Piotr Cielesz jeszcze maleńka europa Rodzicom © by Tower Press, Gdańsk 2001 3 Tower Press 2000 Copyright by Tower Press, Gdańsk 2000 4 * * * Koniec historii wpisany jest w jej początek. E. M. Cioran starcy ciągnący z wysiłkiem zniszczone drewniane wozy pełne zimy wiosny lata jesieni przy końcu podróży w dali zobaczyli orła samotnika zatrzymali się i uśmiechnęli jak po pierwszej miłości gdzieś u początku ich drogi cicho zaszczekały pogrzebane przez nich psy 5 Krasnal (I) Każdy początek to obietnica, a wraz z nią wiele niepewności. Jean Guitton 6 krasnal mówi o swojej samotności nie znam swojego głównego grzechu nie patrzyłem na swoją pierwszą miłość nie słyszałem swojego pierwszego kłamstwa nie wiem nic o swojej pierwszej nienawiści nie krzyczałem kiedy opuszczała mnie pierwsza siła nie czułem strachu kiedy wyrosła we mnie szubienica ja krasnal nie znam księgi swoich dziejów wiem że jestem 7 krasnal opowiada o rycerzu zdarzyło się to w dawnych dawnych czasach we wschodniej europie zobaczyłem na polu bitwy rycerza w czarnej zbroi jego miecz był przyjacielem śmierci ruch jego dłoni kończył się szybkim ruchem krwi krzyk jego siły był równocześnie krzykiem ran bitwa toczyła się w wielkiej zielonej trawie nad małym czarnym jeziorem w górze szybował jastrząb po kilku godzinach zapadła cisza rycerz stał nad czarną wodą jego miecz był wbity w piach ziarnka piasku nie mogły zrozumieć ciepłej czerwieni czarna zbroja leżała obok krzewu po pewnym czasie nagi rycerz zanurzył się po szyję w zimnej wodzie z jego ust wyleciał anioł i po chwili szamotał się w gęstych gałęziach drzewa za krzakami kryło się kilkunastu uzbrojonych mężczyzn spojrzeli na siebie i ruszyli w stronę rycerza 8 krasnal opowiada o pewnym miejscu w europie znałem takie miejsce w europie takie jezioro otoczone niewielkimi wzgórzami które było szlochem ziemi na zboczu najwyższego wzgórza był stary drewniany dom z góry spływały strużki łez nad brzegiem stal często siwy koń wzrok miał zawsze wbity w lustro wody wieczorami słychać było dumki trzcin i zobaczyć było można klucz ptaków lecących ku czarnej chmurze znałem takie miejsce w europie nikt nie rozumiał w pełni tej księgi mędrcy mówią dziś że w tym miejscu płakali mężczyźni siedzieli na zboczach wzgórz i nad brzegiem jeziora cisi jak umierający wiatr byli niemi do pierwszego krzyku ptaków kiedy otwierali ze zdziwieniem oczy i oczy szeptały byli głosem kiedy pojawił się ogień słońca mówili wówczas że każda łza jest studnią a kiedy nieoczekiwanie zaczynały skrzypieć drzwi w starym domu śpiewali pieśń o studni wypełnianej wodą życia potem szczęśliwi odlatywali na grzbiecie siwego konia za horyzont tajemnej księgi tak mówią dziś mędrcy lecz ja krasnal wiem że mędrcy znają tylko cząsteczkę prawdy pojedyncze kartki tej księgi leżą głęboko w ziemi kilka z nich odczytał niedawno wielki kret i od tego czasu pomylony drąży korytarz do jądra planety 9 krasnal opowiada o wyprawie anglików ląd odkryli późnym wieczorem jakiś czas radowali się cieszyły się również wyczerpane podróżą żagle przed północą podzielili się zadaniami spali twardo oddychali głęboko i równo w ostrości rannego światła zbadali każdy metr soczystej ziemi często słychać było okrzyki radości w południe zaczęła się intensywna eksploatacja bogactw obiad jedli zmęczeni ale zadowoleni z wykonania ciężkiej pracy robili to w skupieniu bez cienia uśmiechu w czasie krótkiego poobiedniego wypoczynku wysłuchali ostatniego poematu swojego kapitana o tym że noc to niespokojny sen słońca które spocone przewraca się z boku na bok i