn arow oig3o M oa `~~s y·uo~azJd am;n;~sM ~Cqoł~Cq `~C.~i:zi;IM loj~l·Jeq~ Mo ~fl `clm:M~Czi'IMOqo fezpoJ ual Llupesezn oa `elualwnzom o~azsdai eip `n.lal~LJt~qa o~oaiezi'IM woMi:fazJd m~CuoisoJ~o lsaf łn~aJ ~soufr~zsnwńM ·(q) p0 31UZ3~LlalU I;UEM01?~l;Jl ~~Cq 3low alU ZaIUMOJ afE `I~SOMI~palMl'JCIS 1 17SOU -ieJOw ~IJOaI faai;fnwfayo `fauzańl~7:Jd nłozoil~ Melspod alMlasełM ~(zańlop laio~ z ~(a) >;IlsaM~ł . nw~CułeJOqg e Iwnfsnnosaialols~Cld Iwełn3aJ ~p:~lw n.loq~Cnn Lluazpi'saz.ld yp eulueMaiaJ .~~q azow o~aleip `.uazsnJLU nze~ez o~irCl alu~ >; `yaysnnosafalols~Gd łn~aJ eł`Czańlop ńqńp~ `fazaeul galwz.lq ~Cqełeasnw (q) eu zpalMOdp~ '(q) nlsaM~ wazeJez r(za~op (w~CyeJaqy -du) m~onnripalMeJds łn~aJ ~wawals~(s ez ~rs aluazparMOdo `aluloJMpo ł yL'zsnwńM 8uyow oa lir(za `ysoMlłpa~MUJds łn~aJ alueMOSOIs ~IS Isoupo o~aza op `walu -L~Cd z alufeMJazoJa~u ~IS eleids (e) ellsaMx ~(q) g~Cq azow ntualupesezn ~Cza muamaowoMeJdn faf ~o i:ai'fnp~Caap i:IlsaM~ ~asoMypalM>:Jds nJOal l:[~ł . . . . . . . ~ '~~ZSnwt~M ttZa~LU aru n.lal~LJ>:qa o~aai;zi;IM qy owlw qm(Jgl~ `ńtn~aJ o~ef ~I:MOwfod alsuas ~soMypaiMeJds r. Z9@ w~(zsi3M M IasoyeJOw ~(łn~aJ ~Cy `w~Cl Lz faz~(M ~IS w3łepelMOdo `aluMlaaz.ld a:luWozJlsaz.ld yat eluczsnw~CM op oMeJd zalUMgJ i;fep aai:Zi:IM ~n~aJ al7~jSt~·LSM a'!·. `~epeł~ez rCJg~ z i;~tsa.lz euzow al~ ~aai;zi;~M ia aJglx `~n~aJ a~ uyń~ ~ezsnwńM suzow waiMOy aluMeJd ~aaLleIM aiga0 M ~ńq ieaow tCInńOJ ygSOdS 1~1:f M `31U1:1~Cd al7a·I·Jl EMI1SEU (q) EIlSaM?j ~1:IUE~aZJISaZJd l~~l Lluezsnw~CM op oMLJd i;fi;p IJ~OMIfpaIMLJCIS ~(łn~aJ.oBazaeip `g~upesazn ~Cwpu -ulMOd 1 (y) i;~lsaM~ pazJd azazsaf ~Cwafels `Ipzpi;saz.ld i;f ~Cw~~Cq >(a~Mfo~xef ~olupazJdn znf ~(wpfl;~Mewo ~IlsaM~ a~ ~o~aułLJaq~f ~ o~al~snnosa~alols~ ~fl `i;la3aJ1 i:yos az i;fnJn~uo~ au~Cpaf o~Lf aJgl~ `~afn qagnnp z o~aupaf ~~tCZJ07~ EU 1:I~~JIU~ńZJIS"LOJ EIUaIMI~paIMi:JCISn EąLwtCM (E) I;IjSAMx ~aai:zi;iM aig~o M~~~Cq i;9ow ~Cłn~aJ o~azaLpl (a) ~łn~aJ aiul;~azJlsazJd ~LZSnw~(nn ouioM o~azaepł (q) yw~i;fmn~uo~ iwlu z `rw~Cuul pazJd Ia~OMI~ -palMeJds wołn~oJ uuCuopaJ~o onnlsuazsMJald ~Lp ~(zaf$u o~azaEfQ :allsaM~ aai;fnd~js~u felnl ~IUZgJpo ~Czaicł~ nwalyord ya`f.wops;~s s~;sa,H~ ya~fyy~azazsod alualuzo.r`fM 'i'@'G'@ ~so,~ypa~,~uads ~~zsnw~fn~ >euzotu o~azaup '@'~'@ B:fLluMl;Jdn auo o~aJgl~ op `snm(zJd Iwlu z zeJM e `ta3oMypaIMSJds ~n~aJ. ~eMO~daa~tr ~afcu afg~o M o~azayp `~IS ~IMOUelsez ~(wlsnw zaloł, na~oMypalMeJds ~(łn~aJ eanzJpo ~Ccg~ z znf sol~ yazaf `auzaaln~say auo 31s i.~zL~~ 'I~~OMI~paIMLJdS rCIn~aJ ipa `aup;zsnw~CM rCIn~aJ auoi~aJ~o ~aluls~ ~CupMOd ny~CzłgdsM qat M az `o~a~ op oa ~upo~z znf ia alzpy az `i;lzsa.lz >:peł~L~z a~uaaaiod o,ł, -gazalueJ~o fa~uwfeu auo wy;fept;ł~eu z>:Maluod `fa~MlLłfeu pzpo~z '~IS i;~ow qaełeap~ ya~CuzgJ aluloMJald o I~lsoupaf a.lgl~ eu `em~gdsM łnąaJ ~qa~Cl wals~Cs o~uf ~yafod ~Cq euzow ~~onnlipaoMi:Jds i;ufeJaqlf ol `almtz M ~IZpeMOJdM i;f euzow qgsods I~~f M `(~Cuza~Cllłod qnf) ~Cuza~Cl~LJd wa~qoJd o~ef aIn `~~oMffpalMeJds lsaf w~Cza `ol o arueyCd auzagozolg o~ef alu m~oMlłpaaM>;Jds walqoJd `a~ao-I ~ saqqoł~ ~uf `~arwnzoJ yazaf vqos az ala~(złgdsM eu qa~Cueze~s rzpnf muafoMZr(zJd ~LfńzJds fa~zpJi'qfnu als i=fep~(M ~Cłn~aJ o~af zr `erMeJds `eyeza -mca~o qy ogayaoMalu aiMfłzow ~i:ap~ aG(z zaaaM az ~`xalsoupaf g~oufonn uo >rzalueJ~o fatuwf>;u arMlłzow az `o,ł, 'ezsfalMleł 'ais geMep~(M azow ~~oMgpatMeJds Sprawiedliwuść Moclel regut gry Yonieważ reguły gry i ich wiążący charakter można tak łatwo pojąć, nasuwa się pokusa, by według ich wzuru rozumieć wiążący charakter reguł srr,awi~yliwn~c-i i prawo do ich wVmuszania. W tym cclu trzcha za reguły sprawiedliwości przyjąć coś, co odpowiada uznaniu reguł gry. 7ó uznanic wynika już choćby z samegu uczestnictwa w grze. I'odohną potrzebę spcłnia założenie umowy społecznej w tcoriach umowy. Jeżeli można założyć, żc obywatele jakiegoś społeczeństwa sami ustanowili jego prawa Ubo milcząco uznali je przez swoje w nim pozostawanic, chociaż mogliby przcjść do innego społeczeństwa, oznaczałohy to znalezienie podstawy wiążącego charakteru regui sprawiedliwości w umowic luh konsensic. Wielką zalctą tej konstrukcji jest, poza jej zrozumiałością, możliwość zastosowania jcj w stosunku do pylania o prawo przymuszania, które stanowi o szczególnym charakterze reguł sprawicdliwości. Nalery tylko przyjąć, że w wyraźnic sformułowanej lub milcząco zakładanej umowie społecznej wraz z treścią reguł zostaje uznane prawo wymuszające ich przestrzeganie według ustalonych kryteriów. Konstrukcja tego typu, tj. umowa, ma swoje zalety; pozwala ona łatwiej zJUZUmieć, na czym polega wiążący charakter reguł sprawiedliwości. Dlatego odkąd Grccy -r.aczęli tilozotować nad sprawicdliwością, miała ona wciąż zwolenników, wśród których najważniejszy był zapewne Sokrates'~. Mimo to nie mniej dawna krytyka tej konstrukcji wydaje się celna. Wskazuje ona, że reguły czy prawa, jeśli są opcy wiąż:lcej'? G pomini4cicm Rawlsa, z pewnością nie, ponieważ poszukiwali uzasadnicń metatizycznych. W ich wypowicdziach możemy przecież rozpoznać usiłuwanie, hy o zaletach wartości i mocy wiąż:lcej przestrzegania reguł sprawicdliwuści przekunać również ludr~ dalekich ud filozofii i nieskłonnych lub niezdolnych do zapuszczania się w uzasadnienia metafizyczne. Skoro my, ludzie dzisiejsi, nalerymy do tych nie usposobionych łilozoGcznie i domagamy się uzasadnienia niemctatizycznego, I'laton i Kant chcieliby równicż nas przekonać o wiążącym charakterzc reguł sprawiedliwości, apelując do naszego zainteresuwania, by być czymś szczególnym, różnić się od innych, uzyskać nie tylko wmawianą sobie świadomość niepowtarzalności i oryginalności własnej tożsamości. Czy jednak przestrzeganie reguł sprawiedliwości mogłoby zaspokoić to nasze zainteresowanie'? lylko w tym sensie, że są une koniecznym warunkiem lub przesłanką niepowtarzalnej indywidualnej tożsamości. Paktycznie, ich przestrzeganic muże różnić człuwieka tylko od zwicrzęcia, lecz przecież nie od innych ludzi. W odróżnieniu jednak od przestrzegania reguły w rodzaju "biegnąc stawiać dwa kroki do przodu, a jedcn do tyłu" lub traktowania swego bliźniego ze s-r.czególną brutalnością, przestrzeganie reguł sprawiedliwości może człowicka nie tylko różnić od zwierzęcia, ale również stwarzać przesłanki po temu, by człowiek c-.rynił sam siebie niepowtarzalnym. Gdyby nie przestrzegano reguł sprawiedliwości, to również jednostki nie mogłyby swobodnie aktywizować swej woli, a nawet nie miałyby możliwości rozwijać swej indywidualności. I3ez daleko idącego respektowania reguł sprawiedliwości i tym samym, przynajmniej według liberalnego pojęcia sprawiedliwości, bez pryncypialnej pogardy dla przemocy i kłamstwa, w danym społeczeńsiwie nie mogłoby być nawet miejsca dla idei niepowtarzalności jednostki. Dążąc do swej indywidualności jednostki mogłyby 370 371 Sprawicdliwość zrcszał narusznany, że nichezpicczeństwa munupolu władzy określającegu państwu hyłyhy wystarcrającu ograniczune, gdyhY legislatywa (władza ustawodawcza) - która jednoznacrnic okaruje, crym są reguły sprawicdliwości - i egzekutywa (władza wykunawcza) - z:tpcwniająca uznanie skunkretyzuwanych i upozytywnionych rcguł sprawicdliwuści zostały rozdzielone pod względem personalnym i wzajemnic się kontrolowały. To założenic opicra się na nuwym I_ocke'owskim ujęciu państwa, zgudnic z którym sprawuje ono z istoty wiele władz, odpowiccłnio do swcgo zadania, by naturalnej władzy wykonawczej jednostek w zakresic ustanawiania sprawicdliwuści (tamże, § 74, 8l, 7 nn.) nic przejnu>wać po prostu w gestię państwowegu monopolu włacłzy, ale przcz kunkrctyzację tylko ogólnic i abstrakcyjnic uznanych reguł sprawicdliwości czy prawa naturalnego używać stosownic dla opracowani:t jednoznacznych, po-r.ytywnych ustaw. Zdaniem 1_ucke'a państwo ma więc; mocą konicczności, obok władzy wykonnwczej, być władzą ustawodawczą, która nic stwarra reguł sprawicdliwości, ale cryni je jednuznacrnymi, czyli definiuje i kontroluje egzekutywęzs. (`Il~zecią władzę -- prawodawcz:ł - która ruzstrryga u tym, czy przestrzegano reguł sprawiedliwości w ich pozytywnym sformułowaniu, wprowadrił do teorii politycznej dopiero Montesquicu)26. Ta idea jest dziś aprobowana przez większość zwolenników dcmokracji jako stosowny instrument kontroli w przypadku nadużywania władzy państwowej. Jest to instrument oszczędny, ponieważ do tych trzech instancji, które są konieczne dla ustanowicnia sprawiedliwości, nic dodaje już żacłnej innej; każda dalsza stanowiłaby nowe niebezpieczeństwo nadużycia. Jest on 2' Znakomitej obrony idei anarchistycznych dostarcza Michacl 'I~ylor: (;ornrnuniry, Anarciry and Liberty. Cambridge UP 1982. Locke ogranicza zadania państwa (Second 7i·earise... §§ 123 nn.); wskazuje na nienaruszalny obszar jednostek, z którego legislatywa powinna być wyłączona (§§ 134-142); zaleca podział władz (§ 143), kontrolę władzy wykonawczej przez prawodawczą i prawodawer.ej przez wyborców (§§ 148-148). Por. Ch. L. Montesquieu: O duchu praw. Genf 1748, XI 6. 'llzecią władzą Locke'a nie jest judykatura, ale "federatywa", odpowiedzialna za politykę zagraniczną, dla której zaleas unię personalną z egzekutywą (Second Treatise... §§ 145-148). 374 375 Sprawicdliwuść ~godny z zwała i wstępem opatrzyła Daniela Gromska, wyd. 2. Warszawa 1982. - Poliryka. Przełożył i opracował Ludwik ł'iotrowicz. Przedmową opatrrył Konstanty Grzy_ bowski. Wrocław 1953. Bentham J.: Wprowadzenie do Zasad nwralności i prawodawstwa. !'rzełoiył Bogdan Nawroc.ryński. Warszawa 1958. Friedman M.: (.'apitalism and f'ieedom. ('hic:rgo 1961. v. Hayek F A.: Rechl, Gese!zgebung und Freiheil. Landsberg am Lech 1981 (l.aw, Legislation and Liberty. '1: 3, 1973, 1976, 1979). Hobbes T: Lewiatan cryli materia, forma i H~ladza państwa kościelnego i świeckiego. Przełożył Czesław Znamierowski. Warszawa 1954. - Opera philosophica quae latine scripsit omnia. 7: 2. London 1939. Hume D.: 7iaktat o nature ludzkiej (7i·eatise). 'l7um. Czesław Znamierowski. Warszawa 1963. - Badania doryczqce zasad moralności (Enquiry). Przełożyła i słowem wstępnym opatrzyła Anna Hochfeld. Warszawa 1975. Kattt L: Kryryka prakrycznego rozumu. Przełożył J. (iałecki. Warszawa 1972. - Metaphysik der Silten. C~1. wg wydania Akademie-Ausgabe Berlin. - Uzasadnienie metafizyki moralności. Przełożył Mścisław Wartenberg. 'Ilumac2enie przejrzał Roman Ingarden. Warszawa 1971. Kerferd G. B.: The Sophistic Movement. Cambridge 1981. Locke J.: Second Treatu~e of Governmenl. W: Two Treatise of Covermnent. Ed. by Laslett. Cambridge 1963. Marks K./Engels R: Dzieta. Warszawa 1972. Nozick R.: Anarchy, State and Utopia. New York 1981 (niem. Munchen 1981). Petty W: Economic Writings. 2 t. New York 1963. Platon: Państwo. Przełożył, wstępem, objaśnieniami i ilustracjami opatrzył Władysław Witwicki. Warszawa 1948. Popper K. R.: Spoleczerutwo otwarte i jego wrogowie. 'Iłumaczył 'Padeusz Korczyc. Warszawa 1987. Quesnay R: Analyse de la formule arithmelique du Tableau Econontique. W: F'r. Quesnay et la physiocratie. Paris 1958 (I wyd. 1758). Rawls J.: Eine Theorie der C:erechtigkeit. Frankfurt/M 1975 (A Theory of Justice. Oxford UP Cytaty według wyd. ang. z 1972 r.). Rousseau J. J.: Umowa spoleczna. 7lumaczył Bohdan Strumiński. Warszawa 1966. 376 377 Sprawiedliwość Steinvorth U.: Stationen der politischen 77reorie. Stuttgart 1981. Strawson ł'. R: Gesellschaftliche Mornl und persónliches Ideal. W: Grewendorf G./Meggle G. (ed.): Seminar: Sprache und Ethik. Craukfurt/M 1974, s. 317-340 (wyd. ang. 1961). Weber M.: Wirtsclmft und Gesellsclraft. wyd. 5. 1'iibingen 1980. - Wissenschnft als f3emf W: Soziologie, Universnlgeschichtliche Analysen, I'olitik (1919), ed. Stnttnart 1973. s. 311-339. Wood EVM. i N.: C.·/nss ldeoloxy nnd Ancient I'olitical 7Meory. Chcford 197R. Literatura uzupełniająca l3enlhatn J.: Wprnwadzenie do u~sad mornbtości i prawodawstwa. Przełotył l3ogdan Nawroczyński. Warszawa 1958. f3urke E.: I3etrachtungen iiber die franzósische Revolution. Prankfurt/M 1967 (ang. 17sX1). Cicero M. 'I:: De o~ciis. With an ł:nglish translation t,y Walter Miller. I_ondon 1956. - Ue respuhlica. hnm Gemeinwesen. P~1. Karl Buchner. Zurich 1952. Uahrendorf R.: Pfade aus Utopia. Miincheu 1967. liabermas J.: Iheorie deskornmunikntiven Ilandebrs. 1·rankfurt/M 1981. Hart tł. L. A.: 77te (.·oncept of Law. Oxford 1961. I-legel G. W 1?: Znsady filozofii prawa. 1'rzełoiył Adam Landmann. Warszawa 1969. Kant L: Idee zu einer allgemeinen C:eschichte in weJtburgerlicher Absiclu. W: Akadetuie-Ausgabe, t. 8. l3erlin 1784. - Zum ewigen Frieden. W: Akademie-Ausgabe, t. 8. Kiinigsberg 1795. Marsilius von Padua: Uefensor I'rrcis (1324). Rd. Richard Schulz. I łanuover 1932/1933. Marks K.: Krytyka progranur gotajskiego (1875). Marks K./ł:ngels 1·.: Manifest kontunistyczny (1848). Mill 1.: Uber die Freiheit. Stuttgart 1974 (ang. 1859). - Die Hórigkeit der Frau. I·rankfurt/M 1976 (ang. 1869). Montesyuieu Ch. I_.: O duchu prnw. 'llum. 73deusz t3oy-Żeleński. Przejrzał i uzupełnił Michal Szczaniecki. Warszawa 1957. Nozick R.: Annrchie - Staat - Utopia. Munchen 1981 (ang. 1974). Platon: Prawa. Przełoiyła i opracowała Maria Maykowska. Warszawa 1960. Rousseau J. J.: Rozprawa o pochodzeniu i podstawach nierówności między ludźmi. W tegoi: 7~ry rozprawy z filozofii spotecznej. Przekład opracował, słowem wstępnym i przypisami opatrzyt Henryk Elzenberg. Warszawa 1956. Quinton A. (ed.): Political Philosophy. Oxford 1967. Sabine G. H.: A History of Political Theory. New York 1973. Voltaire: Artykuły Egalite i Propriete. W: Dictionnaire philosophique portatif London/Genf 1794. Weber M.: Gesammelte poGtische Schriften. Tubingen 1958 (zwłaszcia: Wahlrecht und Uemokratie in Deutschland; Parlament und lZegierung im neugeordneten Deutschland). Uwzględnij równiei literaturę zamieszczoną w przypisach. J~rg Zimmermuntt 3.8. Piękno 3.8.1. Uialektyka piękna 3.8.2. Ylatońska droga po stopniach: piękno jako idea ° 5.::;icka_..i~;;..:.. :....~.-..i~,uuli.....:.. .: ,........ 3.0.~. yw . ~u ~ m yw a.a ~.a tnynua w ~~iviviiv ń7yiyiu auinńu 3.8.4. Uhistorycznienic piękna w świctle spekulatywnej filozofii historii 3.8.5. Pojęcia przeciwstawione piękttu a sanu~świadonu~ść nuuerny 3.8.6. Uoświadcienie estetyczne 3.8.7. f'iękno natury Ninicjsza prezcntacjit jest w swym zamyśle budowana jako historia pojęcia; nicmal żadna z tradycyjnych podstawowych katcgorii tilozoticznych nie nosi bowicm na sobie znamion przemian historycznych tak wyraźnic jak piękno. I'onadto pojęcie to wraz z rozpadem wielkich systemów idealistycznych w pierwszej połowie XIX stulecia przcsunęło się z ccntrum na peryferie dyskursu, toteż może ono przy określaniu zadań dzisicjszcj cstctyki odgrywać już tylko drugorzędn.l rolę. I-Iistorii pojęcia piękna nic można więc utożsamiać z wprowadzenicm do estetyki. Gresztą nic tylko z uwagi na "już niepiękne sztuki dwudziestego wieku"'. Wszak także jeszcze poetyka Arystotelesa, której oddziaływanie trudno byłoby przecenić, nic kuncentrowała się wokół pojęcia piękna, ale wokół takich pojęć jak s-r_tuka (techne), twórczość artystyczna (poiesis), naśladowanie artystyczne (mimesis) i oddziaływanie emocjonalne (katharsis). Dlatego nie możemy poświęcić mu wielc uwagi, chociaż w historii estetyki mogłoby ono zająć wicle micjscaz. W tych ramach zresztą, jakimi dysponujemy, nic możemy uwzględnić nawet tych wszystkich koncepcji piękna, które niegdyś odegrały poważną rolę historyczną. Wybór przykładów zależy w niemałym stopniu od perspektywy systematycznej. Sokratyczna dialektyka piękna, którą omawiamy na początku, określa przy tym istotne momenty pola argumentacji tak dobrze, że właściwie nie jest już potrzebny ż~den dalszy schemat orientac,yjny. ' Por. w tym kontekście JauB 1968. Nie dające się podporządkować pięknu charakterystyczne znamiona sztuki są tu obserwowane aż po antyk. 2 Zrozumiałe i obszerne wprowadzenie znajduje się u Fuhrmanna 1963. Omawia się tam również historię oddziaływania poetyki arystotelesowskiej aż po Lessinga i Lenza Y 1'iękno C:zytelnicy o przygotowaniu analitycznym hędą może odczuwać brak rozdziału, który zaj.lłby się osobno kwestią używania słowa "piękny"3. Rekapilulacja potocznie używanych zwrotów mogłaby w istocic dohitnic zadokumentować utratę znaczenia kategorii niegdyś tak wzniosłej. (`le> pięk . . ~t.,L,:":., 1lt/~,nrłrin_·~ i 1:1 rtil·kntł 11(lt~(7(la; i nickne widoki, n:c, zc siY ap,., ~.. " _.. , . i to piękne wino miejscowe!'). Lazwyczaj pytanie analitycznc hrzmi: jakicgu rodzaju akt rcalizujemy, kiedy nazywamy wś "pięknym"'1 Skala możliwości sięga tutaj od wyrazu satysfakcji ("och, jakic piękne!") aż po wyraźną ocenę estetycrną, która nickicdy zakłada hardzo złożune argumentacyjne uzasadnienic. 74 funkcję słowa "piękny" omówimy szerzej na przykładzie kryłyki smaku. Szczegółowe problemy argumentacji lilozoticznej zostan~! jednak pominięte, ponicważ mają one znaczenie raczej metudyczne niż rzeczowe (por. Iimmermann 1980, s. 145 nn.). Gdy jednak chudzi przedc wszystkim o możliwe merytoryczne punkty widzenia, wtedy analiza zastosowania tego słowa będzic musiała odwoływać się do koncepcji piękna, które uksttałtuwały się w toku historii i krytycznic ścicrały ze sobą w ramach filozoficznego lub estetycznego dyskursu. 3.8.1. Dialektyka piękna Estetyka jako dyscyplina filozołiczna konstytuuje się dopiero ukoło połowy XVIII stulec;ia (por. von Stein 1866). Dyskusja o pięknie tkwi głębiej w tradycji: bierze pocz<łtek z filozofii Ylatońskiej. Jest zatem wskaza- ne, i to nie tylko ze względu na histurię recepcji i uddziaływanią owej tradycji, dokładniej zapoznać się z tym dialugowo-dialektycznym rozpatrywaniem piękna. Grecki wyraz kalós, który z dawien dawna tłumaczymy jako "piękny", odnajdujemy w różnych kontekstachs jeszcze przed Platonem. To, żc Elfrodytę nazywano "piękną boginią" jest zrozumiałe i dzisiaj; że jednak jak w wierszu Safony - niektórzy mogą myśleć o piechocie, jako "o czymś ' Por. w związku z tym prace w: Schmidt S. l. (ed.): «scl:órw. Zur Diskussion eines umstrittenen BegrijJ'~s. Munchen 1976. ' Przykład pochodzi od Kurta 'ILcholsky'ego. 5 Przykłady uiycia k~lós w: Perpeet W: Antike Asthetik. Freiburg 1961. 1'iękno najpiękniejs-.rym na ciemnej licmi"6 jest dla nas raczej irytujące, nie mówiąc już o przykładach, które jakiś tekst solistyczny przywodzi dla pary wyrazów kalós - aischrós (piękny - hrzydki): zahijanic przyjaciół i współohywateli jest czymś brzydkim, natomiast wrogów - "pięknym"'. Ma tu zapewne znac-.ryć, że jest to moralnic wskazanc lub a~ najmniej zgodne z obyczajem. Inne przykłady pokaruj:l, że kalós może znacryć również coś użyteczncgo lub stosownego do cclu. rlćgo rodzaju mużliwości zastosowań graj.! pewną rolę w owym wczesnym dialogu ł'latońskim, w którym Sokrates prowadzi spc5r z sofistą I lippiaszem o to, "czym jest piękno" (Ilippiaa~z 1, 287 c). '1'ym samym Sokrates z góry narzuca swemu partnerowi określony sposób postawienia kwesiii: nic intcresuje go to, cu ktoś w jakiejś chwili nazwał "pięknym"; chodzi mu raczej o to, co stanowi ogólną istutę piękna, czyli co to jest "piękno samo w sobic i dla sichie". Przy tym załoieniu wszystkic podawane przez lIlpplas-r,a l prze-r. niego samego proponowane na próbę egzemplifikacje i definicje ukazują się niewystarczające. Przykładem nasuwaj<łcym się od razu Hippiaszowi jest "piękna dziewczyna". Uzupełniając ten prrykład Sokrates wymienia "piękną klacz", "piękną lirę", wreszcie "piękny dzban", i zapewne warto by się zastanowić, dlaczego wybiera on takie właśnie uszeregowanie. IIippiaszowi przychodzi na myśl, że dziewczyna, klacz, lira i dzban nie egzemplitikują piękna pod tym samym względem. Dostrzega problem hicrarchii i ktyteriów, które by mogły uzasadnić stopniowanie: "piękny", "piękniejszy", "najpiękniejszy". Sokrates komplikuje problem, wskazując na zależność oceny porównawczej od stanowiska oceniaj<łcego. Eleraklit - powiada Sokrates - ma rację twierdząc, że najpiękniejsza nawet małpa jest brzydka (llippiasz I, 289 a). Ale czy rzecz nie ma się podobnie, nie tylko z perspektywy tego gatunku? I'iękna dziewczyna, którą Hippiasz sytuuje na szczycie hierarchii, może być całkiem brzydka w porównaniu r boginią. W zależności od stanowiska zatem piękno może być brzydotą, a brzydota pięknem. Mimu to Sokrates nie chciałby tutaj opowiadać się za relatywizmem. Dlatego wprowadza do gry rozróżnienie między bytem i pozorem: coś może być piękne (obiektywnie), choć nie jest uznawane (subiektywnie) za piękne. Piękno jest niezależne od tego, "co się szerokim kołom wydaje pięknem" (Hippiasz W, 299 a). 'ló, że z reguły twierdzimy, iż coś "jest piękne", a nie że coś "wydaje się piękne", można by Sappho: Das Schónste. C~t. według Ebener D. (ed.): Criechische Lyrik, 2 wyd. Berlin/ Weimar 1980, s. 109. Z tak zwanych Dialexeis. C~t. według Oelmuller (ed.) 1982, s. 96 nn. 380 381 I'iękno prucicż wyjaśnić wskazuj.lt: na oczywiste znaczenie społecznic zakurzenionych konwencji. Sokrates podkreśla jednak, że nic ma tu żadnegu utrwalonego przyzwolcnia. Na temat piękna toczonu spory - "bardzicj niż o cokulwick innego", i to "między poszczególnymi jednostkami i puhlicznic między państwami" (294 d). i'rohicm konwencjonainości wysuwa się na pierwszy pian, icicuy próhujc się sprecyzować pojęcic piękna przez zrównanic gu z tym, co stosc>wnc (tó prepon). Właśnie sutiści twicrdzili: "l3ędzicsz mógł w świccic zobaczyć i obscrwować różne zwyczaje. NtC WszędzlC tu samo uchodzi za nicstosownc / hrzydkio (aischrós) i stosowne / piękne (kalós). ('.zas i miejsce dowolnic zmieniając się czynią to samo tu niestosowne, a tam stosuwne" (Oelmuller 1982, s. 96 nn.). Yiękno jawi się tutaj jako sprawa mody - co sugerują przytaczane w dialogu przykłady - piękne suknic i buty. Sokrates wysuwa tym samym najsilnicjszy argument przeciw własnej pozycji, ale może go elegancku zt,yć, ponicważ tymczasem sotista Ilippiasz, pod wrażenicm natarcrywie powlarzanego pytania o istotę piękna, już niemal nawrócił się na sokratyzm. 7,gadza się on więc; na zakwestionowanie równości "piękny" i "stusowny"; gdyż jcdno i drugie mogłoby hyć, zdaniem Sokratesa, tylko wtedy tym samym, gdyby "wszystko, co istotnic piękne i prawe" wydawało się takim "zawsze i każdemu", a przecież faktycznic jest inaczcj (Ilippiusz W, 294 c). Inna próba sprecyzowania piękna utożsamia je z tym "co sprawia nam przyjemność" (297 e). 7a formuła abstrahuje n,[,ea co kocham, gdy kocham Cicbic'? Nic wdzięk ciała ani urodę iycia, ani hlask światła tak miły oczom; nie słodkie melodie róinor-.tkich picśni, nie woń przyjenu~ą kwiatów, olejków i korteni, nie przysmuki i miód; nie członki ciała, nęcące do uścisków - nie to kocham, gdy kocham Boga mego. A jednak kocham jakieś światło, jakiś głos, jakąś woń, jakiś pokarm i jakiś uścisk, gdy kocham Iłoga mego: światło, głos, woń, pokann, uścisk wewnętrznego mego (xJowieka, gdzie przyświeca duszy mej światło, nie objęte przestrzenią; gdzie rozbrzmicwa pieśń, której czus nie porywa; gdzie woni nie unosi podmuch; gdzic apetytu nie znuuejsza Żarłoczność i gdzie jest zadowolenie, którego nie psuje przesyt. Oto co kocham, gdy kocham Boga mego (Augustyn, Wyznanin X, 262 nn.). Estetyczność wpisuje się zatem również do owego spirytualistycznego doświadczenia, które tak zdeeydowanie chciało się jej pozbyć. Dwuznacznie stoi piękno między najwy-iszą rozkosrl w Iłogu i grzeszną pokusą, i, być może, Kierkegaard miał rację twierdząc, że zmysłowo-erotyczny moment piękna został tak wyraźnie wyartykułowany w rezultacic chrześcijańskicj próby wyparcia go (Kicrkegaard 1976, I, 100 nn.). Paradoks zmysłowego po-r.nania niezmysłowości mógł również wywrzeć wpływ na ocenę sztuki w jednym lub w drugim kierunku. Zamiast podkreślanego przez Platona oddalenia od czystej idei piękna można wydobyć moment udziału (methexis), dzięki któremu nawet najbardziej znikomy pozór partycypuje w hycie'S. Z perspektywy strategii pojęciowej szczególnie skuteczne okazało się zastąpienie ontologicznej wykładni stosunku odbicia i wzoru przez interpretaeję psychologiczną w kontekście procesu tworzenia artystycznego: kiedy Fidiasz tworzył posąg Zeusa i Ateny, "nie przyglądał się żadnemu rzeczywistemu człowiekowi, którego mógłby odtworzyć, ale w jego własnym duchu panowało wzniosłe wyobrażenie piękna; jemu się przyglądał, w nie się pogrążał, jego wzorem kierował się w sztuce i wykonawstwie"'6. Skąd wszak r~ W sprawie stosowania w teorii sztuki pojęcia idei w antyku, średniowieczu i renesansie por. Panofsky 1960. t6 Cicero: Orator ad Brutum I1, s. 7 nn.; cyt. wg: Panofsky 1960, s. 5. 389 1'iękno że czcrpic artysta swoje wyobrażenic, swój prawzór, swoją idcę`? Ula powułujących się na Ylatuna teoretyków sztuki w czasach renesansu dostęp du idci za pośrcdnictwem zmysłów nie wydaje się podejrrany. "(hva idca piękna, którą ludzie cu najduświadczeńsi putratią rozpoznać, unika ducha nc~ihawinncart clttświacicwenia" lAlht·rti IR77 c ISfłl Wraz z umocnieniem się zasady duświadczenia w tcorii szłuki spustrzeżcnie zmysłuwe (uislhesia~) uznano ustatecrnie za konicczny mument piękna. Gnaczry malarz ma w swym wnętrzu wiclc łigur i nawct gdylry i.ył wiccznic, to dzięki tym wewnętrznym ideom, o ezym pisze Platem, mógłhy znowu cuś nuwego Inlkazać w dzieiach. Nie można nauczyć się od człowicka, j:tk rohi się piękny obraz. Gdyi nic nw t;lkiegu człowicka na liemi, który potrafiiby ostatecrnie okrcślić, jak miałahy wyglądać najpięknicjsza postać człowieka. Nikt tego nie wie prócz samego l3uga. Wskazane byłoby zastanowienie się nad pięknent ~Itzeba je według stosowności wnosić w rzeczy. Gdyż w nicktórych rzeczach postrzegamy coś jako piękne, w innej nie byłoby ouo piękne. Nie jest nam łalWU rOZł)ozllaw;IĆ, co jest piękne, a co piękniejsze. Jest howiem możliwc, że oto zostaną zrobionc dwic rzeczy, żadna z nich niepodobna do drugicj, gmbsza i cię~sz:v, a my nic będzicmy potrafili ocenić, która z nich jest piękniejsza. 1'iękno - nie wiem, co to jest; chociaż wiąże się z wielonw rzeczami ... Nazywać coś «pięknym» chcę tutaj w takim znaczeniu, w jakim niektórzy nazywają «stosownynn>: co więc cały świat uwatża za stosowne, to i my uwaiamy za stosowne. A zatcm, taki.e to, co cały SWlat UWal;i Za piękne, chcemy też uwaiać za pięknc i piluic o nic zabicguć ... Jest wiclc odtnian i przyczyn piękna. 'Ićmu, kto chce je ukazać, trzeba tym hardzicj wicrzyć. Im więcej usunie się ułomności, tym więcej piękna zostanie w dziele. Nicch nikt nie dowierzu sohie zbyt wiele. I3owiem wielu dostrzega więcej niż jcden. C'hociaż możliwc jcst równicż to, że np. jedcn rozumie więcej niż innych tysiące, ale to zdarza się rzadko" (Durer, s. 208)". rló, że Durer powołuje się na Platona, jest wprawdzie wymownym świadectwem powiązań między tilozulią i konkretną retleksją teorii sztuki; jest to jednak również dokument przełomu epokowego kierującego się w ostatecznym rachunku przeciwko założeniom platonizmu: pytanie o absolutne kryterium schodzi na drugi plan wobec zainteresowania różnorodnością możliwości realizacji piękna i spornego charakteru jego oceny w dyskursie, w zwiałzku z czym pytania, jaka realizacja artystyczna jest "piękniejsza", nie sposób już jednoznacznie rozstrzygać. " Ujęcie o zmodernizowanym brzmieniu słownym. W brzmieniu pierwotnytn przedrukowane w: Durer A.: SchrifilichYr Nachlaf3, t. II Nurnberg 1966, s. 99 nn. I'iękno 3,$,3. Subiektywizacja i indywidualizacja piękna w świetle krytyki smaku Już Sokrates wskazywał w ruzmuwic z llippiaszem na hrak konsenSu W KWCSIII, CIy 171trkllU Ilta Wtitl..łcy oualaktc~, ily iia~t4liiiić ~ńviiCćiiiW iw:iv się na pytaniu, ctym jest piękno "samo w suhie i d1a sicbic". Wraz z odwrotem od tego ontologiczno- metafizycznego ruzumicnia piękna w centrum filozoficznej dyskusji wchodzą subicktywne prresłanki doświadczenia estetycznegu. Gwłasrcia wick XVIII stui pod rnakicm trw. krytyki smaku (por. Klein 1967; IBiumler 1967). Już samo to pojęcic jest właściwic prowukacją, kojarzy ona przecicż przynajmniej melaforycznic najhardzicj wysuhlimowane wytwory sztuki z pogardraną przez 1'latona "najniższą" płaszczyrną zmysłowości. W każdym razic rozum i intclckt w coraz większym stopniu tracą swoją dotychczas oczywistą n~lę instancji uceniającej. 7.akwestionc>waniu ulega przede wszystkim możliwość wywiedzenia piękna z danych z góry ogólnych reguł oraz ich intersuhicktywnie wiążąc.y charakter. "ZdaJe się, że stanowi to jedną z głównych przyczyn, dla których tej wł;tdzy wydawania sądów este czn ch nadano właśnie miatto smaku. C'hoćby bowiem ktoś wyliccał mi wszyslkie składniki ty Y pewnej potrawy i nadmicniał, że każdy z nich jest dla nutic sam przyjenmy, i jeszcze poza tym słusznie chwalił wartość zdrowotną tego pożywienia - to jestem głuchy Ila tC WszystklC argumenty, próbuję potrawę mym językicm i nrym podniebicniem i na tej podstawie (a nic podług zasad ogcilnych) wyd:tję swój sąd" (Kaut, Kryryka wdnd~ sqd.enin, 13K1~, Warszawa 19H6, s. 196). Akcent dyskusji przenosi się zatem nie tylko z przedmiotu na podmiot, ale także z pytania o kryteria piękna na pytanie o przesłanki, metody i celc oceny estetycznej. Mimo tu nie da się tutaj definitywnie oddziclić hezpo- średniego i pośredniego określenia: To, czy i w jakim sensie można się spierać o smak, zależy również od tego, co w ogóle rozumicmy przez "doświadczenie estetyczne" i jakimi aspektami przedmiotu ma się ono kierować. W kontrowersji między empirystami, racjonalistami i krytycystami w grę wchodzą zawsze, obok formalnej perspektywy argumcntacji logicznej, również stanowiska Ireściowo-normatywne. ~lak więc estetyka racjonalistyczna wymaga, aby podmiot ustępował przedmiotowi, a to, co szczególne, ustępowało temu, cu ogólne. Indywidualnie oceniający smak może więc według niej odgrywać tylko chwilową lub drugorzędn<ł rolę w ocenie piękna. Jest on równoznaczny z "umiejętnością słusznego sądzenia o pięknie 390 391 Yiękno wicrsza, myśli czy wyrazu, które najczęścicj człowick tylko wyraźnic odczuwa, ale sam nie sprawdza według rcguł" (Oottschcd 1977, s. l25). Sącł smaku należałuby zatem zastępuwać zawsze sądem intclektu, który wyraźnie wykłada warunki sądu i duwodzi jcgo intersubicktywnej ważności. Sztuka hnwic·m nie· nnwinnsr hvo wvd;mn wvłncynic· r·oniimmwi lii~l.ii" ą ic·i rr·omłv - 1 J J aa J. ( "'. _ powinny mieć swoje pudstawy "w niezmiennej naturze samej rzeczy". Za "~.ródło wszelkiego piękna", w jak największej zgodzie z tradycją platuńską, uznaje "dokładne proporcje, porzydek i właściwą miarę części" ((iott- sched 1977, s. 123/132). Dla estetyki empirystycznej natumiast s.łd smaku wcale nic pozostajc w naluralnej rclacji z intelektem; jest on raczej funkcją władz "irracjunalnych": duznania zmysłowegu, uczucia i wyobra2ni. Ich przejuwy jednak nic mogą pretendować do obiektywnej ważności i intersubiektywnic wiążącego charakteru, więc międry rozmaitymi ocenami estetycznymi tego samcgo przedmiotu nie zachodzi żadna sprzeczność lugiczna. "I'ięknu nic just jakością w samych rzeczach; istnicje jedynie w duchu tego, kto je ugląda; każdy zaś duch spostrzega inne piękno" (Hume, t. III, s. 252)'8. O kwestii smaku nie można zatem dyskutować. W jaki sposób upewniamy się jednak o odmienności naszych doznań piękna? Czy nie zakładamy, że w medium intersubiektywnie wiążącego języka możemy jednak porozumieć się w sprawie kryteriów takiej odmicnności? Skąd wynika, żc moi.na by jednak dyskutować o smaku, bo choć już argumenty empirystyczne wydają się przekonujące, kicdy chodzi o odrzucenie racjonalistycznego postulatu, by sądy smaku były wyprowadzalne z ogólnych reguł, to wątpliwe wydaje się stanowisko empiryzmu, kiedy ogłasza ekspresję doz.nań za wyczerpującą treść oceny estetycznej. EIume zresztą mówi również o faktycznie istniejącej normie smaku (standard of taste) i uznaje tym samym, że przy wszelkiej subiektywności w szczegółach istniejc jednak na ogół godny uwagi konsens w ocenie piękna. Instancją OdWOłaWCZą dla ważności tej normy jest znowu sąd doświadczonych krytyków, a po stronie przedmiotowej ów szereg "arcydzieł", które w długotrwałym procesie oceny krytycznej zdały próbę czasu (test of time: Ilume, t. III, s. 256 nn.). Kontrowersja międ-ry racjonalizmem i empiryzmem tworzy punkt wyjścia dla Kantowskiej Krytyki władzy sądzenia, która zwrócona ku podmiotowi doświadczenia estetycznego początkowo postępuje śladem argumentacji empirystycznej. " W tłum. z angielski~o przez autora. 1'iękno "AbY odróżnić, czy coś jest piękne ezy nie, odnosimy wyobrai,cnia nic za ponu>cą intelektu do przedmiotu w celu uzyskania poznawania, lecc za punu>cą wyubra5.ni (hyć nurże wiążącej się z intelektem) do podmiotu oraz jegu uczucia roxkoszy luh przykrości. Sąd smaku nic jest więc sądem logicznym, lecr estetycznym, przez co n~zumie się sąd, któregu racja determinująca nie może być inna, jak tylko subicktywnu" (Kant, Krytykn wtnrLy sqdzenirr, wyd. cyt., s. 3). Ta wypowicdź nic jcst u Kanta ani empirycznym stwicrdzenicm, ani normalywnym ustalenicm, alc wypuwicdzią "transcendentalną", która odnosi się wyłącznic du furmy duświadczcnia estetycznegu'v. Mówi una również o "ruzważcniu piękna" wediug jegu różnych "mumcntów", którc z kolci odpowiaclają tablicy kategorii rozpatrywanej w Krytyce czystego rozumu. ~ak więc pierwszy mument rozważania udnusi siĄ do "jakości" sądu estetycznego, tu znaczy przede wszystkim du warunków jego potwicrdzenia lub zaneguwania. Właściwym cclem jest wszakże ukreślenie stanu subicktywnego, który jest adekwatny wobcc "czystej" manifestacji smaku. "Smak jest zdolnością do oceniania pewnego przedmiotu lub sposobu przedstawiania albo podobania. t'rzedmiot takicgo upodobania nazywa się pięknym" (jw., s. 73). Moment bezinteresowności winien odróżniać upodobanie w pięknie z jednej strony, od upodobania w tym, co przyjemne, z drugiej - od upodobania w tym, co dobre. Moralizującc rozważania, np. nad "potem ludu" przełanym przy budowie pięknego pałacu, powinny odgrywać równie niewielką rolę, jak zainteresowanie "istnieniem rzeczy", przy crym Kant ma wyraźnie na myśli zawartość przedstawieniow<ł sztuki mimetycznej. Kto na widok martwej natury udczułby apetyt na namalowany uwoc, byłby więc zwykłym filistrem. Myliłby on piękno z tym, co sprawia prryjemność; to, co "przyjemne", tylko bawi, a nic "podoba się" w swym przedstawicniu (§ 3, s. 66). Należy odróżniać czysto reJleksyjną rozkosz estetyczną od "grubej" przyjemności zrnysłuwej, pustawę upanuwanegu dystansu ud wulgarnego apetytu. 'Ii-udno w tej konstrukcji rozkoszy, która nic musi sprawiać przyjemności, dopatrywać się czegoś więcej niż tylko określenia formalnego; zbyt silnie przypomina o platońskim dyscyplinowaniu zmysłowości ze wszystkimi jej normatywnymi konsekwencjami~°. '9 Kant zreszt uż a o cia "doświadezenia" o wiele bardzie rest k nie; z dzisie sze ~t YH' P ję j rY ~7 j j perspektywy jest ono jak najbardziej stosowne, o ile wciąż zapośrednicza między subiektywnymi i obiektywnymi momentami określającymi. W sprawie hermeneutycznie rozszerzonego pojęcia doświadczenia por. Ei. G. Gadamer 1965, s. 330 nn. 1° E Bourdieu w studium socjologicznym (Die feinen Unterschiede. Kritik der gesetlschafflichen UrteiLrkraft. Frankfurt/M 1982) interpretował rozróżnienie Kanta jako symptom przeciwieństw klasowych, tj. "opozycji wykształconej buriuazji i ludu" (s. 765). 392 393 Piękno ł3ardzicj przekonujące wydaje się wskar..tnic na rclleksyjność smaku w związku z objaśnieniem drugicgo momentu dcliniowania piękna, który odnosi się do "ilościowości" s.ldu estetycznego w sensic jego możliwego zakresu ważności: "I'iękne jest to, co bez pośrednictwu pojęcia powszechnic ,.·ł,.l.·.~° /:..~ .. S2(1\ I),wlbr.,ńlr.nir, hr·vrn nmćrnrlnirtur·n nriinr·i·n wnuł·vit· cie~ Są~ pvuvi.u U..., .n. ~,~~. ..,...~.".,......., .,....... t,~,.,........... przyznawać rację empiryzmowi, akcentowanic powszechności - racjonalizmowi. Jak można jedno i drugie pomyśleć spójnie`? I'aradoksalność tego sformułowania niknic, jeżcli "bcz pośrednictwa pojęcia" zastąpimy przez "nie tylko podług poJęć" (jw., s. 83); gdyi zdecyduwana krytyka empirystycznej redukcji piękna do całkowicie prywatnej jakości doznawania bcz jakichkolwiek roszczeń o obiektywność polega właśnic na stwicrdzeniu, że sądy estetyczne wymagają namysłu nad tym, dlaczegu i w jakim względzie coś jest "piękne". O ile smak jest refleksyjny, pozwala się wyartykułować równicż P°Ję~t°`^'° i dyskutować w ramnch dyskursu. 'I«, żc Kant mimo wszystko wzbrania się przed mówieniem tutaj o "uzasadnieniu", łączy się z jednej strony z jego jednostronnym kierowaniem się ideałem logicznic nieodpartej dedukcji z ogólnych reguł. Ze stanowiska, że nikt nic powinicn być "zmuszony do uznania czegoś za piękne" (jw., s. 83), nic wynika jeszcze rezygnacja z postępowania argumentacyjncgo. Zresztą zmysłowej oczywistości w sensie sprawdzenia argumentów w konfrontacji z indywidualnym i konkretnym doświadczeniem przysługuje szczególna pozycja w dyskursie estetycznym. Możliw~ści przenoszenia sądów estetycznych na "porównywalne przypadki" wyznacza się tu bardzo ciasne granice: "Gdy ktoś odczytuje mi swój poemat atbo prowadzi mnie na przedstawienie, które ostatecLnie nie przypada mi jakoś do smaku, to, choćby powoływał się na I3atteux c-.ry Lessinga lub jeszeze dawniejszych i sławniejszych krytyków smaku oraz na wszystkie przez nich ustanowione reguły jako na dowód, że jego poemat jest piękny, i chućby pewne miejsca, które właśuic mi się nic podobają, zgadzaty się w pełni z regułami piękna (jakie zostały w tym względzie ustanowione i są powszechnie uznawane) - zatykam sobie uszy, nie chcę słuchać iadnych argumentów i mędrkowań i raczej przyjmę, że owe reguły krytyków są błędne albo że przynajmniej tutaj nie zachodzi wypadek ich zastosowania, nii bym miał dopuścić do tego, by racje dowodowe a priori determinowały mój sąd; ma on bowiem być sądem smaku, a nie intelektu czy rozumu" (jw., s. 196). Z drugiej strony jednak Kant innych może wprawdzie, i to słus naszego sądu" (jw., s. 195), że pierwszego sądu, jeżeli ponownie nowych argumentów. Z takiego stwierdza, że "niekorzystny dla nas sąd znie, wzbuduć w nas wątpłiwości co do noże nas to skłonić do rewizji naszego rozpatrzymy jakiś przypadek w świetlc punktu widzenia również w dyskursie 1'iękno estetycznym nie nut sądów w ogóle nicmożliwych du uzasadnienia. '1« więc, co uważa się za "zmysłową oczywistość", jest zawsze współokreślane przez kontekst retleksji, do którego zawsze należy każdorazowy sąd smaku. Zó z kolci kicruje spojrzenie nn zawarte w owym sfurmułowaniu odnic. · , .ł~ ,.·H ;::FC' J C "t ,. .. . . ' 1 JWaiv yvW.aa,v,v, . . .. .. vuv W vvuvt, ićlv,t.llv. L r\IJlA.I.\,IIIGIII \I "/.~,\)Ul~ wszystkich", tj. "sąd smaku sam nic pustuluje zgody wszystkich (czynić to bowiem może tylko sąd logicznie ogólny, ponieważ może przytaczać racje), a tylko imputuje każdemu tę zgodę jako jeden z przypadków reguły, której potwierdzenia oczekuje on nic od pojęć, Iccz od przył.lczenia się innych ~do niegoJ" (jw., s. t~4). (3dyby tak zrezygnować tu z nazbyt surowego idcału uzasadnicnia logicznego i pójść na ustępstwa przyznając, że równicż uwicrzytelnienic przez indywiduzumicć przcz "celowuść hez cclu"'? Kant określa ją z jednej struny jaku "moment formalny w wyobrażeniu jakicjś rzeczy, tzn. poł.lczenic różnorodności w jednię" (jw., s. 102), z drugiej zaś jako "pewną celowość stanu przedstawień w podmiocic" (tamże), tj. harnu~nijne zespolenie różnych uczuć kryjących się w doświadczeniu estetycznym (por. § 15 i 39). I'ouczającym przykładcm jest mument formalny w malarstwie: w nim howiem istotę ma stanowić rysunek, "w którym podstawwać jako "jedność" analitycznie zrazu ruzdziclune obszary tcurii, praktyki i estetyki. lzważania Kantuwskic nad smakiem pmwadzą zatem do takicj definicji piękna, która wydubywa jego funkcję w całuściuwym procesie oświecenia: pięknu jest "symbolem tego, co etycznie dobre" (s. 302), a "prawdtiwa propedeutyka w celu ukonstytuowania smaku" polega na rozwijaniu "idei etycznych" i "kultury uczucia moralnegu", "albowicm tylko dzięki doprowadzeniu do harmonii międry zmysłowością a tym uczuciem prawdziwy smak może przybrać określoną, niezmicnną formę" (s. 307). Można jednak z dobrym uzasadnicnicm spierać się u tu, czy tego rodzaju itiezmienność w kwestii smaku jest w ugóle warta zabicgów i czy właśnie raczej zmiennuść moi.liwych punktów widzenia nie stanowi właściwego żywiołu dyskursu estetycznego. Wspominaliśmy już o tym, że pośrednic określenie piękna w sensie analizy sądów estetycznych nie jest możliwe bez określonego wstępnego ruzumienia piękna ud struny przedmiotowcj. 'lak więc zuczynaj.lca się w XVIII w. subiektywizacja piękna pozostaje w zgodz~e z jego indywiduulizac.ją jako zjawiska obiektywnego, która ostatecznie prowadz~i do tego, że ogólny charakter gatunkowy ustępuje miejsca wysuwającej się na pierwszy plan szczególności pojedynczego dzieła sztuki. Już racjonalizm miał wyraźną świadomość napięcia między logiczno-pojęciową abstrakcyjnością i estetycznie zmysłową konkretyzacją. Leibniz np. podkreślał, -'r.e ogląd -r.mysłowy odnosi się do "niezmiernej subtelności rzeczy", która "zawsze i wszędzic zawiera w sobie rzeczywistą nieskończoność". Poznawać można ją tylko na przykładach (Leibniz 1959, t. III-1, Przedmowa, s. XXXIX i s. 445). W znamienny sposób ocena estetywna najbardziej plastycznie zaznacza granicę Y 398 Piękno określenia czysto pc>jęciuwego: tutaj jest jakieś "nie wiadumo co", które nas zadowala i udrzuca (t. 1, s. l26 nn.). 'li< dziedzinę kunkretu, szczególności, indywidualnuści l;aumgarten czyni przedmiotem nowej dyscypliny lilozoticznej - estelyki. 1'rawdzic lugicznej zostaje przeciwstawiuna prawda estetyczna (veritas ueslheticu), egzemplilikowana głównic duświadczenicm dzicła sztuki: Di~L.,.. .laa.·h ·.a·r.,.,.,:., .. ",1.,:. ,..,..t",..,.., ,1 :t .. "aa~ma) .....,.. a.,...il,..~., .: ~,ą:wu~.w wway,,m;~ i::ą'vSi.v; ini uV1 atl. ~7\i ~(.I,GG~:,11 ły" (Baumgarten 1907, 11, § 441). ! perspektywy "pięknegu ducha" należy zawsze temu, cu indywidualne, dać pierwszeństwu przed tym, cu ugólne. Wolna od obciążeń systemuwych estetyka empirystyczna opowiada się za indywidualizacją piękna. W ten spusób lurke usiłujc raz na zawsze udeprzeć pogląd, że daj:lca się racjunalnic wykalkulować harmonia stanowi istotę piękna. "Wszelkic prupurcjc, wszclkic przypurządkowania iluściowe s:l jednakowe dla intelektu, bowicm z nich wszystkich wynikają dla niego tc same prawcly - tak z większych, jak z mnicjszych, z równuści, jak z nierówności. Ale piękno z pcwnuścią nic jcst idcą, która ma coś wspólnegu z mierzenicm, pudobnie juk nic jej nie łączy z liczenicm czy geometrią" (Burke 19fi0, s. l29). 'ló, co konkretne, szczególne, indywidualne nie daje się sprowadzić do pojęć ogólnych czy praw liczbowych. W odniesieniu du warunków tworzenia piękna ten odwrót od ogólności na korzyść tego, co indywidualne, wyraża się w teorii oryginalnego geniuszu, który nie podlegając przymusowi jakichkolwick reguł tworzy przykładowe dzieła, mogące póżniej służyć za wzór umysłum mniej oryginalnym. rlu teoria, szczcgólnie przekonująco ogłoszona przez Younga (1759), wraz z krytyką myślenia harmonicznego lurke'a, przeniknęła do Kantowskicj Krytyki władzy sqdzenia. Istotnie, emfaza, z jaką zapewnia się tulaj, że sądy estetyczne są zawsze s:ldami "jednostkowymi", jest -r.rozumiała tylko na tle takiego pojmowania doświadczenia estetycznego, zgodnie z ktc5rym ostatecznie chodzi zawsze o to, co indywidualne, a nie o to, co ogólne - w całkowitym przeL~iwieństwie do stanowiska estetyków racjonalistów, którzy domagają się, by "badać nie to, co indywidualne, ale gatunki, cechy ogólne i sposoby przejawiania się w szerokim zakresie"22. Pod wrażeniem teorii oryginalnego geniuszu tworzy Kant taką definicję piękna, która łączy subiektywne przesłanki doświadczenia estetycznego z warunkami ich produktywnej obiektywizacji w dziele sztuki. W przeciwieństwie do wytworu sztuki "mechanicznej", będącego wynikiem zastosowania Wypowiedź Samuela Johnsona 1709-1784 , an elskie o k t ka sztuki, zna du ce o si ( > x~ x ry y ł ią x ę pod wpływem klasycyzmu; cyt. za Wellekiem 1959, s. 95. 399 Piękno ogólnych reguł, wytwór sztuki "pięknej" winien jawić się tak wolnym od "wszelkiego przymusu arbitralnych prawideł", jak gdyby dzieło było "wytworem samej tylko przyrody" (s. 229). rló sformułuwanie zaskakuje początkowo, ponieważ Kant w swej tilozofii tcoretycznej pojmuje "przyrodę" jako sumę prawidłowości wszelkich przedmiotów możliwego doświadc-r.enia. la racjonaina strona prryrouy nie inietesuje g~ iutaj. wtc;tyc~.i~a jcst nic owa przejrzysta dla intclektu "plantacja pieprzu", gdzic tyczki, po których pnie się ta roślina, twurzą równoległe alejc, ale w "swej różnorodnuści aż do zbytku rozrzutna tamtejsza przyroda, nie podporz<łdkowana przymusowi sztucznych prawidcł", która dlatego może bez przerwy "dostarcr.6). Jest to oczywiście państwo pozoru estetycznego i tylko "marzyciel" mógłhy myśieć, że może ono być zreaiizowciąione ze wszystkich ludzkich słów. 7adue nie zostału tak zbrukane i poszarłrtne na staępy. C:ałe pokoleniu ludzkie przerzuwły na to słowo ciężar swego bojaźliwego życia i przyginaty je do ziemi; lery ono w prochu i d7wiga ciężar wszysikich._. Jakie zrozumiałe jest, że niektórzy proponują na czas jakiś zamilca.ee o urrectach ostatecfnych», ahy nadużyte słowa nwgły być przez to wybawione! Ale w ten sposób nie można ich wybawić. Nic możemy słowa HBbgH wyszorować do czysta i sprawić, by znikły spękania; ale nu~żemy takie jak jest, zbrukane i postrt.ępione, podnieść z ziemi i pokrzepić się nim w godzinie wielkiej troski° (Buber 1953, s. 13-l5). 3.9.1.1. O stosunku filozofii do wiary objawionej przegltld retrospektywny 7eologia tilozoficzna i teologia konfesyjna zawsze pozostawały w bliskich związkach. Religia objawiona, która zgłasza uniwersalne roszczenia o prawdę, musi bowiem starać się je zrealizować w formie teorii apclującej do rozumu wszystkich, cryli w formie (ilozołji religii. Teologia konfesyjna dążyła do tego, by o Bogu, poświadczanym przez wiarę, myśleć refleksyjnie. Filozofia konfrontowana z tym postępowaniem usiłowała wywnioskować mocą wewnętrznej konsekwencji swych zawsze "świeckich" założeń, w jakim stopniu mówienie o Bogu, to dane, zastane już w napotkanym świadectwie i w poddanej krytycznej rełleksji formie myślowej, nie jest sprzeczne z bezwarunkowym rozumieniem prawdy i uzasadnienia. Bezwarunkowości tej wymagała tilozolia jako niezbędnego hotycontu swych wypowiedzi i systemów wypowiedzi. Dążyła ona przy tym do uniwersalizacji treści sygnalizowanych nazwą "BÓg". rIe zaś mogą zgadzać się z przekazanymi przez tradycję kształtami religii i teologii chrześcijańskiej, jednak zawsze było sprawą sporną, czy muszą one być zarazem rozumne i nieodparte. Filozofia i teologia współpracowały ze sobą, dopóki rozum filozoficzny uznawał się jako ancilla theologiae za służebny i wierze przyznawał niejako generalne pełnomocnictwo w sprawach jej własnych podstaw bezwarunkowych. Zawsze jednak realizacja tego rozumu, również w klasycznych 429 l~óg okresach owej asymetrycznej syntezy, podlegała nieustannym sporom bądź dlatego, że wiara uważmła, iż źle rozpoznawano jej domenę, bądź z tej racji, że rozum miał się podporządkowywać ograniczeniom poznawczym narzucanym autorytatywnie. Na progu nowożytności - obojętne gdzie, kiedy i jak wyznaczymy jej poczżliw:l drogę". Samo to zadanic powinności, maj:lce na uwadze tworzenie państwa IW żcgo, jest wszakżc "nieskończone" (s. 83). Absulutne pytanie zawartc w rcligijnym "ujęciu określonych treści nadziei" (s. 87) przekrucza wszclką daną odpowiedź (s. 84). Związanc z tym tokicm myślowym wskazanie na I:rnsta l;locha jest oczywiste: w "cicmności przeżywanego momentu" ujawnia się w ostatecznym rachunku niemożliwy do zaprogramuwania, otwarty wymiar wolności, która pozwala naszemu Ja aktem odważnej decyzji wci:łż na nowo projcktuwać siebic na możliwości "stawania się sobą" (s. l25). 