ANDRZEJ FELIKS GRABSKI BOLESŁAW CHROBRY ZARYS DZIEJÓW POLITYCZNYCH I WOJSKoWYCH Wydanie II poprawione WYDAWNICTWO MINISTERSTWA OBRONY NARODOWEJ Obwolutę, okładkę, stronę tytułowš i inicjały projektował MIECZYSŁAW WIŒNIEWSKI Redaktor: JAN BRODALA Ksišżka zatwierdzona przez Ministerstwo Oœwiaty pismem z dnia 24.IX.1984, Nr P4-1079/64 do bibliotek liceów ogólnokształcšcych (kl. X- XI), liCeów pedagogicznych (kl: IV-V) i tech- ników (kl. IV-V). Wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej Warszawa 1968 r. Wydanie II Nakład 10000 egz. Objętoœć: 17,73 ark. wyd. =(z wkładkami); 21,25 ark. druk. (z wkładkami). Papier druk. mat. IV kl. 65 g., 82X104 cm z Fabryki Celulozy i Papieru im. J. Dšbrow- skiego w Kluczach. Druk ukończono w stycz- niu 1966 r. Wojskowe Zakłady Graficzne w Warszawie. Zam. nr 2577 z dn. 1,X.1965 r. E-95. Cena zł 22: €€€€€€€€€€ Tadeuszowi Machlowi poœwięca autor PRZEDMOWA DO WYDANIA DRUGIEGO Drugie wydanie tej ksišżki niewiele się różni od po- przedniego. Poprawiłem dostrzeżone pomyłki, wprowadzi- łem parę uzupełnień wynikajšcych z postępu badań nau- kowych nad czasami Bolesława Chrobrego, uwzględniłem i wreszcie częœć uwag krytycznych, z jakimi spotkała się ksišżka. Serdeczne podziękowanie składam prof. dr. Kazi- mierzowi Jasińskiemu za łaskawe użyczenie mi maszynopi- su recenzjƒ mej ksišżki, przeznaczonego dla "Kwartalnika Historycznego", a także dr Danucie Borawskiej za listow- , ne uwagi. WSTĘP W ostatnich latach ukazało się wiele ksišżek i artyku- łów dotyczšcych dziejów Polski sprzed tysišca lat. Więk- szoœć wyszła spod pióra archeolagów, stšd też występuje w nich swoiste "naehylenie" ku problematyce dziejów gospodarczych i kultury materialnej, często z nie doœć wnikliwym traktowaniem zagadnień politycznych. Aby się o tym przekonać, wystarczy zajrzeć do znakomitej ksišżki Witolda Hensla polska przed tysišcem, lat1. Nie oznacza to jednak, by badacze zupełnie nie zajmowali się dziejami politycznymi tego okresu, bowiem w tej dziedzinie ostatnio wiele zrobiono, zwłaszcza gdy chodzi o zagadnienie poczšt'ków państwa polskiego oraz okres panowania Mieszka I. Znacznie mniej uwagi poœwięcono czasom panowania Bolesława Chrobrego. Od bardzo daw- na nie zajmowano się szerzej tym okresem. Opracowanie Karola Szajnochy Bolesław Chrobry - opowiadanie historyczne 'według Ÿródeł spółczesnych, ukazało się po raz pierwszy w 1849 r.2, następna ksišżka o Chrobrym- pióra Stanisława Z a k r z e w s k i e g o Bolesłatu Chro- bry Wielkż - wydana została w 1925 r.3 Nie wyliczam tu drobnych prac Augusta Mosbacha czy Wacława So- bieskiego majšcych charakter popularny. R.flzwój badań 1 W. H e n s e 1, Polska przed tysżšcerrZ 1at, Wrocław - War- szawa 1960. # K. S z a j n o c h a, Bolesła#w Chrobry - opou>żadan,ie hż- storyczne 2vedlug Ÿródel spóiczesn.ych, Lwów 1849; wyd. II- Pisnza Karola Szajnochy, I, Kraków 1887, s. 5 n. 3 Warszawa - Lwów 1925. na km2. Gęstoœć zaludnienia Niemiec w tym samym czasie szacuje się na nieco mniej niż 10 osób na km2, ikrajów Sło- wian Połabskich na około 5 osób na km2, Czech i Mo- raw - około 6, Rusi zaœ #koł# 3 do 6 osób na km2. Pad względem liczby luůdnoœci Polska znajdowała się wówczas na ósmym miejscu w Eurapie2. #,Ziemie polskie stosunkowo póŸno nawišzały żywsze kontakty z innymi krajami eunopejskimi. Histaryka nie zaskakuje fakt, że w drugiej p.ołowie X stulecia były one w Eurapie na ogół mało znane. Jeszcze w poczštkach XII w. Gall Ananim, przybyły.do Polski z dalekiej Francji, pisał, że Polska jest krajem bardzo mało znanym, a któ- rym wiedzieli tylko kupcy podšżajšcy na Ruœ w celach handlowych. Liczni pisarze XII w., zwłaszcza z terenu zachodnich i południowych Niemiec, Francji czy Włoch, często powtarzali, że Polska to kraj adległy, orldzielony od Zachodu wielkimi przestrzeniami, zgoła nieznany. i#ie- dy kronikarŸ ze szwabskiego klasztoru w Zwiefalten spi- sywał szczadrobliwe dary, jaikie otrzymała jego opactwo ad księżny czeskiej, wła#czyni morawskiej i żony polskiego monarchy, padkreœlał, że znaczna ich częœć została za- przepaszcznna z powodu wielkiej o#ległoœci, dzielšcej ów klasztar.ad Czech, 1\#oraw i Polski. Mnich z klasztoru w Aura, w diecezji wrzburskiej, apisujšcy wyprawę Henryka V na Polskę w roku 1109, podkreœlił, że monar- cha niemiecki wyruszył przeciw Polakom - "adległemu ludowi". Francuz zaœ - Gwibert z Gembloux (oik. 1170 r.), był niemal przerażony, g#y dowiedział się, że jego znaja- mek Arnulf postanowił wyruszyć do Polski, i jak mógł- odradzał mu tega planu, twierdzšc, że to wyprawa bardzo niebezpieczna, wiodšca przez nieznane, ucišżliwe dr#gi, bory itd. Z tego rodzaju opiniami spotykamy się stosun- kowo często zarówno w XII jak i XIII stuleciu3. a Por.: E. R o s s e t, Polska na mapie de7n.ograficznej Euro- py w okresże mżlenżum, ZNUŁ, nr 21, 1961, s. 188-192; także': W. K u 1 a, Stan ƒ potraeby badań n.ad denzografżš hżstorycz- nš Polskż, RDSG, t. XIII, 1951; E. V i e 1 r o s e, Ludnoœć Po1- skż od X do XV111 2u., KHKM, t. V, 1957. 3 Bertholdi Liber de constructione monasterii Zwivildensis, MPH, t. I, s. 5-6; Ekkehardi Uraugiensis Chronżca, MGH SS, t. VI, s. 243; O. G 6 r k a, List G#wiberta z GeTn,bloux (X11 w.) do scholast#ka Arnulfa, KH, t. XI, 1926, s. 33; por.: A. F. G r a b s k i, Polska #w opżn.iach obcych X-XIl1 2#ieku, War- szawa 1964; s. 114 n. Ziemie polskie były jetlnak bez wštpienia znane tym, którzy wpraw#zie nie pisali łacińskich kranik i roczników, ale pozostawili po sobie œlady, adkrywane dziœ łopatš archeolaga. Wiadomo, że przez Polskę cišgnšł wielki szlaik handlowy, łšczšcy Hiszpanię, Włochy, Nadrenię i Francję z odległymi ziemiami ruskimi, krajami Chaza- rów i Bułgarów nadwołżańskich, Persjš, a wreszcie Chi- nami. Ibrahim ibn Jakub, po#różnik żydowsko-arabski, który w latach szeœćdziesištych X w. adwiedził dwór cesarza niemieckiego oraz Czechy, opowiadał o leżšcej na tym szlaku Pradze, że "przybywajš do niej z miasta Krakawa Rusowie i Słowianie z towarami. I przychotlzš do nich z krain Turków (tj. Węgrów) muzułmanie, Ży- .dzi i Turcy (tj. Węgrzy) również z towarami i pieniędzmi, a wywożš ad nich niewolników, cynę i wszelkie rodzaje futer". #ródło ży.dewskie z poczštku XI stulecia padaje, że na szlaku wiodšcym na Ruœ, w Przemyœlu, istniała #mina żydowska, będšca w kontakcie z odległymi krajami Zachodu4. Polska X XI w. utrzymywała nie tylko stałe stosunki handlowe z sšsiadami, lecz również z Itališ, Fran- cjš, krajami nadwołżańskimi, Bizancjum i innymi. Często więc na naszych ziemiach pojawiali się abcnkrajowcy, nie- rza#ko też zapewne i sami Polacy zaglšdali #o obcych krajów. W drugiej połowie X stulecia - ad tego bowiem czasu rozpoczynamy nasze rozważania - spotykamy się już # Relacja Ibrahżma %bn Jakuba z podróży do krajóu# sło- u#%ańskżeh u# przekazie al-Bekrżego, wyd. T. K o w a 1 s k i, MPH NS t. I, Kraków 1946, s. 49; F. K u p f e r - T. L e- w i c k i, ródła hebrajskt#e do dzżejó2u Sćot.#ian ƒ nżektórych .innych ludóu# œrodkowej ż u#schodnżej Europy, Wrocław- Warszawa 1956, s. 37. O handlu Polski tego czasu por.: #i. Ł o w m i a ń s k i, Podstat.#y gospodarcze formownnża się państui sio2#żańskżch, Warszawa 1953, s. 217 n.; W. H e n s e 1, .Stot.#żatŸszezyzn.a tuczesnoœrednżot.vieczna, Warszawa 1956, s. 423 n.; ostatnio wiele materiału w: PPP, t. II, zwłaszcza pra- ůce H. ł.owmiańskiego, K. Żurowskiego; Les orżgżnes des villes polona#rses, Paris - La Haye 1960, gdzie wiele ciekawego ma- teriału o handlu miast; L'artżsanat et 1a vże urbai.ne en Polo- ;grte m‚dż‚vale, Ergon, t. III, #Varszawa 1962 - zwłaszcza .artykuły A. Gieysztora, H. Ammanna, T. Lalika, T. W š s o w i c z. Tamże dalsza literatura. 12 13 ze zorganizawanym, ponadplemiennym państwem #polskim. Jego powstanie była wynikiem #ługiega procesu rozwo- jawego; za rzšdów Mieszka I objęła ono całoœć ziem pol- skich ad Odry po Bug i ad Karpat po Bałtyk. Na czele organizacji państwowej stał ksišżę, pochadzšcy z rodzi- mej, polańskiej dynastii, wywadzšcej się - według legendy - z ludu, z prostych oraczy - "...zieƒziców". Nie nd;nawiajmy ziarna prawdy tej legendzie, zanotowanej przez Galla Ananima w poczštku XII w., wszak zarów- no tlynastia Piastów (nazwa ta pojawia się dopiero w XVII-XVIII w.), jak i pozostali polscy wielmoże- wywodzili się w olbrzymiej większoœci z walnych i rów- nych niegdyœ współradowców. Według Galla Anonima przadkami Mieszka I byli Sie- mowit, Leszek i Siemomysł. Nie mamy powodu powštpie- wać, że sš ta rzeczywiœcie imiona protoplastƒw Mieszko- wych, nic bowiem nie wskazuje na to, aby na polskim dworze w poczštkach XII stulecia nie pamiętano o ge- nealagii radu panujšcego do ósmego pokolenia wstecz. U szeregu ludów pierwotnych stwierdzona utrzylnywanie się pamięci o przodkach władców niekiedy nƒwet #rzez dwadzieœcia pokoleń. Słusznie więc współczeœni historycy poczynajš coraz częœciej uznawać postacie Siemowita; Leszka i Siemomysła za prawdziwych władców wczesno- polskich i po#kreœlajš, jak to uczynił niedawna K. Buczek, że postacie te "nie tylko nie zasługujš na to, aby je wy- rzucić - jako rzekomo legendarne - na œmietnik histo- rycznych baœni, lecz wręcz przeciwnie, winny być otacza- ne przez nasz narƒd szczególnš czciš. Oni bowiem nie tylko połażyli fundamenty pad gmach państwowoœci pol- skiej, ale i wznieœli pierwsze zręby tego gmachu, a nawet doprowadzili najprawdopadabniej jego budowę do tego stanu, jaki nƒikrywa naszym aczom historia pisana"5. Kiedy postać Mieszka I pajawia się na kartach zapisek 5 K. B u c z e k, Zagadnienże 'wiar#godnoœcż d'wu relaCjż o poczštko'w#Ch dziejach pa'ńst#a polskżego, w: Prace z dzże- 9ó# Polski feudalnej ofżaro'wane R. Grodeckżemu, Warszawa 1960, s. 56, por. też: H. Ł o w m i a ń s k i, D#nastża Pƒastó#.v 'we 2siczesńym œrednżo'wżeczu, PPP t. I, s. 112-122' K. J a ż- d ż e w s k i, O tTtt>aloœcż ż 'Wi#rogodnoœci ust#ej iradvC#ż hż- storyCz'nej u ludów nżepżœmżennyćh, Mun.era At'chaeologicu losepho Kostrzewskż... oblata, Poznań 1963, s. 7-19. kronikarskich, jest on już jedynowładcš. Padporzšdkowani mu byli rlwaj bracia, zapewne młodsi, Czcib.or oraz inńy- nie znany z imienia, k2óry zginie niebawem akoło 965 r. Fakt, że ksišżę Palski w poczštku drugiej połowy X stu- lecia był jedynowładcš, sam sprawował władzę w pań- stwie, wskazuje na to, że "możni w interesie własnym ad- czuwali potrzebę koncentracji wła#zy politycznej, a ta w zwiš#ku także z widokami, jakie otwierała przed nimi konsolidacja aparatu państwowego"s. Otóż konsalidacja aparatu państwowega z jednej strony dawała tym właœnie możnym dostęp do dostojeństw i urzędów, które się właœ- nie podówczas poczynały formować, z #rugiej zaœ - sta- nawiła niezbędny warunek zarówno.dla skutecznej obrany kraju przerl obcym zagrożeniem, jak również i ekspan- sji na ziemie nie objęte jeszcze władzš księcia Polan. Od czasów A. Naruszewicza istniało w literaturze hista- rycznej przekonanie, że w Polsce pierwszych Piastów, od samego jej pajawienia się na arenie ƒziejawej, istniała nie- zmiernie silna władza ksišżęca. W stwierdzeniu tym- jak dziœ widzimy = było wiele przesady, a można by po- wiedzieć, że zarówno za Mieszka I, jak jego następców' trwała bezustanna walka o silnš władzę, jedynawładztwo, i że władza ksišżęca była w znacznej mierze ograniczona przez możnych i wolnych współplemieńców. I Bolesław Chrobry, i Mies#ka II musieli przecież siłš wywalczać uznanie swej władzy nad całym krajem, gdyż żywe wcišż były tendencje decentralistyczne, wspierane przez znacznš częœć możnych kraju. Szczególnie jaskrawo obserwujemy je np. po œmierci Mieszka I czy za Mieszka II. Nie ulega też wštpliwoœci, że nie istniało jeszcze wówezas żaƒne pra- wa móvciišce, iż w razie zgonu władcy tylko j e d e n jego syn - najstarszy - sprawować będzie rzšdy w c a ł y m państwie#. Siła władzy ksišżęcej opierała się w znacznej mierze na doskonale uzbrojanej drużynie. O drużynie Mieszk4wej e A. G i e y s z t o r, w: Hżstorża Polskż, pod red. T. M a n- t e u f f I a t. I, cz. 1, Warszawa 1958, s. 160. # Por. : J. A d a m u s, O prync#pacie polskżm 'wżeku X11, Spr. ŁT#V, t. V, 1950, s. 86 n.; t e n ż e, Problem# absolutyzmu pżasto2t#skżego, "Czasopi.smo Prau>no-Historyczne", t. X, z. 2, 1958, s. 19 n.; a także szereg innych prac tego autora; J. B a r- d a c h, I#olskie państl.uo, s. 990-991, gdzie dalsza literatura. 14 mamy całkiem szczegółowe wiadomoœci, a to dzięki opo- wieœci znanego nam już pottróżnika Ibrahima ibn Jakuba, który w latach szeœć#ziesištych X st-lecia zebrał stosun- kowo dokładne dane e państwie Mieszka I. Niestety jed- naik, #zieło Ibrahimz ibn Jakuba ...ochowało się #o naszych czasów tylko w przoróbkach: starszej, sprzed 1094 r. al- Bekriego, oraz nieco póŸniejszej - dokonanej przez inne- go Araba - geografa al-Kazwiniego (1260-1275). Relacje tych #wóch pisarzy różniš się nieco mięƒzy sobš, co jest dla naszych razważań sprawš nie bez znaczenia. Oto aba tekstys: ů I. al-Bekri II. al-Kazwini Pobierane przez niego Jego król (Mieszko) posia- (Nlieszka) podatki (lub: opła- da oddziały piesze, ponieważ ty) (stanowiš) odważniki han- konnica nie może się poru- dlowe. (Idš) one (na) żołd szać w ich krajach. Do nie- jego mężów (lub: piechurów). go (tj. do króla) należš da- Co miesiše (przypada) każ- niny (pobierane) w jego pań- demu (z ńich) oznaczona stwie. Oddziałom swoim da- (dosł. wiadoma) iloœć z nich. je co miesišc żołd, a w ra- Ma on 3 tysišce pancernych zie potrzeby daje im konie, (podzielonych na) oddziały, siodła, uzdy, broń, i wszyst- a setka ich znaczy tyle, co ko, ezego potrzebujš. A kto dziesięć secin innych (wo- się urodzi, temu król przy- jowników). Daje on tym mę- dziela żołd, czy będzie płci żom odzież, konie, broń i męskiej czy żeńskiej. Gdy zaœ wszystko, czego potrzebujš. dziecię doroœnie, to, jeżeli A gdy jednem- z nich uro- jest chłopcem, żeni go, bierze dzi się dziecko, on (tj. Miesz- od jego ojca wiano i wręcza ko) każe mu wypłacać żołd je ojcu tej kobiety. A wia- od chwili urodzenia, czy bę- no jest u nich ciężkie... Oże- dzie płci męskiej czy żeń- nek (następuje) u nich wedle skiej. A gdy (dziecię) doroœ- uznania ich krbla, nie z wol- nie, to jeżeli jest mężczyz- nego wyboru. Krbl bierze na nš, żeni go i wypłaca za nie- siebie całkowite ich (swych go dar œlubny ojcu dziew- ludzi) utrzymanie. Na nim czy#ny, jeżeli zaœ jest płci cišży koszt 'wesela. Jest on żeńskiej, wydaje jš za mšż jak czuły ojciec dla swych i płaci dar œlubny jej ojcu. poddanych... A dar œlubny (jest) u Sło- wian znaczny... e ReIacja Ibrahima, s. 50, 91. O zagadnieniu drużyny por.: A. F. G' r a b s k i, Utuagż 'w sprazt>ie drużyny 'taczesnofeudal- ne# na z#.emtach. polskżch, "Studia i materiały do historii sztuki wojennej", t. IV, 1957; A. N a d o 1 s k i, Polskie sżły zbrojne Oba te przekazy,: z których żaden nie oddaje wiernie za- ginionej relacji Ibrahimawej, pozwalajš stwierdzić, ż‚ #ru- żynnik cieszył się szczególnš opiekš księcia. Obejmowała onƒ pieczę nie tylko nad nim samym, lecz także nad jego rod#inš. Wojownik otrzymywał od księcia zarówno œrod- ki#" życia, jak i owe "odważniki handlowe", czyli po pro- stu pienišdze, rodzaj żołdu, oraz pełn# uzbrojenie i wypo- sażenie bojowe. Opieka nad roƒzinš drużynnika, troska o jego ognisko d4mowe, utrzymywanie na koszt księcia całej jego rodziny œwiadczy, że pomiędzy władcš a dru- żynnikami istniały silne więzy osobiste. Drużyna nie jest zjawiskiem występujšcym tylko n;a ziemiach polskich- znazny jš dobrze z innych krajów, jak np. pazlstwa fran- końskiego, gdzie dz'użynnicy byli pochodzenia wolnego i poza służbš ksišżęcš r-e posiadali innych œrodków utrzy- mania. Stan taki jednak nie mógł trwać długo, niebawem #w łonie pierwotnie jedn#litej #rużyny poczynały się wyła- niać przynajmniej dwie grupy - drużynników przybocz- nych, "bli#szych" księciu, a przez to uprzywilejowanych, oraz szeregowych. Z takim to zróżnicowaniem dxużyny ksišżęcej spotykamy się już w X stuleƒu na Rusi. Dru- żynnicy "bfiżsi" byli ludŸmi stojšcyzni najbliżej księcia- z nich pochodzili jego doradcy, 4ni zabierali głos w waż- nych sprawach #olitycznych itd. Byli oni najczęœciej nie- zależni materialnie, a częstokroć #osiadali znaczne obszary ziemi, czy to odziedziczone po przodkach, czy też zagarnię- te dzięki wykorzystaniu swej przewagi. Uprzywilejowana sytuacja tych stojšcych blisko księcia drużynników sprzy- jała wzrostowi ich bogaotwa i,potęgi; poczynali oni z bie- giem czasu stanowić potężnš siłę politycznš, częstol#'oć występujšcš przeciwko swemu monarsze. Oni sami zaczęli się otaczać własnymi oddziałanzi wojskowymi - druży- nami. Na terenie Rusi widzimy drużynę "prywatnš" już ż sztuka 2nojen#a ui poczštkach pa#st2va polskiego, PPP, t. I, s. 187-211; J. B a r d a c h, Polski,e państ#.vo, s. 994-995; A. V e t u 1 a n i, PrzeTn.ża'n# 2v urzšdze'nżach ż ż#cżu praw'nym społecze#st'wa ui poczštkach państ'wa polskżego, PPP, t. II, s. 176 n.; o drużynie w Czechach por.: V. V a n ‚ ć e k, Prvnich tisic let, Praha 1949, s. 92 n.; na Rusi - ostatnio T. W a s i- 1 e w s k i, Stuƒia nad składena społecz'nym #czesnoœrednżo- >#żeczn.#ch sżi zbro#n#ch n.a Rusż. Stuƒi.a Wczesnoœred'nio'wżecz- ne, t. IV, 1958, gdzie dalsza literatura. 16 9 - Bolesław Chrobry man wie: któi kow naik cza. Bek go # tyci dla tek# A. ne w# w połowie X w. przy boku #atężnego wojewody Swenelda. Nie wszyscy jednak członkowie ksišżęcej ƒrużyny dflchn- dzili do takiej potęgi. Ksišżę nie potrzebował trzymać na dworze wszystkich swych wojów wraz z ich rodzinami - byłoby to wręcz niemożliwe. Pomyœlmy: 3 tysišce (choć to liczba niepewna) ludzi wraz z rodzinami, hj. - liczšc 4-6 osób n.a rodzi- nę - 12 do 18 tysięcy ludzi, któa'zy mieliby się włóczyć po kraju za swym monarchš! Było to zu!pełnie niemożliwe, ani.dwary ksišżęce, ani grady nie gomieœciłyby tak wiel- kiej licżby lud#; a jal#ż byłby kłopot z ƒch wyżywieniem, zaopatrzeniem. Wszak wiemy, że znajdowali się oni na utrzymaniu księcia! Przyjrzyjmy się jedn#k bacznie temu, #co,pisze al-Bel#'i. Powiada on, że owi drużynnicy Mieszko- wi podzieleni byli na oddziały. Znakomity arabista #olski rprof. Tadeusz Kowalski stwierdził, że można również ina- czej tłumaczyć tel#st arabskiego Ÿródła: podz#eleni "na garnizony (rozlokowane #po grodach)". Tak też musiało być w rzeczywistoœci. Owi da'użynnicy szeregowi przebywali po grodach całego kraju, wykonujšc funkcje wojskowe i administracyjne. W relacji Ibrahimowej - w obu jej redakcjach - nie ma żadnej wzmianki o,#bliższych" ůdrużynnikach. Czy to znaczy, że wszyscy wojowie z owych trzech tysięcy byli całkowicie "równi"? Nie mażna tego powiedzieć. Sam fakt, że częœć wojów żyła w bezpoœre.dnim otoczeniu władcy, udawała się na wyprawy, brała u#ział w ksišżęcych polo- waniach, prowadził - jak nzożna sšdzić - do zróżnicowa- nia w łonie drużyny. W czasach Bolesława Chrobrego słyszymy już o możnych, zaufanych władcy, których mo- żemy uważać za "bliższych" drużynników. Takirn był na #rzykład poseł polski wysłany do Niemiec - Stojgniew. Drużyrmicy byli dobrze wyposażonym wojskiem kon- nym. AI-K;azwini zwał ich co prawda piechurami, ale póŸ- niej pi:sał, że owi "piechurzy" zaopatrywani byli przez władcę w... konie, siodła, uzdy i broń. Wiadomo nam za- równo ze Ÿródeł pisanych, jak i wykopalisk archeologicz- nych, że w Polsce X - XI w. istniały różne radzaje kan- nicy i że spełniała ona doniosłš rolę militarnš. Drużynnicy otrzymywali również żołd pieniężny. Nie należy jednak sšdzić, iby ksišżę wy#łacał im co miesišc okreœlonš sumę monet œwieżo wybitych w mennicy. Posługiwano się wówczas przeróżny.rni monetami zarówno polskimi, jak- #ajczęœciej - arabskimi, czeskimi, niemieckizni, an#iel- Skimi itd., liczonymi na wagę; częstakroć monetę stanowił złom srebrny. Regularnoœć otrzymywania przez drużynni- ków żołdu każe się domyœlać istnienia zorganizowanego œƒšgania renty pienię#nej z ludnoœci kz'#ju. Mogli jš za- pewni‚ sami drużynnicy, którzy !przypuszczalnie brali #ynny udział w œcišganiu danin przez księcia. Sšdzšc ze wzmianki #wartej w latopisie tak było i na Rusi. W roku 945 drużyna miała swemu księciu Igorowi oœwiadczyć: "druży#cY Sweneldowi w oręż i suknie się przyadziali, a rny na#Yů PójdŸ, ksišżę, z nami po d#ń, to i ty jš #ob#ziesz i any". #Vładca usłuchał t#j ra#y i wy- ruszył do ziemi Drewlan po nowš daninę, jego zaœ dru- żynnicy zmus# ludnoœć #o wykonania woli księcia. Kiedy już danina została zebrana, Igor odcsłał wraz z zebranymi zapasami większoœć swych wojów do domów, a sam chciał jeszcze zebrać coœ d1a siebie. Koniec #ył tragiczny, bo Drewlanie nie myœleli znosić tego dłu#ej i wzniecili Prze- ciw władcy bunt, zabijajšc go wraz z niewielkš garstkš drużynników, którzy zost#li przY nims, Polskę odd#elały od #a#twa #e#e##ego ziemie Sło- wian Zachodnich, mies#jšcYch.ad #.aby,po O#'ę i Bóbr. Na północy znies#ałY ple#o#'# zg##w'#e w zwiš#a# obodryckim i wieleckim, ku południu zaœ - duż# g#pa plemion serbskich. Ziemie te już od czasów Karola Wiel- kiego były n.a#a>#ne # ustawiczne rpodboje gerxnańskie, a ekspa#ja ta wzmogła się znac#e od czasów wstšpienia na tron nowej dynastii niemie#ej Ludolfingów, zwanej też dynastiš saskš (919). Poczštkowo nieskoordynowane wyprawy poszczególnych panów saskich zostały wówczas ujęte w ramy #rganizacyjne. Na zajmowanych ziemiach budowano grody, w których osadzana silne załogi niemiec- kie, organizowano sperjalne zbrojne oddziały do walki z pogaziski# Słowi.an.a# na wschodƒe. Henryk I zorgani- zował w tyxn celu specjalne "legiony łotrów, skł#,#,ajšce 9 PVL, t. I, s. 39-40. 1! 18 19 #œŸę Ÿ ń#yrużmażtsz‰go autoramentu rozbójników, warcho- ł"w i łot#'żyków, oddƒnych #pod dowództwo margrabiów. N... wschodnich rubieżach #aństwa niemieGkiego powsta- ła Marchi# Wschodnia, w której wła:dzę sprawował znany # ol#ućieństwa margra#ia Gero (93? - 965). Podlegało mu terytori-m cišgnšce się ńnniej więcej od Solawy i Łaby po Bóbr i Odrę na. wschodzie oraz od Piany i dolnej Ła.by zsa północy ku łańcuchowi górskiemu. Możny ten pan zna- hy #był ze swej nienawiœci do Słowian, z którymi niemal #całe życie #prowadził ucišżliwe walki, nie #rzebierajšc przy #tym w œrodkach. Saski kronikarz Widukind z Korwei pi- #sŸe, że kiedy słowiańscy "barbaz'zyńcy" pewnego razu chcieli podstępnie zgładzić #nargrabiego, Gero "podstgpem p"#stęp ódpierajšc" wymordował trzydziestu ksišżšt sło- 'ć#iańœkich, zaproszonych na ucztę i uœpionych winem. W walće ze Słowianami stosowano najokrutniejsze m# tody. Nie krępowano się wykorzystywaniem haseł religij- hych dla najbar...ziej zaborczych celów. W œlad za rycerzem #iiemieclƒxń cišgnšł duehowny, którego zadaniern było dbać 'o pos#ućh itległych, pokonanych Słowian. Kro#karz nie- miecki z XII w. mńich Helmold, któremu naprawdę załe- żało na ugruntowaniu religii chrzeœcijańskiej na ziemiach słowiańsidch, zdobył się na ostrš krytykę ##ego #ostę- powania swych rodaków. Zarzucał #m, # "#wsze bar- dziej sš skłonni do powiększania d##n#, # do jednania dusz Bogu. Chwała bowiem relig#i chrzeœcijańskiej od d...wxia by #rzy Pomocy kapłanów mocy w ziemi sło- wiańskiej nabyła, gdyby t‰mu a #wa#e chciwoœć Sa- s6w nie stawaŁa"la. Krońikarz powiedƒał grawdę. Nie ulega bowiem wštpliwoœci, że przy#š j#e wyraŸnej niechęci ludów œłowiańskićh miesz#ů#jšcych mœędzy Odrš a #abš wobec nowej wiary był fakt, że obok misjonarza szedł rycerż ni‚miecki wraz z drużynš gt'abieżców, łupież- ców i podpalaczy. Podobnie też było póŸniej - w XIII w.- w Prusach, gdzie rycerze zakonu krzyżac#ego więcej myœleli o zapewnieniu sobie dóbr doczesnych, majštków i dar-n niż o żaprow...dzeiziu chrże#j#twa. Nie ńarmo wytykał to im wielki myœliciel XIII w. - angielski filo- # Helnaoldi Presbyteri Chronica Slavorum, wyd. G. H. P e r t z, SRG, 1868 1. 7, c. 21, s. 48; przekład polski w: He1- rnolƒa Kronika Siatuiańska, przeł. J. P a p ł o ń s k i, Warszawa 1862, s. 59-60. 20 f Roger Bacon, znacznie wczeœniej, niż poczęli to czyni# Postępujšca ku wschodowi feudalr#a ek$pansja ziiemieG- g#, doprowadziła w poczštku dru#ej p4łowy X stulc#ia do zetknięcia się #ranic królestwa niemieckiego z pań- stavem polskim. Temu właœnie faktowi zawdzi#y Poja- wienie się pierwszych wiadomoœci pisanych o Polsce cz,a- sów 1\#eszka I. Najstarsze informaeje zanotow#ne zostały ##eZ #ego #m już Widukinda z Korwei. Kronikarz ten relacjonoW# burzliwe dzieje saskiego wielznoży, awantux'x-ka Wichmš- na, zbuntowanego pzzeciwko swemu władcy - cesarzowi Ottonowi I. Wichman Po zdemaskowaniu jego knowań, w oba#rie przed karš, wraz ze swym bratem zƒołał uciec z Niemiec. W sprawę tę w'mieszany był i margrabia Gero, który swego czasu poręczył, że buntownik będzie się za- chowywał spakojnie, œkoro rpozwoli mu się na powi'ót z po- grzedniego wygna#a, teraz jednak <#Ym Pr#ej odstawił Wichmana do "barbarzyńców, od których go był odebrał" tj. do słowiańskich Wieletów. "Chętnie Frzez nich,przy- jęty, częstymi najazdami traPił Wichman głębiej mieszka- jšcych bax^barzyńców" - #pewne mieszkańców Pomorza i wyspy Rugii. "Króla Miesaka, w którego władzy byli Słowianie, którzy nazywajš się #icicaviki, za dwoma raza- mi pokonał, brata jego zabił i wielki od niego wydobył u QPidukindi monachi Corbeiensis Rerum Gestarum Saxo- nicarum libri III, wyd. P. H i r s c h SRG 1935 1. III c. 66, s. 141; przekład G. L a b u d a, Materiały Ÿró-lo'we -o h%- storii, Polski, feudalnej, I, Warszawa 1954 s. 197. O Wichmanie or. J. W i d a j e w i c z, Wi.chtnan, Poznań 1933' o wypadkach t ch patrz - J. W i d a j e w i c z, Licicaviki Wiƒukżnda, ,Slavia Occidentalis", t. VI 1927 s. 141 n.; t e n ż e, Najda#w- ńie#szy piasto#ski, podbó# Pomo7Ÿa, ta#'nże, t. X 1931 s. 13 n.; t e n ż e, Polska t Niemcy, s. 5 n. ; Z. W o j e i e c h o w s k i, Polska #ad Wislš i, Oƒrš, s. 48 n. ; M. Z. J e d 1 i c k i Sto- sun.ek, s. 20 n.; G. L a b u d a, Studia nad poczštka7n,i, s. 5 n.' K. T y m i e n i e c k i, Widuk%n.d i Thiet#n.ar o #w#padkach z r. 963, RH, t. XII, 1936, s. 105 n.' Z. 8 u ł o w s k i, Najstar- sza granica zachodnta Polski, PZ t. VIII, 1952 s. 423 n.; J. D o w i a t, Metryka chrztu MiesŸka I i #e# gen‚za, Warsza- wa 1961, s. 166; T. M a n t e u f f e 1, Polska Mieszka, s. 1023-1024. 21 Oto pierwsza wzznianka a państwie Mieszikowym! Na- stręc# ona historykom wiele kłopotów. Pierwszym z nich )est umieszczenie w czasie omówionych przez saskiego kronikarza wypadków. Niewiele dalej opowiadał on, że "w tymże czasie #argrabia Gero #otężnie pogromił Sło- wian, którzy nazywajš się Łużyczanie i przymusił ich do największej uległoœci"I2. Stało się to w roku 963 i dopiero wówczas władztwo Geronowe zbliżyło się bezpoœrednio do granic Polski. Ponieważ starcie Wichmana z wŁadcš Polski miało miej- sce, jak podaje Ÿródło, "w tymże czasie", można je dato- wać na około 963 r. Takš datę spotykamy zazwyczaj podręcznikach histor. Mo#na jednak mieć do niej po- ważne i - jak się zdaje - uzasadnione zastrzeżenia. Okreœlenie "w tyxnże czasie" nie znaczy, że oba te wyda- rzenia były całkowicie współczesne. W rozdziale kroniki, w którym jest mowa o dwukrotnym starciu Wichmana z Mieszkiem, #Vidukinrl pndaje tak wiele wiadomaœci, że trudno je wszystkie odnieœć do roku 963. Pisze on o kilku sprawaeh, a mianowicie, że 1) margra- bia GeTo odstawił swego współrodaka do tych Słowian, u których po#rzednio przebywał, 2) c.i z chęciš przyję# bun- towziiczego pana, 3) Wichman wraz z nimi zapewne kilka- krotnie najeżdżał na okoliczne i dalej leżšce ziemie sło- wiańœkƒe, 4) jednymi z tych najazdów były dwul#'otne walki z Mieszkiem. #udno przyjšć, że starcia Mieszka I z Wichm,anem miały miejsce akurat w 963 r., nie zaœ rok czy dwa wczeœniej lub póŸniej. Niektórzy historycy sšdzš, że nastšpiły one w latach 964 - 965 bšdŸ 964 - 966. Fakty te œwiadczš o ƒstnieniu podówczas konfliktu po- między Polskš Mieszkowš a potężnym zwišzkiem wielec- kim. Nękany us#wicznymi najazdaxni niemiećkimi w la- tach 929 i 936, które odpierał w sojuszu z dawnynLi #rzeciwnikami - Obodrzycami, zwišzek wielecki pomósł wielkš klęskę #ad rzekš Reknicš w #oku 955. Wojska Ottona I i Gerona rozgromiły siły słowiańskie, zabijajšc w walce księria połabskiego Stojgniewa. W latach szeœć- d#esištych X stulecia Wieleci stanęli w obliczu nowego nieprzyjaciela - polaków. Widukind I. III, c. 67, s. 141-I42, przekład G. L a b u d a, Materiał#, s. 197. 22 Mieszko I już wówczas prowadził walkę o przyłšczenie do swego władztwa ziem nadodr#kich - Ziemi Lubus- kiej i Pomorza. Podcz.as walk Polski o ujœcie Odry, zakoń- czonych zapewne opanowaniem Szczecina, doszło do zatar- gu z Wieletami, którzy, jak się wy#-#je, udzielili ###rnej pomocy Pomorz#nom. Tak można sobie wyobrazić genezę konfliktu polsko- wieleckiego, o którym mówić b,ędzie jeszcze w połowie lat szeœćdziesištYch X w. Ibrahim ibn Jakub. Powiada on że lud Wieletów (Weltaba) "wojuje z #.#es#i#m i odznacza się dużš siłš bojowšl3. Konflikt polsW ieh#i ń e Sło# więc ƒziełem saskiego awanturnika wi,anie wykorzystali jego doœwiadczenie bojowe do walki ze wzras#jšcYm w Potęgę władcš Polski. Nie wiesny, g#e miały miejsce owe dwa s#aQ'cia wojenne, o których mówił Widukind, można jedynie #rzypus#ć, że walka toczyła się gdzieœ w rejonie nadodrzań#kim, bYć może w okolicy Pyrzyc lub Szczecina. Nie znamy imienia brata #eszkowego, który >#nšł w walce z Wichmanem i Wieletazni. W każdym ra#e był y#n dowódcš to zapewne o brat młodsz skork ń #e zagadkš, do- był sprawujšcy rzšdy w kraju Miesz o właœciwie nie rozwišzanš, jest nazwa, którš kro- tychczas - Licicaviki". mkarz okreœlił poddanych Mieszka " W 1927 r. Józef Widajewicz starał się dowieœć; że n#w# ta oznaczała niewielkie #lemię "Licikowiczów, #eszka- jšce ponoć w wid#.ch dolnej Warty i Odry, w okolicy pyrzyc. Niestety, po d# #eń h#torycy #e mogš z'apro- onować jakiegoœ choćby wzgl#e prawdo#odobnego roz- =,s y y j wišzania tej zagadki. Ze wsz tkich dó ,ch bliższy prawdy jest poglšd, że " jakšœ nazwę - z#Pewne zachodniš - # #c #e L t- mion polskich, tę samš, którš w odmi zike" podał bizantyjczYk Konstanty Porfirogeneta. p#ć, kronikarz nie okreœlił Dlaczego jednak można za poddanych Mieszka I nazwš "po#cY # OdpowiedŸ na to jest prosta. Otóż nazwy tej Widuk# jeszcze nie znał, a po- jawia się ona #óŸniej, około roku I000. Nie od razu też # Relacja Ibrahima, s. 50. 23 zyskuje popularnoœć, pomimo że iposługujš się niš roczni- #rze z sasl#ch klasztorów w Kwedlinburgu i Hildesheirn, autorowie żywotów œw: Wojciccha, Thietmar i inni. #Cz‡sto jeszcz‚ zwano Polskę ogólnie "Słowiazisz#nš". Piszšcy w latach ó.#żemdziesištych X stulecia autor cudów œw. Udalryka, biskupa Augsburga, nazwał Mieszka I władcš " Wanƒatów"i4. Wandal.ami okreœlano niejedn...krotnie w tym czasie Słowian Połabskich, a niekiedy i Słowian w ogóle. Nie więc dziwnego, że bawarski d-chowny upa- trzył sobie tę właœnie nazwę na oznaczenie poddanych Miesr#a. ůI. Mówiliœmy już, że Widukind pisał o zawojowaniu w 963 r. przez Gerona ziem Łużyczan. PóŸniejszy, wyko- rzystujšcy relację swego poprzednika, kronikarz Thietmar (975 - 1018) rozwinšł tę opowieœć, i po.dƒł, że "margra- bia marchii wschodniej Gero podporzšdkował zwierzchnic- twu cesarza Łużyczan, Słupian (plemię słowiańskie, miesz- kajšce xniędzy Ziemiš Lubuskš a Łużycaxni), a także Mieszka wraz z jego poddanymi"15. Wzmianka ta nie zna- jak udowodniono - wartoœci Ÿródłowej, wyraża raczej "pobożne życzenie" naszego kronikarza, jest swego rodzaju jego koncepcjš historycznš. Thietmar zapewne nie kłamał œwiadomie -.dokonał tyl:lto doœć prymitywnego rozumo- wania, op.artego o rpewne realne r#zesłanki. Postaarajmy się je odtworzyć, stawiajšc pytanie, na jakiej podstawie nzogła powstać w poczštku XI stulecia taka właœnie kon- cepcj a. Widukind w 5wojej kronice pod rakiem. 9#7 napisał, że Miesůzko był "przyjacielem cesarza", co nie może być w żad- nym wypadku pomyłkš czy prostym "przesławieniem #się", skoro powtórzył to 2ż dwa r.azy. Thietmar zaœ relacjonujšc t4 Gerhardi Miracula S. Oudalrici episcopi, MGH SS, t. IV s. 423. O pochodzeniu i czasie ukształtowania się nazwy Polski patrz - J. K a r ł o w i c z, O żtnżenżu Polakó2s# ż Polskż, Pa- miętnik Fizjograficzny, t. I, 1881, s. 4I0 n.; St. Z a j š c z k o w- s k i, Ncczwa Wżelkopolskż #w œzt>żetle Ÿródei hżstor7)cznych, PZ, t. VII, 1951, s. 4 n.; A. F. G r a b s k i, Z zagadn%eń genezy polskżej u>spólnot# n.arodowoœciawej, ZNUŁ, nr 12,1959, s. 44 n. # Krotzżk... Thżetmara; wyd. M. Z. J e d 1 i c k i, Poznań 1953 (dalej cyt. Thietmar), I. II; c. 14, s. 59, przekład s. 58. Patrz przypis nr 67 na s. 59-65 wydania kroniki Thietmara, pióra M. Z. Jedlickiego, gdzie dokładne zestawienie poglšdów Iiteratury. 24 wypadki niewiele póŸniejsze (972 r.) zapisał wr‡-#z, że Mieszko "był wierny cesarzowi i pŁacił trybut aż po rzekę Wartę"1s. Nie ulega chyba wštpliwoœci, że gdzieœ przed 967 r. (zapewne po 963, =kiedy to zetknęły się granice ce- sarstwa z Polskš) zostało zawarte jakieœ porozumienie polsko-niemieckie. Jest bardzo prawdopodobne, że aniało ono mi‚jsce około roku 963. Nie było to porozumienie równego z równym. Ksišżę państwa słowiańskiego Mi#szko I nie mógł przecież stawać jak równy z równym obok cesa.rza, który zgodnie z ów- cze#nymi poglšdami był "naturalnym" zwierzchnikiem ca- łego œwiata. Ponieważ Mieszko płacił Ottonowi I trybut z ziem,,aż po rzekę Wartę" - musiał być uzależniony od cesarza. Z jakiego terytorium pŁacono trybut? Jedni histo- rycy sš zdania, że terytorium trybutarnym były właœnie podbijane wówczas przez Polskę #emie pomorskie na północ od Warty, inni zaœ przypuszczajš, że był nim Œlšsk lub, co prawdopodobne, Ziemia Lubuska. Jakaż była form,a zależnoœci Polski od Niemiec, w wy- niku zawartego w latach szeœćdziesištych układu? Dokład- nie tego nie wiemy, ale należy sšdzić, że Polska została zmuszona do częœciowej rezygnacji ze swej suwerennoœci politycznej i uznała zwierzchnictwo cesarskie. Czy stosu- nek ten dotyczył tylko osoby księcia, czy też był stosun- kiem prawnapazistwowym? - na to pytanie trudno odpo- wiedzieć. Badacze polscy czgsto sšdzili, że zależnoœć ta odnosiła się jedynie do osoby Mieszka, co jedn#k nie wy- daje się całkiem ;pewne. Prawdopodobnie było to uzależ- nienie doœć daleko idšce, skoro rocznikarz klasztoru s Widukind, 1. III., c. 69, s. 143-144, 145; przekład G. L a- b u d a, ap. cżt., s. 198-199; Thietmar, I. II, c. 29, s. 89, prze- kład s. 88. Nauka niemiecka oraz szereg dawniejszych badaczy polskich przyjmowali, że terytorium trybutarnym był obszar po lewym brzegu Warty (H. Z e i s s b e r g, Mżseco, s. 45 n. ; por. przypis M. Z. J e d 1 i c k i e g o, nr # 37 w wyd. Kron.żkż, s. 89 n., gdzie zestawienie literatury); inni sšdzili, że po Iewym brzegu, lecz na terenie Ziemi tubuskiej (G. L a b u d a, Stu- dża, s. 157 n.), wreszcie inni, że chodziło tu o teren po prawym brzegu Warty, a więc Pomorze Zachodnie (Z. W o j c i e c h o w- s k i). Patrz zestawienie Iiteratury przez M. Z. J e d 1 i c k i e- g o, Kronżka, s. 90; t e n ż e, Stosunek, s. 354 n. Szeroko roz- waża to zagadnienie J. D o w i a t, Metryka, s. 165 n., wysu- #ajšc poglšd, że chodsiłoby tu o Œlšsk, polemizuje z innymi koncepcjami, przede wszystkim G. L a b u d y, Studża, s. 157 n. 25 w F#zldzie, piszšc o œmierci Mieszkowej, nazwał księcia "margrabiš"1#. Oczywiœcie jest to opinia mnƒcha niezbyt dobrze zorientowanego w prawnych stosunkach między obu państwami, niemniej jednak nazwanie Mieszka ma grabiš, zależnym, lecz niewštpliwie względnie saxn-odziel- nym władcš, jest niezmiernie charakterystyczne i daje œwiadectwo pzzekonaniu współczesnych o œcisłej zależno- œci państwa polskiego (#y Mieszka) od Niemier. Uzależnienie od ćesarstwa rzymsko#niemiecki#g# stwa- rzało dalsze, groƒne dla ;bytu państwowego Polski niebez- pieczeństwo. Panowie sascy nie myœleli bynajmniej za- trzymać swej ekspansji na Odrze li tylko dlatego, że ieh #ajwyższy zwierzchni'k, cesarz rzyznski, przebywajšcy czę- sto w dalekiej Italii, uznał za stosowne zwišzać się z wład- cš Polski. Niebawem będziemy mieli tego dowody. W tej sytuacji politycznej czynnikiem, który mógł stanowić waż- ny oręż w dšżeniu Polski do utrzynza#ia samodzielnoœci, a co więcej - w jej dšżeniu do rozwinięcia potęgi, było przyj ęcie chrzeœcijaństwa. 3 Według legendy, zanotowanej w poczštkach XII stulecia ,przez Galla Anonima, Mieszko, "objšwszy księstwo, zaczšł rozwijać zdolnoœci umysłu i siły ciała i coraz cz#œciej woj- nš nachodzić ludy sšsiednie dookoła. Dotychczas jednak w tak wielkim pogršżony był błędzie poga#twa, że wedle zwyczaju siedmiu żon zażyw#. W końcu zażšdał rv mał- żeństwo jednej bardzo dobrej chrzeœcijanki z Czech, imieniem Dobrawka. Lecz ona sprzeciwiała się poœlubie- niu go, jak długo nie zarzuci owego zdrożnego obyczaju i nie #rzyrzeknie zostać chrzeœcijaninem. Gdy zaœ on na to przystał, że porzuci ów zwyezaj poga## # przyjmie sakraznenta wiary chrzeœcijańskiej, pani owa przybyła do Polski z wielkim przepychem œwieckiej i koœcielnej okaza- t# Annales Necrologici Fuldenses, MGH SS, t. XIII, s. 206, w jednym kodeksie; w drugim czytamy po prostu: "Zmarł Mieszko komes i œwiecki". Sšdzimy, że badacze poHscy w po- lemicznym ferworze z naukš niemieckš poszli zdecydowanie za daleko, uważajšc, że Mieszko był całkowicie "niezależny" od cesarza itd. #oœci, a nie pierwej podzieliła z nim łoże małżeńskie, aż ów powoli a pilnie zaznajamiajšc sżę z obyczajem chrze- œcijańskim i obrzędami koœcielnymi - wyrzekł się błędów ;po#aństwa i zjednoczył z nrvatkš-koœciołem"ls. Najdawniejsze roczniki polskie, spisane już po akcie chrztu księcia, podały nam dwie ważne wanianki: pierw- szš pod datš 965 r., która brzmi: "Dubrowka przybywa do Mieszka", oraz ƒrugš pod rokiem następnym, że "Mieszko, ksišżę Polski, chn'zƒ się"ls. Nie na tym jednak koniec. Thietmar, dobrze poinformo- wany w sprawach polsl#ch, choć bynajmniej nie darzšcy Polaków sympatiš, padał obszernš relację o przyjęciu wia- ry chrzeœcijańskiej przQz włarlcę Polski. Oto ona: Mieszko "w czeskiej krainie #ojšł... za żonę sz1achetnš siostrę Bo- lesława Starszego (tj. I Srogiego), która okazała się w rze- czywistoœci takš, jak brzmiało jej imię. Nazywała się bowiem po słowiańsku Dobrawka, ca w języku r-emieckim wykłada się dobra. Owa wie#na wyznawczyni Chrystusa, widzšc swego małżonka pogršżonego w wielorakich błę- dach pogańskich, zastanawiała się usilnie n,ad tym, w jaki sposƒb mogłaby go pozyskać ...la swej wiary. Starała się go zjednać na wszystkie sposoby... Umyœlzzie postępowała ona przez jakiœ czas zdrożnie, aby póŸniej móc długo d#a- łać dabrze. Kiedy mianowicie po zaavarciu wspoznnianego małżeństwa nadszedł okres wielkiego postu i Dobrawka starała się złożyć Bogu dobrowolnš ofiarę przez wstrzyma- nie się od jedzenia mięsa i umartwienie ciała" - małżonek nakłK#vał jš do zmiany tego postanowienia. Dobrawka zgodziŁa się na to "w tym celu, by z kolei móc tym łat- wiej zyskać u nie#o posłuch w innych sprawach". Dobrawkůa usilnie starała się o nawrócenie Mieszka "i wysłuchał jej miłoœciwy Stwórca. Jego nieskończona łaska sprawiła, iż ten, który go tak srodze przeœladował, goikajał się i pozbył na ustawiczne nam4wy swej ukocha- nej małżonki jadu przyrodzonego pogaństwa, chrztem s Gal1% AnonynZ.ż Ch7on,ica, wyd. K. M a 1 e c z y ń s k i, MPH NS, Kraków 1952, 1. I, c. 5, s. 15; przekład w: A n o n i m t z w. G a 11, Kronika Polska, przeł. R. G r o d e c k i, Kraków 1923, s. 71. # Rocznik kapitulny krakowski, MPH, t. II, s. 779; Rocznik œwiętokrzyski dawny, MPH, t. II, s. 773 (pod datami błęd- nymi - 966 i 967). 26 29 œwiętym zmywajšc plamę grzechu pierworodnego. I na- tychmiast w œlad za głowš i swoim umiłowanym władcš poszły ułomne dotšd członl# spoœród ludu i w szatę godo- wš przyodziane, w -#oczet synów Chry#tusowych zostały zali#one"#. Zarówno dziejo#is polski, jak i niemiecki przypisali za- sługę chrystianizacji Mieszka I wyłšcznie Dobrawce. Nie ulega jednak wštpliwoœci, że znamy tu do czy#enia ze sztucznš koncepcjš, rozwiniętš #rzez oba Ÿródła, podobnie jak sztuczne i nieprawdopodobne - bo sprzeczne z inny- mi prz#kazami - jest opowiadanie Galla AnonirXta o rzeko- mym wstrzymywaniu się Dobrawki przed dopełnieniem małżeństwa, póki Mieszko nie przyjšł nowej wiary. Koœciół skrzętnie kultywował tradycję nawracania za poœrednic- twem kobiet, Œch to wpływowi #rzypisywano sympatię ku chrzeœcijai>stwu szere#u władców po#axisl#ch, a rzęsto ich nawróc#nie. Wcišż jesz#ze żywa była tradycja o wpływie Marcji na cesarza Kommodusa, Sewery na jej Jnęża Fili,pa Araba, Saloniny na cesarza Galienusa; powtarzano te le- gendy, choć,nie zawsze odpowiadały one prawdzie. Podob- #ych przykładów dostarczały i dzieje póŸniejsze. Np. chrzest Chlodwiga przypisywano wpływowi jego katolic- kiej żony Klotyldy. Wiele względów przemawia za odrzucenier# przekazów kronikarzy, dla któryeh chrzest księcia - to wyłšcznie zasługa Dabrawki. Romantyczna ta opowieœć traci na uro- ku, kiedy przyjrzymy się bliżej Mieszkowej ob2ubienicy. Nie n#ogła ońa żapewne kusić męża swymi wdziękami, gdyż była to już leciwa pani, w dodatku o nie najlepszej reputacji - jak œwi.adczy o tym kronikarz czesl# z #o- czštku XII w. Ku wielkiemu zgorszeniu niewiast, wy#ho- dzšc za k#sięcia Polski, zamie## #ePek #e#eœci na ƒziewczęcy wianuszek...zl Chyba więc nie wz#lędy "ro- mantyczne" wpłynęły na decyzję księcia. # Thietmar, 1. IV, c. s. 55-56, s. 219-223, przekład s. 218-222 i G. L a b u d a, Studia, s. 243-244. W interpretacji tekstów idziemy za J. D š b r o w s k i m, Studia nad poczštkami pań- st2va polsk#.ego, Kraków 1958, s. 55 n. oraz częœciowo J. Do- w i a t e m, Chrzest Polski, Warszawa 1958, s. 69 n.; t e n ż e, Metryka, passi7n,, wbrew poglšdom innych autorów. 21 Cosmae Pragensis Chr.onica Boemorum, wyd. B. B r e t- h o 1 z, SRG, 1923, 1. I., c. 27, s. 49. Dobrawka przybyła do Polski zapewne przed rokiem 965 (a może nawet w 963 r.j, przyjęcie zaœ nowej wiary #rzez jej małżonka nastšpito dopiero w 966 r. Jest bardzo prawdopodobne, że księżniczka przywiodła z sobš do Pol- ski jakichœ duchownych, w każdym razie własnego kape- 1ana, któ#y - być moż‚ - spełniał rol# pierwszego misjo- narza na polskim dworze. Dlaczego Mieszko wzišł sobie żonę z kraju swego południowego sšsiada, dlaczego właœnie z Czechami wišże się przyjęcie przezeń chrztu? Żona Mieszka była siostrš potężnego władcy - Bolesła- wa I Sr4giego - władajšcego obszernym terytorium obej- mujšcym: Czechy, Morawy, Małopolskę i Slšsk. Był on wprawdzie uŸależniony od cesarstwa, ale wszelkimi spo- sobami starał się umocnić potęgę swego #aństwa, nawet wbrew zwierzchnikowi. Nie dziwi nas przeto fakt, że Niemcy musieli wyprawiać się przeciw Bolesławowi, aby skłonić go do posłuszeństwa, nie dziwimy się też, że #sišżę ten szukał porozumienia politycznego z wrogami Ottona I. Na lata szeœćd#esište przypada właœnie porozumienie czesko-wieleckie, skierowane oczywiœcie,p#wko eks- pansji saskiej, lecz również mogšee obrócić się przeciw Polsce. W4bec konft;ktu z Wieletami z jednej strony, obawy przed ekspansjš œwieckich feudałów wschodnioniemiec- kich z drugiej - Mieszko I postanowił nawišzać bliższe przyjazne stosunl# z Bolesławem I. Porozumienie polsko- czeskie, którego wynikiem był przyjazƒ Dobrawki do Polski, prowadziło do rozerwania niebezpiecznego sojuszu czesko-wieleckiego. Prawdopodobnie Nlżeszko I zdawał sobie sprawę z groŸ- #y chryœtianizacji ziem polskich przez anisjonarzy wschod- niemieckich. Nie tak znów dawno, bo w roku 955; w cza- sie walk z Węgrami, Otto I zaprzysišgł utworzenie nowej metropolii koœcielnej na wschodnich rubieżach swego pań- stwa. Dopiero jednak na synodzie w Rzymie I2.II.962 r. zapadŁa ostat#e uchwała o pawołaniu do życia arcy- biœkupstwa ze stolicš w Magdeburgu. Nie wolno było Mieszkowi czek#ć, aż decyzja ta zostanie zrealizowana. Było wszak zupełnie zrozumiałe, #e terrenem #rzyszłej, pla- nowanej już wówczas, działalnoœci arcybiskupstwa magde- bursldego będš nie tylko ziemie słowiańskie na zachód od Odry, lecz również i Polska. 28 29 Mieszko I zdecydował się na przyjęcie nowej wiary ze względów czy#to pofitycznych. Tal#. sarn charakter miały i inne "nawrócenia" œredniewieo9nych władców. Wiedział on zapewrte #obrze, co to jest chrzeœcijaństwo, jaikie maże mu dać korzyœci oraz czego Koœciół będzie odeń wymagać. Nowa religia głosiła boskie gochońzenie #wszelkiej władzy, czyniŁa z króla czy księcia boskiego pan:va>#ańca, '#>##w# jego władzy i urzędowi charakter sakralny. Nie trzeba do- dawać, że było to bardzo na rękę księciu, który starał sig um.ocnić swš pazycję w państwie, zabiegał o utwierdzenie wł.adzy i przewagY monarchy n,ad innymi możny# #'aju. Jak doszło do chrztu Mieszka I? Uważano dotyc#czas, że a#t ten miał miejsce w Polsce, tymczasem J. I7owiat nie- dawno wystšpił z nowš hipotezš. Wychodzšc z założenia (bynajmniej nie pewnego), że monarchowie.nieczęsto przyjmowali chrzest na własnej ziemi - p#wstawił się poglšdowi, jakoby Mieszko I !był ochrzczony w Polsce. Odrzucił również rnożliwoœć ch#ztu w Czechach, które nie #posiadały wówczas własnej metrapolii koœcielnej, pozostała więc trzecia ewentualnoœć, że chrzest księcia nastšpił na #emi niemieckiej. Jak - zdaniem J. Dowiata - do tego doszło?# Zwrócił on uwagę na póŸnš, bo ;pochodzšcš z XIV w., wmniankę Kronil# Węgiersko-Polskiej o ;poseistwie władcy Polski do Rzymu, do papieża Leona VIII (XII.963 - III.965) w ce- lu uzyskania korony#. Dowiat sšd#, że #ródło to poplštało dwie informacje: 1) o poselstwie Mieszkowym do Leona i 2) o póŸniejszych staraniach Bolesława Chrobrego o ko- ronę. Zdaniem Dowiata kronika !podaŁa tu prawdziwy fakt porozumiewania się władcy Polski właœnie z Leonem! Oczywiœcie pertraktacje te mia.łyby #otyczyć sprawy chrztu Mieszka. Ale - czyż nie jest bardziej prawdapodobne, że wprowadzenie postaci Leona jest dziełem póŸniejszego kro- nikarza, majšcego pod rękš spis papieży, a wiedzšcego coœ zarówno o chrzcie Mieszkowym, jak i póŸniejszej koronacji polskiej? Wštpię, by wysłano poselstwo akurat do papżeża Leona, lecz jakaœ legacja polska musiała być w Rzymie, gdyż przyjęcie wiazy Chrystu#owej przez władcę #otężne- # J. D o w i a t, Metryka s. 21 n. # Ghronicon Hungaro-Polonicum, SRH, t. II, 1938, 1. I, c. 5, s. 307 ; por. J. D o w i a t, Mett-yka, s. 158. n. ; T. M a n t e u f- f e 1, Państwo Mżeszka, s. 1024 n. go państwa nie było sprawš błahš! Zapewne pertrakto- wano dopiero z następcš Leona - Janem XIII, a w wyni- ku przeprowadzonych rozmów mogło dojœć w roku 966 do achrzcz#nia Mieszka. J. Dowiat przypuszcza, że w poczšt- ku tego roku ksišżę udał się do Czech, aby następnie w to- warzystwie Bolesława Srogiego przybyć do Ratyzbony i 14 kwietnia, w Wielkš Sobotę, przyjšć chrzest z ršk tam- tejszego biskupa Michała#. Nie wdajemy się tu w krytykę tej fascynujšcej, lecz niezbyt prawdopodobnej hipotezy i nadal utrzymujemy, że teza o przyjęciu przez Mieszka chrztu w Ratyzbonie jest jedynie domysłem. Wydaje się natoaniast, że słuszny jest pomysł wišzania przyjęcia nowej wiary przez władcę Pol- ski w jakiœ sposób z Bawariš, niekoniecznie jednak taki, jak to czyni J. Dowiat. W p#zeróżnych opracowaniach historii Polski podany jest rok 966 jako data "chrztu Polski". Nic bardziej fałszywego! W roku 966 przyjęli nowš wiarę Mieszko, jego rodzina i otoczenie, zapewne szereg możnych, ale wiele cz#a.su upły- nie, zanim przyjmie jš ludnoœć kraju. Trzeba było dopiero zorganizować misję, uzyskać skšdsiœ odpowiedniš iloœć duchownych, zdolnych do przeprowadzania masowych chrztów, a wreszcie - zorganizować na miejscu, w Polsce, hierarchię duchownš i wybudować koœcioły. Wszystko to wym.agało wielu jeszcze zabiegów i czasu. # Tak wedle J. D o w i a t a, Metryka, s. 55 n. O stosunkach polsko-czeskich, por. ostatnio K. M a 1 e c z y ń s k i, Polska a Czechy #w latach 966-986, w: Studża z dzżejó#cu polskżch ż czechosłol.vackżch, t. I, 1960, s. 51-71. Ponadto uważa J. D o- w i a t, że Mieszko w czasie chrztu przyjšł imię chrzeœcijań- skie Michał, od imienia tego, który go chrzcił, i że to właœnie imię zostało zdrobnione na "Mieszko". Hipoteza ta nas nie przekonała; natomiast na uwagę zasługuje druga hipoteza J. Dowiata, według której Dagome z dokumentu Dagon2e Iudex to być może słowiańskie imię Digoma, Dzigoma, wy- stępujšce w Bulli GnieŸnieńskiej. Ze względu na to że nie we wszystkim ustalenia dotychczasowej literatury, podważane przez J. Dowiata, sš do odrzucenia nie wdajemy się tu w dy- skusję nad zagadnieniem imion Mieszka. Por. w tej sprawie H. Ł o w m i a ń s k i, Inzżę chrzestn.e Mżeszka 1, "Slavia Occi- dentalis", t. XIX, 1948; J. O t r ę b s k i, Im.żona pżerz<>szej chrzeœcijańskżej pary ksišżęcej 2u Polsce odbitka z "Slavia Occidentalis", t. XVIII, Poznań 1947 ; W. S e m k o w i c z, Ge- neza imienża "Mżeszko" z hżstoryczn,ego punktu 'wżdzenża, w- "Inter Arma", Kraków 1946. 30 31 Zapewne w końcu 967 r. wysłano z Polski do Włoch poselstwo, które skierowało swe kroki być może z.arówno do ceearza, jak i papieża Jazza XIII i uzyskało nominację papieskš dla biskupa Jordana na prowadzenie misji w Pol- sce2#. Nie jest wykluczone, że w zabiegaeh w Rzymie po- mogła Pelakom bawišca tam siostra Dobrawki - księż- niczka Mlada - póŸniejsza,przeorysza żeńskiego klasztoru benedyktynek w Pradze przy koœciele œw. Jerzego. Jordan przybył do Polski już w roku 968. Kim rbył pierwszy biskup, majšcy swš stałš siedzibę na ziemiach polskich, gdzie się ona znieœciła, jaki był zakres jego władzy? Pytania te od dawna nękajš historyków. Trudno jednak odpowied#eć na nie w sposób, zadowalajš- ćy. Przypuszczano, że Jordan mógł być Niemcem, wywo- dzono go też z Irl#ndii, z Lcodium, Dalmacji czy nawet z Włoch. Wszystkie te domysły dalekie sš od pewnoœci2s. Osobiœcie jestem skłonny mniemać, że najwięcej danych przemaWia za hipatezš leo#yjskš. Również i co #o tego, gd#e rezydował pierwszy biskup na naszych ziemiach, nie możemy mieć pewnoœci. Wiele wskazuje na to, że "stolicš" Jordarlowš było Gniezno, w któryzn zbudowano pierwszš katedrę; póŸniej jednak przeniósł się on być może do Poz- nania. Stosunkowo najbardziej jasno przedstawia się nam za- kres władzy Jordana. Przybył on, by prowadzić akcję mi- syjnš, a weƒług ówczesnych przepisów koœcielnych chrzcić mógł jedynie biskup lub kapł.an p#ezeń upoważniony. VViado2no, że Jordan nie podlegal zwżex'_zchn#<#wu arcybi- skupstwa magdeburslńego (utworzonego w 968 r.), które #niebƒwem zacznie wysuwać roszczenia również i do ziem polskich. Jordan był biskupem niezale#nym, misyjnym- podlegał tylko papieżowi, a nie #ędšc biskupem diecezjal- # Tak za J. Widajewiczem St. T r a w k o w s k i, Jak pou#- sta2.#ała Polska, Warszawa #959, s. 242; T. M a n t e u f f e 1, Państ#wo Mieszka, s. 1025; J. D o w i a t, Metr#ka, s. 162-163. s Por. zestawienie poglšdów w: H. Ł o w m i a ń s k i, Imżę chrzestne, s. 298 n. ; J. D o w i a t, Metr#ka, s. 75 - zu; olen= nikami hipotezy leoƒyjski#j sš Ł o w m i a ń s k i, op. cżt., oraz St. K ę t r z y ń s k i, Mżeszko 1, s. 90 n. ; patrz inne prace w tymże zbiorzc: Polska X-XI 1.vżeku, wg indeksu, s. 735 sub nomine: nym nie był,pxzywišzany do jednego, stałego #niejsca po- bytu. Mimo poparcia monarchy akcja misyjna napotykała w kraju pewien opór2sa. Małżeństwo Mieszka I z księżniczkš czeskš, a następnie przyjęcie przezeń wiary chrzeœcijańskiej wprowadziło go w "wielki œwiat Zachodu". W wyniku obu tych aktów umocniona została pozycja polityczna państwa piastow- skiego względem jego sšsiadów, zyskało ono oparcie w Sto- licy Apostolskiej. W obawie przed ekspansjš wschodnio- niemieckš nawišzało, jak się zdaje, kontakty z żywiołami opozycyjnymi w Niemczech, wreszcie - miało teraz potęż- nego czeskiego sprzymierzeńca. Kieƒy po wybuchu kon- fliktu polsko-wieleckiego Mieszko stanšł przed zagadnie- niem: albo zwišzać się z Niemcami, albo też z Czecha- mi przeciw Wieletom - wybrał drugš ewentualnoœć, tę, która gwarantowała możliwoœć realizacji jego planów poli- tyćznych. Był to bez wštpienia wielki sukces pofitycazy władcy Polski na arenie międzynarodowej. Umocnienie się pozycji państwa polskiego dało Mieszko- wi I możnoœć skutecznej realizacji rozpoczętych już dzia- łań na północy kraju. Na lata szeœćdziesište i poczštek siedemdziesištych przypadajš dalsze walki o Pomorze, nie bez ostrych sprzeciwów ze strony Wieletów, którzy wysłali swe wojska naprzeciw armii Mieszka27. Ksišżę Polski miał s# Pnr. : Wł. D z i e w u 1 s k i, Postępy chryst‹anżzacj% za Mieszka 1 ż Bolesta#wa Chrobrego, Zeszyty Naukowe WSP w Opolu, fiistoria II, Opole 1961, s. 53 n.; t e n ż e, Postępy chr#stżanżzacjż ż proces lżku#żdacjż pogańst#cua 2# Polsce #.uczes- nofeudalnej, Wrocław-Warszawa-Kraków 1964, s. 14 #n.; patrz też T. G r u d z i ń s k i, Pogańst#wo ż chrzeœcżjaństwo #.v œ'wża- domoœcż społeczn.ej Polskż z,uczes#ofeudalnej, IX Pot,uszechny Zjazd Hżstoryków Polskżch, Hżstorża kultury œredn.żo2#ieczn,ej w Polsce, Warszawa 1963, s. 33 n. oraz wypowiedzi T. Man- teuffla, J. Dowiata, Wł. Dziewulskiego, S. Piekarczyka K. Ma- leczyńskiego i in. w: IX Poz.uszechn.y Zjazd Hżstor#ków Po1- skżch, Hżstorża kultury œrednżou#żecznej u# Polsce, II, Warsza- wa 1964, s. 248 n. # Analizę bitwy rekonstruowanš w oparciu o Widukinda: 1. III, c. 69, s. 144-145; przekład' G. L z b u d a, Materiaiy, s. 198-199 podajš: A. F. G r a b s k i, Polska sztuka, s. 84-89; a2 '# 3 - Holestaw Chrobry dobre informacje o zamierzeniach przeciwników i zdołał œcišgnšć z Czech posiŁki w liczbie dwóch oddziałów konni- cy (w sumie pewnie najwyżej do 200 zbrojnych). Fakt zwrócenia się do Bolesława I Srogiego a pomoc wskazuje, że Mieszko uważał zagrożenie za niebezpieczne i #rzywiš- zywał dużš wagę do wyników walki. Z relacji Widukinda wynika, że Wichman, stojšcy na czele Wieletów, zdołał zebrać silnš armię i zapewnić so- bie,pomoc Wolinian, Mieszko zapewne dysponował nie mniejsz# liczbš wojska - z#równo pospolitego ruszenia Iudnoœci kraju jak i kormicš możnych i drużynš oraz po- siłkami czeskiego sojusznika. Przypuszcza się, że siły zbroj- ne, którymi dowodził Mieszko, wynosiły 3000 ludzi lub nieco więcej. Wojska najeŸdŸców wkroczyły na #emie pol- skie w 967 r. idšc zLajpewniej od Wofina w górę Odry wzdłZxż jej prawego brzegu. Do bitwy doszło w bliżej nie ym nam miejscu na północ od ujœcia Warty do Odry, na terytorium należšcym do państwa polskiego, pokrytym sporymi lasami Wieleci i Wofinianie dys#onowali głównie pieszymi woj- skazni. Uszykowano je, jak sšdzę, w prostš kolumnę, zwaxtš, złożonš z kilku sze#egów wojowników stojšcych jeden za drugirn. Tego rodzaju uszykowanie zapewniało możliwoœć przeprowadzenia silnego, skutecznego uderzenia czołowego, zdolnego rozgromić nieprzyjaciela. Jednakże szyk ten był bezbronny wobec ol#'šżenia go od tyłu, dlate- go też tyły zostały ubezpieczone przez rozłożenie obozu. Odznaczał się on małš zdolnoœciš manewrowš - w prze- ciwieństwie do szyku wojskowego armii Mieszka. Wojœka polskie wraz z posiłkazni czeskimi uszykowane były nieco odxniennie. Ponieważ Mieszko I dysponował zarówno jazdš, jak i piechotš - ustawił swš arrx>ię w szy- ku rozczłonkowanym. Centruxn stanowiły zwarte szeregi giechoty, które zostały ugrupowane na czele. Po lewej B. M i œ k i e w i c z, Pżerz.vsze 2valkż ui obronie granic# za- chodn.żej Polskż wczesn.ofeudalnej. "Studia i Materiały do Dziejów Wielkopolski i Pomorza", t. IV, z. 1, 1958, s. 17-23; t e n ż e, Studża nad obronš polskżej granżcy zachodnt.ej u> okresże 2vczesnofeudalnym, Poznań 1961, s. 222-228; ze starszych rekonstrukcji na uwagę zasługuje J. W i d a j e w i- c z a podana w pracy Wichman, s. 180 n. Par. A. N a d o 1 s k i, PoLskże sżi# zbmojne ż sztuka 2#ojenna 2v poczštkach państ#a polsk#iepo, PPP, t. I, s. 205 n. i #rawej stronie, #yć może nie na tej samej linii, ustawio- no oddziały czesko-polskiej konnicy. Szyk wojsk polsko- a#kich był więc rozczłonkowany wszerz, a można rpodej- rzewać, że również i w głšb. Zaletš tego rodzaju uszyko- wania bojowego była z,naczna elastycznoœć, operatywnoœć i zdolnoœć manewrowania. Bitwę rozpoczęły oddziały,pod wodzš Wichmana. Ude- rzyły one całš siłš na polski oddział czołowy - #iechotę, która pod ich naporem zaczęła ustępować. Zmusiło to nie- przyjaciela do rozcišgnięcia szyku na znacznej głębokoœci i siłš rzeczy oddalenia się od chronišcego tyły obozowiska. Kiedy naciez'ajšce wojs#ka zapęńziły się już daleko do przo- du - Mieszko I zdecydował się na wprowadzenie do akcji konnicy, która dotychczas stała spokojnie na skrzydłach. Jazda szybkim uderzeniem dokonała oskrzydlenia wojsk Wichmana, zachodzšc je najpewniej z dwóch stron, ude- rzyła na tyły sił nieprzyjacielskich i odcięła je od obozo- wiska. Jednoczeœnie piechota polSka rpzzeszła do kontrata- ku. Armia nieprzyjaciel#ska zost,ała okršżflna, zmuszona do rozerwania szyku bojowego, w szeregi najeŸdŸców wkradł się zamęt. Sam Wichman starał się już szukać ocalenia w ucieczce, jednakże możni wieleccy i wolińscy swojš zdecydowanš postawš zmusili wodza do zejœcia z konia i przyjęcia walki pieszo. Bitwa zakończył.a się całkowi#tym zwycięstwem wojsk #polskich - jedynie nie- liczni wojownicy Wichmana zdołali ujœć z życiem. Za ucie- kajšcymi rozpoczšł się całonocny poœcig. Do#iero rankiem następnego dnia polscy piechurzy natknęli się na Wichnza- na i jego towarzyszy. Saski awanturnik - opowiada Widukind - "wyczerpa- ny postem ż długš drogš, jakš przebył z br#niš przez całš noc, już nad ranem dobił do jakiegoœ zabudowania z gar- stkš towarzyszy. Przedniejsi zaœ z wrogów (tj. Polaków), gdy go odnaleŸli, z broni poznali, że majš przed sobš męża wybitnego. Wypytywany przez nich, kim jest, wyznał, że jest Wichm#nem. I ci wezwali go do złożenia broni i za- kl.inali się, że go całego odstawiš swojemu księciu i to u niego wyjednajš, aby go nietkniętego odstawił cesarzo- wi. ów jednak, choć ƒoprowadzony do ostatecznoœci i bacz- ny na swe starodawne szlachectwo i męstwo, wzgardził podać takim dłoń, prosił jednak, aby tionieœli o nim Mies# kowi: rprzed nim chce złożyć broń, jemu podać rękę. W cza- 34 35 sie gdy ci podšżyli do Mieszkz, otoczył go niezliczony tłum i ostro zaatakował. Ów zaœ, choć wyczerpany, powaliwszy wielu z nich, wycišgnšł wreszcie nziecz ƒ przekazał go przedniejszemu z wrogów z tyzni słowami: ##WeŸ, powiada, ten miecz i zanieœ panu twemu, niech go trzyma na znak zwycięstwa i nżech go przekaże przyjacielowi, cesarzowi, aby, dowiedziawszy się o tym, mógł natrzšsać się z po- ległego przeciwnika lub raczej opłakiwać powinowatego##. I to rzekłszy, zwrócony ku wschodowi, jak #potrafił, błagał Pana w ojczystym języku i duszę przepełnionš wielu błę- dami i udrękami wyzionšł na łono Stwórcy wszechrzeczy". Taki był koniec buntowniczego Wichmana. Relaeja kro- nikarsk# skłania nas do jeszcze kilku uwag. Otóż wydaje się, że Wichman nie tyle obawiał się poddania Mie6zkowi, ile tego, że ksišżę może go odesłać ce#arzowi, w tym wy- ,padku groziłaby mu niechybna œmierć. Wybierajšc per- traktacje, potem zaœ walkę, mógł ficzyć na jakieœ szanse, które w wypadku odesłania go do Niemiec były znikome. Ale - czyżby propozycja postawiona Wichmanowi #rzez œcigajšcych go polskich wojowników była iylko własnym pomysłem Mieszka? Wszak dla księcia byłoby znacznie le- piej, gdyby uwięził aw#nturnika na terenie własnego kra- ju, zabezpieczajšc się w ten sposób przed nim na przysz- łoœć. Wysunięcie ze strony polskiej wspomnianej przez kronikarza propozycji zdaje się wskazywać, że o walce Mieszka z Wichmanem poinforxnowany był również i dwór cesarski. Jest bardzo ;prawdopodobne, że w tym przypad- ku Otto udzielił Mieszkowi swojego politycznego poparcia, w zamian za co Mieszko zobowišzał się, w razie pojmania Wichmana, odesłać go cesarzowi. Pamiętajmy, że każde osłabi‚nie Wieletów, każda ich klęska - zadana polskimi mieczami - była podówczas jak n,ajbardziej na rękę wład- cy niemie#kiemu. Rozgromienie Wieletów i Wolinian umożliwiło Mieszkowi dalszy podbój Pomorza. Nikt mu już w tym nie przeszk.a- dzał, gdyż Wolinianie nie wykazywali chęci do walki. Wie- l#i zaœ po klęsce nie byli w stanie wystawić arxn zdolnej znów wyprawić się na ziemie polskie. GroŸny sšsiad z za- chodu - margrabia Gero - od dwóch lat leżał w grobie, zaœ cesarz niemiecki przebywał w dalekiej Itali.i. Zwycię- stwo z 967 r. zostało przez stronę polskš należycie wyko- rzystane: Mieszko w niedługim czasie opanował ważne oœrodki riadbałtyckie - ujœcie Odry wraz z Wolinem, a być może również Wołogoszcz i Uznoim2s. Wspomnieliœmy o zgonie margrabiego Gerona, który na- stšpił w 965 r. Niebawem jego marchia podzielona została na kilka częœci: północnš, z której póŸniej uformuje się Marchia Północna, czyli Stara (Altmark) - władzę #v niej objšł Dytryk (Teodoryk), Marchię Łużyckš poddanš pod władzę margrabiego Hodóna (965 - 993), marchię Thiet- mara I (wraz z Łużydkš stanowić ona będżie póŸniej częœć saskiej Marchii Wschodniej), wreszcie częœci pokrywajšce się z póŸniejszš Marchiš Miœnieńskš, a znajdujšce się we władaniu trzech innych panów niemieckich. Poczštkowo władzę zwierzchniš nad wszystkizni marchiami sprawował margrabia Dytryk, po nim zaœ - od 985 r. - Lotar. Wkrótce okręg Miœni dostał się we władanie margrabiego Rykdaga (979 - 985), następnie zaœ Ekkeharda I (985 - 1002). Po œmierci margrabiego Thietmara I (979) ziemie Marchii Wschodniej (wraz z Łużycami) objšł w całoœci Hodon, jego następcš został syn Thietmarowy, Gero II, który poczštkowo władał krajem Żyrmšt i ziemiš Niży- ców, póŸniej zaœ, w roku 993, został panem całej Nlarchii Wschodniej (wraz z Łużyckš). W ten sposób u schyłku X stulecia na pograniczu polsko-niemieckim uformowały się ostatecznie trzy marchie - północna, wschodnia i miœnień- ska. Od ziem polskich oddzielała je Odra, stanowišca natu- ralnš granicę paristwa polskiego. W kierunku równoleżni- kowym Odrę przecinały pradoliny, któryzni biegły szlaki łšczšce oba kraje. Drogi te niejednokrotnie wykorzysty- wały obydwie strony w czasie wieloletnich zmagań wojen- nych w latach 1003-1018 i póŸniej. Panowie wschodnioniemieccy niechętnym okiem spoglš- dali na rozrost terytorialny i wzrost potęgi państwa pol- skiego. Wszak właœnie ziemie polskie były dla nich krajem, w którym ficzyli na bogate łupy, nowe dobra, dalsze wzbo- gacenie się. Nic więc dziwnego, że niezależnie od takich # Por. Z. S u ł o w s k i, op. cit., s. 423 n., 445 n.; J. W i- d a j e w i c z, Polska i Nżenzcy, s. 16 n.; G. L a b u d a, Stu- dia nad poczo!tkan7,i, s. 80 n.; t e n ż e, Walka o zjednoczenie Pomorza z Polskš w X-XIV w., w.: Po#n.orze Œrednioz.vieczne. Szkice z dziejó2# Po%norza, I, Warszawa 1958, s. 213 n. 36 3? czy innych porozumień pomiędzy państweJn polskim a nie- mieckixn, feudałowie wschodni #pozwalali sobie nxekiedy na niesubordynację wobec swego władcy, prowadzšc politykę niejako "n,a wŁasnš rękę". Wynikału to z ówczesnej wew- nštrzpolitycznej sytuacjż gaństwa niemiecl#e#o. Było ono bowiem zlepkiem feudalnych księstw, na czele których stafi ksišżęta, wiecznie kłósšcy się między sobš. Otto I, a póŸ- niej jego następcy musieli wkładać wiele wysiłku w łago- dzenie tych konfliktów. Sam wybór n#a oesarza zależa# od stanowiska bardzo wielu panów niemieclƒch. áekcja króla #ebiegała zawsze w atmosferze napięcia i burzliwych stamć, a często już po dokon.aniu koronacji królewskiej monarcha musiał jeszcze godzić się na watunki stawiane mu przez panów #oszczególnych prowincji kraju, aby zechcieli uznać jego władzę. Znamien#ne sš dla tej sy- tuacji elekcje partykularne króla, już uprzednio korono- wanego. Niezadowolony z ipostępu Polski ku półnQcy, z podboju Pomorza przez Mieszka - margrabia Hodo postanowił na własnš rękę wyruszyć przeciwko polskiemu władcy. Cesarz był w dalekżej It,al. Kto wie zresztš, czy Ottonowi nie było bardzo na rękę, że przebywał właœnie w oddali i pa- nowie wschodni mogli realizować własne zamierzenia? Można by się też domyœlać, że zagrożeni w swej władzy możni pomorscy (tak jak kiedyœ sami wnaz z innymi Sło- wianami opierali się Mie.szkowi) poczęfi szukać w rcia u niemieckich sšsiadów. Sš to jednak tylko domysły, mo# gšce rzucić œwiatło na przyczyny wyprawy margrabiego Hodona na Polskę w 972 r. Opowiada o niej Thietmar, który zaczyrva swš relację tymi słowy: "...dostojny margrabia Hodo, ze#rawszy woj- sko, napadł z nim na Mieszka, który był wierny c#arzowi i płacił trybut po rzekę Wartę. Na !pornoc margrabiemu poœpieszył wraz ze swoimi tylko xnój ojciec, graf Zygfryd, podó#vczas młodzieniec i jeszcze nieżo#ty. W dzień œw. Jana Chrzciciela (tj. 24 czerwca) starli się z Mieszkiem, odnieœli zrazu zwycięstwo, lecz potem w miejscowoœci zwanej Cedyniš #rat jego Czcibor zadał im klęskę, kładšc trupem wszystkich najlepszych rycerzy z wyjštkiem wspomnianych grafów". Drobnš wz#niankę o tej samej zapewne bitwie #odaje rówńież œw. grunQ z I#werfurtu, móvdišc, że Mieszko "sztukš zwyciężył" margrabiego28. Thietmar wymienia #zwę miejscowoœci, w pobliżu któ- rej rozegrała się bitwa. Mowa tu o Cedyni, grodzie leżš- cym na prawym pobrzeżu Odry, niero na północ od ujœcia Warty. Można sšdzić, że Hodo cišgnšł wraz z wojskiem znad œrodkowej Łaby, przekraczajšc Odrę w rejo#nie Od- rzycka i kierujšc się n.a.stępnie na północny wschód. Prawdopodobnie nieco na południowy zachód od grodu, na uczęszczanej drodze, miało miejsce pierwsze starcie z wojskami polskimi, ugrupowanymi - jak wynika ze Ÿródła - w dwa rzuty. Pierwszym, wysuniętym do przodu o-ddziałem dowodził, jak należy sšdzić, sam Miaszko, dru- gim, ulokowanym zapewne nieco w tyle - jego brat Czci- bor. Można mniemać, że drugi oddział składał się z kon- nicy. Przebieg walki możemy rekonstruować jedynie hipotetycznie: doszło najpierw do starcia czołowego oddzia- łu Mieszka z konnicš nie#rzyjacielskš, oddział ten poczšł ustępować #od naporem sił wroga, kie#y do walki wkro- czył Czcibor, zapewne okršżajšc siły nieprzyjacielskie i zadajšc im duże str#aty. Jedynie nieliczni zdołali uchronić się przed mieaami Polaków. Nie bez powodu jeszcze w trzyd#eœci lat,po tej walce Bruno z fiwerf#tu wspo- minał, że Mieszko zwyciężył margrabiego "sztukš". Słowa te sš dobihnš pochwałš p#lskiej sztuki wojennej te#o czasu. Cesarz Otto - jak podaje Thietmar - był "poruszony do żywego wieœciš o tej klęsce". WysŁał więc od razu goń- # O bitwie powiadajš Thietmar, 1. II, c. 29, s. 89-93, prze- kład tamże, s. 88-92 i G. L a b u d a, Materżały s. 201. Ana- lizę bitwy podajš: A. F. G r a b s k i, Polska sztuka, s. 89-90; B. M i œ k i e w i c z, Pt.erwsze #alki, s.# 23 n.; t e n ż e, Studia nad obronš, s. 228-235. Na szczególnš uwagę zasługujš prace W. F i 1 i p o w i a k a, Bit#wa pod Ceƒyn.iš, "Szczecin. Mie- sięcznik Pomorza Zachodniego", 1958, nr 9(12), s. 7-16 oraz tegoż Cedynia u# czasach Mieszka 1, Szczecin 1959, o bitwie s. 40#9. Por. też A. N a d o 1 s k i, Polskie sił# zbrojne i sztuka, s. 206 n. O politycznych okolicznoœciach wyprawy Hodonowej - patrz Z. W o j c i e c h o w s k i, Polska n,ad Wż- słš i Ońrš, s. 68; M. Z. J e d 1 i c k i, Stosunek pra#ny, s. 47 n.; J. W i d a j e w i c z, Polska i Nienzc#, s. 61 n.; nieco od- mienny poglšd G. L a b u d y, Stud#a, s. 122 n., który uważa, że wyprawy nie organizował Hodo na własnš rękę; por. też T. M a n t e u f f e I, Państu#o Mi,eszka, s. 1026. Cytowany frag- ment opinii Brunona z Kwerfurtu - MPH, t. I., s. 194. 38 39 ców "nakazujšc Hodonowi i Mieszkowi, aby pod rygorem ut#aty jego łaski za.chowali pokój do czasu, aż rprzybędzie n.a miejsce i osobiœcie zbada sprawę". Niebawem Otto I skierował swe kroki z Italii poza Alpy, aby przez Bawarię przybyć na wiosnę da ziemi saskiej. W połowie marca był w Magdeburgu, skšd podšżył do Kwedlinburga. W drodze towarzyszył mu jego koronowany na cesarza syn- Otto II. Obaj władcy stanęli w Kwedlinburgu 19 marca, spęd#li tu œwięta Wielkanocne (23 marca) i zatrzymali się jeszcze jakiœ czas. W Kwedlinburgu #rzeprowadzono waż- ne p#rtrakt#acje polityczne. W kronice Thietmara czytamy, że "tutaj, w obecnoœci wszystkich możnych państwa, sta- wi# się na rozkaz cesarza ksišżęta Mieszko (I) i Bolesław (II Pobożny, ksišżę.czeski, następca Bolesława I Srogiego), posłowie z Grecji, Benewentu, Węgier, Bułgarii, Danii, jak również od Słowian". Relacja biskupa merseburskiego nie jest zupełnie wiarogodna. Większš wartoœć ma przekaz roczników klasztoru z Nieder-Altaich, w których podano więcej szczegółów, a przede wszystkim znalazła się tam ważn.a dla nas wiadomoœć, że "Boneszlavo (Bolesław II Pobożny), #i#ę słowiański, przybył tutaj dajšc mu (tj. Ottonowi I) l#ólewskich podarunków bez liku. Także Mi- szego, ksišżę słowiański, nastraszony, przysłał syna jako zakładnika."3o. Nic jednak nie wskazuje na to, aby na zjeŸdzie w Kwedlinburgu pojawił się osobiœcie sam Miesz- ka I. Kromikarz merseburski, piszšc o tych wydarzeniach w poczštku XI w., nie znał już najpewniej wszystkich szczegółów, dl#tego też pomylił się eo do osoby przedsta- wiciela Polski. Uważano zazwyczaj, a niektórzy badacze utrzymujš tak do dziœ dnia, że właœnie w czasie tego zja- zdu doszło do ostatecznego rozpatrzenia przez cesarza zatargu między Mieszkiem I a margrabiš Hodonem. Jed- nakże z przekazu rocznikarskiego wcale to nie wynika, co więcej, wydaje się bardziej rprawdopodobne, że skoro na zjazd przybył BolesŁaw Chrobry jako zak#.adnik wysła- ny przez swego ojca - sšd cesarski musiał się odbyć wczeœniej, a wysłanie zakładnika na dwór Ott4na miało # Thietmar, 1. II, c. 31, s. 93-95, przekład tamże, s. 92-94; Annales Altahenses Maiores, MGH SS, t. XI, s. 787, przekład w: G. L a b u d a, Materiaiy, s. 205. Doskonała analiza wy- padkbw w: G. L a b u d a, Stud,ia, s. 325 n. (Ekskurs I), por. też T. M a n # e u f f e 1, op. cit., s. 1026. #ter sankcji #rnej. Skoro Mieszko został w jakiœ sób ukarańy przez cesarza, wyrok był zapewne przy- #hylny dla Hodona. Margrabiego bowiem nie spotkały żad- ne przykroœci, nadal cieszył się pełnym zaufaniem monar- #tsy i sprawował władzę w swej archii. Co do Mieszka, wydaje się, że Otto I stracił doń zaufanie, a jednoczeœnie- już po fakcie - usankcjonował właœciwie niemieckš wy- prawę #ta ziemie polskie. Prawdopodobnie do takiej de- cyzji skłoniło cesarza jego jak również wsehodnioniemiec- kich możnych oburzenie, że władca zaprzyjaŸnionego kraju sprawił wojskom margrabiego krwawš łaŸnię. Stosunki polsko-nie#nieckie zaczęły się psuć. Nie wiadomo, jak potoczyłyby się dalsze wypadki, gdyby nie wydarzenia, które nastšniły niebawem w państwie niemieckim. W pierwszych dniach maja 973 r. Otto I wraz ze swym otoczeniem bawił w Merseburgu, po czym 6 tegoż miesišca przybył do miejscowoœci Memleben. Tutaj, nie- spodziewanie dla ws#ystkich, "przy uczcie, gdy właœnie œpiewano nieszpory, zaczšł słabnšć i słaniać się ku ziemi". Nie udało się go już uratować, zmarł 7 maja i został po- chowany w katedrze w Magdeburgu. 5 Niespodziewana œmierć imperatora spowodowała znacz- ne zamieszanie w państwie. Jak wiadomo, do korony pre- tendowali przedstawiciele bocznej, bawarskiej lin dyna- stycznej. Aby zapewnić synowi tron, Otto I kazał go jesz- cze za swego życia - w 967 r. - k#ronować na cesarza #ymskiego. Nie uchroniło to jednak państwa od zamie- szek. W#rawdzie otoczenie zmarłego casarza potwierdziło jego wolę obwołujšc młodego Ottona II królem, lecz ksiš- żę bawarski Henryk II Kłótnik nie myœlał rezygnować ze swych pretensji. Wystšpił do walki ze stryjecznym bratem, 'papierany przez sporš grupę panów południowoniemiec- l#ch z biskupem Freising Abrahamem na czele, jak rów- nież przez księcia czeskiego Bolesława II i Mieszka I. W roku następnym (974) #oszło do porozumienia porniędzy H#rykiem i biskupem Abraham‚m oraz Bol#sławem II i Mieszkiem I w celu podjęcia wspólnej walki przeciwko 40 41 (tm)ttonowi. #Ve#ług roczńikarza z l#ieder Aitaich chodziło im o pozbawienie cesarza jego władztwa3l. Nie myœlmy, że w stanowisku państwa polskiego wobec NieJniec zaszła jakaœ zasadnicza zmiana. Zwišzki łšczšce Polskę Mies#- kowš z Bawariš trwały już ad doœć dawna, i to zarówno koœcielne jak polityc#e, podobnie zresztš jak kontakty Bawarii z Czerhami. W 974 r. (a może już w 9?3) nastš- piło tylko zacieœnienie więzi politycznych między władcš PolsIQ a antyottoniańskš opozycjš wewnštrz państwa nie- mierkiego. Liczono, że #nłody Otto nie umocnił jeszcze swej władzy na tyle, by nie można go było jej,pozbawić. Rachuby te okazały się jednak płonne, bowiem dg pla- nowanego zamachu stanu w ogóle nie doszło, a to dzięki interwencji stronników Ottonowych, którzy uwię#li i in- ternowali w Ingelheim saznego Henryka. Dało to.cesarzowi możnoœć zbrojnego rozprawienia się ze sprzymierzeńcami buntownika. Trzykrotnie ponawiał Otto wyprawy wojen- ne pr Leciwko Czechom w 1. 