kilka razy zrywa się z łóżka na wspomnienie dnia później ponownie zbadali każdy metr czarnej ziemi i jeszcze raz przystąpili do intensywnej eksploatacji robili to w skupieniu bez cienia uśmiechu po zachodzie słońca skończyli pracę jakiś czas radowali się pijąc czerwone wino późnym wieczorem odpłynęli kilku zostało by pisać księgi historii jeden z nich zbudował tratwę i nocą odpłynął ku księżycowi opowiada o nim poranne słońce otwierając oczy starzejącym się mędrcom po których nikt nie wrócił 10 krasnal opowiada o synach marnotrawnych przybyłem kiedyś na miejsce zbrodni wszystko już było posprzątane marnotrawni synowie siedzieli nieruchomo na siwych koniach ich dłonie nie dotknęły nawet mieczy ich krew wyparowała do nieba ich oczy zaszły najgęstszą mgłą ich konie ze smutkiem spoglądały w twardą ziemię żaden z nich nie zapytał kto zawinił ani jeden nie skoczył drugiemu do gardła ich twarze powoli zasypywał śnieg trupy ich ojców powoli przedzierały się w głąb ziemi po upływie trzech dni synowie spojrzeli prosto w słońce i rozjechali się na wszystkie strony świata by szukać miejsc zemsty 11 krasnal donosi przestrzega i ja krasnal karzeł garbaty wygnany z państwa krasnali twój sługa spieszę donieść ci najjaśniejszy panie szary królu miasta że byłem tam na wzgórzu kiedy słońce odeszło zbolałe i mówię ci przysięgając na garb swój że znów tam były trzy nagie czarne kobiety czarne jak smoła z białymi jak śnieg oczami rozpaliły trzy wielkie ogniska przyleciał kruk długo z nim o czymś rozmawiały pokazując co chwilę na jedną z gwiazd nie jestem pewien ale jedna z nich krzyknęła chyba wtedy: „wykol oczy” i kruk odleciał potem z ognia wyszedł kret i długo płakał kobiety dały mu czarny chleb i kret zniknął pod soczystą trawą później kobiety zaczęły tańczyć tańczyły długo nawet kwiaty ze wzgórza zerwały się do tańca a motyle robiły piruety przed gąsienicami najjaśniejszy panie bałem się bardzo się bałem ale jednocześnie byłem zauroczony wydawało mi się że mój garb również tańczy kiedy już świt był bliski kobiety przerwały taniec i weszły w ogień wtedy przyszedł starzec ugasił ogniska i porozrzucał po wzgórzu stare zabawki niektóre kalekie lalki śmiały się starczym śmiechem starzec odszedł zrobiło się cicho i wtedy najjaśniejszy panie spadła jedna gwiazda 12 zacząłem biec w stronę miasta trzy razy rozstąpiła się ziemia a wielki jak orzeł motyl leciał tuż nad moją głową i bił mnie bił po garbie moim zwiędłymi kwiatami kiedy dobiegłem do przedmieścia upadłem i wówczas pomógł mi niech najjaśniejszy pan posłucha stary wynędzniały człowiek pomógł mi wstać i dał dzban wody tak panie donoszę ci o tym i przestrzegam ja krasnal karzeł garbaty spójrz królu w me czarne oczy niech ci się przyśnią sny mocarzy bowiem ja krasnal tylko przez chwilę byłem twoim sługą bowiem ja krasnal jestem twoim jedynym panem bowiem nie wszystko co powiedziałem jest prawdą 13 krasnal opowiada o czerwonym pisklęciu to było 24 maja 1476 roku albo 16 lipca 1696 lub też 11 września 1758 dokładnie nie pamiętam ale doskonale przypominam sobie miejsce tak to było w północnej europie niedaleko puszczy daleko od miasta otóż o świcie kiedy mgły myślały że żyć będą tydzień w niewielkiej odległości od dworskich zabudowań i wieśniaczych chat wykluło się czerwone pisklę mordu no i później było tak jak już bywało wielokrotnie gdy tylko dobrzy ludzie zbudzili się ze złego snu i przekleństwami odgonili duchy nocne powychodzili na ganki popatrzeć na wielki świat mali ludzie na wielki świat i ujrzeli to czerwone pisklę cofnęli się szybko do sieni