3.9.2. Od substancjalnej metafizyki do absolutnej podmiotowości - perspektywa historyczno-filozoficzna ; W obrębie starożytności należałoby z tej perspektywy nawiązać raczej do spekulacji o "jednym" - epekeina tes usias (by tak rzec: od Platona przez Speuzypa i wielorakie wątki różnicujące do ł'lotyna) - niż do tradycji pozostającej pod wpływem Ksenokratesa i ~lrystotelesa, która refieksję o boskości ujmuje raczej kosmologicznie (por. Kramer 1964). W nieskoń ', , czenie subtelnych odmianach odzwierciedlają się te akcenty w tilozofii i mistyce średniowiecza. W nowożytności wypadałoby wskazać na pewne podstawowe rysy omalll wianej tu problematyki u Kartezjusza oraz zastanowić się nad kształtem . l3óg ontologicznegu duwodu na istnicnic l3uga u Spinuzy i l.cibniza. Można by przy tym p«kazać, że Kantuwskic jegu ujęcie jest wprawdzic wewnętrznic spójne, ale nie tralia w sednu untulogicznej argumentacji K:lrlcl~USZ:I. Zarysujemy tcn prohlem pukrutce przechodząc od Kanta do i Icgla. Wykazawszy, że na płaszczyźnic tcoriupoznawczej ani nic nu~żna dowicść obiektywnegu istnienia l3ogu, ani temu zuprzeczyć, chuciaż "136g" jest koniecznym pujęcicm ruzumu, ktcire jaku "zasacla regulatywnu" jcst pudstawą jedności naszcgu poznania przyrudy, Kant pudejmuje ud nuwa kwestię Boga na gruncic liluzutii praktycznej: świadomuść muralności nic możc odrzucić pytania o ustatcczną jcdność nwralności i przyrudy, której to jedności nic muże przecież wprowadzić żaden poszczególny akt moralny. O ile Ja wicrzy, że dzięki zintegrowanemu działaniu zasiugujc na szczęśliwość, o tylc narzuca mu się dupuszczalność ruzumnego pustulowania 1W ga, który tę jednuść gwarantujc jaku przyczyna przyrody i jaku muralny prawodawca. Ge względ<>w praktycznych jegu istnicnic należałohy raczej potwierdzić. Dla I~ichtego (który początkowo postępuwał drugą Kanta), dla Schellinga, Hegla i innych ta teulogiczno- kumpensacyjna kalkulacja muralności nic była już przekonuj:lca. I Ioryzont tego, co ci myślicicle precyzyjnicj sformułowali w obrębie lilozo(ii rcligii, śmiałym wzlotem otwicrali już np. Lessing i Jacobi, ł łerder i C~oethe. Ośrodkiem krystalizacji myśli były kontrowersjc wokół spinozjańskiej filozolii ubsolutu. Naczclną dewiz:! hyło hen kai pan (jedność i całość). Rcligia miała tu na uwadze całość tego, co obiektywnie rzeczywiste w emocjonalnic danej subiektywności. Omnitudo realitatis (całość rzeczywistości) miuła uzyskać wyraz, chociaż z uwagi na zakres logiczny nie mogła ona stanowić możliwego przedmiotu puznania. W tych zmaganiach o filozoticzną rcligię wolności zawsze wchodził w grę tradycyjny teizm, wyobrażenie l3oga osobowego, pozaświatuwegu, auturytarnego. W sile wiary w boską wolność genialnego podmiotu, w Bogu dawnej metafizyki substancjalnej wyczuwano juz WÓWCZfIS projekcję hersilnych pragnień wylęknionego człowieka małej wiary. I3untowano się przeciw Bogu potrzeb, personilikowanemu w obłędnym wyobrażeniu boskicj władczej samowóli. Inac-r.ej mówiąc, w pr-.rypadku idei absolutnie pierwotnegu Jednego, które jest ujmowane bezpośrednio w wewnętrznym samodoświadezeniu i określa siebie jako jedność rói.norodności, chodziło o stary problem zapośredniczenia między sercem i głową, uczuciem i roTSądkiem, życiem i refleksją. Naleźałoby wyjaśnić, w jaki sposób z tego intuicyjnego wzruszenia można w warunkach dyskursywności języka i myślenia wydobyć metodę 434 435 , l3óg sensownegu mówicnia o l3ugu. W świetle dawnego zrciwnania prawdy, piękna i dohra ten ezoteryczny, chrześcijański spinuzjanizm pojmuwał żywą bosk:ł obecność ducha jawnic antytclcologicznic i antyutylitarystycznic. C'hoć Kant uiył zdecydowaniu swcgo autorytetu przeciwko neospinozjańskiej spekulatywnej rcliKii wulnuści (por. Wus hei/St sich im l)enken orientieren - C'o to znuczy, orientowuć się w ~nyśleniu? 1786) i obstawał przy wstrzemię2liwości - to jcdnak la teuria absolutu, narzucającego sohic skuńczuność moc:ł miłości pierwotnic pozhawiunej potrzch, przyJęła się, choć na dobre utwierdziłu dopicro w idealizmie l·ichtego, Schellinga i Iłegla. Ich dążenia do zbudowania systemu były howiem z:tr:tzem wrażliwe na impuls mistyczny, nakazujący przezwyciężać konłłikty rozrywającc egzystencję. Kant wskazywnł wyraźnie, że owo zaufanie do tego, co hezwarunkowe, puzostające poza potrzebami rozumu, jest dla nicgo podcjrzanc. Nastawicniu nu rcligijn:ł bezpośredniość i mistyczne doświadczenie, hędącemu w jego oczach marzycielstwem, postawił ostatecznic zurzut dogmatyzmu. Kantowski krytycy·r.m, który wyraźnic chciał chronić religijny stan posiadania (por. IGytyku czystego rozumu R XXXII nn.), st:twi:tł sobie dwa zadania: nie dopuszczać do tilozoticznego ateizmu i do pozytywistycznej wiary w ohjawicnie. W ten sposób stał się ratunkiem dla racjonalistycznego dcizmu uświccenia. (I'o poc-t.ątkowej niechęci ortodoksyjni zwolennicy tego deizmu "rozpoznali" w Kancie swego wybitnego sprzymierzeńca). Już tacy współcześni mu myśliciele, jak 1'r.ll..lac:ohi zdecydowanio ' odmawiali aprobaty dla tej "wiary z potrzehy", odkrywali w Kantowskim postulacic wiary teleologiczną strukturę powszechnej celowości wszystkiego, , co skończone - mimo że sam Kant w Krytyce crysteh~o rozumu wskazał na ! niedostatki fizykoteologii. Krytycy uważali Kantowską wiarę w rozum za ' niekonsekwentną, ponieważ można ją było sprowadzić do heurystycznych fikcji. Yragnienie, nawet bardzo gorące, nie może zastąpić uzasadnienia 'i prawdy. (Ta relacja nawiązuje ściśle do `limma 1974). Drogi myślowej - Fichtego cry Schellinga, Hólderlina, Novalisa czy Schleiermachera (drogi "świętej rewolucji", por. Timm 1978) - wijącej się między teologią postulatów i marzycielstwem - nie możemy tutaj uka-t.ywać. Musimy poprzestać na skrótowym przedstawieniu stanowiska IIegla. n W młodzieńczych pismach teologicznych młody Hegel pokazał, w jaki sposób w każdej religii odwołującej się do "prawa" krzyżują się żądza władzy w i infantylne posłuszeństwo wobec autorytetu. Różnice przekonań ujawniają się przy interpretacji postaci Jezusa. Jezus ucieleśnia dla Hegla zindywidualizowaną pełną obecność boskości. Konsekwentnie więc adresata tej historii 436 l3óg inicjacyjnej łiluzcrf upatruje dukładnic w jednostce, uprawiającej w entuzjazmie naśladuwania tak:ł praktykę, w którcj bycic dohrym jest zarazem pię/ttlym, ponicważ swój sens micści ubsolutnic w sobic - "bez cclu jakicgokolwiek spożytkowania w działaniu luh nauczaniu". (1'or. nawiałzanic l legla do postępuwania .lezusa wubec "piękncj grzesznicy" Marii Magdaleny). ~IÓ, 7.f; naSla(luW:tnle r7.eC'l.yWISCIe mu I1a uwauGe umuwacyJuc oiaiwaiilc się jednostki sanr<ł sobą, "skuk" w przy~odę ekzystenc ji, wynika - ncgatywnie _ stąd, że Ilcgel uhnaża zbiorowe naśladowanic tego, cu niczwykłe, jako pierwotny hiąd, który dalej przejawia się w przywiązaniu du tzw. wiary w statuty i w nastawieniu nn lormy zhiorowej muralności. 1):łż:łc:t du poczucia bezpicczeństwa mentalność sprzymicrzonych słahcus-.ry zawładnęła postacią Jezusa, by jego auturytetem zast:łpić własny brak ducha, zamiast w oryginalnym powinowactwie duchowym z Jezusem kształtować własną, naprawdę wolną i indywidualną tożsamość. Na tych podstawowych założeniach młody Ilegcl hudujc swoją tcorię kompensacji: podejmuje walkę przeciw takiemu przekształcaniu absolutu, którego dokonuje się z punktu widzenia oczekiwań kompensacyjnych i potrzeby szczęścia; pr-r,eciwstawiany temu prymat subiektywizacji prawdy religijnej zgadza się całkowicie z tezą Kierkegaardu, że podmiotowość jest prawdą, nawet jeśli obiektywnie wiąże się z nieprawdą. W jego obstawaniu przy "zdeterminowanej samodzielności" ujawnia się wrażliwość na problematykę działania anonimowych systemów funkcjonalnych. Prawdziwa jedność - zespolenic swubodnej indywidualnej tożsamości oraz obecność absolutu - jest absolutna przede wszystkim w stosunku do wszelkich reguł i struktur, które nazbyt łatwo dają się sprowadzić do intencji samozachowania. Skoncentrowanie się na pięknej marryciclskiej pruris wolności, wyzwolonej w kairos bliskuści I3oga, narzucało mlodemu Ileglowi rozwiązania, które później spotkamy w Kierkegaardowskiej tcorii paradoksu: ta absolutna obecność ducha, której nie można (re)konstruować pojęciowo, lecz tylko zmysłowo przedstawić w działaniu, co sprawia, że najwyżsry sens tilozolii jako najwyższy sens życia w sfer-r.c estetycznej manifestuje się przez święto i taniec - dla intelektualnej re(leksji stanowi zasadę absolutnej destrukcji! Byt poza refleksją, w który można jedynie wierzyć, ma tendencję do rozsadzania - transformowanego przez komunikowanie - wszelkicgo powiązania z przedmiotowością, prowadzi do uwolnionej od celu wspólnoty nadmiaru, która zarazem usprawiedliwia i przezwycięża kalkulację, że coś trzeba było złożyć w ofierze. 437 ł;óg W załużcniach i strukturze tcgu toku myślowcgo (dla któregu najstusownicjszat wydaje się mowa w uniesicniu) znajduje się uzasadnicnic tegc>, żc absolutna kuniecznuść historycznej i cmpirycznej rcalizacji uwegu zawsrc tnożliwegu szczęśliwego życia nie daje się udowodnić. Właśnic dlategu I I tegcl pod koniu; omawianego etapu nryślowegu, patrz.lc na pustępującc y skostnienie stosunicow w zrac~unaltzowanym śwtcctc, długu wahał się mięclzy entuzjazmem a sceptycyzmem, aż wreszcic w jegu pustrzeganiu świata i samego sicbic przcważył sceptycyzm. ! 7ó, do czego zdążał młody Ilegcl, dujrzały Ilegcl zachuwał, nawet jeśli nickicdy jego rozbudowany system tc ccle przcsłania. 'li> właśnic ta przesklna mugła wywoływać wrażcnic, że I legcl zupuśrcdniczone z chrześcijaństwa pojednanic przenosi wprost na istnicjące stosunki spułcczne, żc lekccważy ' wskazywane przez sicbic logiczne "przepaści" międry duchcm absulutnym i obicktywnym i że istnicj.lccj całuści, pruklamowanej jako nu~ntlna, zapewnia picrwszcństwu przed jcilnustką. rłegu rodzaju pudatnuść na idculugię można poddać krytycc u samego Ilegla. Ilegcl eksplikujc przecicż takżc (ilozofię jako "nicustaj.łcy kult" (łlegcł 19fi6, s. 236), ktciry z kolci w sfcrzc działania wyraża absolutną wolność od cclu. Wolność jcst cclcm absolutnym, a kult święci istnicnic absolutu i uprzytamnia "całkowicic swohodnc odniesicnie do tegu, co nieskończone". I'udczas gdy "normalne" cłziałanic ma cel, który zazwyczaj nie pokrywa się z tym działaniem, cclem aktu kultowego jest on sam (co mużc rlna jest ich duszą i istutą, tak samu jak ogólnuść ttt ze swej struny jest ich dzictcm jaku jednostek, czyli dziełem przez nic wytwurzonym" (Ilegcl, 1963, I, s. 3l7). "I właśnie dlatcgo, że substancja ta jest bytem, który rozpłyn.łł się w jaźni, nie jest ona istot.ł martwą, łecz rzecrywis~q i żywq" (II, s. 5). IR:zygnat ja z logiki życzeniowej, logiki troski i dyspunowania "w bernamiętnej ciszy tylko myśl<łcego poznania" (Ilegcl, Nauka lol;iki ł, s. 30) - otu medium, w którym myślenie tilozotlczne nabywa sprawności. l·,gzystencjalnic odpowiada temu pewicn wzniusły st, ło do lamusa zarównu "rezonowanic", jak i "moralizowanie . Najwy~szą, najdalej posuniętał krańcowością jest crysta osobowość, która dzięki samej tylko absolutnej dialektyce, stanowiącej jej naturę, wszystko sobą ogarnia i w sobie utrzymuje, osobowość t~uwiem okazuje się ezymś najbardzicj wolnym, prustą niczłożonoścuł, jakał jest pierwsza bezpośredniość i ogólność" (Hegel, Nauka logiki II, s. 799 nn.). W tej niczłoioności, jako wolnc i subiektywne pojęcie, osoba stała się w końcu "nieprzenikliwą, niepodzielną podmiotowością" (tamże, s. 772)'. t O stanie badań nad Heglowską filozofią religii informuje W. Jaeschke (1983). Yodjęta tutaj próba interpretacji Ilegla ze stanowiska (ilozotii religii może ograniczać się wyłącznie do skrótowych uwag. Gruntownym studium idącym tym tropem są komentarze t:. Iłeintla (1968), 8 . Ws . s ci autor B. Liebrucha i J. Simona (1978, 1982) oraz M. 'Theunissena (1970, 197 ) zy cy zy podkreślają zainteresowanie tłegla filozofią religii, a poniewai argumentują zawsze z własnego krytycznego dystansu - świadomi "pokrewieństwa", ale nie identyczności poglądów - ich prace, pozostając we wspomnianych ramach interpretacyjnych, prowadzą do doniosłych różnic. 438 439 I3óg 3.9.3. To, co absolutne, nie służy żadnym celom 3.9.3.1. Teologicznn krytyka putrzeby relil;ijnej i społecznej funkcji reliKii vuńec ciziewiętnasu~- i dwucizicstowiccznej krytyici religii nic mozc przejść ohujętnic również ten, kto nic chcc na niej puprzestać. l)ewiza, żc wszyscy musimy "przejść" przez Ivcuerhacha, jest aktualna i dzisiaj. Kry- tyczne analizy rcligii podejmuwanc przez I~euerhacha i Marksa, Nictzschcgo i Freuda mogą hardzo różnić się w szczeg~rlach argumentacji, niemniej są one zgodne w swym podstawuwym paraclygmacie, który n.rkazujc stosunek do ł3oga zredukować antropulogicznic do ukrcślunych dclicytów i kompensacji deticytów oraz na tcj podstawic ukazać pojęcic l;oga jako projekcj4. Dyktowane pragnieniami myślenie luclzi infantylnych, kt<5rzy lękają się rycia (Freud), spr-t.ymicrzeni słabeusze, którzy swegu IW ga używają do zhiorowego zapanowania nad rzeczywiście nielicznymi autonomicznymi je~lnostkami silnymi (Nietzsche), wyzyskiwani, którzy pocicszają się nadzicją na lepszy byt w zaświatach i tym samym protestują przeciw swemu społecznemu upośledzeniu, nic dochodząc jednak do wspólnego czynu rewolucyjnegu (Marks) - wszystkic te antropologiczne, psychologiczne i socjologiczne typy funkcjonowania mogły też faktycznie określać również stosunek do I3oga. Dlatego nie można o nich zapominać przy ukazywaniu sensu rcligii ani pomijać jako pozbawionych większego znaczenia. Inteligentna krytyka religii jest doskonałym purgatorium i instrumentum falsiJicutionis (czyśu;em oraz narzędziem falsyfikacji). Tam, gdzie la krytyka "tralia", okazuje się, żc religijna samowiedza gruntownic się myliła, a więc funkcjonalnie zorientowana teoria i krytyka religii staje się bodźcem do tego, by wobec subtelnych form wykorzystywania stosunku do ł3oga dla cclów życiuwych micć odpuwiedni dystans. Jest to również tło radykalnej krytyki religii takich teologów, jak Karl Barth, Dietrich ł3onhoetfer i Rudolf Bultmann: "religię" i jej podłoże antropologiczne odróżniają oni zdec.ydowanic od konsternującego spotkania z Bogiem, które jako wydarzenie dziejowości prowokuje człowieka, czyli wywołuje go właśnie ze wszystkich danych, zastanych, tradycyjnych więzi w przygodę egzystencji, która rozsadza wzory rycia jak ze sztancy, - '.rycia z drugiej ręki. 'łak więc w końcu Bonhoefier opowiedział się (pod wpływem Nietzschego) za suwerenną dojrzałością, za życiem etsi deus non daretur. Przekonanie, że Bóg jest w każdym środku i sile indywidualnej egzystencji r l~óg obecny duchem i w tym sensic - jeśli pytamy u pragnicnie i zapotrzebowanie - właściwic zhędny, musi spuwmlować kunsekwencje sięgające samego jądra języka tculugicznegu. Mówi<łc o "tęsknocic za tym, cu całkowicie inne", M~uc Iłurkhcimer twierdził (197U): "Uaremne jest ratowanic hezwarunkowcgu sensu bez lioga" (s. óy). ivic uicga wne niczego. W epoce clyktatury życzeń pruwukują one raczej sceptycyzm. 'lu, że człowiek we wnętrzu swojej istoty neguje śmierć i żywi naclzieję, która ma opierać się śmicrci, jeszcze nie daje gwarancji, że ta nryśl zachowuje ważność na gruncic prawdy absulutnej. Jeśli tak jest, tu możemy również pominąć tutaj to, przy czym tak uporczywie ohstajc 1?rnst ł3loch: "Wszystkie wytsze rełigie same żywią si4 otu intensywnością oluchy w radyknlnej tęsknocic... Końcem rcligii zaś nic jest po prustu brak religii, ale... metareligijne sumienic wiedzy znającej ostateczne dukald i po a~?" (Bluch 1959, s. 1414). Egzystencja, której rutio sugeruje równanic "zhę~łny" - "pozbawiuny sensu", pojmuje swuj<ł wolność zgodnie z jej najwyższym ukreśleniem jako wolność w nadmiarze i uwalnia w ten sposób ruzumicnie l~oga od wszyst- kich tych zadań legitymizujących, do których krytycy tego rozumienia chcieli je właśnic ugraniczyć. 'ló nuwc ruzumienie absolutu jest wolne od celowości (por. Kodalle 1988). Zyskuje uno zaś jeszcze wyrazistszy protil na tle owego wzajemnego zazębiania się racjonalności celów i celów soteriologicznych (zbawienia), o których Max Weber twierdził, że są znamienne dla struktury świadomości mieszczańsko-kapitalistycznej. 3.9.3.2. Nowożytna przeciwstawność racjonalności funkcjonulnej i zasadniczej dysfunkcjonalności egzystencji Spec,yticzna dla czasów nowożytnych utrata oczywistości przekonania, że myślenie rozumne może całościowo uchwycić wewnętrzną strukturę bytu, doprowadziła do znanego oderwania rozumu od wszelkich powiązań z substancjalnymi teleologicznymi strukturami bytu. Rozum, radykalnie zderzony ze swoją skończonością, skoncentrował się w następstwie na samozachowaniu i dążeniu do ochrony stanu posiadania. Z taką zmianą kierunku nie wiązało się bynajmniej żadne pożegnanie myślenia funkcjonalnego (jak zresztą można by to sobie wyobrazić?), ale 440 441 BÓg dopiero wówczas możliwe stało się swubodne i arhitr:tlne slratcgicrnc dyspunowanic społeczeństwem i przyrod<1 stosownie du cclów projektuwanych indywidualnie lub zbioruwo. I>upien~ teraz możcmy mówić wraz i z M:txem Weberem o funkcjunalnej racjunalności oraz o związanych z ni:l kuncepcjach utylitarystycznej maksymalizacji korzyści i uczekiwań kurzyści I tudztez odpowieunicgo kalkuluwania decyzji. VVeber nic dopuszcz:tł zaclnych w:ltpliwości co du tegu, że umocnienic się kultury i ekonomii racjonalncgc utylitaryzmu zawdzięczamy odpowiedniej funkcjunalnej tcologice cclów ' (7heo-l.ol;ik), która walczy o ksztahowanie życia stosownic do ukrcślonych , celów soteriologicznych. Własn:! pracą J:t usiłuje nakłonić ku suhic przerażająco wielkicgo Boga, pudejmującego dccyr.ję w sprawic potępicnia luh łaski - pracą, która ma być nabożeństwcm, posiadanicm rozumianym jako znak łaski. W puwiązaniu z ttl ideą Wchera nastała koniunktura na systematyzację powiązań sensu, na analizę sensuwnych celów i ich sublimacjiz. Weberowskic ujęcie zależnuści między cclami, śrudkami i rozumem można by zeslawić z głuszoną przez l.cihniza zasadą nihil est sine ratiorte , (sugeruje to Baruzzi 1983, do którego sformułowań nawiązuje niniejszy fragment): "Jeżcli zrównanc zostaną rozum i powód, to rozum jcst potrzchny jeszcze tylko do tego, hy zapotrzehowaniom dust:trczać powodów. Możn:t by mówić o rozumie rohoczym, który funkcjonuje optymalnie, jeżcli dostarcza wystarczających powodów. Jego celem jest zaspokojenie zapotrzebowania na uzasadnicnie - u tyle puzustaje w mocy zasada: C',el rozumu sprowadza się do rozumności celu". Rozrastający się tymczasem kry-.rys tego rozumu celów i środków staje się f trudny do ogarnięcia. Obejmuje swym wpływem nawet emanc,ypac.yjną teorię j dyskursu; w przypływie sceptyc.yzmu Jurgen Iłabermas przyznał, że dyskurs ` 'Ib, ie pujęcie seusu ile przystaje du nowużytnegu pruc;esu racjunalizacji i immaneninej dlań dynamiki potrteb, podkreśla często i dobitnie również katolicki filozof R. Spaemann (pur. 1972). W polemice z kulturalnym chrześcijaństwem, które wciąi rozwija coraz to nowe strategie, aby skutecznie uczestniczyć w rynku podaży sensu i spowodować, aby chrześcijaństwo mogto być akceptowane przez wszystkich, podejmuje on wątki nawiązujące do Kierkegaarda. Spaemann jest jednakie niekonsekwentny: najwyratniej chciałby swoją krytykę funkejonalizmu ograniczyć do historii, spoteczeństwa, kultury, podezas gdy samą wiarę mimo to - w całkowitej zgodzie z tradycją - emfatycznie wiąie z "absolutnym funkejonalizmem"; o ile jednak futurystycznie i eschatologicznie wszystko "opiera się na związku w imię czegoś i w tym nur swoją istotę" (1979, s. 268; por. też 1957, s. 58, 311), to obstawanie przy teleologiczno-historycznej ekonomii zbawienia koliduje z rozeznaniem, ie kaida postać tcleologicznego argumentu znika w doświadezeniu duchowej obecności "sensu" i zniesienia w nim kwestii teodycei! (por. 198t, s. 269 n.). Y l3cig praktyczno-racjunalny sam muże slać się dyskursem jałowym lub puzhawiunym znaczenia: mimu całego rozszerzania pula gry dla dyskursywnego kształcenia woli "wyemancypowany rodzaj ludzki" mógiby pewnego dnia odkryć, że został pozhawiuny świata, "w którym putr:tliłby interpretować swoje życie jako dohre" (I- Iabermas 1972, s. 217, 2l9 nn.). W obręhic scjentyzmu Karl Yopper uznał za swuje zadanic wytyczcnie granic nowoczesncj naukowej ratio, a przede wszystkim "puzan:tukuwych" kwalifikacji sensu stosunków społecznych. Ula l'oppert jest spraw:l dowicdzioną, że racjonalna jedność ludzi i tym samym równiei polityczna fornut kształtowania utwartego społeczeństwa opiera się na jakiejś wierze (1'opper 1958, t. II, s. 300 i 304). Dlatego I'opper jest skłonny chwalić "racjonalist~;" Sokratesramat ludzkicgo ducha uruchamia nicświadomie naturalnic w nim tkwi<łca "potrzeba swojskości", "nostalgia za ojczystą jedności<ł", ..nragnicnic absolutu" (s. l08) i nakłania du teko, by "przchyć przepaść, która oddziela pragnicnia od osiałgnięcia" (tamże). '14 nicduhrą, a przecici naturalną syntezę ciała i intclektu, spuwoduwaną przez napotkane cluświadczenie szoku, w którym stosunek du świata wyobcuwuje się w absu~dalność, nu~żna udwułać. W ('ztou~ieku zbuntowunym Camus pokazał, jaka tendencja histc>ryczna zaczyna się ksztahować, jeżcli człowick całkowicic wyzwala się z pcłnej napięcia rclacji z buskości<ł (która to relacja jest tradycyjnic tematem untologicznego dowudu na istnicnic huga). 'lylku dzięki odnicsicniu do buskości jako wymiaru toisamego Ja zyskuje ono w ogóle świadumuść wiasnej skończunuści i względności i odnajduje własną miurę uraz traci chęć, by wobec innych grać rolę l3uga. !W ntownik również nie obywa się bez pcwnego wyubrażenia rcligijnego, a mianowicic lioga "nie dającego ani nagrody, ani kary", czyli l~oga "głuchego" (s. 291). Jeżeli człowiek wycmancypuje się nihilistycznie z napiętej więzi czyniącej go partnerem tego osohliwego absolutu - jak to się dzieje w rozlicznych formach nihilizmu - rewolta przechodzi w rewolucję, tj. w wyzhyt.ł pamięci u skończoności próbę ostatecznego ustanowicnia, równicż z użycicm przemocy, bożego królestwa pokoju i sprawiedliwości dzięki doskonałości własnej władry. "Zmęczony walką przcciwko niehu" człowick szuka wytchnienia w bezlitosnym rauszu wład-.ry, że samookalu:zenic wydajc się przygodą historyc-r.nego samopotwierdzenia (por. l.isty do przyjuciela Niemca, s. 22l). Nawet mord polityczny można sprowadzić do tego, żc sprawcy "nie zgadzają się na los śmiertclny i chcą nicśmiertelności dla wszystkich" (s. 251). W innych i na ich przykładzie zwalczają własną śmiertelność, w aktywnym byciu panem nad śmiercią zmuszają - chwilowo własny lęk przed śmiercią do milczenia. Camus przeciwstawia temu perspektywę namiętnej koncentracji uwagi na warunku egzystencjalnym: "Nie ma jutra". Zmierza to do radykalnego zawieszenia etyczności; przekreślone zostaje pojęciowe uogólnienie tego, co zawsze indywidualne. Wiedza, że w obliczu śmierci człowiek jest c-.rymś przemijającym i zarazem niepowtarzalnym, wzmaga intensywność tego życiowego doświadczenia. Etyka, która o-dpowiada tej nowej syntezie myślenia i cielesności, nie ł3óg znajduje już odzwicrcicdlenia jaku uniwersalny system nurm; zyskuje kształt jako decyzja, by nie brać pod uwagę "ani systemów, ani powodów" (('zlnwiek zbuntowuny, s. Hłi) jaku podpory uprawunu~cniającej ukreślenic egzystencji. 'I« Ja mierzy własnc życic i myślenic właśnie skalą jegu "nicprocluktywności". Ahy strzec swci nrawdziwości nrzed ograhienicm iei nrzez nadzieję, myślenie to pojmuje sichic jako "jnłowe"; "tajemnica jałowości" tej egzystencji sprtwdza się jako "wyttwanic w wysiiku z góry uznanym za jałowy" (s. l90). "Głęhokic szlsrchectwo" naszych działań polega zatem na zrównywaniu wagi wszystkicgu. Sens staje się tutaj udziałem tylko nicohliczalnie awanturniczego życia, PrzYJmuJącego pe.~łm! napięcia i oporną jedność przewidywalności i prowokacji ze strony tego, co nieinterpretowalne w świccic. 'lćn ahsolutnie prryznawany sens, objawiający się jednostce poprzez "nwment", którY przeszywa świat historycznych zamierzeń i wzajemnych relacji i sprawdza się w miłości do świata i życia, rozsądza również tradycyjny schemat szczęścia i trwania. Wgląd i zrozumicnie stają się tutaj wydarzenicm - błyskicm, jak to wiclukrotnie określa Camus. W pełnej jedności z taką pozhawioną zastrzeżeń obecnością ducha człowiek staje się wolny, hy "swoją epokę i jej niedojrzałe szaleństwa zoslawić samym sobie". ('amus zbicra tę myśl współhrzmi~cą z buddyLmem zen: "U szczytu najwyższego napięcia wytryśnic prosta strzała i wzbije się w locie trudnym i wolnym" (C'złowiek zbuntowuny, s. 31 I). Ta egzystencja świadczy o udanej jcdności - przygodnym zdarzcniu sprawiającej, że rozpoznawalna się staje nieprawda historycznej totalności, która zawsze wymusza na człowieku konformizm. 'lej absolutnej jedności Ja i świata, Ja i prryrody, nie można przedstawić pojęciowo. 'ló ona raczej pozwala nam przejrzeć nieuchronnie tymczasowy charakter każdego pojęcia i każdej pojęc:iowo uchwytnej totalności, wobec czego jest sprawą naszej wolności, czy przyjmiemy historycznie daną strukturę totalności, czy ją odrzucimy. Tego rodzaju szczęśliwe doświadczenie jako niekwestionowana afirmacja skończonego życia może znów zniknąć. Jest onu kruche i ulotne. Obraz "chwili wytchnienia" (Camus 1961, s. 3ł) jest trafny. Rozpacz i wrogość bowiem przenikają rycie. Już sama wiedza o niejednoznacznej egzystencji innego człowieka nie pozwala bez skrupułów "cieszyć się samym sobą" (s.41). Nic zatem nie gwarantuje temu doświadczeniu trwania, ale każde świadectwo miłości, każde staranie o sprawiedliwość, każde przebaczenie ezy zachęta aprobującego milczenia jest obietnicą jedności tego, co absolutne, i tego, co skończone. 446 447 Iióg 3.9.5. Sens poza wszelkim działanie~u poznanie momentalne: 'rheodor W. Adorno Ahs«lutny wymiar e~·zystencii. nad którVm ('amus kazal si4 zaslanawiać w tekstach o wysukiej sile fascynacji literackicj, nic mnicj duhitnic nrvnifestuje się w znacznic ściślejszym myślcniu Adurna i W. l3cnjumina. Diulektyka negutywnu dowodzi, że ohiektywność utrwaluna przez panuwanic histuryczne jest ujnu~wuna myśluwu jeclynie jako wyohcuwana ucl pudmiotów struktura funkcjonalna uraz że idei scnsu absolutnego nic moina w żadnym razic kontaminować z tą realnością zlegu utrwalenia. Należy więc wskazać na te wąlki myśluwe u Aclorna, które w każclym przypadku uniezaleiniają wulnuść dziaiania ud perspektywy skutccznoŚCl nawet jeśli ma ona prowadzić du dohra - w imię rezygnacji z ruzumu samozachowawczegu. "Serdecznuść w obwwaniu ludzi nic jest niczym innym jak tylko świadumością, że mużliwe są między nimi stusunki wolnc od celowości; świadomością, która muśnięciem dodaje otuchy ludziom uwikłanym w celowość" (Adorno 1973, s. 44). W ostrożnych, puszukujących sformułowaniach Adorno zdąia do takiego rozumicnia "transcendencji w immanencji", które nie wypiera z pola widzenia niebezpieczeństwa i groźby zagubienia konsielacji pojęciowych modclu oraz z najwyższ:l wr:tżliwuścią opiera się uśpicniu pocieszającą obietnicą hezpicczcństwa. "Nigdzic indziej prawda nie jest tak krucha jak tutaj. Łatwo może wyrodzić się w hipotezę czegoś bezpodstawnie wymyślonego, o czym myśl roi sobie, żc posiada to, co utraciła" (Uiulektyku negutywnu, s. 552). Adorno jest świadomy niebezpieczeństwa, że myślenie wiedzione życzeniem i popychane rozpaczą mogłoby przenikać do lilozofii absolutu (s. 527). Wprawdzie nic ma myślenia, które by obywało się bez napędu w postaci potrzeby, alc też żadna potrzeba nie ręczy za jego prawdziwośe (s. 573). Potrzeba, aby być prawdziwą, potrzebuje prawdziwej myśli; potrzeby bowiem są z natury rzec-ry tylko "konglomeratem prawdy i fałszu" (s. 131). Doświadczenie, że "myśl, która nie ścina sohie głowy, znajduje ujście w transcendencji" (s. 566), że każde pojęcie ostatecznie zbiega się w absolucie (s. 537, 405 przypis), wskazuje na sens, którego nie ustanawia empiryczny, skończony podmiot, lecz którego jednak nie ma bez retleksji tego podmiotu. To "pojęcie sensu kryje w sobie obiektywność poza zasięgiem wszelkiego robienia; «zrobiony» sens stał się fikcją, podwaja podmiot ... i oszukańczo pozbawia go tegg, co sens wydaje mu się gwarantować. Metafizyka traktujc l3óg o czymś obiektywnym, choć nie jcst przez to zwolniona od subiektywnej refleksji" (s. 52n). 'lćmporalną postaci:! współczesności, w której udaje się doświadczenic tego szczęścia, jest chwila. 'lylko ruzważana z zewnątrz wydaje się ona efemcryczna; w otwicrającej się na nu~ment wewnętrznej przestrzeni świala wyrasta natomiast przekonanie, że "wszclkie szczęścic jest cząstką pcłnego szczęścia" (s. S67) i że "Nie ma takiegc> światła, padającego na ludzi i rzeczy, w którym nic odbijalahy się transcendencja" (s. 569). Tak udostępniona "wicdza", któr:l - wskazuj:lc na platonizm - upisywał H. Schnadelbach (19fś3), ma charakter neotyczno-intuic,yjny. Nagle jak iskra zbiega ona z pojęciowych konstrukcji (konstelacji, mudclu), konstrukcji całkowicie uwarunkow nic twurryliśmy jcj zgodnie z naszym życzenicm, i której nic możemy podawać w wątpliwość" (t. I, s. 45l). 'la podstawa wszclkiej wicdzy wytożonej explicite jest więc tym, co dopiero porwala jcj być prawdziwą. Qwa intersubicktywnic podzielona wiedza o charakterze holistycznym z zasady nic daje się więc bcz reszty "przcnicść do sfery JęzYk·i". ~wiat życia również tcoretykuwi jest dany w "paradoksalny sposób" (t. 11, s. 589). Habermas podkreśla, że tą ukrytą tnv. wicdzą fundamentalną nikt nic mużc dowolnie rozporzydtać. W jaki więc sposób mużna by tę "stanowiącą ukryte tło wiedzę, która w trybic nie werbnlizuwanym okrcśla komunikacyjną praktykę codzienności i która jest obecnu jako pcwność, mimo to faktycznic eksplikować teoretycznie'? 'lego uczynić nie potralimy. Cokolwick, równicż pod naciskicm konkretncj problematyki, zoslaJe z tego hory~ontu wyrwanc i przeniesione du podstaw wiedzy tcorctycznej, pozostajc tylku wycinkicm; co najwyżej ulega przesunięciu horyzont bytu nie przemicnioncgo w język" (por. t. LI, s. 589). Jednocześnie I-Iabermas uważa za moi.liwe, że obiektywne wyzwanic może sprawić, iż "świat życia jako całość stanie się problematyczny" (t. II, s. 590); sugeruje, że w tym stanic wyjątkowym "totalność" ukrytej "wiedzy fundamentalnej", konstruktywnej dla budowy świata życia, pozostawałaby jednak do dyspozycji teorii. W gruncic rzeczy więc obstaje on mimo wszystko przy wizji całkowitej pr-r.ejrrystości, zastrzeżonej ekskluzywnic dla sytuacyjnej interpretacji w kategoriach działania zmicrzającego ku porozumicniu. W stosunku do każdej myśli, która świadczy o wglądzie w nieprzekraczalną ograniczoność "życiowego zasobu wiedry", llabermas kieruje zarzut, że odgradza ona świat rycia, by go chronić przed "totalnymi rewizjami" (t. II, s. 201 nn.), a ponieważ wszelka bezsporność kompleksów doświadczenia wydaje mu się podejrzana, przez samo urycie terminu "totalna rewizja" podnosi zarzut, który teoretycznie wydaje się nonsensowny. Gdyby bowiem, 454 455 I3óg nawet podczas kdStaWOm -inaczej nic można by odróżnić ruzumu ud obłędu. rló, że wiedza życiowa tylko dlatego daje nam "uczucie absolutnej , pewności, że nic o nicj nic wicmy", Ilabermas określa jako paradoks (t. II, ` s. 205, jak też t. 11, s. 332). Autorowi niniejszego opracowania wydaje się to ; ! , hardzo rozsądnym opisem slruklury naszej przytomności duchowej. Ilahernms nie zajmuje się prohlemem, czy ta struktura specylicznej bezsporności sprzyja dobremu ryciu: udstręcza go od niej to, że tutaj du komunikacyjnego działania wnikaja! a lergo nastawienia i przekazy, którc nic s;ólności absolutnej wiedzy rozwija sic; sens te~o .,ICSt", ta zuś wicdza powinna się sprawdzić w udpowiednim działaniu jako zaufanie do podstaw historii, która nic daje sobą dysponować, a także jako prawdziwy respekt dla nieskończonej godności Innego, czyli w obrębic komunikacji, która nie bierze w posiadanic. Literatura cytowana Adortto'1'h. W.: Dialektykrr nc~atyHVUr. I'rzelużyła Krystyna Krzemieniuwa. Warszawa 19f;6. - Mininra Moralia. RefleYionert nus dem heschddigten l_ehen. Ivrutkfurt/M 1973. Barth K.: Der Komerhrief. 2 wyd. (1921). "Kirchlichc I)ogntutik" I/2, § 17 (Objawienie l3oic jako przezwyciężenie religii). Baruzzi A.: Kecltt auf Arheit urtd Beruf~ Sieben plrilosophisch-polilisclte 7%tesen. l~rcihurg/Munchen 1983. Benjamin w: (:esanunelle Scrlrriften. t?d.: R. `licdemann u. 11. Schweppcnh:iuser. t. 1-V. Frankfurt/M 1974. - Briefe. Ed.: G. Scholent/I'h. W. Adorno. Franktltrt/M 1966. Berger f'. L_: Auf den Spurert der Ertgel. L)ie rnoderne Gesellschaft und die Wiederentcleckung der Transzerrderez (1970). 1·rankfurt/M 1981. Bloch E.: Das I'rinzip IfoJj'nun/;. W: Cesnntrnelte Werke, t. V f'rankfurl/M I959. Bonhoeffer D.: Widerstand uud l:rgebung (wznowienie). Munchen 1977. Blumenberg tf.: Die Legitirnitat rler Neuzeil. Frankfurt/M 1966. - Arbeil am Mylhos. Frankfurt/M 1978. Buber M.: Cioltesfinstemis. Betrachtungen zur Beziehung zwischen Reli~ion und I'hilosophie. Zurich 1953. Camus A.: Cztowiek zhuntowarry. Instytut I_iteracki. Paryt. 1958. - ChristGche Melaphysik und Neopfatonismus. Reinbek bei Hantburg 1978. - Der Mylhos von Sisyphos. Ein liersuch iiher das Absurde. Reinbek bei I lantburg 1959. - Kleine Prosa. Reinbek bei Hamburg 1961. Derrida J.: Die Schńft und die Dijferenz. Frankfurt/M 1972. - Rundgange der Philosophie. Frankfurt/Berlin/Wien 1976. Habermas J.: Bewuf3tmachende und rettende Kritik - die Aktualitat Walter Benjamins. W: Zur Aktualitat W. Benjamirts. Ed.: S. Unseld. Frankfurt/M 1972. - Theońe des kommunikativen Handelns. Frankfurt/M 1981. Hegel G. w F: Fn7he Schńften. W: Werkausgabe in 20 Banden, t. 1. - Die DiJj'erenz des Fichteschen und Schellingschen Systems der Philosophie. Ed.: Brockhard/Buchner. Hamburg 1979. 458 459 Bóg - Fenomenologia ducha. 1'rzełożył Adam 1_andmann. Warszawa 1963/65. - Nauka Iogiki, Przełożył Adam I_aadmann. Warszawa 1967 i 1968. - liorlesungen iiber die Philosophie der Religion. ł?d.: G. 1_asson. łlamburg 1966 (1 wyd. 1925/1927). łłorkheimer M.: Die Sehrtsuclu naeh dern ganz Anderert. Ein Inlen·iew mit Kornmentnr vun fl. (%umnior. Ilamburg 1970. Jaeschke W.: Die Religionspltilosophie flegels. Darmstadt 1983. Kierkegaard S.: Gesanunelte Werke. Gd.: 1~. łłirsch, rozdz. ł-36. l7iisseldorf/Kiiltt 195ł nn. Der Begńff Angst = 11./12, rozdt. AhscltlieJ3erule unwissenschajdiche Nacltscltrift zu den philosophischen Brocken, cz. 1 i 2, rozdz. 16. Kinuuerle I ł.: Die Cottesfrage irn konkreten Theorie-Praxis - Zusanunenhang. Iłonn 1975. Kodalle K. M.: Walter Bertjamins politischer Uezisionisrnus irn theolr~iscltert Kontexl. Uer "Kierkegaard" unter spekulnriven Materialisten. W: Spiegel und (:leiclutis. Festschrift fur !. Titubes. E:d.: N. Bolz und W łłubner. Wurzburg 1983, s. 301-317. - Die Erobenutg des Nutzlosert. Kritik des Wunschdenkens und der Zweckrntionalitat im AnschluJ3 art Kierkegaard. Padeborn/Munchen/Wicn/Ziirich 1988. Kramer I1. J.: Uer Ucrprung der Ceistmetaphysik. Urttersucltungen zur (%eschichte des I'latonisnms zwischen Platon und Plotin. Amsterdam 1964. Liibbe 1L: Staat urtd Zivilreligion. h'in Aspekt politisclter 1_egitimitiit. W: I_egitirnitation des modernen Staates. F~ł.: N. Achterberg u, W. Krawietz. Wiesbaden 1981. - Religion nach derAufklarung. Graz/Wien/Kiiln 1986. Liebrucks Ił.: Sprache und BewuJ3tsein. t. 1-VI1, zwłaszcza V i Vl, Frankfurt/M 1964 nn. Marquard O.: Ahschied vom Pńnzipiellen. Philosophische Studien. Stuttgart 1981. Mead G. H.: Ceist, Identitat und Cesellschaft. 1·rankfurt/M 1969. Nietzsche F.: 7ako rzecze Zaratustra. Przeło'i.ył W l3crent. Warszawa (b. r. w.). Popper K.: Spnleczeristwo otwarte i jego wrogowie. 7lum. `I'adeust Korczyc. Warszawa 1987. Rahner K.: Ilórer des Wortes. Zur Crundlegung einer Religionsphilosophie, 2. wyd, Munchen 1963. - (ed.) lst noch Cott gefragt? Zur Funktionslosigkeit des Gottesglaubens. Diisseldorf 1973. Ratzinger J.: Die Frage nach Gott. Freiburg/Basel/Wien 1973. Schaelłler R.: Fahigkeit zur Erfahrung. Zur transzendentalen llermerteutik des S'prechens von Cott. Freiburg/Basel/Wien 1982. Schnadelbach li.: Dialektik als l~emunftkńtik - Zur Konstruktion des Rationalen hei Adomo. W: L. v. Friedenburg/J. Ilabermas (ed.): Adorno - Konferenz. Frankfurt/M 1983, s. 66-93. Simon l.: Wahrheit als Freiheit. Zur Entwicklung der Wahrheitsfiage in der neueren Philosophie. Berlin. New York 1978. - Hegel C%ottesbegńJJ: W: "7fieologische Quartalschrift", 162. Jg., (1982), s. 82-104. Spaemann R.: Weltgeschichte und fleiLcglaube. W: "I łochland" 50, s. 297-311. - Die Frage nach der Bedeutung des Wortes "Gott". W: "Communio", 1. Jg., s. 54-72 (1972). - Die chństliche Religion und das Ende des modernen Bewu/3tseins. Uber einige Schwieńgkeiten des Chństentums mil dem sogenannlen modemen Menschen. W: "Communio" 9. Jg. (1979), s. 251-270. 1_ów R.: Die frage "Wozu7" Cescitichte und ~ederentdeckung des teleologischen Denkens. Munchen 1981. Y 460 l3óg 'Ibunissen M.: llegels I_ehre vorn ahsoGrlen Geist als theolr>t;ischpolilisclter 7iaktat. Iłerlin/New York 1970. - Sein urtd Schein. Die kritische I·imkticm der tlegelsclten Logik. I~rankfurt/M 1978. `1511ich P: Religionsphilosophie. W: (%e.ranunelte Werke, t. 1. Stuttgart 1959. Ttmm H.: Cott und die hieiheit. Studiunt zur Keligioruphilosophie der (%oethe:eit. t. ł: Uie Spinozarenaissance. 1·rankfurt/M 1974. - Die heilige Revohction. Schleienrtucher - Nrn·alis - Hi Schlegel. Ivrtnkfurt/M 1978, - Fallhóhe des (:eisles. Uas Religiiise Uertken de.slurtgen Ilegel. ł~rankfurt/M 1979. Trillhaas W: ReligiortsPltilusophie. lierlin/New York 1972. Weber M.: Uie protestantische I·.'Ihik. ł?cl. J. Winckeltnann. Giltersloh 1979. Welte B.: Iiersuclt zur I·iage nach (:cut.: Ratzinger (ed.) 1973, s. 13--26. - Religionsphilosophie. I·reihurg/liasel/Wien 1978. Weischedel W: Uer Gntt der I'hilosophen. Grundlc~ung einer philosophischen 7henlogie irn Zeitalter des Nihilisrnus, Uarntstadl 1971/1972. Literatura uzupełniająca 1. Do amerykańskiej filozofii i teolr~ii procesu, nawicłzujqcej do A. N Whiteheada: Hartshorne ('.h.: 7%te Divine Relalirity. A Social C:onception oj Cod. New I laven 1974 (1 wyd. 1948). - Reality as Social Process. Studies in Metaphysics and Religion. New York 1971. Cobb jr. J. B. Critłiu D. R.: I'ruzess-77reolugie. Eine einfi7hrenrle Durstelhutt;. C:óttingett 1979. Welker M.: Universalitat Gottes und Relativitat der Welt. 7%teo%gische Kvsmologie im Uialog ntit dem ameńkanischen Prozessdenken nach Whitehead. Neukirchen-Vluyn 1981. 2. Do lingwistycznoanalitycznej filozofii religii: Bejerholm L./I łornig G.: Wort und llandlung. Untersuchungen zur analylischen Religionsphilosophie. Gutersloh 1966. Hofmeister EL: Wahrheit und Glauhe. lnlerpretation und Kritik der sprachanalytischen 7heońe der Religion. Wien/Munchen 1978. Macquarrie J.: Gott-Rede. Eine Untersuchung der Sprache und Logik der 7heologie. Wurzburg 1974. de Pater W: Reden von Colt. Reflerionen zur analytischen Philosophie religiiiser Sprache. Bonn 1974. Ramsay 1. `C: Religious Language. An Ernpińcal Placing of Theological I hrases. London 1957. 3. Anglosaska ftlozofta religii: Flew A./Maclntyre A. (ed.): New Essays in Philosophical 7lteology. London 1957. Hick J.: Faith and Knowledge. A modern Introduction to the Pioblem of Religious Knowledge. 2. wyd. Ithaca/London 1966. 461 1~6g - Ar~;umenls fnr the hxistence of (%od. London 1971. - f'hilosophy of Religinn. Ivnglewood C'li(fs. N.Y., 2 wyd. f'rentice Iłall 1973. Nackie J.: /)ns Wiurrler des 77teisntus. Argurnente fiir unrl gegen die f:iisTenz Goltes. Stuttgart 1985. 1'lantinga A.: C:od and other Minrls. A Study of tlre National Justification of Helief in (%od. Ilh;rrsr/1 mnHon 19fi7 l4 wyd- 19751. Swinburne R.: 77te Colterence of 77teistn. Oxford 1977. - 77te I:~.rtenc-e nf (%od. Oxford 1979. d. Nowsza liternW ra w Jęz. niemieckim: Adrianse t 1. J.: Uer ontolyische (%ottesheH·eis und die Suche nrtch rlem lrrntionalen. W: "1'ArgoI ntento Ontologico. Archivio di Ivilosofia", 1990, nr 1-3. Albcrt K.: ó4nn Kult zum Logos. Studien zttr l'ltilosnplrie der RellAinn. I lantburg 1982. Bochet5ski J. M.: I_ogik der Religion. Koln 1968 (Paderborn 1981). ('ramer W.: Gotlesheweise urul ilrre Kritik. l'n7fimg ihrer BeH·eiskraft. I~rutkfurt/M 1967. , - Uas Ahsolute und das Kontingente. Unter,suehungen zmn SubstcrnzhegriJ). Inankfurt/M 1976. l:beling 11.: l)er abwesende Gott nm Ende der Moderne. W tegoż: Rtistung unc! Selbsterhaltun,~. 1'aderborn i in. 1983, s. 43-SQ 1·:icher 1'. (ed.): C%otte.n·or.rtelhtng und Gesellschaftsentwicklung. Munchen 1979. (3atzemeier M.: 7heologie als Wissenschaft?, 2. t. Stuttgart/l3ad ('annstatt 1974/75. (:eyer C'.-Iv.: Religion und Diskurs. Uie Ilellenisientng des C'hristenlums aus cler Perrpektive der IZeligirntsphilosophie~ Wiesbaden 1990. !I Grahner-I laider A.: Semiotik und 7%teologie. Religio,re Rede zwischen analytisclter und henneneutischer I'ftilosophie. Miinchen 1973. ii ' Halder A./Kienzler K./Mtiller J. (ed.): Sein und Scheirt der Religion. Diisseldorf 1983. fleidegger M.: Phńnornenologie und Theologie. W: "Archives de Philosophie" (1969), s. 356-395; l?inibe llinweise auf Ilauptgesichtspunkte fi7r da.r theolrr~isclte (%esprach itber "Das ' I'roblem eines niclttobjektivierenden Denken,r und Sprechens in der heutigen 7Tteologie, tamic, s. 396-415. lłeinrich K.: l%rsuch iiber die Scltwierigkeit nein zu sagen. f·rankfurt/M 1964. j' Ileintel E.: Die heicfen Lahyrinthe der Philosophie. Systenttheoretische Betrachtungen zur Fundamentalphilosophie des abendliindischen DenkerGr. Wien/Miinchen 1968. ~t~ , Heinrich D.: Der ontologiseńe Gottesbeweis. Sein Yroblern und seine Gescltichte in der Nettzeit. Tiibingen 1960. f' Hubbeling Ił. G.: Einfiihtung in die Religionspltilruophie. UTł3 1152. Góttingen 1981. Jaeger W: Die 77teologie der jn3hen griechischen Denker. Stuttgart 1953. If Jaspers K.: Der philosophisclte C%latthe. Miinchen 1948. Jonas H.: Unsrerhlichkeit und heutige I:xisrenz. W tegoż: Zwischen Nicltts und Ewigkeit. Zur ! I_ehre vom Menschen. Góttingen 1963, s. 44-72. ' Kambartel 1:: Theo-Iogiscltes. W: "Zeitschrift fiir Evattgelische Kthik" 15 (1971), s. 32-35. I I Koch T: Religion und die Erfahrung von Sinn. W: Religiortsgesprńche. Zur gesellschaftlichert Rolle der Religion. Dannstadt/Neuwied 1975. Koch T/Kodalle K.-M./Schweppenhauser H.: Negative Dialektik und die ldee der I'ersóhnung. Eine Kontroverse uber W. Adorno. Stuttgart 1973. :'i', r l3óg Kolakowski 1_. Jeśli I3oya nie nra ... Przekhtd autoryzowany '1: iłasr.niak i M. 1'anufnik. Krakow 1988. Kremer K.: Gott und li'elt der Klassisclten Melaphysik. Stuttgart 19G9. Krings Ił.: Freiheit. Ein l'ersttch Gott zu denken. W: "1'hilosophischc Jahrbiicher" 77 (1970), s. 225-237. Lbwith K.: Gntt, Mertsch urtrl li'elt in rler Metaplrysik von Uescartes hi.r zu Nietzsche. (:iittinKen 1967. Lubntantt N.: l·unktion rler IZeGgiort. I~rankfurt/M 1977. Muck O.: Philosophische (%olteslehre. Leitfarlert 7?teolngie. t. 7. Diisseldorf 1983. Oelmuller W (i in. ed.): Uiskurs: Religinn. W: "1'hilosophische Arbeitshiicher" 3, U'17i 895. Paderborn 1979. OeItnUller W: 7%tendizee- (%ott we Geric-lrt? Miinchen 199(l. Ollo R.: Das ffeilige. Uher das lrrrttiortale ur der Idee des Gottlichen und sein 1'erhaltnis zurn Rationalen. Munchen 1936. Piepmeier R.: liernunfthegriJf - IZeli~ionsńegriJf - C%eselLrchaftsbegriJ~: Zu einer neuzeitliclten IConstellation. W: (~Indigow B./Kippenherg 11. (~. (ed.): Neue Ansatze in der Religionswissenschafl. Munchen 1983. Rohls J.: Tlteolugie und Metrrphysik. Der ontolr>Kische Be"·eis und seine Kn'tiker. Giitersloh 1987. Schaeffler R.; Religionsphilcnophie. Freibttrg 1983. SchOlz fi.: Religioraphilosopftie. Iłerlin 1922. - Analyse und Kritik der reli~iiisen l'ernurtft. (:ntndziige einer paradigmenhezogenen Religion.rphilosophie. Bern/Stuttgart 1989. Schulz W: Der Gott der neuzeillichen Metaphysik, wyd. 6. Pfullingett 1978. Simon J.: Zum wissenschaftliclt-pltilosophi.rchen Ort der 77teologie. W: "7xitschrift fiir 'Iheologie und Kirche" 77 (1980), s. 435~52. Simons E.: Philosophie dei OJfenbarung. Stultgart 1966. Slruve W: Philosophie und 7ianszendenz. Freiburg 1969. 'I~icher W: Mensch und C%ott irt der Entfremdung oder die IGise der Subjektivitat. Freiburg 1984. Timm H.: Zwischenfalle. Die religitise Gnwały tylko fragmentarycznic. vryju~uuuy im irii~cj muwuiuj~c się du ktiku przykłFidów. ilkcenlowitna ! przez Sokratesa koncentracja pytań lilozoliczn ch na człowicku i świecic Y ludzkim (por. 1'laton, l·'ajdros 30 d) zawiera pewne ukierunkowanie etycznc. 1'roblem, w jaki spusób jednostka ma pruwadzić rozumne życie, zostajc zatem p<>stawiony na zupcłnie nowych podstawach. ('hodzi o obowiązującą I ważność dubrego życia dla wszystkich. Gwiązany z so(istyką etyczny relaty" : wizm zostaje w ten sposób prze-r.wyciężony. larazem (ilozotia zostawia jednak sobie możliwość spojrzenia na wielopostaciowość i rói.norodność ludzkiego życia. l.andmann formułuje to następująco: "I)la sotistyki czło i wick jest źródłem promicniowania kultury we wszystkich jej kształtach, dla Sokratesa natomiast jest on tylko tym, kto może rozpoznać dobro i powinien je crynić. Dlatego Sokrates z jednej strony drąży głębiej, ale z drugiej strony - guhi całościow~ł perspektywę człowieka. Antropologia przekształca się w etykę" (Landmann i in. 1962, s. 65). Platońska teoria idei pozwala głęhicj zrozumieć problem poznania. I ,, Prowadzi jednak do dychotomii niezmiennego świata idei z jednej strony, J ', i do zmiennego świata zjawisk z drugiej. Spostrzeganic traci wartość w poIj I', równaniu z pozrianiem rozumowym (por. Platon, 7eajtet). W ten sposób rodzi się możliwość gruntownej krytyki świata zjawisk, która jednak niesie '~ ' ze sobą akcent negatywnego wartościowania. O ile sofistyka rozpatrywała człowieka jako jedność duszy i ciała, o tyle u Platona człowiek przesuwa ,~ , , się jednostronnie w perspektywę duszy (Platon, 7eajtet 176 b; Prawa XII, '~ ' 959 a). Platoński trójpodział dus-ry na część pcłną żądz, część dzielności i część duchową (Platon, Państwo IX 581 c, 435 e), jeśli nawet próbuje oddać sprawiedliwość różnym dyspo-rycjom ludzkim, to i tak faworyzuje element duchowy (Yaństwo IX, 588 c nn.). Przypomnijmy Platoński 7amysł ( wygnania poetów z idealnego państwa. Skoro sztuki poruszają się na obszarze zmysłowych pozorów, to odwodzą od bytu idei. Są wobec tego zwodzi' cielkami ludzkiej duszy. Jeśli więc 6lozofia ma za zadanie prowadzić ku wiecznemu i niezmiennemu bytowi, to znów gubi ohecne w antropologii so'I fistycznej wyakcentowanie tego, co twórcze i otwarte dla eksperymentu. Arystotelesowska teoria duszy (por. O dusry) uwzględnia jej związanie [ z organizmem. Arystotelesowski model ustopniowania, zgodnie z którym I ~ C:złuwick spostrzeżenie opiera się na duszy żywicnia i rozmnaiania, również nic ustanawia jednostrunnie nous (ducha). Natomiast Arystutclcs pudkreśla, żc tYtyślenie jest skazane na spostrzeżenia i oglądy uzyskane przez zmysły (por. Uslar 1975), ale i tutaj mużna orzec: puniewai wszystkic spostrzeżenia mają ntt celu substancjalne formy bytu, które ohiektywnie wyprzedzają zmysły, to nie może być żadnego wytszego rozwoju i żadnego sublimującego kształcenia ludzkich zdolności postrzegania. Z kolei Plotynowska tcoria piękna (por. t:nneudy I, 6 i V 8) wprawdzie podkreśla, że piękno jest uchwytnc równicż dla zmysłowego spustrze~enia, zauważa jednak, że tylku rozum muic udkryć piękno właściwe. 