965 - 977 i ostatecznie zdołał Qrzywróƒć dawny układ stosunków między obu państwa- mi. W 978 r. - w Œwięta Wielkiej Nocy Boles?.aw II poja- wżł się przed obliczem cesarskim, w Kwedlinburgu, gdzie przypieczętowano jego poddanie się pod władzę młodego impe#atora. Aby przecišć jednš z niebezpieczniejszych niƒ wišżšcych Czechy z głównym oœrodkiem opozycji anty- cesarskiej - Bawazżš, zdecyriował się teraz Otto na za- doœćuczynżenie wieloietnim usilny.rn stara#iom Przemy- œfidów o stworzenie czeskiej hierarchii koœcielnej. Utwo- rzone zostało nowe biskupstwo z siedzibš w Pradze, obej- mujšce swš jurysdykcjš ziemię czeskš, oraz drugie na Mo- rawach - w Ołomuńcu.#Pnaska stofica koœ...elna obsa- dzona została przez cesarskiego nomin,ata, przybyłego z Niemiec, Thietmara. Oba czeskie #isku#stwa weszły w skład a#chiƒiecezji mogunckiej. Nie wiemy, jakš rolę adegrał Mieszka I w wypadkach lat 975 - 977, można jednak prz"#puszczać, że zabezpie- czał swych sojuszników,przed atakami margra#iów wschodnioniemieckich. Kiedy w roku 9?8 doszło da po- nownego upokorzenia Henryka 11 Kłótnika (khóry #wa 3t Annales Altahenses Maiores, s. 787; Annales Lamperti, ed. O. H o I d e r - E g g e r, SRG, 1894, s. 42; o wydarżeniach w Niemczech - R. H o 1 t z m a n n, Geschichte der S"chs%schen Kais#rzeit (900-1024), Mnchen 1941, s. 250 n. Iata prz#ltem uciek# do Ćzech, pod ópiekuńcze skrzy#ła swego sprzymierzeńca), a Bolesław czeski poddał się wła- dzy cesarskiej, zdawało się, że nic już nie stoi na prze- szkodzie, aby Otto siłš przyw#ócił swe zwierzchnictwo również nad Polskš. Wypadki, które wydarzyły się na zachodniej grani.cy kraju, w zwišzku z napadem władcy francuskiego Lotariusza na Akwizgran, zmusiły jednak Ottona do zwrócenia uwagi ku zachodnim #rowincjom państwa. Dopiero po odbyciu wyprawy odwetowej przeciw Francji mógł przystšpić do zorganizowania antypolskiej ekspedycji wojennej w roku 97932. Lecz eesarz nie odniósł większego sukcesu; z powodu bowiem nie sprzyjajšcych warunków atrnosferycznych zmuszony został do powrotu, przybywajšc d4 Fuldy na œwięta Bożego Narodzenia. Ry- chło jednak doszło do uregulowania stosunków politycz- nych między obu państwami. Jeszcze w roku 977 7marŁa Dobrawka, Mieszko zaœ po- czšł się rozglšdać za nowym małżeństwem ipofityc#nym. Prawdopo#obnie po nieudanej wyprawie cesarskiej z 979 r. nastšpiły pertraktacje, w wyniku których doszło - jak należy sšdzić - #o zawarcia pokoju i ustalenia nowego małżeństwa władcy Polski. Obl-bienicš była tym razem Niemka, córka margrabiego Dytryka, imieniem Oda, do- tychczas będšca zakonnicš w klasztorze œw. Wawrzyńca w Kalbe. Nie liczono się z niezadowoleniem władz koœciel- nych, niechętnym akiem patrzšcych na małżeństwůo mni- szki, która złożyła już œluby zakonne. Małżeństwo to zo- stało zawarte, j ak powiada Thietmar, dla dobra państwa : "z uwagi... na dobro oj#zyzny i koniecznoœć zapewnienia jej pokoju nie przyszło z tego powodu #o zerwania stosun- ków, lecz znaleziono właœciwy sposób przywrócenia zgody. Albowiem dzięki Odzie powiększył się zastęp wyznawców Chrystusa, powróciło do ojczyzny wielu jeńców, zdjęto skutym okowy, otwarto bramy więzień przestępcom"3#. Oda przybyła do Polski najpewniej w otoczeniu ducho- 3# Gesta Pontificum Cameracensium, MGH SS, t. VII, s. 442-443; por. omówienie w.: Z. W o j c i e c h o w s k i, Polska nad Wis## i Odrš, s. 93 n., 99; G. L a b u d a, Studia, s. 165 n.; B. M i œ k i e w i c z, Studia, s. 234-235. # Thietmar, l. IV, c. 57, s. 223, przekład s. 222. Wštpliwe, czy koniecznie mogło jednak chodziE o uwolnienie jeńcbw z wy#rawy 979 r., jak zwykło się uważaE w literaturze. 42 43 wieństwa, które zabrało się niebawem do pracy misyjnej. Jest bardzo prawdopodobne, że Mieszko odesłał teraz jeń- ców, których trzymał jeszcze o- czasów nieudanej wy- prawy margrabiego Hodona, a być może i z ostatniej ekspedycji z roku ubiegłego. W małżeństwie Mi#szkowym z Odš można się dopatry- wać doniosłej zmiany w dotychczasowym układzie sto- sunków polsko-niemiecko-czeskich. Bolesław II czeski nie czekał z zawarciem porozumienia z Ottonem, a po œmierci Dobrawki uległy najpewniej rozluŸnieniu - chyba w zwišzku z pretensjami Mieszka do Małopolski i Œlš- ska - dotychczasowe przyjazne więzi polityczne łšczšce oba kraje. Po nieudanym wystšpieniu opozycji bawar- skiej trudno już było liczyć, by dalsza współpraca z Hen- rykiem II Kłótnikiem, pozbawionym władzy i uwięzionym, mogła dać jakieœ pofityczne rezultaty. Dlatego też - jak się zdaje - w sytuacji, kiedy znargrabiemu Dytrykowi zależało na skoligaceniu się z polskim władcš, gdy zary- sowały się realne możfiwoœci zażegnania konfliktu, Miesz- ko przez poœlubienie córki margrabiego dokonał za#sadni- czego zwrotu w swej polityce. Opuœcił szeregi opozycjoni- stów, zerwał najpewniej przymierze z Bolesławem, nawiš- zujšc bliskie zwišzki z możnowładztwem wschodnionie- mieckim, wiernym Ottonowi II. Domyœlano się, że istniały również i inne przyczyny tej doniosłej zmiany orientacji politycznej Mieszka. Ekspan- sja Polski ku północy - na ziemie Pomorza - nie została jeszcze, jak należy sšdzić, całkowicie zakończona, gdy tymczasem pojaw‹ł się nowy konkurent do ujœcia Odry- Dania. W 971 r. król duński Harald uderzył z północy na ziemię nieznieckš. Nic jednak nie wskazuje na to, aby utrzymywał on jakieœ kontakty z partiš bawarskš czy też Polskš i aby jego akcja stanowiła element szeroko za- krojonego planu walki opozycji i jej sojus#ików z cesa- rzem. Zapewne właœnie w tym czasie, kiedy Otto II orga- nizował wyprawy wojenne przeciwko Czechom, a następ- nie Polakom, kiedy dochodziło do brzemiennego w skutki porozumienia polsko-saskiego, wojska duńskie poczęły się raz po raz pojawiać u ujœcia Odry, a kto wie, czy nie zajęły nawet na jakiœ czas wyspy Wolin. Niestety, nie znamy dokładniej tych wydarzeń, opowiadajšce o nich sagi skandynawskie majš bamdzo ni.kłš wartoœć jako Ÿró- dła. Sagi, jak,pisał St. Kętrzyński, "były ustnymi opo- wieœciami, o#owieœciami #sensacyjnymi##, opisujšcymi nie dla historii, lecz dla zabawy przygody rycerskie, rozbój- nicze, morskie..., #iewcom tych romantycznych przygód chodziło o n,adzwyczajnoœ‚ i bohaterstwo, o wštek heroicz- ny, o zaciekawienie słuchaczy, bynajmniej nie o utrwalenie prawdy, 4 uszeregowanie zdarzeń w jakimœ zwišzku, po- rzšdku i następstwie chronologicznym. I stšd trudno wy- zyskać te Ÿródła. Nie xnożna zaprzeczyć, że sš w tych opo- wiadaniach wštki historyczne. Ale jesteœmy dzi# jeszcze dalecy #d tego, by umieć wyselekcjonować to, co by mogło uchodzić za jako tako ustalony pewnik, czy choćby jakie takie prawdopodobieństwo. Dlatego też zrozumiała jest wstrzemięŸliwoœć w korzystaniu z sag, tak nęcšcych nas swš pełnoœciš i szczegółowoœciš"#. Niedługo jednak trwały rzšdy cesarza Ottona II. W koń- cu 980 r. wyruszył do Italii, zamierzajšc opanować znaj- dujšće się w rękach Bizantyjczyków i Arabów południowe czgœci Półwyspu Apenińskiego. Poniósł niebawem klęskę pod Cotrone. Byłby może kontynuował rozpoczętš walkę, gdyby nie niepokojšce wieœei nadchodzšce z Ni#miec. Żš- danie przysłania dalszych posiłków wzbudziło niezadowo- lenie, zwłaszcza wœród Sasów, których uwaga kierowała się ku sprawom znacznie dla nich ważniejszym. Otóż w 983 r. Duńczycy najechali na Saksonię, w lecie tego roku wybuchło powstanie wœród Sł#wian Połabskich35. Zbrojne wystšpienie całego szere#z plemion połabskich przeeiwko Sasom zmusiło ich do zorganizowania obrony i walki o przywrócenie władztwa niemieckiego na utraco- nych terytori,ach. W tej trudnej dla państwa niemieckiego sytuacji zaszły # St. K ę t r z y ń s k i, Mieszko I, s. 173-174. O ewentual- nym najeŸdzie duńskim na ujœcie Odry patrz - St. Kę- t r z y ń s k i, 1. c. ; L. K o c z y, Polska a Skandyn.awża za pie#szych Piastó#w, Poznań 1934 - praca wymagajšca kry- tycznej rewizji; o wiarygodnoœci sag skandynawskich ostat- nio ciekawe uwagi G. L a b u d y, Saga o Styrbj"rnie, jarlu Jomsborga. "Slavia Antiqua", t. IV, 1953, s. 283 n.; G. La- b u d a, Fragmenty dziejót.# Słozvżańszczy#ny Zachodnżej, II, Poznań 1964, s. 191 n. Por. także J. W i d a j e w i c z, Kontakty Mżeszka 1 z paristwamż nordyjskżmż, tamże, s. 131 n. # Por. K. W a c h o w s k i, Słozużańszczyzna Zachodnia, Poz- nań 1950, s. 126 n.; G. L a b u d a, Fragmen,ty dzżejó#.v Sło2vżań- szczyz#ny Zachodnżej, I, Poznań 1961, s. 205 n. i 294 n. 44 4.5 nowe nieprzewœdziane wypadki. Przebywajšcy w It#lii Otto II ciężko zaniemógł i niebawem po Q>rzybyciu do Rzynzu z'marł 7.XII.983 r. Nie#podziewana œmierć cesarza była przyczynš nowych zamieszek w p:aństwie, w którym znów n'ozgorzała walka stronnictw feudalnych o władzę. Sytuację komplikował fakt, że desygnowany 9>rzez ojca na króla niemieckiego i cesarza rzymskiego Otto III był jeszcze dzieckiem, co dawało znaczne szanse Henrykowi II Kłbtnikowi. Nie na wiele więc zdały się przedœmiertne zabiegi Ottona II, aby zapewnić synowi władzę w pań- stwie, mizno Ÿe jeszcze za życia c#rza panowie bawišcy na sejmie w Weronie w 983 r. zgo.dnie obrali młodziutkie- go Ottona III królem. Przed dotarciem wiadomoœci ó œmierci ojca został on w dzień po Bożym Narodzeniu tegoż roku koronowany na króla w Akwizgranie przez arcybiskupów - Taweńskiego Jana i mogunckiego Willigi- sa. Uroczystoœci koronacyjne ledwie wyprz#dziły wieœć o zganie cesarskim. Na wiadomoœć o tym, co się stało, wypuszczono z wię- zienia w Utrechcie ksi‡cia Henryka II Kłótnika, dawnego władcę Bawarii i głowę antyottoniańskiej opozycji w Niem- czech. Na mocy ówczesnego prawa, jako najbliższy męski krewny młodego Ottona III, miał on być jego opiekunem, i nic d#wnego, że jemu właœnie nddał dziecko w opiekę arcybiskup kolańsiki Warin. Ksišżę Henryk w bowarzyst- wie dawnego kanclerza państwa, biskuga utn'##tku 984 r. przybył do Kolo- nii, gdzie odebrał w opiekę młodego króla. Już w tym czasie poczšł sobie werbować stronników, zamyœlajšc wkrótce stanšć do walki o koronę królestwa i cesarstwa. Thietmar mówi, że właœnie w Kolonii ksišżę zapewnił sobie poparcie zarówno arcybiskupa Warina, jak i tych wszystkich, "których zdołał wcišgnšć do swojego obozu"3s. Niebawem pa'etendent do korony wyruszył do Saksonii i tam, w Magdeburgu, rozpoczšł #pertraktacje z możnymi tego kraju, "jak majš #paddać się jego władzy i wynieœć go na tron królewski. Większa częœć ksišżšt - powiada Thietmar - zgodziła się na jego plan, z tym wszakże pod- # Thietmar, 1. IV, c. 1, s. 147; o wypadkach mbwi Thietmar, I.III, c. 26, s. 143-145; 1.IV, c. 1 n., s. 147 n. stępnym zastrzeżeniem, że naj#ierw muszš się postaraE o zezwolenie króla, któremu złożyli przysięgę, i dopiero potem będš mogli spokojnie służyć swojemu władcy". Owo zastrzeżenie, nazwane przez kronikarza "podstęp- nym", nie było jednak jakimœ szczególnym fortelem ze strony możnych wschodnioniemieckich. Po prostu uzależ- nifi swš decyzję od stanowiska młodego Ottona III- rzecz jasna nie jego osobiœcie, lecz rodziny i otoczenia zmarłego cesarza, przede wszystkim cesarzowej Teophano, a być może też i babki dziecka - cesarzowej Adelajdy. Nie wszyscy jeůdnak sprzyjali planum Henrykowym, gdyż ksišżę bawarski nie był popularny w północno- wschodnich prowincjach państwa. Ci, którzy zamyœlali nie dopuœcić go do objęƒa władzy, opuœcili zjaz# magdebu#ki i zaczęfi się zastanawiać w tajemnicy nad sposobami uda- remnienia planów Henrykowych. Wydawało się, że Kłótnik stosunkowo łatwo zdoła osišg- nšć upragniony zaszezyt - koronę królestwa niezniecki# go. Kiedy w œwięta Wiell#ej Nocy (23.III.984 r.) bawił w Kwedlinburgu - zjechało się tam "mnóstw# #sišżš#", jego zwolermików, którzy podczas uroczystoœci œwištc-#cz- nych "obwołali go królem i œpiewali na jego czeœć hymny pochwalne. Przybyli tam także wœród wielu innych ksišżšt Mieszko, Mœciwój (władca Obodrzyców) i Bolesław (Czeski) i przyrzekli mu pod przysięgš poparcie jako królowi i władcy' #7. A więc Mieszko I znów powrócił do koaficji antyotto- niańskżej. Czyżby pówtórzyła się sytuacja sprzed dziesięciu laty? Niezupełnie, gdyż istniały teraz zgoła oƒmienne wa- runki polityczne. Wydawało się, że obóz ottoniański jest niescementowany, skoro niektórzy z dawnych stronników Ottona II zgodzili się poprzeć koronacyjne plany Henryka, wreszcie Henryk był prawnym opiekunem króla, który nie mógł samodzielnie sprawować władzy w państwie. Jeœli #nożni sascy, z któr#i Mieszko utrzymywał żywe kon- 't#kty, godzili się na kandydaturę Henrykowš, przychyle- nie się do niej i księcia Polski nie wiodło go bynajmniej do konfliktu z sšsiadami. W tym mniej więcej czasie doszło do znamiennego aktu politycznego - xnałżeństwa młodego Chrobrego z córkš margrabiego miœnieńskiego # Thietmar, l.IV, c. 2, s. 149, przekład s. 148; por. G. L a b u- d a, Stud a, s. 165 n. 46 47 Rykdaga38. Nie jest wyklucz,one, że do małżeństwa, bę- dšcego wyrazem dalszego zacieœnienia się więzów polskiej rodziny panujšcej z panami wschodnioniemieckimi, do- prowadziła druga #ona Mieszkowa, Oda, spokrewniona z rodzinš margrabiego Miœni. Ojciec Ody, jeden z czoło- wych przedstawicieli "strormictwa saskiego", wiernie do- tychczas stojšeego przy lin Ottonów, również w tym sa- mym czasie nie miał nic przeciwko kandydaturze Bawar- czyka do tronu. Podo#bnie jak w łonie stronnictwa ottoniaxiskiego nie było zrazu jednomyœlnoœci, tak samo niescementowana była koaficja, która w czasie zjazdu kwedlinburskiego opo- wiedziaŁa się po stronie Henryka. Nie myœlimy tu tylko o wahaniach panów wschodnioniemieckich; wspomnijmy, że stosunki polsko-czeskie nie układały się już teraz tak pomyœlnie, jak przed dziesięciu laty, ponadto w skład koalicji wchodził władca obodrzycki, wrogi panom saskim. Nic więc dziwnego, że niebawem szala poczęła się prze- chylać n,a rzecż kandydatury ottoniańskiej. Jeszcze w cza- sie zjazdu w Kwedlinburgu doszło do rozłaxnu wœród zgro- madzonych tam #anów, bowiem znaczna ich częœć nie po- parła Bawarczyka3#. Ostatecznie przeciwko Henrykowi wystšpili czołowi przedstawiciele "stronnictwa saskiego", potężny arcybiskup Willigis, o#'az - jak podaje Thiet- mar - "większa częœć ludzi z Zachodu", tzm. z zachodnich nadreńskich prowincji państwa. 3s Por. St. Z a k r z e w s k i, Mżeszko, s.. 134; Z. W o j c i e- c h o w s k i, Polska nad Wżsl4 ż Odrš, s. 72; G. L a b u d a, Studża, s. 169; patrz też O. B a I z e r, Gen,ealogża Pżastózu, Kra- ków 1895, s. 34. O córce Rykdaga, nieznanej z imienia, powia- da Thietmar, I.IV, c. 57, s. 225. Por. H. Ł o w m i a ń s k i, Dy- nastża Pżastó#w, s. 128 n. # Thietmar, 1.IV, c. 2, s. 147 - 149. Byli to: ksišżę saski Bernard I, margrabia Dytryk, ojciec Ody Mieszkowej, póŸniej- szy margrabia Miœni Ekkehard, grafowie merseburscy Bi- nipo, Ezyko, Bernward - póŸniejszy biskup Hildesheimu i nauczyciel Ottona III, panowie z Northeim - Zygfryd i jego syn o tymże samym imieniu, graf z Eilenburga Fryderyk, moż- ny saski Dedi-Ziazo, póŸniejszy patrycjusz rzymski za Otto- na III, sascy grafowie Teodoryk, Zygbert, Hojko, Ekkehard, Beceko i Brunig, do ktbrych przyłšczyła się z rozkazu arcybi- skupa mogunckiego Willigisa grupa wasali arcybiskupich oraz inni, nieznani z imienia. Por. o tych wydarzeniach R. H o I- t z m a n n, op. cżt., s. 292 n. 43 Po apuszczeniu zjazdu kwedlinburskiego przeciwnicy Bawar.czyka zebrali się w miejscowoœci Asselburg w Brun- szwiku. Kiedy dowiedział się o tym Henryk, wyruszył grzeciwke nim z oddziałem zbrojnych. Da #cralki je...nak ;, nie doszło dzięki mediacji biskupa Poppona. Wyznaczono termin imiejsce negocjacji, które miano prowadzić w Seu- san (Seesen) między Goslarem a Gandeztsheim. Rokowa- nia ni# odbyły się z powodu niestawiennictwa Kłótnika, któ#ego stronnicy zagarnęli siłš zamek Ala, należšcy do jednego ze zwolenników Ottona. Tymczasem Henryk Kłót- nik zapewnżł sobie poparcie możnych bawarskich, po czym w Brstadt koło Wormacji, na ziemi frankońskiej, ,prƒbował pozyskać prżywódców politycznych Nadrenii- arcybiskupa Willigisa i księcia Konrada szwabskiego. Ci jednak nie tylko nie zgodzili się na j#go propozycje, lećz wymogli na nim zobowišzanie 4ddania do 29 czerwca tego roku młodego Ottona pod opiekę jego matki, cesarzowej Teophano. Henryk próbował jeszcze szukać pomocy u księ- cia czeskiego. Bołesław II Pobożny zaœ skorzystawszy z okazji - ipodstępnie zajšł gród miœnieński. W Niemczech toczyła się wojna: zwolennicy Ottona ablegali w Weimarze potężnego stronnika Henrykowego, grafa Wilhelma, Henryk zaœ opanował szereg grodów sas- kich nie myœlšc bynajmniej o ich addaniu. Cofnšł się je.d- nak przed walka z silnš arnziš strnnników Ottunowych i dzięki mediacji popierajšcego go arcybiskupa magde- bu#skiego Gizylera mogło wreszcie dojœć do #orozumienia w Merseburgu, w wyniku którego ksišżę zrezygnował z pretensji do korony. Obie cesarzowe - matka i babka Óttona, przybyły na oznaczony dzień do miejscowoœci Rara (IZohr koło Meiningen), tam t#ż pojawił się i Henryk, który oddał młodego króla w ręce obu kobiet, następnie uzn.ał zwiezzchnictwo dziecka, otrzymujšc w lenno dawne księ- stwo - Bawarię. Niebawem w czasie œwišt Wielkiej Nocy (4.IV.985 r.) adbył się w Kwedfinburgu wielki zjazd rnoż- nych, na który przybyli licznie tiawni przeciwnicy i zwo- lennżcy kandydatury Ottona, prawdopodobnie pojawił się #.m mównież Bolesław II Czeski4a. Thietmar mów_i, że do # Thietmar, I. IV, c. 9, s. 155-157, przekład s. 154-156. G. L a b u d a, Studża, s. 346 n., kwestionuje obecnoœć Bolesła- wa czeskiego z ćzym zgodziło się szereg badaczy, m.in. M. Z. t J e d I i c k i, Thżetmar, przypżs 65 na s. 155. Tenże autor dowo- ł # Bolesław Chrobry 49 Kwedlinbur.ga przybył także. i ksišżę Polski - ## Nie jest to całkiem pewne, nie ulega jednak wštpliwoœci, że wkrótce doszło do uznania przez księcia władzy Otto- na III. Stało się to prawdopmdobnie w 985 lub 986 r. Rocznikazz kwedlinburski, znacznie bliższy tym wyda- rzeniom niż Thietmar, pisze pod rokiem 986, że Otto przy- był #o "Słowż#ńsz#zyzny" i tu właœni.e pojawił się przed jego obliczem ksišżę Mieszko. Jest całkiem prawdopodob- ne, że rzeczywiœcie spotkanie króla z rnonarchš po#skim miało miejsc# nie w Kw#i#burgu, lecz w jakiejœ nie- znanej nam bliżej nziejscowoœci, Ieżšcej na zie#>#ach z.a- mieszkałych prżez lu#X #ł#wiańskie. Na zjazd w poczštkach wietnia 985 r. Mieszko przysł:ał chyba swych wysłanników, którzy przy##li królowi dary i zapewnienie o jego uległoœci. Mieszko - jak powiada Thietmar - "podporzšdkował się królowi" u#jšc jego zwierzchnictwo, obiecujšc współ,przcę i pornoc. Nastšpił więc powrót do sto$unków, jakie panowały za Ottona II. Ze stosunkami polsko-saskimi wišże się zapewne prze- #prowadzony w tym czasie rożw-d syna Mieszkowe#o- Bolesława, zcórkš #xnargrabiego Rykdaga. Nie znamy bIiż- szych motywów tej decyzji, nie ulega jednak wštpliwoœci, że to całkowicie polityczne małże#two nie miało teraz dla Pol#ski żadnego znaczenia. Margrabia Rykdag już nie żył, a jego marchi.a dastała się w Tęce księcia czeskiego. Przypuszcza się, że rozwód Bolesława nastšpił mniej wię- cej wtym samym czasie, co ostat#zne przejœcie Mieszka #a strannictwa #ttoniańskiego-. Praw##p#ab#e ksišżę nie starał się o koœcielne unieważnienie zwišzku, gdyż wtedy #ło kto jeszcze o to d'bał. Niebawem ~ w 986 r.- młody ksišżę zawarł kolejne małżeństwo "polityczne" tyxn razem z Węgierkš, być nzoże córkš księcia Gejzy4l. Za- pewxle chodziło o pozyskanie nowego sojusznika na połud- dzi, że na zjeŸdzie nie był obecny Mieszko I i w oparciu o Annales Quedłinburgenses, MGH SS t. III, s. 67, przypusz- cza, że spotkanie z księciem Polski odbył# się nie w Kwedlin- burgu. Por. też : P. B o g d a n o w i c z Uwagż nad panowa- nie#n. Mżeszka 1, "ftoczniki Historyczne", t. XXVI 1960 s. 89 n. 4t Por. O. B a 1 z e r, Gen.#alogia, s. 40. Wbrew Balzerowi St. Z a k r z e w s k i, BolesŁaw, s. 65, sšdzi, że nie była to córka Gejzy; por. Thietmar,1. IV, c. 58 s. 225 i przypis M. Z. Jedlic- kiego, nr 313 na tejże stronie. Patrz też T. M a n t e u f f e 1, op. cit., s. 1030; H. Ł o w m i a ń s k i, Dynastia Pżastó#w, s. 128. niu, w zwiš#ku - jak się wydaje - z p#garszajšcy#xni się stosunkami polsko-czeskimi. Jakie były motywy tak uporczywej pro6a#kiej polityki Mi#szka? Można przypuszczać, że wynikaŁa ona z sytuacji na północnych rubieżach paristwa polskiego i pozostawała w zwišzku z niezakończonym być może jeszcze podbojem # przez Polskę Pomorza oraz stosunkami z państwami œkan- dynawskimi. Kmonikarz Adam z Bremy (XIw.) pisze, że "Eryk, król szwedzki, #awarł przyxnierze z przepotężnym królem pol- skim Bolesławem. Bolesław dał (za żonę) Erykowi córkę lub swš siostrę. Dzięki (teanu) przymierzu Duńczycy zostali niebawem napadnięci grzez Słowian i Szwedów"#2. Nie- wštpliwie kronikarz poplštał tu dwie o#oby - Mieszka i Boleœława; sam tych spraw dobrze nie znał, skoro nie wiedział, o czyje małżeństwo chodziło: iostry czy córki Bolesławowej. A była to najprawdopodobniej córka Miesz- kowa i matka Olafa Skotkonunga, zwana zwykle w litera- turze Œwiętosławš, ehoć imię to bynajmniej nie pewne, jak podkreœla prof. K. Jasiński. Tenże badacz zwrócił nam uwagę, że równie niezbyt pewnŠ jest, czy nosiŁa ona w Skandynawii imię Sygrydy - nowsza literatura angiel- ska, skandynawska i francuska daje jej ##no Gunhildy. Jej syn, Olaf, urodził się żapewne około 989 r.; małżeństwo więc musiało być zawarte nie mniej niż rok,przedtem, we- dług wszelkiego prawdopodobieństwa w 1. 983-985. Być może również wówczas zawarto przymierze polsko- szwedzkie, skierowane p#zeciwko największej potędze morskiej na Bałtyku - Danii. Przypieczętowaniem tego aliansu było, jak można sšdzić, małżeństwo. Mamy jedynie wštpliwoœei, czy jeszcze do czasów Mieszkowych odnieœć należy, jak sšdził St. Kętrzyriski, wspólne polsko-szweƒz- , kie działania wojenne przeciwko Danii. Jest to już raczej sprawa póŸniejsza, przypadajšca na lata dziewięćdziesište ## Adami Gesta Hammburgensis ecclesiae pontificum, wyd. B. S c h m e i d 1 e r, SRG, 1917, s. 95; por. omówienie w - L. K o- c z y, Polska a Skand#nawia, s. 53, n. ; St. K ę t r z y ń s k i, Mżeszko 1, s. 167 n. (na s. 67 przekład odpowiedniego ustępu); # J. W i d a j e w i c z Kontakt# Mżeszka, s. 132 n. ; ostatnio ##,; G. L a b u d a, Polska a Skandynawża t,u IX - X z,vieku, PPP, t. I s. 312 n.; t e n ż e, Fragm.enty, II, s. 221 n. Wspomniany poglšd K. Jasińskiego wyrażony żostał w recenzji z I wyd. niniejszej pracy oraz w liœcie do autora z 28.V1.1965 r. 60 51 X w. Możemy się ledwie domyœlać motywów sojuszu szwedzko#polskiego px-zeciwko Danii. Możfiwe, że,przysło- wiowš koœć niezgody stanowił bogaty Wolin, może był to jakiœ zatarg w zwišzku z podbojem Pomorza? W nieznanym dokładniej czasie władca Polski dokonał wreszcie ost#tecznego podboju Poznorza, zarówno jego częœci zachodniej jak i nadwiœlańs.kiej. Stało się to u schył- ku panowania Mieszka, kiedy wyst.awiano dokument zwa- ny Dagom.e lu-ex (około 991). Już wte#y można było po- wiedzieć, że granicš państwa polskiego jest "długie mo- rze" - morze Bałtyckie43. Powróćmy je-dnak da dziejów stosunków polsko-niemiec- kich. Stanęliœmy na tym, że Mieszko ostatecznie uznał zwierzchnictw# młodziutkiego króla Ottona III i porazu- miał się z regentkš - matkš monarchy - Teophano. Do porozumienia #oszło gdzieœ na ziemi słowiańskiej w roku 986. Okolicznoœci tego aktu sš niezmiernie wymowne. Mie- szko przybył przed #blicze Ottona z licznymi darami, wœród których znajdował się również niewi#ziany w tych stronach wielbłšd, jednoczeœnie zaœ !przywiózł z sabš znacz- nš liczbę wojnwników, aby wzišć udział w ruszajšcej właœnie w tym czasie wyprawie wojennej przeeiw Sło- wianam Połabskim44. Fakt, że ksišżę Polski przybywajšc na dwór królewski był już gotów #o uczestniczenia w wy- prawie, œwiadczy, że porozumienie Mieszka z Teophano zawarte zostało wczeœniej, teraz zaœ co najwyżej formal- nie je #npełniona. Wyprawa kierowała się z ziemi saskiej ku półnacy i była odwetem za niedawne powstanie Połabian. Udział Mieszka # Tekst dnkumentu rekonstruuje H. Ł o w m i a ń s k i In'cżę chrzestn,e Mieszka 1, s. 234-235; przekład polski podaje wraz z tekstem łacińskim G. L a b u d a, Mater%ały, s. 208 - 209 (oryginalny - s. 207). Por. ostatnio : B. K  r b i s ó w n a, Da- gome Iudex. Studiu#n. krytyczn.e, PPP t. I s. 363 n. ; P. B o g d a- n o w i c z, Geneza aktu dyplomatycznego z'wan.ego Dago#m.e Iudex, Roczniki Historyczne" t. XXV 1959 s. 9 n. 44 Thietmar 1. IV c. 9 s. 159 z zastrzeżeniami - patrz przy- r,#s nr 40; Anńales Quedlinburgenses s. 67' Aaznales Hildeshei- menses wyd. G. W a i t z SRG 1878, s. 24 - w 986 r. O dal- :;zych wyprawach - patrz Annales Quedlinburgenses s. 68; Annales Iiildesheimenses s. 25 - w roku 991' Annal.es Hilcles- heimenses, s. 25, pod 992 r. o wyprawie polskiej, już po œmierci Mieszka. ##;: w tej wojnie po stronie Ottona œwiadczy nie tylku o ure- #l gulowaniu stosuników polsko-niemieckich, 'lecz również #‰:. wskazuje na żywe zainteresowanie księcia w walce z Pn- œ' łabianami, stanowišcymi poważne niebezpieczeństw# dla \_ władztwa polskiego na Pom#rzu.Po wyprawie 986r.miały # miejsce następne - w wielu z nich, jak na przykład # w walkach o Brennę w latach 991-992,Mieszko wzišł czynny udział. Wspomnieliœmy # zatargu polsko-czeskim, który wy- buchł z całš ostr#œc‹š pod koniec panowania Mieszka I. Stosunki księcia z włattcš Czech nie były ostatnio najlep- sze,czego powodem był przede wszysbkim konflikt pow- stały na tle dšżeń państwa polskiego d# przyłšczenia re- szty ziem polskich,znajdujšcych się we władaniu czeskim, tj.Małogolski i #lšska.Około roku 990daszło do wojny z Czechami."Mieszko i Bolesław gopadli w spór i wielce na się wzajem nastawali" -- mówi Thietmar. "Bolesław przyzwał na pomoc Luciców,którzy zawsze byli wierni żarówno jemu jak i jego przodkom,Mieszika zaœ zwrócił się o pomoc do rzeczonej cesarzowej" (Teophano,regentki ' w pierwszym okresie panowania Ottona III)45.Ist-otnie - ze strony niemieckiej nadeszła pomoc z arcybiskupem Magdeburga Gizylerem na czele i szeregiem rycerzy sas- kich: margrabiš Miœni Ekkehar#em,panami merseburski- mi Ezykonem i Binizonem,Zygfrydem z Walbeck,jego imiennikiem z Northeim,Brunonem grafem Brunszwiku, Uůdonem ze Stade i innymi. Cesarzowa skierowała na pomoc Mieszknwi ludzi znacz- 4# Thietmar, 1. IV, c. 11, 12, s. 159-163, rrzekład tamże, s. 158-162; Annales Hildesheimenses, pad 990, s. 25; Cosmae Pragensis Chronica Boemorum, wyd. B. B r e t h o 1 z, SRG, 1923, s. 60, pad błędnš datš 999; Monachi Sazaviensis Conti- nuatio Cosmae, FRB, t. II, s. 240 sub 990 o utracie NŒemczy œlšskiej; o wypadkach por. G. L a b u d a, Studia, s. 227 n.; t e n ż e, O rzekonZ.ej utracże Krakot.ua przez Czechóz.u #cv ro- ku 999. "Slavia Occidentalis", t. XX, cz. 2, 1961, s. 79 n.; J. N a t a n s o n - L e s lt i, Państ#o Mżeszka 1. "Studia wczes- noœredniowieczn‚", t. IV,1958, s. 57; patrz też J. D š b r o w s k i, Studża, s. 23 m., i d.yskusyjna praca K. B u c z k a, Polska połud- nżowa #w IX i X uiżeku. "Małopolskie Studia Historyczne", t. II, z. 1, 1959, s. 44 n. O wojnie, która była jednym z kolejnych" ostatnich etapów konfliktu, jaki rozgorzał już wczeœniej, pisze z punktu widzenia wojskowo-historycznego B. M i œ k i e w i c z, Stud#a, s. 235 - 239. #3 52  11) 21) 31) 41. l1 .1 .1 .1 .1 .1 rI.A.1.a  nych, co wskazuje, że zależało jej zarówno na dobrych sto- sunkach z Mieszkiem, jak i na losach tej wojny. P#mac niemiecka liczyła cztery addziały, a więc zapewne okoł# 400 ludzi. Już na terenie Dolnych Łużyc nastšpiło sp-ot- kanie z armiš Bolesława II. Da walki je.dnak nie doszło, bowiem władca czeski zgodził się na pertraktacje pokajo- we i mediację Niemców. Bolesław - jak powiada Thiet- mar - "wyprawił posła do Mieszka z wiadomoœciš, że ma w swoim ręku jega sprzymierzeńców. Jeżeli Mieszko zwróci mu zabranš częœć państwa, #ozwali im odejœć cało, w przeciwnym wypa-dku zgłaůdzi ich wszystkich. Lecz Mieszko adpowiedział: jeżeli król chce ratować swnich ludzi lub œmierć ich pomœcić, niechaj ta czyni! Jeżeli jed- nak ta nie nastšpi, to #n, Mieszko, nie myœli z ich powo-du ponosić jakiejkalwiek straty. Gdy te słowa #oszły do Bo- lesława, wypuœcił wszystkich naszych, lecz złupił i spalił, ca tylka mógł w #kolicy". W œwietle relacji Thietmara jest chyba niewštpliwe, że Bolesław II nadużył waruników porozumienia z Sasami i starał się wywrzeć presję na Miesżka, grożšc wymordo- waniem sprzymierzeńców, co musiałoby się odbić na ukła- dzie stosunków księcia Pnlski z Ottonem lII, zwłaszcza zaœ z panami saskimi. Cóż aznacza w ustach Balesław#wych awa "zabrana częœć państwa"? Natrafiamy tu na niewštpliwy œlad cišg- nšcega się od pewnega czasu (może od 987 - 988 r.?) konfliktu zbrajneg# polsko-czeskiego, w wyniku którego Mieszko I zajšł jakieœ terytarium, uprzednio znaj#ujšce się we wła#aniu czeskim. W nauce palskiej uważa się naj- częœciej, że chodziło tu o Małopolskę z jej stalicš Krako- wem, którš ponoć w roku 989 utraciła państw# czeskie. Ostatnio prof. H. Ławmiański wysunšł szereg poważnych abiekcji przeciwka temu ugruntawanemu poglšdowi4s. Podkreœla an, że domaganie się przez wła-dcę czeskieg# zwrotu "samej ziemi krakowskiej" byłoby najzupełniej zrozumiałe, gdyby Slšsk pozastawał jeszcze w ręku Bo- lesława II. "Tymczasem ůdziałania w4jenne,990 r. razwi- nęły się na peryferiach Slšska, przy czym pomac księciu #s H. Ł o w m i a ń s k i, Bolesłau# Chrobry # Krakawie w koń- cu X wżeku. "Małopolskie Studia Historyczne", t. IV, z. 3-4, 1961, s. 3 n., zwłaszcza s. 7-8. G## czeskiemu nieœli pobliscy Wieleci". Posiłki niemieckie, #h# które wspamagały P#laków, przybyły żaœ do kraju Słu- pian, mieszkajšcych między Odrš a Sprewš. "Gdyby walki # : toczyły się a Kraków, należałaby się spodziewać uderzenia czeskiego w innym kierunku. Wprawdzie wštpliwe, czy ; nad górnš Wisłę przybyłaby Bolesławowi pomac wielecka, ale również wštpliwe, czy paœpieszyłyby w tamtš stronę pasiłki niemieckie".dla Mieszka I. # Swojš tezę, że #wym spornym terytorium, Iktórega ad- dania domagał się w raku 990 Bolesław czeski, był Slšsk, nie Małopolska, po:dbudował H. Ławmiański ciekawš ana- lizš dakumentu Dagon'r,e Iudex. Z tego zagadkoweg.a prze- kazu wynika, że gra#nicznymi obiektami państwa "gnieŸ- nieńskiego" na pnłudniu był Kraków (Craccoa), Ołomuniec (Alemure), Milsko (Milze), Odra (Oddere) - a wszyst'kie one znajdawały się bezpoœrednio tuż za granicš państwa .Mieszkawego. Zatem Slšsk był już włšczany do państwa Mieszkowega, skoro poza władaniem polskim znajd#wał ů się Ołamuniec, zaœ "państw# wielkapolskie" nie abjęło widać wówczas Krakowa. Taki był, według H. Ł#wmiań- skiega, układ stosunków w p#oławie roku 991. Mimo sugestywnaœci hipoteza H. Łowmiańskiego nas nie przekanała. Po pierwsze - z faktu, że wojœka czeskie cišgnęły na zachód od granicy œlšskiej, ku północy, jak również z tego, że Wieleci #ziałali w tym samym rejonie, a Niemcy znaleŸli się w ziemi Słupian nie wynika, by walka toczyła się tylka i wyłšcznie n Slšsk. Władca czeski niekoniecznie dlatego wysłał swe oddziały w tym kierun- ku, że nie było żadnej patrzeby, by pchnšć je przez Bra- mę Morawskš ku Małopolsce. Możliwe, że ta ostatnia droga była zamknięta przez palskie załogi. Jest też wielce praw- d##dabne, że Bolesław sz#dł na spobkanie z Wieletami, by póŸniej uderzyć wspólnie na w4jsko polskie. Bolesław mógł się kierować ku Odrze i dlatega, że wraz z posił- kami wieleckimi chciał się przeprawić przez rzekę i ża#ać decydujšcy cios Mieszkowi w samym sercu jega państwa. # Zatem z ruchów wojsk nie mażemy wnioskować, że walki toczyły się jeƒynie n Œlšsk, a jest bardza prawd#adob- ne, że chodziło tu nie tylka o tę dzielnicę. Drugi ż argu- #nentów H. Ławmiańskiego też nie wydaje się nam wy- # starczajšco przekonywajšcy. Nie wdajšc się w polemikę, s #y rzeczywiœcie w tekœcie #olkumentu Dagovne Iudex 54 Kraków pozostaje poza granicami "państwa gnieŸnień- skieg#", nawet przy przyjęciu tego paglšdu nie można zeń wycišgać zbyt #aleko i#šcych wniosków. Otóż nawet g#yby ƒakument pochodził z połowy 991 r. (a przecież może być nieco wczeœniejszy), wštpliwe jest, czy podaje stan polityczny z okresu po wojnie 990 r. Musiało upły- nšć sp#ra czasu od chwili padjęcia w Palsce decyzji o wysłaniu goselstwa do gapieża (dostarczyła ono infar- macji, na podstawie których wystawiono akt Dago#n.e Iu-ex) a wystawieniem przez kurię owego #okumentu. Czy mażemy ůdowieœć, że infarmacje, tlostarczone przez stranę polskš #owodnie pochadzš z okresu po wojnie polska-czeskiej? Wreszcie - jakšż mamy gwarancję, że regest padaje całkowicie poprawnie informacje, jaikie znaj- #nwały się w nieznanym dokumencie, który służył za podstawę? Z tych wszystkich względów wydaje się nam, że owš spornš "zabranš częœciš państwa", o którš upominał si‡ Balesław czeski w 990 r., był Slšsk i według wszelkiego praw#opadobieństwa Małopolska. Możliwe też, że ekspan- sja polska sięgnęła wówczas i paza granicę Karpat. W wyniku działań wojennych 990 r. B#lesław II musiał się zapewne pogo#zić z tš dotkliwš stratš. W walce tej strona niemiecka s#rzyjała Polsce, #šżšc #o osłabienia Czech, jak również niechętnie patrzšc na sojusz czesko- wielecki, przymierze chrzeœcijań#kiega wasala Niemiec z pogańskim wragiem państwa niemieckiega, z którym młody Otto III toczył w#jny. Tak więc u schyłku swego panowania Mieszko zdołał nie tylko przyłšczyć ůda państwa polskiega ziemie pamor- skie, lecz również najpewniej Małapolskę i Slšsk. W po- czštku lat dziewięćdziesištych X stulecia państw# golskie razcišgało się ad Bałtyku do Karpat i ad Odry po Bug- abjęła więc cały obszar geograficzny tzw. Polski Macie- rzystej. Raznost pań#twa, umacniemie #ega potęgi, zręczna #y- plnmacja wiodšca do realizacji leżšcych w interesach państwa polskiego celów - wszysbko ta była niewštpli- wš zasługš pierwszego znanega nam bliżej władcy Pal- ski - Mieszka I. Za jego panowania Polska pojawiła się na arenie dziejowej; w stosunkowo nietZługim czasie, w cišgu zalc'#dwie ćwi#rćwiecza, stała się #potężnym so# jusznikiem władcy niemieckiego, państwem agarniajšcym znaczne terytorium, liczšcym się coraz bar:dziej w ówczes- nej Eurapie. Nie ...ziwi nas też, że znany hisboryk Stani- sław Zakrzewski nazwał Mieszka "budowniczym państwa polskiego"; był on bez wštpienia budowniczym potęgi Pol- ski Piastowskiej. Zdanie to jest rzecz jasna znacznym skrótem, gdyż za księciem stały tysišce ananimowych lu- dzi, pracujšcych dla tego sameg# celu. Aby zapewnić sobie trwałoœć zdobyczy, pad koniec pa- nowania, zapewne ůokoło raku 990 zwrócił się ksišżę da Stolicy Apostelskiej. W znanym jedynie z niezbyt jasnego streszczenia d#kumencie Dagonze ludex oddawał Mieszka wraz ze swš małżonkš Odš i dwoma synami Mieszkiem i Lambertem (o udziale syna, którego miał Mieszka z Do- brawkš - Bolesława, nic nie wiemy) swe państw#, na- zwane "państwe7n gnieŸnieńskim" (cżvżtas Schżnesghe) w granicach o.d Bałtyku i Prus po Karpaty, Ołnmuniec na Morawach (granica w tym rejonie była bardza płynna) oraz ziemię Nlilczan i Odrę - w opiekę papieskš4#. P#lska uznała protekcję papiestwa, ca pocišgnęła za sobš zobflwišzanie #o płacenia na rzecz kurii pewnegn czynszu pieniężnego. Nie oznaczało to bynajmniej uszczup- lenia praw księcia w kraju, stwarzało zaœ mażnoœć uzys- ikania paparcia papieskiego w wypadku, gdyby ktokolwiek z sšsiadów pró#ował naruszyć stan posiadania Polski. 4# Patrz przypis 43; G. L a b u d a, Ztzaczenże prawno-polż- tyczn.e doku7n.entu Dago#n,e ludex. "Nasza Przeszłoœć", t. IV, 1948, s. 33 n. Ostatnie badania nad tym dokumentem- P. B o g d a n o w i c z, Geneza aktu z#anego Dagome ludex, RH, t. XXV, 1959, s. 9-33, gdzie podana literatura przed- miotu. O znaczeniu dokumentu z odmiennego punktu widze- nia - jako potwierdzeniu granic Polski - marginesowo pisze A. G i e y s z t o r, Aspects terrżtorżaux du pre%n,żer #tat polo- nażs (IX-e - X-e sżŠcle). "R‚vue Historique", 1961, nr 460, odbitka, s. 377, zwracajšc uwagę na zagadnienie granic pól- nocnych. 56 II: O SPUSCIZNĘ MIESZKUWĽ - ROK TYSIĽCZNY1 1 a póŸnym, bo pochodzšcym dopiero z XIV stulecia, nagrobku Bolesława I, który znaj.dował się nieg-dyœ w ka- tedrze poznańskiej, wyryty był napis, rozpoczynajšcy się od słów : "Spocznij tu w grobu głębi ksišżę zacny, duszy gołębiej. W wielkiej, wodzu, żyj sławie, waleezny ty Bolesławie! Ghabry jest twoje miano - miej wiecznie glorię œwietlanš..."a Czyżby przydomkiem,Bnlesława było "Chabry", a nie, jak dziœ mówimy - "Chrobry"? Jeszcze za życia zwano go "Wielkim", co zanotowały Ÿródła palskie, a także naj- starszy #ziejopis ruski. Przydomek "Chabry" pojawia się póŸniej, najwczeœniej w XIII #,v. i znany jest nam zrazu ze spisanej w końcu tega stulecia Kroniki Wielkopol#kiej oraz ze wspomnianego epitafium. Słowo "chabry" jest bez wštpienia polskiego pochodzenia i oznaczało pierwotnie "waleczny". W ...awnej polszczyŸnie istniał bowiem przy- i Do niniejszego rozdziału patrz wymienione wyżej (rozdz. I) prace Z. W o j c i e c h o w s k i e g o, Polska nad Wżsłš ż Odr#; M. Z. J e d 1 i c k i e g o, Stosunek p7a#.vn7J; G. L a b u d y, Stu- dia i inne. # R. G a n s i n i e c, Nagrobek Bolesła#a Wżelkżego, PZ, t. VII, 1951, nr 7 - 8, s. 421; analiza tekstu zabyt'ku, ustalenie czasu powstania i obszerny komentarz tamże, s. 409 n. #niotnik "chrobry" majšcy obocznš formę "charbry", #tóra przechodziła w łatwiejsze tlla ucha i wym#wy "chabry", # # ten sam spwsób, jak dzisiejsza nazwa "Tatry" zastšpiła " dawniejszš "Tartry". Zapewne dopiero w XIII stuleciu . o#c.iarzono Bolesława I przydomkiem "Chabry", zaœ "Chro- #ry" jest tworem znaćznie póŸniejszym. Jeszcze sławny dziejopis XV w. Jan Długosz używał jednoczeœnie nbu tych form, a popularyzaćja przy.domka "Chrobry" jest dopiero zasługš jego następców - Kromera, przede wszystkim zaœ znakomitego historyka z czasów Stanisława Augusta- Adama Naruszewicza. W ten sposób przydomek Bolesława w nowej postaci - Chrobry - ##stał się na karty miemal ' wszystkich -dzieł historycznych, traktujšcych o œrednio- wiecznych ńziejach Polski, zysikał prawo obywatelstwa w piœmiennictwie i mowie potocznej tak, że dziœ mówimy już tylko # Bolesławie Chrobrym. Nie zamierzamy też przywracać - w imię nieuzasadnionego puryzmu języko- wego - #awno zapomnianej, zrozumiałej jedynie dla ba- daczy nazwy "chabry". Na poznańskim nagr.abku Bolesława znalazła się jeszcze inna, ważna dla nas wiadamoœć. Czytamy tam: "Z ojca pogana spłoƒzon, lecz z matki wierzšcej urodzon, Swiętš obmyty strugš tyœ całkiem Pana był sługš Okolicznoœci narodzin B#lesława Chrobrego przedsta- wiajš się zgoła tajemniczo. Większaœć roczników polskich apowiada najpierw o prżybyciu księżniczki czeskiej (965), 'następnie chrzcie Mieœzka (966), wreszcie - o narodzinach Bolesława (967). Ten sam pnrzšdek zachowuje również Gall Anonim3. Czy istniejš dane przemawiajšce przeciw- 3 Rocznik Kamieniecki, MPH, t. II, s. 777; Rocznik Poznań- _ski I, MPH NS, t. VI, Warszawa 1962, s. 129; Racznik Traski MPH, t. II, s. 82E; Rocznik Krakowslii, tamże, s. 828; Rocznik ziwoja, tamże, s. 872; Rocznik Małopol#ki, MPH, t. III, s 140 - 141 - sš to roczniki póŸniejsze, najstarsze nie poda- #." # daty narodzin Chrobrego; Gall, 1. I, c. 6, s. 16 - stšd x O B a 1 z e r (Ge#ealog'ća, s. 36) wnioskował, że Bolesław uro- =# się w 967 r. ; St. Z a k r z e w s k i (Bolesłau#, s. 369) opo- da się za 966 r., podobnie J. D š b r o w s k i (Studia, s. 59). ; I wydaniu niniejszej pracy przyjęl#œmy poglšdy J. D o w i a- "# (Metryka, s. 147 - 154), według którego Ghrobry urodził 5g 59 ko 967 r. jako dacie narodzin najstarszego syna Mieszka i Dabrawiki? Ze znanej już nam ##wieœci Thietmara wy- nika, że dla współczesnych mu nie ulegał wštpliwoœci fakt współżycia Mieszka z Dobrawkš co najmniej przez je#en, jeœli nie trzy okresy wielkopostne; z tym też moż- na by wišzać przekazanš nam przez Kosmasa z Pragi tra- dycję o cielesnej "pożšdliwoœci" małżonki księcia polskie- go. PóŸna, ale bar#zo niepewna, tradycja przekazała nam, że Balesław zmarł w wieku lat 60, podczas gdy przy przy- jęciu jako daty narodzin roku 967 miałby wówczas tylko 58 lat. Dlatego też wydawać się może, że Chrabry uradził się przed rokiem 966, a więc "z ajca p#gana". Rozumowa- nie to wiedzie nas jednak żbyt daleko. Można bronić hi- potezy, że małżeństwo Mieszka z Dobrawkš wyprzedziło chrzest księcia, ale raczej tylko o jeden rok, zgodnie z pierwszš z wersji podanych przez Thietxnara araz p#l- skimi rocznikami, a nie aż a trzy lata. Nawet tylka w oparciu a niemiedkiego kronikar La nie sposób z pewnoœ- ciš przyjšć, że Bolesław narodził się prz#d chrztem swego ojca, a c# więcej, nie wia#oma, czy był pierwszym dziec- kiem tej pary. A nawet gdyby za takim właœnie domy- słem przemawiały póŸne przekazy (nagrobek Bolesława i relacja Streczaki), to o ileż poważniejsze znaczenie po- siadać dla nas musi wczeœniejszy, bo pochadzšcy z #III w. Rocznik Kamieniecki i niezależny odeń Ro-cznik Poznań- ski (XIV w.)! Mamy tu bowiem do czynie#nia z niezależ- nymi od siebie relacjami o naro.dzinach Bolesława w 967 r. Wedle wszelkiego prawdopadobieństwa aba te Ÿrƒdła za- czerpnęły tę informację, jak sšdzš G. Labuda i K. Jasiń- ski, z Rocznika Kapitulnega Krakowskiega dawnego. Za uro#zeniem Bolesława po chrzcie Mieszka przemawia wreszcie Thietmar. Zgodzić się więc musimy z K. Jasiń- skim, że "wszystko przemawia za tym, że przy obecnej znajomoœci Ÿródeł należy pozostać przy r. 967 jako naj- prawdopodobniejszej dacie urodzin Bolesława". Syn Miesżka i Dobrawki nosił imię zapożyczone z Czech, jak się wydaje, po swym wuju Balesławie I Srogim. #'akt nadania synowi Mieszkawemu imienia "Balesław" wxšzał się z ówczesnym układem st.osunków polsko-czeskich. Wy- się w 965 r., ewentualnie nawet w poczštku tego roku, odno- simy się dziœ do nich bardziej krytycznie pod wpływem wnik- liwych rozważań prof. K. Jasińskiego. 60 =;#áunięta niedawno damysł, że imię Bolesław zostało mu `#na#ane na chrzcie z tego powodu, że jega ojcem chrzest- ' nym był pono##B#lesław Czeski4, ca nas nie przekonało, gdyż trudno #owieœć, że w dynastii piastowskiej nie prak- # tykowano przyjmowania imion pa przodkach z linii mat- ' #zynej. Sšdzimy, że tak właœnie było w przypadiku naj- starszego syna Mieszkawego. O żadnym ajcu ehrzestnym Bolesława nic pewnego nie wiemy, nic również nie mo- żemy powiedzieć o chrzcie ksišżštka. Jest jednak praw- dopodabne, że adbył się nn wraz z chrztem jego ajca. Byłoby zupełnie zrazumiałe, by władca Polski, zabiegajšcy w Mzynnie o żorganizowanie misji dla swego kraju, nie tylko sam przyjšł nowš wiarę, ale również kazał ochrzcić swega najstarszegn syna zradzonega ż chrzeœcijanki. Można przypuszczać, że aż do siƒdmega roku życia- w#dle zwyczaju - ksišżę wychowywał się pod opiekš matki. Rymowane epitafium z katedry paznańskiej z XIV w. padaje ciekawš wiadomoœć datyczšcš dzieciń- stwa Bolesława : ...tyœ całkiem Pana był sługš #iedmioletni kędziory gdyœ obcišł, Rzym - eœ tej pory Posiadł zapaœnik Chrystusów prawdziwy bez zdradnych zakusów" Mamy więc tu wiademoœć zarówno o #oikonaniu w siƒd- mym roku życia Bolesława aktu postrzyżyn, jak i o ja- kimœ bliższym zwišzku księcia ż Rzymem papieskim. Za- trzy7najmy się nad tymi dwomƒ sprawami. Otibycie postrzyżyn siedmialetniego Balesława jest bar- dzo prawdopadobne, chociaż poza ryznnwanym epitafium ża#ne ze Ÿrƒdeł n tym nie wspomina5. Fiszšcy w wieku XIV autor napisu nagrobkowego widział w tym obrzędzie akt chrzeœcijański, czynišcy pastrzyżanego "niewolnikiem `bożym", je5t ta jednak zapewne jego własna uczana kan- #eg#ja. Wiadoma bowiem, że akt ten nie miał mic wspól- =:;#ego z #hrzeœcijaństwem, a częsta uważano go w œrednio- # J. D o w i a t Metr#ka, s. 154 - 156. #s O postrzyżynach por. R. G a n s i n i e c, op. cit., s. 489 n. i#xe prace tegoż autora; ze starszych K. P o t k a ń s k i, ostrz#żyny u Siour%an % Ger7nan.ó#w, RAU, t. XXXII, 1895; gtrz też Gall, I. c. 1, 2, 4, s. 9 - 14. 61 wieczu za p#zostałaœć obyczaju pogańskiego. Wszak Gal1 Anonim pisał o postrzyżynach w Palsce przedchrzeœcijań- slkiej i nie uważał ich wcale za chrzeœcijańskie. Koœciół œredniowieczny często nadawał starodawnym pogańskim zwy#ajom i obrżęd#zn nowš, chrzeœcijańskš #p#awęs, nie dziwi nas więc, że œtarano się jš nadać i obrzęd#wi po- strzyżyn. Nie wiemy, jak przebiegały postrzyżyny Balesławowe, niemniej Gall Anonim opisał nam takš właœnie uroczy- stoœć według zwyczajów mu współczesnych. Obrzędu ůdo- konywano wówczas, kiedy chłopiec doszedł #o wieku 7 lat, zapewne w dzień jeg# urodzin. Kiedy dobiegła siódma racznica uro#zin Mieszka I, jega ojciec Siemomysł "zwo- ławszy wetlle zwyczaju zebranie komesów i innych swoich ksišżšt, urzšdził obfitš i unoczystš ućztę na czeœć syna..." Biesiadnicy "tańczyli i wedle zwyczaju klaskali w dłonie". Mówišc zaœ o legendarnym Popielu po...awał Gall, że #przy- gatawał an "zwyczajem pogańskim wielkš ucztę" na po- strzyżyny synów, Piast zaœ chqwał na uraczystoœć pastrzy- żyn własnego syna "beczułkę sfermentowanego piwa". A więc uroczysty ten akt pałšczany był z ucztš, zjazdem przyjaciół, towarzyszy, radziny czy - jak w wypadku księcia - możnych z różnych częœci kraju, którzy zapew- ne byli œwiadkami obcinania dziecku włosów. P#strzyżyny Bolesława Chrabrego, które miały miejsce najpewniej w roku 972, zwišzane były - jak się wy- daje - z jakimœ uzależnieniem mładego ksišżštka ad Koœcioła, może polegajšcym na od#aniu go w opiekę pa- pieskš. 24 czerwca 972 r. Mieszko I rozgromił wajska margra- biega Hodana pad Cedyniš, ca spawo#owało, jak wiemy, niezaƒow#lenie Ottana I. W ikońcu marca raku następnego #przybył do Kwedlinburga na żšdanie cesarskie, jaka za- kładnik, najstarszy syn Mieszka - Bolesław7. Było to jego pierwsze wystšpienie na arenie palitycznej. Ksišżę nie przybył do Niemiec sam, towarzyszyli mu posławie ojcaw- s O genezie œwišt por. popularne opracowanie Wł. K o z ł o w- s k i e g o, Pochodzenie œwżšt chrzeœcżjańskich, Warszawa I959, zwłaszcza rozdz. 2; por. też J. D o w i a t, Chrzest, s. 126 n. # Annales Altahenses Maiores, s. 787; por. o oblacji R. G a n- s i n i e c, op. cżt., s. 499 n. scy; ze względów politycznych musiał an #pozostaE na dworze cesarskim. Krótki, bo zapewne kilkumiesięczny, pobyt Bolesława w Niemczech był jego pierwszš "le#cjš politycznš". Od tej pory ksišżę będzie się znajdował przy boku ojca, bio- ršc udział w wyprawach wojennych, pertraktacjach dy- plomatycznych itd. Uczestniczył więc być może zarówno w walkach o Pomorze, jak również w wojnie o przyłšcze- nie do państwa polskiego Małopolski i Slšska. Niebawem pojawi się znów na kartach Ÿródeł - tym razem jednak jako człowiek dojrzały. Najpewniej w roku 979 ukończył Bolesław czternasty rok życia i według ówczesnych praw sttzł się dorosłym człowiekiem, który osišgnšł tzw. wiek sprawny. Najprawdopodobniej z inicjatywy njca zawarł Balesław zapewne w roku 984 "palityczne" małżeństwo z córkš margrabiega ftykdaga, wkrótce jednak, skutkiem zmiany ukła-du sił politycznych, odesłał jš #o jej radzin- nego domu. Stało się tn zapewne już w roku 985. Nie- bawem - jak pamiętamy - pojšł Bolesław drugš żonę, również nieznanego imienia, Węgierkę - być może córkę k5ięcia Gejzy. Mażna przypuszczać, że małżeństwo to zo- stało zawarte już w raku 986 i wišzało się z akcjš przeciw- kn Czechom, walkš o ziemie Małopolski i Slšska. Jednak i rta #ruga żana #B#lesława 'została pmaw#opod#bnie już po roku odesłana da rodziców. Również i tym razem nie zna- my przyczyn taikiego postępawania Bolesława, wiemy na- . tomiast, że Węgierka ob.darzyła go (w 986/7 r.) synem, któ- remu nadano imię Bezprym. Pajawia się ona po raz pier= wszy w dynastii piastawskiej i zastało ono zapożyczone od węgierskiej radziny małżonki naszegn księcia. Rychło przy boku Bolesława widzimy trzeciš z kolei żonę- Emnildę, córkę, jak powia#da Thietmar, "czcigadnego księ- # cia Dobromira"s. Małżeństwo musiała zostać zawarte nie s Thietmar, 1. IV, c. 58, s. 225 - 226; St. Z a k r z e w s k i (Bolesłazu, s. 66, 274) - uważa, że Emnilda była być może córkš ostatniego księcia Milczan, ale nie wyklucza domysłu v jej pochodzeniu czeskim; J. W i d a j e w i c z, Skšd pocho- dziła E#n.nżlda, ŻiM, 1951, nr 3 - 4, s. 479 n. (także w "Slavia Ocƒdentalis", t. XX, z. 1, 1960) dowodził, że Dobromir był władcš Stodoran; H. Ł o w m i a ń s k i, Podsta2#y gospodarcze i społeczne po#wstanża państu#a polskżego i #ego rozwoju do po- czštku X11 #.vieku, KH, t. I#XVII nr 4, 1960, s. 96I - 962, przy- ‡` pis 70, zaznaczył możliwoœć nadwiœlańskiego pochodzenia Do- 62 póŸniej niż w roku 987, skoro w 988 urodziła się córka. Tym razem Bolesław nie odesłał już żony do jej radzin- nego kraju, a jego zwišzek z Emnildš trwał aż po r#k 1017. Obdarzyła go ona licznym potomstwem - oto niemal wszystko, có możemy o tym małżeństwie powiedzieć. Re- szta - to znów same zagadki. Ojciec Emnildy był "czci- godny" - można więc sšdzić, że był chrzeœcijaninem, sko- ro tak właœnie nazwał go biskup merseburski. Był "księ- ciem" i - jak z#aje się wynikać z imienia - Słowianinem zapewne więc jakimœ ksišżštkiem plemiennym, najpraw- dopodobniej z teryt-orium uzależnionego już od Niemiec, a to z teg# względu, że Thietmar posiatiał o nim najwy- raŸniej jakieœ informacje. Kim jednak był Dobromir- historycy nie zdołali w przekonywajšcy sposób wyjaœnić. Przypuszczano, że był on ostatnim plemiennym ksišżęciem Milczan, którzy niebawem, w latach dziewięćdziesištych X stulecia, zostanš podbici przez margrabiego miœnień- skiego. Domysł ten nie jest zadowalajšcy. Nic jednak nie wskazuje, aby bardziej prawdopodabny był i inny, a mia- nowicie identyfikacja Ilobromira z władcš plemiennego terytorium Stodoran czy jakimkolwiek innym władcš zachodniosłewiańskim. Wštpliwe też, by w przededniu ostatecznej wojny z Czechami Bolesław brał żonę z rodu Przemyœlidów; już bardziej praw#opodabne byłoby, gdyby #ochodziła ona z rodu konkurentów czeskich Bolesła- wów - ksišżšt libickich Sławnikowiców. Bardzo wštpli- we też, czy Dobromir był, jaik sšdzi ostatnio H. Łowmiań- ski, władcš lokalnego małopolskiegn księstwa, znajdujš- cego się pod zwierzchnictwe!m czeskim, chać astatnie ba- dania archeologiczne wskazujš na znacznš rolę zarówno politycznš, jak i #aœcielnš Mał.ap#lski w X stuleciu. Brak œwiadectw Ÿró.dłowych przemawiajšcych za istnieniem ta- kiego księstwa, a tym bardziej nic nie można powiedzieć o jego właůdcy. Okolicznoœci polityczne roku 987, kiedy to najpewniej zostało zawarte małżeństwo Bolesława, każš przypuszczać, że l7obromir nie był również Iksišżšt- kiem połabskim. Zauważmy, że Emnilůda nie nasi imienia bromira, co rozwinšł szeroko w pracy: Bolesła#w Chrobry, s. 10 - 12. Wczeœniej M. G u m p ł o w i c z, Zur Geschichte Polen.s i#n, Mittelalter, Innsbruck 1896, s. 67 - 68, dowodził t r z y ń s k i, Polska, s. 617 - 618. Pieczęć margrabiego Gerona I (937-96ƒ) ## # S t # # t , _ % J ## , t I #" Otto I i jego żony Edyta i Adelajda, sgrafitto. Magdeburg ok. 1250 r., wg H. Gntera ##; ; lh; '## ' # ',# r '. # # # r # #:,#r # # "# _f Il # €. # c # ## #' ć t : #\ # ##, J, . # # ; t Kwedlinburg w drugiej połowie X w., rekonstrulscja wg H. W"schera słowiańskiego, lecz niemieckie: nie pochodził# ano zapewne # radziny jej słowiańskiega ojca, lecz - jak się zdaje- z niemieckiej matki. Również niemieckie jest imię córki Balesława i Emnildy -. Regelindy (o ile nie jest to imię przybrane przez niš na terenie Niemiec), pop#arne ZO prduunaciii - ##. g"# "a "- ' gotowi bylibyœmy przypuœcić, że Emnilda była có#kš ja- kiegoœ pana wschadnioniemieckiego! Paradaks to jednak pozorny. Wy#aje się prawd#padobne, że DobrOmir był jakimœ zniemczonym już Słowianinem, mOżnym majšcym dabra gdzieœ na wschadnim pagraniczu państwa niemiec- kiega, być może spokrewnionym z najróżniejœzymi pana- mi niemieckimi. Jest również możliwe, że łšczyły go ja- Trudnoœci, jakie napotykamy przy zi#rn#y###Wa===u asoby Dabromira, nie pozwalajš nam na ustalenie moty- wów małżeństwa Bolesława z Emnildš. Można je#ynie przypuszczać, że również i ono wynikało z a#tualnej poli- tyki państwa, z układu stosunków, w czasie kie#y Miesz- ko kończył podbój Pamorza, brał czynny udział w walka#h ze Słowianami Pałabskimi, a wreszcie - przygotawywał się d0 ostatecznej razprawy z Czechami. Matka Bolesława Chrobrego zmarła w roku 977. Obda- rzvła ona Mieszka nie tylko pierwnrodnym synem: uro- dziła bowiem ca najmniej jednš córkę, która wyszła póŸniej za władcę szwedzkiego Eryka Zwycięsikiego, a o raz drugi - za króla duńskiega Swena Wi#łobradego. , Również i Oƒa obdarzyła swego małżonka l#cznym potomstwem - miała bowiem trzech synów: Mieszka, Œwiętopełka #raz Lamberta. Mieszko o#ziedziczył imię po ojcu, Œwiętopełk - to imię zwišzane być może z tra#ycjš Wielkomorawskš, z#ecy#owanie obce jest imię Lambert. # ' Można przypuszczać, że w zwišzk u z małżeństwem nie- mieckim Mieszka I doszło do nawišzania œciœlejszych wię- sa N. de B a u m g a r t e n, 0laf Trygg'w2son ro2 de NorvŠge et ses relation.s avec sa'int Vladi#n.vr de Russie, "Orientalia Christiana", t. 24, nr 73, Roma 1931, s. 22 n. uważa, że żonš Swena była Gunhilda, jej nieznana z imienia siostra zaœ była małżonkš Eryka. s - Bolesław Chrobry 65 Hełm złocony X-XI w., Giecz, wg Z. Bo- cheńskƒego zów kaœcielnych Polski z adległš ziemiš leodyjs!kš, gdzie znajdował się potężny oœrodek koœcielny. Leadium stana- wiło ważne centrum kulturalne tega czasu, tu kształciło się wielu wybitnych działaczy kaœcielnych, tutaj też rozwijał się kult œw. Lamberta, biskupa Maestrichtu (zm. 696). Mie, szko i Lambert figurujš, jak wiadamo, obok obojga radzi- ców na dokumencie Dagome Iudex. Dlaczego je#nak w do- kumencie tym brak wzmianki o dwóch pazostałych synach Miesz#kowych? Niewymien:enie osoby Œwiętopełka w #o- kumencie wišzało się zapewne z tym, ż‚ jeszcze, bšdŸ już, ksišżę ów nie żył, albo też - był w mładym wieku i nie mógł występować na tak ważnym akcie prawnym. Zgoła inaczej przedstawia się sprawa z Bolesławem Chro- brym, który przebywał przecież w Polsce, był człowiekiem dajrzałym, żanatym, wcišgniętym przez ojea w wir spraw państwawych. Trudno przypuszczać, aby pominięcie #soby Bolesława w akcie Dagonze ludex było dziełem przypad- ku. W różnoraki sposób starano się ten fakt wytłumaczyć. Nie 5posób dowieœć, jakoby imię Bolesława nie znalazła się na tiokumencie.dlatego, że to on właœnie adwoził wysta- wiony przez Palskę akt do dalekiego Rzymu. ftównież nie przekonała nas hipoteza H. Ławzniańskiego, który sšdzi, że powodem půominięcia Bolesława było to, że rezyd.ował on padówczas w owym małopolskim ksišstewku, zależ- nym od Czech, obok teœcia Dobromira. Jak padkreœlaliœ- my, nie jesteœmy przekonani, że rzeczywiœcie do tej pary Małopalska nie zastała przyłšczona da państwa "gnieŸ- nieńskiego", jak również, że istniało owo Dobromirowe księstwo. Sšdzimy, że pominięcie Bolesława w #okumencie wišże się z nieznanymi bliżej zabiegami Ody, skierawa- nymi przeciwko najstarszemu synawi Mieszka. Byłoby zu- pełnie zrozumiałe, gdyby Oda wszelkimi sposabami starała się zapewnić dla swych synów udział w rzšdach w pań- stwie w wypad!ku œmierci Mieszka. W owych czasach sprawa, który z synów monarchy będzie sprawawał władzę w państwie, nie zależała #edynie ad woli zmarłego, a wiel- ki wpływ na wybór nowega władcy mieli mażni. Należy sšdzić, że Oda z#ołała pazyskać dla swych planów jakšœ grupkę możnowładców polskich, i być maże - co jest oczywiœcie tylka domysłem - dšżyła do wyeliminowania Bolesława ad sukcesji politycznej po ojcu, a w każdym razie da umocnienia pozycji swych synów. Mażna padej- rzewać, że w tym właœnie czasie powstał jakby "testament Mieszka" i że uzga.dniano, jak przedstawiać się będzie sprawa rzš#ów w państwie w wypadku œznierci księcia. Musiały zarysować się jakieœ sprzecznoœci między Odš, jej synami a Bolesławem, mażliwe !też, że po stronie Ody apo- wiedział się i sam Mieszko. Sš to jednak tylka luŸne #a- mysły, brak Ÿródeł nie pozwala nam na dakładniejsze żanalizowanie tej sytuacji. Zapewne w ostatnich latach panowania Mieszka I czy też już w poczštkach rzš#ów Bolesława nastšpiła poli- tyczna ekspansja Piastów na południe ad Karpat. Krótko- trwałe małżeństwa węgierskie Chz'#brega z lat 986-987 wišzało się najpewniej z zabiegami o zyskanie sprzymie- rzeńca w akresie walki z Czechami. Owym sprzymierzeń- cem mógł być władca Panonii Gejza, maże jednak jakiœ inny z licznych ksišżšt węgierskich: trudno to bliżej akre- œlić. Ponieważ Gejza sprzyjał, jaik się zdaje, stronnictwu bawarskiem- w Niemczech, w czasie kiedy Polska sta- nęła w obazie Ottonowym, nie jest wykluczone, że ojcem żony Chrobrego był któryœ z antagonistów Gejzy, może- czego nie sposób udowadnić - ksišżę Simigium karchan Kupan. Przypuszcza się niekiedy, że fakt niewzięcia udziału przez Bolesława w wyprawie Ottona III przeeiw Wieletom w roku 992, kiedy ta władca Polski przysłał Niemcom jedynie posiłki, wišże się z zaangaŸowaniem księcia na terenie dzisiejszej Słowacji Wschodniej. Teren ten, jak padkreœla astatni badacz stosunków pols#o-wę- gierskich tego czasu Henryk Kapiszewski, jeszcze padów- czas nie należał #o Węgier, a dapiera za rzšdów Stefana I (995 - 997 -1038)#Węgry zacznš prowadzić w tym kie- runku swš ekspansję. W nieznanych bliżej okolicznoœciach do mniej więcej roku 1000 Polska zajęła teren po Dunaj i Cisę, stykajšc się tu z granicami Węgier. Z faktu, że róż- ne póŸniejsze Ÿródła wspominajš o tym, iż to Bolesław Chrobry #parł granice swajego państwa a Dunaj, wyni- kałaby, że cała ta akcja polityczna była najpewniej pro- wadzona przez najstarszego z synów Mieszkowych9. e H. K a p i s z e ## s k i, 1Va;dalszy zasięg 2uładzt2#a pierw- szych Piastón.# mu po#udnƒe od Karpat od CastruTn Ńalis po Czersz. Acta Archeologica Carpa_ thica t. III, fasc. 1 - 2, 1961, s. 135 - 158; t e n ż e, Nżektó-re zagadnienia ziem po połud'nio- wej stronie przełęczy karpackich 2t> dobie pier'wszych Piastó#w. 6G 67 Miesziko I zmarł 25 maja 992 r. - jak powiada kro- nikarz merseburski - "pozostawiajšc swůoje państwo do p#działu mię...zy kilku ksišżšt"Io. Pochowano ga w nie- dawno zbudowanej katedrze w Poznaniu pod wezwaniem œw. Piotra, m-onumentalnej budflwli w kształcie trójnawo- wej bazyliki. Państwo miało zostać padzielone na co najmniej trzy, może zaœ cztery #zielnice, #ddane we władanie synów zmarłego wła#cy. Wypadki, które teraz nastšpiły, przed- stawiajš się zgoła tajemniczo. Najpewnizj przez jakiœ czas wszystko działo się zgodnie z wolš zmarłego i uzgadniony jeszcze za jega życia podział kraju na.dzielnice został wprowa#zony w życie. Bolesław Chrobry ze względu na swe starszeństwo, wolę ojca i poparcie polskich panów sprawował zapewne zrazu władzę zwierzchniš nad swymi przymdnimi braćmi i ich dzielnicami. On też reprezento- wał państwo polskie na zewnštrz, wysyłajšc po œmierci ajca posiłki wojskowe dla Ottona III przeciwika Słowia- nom Połabskim. Rocznikarz niemiecki powiada, że ksišżę zawia#omił cesarza, iż sam nie mógł wyruszyć na czele tych oddziałów, bowiem zagrażała mu wojna ze st~ony Rusill. Thietmar niezmiernie krótko mówi o wypadkach, które rozgrywały się w P.olsce po 992 r. Bolesław - według niego - "z lisiš chytroœciš" zjednoczył państwo "wypę- dziwszy macochę i braci oraz #œlepiwszy swoich zaufanych Odylena i Przybywoja. Onże Boleœław, aby tylko samemu Odbitka ze Sprawozdań z posiedzeń komisji Oddziału PAN w Krakowie, styczeń - czerwiec 1962, s. 29 - 33; por. także tegoż autora: Droga z Panonżż do Polskż w roku 996. Przyczy- nek do dzżejó#w Przełęczy Dukielskżej, Acta Archeologica Car- pathica t. II, fasc. 1 - 2, 1960, s. 107 - 121 - praca poœwię- cona rekonstrukcji szlaku, łšczšcego Polskę i Węgry. Por. tak- że A. Ż a k i Castrum Salis ż pogranżcze polsko-Z.vęgżerskże we wczesnym œredn.żott#ieczu. Sprawozdania z posiedzeń komisji # Oddziału PAN w Krakowie, lipiec - grudzień 1959. io Thietmar, 1. IV, c. 58, s. 225 przekład s. 224; Annales Hil- desheimenses s. 25; Annales Necrołogżci Fuldenses, MGH SS, t. XIII, s. 206; Annalista Saxo, s. 637 (za #hietmarem). it Annales Hildesheimenses, s. 25. 68 panować, podeptał wszelkie prawo i sprawiedliwoœć"12 Tyle kronikarz merseburski, inne Ÿródła milczš o tych sprawach. W nieznanym bliżej czasie doszło więc rlo kon- fliktu pomię#zy Balesławem -# z jednej, a Odš, jej synami i zw#lennikami - z drugiej strony. Znozumiałe, że podział państwa między ksišżšt pr#wa- #ził do osłabienia władzy centralnej w kraju, co prawdo- podobnie adpowiadało tendencjom pewnej częœci ówczes- nego polskiego m#żnuwładztwa. Stwarzało to dla wielu możnych realne możliwoœci asišgnięcia większego znacze- nia w państwie, dojœcia #o nowych zaszczytów #raz po- większenia ##tychczasawego stanu p#siadania. Nie zapo- minajmy, że zjednoczenie ziem polskich #okonane zostało stosunkowo niedawno. i żyli jeszcze lokalni dastojnicy, ksišżęta plemienni czy ich potomk#wie, niechętnie rezyg- nujšcy z pretensji da wła#zy nad poszczególnymi częœcia- mi kraju. Możni ci stanowili poważnš siłę, byli otaczeni własnymi addziałami zbrojnymi, tateż o# ich stanowiska w znaeznej mierze zależało, jak będzie zorganizowana w#a- dza państwa. Kronikarz wymienił z imienia ttwóch panów - owych niegdyœ zaufanyeh Bolesław#wych - Odylena i Przyby- woja. Byli oni być może wielkimi posia#aczami ziemski- mi, zapewne wch#dzili w #kład "bliższej" drużyny Miesz- ka I, byli jego #oradcami, a może nawet zachowali swe funkcje i zaszczyty po jego œmierci. Zostali oni ukarani oœlepieniem - w sp#sób podówczas bardzo często stoso- wany. Nie była to kara najsurowsza, taka jak np. powie- szenie, należy więc sšdzić, że nie byli oni winni zƒrady, lecz tylko sprzeniewierzyli się Bolesławowi na rzecz inte- resów jego macochy i jej synów. Oda widocznie zdołała pazyskać stronników wœród polskiego możnowładztwa- nie wiemy je#nak, czy było ich wielu i czy byli t# jedynie wpływowi dworacy. Można przypuszczać, że Oda, jako Niemka, otaczajšca się przybyszami z Niemiec, nie cieszyła się poparciem szerszych grup polskiego feudalnego sp#łe- czeństwa, a większoœć panów sprzyjała raczej Bolesławowiů Zanim szala powodzenia przechyliła się na stronę najstar- szego z synów Mieszkowych, obie strony poczęły zapewne szukać půoparcia u sšsiadów. Nie mażna wyikluczyć domy- sa Thietmar, tamże; por. St. Z a k r z e w s k i, op. cżt., s. 76 n. 69 słu, że strannictwo Qdy porozumiewało się z wła#cš ki- jowskim, Włodzimierzem Wielkim, tak sama, jak póŸniej po œmierci Bolesława szukać bę-dš wsparcia na Rusi adsu- nięci ad władzy bracia Mieszka II. Owo zagnożenie wajenre ze strony ruskiej, o którym wspomniał rocznikarz hildes- heimski, wišzało się zapewne z jakimiœ nieznanymi nam bliżej #ziałaniami wajsk ruskich na pagraniczu. Czyż jed- nak Oda m#gła liczyć na poparcie Niemiec? Wydaje się, że Bolesław nie bez powodu wypełniał skwapliwie ajcow- œkie zobowišzania polityczne, dostarczajšc pasiłków Otto- nawi III. Niemal w prze#dzień œmierci Mieszka I w Niemczech nastšpiły ważne zmiany: po œmierci cesarzowej Teophano, w raku 991, regencja przeszła w ręce babki młodziutkiego władcy, Adelajdy. Do łask przywrócany został Henryk Bawarski, poczęto uszczuplać wpływy panów saskich. W roku 993 ruszała wyprawa wojsk niemiecko-polsko- czeskich na Brennę, która jeszcze niedawna znajdowała się we władaniu Przybysława, żonatega z Matyldš - siastrš Ody Mieszk.owej. Ksišżę jednak już nie żył, a ad 991 r. władzę na gradzie breńSkim.dzierżył niemiecki awanturnik Kizo, połšczany sojuszem z pogańskimi Wieletami. Przeciw- ko niemu kierowały się teraz wojska cesarskie, a celem wy- prawy była restytucja Matyldy. Lecz plany te spełzły na niczym. Wprawdzie Kiza paddał się dobraw#lnie w 993 r. i niebawem zginšł, natomiast Matyl...a została uwięziona przez kolejnego zdobywcę grodu - awanturnika słowiań- skiego imieniem Bolelut. Dopiera póŸniej zdałała żnaleŸć schronienie w Saksanii, gdzie została ksieniš w klasztorze œw. Wawrzyńca w Magdeburgul3. Nie #oszło zatem do restytucji Matyldy, nie nastšpił też groŸny dla Bolesława wzrost znaezenia krewniaków Ody w państwie niemiec- kim. Nie Oda, lecz raczej właœnie Bolesław mógł liczyć na polityczne poparcie zachodniego sšsiada Polski. Walki wewnętrzne w Polsce trwały jaikiœ czas pomię#zy 992 a 995 rakiem, w k.ońcu Oda wraz ze swymi synami zastała wygnana z kraju. W nieznanych bliżej #kolicznoœ- t3#Thietmar, 1. IV, c. 22 n., s. 173 n.; Annales Hildesheimen- ses, s. 25# St. Z a k r z e w s k i, op. cżt., s. 78 n.; K. #V a c h o- w s k i, Sto#inńszczyz#a, s. 121 n. ; R. H o 1 t z m a n n, op. cżt., s. 324 n.; G. L a b u d a, Fragtnent#, I, s. 240 n., 299. ciach Bolesław stał się jedynowładcš w całym państwie, i w 995 r. wzišł osobisty udział w wielkiej wyprawie # wojennej Ott#na III przeciw Sł-owianam Połabskim. Otto- który w następnym raku #bejmie władzę w państwie- wyruszył z wůojskiem w połowie sierpnia z Magdeburga, kierujšc się najpewniej ku rzece Hoboli. W drodze przy- łšczyły się #oń posiłki czeskie oraz ůoddziały prowadzone przez księcia Palski - Bolesława. W czasie marszu ku północy doszła do pierwszego 4sobistego spotkania abu władców, a bez wštpienia także i jakichœ razmów poli- tycznychl4. Wyprawa wojenna 995 r. nie dała spadzie- wanych rezultatów. Bezpoœrednie porozumienie wła#ców sšsiadujšcych z sobš państw było wydarzeniem doniosłej # wagi dla dalszego rozwoju stasunków p#lsko-niemieckich. Wspomnijmy jeszcze a jednym. Otóż kronikarz północ- ` naniemiecki z #rugiej połowy XI stulecia, Adam z Bre- my, w jednej scholii swego #zieła po#ał zagadkowš in- formację a Balesławie Chrobrym. Powiada mianowicie, że P y P P ę y "Eryk król Szwedów zawarł rz mierze z rze ot żn m królem Polaków Bolesławem. Bolesław o#dał Erykowi (za żonę) córkę lub swš siostrę. Dzięki temu przymierzu Duńczycy zostali niebawem napadnięci przez Słowian i Szwedów. Arcychrzeœcijański król Bolesław, sprzymie- rzany z Ottonem III, po#bił całš Sławiańszczyznę i Ruœ, i Prusów..."15 PóŸniejszy kronikarz zlał w jedno cały sze- reg nie zawsze œcisłych informacji a wydarzeniach bynaj- mniej nie całkiem współczesnych. Małżeństwo si#stry Bo- lesławowej z Erykiem została zapewne zawarte - jak już wiemy - jeszcze w latach #siemdziesištych, za życia Mieszka I. Wówczas też zapewne doszło d# przymierza polsko-szwedzkiega, które trwało nadal i w czasie pol- sko-niemieckich walk ze Słowianami Połabskimi #koło 995 r. Badania jednak G. Labudy wykazały, że nie ma padstaw, by uznać, jaik dowoƒził tego Leon Koczy, że okoła tego samego raku miało miejsce wspólne wyst#pie- nie polsko-szwedzkie przeciwko Duńczykom. 14 Annales Hildesheimenses, s. 26' Adam z Bremy 1. II, c. 35 scholia, s. 95; St. Z a k r z e w s k i, op. cżt., s. 85 n. ## # Adam z Bremy 1. II c. 35 scholia s. 95# por. L. K o c z y, Polska i. Skandyn.a2Nia, s. 53 n.; St.  a k r z e w s k i, Bole- sła#, s. 153 n.; G. L a b u d a, Polska a Skandy'ńaz.uia, s. 313; G. L a b u d a, Fragn'ienty, II, s. 221---234. 70 Eu#py, leez cesarstwe p#wszechne na wzór władztwa Karola Wielkiego, golityczna i ideologiczna integracja ca- Cesarstwo saskie Ottonów I i II nie panawało nad ca- łego œwiata chrzeœcijańskiega - były celem młOdego y władcy. Doskonale odzwierciedla ten jega pragram znana ł m ówezesnym œwiatem chrzeœcijańskim, a nawet jeżeli z p#ch dzšcego z drugiej połowy roku tysišcz- roœciło tego rodzaju pretensje, nie stanowiły one nigdy miniatura I a Nlonachijskiego, na której w idzimy # programie politycznym imperium. Choć ad czasu upad- ne o Ewan e iar ce eesarzawi dary. Symbalizujš o ne ##u#=an w uu#ya#acá iuazxicn##. cesarstwo lJttonów 1 i 11 uiii## nia Niemcy, Gallia - Franeja i Selavinia - Palska, roœciło pretensje do zwierzehnictwa nad swego radzaju nnymi krajami chrzeœcijańskiej S- ła y " p œwiatem ermańskim nad ow m im erium frankoń- b ć meże wraz z i skim, było cesarstwem rzymsko-niemieckim, ale nie uni- wiańsz czyzny i Węgra mi. Niedawno W. Meysztowicz Od- wersalnym, powsze h krył drugš współezesnš wersję tej miniatury: i,tu widzi- nym. Dopiero młody Otto III posta- y 4 p#stacie, którymi sš: "Italia, "Selavania, "Gallia" nowił zerwać z owš traůdycjš cesarstwa rzymsk#nie- m " i "Germania. Nie jest wykluczone, że nawo adnaleziona miedkiego, zamyœlajšc o o#nowie imperium ogólnochrze- jl Ba œcijańskiego, uniwersalnego, .o władztwie œwiatowym nad # miniatura jest nieco starsza od dotychezas znane œcijań - jeden z bliskich współpraeowni- wszystkim, co chrze skie. Pół-Sas - pół-Grek, syn Gerbert z Aurillac i wychawanek cesarzówny bizantyjskiej Te.aphano, wy- ków Ottona III któ miał duży wpływ na ukształtowanie kształcony w atmosferze bizant skie o ceremoniału oż - cesargkiej ideolagii monarehy, wołał pad adresem władcy: yj g "Naszym jesteœ Cezarem, imperatorze Rzymian i Augu- wiany karolińskš i bizantyjskš tradycjš powszechnego w ższej krwi greckiej, który swš cesarstwa, ntaczajšcy się Francuzami, Wł#chaxni i Gre- œcie, żradzony z naj y kami - władca czuł się obco w mroŸnych i lesistych stro- wła#zš przewyższysz Greków, Rzymianom zaœ panujesz nach Północy. Nie królestwa niemieckie nie cesarstwo rawem ƒziedziczenia..."I# Gerbert wyrażał nadzieję, że jego poprzedników, którego władza ograniczała się li władza młodego im eratora obemie niebawem i inne tylko ńo niewielikiego skrawka ówezesnej chrzeœcijańskiej kraje i lu#y. Obie te postacie L'an mż1, Paris 1952 s. 135 n. - C. E r d m a n n, Forsehungen #sa W. M e y S z t O W i c z ~ t## #N# w,###,G G,# vcccurn#. i. #.a zraaazzon znr,per2a#e ne kol. 159 or. G e r b e r t Lettres, wyd. J. H a v e t raris 1a fż# de 1'a#tżquit‚ a2c 1#1-e s. Paris 1958, s. 239 n. O cesarskie ide ologii w czasach Karola Wielkiego - M. H. S e r e j s k 1889 app. II. O miniatur Pat#hr ń Xů T k gistorycz- Idea jedn.oœeż karolż#skiej Warszawa 1937; R. F o 1 z Le cou- w i c z Wspólezesn.y #ż r ne ' t. V, z. 3/4 1952 s. 2 n.ů P. Bo g d a n o w i c z, Zjazd, ronneTn,ent żmp‚rial de Ćharlenzagn.e, Paris 1964. O ideologii b rcie - H. F o c i 11 o n, op. cżt., s eesarskiej Ottana III - patrz też P. E. S c h r a m m, Każser, œ. 147-151. O Ger e . 107 n.