chwycili miecze topory wybiegli z krzykiem ze swoich domostw ze spojrzeniami-lodowcami z sercami-wulkanami ludzie z północnej europy dobrzy ludzie uciąć głowę czerwonemu pisklęciu 14 lecz pisklę przepadło jak kamień rzucony w studnię życia szukali ludzie wokół chat szukali we dworze szukali po polach łąkach zaglądali do każdej nory wchodzili nawet na drzewa szukali wiele godzin ci ze dworu zrezygnowali pierwsi wrócili zmęczeni zlani potem usiedli przy kominku i wystarczyła iskra by wybuchnął płomień kłótni ci z garbatych chat szukali dalej chłopi czerstwi w swym uporze i wreszcie kiedy słońce chyliło się już ku upadkowi za czarnym murem puszczy zobaczyli czerwone pisklę stojące nieruchomo blisko wierzby rosnącej przy rzece rzucili się na nie z toporami z tępymi myślami by zabić i już mieli je dopaść kiedy ubiegł ich wielki sokół stanęli chłopi zdumieni pytali czyj sokół gdzie jeździec ale nie było już sokoła nie było też jeźdźca tylko ryba tak jak już wielokrotnie bywało skoczyła nad powierzchnią wody nabrała powietrza w skrzela i zniknęła na jakiś czas 15 krasnal opowiada o starym poecie stary poeta stał na warcie bólu pisał swój kolejny wiersz mówił że łzy topią zimną ostrość liter mówił że jego miecz łamie się o pancerz papieru nie uwierzyłem staremu poecie był on w tej chwili silny jak kolumb kiedy wypływał w swój wielki rejs a deszcz za oknem to nie był deszcz był to płacz oceanu 16 krasnal opowiada bajkę o górze kraj w którym panował tyran był nizinny na całym jego obszarze była tylko jedna góra położona kilkanaście kilometrów od stolicy skalista bardzo stroma prawie niedostępna jedynie niewielu śmiałkom udało się wejść na jej szczyt góra nie dawała spokoju tyranowi nocami nie mógł spać myślał o niej drażniło go jej surowe piękno i to że ludzie u jej podnóża często się modlili pewnego dnia tyran rozkazał: „góra musi przestać istnieć” przez wiele lat poddani kamień po kamieniu rozbierali górę aż wreszcie znikła z powierzchni ziemi stary tyran spał już spokojnie lecz nie wiedział o tym że góra wyrosła w ciałach jego poddanych nie było już jednej ale tysiące gór i nadszedł dzień kiedy na tyrana i jego sprzymierzeńców ruszyło tysiące gór 17 krasnal opowiada bajkę o astronomie stary astronom mieszkał sam i cały czas myślał kosmosem często powtarzał: „jakie to niezwykłe przyjaźnić się z gwiazdami jakie to wspaniałe patrzeć kiedy księżyc przymyka swoje srebrne oko” pewnego dnia do jego pustelni przyszedł maleńki fragment wszechświata nieskończoność zamieszkała w skończoności po kilku tygodniach w żyłach astronoma zaczęły krążyć galaktyki i nadszedł dzień kiedy serce starego astronoma spadło w otchłań teraz astronom jest kometą 18 Ikony rodzinne Białorusini są dla mnie dotychczas zagadką Czym jestem, czym ja jestem i czym oni są? Czesław Miłosz 19 ikona rodzinna mój dziadek josif antonowicz wierzył w boga w swój cięty język w białoruską ziemię i w sprawiedliwość bóg ukazał mu się zimą w kopalni węgla na syberii i dlatego dziadek powrócił a ziemia przyjęła go jak syna tylko później rzadko się uśmiechał i mało mówił moja babcia stiepanida szymonowna wierzy w boga w dziadka i w swoich wnuków babcia tak wierzy że boję się jej powiedzieć: „babuszka ja ateist” dwóch moich wujków wierzy w samogon podobno chodzą gdzieś brzegami jenisieju i chcą pobić księżyc opuszczone przez nich moje ciocie wierzą w nowe życie i w dzieci które im pozostawili wujkowie moje kuzynki wierzą w miłość potem w naukę a potem w komsomoł często wieczorami grają chopina kuzyn sergiusz wierzy w pieniądze ruble czyhają