1'oczucic btogosławionego szczęścia przysługuje człowiekowi wtedy, kiedy chcc on prowadzić doskonałe rycie wspartc rozumem (l~~nneudy I, 4). Gycie zicmskie jest dla Plotyna wynikicm odpadnięcia cry wypadnięcia z picrwotnej jedności (Enneady IV, 8), której ponowne osiągnięcie stanowi cel istnicnia (lelos). Oznacza to odrywanie się od zastanego świata, wiaśnie od życiowego środowiska ludzi. Z pcrspektywy historycznej teoria Plotyna zawiera moment nader zasadny. Po zaniku polis może być pomocne człowiekowi tylko pozbieranie się w sobie, ale takie tworzenic w sobic "mikrokosmosu" może udać się jedynie pod warunkiem pominięcia konkrctnych zewnętrznych warunków życia. 3.10.2.2. Antropologia na progu nowożytności: G. Pico della Mirandola i godność człowieka W chrześcijańskiej Europie średniowiecznej dochodzi do dalszego złożonego rozwoju antropologii. W świetle przekazów biblijnych wątki antyczne ulegają przetworzeniu i wchłonięciu. Rezygnuję tu jednak z przed- stawienia i rozwinięcia teologiczno-chrześcijańskiej nauki o człowieku. Sięgam natomiast po późniejszy dokument z historii antropologii tilozoticznej, stworzony u progu nowożytności. Oratio de dignitate hominis (Mowa o godności człowieka) Giovanniego Pico dełla Mirandoli z 1486 r. wydaje się szczególnie przydatne dla celów analizy, ponieważ z jednej strony zebrane są tu przemyślenia na temat tradycji, oparte na nowych podstawach, z drugiej zaś - dzieło jest interesujące ze względów metodycznych, ponieważ w szczególny sposób ujmuje wspomnianą już dialektykę między perspektywą antropologiczną zainteresowaną środowiskiem życiowym i konkretnymi zjawiskami oraz tworzeniem teorii systemowych. 468 469 ('.złowick Oratio de dignitate hominis Giovanniego I'ico della Mirandoli jest dziełem 24-letniego autora. Mowa..., której pochwałę przed z górą stu laty wygłaszał Jacob l3urckhardt jako "jednego z najszlachetnicjszych przesłań" kultury Renesansu, była planowana na inaugurację kongresu uczonych w Rzymie. KonQres sk.łdin~td snutkał sic z zakazem, nunieważ kler uznał zs~ heretyckie 13 z 900 tez tilozoticznych, którc sformułował 1'icu. W pismach AratWw - tak ruzpuczynu I'icu swują mow4 - wyczytał on, że saracen Ahdala (być może kuzyn Mahometa) na pytanie, jakic zjawisku na scenie świata (in hac quasi mundana scaena) należy podziwiać naj- bardziej, udpowiedział, że nie ma nic gudniejszego pudziwu niż człowiek. I'ico zgadza się z tym poglądem, podkreśla jednak zarazem, że nic usatysfakcjonuwały gu tracłycyjne wyjaśnienia tego stanu rzcczy. 'Iakimi miarodajnymi wykładniami uprzywilejowanej pozycji człowicka są następującc stwierdzenia: "(`r,łowiek jest istotą pośredni:ł między stworzeniami, ho jest pokrewny najwyższym i panem nad niiszymi; ohdarzony bystrością zmysłów, badawcr.ym umystem i światłem ducha, jest tłumaczem przynnly; jest ogniwem międry nieruchomą wieczności:ł i rrek:ł czasu oraz - jak mówią Persowie - jednocz:la:! więzia światu, ba, jego wesclną ołr.iską, nie nazhyt daleki od aniołów, jak poświadcza Dxwid" (De hominis dignifnte, s. 27). Niektóre określenia wskazują na rolę człowicka jaku po.średnika: człowick jako istota puśrednia między stworzeniami, jako ogniwo między wicczności.l i czasem, człowick jako jednocząca więź świata, jego wcselna opaska. Inne podkreślają zdolność człowieka do szer.szego poznania: bystrość zmysłów, badawcza siła intelektu, światło rozumu, interpretacja prryrocly. Wreszcic godność człowieka ma polegać na bliskości jego formy bytowania z tą, która przysługuje aniotom. Zwraca uwagę okoliczność, że I'ico powołuje się na interpretacje człowicka wywodzące się z najróżniejszych tradycji myślowych. Starożytność, która upatrywała wyróżnioną pozycję człowieka w jego zdolności do poznawania w najszerszym sensie (np. Platon, Arystoteles, stoicy), została usytuowana obok interpretacji wyraźnie chrześcijańskich. 'lo przecie-'z. 7ómasz z Akwinu i Augustyn podkreślali rolę człowieka jako pośrednika (por. Hinske, w: Landmann i in. 1962, s. 112). Obok takich chrześcijańskich wykładni umieszcza Pico świadectwo Persów. W bezpośrednim zaś sąsiedztwie Persów znajduje miejsce dla Dawida (por. Psalm 8, 5 nn.). pico odrzuca starotestamentową interpretację, według której mużna człowieka podziwiać, ponieważ niewiele tylko ustępuje aniołom. W jej świctle nalciy bowiem podziwiać Y 470 (:złowiek anioły, a nie człowieka. Człuwiek mi w Kantowskiej krytyce rozumu". 1'onadto I'Icssner ustala wyraźny zwialzek między antropologią tilozoticzną i (iluzofią transcendentalną. Oczywiścic, antropolog~a tilozohczna dystansuje się wobec wywudów Kanta. Mimo tu pozostaje wicrna "zamicrzeniom krytyki transcendcntalnej". Rcalizuje on;i jakiś "odpowiednik" tilozotii transcendentalnej w odmienioncj sytuacji historycznej (1'lessner 1979, s. l48). I'rzedstawicicle antrupologii tilozuticzncj należący do naszcj bezpośredniej teraźnicjszości również podtrzymują jcj roszczenia do roli następczyni tilozotii transcendentalnej. Otto Friedrich l3ollnow twicrdzi, ie antropologia tilozo(iczna moic być uznana za "roszczenic i pugłębienie dotychczasowej teorii poznania, w pcwnym sensie moina nawet powicdzieć: Kantowskiej (ilozołii transcendentalncj" (l3olłnuw 1974, s. 25). Michacl I_andmann pisze: "Antropologia jest pogłębicniem i rozszerzenicm transcendentalizmu: uzasadnieniem prowadzącym do ostatecznej przycryny" (Landmann 1969, s. 39). 3.103.2. Antropologia filozoficzna jako koncepcja człowieka oparta na wiedzy naukowej Czym wszakże jest antropologia filozoticzna'? Yo pierwsze, nic nalery jej utożsamiać z refleksją na temat istoty człowieka, towarzyszącą całej tradycji filozoficznej. Ani Platońska, ani Arystotclesowska nauka o człowieku nie są wzorcem antropologii tilozoficznej. Wykładnie teologiczne średniowiecza oraz ich wskrzeszone postacie spod znaku protestantyzmu, uchwytne np. w antropologii Hegla, nie są również dla niej miarodajne. Od tych wszystkich wykładni dzieli ją nader znamiennie obecny w niej impuls antymetafizyczny i antyontologiczny. Antropologia filozołiczna czerpie siły raczej z powstałych w drugiej połowie XIX w. nauk empirycznych, jak biologia humanistyczna, psychologia indywidualna i etnicz~a, prehistoria i nauki o zachowaniu, socjologia i nauki kulturoznawcze (Habermas 1973). Oto kilka przykładów poświadczających tę perspektywę. Na pytanie, czy inteligencja praktyczna, tj. zdolność do działania technicznego i instrumentalnego, przysługuje wyłącznie człowiekowi, Max Scheler usiłował znaleźć odpowiedź odwołując się do badań Kóhlera z zakresu wiedzy o zachowaniach. Argumentację Kóhlera, że antropoidy (małpy) są zdolne do działania ('złowick technicznego, wykurzystuje Schcler do sformułuwania tezy, ii wyłącznic duch jako zasada przeciwstawna ryciu stanuwi wrodzony "monopol" człowieka. Kryteriami ducha są: otwarcie na świW, czyli przełamywanic bariery więzi ze środowiskiem, rzeczowość, a zatem uwalnianie stanów rzeczy z ich odniesicnia do kontekstu, samowicdza i osohowość, czyli możność ponoszenia odpowicdzialności: "~kupicnie, samuwicdza i zdolność podmiotowa... lwurzą jednq jedynq nierozerwuMq slruktur4, ktcira jako taka przysługuje tylko człowiekowi" (Schcler 1976, s. 33, ew. 27 nn.). Zasadę swojej antropologii, zgodnie z którą specyliczny sposóh egzystencji człowicka należy wyprowadzić z szeregu stupni życia, usiłował unu~cnić w polemice z biochemią i przyjętym w niej sposobem wyjaśniania rycia Helmuth I'lessner (I'Icssner 1976, s. 85 nn.). I'owołując się na wyniki badania prehistorii, Erich Rothacker utrrymuje, że cechą stanowiąc~! o istocic człowicka jest umicjętność obchudzenia się z ogniem oraz posługiwania się narzędziami i ich wynajdyw.mia. !a trzecią istotną cechę należałoby uznać mowę (Rothacker 1962, s. 27-34). Arnold Gehlen z kolei odwołujc się do morfologii biologicznej, a zwłaszcza do prawa retardacji (l3olk, Schindewolf i in.), rozbudowywał on krytycznic swą fundamentaln<ł dla antropologii tezę, że człowiek z punktu widzenia hiologii jest istotą naznaczoną niedoskonałościraz to nowe schematy purzrii dziahmia i etyki pmdstawuwc transcendentalnu- l3iologicznie ryzykowna istota C'.złowick musi ponadto stworzyć insty- _k~yczne zagadnienic wyraża się nie tylko w pytaniu: jakie istnicj.ł typY tucje, które uwolni.ł ją ud konicczności projektowania wciąż na nowo celów działania moralnego, etycznego i prawnego'? Inne podstawowe pytanic dziataniu. Wreszcie człuwiek jest skazany na technikę, pozwalującał mu filozofii transcendenlalnej brzmi: czy istnieje zasada dzi występują inne sposoby, w których objawia się dostęp człowieka do świata. Z jednej strony wszelkie doświadczenie ludzkie znamionuje się jednością "zmysłowości" i "sensu", zajmującą miejsce Kantowskiej jedności "oglądu" i "pojęcia". Upostaciowienia sensu nie muszą być natury pojęciowej. l~la oznaczenia naturalnego ludzkiego doświadczenia Cassirer wybrał pojęcic symbolu. Wszelkie doświadczenie ludzkie wykazuje strukturę symboliczną. Z drugiej strony istnieją różne "formy symboliczne", które mo~na zinterpretow~Cć i sprecyzować semiotycznie. Bliska cielesności symbolika wyrazowa staje się dla nas uchwytna w micie. Dystansująca funkcja obrazowania jest domeną języka. Nauki wykazują czyste funkcje znaczeniowe. Wprawdzie wszystkie systemy symboli swsklej l~r~e! FicW cm >. i Hamanna. Je~zyk ma status "furmy symbolicznej . Garazem uwidocznia się fakt, że istnieją granice językowe. Antropologia tilozoliczna wskazujc jedynie, że jęryk jest monopolem człowieka ((ichlen, I'lessner, Iothacker). Jeżeli człowiek, jak powiada C:assirer, jest intcrpretuwany jak~ animal symbolicum, to zachowana zostaje jedność w wiclości ludzkich monopoli (Cassirer 1960, s. 40). ('.assircrowska tilozolia kultury poucza nas zatem o złożoności ludzkich oricntacji w świecic - mit, język, sztuka, nauka, rcligia - zarazem w polu widzenia zostaje zachowana ich jedność, skoru w nich wszystkich przejawiu się ta jedna charakterystyczna dla człuwicka aktywnuść. 3.10.4.2. Koncepcja transformacji filozofii transcendentalnej jako podstawy antropologii filozoficznej Ponieważ C'.assirerowska filozutia kultury pod względem systematycznym nie nawiązuje jeszcze kontaktu z teurią działania, trzeba przede wszystkim uwzględnić rozwiniCty głównie przez Apla typ transformowanej filozofii transcendentalnej (Apel 1973). 'Ia koncepcja odnowionej filozotii transcendentalnej orzeka, iż należy utrzymać podstawowe pytanie KantuwSkie o ostateczne warunki możliwości i powszechną ważność ludzkic;go poznania oraz doświadczenia. Musimy jednak nadać mu nową postać, czyli właśnie transformować. Na miejsce, które u Kanta zajmował transcendentalny pudmiot, ujmowany przez nicgo jako czysta świadomość, wchodzi wypowiadająca się za pomocą znaków wspólnota komunikowania. Dla problematyki poznania oznacza to przede wszystkim, że wszystkie "teoretyczne" opisy i wyjaśnienia świata pretendujące do prawd-t,iwości, muszą obronić swoje pozycje w obrębie wspólnoty badaczy. Nowożytna teoria poznania, która zawsze zasadniczo traktowała swoje pytanie, w jaki sposób poznający podmiot określa przedmiot poznawczy, i która wobec tego zawsze wychodziła od relacji podmiotowo-przedmiotowej, zostaje przezwyciężona przez to, że jako ostateczną podstawę poznania zakłada się relację intersubiektywności. Nawiązujący do wspólnoty komunikowania proces badawczy jest nieprzerwany. Hipotery naukowe i teorie są objęte zastrzeże 496 497 C'złowiek niem falsyfikowalności, tj. są możliwe do cii~głego korygowania i krytykowania. Daje to jednak również s- r.anse ich ulepszania. Koncepcję tej meliorystycznej zasady badania można jednak prryjąć przy założeniu, że istnieje cuś takiego jak ostateczna, powszechnie ważna interpretacja rzeczywistości (ullimate opinion Peirce'a). W warunkach rycia ludzkiego, i tym samym okVlli.l.vlll\.~V, 1114 LVJI<1111G llllil Wtifawu~.ic Vsiilgnięlit, itlf', ~CSI mlm0 ll) towarzyszącym wszelkicmu poznaniu warunkicm jego możliwości. Każda poszczególna tcoria naukowa może wprawdzic podlegać krytyce, ale budowanie teorii naukowej jako całości nie może pruwadzić na manowce. Jest to dominujilcy rys platonizmu. W sformułowaniu !'circe'a i Apla brzmi to tak: podmiot ostatecznej powszechnic ważnej interpretacji jest jednocześnie factum i jaciendum. Wszelkic poznanic, jeżeli nie jest pozbawione znaczenia, partycypuje w idealncj wspólnocic komunikowania. Nic jest ona crymś istniejącym empirycznie, jest zasadą regulatywną w sensic Kantowskim. Przestanki untropologiczne w idei tranaformowunej ftlozofti trunscendenlalnej Karla-Olta Aplu Idea transformowancj lilozolii transcendentalnej zawiera naturalny ferment antropologiczny, jak mówi Apel: poznawczo-antropologiczny. Kilka uwag na ten temat: na płaszcryźnie teorii wiedry musimy liczyć się z a priori ciała, jak też z a priori świadomości. A priori ciała daje o sobic znać zawszc w specylicznej fo~mie. W uwypuklającym wyostrzeniu: w naukach przyrodniczych pozycja ciała, przeformowana przez instrumenty techniczne, decyduje o tym, jaką część świata zobaczymy. W naukach o kulturze ciało usytuowane historycznie jest tym, co pozwala nam sensownie odkrywać świat historycznych kultur. Nauki społeczne, zorientowane na komunikacyjną praktykę, łączą zainteresowanic porozumieniem z dystansując.ym spojrzenicm nastawicnia empiryczno-analitycLnego. Dzięki retleksji teoretycznej, tj. dzięki a priori świadomości, możemy zawszc dystansować się od uwarunkowanych cieleśnie danych horyzontalnych. Mówiąc językiem Plessnera: ekscentryka człowieka ma zasadnicze znaczenie w a priori świadomości, centrystyczna pozycjonalność w a priori ciała. Do centryczności cielesnej jesteśmy zmuszani ustawicznie, na jej tle odcina się przede wszystkim re(leksja stwarzająca dystans. Ponieważ jednak racjonalność naukowa musi prezentować się w przejawach komunikacji uformowanych na kształt języka, to z kolei obowiązuje zasada, że nad podstawową sytuacją poznawczo-antropologiczną zaczyna dominować wspólnota komunikowania. ('złowick Dialektyka wspólnoty komunikowania, zarazem empirycznej i idealnej, pociąga za sobą nowy rodzaj rclacji między logiką i etyką. Nic znajdują się one na tej samej płaszczyźnic. layka zakłada logikę, a logika wymaga etyki. Qperując argumentami logiki zgłaszamy ruszczenia o powszechną ważność, które mogą być uznane i uprlwomocnionc jedynic we wspólnocie komunikowania. Wszclka logiczna retleksja dotycząca ważności zakłada uznunie norm. Naukowa racjonalność implikuje minimum etyki. Status wspólnoty komunikowania w sensic wspólnoty zarazem realnej i idcalncj warunkujc dialektyczną strukturę ctyki. ! jednej struny chodzi bowicm u to, aby wspólnolę kumunik<>wania, która jcst puclmiutem wszelkich realizacji poznawczych i działań, zachować rc5wnicż jako rcalność. Wynikają stild imperatywy ważne dla przerycia rodzaju ludzkicgo. 1'unadto etyka wspólnoty komunikowania puciilga za sobil imperatywy, które mają na cclu polepszenie stosunków komunikowania. layka wspólnoty kumunikowania, mając na celu wszu:hstronnc rozszerzenie rcalnic istnicjącej wspólnoty komunikowania oraz usunięcie jcj granic, generuje imperatywy kategoryczne, a nie tylko hipotetyczne (w sensic Kantowskim). Dialektyku "form symbolicznych" i kwestia rzeczywistości cz!owieku Rozszerzając założenia Apla można z micjsca ruzwin.lć następuj~cil problematykę ważności w polu estetyki (por. I'aetzold 19tł4, s. 30~6). Jeżeli potraktujemy doświadczenie estetyczne jako jedność postrzegania zmysłowego i retleksji, moi.na pokazać, że moment obowi n.mkowego poznania i działań laktycznych. W doświadczcniu estetycznym zmysły ujmują sicbic w swoistych dla nich dukunaniach. Wykunamy jeszcze drugi krok ntzszerzający stanowisko Apla, jcżeli uwypuklmną przcz nicgo zasadę transturmuwanej lik>zotii transcendentalnej, a mianowicie utrzymanio jednuści warunków muiliwości i obuwiązujl;ie heute. Elf Beitrage ron O. Bollnow u a. I?d.: R. Roćek und O. 5chatz. Wyd. 2. Munchen 1974, s. 19-36. Cassirer E.: Gioaanni Pico della Mirandola. W: ,journal of thc łłistory of Ideas", t. 111, 1942, s. 123-144, 319- 346. - Was ist der Mertsch? 6'ersudr einer Pltilosophie der rnensehlichen Kuhur. Stuttgart 1960. Classen C. J. (ed.): Sophistik. Darmstadt 1976 (łf'ege der Forschung, t. 187). Diogenes Laertios: Żywoly i poglqdy slynnych filnzofów. Przełożyła Irena Krońska. Warszawa 1968 (2 wyd. 1982). Eliade M.: Sacrum ~ mil ~ histońa. Wybór esejów. Tłum. Anna 'Patarkiewicz. Warszawa 1970. Gehlen A.: Uer Mensch. Seine Natur und seine Slellurrg in der łyelt. Berlin 1940. - Moral und Ilypermoral. Eine pluralistische lithik. Wyd. 4. Wiesbaden 1981. - Philosophische Anthropologie und Handlungslehre. I·rankfurt/M 1983. Habermas J.: Philosophische Anthropologie (artykuł w leksykonie). W: Kultur und Kritik. łierstreure Aufsiitze. Frankfurt/M 1973, s. 89-111. Herder J. G.: Ideen zur Philosophie der Geschichte der Menschheit. W: Siimrliche Werke. Ed.: Suphan t:., t. 13, 14. - Auch eine Philosophie der Geschichte zta Bildung der Menschheit. Inankfurt/M 1967. - Rozprawa o pochocLeniu jęyka. Tłum. Barhara Płaczkowska. W: tegoi. Wybór pism. Wybór i oprac. 'Padeusz Naumowicz. Wrocław-Warszawa i in. 1987, s. 59-175. Kant 1.: Anlhropologie in pragmatischer Ifinsicht. Akademic-Ausgabe, t. VII. Berlin 1907. - Krytyka crystegorozumu. Przełożył Roman Ingarden. Warszawa 1957. - Logik. Akademie-Ausgabe, t. IX. Berlin 1923. 500 501 ('złuwiek Kołakowski 1..: Ubecnuść nutu. Instytut literacki. 1';tryż 1972. Laudntann M. i in.: Ue ltuntine. Uer Mensclt un S~ńehe/ seutes Gedanken.s. lociburg/Miinchcn 1962. - I'hilosophi.rche Anlhrnpoln/;ie. Men.rc-hliche Selb.rtdeulung ia (:eschicltte nnd (~egenH·crrt Wyd. 3. l3crlin 1969 (Sanuulung (:~ischen, s. l5fi-I56a)_ Lepenies W: Suziolcp;ischeArtthrnpolc~ie. Materialien. Frankfurt/l3erlin/Wien 1977. Ivlarquarcl ll.: L,ur C:e.scluchle des pht(usopltrsclten tiegrijj,s "Anlhropok~ie"seit dem Lnde des IN. Jnhrlmnderts. W: Schwierigkeilert mit Geschichlspltilusopltie. Ivrmkfurt/M 1973, s. 122 nn. Monnerjahn G.: Giovarmi l'icu della Mirandola. Ein Beitrng zur philosophischen 7%teologie des i!alienischen llunurnisnuts. Wiesb;rden 1960. 1'aetzolcl 11.: Neomar:cislische Asthetik, 2 tonty. 1)iissclclorf 1974. - tsinsl ('a.rsirer "l'hilusophie der.ryrrtbalischen lorrnen" urtc( die neuere Sentiotik. W: A. Langc -Seidl (ed.): Zeichenkonstilution. Akten des 2. Sentiolischen !W lhxluiums Regensburg, t. 1, s. 9(>-10(l. Berlin/New Yurk 1981. - Sprache nls symbolisclte Hbnn. Zur Sprachphilusuphie lintst Cas,rirers. W: "1'hilosophisches Jahrbuch". 88 Jg. 1981, (poz. b), s. 30l-315. - l:rnst (-'assirer ttnd die ldee einer Jrrtnsfonnierten 7icurszendentnlplrilnsophie. W: W Kuhl ntann/17. I~óhler (ed.): Kmnntunikaliort und Re~lexiun. Zur Diskussiun der 7iartszendental pragmalik. Antworten auf KaróOtto Apel. Frankfurt/M 1982, s. 124-156. - Philosophische Anlhropolyie und 7ianszenc%rttalphilosophie. W: Uer Meruch und die Wisseruclrafien vom Meruchen. Uie Beitriige des Xll. Deutschen Kongre,sses ft7r Plrilosophie in Inrtsbmck 798/. l~rl.: CU. l~rey und J. Gelger. Innsl>ruck 1983 (poz. a), t. 1, s. 203-213. - Mythos als syrnbolische I·~nn. Zu Errut (.'assirer.r philosuplrisclter Uenlurt,~ cle.r Mylhoa. W: "Ncuc % itschrift fiir systcmatische '1'heologic und Religionsphilosophic", l. 25. 1983 (poz. b), s. 224-243. - Crundlagen der philosophisclten Asthetik. W: "1'hilosophisches Jahrbuch". 91 Jg. 1984, s 30-46. ' ł'ico della Mirandola ().: Au,sgewńhlte Schrifterr. Ubers. u. eing. v A. Liebert. Jcua/Leipzig 1905. - De Dignitale lloneinis. L aleiniscft und Deulsch. L:ingel. t: L;. C'arin. l3ad Eiotttburg/ Berlin/Ziirich 1968 (Respublica Literaria. Studienreihe zur europtrischen Bildungstradition vorrr Humanismus bis zur Romantik, t. 1). Platon: h'ajdros. Przełożył Władysław Witwicki. Warszawa 1958. - Państwo. I'rzcłożył, wstępem i objaśnicniami i ilustracjami opatrzył Władysław Witwicki. Warszawa 1948. - Prawd: ~Przełożyła i opracowała Maria Maykowską 1960. - Teajret. Przełoiył Władysław Witwicki. Warszawa 1959. 1'lessner H.: Diesseits der Utopie. Ausgewahlte Beitrage zur Kultursoziologie. ł·rattkfurt/M 1974. - Uie Stufen des Otganischen und der Mensch. Einleitung in die philosophische Anthropologie (Sammlung Góschen 2200). Wyd. 3. Berlin 1975. - Die !"~age nach der Conditio humana. Aufsatze zur philosophischen Anthropolugie. Frankfurt/M 1976. - Zwischen Philosophie und Cese!lschaft. Ausgewahlte Ahhandlungen und 1%rtrage. 1·rankfurt/M 1979. - Anthropo%gie der Sinne. Frankfurt/M 1980 (Gesammelte Schriften, t. Ill). Plotyn: Enneady. 1'rzełożył Adam Krokiewicz. Warszawa 1959. ('.złowick podlewski R.: Rhetorik als pragnunisches System. Iłildesheim/New York 1982 (l'hilosophische Tccte und Studien, t. 3). Rolhacker 1;.: l'hilosophische Anthropulyie. liunn 1962. Scheler M. Wesert urtd I·imnen der Syntpalhie. l3ern 1973 (Cesanunehe Werke, t. 7). c Werk e t . ) . - $ppte Schriften. l3ern/Miinchen 1976 ((~esnrnrnelte , ) - Der H'ormalismus in der I·.'thik uncl die nuUeriale łi~ertetluk. Neuer l~ersucJt zur C:nuullegung eines ethischen Personalismus. Wyd. 6. Iłern/Munchen 19811 (Gesammelte VYerke, t. Z). SVÓker E.: f'hilosopltisclte Unlersm-lmngen zum Rnum. Wyd. 2. Ivrwkfurt/M 1977 (l'hilosophische Ahhandlungen, t. 25). v. Uslar D.: Die Welt nls Orf des Menschen (Spinoza, Leibniz, Schellinl;, lleidegger). W: Neue Anthropolctl;ie. I:d. 11.-(:. (_:adanter und 1'. Vogler, t. 7, Philosuphi,rche Antlvopolyie, cz. 2. Stuttgart I975, s. 3(IS-329. Literatura uzupełniająca Bóhme Ci.: Anthrnpnlc>Sie in prngmatischer flinsicirl. 1)anust:idter Vorlesungen. Frankfurt/M 1985. ·d. : Anthro olr ie. Inankfurt/M 1970. Fischer Lexikun. Heberer G. i in. (c ) p >K Fahrenbach 11.: Mensclt, artykuł w: llandbuch philosoplrischer Gntndbegrijje. Munchen 1973. t. 4, s. 888- 913. Gadamer H. C:./Vogeler 1'. (ed.): NeueAmlaropolugie,7 tomów. Stuttgart 1972 nn. Kamlah W: I'hilosophisclteAnlltropulc>Xle. Miinchen 197.i. Kunz H.: Grundfrctgen der psyclmanalytischen Anthropolugie. Giittingen 1975. Lkvi-Strauss C.: Strukturale Anthropolugie. Frankfurt/M 1975. Lippe R.: Sinnenbewuf3tsein. C:nurdlegung einer anthropolugischen asthetik. Reinbek bei Iłanr burg 1987. Plessner li.: I'hilosophische Anthropologie. I:d. (i Dtuc. Frankfurt/M 1970. Portmann A.: ł%m Lebendigen. Wyd. 2. Frankfurt/M 1979. - Biologie und Geist. Wyd. 3. Frankfurt/M 1982. Rentseh T: Uie Konstruktion der Moralital. 7ianszendentale Anlhropulc>Kie und praktische Philosophie. Frankfurt/M 1990. Roc'tek R. Schatz O. (ed.): Philosophische Anthropologie heute. Wyd. 2. Munehen 1974. Sonnemann U.: Negative Anthropologie. Reinbek bei łłamburg 1969. 502 l.olhur .Schufer ' 3.11. Przyroda 3.11.1. Wprowadzenic Z 1 I.? N;wl;rwihnia wnhrr nrivnmlv 3.l 1.3. I'oczątki i przcwartościowania 3.11.3.1. 1'rzyroda zastana 3.11.3.2. Przyroda, którą należy sobie podporządkować 3.11.3.3. 1'rzyroda potrzebująca ochrony 3.11.4. 1'ojęcic przyrody 3.11.4.1. I'rzyroda jako sposóh hycia (typ ustrukturalizowania) 3.11.4.2. Przyroda jako dzicdzina (stltlla zI,WISk) 3.11.4.3. Przyroda jako hoski artefakt 3.11.4.4. Przyroda jako nonna: "zgodność z naturą" 3.11.5. Kontrastujące opozycje 3.11.6. tlistoryczne ujęcin tematu "przyroda" 3.11.6.1. łlierarchiczny poriądek przyrody: Platou 3.11.6.2. ~i:lcologia przyrody: Arystoteles 3.11.6.3. Koncepcje przyrody we wczesnej nowożytności 3.11.6.4. Kantowska rekonstrukcja naukowego pojęcia przyrody 3.I1.7. 1'erspektywa: ludzka histuria z udziatem przyrody 3.11.1. Wprowadzenie Od czasu ukształtowania się gatunku ludzkicgo pokolenia następują po pokoleniach i dzielą z organizmami ożywionymi los narodzin i śmicrci, jak one znają przypływ siły życiowej i jej wygasanie. Nawet jeśli krajobrazy, a więc ukształtowanie geologiczne, roślinność porastająca ziemię, zwierzęta n~t niej żyjące, mugły się zmicnić z upływem czasu, sądzimy. przecież, że w różnych epokach bazą odmiennych kultur była ta sama prryroda. Myśląc tak nie wyobrażamy sobie przyrody jako inwentarza przedmiotów i organizmów żywych, ale mamy na uwadze niezniszczalność podstawowego tworzywa i niezmienność procesów, o których sądzimy, że zachodzą według praw przyrody. Coraz dokładniejszego obrazu przyrody jako sfery przedmiotów i organizmów żywych powinny i mogą dostarczyć nam nauki przyrodnicze. Zazwyczaj jesteśmy też przekonani, że postęp nauk przyrodniczych zawsze polegał na eliminacji fałszywych wyobrażeń na temat przyrody i zastępowaniu ich prawdziwymi. Kiedy myślimy o takich faktach, jak odległość między 1'rzyroda Ziemią i Księżycem, ubraz pustępu puznawczego nauk przyrodniczych możc być nawet prawdziwy. Ale czysta wiedza m faktach t,yła nicgdyś i nacłal pozostaje w nurcic szerszych wyubrażeń na temat przyrody. Wyobrażenia tc zaś powstceniane. Uznając niezmicnny charakter przyrudy, mużemy zarazem dostrzegać takie zmiany w myśleniu o przyrudzic, które nic są rezultatem przyrudoznawczych odkryć, ale wyrazem tegu, w jaki sposuh człuwick pojmuje sam siebie. Pudstawowe wyubrażenia u przyrodzic wiąż.ł się ściślu z ubrazem, jaki człowiek wyrohił subic na własny temat uraz na temat zadań, jakic przed nim stują. "Nuzycja człuwieka w kosmusie" (M. Schcler) nic da się wymierryć tak jak odległość między Giemią i Księżycem, ale tkwi głęboko w myśleniu o własnych mużliwuściach'. Ulatego podstawowe wyobrażenia o prryrucłzie i przemiany tych wyubrażeń stanuwią interesującc dane dla antropologii filozo(icznej i zachowują - przy całym postępic poznawczym - status mużliwych autuprojekcji czluwickaz. Nie puwinnu więc zaskakiwać nas to, że w kontekście dzisiejszej dyskusji ekologicznej stykamy się z renesansem dawnych wyobrażeń o przyrodzie, w wyraźnym odniesieniu do samowicdzy współc-r-esncgo człuwieka, który stawia sobie pytania, jak chcemy żyć, jak powinniśmy obchodzić się z przyrodą itp. Sądzi się, że podstawową kwestią metałizyki jest pytanie, dlaczego w ogóle istnieje byt, czy raczej nie ma nic'? Na to pytanie usiłowały odpowiadać również dawne kosmologic i kosmogonie. (:hciały one wyjaśnić powstanie świata. Ale to pylanie jest zbyt trudne, abyśmy mogli oczekiwać zadowalającej odpowiedzi. Nic możemy natomiast uchylać się przed pytaniem, w jaki sposób w ogóle możemy poznać przyrodę. 'łó, że możemy poznawać samych siebie, nie wydaje się nam dziwne, samopoznanie bowiem opiera się na pierwotnej bliskości tego, co poznające, i tego, cu poznawane'. ` Sądzimy wprawdzie, że świadomośe jest "zwierciadłem przyrody" (Rorty, 1981), kiedy po prostu odbija się w niej wszystko, co się wokót nas pokazuje; ale podobnie my sami odnajdujemy w przyrodzie własny odbity obraz. Samopoznanie człowieka wydaje się potrzebować drogi okręinej, poprzez projekcje wyprowadzającej na zewnątn.. dume był zadania, ie w ogóle nie jest możliwe poznanie ezegoś więcej niż tylko siebie. Kiedy energia poznaweza podąża ku tlajbardziej odległym zakątkom uniwersum, poruszamy się w uniwersum naszej wyobraźni. 7b krzyżowanie się poznania przyrody i samopoznania człowieka łł. ł3lumenberg śledził w wielu swoich pracach. Por. zwłaszcza Die C:enesis der Kopernikanischen Welt. Frankfurt/M 1975, oraz Die Lesbarkeit der Welr. Frankfurt/M 1981. l Dopiero Freud pokazał, ie to może być samozłudzenie. Samopoznanie wcale nie jest bezpośrednie i prawdziwe, ale zniekształcone przez autoiluzje, wypierania, myślenie iyczeniowe. Przyroda Na czym wszakźe opiera się poznanic zastanej przez nas rzeczywistości'? Jaka "właściwość" przyrody umo~liwia jej poznawanic'? Dość zdumiewające: warunków poznawalności przyrody upatrujc si4 w matcmatycznych formach, w liczbowych i gcometrycznych układach i stosunkach. rla myśl w najróiniejszych udmianach zachowuje żywotnuść ud czasu pitagorejczyków pu dzicń dzisiejs-.ry, zwłaszcza w ujęciu, jakie nadał jej I'laton w limajosie (por. 3.11.6.1). 1)laczego i w jaki spusóh właśnic struktury formalne mają nadawać się do pozyskiwania rcalnej wicdzy o świecic'r Dla nas stało się spraw:ł oczywist:ł, ic prawa prryrudy przcdstawiamy w formic matematycznej. Ale dlaczego tu, u> w prryrodzic rozpoznawalne, ma mieć charakter matematyczny'? Jeżeli Boga, stwórcę świata, wyobraiamy sobic jako matematyka, który wszystko uporządkował wcdług miary, liczby i wagi (Ks. Mqctr. l l, 20), W można na to prrystać. Ale co wtedy, kiedy matematyka jest pumyślana jaku system abstrakc.yjny i konstruktywny'? Jeśli byty matematyczne mają swc źródło w ludzkim myśleniu, to możliwuść ich stosowania du poznania przyrody wcale nie wydaje się jasna, przeciwnie, jcst całkowicie nicpewna. Aby wyjaśnić t4 trudną kwestię, nalery prześledzić drogę, która prowadziła od poglądów Pitagorasa, przekonanego, ic liczha jest istot:l bytu, du nowoiytaej "matematyzacji przyrody" (3.11.6). Dwie wielkie tradycje ukształtowały naszą retleksjc u przyrodzie: żydowsko-chrześcijańską i grecka. ł'ierwszą znamy z biblijnych pism Starego i Nowego Testamentu, drugą z fragmentów tekstów przedsokratyków i z pc5źniejszych przekazów tilozofii greckiej. Zgodnie z pierwszą tradycją przyroda jest czymś stworzonym, jest tei przestrzenią życiową dla boskich stworzeń. W tej przestrzeni został umieszczony również człowiek, aby ją objąć w posiadanie, na niej pracować i mnożyć się (Ks. Rodz. 9.7). Dano mu też obietnicę: "I ujrzałem niebo nowe i .~emię nową, bo pierwsze niebo i pierwsza ziemia przeminęły" (Apokalipsa 21.1). Zgodnie z drugą tradycją przyroda jest wieczna, nie powstała i nic przemija. W jednym z fragmentów Heraklita czytamy: "Tego kosmosu wszakże, tego samego dla wszystkich istot ani nie stworrył żaden z bogów, ani żaden z ludzi, był on tu zawsze i jest, i będ~~e wiecznie żywym ogniem, rozpłomieniającym się według miary i wygasającym według miary" (Dicls, Kranz 1952, ...łiorsokratiker 22 Ii 30). Kształty, które wyłania przyroda, giną, ponownie wracają do niej, aby pojawić się na nowo w innych postaciach: wieczne koło powstawania i przemijania. I'rzyrocla Zgodnic z picrwsz:ł tradycją przyruda jest cz4ścią histurii, która wiedzic od aktu stworzenia du nowego twurzenia, ma puczątck i punkt ducclowy a historia człowieka ubcuj:lcegu z IW gicm jest tym, u cu chodzi w jego historii uwzględniającej przyrodę. Zgodnie z drugą tradycją właściwic trudno mówić c> histurii, ruczej żelazne prawa dozwalają, by wynikały z siehic stany, st:ldla 1 furmy przymdy, a potem znów znikały, przy czym w tych uclwiccznych cykluch nic mużna odróżnić ani kuńca, ani początku. Nowoczesnc kosmologic również oferują nam dwic tcoric. .Icdna mówi, że kosmos powstał w wyniku prawybuchu i źe uhecny świ:U tu nic innegu jak kolejna faza dziaiania tej put4inej eksplozji, która kicdyś znajdzie kres, gdy materia (encrgia) zostanic nieskończenic płasko i równumicrnic rozprowadzona. I)ruga tcuria mówi, ie uniwersum miału, ma i h4ctzie micć stan stabilny, gdyż kiedy w jednych regionach przemijają światy i wypalają się gwiazdy, to w drugich dochodzi do zagęszczenia materii, du twurzcnia się nowych galuktyk, do powstawania nowych gwiazd i świat6w~. Czy przyroda jako całość ma więc; początek i kuniu:, czy nic'? Kant byt zdania, że to pytanie nalery do tych, które hudz:ł najwyższe zainteresowanic rozumu ludzkiego, ale na które ten rozum nie może znaleźć odpowiedzi. To jedna, to druga odpowiedź na zmianę wydaje nam się atrakcyjna, przy próbie odpowiedzi bowiem rozum pupadu w antynomie, w sprzecznuści: Swiat ma początek i ccl - świat nie ma ani początku ani cclu. (Krytyku crystego rozumu, A 426 nn. 13 454 nn.). Ale gdy chodzi o nasze rozumienic sicbie samych, to bardzo wicle zależy przecież od tego, czy prawdą jest pierws-r.c ezy drugie stwierdzcnic. Nawet jeśli teoria poznania skłania nas ku agnostycyzmowi, to samorozumienic człowieka nadal pozostaje w ścisłym związku z jego pojmowanicm przyrody i jego zachowaniem się wobec niej. 3.11.2. Nastawienia wobec przyrody Zachowanie człowieka w stosunku do pr-.ryrody można analizować co najmniej trójstopniowo lub raczej w trzech wymiarach. Człowick może odnosić się do przyrody: 1) poznawczo (teoretycznie), 2) pfzez działanie Por. Munitz, M. K. (ed.): Theories of the Universe: Hiom Habylonian Myth to Modern Science. New York, London 1957. 506 507 I'rzyroda (techniczno-pr.~ktycznie) luh 3) relleksyjnie (estetycznic). I'ytaniem budzą~ym dziś wiele dyskusji jest kwcstia, czy człowiek może luh puwinicn zajmować równicż moralno-praktyczną postawę wobec przyrody. 1. Poznawanie przyrody początkowo było przypatrywaniem się jej, cryli o~ladem. Jeżeli mówimy dzisiaj, że cclem nauk przyrodniczych jest sformułowanic jakiejś teorii, to jest to tylko dalekic echo poczaltkowego nastawienia, theorein howiem rnaczy pu grecku oglądać. Wbrcw temu nowoczesnc teorie przyrodoznawcze wcalc nic przyjmują za punkt wyjścia oglądu ani też badanie prryrody nie dokonujc się dzięki kontemplacji. Aż do początków nowożytności jednak poznanic przyrody dokunywało się i dopełniało dzięki oglądowi, kuntemplacji, która hyła najwyższym rodzajem poznania. Jednocześnic kontemplacja kosmosu mogła być zarazem uznana za spełnienic sensu rycia. Na tragiczne pytanic narzucające się świadomości dawnych Greków, w imię c-t.ego ktoś miałhy podcjmować decyzję: Icpiej się urodzić niż nie urodzić, Anaksagoras miał odpowicdzicć: aby patrzcć na sklepicnic niebios i rozważać porządek kosmosu (por. 131umenberg 1975, s. 16 nn.). Wiele przemawia za tym, że temat przyrody jako całości nie mógłhy w ogóle pojawić się i rozwijać inac-r.ej niż przez uwzględniające dystans i wymagające systemu rozmyślanie, du jakiego skłania nas widok rozgwież- dżonego nieba. W zestawieniu z ograniczonością przestrzeni postrzeganej w naszym bezpośrednim otoczeniu kontemplacja rozgwieżdżonego nieha w jasną noc pozwala odczuć całość kosmosu, nawet jeśli nie 7.nika granica horyzontu. Przyroda jako całość uchodziła i uchodzi do dziś za ów wyróżniony obszar, w którego ohręhie da się -r.dohyć wiedzę pewną, czy to z tego względu, że można bezpośrednio upewnić się co do jej -r.jawisk, jak tego domagało się doświadczenie antyczne, c-ry też dlatego, że badania empiryczne można powtarzać oraz intersubicktywnie sprawdzać ich wyniki, jak iego wymagn°nówoczesne pojmowanie naukowości. 2. Teoretyczne nastawienic do przyrody daje nam pewien rodzaj jej rozumienia, a przede wszystkim pojęcie przyrody. I3ezsporne jest jednak, żc nasz praktyczny stosunek do pr-.ryrody jest starszy i bardziej pierwotny. Pierwszym krokiem ku człowieczeństwu było, zdaniem antropologów, posłużenie się narzędziami. Już w prymitywnych formach życia człowiek aktywnie ingeruje w przyrodę, usiłuje zapewnić sobie i polepszyć warunki egzystencji, gdy jako łowca i zhieracz posługuje się prostymi sprzętami, czy też gdy jako rolnik uprawia ziemię. Sporządzanie narzędzi, sprzętów, ubrań itp., rozwój sposobów ("technik") polowania, budowania, hodowania itp. s ' doświadczenia. Z tą charakterystyczną cechą łączy się - również ud XVII w. , ; - pr-r.eświadczenie o moiliwości tec;hnicznego wykorzystania przyrody, tak żc I ; ostatecrnie pojmuje się ją jako zasób sił i tworzyw dla tu:hniczno-przemys; łowej praktyki. Od tego czasu nauki prryrodnicre, operujące empirycznymi metodami ,~ ; badawczymi, przyjęły rolę nauk wzorcowych. Dotyczy to zwłaszcza ti ,ryki, ~~ń;'I którą wprawdzie pojmujemy dziś jako naukę szczegółową obok chemii, d ,ri l biologii itp., ale która nicprzypadkowo odziedzicryła nazwę odnosz<łcą si4 ' do całości przyrody (physis) i jest traktowana jako dyscyplina stanowiąca :`' podstawę wszystkich nauk przyrodniczych. 3.113.3. Przyroda potrzebuj~ca ochrony w ' W czasach obecnych temat przyrody został ponownie podjęty i przewartościowany. Kryzys ekologiczny pokazuje, że nie możemy spokojnic uznawać przyrody za dziedzinę badań prryrodoznawczych otwartą dla nieograniczonej eksploatacji techniczno-przemysłowej. Warunki naszej egzystencji jako istot fizycznych są bowiem w dużej mierze zależne od i; , zachowania naszego środowiska w nienaruszonym stanie. Jednakże wskutek nastawienia się przyrodoznawstwa na wytwarzanie technik służących przemysłowi, eksploatacja przyrody przybrała formy, które zaczęiy prowadzić do rujnowania podstaw życia. Dalsze istnienie ludzkiego życia na ziemi zdołamy zapewnić tylko wtedy, kiedy potrafimy łepiej ukształtować nasz stosunek I'rzyroda do przyrody, rdohywając się na coś więcej niż tylko destruktywną eksploatację. Przyroda, którl nicgdyś opisywaliśmy jaku nicwyczerpaną, niezniszczalną, samoodnawiaj.lcą się i uzdrawiaj:lc.ł, jako wiclky matkę- karmicielkę, teraz stała się dla nas cennym dobrem, ktbre możemy zniszczyć i utracić, a którego powinniśmy strzec i je r.rrchować. (.'złowiek powinien - pudnoszą się głosy (Ił. Jonas) - przejąć odpowiedzialność za przyrodę. i~oszukiwanie koncepcji alternatywnych wuhec koncepcji właściwych nowoiytnemu przyro- doznawstwu, w którym nieznana jest idea ochrony, wyzwala nowe zaintercsowanie filozotią przyrody'. W wyniku kryzysu c:kologicznego przyroda staje się tematem liluzulii praktycznej, pulityki, programów przetrwania tudzkości. Przyroda nic jest przy tym traktowana jako całość, uniwersum, alc jako przyroda ożywiona, hiosfcra, wspólnota organizmów, do której nalciy również homo sapiens. W przeszłości podejmowano temat przyrody głównie z perspektywy fizyki. Zadanicm Iiluzolii przyr-udy w najbli~szej przys~Jości jcst silnicjszc uwzględnienie aspektu biologii - nie po to, aby całość przyrody traktować jako jeden organizm, czego już próbowała romantyczna filozotia przyrody, ale aby móc uwzględnić szczególny charakter wszysikiego, co żywe. Z racji naszej materialności istniejemy jako cząstka przyrody w bard-r.o pospolitym sensie - jako żywi lub martwi. Jako organizmy jesteśmy jednak w bardzo wrażłiwy sposób włączeni w tizjołogiczny obieg przyrody, na który - zmicniając go - wywieramy ustawiczny wpływ, a dotychczas nie braliśmy wystar ' co od uwa nast ~ s w er wa 'a w e ~ cza)ą p ł,ę ęp t naszego ing o m sf r4 życia. "Przyroda" jako temat obejmując,y początek i konicc człowieka jest wprawdzie uznawana za domenę bezspornego postępu nauk przyrodniczych, region technicznej przebudowy służącej ludzkim celom, ale ponadto jest zawsze i przede wszystkim środowiskiem, w którym żyjemy i którego nie można bezkarnie plądrować i pustoszyć. 3.11.4. Pojęcie przyrody 3.11.4.1. Przyroda jako sposób bycia (typ ustrukturalizowania) Przez "przyrodę" rozumiemy dziś przede wszystkim pewien obszar rzeczy. Bardziej pierwotne jest jednak znaczenie prryrody jako sposobu Por. prace w: Schwemmer O. (ed.): (lber Natuc Philosophische Beirrage zum Naturverstandnis. Frankfurt/M 1987. 512 513 I'rzyroda bycia, czyłi typu ustrukturalizowania rzeczy. Należy tu zwłaszcza sposób ich wyłaniania się i trwania, przeciwstawiany najczęściej produkuwaniu przeclmiotów przy wykorzystaniu wyuczonych umiejętności. Zgodnie z greckim znaczeniem lermin physia~ (ud phyein - rusn o dawny sens tego terminu (por. 3.11.4.1). Szczcgólny aspekt tego medycznego pojęcia physis ujawnia się dwojako: w tym, co zwykło się nazywać "normaln<ł" konstytucją lub funkcją, i w aktywności natury prowadzącej clo wyzdrowienia, aktywności, którą lekarz może tylko wspierać, ale której nic może zastąpić własn<ł umiejętnością. "Lekarz kuruje, ale natura prowadzi du uzdrowienia". Normatywny sposób mówienia o przyrodzie przeniknął do wiclu dzicdzin. Począwszy od wyobrażeń na temat naturalnego odżywiania się i stylu życia, naturalnych porządków społecznych i form państwowych, aż po prawo naturalne i natucalną moralność, zawsze była to idea urzekająca: usprawicdliwić określone stosunki przez przedstawienie ich jako naturalnych lub "zgodnych z naturą". Spotykamy więc "naturalizm", tzn. usprawiedliwienic normatywnych stosunków przez powoływanic się na te, które panują w przyrodzie, nie iylko w etyce i nauce o państwie, ale również w estetyce, pedagogice, socjologii, psychologii i wielu dziedzinach kultury. Silniejsi "z natury" czuli się powołani do panowania nad słabszymi, a o niewolnikach mówione; 2e są zniewoleńi śłusznie, gdyż jest to zgodne z ich niewolniczał naturą. ` Za wykwit naturalizmu należy jednak uznać także różne formy przypisywania przyrodzie charakteru podmiotowego: jest dobrotliwa lub okrutna, skłonna ukrywać się lub wchodzić w kontakt, mści się za zadane jej rany lub niesie płody swym miłującym pokój dzieciom - wszystkie te zwroty personifikujące przyrodę i sugerujące, że kieruje się ona celami i doznaniami tak jak ludzkie podmioty, nie mają oparcia w nauce. Choć naturalizmowi od XVIII w. zarzucano służenie ideologii, a "naturalistyczny błąd rozumowania" spotkał się z zasadniczą krytyką, można Yrzyroda ttatrafić nań w różnych postaciach argumentacji ekologicznej i krytyki kultury, zwłaszcza w zaklinającym nas wezwaniu: "z powrotem do natury" (por. 3.12.1.2). 3.11.5. Kontrastujące opozycje Pojęcic przyrody ryskuje wyrazisty kuntur dopicro d-r.ięki kontrastującym je przeciwstawicniom. W myśleniu greckim pojęcie to hyło określarie głównic za pomocą dwóch par opozycji: physis - techite i physei - thesei. Pietwszą opozycję należy rozumicć ontologicznic. Dzicli ona rzeczy na takie, które źródto swego bytu maj<~ w sobic samych, i takie, które mają jc w czymś innym". 'Ić piemvsze puwstają za przyczyną natury, te drugic dzięki umiejętności. I)rug.i OpOZyC~tt dutyczy statusu stosunków prawnych i przeciwstawia to wszystku, co "z natury" (physei) jest tego lub innego rodzaju, temu wszystkicmu, co w następstwie ustanowienia (lhesei) zostało tak lub inaczej urządzunc. I'odczas gciy w ranutch pictwszcj opozycji mamy zawsze do czynienia z autentyczną rozłslcznością, z drugą opozycją często łączy się teza, że wszystkic stosunki prawne maj.ł charakter uzgodnienia (thesei), tzn. wszystkie normy mają status konwencjonalny. W kulturzc rydowsko-chrześcijańskiej z jednej strony kontrastowano przyrodę z dzicdziną nadprzyrodzoną (l3óg, aniołowie, duchy, niebo, piekło), z drugicj zaś sanut larzyroda występuje jako święta bądź upadła, zbawiona lub nic zbawiona, grzeszna lub błogosławiona. Cała przyroda jest postrzegana w kontekście historii zbawienia, rozpoczynajalcej się od stworzenia świata i końcr.~~cej nastaniem "nowego nieba i nowej ziemi". Główna różnica między myśleniem greckim a hebrajskim polega w dużej mierze na tym, że u Greków przyroda jest ahistoryczna, a w tej drugicj tradycji jest jednak częścią jakiejś historii (K. Lowith). Od czasów Kartezjusza w ślad za nim zaczęto przeprowadzać rozróżnienie między prryrodą myślącą (podmiotowością) i przyrodą rozciągłą (przedtniotami materialnymi). Przyroda jako ściśle zdeterminowany mechaniczny r' W łne z odzie z t m rzeciwstawieniem dot c " ocz tku ruchu ozosta e to, że pe j 8 Y P Y z1~ P 9 " P j Arystoteles postrzega przyrodę i technikę w analogii; np. kiedy techne określa jako naśladowattie przyrody, a działanie prtyrody wyobraia sobie na wzór lekarza, który lecr.y sam siebie (Firyka tl, 8; 199 a 8 - b 33). Z drugiej strony to przeciwstawienie zaczyna się chwiać w ramach kosmogonii z boskim stwórcą, w której kosmos staje się (boskim) artefaktem. 518 519 Prryroda system jest przeciwstawiana podmiotowi, który jest wolny. 'łó przeciwstawicnie w różnych postaciach utrzymuje się w ljlozofii nowożytnej. Kant wprowadza ścisłe rozróżnienie między pojęciami dotyczne w chwili urodzin, należy poprawić poznaniem harmonii i obrotów wszechświata. Niech ten, co je rozwaia, upodabnia się do przedmiotu rozważanego, zgodnego z naturą pierwotną, a pu upodubnicniu się du uiego ~iągnie, obecnie i na przyszłośe, cel tego najlepszegu 't,ycia, które bugowie dali ludzium" (Tunajos 20 d). Platon nie jest badaczem chaosu zainteresowanym przyrodą i usiłując.ym zastosować swą wiedzę do społeczeństwa; już raczej o kosmosie myśli kategoriami swojej teorii państwa, a tcoria przyrody miałaby być naturalistyczną legitymizacją jego koncepcji politycznych. Kosmologia Platona jest "socjomorficzną" teorią przyrody (E. lópitsch). 3.11.6.2. ~ieleologia przyrody: Arystoteles Skalę zależności Arystotelesa od jego nauczyciela 1'latona oraz przekształcania przezeń podstawowych jego pojęć można szcze~ółnie wyraźnie zobaczyć na przykładzic llrystotelesowskiej tilozotii przyrody: celowośe w przyrodzie nie jest tu już zakotwiczona w rozumie zewnętrznego demiurga, ale stanowi podstawowe znamię jej samej. W tym kontekście pozostaje eliminacja duszy świata jako zasada autodynamiki kosmosu. Ruch jest również u Arystotelesa podstawowym zjawiskiem w przyrodzie. Kto nie pojmuje, czym jest ruch, ten nie pojmuje też, czym jest przyroda (Firyka III, 1, 200 b 11), gdyż przez naturę rozumie on zasadę ruchu i spo- ezynku w samych rzeczach przyrody. Celowe ukierunkowanie przyrody staje się wyraźnie widoczne w jego ujęciu ruchu. "Ruch jest urzeczywistnieniem bytu potencjalnego" (201 a 10). 524 525 I'rzyroda Itozwój ruślin jest wzorcuwym przykładem tego ujęcia. Kicłek jest potencjalnic już ruśliną, która z nicgu wyruśnic, a postać ustateczna tym, czym jest ona rzeczywiścic. łW ch (tutaj: ruśnięcie) jest wszakże urzeczywistnicnicm tego, co mużliwe, o ile pustać ostatcczna jeszcze nic została usiągnię_ ta, w niej bowiem ruch się kończy. Dla procesów prryrodniczych znamicnne jest to, że forma (istota, postać), przyczyna puruszająca i lelos (cel) pukrywają się w nich ze soh.! (I~~zyka 11, 7, 198 a 21-27). l~orma (istota) jest przyczyną poruszrmowany twurzy z czł~>wicka potencjalncgu - człowieka" (202 a 12). Wszystkic prucesy naturalne dąźą do rcalizacji swej ustatecznej postaci, którą osiągają, Jeżcli nic nic stanic na przeszkodzie. I tc~ jest właśnie źródłem regularności i porządku w przyrodzic. Zdanicm ł'latona, kosmos ma strukturę teleologiczną, ponicważ demiurg uslanowif porządek; zdaniem Arystotclesa przyruda jest uporz<łdkow ruch po kole jest odbiciem wiec;zności, skontrastujemy nowożytny obraz , świata, w którego nieskończone przestrzenie mogą w nieskończoność wchodzić siłą bezwładności ruchy pozbawione energii i w którym kształty ' utrwałone od góry i od dołu rozwiązują się we względności koordynatów, tu ! powinn~' raczej być jaśńe,--że tej zmianie w rozumieniu przyrody będzic odpowiadać równie zmieniony obraz cz~wieka. Rezygnujące z wyobrażenia 0 ograniczonym kosmosie przejście od zamkniętego świata do nieskończonego uniwersum nie prowadzi jednak automatycznie do poniechania filozoficznych wyobrażeń o przyrodzie. Przeciwnie: walka z pojmowaniem przyrody na sposób Arystotelesa przybiera formę renesansu pitagorejsko-platońskiego ' rozumienia przyrody. i " Por. lonas t979; Spaemann R., Lów R. 1981. Przyroda 3.11.6.3. Koncepcje przyrody we wczesnej nowożytnuści Oddziaływanie wypracowanych przez I'latona wyobrażeń o przyrodzie stało się wyraźnie widoczne w początkach nowużytności, zwłaszcza u Keplera i Galileusza. W czasach nowożytnych nastąpił odwrót od poglądów na pr-.ryrodę powtarzunych za Arystotelesem, zarazem ~eclnak po~awity się także nowc, instrumentalne nastawicnia zarówno wobec tec>rii, jak wohec przyrody, które byłyby Platonowi obce. Ilurmor:ijuy aystem świutu: Johunne~~ Kepler (1571-1630) Zwłaszcza Kepler był zafascynowany moi.liwością przedstawienia budowy systemu planetarnego wyłącznie środkami matematyki. 