# Ro#n, und Renovatżo, I - II Berlin 1929' C. E r d m a n n, F. P i c a v e t, Gerbert, un pape phżlosphe d aprŠs 1'hżstoż7‚ op. c2t., s. 43 - 51 92 - I11; M. Z. J e d 1 i c k i, Stosunek, et la l‚gende Paris 1897' E. A m an n w: L'#glżse au pouvożr ƒes lażques fi88-1057, Hżstożre de 1 #glżse VII Paris 1940 s. 68 n.; s. 147 n.; Z. W o j c i e c h o w s k i, Studża, s. 31 n. ZaleciE na- t s. e n. Ciekawe informacje leży ostrożnoœ ‚ przy korzystaniu ze słabej pracy emigracyjnej : P. B o g d a n o W i c z, op ń teh badaniach Gerberta podaje- W. D z i ę c i o ł I#n,perżu%n. ż państ2#a na.7oclo2ve około r. 1000 o matematycznyeh i fizyc y ' A. P. J u s z k e v i c z, Istorżja #n.ate#n.atżkż 'w srednże veka, Londyn 1962. #l#iele materiału o cesarstwie OttOra III jego . Por. też nasze uwagi: Gen.eza #wojen koncepejach itd. podaje P. B o g d a n o w i c z, Zjazd GnżeŸnżeń- Moskwa 1961 s. 328 n skż u> roku 1000 "Nasza Przeszłoœć t. XVI, 1962 s. 5 - 151. polsko-'nie7rcż‚ckżeh na pocz#tku XI #.u. , Studia i materiały do Z wieloma jednak poglšdami tego autora nie spOsób się zgodzić. # histor wojskowoœci" t. V, 1960, s. 458 n. 72 73 niejszy papież "roku tysišcmego" Sylwester II - sš ze sobš jak najœciœlej zwišzane. Gerbert, z pochodzenia Akwitańczyk, zwieůdził kawał œwiata, otarł się o Hiszpa- nię, otrzymał wszechstronne wykształcenie w sławnej szkole w Reims, w której kształciło się jakże wielu współ- czesnych wybitnych uczonych i mężów stanu (m.in. Richer z Saint Remy, Abbo z Fleury, Robert Capet), był bez wšt- pienia jednym z najuczeńszych ludzi swego czasu. W roku 982 lub 983 został opatem klasztoru vr Bobbio w Lombard, wikrótce powrócił do Francji, zóstał arcy- biskupem Reims, kanclerzem Francji za Hugona Capeta, nie#awem jednak znajdzie się na dworze młodego Otto- na III. Z#ecy#ował się towarzyszyć Ottonowi w wyprawie po koronę cesarskš, nawišzał też z nim bliższš współpra- cę. Gerbert przesyłał cesarzowi #dzieła pisarzy antycznych, poprawiał jego kompozycje literackie, stał się niejako nauczycielem imperatora. Otton o#wdzięczył mu się szczo...rze, chcšc go zatrzymać przy swoim baku spowo- dował, że Gerbert został arcybiskupem Rawenny (998), a po œmierci papieża Grzegorza V w lutym 999 r. wez- wano go do abjęcia Stolicy Piotrowej. Gerbert wywarł znaczny wpływ na politykę cesarskš, niewštpliwy też jest jego udział w tworzeniu się ideologii nowego, uniwersa- listycznego imperium chrzeœcijańskiego. Nie wiadomo, czy te wielkie plany Ottonowe były już ostatecznie skrystalizowane w czasie, kiedy porozumiewał się on z Bolesławem Chrobrym w roku 995. Niebawem dopiero król ogłosił swš pełnoletnoœć i objšł rzšdy w państwie. A jakże wiele prnblemów stało przed mło- dym władcš ! Nie załatwiona wcišż pozostawała sprawa zmuszenia do uległoœci Słowian Połabskich, bowiem mimo rlługoletnich walk nie udało się jeszcze cesarstwu przywrócić stanu sprzed 983 r. Bezpoœrednio po nieudanej wyprawie przeciwko Sło- wianom Połabskim Otto III skierował swe kroki rlo nad- reńskich prowincji państwa, następnie zaœ, zebrawszy wojska w Bawarii, ruszył przez Alpy, aby na Wielkanoc (12.IV.996) stanšć w Pawii. Stšd udał się #o Rzymu, gdzie właœnie zawakowała po œmierci Jana XV (985-996) sto- lica papieska. Otto #esygnował na niš swego kapelana i krewniaka, syna księ.cia Ottana Karyndkiego, Brunona, który przyjšł imię Grzegorza t1 (996-999). #ionsekrowan# go na papieża 3 maja. Jednakże po blisko dziesięciolet- nim osłabieniu wpływów niemieckich przywrócenie ich # w Wiecznym Mieœcie nie była wcale łatwe. Nic dziwnego, # że wyniesienie na tron papieski Niemca musiało spowo- dować wzrost niezadowolenia wœród panów rzymskich z Janem Krescencjuszem na czele, którzy p#częli za- myœlać otwarcie o wysunięciu innego kandydata na Sto- licę Piotrowš. Tymczasem jednak młady Otto III ƒopišł, jak się ż#a- wało, swego celu. W œwięto Wniebowstšpienia Pańskiego 21.V.996 r. Grzegorz V w Bazylice œw. Piotra w Rzymie włożył na skronie piętnastoletniego władcy koronę cesar- # sikš. Następnego dnia odbył się synod, na którym w obec- n#œci wszystkich duchawnych miasta potępiono i skazano na wygnanie Jana Krescencjusza. Otto III spokojnie powracał za Alpy - tto Niemiec; w połowie wrzeœnia sta- nšł już.w Ingelheim. Wy#awała się, że plany cesarskie w Italii zostały spełni.one i przywrócono znów wła-dzę dy- nastów saskich narl macznš częœciš półwyspu. Na #worze Ottona zamyœlano też o małżeństwie młodega cesarza # z jednš z córek cesarza bizantyjskiego Konstantyna VIII. Jeszcze przed koronacjš cesarskš wysłano w poselstwie #o Konstantynopola biskupa wrzburskiega Bernwarda (990-995), jednakże nie.dojechał on d# celu swej pod- róży i zmarł w Achai jeszcze w roku 995. Już po koro- nacji cesarskiej Ottona w roku 997 pojawił się na dwo- rze Ottona poseł bizantyjski Leo, z iktórym przeprowadzo- no rozmowy co do projektowanega małżeństwa. Dyploma- cja bizantyjska #ziałała sprawnie i wielokierunkowo- pertraktowan.a z Ottonem, a jednoczeœnie w tajemnicy ' poczęto udzielać poparcia niezadowolonemu z niemieckiego # panowania w Rzymie stronnictwu Krescencjuszowemu. Toteż jeszcze w 996 r., kiedy tylko cesarz opuœcił Włochy, wygnano z Rzymu Grzegorza V, na wiosnę zaœ 997 r. stronnictwo panów italskich wprowadziło siłš na tron pa- pieski swego kandydata, #otychczasowega arcybiskupa Placencji Jana Philagathosa, Greka z Rosano, który œwieżo powrócił z Konstantyno#ola, dokšd go wysłał Ott_on III. # Zrozumiałe, że w tej sytuacji rozchwiały się plany ma- 74 trymonialne Ottona z cesarzównš greckš, a niebawem wyruszyła nawa wyprawa wojenna cesarza na Rzym. Jeszcze zimš 997#g r. wyruszył Otto na południe. Na wieœć o jego żšdaniu, by Philagathas wysze.dł mu naprzeciw, uzurpator poczšł szu'kać ocalenia w ucieczce, co mu się jednak nie powiodło, g#yż zastał schwytany i ukarany przez abcięcie nosa, języka i uszu (marzec 998 r.). Przy- wódca buntowników - Jan Krescencjusz - schranił się na razie rla abronnej twierdzy Leona, opanował ponadto szereg punktów umecnionych w mieœcie. Cesarz nieprędko mógł rozpoczšć ostatecznš walkę z buntownikami. Dapiero po Niedzieli Przewodniej 998 r. #rzystšpiono.do akcji zbrajnej. Po z#obyciu zamku œw. Anioła, gdzie schronił się Krescencjusz, i egzekucji zbun- towanego patrycjusza 29 kwietnia, uraczyœcie restytuo- wano na tronie papieskim Grzegorza V i przywrócono pa- nawanie niemieckie w Italii. Chociaż pertraktacje z Bizancjum nie ƒały, ze znanych nam już paw#ów, ża-dnych rezultatów, mimo że stosun- ki pomiędzy abu imperiami pazastały napięte, Otto nie rezygnował ze swych szerakich planów. Jeszcze w czasie zaciętych walik we Właszech utrzymywał kontakt z po- dabnie jak on marzšcymi o chrzeœcijańskim cesarstwie realizujšcym wedle wskazań œw. Augustyna pokój boży na ziemi i razkrzewiajšcym wiarę chrzeœcijańskš wœród niewiernych - Gerbertem, ze sławnym pustelnikiem œw. Nilem z Rasano i z mnichami z klasztoru na Můonte Cas- s##. W tym też czasie Otto zyskał sabie poparcie znacz- nej częœci panów saskich: Nie było ona bezinteresowne. Ekkehar# - który zasłużył się w walkach w Ital - już w 985 r. atrzymał margrabstwo Miœni, a teraz stał się jednym z bardziej wpływowych panów w otoczeniu ce- sarskim. Nawy patrycjusz rzymski - Sas - imieniem Ziaza-Dedi, #rewniaik Dytryka, ojca Orly Mieszkowej, człowiek a niewielkim znaczeniu, wszystko zawdzięczał imperatarawi, który wyniósł ga do tej wysokiej godnoœci. Zaszczyt otrzymania godnoœci patrycjuszowskiej spotkał również w tym samym mniej więcej czasie ciotkę Otto- nawš, ksienię klasztoru w Kwetilinburgu - Matyl#ę, która w latach 997-999 sprawowała w Saksanii, a może nawet w całych Niemczech, władzę w zastępstwie nie- obecnego cesarzals. padniesienie autorytetu g#dnoœci patrycjusza rzymskie- go, obdarzenie niš nie jednej, lecz więcej osób, wišzało się z całokształtem zamierzeń młodego cesarza. Znany jest pochadzšcy z poczštku XI stulecia opis ceremoniału na- dawania tej gadn#œci, zachawany w zbiQrze Ztoty opżs #n,żasta Rzymu, a zatytułowany Ksżęga ceren'conżż d2voru cesarskƒego. Ott# III wskrzesił dawnš, karolińskš jeszcze godnoœć namiestnika eesarskiego, który mógł go w pew- nych okolicznaœciach zastępawać - przed nim patrycjat był już tylko czczym, bez większego znaczenia tytułem, a patrycjuszami rzymskimi byli przedstawiciele radu Krescencjuszów. Niektórzy badacze przypuszczajš - wy- daje się jednak, że bezpodstawnie - iż obok Ziazona-Dedi i Matyldy godn#œci tej dostšpił również Bolesław Chrobry. Hipoteza o patrycjacie Bolesława opiera się na analogiach, jakie zacho#zš między podanym przez Galla apisem uro- czystoœci Zjazdu GnieŸnieńskiego a tekstami przepisów ' o wyniesieniu na godnoœć patrycjuszowskš, znanych # z Ksżęgż cere#n.onżż. Jednakże przy bliższym porównaniu tekstów Ÿródeł o#azuje się, że obok analogii występujš ' też daleko idšce różnice. Oba przekazy mówiš o zgala innych sprawach. Księga cere#n.onżi powiada o wyniesie- niu do gadnoœci patrycjusza, Gall zaœ o rzekomej kara- nacji - #akładniejsza analiza podanych w obu Ÿró#łach obrzętiów nie wskazuje, aby chadziło w danym wypadku o nadanie Chrobremu ga#n#œci patrycjusza rzymskiego. P.o pokonaniu apozycji italskiej i umocnieniu swej i wła#zy cesarz sf#rmułował dobitnie swój uniwersalny # pragram polityczny. Zarys.owuje się teraz c#raz wyraŸniej plan "odnewienia cesarstwa, a w roku 998 zostaje rzu- cone przez Ottana wyzwanie œwiatu, hasło jego #alszej ## polityki - Renovatżo I#n.perż'i Ro#na#orunz. s O godnoœci patrycjusza - M. Z. J e d 1 i c k i, Stosunek, s. 157 n.; Z. W o j c i e c h o w s k i, op. cżt., s. 104 n.; G. L a- b u d a, op. cżt., s. 254 n. ; C. E r d m a n n, op. ci.t., s. 92 n. O wyprawie rzymskiej Ottona - Thietmar, I. IV, c. 27 n., s. 179 - 181 n.' s. 185 n.; R. H o 1 t z m a n n, op. cit. s. 327 n.; E. A m a n n, passż#n.. Wiele szczegółów o wypadkach w Italii maleŸE można w: L. M. H a r t m a n n, Geschżchte ItalŸen.s żm Mittelalter, t. IV/1, Gotha 1915; G. G. M o r, L'eta feudale. Storia politżca d'Italża, I, Milano 1952. 76 ?7 4 Pamiętamy, że jeszcze w roku 995, w czasie wyprawy #vojsk niemiecikich, polskich i czeskich przeciwko Sławia- nem Połabskim, #oszło da pierwszego osobistega spotka- nia pomięůdzy królem a Bolesławem Chrobrym. Jest zu- pełnie zrozumiałe, że musiały mieć wówczas miejsce ja- kieœ bliżej nam nieznane rozmowy, faktem jest też, że Bolesław od tej pory wiernie stał przy boku Ottona. W wyprawie wojennej 995 r. oprócz władcy Polski brali udział również czescy sprzymierzeńcy młodego króla: syn księcia Bolesława II oraz senior radu Sławnikowiców- Sobiesław. Postać jego winna nas nieco bliżej zainteresować. Na terenie wschodniej częœci k#tliny czesikiej istniało bawiem zapewne zależne od Pragi (choć niektórzy badacze sšdzš inaczej) księstwo, któryzn władali ksišżęta na Libicy- Sławnikowicel9. Władztwa ich obejmowało obszerne tery- # O Libicach i Sławnikowicach - St. Z a k r z e w s k i, op. cżt., s. 90 n.; J. D š b r o w s k i, Studża, s. 42 n.; R. T u r e k, Der Burg#ull Lż.bice und seżne Bedeutung żm Rahmen der polnisch-b"hmżschen Bezżehungen des 10-11 Jahrhun- derts. "Slavia Antiqua", t. X, 1963, s. 207 n.; por. wywody K. B u c z k a, Polska poludnƒoz.va, s. 33 n. O œw. Wojeiechu- St. Z a k r a e w s k i, passżm; T. S i 1 n i c k i, #u>. Wojciech- człou#%ek ż œu#żęty ornz jego dzżałalnoœE na t1e epoki, w zbio- rowym dziele - St.U. Wojcżech 997 - 1947 Gniezno 1947, s. 25 n., i w zbiorze tegoż autora Z d#żejów Koœcżoła m Pol- sce Warszawa 1960, s. 49 n.; L. K o e z y, Misje polskże # Prusach ż na Pomorzu za czasó# Bolestawów, Annales Missiologicae, t. VI, 1934, s. 55 m.; H. G. V o i g t, Adalbert von Prag, Berlin 1898. Podstawš dla rekonstrukcji życia i działalnoœci biskupa Wojciecha sš jego żywoty - tzw. Żywot I, przypisywany Janowi Kanapariuszowi, MPH, t. I, s. 162 n.; (ostatnio wydany przez J. Karwasińskš w MPH NS, t. IV, cz. 1, Warszawa 1962), żywot pióra Brunona z Kwerfurtu, MPH, t. I, s. 189 n.; Pasja z TeSernsee, MPH. t. I, s. 153 n.; le#enƒa Tempore illo - póŸna, z końca XII lub poczštku XIII w. - MPH, t. IV, s. 206 n. Por.: W. K ę t r z y ń s k i, Najdauinżejsze ży- woty œu#. Wojcżecha ż żch nutorou#że, Kraków 1899; J. F i j a- ł e k Żywoty, cuda ż pasje œu#. Wojcżecha. Pamiętnik IV Zjazdu Historyków Polskich w Poznaniu, 1925; G. L a b u d a, Œz.u. Wojcżech t.# lżteraturze ż legendzże œrednżou#iecznej, w: Œtv. Wojcżech, s. 91 n. ; liczne studia J. K a r w a s i ń s k i e j w Studiach ródłoznawczych, t. II i IV, wstęp do edycji #y- torium: całš niemal wschodniš częœć kotliny czeskiej, na półnaco-wschadzie rozcišgało się po Kładzko, Lutomyœl, na południu naj#ewniej aż po miejscowoœci Chinovska, Dudleby, Net#licko. Rekonstrukcja obszaru państwa li- bickiego jest jedynie hipotetyczna i opiera się a XII- wiecznš kronikę Kasmasa z Pragi. Państwo Sławnikowi- ców było potężnym organizmem, rywalizujšcym z pań- stwem Przemyœlidów. Ojciec Sobiesława i œw. Wojcie- cha - Sławnik, od którego imienia nazwana w literaturze cały jego ród, przez matkę był spokr#wniony z królem Henrykiem I Ptasznikiem, był więc krewniakiem dynast panujšcej w Niemczech, jednoczeœnie łšezyły ga też wię- zy radzinne z władcš praskim. Gdzieœ około roku 981-983 doszło #o pagodzenia się panów libickich z Przemyœli#ami, czego rezultatem było abjęcie biskupstwa praskiego przez syna Sławnikowego a brata Sobiesława - Wojciecha. Nie obyła się jednak bez zatargów, i pa pięciu latach biskup opuœcił stalicę kraju i udał się w drogę do Rzymu. Papież Jan XV - jaik należy sšdzić - zgadził się, by Wojciech pozostał w klasztorze sławnego opactwa benedyktyńskiego na Monte Cassino. W tym też czasie nastšpiło pierwsze zetknięcie się czeskiega biskupa z #worem cesarskim. Niedługo zabawił Wojciech na Mante Cassina, pod wpływem eremity œw. Nila poczšł szukać innego, bardziej adpowiadajšcego jega religijnym przekonaniom oœrodka koœcielnego. Niewštpliwie za sprawš Nila skierował swe kroki da sławnego rzymskiego opactwa œw. Bonifacego i Aleksego na wzgórzu Awentynu, gdzie pojawił się na wiasnę 989 r. i przebywał aż t1o 992 r. Pad wieloma względami klasztor ten stanowił oœro#eik, który mógł być #la Wojciecha niezmiernie interesujšcy2o. Skupiło się tam wówczas wiele ludzi, którzy póŸniej poczęli odgrywać ƒo- niosłš rolę w życiu koœcielnym i politycznym. Tu był mni- chem Jan Philagathos, póŸniejszy antypapież wysunięty przez Krescencjusza, tutaj również przebywał jakiœ wotu I oraz - Les trożs r‚dnctions de "Vżta 1" de S. Adalbert, Roma 1960; t e j ż e, Drzu#ż GnżeŸnżeńskie a rozzuój legendy o œt.v. Wojcżechu, w pracy zbiorowej: Drzz.ui Gni.eŸnieńskie, red. M. W a U i c ls i, t. I, cz. 1, Wrocław 1956, s. 20 n. # St. Z a k r z e w s k i, Opactu#o benedyktyń.skie œu#. Bonż- facego ż Aleksego na At.vent#nie ui latach 977-1085, Kraków 1903. #g 79 krewniak cesarzowej Teophano, klasztor zaœ znajdował się pad szczególnš opiekš cesarskš. Raz po raz zatrzymywali się w nim różni znakomici rlostojnicy k#œcielni. Tutaj wreszcie w murach klasztornych rozwijała się myœl mi- syjna o szerzeniu wiary chrzeœcijańskiej wœród niewier- nych, pragnienie szukania męczeńskiej œmierci wœró# po- gan, œmierci za wiarę, owego ideału wielu wychowanków teg# #klasztoru - a przede wszystkim Wojciecha i Bru- nona z Kwerfurtu. Mimo że œrodowisko klasztorne naj- wyraŸniej adpowiadało temperamentowi i upodabaniom Wojciecha, który nie myœlał już o powrocie do swej die- cezji, gdyż pragnšł usunšć się ad waœni politycznych, zmuszono go w roku 992 do #puszczenia opactwa awen- tyńskiego i udania się z p4wratem do Pragi. Domagali się tego Czesi, wymagał jego bezpoœredni zwierzchnik k-oœciel- ny - arcybiskup Moguncji Willigis - i sam papież. U#ał się więc Wojciech w #alekš podróż do swej ojczyzny. Wiódł z sobš kilku mnichów, bowiem zaraz po przybyciu do kraju przystšpił do organiz.owania pierwszego w Czechach .apactwa bene#yktyńskiego w Brzewnowie koło Pragi, które miało być padporš jego przyszłej działalnoœci koœ- cielnej. Wezwanie Wojciecha do Pragi było wynikiem k.o- lejnega porozumienia pomiędzy Przemyœli#ami i Sławni- kowicami, porozumienia je#nakże niezmiernie krótko- trwałego. Rozejmu tego wymagała sytuacja polityczna, w jakiej znalazł się podówczas Bolesław II czeski. Właœnie w roku 991 #oszło do ostatecznego podporzšdkowania państwa czeskiego królestwu niemieckiemu i zakończone zostały kilikuletnie walki niemiecko-czeskie, w których p# stnonie armii Ottona stali również i Polacy. P.ozosta- wał jeszcze konflikt ezesko-polski. Po œmierci księcia Mieszka I ksišżę praski mógł liczyć, że uda mu się odzy- skać nietiawno utracone ziemie. Wymagało to jerlnak sta- rannego przygotowania, a przede wszystkim zapewnienia, że pan.owie libiccy nie stanš po stronie Polski i nie bę.dš przeciw#ziałać p.olityce władcy praskieg#. W tych wa- runkach Bolesław II musiał pójœć na ustępstwa, chcšc uzyskać w zamian pop#rcie Sławriikowiców w swych dš- żeniach politycznych. Wydaje się, że istniały już wówczas ja#ieœ kontakty pomiędzy biskupem Wojciechem a wła#- cš Polski. Aut#r włoskiego żywotu œw. Wojciecha mówi, 6 .3 80 że B#lesław Chrob#y w 995 r. przyjšł z #twartymi rękami jego brata Sabiesława z powodu "miłoœci.da jega œwięt#ga brata"21. Można więc sšdzić, że Chrabry już wczeœniej był w kontakcie z biskupem, zapewne pa jego p#wrocie da Pragi i œmierci Mieszka I. Niebawem - w raku 995 - padczas wyprawy Otto# na II #rzeciw Słowianom Połabskim doszło #a porozumie- nia między księciem Polski a głewš opazycji w Czechach- Sobiesławem. Zbliżenie się Sabiesława ## Bolesława było wynikiem kolejnega pogorszenia stosunków Sławnikowi- ców z Bolesławem czeskim, które nastšpiła jeszcze w r#ku paprze#nizn. W wyniku tego konflikhu biskup Wojciech znawu z4stał zmuszony do opuszczenia #iecezji. Zausznicy B#lesława II, możni panowie Werszowcy, knuli rozmaite spiski, aby pozbyć się biskupa bšdŸ zmusić go da wpusz- czenia kraju. ródła mówiš o złamaniu przez stnonników Bolesława azylu koœcielnego itd. Nie wchadzimy bliżej w #zieje zatargu Balesława z Wojciechem, faktem jest jednak, że biskup rzucił na księcia klštwę i w ikońcu 994 r. zmuszůany został da #puszczenia Czech, by panawnie pajawić się w rzymskim klaszborze. Tutaj daszła #ań tra#iczna wiadomoœć o wymordawaniu w Czechach niemal całej jego rodziny. W dzień œw. Wa- cława 29.IX.995 r. ksišżę praski abległ wraz z wojskiem Libice, zmusił czterech ksišżšt #a kapitulacji, #ajšc im rękojmię bezpieczeństwa, następnie zaœ kazał ich p#.i- stępnie wymerdawać wraz z żonami i tlziećmi22. Gró# wraz z obszernš bazylikš zniszczono. Wła.dztwo Sławnika- wiców włšczone zostało da pasiadłaœci Przemyœlidów. Sabiesław, który był wówczas na wyprawie wojennej przeciw Połabianom, nie miał już dakš# pawracać. Nic więc dziwnega, że iksišżę wraz z garstkš o#danych mu rycerzy szukał pomocy u Bolesława Chrobregu i znalazł też niebawem schronienie w Polsce, gdzie został nadta abdarz#ny maj ętn,oœciami. Sabiesław przebywał w Palsce, #aœ biskup Wojciech zad.omawił się na d#bre w klaœztorze awentyńskim, zo- stajšc jego prepazytem. W raku 996, w czaœie pobytu ce- #1 MPH, t. I, s. 179; MPH NS, t. IV, cz. 1, s. 38. # Cosmae Pragensis Chronica Boemorum 1. I. c. 29 5. 52-53; Żywot Brunona, s. 208, 210; Żywot I - MPH, t. I s. 179; MPH NS, IV, cz. l, s. 37-38. 6 - Bolesław Chrobry sarza Ottona w Rzymie, zetknšł się z nim osnbiœcie i za- pewne grzypadł młoƒemu władcy do serca, skora ten stał się jega goršcym protektorem. Wszystka zdała się układać pomyœlnie, jednakże rychło metropolita Willigis wniósł pretensje god adresem biskupa na synadzie, który się odbył w maju 996 r. w Rzymie: żšdał kategorycznie, aby Wojciech przybył #o swojej diecezji i sprawował tam na- tial swe obowišzki. Na prywatnej audiencji nowy papież Grzegorz znalazł inne wyjœcie z sytuacji - w razie gdyby Czesi wzbraniali się przyjšć biskupa, zgadził się u#zielić mu prawa prowadzenia misji wœró.d niewiernych. Zrozu- miałe, że go w Pradze bynajmniej nie chciano, dlatega też ostatecznie Wajciech został "biskupem ludów", powołanym do prowadzenia misji chrystianizacyjnej w krajach po- gańskich. Było mu to jak najbardziej na rękę, co więcej, mażemy przypuœzczać, że on sam zasugerował #apieżowi takie rozwišzanie. Idea misji wœród niewiernych żywa była wœród mni- chów opactwa awentyńskiego, a Wajciech, skłonny da kontemplacji i ekstazy, najpewniej nieje#en raz w mu- rach klasztornych myœlał o męczeńskiej œmierci za wiarę. Tak czy owak spór hierarch kaœcielnej z dotychczaso- wyln biskupem praskim został załatwiony golubownie. Latem 996 r. wyruszył Wejciech #a iM#guncji, a...był długš pielgrzymkę p.o ziemi francuskiej, adwiedzajšc groby róż- nych œwiętych - w Tours, Saint Denis, Fleury i Saint Maur. Następnie powrócił da Moguncji, g-zie zatrzymał się przez ja#iœ czas przy boku cesarza Ottona III. Nieba- wem zapadła decyzja o wyruszeniu Wajciecha do Polski. Nie kto inny, jak posłowie Bolesława Chrobrega poœred- niczyli między Wajciechem a księciem #raskim Bolesła- vvem II, pytajšc tega ostatniego, czy godzi się na ponowne przybycie biskupa da Pragi; oazi też przywieŸli odmowę ksišżęcš. W Polsce mógł Wnjciech liczyć na przychylne przyj‡cie, tu znalazł schronienie jego brat, tu wreszcie można #yło łatwa wybrać odpowiedni teren do prowadze- nia misji wœrótl pogan, otaczajšcych znacznš częœć kraju. W k#ńcu 996 r. przybył Wojciech wraz z kilkoma duchow- nymi przez Panonię, a następnie Przełęcz Dukielskš23 # H. K a p i s z e w s k i, Drogu œ#. Wojcżećha z Saksonżż do Polskż 2#żodła przez Panonżg. "Nasza PrzeszłoœE", t. VI, do Polski, g#zie porozumiał się niebawem z księciem Bo- lesławem, spotkał się ze swym bratem i grzystšpił do organizowania misji. Tzw. Pasja œzu. Wojcżecha poƒaje, że Wajciech "skiero- wał się do #raju Polski i udawszy się, do miejsca Mestris, zbudawał tam klasztor i zgromadziwszy bardza licznych mnichów ustanowił dla rzšdów nimi o#atem Ascheryka..." ródło węgierskie, mianowicie "Większa legenda a œw. Stefanie" po#aje, że klasztor założono "u podnóża żelaz- nej góry"24. Założony przez Wojciecha klasztor lokalizo- wano zazwyczaj na terenie Polski, przypuszczano, że znaj- dował się #n w Międzyrzeczu bšdŸ pad nim, w Trzemesz- nie czy wreszcie w Łęczycy, œciœlej w Tumie pod Łęczyćš, gdzie niedawno n#.ikryto szczštki budowli sakralnej pre- romańskiej, starszej niż XII-wieczna kolegiata. Tymcza- sem H. Kapiszew.ski wyraził paglš#, że zagadkowe "Me- stris" leżało na terenie gołudniawej Panon, na obszarze władztwa Kupana, u podnóża gór Mecsek, na południe od jeziora Balaton, na prawym brzegu Dunaju. Tutaj za- pewne krót#o zabawił nasz biskup, po czym przez Prze- łęcz Dukielskš wyruszył do Polski. Interpretacja ta nie jest sprzeczna z przekazem "Pasji", mówi ana przecież bardzo lakonicznie # podróży Wojeiecha z Saksonii rlo Polski i można jš rozumieć tak, że owo założenie klasz- taru miało miejsce w drodze Wojciecha do Polski, nie- koniecznie na ziemiach polskich. G,dy biskup Wojciech przybywał na ziemie państwa Bo- lesława Chrobrego, nie była jeszcze ustalone, dokšd się skieruje, by prowadzić pracę misyjnš. Myœlano zr.azu 1957, s. 289-299; t e n ż e, EreTn,itu Œ'wżrad #w Pun.onżż tan2że t. X, 1959, s. 17-69; t e n ż e, Droga z Panonii do Polski u# 7oku 996 s. 107-121 (szczególnie ważne). #' Pasja, MPH, t. I, s. 154; Żywot Stefana, SRH t. II, s. 383. Co do innych Iokalizacji por. L. K o c z y. M2sje, s. 70 - 71 (Międzyrzecz); T. W o j c i e c h o w s k i, Szk%ce, s. 79 n.; J. N o- w a c k i, Z dzżejó# kultu œ'w. Wojc%echu # Polsce, w dziele zbiorowym: Szu. Wojcżech, s. 158; A. G i e y s z t o r w komen- tarzu do pracy T. W o j c i e c h o w s k i e g o, op. cit., s. 351 - 352 (Trzemeszno) ; A. Nadolski w: A. N a d o I s k i, A. A b r a- mowicz, T. P oklewski, A. Kšsinowski Łęczyckże opacttvo Partn# Marżi, ŁódŸ 1960, s. 76 n.' F. B o g d a n, Spra- #a egze#n.pcjż benedykt#nóu# u# Polsce œredn,io#wżecznej, "Na- " sza PrzeszłoœE, t. IX, 1959, s. 79 n. 82 o nawracaniu Wieletów, z którymi zarówno Niemcy, jaik i Palacy znajdowali się podów#zas w k4nflikcie; częstw kroć bywali oni sprzymierzeńcami wroga Sławnikawi- ców - )#olesława II Czeskiego. Skierowanie misji W#j- ciecha na ziemie Wieletów miałoby więc głębokie uza- sadnienie. Niestety, trwał padówczas stan wajenny mię- dzy Niemcami a Wieletami, c:a uniemażliwiało na razie podejmawanie jakichkalwiek prób misyjnych wœród tych ludów. Biskup Wojci.^ch nie chciał czekać, aż stosunki z Wieletami na tyle ustabilizujš się, że mażliwe będzie rozpoczęcie wœró# nich #ziałalnoœci misyjnej. Do rychłego opuszczenia Polski przyczynił œię być maże fakt, że przyj- mawana tu jega działaln.aœć misjanarskš zgoła niechętnie25. Nie jest wy#kluczone, że biskup zraził sa#bie Polaków œci- słyzn, nie liczšcym się z miejscowymi warunkami, prze- strzeganiezn koœcielnych obyezajów i ebrzšdków, abcych na tym terenie, czym już prze#dtem uprzedził do siebie Czechów. Bolesław Chrobry był niewštpliwie zainteresowany w skierawaniu Wajciecha gdzie indziej, #a nadmorskich Prusów. Żywot œw. Wojcieeha spisany zapewne przez rzymskiego mnicha Jana Kanapariusza, współtowarzysza biskupa w klasztorze awentyńskim, p#daje wręcz, że wy- brał on jaka teren swej misji Prusy, bowiem "kraj ten był najbliższy i znany wspamnianemu księciu" - Bole- sławawi. Dlatega też "przyjšć musimy, że e wybarze nie- wiernych, którym œw. W#jciech miał nieœć słowo boże rozstrzygnšł nie kt# inny, tylko ksišżę polski Bolesław Chrobry"2s. Inspiracja wyszła ze strony pols!kiej, należy się więc zastanawić, jakie m.otywy skłaniły właůdcę pań- stwa polskiego tia tega kroku? J.ak pamiętamy, nie tak znów.dawna, bo najpewniej niewiele przed rokiem 990, państwo polskie zdołało apa- nawać ziemie pomarskie, zarówna tak zwane póŸniej Pa- morze Zachadnie, jak i nadwiœlańskie. Nadwiœlańska częœć # Tempore illo, MPH, t. IV, s. 215 n. # L. K o c z y, Mżsje, s. 73. O Prusach - H. Ł o w m i a ń s k i, Prusy pogańskże Toruń 1935; t e n ż e, Stosunkż polsko-pruskże za pżeru#sz#ch Pżastów, PH, t. XL, 1950, s. 152 - 179; J. A n t o n i e w i c z, Prusoz#że z.ve zuczesrz#rn œrednżou#żeczu ż zar#s żch kultury nzaterżalnej, w: Pomorze œrednżou#żeczne s. 121 - 159. Pomorza była znacznie ubaższa ad częœci zachodniej, w parównaniu z niš bardziej zacofana p#d względem eko- namicznym i społecznym, niemniej jedyny aœr##ek miej- œki na tym #bszarze - Gdańsk, stanowił poważne cen- trum skupiajšce najróżniejszych rzemieœlników, rybaków i rolników. Miał #n dla państwa palskiego daniasłe zna- czenie nie tylko ze względu na kantakty pols#o-ruskie (z Nawagradem Wielkim) i palska-skandynawskie, lecz przede wszystkim ze względu na sšsiadujšce z P#morzem od wscho#u ziemie pruskie. Terytorium zamiesz!kałe przez Prusów sšsiadowała w d-olnym biegu Wisły bezpoœrednio z Pamorzem, ad półnacy graniczyła z Nlazawszem, ad którega przedzielały go głębokie puszcze. Byłoby uprasz- czeniem sšdzić, że mieszkańcy ziem pruskich byli ludem pół-dzikim, tak jak t.o sabie często wy#brażano. Utrzymy- wali oni stosunki handlowe nie tylko z Palskš, lecz także z ziemiami ruskimi araz Skandynawiš, prowadzili rozległy .dalekosiężny handel. Wykapalis!ka œwiadczš a daleka po- suniętym społecznym stapniu rozwaju tego lu-du: istniały już lakalne arganizmy prapaństwawe. W tej sytuacji byłoby zrazumiałe, że państwo palskie zainteresowało się tym bogatym krajem, który, jak się zdawało, można była łatwa #d Palski uzależnić, g#yż w Prusach nie istniała jeszcze centralna władza ksišżęca. Niewštpliwie pa zajęciu Pamarza państwa polskie zwróciło swš uwagę właœnie ku ziemi pruskiej. Żywaciaż najwidoczniej nie bez pawadu pisał, że ziemia ta była dobrze znana Bolesławawi. Jest nawet bardza prawdopadabne, że Chrabry jeszcze prze- wyruszeniem tam misji Wajciechaw‚j prób.awał zbrajnie uzależńić Prusów ad siebie. Nie znamy.dokładnej daty wajny golsko-pruskiej, nie wiemy też nic o jej #rzebiegu, mamy jednak pewneœć, że jeszcze przed 997 r#kiem miała miejsce jakaœ próba uzależnienia Prus ad państwa pol- skiego. Żywot œw. Wajciecha pióra Brunana z Kwerfurtu padaje, że tym, który walnie przyczynił się #a zabójstwa misjanarza, był Prusak chcšcy pomœcić œmierć swego brata zabitego przez Polaków. Sla#em tej, a być może i jakichœ póŸniejszych wwjen polsko-pruskich maże być wieœć padana przez Adama ż Bremy, a póŸniej Galla o rzekam#m padboju Prus przez Chrobrego. Tak czy 84 85 awak po niedługim, ba liczšcym okało 3-4 miesięcy, po- bycie w Polsce wyruszył Wojciech Wisłš do Gůdańska wraz z dwoma t,owarzyszami. Byli to: jega brat fta#zim- Gau#enty, póŸniejszy pierwszy arcybiskup w Polsce, i niejaki Bogusza - bened#ktyn, zapewne Palak znajšcy język pruski. Bolesław Chrabry #aƒał Wojciechowi od- dział_wajsk#wy, liczšcy___30 ludzi._W Gdańsk__u_oczekiwal go najpewniej jeden z lokalnych ksišżštek pamorskich, uzależniony od Polœki, tu też bisku#p achrzcił, jak #dajš Ÿródła, znacznš masę ludzi. Następnie wsia#łszy na okręt przebył Wojciech ze swymi tawarzyszami drogę maże aż #o dalekiej Sambii. Bolesław rozkazał, aby ta- warzyszšca bi#kupawi eskorta wojskawa, skoro tylka znajdzie się on na ziemi pruskiej, powróciła natychmiast do domu. Najwidoczniej nie chciał doprawadzić da ewen- tualnega za-drażnienia z ludiioœciš pruskš i zapewne liczył, że W.ojciech zdoła sobie pozyskać możnych tega kraju bez zbrojnej pamacy. Wyprawa misyjna zakończyła się katastrafš. Pierwszy konflikt mię.dzy misjanarzem a mieszkańcami kraju miał miejsce już w kilka dni po przybyciu biskupa #a Prus. Został on dotkliwie pobity przez Prusów na nieznanej bliżej wysepce, zapewne leżšcej na jeziorze. Niebawem misjonarze #otarli #:a dwaru jakiegoœ lakalnega mażnego pana, rozloikawanego opadal miejsca targawega, ale i tu nie spatkali się z przychylnym przyjęciem; kazano się im po prostu czym prędzej wyn#sić. Ruszyli więc w dalszš ƒnogę, jak się niekieůdy przypuszcza, brzegiem marza ku granicy polskiej. 23 kwiŠtnia 997 r.; #dy stanęli na po- œwięcanej kultowi pogańskiemu polanie, dapa#ła ich gr# mada Prusów. Wojciech, który aznajmił im, kim jest i po co przybywa, zapewne sam sprowokawał wrogie przeeiw sobie wystšpienie. Prusawie nie myœleli zezwolić mu na #alszš akcję misjonarskš i zachowali się wabec niego zdecydowanie wroga. Tawarzyszy W.ojciecha zwiš- zano, on sam zmstał przebity włóczniš #rzez pogańskiegó kapłana prusikiego imieniem Sicco, zapewne owega czło- wi2ka, # którym mówi Brunan, iż chciał pomœcić œmierć swego brata, zabitego przez Palaków. Zwłaki Wnjciecha zastały przez Prusów poćwiartawane, głowę jego wbito na palz#. Gaudenty i Bogusza, którzy uszli z życiem, rusżyli #o Palski. Wiele złożyła się na niepawadzenie misji i planów poli- tycznych# Balesława Chrobrego względem Prusów2s. Choć za biskupem nie cišgnęły bezpoœrednia żadne palskie addziały wojskowe, dla mieszkańców ziem gruskich poja- wienie się Wojciecha było niczym innym, jak #róbš wtrš- cenia się Polski w sprawy ich plemienia w celu padważe- nia niezależnega bytu. Na pewna nie zapomniano o wczeœ- niejszych, bliżej nie znanych próbach uzależnienia Prus od Polski. Dochadzi do tego czynnik religijny - wragaœE pogańSkich kapłanów oraz aburzenie ludnoœci na nieu- szanowanie przez przybyszów œwiętego gaju. 5 Życie biskupa Wojcieeha było pełne niepowodzeń, nie zrealizowanych zamierzeń i ustawicznych utrapień; praw- dziwy triumf odniósł an #apiero po œmierci. Œwiadkawie tragicznych wy#arzeń 23.IV.997 r. wypuszczeni przez Pru- sów w nadziei uzyskania w zamian za ciało zabitega bo- gatego okupu, przywieŸli wiad#maœć # tym, oa zaszło, na #wór Chrobrega, skš# razeszła się ona dalej. Bolesław nie zwlekał i, jak głosi legenda, wykupił zwłaki biskupa na wagę złota29. Chać pewnie jest w tym nieca przesa#y, nie wštpimy, że nie wahał się ...ać za nie bardzo wysakiej ceny. W#jciech był wszak męczennikiem za wiarę, jak najbardziej zwišzanym z Polskš i jej władcš, we#ług ówczesnych przekonań był więc człowiekiem œwiętym, iktórego Koœciół wyniesie na ołtarze. Nie #d'ziwimy się przeto, że ksišżę zgadził się na wszelkie proponowane przez Prusów warunki i ciało zamordowanega biskupa znalazło się niebawem w Pnlsce, złażone uroczyœcie do # Żywot Kanapariusza, s. 182 - 183; Brunona, s. 217 n.; Pasja, s. 154 - 156. # Por.: J. D o w i a t, Chrzest, s. 145. # Żywot Brunona, s. 227; Pasja, s. 156; Adam z Bremy 1. II, c. 35, scholia, s. 96; póŸniej płaskorzeŸba Drzwi GnieŸnień- skich - Drzwi GnieŸnieńsk%e pod red. M. W a 1 i c k i e g o, t. I, cz. 2, tabl. 7fi. grobu w GnieŸnie w bazylice Wniebowzięcia Najœwiętszej, Marii Panny (takie wezwanie n#sił koœciół gnieŸnieński). Tu w 977 r. p.achowano Dobrawkę. fŒoœciół NMP nie był je#ynš œwištyniš w GnieŸnie. W gradzie wznosił się również koœciół pod wezwaniem œw. Jerzego (t,o sam# wezwanie nosi koœciół praski na Hradczynie, przynależšcy do o#actwa, któreg# ksieniš była siostra Dobrawki - Mlada). Zapewne w latach osiemdziesištych. X w. zbudowano na padgrodziu bazylikę trójnawawš pod wezwaniem NMP. Koœciół ten musiał być bogat.o przyozdobiony, na co wskazujš œla#y dekůora- cyjnej ceramicznej gosadziki. W roku 1018 ogień strawił bazylikę, na jej miejscu wzniesiono koœciół r#mański. Za- nim to jednak nastšpƒło, w bazylice odbyły się w noku 1000 uroczystflœci Zjazdu GnieŸnieńskiego; w tej wspaniałej - jak na.owe czasy - œwištyni zł#żono zwłoki W.ojciecha. Jednoczeœnie #wór polski p#czšł głosić w Euro- gie chwałę œwiętega męczennika. Nie ka#dy kraj, niedawno ochrzczony, mógł się poszczy- c#ć posia#aniem na swej ziemi ciała męczennika za wiarę. Relikwie œwiętych niezwykle ceniono, były przed- miotem wielkiej czci. Smierć biskupa W#jciecha w Prusach, a następnie prze- wiezienie jeg.o ciała do Gniezna nviały #la Pal#ki #oniosłe znaczenie. Ro2głosiły chwałę ůBolesława jak.o protektora misji chrzeœcijańskiej wœród pagan, nie pół-chrzeœcijań- skieg# już, zrodzonego z ejca poganina ksišżštka, lecz praw#ziwego, równego innym właticy chrzeœcijańskiego, krzewiciela wiary i.opiekuna Koœeioła, władcy "arcy- chrzeœcijańskiego", jak nazwie go w ttrugiej połowie XI œtulecia kronikarz k#œcieła hamburskiego - Adam a Bremy3o. Bolesław rychło starał się zdysk.ontować d#a siebie œmierć biskuga prasikiego i poczšł czynić starania o utworzenie samodzielnej polskiej metropol koœcielnej, póŸniej zaœ o keronę królewskš. Cesarz Otto.dowiedział się # œmierci Wojciecha najpew- niej w czasie swego pobytu w Magdeburgu, niebawem też wyruszył do zachodnich częœci państwa i w Akwi- zgranie postanowił ufundować klaszt.or pad wezwaniem noweg# œwięteg#. Niewštpliwie Otto był zdecydowany d# # Adam z Bremy, 1. II, c. 35; scholia, s. 95-96. prowadzić #o oficjalnej kan#nizacji Wojciecha, lecz na to należało nieco goczekać. Od 993 r. wyniesienie na ołtarze należało do bezsprzecz- nych atrybutów papiestwa, a kanonizacja musiała być po- prze...zona odp#wiednim procesem, wykazujšcym zasługi œwiętego, wyliczajšcym uczynione przezeń - jak wie- rzono - cuda itd. W tym też celu poczęto krzštać się wo- kół tej sprawy. Na podstawie informacji Kiostarczonych przez Radzima-Gaudentego, Benedykta oraz #anych, jakie znali już -dawni towarzysze Wojciecha z klasztoru awen- tyńskiego, niewštpliwie z inspiracji Ottona III, a maże i Gerberta=Sylwestra II, spisano pierwszy żywot œw. Wojciecha. Autorem "żywotu rzymskiego" jest zapewne #awny tawarzysz biskupa w klaszt,orze awentyńskim, Włoch Jan Kanapariusz, który zabrał się do pisania jesz- cze na wiosnę 998 r. T‚n właœnie żywot p#służył za pod- stawę kanonizaeji biskupa Wojciecha, #okonanej - jak się wydaje - przez papieża Sylwestra II w roku 999. W tym samym czasie dy#lomacja polœka czyniła w Rzy- mie usilne zabiegi o utworzenie golskiej prowincji koœ- cielnej i osobnego p#lskiego arcybiskupstwa ze st.olicš w miejscu pnchowku znaikomitego œwiętego. Pertraktacje prowadzili z Ottonem III i pap:eżem wysłannicy Balesła- wa - Radzim-Gaudenty, brat męczennika, być też můoże, że i syn ksišżęcy przebywajšcy wówczas w Italii #raz przybyli w tym celu da Wł#ch posł#wie. Dlaczego władcy Polski zależało tak bardzo na utworze- niu arcybiskupstwa? Wišzało się to najœciœlej z.dšżeniem #o uniezależnienia się państwa golskiego od Niemiec, utwiertizeniem suwerennoœci Polski oraz planami korona- cyjnymi Bolesława. Padstawowym warunkiem, który umożliwiał k#ronację, było istnienie w kraju niezależnej metnogolii koœcielnej. Według œredni#wiecznych przepisów kor#nacyjnych obrzędu ikoœcielnega namaszczenia i nałażenia korony mógł dokonać metrop.alita, tj. arcybiskup w bowarzystwie #wóch bisku.pów31. W teorii nie musiał to być wcale me- 3t G, W a i t z, Die For'm.e1n der Deutschen K"nigs - und R"7n,ischen Każser-Kr"nung, G"ttingen 1872, s. 33 - 48, 7C - 92- C. E r d m a n n, op. cżt., s. 52 n. Polskie formularze (póŸniejsze) wydał St. K u t r z e b a, Ordo coronandż regżs Polonżae, Kra- ków 1910. Por. St. K ę t r z y ń s k i, O palżuszu bżskupów po1- g# 89 tropolita z tega samega #państwa, którego władca był ko- ronowany. Dzieje starań czeskiej #ynastii Przemyœlidów o konanę królewskš stanowiš jaskrawy przykład, do ja- kiego stopnia brak metropolii na terenie Czech utrudniał realizację planów koronacyjnych ksišżšt praskich. Arcy- biskupi mogunccy sprzecƒwiali się planom ikoronacyjnym Przemysła I i Przemysła II, #opiero w bardzo napiętej sytuacji #w roku 1260 papież Aleksander IV zezwolił, aby koronacji Przemysła II Ottokara dokonali biskup praski i ołomuniecki z jega, papieskiega przyzwolenia i w imie- niu #apieża. W jakim stopniu łšczano istnienie osobnego królestwa" z istnieniem na jega terytorium metropolii, œwiadczy obserwacja francuskiega zakonnika, piszšcego w poczštku wieku XIV. Mówišc a Czechach zaznaczył, że nie ma w tym #raju żadnego arcybiskupstwa, dawniej bowiem Gzechy nie były wcale królestwem, lecz tylko księstwem3z. Wprawdzie znane sš wypadki koronacji mimo braku arcybiskupstwa na terytorium danego pań- stwa, jednakże w praktyce jego istnienie stanawiło wa- runek niezbę...ny #la #okonania tego tak ważnego aktu prawnego. Utworzenie arcybiskupstwa w GnieŸnie miało.duże zna- czenie nie tylko dla Polski. W latach szeœćdziesištych X w. na wscho-dzie Niemiec powstała arcybiskupstwa magdebursikie, które we#ług pierwotnych planów cesarza Ottona I miało, jak się wydaje, abjšć s#vš jurysdykcjš również i ziemie polskie33. Przez przyjęcie chrzeœcijań- skżch XI urieku. Odbitka z t. XLIII, RAU, Kraków 1902, s. 32 - 33. O staraniach władców czeskich - F. K o p, Odveky doklud naœż stƒtnż svrchovanostż. K zaćƒfk-m ćesk‚ho prƒva koru#zo- vacżho, Praha 1947 s. 27 n. Cytowany dokument papieski- J. E m I e r, Regesta dżplomatżca regnż Bohemżae, t. II, Prag '18R2, s. 102, nr 268. 3# O. G ó r k a, Anonymż Descrćptżo Europae Orżentalżs, Kra- ków 1916, s. 58. # O pretensjach Magdeburga - Wł. A b r a h a m, Gnżezno ż Magdeburg, w: Organ.żzacja Koœcżola t.t> Polsce do poto2v# X11 #w., Poznań 1962 s. 263 n.; por. też: G. L a b u d a, Magde- burg ż Poznań, RH, t. XIV, cz. 2, 1938, s. 185 n.; J. W a 1 i c k i, Przynależnoœć #r,etropolżtarna bżskupstwa kamżeńskżego ż 1u- buskżego na t1e ryz.valżzacjż Magdeburga ż Gnżez#a, Lublin 1960 s. 11 n. gdzre dalsza bibliografia, ostatnio T. S i 1 n i c k i, Poczc;tkż organżzacjż Koœcżoła # Polsce Mżeszka I ż Bolesta#a Chrobrego, PPp, t. I, s. 352 n. stwa Mieszko I wyrwał Mag#eburgnwi broń z rękƒ. Ale arcybiskupstwo magdeburskie bynajmniej nie #rzestawało wysuwać pretensji do zwierzchnictwa koœcielnego nad ziemiami polskimi, które dotychczas nie miały własnego arcybiskupstwa i dlatego rezydował na nńch biskup bez- poœrednia zależny o# papieża. Okoła 982-984 r. zmarł pierwszy biskup na ziemiach polskich - Jordan, jego następcš zastał Niemiec imie- niem Unger, dotychczasowy opat klasztoru w Memleben. Przez parę lat nie było biskupa w Polsce, ba Unger aż do 991 r. zachował godnnœć opata i przebywał w Niem- czech - widocz#ie działalnoœć jega w państwie Piastów utrudniały bliżej nam nieznane czynniki. Unger był już uprzednio wyœwięcony na biskupa, lecz nie zależał od żadnej metropolii i nie wchodził w skła# kleru niemiec- kiego arcybiskupstwa. Ponieważ nie był wyœwięcony przez arcybi#kupa magdeburskiego, dlatega nie miał wobec niego żadnych zobowišzań. Należy sš#zić, że on to właœnie przeniósł swš siedzibę do Poznania, gdzie po#- ówczas często rezydował tlwór ksišżęcy. Kie#y po przeszło trzyůdziestu latach misji chrzeœcijańskiej w Polsce sytuacja w kraju już się nieco zmieniła, nowe abyczaje i porzšdki poczęły zapuszczać korzenie w wyższych warstwach spo- łeczeństwa - zwiększyła się liczba kleru i wzrosło też jego znaczenie w państwie. Funkcje biskupa misyjnego niewiele sƒę różniły od tych, które spełniałby on jaka bi- skup diecezjalny. Przyszła więc pora, aby zorganizawać na stałe władzę koœeielnš, zlikwid#wać stan tymcza- sowoœci, jaki powstał z chwilš utworzenia biskupstwa mi- syjnega, a tym samym raz na zawsze ugruntować niezależ- noœć Keœcioła polskiego od hierarchii #uchownej państwa niemieckiego oraz stworzyć po#stawę dla systematycznej chrystianizacji ludnoœci kraju. W okresie kanonizacji œw. Wojciecha #raz pertraktacji zmierzajšeych do utworzenia polskiego arcybiskupstwa Polska nawišzała jeszcze bliższe stosunki z Rzymem pa- pieskim. Kontaikty te utrzymywano zarówno przez oficjal- ne poselstwa, jak i za poœrednictwem klasztoru Bonifacego i Aleksego na Awentynie, w którym przebywało wielu znajamych i przyjaciół biskupa. Zapewne wraz z Ra#zi- mem-Gaudentym przybył #o Rzymu nieznany nam z iznienia syn Bolesława Chrobrego (może Bezprym?), który 90 91 niebawem został mnichem w eremie w Pereum #ad Ra- wennš, kiervwanym przez sławnega œw. Romualda, zała- życiela zakonu Kamedułów. Wiadomaœć # synu księcia Polski p#daje kardynał Piotr Damiani w swym żywacie œw. Ramualda. Jest to wprawdzie Ÿródło nieco póŸniejsze w stasunku do amawianych wydarzeń, niemniej jexlnak, jak się wydaje, gadne zaufania. Piotr Damiani powiada, że Ramuald miał wspaniałego kania, "którego mu afiaro- wał syn ikróla słowiańskiega Busklawa (tj. Bolesława) uczyniony przezeń mnichem"34. Starania Chrabrego zostały uwieńczane pełnym sukce- sem. Nie wštpimy, że paparł je Otton III, który postan#wił przybyć do Palskƒ w celu złażenia hołdu szczštkom przy- jaciela i nowega ułożenia stosunków prawno-pnlitycznych z państwem polskim. Jeszcze w 999 r., zapewne pa kano- nizacji Wajciecha, papież Sylwester II wyœwięcił Radzi- ma-Gaudentega, nadajšc mu gadnaœć "arcybiskupa œw. Wojciecha", pod którš występuje już 2 grudnia tegaż roku na dokumencie cesarskim35. Jetinaczeœnie musiała zostać wydana bulla, ustanawiajšca nawš pol5kš prowincję koœ- cielnš, składajšcš się z kilku bi#kupstw gawałanych da życia w tych oœradk.ach, które wskazał Balesław Chrabry. Prawdopadobnie bulla ta została wystawiona jeszcze przed wyruszeniem cesarza Otbona do #dległej ziemi sławiań- skiej. Reszty miał dakanać już sam cesarz w czasie pobytu w państwie Balesława. Padróż cesarska do #dległych ziem pol#kich była wyda- rzeniem zgała wyjštkowym. Wytłumaczenia kroku mła- dega Ottana należy szukać #ie tylkw w usilnych zabie- gach polskiej dyplomacji, ale grzede wszystkim w maty- 3g Petri Damiani Vita Sancti Romualdi, PL, t. 144, c. 26, kol. 976; por. T. W o j c i e c h o w s k i, op. cżt., s. 86 n.; R. G r o- d e c k i, Bezpr#m, PSB, t. II, 1936, s. 2; A. Gieysztor w ko- m‚ntarzu do pracy T. W o j c i e c h o w s k i e g o, op. cżt., s. 353. Oczywistym nonsensem jest domysł, że chodziłoby o Ka- zimierza Odnowiciela - jak np. 2ywot œ2#. Romualda ojca ż patr%archy kamedułów 1027-1927, Krakbw 1927, s. 64. 35 Z\2GH Diplomata, t. #I, nr 339, s. #59. wach, #tóre go do tego skłoniły. Odnaj.dujemy je w skry- staliza#wanym już w tym czasie pragramie mło...eg# Otta#a odnmwienia cesarstwa". Pastać biskupa Wojciecha stała " się #la cesarza swego radzaju sztan#arem i symbolem pokojnwega krzewienia wiary. Peregrynacja polska miała stanawić w planach Ott#na ważny etap w budawie na nawych zasadach nawego cesarstwa. Cesarz zamierzał ułożyć w nawym #uchu zasady sšsiedzkiego współżycia Polski z Niemcami w celu realizacji pragramu, który tak dnbitnie przedstawia miniatura z monachijskiego Ewan- geliarza. W niektórych dziełach histarycznych wyrażano przy- puszczeruie, że na pastępawanie cesarza Ottana III wpły- nęły razwijajšce się wówczas na Zachodzie nastraje o kań- cu œwiata. W cišgu VIII, #X, X, XI i póŸniejszych stuleci nieraz wstrzšsnęły œwiatem chrzeœcijańskim różne.przepowiednie o zbliżajšcym się końcu œwiata3s. Przeciwk.a temu wystę- gował w raku 954 z traktatem palemicznym francuski mnich Adsa, iktóry głasił, iż nie ma się czega obawiać, że .upada cesarstwo rzymskie, gdyż przejdzie ono póŸniej do Franków. Inny mnich francuski - Abbn z Fleury, urodzo- ny ůok.oła 940 r., opawiadał, że w mładeœci słuchał w Pa- ryżu kaznadziei, we#ług którega w raku tysišcznym ma nastšpić koniec œwiata. Opisał też wzburzenie, jakie pow- stało w I.ntaryng w zwišzku z nastrojami a kańcu œwia- ta. W jednym z póŸniejszych Ÿródeł znajdujemy wzmiankę o Bernardzie z Turyngii, który gdzieœ #kało 960 r. pojawił się przed zgramadzeniem baronów, aby ogłosić im zbliże- nie się dnia astatecznega. Takich wypadków mamy do około 970 r. stasunik#wa wiele, wystšpiš one również i po roku tysišcznym, niemniej bezpoœrednia przed nim jak i bezpoœrednio po nim nie #aje się stwierdzić istnienia # Por. o tym - F. P 1 a i n e, Les preten,dues terreurs de 1'an mżtle. "R‚#ue des Questions Historiques", t. XIII, 1873 s. 145 n. ; St. Z a c h o r o w s k i, Legenda roku 1000. "Przeglšd QParszawski", 1922, nr I1, s. 218 n.; W. S u 1 i k o w s k a, Strach przed końcem œtużata u# roku 1000 u> œu#żetle literatury .historyczn.ej, ZNUŁ, nr 15, 1960, s. 23 n. ; H. F o c i I 1 o n, #p. eżt., s. 39 n. O innych objawach strachu końcoœwiatowe- go - C, E r d m a n n, En.dkażserglaube und Kreuzzugsge- dan.ke żm XI Jahrhu'ndert. Zeitschrift fr K.irchengeschichte, III Folge, t. 51, 1932, nr 3-4, s. 384 n. 92 93 silniejszych nastrojów końcoœwiatowych w Europie. Jest niezmiernie charakterystyczne, że nastroje takie powstawa- ły częstůo wówczas, kiedy panowały głody, epidemie, długo- trwałe wojny; stanowiły one w pewnym sensie protest przeciw beznadziejnoœci dnia dzisiejszego. Stšd nieraz ich znaczna popularnoœć wœród szerokich mas ludowych. Na- stroje takie zwalczał Koœciół. #darzała się jednak, że i wysocy przedstawiciele hierarchii koœcielnej publicznie z kazalnicy głosili tega rodzaju przekonania - tak właœ- nie czynił biskup Fl4rencji Rainer (1071-1113). Nic je-dnak nie wskazuje, aby tego rodzaju nastroje sze- rzyć się miały w Europie bezpoœrednio przed ro#iem ty- sišcznym - nie można więc sšdzić, jakoby przejšł się ni- mi młody Otta III i że vcnpłynęły #ne na jega postępowanie. 7 Otto III wyruszył w dalekš #rogę do Polski w otocze- niu sŸeregu znakomitych dostojników duch#wnych i œwiec- kich3#. Był wœród nich oblacjonariusz papieski imieniem 3# Otoczenie Ottona - por. St. Z a k r z e w s k i, op. cżt., s. 122 n. P. B o g d a n o w i c z, Zjazd, s. 50 n. Na marginesie wspomnijmy o hipotezie o słowiańœk#m po- chodzeniu patrycjusza Ziazona wysuniętej w: O. V. Ku- d r j a w c e w, Issledo'wanƒja po ƒstorƒƒ bałkano-dunajsicżch, oblastƒej 2t> pżerƒocl rżmskoj ƒn2pżerƒƒ ƒ statjƒ po obszczim pro- ble#n,anz drże'wnƒej ƒstoriƒ, Moskwa 1959, s. 130 - 137. O zjeŸ- dzie - Thietmar, 1. IV, c. 45--46, s. 203-209, przekład s. 202- 208 i G. L a b u d a, Materżał#, s. 246-257, oraz Annales Qued- Iinburgenses, s. 77; Annales HiIdesheimenses, s. 28; AnnaIes Ałtahenses Maiores, s. 16; Vita Meinwerci episcopi Paterbrun- nensis, MGH SS, t. XI, s. 109 (za AnnaIes HiIdesh.); AnnaIes Magdeburgenses, MGH SS, t. XVI, s. 159; Gesta Archiepisco- porum Magdeburgensium, MGH SS, t. XIV, s. 390 (za Thiet- marem, nieco akcentujšc niechętne oceny); Annalista Saxo, MGS SS, b. VI, s. 644 (za Thietmarem); GaII, 1. I, c. 6, s. 16- 21, przekład - Kronƒka Galla, s. 72-74 - częœE tych Ÿródeł cytujemy w tekœcie. O zjeŸdzie patrz - Wł. A b r a h a m, Organ.żzacja Koœcƒoła, s. 118 n.; s. 269 n.; M. Z. J e d I i c k i, Stosunek, s. 139 n.; t e n ż e, Thżetmar, s. 202 n., przypisy 240 n., :s. 262, przypis 66; G. L a b u d a, Stu-i.a, s. 237 n.; t e n ż e, Zagadni.enƒe su2#erenn,oœcƒ, s. 1052 ; Z. W o j c i e c h o w s k i, Studƒa, s. 78 n., gdzie daIsza Iiteratura. Patrz też C. E r d- m a n n, op. cit., s. 99 n.; A. J. C z a j k ow s k i, The Congress Rabert, człowiek stojšcy bardzo blisko Sylwestra II (miał on nadzór nad składanymi gapieżowi ofiarami), zapewne kardynał, Radzim-Gaudenty, już wyœwięcony na arcybis- kupa nowej metrogolii, oraz inni nie zmani nam z imienia duchowni. Przypuszczalnie jeszcze z Italii towarzyszył ce- sarzawi nowo mianawany patrycjusz Dedi-Ziazo, syn Dy- tryka i szwagier księcia Mieszka I. Niemal pewna jest obecnoœć w arszaku Ottonowym kanclerza państwa, arcy- bi#kupa-nominata kolońskiego Heriberta; znajdował się tam również biskug italski z Vicenzy Hieranim i inni. Być może, że po drodze przyłšczył się do orszaku kapelan księcia Henryka Bawarskiego - Tagino, póŸniejszy arcy- biskup magdeburski. Kiedy orszak przemierzał wschodnie ziemie gaństwa, dołšczali doń zapewne możni panowie z tych terenów, jak np. margrabia miœnieński Ekkehard. W pierwszych: dniach lutego Otto npuœcił już Ratyzbanę, w której był uroczyœcie godejmowany przez tamtejszega biskupa G‚bharda i przypuszczalnie księcia Henr#ka. Na- stępnie udał się przez #ytyce - tu witał cesarza biskup Hugo - do Miœni, "gdzie godejmowali go uzmczyœcie tam- tejszy biskup Idzi oraz margrabia Ekkehard". Droga Ottona wio.dła teraz ku granicom Polski, najpew- niej zrazu na Budziszyn, póŸniej ku półn,ocy aż do trasy prawadzšcej przez Mużaków - Trzebiel - Żagań - Iło- wę - Szprotawę do Głogowa. Thietmar po#aje, że przez kraj Milczan cesarz dotarł wraz z orszakiem do siedzib plemienia œlšskiego Dziadoszan, dakšd ksišżę Polski Bo- lesław wyjechał "z radoœciš na jega sp#tkanie". W Iłowie przygotowana zawczasu ikwaterę dla cesarza i jego orsza- ku. Przyjęcie, zgot,owane przez księcia dostojnemu goœcio- wi, było bardz# uroczyste. Nie znamy dokładnej marszruty cesarza przez ziemie palskie. Mażemy jedynie przypuszczać, że skierował się on do p#bliskieg# Głogowa, skšd szlakiem na Wschowę- of Gn,żezno wn the Year 1000. "SpecuIum", t. XXIV, 1949, s. 339 n. ; R. W e n s k u s, Brun von #7uerfurt und dƒe Stiftung des ErzbKstums Gnesn.en. Zeitschrift fr Ostforschung, t. V, cz. 4, 1956, s. 524 n.; P. B o g d a n o w i c z, Zjazd, passƒm. (nie zga- dzamy się z jego poglšdami). O sprawach koœcieInych patrz #ażne obserwacje Wł. D z i e w u I s k i e g o, Postęp# chry- etƒQ#izacjƒ za Mƒeszka, s. 64 n.; t e n ż e, Postępy chr#st2anƒ- zac#ż i proces, s. 31 n. 94 95 Swięciechawę - Ra#omicko - Koœcian ruszył dalej do Poznania, gdzie znajdawała się rezy#encja Chrabrega. Z Poznania wiadła prosta #roga przez Pobiedziska d# Gniezna. Przez całš dragę tawarzyszył cesarzowi Bolesław, najpewniej wraz z silnym addziałe#m drużyny. Thietmar w sławach #ełnych zachwytu mówi a przyję- ciu, jakiego cesarz daznał już u wrót Polski; Gall Anmnim w eparciu o palskš tradycję #warskš (a może i wczeœ- niejsze Ÿródło pisane) podał o nim wiele szczegółów. Bo- lesław - we#ług Galla - przyjšł Ottana "tak zaszczytnie i okazale, jak wypadało przyjšć #króla, imperat#ra rzym- skiego i tak wielkiego goœcia. Albowiem przedziwne wprost cu#a przyg#tawał na przybycie cesarza; najpierw szyki przeróżne rycerstwa, następnie ksišżšt rozstawił, jak chóry, na.abszernej rówminie, a p#szczególne, z osob- na stojšce szyki wyróżniała #dmienna barwa strnjów. A nie była to tania pstrakacizna byle jakich ozdób, lecz wszystka cokolwiek kosztowniejszega można znaleŸć u wszelkich ludów, g#yż za czasów Bolesława wszyscy rycerze i wszystkie #amy dwars#ie zamiast sukien lnia= nych lub wełnianych nosili płaszcze z delikatnych tkanin, a skór, nawet kosztownych, choćby były nawe, nie noszo- na na jego dworze, bez padszycia kasztownš tkaninš i bez złotogłowiu''. Gdy tylko cesarz Otto ujrzał upragniony gród - opo- wiada Thietmar - "zbliżył się doń basa ze słowami mad- litwy na ustach". Z wielkim szacunkiem został pawitany przez przebywajšcego podówczas w GnieŸnie biskupa Ungera, który wprawadził go tio koœcioła, "gdzie cesarz, zalany łzami, prosił œwiętego męczennika o wstawienni- ctwa, by mógł d.ostšpić łaski Chrystusowej". Mimo że w Ÿródłach moment dewacyjny padróży Otto- nawej wysuwany bywa niejedn#krotnie na czoła, chać maże i odgrywał on #użš rolę w planach samega cesarza, nie cesarskie modły stanowiły najważniejszš padówczas sprawę #la Polski. Thietmar padał, że p.o madlitwach u grobu œw. Wojcie- cha cesarz "utworzył zaraz arcybiskupstwo, zgadnie z pra- wem, jak przypuszczam, lecz bez zg.ady wymieni.oaieg# tyl- ko co biskupa (Ungera), którego #iecezja obejmawała cały ten kraj. Arcybiskupstwa to powierzył bratu wspamnia- n‚go męczennika Radzimawi i podporzšdkawał mu z wy- jštkiem biskupa poznańskiego Unger# następujšcych bis- kupów: kołobrzeskiego Reinberna, #rakowskiego Po#pana i wro#ławskiego Jana. Również ufundawał tam ołtarz i złożył na nim uro.czyœcie œwięte relikwie". Annalist# z Kwedlinburga pominšł milczeniem koœcielne postanůowienia zjazdu gnieŸnieńskiega, padkreœlił jedynie, że Otto przybył.da Polski w celu #ewocyjnym. Inaczej niecn póŸniejszy rocznikarz z Hildesheimu, czerpišcy materiały z zaginionych już współezesnych mu roczników niemiec- kich. Przeniósł on akcję zjazdu #do Pragi czeskiej, ale po- .dał wiadomoœć a utwarzeniu u grobu œw. Wojciecha arcy- biskupstwa i aż siedmiu biskupstw oraz e ustanawieniu arcybiskupem Ra#zima-Gaudentego. Nadmienił przy tym, że wszystlko stało się za zgadš papiegkš i na proœbę księcia Bolesława - werlług niego Bolesława II czeskiega. Nabo- miast Gall Anonim nie padał w ogóle żadnej wzmianki o utworzeniu w Palsce arcybisku#stwa. Tak więc najstar- szym Ÿródłem, które może stanowić #adstawę dla rekon- strukcji przebiegu wydarzeń, jest kronika Thietmara. Relacja kronikarza niemieckieg#, spisana w kilkanaœcie lat po omawianych wypadkach (ok. 1014), rlaleka jest ad bezstronnaœci. Pierwsze padejrzenia nasuwajš się, g-dy się czyta teikst kroniki o utwarzeniu.arcybiskupstwa "zg#odnie z prawem, jak przypuszczam". Thietmar dał tu wyrnz swomu pawštpiewaniu co da legalnoœci tegn aktu i pad- kreœlił to, mówišc o rzekamym braku zgody ze strany biskupa Ungera. Wiadomo, jak wielkš przeszkadš w two- rzeniu nowych: arcybiskupstw były sprzeciwy hierarchii duchownej, dotychczas sprawujšcej władzę nad rlanym terytorium. W tym czasie nie do pomyœlenia było stworze- nie arcybiskupstwa bez oficjalnega wyrażenia na ta zgody tego prze#stawiciela hierarchii koœcielnej, pad ktbrego władzę po...padało terytorium nowo powstajšcej metropolii. Gdyby więc biskup Unger wyraził stanowczy protest prze- : ciwko utwarzeniu arcybiskupstwa gnieŸnieńskiega - nie mogłoby ono powstać. Wobec tego mamy wszelikie dane, by pawštpiewać, czy w 4góle biskup Unger protestował. Na-, leży je.dnak uczynić przy tym jedno zastrzeżenie: Thietmar pisze swš relację o zjeŸdzie gnieŸnieńskim z punktu wi- #dzenia interesów i pretensji Mag.deburga. Wbrew rzeczy- wistoœci ad samego goezštku uważał on biskupa Ungera za sufragana magdeburskieg.o i rzekomy protest z jego 96 # 7 # Bolesław Chrobry strony miał stanowiE wyraz obrony praw Magdeburga dn polskiej prowincj i koœcielnej., Z tych samych też względów Thietmar uważał Ungera za biskupa diecezjalnego. Zdawał sobie bowiem sprawę, że gdyby napisał prawdę - nikt z czytelników nie uwie- rzyłby mu, że Unger był zależny #d Magdeburga, a nie, jak zwykle w takich wypadkach, od papiestwa. Stšd sfał- sz.owani‚ przez kronikarza opisu koœcielnych postanowień zjazdu, sfałszflwanie w imię interesów archidiecezji mag- deburskiej. W ponad sto lat po Thietmarze te same myœli #pOdchwycš również inni dziejopisarze z kręgu arcybiskup- stwa magdeburskiego. Aby udowodnić swe prawa do pol- skiej archidiecezji, podniosš dawne zastrzeżenia Thietmara i nagiszš bez ogródek, że fundacja gnieŸnieńska powstała "nielegalnie", wbrew protestom zarówno biskupa poznań- skiego - sufragana Magdeburga, jak i samego arcybisku- pa magdeburskiego. Ale sš to już dalsze dzieje. Tak więc brak gadstaw, aby sšdzić, że utworzenie arcybiskupstwa gnieŸnieńskiego naruszało w jakikolwiek sposób prawa archidiecezji magdeburskiej i było aktem nielegalnym z punktu widzenia ówczesnego prawa. Niewštpliwie jed- nak Unger mógł sięů czuć uraż.ony z powodu pominięcia go przy fundowaniu pierwszego arcybiskupstwa w Polsce. On wprowadzał Ottona III dn katedry, on witał go w GnieŸnie, ale g#y przyszło do abrad - nie on został arcybiskupem, a metropolia pawstała nie w Poznaniu, lecz w GnieŸnie. Wydaje się, że zarówno cesarz Otto, jak i Bo- lesław starali się dać mu choć częœci#wš satysfakcję nie podporzšdkowujšc go arcybiskupstwu. Wyłšczenie to było zapewne dożywotnie. Utworzono także biskupstwo w Kołobrzegu. Stšd miano czuwaE nad prowƒdzeniem akcji chrystianizacyjnej wœród Pomorzan. Panadto zapewniało ono sprawniejsze rzšdy Polski nad nowo przyłšczonymi terytoriami. Biskupem die- cezji rostał Niemiec imieniem Reinbern38, człowiek - jak się wydaje - wszechstronnie wykształcony i dobrze przy- gotowany do objęcia tej odpowiedzialnej placówki. Bisku- pem krakowskim został niejaki Poppo, zapewne również s O Reinbernie - Thietmar, 1. VII, c. 72, s. 57I i w nimej- szej pracy, rozdz. VIII ; o innych biskupach por. M. Z. J e d- 1 i c k i, Thietnzar, s. 208, przypisy 248 n., gdzie podana dalsza literatura. Niemiec, #tóry sprawować miał rzšdy w nowo przyłšcz#nej do państwa polskiego Małopolsce; wrocławskim żaœ Jan, nieznanego pachodzenia. Granice biskupstw nie zostały dokładniej okreœlone. Nie mamy, jak sšdzę, żadnych pod- staw, by przyja'nawać, że na ziemiach golskieh istniały w tym czasie jakieœ inne biskupstwa prócz tu wymienio- nych. Iloœć biskupstw podana przez rocznikarza hildes- heimskiego nie odgawiada rzeczywistoœci ż noku tysišcz- nego. Pokrywa się ona ze stanem faktycznym z czasów póŸniejszych, kiedy to redagowana była owa za#isk#, bšdŸ też jest půoznyłkš, polegajšcš na #doliczeniu do biskupstw polskich z roku tysišcznego dwóch biskupstw czeskich, w zwišzku z przeniesieniem przez rocznikarza wydarzeń do Pragi. Utworzenie polskiej prowincji koœcielnej stanowiło wy- darzenie doniosłej wagi, zarówno dla ugruntowania nie- zależnoœci Koœcioła polskiego, jak i #dla umocnienia aut#- rytetu państwa Bolesławowego na arenie międzynaro- d#wej. Postanowienia koœcielne nie wyczerpujš całoœci uchwał zjazdu roku tysišcznego. Zjazd gnieŸnieński stanowił bo- wiem punkt zwrotny w dotychczasowych stosunkach mię- dzy państwem polskim a cesarstwem. Zostały one wówczas oparte na nowych zasadach prawnyćh. ródła współezesne bšdŸ nieco póŸniejsze niewiele mówiš o "œwieckich posta- nowieniach" zjazdu. Thietmar relacjonujšc wydarzenia gnieŸnieńskie gominšł milczeniem wszystkie zmiany w do- tychczasowym układzie stosunków polsko-nie1'nieckich i dopiero w innym miejscu dał upust swej wobec nich niechęci. "Niech Bóg wybaczy cesarzowi, iż trybutariusza uczyniwszy panem..."39 Nieco więcej, nie bez wyraŸnego niezadowolenia, gowiedział zazwyczaj skšpy w słowach racznikarz kwedlinburski, który zanobował, że Bolesław ofiarował cesarzowi wsganiale dary oraz czynsz pieniężny, ten jednak zrezygnował z tego wszystkiego, bowiem "przy- był nie go to, aby brać, lecz po to, aby dawać i modlić się" u grobu męczennika. Rocznikarz z Hildesheimu nic o tym wszystkim nie wspamniał, omówił jedynie postanowienia koœcielne, #odobnie i inne póŸniejsze, zależne od niego Ÿródła. # Thietmar, 1. V, c. 10, s. 263. 98 gg Pozostaje jeszcze relacja Galla An#nima. Według niego Ott.o miał.oœwiadczyć, że nie należy Bolesława księci#zn nazywać lub k#mesem, "lecz wypada chlubnie wynieœć go na tron !królewski i wywyższyć koronš. I z#jšwszy #e swej głowy diadem cesarski włożył go na głowę Bolesława na przymierze przyjaŸni i za choršgiew triumfalnš dał mu w #arze gwóŸdŸ z krzyża Pańskiego z włóczniš œw. Mau- rycega, za co w zamian ofiarawał mu Bolesław ramię œw. Wojciecha. I tak wielkš nwego dnia złšczyli się miłoœciš, że cesarz mianował ga bratem i współprac#wnikiem ce- sarstwa i nazwał go przyjacielem i sprzymierzeńcem na- radu rzymskiego. Ponadto też odstšpił jeg# władzy oraz jego dostojników wszystko to, cn w zakresie zaszczytów koœcielnych należało do cesarstwa w królestwie polskim, a także w innych podbitych już przez B#lesława krajach barbarzyńców #raz w tych, które gadbije w przyszłoœci. Układ ten zatwierdził Sylwester przywilejem œw. rzym- s#iego Koœcioła". Uważa się zazwyczaj, że wartoœć relacji Gallawej pod- nosi fakt, że kronikarz wykorzystał Pasję œz#>. Wojcżecha. Zaginiony żyw#t œwiętego - spisany zapewne niewiele po roku 1000 - musiał zawierać opis wy#arzeń zjaz#u, auto- rem jego był praw#dopo#obnie œw. Brunon z Kwerfurtu4o. Nie jest to jednak pewnik i można by chyba nawet bronić poglšůdu, że takiej Pasjż w ogóle nie było. Na podstawie przekazu Galla Anonima możemy się za- stanowić, na czym polegała zmiana stosunków między ce- #rstwem a Polskš w roku 1000. Otóż władca Polski był dotychcz,as obowišzany do płacenia cesarzowi trybutu, do- starczania posiłków wojskowych i pojawi.ania się na dwo- rze niemieckim na cesarskie wezwanie itd. Stan ten uległ teraz #nianie, zo#tały rozluŸnione wigzy zależnoœci Polœki od Niemiec, skoro Bolesław stał się już nie "sługš cesar- stwa", lecz jego "współpracownikiem", "przyjacielem" # St. K ę t r z y ń s k i, O zagżn,żony7n. ży2Uocże œ2v. Wojcżecha. Odbitka z t. XLIII, RAU, Kraków 1902, s. 3 n.; G. L a b u d a, Œ'w. Wojcżech, s. 93-94; t e n ż e, Studża, s. 243 n.; odmiennie R. W e n s k u s, Bru#, passżm; t e n ż e, Studżen zur Hżsto- risch-Polżtżschen GedankenT,oelt Bruns von Querfurt, Mn- ster - K"ln 1956, s. 216 n. Por. A. F. G r a b s k i, Gall Ano- nżnz o SeLencjż ż Prusach. "Rocznik Olsztyński", t. II, 1959, s. 10-12, gdzie daisza literatura; P. B o g d a n o w i c z, Zjazd, s. 53 n. i "sprzytnierzeńcem narodu rzy.rrtsl#ego". Otto zreżygnował w GnieŸnie z trybutu, bynajmniej nie jednorazowo, władca Polski nie musiał już od tej pory pojawiać sig n.a każde ce# sarskie wezwanie na jego dworze - stał się suwe#rennym mon.archš w ramach istniejšcej struktury œwiata feudalne- go. Nie znaczy to, by całkowicie zniknęła zależnoœć pań- stwa polskiego od cesarstwa, ale kształtowała się ona te- raz na innych podstawach. Polska stała się równoprawnym członem ogólnochrzeœcijańskiego "odnowiónego" casarstwa ottoniańskiego, nie uzależnionym od panów niemieckich czy króla niemieckiego, lecz podległym wŁadcy rzymskiego im- peratora, w myœl,programu, który wyrażały owe wyliczone przez miniaturzystę monachijskiego "prowincje". W roku 1000 przyznano Bolesławowi w GnieŸnie tytuł "suweren.a w ramach cesarstwa" - jak to trafnie okreœfił ostatnio G. Labuda. O jakiejœ calkowitej, w nowożytny sposób ro- zumianej suwerennoœci państwowej Polski nie było i nie m#gło być wówczas mowy4l, Opisane przez Gall# Anonima obrzędy złożyły się na ry- tuał tego doniosłego wydarz#nia. Gall Anonim mówi o ko- ronacji, co jednak x-e odpowiada praw#e, o czym œwiad- czš zarówno starania Chrobrego o koronę bezpoœrednio po roku tysišcznym, jak i sama jego koronacja dokonana dopiero pod koniec życia. Gal1 Anonim wspomina jeszcze o przekazaniu Bolesławowi przez cesarza tych praw, jakie rprzysługiwały imperatorowi w zakresie godnoœci koœciel- nych w Polsce i w krajach, które zdobędzie zia poganach. W tych szasach o;bsadzanie stolic biskupich dokonywano drogš inwestytury panujšcego, po czyrn dopiero następo- wały akty koœcielne - konsekracja biskupia i introniza- cj#. Przywilej inwestytury mieli jedynie władcy suweren- ni, w ograniczonym ówczesnym rozumieniu tego słowa. Cesarz Otto n,adał go Bolsł,awowi właœnie w czasie zjazdu gnieŸnieńskiego. Była to prosta konsekwencja paprzednich #postanowień. Równoczesne #eczenie się przez Ottona uprawnień do- #t G. L a b u d a, Zagad#żenże sutverennoœcż, s. 1052; P. B o g- d a n o w i c z, Zjazd, s. 59 n. idzie naszym zdaniem o wiele za daleko w swych domysłach. Nie godzimy 5ię też z poglšda- mi naszego recenzenta - S. Z a b i e ł ł o, Chrobry a Renova- tƒo Im.perii., #iM, t. XIV, nr 11-12, 1964, s. 227-229. Do spra- ;wY wrbcimy na innym miejscu. 100 1 Q1 tyczšcych organizacji koœcielnej w Polsce i w krajac# pog;ańskich podbitych przez Polskę oraz w tych, które zo# stanš podbite (chodziło zapewne o Prusy), było zn.acznyxn wyróżnieriem Bolesł.awa i #publi#znym podkreœleniem jego zasług misyjnych. Oczywiœcie działo się to wszystko pod wrażeniem niedawnej œmierci œw. Wojciecha. Uroczystoœci gnieŸnieńskie przebiegały wœród hucznych bie5iad, zorganizowanych na dworze księcia polskiego. Bolesław - według Galla Anonima - urzštiził "praw- dziwie królewskże i ces.arskie !biesiady". Dwór polski długo podtrzyznywał tradycję, jak tn ksišżę "każdego dnia wszy- stkie naczynia i sprzęty zmieniał, zastawiajšc coraz to inne i jeszcze więcej kosztowne. Ukończywszy wreszcie biesia- dy, nakazał czeœnżkom i stolnikam z#brać ze wszystkich stołów z trzech dni złote i sr#brne naczynia, bo żadnych drewnianych tam nie miano, mianowicie kubki, puchary, misy, czarki i rogi i #fiarował je cesarz.owi w celu uczcze- nia go, nie zaœ jako dar ksišżęcy. Komornikoxn zaœ ro# kazał podobnie zebrać rozcišgnięte tkaniny i obrusy, dy- wany, serwety, ręczniki i cokolwiek użyte było do nakry- cia i zanieœć to w#zystko do komory cesarskiej. Na,dto także wiele innych podƒrował naczyń, mianowicie złotych i srebrnych rozmaitego wyrobu, pł.aszcze zaœ różnego ko- loru,ů ozdoby niewidzianego dotšd rodzaju, kamienie dro- gie, a tego wszystkiego tak wiele ofiarował, że cesarz tak niezmierne dary uważał za cuda. Poszczególnych zaœ jego ksišżšt tak okazale obdarował, że z przyjaznych zrobił ich sobie najprzyjaŸniejszymi. Leez któż zdoł,a wyliczyć, ile i jakich darów dał,p#edniejszym, gdy.nawet żaden z nie- zmiernie licznej służby nie odszedł bez podarunku"! Uroczystoœci gnieŸnieńskie nie trwały długo, zap#wne trzy - cztery dni. Szczęœliwyzn zbiegiem okolicznoœci mo#emy podać ich przybliżonš datę. Pomiędzy 7 a 15 mar- ca roku tysišcznego kzncelaria cesarska wystawiła doku- ment dla biskupa Vicenzy w Italii opatrzony datš: "Dƒało się (przed Idami) w Sklawanii, w mieœcie Gaerni (GnieŸnie), gdzie spoczywa ciało błogosławionego męczen- nika Wojciecha"42. Otto bawił więc w GnieŸnie w piez'w- szej ;połowie marca, a po zakończeniu wszystkich uroczy- stoœci wraz ze swym otoczeniem "wesoło z wielk.ixni dara- mi powróci# do siebie" - jak powiada Gall Anonim. 4# MGH, Diplomata, t. II, nr 349. III. U PROGU gRYZYSU (1000 - 1 1 miałe zamierzenia Ottona III niejeden raz spotykały się ze sprzeciwem w Niemczech. Teraz jednak wywyż- szenie człowieka, który jeszcze tak niedawno był wasa- lem niemieckim, obudziło niechęć i wrogie wobec Otto- na nastroje wœród wielu panów wscho.dnioniemieckich. Tymczasem cesarz przybył do #lagdeburga, gdzie po krótkim odpoczynku przystšpił do rozpatrywania spraw, które zajmawały go od dawna i wymagały jego osobistej interwencji. Pierwszš z nich był konflikt z arcybiskupem magdeburskim Gizylerem, który po objęciu archidiecezji przeprowadził bezprawne zniesienie biskupstwa meztse- burskiego, zajmowanego #rzezeń do tej pory. Sprawa ta już od 997 r. była wielokrotnie ro?sšdzana, ale Gizyler zawsze umiał jakoœ wykręcić się od nieprzychylnych dlań wyroków. Opieranie się arcybiskupa woli cesarza nie by- łoby możliwe, gdyby nie atmosfera niechęci, z jakš odno- t Zagadnienia przedstawione w niniejszym rozdziale zostały zasygnalizowane w moim artykułe: Wojny państwa polskżego przecżwko agresji feudató# 'nie#'nieckich t.# lata.ch 1003 - 1005. "Studia i materiały do historii sztuki wojennej", t. III, 1956, s. 286 n., oraz krótko - w pracy Polska sztuka #.vojenna, rozdz. VI, szerzej w artYkule: Geneza u#ojen polsko-ni:e7rtt.eckich #a poczštku XI t.#2eku. "Studia i materiały", t. V, 1960, s. 458 - 476. Pod pewnym wzgłędem analogicznie traktuje stosunek Bolesława Chrobrego do walki Henryka II o tron niemiecki P. B o g d a n o w i c z, Co #n,ożna 2U#dedukoz.vać z kronik% Thi,etmara? Ważny fragnzent z dziejó2u pa'no2vania Bolesłau>a " Chrobrego, "Nasza Przeszłoœć, t. X, 1959, s. 71 n., t e n ż e, Z#ard, s. 126 n. 103 sili się panowie wschodnionienzieccy do swego władcy. 2a- wistnym okiem spoglšdali óni n,a wywyższenie Bolesła- wa, drażniły też Sasów obyczaje, które Otto wprowadzał na swym dworze. "Cesarz, chcšc wskrzesić w rvaszych czasach dawny rzymski obyczaj, który prawie zupełnie wysze#ł z użycia - pisze Thietmar - czyzził wiele taikich #zeczy, które różni różnie oceniali. I tak z#siadał sam je- den przy półokršgłym stole na #niejscu wyższym ad in- nych..."# PrzepaœE między dworem cesarskim, p##nami i ma- rzeniami politycznymi młodego Ottona a poglšƒami i in- teresami panów wschodnioniemieckich zruacznie się pogłę- biła. Nie rokowało to dla imperatora dobrych na_dziei. Tymczasem dwór wraz z licznym arszakiem skierował się z Saksonii do Akwizgranu (był tam już 19 #naja). Thietmar nic nie mówi, czy Bolesław towaa'zyszył Otto- nowi dalej, czy tylko do Magdeburga. Bliski tym wypad- kom rocznikarz kwedlinbuz#ki pisze, że ksišżę przybył aż do dalekiego Akwizgranu, gdzie 'znajdował się grób Karola Wielkiego. W Akwizgranie koronowano wielu władców; był on miejscem, do którego Otto żywił szczegól- ny sentyment. Był tam dwuk!rotnie w roku 997, 12 paŸ- d#ernika ofiaro#ał katedrze różne dary "# czeœć, któ- rš żywi do œwiętej ;pamięci swego poprzednika Karola" jako st#ego wzoru - #isał w wystawionym wówczas do- kumencie3. O symbolicznym znaczeniu "grodu Karola" - Akwiz- granu - œwiarlczy apowiadanie, zanotowane #przez fran- clzskiego kranikarza. Richer w swojej Historżi Francjż pisze, że kiedy c Otto II bawił w Akwizgranie, król francuski Lotariusz (954-986) napadł nań, by go pojmaE. Otto uciekł, Francuzi zaœ opanowali pałac cesar#ki. "Orła z bršzu, którego ufundował Karol Wieiki (i umie#cił) na wierzchołku pałacu (rycerze Lotariusza) odw#ócili ku wschodowi. E##owie bowiem obracafi go w kierunku Thietmnr, ł. VI, s. 47, s. 211, przekład s. 210; por. R. Folz, Le souvenżr et la l‚gende de Charlemagne dan.s 1'Empżre Ger- manżque medż‚val, Paris _1950, s. 69 - 70, 84 n.; t e n ż e, L %d‚e, s. 79 - 81; R. R. B e z z o 1 a, op. cżt., s. 258 - 263 ; Z. Wojciechownki, Studia, s. 117 - 118. g MGH Diplomata Ottonis III, 1893, s. 257; por. R. F o ł z, Le souve#ir, s. 77. zachodnim, aby tym najsubtelniej zaznaczyć, że #onnica ich, jak będzie chciała, będzie bić Gallów". Nieco inaczej o tym samym wydarzeniu apowiada Thietmar4. W roku tysišcznym wiózł Otto III do bazyliki akwiz- grańskiej relikwie œw. Wojciecha, które utrzymał w ƒarze ad Bolesława Chrobrego. Takie sa,xne przeznaczył również .dla małego, ufundowanego przez siebie,`rzymskiego ko- œciółka położonego na wyapie Tybru. Dzisiejszy koœciół San Bartolomeo all'Isola, przebudowany w XVII stuleciu, był miejscem przechowyw#nia tych relikwi aż do czasu ostatniej wojny5. Wróćmy jednak do Akwizgranu. Otóż nie tylka 4fiaro- wanie relikwii było celem podróży młodego imperatora do tego rniasta. Tamtejsza bazylika kryła tę pasjonujšcš ta- jeznnicę, że spoczywało w niej ciało wielkiego Ka#ola, za- łożyciela chrzeœcijańskiego cesarstwa n.a. zacho.d>ie, tego, którego myœl œwiadornie i konsekwentnie podejmował właœnie Ott#. W wiekach œrednich wierzono, że wielcy wodzowie, bo- haterowie i władcy żyjš także po œmierci. Według ów- czesnych pojęć anarły współdziałał # żywymi zza grobu, zn,ał ich sprawy, o których donosili mu aniołowie, intere- sował się nimi, co, więcej - niekiedy 4sobiœcie interwe- niował na ziemis. Przebieg aktu otwarcia grabu Karola Wielkiego,przez Ottona III zrvamy z kroniki italskiego klasztoru w Nova- lesa spisanej w latach.1037 - 1050, przekazu Thietmara7 oraz interpolaćji we francuœkiej kronice Ad‚mara z Cha- bannes. Zmarłego znaleƒono na tronie z insygniami wła- dzy: według współczesnych pojęć insygnia te zachowywały swš moc, dostojeństwo i władzę, jakš sy,mbolizowały 4 R i c h e r, Hżsto2re de Fran,ce (888 - 995), wyd. R. L a- t o u c h e, II, Paris 1937, I. III, c. 91, s. 88; Thietmar, 1. III, c. 8, s. 119 - 121, przekład s. 118 - 120. b E. M ƒ 1 e, #tudes sur les ‚glżses romażnes. L'empereur Otton.111 ... Rome et 1es ‚glżses du X-e sżŠcle, R‚vue des Deux Mondes, 1937, wrzesień; H. F o c i 11 o n, op. cżt., s. 149 - 150. B Por.: H. D e 1 e h a y e, Les l‚gendes hagŸographżques, Bru- xelles 1955, s. 151 n. # Chronicon Novalicense MGH SS t. VII, s. lOG - przekład w: M. H. S e r e j s k i, Karol Wżelkż na tle s2#ożch czasó'w #Varszawa 1959, s. 343 - 344; Thietmar, 1. IV, c. 47, s. 211, przekład s. 210; analiza w: R. F o 1 zr Le souven2r, s. 87 - 93. 