na niego za każdym rogiem ulicy ale to nie one jego lecz on je chwyta za gardło ja kiedy jestem z babcią wierzę w boga potem kiedy przekraczam granicę w boga w którego wierzą wszyscy bogowie a czasami gdy matka zapyta: „czy stać cię jeszcze na miłość do słowa” w spirytus palący wysoką trawę która rośnie we mnie 20 dziadek który jest dębem kiedy przyjechaliśmy dziadek jeszcze żył ale rozmawiał już tylko ze śmiercią charczał na nią czuł że już długo nie utrzyma w dłoni swojego wielkiego miecza miecza z którym nigdy się nie rozstawał w lewej ręce zaciskał grudki czarnej ziemi z półdzikiego ogrodu był zły na siebie i robił się z tej złości coraz bardziej siny kiedy słońce na chwilę skryło się za chmurami zmarł a trzy małe ikony wyszły z jego serca i zaczęły obchodzić wszystkie kąty chaty wieczorem poszły nad rzekę i całą noc płakały pogrzeb odbył się dwa dni później kiedy już dziadek wszystkim najbliższym powiedział jak mają żyć trumnę — zmieniając się co parę minut — niosło siedemnastu chrześniaków wszyscy zdrowi i silni mężczyźni trumna była otwarta aby dziadek mógł pooddychać świeżym powietrzem ludzie stojący po obu stronach drogi smutno kiwali głowami „ostrym ale dobrym i sprawiedliwym był człowiekiem josif antonowicz — szanowaliśmy go” dziadek nie patrzył na ludzi rozmawiał z niebem słońcem ptakami i drzewami ptakom mówił by nauczyły mnie latać i wić gniazdo spojrzałem w górę na korony drzew a one uśmiechnęły się do mnie zielonymi oczyma powiedziały żebym się nie martwił bo dziadek będzie teraz dębem w cerkwi najbliżsi żegnali dziadka pocałunkami kiedy podszedłem do trumny zemdlałem podobno stary pop powiedział wtedy: „ten wnuk gdy dorośnie napisze o tym wiersz” miałem wówczas dwanaście lat jeden z wujków wyniósł mnie z cerkwi i zaniósł prosto do restauracji wypiłem tam swój pierwszy kieliszek wódki potem wróciliśmy pod cerkiew czarny pochód ruszył na cmentarz aby się tam dostać trzeba długo podchodzić pod stromą górę pamiętam że dziadek był zły że nie może podejść sam na cmentarzu szybko pocałował babcię i ledwie go spuszczono do dołu 21 cały nakrył się czarną ziemią zawsze kiedy wchodzę na tę górę na której śpiewa chór krzyży prawosławia i staję zmęczony ciężko oddychając nad grobem wydaje mi się że śmierć to ostry ból który jest w nas żyjących ból niespełnienia który jest tylko przygotowaniem i zawsze gdy dotykam ustami czarnej ziemi dziadek pyta o moje zdrowie i o to czy nauczyłem się już latać i wić gniazdo 22 chwasty po śmierci dziadka kiedy co roku przyjeżdżałem późnym latem do mojej białoruskiej babci widziałem dużo chwastów rosnących wokół niskiej chaty i na niewielkim podwórzu co roku przez cały dzień zrywałem je aż wszędzie pachniało tylko czarną ziemią kiedy przyjechałem ostatniego lata zobaczyłem że chwasty znów wyrosły że jest ich więcej i są o wiele większe babcia powiedziała mi że niektóre z nich pukają w nocy do okien i nie dają spać a kilka wdrapuje się codziennie na dach i wrzuca do komina kamienie znów powyrywałem wszystkie i wrzuciłem do komórki aby zgniły właśnie tak kazała mi zrobić kiedy pod wieczór rąbałem drzewo na zimę zauważyłem że babcia chodzi blisko ścian i sprzętów często też podchodzi do mnie i kładzie rękę na moim ramieniu kiedy odjeżdżałem długo patrzyłem w jej oczy nie było w nich ogniska jak dawniej lecz tylko dwie małe dogasające świeczki jej płacz był ciężki jak nigdy dotąd ledwie go mogłem udźwignąć przez cały czas pożegnania do moich uszu dochodził z komórki dziwny dźwięk szelest zły szelest szydzący ze mnie drwiący pewny siebie szelest