1'oszukiwat on prostego wyriżenia matematycznego, które miało powiżna by zatem scharakteryzuwać jaku wiedzę o koniecznej prawidłowości, która całą przyrudę ukreśl.c bczwyjątkuwo i której szukanry w każdym badaniu empirycznym. 'lu wyubrażenie o zakładanej spójnuści przyrudy uczeni wyrażają w furmie "zaufania du prawidłowości w przyrodzie". Kantowi chodziło o to, by określić źri>dła i uzasadnienia tego założenia, któremu tizycy po prostu ufają. W metalizycc przyrody nalcry wycksplikować wiedzę o prawidłowości leżącą u podstaw nauki. Eksplikacja tej struklury jest wszakże mużliwa tylko przy wykurzystaniu wystarczająco rozwiniętej aparatury puJęciowej, jakżna tego rozstrzygnąć wył:lcznic na płaszcryinic pojęciowej, należy howicm uprzytomnić sohic najpierw, ic krytyka nie jest po prostu tym samym, cc> odrzucenic, ncgowanic, degradowanie, ale w swym dosłownym znaczeniu (gr. krirreit:) jest "rozróżnianiem", a zatem ocenianiem na podstawie wyra~nych kryteriów (tak oto odróżniamy krytykę od zwykłcgo zrzędzenia). 'ł:rk rozumiana krytyka kultury nic zaistniała wraz z z.ristnieniem kultury; dopieru wtedy bowicm, gdy ludzic naucryli się odróżni:rć świat, w którym żyją, od pr .ryrody, nutgli w ogólc uchwycić temat kultury i krytycznic się do nicj odnicść. (Kto zreszt.! krytykuje przyrodę'?) Można więc zlryzykować tezę, że tylko w kulturach, które majś, czegu nic mużnn pu prostu uzn.cwać za naturę na mocy samej definicji. Naturalistyczna interpretacja kultury zakłada mianowicie rozróżnicnic międry naturą i sama! kulturą; nic potrati również tnk zinterpretowanej kultury przemienić z powrotem w czysU! naturę: pr-.rynajmniej sama ta interpretacja nic możc być czystą naturą i trzeba j<ł uznać za akt kulturowy. Jeśli kultura doszła do świadomości jako kultura, to nalery jako dzieło ludzkic do dzicdziny, za któr.ł ludzic sami odpowiadają, któr.! sami osądzają, dyskurs zaś na ten temat jest dyskurscm krytyki kultury. (W nowoczcsnych społeczeństwach dyskurs ten uplasował się w sektorzc kultury*, więc kultura* jest siedliskiem krytyki kultury). Momentem komplikującym sprawę jest fakt, że kryteria i oceny stosowane przez krytykę kultury podlegają w jej ramach ustawicznej dyskusji; stąd wniosek, że laytyka kultury jest zarazem krytykq krytyki kultury, tzn. poddaje samą siebie reHeksji (konserwatyzm kulturowy jest w istocie krytyką krytyki kultury, atakuje więc to, co sam uprawia). Krylyka kultury nie jest obca także kulturom przednowoczesnym, czego przykładem s<ł prorocy Starego Testamentu lub 1_ao-cy, retłeksyjny charakter nie stanowi jeszcze zatem o nowoczesności kultury. Kultury nowoczesne tworzą się dopiero wtedy, kiedy krytyka kultury w ich ramach nie kicruje się już mitycznymi, religijnymi bądż tylko tradycyjnymi autoryletami, ale jest świadoma tego, że kryteria, miary, oceny i normy, których przestrzega, samc muszą być usprawiedliwione w toku krytycznego dyskursu. Nowoczesne kultury to takie kultury, które muszą swą normatywność "czerpać z samych siebie" (Habermas 1984, s. 19). To znamię osiągnięcia pełnej re(ieksyjności 555 Kultura udróżnia nowuczesn'.'.`~:= t:Sp OłL'CZnir_n_i:~ jest znstlda społecznego podziału pracy. I~zięki lej krytycznej puencie Rousseau staje się jednym z twórców nowożytnegu socjalimnu. Ogólnie hiurąc, mimo ostrej krytyki kultury Ruusseau nie jest jej wrogi, nie można bowicm pu prostu puzbyć się kultury: nic m:l więc "pc>wrotu clo natury". Yroblemem dla Rousseau było tu, w jaki sposób człowiek żyjący w obrębie kultury może pozostawać w zgodności ze swoją właściwą naturą. Mając to na względzie tworzy w Il nilu i Umowie spolecznej swój mudel pedagogiczny i polityczny. Właśnie w tym modelu państwa Itousseau bierzc pod uwagę możliwość przezwyciężenia wyobcowania przez doprowadzenic go do pełni: jest to myśl, klórą moina odnaleźć w wielu pó`.rnicjszych wariantach u I_essinga, Kanta, Fichtego, I fegla i u młodego Marksa. 3.12.1.3. Wyobcowanie jako kulturu (Kant) W historii tilozo(ii kultury osiągnięcie Kanta polega na kulturalistycznej reinterpretacji teorematu wyobcowania, zgodnie z którą wyobcowanie wstaje ujęte jako zjawisko wyłącznie wewnątrzkulturowe; dla kwestii stosunku kultury i krytyki kultury wynika stąd kulturokrytyczne zneutralizowanie natury. Dzieje się to wskutek nicmal niezauważalnego przejścia, w ramach którego Kant wykorzystuje wewnętrzn:ł niezgodność koncepcji Rousseau. Naturalna miłość własna i wspdłczucie sc:ł poj4cia wi~lności, zajmuje u Kanta ruzum "praktyczny", w tej micrze, w jakicj potrafi determinować wolę. W odniesicniu do krytyki kultury zmiana t:l oznacza, tc przy załoicniu ludzkiej wulności normatywne podstawy kultury tci nic mogą hyć wyłącrnic naturalne. I'rry wychoclzeniu ze stanu naturalncgu r własnej woli ludzic tak dalecc przestali słuchać władczego "głosu natury", że teraz sami musz:~ decydować o tym, co w kultur-r.e jvst dozwulone, co zaś zahrunionc. W ten sposób jednak również krytyka kultury St:l~e S14 czysto wewn4trzną sprawa kultury. (W nawi:łzaniu do tego, co poprzednio powicdziano, można sformułować twicrdzenic: dopicro w dziclc Kanta kultura staje si4 w pcłni retleksyjna). rlćn wniosck wysnuwa Kant w nicwielkich, egzoterycznych pismach. O "przypuszczalnym pocz.:ltku hislorii luclzkuści" OpOWlaiCla Kant w stylu Rousseau, po czym jednak slwierd-r,a: "Z tcgu przcdstawicnia picrwotne.l historii luclzi wypika, że wyjścic człowieka z raju przedstawianego mu przer rozum jako pierwsze miejsce pobytu rodzaju ludzkicgo, nic hyłu niczym innym, jak tylko przejściem od surowości stworzenia o naturze zwierz4ccj do ludzkości, z kolebki instynktu pod kierownictwo rozumu, jednym słuwem, spod zwierzchnictwa przyrody do stanu wolności" (Werke, t. VI. s. 92). Dla Kanta zerwanie człowieka z naturą hyło jego ~;mancypacją; ten stan rzeczy rozum przedstawia pod mityczn:ł postacią opowieści o grzcchu pierworodnym. Ważne jeśf to, że zgodnie z dosłuwnym sensem wyrazu "emancypacja" wolność jest ezymś, co gwarantuje człowiekowi natura: "Natura chciała, by człowiek wszystko to, co wykracza poza mechaniczny porządek jego bytowania, wydobył całkowicie sam z siebie, i żeby nie miał udziału w żadnej innej szczęśłiwości i doskunałości puza tymi, które sam, wolny od instynktu, stworzył własnym rozumem" (Idee zu einer allgemeinen Geschichte in weltburRerlicher Absicht, Werke, t. VI, s. 36). Do tych doskonałości zalicza Kant explicite "dobrą wolę", która podobnie, jak wszystko inne "ma być całkowicie jego dziełem" (tamże). Pogląd ten zasadniczo różni Kanta od Rousseau i od innych koncepcji naturalnej Kultura etyczności człuwicka. Kullura jaku całuść staje si4 autunomiczna w stosunku do natury. I'u dukonaniu t~gu kruku ten, ktu krytykuje kulturę, nic mużc uskarżać się na natur4: Skuru ludzic przypisuj:! suhic dobro juku własną zasługę, tu muszą przyjąć udpuwic~lzialnuść ruwnicż za tu, cu negatywnc. Wyobcowanie clotyczy teraz - o ile stanuwi mutyw krytyki kultury - tylku ludzi we wz:ljemnych stosunkach w obręhic kultury: "śrudkiem, kiórym posługuje się natura, by dupruwadzić du rozwini4cia wszystkich swych dyspozycji, jest antagonizm społeczeństwa, u ile na kunicc przekształcu si4 w prawidłuwy purządek tegoż spułeczeństwa" (s. 37). Krytykując kultur4 nic można, zdanicm K:Inta, pusługiwać si4 argumentem wyubcowania z przyrudy. Zjawiska wyubcuwania mają wpraw~zic swą naturalną pudstaw4 w antagonizmic dziel:łcym ludzi w stanie ich uspułecznicnia; ule tu, w jaki sposób sami się ukształtuj:l, jcst dziełem ludzi. I'oniewai ludzic sami siebic nic stworzyli, tu wraz z cat:! kulturą pu~llegają warunkum n:Uuralnym, których jednak z powodu wulnuści człuwicka nic należy mylić z naturalnymi dyrektywami lub imperatywami, nWura zawszc jest otwurta na tu, co luclzic poczną z pozostvwioną im naturalną podstawą. W zakresic kulturulistycznej rcinterpretacji teorcmatu wyohcuwania Hegel poszcdł całkuwicie śladem Kanta. 'li~, cu nazywamy kulturą, u Ilegla nosi nazwę "ducha", współczcsność ~uś, klórą ezyni przedmiotem swcj krytyki, określa on jako "świat wyubcowanego wobec siebie ducha". Wyobcowanie w uj4cic Ileglowskim jest znamienicm tego, co duchowc (w tym znaczeniu słowa "duch", które on mu nadał), w przyrodzic zaś czegoś takiego nie ma. Wyubcuwanie jest ponadto koniecznym znamicnicm duchn - również w tym podąża I-Iegel ~m Kantem - co znaczy, że nie może istnieć dziedzina wolności bez takiego -r.namienia. We wczesnych pracach Marks pod wrażenicm Peuerbachowskiej lilozotii naturalnego zmysiuwegu człowicka dokonuje ponowncj renaturaliz:lcji teorematu wyobcowania; samowyobcowanie się człowicka -r. jego natury w kulturę, o którym świadczy przede wszystkim istnienie religii, prowadzi na powrót, w pe~tnej zgodności z ujęciem Rousseau, do natury ludzkiej, nawet jeśli rozwija się ona historycznie. Z tego typu utopii idącej śladami Rousseau, polegającej na humanizacji przyrody i naturalizacji człowieka, Marks zrezygnował w swym pó~.niejszym dziele. Miejsce pojednania człowieka i przyrody w komunizmie zajmuje obraz państwa wolności, które wznosi się ponad nadal jeszcze istniejące państwo konieczności". '1 Por. K. Marks: Knpital, t. I11. Warszawa 1957. 566 567 ~I il i, ~ Kultura 3.12.2. Kulturwa a cywilizacja I'o kulturalistycznej rcinterpretacji tcorematu wyubcowania, jakicj dokonał Kant, prowadzącej du normatywnej ncutralizacji natury i auton«mizacji kultury, krytyka kultury nic dyspunuje już kryteriami pozakultun~wymi. Staje się sprawą wcwnętrrną kultury, co uznacza, że przcciw kulturzc można krytycznic wysuwać tylku tc clemcnty, którc du nicj należą. W Icj sytuacji wypada odróżniać i przeciwstawiać sohic wzajemnie różne aspekly i segmenty kultury, przy czym jednemu z tych obszarów przypada nicuchronnic rola miernika innych obszarów. Chociaż możliwy do pomyślenia byłby już pluralizm, w nowoczesnej krytyce kultury szeroko zapanowal dualizm. Jest on bardziej "poręc-r.ny" niż modcle bardziej złożonc; można powiedzicć, że wszysc,y wiclcy krytycy kultury XIX i XX w. byli mistrzami prostych alternatyw. W niemicckim ohszarze językowym "kultura i cywilizacja" staje się wsrystko określaj.lcym przeciwstawienicm. '/.najduje się ono już u Kanta, ale dopiero po 1850 r. jest powszechnie stosowane w kultumkrytycznych dysputach, utrzymujac się aż po lata pięćdzicsiąte nasrego stulecia. 'lo, że apostułom naszych dni stało się ono obcc, pozostajc w związku ze wspomnianym na wstępie procesem unaukowicnia pojęć dotyczących kultury. Kultura i cywilizacja to znaczy: Goethc i kolej żelazna, llety i piłka nożna, Akademia l~wangelicka i wyścigi sześciodobowe, pisanic wiccznym piórem i dhagopisem. 1'rzez kulturę rozumiano zawsze "to, co wyższc", "trwałe wartości", prawdziwe wykształcenic, głębię dusry, podczas gdy cywilizację z reguły kojarzono z elementem tylko technicznym, funkcjonalnym, u-'.rytecznym i zapewniaj~cym komercyjny sukces. W tym modelu myślowym kultura ma wartość ze względu na nią samą, podczas gdy cywilizacja jest zawsze dobra ze względu na coś innego - państwo środków w zestawieniu z państwem ćetów. Pojęciowa opozycja "kultury i cywilizacji" jest specjalnością niemiecką, co można poznać już po tym, że nie można jej przctłumacryć na język francuski czy angielski. Była ona zawsze składnikiem ideologii "odrębnej drogi niemieckiej", wyrazem oporu przeciw europejskiemu Iachodowi, amerykanizacji, urbanizacji, krótko mówiąc: przeciw kulturowym następstwom spóźnionej industrializacji Niemiec'2. Tak więc z "prawdziwą" kulturą kojarzono najczęściej "niemieckość", podczas gdy kraje leżące dalej na za 'Z Por. H. Plessner: Die verspiitete Nation (1933/34). Frankfurt/M 1974. 568 Kultura chód kwalitikuwano jaku tylko "cywilizuwanc". Intclektualny akompaniaIrlent propagancly wojennej w ukrcsic pierwszej wojny światowej pven jest takich tonów", wszystkic one udnajdą się późnicj w narodowym socjalizmie. Połączenie kultury z tożsamością narodową wywodzi się od ł-lerdera i jego teorii duch, narodowego; w Nicmczech teuria ta straciła jednak swoją niewinność. W formie nic zdeprawowanej nacjunalistycznic żyjc nadal w "krajach wakacyjnych", gdzic na imprezach kulturalnych prczcntuje się turystom folklor. Inn~ł cech:l szczególnie niemiecką było przeciwstawienic mieszczańslwa wykszt,łconego i micszczaństwa pusiadającego. W kc~ntekścic tym mieszczaństwu wykształcune zapisywaiu na swym kuncic kulturę w ramach rekompensaty za skromny poziom życia: jesteśmy wprawdzic ubodzy, ale za to mamy wykształcenic humanistyczne, nicch inni mają auto, my mamy "klasyków" na półce. Yrzez długi czas podział na kulturę i cywilizację był idcologicznym podłożem Ickceważenia gimnazjów rcalnych i wyższych szkół lechnicznych w porównaniu z gimnazjami i uniwersytetami. Przeciwstawienie kultury i cywilizacji nie zawsze było tylko ideologią, na co już wskazują historyczne kontcksty tych wyrazów. Cywilizacja pochodzi od łac. civilis (micjski, państwowy, mieszczański), w nowożytnej lilozolii politycznej 'r.wykło się za pomocą tego słowa odróżniać stan naturalny człowieka (status naturalis) od stanu społecznego (status civilis), później słowo civilis przetłumaczono na niemiecki jako mieszczański (burgerlich). Kiedy Kant mówi o "światowo-mieszczańskim społeczeństwie", ma na myśli nie upowszechnianie się w świccie tego, cu dzisiaj określamy, jako mieszezańskie, a mianowicie formę życia pewnej warstwy społecznej, Iccz przeciwieństwo naturalnych stosunków przemoc.y, tj. stan powszechnego umoralnienia w odnicsieniu do całej ludzkości. 'I'am, gdzie słowa cywilizacja nie używa się równoznacznie z kulturą, przeważają od XVIII w. cnaczenia "oswojenia, udomowienia, spacytikowania, kresu barbarzyństwa", idzic zatem o elementarne warunki wstępne dla wszystkiego, co kulturowo wyższe. Ponownie nawiązał do tej terminologii Norbert Elias w swej głównej pracy Der Prozess der Zivilisation (1936), którą w Niemezec;h poznano dopiero po 1969 r. W końcu XIX w., również tylko w Niemczech, łączy się cywilizację z techniczno- przemysłowym unowocześnieniem, tak że "cywilizaeja techniczna" staje się nieomal pleonazmem; krytyka c,ywilizacji staje się od tego czasu niemal wyłącznie krytyką techniki. " Por. H. Lubbe: Politische Philosophie in Deutschland. Basel 1963/Munchen 1974, 2wł. CZeść IV: Die philosophischen ldeen von 1914. 569 Kultura 3.12.2.1. Kunt i uuu~ralnienie kultury "Jesteśmy w wysokim stopniu ukulturalnieni dzięki sztuce i nauce. Jesteśmy ucywilizowatii aż do przeciążenia, nahierając wszelkiego rodzaju spułecznej porządnuści i grzeczności. Ale wicle hrakuje, byśmy mogli uznać się już za muralnych. Itlea moralnmści uaiciy buwicm ici uu cań`esu ńuiimy; iańic jeuuai, jcj siusuwauie, ńturc pruwauci iyiku um czegoś w rodzaju obyczajności w trosce o dohre imię własne i łu~wicrzchowną porz:łclność, czyni z niej tylko ucywilizowanie" (Kant, Werke, t. V1, s. 44 n). I Kant uwaia, że o specy(icznej różnicy między kultur.! i vywilizacj;ł ' decyduje moralność. 1)opóki zachowujcmy się tylko stusuwnic do jakichś ' aktualnie obowiązujących reguł cywilizacji, dopóty nie jestcśmy jeszcze, jegu zdaniem, kulturalni. Stajemy się nimi dopiero wówczas, gdy nie zaduwalaj.lc i się tym, co czynimy dla "własncgo dobrego imienia" i korzyści odnoszonych ." - ow ~ orz< dnośct . ~ ~ 'e coś co dz~. dzięki powierzc.h ne,j "p ! , wykształc żc obaj demonstracyjnic ubnosiłi swą naukowość i wolność od wartościowania, trudno przeocryć pewien zawarty implicite normatywizm - również tutaj t«, c;u zdrowsze, jest Icpsze, micrnik stanowi "życie". I znów 7ómasz Mann zgłasza swój sprzeciw. 3.12.2.4. O dulszych kolejach losu "kultury i cywilizacji" Tt para pojęć winna nam unaocznić, że krytyka kultury realizująca się za pomocą kryteriów wewnątrzkulturowych jest możliwa tylko wtedy, kicdy zostanie wyróżniony jeden sektor kultury, by mógł pełnić rolę miernika oceny innego (lub innych) obszarów. W przytaczanych modelach chodzi o kułturę* interpretowaną moralistycznie, estetycznie lub biologicznie, wobec której winno się rzekomo usprawiedliwić to, co jest "tylko" cywilizacj<ł. Teoretycznie hyłoby możliwe również odwrócenie tego postępowania. Natomiast opozycja "kułtura i cywilizacja" przestaje być dogodnym instrumentem krytyki kultury, kiedy obydwa te terminy są rzeczywiścic używane w sposób niewartościujący, jak to czynią czysto opisowc i analityczne nauki o kulturze. Dopiero Zygmunt Freud może powiedzieć, że "nie dba o to, by odróżniać kulturę od cywilizacji" (Die Zukunft einer Illusion, Das Kultura Unbewusste. Schriflen zur I'sychoanalyse, s. 290), co nie znaczy, że przestał by~ krytykiem kultury*, lecz tylko to, że nie posługuje się już tą parą pojęciową. Jeśli kultura* traci swoj<ł monopulistyczn, co sprzyja ryciu i je potęguje, należy zakwaliłikować pozytywnie, wszystku inne - dekadencja - jest negatywne. 'lak więc w krytyce kultury podejmowanej w obrębie filozołii życia dystrybucja wartości jest najczęściej bardro prosta i jasna: to, co żywotne, i to, c;u martwe; tu, cu mobilne, i tu, cu skostniałe; to, co dynamasine, i to, co statyczne; to, cu organiczne, i tu, cu mechaniczne; to, co zdrowe i to, co chore. Zwłaszcza opozycja zdrowic choroba miała potem ogromną i fatalną historię oadziaływani.r: od "zdrowego poczucia szerokich mas" po "zdegencrowaną" sztukę. Zresztą wielu współczesnych używa słowa "chorobliwość", jeśli chce wyrazić jakiś ujemny sąd. (lómasz Mann wierzył natomiast w kulturową pruduktywność choroby, był filozofem życia z odwrotnym znakiem). Wątki łilozofii rycia są nadal rywe w różnorakich postaciach krytyki zz ~mie, s. 274. 578 Kultura t~hniki (por. uiycic ukreśleń "nmrtwe", "mechaniczne"), w ruchu zielonych ~y ruchu alternatywnym, ale także w nowoczcsncj etyce uczuć, dla której Żywość i inicnsywnuść odczuwania sicbic sał wartościami najwyiszymi. Innym, bud~·łcym wrużenic, pr~ykładcm jest etyk.r łiluzułii życia, stworzuna pTZez Ałberta Schweitzera, z jej zas.rdą "szacunku dla życia"Z'. Gasada ta ~yystępuje w liiozotii morainuści konccnirującej się na biuciycc (ł łans ,iuuus, Ąeinhard I_iiw i in.). Włączenie motywu wyubcuwania z kuncepcji Rousscau (3.12.1.2) w pud· . 'e ic nad li ozoli~ stawowy siatkę pojęciową te,ł,o typu myślenia puwuduł , I , ł życia nadbuduwuje się tragiczno-hcruictny n.rstrój. Świadumość, duch, kultura, nauka i inne tegu typu obicktywizacje życia same slały się obcc życlu i występują wobec niego jako moce przeciwstawne. 'luk więc świadotność zaczyna być cicrnicm w cicle życia, "duchem jako przcciwnikicm duszy" (Ludwig Klages), a sam człuwiek "chorub:! licmi" (Nict~sche). Krytykę kultury w obrębic tiluzułii iycia inspirują wciąż warianty modclu wyobcowania zwrócone ku temu, co biologiczne, lub ku temu, co patologiczne. Moment tragiczno-heruiczny wyłania się wraz z uświadomienicm sobie, że samo to rozumowanic należy do ducha jako chorobliwego samorozdwujcnia tego, cu iywe, i puza nic dalej nic prowadzi; nalcży zatem wytrwać nawet w sytuacji beznadziejnej. 3.123.2. Krytyka wykształceniu historycznego u Nietzsche~o Krytyka ta jest pierwszym, wci<łż jeszczc naśladowanym przykładem krytYki kultury podejmowanej przez łilotolię życia. Ruzpoczyna się krytyką wykształcenia, ponieważ odnusi się do świata, który swą kulturow<ł toisamość czerpie ze zdobytcj wiedzy: prawciziwa kultura jest uwaW na za równoznaczną z prawdriwym wykształceniem (por. lIumboldt), oczywiście wykształceniem historycznym. Miernik tej krytyki kultury został wymieniony jui w tytule pisma Nietzschego: Niewczesne rozważania. Rozprawa druga: Po'ryteczność i szkodliwość historii dla życia (wyd. niem. 1874). Idaniem Nietzschego, to rozważanie jest "niewczesne", ponieważ wszystko to, co obytym z kulturą ludr~iom współczesnym wydaje się czymś najwyLSZym i najbardziej cennym, wartościująco pOdpOlZałdkOWU)e ZFISFIdZIe, wyższej historię "życiu". Yisze więc we Wstępie: "Chcemy tylko o tyle służyć historii, o ile ona służy ryciu" (s. 97). Nietzsche rozwija następnie tę myśl, pisz~c, że Por. A. Schweitzer: Kultur und Ethik (1914-17). Muncheo 1960, zwł. s. 308 nn. 579 Kultura "niehistoryczność i historyczność jest w jednakowej mierze dla zdrc>w;,t jednostki, narodu i kultury potrzehna" (s. 104). 1 zapominanic, i pami4ć sa warunkami życia, ale "istnieje stopicń bezscnności, przeżuwania, zmyslu historycznegu, na którym to, co ryje, punosi szkudę i w końcu ginie, czy to człowick, czy naród, czy kultura" (s. 103). Miarą użyteczności historii clla zycia jest "moc plaslyczna clanego człowiek·ag~die der Kultur, w: f'Itilosophische Kultur, praca ~., s. 195 nn). 'l~agedia kultury polegn wediug Simmlx na tym, że wpraw~je jest ona "drogą do zamkniętej jedności poprzer rorwiniętą wiclość ku roZwiniętej jedności" (s. Icl7), alc zarazem kroczyć nią mużna iyiku puu paradoksalnym warunkicm, w którym bezpuśrcdnio wyraża się tragicznc satriorozdwojenic się życia w kulturze. "paTadoks kultury polcga na tym, że subiektywnc iycic, któregu nicprzerwtu~y nurt czujemy ł które samo z siebie d:łży do swego wewnętrznego spelnienia, te~o spcłnicnia, któregu, patrt.~c y perspektywy idei kultury, wmle nie tnoże osiągnąć sanw z sicbic, a tylko poprzez owe twory, które stały mu się catkowicie obcc formą: skrystalirowane w samowystarczalnej zamkniętej od(ębności. Kultura powstaje..., kiedy spotykają się dwa elementy, ~ których żaden nie ~awicra jej dla siebie: subiektywna dusza i ohiektywny produkt duchowy" (s. 198). Pisze potem Simmel o "treściach kultury": "rlieści te - i to w miarę natastania «kultury» - coraz bardziej pozostają pod znakiem tego paradoksu, że wprawdzie są stworzone przez podmioty i przernaczone dla podmiu- tów, ale w przejściowej formie obiektywności, którą przyjmują zależnic i niezależnie od tych instancji, są posłuszne immanentnej logice rozwoju i w ten sposób wyobcowują się tak wobec swych źródeł, jak też wobec własnego cclu" (s. 213). Wskazywany paradoks jest podstawą Simmlowskiej diagnozy patologii kulturowych, które - idąc śladem Itousseau i Nictrschego - interpretuje on jako symptomy wyobcowania i choroby dus-ry w kulturze. Sitnmel opisał subtelnie tego rodz.~tju symptomy w wielu esejach; zawsze ehodzi o zjawiska, w których martwota "form" grozi zdławieniem tego, co żywe w duszy. Simmel był także socjologiem - jednym ze współtwórców tej młodej nauki w niemieckim obszarze językowym - i w vytowanym eseju nie poprzestaje na tym, by tragedię kultury ukazywać jedynie na przykładach z węższego odcinka, takiego np. jak dzieła sztuki. "Wyobcowanic" między podtniotem i przedmiotem w kulturze jest według niego następstwem podziału pracy, anonimowości produkcji w fabryce lub życia w wielkim tnieście, ale również technicyzacji wszystkich obszarów życiowych (por. 209 tm). W tym kontekście Simmel nawiązuje do Marksa: "«Charakter fetyszu», który Marks przypisuje przedmiotom gospodarczym w epoce produkcji towarowej, jest tylko specyficznie zmodyfikowanym przypadkiem tego powszechnego losu treści naszej kultury" (s. 213). 580 581 Kultura ł'oł.lczenie krytyki kultury i "krytyki ekonomii politycznej" (Marks) jes~ isloln.l cechą dzic,~ła Ciyiir~ry I.ukiicsa. ltozpucz.lł jako zwulennik tiluzmlii rycia - pracami l)ie See% und die I~urmen oraz 7irorirl powieści ( 1916), a w 1923 r. opublikował llistorię i świudomość klusowq, dzicłu, dzi4ki któremu miał stać się twórcą europcjskiegu ncumarksizmu. Chociaż I.uk:ics póżniej, w Ute Gerstoruny der ł%rnunJt (1962), cał:l łiluzulię iycia a wr:~z z nią swych dawnych mistrzów i przyjaciół, (i,curga Simntla i M:uca Wehera, włączył w zakres prefaszyv,mu, zwiałzek llistorii i świadomości klasow~ j z łilozolią życia wydaje się nicwątpliwy. Nic bez powodu dzicłu tu zostah~ bardzu szybku odrzucune przez olicjalną cenzurę parlyjną jaku "idcalistycr.ne", Lukacs zaś posłusznic dokonał samokrytyki. I)ecydujałca róinica między Simntlem i Lukacsem polega na tym, że Simmcl pojmujc Marksowski "fetyszyzm towaruwy" jako "przypadek" "puwszcchncgu lusu treści nasrej kultury", Lukacs natomiast przyjmuje odwrutny kierunck interpretacji i ujmuje paradoksy kultury generalnie jaku symptumy wszechobecnegc~ "łetyszyzmu towarowego" w świecic kapitalistycznej produkcji. W związku z tym Simmel i wszyscy krytycy kultury z pozycji filozotii rycia s<ł, wecllu~, Lukucsa, idcologami burżuazyjnymi. W tcj tylko powicrzchownie "zmarksizowanej" postaci krytyka kultury z podejmowanej pcrspektywy lilozolii życiu wchodzi do tcorii krytyczncj tzw. szkoły frankfurckiej, która w swych podstawowych teorematach była zawsze zależna od I~istorii i świudomo~wi klasowej. Od chwili ukazania się Dialektik der AuJklaruny (1947) ł-łorkheimera i Adorna wątki w ścisłym sensie marksistowskie schodzą w tceorii krytycznej na coraz dalszy plan, choć ciągle są obecne w terminologii. Dialektik der AuJklarung jest koncepcją dialektyki kultury w ogóle w warunkach d~żenia rodzaju ludzkiego do samozachowania dl~ękl panowaniu nad prryrodą, cu zbliża tę teurię znów du puzycji Nietzschegu i Simmla, który w eseju Der Konfiikt der modernen lfultur (1918) scharakteryr.ował rozwój ekonomiczny jako przykład bardziej ogólnej logiki ewolucji kulturalnej. Horkheimer i Adorno nie są ekonomistami. W swym głównym dziele wracają od teorii społecznej do filozołii historii, ta zaś kieruje się hardziej tezą Webera o racjonaliracji, która to teza nosi również znamiona filozolii rycia, nii Marksowską "logiką" sił wytwórczych i stosunków produkcji. Skomplikowane drogi oddziaływania myśli Simmla na konserwatywny obóz krytyki kultury w latach dwudziestych, trzydziestych, a nawet na Heideggera i jego filozofię techniki, s~ jeszcze mało zbadane. Patrząc z dzisiejszej perspektywy, jesteśmy zdziwieni zgodnością głosów dochodzą Kultura cych ze wszystkich obuzów w sprawic krytyki kultury. Zgodność tę nalery be2 wątpienia przypisać nic tylko ogromnemu wpływuwi Nict~schego, ale również szczególnej postuci, którał model "kultura i życic" pr .ryjął w dziclc Simmla. 3.12.4. Krytyka kultuty dzisiaj'1 Wyrażenie "krytyka kultury" naleiy hyć może do czasów minionych, co Adorno stwierdził już w 1949 r. Ale czy do przcszłuści należą także pudnuszone prohlemy'! ('zy zmiana znaczenia pojęcia "kultury", o czym nu~wiliśmy we wstępic, wydające się hez reszty wiązać to pojęcic z naukowości.ł i eliminacją wartości, pozwala jeszcze na krytyczne obutwanic z kulturą'? Na pierwsry rzut oka wydaje się, że kulturokrytyczny dyskurs wywędrował na felictonowe szpalty wielkich gazet i zostały zerwane wszystkie ntosty prowadzące do akadcmickicgo dyskursu filozołicznego, w którym wyhitni filozofowie przeszłości zwykli brać ucłział przy różnych okazjach. Jeśli jest prawdą, żc nowoczesna kultura nic może istnicć hez lowarzyszącego jej dyskursu kulturokrytyczncgo, to juk przedstawia się w nim udział tilozofów'? Udział ten może przecież polegać wyłącznie na tworzeniu krytyczncj filozofii kultury, której z powodów unaukuwienia całej łilozo(ii nie należy wprawdzic mylić - jak w okresic poprzedzajlą udgraniczyć ludzki świat życia od samej tylku przyn>dy. 'lu zaś puzostaje w naszej mucy i sami jcsteśmy i będzicmy za tu odpuwiedzialni. I)latego krytyczna tiluu>lia kultury winna nic tylko zadhać u twurzenic pudstaw nauk u kulturze, ale przule wsrystkim u mużliwWć rozumnej praktyki w świecic, co do ktcircgu mużna z uzasaclnicnicm przyjau, że nie jest wyi:lcznie przyrudą. lVaturalizm usHu~c wraz z opozycją "nauka -kultura" wyelimincrwać nie tylku ideę takicj praktyki, ale n5wnici tcmatyk4 samcj krytyki kultury. Jest tu tym hardzicj zdumicwaj:lcc, że kicrunek tcn wychodził z pozycji kulturokrytycznych, po naturalistycznej interpretncji kultury spodzicwał się zuś uzdruwicnia ludzkuści. Wszystkio problenry w azicdzinie psychicznej czy socjalnej moina będzic według naturalizmu w dtuższym okresie rozwiązać mctodami przyruduznawczymi, tak sanw jak problemy tizycznc lub medycznc, jeżcli lylko ludzic nic pozwulą się zwicść z tej drogi przez kulturalistyczną przcs:ldną wiarę w "wulność i godność" (Skinncr). Relatywizm kuhurowy stanowi natomiast sceptyczn:! udpuwicd~ na pytanic o jedność kultury. I_ansuje un tezę, ic wszystko, a~ ludzic mogą rozumieć, poznawać i oceniać, zawsze jest już uformuwane przez kulturę, do którcj należą. Nowoczesny pluralizm kultury jest więc tutaj uznany za absolutny i poł<łczony z tez:ł, że wszyscy - czy to po prostu współcześnic żyjąc,y, czy kulturoznawcy czy filozofowie kultury - jesteśmy zamknięci w granicach naszej własnej kultury. Ula relatywizmu nie istnieje więc ani poznanic, ani ocena innych kulturowych form iyci:r w świctle stanowiska uniwersalnegu. Kwestionuje on zatem naukowzumnegu uhcowania z ludźmi u różnych tradycjach kulturowych w świccic, o ktgą spełniać tych wymogów i musra I , to zadanie same odrzucić jako z ich perspektywy nicwykonalnc. 'Ićgu i ' rodzaju pojęcia kultury nie można jednak uzyskać nic przyjmujwania, wobec których nie moicmy się zdystansować, nie muiemy odłączyć ich mt ukonstytuowanego przedmiotu. ·lranscundentUne "zawszc jut" ciąglc hylu dla lilozofii prohlemcm szcr.cgólnym. Wyrażenie "zVWSZC jui" wskazujc na pewien paradoks. 'li~, a~ wchodzi w grę zawsze, uchodzi naturalnie naszej uwagi. 'li>, cu brane jest pod uwagę w każdej tematyzacji, znajduje się jak gdyhy poza nami. 'li-zch;i więc; szczególncgo rudzaju relleksji, ahy się lilozolicznic upewnić co do językn jaku struktury, "puza klórą nie można się już dalej posunać" (unhintergehbur). Przez tę nicmożność wychodzenia pytaniami dalej rozumiemy nic zakaz tematyzacji, ale to, że każda tilozoticzna tematyzacja języka następujc ud wewmltrz. Jeżcli granice mojego języka s.ł granicami mojego świata, mc>wi Wittgenstein, to musimy stawić czuło każdej pokusie określania tych granic od zewnątrz. Byłoby to "po prostu nicdorzecznością" (Iractatua~..., Przedmowa), nie dysponujemy bowiem pozycjał zewnętrzną wobec naszego językowego rozumu. lranscendentalne "zawsze już" ma więc w sobic coś z paradoksu. l3ycie "zawsze już" medium filozofowania nie gwarantujc, że filozofowanie zostaje także postrzegane jako lilozofuwanie. Język mógł "zhydwic intcrpretacjc rozumicnia ruli języka w konstytuowaniu pcznani:t, detcrminis_ tyczna i rclatywistyczna, wymag:tją zatem wyraźnic juszczc dodatkowych zalożeń. Zanim wrócimy do tezy Sapira i Whurfa, powinniśmy postawić isW tnc n iauic w wia~wwic u:rici, mt.unucć nt.c t' t y r y t i i Kteśienic "j4zyicowu uuust4p_ nianic świata". Wszystko, ezego język dokunuje w uclniesicniu clo naszcy~ct postrzegania, poznawczego udustępniania i interprctacji świata, uhejmujemy poJęciem kutegoryzucji. W lilozolii różnic odpuwi:tcl:tnu na pytanie, czym s.l katcgoric: sposubami bycia, pojęciami rdzennymi (,StummbegriJj~e wg Kanta;, klasami przedmiotów. 'lradycyjnie nauka o kateguriach stanuwi cr4ść ontologii, a więc nauki o bycie. W nastqpstwic tilozolicznego uclkrycia, żc byt nic jest predykatem (Kant, hrege), ujęcie kategurii jako spusubów bycia przestaio dziś odgrywać większą rolę. Istnienic nie jest czymś, cu możn:t h~y przypisać jakiemuś przedmiotowi lub mu tego odmówić, tak jak tu się dzicjc z predykatami. Stąd wniosek, że w tilozoticznej tcurii kategorii puj4cia egzystencji nale~y używać w sposób jednoznaczny, a ró~nice ontologiczne, na których wydubyciu nam zależy, ukreśl:tć przez przyjęcic różnych klas lult rudzajów przedmiotów. Klasy przedmiotów różnią się mi4dzy sobą odmicnnymi wurunkumi ich iclentyczności; warunki identyczności są inne w przypataku ci:tł lizycznych nii w przyp:tdku przedmiotów abstrakcyjnych, jak klasy, liczby czy relacje. Głównym pytanicm ontologii jest nadal pytanie o to, "cu istnieje" (Quine), tzn. u jakich rodzajach przedmiotów mówi nasza ontulogia. Aby to stwicrdzić, musimy zapytać, do przyjęciu jukich przedmiotuw zobowiclzuje ncu jęryk. To, co tutaj sprawia wrażenie cb:tnalizowania problcmu, zawiera w istocie ważrte (językowo) filozuficzne rozeznanie. Jeśli mianowicie poważnie traktujemy pogl:ld, że nasz świat jest światem udostępnianym językowo, to musimy powiedzieć wraz z Carnapcm i Quine'em, żc pytania ontologiczne pojawiają się w zasadzie w rumuch pojęć danegu języka. Tlki sens właśnie mają słowa Quine'a u "ontologicznym wbowiązaniu". 'I'ym, co istnieje, są dokładnie te przedmiuty, których istnienie musimy założyć, jeśli nasze twierdzenia o świecie (albo twierdzenia określonej teorii) mają być prawdziwe. Istnieć to znaczy - prowokacyjnie definiuje Quine stanowić wartość zmiennej wiązanej2. Por. Quine W v. O.: O tym, co istnieje? (1948). W: tegoż: Z punkh~ widzenia logiki. Laeje togiczno- filozoficzne. 'lłunt. B. Stanosz, BKF PWN Warszawa 1969, s. 9-34; tu s. 24; definicjv Quine'a zakłada, ie teorii, którą należy sprawdzić, nadano formę wymaganą przez logikę '' kwantorów. 594 Język Kwestic ontolugiczne zwykio się nadal przeclstawiać w turminologii średniowiectnego sporu u uniwersalia. ('hociaż charakteryzowane tu ujęcic wydaje się neutralne w stusunku do nomiuulizmu i reulizmu, ponicważ nic powiedzianu w nim jcszcze nic u dupuszczanych wartuściach zmicnnych, to jednak kategoryzację dokonywaną przez język traktuje się w sposób, który m ~ . m_.....___..___ wr...n..._ ~ , t:......" . -W:,~f,. qtoTna nazw:lC lylKU IIUlI11l1illlJlyv.l.IIy111. vvGmu~, nunitnaiu~.uau ~ril(;uuuva~ mo~a łączyć ze soh:l dowolnie za pomctc:l Językowej kateguryzacji hez zakładania, że jakicś klasy hyłyhy hardzicj naturalne niż inne. "Natura tZeczy" nic stawia żaclncgo oporu mużliwym językuwym klasylikacjom. Świ:tt sam z sichic nie wym:tga, ahy go klasytikować w określuny spusóh, bowiem to, co ogólne, zawiera się nie in rebus (w rzeczach), ale dopiero w naszych poJęciach, czyli post rea~. 1'ustulat 1'latona, by tiluzol jak dohry rzeźnik rozbierał naturę przecinaj:lc stawy, nominalizm kwituje kpiną: "ta dama nic jest przeznaczona na ubój"'. Ge stosownego dystansu histurycznego w lekkim upn~szczeniu - z puminięcicm takich pu-.rycji pośrednich jak konceptualizm - można powiedzicć, że nominalizm, który nie wierzy w obiektywny przedję'r.ykowy porz:tdek naturalny, w ordo nuturue, wygrał w sporze o uniwersalia. Ontolugia wbudowana w kategoryzacje języka naturalnego nic jest jednak bynajmniej ani dowolna, ani chaotyczna. `lakże wtedy, gdy odrzucimy Platoński realizm uniwersaliów, istnieje coś, co stawia opór klasytikatorskiej fantazji wspólnuty językowej, mianowicie konieczność efektywnej indukcji. Nasze podziały świata muszą wspicrać nas-r.e indukcje, tj. muszą umożliwiać niezawodne wnioskuwanic u przypadkach nicznanych na podstawie przypadków znanych. Pozwalają tu zrozumieć już choćby rozwai.~~lnia teoretyczne na temat ewolucji: lus istot żyjących zależy od tego, czy ich schemat "agresor" albo schemat "przedmiot jadalny" okaże się dostatecznie indukcyjny. Kto uparcie lekceważy cechy wspólne i różnice w naturze, leżące u podstaw tych schematów, będzic miał niewicle okazji, by upowszechnić wśród populacji swoje prywatne klasyfikacje czy nawet przekazać je potomstwu. Ponieważ jednak cele i zainteresowania ludzkie wychodzące poza biologiczne samozachowanie są niezwykle uożune, faktyczne restrykcje za możliwe kategoryzaeje są bardzu słabe. Najsłabsze są w nauce. Historyk filozo(ii może uznać, żc całkowicie sensownym poczynaniem byłuby utworzenie klasy tekstów filozoficznych, wydanych w latach 1781-1804, w których występuje pojęcie ' Hacking, J.: Natura! Kinds. W: Barrett R. B., Gibson R. F (ed.): Perspectiws on Quine. Cambridge (Mass.) 1990, s. 129-143; tu 135. 595 Jęryk transcendentalnej syntezy apcrcepcji. 'li udno hyłohy uznać tę klasę ,~i rodzaj naturalny w takim znaczeniu, jakic przyjmujc rcalizm uniwersalic>w. Kategurie wbudowane w unlolugię naturalnegu języka są zresztą znacznie hardziej upruszczune i ugólnicjsze niż wyżej przytuczuna, puniewai jt(iyk musi nadawać się do bardzo różnorudnych celów. 'li-udno stwicrdzić, ll..,_ ~, L:..L. ~.__...._.: ~ - -~: ~ - y vcCmu~ ~żna także wyrazic w pojęciach kategoryz~tcji. Huzważmy dla przykładu choćby nazwy barw. Spektrum widzina część barwnego spektrum, na przykład na pustyni lub w Arktyce, subtelniejsze ję-,rykowe zróżnicowania tych zatkresów są niezwykle pożyteczne. Jaką filozołiczną naukę nale-'ry wyciągnąć z tego przykładu'? Nasuwa się wniosek, że członkowie pewnych wspólnot językowych z czasem nabywają umiejętności rozróżniania, które zdumiewaj.ł mówiw zwierzęcych. `Ićza ta pojawia się już w dialogu I'latona Kratylos, gdzie m;l uzasadniać antykonwencjonalistyczny pogląd o "naturalnej trafności słciw". Wymicnione propozycjc rozwiązań krylykował Ilcrder w swej słynncj Nozpruwie o pochodzeniu języku (1772). Swój własny pogl.łd wyprowadr,a I-łerder z antropologicznych rozważań na temat różnicy między cziowickiem i zwierzęciem (por. 3.10.2.4). 7danicm Ilerdera, decydujczesnej formie, którą zwykłu się łączyć z nazwiskiem Wittgensteina. IW zpuczynające się ud Wittgenstcina liluzufuwanic pujnu~wunc jvko krytyku jęryku jest tak~c raclykalniejsze od tradycji herrneneutycznej. Nic ,.;;~.1. ~ t"ly,. . . uii ~ui. ~ v v ąaiv~.uwvov.n i iiiiiVa~y I(iL,uiiliciil(A, IGI.l. U Jt.'IlJ jl~GyK:I. W obliczu pudejrzenia o beisens mówi:lcy nie znajcluje się bynajmnicj w puzycji uprzywilejowancj; sensu swej wypowicdzi nic mużc być barcłzicj pewny nii jej interpretatur. Nic byłu tego jesrcze u Ilumbuldta, który wsk:uując na granicc ruzumicnia nic dutyka bynajmnicj prywatnych treści myślowych osoby mówiącej i nic kwestionujc sensu tegu, cu ona myśli: "Nikt nie myśli, mówiąc dane słowu, tyłku i dokładnic tegu, co rnyśli kW ś inny, a ta drobna różnica, jak krąg na wudzie, niesie się drganiem przez ally język. 1)latego wszclkie ruzumienie jcst zawsze zaratem nicn~zumienicm" (hesammelte .SchriJten, t. VII, s. 64). 'tugo, że owo nien~zumienic dezawm>wało sens wypowiadanych zdań, tradycj:l hermeneutyczna nigdy nic brvhl poważnie pod uwagę. W toku linguistic turn idea mentalistycznego stanciardu, który chroni to, co mówiący myśli prywatnie, przed pudejrzcniem o bezsensowność, staje się niezrozumiała. Filozuł podejmujący krytykę sensu nie może uznać kuttu "niewypowictiz~ałności tego, c;o indywidualne" i bcz wahania odeśle nas do zasady wyrażalności Searle'a, zgudnie z którą "wszystko, co da się pomyśleć, da się leż powiedzieć" (Searle 1969, s. 34). Przydatny byłby'tu również Wittgenstcinowski argument języka prywatnego: tu, co w ogóle jest mu~liwe du sensownego wypuwiedzenia, łączy si4 w tas<(dzic z przestrzeganiem powszechnych reguł. 'Ie repliki s:l wszakżc wyrazem pewnej ortodoksji, która w łilozofii analitycznej stała się już bezsporna. Obecnie na nowo podejmuje się rozważania nad tym, jakic idiolektalne właściwości mówiącego faktycznie podpadają pod krytyczny werdykt argumentu o pryw~tności języka (por. 3.13.5). Ogólny sceptycyzm językowy jest w każdym razie takim stanowiskiem teoriopoznawczym, które było znane, zanim nastąpił linguistic turn. Ję-.ryk wszakże nie jest dubrym adresatem krytyki. Nie potrafi się bronić ani prosić o pomuc. Jest to tak ewidentne, iż nasuwa się podejrzenie, że krytyki kierowanej przez sceptyków pod adresem samego języka nie należy brać dosłownie. Utwierdzn w tym przykład Nietzschego. Mając na uwadze zateżność poznania od języka, Nietzsche mówi o "zobowiązaniu", by "gromadnie kłamać w stylu dla wszystkich wiążącym" i traktuje "praw~lę" jąko "ruchomą armię metafor, metonimii i antropomorfizmów" (1873, ś: 374). ~ Widać wyraźnic, że krytyka Język ta nie jest kicrowana pud atlresem samego języka. ldaniem Nietzschegu, właściwy błąd polega na tym, że człowiek "po stuletnich przyzwycz.~jeniach zapomniut, iż tak to z nim jest" (tamże, s. 375), że wypicra pamięć o przeszłości metafor i traktuje je jak "samc rzecry" (s. 377). Skoro więc jako istoty poszukujące prawdy znaleźliśmy się w tej godnej pożałowania sytuacji, t0 przynći~tWnaC~ :n., ~,:~::':n.^.:5:?:y OClripwy(` VIE~ %:1(lnVnl IlU'!.I()m. ~l:l Czf;SC sceptycy'imu Nict~schego wobec języka, bęaąca krytyką, a nic tylko filozoficzną melancholi:ł, ostatecznie adresowana jest do mówiących, a nic do samego języka. Yodobnie można by scharakterycować większość sceptycznych wobec języka stanowisk w filozolii historii. Z jednej strony przejścic do łilozoticzncj krytyki sensu stanuwi kruk ku radykalizacji w tej mierze, w jakicj problcmatyr,uwany jest sens samych zdań, przy czym kwestia, czy zdanic jest sensowne czy puzbawiune sensu, przestaje być zarazem rewnętrznym (mentalistycznym lub ontologicznym) standardem. Z drugicj strony filozołiczna krytyka sensu jest też mnicj radykalna niż ogólny sceptycycm językuwy, nic odnosi się bowiem nigdy do języka jako całości, ale zawsze do poszc;zególnych wyrażeń. Krytyka sensu, nawet najradykalnicjsza, jest zawsze tylko częściowa. rlypowym źródłem nonsensu jest błędna kombinucju znaków, podczas gdy sens języka jako całości nie podlega zakwestionowaniu (samo takie pytanie byłoby juź nonsensuwne). I'ytanie o sens można postawić zdaniu; sens językowy jest właściwością struktury połączonych ze subą symboli. Zdania pozbawionc sensu to zdania naruszające konkretne reguły, a nie zdania obciążone "grzechem pierwurodnym" języka. Aby scharakteryzować projekt "filozofii jako krytyki sensu", nie wystarc-r.a potoczne pojęc;ie krytyki. 1'rzeba teraz prryjąć drugie, Kantowskie pojęcie krytyki. Wprawdzie i filozof krytyki sensu także uprawia krytykę w tym znaczeniu, że kwestionuje zdania, czyli ma im coś do zarzucenia. 'Ia krytyka jednak, chociaż zawsze odnosi się du posrczególnych wyrażeń, nie odbywa się ad hoc, ale jest przeprowadzana systematyc-r.nie. U Wittgensteina wynika ona z próby określenia granic tego, co w ogóle da się sensownie powiedzieć. W pracy Tractutus... zmierza on "do wytyczenia granic myśleniu albo raczej nie myśleniu, lecz wyrazowi myśli", gdyż tę "granicę wytycza się ... tylko w języku, a co leży poza nią, będzie po prostu niedorzecznością" (7ructutus..., Przedmowa). Zawarta w metaforze o wytyczaniu granic aluzja do krytycyzmu Kanta nie jest tylko werbalna. Od czasu, kiedy w 1960 r. Erik Stenius po raz pierwszy zaproponował adekwatną lekturę traktatu Wittgen- steina, wskazywano wielokrotnie na pokrewieństwo projektów Kanta 610 611 Język i Wittgenstcina, Krytyka sensu podejmowana w tym d-r.iele jest kontynuowaniem za pomocą innych środków Kantowskiej krytyki rozumu i poznania. 'ła transformacja stanowi zarazem radykalizację, pytanie o "granice sensu" dotycry howicm sprawy bardziej podstawowej niż granicc poznania. Wydajc się to ruzsatdne: zanim jakicś zdanic można sprawdzić w jakikolwiek sposóh łivu vZ.~,iciuctii wai:uuW i iuir itc;~ci, im.cirt jc t.tu~utuieć, jeśii z.aś jesl unu niezrozumiałe, bo przekracza granice sensu, to dalsze badania stają si4 zbędne. Jeżeli więc pojmujemy krytykę w sensic transcendentalnołilozoticznym jako kończące się systematycznym określenicm granic badanie warunków możliwości czegoś, to łilozo(iczna krytyka sensu staje się daleko bardziej ambitnym projektcm niż okazyjne cytowanic nicudanych wyrażeń z zamiarem ich wyjaśnienia, co od dawna należy do zainteresowań filozolii. Celem dążeń jest tylko systematycznc wymicrzenie granic tego, co można sensownie pomyśleć i wypowiedzieć - i to od wewnątrz, tzn. ber konieczności przekraczania tych granic. 1'ostępując za Kantowskim credo, -'z.e otwarta pozostaje jedynie droga krytyczna, przedstawiciele językowoanalitycznegu zwrotu we współczesnej Iilozotii, który w istocie jest zwroiem spowodowanym przez krytykę języka, w wymierzeniu granic sensu widzą królewską drogę postmeta(izycznego filozofowania. Powinno by to skierować nas zdecydowanie z powrotem ku pytaniu, na czym właściwie polega ten zwrot, ów legendarny linguistic turn'? Choć wszyscy nowocześni historycy filozołii są zgodni co do tego, że ów zwrot dokonał się gdi.ieś w początkach naszego siulecia, najpóźniej u Wittgensteina, ale po gruntownym przygotowaniu przez prace 1·regego, Russełla i Moore'a, to dokładniejsze określenie tego, co tworzy jądro tego rozwoju, istotnie wydaje się trudne". Wskazuje na to już okoliczność, że określenie linguistic turn, które w 1967 r. weszło w obieg dzięki tak zatytułowanemu tomowi pracy zbiorowej Richarda Rorty'cgo, tłumaczono na różnc sposoby: "przewrót lingwistycz.noaeałityczny", "zwrot ku językowi", "zwrot ku anali-r.ic języka" i "zwrot ku krytyce ję-ryka". W linguistic turn zbiegły się najwyraźnicj różne tendencje rozwojowe i trzeba się zdecydować, co kogo bardziej interesuje: historyczna czy może systematyczna rekonstrukcja tego rozwoju. " Niniejsza praca ogranicza się do przeglądu filozofii analitycenej. Prezentacja pełniejsza, tu niemoiliwa, musiałaby uwzględnić wkład nieanalitycznej filozofii języka do umocnienia się paradygmatu lingwistycznego. Należałoby wymienić tu przede wszystkim G. Cassirera Philosophie der symboGschen Formen oraz teorię znak(tw Ct~~S. Peirce'a (na temat Cassirera por. 3.10.4.1). 612 J ęzyk 'Il'udność polega na tym, że postać historyczna, ktc5rą przyjęła wczesna filowfia językowoanalityczna, w iogicznym empiryzmic Koł:t Wiedeńskiego została znickształcona przez pewne rysy tilozolicznc, które nie miały nic wspólnego ze "zwrotcm ku ję-.rykowi". Agresywna krytyka metali .ryki w Kole WIedC:ńSkim wycfTpatjĘ· wnrawdiie w szacic krytyki iczyka (nn. w nrogramie Carnapa "Przezwyciężenic met:ttizyki dzięki logicznej analizic języka"), lecz właśnie ta szata po części służyła jako maska. Inaczej trudno hyłohy wyjaśttić, dlaczego w późniejszych fazach tilozotii analityczncj w uhręhie lingwistycznego paradygmatu znów zajmowano się problemami, którc w logicznym empiryzmie uznawano już za ostatecznic załatwiune. Itównicż siln:t pronaukowa orientacja Koła Wicdeńskicgo, które w 1929 r. wystąpiłu z programowym pismem "Naukowe ujęcie świata", nie miaia nic wspólnego z linkuistic turn. Gdyby udać się śladem Wittgensteina, który w swym traktacie zdecydowanie oddziclił filozofię od nauk przyrodniczych (7ractutus... 4.lll), to filozotii występującej ze scjentystycznym patosem pozostałahy tylko rola adwokata nauk lub droga ku teorii nauki (bądź tcż ku bezrobociu, gdyby nauki wpadły na pomysł, żc same zatroszczał się o własną metodologię). Potem w Oksfordzie ruzwinęła się filozofia języka naturalnego (rzeczywistego, realnego, potocznego, zwyczajnego), która jako kierunek językowcrtnalityczny mogłaby stanowić ruch przeciwstawny do naukowości głoszonej przez Koło Wicdeńskie. Wrcszcie okazało się, że także nicktóre teoretyczne ujęcia problemów języka, związane z logicz~tym empiryzmem, wcale nie łączyły się w sposób konieczny z linguistic turn. Chociaż we wczesnej fazie wydawało się, że warunkiem projektu (ilozołii jako krytyki języka jest stworzenie służącego operacjonalizacji empirystycznego kryterium sensu, to po kilku latach przerwano te poszukiwania, nic uzyskując wyników, a przy tym nie ucierpiała ani łilozofia analityczna, ani nie trzeba było odwoływać zwrotu ku krytyce języka. Cóż więc pozostaje jako systematyczne jądro linguistic turn'? Jeżeli takie jądro w ogóle istnieje, musiałby je stanowić zdecydowany odwrót od mentalizmu, tj. metodyczne uprzywilejowanie badań nad krytyką sensu w stosunku do wszelkiej "bezpośredniej" tematyzacji problemów sformułowanych na sposób świadomościowo-filozoficzny. 