104 105 niegdyœ w ręku żyjšcego monarchy. Ubierajšc szczštki zznarłego cesarza w biale szaty, obcinajšc mu p.aznokcie, zabierajšc jako relikwię jego złoty zšb czy też, jak pisze inne Ÿródło, krzyż, który miał na piersiach, nawišzywał Otto z Karolem mistyczny kontakt. Mładzieniec, na które- go skroni spoczywała korona œwiętego cesarstwa rzym- skiego, szukał przy grobie swego wielkiego p#przednika tej siły, której mu tak bardzfl brakowało. Interpolator kroniki Ad‚mara z Chabannes, piszšc w końcu XI lub na #oćzštku XII w. o otwarciu grobu Ka- rola Wielkiego, podał niezbyt prawdopodobnš wieœć o tym, że cesarz przesłał złoty tron imperatora Bolesławowi Chro- bremu w zamian z.a relikwie œw. Wojciechae. Francuski autor, wiedzšc coœ o przek#azaniu owych relikwii do bazy- liki akwizgrańskiej, chcšc lepiej podkreœlić znaczenie tego faktu i ogromnš wartoœć ofiarowanych przez cesarza szczštków polskiego męczennika, musiał dokomponowaE jakiœ cenny równoważnik - rekompensatę udzielonš Bo- lesławowi przez Ottona. Cała opowieœć o tronie Karola Wielkiego posłużyła mu do podkreœlenia waloru relikwii œwiętego Wojciecha, którego życie poprzednio niezbyt œciœle opisał. Wspominaliœmy już, że jest prawdopadabme, choć nie- pewne, iż Bolesław Chrobry towarzyszył ces.arz4wi aż do #amego Akwizgranusa. Być może on i jego przyboczni byli œwiadkami tej podniosłej uroczystoœci, œwiadkami jednak stojšcymi rr.a uboczu, skoro wiadomo, że tylko czterech ludzi weszło do samego grobowca. Niebawem rozeszły się drogi Ottona i Bolesława. Ksišżę powrócił do swego kraju, cesarz zaœ ruszył przez Alpy na Południe. Krótkotrwała nieobecnoœć cesarza we Włoszech umożli- wiła tamtejszej opozycji ponowne podniesienie głowy. W Neapolu, Gaeta, Salerno, Amalfi i Capui miejscowi możni starali się zrzucić jarzmo niemieckie. Niespo#ƒe- s Ad‚#n,ar de Chabannes, Chronique, wyd. J. C h a v a n o n, Paris 1897 s. 154. O tej interpolacji patrz St. K ę t r z y ń s k i, O zagƒniony7n. żywoci.e, s. 14 n.; G. L a b u d a, Œ2.v. Wojc%ech, s. 97 - 98; Z. W o j c i e c h o w s k i, op. cit., s. 199 - 200; por. A. F. G r a b s k i, Polsku w legendzie karoliński.ej, RH, t. XXVII, 1961, s. 56 - Iiteratura. Przekład fragmentu- M. H. S e r e j s k i, Karo1 Wvelki, s. 344 - 345. sa P. B o g d a n o w i c z, Zjazd, s. 115 - 119 znów idzie na- szym zdaniem zbyt daleko w domysłach. wanie dla cesarza podczas jego pobytu w Rzymie 11 lu- tego 1001 r. wybuchło tam groŸne powstanie przeciwk# Niemcom. Rozpoczęła się długotrwała walka: Otto zdołał ujœ‚ z Wiecznego Miasta, œcišgnšł nowe posiłki z Niemiec, by w grudniu podjšć nowš wyprawę na Rzym, do któ- rego nie było mu już dane dojechać9. Tymczasem w ziemi sasl#ej zaszły nowe 7miany. Po od- jeŸdzie cesarza przybraŁa na sile fala niezadowolenia. Miej- sce konfliktu z Gizylerem zajšł teraz poważny zatarg między arcybiskupem mogunckixn Willigisem a biskupem Bernwardem z Hildesheimu rr.a tle jurysdykcji n,ad klasz- torem w Gandersheim. Oba te zatargi przyczyniły się do umocnienia opozycji antyottoniańskiej. W Saksonii zaœ za- wišzał się spisek przeciwko imperatorowi. Doskonale o tych wydarzeniach poinformowany kr4nikarz merse- burski pisze: "nasi ksišżęta i grafowie, nie bez wiedzy bi- skupów, uknuli wielki spisek przeciw niemu (Ottonowi- A. F. G.) i zabiegali w tym celu o pomoc u księcia Hen- ryka, jeg# #óŸniejszego następcy"lo. Spisek poparło wielu możnych kraju. Byli wœród nich zapewne Bernard I ksišżę saski (973 - 1011), który póŸ- niej stanie po stronie Henryka Bawarskiegoll, Lotar, pan saskiej Marchii Północnej (985 - 1003), być może t:akże arcybiskup Gizyler oraz niektórzy z jego #ufraganów. Niezadowoleni możnowładcy zwrócili się "o pomoc" do księcia Henrvka, parr.a B.awarii, syna Henryka Kłótnika, przedstawiciela bawarskiej li'nii #odu Ludolfingów. Już sam ten wybór wskazuje, że spiskowcy mieli szerokie plany: chodziło im najprawdopodobniej o zrzucenie z tronu młodego cesarza. Ale wbrew oczekiwaniom ksišżę nie po- 9 Cały powyższy opis według Thietmara, 1. IV, s. 48, s. 211, przekład s. 210; Annales Quedlinburgenses, s. 68; Thangmari Vita Sancti Bernwardi, PL, t. 140, kol. 410 - 416, 420; por. R. Holtzmann, op. cit., s. 367 n.; L. M. Hartmann, Gescjaichte Italiens, t. IV, cz. 1, Gotha 1915. lo Thietmar, I. IV, c. 49, s. 213, przekład s. 212; por. Z. W o j- c i e c h o w s k i, Stud#ża, s. 86, 101. il Istnieje sprzeczrroœć między przekazami Thietmara (1. V, c. 4 s. 253, przekład s. 252), według którego ksišżę Bernard miał sprzyjać Ekkehardowi, a relacjš Adalbolda (Vita Heinrici Imperatoris, P'L, t. 140, c. 9, koI. 92). Adalbold powiada, że Bernard nie pretendujšc sam do korony sprzyjał raczej Hen- rykowi. Wydaje się, że można Adalboldowi dać wiarę, nie zaœ Thietmarowi, jak przyjšłem w pracy Geneza, s. 463. 106 107 parł tych #lanów, nigdy też dotychczas nie Toœcił pretensji do korony. Rachuby panów saskich, że Henryk stanie na ich czele, #pełzły na niczym. Wieœć o spisku dotarła nie- bawem do przebywajšcego wcišż w Italii Ottona, ten jed- nak, złożony ciężkš chorobš, nie zdołał już podjšć żad- nych kroków, aby ukar'ać insurgentów. 2 24 stycznia 1002 r. w niewielkiej miejscowoœci Paterno, odległej zale.dwie # 40 kilometrów od Rzymu, zmarł bez- potomnie młody, 22-letni cesarz Otto IIIl2. Dwór cesarski przez #ewien czas musiał tę tak ważnš nowinę utrzymy- wać w tajemnicy, aż zdołano zebrać wojsko, które aniało eskortować ciało do Niemiec. Kiedy zwłoki imperatora przewożono z Paterno do Werony, aby następnie pnzepra- wić się przez Alpy, otoczenie z#rłego musiało zachowy- wać wszelkie œrodki ostrożnoœci. Z ledwoœƒš udało się uniknšć nieprzyjaznych zaczepek ze strony Longobardówl3. Opozycja północnowłoska od razu dał;a znać o sobie, wnet też że#znš koronš longobardzkš koronować się bę- dzie w Pawii margrabia Ivrei - Arduin (15.II.1002 #.) po- ,pierany przez znacznš częœć nzożnych. Nie tylko w Italii północnej zrzucano zwierzchnoœć nie- rnieckš. I w Rzymie podniosła teraz głowę opozycja Kre- scencjuszów, którym udało się #panować władzę w Wiecz- nym Mieœcie. Smierć cesarza spowodowała też duże za- mieszanie w samych Niemczech. Ksišżę bawarski Henryk, dowiedziawszy się o niej, wyruszył naprzeciw orsz,akowi wiozšcemu ciało anarłego i wszelkimi sposobami usiłował skłonić esko#tujšcych je dostojników, aby udzielili rnu swego puparcia w dšżeniu do tronu. Nie trzeba dodawać, że pretensje te nie były bez#sadne. Obok ciotecznego brata Ottona III - księcia Ottona #rynckiego- # Thietmar,1. IV, c. 49, s. 213, przekład s. 212; por. P. B o g- d a n o w i c z, Zjazd, s. 120 n., gdzie o okolicznoœciach tego wy- darzenia. # Thietmar, 1. IV, c. 50, s. 213-214, przekład s. 212-214; Rodulphi Glabri Historiarum Libri V, PL, t. 142, I. I, c. 4, kol. 622; Adalboldi Vita, c. 7, kol. 91; Thangmari Vita, c. 39, kol. 422. (978 - 1004) był Bawarczyk jedynym krewniakiem #m#r- łego, mogšcym pretendować do korony. Henryk IV był bowiem jedynym żyjšcym potomkiem założyciela dyna- stii, Henryka I Pt:asznika w linii męskiej. Wykorzystał ;przewagę, jakš uzyskał dzięki temu, że orszak żałobny #šgał przez terytorium jego księstwa, przejšł zwłoki Ottona i zmierzał do zorganizowania pogrzebu, aby wy- stšpić na nim jako następca zmarłego imperatora. Z tru- dem udało się Henrykowi zawładnšć wszystkimi insyg- n#mi władzy cesarskiej niezbędnymi do koronacji. W Augsburgu, gdzie rezydował sprzyjajšcy Henrykowi biskup Zygfryd, z rozkazu Bawarczyka w bazylice œw. Afry uroczyœcie pochowano wnętrznoœci Ottona III, zaœ ksišżę uczcił ten fakt nadaniem na rzecz koœcioła. Następ- nie odprawiwszy częœć orszaku, udał się wraz z ciałem zmarłego do Neuburga nad Dunajem, zamierzajšc eskor- tować je aż do samego Akwizgranu. Coœ jednak stanęło temu na przeszkodzie, skoró ksišżę za rLamowš swego szwagra Henz-yka z Luksemburga zrezygnował z pierwot- nych planów i "odprawił zwłoki na miejsce ich przezna- czenia, żegn.ajšc każdego z przytomnych". Henryk musiał sobie wówczas zdawać sprawę, że droga do korony nie jest dlań bynajmniej otwarta. Coraz to nowe trudnoœci skłaniały go do zaniechania prób zawład- nięcia siłš ciałem zmarłego. I tak rniał nad konkurentami do tronu tę wielkš przewagę, że zdołał zapewnić sobie #osiadanie wszystkich insygniów ko#onacyjnych. Mimo to pretensje do korony zgłosili te# i inni kandydaci. Skoro tylka wieœć o œmierci Ottona III dotarła do Sak- son, możni panowie tego kraju zjechali się we Frohse- dworcu królewskim, położonym na iewym brzegu Łaby, blisko miejscowoœci Sch"nbeck, aby rozważyć sprawę wy- #oru nowego króla. Przybyli tutaj: arcybiskup magde- burski Gizyler ze swymi sufraganami, ksišżę Bernard I sas#, margrabia saskiej Marchii Północnej - Lotar, Miœni - Ekkehard, pan saskiej March Wschodniej- Gero II oraz wielu innych ganów, nie wymienionych z imienia przez kronikarza. Wœród zgromadzonych zazna- #yła się poważna różnica zdań. Margrabia Ekkehard usi- łował #rzeforsować swš kandydaturę do korony, co spot- k#ło się z 4strym sprzeciwem sparej częœci zebranych. #etendent do tronu był jak najœciœlej zwišzany z Otto- 108 109 nem III i za jego to właœnie panowania doszedł do wiel- kiego znaczenia w państwie. M#rgrabia był osa'biœcie za- angażowany we wschodniš politykę cesarza, tę właœnie, która wzbudziła tyle niechęci u innych panów wschodnio- niemieckich. Nic więc dziwnego, że mogli oni upatrywać w koronacyjnych zamierzeniach margrabiego zapowiedŸ kantynuacji pofityki ottoniańskiej tak na południu, jak i na wschodzie p.aństwa. Nie mogło to odpowiadać wszyst- kim spoœród tych, którzy przybyli na zjazd do Frohse. Ekkehard miał w.dodatku pomiędzy zebranymi cały sze- reg potężnych wrogów - arcybiskupa Gizylera, margra- biego Lotara i wielu innych. Margr.abia Lotar "wycišgnšł arcybiskupa i lepszš (meliorem) częœć możnyeh (tj. bardziej wybitnych panów - A.F.G.) na tajnš rozmowę i mama- wiał ich, aby zobowišzali się przysię#'š, że nie wybiorš ani zbiorowo, ani pojedynczo nowego #'óla i władcy przed odbyciem zgromadzenia w Werli". Niechęć.clo Ekkeharda była tak silna, że - jak mówi Thietmar - wszyscy, z wyjštkiem samego rnargrabiego miœnieńskiego, wyrazili zgodę. Ekkehard zaœ "niezado- wolony z tego, że odroczono na j#kiœ czas jego wyniesie- nie na najwyższš godnoœć w państwie, tymi wybuchnšł słowy: #,Margrabio Lotarze! Dlaczego mi się przeciwsta- wiasz?K Na to ten odpowiedział: #,Czyż nie widzisz, iż u twego wozu bnak czwartego koła?K" Była to zapowiedŸ walkil4. Jednakże nie wszyscy, którzy sprzeciwili się kandyda- turze Ekkeharda, tak jak na przykład Bernard saski, po- pierali Henryka Bawarskiego; arcybiskup Gizyler skłaniał się raczej ku wysunięciu na tron księcia Herznana Szwab- skiego. Z drugiej strony wiadomo, że obok wrogów mar- grabia Ekkehard miał także i licżnych zwolenników. Na- leżeli do nich: biskup Arnulf z Halberstadtu (996 - 1023), Bernward z Hildesheimu (993-1022) i Retar z Paderbor- nu (983 - 1009), graf Zygfryd wraz z synami Zygfrydezn i4 Thietmar, 1. IV, c. 52, s. 215, przekład s. 214 - 216. O Ekkehardzie - R. H o 1 t z m a n n, op. cżt., s. 305, 308, 325, 342, 345 - 346, 361 - 363, 381, 385 - 389, 392 n.; R. K " t z- s c h k e, Die Anf"nge der Markgrafschaft Meżssen, w dziele zbiorowyxn: Meżssnżsch-S"chsische Forschungen, wyd. R1. Li p- p e r t, Dresden 1929, s. 51; A. F. G r a b s k i, Ge#eza, s. 462 - 463. i Bennonem z Northeim, panowie Henryk i Udon z Kal- tenburga, rycerze Herman i Atolf, wreszcie komornik ce- sarski Erzninold. Thietmar powiada, że Ekkehard mi#ł po swojej stronie hrabiów wschodnich z nielicznymi tylko wyjštkamil5. Zd#- nie to jest oczvwiœci# przesadne, nżemniej jednak wydaje się nie ulegać ż#dnej wštpliwoœci, że jakkolwiek we Frohse wielu przeciwstawiało się pretensjom margrabiego, ta byli również i tacy, którzy chętnie widzieliby go na tronie królewskim. Przypuszczano, że wystšpienie Lotara przeciwko Ekkehardowi było spowodowane jego ambi- cjami zdobycia władzy monarszejls. Poglšd ten jest cał- kowicie bezpodstawny. Był on zagorzałym zwolennikiem kanrlydatury Henryka Bawarskiego w Saksonii, sam zaœ nie mógł.bynajmniej liczyć na k;oronę niemieckš. Otóczenie zmarłego cesarza wraz z arcybiskupem Heri- bertem wysunęło kandydaturę do tronu księcia Herma- na II szwabskiego (997-1003) męża Gerbergi - siostry Rudolfa III, króla Burgundii (993 - 1032). Takie były za- mierzenia tych, którzy eskortowali zwłoki cesarza w dro- dze do Akwizgranu. W Kolonii orszak żałobny został po- witany' przez arcybiskupa, który eelebrował uroczystoœci zwišzane z pogrzebem. Trwały one od 31 marca do 5 kwietnia. 4 kwietnia orszak przybył do Akwizgranu, a w niedzie?ę Wielkanocnš zwłoki Otton.a spoczęły w pre- zbiterium koœcioła NMP - obok grobu Karola Wielk:egal#. Skoro tylko uroczystoœci pogrzebowe zosta#y zakończone, zgromadzeni panowie opowiedzieli się za kandydaturš księcia Hermana II, który niebawem wystšpił do otwartej walki z władcš Bawarii. Hermana popierali mo2ni nad- reńscy, duża częœć episkopatu, wreszcie jego liczni wasa- lele.Natomiast potężny sšsiad, ksišżę Teodoryk, władca Górnej LotaryngŒi (97á - 1027), sam po kšdzieli prawnuk Henryka I Ptasznika, zajšł stanowisko wyczekujšce, n:e angażujšc się czynnie po ż:adnej ze stron. Zdaniem Adal- bolda sprzyjał on raczej kandydaturze Bawarczyka. Tak #5 Thietmar, 1. V, c. 7, s. 257, przekład s. 256. lB M. Z. J e d ł i c k i, Thżetnzar, s. 216, przypis 276. !# Thietmar, 1. IV, c. 53, s. 217, przekład s. 216. s Thietmar, ł. IV, c. 54, s. 219, przekład s. 218; por. Adal- boldi Vita, c. 9, kol. 91 - 92. I10 111 więc wiosnš 1002 r. pretensje do tronu zgłosiło aż trzech kandydatów. Niewštpliwie najwięcej szans miał Henryk Bawarski. Aby zapewnić sobie spokój we własnym księstwie oraz poparcie możnych bawarskich, które mogło być bardzo cenne w walce z konkurentami, musiał ksišżę poczynić szereg zabiegów politycznych. Otto Karyncki łatwo zrezy- gn.ował ż pretensji do karony i żadowolił się jedynie obietnicš otrzymania w lenno Karyntii, która wraz z po- siadanymi jeszcze od roku 995 marchiami Verony i Friulu stanowiłaby trzon jego rozległego państwa. Z kolei musiał Henryk zapewnić sobie poparcie Henryka ze schweinfurtu z rodu Babenbergów, margrabiego bawarskiej Marchii Północnej, pana potężnego i majšcego wielu stronników. Syn zmarłego w roku 980 grafa Bert:olda ze Schwein- furtu, który sprzyjał Ottonom w ich walce z ksišżętami #awarskimi, z niechęciš spoglšdał na plany Henryka IV. Dlatego też Bawarczyk obiecał mu po zdobyciu władzy nadanie w lenno całej Bawarii; nie myœlał jednak zapewne o wykonaniu tega tak poważnego zobowišzania. Margrabia uwierzył pięknej obietnicy i poparł Bawarczyka w jego walce o tronl9. Polityka księr.ia Henryka wobec Ekkeharda zmierzała w dwóch kierunkach. Po pierwsze - starał się pozbawić margrabiego jego sojuszników spoza granic kraju; po dru- gie zaœ - różnymi sposobami usiłował pozyskać dla siebie sprzyjajšcych Ekkehardowi możnych saskich. Z margra- biš Miœni już od dłuższego czasu zwišzany był ksišże Bo- lesław III Rudy, władca państwa czeskiego (999 -1003, zm. 1037). Henryk zdołał go sobie łatwo pozyskać, tak że Bolesław III "sprzyjał księciu Henrykowi"2o. Ekkehard utrzymywał również przyjaeielskie stosunki z Bolesławem Chrobrym, z którym wszedł nawet w bliżej nie znane zwišzki rodzinne (może przez Emnildę?). Byłoby jednak błędem sšdzić, że Bolesław Chrobry był do ostatka wier- nym sojusznikiem margrabiego, jak to niejednokrotnie przyjmowano w literaturze naukowej. Autor monografii o Bolesławie Chrobzym, Stanisł;aw # Thietmar, 1. IV, c. 14, s. 269, przekład s. 268; por. A. F. G r a b s k i, Geneza, s. 464. Thietmar, 1. V, c. 7, s. 257, rzekład s. 256 ł. V c. 11 s. 265, przekład s. 264. #krzewski, już dawno wysunšł przypuszczenie, że "Hen- ryk prawdopodobnie na poczštku bezkrólewia (tj. bezpo- œrednio po œmierci Ottona III - A.F.G.) porozumiewał się z Bolesławem i przyrzekł mu częœć ziem posiadanych #rzez Ekkeharda (Łużyce i Milsko?)". Chociaż koncepcja ta nie zyskała uznania w nauce polskiej i przeciwstawiło się jej cały szereg badaczy - Widajewicz, Grodecki, Woj- ciechowski, Jedlicki, Mitkowski, a ostatnio Meysztowicz2l to jednak - jak się zdaje - posiada ona wszelkie podsta- wy. Potwierdzajš jš bowiem dalsze wypadki, #przedstawio- ne w kronice Thietmara. W połowie 1002 r. Bolesław za- jšł Łużyce i Milsko, za zgadš Henryka; panowie sascy, gdy się n tym dowiedzieli, zaniechali wszelkich kroków wojen- nych i uznali księcia pnlskiego za prawego władcę tyeh ziem. W tymże roku, 24-25 lipca, na zjeŸdzie w Merse- burgu ni#kt nie kwestionował polskiego panowania na tym terytorium. Nie kłamał więc Thietmar, gdy mówił, że Bolesław ucieszył się na wieœć o œmierci margrabiego Ekkeharƒa. Po dokonaniu szczegbł.awej analizy Ÿródeł dochadzimy jdo następujšcych wniosków: 1. Wiosnš 1002 r. rloszło po- między Henrykiem a Bolesławem Chrobrym do porozumie- nia czy może układu. Było to wtedy, kiedy ksišżę bawar- ski zamierzał rozpaczšć otwartš walkę z margrabiš Miœni. 2. Porozumienie to było skierawane przeciwko dotychcza- sowemu przyjacielowi Bolesława - Ekkehardowi. Trudno jeƒnak przypuszczać, aby ksišżę bawarslki z#ołał uzysknć od Bolesława coœ więcej ponad zgodę na zerwanie przy- jaznych stosunków z panem Miœni i udzielenie przez to poparcia w walce Henryka o tron. 3. W zamian za to #t St. Z a k r z e w s k i, Okres do schyłku X11 w., w: Histori.a polityczna Polski, E#cyklopedia Polska PAU, t. V, cz. I, Kra- ków 1920, s. 48; por. t e n ż e, Bolesla#w, s. 194. Patrz też- J. W i d a j e w i c z, Su#iętopelk MoraT.uski a Boleslat,o Chrobr#, Katowice 1946, s. 15; R. G r o d e c k i, Dzieje Polski œrednio- 'urćecznej (wespół ze St. Z a c h o r o w s k i m), I, Kraków 1926, s. 65; Z. W o j c i e c h o w s k i, Studr,a, s. 101, 120; M. Z. J e- d ł i c k i, Thiet#n.ar s. 258, 262, w przypisku; J. M i t k o w- s k i, D2vie en#.endacje w kronice Thietmtira, Zeszyty Naukowe Uniwersytetu Jagiellońskiego, Seria Nauk Społecznych, Histo- ria, I, 1955, s. 131 n.; W. M e y s z t o w i c z, Wspólczesny t.a%ze- runek, s. 2 n. Por. szczegółowš krytykę w mej pracy - Gene- zaů, s. 464 - 468, gdzie odsyłacze do Ÿródła, ktbre tu pominięto. 112 8 - golestaw Chrobry Polska otrzymywała #d Henryka, jako od przyszłego króla niemieckiego, ziemie Łużyc i Milska, tj. sporš częœć Marchii Miœnieńskiej i częœć Marchii Wscho#niej. Dla Henryka układ z Bolesławem miał pierwszorzędne znaczenie. W ten sposób został wyeliminowany z walki o tron jeden z najp#tężniejszych sojuszników Ekkeharda. Opłacono to ofiarš, #tóra nic właœciwie Henryka nie k.osz- towała, gdyż przyrzeczone Chrabremu terytoria należały do samego margrabieg4 Miœni i margrabiego Gerona II. Między bajki należy włożyć papularny w polskiej lite- raturze hist4rycznej poglšd, jakoby Bfllesław Chrobry za- myœlał o osišgnięciu dla siebie korony cesarskiej, a sam ponoć do ostatka miał być wierny politycznej koncepcji zmarłego Ottona. Władca Polski był realistš politycznym, starał się wyk.orzystywać każdš sytuację i okazję, jaka się nadarzała. Był zbyt przewidujšcym politykiem, aby sšdzić, że popieranie nierealnego pragramu pfllitycznego, programu, który miał coraz to więcej przeciwników, ma- gło dać Polsce jakiek#lwi#k korzyœci. System układów i porozumień (z Henrykiem ze Schwein- furtu, Ottůonem Karynckim, B:alesławem III Rudym i Bo- lesławem Chrobrym) miał Henrykowi Bawarskiemu umo- żliwić walnš rozprawę z Ekkehardem. Ostateczna decyzja o stanowisku możnych wschodnioniemieckich miała jed- nak zapaœć, jak wiemy, na zjeŸdzie wyborczym w Werli, rl.okšd zjechali się panowie œwieccy i duchowni z całego księstwa. Przybył też i Ekk-ehard wraz ze swymi stron- n#kami. Jeszcze przed zjazdem Lotar z wujem Rykbertem potajemnie udali się do Bambergu i zawarli porozuznienie z Henrykiem Bawarskim. "Wkradł się w łaski księcia"- powia#a Thietmar o margrabim Lotarze - i za sprawš Henryka ze Schweinfurtu zdołał nawet uzyskać pewięk- szenie swego lenna. P#noć z inspiracji Lotara wysłał Henryk do Werli jedneg# z rycerzy "do swoich krewnia- czek, sióstr Zafii i Adelajdy (córek Ottona II), i do wszyst- kich ksišżšt państwa, którzy tam się zjechali. Ten wy- łuszczył wszystkim zebranym treœć swegv poselstwa i obiecał liczne korzyœci tym, iktórzy. pomogš jega panu w osišgnięciu korony. Całe zgnoma.dzenie adpowiedziało mu raraz j#dnogłoœnie, że Henryk pawinien #panować z poparciem Chrystusa i na mocy prawa dziedziczenia i że wszyscy got#wi sš spełnić każde jego życzenie. Po- twierdzili to następnie padniósłszy do góry prawice"22. 1Jl#żna sšdżić, że dla Bawarczyka tLuże znaczenie miało stanowisko #bu wspomnianych przez Thietmara córek #Ottona II, a sióstr zmarłega cesarza, Adelajdy, opatki w klaœztorze w Kwedlinburgu (# !1045), i Z#fii (t 1039), przeciwniczki biskupa Bernwarda z Hildesheimu, której po œmierci Gerbergi (1001) za sprawš Bawarczyka przy- padło opactwo Gandersheim. Zapewne było ono cenš po# parcia kandydatury Henrykowej. Wolna nam też mieć za- strzeżenia co do jednomyœlnoœci wyboru, # której tak pi#knie powiada Thietmar. Wiad#mo bawiem z tego sa- mego Ÿrƒdła, że Ekkehard wraz ze swymi stronnikami nie był obecny, kiedy przedstawiano pro#p.ozycje Henry!ka. A więc - odbył# się wtedy właœciwie tylko zgromadzenie przeciwników Ekkehardůowych, nie zaœ wszystkich p#nów wschodnioniemieckich. Obok Ekkeharda znajd#wali się również jego zwolennicy, jak biskupi Arnulf i Bernward oraz niektórzy pan-owie œwieccy. Margrabia dowiedziawszy się o wszystlkim, po krótkim namyœle p#wzišł decyzję połšczenia się z Hermanem II szwabskim, który właœnie wystšpił do walki z Henrykiem, aby tym łatwiej wspól- nie pokonać tegůo p#tężnego rywala. Dlatego też wyruszył niebawem na Zachó.d23. Zapewne jeszcze w Werli wyznaczył margrabia zjazd swych stronników do Duisburga, gdzie zamierzał adbyć z nimi walnš naradę wójenn-o-politycznš. Tymczasem w Hildesheimie dawny zaufany Ottona III, biskup Bern- ward, przyjšł go prawdziwie p# królewsku, jak monarchę, lecz margrabia wkrótce ruszył w dalszš drogę do Pader- bornu. Tutaj także zrazu powitano go z atwartymi rękami. Gdy jednak do miasta doszła wieœć, że zjazd w Duisburgu najpewniej się nie oůdbędzie, ponieważ Ekkeharda opuœcili jego stronnicy, nawet biskup Retar #ał mu adczuć swš niechęć. Z Paderbornu przyjechał margrabia da Nort- heim, gdzie na zamiku przebywał dawny jego druh i przy- jaciel Zygfryd z dwoma synami. Zgotawan.a mu tu uro- czyste przyjęcie, ale i Zygfryd nie zamierzał stawiać na przegranš kartę. W głęl#okiej tajemnicy #oniesiono Ekke- # Thietmar, 1. V, e. 3, s. 251 - 253, przekład s. 250 - 252. # Thietmar, 1. V, c. 4, s. 253, przekład s. 252. 114 115 hardowi, że pan zamku wraz z synami Zygfrydem i Ben- nonem nraz grafami z Kaltenburga - Henrykiem i Udo- nem - zamierzajš targnšE się na jego życie. Dzięki ostrożnoœci margrabiego przygotowana nań za- sa#zka nie powiodła się, a po wyruszeniu w dalszš drogę orszak Ekkeharda był w każdej chwili gotowy do walki. Tym, którzy mu towarzyszyli, mógł, jak się z...aje, ufać. Gdy Ekkehard stanšł na popas w Ph"lde, w nocy 30 #wietnia 1002 r., spiskowey zdołali wreszcie asišgnšć swój cel. Ekkehar#, "kierly nadszedł wieczór, spożył wie- czerzę i udał się na spoczynek z kilku innymi do drewnia- nego domostwa. Reszta jego licznego #rszaku spała w sš- siedniej œwietlicy. KietZy sen zmorzył mocno zmęczonych, wtargnšł znienacka o...dział nieprzyjaciół i obudziwszy wrzawš wielkš margrabiego, zmusił go do zerwania się z łaża. Margrabia podsycił ogień rzucajše weń szaty i co tylko miał pad rękš, po czym rozbiwszy okno stworzył dogodnš pozycję nie dla swej obrony, lecz raczej dla zaa- takowania go przez nieprzyjaciół, czego jednak w rlanej chwili nie mógł przewitlzieć. Radł zaraz trupem przetC drzwiami rycerz Herman i spieszšcy z dworu na pamoc swemu panu Atolf, obaj waleczni i wierni aż do œmierci. Raniony został prócz tego komornik cesarski Erminold. Walczył jeszcze sam Ekkehard, mšż chwałš okryty w po- koju i na wojnie, gdy nagle Zygfry# (z Northeim) silnym uderzeniem włótzni złamał mu kręgi u szyi i zwalił go na ziemię. Na witiok pa.dajšcego margrabiego zbiegli się wszyscy szybko, odcięli mu głowę i - co haniebne- obrabowali trupa. Stało się to 30 kwietnia. Po.dokonaniu tej nieludzkiej zbrodni mordercy odeszli uszczęœliwieni i przez nikogo nie atakowani. Ci bowiem, którzy znajdo- wali się w œwietlicy, tchórzem porlszyci, ani nie pomůogli swemu panu w potrzebie, ani nie starali się pomœcić go po œmierci"24 Dla Henryika Bawarskiego morrl w Ph"lde był jeszcze jednym szczeblem na drodze tto tronu. Mord w Ph"l#e nie był zwykłym osobistym porachun- kiem, jakich w tych burzliwych czasach było przecież wiele. Thietmar doskonale zdawał sobie sprawę, #to był właœciwym inicjatorem zamachu. Dlatego też wszelkixni Thietmar, 1. V, c. 255 - 257, przekład s. 254. sposobami starał się wmówić w czytelnika, że Henryk Bawarski nie maczał w tym palców. Opowia#ał więc o różnych tlrugorzędnych zatargach sugerujšc, że właœ- nie one przyczyniły się #o tragicznej œmierci margrab‹ego. Mówi o asobistym konflikcie Ekkeharda z panami z Kal- tenburga i o obrazie, jakiej miał się on #opuœcić wobec sióstr Ott#na III w Werli, co ponoć do żywego oburzyłfl Sasów. Thietmar końc2y wywody znamiennym zdaniem: "To tylko wiem, że gdyby margrabia chciał wytrwać w pakorze, byłby pozostał oz#obš królestwa, ratunkiem ojczyzny, nadziejš #la tych, co mu los swój powierzyli, postrachem wrogów i w ogóle najdoskonalszym człowie- #iem"25. Ekkeharda, jednego z pierwszych panów cesarstwa, zgu- biła ta sama żš#za wła.dzy, która głównego spraweę jego œmierci zawioƒła na szczyty tronu cesarskiego. Wszystko zatem szło po myœli Henryka Bawarskiego. Na poczštku czerwca ksišżę z arcybiskupem Willigisem w otoczeniu orszaku biskupów, bawarskiego i wschodnio- frankońskiego rycerstwa przybył #-o Wormacji, aby po przeprawie przez Ren koronować się na ikróla w pobliskiej Moguncji. Zagnodził mu ůdrogę Herman Szwabski z woj- skiem złożonym z Alamanów, Alzatczyków i częœciowo Franków, zmuszajšc go #a ebrania innego szlaku. Skiero- wał się więc Henryk ku wschodowi, da Lorseh (koło Ben- sheim), następnie szybko przeprawiwszy się przez rzekę pad Moguncjš wkroczył do tego miasta. Tam licznie zgro- madzeni panowie bawarscy, wschodniofrankońscy i górno- lotaryńscy okrzyknęli go ikrólem, go czym 6 czerwca 1002 r. odbyła się uroczysta koronacja, celebrowana przez sętizi- wego, zasłużonego #la cesarstwa arcybiskupa Willigisa. "Z k.olei złożyli mu hołd lenny i uzyskali jeg# łaskę ksiš- żęta frankońskiej i mozelskiej krainy" - pisze Thietmarzs. Siły drugiego pretendenta, Hermana szwabskiego, wy- raŸnie słabły, zwłaszcza że potężny jego sšsiad, ów "mšt _ przezorny" - jak powiada kronikarz - Teadoryk Lota- ryński przychylił się ostatecznie do zwycięskiej kanůdyda- tury Henryka. Zaraz po koronacji ...awniejszy ksišżę Ba- # Thietmar, 1. V, c. 7, s. 257, przekład s. 256. s Thietmar, 1. V, c. I1, s. 267, przekład s. 266; por. Adal- boldi Vita, c. 10 -11, kol. 92. 116 117 warii Henryk IV, teraz król niemiecki Henryk II, najechał na ziemie Herznana, #o czym udał się do Frankůonii i Tu- ryngii. Wszę#zie, gdzie przejeż.dżał, składano mu hołdy. 3 Smierć Ekkeharda niewštpliwie ułatwiała Chrobremu opanowanie terytoriów pogranicznych, przyrzeczonych księciu przez Heńryka. Jednoczeœnie mord w Ph"lde był wyrazem powstania nowego układu stosunków p#litycz- nych w Niemczech, w wyniku przychylenia œię panów sas- kich na rzecz kandydatury Henryka. Łużyce i Milsko, o których jeszcze na wi.osnę była mowa w pertraktacjach z Henrykiem, znalazły się heraz we władaniu nawych so- juszników Bawarczyka. W Werli pan-owie sascy musieli uzysikać ad niego jakieœ abietnice, oo #o poparcia ich dš- żeń politycznych, inaczej nie mogliby pogodzić się z utratš na rzecz Polski tak ważnych ziem pogranicznych. Na wieœć o wydarzeniach w Niemczech, w tym samym czasie, kieůdy Henryk kierował się na zachód, Bolesław zor- ganiz#wał wyprawę zbnojnš, która gdzieœ z #kolic Krosna nad Odrš (bšdŸ też z.pogranicza œlšskiego, może z rejonu Żagania) skierowała się którymœ ze znanych szlaków (na Gubin - Chociebuż - áobry Ług bšdŸ na Żagań- Iłowę - Mużaków - Gródek - Libenwerda) na ziemie łużyckie. Tak to "zebrawszy wojsika (Bolesław) zajšł na- tychmiast całš marchię Gerona z tej strony Łaby #raz gród Budziszyn wraz z przyległoœciami, dokšd wysłał na- przód #blężników"27. Z tego krótkiego zdania kronikarza do#wiadujemy się, że wojsko zajęło ziemie po Łabę, a więc opanowało Łu- życe. W ten sposób Polacy zagarnęli prawie połowę marchii Genona II (993 -1015). Częœć wojsk polskich zo- stała prawdopodobnie rozlokowana w grodach, reszta zaœ uůderzyła na gród nadłabski - Strzałę (Strehla), który p. Thietmar, I'. V, c. 9, s. 259, przekład s. 258. O szlakach or K. P i e r a d z k a, Zwišzki handlowe Łużyc ze #lšskiem 'w da#,unych 2viekach. "Sobótka", t. IV, 1949, s. 90 oraz wymie- nione niżej, przypis 30. Zmieniam tu nieco poglšd wyrażony w pracach: Polska sztuka, s. 93; Geneza, s. 472. zdobyto. Następnie częœć armii Bolesława skierowała się na Budziszyn, zapewne z rejonu Łaby, starym szlakiem na Kinspórk (K"nigsbrdk), Kamjenc (Kamenz), wi#dšcym dalej na Zgorzelecze. Na czele postępowały oddziały spe- cjalne, ktƒrych zadaniem było obleganie grodu. Przybyły one porl Budziszyn, zanim jeszcze nadcišgnęła reszta po- stępujšcych za nimi addziałów. Bardzo prawd#podobne, że częœć armii, kierujšca się ku połu#niowi, wyruszyła dopier.o po zakończeniu #ziałań nad Łabš. Gród budziszyńskiz9 leżał na wysokim, prawym brzegu Sprewy, na wzgórzu wznoszšcym się ponad 200 m nad poziomem morza. Był ƒoskonale umocniony, przygotowany do wytrzymania długotrwałego oblężenia. Knonikarz nie mówi, czy w #roku 1002 niemiecka załoga Budziszyna sta- wiała Polakom jakikolwiek opór. Można sšdzić, że na terenie marchii zmarłego niedawno Ekkeharda panowało wówczas bezhołowie i zapewne nie było ikomu nrganizo- wać obrony, zwłaœzcza że zajęcie grodu nastšpiło praw- dopadobnie bardzo szybko, i to na skutek porozumienia z Bawarczykiem. s K. P i e r a d z k a, Zu#ic‡zki, s. 90 ; E. S e e 1 i n g e r, Ges- chichte der Stadt L"bau u#d ihrer U%n.gebun.g, Neues Lausit- zischer Magazin, t. 97, 1921, s. 98; G. H a t z, Zur #n.żttelalterli- chen Mnzgeschżchte der Niederlausitz bżs zunt. Begżnn des 14 Jahrhunderts, Hamburger Beitr"ge zur Numismatik, t. II, cz. 8, 1954, s. 270 n. i mapa nr 3 na końcu tomu; A. F. G r a b- s ls i, Geneza, s. 471. # W. F r e n z e I, Grundzge eżner Frhgeschichte von 932 - 1213, w: 1000 Jahre Bautzen, Bautzen 1933, s. 17 n., 71, 78; H. K n o t h e, Zur "ltesten Geschichte der Stadt Bautzen bżs zu#n, Juhre 1346, Neues Archiv fr S"chsische Ge- schichte und Altertumskunde, t. V,1884, s. 76 n.; F. S c h w a r z- b a c h, Geschżchte der Kollegżatskżrche und des Kollegintsstif- tes St. Petri zu Bautzen i%n. Mittelalter, Neues Lausitziches Magazin, t. 105, 1929, s. 80 - R4; W. F r e n z e I (wyd.), Bi1- derhandbuch zur Vorgeschichte der Oberlausitz, Bautzen 1929, s. 146 (plan) ; ostatnio J. B r a n k a ć k - J. K n e b e 1, Hro- dŸżœ#a serbskżch kn'cjono2#, pon2nżkż naœich prjedoz.unikou#, Bu- dyœin (1958), s. 37 ń. Omówienie badań archeologicznych pro- wadzonych w ostatnich latach w Budziszynie: J. K n e b e I, Zur 1'or-und Frhgeschżchtsforschung im Kreis Bautzen von 1945 bżs 1560, Letopis Instituta za Serbski Ludospyt, Reihe B, Heft 7, Budyœin 1960, s. 306 - 311, gdzie bogata bibliografia. O znaczeniu áudziszyna w stosunkach polsko-niemieckich patrz: W. S e m k o w i c z, Geografżczne podsta#y Polskż Chro- brego. Odbitka z KH, Kraków 1925, s. 19 - 21. 118 #19 Tymczasem główne siły Bolesława postępowały w górę Łaby, w kierunku warowńej Miœni. Władca Polski zamie- rzał najwi#oczniej ukoronować swš wyprawę zajęciem tego ważnego grodu. "Jako nadłabski przyczółek m#stowy - pisze Władysław SeQnkowicz - położony na skrzyżowaniu najważniejszych tam dróg - jednej wiadšcej wzdłuż Łaby, drugiej su- chym szlakiem lessewym z zachodu na wschód, stanowił gr-d miœnieński klucz do całej południowej Słowiań- szczyzny połabskiej, jaik i przede wszystkim do Czech"3o, # W. S e m k o w i c z, Geografżczne podstawy, s. 19ů por. o znaczeniu grodu: Wł. B o r t n o w s k i, Odra - N#sa w s#- stemże obronnym Polskż pżer#wszych Pżastów. Odb. z "Bello- ny", Warszawa 1949, s. 12; A. F. G r a b s k i, Geneza, s. 470 - 471 # t e n ż e, Wojn#, s. 4 - 5. O szlakach handlowych i gos- podarczym znaczeniu grodu por. K. P i e r a d z k a, Zwišzkż, s. 90 - 91; A. W i e s k e, Der Elbhandel und dże Elbhandel- Opanowanie Miœni umożliwiało utrzymanie władzy nad całym Milskiem i kontrolowanie ważnych dróg: jednej wio#šcej ku Czechom, drugiej zaœ łšczšcej Lipsk przez Budziszyn z Polskš. W niewielkiej odległoœci biegły rów- nież ważne drogi do Polski - na Żagań oraz Dobry Ług i Chociebuż. Dlatego też można z całš pewnoœciš powie- dzieć, że Miœnia, największy gród na tym terenie, posia- dała pierwszorzędne znaczenie strategiczne. Nie kończy się na tym jej rola. Wiadomo bowiem, że już w X w. Łaba stanowiła ważny szlak handlowy, który łšczył porto- we miasta nadmorskie z Saksoniš, Turyngiš, a jego o#nogi wiodły dalej na Łużyce, w kierunku Polski, a także na Cze- chy. W Miœni znajdowała się przystań rzeczna, tutaj też być 7noże już w tym czasie była komora celna. Przez Miœ- spolitżk bis zum Begżnn des 19 Jahrhunderts, Beitr"ge zur mitteldeutsehen Wirtschaftsgeschichte und Wirtschaftskunde, t. 6, Halbers'tadt 1927, s. 15, 18, 41 (bardzo istotne); W. Lip- p e r t, Cottbus als Kn,otenpunkt von Handelstrassen im 14 Ja- hrhundert, Niederlausitzer Mittheilungeń, t. III, 1894 s. 75 - 77. 75 - 77, Na terenie Miœni prowadzone sš obecnie badania archeolo- giczne, z których sprawozdania ogłaszane sš w Ausgrabungen und Funde. Patrz: W. C o b 1 e n z, 8#7gberg Meżssen, Ausgra- bungen, t. III 1958, s. 327 n.; t e n ż e, Burgberg Meżssen und Burg#ard Zehren, Acta V Intern. Kongress fr Vor- und Frhgeschichte im Hamburg (dla mnie niedostępne) ; t e n ż e, Ausgrabungen, auf dem Burgberg Meissen, Ausgrabungen, t. V, 1960, nr 2, s. 89 n. i inne, zwłaszcza tegoż autora: Boles2au# Chrobry żn Sachsen. und dże arch"oLogischen #luellen. "Slavia Antiqua", t. X, 1963, s. 249, n., gdzie znajdujš się najnow- sze informacje o wynikach badań archeologicznych, prowadzo- nych w miejscowoœciach zwišzanych z dziejami wojen polslso- niemieckich za Bolesława Chrobrego. Ze starszych prac o utworzeniu marchii miœnieńskiej piszš m.in.: W. L i p p e r t, Die Aufrżchtung der deutschen Her#schaft im MeisseneT Lan- de 929, w: Meżssn.isch - S"chsische Forschungen, pod red. W. Lipperta, Dresden 1929, s. 9 n.; R. K"tzschke, Die Anf"nge der Markgrafschaft Meżssen, tamże, s. 26 n.; ost#tnio G. L a b u d a, F7agmenty, s. 123 n., 188 n. Zainteresowania Polski posiadaniem Miœni w poczštku XI w. nie należy tłumaezyE jedynie względami wojskowymi, jak czynili to W. S e m k o w i c z, op. cżt., s. 19, oraz A. F. G r a b- s k i, Polska sztuka #ojenna, s. 206 - 207. Trzeba zwróƒE uwagę na handlowe znaczenie Miœni w wymianie tranzytowej z Czechami, a także i Polskš. Na niektóre aspekty tsgo proble- mu zwraca uwagę A. W i e s k e, Der Elbhandel und die Elb- handelspolitżk bis zum.Begżnn des 19 Jahrhunderts, s. 15, 18. 120 121 Plan wczesnoœrednżowiecznego grodu t.u Mżœnż #.vg TN. Coblen- za: 1 - gród, 11 - podgrodzże, 111 - mżejsce targo'we, IV - V - zabudo2Ua z XII #., A - katedra, B - n.a#starszy gród, C - most (ok. 1200 r.) nię, w której krzyżowały się szlaki han#lowe biegnšce wzdłuż i w poprzek Łaby, przechorlziły liczne towary, prze#e wszystkim zaœ transporty ryb, soli, zboża oraz win. Zroaumiałe więc, że posiadanie tega ważnego węzła han- dloweg# i strategicznego, poza bezpieczeństwem ze strony sšsiada, #awało również i znaczne korzyœci materialne. Miœnia, położona na terytorium słowiańskiego plemienia, nie.dawno dopiero padbitego przez margrabiego Ekke- harda, wznosiła się na #kalistym wzgórzu. Gróti otoczony był wodš, tak że bardzo trudno było doń podejœć ze strony wschodniej. Na podgr.adziu zamieszkiwali Słowianie, mię- #zy innymi także i wietnicy, słowiańska służebna ludnoœć wojskowa, padporzšdkowana niemieckiej załodze grod# wej31. W Miœni znajdował się już w tym czasie nowy pan, syn margrabiego Ekkeharda - Herman, który wraz z matkš Swanhildš grzybył do grůodu niebawem po pierw- szym czerwca tegoż raku. Pewnego dnia, kie#y żnaczna częœć niemieckiej załogi wyszła z grodu pa paszę dla koni, mieszkańcy podgrodzia po... wo#zš Guncelina z Kucken- burga32, brata zmarłego margrabiego, ad strony wschfld- niej bramy, w rejanie zamieszikałym przez wietników, u#erzyli na gród. Thietmar powiada, że Bolesław usiłował "gotajemnie przekupić pieniędzmi Miœnian", aby w ten sposób pozy- skać Miœnię ƒla siebie. Owa materialna "zachęta" ze stro- ny polskiego księcia dotyczyła jednak raczej #rganizatora wy#arzeń, Guncelina, który być może rozdzielił nieco gro- sza między ca abrotniejszych wojowników, za poparcie go w walce # spa#ek po bracie. Zrozumiałe, że udzielenie 31 O wietnikach por. H. Ł o w m i a ń s k i, Podstal.uy gospo- darcze formowania sżę państz.v, s. 209; M. Z. J e d 1 i c k i, Thżetmar, s. 261, przypis 58, A. F. G r a b s k i, Polska s#tukn, s. 48, gdzie dalsza literatura. Por. też K. P i e r a d z k a, Zagadnżenże grodów ż wc#esnoœrednżo#żecznej orga.nżzacjż gro- do#wej u Sto2#ian północno-zachodnżch. Pamiętnilc Słowiański, t. IV, 1954 (wyd. 1955), s. 300. Zwróćmy uwagę, że oba grody, które były w tym czasie obielstem zabiegów Bolesława, znaj- dujš się na szlaku "strata antiqua" (stara droga) wiodšcym z Lipska - K. P i e r a d z k a, Zwżšzki, s. 90, gdzie dalsza literatura, zwłaszcza prace H. M u n d t. 3a M. Z. J e d 1 i c k i, Thżetmar, s. 260, przypis 57. O Kuc- kenburgu - P. G r i m m, áże Vor- und Frlageschżchtlżchen Burg2#"le der Bezżrke Halle und Magdeburg, Berlin 1958, s. 43 n. i in. pomocy Guncelinawi mogła być dla Bolesława niezmiernie korzystne, dlatego kœišżę mógł rzeczywiœcie maczać palce w zamieszkach w Miœni. Mieszkańcy gadgradzia w#arli się przez wschodniš bramę #o gmdu, zabili jednega z pozostałych tam rycerzy niemieckich - Becekana, po czym rzucili się #o damów mieszkalnych, obrzucajšc je kamieniami i domagajšc się wydania im znienawidzonego tiowó-dcy załogi Ozera. Za- mieszki wyzwoliły więc zgoła niesp.adziewany antagonizm społeczny: mies#kańcy po...gnodzia wystšpili przeciwko Ozerawi, który jaka.dowódca załogi czuwał nad zaopatry- waniem jej w żywnoœć, zmuszajšc ludnoœć do różnych powinnoœci i danin. Miœnianie wdzierali się już na dobre ƒo domostw, kiedy je#en z rycerzy załogi grodowej, imieniem Thietrnar, sta- rał się ich #owstrzymać i uspokoić perswazjš. Rycerz Thietmar gytajšc o przyczynę tumultu zdawał sobie naj- wyraŸniej sprawę, że były jakieœ "uchybienia", które mogły go spowadować. Rozumiał więc, że w powstaniu dużš rolę adgrywało nieza#awolenie wywołane uciskiem najpewniej ekonomicznym, stosowanym przez niemieckš załogę wobec ludnoœci słowiańskiej. Wystšpienie to przy- czyniło się ůdo złagod#enia nastrojów, a napastnicy wdali się w układy z załogš, pazwalajšc jej wyjœć z gradu. Miœnia #ostała się we władanie Guncelina i mieszkańców podgro.dzia. Nie o to jednak musiała chadzić stryjawi Hermanowe- mu; na pewno nie zamierzał an wyzwalać objawów nie- nawiœci lu-dnoœci podgro#zia w#bec przebywajšcych na gro#zie rycerzy. Dlatego też niebawem przez posłów wez- wał księcia polskiega, #przeƒ którym ntworzono bramy. W ten sposób Balesław przybywał da Miœni, aby zaprowa- dzić ład i parzšdek i bez wojny abejmował władzę w gro- dzie. Taik to Bolesław - według wyrażenia kronikarza- "uniesiony tym pow.adzeniem, zajšł i obsadził swoimi za- łogami cały ów kraj aż pa r2ekę Elsterę"33. Działania wojsk polskich na pagraniczu musiały wzbu- dzić zaniepokojenie wœród panów wschodnioniemieckich, skoro zebrali ani swe wojska, aby zorganizować obronę # Cały opis wg Thietmara, 1. V, c. 9, s. 259 - 261, przekład s. 258 - 260; 122 223 zagrożonych terytoriów. "Ten fałszu pełen człowiek- pawi...da Thietmar - wysłał naprzeciw nich posła z oœwiadczeniem, że dakanał tego wszystkiega za gazwole- niem i z upaważnienia księcia Henryka, że pod żadnym względem nie będzie ciemiężył mieszkańców i że jeœli tylko Henryk abejmie władzę królews#kš, to on zastosuje się we wszystkim #a jega woli, w przeciwnym zaœ wypadku chętnie uezyni ta, ca im się będzie padobało". Bolesł...w adwoływał się więc do porozumienia zawartega przeżeń uprzednia z Henrykiem Bawarskim. Nie jest #wy- kluczone, że nie wie#2ieli a nim nawet możni wschadnich częœci królestwa. Niezmiernie ważny jest dla nas dalszy cišg opowieœci kronikarza. Mówi an mianowicie, że owi Niemcy, skoro tylko usłyszeli oœwiadczenie posła golskiego księcia, "uwierzyli pięknie brzmišcym sławam i na hańbę swojš udawœzy się do niego (tj. Bolesława), jak grlyby ńo pana, zamienili wrodzonš czeœć na uniżonaœć i ciężkš niewolę"34. Oœwiadczeniu Bolesława uwierzyli bez reszty ci, do iktó- rych było wystosowane! Niemcy nie tylko uznali zajęcie ziem Łużyc i Milska przez Polskę za prawomocne, bo do- konane za zgodš i przyzwaleniem Henryka, lecz - co jest niezmiernie istotne - złożyli Bolesławowi nieznany nam bliżej hołd. Chodziło tu z...pewne a tych panów niemiec- kich, których posiadłoœci leżały na terenach zajętych teraz przez Polskę. Oni ta właœnie uznali księcia Bolesława za swego pana i złażyli mu hołd. Tak więc Bolesław apano- wał ważne obszary pograniczne. Stało się to najpewniej w pierwszych dniach: ezerwca roku 100235. Tymczasem król Henryk, po adbyciu uroczystoœci karo- nacyjnych, przybył do Sakson. 24 i 25 lipca rozpoczšł się w Merseburgu wielki zjazd panów wscho#nioniemieckich, na #tóry przybyli różni możni œwieccy i duchowni tega kraju, aby zgadnie ze starym zwyczajem dokonać party- kularnej "elekcji" nowega króla, #łożyć mu hołd i rażwa- żyć wspólnie najważniejsze sprawy państwowe. "Zjechali się tutaj - pisze kronikarz - arcybiskupi: bremeński Li- bencjusz i magůdebur#ki Gizyler #raz biskupi Retar z Pa- # Thietmar, 1. V, c. 10, s. 261 - 263, przekład s. 260 - 262. # Obliezenie na podstawie - Thietmar, 1. V, c. 8, s. 259, przekład s. 258. derbornu, Bernward z Hildesheimu, Arnulf z Halberstadtu, Ramward z Minden, Idzi z Miœni, Bernhar z Werden, Hugo z Żytyc, a dalej ksišżęta Bernard saski i Bolesław, mar- grabiawie Lotar i Gero, komes palatyn (saski) Fryderyk araz bardzo wielu innych zarówno biskupów, ja!k grafów, których za.długo byłoby wymieniać szczegółowa pa imie- niu"3s. Na zjazd przybył również wł...dca Polski. 25 lipca ksišżę Bernard przeƒstawił Henrykowi żšdanie możnych saskich, po czym nastšpiła uroczysta elekcja monarchy. Następnie zaœ wszyscy, "którzy służyli poprzedniemu ce- sarzowi" - z wyjštkiem tylka jednega pana z Turyngii Ludgera - "złożyli hołd królow‹ i zaprzysięgli mu wiernš służbę"37. Czy Bolesław także złożył hołd królowi Henrykowi? Opis Thietmara nie pozwala na jednoznacznš adpowiedŸ. Obak relacji Thietmara, spisanej zapewne w połowie roku 1013, istnieje jeszcze druga, spisana około roiku 1020 przez Adalbolda, biskupa Utrechtu (1010-1026), autara żywota Henryka II. Powiada an, że w Merseburgu zgro- madzeni tam panowie, wœród nich również i Bolesław, "w œwięto œw. Jakuba wyszli naprzeciw króla, #okonali jego obwołania, uznali (królem) i uznanemu poje#yncza wedle porzšdiku złożyli hołd, zaœ pa oddaniu hołdu przy- rzekli mu pad przysięgš wiernoœć, a po przyrzeczeniu wiary koronowali na króla (tak autor zapewne rozumiał ceremonię wręczenia œwiętej włóczni, a czym pisze także Thietmar - A. F. G.), ukoronowanega przywiedli na tron królewski, a s#ora na nim zasiadł, uczcili ga należnš ra- doœciš". Adalbflld sšdził, że B.olesław t...k jak inni obecni na zjeŸ- dzie złożył hołd królowi. Daje temu przekonaniu wyraz zaraz w następnym zdaniu, kiedy mówi, że ksišżę "od tego samego dnia, w którym przyrzekł wiernoœć i przyrzecze- nie umocnił przysięgš", poczšł różne knowania przeciwko Henrykowi3s. Wy#aje się, że mamy podstawy, aby sšdzić, # Thietmar, 1. V, c. 15 s. 271, przekład s. 270; por. zestawie- nie ważniejszych poglšdów literatury - M. Z. J e d 1 i c k i, Thietmar s. 271, przypis 92; A. F. G r a b s k i, Geneza, s. 474, #rzypis 92. 3# Thietmar, 1. V, c. 18, s. 273 - 275, przekład s. 272. # Adalboldi Vita, c. 16 - 17, kol. 94; o trbdle por. W. W a t- t e n b a c h, R. H o 1 t z m a n n, Deutschlands Geschżchtsquel- 124 125 iż w czasie żjazdu merseburskiego ksišżę polski złażył # hołd królowi niemiec'kiemu. Odbył się on zaraz po elekcji # Henryka, 25 lipca. Cóż skłaniła do tego 'zwycięskiego Bolesława? Odpowie- ' dzi na ta pytanie można będzie udzielić dopiera po rozwa- żeniu innych wy#arzeń, które miały miejsce w Mersebur- gu. Wiadomo z relacji Thietmara, że Bolesław "zabiegał usilnie a nabycie gradu Miœni, choćby za największš sumę pieniędzy". Panowie otaczajšcy manarchę nigůdy nie gar- dzili padarkami i nikt się temu wówczas nie tlziwił. Maż- na nawet przypuszczać, że Bolesław afiarowywał jakieœ sumy samemu Henrykowi. Czyżby w formie - według #zisiejszej terminalogii - "łapówki"? Monarchowie po- trafili je przyjmować, w tym jednak wypadku sšdzimy raczej, że Bolesław zgadzał się -dać Niemcom pieniężne ad- szkodowanie w zamian za przyznanie mu panowania nad Miœniš. Jednakże usiłowania te nie dały żadnych rezulta- tów, gdyż "nie leżała to w interesie państwa". Tylko Miœ- nia została naůdana krewnia#owi polskiego władcy - Gun## celinowi, temu samemu, który maczał palce w razruchach skierowanych przeciwka załadze grafa Hermana i spro- wadził Polaków ƒo gro#u. Strzałę żaœ #ddano synowi mar- #rabiega Ekkeharda - Hermanowi39, jakby na osłodę za to, ca utracił. Lecz wcale nie stała się ona bezwarunkowš własnaœciš grafa. PrawBapo-dobnie w Merseburgu doszła.do jeszcze jed- nego zwišzania się Bolesława z panami wschadniůoniemiec- kimi. Zostało tu bowiem omówiane, a być może i zawarte, małżeństwa Hermana z córkš Bolesława i Emnildy- Regeltndš, ur#=dzonš zapewne w roku 989. Gród Strzała był wianem Regelindy, a więc przyznany został Bolesła- wowi tylko forznalnie, gdyż oddał go jako wyposażenie swej córki. áoszł# zatem do kampromisu. Skłonienie Bo- lesława da ustępstw œwiadczy, że niełatwo mu było dojœć da zgody z obra#ujšcymi. Ale cóż to - Thietmar ani słowem nie wspomina, aby iktokolwiek kw‚stianawał polskie panowanie na terenie Łużyc i Milska? Mówi jedynie, że ziemie te zostały pozo- len ż7n, Mżttelalter, t. I, cz. 1, Berlin 1939, s. 101 - 102. Możli- woœć hołdu przyjmował St. Z a k r z e w s k i, Bolesla2.U, s. 394. Zmieniam tu poglšd wyrażony w pracy - GerGeza, s. 474 # Cały wywód oparty # Thietmara, gassi#n. stawione Chrobremu. Wobec tego panowie wschodnionie- mieccy przynajmniej z pozoru pogodzili się z #okonanym faktem i uznali Bolesława panem tych terytoriów. Pa- miętamy, że jeszcze niedawno rycerze z tych ziem skła- dali mu hołd i przysięgę wiernoœci. Był więc Bůolesław ich seniorem, władcš obszernega terytorium o.d#zielajšcego ziemie Polskie od Niemiec. Lecz czy Łużyce i Milsko stały się przez ta częœciš państwa polskiego? Czy Chrobry wcie- lił je #o swega państwa, zaprowadził tam swoje polskie porzšdki, wyrugował.dotychczasawych niemieckich panów? Ależ nie, wszak jeszcze nie tak dawno sam deklarował, że "nie będzie ciemiężył mieszkańców" i podda się woli Hen- ryka, skoro ten zostanie królem. Wy#aje się najbardziej prawdopodobne, że ziemie Łużyc i Milska utrzymały charakter podobny da tega, jaki miały za rzšdów margrabiów niemieckich. W tej sytuacji staje się bardziej zrozumiały ów hołd Balesława. Nie mógł to być hoł.d lenny z całej Polski, ani jakiœ gwarancyjny, jako umocnienie zawarcia układu gokojowego: Polska nie znaj- #owała się wówczas w stanie wojny z Niemcami, a do- tychcżasowe stasunki Halesława z Henrykiem II układały się jak majlepiej. Reasumujšc - mógł to być tylka hołd lenny # ziem Łużyc i Milska! Już w czasie obrad ejazrlu dały się zauważyć oznaki nie- zadowolenia panów niemieckich z niektórych poczynań króla. Szczególne powady do niechęci do Bawarczyka miał znany nam już Henryk ze Schweinfurtu. Teraz po uzyska- niu karony Bawarczyk ani myœlał o dotrzymaniu obiet- nicy, złożonej Szweinfurtczykowi na poczštku tego roku. Na jego żšttania, aby zg#dnie a uprze#nia złożanym przy- rzeczeniem król dał mu w lenno Bawarię, otrzymał tylko adpawiedŸ, że przecież nie może on pozbawić Bawarów prawa wybierania sobie księcia. W tej sytuacji Henryk Szweinfurcki jeszcze w czasie trwania zjazdu zbliżył się #o również niezupełnie zadowolonega księcia polskiego. Oczywiœcie zbliżenie to mogło być niebezpieczne dla Hen- ryka II, a w każrlym razie było jak najmniej przezeń po- żš#ane. Już uczestnicy zjazdu poczęli się razjeżdżać do domów, kiedy zaszedł #la wielu z nich niespodziewany wypadek. Henryk ze Schweinfurtu otlprowadzał właœnie Bolesława, g#y "zauważył nagle nacierajšcy na niega - Bogiem się 126 127 œwiadczę, bez wiedzy i zgady króla - tłum zbrajnych lu- # dzi. Kiedy starał się zbadać przyczyny tego tak niesłycha- 3 nego gwałtu i uœmierzyć go, by większa stšd nie wynikła szkada, ledwie mu się udała wyprowadzić bezpiecznie ta- warzysza (Balesława) przez wyważonš bramę zewnętrznš". Był to więc najzwyklejszy napad! Thietmar #alej pisze, że wajawnicy księcia Bolesława i Henryka ze Schweinfurtu padli w częœci afiarš rabunku ze str#ny napadajšcegn "tłu- , ę mu, "inni zaœ, ciężko poranieni unikn li œmierci t lka dzięki pomocy księcia Bernarda"4o. Kr.onikarz stara się przedstawić cały ten incydent w œwietle jak najbardziej przychylnym dla Henryka II, lecz nie ukrywa swego oburzenia z pawadu bezceremo- nialnego naruszenia prawa goœcinnoœci i zbójeckiej na- paœci. Napad ten jednak nie był dziełem tylko jakiegoœ p , nieokreœlonego "tłumu. Sam kronikarz awiada że ów "tłum" był uzbrojony i że trzeba było aż interwencji naj- wyższega p#za #rólem rlastojnika, księcia sa#kiego, aby Polacy magli "ujœć z życiem!" bw "tłum" musiał być bardza liczny, a w dadatku silnie uzbrajony, skoro zagroził paważnie orszakawi Bolesławawemu, który - jak wiada- mo - nie razstawał się z broniš i liczył sporo luůdzi. Padobnie jak przy opisie mardu w Ph"lde, tak i teraz wielbiciel Henryka, Thietmar, za wszelkš cenę stara się przekanać czytelnika, że jega król nie maczał palców w tym zdradzieckim zamachu. A jednak - to właœnie wskazuje nam inspiratora zajœcia. Kranikarz wspomina mianowicie, że Palacy narazili się na niebezpieczeństwo "z własnej winy i nie bez słusznej przyczyny, skoro wszedł- szy ƒa pałacu królewskiego w pełnym uzbrojeniu wzbra- niali się go opuœcić, gdy tego ad nich zażšdano". Jakiż ta ciekawy moment owych tak ponać przyjacielskich i zgad- nych obrad, jeœli władca zaprzyjaŸnionego kraju i jega najbliższe otoczenie nie mogła nawet na chwilę rozstać się z orężem! Uważali, że nawet w pałacu królewskim grozi im niebezpieczeństwo! Kronikarz wskazał w ten sposób, że właœnie z tego pałacu wyszedł rozkaz zorganizowania zamachu na odjeżdżajšcega B#lesława. Inny chwalca Henryka, autar jego żywatu - Adal- # Powyższe i daIsze cytaty z Thietmarƒ, s. 275 - 277, prze- kład s. 274 - 276. bald - w ogóle przemilczał ten incydent, uważajšc go widać za zbyt mało ważny dla chwały królewskiej. Adal- bald dał tylko upust swej niechęci #o Bolesława, kiedy pisał, że ksišżę "a# owego dnia, w którym przyrzekł wier- naœć, a przyrzeczenie umocnił przysięgš, paczšł przewr#t- nie zamyœliwać, a pa zastanowieniu się, jak mógł pad- żegać"41. Kta wie, jakie korzyœci wycišgnšłby król Henryk, gdyby w Merseburgu powiodło mu się tak sama, jak niedawno w Ph"lde. Jednakże metoda ta tym razem zawia...ła. Re- akcja polskiego władcy dawadzi, że zdawał sobie sprawę, kto był inspiratorem zamachu. Chrobry pożegnał więc Henryka ze Schweinfurtu, któremu jakże wiele zawdzię- czał, i "przyrzekłszy mu sálennie pamoe na wypadek, g#y- by jej kieůdykolwiek patrzebował, szybko podšżył da do- mu". Bolesław pomaszerował na wschód, ku nowa zajętym Łużycam. Kiedy znalazł się pad Strzałš, rozkażał podpalić gród i uprowarlzić wielu spaœród jego mieszkańców: roz- paczšł więc wajnę. #1 Adalboldi Vita, c. 17, kol. 94. 128 s - IV. POCZĽTEK WIELKIEJ WOJNY (1003 - eszcze w końcu lipca 1002 r., w drodae powrotnej z Merseburga, Bolesław zadecydował o przyszłyQn kierun- ku polityki państwa polskiego wobec Niemiec. Dla obu stron było jasne, że niebawem musi -dojœć do #oważnego konfliktu zbrojnego. Układ sił, jaki wytwůorzył się w połowie roku 1002, zda- wał się sprzyjać Polsce. Henryk II bowiem nie umocnił jeszcze ostatecznie swej pozycji w państwie, nie zdołał rozprawić się z przeciwnikami, nie pozyskał także wszyst- kich tych możnych, którzy zajmowali dotychczas stano- wisko wyczekujšce. Na #omiar złego już w Merseburgu #ało się zauważyć, że nie wszyscy panowie, stojšcy do- tychczas przy boku królewskim, sš zadowoleni z obranej przezeń polityki. Wreszcie, co jest najzupełniej erozumiałe, Sasi musieli niechętnie patrze‚ na od#anie Polsce Łużyc i Milska, a fakt, że stał# się to za zgo...š króla - nie mógł przyczynić się do wzrostu jego popularnoœci w tej częœci 1 Rekonstrukcję wojny lat 1003-1005 przedstawiłem w pra- cy: Wojn# państwa polskiego, passi#n.; nieco krócej: #v: Polska sztuka 2vojenna, s. 96 n., tam też podałem szczegółowy wykaz literatury. Spoœród licznych prac wymienię tu znakomite opra- cowanie H. Z e i s s b e r g a, D#.e Kr%ege Każser Heinrichs II #n,it Herzog Boleslaz,v I von Polen, Wien 1867. Ostatnio wojnę tę omawiał B. M i œ k i e w i c z, Studża, s. 240 n. Tu pamijam bardziej szczegółowš dakumentację. Por. o działaniach wojen- nych na Œlšsku - A. N a d o 1 s k i, Œ'lšsk z# u#ojnach polsko- niem%ecki,ch za Boleslawa Chrobrego, "Sobótka", t. XVII, z. 3 - 4, 1962, s. 327 - 333. <130 państwa. Tę właœnie skomplikowanš sytuację starał się wykorzystać Bolesław Chrobry. Przewidujšc w niedalekiej przyszłoœci podjęcie działań wojennych, Chrabry planował uderzenie nie z j#dnej, lecz co najmniej z trzech stron, aby uniem#żliwić królowi sku- pienie sił i zmusić go #o walki jednoczeœnie na kilku fron- tach. Terenem, z którego miały wyruszyć wojska polskie, były Łużyce i Milsko. Jeszcze przeƒ zjazdem merseburskim Bolesław nawišzał porozumienie z margrabiš Guncelinem, który o#egrał tak ważnš rolę w #panowaniu Miœni przez w.ojska polskie, a na mocy postanowień merseburskich stał się panem tego grodu i marchii. Gumcelin miał wabec Chrobrego osobiste zobowišzania i znany był póŸniej z przychylnego stosunku #o Polski. Tego rodzajn stano- wisko margrabiego ułatwiało rzecz jasna ingerencję Bo- lesława na pograniczu polsko-niemieckim. W każdym razie, zamyœlajšc akcję zaczepnš wobec Niemiec, mógł Chrabry liczyć na przychylnoœć margrabiego. Z drugiej strany Bolesław starał się wykorzystać zbli- żenie z Henrykiem ze Schweinfurtu. Już po zamachu za- warł z margrabiš Henrykiem porozumienie i przyrzekł mu pomoc na wypadek, g#yby ten jej gotrzebował. Po- moc ta mogła ůdotyczyć jedynie zamierzonego już wte#y wspólnego wystšpienia przeciwko królowi2. Bolesław czyn- nie zabiegał o zmontowanie przy pomocy grafa Henryka opozycji przeciwk# królowi na terenie Niemiec. R#zsyłał swych szpiegów i wywiadawców po całym królestwie, starajšc się, jak powiada niechętny mu kronikarz, "zbun- tować, kogo tylko mógł, przeciwko królowi. Gdy to daszło do uszu króla, prosił on usilnie ludzi że swego otoczenia, by wywi#dzieli się o tajnych sp:skach Sławianina i, o ile możnoœci, starali się #ostać w swojš moc jego szpiegów"3. Organizawanie irrendenty w kraju nieprzyjaciela przy pomocy różnych wysłanników było podówczas często stn- sowanym œro#kiem dywersji politycznej#. Od #obrego 2 Thietmar, 1. V, c. 18, s. 227, przekład s. 276; Adalboldi Vita, c. 17, .kol. 94: "Ipse (Bolesław) enim et Hezelo collocu- tione in invicem habita, al#er alterius wenenatis consiliis tac- tus, uterque coepit quod utrumque male finisse puduit". 3 Thietmar, 1. II, c. 18, s. 277, przekład s. 276. # A. N a d o 1 s k i, Polskie si.ły zbrojn.e, s. 40 n. ; A. F. G r a b- s k i, Polska sztuka, s. 212 - 213. 131 pálityczneg.o przygotowania wajny właœnie przy pomocy owych najczęœciej ananimawych szpiegów w wielkim st#pniu zależały jej ...alsze lasy. Działania polskich wy- wiadowców wzbudziły zrozumiałe zaniepokojenie króla i jeg-o otaczenia. Czynion.o wysiłki, aby schwytać p#lskićh szpiegów. Sytuacja wewnętrzna, jaka wytwarzyła się w państwie B.olesława III Rudego, a mianowicie kanflikt księcia z moż- nowładcami, zwróciła teraz uwagę Chrobrego. Bolesław III stał po stronie Henryka II i zdawało się, że w razie po- trzeby król niemiecki będzie mógł na niego liczyć. Jed- nakże pozycja Balesława III w kraju nie była mocna i.on sam potrzebował pomocy z zewnštrz. Dšżšc do wzmac- nienia swej wła#zy oparł się na znienawidzonym stron- nictwie Werszowców, stajšc w kanflikcie ze znacznš liczbš panów czeskich5. Doszło do tega, że jeden z krewniaków władcy, Włoůdywój, zmusz#ny był opuœcić kraj i szukać schronienia w Palsce. Bolesław III chcšc pozbyć się braci Jaromira i U#alryka z#rganizował zamach na ich życie. Obaj ksišżęta musieli ujœć #o Niemiec, gdzie znaleŸli się p#d apiekš królewskš. P#lityka księcia wzbudziła w ca- łym kraju niezadowolenie, w rezultacie czego wybuchło przeciwko niemu powstanie możnych, którzy ga obalili i wezwali na tron przebywajšceg# w Polsce Włodywoja. Sytuacja ta ułatwiła Balesławawi Chrabremu wtršcenie się w sprawy czeskie. Pflstanowił udzielić sweg# poparcia wygnańcawi, aby nie dopuœcić do p-owr#tu da Czech obu przebywajšcych w Niemczech ksišżšt, którzy mieli bez- sprzecznie większe prawa do tronu niż kandydat polski. Chrobry mógł liczyć, że nawy władca w zamian za popar- cie bę#zie mu uległy i państw# czeskie znajdzie się w jego abazie palitycznym. Lecz nadzieje te zawiodły. Nie mamy co prawda podstaw, aby sšdzić, że Włodywój był wra- giem B#lesława Chrobrego, jednakże nie potrafił an sta- wić cz.oła pot#dze niemieckiej. Niedługo půo uzyskaniu tranu przybył do Ratyzbony, złażył Henrykowi II hołd i #d#ał Czechy w lenna królewskie. Henryk II przebywał w Ratyzbonie 11 listapada 1002 r., w dzień œw. Marcina. 5 Thietmar 1. V, c. 23, s. 283 - 285, przekład s. 282 - 284; Cosmae Pragensis Chronica Boemorum, 1. I, c. 34, s. 61. 132 Wypadki w Czechach rozgrywały się w pierwszych dniach lisbopada tegůoż roku. Wkrótce jednak sytuacja w Czechach uległa zasadniczej zmianie. W styczniu #003 r. żmarł mowy wła#ca i znów sprawa #bsadzenia tronu praskiego stanęła otworem. Chrobry ńiełatwo rezygnował z postawiůónego sobie celu. Jeszcze za życia Wł#dywoja, w czasie kiedy ten nawišzy- wał stosunki z Hemrykiem, porozumiał się z Balesła- wem III. Gdy zaœ Bolesław Rudy uciekł z Pragi do Hen- ryka ze Schweinfurtu i zůostał przezeń z poworlu jakichœ dawniejszych zatargów uwięziony, władca Palski wpłynšł na margrabiega, aby iksięcia uwolnił i następnie sam udzielił mu schronienia w Polsce. Wygnany, skłóc#ny ż panami czeskimi ksišżę niewiele miał d# stracenia i mógł by‚ powolnym narzędziem w rękach Palski. Trzeba było #ziałać pospiesznie, albowiem częœć panów czeskich wez- wała do kraju przebywajšcych w Bawar Jaromira i Udalryka. Dlatego też B#lesław Chrabry z pamo#cš swych w#jsk wprowa#ził Rudega na tron praski. Następnie wy- mógł na Przemyœlidzie z#bowišzanie, że nie będzie zwal- czał swoich dawniejszych wrogów. Jednakże sprawy poto- czyły się inaczej. Wkrótce po půawrocie na tron, 9 lutego, urzšdził Bfllesław III wielikš rzeŸ przeciwników palitycz- nych, bioršc w niej nawet os#bisty u.dzi.ał. Ocalała garstka wrogów Ruůdega zwróciła się z kůolei do Chrobrego z praœ- bš o interwencję, na co ten z chęciš przystał. Nastšpiła ona niemal natychmiast; tylko bůowiem w ten sposób mo- żliwe było uprzedzenie ewentualnych działań Jaromira i Udalryka. Wykarzystujšc #otychczasowe stosunki z Bo- lesławem III zawezwał ga Chrobry #o jednego z p#gra- nicznych gr#dów, rzekorno w celu ůamówienia ważnych spraw, oœlepił i skazał na wygnanie, gdzie ten poz#stał do końca życias. Już mastępnego dnia po "spotkaniu" z Bolesławem Ru- dym ksišżę Polski poœpieszył do Pragi. "Jej mieszkańcy- powiada kronikarz - radujšcy się zawsze z noweg# pa- nowania, wprawadzili go tutaj i obwołali jednamyœlnie s Thietmar, I. V, c. 29 - 30, s. 291 - 293, przekład s. 290 - 292; Cosmae Pragensis Chronica Boemorum, 1. I, c. 34, s. 61. Bolesław III Hudy zmarł w 1037 r. (Cosmae Pragensis Chro- nica Boemorum, 1. I, c. 41, s. 77), być może w Polsce; por. St. Z a k r z e w s k i, Bolestaw, s. 179. 133 swoim władcš"#. Tak więc w marcu 1003 r. Bolesław Chrobry opanował tron czeski. Znalazłszy œię w Pradze, zmierzał dn umocnienia tam swej władzy w oparciu o częœć sprzyjajšcych mu panów czeskich.oraz rozloko- wane po kraju załogi polskie. Zrozumiałe, że wydarzenia te zaniepokoiły Henryka II. Dowiedziawszy się o wszystkim "uznał za najkorzystniej- sze #la siebie wysłać posłów do Bolesława z następujšcš propozycjš: jeżeli zgodzi się dzierżyć zajętš œwieżo ziemię z jego łaski, jak tego wymaga stare #rawo, oraz służyć mu wiernie pod każdym względem, to on uzna jego wolę w tej sprawie, jeżeli zaœ nie, to wystšpi przeciw niemu z siłš zbrojnš"s. Stanowisko Henryka II œwiadczy, że wiosnš 1003 r. #ie #šżył on do zbrajnego konfliktu z Bo- lesławem Chrobrym i pamimo groŸby zawartej w słowach jego wysłanmików skłomny był uznać Chrobrego za wła#cę Czech. Henryk domagał się w zasadzie tylko tego, aby Bolesław utrzymał dotychczasowe więzy łšczšce Czechy z,koro#š nie#nieckš. Jednakże spotkało się tro ze stanow- czym sprzeciwem Chrobrego. Ópanowanie Czech przez Bolesława było istotny#xn ogniwem szerokiego plamu anty- niemieckiega, ważnym elementem przygotowań #o wojny z królem. Zajęcie Pragi przez Chrobrego nie ugaważnia nas do snucia przypuszczeń, że myœlał nn o stworzeniu jakiegoœ ogólnosłowiańskiego imperium i jakoby usiłował zaadaptować na swój użytek ideologię ottaniańskš9. Równoczeœnie z akcjš politycznš na terenie Czećh sta- rał się Bolesław zacieœnić więzy z wrogami Henryka II wewnštrz Niemiec, np. z Henrykiexn ze Schweinfurtu. Już nie chodził# mu tylko o poparcie dyplomatyczne, ale o po- moc militarmš. Prawdapodobnie na winsnę 1003 r., zaraz po opanowaniu Czech, Chrobry wysłał Babenbergowi p# siłki wojskowe - zapewne oddziały wojów konnych i pie- szych - #o walki z królem. Pnlityczne i militarne papar- # Thietmar, 1. V, c. 30, s. 292, przekład s. 292; por. Cosmae Pragensis Chronica Boemorum, 1. I, c. 35, s. 63, który odnosi to błędnie do Mieszka II. Adalb41di Vita, c. 31, kol. 99; nieco zniekształca fakty. s Thietmar, 1. V, c. 31, s. 293 - 295, przekłƒd s. 292. e Por. m. in. K. M a 1 e c z y ń s k i, Polska ż Czechy #w œred- nio2#2eczu. Próba re2#2zji pojęć. "Sobbtka", t. II, 1947, s. 10- 11 ' V. D. K o r o 1 j u k, DrżevnżepolslcQje gosuƒarstu>o, Moskwa 1967, s. 153 i wielu innych. cie Polski przyczyniło się.do uanocnienia opozycji.anty= bawarskiej, do której oprócz Babenbergów z Henrykiem ze Schweinfurtu i grafem Ernestem na czele przyłšczyli się również inni potężńi feudałowie. Wœrbd nich malazł się brat królewski Bruno, odsunięty przez Henryka II ad wszelkiego znaczenia. Przygotowywana się do zbrojnego wystšpienia. Opozycja, aczkolwiek wcale nie słaba, nie 7nagła jednak liczyć na poważniejszy sukces bez pomncy z zewnštrz, stšd też chętńie skorzystała ż pomocy Palski. Chadziło tu nie tylko o tak zresztš ważne pnsiłki wojsko- we, lecz także o udział Bolesława w tej walce. Plan pow- stania przygotowywany przez Babenbergów był o tyle tyl#o realny, o ile synchronizował z ogólnym planem stra- tegicznym Chrobrego. Król Henryk był doskonale poinformowany o wygadkach w Czechach, a być maże i o posunięciach wragich mu Ba- benbergów. Prawdopadabnie jednak nie wiedział o tym, że już wiosnš nastšpiło dalsze zacieœnienie stosunków między Bolesławem Chrabrym a Guncelinem. W przygot#a- wywan#j #wojnie z Henrykiem II o#anowanie Brazny ł#u- życkiej, a zwłaszcza Miœni miało #uże znaczenie dla stro- ny polskiej. Pomię...zy Guncelinem a Bolesławem Chro- brym doszło dn ugody, na mocy której margrabia zobo- wišzał się do u#zielenia Polsce pomacy w wypadku ofen- sywy na zachód. Zapewne został on wtajemniczony w pla- ny Bolesława i zgodził się na oddanie mu Miœni. Byłoby błędem œšdziE, że Henryk II spokojnie oczeki- wał, aż zaatakujš go wrogowie. Wprawdzie nie od razu przystšpił do przygotowań wojennych na szerszš skalę, niemniej jednak przedsięwzišł œrodiki zaradcze, gdy tylko pozwaliła mu na to sytuacja w państwie. Obok sprawy polskiej król musiał żywo zajmować się ważnymi zagad- nieniaxni politycznymi całoœci dawnego imperium Ottono- wego. Koniecznym warunkiem powodzenia w wojnie z tak #poważnym nieprzyjacielem, jak Bolesław Chrobry, było uznocniemie się Henryka na tronie niemieckim, możliwe je#ynie po zlikwidowaniu opazycji szwabskiej eraz roz- wišzaniu sprawy italskiej. Na terenie Włoch; jak wiemy, koronacja Arduina ozna- czała w graktyce zrzucenie zwierzchnoœci niemieckiej nad całyrm obszarem półnacnej Italii. Jednaikże niebawem wy- # stšpiła we Włoszech północnych silna opazycja przeciwiko 134 135 nowemu królowi, która jeszcze w kańcu roku <1002 poczęł się zwracać o pomac do Henryka II. W listopadzie zjecha do Ratyzbony jeden z jej przywódców - biskup L z Vercelli, lecz sytuacja wewnętrzna nie pozwaliła Hen rykowi na opuszczenie państwa, choć pierwotnie zamierza# osobiœcie interweniować w Italii. Na czele w#jsk niemiec-; kich pospieszył w kańcu 1002 r. ksišżę Otto Karyncki; W bitwie staczonej koło Góry Węgierskiej, w górnej czę- œci daliny rzeki Brenty, Arduin rozbił armię Ottona. Niemcy zmuœzeni zostali do o#wrotu. Sprawa italska nie absorbowała palityiki króla da tego stopnia, by chciał z czegakolwiek rezygnować na wscho- ƒzie. Sle#zšc uważnie postępowanie Balesława Chrobrego sfery rzšdzšce Niemiec zdawały sabie niewštpliwie spra- wę, do czego on.o prowadzi. Nie trzeba było nawet zbyt- niej przeni liwoœci, aby zorientować się, ezemu miał słu- żyć sojusz księcia Polski z opozycjš wewnštrzniemieckš. Dlatega też król Henryk spiesznie poczšł zabiegać o ugrun- to#wanie svs,ej pozycji w państwie. Jeszcze w końcu 1002 r. doszedł do parozumienia z księciem Henrykiem szwabskim, Niefortunny pretendent do tronu przybył w czaœie œwišt Bożego Naradzenia do Frankfurtu nad Me- nem, gdzie Henryk II przyjšł go niezmiernie życzliwie, "z honorami godnymi tak znaikomitej osoby"lo. Henryk II - padobnie jak ta czynił Bolesław Chro- bry - starał się znaleŸć sprzymierzeńców poza granicami kraju. Niewštpliwie nal‚żało zwišzać się z takim krajem, któremu zależało na osłabieniu znaczenia Polski. Wybór pa.dł na pagańskich Wieletów. Nieraz dziwiqno się, że za- warty został sojusz chrzeœcijańskiego monarchy, preten- denta do œwiętej konony cesarskiej, z pogańskim lu#em przeciwko chrzeœcijańskiemu władcy Polski. Będzie to niebawem przedmiotem ostrych zarzutów, czynionych Henryikawi przez œw. Brunona z Kwerfurtu. Nawet zaw- sze pochwalny Thietmar nie zdobył się ani na jedna ciepłe zdanie o tym przedsięwzięciu królewskim. Pasu- nięcie Henryka jest całkowicie zrozumiałe, jeœli się zważy ówczesnš sytuację, w jakiej znalazła się państwo nie- mieckie. Swiadczy, że nie obchodziły go żadne względy religijne, gdy w grę wchadziły jego interesy polityczne. to Thietmar, 1. V, c. 27, s. 289, przekład s. 288. Jak #la wielu innych władców œredniowiecza, tak i #la Henryka II, przyszłego œwiętego, sprawa wiary chrzeœci- jańskiej była jedynie œrodkiem - a ńie celem. Pierwsze pertraktacje z p#gańskimi Wieletami miały- jak się zdaje, miejsce jeszcze w końcu 1002 r. Kronikarz merseburski powiada, że we Frankfurcie, w czasie œwišt Bażego Naradzenia przyjšł król "liczne poselstwa. Posła- wie znaleŸli życzliwy posłuch u króla, po czym, szczodre od niego atrzymawszy dary, o#jechali w miłym nastroju do swoich krajów". Wydaje się, że xnożna między owymi nieznanymi bliżej pasłami upatrywać także i wysłańców pogańskich plemian słowiańskich. Kronikarz nie wspomniał o nich tym razem, lecz dokładniej zrelacjonuje drugi bez- sporny fakt, a mianowicie przybycie #o Kwedlinburga posłów Redarów i Luciców na Wielkanac następnega raku. Wtedy to król Henryk przyjšł ich życzliwie i "przy pomocy miłych im darów oraz #rzyjaznych obietnic uspo- koił tych dotychczasowych buntowników i z nieprzyja- ciół uczynił ich największymi przyjaciółmi"ll. W Kwe- dlinburgu 28 marca 1003 r. sfinalizawano rozm#wy, iktóre musiały już trwać przez jakiœ czas, gůdyż na pewno nie- łatwo było dokanać tak zasadniczej zmiany w #atychcza- sowych stosunkach między Niemcami a tymi ludami sło- wiańskimi. W Kwedlinburgu również zawarto farmalny układ, na mocy którega Niemcy - w zamian za zrezy- gnowanie, przynajmniej czasowe, z ekspansji na ziemie Sławian Połabskich - otrzymać mieli nd nich pamoc wajskowšl2. Zawarcie układu niemiecko-wieleckiego stanowi punkt zwrůotny w polityce wschadniej królestwa. Należy jednak zdać sobie sprawę i z tego, że układ ten œwiadczy rów- noczeœnie o ciężikiej sytuacji króla Niemiec. Musiał an bowiem liczyć się nie tylka z apiniš ówczesnego œwiata chrzeœcijańskiego, ale przede wszystkim z poglšdami i interesami możnowładców saskich - tak œwieckich jak duchownych. Przymierze niemiecka-wieleckie wywołało niezadowolenie wœró.d sporej częœci panów saskich, na których czele stanšł Zygfryd z Northeim, syn grafa Zyg- fryda, dawnega stronnika Ekkeharda. Ta częœć Sasów za- 1t Thietmar, 1. V c. 31 s. 295 przekład s. 294. t2 Thietmar, 1. VI, c. 26, s. 351, przekład s. 350 i komentarz Jedlickiego, s. 351, nr 126. 136 137 częła teraz szukać #porozumienia z opozycjš babemberskš, co w #onsekwencji oznaczało osłabienie gozycji króla w kraju. Zapewne w niedługim czasie po zawarciu tego sojuszu Sasi porozumieli się ze Szweinfurtczykiem i po- stanowili poprzeć go zbrojnie w walce z królem. Była to okolicznaœć nadzwyczaj korzystna dla opozycji babenber- skiej, która w ten sposób zyskała noweg.a sojusznika. Rzecz jasna, że sytuacja ta sprzyjała planom Bolesława Chro- brego. Układ niemiedko-wielecki był dlań ostrzeżeniem, że Heztryk II goršczkowo przygatowuje się do wojny. Należało teraz działać jak najszybciej. Połšczenie się opozycji saskiej z babenberskš u7n.ożliwiało rychłe rozpo- częcie #ziałań, zanim Henryk II z#ołałby uzyskaE pasiłki pogańskich soj uszników. Obietnice panów saskich zadecydawały, że już w dniach 1 - 2 maja 1003 r. wybuchło pnwstanie pad wodzš Henryka ze Schweinfurtul3. Król rozpoczšł działa- nia wojenne.dopiero po Zielomych Swiętach (15 maja), kiedy # z Halberstadtu wyprawił się do zagrożanej Ba- warii. Właœciwa akcja Henryka II przeciwko powstańcnm przypadła na poczštek sierpnia, gdy œcišgnšwszy swych stronników król wkroczył na teren bawarskiej Marchii Północnej, niszczšc i pustoszšc ziemie Babenbergów. Wo- bec silnej przewagi króla, mimo że w wojskach powstań- czych znajdowały.się pasiłki palskie, Szw‚infurtczyk zmu- szony był się wycafać. Oddziały królewskie oblegały za- mek Ammerthal (dżiœ Alt-Amerthal kało Amberg), któ- ry został doszczętnie zniszczony, a wzięci do niewoli wojo- wie polscy rozdzieleni pomię#zy walczšcych feudałów nie- mieckich. Z kolei król padšżył #ůo grodu Crusni (Kreussen) nad Czerwonym Menem, iktórego bronił brat margrabie- go - Bukkon. Próba przerwania oblężenia skończyła się niepow.adzeniem i załoga po #łuższym namyœle zdecy.dmwa- ła się paddać gród. P:adobnie jak paprzedni został on znisz- czony na rozkaz króla. Margrabia nadal wycofywał się ku północy, dšżšc da połšczenia się z madcišgajšcym stamtšd wojskiem Sasów, prowa#z.onym przez Zygfryda młodszego # Thietmar 1. V, c. 32 s. 295, prżekład s. 294. Dalsze wy- padki według tegoż Ÿródła - 1. V c. 32 - 35, s. 295 - 301 przekład s. 294 - 300; 1. V c. 38, s. 303 - 305, przekład s. 302 - 304# por. A. F. G r a b s k i, Wojn.y, s. 18 - 20; t e n ż e, Polska sztulca, s. 99 - 100. z Northeim. #e#nakże nie #aszło dn połšczenia się wojsk Szweinfurtczyka z Sasami. Gdy bowiem Henryk II goczšł opanowywać sytuację, nawet niechętni mu możni sascy nie chcieli #papierać margrabiego. Ib takiego stanowiska Zygfryda, można sš#zić, przyczy- nił się także i inny ćzynnik: prawdopadabnie Sasi nie zostali wsparci przez wojska polskie. W tej sytuacji mar- grabiemu Henrykowi nie pozostało nic więcej, jak rezy- gnacja z dalszej walki. W adwrocie spalił gród Crana (dzisiejsze Kronach), po czym wraz z bratem królewskim Brunonem udał się do pobliskich Cze#h, pad apiekuńcze skrzydła Bolesława Chrobrega. Król œcigał margrabiego aż do Kronach; kiedy zobaczył zgliszcza grodu, powzišł myœl zniszczenia Schweinfurtu. Gdy jednak biskup Henryk z Wrzburga i opat fuldeński Erkanbald z jego poleeenia przybyli ## tego gnadu, okazało się, że matka margrabie- go przyjęła ich życzliwie, wobec czego "#owodujšc się miłoœciš Bożš i nie dbajšc zgoła o strach ziemski (z po- wadu niewykonania rozkazu króla - A. F. G.), zmienili wydany im r#zkaz; zburzyli tylko mury gradu oraz bu- dynki i uspokajali zasmucanš matronę, iż to wszystko własnym odbudujš kosztem, gdy tylko będzie to możliwe, za zgodš króla". Król zaœ zniszczył wszystkie włoœci mar- grabiego, roz.dzielił jego ziemie mię...zy swych lenników i 8 wrzeœnia rozpuœciwszy wojsko obchodził uroczyœcie w Bambergu œwięto Narodzin Matki Boskiej. Na tym koń- czš się dzieje powœtania Henryika ze Schweinfurtu. Na poczštku maja 1003 r., tj. w mnmencie, kiedy wybu- chło pnwstanie margrabiego Henryka, Chrobry nie był jeszcze gotów #o wystšpienia przeciwko Niemcom. Pa- miętamy, że nietlawno opanował tron czeski, wiele też czasu musiał zapewne poœwięcić na zorganizowanie rzšdów polskich w tym kraju. Nadto częœć wajska z:ostała chyba przez Czechy wysłana margrabiemu Henrykowi jako po- moc. Mimo t,o na wieœć o wybuchu pawstania Balesław wyruszył z terenu Łużyc na zachód. Jest możliwe, że koncentracja wojska polskiego nastšpiła gdzieœ w okolicy Budziszynal4. Nastę#pnie Boleeław wysłał posłów da mar- !