zielonego czasu 23 Włodzimierz włodzimierz mój brat cioteczny ubrany w marynarski strój zobaczył po drugiej stronie ulicy na skwerku przy fabrycznym płocie czerwoną różę chciał ją zerwać i podarować babci aby zniknęły chmury i pojawiło się słońce na jej pomarszczonej twarzy babcia była smutna ponieważ przyśnił się jej orzeł który o świcie wszedł do chaty i krzyknął: „źródła biją coraz słabiej” kolce czerwonej róży ukłuły oczy włodzimierza i dlatego nie zauważył on wielkiej ciężarówki która jak diabeł wyrosła spod ziemi i uderzyła go w tył głowy leżał na bruku w białym pyle cementu ale nie uronił ani jednej kropli krwi tylko jego matka spostrzegła jak z oka spada bladoczerwona łza jego marynarską czapkę znaleziono kilka dni później nad rzeką krew zabrał ze sobą do ziemi na jego grobie rosną dziś największe i najładniejsze kwiaty czasami przychodzi do mnie w nocy i mówi że już niedługo wypłyniemy w rejs rejs do tajemniczego lądu gdzie rosną tylko czerwone róże i że nazrywamy ich tysiące i ułożymy z nich na stoku góry poemat o rzece w której pływa złoty orzeł włodzimierz byłby dziś o dwa lata starszy ode mnie razem pisalibyśmy wiersze dziadek pewnie stałby z rózgą nad nami i szybko uczył nas zasad poprawnej pisowni a wujek misza godzinami opowiadałby o swojej wielkiej ciężarówce którą wozi pierwszorzędny cement aż gdzieś pod bobrujsk 24 przejście graniczne kiedy na przejściu granicznym w grodnie stary celnik zapytał mnie „co wieziecie” odpowiedziałem mu: wiozę dziadka umarłego stojącego obok konia z batem w szorstkiej dłoni aby bił mnie jeśli kłamię w żywe płomienne oczy wiozę babcię moją żywą ikonę by mi odwagi dodawała swoją cowieczorną pieśnią wiozę wujków pijaniców na przestrogę i smutek wielki wiozę chatę garbatą której śmierć zagląda w okna aby wiedzieć bezustannie że z dziada pradziada i żeby widzieć jasno chodzić pewnie i nie zapomnieć w piecu napalić bo babci ciężko i zimno i chleb czarny wiozę bo u nas takiego nie ma i dwie obrączki z białego złota bo chyba już czas na mnie stary celnik przyglądał mi się z uwagą kilka chwil po czym powiedział cicho: „przechodźcie dalej” 25 list do babci białoruskiej (I) babciu moja krasnosielska wołkowyska miałem kilka dni a właściwie te dni mnie miały że zapomniałem wybacz była u mnie nienawiść i długo mnie namawiała ale nie martw się dałem sobie radę siedziałem w kącie pokoju trzymając w jednej ręce siekierę a w drugiej najnowszy wiersz o dziadku później przez kilka wieczorów czytałem filozofów i obraz twój pomazał się wielkimi literami ale pamiętaj nie zawodź nad grobami najbliższych ja wiem że ostatni jestem wiem że beze mnie koniec nas ty będziesz księgą ty będziesz księgą aszchabad zwiedzałem twą opowieścią i bąble na plecach rosły jak tobie byłem też tak jak kazałaś w lesie o północy rzeczywiście dzięcioł odpukał nieszczęścia noga już lepiej zaczynam biegać pytasz kiedy przyjadę bo ikony posmutniały w naszej zszarzałej chacie przyjadę babciu-księgo w listopadzie zajesienić stakanami twoje deszcze zadzwonić wierszami cicho zdrzemnąć się chwilę nad ciemnym niemnem przywiozę ci też trochę mojej ziemi sama powiesz czy dobra na poematy i opowiem o miłości dziwnie o niej opowiem bo tak jak dziadek długim sękatym kijem zagryzając wargi do krwi i popłaczemy razem koło cementowni aż się dym zasmuci aż nasz płacz przykryje tę miłość po szyję posiedzimy też trochę nad rzeką a któregoś wieczoru pójdę z kuzynkami na tańce wa imia atca syna i ducha swiatowo amin 26 list do babci białoruskiej (II) babciu co robić bywa że w nocy przed snem o moje