'Ien odwrót od mentałizmu u Fregego nie był jeszcze całkowity. Jego filozolię można raczej określić jako filozofię myśli; występują u niego wyraźnie mentalistyczne sformułowania, np.: "Zamiast ślepo postępować za gramatyką, logik powinien widzieć swoje zadanie w tym, by nas uwolnić od więzów języka. Gdy'L ... bardzo wiele błędów myślOwych ma źródło w logicznej niedoskonałości języka" k, (Frege 1971, s. 61); "Zadaniem filozofii ... jest złamanie dominacji słowa : y 613 Język nad ludzkim duchem ... przez uwolnienie myśli od tcgo, czym oharcza j;! jedynic właściwość językowegu wyrazu" (1879, XII f). Wprawdzic również Wittgenstein mówi o "logicznym ro~j.lśnianiu myśli" jako cclu liluzWii (7iuctutus... 4.112), nie widzi on jednak potrzeby uwalniania się z "więzów ięzyka", ho no nnlstu utożsamia myfil i, se·nsuwnym zcl:~nir_~_m__ (p nr_ _lr~m~tw tus... 4). Języka i myślenia nic można już przecIWSttlWlitĆ SOhle W Spl)Sółt sensowny; du jednego i drugiego odnosi się teza: "C'ukulwiek da się w ogólc powiedzieć, da się jasno pomyśleć. C'.okulwick da się pomyśleć, d.l slę J.ISIIU wypowiedzicć" (7ractutus... 4.116)'2. Skoro na tilozolii spoczywa teraz wyłącznie obowiązek "wYJaśniania myśli" poprzez krytykę JęzYka, to wynika stąd charakterystyczna postawa wobec tradycyjnych prohlcmów (ilozutii, którc trzeba przecież włączyć do systematycznegu jądra linkuistic turn. Wittgenstein jest zgodny z Kołem Wicdeńskim, żc bardzu wicle tradycyjnych prohlemów lilozoficznych wymaga nic rozwiązania, ale wycliminowania. W 7i~uktucie wskazuje un na sceptycyzm, przyczynowość, etykę i estetyk4 jako ohszary, na temat których nie można powiedzicć nic scnsownego. 'lutaj nie mogłoby hyć odpowiedzi, a zatem także pytań; kto domaga się odpowicdzi lub choćhy tylko "chce powątpiewać, gdzie nie można pytać" (Tructutus... 6.51), czyni coś niedorzc:cznego. I'raktyka ogłaszania tradycyjnych problemów ra pozornc nie ogranicza się do wczesnej fazy lilozofii analitycznej. Jcst ona kontynuowana jeszcze w koncepcji ordinary lunguage, Wittgen- stein z~lś także mówi w Dociekaniuch JilozoJicznych, że "prohlemy tilozo(iczne winny zupełrtie zniknąć" (Dociekunia... § 133). Jeśli mimo to kwestionuję iunctim między littp,uistic turn i zmasowaną krytyką metafizyki ze strony logicznych empiryków, to dlatego, że nie widać wtedy, iż określone pytania filozoficzne dostają się nicuchronnie pod werdykt o niedorzeczności. `lego, jakie tradycyjne pytania wymagają nie rozwiązania, ale eliminacji, nie można ustalać z góry, a historia filozofii analitycznej pokazuje, że łatwo tu o pojawienie się kontrowersji. I'ilózofia analityczna nigdy nie była tak homogenic-r.na, by "problemy pozorne" tworzyły wyraźnie wyodrębnioną klasę. Nie ma w tym nic dziwnego, bo przecież możliwość wyodrębnienia tego rodzaju klasy zależy od upowszechnienia się ogólnego kryterium sensu, nad którym logic-r.ni empirycy tak długo debatowali. Wiele światła rzuca tu fakt, że Wittgenstein na końcu 7iaktatu zwraca ostrze krytyki sensu przeciw sa `Z Oczywiście również Prege przez "logicmę ~iedoskonałości języka" rozumie braki nie każdego możliwego języka, ale języka naturalnegd;..kl~re'ńależy usunąć właśnie w idealnym "piśmie pojęciowym". Jednocześnie zakłada on idealną dziedzinę "myśli", które naleiy "ująć". 614 J ę..ryk tttemu sohic i własne zdania określa jako niedorzeczne (%ructatus... 6.54) charakterystyka własncgo tiluzufowania, którą wprawdzic zwykło się powszechnic wychwalać za jej konsckwencję, ale ktc5ry inni lilozolowie analityczni stanowczu hy oclrzucili. Wszclako określenic "niedorzeczny" w końcowych z,r; ni;,:-h cl_~i~~ł_s wr_f~mi iastcnuje Witt~Jcnsteinowi ..transccndcnttllny". Jego krytyczne wohec sensu przedsięwzięcic kończy się nieuchronnie paradoksem, ponieważ w obręhie granic tego, co mużna sensuwnic powicdzieć, Wittgenstcin nie przewidział miejsca dla transcendentalnegu określenia granic sensu kontynuującego i przekraczajalcego zarazem Kantuwską krytykę puznania. Mimu tu zdania 'Iruktutu - wyraża tu znana mctafura drabiny - mają zachować wartość poznawczą. 1>rahinę można odrzucić, alc dopiero wtedy, kicdy się po nicj weszło na górę. C.'ry trzeba postawić Wittgenstcinowi zarzut, że najpierw należałohy zdanie 6.54 wyłalczyć spocl werdyktu o nicdorzeczności, aby móc powicdzieć, że reszta pracy jest niedorzeczna'? W każdym razio chodzi tutaj o rudraj "wy~szej" nicdorzeczności. W pcłni siehie świadomą nicdorzeczność dzieła trzeha jednak odróżniać od "zwykłcj" nicdorzeczności, ahy 7,OStał(1 JCS'!,C'J,C cIOŚĆ mIeJSC.1 dla szczegółowych badań w zakresic krytyki sensu. 7i-actutus,.. był zrcsztą zjawiskiem niepowtarzalnym; imponuj.łco auturclleksyjna krytyka jęryka u Wittgensteina nie znalazła naśladowców wśród innych lilo-r.ofów analitycznych. Za główny przedmiot krytyki wybrano w końcu złą metalizykę tradycji filozoficznej i w ten sposób lilozo(ia analityczna zwróciła się wkrótce ku "normalnej", nietranscendentalncj krytyce ję-.ryka. Dalszy rozwój filozofii analitycznej może nas interesować tylko o tyle, o ile ma on związek z filozofią jęryka. Wbrew upowszechnionemu kiedyś mniemaniu, nie cała filozofia stała się za sprawą linguistic turn tilozo(ią języka. Dla przeważającej części filozofii analitycznej język nie jest przedmiotem, ale medium. Jej badania w zakresie krytyki języka nadal służ<ł wyjaśnianiu problemów filozoficznych. Jeśli uprzytomnimy sobie - rJÓżnicowanie tematyczne, które tymczasem powstało w filozofii analitycznej, okaże się, że istnieje analityczna filozofia ducha, analityczna filozołia poz~lania, analityczna teoria działania. Rozwinęły się także dyscypliny, które w czasach logicznego empiryzmu wydawały się nie do pomyślenia: analityczna etyka, analityczna estetyka, a nawet analityczna filozołia religii. Nie może zatem być mowy o tym, by w filozofii analitycznej wszystkie problemy filozoficzne zostały "zredukowane" do analizy jęryka albo hy analitycy wciąż tylko czyścili swoje okulary, nigdy przez nie patrząc. Filozofia analitycma z całą powagą traktuje jedynie wiedzę, że nie da się oddzielić sensu pytań filozo 615 Język licznych od ich językowogo sformułuwania. Sytuacja mcryturyczna kumplikuje się przez to, żo obuk wymicniunych dziedzin istnieje uczywiścic takżc analityczna tiluzotia języku, czyli dyscyplina, dla której JęzYk Jest jednmześnic medium i przedmiutem. Filozotia analityczna i lilozofia języka nic pokrywają sic; wprawdzic ze sob.a. ale maj<~ ncwien wsnólny zakres; w kn;rym nadal pudejmuje się kwestic z natury rzeczy należące także do tiluzmtii JęzYku. Uutyczy tu zwłaszcza twrii znaczenia (por. 3.13.4.3) uraz częściuwm lilozolii język Begriffsschrift (1879), Russella i Whiteheada Principia Mathematica (1910-1913), Wittgensteina Tractatus Lot;ico-Philosophicus (1921) oraz Carnapa Logischer Aufbau der Welt (1928), prry czym Frege i ('.arnap byli jedynymi, którzy nie tylko ukazywali możliwość konstrukcji języka formalnego, ale z powodzeniem lub beż - faktycznie ją realizowali. Co się tyczy bazy empirycznej inwentarza znaków, jaki należałoby sporządzić, to logiczny empiryzm wprowadza zmianę w stosunku do I_eibniza. Kiedy zapanowało przekonanie, że najmniejszą jednostką językową, wobec której można postawić pytanic o jej zawartość znaczeniową nie jest pojedynczy znak, ale zdanie (zoh. 3.13.4.2), empirycy logiczni starali się określić tzw. kryterium sensowności, które uzależniało sens zdania od możliwości jego empirycznej weryfikacji. Za sensowne należało teraz uznawać te zdania, które można było w określony sposób sprowadzió do bazy dóś~wiadćź~ttiowej. W "logicznej budowic świata" Carna~, dopuścił tzw. przeżycia elementarne, które miałyby znajdo Język '" sprać wyraz w "zdaniach protokolarnych" typu: "teraz tutaj czerwone koło". Qftarą wczesnych ujęć kryterium sensu padły jednak, jak wskazywał w swej ~ytyce I'opper, wszystkie prawa przyrody formułowane jako zdania ogólne. ~danie, że złoto jest lżejsze niż ołów, uważamy przecicż za sensownc vn~ ~hnyiyi więl(c7nśl' Ictnlt'j.lCeón Zł()t:l nll' 7.OStała nod tVm W'L~lę prawdzi~. ~ detn sprawdzona. Dalszym problemem były pojęcia dys~oryc.yjne ("rozpuszp~]ny w wodzic", "łatwo palny"), które przez to, że obojmuj:l w sobie p~ypadki prrysr~e i możliwe, również wychodzą poz~ to, co empirycznie dane. Proponowano zatem różne formy liberalizacji kryterium sensu (m.in. ~yer i Carnap), nie dochodząc jednak do zadowalającegu ruzwi.lzania. : j~rzyczyny niepowodzenia były właściwic nie tyle natury JęzYkowo- tilozoliczn~, co teoriopoznawczej. Okazało się, że nic jest moi.liwe ścisłe oddziclenic Zdań obserwacyjnych od teoretycznych, wobec czego filozoliczna karicra "tego, co bezpośrednio dane" się nie powiodła. rló, co dane, pozostało ,;~edynie w sformułowaniu mówiącym o "micic tcgo, co dane" (Sellars). Jednakże program ję'.ryka idealnego opiera się nic lylko na nadzici na ,w:;n. empiryczne kryterium scnsu i dlatego nic ginic po rozczarow:lniu w tym Wzgłędzie. Uniczależniającym elementem jcst tu odróżnienie powierzchlliowej struktury gramatycznej zdania należ<łcego do ję-r.yka naturalnego od jego logicznej formy. Wittgenstein uznaje za zasługę Russella "wykazanie, żc , ~ozornie logiczna forma~ zdania nie musi być jego form:l rzeczywistą" ~,,;~Tractatus... 4.0031). Uwa zdania izomorliczne pod względem powierzchnio`,wej struktury gramatycznej mogą mieć różne struktury logiczne, co widać na ''",~IZykładzie wniosków, jakie można z tych -z.dań logicr.nie wyprowadzić. ~ ~e zdania "Max i Moritz cieszą się" wynikają zdania "Max cieszy się" odczas d ze zdania "Romeo i Julia kochają się" nie ~~~ Moritz cicszy się", p g y ~;-,wynikają zdania "Romeo kocha się" i "Julia kocha się"". lry ~r Systematyczna analiza logicznej formy zdań jęryka naturalnego rm ,·,. ~,~ . ~~!~~omocą kanonicznej notacji logiki kwantytikatorów - taką oto zredukowaną '~;''~ostać przybrał program tworzenia języka idealnego. W związku z tym 7:t.;~jawia się pytanie, w jakim stosunku pozostają ję'.ryk zwyczajny i język :' jdeałny? Czy logiczna struktura języka idealnego jest już jakoś "ukryta" ~~31v języku naturalnym, w związku z czym ujawnić ją może tylko analiza v'logiczna? I na czym jeszcze może polegać dramatyczna różnica między ;',~'·tanowiskiem opowiadającym się za językiem idealnym i takim, które broni * ~ęzyka naturalnego? Przegląd braków i niedociągnięć gramatyki szkolnej z punktu wid-t.enia logiki daje Kulichera 1981, s. 36~8. f 618 "~ 619 Język 3.13.3.2. Filozofia jgzyka naturalnego i' Filozofia języka naturlia analityczna zawdzięcza swą nazwę. Niejasność, c-cym w ogóle jest ta "analiTa", z upływem czasu narastała. W opinii powszechnej Quine w swym przełomowym artykule o dwóch dogmatach empiryzmu (Zwei Dogmen des Empirismus, 1951) usunął podstawy rozróżnienia, na czym zdawała się dotącl wspierać filozofia analityezna, mianowicie rozróżnienia międ-ry zdaniami analilycznymi i syntetycznymi. Za anałityczne - idąc śladem Kantowskiegc~ podziału sądów na analityczne i syntetyczne - uznawano takie zdanie, którc było prawdziwe jedynie na podstawie znaczeń zawartych w nim wyrażeń, nic będących wyrażeniami togicznymi. Ktoś, kto zna te znaczenia, nie musi nic więc;ej wiedzieć o świecie, aby móc orzekać o prawdziwości tego zdania. Kto wie, co znaczą słowa "kawaler" i "nieżonaty", wie również, że zdanic Davidson D.: Die L ische Form der the 08 w~ung.ma~~ Kritik - Anmerkungen - Zur l%rtekti gung. W: tegoi: Handlung und Ereignis. Frankfur2iM 1885, s. 155-213, tu s. 179, 624 Język ' .i,wszyscy kawalerowie są nicżonaci" jest prawdziwe, prawdziwe anałitycznic. ~ o a alit cznic o rostu o nie j~to nie akceptuje zdania prawdziwcg n~ y , p p g ~IOZUmiał. Aby natomiast orzec o prawdziwości zdania "wszyscy kawaleroytrie są rudzi", musiałby sięgnąć do wied'.ry empiryczncj alb<> ją zdobyć; takic >~anie jest "syntetyczne". Wcześni lilozofowic analityczni uważali, że ` alozofię oddziela od nauk empirycznyci~ ~gmiiiua j~rzcfa,ść (~,c;r. ?~cc!~~us... 4.11-4.I13). Analiza języka powinna się zatem ohywać hez jakiegokolwiek ucickania się do wiedzy empirycznej. ('zy przedsięwzięcic, które ograniczało się do odkrywania związków pojęciowych, nie hyło z góry ckazane na trywialnoś~? Nie, trywialne hyłohy ono tylko wtedy, gdyby ~rszystkie zdania naszego języka były w swej hudowic całkowicic przejrzystc i gdyby wszystkie odnicsienia logiczne i semantyczne znajdowały odbicic W widocznych strukturach. Yonicważ jednak tak nie jest, również odkrywariie związków anaiitycznych mogło rozszerzać naszc horyconty poznawczc, chociaż nie dotyczyło tu nasrcj wicdzy o świccie, a tylko wiedzy o ję .ryku. Mówienie o "zawieraniu się" jednego pojęcia w drugim jest przeClez tylko metaforą; pojęcia to nie naczynia, o klórych zawartości można hy się przekonać po prostu w nie zaglądając. Nie wszystkie zdania analitycznc są taulologiami. Logiczne tautologie są ;~;° faktycznie trywialne, ponieważ są prawdziwe wyłącznie z uwagi na swą ~ ` formę, a nie ze względu na znaczer:ie. Aby uznać tautologię za prawdziwą, nie tylko nie trzeba niczego wiedzieć o świecie, ale można również oszczęu dzić sobie interpretacji semantycznej, ponieważ prawdziwa tautologia zachowuje prawdziwość przy każdej interpretacji zawartych w niej wyrażeń, nie będących wyrażeniami logicznymi. Odkrywanie związków analitycznych ` musi natychmiast odwoływać się do znaczeń. Atak Quine'a na rozróżnienie analitycrny/syntetyczny zmierza ku dowodowi, że pojęcie analityczności nie e nadaje się do wyudrębniania zdań prawdziwych na podstawie ich znaczenia, ~? ponieważ analityczność jest definiowana przede wszystkim poprzez równość znaczeniową. Aby zdobyć kryterium anałityczności, nalei.ałoby więc założyć cyrkularnośe już w pojęciu synonimiczności. Quine wskazuje z wielką y~_: przenikłiwością, że z tego rodzaju koła nie ma żadnego wyjścia. Koncepcja prawdy odwołująca się do znaczenia zawisa w próżni, my zaś musimy wyciągnąć smutny dla filozofii anałitycznej wniosek, że ezegoś takiego jak prawda w ogóle nie ma. "Najwyraźniej prawda zależy na ogół - podsumowuje Quine - tyleż od języka, co od faktów pozajęzykowych" (1951, s. 41). ~': Nie możemy więc oczekiwać, że da się wyraźnie oddzielić komponenty . faktów i komponenty znaczeniowe. Związków pojęciowych nie da się 625 Jęryk całkowicic odłączyć od empirii, dlatego nawet rzekomo analityczne prawdy można werytikować. Wiedza o języku i wiedza o świecie przenikaj:l si~ wza~emnie a 'w J , gło ne przekonanie łilozotii analitycznej, że do wicdzy u j4zyku (lilozułicznie interesującej) można dojść poprzez analizę językow:l, a do wiedzy o świec:ie (lilozolicznie nieinteresującej) poprzez rozejrzenic si4 w świecie, jest nieaktualne. Argumentacja Quine'a wywarł:t wielkie wr:tżenie na przedstawiciclach filozotii analitycznej, ale nie uznano jej za bezsporną. Akceptowano na ogół końcuwy wniosek Quine'a, że nie da się przeprowadzić ścisłego rozróżnic- nia: analityczny/syntetyczny. Niektór ,ry filozofowic jednak zastrzcgali, że rozróżnienie, którego nic sposób przeprowadzić ściśle, nie jest jeszcze z tej przyczyny bezwartościowe. Dla wielu cclów WySt:lrl:zFlJ:lCC jest mnicj ścisłc poJęcie analityczności, nie byłoby więc mądre z niego rezygnować tylkc dłatego, że chciałoby się mieć ścisłe rozróżnicnic tam, gdzie możliwe jest tylko względne. Jeśli słuszne jest przypuszczenie, że oba nurty tilozolii analitycznej dot cz: cc ( y ł zarówno języka idealnego, jak i naturalnego) zbiegają się dzisiaj w projekcie analizy furmy logicznej, to nasuwa się pytanie, co właściwic nrtmy na myśli, mówiąc "forma logiczna". U Leibniza, a potem u ('arnapa gwarantem sensu było wyłącznie prawidłc>we syntaktyczne ukształtowanic zdania. Natomiast kiedy mówimy o formie logicznej, to znaczenie waha się między wariantem syntaktycznym i semantycznym. rlak zwolennik języka idealnego, jak ~ naturalnego nie wicrzą w to, że można odczytać logic-r.ną tormę zdania wprost z jego gramatycznej, powierzchniowej struktury. Z drugiej strony nie można w analizie uciekać się po prostu do naszego przedteoretycznego rozumienia znaczenia zdania, gdyż właśnie to przejście wymaga objaśnieaia. Davidson chciałby, jak wskazywał uprzedni cytat, przechodzić w sposób mechaniczny ud zdania w języku potocznym do jego kanonicznie notowanej wersji, która pozwoli rozpoznać jego logiczną formę. W tym kontekście widać wyraźnie, że również tacy filozofowie, jak Wittgenstein i Ryle, którzy nie wier-r.ą w metodę analizy, chętniej mówią o kategoriach logicznych i regułach gramatyc-r.rtych niż o znaczeniach. Jednakże twierdzenia Wittgensteina o gramatykach wyrażeń niewiele mają wspólnego ze strukturami gramatycznymi. Samowolne użycie słowa "gramatyczny", które znalazło tylu naśladowców, można wyjaśnić tylko tym, że idiom syntaktyczny cieszy się większym prestiżem niż semantyczny. Także mówienie o logic~nej forrn.ie,~dani~~.Jctórą należy zanalizować, co najmniej wprowadza w błąd. W istocie chodzi o to - jak utrzymujc 626 J ęzyk H. J. Schncider (1992, s. 19) - ahy wydohyć rodzaje "treści przynależności". Odpowicdnie stosunki znaczeniowe zachodz.l jednak nie gdzicś poza vyyrażeniami języka, :tle ... między nimi" (s. 450). 'li~, że jakicś wyrażenic lub zdanic "zawicra się" w jakimś innym, oznacza przecicż tylko to, żc określone przekształcenia zachowują walor prawdziwości2'. I'odstawa tego, Że N'Y P YP ł'~ J Y j ~ j ~.",.,~.~:: ~,.g:,..~.,~j określone rażenia rz urz~ UKUWII Ulli ic JdaW: nauw mu av av,~,a.~. mieści się w naszej wiedzy o wymicnionej już "treści przynależności", czyli w wiedzy o świecie. 'ló, że nie podaliśmy logicz~ej formy zdania w sposób właściwy, zauważamy wtedy, gdy przy przekszt:tłcaniu z prawdziwego twierdzenia o świccic powstaje twierdzenic błędne. Poszukiwana fornut logiczna zdania jest jedynie wydobywan:l z tcj wiedzy abstrakcjal. Dokładnlejsze relleksje nad tym, co właściwie zachodzi podczas analizy, potwierd-t.a , pogląd, że wicdza o ję-,ryku i wiedza o świccie przenikają się wzajemnie. 7ra pomoc:ł samej analizy, bez jakicgokulwick ucickania się do naszej wiedzy o świecic, nic moglibyśmy w ogóle duwicdzicć się czegokolwick o logicznych i semantycznych strukturach języka. Nasza wicdza o języku jest otwarta na świat. Doskonałej jasności form lugicznych, do której dążyli filozofowic zainteresowani językicm sformalizowanym, nic da się oczywiścic znaleźć ani uj w języku, ani w świecie. Nie jest ona czymś, co istnieje i co można odnaleźć, ;~;. ani też czymś, co jest ukryte poza istniejąc,ymi strukturami (jak sądził zwłaszeza Frege), a tylko ideatem; ideałów natomiast nie wolno rzutować na to, co rzeczywiste2z. W tym punkcie można by wskazać na utrzymującą się '= wciąż różnicę między stanowiskiem opowiadającym się za językiem idealnym i stanowiskiem opowiadającym się za językiem naturalnym: Wittgenstein ~_; mówił wprawdzie także o gramatykach wyrażeń (miał na myśli sposoby użycia), ale pozostawał pod zbyt wielkim wrażeniem ich różnorodności, by tnógł sobic wyobrażać zredukowanie tej złożoności do przejrzystego systemu logicznych form. Schneider kontynuuje: "Teoria znaczenia w rozumieniu I)avidsona właściwie nie oświetla z tej racji niejasności naturalnych języków, a jedynie pozwala na przeformułowania niektórych z ich zdań i wyjaśnienie stosunków między rezultatami przeformułowania. `Ib o tych rezultatach ~tzeformułowania moina powiedzieć, że są jasne i przejrzyste" (1992, s. 454). Podobne stanowisko zajmują von Savigny i Scholz powołując się na Wittgensteina: "Ideały (doskonatego poaądku, ścisłości, krystalicznej ezystości) nie są postaegane jako to, ezym są, ezyłi jako idealizacje i skale uzyskane dzięki ekstrapolacji porównań, ale postulowane jako ideał wnoszony w rzeczy: musi się on urzeczywistniać głęboko w ich wnętrzu" (von Savigny, Scholz 1992, s. 865). f _ , 627 Język 3.13.4. Filozofia jgzyka jako teoria znaczenia Co to jest znaczenic językowe? Jak to jest w ogóle możliwc, ic znaki "odsyłają" do czegoś poza sobą, "odnoszą się" do czegoś, coś "reprei.enluj:!" alhm cc~ś ;,i;istc~niij;s W j:aki cppcr5h rr_·yliy~je Się t~! OSC;bIiW:i funkcja znaczenia? Jaki udział ma w tym mówiący, jaki sam j4zyk, a jaki interpretator'? Czy istnicje coś takicgo jak znaczenie "naturalne", nic zapośredniczone przez konwencje'? Co właściwie jest głównym nośnikicrn znaczenia: poszczególne słowa, całe zdania, c-.ry może cały język'1 W jakim stosunku pozost konwencji swojej wspólnoty językowej, zmieniania ich, wys-r.ukiwania nowych posługuj2c się przykładem błędnej reprezentacji. Symptomy przyczynowe y~, sposobów ekspresji'? Czyż każdc określenie kompetencji językowej, która , cechuje między innymi to, że ich referencja jest niezawodna. Tym, co mużc ~ Zobowiązuje mówiącego jedynie do przestrzegania konwencji, nie jest ;." okazać się zawodne, jest nas-r.a wiedza o z:tleżnościach prrycrynowych. Jeśli .: określeniem degradującym'? Właśnie wgląd w ścisłe więzi między filozofią ~`~ jednak chodzi o symptomy, jeśli więc faktycznie zachodzi zależność przyczy- języka i filozolią ducha nakazywałby oczekiwać, że pojawi się tcoria nowa między zapowiadaj:łcym i zapowiedzianym stanem, to nic jest tu uwzględniająca twórczą aktywność językową jednostek. Z drugicj strony teza możliwa błędna reprezentacja. Zależności przyczynowe zachodzą lub nie, ale o konwencjonalności sięga tak daleko, że kreatywne użycie jęryka naraża się ' nie mogą być błędne. Ich zachodzenie jest wyrazem prawa pr'.ryrody. Imtcrcj ` na restrykcje. Nikt z mówiących nic moźe od przypadku do przypadku, na jest, gdy odnosimy się do świata: jęrykowc reprezentacje mogą się nic , zasadzie humpty-dumpty, nadawać swoim słowom takich akurat znaczeń, na udawać, gdyż możemy się mylić co do przedmiotu, do którego odnosimy si4 ' jakie ma ochotę, ponieważ tylko w obrębie języka rządz.ącego się choćby w naszych słowach ("widzę, jak sąsiad strzy~ie trawnik" - a to jest jego brat). minimalnie określonymi regułami można mieć w ogóle intencję wypowie- Możemy także mówić o czymś, co nie istnieje w świecie fizycznym. Języku- dzenia się. Na pytanie, czy mówiący chce być rozumiany czy nie, odpowiedź ' ' we reprezentacje wyrażają relacje intencjonalne. W odróżnieniu od zależ- " brzmiałaby: musi on rozumieć także samego siebie, aby w ogóle móc ności przyczynowej intencjonalne odniesienie nie niknie, kiedy w świecic ~~ń o ezymś myśleć. Żadna z dotychczasowych teorii znaczenia nie zdołała, jak tizycznym nie ma żadnego przedmiotu odnicsienia. Intencjonalność języko- ~;, dotąd, zadowalająco rozwiązać -r.adania, które polega na tym, by krcatywny ! wej reprezentacji pokazuje,~ że język jest zjawiskiem mentalnym. Językowe i konwencjonalny wymiar użycia języka tak teoretycznie zrównowaryć reprezentacje mają charakter intencjonalny, podobnie jak stany mentalne, i wzajemnie wypośrodkować, aby można było opisać - nie tracąc nic ze np. przekonania, ryczenia i zamiary. Nic więc dziwnego, że przyczynowej ;:; ; Zjawiska - co najmniej te spośród innowacyjnych ekspresji indywidualnie teorii znaczenia nie udało się wykazać ciągłości między przyczynowymi ' mówiących, które pozwalałyby się interpretować (por. 3.13.5). I'rzedstawicielami przyczynowej teorii znaczenia są D. Stampe, R. Stalnaker, J. Fodur. ~ Zdaniem ł3rentana intencjonalność stanowi definiens tego, co mentalne. Intenejonalne "ukierunkowanie" stanów mentaln ch i swoista "inten onalna e stenc a wewn trzna" Należy do niej równiei teoria F Dretske'go (Knowledge and the Flow of Information. Oksfonl y cJ t~y J ę 1981). Dretske operuje pojęciem informacji i sprowadza je do prawidłowej zależności oii ~ reprezentowanych przedmiotów są "swoiste wyłącznie" dla zjawisk mentalnych. "żaden stanów, która nie musi miee nieedzownie eti=d~eni~freyczynowego. W sprawie reprezentacji r fenomen ózyczny nie wyróżnia się ezymś podobnym" (Psychologie von empirischen Standpunkt. i krytyki tych teorii por. G. Keil: Kritik des Naturalismus, t3erlin/New York 1993, s. 84-99. t, t. (1874). 2. wyd. Leipzig 1924, s. 124). 'I . , __ _ _ 630 _ _. . ._ _ _ . 631 J ęzyk i i 3.13.4.2. Zusada kontekstu i holizm semuntyczny I; W dialogu Ylatona Kratylos twierdzi, że każda rzecz ma prawidh>i ~ wą nazwę pochodzalcą z natury tej rzeczy (3i13a). 'la teza odniesiona do teorii znaczenia dutyczy najwyraźnicj stosunku między poszczególnymi znakami i uznaczanymi przez nie przedmiutami. W opozycji do tego pojęcia znaczenia, związanego z puszczcgólnymi słowami, pozostaje współczcsna teza o semuntycznym prvmucie zdunia. Nie puszczególne słowo, ale zdanic lub wypowiedź stanowi picrwotną jednostkę znaczeniłącza jcszcze zagadkowc zastrzeżenie, ie octnosi si4 to do "wielkiej klasy przypadków" (tamte). 'le, żc Wittgenstein utoźoumiu po prostu znaczenie słuwa z jego użyciem, wskazuje, iż gubi on jasn;! koncepcję stosowania pojęcia znaczenia. Znaczenie danego wyrażeni:t pulega właśnie na tym, że wyrażcnie pełni ukreśloną funkcję w grze językowej, która z kolci jest włączona w czynności niejęzykowe i w nic "wpleciuna" (tamżc § 7 nn.). 'lak ujmując znaczenie Wittgcnstein neguje bardzo stanowczo podstawową ideę realistycznej tcorii udbicia. Relacja znaczenia nie polega już na przyporządkowaniu pozajęzykowych istności wyraieniotn językowym, gdyż Wittgenstein zrerygnował z ontulogic-r.nych założeń swojego traktatu. Itealistyczna semantyka nic jest wszakże jedyn:l konkurentką dla teorii użycia, inne teoric znaczenia lakże zawierają wiele wartosciowych wyników poznawczych, wobec których formuła "znaczenie jest sposobem użycia" jest niedookreśleniem. Zwrot pragmatyczny zaowocował w łilozo(ii języka w bardzo różnorodny sposób, ale jednocześnie spowodował także kty~ys przeciążenia. Mówienic jest formą działania, język jest zawsze włączony w otoczenie nicjęzykowc, utrwalone gry językowe są ogromnie różnorodne - wszystkiemu temu nie da się zaprzeczyć. Nie wszystko jednak, ezego nie można poważnie zakwestio '° W sprawie prezentacji i krytyki semanty~h-;beha~PiOtystycznej por. von Kutschera 197~, s. 162 nn. i ~ILgendhat 1976, s. 212 nn. 638 Język tlować, mużna uczynić przedmiotem nauki lub wpruwadzić do tcorii łilozoficznej. l~yć możc w tym Iciy przyczyna tcgu, że ani lingwistyczna, ani filozoficzna pragmatyka nic wyłoniła rozbudowanej tcorii znaczenia". 'lego rodzaju teuria, która hy poważnie putraktuwała zwrot pragmatyczny i chciała całkowicic uwzględniać sphri działań językuwych i nicjęzykowych, musiałaby stać się scientiu de omnibus rebus et de nonnu!!is aliis, nauką u rzeczach wszystkich i jeszczc paru innych. Mimu tu usprawicdliwiony jcst pustulat, by nie powtarzać ignorowania pragmatycznegu wymiaru urycia języka. Każdej teorii języka wyjdzic na kurzyść, jeśli nic będzic w semantycystyczny sposóh rozpatrywać znaczenia jvko czcgoś, czego j4zyk użycza naszym wypowiedziom, alc lraktuw:tć je jaku osiagnięcie interprclacyjne danej wspólnoty lęzykowej, ktcire pu cz4ści jest nawarstwienicm, a pu części ciągłym udnawianiem wkładu pracy. Wubec tego samuprzf;ciążenia wielkiegu pragmatycznego programu transfornutcji należy spodzicwać się postępów w zakresic teorii znaczenia raczej po tym, że przemyślenia pragmatyczne znajdują dostęp do innych teurii znaczenia. Sem:tntyka warunków prawdziwości, która już od dawna mówi nie o zdaniach, ale o wypowiedziach, i która (przykładcm I)avidsun) łączy w sobic odniesienia między mówiącym, interpretującym i sytuacją, zrobiła w tym względzie dobry początek. Stosunkowo nowym stanowiskiem jest wreszcie semuntyku intencjonalistyczna, związana z nazwiskicm ł-I. ł'. CGrice'a. Zgodnic z tą teorią wypuwiedź zyskuje znaczenie wyłącznic dzięki temu, że mówi:tcy ma coś na myśli (przydaje się tu C~rice'owi podwójne znaczenie angielskiego to meun). Aby analisandum "S mniema coś w zwi:lzku z wypowiedzią" było prawdziwe, muszą być spełnione trzy warunki: S wypowiada się z tą intencją, że (1) słuchacz zarcaguje w określony sposób, (2) słuchacz pozna, co zamierr~s mówiący (1), (3) słuchacz zareaguje z powodu (2). Uzyskanie efektu zamierzonego przez wypowiedź musi więc być w określony sposób zapośredniczone, aby mógł tu być przypadek rozumienia czegoś. Stuchacz musi rozpoznać intencję mówiącego, a jego reakcja musi następoWać na podstawie rozpoznania tej intencji (warunek ten trzeba było wprowadzić w celu wykluczenia strategicznie zamierzonych efektów przyczynowych). u Nie chodzi tu o uszczuplenie zasług teorii pragmatycznych; leżą one gdzie indziej. 'l~orie itktów językowych, a takie konstruktywistyczna koncepcja języka szkoty z F_rlangen nie ', obejmują teorii znaczenia w węższym sensie. .. 639 Język Puenta intencjonalistycznej ~owom nadawać znaczeń zupełnie dowolnych. Restrykcje wszakże nie s<ł wyznaczane przez system sztywnych reguł językowych, ale przez interpretuWalność, którą mówiący musi zagwarantować, jeśli od czasu do czasu mają w niej występować inne standardy. Jak dalece kreatywna może być osoba mÓwiąca, w jakiej mierze muszą nakładać się na siebic idiolekty, aby zagwarantować interpretowalność - to pytanic, na które trudno odpowie ' dzieć. Standardy, w obrębie których można rozumieć coś przez cuś, s<ł wyznaczane jedynie przez sukces w komunikowaniu. 1)avidson podsumowuje tę myśl następująco: "I'ojęcie znaczenia opiera się całkowicie na aN przypadkach skutecznej komunikacji ..., w których jedna osoba zamier-r.a - ~yć w określony sposób rozumiana i jest rozumiana ... Na pytanic, co ma 11a myśli mówiący, niewicle możemy powicdzieć, jeśli oddalamy się od pl'zypadku udanego komunikowania. Myślę, że nie ma jasnej odpowiedzi na to pytanie"'°. Jeśli stosunek kreatywności i konwencji w języku ma być dialektyczny, to : brakuje jeszcze jednego przemyślenia. Krytykowaliśmy wcześniej semantykę intencjonalistyczną wskazując, że tworzenie zróżnicowanych intencji zakłada , już opanowanie języka. Nie trzeba tu niczego odwoływać. Kreatywny mówią' » Davidson D., Gluer K.: Beziige und llbergange. Ein Interview mit Donald Davidson. W: Donald Davidson zur Einfiihtung, Hantburg 19994, s. 153-176, tu s. 166. W sprawie kreatywnoś ~a`~ ~~',l4ZYku por. takie Davidson 1986 i Schneider 1992. . ... . ._. 643 Ję-,ryk ! cy dysponuje już przecicż językicm, którego używa jako odskoczni dla swoich eskapad. Intencje mówiSische Sludien. (ióltingen 1962. - Schri/~ten zur Logik und Spraclrphilosoplrie. Aus dem Nachlaf3. I:d. von C~. Ciabriel. Ilamburg 1971. Grice Ił. 1'.: lntendieren, Meirren, Bedeulen. W: Meggle (ed.) 1979, s. 2-15. - Spreclrer- Bedeutung urrd fntentionea. W: Meggle (ed.) 1979, s. 16-51. Habertnas J.: Zur Krilik der Bedeutungslheorie. W: teguż: Nnclanetaphysisches Denkert. Frankfurt/M 1988, s. 105-135. Herder J. G.: ftozprrrwrr o poclrodzeniu jęyka (Aóhancllunb uher den Urspnmg rler Sprnche r1772). Przeł. Barhara 1'łaczkowska. Wyhór pism. Ossolineum. Wrocław-Warszawa 1987, s. 59-175. - Hmders Sńnrrntliche !ł'erke. l:d. von B. Suphan. ł3crlin 1877 nn. Hoche Ii.-U., Strube W: Analytische I'hilosophie. Freiburg/ Munchen 1985, Holenstein 1:.: ł%n der flinterKehbarkeit der Sprache. Kngnitim Unterlagen der Sprache. Frankfurt/M 198(1. - Sprachliche Universalien. Bochum 1985. von Hunrboldt W: Gesamnrelte Sclrriften (17 tomów). Ed. von der Kóniglich Preudischen Akademie der Wissenschaften. Berlin 1903 nn. von Kutschera F.: SprachpJrilosophie. Munchen 1972. L.eibnitz G. W.: l~orrede zrrr "Allgemeinen Wissenschaft" (r1677). W: tegoi: Fiagmenle zur Logik. Wybór i tłum. von R Schmidt. Berlin 1960, s. 87-92. Meggle G. (ed.): flandlung, Knmnrunikation, Bedeutung. FrankfurtlM 1979. Nietzsche 1:: Uber Wahrheit und Luge im aussennoralischen Sinne. W: tegoż: Werke. Kritische Cesamtausgabe. von G. Colii und M. Montinari (ed.). T łli/2. Berlin/New York 1973, s. 369-384. Platon: Kratylos. Przeł. Zofia Brzostowieeka. KUL, Lublin 1990. Pulnam H.: Die Bedeutung von "Bedeutung" (1975). Ed. i tłum. von W Spohn. Frankfurt/M 1979. Quine w v. O.: Dwa dogmaty empiryzmu. W: tegoż: Z punklu widzenia logiki. Eseje logiczno-frlozoficzne. Tłum. B. Stanosz. Warszawa 1969. - Wort und Gegenstand (1960). Stuttgart 1980. Ryle G.: DerBegńjjdes Geistes (1949). Stuttgart 1969. von Savigny E.: Die Philosophie der nomralen Sprache. Eine kńtische Einfuhrung in die "ordinary language philosophy" (1969). Frankfurt/M 1971. von Savigny E,, Scholz O.: Das Nomralsprachenprogramm in der Analytischen Philosophie. W: Dascal i in. (ed.) 1992, s. 859-872. Schneider H.-J.: Phantasie und KaIkiiL llber die Polańtat von flandlung und Struktur in der Sprache. Frankfurt/M 1992. Searle J. R.: Crynności mowy: rozważania z frlozofri jęryka. Pax. Warszawa 1987. - Intentionalitat. Eine Aóhandlung zur Philosophie des Ceistes. Frankfurt/M 1987. Seebali G.: Das Problem von Sprache und Denken. Frankfurt/M 1981. 'ILgendhat E.: I%rlesungen zur Einfiihrung in die sprachanalytische Philosophie. Frankfurt/M 1976. 645 Język Whorf B.: Jęryk, nryśl i rzeczywistruć. t'rzeł. '1: Ilołówko. YIW Warszawa 1982. Wittgenstein L.: 7iactalus logico-philosophicus. 1'WN. Warszawa 1970. - Uociekania filozoficzne. PWN. Warszawa 1972. T :a......a.__. _1__:.. Ll lGl 0. Lll l ćl ll'GLI ~1G7111A~ Cll:ćl Apel K.-O.: Uie Idee der Sprache in der 7iadition des Ilumanisrnus. Bonn 1963. - Transjonnation der I'hilosophie. 2 touty. 1·rankfurt/M 1973. Austin J. L.: Zur 77reorie der Sprecltrtkte (1962). Stuttgart 1972. Buchler K.: Sprnchtheońe. Die Uarstellungsfimktion der Sprache (1934). 2. wyd. Stuttgart 19GS. Cassirer E.: Philosoplue der symńolischen lónnen. Część 1: Uie Sprache. Berlin 1923. Davidson D.: I:'seje o prrrwdzie, jęryku i umyśle. Wybrała i wstępem poprzedziła ł3arhara Stanosz. 1'WN BWl? Warszawa 1992. Uununet M.: Was ist eine Bedeutungstheońe? (1975). W: tegoi: Wahrheit. F~7nf philosophische Aufsiitze. Stuttgart 1982, s. 94-155. Ciadatner I-ł.-G.: Prawda i metoda. larys henneneutyki filozofrcznej. 1'rzcł. l3ogdan Baran. Inter łśse. Kraków 1993. Heintel E.: Einfuhrung in die Sprachphilosophie. Uarmstadt 1972. Kripke S. A.: Wittgenstein iiber Kegebr und Pńoatsprache (198'2). hrankfurt/M 1987. I_auener Ił.: Das I·i~nnalsprachenprr>Kranun in der Analytischen Philosophie. W: Uascal i iu. (Ed.) 1992, s. 825-859. Lorenz K.: Elemente der Sprachkńtik. ł·rankfurt/M 1970. Morris W: Zeiclren, Sprache und lierhalten (1946). Dusseldorf 1973. Oeltuuller W i in. (ed.): I'hilosophische Arbeitsbr7d:er. T 8: Uiskurs: Spracl:e. Padefiorn 1991. Quine W v. O.: G'ranice wiedry i inne eseje filozoficzne. 7lum. B. Stanosz. Warszawa 1986. - Die Wiirzel der Referenz (1974). Frankfurt/M 1989. Rorty R. (ed.): The Linguistic Turn. Recent Essays in Philosophical Method. Chicago/London 1967. Searle J. R.: Crym jest akt mowy? Przeł. H. Buczyńska w: "Pamiętnik Literacki" 1980, s. 242-248. - Ausdruck und Bedeutung. Untersuchungen zur Sprechakttheońe (1979). Frankfurt/M 1982. Simon J.: Sprachphilosophie. Freiburg/Munchen 1981. Stachowiak H. (ed.): Sprachphilosophie, Sprachpragmatik und formale Pragmatik. Handbuch Pragmatik. T IV Hamburg 1992. Sukale M. (ed.): Moderne Sprachphilosophie. Hamburg 1976. ' _ t ~ . ~ .,.'.. l)ieLer l3irnbacher 3.14. Technika 3.14.1. 'lechnika w nowoczesnym sp p;". giej strony uznanie prawdziwości opisu może zależeć od przestrzegania . znaczy, że słuszne jest obiegowe powiedzenie, iż technika to nic innego jak > tylko "przyrodoznawstwo stosowane"? Tak i nie. o tyle "z natury", źe same nie są przedmiotami podlegającymi dyspozycji I ~' technicznej. Użytkownik reguł technic,cnych ma wybór, wolno mu realizować środki A lub z nich zrezygnować. Jednak związek między A i B nie podlega '' wyborowi. Wyznacza on granice dyspozycyjności techniki. Ta dyspozycyjna d ;"; Wartość reguły technicznej zależy od prawdziwości odpowiadającego jej ę '~° opisowego uogólnienia. Ono stanowi d1a reguły fundamentum in re. Z drul z dobrym skutkiem reguły, każde bowiem uwieńezone powodzeniem przec ~ strzeganie reguły jest poiwierdzeniem prawdziwości uogólnienia. Czy to e Uogólnienia leżące u podstaw reguł tec;hnicznych, obowiązują faktycznie _~ _.. ~~._ ~ 657 `lechnika siła może ów obieklywnie zachodzący związek ohrócić na swoją kurzyść, al nie może go ani sama konstytuować, ani modyfikować. A mimo to mówienie o technice jako "przyrodoznawstwie stosowanym' z wielu przyc-.ryn prowadzi na manowce. 1'o pierwsze, leżący u pocJsta opisowy związek nie musi być przedmiotem nauk przyrodniczych. Może by również przedmiotem nauk społecznych lub psychologii. Idei techniczne instrumentalizacji teorii, pojawiającej się w naukach o społeczeństwi w formie postulatu planowania społecznego i świadomej "inżynierii społecz nej" od pozytywizmu XIX-wiecznego (Comte, Mill) i utopijnych socjalistów nie da się już usunąć z polityki i z jej samowiedzy. I'o drugie, także u pucl staw "techniki realnej" nie leżą na ogół wprosl uogólnienia wypracowan przez przyrodoznawstwo, ale takie, do których doszły nauki inżynieryjne, p~ części dlatego, że nie dla wszystkich obszarów zastosowań techniki istnicj; przekładalne na język techniki teorie przyrodnicze. Nauki przyrodnicze s. -t.ainteresowane uogólnieniami empirycznymi, mogącymi służyć za podstaw zastosowań technicznych, często tylko w tej micrze, w jakiej pozwalają on na sprawdzenie hipotez prawidłowości leżących teoretycznie głębiej. `rechni ka natomiast potrzebuje przede wszystkim niezawodnych, dobrze sprawdzo nych uogólnień, obojętne, czy można je włączyć w ramy szerszych systemó teorii lub czy spełniają warunki ogólności, jakie należy stawiać prawon przyrody. `ló, że określona metoda akupunktury niezawodnie usuwa hóli głowy albo że, określony rodzaj porostów zawsze wskazuje na określon uwarunkowania środowiskowe, wystarczy dla ich technicznego zastosowani: nawet wtedy, kiedy nie ma teorii wyjaśniającej zachodzące tu związki. Stosunek międry techniką i przyrodoznawstwem przedstawia się z kolc inaczej, jeżeli weźmiemy pod uwagę funkcję obiektów technicznych w pr-.ry rodoznawczym opisie świata. Cetem nauk przyrodniczych nie jest przed wszystkim opis prryrody w jej konkretnej historycznie uformowanej postaci ale zidentyfikowanie prawidłowości w niej rządzących. Ponieważ praw~ formułowane są w formie wypowiedzi "jeżeli - to", które mogą być prawdzi we nawet wtedy, kiedy przedmioty wymienione w przesłance nie istnieją wykraczają one swoim zasięgiem poza realność przypadkowo tak a ni inaczej ukształtowanej rzeczywistości. Zachowują one ważność nie tylk w odniesieniu do zjawisk naturalnych (ukształtowanych w toku histori naturalnej), ale i w odniesieniu do takich "nienaturalnych" zjawisk, ja transurany, makromolekularne tworzywa sztuczne albo poliploidalne roślin użytkowe. Przyrodoznawstwo częsta`~bli~.aię do strukturalnego praw~ uniwersum właśnie dzięki temu, że zajmuje się przedmiotami, które ni 658 `Iechnika c z pystępują w przyrodzie, ale są wytwarzane technicznie, jak np. "nowe" `~ subatomowe cząstki lub antymateria. 1'ozwala to wnioskować o istnieniu otwartych moźliwości, jakie stały przed uniwersum w zakresie alternatyww nych dróg rozwojowych. ć ,,~. Związek między techniką i nauką jest w jeszcze innym sensie luźniejszy j ", riiż sugerowałoby to powiedzeme o technice jako "przyruduznaw~iwiG c stosowanym". Nauki przyrodnicze, skoncentrowane głównie na teorii, ~; pozwalają sobie na znacznie większą skalę redukcji złożoności niż nauki jnżynieryjne. Ponieważ chodzi im w istocie o odkrycie i precy~yjne, ilościo, we określenie niezależnych od kontekstu inwariantów, posługują się w teorii e idealizacją (doskonała próżnia, doskonała elastyczność), a w praktyce ~b` eksperymentalnym izolowaniem systemów częściowych, znacznie częściej, ! niż to się dzieje w naukach inżynieryjnych. Natomiast nauki inżynieryjne 1 ~r i technika z uwagi na swe główne, praktyc-r.ne zainteresowanie muszą zajmo4 °v, wać się w pełnym zakresie złoionością realnie występujących czynników c ~` oraz ich wzajemnym oddziaływaniem. łx,'' Wyliczenia techniczne koniec;zne dla zbudowania np. wieży telewizyjnej wymagają nie tylko uwzględnienia i integracji wielkiej liczby tcurii przyrodu;.~. w ~. znawezych i inżynieryjnych - o skutkach wiatru, promieniowania słoaec;znei at 'ałów zmian go, trzęsień ziemi, możliwych obciążeń, zachowywania s ę m en , o to ~ braku gruntowych itd. (por. Duddeck 1987, s. 123 n.) ~ le p nad ~ e ~ naukowych teorii współdziałania występujących czynników opierają się zawsze na oszacowaniach dyktowanych doświadczeniem, próbach na modelu i niezależnej od doświadczenia intuicyjnej zdolności oceny (engineering , r; i ~w, judgment). W przeciwieństwie do związków strukturalnych między przyrostem wiedzy '~~` ' waukowej i technicznym jej wykorzystaniem zachodzi tu jednak godny uwagi , '~,u;. bliższy związek prrycrynowy. W XX wieku obserwuje się coraz krótszy upływ i ~ ezasu między odkryciem a wynalazkiem, między naukową a techniczną lttnowacją. Między najbardziej spektakularnym odkryciem tego stulecia, rozszczepieniem jądra atomu, i jego nie mniej spektakularnym technicznym , e rt Zastosowaniem w postaci bomby atomowej upłynęło mniej niż sześć lat. o ~, Zaskakujące, ale dalekosiężne impulsy oddziałujące na technikę wychodziły i właśnie ze zdecydowanie teoretycznych gałęzi przyrodoznawstwa. Tranzysk tor, który zrewolucjonizował elektronikę, został wynaleziony w obrębie fizyki Y ~ półprzewodników, tzn. badań raczej teoretycznych. Stosowana w diagnostyce medycznej spintomografia jądrowa nawiązuje wprost do teoretycznych e ~ ;: wyników mikrofizyki. ___. .__ . ~`.' f 659 'lechnika 'len często bardzo ścisły związek przyczynowy między nauką i techniką nie znaczy, że wynalazki techniczne można jakby automatycznie wyprowadzać z leż przeciwieństwa. 3.14.5. Człowiek i technika W opowiedzianym w f'rotagorasie (320c-323a) micie I'latona Yrometeusz i Fpimeteusz otrzymują zadanie wyposażenia istot śmiertelnych w różne uzdolnienia. Yonieważ nie hardzo mądry Epimeteusz już zwicrzętom rozdał wsrystko, co miał, dla ludzi nic nie pozostało: Człowiek jest "nagi, bez butów, bez okrycia i bez broni". Wtedy mądry Yrometeusz kradnie Hefajstosowi i Atenie "kunsztownc rękodzieło wraz z ogniem", czyli technikę, i darowuje ją ludziom (Platon 1974, s. 203). Człowiek potrzebuje techniki dla kompensacji swego ubogiego wyposażenia w hroń, urządzenia ochronne i organy zmysłowe. (Analogicznie potrzebuje kultury dla kompensacji swego ubogiego wyposażenia naturalnego we wrodzone programy zachowań). Bez wrodzonego urządzenia do zachowania ciepła i bez broni pozwalającej polować i chronić źycie, bez ostrości wzroku i pozostałych uzdolnień, jakimi są obdarzone inne ssaki, człowiek byłhy oczywiście "istotą nacechowaną brakiem", za którą ogłosiła go antropologia Herdera i Ciehlena (por. Gehlen 1940, s. 83), gdyby jednocześnie dzięki swej praktyczno-technicznej inteligencji nie był "istotą uposażoną bogato" (Waldenfełs 1990, s. I43).-~złowieit~=~gł~by utrzymać się przy życiu w walce z na ogół wrogą przyrodą, gdyhy brak instynktów nie dał mu szans 662 'lechnika !; ~~~'ŁI`~~ ;;t;, pa większą elastyczność oraz adaptac,yjność potrzeb i zachowań, które do dzisiaj zapewniają mu przywilej bycia maitre et possesseur de !a nature (Descartes 1637, s. 100). Człowiek musi wprawdzie obywać się bez instynktów, "umuiliwiających wysoku zorganizowaną kuurdynację ruchów, jaka eechuje np. pająka hudujalcegu sieć" (l3ischof 1985, s.512 nn.). Yotra(i jednak budować wielkie ilości najróżnorodnie~szych sicci siuzących najróżnorodniejszym celom. ~lóteż dzięki temu, że jest otwarty na świat, że ma K zdolność liczenia się i przewidywania, że umie konsekwentnic i wytrwale Y dochodzić do raz puwziętych celów, dzięki temu wszystkiemu potra(i ; kształtuwać świat zgodnic z własnymi, wcześniej powziętymi zamierzeniami. -f Technika stwarza przesłanki ku temu, by człowiek mógł te uzdolnienia wykorzystywać. Zdaniem Arnolda Gehlena, technika na wszystkich trzech ~czehlach swegu rozwoju - narzędzic, maszyna pracująca i napędzająca (zastępujące stusowanie siły lizycznej) oraz automat (który dodatkowo spełnia zadania kontruli i steruwania) - przejmuje w istocic trzy funkcje, które uniczależniają człowicka od hraków w jego uposażeniu naturalnym: zastępowanie narządów, odciążanie narzałdów i wzmacniające je poszerzanie ich możliwuści (pur. Gehlen 1957, s. 12; Gchlen 1961, s.93 nn.). Nóż zastępujc brnkujące szpony, auto ułatwia przemieszczanie się, młot potęgujc efekt uderzenia pięścią. l~unkcje organiczne są przy tym szeroko zastępowane lub wzmacniane przez nieorganiczne. rlęchnika przewyższa funkcje organiczne pod względem wydajności i nie-r.awodności, ale pozostaje za nimi w tyle z uwagi na swój "ewolucyjny status". O tyle często spotykane kojarzenie pojęcia techniki ze sprzętem działającym na -r.asadzie mechanicznej nie ' jest pozbawione racji. Yrzy c<~łym skomplikowaniu urządzenia techniczne lokują się na niższym poziomie złożoności niż zastępowane, wzmacniane lub rozszerzane przez nie funkcje ludzkie. Analogia między zdefiniowaną przez Gehlena funkcją technicznych środków pomocniczych i funkcjami ludzkich narządów jest oczywiście trafna '~ tylko w stosunku do niektórych obszarów nowoczesnej techniki. Wykorzysty! wanie ultradźwięku i całego spektrum elektromagnetycznego promieniowa' nia tak dalec;e wykracza poza możliwości narządów ludzkich, że mówienie ` w tym kontekście o odciążaniu lub rozszerzaniu działania ludz3cich narzą dów byłoby wprowadzaniem w Mąd. 1u technika stawia raczej do dyspozycji ' quasi-narządy o zupełnie innych cechach jakościowych. Yonadto przeważnie nie służy już zaspokojeniu potrzeb definiowanych jako organiczne i tizjologiczne, ale potrzeb społec-cnych i kulturowych, i to bynajmniej nie od dziś. Wielka technika zastosowana przy wznos-r.eniu piramid egipskich i świątyń _.... __ . ::~.' f , 663 'Iechnika , greckich hyła w tym znaczeniu tak samo "zhędna" jak dzisiejsze symbolc ' statusu "high-tech". Wydaje się, że od początku technika służyła zarównu celom detiniowanym jako kultowe i kulturowe, jak i zapewnieniu bezpie_ czeństwa życia i możliwości przetrwania (por. Urtega y Gasset 1949, s. 27 nn.). liardzo ograniczony charakter ma tei analogia między sposobem działania sprzętu technicznego i ludzkich narządów, którą w 1877 r. sformułował Ernst Kapp, głosząc koncepcję techniki jako "projekcji narządów" człowieka (por. Sachsse 1976a, s. 138 nn.). Wprawdzie analogie międry technicznymi i organicznymi mechanizmami są niezliczone - pumpa i serce, telegraf i system nerwowy - ale w przeciwieństwie do ludzkiego organizmu, nierozdzielnie związanego ze swym ewolucyjnym dziedzictwem, technika jest , wolna, może kroczyć drogami, którymi naturalna ewolucja nigdy nie szia, porzucała je bądź korzystała z nich tylko selektywnie. Uaje człowiekowi du dyspozycji uzdolnienia porównywalne z techniką lotu ważki, orientacją nietoperzy, widzeniem sowy w nocy, nawigacją wędrownych ptaków, nawet jeśli nie osiąga perfekcji naturalnych systemów, tworzących się w ci<łgu ; milionów lat ewolucji. Czy tylko człowiek dysponuje techniką lub technikami'? Można by w ta ' wątpić, oglądając choćhy dzieło ptaka ogrodnika, który na czas godów buduje harwną altankę z mchu, owoców, chrząszczy, kwiatów i muszli, układając materiał symetrycznie i dekoracyjnie. Zasadnicze pytanie brzmi l oczywiście: Czy ta zdumiewająca technika ma jakieś logos? Czy chodzi tu I o zachowanie tylko regularne, ale ponadto kierujące się regułami; nie tylku prowadzące do celu, ale świadomie do niego dążące? "'Iechniki" - w tym ' znaczeniu owego słowa, w którym władanie nimi przypisujemy ludziom moglibyśmy przypisać zwierzętom tylko wtedy, gdyby posiadały one równicż wiedzę o tych technikach i ich celach. 