# Zmieniam tu poglšd wyrażony w: Wojny, s. 21; oraz w: Polsku sztuka, s. 100, gdzie uważałem, iż wojska wyszły z Do- bregti Ługu. Opis wojny według Thietmara, 1. V, c. 36 - 37, s. 301 - 303, przekład s. 300 - 302. 138 139 grabiego Guncelina z żšdaniem, aby "##dał mu we wła- danie gród Miœnię i o#nowił z nim dawnš przyjaŸń". Zgadnie z umowš margrabia miał wydać wojskom polskim Miœnię i przepuœcić je na zachód. Wojska Chrobrego mo- głyby się więc prze#ostać rlo Turyngii, co nie pozustawało bez zwišziku z marœzem wojsk opazycji saskiej, posuwa- jšcych się właœnie przez ten kraj ku bawarskie# March Północnej. Jednakże plan natrafił na niespadziewane trud- noœci. Margrabia lękał się przeciwstawić otwarcie Henry- kowi II, który już faktycznie osišgnšł zwycięstwo w wal- ce z Henrykiem ze Schweinfurtu. Zapewne spodziewał się zarówno siIniejszego wystšpienia w Niemczech, jak i więk- szej pomocy z zewnštrz. Wojska Bolesława były, jak się zdaje, nieliczne i nie można była mieć pewnoœci, że z ich pamocš adwróci się karta sukcesów Henryka II. W tej sy- tuacji Guncelin po#tanowił nie narażać się żadnej ze stron. Zdajšc sebie sprawę, że 'przez ad#anie gradu Bolesławo-- wi może utracić i łaskę Ikróla, i cenne lenno, odpowiedział: "Wszystka, czego ade mnie zażšdasz, mój bracie, prócz tego, chętnie spełnię i nie wymówię się od tega w przy- szłoœci, jeżeli zdarzy się ku temu sposobnoœć. Sš tu ze mnš wasale mojego władcy, którzy na to nie pozwolš. Gdyby to się stało głoœnym, życie moje wraz z całym moim ma- jštkiem byłoby zagrożone". Gdy edpowiedŸ została przez posłów margrabiego za- komunikowana Bolesławowi, ten ich uwięził, a następ- nie rozpoczšł marœz ku Łabie. Zatrzymujšc wysłanników Guncelina Bolesław starał się w ten spo9ób zabezpieczyć przed ewentualnym wystšpiemiem z jego strony. Wabec stanowiska margrabiego nie mogło już być m#wy o prze- dostaniu się do Turyngii. Zboczono więc z.dragi, kierujšc się nieco ku północy. Gdzieœ w okolicy Strzały wojsko przeprawiło się na drugi brzeg rzeki. Gród nie został zniszczony, stanowił bowiem wiana Regelindy, jednakże Chrobry rozkazał grodzianom żachowanie ciszy, "by ikrzy- kiem swoim nie dawali znać o wyprawie œšsiadom". Pa przekroczeniu rzeki nastšpił podział wojska polskiego na mniejsze jednostki taktyczne. Wy#zielono cztery od- działy. Za#aniem ich było zniszczenie i złupienie kraju Głomaczów i Mogilan, po czym jeszcze tego samego #nia wieczorem miały się one sp.otkać koło gradu w Czyrzy- nie (Zehren), leżšcym pa lewej stronie Łaby, w adległo- 140 œci zaledwie kilku kilometrów na północ ad Miœni. Dwa z tych oddziałów miały ubezpieczać pozostałe przed ewentualnym uderzeniem Guncelina. Oddziały ubezpiecza- jšce posuwały się stosunkowa krótkš drogš w górę rzeiki, pozůostałe natomiast zapuszczały się daleko w głšb kraju, niszczšc i palšc wsie i uprowadzajšc mieszkańców. Jeden z nich dotarł aż do grodu Mogilna (Mgeln), leżšcego nad rzekš D"lnitz, centrum plemienia Mogilan mieszkajšcego pomiędzy Łabš a Muldš. Gród ten leůdwo zręcznym for- telem uchronił się od zniszczenia. Cała operacja została przepr.owadzana bardzo szybko, gdyż Polacy dysponowali zapewne tylka wojskiem konnym; wieczorem wojska ze- brało się pad Czyrzynem. Uprowadzono znacznš liczbę jeńców: kronikarz podaje, że była ich aż 3000. Rankiem następnego #nia zarzšdził Bolesław przeprawę i odwrót. Kronika,Thiebmara nie daje nam dakładniejszych pod- staw do datowania #ziałań v#,ojsk polskich. Mówi tylko, że stało się to w czasie, kiedy król oblegał gród Cruœni. Jak wiadomo z tego Ÿródła, oblężenie grodu trwało doœć długo i można je odnieœć co najmniej da.drugiej dekady sierpnia 1003 r. Ponieważ wyprawa polska adbyła się w tym sa- mym czasie co marsz opazycjonistów saskich na Kronach ozwala ta na poœtawienie hipotezy, że pozostawała w œci- słym zwišzku z działaniami powstańców. Tak więc plan wspólnega uderzenia na Henryka II za- kończył się właœciwie fiaskiem. Złożyło się na to wiele czynników, z iktóryeh najważniejszymi sš: 1) niepowodze- nie powstania opozycji antykrólewskiej w Niemczech 2) niepowodzenie akcji Bolesława Chrobrego, na skutek chwiejnego stanowiska margrabiega Guncelina i wreœz- cie 3) zap#wne brak wszelkiej akcji ze strony Czech. Bez- poœredniš przyczynš tego, że poszczególne elementy pla- nowanego wspólnego wystšpienia przeciwko królawi nie zostały w należyty sposób zsynchronizowane - był przedwczesny wybuch powstania Henryka ze Schwein- furtu. Jeszcze przed Bożym Naradzeniem 1003 r. król Henryk, #dpoczšwszy nieca na polowaniach: w lasach Spessartu (nad Menem), przez Wschodniš Frankonię udał się do Sak- sonii. Tutaj zapowiedział wyprawę wojennš przeciwko Bolesławowi Chrobremu na Milsko, które ad zjazdu mer- seburskiego znajdowało œię w posiadaniu Polski, Termin 141 wyprawy wyznaczył na poczštek 1004 r. Na#tępnie zajęła gn sprawa obsadzenia arcybiskupstwa magdeburskiego, które wakowało po œmierci Gizylera. Na opustoszałš sto- licę arcybiskupiš wprawadził Henryk swego kapelana Taginana. Za sprawš króla odbyła się w pierwszych #niach lutego uraczyste odnowienie biskupstwa merse- burs#iego, zniesianega bezprawnie przez Gizylera. I tu także asa#zono prategowanego królewskiego - kapelana VVigberta. Paczynania te miały rluże maczenie dla umoc- nienia pazycji królewskiej w Saksonii, a przede wszystkim #la żmiany stanowiska duchowieństwa wschodnionie- mieckiega wabec jegn #olityki wschadniej i sajuszu z po- gańskimi plemionami słowiańskimi. Pozyskanie poparcia kleru tej #zielnicy miało dla przyszłych planów Henryka II pierwszarzędne znaczenie. Oczywiœcie ta#że i strana palska zdawała sobie sprawę z tego, że działania wojenne bynajmniej się nie zakończyły i że niebawem dojdrie do walnej rozprawy. Piętrzyły się jeƒna#że caraz to nowe trudnaœci. Pa ucieczce Henryka ze Schweinfurtu wraz ze stronnikami do Czech, sytuacja Ba- lesława w tym kraju poczęła się wyraŸnie pogarszać. Z niejasnych słów kronikarza dowiadujemy się, że właœnie w roku 1003 -1004 miał miejsce konflikt między panami czeskimi a zbiegłymi feudałami niemieckimils. Bawarowie którzy schronili się.do Czech, potracili majštki przez kró- lewskie konfisikaty i najprawdopadobniej #šżyli do pogo- dzenia się z Henrykiem II, aby odzyskać w ten sposób swe dobra. Panowie czescy, być może, doœć już mieli ucišżli- wych rzšdów polskićh w kra#u i znów zwrócili się ku Niemcom. Nieznana nam bliżej walka wewnętrzna w Czechach zimš 1003 -1004 r. nie důoprowadziła na razie do żadnej zasadniczej zmiany. Niebawem jednak Henryk Szweinfurcki gocznie zabiegać o pagodzenie się z Bawar= czykiem i o zwrot swego #ziedzictwa, co œwia#czy, że opuœcił on stronnictwo Bolesławowe. Tymczasem nadszeƒł luty 1004 r. i zapowie#ziana jeszcze w grudniu ubiegłego roku wyprawa niemiecka została przyg#towana. Na pograniczu zebrały œię niewielkie od- .działy feudałów wschodnioniemieckich. Najprawdopadob- t5 Thietmar, 1, VI, c. 2, s. 319, przekład s. 316 - 318; por. A. F. G r a b s k i, W#jn.y, s. 26 - 28. niej były to wojs#a konne, gdyż czas nie sprzyjał orga= nizowaniu większej ekspe-dycji, w której mażna byłoby wykorzystać takŸe i piechotę. Tylka panowie z S.aksonii i Turyngiils wzięli udział w wyprawie. Celem tej ůwojny było złupienie Milska, aby przez to utwierdziE dowództwo #olskie w przekananiu, że w tym właœnie kierunku 'będzie szła również następna wyprawa. Wojsko niemieckie wyruszyło zapewne z rejonu Mer- seburga w kierunku na Buůdziszyn. Można przypuszczaE, że Niemcy skierowali się sławnš "dnogš wyso#kš" łšczšcš Halle z Bu-dziszynem i biegnšcš #alej na Slšsk. Marsz jed- nak nie trwał długo: obfite opady œnieżne, a następnie rychła odwilż uniemożliwiły wszelkie działania i zmusiły wojsko do szybkiego odwratu. P4wrócono tš samš dragš, aby następnie wzmocnić załagi w Miœni, żapewne też i w Strzale oraz innych gradach. Nie mazny żadnych po- worlów, by uwierzyć relacji rocznikarza kwedlinburskiega, który ƒatuje wyprawę na jesień 1003 r. i powiada, że Hen- ryk padparzšdkował sobie Milczan. Kronikarz pisze, że kr61 "udzielił pomocy margrabiemu Guncelinowi i innym obrońcom ojczvznv rozmieszczajšc u nich zała#i". Hen- ryk II powrócił do Merseburga - jak powiada Thiet- mar - "w #onurym nastnoju", bowiem wyprawa nie speł- niła swych zadań. Z kolei zaabsorbowały Henryika inne sprawy. Najpierw dochodzi do porozumienia z Henrykiem ze Schweinfurtu. Za namowš wpłvwowe#o księcia Bernarda saskiego araz arcybiskupa Taginona i innych możnych król dał się na- kłon‹E do zgody, a margrabia w zamian za obietnicę wier- noœci i zrzeczenie się wszelkich pretensji #o Bawarii od- zyskał wszystkie skonfiskowane dobra, padobnie jak i je## stronnicy. Dla większej pewnoœci król kazał Henryka uwięzić i odesłał go god straż do zam#u w Giebichenstein. 21 marca na zje9dzie w Ratyzbonie księstwo Bawarii zo- stało na.dane w lenno dziewierzowi królewskie7nu, księciu Henryk#wi V z Luksemburga. Teraz Henryk zajšł się sprawami italskimi. Jeszcze na wiasnę wyruszył wraz z wojskiem przez !s Thietmar, 1. VI, c. 2, s. 319, przekład s. 316 - 318; Anna- les Quedlinburpenses, MGH SS, t. III, s. 78 pod 1003; Adal- boldi Vita, c. 42, kol. 102; por. A. F. G r a b s k i, Wo#ny, s. 28-30; t e n ż e, Polska sztuka, s. 103 n. 142 143 Magdeburg, Ratyzbonę, Augsburg da Italii, przeciwko kró- lowi longobandzkiemu Arduinawi. Gdy już był w drodze, przybył doń do miejscowoœci Tinga (Thingau kmło Obers- dorf) jego brat Brunon, który poprzedni# za goœrednictwem królaWęgier zabiegał o łaskę i możnoœć powr-otu do kraju, co uzysikał dopiero teraz. 4 kwietnia Henryk II był w Try- dencie, a w dziesięć dni póŸniej rozpoczynał marsz po równinie italskiej. Szlak wojsk Henryka II wiódł przez Weronę, Florencję, Brescję, Bergamo do Pawii, miejsca kor#nacyjnego władców longobardzkich. Tam też Henryk "pozwolił się" k-oronować na króla i rychło ruszył w drogę powrotnš, przybywajšc #o Niemiec w pierwszych :dniach czerwea. 24 czerwca przybył do Strasœburga, 29 zaœ udał się do Moguncji, a następnie przez Frankoziię da Saksonii, w któ- rej znalazł się na poczštku sierpnia. Tutaj - jak powiada ;ego biograf Adalbold - nakazał wyruszyć na wyprawę przeciw Polsce: Sasom, Bawarom i wschodnim Frankoml##. 8 sierpnia nadał klaszt#rowi w Nienburgu posiadł4œci na Łużycach dla zapewnienia sobie "pom#cy niebieskiej" w zbliżajšcej się wojnie z Palskš. Na dokurnencie dona- cyjnym abok króla figuruje cały szereg dostojników ko- œcielnych: arcybiskup magdeburski, biskupi Hilderyk ż Ha- welbergu, Wigon brenneński, Hildeward z 2ytyc, Wipert z Merseburga, Walter ze Spiry i Tagino z Mag- deburgal8. Swiadczy to o zwišzkach :duchowieństwa wsch#dnioniemieckiego ze wschodnimi planami Hen- ryka II. Koncentracja wojsk została wyznaczona na połowę sierpnial9 w Merseburgu. Aby zmylić przeciwnika, sta- 1# Adalboldi Vita, c. 55, kol. 107. ts MGH Diplomata, t. II, nr 83; H. K r e t s c h m a n n, Dże stammesm"ssżge Zusammensetzung der deutschen Streżtkr"fte %n den, K"mpfen mit den. "stlżchen Nachbarn unter den Ka- rolingern, Ottonen und Salżern, Berlin 1940, s. 52 - 53. # Opis - Thietmar, 1. VI, c. 10 -12, 14 - 15, s. 327 - 333, przekład s. 326 - 332; s. 335 - 337, przekład s. 334 - 336; Adalboldi Vita, c. 55 n., kol. 107 - 108; Annalista Saxo, MGH, t. VI, œ. 655 pod 1004; Cosmae Pragensis Chronica Roe- morum, I. I, c. 36, s. 64 - 65; por. A. F. G r a b s k i, Wojny, s. 31 - 37; t e n ż e, Polska sztuka, s. 104 - 108; t e n ż e, Studia n.ad stosunkami polsko-ruskżmi 2# poczštkach XI #wże- ku. "Slavia Orientalis", t. VI, 1957, s. 166, oraz niżej, roz- dział VII. 144 rano się stwarzyć pozory, że wyprawa skieruje się - jak paprzednio - na Bramę Łużyckš. # tym celu na szlaku cišgnšcym na wschód, w miejscowaœciach Boruz (dzisiej- sze Bariz, Bornitz) w adległoœci około 8 km na zachód #i ftiesa, na lewym brzegu Łaby, oraz w Nisani (dżiœ Neus- sen, po lewej stranie rzeki, akoło 8# km na zachód #od Mhlberg) zgromadzono łodzie, przeznaczone rzekamo #o przeprawy wojsk na #rugi brzeg rzeki. Istniały dwa plany wyprawy; według planu aficjalnego miała się ona kierować na wschó# - ku Budziszynowi bšdŸ też Krosnu. Plan ten many był całemu wajsku nie- mieckiemu i chyba także Balesławowi, który miał #wœród wojsk niemieckich wielu szpiegów. Drugi plan znany był tylko królowi i jego najbliższym współpracnwnikam. Przewidywał an uderzenie na asłabiane Czechy, w czasie kiedy Bolesław będzie oczekiwał inwazji niemieckiej właœ- nie na Milsko lub Łużyce. Postanowiano uderzy‚ na Cze- chy z dwóch stron: ad północy i od strony #awarii - ad gołudniowego zachodu. Zamierzano też wykorzystać pre- tensje Jaramira do tronu ksišżęcego w Pradze, tym bar- dziej że sprzyjała mu częœE możnych czeskich nieprzy- chylna Chrobremu. W tym celu przebywajšcy dotychczas w Bawarii ksišżę czeski (być maże z bratem Udalrykiem) zastał przez króla wezwany do Saksonii. Jega obecnaœć tam œwia#czy, że w przygotawywanej wajnie miał on da speł- nienia ważnš rolę. Poparcie przez króla właœnie Jaromira, nie zaœ jega brata Udalryka, chać ten pewnie ta#że brał udział w wyprawie, miało szczególnš wymawę. Jaramir był okaleczany przez Bolesława Ruůdego, tak że ksišżę ten nie znógł mieE pat#aznstwa. Z drugiej strany zarówno Ja- ramir, jak Udalryk o# mładaœci wychowywani byli w Niemczech na dwarze bawarskim20, rokowali więc na- dzieję, że będš pow#lni Henrykowi. 15 sierpnia 1004 r. wojska zebrało się w Merseburgu. Była ta jak i poprzetlnio armia konna. W oznaczonym dniu rozpoczšł się marsz ku wschadowi. Dakła#ne a#tworzenie szlaku wyprawy nasuwa wiele trudnaœci. Kronikarz pada- je bowiem zbyt mała danych a miejscowaœciach, przez które wajsko przecišgała. Wiadama, że z Saksanii wiƒdł na Czechy wielki szlak, o którym opowiada Ibrahim ibn Ja- # Cosmae Pragensis Chronica Boemorum, I. I, c. 34, s. 61. 10 - Bolesław Chrobry kub. W latach szeœbdziesištych ubiegłego stulecia przeby on #rogę z Magdeburga ## Pragi i opisał jš w swym #dziele. 5zlak ten biegł z Magdeburga przez Kalbe, Nienv burg, Halle, Wrzen, dalej na Gniewin - zwany wówczas Mastem Gniewin - następnie tio Pragi2l. Znaczna częœE szlaku wojsk Henryka II z całš pewnoœciš pokrywa się z drogš, o której gisał Ibrahim ibn Jakub. Według wszelkiego prawdopo#obień.stwa wojska #oszły z Merse- burga do Wrzen, leżšcego nad Muldš. Ulewne #eszcze utru#niły przeprawę przez jakšœ rzekę, najpewniej więc armia stała naƒ Muldš. Wtedy to król Henr#k oznajmił, że zmuszany jest #mienić kierunek marszu i uderzyć na Cze- chy. Przypuszczalnie wfljska poszły znanym już nam szla- kiQm w górę rzeki Muldy, następnie wz-łuż biegu Zwiec- kauer-#Nlulde i rzeki Chemnitz.da Zschapau i dalej w górę rzeki, .do gór Rudaw, które przekrocz.ono dragš kralupskš, na trasie #zisiejszych miast Marienberg, Reitzenhain, Neu- dorf, Krimov - na Chomutav na terenie Czech. Była to jeůdna z najważniejszych.dróg wiodšcych do tego kraju z północy, uczęszczana zarówno w celach handlawyeh, jak militarnych. Tymczasem #owóƒztwo polskie zorientowało się w nie- bezpieczeństwie i wszelikimi sposobami starało się opóŸ- nić marsz wojsk Henryka II. Jedno z waż,nyeh przejœć na dradze kralupskiej, zn.ajůdujšce się w lesie, nazwanym przez kronikarza Miriquidui, w górach, obsaƒził Bolesław pieszymi łucznikami. Obrona czeskich łuczników była tak silna, że.dogiero specjalny oddział wyborowyeh wojowni- ków pancernych Henryka z-dołał jš przełamać i utorawać ttrogę wajskom niemieckim. Chrobry starał się zorgani- zować opór w Pra#ze. Lecz napotykało ta wielkie trudno- œci, g...yż wielu panów czeskich chętniej wi#ziałoby na tronie praskim bš#Ÿ ca bšdŸ Czecha - Jaromira, mimo że # Relacja Ibrahima, s. 46, 48 ń.; por. J. W i d a j e w i c z a, Studża nad relacjš o Sło#.vianach Ibrahżnza żbn Jakuba, Krakbw 1946 s. 36 n.; K. S c h  n e m a n n, l#eutsche Krżegsfhrung żnz Ósten 2#"hrŠnd des Mżttelalters, Deutsches Archiv fr Geschichte des Mittelalters, t. II, 1938, z. 1, s. 54 n.; H. J i r e- ć e k Slovansk‚ prƒvo v Ćechach a n.a ll#orave, I, Praha 1863, s. 7, 17, 21; A. F. G r a b s k i, Wojn#y, s. 31 - 32. O warunkach obronnych Czech por. : P. C h o c, Obrana ran‚ feudƒlnich Ćech, Hisborie a Vajenstvi, 1963, nr 4, s. 577 - 610 z doskonałymi mapkami. wprawadzonego przez wojska niemieckie. Na wezwanie Jaromira da królewskiego obozu paczęli przybywać pa- nowie ezescy z wojskiem, z którego ufarmowana osobny, addział. Poparcie miejscowych możnych znacznie ułatwia- ło #ziałańie armii Henrykowej. Wojska Henryka i Jaromira apanawały zrazu północnš częœć kotlinv czeskiej. Już na samym poczštku walki, za- raz po przekroczeniu pasma gór, ksišżę Jaromir addał ikró- lawi jeden z p.obliskich grodów, zapewne Gniewin nad rzekš Bilina, który stał się bazš operacyjnš #la dalszych działań wojsk czeska-niemieckich w walce a opanowanie kraju. Tutaj też, w północnej częœci kotliny czeskiej, arxnia Henryka II oczekiwała gosiłków bawarskich, które wió.dł ksišżę Henryk V Luksemburg. Nadcišgnęły one z pewnym opóŸnieniem starym, chętnie uczęszczanym przez kupców szlakiem z Ratyzbony wz#łuż Regen do rzeki Cham, następnie przełęczš Wszerubskš i #alej na Pilzno. Spotkanie ab- armii nastšpiło gdzieœ na obszarze pomiędzy rzekami Ohrš i Berounkš, na półnacny zachóƒ od Pragi. Po prżybyciu posiłków bawarskich wojska niemieckie i czeskie opanowały w całoœci północnš częœć kraju i skie- rowały się ku Pradze. Zajęty został grócf atec, którego mieszkańcy otwarli bramy i wymordowali załagę golœkš. Podczas zajmowania grodu rozeszła się pogłoska, jakoby Bolesław Chrobry został w tym właœnie cz#sie zamord#- wany. Plotkę tę puœcili zapewne w obieg ci, którzy obec- nie skłƒniali się ku rzšdom Jaromira, lecz jednoczeœnie chcieli się zabezpieczyć na wypa#ek, gdyby Bolesław oka- zał się silniejszy. W całym kraju rozgarzała walka. Jedni stali po stronie księcia polskiego, #ru#dzy - Jaromira. Kronikarz mówi, że "żarzył się ognik pod popiołem". Nie tylko w tych ciężkich chwilach, ale i póŸniej wielu spo- œród panów cze#kich stało po stronie Chrobrego. Walka wewnętrzna w Czechach, wabec zbliżajšcych się wojsk interwencyjnych do st,olicy, rozgorzała ze z#wajonš siłš. Król Henryk umiejętnie wykorzystywał sytuację, jaka się wytworzyła w tym kraju. Starał się osłonić właœciwy cel swej wyprawy, jakim było przywr#cenie zależnoœci państwa czeskiego od Niemiec, wysuwaniem na pierwszy plan pretensji prawego dziedzica do tronu - Jaramira. Oszczę#dzało to siły rycerstwa niemieckiego, gdyż spora 146 147 częœć wysiłków z#stała złożona na barki Czechów. Był to również poważny atut, znacznie ułatwiajšcy osišgnięcie powodzenia. W#jska niemieckie wkraczało jakoby wyłšcz- nie w celu usunięcia Chrobrego, który siłš opanował tron czeski. Szło na pomo# prawemu władcy kraju - Jaromi- rawi. Z tych też względów #u Pradze podšżał najpierw Janomir ze swymi od#ziałami, natamiast wajska królew- skie pozostały na razie nieco w tyle. Sytuacja załogi pal- skiej i Bolesława w Pradze stawała się ooraz tru#niejsza, r,oraz więcej panów czeskich prżechadziło na stronę Jaro- mira. Chrabry zaczšł więc szybka przygatowywać się do apuszczenia miasta. Decyzję Bolesława przyspieszyły bez wštpienia złowróż- bne tllań w#padki. Otóż w Wyszehra#zie, odległym za- ledwie o kilka kilometrów ad Pragi, miejscowa ludnoœć wznieciła powstanie przeciwka załodze polskiej i z otwar- tymi rękami powitała wkraczajšce addziały Jaromirowe. Bolesław wraz ze swymi rycerzami i nielicznymi.orZ#anymi mu panami czeskimi w nocy opuœcił stolicę kraju. W cza- sie adwrotu zginšł jeden z ważniejszych ćzeskich stron- ni#ów Bolesława - brat œw. Wojciecha, Sobiesław z radu Sławnikowiców. Nazajutrz da miasta wkroczył ksišżę Ja- romir, który "na proœbę ludu udzielił mu przed bramš miasta potwierdzenia praw araz przebaczenia za ezyny przedtem popełnione". Owym "ludem" jest bez wštpienia ludnoœć praska oraz to rycerstwo #zeskie, które przeby- wała na gro.dzie. Następnie vcnprowadzono Jaramira na tron i.arawej stronie Bobru, w pobliżu szosy wio- dšcej do Gubina, na południe a# wsi Raduszec Stary (cišg- nš się na ok. 300 m), następnie - w postaci wałów po- dwójnych - pod Połupinem (pierwszy adcinek zach#wany na ok. 600 m #długaœci, #rugi na panad 1 km). Odkryta też wał pajedynczy na północny wschód od poprzednich, w kierunku Gostchorza (zachowany na ok. 250 m). Należy sš#zić, że niegdyœ wszystlkie te wały wišzały się w logiczny system abranny. Pierwszy ich pas zapewne otaczał całko- wicie gród, leżšcy w kolanie Bobru i Odry (dawne koryto Babru biegnie na wschód oƒ grodu, nawe przekapano w końcu XIX w.). Drugi #as cišgnšł się chyba do Bobru (może podchadzšc aż pad wały kroœnieńskie), sięgajšc wiel- kim łukiem pad Gostcharze. W œcisłym zwišzku z wałami pozostawał drugi gród, leżšcy na cyplu œtromej północnej 3# E. D š b r o w s k i, Wczesnoœrednio#veczn.e Krosn.o Odrza'ń- skie u# œ#ietle wyń%kó# badań tereno#wych. Nadbitka z "Z Otchłani Wieków", XXVIII, 1962, z. 1, œ. 27 - 38 (gdzie na s. 32 ważny plan sytuacyjny wczesnoœredniowiecznych urzš- dzeń obronnych w Kroœnie) ; t e n ż e, Archeologiczne trojaezki, "Nadodrze. Pismo społeezno-kulturalne", rok VII, nr 4(55), Zielona Góra - kwiecień 1963, s. 6. Wyniki badań komuni- kował mi E. Dšbrowski list#wnie (listy z 18.I.1961 r. i 7.VII. 1963), za co składam mu serdeczne podziękowanie; por. t e n- że, Badan%a nad 2uczesnynz œrednƒol.vieczenz w 2aojet,vództu#i.e zielonogórsk2.nz, maszynopis powielany (1964), s. I - 37. krawędzi pradoliny, ůok. 1700 m na wschód od gro#u w Kroœnie, w pobliżu wsi Gasteharze, o wspaniałych natu- ralnych walorach obrannych. Gród w Gostchorzu, pad- kreœla E. Dšbrowski, "odgrywał w okresie wojen polska- niemieckich rolę flankujšcš w wypadku sfarsawania Bo- bru przez nieprzyjaciela". Nie wiemy, w którym miejscu stanęły wojska Henry- ka II: mażemy jeclynie przypuszczać, że naprzeciw wałów #o# Krosnem. Wštpliwe, by nieprzyjaciel mógł liczyć na przeprawę w innym miejscu. Balesław musiał zgromaƒzić znaczne addziały wojsk#we: oprócz obu gradów wykorzy- stał i hereny pa prawya# brzegu Odry. Wvdzšc, że prze- prawa nie będzie łatwa, Henryk II zarzšdził postój. Nie wiadły się kolejne próby sforsowania rzeki przez Niem- ców, Palacy stale nękali nieprzyjaciela i mie #opuszczali do przeprawy. Dopiero po siedmiu dniach bezovrocnych usiłowań zarzš:dził Henryk budowę łodzi, wysyłajšc jed- noczeœnie zwiadowców dla wyszukania adpowiedniega przejœcia. Znaleziono je - jak sšdzi E. Dšbrowski - gdzieœ w rej#nie Pałęcka - Maszewa. Zapewne Bolesław Chra- bry mie przewidywał taikiej ewentualnaœci i rllatego Niem- cy zdołali wreszcie znaleŸć nie broniane przez Polaków dogodne miejsce do przeprawy. Już szeœć addziałów nie- przyjacielskich przeprawiło się przez rzekę, kie#y straże daniasły a tym Bolesławowi. Halesław - powia#a kro- nikarz - "z#winšł szybka abóz i uciekł wraz ze swoimi pazostawiajšc na miejscu wiele materiału wojennega". Ci spoœród Niemców - cišgnie dalej Thietmar - "którzy pierwej się przeprawili, byliby dopatlłi nieprzyjaciół znie- nacka w namiotach", gdyby nie musieli czekać na 4póŸ- niajšcych się Luciców33. Gdzież wabec tego znajdawały się owe #załasy Balesła- wowe, którym bezpoœrednia zagrazili Niemcy? W każ#ym razie na prawym brzegu Odry nic bowiem nie słyszymy a ponownej przeprawie przez rzekę. Wynika z tego, że spora częœć polskich addziałów musiała się znajdawać na . prawym brzegu Otlry, a nie tylko na lewym. Możliwe, że wojgka palskie stacjonowały w rejanie dzisiejszej miejscůo- woœci Chyże; g#zie podówczas - według badań E. Dš- brawskiego - znaj#owało się podgrodzie gradu kroœnień- # Thietmar, 1. VI, c. 26, s. 351, 353, przekład s. 350, 352. 156 157 skiego. A zatem Niemcy łukiem okršżyli p#lski węzeł abronny, nie wykorzystali jednak tej wielkiej #rzewagi, jakš #awałó im zaskůoczenie. Polacy cofajšc się stvsowali ta#tykę "małej #wajny", urzšdzali zasadzki, walczyli wypa- #ami, utrudniali komunikację i ogałacali kraj z żywnaœci. Znajšc ja# nikt warunki klimatyczne i drożne kraju do- wództwo polskie starało się wszelkimi spos#bami opóŸniać marsz wojsk najezdniczych, nękać je, _przewlekać marsz, póki nie nadejůdš jesien#ne szarugi, które uniem#żliwiš #al- sze postępy wroga. Ta taktyka Palaków spowodawała, jak œwiadczy kronikarz niemiecki, upadek.ducha bojowego wœrótł Niemców, walczšcych z niewitlocznym, lecz wszech- abecnym wrogiem. Tyłom armii królewskiej zagrażały wcišż pals!kie grońy, których załagi magły zawsze przystš- pić da akcji. Wojska najeŸ#Ÿców skierowały się teraz ku Poznaniowi. Szły drogš na Mię#dzyrzecz, aby stamtšd skierować się najpewniej przez Palicko, Fszczew, Pniewy, Bytyń do ówczesnej stolicy państwa. Już 22 wrzeœnia Niemcy byli w Międzyrzeczu, gdzie podówczas znajdował się potężny grórl, leżšcy w wittłach Obry i Paklicy, um.ocniany dwama wałami i fosš, cl>ejmujšcy stosunkowa niewielki obszar (ok. 40 m œrednicy34). Najprawdopodabniej tutaj znajdn- wała się polska załaga. Niemcy - jak się zdaje - nie próbowali zdobywać gradu, starali się też ma ra#kaz kró- lewski nie niszczyć znajt Zujšcego się apodal benedyktyń- skiego opactwa, iktóre zostało opuszczone #rzez u-chadzš- cych prze# wojskiem mnichów. Pa krótkim post#oju wajska niemieckie ruszyły dalej. Kronikarz pawiada, że niszczšc okolicę œcigały one Bolesława, który rzekomo nie miał odwagi pozastawać w żadnym ze swych gnadów. Opowieœć to tenůdencyjaza: wojska niemieckie istotnie niszczyły i grabiły kraj, je.dnakże niewiele im ta #rzyniosło sukce- sów. W rezultacie ustawicznego nękania armii Henryka przez oddziały polsikie wœró# panów niemieckich coraz częœciej odzywały się gł#sy niechęci da #alszego konty- #nuowania wojny. W końcu zmusili oni króla #o zatrzy- mania się w o...ległoœci zale#wie 2 mil od Poznania i za- # Por. St. K u r n ... t o w s k i, Z badań nad dazvn#tni dz2e- jami Migdzyrzecza Wlelkopolskiego. "Z Otchłani Wieków", t. XXIII, 1957, z. 1, s. 18 - 20. żšrlali wręcz zaprzestania walki. Nie uœmieehało im się już z#abywanie silnego, dosk.onale umocnionego grodu poznańskieg#. Padczas obazowania pod Poznaniem częœć Niemców, któ- rzy udawali się na paszukiwanie żywnoœci, została znie- nacka zaatak.awana przez P.olaków i #oniosła ůduże szkody. Wszystka to ostatecznie skłoniło Henryka.do rozpoczęcia układów. Kranikarz pawiada, że to B#lesław Chrobry pierwszy wystšpił z prapozycjami pakojowymi. Faktem jest, że Henryk znajdował się niejaka w sytuacji przymusowej, gdyż jega rycerze admawiali posłuszeństwa i nie mieli najmniejszej ochaty da zdobywania potężnego gradu poz- nańskiega. Jednakże i Bolesławowi, rzecz zrazumiała, mu- siała bardzo zależeć na zakończeniu wojny. Można się za- stanawiać, czy rzeczywiœcie inicjatywa rozpoczęcia per- traktacji wyszła ze strony polskiej. Bołesław bynajmniej nie przybywał do obozu niemieckiego jaka pakonany, lecz ta właœnie posławie niemieccy z arcybiskupem Taginonem na czele udali się #o Poznania, gdzie "zaprzysięgli trwały pokój". Nie ksišżę Polski, lecz wysłannicy królewscy i.dš do gro-u swega przeciwnika, aby zawrzeć pokój. Ma to swoistš wym#wę. Żródła niewiele nam mówiš o warun#kach pokoju po- #nańskiego. Według Thietmara znstał on zawarty "na po#- stawie słusznych poprawek"35. Bardziej bezstronny raczni- karz z Kwe#linburga pawiatla, że "król luba ze smutkiem, przyjšwszy n i e d o b r y pakój, z ż a ł o s n y m powró- cił wojskiem, niosšc ze sabš ciała zabitych"3s. Dawniej- sza literatura, zwłaszcza niemiecka, stała na stanowisku, że #okój ten był korzystny dla Henryka II. Np. R#obert Holtzmann uważał, że w Poznaniu wznowi4na została len- na zależnaœć Palski #d Niemiec, taka, jaka istniała przed zjaztlem gnieŸnieńskim. Stanisław Zakrzewski sšdził, że Polska utraciła wtedy nabytki z 1002 r., musiała się zgo- dzić na ustępstwa na terenie wyspy Wolin i zrzekła się zwierzchnictwa na# Pomarzem Zachodnim. W zamian za to wszystko Niemcy żerwali sojusz z Wieletami. Inni ba- dacze przyznawali, że zgadnie z tym, co powiada roczni- # Thietmar,1. VI, c. 27, s. 355, prżekład s. 352. s Annales Quedlinburgenses, s. 79. 158 karz, pokój poznański nie był bynajmniej sukcesem Hen# ryka II37. Znajšc wrogoœć Thietmara do Chrobrega i Polaków oraz pamiętajšc, że wychwalał on politykę swega ukocha- nego wła#cy i protektora - Henryka II, wartoœć przekazu xoczniikarskiega jest wprost nieoceniona. Z drugiej strony warto zaznaczyć, że relacja Thietmara wcale nie pozostaje w spizecznoœci z przekazem niemieckiego roeznikarza; wprawdzie Thietmar powia#a o owych "poprawkach", lecz jednoczeœnie w następnym zdaniu mówi, że Niemcy chęt- nie i z ra#oœciš powracali da #omów. Była to jednak radaœć nie ze zwycięstwa, lecz z tego, że wreszcie skoń- czyła się wojna. O tym, żeby była ta zwycięstwo Henry- ka - kronikarz nie wspomina. Mówi tylko: "Z radoœciš te#y wracali nasi #o domów, ponieważ wielkie znusili trudy wskutek #ługich mrozów i dotkliwego głodu, nie- adłšcznych od przyknoœci wojny". Cóż mogłyby znaczyć owe - jak powiada Thietmar- "słusme poprawki"? Mamy prawa przypuszczać, że były to poprawiki #otyczšce tego układu stosunków, jaki został ustalany na zjeżdzie merseburskim w 1002 r. Bolesław Chrobry musiał teraz zrezygno#wać ż przyznanych mu wówczas ziem Łużyc i Milska. W 1007 r. Bolesław będzie się wyprawiał na te ziemie przeciwko Niemcom, w tymże raku Henryk II w jednym z dokumentów wymienia Mil- sko, jako dziedzinę komesa Hermana, syna margrabiego Ekkeharda. Nie mamy natomiast żadnych podstaw, aby sšdzić, że Chrobry musiał poczynić jakiekolwiek koncesje na terenach północnych i że zmianie uległ stosunek pań- stwa polskiega do królestwa niemieckiego. Znozumiałe, że skora warunki pokoju poznańskiego były mniej korzystne 37 R. H o 1 t z m a n n, op. cżt., s. 407 - 408; St. Z a k r z e w- s k i, Bolesla#, s. 207 - 208, uważali pokbj za sukces niemiecki, podobnie H. Z e i s s b e r g, op. cżt., s. 336; W. G i e s e b r e c h t, Geschichte der deutschen. Każserzeżt, I, Merseburg 1929 s. 39 - 40 i inni autorowie. Przeciwnie W. K ę t r z y ń s k i, De bello a Boleslao Magno cunz Henrico rege Ger#n.anżae gesto a#ano 1003 - 1005, Regiomonti Pr. 1866, s. 15, 28; R. G r o d e c k i, Dzżeje Polskż, s. 68; M. Z. J e d 1 i c k i, Thietmar, s. 353 - 355, przyp. 135; W. K o r t a, Z dziejózu obrony Œlšœka przed feuda- lanzi n.żen'zżeckżmż, w: Szkżce z dziejów Slšska, Warszawa 1953, s. 64; A. F. G r a b s k i, Wojn.y, s. 44 - 46 (gdzie zesta- wienie literatury); t e n ż e, Polska sztuka, s. 112. # układu z roku 1002, Bolesław zrzekał się najprawdo- dobniej swych pretensji do Czech. Można jednak sš#zić, Ÿe wówczas nie zachwiało się jeszcze polskie panowanie w Słowacji. QV. Kętrżyński wysunšł interesujšcy domysł, że powo# dem osłabienia Polski na zachodnim froncie w 1. 1004- 1005 były przemiany na terenie Pomorza i w tym właœnie czasie wybuchło nieznane bliżej powstanie Pomorzan, którzy zrzucili istniejšce jeszcze w czasie zjazdu nieŸnień- skiego polskie zwierzchnictwo. Domysł ten jest w ogól- nych zarysach prawdopadobny3s. W każdym razie, pewne jest, że w ICO7 r. władztwo Polski naƒ tym krajem prak- tycznie nie istniało. Wydaje się, że te nieznane bliżej wy- padki pomorskie mogły w pewnym st,opniu przyczynić się da niepowodzeń Polski na pobraniczu zachodnim w la- tach 1004--1005. s #,'. K ę t r z y ń s k i, De bello, s. 9, 27 - 28 ; patrz niże, rozdz. VII. 160 lt - V. O#l POZNANIA DO MERSEBURGA (1005 - 1 1 araz po gowrocie z wyprawy wschodniej Henryk- jak pawiada Thietmar - wytępił "sprawców wszyst- kich niegadziwoœci" i zabiegał o ugruntowanie na ziemi saskiej oraz w pogranicznych marchiach "pamyœlnoœci i bezpieczeństwa". "Dlatego - kontynuuje kronikarz- kazał pawiesić na stryczku w Fallersleben (niewiele po- nad 20 km na północny wschód ad Brunszwiku - A.F.G.) sławnego rycerza Bruncjona z Merseburga, sp#œród Sła- wian zaœ możnego Bflrysa i Wszemysła wraz z ich stran- nikami"2. Thietmar, bęrlšc patriotš saskim, niechętnie wspaminał o objawach niesubordynacji swoich współziam- ków wobec monarchy. Tym ważniejsze jest więc jego stwierdzenie, że jeden z nich został powieszony i że #król tępił sprawców "wszystkich niegadziwoœci". Wiadomo, że kara œmierci przez powieszenie była karš hańbišcš, staso- wanš wobec z#rajców, niekiedy zbiegów i zł#dziei. Jeœli zatem Bruncjon z Merseburga z rozkazu m#narchy zginšł nie od miecza, lecz ad konapnega stryczka, musiano mu dowieœć zrlrady na rzecz Polski. t Wojny lat 1005 - 1012 omówiłem poprzednio w pracy Polska sztuka 2vojen-na, s. 113 n.; patrz także H. Z e i s s b e r g, op. cżt., s. 338 n. ; St. Z a k r z e w s k i, op. cż.t., s. 252 n. ; B. M i œ- k i e w i c z; Studża, s. 249 n. Szersza wersja częœci tego roz- działu pt. Oc1 Poznan,ża do Merseburga ukazała się w "Stu- diach i materiałach do historii wfljskowoœci", t. IX, cz. 2, Warszawa 1963, s. 3 - 32. Por. A. N a d o ł s k i, Slšsk, s. 330 n. 2 Thietmar, 1. VI, c. 28, s. 355, przekład s. 354. O karze- H. G r a j e w s k i, Kara œ#n.żercż 2# prat.#że polskż%n do poło#wy XIV #ieku, Warszawa 1956, s. 198 n. Padabny los 5potkał też rycerzy słowiańskich, z #tórych #wóch znamy z imienia. Musieli oni zapewne pochoƒziE z tych ziem, które znajdowały się już pod zwierzchniš wła#zš niemieckš, skoro król ukarał ich w ten właœnie sposób. Nie byli to zatem Wieleci. Prawdogadobnie nale- żeli #a plemion, które jaika paddane Niemcam musiały dastarczać Henrykawi posiłków wojskowych na wyprawę przeciw Palsce. Nasuwa się niezmiernie frapujšce przy- puszczenie, że chodziła tu # owych słowiańskich przewod- ników, którzy utrudniali marsz armii królewskiej, jed- nakże nie spasób teg# u##kumentować. Byli ta być może Hobolanie, z którymi Polska utrzymywała stasunki3. Jed- naczeœnie Henryk starał się dojœć do porozumienia z tymi Słowianami, iktórzy nie zawsze byli całkawicie ulegli wo- bec żš#ań monarchy. Kroniikarz pawiada, że Henryk II "często adbywał zjazdy ze Sławianami, w Wierzbianach leżšcyćh na# Łabš i, czy chcieli, czy nie chcieli, #mawiał z nimi potrzeby swego #aństwa i narzucał w końcu swš wolę"4. Miejsoowoœć Wierzbiany (Werben) leżała nad Ła- bš, zaledwie kilka kilometrów na północo-zachód ad H#- bolina, nieca pawyżej ujœcia rzeki Haboli, na terenie Mar- chii Półnmenej - w ziemi glemienia Habolan. Zapewne z prze#stawicielami tego plemienia - i rzecz jasna jego władcš - naradzał się Henryk II w Wierzbianach. Wia- domo już a por#zumiewaniu się Hobolan z P#lskš, jest więc bardza prawdap#dobne, że właœnie #latego król niemiecki chciał ich zmusić #a absolutnej wiernoœci i uległoœ‚i względem swych planów politycznych. Nie były ta bynaj- mniej narady w #zisiejszym znaczeniu tego słowa, wszak sam kronikarz powiada, że król narzucał swš wolę, nie pytajšc się nawet o zgadę przedstawicieli p?emienia. Jak 3 O stosunkach polsko-hobolańskich patrz J. W i d a j e- w i c z, Sk#d pochodżiła EnT,nżlda, s. 479 n. (nie ze wszystkimi wywodami tego autora można się zgodz ' d n P dka ż Nże#n.cy, s. 106 n. ; K. P i e r a d z k a g i v#czesnoœrednio'wżecznej organżzacjż grodo#wej u Sło2Uian póŁ- nocno-zachodnżch. Pami2tnik Słowiański, t. IV, z. 2, 1954/1955, s. 274 n.' szczególnie s. 279 - 280, 303. # Thietmar, 1. c.; o grodzie w Wierzbianach-Werben- P. G r i m m, op. cżt., s. 470, w indeksie pod tš nazwš, zwłasz- cza s. 113, 393. Por. też o omawianych wydarzeniaeh pracę W. B r  s k e, Un.tersuchun.gen zur Geschżchte des Liutżzen- bun.dRs, Mnster - K"ln 1955, s. 60. 162 163 bardzo zależało Henrykowi na umocnieniu władzy na tym terytorium, œwiadezy fakt, że dla "obr#ny #jezyzny" roz- kazał odbudować gród Arneburg. Zniszezony jeszeze w rƒku 997, leżał #n zia lewym brzegu Łaby, niewiele pona# 20 kilometrów na południ2 od Hawelbergu. Był przeta położony na słowiańskiej zie- mi hobolańskiej. Odbudowany Arneburg miał znów speł- niać funkeję niemieekiego bastionu w tym kraju. Zabezpieczywszy pokój na pograniczu wsehodnim, #Ien- ryk II mógł teraz z kolei zajšć się innymi, niemniej dlań ważnymi zagadnieniami polityki państwowej. 1`#ależało najpierw uregulować stosunki z Baldwinem IV Brodatym (9E8-1035) władeš Flandrii. Pa œmierci księcia Dolnej Lotaryngii Ottona (99`?-1005), który był wasalem swego cesarskiego imiennika, a potem i Henryka II, Baldwin wraz z Reginarem IV grafem z Hennegau (977-1013) podzielili między siebie skrawek ziemi znajdujšcej się we władaniu Lotaryngii, pozbawiajšc #ziedzictwa Arnulf# (973-1006), margrabiego Valenciennes. Gród tej samej nazwy znalazł się w ręka#h Baldwina. We wrzeœniu 1006 r. Henryk wyprawił się na Valenciennes, lecz za pierwszym razem nie udało mu się go zdabyć. Dopiero nowa wyprawa wojenna, podjęta w sierpniu następnego roku przy udziale rycerstwa z całego kraju, #oprowadziła do rozbicia wojsk Baldwina, który musiał padporzšd#sować się królowi, uzna‚ jego zwierzehnictwo i przyjš‚ Valen- ciennes jako lenno niemieckie. Innš ważnš sprawš, wymagajšcš interweneji manarszej, były stosunki z królem Burgundii Rudolfem III (993- !1032). W r#ku 1006 pomiędzy nim a HenrykŒem II doszło do zawarcia układu, na mocy któregn Bawarezy!k po œmierci Rudolfa miał objšć jego państwo5. 1 listopada 1007 r. król Henryk był już zaabsorb-awany zgoła innš, niemniej ważnš sprawš politycznš. Na ten dzień zwołany został synod we Frankfurcie, na który zjechała się wielu #uchownych i œwieckich. Celem synodu było przeforso- wanie planu założenia biskupœtwa w Bambergu. Mimo licznych sprzeciwów przy poparciu Taginona i brata kró- lewskiego, biskupa Brunona z Augsburga - udał.o się osišgnšć cel. Pierwœzym biskupem nowo erygowanej #ie- 5 R. H o 1 t z m a n n, op. cżt., s. 418 - 421 cezji został Eberhard (1007-1040), zauiany Henryka II, ad roku piastujšcy kanelerstwo królestwa. Zrozumiałe jest, że w zwišzku z tymi wszysbkimi za- gadnieniami dwór królewski musiał na pewien czas od- wrócić swš uwagę.od stosunków z sšsiadem wsehodnim. Tymezasem Bolesław Chrobry prowadził wcišż.ożywionš #ziałalnoœć dyplomatycznš. Stworzony przez króla nie- mieckiego system sojuszów poIitycznych, obejmujšcy z paludnio-zachodu Czechy, a z północo-zachotiu Wiele- tów, stanowił dla Polski bardzo poważne zagrożenie. Nic witc dziwnego, że Bolesław i jego otoczenie wszelkimi œiłami poczęli się starać o zniszezenie tego systemu. PIany polskie trafiły, jak się zdaje, na podatny grunt. W Czech...ch wystšpiła opozycja częœci tamtejszych feuda- łów przeciwk.o rzštiom wprowadzonego przez wojska nie- mieckie kœięcia Jaromira. Wiadamo, że rlawniej, za rzštlów Bolesława III Rudego, obaj bracia - Jaromir i U#alryk- byli zrazu dopuszezeni do współrzšdów. W roku 1004 nabomiast król Henryk II forsował z#ecydowanie okale- czanego Jaromira, liczšc, że przez addanie mu władzy za- pewni œciœlejszy zwišzek Czech z Niemcami. Jednakże stan ten nie trwał długo i niebawem doszło do jakiegoœ bliżej nam nieznanego konfliktu pomiędzy bra‚mi, w którego wyniku, jak można sšdzić, Udalryk poczšł się skłaniać ku Polsce i w nieżnanym bliżej czasie uciekł z Czeeh do Chrobregos. Wypadki te œwia#czš o osłabieniu się pozycji Jaromira oraz o zabiegach pewnych grup feudalnych, ma- jšcych na celu rozluŸnienie więzów łšczšcych państwo czeskie z królestwem niemiecikim. Mamy prawo przypusz- czać, że zabiegi te nie #dbywały się bez udziału Bolesła- wa Chrobrego, u którego sehromił sŒę Udalryk. Podobna sytuacja wytworzyła się również wœród pogań- skieh sprzymierzeńeów króla Henryka. Wieleci niewiele skorzystali z ostatniej wyprawy niemieckiej na Polskę, w kt‚rej brali udział. Nic więc dziwnego, że nie mieli powodów do zbytniego zadowolenia z tego sojuszu i nie przestali patrzeć niechętnym okiem na wzmacnianie się wpływów niemieckich w ziemi Hobolan i Stodoran, skšd niedaleko było już #o ich własnych terytoriów. Przy- g Por. A. F. G r a b s k i, Studża nad stosunka7n.ż polsko- . ruskżrni, s. 167 - 168 oraz niżej, rozdz. VII. lE4 165 pomnijmy sobie, że jeszcze u schyłku X w. zatargi nie- mieckie ze Stadoranami wywoływały równoczeœnie ikon- flikt z całym zwišzkiem wieleckim. Wszystko to sp#wo- dowała, że Bolesławowi udało się pozyskać sympati‡ także i u Wieletów. Cała akcja polityczna państwa pol- skiego, prowadzona w latach 1006-1007, zmierzała #o rozerwania tego systemu sojuszów, jaki nie bez tru#u uda- ło się tak nietiawno zmontować dyplomacji królewskiej. Kronikarz merseburski powiada, że "w chwili, gdy król obchodził œwięta Wielkanocne (6.IV.1007 r. - A.F.G.) w ftatyzbonie przybyli doń posłon#vie od Luciców, od wiel- #iego miasta zwanego Wolin (Livilini) #raz ad księcia Ja- ramira z doniesieniem, iż Bolesław knuje różne złoœliwe plany przeciw niemu i namawia ich słowem i pieniędzmi do ich wykonania. Oœwiadczyli również, że jeżeli król będzie nadal żyć z nim w pflkoju i udzielać mu swej łaski, to nie będzie mógł liczyć na pewno na ich wier- noœć"7. Akcja.dyplomatyczna Chnobrego musiała być już po- ważnie zaawansowana, skoro strannicy niemieccy tak w Czechach, jak i u Wieletów araz W#linian wyrażali obawę, czy - jeœli Henryk nadal pozwoli działać księciu Polski - dotrzymanie wiernoœci królowi stanie się możli- we. Nic więc #ziwnego, że wiadomoœć ta została rozpa- trzona ze szczególnš uwagš. Henryk II "zastanawiał się nad tym z całš rozwagš ze sw-oimi ksišżętami i wysłu- chawszy ich różnych głosów #oradczych przychylił się #o ich gni‚wem podyktowanej opinii" - pisze jakże nie- chętny Bolesławowi #ronikarz merseburski. Je#dnakże opi- nia zagaleńców, której nie padzielał Thietmar, przewa- żyła i król zdecydował się na zerwanie dobrosšsiedzkich stosunków z Polskš. Da Bolesława wysłany został Her- man, syn Ekkeharda, mšż eórki Bolesława - Regelindy, który "wypowiedział zawarty poprzeƒnio układ pokoja- wy". Chrobry dowiedział się o tym postanowieniu rady, jesz- cze zanim przybył #oń wysłann‹k królewski, przez "po- œredników" - jak.a tym p.owiada kro7siikarz. Swiadczy to, że wœrƒd uczestników królewskiej narady byli również # Thietmar, 1. VI, c. 33, s. 363, pnzekład s. 362; dalsze wY- padlsi według tegoż Ÿródła, s. 363 - 365, przekład s. 362 - 364. i tac panawie niemieccy, którzy ad razu danieœli księciu oœtanowieniach, zanim ten dowiedział się polskiemu a jej p anawie utrzymujšcy #abre o nich oficjalnie. Ci właœnie p stosunki z Polskš nie pragnęli bynajmniej mawej wojny na wschodzie. Fakt, że w poselstwie wysłana nie kogo o lećz Hermana również œwiaƒczy, że dwór nie- inneg, y y cz niezbędne miecki do astatka nie był zdec dowan, y jest cie kraków w#jennych. Sam bowiem Herman ## ę padówczas w dobr5'ch stosunkach z teœciem, znajdował si go niedawno zapraszał #o siebie i można było który najlepiej przyjęty w Polsce, lepiej, liczyć, że będzie on niż jakikolwiek inny poseł królewski. wiadomiony już ugrzednio # celu Jednakże Bolesław, po jšł go nadsgodziewa- podróży margrabiego He#a łuchał oficjalnej przemowy nie chłodno. Spokojn y ## koń- ępnie zaœ "usprawiedliwiahœ ę dług # aię z posła, nast mu- cu oœwia#czył, że aczkolwiek z nie ę cia kroków w#jennych. "Chrystus, œwia#ek sz#ny #o Padję ak niechętnie uczynię to wszechrz‚czy, ni‚chaj #wie, j " - miał ponoć =,n a#nie wszystko, co mi odt d cz ićb yp prawdogodobne, że oznajmić ksišżę Polski. Jes#hrobrego do ustępstw, lecz Herman starał się skłonić ksišżę nie wyraził na nie zgody- Tak więc pokój poznań- ski został zerwany. Fakt ten zmienił układ stosunków polsko-niemieckich, a gagraniczne ziemie stać się miały niebawem teatrem działań wajennych. y musieli się już od jakiegoœ czasu przygotowywać Polac owiedzeniu pokoju nie do walki, skoro wkrótce po wyp strona niemiedka, lecz właœnie Balesław rozpoczšł działa- nia wojenne. Zaraz też zebrano szybkie, najpewniej konne, od#ziały wojskowe i prz‚z ziemię łużyckš ruszono na - ku Magdeburgowi. Można przypuszczać, że Po- zachód m marszem przebyli Dolne Łużyce, unikajšc lacy szybki zimy, że wajsko gol- niemieckich punktów obronnych skie cišgnęło uczęszczanym, a jednoczeœnie ni‚zbyt umac- nionym przez gradDahm ) g JutrS'b'okc# m #g# 1Dr ga Łuków - Dšbna ( ta biegła nieco na półnor ad #obrze znanego szlaku, wio- dšcego przez Gubin na Chociebu ie Cwtbus) Dk # P.olacy pojawili się niesp#dziew brzegu Łaby, opodal Morzyczan, leżšcym na prawy Magdeburga (strzegły go stare grody #burg i Gommern), 16? 166 złupili go, po czym spiesznie ruszyli na południe, da sto- licy innego słowiańskieg# plemienia - grodu Czerwiszcze (Zerbst)s. Był ta największy gród Serbów nadłabskich. Niestety, ni#e znamy dakładniej jega obwarowań. Palacy zdobyli nie przygotawany.da adparcia najazdu gród "i uprowadzili ze sobš jego mieszkańców, zniewaliwszy ich częœciowo strachem, częœciowa uwodzicielskš namowš". Dopiero wtedy przerażeni panowie wschodnioniemieccy zdecydowali się na kontrakcję. Thietmar powiaůda, że ze- brali się oni z opóŸnieniem, co nie p-owinno nas ƒziwić, g#yż musiało upłynšć spara czasu zanim zdołana zwałać wojska złaż4ne z mieszkajšcych na œparym terytorium panów œwieckich i #uchownych, którzy ruszali wraz ze swymi pocztami. Zmontowana naprędce armia była za- pewne niewielka. Na jej czele stanšł człowiek jak naj- bardziej zainteresawany w adparciu najażdu Polaków- arcybis#kup magdeburski Taginan. Prawdopodobnie sporš częœć wajœk stanowili liczni wa- sale tego dostojnika koœcielnego. Kronikarz pisze, że arcy- biskup był "uprzedzony z góry o sytuacji", a więc musiał zaraz pa wypawiedzeniu pokoju przez Hermana na.dwo- rze polskim otrzymać jakieœ ostrzeżenie, by miał się na bacznoœci. Jednakże, mimo orientacji w sytuacji politycz- nej, "nie potrafił jej należycie zara#zić" - powiada Thietmar. Widacznie wywiadowcy niemieccy zwiedzieli się o planach w#jsk Balesława, lecz mima astrzeżenia Ta- ginana nie zdołano przygatować należyt‚j obnony. Wajsko, w którym obok arcybiskupa znajůdował się także Thietmar, ruszyło w pagań za Palakami, ci jednakże zdałali się już nieco oddalić. Niemcy szli - jak pawiada kronikarz - "bez zapału". Ta wyznanie uczestnika wy- prawy jest niezmiernie znamienne dla adtw#rzenia na- strojów niemieckiego rycerstwa, które bynajmniej nie kwapiło się da nowej wajny z księciem polskim. Armia arcybiskupa dotarła w páœcigu zaledwie #o adległe#a s Thietmar, 1. c.; Annales Quedlinburgenses, s. 79. O kr#ju Morzyczan - Z. S u ł o w s k i, Najstarsza granżca, s. 464, K. P i e r a d z k a, Zagadnżenie, s. 278-289 ; A. B r a c k m a n n, Magdeburg als Hauptstadt des deutschen Ostens inz Mżttel- alter, Leipzig 1937, am 31, 33. Zmieniam tu nieco po#lšdy, wyrażone w Polskżej sztuce tvojennej, s. 116 n. O Czerwisz- czu - patrz ważne uwagi Z. S u ł o w s k i e g o, op. cżt., s. 464. O grodzie, P. G r i m m, op. cit,, s. 88, 103, 425. o bliska 70 km na wschód od Czerwiszcza grn#u Jutrybak. Tutaj, podaje uczestnik wyprawy, "rozważniejsi uznali, że nie jest wskazanym œcigać nieprzyjaciół z tak małš siłš, w.abec czega powróciliœmy #a domu". Naprędce zebrana armia, która nawet nie dagoniła wojsk nieprzyjaciel#kich, zawróciła z powratem, zadawalajšc się tym, że zagrożenie okolic Magdeburga, jak się zdawaio, już minęło. Tymczasem wojska polskie pa k#lei zajmawały te zie- mie, które już raz, w latach 1002=1005, znaj:dawały się we władaniu państwa polskiego. Zajęta więc terytarium zamieszkałe przez 7>lemię Słupian (na Dalnych Łużycach), następnie kraj Żarawian, mieszkajšcych pomiędzy Bobrem a Nysš Łużyckš. Zdobyta zastała ich stolica - gród Ża- rawe (Sarau). Polacy zajęli także ziemię plemienia Łuży- czan9. Armia Bolesława Chrabrego posuwała się zapewne dr4- gš od gradu Jutrybak na Chociebuż alb# Gubin, aby w re- jonie #olnej Nysy Łużyckiej i Bobru skierować się na południe, w górę rzeki Lubszczy (bšdŸ łukiem między miš a Babrem) -do Żarawega. Z kalei, jak przypuszczamy, armia polska skierowała się na zachód, jednš z najstarszych dróg łużyckich łšczšcš Lipsk przez Liebenwenda - Zły Ko- marów - Gródek - Mużaków - Przewóz - Iłowę- Żagań ze Slšskiem. Następnie Polacy skręcili w górę Spre- wy - ku Budziszynowi (istniała wszak #roga wzdłuż Sprewy!). Tak więc, po odbyciu wielkiega rajdu pod Mag- deburg, a następnie powrotu wielkim łukiem aż #a Nysy Łużyckiej, wůojska polskie stanęły po-d Bu#ziszynem. Znaj- dowała się tam załoga niemiecka zięcia Balesławowego- Hermana. Gród budziszyński był faktycznie odcięty ad swega za- plećza i załaga nie mogła liczyć na adsiecz Sasów, którzy obawiali się # własne ziemie. Panowie, majšcy dobra w rejanie Magdeburga, zbyt dabrze pamiętali niwdawnš akcję Palaków tuż kało stolicy arcybiskupstwa, by chcia- ła im się nadstawiać karku g#zieœ pad dalekim Budziszy- nem. Zdawał sobie z tega sprawę ksišżę Bolesław i dlate- go wysłał do grodu posłów z żš#ƒniem, "aby nie czynišc e Thietmar, I. VI, c. 34, s. 365 przekład s. 364' por. mapę rozmieszczenia plemion w: J. N a I e p a Bżeżzlńczan.że. Pa- miętnik Słowiański, t. IV, nr 2 s. 318# G. L a b u d a, Frag- rnenty, I, s. 148 n. Dalsze wypadki według Thietmara, ta#nże. 168 169 ani jemu, ani sobie trudnoœci gród ten poddali; nie mogš bowiem liczyć na odsiecz ze strony swego władcy"- grafa Hermana. Zgodzono się zrazu na siedmiadniowy ro- zejm, w czasie którego wojska polskie przyg4towywały się do walki, "mieszkańcy grodu błagali przez posłów króla i ksišżšt państwa o pomoc", zobowišzujšc się jeszcze przez cƒły tydzień po wygaœnięciu rozejmu stawiać opór Polak#m. Herman natomiast zabiegał o pomoc w Magde- burgu; pertraktował z prepozytem Walterdem, prawš rękš arcybiskupa i "zwołał przez specjalnych wysłańców wszystkich możnych" z tamtych stron. Ci jednak nie kwapili się z o.dsieczš zagrożonemu Budziszynowi, co graf Herman gwałtownie im wyrzucał. Jest bar#zo prawdopo- dobne, że Herman usiłował także uzyskać pomoc ad mar- grabiego Miœni - Guncelina, który jej zapewne odmówił. Jednoczeœnie graf Herman utrzymywał stały kontakt z Budziszynem i przez zaufanych gońców "dodawał ducha rycerzom z załogi", zachęcajšc.do wytrwania. Kiedy jed- nak żadna pomoc nie nadchodziła, a termin rozejmu daw- no już minšł i rozpoczęło się oblężenie grodu, gdy nie- iktórzy z obrońców "zaczęli się chwiać" - uzgodniono z Bolesławem warunki kapitulacji. Były to warunki hono- rowe, takie same jak te, które uzyskali obrońcy polscy teg# właœnie grodu w roku 1004. Niemiecka załoga otrzy- mała prawo swobodnego opuszczenia Budziszyna wraz z całym swym dobytkiem i spokojnie pawróciła do Nie- miec. Wojska polskie pon#wnie zajęły warowny gród, a niemieccy #brońcy "ze smutkiem powrócili następnie do #jczyzny". Wszystko to działo się w lecie roiku 1007. 2 Dwór niemiecki musiał się szybko dowiedzieć o tych ważnych, a jakże niepo#xnyœlnych dla Henryka 11 wyda- rzeniach. Cóż, kiedy sytuacja polityczna nie pozwalała na razie królowi na powrót do wscho#nich prowincji pań- stwa i podjęcie natychmiastowej akcji zbrojnej przeciw Bolesławowi Chrobremu. Henryk był bowiem zajęty, jak już wiemy, walkš z Baldwinem IV władcš Flandrii. Gdy wreszcie wojna ta została zakończona, na Boże Nar#dze- nie zjechał król wraz z dworem da Ph"lde, aby dapiera na Wielkanoc 1008 r. zjawić się w Merseburgu (28 mar- ca). Jedna#że zaraz po œwiętach zaszły nowe, niespadzie- wane wy#arzenia. Mianowicie zmarł arcybiskup Trewiru Ludolf (994-1008) i powstał konflikt w sprawie obsadze- nia tej ważnej stolicy kaœcielnej. Częœć panów, w tym niektórzy członkowie rodziny monarchy, wysunęła na arcybiskupstwo mładeg# Adalberona, brata królowej Ku- negundy. Henryk II ostro przeciwstawił się tej kan#yda- turze i sam mianował arcybiskupem dotychczasowego ochmistrza przy arcybiskupie Willigisie - Meingauda (1008~1015)1o. Zwulennicy Adelberona ani myœleli pogodzić się z tym postan.owieniem; zabarykadowali się w Trewirze tak, że doszło do formalnej wojny. Król był zmuszony zebrać w#jsko i zbrojnie interweniować. Nowego arcybiskupa wprowadz#no siłš, po złamaniu obrony miasta i przepro- wadzeniu pacyfikacji ogniem i mieczem. Nie chadziło tu bynajmniej o sprawy religijne, konflikt ten miał cha- rakter na wskroœ polityczny i stanowił jeszcze jedno silne wystšpienie antykrólewskiej apozycji możnych. Jednym z przywódców opozycji był znany nam dzie- wierz monarchy, ksišżę Henryk V Luksemburski, od nie- dawna pan Bawarii. Wiadomo o jego bytnoœci w Trewirze, skšd u#ało mu się chyłkiem wyœliznšć i wyruszyć do Bawarii. Skoro tylika sprawa trewirska została razstrzyg- nięta, powstała niebezpieczna sytuacja w Bawarii. Ksišżę Henryk bowiem usiłował zorganizować tam powstanie przeciwko królowi; jednakże dzięki sprawnej akcji wojsk monarszych cały ten plan spalił na panewce. Król Hen- ryk II "z przez#rnš chytrnœciš zamknšł mu (tj. Henryko- wi V) dostęp do tego kraju" - powiada kronikarzll. Następnie monarcha zwołał zjazd panów księstwa, na #tó- rym wymógł na nich zobowišzanie niepopierania wich- rzycielskich poczynań księcia. Henryk V został pozbawio- ny piastmwanego dotychczas dostojeństwa. Tak bo, na jakiœ czas, udało się królowi Henrykowi II pakonać niebezpiecz- nš #pozycję luksemburskš. Niebawem dwór został zajęty mowym ważnym zagad- #a Thietmar, 1. VI, c. 35, s. 365-367, przekład s. 364--366; R. H o 1 t z m a n n op. c%t., s. 423--426. it Thietmar, I. VI, e. 41, s. 373-375, przekład s. 372-374. a7o nieniem. Oto 24 kwietnia 1009 r. zmarł dawny kapelan król‚wski, a póŸniej bis#up merseburskx, Wigbert, i pow- stała sprawa obsadzenia opustoszałej stolicy koœcielnej. Za sprawš wiernego monarsze arcybiskupa Taginona miano- wano bżskupem Thietmara. Kandydatura ta musiała naj- bardziej adpowiadać Henrykowi, wiemy bowiem, że kro- nikarz był mu zawsze wierny i prezentował się jak# za- gorzały zwolennik polityki królewskiej. Tymczasem #wór bawił znowu na zachodzie, gdzie król musiał powtórnie interweniować w sprawach kaœcielnych, po czyzn #opiero w połowie 1009 r. przybył ponownie do Saiksonii. Długotrwała nieobecnoœć monarchy w kraju, a prawdo- padobnie i przykład innych dzielnic spowodowały, że znów rozgorzały wewnętrzne waœnie feudalne. Zwłaszcza dwa zatargi miały barůdzo poważne znaczenie p#lityczne. Pierwszym z nich był konflikt pomiędzy dawnym patry- cjuszem cesarstwa za ćzasów Ottona III - Dedi-Ziazonem, i synem nieprzejednanego wroga Ekkehardowego margra- biego Lotara - Wirinharem, margrabiš saskiej Marchii Północnejl2. Kiedy wojska Dedi-Ziazona najechały i znisz- czyły częœć posiadłoœci Wirinhara, ten odpowiedział zbroj- nym o#wetem. W czasie walki zginšł Dedi-Ziazon i jego wasal Egilhar.d. Za takie bezprawie Wirinhar powołany został przed sšd królewski w czerwcu 1009 r. Pomimo że wyůdanie ostatecżnego wyroku nieco się przewlekało - zo- stał on w końcu przyikładnie ukarany. W Boże Narodzenie tego roku król przekazał posiadłoœci #otychczas znajdujšce się we władaniu Wirinhara synowi Teadoryka, grafowi Bernardowi, który został teraz margrabiš saskiej Marchii Północnej (1009-1025). Drugš sprawš wymagajšcš interwencji królewskiej był zatarg pomiędzy dobrze nam już znanymi panami- grafem Hermanem i margrabiš miœnieńskim Guncelineml3. Między bratankiem a stryjem doszło do zbrojnej walki; Guncelin wyprawił się na Strzałę, która znajdowała się w posiadaniu Herznana, a nie mogšc jej z#obyć, kazał spa- lić inny gród Hermana - zwany Rochelinzi. W.odwe- cie - Herman wraz ze swym bratem Ekkehardem, póŸ- niejszym (w 1. 1032-1046) margrabiš Miœni, najechał na # Thietmar, 1. VI, c. 48-50, s. 383-387, przekład s. 382-386. 13 Thietmar, 1. VI, c. 53-54, s. 389-391, przekład s. 388-390. jeden z grodów Guncelina (może Arneburg?), zdobył g# i zagrabił zgromadzone tam skarby. S#koro Henryk II przybył #o Merseburga, przed jego ablicze stawili się obaj skłóceni z sobš stryj i bratanek: Monarcha po rozważeniu sprawy wydał wyrok przychylny dla Hermana: marchię Guncelina oddał najpierw Fryde- rykowi z Eilenburga, potem zaœ samemu Hermanowi, umieszczajšc Guncelina pod strażš biskupa Arnulfa z Halberstadtu. Obok oburzenia na bezprawie i samowolę margrabie- go - na takš #ecyzję króla wpłynęło niewštpliwie i to, że Gunc2lin żnajdawał się w dobrych, zbyt dobrych- jak na ówczesnš konfigurację politycznš - stosunkach z Eolesławem Chrobrym. "Guncelin korzystał u œwego brata Bolesława z większych względów, niżby mu wypa- dało, a królowi mogło się podobać" - pisze biskup Thiet- mar, człowiek bezsprzecznie dobrze goinformowany, re- zydujšcy w tym właœnie mieœcie, w iktórym o#bywał się sšd królewski. Sympatie margrabiego Guncelina do Polski #ały się już nieraz we znaki Henrykowi II. Wyrok Henryka II, pozbawiajšcy Guncelina marchii, był krokiem jak najœciœlej zwišzanym ze wschodniš po# litykš królestwa, zmierzajšcš do agraniczenia polskich wpływów wœród panów wschodnioniemieckich i ugrun- towania p#zycji stronników króla. 3 Ksišżę Bolesław Chrobry ze zrozumia#ym zaintereso- waniem œledził wypadki w Niemczech, zwłaszcza zaœ musiały go interesować postanowienia sšdu królewskiego w Merseburgu. Pozbawienie Guncelina marchii był# #la Polski wydarzeniem bardzo niepomyœlnym, dlateg# też Bolesław poważył się na natychmiastowš interwencję. Wiadomoœci z pogranicznego Merseburga dotarły doń bar- dzo szybko, niemal błyskawicznie, co jeszeze raz œwiadczy o tym, że wœród panów niemieckich więcej było takich, którzy utrzymywali kontakt z władcš Polski. W Miœni znajdowało się zapewne wielu zwolenników Guncelina, których przychylnoœci ku sobie mógł się Bolesław spo- 1?3 172 dżiewać. Skaro dawny pan grodu został pozbawiony wła- dzy, a mianowano nowego, pa czym znów zmieniona roz- #az nattajšc marchię Hermanowi - wszystko to musiało prze#łużać stan niepewnoœci i sprzyjało razluŸnieniu ...y- scypliny wœró# załagi. Jak w innych gro#ach na pogra- niczu tak i tu pełnili kolejno stróżę różni panowie z oko- licznych ziem. Kiedy pełnił jš brat Guncelina, Brunon, w przeddzień przybycia da gradu nowega pana, "wielki eddział Polaków", który przybył najpewniej z Budziszyna, "podsunšł się w ciszy aż go bramy... gnodu. Lecz gdy niełatwym okazał się tam dostęp z powadu gęsta rozsta- wianych straży, żawrócili Polacy ze smutkiem do #omu, nie uczyniwszy nikomu szkody, lecz sami także, niestety, nie paniósłszy szwanku" - powiada Thietmarl4. Kronikarz podaje, że przewodnikami Polaków byli dwaj miesz#ańcy padgrodzia, słowiańscy wojownicy- wietnicy. Tę grupę ludzi już znamy: brała ona czynny udział w powstaniu miœnieriskim w raku 1002. Widocznie i tym razem wietnicy sprzyjali Palsce i #arzyli sympatiš dotychćzasawego pana marchii Guncelina. Prawdogadobnie Bolesław liczył na pomoc Brunona, jednakże ten wolał nie ryzykować zemsty królewskiej w momencie i tak kry- tycznym tila swej roůdziny. Chrobry oczekiwał wajów w iBudziszynie, "a gdy dowiedział się a ich odwrocie, bar- #zo był rozgoryczony z pawo-du zawiedzionych planów". Niebawem przybył do Miœni margrabia Herznan wraz z wysłannikiem królewskim, który przekazał margrabie- mu wła#zę w marchii. Dwaj wietnicy, którzy przyczynili się.e sš nam już wczeœniejsze #omtakty Balesława zarówno z opozycjš na terenie Niemiec Wschadnich, jak w Bawar, Italii oraz z apozycjnnistami lataryńskimi. Przecież niedawna #aszło da zwišzania się Piastów z Ezzoni#ami, którzy pogadzili się już z Henrykiem. Zapewne Chrobry utrzymywał kon- takt i z innymi przedstawicielami opazycji lotaryńskiej. Wyprawa Henr#ka II do ziem nadreńskich na poczštku 1015 r. wišzała się jak najœciœlej z ostatnim etapem walki manarchy z opozycjonistami, zakończanej ostatecznie tio- pi‚ra w roku 1017 obustrannym kompromiseml2. W go- czštkach 1015 r. groził wybuch nawego konfliktu w zwišż- ku z #wystšpieniem Adalberona; sytuacja pogorszyła się jeszcze baz'dziej na skutek nagłego zgonu arcybiskupa Meingauda z Trewiru (1008-#lfll5), zaciętego przeciwnika Adalberona. Dopiera w raku 1016 udało się cesarzowi- #ie bez apoTów - wprowadzić na wakujšcš stolicę arcy- biskupiš Poppona (1016-1047). Był ůan synem margra- biega Liutpolda I. Adalberon nie z-dołał osišgnšć uprag- niomego zaszczytu i musiał zadawolić się swym prabostwem œw. Paulina w Trewirze. Nie ulega wštpliwoœci, że w okresie ponownego wystš- pienia opozycji lotaryń#kiej Stojgniew nawišzał jakieœ kontakty z jej przywódcami: zapewne z braEmi królawej Kunegun#y, biskupem Teadarykiem z Metzu i złożanym z urzędu księciem bawarskim Henrykiem V. Cesarz w pa- rę przeciwdziałał groŸnemu dlań porozumieniu i gasła pol- skiego wraz z orszakiem oddał "pod opiekę swoich zau- tt Thietmar, 1. VII, c. 9, s. 477, przekład s. 476; por. St. Z a- k r z e w s k i, Bolesłau#, s. 279 n.; A. P o s p i e s z y ń s k a, 1.c. t# ft. H o 1 t z m a n n, op. cżt., s. 446 n., 460 n.; W. L e v i s o n, Vo#n, Ende der R"#n,erherrschaft bis zu#rz Interregnum (450 - 1250), w dziele zbiorowym - Geschżchte des Rheżn,landes von der abtesten Zeit bis zur Gegen#wart, I, Essen 1922, s. 90 n. fanych". Sam #aœ - powiada Thietmar - "z litaœciwym sercem" przyjšł swych dziewierzy, biskupa Teodoryka,# i księcia Henryka V, "którzy bosa błagali o #grzebaczenie. I)agiero wtedy kazał przyprawadzić awego zmienni#a- Stojgniewa - aby był œwiadkiem tej sceny, ,po czym, udzielił wabec wszystkich odpowiedzi jego panu. Stojg- niew był œwia#kiem ukorzenia się tych panów nadreń- skich, na których stawiała polska dyplomacja w przy- szłej walce z Henrykiem. Sytuacja zatem uległa dalszemu gogorszeniu, a adpawietiŸ cesarska, utizieloma publicznie Stajgniewo#wi, musia#C być co najmniej równie ostra, jak wezwanie z gru#nia roku ubiegłego. Nie znamy #okła#nie jej treœci, nie ulega jednak wštpliwoœci, że Henryk II panownie wzywał Chrobrego ƒo wytłumaczenia się z jego posunięć, grożšc być może odebraniem gwarancyjnego len- na z roku 1013. Zapewne jeszcze w końcu lutega lub na poczštku marca udał się Stojgniew w dr#gę go#wrotnš do Polski, aby przedstawić Chrabremu sytuację oraz żšdania cesarskie. Thietmar pisze, że "p4nieważ Stajgniew przedstawił w #omu sprawę inaczej, niż mu zlecił cesarz" - został niebawem powtórnie wysłany przez Chrobrego #o Nie- miec. Wiadomaœć to zgoła zagadkowa, skšd bowiem kroni- karz niemiecki mógł wieƒzieć, w jaki sposób paseł zrefe- rawał żšdania Henrykawe? Zatrzymajmy się bliżej na# tš sprawš. Balesław nie przybył ůda Merseburga w kwiet- niu 1015 r., a na zjeŸdzie obecny był je#ynie Udalryk czeski. Polskie poselstwa przybyło na ...wór cesarski póŸ- niej, dopiero po Wielkanocy. Wraz z nim przyjechał również i margrabia Herman, który spędził œwięta w Polsee. W#bec tega, że Chrobry nie przybył do Merseburga, cesarz przedstawił zgromadzanym tam panam, jak "wy- glš#ały przyrzeczenia i pamac" księcia polskiego w czasie wyprawy rzymskiej w I. 1013 - 1014 i n#vymusił na nich, by jednomyœlnie raz jeszcze wezwali księcia do wytłu- maczenia się lub "poprawy". Wi#acznie cesarzowi zależało, by jego bezskuteczne wezwania zastały paparte przez pa- nów wschodnioniemieckich, w tej liczbie i tych, którzy nie tak dawno ręczyli własnym majštkiem za lajalnoœć księcia Palski. Wezwanie kwietniowe miało nieco in#y charakter #iż dwa paprzednie i zawierało - być może- 214 jeůdnoczeœnie groŸbę razprawienia się przez Henryka ze sprzymierzeńcami Bolesław#wymi we wschadnich prowin- cjach Niemiec, tak, jak stała się to w Nadren. Z inicja- tywy cesarœkiej, ale chyba w por#zumieniu z panami wschadnioniemieckimi, jeszcze przeůd zjazdem kwietn:fl- wym, zapewne wraz z powracajšcym do kraju Stojgnie- wem wyruszył ...4 P#lski margrabia Herman, mšż córki Bolesław#wej - Regelindy. Wybór jega na pasła œwiad- czy, że występ#wał.on nie tylko w imieniu cesarskim, lecz i przychylnych Chrobremu panów wschodnich. Margrabia spędził w Polsee œwięta Wielkanocne i niebawem powrócił tZo Niemiec # wysłanym po raz drugi w charakterze posła St#jgniewem. Zag##kowa wzmianka Thietmara, jakoby St#jgniew przedstawił żšůdania cesarskie w sp#sób odmienny, niżby należało, œwiadczy, że w czasie wspólnego pobytu Stojg- niewa i Hermana w Polsce ƒoszło #a nieznanej nam bliżej kontrowersji dyglomatycznej. Na czym mogłƒ ona půale- gać? Kronikarz powiada, że margrabia Herman "bardza pragnšł zawarcia pok#ju", interpretował posunięcia cesar- skie ta#, by nie wskazywały one ma z#ecydowanš wrogoœć Henryka wobec B.olesława. Chciał za wszelkš renę skłoni‚ księcia do pokajowego padporzšdkowania się imperato- rawi. Sto# nie #g w natamiast inaczej rozumiał stan#wisko Henryka, zwłaszcza w#bec znanego mu d#brze upokorzenia przywódców upozycji lotaryńskiej. Prawdopo#obnie czuł się obraż.ony w swej paselskiej godnoœci i interpretował wezwanie Henryko#we w sposób bynajmniej nie rokujšcy pakojowego uregulowania konfliktu. Możliwe, że Chrobry dał pasłuch swemu wysłannikawi i właœnie dlatego nie pojawił się w Merseburgu; wůobec jednak oœwia.dczeń Her- mana, #šżšceg:a za wszelkš cenę d.o zawarcia parozumienia, wysłał ponownie #a cesarza Stojgniewa w celu przepr#- wa.dzenia.dalszych rakowań. Cesarz i jego ůotoczenie z nie- cierpliwoœciš o.czekiwali przybycia margrabiego. Na dwo- rze Henryka rozegrał się rlalszy cišg zatargu Stajgniewa z Hermanem, bawiem "w obecnoœci cesarza i ksišżšt po- tępiono Stojgniewa jako kłamcę i mšciciela poko#u"13. Owo potępiemie - a którym opowia-da Thietmar -.ozna- # Thietmar, 1. VII, c. 9, s. 477 - 479, s. 476 - 478. Cały opis pertraktacji Stojgniewa według tegoż Ÿródła; por. przy- r r a # ###. = t #Ir ůů #n###.##.#' #wc ~" ra#f ##<## ##' Llt CnA# ## 1-dc ć# T##,# . ##. # ~ ńfů# # ' #ta tat'#t## ů):;ln Kronika Thietmara, strona rękopisu, wń R. Holtzmanna 216 6 # # % t :# 1 # i # /iII (/ 3 Panorama Budziszyna, iot. J. Knebel #r"# # # r# # #."# # ů - , , , f#r' Rekonstrukcja wału obronnego w Tumie pod Łęczycš, wg A. Nadolskiego czało zapewne oficjalne oœwiadczenie władcy niemieckiego,- że nie chce w#jny i #gadza się całkowicie z pakojowym stanowiskiem margrabiego Hermana i panów niemieckich, dšżšcych #o załago-dzenia konfliktu za cenę podporzšd- ;kowania się Bolesława Henrykowi. Dalecy jesteœmy od przypuszezenia, że Stojgniew był w czymkolwiek winny i że w czasie pierwszej, jak również # drugiej legacji w czymkolwiek przekroczył swe pełnomoc- nictwa. Najpewniej rlobrze reprezentował stanawiska wła#cy Polski, który konsekwentnie nie zamierzał pod#ać się w#li cesarskiej i nie chciał bynajmniej powrotu #a œtasunków z roku 1013. Wydaje się, że nie kt.a inny, jak Bolesław, wiedzšc o antywojennych nastrojach w Niem- czech, majšc zapewnione poparcie swych stronników w tym ikraju, ůdšżył do rozwišzania zatargu #olsko-nie- mieckiego z broniš w ręku. Prawdop##obnie ża poœrednic- tem Stojgniewa Henryk znów wezwał księcia, "by wytłu- maczył się względnie poprawił swe krnšbrne postępowa- nie". Chrobry jednak dał odpowiedŸ odmownš, oœwiad- czajšc, że sprawę tę rozpatrzy ze swymi ksišżętami, na radzie polskich dostojników i wielmożów, z którymi mu- siał się liczyćl4. Możliwe, że za pretekst tej, a może i in- nych admów stawienia się przed oblicże Henryka posłużył Chrobremu zarzut, że Niemcy zbyt :długo przetrzymywali Mieszka w niewoli. Henryk II nie czekał więc #łużej i zapewne jeszcze w maju wysłał da Bolesława nowe poselstwo z kategorycz- nym żšdaniem zwrotu lenn gwarancyjnych - ziem Łużyc i Milska - na skutek niedotrzymania przezeń warunków układu merseburskiego. Na ta wezwanie Bolesław, zdecy- dowany na rozpoczęcie walki zbrojnej, odpowiedział dum- nie, że "nie tylko chce zatrzymać własne (ziemie), lecz również pragnie złupić cudze"15.-Było to już otwarte wez- wanie do wojny, nic więc #ziwnego, że Henryk II bez- poœrednio po otrzymaniu polskiej odpowiedzi przystšpił da przygotQwań wojennych. pisy M. Z. J e d 1 i c k i e g o, Thiet#nar, s. 476, n., nr 50 n., gdzie podano zasadniczš literaturę. 14 Thietmar, 1. VII, c. 9, s. 479, przekład s. 478; niekiedy błędnie uważano, że chodzi tu o radę... panbw niemieckich! Tak H. Z e i s s b e r g, op. cit., s. 401 i inni. t5 Annales Quedlinburgenses, s. 82. 2 Prawdopadobnie już #w maju cesarz ogłosił kolejnš wy# prawę wojennš na Polskę. W pierwszych rtniach lipca w dziœ już nie istniejšcej miejscowoœci Sclancisfordi, leżš- cej po lewej stranie Łaby, pamiędzy Riesa a Wittenbergš, zebrały się główne siły niemieckiel6. Jeszcze pod koniec czerwca cesarz bawił w Goslarze, póŸniej przez Mag- deburg wraz z o...#ziałami wajska przybył #a punktu zbor- nego. Koncentracja wyznaczona była aapewne na 8 lipca, gdyż w #niu tym żnalazły się tam już wszystkie oddziały, które miały wyruszyć -o walki. Wielkie nagromadzenie ludzi w jednym, nie przygotowanym uprzednio miejscu spowodowało znaczne splxstoszenie i straty. Żali się na mie kronikarz, mówišc, że mieszkańcy marchii "zamiast doznać należnej obrony, padli ofiarš wielkiego rabunku" Cesarz nie mógł temu zapobiec i aby nie grzecišgać nad- miernie postoju - niedługo po 8 lipca wojsko przepra- wiła się na prawy brzeg Łaby. O.dprowadzajšca Henryka cesarzowa Kunegunda wraz ze swym orszakiem, w któ- rym znajdował się również Thietmar, u#ała się do Mag- #eburga, by tam oczekiwać wieœci o przebiegu wyprawy i sprawawać rzšdy w zastępstwie swego małżonka. Miejsce koncentracji armii niemieckiej leżało w pobli- żu dwóch wielkich szlaków, wiadšcych do Polski. Z Bia- łej Góry nad Łabš biegła na południe draga na Dobry Ług - Chociebuż - Gubin - Krosno, jednakże skiero- wanie się niš było dla Niemców o tyle niewygodne, że armia byłaby wówczas narażona na ataki ze strony obsa- dzonych przez Polaków grodów łużydkich i milczańskich. Zapewne dlatega wojska cesarskie wyruszyły #ragš solnš, biegnšcš z Magdeburga na Jutrybok i rzekę Damnę (Dahme). Jednoczeœnie z północno#wschadnich rejonów państwa niemieckiego wyruszały przeciw Polsce inne siły najeŸdŸ- ts Thietmar, I. VII, c. 16, s. 491 - 493, przekład s. 490 - 492; por. opis wojny - H. Z e i s s b e r g, op. cit., s. 403 n.; W. G i e- s e b r e c h t, op. cit., II, s. 109 n.; R. H o ł t z m a n n, op. cit., s. 447 n.# St. Z a k r z e w s k i, op. cit., s. 277 n.; A. P o s p i e- s z y ń s k a, op. cit., s. 249 n.; A. N a d o ł s k i, Polskie siły, s. 56 n. ; A. F. G r a b s k i, Polska sztuka, s. 133 n.; B. M i œ- k i e w i c z, op. cit., s. 253 n.; A. N a d o 1 s k i, #lšsk, s. 331. ców. Przew#dził im ksišżę saski Bernar- II (1011 ~ 1059), #rraz z nim cišgnęli jego wasale, różni grafowie, a nawet niektórzy biskupi archidiecezji magůdeburskiej. Dnłšczyli do nich również pogańscy Wieleci. Zadaniem północnego skrzydła armii nieprzyjacielskiej było uderzenie na Bra- mę Lubuskš. Arrnia cesarska znajdowała się już na Łużycach, kiedy u#erzyła na niš polska załoga z pobli#kiego grodu Ciani (Ztzen). W walce, która się wywišzała, zginęło #onoć wielu Polaków, przy czym Thietmar ani słowem nie mó- wi o stratach własnych. Wtedy to #a niewoli cesarskiej dostał się rycerz niemiecki w służbie #polskiej - Eryk Pysznyl7. Po bitwie Niemcy przekroczyli bagna na# Spre- wš i pomaszerowali w kierunku Kmsna nad Odrš, leżšce- go około 83 km na wschód od Lubinia. Pod Krosnem spotkali się oka w oko ze zgromadzonymi tam oddziałami polskimi. Obóz polski znajd4wał się po prawej stronie Odry, dowodził nim Mies#ko II. Widzšc, że przeprawa nie będzie łatwa, poczšł Henryk szukać z księciem pornzu- mienia, starajšc się go skłoniE do dobrowolnego addania Krosna i przepuszczenia wojsk niemieckich na drugi brzeg Odry. W tym celu wysłał do Mieszka "najznakomitszych swoich wodzów", którzy powołali się na złożane niegdyœ grzezeń panam mvschodnioniemieckim przyrzeczenie, że będzie lojalny wabec Henryka, i "prasili jednogłoœnie, by nie doprowadzał do tego, iżby cesarz miał przez niego pozbawić ich majštku, skaro podporzšdkowujšc mu się maże temu żapobiec". Namowy te nie #ały rezultatów. Na progozycje gasłów Mieszko miał, według relacji kronika- rza, odpowiedzieć : "Przyznaję, że łastka cesarska wyrwała mnie z mocy wroga (tj. Udalryka czeskiego - A.F.G.) i że wam złoży- łem przyrzeczenie; gdybym był wolny, chętnie #achował- bym go pad każdym względem. Obecnie jednak, jak wie- cie sami, znajduję #ię pad władzš xnega ojca, a ponieważ #n mi tego zabrania, a także jego przytomni tu rycerze nigdy by się na to nie zgodzili, muszę zaniechać tego, choć wbrew mej woli. Aż da przybycia mego ojca jestem zde- cydowany bnanić wedle sił moich ajczyzny, pa którš wy- !