ciało rozbijają się fale oceanu lecz bywają również dni kiedy jestem kruchy jak puchar wypełniony niemowlęcym krzykiem posłuchaj opowiem ci o pewnym zdarzeniu kilka dni temu musiałem pojechać na drugi koniec miasta właśnie skończyłem pisać wiersz o naszej rzece czułem się dobrze lekko jak zwykle po poezji na nikogo nie zwracałem szczególnej uwagi dopiero w autobusie i to po dłuższej chwili zauważyłem że obserwuje mnie bardzo ładna trzydziestoletnia chyba kobieta jej pełne usta były leciutko rozchylone uśmiechała się spróbowałem wytrzymać jej spojrzenie ale po chwili zaszkliły mi się oczy czułem że zaczynam się rumienić ona nadal patrzyła na mnie patrzyła tak przenikliwie jakby znała całe moje życie ale jednocześnie łagodnie ciepło odwróciłem głowę nie potrafiłem już spojrzeć na nią drżący wysiadłem na najbliższym przystanku długo nie mogłem się uspokoić babciu co robić w takich chwilach czy mam wtedy widzieć cerkiew i krzyż czy mam wtedy słyszeć dziadka jak śpiewa swoim mocnym głosem ból prawosławia 27 wioska niedaleko drohiczyna znajduje się wioska do której można się dostać tylko łodzią podobno wyłowiono z jeziora trupa podobno mieszkańcy mają swoją radę starszych urząd zjawia się tam tylko dwa razy w roku kilkadziesiąt kilometrów dalej przebiega autostrada nie opodal autostrady choruje na gangrenę zamek stara kobieta mówi że to wszystko jest zgodne z rzeczywistością i że tam gdzie stoi chata ma być zakład przemysłowy w telewizji poeta już od dwóch godzin rozmawia z prawdą 28 na polesiu połowa września 1980 roku małe miasteczko na polesiu ciepły poranek w kuchni ciocia raja robi kiełbasę wujek lubomir pojechał na bagna postrzelać do butelek zabrał ze sobą polskie gazety które przywiozłem specjalnie dla niego moje kuzynki poszły się wykąpać w białym jeziorze mały ogród siedzę opierając się plecami o chorą gruszę obok na taborecie stoi dzban domowego wina mam przymknięte oczy cierpiący na astmę student z moskwy opowiada o ostatnim koncercie wysockiego łapię się na tym że prawie go nie słucham od kilku minut myślę o swojej ojczyźnie widzę pochylonego nad mapami prądzyńskiego i obrazy wojciecha kossaka 29 to były dni to były dni kiedy moje własne słowa zbudowały we mnie gladiatorskie areny kiedy wydawało mi się że jestem tylko wyrzuconym przez morze opuchniętym cuchnącym ciałem to były dni kiedy z bezsilności godzinami drżałem kiedy wydawało mi się że moje łzy spływają do środka ziemi dlatego postanowiłem powrócić do domu do matki czekali już tam na mnie moi białoruscy wujkowie ucałowali mnie i serdecznie poklepali po plecach wieczorem zasiedliśmy do stołu ojciec opowiadał o walkach nad nysą łużycką i o tym że w dzieciństwie najczęściej kamieniami odmawiał modlitwę jeden z wujków uśmiechnął się wtedy i powiedział do matki: „powinnaś wyszywać sztandary które byłyby historią blizn i grzechów twojego męża” później wszyscy wspominali już tylko dziadka ojciec przypomniał że którejś niedzieli dziadek powiedział do niego stanowczym głosem: „weź z pola garść ziemi i zaciśnij mocno pięść” kiedy ojciec to uczynił dziadek rzekł: „ziemia która została w twojej zaciśniętej dłoni jest twoją drugą matką która cię będzie strzec” wujkowie opowiedzieli o zdarzeniu które miało miejsce tuż przed rewolucją dziadek postanowił wówczas jechać do ameryki i już prowadził krowę na targ by uzyskać za nią pieniądze potrzebne na długą podróż kiedy tuż za wsią dogoniła go babcia i zbiła wielkim batem tak się skończył jego sen o ameryce moja matka ożywiła w pamięci wszystkich ten przeklęty upalny czerwcowy dzień