'ló wszakże pozostaje wątpliwc dopóty, dopóki - mimo pewnej elastyczności i możliwości wyuczenia jakichś elementów zachowań - reakcje instynktowne w stosowaniu "technik" ' u zwierząt będą dominować jednoznacznie (także Frisch 1974, s. 252 nn.). I, O poznawczym panowaniu nad sytuacją i świadomym stosowaniu technik nie może tu hyć mowy: jaskólka, która zakłada gniazdo przy belce pod dachem wiaty dla rowerów, rozpoczyna budowę 15-krotnie, ponieważ na długości 60 m. zadaszenia nie potrafi odróżnić tej belki od innych. Tylko w jednym miejscu doprowadza pracę do końca (Frisch 1974, s. 153 n.). " Jednakże u małp człekokształtnyelt~p._---u". badanych przez Wolfganga Kóhlera szympansów, trudno podawać w wątpliwość świadome kierowanie 664 j , 'lechnika ~ję celem. Zhuduwanie piramidy ze skrzyń, ahy pu niej dostać się po banana "" pczyczepionego do sutitu, jest już "wynalazkiem" w pełnym, ludzkim sensic tego słowa. Małpy człekokształlne, jak się wydaje, potrati<ł stosować narzędzia nie tylko w danych okolicznościach, ale również dla usiągnięcia cclów przyszłych, projektowanych w wyohraźni. Srympansy na Wybrzeżu Kości $łoniowej podejmują niekiedy wielokilometrowe marsze na tereny, gdz~e Tosną orzechy o twardej skorupie, którł można rozhić jedynie kamieniami. Poniewa-'t. nie ma ich tam, gdzie rosną orzechy, szympansy zabierają więc ze sobą odpowiednie kamienie (por. l3ischof 1985, s. 541). 'lego rodzaju zacho ,. wania, uwarunkowanego specyficznymi okolicznościami i nie dającego się sprowadzić do instynktownego koordynowania poczynań, nie można wytłumaczyć inaczcj, niż tylko intencją świadomie odnoszoną do przyszłości. Zabierane kamienie są dla szympansów w tej samej mierze "nw, ws stkie odzia w zakresie rac i usłu b h e za rzeczeniem. zY p fi' P Y g YlY Y j j ' P ~`, Godność ludzką niszczy sprowadzanie człowieka wylqcznie do środka (por. Kant 1785, s. 428). Analogic- r.nie można powiedzieć, że panowanic nad ~T`~' r rod~ t lko wtcd nie da e si o odzić z res ektowaniem e odności, pzY 't Y Y j ęP g P llg ~". kiedy zadaje się przyrodzie gwałt, odbiera się jej możność życia, radykalnie ją podporządkowuje i niszczy. Modelem eliminującym technikę destrukcyjną i despotyczn~ł, a jednak nie ` tezygnującym z ludzkich dążeń do panowania nad przyrody, może być model nazywany niekiedy techniką "sprzymierzoną" (Bloch 1959, s.778), "=' "kooperacją" lub "partnerstwem" z przyrodą. Ale jeśli nawet na pierwszy °f tzut oka może wydawać się on atrakcyjny, to i temu modelowi można postawić uzasadnione zarzuty. Po pierwsze, przyroda, pojmowana z wyłączeniem człowieka, nie jest żadnym podmiotem, stawiającym sobie własne cele, z którym można by wchodzać w "przymierze" albo kooperacyjne układy. Stosunek między człowiekiem i przyrodą jest radykalnie asymetryczny: ezłowiek bada i opanowuje ją w sposób świadomy i planowy. Jeśli przyroda z panuje nad człowiekiem, to tylko w metaforycznym, niewłaściwym sensie. ~r'` Po drugie, cele hipotetycznego podmiotu przyrodniczego nie byłyby rele~v'.; wantne dla ludzkiego stosunku do niego. Bez problematycznych ukrytych . :` .'f _ ł, _ 667 Technika założeń teulogicznych nie byłoby powodu, dla którego mielibyśmy kierować się jakimiś celami prryrody, jeśli odbiegają one od naszych wyobrażeń moralnych i estetycznych. Bez wysoce spekulatywnego postulatu autonomiczności podmiotu, jaki miałaby stanowić przyroda, krytyka "chytrości", z jaką technika sięga po panowanie nad nią, nie ma zresztą sensu; wątek ten, nawiązujący do Hegla i Marksa, podejmuje ponownie Bloch (1959, s. 782). "Chytrość" bowiem jest definiowana tylko w odniesieniu do osób lub przynajmniej istot obdarzonych świadomością i tylko w odniesieniu do tych istot może być przedmiotem krytyki. Moralna krytyka łapania na przynętę, zastawiania sideł i innych "mylących" metod ma sens w odniesieniu do indywidualnych zwierząt, o ile one mogą być brane pod uwagę jako podmioty ufnych zachowań (por. 7aylor 1986, s. 179 nn.), ale nie w odniesieniu do rzekomego podmiotu "przyroda". Czy wynalazek narkozy jest jakimś wykroczeniem, skoro płata 6gie1 naturze, która każe człowiekowi raczej cierpier'? Dla ratowania honoru Blocha wypada jednak dodać, że według niego przyroda nie jest jako podmiot dana z góry, lecz staje się nim - i to właśnie w historycznym procesie postępującego technicznego kształtowania i przekształcania: "Istnieje dyspozycja, realna możliwość powstania podmiotu w postaci przyrody; dzięki jej podjęciu przyroda przechodzi Faustowską próbę ognia, w której zostaje przezwyciężona tylko po to, aby to, co w niej najlepszc i ukryte, zetknąć z tym, co najlepsze w nas" (Bloch 1959, s. 810). Przyroda staje się podmiotem tylko dz~ęki temu, że zawłaszcza ją i przetwarza podmiot ludzki, że staje się medium samoobiektywizacji. 'lym samym jednak jakieś cele i tendencje, które przyroda mogłaby mieć wcześniej, niezależnie od procesu zapośredniczenia między człowiekiem i przyrodą, w ogóle nie są brane w rachubę jako punkt orientacyjny i kryterium dla tego procesu. O tym, gdzie należy się dopatrywać tego, co najlepsze i ukryte w przyrodzie, decyduje człowiek według ludzkich kryteriów. Przyroda jest nie tyle "partnerem" człowieka, ile raczej wychowankiem, który dopiero dzięki pielęgnowaniu jego dyspozycji osiągnie doskonałość, jaką w nim ceni jego wychowawca, człowiek. Skoro jednak panowanie nad przyrodą nie oznacza samo przez się przemocy, czy nie implikuje przynajmniej pewnego poczucia obcości między człowiekiem i przyrodą? Czy bezpośredni kontakt z przyrodą, intymność w zbliżaniu się do niej, nie ginie przez to, że człowiek czyni ją przedmiotem pozostającym w jego technieznej dys~r'?''-~... Panowanie nad przyrodą z pewnego punktu widzenia, jak tego dowiódł 668 Technika k ~właszcza Hans Sachsse (1984, s. 22 nn.), jest zbliżeniem się do niej. Nawet jeśli większość ludzi posługuje się licznymi urz~dzeniami technicznymi, których działania nie rozumie, to przecież rozumienie procesów przyrodnicZyeh leżących u podstaw tego działania jest dziś bardziej upowszechnione , lliż kiedykolwiek. Wprawdzie techniczny analfabety~m rośnie względnie wraz z komplikowaniem się technicznych i cywilizac,yjnych systemów , naukowe rozumienie bowiem zawsze pozostaje w tyle za stanem techniki I ' ~ ale w skali absolutnej nie maleje, tylko się zwiększa. Wiedz<1 o czymś to jednak coś zupełnie innego niż poznanie przedmiotu tej wiedzy. Można wiedzieć wszystko o człowieku, ale go nie znać, niewiele o nim wiedząc. Dotyczy to również prryrody. Teza, że technika wyobcowuje I ' nas z przyrody, może okazać się prawdziwa nie ze względu na naszą wiedzę o przyrodzie, ale w odniesieniu do naszegu z nią kontaktu, jako tego, co ~ ,~ znamy. Przemawiają za tym dwa argumenty. Po pierwsze, tec;hnika ma skłonność, by w tym samym stopniu, w którym ułatwia poznawczą konfrontację z przyrodą, chronić przed realną z nią konfrontacją. Im skuteczniej ' eksperci techniczni teoretycznie i praktycznie radzą sobie z "podstępnością przedmiotu" i opornością prryrody, tym lepiej chronią przed nimi u-'.rytkownika tej perfekcyjnej techniki. (Z drugiej strony: im skuteczniej nowoczesne społeczeństwo środkami tec;hniki zapobiega przemocy żywiołów i gwałtowttym zmianom losu, tym silniej wabi przygoda realnego spotkania z przyro ' dą). Po drugie, tec;hnika powoduje prostą utratę substancji. Wskutek efektu ~ technicznej niwelacji różnic przyroda, jaką warto by było poznać, istnieje tylko jako szczątkowa pozostałość. Temu, kto chce poznać przyrodę, ° wielkomiejskie wysypisko lub zapuszczony ogródek dają dziś więcej możliwości niż kilometry monokultury na scalonych gruntach. Przyroda zostaje zamknięta w chronionych parkach narodowych jak w ZOO. Tam, gdzie ~ należałoby coś przeżyć, wisi już tabliczka informująca, co mamy przeżywać. Ironią losu wraz z dopełnieniem się ludzkiej samoobiektywizacji w przyrodzie oraz z "humanizacją przyrody", w ramach której przyroda stała się dla ezłowieka "człowiekiem" (Marks 1844, s. 538), osiągnięto zarazem szczyty wyobcowania. To, z czym zamierzano się pojednać, zginęło w samym toku tego jednania się. U Marksa dwie strony tej dialektyki są przeciwstawne i nie dają się pogodzić: z jednej strony upodobnienie przyrody do człowieka i egzaltowana nadzieja pokładana w technice jako sile wytwórczej, z drugiej romantyczna nieufność wobec panowania nad przyrodą. Kapitalizmowi zarzuca się, że nie wyzwala dostatecznie sił wytwórczych, ale "poglądy na przyrodę, które _._. _. _ .~.r ~. 669 'Ićchnika puwstały w warunkach panowania prywatnej własnuści i pieniądza" s:! piętnuwane jako "rzeczywista pogarda, praktyczne poniżenie przyn~dy". Marks powułuje się na 'li~nr.vsza Munzcra, który uważał, że nie mmżna xgudrić się, "hy wszclkic stworzenic uczyniunu własności.ł, ryby w wudzic, ' n . . ' r(7~s~ni~..; clyrrvr_irnir· m~~ci ~i'ivck,W łU~tKt 1v tW v'v'ii;~fi.ii i rCi,iłiiiy :u! T......... . . ~_ _ wulność" (Marks IH4i, s. 375; pur. Schmicd-Kuwarzik 19H4, s. 77). Sytuacja nicwyubcuwanego kuntaktu z przyrod.! wymaga z reguły uczy_ wiście więcej wysiłku ze siruny crłuwicka. Na wyobcuwujące dziaianic techniki skari.l się na ugói micszkańcy wielkich miast, a nic rolnicy, którry dla udciyżenia ud pracy lizycznej chętnie ryzykujał jakąś duzę powodow<,nego przez technikę "wyobcowania z przyrody". 1'o wyrzuceniu z raju istnicjc tylku jedna mużliwuść przywrócenic rajskiego życia bez pracy: ciałgle rozwijać technikę, doskunalić jal. Marzenic o duskunulej technicc jest udziałem wielu. W poezji najwspanialej przedstawił je ł3audelaire w .Sztuczuych rajach (por. JauS 1990, s. 334 nn.), w lilozolii ostatnio llerhert Marcuse (por. Marcuse 1967, s.57). Utopia totalnego panuwania nad przyrodą odgrywa główną rolę w łilozo(ii l~ranciszka l3acona u począlków nowożytności. "Faustuwski" wątek powrutu raju, czyli dochodzenia bez wysiłku do bogactwa i władzy, dzięki odgadnięciu tajemnic przyrudy, l3acon sprowadza do radykalncj formuły: wiedza to władza. Wicdza nie jest kontempłacyjnym celem samym w sobic, alc pozostaje w służbic "dobrej magii" (I'ico della Mirandola), techniczncj transfurmacji przyrody. Wszelka wiedza "powinna mieć odniesienie du praktyki" (l3acon 1603, s. 35). Nie chodzi przy tym o bezpośrednie praktyczne jej GLiStOSOW~InIe, File O to, że badanie winno dążyć wyłącznie do "jasności i poznania", co ze swej strony spowoduje "armię wynalazków" (l3acon 1620, s. 51). ('ełern nauki i techniki jest w rcawniej mierze regnum hominis, panowanie człowieka, przywracaj<łce ów stan rajski, w którym Adam nadawał nazwy roślinom i zwierzętom i tym samym bez trudu potwierdzał swują władzę nad nimi (ł3acon 1603, s. 43). W ten sposób technika zyskuje znaczenie historyczno-metatizyczne. Jak religia ma ona na celu odwołanie wygnania z raju. l3acon, chytry, o czym świadczy sposób, w jaki chce ustawić naukę, która jak inkwizytor ma wyrwać tajemnice przyrodzie stosuj<łc "bolesną indagację", by potem obrócić jc przeciw niej samej, czyni różnicę między realnymi i moralnymi następstwami grzechu pierworodnego: usunąć się nie da, nic wszakże nie zmusza człowieka, by wiecznie spożywał chleb w pocie~s eg ćżoła. Prawomocność techniki jako środka wałcrzeszenia pierwotnego prawa do przyrody wynika dla lechnika Bacona z jednej strony z boskicgo polecenia, danego jeszczu przed grzechem pierwurodnym, by czynić sobie ziemię poddaną, z drugiej zaś z faktu, że stworzuną pr't,ez l3uga przyrudę można opunuwać "podporzałdkowując się JeJ Prawum" (liacon Ifi20, s. 96) i przez to nadal ją respekiujałc. Tę techniczna utoni4 wypełnił I3acon Ireścią w opowieści Nowa Atlantyda, przede wszystkim w pomyśle domu Salomuna, wspólnoty uczonych, powołanej w celu "poznania przyczyn i ruchów zarówno ukrytych sił przyrody, jak też rorszerzenia ludzkiego panowania do granic moiłiwości" (I~acon 1624, s.205). Katalog wynalazków technicznych puczynic~nych w domu Salomona sięga ud metudy udsalania wody morskicj, lunety po tworzywa sztuczne, sduczne zapachy i przekształcenie (inżynieria genetyczna'?) "roślin jednego gatunku w drugi" (ł3acon 1624, s. 207 nn.). Optymizm techniczny posuwa l3acun jeszcze o jederi decydujący i problematyczny - krok dalej. Spodziewa się on po technice nie tylko tegu, że dostarczy człowiekowi środków do odzyskania suwerenności nad przyrodą, ale że oczywiste korzyści z nicj płynące zwalniają z potrzeby głębszej refleksji nad sposohami stosowania techniki: "Niechże tylko rodzaj ludzki uzyska panowanie nad przyrudą, do czego jest powołany . . A o właściwe stosowanie zatroszczy się zdrowy rozum i religia" (l~acon 1620, s. 97). 'lechnika zostaje ustylizowana w samosterujący system, regulujący swoje zastosowanie i dozowanic. Bacon antycypuje tym samym rozpowszechnioną potem, "technokratycznie" wypaczoną formę świadomości: ślepe zaufanie, że postęp środków technicznych już sam w sobie wystarc-.ry za postęp i że wszelkie ewentualne przeszkody na tej drodze dadzą się znów usunąć środkami techniki. 3.14.7. Czy postgp techniczny jest postępem? Nie trzeba dziś nikogo przekonywać, że obydwa optymistyczne założenia co do techniki są błędne. Ani wszelki postęp techniczny nie jest eo ipso postępem ludzkości, ani nie dysponujemy w takich czy innych trudnościach, zawinionych lub współzawinionych przez technikę, jakimś technological frx, który by pozwalał nam tak dalej postępować jak dotychezas. W micie Platona o Prometeuszu i Epimeteuszu Prometeusz przynosi wprawdzie ludziom ogień, który ukradł Zeusowi, ale nie znajduje czasu, by ukraść Zeusowi ponadto sztukę kierowania państwem - normy moralne _.l 670 671 7echnika współżycia. W rezultacic ludzic wyniszczali się wzajemnic, póki wresuic Gcus nic ulituwał się nad nimi i nic uchronił przeci samozagładą daj:łc ;m "muralnc poczucie hugmh«jnuści i prawa" (l'rotagorcu 322c; I'latun 1974, s. 204). Stwicrdzenie, że pustęp techniczny nic zawsze i nickoniecznie jcst postępem, ma charakter trywialny, a jednak wydaje się niecu paraduksalne. I'ostęp tcchniczny jcst buwicm, pu picrwszc, czymś w rudzaju prawzuru postępu w ogóle: zastane ccle są drięki nowej te;c:hnice realizowane pełnicj, srybciej, niczawodnej, taniej luh osi:łgane według innego jasno zdefinic>wanegu względnic stałego i łatwu sprawcizalnegu kryterium. l'u drugic, w gr4 mógłby wchod-r.ić przymus jęrykowy: kto łącry poJęc~e "postęp" (podobnic jak pojęcie ewolucji czy ruzwoju) ze zmian:ł, sugeruje już pozytywną ocen4 celów lub kryteriów, zgudnie z którymi ta zmiana następuje. Udoskonalcń w technice włamań lub podsłuchu raczej nie chciałoby się nazywać post4pem, chyba że ironicznie, albo gdybyśmy rzeczywiście chcieli podkreślić, i.c aprobujemy te cele. "Postęp" jest predykatem dwuznacznym: coś jest postępem z uwagi na jakiś cel albo z uwagi na jakieś kryterium. Ulatego ccle ekonomiczne, społeczne, kulluralne, moralne i inne formy postępu nic musz:ł się ze suhą pokrywać. W spektrum postępu i regresu postępowi technicznemu przysługuje jednak szczególny status. Yonieważ pustęp w technice dotycry zawsr.c tylko środków" to nie jest jakimś dalszym rodzajem postępu, ale jedynic zwiększeniem wydajności, dzięki czemu realizowane są inne wartości: rycie, zdrowie, bezpieczeństwo, wolność, dobrobyt, walory środowiska, moralność, sprawiedliwość i dobry smak. O tyle optymizm techników, że spotęgowanie możliwości technicznegu zapanuwania nad przyrodą musi wią- r.ać się postępem, ma od początku cechę wishful thinking (myślenia życzeniowego). W rzeczywistości w obliczu wstrząsającegu bilansu historycznego tylko dogmatycz.ne filozofie historii, jak ortodoksyjny marksizm lub ewolucyjna metafizyka w wersji Teilharda dc Chardin, świadomie unikające empirycznej weryfikacji, podtrzymują tezę, żc postęp techniczny i postęp społeczny, moralny cry kulturalny są ze sobą sprzężone. Nieludzki charakter wojen prowadzonych za pomocą nowoczesnej, wysoko rozwiniętej techniki w niczym nie ustępuje okrucieństwu wojen dawniejszych, w których człowiek stawał przeciwko człowiekowi. W bogatych krajach przemysłowych znacznie ucywilizowały się formy społecznegu współżycia, także wobec cudzoziemcih~ t~3ri~jszości, w porównaniu z ubiegłymi stuleciami;Równocześnie jednak coraz bardziej rośnie zagrożenie zc 672 łechnika strony elementów kryminalnych i innych form zachowań spolecznie szkodliwych. l3ezsporny jest znaczny wplyw pustępu technicrnegu na proctukcję gospodarczą i ważne czynniki obiektywnej jakuści życia: gwałtuwny wzrost oczekiwań życiowych, wysoki poziom zdruwutnuści, uchn>na przed epidemiami, większy zakres wolności uzyskiwany dzięki rosnąccmu uniezależnianiu od rytmów i zmian w przyrodzic. Ale te same ulcpszema techmczne, którc wrhugaciły kr:yc przemysłuwe, inne części świata przywiadły du ubóstwa. Jest prawdą, że dzisiaj więcej lud-r.i cicrpi giód i żyje w warunkach niegodnych człowieka niż kiedykolwick przedtem. Technika jest. środkiem uzdrawiającym, który może zapuhicc nr.iłym katastrot«m, a przyspiesza wielkie. 1W związując tak wicle problemów, usypia jednocześnie naszą czujność i każe wierzyć, że może w krótszym lub dłuźszym czasie rozwiązać wsr.ystkie problemy. ((.'oś podobnego daje się obserwować w medyynie. W miarę wzrustu postępu w medycynic maicjc gotowość ludzi do akceptacji i znoszenia tego, co nicsic los. Narodziny, starość, śmierć - wyłomy, przez które wdzicrają się nicposkromionc siły przyrody - są coraz częściej doświadczeniem szokującym). Oczywiście -t.aufanie do techniki nie jest wyłącznie myślenicm ryczeniowym. W wielu dzicdzinuch udaje się technice wspaniale ruzwi:łzywać nic tylko problemy innych, ale i własne - potrati ona usuwać spowodowane przez siebie szkody, zapobiegać zagrożeniom luh jo osłabiać, albo dzięki technologiom naprawy (countertechnologies), alho przez r~tstępowanie swymi wytworami miejsc zagrożenia. Ale wielkie globalne wy-r.wania - kontrola E wzrostu ludności, chronienie zasobów dla przyszłych pokoleń, zapobieganie ':~. zmianom klimatycznym wskutek spalania energonośnych kopalin, zapewnianie coraz liczniejszej ludzkości pożywienia, wody, środków higieny, stosownego poziomu życia - pokazują wyraźnie, że dysponowanie doskonalącą się techniką nie moie zastąpić zasadniczej zmiany zachuwania. Nie ma perspek F" tywy rozwiązania problemów przyszłości z.~; pomocą techniki: nie da się powstrzymać wydzielania zmieniających klimat gazów, powstających przy spalaniu energonośnych kopalin. Rozwój technik kontroli urodzin nie jest rękojmią ich stosowania. "Zielona rewolucja" nie następuje tam, gdzie panuje największe ubóstwo. Coś podobnego zachodzi również w obszarze najbliższym: 7echniczne środki zwiększania bezpiecreństwa i techniczna ochrona środowiska przyniosły w obszarach budzących najwięcej emocji, jak ruch uliczny, tylko niewielki przyrost bezpieczeństwa i jakości środowiska. Środki techniczno-medyczne mogą przyczyniać się tylko do przedłużenia życia lub co najwyżej złagodzić niedostatek opieki. ` _.... _. _ .~.` ~°: 673 lechnika 3.14.8. Odpowiedzialność za technikę Mówicnic o odpowiedzialnuści za technikę zacryna przekształcać się w banał lub rytuał zapewniający alihi. 'l,aden udświętny mówca na przemysłowym jubileuszu nle odmbwi sohie zacytowania ksi:lżki Iłansa Jonasa I'rinzip Verunlworlung 1979 (O zusuclzie odpowiedziulności). lllc równocześnic lobbyści domowegu chuwu walczą skutecznie przeciw bardzicj restrykcyjnym ustawom o ochronie środowiska i podwyiszaniu cen cnergii. 1'uwszechny - zwłaszcza wśród socjulogów - sceptycyzm wobec puwszednicjącego apclowania do udpowicdzialności, wubec taniego "umoralniajnych, wynalazców, tinansistów, użytkowników itp.). Należy przypuszcrać, że nie ma tu prostej i zadowalającej ws-,rystkich odpowicdzi. Ogólnic mużemy jednak przyjąć, że w dziedzinie techniki ubowiązują te same kryteria przypisywanirycznie na respektowaniu zasady, że nie należy stwarzać faktów dokonanych. Znaczy to, że zmnim zapadną decyzje o ruzwoju danych technologii, nl;ische Untersuchung. W: l.enk/Moser 1973, s. 108-132. - Die Technik al.s Hńrtsetn~ng der Revolution? W: Nahm·erstiindnis und Naturbeherrschung. Philosophiegeschichtliche l:nlwicklung und gegenwiirtiger Kontect. Miinchen 1981, s. 145-1GU. Ropohl (i.: Eine Systenuheońe der 7echnik. Zur Gnutrllexung rler allgemeinen 7eclutologie. Miinchen/Wien 1979. - Die unvollkommerte 7'echrtik. lnankfurt/M 1985. Rumpf łł.: C:edanken zur Wissenschaftstheorie der 7eclurikwissenschnJten. W: Lenk/Moser 1973, s. 82-107. Saehsse H. (ed.): Technik und Cesellschaft. T 3. Pullach 1976a. - Der Mensch als Partrter der Natur. W: G.-K. Kaltenbrunner (ed.): (Therlehen und Ethik. Die Notwendigkeit, bescheiden nt werden. Freiburg 19766, s. 27-54. - Anthropologie der 7echnik. ó~in Beitrax zur Stellung des Menschen in der Welt. Braunschweig 1978. - Okologische I'hilosophie. Nalur - 7echnik - C~esellsclraft. Darmstadt 1984. Scheler M.: I?rkenntnis und Arheil. W: Die Wissensformen und die C:esellschaft (1926). Bern 21960, s. 191- 382. Schelsky łł.: Uer Mensch in der wissenschaftlichen Zńdlisation. Kóln/Opladen 19G1. Sehmied-Kowan.ik W: Uas dialektische 1'erhaltnis des Menschen zur Natur. I'hilosophiegeschichtliche Studien zur Nnturprohlemalik hei Karl Marx. Freiburg/Miinchen 1984. Spengler O.: Der Untergang des Abendlandes. Umńsse einer Morphologie der Weltgeschichte. Munchen 1923. Stork H.: Einjuhrung in die Philosophie der Technik. Darmstadt 1977. 'Paylor ł'. W: Respect for nature. A theory of envirorunental ethics. Princeton (N. Y.) 1986. Waldenfels B.: Reichweite der Technik. W: Der Stachel des I·iemden. Frattkfurt/M 1990, s. 137-150. Weber M.: Wirtschaft und GeseUschaft. W: Crundńf3 der verstehenden Soziologie. Tubingen 1956. _.,. _. -__~.- 't~. 681 Technika Wunschmann A.: Unhewu/3t dageben. 'l,ur Ysycholc>f;ie der Kernenergie-Kontroverse. Stuttgart 198(l. Literatura uzupełniająca Attders G.: Die Antiyuiertheit c(es Menschen. 2 t. Miinchen 195G/19RU. Beck U.: C:egengifte. Die organisierte Um~erann~ortlichkeit. I~rankfurt/M l9tiFi. FriW sche A. F.: Wie sicher lehen wir? Nisikoheurteilung urut hewaltigung in unserer (:esellsclmJi. Kiilu 1986. Illich 1.: Selhsthegrenzumg. f:irte pulitische Krilik cler 7ecluuk. Reinhek bei I lamburg 1975. Lenk tł.: Zur Sozialphilosaphie der 7echnik. 1·rankfurt/M 1982. Lenk H./Maring M. (ed.): 7ecluukmrantwortung. (:I7terabwa~turK - Risikohewertung - l'erlutlren, kodizes. Frankfurt/N1 1991. Mumford L.: vom Mythos der Maschute. Ku/tur, 7echnik und Macht. Wieu 1974. Rapp R: Analytische 7echnikphilasophie. Freiburg/Miinchen 1978. - (Ed.): Technik und Yhilosophie. l7usseldorf 1990. (7'echnik und Kultur, t. 1). Rapp R/Durbin P '1: (ed.): 7echnikphilasophie in cfer Uiskussion. ł3raunschweig 1982. Sachsse Ił. (ed.): 7echnik nnd (:esellschajt. 3 t. Pullach 1974. Ullrich O.: 7echnik und llerrscltrtft. l'om !lanct-werk zur nerdinglichten I3lockslnrktur iredustrieller Yroduktion. f·rankfurt/M 1977. , lleirter llusled! 3.15. Świadomość` 3.15.0. Wprowadzenie v,c mr...~ : ci".",c.. ~" ."t"."..~,.: J...,... -....:'.:~:::... . ........,.... .....,.v...........,. 3.15.2. Świadonu~ść w empirystycrnej teorii poznania i u K:utta 3.15.3. 1'sychoanaliza i behawioryzm: dwustronny atak psychologii na centralną łutzycję świaduntości 3.15.4. Analityczno-lingwistyczne a fcnontcnologiczne przefornmłow zdcliniowane i rozszcrrunc pojęcie C'.ogitatiu, Kartezjusz traktuje jaku zjawiska hezpośrednio uświadamiane. Nie jest możliwa iluzja w odniesicniu do wiasnego rycia mentalnegu; dla suhicktywnej jaźni jest ono bezpuśredniu dustępne. Kartezjusz rezygnuje -r. tradycyjnegu rozróżnienia świata mWerialnego i świata mentalnego i przyjmuje tylku pudziat na dwie substancje: świat składa się z res col;itans (suhstancji myślącej) i z res extensu (suhstancji rozciągłej). Res extensa zostajc zdetiniowana z perspektywy właśnic rodzącego się zmatematyzowanego przyrodoznawstwa. Sam Kartezjusz jest twórc.l geometrii analitycznej, w ohrębic której sfurmułował wicle ważnych twicrdteń matematycznych, prowadził też badania w zakresie łizyki. Na tym tle rozciągłość staje się dla Kartezjusza z delinicji cechą materii. Iles cokituu.o nie ma natomiast rozciągłości, nic ma więc właściwości ciała fizyczncgu. Czym wszakże jest myśląca substancja`? Kartezjusz odpowiada następującu: "Jest to rzecz, która wąlpi, pojmuje, twierdzi, przecry, chce, nie chce, a także wyobraż~ sobie i czuje" (Medytacja Z, ust. 8). Podkreśla z naciskiem, że do tego myślącego czegoś nalery w równej mierze duch, dusza, intclekt i rozum (Medytacja 2, ust. 6). Zwłaszcza ta część duszy, która tradycyjnic np. w Fajdrosie Platona lub w O dusry Arystotelesa, uchodziła za zasad4 ożywiającą ciało, u Kartezjusza zostaje pozbawiona znaczenia, poniewai. zgodnie z jego koncepcją maszyna ciała żyjc jako taka. Widać to wyraźnic, kiedy Kartezjusz podkreśla, że człowiek umiera nie dlatego, że dusza opuszcza ciało, ale z tej przyczyny, że maszyna ciała przestaje "funkcjonowae" i wówczas bezdomna dusza musi je opuścić. Ta zależność powodujc doniosłe konsekwencje w obrębie projektowanej przez Kartezjusza biologii i medycyny: ponieważ żyjące ciało winno być badane według tych samych zasad, co nie ożywiona res extensa, przeto biologia i medycyn<ł są zaplanowane jako części mechanistycznej fizyki. Zasady życia, inaczej niż u Platona, Arystotelesa i w średniowiecznym podejściu do przyrody, nie tworzą własnej sfery bytu, lecz należą do materii w taki sam sposób jak kamienie; Kartezjusz nie ma więc wątpliwości, że ~w'~, . ,odobnie jak ciało ludzkie, są tylko maszynami. 688 ~wiadomość Jedynie res co~,atans zostaje wyłączona z tego ohszaru mechanistycznej fizyki i przyrudoznawstwa. ltes cokituns nic muże więc stać się przedmiotem badania naukowegu; może tylko hyć za pumocą introspekcji bezpośrednio wiadoma danemu pudmiotuwi i Ja. () ile ciału ludzkie jest tak samu przedmiotem przyrodoznawstwa jak przyroda puzaludzka, o tyle nie istniejc obiektywna i naukowa wledza o podmiocie. ~ubicktywna mtrospekc~a ~est zatem jedynym iródłem poznania ludzkicj świadomości. W tym również odzwierciedla się noworytna indywidualnuść i rozumienie pudmiotowości, kierujące się przeciw absolutystycznemu państwu uraz dzicd-r.ictwu tradycji. Zarysowują się podstawy reformacyjnegu podkreślania, że decyduje jednostka w swoim sumieniu. Itównocześnie puwsW je taki ohraz naszego życia mentalnego, że do dnia dzisiejszego odczuwamy pojęciowe skutki tej konstrukcji. Utoisamicnie świadomości i życia menialnego w ogóle oraz twierdzenie o bezpośredniej introspekcyjncj dostępności dla indywiduum wszelkich treści świadomościowych zawierają sugestię, że pudmiot jest ahistorycznic gotowy, zawsze tożsamy z sobą i całkowicie dostępny dla samego siebie dzięki świadomości. Wprawdzic orientowanic się Kartezjusza na podmiot sprzyja kierowaniu uwagi na sferę subiektywną, jednakże dla samopoznania i psychologii wybrany tu dostęp do Ja poprzez świadomość pozostaje mało zróżnicowany i nijaki. W pr-r.eciwieństwie do tradycji mąd- rości, skulminowanej np. w Esejach Montaigne'a, opublikowanych (1580) w przeszłości od Kartezjusza nieodległej, mcntalne życie wewnętrzne nie jest uważnie analizowane i jako część kontaktów międzyludzkich nic budzi zastanowienia, lecz jest traktowane jedynie jako wewnętrzna przestrzeń, w której może być reprezentowane wszystko, co w ogóle dzieje się w świecie. 'lak ujawnia się paradoks, że od filo-r.ofa, który suhiektywnej świadomości przyznaje centralne miejsce, bardzo niewiele można się o niej dowiedzieć. Kartezjusza interesuje wprawdzie res cogita~as jako pojęcie przeciwstawne wobec res extensa, a także ze względów teoriopoznawczych, lecz nie indywidualna świadomość jako taka. Nie chodzi też Kartezjuszowi o Ja biograficzne lub w ogóle indywidualne, ale o związane z systemem Ja ogólnej teorii poznania. Jak już zaznaczono na wstępie, również ten kontekst pokazuje, że zainteresowanie pojęciem świadomości u Kartezjusza często nie wynika z zainteresowania tym zjawiskiem, ale przede wszystkim stanowi część szerszej teorii. I3adanie znaczenia świadomości w systemie nie pozostaje więc w żadnym stosunku do zainteresowania rzeczywist<ł analizą zjawisk świadomościowych. Właściwe znaczenie tematu świadomości u Kartezjusza ___..._ _. _ 689 Świadumuść jako twórcy filuzolii świadomości polega na pudwójnym jegu d.lżeniu: aby oprzeć poznanie na podstawach pewnych oraz upr~wunu>cnić puwstaj.lce nowużytne nauki przyrodnicze. 'Ićn ccl osiyga Kartezjusz środkami analizy świadomuści, ponieważ w formule "myślę, więc jestem" zawiera się pierwsra pcwnuść pc>znania i punieważ założenie tu uzasadnia również pewnuść nowego prryrodoznawstwa. ~ zasady "myśię, więc jestem" poaejmuje sy Kartezjusz w Medytucjuch wypruwadzić zarazem dowód pewności poznania materialnego świata zewnętrznego. Argumentacja Kartezjusza nie jest już dziś w szczegółach przekunująca. lnteresujący jcdnak puzostaje jego tc>k argumentacji o istnieniu liuga oraz u jasności i wyraźności (cluire et distinc-le) jaku spniwdzianie prawdziwości poznania. '1'ym samym staje się możliwa koncepcja subiektywnej świadomości, która jednucześnie obejtnuje obiektywne akty i treści świadumości jaku pudstawy pozn.~wcze istnienia liuga i świata zewnętrznego. Zarazem kryterium jasności i wyraźności służy uprawumucnieniu matematyki, a tym samym znuitematyzuwanegu przyrudoznawstwa, oraz przeciwstawieniu ich obserwacji przyrudy, opartej jedynie na zmysłowym jej postrzeganiu. Subiektywizacja i matematyzacja poznania w koncepcji Kartezjusza idą w parze. W toku argumentacji Kartezjusza występuja co najmniej cztery zespuly tematów, które okazały się szczególnie doniosłe i dziś jeszcze mogą służyć za podstawę typologii filozo(li świadomości. ł. Teoriopoznawcze pytanie o prawomocność i uzasadnienie poznania zostaje sprzężone z indywidualno- psychologicznym zjawiskicm świadomości. 2. W opozycji podmiotu i przedmiotu są sobic niewzruszenie przeciwstawiune instancja poznająca jako świat wewnętrzny i to, co poznawane, jako świat zewnętrzny. 3. Analiza Ja, samodoświadczenia i złożoności tego, co mentalne, zostajc zredukowana do świadomości. `łó zniwelowanie staje się szczególnic uderzające w zestawieniu z liczącą sobie do czasów Kartezjusza dwa tysiące lat analizą życia mentalnego - że wspomnimy o reprezentatywnym dla tej tradycji dziele Arystotelesa O duszy. 4. Dualistyczny porz<łdek świadomości (res cogitans) i materii (res e.xtensa) prowadzi do nowożytnego problemu stosunku między duszą i ciałem oraz łączącej się z nim nierozwiązalnej kwestii, jak to, co tak dualistycznie rozduelone, może schodzić się w jednej osobie czy w ogóle w jednym świecie. __ w Aby uzyskać możliwie precyryjne pojęc-e filozofii świadomości, proponu690 ,Świadomość jemy określić je przez odwołnnie się do tych czterech zespułów tematycznych. Stanowisku lilozoliczne, które nic broni tcorii poznania zorientuwanej na świadumość (I), nie przeciwstawia podmiutu i przedmiutu (2), pojmuje świadomość tylko jako część obszaru zjawisk mentalnych (3) i wyłącz.~ problem stosunku między ciałem i duszą, ukreśluny tak, juk go ukreśla kontekst kartezjariski (4), nie może hyć uznane zm tilozolię świaclomosci w szerszym znaczeniu. `la uwaga nie neguje możliwości kontynuacji puszczególnych pól tematycznych, jeżeli mużna ustalić podohieństwa ze ściśle określonego porównawczego punktu odniesienia. lćoria poznania, psychulogu~ świadumości i problem stosunku dusry i ciała supicro fizjologia i jej hadaniu nad żywymi organizmami umużliwiły renesans materializmu, co puzwolilo na zmniejszenic kartezjańskiej przep,iści mi4dry pozbawionymi -'rycia ciułami i duchem. 3.15.2. Świadomość w empirystycznej teorii poznania i u Kanta leoria poznania Kartezjańskiej filozotii świadumości cicszyła się zainteresowaniem w tradycji angłosaskiej Locke'a, Iśerkeleya i Hume'a, a w Niemczech Kanta. Zajmiemy się teraz po kolei tymi autorami, aby zapoznając się z argumentacją tcorii poznania, pukazać wyraźniej, że Kartezjańska tilozofia świadomości zost:~ła poddana wnikliwicj krytyce już w kręgu jej własnej tradycji filozoticznej. Locke podziela krytyczne stanowisko Kartezjusza wobec przypisywanego scholastyce takiego ujęcia tilozofii, które za źródło prawdy uważa tradycję; akceptuje także Kartezjańskie orientowanie się na nowe przyrudoznawstwo i na matematykę. Zmierzając w tym samym kierunku, Locke staje się jednak ktytykiem Kartezjusza w istotnym względzie. Dla Kartezjusza projekt radykainego podawania w wątpliwość i teoriopoznawcza perspektywa stanowiły jedynie początek nowej metatizyki z wypowicdziami o I3ogu, duszy i świecie. Locke jest pierwszym nowożytnym filuzufem, który explicite uprawia teorię poznania i zdec.ydowanie pomija inne, dla Kartezjusza jeszcze łączące się ze sobą tematy (jak choćby problem duszy i ciała). Locke nie chce zajmować się metafizycznymi twierdzeniami "pierwszej filozotii", ale źródłami, pewnością i zasięgiem ludzkiego poznania. Jego główne dzieło filozoficzne nosi tytuł Rozważania dotyczqce rozumu ludzkiego (An Essay concerning Human Understanding, 1690). W Anglii XVII w. polityka i tcoria poznania - przy całej merytorycznej odmienności - nie tylko pozornie idą ze sobą w parze. Ich współnym fundamentem jest indywidualny podmiot, który w obydwu sferach staje się dla nich źródłem uprawomocnienia. Już nie __,_ __ . ~ ` ~. ' 693 Świadomość ponadindywidualna hierarchia feudalna albo arystotelesowsko-średniowicczny model kosmosu domagają się włączenia jednostek w panujący porządek, ale oparta na zasadzie wolności umowa jednostck konstytuuje prawomocność panowania, tak jak ich świadomość konstytuuje poznanie. Jako filozof i teoretyk poznania I.ocke opisuje swoje zadanic następująco: "w epoce zaś, która wydała takich mistrzów, jak wielki Iluygens i niczrównany Newton oraz kilku innych tej miary, wystarczy dla zaspokojenia ambicji pracować na stanowisku pomocniczym, mając za zadanic oczyszczenie nieco gruntu i usuwanie gruzu, zawalającego drogę ku wicdzyb. 7en charaktcrystycznie skrumny i świadezący u skrumnuści upis własnegu zadania ma świadczyć, że właściwą pracę poznawczą wykonują nowe nauki przyrodnicze. Natomiast lilozo(iczna tcoria poznania wyjaśnia tylko i uprawumocnia wyniki poznawcze nauk przyrodniczych. Zapotrzebowanie na tak:! samodzielną teorię poznania musiało być szczególnie dużc w okresic, w którym po walkach religijnych i wojnic domowej, ale także po odkryciu nowych kontynentc5w i nauk ludzkość traciła utwierdzaną przez tradycję pewnuść. Dlatego wspierająca się na (ilozofii świadomości teoria poznania staje się od XVII w. (po części aż po nasze stulecic) podstawow.! dyscypliną tilozotii w ogóle. I)opicro po wyjaśnicniu możliwości poznawczych mogą przystępować do badań inne dyscypliny filozolii. Przy wszystkich odmiennościach przekonanie tu łączy Kartezjusza, empirycznych teoretyków poznania i Kanta. Proponpwane przez Locke'a rozwią-r.ania zadań poznawczych zawarte w jego rozbudowanych Rozważaniach często budziły niechęć swoją drobiazgowością. Nie należy jednak zapominać, że ta drobiazgowość, w niczym niepodobna do zapierającego dech Kartezjnńskiego zaczynania od nowa, jest tylko odwrotną stroną wyważonego i umiarkowanego sądu. Decydujsłcym merytorycznym motywem krytyki Kartezjusza (ale takżc również przez niego krytykowanej tradycji średniowiecza) czyni Lockc naukę o ideach wrodzonych. W tym punkcie należy od ra-r.u podkreślić, że pojęcie idei (ideas) u Locke'a oz~lacza wszystkie świadome treści myślowe. U Kartezjusza i I_ocke'a, ale także u Berkeleya i Ilume'a idcc są obiektami subiektywnej percepcji, tzn. świat jest postrzegany za pośrednictwem idei. Idee jako świadome treści myślowe są więc przy nabywaniu poznania czymś trzecim między światem i poznaniem. Jeśli jednak wyjdziemy poza tę ogól 6 J. Locke: Rozważania dolyczqce ronunu lucLkiego, 1, 14. t'or. R. Rorty: Uer Spiegel der Natur, r. III, z uwagi na generałn~ ocen4 dysTc j szczególnych cech filozofictnej teorii poznania. 694 ~wiadomość ną charakterystykę, lo przekonamy się, że pojęcie idci jest nicjasne i wieloznaczne, ponieważ jcgo funkcja waha się między bycicm tylko odbiciem świata a suhiektywnym materiałem, wymagającym intelektualnego po- wiązania. Empirystyczna teoria poznania, wraz z jej sposohem pojmowania idei, ma o tyle charakter lilozofii świadomości, o ile wszclkie idec wchodzące w skład ludzkiego poznania ujmuje jako bezpośrednio świadume; tak więc w tym punkcie taki autor jak Locke przejmuje w sposób oczywisty perspektywę Kartezjusza. Locke podejmujc krytykę Kartezjusza, kicdy zajmuje się kwesti:l, W )akl Sposób pOWSta):l idce jako świadome trc§ci myślowe. ł'oszukuje dowodu, że teza o ich wrodzonym charakterze nie jest konicczna ani prawdziwa. Wystarczy raczej, ahy możliwości poznawcze człowieka w momencie jego urodzenia uznać za taóula rasa. Dopicro stupniuwo dzięki doświień. Filmzulia anglusaska drogami poprzez dowudy na istnicnic ł3uga, a tym samym na rcalnuść poszła więc innym turem niż nicmicck.v, która nie szukała uzdruwicnia świata zewnętrzncgu, tu rezygnacja z posługiwania się l3ogicm jako argu- w zerwaniu z Kartezjańską lilozofia! świadumości, alc w jej immanentnej mentem z całym radykalizmcm sW wia pruhlem stusunku pudmiutu i przed- transfurmacji w ranmch systemu tiluzufii idcalistycznej. Nie znalazły też miotu. ttówmeż tierkeley me ma ~nnego wy~śc~a mż szukać pomucy u lioga, naśladowców w Niemczech pierwsze prace Ilume'a n.vd rzecrywiścic kiedy udrzuca pudjęt.ł przez 1_ockc'a próhę immanentnegu wyróżnicnia empiryczn.l psycholugią, ktcira hada wiclość mentalnych rjawisk. jakości pierwutnych i wtórnych. Jeśli za realne można uznać tylko treści Dlategu w Niemczech głównym auturem pokartezjańskiej filurutii staje świadumości, a nic świat, do którcgo rzekomo się odnuszą (esse est percipi), się Kant. Jak utrrymywał, z "dugmatycznej drzemki", w którą wprawiła go tu trudności z potwicrdzenicm argumentacyjnym świata zewnętrznego staj.! nicmiecka szkolna metatizyka', zhudził go właśnie Ilume. Na tle precyr.yjnej się niemożliwe do pokonania. Punadto pojawia się prublem Innego (the argumentacji E Iume'a i jego sceptycznegu podważenia tcorii poznania problem of other minds): Jak mogę się upewnić, że oprócz mnie istnieją tworzonej przez poprzcdników, można uznać Kantowskie uzasadnienic w świecie jeszcze inne podmioty'? W pewności, jaką dajc "myślę" i prry poznania za wybranic złotego środka albo za "zgniły kompromis" między teoriopoznawczym wychodzeniu od własnych idei, inne podmioty odsuwaj.! . dawną metatizyką a sceptycyzmem IIume'a. Z merytorycznego punktu się w ramach systemu równic daleko jak świat zewnętrzny. Wprawdzie sam ~ widzenia pujęcie świadumości zachuwuje w transcendentalnej tcorii puzna- , I3erkeley uważa świat zewnętrzny i inne podmioty za całkowicie realne, nia Kanta swoj<ł centralnść najhardziej skuteczne okazały się psychoanaliz:t I~rcuda i behawioryzm. U ile Ivrcuci za pomocą pojęcia "nieświudumego" poważnic ograniczyl znaczenic świadumuści dlu mentalnego iycia człowicka, u tyle bchawioryści chcieli nawct całkowicic ~rezygnować z tego pujęcia. W wyniku tegu dwustronnegu ataku pujęcie świadomości jako definiującej kategorii stału się w XX w. podejrzanc. ZWłFłS'l.CZ:t CICS'l.:łca Slę szczególnie szcroką recepcją kuncepcja Freuda zakwestiunowała utożsamianie świadomości ze zjawiskami mentalnymi: "rlizecicj i n:tjbardziej dutkliwej urazy (po Koperniku i Darwinie - ILI1.) ludzka mania wielkości dozna mtpewne w związku z dzisiejszymi b:td:tnl:tnlt psychologicznymi, które chcą udowodnić Ja, że nigdy nie było panem wc własnym domu, ale jest skazane na skąpe wicści od tego, co nieświadomic ratchocłzi w jego iyciu duchowym"". Skoro to, co decydującc, dzieje si4 w nieświadomym i z najwy~szym trudem może być doprowadzane du świadomości dzięki formom terapii, narzuca się wrażenie, że właściwie tu, co ważne, nie rozgrywa się w świadumości człowicka. Mimo to intencję Freuda można rozumieć w ten sposób, że jego teoria nieświadomego ma na uwadze możliwość doprowadzenia do uświadomienia i świadomego pr-r.eobraienia. 7e> rozumienie sugerujc formuła "Gdzie było id, ma być ego". Uświadomieniu nieświadomego ma słu-'.ryć terapia. U 1·reuda wszakic występuje również skłonność do przypisywania nieświadomemu podobnej struktury sensu jak świadomości. Właśnie przez wyznaczanie granic pojęciu świadomości nawet 1·reud zachowuje więź z tematem świadomości; z tcj perspeklywy jego psychoanaliza wcale nie jest frontalnym atakiem na pojęcie świadomości, ale bardzo ważnym jego uzupełnieniem. W historii recepcji Freuda widać jednak cechy wskazujące na bliskie powiązania z filozofią iycia, która racjonalnej świadomości przeciwstawia "wyżycie się" u _ _ ~,_ ~_-_'~". S. Freud: 18 Wykfad, s. 294 n ~. 702 ,Świadomość nieświadomych pupędów. Ohujętne, czy wykażemy, że merytorycznie właściwsze jest racjunalne odczytanie I·rcuda w upuzycji do łilozolii życia czy też irracjunalne, dla prctblcmu świadumości wynika to samo: psychologia nie potrali uzasadnić centralnej pozycji świadomości w mentalnym ryciu człowicka. v purównauiu ~ wicicc włriywuw:ł psycituanaii~ą i~eitawiuryzm w swej krytyce pujęcia świadomości jest merytorycznic bardzicj radykalny. I'oczałwszy od lat dwud~iestych aż po współczesność hehawioryzm miał dominuj<łce znaczenic w psycholugii akademickiej, głównie jaku metodologiczny program badawczy. Hardzo wyraźnie widać tu u twórcy hch:twiuryzmu, Watsuna, który występuje przeciw psycholugii, gdyż pusługuje się ona głównic metodą introspekcji i odwołuje przede wszystkim do świ:tdomości i jej treści. Subiektywistyczną, introspekcyjną psychologię należy, jego zdaniem, zastąpić psychologią obiektywną, która za punkt wyjścia przyjmuje zachowanie. Zgodnie z puglądami metudulugicz~tych behawiurystów nieprywatny charakter zachowań daje grvarancję, że psychologia moie być obiektywna. `IO przesunięcie głównych treści psychologii ze świadomości ku zachowaniom ma stworzyć pudstawy, hy również w psychologii muina było stosuwać metudy respektowane w przyroduznawstwie. Ale już u Watsona daje się zaobserwować, że behawioryt.rn nie poprzestaje na metodologicznych rozważaniach, ale ma skłonność do przekształcania się w behawiury~rn metatizyc-r.ny. W związku z tym nie wystarczy wyeliminować metodologicznie świadomości z psychologii naukowej. Nowe twierdzenie brzmi, że nie ma niczego takiego, jak świadomość i wewnętrzne zjawiska mentalne. 'ló wahanie się między orientacją metodologiczną i metaózyczną widać również u innych autorów behawiorystycznych, następców Watsona'°. Wspóln<ł cechą behawioryzmu metodologicznego i metafizycznego jest to, że obydwa wywodzą się z psychologii; są więc; to formy behawiory-rmu naukowego, ponieważ również behawioryzm metafizyczny, w którym później dominują aspekty światopoglądowe, bierze początek z praktyki badawczej. BehawioryLm filozołiczny, który należy odróżnić od tamtych, zwany tei behawioryzmem logicznym, nie stwierdza irrealności świadomości, ale chce "tylko" logicznie analizować pojęc;ie świadomości i ducha'S. Ysychologiczne `~ Patrz uwagi wprowadzające u Skinnera; por. też przegląd literatury u Sandersa. `° Logiczny behawioryzm pozostaje w związku z programem jednotitej nauki logicznego empiryzmu Koła Wiedeńskiego. Z punktu widzenia Kota Wiedeńskiego słuszność behawiorycmu nakazywałaby pojmować psychologię jako część jednolitej nauki. ......,,.__ _ 703 Świadomość wypowicdzi typu "mam bóle" są, zdanicm Ilempla, przekładalne na wypuwiedzi o zachuwaniu. Według zasady weryfik.ccji, zgudnic z którść 1'óźniejsi autorzy uważali też nuwy Wittgenstcinuwski punkt wyjści:v ra prugramowy i za część "lingwistyczno-analitycznego przewrutu" (lin~;uistic turn). Linguistic turn jako zasada znaczy przede wszystkim, żc nio nalciy już mówić hezpośrednio o świadumuści i rzeczach świata zuwnętrznegm, Iccz wyeksplikuwać jaku temat nasze mówienie u świadcnwści i rzcczach. uostępu do świadomości i rzeczy S'l.UKa Slę więc puśrcuuiu, pupric~ analizę sposubów mówicnia o rzeczach. Z perspektywy lingwistycznu-analitycznej spury liluzoticzne są iraktuwane jako kontlikty wokół sposulmiw mówienia. Dukumentem programu i spusohu ruzumienia owego linXuistic turit prrcr. reprezentujących gu filozofów jest wydana w ł967 r. praca zbioruwa pud redakcją lorty'ego. Nawet jeśli ostatecznie nie została tam wyjaśniona kwestia, na czym polega metafilo-r.oliczna swoistość linguistic turn, to i tak książkę tę, zwłaszcza w Nicmczech, czytano, jak gdyby hyia tekstem progru mowym formułującym paradygmat lingwistyczno- analityczny udcinnjący si4 od filuzotii świadomości. Jeśli jednak przyjrzeć się dokładniej tej książce, okaże się, że poszc;zególni współautorzy oceniają swoją rulę o wiele skromniej i ponadto z różnych stanowisk. Obrona programowych zasad następujc zresztą niemal wyłącznie we wstępnym eseju Rorty'ego. Oznacza l0 zapCWne, że w kontekście anglosaskim określenie linguistic turn jest stosowanc ostrożniej niż sugeruje to recepcja niemiecka. I·ilozotia nastawiona na analizę języka nie zamierza programowo stać się tylko łilozolią języka. Nad różnicą między analityczną lilozolią języka i filozofią języka przechodzi się w niemieckich dyskusjach do porządku nazbyt łatwo: lilozofia języka jest dziedziną fiłozotii, która za przedmiot badań wybiera jęryk. Anglosaska analiza języka nie chce być tilozofią języka w tym sensie; w językowej anali«e tilozo(ii łingwistycznej, w przeciwieństwic do tak rozumianej filozofii języka, badanie języka nie jcst cclem samym w sobie, ale środkiem badania filozoficznego. Celem dążeń analizy lingwistycznej nie jest bynajmniej sprowadzenie problemów filozoticznych du problemów języka; za pośrednictwem bowiem analizy języka można rozpatrywać wszelkie problemy filozoficzne. Krytykując konstrukcje tilozoficzne zorientowane naukowo, np. behawiorystyczną likwidację tematu świadomości, w § 124 Dociekań filozof cznych Wittgenstein głosi: "t·'ilozofia nie może w żaden sposób naruszać faktycznego użycia języka, a więc; może je w końcu tylko opisywać. Albowiem nic może go też uzasadnić. Zos~wia tak jak jest". 'la metazasada doprowadziła w tradycji Wittgensteino kiej do iluzorycznego po części 706 ~wiadomość poglądu, że odpowiednie ruzróżnienie sposobów użycia języka samo rozwią_ że wszystkie tilo-r.uticzne zagadki ("puzzles"). W ten sposób problemy pierwotne, wyrażone tu wyłącznie za pomucą pojęć dotycz:lcych języka, zostały zanicchane. Analiza języka, która uporządkowanie pojęć w wyniku analitycznej terapii języka uważa za sanu>ruzwiązanic problcmów, ri1e docńudzi ciu tegu puziumu, jaici usiągaia iiiuiuiia Irauycyjna, i nic przekonuje. l3yć może za sensowną należy uznać analirę JęzYk·1 tylkc u tyle, o ile ona sama uważa linl;uistic turn za metudulugicznic wypróbuwanc podejście do samych problemów: Wyjaśnienie spraw języka i "walka z opętaniem naszegu umysłu za pomocą środków naszego języka" (§ 109 Uociekań JilozoJiczrrych) nie są wicdy celem samym w sobie, Iccz sposubem podjęcia prublemów. Oparta na analizie języka kryiyka filozulii świadomości - właściwie rozumianu - może więc umożliwić przefurmułowanie tematu świadomości na korzyść analizy zdań w pierwszej osobie. Za takim przefurmułowanicm mógł ze szczególną siłą przemawiać tzw. argument języka prywatnego rozwinięty w Dociekaniach filozoJicznych. Sam Wittgenstein nie używa określenia "argument języka prywatnego" w Uociekaniach Jilozoficznych podzielonych na niewielkie rozdziałki. 'ło jego egzegeci nadali taki tytuł paragrafum 243-315. Zainteresowanie tym tematem bierze się u Wittgensteina stąd, że w wielu poglądach filozoficznych zawarta jest implicite możliwość języka prywatnegu. Uotyczy to zwłaszcza lilozolii świadomości, której autorzy powołują się na bezpośrednią introspekcyjną pewność treści świadomościowych. 