# Thietmar, tamże, s. 493, !przekład s. 492. 218 219 cišgacie rękę, potem jednak będę się starał naprowadzi# ga na #rogę łaski cesarza i waszej życzliwoœci"18. Nie ma podstaw, by przypuszczać, jak sšdził swegfl cza= su Anatol Lewicki, że posłowie cesarscy zaprapono#wali Mieszkowi zdradę, wi#dzšc a jego słabym charakterze: Dyplomatyczna odgowiedŸ Mieszka jest œwiadectwem umiejętnoœci księcia dawania wymijajšcych adpawiedzi, jak również jego lojalnaœci wobec m-jca. Zapewnienie, że będzie się starał wpłynšć na ojca ta!k, by pozyskał łaskę cesarskš i życzliwoœć panów niemieckich, jest niczym innym, jak daniem posłom swega rodzaju "furtki wyjœćia" na wypadek, gdyby cesarz chciał wywrzeć na nich zemstę. Mieszko nie zobowišzywał się.do utrzymania obrany li tylko do czasu przybycia Bolesława - jak sšdził St. Za- krzewski - ale w dyplomatycznej formie pawoływał się na rozkaz naczelnega wo#za, którym był jego ojciec. Hem- ryk II - jak można było grzewidzieć - zastosował re- presje wobec panów niemieckich utrzymujšcych stosunki z Balesławem Chrobrym, m.in. w stosunku da syna mar- grabiego Hodona - Zygfryda, i nieja!kiego Hodana, za- przyjaŸnionega osobiœcie z Mieszkiem jeszcze w czasie po- bytu księcia w Niemczech. Wojska cesarskie przystšpiły teraz do forsowamia Odry, co - pomimo zaciętego aparu Palaków - im się udało. Zapewne przeprawili się nieco na półnac od gro#u, 7no- że - jak sšdzi E. Dšbrowski - w okolicy Połęcka- Maszewa, czyli tam, gdzie w roku 1005. Stało się ta 3 sierpnia 1015 r. W boju zginęło wielu znakomitych ry- cerzy niemieckich: m.in. Hado, niejaki Eryk oraz któryœ z rycerzy z orszaku turyngskiego grafa Guncelina. Thiet- mar pisze, że Henry!k "rozniósł wojsko Polaków"19, co jednak jest znacznš przesadš. Polacy, nie bez #użych strat, wynaszšcych według przesadnej oceny Thietmara nie mniej niż szeœciuset ludzi, wycofali się na wschód od Odry. Nieprzyjaciel zajšł obozowiska (w rejanie Chyż?) i dlatego kronikarz mógł zanotować, że w ręce cesarza dostały się przebogate łupy. ts Thietmar,1. VII, c. 17, s. 493 - 495, przekład s. 492 - 494; por. A. L e w i c k i, Mieszko 11, RAU, t. V, 1876, s. 130 n.; St. Z a k r z e w s k i, Bolesłau#, s. 283 n. ; A. P o s p i e s z v ń- s k a, op. cit., s. 250; A. F. G r a b s k i, Polskƒ sztuka, s. 134. Thietmar,1. VII, c. 18, s. 495, przekład s. 494. 220 Gdzież znajdował się Balesław, skoro przeciw#a głów- ym siłom cesarskim walczył jego syn, Mieszko? Chrobry dowadził wojskiem, które starało się nie dopuœcić da prze- prawy przez Odrę armii Bernarda saskiego. W rejonie Bramy Lubuskiej, na prawym brzegu rzeki, zgrupowane zostały w tym celu znaczne oddziały polskie. Gdy tylko Niemcy wsiedli do łodzi i płynęli wzdłuż rzeki dla znale- zienia dagodnega i nie strzeżanego miejsca przeprawy, po przeciwległym brzegu w œlad za nimi posuwały się od- działy Polaków. Trwało to dłuższy czas, w #ońcu Niem- cam udała się addalić aza tyle, by #okonać przeprawy. Armia niemiecko-wielecka nie adniosła jednak zbyt wielkich. sukcesów. Zniszczyła kilka nadodrzańskich miej- scowaœci, lecz Bernard nie mógł przebić się #rzez otacza- jšce go oddziały #palskie, by pójœć na pomoc siłom głów- nym. Prawdopadobnie tiowództwa polskie przewidziało plan nieprzyjaciela i dlatega Bolesław, nie wdajšc się z wrogiem w otwartš walkę, zapewne wycofywał się powoli w kierunku południowym zagradzajšc Bernardo- wi drogę, a jednoczeœnie zbliżajšc się da głównych wojsk , J ,# cesarskich. Ta a# to okreœlił kronikarz, "ucieczka wajsk Bolesława była dla wo#sk Henryka i Bernarda bardzo groŸna. Posunięcia Chrabrega całkowicie uniemożliwiały arm Bernarda wykonanie powierzonego zadania. Kroni- karz powiada, że ksišżę saski "nie znagšc przybyć wraz ze swoimi na pomoc cesarzowi, jak ten mu był polecił, daniósł mu a sytuacji i a grzyczynie niewykonania roz- kazu przez wysłanych dań potajemnie pieszych gońców, pa czym s#ustoszywszy okolicę powrócił da domu", przy- puszczalnie tš samš drogš, którš przybyłzo. Jednoczeœnie ad strony południowej mieli najechać na Polskę Czesi i Bawarowie. Jednymi dowadz# ksišżę Udal- ryk, drugich wiódł margrabia Henryk, pan bawar#kiej Marchii Wschadniej. Podobnie jak na północy - i tv nie powiodło się najeŸdŸcom. Jedynie Udalrykowi udało się- mimo zaciętej abrony - zdobyć gród Businc, zapewne leżšcy na Morawach, identyfikowany w nowszej litera- turze z Bratysławš. Gród został spalany i arznia Udalry- ka powróciła do swego kraju. Posiłki bawarœkie nie #a- # Thietmar, 1. VII, c. 17, s. 495, przekład s. 494; c. 19, s. 495-497 - przekład s. 494. 221 deszły s ogóle, bowiem polskie wojska z terenu Mora# u#erzyły na ziemie bawarskiej Marchii Wschadniej, zmu# 5zajšc Henryka do obrony. Wprawdzie w walce tej addziały bawarskie margrabiegůo odniosły sukces, kładšc trupem wielu przeciwników (Thietmar znów przesadnie podaje, że 800), odbierajšc im całš zdobycz, niemniej jed= naik nie mogły już zdšżyć na czas, aby wesprzeć wojska czeskieal. I tak próba agresji na Polskę ad strony połu:d- mia spaliła na panewce. Wszystkie te niepowodzenia miały doniosły wpływ na #alsze postępowanie Henryka II. Pomimo pozorneg# suk- cesu sytuacja jego armii była na#zwyczaj trudna. Niemcy posuwali się zapewne szlakiem na Międzyrzecz: z jednej strany zagradzały im drogę wojska Mieszka II, z dru- giej - nadcišgały addziały Bolesława. z trzeciej wreszcie znajdowała się obronna linia Obry. Cesarz był zbyt wy- trawnym wodzem, by nie zorientowaE się w tej sytuacji, dlatego też po otrzymaniu #wieœci o losach armii południo- wej i północnej zƒecy#ował 5ię na odwrót. Nie można jednak było #vracać przez Krosno, gdyż znajd#wały się tam załogi polskie. W zwišz#u # tym - we#ług przypusz- czenia E. Dšbnowskiego - Henryk rlotarł ůdo drogi łšczš- cej Międzyrzecz z Głogowem i prze#rawił się przez Odrę w okolicy Cigacic; gdzie pradolina ulega zwężeniu do #ilku kilometrów2la. Thietmar, 1. VII, c. 19, s. 495 - 497, przekład s. 494 - 49E; por. D. B o r a w s k a, K#ryz#s monarchżż 2t>czesnopiastot.#skżej zU latach trzydzżestych XI #w., Warszawa 1964, s. 24. #a "Istnienie tego szlaku - pisał do mnie E. Dšbrowski 7.VII.1963 r. - dowodzi, że znajdowało się na nim grodzisko, położone na dnie pradoliny, które należałoby wstępnie dato- waE na VIII?/IX - XII wieki. Grbd, który się tam majdował, pełnił funkcję zawady, tj. przeszkody na wspomnianym szla- ku, nazwa #zawadau oznaczajšca funkcję grodu z biegiem cza- su stała się imieniem własnym, Zawadš, i - jak sšdzi E. Dš- browski - została przeniesiona na pobliskš osa-ę nieobron- nš". Na podstawie autopsji terenu E. Dšbrowski we wspom- nianym liœcie jest skł#nny przyjšE "prawie za pewnik, że Henryk II znalazł się na #ziemi Dziadoszana, przeprawiw- szy się w powrotnym marszu przez Odrę pod >rzawadšu- Zawadš. Przeszkoda nie była zbyt wielka. Nieliczna z pew- noœciš załoga grodu nie mogła utrzymaE przez dłuższy czas dobrze uzbrojonej arm niemieekiej". Niemcy doszli do ziemi œlšskiego plemienia Dzied ; których siedziby rozcišgały się ad Otiry po Nysę Łużychš, a głównymi grodami były Żagań i Szprotawa. Armia cesarska, chcšc zapewne ominšć polskie gro#y, skierowa- ła się na zachód na Żagań, Spremberg i Lie_benwerda. W nie#nanym bliżej miejscu w ziemi Dziadoszan, tuż przed trudnymi #o przebycia bagnami, wojska niemiec- kie razłożyły się ab#zem. Chrobry, znrientowawszy się, że nieprzyjaciel zmierza ku zachodowi, przerzucił w œlad za nim znaczne oddziały wojska. Gdy Niemcy przystšpili do bu#owy mostów, by po nich: przekro#zyE niedostępne bag- na, znajdowały się już w pobliżu oddziały Polaków, któ- rzy mieli rozkaz zniszczenia choć częœci obozowiska, "je- żeli nadarzy się #o tego korzystna okazja". Bolesław wy- słał teraz do Henry!ka posła - opata klaszt.oru w Międży- rzeczu - imieniem Tuni-Antoni - "z udanymi propozycja- mi pokojowymi"#. Przybył on jeszcze, zanim wojska nie- mieekie z#ołały przejœć przez bagna. Praw#opod#bnie misja jego miała charakter szpiegowsko-dywersyjny, chodziło za- pewne o to, jak przypuszcza A. Nadolski, by opóŸnić prze- prawę Niemców przez bagna, aby znajdujšcy się już blisko Polacy mogli po#czas niej zaskoczyć nieprzyjaci_ela. For- tel jednak się nie udał, Henryk zatrzymał opata jako szpiega i nie wypuszczono go wczeœniej, zanim armia niemiecka nie przekroczyła bagien. Pojawienie się opata Tuni-Antoniego wzmogło czujnoœć Henryka, a być może wzbudziło w nim nawet strach. Tru#na bowiem inaczej zrozumieć, #laczego cesarz wbrew wszelkim racjom z#ecy- dował się teraz na #osłabienie własnych wojsk, opuszczajšc je w_ raz ze swym przybocznym orszakiem i podšżajšc szyb- ko w #kierunku Łaby - ku Miœni. PozoStałš częœć armii # Por. St. A r n o I d, Ter#torżu plem.żenne #.u ustroju ad#n.ż- nżstracy#nym Polskż Pżastoz.vskżej, Kraków 1927, s. 97. W opi- sie wydarzeń zmieniam niekiedy moje dawniejsze poglšdy na kierunki marszu wojsk, w zwišzku z ukazaniem się nowszej literatury o drogach (patrz jej wyliczenie w poprzednich roz- działach). Opis bitwy 1015 r. w kraju Dziadoszam zmieniam w stosunku do tego, który podałem w Polskżej sztuce 2#ojen- nej, s. 138, co ezynię pod wpływem receńzji A. N a d o I s k i e- g o, Uu#agż o metodzże, s. 352. # Thietmar, I. VII, c. 20, s. 497, przekład s. 496. 222 223 cesarz od#ał pad dawództwo arcybiskupa magdeburski go Gerona, margrabiego Ger#na II oraz palatyna saskiegƒ Burcharda, nakazujšc im, "aby zachowali większe niż za# zwyczaj œradki ostr#żnoœci"24. Niebawem na osłabiane oddziały niemieckie uderzyli Polacy. Daszło #o krwawej bitwy na ziemi Dziadoszan. Opis jej znajdujemy zarówno u Thietmara, jak i w rvcz- nikach kwedlinburskich25. Relacje obu Ÿródeł aparte sš na informacjach tych spoœród Niemców, którzy acaleli w bitwie. Wojsiko niemieckie posuwało się naprzƒd w szy- ku bojowym, kiedy niespodziewanie zostało zaatakowa- ne przez ukrytš #otychczas w gęstwinie leœnej polskš piech#tę. Według Thietmara P#lacy wznieœli potrójny okrzyk i rzucili œię do ataku, wspierani przez łuczników. Rocznikarz powiada, że pamiętali oni krzywdy wyrzšdzo- ne przez Niemców mieszkańcom kraju, czym stara się tłu- maczyć ich zajadłoœć. Przypuszczalnie uderzono na Niem- ców z obu stron drogi, którš się posuwali. Niesp#dziewa- ny atak spowodował zamieszanie w zwartych szeregach nieprzyjacielskich, padniósł się krzyik, d#szło do walki wręcz. Odwrót i ucieczkę zagradzały miecze, włócznie i oszczepy polskich w4jów. Niemcy stawili opór pierw- szemu i drugiemu uderzeniu Polaków, póŸniej jednak nie m#gli wytrzymać natarcia. Częœć poczęła szukać #calenia w ucieczce, szyki zostały rozbite, Niemcy bronili się w gru- #pach, ostatecznie Polacy osišgnęli zwycięstwo. Wielu na- jeŸdŸców zginęło od palskich mieczy, włóczni, oszczepów i strzał. Polegli: margrabia Gero, gdy chciał nieœć pomoc swemu rycerz#wi i przyjacielowi Fryderyk#wi, który rów- nież zginšł, tawarzysz Gerona Widred#, saski graf Folk- mar, nieznani nam bliżej panowie Adelaid, Ira, Thietmar, Gera, Doda, Wolkmer i Udo (?), łšcznie ponad dwustu najprzedniejszych rycerzy, jak œwiadczy kronikarz. Wœród tych, którzy dostali się do niewoli polskiej, znalazł się # Thietmar, 1. VII, c. 21, s. 499, przekład s. 498. # Thietmar,1. c.; Annales Quedlinburgenses, s. 83; H. K r e t- s c h m a n n, op. cżt., s. 57, przypis 213, zwraca uwagę na wzmiankę Necrologium Weissenburgense: "Udo comes cum aliis occisi sunt" #Udo komes wraz z innymi został zabity). Tekst w: J. F. B o h m e r, Fontes Rerum Germanżcarunz, IV, Stuttgart 1868, s. 312. Tekst ten odnosi się najpewniej do po- ległych w bitwie w kraju Dziadoszan! młady rycerz Liu#olf. Arcybiskup Gero i ranny palatyn Burchard "ledwie uszli z życiem" i czym prędzej po- dšżyli za oddziałem cesarskim, donoszšc Henrykowi II o klęsce. Po raz pierwszy w dziejach wojen palsko-niemieckich za Bolesława Chrobrego wojska fienryka II zostały roz- bite przez Polaków w #twartej bitwie. Był to nie lada triumf. G.dy cesarz dowiedział się o tym, co zaszło, chciał ponoć zawrócić na miejsce bitwy w celu zabrania zwłok zabitych. Jednakże odcišgnięto go od tego zamiaru2s. Na pobojowisko wysłano biskupa miœnieńskiego Idziego, aby pogrzebał poległych i #omagał się wydania ciała margra- biego Ger#na. Po przybyciu na miejsce walki biskup za- stał tam jeszcze polskich piechurów szuikajšcych łupów. Plšdrujšcy wojawie zobaczywszy z daleka orszak biskupi ukryli się, lecz gdy zbliżył się - "pozdrowili go (zapewne znakiem krzyża!) i pazwolili mu odejœć nie czynišc żad- nej krzywdy". Bolesław, będšcy już na miejscu bitwy, na proœbę Idziego zezwolił na pothowanie poległych, zgodził się też na wydanie zwłok Gerona i Widreda, które biskup rozkazał zaraz przewieŸć do Miœni. Tymczasem Polacy nie próżnowali. W pogoń za uch4- #zšcymi wojskami cesarskimi ruszyły addziały Mieszka II. Cesarz rychło dawiedział się - być może od Idziego- o paœcigu, dlatego też půo przybyciu #o Strzały rozkazał margrabiemu Hermanowi udać się do Miœni, by przygo- tawać obronę gradu, sam zaœ odjechał do bezpiecznego Merseburga. Mieszko, "skoro tylko zauważył, że nasi ode- szli razdzieleni na częœci, nie pożostawiwszy żadnej osłony, przeprawił się 13 wrzeœnia o œwicie przez Łabę pod wspo- mnianym gradem (Miœniš) z siedmiu legiami i nakazał jednym z nch pustoszy‚ okolicę, rlrugim zaœ przystšpić do zdobywania grodu"z7. Kiedy mieszkańcy goƒgrodzia zorientawali się, że grozi # Thietmar,1. VII, c. 22, s. 499 - 501, przekład s. 498 - 500- tam dalszy opis wydarzeń. # Thietmar, 1. VII, c. 23, s. 501 - 503, przekład s. 500 - 502. Na podstawie rekonstrukcji topograf #rodu, podanej w cyto- wanych pracach W. C o b 1 e n z a (patrz wyżej, rozdz. III, przypis 30), można przvjšć, że Polaey podchodzili do #ro#.: w Miœni od strony południowej, może południowo-wschodniej. od strony rzeki Triebisch i Łaby, nie zaœ od północy, gdyż od tej strony nie otaczało zamku żadne pQdgrodzie. 224 lƒ - áolesław Chrobry 22ƒ im niebezpieczeństwo, schronili się w gradzie wyższym. Polacy wdarli się mię#zy zabud#wania, złupili je, a na- stępnie spalili, aby z kolei podłożyć agień po# obwarowa- nia grodu wyższego i rozpoczšć szturm. Walka była krwa- wa, gdyż załoga niemiecka broniła się bardza mężnie. Miœ- ni bronili wszyscy znajdujšcy się w grodzie. Rozszerzajš- cy się ůogień gaszona wodš i czym popadła - ponoć nawet miadem. Przebieg walki obserwował z pobliskiego wzgórza Mieszka, który właœnie oczekiwał przybycia reszty swych wajsk. Decydujšce uderzenie szykował #opiero na #zień następny, tj. na 14 wrzeœnia 1015 r. Odůdziały, iktóre spustoszyły akolicę aż po rzeikę Ganę (Jahna) - lewo- brzeżny #opływ Łaby, nadeszły dopiero póŸnym wieczo- rem, na zdrożonych koniach. Teraz.okazało się, że nie mażna tLłużej przebywać na lewym brzegu rzeki z powadu przybierajšcej wody na Łabie, która mogła znacznie utrudnić powrót. "Z tego pawadu wajsko, mimo wielkie- go zmęczenia, wycofało się w nader pomyœlnych warun- kach i ten szczęœliwy manewr ulżył zatroskanemu sercu wadz#". Przez jakiœ czas Niemcy obawiali się powrotu Polaków, cesarz zaœ dowiedziawszy się o walce, przesłał margra- biemu Hermanawi posiłki; kiedy jednak niebezpieczeń- stwo minęło, nakazał odbudować padgradzie. Prace roz- poczęta jeszcze w poczštku paŸdziernika, 8 w Miœni poja- wił się arcybiskup Gera, biœkup Halberstadtu Arnulf oraz Thietmar wraz z różnymi grafami "dla wykonania tego #zieła oraz nadzoru nad #nim". "W czternaœcie dni wyko- naliœmy całkowicie dzieło odbudowy i adjechaliœmy p# wierzywszy pieczę nad gr.odem na cztery tygadnie gra- fowi Fryderykowi", panu z Eilenburga, bratu Dedi-Zia- zona2s. Walki pod Miœniš zakońćzyły wojnę 1015 r. Fakt, że Bolesław trafnie przewidział kierunki natarcia wroga i zniweczył współdziałanie armii nieprzyjacielskich- œwiadczy zarówno a dobrym przygotowaniu wojny, jak i o z#olnoœciach dowódczych samego Chrobrego oraz jego #ara#ców. s Thietmar, 1. c. Tymczasem Henryk wyprawił się #o zachodnich pro- wincji swego państwa29. Pierwszš sprawš, która wyma- gała jego interwencji, był konflikt z #pozycjš lotaryńskš. Jakiœ czas trwało, zanim sprawy te zostały -regulowane po myœli cesarskiej i nůowy arcybiskup Poppa został asa- dzony w Trewirze. Drugim probl‚mem polityeznym, a wiel- kiej wadze -dla cesarstwa, była sprawa burgundzka. Bur- gunƒiš władał Rudolf III (993-1032), radzany brat mat- ki cesarskiej Gizeli, który #eszcze w roku 1006 zawarł z Henrykiem układ #ziedziczenia. Plan p#ddania króle- stwa Burgundii pod zwierzchnictwo cesarstwa rzymsko- niemieckiego spotykał się jerlnak z ogorem panów bur- gun#zkich z Ottonem Wilhelmem na czele. Na zjeŸdzie Henryka i Rudalfa w Strassburgu 1 czerwca 1016 r. #oszło tla astatecznega potwierdzenia układu z roku 1006 oraz addania przez Rudolfa Henrykowi władzy zwierzchniej nad Burgundiš. Rud#lf został lennikiem Henryka, jego zaœ żona Irmingarda przekazała po-d apiekę cesarza swych synów, którym Henryk nadał lenna, odebrane na mocy władzy œuzerena Ottanowi Wilhelmowi. Nie udało się jed- nak razgromić tego potężnego pana, który znalazł oparcie #' wœród innych mażnych, bronišcych niezależnoœci króle- stwa, i przygotował się do stawienia czoła wojskam cesar- skim, jeœliby Henryk starał się wprowadzić w życie swe #pastanowienia. Wprawdzie cesarz próbował złamać opór panów burgundżikich, jednakże jego wyprawa nie dała żadnych rezultatów i Henryk - jak p#wia-da krani- karz - "powrócił do d#mu ze smutkiem, albowiem ani tutaj, ani na Wschadzie nie mógł zadać nieprzyjaciołam takiej klęski, która by miała zkadliwe #la nich skutki na przyszłoœE". Sytuacja, jaka się wytworzyła #w Burgundii, zmusiła słabego Rudolfa da zerwania ul#^tadów ze swym siostrzeń- cem, tj. odrzucenia jega zwierzchnictwa, oraż zerwania układu sukcesyjnego. Panowna interwencja cesarska mo- gła nastšpić #apiero w raku 1018. Ingerencji Henryka wymagały również sprawy italskie, zwłaszcza pa œmierci # Por. przypis nr 12; o sprawie burgundzkiej pisze m.in. R. H o 1 t z m a n n, op. cit., s. 456 n. ; wiele podaje Thietmar. 226 227 Arduina (30.X.1015) i wobec groŸnego najaz#u saraceń- skiego w roku następnym oraz powstania w. Apulii. Jeszcze w końcu roku 1015 przybył na dwór Bolesła- wa biskup miœnieński lƒzi, zapewne w celu przepr#wa- dzenia rozmów w sprawie wymiany jeńców; powró#ił z wielkimi darami prawdapo#obnie na poczštku grudnia, a 20 zmarł w Lipsku3o. Panowie niemieccy œtale spadzie- wali się najazdu Polaków, jednakże Bolesław - ja'k po- wiada Thietmar - "nie atakował w tym czasie naszego kraju, ale umacniał swój, dowiedziawszy się zaœ o wyniku akcji cesarza (w Burgundii - A.F.G.) ra#ował się i pysz- nił wielce. Wielu znajšc dobrze sytuację twierdziło sta- n#wczo - cišgnie #alej kronikarz - że gdyby cesarz ru- szył na niego wówczas z całš siłš wojskowš, mógłby sa- mym strachem przywieœć go do zwrotu naszych ziem, znajdujšcych się pod jego panowaniem, a jego samego uczynić skłonnym do uległoœci, ofiarowawszy mu tylk# gokój"31. Nie wštpimy, że poglš# ten wyrażał sazn Thietmar i nie- chętni Polsce i jej władcy panowie niemieccy. Ale wœrƒd Niemców nie było jednomyœlnoœci, a klęska 1015 r. wielu utwierdziła w przekonaniu, iż wojny z Polœkš zupełnie się nie opłacajš. Kiedy cesarz na paczštku 1017 r. przybył wreszcie #o wschodnich prowincji państwa - czekało go tam wiele spraw do rozstrzygnięcia. Znów bowiem wybuchły waœnie między poszczególnymi feudałami œwieckimi i ůduchow- nymi. Jeszcze przed przybyciem naikazał Henryk jednym z panów zawieszenie walki aż #o jego powrotu, częœć spraw już wówczas osšdził, teraz zaœ, skoro pojawił się w Saksonii, w styczniu 1017 r. zwołał walny zjazd panów wschůadnioniemieckich w Allst#dt32. Tu ogłosił Henryk pokój ziemski aż do 29 wrzeœnia tegoż roku oraz roz- strzygnšł niektóre zatargi możnowładców. Na zjeŸdzie pojawili się prawdopadobnie i posłowie Bo- lesława Chr#breg#, którzy przybyli zapewne #o Nie- miec wraz z biskupem Idzim jeszcze w grudniu 1016 r. Chr#bry wystšpił z propozycjami pokojowymi, a "cesarz zgodził się na proœbę Bolesława #onoszšc mu, że jego # Thietmar, 1. Vli, c. 2>, s. 505, przeklad s. 504. 31 Thietmar, 1. VII, c. 29, s. 511, przekład s. 510. 3a Thietmar, 1. VII, c. 50, s. 539, przekład s. 538. ksišżęta zebrali się i że jeœli Bolesław chce znu przed- stawić godziwš propozycję, chętnie jš przyjmie za ich radš. Z obu stron wymieniono paselstwa i zawarto za- wieszenie broni"33. Przypuszczalnie więc z Allsterlt wyru- szyło do Polski pnselstwo niemieckie, niebawem zaœ przy- byli do Niemiec nowi polscy posłowie. Dšżenie Chx#abrego do zawarcia pokoju z Niemcami tłu- maczy się sytuacjš, ja#ka powstała na wschodnim pogra- niczu państwa polskiego - w zwišzku z walkami wew- nętrznymi na Rusi po œmierci Wł#dzimierza Wielkiego. Henryk po-dšżył.do Merseburga, gdzie oczekiwał wyników rozmów, które miały się niebawem adbyć. Arcybiskup mogundki Erkanbald, arcybiskup Gero, biskup halberstadz- ki Arnulf, graf Zygfry.d - syn margrabiega Hadona, ksiš- żę saski Bernard i inni panowie wschodnioniemieccy, któ- rym cesarz powierzył przeprowadzenie pertraktacji z Bo- lesławem, udali się nad rz#kę Muldę, skšd wzywali przez posłów księcia Polski, "by przybył nad Łabę na rokowa- nia, których sam ad dawna sobie życzył"34. Starali się oni zmusić Chrobrego, by pertraktacje taczyły się na Ziemi niemieckiej. Ksišżę jednak nie chciał zgadzić się na tę pro- pozycję - rozumiejšc, że stanowi ona wyraz nieprzejedna- nego stanowiska cesarza, bynajmniej nieskłonnego do _ ustępstw. Pomimo że przebywał w pobliskim gradzie łu- # życkim Sciciani, B.olesław odpowiedział wysłanniikom, iż nie przybę#zie nad Muldę, bowiem obawia się swych prze- ciwników. Kiedy wysłannicy oœwiatiezyli, że panowie nie- mieccy mogliby ewentualnie przybyć nad granicznš Czar- nš Elsterę, Bolesław miał oœwia#dczyć, że nie przejdzie tam nawet przez most na stronę niemieckš, żšdajšc, by per- traktacje toczyły się na ziemi, która znajůduje się w jego r władaniu. Wysłannicy odjechali z niczym, a cała legacja po czternasto#niowym pobycie nad Muldš pajawiła się na poczštku lutego przesl cesarzem w Merseburgu. Oburzeni posłowie "rozpalili gniew w sercu" cesarza. Natychmiast też odbyła się narada w sprawie przygoto- wań do nowej wyprawy wojennej przeciw#o Polsce "i wszyscy wasale otrzymali rozkaz przygotowania się do niej. Rbwnoczeœnie eesarz wy#ał astry zakaz przyjmowa- # Tamże. # Thietmar, 1. VII, c. 51, s. 541- 543, przekład s. 540 - 542, gdzie opis pertraktacji. 229 2?8 nia i wysyłania posłów ad i #a tego jawnego już wroga oraz polecił wyœledzić tych, którzy oœmielili się tak t1o- tychczas postępować". Przygotowania do wcjny objęły również i sojuszników cesarskich, Otóż #yplomacja niemiecka zdołała nawišzać stosunki polityc#zne z nowym, wrogim Lolesławowi władca Rusi Kijowskiej - Jarosławem Mšdrym. Zainteresowany w osłabieniu pols!kiego władcy ksišżę ruski zgodził się na współdziałanie zbrojne z Henrykiem II, zobowišzujšc się #o uderzenia na wschodnie granice państwa polskiego. M#żna też sšdzić, że jednoczeœnie uzyskał Henryk ana= logi‡zne zobowišzanie o-d władcy węgiers!kiego Stefa- na I (# 103gů). Nad tš sprawš wypadnie się nam nieco za- trzymać. Wspominaliœmy już o stosunkach polsko-węgier- skich przy okazji węgierskiego małżeństwa Bolesława Chrobrego w 986-987 r. oraz ekspansji polskiej na po- łudnie od Karpat na przełomie X i XI w. W ostatnich latach X w. na Węgrzech rozgorzała zacięta walka między Gejzš, a następnie jego synem Stefanem z jednej, zaœ władcš południflwej Panonii Kupanem - z drugiej stro- ny35. Około 998 r. udało się Stefanowi przy pomocy posił- ków bawarskich rozgromić przeciwni!ka i zagarnšć jego państwo. Kupan szukał aparcia w Niemczech w stron- nietwie ottoniańskim, Gejza zaœ jeszcze w roku 996 ożenił sweg# syna Stefana z Gizelš bawarskš, siostrš Henry- !ka II. Przed rokiem tysišcznym Bolesław i Stefan stanęli więc we wrogich sabie obozach politycznych. Nie jest wykluczone, że w walkach Stefana z Kupanem Chrobry popierał tego ostatniego i że na tym tle, a mo- że również w zwišzku z rozpoczynajšcš się ekspansjš Pol- ski na południe od Karpat, doszło do jakiegoœ konfliktu zbrojnego między Bolesławem a Stefanem. Po krótko- trwałym porozumieniu znów stosunki pogorszyły się, a w kilka lat po roku tysišcznym Bolesław wyprawił się # O stosunkach polsl;#o-węgierskich za Stefana I por. St. Z a k r z e w s k i, op. cit., s. 226 n.; w roku 1017 - tamże, s. 286, oraz Thietmar, 1. VIII, c. 4, s. 585. Większoœć szczegółów o stosunkach polsko-wę#ierskich przed tym rokiem czerpiemy z pracy H. K a p i s z e w s k i e g o, Eren2t.ta Szuirad, s. 41 n., i innych, wyżej cytowanych już prac tego wybitnego ...utora. Por. E. M o 1 n ƒ r, Osnovanije vengerskogo gosudarst#wa, Bu- dapest 1952, pass2#n. z wojskiem pad Ostrzyh#m. Dzięki poœrednictwu arcy- bis!kupa Astryka, który rezydawał wówczas w tym mieœ- cie (1001-1006), #oszło do uraczystego pojednania abu władców. Nie na tym jednak koniec. Niebawem dojdzie do nowego konfliktu, w zwišzku z rywalizacjš politycznš i koœcielnš polsko-węgiers!kš na terytorium zamieszka- łym przez "Czarnych Węgrów", których wład#š był Achtum. Starali tam umacnić swe wpływy zarówno Bo- lesław, œlšcy #o tego kraju misjonarzy, wœród nich Bru- nona ż Kwerfurtu, jak i Stefan, dšżšcy do włšczenia nad- cisańskiego władztwa do swego państwa. W odpowiedzi na akcję Polski Stefan zacieœnił współpracę z Henry- kiem II: już w 1007 r. zjawił się w Niemczech misyjny arcybis!kup węgierski i wzišł udział w synodzie frank- furckim, na którym utworzono biskupstwo bamberskie. Dlaczega władca węgiers!ki nie wystšpił #o tej pory przeciw Chrobremu jako sojusznik Bawarczyka? Otóż był zajęty innymi sprawami: okoła 1008/9 r. udaje mu się zajšć i włšczyć d# swego państwa wschadniowęgierskie władztwo Achtuma. Ale można podejrzewaE, iż Stefan żywo interesował się kanfliktem polsko-niemieckim i że celem podróży arcybiskupa Anastazego do Niemiec w roku 1007 było przeprowadzenie jakichœ rozmów w tej sprawie. W rezultacie władca Węgier, od dawna już koronowa- ny król, szwagier Henryka, po pokonaniu wrogów i roz- szerzeniu granic państwa, mógł teraz wystšpić czynnie przeciwko Bolesławowi w sajuszu z cesarzem. W pierwszych dniach marca 1017 r. na zjeŸdzie panów niemieckich w Goslarze ogłoszono oficjalńie nowš wypra- wę wojennš przeciw Polsce, wyznaczajšc koncentracj‡ wojsk na 8 lipca w Licykawie3s. Nie jest wykluczone, że po#czas swej podróży do zachadnich częœci państwa, którš podjšł zaraz pa żakończeniu obrad, cesarz zabiegał.a udział w niej również i panów zachodni#niemieckich. W poło- wie czerwca zjawił się Henryk w Nadrenii, pod koniec zaœ miesišca na zjeŸ#zie w Akwizgranie ostatecznie p-w gadził się ze swymi dziewierzami: bis!kupem Metzu Teodo- rykiem i księciem Henrykiem Luksemburczy#iem, po czym powrócił.do Saksonii. # Thietmar,1. VII, c. 54, s. 545, przekład s. 544; 1. VII, c. 57, s. 551, przekład s. 550. 230 231 4 Zanim jeszcze woj#ka niemieckie zaczęły się zbierać w Licykawie, na terytorium bawarskiej marchii wschad- niej wydarzył się niespo#dziewany incydent. Oto wojska Chrobrego z terenu Moraw dakonały wypadu do Bawarii i otoczyły spory oddział Bawarów, podšżajšcy zapewne na miejsce zbiórki w celu wzięcia udziału w wyprawie na Polskę. Zaskoczeni Bawarowie zostali wycięci w pień. Morawscy wojownicy Chrobrego wzięli w ten spasób odwet za niep.owodzenie z roku 10153#. Cała ta akcja wiš- że się z całokształtem polskiej obrony w 1017 r. Na poczštku lipca wojska niemieckie zaczęły œcišgać do Licykawy. 8 lipca przybył tutaj cesarz wraz ze swym otoczeniem3s. Kronikarz padaje, że wojska zebrały się we włoœci należšcej do biskupa Wigana z Brenny. Cesarz cze- kał ;eszcze dwa dni na przybycie reszty swego wojska, 10 lipca pożegnał się z królowš Kunegundš, która wraz z orszakiem uůdała się ůdo Magdeburga, nie-długo po tym na czele armii wyruszył na wschód. Na wystawionym w dniu wymarszu, tj. 11 lipca 1017 r., w Licykawie daku- mencie cesarskim wœró# œwia#ków figuruje cały szereg wybitnych osflbistoœci, iktóre wzięły udział w wyprawie na Polskę. Sš to arcybiskupi - Erkanbaltt z M.aguncji, Poppo z Trewiru, Gero z Magdeburga, Unwan z Ham- burga, biskupi - z Halbersta.dtu, Bambergu, Metzu, Wrz- burga, Monasteru, Parmy, Minƒen, Merseburga, Hawel- bergu, panowie sascy - ksišżę Bernard II, Zygfryd i Ezy- ko. Nie byli to rzecz jasna wszyscy możni ućzestniczšcy w wyprawie; fakt, że œcišgnęli na niš panowie z różnych częœci kraju, wskazuje, iż była to ekspedycja na większš skal# niż wszystkie dotychczasowe. Wraz z Niemcami wy- ruszali na Polskę - tak jak poprze#nio - Czesi i Wieleci. Jeszcze przed wymarszem Henryk II pad groŸbš usiło- wał zmusić Bolesława #o uległoœci. Wysłał.doń Henry- ka V Luksemburskiego, jednego z przywódców opozycji lotaryńskiej, z którym ksišżę polski był już dawniej w kontakcie, "w celu zawarcia pokoju". Henryk Luiksem- burœki powrócił do obozu niemieckiego wraz z polskimi 3# Thietmar, 1. VII, c. 57, s. 551, przekład s. 550. #s Thietmar, 1. c., cytowany dokument - MGH Diplomata, t. III, nr 371. posłami tuż przed wyruszeniem armii na wsch&d, pertrak- tacje jedna# nie dały żadnych wyników. Już wyruszono w drogę, kiedy ksišżę Henryk ponownie udał się do Chro- brego z misjš od cesarza; i tym razem nic nie wskórał. P.o powrocie Henryik II odesłał go do Mag#eburga, do jego siostry - cesarzowej Kunegundy39. Tymczasem Niemcy posuwali się zapewne drogš na Nienburg - Halle - Merseburg - Wrzen, na;tępnie zaœ Dobry Ług - Chociebuż - Gubin ku Odrze. Po dro#ze przyłšczyły się do woj#k cesarskich posiłki czeskie, dowodzone przez księcia Udalryka, oraz oddziały pogań- skich Wieletów#o. Udalryk wyprowaƒził ze swego państwa znacżnš liczbę zbrojnych, osłabiajšc tym samym jego obronnoœć. Bolesław, który z uwagš œleůdził po-stępowanie nieprzyja- ciela, nie chcšc dopuœcić ƒo połšczenia się wojsk bawar- skich z czeskimi jeszcze przed koncentracjš armii Henryka w Licykawie - rozkazał oddziałom morawskim zaatako- wać zgrama#zone wojska Bawarów. Gdy zaœ Czesi byli już w drodze, w celach dywersyjnych wysłał Mieszka wraz z 10 oddziałami #onnicy na Czechy, najpewniej przez prze- łęcz Kładzkš. Polacy nie napotkali nigdzie większego.opo- ru i przez #wa dni plštlrowali i niszczyli kraj, następ- nie z wielkš liczbš jeńców zawrócili do Polski. Tymczasem główne siły niemieck:e, połšczywszy się z Czechami i Wieletami, maszerowały w kierunku Polgki. Nie wiemy nic o walkach na terytorium Łużyc; jest bardzo prawdopodobne, że Bolesław zakazał swym załogom w tym rejonie jakichkolwiek wycieczek przeciwko ogromnej armii Henrykowej. Spoůd Gubina nieprzyjaciel pod#zedł ku Od- rze, nie chcšc jednak atakować węzła krosnieńskiego, skierował się na Slšsk, szlakiem na Bytom i Głogów. Thietmar powiada, że cesarz wielce się oburzył, dowie- #dziawszy się o dywersji Mieszkawej w Czechach. Nie jest wykluczone, że wieœć ta wpłynęła na decyzję skierowania armii na Slšsk, nie zaœ po sforsowaniu Odry - iku Po- znaniowi. Kraj, przez który przechodziły wojska, niszczo- no ogniem i mieczem. 9 sierpnia dotarł Henryk #o Gło- s Thietmar, l. c. Opis wojny głównie według Thietmara; por też literaturę wymienionš w przypisie 16. # Thietmar, I. VII, c. 59, s. 553 - 555, przekład s. 552 - 554. 232 233 gawa4l, dabrze znanego Niemcom chaciażby z czasów wy- prawy 1010 r. Najstarszy gród głogowski leżał po północ- nej stronie koryta Ottry, na wyspie otoczonej ze wszystkich stron odnogami rzecznymi. Był doskonale umocniony, w jego rejonie skoncentrował Holesław główne siły. Wła#- ca Polski starał się skłonić nieprzyjaćiela do przyjęcia walki, łucznicy polscy ostrzeliwali oddziały Henryka, jed- nakże cesarz zakazał wdawania się w jakškolwie!k bitwę czy potyczkę. Widzšc siłę wojsk polskich, a znajdujšc się w nied-ogodnej pazycji do przyjęcia bitwy, Henryk posta- nowił skierować swe wojska na południe. Postępowanie cesarza jest dla nas nieco dziwne. Wydaje się, że można przyjšć, iż poczšbkowo zamierzał -derzyć na Krosno w celu przeprawienia œię przez Odrę i uderze- nia na centrum Palski - Wielkopolskę. Zrezygnowano z tego, jak przypuszczamy, z# względu na wyparżki w Cze= chach. Ale kiedy wojs!ka niemieckie spotkały się oko w oko z Polakami pod Głogowem - dlaczegóż to wódz niemiecki zadecydował, by szły one nie dalej wzdłuż Odry, lecz ku leżšcej na terytorium plemienia Slężan Niemczy? Gród ten miał na Slšsku doniosłe znaczenie, strzegł bo- wiem szlaku biegnšcego przez Kłodzko i Nachod do Czech i przejœcia do sšsiadujšcego że Slšskiem Milska. Czyżby cesarz zrezygnował z ambitnego planu po#boju Polski, a kierujšc się ku Niemczy zamierzał już tylko zabezpie- czyć przed najaz#ami polskimi Czechy oraz zapewnić sobie wygodny odwrót? Spod Głogowa pomaszerował Henryk na Niemczę, za- pewne szlakiem na Lubiń - Legnicę - Rokitnicę- Œwidnicę, nie próbujšc jednakże po drodze zdobywania gradów. Przodem wysłano 12 oddziałów wydzielonych z sił głównych, aby szybko otoczyły gród i uniemożliwiły Bo- lesławowi wzmacnienie jego załogi. Przybyły one na trzy ...ni prze# resztš wojska. Oddziały prżednie nie w pełni wykonały pewierzone im zadanie. Kie#y tylko otoczyły Niemczę i razłożyły się obozem - gruchnęła wieœć o zbli- żaniu się wojsk polskich. Tego się Niemcy nie spodzie- wali: "nie mogšc za#ać im wi#kszej klęski z powodu ciem- noœci nocy i ulewneg.o deszczu" zdołali zatrzymać je#ynie et Thietmar, 1. c. częœE wojsk polskich, iniza je#nak, wbrew ich woli i mimo #brony dostępu do grodu - zdołała się #oń prze...ostać. Gród w Niemczy leżał w południowej częœci dzisiejszego miasta, na wysokim bazaltowym wzgórzu4z. Cesarz rozkazał otoczyć gród ze wszystkich stron, aby nie dopuœcić do niego ewentualnej odsieczy lub też posił- !ków polskich. "Jega mšdry plan i dobre pad każ#ym względem zamiary - powiada Thietmar - mogłyby wiele tu osišgnšć, gdyby jego pom.ocnicy poparli go z całš goto- woœciš"43. Należy sšdzić, że nieza#owoleni z wyprawy ce- sƒrskiej panavcrie niemieccy, a może i odrlziały posiłkowe nie przykładali się do szczegółowego wykonywania cesar- skich rozkazów. Rezultat był ta!ki, że "korzystajšc z ciszy #" nocnej wielka odsiecz przedarła się przez wszystkie straże do grodu". Tymczasem rozpaczęta regularne oblężenie. Henryk razkazał budowanie machin oblężniczych - nie- bawem ku jego zdumieniu takie same poczęły się pojawiać na wałach grodu. Chodziło tu zapewne o machiny miota- 4# Wyniki badań archealogicznych, prowadzonych w Niem- czy, podane sš w pracach zamieszczonych w Œlšskich Spra- wozdaniach Archeologicznych; por. m.in. W. H o ł u b o w i c z, Z prac 2vykopuliskowych #w Niemczy Slšskżej z.u roku 1960, tu#n,że, t. III, 1960, s. 36 n., oraz tegoż sprawozdanie w: Spra- #,uozdanże z baduń tereno#wych #.u roku 1959 Zakładu Archeo- logżż Polskż IHKM PAf1 ż Katedry Archeologżi. Polskż Uni#er- sytetu Wrocła#skiego, Wrocław 1959, s. 4-5, i inne. Dosko- nały krótki rys popularnonaukowy tego autora, w: Z przesz- łoœcż Œlšska, Wrocław - Warszawa 1960, s. 79 n. (pt. Nże#r.cza Œlšska). Por. ostatnio Wł. H o ł u b o w i c z - J. K a Ÿ m i e r- c z y k, Z badu# Nżemczy Slšskiej t.# latach 1950-1961, Spra- wozdania Archeologiczne, t. XV, 1963, s. 288 n.; J. K a Ÿ m i e r- c z y k, Spruz.vozdunże z baduń 'wykopalżsko#ych # Nże#'nczy 2# 1962 r., Slqskże sprƒwozdunżu archeologiczne, t. V, 1962, s. 31-42; t e n ż e, Sprau#ozdanie z badań z.vylcopulżsko#wych Nże#n,czy Œ'lšskiej u# 1964 r., maszynopis powielany, s. 37-40. Gród miał znakomite walory. Niestety, wyniki badań archeo- logicznych, aczkolwiek przyniosły niezmiernie ciekawe rezul- taty, nie zaspokajajš w pełni zainteresowań historyka. Stwier- dzono, że wał grodu w Niemczy był konstrukcji drewniano- ziemnej, zbudowany z bierwion dębowych metodš przekład- kowš, w górnej częœci umocniony kamieniami. Wysokoœć zachowanej częœci zbadanego przez archeologów wału grodu wynosi około 5 m. Konstrukcja jego przypomina obwarowa- nia innych wielkich współczesnych grodów polskich - takich, jak Poznań, Wrocław, Opole i inne. # Gały opis oblężenia wg Thietmara, 1. VII, c. 60, 63, s. 555 n., przekład s. 554 n. 234 235 jšce. Buriowa machin trwała aż trz,y tygoƒnie, następnie cesarz wydał rozkaz szturmowania do wałów grodu. "Nig- dy nie słyszałem o oblężonych - powiada Thietmar- którzy by z większš o.d nich wytrwałoœciš i bardziej prze- zornš zaradnoœciš zabiegali o sw#jš obronę. Naprzeciw po- gan (tj. Wieletów) wznieœli !krzyż œwięty w nadziei, iż po- k.onajš ich z jego pomocš. Gdy żtlarzyło im się coœ po- myœlnego, nie wykrzykiwali nigdy z ra#oœc‹, ale i niepo- wodzenia również nie ujawniali przez wylewne skargi". fiiedy Henryk II bezs!kutecznie #blegał Niemczę, na tyłach wroga.działały wcišż wojska polskie. Jeszcze w trakcie przygotowań do szturmu Niemczy Morawianie najechali na ziemię czeskš, #dobyli jeden gród i zagarnęli #rvielkie łupy. W pogoń za nimi ruszył margrabia Henryk z bawarskiej Marchii Wschodniej, który odniósł sukces; zabijajšc wielu ludzi (kronikarz powiada, że ponad 1000), r#ożpędzajšc resztę i uwalniajšc jeńców. Margrabia lienr#k czuł się jednak ust#wicznie zagrożony przez Morawian, a od czasu ostatniego nie#awnego ich najaż#u rozlokował na granicy silne straże, zatrzymujšce wszystkich podej- rzanych o szpiegostwo - łatwo mógł więc :dowiedzieE się o nowym wypadzie morawskich pad#anych Bolesława. Mimo niepowodzenia.dywersyjny napad na Czechy miał duże znaczenie. Fa!kt, że kraj pozostał bezbronny, musiał niechętnie usposa#iać panów czeskich #o przecišgania przez Henryka wojny z Polskš. W czasie trw.ania walk pod Niemczš oddziały Bolesława dokonały jeszcze jetlnego wypadu. Ot# 15 sierpnia ude- rzono z terenu Łużyc na leżšcš nad# Łabš Białš Górę, kil- kakrotnie szturmowano gród, w końcu oddziały polskie wycofały się. Był to również wypad dywersyjny44. Jednoczeœnie z najazdem cesarskim na Bramę Łużyc!kš uderzyły na Polskę o.ddziały Wieletów. Częœć oddziałów wieleckich nie prz#łšczyła się do głównych sił niemieckich, miała bowiem uderzyć na pogranicze polskie w rejonie- jak można się d#myœlać - Lubusza. Akcja ta nie powio-dła œię, być może, #latego, że nie poparł jej ksišżę Mœci- wój obodrzycki, a oblężenie jednego z polskich gro#ćw (może Lubusza?) nie dało żadnych rez#,xltatów. Wobec tego # Wypad Morawian - Thietmar, 1. VII, c. 61, s. 555 - 557, przekład s. 554; wypad na Białš Górę - tan2że. # d #ó o# n, 236 najeŸdŸcy "straćiwszy tam z górš stu towarzyszy p#wrócili z ogromnym smutkiem i pustoszyli potem straszliwie jega (tj. B#lesława) dziedziny", najgewniej na Łużycach. Nie dała również rezultatów uderzenie wojsk ruskich, bezskutecznie usiłujšcych zdobyć Brzeœć nƒd Bugiem. Je- dyny niewielki sukces odńiosła wyprawa wojsk węgier- sikich, które zajęły jakiœ nie znany nƒm bliżej pograniczny gród - co było jednak bez znaczenia dla przebiegu woj- ny45. Można powiedzieć, że w tym czasie, kiedy arxnia ce- sarska stała po# Niemczš, wojna była już grzez Henryka II w zasadzie przegrana. Wœród wyczerpanych długotrwałymi marszami i wygło- dzonych.oddziałów ćesarskich poczęły się szerzyć choroby. Szturzny nie dawały żƒdnych rezultƒtów, obrońcy ůodpie- rali ataki zarówna Niemców, jƒk Czechów czy Wieletów, najeŸ#Ÿcy znaleŸli się w końcu u kresu sił i swych możli- woœci. Ustawiczne niepowodzenia, fatalny stan armii, a za- pewne i wiadomoœci a #ywersyjnych wypadach Polaków spowadowały, że w połflwie wrzeœnia 1017 r. Henryk zwinšł oblężenie i skierował się wraz ze swym wojskiem zapewne przez Kładzko i Nachod ku Czechom. Dlaczego armia nie ruszyła bezpoœrednia na Milsko? Byłaby t# droga barůdzo niebezpieczna, bawiem n# kraju tym znajdo- wały się silne załogi polskie, a niewštpliwie również i te wojska, które nie tak dawno pojawiły się pod Białš Górš. Cesarz pastanowił je #xninšć i udał się ƒa Czech, gdzie przyjšł go ur#czyœcie Udalryk, po czym starym szlakiem przez Miœnię dotarł wraz z oddziałami niemieckimi i wie- leckimi.do swego kraju4s. Około 20 wrzeœnia Henryk stanšł w grodzie miœnieńskim. Gdy Bolesław, który według Thietmara przebywał we Wrocławiu, dowiedział się # zwinięciu oblężenia Niemczy, wysłał 600 piechurów w kierunku Czech47. Nie adnieœli oni jednak większego sukcesu, ponoszšc sami duże straty. Powrót w#jsik niemie#kich z Czech nie był łatwy; da- # Najazd Wieletó#v - Thietmar, 1. VII, c. 61, s. 557, prze- kład s. 556; ruski - patrz niżej, rozdz. VII; wę#ierski- Thietmar, 1. VIII, c. 4, s. 585, przekład s. 584. O stano#visku Mœciwoja - tamże, 1. VIII, c. 5, s. 587, przekład s. 586. 4s Thietmar, 1. VII, c. 63, 65, s. 559 n., przekład s. 558 n. 4# Cały ustęp wg Thietmara, 1. VII, c. 64, s. 559 - 561, prze- kład s. 558 - 560. szło wówczas do poważnego œtarcia między WieIetami ƒ addżiałami niemieckimi, cesarzowi ledwa udało się zała= gadzić spór. Na domiar złego, kiedy Henryk zbliżał się już .do Saksonii, 19 wrzeœnia wojska polskie z terenu Łużyc najechały niespo#ziewanie na ziemie leżšce między Łabš a Muldš, uprowadzajšc ponad 1000 jeńców, łupišc i palšc wsie. Bez ża#nych przeszkód powrócili Polacy do do- mów - a działania te, w połšczeniu z poprzednimi, wpły- nęły #ecydujšco na stanowisko szeregu panów wschad- nioniemieckich, którzy poczęli coraz bandziej domagać się zakończenia #ługich i ucišżliwych walk z Polskš. Wypad nƒd Łabę i Muldę był ostatnim epizodem wojny 1017 r. Cesarz przybył do Merseburga 1 paŸdziernika, równo- czeœnie p#jawił się na jego dworze poseł Bolesława w ce- lu przeprowƒdzenia wstępnych rozmów co do możliwoœci zawarcia pokoju, jak również omówienia wymiany jeń- ców. Poseł #biecał.oddanie mł#ůdego Ludolfa, iktóry wraz z garstkš Niemców dostał się -do niewoli jeszcze w roku 1015, "w zamian jednak za jego uwolnienie żšdał Bole- sław wypuszczenia na wolnoœć jego wojowników, trzy- manych u nas jaka jeńcy pod silnš strażš". Cesarz zgodził się na to, jak również na przeprawadzenie r#zmów "na usilne proœby swoich ksišżšt", którzy mieli już od dawna daœć wojen z B#lesławem48. W tym samym czasie cesarz #owiedział się o niepowo...zeniu wyprawy ruskiej na Pol- skę. Na decyzję Henryka, oprócz wiadomoœci a wyniku akcji Rusinów #raz presji, jakš wywierali nań panowie wschodnioniemieccy, wpływały nƒdta wieœci o niebez- piecznej sytuacji w Italii i Burgundii. Na północnym wschodzie zaœ groziła powstanie Obo#rzyców. Następnym kr#kiem, stanowišcym niejako przygotowa- nie do pertraktacji z Polskš, było wypuszczenie przez Henryka z więzienia Guncelina49, którego dobre stosunki z włƒdcš P#lski naraziły jeszcze w roku 1009 na utratę wolnoœci. W styczniu roku następnego pertraktacje poko- s Thietmar 1. VII, c. 65, s. 561, przekład s. 560. # Thietmar, 1. VII, c. 66, s. 563, przekład s. 562. 238 239 jowe zostały sfinalizowane. Do Budziszyna wyruszyło po- selstwo niemieckie, w skład którego wehodzili możno- władcy sascy; znani ze swega niechętnega stosunku do polskiej polityki władcy. Byli to: nrcybi#kup Gero, biskup Arnulf z Halberstadtu, margrabia Herman - zięć Bole- sławowy, wreszcie dawny str#nnik Ekk‚harda - Teo- .doryk z rodu Buscici oraz Fryderyk, komornik saski, je- #yna - jak się zdaje - osůoba z najbliższego otoczenia Henryka II. Pokój został zawarty 30 stycznia lOlp# r. Krůonikarz po- wiada o nim bardzo niewiele, stwierdza tylko, że "był to pokój nie taki, jaki być powinien, lecz jaki dało się zawrzeć w ówezesnej sytuacji". R#czniki ikwedlinburskie notujš, że cesarz powrócił z Polski nie osišgnšwszy żad- nego sukcesu, a Bolesław powrócił do łaski cesarskiej5o. Na mocy układu budziszyńskiega zniesiony został sto- sunek zależnoœci Bolesława.ad Henryka, istniejšcy od roku 1013. Polska bez żadnych dodatkowych warunków utrzymywała ziemie Łużyc i Mil#ka. Uznano suwerennoœć państwa polskiego, jednakże nie jest do pomyœlenia, aby Bolesław nie uznawał powszechnej zwierzehnoœci cesarza, takiej, jaka wynikała z ówezesnej hierarehii feudalnego œwiata. Uzyskujšc praktycznš suwerennoœć, zrzucajšc ja- rzmo wasalnej zależnoœci od sšsiada - uznawał Bolesław tylko wyższy "autorytet" imperium, jako instytucji stojš- cej ponad księstwami i królestwami. Jednoczeœnie Chro- bry ponownie nawišzał dabrosšsiedzkie stosunki z Henry- kiem II. Cesarz - w zamian za poparcie swych planów politycznych przez Bolesława - zob#wišzał się do udziele- nia mu porlocy w planowanej wyprawie polskiej na Ruœ. # Thietmar, 1. VIII, c. 1, s. 579, przekład s. 57R; Annales G2uedIinburgenses, s. 84. O ulsładzie pokojowym patrz K. Ty- m i e n i e c k i, Pokój 2v Bud#ćszyn%e, PZ, 1949, nr 1 - 2; R. G r o d e c k i, Dzieje Polski, I, s. 74 - 75 ; St. Z a k r z e w- s k i, Bolesłazu, s. 292 n.; por. M. Z. J e d 1 i c k i, Th‚etn'car, s. 578, przyp. 6, gdzie omówienie poglšdów w literaturze. Nie- ktńrzy badacze sšdzili, że utrzymano w pokoju lennš zależ- noœć władcy Polski od Henryka, inni uważali, że cała Polska została uznana za lenno cesarskie - W. G i e s e b r e c h t, op. cit., II, s. 119 - 120; R. H o 1 t z m a n n, op. cit., s. 453; jeszeze inni, że lennem były nowo uzyskane (formalnie) zie- mie - H. Z e i s s b e r g, op. ci.t., s. 242 - 425 i in. Por. M. Z. J e d 1 i c k i, op. cit., tamże; A. F. G r a b s k i, Polska sztuka 'wojenna, s. 149, przypis 254. 240 Bolesław zaœ zobowišzał się - jak sšdzimy - da papiera- nia zamierzeń i interesów Henr#ka na innym froncie. Thietmar powiada, że w cztery dni po zawarciu #okoju, a więc około 3 lutego, do miejscowoœci Sciciani na áol- nych. Łużycach przybyła córka margrabiega Ek#eharda, #awnego niegdyœ przeciwnika Henrykowego i kontynua- tora myœli politycznej Ottona III, "o którš starał się o# dawna Bolesław i po którš wysłał teraz swego syna Otto- na"#1. Mamy wštpliwoœci, czy rzeczywiœcie "od dawna" Chrobry zabiegał o rękę margrabianki; zapewne pertrak- tacje te rozpoczšł zgoła nie#awno, po zgonie Emnildy, kie- dy zarysawała się k#niunktura pokojowa. Posłem Bolesła- wa był syn polskiego władcy i Emnildy. "Ponieważ noc właœnie zapadała - powiada Thietmar - gdy (Oda) tam przybyła, przeto tłum obfljga płci przyjšł jš rzędem zapa- lanych pochodni. Już půo siedemdziesištnicy (tj. w okresie przygotowawezym da wielkiego postu - A.F.G.) poœlu- biła ona wspomnianego księcia (Bolesława) bez zezwole- nia kanonicznego". Według Thietmara małżeństwo Chro- brego z Odš zostało zawarte bez dyspensy koœcielnej zwal- niajšcej od zakazu zawierania małżeństw w tym okresie roku. Oda nie cieszyła się - według relacji Thietmara- "stanowiskiem matrony, szezególnie godnym takiega zwišzku". Małżeństwo z Odš miało, rzecz jasna, znaćzenie polityczne. Było wyrazem gogodzenia się Chrobrego z pa- nami wsehodni.oniemieckimi, takimi jak oƒdany Henryko- wi II brat Ody - margrabia Herman, oznaczało też za- eieœnienie dawniejszych już zwišzków polskiej radziny panujšcej z możnymi tej częœci Ńiemiec. Według trafnego spostrzeżenia Kazimierza Tymieniec- kiego - pokój budziszyński, "choć zwycięski, nie dawał... trwałego zabezpieczenia na zachodzie". Niewštpliwie wielu panów niemieckich było niezadowolonych z takiego obro- tu sprawy, jednakże rozlegały się w Niemezech również i głosy radoœci z zakońezenia wieloletnich wojen. Dowo- #em teg# jest znany list opata klasztoru w Reichenau w diecezji konstancyjskiej Bernona, skierowany do arcy- st Thietmar, s. 581, przekład s. 580. Że ów Otto jest iden- tyczny z Bezprymem dowodzi, żastrzegajšc się co do hipo- tetycznoœei pomysłu, H. Ł ó w m i a ń s k i, Dynastia Piastó#w, s. 129 - 130. 16 - Boleslaw Chrobry bi#kupa Gerona, w którym znalazła się pochwała zawar- tego pokoju5z. "Aniołon#ie Pańscy słusznie zaœpiewali ##Chwała Bogu na wysokoœci##, gdy niedawno na ludzi tak dobrej woli spłynšł tak wielki po#ój za Boskš wolš, dzięki waszym staraniom. Albowiem #ar tego zbawienne- go pokoju.adpowiada usposobieniu wszystkich, co rlšżš ku wzniosłym rzeczam, lecz przede wszystkim kapłani Chry- stusa powinni do tego pokoju #šżyć i kraczyć jego œla- #em, jak #aże Psalmista: ##Szukaj - mówi - pokoju i za- chowuj go##. Gdyœmy przeto #owiedzieli się z głosu ludów i z własnego #oœwiadczenia, że zabiegacie koło tego p#ko- ju, złożyliœmy dzięki goršce Dawcy łask wszelkich". 52 I)rukowany w: B. P e z, Thesaurus an.ecdotoru#n novissi- mus, IV Augsburg 1729, s. 202 - 205, fragmenty w orygxnale podaje St. Z a k r z e w s k i, Bolestatti, s. 415, w przekładzie zaœ na s. 294 - 295. Przekładem tym posłużyłem się w tekœcie. VIt. POLSKA BOLESŁAWA CHROBREGO WOBEC RUSI1 1 tym samym czasie, kiedy państwo polskie poja- wia się na arenie dziejowej, na Rusi, która stanowiła już wielkš potęgę Europy wschodniej, sprawował władzę ksiš- żę Swiatosław. Okres jego rzšdów - to dalsze umocnienie państwa kijowskiego zarówno wewnštrz, jak na arenie międzynaro#owej. Jeszcze za jego małoletnioœci zastało œciœlej uzależnione #d Kijowa zbuntowane plemię Drewlan, mieszkajšcych na południe o# Prypeći i na wschƒd od Horynia, oraz różne lu#y północnoruskie. Sam władca zmusił niebawem #o posłuchu Wjatyczów, żajmujšcych abszary na# górnš Wołgš i Okš, z k#lei zaœ doszło d.a wal- iki z #otężnymi Chazarami. W wyniku wielkiej wyprawy w#jennej ich państwo zostało rozgromione, a najpotęż- niejsze miasta chazarskie - Sarkel, Itil i Semender- zburzone. Nie udało się natomiast rozbić państwa nadwoł- żańskich Bułgarów, których wprawdzie pokonano, rychło jednak zdołali odbudować swe właůdztwo. Wojska Swiato- sławowe zapuœciły się w głšb chaganatu chazarskiego- po rzekę Kubań i Terek, być może aż do rejonu Baku; i Większoœć zagadnień omówionych w tym rozdziale rozwa- żałem już w przestarzałym i w wielu miejscach niekrytycz- nym artykule - "Povest' Vre#n.enn#ch Let" jako Ÿródło do dzżejó#w Polski - z.u œ'w2etle n,owszej literatu7y. "Kwartalnik Instytutu Polsko-Radzieckiego", 1955, nr 1 - 2, s. 258 n.; następnie zaœ w częœciowo już w niektbrych szczegółach zde- zaktualizowanej pracy - Studia nad stosunka#n.i polsko- ruski.#n.i. # poczqtkach XI #ieku. "Slavia Orientalis", t. VI, 1957, s. 164 n. Tam też podałem obszerniejszš literaturę doty- czšcš stosunków polsko-ruskich. 243 wiadomo, że zawojowały plemiona Jasów - Osetyńców oraz alańskich Kasogów, mieszkajšce na terenie północ- nego Kaukazu. W latach 967 - 971 wyruszył Swiatosław na padbój naddunajSkiej Bułgarii. Na uwagę zasługuje podany przez latopis ruski motyw ekspansji Rusi w tym właœnie kie- runku. Oto ksišżę zamierzał osišœć w Perejasławiu nad Dunajem, gdyż tn - miał ponoć oœwiadezyć - "jest œro- dek m#ich ziem, wszystkie dostatki sehodzš się tu: z Gre- cji złoto, pawołaki (tj. drogocenne materie - A.F.G), wina, owoce rozlićzne, a z Węgier srebro i konie, a z Rusi skóry, wosk, i służba"z. Niewštpliwie istotnym, chociaż nie jedynym motywem ekspansji ruskiej na# Dunajem było materialne zainteresowanie władcy i jego otoczenia w opanowaniu wielkiego szlaku handl#wego. Pomimo po- czštkowych su#ceœów wyprawa Swiatosława nie dała spo- dziewanych rezultatów, a iksišżę został zmuszony #o za- warcia układu z Bizanejum. W 973 r., kiedy w otoczeniu nielicznej drużyny wracał na Ruœ, został zabity przez Pieczyngów w okolicach por#hów Dniepnowych. Jedynyzn przekazem Ÿródłowym, który mówi o dotych- czasowych stosunkach polsko-ruskich, jest traktat O rzg- dzeniu państtue#n, napisany przez cesarza bizantyjskiego Konstantyna Porfiragenetę (913-959) w latach 948-951. Znajdujemy w nim wzmiankę m.in. o słowiańskim plemie- niu "Lenzaninoi", które było dannikiem Rusi3. W œwietle nowszych badań można przyjšć, że m#wa tu o polskich Lędzianach, zamieszkujšcych we wsehodniej Małopolsce- zapewne w Ziemi Sandomierskiej i na terenie Grodów Czerwieńœkich. Przypuszeza się, że po upadku Wielkich Moraw zostali #ni uzależnieni od Kijowa, naœtępnie zaœ podezas któregoœ z kryzysów politycznych na Rusi zrzucili jarzmo. Mogło się to stać albo po œmierci Igora - w okre- sie buntu Drewlan, bš#Ÿ też za panowania Swiatosława. Wysunięto ostatnio przypuszezenie, że Lędzianie dastar- czyli Rusi posiłków wojskowych na wyprawę Igora prze- # PVL, t. I, s. 48; MPH, t. I, s. 609. 3 Tekst w - G. L a b u d a, Materiał#, s. 297; MPH, t. I, s. 16; o Lgdzianach por. H. Ł o w m i a ń s k i, Lędzi,anże. "Sła- via Antiqua", t. IV, 1953, s. 97 - 116; S. M. K u c z y ń s k i, Nżeznany traktat polsko-rusk% roku 1039. "Slavia Antiqua", t. V, 1954 - 1956, s. 270 - 272. ciw Bizanejum i że w tekœcie układu rusko~bizantyjskiego z 944 r. występuje poseł lędziańskiego plemiennego ksiš- żštka4. Mimo braku œladów œciœlejszych stosunków politycz- nych ziemie polskie utrzymywały ożywione kontakty handlowe z Rusiš oraz z ikrajami położonymi dalej na Wsehadzie. Już Ibrahim ibn Jakub mówił, że do Pragi przybywajš "z miasta Krako (Krakowa - A.F.G) Rusuů- wie i Słowianie z towarami"5. Gall Anonim na wstępie swegv dzieła pisze wyraŸnie, że Polska jest krajem odda- lonym od utartych dróg wędrowców i mało komu znanym "poza tymi, którzy w celach handlowych przyjeż.dżajš na Ruœ". Handel polsko-ruski szedł różnymi drogami. Niewšt- pliwie jednš z najważniejszych była stara tranzytowa droga radanicka, cišgnšca się od Bareelony przez Tude- lę - Narbunnę - Verdun - Moguneję - Ratyzbonę- Passawę - Pragę - Kraków - Grady Czerwieńskie- Kijów - Sarkel - Itil aż po Morze rlzowskie. O ##lal:u tym opowiadajš liczne Ÿrƒdła arabskie i żyd-o#vskie. Dro- gš tš podróżowali m. in. kupcy ruscy: o przybyszseh z Rusi mówiš taryfy celne z Raffelstetten w paczštku X w., spotykamy ich w Moguneji w X-XI w. itd. Inne, jak się wydaje, znaczenie miało połšezenie wod- ne - Prypeciš do Bugu i dalej na Mazowsze. Tš właœnie drogš ksišżę kij#wski Jarosław rlostarezał Kazimierzowi Odnowicielowi posiłków wojskowych do walki z Masła- e A. A. Z i m i n (wyd.), Pa#rejatni,kż russkogo prnu#a I, Mo- skwa 1952, s. 30; S. M. K u e z y ń s k i Stosunkż polsko-ruskże do sehytku 2#ieku XII. ,Slavia Orientalis" t. VII, 1958 nr 2, s. 234 - 235 ; ostatnio t e n ż e, Wsehodnia granżca pa#sti.ua poTskżego 2u X z.uieku (przed rokiem 9ƒ0), PPP t. I, s. 235 - 236. 5 Ibrahim ibn Jakub, s. 49; Gall, przekł. R. G r o d e c k i e- # o, s. 65. O handłu polsko-ruskim K. J a ż d ż e w s k i Sto- sunTci polsko-ruskże we #wezesny%n. œrednio#żeczu 'w œ'wietTe nreh.eoTogii. Pamiętnik Słowiański, t. IV, z. 2 1954 s. 340 - 360' Z. W a r t o ł o w s k a, Gród czer#wieńs Tci. Sutiejsk n.a pogrnn;c #z# polsko-ruskż#m., Warszawa 1958; B. A. R. y b a k o w Torgo#wln ż torgou,yje putż w: Istorija Kultury Dre#n.żej Rusi, I, s. 315 - 349 i inni. O handlu radanickim" - T. L e av # e- k i, #ródła arabskie, I, s. 141 n. ; Fr. K u p f e r - T. L e w i c- ki, 'ródta hebrajskże, s. ?0 n.' o handlu niemiecko-ruskim ważna stara praca W. W. W a s i 1 i e w s k i j, Driet.u'nżaja torgo2vla Kijeu>a s ftegensburgonr, Żurnał Ministierstwa Na- rodnogo Proswieszezenija, 1888, t. IV, s. 121 - 150. 244 #4 wem na Mazawszu. Niš też ładzie ruskie przybywały do gradu w Drohiczynie, który był tiużym skupiskiem asad- niczym i stan awił ważny etap na drodze handlowej. Tu- taj znajdowała się komora celna i zapewne oœrflde!k wła- dzy. Doniasłš rolę handlowš Dr4hiczyna potwierdzajš również badania archealogiczne. Ziemie P.olski północ- nej miały nadto bezpoœredni konta!kt drogš morskš z wiel- kim oœradkiem handl#wym Nowogr#dem. Wszystka to upoważnia nas da stwierdzenia, że Polska utrzymywała ożywione kantakty handlowe z Ruœiš na #ługa przed na- wišzaniem pierwszych stasunków politycznych. Te #stat- nie przypadnš.d.opiero na czasy pan#wania Włodzimierza Wielkiega (980-1 Ol 5). Rzšdy Władzimierza Wielkiego - to okres najwięk- szega wzrastu Potęgi i zniędzynarodawega znaczenia pań- stwa ruskiego. Po poikůonaniu brata Jaropełka i mpanowa- niu władzy w Kijowie władca zdołał umocnić zależnaœć p#szczególnych plemian ruskich od stolicy kraju, wypra- wiajšc się #wuikratnie przeciw padnoszšcym bunt Wjaty- czam; zmusił też do p#słuchu Radymiczów itd. Jedn#czeœ- nie starał się zapewnić sobie posłuch i bezpieczeństwo ze strony sšsiadów. W 983 r. pobił i być może na jakiœ czas potlporzš#kował lud JadŸwingów, w dwa lata póŸniej skierował swe wajska przeciwka nadwołżańskim Buł- ganom. Wœród licznych wygraw wojennych Włodzimierza Wiel- kiego w pierwszym okresie jego panowania na szczegól- nš uwagę zasługuje jedna, o której Ÿródło ruskie wspom- niało pad.datš 981. Oto tekst przekazu latapisu: "Paszedł Włodzimierz ku Ljacham i zajšł graƒy ich, Peremyszl, Czerwień i inne grody, iktóre sš i do dziœ dnia pod Rusiš (tj. #ad panawaniem Rusi - A.F.G). Tegaż raku i Wja- tyczów zwyciężył"s. s PVL t. I s. 58; MPH, t. I, s. 624. Por. o Grodach Czer- wieńskich : H. Ł o w m i a ń s k i Problenzatyka hżstoryczna Grodów Czerwżeńslcżch 2U zzvišzku z plan.enz zespołowych ba- dań polsko-radzżeckżch, KH, t. LX, 1953, nr 1, s. 61 n.; J. S k r z y p e k Studża nad pżer2uotnym pogranżczenz polsko- ruskżm z# rejonże Wolynża ż Grodów Czer2Użeńskżch, Warszawa 1962 s. 51 n.; F. P e r s o w s k i, Studża nad pogran,żczenz pol- sko-ruskinz 2v X - XI 2#żeku, VVrocław 1962, s. 92 n., tam też dalsza literatura. O wypadkach 981 r. w ujęciu zbliżonym do naszego por.: W. D. K o r o 1 j u k, Prz#cz#nek do zagad#żenia 246 Wzmianka ta była niejedn#krotnie #y#kutowana w li- teraturze naukowej. Ponieważ chronolagia latopisu rus- kiego jest w adniesieniu #o hych czasów bar...zo niepew- na, nie mamy wcale gwarancji, że wypadki, o których mowa, rozgrywały się wlaœnie w roku 981, a nie nieco wczeœniej czy póŸniej. Poza tym wnikliwe czytanie tek- stu Ÿródła pazwala zauważyć, że nie wszystkie częœei przytoczanej wzmianki zostały napisane jednoczeœnie. Wia#omo, że latopis w jegn #zisiejszej postaci jest dzie- łem całego szeregu autorów. Mamy więc da czynienia ze Ÿródłem pawstajšcym niejako etapami, a p#nieważ różnie ukła#ały się sprawy na pogranićzu polsko-ruskim, zro# zumiałe, że i wia#damaœć o wydarzeniach rzekozno z 981 r. magła zapewne ulec przeróbkom, martyfiikacjom, zmianam. Takim bez wštpienia póŸniejszym wtrętem jest ekreœle- nie, że wspomniane gro.dy znajdujš się po #ziœ dzień pod władzš Rusi. Napisał to zapewne mnich Nikon w latach szeœćdziesištych XI wieku chcšc po#kreœlić przynależ- naœć tych ziem do państwa ruskiego pa próbach zajęcia ich przez Palskę w XI stuleciu. Latopis pawia#a wyraŸ- " nie, że Włodzimierz szedł nie "na - przeciw Lacham, " P P lecz "ku nim, tj. w ich kierunku. Wiele kła otu s rawia histarykom zwrot latopisu, że ksišżę ruski zajšł "grady ich", jest bowiem bandza mało #prawdopodabne, by tereny te były już wówćzas objęte #rzez państwo polskie. Ale- i tym chyba należy wyjaœnić teikst Ÿródła - była to te- rytorium p#ol#kich Lędzian, padporzšdkowywanych właœ- nie przez Mieszka I. Opadal mieszkały zaœ inne plemio# na - wschadniosławiańscy Bużanie, Chorwaci itd. Spra- wa stosunków etnicznych w tym rejonie w X w. przed- stawia się bardzo niejasno. Jest mało praw#opadobne, aby w 981 r. miał zniejsce konflikt państwa ruskieg# z palskim. Najpraw#apadob- niej konfliktu takiego nie była, a Władzimierz wyprawił stosunkól.u polsko-ruskżch Z.u X #., w żbiorze: Hżstorycy ra- dzżeccy o Polsce, Warszawa 1953, s. 6 n.; z literatury polskiej S. M. K u c z y ń s k i, O #.vyprawże Włodzż#n,żerza 1 ku Lachom #w z#wża;zku z pocz#tkanzż państ'wa polskż,ego. Sprawozdania Wrocławskiego Towarzystwa Naukowego t. IV, 1949, s. 114 n.ů t e g o ż, O powstanżu 'u>znzżam.kż z r. 981 zt> "Pozużeœcż z lat doczesnych", Wrocław 1955, gdzie dalsza literatura' także pra- ce zwolennikbw innych interpretacji. Por. ostatnio J. S k r z y- p e k, o#. ci.t., s. 53 n. 2#7 się ze swymi wojskami ku zachodowi, zajmujšc ziemie politycznie jeszcze "niczyje" - terytorium Grodów Czer- wieńskich, oraz #panowujšc ziemię słowiańskich Ch#rwa- tów z Przemyœlem na czele. W ten sposób zamożne eœrad- ki handlowe - wœród nich znany nam dobrze Przemyœl- znalazły się w rę!kach państwa ruskiego. Włodzimierzowi chadziło o opanowanie bramy, która zapewniała mu władanie ważnym szlakiem wioůdšcym z Kijawa na Za- chód. Prócz tego na wieœć o sukcesach państwa Mieszko- wego i zbliżeniu się państwa polskiego ku granioom rus- kim mogło mu zależeć na opanowaniu tak ważnego te- rytorium. Włarlztwo na Gradach Czerwieńskich i w Prze- myœlu zap#wniało bowiem bezpieczeństwo ze strony za- chodniega sšsia#a, co więcej - dawało możliwoœć ewen- tualnej ekspansji ku zachodówi. Państwa ruskie zbliżyło się więc okoła lat osiem#zie- sištych da granic Palski Miesz!ko#wej. Niebawem uwagę władcy #ijowskiego przycišgnęły inne sprawy, przede wszystkim stosunki z Bizancjum, wyprawa tto Korsunia i przyjęcie chrzeœcijaństwa w abrzšdku greckim oraz zwišzanie się z cesarstwem węzłami politycznymi i ro- ƒzinnymi. Skoro tylko stosunki na granicy południowej i wschodniej państwa kijowskiega zostały uregulowane- Włodzimierz zwrócił swš uwagę ponownie ku zachadowi. Latopis ruski notuje pod rokiem 992 wieœć o nowej wy- prawie #Vłotlzimierza Wielkiego przeciwko buntujšcym się, jaik się zdaje, Charwatom - a więc, skierowanej za- pewne na niedawno uzależniony przez Ruœ Przemyœl7. Nie- kiedy uważano tę wzmian#ę za œlad jakiej# wojny pol- sko-ruskiej; poglšd ten zakorzeniony od XVIII w. utrzy- muje się w pracach niektórych współczesnych autorów palskich i radzieckich. Ze wzmiankš Ÿródła ruskiego ko- jarzy się wiadamoœć Roczników Hildesheimskich o tym, że w ruku 992 Bolesławowi Chrobremu zagrażała wielka wojna o# strony Rusi oraz passus Latopisu Hipackiego, w #tórym mowa (pad #atš 1229), że żaden paza Danie- lem kniaŸ ru#ki - chyba Włodzimierz Wielki - nie wkra- # PVL, t. I, s. 84; MPH, t. I, s. 668. Nie przekonały nas do- mysły, że we wzmiance umieszczonej pod 981 r. mowa nie o Przemyœlu, lecz Peremylu, jak sšdzi w szeregu prac S. M. K u c z y ń s k i (patrz przypis poprzedni), a ostatnio J: S k r z #- p e k, op. cit., s. 56 - 60. czał tak daleka jak on w głšb ziem polskich. Ten ostatni przekaz jako półlegendarny nie może być po-dstawš do przypuszczania o tym, że daszło wówczas do konfliktu polsko-ruskiego, zaœ na podstawie niemieckiego rocznika możemy jedynie przyjšć, że nagłe pajawienie się wojsk #sięcia ruskiego na pograniczu polsko-rus!kim w 992 r. została przez władcę Palski uznane za poważne zagrożenie. Najdawniejszy latopis ruski pa apisie współpracy księ- cia Włodzimierza z jega drużynš, umieszczanym pod datš 6504 (= 996), podaje niespodziewanie wzmiankę do- tyczšcš politycznych stosunków państwa ruskiego z sš- siadami z Zachodu. Oto ana - "I żył (Władzimi#r,ż# z ksišżętami sšsiednimi w pakaju - z Bolesławezn pol- skim i ze Stefanem węgierskim i z ##Andrychem# (Ołdrzy- kiem - Ut Zalrykiem - A.F.G.) czeskim i był między nimi pokój i przyjaŸń"e. We#ług A. A. Szachmatawa ustęp ten znajdował się już w zwo#zie latopisars!kim, spisanym w Kijowie około roku 1039. Z ;kontekstu wyni- ka, że wzmian!kę tę należy traktować jako pochwałę po- lityki Włodzimierza Wielkiega wzglę...em wymienionych władc8w i państw zachodnich, wygłoszonš przez autora latopisu, nie adnoszšcš się do jednega roku, lecz dłuż- szego adcinka czasu. Dlatego też nie mamy podstaw, by łšczyć wspomniany przez Ÿródło fakt akurat z ƒatš 996 r., po... którš został on zanotowany. Przemawia za tym dodatkawo i to, że wszyscy czterej wspomniani przŠz Ÿródło władcy panowali współczeœnie jedynie w 1. 1012- 1015. Jednakże od połowy 1012 r. nie mażna już mówić a tiobrosšsiedz!kich stosunkach pal#ko-ruskich! Jak więc razwišzać tę żagadkę? Jest to chyba możliwe, bowiem można przyjšć, że Udalryk po 1004 r. przez jakiœ czas przebywał w Cżechach - zapewne jako współrzšdca, za- nim przedostał się #a Polski. Najbardziej więc prawdo- pottobne wydaje się odniesienie wzmianki latopisu do s PVL, t. I, s. 86; MPH, t. I s. 672 - 673. Dalszy ciš# roz- ważań według: A. F. G r a b s k i Studia, s. 165 n., dlatego nie cytuję obszernej literatury przedmiotu. 248 1004 r. lub niewiele póŸniej, tj. #da takiego okresu, kiedy #ziałali wszyscy z wymi‚nionyeh władców i istniały jesz- cze #obrosšsiedzkie stosunki między Polskš a Rusiš. Ich wyrazezn było małżeństwa córki Bolesława Chrab- rego ze Swiatopełkiem, synem Włodzimierza I9. Wiemy o tym wy#arzeniu bardżo niewiele - ani Thietmar, ani żadne inne Ÿródło nie podaje imienia polskiej #siężnicz- ki, nie znamy też daty zawarcia zwišzku. Dlatego trudna jest ustalić jega chronalogię. Kranikarz podaje, że rƒzem z Piastównš przybył na Ruœ biskup kołobrzeski Reinbern. Nie wiemy, kiedy opuœ- cił on swoje biskupstwo, według wszelkiega prawdopo- dobieństwa, #diecezja kołabrzeska upadł.a najpóŸniej akoło 1007 r., a być maże nawet jeszcze przed 1004 r., co jest już mniej prawdopo#obne. Nieznana z imienia córka Bolesława Chrobrego, która zawarła małżeństwa z Rurykowiczem, była jak wiadomo, có#kš Emni1dy, i ta mładszš od dwóch swoich sióstr. O. Balzer wyznacza datę jej uradzin na lata między 991 a 1001, zakładajšc, że księżniczka w chwili wydania jej za mšż miała ca najmniej 14 lat. Przyjazd jej na Ruœ m"gł nastšpić najwczeœniej w roku 1005, najpóŸniej zaœ w roku il015. Nie mażna jeůdnak przyjmować aż tak sze- rakich granic chronologicznych aktu zawarcia małżeństwa Piastówny ze Swiatopełkiem. Datę zawarcia małżeństwa należy przesunšć przed rok 1013; kiedy dojrlzie #o waj- ny #polsko-ruskiej, ograniczajšc termin zawarcia zwišzku latami 1005 - 1012. Nie mamy też podstaw, aby wišzać to małżeństwo dopiero z rezultatem wyprawy wojennej 101# #ak niekiedy uważano. Według St. Za!krzewskiego -małżeństwo została zawarte między 1009 a 1010 ro!kiem. Wywnioskował on to zapewne z tej akolicznoœci, że kie- dy Brunon z Kwerfurtu bawił na Rusi, nie wspomniał ani # polskiej księżniczce, ani o jej małżonku. Gdyby zaœ Reinbern już wówczas znajdował się na żiemiach rus- kich, Brunan nie omieszkałby tega zaznaczyć w liœcie do Henryka II. Pobyt Brunana na ziemi ruskiej wypadł przed wrzeœniem 1008 r. Argumenty te nie sš niestety całkiem przekonywajšce. Przychylne przyjęcie Brunana przez Wło.dzimierza w Kijowie mogło mieć jedyrvie i wy- Thietmar, l. VII, c. 72, s. 571, przekład s. 570. łšcznie miejsce w tym czasie, kiedy istniały.dobrosš#iedz- kie stosunki mi#dzy Pols!kš a Rusiš, zatem #przed wykry- ciem spisku Swiatopeł>ka. Co da obecnaœci wówczas pal- skiej księżnicżki i biskupa na Rusi nic pewnega pawie- dzieć nie mażna, bo równie prawdopodobne, jak rozumo- wanie wyżej przytoczone, byłoby przypuszczenie, że przychylny stasunek księcia ruskiego da niemieckiego mi- sjonarza spawodowany był właœnie niedawno zawartym układem małżeńskim. Przyjmujemy więc hipotezę, że małżeństwa Piastówny z Rurykowiczem zoœtała zawarte w 1. 1005-1012. Zarówno akcja Brunona z Kwerfurtu na Rusi, jak dzia- łalnoœć bisikupa Reinberna oraz małżeństwa Piastówny ze Swiatopełkiem sš elementami palskiej polity!ki względem państwa Władzimierzowego. Jak się ona przedstawiała? Zastanówmy się, kim był i jakie siły reprezentflwał Swiatopełk, mšż córki polskiega władcy. Z opowieœci la- topisu ruskiego dowiadujemy się, że Swiatosław Igorie- wicz ze swych wypraw bałkańskich przywiózł za żanę dla swego syna Jaropełka pięknš greckš zakannicę. Po œmierci brata zwycięzca Włodzimierz wżišł sobie za na- łożnicę jego ciężarnš już żonę - z niej to uradził się Swiatapełk, którega przybrany ojciec, według okreœlenia latapisu, "nie lubił". Wia.domoœci te nie sš jedna!k cał- kiem pewne, ba N. N. Iljin wykazał, że oparte sš na póŸ- niejszej tradycji hagiograficznej, w której Swiatopełka przedstawiono jako typowego "władcę niegodnega". Sto- sunki mięrlzy młodym księciem a jego przybranym ojcem układały się godabna nie najlepiej. Wydzielenie Swiata- pełkowi leżšcej w bagnistych ziemiach Drego#wiczów dzielnicy turowsko=pińskiej œwiadczy, jeżeli nie a dyskry- minacji księcia, to w każ.dym razie o chęci oddalenia go od stolicy. Małżeńœtwa Piastówny właœnie ze Swiatapełkiem, a nie z iktórymœ z innych synów Władzimierzowych, była dla Palski ważne z kil!ku powodów. Po pierwsze - ksišżę ten pazostawał, jak się zdaje, w nie najlegszych stosunkaeh z Wł#dzimierzem, a tym samym mógł łatwiej przystać na polskie plany polityczne względem Rusi. Pa drugie- stolica władztwa Swiatopełkowego, Turów (czy -- jak in- ni sšdzš - Pińsk), leżała na uczęszczanym szlaku wo#- nym ariodšcym w górę Prypeci tio Bugu. Turów był sto- 250 licš księstwa, które w omawianym okresie było jeszcze stosunkowo luŸn# zwišzane z Kijowem, stanowišc od- dzielnš jednostkę geograficzno-osadniczš. Księstwo to si‡gało na zachód do Bugu i Drohiczyna, stykajšc się z granicami państwa polskiego. Otóż zapewne to położe- nie #ziedziny Swiatopełika spowadowało, że władca Pol- ski zwrócił na niš bac'zniejszš uwagę. Prawdop4dabnie Palska była zainteresowana w uzyskaniu wpływów w Tu- rowie (czy Pińsku) ze względu na znaczenie prypeckiego szlaku wodnego. Zatem małżeństwa córki Bolesławowej ze Swiatůopełkiem miało dla Polski Bolesława Chrabrego znaczenie golityczno-wojskowe, dawał# gwarancję bez- pieczeństwa ad wschodu i stwarzało nadto warunki dla genetracji pvlitycznej Polski na ziemiach ruskich. Lata 1005 - 1007 stanowiš w dziejach stosunków pol- sko-niemieckich okres gwałtflwnych przygotowań do woj- ny. Bolesław starał się rozerwać system sojuszów pali- tycznych stworzony przez Henryka II - przede wszyst- #kim zaœ sojusze niemiecko-czeski i niemiecko-wielecki. Z drugiej strony zmierzał przeciwstawić Henrykowi włas- nš koalicję politycznš - do której, Foprzez małżeństwa swej córki z Swiatopełkiem, starał się wcišgać Ruœ. Z po- litykš polskš tego czasu wobec właticów niemƒeckiego i ruskiego wišże się przypadajšca na lata 1007 - 1008 #ziałalnaœć Brunona z Kwerfurtu na terenie Węgier i Rusi. Nie możemy tu zajšć się szerzej zarówno asobš Bruno- na, jak i jego działalnoœciš koœcielnš w Polsce i krajach sšsiedzkich. Po powr.ocie z misji gadjętej przezeń w 1007 r. na Węgrzech - o której jeszcze wypatinie nam wspom- nieć - wyruœzył on na Ruœ, potem zaœ do Pieczyngówlo, io # grunonie - patrz niżej, rozdz. VIII; o wyprawie ruskiej pisze sam Brunon w liœcie :do Henryka II - MPH, t. I, s. 224 n.; L. K o c z y, Mżsje polskie, s. 100 n.; A. F. G r a b s k i, Studia, s.177 n. Por. ostatnio - B. W i d e r a, Brun von Quer- furt un.d Russlan.ƒ, Jahrbuch fr Geschichte der UdSSR und der Volksdemokratischen L"nder Europas, t. III, Berlin 1959, s. 365 n. 252 Nie należy dopatrywać się, że celem hej akcji była jedy- nie działalnoœć misyjna, jak sšdził L. Koczy. Brunan miał zapewne jakieœ zlecenia #d Bolesława.dla Władzimierza, u którego bawił w Kijowie przez cały mieœišc w poczšt- ku 1008 r. Wła#ca ruski dał arcybiskupowi esk#rtę aż na granice ziemi Pieczyngów; sšdzimy, że Brunon #atarł mniej więcej -da okolic Perejasławia. Padróż zakończyła się pamyœlnie - arcybiskup poœredniczył w układzie po- kojowym gomiędzy Władzimierzem I a ikoczóvcmikami, ponadto zaœ nastšpiło - jak można sšdzić - zadzierzg- nięcie politycznych kontaktów państwa p#lskiega z Pie- czyngami, których posiadłoœci na zachadnich kresach się- gały niemal důo granic Palski. O# chwili pojawienia się w roku 915 Pieczyngůowie pra- wie bez przerwy wojowali z państwem kijowskim. Wpraw- dzie w 944 r. dali się zacišgnšć jako najemnicy na wy- prawę Igorowš przeciw#o Bizancjum, ale uczynili ta w na#ziei na bogate łupy. Kiedy ich nie zdabyli, złupili na własnš rękę Bułgarię. W czasie wyprawy na#dunaj- skiej Swiat#sława Igoriewicza bezskutecznie usiłowali zda- być Kijów, wyk#rzystujšc nieobecnoœć władcy ru#kiego. Gdy powracajšce wojska Swiatosława zatrzymały się u parohów Dnieprowych, koczownicy widzšc niewielkš liczbę ruskich wojów, zaatak#wali ich i w walce wybili, zabijajšc także i księcia. Nie pasiadamy natomiast żadnych wiadomoœei o woj- nach Pieczyngów z Rusiš za krótk#trwałego panowania Jaropełka. Ucieczka do Pieczyngów Jaropełkowego po- wiernika Warjażki po zamorƒowaniu księcia pazwala przypuszczać, że stosunki Jarapełka z tym luƒem u#ła- dały się pomyœlnie. Latopis ru#ki po#daje, że zbiegły do Pie- czyngów Warjażk.a niejedn#krotnie potem wraz z nimi najeżdżał ziemie ruskie. To samo Ÿródło po-daje wiele faktów #otyczšcych starć Wł#tlzimierza I z koczownika- mi, którym udało się przerwać pas obranny Rusi na rze- ce Rasi. Za czasów Władzimierza przeciwko koczowni- kom zo#tał utw#rzony nowy pas #branny, składajšcy się z wielu grodów nad rzekš Stugnš, prawobrzeżnym do- pływem Dniepru, i nad Trubieżš, lewobrzeżnym jego rloglywem. Pobyt Brunona z Kwerfurtu u Pieczyngów przyniósł Władzimierzowi I pozytywny rezultat w postaci pokoju 253 z koczownikami. Rzeczywiœcie, lat#pis ruœki, który mówi o starciach z tym ludem w latach 992, 996, 997, nie wspo- mni ani słowem o żadnym z nimi konflikcie aż da ro- ku 1015; wiadoma jednak, że ten "gok#jowy" okres na- leży skrócić do raku 1013. Fakt, że za poœrednictwem Bru- nona Ruœ uzyskała tak ważne porozumienie oraz bo, że zostało ono zerwane tiapiero z chwilš; kiedy doszła #o wybuchu konfliktu polska-ruskiega, ws!kazuje, że o# cza- su legacji Brunonowej Polska utrzymywała stałe k#n- takty z pieczyńskimi kaczownikami. Można też przy- puszczać, że nastšpiło wówczas naw-išzanie kantaktów Swiato#ełka z tym ludem. Bolesław Chrabry utrzymu- jšc ttobrasšsiedzkie stosunki z Wło-dzimierzem Wielkim nawišzywał jednoczeœnie kanta#ty z jego we#wnętrznymi i Ÿewnętrznymi przeciwni!kami. Można przypuszczać, że powadem takiego właœnie stanawiska względem Rusi była abawa Chrobrego przed uderzeniem ze wschadu w cza- sie, gdy Polska będzie zaangai,owana w walnš razprawę z Niemcami. Wł#dzimierz Wielki był zawsze sojusznikiem niepewnym, dlatego też łšczenie się z Pieczyngami oraz Swiatopełkiem miało na celu zabezpieczenie się Palski z jego strany. 