roku 1937 kiedy to dziadek wstał na wiejskim zebraniu i powiedział: „po moim trupie kobieta zostanie naczelnikiem wsi” kosztowało go to osiem lat ciężkich robót koło północy wujkowie zaczęli śpiewać śpiewali same smutne pieśni jedną o tym że można płynąć nawet na brzytwie byłem zmęczony i poszedłem położyć się spać nie mogłem jednak zasnąć myślałem o tym że moja samotność to taka samotność jak księżyc albo słońce albo poemat taka samotność w której ktoś będzie chciał zamieszkać 30 i wtedy na brzegu łóżka usiadł wuj Stanisław pokazał mi swoje wielkie muskuły i cicho powtarzał: „musisz z wierszy zbudować dom” 31 Krasnal (II) gdyby obrócił się w kamień w ciężką rzeźbę z marmuru obojętną i godną jaka byłaby ulga Zbigniew Herbert 32 krasnal ostrzega ja krasnal najmniejsze dziecię europy którego tylko wybrani widzieli którego tylko nieliczni słyszeli ja karzeł widziałem wszystko słyszałem wszystko w garbie moim spisane są wasze czarne rozmowy w garbie moim spisane są wasze czarne czyny 33 krasnal znajduje butelkę z listem znalazłem butelkę z listem na brzegu rzeki w środkowej europie ktoś pisał do mnie: „jesteś dzisiaj niezrozumiałym dniem tygodnia który odwiedzam bardzo rzadko i zawsze z pełną garścią szaleństwa byłeś wczoraj całą dobą jedną z siedmiu w tygodniu bez której krew odpływała ze mnie do ziemi będziesz jutro tylko chwilą podobną do wiersza wydeptanego na śniegu w czasie królowania słońca pojutrze być może będziesz dla mnie jedynym słowem o które będę mógł się oprzeć i odetchnąć chwilę” kto napisał do mnie kto chce mnie zrozumieć kto 34 krasnal opowiada o poranku który nastanie w hiroszimie twierdzę że w bliżej nieokreślonej przyszłości będzie tak: po pierwsze zbudzą się ptaki po drugie zbudzi się słońce ze spokojnego snu po trzecie zbudzą się ludzie po koszmarnej nocy i z mgły wyłoni się śmierć niektóre sny będą leżeć martwe obok niej z wyłupionymi oczami niektóre sny będą leżeć w agonii obok niej coraz zimniejsze coraz zimniejsze niektóre sny będą powoli zasypiać obok niej ze złamanymi skrzydłami i jakiś glos pytać będzie: co im się śni co 35 krasnal szepce o spotkaniu z zobaczyłem go w samo południe zobaczyłem go ze wzgórza siedział nad brzegiem jeziora ogromny garbaty szary wyrywał młode drzewa które rosły w zasięgu jego ramion i wrzucał je do wody zacząłem szybko biec w jego stronę biegłem chyba kilkanaście minut i nagle spostrzegłem że nie zbliżyłem się do niego ani na krok zrezygnowany usiadłem na rozpalonej ziemi i wtedy on na sekundę odwrócił się a chwilę później zniknął od tego dnia szukałem tej jednej sekundy: szukałem w sinej dali w której byłem tydzień w młodych oczach w których pojawił się popiół w rodzinnym albumie w którym umarli zaklinali miłość w stogu siana pachnącym jeszcze gwałtem w muzeach starych zegarów w sercach żołnierzy z plutonu egzekucyjnego w łzach dwóch wielkich wojen w starej cerkwi zamienionej na kościół i we śnie i właśnie w nim nie tak dawno wydawało mi się że dotykam jego garbu wydawało mi się że pyta mnie „kim jesteś” i kiedy chciałem mu odpowiedzieć i przypomnieć upalny sierpniowy dzień nagle ciemność ciemność była odpowiedzią na wszystko 36 krasnal był obecny na spotkaniu pokoleń spóźniłem się i usłyszałem tylko pięciu powiedzieli pierwszy: zginąłem przychodzę od włóczni wybaczcie że mówię do was bez serca ale nie wiem gdzie ono jest wiem tylko że wypadło mi przez plecy drugi: przychodzę od miecza wybaczcie że tak dziwnie to wygląda moja głowa tu do was mówi a nogi nie zdążyły jeszcze przyjść trzeci: przychodzę od kuli wybaczcie że moja