1'ewność Karte-tjańskiego Cogito, a także pewność idei w empirystycznej teorii poznania mogłaby opierać się - z perspektywy Wittgensteina - na języku prywatnym. I'onieważ w projekcie radykalnego wątpienia wraz ze światem lizycznym zostały zniesiune - przynajmniej metodycznie - również wszelkie więzi społeczne, tedy pozostaje tylko Ja ze swymi treściami świadomości. Jakże jednak Ja mogłoby nazwać inaczej swoje treści świadomościowe, jeżeli nie w języku prywatnym, jedynym dostępnym i zrozumiałym dla samego Ja (należy bowiem przyjąć, że w tym stadium projektu wątpienia świat językowy innych jeszcze nie istnieje)? Coś podobnego można powiedzieć w odniesieniu do empirystycznych idei . i późniejszych danych zmysłowych, które grają ważną rolę w logicznym empiryzmie Koła Wiedeńskiego, ale także u wczesnego Wittgensteina w pracy Tractatus logico philosophicus. Kiedy Wittgenstein dowodzi niemożliwości języka implicite prywatnego, wówczas równocześnie tracą wiarygodność teorie odwołujące się do tego ...._. _ . :Ą ~ 707 Świadunu~ść Ję~Yka. Wittgenstcin przyg~ric>wał swój argument języka Prywatnego w I)cx~iekaniach JilozoJicznych wprowadzaj:łc pujęcic gry lęzykuwej, tcorii znaczcnia jako sposobu uiycia wyraień oraz czyniąc skąpe uwagi na tcmat nwiązku międ ,ry JęzYkicm i furmą życia. 'lym samym ronwinął pewną koncepcj4, która wi:lżc rc smh:! l4~Yk i działanie spułecrnc. We (ragment:tch poświęwnych językowi prywatnemu wittgenstcin posiuguje się następnie metudą reductio ad ubsurclum, pukazuj:lc kunsekwencje puwszechnic odczuwanc jako ahsurcialne i tym samym pudważając wiarygodność tezy wyjściowej zakładaj:lcej JęzYk prYwWny. Nic chudzi pr .ry tym o żaden dowód w ścisłym sensic, ale o mużliwość jej akceptowania. Język prywatny z istuty samej rzecry nic jest, zdaniem Wittgensteina, moiliwy, punieważ albo musi si4 posługiwać zasadami jęryka puhlicznegu (np. gramatyką), albo nie mużc tworryć takich pojęć, jak "ja myślę". W języku prywatnym nic może udać si4 powiązanic słów mówiącego ze znaczenicm; zrtaczcnie puszczególnego słuwa lub zdania zakłada bowicm już istnicnic zcspułu reguł języka publicznegu: "(.'zy to, cu nazywamy «kierowanicm się regułą» jest crymś, co mógłhy zrobić tylko jeden człowick jcden raz w ryciu'1 - ... Jest nicmoiJiwością, hy tylko jeden człowick jeden jedyny raz pokierował się regułą ... Rozumicć zdanie - to znaczy rozumieć jakiś jęryk. Ruzumicć jęryk - to rnaczy władać pewną techniką" (§ 199 D«~iekuń JilozoJicznych). Opanowanie techniki językowej wymaga z kolci uspoleczniujqcego wlqczeniu w urywunie mowy, a więc i z tego względu żadna osoba wyłącznic prywatnie nie może osiągnąć zdolności mówienia (por. w tym punkcie analogie do symbolicznego interakcjonizmu Meada). Argument języka prywatnego kryje w sobie nie tylko zmianę koncepcji języka, podkreślając publiczny charakter języka już we wstępnych partiach Dociekań JilozoJicznych, alc również polemikę z te-r.~ą o prywatności dor_nań, punieważ w modelu jętyka prywatnego tylko sam mówiący wie o swoich doznaniach bólu. Yrzykład bólu można uogólnić i odnieść do wszelkich treści świadomości, poniewat Wittgenstein wybierając doznania sięga po egzemplifikację dla jego własnej argumentacji na pierwszy rzut oka najmnicj korzystną, bo najbardziej prywatną. Wittgensteinowską krytykę prywatności doznań rozumiano niekiedy błędnie, sądząc, że neguje on jak metafizyczny behawiorysta, by ktoś mógł mieć doznania prywatnie. 7aka interpretacja jest fałszywa, ponieważ Wittgenstein np. w § 248 Uociekań f lozoficznych uwai.a doznania prywatne za rzecz oc~ywistą. Chodzi mu jedynie o epistemiczn:! prywatność, tzn. o kwestię, czy do ~ ~być pewne tylko dla tego, do kogo "należą". Analogiczny problem filo fii świadomości nawiązującej du 708 Świadomość Kartezjusza charakteryzuwaliśmy jui wcreśnicj: W jaki spuscib przyjmuj:lc ia punkt wyjścia C'ogito i idee mużna urnać ra pewne, ie istnicje świat zewn4_ trzny i że istnicją treści innych świadumuści. 1>zięki nowym załuicnium Wittgensteina ten epistemicrny pn~hlem rnika, punicwai ('ogito może odwołać się do społecrnej i jęrykowej konstytucji, ktcira jui implikujc realność społecznego świata zewnętrznegu. I)la Wittgenstcina językowc nazwanic dornań jest społecznic konstytuuwane nie tylku czystu zewnętrznie; również same dornania należy, jego zdanicm, ruzumicć jako uks~tałtowane społecznie. Dopicro w obręhie pewnej wspólnoty JęzYkuwej uczymy się, w jaki sposób nalcży pujmuwac`. m~sze wewnętrzne mentalnc doświadcrenia. W tym punkcie krytyki prywatnuści jaku aspektu lilozułii świWunu~ści Wittgenstcin posuwa się hardzo daleku i naraia się na pudejrzenic, iż neguje samu doświadczenic hądź też naturalne przycryny hólu wyprzcdzające wszclką socjalną konstytucję. I rzecrywiścic, stanuwisku zajęte przez Wittgensteina grozi tym, że dla uniknięcia sulipsytmu prywatnuści jęiyka trzeba uciec się do idcalizmu lingwistyczno-analitycznego, któremu umyka gdzieś sama rzeczywistuść. Niezależnic od zasadniczego problemu, w jaki sposób można połącryć ze sobą obydwa punkty widzenia językuwej konstytucji realności oraz przyjęcia samej rcalności, nowy nurt myślowy zapoczątkowany przez Wittgensteina jest godny uwagi: Dostępność do treści świadumości jest w ujęciu Wittgenstcina konstytuowana językowo dokładnie lak samo jak dostępność do świata rewnętrznegu. Już Kant wcześniej usytuował treści świadomości na tym samym stopniu pryncypialności co świat -r.ewnętrzny. Wittgenstcin uzupełnia te Kantowskie przemyślenia broniąc językowej konstytucji świata zewnętrznego. Lingwistyczny przewrót Wittgensteina z~talarł kontynuację w Ordinary Language School of Philosophy (w Szkole tilozotii języka potocznego)'6. Filozofowie tej szkoły, realizując swój podstawowy program, dochodzą zarazem do rozwiązania różnych problemów. Stwierdrają np., że o treściach świadomości mówi się w zdaniach formułowanych w pierwszej osobie. Dlatego biorą te zdania należące do potocznego języka za punkt wyjścia do analizy świadomości. Dualistycznie przeciwstawiają zdania języka potocznego zdaniom naukowym. Równocześnie sugerują, że te potoczne, o treściach świadomościowych oraz te naukowe, przyczynowe sposoby mówienia, respektują dwie różne "logiki" i nie ma jednoczącego je podłoża. Skłoniło to krytyków, by tego rodzaju stanowisko nazwać nowym dualizmem lub ~° Por. prace Savigny'ego z uwagi na dobry przegląd, por. równiei program Austina i Ryle'a. .....,___. _ 709 ~wiaclomość j4-t.ykowym dualizmem. 1'unicw:tż w k«ntekścic dyskusji anglosaskich dualizm utużsamiany jest z tradycj:! Kartezjańsk:l i już jako nazwa brzmi z Ickka wzgardliwic, przeto reprezentanci tegu kicrunku nie zaakceptowali takicj kwalilikacji jako słowa im ohcego. lędziemy się jecinak nią tutaj posiugiwać, bo mimo wszystko, z:tdunu~wiia się. Sw:l podstawuwą tez4 0 odmiennych lugikach języka dualiści językuwi kicruj:ł zwłaszcza przeciw stanowiskom wył:lcznie scjentystycznym, tj, tym, które wszystkic wypowicclzi o rzeczywistości chcą zredukować du naukowych. łtównucześnic odrzuca si4 teoriopoznawczy realizm pogl:ldów scjentystycznych i ich teorię prawdy opart:! na teorii kurespundencji. W nielicznych autoprezentacj:tch dualizm językowy zmierza do dualności bez dualizmu". Najbardzicj znaną wersj4 tego kicrunku pre-r.enluje praca Kyle'a pt. 7he C.'oncepl of Mind. Jako behawiorysta Ityle usiłuje pokazać, że świadomość i zjawiska mentalne - co zakłada Kartezjusz - wcalc nie istnieją w taki s:tm sposób jak ciała. ljawiska mentalne, jak np. zamierzenia, nic są dla Ryle':t zdarzeniami w rodzaju wewnętrznego tcatru, ale dyspozycjami do określunych z:łchOW:tń. 1'udobnie jak rozumiana jako dyspozycja rozpuszczalność soli w wodzic w określonych warunkach prowadzi do jej COLPUSZCZenla, tak również zamicrzenia można pojmować jako dyspozycjc, aby je w stosownych warunk:tch rcalizować. RYIc chce odjąć zjawiskom mentalnym cień zagadkowości, uczynić je po dokładnej analizic po prostu przejrzystymi przez ich odniesienic do z~chowań. Rehawiorystyczna koncepcja RYIe'a jest dualizmem językowym takżc z powodu roli, jaką przypisuje on pojęciu błędu kategorialnego. I~łędy kategoriałne zawierają się w zdaniach, które łączą ze sobą wyrażenia niejednorodnego typu logicznego (np. "liczby pierwsze są zielone"). Takie połączenie sprawia, że zdania nie są btędne, lecz że są pozbawione sensu. Używając standardowych porównań Ityle wskazuje, że np. Uniwersytet Oksfordzki istnieje w innym sensie niż budynki poszczególnych college'ów. Pytanie, gdzie właściwie jest uniwersytet, zadane po obejrzeniu wszystkich college'ów podczas ich zwiedzania, zawiera typowy błąd kategorialny. ł3łędbw kategorialnych moi.na uniknąć, jeśli dokładnie analizuje się język potoczny. rlen program czyni Ryle podstuwą dalszej konstrukcji zawartej w jego książce. Analizuje poszczególne mentalne uzdolnienia z uwzględnieniem świadomuści za pośrednictwem języka potocznego. Ma to stanowić konkretny 1 SZCZf:gÓłOWy dOWÓd, że nie trzeba przyjmować założenia o ist" Por. t tuł ra MacKa a or. rezentac dualizmu kowe o u Landcsmana. Y P ~' Y : P P J~ JęzY B 710 Świadomuść nieniu duchuwego hytu i świadunwści, aby w sposób adekwatny mówić o zjawiskach mentalnych. Analiza zjawisk mentalnych za pośrednictwem języka potucznego, interpretowanych przez Ityle'a bchawiurystycznic, zosW )e dualistycznic przeciwstawiuna naukowej przyczynowej analizie ciał. Inaczej niż np. u Hempla hchawiuryzm nie służy huwiem w istocic mużliwuścl powołanta prryczynuwej jednulitej nauki i włączeniu do nicj psychulogii. I)la Itylc'a analiza zdolnuści mentalnych ma kategorialnie odręhny charaktcr, cały zaś kompleks zjawisk mentalnych, analizowanych za pomucą PuJęci·t dYsPuzYcJt, zostaje z tego względu w ramach dualizmu językowegu ograniczuny do obszaru nauk przycrynowych. Swoistość dualizmu językowego u Ryle'a polega właśnie na tym, ic obszar mentalny analizowany dyspozycjunalnie zostaje wyodręhniony z przyrodoznawstwa rozumianegu jaku zespć>ł nauk u ciałach. 1)ualizm językowy reprezentowany prze-r. ltyle'a i wiclu innych autorów nawiązując,ych du Wittgensteina jest stanowiskicm apriorystycznym, którc jeszcze przed oceną konkretnych wyników badawczych utrrymuje, że mówicnie o przyrodniczym badaniu świadomości jest pozbawione logicznego sensu. Stanowisko to daje do dyspozycji wai.ny potencjał krytyczny, skieruwany przcciwko stosowanej praktyce badawczej oraz pojęciowemu niedhalsiwu nicktżna badać rjawiska zachodzące w .mózgu, a za pomocą nauk komputeruwych'n udtwarzać zjawiska mentalne. 1)latego dzisiaj przedmiotem dyskusji jest to, czy zjawiska mentalne w ogcile i świadomość w szczególnuści można wyjaśnić przez procesy mózgowe i/lub przez programy komputerowe. I'rzeciw tego rodzaju możliwości wyjaśniania ma przemawiać jakościowa intcrpretacja świadomuści obejmującej też wymiar odczuwania, co jest przeciwstawiane wyjaśnianiu wyłalcznie ubicktywnemu. Świadomo§ć jest więc traktowana przez dzisiejs-t.ych dualist<5w (lub choćby tylko tych, co sccptycznic udnuszą się clo materializmu) jnko ostatni hastiun oporu przeciw dominacji neurolugii i nttuk kompuleruwych. Z tilozoticznego punktu widzenia godna uwagi jest zwłżna zakwestiunuwać drogą analizy logicznej (s.42). Przyjmując tu relatywnic słabe sfurmuluwanic zarówno 1'lace, jak i inni tcoretycy tużsamuści maj.! zapewne rację; bowicm zarzuty dutyczalce sensu zdania "~wiadumość jest procesem mózguwym" mogłyby pulegać na wskazaniu, że język putoczny jest przyzwyczajony du pewnego dualizmu kryjycegu się w twicrdzeniu o niccielesnej świadomości. ; Czy dualista ma rzeczywiście więcej zarzutów przeciw temu zd.miu niż tylku to jedno stwierdzenie, że zachodzi tu wykroczenie przeciw konwencjom .ecicż zmieniać i rawdo o językowym. Konwencje jęrykowe mogą się prt p p dobnie zbliżyliśmy się już du takiego punktu, w którym zdanic "Świadomość jest procesem mózguwym" curaz mniej ludzi udczuwa jaku fulsz językowy. '. Dlatego nie zaszkodzi w tym punkcie pó~ŚĆ zał teoretykiem tożsamości. 7eoria tożsamości wyklucza zatem pewien dualizm, który w świadomości widzi to, co inne, coś w rodzaju odrębnego jestestwa. Nale-'.ry jednak podkreślić, że z teurii tożsamości w tym właśnie słabym sensie wynika niewiele, a przede wszystkim nic nie zostaje powiedziane w kwestii, czy za pomocą badań mózgu można uchwycić to, co konstytuuje jakościowc cechy świadomości. Właściwe pytanie, które łąc-.ry się z powyższym, a na które, moim zdaniem, trudno znaleźć odpowiedź w tcorii tożsamości, miałohy zatem brzmienie: czego możemy się nauczyć o świudomości z tezy "Świadumość jest procesem mózgowym". W tym właśnie punkcie odpowiedź musiałaby brzmieć "bardzo niewiele"; zdanie bowicm: "Świadomość jest procesem mózgowym" odrzuca przede wszystkim określone wyobrażenia związane ze świadomością natury nietizycznej. W teologicznej debacie na temat nieśmiertelności (którą nalery odróżnić od chrześcijańskiej doktryny o zmartwychwstaniu) kontrowersja wokół cielesności świadomości ma oczywiście doniosłe znaczenie, jednakże o samej świadomości i jej treściach twierdzenie o jej zasadniczo fizycznej naturze nie orzeka praktycznie niczego. I Dlatego teoretycy tożsamości też wyszli poza swoje słabe stanowisko I wyjściowe. Jednak z prac Place'a i z licznych póź.niejszych wykładni tej ' ......,_. _. _ ~ r ~`. 713 Świadomość teorii'9 nie wynika, jak daleko sięgają jej ambicje. !)wa cytaty z pierwszegu artykułu I'lace'a powinny wystarczająco to stwicrdzić: "Możemy utożsamić świadomość z danym w-r.orem aktywności mózgu, jeśli potrafimy wyjaśnić introspekcyjną obsct-wację podmiotu przez odnicsicnie do procesów mózgowych, z jakimi są one skoreluwane" (s. 42). "Nie twierdzę, że konstatacje dotyczące wrażeń i obrazów umysłowych można sprowadzić do stwierdzeń dotyczących proccsów mózgowych lub w ich ramach analizować je w taki sposób, w jaki «stwierdzenia poznawcze» można analizować w ramach stwierdzcń o zachowaniach. 1'owicdzenic, 2c stwierdzenia d~tyczące świadomości s<ł stwicrdzeniami o prc>cesach mózguwych, jest jawnie fałszywe" (s. 43). Autor-.ry, którzy, jak wczesny I~eyerabend i wczesny ltorty, reprezentują eliminatywny materializm2°, wskazuj~tr~żna porównywać z oprogramowaniem, i odgranicryć od mózgu jako sprzętu. 714 Świadomość redukcyjnego materializmu22, nie zaniedbuje się prac nad problemami sformułowanymi przez teorię tożsamości. C'.zy tego rodzaju ruzwiązanic się powiedzic? _ (>dpowiedź wydaje się dzisiaj o wiele bardzicj wŚCI. Whrew nadriej~m~ KartezjuszXie vonr ernpirischen Stnnrlpunkt. I:d. v. (). Kraus 1984. - O źrrirlle poznnnia mornlnego. 'lłunwcrył ('zesłuw 1'or4hski, 19R9, XX111, s. 204. ('arricr M./Ivlittelslr.vL3 J. : (~eist, C'elrinr, l'erhnlten. Dns I_eih-Seele-Prońlem urul die J'hilosnphie der Psychulr~ie. l3erlin/New York 19R9. Uavidson D. (1970): Mentnle J.ieignisse. W: l3ieri P (ed.) Annlytische J'hilosuphie des Geistes. Kónigstein/1§. 1981, s. 56-72. Dennel U. C. (1978): Intentiunale Systeme. W: l3ieri I'. (ed.): Annlyti.sclte I'hilosophie rles (iei.stes. Kiinigsleinfl§. 1981, s. 162-183. Descartes R. (1637): Rozprawa o ntetodzie. Warszawa 1970, XIII, s. 97. - (1641) Medytacje o pierwszej filozofii. ~Ilumaczyli Maria i Kazimierz Ajdukiewiczowie, Warszawa 1958, s. 76. 1·eyerabend 1'. (1963): Mentrrle J:reigrti,sse urtd dns CGehim. W: l3ieri 1'. (ed-): Annlytische f'hilosophie des C:eistes. Kiittigstein/IŚ. 1981, s. 121-122. 1·reud G. (1916): Wstęp do psychunnalizy. 'lłumaczyli S. Kempnerówna i W Ganiewicki. Warszawa 1982, s. 449. Iłaberntas J.: 7heońe.desknnununikntiven flartdelrrs. 2 t. i·rattkfurt/M. 1981. 1-łastedt I1.: Das l.eib-See%-Prohlem. Zwischen Narurwissemschaft des Geisres und kultureller Eindimensionalitiir. FrankfurtJM. 1988. Flegel Ci. w F. (1807): Fenomenologia ducha. 'lluntaczył Adam I_andmann. Warszawa 1963/65, XXVI 485, VIII 476. Ileidegger M. (1927): Hycie i czns. Tłumaezył B. l3aran. Warszawa 1994. Hempel C'. (i. (1935): 7Me Logical Analysis of I'sycholopy. Przedruk w: 131ock N. (ed.): Readinl;.r in l'hilusophy of I'sycholr>l;y. t. 1. C'ambridge (Mass.) 1980, s. 14-23. Ilobbes T: Elemenry filozofii. 'llumaczył Czesław Znamierowski, Warszawa 1956, t. 1/ll, s. 575, 601. Hume D. (1739): Traktat o naturze ludzkiej. 7lumaczył ('zesław Znamierowski. Warszawa 1963, t. 1/I1, s. 356, 526. - (1748): Badania doryezqce rozumu ludzkiel;o. 7luntaczyli Jan ł_ukasiewicz, Kazimierz 'Iivardowski. Warszawa 1977, s. 231. Iłusserl E. (1931): Medymcje Kartezjańskie. 'llumaczył Andrzej Wajs. Warszawa 1982, s. 364. Kant 1. (1781): Kryryka cryslego rozumu. 7lumaczył Roman Ingarden. Warszawa 1957, l. IJI1, s. 483, 622. Kant I. (1783): Prolegomena do wszelkiej prrysztej metafizyki, która będzie mogia występować jako nauka. `Ilumaczył B. Bornstein. warszaw31~i1ł;=3sk21. Kruger G.: Die fferkunft des philosophischen SelbstbetvuJJtseins. Uarmstadt 1962. 722 Świadomość Kuhn ~1: S. (1961): Slmkturn rewuhmji ru~ukowych. 'lłunmczył S. Antsterdantski. Warszawa 1968, s. 206. Landesnuut ('.: 77re New Uurrlism in the J'hilusoplry of Mind. W: ,; Ihe Revicw of Metaphysics" 1965, 17, s. l87-199. Leibttiz (i. W: lVy.nnnie wiary /iluzofn. Ko:prrru~a nretn~zyc.nn. Morrndnlogin. 7,n.sady nntury i tnski ornz irure pismn filozoficzne. 'lłunr.vczył S. ('ichowicz i in. Warszawa 1969, XXIV, s. 535. Locke J.: Ruzwa:anin rloryculce rozunur lraLkiego. 'lłunutczył 13. J. ( ~awecki. Warszawa 195i. MacKay 1). M.: Ourse/res ruuJ our IJrnins. A Qualiry witlmut Uualism. W: "1'sychotteuroendocrincdogy" 1982, 7, s. 285- 294. Mead (i. 11. (1934): (~eist, Ideruitiit und (~eselLschaft. Aus der Sichr des Sozialhehat·iorisrnus. I·rankfurt/M. 1973. Montuigne M.: f'róhy. 'Itunutczenie i wstęp 'Iadeusz 7xletiski-Boy. Warszawa 1957, ks. 1-111, s. 455-487, 6(18. Nagel 7: (1974): Wie ist es, eine H7edennaus zn sein? W:: f3ieri 1'. (ed.): Analytische I'hilnsophie des Geistes. Kiinigstein%Ik. 1981, s. 261-276. Nietzsche 1·. (1886): Yozn dohrem i zlem.'lluntaczył St. Wyrzykowski. Warszawa 1905, s. 285. Oehler K.: Die Lehre vcnn rtoelischen und r(ianoetisclren Uenken hei J'lnton und Arislotele.s. Jiin Beitrng zur Erfurschurtg rler Geschichte des BewuJ3tseinsprohlems in der Antike. Munchen 1962. Place U. '1: (1956): ls Consciousness a Brnirt Process? W: l3orst ('. V (ed.): 7he Mind-Brain ldentiry 7heury. London 1971, s. 42-51. Putnatu fl. (1967): Uie Natur mentaler Zustiinde. W: l3ieri 1'. (ed.): Analytische Philnsophie rles Geiste.s. Kiinigstein/IŚ. 1981, s. 123-136. Rensch f3.: Biophilosopltie auf erkennlnistheoretischer Grundla~e. firnpsychistischer lderttisrnus. Stuttgart 1968. Rorty R. (1965): I_eib-Seele-fdentitiit, Privatheit und Kalegońen. W: I3ieri Y (ed.): Analytische Philosophie des Geistes. Kónigsteinf(ś. 1981, s. 93-120. - (1979): Uer Spiegel der Natui Eine Kritik der Philosuphie. 1·rankfurt/M 1981. ,, - The Linguistic Turrt. Recent H'ssays in Philosophical Method. Chicago/London 1967. Ryle G. (1949): Der BegńJJ`des Geistes. Stuttgart 1969. Sanders C.: Die behavioństische Revohrtion in der Psycholr>Kie. Salzburg 1978. Savigny E. v.: Die f'hilosophie der normalen Sprache. Eine kritische Einjiihnurg in die "ordinnry language philosophy". Frankfurt/M 1974. Schnadelbach Ił.: Filozofia w Niemczech 183f-1933. 'Ilumac.ryła Krystyna Krzemieniowa. Warszawa 1992, s. 424. Searle J. R. (1983): lntentionaliliit. Eine Abhandlung zur Philosophie des Geistes. FrankfurtJM 1987. - (1984): C:eist, ffim und Wisseruchaft. Uie Reith Lectures f984. Frankfurt/M 1986. Skinner B. F. (1971): lenseits von I'ieiheit und Wiirde. Reinbek bei Ilamburg 1973. - Specht R.: Commercium mentis et corpońs. Ilber Kausalvorstelhtngen im Cartesianismus. Stuttgart-Bad Cannstatt 1966. Strawson E E (1966): Die Grenzen des Sinns. Ein Kommentar m Kants Kńtik der reinen Iiemunft. Kónigsteinfl§. 1981. 'Paylor Ch. (1975): fłegel. 1·rankfurt/M 1978. ,...,..._. __ 723 Świadomość 'ILgeudhat 1:.: Selbsthewu/itseut und Selh.rtbestinunung. Sprachanalytische lnterpretationen. t·'rankfurt/M 1979. Watson J. R. (1925): Behaviorisnms. Iv.d. v. C'. 1·. Ciraumann. Koln 1968. Werth fi.: BewufStseirt. Psycrhu4>Aische, neurobiolr>Xisclee unc( wisserr.rcftnflstheoretisclte Aspekte. Berlin/Ileidelbert;/New York/lbkyo 1983 Wilson li: 7he Menta! as l'hysicrrl. l,onJon/l3oston/lłenlcy 1979. Wittbenstein 1.. (1921): 7iactatus Logico-philosophic-us. 'lłumaczył 13. Wolniewicz. Warszaw:r 1970, X, s. 114. __ (lyS3): Uuciekunia JiloroJiczne.'l7umac,ryt ii. Wulnicwicc. Warszawa 1972, s. 324. Literatura uzupełniająca l3artels M.: SelhstbewuJ3t,rein urul UnhewuJJtes. Sturlien zu l~ieud und fleide~er. t3erlin/New York 1976. ('hurchland t'aul M.: Maner arrd l'nnsciousness. A ('ontemporary Intrrxlucfinn Ja Jhe Philosophy of Mind. C'anrbridge/London 1984. C'ramer K. i in. (ed.): Theorie der Subjektiritat. Frankfurt/M 1987. Frank M. i in. (ed.): Dieliage r:ach dem Suhjekt. Frankfurt/M 1988. (iethtuann-Siefert A./t'ii~eler O. (ed.): lleidegn,er unrl die praktische Philosophie. Prankfurt/M t988. Elenrich D.: H'ichtes ursprungliclee EinsichJ. f~rankfurt/M 1967. - SelbstbewuJJlsebt. Kritische Einleitung in eine 7heorie. W: Bubner R. i in. (ed.) Hermeneutik und Dialektik. Aufsalze l. Methode und Wissenschafr. l.ebenswelt und Geschichte, Tubingen 1970, s. 257-284. Yóppel E.: C:renzen des BewuĄtseins. Uber Wirklichkeil und Welterfahrung. Stuttgart 1985. Quine W V. O. (1960): Wort und Gegetumrul. Stuttgart 1980. Seifert J.: Das Leib-Seele-Problent in der gegenwartigen philosophischen Diskussion. Eine kritische Analyse. Darntstadt 1979. Shoemaker S.: Self Knowledge and Self-ldentiJy. Ithaca/New York 1963. Wiltiarns l3. (1979): Descartes. Kónigstein~f§. 1981. Ilerbert Schniidelbuch 4. Argumentacj a filozoficzna 4.0. Wprowadzenie 4.1. lo, co logiczne, i iogiicu 4.2. Logika i argumentacja 4.3. Argumenty (ilozo(icfne 4.0. Wprowadzenie Uawid Hume mówi pod konic:c swych i3udati dotycztfcych rozumu ludzkiego (An En9uiry C'oncerning Iluman Understanding 1748): "Jeśli przejęci tymi zasadami przebiegniemy biblioteki, jakicż musimy urząd~~ć spustoszenie! Biorąc do ręki jakiś tam tom traktujący np. o tcologii lub szkolnej metafizyce, rapytujemy się: czy zawiera jakieś rozumowanie abstrakcyjne dotyczące wiclkości lub liczby? Nie. Czy zawiera jakieś rozu f mowanie oparte na doświadczeniu, a dotyc-r.ące faktów i istnienia'? Nie. A więc w ogień z nim, albowiem nie może zawicrać nic oprócz sofisterii " i złudzeń" (Ilume 1977, s. 159). Zasady, które tutaj prowadrt do palenia książek, to zasady empiryzmu, który od wszystkich twierdzeń o "fatktach :~v. ~r i istnieniu "domaga się, aby były wsparte na doświadczeniu, a wszystko inne uważa za "sofisterię i złudzenie". Kiedy pozytywizm logiczny Koła Wiedeńskiego sformułował "empiryczne kryterium sensu" (por. I-łempel 1965), a'~'e' zaostrzył zasadę Hume'a twierdząc, że to, co - pomijając rozumowania abstrakcyjne lub logiczne - nie mo-i.e być "potwierdzone lub zanegowane 1y ,,." przez doświadczenie", jest nic tylko "so(isterią i złudzenicm", ale ponadto bezsensowną, niezrox.umiałą gadaniną. Miało to dotyczyć "nauki o Bogu" czy "metafizyki akademickiej", ale i filozofia jako całość winna była to stanowisko odczytać jako prowokację. "Abstrakcyjne" refleksje o "wielkości i liczbie" pozostawia ona matematyce; badania empiryczne - metodycznie kontrolowane obserwacje, eksperymenty, badania ankietowe i laboratoryjne ~= itd. - też nie są prowadzone przecież przez iilozofów. Czymże więc się zajmują, jeżeli nie wygłas7~tją tylko twierdzeń, ale je również "opierają", tzn. usiłują uzasadnić, i na jakich podstawach je wtedy opierają'? Odpowiedź '~; nasuwa okoliczność, że dziś filozofię uprawia się również jako dyscyplinę ~2t humanistyczną (por. rozdz. 2.2), tzn., że często występuje ona jako historia ........_. _ ~,'_ ~. Argumentacja (ilozuliczna łilozolii i literaturoznawcze badanic tekstów Iilozulicznych: liluzol~c>wic opierają się na faktach histurycznych i wynikach interpretacji tekstciw. Alc takie pustępowanic nic odróżnia filozolii ud innych historycznych i lilc~logicznych dyscyplin, wuhcc czego trzcha postawić pytanie: W Jakl sposcih lilozofuwic uzasadniaja! swoje twierdzenia, jcżeli chcą jc uzasadnić nic tylkc> c.:.., ~. «~~~:~ry.:zui~ .~.y ucmncucuiyc~.uic;, .cic W wuici liiucuiicznic'? i'zym jest specylicznic liluzo(icznc uzasadnienie? Filuzofowic zwykli argumentować; z reguły dokładają starań, aby swuich twicrdzeń hronić za pumucą argumentacji. Ohruna ich za pomucą uzasadnionych argumentów nic zawsze jednak znaczy, ic liluzufmwic próhują cmś pozytywnic uzasadnić w toku argumentacji. Dzisiaj są oni raczej wirtuozami krytyki, sceptycyzmu, świadonu~ści problemu niż obruńcami nicwzruszonych podstaw czegoś tam. Krytyczny racjonalizm z durym powodzeniem podcj_ rzewał wszclkie próhy uzasadniania o dogmatyzm myślowy, dopuszczaj.lc tylko zasadę "krytycznegu sprawdzvniu"; t.c nieufnuść wszakic wohcc silnych dążeń do uzasadnicnia, które w końcu można by spcłnić tylko przez system uzasadniajw, z ktliczna jednoczcsnc twicrdzenie, że teraz pada i nie pada - tu jest sprzcczność. Ktu tak mówi, twierdzi coś, co w ogóle nie może być prawdziwe, i tu zupełnic niczależnie od tego, jaka pugoda rzeczywiście panuje. 'li> pokazuje, żc logika formułuje elementarne warunki po temu, by w ogóle moźna było cuś I twierdzić prawdziwic luh nie: jednym z takich warunków hyihy brak sprzeczi IIVS1:1. JIJIGI:I:l.IIVJCI IIIV~kt IUWIIWG WySll~t)UWill: W pVJZCZCgóinycit wypuwic I dziach, jeśli np. ktoś mówi o okrągłych kwadrttach lub nicrozciągliwych ciałach; jego wypuwiedź nic muże hyć prawdziwa, jeśli nie pasujiliwy" oraz tworzy z tego system, który jeszcze w XIX w. uważany był r.v nicdościgniony wzór logiki w ugóle. W XVIII w. pojawia się wyrażenic "lugika formalna". "I'ormalny" przy tym nie znac .ry nic innego jak tylko to, żc w sylogizmie nic chodzi o "Ireść", tzn. o znaczcnie terminów; póki litery gwarantują to, że się niczego nic pomyli, mużna wyraźnic wyróżnić schcmaty wnioskowania niczawodnegu, nie troszcząc się dalej o te terminy. Już Aleksander z Afrodyzji powuWa w II w. po C.'hr. o Arystotelesie: "1'ruwadzi on wykład na przykładzie liter, aby nam pokazać, że konkluzje powstają nic dzięki treści, ale dzięki formic (schema) i dzięki tcmu złożcniu oraz modusowi przesłanek ("możliwy" i "konieczny" - Ii.S.); sylogizm wnioskuje mianowicic nic na podstawic treści, ale dlatego, że formuła jest taka właśnie. 1_itery wskazują natomiast, że konkluzja zawsze i wszędzie i przy każdej treści będzie taka! konkluzją" (Bocheński 195b,. s. 157). 'ló zastusowanic liter uwydalnia jcdnocześnie, c<> znaczy "formalizacja" tak często pojmowana nicwłaściwic. Należy ją odróżniać od samej tylko symbolizacji, czyli przcłożenia na języłc symboli. Nie tu, że wyrażenie "istota ryjąca", "człowiek", "Grek" zostają zastąpione przez A, B, C, oznacza krok ku sferze formalnej, ale to, że bada się stosunki wynikania między wypowiedziami niezależnie od znaczenia występujących w nich wyrażeń pojęciowych. 'Ió uniezależnicnie znajduje wyraz w tym, żc w sylogistyce znaki A, B i C nie oznaczają określonych pojęć, ale puste miejsca dla dowolnych pojęć, takie zaś puste miejsca nazywamy w języku dzisiejszej logiki zmiennymi logicznymi w odróżnieniu od symboli dla określonych pojęć, które nazywamy stałymi logicznymi. "Litery", o których mówi Aleksander, że "pokazują... iż konkluzja zawsze i przy każdym założeniu (treści) będzie taką konkluzją", są zmiennymi nazwowymi i w tym sensie zwykło się nazywać sylogistykę Arystotelesowską logiką nazw. Sylogistyka średniowiecza wykrocryła poza Arystotelesowską w zakicsic symbolizacji. Jeżełi on zasiępował -- k~.~yk.~h[co pojęcia, to scholastycy zastąpiłi wyrażenia z mowy potocznej "p sługuje każdemu", "przysługujc 730 Argumentacja Iilozoticzna niektórym", "nic przysługuje żadnemu" i "nic przysługuje nicktórym" małymi litcrami u, i (z łac. affinno - potwierdzam) oraz e, o (z łac. nego zaprzeczam). Mogli dzięki temu przedstawić cztcry rodzaje przesłanek, które rozpatrujc Arystoteles, w języku czystu symhulicznym jako Aal3, AiB, AeB oraz Aol3. Ula iatwicjszego zapami4tania przyJęli charakterystyczne wyrazy wskazuJące na rózne kombmacje rudzajów przcsłanek w schematach rozumowania sylogistycznego. Np. barbara dla sylugizmu u układzic "...a...", "...u..." i "...a...". Wyżej omawiany przykład z istotą zyJ~lc~l~ człowickiem i Grekiem należy do trybu barbara (modus barbara) - i odpowicdnio darapti, celarertt, ferio itd. Jeżcli dzisiaj mówimy u logice "symbolicznej", to jej twórcami są scholastycy, Arystutcles natomiast pozustajc twórcą logiki formalnej. Przez "formalizację" należy rozumicć zastąpienie stałych logicznych przez zmienne, i w zależności od tego, do czego odnusi się ta furnmlizacja, można wyodręhnić różnc rodzaje lugiki. C:huć uż po wick dziewiętnasty utożsamiano sylogistykę Arystotelesa z logik<ł w ogóle, już megarejczycy (od 400 r. przed Chr.) i stoicy (od 300 r. przed Chr.) badali stosunki wynikania logicznego między całymi zdaniami, przy czym zgodnic z podanym ruzumicniem formalizacji nie chodziło o sens zdań, tylko o rodzaje związków, jakie mogą między nimi występować. Nazywamy to dzisiaj lugiką zdaniową, ponieważ w niej występują tylko zmienne dla całych zdań (p, y, r...) oraz symboliczne oznaczenia negacji i rodzajów związków (znaki dla "i", "lub", "ponicważ", "jeśli, to" itp.). Niektórzy logicy definiują tę gałąź logiki formalnej poprzez same te związki i mówią o logice spójników (junktorów). Inna ważna dyscyplina szczegółowa nowoczesnej logiki bada logiczn<ł poprawność wnioskowania w zależności od formalnej struktury wewnętrznej poszc:zególnych wypowiedzi. I'ormaIizacja odnosi się prry tym nie tylko do nazw, jak u Arystotelesa, ale również du uznaczeń indywiduuw. Przede wszystkim same nazwy - r.ostają zastąpione wyrażeniami predykatywnymi, tj. nazwa "człowiek" zostaje zinterpretowana jako "bycic człowiekiem" i wyrażona orzecznikiem "jest człowiekiem" (dlatego mówi się na ogół o logicc predykatywnej, a nie o logice nazw). 1e wyrażenia orzecznikowe są zastępowane rmiennymi: najczęściej F; G, II itd. Indywidua - np. Gajus - są oznaczane symbolami a, 6, c... Jeżeli F zastępuje orzecznik "jest śmiertelny", a zaś zastępuje "Gajus", to zdanie "Gajus jest śmiertelny" jest oznaczane przez "Fa" (F od a). Jeżeli zastąpimy teraz "a, b, c..." zmiennymi "x, y, z...", to Fx z uwagi na wyrażenie wskazujące indywiduum oraz wyrażenie orzecznikowe stanowi sformalizowane zdanie orzecznikowe: Fx nie jest _...,..._. ___ ~ t~. 731 Argumentacja filozoticzna zdaniem, ale formą zdaniową. (RÓwnicż "AaB" lub "pic~" sgika formalna uzyskuje status tcorii określunego zakrcsu przcdmiotuwcgu i nawet jeśli nie jest to żaden hytowy obszar ohiektywnych prawd, to i tak posiada on zawsze przedmiotowość systemów formalnych. Aryslutelesowskie ruzumienic logiki formalnej jako organonu reprezentu'ą w naszych czasach przede wszystkim konstruktywiści szkoły z I?rlangen (I'aul I_orenzen i jego krąg). Zostału ono równocześnic rozszerzunc o uzasadnienie argumentacyjno-teuretycznc (Kuno 1_orenz, C'. 1~. C~ethnrtnn 1 Innl). W jaki sposób należy interpretować logikę jako całość, nic można tu przesądzać. C'.huć może być przedmiotem sporu, czy jest ona teorią czy nauką kunsztu, podsystemem tilozoticznym czy tylko instrumentarium treść samej logiki jest zdumiewająco mało sporna; we wszystkich podręcznikach z najróżniejsrych kierunkuw znajdujemy nicmal to samo. Nic budzi też kontrowersji przekunanie, że prowadzenic sporu o interpretacje tych treści jest rzeczą ważną; alc nic jest to już sprawa logiki, tylko filozofii logiki. Jeżeli - jak w nas-.rym kontekście - nie może chodzić o to, wobec jakich prublemów winniśmy zająć stanowisko, ale tylko o kwestię, w j (lautón) we wszystkich twierdzeniach pośrednich i dlatego z~u:howuje ważność jedynie na pudstawie swej formalnej poprawności. (Można hy argu- mentacje analityczne zdefiniować właśnie przez to, że w nich, z uwagi na tożsamość treści we wszystkich przeformułuwaniach, nie chodzi o sant.! treść, ale tylkct u te transtormacje. Lugika zdań wykurzystujo to jako podstawę testów na tautulogię, przy których się ukazuje, czy ważność powiązań między zdaniami zależy od treści czy nie; w ten sposóh mużnu tutaj odróżniać "prawdy" lugiczne od innych rezultatów poznawczych). Jeżeli zatem "Oajus jest śmiertelny", nie zawiera się w l3 "wszyscy ludzie s.! śmiertclni", tu nie mużna wnioskować o tym, że "(~ajus jcst śmiertelny" z logiczną koniecznością, a tylko z ograniczającym uzupełnicniem "z niemal całkowitą pewnością"; zdanie "wszyscy ludzie s.ł śmiertelni" jest przecież z uwagi na furmę przesłankał ugólną, z uwagi na charakter jej wai.ności natomiast tylko, niestety, aż nazbyt dobrze potwierdzoną hipotez argumentacji empirycznych; tu wszakże, iż winny upierać się na podstawach niecmpirycznych, łączy je z argumentami czysto logicznymi. "~ubstanc~alne, a jednak nieempiryczne" - czy to nie jcst po prostu sprzecznuść'? Nie, nic ma tu sprzec- r.ności, ponieważ z faktu, że B (backinys) od W w argumencie filozotlcznym nie są empiryczne, nie wynika, że już wtedy zawicrają w sohic informację C (conclusion). `lym, na czym z reguły budowana jest argumentacja lilozo(iczna, jest zwiKico-philosophicus. ł'rzełoiył B. Wolniewicz. Warszawa 197(1. - Dociekania filozofeczne. Przełoiył Bogusław Wolniewici. Warszawa 1972. Literatura uzupełniająca Do 4.1 Kamlah W/1-orenzen f'.: Logische Propadeurik. Mannheim 1967. 7Lgendhat E./Wolf U.: Logisch-SernaW ische Propadeulik. Stuttgart 1983. Quine W: Grundzuge der Logik. Frankfurt/M 1969. Fssler W K./Martinez Crusado R. 1·.: Grundziige der Logik I. Das logische Schlief3en. Ivrankfurt/M 1983. Do 4.2 Gerhardus D. (i in.): Schlussiges Ar~timentieren. Logisch-Propiideutisches Lehr-und Arheitsbuch. Góttingen 1975. Gethmann ('. F. (ed.) Theorie des wisserrschaftlichen Argumentierens. Frankfurt/M 1980. - (Ed.): Logik und Pragmatik. Zum Rechtfertigungsproblem logischer Sprachregeln. Frankfurt/M 1982. 'Ibulmin St. (i in.): An lntroduclion to Reasoning. New York 1979. Do 4.3 Johnstone f-t. W J.: Philosophy and Argument. (Penns.) 1959. Rorty R.: The Linguistic Turn. Recent Essays in Philosophical Method. Chicago/London 1967. Urmson J. O.: Philosophical Analysis. London 1956. 2 wyd. 1969. Schnadelbach H.: Reflexion und Diskurs. I:'ragen einer Logik der Philosophie. Frankfurl/M 1967 (zwłaszcza rozdz. IV). _.. , _..._.__ Indeks nazwisk _.,.."~ .~..."~. Adorno 'IOeodur W(iesengrund) (1903-l·)69) 2l, 23, 34-3S, 38, 43, 49, 99, 235, 245, 385, 416~17, 423, 428, 448-449, 490, 500, 547, 580, S82-583, 667, 685 lllUGI1 11w111J 117L1~ /YL Albert Wielki (1193('!)-1280) 66 Aleksauder z Afrudyzji (uk. 2()0 po ('Im.) 76, 730 Ambruiy (334-397) 472 Anaksagoras (50(~428 przed Chr.) 105, 116, 298-299, 508 Anaksymenes (ok. 58S-525 przed Chr.) 62 Anscombe I:lisabeth 265-270 Anzelm Kantuareński (10_i3-11()9) 77 Apel Karl-Otto (' 1922) 22, 24-25, 40, 134, 331-332, 364-365, 497-500, S9(>-591, 603, 745 Arendt flannah (1906-1975) 361, S76 Arvon lłenri ('1914) 21 Arystoteles (384/3-322/1 prced Chr.) 24, 49, 51, 53, 61, 64, 66-70, 72-78, 82, 88, 102, 104, 109-111, 11(>- 119, 122-127, 129, 131-134, 140, 142-143, 146-148, 150-155, 173, 181, 185, 198-199, 201, 202, 204-205, 227, 243-248, 250-251, 259, 274, 282-283, 285, 289-293, 297, 301-303, 321-323, 329, 335, 342-345, 347-349, 354, 356-357, 362-363, 368, 379, 388, 413, 419, 434, 468-470, 487-488, 504, 511, 515, 517, 519, 521, 525- 529, 531, 534, 540, 593, 647, 656, 686, 690, 729-734, 740 Augustyn (3S4-430) 55, 77, 80-tSl, 125, 127-128, 141-142, 344, 364, 389, 413, 470, 475, 516, 686 Ausborn-Brinker Sandra 589 Austin John L. (1911-1960) 134, 159, 166-167, 170, 183, 620, 623, 709 Ayer Alfred Jules (191Q-1989) 295, 619 Bachmann Ingeborg 653 Bacon Francis (1561-1626) 478, 485, 531, 533-535, 670-671 Bacon Roger (1214-1294) 653 Barth Karl (1886-1968) 440 liaruzzi Arno 442 Buttcux ('harles (1713-1780) 394, 402 Baudelaire ('hnrles (1821-1867) 629 Raumgarten Alexandcr Gultlicb (1714-178(1) ,l7 Raumler Alfred (1887-1968) 34 liecker Werner (' 1937) 3S7 Benda Karin 32 Benjamin Walter (1892-1940) 23, 35, 428, 448-450 Bentham Jeremy (1748-1832) 324-325, 343 Bergson Ilenri (1859-1941) 578 Iłerkeley George (1685-1753) 609, 693-696 Ilernard z C'lairvaux (1091-1153) 472 liirnhacher Dieter ('1946) 20 Bloch Ernst (1885-1977) 35, 434, 441, 548, 650, 667-668 Blumenberg Ilans ('1920) 428, 451-453, 505 Bollnow Otlo Uriedrich (19(13-1991) 486, 488, 493 Bonhoetier Dietrich (1906-1945) 440 Bourdieu 1'ierre P8lix (' 1930) 393 Brandt Richard B. 326 Brentano Franz (1838-1917) 161-162, 184-186, 631, 718 Brzozowski Stanisław (1878-1911) 16 Buber Martin (1878-1965) 429 Bubner Rudiger ('1941) 603 Bultmann Rudolf (1884-1976) 440 BurckhardtJacob (1818-1897) 470 Burger Peter 418 Burke Edmund (1729-1797) 399, 414 Camus Albert (1913-1960) 23, 36, 428, 445-448 Carnap Rudolf (1891-1970) 35, 94-95, 171, 187, 189, 221, 224, 594, 613, 616-619, 626, 637, 741 Carrier Martin 716-717, 720 Casmann Otto 478 Cassirer Ernst (1874-1945) 464, 496-497, 500, 612 Chisholm Roderich ('1916) 641 ,r' Indeks nazwisk Chomsky Noam Avram (` 1928) 133, 607 ('hurch Alonzo 577 (:hwistek I~eon (1884-1944) 17 ('omte August (1798-1857) 658 ('ondillac I?tienne Aonnot de (1715-1780) 443, 6()6 ('ondorcet Marie Jean Antoine de (1743-1794) 128, 490 (~ceron Marek 'ILliusz (106-43 przed Chr,) 73, 102, 108, 465 l7anto Arlhur ('oleman (` 1924) 9S, 269 Darwin Karol (1809-1882) 574, 702 Davidson Donald (' 1917) 171, 18l-183, 267-273, 276-282, 601-603, 624, 626, 636, 640, 642, 715 Demokryt (ok. 46(~371 przed ('hr.) 110, 123, S14 Descartes Rene (Kartezjusz) (1596-1650) 55, 77, SO~iS, 87, 89-90, 94, 106, 111, 129, 143, 209-2I0, 3()6, 434, 487, S 17, S 19, 591, 609, 665, 683-686, b95, 697-701, 705, 709-710, 717-720 Dessauer Friedrich (1881-1963) 655 Detel Wolfgang 19, 26, 197 Dewey John (1859-1952) 121, 139, 190, 489 Diderot Denis (171_'ł-1784) 490 Diesel Rudolf (1858-1913) 660 Dilthey Wilhelm (1833-1911) 130, 493, 552, 578, 580 Diogenes I,aertios (111 w.) 466 Diogenes z Apolonii (ok. 490 przed Chr.) 467 Dionizy Aeropagita (V w. przed C'hr.) 474 Droysen Gustav (1838-1908) 128 Duhem Pierre (1861-1916) 26, 22S Dummet Michael (·1925) 145, 636 Duns Szkot Jan (między 1266 i 1270-1308) lOS Durer Albrecht (1471-1528) 390 Durkheim Emile (1858-1917) 369 Diels 60 Eckhart J. 25, 108 Elias Norbert (1897-1990) 569 laupedukles (uk. 49(1-430 przed ('hr.) 21, 474, S I I I~ngels 1·'ryderyk (182(1-l89S) 18, 3S, 33(~ -331, 347, 359 i?pikur (342/l-271/0 przed Chr.) I10, 123-124 1?razm z Kotterdamu (1465/6 lub 1469-1536) 4?Z 1·ahrenhach llelnuu 36 Ivario Barlholomco (140(!-1457) 472 Feuerhach Ludwig (1804-1872) 433, 44(l, 567 Iveyerahend I'aul K. (1924-1994) 26, 41~2, 135, 192, 232, 603, 714 Fichte Johann Gottlieh (1762-1814) 87~i9, l 13, l l6, 120, 124, 435-436, 565, 700 Ficino Marsilio (1433-1499) 474, 476 1·iedler ('onrad (1841-1895) 499 Field llartry (·1946) 182 1·ranklin Benjamin (1706-1790) 227 Inege Gottlob (1848-1925) 17, 35, 40, 142, 145, 148, 154, 156, 160-161, 166, 171, 594, 612-614, 616, 618, 627, 632~33, 635, 701 1·reud Sigmund (1856-1939) 107, 11Ś, 121, 124-125, 440, 445, 505, 574, 702-703, 718 1·reyer Iłans (1887- 1969) S$0, 648 Fromm Erich (1900-1980) 490 (iadamer Ilans-Georg ('1900) 130, 393, 603 Galilei Galileo (Galileusz) (1564-1642) 206-207, 529, S31-534, 536, 539, 651 Garve Christian (1742-1798) 51 Gehien Arnold (1904-1976) 486, 489, 491-492, 494~95, 497, SS2, S7S, 580, 661-663 Gellner Ernest 4S Gethmann Carl Friedrich (·1944) 734 Glucksmann Andre ('1937) 39 Gluer Kathrin S89 Gódel Kurt (1906-1978) 618 Goethe lohann Wolfgang (1749-1832) 404, 408, 410, 435, 451, 568, 571 -~ Ol~ an Alvin 266 ófamseT'Antonio (1871-1937) 16 Indeks nazwisk Urice 1'aul 11. (1913-1988) 62(l, 629, fi39, 64() (~rzegurz Nysseńczyk (325(335)_394) 472 Ilabermas Jurgen (`1929) 15, 'Z2, l4-25, 40, 46, 51, l34-I35, 19(l, 245, 285-Z86, 331, 365, 428, 442-443, 451, 45_t-45(>, 488, 49(1, 576, 580, 636, 64(1, 661, 7U1 Ilalurlluns (1879-1934) 221 Iłamann Johann Georg (173(!-1788) 13(>-132, 497, 59 3, 6(lfi Ilamlyn t)avid Walter (`1924) 27'Z llanslick I?duard (1825-1904) 397 Ilare Richard Mervyn (' 1919) 95, 296 Ilart Ilerbert Lionel Adulphus (`l9(17) 357 Ilarlmann Nicolai (1882-1950) 328, S4l I łastedt Iłeincr 2U, 715, 718 I łayek Fricdrich A. von (` 1899) 357, 376 Ilegel (:eorg Wilhelm (177(l-1831) 23, 26, 28, 33, 35, 48, 54-55, 58, 65, 67, 73, $Z, 85, 88-t39, 91, 101, 10_3-104, 106, 108, ll3-114, I16, 120, 124, 127-129, 144, IS9, 309, 344, 383-384, 404-413, 418, 423, 433, 435-439, 444, 4S8-459, 475, 488, 509, 52(1, 561, 565, 567, 668, 7(N)- 701, 705, 720, 733, 74 ~744 tleidegger Martin (18$9-1976) 21, 25, 34-36, 103, 130, 146, 148, 150, 152, 432~133, 492, 509, 582, 603, 6S1- bS2, 685, 705, 720, 741 Ileine Iłeinrich (1797-185G) 86, 171 Ileintel Erich 444 Ilempel Carl Gustav (·1905) 224, 704, 711, 738 llen~stenberg Llans-l~uard (»1904) 486 Ileraklit (ok. S44-483 przcd ('hr.) 60, 102-103, 106, 116, 357, 381, 506, 511, S16 Iłerbart Johann 1'viedrich (1776 J841) 80 lierder Johann Gottfried (1744-1803) 128, 131-132, 4(13, 435, 464, 479-1186, 489-490, 497, 569, 593, 604, 606-607, 662 llerodot (ok. 484-424 przed Chr.) 60, 126 iłezjod (ok. 700 przed Chr.) 61-~2 Iłobbes lńomas (LS88-1679) 110, 119, 124, 143, 248-249, 336, 341-342, 345, 347-348, 350, 354, 362, 368, 540, 687, 692, 711 Ilulfe ()lfricd 75 Ilolenstein lilmar (`1937) 597, 6(18 I lolzhey I IeInuU (` 1937) 49 I lunwr 5l4 Ilorkheimer M:ut (1895-1973) 34-3S, 38, 53, 99, '?45, 361, 441, 49t1, 580, 582, b67 Ilornsby Jenniler 266 Ilumłroldt Wilhclm von (1767-1835) 13(~ -132, 49(l, 571-572, 577, 579, 591-594, 599, 6(14-6()7, 610, 644 Ilume 1)avid (1711-1776) 25, 21(l, 249, _i3fr-337, 357, 359, 365, 367-3fi8, 392, 487, 4$9, .50_5, b93-694, b9lr(r98, 725-727 Ilunrlt Magnus (1449-IS19) 477 Ilusserl 1?dmund (1859-193g) 17, 34-35, 18S-186, 541, 699 Ingarden lunum (1$93-197(l) 17 Israeli Izaak l59 J:rcohi Fricdrich Ilcinrich (1743-1819) 435~36 Ja111C5 William (1842-1910) 121, 139, 190 Jasche G. R. 44, 161 J:ISI)CfS K:trl (1883 1969) 34, 36, 71 Jcan 1'aul (Johann 1'aul Ivriedrich Richter) (1763-1$25) 404 Jezus 71, 338, 436~37 Johnsou Samuel (1709-1784) 399 Jonas Hans (1903-1993) 329-330, 513, 579, 674 Kant Immanuel (1724-1804) 20, 23-25, 28, 31, 44~7, 5(1-54, S6, 67, 73-74, 79, 82_95, 106, 108, 112-114, 116, 119-125, 127-133, 159, 161-162, 251-2SS, 284, 309-315, 325, 33(l, 336, 341, 34&-350, 354, 357, 365, 370-371, 383-384, 391~01, 414, 419, 435-436, 4G4, 476, 478-479, 487-488, 490, 492, 494-495, 497-499, 504, 507, S1S-517, 520, 533, 536-54I, 546, 553, 564-572, 587, 591, 594, 607~08, 611-612, 615, 624, 655, 677, 683, 687, 693~94, 697-701, 709, 733, 743, 74S-748 Kapp Ernst (1806-1896) 664 752 li 753 Indeks nazwisk Kartezjust, Ir.Urc I)cscaftcs Kcpler Johannes (1571-163(1) SI(1, 517, 519-_534 Kierkegaard Sttren Aabyc (1813-18SS) 36, 309, 31(r318, 389, 420, 437, 442, 444-445, 49(1 I1I111111CfIC I IC1117. 4-5 S Klages I.udvig (187Z-1956) 99, 135, 579 KIealltC$ (III w. przed ('hr.) I114 Kleist Ileinrich mm (1777-1811) 86, 591 Kodalle Klaus Mi<:h:u~l ('1943) 14, 20-23, 428 Kóhler Wolfgang (1887-1967) 488, 664 Kołakowski I.eszck (' 1927) 16, 27 Kopernik Mikołaj 8S, 702 Korsch Karl (1886-1961) 16, 35 Kraus Karl SS4, 6(18 Krieck I?rnst (1882-1947) 34 Krins~ts I lermnnn (' 1913) 332 Ksenofanes z f:lei (58t1/77-485/80) 53, 62, 103, 465 Ksenofont 64 Ksenokrates 434 Kuhn 'Ihomas S. (·1929) 26, 41, S9, 192, 227, 232, 6()3, 68S Kunne Wolfgang 19, 138 LakalOS łmre (1922-1974) 233 I~aktancjusz (ok. 2S0-317) 472 La Mettrie Jilien Offray de (1709-1751) S17 Landmann Michael (1913-1984) 464, 466~68, 487-488, S47 I_ao-cy SS6 Lavoisier Antoine Laurent (1743-1794) 227 Leibniz Ciottfried Wilhelm (1646-1716) 111-113, 123, 143, 304, 398, 435, 442, 487, 617-618, 624, 626, 692 Lenk Hans ('1935) 42 Lepenies Wolf ('1941) 486 l.essing Gotthold Ephraim (1729-1781) 128, 379, 394, 413, 435, 453, S65 Litt 7heodor (1880-1962) 486 I~ocke John (1632-1704) 108, 111, 123, 336, 341, 345, 348, 3S0-354, 362, 369-370, 374-376, 476, 487, 609, 635, 693-G95 1_mrenz Kuno (' 19 32) 734 I.urenzcu Arnolcl K_ I). 32 I.urenzen I'aul ('l9lS) 37, 42, 734 I.otz Jolntrtrus ł3. 4-32 Lliw Reinhnrcl S79 Ltiwenth:tl Lco (191H!-1992) 49I1 t.owuh Karl (1259 /-19 / i) S 19 l.ubhe f Icrmann (' 1927) 47, 99, 4 31 I.uhm:m Nikl;vs ('1927) I(17, 552 l.uk:ic.~ Gyi5r8y (1885-1971) 34W6, 416, 548, S8(I, 582, 7(łl l.uter Martin (1483-1546) 108, 125, 336 Macklin IW th 272 M.dinowski Rronisław (1884-1942) 55'2 Manetti Gianozzo (1396-1459) 472 Munn 'Ibmasz (1875-19SS) S73- 574, S78 Marcuse Ilerbert (1898-1979) 3S, 38, 245, 421, 4S(1, 670 Marck Aureliusz (121-180) 465 Msuks Karol (1818-1883) 3S, 38, 5ł, 116, 120, 124, 128, 245, 285, 309, 347-348, 351, 359, 433, 440, 49(l, 548, 561, SfiS-567, S81-582, 668-670, 701, 733 Marquard Odo ('1928) 451, 453, 4723-479, 486 Martcus Gkkehard ('1943) 19, 27, 32 33, 589, G83 Maupertuis I'ierre L. M. de (1698-1759) 6()6 Maurer Rcinhart S76 Mead (:eorg Ilerbert (1863-1931) 708 Melden Abraham Irwing 272-273, 27S Melito z Sardes (11 w. po Chr.) 472 Meyer-Abich Klaus-Michael ('1936) Sll Mikołaj z Kuzy (Kuzańczyk) (14(I1-1464) 108, 476, 516 Mil) John Stuart (1806-1873) 323-325, 357, 6S8 Mittelstraa Jurgen ('1936) 716-717, 720 Montaigne Michel 1?yqucm de (1533-1592) 478, 689 Montesquieu Charles de Secondat (IS33-1592) 37S _-, ~oo.re George E. (1873-1958) 3S, 95, 162'f~r$, l~f; 293-295, 324, 612, 620 Indeks na~wisk Morris Charles W (19t11-1979) fi37 Mullcr M:uc ('19t16) 486 Munzer'1'hunr.vs (1489-1525) 67t1 Nagel 'lhomas 7l7 Narski Igur Sergejewic~. (' 192(1) 79 Nelson 1_conard 357 Nemezjusz z I:mezy (V w.) 472 Neurath Otto (1882-1945) 35, 187-189, 221 Ncwtou Isaac (1643-1727) 67, 2'27, 529, 536, 685, 694 Nictzsche łrriedrich (1844-19(Hl) IS, 21, 24=ZS, 116, 121, 124-IZS, 139, 3(19, 312, 318, 32CF-3?1, 384, 386, 4(I1, 4l(l, 417, 42()-421, 433, 44(1, 444, 49(I, 546, 563, S72-574, 57(rS83, 599, 6()9 hł 1, 687, 7()S, 716 Nizolius Marius (1488-1567) 475 Novalis (Iniedrich von Iłardenberg) (1772-1801) 415, 436 Nowcll-Smith I'atrick Ił. ('1914) 296 Oehler Klaus (' 1928) 4(l Ogburn Willianr (1886-1959) 6S6 ()ppenheim 1'aul (1885-1977) 738 ()rtega y Gasset JosG (1883-1955) 15, 664 1'acttold Ileinz 20, 464 1'arntenides (ok. S40-48(l przed ('hr.) 62, 69, 74, 103, 109, 146-147, 522 Pascal lilaise (1623-1662) S30-S31, 733 I'assmore John ('1914) 726, 740, 744, 747 Paweł, św. 104, 125, 335, 337-339, 473 ł'eirce Charles Sanders (1839-1914) 39~0, 121, 190-192, 475, 498, 603, 612, 637 Ycters Richard S. 272, 27S petrarka (1304-1374) 472 1'ico della Mirandola Giovanni (1463-1494) 464, 469-477, 670 Yitagoras t Samos (S90~k. 490 przed Chr.) 61, 474, S06 1'lace U. 'I: 712-714 l'laton (427-347 przed Chr.) 49, S3, SS, 62~3, 6S-78, 80, 88, 103-104, 109-110, , 113-117, 123-124, 127, 146- 150, IS2, IS4-ISi, l9F~199, Z()4, 289, 298-3(14, 323, 335-3 3l, 33Fi=339, 343-345, 37t1, 379 _i81, 383, 18S---387, 389-391, 402, 4(14, 4(18, 413, 419, 434, 458, 466, 468, 47ł1, 474, 488, 5(14, 506, 5111, 516, 52]_5'26, S'Z9- S3(l, 534, 536, 539, 558, 595, 629, 632, 647, 655, bbG, b / l, 02525, /411, %9G-%9 i, 7v i, 747 1'lessncr IłetnuUh (1892-1985) 34, 479, 483, 486-489, 491~94, 497-498 1'lutyn (2()S=27(J) 3(li, 434, 468-469 1'mpper Karl łtainttutd (1902-1994) 26, 35, 68, 171, 181-182, 216, Zl9-220, 357, 44_3, 619, 733, 742 1'urtmann Adolf (1897-1982) 486 1'rauss Gcrold 'ZS 3-2iS Yrior Arlhur Norm,n (`1914) 1S8 1'rotagoras z Abdery (48S-41() przed Chr.) 63-fi4, 384, 466, S57 Yutnam ililary ('1926) 145, 190, 636-b37, 714 C2ucsnay Pran4tris (1694-1774) 346-347 Quinc Willard vau Orman ('1908) 26, 177, 191, 2'ZS, S94 595, 6(H)-602, 6(77-fi08, 616, 6Z4-626, G36 Radcli(fe-lirowu Alfred R. (1881-1955) S52 Hahner Karl (1904-1984) 4-32 Rainwndus Sabundus (t436) 472 Ramsey h'rank (1903-1930) 1S6-158, 167, 17l IZawls John ('1921) 326-327, 346, 371 Keichenbach Ilans (1891-1953) 3S Rciner Ilans ('1896) 328-329 Kickert lleinrich (1863-1936) 128, 552 Rimbaud Arthur (1854--1891) 416 Ritter Joachim (1903-1974) 39, S75 Rorty Richard ('1931) 1S, S2, 190, 612, 694, 706, 714 Ross William David 29S Rothacker Erich (1888-1965) 486, 489, 497, 547 Rousscau Jean Jacyues (17I2-1778) 100, 344, 355, 357, 370, 419, 480, 546, 560-567, S70-573, 579, 581, 606 754 ; 755 Indeks nazwisk Russull licrtrand (1871-19711) 17, 35, 4(1, 1 39, 155, 163-166, 1G8- l7tl, 19Z, 61?, 618-614, 701, 741, 74_3 Ryle Gilhert (19(10-1976) 272, 620-6Z2, 624, 626, 7()9-712, 744, 747-748 Sachsse l lans (' 19116) 669 Sapir I~.duord (1884--1939) l3(l, 592--594, 598 Sartre Jcan-1'aul (19(1S-1980) 36, i8, 140 Schac(ller Itichard 432 Schafer I.uthar 10, SUS Schcler M:uc (1874-1928) 328, 3Ś7, 486~94, SOS, 563 Schelling Fric~rich Wilhelm .loseph (1775-1854) 88, 113, 289, 304-3()8, 311, 415, 435-436, 49(1, 52(1, 541, 7(łfl Schelsky Ilelnnrt (1912-1984) 58(1 Schiller loietlrich vun (1759-1805) I22, 124, 128, 419-421 Schillcr l~erdynard (',nning Scult (1864-1937) 121 Schlegel August Wilhelm (17ti7-1845) 4(13, 606 Schlegel 1·ric-drich (1772-1t329) 415~16 Schleicrmacher Ivricdrich (1768-1834) 13(1-131, 436 Schlick Moritz (1882-1936) 35, 185-186 Schnadelbach Ilerbert ('1936) 19-Z0, 23, 26-27, 32-33, 48, 55, 57-58, 107, 449, 546, 701, 725 Schneider Hans Julius 627 Schopenhauer Arthur (17R8-1R60) 24, 1(17, 121, 125, 135, 422, 490, 565, 577-578 Schulz Walter ('1912) 42 SchweiVer Albert (1875-1965) 579 Schwenuner Oswald ('1941) 331-332 Searle John R (' 1932) 263, 593, 610, 628, 718 Sellars Wilfrid (1912-1989) 190, 6l9 Seneka Lucius Annacus (3 r. przed Chr.-65 r. po C'hr.) 478 Siculo Cataldo (XV w.) 472 Simmel Georg (1858-1918) 128, 546, 578, 580-582 Skinucr liurrhus I~re~eric (' 19(14) 584, 7(13 Smart John Jamicscm ('arswell (·192(1) 325 Smith A~:uu (1713-179(l) 357 Snmhalla ('uk. l9(I(1) 46S Smkr:ues (469-399 pri.cil ('hr.) 4(l, 61W 6, 6), 7;_74, 11 fi -117, ! 4(1, 147, ! 54, I6(1, 172, 289, 298 -299, 338, 364, 379, 381--381, 391, 443, 4t>it, 719, 743, 745 Sulun 61) Slr.wmann Kubcrl ('19?7) 44? Spengler f)swalil (188()-1930) 546, 57~-574, 576, 648 Spinuza li:uuch (licnedykt) Oc (I(>_;'Z-1677) 11 l, 116, I I8, 143, 3(15, 435 Stegwiiller Wulfgang (1913-1991) 94, 542, 737 Stenius 1?rik 611 Slevensun C'harles I.eslie ('1)O8) 295 Str:wl3 Uavid Friedrich (l8(I8-1874) 572 Strawson 1'eter ł~rederick ('1919) i54, 166 -167, 34(l, 620-621, 640, fi98 Striiker I:lisabeth (' 1928) 492 Su(imilch Johunn 1'eter (l7(17-1767) 479, 606 Szkłowski Wiktor (1893-19ii4) 397 Szyszkin Aleksatnder 1·. 33l 'lales z MileUl (64()/39-546/5 prze~l ('hr.) 61~2 'I:Irski Alfred (19(ll-1983) 145, 153, 170-177, 179-183, 187, 616, 636 Idtarkicwicz Władysław (1886-198(1) 386 ~I imajos z I .okri 471 `lómasz z Akwinu (1225-1274) 23, 66, 77, 105, 141-143, 159, 161, 185, 302-303, 47(l, 475 Topitsch Ernst ('1919) 525 'lóuhuin Stephen l~clclston 26, 41, 232, 296, 734-737, 739, 746 'liendelenburg Friedrich Adolf (1802-1872) 148 7tier Jost 597 7łoeltsch Ernst (1865-1923) 128 _ ens~ at Ernst ('1930) 719 'IL - ~des Indeks nazwisk Via~ CiI:lI116atISta (1668-1778) 6(16 Voltaire (właśc. Inan~is Marie Arouet) (Wolter) (1694-1778) 67, 128, 490 W:lIS111aI1I1 Priedrich 35 Walicki Andrzej ('1933) 16 Watson John 13. (1878-1958) 703 Weber Max (1864-1920) 14-16, 99, 1(17, 119, 134, 235, 249, 340, 359, 361, 373, 44l-442, 548, 577, 580, 582, 654, 666 Weischedel Wilhelm (1905-1975) 43'Z-433 Wei~sacker Carl IoieJrich von (' 1912) 42 Wellmer Albrecht (' 1933) 490 Welsch Wolfgang 549 Werner Gabriela 32 Werner Gunda 32 Werth Reinhard 715 Whitehead Alfred North (1861-1947) 40, 94, 618, 741 Whorf l3enjamin 1_ee (1897-1941) 130, 592-594,598-599 Winckelmann Johann Joachim (1717-1768) 408, 410 Windelhand Wilhelm (1848-1915) 552 Willgenstein 1_udwig (1889-1951) 24-25, 34, i6, 411, `lll-yi, 1 St~- 151, I3o, ló_~lói, ii(i, 43(1, 455, 59(l, 599, 608, 610-b16, 618~24, 626-G28, 633, 635, 637~38, 640-642, 685, 687, 705-709, 711, 717-718, 741, 747 WiiIfHin Ileinrich (1864-1945) 397 Wright (ieorg Ilenrik von ('1916) 282-283, 296-297 Young I;dward (1683-1765) 399 7xnon (ok. 336-264 przed Chr.) 124 Ginunerli Walther Ch. ('1945) 49 Zinunermann Jórg 20, 95, 379 _ .: x Indeks rzeczowy Absolut 22, 28, 4l, R8, 106, 120, '232, 30R, 383, 385, 415, 420, 430, 435, 436~41, 444, 44(r-452, 457-45R, 493; to, co absołutne 428, 479; a. a destrukcja 437; a. a jedność 42R; :vbsoluln:mictwwność 433: :tbsolutna prawda; tcoria a. 436, 444, 495 uialhesis, poslrieienie zmysiowe 103, 110, 385, 419, S09 aksjomat 201, 20R afe!lreiu 140 antropologia 57R; a. (ilozo(icrna 28, 4S, 465, 467-46R, 478~79, 48fr-493, 495-496, 5(H)-501, 505, 547, 604, 608, 662; u. kulturalna 130, 547, 552; a. pragntatyczna 464, 477~78, 553; a. przedfilozo(iczna 464-465; a. znrysłow 483; anlrołutlogiczny fenomenalizm 466 antyoumia 172, 507, 743, 745; a. semantyczna 172-173, I80; trzecia a. 284 urche 292 argumeotacja 135, 201, 211, 235, 286, 326, 379, 726, 734, 735-736; a. analitycina 73(r-740; a. ekologiczna 519; a. entpirystyccna 392, 746; a. filozoficr.na 372, 623, 725-726, 74R; a. Kartezjusza 690; a. logiczna 391, 746; a. ontologiczna 435; a. racjonalna 384; a. substancjałna 736-740; figury argumentacyjne: petitio principii 742, 747; reductio ad absurdum 742-743, 747; regressus in inftnitunt 742, 747; kontekst argumentowany 384; struktury a. 735; tcoria a. 467 aHysta 389, 407, 416 autonomia 81, 252-259, 284-286, 314-315, 321, 337-338, 346, 418, 531, 549, 554, 570, 719 435, 43R, 44(L 446, 451, 457-458, 471, 473-477, 4R0, 506, 512, 530, 554, 55R-559, 564, 629, 671, G86~t87, 690, 692, 696; łi. j:vku ltrojekcja 44(1; li. a bezwarunkowy sens 441: Ił a Illd~n, ?99 brcydula 3R1, 412--014, 417~1R IryUhycie 63, 69-70, 73, 76, 7R-79, R9, 94-95, 9R, 101-ł04, 109, 119-I20, 291, 30(i-303, 3(K~, 308-309, 328- 329, 381, 3RS, 3R8-3R9, 432, 439, 441, 444, 450, 455, 45R, 4G7-468, 472, 493, 496, 505-506, 525, 590, 594, 711, 71_5, 72(1-721; bycie człowiekiem 494; bycie osoh:l 443; hycie przyrody 514-515, 51R; hycic jako troska 43R; być 147-14R; h. poza relleksjet 437; h. w przyrodzie 521; teoria b. 82; nicl>yt 69 Chrześcijańslwu 442, 456 czlowiek 45~6, 63, 101-102, 1f15, 107, 118-119, 122, 246, 251, 254, 299, 3U8-311, 314, 319, 325, 347, 354, 370, 3R4-385, 389-390, 420, 422~23, 433-434, 440, 446-447, 452, 458, 464, 466-474, 477-~494, 499-500, 50S-517, 531, 534, 536, 540, 543, 551, 554, 556, 559, 561-567, 577-578, 605, 60R, 647, 649, 653, 662-663, 669~72, 695, 719, 721; cielesna centryczuośe cz. 498; ekscentryczna porycjonalność/usytuowanic cz. 492-493, 498; egzystencja ez. 419; godność cz. 372, 464, 469, 471-473, 477; naturalizacja cz. 561; cz.-maszyna 517; cz. jako anunal syrnGolicum 49G, G05; tcoria cz. 464, 466, 49G; cz. jako zoon lógon echon 605; homo faber 517; homo nrensura 466 Daimbnion 65 Behawioryzm 638, 641~42, 683, 701-704, decy;jonizm 119 711-712; b, filozoficzny 703; b. logiczny deontologia 321, 329; deontologiczna zasada 703; b. metafizyczny 703; b. metodologicz- sprawicdliwości 326 ny 703-704 determinizm tecbnologiczny 675 Bóg 23, 63, 76-77, 81, 86-ó7, 101-107, 111- dialektyka 18, 71-73, 89, 113-114, 324, 379, -112, 119, 127, 206, 208, 302-312, 321 ~406; 4,~, 439, 4ó8~69, 473-474, 493, 499, 384, 388, 390, 419--420, 428-430, 432-433, 501, 599, 641, 647, 669; d. absolutna 439; d. /urtu syntlxtlicznych 499; d. łleglowska 1(13; d. negatywna 23, 44R; d. piękna 379; 3 w t te at izm .._ dialektycm y I g Yw diaiog 40, 38(~381; dialugowo-dialektyczne , ~~ . . . 3R0 rozpatrywanic 1 yknn _ dianoia 109-ll(1 dobnt/y /t, /v, /i, ve, ii~, ii,.;, 2(iv, 2YG, 257, 289-309, 313-332. 352, 413, 419, 436, 448, 5]0, 513, 523, 526, 544, 557, 567; d. absolutne 320; d. instrumentalne 296, 312; d. uutralne 302, 3l2-313, 329-330; d. najwyższe 299, 30'J-312, 322, 330; d. nieogmniczoue 317; d. powszechne 323, 465, 534; dobra kulwry 4G7; idea d.300- 302; dystrybucja dóbr 342; kategoria d. 290-292, 296-297; kwantylikacja d. 324; teorie d.: dcontologi<;zna 313, 3lfi, 31R, 32(I; tcleologiczna 3l 3, 321, 329 doskonałość 244, 304, 322, 446, 522 duświndczeuie 72, J 1(1-113, 126, 130, 202-203, 208, 220, 235, 309-311, 324, 384, 389-390, 400, 432, 436, 443-449, 457, 484, 487, 490~97, 501, 510, 512, S36-537, 539, 549-551, 590, 593, 601, 655, 659, 687, 69S-696, 69R-700, 725, 748; d. empiryczne 202, 209-210; d. estetyczne 391- 401, 406, 413-414, 417-424, 495, 499-500, S 10; d. estetyczne pierwotne 406; d. mentalne 709; d. naukowe 496, d. transcendentalne 432; d. wewnętrzne 111; d. afirmacji 433, d. dzieła sztuki 399; baza d. 618; d. plura- lizmu 550-551; d. świata 23-24, 77-78, 82-83; przestrceft d. 492; relacja teorii i d. 212, 215, 453; symboliczna struktura d. 496; warunki moiliwości d. 84, 86, 88, 432, 590; konsens d. 324 dowód 110, 199-201; d. tuatematyczny 201; d. ontologiczny na istnienie Hoga 77, 8ó-87, 435, 446, 696, 699 dualizm 115-116, 118, 123-125, 233, 478, 494, 690-692, 699, 713, 744; d. językowy 710-713, 717; d. schematu i treści 601; d. światów 744; nowy d. 709 ducó, -owość 107-108, 124, 384-385, 388-390, 405, 43tr-441, 450, 483, 489, 567, _ ..._. _ _~~f ~. Incleks rreczowy 579, SR1, 594, 647, 688, 692-b93, 700, 703, 716, 744; d. ahsolutny 108, 405-407, 438, 7lH); d. czasu 430; d. ohiektywny IOR, 438; d. suhiektywny IOR; intencjonalność d. 641; ntetafizyka d. 40i; najwyisza fornta d. 407; ostezJ(IIOH,Ia d. 4R3; sztuka ~.. ~.'; ' ::L,..,: ;.';:;::c;::;: ^.:0 dyskurs ~95, 101, 109, 295, 332, 379, 383-3R5, < < 3 3 1 J8 7 4 -44_ enU c n _ )( , _ , 41 , 42 , d. urgum a yJ Y 326, 3_ 31, i84; d. estetyczny 380, 394, 395, 39R, 410, 423; d. lilozulicu.ny 3R3, 429~80; d. komunikatcyjny 22; d, krytyki kul SSSw SR3-SR4~ tury _ . , d. kultur krytyczuy . , dyskursywnuść j4zyka i ntyślenia 435 dziaianie 4l, 44, 5U, 7S, 81, I(11, ( lS-ł 16, 11R-I19, 123-125, 133-134, 233, 23R, 243-258, 261, 2fi3-302, 31(1, 315, 322-328, 33ł, 3i5, 337-340, 349, 357, 3G(~3G1, 365, 432, 435, 437, 447, 448, 453, 455-466, 48R, 491, 493-494, 527, 542-544, 570, 637, G39, G84, 708; dz. bazowe 269; dz. etycznie dubre 244-245, 250-252; dz. instruutentalne 286; dz. kotuunikacyjne 134-135, 2R6, 453, 456; dz. spoteczne 284-ZRS; dz. sprawiedliwe 337; dz. techniczne 656; autonomia dz. 50, G5, 103, 132, 243, 251, 2R4; identyczność~dentyfikacja dz. 26R- 270; maksynta dz. 349, 365; podmiot dz. 251; teoria dz. 248-251, 254-260, 271, 278, 284, 365, 495, 497, 576, 615, 637; nowoezesne teorie dz. 24R-249; racjonalność teorii dz. 284; typy dz. 495 dzieło sztuki 397-400, 407, 409, 412, 416, 423, 581 Egzystencja 69, 443, 445, 448, 455, 721; dysfunkejonalnośe e. 441; seus e. 445 egzysteocjalizm 36-39, 107 emancypacja 22, 245, 431, 443, SSO, SG6 emotywizm 295-296 empiryzm 77, 110-111, 208, 210-212, 215, 384, 392, 404, 406, 601, 624, 705, 725; logiczny e. 17, 211, 541, til3, 620, 623, 636, 703, 707; nowy e. 26; zawartość empiryczna 2ltr-217, 224, 239 759 Indeks rzeczowy esencjalizm 384-3R5 esletyka 379-38U, 383, 397, 399, 404, 41U, 413, 4l7-418, 421, 499-5(lU, 509-SIU, SIB, 521, 535, 564, 614; e. empirystyczna 392, 399, 4(IZ, 414; c, filozofirzna 4117, 412, 416; e. f Icglowska 384, 4U5, 417; e. idea- ilaiy,l.ua ·lió, c. IVW itlllycGll;t 41 i, 4:,G; e. negatywności 416-417; historia e. 379; I ekspresja estetyczna 4(19; ocena estetyczna 391-392, 395; rel)eksja estetyczna 4(X~, 408; sfera estetyczna 437; stan estetyczny 396, 401, 419; upodohanie estetyczne 395, 397; estetycacja 414 ; etyka 76, 79, 88~i9, 118, 122, 244, 255, 259-26(1, 284, 289, 303, 314, 33(~332, 341, 446, 468, 473-474, 478, 495, 499, 518, 553, 564, 56fr-567, 614, 683, 718-72U, 745; e. ekologiczna 511; e. normatywna 120, 289; e. techniczna 677; e. dyskursu 331, 365; e. pr2yrody 424; etycznośe 338-339; metaetyka 289-29U, 293 etykieta 369-371 Falsyłikacja, -owanie 217-218, 228, 357, 498, 748; I'opperowski model Ftlsyfikacji 748 fakt 16'2-168, 170, 182, 198, 201, 208, 229, 231, 263, 505; f. rozumu 253; epistetuicr.ne stany faktyczne 236 tenomenologia 17, 35, 541, 629; f. techniki 651 tilowlia 16-18, 31-32, 41-44, 69-7U, 73-74, 81-82, 88, 9()-91, 93-95, 104, 1U6, 116, 119, 122, 129, 210.211, 243, 294, 306, 347, 383, 405-406, 416, 428-431, 437-439, 451-~53, 467, 474- 476, 478-479, 487, 511, 520, 541-542, 546, 561, 564, 589, 594, 599, 609, 613~14, 620-621, 623, 628, 647, 693, 700, 702, 725, 728, 739- 741, 747-748; f. akademicka 35; f. analityczna 34-35, 37, 39-40, 50, 84, 94, 148, 171, 589, 608, 610, 612, 614, 616, 623-625, 628, 685, 702, 719, 741; f. chrześcijańska 388; f. czysta 82; f. druga 76, 511; f. empiryczne 82, 489; f. hermeneutyczna 130; f. grecka 53, 108, 760 464; f. klasyczn;r 444; f. krytyczna 9(I, 421; krytyczna f. kultury 5li3-584; f. marksistowsku 18, 37-39, 330, 431, 453, 547, 647; f. mentalistyczna 79-8(l; f. niemieck.v 2(1-21, 24-25, 34, IUB, l4Ei, 697; f. now«żytna l(H>-1(l7, 520; f. ontologiczna 6fi, 68, 7(i, 7ó-aV, t13; I. pierwsza /0, tiZ, 4t5/, ~I1, 693; f. pokarlezjańska 687; f. praktyczna 39, 49, 64, 73-75, 88~i9, I l5-120, 243 _ -245, 248, 250, 253-'Z54, 260, 285, 363, 43$, 542, 553; f. profesjonalna 27-28, 46-117, 49, 52; f. racjonalistyczna 98; f. retoryccna 475; f. spontaniczna 27-28; f, teorctyczna 64, 75, gg~9, I15, 120, 260, 4U0, 540, 542; f. tradycyjna 686; f. transcendentatna 83-84, 211, 402, 432, 464, 488, 491, 493-498, SOU, 59U, 607; transforrnowana f. transcendentalna 497-498, 5(H>-501; f. absolutu 435, 448; f. ducha 520, 628, 631, 641; analityczna f. ducha (umysłu) 715-71G; f. historii (dzicjów) 95, 127-128, 379, 401, 403, 485, 490, 539-540, 561, 570, 611; f. języka 13(1-132, 590-592, 603~t04, 612, 615, 62$, 631, 638, 641, 706; f. języka idealnego 589; f. języka naturalnego 589, 62U-621; f. kultury 464, 491r-497, 546, 550-552, 556, 565, 585-586; f. logiki 734; f, moralności 210, 564; f. nauki 26, 55, 533; f. poznania 615; f. przyrody 113, 466, 473, 511, 513, 521-522, 525, 537, 541-542, 557; f. religii 22, 428--429, 431~ł35, 439, 451; f. ruzumu 98; f. świadomości 79, 82, 578, 683, 685~86, 69(~ -701, 705, 707-708, 720; f. techniki 582; f. wartości 328-329; f. życia 107, 125, 493, 577-582, 702-703; f. a praktyka 36, 51, 64, 68; f. a tradycja 36; f. jako hermeneutyka tekstu 48; f. jako historia filozofii 39, 48, 56, 71, 81, 95, 103, 115, 234, 457, 487, 590, 725, 742; f. jako krytyka języka 610, 613; f. jako kult 348; f. jako metafizyka 55, 82; f. jako nauka 30, 36, 47-d9, 52-55, 59, 64, 66, 72, 78, 80, 91; f. jako oświece _ nie 30 40, 50, 52-55, 59, 64, 66, 73, 78, ~i; ŚŚ~;''359-564; f. jako system 85; ezote ryka i eLtzoteryka f. 27, 3U, 49-52, 55; pojęcie f. 57W 1, 82, 88; historia pojęcia f. 59~U, 88, 109; skandal f. 72(1; zainteresowanie f. 45 ~8, 56 8zjocentryzm 511 Harmonia 388, 399, 412, 414, 417, 419, S1U, 521, 529, 530; h. sfer 388 1 hermeneutyka 36-37, 48, 384, 643 óipoteza: h. prawidłowości 658; h. Sapira i Whorfa 592, $97-598; h. zależnościowa Dawidsona 279, 281 historia 24, 35, 99-101, 105-106, 126-129, 3(19, 4U2~05, 414, 428, 431, 436, 442, 452-453, 457, 459, 464- 465, 476, 479, 486, 491, 500, 504, 507, 5ł9, 541-543, 561, 563, 566, 579-S8U, 605, 70(1; h. hipotetyczna 563; h. naturalna 403, 605; h. idei 111, 336, 59U; h. kultury 403; h. literatury 403; h. nauki 226, 232; h, sztuki 403; h. świala 607; h. zbawienia 128, 519; absolutność h. 456; racjonalizacja h. 126, 128; h. jako historia racjonalizacji 99; świadomość h. 33; tragizm h. 438; h. i system 406 historyzm 384 ~n Idea 69-77, 87, 110-111, 122, 149-150, 204, 2U9, 245, 300-302, 336, 379, 383, 385, 39U, 399, 409, 435, 475-~76, 517, 522, 524, 660, 694-698; i. absolutna 88-89; i. estetyczna 40(1-402; i. etyczne 73; i. Kantowskie t37; i. Plator5skie 87; i. polityczne 476; i. regulatywne 42(1; i. świadomościowe 707; i. wrodzone 77, 111-112, 694; i. antropologii pragmarycznej 464; i. dobra 289, 524; i. ewolucji 542; i. ludzkości 465; i. physis 511; i. piękna 379, 383, 385, 389, 524; i. postępu 484; i. praktyki rozumnej 286-287; i. sensu absolutnego 448; i. tolerancji 476; i. iycia dobrego 490, 500; byt i. 468; historia i. 111, 336, 590 idealizm 67, 8$, 103, 106, 113, 120, 125, 306, 384, 388, 419, 436, 697, 700; i. absolutny 88, 113; i. lingwistyczno-analityacny 713; i. transcendentalny 88, 415 .,r..w.~.. ~ ~ y~' i.. Indeks rzecrowy ideologia 75, 79, 99, 12U, 431, 438, 445, 45U, 4.53, 455, 518, 54$, 568, 584; krytyku i. 75, 12U, 384; teoric i. 490 immoralizm 421 imperatyw kate~uryczny 89, I l9, 252, 314, 33U, 349, 35U, 365, 499; i. tcchniczny 655 indukcja 2U'Z, Z1Z- Z1~, ~`l~ interes 35U, 368 intencja, inlencjonalność 254, 258, 263-271, 274-275, 282, 43R, 45U, 454, 458, 576, 628, 630--631, 639~44, 718, 742; bezintencjonalność 449 intuicja 78, 1U9, 111, 20'2-203, Z1(1, 295, 338, 449, 563, 578, GZZ~r23, 636, 738; intuicyjna zdolnc>ść oceny 659 irvnia 65, 124, 14(1 irracjonalność, -izm Z4-25, 42, IO(1, 106-107, 121, 132, 134-135, 332, 361, 578; i. jako postmodernizm 25 Ja 111, 12U, 423, 432, 434, 439, 442, 444-447, 45U~51, 456-459, 687, 689-690, 696, 698-699, 702, 707; J. absolutne 120; J. indywidualne 698; J. transcendentalne 698 jgzyk 24, 35, 1(1(1, 131, 171-172, 175-177, 182-183, 188, 28U, 289-290, 292, 401, 428, 441, 453-454, 464, 467, 475-476, 479~86, 49()-491, 494, 496, 498, 514, 557, 589~40, 656, 741, 758; j. codzienny 41, 46, 94; j. doznań 479, 482; j. fonnalny 94, 617-~r18, 627; j. idealny 589, 599, 616-619, 623~24, 626; j. ideograficzny 617; j. logiki 223, 620; j. naturalny 589, 595-596, 598-599, 607, 614, 616, 619-627; j. normalny 599, 613; j. obserwacyjny 222, 224-225; j. potoczny 62i, 624, 626, 703, 710, 713, 715-716; j. prywatny 610, 641-642, 702, 708-709; j. publiczny 642, 708; j. teologiczny 441; j. jako działanie 637; j. forma symboliczna 497; j. jako medium refleksji 411, 589-591; j. jako monopol człowieka 489, 497; j. i myślenie 604, 614; j. i rozum 607; j. wg modelu narzędzia 593; analiza j. 40, 705-707; historyczność 761 Indeks rzeczowy j. 604~05; idiolekty j. 640, 642-643; krytyka j. 93, 95, 589, 593, 608-610, 612, 614-1r16, 622; odniesieuia j. do świat:t 6()2, 635~,36; przygodność j. 24; sens j. 611; detcrminizm językowy 593, 599; grY lęzYkowe 599, 621-622, 638, 708, 711, 717~ ~o , k mpetencja językowa 537, 622, 631-G32, fi34, 641-642; pragnuUyka językowa 332; relatywizm językowy 592-593, 597, 600-601, 608; sceptycy~m językowy 597; JęzYk°we udostępnianie świata 592-594, 6U_i-G()4, 608-6()9; ntetajęzyk 17'Z, 174-176, 599-fi00; teoria j. 40, 95, 289, 604, 607-608, 63 3, G39, 642 Kalolicyzm 432 Koło Wiedeńskie 17, 35, 221, 613, 703, 705, 707, 725 kompetencja 133, 135; k. konumikacyjna 134 (patrz j~zyk) komunikowanie/komunikacja 233-235, 237, 331, 365, 4(11, 437, 459, 49y, 6(12~03, 637, 643; wspblnota komunikowania 497-499 kunstruktywizm 37 kósmos, kosmolo~ia Gl~r4, 73, 117, 197, 199, 205, 471, SOS, 507-508, 512, 516-517, 522-523, 525-528, 530, 543, 557, 694; kosmogonia 62, 505, 51G, 523, 543 kryptyka 103 kryterium: k. absolutne 390; k. dentarkacji (naukowości) 216, 224; k. jasności 690; k. odpowiedzialności 676; k. piękna 383, 384, 391; k. prawdy 232; k. sensu 613, 618~19, G22, 725, 741 krytycyzm 384, 404, 479, 611; k. transcendentalny 479, 487 krylyka 216-217, 221, 238, 384, 449, 518, 554-555, 560, fill; k. estetyczna 572; k. normatywna 238; k. teleologiczna 443; k. transcendentalna 488; k. weryfikacjonistyczna 636; k. cywilizacji 422, 569; k. funkcjonalizmu 442; k. ideologii 384, 433, 608; k. intelektu 113-114; k. intelektualizmu 564; k. konwencji 384; k. meta fizyki 614; k. nu~ralności 573; k. poznania 93, 591, 612, 615; k. praktyki sludecznej 28fi; k. prywatności doznań 708; k. psy_ chologizmu 7(12; k. racjonalności 125; k. rcl:Uywizmu 745; k. religii 43(l, 440, 451; k. rozunm 1(H), 134. 454. 4R4. $87. G12; k. sensu 611-fil5; k. smaku 379, 391; k. Icchniki 569, 579; k. świata zjawisk 468; idea k. 216 (patrz też j~zyk, kultura) kryzys: k. ekcdogiczny 41, _S10 512, $42-543; k. fundamentalny 477, 666; k. nauki 41, 48, 54; k. par.tdygmatu 230-231; k. piękna 417; k. podstaw 40; k. r;~cjonalizmu 121; k. racjunulności 4l-~2, 99; k. tożsamości filozofii 36, 4(l, 47, 91 kultura 34, 45, 98-99, 13(l, 221-222, 416, 419, 442, 453, 466-468, 486, 498, 5(H), 504, S l8-519, 546-547, 550-558, 5G5-575, 58t~581, S84-5R7; kultura" 549-554, 575, 577; k. dckadencji $73; k, działania 57G; k.logocenlryczna 99; k. masowa 500; k. naUńOWa 48; k. racjonalna 99, 586-587; k. re0cksji 411; k. renesansu 470; k. rzemieślnicza 200; k. wytwarzania 576; k. żydowsko-chrześcijańska 519; k. i cywilizacja 556, 568-578; k. i natura 493, 509, 514, 549, S55-5G3, 565, 567, 583; k. i życie 55ti, 576, 583; k. jako wyobcowanie 560- 562, 567, 581; dialektyka k. 582; estetyzacja k. $72; ideologizacja k. 573-574; instrumentalizacja k. 547; krytyka k. 519, 541, 553-587; paradoks k. 581; tragedia k. 580-581; wartościuj4ce pojęcie k. $59; wolność k. 549; wzory k. 466; naturalistyczna interpretacja k. 555, 557, 559; imperializm kulturowy $53, 585-586; konserwatyt,n kulturowy 575; naturalizm kulturowy 583-585; relatywizm kulturowy 583-585; teorie k. 467: formalne 552-553; funkcjonalistyczne S51-552 Legalność 338-339, 341 linguislic lurn, p~zewrót (zwrot) lingwislyczny ~0-592, 609~ 10, 612~ 14, 635, 706~07, 709 Indeks rrecrowy lingwistyka, j~zykoznawslwo 94, 133, 604, 607, 622, 637; I. pragntatyczna 637 logika 72-73, 76, 94, 1()4, 129, 131, 133, ZIO, 226-2'27, 478, 499, 541, 594, 702, 709, 725, 727-728; I. arguntcntacyjna 7'Z7; I. i argumentacja 733; I. ewolucji kulturalnej 582; 5 i 9 S 0 _ 7_ 12 0 73 I. fornr.tlna 4 , 6, , , 2 l, 22_, _ I, 733-734, 737; I. klasyctna 73, 732; I. kwanlyfikatorów 732; I. nu~dalności 73, 730; l. nazw 73(l; I. predykatywna 731; I. spójników 731; I. zdaniowa 731-732; I. jako teoria sylugiznw 729; forntalistyczna interpretacja I. 733; ontologiczna interpretacja I. 733; logiczny atomizm 163, 166,17(l; argument powiązania logicznego 273-275, 282 logistyka 734; teoria rachunku logicznego 734 logos 61~2, 65-66, 73, 98, l01-107, 116, 129, 131, 150, 3(Hl, ó05, 652, 655, 664, 729; I. filozofów 103; teoria I. 1(13 lmnen rurlurale 106; naturalne światło rozumu 559 F, Matematyka 2(Hl, 204, 20fi, ZO8-ZIO, 22fi -227, 336, 387, 506, 529, 532-533, 538-539, 690, G93, 725, 734, 738 n materializm (oie)redukcyjny 712, 715, 721 mądrość 244-246, 471, 517 mentalizm 90, 94, 613, 714, 716-717 '~f metatizyka $5, 6ti~7, 72, 76-79, 82-83, 85-89, 92, 101,104, 106-107, 112, 120, 125, 132, 134, 289, 298, 302-303, 305, 309, 311, 405, 445, 448, 466-467, 478, 487, 505, 511, 527, 536-537, 577, 613, 617, 621, 623, 697-698, 725, 741, 743-745; nt. atomistyczna 635; nt. klasyczna 66-67; nt. substancjalna 428, 434-435; m. przyrody 53fr-537, 539; m. tradycji filozoficznej 615; m. woli 577; metaphysica generalis 67, 76; m. specialis 67, 76 melafora 420, 610-611, 642; nt. drabiny 615; m. jaskini 71, 103, 300, 302; nt. rozbicia 417; m. śladu 458; m. techniczności 651; metaforyka crotyczna 386 .. . ._... metuda 7()-7l, 84, 92, 232-233, G86, 741; nt. analityczna 84; m. rezolutywno-kompozycyjna 84-85; nt. sensownego mówieuia o Bogu 435 metodoh~ia 72, 211, 2'Z6, 228, 233, 239; nt. nauk entpirycznych 235; standardy metodologiczne 237 miłość 307-3()8, 386, 43G, 438, 447, 458, 5(l(l, 564 mineesis 379, 387, 4Z3, 5(19, 536 mit, mitolugia Gl-GZ, 64, 99, t(13, 197, 199, 428, 451-452, 467, 471, 5(H), 511, 619 model: nt. ntyślenia dyskursywno-operacyjnc go 78; nt. argumentacyjny 727, 735; m. argumentacyjny 'lóulmina 735-736; apriurycr.ny nt. Kanta 246, 25()- 253, 255, 283; teleologiczny nt. Arystotelesa 246, 'Z48, 255-256, 282-283; apriorycr.ny nt. teorii prtktyki 255, 259, 283; nowoczesny nt. teleologicmy 248, 250, 253, 283; przyczy_ nowy m. wyjaśniania 282-283; nowożytny nt. uprawomocnieuia wiedzy 208; empiry_ styczny ut. uzasadniania nauki 214; nt. dynatuiki rozwojowej nauki 216; hipotetyczno-dedukcyjny m. wicdzy 219, 22ł; przyczyutwy nt. wyjaśniania 282-283; nt. wyjaśniania dział.utia 248, 282-283; nt. iutencjonalny 248-250; deontologiczny m. Kantowski 314; teleologic~ny linearny nt. tradycyjttych doktryn moralności 320; nt. reguł gry 364; nt. etykicty 364, 369; nt. Hempla i Oppenheima (I-10) 738; konwencjonalistyczny nt. jętyka G41; kreatywny nt. języka 641; nt. wyobcowania 560-561 modernizm, moderna 383, 415-417, 423 monizm 115-116, 118, 123-125, 233; nt. anomalny 279, 281, 715 moralność 120, 259, 311-313, 319-320, 323, 33(1-331, 335, 337, 339-340, 343, 346, 373, 435, 437, 442, 444~45, 540, 565-566, 570-571; nt. grecka 343; nt. indywidualna 339; nt. naturalna 518; ut. tradycyJna 319- 320; definicja nt. 339; filozofia m.210; kryterium m. 365; minimum 762 ~ 763 Indeks rzeczowy m. 340; reguły m. 337; teoria m. 335, 363; kodeks moralny 326; zasudy numalne 332 myslenie 91-93, 101, 103, IUS-106, 108-113, 123, 129, 134, 148, 210, 243, 256, 300, 360, 406, 433, 441, 445- 448, 451, 458, 469, 472, 474-475, 491, SUS, 519, 526, 543, 561, 604, 617-fil8, 673, 687; m. analitycrne GtM; m. filozoficine 439; m. funkcjonalne 441; m, praktyczne 143; historia m. 131 Naulw 36-38, 40-42, 44, 54, 64-65, 67~8, 76-77, 82, 86, 90, 102, 106, 126-128, 131, 134, 187, 192, 197, 204, 208, 212, 226, 235, 244, 738, 748; n. empiryczne 21(~ -211, 214, 234, 739; n. formalne 21(1-211, 213; n. informatyczne 234; n. komputerowe 712; n. "normalne" 228-229, 231; n. ścisłe 237; n. spc~leczne 233-234, 239; historia n. 59; n. jako paradygmat intersubiektywnej rozumności 47; puradygmatyczny model n. 227; pojęcie n. u: Arystotelesa 531, 534; Dacona 534; Galilei 531; Kanta 53b; n. a kultura 47; jednolita teoria n. 233-234, 236, 239; holistyczne ujęcie teorii n. czyli tezy Uuhenta i Quina 225-226 neomarksizm 34-35, 41, 548, 582 oihilizm 433, 446, 490 nbmas 466 norma 324, 329, 331-332, 350, 356, 384, 412, 416, 418, 447, 495, 499, 504, 519, 555, 558, 571, 586, 660, 745; n. absolutna 408, 410; n. estetyczna, etyczna i noctyczns 388; n. smaku 392; najwyższa instancja normodawcza 384; normatywizm 621; teoria racjonalnego uzasadniania n. 331 norlc 109, 116, 469, 476 Objawienie religijne 431, 434 odpowiedzialność 674-677 ootolosia 104, 471, 487, 533, 594-595, 597-598, 721 or6anizm 468, 478, 504, 513, 515, 517, 540, 543-544, 574, 693 oświeceuie 3U, 49-SU, 53-S4, 64, 73, 78, 89-9U, 93, 99-107, 124, 129-130, 132, 22U, 398, 402, 431, 436, 457,' 474, 484, 490, 534, 561, 652; o, i nauka 54, 9U Yaństwu 336, 344-346, 353, 358, 373-376, al«p n, 6v~,. ;;n,,mLisryctna krytykat p. 374 parndygmat 59, 2UU, 227-233, 440, 657; p. lingwistyczny 59, 89-9U, 9S, 591, 612, 685, 706; p, mentalistyczny 59, 79, 88, 590-591, 609, 628, 634; p, ontologiczny 59, 66, 68, 89, 59U, 609; zmiana p. 80, 82, 91, 231, 59U pierwaze zasady (pryncypia) 75, 201-2U3, 208 piękno 92, 149, 379-402, 406, 409-423, 435, 471, 510, 521, 523; p. absoiutne 383, 402; p. duchowe 385; p. erotyczne 385; p. estetyczne 385-386, 388, 4U8; p. etyczne 385, 388; p. natury (Przyrody) 4(ł5, 421-424, 509- S1U, 539-540; p. noetyczne 385, 388; p. sztuki 405, 421-423, 540; p. wolne 396, 412; p. względne 402; p. zaleine 396; p., dobro i prawda 387, 398, 419; forma p.408; formalne i treściowe określenie p.383; hedonistyczne ujęcie p. 382; historia p. 4U3; istota p. 382; kryteria ważności p.383-384, 406; krytys p. 417; negacja p.38S; relatyzacja p. 401-402; subiektyzacja p. 398; teoria p. 469; uhistorycznienie p. 402-4U3, 405- 406, 410 platonizm 95, 200, 320, 39U, 406, 449-498, 510, 524, 533 pluraiizm 42, 549-551, 568; p. kultury 584 podmiot 81, 101, 1U4, 120, 209-210, 255-256, 258, 310, 318, 420, 423-424, 435, 439, 448, 497, 520, 536, 541, 687-69U, 693, 696, 700, 72U-721; p. jako facrum i faciendum 498; autotelicznośe p. 254; samourzeczywistnienie p. 256; temporalność p. 419 podmiotowość 65, 125, 254, 437~39, 519, 536, 689; p, absolutna 428, 434; p. odpowiedzialności 675 (p, aubieldywnoać) ~ : ł>3Qr379 pojęCie 625, 687; p. dyspozycyjne 215, 619; p, empiryczne 312, 537; p. kompozycyjne 533; p. normatywne 312; p. obserwacyjne 215; relatywne p. obserwowalności 222; p, teoretycene 222, 229; p. egzystencji 594; p. idei 695; p. interpretacji 598; p, kultury 549, 551-552, 586; p. myślenia 6U4; p. panowania nad przyrodą 666; p. piękna 379; p. przyrody 511, 513, 516, , 519, 523, 536-537, 542; p. świadomości 684-686, 690, 699-7U5; p. zjawiska 533; , p, tnaczenia 643 pokój 476-477; p. z przyrodą 511; pax philosophica 477 polityka 12U, 241, 244, 373, 376, 443, 648, 658, 693; p. naukowa 661 poslawa propozycjunalna (pmposiriona! atliludes) 269-275, 280 postrzeganie, -żenie 202, 210, 222, 231, 468, 483, 491-492, 494, 596-597, 695; p. nie , zmysłowe 499; p. strukturalne 203 1 powinnuść 89, 119-120, 314, 324, 398, 434, 540-541; dialektyka woli i p. 314 poznanie 68-69, 7l-72, 76-79, 82-86, 89, 95, 101, 1U3, 1U6, 11t?-112, 117, 120, 123-124, 159, 161, 210, 222, 244, 254-258, 3U0-3U1, ;r 309-311, 341, 343, 347, 432, 435, 460, 470, a~° 474, 476-477, 497, 500, 505-SU6, 534-535, 686~90, fi94, 697, 698; p. absolutne 476; i p. aprioryczne 78, 82, 86, 208; aprioryczna baza p. 208-209, p. bytu 78, 80, 89; p. empiryczne 187, 537; p. filozoficzne 71, 78; p. naukowe 197, 199, 200-203, 214, 216, 222, 407, 551; p. ontologiczne 71, 79; p. przyrody 435, 531, 536; p. teoretyczne 534; zmysłowe p. niezmysłowości 3'~ 389; auconomia p. 531; formy p. 112; matematyzacja p. 690; system p. 84-85; teoria p.28, 57, 82, 95, 193, 198, 226, 607; empirystyczna teoria p. 693, 695, 699, 705, 707; klasyczna teoria p. 197, 210 pozór 381, 389, 420, 450, 468 ; pozytywizm 35, 658; p. logiczny 35, 235, 725-726 Indeks rtectowy praca 352-353, 434, 438, 442, 451, 4(i5, 55(i, 565, 57fi, 581, 648~49, 654, 676 pragmatyzm 36, 39-40, 44, 121, 190, 638 prakueologia 431 praktyka 36-37, 39, 41, 49-50, 63-64, 68, 74--75, 114-116, 119, 122, 215, 226, 243-245, 250, 254-256, 285- 286, 315, 331, 339, 3SS, 424, 438, 454, 510, 512, 521, 542, 543, 584, 587, 637, 66U; p. eksploatacyjna 543; filozoficma p. życiowa 577; teoria p. 115, ll7-118, 243-245, 252, 254-255, 260, 283-287 prawda 44, 67-68, 7U, 72, 75, 77, 79~3U, 87, 95, 103-104, 111-112, 118, 138-146, 148-153, 155-162, 17U- 193, 199-200, 2U4, 207-208, 212, 216, 219, 232, 280, 295, 299, 301, 303, 306, 330, 357, 387, 406, 431, 435- 439, 445, 448-453; p. absolutna 43U; p, empiryczna 171; p. estetyczna 399; p.logiczna 399, 733; p. objawiona 432; p, rozumu 159; p. jako zgodność 168; p, "w rzeczach" 143, 159; epistemiczne ujęcie p. 139, 145, 183; nieepistemiczne ujęcie p. 139, 145, 183; pragmatyczne ujęcie p. 190; relacyjne ujęcie p. 145; nierelacyjne ujęcie p. 145, 181; prawdziwy 138-139, 142-145, 15U-151, 155-163, 175; teorie prawdy: t. adekwatności 155, 161-168, 173, 181; t. koherencji (zgodności) 145, 159-161, 187-188; t. korespondencyjna 145, 710; nierelacyjna t. 146; t. oczywistości 145, 186; t. redundancji 145-146 prawo 116, 118-120, 134, 204, 206, 210, 212, 215, 224-225, 234, 236-237, 247, 275, 310, 315, 335-337, 339, 341, 35b-358, 365, 369, 373, 376, 385, 436, 507, 523, 541, 554; p. moralne 252-253, 370-371; p. naturalne 336, 341, 351, 35?, 375, 518; p. naturalnej sztuczności 493; p. pozytywne 341; p. psychofizyczne 280; p. przyczynowe 275-278; p. przyrody 504, 506, 510, 515-516, 532, 619, 630; p. ruchu materii 520; p. utopijnego centrum 493; teorie p. naturalnego 341 protestantyzm 432, 488 764 . _.. _. _:- a 765 Indeks rzeczowy przedstawienie standardowe 220-224 przemoc 348, 350, 352, 354, 3S6-359, 366, 368, 370-372, 374; p. strukturalna 354, 374; p. wtórna i pierwotna 354, 374; definicja p. 3S0 prcewrót kopernikański w tilozofii 85~6 prsymus 336-338, 358, 362, 368, 372, 374, 406 prcypomnienie, an6mnesis 72, 77, 80, I10, 123, 747 przyroda 99, 104-107, 113, 116, 204-207, 225, 302, 353-354, 359, 371, 400, 404, 414, 419, 421-~24, 434-~35, 442~43, 447, 464-465, 467, 470, 473, 476-478, 482, 484, 504-543, SS4-564, 567, 582, 584, 630, 647, 649- ~53, 656, 660, 662, 66S-673, 687, 690; p. jako całość 508; p. jako norma 518; p. jako podmiot 424, 668; desakralizacja p. 666; historia p. 607; humanizacja przyrody 561; matematyiacja p. 506, 531; mechanistyczna interpretacja p. 517; techniczna transformacja p. 670; teorie p.509, 521, 525, 538, 658; wyobcowanie z p. 670; zobiektywizowanie p. 666; przyrodotechnika 667 przyrodoznawstwo, oauki p~zyrodnicze 9, 204, 221, 233-23 ~, 479, 504-509, 512rS 13, 521, 530-531, 534- 535, 538-539, 541-544, 631, 647, 658-661, 688-ó90, 693-b94, 711-712, 715-716, 718; p. eksperymentałne 661; p. stosowane 657, 659; teorie przyrodoznawcze 508 psychoanaliza 34-35, 107, 578, 683, 701-704 Racjooalłzm 106, 114-I11, 134, 208, 210-211, 392, 394, 398, 404, 406, 443, 565; r. krytyczny 212, 216, 218-220, 228-229, 541, 726; r. metodyczny 135; r. platoński 111 racjonalność, rozumność 22, 24-28, 42, 74, 98-102, 108-109, 125, 132-135, 216, 284, 287, 315, 332, 419, 429, 441, 453, 464, 586-587; r. funkcjonalna 428, 441-442, 451; r. instrumentalna 419; r. techniczna 652; r. przyczyn 284; r. jako kompetencja 133; kryzys r. 41-42; teoria r. 100, 107, 129, 132, S87 . redukcjonizm 277-282 reguły 337-339, 348, 391-392, 400, 655-657; r. działania 340, 637; r. gry 363, 366-367; r. interakcji 35F~'i59; r jrzyka 6?~, 641-642, 708; r. łączenia 617; r. moralności 339, 356, 362; r. piękna 394; r. sprawiedliwości 338- 342, 347, 356-358, 361-373, 375, 377; r. techniczne 657 relatywizm 128-131, 381, 383, 745; językowy r. rozumu 130 religia 49, 65, 103-106, 120, 414, 428~31, 435, 440-445, 451, 453, 464, 467, 478, 557, 671; r, objawiona 429; r. świecka 431; r. wolności 43S-436; r. jako zasoby sensu 443; merkantylizacja r. 430; potrzeba religijna 428, 430; metareligijne sumienie 441; teoria r. lOS retoryka 1S0 rewolucja 351, 436, 446, 590, 648; r. naukowa 231-232, 239; r. przemysłowa 650; r. zielona 673 romantyzm, -czność 407, 411, 416, 422~23, SIO, S41, 564 rozum 22-24, S4, 59, 89~90, 98-117, 12(1-135, 159, 208, 210, 252, 254, 298, 301, 310, 314, 323, 347, 391, 419, 429-432, 435-436, 443, 451-456, 470, 480, 487, 507, 516-517, 524-525, 537, SS8-559, 564, 566, 586- 587, 589, 605, 607, 688, 700; r. absolutny 106, 120; r. boski 558; r. celbw i środków 442; r. czysty 83, 104, 114, 130-131, 536; r. dialektyczny 23; r. filozoficiny 429-430; r. historyczny 24, 33, 126; r. instrumentalny 94, 114, 119, 533; r. językowy 590; r. komunikacyjny 24; r. krytyczny 113, 245; r. metodycznie regulowany 443; r. naturalny 431; r. obiektywny 98, 100-107, 121, 125, 132; r. planujący 535; r. praktyczny 24, 89, 98, 100, 115- 121, 123-125, 132, 2S2-253, 310, 346, 540-541, 566; r. samozachowawc2y ~as~kończony 432, 539; r. subiektywny 8, 100-101, lO1r108, 132; r. świecki 432; r. teoretyczny 24, 89, 98, 100, 115-116, 118, 121, 123, 132, 253-254, 54(1-541; r. zinstytucjonalizowany 449; r. a dobro 299; r. nauki 26; historyczność r. 126, 128, 132; teoria r. 100, 107 , .,.........~ Z~~, 'ICO, 2lv.R, 'I'71~,. Samookreślenie 119, 254, 256-257 samozachowanie 119, 437, 441, 4S0-452, 582 s~d 83, 112, 124, IS4-1SS, 160, 184, 275, 295, 623, 694, 697-698; s. aksjomatyczny 184-186; s. analityczny 83, 624, 746; s. estetyczny 393-394, 397- 399, 624; s. introspektywny 185-189; s. metafizyczny 9; s. moralny 365; s. oczywisty 184-186; s. powszechnie obowiązujący 87; s. prawdziwy 148, 186; s. refieksyjny 539; s. rozumu 208-210; s. ślepy 184-185; s. smaku 365, 392-396; s. spostrzeieniowy 149; s. syntetyciny 83~4, 86, 88, 538-539, 698; teoria s. 184 sceplycyzm 25, 41, 79~3, 88-90, 93, 95, 121, 135, 209, 431, 433, 438, 441-442, 575, 584, 591, 611, 614, 674, 687, 697, 718, 726; s. językowy 609-611; s. metodyczny; s. przyrodoznawczy 718 scjentyzm 41-42, 443, 710 semantyka 637; s. behawiorystyc~na 638; s. intenejonalistycLna 639; s. referencyjna 635; s. realistyczna 635~36, 638; s, warunków prawdziwości 636, 639; semantyczny holizm 632~33; semantyczny prymat zdania 632, 634, 636; leoria semantyczna Tarskiego 171, 187 sensualizm I10, 123 smak 382, 391, 396, 398, 416, 420; krytyka s. 394; refieksyjnośe s. 394; pojęcie s. jako prowokacja 391, 393 sofistyka 62~4 sophta 60, 63, 68-70 spoteczeństwo 339, 341, 346-348, 354, 3S8-360, 364, 367, 369, 371, 374, 421, 423, 442, 453-454, 486, 494, 524, 547-548, 561, 567, 569, 574, 586, 647, 649, 658, 677, 679, 687; s. bezkonfiiktowe 360-361; _ . .._. - Indeks rzeczowy s. otwarte 443; s. sprawiedliwe 354, 367; s. a jednostka 354-355; teoria s. 548, 574, 580 sprawiedliwość 73, 326-327, 33S-350, 354, 376, 447; definicja s. 339-340; normy Z56 1G(1~ ~ ~~.ł.. ~ 22'7~ ~nTt.~tvlĄ~.~... .,. . ,..". skie pojęcie s. 343-347, 3S4-355, 362; liberalne ujęcie s. 354-355, 359, 360-362, 371; s. dystrybutywna 344- 345, 348; s. retrybutywna 34'2-343; s. wymiany 348; teoria s. 335, 340, 342, 363; teorie prawno- pozytywistyczne s. 341; t. utylitarystyczne s. 34 subiektywizm 53, 102 subiektywność 120, 360, 392, 435; zasada transsubiektywności 332 sylogizm 729-730, 738; s. praktyczny 247, 259, 283; s. jako rachunek wnioskowania dedukcyjnego 73, 85; s. Icoretyczny 247, 259; sylogistyka Arystotelesa 730, 73S system 120, 188, 203, 225-236, 306, 309, 379, 406, 491, 496, 541, 576, 689, 721, 726; s. filozoficzny 726; s. idealistyczne 379; s. odciąiaj4ce 491; s. idealizmu transcendentalnego 415; s. interpretacyjny teorii 275; s. komunikacji 651; s. przypisywania odpowiedzialności 676; s. symboli 496; s. świata 529; s. znaków 734; przyroda jako s. 520; bezpieczeóstwo s. 677; usieciowione s. techniczne 679 sztuka 244, 379, 382-383, 386-389, 403, 407, 412-414, 418, 422, 424, 464, 468, 485~86, 492, 500, 517, S27- 528, 571-572, 654~55; sz. mechaniczna 399; sz. realistyczna 412; forma sz. 383, 405-411; przyroda jako wzór sz. 404; sz. jako naśladowanie przyrody 517; sz. wolne 386; teorie sz. 390, 413, 417; wolność sz. 549; antysztuka 418 szczgście, szczęśliwość 244, 246, 252, 31(>` -311, 322-325, 343, 361, 419, 428, 434-437, 445, 447, 449, 534 Śmierc 441, 446, 504, 673 świadomość 3S, 53, 77, 79, 81-82, 87, 90, 93-94, 101, 103, 111, 113, 119, 123, 129, 766 ~ 767 Indeks rzeczowy 131, 200, 234, 235, 258, 360, 371, 432-435, 438, 448-449, 458-459, 497~98, 505, 509, 553, 605, 609, 635, 668, 671, 683-721; ś. czysta 497; ś. indywidualna 700; ś. polityczna 376; ś. potoctna 700; ś. subicktyw_ n~ ń9O, 7f15~ ć wnlnnćri 565~ neychnlnni;v ś. 684; toisamość ś. z procesami mózgowymi 714 Tautologia 625, 728, 738, 746 tćchne 118-119, 386, 519, 527-528, 655 teoria 61-64, 74-75, 114-12U, 183, 191, 212, 216-229, 236, 243, 244, 254-255, 258, 420, 453, 456, 498-499, 508, 529, 533, 557; emancypacyjne t. dyskursu 442; t. empiryczne 220- 223, 238; t. ewolucji 214; holistyczne ujęcie t. naukowych 225-226; t. interpretacji 602; t. kategorii 594; t. kompensacji 437; t. krytyczna 25, 35-39, 53, 114, 490, 500, 548, 582; t. pragmatyczne 639; t. systemowe 469; t. utylitarystyczne 324 technika 37, 45, 120, 206, 237, 330, 535, 542, 647-672, 676; t. jako samosterujący system 671; t. przemysłowa 667; t. sprzymierzona 667; ambiwalencja t. 654; dyspozycyjność t. 658; ~hipostazowanie t. 675; odpowiedzialność t. 674; zasada odwracalności t. 678-679; spotęgowana techniczność 651; techniczna funkcjonalność 652; analfabetyzm techniczny 669; postęp techniczny 671-673 teleologia 119, 246-247, 299, 441, 443, 457, 525, 527-528, 540; t. ciała 445; teleologiczna zasada pożytku 326, 329; teleologiczne struktury bytu 441 leodycea 304, 442, 444 teologia 76, 81-~2, 104-105, 429, 433, 436, 474, 517, 725; t. chrześcijabska 429; t. filozoficzna 429, 432-433; t. konfesyjna 429; t. objawienia 433; t. polityczna 431; lheologia platonica 474 teologika celów 442 teoremal 201 teza o identyczoości 265-268 totalitaryzm 339, 576 tradycja 36-48, 63, 65, 81, 98, 104, 1(>6-107, 111, 118, 129-130, 138-139, 199-200, 222, 286, 319, 335-336, 338-339, 345, 348, 379, 412, 415-416, 429, 434, 442, 4b4-465, 471~74. 479.487-49f1. 492. 506-S07 519 521, 542, 561, 684-686, 689-b90, ~ 693, 705-706, 710; t. estetyczna 380, 415; t. hermeneutyczna 610; t. zachodnio- europejska 431; t. iydowsko-chrześcijańska 431; pluralizm t. 42; neotradycjonalizm 39 transcendentalia 302-303 trylemat Munchhausena 742 tworzenie 244, 319, 389 Utylitaryzm 321-329, 341, 442, 457; u. ograniczony 326; u. skrajny 326; teorie utylitarystyczne 324, 341 uzasadnianie: u. argumentacyjne 380, 395, 734; u. esencjalistyczne 383; u. filozoficzne 726; u. naukowe 212- 218, 394-395, 429, 436, 495, 623, 726, 742; u. relatywistyczne 383; u. transcendentalne ostateczne 745; u. norm 745; teoria u. wiedzy 39 Wartość 134, 148, 159, 191, 235, 286, 294, 296, 319, 321, 328-329, 347-348, 352, 370-372, 445, 473, 547- 548, 550, 552-553, 557, 559, 568, 583, 654; w. estetyczna 650; w. graniczna 191-192; w. logiczna 148, 154- 155, 162, 167, 172, 177, 260, 269; w. ludzka 370-372; w. wicdzy 525; jakość w. 328; idealna dziedzina w. 328; w. egzys_ tencjalne 678; w. jako normy 329; wolność od wartościowania 286, 549, 557, 577 waioość 72, 135, 165, 207-208, 213-214, 234, 287, 296, 302, 310-311, 313, 321, 325-326, 384, 396, 441, 468, 494-499, 501, 658, 726, 734, 738; w. absolutna 383; w. bezwarunkowa 317; w. powszechna 396, 494, 497, 499; w. prywatna 395; w. piękna 383-384, 419 w~tpienie 80-85, 89, 93 --·a~rq -A,~(~" 432, 436, 444; w. w objawienie 36 Indeks rzeczowy wiedza 198, 24-i-244, 300, 656, 727; w. absolutna 459; w. filozoficzna 537; w. naukowa 464; w. o przyrodzie 509, 535-537, 662, 667; w. o języku i świecie 627; w. pojęciowa 407; w. teoretyczna 203, 455; teoria w. 32, 40-41, 49-50, 57, 198, 2U9, 221, 276, 351, 485, 498; teoria w. historycznej 128; uprawomocnianie w.: model klasyczny 198, 203-207, 455, 494-495, 505-506, 528, 558, 689; model nowoiytny 204, 207-208, 211 władza 374-377; monopol w. 374-376; w. prawodawcza 375; w. ustawodawcza 375; w. wykonawcza 375; teoria podziału w. 357 własoość 350-354, 365; w. indywidualna 351; legitymizacja w. 353-354 wola 105-107, 119, 122, 124-125, 247-248, 251-252, 274, 305-3U9, 311-316, 320-321, 328-329, 332, 371, 458, 490, 526, 535, 577, 688; celowa w. 526; dobra w. 252, 314, 323, 329, 332, 566; wolna w. 278, 313-314, 321, 471; własna w. jednostek 349-350; w. jednostki 318, 371; w. miłości 307; w. mocy 318-319, 577; w. podstawy 306-307; w. życia 125, 445, 577-578; akt w. 274 wolność 38, 65, 86, 89, 99-100, 114, 119, 235, 238, 249, 252-256, 284, 304-309, 313-317, 321, 332, 338-339, 348-350, 355, 358, 361, 371, 420, 428, 434-439, 441, 444-445, 450~53, 457-458, 472-~73, 476-477, 522, 565-567, 584, 586, 670, 672, 693; czysta możliwa w. 452; w. działattia 277, 281-282; w. estetyczna 420; w. kultury 549; w. sztuki 549; idea w. 355, 357; indywidualna (osobista) sfera w. 355-362, 376, 400; państwo w. 567; prawa w. 348-349; w. od celów 443; w. od wartości 286, 549; wolny wybór 316-318 wzniosłość 413-414 _.. .._. . ~ ~ ~'. Zdarzenie 168-169, 261-271, 275-276, 284; z. mentalne 275, 278, 280; z. w przyrodzie 284 zło 74, 117, 125, 257, 294, 304-309, 316-321, 324, 328-332, 413 zmysiowość, zmysiy 68, 109-112, 122-124, 310 n., 385-386, 391, 404, 496, 499-500; normatywne konsekwencje z. 393; spirytualizacja z. 407 znaczenie 93, 589, 622, 625-b26, 628, 632-634, 637~39; z. językowe 602, 631, 641; z. naturalne 629; z. niekonwenejonalne 629; intenejonalistyczne pojęcie z. 640; kompozycjonalność z. 634, 636; kontekstowa zasada z. 632; teoria z. 183, 589, 628, 630~38, 708; behawiorystyczna teoria z. 622, 629, 637, 638fi39; pragmatyccna teoria z. 637; przyczynowa teoria z. 629~30; z, i prawda 633 znak 131, 369, 401, 611-612, 617, 628~29, 634, 637, 642, 734, 741; z. ikoniczne 629; z. konwencjonalne 630; z. naturalne 630; inwentarz z. 618; teoria z. 612 ~ycie 44-45, 65, 71, 99, 107, 116-120, 208, 232, 246, 310, 322-323, 327, 338, 358, 360-361, 372, 385-386, 419~ł20, 429, 433, 435, 438-440, 443~44, 447, 45U~58, 467, 472, 474-475, 478~84, 489~90, 494~95, 500- 501, 512, 521, 524-525, 542, 544, 551, 556, 558, 564, 569, 576-581, 584, 648, 652, 664, 667, 672-673, 676, 679, 687-688, 693, 702, 708, 721; bezintencjonalnośe i. 450; historia ż. 456; sens i. 437, 457; struktury ż. 495; ż. dobre 419~20, 443, 456, 468, 490, 493, 721; ż. mentalne 689, 718; ż. jako zasada normatywna 573; samorozdwojenie się i. w kultuae 581; szacunek dla ż. 579 768 Wydawnictwo WIEDZA Po~S~CHNA POLECA SERIĘ L Sylwetki - Poglądy - Wybory pism 1960/1995 Seria prezentuje poglądy filozofów, socjologów i pedagogów. Każdy tomik zawiera krótką monografię myśliciela, kierunku ~lub szkoły oraz wybór najbardziej reprezentatywnych dla nich pism. COOLEY - J. Mucha Charles Cooley (1864-1929), klasyk amerykańskiej socj ologii. FILOZOFIA WSPÓŁCZESNA. T 1, 2 Kompendium wiedzy o filozofii współczesnej, sylwetki ponad 20 myślicieli XX wieku. FREUD - Z. Rosińska Sigmund Freud (1856-1939) austriacki psychiatra i neurolog, twórca psyc~ńaiiźy. FROMM - M. Chałubiński Erich Fromm (1900-1980), filozof, twórca psychoanalizy humanistycznej. I HUSSERL - K. Święcicka Edmund Husserl (1859-1938), niemiecki filozof, twórca jednego z najważniejszych kierunków filozoficznych, zwanego fenomenologią. NEHRU - I. Lazari-Pawłowska Jawaharlal Nehru (1889-1964), wybitny mąż stanu Indii, przywódca Partii Kongresowej, przyjaciel Gan- dhiego. PLATON - K. Leśniak Platon (427-347 p.n.e.), twórca idealizmu filozoficznego, uczeń Sokratesa. PLOTYN - D. Dębińska-Siury Plotyn (ok. 204-ok. 269) filozof grecki, twórca neoplatonizmu. Wydawnictwo WIEDZA PO~CHNA ul. Jasna 26 00-054 Warszawa tel. 27 76 S1 (centr.) _ _ fax 26 85 94 ..~.,~.~.i y~ ~~ EKKEHARD MARTENS, prof. dr filozofii, ur. w 1943 r. Studiował filozofię, łacinę, grekę i pedagogikę we Frankfurcie, w Tiabingen i Hamburgu; w latach 1969-71 był stypendystą Instytutu Maxa Plancka u C. F. von Weizsackera, doktoryzował się w 1972 r. na podstawie pracy o filozofii Platona, w latach 1972-1978 był asys- tentem filozofii w Wyższej Szkole Technicznej w Munster, w 1977 r. habititował się z zakresu pedagogiki, od 1978 r. jest profesorem filozofii i filologii klasycznej na Uniwersytecie w Hamburgu. Autor wielu publikacji filozoficznych, redaktor czasopisma "Zeitschrift fur Didaktik der Philosophie und Ethik", tłumacz dialogów Platona. HERBERT SCHNADELBACH, prof. dr filozofii, ur. w 1936 r. Studiował we Frankfurcie n. Menem filozofię, socjologię, germanistykę, historię. W 1965 r. zrobił doktorat u Th. W. Adorna na podstawie pracy o Heglu, w 1970 r. habilitował się i został nieetatowym docentem na Wydziale Filozofii Uniwersytetu we Frankfurcie. W 1971 r. uzyskał profesurę, od 1978 r. był profesorem filozofii na Uniwersytecie w Hamburgu. W latach 1988- 1990 był prezesem Towarzystwa Filozoficznego. Od 1993 r. jest profesorem filozofii na Uniwersytecie im. Humboldta w Berlinie. Autor wielu interesujących dzieł filozoficznych, m.in. Filozofii w Niemczech 1831-1933, przełożonej na język polski (tłum. Krystyna Krzemieniowa, PWN, Warszawa 1992). ISBN 83-214-0928-8