4 Thietmar po.daje zwięzłš wiaůdomoœć, że Włodzimierz Wielki dowiedziawszy się, że Œwiatapełk za namawš Bo- lesława tajemnie przeciwko niemu spiskuje, uwięził go ###,wraz z biskupem Reinbernem i żonš Piastównšll. Cóż #ogły aznaczać #we "sgiski"? `#Vlożliwe, że niegokoiły Władzimierza kanta!kty Swia- to łka z Polsikš i jej wpływy w księstwie turowa-giń- sk . Wštpimy, by Swiatapełk zamierzał zbrajnie wy- st ić przeciw Włodzimierzowi i #šżył da epanawania w#adzy w Kijowie. Kara uwięzienia, jaka spotkała księ- da, nie była chyba stosowana na Rusi, gdy chadziło # ukaranie pretendenta do tranu. Latapis ruski mówi, że w raku 1036 Jarasław uwięził swego stryja Sudzisława w Psk:owie z powodu jakichœ askarżeń; wyswabodzono go #i Patrz przypis nr 9. dapiero w roku 1059. Gdy w ro#u 1067 lub 1066 Wsie- sław Brjaczysław4wicz usiławał zajšć Nawogró.d Wielki, został po przegranej bitwie uwięziony przez Jarasława w Kijowie, skšd uwalnił go dopiero wybuch powstania w i1069 r. W obu grzytoczonych wypadkach rzecz nie do- tyczyła bynajmniej wal!ki a tran kijowski - szła raczej o próbę uniezależnienia się ad władzy centralnej lub bez- prawnego opanowania nawych ziem. Rywalizacja o tran kończyła się żazwyczaj œmierciš słabszego z konkuren- tów. Dlatego też nie wydaje się nam, aby uwięzienie Swia- topełka było spowodawane jakimiœ jega dšżeniami rlo abalenia Władzimierza. Można raczej przypuszczać, że wystarczajšcym gowodem do pozbawienia go walnoœci były kontakty z Polskš araz jakaœ, jak przypuszczamy, próba uniezależnienia się ad władzy !księcia kijowskiego. Dopiera zaœ jako dalszy #owód można by wysuwać ewen- tualny kanflikt na tle religijnym, jaki mógł pawstać w zwišżku z prawdopodabnš.działalnoœciš misy!jnš na Rusi biskupa Reinberna, co niejednokrotnie przeceaziano w literaturze naukawej. Ghrabry musiał wiedzieć o wydarzeniach na Rusi, gdy zawierał pakój merseburski z Henrykiem II 23-25 maja 1013 r. Czymże, jeżeli nie niezmiernie ważnymi okolicz- noœciami na innych frantach polskiej golityki, wytłuma- czyć można poœpiech i ustępliwoœć władcy Polski wobec Niemiec w roku 1013? Panieważ wstępne p‚rtraktacje pa- #ojawe palsko-niemieckie rozgoczęły się ad 6.1.1013 r., przeta - odliczywszy ezas na przedostanie się wiadomoœ- ci z Rusi oraz przygotowania #a rozmów z Henrykiem- można przyjšć, że wypadki na Rusi należy adnieœ‚ naj- póŸniej da vstatnich miesięcy r#ku 1012. Uwięzienie Swiatapełka równało się likwidacji wpły- wów palskich w księstwie turowo-pińskim i zerwaniu dob- rych stasunków między abu państwami. Załatwiwszy naj- ważniejsze sprawy na zachadzie Bolesław skierował swš uwagę na #vschƒd. W Merseburgu przyjęto wzajemne mbowišzania wajskowe, w wyniku których władca Polski uzyskać miał od Henryka pasiłki na przygotowywanš wojnę z Rusiš. Były to już pierwsze )>rzygotawania wo- jenne. St. Za#rzewski następujšca wyjaœniał zainteresawanie Henryka II w pols#iej wyprawie na Ruœ: "Władzimierz 254 255 Wielki był prze.de wszystkim sprzymierzeńcem Bazylega II, a oddziały normańsko-ruskie w szeregach bizantyj- skich miały szerokš sławę. Zajšć i osłabić tega greckiego sprzymierzeńca leżało w interesie Henryka prze# wy- prawš karonacyjnš, po-dczas której mogły nastšpić starcia na terenie południowo-włoskim"1z. Bliższe zbadanie tej sprawy nie potwie:#ziło tego #amysłu w odniesieniu #o wypadków roku 1013, aczkolwiek sprawa italska miała żapewne doniosłe znaczenie dla ustosunikowania się Hen- ryka II #o póŸniejszej wyprawy kijowskiej Bolesława z raku 1018. W chwili zawierania pokaju w 1013 r. strana polska miała zdecydowanš przewagę nad Niemcami, to- też Henryk, chcšc zƒpewnić sobie polskš pomoc w ważnej #lań wyprawie koronacyjnej, musiał zgo#zić się na wspar- cie Bolesława w jego zamierzeniach względem Rusi. Bolesław Chrobry wyprawił się na Ruœ zapewne w lip- cu lub sierpniu 1013 r., po żniwach, a przed szarugami je- siennymi, w najdogo.dniejszej do wojowania porze roku. O przebiegu wyprawy wiemy bardza niewiele. Thiet- mar powia#a, że Bolesław dowiedziawszy się o wypad- kach na Rusi "nie zaniechał zemsty, na jakš tylka staE ga było wówczas", z czega trudna wywniosikować coœ więcej, niŸli to, że Polska nie magła się podówczas zdo- być na ostateczne rozgromienie przeciwnika. Nieco wię- cej wiadamoœci przynosi nam inna wzmianka z tego sa- mega Ÿródła: pa żawarciu układu merseburskiego "utiał się Balesław na Ruœ, przy czym nasze wojska wspierały go w tej wyprawie. Tam spustoszył szmat kraju, a gdy spór wybuchł między jego żołnierzami i goszczšcymi ieh Pieczyngami, kazał wybić tych ostatnich do nogi, mimo że byli jego sprżymierzeńcami"I3. Wykorzystana więc kon- takty Polski z Pieczyngami - uderzyli oni zapewne na Ruœ z południa. Bolesław wraz z wojœkiem polskim i. posiłkami saskimi ("nasi" znaczy u Thietmara najczęœ- ciej "Sasi") mógł zapuœcić się #aleko w głšb ziem ru#kich, postępujšc szlakiem z Gradów Czerwieńskich ku wscho- #owi. Z jakiego powodu mógł powstać zatarg z Pieczyngami? St. Zakrzewski, a za nim M. Z. Jedlicki przypuszczali, że # St. Z a k r z e w s k i, Bolesław, s. 273. # Thietmar, 1. VI, c. 91, s. 445, przekład s. 444; poprzedni cytat z t e g o ż, ł. VII, c. 72, s. 571, przekład s. 570. 256 Herman i Regelinda, rzeŸba w katedrze w Naumburgu, XIII w., wg W. Pindera ##: # .. a # "t Grodzisko w Drohiczynie, wg J. Gšssow'skiego przyczynš były tu jakieœ objawy niesubordynacji sprzy- mierzeńców liczšcych na większe łupy, ca spowo#awało ostre represje ze strony polskiego dowóńzhwa. Ostatnio dn tego poglšdn zdaje się przychylać H. Paszkiewicz, pod- kreœlajšc, że krwawe represje Balesława spowwclawane były zapewne w#kroczeniami Pieczyngów przeciwko po- słuszeństwu i dyscypliniel4. Nie przeszkodziło to je#naik Pieczyngom w pięć lat póŸniej ponownie udzielić Pols- ce pomocy w następnej wojnie z Rusiš. M. Z. Jedlicki przypuszczał, że wyprawa zak.ończyła się "bez starcia orężnego ugadš". Jednakże fakt, że Ÿrƒdło nic o tym nie wspomina, nie œwiadczy jeszcze, że arężne- go starcia z całš pewnoœciš nie było; walki mogły mieć miejsce. Cóż, jeœli nie ta właœnie, oznacza wiadoznoœć Thietmara o zniszczeniu przez Balesława dużej połaci kra- ju? Nie była jeƒnak zapewne jakiejœ walnej bitwy. Nie ma- my również podstaw #a przypuszcz#enia, że w#jna zakoń- czyła się jakškolwiek ugotlš. Wiadoma, że Œwiatopełk wy- ƒastał się z więzienia d#piero po œmierci Wł##zimierza I w raku n015. Aż #-o samej œmierci więziany był biskup Reinbern, lecz nie wiemy, czy nie zmarł an prze# 1013 r. Nic więc taikiego nie zaszła, co by mogła w#kazywać na zawarcie jakiegaœ ukła#u nliędzy obu stronami. Najbar- dziej uzasa#ni.o#y wy#aje się paglšd, że Bolesław, po ukaraniu Pieczyngów, nie majšc doœć sił da ńalszej wal- ki - być może na skutek aparu z jakim sie #potkał- zmuszony został powrócić #o kraju. Polityczne stosunki polsk#-niemieckie ustalone w roku 1013 uległy niebawem pagarszeniu. Wabec ponownego wybuchu k#nfliktu cesarz poczšł szukać sprzymierzeńca we władcy Rusi Kijůow#kiej. Możliwe, że pierwsz# poro- zumienie Henryika II z księciem kijowskim została za- warte jeszcze #w ostatnim okresie życia Władzimierza Wielkiego; #o współdziałania niemiecko-ruskiega prze- ciwko Folsce doszła jednak dapiera w x'aku 1017. Na Rusi i# St. Z a k r z e w s k i, Bolesła#w, s. 251; M. Z. J e d 1 i c k i, Thiet'nzar, s. 445, przypis nr 481; H. P a s z k i e w i c z, The Origin of Russi,a, London 1954, s. 88, przypis 3. 17 - Boles#aw Chrobry zas'zły tymczasem doniosłe zmiany. W przededniu wy- prawy niemieckiej na Polskę - 15 lipca 1015 r., niespo- dzżewanie zmarł Włodzimierz Wielki. Władzimierz gotawał się właœnie #o walki ze swym sy- nem Jarosławem, który rezydujšc w Nowogrodzie posta- nowił, w oparciu o separatystyczne dšżenia Nowogradzian, zrzucić zwierzchnoœć władcy kijowsikiego, jednoczeœnie zaœ prowadził wojnę z Pieczyngami, przeciwko którym wysłał wojsko pod wodzš syna Borysa. Gdy iksišżę zmarł w Bierestowie, najbliższe otoczenie władcy usiłowało przez jakiœ czas zataić jego œmierć, obawiajšc się preten- sji S#wiatopełka, który zdołał wyswobodzić się z więzie- nia i oůpanować wła#zę w Kijowie. Rozgorzały teraz na Rusi walki o władzę, których wy- nikami zainteresowana była również i Polska. Najpo- ważniejszym pretendentem do tronu kijowskiega był Ja- rosław, który przy pomocy posiłków wareskich szybiko, podstępnie rozprawił się ze swymi braćmi Borysem i Gle- beml5, a następnie przystšpił.do walki ze Swiatopełkiem. Z kil#kuhysięcznš armiš ruszył Jarosław na Kijów: na- przeciw niemu wysze#ł Swiatopełk wraz z po5iłkami, któ- re z#ołał sabie pozyskać od Pieczyngów. W końcu sierp- nia lub na poczštku wrzeœnia 1015 r.ls doszło do walnej bitwy między obu braćmi w odległoœci stu kilkunastu ki- lometrów na północ od Kijawa. Zwycięstwo Jarosława było całkowite, a jego przeciwniik ledwo uszedł z pola walki. Niektóre Ÿrƒdła ruskie podajš, że bezpoœrednio po tej klęsce Swiatapełk szuikał schronienia u Pieczyngów, z któ- rymi następnie kantynuował walkę z Jarosławem. Nie jest 15 Dowodzi tego, wbrew inńym badaczom, N. N. I 1 j i n, Letopżsnaja stat'ja 6523 goda ż jejo żstocznżk, Moskwa 1957, s. 163 n.; rec. A. F. G r a b s k i, Kżlka uwag o analżzże tekstu latopżsu pod r. 6523. "Slavia Orientalis", t. VII, nr 1, 1959, s. 129 - 132. O bitwie por.: PVL, t. I, s. 96# MPH t. I s. 689 - 690; Noz.ugorodskaja Pżer#aja Lżetopżœ Starszego i Nlladszego Izwo- dow wyd. A. N a s o n o w, Moskwa 1950 s. 175- patrz też M. H r u s z e w s k y j Istorżja Ukrażny-Rusy, II, Lwów 1905, s. 10; B. D. G r e k o w, Kżje#.uskaja Ruœ, Moskwa 1953, s. 483 - 484; A. F. G r a b s k i, Studża, s. 193 n. Pod wpływem poglšdów N. N. Iljina op. cżt., s. 143 n. zmieniam zbyt hipo- tetycznie ustalonš datację tej bitwy, przedstawionš w wyżej cytowanej pracy. 258 jednak całkiem pewne, czy tego epizodu nie należałoby o...nieœć do roku 1018. Tak czy owak - albo po krótkim pobycie u Pieczyngów, bšdŸ, jaik sštlzi m.in. N. N. Iljin, bezpoœre#nio po przegranej bitwie, Swiatopełk schronił się u swego teœcia, tj. Belesława Chrobregůo. Bliższy ter- min pojawienia się księcia na polskim dworze jest nie- znany. O ile Swiatopełk reprezentowƒł w Kijowie stronnictwo propolskie, nie cieszšce się popularnoœciš - to Jarosław zwłaszcza wobec ucieczki swego przeciwnika da Boles- ława, pozostawał w niezgadzie z zachodnim sšsiadem pań- stwa kijowskiego. Nic więc dziwnego, że skoro Swiat#- pełk znalazł się w Polsce, Jarosław porozumiał się z Henrykiem II przygotowujšcym właœnie nowš, zakro- jonš na wielkš skalę wyprawę wojennš przeciwko Pol- sce. Wojna 1017 r. zakończyła się, jaik wiemy, niepomyœl- nie tila Henryka. Jednoczeœnie z uderzeniem wojsk nie- przyjacielskich z zachodu i północy - ad wschodu od- działy Jarosława zaatakowały je...en z grodów polskich, nie oƒnoszšc żadnego sukcesu. Thietmar znówi, że aikcja ta była uzgodniona z Henrykiem II, stanowiła więc ele- ment wspólnego planu wojny; nie podaje jednak, jaki to gród był prze#miotem owego niefortunnego ruskiega ata- ku. Na pomoc przychodzi nam latopis nowogrodzki, w którym jest wzmianka, że chodziło o Brzeœć nad Bu- gieml#. Gró-d brzeskż zaataikowano zapewne drogš wod- nš - wojska nadcišgały szlakiem prypeckim. Wojska Ja- rosława były praw#opodabnie nieliczne, a po nieudanym szturmie powróciły.do swych sie#dzib. Możliwe, że właœnie Turów lub Pińs'k był bazš owych oddziałów, które ude- rzyły na polskie pogranicze. Bolesław Chrabry pa œmierci swej żony Emnildy, być może około 1016 -1017 r., prowadził jakieœ pertraktacje z Jarosławem, starajšc się o nawišzanie dobrosšsie...żkich ## Thietmar, 1. VII c. 65, s. 561 - 563 przekład s. 560 - 562; No#.vgorodskaja... Lżetopżœ, œ. 15, 175; A. F. G r a b s k i, Studża, œ. 196 - #97. 259 stosunków z państwem kijowskim, co miało być przypie- częt#wane małżeństwem golskiego księcia ż siostrš Ja- rosławawš - Przecławšls. Jarosław adrzucił jednaik te gr.opazycje i zdecydował się na wspólnš akcję przeciwko Chrobremu z Henrykiem II. W styczniu 1018 r. Balesław nie liczył już na porozumienie z Jarosławem; właœnie w tym czasie zawarł małżeństwo z O#š oraz pertrakto- wał z przedstawicielami cesarza w sprawie p#mocy nie- mieckiej w wojnie ruskiej. Jednoczeœnie w tym samym celu porozumiewano się, jaik przypuszczamy, bezpoœre.d- nio lub za paœr#dnictwem cesarskim, z królem węgierskim Stefanem I. Thietmar pisze, że wojna poIsko-ruska, którš już wów= czas przygotawywana, była w pewnej mierze inspirowa- na przez cesarzal9. Patwier...załby tra fakt udziału w wy- grawie licznych posiłków saskich, nadtó wysłanników #róla węgierskiega, znajdujšcega się w przyjaznych sto- sunkach z Henrykiem. Wszystko to œwiadczy, że w ekre- sie gomiędzy wrzeœniem 1017 r. a styczniem 1018 r. na- stšpiła radykalna zmiana w stosunkach niemiecko-ruskich i że w czasie, kiedy zawierana #pokój w Budziszynie - so- jusz niemiecko-ruski był już zerwany. Jest to sprawa bar- ƒzo zastanawiajšca. Dzieje wojny 1017 r. w niczym nam nie tłumaczš, dlaczego Henrykowi II spieszyło się z za- warciem gak#ju i to zgadzajšc się na wszystkie, tylo- krotnie.adrzucane warunki strony pal#kiej. Wszak np. w roku 1015 Henryk II goniósł znacznie #więksżš klęskę- i nie godził się na żadne ustępstwa; cóż w taikim razie wpłynęło teraz na takš ustępliwaœć cesarza? Kontakty polityczne gaństwa ruskiego z Niemcami w ůdrugiej połowie X w,, od czasu wstšpienia na tron Wło- dzimierza Wielkiego, nigdy nie były zbyt œcisłe. Już pierwsze zetknięcie się #bu krajów w czasie rywalizacji kaœcielnej Bizancjum i Rżymu o wgływy na Rusi z.de- terminawało.dalsze #ziębłe stosunki. O naprężonych sto- sunkach między obu państwami œwiadczy chaciażby udział posi#ków rtiemieckich w wyprawie ruskiej Bolesława Chra- e Gałl, 1. I, c. 7, s. 21 - 23 (wyd. K. M a 1 e c z y ń s k i e g o); patrz też Thietmar, 1. VIII c. 32, s. 621; St. Z a k r z e w s k i, Bolesła# s. 291, przypis 54; O. B a 1 z e r, Genealogża, s. 43; A. F. G r a b s k i, Stud#a, s. 198 - 199. Thietmar, I. VIII, c. 31, s. 621, przekład s. 620. brego w raku 1013. Tak więc do czasu porozumienia, którega owocem był epizad brzeski 1017 r., stosunki galityczne między Rusiš a Niemcami nie układały się #obrze. Natamiast co najmniej od roku 971 państwa ruskie zwišzane było trwałym sojuszem z cesarstwem bizantyj- skim, który nie uległ osłabieniu przez cały okres rzš#ów Włodzimierza2o. Od zawarcia małżeństwa ruskiego wła#- cy z cesarzównš Annš i przyjęcia chrzeœcijaństwa z Gre- cji wajska ruskie stale wspomagały cesarza w jega wo- jennych przedsięwzięciach. Np. w 9g6 r. przy gomocy tych wajsk stłumio.ne zastało powstanie Bardasa Sklero- sa, w 1. 991-995 stwierdzony jest udział Rusów w wal- kach z Bułgariš, cesarz przebywał stale w otoczeniu licznej gwardii ruskiej. W 999 r. woje ruscy walczyli pa stronie cesarstwa w Syrii (było ich tam ponoć 6000 pie- churów), w 1016 r. brali czynny udział w wyprawie bi- zantyjskiej przeciwka Chazarom itd. Cży posiłkowe addziały ruskie, które spatyikamy stale w służbie bizantyjskiej od sehyłku X stulecia, gozostawały w jakiejœ zależnaœci od Kijowa? Niestety nie można dać na to w pełni twier#zšcej odpowiedzi, choć w nauce ra-ziec- kiej wyrażono takie przypuszczeniezl, jednakże zwišzek addziałów ruskich w służbie bizantyjskiej z metropoliš ruskš nie jest wykluczony. Sikora wojska ruskie znajdowały się w służbie bizan- tyj#kiej, czy nie odgrywały one jakiejœ rali w konflik- tach między obu cesarstwami? Cesarstwo bizantyjskie utrzymywała swe panawanie w Italii gołudniowej przy pomacy licznych oddziałów wojsk najemnych. Kiedy w maju 1009 r. wybuchło prze- ciw Grekam groŸne powstanie w Apulii, na czele którega stanšł zamożny właœciciel ziemski i kupiec imieniem Me- # M. W. L e w c z e n k o Oczerkż po żstorżi russko-wizantżj- skżch otnoszenżj, Moskwa 1956, s. 340 n. O oddziałach ruskich w służbie bizantyjskiej pisze t e n ż e, ap. cżt., s. 253 n.; t e n- ż e, Wzażmootnoszenżja Wżzantżż ż Rusż prż Władimżrże, Wizan- tijskij Wriemiennik, t. VII, 1953, s. 202 n.; A. F. G r a b s k i, Studża, s. 184 n. Patrz też dalsze informacje w - W. W. M a- w r o d i n, Naczało morechodstu#a na Rusż, Leningrad 1949 i mapa na końcu pracy. zi M. W. L e w c z e n k o, Oczerkż, s. 388 n. 260 261 lesz2, według włflskiego kr#nikarza Leana biskupa Ostii, jednym z motywów tego #wystšpienia była niechęć do rzšdów, utrzymywanych przy pomocy eddziałów najem- nych, wœród których znajdowały się również i wejska ruskie23. Pawstanie pod wodzš Melesa dzię'ki energicznej akcji katepana bizańtyjskiego Bazylego Argyrosa zflstało rychło stłumione; i byłflby pewnie ca#kowicie upadłe, gdy- by nie poparcie Henryka II. Wreszcie przy pomacy cesa- rza, z poparciem ze strany papieża oraz niektórych panów italskich w lecie 1017 r. armia p#wstańcza mogła już ru- szyć ku posiadłoœciom bizantyjskim i zajšć znacznš połać kraju. W tej sytuacji Bazyli II Bułgarobójca wysłał do Włach energicznego katepana Bazylego B#joannesa. Wy- lšdował on w Italii ze znacznymi siłami wojskowymi, wœród których znajdowali się również i Rusini24. W kań- cu 1017 r. sytuacja we Właszech przedstawiała się więc następujšco: przeciwko popieranym przez Henryka II powstańcom Bizantyjczycy œcišgnęli o#działy ruskie, sam za_œ Henryk jest zwišzany porozumieniem palitycznym z #,usiš! Wydaje się, że to właœnie wpłynęło na na#łš zmianę orientacji politycznej cesarza w stosunku #o Ru- si w samym końcu 1017 lub w styczniu 1018 roku. Zer- wany został sojusz niemieako-ruski, z tego też między innymi powodu cesarz œpiesznie zgadził się na zawarc‹e pokůoju budziszyńskiego, przystajšc na wszystkie warunki strony p#lskiej i zobawišzał się do p#parcia wyprawy ruskiej Chrobrego, w której sam był politycznie i mili- tarnie zaangażowany. Stšd też znalazły się wœród od- działów palskich ruszajšcych.do Kijowa i p#œiłki saskie. Być m.aże z inœpiracji Henryka przybyły na #omac woj- gka węgierskiez5. # G. S c h 1 u m b e r g e r, L'epop‚e byzanti,mze d 1a fin du X-e siŠcle, 11-e partie, Paris 1900, s. 515 n.; J. G a y, L'ItaliŠ rn.‚ridżonale et 1'E#n,pżre Byzan.tin (867 - 1071), Paris 1904, s. 399 n. ; R. H o I t z m a n n, op. cit., s. 475 n.; C. G. M o r, op. cit., I, s. 545 n.; A. F. G r a b s k i, Studia, s. 186 n., gdzie podałem opis powstania w oparciu o przekazy cytowanych tam Ÿródeł. Tam odsyłam do dalszej literatury. # Leonis Marsicani Casinensis monachi... Chronicon Mona- sterii Casinensis, PL, t. 173, I. II, c. 37, kol. 527. # Ad‚mar de Chabannes, s. 178. # Hipotezę o przyczynach zainteresowania Henryka II w wyprawie ruskiej BoIesława Chrobrego w 1018 r. szerpko Bolesław Chrobry zebrał przeciwka Jar#sławowi licz- ne wojsko. Obok drużyn polskich, a zapewne i przyb#cz- nego oƒdziału Œwiatopełka, w wyprawie wzięło udział 300 Sasów i 500 Węgrów, nie liczšc około 1000 Pieczyn- gów, którzy uderzyli na Kijów z południa2s. Węgrzy wzięli udział w wyprawie praw#opadabnie na życzenie Henryka II, cesarz bowiem sam nie mógł chwilowo dv- starczyć większych posiłków. Jaki był cel wyprawy rus- kiej Chrobrego w 1018 r.? Ksišżę Polski zamierzał prze- prowadzić restytucję Swiatapełka na tronie kijowskim. Dałoby mu to znacżne k#rzyœci natury politycznej, a moż- na też była liczyć na ikorzyœci gospadarcze. Ponadta Bo- lesław ...šżył do żajęcia Grodów Czerwieńskich. Udział wajsk niemieckich i zainteresowanie cesarza wajnš œwiadczš, że chodziło w niej o #al#ka idšce cele polityczne. Restytucja Œwiatopełka umożliwiałaby bowiem realizację tych zamierzeń, o które chodziła Henrykowi: nowy władca ruski, wpr#wadzony na tron dzięki pomo- cy wojsk polsko#-niemiecko-węgierskich, w zamian za po- parcie mógłby wpłynšć na zmianę tradycyjńej polityki Rusi wobec cesarstwa bizantyjskiego. Udział koczowni- czych Pieczyngów w wojnie #ow##zi, że stosunki Polski z tym ludem po niesnaskach roku 1013 nie zo#tały zer- wane. Koncentracja wojsk polskich wraz z posiłkami niemiec- ko-węgierskimi nastšpiła najprawd#opoƒobniej gdzieœ w po- łowie lipca, na wschodniej granicy państwa, zapewne nie #podal Bugu. Trudno #okładniej #kreœlić liczebnaœć sił, którymi dysponował Balesław. Według przypuszczeń R. Jakimowicza posiłki mogły wynieœ‚ #k-oło 1/s do 1/4 ca- rozwinšłem w Studiach, pussiTn,; następnie zaœ w pracy druko- wanej w języku rosyjskim - Po po#.uodu polsko-2#2zantij- skich otn.os;enij i,v nuczale XI zu., Wizantijskij Wremiennik, t. XIV, 1958, s. 175-184. Do przedstawionych tam koncepcji wprowadzam jedynie nieznaczne uzupełnienia. W zwišzku z tš ostatniš pracš prof. dr W. H e n s e I w: Podsta#y rozwo- ju kultury t,vczesn.o-polskżej, KH, t. IXVII, 1960, nr 4, s. 916, przyp. 78, skierował pod moim adresem zarzut, który jest wy- raŸnym nieporozumie.niem. # Thietmar, I. VIII, c. 31, s. 621 - 623, przekład s. 620 - 622. 2fi2 26# łoœei wojska, które liczyło zapewne 3 do 5 tysięcy lu- dzi2#. Obliczenie t# jest jednaik bardżo hipotetyczne. 22 lipca armia Bolesława stanęła nad Bugiem, na ob- szarze Grodów Czerwieńskich, opadal grodu Wołyń28. Le- żał on po lewej stronie Bugu, u ujœcia Huczwy, na wzgó- rzu przylegajšcym stromo do Huczwy, na terenie dzi- siejszej wsi Gródek Nadbużny. Badania areheologiczne prowadzone w Grƒdku rloprowadziły do.odkrycia na wzgó- rzu zwanym Zamezyskiem patężnego niegdyœ grodu z przełomu X XI w., w obrębie iktórego znajdowały się zabudowania mieszkańeów - chaty półziemne. Grƒd ten strzegł ważnej przeprawy przez Bug i stanowił silny punkt umoeniony na szlaku wiodšcym do Kijawa. Po #rugiej stronie rzeki rozłożyły się wojska ruskie pad wodzš Jarosława, składajšce się z oddziałów kijow- skich, n#wogrodzkich oraz posiłków wareskich. Przez pe- wien czas obie armie stały po obu stronach Bugu, przy- gotowujšc się da natarcia; Bolesław wydał rozkaz budo- wania mostów da przeprawy. Z bałamutnej #powieœci Galla Anonima o tych wydarzeniach można wycišgnšć wnios#k, że w obozie polskim przygotowywano jedno- czeœnie zaprowiantowanie dla armii. Postój trwał zapewne kilka dni. Latopis rusiki, podobnie jak kr#nikarz niemiec- # R. J a k i m o w i c z, Szlak wyprau## kżjowskżej Bolesłauia Chrobrego Z,v œ2vietle areheologiż. Odbitka z "Rocznika Wołyń- skiego", t. III, Równe 1933, s. 84; t e n ż e, Wyprau#a kżjou#ska Chrobrego u# œwżetle w#kopalżsk ż badań topografżeznych. Sprawozdania Polskiej Akademii Umiejgtnoœci, 1933, nr 3, s. 30 - 31. O wojnie patrz: I. L i n n i c z e n k o, O pochodie Bolesława Chrabrago z.u Ruœ. Cztenija u# Irnperatorsko#n, Ob- szezestu#że Nestora Letopżsca, II, Kiew 1888, s. 175; t e n ż e, Wzaż#n,nyja otnoszenżja Rusż ż Polszż do polot.#iny XIV wżeka, cz. I, Kiew 1884, s. 86 n.; J. K a r ł o w i c z, Wypraz.va kżjozvska Bolestau#a Chrobrego, Poznań 1872; dalszš literaturę pndaję w: A. F. G r a b s k i, Povest', s. 272 n.; A. F. G r a b s k i, Pol- ska sztuka 2vojenna, s. 153 n. Wojnę opisujš - PVL, t. I, s. 96 - 97; MPH, t. I, s. 691 - 692; l#hietmar, 1. VIII, c. 31 - 32, s. 621 n.; przekład s. 620 n.; Gałł, 1. I, c. 7, 10, s. 21 - 22, 28 - 29 ; przekł. R. G r o d e c k i e g o, s. 74 - 76, 78 - 79' czwartym Ÿródłem, bardzo lapidarnym, sš Annales Quedlinburgenses, s. 84. # Por. doskonałe studium - A. P o p p e, Gród Wolyń. Z za- gadn.t.etŸ osadnżetzva #czesn.oœredniowżecz'nego na pogranżezu polsko-ruskżm. Studia wezesnoœredniowieczne, IV, 1958, s. 227- 300. ki oraz Gall, padaje, że obie strony.obrzucały się wzajem- nie z przeciwległych brzegów rzeki przeróżnymi obelga- mi. Nie mamy #odstaw, aby kwestionować ten fakt; we- dług Ÿródła ruskiego słowa Budy, wojewody ruskiego, skierowane pod adresem Bolesława, do żywega oburzyły golskiego księcia i jego wojowników. Polacy nie tracili animuszu i nie poůzostawali Rusinom dłużni w #wej wy- mianie słów - o czym wspomina kroniikarz niemieeki. W jakiœ czas po 22 lipca niespodziewanie dla przeciw- nika wojska polskie ruszyły wpław #o natarcia. Jaro- sław nie był przygotowany #o walki, prawdopodobnie sš- dził, że atak nastšpi dopiero po zbudowaniu mostów. Spróbujmy #dtworzyć przebieg bitwy nad Bugiem. Kiedy obie strony goršczkowo przygotowywały się do walki, wojownicy ruscy zaatakowali Polaków zarzucajšc ich zapewne strzałami (czy też usiłujšc sforsować rzekę). Przypuszezalnie nie spo#ziewano się, że zaczepka ta bę- dzie poczštkiem walnej bitwy, po prostu był to typowy przyk#ad wzajemnega nękania się wojsk przed bitwš. Tymezasem Polacy zdecydowali się na uderzenie - ru- szyli wpław prz‚z rzeikę, wywišzała się ostra walka. Wy- daje się, że poczštkowo niecałe siły polskie weszły do walki - dopiero po jakimœ czasie wprowadz#no do akeji odwod#wy addział drużyny polskiej, pod woƒzš samego Bolesława. Dopiero to decydujšce uderzenie Polaków r#- zerwało szyki nieprzyjaciela - Rusini walezyli najpew- niej w niewielkich grupach, nie mogšc zebrać się w więk- sze jednoœtki, częœć rzuciła się do ucieczki. Za uciekajš- cymi ruszyli w pagoń polscy wojowie. Bitwa zakońezyła się pogromem wojsk Jarosławowyeh. Rusini ponieœli znaczne straty, sam ksišżę Jarosław z ledwie czterema, według nieprawdapodabnej inf#rmacji latopisu, wojami zdołał umknšć z pola waliki. Uszedł on jednak z większš liczbš wojsk, skora, po drodze do Nowogrodu, zdołał jesz- cze miszezyć ja#iœ gród Swiatopełka - być może - Tu- rów lub Pińsk29. P.o bitwie zwyeięzcy skierowali się na Kij ów. Trasa wiodła - według badań R. Jakimowicza - na Połonnę - Peresopnicę - Drohobuż - Korzec- Uszesk - Miczesk - Biełhorod do Kijowa i wynosiła s PVL, t. I, s. 97; por. R. J a k i m o w i c z, Sz1,ak, s. 85; N. N. I 1 j i n, op. cit., s. 117, 197. 264 265 około 500 km. Nie wiemy, jak długo szła niš armia Bo- lesławowa, w każ#ym razie mniej więcej trzy tygodnie, bowiem #14 sierpnia znalazła się w Kijowie. Kijów tymczasem był już oblężony przez Pieczyngów. Oblężenie to było niezmiernie ciężkie dla mieszkańców gradu, toteż, kiedy pojawiły się otidziały Bolesławowe, a wœró... nich i pretendent #o tronu - Swiatope#k, załoga zdecydowała się otworzyć im bramy miasta. Wkraczajš- cš armię witał uroczyœcie arcybiskup kijowski oraz zgro- madzona rodzina Jarosława; rlost4jnicy ikijowscy przy- chylnie p-onoć przyjęli Swiatopełka i restytuowali go na tronie. Thietmar, poinformowany o tych wy#arzeniach przez naocznych œwiadków, powiada, że niebawem Swia- topełk mógł się przekonać, jak mieszkańcy kraju "garnš się #o niego i swojš wiernoœć mu okazujš". Wkrótce wojska pieczyńskie, Niemcy i Węgrzy odesłani zostali.do domów, Bolesław zaœ wraz ze swojš armiš po- został przez jakiœ cŸas na Rusi. Otrzymał ogromnš, w œwietle relacji Thietmara, kontrybucję pieniężnš od grodzian - zapewne rozdzielił jš w jakiejœ częœc‹ między sojuszników; uzyskał liczne łupy oraz jeńców. Wœród nich znalazła się i córka Jarosława - Przecława, ta sama, o #tórej rękę bezskutecrnie się starał. Według Thietmara "wszetecżnik Bolesław uprowadził (jš - A.F.G.) bez- wstydnie, zapominajšc o swojej œlubnej małżonce"3o. Mimo że Œwiatopełk został już osadzony w Kijowie, Bo- lesław nie od razu opuœcił ziemie ruskie. Pragnšł bowiem jeszcze załatwić kilka ważnych #lań spraw. Otóż wysłał arcybiskupa kijowskiego w poselstwie ...o Jarosława z żš- #aniem o#ddania mu córki w zamian za tegoż żonę, ma- cochę i siostry. Nie znamy wyniku tego poselstwa, nie wiemy też, czy Jarosław odesłał Bolesławowi jego córkę. Thietmar pawia#a nadto, że Chnabry wyprawił opata Tuni wraz z licznyzni ...arami,do cesarza Henryka II z kurtua- zyjnymi wyrazami podzięki za pomoc i oœwiadczeniami przyjaŸni, wreszcie - wysłał poselstw# do cesarza bizan- tyj skiego. Bolesław "wysłał także posłów #o pobliskiej Grecji, #tórzy mieli zapewnić tajmtejszego cesarza a jego życz- liwoœci, jeżeli cesarz ze swojej strony zechce tl#trzymać Thietmar, 1. VIII, c. 32, s. 623, przekład s. 622. wiernoœci i przyjaŸni. W przeciwnym wypadku - mieli mu oœwiadczyć - Bolesław stanie się jego zdecydowanym i nieustępliwym wrogiem. Niechaj Bóg wszechmogšcy po- œredniczy w tych wszystkich sprawach i wskaże łaskawie co Jemu się podoba, a nam korzyœć przynieœć może"31 Kiedy owo poselstwo zostało wysłane? Thietmar ma o nim wiarlomoœci od niemieckich rycerzy, którzy po za- jęciu Kijowa powrócili.do swego kraju. Muœieli oni przy- być #o Niemiec najpóŸniej w ikańcu listopada; inaczej Thietmar nie mógłby o nich nic zanotować, bowiem zmarł 1 grudnia 1018 r. Ponieważ odległoœć od Kijowa do Mer- seburga #wynosi nie znniej niż 1300 km, a konnica porusza- ła się w owych czasach z szybkoœeiš ůdo okeło 30 km na ttobę, rycerze niemieccy musieli opuœcić Kijów co najmniej w polowie paŸdziernika 1018 r. W ta#im razie poselstwo to wyruszyło w okresie między połnwš sierpnia a połowš paŸdziernika. Jaki był cel poselstwa Bolesławowego? Otóż Chrobry wyraża gotowoœć utrzymywania dobrych stosunków z Ba- zylim II, jednakże pod warunkiem, jeœli ten zechce być jego "wiernym przyjacielem". W dalszym cišgu przekazu Thietmarowego wi#zimy œlad groŸby: jeżeli cesarz postšpi inaczej, niż chce tego Bolesław, ten będzie jego najbar- #ziej zaciętym i niezwyciężonym, najpotężniejszym wro- giem. Proponowano więc swego rodzaju warunkow rz- jaŸń". Cóż to kazało Bolesławowi rzucić na sz ę pw j aut#rytet zwycięzcy cesarstwa rzymsko-niemieckiego, triumfatora na Rusi, do czegóż chciał on skłflnić Bazylego II? Jako władca Polski mógłby sobie być wnogiem Bizan- cjum - nic by to cesarza Bazylego nie musiało obchadzić. Co innego, ikie...y została przezeń uzależniona Ruœ. Z dru- giej strony pamiętamy, że oti dawna istniały zwišzki Pol- ski z Pieczyngami, którzy mwgli być groŸni.dla interesów politycznych cesarstwa bizantyjskiego zwłaszcza na te- renie Rusi Połurlniawej, rejonu północnego pobrzeża Ma- xza Czarnego, a nawet Bułgarii. A zatem - owa groŸba, skierowana pod adresem Bażylego II, odnosiłaby się nie tyle do pogorszenia stosunków polsko-bizantyjskich, ile raczej rusko-pieczyńsko-bizantyjskich. Można więc sšdzić, 3t Thietmar 1. VIII c. 33 s. 623, przekład -s. 622ů por. ana- lizę w naszych Stud%ach, s. 207 n.; Po po2t#odu, s. 198 n., gdzie dokuXnentacja, 266 że Bolesław wraz z podporzšdkawanym mu Swiatopeł- #iem groził, że stanie się zdecy.dowanym wrogiem cesar- stwa bizantyjskiego. O tym, czega żš#ał Bolesław, Thietmar bezpaœrednio nie mówi. Można j#dynie z tekstu jeg# relacji wnioskować, że żšdanie Bolesława nie bardzo musiała odpowiadać in- teresom Bizancjum, s'kora Chrobry nie cafnšł się przed groŸbami. Mnżna też sšdzić, że żšdania Chrobrego odpo- wiadały interesom jego sojuszników, możliwe że Swiato- pełka i Henryka II. Wolna przypuszczać, że żšdania Bfllesława m.ogły doty- czyć konfliktu interesów Bizancjum i cesarstwa rzymsko- niemieckiego na terenie Italii. Wysunęliœmy hipotezę, że żšdania Chrobrego magły zawier#ć próbę wywarcia na- cisku na Bazylega II w sprawie powstania Melesa i udzia- łu wajsk ruskich w armii katepana. Można przypusrczać, że "dobradziejstwa", abiecane Ba- zylemu w zamian za wypełnienie tych żš#ań, .odn#siły się do padtrzymywania tlawnych.dobrych stflsunków politycz- nych golsko-rus#o-bizantyjskich. B#leslaw zatern inter- weniował w interesach swych sojusznikƒw. Nie jest je#- nak wykluczone, że Chrabry sam starał się nazwišzać kon- takty polityczne z cesarzem Bazylim II. Wydaje się, że mogła to być ważne chaciażby ze wzglę#u na sytuację koœcielnš w Polsce, g#zie przenikał również abrzšdek grecki. Jaki był rezultat tych poczynań politycznych - wojny 1018 r., p#selstwa da Bizancjum? Latopis ru#ki mówi, że kiedy Bolesław rozlakował swe w#jska po gro-d...ch, wiarołomny Swiatopełk rożkazał po- tajemnie wybijać Polaków32. Opawieœć a życiu B#rysa i Gleba, napisana w końcu XI stulecia przez mnicha Ne- # PVL, t. I, s. 97; MPH, t. I, s. 692. Opowieœć o życiu Bo- rysa i Gleba cytuje obszernie M. N. T i c h o m i r o w, Kre- stżanskije i gorodskżje Z.vosstani,ja na Rusż XI - XIII wzt>., Moskwa 1955, s. 72; A. A. S z a c h m a t o w, Razyskan,żja o drewnżejszich russkich letopżsnych st.t>odach, Sanltt-Peters- burg 1908, s. 439 - 441; J. K a r ł o w i c z, op.. c'r.t., s. 29; A. F. G r a b s k i, Studża, s. 209 - 210, gdzie inaczej. Zmianę p#glšdu pod wpływem tez N. N. I 1 j i n a, op. cit., s. 185, sy- gnalizowałem już w recenzji - A. F. G r a b s k i, Kżlka uz.vag o analżzie tekstu, s. 132. Po badaniach Iljina dobrze byłoby zajšE się ponownie szerzej tš sprawš. 268 stora, apowiada, że Swiatopełk został wygnany przez pawstanie ludnoœci. Relacje Ÿródeł ruskich nie sš #ednak w pełni wiarygadne. Przekaz latopisu - jak zauważyli J. Karłowicz i A. A. Szachmatow, #party jest a póŸniejszš apowieœć o wy#arzeniach lat 1068=1069. W œwietle samego latopisu trudno więc mówić o awym "wybijaniu Lachów" i zwišzanym z tym pawstaniu lu#owym, jako a historycz- nych wy#arzeniach. Po#abnie przedstawia się rzecz z prze- kazem utworu hagiagraficznego, którego wartaœć zakwe- stianował ostatnio N. N. Iljin. A zatem, wydaje się, że nie mamy dostatecznie p‚wnych podstaw, aby przyjmować, że 1) nastšpiła jakieœ starcie między Bolesławem i Swiata- pełkiem w czasie pobytu wojsk p.olskich na Rusi; 2) Polacy zostali wygnani z żiem ruskich przez pawstanie ludowe. Bolesław nie uciekał, jak pisał latopis, z Kijawa, lecz po kilkumiesięcznym zapew.ne pobycie na Rusi powrócił z licznymi łupami i jeńcami do kraju. O uprowadzonych jeńcach opowia...a zarówna lat#pis ruski, jak i Żywat Moj- żesza Węgrzyna, w którym padano, że Ghrabry "pojšł obie siostry Jar#sława ze sobš, zabrał także bojarów jego w niewolę, a łšcznie z nimi i onega błogosławioneg# Moj- żesza pawiódł, nałożywszy żelaza ciężkie na rękę jega i nogę"3s. Wiadomoœć a uprawadzeniu sióstr Jarosławo- wych nie jest zbyt pewna, przypuszczaE jednak można, że Bolesław rzeczywiœcie tega d#k#nał, chcšc mieć zaikład-. niczki za swš córkę, znajdujšcš się w rękach wraga. La- topis po#ał, że Bolesław zajšł Grady Czerwieńskie (te- rytorium to zostało przyłšczane #a państwa palskiega). Nie jest całkiem pewne, czy Bolesław Chrobry zajšł w 1018 r. nie należšcy #o Grodów Czerwieńskich Prze- myœl. #ró#ła ruskie przemawiałyby raczej przeciwka temu domysłowi, stš# niektórzy badacze wypowiadajš poglšd, że Przemyœl nie z#stał w raku 1018 przyłšczony do pań- stwa #olskiega. Przeciwnicy tej koncepcji zwracajš uwagę na przekaz hebrajskiega pisarza Jehu#y ben meir ha Kohen'a z pierwszej p4łowy XI stulecia. Opowia-ał on mianowicie a dziejach #wóch mło#ych chłapców ży#aw- skich z Przemyœla, #tórzy "w czasie zamieszHk w Polsce" zostali przez kogaœ wzięci do niew#li wraz z ich starszym # MPH, t. IV, s 801. Przekaz ten jest oparty o spisany w 1. 1072 - 1093 Żywot Antoniego Pieczerskiego. 269 krewnym3#. Wydawcy Ÿródła - Fr. Kupf#r i T. Lewicki, wyrazili przypuszczenie, że owym napadem na Przemyœl było najpewniej zajęcie go przez wojsk# polskie w raku 1018, chać być może, #hodzi tu o najażdy Jarosława Mš- #regn w latach 1030 - '1031 na Bełz i Grady Czerwieńskie. Tak więc, mimo że nie mamy co da tego pewnaœci, w Ÿró- dłach sš pewne œlady, które magš nas upoważnia‚ ůdo wy- rażenia poglšttu, że Chrobry zajšł Przemyœl. Sukces polityczny, jakim była restytucja Swiatopełka na tranie kij owskim, akazał się bardza nietrwały ů Wikrótce, jeœzcze w tym samym roiku lOli'#, najpóŸniej zaœ w na- stępnym - ksišżę #ostał wygnany ż Kijowa. Jest kwestiš sparnš, czy wygnało ga powstanie ludowe, czy zbrajna siła Jarasława; faktem jest, że szukał zrazu pomocy za- pewne u Pieczyngów, niebawem zaœ został zamardowany przez Waregów. W Kijowie osiadł ponownie nieprzychylny Balesłƒwowi Janosław Mšdry. Jakież były.dzieje owej polskiej interwencji w Bizan- cjum? Wszystko, jak się wydaje, sgaliło na panewce, prze- de wszystkim chyba w zwišzku ze żmianš sytuacji poli- tycznej na Rusi. Wypadki w Italii południowej potaczyły się niepomyœlnie dla Henryka 1135. W gaŸdzierniku 1018 r. wojœka bizantyjskie przystšpiły #o walki z pawstańcami Melesa, niebawem #oszła #o wielkiej bitwy pad Cannae, w iktórej katepan Bazyli Bajoannes razgromił przeciwni- ków. W bitwie tej, jak twierdzi kranikarz francuski A.d‚mar z Chabannes, decydujšcš ralę adegrały wojska ruskie, które walnie przyczyniły się da sukcesu Bizantyj- czyków. Melesawi, który żnikšd nie mógł uzyskaE pom#cy, nie pazastało nic innega, jak u#ać się do Henryika II. Nie- #abitki powstańców zostały jednak r#zbite #opiera s pało- wie czerwca 1021 r. Przywƒdca gowstańców - Meles- już wówczas nie żył, zmarł 24 kwietnia 1020 r. w Bam- bergu. By p.ołożyć kres ekspańsji bizantyjskiej, w końcu i1021 r. H#nryk rożpoczšł wygrawę wojennš #a Włoch. Spawodowało ta panikę wœrƒd władców i innych możnych œradkawaitalskich, tych, którzy apuœcili Melesa i nawiš- zali stasunki ż nawym ńamiestńikiem bizantyjskim. Dzia- łania cesarœkie, represje, jakie zastasował on wabec zdraj- #' Fr. K u p f e r - T. L e w i c k i, op. cżt., s. 36 - 37 (tekst), s. 42 n. (komentarz). # Por. A. F. G r a b s k i, Studń.a., s. 203 n. ców i przeciwników Melesa, obsypywanie przywilejami zwolenników ruchu itd. œwiadczš a zainteresowaniu ce- sarza w powstaniu apul#kim. Henryk II nie cafnšł się przed œciganiem przeciwników nawet ńa terytarium włatiżtwa bizantyjskiego. Wszystkie te działania i repre- sje trwały aż da drugiej poławy 1022 raku - dapieno po adbyciu #nia l.VIlI synadu w Pawii eesarz skierował się przez Alpy do Niemiec. P#lskie goselstwa #a Bazylega nie miało najmniejszega wpływu na #alszy bieg wypa#ków w Italii. Czyż była ta jeszcze jedna awantura polityczna, jakich niemał# w tej e#pace? St. Zakrzewski przypuszczał, że w wyniku pasel- stwa polskiego #o Bizancjum "nie jest #wykluczane, że Bo- lesław #d#ał na służbę Bazylega jakieœ addziały polskie, chaci.aż wydaje się to wštpliwym ze względu na pakój budżiszyński"3s. P.odstawš dla tega d#mysłu była wzmian- ka właskich raczników z Bari (pad i1027), gdzie wœród róż- nych ludów udzielajšcych pasiłków wojskom bizantyjskim wymienieni zostali również "Guandali". Przeciwko utaż- samianiu awych "Guandali" z Palakami, których w X w. zwano niekieůdy "Wandalami", przemawia ta, że w armii bizantyjskiej w Italii znaj#awali się wówczas Alanowie- Gualani". O nich zapewne chadziła włoskiemu racznika- rzowi. Domyœlano się też, że Balesław przesłał Bazylemu II jakieœ pasiłki wojœkowe. Padstawę tej hipotezy stanowiła jedna z wersji włoskiej kroniki Lupusa Prataspatariusa, w której czytamy, że w 1027 r. na Sycylii w isłużbie bizan- tyjSkiej znajdowały się również i ad#ziały Palaków37. Do- kładniejsze studia nad różnymi wariantami tega tekstu, które przeprowadził Teofil E. Madelski, wykazały, że awa pnlska wzmianka jest po grastu amyłkš uczanega z po- czštku #VII w. A. Caraccioli. Udziału wojs# golskich w służbie bizantyjskiej nie patwierdza żadne Ÿródło. # St. Z a k r z e w s k i, Bolesłazu, s. 307 ; Annales Barenses, MGH SS, t. V, s. 53; Miracula S. Oudalrici, MGH SS, t. IV, s. 423; Leonis... Chronica, 1. II, c. 37, kol. 527 - o Alanach. 37 L. M u r a t o r i Rerum Italżcaru#n, Scrżptores, V, Milano 1724, s. 42; Annales Barenses - patrz przypis poprzedni. Por. : A. C a r a c c i o 1 i, Ant2quż chronologż quatuor, Neapoli 1626 s. 104, i Annales Barenses, Muratori, op. cżt., V, s. 84; T. E. M o d e 1 s k i, Czy Polac# Z.valcz#lż na S#c#lżż 2N 1025 r.? PH, t. 13, 1911, s. 257 - 267. 270 VIII. KOŒCIbŁ W SŁUŻBIE PAŃSTWA- KORONACJA KRvLEWSKA 1 edług niemal wszystkich znanych nam Ÿródeł Chrobry uchodzi zawsze za goršcego protektora chrzeœci- jaństwa i Koœcioła. Zarówno dla współczesnych, jak i w tra- dycji póŸniejszej w Polsce i innych krajach często przed- stawiano go - jak Adam z Bremy - jako "władcę arcy- chrzeœcijańskiego"1. Niewštpliwie władca Polski gorliwie zabiegał o szerzenie wiary chrzeœcijańskiej w kraju, starał się wyplenić pogańskie obyczaje, a na ich miejsce wprowa- dzić te, które zalecał Koœciół. Thietmar na przykład mówi, że jeszcze za czasów Mieszkowych "po pogrzebie każdego męża, którego palono na stosie, obcinano głowę jego żonie i w ten sposób dzieliła ona jego los pa œmierci"2. Religia chrzeœcijańska zakazywała tych praktyk, zrazumiałe więc, że władca przeciwko nim ostro występował. Thietmar odnosi #o ezasów Miesekowych jeœzcze inny obyczaj, z zakresu pierwotnego prawa karnego. "A jeœli znaleziono nierzš...nicę jakowš, abcinan# jej srom, by jš t Por. zestawienie tekstów w: A. F. G r a b s k i, Polska 'w opiniach obcych X - X111 #., s. 181 n. # Thietmar, 1. VIII, c. 3, s. 583, przekład s. 582. O utrzymy- waniu się przez dłuższy czas pogańskich zwyczajów pogrzebo- wych œwiadczš m.in. wykopaliska na ementarzysku w Luto- miersku: A. Nadolski, A. Abramowicz, T. Poklew- s k i, C#n.entarz#sko z XI wi,eku zu Luto#n,iersku pod Łodzi.š, ŁódŸ 1959; por. też Wł. D z i e w u I s k i, Postępy chr#stian.izu- cj'i za Mżeszkn 1 i Bolesta2va Chrobrego. Zeszyty Naukowe Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Opolu, Historia II, Opoie I961, s. 67; t e n ż e, Postępy chrystianizacji ƒ proces, s. 5 n., 37 n. ` ` #t :. I' i ; I' s'I r ; 'fj.i1# It?l 1 I Ir,#) Ir 1 j(jilrl j,1"ć;,iri#jlt# tl 'IK ` I'ji tmArt.#r ,I"I-,I,#"ů #.irl I":#####rjfr# # e # # ;:,, #I;s#l# #lCr‹ 1"`I\ 1" 'jr.( 1.u1 I#I # `,I,;# fj#, €,;rll#irlT#: 'r; . r,l,l., ,I,t#er#n,jj# jr,#,# #tm #'t#lrrl #"jrłj'..i;rfi.###:1 ;I=rllr; r.'n:,rrri ## tlil#l'j ;# ##lll IIZ.'1 4;#! tr I i j. #<' ' r. I;t". # ( , .r-; ,1 ů# jnrj.l.-r,i. : ů-r':;jr1ůl: r#j., ,;. ##.., t Karta z Codex Gertrudianus, wg H. Łowmiańskiego - z prawej Gertruda, eórka Mieszka II " _ r ' r A-,y ': " '#j I '* i '!'r' ;rn#r-#:(rr#, # #:u #'i#r# ' Irr nA ihr)#, . ' r ri !t'#t# :,i u,I I -II 'rt) ril'_.i#l#rri ' s ,.~ł#r r,!,;i# 6. 292 rc # b, # # # i.# I m ##, t# cż )9 #, #~. f. r. Mieszko II przyjmuje księgę liturgicznš od Matyldy Szwab- skiej, miniatura, ok. 1027 r., wg F. A. Dethiera w ten szpetny i okrutny sposób pokarać, następnie zaœ- jeœli godzi się o tym mówić - wieszano ów wstydliwy #krawek nad.drzwiami damu, by uderzajšc w wczy każ- dego wch#dzšcego, #a apamiętania na przyszłoœć go przy= wió#ł oraz ostrożnaœci. Prawo boże nakazywała kamiena- wać za ta, a obyczaj naszych przadików żšda obcięcia gło- wy takim niewiastom"3. Tak surowe kary były, jak się zdaje, charakterystyczne dla dawnych Sławian, których prawo ostra #występowała przeciwiko niewiernoœci małżeń- skiej, wiadomo jednak, że niezamężne dziewczęta cieszyły się znacznš swobodš. O ile pierwatne prawo sławiańskie karało przede wszystkim kobiety, to pod wpływem chrzeœ- cijaństwa już w czasach Balesława Chrobrego poczęta wprowadzać surowe kary dla mężczyzn, przyłapanych na cudzołóstwie. Nawe te zwyczaje opisuje Thietmar: "Jeœli kto œpoœród tego ludu (tj. Polaków - A.F.G.) oœmieli się uwieœć cu#zš żanę lub uprawiać rozpustę, spotka go na- tychmiast następujšca kara: prowadzi ga się na mast tar- gowy i przymaoowuje doń wbijajšc gwódŸ między mosznę z jšdrami. Następnie umieszcza się obok ostry nóż i poza- stawia mu się trudny wybór: albo tam umrzeć, alba obcišć awš częœć #iała". Pad wpływem swego koœcielnego otoczenia Bolesław Chrobry wprawadzał nowe przepisy karne, które strzec miały chrzeœcijańskiego obyczaju. Nie były one jedna!k mniej surowe od tych, z którymi monarcha walczył. Swiadczy o tym wprowadzenie przez Chrabrega kar za łamanie postów koœcielnych. "Jeżeli stwierdzano, iż ktaœ jadł po siedemdziesištnicy mięso, karano go surowo przez szej nabiera anacy przez taki przymus, niż przez past usta- nowiony przez biskupów". Czy jedna# Mieszka I i Bo- 3 Thietmar 1. VIII, c. 3, s. 583, przekład s. 582. Por. M. P 1 e- z i a, Z zagadnżeń pżerwotnego prau#a #n,alżŠńskiego w Polsce, w tornie: Od flrystotelesa do ZŁotej Leqendy Warsza#va 1358, s. 306 n. Następne cytaty z Thietmara, 1. VIII, c. 2, s. 581, przekład s. 580. Por. też o chronieniu niewiernej żony ur#e: œw. Wojciecha - Żywot fianapariuszƒ, MPH, t. I, s. 174 n.; Brunona, tamże, s. 202 n. Por. Wł. D z i e w u 1 s k i, Postępy chrystŸanŸzacjŸ za MŸeszka, s. 67, 108; t e n ż e, Postępy chry- stŸanizacjŸ Ÿ proces, s. 37 n.; T. G r u d z i ń s k i, Pogańst#o, s. 33 n.. 18 - Bolesław Chrobry 273 r lesław Ghrobry, niewštpliwie ataczajšcy chrzeœcijaństwo paparciem, nawracali swoich pad.danych siłš? Nowsze ba- dania rzuciły sporo œwiatła na tę sprawę. Trudno by przyjšć, że aparat państwowy przymuszał siłš ludnoœć rlo przyjęcia nowej wiary, burzono wprawdzie obiekty po- gańskiego kultu, lecz wiele z nich przetrwało, œlady #brzšƒiku pogańskiego w XI wieku sš w Polsce bardzo wyraŸne. Stšd zgodzić się wypada z Wł. Dziewulskim, że "w państwie Chrobrego nie zmuszano do przyjęcia chrztu, a nawet niekiedy patrzono przez palce na odpra- wianie kultu pogańskiego". Jeżeli stosowano przymus, to chyba tylko w stosunku.do ludzi z otůoczenia władcy; bardzo wštplin,ve bowiem, aby ksišżę nie z#awał sobie sprawy z tego, że nie posiadał faktycznie œrodków.do przeprowaůdzania ta#iej akcji w skali masowej. "Postępy koœcioła - podkreœla T. Grudziński - w stosunkawo #rótkim czasie daprowadziły do chrystianizacji klasy fe- udalnej, ktbra w cišgu #wóch - trzech pokoleń zatraciła rdzeń obrzšdku i ideologii pogańskiej, przyjmujšc sprzy- jajšcš jej panowaniu ideologię chrzeœcijańskš. Ale wiele jeszcze czasu upłynie, zanim nowa wiara zapuœci trwałe korzenie wœród mas lu#owych". 2 Do walki z pogaństwem powołana była stworzona w 1000 r. organizacja koœcielna. Nie wszystkie jednak z erygowanych wówczas biskupstw utrzymały się: wiaůdo- mo, że rychło upadła #iecezja pvmorska, a biskup Rein- bern uƒał się - jak pamiętamy - na Ruœ. Okolicznoœci i czas upadku #iecezji #ołobrzeskiej, sš niejasne. We#ług Tbietmara w sierpniu 1004 r. przy baku Bolesława w Pra#ze znajdował się Niemiec, kapelan bis- kupa Reinberna, który zdradził polskiemu wła#cy plany wojskowe Henr#ka II4. W. Kętrzyński, a za nim mniej stanawczo L. Koczy przypuszczali, że kapelan ów został wraz z biskupem wygnany wówczas przez nieznane bliżej # Thietmar, 1. VI, c. 10, s. 329, przekład s. 328; por. L. Ko- c z y, Mis#e polsk%e, s. 89; W. K ę t r z y ń s k i, De bello, s. 9, 27 # 28 ; Wł. D z i e w u 1 s k i, op. cit., s. 124. powstanie ludnoœci Pomorza. QVydaje się, że wniosek ten ma nikłš podstawę: pewniejsze jest natomiast, że kiedy 6.IV.1007 r. tlo Henryka II przybyło poselstwo m.in. Wo- linian z vœwia#czeniem, że Bolesław stara się ich skłonić do wystšpienia przeciw Niemcam5, władztwo polskie na terenie Wolina, a być może i całego Pomorza już nie ist- niało. Wraz z upadkiem panowania politycznego nad tym krajem upa-dło również i biskupstwo kůołobrzeskie. Oprócz biskupstw, narzędziem umocnienia nowej wia- ry i pozycji Koœcioła na ziemiach polskich były zakładane przez Bolesława Chrobrego iklasztory. Można mu przypisać utworzenie klasztorów w Międzyrzeczu, Trzemesznie, Tu- mie pod Łęczycš, a prawdopodobnie i w Tyńcus. Szcze- gólnie #obrze znane sš pierwatne dzieje opactwa mię- dzyrzeckiego. Niebawem po zjeŸdzie 1000 r. Bolesław skierował po- selstwo da Ottona III z proœbš o wysłanie #a Polski misj#- narzy7. Cesarz życzliwie ustosunkował się do tej proœby i p-oczęto szukać odpowiednich kan.dydatów w sławnym eremie œw. Romualda w Pereum pad Rawennš. Z pomacš przyszerlł przebywajšcy tam właœnie Brunon z Kwerfurtu, od #ilku już lat zakonnik, dawny kapelan Ottona III, który zamierzał poœwięcić się pracy misyjnej wœród nie- wiernych. Chrabry od jakiegoœ czasu utrzymywał stosunki z eremem Romualdowym, upatrzywszy go s4bie jako oœro- ...ek mogšcy wesprzeć jego plany ikoœcielne w Polsce. Dla- tego też w nieznanym bliżej czasie wysłał do Pereum swe- go syna, który został tam zakonnikiem i był w przyjaz- nych stosunkach z grunonem. Brunon zorganiz.ował wy- jaz.d mnichów do Polski, sam też zaofiarował księciu swo- je usługi. Wœród mieszkańców eremu wyszukał adpowied- 5 Thietmar, 1. VI, c. 33, s. 363, przekład s. 362. s Wł. D z i e w u 1 s k i, Postgp# chTystianizacjż za Mieszka, s. 66; t e n ż e, Postgpy chrystianizacji i proces, s. 36; F. B o g- d a n, Spraz.va egzempcji, s. 79 n. # O eremitach międzyrzeckich: Petri Damiani Vita S. Ro- mualdi, c. 28, kol. 979; Brunon z Iiwerfurtu, Vita Quinque Fratrum, MPH, t. VI, s. 383 n. Patrz też T. W o j c i e c h o w- s k i, Szkƒce historyczn.e XI w., Warszawa 1951, s. 31 n.; J. N o w a c k i, Z dziejó#w kultu œ#w. Wojciecha # Polsce, w: Œw. Wojciech 99? - 1947, Gniezno 1947, s. 158 n.; J. M i t- k o w s k i, S2v. Wojciech 2 jego bezpoœredn.i nastgpcy 2s# #n.g- czeńst2#ie, tamże, s. 113 n.; L. K o c z y, Misje, s. 88 n. i inni. ł łi 274 nich kandydatów - Jana i Benedykta, którzy wraz z trze- cim jeszcze towarzyszem przybyli do Pol#ki w końcu 1001 lub najpóŸniej na poczštku 1002 r. Bolesław osadził ich pad Międzyrzeczem, nadał odpmwiednie uposażenie w zie- mi i ludziach. W nowo zbud#wanym eremie oczekiwali oni na przybycie Brunona, który miał się wystarać o zezwole- na papieskie na prowadzenie misji oraz uzyskać odpo- wiednie œwięcenia. Niebawem do eremitów przystali dwaj Polacy - ro...zeni bracia - Izaak i Mateusz. Ponieważ Brunon nie przybywał, Benedykt zamierzał wyprawić się do Rzymu, by go odszukać. Jednakże rozkaz Bolesława za- trzymał ga w Pradze. Za zezwoleniem monarchy inny z zak.onników szukał Brunona w Niemczech, a gdy go tam ńie znalazł, ruszył do Rzymu w celu uzyskania pa- pieskiego zezwolenia dla Benedykta na prowadzenie mi- sji. W nieznanych bliżej okolicznoœciach zaikonnik został uwięziony przez lu.dzi Henryka II w l#lagdeburgu. Do Pol- ski powrócił dopiero ak. 1004 r. Po pawrocie Benedyikta z Pragi ůdo Międzyrzecza na- stšpiły tragiczne wydarzenia. Jeden z ludzi przydzielo- nych przez Bolesława tio posług mnichom widział, jak roku poprzedniego władca przekazał im 10 funtów srebra na koszta planowanej podróży do Rzymu. Dla zdobycia tej #użej sumy wraz z kilku towarzyszami napadł na erem, zabijajšc Benedykta, Jana, Mateusza, Izaaka oraz pełnišcego #bon,višzki sługi Krystyna. Stało się to w nocy z 11 na 12.XI.1003 r.s Katastrofę eremu przeżyli dwaj chłopcy, mieszkajšcy wraz ż Janem, oraz jeden ż uczniów Benedykta - Barnaba. Zabójcy nie znaleŸli poszukiwa- nego srebra, iktóre ƒawno zostało zwrócone właƒcy. Biskup Unger urzšdził p.agrzeb zakonnikbw, a następnie osadził w eremie œwieckiego duchownego, żonatego, zapewne Po- laka. Mimo katastrofy erem nie upadł: skoro powrócił wy- słannik zakonników, po wydostaniu się z więzienia w Ma- gdeburgu, przywożšc zezwolenie papieskie na prowadzenie misji, podniesion# erem do goůdnoœci klasztoru, którego apatem został Barnaba. W pobliżu znajdował się już kla- sztor żeński. Nadcišgnęli nowi przybysze zza granicy, s MPH, t. VI, s. 416. O życiu i œmierci eremitów por. też Cosmae Pragensis Ghronica, 1. I, c. 38, s. 68 - 69. 276 a wœród nich z #alekiej Italii około 1004 r. Tuni-Antoni. Zastał on póŸniej opatem klasztoru i cieszył się ła#kš Bolesława, pełnił różne misje polityczne. O najważniej- szych z nich już wspominaliœmy: było to poselstwa do Niemców w 1015 r. przed bitwš w kraju Dziadaœzan oraz misja z Kijawa #o Henryka II w 1018 r. Mówiliœmy o ...ziałalnoœci misyjnej œw. Wajciecha i o po- parciu, jakiega u#zielił biskupowi Bolesław Chrobry. W œlady pierwszego polskiego męczenniika zamierzał pójœć Brunon z Kwerfurtu9. Jego przybycie do Polski prze- wlekało się, ale jesieniš 1002 r. papież Sylwester II udzie- lił mu pozwolenia na prowadzenie misji wœród niewier- nych jako "arcybiskupowi ludów". Brunon wyruszył teraz do Niemiec, aby uzyskać ad Henryka II potwierdzenie tej godnoœci, muœiał się jednak zatrzymać na dłużej w Ra- tyzbonie ze względu na toczšcš się akurat wojnę polska- niemieckš. Pierwotnie Brunon zamierzał zapewne prowa- dzić misję wœród Słowian Połabskich, ale wobec sojuszu Henryka II z Wieletami nie mógł zrealizować tega planu. W tej sytuacji skier#wał się najpierw na Węgry, by w 1004 r. pawrócić znowu do Niemiec w celu uzyskania sakry z ršk Taginona. Niebawem po p#koju poznańskim arcybiskup pojawił się w Polsce. Przypuszczalnie w 1. 1005-1006 rozwijał tu #ziałalnoœć misyjnš, w tym też czasie spowodawał wysłanie z Polski misjonarzy do ...alekiej Szwecji. Dzieje tej misji sš stosunkowo mało znane, wiadomo jednak, że #oszło #o ochrzczenia władcy i wielu mvż- nych. Jest wysoce prawd.opodobne, jak przypuszcza L. Ko- czy, że misja ta, padjęta za poparciem Chrobrego, miała ważne znaczenie polityczne: "sš mianowicie pewne po- # 9 O Brunonie por.: H. G. V o i g t, Brun von #luefurt, Stutt- gart 1907; St. K a r w o w s k i, S#żgty Brunon z Kt.verfurtu, Poznali 1891; Wł. A b r a h a m, Organżzacja Koœcżota 2u Pol- sce, s. 137 n.; L. K o c z y, Mżsje, s. 100 n.; R. W e n s k u s, Studżen, passżm; J. M i t k o w s k i, S#w. Wojcżech ż jego bez- poœrednż następcy, s. 115 n.; Wł. D z i e w u ł s k i, Postępy chry- stżanżzacjż za Mżeszka, s. 68 - 69 ; t e n ż e, Postępy chrystża- n.żzacjż ż proces, s. 41 n. O miejscu œmierci Brunona por. A. F. G r a b s k i, Gull An.onżm o Selencjż ż Prusach. "Rocznik Olsztyński", t. II, 1959, s: 14 - 15. O misji węgierskiej patrz H. K a p i s z e w s k i, Eremżta Œwirad, s. 54 n. 279 1 # d ; ",i szlaki, że przez wysłanych na północ misjonarzy pragnšł Bolesław Chrobry pozyskać sojuszników w osobie swego siostrzeńca Olafa Ska#kanunga grzeciw cesarzowi (tj. królowi - A. F. G.) Henrykowi II". Możliwe też, jak przypuszczał Wł. Abraham, że istniał w tym czasie jakiœ plan rozszerzenia ku północy zasięgu polskiej prowincji koœcielnej. Jeszcze w połowie XI w. Koœciół polski na- wišzujšc do misji z czasƒw Chrobrego podejmuje niezna- ne bliżej próby majšce chyba na celu zacieœnienie więzi kaœcielnej polsko-szwe#zkiej, a, osłabienie zależnoœci koœ- cielnej Szwecji ad arcybiskupstwa hamburskiego, udzie- lajšc p.aparcia bezprawnie wyœwięconemu w Polsce bis- kupawi Osmun#awilo, Na 1007 r. przypadła z kolei misja samega Brunona z Kwerfurtu na Węgrzech. Była ona œkierowana prze- ciwka interesom króla niemieckiego, ale także przeciw Stefanowi I. Wetiług wszelkiega praw#opadobieństwa Brunon udał się, pad#bnie jak #k. 1004 r., do kraju za- mieszkałego przez Czarnych Węgrów, którym włƒ#ał nie- zależny jeszcze władca Achtum. Działalnoœć Brunona wiš- zała się z rywalizacjš polityczno-koœcielnš p.olsko-węgier- skš na tym terenie. "Jak dalece przeszkadzała Henrykowi działalnoœć Brunona - pisze H. Kapiszewœki - œwiad- czy o tym przekazana Brunonowi przez brata Henryka, też Brunona, biskupa Augsburga, przestroga, by Brunon zaniechał wszelkiej działalnoœci œwieckiej (politycznej)". Wieœć a tej przestrodze půo.daje sam arcybiskup w liœcie do Henryka I1. Zapewne też ze względu na tru#noœci po- lityczne pobyt Brunona nad Cisš trwał ikrótko: niebawem widzimy go w Polsce, skšd wyruszył w znanej nam mi- sji #yplomatycznej na Ruœ i ůdo Pieczyngów. Po powrocie do Polski zorganizował wyprawę misyjnš #a ziemi JadŸ- wingów. Możemy padejrzewać, że oprócz misji celem j#j było zwišzanie tego kraju z Polskš i uprzedzenie wpły- wów politycznych Rusi w tym rejonie. Z kilkunastama ta- warzyszami, wœród których znalazło się co najmniej pię- ciu kapłanów, ruszył Brun#n najprawdopod.obniej #o ple- mienia Zlińców, na pograniczu jaćwiesko-padlaskim, w po- to Adam z Bremy, 1. III, e. 15, s. 156; Wł. A b r a h a m, Organ,izacja Koœcżoła, s. 141; T. J. A r n e, L'evˆque Os#n,un.d et la Polon,ia d'Adam de BrŠnz,e. "Slavia Antiqua, t. I, 1948, s. 560-562, przypuszcza, że Osmund był wyœwięcony na Rusi. bliżu Rusi Czarnej i Litwy. Tam też goniósł œmierć 9.III !1009 r.ll Nie wyczerpuje ta wszysbkich akcji misyjnych, które papierał Bolesław Chrobry. Wiadomo a u#ziale Polaków w szerzeniu chrzeœcijaństwa na terenie Węgier jeszcze w ostatnich latach X stulecia; jetlnym ż nich jest eremita Swierad, który pajawia się na Węgrzech ponawnie ok. 1010 r., w czasie kiedy #ziałajš w tym kraju również i inni #uchowni z Polskil2. Nie każda z tych akcji miała wyraŸnie charakter polityczny, nie wštpimy jednak, że Balesław, gdzie tylko było możliwe, wprzęgał misjonarzy #o służby na rzecz państwa polskiego. 3 Zagadnieniem, wakół którega toczš się zaciekłe spory naukowe, jest sprawa obrzšdku słowiańskiego na zie- miach polskich. Jedni badacze uważajš, że wpływ obrzšd- ku cyrylo-metodiańskiego na Polsikę datuje się jeszcze o#d IX w. i posiada istotne znaczenie #la stosunków koœciel- nych za panowania Mieszka I i Bolesława Chrobrega, inni natomiast skłonni sš go niemal całkowicie elimino- waćl3. Wydaje się jednak, że sprawa ta przedstawia się jeszcze inaczej. Wia#omo, że chrystianizacja Polski #okonywała się #t Wipert, MPH, t. I, s. 229; Thietmar, 1. VI, c. 95, s. 451; Annałes Quedlinburgenses, s. 80; Annales Magdeburgenses, MGH SS, t. XVI, s. 164; pozostałe Ÿródła zestawia L. K o c z y, Misje, s. 115 - 116. # H. K a p i s z e w s k i, Eremita Œtvirad, passi2n.. # T. L e h r - S p ł a w i ń s k i (wyd.), Żywoty Kanstantynn % Metodego, Poznań 1959, s. 115 (tekst), 114 (przekład). Podaję tu prace z##,olenników tezy o przeniknięciu obrzšdku cyrylo- metodiańskiego na ziemie połskie jeszcze w IX w.: J. Wi- d a j e w i c z, Państu#o Wiœlan, Kraków 1947, s. 8 n.; J. U m i ń- s k i, Obrzqdek slo1.viański u# Polsce IX - X 'wieku i zagad- ni,enie drugiej #netropoli.i polskiej #.u czasach Bolesła#a Chro- brego. "Roczmki Humanistyczne", t. IV, s. 4, 1953 (1957), s. 1 - 44 ; R. J a k o b s o n, Polska literatura œrednio2t>i‚czna a Czesi. Obrza;dek slou#iański 2s# Polsce. "Kułtura" (Paryż), 1953, nr 6, s. 30 n.; F. D v o r n i k, The Maki'ng of Central and Eastern Europe, London 1949, s. 242 n. ; t e n ż e, The Slavs, their early Histor# and Ctvilisation, Boston 1956, s. 110 n.; H. P a s z k i e w i c z, The Origin,, s. 43 n. ; 381 n. ; L. K o c z y, 278 279 w macznej mierze w aparciu o koœeiół czeski. Ponieważ w Czechach w X w. rozwijał się oprócz rzymskiego ta!kże i abrzšdek sławiański, jest więcej niż prawdopadabne, że tš #rogš prze#ůostał się on i na ziemie polskie. Czynni- kiem sprzyjajšcym infiltraćji obrzšdku słowiańskiega na Polskę było zarówna przelotne #anowanie Ghrobrega w Pra...ze, jak opanowanie przez państwa polskie tere- nu Maraw. Można sšdzić, że zarówno œw. Wojciech, jak i jega brat Ra#zim-Gaudenty, pierwszy arcybiœkup gnieŸ- nieński, nieraz stykali się z chrzeœcijanami tego właœnie obrzš#ku, i nie mieli wobec niego żadnych iwrogich uprze- dzeń, padabnie jak nie miał ich Wojciech wobec obrzšd- ku gredkiego. Zbyt daleko jednak, naszym z#aniem, idš ci ba#acze, którzy - np. R. Jakobson - uznajš Wojciecha za duchownega obrzšdku sławiańskiego. Sladami istnienia tego właœnie abrzš#ku w Polsce magš być takie fakty, jak bicie monet z cyrylickim napisem "Bolesław" (przy- puszczalnie na użytek Maraw)I4, adnaleziana w jerlnym Slavonż,c Rżte żn Poland. "Palaeologia", t. IV, nr 3-4, 1955, s. 318 - 329; K. L a n c k o r o ń s k a, Le z,estżgża del rżto Cżrżllo-Metodżano żn Polonia, Antemurale (Rzym), t. I, 1954, s. 12 n.; t e j ż e, De lżmżtżbus dżcesium romano-slavonicarum żn Polonża temporżbus Boleslaż Magn.ż, tamże, t. IV, 1958, s. 182 n.. t e j ż e, Studżes on the Roman-5lavonżc Rżte żn Po- land Orżentalża Chrżstżana Analecta, t. 161, Roma 1961; B. H a v r ƒ n e k, Otazka existence cirkovnż slovanstżn# v Pol- sku, Slavia, t. XIV, 1956, s. 300-306; J. K r a m a r e k, Ze st-- dżó2u n.ad problematykš archeologżcznš z2#išzanš z dzżalaln.oœ- cżš Konstarct#na (C#r#la) ż Metodego, Munera Archaeologica Josepho Kostrzewski... oblata, Poznań 1963, œ. 397 n. Doskonałe zestawienie poglšdów literatury podaje H. K a p i s z e w s k i, Zagadn.żenże metropolżż slowżańskżej !.u San.domżerzu. Małopol- skie Studia fiistoryczne, t. I, cz. 1, 1958, s. 73-98. Przeciwni- kiem poglšdu o infiltracji obrzšdku słowiańskiego na ziemie polskie jest T. L e h r - S p ł a w i ń s k i - por. jego: Mżsja s1o- #wżańska œ2#. Metodego a Polska, w: Rozpra2t#y ż szkżce z dzie- jó2# kultury Slowżan, Warszawa 1954, s. 182 n., i inne prace zebrane w tym tomie, nowsze zaœ w tomie pt. Od pżętnastu 2ażeków Warszawa 1961. Z dawniejszych prac warto przypom- nieE: X W. S z c z e œ n i a k, Obrzc‡dek slot.viańskż zu Polsce pier#wotnej, Warszawa 1904. !4 M. G u m o w s k i Corpus Nummorum Polonżae, I Kra- ków 1939, s. 45 n.; por. R. K i e r s n o w s k i, O tz#. "ruskżch" monetach Bolesla2va Chrobrego. Studża hżstorżca... ku czci H. Ło2Nmżariskiego, Warszawa 1958, s. 91 - 103; K. S z u d a, Nżeopublikots#ane denary Boleslawa z napżsem c#rylicznym. "Wiadomoœci Numizmatyczne", t. III, z. I-2, 1959, s. 62-63. z najstarszych polskich brewiarzy madlitwa da œw. Cyry- la i Metadego, łacińskal5, lecz utrzymana w stylu grec- kim, oparta o wzory czeskie i kult œw. Gorazda, ucznia Metodega, który w ikoœciele wschadnim wystę:puje ad X w., a wi‡c m-siał się prze#ostać da Polski najwćzeœniej w X lub goczštku XI w.ls Być może, że z tš sprawš wišżš się #wie zaga#kowe postacie sprzed 1000 r. z katalogu bis- kupów krakow#kich Prohora i Prokulfal#. Obak obrzšdku sławiańskiego na ziemie polskie infil- trował również i obrzšdek grecki. W kańcu lat dwudzie- stych XI w. #siężniczka szwabska Matylda w liœcie ůdo Mieszka II pisała, że król ten chwalił Boga w języku oj- czystym, greckim i łacińsikimls: posługiwał się nimi ę p w "służbie Bożej, co o#nosić si może da modlitw od ra- wianych po grecku, łacinie i w języku ojczystym. O sile o#działywań bizantyjskich na koœciół palski i #wór pia- stowski œwiadczy fakt, że córka Mieszka II - Gertruda, żona księcia ruskiego Izjasława, w połowie XI w. wpro- wadziła.do księgi liturgicznej, iktóra była jej własnoœciš, obok modlitw łacińskich typowo bizantyjskie miniaturyls. Na ziemiach pol#kich znalazła się szereg obiektów zwiš- zanych z kultem, a będšcych pochodzenia greckiego; wspomnijmy o łęczyckiej staurotece z XII w., malowidle w Tumie pad Łęczycš, w którym widać wpływy greckie, mozaikach bizantyjskich w polskich koœciołach wczesna- # MPH, t. I, s. 89; T. L e h r - S p ł a w i ń s k i Misja, s. 186. s J. Z a t h e y, O kżlku przepadłych zabytkach rękopżœmżen- n.ych Biblżotekż Narodo#wej, w: Studża z d#żejóu# kultury pol- skżej Warszawa 1949, s. 81 n. 17 ŃlPH. t. III, s. 328 ; por. K. P o t k a ń s k i, Krakó#w przed Pżastami, RAU, t. 35, 1898, s. 190 n.; Wł. A b r a h a m, Orga- nżzacja Koœcżola, s. 311 n.; J. W i d a j e w i c z, Prohor ż Pro- kulf. "Nasza PrzeszłoœE", t. IV, 1953, s. 17 n.; M. G u m o w- s k i, W sprazt>ie Prohora i Prokulfa, KH, t. LVII, 1948, s. 308; J. W i d a j e w i c z, Polemżka, tamże; H. P a s z k i e w i c z, The Orżgżn, s. 383; J. U m i ń s k i, op. cżt., s. 14 i inni. Por. T. S i I n i c k i, Poczštkż organżzacjż Koœciola, s. 844-345. ts MPH, t. I, s. 323 - 324. #s A. G i e y s z t o r, Tło po#wszechn.e narodzln pań.stz<>a pol- skżego. "Wiadomoœci Historycme", 1958, nr 6, s. 408; W. H e n- s e 1, Polska przed tysżšce#n2 lat, s. 126. Tzw. kodeks Gertrudy wydał W. M e y s z t o w i c z, Manuscrżptum Gertrudae fżlżae Mesconżs II regżs Poloniae, Antemurale, t. II, Romae 1955, s. 117 -157; liczne błędy tej edycji wytknęła Z. B u d k o w a, Studża Ÿródłoznau#cze, III, 1958, s. 271 - 273. 280 281 #redniowiecznych itd. t>V okresie póŸniejszym bogato re- prezentowane jest w Polsce koœcielne malarstwo bizan- tyjSkie. Wia#omo też, że pa wojnie ruskiej 1018 r. na terenie Polski znalazło się wielu jeńców ruskich #brzšd- ku greckiega, wœród iktórych #ziałali jacyœ nieznani nam bliżej ćluchowni2o. Tak więc chrzeœcijaństwo w Palsce Bolesława Chrobrego nie było jednoobrzšdkowe: obok abrzšrlku łacińskiego rozwijał się tu obrzšdek słowiański i grecki. 4 Ostatnie lata panowania Bolesława Chrabrego stano- wiš po dziœ dzień niemal nieprzeniknionš tajemnicę. Na 1018 r. urwała się apowieœć Thietmara, niemal zamilkły roezniki niemieckie, prawie nic nie powiadajš inne Ÿró-d- ła. Sikazani jesteœmy wcišż na najróżniejsze domysły i hƒpatezy, aby w jakiœ - choć na poły prawdopodob- ny - sposób wyjaœnić sens tych kilku wzmianek Ÿródła- wych, które by można o.dnieœć da lat 1019-1024/5, tj. do czasu przed królewskš koronacjš Bolesława. Pierwszš z nich jest przekaz Galla Anonima, który opo~ wiadajšc # kryzysie wewnętrznym państwa polskiego w latach trzy#ziestych XI w. i najeŸdzie księcia czeskiego Brzetysława zanobował: "Klęska ta z tego powadu tak powszechnie dotknęła ikraj - we#ług ogólnej wiary- ponieważ Gaudenty, brat i następca œw. Wajciecha, miał z nieznanej mi przyczyny rzucić nań klštwę"21. Oto za- gadka! Arcybi#kup Gau.denty żył jeszcze zapewne w 4statnich latach panowania Bolesława, przeżył prawd#padobnie po- żar katedry gnieŸnieńskiej, o którym mówi Thietmar (26.IV.1018), i zapewne jeszcze przez kilka lat rzšdził archidiecezjš22. Nie znamy daty jego œmierci, być może # ywot Mojżesza Węgrzyna, MPH, t. IV, s. 815; D. A b r a- m o w y c z, Kżżwo-Pżeczerskyj Paterżk, Kiiw 1931, c. 148-149. # Gall, 1. I, c. 19, s. 43; przekład R. G r o d e c k i e g o, :s. 89. # Wł. A b r a h a m, Organżzacja Koœcżoła, s. 142 - 143; Thietmar, 1. VIII, c. 15, s. 601, przekład s. 600; Rocznik Kapi- tulny Krakowski, MPH, t. II, s. 794. przypaƒła ona na mniej więcej ten sam czas co zgon Bo- lesława. O następcach Gau.dentega prawie nic nie wie- my. Rocznik Kapitulny Krakowski podaje pod##027 r. wiadom#œć o œmierci arcybiskupa Hipolita, chyba bezgo- œredniego sukcesora Gaudenteg#, i objęciu arcybisku#- stwa przez Bossutę; pod ...atš zaœ 1028 pawiada a œmierci arcybiskupa Stefana. Znakomity badacz dziejów Koœcioła w Polsce œrednio- wiecznej Wł. Abraham, doszukujšc się przyczyn klštwy Gaudentego rzuconej na kraj, wyraził przypuszczenie; że pawadem jej mogło być ta, "że lud apierał 6ię jeszcze przykazaniom Koœcioła, może Bolesław zbyt arbitralnie z epi#kapatem postępował lub prav#nincję metropolitarnš gnieŸnieńskš chciał okroić, a może, ca najprawdopodob- niejsze, w czasie wypraw na Niemcy niejeden Koœciół jego drużyna spalić lub złupić musiała". No#wsze badania nad wiarygadnoœciš rlzieła Galla Anonima każš przyjmować je- ga informacje bardziej krytycznie. Wiadomoœć o rzuceniu interdyktu wišże się z wyjaœnieniem przez naszego auto- ra przyczyn ro-zruchów społecznych i religijnych w Polsce. Dlatego też należy jš analizować z daleko idšcš astroż- noœciš, choć nie trzeba jej - jak T. Grudziński#3 - z góry uznawać za niewiarygodnš. Mamy bowiem jeszcze inne teksty, mówišce a jakichœ wewnętrznych żatargach w Polsce w astatnich latach pa- nawania Bolesława Chrabrego. Pierwszy z nich znajduje się w zak#ńczeniu Żywota Mojżesza Węgrzyna, przecho- wanego w Pateryku Kijowsko-Pieczerskimz4. Żywot ten apowiada o dziejach œwiętobliwego męża, dworzanina Przecławy, iktóry w czasie wojny lOlP# r. ...astał się do polskiej niewoli i spędził w niej 6 lat. Autor przekazu padaje, że wy>korzystał wczeœniejszy żywot Antoniego Pieczerskiego (napisany w 1. 1072-1093), a następnie pi- sze: "Do tego.dołšczyłem ja to, ca wiedziałem o wypę- dzaniu mnichów z ziemi Lachów, spaw4dowanym przez postrzyżyny potajemne błogosławionego (Mojżesza- A.F.G.). A zresztš i o wypęńzeniu tym znajduje się # T. G r u d z i ń s k i, Ze studżó2N 'nacl kronżkš Gal La. Rozbżór krytyczn# pżerl.uszej ksżęgż, cz. 11. Nadhitka z Zapisek TNT, t. XX, z. 1 - 4, 1954 (1955), s. 67. # Tekst w: MPH, t. IV, s. 799 n.; wydanie poprawniejsze: D. A b r a m o w y c z, Kżż2oo-Pżeczerskżj Paterżk, s. 142 n. ;i 282 283 wzmianka w żywacie œwiętego vjca Tead#zego". Kie#y Antani Pieczerski został wygnany przez księcia Izjasława, jego żana, "która była Laszkš", Gertruda, sprzeciwiała się temu mówišc: "Stało się bawiem i u nas podobnie, iż dla pewnej przyczyny wypędzeni zostali mnisi z kraju i straszne nastšpiła půotem zaburzenie w ziemi lackiej"25. Przekaz Ÿródła hagiagraficznego aparty jest więc o infar- macje córki Mieszka II - Gertrudy2#. We#ług O. Bal- zera i St. Kętrzyńskiego urodziła się ona ok.1025 r., zmar- ła w 1108 r.2# Mogła więc coœ słyszeć o wypadkach, iktóre miały miejsce niewiele przed czy !po jej naro...zinach. Wiadamoœci Ÿródła ruskiego #otyczš dwóch wydarzeń, a to: "wygnania mnichów", które nastšpiło w Polsce rzeikomo na skutek postrzyżyn Mojżesza (pawód ten jest całkuwicie legendarny); 2) "strasznega wzburzenia", jakie miała miejsce póŸniej; należy je i#entyfikować z po- wstaniem lat trzy#ziestych XI w. Interesuje nas tu jedy- nie pierwsze z wy...arzeń, gdyż można je zestawić z za- gadkowš informacjš Galla Ananima. Pazostaje jeszćze trzeci tekst, który może przemawiać za istnieniem w ostatnich latach panowania Bolesława ja- kieg#œ w#wnętrżnego konfliktu w Palsce. Czeski kroniikarz z poczštku XII w., Kosmas, który korzystał z wywiezio- nega przez księcia Brzetysława z Gniezna rocznika, po- #ał pod datš 1022 wiadamoœć: "w P#lsce nastšpiła prze- œlatiawanie chrzeœcian"2s. Chociaż w literaturze prżeważa paglšd, iż teikst ten zastał umieszćz.ony pad tš datš omył- kowa, !podabnie jak szereg innych infarmacji zaczerpnię- tych z polskiega rocznikaa9, mfl:żna podejrzewać, że jest # MPH, t. IV, s. 816-817; D. A b r a m o w y c z, op. cit., s. 148-149. # W. D. K o r o ł j u k, Lżetopżœnoje skazanżje o kresti9anskom 'wosstanż w Polsze 1038 - 1039; w: Akadżemżku B. D. Greko- z.uu... sbornżk statżej, Moskwa 1953, s. 70 n.; A. A. S z a c h m a- t o w, Razyskanżja, s. 257 n.; por. T. G r u d z i ń s k i, Uwagż o genezże rewolucjż z<> Polsce za Kazżmierza Odnowżcżela. Nadbitka z Zapisek TNT, t. XVIII, z. 1-4, 1952 (1963), s. 73. # St. K ę t r z y ń s k i, Gertruda, PolskŸ Słownżk Biograficz- ny, t. VII, 1948-1949, s. 405-406; t e n ż e, Polska X - XI #wżeku, s. 738, wg indeksu pod Gertruda, tam dałsza łiteratura; H Ł o w m i a ń s k i, Dynastża Pżastów, s. 132. # Cosmae Pragensis Chronica, I. I, c. 40, s. 75. s G. L a b u d a, Rocznżk Poznańskż. Studia Ÿródłoznawcze II, 1958, s. 102 n.; t e n ż e, O rzekomej utracże Krako#wa, 284 inaczej. Niektóre bawiem z danych #atyczšcych Polski, taikie jak np. wiadom#5ć o œmierci pięciu eremitów, zga- nie Balesława Chrobrego i in., padaje Kosmas pod wlaœ- ciwymi !datami: nie wykluczane więc, że tak była z in- teresujšcš nas wiadamaœeiš zanotawanš pad 1022 r. Wbrew zdaniu T. Grudzińskiega, G. Labudy i innyeh przychyliłbym się raczej do koncepcji Wł. Dziewulskie- go, który nie odrzuca tego przekazu. Tenże badacz żwra- ca jeszcze uwagę, że z tekstu pochwały Iviieszka II za- wartej w liœcie Matyl#y wynikałoby, iż Mieszko siłš arę- ża nawracał ludzi w kraju, w którym rzšdził - m#głoby się to odnosić właœnie do interesujšcych nas wydarzeń3o. Tak więc, ů na p#dstawie skšpych wskazówek Ÿródło- wych, możemy wysunšć hipatezę, że w o#resie między 1018 a 1024 r., być może okała 1022 r., daszło w Palsce Bolesława Chrabrego -da jakichœ wewnętrznych zamie- szek, w których miało miejsce nieznane bliżej przeœla- dawanie kleru chrzeœcijańskiego. Nic jednak nie wsl.;azu- je, by była to walka monarchy z K#œciałem, jak przy- puszczał radzieciki uczony W. D. Karaljuk3l. Bardziej prawdapodobne przypuszczenie wysunšł astatnio VVł. Dzie- wulski, który mówi o "po#wstaniu pogańskim w Palsce w roku 1022"32. Zwraca an też uwagę, że w 1018 r. za- ch!o#niosłowiańscy paganie - Wieleci - wtargnęli da ziemi Obodrzyców, wypędzajšc tamtejszego księcia i nisz- czšc chrzeœcijaństwa. Pogaństwo triumfowała też ad ja- ikiegaœ czasu i na Pamorzu. Jest bar#za możliwe, że po długoletnich wojnach taczonych przez Polskę, być może w zwišzku ze œwiadczeniami, jakie ludnaœć musiała pa- nosić na rzecz Koœciała, czy wreszcie skutkiem jakichœ astrzejszych wystšpień władzy przeciwka dawnej religii- również vv Palsce daszło da żamieszek wewnętrznych s. 85 n. ; t e n ż e Utrata Mora#w p7zez państwo polskże #w XI #wżeku. Studia z dziejów poIskich i czechosłowackich, I, Wro- cław 19G0, œ. 109 n.; T. G r u d z i ń s k i, U'wagż, s. 70. # Wł. D z i e w u I s k i, Postępy chrystżnnżzacjż za Mżes#ka, s. 89-91; t e n ż e, Postępy chrystianżzacjż ż proces, s. 69 n. #1 W. D. K o r o 1 j u k, O poslżednżem perżjodże pra#wlenżja Bolesla#a Chrabrago, Istoriczeskije Zapiski, t. XIX, 1946, s. 146 n. # Wł. D z i e w u 1 s k i, Postępy chrystżanżzacjż za Mżeszka, s. 88 n.; t e n ż e, Postępy chrystżanizncjż ż proces, s. 69 n. 285 i podniesienia głowy przez pogaństwo. W każdym razie miały miejsce jakieœ wystšpienia przeciwko #uchowień- stwu, iktóre dotknęły - jak wynikałoby z Żywota Moj- żesza Węgrzyna - również i kler obrzšdku gredkiego. Zapewne cały ten ruch został niebawem stłumiony. Można by jednak damyœlać się, że w zwišzku z owymi zamieszkami wewnętrznymi nastšpiło pewne osłabienie państwa polskiego. Wskazywałby na to fakt, że w 1022 r. ksišżę ruski Jarosław uderzył na pograniczny Brzeœć nad Bugiem33, lecz nie u...ało mu się zajšć tego grodu. Moż- liwe, że wyprawa ta została zorganizowana na wieœć o wydarzeniach w Polsce. Przypuszczana niekiedy, że z osłabieniem Polski wišże się utrata Moraw, w#dług Kosmasa - w 1021 r.; jednakże w œwietle ostatnieh ba- dań G. Labudy okazuje się, że czeski kron#ikarz umieœcił tę wzmiankę pod błędnš #atš i wszystko wskazuje, że Morawy odpadły ad Polski dopiera w 1031 r.34 Stłumienie zamieszek wewnętrznych araz sprzyjajšce okoliczn#œci polityczne stworzyły Bolesławowi możliwoœć zrealizowania wieloletnich dšżeń do osišgnięcia korony królewskiej. Zdawało się, że utworzenie arcybisku#stwa gniemień- skiega, jak również zmiany w stosunkach politycznych p.amiędzy Polskš a cesarstwem, jaikie nastšpiły w wyniku Zjazdu GnieŸnieńskiego, stwarzały pomyœlne warunki dla ...