twarz to nie twarz a krwawa kula czwarty: przychodzę od bomby wybaczcie że tak tajemniczo to wygląda mój głos słyszycie tak wyraźnie a nie widzicie ciała piąty: przychodzę od przyszłości wybaczcie 37 krasnal opowiada o młodym poecie chciał już spać prosił o kilka migdałowych mórz mały wycinek nieba i kolorową piłkę kiedy nagle usłyszał głośny płacz następnego wiersza wyciągnąłem zza pazuchy dźwięk wiatru i na nowo zawładnęły nim nocne chwile pewności niebo nie dało żadnego znaku ciężkie czarne piłki toczyły się z łoskotem ulicami migdałowe morze wciągało do swego wnętrza wielkie statki idei 38 udręka krasnala chcę wiedzieć dlaczego wczoraj przed snem wydawało mi się że rozpoczęła się we mnie ostatnia wojna tego świata i dlaczego muszę pytać dlaczego nie wiem ja krasnal 39 krasnal znajduje drugą butelkę z listem znalazłem drugą butelkę z listem na dzikiej plaży jesienią nad zimnym północnym morzem ktoś pisał do mnie: „dzisiaj widziałem cię przez ułamek sekundy widziałem twoje serce twoją chorobę twoje księżyce i galerię twoich rumieńców i podróże dookoła świata i twoje dobre zwierzęta idące do wodopoju dlaczego to trwało tak krótko dlaczego tak niewiele można o tym powiedzieć i dlaczego myślałem później że rumieniec trysnął krwią” kto napisał do mnie kto mnie widział przez chwilę kto 40 krasnal opowiada o dziwnej sytuacji kilka dni temu byłem w lesie o zmierzchu w paprociach stało krzesło i nie wiem dlaczego człowiek który wyrósł z ziemi nie widząc nikogo wokół zapytał czy to miejsce jest zajęte i nie wiem jeszcze nie wiem dlaczego głosem nie swoim wilczym odpowiedziałem tak to miejsce jest zajęte od tysiącleci a człowiek nie zląkł się nie krzyknął nie skurczył tylko jego wzrok przenikać zaczął gęstwiny i nie mógł się zatrzymać na niczym na nikim 41 krasnal wyznaje siedziałem kilka lat we wnętrzach kamieni i pragnę wyznać wam: ostatnią szansą obrony najcięższą chorobą serca tajemnicą wody księgą historii w chartres najtwardszym orzechem ojcem ognia żołnierzem zawsze gotowym do ataku schronieniem tłem dla śmierci prostą drogą bezsilnością siłacza najwyższym na ziemi jest kamień który we mnie który w was który 42 * * * Koniec świata zdobywa teren wokół nas E. M. Cioran naprzeciw siebie stoją dwie armie żołnierzami są słowa trwają ostatnie przygotowania do rozstrzygającej bitwy wodzem pierwszej armii jest dramat szekspira na czele drugiej stoi tragedia corneille’a niedługo będzie wiadomo który z nich dostąpi łaski boga by oglądać w nieskończoność symetrię ludzkich czaszek i trupi pejzaż kontynentów william szekspir czy pierre corneille 43 spis utworów *** (starcy ciągnący z wysiłkiem) Krasnal (I) krasnal mówi o swojej samotności krasnal opowiada o rycerzu krasnal opowiada o pewnym miejscu w europie krasnal opowiada o wyprawie anglików krasnal opowiada o synach marnotrawnych krasnal donosi przestrzega i krasnal opowiada o czerwonym pisklęciu krasnal opowiada o starym poecie krasnal opowiada bajkę o górze krasnal opowiada bajkę o astronomie Ikony rodzinne ikona rodzinna dziadek który jest dębem chwasty włodzimierz przejście graniczne list do babci białoruskiej (I) list do babci białoruskiej (II) wioska na polesiu to były dni Krasnal (II) krasnal ostrzega krasnal znajduje butelkę z listem krasnal opowiada o poranku który nastanie w hiroszimie krasnal szepce o spotkaniu z krasnal był obecny na spotkaniu pokoleń krasnal opowiada o młodym poecie udręka krasnala krasnal znajduje drugą butelkę z listem krasnal opowiada o dziwnej sytuacji krasnal wyznaje *** (naprzeciw siebie stoją dwie armie)