šżeń koronacyjnych Chrabrego. Nic więc dziwnego, że jeszcze za życia Ottona III władca Polski zabiegał o uzy- #kanie tego zaszczytu. Próbował najpierw (ok. 1002 r.) na- kłonić przybyłych z Italii eremitów mięůdzyrzeckich do poůdjęcia podróży #o Włoch, "aby mu przywieŸli ze Stolicy Apostolskiej koronę"35. Propozycja ta spotkała się - we- dług Piotra Damianiego - z odmowš mnichƒw, którzy PVL, t. I, s. 99; MPH, t. I, s. 694. # Cosmae Pragensis Chronica, 1. I, s. 40, s. 73-75; G. La- b u d a, Utrata Mora#, passi#n,. # Petri Damiani Vita S. Romualdi, c. 26, kol. 979. mieli oœwiadczyć, że jako ludzie pow#łani ůdo służby bo- żej nie mogš zajmować się sprawami œwieckimi. Mamy też inny œlad, wskazujšcy, że niedługo po raku 1000 B# lesław starał się w Rzymie o ikoronę: w bałamutnej wzmiance Kroniki Węgiersko-Pol#kiej o poselstwie Miesz- 1sa I (!) ...o papieża Leona (!) oraz działalnoœci Astryka, za sprawš którego korona przygotowana dla władcy Pol- ski dostała się Stefanowi I węgierskiemu3s. Według wszel- kiego prawdopodobieństwa ten pełen p#myłek tekst od- nosi się do jakiegoœ nieznanego bliżej poselstwa Bole- sława Chrobrego #o Rzymu w celu uzyskania korony. Je#nakże żmiana układu stosuników politycznych w zwišz- ku z wstšpieniem na tron Henryka II, wieloletnimi woj- nami polsko-niemieckimi na długi czas uniemożliwiła rea- lizację tego planu. Możliwe jednak, że popierajšc w 1013 r. jednego z preten#entów da tiary Bolesław liczył, że w ra- zie zwycięstwa protegawanego przezeń #andydata plany koronacyjne udałoby się zrealizować. O konsekwentnym dšżeniu władcy Polski do koronacji œwiadczy fakt, że - jak wynika z ba#ań R. Kiersnow- skiego - jeszcze zanim osišgnšł on ów zaszczyt, bił w Polsce denary apatrzone tytułem "Rex" - ikról, które odnajdujemy #ziœ w skarbach #atowanych na lata 1015- 1020. "Skoro inne denary Chrobrego wskazujš na #oœć precyzyjnie dobieranš tytulaturę (jak dux inclitus, prin- ce(p)s Polonie), to zapewne i w tym wypadku jest to œwia#oma i celowa akcja.manifestacyjna, odzwierciedla- jšca może dšżenia Chrobrego ƒo k#rony"37. Dopóki żył Henryk 11 i papież Benedykt VIII, Bolesław nie mógł myœleć o uzyskaniu tego zaszczytu. Tymczasem 13.VII.1024 r. cesarz zmarł i zakończyło się w Niemczech s Chronimn Hungaro-Polonicum, SRH, t. II, s. 307; patrz też H a r t w i k, tanzże, s. 413; R,ocznik Krasińskich, MPH, t. III, s. 129; Rocznik Kamieniecki, MPH, t. II, s. 777 - wszystkie teksty zestawia J. D o w i a t, Metryka, s. 158-159. O Astryku por. ostatnio: J. D š b r 4 w s k i, Studża, s. 57 ; H. K a p i s z e w s k i, Droga œ2t>. Wojciecha, passinz; t e n ż e, Eremita Œwirad zu Panonii, s. 60-61 (doskonale uargumento- wane); J. D o w i a t, Metryka, s. 160. # ft. K i e r s n o w s k i, Tekst# pisane na polskt,ch #n,one- tach u#czesnoœrednio#wiecz##ch. "Wiadomo#ci Numizmatyczne", t. III, 1959, z. 1-2, s. 15-16, cytat ze s. 16. 2g# 289 panowanie Sasów. Henryk II nie pozostawił po sobie następcy3s. Wprawdzie z Ludalfingów - p#tomków Henryka I - żył brat Henrykowy Bruno, nie mógł an jed- nak wchadzić w rachubę jaiko kandydat #o karony, był bawiem biskupem Augsburga. Zgłasili ...a niej pretensje patomkawie córki Ottona I, spokrewnieni z Ludalfinga- mi, dwaj bracia stryjeczni: Kanrad młodszy ks. Worma- cji i Konrad starszy, wnukawie Ottona ks. Karynt. Oj- cem K#nra...a starszega był graf frankański Henryk, mat- kš - Adelajda, siastra potężnega grafa Gerharda, go- siadacza dóbr w Lotaryngii i Alzacji. Przez małżeństwo z Gizelš, córkš kontrkandydata do tronu z czasów Hen- ryka II - Hermana szwabskiego, jeszcze za rzšdów astat- niego z Ludolfingów stanšł Konrad w szeregach opazycji, był też z tego p#wodu przeœladawany. Jesieniš 1024 r. c1a- ikonano elekcji króla na wielkim zgroma...zeniu mażnych nad Renem, pomiędzy Maguncjš a Wormacjš. Zwycięstwo przechyliła się na szalę Konrada starszega, który został obrany głosami Lataryńczyków, Franków, Alamanów, Ba- warów i Sasów. W wybůorze wzięli u#ział zapewne i Czesi ze swym księciem Udalrykiem. Już w grudniu 1024 r. nawy włatica przybył #o Sak- sonii w celu odbycia "partykularnej elekcji". Panowie sascy złażyli mu w Min#en hołd, uznajšc go za króla, a Konrad przebywał na ich ziemi jeszcze przez jakiœ czas. W poczštku lutega pojawił się w Merseburgu, gdzie za- bawił przez miesišc. Możliwe, jak przypuszczajš niektórzy badacze, że starał się wƒwczas parozumieć z władcš P#1- ski. Nie obyło się i teraz bez wystšpień apozycji - jesz- cze w roku 1025 po#niósł bunt niedoszły kandydat do ka- rony Konrad mładszy, popierany grzez Ernesta szwab- s!kiego. Sytuacja, jaka powstała na terenie państwa niemiec- ikiego, sprzyjała realizacji planƒw koronacyjnych Boles- ława. Nowy władca był zwišzany z tymi kołazni w Niem- czech, które były niechętne wabec zmarłego monarchy, 3s Wypadki w IViemczech omawia K. H a m p ‚, Deutsche Kaisergeschichte in der Zeit der Salier un,d Staufer, Leipzig 1937, s. 5 n.; St. Z a k r z e w s k i, Bolesla2t#, s. 339 n.; A. P o s- p i e s z y ń s k a, op. cżt., s. 254 n.; w Ital - E. A m a n n- A. D u m a s, ap. cit., s. 87 ń. 288 a utrzymywały bliskie stosunki z dworem polskim. Już to mogło rokować nadzieje, że dalsze kontakty między obu państwami przybiorš inny, gomyœlniejszy dla Polski obrót, niż to było za Henryka II. Z -rugiej strony - Kon- rad nie miał jeszcze w pełni ugruntowanej pozycji w kraju, musiał zyskiwać sabie zwalenników, zwalczać wragów, zabiegać o umocnienie władzy monarszej, nie mógł więc na razie być groŸnym przeciwnikiem państwa pol#kiego. Nieco wczeœniej, niż zgon Henryka II, nastšpiła œmierć papieża Benedykta VIII. Stało się to w ikwietniu czy maju 1024 r.; a niebawem nowym papieżem został wybrany brat zmarłego, również Rzymianin, który przybrał imię Jana XIX. Pierwsze lata jego pontyfikatu cechuje nie- zależnoœć a# króla niemieckiego. Zwrot nastšpił ##piero na wiosnę 1027 r., kie.dy Konrad II wyruszył ńo Rzymu w celu odbycia koronacji cesarskiej. Koronacji nowega imperatora #akonał Jan XIX 26 marca 1027 r. W œlad ża pojawieniem się władcy niemieckiega w Wieeznym Mieœ- cie szła uzależnienie papieża od cesarstwa, na wzór sto- sunkƒw, jakie miały miejsce zniędzy Henrykiem II a Be- nedyktem VIII. Tak więc w raiku 1024 pawstała w Rzy- mie sytuacja, w której wła#ca Palsiki mógł liczyć, że jego zabiegi o koronę mogš zostać uwieńcz.one sukcesem. Bolesław rozpoczšł więc intensywne starania o uzyska- nie korony. Zwrócił się o niš zapewne do papiestwa. Ce- sarz nie żył, wygasły wszystkie dotychczasowe żabowiš- zania wobec Henryka, papież miał prawo dysponować ko- ronami, a Palska a- dawna uznawała zwierzchnictwo Stalicy Apostolskiej. Przypuszczalnie w roku 1024 wyru- szyło z Polski do Rzymu poselstwo, które miała przy- wieŸć koronę bšdŸ zezwolenie na ikoronację ...la Boles- ława. Na czele poselstwa musiał stać jakiœ wybitny rlo- stojnik koœćielny, zapewne biskup. On to, sšdzimy, uzyskał ad Jana XIX niezbętlne dla o#bycia aktu koronacji zezwo- lenie papieskie i być może przywiózł ze sabš koronę. Data dzienna koronacji Bolesława nie jest nam znana. ródła podajš tylko rok. Otóż adbyła się ona w roku 1025, przeůd czerwcem tego roku. Koranacje królewskie odbywały się częst,o gadczas œwišt ikoœcielnych, dlatego też można by sšdziE, że akt ten nastšpił w czasie Wiel- 19 - Bolesław Chrobry 289 kanocy, która w tym noku wypadła 18 kwietnia39. Z pa- dobnych względów, choć bez głębszego uzasadnienia, przyj- mowano niekiedy, że Bolesław koronował się w œwięta Bożego Narodzenia r#ku poprzedniego, tj. 24.XII.10244o. Nie wiemy, gdzie odbył się ów uroczysty akt, zapewne w stolicy arcybiskupiej w GnieŸnie, niektórzy badacze jednak przypuszczali, że w Krakowie, ca jest mało praw- #opodobne. ródła niewiele powiadajš o koronacji Bolesławowej. Roczniki Kwedlinburskie, zwišzane z uniwersalistycznš ideolagiš imperium, przyjęły ten fakt z najwyższym obu- rzeniem. Powiadajš, że Bolesław z#xadliwie wykorzystał sytuację, jaka powstała w wyniiku œmierci cesarza Hen- ryka II i do tego stopnia napełnił się pychš, że oœmielił się po dokonaniu namaszczenia sięgnšć po koronę4l. Opi- nię kół zwišzanych z Konradem II o kor#nacji Bolesła- wowej poznajemy :dzięki opowieœci kapelana cesarskiego Wipona, który pisał w I. !1040-1046. Ten oddany swemu władcy dworak podjšł i rozwinšł w swym #ziele i-eę uniwersalnego cesarstwa, przedstawiajšc swego bohatera jako największega spoœrbd następców Karola Wielkiego. I on poddał koronację 1025 r. surowej krytyce. Według niego Bolesław Słowianin "insygnia ikrólewgkie i imię króla na obrazę (in iniuriam) króla Konrada sobie przy- właszczył", zuchwalstw# to zaœ rychło unicestwiła œmierć42. Zdaniem Wipona było to go prostu przywłasz- czenie, całkowicie bezprawna uzurpacja; ani słowem nie wsp#mina an w samym akcie koronacyjnym w jego koœ- # Datowanie koronacji na 18 kwietnia jest całkowicie hipo- tetyczne, ale nie stoi w żadnej sprzecznoœci ze Ÿródłami. Wy- daje się, że data 1025 r. jest zupełnie pewna, tak powxadajš też Roczniki Korbejskie, tę przyjmujš m.in. St. Z a k r z e w- s k i, Bolesław, s. 338 n., 420 n.; t e n ż e, O komonacjż Bole- sła2va Chrobrego, w: W 900-nš rocznżcę koronacjż Bolesla#wa Chrobrego. Odbitka z "Kuriera Poznańskiego", Poznań 1925, s. 33 n. ; A. P o s p i e s z y ń s k a, op. cżt., s. 253-254; M. D r a- g a n, Koronacja Bolesława Chrobrego, Lublin 1925, s. 36 n., przyjmuje w żasadzie rok 1025, dopuszcza jednak 1024. 4o T. W o j c i e c h o w s k i, Szkżce, s. 153. gi Annales Quedłinburgenses, s. 90. Dokładne zestawienie opinii o koronacji por. A. F. G r a b s k i, Polska t,# opżnżach obcych, s. 224 n. ## Wiponżs Vita Chuonradi Imperatoris, MGH SS, t. XI, s. 246. cielnej formie, sugerujšc przeto być może, że koronacja Ghrobrego nie miała żadnego walaru sakralnego. Według Wipona był to akt sprzeczny ze zwierzchnimi uprawnie- niami #wobec Polski króla niemieckiego - a przyszłego ce- sarza - Konrada. Tak więc, w zwišżanych z.d#worem ko- łach społeczeństwa niemieckiego oraz wœród wschodnio- niemieckich wragów Bolesława, ganowała stosunkowo jed- nolita.opinia, zdecydowanie niechętna jego koronacji, uznajšca jš za akt bezprawny, skierowany przeciwko uprawnieniom władców niemieckich itd. Te właœnie #po- glšdy podchwyci w XII w. Annalista Saxo, jak również nieco póŸniejsze Roczniki Magdeburskie, rozwinš zaœ - za Fryderyka Barbarossy w dobie rozwoju uniwersalizmu ' cesarskiego - Otto z Freising oraz Gotfryd z.Viterbo'#. Jednakże obok tych istniały na terenie Niemiec także odxnienne poglšdy na koronację władcy Polski. Rodzona siostra żony Konrada - Matylda, w swym ; sławńym liœcie do Mieszka II bynajmniej nie ikwestiono- ' wała wartoœci korony ani syna Bolesławowego, ani jego # ojca. Uważała Mieszika za króla "z łaski Bażej" i podkreœ- ' lała, że szlachetnie postępuje i rdzie œladami swego ojca. # A więc k#ła z Nadrenii, utrzymujšce kontakty z Pol- skš, zwišzane z #pozycjš, zgoła inaczej oceniały fakt ko- ronacji Bolesławowej44. Podobnie odniosły się ůdoń i te # kręgi duchowieństwa, które były zainteresowane przede !', wszystkim w akcji misyjnej wœród Słowian Połabskich. 'I Adam z Bremy mówił o #olesławie jaiko o "królu arcy- ' chrzeœcijańskim", a wi‡c nie kwestionował w nićzym jego ' królewskiej godnoœci45. Również i annalista z Korwei nie ' #rytykował polskiej koronacji, powiadajšc ga prostu pod # datš 1025, Ÿe "Bolesław Słowianin został namaszczony na króla i niedługo potem zmarł"4s. Nie wszyscy więc na tere- nie państwa niemieckiego widzieli w koronacji 1025 r. akt całkowicie bezprawny; byli tacy, którzy wcale nie zamierzali kwestionować jego legalnoœci i uważaIi ga za #3 Annalista Saxo, MGH SS, t. VI, s. 6?6; Annales Magdebur- genses, s. 169; Ottonis Frisingensis Chronica, SRG 1912, l. VI, c. 28, s. 292; Godefridi Viterbiensis Pantheon, MGH SS, t. XXII, s. 241. ; # MPH, t. I, s. 323-324. b5 Adam z Bremy, 1. II, c. 35, scholia, s. 95. 4s qnmales Corbeienses, MGH SS, t. III, s. 9. 290 291 wydarzenie całkowicie naturalne. Koronacja musiała œię #odbyć zgodnie ze wœzystkimi wymogami ówczesnych #rzepisów - gdyby były w tym względzie jaikieœ uchy- bienia, niewštpliwie podchwyciliby to niechętni Polsce Niemcy. W œwietle #mówionych przekazów można !przyjšć z ca- łš pewnoœciš, że akt k-oronacyjny był jak najbardziej for- malny, kanonicznie #ważny. Składał się z dwóch częœci- namaszczenia, o którym mówiš dwa niezależne od siebie Ÿródła o różnym stosun#u #o tego aktu, oraz włożenia korony. O przebiegu koronacji żrƒdła więcej nie mówiš. Wia- doma jednak, że w wiekach œrednich istniały specjalne przepisy, przewidujšce, jak należy.dokonywać koronacji, czy to królew#kich, czy też cesarskich. Przepisów takich było bardzo wiele, szczególnš zaœ popularnoœciš cieszył się pochodzšcy jeszcze z czaœów Grzegorza Wielkiega tzw. Rytuał rzymski (Orda Romanus), bę#šcy podstawš dla szeregu póŸniejszych przeróbek. Znana jest pochadzš- ca z X #w. przeróbka przepisów rzymskich; zapewne we- #ług niej odbywały się koronacje władców niemiec!kich47. Jest bardzo prawdopadobne, że właœnie według tych prze- pisów, często używanych i łatwych do uzyskania przez polskie #uehawieństwo, odbyła się koronacja pierwszego króla Polski, choć niewykluczone, że posłużył do niej inny formularz. Jak, według tych popularnych wƒwczas formuł, mogła ona przebiegać? Otóż same uroczystaœci rozpoczynały się poza #oœciołem, przed miejscem zamieszkania władcy48. Tu oczekiwali na niega biskupi, licznie żgromadzone :du- chowieństwo i Iudnoœć œwiecka. Skoro tylko władca uka- zał się w #rzwiach swego pomieszczenia, jeden z oczeku- jšcych go biskupów rozpoczynał krótkš madlitwę, na- ## G. W a i t z, Die Forrneln der Deutschen K"nigs und der R"mischen Kaiser-Kronung, G"ttingen 1872, s. 3 n.; C. E r d- m a n n, Forschungen, s. 52 n.; S. K u t r z e b a, Ordo Coro- nandi Regżs Polonżae, Kraków 1911, wstęp. s Przebieg koronacji odtwarzamy wedle przepisów publiko- wanych przez G. W a i t z a, op. cit., s. 70 n., i C. E r d m a n- na, op. cit., s. 83 n. Inaczej starał się #dtworzyć koranację 1025 r. St. Z a k r z e w s k i, Bolesła2v, s. 350 n., w oparciu o relację #idukinda o koronacji Ottona I i #ipona o koro- nacji Konrada II. stępnie zaœ dwaj biskupi, ubrani w uroczyste szaty pon- tyfikalne, z zawieszonymi na piersiach relikwiarzami ze szczštkami œwiętych, podch#dzili doń, bioršc po# ubie ręce. Inni duchowni, ubrani w #rnaty, szykowali się do uroczystej procesji do k#œcioła. Na jej czele niesiono Ewangelię, a także dwa ikrzyże oraz roz7>uszczano wonny #ym z kadzielnic; #uchowni wiedli procesję #o kaœcioła, œpiewajšc modlitwy. Za nimi postępował ksišżę, prowa- dz.ony #rzez bi#kupów, dalej ludzie œwieccy. Po#czas dro- gi ...uchowieństwo œpiewało modlitwy na przemian z in- nymi bioršcymi udział w uroczystoœci. Tak erszak dotarł do bram katedry gnieŸnieńskiej, o#budowanej już przez Chrobrego po niedawnym pożarze z roku 1018 i sowicie wyposażonej. Tu procesja zatrzymała się, jeden z bisku- pów odmówił krótkš mo#litwę, pa czym cały orszak wkroczył #ó koœcioła przy œpiewie antyfony, zatrzymujšc się iprzed prezbiterium. Wtedy oczekujšcy u głównego ołtarza arcybiskup odmawiał krótkš madlitwę, po której stojšcemu datychćzas przed prezbiterium księeiu zdej- mowano płaszcz i o#pinano broń, następnie zaœ bisikupi podprawadzali ga do stopni ołtarza. Tutaj ksišżę rzucał się krzyżem na okrytš kabiercami i materiami posadzkę, biskupi oraz duchowieństwo klękali, inni duchowni- stojšcy.opadal w chórze - rozpoczynali œpiew litanii. Po jej zakończeniu wszyscy się podnásili, księciu #uch#wni pomagali wstać. Ksišżę był teraz uraczyœcie zapytywany przez biskupa tej diecezji, na terenie której odbywała się uroczystoœć, w naszym wypadku zapewne areybiskupa gnieŸnieńskiega, czy pragnie "œwiętych ikoœciołów Boga oraz zarzšdców koœci#łów i cały lud jemu poddany spra- wiedliwie i religijnie swš #królewskš opiekš wedle obycza- ju œwych przadków bronić i nimi rzšdzić". Takie pytanie znalazło się w formularzu, być może zostało ono w wa- runkach polskich nieco zmienione. Kiedy ksišżę dał od- powiedŸ twierdzšcš, wówczas tenże biœkup zapytywał zgruma#zony "lud", czy pragnie on mieć za władcę i kró- la tego kœięcia, po czym wszyscy, kler i œwieccy, o-dpowia- dali: "Niech tak będzie, niech tak będzie, amen". Po tym "okrzyiknięciu" jeden z biskupów rozpoczynał madlitwę bł.ogosławišc kœięcia i modlšc się, aby Bóg sprawił jego rzšdy szczęœliwymi, aby władca był posłuszny boskiej woli itd. Nieoo odmiennš modlitwę wygłaszał z kolei inny bis- 293 292 ikup, po czym następawała pierwsża z najważniejszych czynnoœci, składajšcych się na koœcielny akt koronacji. Oto - według przepisów - biskup #anej diecezji, w na- szym wypadku arcybiskup gnieŸnieński, #okonywał na- maszczenia œwiętym #lejem piersi i obu barków księcia, #uchowieńsbwo zaœ na przemian œpiewało m#dlitwy. Nie- które z wersji tych: przepisów powiadajš o namaszczeniu rówńież i głowy władcy. W modlitwach proszono Boga o udzielenie namaszczonemu wszelikich łask, uczynienie go władcš błagosławionym i zwycięzcš wrogów itp. Na- stępnie władca przyjmował z ršk biskupów miecz koro- nacyjny - symbol właůdzy - "a wraz z mieczem całe ikrólestwo"; po przywieszeniu miecza w podobny sposób brał z ršk biskupów naramienniki, przywttziewał płaszcz i brał berło. Następnie arcybiskup z należnym szacunkiem nakładał na głowę króla koronę, udzielajšc mu jedno- czeœnie błogosławieństwa. Po madlitwie ukoronowany władca z#stawał uroczyœcie o-dprowadzony ad ołtarza do przygotowanega w pobliżu tr4nu, dajšc biskupom poca- łunek pok.oju. Wszyscy padnosili teraz pieœń radaœci "Te Deum", następnie rozpoczynała się uroczysta msza. Tak odbywały się ikoronacje królewskie, tak też mogła się adbyć ikoronacja Bolesława Chrobrego. Nawet gdyby użyto nieco innych przepisów, #braz jej niewiele odbie- gałby ad tego, który staraliœmy się przedstawić - różnice między poszczególnymi formułami nie były zbyt wielkie. Oczywiœcie uroczystoœci koœcielne uzupełniono zgoła œwiec- kimi. Nie wiemy, czy razem z Bolesławem koronawano rów- nież jego żonę, Niemkę Odę. Nie wiadomo, kto ż radziny panujšcego był obecny przy tym akcie, można j#dynie przyguszczać, że uczestniczyli w nim Mieszko II ze swš radzinš oraz jega bracia - Bezprym i Otto. Niewštpliwie œwiadkami tej po#niosłej uroćzystoœci byli liczni golscy panowie, którzy specjalnie przybyli do Gniezna. Nie wiemy na pewno, œkšd pochodziła korona królewska, iktórš włożono Chrobremu na głowę w 102549. Przywie- 49 O koronie - por. St. Z a k r z e w s k i, Bol‚sła#‹, œ. 424 ri. ; M. G u m o w s k i, Pa#n.ištkż po Bolesławże Chrobrynz, w: W 900-nq; rocznżcę, s. 59 n. O odwiezieniu korony przez Ryche- zę - mnich z Brunweiler, MPH, t. I, s. 346; przez Bezpry- ma - Annales Hildesheimenses, s. 36; o koronie polskiej por. ziona jš zapewne z dalekiego Rzymu. Według ówczesnych pojęć miała wielkie znaczenie, moc sakralnš, nic więe dziwnego, że ci, którym najbardziej zależało na zniwecze- niu królewskiej godnoœci władców Polski, mianowicie władcy niemieccy, starali się za wszelkš cenę jš przechwy- cić. Uniemożliwiłoby ta dalsze golskie koronacje. Koronš Bolesławowš koronował się zapewne jeszcze w drugiej go- łowie 1025 r. Miesżko II (ehoć niektórzy sšdzš, że karo- nacja jega odbyła się raz‚m z Bolesława), żaœ dapiero w czasie kryzysu #aństwa polskiego za panowania Miesz- ka udało się jš Konradowi zdobyć w nieznanych bliżej akalicznoœciach. Je#no ze Ÿródeł powiada, że koronę Miesz- k.awš odwiozła #o Niemiec Rycheza, #rugie zaœ, że uczynił to przeciwniik Mieszka - ksišżę Beżprym. W każdyzn bšdŸ razie dostała się ona mniej niż w #ziesięć lat po koro- nacji Bolesław#wej #w ręce Konrada II. Nie wiemy, jaki był miecz koronacyjny Chrobrego; tzw. Szczerbiec prze- chowywany w skarbcu krakowskim pochodzi dopiero z XIl1 w. Da polskich insygniów koronacyjnych należała również tzw. włócznia œw. Maurycego, ta, którš według Galla Bolesław atrzymał od Ottona III w czasie zjaz#u gnieŸnieńskiego. Była to najgewniej jakaœ ikopia œwiętej włóczni, insygnium władców niemieckich, i zapewne poz.o- stała w kraju, przechowywana jš zaœ przez długie lata w Krakowie. Dzieje polskich insygniów z ezasów œrednio- wiecza nie sš w literaturze naukowej dostatecznie zbadane ż wiele spraw wymaga jeszcze dalszego wyjaœnienia. Aktu koronacji dokonał arcybiskup gnieŸnieński i co najmniej #wóch lub trzech biskupów polskich. Owym arcybiskupem był zapewne brat œw. Wojciecha - Ra- dzim-Gaudenty. A pozostali biskupi? Biskup poznański Unger zastał uwięziony w Magdeburgu w czasie podróży do Rzymu, żmarł w Niemczech 9.VI.1012 r. W Magde- burgu uznał zwierzchnictwo tamtejszego arcybiskupa P. E. S s h r a m m, Her7schuftszeżchetz und Staatssynzbolƒk, t. III, St-ttgart 1956, s. 939 n., gdzie dalsza literatura. O in- nych insygniach por. M. G u m o w s k i, op. cżt. passżm; F. K o p e r a, Dzżeje skaTbca koronnego, Krakbw 1904; O. B a 1 z e r, Skarbżec i archiz.vurrt koronne #w dobie przedja- giellońskżej, Lwów 1917; M. G u m o w s k i, Szczerbiec polski - mżecz koronacyjny. Małopolskie Studia Historyczne, t. II, z. 2-3, 1959, s. 5 n. i inni, także wyżej cytowani. 294 295 r więcej do Polski nie gowrócił. Kto był jego następcš- nie wiemy. Padobnie nie siemy, czy żył jeszcze w 1025 r. biskup wrocławski - Jan. Wiadomo, że nie żył już ftein- bern, a biskupstwo kołobrze#kie upa#ł# wraz z polskim władztwem na Pomorzu. Istnienie biskupa Lamberta, który miał być biskupem krakowskim w tym czasie, jest coraz poważniej kwestionowane w nauce5o. Przy obecnym stanie battań trudno #więc podaE listę dostojn#ków koœcielnych obecnych przy uroczystoœciach koronacyjnych. Koronacja Bolesława Chrobrego miała doniosłe znacze- nie #la umocnienia pozycji władcy Polski na arcnie mię- dzynarodowej i w kraju. Z oburzenia, jakie rozgarzało w kołach zbliżonych do władcy niemiedkiego oraz wœród innych, niechętnych Polsce panów niemieckich - może- my wnioskować, że oceniano jš jako zerwanie zależnoœci 7>aństwa polskiego od jego zacho...niego sšsiada. Korona- cja, jak wiemy, nie stan#wiła jednak #wyrazu całkowitej, pełnej suwerennoœci władcy, który musiał uznawać przy- najmniej "wyższš godnoœć" cesarza niemieckiego. Akt 1025 r. był #onsekwencjš pokoju budziszyńskiego, oznaczał dalszy etƒp w procesie usamodzielnienia się Pol- ski, w tym też sensie był porażkš władcy niemiecikiego, lecz nie musiał się równać zerwaniu wszelkiej więzi z ce- sarshwem. W cišgu #ługoletnich rzšdów Bolesław zabiegał o umocnienie swej władzy w kraju i przewagi nad innymi możnymi w pańsbwie. Koronacja wyniosła go #o rzę.du boskich pomazańców, otoczyła nimbem łaski boskiej, nad- przyro#zonej, wzmacniała przez to jego pozycję w gań- stwie, sprzyjała wzrn-stowi jego właƒzy, ujarzmieniu moż- nych i reszty ludnoœci. Ale Bolesław nie był wła#cš auto- kratycznym, "absolutnym", musiał się on, podabnie jak jego poprzednicy i następcy, w znacznej mierze liczyć ze społeczeń#twem, przede wszystkim możnymi, majšcymi wcišż znaczny głos doradczy, choć nie we #wszystkich spra- wach. A takš właœnie sprawš było następstwo tronu. Nie MPft, t. II, s. 994; G. L a b u d a, ,Studi,a, s. 298 n. oraz nie- publikowane badania T. Poklewskiego. można już dziœ po badaniach J. Adamusasl przypuszczaE, aby w Polsce pierwszych Piastów istniała całkowita dzie- ńzicznoœć tronu, podobnie jak nie jest œcisłe okreœlenie, że był on całikowicie obieralny. Istniał jak gdyby stan poœredni - eleikcja ugraniczała się #o członków #ynastii, wybierano władcę spoœród tych osób, które na mocy prawa rodzinnego czy spadkowego mogły pretendować do tr#nu. Nie musiano wybrać ani najstarszego syna zmarłego mo- narchy, ani też tego, którego po#rzednik chciałby wrdzieć swym następcš: o wyborze decydowało uznanie i osobiste zalety kandydata. Niewštpliwie wybór mógł być po- twierdzeni#m decyzji zmarłego władcy - ale tylko wów- czas, gdy ten cieszył się w społeczeństwie dostatecznym autorytetem. W koronacji 1025 r. kryło się jeszcze i to niebezpieczeństwo, że - jak podkreœlił to G. Labuda- sami członkowie rodu Piastów "przyjęli powstanie kr6- lest#wa jako groŸbę uszczuplenia swych praw patrymo- nialnych", czego dawodzš wypadki, które rozegrały się już po œmierci Bolesława. Nie ulega wštpliwoœci, że Chrobry wbrew #prawu patry- monialnemu upatrzył s-obie na następcę Mies#ka II, młod- szego syna, a nie Bezpryma. O# lat wcišgał Mieszka w wir żyćia politycznego. Desygnacja, wymagajšca je#nak po- twierdzenia zgromadzenia możnych oraz tych spoœród w#l- nych mieszkańców kraju, którzy brali w nim udział, na- ruszała tradycyjne #rawo rodzinne, uszczuplała szanse do korony najstarszego syna, wysuwała œredniego. Autorytet królewski musiał więc stawić czoło i domowi panujšcemu, tak jak przeciwstawiał się w pewnej mierze pradawnemu zwrczajowi wyboru władcy, wpływajšc na powiększenie prze.działu społecmego między koronowanym monarchš a innymi możnymi kraju. "Proces feudalizacji - po#kreœla J. Bardach - #rowadził bůowiem z jednej strony do wzmacnienia elementów patrymonialnych we włarlzy mo- narszej, z drugiej w rezultacie umocnienia pozycji możno- władztwa #o wzmocnieni,a pierwiastka elekcyjnoœci"52. Sš st J. A d a m u s, Problenz# absolutyz7n.u piastouiskiego. "Cza- sopismo Prawno-Historyczne", t. X, cz. 2, 1958, s. 19 n.; t e n- że, O prymcypacie polskinz tużeku XII. Sprawozdania Łódz- kieg# Towarzystwa Nau#owego, t. V, nr 19, 1950 (1951), s. 86 n., i wiele innych; patrz J. B a r d a c h, Polskie państu#o, s. 992. s# J. B a r d a c h, 1. c. Cytat z G. L a b u d a, Utrata Mora2t#, s. 114. 296 291 to tIwie paralelne tendencje rozwojawe, wiodšce nieuch- r#nnie do osłabienia władzy księcia czy ikróla, o której wzmocni#nie tak usilnie starał się Bolesław Chr.obry. Ko- ranacja jego wioůdła w konsekwencji ...o niebezpieczeń- stwa, jakim mogło być niezadowolenie możnyćh kraju ze wzmacnienia władzy monarchy, nieza#owolenie nawet szerszych kręgów sp.ołeczeństwa z racji ograniczenia ich roli w państwie. Ponadto powstawało niezadowolenie w łonie samej rodziny !panujšcej, wynikajšce z umocnie- nia przewagi jednego z jej członków k#sztem innych i żagrożenia.dawnega prawa patrymonialnego. !17.VI.1025 r. żaledwie #wa miesišce #o koronacji kwiet- niowej, najpewniej niespodżiewanie dla swego #woru, w nocy, Bolesław Chrobry żakańczył swe burzliwe życie. Nie wiemy, jak przebiegały uroczystoœci gogrzebowe. Wiadamo, że miejscem jego p.ochowku była katedra po- znańska. Doniosłe to wydarzenie, iktóre przypuszczalnie dało okazję.da nowego zjażdu członików ro#ziny panu- jšcej, możnych ...uchownych i œwieckich araz akolicznej ludnoœci - nie przeszło bez echa. Jeszcze prawie sta lat po zgonie pierwszego króla polskiego wspominano jego œmierć, a w -oparciu o rorlzimš tradycję Gall Ananim pisał z właœciwš s#bi-e przesa#š: "Z odejœciem króla Bolesława z #aczesnego œwiata złaty wiek zmienił się w ołowiany. Polska, prze#tem królowa ukoronowana błyszczšcym zła- tem z drogiemi kamieniami, siedzi na popiołach odziana we wdowie sżaty, dŸwięk cytry w płacz, radoœć w smu- tek, a głos organów zmienił się w westchnienie. Istotnie przez cały ów rok nikt #w P.alsce nie urzšdził publicznej uczty, niikt z szlachty, ani mšż, ani niewiasta, nie ustroił się w uroczyste szaty, ża-dnego tańca, żadnego #Ÿwięku cytry nie słyszana po ikarcżmach, żadna #ziewczęca pio- senka, żaden głos radoœci nie razbrzmiewał po rlrogach..."53 Palska tradycja historycżna ob#arzyła króla przydom- kiem Wielkiego, góŸniej zaœ, jak wiemy - "Chabrego", "Chrobrego"; "Wielkim" nazwał go t‚ż i mnich ruski, spi- sujšcy na pergaminowych kartach przeróżne ważne wy- #arzenia. # Gall, 1. I, c. 16, s. 37, przekład R. G r o d e c k i e g o, s. 85. ZAKOlVCZENIE olesław Chrobry zmarł w wieku około 60 lat, po 32 la- tach panowania. Trutlno historyk#wi przedstawić jega do- kładniejszy portret. O fizycznej sylwetce pierwszego króla Polski wiemy bardzo niewiele, tylko to, co padał nam la- tapis rusiki, mianowicie, że był on "wielki i ciężki, tak że ledwie na koniu mógł usiedzieć, ale bystrego umysłu"1. Według wyliczenia St. Zakrzewskiego w cišgu swego pa- n#wania o...był co najmniej 21 (większych czy mniejszych) wypraw wojennych2; z całš pewnoœciš liczba ta nie jest œcisła, gdyż o wielu z wojen w #ogóle nic nie wiemy. Bo- lesław I był niewštpliwie doskonałym wadżem i żręcz- nym politykiem, in-dywidualnoœciš nieprzeciętnš, równš współczesnym mu władcom = Henrykawi II, Władzimie- rzowi Wielkiemu czy Stefanowi I węgierskiemu. Okres panawania Bolesława Chrobrega, to czasy waż- nych przemian w łonie społeczeństwa pol#kiego. Z jednej strony rlokonała się umocnienie pozycji monarchy w sto- suniku #a innych możnych kraju, wzrost jega władzy, któ- rega przypieczętowaniem była ikoranacja królewska 1025 r., z drugiej zaœ - nastšpiło dalsze pogłębienie prze- działów społecznych wœród ludnoœci kraju. Wielaletnie wojny wiele #aszt#wały żwykłych mieszkańców Polski, dawały zaœ korzyœci znacżnie mniejszej grupie ludzkiej- przede wszystkim tym, którzy znaj...owali się bliska wład- cy, znożnym, .drużynnikom itd. Oni to otrzymywali łupy, t PVL, t. I, s. 97; MPH, t. I, s. 691. # St. Z a k r z e w s k i, BoLesła#w, s. 357. 299 im a<'ldawano jeńców wojennych, oni teŸ roœli w potęgę. i znaczeńie w stosunku do pozostałej ludnoœci kraju. Można sš#zić, że w akresie panowania Bolesława I na- stšpiło w Polsce znaczne pogłębienie procesów feu#aliza- cyjnych: oraz zróżnicowanie społeczne i majštkowe. Wprawdzie monarcha agraniczył w#ływy starszyzny ple- miennej, zznuszajšc jš do padp#rzšƒkowania się jego wła- ...zy, ale właœnie wyższe warstwy golskiego społeczeństwa cišgnęły korzyœci z jego wojen. W czasach panowania Bolesława pojawił się nawy gart- # ner - Koœciół - z jednej strony obcišżajšcy jego szka- # tułę, żšdajšcy nadań ziemskich i #arów, z drugiej jed- . nak - ważny sprzymierzeniec władcy w jego dšżeniu do umocnienia swej przewagi w gaństwie. ,Koœciół sprzyjał procesom feudalizacyjnym nie tylko jako instytucja wła#zy duchawnej, nauczajšca nowej wiary i uœwięconego niš posłuszeństwa ludzi wobec Bożego p#mazańca - króla, lecz również jako posia.dacz dóbr ziemskich, włoœci, jeƒen z najpotężniejszyeh w kraju. Prowadzone przez #aństvwa polskie wojny obcišżały głównie niższe warstwy ludnoœci kraju, bioršcej udział #v p.ospolitym ruszeniu wojennym, budujšcej #rogi i prze- sieki, grody it#. Niewštpliwie też właœnie te grupy lu:d- noœci adrywane nieraz na wiele lat.ad roli, od swych zajęć coƒziermych musiały ponosić znaczne szko.dy w wyniku ambitnej polityki #aństwuwej. Można przypuszczać, że wojny, zwłaszcza tlługoletnie zmagania pelsko-niemieckie, przyczyniły się do pogorszenia warun:ków bytu lu#noœci, a c# za tym idzie - również i do #alszego jej uzależnienia ad możnych. Wielkie wysiłki militarne wymagały poœwię- eeń od ludnoœci kraju, która musiała dostarczać adpowied- nich œr:adków do walki. Znacznš częœć tych ciężarów po- nosiły wsie służebne. Wła.dca musiał zwiększać tradycyjnie płacone mu przez ludnoœć daniny celem uzyskania nie- zbędnych œrodków dla realizacji swych planów militarno- politycznych. Wprawrlzie Bolesław Chrobry przeszedł ...o tradycji jako opiekun biednych, obrońca pokrzywdzonych it#., ale nie ulega wštpliwoœci, że takie wydarzenia jak wojny z Henrykiem II czy wyprawa kijowska musiały iœć w parze z przerzuceniem #nacznej ezęœci ikasztów tych prze...sięwzięć na barki ludnoœci krajn. '6Ve#ług póŸnego przekazu Knoniki Wielkopolskiej, Bo- 300 lesław Chrabry miał zamienić powinnoœć stróży na da- ninę3. Wštpliwe, czy kronikarz mógł w ogóle mieć jakieœ wyabrażenie o tym, kie#y zamiana ta mogła nastšpić, uważał, że było to bardzo dawno, a tradycja być może łš- czyła ten fakt z imieniem Bolesława. Wedle domysłu prof. G. Labudy, owa reluicja stróży była możliwa w Polsce dapiero za Bolesława Krzywoustego, "a nie wiadomo, czy nie należy jej przesunšć do czasów jeszcze póŸniejszych, np. Bolesława Kędzierzawego". Znaćzne niebezpieczeństwo niosło za sobš umocnienie się władzy monarszej, ugruntowanie przewagi władcy w stosunku do innych możnych ikraju. Wprawdzie nie byli oni pozbawieni materialnych korzyœci, ale umocni‚nie władzy panujšcego agraniczało ich znaćzenie w państwie, wzmacniało więzy zależnoœci o.d władcy, c,a nie zawsze mnsiało im adpowiaƒać. Wreszcie koronaeja ikrólewska, motš której Bolesław, następnie zaœ jego œre-dni syn, stał się boskim pomazańcem, otoczonym aure#lš na#przyrorlzo- nego pochodzenia swej władzy, w znacznej mierze naru- szała starorlawne uprawnienia wiecu, do którego kompe- tencji należało mię...zy innymi wybranie monarchy spo- œró# roůdziny panujšcej. Koronacja król‚wska kryła w so- bie również i to niebezpieczeństwo, że naruszajšc trady- cyjne prawa członków ƒynastii umacniała przewa#ę jed- nego z nich, nie zawsze przecież teg#, którego inni przed- stawiciele ro-du panujšcego chcieli paprzeć. Tu właœnie należałoby szuka‚ rychłego buntu braci przeciwko Miesz- kawi II przy poparciu sporej najpewniej liczby nieza- #dowolonych możnych #kraju. W okresie rzšdów Bolesława I na.stšpiło nie tylka osta- teczne zje#noczenie ziem polskich, lecz również i umocnie- nie pozycji państwa polsikiego na arenie międzynarodo- wej. Patęgę i niezależnoœć Polski wvwalczono w #ługolet- nich b#jach, musieli jš uznać wszyscy sšsie#zi - zaróc#vno Niemcy, Rusini, jak Czesi czy Węgrzy. Ale i w sytuacji międzynarodowej Polski, jaka istniała #ad koniec pano- 3 MPH t. II s. 483; por. S. M. Z a j š c z k o w s k i, Służba z.vo#sko#wa chłopó# #w Polsce ƒo poto#y XV wieku, ŁódŸ 1958, s. 68 n. Cytowanš opinię wyraził prof. G. Labuda w rec#nzji wewnętrznej ninicjszej pracy. 301 wania Bolesława, kryły się nowe niebezgieczeństwa, za które musiał zapłacić jego następca. Konflikt z eesaxstwem był jedynie połowicznie zażegnany gokojem budziszyń- skim 1018 r., koronacja 1025 r. musiała doprowadzić #o nowego zaognienia stasunków. Tak też się stało niebawem po objęciu władzy przez Miesz!ka II. Spójrzmy na granicę południowš Polski. Stosunki z Czechami były wcišż naprężone, a wła#ca tego kraju tyliko oczekiwał momentu, kiedy mógłby odzyskać utra- cone na rzecz Polski ziemie, zajšć Morawy. Wiadama, że nie#ługo musiano na to czekać - w roku 1031 Polska straciła Morawy, niewiele lat póŸniej nastšpił groŸny na- jaz# Brzetysława na Polskę. A jak układały się stosunki z Rusiš? I tu sprawa przed= stawiała się podobnie, Jarasław był wszaik przeciwnikiem Boleœława i należało oczeikiwać, że bę#zie również wrogiem tego, kto będzie kontynuatorem golit#ki pierwszego króla Polski. Tak #więc, minzo umocnienia patęgi Polsiki na are- nie międzynaradawej, w sytuacji ogólnopolitycznej kryły się poważne niebezpieczeństwa #la państwa golskiego. Niekie#y przypisywano Bolesławowi nierealny zamysł stworzenia jakiegoœ "ogólnosłowiańskiego" państwa, które objęłaby nie tylko Palskę, ale również i Sławian Łużyc- kich, Czechów i Marawian, wreszcie - Ruœ. Wštpimy, aby można było posš#zać Chr#brego o takie zamiary. Bolesław dšżył po prostu do zajęcia coraz to nowych ziezn dla do- raŸnych karzyœci bš#Ÿ palitycznych cży strategicznych, bšdŸ materialnych. Bolesław zdobył jedynowładztwa w walce z braćmi, którzy znikajš.acl tej gory z areny politycznej. Niemal nic nie wiemy o ich #otamstwie: przypuszczalnie wnukiem Ody był niejaki iksišżę Dytryk, okreœlony przez annalistę , , #5' # Hildesheim jako "patruelis Mieszka II któ brał u#ział w #lziale kraju w roku 10324. Pa tej #acie i o nim nic nie słychać. Sam Bolesław był żonaty kalejno z córkš Ryk-daga, Węgierkš, Emnildš i Oůdš5: z Węgierki mi,ał 4 Annales Hildesheimenses, s. 37; por. H. Ł o w m i a ń s k i, Dynastia Piastóu#, s. 128-130. 5 Precyzyjne ujęcie tych spraw genealogżcznych daje ostat- nio H. Ł o w m i a ń s k i, op. cit., s. 128 n., gdzie znajduje się pełna d#kumentacja Ÿródłowa, której tu nie przytaczam. #02 syna Bezgryma, z Emnildy zaœ Mieszika II oraz Ottona. Trzeci syn Bolesława jest postaciš nieco zagadkowš, a nie- którzy ućzeni skłonni sš zidentyfikawać go z,Bezpryznem. Ostatnio higoteżę tę przyjšł, zastrzegajšc się co do jej niepewnoœci, H. Łowmiański. Thietmar powiada a trzech có#kach Chrobrego: jedna była ksieniš, druga - Rege- linda - żonš margrabiego Hermana, trżeciš goœlubił Swiat#pełk, ksišżę ruski. Z roczników hildesheimskich wiemy o jeszcze jednej córce Bolesławowej, jak się przy- puszcza - z ostatniego małżeństwa władcy, wydanej za księcia Ottona ze Schweinfurtu w roku 1035s. W chwili œmierci Bolesława pozostała też jego czwarta żona Oda. Prawdogo#obnie za zgadš możnych -doœzło.da królew- skiej ikoronacji Mieœzka. Pierwœze lata jego panowania zaznaczyły się kontynuacjš polityki ojcowskiej w dziedzi- nie stflsunków wewnętrznych, ca - jak się zdaje - rea- lizował z pełnym po#.dzeniem. Także i w zakresie sto- sunków międzynarodowych poczynania Mieszkowe rako- wały na razie sukcesy, czego dowodem udana wyprawa wojenna na Saksonię, która o...biła się szerokim echem w Ÿródłach niemieckich7. Wyprawa odwetowa Konrada II nie odniosła większego skutku i wszystka byłoby dabrze, g-dyby nie to, iż #wewnštrz kraju wystšpiła niebawem opozycja. Do walki z Mieszkiem wystšpili bracia (lub je- #en brat) przy p.oparciu pewnych kręgów golskiego możno- włatiztwa. Wprawdzie ikrólawi udało się odnieœć pierwszy sukces - jakim było wygnanie konkurentów (czy konku- renta), jednakże apozycja pokumała się niebawezn z jego #wrogami - Ruœiš i Niemcami - i zorganizowała wspólne rusko-niemiecikie uderzenie na Polskę. Nie na wiele zdało się już odtianie cesarzowi Łużyc - Bezprym wspomagany przez w4jska ruskie zdołał znaleŸć poparcie w Palsce ze strony możnych, doprowadzajšc #a wygnania Mieszka. Do operacji przystšpił również i wnuk O#dy Mieszkawej iksišżę Dytryk. Rozpoczęła się pierwsza faza wieloletniego kry- # Annales Hildesheimenses, œ. 39. # Por. D. B o r a w s k a, Ile razy Mieszko 11 2vypra2#iał sig na Saksonię, Wieki Œrednie. Prace ofiarowane T. Manteufflo- wi w 60 rocznicę urodzin, Warszawa 1962, s. 87-93 (gdzie wy- wód, iż informacje datowane 1028 odnoszš się do jednej tylko wyprawy z 1030 r.) 303 iej #o- eać ej- wie PP, zne :ie- ;tu- zysu państwa polskiega, który zakońezy się dapiero w cza- sach Kazimierza Odnowicielae. Kryzys ten, którega najważniejszym momeńtem będzie pow.stanie ludowe w l.1037 -1039 (astatńia #przez D. Bo- rawskš datowane na 1034 r.), a który doprowadził do utra- ty terytorialnych z#obyczy państwa polskiego, osłabienia władzy manarszej, zburzenia organizacji kaœcielnej it,d., był owocem #rzemian, jakie dokanały się jeszeze w cza- sach B.olesława Chrobrego. Dlatega obserwujšc œwietne sukcesy wojskawe i palityczne tego władcy musimy zaw- sze mieć na uwa...ze również i to, że w przyszłoœci bardzo wiele ikosztawały one państwa i spałeczeństwo polskie. Panowanie Bolesława Chrabrego było okresem ważnych przemian w kulturze polskiej. Były one kansekwenejš za- równo wprowadzenia chrzeœcijaństwa, jak i nawišzania żywych stosunkƒw z innymi krajami. Koœciół ad samego zarania zwišzał się z #ynastiš, której prze#stawiciele.do- stali się.do stanu duchuwnego. Chrzeœcijaństwa stała się orężem w ręku #ynasty, nic więc dziwnego, że a#ozycja, iktóra podniosła głowę za Mieszka II, będzie szukała apar- cia w dawnym kulcie pogańskim. Nowa wiara wpr.owa- dzana była "adgórnie": według współezesnych pojęć koœ- eielnych władca był adpowiedzialny za zbawienie duœz swych pod.danych, tateż czynnie musiał o to zabiegać. I Chrobry wpron,vadzał surowe zaikazy i nakazy, a według Thietmara miał sabie kazać przynosić kanony, by badać, jak należy naprawiać grzechy9. Chrzeœcijański tiwór Bolesława Chrobrego, na którym noiło się od obcych duehownych i œwieckich, stał się oœradkrem "łacińskiej" kultury umysłowej. Tu bowiem znƒj#owały się przywiezione z Zachadu księgi, tu działali lu#zie zwišzani z renesansem ottoniańskim, czego œlady adnajdziemy w hagiografii œw. Wojciecha. Wszaik w Palsce uprawiał swš działalnoœć pisarskš Brunon z Kwerfurtu: musiało więc istnieć jakieœ œradowiska, które było jej od- biorcš. Znamienne, jaik Bolesław rlbał o wykształcenie " europejskie" swych dzieci: rozumiał wida‚ jega znacze- nie. Bezprym kształcił się w Ital, Mieszko II znał obee s Por. ostatnio : D. B o r a w s k a, Kryzys #'nonaTehżż wezes- nopiastoi.uskiej 2v latach trzydzżest#ch XI wżeku, Warszawa 1964; J. B i e n i a k, Państ2#o Mieclau#a, Warszawa 1963. # Thietmar, I. VI, c. 92, s. 449, przekład s. 448. języki - łacinę i grekę, a praw#apadabnie i niemiecki. O wykształceniu patamstwa Mieszka II mamy również pew_ne wiadamoœci. "Oceniajšc znane ułomki kultury Pol- gki Mieszka, Chrabrego i jego syna - padkreœla Aleksan- der Gieysztor - trudno oprzeć się wrażeniu, że dwór ten umiał sobie dabierać nauczycieli, sprowadzać ich z aœro#- ków najaktywniejœzych i nawišzywać daleikie kontakty kulturalne, w tej liczbie artystyczne, w spasób trafny i w skali najszerszej, nie szezędzšc œradków i starań, po- dabnie zresztš, jak ta czynił Stefan węgierski czy dwór czeski - a z innego czerpiše oœradka - Władzimierz, a zwłaszeza Jar#sław ruscy. Ten powszechny stosunek budawniczych państw wezesnofeu#alnych do nowej kul- tury poucza, że jej napływ przyjmawano z ich strony zu- pełnie œwiadomie i kierawana nim jako cennym sprzy- mierzeńcem przych.adzšcym z zewnštrz najpierw na pery- ferie ikultury rodzimej, a pvtem - w miarę rozbijania #a- wnych więzów politycznych, społecznych, gospodarezych i kulturalnyeh - sadowionym w samym centrum dyspo- zycji życia społecznego"lo. Władca znaj#ował aparcie w idealogii chrzeœcijańsikiej monarehii, przyjętej już w tych czasach na polskim dwo- rze; jego prze#sięwzięcia militarne poczynano ubierać w szaty chrzeœcijańsko-rycerskie, czemu sprzyjała przej- mowanie z Zachodu kultu szeregu œwiętych rycerskich. to A. G i e y s z t o r, Przemżany żdeologżezne w państt.uże piert.t>szych Pżastót.# a 2vpro2#adzenże chrzeœeżjańst2#a, PPP, t. II, s. 165 n., cyt. ze s. 167; por. t e n ż e, Podsta#wy społecz#e i treœeż. t.deo#we kultury 2Uczeœnżejszego œrednżo#iecza polskże- go, IX Po#wszechny Zjazd Hżstoryków Polskich, Hżstorż.a kultu- r# œTednżow%ecznej w Polsce, II, s. 7-40. 304 KH ' KHKM MGH SS MPH MPH NS PH PL PVL PPP PZ RAU SRG SRH Thietmar ZNUŁ ŻiM SPIS SKRÓTÓW "Kwartalnik Historyczny". - "Kwartalnik Histor Kultury Materialnej". - Monumenta Germaniae Historica, Scriptores. - Monumenta Poloniae Historiea. - Monumenta Poloniae Historica, Nova Series. "Przeglšd Historyczny". - J. P. M i g n e, Patrologżae Cursus Completus, Serżes Latżna. - Po#wiest' Wriemiennych Liet, red. W. P. A d r i- j a n o w a - P i e r i e t c, I-II, Moskwa - Le- ningrad 1950. - Poczqtk2 Państ#wa Polskżego. Księga Tysżnclecża, red. K. Tymieniecki, G. Labuda, H. Ł o w m i a ń s k i, I-II, Poznań 1962. - "Przeglšd Zachodni". - Rozprawy Akademii Umiejętnoœci, Wydział Hi- storyczno-Filozoficzny. - Scriptores Rerum Germanicarum in usum scholarum. - Scriptores Rerum Hungaricarum. - Kronika Thietmara, wyd. M. Z. J e d I i c k i, Poznań 1953. - Zeszyty Naukowe Uniwersytetu Łódzkie#o, Seria I. "#ycie i Myœl". INDEKS' Abbo z Fleury 74, 93 Abraha#ł, Wł. 90, 94, 277,278, 281, 282 Abraham, bp 49 Abramo'u#:cz A. 83, 272 Abramo#'r.cz D. 282, 284 Achtuln 231, 288 Adalberon 171, 214 Adalbold, bp 107, 111, 125, 128, 129, 144, 194 Adam z Br#ny 51, 71, 85, 87, 88, 278, 291 Ada#nus J. 15, 297 Adelaid 224 Ad#lajda, ces. 47, 70 Adelajda, córka Ottona II 114, 288 Ademar z Chabannes 105,106 Adso, mndeh 93 Alamanowie 117, 288 AIanawie 271 Al#ksander IV, papież 90 Alzatczycy 117 A%nann E. 73, 77, 182, 205, 288 Am#n.ann H. 13 Anastazy, abp 231 Anna, ces. bizant. 261 Annalista Saxo 68, 291 Antoni Pieczerski 269, 284 Antonie#żcz J. 84 Arab, Arabowie 16, 45 Arduin, margrabia 108 Anduin, kr. longobardzki 135, 136, 144, 206, 207, 208, 228 Arn,e T. J. 278 Arn.old St. 223 Arnulf, zakonntik 12 Arnulf z Halberstadtu, bp 110, 115, 125, 155, 173, 178, 189, 226, 229, 240 Arnulf z Orleanu, bp 201 ArqużlliŠre H. X. 202 Ascheryk 83 Astryk, bp 231, 287 Atolf, rycerz 111, 116 Augustyn, œw. 76 Babenbergawie 112, 134, 135, 138 Bacon Roger 21 Baldwin IV Brodaty 164,170 ů Skróty: abp - arcybiskup, bp - biskup, ces. - cesarz, cesarzo- wa, kr. - król, królowa, ks. - ksištę, księina. Nazwiska autorów, wydawców, tłumaczy i redaktorów dzieł wyrótniono kursyw#. 307 Balz#r O. 48, 50, 59, 203, 250, 260, 284, 295 Bardach J. Il, 15, 17, 297 Bandas Skleros 261 Barnaba, zƒkonnik 276 Bartoli B. 207 de Baumgarten N. 65 Bawarówie, Bawarczyk 127, 142, 144, 192, 193, 194, 221, 23Z, 233, 288 Bazyli Argyros, katepan 262 Bazyli Bojoannes, katepań 262, 270 Bazyli 11 Bułgarobójca 256, 262; 267; 268; 271 BeCeko, graf sƒski 48 BŠćek#, ryŠerz 123 AI-Bekri 13, 16 1&` # Benedykt VIII # (Teó#liilƒkt), papi‚ż 2#5; 206; 207; `287, 289 #7Be#‰ƒyk't, mn‹ch 276; # Benno, rycerż #155 Bennon, . graf I11, ` -116 Bernard Ÿ Z'ryńg #93 ` # #erńƒrd; ` :grƒf # 172 ` ##ex'xiƒrd`I ks s"s#i 48; 107, lá9, I10, Y25, I28, 143, 176 B‚rnard Ii; kœ.' œƒski 219; #221, 229,"#32'## - ' "` Bernhar, bp 125# Bernhard`, rycerz # 'Iƒ5 ` Bernori, " #opƒt# 2#I '- Bernward # Hil"eœh#ii#u;`bp ` 48, 107, 110, 115, 125, 189 ' ` 7geitiwarƒ; `bp ` -tń>iirzburg" # #75 Bertold ze Szweinfurt‹‹,` graf 112 ůBe#pryrti; kœ: 63; #l;#Ÿ41; 294, 297, 303, 304 ..H‚żzo,lń. R. R. 92, 1.04 . Bieniak J. 304 Binipo, graf 48 Binizon, pan merseburski 53 Bizantyjczycy 45, 2B2, 270 Bloch M. 182 Bogclan F. &3, 275 Bogńanou#icz P. 50, 52, 57, 72, 73, 94, 95, 100, 101, 103, 106, 108 Bogusza, zakonnik 86, 87 Bolelut 70 Bolesła#w I Srogi 27, 29, 31, 34, 40, 60 Bolesł...#v II P"boż#y 42; 43, 44; 47# #'g 53; 54#-'5#; `56, 80, 82, 201 # Bolesłšw. III IZdy,lY#,# # 132, 133" I#5" 165 Bolesław IŒgdzierza#y 301, Bolesław K_ rz##-oust.y ;3(tm)1 ` Bot'a#wska D_. 7; lá, 3D3,, 3Ó4 Bortnou#ski W# 12Ó :Borys, #yn I#J.łnd#+miŠrza; W. 258, 2&8 # Borys, mo#y słowiańœki-;162 Bos#uta, abp 2B3.:- Bozion,- możny #zesku 208 # _B"hmer J F : 224 # Brackmann Ž. 168# Branlcaćk J. llg, 176, 177. J , Bretholz B. _#8, ƒ3. -- Bruncjon z lVl‰,rse_burga _162 Brunig, gr...f saski 48 Brumo, bp Au#sburga 135,139, 144, 164; 2#8, 28&. Bruno, graf Hru#szwiku_ 53 Bruno z Kwerfnrtu -3#; 78, #0, 85, 86, 87, 100, 136, 207, 231, 250, 251, 252, 253, 254, 273, #75, 277, 3D# _ Bnuna, braż Guncelirxa 1ů74 ` i _ #r#ske, W. 1 B3 BrŸŠty#ław; ks. 282, 284, 302 _#.#.czek K. 14; 53, 78 #Bdƒ; wojewoda ru#ki 265 Budko2#a Z. 281 Bułgarzy 13; 243, 246 ů Bu:kkon 13& Burchard;,palatyn saski 223, 225 Bużani‚ 247 #Callier E. 184, 18-ń Caraccioli A. 271 Chavanon J. 106 Chazarawie 13, 243, 261 Chlodwig, #kr. 28 Choc P. 14B Chorwaci 247, 248 Coblenz W. 121, 225 Cyryl, œw. 281 Czajko#skż Ž. J, 94 Czcibor 15; 3&, 39 Czech, _Czesi 80, 82, 84, 146, 148, 160, 180, 181, ?Z1, 232, 233, 238, 288, 302, 307 Daniel, ks. ruski 248 vy M. M. 202 # Dšbro!.oski E. 156;-15# D4brotuski J. 28, 53, 59, 78, 2B7 Hed‹#iazo 48, 76; 95, 172,226 -D‚leheye #l. 105 Długosz J. 59, 203 .IZobraw#a_26, 27; 28; 29, 32, 43, 57, B0, 88 Dobrqmir, ks. 63, 64, 65, 66 áoda, rycerz Z24 #_ ouńat J. 21, 25, 28, 30, 31, 33, 59, 6_2, 87, 287 Dragan D1. 290 Dre#owicze 251 DrŠwlanie 19, 248, 244 Dumas A. 18# 205, 288 DuńczyCy 45, 51, 71, 213` . Dvornik F. 279 Dytryk (Teodoryk); margrƒ- biƒ ` 37, 43, '44, 48; ''I8; #96, 209, #M#2, -363 - ' Il#i"dó#Ÿarii‚ 98; 180; 222;'#2#3, 224, 279' ` " " DzżŠ#ulski #Pł. #3, 9B;#2'f2# I#3, 274, 275, 279, 285 '' ` # Dzięciot W. 92' ů- Eberhat'd, bp 165 Egilhard 172 Ekkehard; graf #aski 48 . Ekkehard, I (985--1602) 37, 48, 53, 65 7B, 95, 107; 109, , IlÓ, 111; 112, 113, 114, lI5, 116, 117, 118, 119, 122; 12B, 16á, 166, 172, 1&7 Ekkehard II (1032-lÓ4E)- 172, 187, 199; -241 Emler J: 9a Emnilda 63, 64, 65, 112,- 126, 197# ƒIl3; 241; 250; 259# 302, Erdmann C. 72, 77, 89, 93, 94, 18Q, 292 Erka#i‹bald, #pat 139 Tz'kańbald,.ƒbp 229; 2#2- Erminold, komornik ces. 111, Ernest I, ks `Szwabn 185 Ernest_ II ks. szwa_ b_s#i 288 Eryk, bp 185_ Eryk, rycerz 220 Ery!k Zwycigski, kr. szw#i - 5ł; B5, 91; 213 Ezyko, graf rxserseburski A8, 53 Ezyko, pan saœ#i.232 Ezzo, #ialatyn sas'ki## 18#, #03 EŸzóriidżi 214 : 308 309 FżlżpoT.t>żak W. 39 Flżche A. 205 Focżllon H. 72, 73, 93, 105 Folkmar, graf saski 224 Folz R. 72, 104, 105 Francuz, Francuzi 12, 72,104 Frankowie 93, 117, 288 Frankowie wschodni 144 Fre#zel W. 119 Fryderyk, rycerz 324 Fryderyk, graf z Eilenburga (um. 1017) 48, 173, 189, 226 Fryderyk, komorn‹k saski (995-1002) 240 Fryderyk I Barbarossa 291 Fryzowie 152 Galienus, ces. 28 Gall Anonim 12, 14, 26, 27, 28, 59, 61, 62, 77, 85, 96, 97, 100, 101, 102, 245, 260, 264, 265, 282, 283, 284, 295, 29# Gallowie 105 Gansżn.żec R. 58, 61, 62 Gaudenty patrz Radzim- -Gaudenty Gay J. 262 Gebhard, bip 95 Gejza, ks. 50, 63, 67, 230 Gekon, czeœnik 189 Gera 224 Gerberga 111, 115 Gerbert z Aurillac 73, 74, 76 Gerhar‡l, graf 288 Germanie 104 Gero (1012-1023), abp 191, 210, 211, 224, 225, 226, 229, 232, 240, 242 310 Gero I (%37#%65), margrabia 20, 21, 22, 24, 36 Gero II (%93-1015), margra- bia 114, 118, 125, 176, 177, 178, 188, 224 Gertruda 281, 284 Gżesebrecht W. 160, 176, 186, 196, 200, 218, 240 Gżeysztor A1. 13, 15, 57, 83, 92, 2&1, 305 Gizela, kr. Węgizr 230 Gizyler, abp 49, 53, 103, 107, 109, 110, 124, 142, 185 Gleb, syn Włodzimierza W. 258, 2# Głomaczowie 140 Garazd, œw. 281 Górka O. 12, 90 Gotfryd z Vriterbo 291 Grajei.uskż H. 162 Grecy 72, 261 Greko# B. D. 258 Grż#n,m P. 122, 163, 168 Grodeckż R. 14, 27, 92, 113, 160, 200, 240, 245, 264, 282, 298 Grudzżńskż T. 10, 33, 274, 283, 284, 285 Grzegorz z Tusculutn, hr. 205 Grzegorz Wielki, papież 292 Grzegorz V, papież 74, 75,76, Grzegorz IV, antypapież 205, 206, 207 Gu7rcowskŸ M. 280, 294 Gu7n.plowżcz M. 64 Guncelin, graf turyngsl#i 220 Guncelin z Kuckenburga, margrabia Miœni 122, 123, 126, 131, 135, 141, 143, 150, 170, 172, 173, 174 Guncelin, rycerz 191 Gunhilda 51, 65 Gwibert z Gemblaux 12 Hanzpe K. 288 Harald, kr. duński 44, 213 Hartrrtann L. M. 77, 107 Hartwik 287 'i Hatz G. 11%, 154 Havet J. 73 Havrƒnek B. 280 ! Helmold 20 Hemuza, rycerz 149, 150 Henryk I Ptasmik, kr. 19, ; 107, 111, 183, 288 Henryk II, ces. i kr. - IV, ks. Bawarii - passż#n. Henryk V, ces. i kr. 12 Henryk II Kłótnik, kœ. Ba- war 41, 48, 70, 107, 110, 125, 153, 15%, 160, 164, 171 Henryk V, ks. Bawar 109, 143, 145, 154, 171, 175,215, 231, 232 ' Henryk ze Szweinfurtu 112, 114 127, 128, 129, 131, 134, 135, 138, 139, 140, 142, 143, 176, 192 Henryk, margrabia bawarski 221, 222, 236 Henryk, bp Wrzburga 139 Henryk z Kaltenburga 111, 116 Henryk, graf frankoński 288 Henryk II œzwabski 136, 210, < 211, 287 Hensel W. 9, 13, 177, 281 Heribert, bp %5, 111 Hermam II szwabœki 111 115, 117 6 Herman, margrabia Miœni 122, 126, 160, 166, 167, 168, 190, 172, 173, 174, 178, 187, 188, 215, 216, 217, 225, 226, 240, 241, 303 Herman, rycerz 111, 116 Hieronim, bp 95 Hilderyk, bp 144 H‹ldeward, bp 144 HilZiward, b'p 18% Hipolit, abp 283 Hżrsch P. 21 Hżrsch S. 195 Hobolanie 163, 165, 175, 177, 17& 195 Hodon, margrabia 37, 38, 39, 40, 41, 62, 220, 229 Hodon, rycerz 220 Hojko, graf saskƒ 48 Holder-Epger O. 42 Holtz#n.ann R. 42, 48, 70, 77, 107, 110, 125, 153, 159,160, 164, 171, 176, 179, 181, 184, 186, 199, 200, 205, 214, 218, 227, 240, 262 Holubo2#żcz W. 235, 237 Hrusze#skyj M. 258 Hugo, bp 85, 125 Hugon Capet 94, 201 Ibrahim ibn Ja#ub 13, 16, 17, 18, 23, 145, 146, 245 Idzi, bp 95, 125, 228 Igor, ks. 19, 244, 253 Iljżrt N. N. 2ƒ1, 258, 259, 265, 268, 26# Ira, rycerz 224 Irmingarda 227 ISin, rycerz 155 Izaak, zƒkońnik 276 Izjasław, ks. 281, 284 JadŸwingowie 24&, 278 Jakt.-mo#iżcż R. 284, 265 Jƒkobœon R, 279, 280 Jƒn, Ÿakońńik 276, 298 Jan, alyp raweńœki 46 Jan, bp 97; 99, 2i95 - Jan XV, papież #4, #i9 Jan XIX, papież 289 _ Jan XXIII, pa#pi‚ż 31_, # 3Z- Jan Kanapariusż 78; 84; 89; 89 Jan Kre#cencjusz I 75, #76; ?9 Jan Krescencjusz II 265, 2#&; 207 Jan Philagathos 75, 79 - Jaromir, ks. 13Z, 133, i45, 147, 148, 1&5, 1&6, 176, 188, 189, 190, 19'2, 1%3; 208 Jaropelk, kœ. 251 Jarosław Mšd#ry; ks. 230, 245; 254, 255, 258, 259, 260, 264, 265, 266, 269, 286, 30Z, 305 Jasów-Osetyńców ,plemiona 244 Jasiriskż K: 51, 60 Jażƒżewskż K: 14, 245 Jedlżckż M. Z. 11, 24, 25, 39, 49, 50, 58, 72, 77, 94, #8, _ 111, 113, 122, 125, 137, 155, 16Ó, 1#4, 195, i96, 197, 198, Z00, 241, 217, 240, 256, 257 Jehuda t>en meir ha Kohen 2&9 Jordan, bp 32, 91 Juszkevżcz A. P. 73 Kanut Wielki 213 Kapiszeu#skż H. 6?, 82, 83,230, 277, 278, 279, 2á0, 287 Karlaw#cz J. 24, 264, 268, 269 312 Karolingowie 72 _ If"ŸćowœlˆŒ Wł.#2-# LŠœŸek; ks.'I# # Karol Wielk_ i 1ů9; 73; 104,105; K"tzschke R. 110, 121 -- Levżson W. 214 . 106,111,18Z; 290 Kramarek J 280 - Let.vczenkó h W '2&1 Karurasińska J. 78 Krat#'-S 184 - L#tixel‚a.A: Z03 2Z0 Karu>ou>sk% St.2'1# # Krescencjszowi‰ '108; Z05, Le#.vżckż T. 13,24#. Kasogowie 244 206 - . Lę#ziƒm‰ 344,# 247 Kazimderz Ódnowiciel # 92, 245 Kretschmartn H. =144; 149; 1'T&, Libencj#usz, abp 124, 197 ## # A'1-Kazwini 16,_18 - 224 . Licicavi;kr 21# #3=ů# - - KaŸmżerczyk J. 23# _- Kromer 59 Ltnnicz‚ńko `I. 284 . Kšsżnou#ski A.83 Kr#styn 27&` Lippert,t#V, 110,` 121;# #4 Kętrzyński St. 11; 32, 45; 51, ` Kucz#ńskż S.M.#`;243,244,24#, Liudolf, ry‰er# 228# # . . 64, 89, 100, 106, 203, 28# - 24g ů Li-tpoid I; ma#gralƒ`i" #2I# Kgtrzyńskt W. 78, 160, 1&l; K#,dr##vegv #j,.y; e# Longobardowie 108,'#Óó # ` 274 I###.....`#Y:.12#:. . - # Lótƒ#,marg.taiiiƒ 37-,10?,;#fl8#;# Kżersnou#skż R. 280; 287 ' Kunegunda, #es..l54, .189;ů lSa; 110, 114, 125, 172, #87-#:=: Kizó, rycerz # 7D; 178 - 191,206, 214,`#18; ` 2## 233# #t,ar-isz; res: # 20g # Klotyida 28 Kupan 6#; 83,23# ##artusz kr: # francasks #:#3, Knebel J. 119,.176, 177, 183, Kupfer Fr.13,#2#5-200` 104#.. Kurnatot,-skż-,St 1#8 ##arYńczyćy - #'288.## - . K#.othe H. 119 ' Kutrzeb" ůSt: 89, 282` - Lttctcg &3,#37,15'F# 168;# 175 Kn"tel P. 179 i Krbżsó'w'rta.B. 52 pa#rz #l#ieleei Koczy L. 45, 51; 71, 78, 83, Luƒger; pan Turyńgii#325 84, 213, 252,253,Z74,27?, # ### G: ##,.#11 2 22,25, L#dńl# # #bp # T71# # - ' Ludolfmgow dynastsa =19,- ID7, Kommodus, ees. 28 ů 28 33; -89, 39, 43,:45; #8, #88 Konrad II, ces. i kr. n‹em. ' - 49, 51 52 53 5?, 60; 70, 288,289,290; 291,292,295, 7# 8# 9# 1n0,I01,106, L#'i# #'o#"#>at"ri#œ Z7.I # - 121 #ń9-; # #13,244 Z;34; Z85, - = 303 _ - 286,#6; #9?; # 301# # Ło'<##'m'##ski 1'i 13 14,31 #2 Konrad,ks,s9wa#ski 49 Lalżk T. 13 - #,-#50,-.ń# 54 55 63 66 Konrad,ks,Wormac7i 288 Lam;bert, bp 2#6# - 84, 122, 184, 241, 244,##46 Koztstanty Porfirogeneta 23, _ _ # La.mb‚rt -œyn--ltŻiesz#a Y i Ddy 2#' #' # Ł#Ÿycz"niŠ#2,24,#&9; i7## : Konstantyn VIII, ces.?5 Kop F.90 Lan.ckorońska K 280 281 #e,.#. itl5^ - Kopera F. Z95 Latouche R 105 Malecz#'r2skż K._#7,3r,33,i#4, Koroljuk V. D. 134,246, 284, Lecler J. 20# 179,201,-.‚60.. i Lehmann R."154 184 Lehr Splawińœkz T 279 286 Mante#ffet# T: -11,-15, #ł, 80, Korta W. 160 León; paseł bizanty#ski 75 32,33,39,40,#58 Kosmas 28, 53, 69, 81, 284, Leon, bp ż Vercelli 136- Marschalleck K.H.184 . I.eon,bp Ostii 26 ` Martżn V. 205- # Ko'walskż T.13,18 #;#i#n 'VgIF; #p...;pi‰# ##3Ó,,#31,28# Mateusz, zak#rmi'#t# Z7#' 31# Matylda œzwabmka 197, 281, 285, 291 Matylƒa, siostra Ody 70 Matylda, córka siostry Otto- na III 199 Matylda, eiotka Ottona III 76 Meingaud, abp 171, 214 Meinwerk, bp 178, 189 Meleœ 292, 268, 270, 271 Metody, œw. 280, 281 Me#sztawicz W. 73, 113, 281 lVIIchał, b#p 31 Mieszko, syn Mieszka I i Ody 56, 65 Mieszko I 9, 14, 15, 16, 18, 21, 22, 23, 24, 25, 26, 27, 28, 29, 30, 31, 33, 34, 35, 36, 37, 38, 39, 40, 41, 42, 43, 44, 47, 50, 52, 53, 54, 55, 56, 57, 59, 60, 61, 62, 65, 66, 67, 68, 69, 70, 71, 76, 80, 91, #5, 247, 248, 272, 273, 277 Mieszko II 15, 70, 196, 197, 198, 203, 2á8; 209, 210, 211, 212, 217, 219, 220, 221, 222, 225, 226, 233, 281, 284, 285, 291, 294, 301, 302, 3á3, 304, 305 Mikołaj I, papież 182 Milczanie 57, 63, 64, 95, 143, 152, 180 Mrœkieu>żcz B. 10, 34, 39, 43, 53, 130, 162, 176, 205 Miœnianie 122, 123 Mżtkowski J, 113, 275, 277 Mitteis H, 198 Mlada 88 Modelski T. 271 M#ogilanie 140, 141 #z# Mojżesz Węgrzyn 269, 283, 286 Moln&r E. 230 Mor C. G. 77, 205, 208, 262 Morawianie 236, 302 Morzyczanie 167 Mo#bach A. 9 Mœciwoj, iks. Obodrzyców 47, 236 Mun.dt H. 122, 154 Muratori L. 271 Nadolski A. 10, 16, 34, 39, 83, 130, 131, 162, 218, 223, 272 Nalepa J. 169, 178 Nałęczowie 64 Naruszeu#icz A. 15, 59 Nasonow A. 258 Natanson-Leski J. 53 Nestor, mnich 268, 269 Nice 152, 155 Niemiec, Niemcy 29, 32, 55, 69, 84, 91, '90, 107, 143, 149, 160, 163, lƒ5, 168, 176-179, 183, 184, 188, 189, 190, 194, 195, 218, 219, 221, 223, 224, 226, 228, 229, 232, 233, 234, 238, 23'9, 256, 260, 266, 274, 301 Nikon, mnich 247 Nil z Rasano, œw. 76, 79 Niżyce 37 Novotny V. 208 No'wacki J. 83, 275 No'wako#wa J. 179 Nowogrodzianie 258 Obadr'zyce 22, 239 Oda 43, 48, 57, 65, 66, 69, 70, 76, 241, 2#0, 294, 303 Odylen B8, 69 Ola# Œkotkonung 51, 213, 278 Osmund, bp 278 Otrębski J. 31 Otto I 21, 22, 25, 29, 38, 39, 40, 41, 62, 72, 80, 90, 288 Otto II 40, 41, 42, 43, 44, 45, 47, 50, 72, 80, 104, 114, 201 Otto I11 46, 47, 48, 49, 52, 53, 56, 68, 70, 71, 72, 73, 74, 75, 76, 77, 82, 89, 92, 93, 94, 95, 96, 98, 99, 100, 102, 103, 104, 105, 106, 107, 108, 109, 110, 111, 115, 117, 172, 178, 185, 199, 241, 275, 286, 295 Otto, brat Mieszka II 294, 303 Otto, ks. karyneki 74, 108, 112# 114, 13á Otto, ks. lotaryński 164 Otto Wilhelm 227 Otto że Szweinfurtu 303 Ozer, rycerz 123 Papłoński. J. 20 Paszkże#w#icz H. 257, 279, 281 Perso#ski F. 246 Pe#rtz G. H. 20 Pez B. 242 Piast, Piastowie 14, 15, 62, 67, 214, 297 Picavet F. 73 Pieczyngowie 244, 252, 253, 254, 256, 257, 258, 263, 266, 267, 270, 278 Piekarczyk S. 33 Pieradzka K. 118, 119, 120, 122, 154, 163, 168, 177, 178, 184 Piotr Damiani 92, 286 Pla#n,e F. 93 PLezża M, 273 PQkle>#ski #. 83, 272, 296 Połabianie 81 Pomorzanie 23, 98, 161 Poppe A. 264 Poppo, abp 214, 227 Poppo, bp utrechcki 46, 49 poppo, bp krakowski 97, 98 Pospieszyńska A. 196, 199, 203, 209, 214, 218, 220, 288, 290 Potkański K. 281 Prohor, bp 281 Prakulf, #p 281 Provan.a L. 208 Prusowie 71, 84, 85, 86, 87 Przecława, siostra Jarosłaiwa W. 26á, 2-6 Przeznys# I #0 Przemysł II Ottokar 90 Przemyœlidzi 42, 64, 79, 81, 90, 133 Przybysław 70 Przybywój 68, 69 Radymicze 246 Radzim-Gaudenty 86, 87, 89, 9#, 95, 97, 280, 283, 295 Rainer, bp #4 Ramward, bp 125 Redarowie 137 Regelinda 65, 126, 140, 166, 216 Reginar IV, graf 164 Reinbern, bp 97, 98, 250, 251, 254, 255, 257, 274, 29# Retar, #p 110, 115, 124 Richer z Saint Remy 74, 104, 105, 201 Rabert, oblacjusz papieski 95 Robert Capet 74 Roznuald, œw. #2 Rosset E. 12 Rud.olf III, król #nrgnd# 111, 164; 829 Rurykowicz 250, 25i_- Rybako2U #. A: #45#- Ryćheza 2l1#; #'#5 # # R#kb‰Ÿ#t 114 _ R-rk,dag; margrabiƒ 37;#48; #50, -# ƒ8 - Rzymianie 206 Sasi 20, 45, 54, 104, 117, 13Ó, 138, 139, 144",169,#194, 256" 263# 288 S#hlum..bgr.ge#. G, - -,262. Schnze%dler B. 5d -- Schramn2 P. E. 72; 295 Sch#tema##.K, . ,146: Schz.varzbacfz F.. 119. # Sćich; ryc‚rz i91 Seelżnger E. 119 Se#,kouiżcz W. 31, #19, .12Q, 121 Serbowie nadła#scy # 1#8- Se.z#jskż D1.. li. ; 72, #Ó# -#06 S‚rgi-sż IV, pa#ież 2D5 . Sicco; ry‚erz 8fi Siemomysł, ks. 14 # Siemowit, ks. I4 _ _ Sżlnżckż T_. 7,8, 90; 2#1 _ Skrzy#ek J: #46,-247, 248 ; Sławnik, ks. _79 Sławnik_a#riće -#4; 98# g0, 8I; i4&, 20& - Słowiańiie- pƒsœińi - ' SłupianiŠ 24; ů 55; lfi9 # - # Sóbiesłav#r kœ: 78; 99,;8I;#1#8 Sobżeskż W. 9 # #‰fƒń i; krót #tTęgi‚r 67; 230; 231, 249, 28ff 278; 287, 299; 305 Stefan, abp 283 Stodoranie 63, 64, 165,# l-# Stojgniew 18, 214, -21ƒ, 2I6; -.#lq . Œtbjgn:ieW, ks: # po##ibs#i 22 # Svdzis#aw-; kœ:' 254 Sul#ůk#sk... W: 93- Sż‹#ot#lcż # Z.. ' #1,# 37, 168 :. Swƒnhild" Z 22: #. S#‰n. ' #Vi#ł#btfldy; # kf: # dz#is- .#ki.B5; 2I2, .213.' S#eneld, wojev#"da- r-ski ł8, - 19 S#west‚r -II;- #ƒpieŸ 73; 89, 92, 95, 100, 277 - pƒ#rz ů #er‚>ˆrt Ÿ Ž#urillƒ‚ #ů#' #. SrƒŠh#r.ato#i tl: :Ž:# 245;# 268' Szajnocha K. 8 #: #. Szczeœńż...k #i: W: 2&0 ## - # Szud.a K. 28Ó - '# Szyna"#iœkż W: 184 Œlężanie 180, 181, 234 Œwiatopełk, kœ.; s#n 'I#łód#i-# - mi‚r#... I 250; 251; 252;; 254; 255, 257, 25#; 259, 26#;#265; 266, 268, 269,##?0; 3fl3# : Œwiatos_ław Igorieaviez; kœ:# # 243; 244; 251, 253 -- Su#żechawskż Z. 17_9 #wierad# eremita 299 _ #w_ igtopełk, #gn ŃliŠszkƒ = # ‹ # Ody 65 #więtasława (Sy#i'Y#a) 51 #- ; ;#atrz Gunhilda Taginóń, abp -142, ů 143; #144, 159, 164, 168, 172, 178; 181, 185, 277 Teodoryk z MetŸ-, bp i75; 185, 189, 195, 215, 231 Teodoryk -Ÿ rod- B-œci‚i 24>ó T‚ódory#k; graf saski 48, I72 Teudoryk, ks. Lotaryngii lll, # li 7 Teóphażio, ces 4_7 49, 52, 53, # 70, ?2, 80 # Thiedbern, rycerz 155 Thietznar, ryć‰rz 123 Th_ietmar, bp m‚rœeb-rski- pasœżn#, Tżćhorrtżro2# M: N. 208 Tommo (Thangmar), rycerz 149, 150 Tra'wko2tiskż St. 32 T"pfer B. 182 Tuni-Antoni 223, 2fi6, 277 Turek R# 78 T##n.żen.ieckż K. 10, 11, 21, 196, 240, 24i Udalryk, iks. 132, 133, 145, 165, 188, 1#2, 193, 194, 195, 208, 208, 210, 213, 215, 219, 221, 233, 23á, 24#, 28# Udalryk, œWv. 24 Udon z Kalten'burga 111, 116 U,don ze Stade 53 Umżńsldż J, 279, 281 Unger, bp 91, 96, 9#, 98, 276, 295 Unverza#t W. 177 Untwan, abp 197, 232 Va#.‚ćek V. 17 Vetulanż A. 17 Vielrose E. 12 Vożgt H. G. 78, 277 Wachowskż K. 45, ?0, 1?8, 195 Ważtz G. 52, 89, 292 Walvckż M. ?9, 87, 90, 201 Walter, #p 144 Walterd, abp 170; 17E;# 185; ' 186; 187; 188; 18'9; 190 192, Warin, ab.p 46 , Warjar.#o; pan ruski,253 Wartó#o2#œka,#, 245 VVasżlez.vskż T: 1? Wasżletv#kżj W. W: 245 #- Wattenbach W. 125 Wšsouiżcz T. 13 # Wenskus R. 9-5, 100, 2?7 Werszowcy 81, I32 Węgrzy 263, 266, 277 Wichman 21, 22, 23, 34, 35, Wżdaje#wżcz J. 11, 21, 23, 32,_ 34, 39, 45, 51, 63, 113; 163, 281 Wżdera B. 252 Widred, rycerz 224, 225 Widukind z Korwei 20, 21, 22, 23, 24, 25, 3.4, 35 Wieleei 21, 22, 23, 29, 33, 34, 36, 55, 6?, 70, 84, 136, 13?, 155, 159, 163, 165, 166, 198, 188, 195, 219, 232, 233, 236, 239, 285 - patrz Lucice Wieske A. 120, 121 Wig!bert, bp 142, 172 Wigon, bQ> 144, 232 Wilhelm, graf 49 Willigis, al>rp 46, 48, 49, 80, 82, 107, 117, 171 Wmpert, hp 144 W#pon 290 Wirinhar, margrabia 172, 187, 19#, 209 Wizon, rycerz 191 Wjatycze 243, 246, 254, 255, 256, 257, 258, 260, 261, 305 Wgodlyw#j, #ks. 132, 133 31# 317 Włodzimierz I Wielki, ks. 70, 196, 229, 246, 247, 248, 249, 250, 251, 253 Wojciech, œw. 24, 78, 79, 80, 81, 82, 83, 8#, 85, 88, 87, 88, 89, 91, 92, 93, 96, 97, 100, 102, 105, 106, 148, 273, 277, 280, 282, 295, 304 Wojcżecho'wskż T. 83, 92, 275, Wojcżecho#skż Z, 11, 21, 25, 39, 43, 48, 58, 72, 77, 94, 104, 106, 107, 113 Wolinianie 304, 306, 166, 275, 276 Wolk:mer, rycerz 224 Wœzennysł, możny słowiańs- ki I 62 Wsiesław Brjaczysł...wowicz, ks. 255 Zabżełło S. 101 Zachoro#wskż St. 93, 113 Zajšczko2vskż S. M. 301 Zajq.czko'wskż St. 24 Zakrzewskż St. 9, 10, I1, 48, 50, 57, 59, B3, 69, 70, 71, 78, 79, 94, 113, 126, 133, 159, 160, 162, 176, 186, 199, 200, 201, 203, 218, 220, 230, 240, 242, 250, 255, 256, 257, 260, 271, 287, 29#, 292, 294, 299 Zakrzeu#skż Z. 203 Zathe# J. 281 Zeżssberg H. 11, 25, 130, 153, 160, 176, 186, 196, 200, 217, 218, 240 Zżtnż#t. A. A. 245 Zfińców plemiana 278 Zofia, córka Ott4na II 114 Zygbert, graf sa#ki 48 Zygfryd z Northeim (starszy) 48, 53, 110, 115, 116, 137 Zygfryd z Northeim (młodszy) 48, 110, 116, 137, 138, 139 Zygfryd z Walbeck 53 Zygfryd, syn margrabiego Hodona 220, 229, 232 ZY#'yd, graf saski 110 Zygfryd, bp Augsburga 109 #akż A. 68 Żarowianie 169 SPIS RZECZY str. PRZEDMOWA DO WYDANIA DRUGIEGO. . ? WST#P I. CZASY MIESZKOWE. . . . ll I. Państwo polskie X w. Władza ksišżęca. Druży- na. 2. Ekœpansja niemiecka. Wypadki 963 r. Stflsu- nek Mieszka I do Niemiec. 3. Przyjęcie chrzeœci- jaństwa. 4. Walka o Pomorze. Wyprawa Wichmana. Wyprawa margrabiego Hodona w 972 r. 5. Polska wobec walki ks. Henryka II bawarskiego o tron niemiecki. Porozumienie Mieszka I z Ottonem II. Polska wobec walk po zgonie Ottona II. Wojna z Czechami. Dagome iudex. II. O SPUŒCIZN# MIESZKOW# - ROK TYSIt#CZNY 58 1. Młodoœć Bołesława Chrobrego. 2. Objęcie wła- dzy przez Bolesława. Walki wewnętrzne. 3. "Odno- wienie cesarstwa" Ottona III a Polska. 4. Œw. Wojciech - jego dzieje i œmierć. 5. Starania o utworzenie arcybiskupstwa gnieŸnieńskiego. 6. Motywy podróży cesarza Ottona III do PoIski. 7. Otto III w GnieŸnie - postanowienia Zjazdu 1000 roku. III. 1J PROGU KRYZYSU (1000-1002). . . . 103 1. Wzrost opozycji przeciw Ottonowi III w Niem- czech i Italii. ŒmierE cesarza Ottona III. Wal- ki o tron niemiecki: Henryk ks. Bawarii, Ekke- hard, Herman ks. Szwab. Porozumienie Henryka 319 Bawarskiego z Bolesławem Chrobrym. Dalsze walki Henryka o tron i œmierE Ekkeharda. 2. Za- jęcie Łużyc i Milska przez Bolesława Chrobrego. Opanowanie Miœni. Zjazd w Merseburgu 24- 25.VII.I002 r. Zamach na władcę Polski. IV. POCZĽTEK WIELKIEJ WOJNY (1003-1005). . . 130 1. Przygot-owania wajenne. Zajęcie Czech przez Bolesława Ghrobrego. Porozumienie z Henrykiem ze Schweinfurtu. Położenie Henryka II. Układ nie- miecko-wielecki. Powstanie Henryka ze Schwein- furtu. Najazd woj#k# połœkićh: Niepowodzenie pla- nu walki z Henrykiem II. Przygotowanie do wy- prawy niemieckiej na Milsko. Wyrprawa zimowa 1004 r. Wiel#ƒ #pyprawa niemiecka w 100#-r; Utrata Gzeeh i Milska przez Polskę. 2. Przygoto- wania do wojny. Wyprawa niemieeka na Polskę w IOQS r. Walki pod Krosnem: Pokój poznański. V. O#l PQZIVAN7Ž DO MERŒEI#LlRGŽ (1005-1013) '. 162 1; Zabieg# ;w celu rozerwania niemieekżeg4 syste- mu sojus#ów przeciw Połs‡e: Poselstwo margra- .bieg4 Hern#a#a w 1007 r. Wojna 1007 r. i odzys- kanie przQz Polakę f.nżyc.i Milska. 2. .Sytuacja po- . litysmš # NiemCzeeh w 1008-1á09 r: 3: P#óba zajęcia Mi#ni, przez Bolesława w 1á09 r. 4. Wy- prawa niemiecka lQ#a. r. lVajeŸctŸcy; na Œlšsku. 5. Nowe przyg#towania niemieckie. Wyprawa pod ' # f#oo#żš #arcybrsknp"# Waiterda w Iál2 r. Za#‚ie- ##Lub-szy prz‚z Polaków. f'rŸ‚wrót połityczny w #Czechaćh: Iioni-nkiura pƒkojówa w końcu I(tm)I2#r: 6. Przygotowania do układu #okojowego. #Tra#tƒt w lVferœ‚burgu 1013 r. VI. -OSTATiVI -œTAP -WIELKiEJ #O.TNY I POK!bJ #W -BUDZIBZYł#IE 1018 fi: . . . 205 1. Polska wobec wyprawy Henryka II -o Włoch. # Próby po_rozumienia z Czechatz#i =.przeciw Henry- _ kowi.II. Uwięzienie Mieszk_a II. Pertrƒklacje fi‚n- ryka II z Bolesławem. Pos_‚#stwa Stojgniewa. Zw#šzki Polski z apozyeiš. wewn.štrzrtiemieckš. - 2. Przygotowania do-wyprawy na Polskę w I015 r. Prze#ieg wojny. Klęska Niemców w ziemi Dziado- szan. Polacy pod Miœniš. 3. Sytuacja polityczna w Niemczech w I016--1017 r. Pertraktaćje z Bo- lesławem ni‚ dochódzš do skutku: Przygotowania do nowej wojny. Sojusz Henryka II z Ruœiš i Wę- grami. 4. WYprawa wojenna na Polskę w 19I7 r. Niefortunne oblężenie Niemczy. Najazd Wieletów. Dywersyjne wypady wojsk polskich. 5. W.stępne pertraktacje polsko-niemieckie. Układ pokojowy w Budziszynie w l0I8 r. VII. POLSKA BOLESŁAWA GHROBREGO WOBEC RUSI . . . 243 I. Ruœ w drugiej połowie X w. Pierwsze stosunki z Polskš. 2. Włodzimierz Wielki a Polska. Mał- żeństwo Œwiatnpełka z córkš Bolesława Chrob- rego. 3. Brunon z Kwerfurtu na Rusi. Polityka Bolesława Chrobrego wobec państwa ruskiego. 4. Uwięzienie Œwiatopełka. Wyprawa Bolesława na Ruœ w 1013 r. 5. Sytuacja polityczna na Rusi. ŒmierE Włodzimierza Wielkiego. Walka Œwiato- pełka z Jarosławem. Porozumienie Jarosława z Henrykiem II. 6. Przygotowania do wyprawy Bolesława Chrobrego na Ruœ. Polityczne cele woj- ny. 7. Wyprawa kijowska Bolesława w 1018 r. Bitwa nad Bugiem. Zajęcie Kijowa. Poselstwo Bo- lesława do Bizancjum. Zakończenie wojny- zdobycze terytorialne Bolesława Chrobrego. Skutki polityczne wojny. VIII. KOŒCIÓŁ W SŁUŻBIE PAŃSTWA - KORONA- CJA KRbLEWSKA . . . . 272 I. Wprowadzanie chrzeœcijańskich obyczajów w Polsce. 2. Organizacja koœcielna. Klasztory i mi- sje. Brunon z Kwerfurtu. 3. Obrzšdek słowiański na ziemiach polskich. Obrzšdek grecki. 4. We- wnętrzny kryzys państwa polskiego około 1022 r. 5. Starania Bolesława Chrobrego o koronę. Wa- runki polityczne w 1024 r. umożliwiajš jej uzyska- nie. Koronacja królewska Bolesława w I025 r. 6. Znaczenie koronacji Bolesława Ghrobrego. Zgon króla 17.IV.1025 r. 320 321 2AKOŃGZENIE. . . . 299 Posta‚ Bolesława Chrobrego. Przemiany wewnętrz- ne za jego rzšdów. ródła przyszłego kryzysu pań- stwa polskiego. Dwór Bolesława oœrodkiem kul- tury. INDEKS . . . 307 K s i š ż k i d o t y c z š c e M I L L E N I U M A.Jaszczołt VPALgA LUDU PODHALAl#SKIEGO Z UCISgIEM FEUDALNYM VP L. 1625-1633 Monografża: naukot.oa poœZ.użęcon.a hżstorżż ruchó'w chlopskżch 2v starost#>że no2#otarskż7n, u# latach 1625-1633. zł 5fl.- M.Pirka NIEMIECgA POLITYgA VPYVPŁASZCZENIOVPA NA ZIEMIACH POLSKICH GP L. 19o7-19oe Autor pr#edsta#.użl #.uyzulaszczenże Polakótv z# œcżslym powišzan:żu z sytuacjš we'wnętrznš ż %n,żgdzywzarodoz.uš Nże#n.iec. Tekst ksżšżki 2uzbogaca staran.#.że dobrany mn- terżal żlustracyj'ny ż #n.apy. zł 40: G.Zych JAN HENRYg DĽBRO#PSgI 1755-1818 - Bżogt'afża gen,erala J. H. Dšbt-ozuskiego - za- uriera opżs #yćża ż dzżalalnoœcƒ 2uojsko2#ej ttvó7cy Legżon.ó2v. zł 35: Zbiorowe Z BOHATERSgIEJ PRZESZŁO#CI #PARSZA#PY 1794-1864 Praca poœ#ięcona przełomozuym 2#ydarzenżom stolżcy u> latach 1794-1864; obejmuje żnsurek- cję koœcżuszko2uskš, obronę Warsza2#y 2# 1809 r., noc lżstopadou>š ż pozustanże stycznżo2ve. Autorzy - u>ybżtnż hżstorycy - omutviajš wy- darzenża rozgry2vajšce sżę 'w Warszaz#że 2t> #.uy- żej 2#ymżenżonym okresże, podajšc malo znane szezegóły dotyczšce przeszloœcż stolżcy. Lżc#ne żlustracje. zł 24.- G.Zych ARMIA gSI#ST#PA VPARSZAVPSgIEGO 1807-1812 Monografża lażstoryczna, która jest próbš syntezy dzżejó# armżż polskżej 2o latach 1807-1812, oparta na bogatym materiale Ÿródło#ym, mżędzy żnnymi rosyjskżm, francuskżm ż nżemżeckżm. zł 55: