tytuł: "Ewangelik - Katolik" autor: *.* SPIS TREŚCI Przedmowa Objawienie Bóg Bóg Ojciec Syn Boży Duch święty Bóg w Trójcy Świętej jedyny Człowiek Grzech Usprawiedliwienie Kościół Lud kościelny i urząd kościelny Celibat Zakony Hierarchia kościelna Papiestwo Stanowisko ewangelickie wobec papieża Kult Marćć Sakramenty Chrzest Komunia Św. Msza Ewangelicka nauka o władzy kluczów Inne sakramenty Kościoła Rzymskokatolickiego Bierzmowanie Pokuta Małżeństwo Kapłaństwo Namaszczenie chorych Pobożność Kult świętych Rzeczy ostateczne Ekumenia Konieczność Reformacji Krótki zarys Reformacji w Polsce Konfesja Augsburska , PRZEDMOWA Oddaję do rąk Czytelnika kolejne wydanie książeczki "Ewangelik - katolik" Sądzę, że powinna ona spełnić podwÓjne zada- nie. Ma przypomnieć ewangelikom rozproszonym w środowisku katolickim naukę naszego Kościoła i zorientować ich w różnicach wyznaniowych, z drugiej zaś strony może ona trafić i do rąk katolików, którzy zainteresują się różnicami wyznaniowymi, ; i wtedy książeczka spełni rolę informacyjną. Porównanie nauk dwu Kościołów nie jest sprawą najłatwiejszą, starałem się uczynić to z szacunkiem dla stanowiska obu Koś- ' ciołów. Dla informacji Czytelnika dodaję, iż każdy problem przedsta- wiłem, zgodnie z tytułem pracy, najpierw z punktu widzenia ewangelickiego, potem katolickiego. Gdy rozważania były dłuższe, zamieszczałem na ich końcu - zestawienie. Jeśli problematyka dotyczyła tylko Kościoła Rzymskokatolickiego, podawałem po jej omówieniu stanowisko ewangelickie. Ze względu na to, iż podstawowym pismem doktrynalnym Kościoła EwangelickoAugsburskiego jest Konfesja Augsburska, a w roku 1980 przypadło jej 450-lecie, wydajemy w niniejszej ' pozycji przekład tej księgi symbolicznej z języka łacińskiego. Autor Objawienie Boga poznajemy o tyle, o ile daje się sam poznać. Daje się zaś On poznać w objawieniu. Znamy objawienie: w stworzeniu, w Słowie Bożym i w chwale. Jak człowieka, tak i Boga poznajemy w Jego dziełach. Wiara chrześcijańska widzi dzieło Boże w stworzeniu wszechświata. Oglądając świat w świetle wiary poznajemy wszechmoc Bożą, miłość Pana i Jego chwałę (Ps.19;104; Rzym.1,201. Bóg odzywa się również do człowieka w sumieniu (Rzym. 2,141. Podstawowym źródłem objawienia dla chrześcijan jest Słowo Boże. Jego zasadniczą treść stanowi zbawienie dokonane w Jezusie Chrystusie. W Nim Bóg daje się poznać jako Zbawca (Jan 20,30). Ostateczne objawienie Boga nastąpi wtedy, gdy wierzący ujrzą Go w chwale (I Kor.13,10-121. Oba Kościoły - Ewangelicki i Rzymskokatolicki - przyjmują te trzy formy objawienia, istnieją jednak różnice w nauce o obja- wieniu w Słowie Bożym. Kościół Ewangelicki stoi na stanowisku, że Słowo Boże znaj- duje się tylko w Piśmie Św. Głosi więc zasadę "tylko Pismo Św." Biblia sama mówi o sobie, że powstała pod działaniem Ducha Świętego (II Piotra 1,211 i jest świadectwem o Jezusie Chrystusie (Jan 5,39). Ewangelia, stanowiąca jądro Pisma Św., jest mocą Bożą, która powoduje zbawienie człowieka (Rzym.1,16). Zwiasto- wanie Słowa Bożego jest warunkiem istnienia Kościoła. Kościół jest tam, gdzie się wiernie zwiastuje Ewangelię i gdzie się udziela Sakramentów według ustanowienia Chrystusa. Oba Kościoły Chrześcijańskie przyjęły kanon Pisma Św., to jest zbiór ksiąg biblijnych zestawiony ostatecznie w II wieku po Chr. Dla Kościoła Ewangelickiego miernikiem wartości ksiąg biblijnych jest to, czy one "tchną Chrystusem" (I Kor. 3,111. Kościół Katolicki uznaje poza księgami kanonicznymi również księgi apokryficzne, dodatkowe, które mają znaczeniedrugorzędne. Kościół Ewangelicki kładzie duży nacisk na żywe zwiastowanie Słowa Bożego (viva vox - tj. "żywy głos"). Oczekuje się, że Słowo będzie zwiastowane w mocy Ducha Świętego (I Tes. 1,5], budząc pewność zbawienia (II Tym. 1,12). Kazanie nie jest tylko informacją, lecz jest zwiastowaniem Ewangelii. Pismo Św. ma w Kościele Ewangelickim najwyższy autorytet, pierwsze miejsce, prymat. Ono stanowi kryterium nauki kościelnej. Kościół Rzymskokatolicki przyjmuje dwa źródła objawienia: Pismo Św. i tradycję. Zasadę tę sformułowano w Konstytucji o Objawieniu II Soboru Watykańskiego. Konstytucja ta akcentuje silniej znaczenie Pisma Św. niż daw- niejsze dekrety Kościoła Katolickiego. Konstytucja uważa Pismo Św. za "najwyższe prawidło wiary", porównuje Słowo Boże do Ciała Chrystusowego (Sakramentu Ołtarza, wzywa do nauczania i czytania Biblii (r. VI, 211. Konstytucja przyjmuje współczesne metody badania Pisma Św., dlatego istnieje możliwość wywodze- nia z niego dogmatów maryjnych i in. Wybitny teolog katolicki Karl Rahner powiedział, że Pismo Św. jest jednorazowym, niepo- wtarzalnym wydarzeniem zbawczym, jest Słowem Bożym, a nie tylko je zawiera. Lecz Kościół Katolicki przyjmuje obok Pisma Św. drugie źródło objawienia, a jest nim tradycja. Tradycja wchodzi w skład depozytu apostolskiego. Mówiąc o nim Konstytucja o Objawieniu głosi: "Święta Tradycja i Pismo Św. stanowią święty depozyt Słowa powierzony Kościołowi". A więc i tradycja, nie tylko Pismo Św., ma znaczenie kanonicz- ne. W Kościele Katolickim głosi się, iż istnieje Biblia tripartita (trzyczęściowa), składają się na nią Stary i Nowy Testament oraz tradycja. Pismo Św. i tradycja są więc równorzędne. Konstytucja o Objawieniu zwykle wymienia na pierwszym miejscu tradycję, a na drugim Pismo Św. Do tradycji należy wszystko, co przynosi życie Kościoła, co Kościół zgromadził i gromadzi, jest więc ona żywa i się rozrasta. W skład jej wchodzą pisma ojców Kościoła, dekrety soborów i papieży, formy obrzędów, zwyczaje. Kościół przez urząd nauczający dysponuje treścią tradycji i ją reguluje. W Konstytucji o Objawieniu wiele miejsca poświęcono tradycji. Powiedziano, iż "Tradycja Św. i Pismo Św. ściśle się ze sobą łączą i komunikują. Obydwoje bowiem wypływają z tego samego źródła Bożego i zrastają się jakoś w jedno" (r. II,9). Konstytucja stwierdza: "Albowiem Pismo Św. jest mową Bożą utrwaloną pod działaniem Ducha Świętego na piśmie, a Święta Tradycja, Słowo Boże przez Chrystusa Pana i Ducha Świętego powierzone aposto- łom, przekazuje w całości ich następcom, by oświeceni Duchem prawdy, wiecznie je w swym nauczaniu zachowywali (...], toteż obydwoje należy z równym uczuciem czci i poważaniem przyjmo- wać" r. 11,91. Kościół Ewangelicki nie widzi w tradycji kościelnej źródła objawienia, choć z nią nie zrywa jako ze świadectwem wiary, jeśli jest zgodna z Pismem Św. i zwiastuje Jezusa Chrystusa. Luter powiedział: "Jest rzeczą niebezpieczną i straszną wierzyć wbrew świadectwu, wierze i nauce całego Kościoła chrześcijańskiego". Reformator stwierdził jednak w roku 1521, iż Kościół się myli, "jeśli naucza wbrew Słowu Bożemu". Kościół Ewangelicki od- rzuca więc tradycję, o ile zawiera ona nauki ludzkie (Mat. 15,31, nie uzasadnione w Piśmie Św., jak mariologia, kult obrazów, reli- kwii i in. Kościół Ewangelicki ma swe księgi symboliczne, lecz ich autorytet jest wtórny, zależy od Pisma Św., i mogą one być inaczej formułowane, aby lepiej oddać treść Pisma Św. W Kościele Katolickim tradycja ma podwójne znaczenie: jest uzupełnieniem Pisma Św., co grozi niebezpieczeństwem wprowa- dzenia nauk niebiblijnych, a jednocześnie jest podstawą wykładu (interpretacji Pisma Św. Konstytucja o Objawieniu głosi: "Ponieważ Pismo Św. powinno być czytane i interpretowane w tym samym Duchu, w jakim zo- stało napisane, należy (...] uwzględniać treść i jakość całej Biblii, mając na oku żywą Tradycję całego Kościoła oraz analogię wiary (r. III,121". Tradycja jest więc probierzem wykładu Pisma Św. wbrew ewangelickiej zasadzie: "tylko Pismo Św.". Takie traktowanie tra- dycji grozi niebezpieczeństwem, że wykład Słowa Bożego stanie się podstawowym obowiązującym tekstem. Ostatecznym, nadrzędnym kryterium wykładu Pisma Św. jest urząd nauczający Kościoła. "Wszystko, co dotyczy sposobu inter- pretowania Pisma Św., podlega ostatecznie sądowi Kościoła, który ma od Boga polecenie i posłannictwo strzeżenia i wyjaśnia- nia Słowa Bożego". Konstytucja o Objawieniu głosi dalej: "Zadanie zaś autentycz- nej interpretacji Słowa Bożego, spisanego czy przekazanego przez Tradycję, powierzone zostało samemu tylko żywemu Urzędowi Nauczycielskiemu Kościoła" (r. II,10). Zasada ta jest związana z dogmatem o nieomylności papieża. Konstytucja o Objawieniu stawia ostatecznie na jednym poziomie trzy wartości: "Jasne więc jest, że Święta Tradycja, Pismo Św. i Urząd Nauczycielski Koś- cioła (...) tak ściśle ze sobą się łączą i zespalają (...), że jedno bez pozostałych istnieć nie może" (r. II,10). Mimo więc podniesienia powagi Pisma Św. w ostatnim czasie, jego znaczenie w Kościele Katolickim jest wobec silnego podkreślania znaczenia tradycji i urzędu kościelnego nadal bardzo zredukowane. To stanowi największą różnicę między Kościołami. Reformacja przyjęła tylko jeden autorytet - Pismo Św. Luter głęboko prze- żył upadek autorytetów, które znał od młodości - tradycji i pa- piestwa. Odrzucił je jednak, gdy urząd kościelny na podstawie tradycji potępił naukę o usprawiedliwieniu z łaski przez wiarę w Jezusa Chrystusa. Wtedy Luter pozostał przy wyłącznym auto- rytecie Pisma, pozostałe bowiem autorytety nie wytrzymały kry- tyki w świetle Biblii. Reformacja przyjęła zasadę, iż Pismo Św. jest samo instrumen- tem wykładu. Prawdy należy w nim szukać, porównując różne wypowiedzi Słowa Bożego i pamiętając, że istotnym jądrem Biblii jest zbawcze dzieło Jezusa Chrystusa. Kościół Ewangelicki wzywa swych współwyznawców do pilnej lektury Pisma ţw., przypominając wypowiedź Pana Jezusa: "Sło- wa, które powiedziałem do was, są duchem i żywotem" (Jan 6,63). Bóg Bóg Ojciec Bóg jest wzniosły, pełen chwały, jest ponad światem, w istocie Swej niepojęty (Job 11,17 i n.; Rzym: 11,33-36l. Jest On nie- dostępny dla naszego poznania. Prorok Izajasz mówi, iż jest Bogiem ukrytym (Izaj. 45,15). Myśl ta wysuwa się na czoło Lutrowych rozważań o Bogu. Bóg jest święty i budzi bojaźń i lęk - mysterium tremendum (II Mojż. 3,6; Izaj. 6,1-5; Łuk. 5,8). Bóg jest daleki i niewidzialny (II Mojż. 33,20), a jednak "jest blisko każdego z nas" (Dz. Ap.17, 27-28). Jego Boski majestat budzi najwyższą cześć i stwarza dystans, lecz Bóg chce, by Go szukano i Jemu bezgranicznie ufano. "Wątpienie jest największą obrazą Boga" - mówi Luter. Bóg jest wieczny, jest ponad czasem, a jednocześnie uczestniczy w doczesnośći (Ps.19I. Wieki są w Jego ręku, przed Jego obliczem powstają i giną narody, a jednocześnie idzie jak cień za każdym człowiekiem, który Mu zawierzył swój los (Ps. 121). "Niepojęty Bóg sam obnaża swą wewnętrzną istotę, wylewa się na zewnątrz" ( Luter]. Bóg jest wszechmocnym Stwórcą (I Mojż. 1), wszechświat świadczy o Jego chwale (Ps.104l, On ogarnia świat, a jednocześnie pamięta o rzeczach drobnych i strzeże ich (Mat. 6,26-30; 10, 29-301. Między człowiekiem i Bogiem jest ogromny dystans, Luter mówi, iż Bóg "igra" z człowiekiem, a jednocześnie wynosi go, na- daje mu niezwykłą godność i w jego ręce oddaje świat. Majestat Boży skłania człowieka do posłuszeństwa (Dz. Ap. 4,19; II Kor. 7,15), również do posłuszeństwa wobec Słowa Bożego (Jer. 7,23). Bóg jest potężny i groźny - "góry topnieją przed obliczem Pana" (Ps. 97,51, a jednak słudze swemu Eliaszowi objawia się "w cichym i łagodnym powiewie" (I Król. 19,12). Bóg jest moca- rzem (Ps. 14,5-6; Izaj.10,21), a jednocześnie w proroczym obra- zie Syn Boży ukazał się "jako korzeń z suchej ziemi I...) wzgar- dzony i opuszczony przez ludzi" (Izaj. 53,2-31. Kto obcuje z Bogiem, wielbi Go i korzy się przed Nim. Luter mówi, że wola Boża nie jest poddana żadnym prawom ani zasadom, gdyż nikt nie jest ponad Pana. "On niczemu nie podlega, sam jest prawem dla wszystkich rzeczy". Lecz Bóg nie jest despotą, tylko Jego myśli są inne niż nasze [Izaj. 55,8). Bóg jest dawcą życia IDz. Ap.17,251 i jest nieśmiertelny (I Tym. 6,10), a przecież Syn Jego skosztował goryczy śmierci (Fil. 2,81. Jedynie o Bogu można powiedzieć, że jest dobry [Mar. 10,18), a jednak prowadzi nas często drogami cierpienia, co budzi bunt w naszym sercu Job 30,20-23). Jak rozwiązać problem cierpie- nia? Rozwiązaniem jest "niepewne, a jednak wyzwalające ryzyko wiary. W wierze pełnej ufności nie można cierpienia wytłumaczyć, natomiast można - i to jest ważne - je przemóc" (Hans Kung: 868 i cerpienie. Przezwyciężenie to jest możliwe w ufnej miłości ku Panu (Rzym. 8,281. Bóg budzi grozę w sercu (Job 23,15-16), a zarazem jest miłoś- cią II Jana 4,7-81. Jest On nieustępliwym sędzią, dochodzi spra- wiedliwości do trzeciego i czwartego pokolenia (II Mojż. 20,5), a jednocześnie jest miłosierny i łaskawy, bardzo cierpliwy i pełen dobroci (Ps. 103,8-9; Jan 3,161. Bóg jest święty, nieskalany i nie znosi nieprawości, a jednak ma serce dla grzeszników (Łuk. 15) I Syna swego uczynił za nas grzechem ( I I Kor. 5,21 ), aby nas usprawiedliwić. Luter powiedział, iż "miłość Boża jest jak piec rozpalony, którego żar sięga od ziemi do niebios". Jest to miłość szczera i wierna. Łaska i miłość łączą pozorne sprzeczności w istocie Bożej- sprawiedliwość i łaskawość, grozę sądu i usprawiedliwienie, troskę o doczesność i królowanie w wieczności, święty majestat i nie- zgłębione miłosierdzie. Bóg jest Ojcem (Mat. 6,9). Syn Boży "Wierzę, że Jezus Chrystus, prawdziwy Bóg z Ojca w wiecz- ności zrodzony, a zarazem prawdziwy człowiek z Marii Panny narodzony, jest moim Panem" - Mały Katechizm M. Lutra. Mówiąc o Synu Bożym wskazujemy często na Jego ludzką postać - w Jezusie z Nazaretu. Biblia natomiast przypomina Jego Boską istotę. Syn Boży jest wszechwieczny. Ewangelia nazywa Go Słowem, które było na początku u Boga i było Bogiem. On jest źródłem i dawcą życia. "W Nim było życie, bez Niego nic nie powstało" (Jan 1,1-3). Jest On obrazem niewidzialnego Boga (Kol. 1,15), kto na Niego patrzy, widzi Ojca (Jan 14,9-10). Jest On praprzyczyną wszystkich rzeczy - "w Nim zostało stworzone wszystko, co jest na niebie i na ziemi (...), jest przed wszystkimi rzeczami i wszystko w Nim jest ugruntowane" (Kol. 1,17-181. I oto Syn Boży stał się w postaci Jezusa z Nazaretu Bogiem wśród ludzi. Żyjąc wśród nich, wziął na siebie ich dolę, walczył z pokusami (Mat. 4,1-11), leczył choroby, uwalniał od cierpie- nia i śmierci Mar. 1). Stał się nauczycielem, przekazał ludziom słowa, które trwają wiecznie (Mat. 24,35). Jego słowa były czy- nami, a czyny słowami, mówiły o Jego mocy i chwale (Mar. 2,5; 4,35-41; Hebr. 2,12-131. Jego współcześni poznali w Nim pro- roka, który objawił im Królestwo Boże. Mówił jak ten, który ma moc Bożą (Mat. 7,29), więcej - Królestwo Boże urzeczywistniło się w Jego działaniu i w Jego osobie (Łuk. 4,21;17,21 ). Jego świętość i dostojeństwo onieśmielały przeciwników (Łuk. 4,29-30), a Jego życzliwość dla ubogich w duchu pociągała ich (Mat. 9,10-131. Żyjąc wśród ludzi, doświadczał wszystkiego, co znosi człowiek, oprócz grzechu (Hebr. 4,15). Miał całkowitą świadomość jedności z Ojcem i zupełną pewność Jego pełnomocnictwa (Mat. 11,27). Jednocześnie Syn Boży był tak bardzo otwarty dla ludzi (Mat. 11,28-30). Jest w Nim chwała Boża i Boska miłość, jest Sędzią (Mat. 251 i Dobrym Pasterzem (Jan 10). Stojąc po stronie Boga i zarazem po stronie człowieka, jest Chrystus początkiem nowej ludzkości (I Kor. 15,45-49; Rzym. 5,12-19; 8,29; Hebr. 2,10 i n.l. Jest jednocześnie naszym Panem i naszym bratem (Fil. 2,11; Hebr. 2,13 i n.l. Jest drugim Adamem, odnowicielem upadłej ludzkości (Rzym.5,18-19;I Kor.15,21 in.) Jego cielesne niepokalane narodzenie w mocy Ducha Świętego jest cudem (Łuk: 1,35). Chrzest Jezusa jest stwierdzeniem Jego Boskości, a nie jej nabyciem. Zbawcze znaczenie ma przede wszystkim śmierć Jezusa. Obraz jej zawarty jest w proroctwie Izajasza r. 53. Męka Chrystusa jest ofiarą. Tak wykładał jej znaczenie sam Pan (Mat. 20,28; Łuk. 24,25; Jan 14,26; 16,141. Jest to ofiara oczyszczająca, niepowta- rzalna, mająca znaczenie wieczne (Rzym. 3,25; Hebr. 10,10). Kościół Ewangelicki akcentuje bardzo mocno niepowtarzalność ofiary Pana Jezusa w związku z katolicką nauką o mszy. Słowo o krzyżu stało się centralnym punktem chrześcijańskiego zwiasto- wania (I Kor. 1,181. Krzyż Jezusa jest jednocześnie sądem i dzie- łem miłości Boga III Kor. 5,19I, jest potępieniem grzechu, a zara- zem usprawiedliwieniem grzesznika, ubłaganiem za winy (Rzym. 3,21; 5,19; Hebr. 9,14.24;10,5-10). Śmierć Jezusa wraz ze zmartwychwstaniem zbawia człowieka Rzym. 4,25; I Kor. 15,13; Hebr. 7,24-25; I Jana 2,1-2). Zmar- twychwstanie związane z krzyżem jest również cudem. W zmar- twychwstaniu Chrystus objawił i potwierdził to, czego dokonał na krzyżu - zwycięstwo nad grzechem, śmiercią i szatanem ( Rzym. 10,9; Dz. Ap. 2,36). Zmartwychwstały Pan objawia się w przemie- nionym ciele chwały. Ukazuje, co jest przeznaczone wierzącym w Niego, gdy wypełnią się rzeczy ostateczne (Fil. 3,21; I Kor.15, 44 i n.; II Kor. 5,1 i n.; Kol. 3,3). Wniebowstąpienie przedstawia odejście historycznego Jezusa w ponadświatowe życie z Bogiem (Hebr. 1,2-41. Odtąd działa On jako Pan wywyższony, na prawicy Bożej (Łuk. 24,51), nasza społeczność z Bogiem jest związana z Nim (Rzym. 8,34; i Jana 2,1 i n.l. Modlimy się do Boga zawsze w imieniu Jezusa. Chrześcijanie ciągle utrzymują społeczność ze swoim Panem. Obcowanie z Nim następuje przez Słowo budzące wiarę i przez Sakramenty. W wierze oglądamy ukryte Królestwo Chrystusa i oczekujemy Jego objawienia w chwale. Ewangelia o krzyżu i zmartwychwstaniu Pana Jezusa stanowi według nauki Kościoła Ewangelickiego jądro Ewangelii i jest centralną prawdą naszego Kościoła. Melanchton powiedział, że poznać Jezusa to nie znaczy pojąć sprawę Jego dwóch natur, sposób wcielenia, lecz oznacza to dostąpić błogosławieństwa krzyża i zmartwychwstania. Luter zaś rzekł, iż prawdziwe poznanie Chrystusa polega na tym, by dostrzec w Nim otwarte serce Boga i Jego łaskawą wolę. Duch Święty Poznanie Boga w wierze następuje przez Ducha Świętego II Kor. 2,10 i n.). Duch Święty oświeca Chrześcijanina, wskazuje na Chrystusa i przekonuje, iż jest On Zbawicielem (Mat. 16,17; I Kor.12,3; Jan 6,44,65). Duch Święty działa przede wszystkim przez Słowo Boże (Jan 6,63). Jest ono natchnione Duchem (II Piotra 1,211. Przez wiarę w Chrystusa jesteśmy powołani do społeczności z Bogiem i dostępujemy godności synostwa Bożego (Rzym. 8,14; Gal. 4,6). Duch Święty kształtuje w nas obraz Chrystusa (Rzym. 8,291. Obecność Ducha Świętego to obecność Boga lub wywyższo- nego Chrystusa. Określenia te są w Piśmie Św. wymienne (Rzym. 8,9 i n.; Jan 14,16 i n.;18,23; II Kor. 3,16), a jednak należy od- różniać Ducha Świętego od Boga Ojca i Syna. Duch Święty uświęca chrześcijanina. Naprzód przekonuje go, czym jest grzech, doprowadza do tego, że chrześcijanin sam go potępia, odkrywa grzech w swoim życiu (Jan 16,81, a następnie Duch Święty sprawia narodzenie się w nas nowego wewnętrznego człowieka, ukazuje nam Królestwo Boże i wprowadza nas w nie (Jan 3,3-6). Duch Święty przekonuje chrześcijanina o prawdzie Ewangelii i upewnia, że Chrystus jest Panem (Jan 15,26; 16,8-11; I Kor. 12,3). Duch Święty uświęca nas - gdy w nas działa, stajemy się Jego świątynią (I Kor. 6,19). On nas strzeże od grzechu, zachowuje w wolności (II Kor. 3,17) i czyni zdolnymi do nowego życia. Duch Święty obdarza nas swymi darami, które umożliwiają życie w społeczności. Dary te to miłość braterska, szacunek dla innych, cierpliwość, gościnność, zdolność przebaczania I Rzym. 12,9-131. Pod wpływem Ducha Świętego powstaje w nas nowy człowiek, stworzony znów na obraz Boży Efez. 4,25-32; Kol. 3,8-17). Duch Święty rodzi też owoce, które również mają znaczenie scalające chrześcijan w jedno. Są to: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, wstrze- mięźliwość IGal. 5,22-23/. W ten sposób powstaje nowa społeczność Chrystusowa, Koś- ciół, którego głową jest Chrystus, a ciałem wierzący w Niego (Efez. 1,22; Kol.1,18; Dz. Ap. 2,42-47;3,32-35). "Jedno ciało i jeden duch, jak też jesteście powołani w jednej nadziei powołania waszego. Jeden Pan, jedna wiara, jeden chrzest, jeden Bóg i Ojciec wszystkich, który jest nad wszystkimi i we wszystkich was. Lecz każdemu z nas dana jest łaska według miary daru Chrystusowego" Efez. 4,4-7). Według nauki Kościoła Ewangelickiego Duch Święty działa na nas przede wszystkim przez Słowo Boże, a według nauki Kościoła Rzymskokatolickiego szczególnie przez Sakramenty. Bóg w Trójcy Świętej Jedyny Nauka o Bogu w Trójcy Świętej Jedynym łączy wszystkie Kościoły. Jezus polecił chrzcić w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego Mat. 28, 19). Pozdrowienie apostolskie brzmi: "Łaska Pana Jezusa Chrystusa i miłość Boga, i społeczność Ducha Świę- tego niech będzie z wami wszystkimi" (II Kor.13,13/. W Trójcy Świętej rozróżniamy trzy "osoby". Określenie to ma jednak inne znaczenie niż w mowie potocznej, chodzi tu raczej o wzajemny stosunek Ojca, Syna i Ducha Świętego wewnątrz jednej istoty Boga. Bóg jest jeden. Nauka o Trójcy Świętej pragnie wyrazić uwielbienie i chwałę jedynego Boga. Człowiek Istotą człowieka zajmują się różne dziedziny nauki, jak bio- logia, medycyna, antropologia, etyka, socjologia, historia czy filozofia. Nauka kościelna interesuje się człowiekiem z punktu widzenia jego związku z Bogiem. Pismo Św. przedstawia ten związek na tle dzieła stworzenia. Wiara w stworzenie świata nie wywodzi, jak świat powstał, lecz głosi, że jest dziełem Boga. "Przez wiarę poznajemy, że światy zostały ukształtowane słowem Boga, tak iż to, co widzialne, nie powstało ze świata zjawisk" (Hebr. 11,3). Myśl ta prowadzi nas do granic wszelkiego materialnego istnienia i może być przyjęta w wierze. Jak wiara biblijna widziała świat, ukazują Psalmy 19 i 104. Obraz świata autora Psalmu 104 był inny niż nasz, bardziej prymitywny (w. 3-4), wypowiedział on bowiem swą wiarę w takim sposobie myślenia, jaki wtedy obowiązywał, zgodnie z ówczesnymi wyobrażeniami. Choć nasz obraz świata jest dziś inny, wiara widzi nadal w Bogu Stwórcę świata. Pozostało też przekonanie, że wszechświat jest niezmierzony (Izaj. 40,2), że Stwórca jest odwieczny (Job. 38,4I i że nasze poznanie jest czą- stkowe (I Kor. 13,9). Wiara, że wszechświat stworzył Bóg, budzi poczucie odpowiedzialności wobec Niego. Nauka o stworzeniu człowieka nasuwa dwa problemy: jego pochodzenia oraz jego pierwotnego obrazu. Nauka Kościoła Ewangelickiego stwierdza, że pojawienie się człowieka na ziemi, nawet gdyby było wynikiem naturalnego rozwoju gatunków, jak głoszą nauki przyrodnicze, jest w świetle Słowa Bożego następstwem nowego, wolnego aktu woli Bożej (I Mojż. 1,26-27). Chrześcijanin tak wierzy i dlatego zwraca się do Boga w modlitwie jako do Stwórcy. Biblia zwie pierwszego człowieka Adamem (hebr.: człowiek). Dziś liczni teolodzy, jak Karl Barth, Hans Kung, teolog katolicki, przyjmują, że w biblij- nej historii stworzenia można odczytać stworzenie gatunku ludz- kiego. Jaki był obraz pierwszego człowieka. Kościół Ewangelicki podkreśla, że człowiek jest według Biblii stworzony na obraz i podobieństwo Boże (I Mojż. 1,26-27). Znaczenie tych określeń zatarło się w świadomości dzisiejszego człowieka. Z perspektywy wiary znamy dziś człowieka jako grzesznika. Jak dostrzec w nim obraz Boży? Na czym polega podobieństwo Boże? Nauka ewangelicka odtwarza ten obraz na podstawie przesłanek biblijnych. Choć człowiek jest stworzeniem, różni się zdecydowa- nie od innych istot. Potrafi zająć własne, świadome stanowisko wobec problemów życia, zastanawia się nad sensem swego istnie- nia. Egzystencja ta nabiera w jego oczach pełnego znaczenia, gdy wierzy, iż jest stworzony do życia z Bogiem. "Dusza moja pragnie Boga, Boga żywego. Kiedyż przyjdę i ukażę się przed obliczem Boga?" (Ps. 42,3, por. Mat. 16,24-26). Człowiek szuka społecz- ności z Bogiem, znajduje ją dzięki Chrystusowi, a potem dostę- puje uświęcenia w Duchu Świętym (II Kor. 5,17; Efez. 4,24); Kol. 3,3-10). Pismo Św. określa ten proces jako odnowienie (Efez. 4,23; Rzym.12,2) lub odrodzenie (1 Piotra 1,23). Odnowienie albo odrodzenie oznacza powrót do pierwotnego, prawidłowego stanu. W świetle Słowa Bożego ten prawidłowy stan polega na praw- dziwym poznaniu Boga, które człowiek odzyskuje po narodzeniu na nowo (Fil. 1,9-10), na pełnym zaufaniu do Pana III Tym. 1,12), na oddaniu Mu się w miłości i uwielbieniu /I Jana 4,17-19), na posłuszeństwie, które nie wynika z przymusu, lecz ze zharmo- nizowania woli ludzkiej z wolą Bożą. W tym stanie człowiek od- daje życie w ofierze Bogu (Rzym.12,1;14,8). Taki człowiek ma świadomość dziecięctwa Bożego (Rzym. 8,14-17), dostępuje pokoju i radości Jan 14,27; Fil. 4,4). Takiego człowieka obciążył Bóg odpowiedzialnością za życie na ziemi /I Mojż.1,28). Oto ogólne zarysy "obrazu Bożego", który Słowo Boże każe oglądać w stworzonym człowieku. Mały Katechizm Marcina Lutra mówiąc o stworzeniu świata i człowieka odnosi to do chrześcijanina - "Wierzę, że Bóg stwo- rzył mnie oraz wszystkie twory, ciało i duszę...'. W wykładzie I artykułu wiary przekonuje wyznawcę, że Jezus przez Swój zbawczy czyn przywrócił "zgubionemu człowiekowi" utraconą, właściwą pozycję wobec Boga, człowiek stał się własnością Chrystusa,znalazł się pod Jego kierownictwem,ma czyste sumie- nie i jest niewinny],służy Panu z ochotą,doznaje radości i pokoju. To prawidłowy stan człowieka, właśnie obraz Boży. Do tego obrazu należy uwolnienie przez Chrystusa od śmierci. Śmierć według nauki biblijnej i wiary chrześcijan nie jest związana z pierwotnym stanem człowieka, lecz jest zapłatą za grzech Rzym.6,23).Człowiek posiadał życie wieczne,które mu przy- wrócił Chrystus /I Kor. 15,45 i n.).Tak rozumiemy intencje obrazu Bożego,danego człowiekowi w stworzeniu. Nauka Kościoła Katolickiego wiele miejsca poświęca obecnie sprawie pochodzenia człowieka I Ks. W. Granat: Ku człowiekowi ţ i Bogu w Chrystusie] Rozważając to zagadnienie autor mówi: ; "Nie jest rzeczą konieczną,aby wyjaśniać tekst biblijny w sensie ţ utworzenia przez Boga całego człowieka w sposób bezpośredni". Omawiając dwie relacje biblijne o stworzeniu człowieka (I Mojż. ' 1 i 2),ks.Granat stwierdza: "Powstanie ciała ludzkiego mogło się odbywać drogą ewolucji".Również ks.A.Zuberbier /Wierzę... dogmatyka w zarysie) mówi : "Wydaje się, że w tej mierze,w jakiej człowiek jest istotą cielesną,pochodzenie jego na drodze ewolucji od jakiegoś gatunku zwierząt ...nie stoi w żadnej sprzeczności z danymi religii chrześcijańskiej.Nie można jednak powiedzieć tego samego o pochodzeniu duszy ludzkiej" /str.106-107).Co do stworzenia człowieka jako gatunku ludzkiego,stwierdza ks.Granat, iż "badania naukowe nad rozwojem gatunków skłaniają raczej do przyjęcia opinii,że rodzaj ludzki pochodzi od wielu par '. Nauka Kościoła kładzie jednak naturalnie największy nacisk ţ na wewnętrzny stan stworzonego człowieka.Ks.Granat przytacza słowa biblijne: "uczyńmy człowieka na nasz obraz i podobnego nam",i stwierdza,że słowa te "były komentowane przez ojców Kościoła i teologów tłumaczących naturę ludzką i podniesienie jej do stanu łaski". Następnie,powołując się na List do Efezjan 14,24),wnioskuje,że obraz Boży oznacza życie nadprzyrodzone polegające na stanie świętości i łaski.Przytacza również ks.Granat teorie ojców Kościoła,zwłaszcza Tomasza z Akwinu,który twier- dzi,że podobieństwo Boże to: 1I zdolność poznania i kochania Boga,2) aktualna i doskonała miłość Boga przez łaskę.Człowiek naturalny kocha Boga w sposób niedoskonały. Dostrzega się jednak w myśli katolickiej o stworzeniu człowieka dwoistość, z którą nie mogła pogodzić się Reformacja. Duchowy stan pierwszego człowieka jest nadbudową jego istoty, łaską nad- przyrodzoną, której pewien odblask jest w człowieku naturalny. On też kocha Boga choć w sposób niedoskonały. Według nauki ewangelickiej życie wewnętrzne człowieka w wie- rze, związek z Bogiem stanowi integralną część człowieka stwo- rzonego na obraz Boży. Grzech Nauka Kościoła Ewangelickiego o grzechu jest radykalna. Co to jest grzech? Jest to zerwanie społeczności z Bogiem, więcej- bunt przeciwko Bogu, rebelia. Człowiek wynosi się ponad Boga /II Tes. 2,4), nie oddaje Mu czci ani dziękczynienia (Rzym.1,21). Skutkiem grzechu jest zniszczenie obrazu Bożego, zatarcie podobieństwa do Boga. Grzech pociąga za sobą śmierć duchową i wieczną, a także śmierć cielesna jest związana z grzechem (I Mojż. 3,3I. Ap. Paweł, zastanawiając się nad swoim stanem, woła: "Nędzny ja człowiek! Któż mnie wybawi z tego ciała śmierci? Rzym. /,241. Poprzedni rozdział tego Listu końezy apostoł słowami: "Albowiem zapłatą za grzech jest śmierć" (Rzym. 6,23). Reformacja stanęła na stanowisku, że "korzeniem" grzechu jest pożądliwość /1 Mojż. 4,7; Rzym. 7,12). Zjawia się ona jako niezdrowa ambicja, chciwość, wyzysk, zawiść, gniew, nienawiść, jako pożądliwość cielesna i w.inny sposób. Rozbija ona życie jednostek, rodzin, społeczeństw, narodów i Kościołów. Ponury obraz grzechu przedstawia ap. Paweł w Liście do Rzy- mian. Mowa nasza jest złośliwa, ranimy słowami, jesteśmy nie- szczerzy, stwarzamy atmosferę rozgoryczenia, jesteśmy skorzy do rozlewu krwi, siejemy spustoszenie moralne, nie ma w naszych sercach czci dla Boga (Rzym. 3,13-18). W życiu dostrzegamy różne formy grzechu, lecz są one następstwem zniszczenia naszej ; wewnętrznej istoty. "Z serca bowiem pochodzą złe myśli, zabój- stwa, cudzołóstwa, rozpusta, kradzieże, fałszywe świadectwa, bluźnierstwa. To właśnie kala człowieka" /Mat.15,19). Grzech nie ţ jest więc poszczególnym czynem, lecz jest stanem człowieka. Grzech jest rzeczą powszechną. Mówi o tym doświadczenie i świadczy o tym Słowo Boże: "Nie ma sprawiedliwego ani jedne- go, nie masz, kto by rozumiał, nie masz, kto by szukał Boga; wszyscy zboczyli, razem stali się nieużytecznymi, nie masz, kto by czynił dobrze, nie masz ani jednego" /Rzym. 3,10-12). Podstawowa więc teza reformacyjna dotycząca grzechu brzmi: ţ "Człowiek grzeszy, ponieważ jest grzeszny, a nie dlatego jest grzeszny, że grzeszy". Kościół Ewangelicki głosi, że wskutek grzechu człowiek został pozbawiony zdolności życia z Bogiem i w Jego duchu, nie posiada więc w tym zakresie wolnej woli. Oczywiście etyka życia codziennego przyjmuje, że człowiek jest mieszaniną dobra i zła i takie też są jego czyny, lecz w obliczu Boga człowiek jest całkowicie zepsuty, wyobcowany ze świata Bożego. ! Bolesne następstwa grzechu odczuwa człowiek w sumieniu. Popada wtedy albo w rozgoryczenie, albo czyni sobie wyrzuty. Pierwsze nazywa ap. Paweł "smutkiem ze świata", a drugie "smut- ;' kiem z Boga" (II Kor. 7,101. Jaka jest przyczyna grzechu w świetle dziejów współżycia człowieka z Bogiem. Kościół Ewangelicki przyjmuje biblijną naukę o grzechu pierworodnym. Nauka ta głosi, że grzeszny stan wszystkich pokoleń jest spowodowany upadkiem pierwszych ludzi, którzy ulegli pokusie: "Będziecie jak Bóg" (I Mojż. 3,51. List do Rzymian głosi, że "przez jednego człowieka grzech wszedł na świat, a przez grzech śmierć, tak i na wszystkich ludzi śmierć przyszła, bo wszyscy zgrzeszyli" (Rzym. 5,12). Grzech ten jest dziedziczny, obciążył wszystkie pokolenia, choć nie przechodzi z rodziców na dzieci w sensie biologicznym, lecz duchowym. Wskutek tego upadku wszyscy ludzie przychodzą na świat pozba- wieni czci dla Boga i ufności do Niego, podlegają więc potępieniu. Według Pisma Św. dola człowieka dlatego pełna jest znoju i mozo łu (I Mojż. 3,17-19I. Odpowiedzialność za ten stan ma charakter zbiorowy, obciąża wszystkich ludzi. Nauka ta jest irracjonalna. 18 19 Według nauki Kościoła Ewangelickiego Chrzest i narodzenie z Ducha Świętego uwalniają człowieka od grzechu pierworodnego. Dopiero w Chrzcie rozpoczyna się Boże dzieło usprawiedliwienia grzesznika. Chrzest uwalnia człowieka od grzechu pierworodnego w tym znaczeniu, że Bóg tego grzechu nie zalicza, następuje od- puszczenie grzesznikowi jego winy, pozostaje jednak "żądło grzechu", owa pożądliwość, i chrześcijanin będzie musiał walczyć z nią. W małym Katechizmie Marcina Lutra powiedziano, że chrześcijanin codziennie umiera i codziennie zmartwychwstaje w Chrystusie. W ten sposób dzieło usprawiedliwienia rozpoczęte w Chrzcie staje się procesem trwającym całe życie. Kościół Ewangelicki nie rozróżnia grzechu śmiertelnego i po- wszedniego. Jedynym grzechem śmiertelnym jest grzech przeciw Duchowi Świętemu, świadome bluźnierstwo. Jezus powiedział, że ten grzech nie będzie nikomu odpuszczony /Mat. 12,31). Pamię- tamy o stanowisku Pana Jezusa, który grzech oceniał w ogóle surowo i widział go tam, gdzie my go często nie dostrzegamy /Mat. 5,22.28). Problem grzechu naświetlają również różne nauki zajmujące się życiem człowieka, jak socjologia, psychologia, historia, choć nie stosują terminu "grzech". Wyniki tych prac są cenne, chodzi w nich raczej o obserwację zjawiska w odniesieniu do stosunków międzyludzkich i badanie mechanizmu jego działania. Nie uwzględniają jednak jego związku z Bogiem. Kościół Ewangelicki trwa po dziś dzień na stanowisku, jakie zajęła Reformacja. Kościół Rzymskokatolicki przedstawia naukę o grzechu nieco inaczej. Naprzód kładzie nacisk na sprawę grzechu pierworodnego. Istotę tego grzechu przedstawia łagodniej niż Kościół Ewangelicki. Według Kościoła Katolickiego grzech spowodowany przez Adama II Mojż. 3; Rzym. 5,12) doprowadził do utraty dobra nadprzyro- dzonego, swego rodzaju nadbudowy stworzonego człowieka. Nadbudowa ta to obraz Boży, którego zasadniczymi rysami była świętość i sprawiedliwość IEfez. 4,24). Upadek w grzech nie spo- wodował jednak istotnego zniszczenia natury człowieka, lecz ją osłabił, nie pozbawiając jej cech zasadniczych. Brak związku z Bogiem doprowadził do rozbudzenia u człowieka różnego rodzaju egoizmu i wynaturzeń. KościÓł Katolicki naucza, że człowiek nie utracił wskutek grzechu pierworodnego całkowitej zdolności do wspÓłżycia w wierze z Bogiem i wola jego nie została zupełnie skrępowana, tzn. że człowiek posiada wolną wolę. SobÓr Trydencki, ktÓry sformułował miarodajne podstawy nauki katolickiej, głosi, że grzech Adama przechodzi na wszystkich ludzi nie przez naśladownictwo, lecz przez urodzenie, i jest włas- nym grzechem każdego człowieka. Człowiek dziedziczy coś z kary za grzech pierworodny, a mianowicie traci dar nadprzyro- dzony Idonum superadditum). Grzech pierworodny nie jest jednak winą osobistą, nie podlega więc obowiązkowi żalu i pokuty. Dlatego mówimy o nim jako o grzechu w innym znaczeniu niż o grzechu uczynkowym. Kościół Katolicki rozrÓżnia grzech śmiertelny i grzech powszed- ni albo uczynkowy. Chrzest całkowicie wvalnia człowieka od grzechu pierworod- nego. Człowiek zostaje obmyty, niewinny i czysty przechodzi do nowego życia. Dzieje się to wskutek zasługi Chrystusa. Sobór Trydencki powołuje się na następujące słowa Pisma Św.: Efez. 2,13; Kol. 2,13; I Tym. 2,5; Jan 1,29; Rzym. 5,17; Dz. Ap. 4,12. Kościół Rzymskokatolicki odrzuca tezę Reformacji, iż ducho- wa istota człowieka jest wskutek grzechu pierworodnego zupełnie zniszczona i że pożądliwość działająca w człowieku po Chrzcie jest grzechem. Kanon 5 Soboru Trydenckiego głosi, iż po Chrzcie nie pozostaje w człowieku nic z tego, co jest właściwie i prawdzi- wie grzechem. Pożądliwość, która wprawdzie nadal działa w czło wieku, nie jest grzechem, tylko skłonnością do grzechu. Zestawienie Oba Kościoły widzą w grzechu nieposłuszeństwo wobec Boga i przyjmują, iż u jego podstaw leży grzech pierworodny. Stanowisko Kościoła Ewangelickiego jest bardziej radykalne, widzi on w grzechu zupełne zniszczenie wewnętrznej istoty czło- wieka i zerwanie społeczności z Bogiem. Postawa Kościoła Kato- lickiego jest łagodniejsza - grzech jest nadwątleniem istoty czło- wieka, a skutek jego polega na utracie nadbudowy - nadprzyro- dzonej sprawiedliwości. Oba Kościoły wskazują możliwość przełamania grzechu pier- worodnego w Chrzcie. Kościół Ewangelicki widzi w tym jednak początek dzieła usprawiedliwienia, Kościół Katolicki zaś widzi w Chrzcie decydujący moment odnowy człowieka. Usprawiedliwienie Sprawa usprawiedliwienia zajmuje w nauce Kościoła Ewangelic- kiego centralne miejsce. Grzesznik nie ma nic na swoje usprawiedli- wienie. Jest to postawa celnika świadomego swego ubóstwa i nie- godności: "Boże, bądź miłościw mnie grzesznemu" (Łuk. 18,13). Usprawiedliwienie jest według nauki Kościoła ewangelickiego jedynie dziełem Boga, bez współdziałania człowieka. Dokonało się ono poza człowiekiem - na krzyżu i przez zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa, "który został wydany za grzechy nasze i wzbu- dzony z martwych dla usprawiedliwienia naszego" (Rzym. 4,25). Jest to akt jednorazowy, niepowtarzalny, mający wieczne znacze- nie. Chrystus "wszedł raz na zawsze do świątyni /...), własną krwią swoją dokonawszy wiecznego odkupienia" (Hebr. 9,12; 10,10; I Piotra 3,18). Inicjatorem pojednania jest Pan i to On jedna człowieka z sobą. "Bóg w Chrystusie świat z sobą pojednał" /II Kor. 5,19). Z woli Bożej Jezus stał się ubłaganiem za grzechy świata (I Jana 2,2; Mat. 20,28I. Zbawienie jest dziełem Boga, a nie człowieka. Podstawową tę prawdę zawierają słowa: "Albowiem łaską zbawieni jesteście przez wiarę i to nie z was, Boży to dar" /Efez. 2 8). Ap. Paweł zrezygnował z budowania zbawienia na własnej sprawiedliwości i całkowicie oparł się na sprawiedliwości "cudzej", darowanej w Chrystusie. "Ale wszystko to, co mi było zyskiem, uznałem ze względu na Chrystusa za szkodę /...) i wszystko uznaję za śmiecie, żeby zyskać Chrystusa i znaleźć w nim, nie mając własnej sprawiedliwości /...), tę, która się wywodzi z wiary w Chrystusa, sprawiedliwości z Boga na podstawie wiary" (Fil. 3,7-9). Gdzie indziej pisze apostoł: "Chrystus stał się dla nas mądrością od Boga i sprawiedliwością, i poświęceniem, i odku- pieniem" (I Kor.1 20I. Jezus odrzuca budowanie na "własnej sprawiedliwości" [Łuk. 18,9-14I. Chrystus nie przyszedł do zadowolonych z siebie, z własnej sprawiedliwości, z własnych zasług, lecz do zaniepokojo- nych swoim stanem. "Nie potrzebują zdrowi lekarza, ale ci co się źle mają. Miłosierdzia chcę, a nie ofiary, nie przyszedłem bowiem wzywać sprawiedliwych, lecz grzeszników" /Mat. 9,12-13). Bóg sam otwiera drzwi do Królestwa Bożego, a zamyka je przed tymi, którzy je wyważają, przynosząc własne zasługi (Luter), Jakie jest znaczenie usprawiedliwienia, co ono przynosi, od czego uwalnia? Bez usprawiedliwienia człowiek podlega grzechowi, szatanowi i śmierci. Wola jego jest skrępowana, nie jest zdolny do życia z Bogiem. Trapi go niepokój i smutek. Usprawiedliwienie uwalnia człowieka od grzechu, szatana i śmierci. Jezus powiedział: "Teraz odbywa się sąd nad tym światem, teraz władca tego świata będzie wyrzucony" (Jan 12,31). Ap. Paweł zaś mówi, iż Bóg "wyrwał nas z mocy ciemności i przeniósł do Królestwa Syna Swego umiłowanego" (Kol.13-14; por. Hebr. 2,14; I Kor.15,55-57; Kol. 2,14-15; I Jan 3,8I. Usprawiedliwienie obdarza chrześcijanina pokojem /Rzym. 5,1), radością i godnością dzieci Bożych /Rzym.14,17; 8,16). To jest stan wolności chrześcijanina. Jak człowiek przyjmuje usprawiedliwienie? Tylko przez wiarę. Ten dar łaski Bożej można odebrać tylko wiarą. Nie jest to wiara polegająca na akceptacji nauki kościelnej, lecz na pełnym zaufaniu do Boga, pewności człowieka zapatrzonego w Chrystusa. "Wierz w Jezusa Chrystusa, a będziesz zbawiony" (Dz. Ap.16,31). W liś- cie do Galacjan ap. Paweł pisze: "Człowiek zostaje usprawiedliwio- ny nie z uczynków zakonu, a tylko przez wiarę w Chrystusa Je- zusa, i myśmy w Chrystusa Jezusa uwierzyli, abyśmy zostali usprawiedliwieni z wiary w Chrystusa, a nie z uczynków zakonu, ponieważ z uczynków zakonu nie będzie usprawiedliwiony żaden człowiek" (Gal. 2,16). Dlatego Jezus wzywa: "opamiętajcie się i wierzcie Ewangelii" (Mar. 1,15I. Ten, kto uwierzy, jedna się w Chrystusie z Bogiem /II Kor. 5,20). Wierze towarzyszy opamiętanie i miłość, ale dar łaski odbiera wiara. Jest to wiara pokorna, przepojona skruchą i oddaniem Panu. Jesteśmy przy tym usprawiedliwieni nie dzięki wierze, lecz przez wiarę. Wiara ta działa wśród ludzi przez miłość (Gal. 6,5I i tak rozwija się nowe życie. Wiarę budzi Bóg przez Słowo Boże /Rzym.10,17). Następstwem usprawiedliwienia jest uświęcenie /Hebr. 10,10). Na pojednanych z Bogiem zstępuje Duch Święty, który budzi w nich nowe życie IDz. Ap. 2,38). "Miłość Chrystusowa ogarnia nas, którzy doszliśmy do tego przekonania, że jeden za wszystkich umarł (...), aby ci, którzy żyją, już nie dla siebie samych żyli, lecz dla tego, który za nich umarł i został wzbudzony" (II Kor. 5,14-15; por. Efez. 4,22-32; Kol. 3,1-17). Uświęcenie zmienia nasz stosunek do ludzi, nasze współżycie przenika miłość rÓżnych odcieni. W życiu chrześcijan zjawiają się owoce Ducha Świętego /Gal. 522-25I. Ap. Paweł powiedział o sobie: "Z Chrystusem jestem ukrzyżowany, żyję więc już nie ja, ale żyje we mnie Chrystus, a obecne życie moje w ciele jest życiem w wierze w Syna Bożego, który mnie umiłował i wydał samego siebie za mnie" (Gal. 2,20). Nowe życie nie jest jednak podstawą do chluby. Cechą jego jest pełne oddanie, posłuszeństwo wobec Pana, które Konfesja Augsburska nazywa nowym posłuszeństwem, a Chrześcijanin trak- tuje je jako swój naturalny obowiązek /Łuk.17,10). Choć chrześcijanin jest nowym człowiekiem, jednak mieszka w nim jeszcze ciągle "stary człowiek". "Nie to czynię, co chcę, ale czego nienawidzę, to czynię" /Rzym. 7,15l. Odzywa się pożąd- liwość. Chrześcijanin ciągle żyje "darowaną", a nie "własną" sprawiedliwością. Dlatego Reformacja głosiła, iż chrześcijanin jest jednocześnie "sprawiedliwym i grzesznikiem". Ap. Paweł, zastanawiając się nad swym stanem, mówi: "Nie jakobym już to osiągnął albo już był doskonały, ale dążę do tego, aby pochwycić, ponieważ zostałem pochwycony przez Chrystusa" /Fil. 3,12I. Usprawiedliwienie jest procesem toczącym się przez całe życie. Ciesząc się darowaną w Chrystusie sprawiedliwością, ma chrześ- cijanin pewność zbawienia. "Wiem, komu zawierzyłem" - mówi ap. Paweł /II Tym. 1,12). A w Liście do Rzymian woła z trium- fem: "Któż będzie oskarżał wybranych Bożych? Przecież Bóg usprawiedliwia. Któż będzie potępiał? Jezus Chrystus, który umarł, więcej, zmartwychwstał, który jest po prawicy Boga, Ten przecież wstawia się za nami" ( Rzym. 8,33-34). Sobór Trydencki głosi, iż usprawiedliwienie polega na przenie- sieniu człowieka ze stanu grzechu, ze związku z pierwszym Ada- mem, w stan łaski, w związek z drugim Adamem. Usprawiedliwienie nie jest "nagą obietnicą", samym tylko orzeczeniem o zwolnieniu z winy, lecz czyni ono człowieka sprawiedliwym. Chrystus wybawił człowieka od grzechu pierworodnego i od wszelkich grzechów i wyjednał mu łaskę. Łaska zostaje dzięki zasłudze Chrystusa wlana w człowieka przy Chrzcie i staje się jego własnością. Działa ona w nim jako moc, i umożliwia mu zdobycie zasługi i czyni go zdolnym do posłuszeństwa przykaza- niom Bożym. Choć zadośćuczynienie Chrystusowe jest dosko- nałe, to jednak warunkiem dla dorosłych uzyskania tego, co Chrystus im wysłużył, jest współpraca z łaską /Ks. W. Granat: Chrystus-Odkupiciel, s. 106I. Człowiek w stanie łaski posiada wol- ną wolę. Dzięki męce i zmartwychwstaniu Chrystusa człowiek jest nie tylko uznany za sprawiedliwego na podstawie cudzej, Chrystusowej sprawiedliwości, lecz staje się sprawiedliwym i jego czyny są zasługą. Łaska jest jego własnością. Sobór Trydencki powołuje się na słowa: "Wszak Bóg nie jest niesprawiedliwy, aby miał zapomnieć o dziele waszym i o miłości, jaką okazaliście dla imienia jego, gdy usługiwaliście świętym" /Hebr. 6,10). Współczesny teolog katolicki Hans Kung mówi, że Słowo Boże ma znaczenie stwórcze, gdy Bóg rzecze: "Niech się stanie świa- tłość, to stała się światłość" II Mojż. 1,3). Jeśli więc chrzcimy w imię umęczonego i zmartwychwstałego Chrystusa, to człowiek jest nie tylko uznany za sprawiedliwego, lecz staje się sprawiedli- wy. Hans Kung łagodzi jednak pojęcie zasługi i twierdzi, że jest ona raczej nagrodą Bożą, daną z łaski. Zasługa wymaga uznania. Chrześcijanin w pojęciu katolickim przedstawia Bogu swą włas- ną sprawiedliwość, a więc usprawiedliwienie w tej sytuacji jest współdziałaniem człowieka z Bogiem, a nie wyłącznie dziełem Pana. Współcześni teologowie katoliccy łagodzą nieco to stano- wisko, głosząc, że nowe życie chrześcijanin zawdzięcza Chrystu- sowi, mieszkającemu w jego sercu. Powołują się na słowa: "Jeśli kto mnie miłuje, słowa mojego przestrzegać będzie, i Ojciec mój umiłuje go, i do niego przyjdziemy, i u niego zamieszkamy" (Jan 14,23). Lecz obowiązująca w Kościele Katolickim nauka Soboru Trydenckiego stwierdza, że usprawiedliwienie człowieka związane jest z jego własną zasługą. Chrześcijanin czerpie z depozytu łaski wlanej, którą sobie przyswoił. Według nauki Soboru Trydenckiego dobro uzyskane przez wla- nie przy Chrzcie łaski Bożej ciągle się pogłębia i aktualizuje przez Sakramenty, tak że chrześcijanin dzięki swym zasługom staje się ostatecznie uczestnikiem życia wiecznego. Dekret Soboru Trydenckiego przestrzega jednak, by nikt nie chlubił się swymi zasługami, lecz oczekiwał nagrody od Boga. Kościół Rzymskokatolicki zna dwa środki łaski - Słowo i Sa- kramenty, lecz Słowo ma znaczenie raczej przygotowawcze do przyjęcia Sakramentu, natomiast podstawowym środkiem łaski są Sakramenty. Łaskę wlaną przy Chrzcie zasilają inne Sakramenty - bierzmowanie, pokuta, małżeństwo, namaszczenie chorych, a przede wszystkim Eucharystia. Wiara wlana przy Chrzcie jest według Soboru Trydenckiego fundamentem usprawiedliwienia, polega ona jednak raczej na uznaniu nauki Kościoła. Sobór Trydencki potępił rozumienie wia- ry jako zaufania i odrzucił zasadę "tylko przez wiarę", twierdząc, że miłość i pokuta mają to samo znaczenie co wiara. Współcześni teologowie katoliccy (Kung, Schmaus, Zuberbier) przyznają, że wiara jako ufność ma doniosłe znaczenie. M. Schmaus głosi, iż wiara jest osobistą wiernością i trwaniem przy Słowie, "które się stało ciałem". Kung twierdzi, że wiara chrześcijańska nie jest zadowolona z siebie, lecz drży o zbawienie. Jego zdaniem "żywa wiara nie przynosi Bogu żadnych uczynków". Teolog ten przy- znaje, że potrydencka nauka katolicka przeoczyła łaskę pojętą jako łaskawość, a podkreślała tylko łaskę jako moc. Lecz Kung głosi również, że biblijna nauka o usprawiedliwieniu nie,ogranicza się tylko do usprawiedliwienia dokonanego poza nami, lecz także przez działanie w nas łaski. Na skutek tego działania chrześci- janin zostaje rzeczywiście ukształtowany przez Ducha Świętego, staje się nową istotą i to, co w nim powstało, jest jego dobrem. Tej łaski dostępuje chrześcijanin co dzień na nowo. Mimo tych głosów teologów katolickich Kościół Rzymsko- katolicki nie zmienił swego stanowiska wobec problemu uspra- wiedliwienia określonego w dekrecie Soboru Trydenckiego. Zestawienie Oba Kościoły głoszą naukę o usprawiedliwieniu z wiary przez Chrystusa. Kościół Ewangelicki naucza, że usprawiedliwienie jest darem Boga, który przenosi na grzesznika sprawiedliwość Chrystusa. Człowiek przyjmuje ten dar w wierze. Wiara jest zaufaniem do Boga. Ten, kto uwierzył Ewangelii, otrzymuje dar Ducha Święte- go, który budzi nowe życie. Proces usprawiedliwienia rozpoczyna się w Chrzcie i trwa całe życie. Według Kościoła Ewangelickiego Bóg budzi wiarę w Ewangelię przez Słowo Boże. Kościół Rzymskokatolicki naucza, iż sprawiedliwość Chrystusa gładzi w Chrzcie grzech pierworodny i grzechy śmiertelne. Następ- nie wlana zostaje przy Chrzcie łaska, która jest mocą czyniącą człowieka nową istotą. Łaska ta staje się własną sprawiedliwością człowieka i pomnaża się przez Sakramenty. Chrześcijanin uzyskuje własną sprawiedliwością, swymi zasługami odpuszczenie grzechów powszednich, uczynkowych i życie wieczne. Dzieło usprawiedli- wienia przez Chrystusa dokonuje się w Chrzcie. Wiara w Kościele Rzymskokatolickim jest przede wszystkim uznaniem nauki głoszo- nej przez Kościół.Kościół Co to jest Kościół? Według nauki Kościoła Ewangelickiego Kościół jest tam, gdzie Bóg jedna się z człowiekiem. Dokonuje tego przez zwiastowanie Ewangelii i Sakramenty IMat. 28,18-20). Słowo Boże i Sakrament są środkami łaski, z którymi zawsze jest związany Duch Święty /Jan 6,56.63; Dz. Ap. 2,42.44). Ewangelia zwiastuje nowy stosunek Boga do człowieka. Ogłasza łaskę, jest to Boża inicjatywa, wola Pana. Sakramenty to potwierdzają. Duży Katechizm Marcina Lutra głosi : "Aby ten skarb /pojedna- nie Boga z człowiekiem) nie był pogrzebany, lecz odkryty, i by z niego korzystano, Bóg pragnie, aby Słowo było dostępne i by je zwiastowano, a przez nie udziela On Ducha Świętego". Kościół jest tam, gdzie Duch Święty przekonuje chrześcijanina, że jest on własnością Chrystusa, który przenosi go do swego Kró- lestwa Kol. 1,13I. Tam, gdzie panuje Chrystus, jest Kościół. Kościół jest wieczny. Zwiastowanie Ewangelii może być stłu- mione, ale nigdy nie będzie wykorzenione /II Tym. 2,9). Kościół bowiem został ustanowiony na dziele Jezusa Chrystusa, które jest wieczne (I Piotra 2,4-6; I Kor. 3,11). Jest to Kościół prawdziwy, rzeczywisty, choć niedostrzegalny. Zwiastowanie Słowa Bożego jest zawsze skuteczne: "Tak jest z Moim słowem, które wychodzi z moich ust: niewraca się do mnie puste, lecz wykonuje moją wolę i spełnia pomyślnie to, z czym je wysłałem" /Izaj. 55,11). Słowo dociera do ludzi i budzi u nich wiarę. Chrześcijanie, którzy uwierzyli Ewangelii, stanowią - według Konfesji Augsburskiej - "zgromadzenie świętych". Tak powstaje Kościół. Tacy chrześcijanie, poruszeni Duchem Świętym, są na całym świecie. Luter powiedział: "Wierzę więc, że istnieje na ziemi święty Kościół chrześcijański, to znaczy społeczność wszyst- kich chrześcijan na świecie, jedyna Oblubienica Chrystusowa i Jego duchowe ciało, którego On jest głową" Słowo Ewangelii, Dobra Nowina, która niesie radość i zapew- nia o łasce Pana, jednoczy chrześcijan. Drugim czynnikiem jedno- czącym są Sakramenty. Ap. Paweł mówi: "Jedno ciało, jeden Bóg, jak też powołani jesteście do jednej nadziei, która należy do waszego powołania; jeden Pan, jedna wiara, jeden chrzest; jeden Bóg i Ojciec wszystkich" Efez. 4,4-6). Wszyscy przyjmują ten sam chleb, który jest społecznością ciała Chrystusowego, i piją z tego samego kielicha, który jest społecznością krwi Pań- skiej II Kor. 10,14-18). Wszyscy chrześcijanie są uczestnikami tych samych rzeczy świętych. Głową tego Kościoła jest Chrystus (Efez.1,22; Kol.1,18). Reformacja chętnie przedstawiała Kościół w obrazach biblij- nych: Kościół to owczarnia Pańska /Jan 10), winnica Chrystusowa (Jan 15) albo dom zbudowany z żywych kamieni (I Piotra 2,4-6). Chrześcijanie znają też obietnicę dotyczącą Kościoła uwielbio- nego, Kościoła w chwale, który Słowo Boże nazywa Oblubienicą Chrystusa IObj.19,17;21,2.9;22,171. Kościół jest jeden, gdyż jeden jest Pan, głowa Kościoła. Kościół jest święty, gdyż jest własnością Chrystusa i działa w Nim Duch Święty, Kościół jest powszechny, ponieważ jednoczy wszystkich wierzących w Chrystusa na świecie. Kościół jest apostolski, ponieważ zwiastuje Ewangelię, którą Chrystus przekazał apostołom. Na ziemi Kościół przybiera naturalnie konkretne kształty. Mogą istnieć różne ustroje kościelne i rozmaite zwyczaje, ale Ewan- gelia i Sakramenty pozostają zawsze te same. Dla zwiastowania Ewangelii i sprawowania Sakramentów potrzebny jest urząd kościelny. Nie ma to być jednak urząd władczy, lecz służebny. Jego celem nie jest własna sprawa, lecz świadczenie o chwale Chrystusa. Do świadczenia o Chrystusie powołany jest nie tylko urząd kościelny, lecz wszyscy członkowie kościoła. Chrześcijanie przy- jęli Ewangelię, uwierzyli jej i mają ją przekazywać innym. Lud Boży nie może istnieć bez Słowa Bożego, a Słowo nie może dzia- łać bez ludu Bożego. Chrześcijanie świadczą o Chrystusie nie tylko Słowem, lecz swą postawą, życiem, i w ten sposÓb pozyskują ludzi dla Pana (Dz. Ap. 2,47). Jezus powiedział: "Wy jesteście solą ziemi (..:) wy jesteście światłością świata (...I. Tak niechaj świeci wasza światłość przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili ojca waszego, który jest w niebie" (Mat. 5, 13-16/. Taki kościół jest dostrzegalny,widzialny, ma konkretne formy. W tym Kościele widzialnym są poza szczerze wierzącymi chrześ- cijanami i chrześcijanie pozorni, źli. Stali się oni przez Chrzest również własnością Chrystusa, ale nie zdają sobie z tego sprawy i nie cenią tego. Nie należy jednak usuwać ich, gdyż sąd należy do Boga (Mat.13,24-30). ObeCny obraz kościoła jest więc tymczasowy. Znajdujemy się w okresie walki, kiedy wiara miesza się z niewiarą. W każdym z nas toczy się bÓj nowego człowieka ze starym. Należymy do kościoła, lecz jego fundamentem jest Chrystus, a nie my (I Kor. 3,11 ). kościół widzialny przybiera różne określone formy, ukształto- wane w dziejach. Ujmuje on naukę w dogmaty i księgi wyznanio- we, opracowane przez teologów i zatwierdzone przez zwierzchność kościelną. Wyraża swe życie wewnętrzne w modlitwach przekazy- wanych z pokolenia w pokolenie, gromadzi w swym skarbcu wzory życia duchowego, świadectwa wiary, modlitwy i pieśni. Ustala swój ustrój prawny i przyjmuje pewne zwyczaje. Istnieje wiele kościołów wyznaniowych. kościoły te nie są wolne od grzechu, błędÓw, skostnienia, wypaczeń i odchyleń od podstawowej nauki. kościołÓw widzialnych nie możemy identyfikować z KośCiołem Chrystusowym. Nie są one w pełnym tego słowa znaczeniu spo- łecznościami wiary wzbudzonej w sercach przez Ducha Świętego. kościołem prawdziwym jest tylko kościół niewidzialny, stano- wiący naprawdę ciało Chrystusowe. Ten kościół ma zapewnione kierownictwo wywyższonego Pana i Ducha Świętego Mat. 28,20; Jan 16,13/. Ten kościół jest święty i wieczny. Lecz jak nie można identyfikować kościołÓw widzialnych z kościołem niewidzialnym, tak nie można też odłączać jednego od drugiego. Jak w osobie Jezusa z Nazaretu objawił się Syn Boży, tak Pan działa obecnie również w kościołach widzialnych. Ewan- gelię Chrystusową słyszymy teraz jedynie w istniejących kościo- łach widzialnych i tam Pan łączy się z nami przez Słowo i Sakra- menty. Zwiastowanie przyjmuje ciągle nowe formy, ale wieje w nim ten sam Duch Święty. W modlitwach, świadectwach, kaza- niach, formach liturgicznych wszystkich czasów odzywa się wywyższony Pan (Jan 14,26; 16,14). Pojawiają się ciągle różne dary Ducha Świętego i są aktualne rozmaite charyzmaty. Trzeba jednak "badać duchy", jak mówi ap. Jan (I Jana 4,1), należy sprawdzać, czy postawa, z jaką mamy do czynienia, jest zgodna z objawieniem zawartym w Piśmie Św. W ten sposób kościół kroczy przez wieki, opierając się na obietnicach Pańskich i oczekując spełnienia danej mu nadziei. kościół Rzymskokatolicki szeroko rozbudował naukę o Koś- ciele. II Sobór Watykański poświęcił jej Konstytucję dogmatyczną o Kościele. Głosi ona, że kościół jest niejako "sakramentem jednoczącym z Bogiem całą ludzkość. Dzieła zjednoczenia doko- nuje Chrystus, a czyni to przede wszystkim przez Eucharystię" (Jan 12,32/. "Ilekroć na ołtarzu sprawowana jest ofiara krzyżowa (...), dokonuje się dzieło ţnaszego odkupienia (...i, w sakramencie chleba eucharystycznego uprzytamnia się i dokonuje jedność wiernych" (I Kor. 10,17). Zjednoczenie jest dziełem Ducha Świętego, który mieszka w kościele (I Kar. 3,16; 6,19/,wyposaża w dary charyzmatyczne i przyozdabia owocami (Gal. ţ,22). Założycielem Kościoła jest Chrystus. Kościół jest Jego owczar- nią (Jan 10/, rolą (I Kor. 3,9/, rodziną (ţfez. 2,19-22/, domem (I Piotra 2,5I. Kościół jest górnym Jeruzalemem (Obj. 21,9I, matką (Gal. 4,261, oblubienicą (Obj. 22,17I. Przede wszystkim zaś Kościół jest ciałem Chrystusa (I Kor. 12,27; Kol. 2,16I. Głową Kościoła i jego kamieniem węgielnym jest Chrystus (Mat. 21,42; Efez.1,18-23; Kol.1,15-18). Kościół jest wspólnotą wiary, nadziei, miłości, jest mistycznym ciałem Chrystusa i widzialnym organizmem. Widzialna społecz- ność jest wyposażona w organa hierarchiczne. Mistyczne ciało Chrystusa jest więc widzialne. Kościół ziemski i Kościół bogaty w dary niebiańskie nie mogą być pojmowane jako dwie rzeczy odrębne. Tworzą jedną rzeczy- wistość, która zrasta się z pierwiastka Boskiego i ludzkiego /Kon- stytucja dogmatyczna o Kościele r. I,8). II Sobór Watykański proklamuje następnie stwierdzenie, z któ- rego w naszym odczuciu wynika, że uznaje on tylko Kościół Rzymskokatolicki jako Kościół Chrystusowy. "To jest ten jedyny Kościół Chrystusowy, który wyznajemy w symbolu wiary jako jeden, święty, katolicki i apostolski, który Zbawiciel nasz po zmar- twychwstaniu swoim powierzył do pasienia Piotrowi" (Jan 21,17). Dalszy ciąg tych wywodów jest niejasny: "Kościół ten (...) trwa w Kościele katolickim, rządzonym przez następcę Chrystusa". Czy oznacza to, że Kościół Rzymskokatolicki identyfikuje się z Kościołem Chrystusowym, czy też że należy do Kościoła Chrys- tusowego? Nam nasuwa się to pierwsze rozwiązanie. (I Sobór Watykański przyznaje, że poza organizmem Kościoła Rzymskokatolickiego "znajdują się liczne pierwiastki uświęcenia i prawdy, które jako właściwe dary Kościoła Chrystusowego nakłaniają do jedności katolickiej". Skoro Chrystus, Pan Kościoła, unćżył się (Fil. 2,6; II Kor. 8,9I, to i Kościół jest powołany do służby - głosi Konstytucja dogma- tyczna o Kościele. II Sobór Watykański stwierdza, że Kościół jest święty, lecz obejmuje w swym łonie i grzeszników, ciągle więc potrzebuje sam oczyszczenia. Lud kościelny i urząd kościelny Nauka Kościoła Ewangelickiego co do ludu kościelnego i urzę- du jest biblijna i prosta. Już w Kościele starożytnym, a zwłaszcza średniowiecznym, istniał znaczny dystans pomiędzy klerem a ludem kościelnym. Duchownym przypisywano szczególną świętość. Widomym jej znakiem miał być celibat. Duchowieństwo zakonne demonstro- wało świętość życia przez ascezę, umartwianie ciała. Świętość kleru wynikała również ze świętych czynności, jakie były jego zad„niem, szczególnie odprawiania mszy. Reformacja wskazała inny, biblijny ideał świętości. W Nowym Testamencie "świętymi" są ci, którzy uwierzyli w Chrystusa (Dz. Ap. 9,13.32.41; Rzym. 8,27; Efez. 1,4; 4,12; 5,3; Kol. 3,12). Są oni oczyszczeni przez Chrystusa (I Jana 1,7). Narzędziem uświęcenia jest Słowo Jezusowe (Jan 15,3), ono uświęca chrześ- cijan (Jan 17,17). Świętość ta jest darowana, jest to "cudza" świętość - Chrystu- sowa, a nie wypracowana przez nas ( Rzym. 6,22-23). Luter nazy- wał ją "sprawiedliwością niebiańską". Świętość ta nie jest bierna, lecz czynna, aktywna. Działa jako miłość pobudzona wiarą /Gal. 5,6). Przykazania Boże wskazują, jak uaktywnić świętość. Następuje to w ufności ku Bogu, w odda- niu i czci dla Niego, przez poszanowanie Jego imienia, słuchanie Jego Słowa i posłuszeństwo wobec Niego. Objawem tej świętości jest miłość w rodzinie i małżeństwie, poszanowanie życia i mienia, dobrego imienia, domu i rodziny drugiego człowieka. Życie w uświęceniu jest nieświadome uznania, z jakim spotyka się ze strony Chrystusa /Mat. 25,37-40I, nie jest ono obl‹czone na zasługę i własną chwałę. Jest to codzienne życie chrześcijanina, skromne i ciche, wierne wobec Pana i życzliwe dla ludzi. Oto refor- macyjny ideał świętości. Jezus wzywał do ciągłego dążenia do doskonałości i wskazy- wał bardzo wysokie jej szczyty: "Badźcie wy tedy doskonali, jak Ojciec wasz niebieski doskonały jest" (Mat. 5,48). Taki jest biblij- ny obraz ludu kościelnego, o którym ap. Piotr mówi: "Wy jesteście rodem wybranym, królewskim kapłaństwem, narodem świętym, ludem nabytym" ( I Piotra 2,9). W ten sposób Reformacja podniosła wartość ludu kościelnego i zatarła dystans pomiędzy nim a duchowieństwem, przyjęła zasadę powszechnego kapłaństwa. Z tego punktu widzenia odrzu- ciła ideał życia klasztornego, zakwestionowała też wyjątkową pozycję duchowieństwa w obliczu Boga. Wychodząc z założenia, ćż wszyscy chrześcijanie stanowią lud Boży, Reformacja sprzeciwiła się w zasadzie wyższości władzy duchownej nad świecką, zakwestionowała również wyłączność interpretacji Pisma Św. przez papieża i prawo zwoływania soborów tylko przez niego. Duchowny był dotąd uprawniony do sprawowania urzędu koś- cielnego na podstawie święceń biskupich, które miały powodować powstanie "niezatartego znamienia" na jego duszy, a więc zmie- niały jego istotę. Ordynacja uprawniała kler do sprawowania Sa- kramentów, a nade wszystko do składania ofiary mszalnej, co go wynosiło ponad lud kościelny. Reformacja zmieniła ten stan rzeczy. Zakwestionowała tezę o wyciskaniu "niezatartego znamie- nia" na duszy duchownego. Kościół Ewangelicki głosi, iż Słowo i Sakramenty wymagają posługi i istnienie urzędu kościelnego jest konieczne, ale nie może on być wyniesiony nad lud kościelny, stanowiący kapłaństwo powszechne, lecz ma mu służyć (Mat. 20,25-28). PodStawą istnienia urzędu kościelnego jest ustanowienie go przez Chrystusa (Mat. 28,20; Jan 20,20-23). Urząd ten nazwano w czasie Reformacji ministerium ecclesiae, to znaczy służba Kościoła, i wykonywano go w imieniu Kościoła. Jego podsta- wowymi zadaniami są: zwiastowanie Ewangelćć i udzielanie Sa- kramentów. Zacierając dystans pomiędzy duchowieństwem a ludem kościel- nym, Reformacja nie uznała ordynacji jako sakramentu. Idąc w tym kierunku przywróciła również w Komunćć Św. kielich wszystkim wierzącym, a także zakwestionowała obowiązek spo- wiedzi usznej. Wzywała chrześcijan, aby wzajemnie pocieszali słowem Ewangelćć strapione sumienia. Każdy chrześcijanin spełnia; w imię zasady powszechnego kapłaństwa, powierzone mu wobec Boga zadanie - w życiu osobistym, w pracy zawodowej, w rodzinie, społeczeństwie - i to jest również służba dla Boga. Urząd zaś kościelny powołany jest do zwiastowania Ewangelćć i udzielania Sakramentów. Ci więc, którym powierzono urząd kościelny, są w pewien sposób wydzie- leni do tej służby (Dz. Ap.13,2) i działają zgodnie z porządkiem kościelnym, są "należycie do tego powołani" /Konf. Augsb., XI V). Podstawowym warunkiem pełnienia urzędu kościelnego jest powołanie od Boga i upoważnienie Kościoła. Każdy chrześcijanin powinien otwarcie wyznawać Ewangelię, jednak publiczne jej zwiastowanie wymaga wyraźnego powołania od Boga i pełnomoc- nictwa Kościoła. W ten sposób Reformacja, utrzymując zasadę powszechnego kapłaństwa, nie osłabiła pozycji urzędu kościel- nego. Duchowny ewangelicki zostaje wprowadzony w urząd kościelny przez ordynację. Ordynuje w Kościele Ewangelickim biskup. Czyni to przypominając Słowo Boże odnoszące się do obowiąz- ków powołania duchownego, przez nałożenie kar na ordynowa- nego (I Tym. 4,14) i modlitwę o dar Ducha Świętego dla niego. Zadania urzędu duchownego polegają na zwiastowaniu Słowa Bożego (Mat. 10,7; 28,19; Mar.16,15). Od duchownego ewangelic- kiego oczekuje się gorliwego zwiastowania Ewangelćć (II Tym. 4,2; I Tym. 6,11). Powinien on być tym powołaniem jak najbar- dziej przejęty (Jan 6,68-69). Podstawowym zadaniem obok zwiastowania Ewangelćć jest udzielanie Sakramentów Chrztu i Komunćć Św. (Mat. 28,18; 26,26-28; Łuk. 22,19-23). Sakrament Komunćć Św. jest związany z ofiarą Chrystusową na krzyżu, ale kapłanem składająacym ofiarę jest sam Pan. On ją złożył raz na zawsze w sposób doskonały i niepowtarzalny, dlatego duchowny ewangelicki nie ponawia tej ofiary i nie jest w tym znaczeniu kapłanem. Duchowny wraz z całym ludem kapłańskim łączy się w ofierze, którą Chrystus złożył za nas na Golgocie. Duchowny ma być świadkiem Jezusa Chrystusa wobec wier- nych i świata (Dz. Ap. 1,8). Dlatego osobista postawa, a także życie małżeńskie i rodzinne duchownego powinno być godne /I Tym. 3,1-4; Tyt.1,6-9). Kościół Ewangelicki odrzuca celibat jako obowiązkowy styl życia, nie ma on bowiem uzasadnienia w Piśmie Św. Wiadomo, że Piotr i inni apostołowie żyli w małżeń- stwie i żony im towarzyszyły w pracy (Mar.1,29-30; I Kor. 9,5). Powinnością duchownego jest utrzymywanie braterskich stosun- ków ze wszystkimi piastującymi ten urząd (Mat. 23,7). Charakter duchownego powinien odpowiadać jego powołaniu. Postawy duchownego ewangelickiego nie kształtują rygory Zakonu, lecz miłość Chrystusowa /I I Kor. 5,14-16). Duchowny ewangelicki współpracuje z świeckimi przedstawi- cielami Kościoła zgodnie z zasadą powszechnego kapłaństwa. Kościół Ewangelicki powołuje do wszystkich zbiorowych władz kościelnych nie tylko duchownych, lecz i świeckich członków Kościoła. Współdziałają oni z duchowieństwem, reprezentują razem cały lud Boży. W ten sposób można rozwinąć dary ducha, jakimi Pan obdarzył chrześcijan. Świeccy przedstawiciele zasia- dają w synodzie, konsystorzu, w radach diecezjalnych i parafial- nych. "Bo też w jednym Duchu wszyscy zostaliśmy ochrzczeni w jedno ciało (I Kor.12,13). Kościół Katolicki głosi, iż wszyscy członkowie ciała Chrystu- sowego uczestniczą w Jego posłannictwie (II Sobór Watykański - Dekret o posłudze i życiu kapłanów). Lecz Pan ustanowił dla zjednoczenia tego ciała niektórych członków sługami, "aby posiadali (...) świętą władzę kapłańską (...), urząd kapłański". Władza ta polega przede wszystkim na "składaniu Of‹ary i odpuszczaniu grzechów". Bóg Ojciec posłał Syna, ten zaś apo- stołów. Chrystus "przez tychże apostołów uczynił uczestnikami swego namaszczenia i posłannictwa /...) biskupów", a tym zostali przyporządkowani prezbiterowie (proboszczowie). Urząd prezbiterów nie jest samodzielny` lecz związany z bi- skupstwem, i w ten sposób uczestniczy we władzy, mocą której "sam Chrystus Ciało swoje buduje, uświęca i w nim rządzi". "Kapłaństwo /...) zostaje udzielone przez specjalny sakrament, mocą którego prezbiterzy, dzięki namaszczeniu Ducha Świętego, zostają naznaczeni szczególnym znamieniem i tak upodabniają się do Chrystusa Kapłana, aby mogli działać w zastępstwie Chrys- tusa Głowy". W ten sposób zostaje Kapłan wyłączony z ludu i wyniesiony ponad lud do służby "pełniąc świętą posługę Ewangelćć". Tu dekret soborowy określa rolę zwiastowania Ewangelćć, która polega na tym, że przez "apostolskie opowiadanie Ewangelćć Lud Boży zostaje zwoływany i zgromadzany, aby chrześcijanie składali sie- bie na ofiarę Bogu" (Rzym.12,1). Przede wszystkim zaś przez posługę proboszczów dokonuje się duchowe zjednoczenie wiernych z ofiarą Chrystusa, jedynego Pośrednika. "Tę zaś ofiarę składa się bezkrwawo i sakramentalnie w Eucharystćć przez ich /prezbiterów) ręce w imieniu całego Kościoła, aż do czasu przyjścia samego Pana" (I Kor. 11,26). Jest to msza. Odprawianie jej stanowi podstawową czynność duchownego katolickiego. W tym dziele "znajduje się pełna po- sługa prezbiterów". Służba ich "zaczyna się od głoszenia Ewan- gelćć, lecz czerpie swą moc z ofiary Chrystusa". Jaki jest stosunek duchownych do świeckich członków Koś- cioła Katolickiego? "Prezbiterzy wzięci z ludzi i postanowieni dla ludzi w tych sprawach, które wiodą do Boga, aby ofiarowali dar i ofiary za grzechy, żyją z innymi ludźmi jak z braćmi", a jednak przez swe "powołanie i wyświęcenie zostają wydzieleni w jakiś sposób z Ludu Bożego, jednak nie w celu odłączenia się od niego, lecz by całkowicie poświęcili się dziełu, do którego powołuje ich Pan" (Dz. Ap.13,2). Jakie są obowiązki duchownego katolickiego? Należy do nich naprzód "opowiadanie wszystkim Ewangelćć bożej" (Mar.16,15). Prezbiterzy mają również sprawować sakramenty, "przez Chrzest wprowadzają ludzi w Lud Boży", ale "Eucharystia przedstawia się jako źródło i szczyt całej ewangelizacji /...). Prezbiterzy zatem nauczają wiernych składać Bogu Ojcu w ofierze Mszy boską żertwę i z nią ofiarowywać swe życie". Prezbiterzy /proboszczo- wie) działają również na rzecz zjednoczenia Kościoła, "gromadzą w imieniu biskupa rodzinę Bożą". Do zadań proboszczów należy duszpasterstwo (II Tym. 4~), lecz wychowanie wspólnoty nie może być skuteczne, "jeżeli nie ma korzenia i podstawy w sprawowaniu Najświętszej Eucharystćć, od niej zatem trzeba zacząć wszelkie wychowanie do ducha wspólnoty". Nadto wspólnocie służy "miłość, modlitwa, przykład i dzieło pokuty". Proboszczowie są związani z biskupem szczerą miłością i po- słuszeństwem, związani są też wzajemnie braterstwem sakramen- talnym. Powinni być gościnni i "praktykować dobroczynność" troszczyć się o chorych, strapionych, obciążonych nadmierną pracą, samotnych, wygnanych z ojczyzny i cierpiących prześlado- wanie". Dekret wzywa prezbiterów do współpracy ze świeckimi, oka- zując im zaufanie. Następnie Sobór zwraca się do proboszczów, by "zwracając bacznie uwagę na przepisy o ekumenizmie", nie zapominali "o bra- ciach, którzy nie zażywają pełnej wspólnoty kościelnej" z katoli- kami. ' Prezbiterzy Iproboszczowie) winni dążyć do doskonałości chrześcijańskiej, a osiągną świętość, wypełniając szczerze swe obo- wiązki w duchu Chrystusowym. Powinni czytać codziennie Słowo Boże, którego mają uczyć innych. Jako szafarze rzeczy świętych, zwłaszcza w ofierze mszy świętej, "zastępują w specjalny sposób osobę Chrystusa". "W tajemnicy Ofiary eucharystycznej, w której kapłani wypełniają swój główny obowiązek, dokonuje się nie- ustannie dzieło naszego odkupienia i dlatego to zaleca się bardzo codzienne jej sprawowanie; jest ona czynnością Chrystusa i Kościo- ła, nawet jeśli obecność wiernych nie byłaby możliwa" (są to tzw. msze prywatne). Kierując ludem Bożym proboszczowie są pobudzani miłością Dobrego Pasterza; "ta zaś miłość pasterska wypływać ma głównie z Ofiary eucharystycznej, która dlatego pozostaje ośrodkiem i ko- rzeniem całego życia prezbitera, tak że to, co się dzieje na ołtarzu ofiarnym, dusza kapłańska stara się odtworzyć w sobie". Od prezbitera oczekuje Kościół Rzymskokatolicki dwu rzeczy: posłuszeństwa i bezżeństwa. Wymaga się, aby proboszczowie, "działając we wspólnocie, oddawali przez posłuszeństwo służbie Boga i braci własną wolę, przyjmując i wykonując w duchu wiary nakazy i zalecenia papieża, własnego biskupa, a także innych przełożonych. Zestawienie W nauce o urzędzie kościelnym Kościół Ewangelicki akcentuje zasadę powszechnego kapłaństwa i łączność urzędu z ludem kościelnym. W Kościele Katolickim od wieków istniał ogromny dystans między duchowieństwem a ludem. II Sobór Watykański usiłuje złagodzić to napięcie, lecz go nie likwiduje. Podstawowym zadaniem duchownego ewangelickiego jest zwiastowanie Słowa Bożego i udzielanie Sakramentów. Zasadniczą służbą duchownego katolickiego jest odprawianie mszy, która stała się korzeniem pobożności katolickiej. Kościół Katolicki podkreśla obecnie silniej zwiastowanie Słowa, lecz ma ono znaczenie pomocnicze, w centrum kultu jest msza. Tu przypomnimy, iż Reformacja XVI wieku odrzuciła ówczes- ną interpretację mszy, a szczególnie wystąpiła przeciw mszom zadusznym oraz prywatnym, odprawianym na różne intencje. Reformacja odrzuciła również naukę o wyciskaniu niezatar- tego znamienia na duszy duchownego przy ordynacji. Kościół Ewangelicki prosi przy ordynacji Pana, aby prowadził duchow- nego Duchem Świętym. Celibat Kościół Katolicki wymaga od księży bezżeństwa, czyli zacho- wania celibatu. Ma to być znakiem "miłości pasterskiej i źródłem duchowej płodności". Należy zwrócić uwagę, ćż II Sobór Watykański głosi, że celibat nie jest związany z naturą kapłaństwa, lecz wynika, "z praktyki Kościoła pierwotnego". Listy bowiem ap. Pawła świadczą, iż w czasach apostolskich biskupi, stojący na czele zborów, byli żonaci (I Tym. 3~-5; Tyt. 1,6I. Tradycję tę zachowały Koś- cioły wschodnie. Sobór więc, zalecając celibat, "nie zamierza zmieniać tej odmiennej dyscypliny, lecz wskazuje, ćż przez celibat prezbiterzy (...I niepodzielnym sercem trwają przy Chrystusie". Wiadomo, iż Reformacja odrzuciła stosowany pod rygorem celibat (Konf. Augsb., XXIII). Celibat został narzucony przez papieża Grzegorza VII w XI wieku. Reformacja odrzuciła celibat ze względu na zgorszenia, jakie on spowodował, oraz z uwagi na wyraźne Słowo biblijne, wyżej zacytowane. Wiadomo też, że ap. Piotr i inni apostołowie byli żonaci. Piotrowi żona towarzy- szyła w jego podróżach misyjnych (Mar. 1,29-31; I Kor. 9,5). Stanowisko II Soboru Watykańskiego przyznające, iż celibat nie znajduje uzasadnienia w Piśmie Św., jest nowe. W' związku z tym zagadnieniem Kościół Katolicki wskazuje jako wzór Pana Jezusa. Zakony II Sobór Watykański poświęcił w Konstytucji dogmatycznej o Kościele osobny rozdział zakonom. Życie zakonne, według nauki Kościoła Katolickiego, opiera się na "radach ewangelicz- nych", zalecających czystość, ubóstwo i posłuszeństwo. Celem życia zakonnego jest, zdaniem Soboru, intymny rozwój wewnę- trzny, uzyskanie obfitszych owoców łaski Chrztu. Sobór Watykań- ski nie wspomina w ogóle o tym, iż życie zakonne jest samo przez się zasługą i wyjednuje szczególną pozycję w obliczu Boga. Reformacja odrzuciła zakony /Konf. Augsb., XXVII ze względów etycznych i dogmatycznych. Reformacja zaprotesto- wała przeciw rozluźnieniu karności i przeciw przymuszaniu do życia zakonnego młodocianych. Następnie potępiła ona średnio- wieczną tezę, ćż życiem zakonnym można nie tylko usprawiedliwić się samemu przed Bogiem, lecz także że stan zakonny jest dosko- nalszy od Chrztu i można w nim wysłużyć więcej łaski nćż w życiu świeckim. Reformacja uzasadniła swe stanowisko biblijne (I Tym. 4,1 i n.). II Sobór Watykański wskazuje tylko jeden motyw życia zakon- nego - doskonalenie wewnętrzne. Hierarchia kościelna Kościół Rzymskokatolicki ma strukturę hierarchiczną. II Sobór Watykański głosi, ćż Pan założył Kościół na apostołach i zbudował go na Piotrze, a Chrystus jest kamieniem węgielnym (Obj. 21,14; Mat. 16,18; Efez. 2,10I. "Boskie posłannictwo poruczone przez Chrystusa apostołom trwać będzie do końca wieków" (Mat. 28,10. Kościół Rzymskokatolicki przyjmuje zasadę sukcesji apostol- skiej, głosząc, że apostołowie przekazywali swą władzę biskupom, których ciąg jest nieprzerwany. Naukę tę Sobór uzasadnia na podstawie tradycji. Biskupi otrzymują przez sakrę /święcenia) Ducha Świętego i na ich duszy zostaje wyciśnięte święte znamię. Naukę tę przyjął już Sobór Trydencki (sesja XXIII), a potwierdził ją niedawno Jan XXI II w roku 1960. Biskupi przejmują w sposób dostrzegalny rolę samego Chrystusa i działają w Jego zastępstwie. Głównym obowiązkiem biskupa jest głoszenie Ewangelćć. Nową inicjatywą II Soboru Watykańskiego jest powołanie kolegium biskupów, które może jednak działać tylko w jedności z papieżem. Według Konstytucji dogmatycznej o Kościele należy się bisku- pom, jako nauczającym w łączności z papieżem, powszechna cześć, są oni bowiem świadkami Boskiej i' katolickiej prawdy. Wierni winni zgadzać się ze zdaniem swego biskupa w sprawach wiary i obyczajów, wyrażonym w imieniu Chrystusa, i powinni trwać w religijnej uległości. "Choć biskupi nie posiadają przywileju nieomylności, to jednak głoszą oni nieomylnie naukę Chrystusa wówczas, gdy z zachowa- niem więzów łączności między sobą i z Następcą Piotra nauczając autentycznie o rzeczach wiary i obyczajów jednomyślnie zgadzają się na jakieś zdanie, jako mające być definitywnie uznane". Reformacja uznała władzę biskupów przede wszystkim jako władzę kluczów, widząc w niej prawo i obowiązek głoszenia Ewangelćć, udzielania Sakramentów oraz odpuszczania grzechów lub ich zatrzymywania. Reformacja sprzeciwiła się jednak stosowanemu w XVI wieku łączeniu z urzędem biskupa władzy duchownej i świeckiej, miesza- niu się do spraw państwa i narzucaniu Kościołowi przepisów niezgodnych z Pismem Św. "Piotr nie pozwala biskupom panować i zniesławiać Kościoła" Konf. Augsb., XXVIII. Zastrzeżenia co do świeckiej władzy biskupów należą dziś do historćć. Kościół Ewangelicki naucza, że biskupi działają w imieniu Chrystusa, lecz nie w Jego zastępstwie. Kościół Ewangelicki nie przyjmuje też zasady nieomylności biskupa z tytułu piastowanego urzędu, lecz wymaga, aby zajmował on stanowisko zgodne z Pis- mem Św. Reformacja odrzuciła również tezę o sukcesji apostol- skiej urzędu, przyjmując sukcesję nauki zgodnej z Ewangelią. W krajach skandynawskich, gdzie w XVI wieku biskupi przyjęli Reformację, zachowano zasadę sukcesji apostolskiej oraz ustrój hierarchiczny, choć w złagodzonej formie. Papiestwo Na szczycie hierarchćć rzymskokatolickiej stoi papież, biskup Rzymu. Kościół Rzymskokatolicki wskazuje biblijne uzasadnienie władzy papieskiej w słowach Ewangelćć św. Mateusza "Ty jesteś Piotr, i na tej opoce zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne nie przemogą go". "Opoką", wspomnianą w tym zdaniu, jest według nauki katolickiej osoba ap. Piotra. On jest fundamentem Kościoła chrześcijańskiego. Ze słów "bramy piekielne nie przemogą go" dedukuje się, że Piotr jako skała ma mieć swych następców i w ten sposób Kościół będzie trwać wiecznie. Urząd Piotrowy ma gwarantować jedność Kościoła i chronić go przed rozpadem. I tu przyjmuje się zasadę sukcesji apostolskiej. Kościół Katolicki głosi, że Piotr był pierwszym biskupem Rzymu i od jego czasów ciąg jego następców jest nieprzerwany. Współcześni teolodzy katoliccy zajmują stanowisko nieco bar- dziej elastyczne, twierdząc, iż postać ap. Piotra i "urząd Piotrowy" można po śmierci apostoła łączyć tylko hipotetycznie ( Ks. prof. Alfons Skowronek: Znaki czasu, 5/791. Znamienne jest twierdzenie teologów katolickich, że słów Mateusza 16,18 nie traktuje się obecnie w relacji historycznej, lecz jako proroctwo. Kościół Katolicki głosi obecnie, że choć Jezus powierzył Piotrowi klucze Królestwa bożego, to jednak istotnie sam je posiada w niebie (Obj. 1,181, a Piotrowi pozwolił nimi władać na ziemi. Konstytucja dogmatyczna o Kościele stwierdza: "biskup rzym- ski, jako następca Piotra, jest trwałym i widzialnym źródłem praw- dy i fundamentem jedności zarówno biskupów, jak i wiernych". Ta sama Konstytucja mówi o papieżu, że "stanowi on żywy Urząd Nauczycielski Kościoła, który autorytatywnie działa w imieniu. Jezusa Chrystusa". Kościół Katolicki podkreśla, iż tradycja, którą wysoko ceni, jest żywa i urząd nauczycielski jest również żywy, co pozwala na stały rozwój i rozbudowę dogmatów. Ogromne znaczenie w Kościele Rzymskokatolickim ma zasada nieomylności papieża, ogłoszona w roku 1870, oraz zasada abso- lutnego posłuszeństwa wobec biskupa rzymskiego. "Zbożną uległość woli i rozumu w sposób szczególny okazywać należy autentycznemu Urzędowi Nauczycielskiemu Biskupa Rzym- skiego nawet wtedy, gdy nie przemawia ex cathedra" (Konstytucja dogmatyczna o Kościele. Stanowisko ewangelickie wobec papieża Reformacja zakwestionowała instytucję papiestwa z wielu względów. Przede wszystkim uznała, że jest ono odpowiedzialne za,ześ- wiecczenie Kościoła w XV i XVI wieku, za zaniedbanie zwiasto- wania Ewangelćć o usprawiedliwieniu przez Chrystusa i za naucza- nie, iż człowiek zostaje zbawiony dzięki własnym zasługom. Były to poważne zarzuty. Teologia ewangelicka nie kwestionuje obecnie autentyczności słów Mateusza 16,18, zastanawia się jedynie, czy nie zostały one wypowiedziane w innym kontekście (np. łącznie ze zdaniem Jana 6,68-69). W związku z zastosowaniem wobec ap. Piotra słowa "opoka" Kościół Ewangelicki podkreśla, że podstawowym fundamentem Kościoła jest Chrystus (I Kor. 3,11 ), On też jest kamieniem węgiel- nym Kościoła (I Piotra 2,71. To Chrystus zburzył bramy piekła przez krzyż i zmartwychwstanie (Izaj. 38,10; I Kor.15,55-67). To Chrystus sprawił, że śmierć i piekło straciły swą władzę, i nie znaczy to, że wiecznie będzie trwała sukcesja apostolska papieży. Osoba ap. Piotra może mieć tylko znaczenie wtórne, przez związek z Chrystusem. Jest to łaska Boga, że objawił uczniowi Chrystusowemu, kim jest jego Pan /Mat.16,17). Twierdzenie, że Chrystus wybrał Piotra dla niezłomności jego charakteru, nie wytrzymuje krytyki. Wszak Piotr był jedynym z uczniów Jezusa, który się Go publicznie zaparł (Mat. 26,69-75). Fragment w Ewangelćć św. Jana 21, zawierający słowa: "Paś owieczki moje", nie mówi o powierzeniu apostołowi zwierzchności nad całym Kościołem, lecz o przywróceniu mu utraconej wskutek zaparcia się godności apostolskiej. Kościół Ewangelicki stosuje inną interpretację słowa "opoka". Istnieje różnica między greckimi wyrazami: petros - kamień i petra - skała. Skałą jest Bóg, Chrystus (I Kor. 10,4), natomiast Piotr był jednym z żywych kamieni, z których zbudowany jest Kościół II Piotra 2,5I. Nowy Testament nazywa fundamentem Kościoła wszystkich „postołów efez. 2,22; Obj. 20,4). Kościół Ewangelicki twierdzi stanowczo, że apostolstwo jest służbą niepowtarzalną i nie odnosi się do biskupów, którzy byli następcami apostołów. Biskupi kontynuowali pracę nie tylko Piotra, lecz i Pawła (Dz. Ap. 20,17.28). Również argumenty historyczne przemawiają przeciw wywo- dzeniu prymatu papieża od Piotra. Nie ma dowodów na to, by Piotr był biskupem Rzymu. Uznaje się, że poniósł on śmierć męczeńską w tym mieście, gdyby jednak był tam biskupem, ap. Paweł byłby go n„ pewno wspomniał w XVI r. Listu do Rzymian, przekazując liczne pozdrowienia dla członków zboru rzymskiego; można też dodać, że ap. Paweł zarzucił Piotrowi obłudę, gdy spotkał się z nim w zborach-w Galacji (Gal. 2,11-14). Czy Paweł uczyniłby to, gdyby Piotr był istotnie głową Kościoła? Przyjęte potem w Kościele tytułowanie biskupa rzymskiego łacińskim słowem papa nie jest ani niezwykłe, ani wyjątkowe. Tak tytułowano biskupów również w Kartaginie i innych zborach w północnej Afryce. Ciągłość sukcesji biskupów rzymskich została przerwana przez schizmy średniowieczne, gdy przez 70 lat było w Kościele dwóch, a nawet trzech papieży. Na wzrost władzy biskupa rzymskiego złożyły się różne okoliczności zewnętrzne. Biskup ten rezydował w stolicy Impe- rium Rzymskiego. Na Wschodzie najwyższa władza kościelna była podzielona między czterech patriarchów /Jerozolima, Aleksandria, Efez, Konstantynopol, na Zachodzie był tylko biskup rzymski. Na Wschodzie spekulatywny sposób myślenia świata greckiego wywołał spory dogmatyczne, w które zaangażowani byli patriar- chowie, co podważało ich autorytet. Na Zachodzie, gdzie sposób myślenia był bardziej realny, sporów nie było. Na stolicy rzymskiej zasiadali w wieku V i VI wybitni biskupi, jak Leon Wielki i Grzegorz Wielki, i oni podnieśli autorytet Koś- cioła. Cesarstwo Rzymskie upadło pod koniec V wieku i papież stał się najwyższym autorytetem moralnym na Zachodzie. Wtedy powstała teoria o prymacie papieża, czyli o jego zwierzchnictwie nad całym chrześcijaństwem. Gdy w wieku VII Arabowie podbili Wschód, zachwiało się znaczenie patriarchów wschodnich. W wieku VIII Pepin Mały, król Franków, podarował papieżowi Państwo Kościelne. Opierało ono swoje istnienie na tzw. "daro- wiźnie Konstantyna Wielkiego". W wieku XV humanista Wawrzy- niec Valla wykazał, że akt darowizny został sfałszowany. W wie- ku X nastąpił upadek papiestwa (seculum obsicurum - wiek ciemnoty/. Najświetniejszy rozwój papiestwa datuje się od Grzegorza VII (wiek XI) i przez trzy stulecia papiestwo odnosi triumfy nad królami Europy, papieże rozdają korony. Wyniosła postawa pa- pieży wywoływała już wtedy rozgoryczenie i protesty w kołach chrześcijańskich. papieże toczyli wówczas krwawe wojny jako zwierzchnicy państwa kościelnego. W wieku XIV i XV następuje ponowny upadek papiestwa, przez 70 lat działa jednoczeŚnie dwóch, a nawet trzech papieży. Stolica apostolska była na przeło- mie XV i XVI wieku ogromnie zeświecczona, co budziło zgorszenie. W tej sytuacji Reformacja potępiła papiestwo. Kontrrefor- macja, prowadzona różnymi środkami, często gwałtem i przemocą, utrwaliła niechęć ewangelików do papiestwa. Dogmatyczne fronty usztywniły się po Soborze Trydenckim w XVI wieku, a następnie gdy ogłoszono naukę o nieomylności papieża (rok 1870) i potem, gdy proklamowano dogmaty maryjne. Kościół Ewangelicki obserwuje odnowę instytucji papieskiej, ale odrzuca naukę o nieomylności papieża oraz prymat papieski. Obecnie toczą się rozmowy między przedstawicielami Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego i Rzymskokatolickiego co do spornych problemów dogmatycznych. Ewangelicy stoją na stanowisku, iż można by uznać jednoczącą rolę papieża, ale pod warunkiem podporządkowania papiestwa Ewangelćć i przebudowania w tym duchu struktury Kościoła Rzymskokatolickiego. Papiestwo w tym świetle nie byłoby czynni- kiem Boskim, urzędem ustanowionym według prawa bożego, lecz czynnikiem ludzkim, organizacyjnym. Zdaniem ewangelików wszelkie urzędy kościelne podlegają korekturze Słowa Bożego. Kościół Ewangelicki nie może się też zgodzić na władzę papieską, która ogłasza dogmaty sprzeczne ze Słowem Bożym (dogmaty maryjne. Należy wątpić, czy Kościół Rzymskokatolicki kiedykol- wiek zrezygnuje z dogmatu o nieomylności papieża i z mariologćć. Czy papiestwo istotnie gwarantuje jedność? Czy to nie ono spowodowało rozbicie Kościoła w XVI wieku, zaniedbując Ewan- gelię, i czy dogmaty maryjne proklamowane w XIX i XX wieku nie przyczyniają się do utrwalenia podziału chrześcijaństwa? W trakcie dyskusji między przedstawicielami Kościoła Ewan- gelickiego i Rzymskokatolickiego zjawiły się różne próby podejś- cia do tego problemu. Zastanawiano się, czy można rozważać zagadnienie papiestwa w oderwaniu od całego balastu historycznej przeszłości, która podzieliła Kościół, i spojrzeć na ten problem tylko z punktu widzenia obecnej sytuacji. Czy wolno jednak odrywać dzień dzisiejszy od historćć? Reformacja była uzasadniona i jej stanowi- ska wobec papiestwa nie wolno lekceważyć. Zastanawiano się, czy papiestwo jest jedynym możliwym wyra- zem jedności chrześcijaństwa, czy mogą też istnieć inne. Słuszność miał Paweł VI, który w roku 1967 powiedział: "Wiemy, że papiestwo jest problemem, który szczególnie utrudnia ekumenizm. Kult Marćć Kościół Rzymskokatolicki ogromnie rozbudował kult Marćć i wysnuł z niego naukę mariologiczną. Według Konstytucji dogmatycznej o Kościele Maria jest "Matką Boga i Odkupiciela ... umiłowaną córą Ojca i świętym przybyt- kiem Ducha Świętego I...) a zarazem Matką członków Chrystuso- wych i w Kościele świętym zajmuje miejsce najwyższe po Chrys- tusie". Konstytucja przytacza na uzasadnienie tej nauki następujące słowa Pisma Św.: I Mojż. 3,15; Izaj. 7,14; Mich. 5,2-3; Mat.1, 22-23. Sobór rozwija dogmat mariologiczny w dwu kierunkach - w na- uce o zbawieniu i w nauce o Kościele. Naprzód twierdzi, że wraz z Marią przychodzi pełnia czasu i nastaje nowa ekonomia zbawienia. Rola Marćć w ekonomćć zbawie- nia polega na tym, iż "wcielenie (Chrystusa) poprzedziła zgoda Tej, która była przeznaczona na matkę, by w ten sposób jak niewiasta (Ewa) przyczyniła się do śmierci, tak również niewia- sta (Maria przyczyniła się do życia". Dalej Konstytucja wywodzi dość ostrożnie, "iż już u świętych Ojców Kościoła) przyjął się zwyczaj nazywania Bogurodzicy całą świętą i wolną od wszel- kiej zmazy grzechowej, jakby utworzona przez Ducha Świętego i ukształtowana jako nowe stworzenie". Tu nawiązuje się do słów zwiastowania anielskiego "łaskiś pełna". Rozwijając naukę o Marii, II Sobór Watykański nie powołuje się więcej na Pismo Św., lecz tylko na tradycję, i głosi: "Maria nie została przez Boga użyta czysto biernie, lecz z wolną wolą i posłuszeństwem czynnie współpracowała w dziele zbawienia ludzkiego. Zdaniem Kościoła Katolickiego Maria współpracuje z Bogiem w dziele zbawienia ludzkości. Współpraca ta "uwidacznia się od chwili dziewiczego poczęcia Chrystusa, aż do Jego śmierci". O życiu Marćć Konstytucja nic więcej nie wspomina. Sobór stwier- dza tylko, iż Maria była wolna od grzechu pierworodnego. Pod- stawą tego twierdzenia jest bulla Piusa IX z roku 1854. Dalej Sobór głosi: "Na koniec Niepokalana Dziewica, zachowana wolną od wszelkiej skazy i winy pierworodnej, dopełniwszy biegu życia ziemskiego, z ciałem i duszą wzięta została do chwały niebieskiej i wywyższona przez Pana jako Królowa wszystkiego, aby bardziej upodobniła się do Syna swego, Pana panujących oraz zwycięzcy życia i śmierci". Dogmat o wniebowzięciu Marćć ogłosił Pius XII w roku 1950. ! Mówiąc o tym, ćż Maria jest wolna od grzechu pierworodnego i została wzięta do nieba, Kościół Rzymskokatolicki chce pod- kreślić analogię między postawą Chrystusa i osobą Marćć i mocniej uzasadnić jej współudział w dziele zbawienia. Konstytucja dogma- ; tyczna o Kościele zastrzega, iż jedynym pośrednikiem między Bogiem i ludźmi jest Chrystus II Tym.2,5-6) i "macierzyńska rola Marćć w stosunku do ludzi żadną miarą nie przyćmiewa i nie umniejsza tego jedynego pośrednictwa Chrystusowego (...). Cały bowiem wpływ zbawienny Błogosławionej Dziewicy na ludzi wywodzi się (...) z upodobania Bożego i wypływa z nadmiaru zasług Chrystusowych, na Jego pośrednictwie się opiera, od Jego pośrednictwa całkiem jest zależny i z niego czerpie całą moc swoją, nie przeszkadza zaś w żaden sposób bezpośredniej łącz- ności wiernych z Chrystusem, przeciwnie, umacnia ją". To akcen- towanie zależności Marćć od Chrystusa jest obroną przed zarzutem, iż kult Marćć ogranicza cześć należną Chrystusowi. Jednak pod- kreśla się, że Maria jako Matka Boża współpracowała z dziełem Zbawiciela. Dlatego "stała się nam matką w porządku łaski". i Maria działa na rzecz zbawienia nie tylko przez urodzenie Jezusa, lecz wzięta do nieba nie zaprzestała tego zbawczego działania, i "poprzez wielorakie swoje wstawiennictwo ustawicznie zjednuje nam dary zbawienia wiecznego". Mówiąc o tym, Konstytucja może się powołać tylko na tra- dycję, cytuje więc pisma Andrzeja z Krety, św. Germana Konstan- i tynopolitańskiego i Jana z Damaszku. Maria przyczynia się za wiernymi,"dlatego do Błogosławionej ( Dziewicy stosuje się tytuły: Orędowniczki, Wspomożycielki, Pomocnicy, Pośredniczki". Uzasadnienie tej tezy znajduje Sobór w stosunkowo nowych encyklikach: Leona XIII z roku 1895, Piusa X z roku 1904, Piusa XI z roku 1928 i Piusa XII z roku 1946. Tu rozwija Konstytucja szerzej rolę Marćć wobec Kościoła. Powołując się znów tylko na tradycję, a mianowicie na pisma Ambrożego, Sobór głosi, że Maria jest "pierwowzorem Kościoła, w porządku mianowicie wiary, miłości i doskonałego zjednoczenia z Chrystusem". Na osobie Marćć spełniają się, zdaniem Soboru, słowa z Listu do Efezjan 5,27, iż Kościół jest pełen chwały, "bez zmazy lub skazy /..., święty i niepokalany". Kościół Kato- licki naucza, że Maria jest święta i nikt poza nią nie ma takiej świętości. Rola Kościoła jest analogiczna do roli Marćć. Kościół bowiem "dzięki przyjmowanemu z wiarą Słowu Bożemu sam także staje się matką: przez przepowiadanie bowiem i Chrzest / Kościół rodzi do nowego nieśmiertelnego życia synów z Ducha Świętego poczętych i z Boga zrodzonych. I on także jest dziewicą, która nieskazitelnie i w czystości dochowuje wiary danej Oblubieńcowi, a naśladując Matkę Pana swego, mocą Ducha Świętego zachowuje dziewiczo nienaruszoną, mocną nadzieję i szczerą miłość". Oto analogia między Marią a Kościołem. I tu dochodzi II Sobór Watykański do wniosku: "Podczas gdy Kościół w osobie Najświętszej Marćć Panny już osiąga doskonałość, dzięki której istnieje nieskalany i bez zmazy, chrześcijanie ciągle jeszcze sta- rają się usilnie o to, aby przezwyciężając grzech wzrastać w świę- tości; dlatego wznoszą oczy ku Maryi, która świeci całej wspól- nocie wybranych jako wzór cnbt". Maria Panna jest "znakiem nadziei i pociechy pielgrzymującego ludu". Te więc dwa założenia - współudział Marćć w zbawieniu oraz uosobienie w jej postaci Kościoła są podstawą kultu maryjnego. Sobór widzi założenia tego kultu w słowach Ewangelćć: "Błogosła- wioną zwać mię będą wszystkie narody" (Łuk. 1,48ů. Sobór głosi, ćć "kult ten - jako taki zawsze istniał w Kościele". Jedno- cześnie Sobór ostrożnie zastrzega, ćż "j‚st to kult zgoła wyjątko- wy, różni się w sposób istotny od kultu uwielbienia, który odda- wany jest Słowu wcielonemu na równi z Ojcem i Duchem Świętym, i jak najbardziej sprzyja temu kultowi. Albowiem rozmaite formy pobożności względem bożej Rodzicielki, jakie Kościół w granicach zdrowej i prawowiernej nauki zatwierdził stosownie do warunków czasu i miejsca oraz stosownie do charakteru i umysłowości wier- nych, sprawiają, że gdy Matka czci doznaje, to poznaje się, kocha i wielbi w sposób należyty, i zachowuje się przykazania Syna". Wreszcie Konstytucja kończy swoje wywody słowami: "Sobór święty umyślnie podaje do wiadomości tę katolicką naukę, napo- minając równocześnie wszystkich synów Kościoła, aby szczerze popierali kult Błogosławionej Dziewicy, szczególnie liturgiczny, a praktyki i zbożne ćwiczenia ku Jej czci zalecane od wieków przez Urząd Nauczycielki cenili wysoko i to, co postanowione było w minionych czasach o kulcie obrazów Chrystusa, Błogo- sławionej Dziewicy i świętych, pobożnie zachowywali". Sobór zwraca się również do teologów i głosicieli Słowa Bożego, aby w rozważaniu szczególnej godności Bogarodzicielki wystrzegali się pilnie zarówno wszelkiej fałszywej przesady, jak i ciasnoty umysłu". Konstytucja, licząc się z inaczej wierzącymi, poleca: "Niech /teolodzy i kaznodzieje pilnie wystrzegają się wszystkiego, cokol- wiek w słowach lub czynach mogłoby braci odłączonych lub jakichkolwiek innych ludzi wprowadzić w błąd co do prawdziwej nauki Kościoła". Konstytucja stwierdza, że Matka Jezusowa już doznaje w niebie chwały co do ciała i duszy, gdyż jest obrazem i początkiem Kościoła, a tu na ziemi powinna "przyświecać ludowi Bożemu jako znak nadziei". II Sobór Watykański właściwie tylko zebrał to, co Kościół proklamował już wcześniej. Nową rzecz ogłoszono w dniu zakoń- czenia trzeciej sesji, a mianowicie papież Paweł VI ogłosił Marię Matką Kościoła, ludzkości i świata. Ogłoszenie tego nowego dogmatu poprzedzone było sporem między ojcami II Soboru Watykańskiego, z których jedni byli za jego ogłoszeniem, inni się temu sprzeciwiali. Dogmat ogłoszono, przenosząc jeszcze raz prerogatywy Chrystusa na Marię. Kult Marćć wyraża się w Kościele Katolickim szczególnie w dwu formach - w liturgćć (litanie, różaniec, Zdrowaś Maria, nabożeństwa majowe) oraz w kulcie obrazów. Cudowne obrazy Madonny związane są z miejscami objawień Marćć Panny, uznanych przez zwierzchność Kościoła Katolickiego Częstochowa, Lourdes, Fatima czy Gwadelupa. Większość tych objawień ma właściwie "przynależność narodową" i, jak mówi katolicki teolog John Mc Kenzie S.J., są one "formami naturalizo- wania Marćć Panny". Mc Kenzie przyznaje, że "większość objawień nie ostaje się wobec surowych badań historycznych prowadzonych głównie przez uczonych katolickich. Zastrzeżenia te odnoszą się (...) do ostatnich objawień w Fatimie, w Portugalćć, które w czasach współczesnych osiągnęły wymiary legendarne". (...I Pytanie, które stawia Kościół Katolicki, nie brzmi: czy domniemana wizja lub objawienie mogą być - po krytycznym zbadaniu - zatwierdzone, ponieważ nie uważa, że zatwierdzenie takie jest możliwe. Kościół pyta jedynie, czy dane nabożeństwo (forma kultu) jest w zgodzie z wiarą katolicką i z normami życiowymi. Jeśli nabożeństwo odpowiada tym kryteriom, Kościół nie będzie ani potwierdzać zweryfikowanej - w wyniku badań krytycznych - rzeczywistości historycznej wydarzenia, ani zabraniać swym członkom praktyko- wania nabożeństwa (Kościół Rzymskokatolicki, 1972, s. 227I. Tego rodzaju rozumowanie jest niezrozumiałe dla ewangelika. , Mariologia jest nauką obcą Ewangelćć. Reformacja nie wypowie- działa się co do niej z tego punktu widzenia, gdyż w XVI wieku nie istniały jeszcze zasadnicze dogmaty mariologiczne. Powstały one w wieku XIX i XX. Dziś mariologia dzieli głęboko oba Koś- cioły. Nauka o współdziałaniu Marćć w dziele zbawienia sprzeciwia się w sposób jaskrawy podstawowej zasadzie Reformacji o zbawie- niu tylko przez Chrystusa (Dz. Ap. 4,12. Kult obrazów zwalcza- ła już Reformacja, jako sprzeczny z II przykazaniem, i obecnie jest dla ewangelików nie do przyjęcia. Stanowisko ewangelickie Jak doszło do powstania i rozwoju kultu Marćć? Mariologia, czyli nauka o Marii, rozwijała się w Kościele chrześcijańskim wcześnie. Wynikła ona z dogmatu o dwu naturach Chrystusa- Boskiej i ludzkiej. Przeciwstawiając się tendencjom jednostronnie podkreślającym tylko Boską naturę Chrystusa, przypomniano, że Jezus jest Synem Marćć, w ten sposób usiłowano zaakcentować Jego człowieczeństwo. Tak postać Marćć zarysowała się jakby w cieniu nauki o Chrystusie. Budziła ona szacunek i cześć jako matka Jezusowa, stawiano ją jako przykład wierzącej niewiasty (Łuk.1,38I. Takie znaczenie Marćć w nauce chrześcijańskiej uznaje również Kościół Ewangelicki. Dopiero w V wieku nastąpił zwrot w odwrotnym kierunku, zaczęto się mianowicie dopatrywać w Marćć cech nadprzyrodzo- nych i rozwinął się niezależny kult Marćć. Coraz częściej przeno- szono Boskie przymioty Chrystusa na Marię. Postać Marćć zaczęła coraz bardziej odgrywać własną rolę w świecie chrześcijańskim. Kult Marćć rozwinął się w liturgćć i w czci obrazów którym przypi- sywano cudowne znaczenie. Z biegiem czasu usunął on w cień kult Chrystusa. Wyciągnięto z tego wnioski dogmatyczne. Przyjęto, iż Maria jest wolna od grzechu pierworodnego, choć dopiero w XV wieku sformułowano ten dogmat, i papież Sykstus IV ogłosił święto Niepokalanego Poczęcia Marćć Panny. Przyjęto też, że ona sama jest niepokalanie poczęta, choć narodziła się w sposób natu- ralny i uznano to za przywilej łaski Bożej. Nauczano, że możliwość tej łaski wyjednał potem Chrystus, lecz Maria już uprzednio doznała jej skutków. Tego rodzaju rozumowanie jest obce Kościo- łowi Ewangelickiemu. Po pięciu stuleciach dogmatyka katolicka podjęła następny krok. Jak według Ewangelćć nikt nie ma przy- stępu do Ojca, tylko przez Syna (Jan 14,6), tak według encykliki Leona XII roku 1891, nikt nie ma przystępu do Chrystusa, jak tylko przez Marię. W ten sposób Maria staje się pośredniczką do pośrednika. Jest to tzw. "pośrednictwo piętrowe". I ta nauka jest obca Kościołowi Ewangelickiemu. W początkach XX wieku Pius X ogłasza Marię odnowicielką zgubionej ludzkości. Chrystus przelał krew na krzyżu dla zbawienia ludzkości, ale Maria jest szafarką łaski wyjednanej w ten sposób. Benedykt XV w roku 1915 stwierdził, iż Maria cierpiała patrząc na ukrzyżowanego Syna, mamy więc prawo powiedzieć, iż Maria wraz z Chrystusem zbawiła ludzkość. Pius XII rozwinął dalej tę naukę, głosząc w roku 1943, że dzięki Marćć nastąpiło wylanie Ducha Świętego, była ona bowiem wraz z apostołami obecna w Jerozolimie. Ta sama encyklika głosi, że Maria uzupełniła to, czego "jeszcze bra- kowało męce Chrystusa na rzecz Jego Kościoła". Dogmaty te ogromnie pogłębiły rozdział Kościołów. Podobnie jak w nauce o zbawieniu, rozwinęła się rola Marćć w nauce o Kościele. Tu odwrócono rolę Marćć i zaczęto jej atry- buty przypisywać Kościołowi. Kościół nie tylko składa codzien- nie ofiarę eucharystyczną, lecz dzięki Marćć Kościół ofiarował Chrystusa na Golgocie. Kościół jest więc pośrednikiem do pośred- nika. Nikt nie ma przystępu do Chrystusa, jak tylko przez Marię, tzn. nikt nie ma przystępu do Chrystusa, jak tylko przez Kościół. Maria jest "figurą na Kościół". W osobie Marćć Kościół jest współodkupicielem i królową nie- bios. Jest to podstawą dogmatu o wniebowzięciu Marćć. Taki dogmat był potrzebny, aby podnieść znaczenie Kościoła, ale jest przeciwny Słowu Bożemu, które mówi o niepodzielności Chrystu- sowego dzieła odkupienia i zna tylko Jego wniebowstąpienie. Jezus powiedział: "Nikt nie przyjdzie do Ojca, tylko przeze mnie" (Jan 14,6), powiedział również: "Mnie jest dana wszelka moc na niebie i na ziemi" (Mat. 28,18). Według nauki Kościoła Katolickiego Maria jest obrazem czło- wieka zbawionego na ziemi przez działanie łaski. O ile w Chrystu- sie nastąpiło wcielenie Boga w ciało ludzkie, o tyle w Marćć czło- wieczeństwo zostało wzniesione do nieba. Nie w Chrystusie, albo nie tylko w Chrystusie, lecz właśnie w Marćć człowieczeń- stwo znalazło prawa w niebie. Lecz w Marćć dopatruje się Kościół Katolicki nie tylko matki Jezusowej, lecz obrazu Kościoła, a więc wniebowzięcie Marćć jest triumfem Kościoła. Dogmat o wniebo- wzięciu Marćć nie ma absolutnie żadnych podstaw biblijnych- co przyznają teologowie katoliccy /Ks. E. Dąbrowski: Studia bibliJne) - podstawą tej nauki są przede wszystkim tzw. apokryfy, czyli pisma pozabiblijne, "zawierające legendy, którym nie może- my zaufać", jak mówi Podręczna encyklopedia katolicka. Również inne podstawy dogmatów mariologicznych są wątpli- we. Odnoszenie do Marćć słów zwróconych do szatana: "Ona zdep- cze ci głowę" !I Mojż. 3,15), jest nieuzasadnione. Właściwy prze- kład tego zdania brzmi: "Ono zdepcze ci głowę", a więc potom- stwo niewiasty - Chrystus. Tak wykłada te słowa również kato- licka Biblia Tysiąclecia. Słowa Ewangelćć Łukasza 1 ~8 brzmią poprawnie: "Łaską obdarzona", a nie: "łaski pełna". Wywodzenie współudziału Marćć w zbawczej męce Chrystusa z faktu jej obecności pod krzy- żem jest nieuzasadnione. Stał tam i umiłowany uczeń Pana - Jan. Również nieuzasadnione jest twierdzenie. że Maria zawsze towarzyszyła Jezusowi. Ewangelia Łukasza 8,1-3 wymienia kilka niewiast, które towarzyszyły Jezusowi i uczniom, nie ma jednak wśród nich Marćć. Kilkakrotnie znajdujemy w Ewangelćć sytuacje, kiedy Jezus zaznacza wyraźnie swój dystans wobec Marćć. Gdy ktoś zawołał: "Błogosławione łono, które cię nosiło, i piersi, które ssałeś", Jezus powiedział: "Błogosławieni są raczej ci, którzy słuchają Słowa bożego i strzegą go" (Łuk. 11,27-28). Gdy powiedziano Jezusowi: "Oto matka twoja i bracia twoi, siostry twoje są przed domem", On odpowiedział: "Któż jest matką moją i braćmi? I powiódł oczyma po tych, którzy wokół niego siedzieli, i rzekł: Oto matka moja i bracia moi. Ktokolwiek czyni wolę Bożą, ten jest moim bratem i siostrą, i matką" (Mar. 3,31-35). Znane jest powiedzenie Jezusa do Marćć w Kanie Gali- lejskiej: "Czego chcesz ode mnie, niewiasto?" (Jan 2,4). Po wnie- bowstąpieniu Pana Jezusa Maria nie odgrywała większej roli wśród Jego wyznawców. Wspominają Dzieje Apostolskie, iż przebywała wśród modlących się uczniów, nie wymieniają jej jednak na pierw- szym miejscu, lecz po apostołach i innych niewiastach (Dz. Ap.1,13-14). W Piśmie Św. nie ma śladów kultu Marćć, twierdzenie więc Kościoła Katolickiego, jakoby kult ten istniał zawsze, jest prze- sadne. Kościół Ewangelicki okazuje cześć i szacunek Marćć jako matce Jezusowej i stawia ją za wzór wiary i posłuszeństwa (Łuk.1,38). W ten sposób Kościół Ewangelicki respektuje Słowo Boże. Natomiast Kościół Ewangelicki nie pielęgnuje kultu Marćć, jak to czyni Kościół Katolicki. Kościół Ewangelicki nie zgadza się na przenoszenie atrybutów Chrystusa na Marię. Kościół nasz pamięta o Słowie: "mamy Orędownika u Ojca, Jezusa Chrystusa" (I Jana 2,11, nie widzi więc orędowniczki w osobie Marćć. Kościół Ewangelicki, zgodnie z wyraźnym słowem Pisma Św.: "On /Jezus) stał się kamieniem węgielnym i nie ma w nikim innym zbawienia; albowiem nie ma żadnego innego imienia pod niebem, danego ludziom, przez które moglibyśmy być zbawieni" (Dz. Ap. 4, 11-12), nie może się pogodzić z upatrywaniem w osobie Marćć współuczestniczki w dziele zbawienia. Kościół Ewangelicki nie uznaje też dogmatu o wniebowzięciu Marćć, jest to bowiem nauka niebiblijna. Nie ma również żadnego uzasadnienia w Piśmie Św. upatrywanie w Marćć obrazu Kościoła. Także teolog katolicki ks. prof. Dąbrowski odrzuca tezę, iż oblubienicą, o której mówi Objawienie św. Jana, jest Maria. W tej sytuacji dogmaty maryjne pogłębiają rozdział między Kościołami. Teolog ewangelicki Hans Asmussen, nastawiony na ogół życzliwie do Kościoła Katolickiego, stwierdza, że nie ma drugiego zagadnienia, które tak poważnie dzieliłoby wyznania jak mariologia. Francuski teolog ewangelicki Roger Mehl używa dra- stycznego zwrotu, mówiąc, że w mariologćć widzi rodzaj "zębatego koła, które niesie śmierć ewangelickiej wierze", i twierdzi, że w mariologćć zgromadziły się wszystkie błędy katolicyzmu. Uważa też, że odrzucenie mariologćć jest nieodzownym środkiem dla zapewnienia spokoju ewangelickiemu sumieniu. Dziś, w dobie ekumenizmu, unikamy tak ostrych zwrotów, przytaczamy jednak te wypowiedzi współczesnych teologów (pracę Rogera Mehla: Postawy wydał niedawno PAX), aby naświetlić różne stanowiska wobec tego problemu. Polski teolog katolicki ks. prof. S.C. Napiór- kowski jest zdania, że opierając się na ekskluzywnie pojętej zasa- dzie Pisma Św., protestantyzm musi odrzucić teologię opartą w znacznej mierze na autorytecie magisterium Kościoła Katolic- kiego. A taka właśnie jest teologia mariologiczna. Sakramenty Starokościelne określenie głosi, iż Sakrament jest to święta czynność kościelna, ustanowiona przez Jezusa Chrystusa, w której pod widzialnym znakiem otrzymujemy niewidzialną łaskę Bożą. Proste to określenie powstało przed Reformacją i pomija dwie ważne sprawy, a mianowicie, że Sakrament można przyjąć tylko wiarą, i po wtóre, iż w Sakramencie złączone jest ze znakiem Słowo Boże. Wspomniane znaki nazywają się elementami. Kościół Ewangelicki zna dwa Sakramenty: Chrzest i Komunię Św. W okresie kształtowania się ewangelickiej nauki o Sakramen- tach traktowano również pokutę,jako Sakrament. Można zazna- czyć, że katolicka nauka o Sakramentach i ich liczba kształtowa- ły się w ciągu wieków i ostatecznie ustalił je Sobór Trydencki w XVI w. Jakie jest znaczenie Sakramentów? Wprowadzają one chrześci- janina w życie z Chrystusem i utrzymują go w społeczności z Pa- nem. Życie chrześcijanina jest ciągłą walką z grzechem, Sakramen- ty więc posilają go. Jesteśmy usprawiedliwieni przez Chrystusa, lecz usprawiedliwie- nie to jest ukryte. Chrystus objawił się jako cierpiący Zbawiciel, a nie jako zwycięski król chwały, i Jego łaska objawia się chrześ- cijaninowi ukryta w Słowie złączonym ze znakami sakramen- talnymi, czyli w Sakramentach. Są one tedy środkami działania Bożego, niby kanałami, przez które spływa łaska na wierzących. Takie jest znaczenie Sakramentów. Sakrament ma znaczenie wtedy, gdy znak jest złączony ze Słowem Bożym, z Bożym orzeczeniem, z Boskim postanowieniem. Bez Słowa znaki są czczymi gestami. Łaskę odbiera i cieszy się nią wiara, którą budzi zwiastowanie Ewangelćć. Sakrament, według nauki Kościoła Ewangelickiego, upewnia wierzących, że w Chrystusie jest darowane usprawiedliwienie, godność synów Bożych, jednocząca wszystkich chrześcijan (Gal. 3,25-29). Sakrament utwierdza pewność, że krzyż Jezusa Chrys- tusa jest śmiercią starego człowieka i zmartwychwstaniem nowego człowieka / Kol. 3,3-4; 9-10. Znaczenie Sakramentów doskonale ujmuje Konfesja Augsbur- ska, głosząc, ćż "są one ustanowione nie tylko dlatego, żeby były znakami, po których można by zewnętrznie rozpoznać chrześci- jan, lecz po to, aby były znakami i świadectwami woli Bożej wobec nas, aby pokrzepiały i utwierdzały wiarę tych, którzy do nich przystępują. Dlatego należy z nich korzystać z wiarą, która ufa obietnicom, jakie są przez nie objawione i zapowiedziane" (Konf. Augsb., XIIII. Reformacja odrzuciła katolicką zasadę stosowania Sakramentu ex opere operato, rozumianą jako mechaniczna czynność, skutecz- na przez samo dokonanie, a nawet traktowaną jako zasługę. Znaczenie Sakramentu nie zależy, według nauki Kościoła Ewangelickiego, od godności czy niegodności duchownego, który Sakramentu udziela. Sakrament jest bowiem dziełem Boga i to On działa w nim przez Słowo. W Kościele Rzymskokatolickim jest siedem Sakramentów: Chrzest, Eucharystia, bierzmowanie, pokuta, namaszczenie cho- rych, małżeństwo, kapłaństwo. Dwa pierwsze są Sakramentami głównymi. Kościół Katolicki przyjmuje, iż Sakramenty ustanowił Pan Jezus. Reformacja zakwestionowała pięć z wymienionych Sakra- mentów, twierdząc, że nie ma podstaw w Nowym Testamencie, świadczących, by Jezus je istotnie ustanowił. W związku z tym amerykański jezuita Mc Kenzie w książce pt. Kościół Rzymskokatolicki pisze, iż "katolicy musieli zgodzić się z tym, że istotnie nie wszystkie siedem Sakramentów znajduje w Nowym Testamencie tak wyraźne potwierdzenie jak Chrzest i Eucharystia. Lecz Kościół rzymski odwołuje się raczej do tra- dycji niż do Biblćć, aby udowodnić autentyczność wszystkich siedmiu Sakramentów, potwierdzając, że jego własna historia jest świadectwem wiary i praktyki Kościoła apostolskiego". O skuteczności Sakramentów pisze Mc Kenzie, ćć wiara i teo- logia katolicka widzi w nich misterium /tajemnicę~ i w ten sposób chce powiedzieć, że działania Bożego nie można ostatecznie zanali- zować. Nie ma więc w teologćć katolickiej jednoznacznego okreś- lenia, na czym polega skuteczność Sakramentów, wysunięto na ten temat wiele teorćć, ale "żadna nie jest całkowicie przekonywająca". Warto zwrócić uwagę na twierdzenie wspomnianego teologa katolickiego, iż Kościół rzymski jest "rygorystyczny w swym przy- wiązaniu do form tradycyjnych. Nienaruszalność znaków musi być przestrzegana, w przeciwnym bowiem razie tracą one wartość. Kościół rzymski zapewnia tę nienaruszalność, nie zmieniając tradycyjnych form zewnętrznych". Podkreślamy, że Kościół Ewangelicki nie przywiązuje tak wielkiej wagi do form zewnę- trznych, natomiast mocno akcentuje Słowo Boże, z którym związany jest znak sakramentalny. Sakramenty odgrywają w Kościele Katolickim zasadniczą rolę. Kościół Katolicki naucza, że kontakt Jezusa z chrześcijanami realizuje się przede wszystkim w Sakramentach, które "łączą nas w sposób tajemny i rzeczywisty z umęczonym i uwielbionym Chrystusem (Konstytucja dogmatyczna o Kościele, 7~. Przez Sakramenty działa na chrześcijanina "łaska uświęcająca", pojęta jako moc przemieniająca istotę człowieka. Kościół Kato- licki widzi w Sakramentach łączność wierzących nie tyle z Chrys- tusem Ukrzyżowanym, ile ze Zmartwychwstałym, co czyni czło- wieka sprawiedliwym i uczestnikiem Boskiej natury (II Piotra 1,3-4. - Trzy Sakramenty, a mianowicie Chrzest, bierzmowanie oraz kapłaństwo, wyciskają na duszy chrześcijan tzw. niezatarte znamię lub niezatarty charakter. Są to Sakramenty niepowtarzalne, inne natomiast się powtarza. Skutków tych trzech Sakramentów nigdy się nie traci. "Chodzi tu o specjalny owoc działania Ducha Świę- tego, różny od łaski, który mogą posiadać ludzie tak dobrzy, jak i źli. Jest to swego rodzaju konsekracja duszy, ale nie polega na jej uświęceniu ani na zjednoczeniu z Bogiem przez miłość, nie wystarcza też do zbawienia" /Ks. I. Bieda: Sakramenty Koś- cioła posoborowego. Charakter ten, upodabniając nas do Chrys- tusa, ma cechy nadprzyrodzone. Według Soboru Trydenckiego jest znamieniem wyciśniętym na duszy i nie ma znaczenia moral- nego, nie jest też łaską, gdyż łaskę można utracić, a owego zna- mienia nie traci się nigdy. Znamię to zachowują również "herety- cy i schizmatycy". Przez charakter Chrztu dostępuje się udziału w Chrystusowym kapłaństwie, charakter bierzmowania umacnia ten udział, pełnią hierarchicznego kapłaństwa daje charakter, który wynika z sakry biskupiej IKonstytucja dogmatyczna o Koś- ciele, 26). Znamię prezbiteriatu daje prawo do uczestnictwa we władzy Kościoła (dekret o posłudze i życiu kapłanów). Naj- mniejsze znaczenie ma znamię diakona. Kościołowi Ewangelic- kiemu obca jest nauka o wyciskaniu znamienia na duszy. Bardzo ważnym punktem katolickiej nauki o Sakramentach jest dogmat o skuteczności Sakramentów wskutek samego ich dokonania /ex opere operato). Dogmat ten pochodzący z XIII wieku został zatwierdzony przez Sobór Trydencki w wieku XVI sesja VII). Według tej nauki łaska sakramentalna związana jest niezawodnie ze znakiem sakramentalnym, ważnie istniejącym. Według Kościoła Ewangelickiego ważność Sakramentu zależy od związku znaku ze Słowem Bożym. W XVI wieku nadużycie tej nauki polegało na rozumieniu, że Sakrament działa przez samo mechaniczne dopełnienie obrzędu, bez uwzględnienia działania Boga i bez zaangażowania wewnę- trznego chrześcijanina. Przyjęcie tak pojętego Sakramentu trakto- wano jako zasługę. Reformacja stanowczo zwalczała ten pogląd. Obecnie Kościół Katolicki naucza, iż skuteczność Sakramentu zależy od Boga, który udziela łaski ze względu na zasługi Zbawi- ciela (encyklika Piusa XII - Mediator Dei1. Nadal jednak pod- kreśla się współdziałanie Kościoła, który jest szafarzem Sakra- mentu, i Sakrament jest "dobrym uczynkiem szafarza, który udzielając we właściwej intencji Sakramentu wysługuje sobie wzrost łaski uświęcającej i wyjednuje łaski uczynkowe osobie przyjmującej Sakrament (Ks. I. Bieda: Sakramenty Kościoła posoborowego, s. 259). Jest to nauka o zasługach daleka i obca Kościołowi Ewangelickiemu. Sakrament jest bezskuteczny, gdy przyjmujący nie pragnie szczerze kontaktu z Chrystusem. "Na pierwszym miejscu wyma- gany jest niczym niezastąpiony akt wiary, gdyż nikt nie może być zbawiony, jeśliby wpierw nie uwierzył" (Dekret o posłudze i życiu kapłanów, 4). Rolę.wiary określa jednak Kościół Katolicki jako współdziałanie człowieka z Bogiem w dziele zbawienia co znów nie odpowiada Kościołowi Ewangelickiemu. Inicjatorem usprawiedliwienia jest - zdaniem Kościoła Katolic- kiego - Bóg, lecz do owocnego przyjęcia sakramentu konieczne są zasługi człowieka, które stanowią podstawę otrzymania łaski. Wprawdzie wypowiedź katolicka jest ostrożna, głosi bowiem, iż zasługi "nie wywierają żadnego sprawczego wpływu na otrzy- manie łaski, lecz od nich w wielkiej mierze zależy stopień otrzy- manej łaski". I to jest ewangelikom obce. Zbawienie pojmuje się w Kościele Katolickim ciągle jako owoc współdziałania człowieka z Bogiem, w czym ogromną rolę odgry- wają Sakramenty. "Nie może zachodzić rozbieżność (... między Bożym działaniem (...), a zgodnym i pracowitym wysiłkiem czło- wieka (encyklika Mediator Dei). W Kościele Ewangelickim akcen- tuje się mocno, iż zbawienie jest darem Boga. Chrzest Święty Jak przedstawia się nauka Kościoła Ewangelickiego o Chrzcie? Chrzest jest Sakramentem, który ustanowił Jezus Chrystus (Mat. 28,19; Mar. 16,16). Przez Chrzest człowiek przyjmuje zba- wienie, które Chrystus uzyskał dla niego na krzyżu i przez zmar- twychwstanie. Ze wskazanych słów Ewangelii wynika, że Chrzest jest konieczny do zbawienia, co podkreśliła Reformacja w IX artykule Konfesji Augsburskiej. Chrzest jest jeden, on jednoczy Kościół, włącza do niego ochrzczonych, jest niepowtarzalny. Znakiem Chrztu jest woda. Na czym opiera się autorytet Chrztu? Duży Katechizm Marcina Lutra stwierdza, iż "być ochrzczonym w Bożym imieniu znaczy być ochrzczonym nie przez ludzi, lecz przez samego Boga". Chrzcimy w imię Ojca, Syna i Ducha Świętego i na tym polega powaga Chrztu. Kładzie się bowiem nacisk na fakt, ćż Chrzest jest dziełem Boga. Dlatego właśnie, iż Chrzest jest dziełem Bożym, ma on to samo znaczenie co Słowo boże. Jest on "słowem widzialnym", jak Ewangelia jest "Sakramentem słyszalnym". Duży Katechizm mówi, iż Chrzest nie jest "zwykłą wodą, lecz wodą objętą Słowem Bożym i przykazaniem i przez nie uświęconą, tak iż nie jest niczym innym, jak wodą Bożą" Skoro w Chrzcie łączy się z wodą Słowo Boże, to "wiąże z nim sam Bóg swój majestat i wkłada weń swoją moc i potęgę. Tak więc w Chrzcie łączy się rzecz naturalna - woda, z rzeczą Boską - ze Słowem. Gdy Słowo łączy się z żywiołem, czyli z naturalną substancją, staje się Sakramentem, to jest świętą, Boską rzeczą i znakiem" - mówi Katechizm. Tych dwu rzeczy - wody i Słowa - nie można oddzielić, gdy się je oddzieli, nie ma Chrztu, razem - stanowią Chrzest. Woda ma znaczenie sakramentalne tylko w chwili związania ze Słowem Bożym w momencie Chrztu. Kościół Ewangelicki poddał krytyce pojęcie "wody święconej", która zachowuje swą moc od Wielka- nocy do Świąt Zesłania Ducha Świętego, jak przyjmuje Kościół Katolicki. Co sprawia Chrzest? Odpowiedź wynika ze słów Ewangelćć św. Marka: "Kto uwierzy i ochrzci się, zbawiony będzie" (16,16). Chrzest więc sprawia zbawienie i jest konieczny do jego uzyskania. Na czym zaś polega zbawienie? "Być zbawionym - mówi Kate- chizm - nie znaczy nic innego, jak być wybawionym od śmierci i diabła, wejść do Królestwa Chrystusa i żyć z Nim wiecznie" (Rzym. 6,1-11). Chrzest jest więc rzeczą wielką, jest skarbem chrześcijanina. Chrzest jest aktem miłosierdzia Bożego, Słowo boże nazywa go "kąpielą odrodzenia" (Tyt. 3,3-7), omyciem, uświęceniem i usprawiedliwieniem/I Kor. 6,11; Efez. 5,26; Hebr.10,22; I Piotra 1,23). Chrzest nadaje godność synów Bożych, przyobleka w Chrys- tusa /vai. 3,26-27). Sakrament ten nie udziela łaski jakiegoś szczególnego rodzaju, uświęcającej czy uczynkowej, jak naucza Kościół Katolicki, ale łaski Bożej w ogóle, którą wyjednał czło- wiekowi Chrystus. W Chrzcie otwiera się dla nas wszystko, co uzyskał dla nas Pan Jezus, przeniesienie z sświata ciemności do świata światłości, otwiera się wejście do Królestwa Bożego. Chrzest jest przymierzem Boga z człowiekiem, a nie odwrotnie - człowieka z Bogiem (II Kor. 5,18). W Chrzcie jesteśmy powie- rzeni Chrystusowi na własność. Na tym opiera się wiara. Dar ten przyjmujemy wiarą (Mar. 16,16; Dz. Ap. 8,36-37). Wiara jednak musi dar ten w czymś uchwycić, ująć. Dlatego Bóg podaje nam ów skarb w wodzie (Duży KatechizmJ. Woda jest obrazem orzycia. Woda jest w tym wypadku naczyniem, w którym Bóg przekazuje ten klejnot. Boże dary można odebrać i przy- swoić sobie tylko wiarą. Trzeba się narodzić z wody i Ducha. Owocem Ducha jest wiara. Boże rzeczy przyjmuje się wiarą. Reformacja kładzie więc ogromny nacisk na wiarę. Jest ona niezbędna do przyjęcia Chrztu, jest podstawowym warunkiem, bez niej nie można niczego wziąć od Boga. Nawet cudzą wiarą przyjmuje się dary od Boga (Mar. 2,2.4-5). Boży dar jest zawsze dostępny, skarbu nigdy nie brak, zawsze na nas czeka. "Chodzi tylko o to, aby go uchwycić i zachować". "W Chrzcie położony jest darmo przed drzwiami każdego taki skarb i środek, który wchłania śmierć i wszystkich zachowuje przy życiu" - głosi Duży Katechizm. Chociaż Chrzest jest niepowtarzalny jako dzieło Boże, to jednak skutek jego nie jest doraźny, jednorazowy, lecz Sakrament ten działa przez całe życie chrześcijanina. W Chrzcie bowiem jest odpuszczenie winy grzechu pierworodnego, natomiast pożądli- wość, która jest korzeniem grzechu, pozostaje i ciągle się odzywa. Dlatego ap. Paweł powiedział: "Gdyż nie to czynię, co chcę, ale czego nienawidzę, to czynię /...), ale wtedy czynię to już nie ja, lecz grzech, który mieszka we mnie" IRzym. 7,15-17). Chrześci- janin jest więc jednocześnie usprawiedliwiony i jest grzesznikiem. Narodził się w nim nowy człowiek, ale ciągle odzywa się stary człowiek. To stanowisko, ćż grzech pierworodny nie jest wygaszo- ny całkowicie przez Chrzest, stanowi różnicę między Kościołem Ewangelickim i Katolickim w nauce o Chrzcie. Chrzest jest początkiem drogi, zawiera moment oczekiwania, jest zadatkiem, pieczęcią przynależności do Chrystusa /II Kor. 1,22; Efez. 1,13.14; Rzym. 8,23). Chrzest udziela Ducha Świętego (Mar.1,8; Dz. Ap.19,1-8). Wychodząc z tego założenia, ćż w człowieku ciągle toczy się walka ze starym człowiekiem, Luter głosi w Dużym Katechizmie, że Chrzest "zarówno co do mocy, jak i znaczenia zawiera w sobie również trzeci Sakrament, który nazywamy pokuta, a który właś- ciwie nie jest niczym innym, jak Chrztem". Pokuta bowiem to właśnie umieranie i powstawanie do życia w Chrystusie. "Jeśli więc żyjesz w stanie pokuty, żyjesz w Chrzcie, który nie tylko zwiastuje nowe życie, lecz także je sprawia, zaczyna, od niego po- budza. Codziennie ma być poskramiany Człowiek zagniewany, nienawidzący, zazdrosny, nieczysty, chciwy, wyniosły, a ma powstawać łagodny, cierpliwy, cichy, otwarty, zgodny. Pamiętać tylko trzeba, iż Chrzest jest niepowtarzalny, jednorazowy, nato- miast skutek jego jest ciągły". Reformacja zajmuje też wyraźne stanowisko wobec Chrztu dzieci. Dowód, iż Chrzest dzieci jest miły Bogu, stanowi według Dużego Katechizmu fakt, iż wielu wielkich chrześcijan było peł- nych Ducha Świętego, a byli oni ochrzczeni jako dzieci. W ten sposób Bóg potwierdza Chrzest dzieci. Chrzest dzieci jest możliwy, gdyż Sakrament ten nie jest dziełem człowieka, lecz darem Boga. Chrzczonemu dziecku musi towarzyszyć wiara Kościoła. Na tym polega rola rodziców, rodziców chrzestnych i zboru obecnego przy Chrzcie. Dlatego Chrzest powinien się odbywać w czasie nabo- żeństwa. Chrzest jest zawsze ważny i zachowuje swe znaczenie, nawet gdyby człowiek nie posiadał prawdziwej wiary. Jest bowiem ustanowiony przez Boga. Gdzie woda jest złączona ze Słowem, tam jest Chrzest. Jak Komunia jest ważna, choć przystępuje do niej człowiek niegodny (jedynie on ściąga na siebie sąd), tak i Chrzest jest zawsze ważny (Dz. Ap. 2,28;16,10; Kol. 2,11 ). Chrzest ma znaczenie społeczne, wspólnotowe, jest włączeniem do Kościoła, który jest Ciałem Chrystusa (I Kor,12,13; Efez. 4,9). Porządek Chrztu w Kościele Ewangelickim jest prosty. Chrzest w miarę możności odbywa się w kościele w obecności zboru. Odpowiednią chwilą jest ostatnia część nabożeństwa przed udzie- leniem zborowi błogosławieństwa końcowego. Przy Chrzcie powinni być obecni oboje rodzice, rodzicami chrzestnymi winny być osoby konfirmowane wyznania ewangelickiego. Obrządek Chrztu rozpoczyna się odczytaniem Ewangelćć św. Marka 10,13-16. Następnie ksiądz wygłasza krótkie przemówienie o znaczeniu Chrztu oraz o obowiązkach rodziców i chrzestnych względem dziecka. Potem ksiądz czyni znak krzyża na czole i na piersi dziecka. W stosownej modlitwie ksiądz prosi Boga, aby obmył dziecko z grzechu, wyrwał z mocy szatana i prowadził je jako Swoje dziecię do Królestwa Niebiańskiego. Po złożeniu Wyznania Wiary i stwierdzeniu, że ta święta, zba- wiająca wiara obowiązuje do wyrzeczenia się diabła i do życia zgodnie z tym wyznaniem, ksiądz pyta rodziców i chrzestnych, czy chcą, aby dziecię było ochrzczone w imię Boga Ojca, Syna i Ducha Świętego i włączone do Kościoła. Zapytani odpowiadają - chcemy. Następnie ksiądz zapytuje, czy przyrzekają wychować i utrzy- mać dziecię w wierze chrześcijańskiej. Tu następuje odpowiedź- przyrzekamy. Rodzice podają imię dziecka, a ksiądz przytacza słowa Ewan- gelćć św. Mateusza 28,19-20 o ustanowieniu Chrztu Św.; polewając trzykrotnie czoło dziecka woda, mówi: " chrzczę cię w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego". Po Chrzcie ksiądz powierza dziecko Bogu w Trójcy jedynemu. Obrządek Chrztu zamyka krótka modlitwa oraz Modlitwa Pańska. Chrzest kończy się błogosławieństwem udzielonym dziecku. Kościół Rzymskokatolicki naucza, że Sakrament Chrztu Św. jest wodą złączoną ze Słowem Bożym. Kościół Katolicki mocno akcentuje sakramentalne znaczenie znaku w Chrzcie. Chrzest jest konieczny do zbawienia, co wynika ze skutków, jakie za sobą pociąga. "Wszyscy chrześcijanie (...) jakoby nowe stworzenia, dzięki odrodzeniu z wody i z Ducha, nazywają się dziećmi Bożymi (Konstytucja dogmatyczna o Kościele, I I,14). Najprzedniejszym skutkiem Chrztu jest włączenie do Kościoła, przy czym uczestnictwo w Kościele jest utrwalone przez wyciś- nięcie znamienia na duszy (Konstytucja dogmatyczna o KoŚciele, I I,11 ). II Sobór Watykański, mówiąc, iż przez Chrzest wchodzi się do Kościoła jakby przez bramę, ma na myśli Kościół Rzymsko- katolicki. Głosi bowiem, iż "do społeczności Kościoła wcieleni są w pełni ci, co mając Ducha Chrystusowego, w całości przyjmują przepisy Kościoła (...) pozostają w łączmości z Chrystusem rządzą- cym Kościołem przez papieża i biskupów" tamże. II Sobór Watykański zajmuje jednocześnie stanowisko wobec wszystkich, "którzy będąc ochrzczeni noszą zaszczytne imię chrześcijan, ale nie wyznają całej wiary lub nie zachowują jedności wspólnoty /communio pod zwierzchnictwem Następcy Piotra, /...) - Kościół wie, że jest z nimi związany z licznych powodów. Wielu bowiem jest takich, którzy mają we czci Pismo Św., jako normę życia i wiary, i wykazują szczerą gorliwość religijną, z mi- łością wierzą w Boga Ojca wszechmogącego i w Chrystusa, Syna bożego, Zbawiciela, naznaczeni są Chrztem, dzięki któremu łączą się z Chrystusem, a także uznają i przyjmują inne Sakramenty w swoich własnych Kościołach czy wspólnotach kościelnych". Wypowiedź ta jest niejasna. Z następnego zdania można wnosić, iż wspomniane Kościoły to Kościoły prawosławne, gdyż mówi się dalej o Kościołach, które żywią nabożeństwo do Bogurodzicy, a w odnośnikach wskazuje się na encykliki: Piusa XI Rerum orien- talium z roku 1928 oraz Piusa XI I Orientali Ecclesiae z roku 1944. "Wspólnoty kościelne" natomiast to zapewne Kościoły Ewangelic- kie. Sobór nie zdobył się więc w zasadniczej Konstytucji o Koś- ciele na to, aby Kościoły Ewangelickie nazwać Kościołami, uznał jednak, że ich członkowie "naznaczeni są Chrztem" Konstytucja dogmatyczna o Kościele,15. Konstytucja o Kościele mówi również o znaczeniu Chrztu w świetle stosunku człowieka do Boga. Podstawowe znaczenie Chrztu polega na włączeniu chrześcijanina w dzieło Jezusa Chrys- tusa - Jego krzyż i zmartwychwstanie (Rzym. 6,4-5). W Koś- ciele Katolickim naucza się, że włączeni przez Chrzest w krzyż dostępujemy odpuszczenia wszystkich grzechów, to znaczy za- równo grzechu pierworodnego, jak i grzechów osobistych, oraz kar za nie. Chrześcijanin jest więc przez Chrzest zupełnie wolny od grzechu, upodabnia się do Chrystusa. Wszyscy chrześcijanie, złą- czeni Chrztem, tworzą ciało Chrystusowe. Według nauki Soboru Trydenckiego chrześcijanin, zwlekając starego człowieka i przyoblekając nowego, staje się czystym, tak że go nic nie powstrzymuje od wejścia do nieba /sesja V). Tu różni się nauka katolicka od ewangelickiej. Kościół Ewan- gelicki uczy bowiem, że przez Chrzest zostaje odpuszczona wina grzechu pierworodnego, lecz obok nowego człowieka pozostaje w chrześcijaninie stary człowiek, tkwi w nim pożądliwość, korzeń grzechu. Według Kościoła Ewangelickiego "wejście do nieba" zawdzięcza chrześcijanin tylko Chrystusowi, choć wszyscy wierzą- cy powinni dążyć do "tego, co jest w górze" /Kol. 3,1 ). Konstytucja dogmatyczna o Kościele głosi, że chrześcijanin umiera przez Chrzest dla grzechu, a poświęcony jest Bogu (VII, 44), przez Chrzest stają się chrześcijanie synami Bożymi i przyoble- kają nową szatę (Gal. 3,26-28), stają się również uczestnikami królewskiego kapłaństwa (Konstytucja dogmatyczna o Kościele, I I,26). Sakramentalna łaska Chrztu zapewnia według nauki Kościoła Katolickiego odpowiednie "łaski uczynkowe", niezbędne do prowadzenia chrześcijańskiego życia w Kościele, które polega przede wszystkim na wyznawaniu wiary otrzymanej w Chrzcie i na wywiązywaniu się z obowiązków, jakie ciążą na chrześcija- ninie, jako członku Kościoła [Ks. I. Bieda: Sakramenty Kościoła posoborowego, str. 225/. Zgodnie z Nowym Testamentem Kościół Katolicki naucza, że ochrzczony powinien oddać swe życie "na ofiarę żywą, świętą, miłą Bogu" /Rzym. 12,1). Wezwanie to wykłada Kościół w ten sposób, iż podstawowym obowiązkiem chrześcijanina jest uczestni- czenie w ofierze eucharystycznej, czyli w mszy /Konstytucja o liturgćć świętej, 48). Jak określa Kościół Katolicki rolę wiary w Sakramencie Chrztu? Chrzest powinien być związany z wiarą, ona jest jego podstawą, a jednocześnie owocem /Mar. 16,16; Rzym. 10,17). Wiarą przyjmuje się błogosławieństwo Chrztu /Gal. 3,2.14). Według nauki Kościoła Katolickiego wiara może poprzedzać Chrzest (Dz. Ap. 8,12;18,81 albo też Chrzest jest punktem wyjścia, a wiara jego następstwem (I Kor.10,1 i n.; I Piotra 3~11. Tak głosi Dekret o ekumenizmie, 22. Również oświecenie Duchem Świętym jest skutkiem Chrztu ( Efez.1,18; 3,91. Kościół Katolicki stosuje Chrzest niemowląt argumentując go biblijnie słowami: Dz. Ap. 2 38' 16,15; 10,44-48; Kol. 2,11. Przyjmuje również, iż można składać przyrzeczenie dotyczące ży- cia w wierze przez drugą osobę (I Kor. 7,141. Chrzest według nauki Kościoła Katolickiego otwiera drogę do wszystkich innych Sakramentów. Porządek Chrztu w Kościele Katolickim jest następujący: Obrządek rozpoczyna się liturgią Słowa czyli zwiastowaniem Ewangelćć. Potem następuje modlitwa, a dalej egzorcyzmy, czyli wezwanie do odejścia diabła. Są to czynności wstępne, do których należy jeszcze wyrzeczenie się zła i wyznanie wiary. Chrzest odbywa się przez trzykrotne polanie czoła dziecka wodą lub zanurzenie niemowlęcia w wodzie. Przy tym ksiądz mówi: " ja ciebie chrzczę w imię Ojca i Syna, i Ducha Świę- tego. Amen" Do obrzędu należą również: namaszczenie krzyżmem, nało- żenie białej szaty i zapalenie świecy, symbolizujące nabycie Ducha Świętego, nowe życie, w którym światłością jest Chrystus. Te ostatnie obrzędy nie należą do istoty Sakramentu. Zestawienie W obu Kościołach Chrzest jest Sakramentem ustanowionym przez Jezusa Chrystusa. Znakiem Chrztu jest woda. W Chrzcie jest ona złączona ze Słowem Bożym. Skutkiem Chrztu jest włączenie w dzieło Jezusa Chrystusa dokonane na krzyżu i w zmartwych- wstaniu. Kościół Katolicki naucza, że Chrzest gładzi całkowicie grzech pierworodny, Kościół Ewangelicki zaś głosi że Chrzest gładzi winę grzechu pierworodnego, lecz pożądliwość jako korzeń grzechu pozostaje w chrześcijaninie. Oba Kościoły nauczają, że Chrzest włącza ochrzczonego do Kościoła, przy czym Kościół Katolicki widzi w Kościele ten Kościół, którego zwierzchnikiem jest papież. Obrządek w obu Kościołach jest podobny, jedynie w Kościele Katolickim stosuje się pewne dodatkowe formy, które nie należą do istoty Chrztu. W obu Kościołach Chrzest przyjmuje się wiarą. Oba Kościoły stosują Chrzest niemowlęt. Komunia Święta Kościół Ewangelicki naucza, ćż Komunia Św. jest Sakramentem ustanowionym przez Jezusa Chrystusa /Mat. 26,26-29; Mar.14, 22-25; Łuk. 22,16-20; I Kor.11,23-26I. Czym jest Sakrament Ołtarza? Duży Katechizm Marcina Lutra mówi: "Jest to prawdziwe ciało i prawdziwa krew Chrystusa Pana w chlebie i winie i pod postacią chleba i wina przez Słowo Chrys- tusa nam chrześcijanom ku spożywaniu i piciu ustanowiona". I podobnie jak w nauce o Chrzcie Katechizm o elementach Sakra- mentu mówi: "Nie jest więc ten Sakrament zwykłym chlebem i winem (..., ale chlebem i winem objętym Słowem Bożym i z nim połączonym". Właśnie dzięki powiązaniu ze Słowem chleb i wino są i nazywają się "Chrystusowym ciałem i krwią". " Lecz "najprzedniejszą cząstką tego Sakramentu" jest Słowo boże. Ono odgrywa podstawową rolę, gdyż jest "Słowem i ustanowie- niem najwyższego Majestatu, u którego stóp winno się korzyć wszystko stworzenie i mówić, że tak właśnie jest, jak On mówi, i przyjmować je z całą czcią, z bojaźnią i pokorą". Powstaje pytanie, jak łączą się elementy Sakramentu - chleb i wino - z ciałem i krwią Pańską? Kościół Ewangelicki naucza, że w Komunćć Św. Chrystus jest obecny realnie. "Kościoły nasze uczą o Wieczerzy Pańskiej, że ciało i krew Chrystusa są prawdziwie obecne i udzielane spożywającym w Wieczerzy Pańskiej, inaczej nauczających odrzucamy /Konf. Augsb., XI. Sposób łączenia elementów z ciałem i krwią Chrystusa jest niepojęty, jak niepojęte jest złączenie dwu natur w osobie Zbawi- ciela. Komunia Św. jest tajemnicą wiary i tylko przez wiarę jest dostępna. W każdym razie Reformacja odrzuciła średniowieczną naukę o przeistoczeniu (transsubstancjacja substancji chleba i wina w ciało i krew Chrystusa. Z katolickiej nauki o substancjalnym przeistoczeniu wynika uwielbienie hostćć, oddawanie jej Boskiej czci oraz święto Bożego Ciała, obchodzone uroczyście w Kościele Katolickim, a przez Kościół Ewangelicki nie uznane. Luter odrzucił dogmat o przeistoczeniu, gdyż uważał, że są to zbędne wywody filozoficzne, usiłujące wyjaśnić sprawę odłą- czenia przymiotów ciała i krwi od substancji, czym pętano sumie- nia i niepokojono je (O niewoli babilońskiej Kościoła. Według ' Artykułów Szmalkaldzkich Luter widzi w nauce o przeistoczeniu niepotrzebne filozoficzne subtelności, które nie mają znaczenia dla życia człowieka z Bogiem. Melanchton nie poddał się w Apologćć Konfesji Augsburskiej żądaniom autorów katolickiej konfutacji, aby protestanci uznali dogmat o transsubstancjacji. Apologia stwierdza, iż ewangelicy wierzą w obecność żywego Chrystusa w Komunćć Św., wiedzą bowiem, ćż śmierć nad Nim więcej nie panuje (art. Xl. Powstaje pytanie, jak długo elementy Komunćć Św. są ciałem i krwią Chrystusa. Kościół Ewangelicki twierdzi - podobnie jak w nauce o Chrzcie - że są one ciałem i krwią Pańską tak długo, jak są używane Sakramenty, a nie przedtem ani potem. To znaczy tak długo, jak są złączone ze Słowem Bożym, nie tylko podczas dystrybucji i spożywania, gdyż to sugerowałoby zależność od wiary uczestników Komunćć (Formuła Zgody - Solida Decla- rario VII 85). i We współczesnych rozmowach ewangelicko-katolickich powie- dziano, że Chrystus obecny jest wśród nas w różny sposób, na przykład w Słowie (Jan 1,11, w gronie wierzących (Mat.18,20, w ubogich i upośledzonych (Mat. 25,35-36). W Komunćć Św. Chrystus jest obecny sakramentalnie. Kościół Ewangelicki wymaga, aby zbór był zaangażowany w akcji Sakramentu. Dlatego słowa ustanowienia powinny być wypowiadane wyraźnie i ksiądz powinien być zwrócony twarzą do zboru (to wymaga odpowiedniego ustawienia Stołu Pańskiego). Zbór winien być świadomy tego, co się dzieje, i uczestniczyć wiarą w sprawowaniu Sakramentu (Formuła Zgody - Solide declaratio, VII, 78-82I. Dlatego liturgia powinna odbywać się nie po łacinie, lecz w języku ludu. Luter wymaga, aby Słowo boże było w nabożeństwie komunijnym rozwinięte w zwiastowanie. Z tego względu nabożeństwo komunijne nie powinno być oder- wane od kazalnego; lecz z nim związane jako jedno nabożeństwo główne. Komunia powinna odbywać się w ramach nabożeństwa głównego, aby cały zbór był obecny w kościele i zaangażowany w tę sprawę. Forma Komunćć Św. w Kościele Ewangelickim jest zgodna z ustanowieniem Chrystusowym, to znaczy podaje się ją pod dwiema postaciami. Wiadomo, iż dopiero Sobór w Konstancji w roku 1415, a więc na sto lat przed Reformacją, ustanowił poda- wanie Komunćć Św. tylko pod jedną postacią. Jakie są skutki i moc Sakramentu? Jezus Chrystus powiedział: ,To jest ciało moje i to jest krew moja, która się za was daje i wy- lewa na odpuszczenie grzechów". Skarbem więc, który otrzy- mujemy przystępując do Sakramentu, jest uwolnienie od grzechu. Jest to wyzwolenie od więzów wewnętrznego człowieka. Ten skarb "musi być ujęty i podany w Słowie, w przeciwnym razie nie moglibyśmy o nim wiedzieć ani go szukać" (Duży Kate- chizm. .Samo dzieło odkupienia zostało dokonane na krzyżu, jednak odpuszczenie nie może do nas dotrzeć inaczej jak przez Słowo. Duży Katechizm głosi: "Cała Ewangelia i artykuł wiary 'Wierzę w święty Kościół chrześcijański, w grzechów odpuszczenie' są właśnie przez Słowo zawarte w tym Sakramencie i nam ofiarowa- ne' Kościół Ewangelicki naucza, że Komunia Św. nie tylko mówi o odpuszczeniu grzechów, lecz go udziela i dokonuje. Lecz znaczenie Komunćć Św. w kościele Ewangelickim nie ogranicza się tylko do odpuszczenia grzechów, czyli do usunięcia negatywnych momentów życia chrześcijańskiego, ale dotyczy także pozytywnych elementów tego życia. Komunia Św. jest no- wym przymierzem Boga z człowiekiem, usunięty zostaje grzech, który dotąd dzielił człowieka od Boga. "Jeśli ktoś jest w Chrys- tusie, nowym jest stworzeniem; stare przeminęło, oto wszystko stało się nowe" /I I Kor. 5,17. Mały Katechizm Marcina Lutra głosi o pożytku Komunćć, "iż w Sakramencie przez te słowa - za was się wydaje i wylewa na odpuszczenie grzechów - udzielone zostaje odpuszczenie grzechów, życie i zbawienie, bo gdzie jest odpuszczenie grze- chów, tam też jest życie i zbawienie". To więc jest skutkiem Ko- munćć. Nawiązując do tego duży Katechizm mówi, iż "Sakrament ten nazywany bywa słusznie pokarmem duszy, który żywi i umac- nia nowego człowieka". Chrystus, który oddał się za nas na śmierć, żyje w nas (Gal. 2,20. Komunia jest więc darem nowego życia. Choć bowiem przez Chrzest "bywamy najpierw na nowo odrodzeni, lecz obok tego, jak powiedziano, pozostaje człowie- kowi stara i grzeszna natura (...), bywamy więc zmęczeni i słab- niemy, a nieraz potykamy się. Toteż Sakrament został nam dany jako codzienna strawa, pokarm, aby odświeżała i umacniała się wiara, nie cofała się w walce, lecz stawała się nieco mocniejsza. Nowe życie powinno się tak układać, aby stale wzrastała i rozwi- jała się". A gdy dochodzi do pokus, walki, a nawet upadku, Sa- krament stanowi "pocieszenie, aby zaczerpnąć tu nowej siły i po- krzepienia, gdy serce czuje, że ciężar jest zbyt wielki". Pozytywną stroną Komunćć Św. jest więc nowe życie i zbawie- nie. Dlatego Luter odwoływał się chętnie do Ewangelćć św. Jana, gdzie wskazywał na słowa Chrystusa: "Kto pożywa ciało moje i pije krew moją, ma żywot wieczny, a Ja go wzbudzę w dzień ostateczny" /6,54~. Sakrament jest darem Bożym. Dar taki można odebrać tylko wiarą. Wprawdzie o wartości Sakramentu nie stanowi wiara, lecz Słowo Boże, i dlatego nie traci on znaczenia, gdy się go przyjmuje bez wiary, nie ma on jednak wtedy właściwego skutku i ściąga sąd na człowieka (I Kor. 11,27. Natomiast przyjęty z wiarą staje się błogosławieństwem. Duży Katechizm głosi: "Tej wiary żąda On sam (Chrystus/ w słowie, gdy mówi: Za was wydana i za was wylana, jak gdyby mówił~ Dlatego wam to daję i każę wam to jeść i pić, abyście to przyjęli jako swoją własność i spożywali". W Komunćć Św. Chrys- tus oddaje się wierzącym w Niego, On sam, który jest pełny łaski i prawdy Jan 1,14~. I tu, jak w wykładzie Sakramentu Chrztu, Luter powtarza, iż "skarb jest otwarty i dla każdego dostępny, więcej - na stół położony, lecz trzeba, abyś zwrócił na niego uwagę i miał go z całą pewnością za to, za co go słowa Jego podają". Chodzi więc o wiarę. Tylko ona może go uchwycić. "Skarbu tego nie można inaczej przyjąć, jak tylko sercem" - mówi Luter. Kościół Ewangelicki szanuje starochrześcijańskie zwyczaje, które zalecają post przed przyjęciem Komunćć Św. Jest on wyra- zem chęci "poskromienia ciała", ale właściwym przygotowaniem jest rozgrzanie wiary. "Post i zewnętrzne przygotowanie jest zaiste pięknym, powszechnym zwyczajem, lecz ten tylko jest prawdzi- wie godnym i należycie przygotowanym, kto ma wiarę w te słowa: "Za was się wydaje i wylewa na odpuszczenie grzechów'. Zasadni- cze więc znaczenie ma przygotowanie wewnętrzne, zastanawianie się nad sobą, rozpamiętywanie Ewangelćć, pojednanie z bliźnim (Mat. 5,23-26. Duży Katechizm głosi, ćż "tego, co jest w Sakra- mencie i co przezeń bywa dawane, nie może ująć ani przyjąć ciało. Staje się to przez wiarę serca, które ten skarb poznaje i pragnie go". Wreszcie Duży Katechizm wzywa do częstego korzystania z Komunćć Św.: "Godzi się w końcu dodać również upomnieniei zachęcenie, aby nie zaniedbywać tego wielkiego skarbu, jaki . codziennie bywa odprawiany i udzielany wśród chrześcijan". Są ludzie, którzy "utrzymują, iż jest to sprawa osobistej wolności, ale nadużywanie tej zasady prowadzi do zaniedbania Słowa Bożego i Sakramentów". Wprawdzie w tej sprawie nie należy stosować przymusu, lecz tych, którzy "przez długi czas trzymają się z dala i wstrzymują się od Sakramentu, nie należy uważać za chrześcijan". Są też ludzie "nadęci i pyszni", a są i tacy, którzy mają skrupuły, czy są godni. Pierwszych należy wzywać do opamiętania, drugich przeko- nywać, że Sakrament nie zasadza się na naszej godności, wszyscy bowiem jesteśmy obciążeni grzechem, i dlatego, że jesteśmy nie- godni, pragniemy łaski odpuszczenia grzechu i nowego życia /Mat. 11,28. Słowa: "To czyńcie na pamiątkę moją", zachęcają do częstego udziału w Komunćć Św. Nauka Kościoła Ewangelickiego zwraca uwagę na słowa ap. Pawła, które przypominają, że chleb jest społecznością ciała Chrystusowego, a kielich społecznością krwi Pańskiej, i że w ten sposób "stanowimy jedno ciało wszyscy bowiem jesteśmy uczest- nikami jednego chleba" (I Kor.10,16-17). Komunia Św. jest więc odnowieniem społeczności z Bogiem i z Chrystusem, lecz jest także wzmocnieniem społeczności z wszystkimi uczestnikami Wieczerzy Św. Należy o tym pamiętać. Kościół Ewangelicki naucza również, że znaczenie Komunćć Św. polega jedynie na tym, że jest ona ustanowieniem i dziełem Bożym, nie uzależnia więc wartości Sakramentu od godności czy niegodności duchownego /Konf. Augsb., VIII). Reformacja odrzuciła stanowczo średniowieczną naukę o sto- sowaniu Sakramentu według zasady ex opere operato. Teza ta dopuszczała przyjmowanie Sakramentu i sugerowała jego skutecz- ność bez wewnętrznego zaangażowania chrześcijanina. Wartość Sakramentu zależy od jego związku ze Słowem Bożym, mechanicz- ne zaś jego stosowanie, "bez poruszenia serca", jest niedopuszczal- ne. Reformacja widziała w tym "martwe uczynki", które surowo potępiała /Apologia, XI I). Kościół Ewangelicki naucza, że Komunia Św. jest wielkim skar- bem chrześcijan, ale znaczenie jej jest przejściowe w perspektywie przyjścia Królestwa Bożego w chwale, gdzie Pan zgromadzi Swoich na Wieczerzy Barankowej /Mat. 26,29; I Kor.11,26). Sakrament Komunćć Św., zwany w Kościele Rzymskokatolic- kim Eucharystią /gr "dziękczynienie"), składa się z dwu czło- nów - z Komunćć Św. i ofiary mszalnej. Tu omówimy tylko Ko- munię Św. i będziemy używali terminu Eucharystia. Mc Kenzie twierdzi, iż co do tego Sakramentu "poglądy kato- lickie i protestanckie różnią się niemal w każdym punkcie". Poważna różnica zachodzi w teorćć o połączeniu elementów (chleba i wina) z ciałem i krwią Pańską. Kościół Katolicki głosi dotąd średniowieczną naukę o transsubstancjacji, zatwierdzoną przez IV Sobór Laterański w r.1215. Według tego dogmatu cała substancja chleba przemienia się w substancję ciała Chrystuso- wego, a cała substancja wina w krew Chrystusową, choć chleb i wino zachowują swe dotychczasowe przymioty kształt i barwę). Twierdzenie to opiera się na filozofćć Arystotelesa i myślicieli średniowiecznych. Teoria ta nie wyjaśnia całkowicie wydarzenia sakramentalnego, gdyż takie rzeczy w naturze nie zachodzą, głosi zaś, że obecność Chrystusa w Eucharystćć jest tajemnicą. Mówiąc jednak, że w chlebie jest "cały Chrystus" (z ciała i krwi, teoria ta kłóci się ze starotestamentowym pojęciem śmierci, które wi- działo śmierć właśnie w rozdzieleniu ciała i krwi. Z nauki o transsubstancjacji wywodzi się kult hostćć, którego ukoronowaniem jest święto Bożego Ciała, zakwestionowane przez Reformację. Kościół Katolicki naucza bowiem, iż po konse- kracji hostia pozostaje ciałem Chrystusowym, stąd jej adoracja w kościołach. Teoria ta odpowiada nauce, iż woda poŚwięcona na Wielkanoc pozostaje "wodą święconą". W kościele, gdzie prze- chowuje się konsekrowaną hostię, pali się czerwona lampka, a ka- tolicy, mijając kościół odkrywają głowy lub żegnają się znakiem krzyża, co jest wyrazem adoracji hostćć. Konsekrowane (poświę- cone hostie, nie spożyte przy Komunćć Św., przeznaczone są dla Komunćć u chorych. Średniowieczna nauka o przeistoczeniu substancji nie zadowala już dzisiejszych katolików. "Nie jest dziwne - mówi Mc Kenzie- że w ostatnich czasach teologowie katoliccy zaczęli na nowo inte- resować się ściślejszym powiązaniem tego twierdzenia ze stanowi- skiem współczesnej filozofćć i nauk ścisłych. Wielu teologów jest niezadowolonych z powodu związku; jaki istnieje między wiarą a przestarzałą teorią filozoficzną" (Mc Kenzie: Kościół Rzymsko- katolicki, s. 186I. Sugeruje się więc nowy termin "transsignifi- kacja", czyli "przemiana znaczeń". Na temat Komunćć Św. toczą się od kilku lat rozmowy przed- stawicieli Kościołów ewangelickich i katolickich. W rozmowach tych wyrażano przekonanie, że wysiłki teologów, aby wyjaśnić sposób uobecnienia się Chrystusa w Komunćć Św., mają swe grani- ce. Przypomniano, że Sobór Trydencki również stwierdził, że sposób sakramentalnej obecności Chrystusa jest taki iż "nie może- my go słowami określić, jednak musimy wierzyć, że możemy poznać to rozumienie oświeceni wiarą". W rozmowach ewangelicko-katolickich oświadczono, że jasne uznanie realnej obecności Chrystusa w Komunćć Św. nie powinno powodować klątwY, która padła na Soborze Trydenckim, jeśli termin "transsubstancjacja", względnie przeistoczenie" substancji chleba i wina nie będzie przez ewangelików przyjętY. We wspomnianych rozmowach stronY uznały, iż w nauce o Ko- munćć Św. powinna być wYraźnie podkreślona realna obecność Chrystusa w Komunćć Św., a także charakter tajemnicy tego Sakramentu. Oficjalna nauka Kościoła Rzymskokatolickiego co do przeisto- czenia pozostała na pozycji XVI w. II Sobór Watykański głosi, zgodnie z Soborem Trydenckim, iż Bóg pozostawił "zadatek nadziei i pożywienie w tym Sakramencie wiary, w którYm składniki przyrody, wYhodowane przez ludzi, przemieniają się w Ciało i Krew chwalebną podczas Wieczerzy braterskiego zespolenia" (Konstytucja duszpasterska o Kościele w świecie współczesnym, 381. Jakie jest znaczenie i jakie są skutki Eucharystćć? II Sobór Watykański widzi dwie sprawY. Naprzód działalność misyjna uobecnia Chrystusa, sprawcę zbawienia, po wtóre Eucharystia działa zespalająco, buduje wspólnotę. Uobecnienie Chrystusa następuje przez Słowo i Sakramenty których szczytem i ośrod- kiem jest EucharYstia (Dekret o działalności misyjnej Kościoła, 9). Kościół Rzymskokatolicki akcentuje obecnie silniej znaczenie Słowa Bożego i jego związek z Sakramentami. Wprowadzając , liturgię Słowa" do każdego nabożeństwa komunijnego chce również wpłynąć na udział wiernych w Komunćć. W liturgćć odstąpiono od łaciny, zastępując ją językiem narodowym, co Reformacja uczyniła 400 lat temu. Kościół Rzymskokatolicki zachował kwestionowaną przez Reformację teorię ex opera operato. Sobór Trydencki przeciwsta- wił się tej nauce reformacYjnej, upatrującej w tym niebezpieczeń- stwo mechanicznego, martwego traktowania Sakramentu, "bez wewnętrznego zaangażowania". Wspomniany sobór wyklął po- stawę Reformacji, a bulla Exsurge domine z roku 1520 nazywa tezę reformacyjną - herezją. Dziś niektórzy teolodzy katoliccy wyjaśniają, że w teorćć ex opere operato chodzi o dominującą rolę Boga, praktyka XVI wieku była jednak prymitywna i nie posługi- wała się tym argumentem. Traktowano sprawę tak, że skutek Sakramentu wynika z samego jego dopełnienia. Eucharystia jest naczelnym Sakramentem Kościoła rzymskiego. Z nią łączą się wszystkie posługi kościelne. "W Najświętszej bowiem Eucharystćć zawiera się całe dobro Kościoła, a miano- wicie Chrystus, nasza pascha, chleb żywy, który przez ciało swoje ożywione i ożywiające Duchem Świętym daje życie ludziom. W ten sposób Eucharystia przedstawia się jako źródło i szczyt całej ewangelizacji" (Dekret o posłudze i życiu kapłanów,). Ważnym celem Eucharystćć jest zjednoczenie wierzących. Jest to Sakrament miłosierdzia, znak jedności, węzeł miłości Konsty- tucja o liturgćć świętej. "Żadna społeczność nie da się wytwo- rzyć, jeżeli nie ma korzenia i podstawy w sprawowaniu Najświęt- szej Eucharystćć, od niej zatem trzeba zacząć wszelkie wychowanie w duchu wspólnoty" (Dekret o posłudze i życiu kapłanów,). Należy zwrócić uwagę, iż różnica między nauką ewangelicką i katolicką jest i w tym, iż Kościół Ewangelicki widzi w skutkach Sakramentu Komunćć Św. odpuszczenie grzechów, o czym Kościół Katolicki nie mówi, gdyż następuje ono w Chrzcie i Sakramencie pokuty. W Kościele Katolickim podaje się Komunię pod jedną postacią - chleba. Mc Kenzie przyznaje, iż taka była dawna praktyka, choć powody zmiany w ustanowieniu Chrystusowym, jak i czas jej wprowadzenia są nieznane. Ostatecznie Kościół Katolicki uchwalił, dogmat o podawaniu Komunćć pod jedną postacią w roku 1415 na Soborze w Konstancji, wyklinając Husa. Mc Kenzie zastanawia się, czy katolik znający historię Kościoła "czułby się spokojny, gdyby Kościół przyjął dziś pierwotną praktykę". Jednak Kościół Katolicki posiada już obecnie cztery formy podawania Komunćć pod dwiema postaciami (poda- wanie osobno hostćć i kielicha, maczanie hostćć w winie i in.). Kościół Katolicki przyznaje, że Komunia pod dwiema postaciami jest pełniejsza (Instructio de cultu mysterćć eucharystici. Praktycz- nie jednak powszechną formą jest podawanie Komunćć pod jedną postacią Kościół Rzymskokatolicki nie godzi się na interkomunię z ewangelikami, ponieważ Kościół Ewangelicki zakwestionował mszę, z którą związana jest Komunia Św.. oraz sakrament kapłań- stwa. Obie te sprawy odgrywają ważną rolę w Kościele Katolickim. Zestawienie Oba Kościoły nauczają, że Komunia jest Sakramentem ustano- wionym przez Jezusa Chrystusa. Znakiem Sakramentu jest chleb i wino. Kościół Ewangelicki naucza, że pod postacią chleba i wina przyjmujemy prawdziwe ciało i krew Pańską. Sposób ich złącze- nia z elementami jest tajemnicą, jak złączenie dwu natur w osobie Zbawiciela. Kościół Katolicki głosi, że substancja chleba i wina przemienia się w substancję ciała i krwi Jezusa Chrystusa, zacho- wując jedynie kształt i barwę. czyli cechy zewnętrzne. Według nauki Kościoła Ewangelickiego skutkiem Komunćć Św. jest odpuszczenie grzechów. nowe życie, ~a społeczność z Bogiem, z Chrystusem i ludźmi. W Kościele Katolickim skutkiem Komunćć Św. jest przede wszystkim wspólnota chrześcijan. Kościół Ewangelicki podaje Komunię Św. pod dwiema postaciami (chleba i wina, Kościół Katolicki tylko pod jedną Postacią ~ chleba. Msza Podstawowym członem Eucharystćć w Kościele Rzymsko- katolickim jest ofiara eucharystyczna. Element ofiary, zwłaszcza ofiary Kościoła, wprowadzono do nabożeństwa komunijnego w III wieku po Chr. i wywodzi się on od Cypriana, biskupa Kartaginy. Komunia Św. jest naturalnie związana z ofiarą Chrystusa na krzyżu, co wynika ze słów: "To jest krew moja Nowego Przymie- rza, która się za was wylewa na odpuszczenie grzechów". Są to prorocze słowa Zbawiciela, odnoszące się do Jego męczeńskiej śmierci, która przynosi odkupienie, oraz ustanawiające Wieczerzę Św. Cyprian podkreślił moment ofiary i wniósł myśl, iż ofiara złożona przez Kościół powtarza się przy każdorazowym odpra- wianiu Eucharystćć. To stanowisko utrwalili papieże Leon Wielki i Grzegorz Wielki. Odkąd Robert Paschasius, francuski opat bene- dyktynów, opracował w wieku IX teorię o substancjalnej przemia- nie chleba i wina w ciało i krew Chrystusa, skonkretyzowały się elementy ofiary składanej przez Kościół. Naukę o przeistoczeniu zatwierdził papież Innocenty III w roku 1215. Powstał wtedy problem stosunku ofiary mszalnej składanej przez Kościół do ofia- ry krzyżowej - czy znaczenie ich jest jednakowe, czy też skutki są różne. Ustaliła się wówczas teoria, że ofiara Chrystusa na Golgocie gładzi grzech pierworodny, natomiast ofiara mszalna, traktowana jako zasługa człowieka, gładzi grzechy uczynkowe. Obowiązującą dotąd w Kościele Rzymskokatolickim naukę o mszy ustalił Sobór Trydencki na sesji XXII. Podstawy dogmatu o ofierze (sacrificium widzi Sobór Trydencki w ustanowieniu Wieczerzy Św., gdzie Chrystus miał działać według starotestamen- towego porządku Melchisedeka. Powtarzanie ofiary wywodzi do- gmat z polecenia Pańskiego: "To czyńcie na pamiątkę moją". W ten sposób Chrystus miał ustanowić apostołów kapłanami. Według nauki Soboru Trydenckiego Chrystus złożył na krzyżu ofiarę krwawą, w mszy natomiast uobecnia tę ofiarę, gdy kapłan składa ofiarę bezkrwawą. Kto przyjmuje tę ofiarę szczerym ser- cem, prawdziwą wiarą, z czcią i skruchą, dostępuje miłosierdzia i łaski. Łaska ta ma ten sam skutek co łaska ofiary krwawej. Przynosi ona odpuszczenie grzechów tak żywYmů jak i umarłym w Chrystu- sie. Sobór Trydencki dopuszcza ważność mszy prywatnYch bez udziału wiernych. Nakazuje też odprawianie mszy tylko po łacinie. Ofiarę eucharystyczną wprowadzono do nabożeństwa komu- nijnego zwanego w starożytności missa fidelium) po wezwaniu liturgicznym: "Dziękujmy Panu, Bogu naszemu. Jest to wezwanie do dziękczynienia, dlatego tę część nabożeństwa nazwano Eucha- rystią, czyli Dziękczynieniem. Dziękczynienie to wyraża się właśnie w ofierze, którą Chrystus uobecnia przez kapłana. Akt ofiary zawartY jest w części liturgćć komunijnej zwanej kanonem rzymskim. Przeistoczenie elementów następuje według nauki Kościoła Rzymskokatolickiego, gdY kapłan wypowiada słowa Ustanowienia. Po dokonanej przemianie - na dźwięk dzwon- ka - kapłan i lud adorują przeistoczone ciało i krew Pańską. Po słowach: "Oto wielka tajemnica wiary" - kapłan wspomina mękę i zmartwYchwstanie Chrystusa i składa ofiarę: "chleb święty życia wiecznego i kielich wiekuistego zbawieni„ '. Dokonawszy ofiary kapłan przystępuje do modlitw wotyw- nych o błogosławieństwo dla przystępujących do komunćć Św. oraz za żywych i umarłych, w których intencji msza została zamówiona. Istnieją też msze prywatne poza nabożeństwem głównym, zamówione w różnych intencjach. Msza wymaga obec- ności wiernych, lecz ważna jest również bez ich udziału. Nauka o mszy jest w Kościele Rzymskokatolickim bardzo rozbudowana. WYjaśnienie związku pomiędzy śmiercią Chrystusa na krzyżu a ofiarą mszalną stwarza poważne problemy. Jak mówi wspomniany już jezuita Mc Kenzie wyraźna jest afirmacja czyli potwierdzenie, tej nauki przez Kościół, natomiast wyjaśnienie związku między krzyżem Jezusowym a ofiarą mszalną jest nie- jasne. W teolog‹i katolickiej istnieje około 24 teorćć zawierającYch różne propozycje odpowiedzi na te problemy, żadna z nich nie została przyjęta jako powszechnie obowiązująca". Ten sam teolog katolicki głosi dalej: "Mimo że katolickie stanowisko nie jest jednoznaczne z biblijnym rozumieniem misterium Eucharystćć i w istocie rzeczy znacznie poza nie wykracza...) Kościół zacho- wuje tradycyjną interpretację, niezależnie od tego, czy wiążą się z nią trudności teoretyczne, czy nie" Kościół Rzymskokatolicki, s.178). Kościół Rzymskokatolicki zdaje sobie sprawę, iż jedyną ofiarą doskonałą jest ofiara Chrystusa na Golgocie, jak więc mówi Mc Kenzie: "problem nie polega na tym, czy śmierć Jezusa jest ofiarą, lecz na tym, czy inne ryty są rytami ofiarnymi". W praktyce Kościoła Rzymskokatolickiego msza jest central- nym aktem kultu i Kościół traci możliwość działania, jeśli nie może odprawiać mszy. Kościół Katolicki naucza, że msza jest najwyższym aktem uwielbienia, dziękczynienia, pokuty, poświę- cenia i jedynym aktem, w którym uczestnik jest rytualnie zjedno- czony z całym Kościołem. Msza jest jakby zmaterializowaniem Ewangelćć (Mc Kenzie, s.180). Jak wielkie jest znaczenie mszy w Kościele Katolickim, świad- czy fakt, iż prawie wszystkie konstytucje i dekrety II Soboru Watykańskiego nawiązują do niej. Dogmat o mszy rozwinął się w Kościele Rzymskokatolickim w dwu kierunkach - obiektywnym i subiektywnym. Obiektywna strona mszy to ofiara widziana od strony dzieła Chrystusa. Akcentuje ona, że jest to dzieło Pana. W tym znacze- niu ofiara eucharystyczna działa na zasadzie ex opere operato, to znaczy jest ważna wskutek dokonania samego dzieła, czyli odprawienia mszy, gdyż działającym jest Chrystus i On swą ofiarę aktualizuje. To znaczenie mszy, jako ofiary składanej przez samego Chrystusa, podkreślił Pius XII w encyklice Mediator Dei 1947). Tak pojęta msza jest syntezą całego kultu katolickiego, urzeczy- wistnieniem zbawczego dzieła Chrystusa, szczytem, do którego zmierza działalność Kościoła, i jednocześnie źródłem, z którego wypływa cała jego moc IKonstytucja o liturgćć świętej,10). Subiektywna strona mszy podkreśla rolę kapłana, przez którego się Chrystus w Eucharystćć ofiarowuje, oraz wiernych uczestni- czących w mszy. Z tego punktu widzenia msza działa w sposób zwany ex opere operatis, czyli ze względu na tego, który ją odpra- wia. Obie strony mszy - obiektywna i subiektywna - są ze sobą związane, w ten sposób łączy się łaska Boża z zasługą człowieka. Jak wynika ze słów Dekretu o posłudze i życiu kapłanów w mszy jednoczy się ściśle obwieszczenie śmierci i zmartwychwstania Pańskiego z odpowiedzią słuchającego ludu. Pośrednikiem jest kapłan, który sprawuje swój święty urząd, działając w zastępstwie Chrystusa. On łączy modlitwy wiernych z ofiarą Tego, który jest ich głową. Kapłan i wierni uobecniają w mszy jedyną ofiarę Nowego Testamentu, mianowicie Chrystusa, który ofiarował się raz na ofiarę niepokalaną. Kapłan przydziela owoce tej ofiary wiernym (Konstytucja dogmatyczna o Kościele, 28). Subi‚ktywna strona mszy jest odpowiedzią wiernych na zaofia- rowaną łaskę, jest akceptacją dzieła Chrystusowego. Wyraża się to w upraszaniu łask i dobrodziejstw dla żywych i umarłych. Kościół Rzymskokatolicki naucza, ćż w mszy konkretyzuje się zbawczą wolę Chrystusa w określonych sytuacjach, czerpiąc owoce odkupienia z ofiary na krzyżu. Na czym polega "konkretyzowanie owoców krzyża"? Msza wyjednuje katolikom łaskę odpuszczenia grzechów oraz darowanie kar doczesnych. Odpuszczenie to następuje jednak, według nauki Kościoła Katolickiego, w mszy pośrednio, to znaczy msza udziela człowiekowi łaski do oddania się zbawiennej pokucie. Istotnego odpuszczenia dostępuje katolik w Sakramencie pokuty. Ofiara mszalna gładzi - według nauki Kościoła Katolickiego - kary doczesne żyjących i umarłych będących w czyśccu. Odpuszczenie, które można uzyskać za pośrednictwem mszy, nie zawsze jest całkowite, lecz zależy od miary pobożności tych, którzy ofiarę mszalną ofiarowują lub za których bywa ofiarowana Breviarum fide - Kodeks doktrynalny wypowiedzi Kościoła, VII, s. 321 i 330). Msza jako ofiara wypraszająca uzyskuje katolikom u Boga różne łaski duchowe i materialne, doczesne i nadprzyrodzone /pokój duszy, zdrowie, pomyślność i inne). Skutek mszy bywa zawodny lub niezawodny, zależnie od tego, czy łaski i dobrodziejstwa, o które się prosi, będą pomocne do zbawienia, czy nie. O łaski i dobrodziejstwa można prosić, uczestnicząc w mszy samemu, ale można też zamówić mszę w intencji innych. Kościół Katolicki naucza, iż skutek mszy w sensie uzyskania łaski i dobrodziejstwa zależy od strony obiektywnej, a więc od zasługi Chrystusa, lecz również i od strony subiektywnej, od kapłana, który składa ofiarę mszalną, a także od tego, który ją zamówił i w niej uczestniczy, i wreszcie od tych, za których ofiarę się składa. Ma tu znaczenie moralna wartość tak kapłana, jak i wiernych. Msza w sensie subiektywnym jest zasługą tych, którzy w niej uczestniczą, tj. kapłana i wiernych. Ta właśnie subiektywna strona mszy doprowadziła do praktykowania mszy prywatnych. W mszach prywatnych wierni zabiegają o różnorakie łaski, przedstawiając Bogu swoje zasługi, do których należy również uczestnictwo w mszy. Istnieje tu możliwość zamówienia mszy za pokój dusz zmarłych lub jeszcze żyjących. Są to tzw. msze zaduszne. Można za życia zamówić liczne msze za własną duszę. Wiadomo, że cesarz Karol V, który żył w czasach Reformacji, zamówił za swą duszę liczne msze, które odprawiano długo po jego śmierci. Reformacja stanowczo zwalczała msze prywatne i zaduszne, uważając, że zacierają one znaczenie ofiary Chrystusa. Kościół Rzymskokatolicki podkreśla obecnie społeczny cha- rakter mszy, który wzmacnia wspólnotę i jednoczy lud, lecz w dalszym ciągu wyraża zgodę na odprawianie mszy bez udziału ludu. Subiektywna strona mszy spowodowała najwięcej zastrze- żeń ze strony Reformacji. Według współczesnych teologów katolickich /Michael Schmaus: Katholische Dogmatik) teologia katolicka powinna silniej akcen- tować obiektywne znaczenie mszy, to znaczy związać ją z ofiarą Chrystusa, a mniej podkreślać stronę subiektywną, czyli intencje i zasługi człowieka. W praktyce jednak w pobożności katolickiej subiektywna strona mszy odgrywa nadal bardzo poważną rolę. Kościół Rzymskokatolicki głosi, że msza osiągnie swój szczyt, gdy Kościół świętych będzie uwielbiał Baranka na nowej ziemi i w nowym niebie (Konstytucja dogmatyczna o Kościele, 51). Stanowisko ewangelickie wobec mszy Kościół Ewangelicki zdecydowanie odrzucił naukę o ofierze mszalnej. Wprawdzie Konfesja Augsburska głosi, iż niesłuszny jest zarzut, jakoby ewangelicy nie uznawali mszy (art. XXIVI, Konfesja Augsburska ma jednak na myśli człon nabożeństwa obejmujący Komunię Św. Missa fidelium. Co do ofiary mszalnej natomiast postawa Reformacji była stanowczo negatywna. Naukę o ofierze mszalnej zakwestionował już w XIV wieku Wiklef. Luter zaś od początku swej działalności poddał krytyce istniejącą w ówczesnym Kościele naukę o ofierze mszalnej. Już w roku 1518 zarzucił Kościołowi rzymskiemu, iż odwrócił on znaczenie mszy, gdyż według Ewangelćć Chrystus ofiarował się dla zbawienia człowieka, natomiast według scholastyków czło- wiek składa na ofiarę Chrystusa i widzi w tym swoją zasługę. Apologia Konfesji Augsburskiej stwierdza, że przeciwnicy Reformacji zniekształcili starokościelną tradycję o mszy, msza bowiem w Kościele starożytnym ograniczała się do Komunćć Św. Konfesja Augsburska przypomina, iż męka Chrystusowa była ofiarą i zadośćuczynieniem nie tylko za grzech pierworodny, jak głoszą przeciwnicy Reformacji, lecz za wszystkie grzechy, zgodnie ze słowami Listu do Hebrajczyków: "Jesteśmy uświęceni przez ofiarę ciała Jezusa Chrystusa raz na zawsze" (10,10I. Apologia Konfesji precyzuje stanowisko Reformacji w sposób zasadniczy. Dokonuje ona porównania między Sakramentem a ofiarą (sacri- ficium. Sakrament jest dziełem Bożym, w którym Pan daruje człowiekowi darmo łaskę, natomiast ofiara (sacrificium) jest dzie- łem człowieka, który przedstawia Bogu swe zasługi, zabiegając o łaskę Apologia, XXI V, 23). Sakrament jest ustanowieniem Bożym (mandatum Dei, ofiara zaś sacrificium jest ustanowiona przez ludzi. To jest według Apologćć główny błąd przeciwników Reformacji. Wprawdzie Sobór Trydencki głosi, że msza nie jest powtórze- niem krwawej ofiary dokonanej na krzyżu, lecz bezkrwawym uobecnieniem tej ofiary, nie zmienia to jednak sytuacji, że w mszy ludzie składają bezkrwawą ofiarę Bogu dla uspokojenia przerażo- nego sumienia, które żyje w wiecznym niepokoju (Apologia, XXIV, 781. Tu widzi Reformacja zasadniczy błąd nauki kato- lickiej. Reformacja określiła jako okropność wielokrotne powtarzanie mszy prywatnych. Wkraczając bowiem na tę drogę Kościół Rzym- skokatolicki znalazł się w kolizji z Pismem Św., które głosi, iż Chrystus jedną ofiarą uczynił na zawsze doskonałymi tych, którzy mają być zbawieni IHebr. 10,14). Liczne ofiary są przy tym źródłem zysku chciwego kleru. Konfesja Augsburska mówi: "Wydaje się, że od początku świata żadna rzecz nie była tak nadużywana dla zysku jak msza". Tu przypo- mina się słowo z księgi proroka Izajasza: "Co mi po mnóstwie waszych krwawych ofiar" / 1,11 ). Liczne msze doprowadziły w praktyce do spłycenia zasady ex opere operato jako dzieła Bożego; rozumiano po prostu tak, iż msza jest ważna przez samo jej odprawianie; taka nauka jest całkowicie sprzeczna z ewangelicką zasadą o usprawiedliwieniu z wiary i dlatego Reformacja gorliwie zwalczała mszę. Ewangelicy odrzucili oczywiście traktowanie mszy jako zasługi. Zajęli stanowisko zgodne ze słowami Małego Katechizmu, iż Bóg obdarza nas swymi dobrodziejstwami bez względu na naszą godność i zasługę. Reformacja wykreśliła zasługę ze swojego słownictwa (Fil. 3,7-10). Kościół Ewangelicki odrzucił również stanowczo msze zadusz- ne. Chrystus jest zwycięzcą nad śmiercią, On umarł, powstał i ożył, aby i nad umarłymi, i nad żywymi panować (Rzym.14,9). Wszelkie więc ingerencje w losy zmarłych są poza granicami uprawnień człowieka Łuk.16,19-31. Również teoria o mszach zadusznych spowodowała niesłychane ich rozmnożenie i rozmaite nadużycia. Kościół Ewangelicki nadal stoi na stanowisku, że jedynie ofiara Chrystusa na krzyżu jest doskonała i powtarzanie jej jest wypa- czeniem sensu słów biblijnych: Chrystus objawił się raz, "aby się wstawiać teraz za nami przed obliczem Boga; nie dlatego, żeby wielekroć ofiarować samego siebie (...), gdyż w takim razie musiałby cierpieć wiele razy" IHebr. 9,24-26). Liczne, ciągle powtarzane msze są swego rodzaju wymuszaniem wyroku Bożego, co jest sprzeczne z nauką o łasce darmo danej. Kościół Ewangelicki widzi również i dziś w zamawianiu mszy praktykę niezgodną z Nowym Testamentem i potwierdza stano- wisko Reformacji wobec ofiary mszalnej. Wypowiedział się w tej sprawie w roku 1952 wybitny teolog ewangelicki Vilmos Vajta. Kościół Ewangelicki dostrzega w Kościele Rzymskokatolickim tendencje niektórych teologów usiłujących zmniejszyć znaczenie mszy prywatnych i akcentujących obiektywną stronę mszy, Kościół Ewangelicki obserwuje jednak, iż w praktyce msze pry- watne i zaduszne odgrywają nadal poważną rolę i są dziś także możliwe w nieobecności ludu kościelnego. W nauce więc o mszy drogi Kościołów nadal się rozchodzą. Ewangelicka nauka o władzy kluczów "Władza kluczów" polega na odpuszczaniu względnie zatrzy- mywaniu grzechów. Jest to władza Kościoła, którą Chrystus powierzył apostołom w słowach: "Weźmijcie Ducha Świętego. Którymkolwiek gnechy odpuścicie, są im odpuszczone, a którym- kolwiek zatrzymacie, są im zatrzymane" /Jan 20,22-23). Z wła- dzą kluczów związane jest opamiętanie lub pokuta, w której chrześcijanin przeżywa uwolnienie od grzechu. Wbrew poglądom perfekcjonistów, tj. tych, którzy uważają, iż chrześcijanin jest po Chrzcie doskonały i więcej nie upada w grzech, Reformacja stanęła na stanowisku, iż chrześcijanin upada i po chrzcie, tkwi bowiem w nim pożądliwość, stanowiąca' korzeń grzechu. Dlatego chrześcijanie podlegają władzy kluczów i muszą cięgle przechodzić przez pokutę. Pierwsza teza Lutra brzmi: "Gdy Pan i Mistrz nasz Jezus Chrystus powiedział: "Poku- tujcie, to chce, aby całe życie nasze było nieustanną pokutą". Chrześcijanin więc jest skazany na ciągłą walkę z grzechem i ciągłe odnawianie życia z Chrystusem. Dlatego też Mały KatEchizm Lutra głosi; iż "stary Adam w nas przez codzienny żal i pokutę ma być topiony i umierać ze wszystkimi złymi pożądliwościami, natomiast ma się codziennie wyłaniać i powstawać nowy czło- wiek, który by w sprawiedliwości i czystości żył wiecznie przed Bogiem" Rzym. 6,4). Słowa te są wyjęte z wykładu o Chrzcie. Luter więc, widząc w Chrzcie proces ciągły, trwający całe życie, stwierdza w Dużym Katechizmie, że już w Chrzcie mieści się Sakrament pokuty. Dlatego w Kościele Ewangelickim nie ma osobnego Sakramentu pokuty. Pokuta, czyli uwolnienie od grzechu, związana jest ze spowie- dzią, w której właśnie stosuje się władzę kluczów. Kościół Ewangelicki - według dużego Kate~chizmu - nie sto- suje przymusu spowiedzi. Spowiedź bowiem wymuszona budzi trwogę, człowiek się jej poddaje, lecz czyni to niechętnie. Z drugiej strony nie wolno lekceważyć spowiedzi, kto ją tak traktuje, nie zasługuje na zwolnienie z przymusu, powinien mu być raczej poddany. Lecz właściwym bodźcem spowiedzi jest wewnętrzne pragnie- nie odpuszczenia grzechu. Objawia się ono w skrusze, czyli w nie- pokoju sumienia, spowodowanym świadomością winy. Niepokój ten koi jedynie Ewangelia. Dlatego drugim członem pokuty musi być wiara w łaskę darowaną nam w Chrystusie. Łaskę tę ogłasza się w absolucji i chrześcijanin dostępuje jej przez absolucję. Jest to jedyna możliwość uzyskania pokoju. "Usprawiedliwieni tedy będąc z wiary, pokój mamy z Bogiem" - Rzym. 5,1 (Konf. Augsb., XII). Absolucja oparta na łasce darowanej w Chrystusie jest wielkim skarbem i należy ją szczegól- nie cenić. "Naucza się więc ludzi najwyższego szacunku dla roz- grzeszenia, które jest głosem Bożym i jest zwiastowane z nakazu Bożego (.... Przypomina się, że Bóg żąda wiary, abyśmy takiemu rozgrzeszeniu wierzyli jako głosowi rozbrzmiewającemu z niebios, i że wiara ta prawdziwie sprawia odpuszczenie" (Konf. Augsb., XXV). Jednocześnie Konfesja Augsburska przypomina, iż "niegdyś wychwalano zadośćuczynienie, natomiast o wierze, o zasłudze Chrystusa, o usprawiedliwieniu z wiary w ogóle nie wspominano" (tamże). Reformacja zwalcza twierdzenie, iż łaskę musi sobie chrześcijanin zasłużyć przez zadośćuczynienie. Nie zadośćuCzy- nienie, lecz wiara w Chrystusa uzyskuje odpuszczenie grzechów. Należy dodać, ćż w Kościele Rzymskokatolickim zadośćuczynie- nie przyjmowało postać dobrych uczynków, którymi określano praktyki religijne, jak pielgrzymki, posty, różaniec, i one stanowiły zadośćuczynienie. Ze względu na to, że uczynki te traktowano kazuistycznie, to znaczy w oderwaniu od wewnętrznej postawy człowieka, Reformacja widziała w nich "martwe uczyn- ki", poddała je ostrej krytyce. Jeżeli Kościół Ewangelicki zakwestionował tak pojmowane dobre uczynki, to nie znaczy, ćż lekceważy on w ogóle zadość- uczynienie. Myli się, kto tak sądzi. Kościół Ewangelicki nie opiera tylko na zadośćuczynieniu odpuszczenia win, natomiast jasno naucza, że po absolucji powinny się zjawić w życiu chrześcijanina owoce godne pokuty, zgodnie ze słowem Ewangelćć: "Wydawajcie więc owoc godny opamiętania" (Konf. Augsb., XXI). Reformacja pogłębiła rozumienie pokuty. Zakwestionowała mniemanie, ćż Bóg musi odpuścić winy, gdy przedstawiamy Mu dobre uczynki. Tak nie jest - Bóg odpuszcza bowiem grzechy z łaski, a nie ze względu na zasługi człowieka. Zakwestionowała też Reformacja mniemanie, że strach przed karą kościelną lub wieczną albo "wstręt wobec występku" zasługuje na odpuszczenie win i wystarczą wyznaczone przez Kościół uczynki pokutne. Źródłem strachu jest Zakon, odpuszczenie na podstawie zadość- uczynienia to też droga Zakonu. Zadaniem Zakonu jest istotnie budzenie skruchy i uświadamianie grzechu (Rzym. 7,7), lecz po- kuta nie ogranicza się do tego. Łacińskie określenie poenitentia łączy pokutę z karą (poena), z Zakonem, lecz tak pojęta pokuta nie wskazuje wyjścia dla zaniepokojonego sumienia. Uwolnienie od grzechu przynosi tylko Ewangelia. Jezus powiedział: "opamiętaj- cie się i wierzcie Ewangelćć" (Mar. 1,15). Ewangelia również ujawnia grzech, zawstydza, lecz daje też pełne zadośćuczynienie w Chrystusie, stanowi więc źródło pokoju. "Pokój zostawiam wam" (.lan 14,27). "Albowiem On jest pokojem naszym" (Efez. 2,14). Spowiedź bywa różna. Jest nią publiczny akt spowiedzi w koś- ciele, gdzie absolucję poprzedzają trzy pytania: Czy poznajesz swój grzech i czy za niego żałujesz? Czy wierzysz, że krew Jezusa Chrystusa oczyszcza cię od twojego grzechu, i czy chcesz odnowić swe serce w mocy Ducha Świętego i żyć ku upodobaniu Bożemu?7 Jest też spowiedźt osobista na życzenie penitenta. Spowiedź ogólna nie jest ułatwieniem dla penitentów, wynika ona raczej z zasady, że grzechu nie należy traktować kazuistycznie, jako poszczególnych przypadków (casus - przypadek), lecz że tkwi on w istocie człowieka. Kościół Ewangelicki naucza, że kazuistyczne wyliczanie grzechów nie jest konieczne i nie należy tym rygorem obarczać sumień, gdy jednak jest potrzebą duszy, aby wyjawić dręczącą świadomość winy, daje się tę możliwość chrześcijani- nowi. Codzienną spowiedzią chrześcijanina jest osobista modlitwa, zwłaszcza Modlitwa Pańska, w niej widzi chrześcijanin, w czym zawinił i gdzie znajduje łaskę. istotną władzę kluczów ma w swym ręku Jezus Chrystus. Do ewangelickiej nauki o władzy kluczów należy również sprawa ekskomuniki, którą poruszono w Artykułtash Szmalkal- dzkich. Chodzi tu o wykluczenie z Komunćć Św. tych, którzy trwa- ją uporczywie w grzechu. Kościół ma tę władzę, przestrzega się jednak przed jej nadużywaniem, wskazując na szafowanie klątwą w Kościele Katolickim. Bóg bowiem nie chce śmierci grzesznika, pragnie raczej, aby się nawrócił i żył (Ezech. 33,11). Inne sakramenty Kościoła Rzymskokatolickiego Kościół Rzymskokatolicki przyjmuje siedem sakramentów, chociaż nigdzie w Piśmie Św. nie znajdujemy wyraźnych świa- dectw, że w Nowym Przymierzu istnieje siedem sakramentów we właściwym tego słowa znaczeniu (Ks. I. Bieda: Sakramenty Kościoła posoborowego, s. 95). Liczba sakramentów kształtowała się z wolna. Ireneusz (w. II) znał pięć, a Orygenes i Tertulian (w. III) - sześć sakramentów. Kościół Katolicki naucza, że sakramenty ustanowił Chrystus. Jednak tylko co do Chrztu i Eucharystćć oraz pokuty są na to dowody w Piśmie Św., co do innych sakramentów mogą "nasuwać się pewne trudności" (tamże, s.101). Inne więc sakramenty ustanowił - według Kościoła Katolic- kiego - Chrystus nie bezpośrednio, lecz poŚrednio, upoważniając do tego apostołów lub Kościół (tamże). Sobór Trydencki głosi, że Chrystus ustanowił wszystkie sakra- menty, obojętne, czy Pismo Św. o tym wspomina, czy nie /sesja XVI). Bierzmowanie Sakrament bierzmowania (łac. confirmatio) stanowi dopeł- nienie Chrztu, jest to sakrament dojrzałości chrześcijańskiej, gotowości świadczenia o Chrystusie. Sakramentu tego udziela biskup przez nakładanie rąk, namaszczanie czoła krzyżmem, czyli mieszaniną olejków święconych, oraz lekkie uderzenie w poli- czek, co ma symbolizować, iż dojrzały chrześcijanin jest gotów znosić zniewagi i prześladowania dla wiary. Bierzmowanie wyciska niezatarte znamię na duszy. Jak mówi Mc Kenzie niewiele wiadomo na temat historycznego rozwoju tego sakramentu (Kościół Rzymskokatolicki, s. 173). Możliwe, ćż była to forma powtórnego przyjęcia do Kościoła chrześcijan, którzy załamali się w czasie prześladowania Kościoła. Sakrament ten przyjmuje się po pierwszej Komunćć Św., a według Piusa X (1900-1914l Komunćć Św. można udzielać od siódmego roku życia. Bierzmowanie przypada więc około ósmego roku życia, co nie pokrywa się z ogólną dojrzałością bierzmowanego. Mc Kenzie jest zdania, iż "w teologćć rzymskokatolickiej bie- rzmowanie jest sakramentem jakby trochę zaniedbanym, nie poświęca się mu zbyt wiele uwagi w popularnym nauczaniu". Kościół rzymski nie wymaga przyjmowania tego sakramentu i żadna kara nie grozi za pominięcie go. Jest wymagany dla godzi- wego przyjęcia święceń kapłańskich, ale nie do ważności zawarcia małżeństwa. "Ta oczywista obojętność wobec tego sakramentu- mówi Mc Kenzie - przyczyniła się z pewnością do obniżenia jego rangi wśród katolików". Jako podstawę bierzmowania w Piśmie Św. wskazuje Kościół rzymski słowa: Dz. Ap. 8,17 i 19,1-7. Owocem bierzmowania ma być blćższe zjednoczenie z Chrystusem i powołanie na Jego świadka w świecie. Według II Soboru Watykańskiego wierni "utwierdzeni mocą Ducha Świętego przez bierzmowanie są prze- znaczeni przez samego Pana do apostolstwa (Dekret o działalności misyjnej Kościoła, 3). Bierzmowanie wiąże też katolika z Kościołem i czyni go zdolnym do wypełniania obowiązków chrześcijanina. "Wierni przez sakrament bierzmowania jeszcze ściślej wiążą się z Kościołem, otrzymują szczególną łaskę Ducha Świętego i w ten sposób jeszcze mocniej są zobowiązani, jako prawdziwi świadkowie Chrystusowi, do szerzenia wiary słowem i uczynkiem oraz do bronienia jej (Konstytucja dogmatyczna o Kościele,11 ). Kościół Ewangelicki nie uznaje sakramentu bierzmowania. Słowa biblijne - Dz. Ap. 19,1-7 - mówią o Chrzcie Janowym i o Chrzcie Ducha Świętego w imię Chrystusa, natomiast Chrzest, jakim się chrzci chrześcijan, nie jest chrztem Janowym. Nakła- danie rąk zaś jest ogólnym wyrazem błogosławieństwa. Bierzmowanie jest, zdaniem Kościoła Ewangelickiego, rytem przyjętym przez tradycję i Kościół nigdy tego rytu nie uważał za konieczny do zbawienia ani też nie opiera się on na ustanowieniu Chrystusa. Bierzmowanie stosuje się w Kościele Rzymskokatolic- kim po Komunćć Św. i udziela ono tej samej łaski, co komunia. W Kościele Ewangelickim aktem uznania dojrzałości chrześci- jańskiej jest konfirmacja, nie jest ona jednak sakramentem. Kon- firmacja jest odnowieniem przymierza Chrztu Św., uprawnia do przyjęcia Komunćć Św. i poprzedza ją. Ma ona być również przygo- towaniem do godnego życia chrześcijańskiego, które byłoby świadectwem o Chrystusie. Uprawnia do zawarcia małżeństwa. Pokuta Pokuta jest w Kościele Rzymskokatolickim sakramentem. Podstawę biblijną upatruje Kościół Katolicki w słowach Ewan- gelii Jana 20,22-23. Materialnym znakiem sakramentu ma być wyznanie grzechów. Również Kościół Rzymskokatolicki widzi związek pomiędzy pokutą a Chrztem i nazywa ją "mozolnym Chrztem" (Grzegorz z Nazjanzu). "O ile bowiem w Chrzcie człowiek dostępuje uspra- wiedliwienia bez większego wysiłku ze swej strony (...), to pojed- nanie z Bogiem w sakramencie pokuty wymaga od grzesznika (...1 daleko idącego zaangażowania się" (Ks. I. Bieda: Sakramenty Kościoła posoborowEgo, s. 233). Sam akt pokuty polega w Koś- ciele Rzymskokatolickim na okazaniu skruchy i podjęciu zadość- uczynienia. Owocem zaś pokuty ma być przywrócenie - przez odpuszczenie win - łaski uświęcającej, uzyskanej w Chrzcie, i odwrócenie kary wiecznej. Kary doczesne nałożone przez Koś- ciół odpuszcza się zależnie od stopnia skruchy. Sakrament pokuty jest związany ze spowiedzią uszną, która odbywa się przy konfesjonale. Spowiedź jest konieczna przed przyjęciem Komunćć Św. Przystąpienie do niej raz do roku stanowi minimum pobożności. Spowiednik jest przewodnikiem sumień w sprawach wiary. Obowiązuje go tajemnica spowiedzi, pogwał- cenie jej jest surowo karane. Ksiądz udziela absolucji słowami: "Odpuszczam ci twoje grzechy". W Kościele Prawosławnym absolucji udziela się w formie modlitwy. Kościół rzymski dzieli grzechy na śmiertelne i powszednie. Grzechy śmiertelne to te, które pozbawiają chrześcijanina w sposób trwały związku z Bogiem, grzechy powszednie zaś związek ten osłabiają. Które grzechy są śmiertelne, określa działająca od XVII wieku komisja teologów moralnych, dokonująca analizy różnych przypadków i kwalifikująca je na zasadach kazuistycznych. Wyniki tych orzeczeń znajdują się w dokumentach urzędu nauczającego, a więc w dekretach papieża i hierarchćć kościelnej. Są grzechy bezsporne jak bluźnierstwo, morderstwo, cudzołóstwo, są rzeczy, których Pismo Św. nie wspomina (np. ludobójstwo, są i takie, które dziś się inaczej ocenia niż dawniej. Wspomniany już teolog katolicki Mc Kenzie pyta: "Ale ile można ukraść, zanim wina stanie się poważna? Czy kłamstwo jest grzechem poważnym? /...) Co zrobić z grzechami nie wymienionymi w Piśmie Św.? Wielu katolików uważało - w czasach gdy obowiązywały dawne prze- pisy - że grzechem śmiertelnym było przyjęcie Komunćć Św., jeśli się nie zachowało od północy postu eucharystycznego. Jest wątpliwe, czy wiele osób byłoby i dziś tego zdania. Wielu sądziło również, że grzechem śmiertelnym jest zjedzenie mięsa w piątek, a nadal sądzi, że grzechem śmiertelnym jest opuszczenie mszy w niedzielę. Morderstwo jest grzechem poważnym, ale jaki sto- pień uszkodzenia ciała jest poważny?" (Mc Kenzie: Kościół Rzym- skokatolicki, s. 194). Taką kazuistykę stosuje się w praktyce spowiedniej. Wielu teologów sądzi obecnie, że katolicka teologia moralna powinna zostać poddana gruntownej analizie (tamże, s.195). W spowiedzi dewocyjnej wyznaje się nie tylko grzechy śmier- telne, lecz i powszednie. Spowiedź uszną stosowano pierwotnie na Wschodzie, w kołach klasztornych, w VI wieku mnisi Iryjscy przenieśli ją do Europy Zachodniej. Sakrament pokuty przynosi nie tylko pojednanie z Bogiem, lecz również z Kościołem. "Ci zaś, którzy przystępują do sakra ~ mentu pokuty, otrzymują od miłosi‚rdzia bożego przebaczenie zniewagi wyrządzonej Bogu i równocześnie dostępują pojednania z Kościołem" (Konstytucja dogmatyczna o Kościele, 11 ). Grze- sząc bowiem wnosimy zakłócenie w życie Ciała Chrystusowego. Kościół rzymski naucza, iż łaska sakramentalna pokuty upo- dabnia nas do Chrystusa, zadośćczyniącemu Bogu za grzechy i składającemu Jemu za nie ofiarę. Sobór Trydencki głosi, iż jeśli współcierpimy z Chrystusem, to i będziemy z Nim współ- uwielbieni /sesja XVI). Kościół Ewangelicki ma własną naukę o pokucie, którą przed- stawiliśmy w rozdziale pt. "Ewangelicka nauka o władzy kluczów". W katolickiej nauce o pokucie razi nas ograniczenie tej nauki do samej tylko skruchy i brak nam wyraźnego podkreślenia roli wiary w Chrystusa, który umarł za nasze winy i przynosi pokój. Nauka katolicka podkreśla natomiast nadal bardzo silnie zadość- uczynienie, które wYjednuje łaskę odpuszczenia. Nie możemy się również pogodzić z kazuistyczną moralnością w ocenie grzechu, grozi to niebezpieczeństwem elastycznego traktowania odpowie- dzialności. Pamiętajmy, że Jezus traktował grzech bardzo subtel- nie (Mat. 5, 21-271. Kościół Ewangelicki nie traktuje tych słów jako "rad ewangelicznYch". Twierdzenie, jakoby pokutujący grzesznik współcierpiał z Chrystusem w Jego męce, jest niewłaś- ciwe, gdyż Chrystus cierpiał za cudze grzechy, grzesznik zaś za własne. Współcierpienie z Chrystusem, o którym mówi ap. Paweł w Liście do Rzymian 8,17, nie jest cierpieniem za własne grzechy, lecz cierpieniem niewinnych, prześladowanych dla imienia Pań- skiego. Małżeństwo Małżeństwo należy do tych sakramentów Kościoła Rzymsko- katolickiego, których sakramentalność nie opiera się na słowie Jezusowym. Sakrament ten uznał Sobór we Florencji dopiero w roku 1439, a więc zaledwie na sto lat przed Reformacją. Jak słusznie twierdzi Mc Kenzie, fragment Listu do Efezjan 5,23-32, w którym porównuje się do małżeństwa związek Chrys- tusa z Kościołem, nie jest w rzeczywistofci ustanowieniem sakra- mentalnego charakteru małżeństwa chrześcijańskiego (Kościół Rzymskokatolicki, s. 2111. Sakramentu małżeństwa nie udziela w Kościele Katolickim duchowny, lecz udzielają go sobie wzajemnie narzeczeni, ksiądz jest tylko oficjalnym świadkiem ślubu. Do Soboru Trydenckiego obecność księdza nie była nawet formalnie wymagana. Materią, czyli znakiem, sakramentu jest wyrażenie zgody przez narzeczo- nych, a formą - przyjęcie tej zgody. Mc Kenzie stwierdza przy tym, ćż "katolicka teoria materćć i formy sakramentu ma tu bardzo słabe zastosowanie" /tamże, s. 2121. Ślub ważny jest tylko wtedy, gdy został zawarty między dwiema osobami ochrzczonymi. Koś- ciół stwierdza nierozerwalność małżeństwa sakramentalnego. Dawniej Kościół Rzymskokatolicki uważał małżeństwo za sprawę tylko jemu podległą Obecnie, jak mówi wspomniany teolog katolicki, Kościół rzymski "nie domaga się już wyłącznej jurysdykcji, tolerując roszczenia państwa tam, gdzie nie może się im sprzeciwić". Teraz obecność księdza jest wymagana przez Kościół, gdyż małżeństwo stanowi związek dwu członków Ciała Chrystusowego. Głównym celem małżeństwa jest - według Kościoła Katolickiego - przysparzanie Bogu nowych czcicieli. II Sobór Watykański głosi, iż sakrament ten "jakby konsekruje małżonków do obowiązku i godności ich stanu. Małżonkowie otrzymują specjalną łaskę, aby mogli podołać wielkim i trudnym zadaniom swego stanu" (Konstytucja duszpasterska o Kościele w świecie współczesnym, 48 ). Kościół Rzymskokatolicki nie uznaje rozwodów, lecz stosuje unieważnienie małżeństwa, o ile nie stało się zadość wymaganym formalnościom. Kościół Katolicki zna jedenaście przeszkód, które czynią małżeństwo nieważnym, niezależnie od tego, czy były one zawierającym znane, czy nie. W wypadku małżeństwa mieszanego z partnerem ewangelickim strona katolicka musi uzyskać dyspensę biskupa, a strona ewange- licka musi podpisać zobowiązanie, że dzieci będą wychowywane w wyznaniu katolickim. W Kościele Ewangelickim małżeństwo nie jest sakramentem, lecz jest porządkiem Bożym. Małżeństwo nie opiera się na ustano- wieniu Chrystusa, lecz istniało już w Starym Testamencie i należy do porządku stworzenia (l Mojż. Ś,27). Jezus ten porządek po- twierdził (Mat.19,4-6). małżeństwo ewangelickie zawiera się przed ołtarzem i jest ono związane ze Słowem Bożym (II Mojż. 2,18; Mat. 19,4-6; Efez. 5,21,29; Kol. 3,16), po którym następuje modlitwa. Po wzajemnym ślubowaniu ksiądz łączy narzeczonych kościelnym związkiem małżeńskim. Formuła ślubna określa chrześcijański charakter małżeństwa i oczekuje od małżonków wzajemnego poświęcenia, miłości i wierności. Obrządek kończy się Modlitwą Pańską i błogosławieństwem. Kościół Ewangelicki uznaje rozwód cywilny, gdy doszło do zupełnego rozkładu związku małżeńskiego. Postawę Kościoła Katolickiego, który nie uznaje rozwodów, lecz stosuje unieważ- nienie małżeństwa, uważają ewangelicy za wybieg. Stanowisko Kościoła rzymskiego wobec małżeństw mieszanych uważa Kościół Ewangelicki za nietolerancyjne i nieekumeniczne. Kapłaństwo Sakramentem, który ma duże znaczenie w Kościele Rzymsko- katolickim, jest kapłaństwo. Podstawową funkcją kapłana jest składanie ofiary. Kapłan katolicki składa ofiarę mszalną. Kościół Katolicki widzi podstawę ofiary mszalnej w słowach Ustanowienia, a podstawę sakramentu kapłaństwa w zdaniu: "To czyńcie na pamiątkę moją" Łuk. 22,19). Inne słowa Jezusa, mające odnosić się do tego sakramentu, to zdanie: "Jak Ojciec mnie posłał, tak i Ja was posyłam" (Jan 20,21), oraz słowa dotyczące odpuszczenia grzechów (Jan 20,23). Apostołowie przekazali otrzymane od Jezusa łaski i uprawnie- nia i w ten sposób powstał urząd biskupi, który utrzymuje się na zasadzie sukcesji apostolskiej. Kościół rzymski twierdzi, że łańcuch sukcesji kontynuuje nieprzerwaną ciągłość. Kapłana wprowadza się w służbę przez zastosowanie sakramen- tu kapłaństwa. Materialnym znakiem jest namaszczenie i nakła- danie rąk, według porządku biblijnego (Dz. Ap. 6,6;13,3;14,23; I Tym. 4,14; 5,22). Święcenia udzielają kapłanowi łaski uświęcającej /Konstytucja dogmatyczna o Kościele, 29,41 ). Sakramentalna łaska święceń zakłada stan łaski, tj. zjednoczenia z Chrystusem i Kościołem. Jakie są owoce sakramentu kapłaństwa? Łaska, według nauki Kościoła rzymskiego, czyni kapłana zdolnym do tego, iż "kształci on lud kapłański i kieruje nim, sprawuje w zastępstwie Chrystusa ofiarę eucharystyczną i składa ją Bogu w imieniu całego ludu" (Konstytucja dogmatyczna o Kościele,10). Święcenia wyciskają na duszy kapłana niezatarte znamię lub niezatarty charakter. "Mocą tego charakteru kapłan jest upoważ- niony do występowania i działania w osobie Chrystusa i w imieniu Kościoła, pełni funkcję nauczyciela, rządcy i uświęcającego oraz uświęca lud Boży, zwłaszcza przez sprawowanie Eucharystćć (ofiary) i udzielanie sakramentów" (Ks. I. Bieda: Sakramenty Koś- cioła posoborowego, s. 232). Zasadniczą służbą kapłana jest więc sprawowanie ofiary mszal- nej, a dzięki święceniom i uzyskanemu charakterowi kapłan jest wyniesiony ponad lud. Kapłaństwo hierarchiczne jest uczestnictwem w kapłaństwie Chrystusowym i różni się od kapłaństwa powszechnego nie tylko stopniem, lecz i istotą (Konstytucja dogmatyczna o Kościele, 10). Wynika to z podstawowego założenia kapłaństwa hierarchicznego, którego powołaniem jest składanie ofiary mszalnej. Czyni to kapłan, lud mu tylko towarzyszy w wierze. Łaska sakramentalna zapewnia kapłanowi nieodzowne łaski uczynkowe do służby dla ludu. Kapłan ma mu służyć, będąc wpa- trzony w Chrystusa. Kapłan jest pośrednikiem między Bogiem i ludem. Zasadniczo wprowadzeniem do kapłaństwa jest osiem święceń, ale tylko dwa ostatnie mają znaczenie sakramentalne. Znakiem zaliczenia do stanu kapłańskiego jest tonsura, która dawniej pole- gała na zgoleniu wszystkich włosów na głowie, obecnie goli się je tylko na czubku głowy. Wśród ośmiu wspomnianych święceń są cztery niższe i cztery wyższe. Nćższe święcenia otrzymują: ostiariusz, czyli klucznik, który dba o czystość w kościele, lektor (funkcja powierzona obecnie świeckim), egzorcysta (funkcja bardzo rzadko stosowana poza Chrztem), akolita, który pomaga kapłanowi w służbie przy ołtażu. Wyższe święcenia otrzymują: subdiakon i diakon, którzy po- magają przy odprawianiu mszy msza bez ich udziału nazywa się mszą cichą, recytowaną). Diakon ma prawo rozdawać Komunię Św. i wygłaszać kazania, lecz nie może słuchać spowiedzi ani odprawiać mszy. Pełne prawa, obejmujące spowiedź i odprawianie mszy, mają kapłan, czyli prezbiter (starszy) oraz biskup. Arcybiskup różni się od biskupa stanowiskiem. Sobór Trydencki przyjął jako dogmat, ćż sakramentem są święcenia prezbitera, natomiast według encykliki Piusa XII Sacramentum oialinis oraz Konstytucji dogmatycznej o Kościele, 29 i 21 - sakramentem są również święcenia diakonatu i episko- patu. Pełnię hierarchicznego kapłaństwa daje sakra biskupia (Konstytucja dogmatyczna o Kościele,15I. Tradycyjnie Kościół Katolicki wyświęca wyłącznie mężczyzn, po prostu dlatego, że nigdy nie wyświęcano kobiet. Mc Kenzie wyjaśnia to w ten sposób, ćż "praktyka rzymska jest odzwiercie- dleniem starszych kultur, w których kobiety były poddane męż- czyznom w każdej dziedzinie z religią włącznie" Kościół Rzym- skokatolicki, s. 205). Wyższe święcenia - od subdiakona wzwyż - zobowiązują do celibatu, który wprowadzono w Kościele rzymskim jako obo- wiązkowy porządek w XI wieku. Kościół Rzymskokatolicki nie uznaje ordynacji duchownych tych Kościołów, które nie zachowują ofiary mszalnej, a więc Kościołów Ewangelickich. Kościół Ewangelicki nie uznaje sakramentu kapłaństwa. Uważa on, iż kapłaństwo katolickie oparte jest na wzorach starotesta- mentowych. W Nowym Testamencie nie ma mowy o służbie kapłańskiej ani o kapłanach. Jedynym,kapłanem jest Jezus Chrys- tus. "Lecz Chrystus, który zjawił się jako arcykapłan I...), wszedł raz na zawsze do świątyni (...) dokonawszy wiecznego odkupienia. Krew Jezusa Chrystusa, który przez Ducha wiecznego ofiarował samego siebie bez skazy Bogu, oczyści sumienia nasze (...). I dla- tego jest On pośrednikiem nowego przymierza" /Hebr. 9,11-16). Jezus jest więc sam Ofiarnikiem i Ofiarą. Jego kapłaństwo jest jedyne i wieczne (Hebr.10,21-22). Dlatego duchowieństwo ewangelickie nie ma charakteru kapłań- skiego. Duchowny ewangelicki nie jest pośrednikiem między Bo- giem i człowiekiem, gdyż jedynym pośrednikiem jest Jezus Chrys- tus ( I Tym. 2,5). Kościół Ewangelicki nie uznaje nauki o wyciśnięciu znamienia przez sakrament kapłaństwa i wynikającego stąd podziału na kler i lud Boży. Przyjmuje, że wierzący chrześcijanie składają Bogu w ofierze swoje życie (I Piotra 2,5; Rzym. 12,1). Każdy wierzący chrześcijanin ma dostęp do Boga dzięki Chrystusowi: "Usprawie- dliwieni tedy z wiary, pokój mamy z Bogiem przez Pana naszego, Jezusa Chrystusa, dzięki któremu też mamy dostęp przez wiarę do łaski, w której stoimy" /Rzym. 5,1-2). A List do Hebrajczy- ków mówi: "Mając tedy wielkiego arcykapłana (...) Jezusa, Syna Bożego I...) przystąpmy tedy z ufną odwagą do tronu łaski (Hebr. 4,14-16). Konfesja Augsburska głosi, iż urząd kościelny jest ustanowiony przez Boga. Służba jego polega na zwiastowaniu Ewangelćć i spra- wowaniu Sakramentów Chrztu i Ołtarza. Upoważnieni są do tej służby duchowni prawnie na urzęd swój powołani / Konf. Augsb., XIV). Wprowadzenia w urząd dokonuje biskup, ordynując duchow- nych przez nakładanie rąk i modlitwę błagalną o dar Ducha Świętego. Kościół Ewangelicki nie zna ustroju hierarchicznego. Wszyscy duchowni są równi, istnieją tylko różne stanowiska Ibiskup, senior, proboszcz, wikariusz). Specjalne funkcje mają: diakon - powołany do służby miłosierdzia, oraz katecheta - do nauki religćć. Kościół Ewangelicki nie uznaje celibatu, zgodnie ze Słowem Bożym: "Biskup zaś ma być nienaganny, mąż jednej żony" /I Tym. 3,2; por. I Tym. 4,1-3). Kościół Ewangelicki na ogół nie uznaje zasady sukcesji apo- stolskiej. Tylko niektóre Kościoły Ewangelickie ją zachowały (np. skandynawskie). Kościoły Ewangelickie stoją na stanowisku, iż istotna sukcesja apostolska polega na wierności nauce apostol- skiej. Namaszczenie chorych Sakramentu tego dopełnia się w Kościele Rzymskokatolickim wobec śmiertelnie chorych. W razie powrotu chorego do zdrowia sakrament może być powtórzony, gdy powtórnie zachoruje. Przy zastosowaniu pełnej formy namaszcza się oczy, nozdrza, wargi, ręce i nogi, a więc wszystkie narządy zmysłów. W formie skróconej namaszcza się tylko czoło. Oleje święte są materialnym znakiem sakramentu, a formą jest modlitwa towarzysząca namasz- czeniu. Licząc się ze śmiercią kliniczną, można warunkowo na- maścić niedawno zmarłego. Podstawę biblijną tego sakramentu wskazuje Kościół rzymski w słowach Listu św. Jakuba 5,14-15. Ostatnie sakramenty, które stosuje się wobec śmiertelnie chorych, to pokuta (spowiedź), Komunia Św. i namaszczenie chorych. Sobór Trydencki nazywa namaszczenie chorych "sakramentem dopełniającym całe chrześcijańskie życie". Naucza on, że sakra- ment ten udziela łaski, odpuszcza grzechy, podnosi chorego na du- chu. Namaszczenie jest warunkowąa prośbą o przywrócenie zdrowia. Owocem tego sakramentu ma być wzmocnienie łaski uświęca- jącej i usunięcie pozostałości grzechu, jeśli przedtem nastąpiła spowiedź i Komunia Św. Jeśli spowiedź i Komunia Św. były nie- możliwe, namaszczenie może być warunkowo oczyszczeniem z grzechów ciężkich, o ile chory przedtem odwrócił się od nich. Z odpuszczeniem grzechów łączy się częściowe darowanie kar doczesnych. Jest ono proporcjonalne do aktualnego usposobienia chorego. Pozostałe kary odpokutuje zmarły w czyśccu. II Sobór Watykański głosi, iż "przez święte namaszczenie chorych i modlitwę kapłanów cały Kościół poleca chorych cierpiącemu i uwielbionemu Panu, aby ich podźwignął i zbawił, aby łącząc się dobrowolnie z męką i śmiercią Chrystusa IRzym. 8,17; Kol.1,24; iż Tym. 2,11-12; I Piotra 4,13) przysparzali dobra ludowi bożemu" IKonstytucja dogmatyczna o Kościele,11 ). Kościół Ewangelicki nie uznaje sakramentu namaszczenia chorych. Nie znajdujemy bowiem w Ewangelćć śladu, by Chrystus go ustanowił. Słowa ap. Jakuba są raczej wezwaniem do modli- twy przyczynnej, której namaszczenie tylko towarzyszy. Wpraw- dzie uczniowie stosowali namaszczenie /Mar. 6,13), uzdrawiając chorych, lecz namaszczenie stosowano w Starym Testamencie powszechnie jako znak poświęcenia (I Mojż. 31,13; iż Mojż. 40, 9-10). Również w Nowym Testamencie jest mowa o namaszczeniu jako znaku poświęcenia Bogu (Mat. 6,17). Kościół Ewangelicki stosuje jako pociechę dla ciężko chorych i drogę do pojednania z Bogiem Komunię Św. W obliczu śmierci szczególną wymowę mają słowa Jezusowe: "Kto spożywa ciało moje i pije krew moją, ten ma żywot wieczny, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym" (Jan 6,54). Komunię Św. można podać umierającemu tylko wtedy, gdy jest przytomny, dlatego obowiąz- kiem rodziny jest wezwać duchownego we właściwym czasie. Gdy chory jest nieprzytomny, duchowny wraz z rodziną modli się za umierającego. Jeżeli najbliższe otoczenie umierającego ewangelika jest kato- lickie, może się zdarzyć, że wezwie duchownego katolickiego, aby namaścił chorego i w ten sposób dokonał konwersji na łożu śmierci. Dzieje się to na podstawie encykliki Leona XII. W dobie ekumenii takie przypadki nie powinny mieć miejsca. Pobożność Osnowąę poboŻności ewangelickiej powinien być Chrystus. Pobożność ta ma Jego wielbić, w Niego się wpatrywać, Jego słu- chać i Jego naśladować. Dla rozwoju tego typu pobożności tak ważna jest lektura Pisma Św., zwłaszcza Ewangelćć. Dlatego koła ewangelickie dążą do rozpowszechnienia Pisma Sw. i wydają litera- turę pomocniczą, dla zżycia się z nim. Kościół Ewangelicki posiada bogaty skarbiec pieśni. Ich myślą przewodnią jest uwielbienie Jezusa. Są to pieśni związane z wiel- kimi wydarzeniami w życiu Zbawiciela, jak i pieśni pokutne, pieśni o zbawieniu przez Chrystusa, pieśni o poświęceniu, pieśni na różne okoliczności życia, które osnuto na motywach z Ewangelćć. Poza nabożeństwem głównym którego punktami szczytowymi są: zwiastowanie Ewangelćć oraz Komunia Św. istnieją charaktery- styczne dla Kościoła Ewangelickiego nabożeństwa pasyjne któ rych treścią jest rozpamiętywanie męki Pańskiej, nabożeństwa adwentowe oraz ewangelizacyjne, których celem jest skłonienie uczestników do zastanowienia się nad ich osobistym stosunkiem do Chrystusa i nad sprawą ich własnego zbawienia. Pobożność ewangelicka nie zna "praktyk religijnych" ani ascezy, traktowanych jako zasługi. Hasłami pobożności ewangelic- kiej są: "Tylko Słowo, tylko Chrystus, tylko łaska". Pobożność ewangelicka chce również widzieć owoce wiary w pogłębianiu społeczności oraz w dziełach miłosierdzia, nie upatruje jednak w nich zasługi przed obliczem Bożym. Pobożność katolicka rozwijała się dotąd przede wszystkim na podłożu tradycji kościelnej. Dlatego jest w niej dość dużo moty- wów wniesionych z tradycji niebiblijnej. Ogromną rolę w poboż- ności katolickiej odgrywa kult Marćć Panny oraz kult świętych. Wyrazem pobożności katolickiej są litanie, różaniec, pieśni maryjne, które wypełniają typowe dla pobożności katolickiej nabożeństwa majowe, nabożeństwa do Serca Jezusowego, uwielbie- nie wystawionej Eucharystćć. Pobożność katolicka jest związana z licznymi symbolami i gestami, z kadzidłem, pokropieniem, procesję, obrazami, którym przypisuje się cudowną moc i do któ- rych podążają pielgrzymki. ' Charakterystycznymi cechami pobożności katolickiej są mistyka i asceza. Przedstawicielami mistyki katolickiej są np. św. Katarzyna ze Sieny i św. Jan od Krzyża. Asceza katolicka ma charakter zasługi i miejscem jej szczególnego praktykowania są klasztory. Kult świętych Kościół Ewangelicki zna biblijne pojęcie świętych, takie jakie występuje w Nowym Testamencie. Są to ludzie wierzący w Jezusa Chrystusa, których codzienne życie jest uświęcone wiarą i tchnie- niem Ducha Świętego. Dlatego mówi o nich Pismo Św. jako o "uświęconych". Paweł nazywa ich wprost świętymi. Ludzie ci nie są wolni od grzechu, lecz Bóg rozpo- czął w nich swe dzieło (Fil.1,6I. Nie są jednak oni pośrednikami między Bogiem a człowiekiem, jedynym bowiem pośrednikiem jest Chrystus (Jan 16,24; I Tym. 2,5; Hebr. 9,15I. Synonimami określenia "święci" są "dzieci Boże", "dziedzice Boży" (Rzym. 8,14-17I. Po odejściu z doczesności stanowią oni "zgromadzenie pierwo- rodnych" w świecie duchowym (Hebr.12,22-23I. Bohaterski okres dziejów Kościoła, okres męczeństwa (wiek I-IIII, wydał wiele heroicznych postaci chrześcijan. Pamięć o nich otaczano czcią, a Cyprian, biskup Kartaginy, wzywa chrześcijan, by pamiętali o świętych i zgromadzali się u ich grobów. Kościół Ewangelicki jest przekonany, że święci w tym znacze- niu, jak ich zna Nowy Testament, zawue byli i sa w Kościele chrześcijańskim. Takich wyznawców Chrystusa mamy na myśli, mówiąc w WYznaniu Wiary: "Wierzę w Kościół chrześcijański- społeczność świętych". Wierzymy, że właśnie ci ludzie, żyjący wiarą i uświęceni Duchem Świętym, zawsze stanowili i nadal stanowią Kościół niewidzialny, związany z Chrystusem, nie Koś- ciół instytucjonalny, ale w nim istniejący. Są wśród nich wielcy chrześcijanie różnych wyznań i ludzie szarzy, lecz oddani Chrystu- sowi i usiłujący Go naśladować. Kościół Ewangelicki nie zna i nie uprawia kultu świętych, będąc przekonanym, że kult ten jest niebiblijny. Nie widzi również Kościół Ewangelicki w tych oddanych całym sercem Chrystusowi chrześcijanach pośredników między Bogiem i ludźmi. Kościół Ewangelicki nie czuje się też powołany do kwalifikowania, kto jest świętym, składając tę sprawę w ręce Chrystusa. Kościół Ewangelicki wierzy, że tych usprawiedliwionych krwią hrystusową, poświęconych Duchem Świętym zbierze ze wszyst- kich czasów, narodów i Kościołów Pan nasz w "zgromadzeniu pierworodnych" (Hebr.12,22-23). Pojęcie świętych z biegiem czasu odbiegło od biblijnego pierwo- wzoru. Po edykcie Teodozjusza Wielkiego (r. 381 ), gdy chrześci- jaństwo stało się religią panującą, nastąpiło spłycenie życia duchowego. Rozrastała się pobożność ludowa, która na swój sposób czciła męczenników minionych wieków. Już około 200, a więc w okresie prześladowań, zjawiła się myśl, iż męczennicy przyczyniają się u Boga za żyjącymi na ziemi. Potem zaczęto nie tylko gromadzić i przechowywać ich szczątki, kości i resztki odzienia, lecz oddawano im nabożną cześć, a około wieku IV upatrywano w nich patronów miast i wsi i oddawano im je w opie- kę. W ten sposób święci Kosma i Damian stali się patronami Kon- stantynopola, Cyrus i Jan - Aleksandrćć, Demetriusz - Tesalonik itd. Wielki kaznodzieja Jan Chryzostom równał świętych z anio- łami. W tym okresie lud ustalał, kogo ma się czcić jako świętego. W średniowieczu pojawiła się nauka o nadmiarze zasług świę- tych, co wykorzystano w nauce o odpustach. Twierdzono, że Kościół ma prawo czerpać ze skarbca, jaki powstał z nadmiaru zasług świętych, i na tej podstawie zwalniać z kar za grzechy, czyli z zadośćuczynienia. Odpusty te miały mieć moc i w czyśccu. W rozumieniu prostego ludu odpusty oznaczały odpuszczenie grzechów. W miarę rozrostu kultu świętych wszystkie dziedziny życia oddawano w ich opiekę. Na czele pocztu świętych znajduje się Maria Panna, która stanowi własną klasę dla siebie, jak mówi Mc Kenzie. Jej powierzono Kościół i ona stała się uosobieniem Koś- cioła. Jej też powierzano w opiekę kraje i korony. Każdy zawód ma dziś swego patrona. I tak np. św. Łukasz jest patronem lekarzy, św. Kryspin - szewców, św. Eulogiusz - kowali, św. Barbara- górników i artylerzystów, św. Sebastian - strzelców, św. Hubert- myśliwych, św. Florian - strażaków, św. Agnieszka ratuje od bólu zębów, św. Petronela - od gorączki, św. Antoni - od kra- dzieży. Pod koniec średniowiecza rozpowszechnił się ogromnie kult relikwii, zjawiły się falsyfikaty, rozkwitł handel nimi. W roku 1509 w kościele Wszystkich Świętych, na którego drzwiach Luter przybił w osiem lat później swe tezy, było 5505 relikwćć, m.in. naskórek z twarzy św. Bartłomieja, siano ze żłobka betlejemskie- go, szczątki laski Mojżesza i in. W Halle było 8933 relikwćć, m.in. wino z wesela w Kanie oraz 42 ciała świętych. Kościół usiłował opanować rozrost kultu świętych i nadać mu kierunek. Już II Sobór w Nicei (w. VIII) starał się ograniczyć kult świętych. Od X wieku wprowadzono formalne procesy kanonizacyjne. Pierwsza kanonizacja (św. Ulryka) nastąpiła wroku 993. W roku 1170 Aleksander VI ogłosił, ćż uznanie chrześcijanina za świętego wymaga zgody papieża. Sobór Trydencki przyjął dogmat, ćż "święci panują wraz z Chrystusem i zanoszą modlitwy ludzi do Boga. Jest więc dobrze i pożytecznie prosić ich o pomoc i uciekać się do ich mocy, korzystać z ich pomocy, aby uzyskać błogosławieństwo od Boga przez Jego Syna, Jezusa Chrystusa, Pana naszego, który jest jedynie naszym Odkupicielem i Zbawcą". Obecnie proces kanonizacji trwa długo. Świadectwem, że Bóg aprobował chrześcijanina jako świętego, są zdziałane przez tego świętego cuda. Pierwszym stopniem procesu kanonizacyjnego jest stwierdzenie przez papieża, że kandydat posiadał cnoty heroiczne. Jeśli był męczennikiem, to należy wykazać, że było to męczeń- stwo dla wiary, a nie z innych pobudek, np. patriotycznych. Dalszy proces prowadzi do beatyfikacji, czyli uznania kandydata za bło- gosławionego. Ostatnia faza procesu może rozpocząć się najwcześ- niej w 50 lat po śmierci kandydata i w tym okresie powinny się pojawić nowe cuda przez niego zdziałane. W wyniku niedbałych praktyk dawnych czasów kanonizowano świętych, którzy nigdy nie istnieli (Filemon i Jerzy lub których życiorys składał się z fragmentów życiorysów kilku osób /.Jan Ne- pomucen. Kościół Rzymskokatolicki stoi jednak na stanowisku, że ważniejszy jest wzór heroizmu niż ścisłość historyczna Mc Kenzie: Kościół Rzymskokatolicki, s. 277). Hagiografia, czyli żywoty świętych, rzadko była w Kościele Katolickim wiedzą ścisłą (tamże, s. 288). Święci reprezentują nie tylko heroizm w znaczeniu męczeństwa, lecz również zaparcia się siebie na drodze ascezy, która w Koś- ciele rzymskim długo Była ideałem pobożności. W ścisłym związku z kultem świętych znajduje się kult obra- zów, zwłaszcza Madonny, o czym pisaliśmy wyżej. Szerzy się też dewocja związana z rozpowszechnianiem medalików, szkaplerzy, obrazków, która, jak mówi Mc Kenzie, nie jest wolna od niemi- łych aspektów komercyjnych (tamże, s. 225), choć na pewno przez pobożnych traktowana jest poważnie. Ta droga rozwoju kultu świętych obca jest Kościołowi Ewan- gelickiemu. Rzeczy ostateczne Rzeczy ostateczne to śmierć, sąd, zmartwychwstanie, nowa ziemia i nowe niebo. Śmierć cielesna jest zakończeniem doczesnej egzystencji czło- wieka. Kościół Ewangelicki i współczesna teologia katolicka (Ratzinger) negują greckie wyobrażenie o dwoistości istoty ludz- kiej: śmiertelności ciała oraz nieśmiertelności duszy, zwiastują natomiast życie wieczne i zmartwychwstanie całego człowieka. Chrześcijanin jest, dzięki wierze w Chrystusa, dziedzicem życia wiecznego już w doczesności. Żyje w pewności zbawienia ze względu na Chrystusa. "Kto wierzy w Syna, ma żywot wieczny" (Jan 3,36). Związek z Chrystusem pozwala ufać, że człowiek jest zachowany od gniewu bożego, poza Chrystusem natomiast ciąży na nim gniew /Jan 3,36). Myśl ta występuje i w innych miejscach Biblćć /Jan 3,18; I Tes.1,10; Rzym. 5,9). Śmierć obejmuje całą istotę człowieka, ale nie jest zniwecze- niem. Unicestwione zostaje tylko ciało ziemskie, powłoka ludzka, którą po grecku określa się jako sama. ,;Ciało i krew nie mogą odziedziczyć Królestwa bożego" (I Kor.15,50I. Natomiast ciało w innym znaczeniu, stanowiące o istocie człowieka - greckie sama, jak i pneuma - duch, nie są zniweczone. Stanowią one ca- łość, która pozostaje w ręku Bożym. Dlatego ap. Paweł głosi, iż "ani śmierć /...) nie zdoła nas odłączyć od miłości bożej, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym" ( Rzym. 8,38-39). W tym samym Liście mówi też Paweł: "Jeśli żyjemy, dla Pana żyjemy, jeśli umieramy, dla Pana umieramy, przeto czy żyjemy, czy umieramy', Pańscy jesteśmy. Na to bowiem Chrystus umarł i zmartwychwstał, aby i nad umarłymi, i nad żywymi panować" (Rzym.14,8-9). Ap. Paweł żył pewnością, że dzięki Chrystusowi śmierć przestała zagrażać człowiekowi, dlatego powiedział: "Albowiem dla mnie życiem jest Chrystus, a umrzeć zyskiem (...): pragnę rozstać się z życiem i być z Chrystusem, bo to daleko lepiej" (Fil.1,21-23). Gdzie indziej mówi: "Jesteśmy pełni ufnoś- ci i wolelibyśmy raczej wyjść z ciała i zamieszkać u Pana" (II Kor. 5,8). Tak jest dlatego, gdyż Chrystus zwyciężył śmierć. "Albo- wiem zapłatą za grzech jest śmierć, lecz darem łaski Bożej jest żywot wieczny w Jezusie Chrystusie, Panu naszym" (Rzym. 6,23). Ufając łasce, której moc okazała się w zmartwychwstaniu Chrys- tusa, ap. Paweł wznosi swój hymn chwały /I Kor.15,54-58). Kościół Rzymskokatolicki mówiąc o śmierci głosi nadal śred- niowieczną naukę o czyśćcu. Czyściec jest to stan, w którym trwa- ją dusze ludzi zmarłych, jest to miejsce, gdzie dusze ludzi zmar- łych w grzechach powszednich ponoszę kary wypłacając się w ten sposób sprawiedliwości Bożej. Dusze przebywające w czyść- cu są oddzielone od Boga, lecz tęsknią za Nim. Ta tęsknota jest połączona z wyrzutami sumienia. Czego nie dokonały w doczes- ności przez zadośćuczynienie, tego muszą dopełnić w czyśćcu przez cierpienie. Choć dusze w czyśćcu ponoszą ciężkie męki, to jednak przysługuje im pociecha, że dostąpią wiecznej szczęśli- wości, gdzie będą obcować z Bogiem w pokoju i radości na wieki. Duszom przebywającym w czyśćcu mogą pomóc msze zaduszne odpusty, ofiary na rzecz Kościoła, spalanie świec na grobach zmarłych. Na istnienie czyśćca podaje Kościół Rzymskokatolicki następujące dowody biblijne: Najpierw słowa z iż Księgi Machabe- uszów 12,46: "Święta i zbawienna to myśl - modlić się za zmar- łych, aby byli od grzechów rozwiązani". Drugi dowód wskazuje się w słowach Ewangelćć św. Mateusza 12,32: Kto by mówił przeciwko Duchowi Świętemu, nie będzie mu odpuszczone ani w tym wieku, ani w przyszłym", skąd wnioskuje Kościół rzymski, że musi istnieć możliwość odpokutowania kar za grzechy poza grobem. Trzeci dowód mają stanowić słowa Ewangelćć św. Mate- usza 5,25-26: "Pogódź się z przeciwnikiem swoim rychło (...), aby cię snadź przeciwnik nie podał sędziemu, a sędzia słudze, i zostałbyś wtrącony do więzienia. Zaprawdę powiadam ci, nie wyjdziesz stamtąd, aż oddasz ostatni pieniążek". Ma tu być mowa o czyśćcu. Kościół Ewangelicki odrzuca naukę o czyśćcu. Dowody biblij- ne, które podaje Kościół Katolicki, nie są przekonujące. Pierwszy z nich jest wyjęty z Księgi Machabeuszów, a więc nie z kanonicz- nych pism Biblćć, lecz z pisma apokryficznego, dodatkowego. Dotyczy on sytuacji historycznej przed przyjściem Chrystusa, który przyniósł zbawienie i który jest jedyną ostoją odpuszczenia grzechów. Drugi - z Ewangelćć św. Mateusza - wcale nie pozwala wyciągać wniosku, że istnieje możliwość pokuty po śmierci doczesnej. Mówi wyraźnie o wiecznym potępieniu w wypadku świadomego działania przeciw Duchowi Świętemu. Trzeci zaś dotyczy zupełnie innego zagadnienia, mianowicie - mówi o po- jednaniu. W słowach tych Jezus wzywa do pojednania przestrze- gając, aby nastąpiło w porę. Jako przykład podaje, że gdy zwaśnie- ni dopuszczą do sprawy sądowej, to po zapadnięciu wyroku nie ma możliwości pojednania. Katolicka nauka o czyśćcu łagodzi i zmniejsza ostrość odpo- wiedzialności za życie doczesne, ukazując możliwość ocalenia i po śmierci. Tymczasem Słowo boże obciąża całkowitą odpowiedzial- nością człowieka w doczesności. Nie pozwala tej odpowiedzialnoś- ci dzielić. Jezus powiedział to jasno w podobieństwie o bogaczu i Łazarzu: "...między nami a wami rozcięga się wielka przepaść, aby ci, którzy chcą stąd do was przejść, nie mogli, ani też stamtąd do nas nie mogli się przeprawić" (Łuk.16~61. Nauka o czyśćcu wyrasta z katolickiego założenia, że człowiek musi sam sobie zasłużyć na zbawienie, co jest sprzeczne z Pismem Św. i pomniejsza chwałę Jezusa. Przeciwko mszom zadusznym, ofiarom na rzecz Kościoła, mającym przynieść ulgę duszom w czyśćcu, wyraźnie mówi Pismo Św.. "Albowiem jedną ofiarę uczynił na zawsze doskonałymi tych, którzy są uświęceni (...). A grzechów ich i nieprawości ich nie wspomnę więcej. Gdzie zaś jest ich odpuszczenie, tam nie ma już ofiary za grzech" (Hebr.10,14-18). Luter powiedział, że naszym "czyśćcem" jest krzyż Jezusa Chrystusa. "Kto wierzy w Syna, ma żywot wieczny" (Jan 3,36). Kościół Ewangelicki odrzuca naukę o czyśćcu jako drogę Zakonu a nie Ewangelii. Również współczesny teolog katolicki Ratzinger głosi, że czyśćcem jest dla chrześcijanina Chrystus. Oba Kościoły nauczają o sądzie ostatecznym oczekującym człowieka. "Postanowiono ludziom raz umrzeć, a potem (będzie) sąd" (Hebr. 9,27). Myśl o sądzie łączy się z odpowiedzialnością za życie. "Albowiem my wszyscy stanąć musimy przed sądem Chrystusowym, aby każdy odebrał zapłatę za uczynki swoje, dokonane w ciele, dobre czy złe" /II Kor. 5,10; por. I Kor. 3, 9-15). Kościół Ewangelicki naucza, iż Chrystus będzie wtedy oceniał owoce wiary (Jan 15,5; Mat. 25,31-40; 19,27) lub zniszczy "suche drzewo", na którym nie ma owoców (Jan 15,6; Mat. 25, 41-46). Natomiast Kościół Rzymskokatolicki widzi w sądzie moment, gdy człowiek przedstawi swe zasługi, przyniesie zadość- uczynienie i spotka się z uznaniem, nagrodą lub będzie odrzucony. Piekło jest zerwaniem Boga z człowiekiem, usunięciem człowieka ze społeczności z Bogiem. Nadzieją wszystkich chrześcijan jest objawienie się Królestwa Bożego w chwale, pokoju, radości i Duchu Świętym. Jest to nie- materialna rzeczYwistość, w której uczestniczą wierzący w Chrys- tusa. "Albowiem Królestwo Boże to nie pokarm i napój, lecz spra- wiedliwość i pokój, i radość w Duchu Świętym" (Rzym.14,17). Świat przeminie. Pismo Św. mówi: "Przemija bowiem kształt tego świata" l I Kor. 7,31 ), gdyż obecna jego postać skażona grzechem i podlega śmierci. Zakończą się jego historyczne dzieje. Gdy Chrystus objawi się w chwale, ulegnie Mu wszelka moc sprzeciwiająca się Bogu (II Tes. 5,8). Pan ostatecznie zniweczy śmierć /I Kor.15,26I. Wiara w objawienie się Królestwa Bożego w chwale łączy się z nadzieja zmartwychwstania. Wskrzeszenie będzie powszechne. Będzie to godzina, gdy "umarli usłyszą głos Syna Bożego" IJan 5,251ů Ci, którzy nie są Chrystusowi "będą znalezieni nagimi (II Kor. 5,3I, związani zaś wiarą z Panem będą przyobleczeni w ;,ciało duchowe, niebiańskie" II Kor. 15,44I, przybiorą obraz ,niebiańskiego człowieka". Za tą chwilą tęskni wszelkie stwo- rzenie Chociaż obraz rzeczy ostatecznych znamy tylko w ogólnYch zarysach i wiele spraw pozostaje tajemnicą, zwraca się ku nim nadzieja wszystkich chrześcijan. Biblia jest księgą zbawienia. Rozpoczyna się od nakreślonego w prostych zarysach obrazu stworzenia świata i człowieka, prze- chodzi do upadku w grzech, przedstawia obietnice i dzieje zba- wienia i kończy się na dokonaniu dzieła zbawienia, ukazując obraz nowej ziemi i nowego nieba otwarty, nakreślony tylko w ogólnych zarysach. Ekumenia Ekumenia jest dążeniem do jedności chrześcijan. Ma ona wyraź- ne i pełne uzasadnienie w Nowym Testamencie, Chrystus bowiem oczekuje jedności swych wYznawców (Jan 17,1120-21 I. Cechą pierwotnego chrześcijaństwa była jedność oparta nie tyle na pod- stawach organizacyjnych, ile na jedności ducha /Dz. Ap. 2, 42-47; 4,32-~). O zachowanie takiej jedności dbał ap. Paweł, wielki budowniczy Kościoła czasów apostolskich (Efez. 4,1-7). Jedność ta dopuszczała wewnętrzną różnorodność, różnice tra- dycji i zwyczajów, lecz różnorodność ta miała być podporządko- wana jedności i nie mogła powodować rozłamu. Obrazem tak pojętej jedności jest ciało posiadające wiele członków, wzajemnie sobie służących (I Kor.12). Już w czasach biblijnych zjawiły się w Kościele rozdwojenia, lecz starano się im zapobiec drogą rozmów i szukania porozu- mienia (Dz. Ap.15,1-34). W miarę rozwoju Kościoła instytucjo- nalnego więzią miała być władza kościelna i posłuszeństwo wobec niej. Taki sposób zachowania jedności nie wytrzymał jed- nak prób życia. Doszło więc do schizmy wschodniej /w. XI), a potem do Reformacji na Zachodzie (w. XVI). Tak Reformacja wittenberska, jak i genewska przyjęły biblijną zasadę różnorodnej jedności, dopuszczając wolność w zakresie zwyczajów i tradycji, byle Ewangelia była wiernie zwiastowana i Sakramenty udzielane według ustanowienia Chrystusa (Konfesja Augsburska, VII, Druga Konfesja Helwecka, XVII). Ruch reforma- cyjny rozczłonkował się, co zacierało powszechność chrześci- jaństwa i nie czyniło zadość woli Pana, "aby wszyscy byli jedno". W ciągu wieków pojawiały się dążenia do jedności, lecz nie przyniosły trwałych owoców (Melanchton, Łaski). W XIX wieku chrześcijanie przekonali się, że rozbicie Kościoła wpływa nega- tywnie na działalność misyjną, co stało się bodźcem do szukania na nowo jedności. W roku 1848 powstał Alians Ewangelicki, w roku 1855 Chrześ- cijański Związek Młodych Mężczyzn podjął działalność wśród młodzieży na podstawie ponadwYznaniowej, aby młodemu. poko- leniu zaszczepić nowy sposób patrzenia na sprawę. Jednym z czo- łowych pionierów tego ruchu był Jan Mott współtwórca świato- wej konferencji misyjnej w Edynburgu (r.1910). Pierwsza wojna światowa stała się świadectwem słabości roz- członkowanego chrześcijaństwa i braku poczucia odpowiedzial- ności Kościołów za dzieje świata. Tuż przed wybuchem wojny powstał Związek Krzewienia Przyjaźni między Narodami przez Kościoły. Po wojnie nadał kierunek dążeniom ekumenicznym luterański arcybiskup Szwecji, Natan S”derblom. W roku 1925 odbyła się Światowa Konferencja dla spraw praktycznego chrześ- cijaństwa w Sztokholmie. Ruch ekumeniczny rozwijał się w dwu nurtach: Wiara i Ustrój oraz Życie i Dzieło. Po tragicznych wyda- rzeniach II wojny światowej doszło do powstania światowej Rady Kościołów (Amsterdam 1948). Rada ta ma swą siedzibę w Gene- wie. Jednoczy ona większość protestanckich i prawosławnych Kościołów świata. Światowa Rada Kościołów dąży do jedności inicjując współ- pracę Kościołów na różnych płaszczyznach, m.in. popiera dialogi międzykonfesyjne. I tak w roku 1972 toczyło się jedenaście dialogów międzywyznaniowych, zainicjowanych przez luteran, reformowanych, prawosławnych, anglikanów, metodystów i kato- likÓw. W poczuciu odpowiedzialności za świat Światowa Rada Kościołów podejmuje różne akcje społeczne. Kościoły zrzeszone w Światowej Radzie Kościołów, prowadząc dialog między sobą, nie kwalifikują partnerów z punktu widzenia własnej doktryny, lecz starają się przedstawić Własne stanowisko oraz tradycje, oczekując szacunku dla siebie oraz okazując zrozumienie dla partnerów i szanując ich przekonania. Światowa Rada Kościołów objęła swą działalnością cały świat i ruch ekumeniczny rozwinął się na wszystkich kontynen- tach zrzeszając chrześcijan wielu wyznań. Kościół Rzymskokatolicki nie należy do Światowej Rady Kościołów i początkowo ignorował ruch ekumeniczny. Nie sko- rzystał z zaproszeń na konferencję do Sztokholmu ani do Amster- damu. Lecz .II Sobór Watykański zajął stanowisko wobec tego ruchu, publikując Dekret o ekumenizmie (1964). Dekret stwierdza, ćż Sobór podjął wysiłki dla przywrócenia jedności chrześcijan i zwrócił uwagę na rozwijający się ruch eku- meniczny. Zaakcentował tei, ćż prawie wszyscy chrześcijanie tęsknią za jednym widzialnym Kościołem Bożym (1). Następnie dekret przypomina biblijne motywy jedności, jak słowa Jana 17,21; Efez. 4,4-5; Gal. 3,27-28 (2). Jednak dekret traktuje sprawę ekumenćć z konfesyjnego, rzym- skokatolickiego punktu widzenia, wspominając, iż Chrystus zbudo- wał Kościół na wyznaniu Piotra i jemu obiecał klucze Królestwa Niebieskiego. Dalej dekret stwierdza, że z biegiem czasu "niemałe społeczności odłączyły się od pełnej wspólnoty z Kościołem katolickim". Sobór przyznaje, że nastąpiło to "nie bez winy z jednej i drugiej strony". Zastrzega jednak, że "tych, którzy rodzą się w takich społecznościach i przepajają się wiarą w Chrystusa, nie można obwiniać o grzech odłączenia". Dekret kontynuuje jednak konfesyjny punkt widzenia gło- sząc, że "ci, którzy wierzą W Chrystusa i otrzymali ważnie chrzest, pozostają w jakiejś, choć niedoskonałej, wspólnocie ze społecznoś- cią Kościoła katolickiego" i chociaż "pełna łączność napotyka niemało przeszkód (...), pomimo to usprawiedliwieni z wiary przez chrzest, należą do Ciała Chrystusowego, dlatego też zdobi ich należne im imię chrześcijańskie, a synowie Kościoła katolic- kiego słusznie ich uważają za braci w Panu". Dalej dekret uznaje, iż wśród elementów, dzięki którym buduje się Kościół, "niektóre, i to liczne i znamienite, mogą istnieć poza widocznym obrębem Kościoła katolickiego". Tu wymienia się Pismo Św., życie w łasce, wiarę, nadzieję i miłość, "wszystko to, co pochodzi od Chrystusa i do Niego prowadzi, należy słusznie do jedynego Kościoła Chrystusowego". Stwierdzenie to nie jest jasne. Czy oznacza ono, że "jedyny Kościół Chrystusowy" istnieje i poza Kościołem Rzymskokatolickim, czy też że dobra, które posiadają inne Kościoły, są dobrami Kościoła Katolickiego? Dekret uznaje też - nieco protekcjonalnie - że "bracia odłą- czeni sprawują wiele obrzędów (...) które niewątpliwie mogą w rozmaity sposób wzbudzić rzeczywiste życie łaski". Dalej zaś ciągnie: "same te Kościoły i odłączone Wspólnoty, choć w naszym przekonaniu podlegają brakom, wcale nie są pozbawione znaczenia i wagi w tajemnicy zbawienia". Mówiąc o Kościołach Dekret o ekumenizmie ma na myśli Kościoły prawosławne, a mówiąc o Wspólnotach - ewangelickie. Dalej dekret dowodzi, ćż mimo posiadanych dóbr "odłączeni od nas bracia, pojedYnczo lub w swoich Kościołach czy Wspól- notach, nie cieszą się jednością, jakiej Jezus Chrystus chciał użyczyć hojnie wszystkim". Tu Sobór wygłasza z pozycji wyż- szości tezę: "Pełnię bowiem zbawczych środków osiągnąć można jedynie w katolickim Kościele Chrystusowym, który stanowi po- wszechną pomoc do zbawienia. Wierzymy mianowicie - głosi dekret - że jednemu Kolegium apostolskiemu, któremu prze- wodzi Piotr, powierzył Pan wszystkie dobra Nowego Przymierza celem utworzenia jednego Ciała Chrystusowego na ziemi, z któ- rym powinni się zjednoczyć całkowicie wszyscy, już w jakiś sposób przynależąc do Ludu Bożego" (3. Kościół Rzymskokatolicki znalazł się wobec ruchu ekumenicz- nego jako zjawiska, które rozwinęło się poza nim, dlatego Sobór pragnie podjąć dialog z chrześcijanami należącymi do innych Kościołów i Wspólnot. Dekret wzywa więc wiernych do zaangażo- wania się w pracy ekumenicznej pod okiem swych pasterzy, by doprowadzić do jedności, która "trwa nieustannie w Kościele katolickim", ceniąc to, co Duch Święty sprawia w braciach odłą- czonych (4I. Następnie dekret udziela wskazówek praktycznych dla pracy ekumenicznej. Wzywa się do odnowy Kościoła i życia chrześcijan przez ruch biblijny i liturgiczny, przez głoszenie Słowa Bożego i apostolstwo świeckich, przez duchowość małżeństw nowe formy życia zakonnego i działalność społeczną Kościoła. Dekret wspo- mina o modlitwach o jedność Kościoła, zastrzega jednak, iż nie można uznać udziału braci odłączonych w świętych czynnościach /6I. Dekret zaleca zapoznanie się z badaniami doktryny braci odłączonych, podawanie nauki teologicznej w duchu ekumenicz- nym, przestrzega jednak przed fałszywym irenizmem (lO/. Ostatni rozdział dekretu dotyczy Kościołów i Wspólnot koś- cielnych odłączonych na Zachodzie. Sobór zdaje sobie sprawę, iż chrześcijanie ci "wYznają Jezusa Chrystusa jako Boga i Pana, jedynego Pośrednika między Bogiem i ludźmi na chwałę jedynego Boga, Syna i Ducha Świętego". Sobór zdaje sobie sprawę z tego, iż "Istnieją jednak poważne odchylenia od nauki Kościoła katolic- kiego, nawet o Chrystusie, wcielonym Słowie Bożym i o dziele odkupienia, a stąd o tajemnicy i funkcji Kościoła oraz o roli Marćć w dziele zbawienia" (20). Sobór dostrzega, iż "rozmiłowanie w Piśmie Św. oraz cześć czy prawie kult dla niego skłania braci naszych odłączonych do ciągłego i wnikliwego studiowania świętych karY'. "Lecz choć odłączeni od nas chrześcijanie przyznają świętym Księgom boską powagę, to jednak mają odmienne od nas zapatrywania /...) na stosunek Kościoła do Pisma Św., w którym wedle wiary katolic- kiej urząd nauczycielski zajmuje specjalne miejsce dla wyjaśniania i głoszenia pisanego Słowa bożego" /21 ). Jednak Sobór uważa, iż Pismo Św. jest dla owego dialogu "znakomitym narzędziem w potężnym ręku Bożym do osiągnię- cia tej jedności, którą Zbawca wskazuje wszystkim ludziom" (21I. To uznanie Pisma Św. jako podstawy dialogu należy szczegól- nie podkreślić. Drugi punkt wyjścia dla współżycia ekumenicznego widzi Sobór w Chrzcie. "Chrzest stanowi sakramentalny węzeł jedności trwają- cej między wszystkimi przezeń odrodzonymi". Chrzest jest- według Pawła - jednym z ogniw jedności chrześcijan. Nawiązu- jąc do tego dekret stwierdza: "Dalej odłączonym Wspólnotom kościelnym brakuje pełnej jedności z Kościołem katolickim, wy- pływającej z Chrztu, chociaż jednak według przekonania Koś- cioła katolickiego nie przechowały one właściwej i całkowitej rzeczywistości eucharystycznego misterium (ofiary mszalnej), głównie przez brak sakramentu kapłaństwa", to jednak sprawują w Komunćć Św. pamiątkę śmierci i zmartwychwstania Pańskiego i wyznają, że "oznacza ona życie w łączności z Chrystusem". Dlatego nauka o Wieczerzy Św. i o innych sakramentach powinna stanowić przedmiot dialogu ekumenicznego /22). Dekret kończy się wezwaniem do wspólnego poszukiwania jedności. Dekret II Soboru Watykańskiego o ekumenizmie stanowi po- stęp w porównaniu z Soborem Trydenckim, który ostro napięt- nował zwolenników Reformacji i rzucił wielokrotne klątwy na ich naukę. Dekret o ekumenizmie uznaje chrześcijańskie wartości duchowe Kościołów ewangelickich. Jednak w atmosferze dzisiejszych czasów uderza nadal ton dekretu przemawiającego z pozycji wyższości, postawa paternalis- tyczna, odmawiająca Kościołom protestanckim tytułu "Kościół" i oczekująca jedności w zjednoczeniu z Kościołem Rzymskokato- lickim. Mimo to Kościół rzymski podjął dialog z Kościołami pro- testanckimi oraz współpracę w działalności społecznej. Duch ekumenizmu obowiązuje nie tylko katolików, lecz i ewan- gelików. Dlatego pragniemy w imię ekumenizmu i w niniejszej pracy przedstawić naukę obu Kościołów i staramy się uczynić to z szacunkiem dla postawY własnej i partnera. Spotykając się z katolikami na płaszczyźnie ekumenicznej, powinniśmy znać postawę i naukę Kościoła Rzymskokatolickiego. W dobie ekumenćć ewangelicy powinni być dobrze zorientowani w nauce swojego Kościoła, podstawowym zaś ich obowiązkiem jest dobra znajomość Pisma Św-., które jest źródłem życia wewnę- trznego chrześcijan i które umożliwia właściwą argumentację ,że świadczenie o nauce naszego Kościoła, a jednocześnie pozwala najlepiej zrozumieć przekonania innych. Konieczność Reformacji Reformacja XVI wieku była koniecznym dziełem naprawY Kościoła. Reformatorom chodziło o dobro Kościoła. Chrześci- jaństwo ówczesne było zaniedbane i wypaczone - tak pod wzglę- dem nauki, jak życia pobożnego. Przede wszystkim reformatorzy nie mogli się pogodzić ze sprzecznym z Ewangelią przeniesieniem punktu ciężkości chrześcijaństwa z dzieła Jezusa Chrystusa na za- sługi człowieka. Nie pielęgnowano bowiem w konsekwencji wiary wzbudzonej przez Słowo Boże, a zadowalano się formalizmem religijnym. Ci którzy to widzieli, podnosili protest. Już w XII I wieku Francuz Piotr Waldus potępił naukę o odpu- stach, kult świętych i domagał się zwiastowania Ewangelćć. W XIV wieku Anglik Jan Wiklef wystąpił przeciwko nauce o przemianie przez kapłana chleba i wina w ciało i krew Chrystusa, odrzucił naukę o odpustach i czyśćcu i wystąpił przeciwko duhowi świę- tych, czci obrazów i relikwćć. Domagał się zwiastowania Ewangelćć. Naukę Wiklefa rozpowszechniał w Polsce profesor Uniwersycetu Jagiellońskiego Andrzej Gałka. Marsyliusz z Padwy zaatakował w XIV wieku świeckie uroszczenia papiestwa. W XV wieku wystą- pił Czech - Jan Hus. Poddał on krytyce życie duchowieństwa i zakwestionował Boskie ustanowienie prymatu papieża. Hus miał wielu zwolenników w Polsce, na ich czele stał Spytko z Melsztyna. Husyci wprowadzili na tron czeski Jagiellonów. Męczeńską śmierć Husa na stosie przedstawiła w pięknej poetycki‚j szacie Maria Konopnicka. Również w XV wieku domagał się naprawy Kościoła Włoch - Hieronim Savonarola. Chodziło mu przede wszystkim o odnowienie życia chrześcijańskiego. Wystąpienia te nie były bezpodstawne. Od XIV wieku papiestwo pogrążało się w coraz większym upadku. Dowodem rozkładu jest fakt, że od 1378 do 1409 roku rządziło Kościołem jednocześnie dwóch papieży, a od 1409 do 1415 było w Kościele jednocześnie trzech papieży (Benedykt XII, Grzegorz XIII i Aleksander VI. W XV wieku rozkład moralny papiestwa osiąga szczyt za Aleksandra VI (1492- 1503~. Obyczajowy upadek duchowieństwa poddali ostrej krytyce humaniści z Erazmem z Rotterdamu na czele. Krótki ten rys wykazuje, że wystąpienie Lutra, Zwingliego i Kalwina miało głęboko sięgające podstawy. Dziś również i Koś- ciół Rzymskokatolicki - choć nie uznaje nauki Lutra - przyznaje, że wystąpienie jego było uzasadnione. Jak wiadomo, za początek Reformacji przyjmuje się dzień 31 października 1517 roku- przybicie tez Lutra do drzwi kościoła w Wirtenberdze. Treść tych tez jest bardzo poważna, respektująca zwierzchność kościelną, a streszczenie ich sprowadza się właściwie do dwóch zdań- ' teza 1: "Gdy Pan i Mistrz nasz Jezus Chrystus mówi: pokutujcie, to chce, aby całe życie wiernych było nieustanną pokutą", i teza ; 62: "Prawdziwym skarbem Kościoła jest najświętsza Ewangelia chwały i łaski Bożej". Wystąpienie Lutra uwiecznił w poezji polskiej Juliusz Słowacki ("Oda do wolności"~. Ważną datą w dziejach Reformacji jest rok 1530, wtedy przed- stawiono na sejmie w Augsburgu - Wyznanie Wiary zwane Kon- fesją Augsburską. Naukę Reformacji, która dążyła do przywrócenia chrześcijań- stwu jego pierwotnych rysów biblijnych, przedstawiliśmy w po- przednich rozdziałach. Krótki zarys Reformacji w Polsce Reformacja była ruchem w skali światowej. Nie było kraju w Europie, w którym nie znalazłaby oddźwięku. Jej zwolennicy byli i w katolickiej Hiszpanćć, i we Włoszech. Polska była w XVI wieku powiązana licznymi nićmi z życiem kulturalnym Europy. Hasła reformacyjne znalazły więc żywy oddźwięk i w naszej Ojczyźnie. Pierwsze ogniska powstały w Poznaniu i w Krakowie. Zygmunt Stary tłumił ruch reformacyjny, również w pierwszych latach panowania Zygmunta Augusta zahamowano rozwój Refor- macji edyktem z dnia 12 grudnia 1550 roku. Najpiękniejs:y jej rozkwit przypada na lata 1552-1563. W dniu 3 maja 1555 roku przedstawiono na sejmie Rzeczypospolitej ewangelickie wyznanie wiary - "Konfesja Panów Polskich". Reformacja wzbudziła oży- wiony ruch literacki. Powstawały drukarnie, szkoły rozkwitło piśmiennictwo. Mikołaj Rej i inni wydają pisma w duchu reforma- cyjnym. W roku 1563 powstaje olbrzymie dzieło - przekład Pisma Św z hebrajskiego i greckiego na język polski. Była to praca kilku zaledwie ludzi. Trzeba podziwiać ich trud. Wszak kato- licką Biblię tysiąclecia przekładało obecnie około 40 uczonych i mieli do dyspozycji doskonały nowoczesny aparat naukowy, który nie istniał jeszcze przed czterystu laty! W związku z rozwo- jem piśmiennictwa ewangelicy opracowali pierwszą gramatykę polską Statorius), pierwszy podręcznik ortografćć (Murzynowski), pierwszy słownik polsko-łaciński (Mączyński). Troska zaś o wy- chowanie i wykształcenie młodego pokolenia zrodziła pierwszą polską książkę pedagogiczną (ks. Erazm Gliczner). Reformacja polska ma wielu wybitnych teologów na europejską skalę- przede wszystkim Jana Łaskiego. Ponieważ pobożność ewangelicka dążyła zawsze do wychowania typu chrześcijanina, który by wyka- zywał się nie tylko formalnymi praktykami religijnymi, ale życiem godnym chrześcijanina, i to tak w zakresie prywatnym, jak i spo- łecznym, obywatelskim, rzecznicy Reformacji podejmują na forum sejmowym walkę o praworządność (egzekucja praw), rzucają hasła równości społecznej i pokoju. Sympatykiem Reformacji jest myśli- ciel w skali europejskiej - Andrzej Frycz Modrzewski. Bracia czescy zakładają słynną szkołę w Lesznie, bracia polscy w Rako- wie, luteranie w Toruniu. Reformacja przez kilkadziesiąt lat walczyła o uznanie prawne. W roku 1573 ogłoszono Konfederację Warszawską, która gwarantowała pokój między wyznawcami różnych Kościołów. Po krótkim, ale bogatym rozkwicie następuje załamanie się Reformacji w Polsce. Jezuici, sprowadzeni przez kardynała Hozju- sza - zniszczyli dzieło Reformacji. Posiali oni w sercach ludu fanatyzm, który w wieku XVII i XVIII zbierał smutne żniwo. Burzono kościoły ewangelickie. Dopiero Konstytucja 3 Maja 1791 roku przyniosła tolerancję. W latach niewoli nad zachowaniem i rozwojem kultury pol- skiej czuwają również i ewangelicy. Jest wśród nich Bogumił Linde, autor "Słownika języka Polskiego", filozof Bronisław Trentowski, etnograf i kompozytor Oskar Kolberg, malarz Wojů ciech Gerson, profesorowie Akademii Jagiellońskiej - Jerzy Samuel Bandtke, Ludwik Teichman, Fryderyk Skobel i inni. Znamienne, że zbór ewangelicki w Warszawie utrzymuje gimna- zjum im. Mikołaja Reja i gimnazjum im. Anny Wazówny. W okresie Królestwa Kongresowego książę Drucki-Lubecki, minister skarbu, sprowadza rzemieślników, tkaczy i rolników z Niemiec. Jest wśród nich wielu ewangelików. Korzysta z tego kler katolicki i ukuwa hasło: ewangelik - Niemiec, Polak - katolik. Różne okoliczności wpłynęły na to, że to uogólniające hasło w walce wyznaniowej okazało się skutecznym narzędziem w rę- kach fanatycznych katolików. Część rodzin obcego pochodzenia zachowała swą odrębność narodową, część natomiast przywiązała się do Polski jako do swej Ojczyzny z wyboru i brała żywy udział w jej życiu kulturalnym i społecznym. Mówią o tym nazwiska Burschów, Rondthalerów, Gundlachów, Lothów, Wendów i in- nych. W czasie najcięższych doświadczeń narodu polskiego, podczas II wojny światowej, biskup Kościoła Ewangelickiego w Polsce, ks. dr Juliusz Bursche zginął śmiercią męczeńską w obozie kon- centracyjnym w Oranienburgu, a 25% duchowieństwa ewangelic- kiego oddało życie w obozach i więzieniach za Polskę. W trudnych warunkach, za kordonem granicznym, zachował swój język narodowy lud ewangelicki na Mazurach i na Śląsku. Mazury - niegdyś Prusy Książęce - były w XVI wieku ognis- kiem Reformacji polskiej. Współzałożycielem uniwersytetu w Królewcu był Polak - Abraham Kulwieć. Królewiec zasilał długo polską literaturę religijną współwyznawców w Rzecz- pospolitej. W roku 1544 wydał tam Jan Seklucjan swoje Wyznanie wiary. Tam ukazał się pierwszy polski ewangelicki przekład Nowego Testamentu w opracowaniu Stanisława Murzynowskiego (1552). Tam wydano również przekłady Konfesji Augsburskiej Jana Radomskiego i Marcina Kwiatkowskiego (1561, 1562). Pierwszy z nich przedstawiono królowi Zygmuntowi Augustowi na sejmie w roku 1563. W Królewcu długo wydawano polskie śpiewniki ewangelickie dla Mazurów. Zasługi działającego wśród Mazurów w XIX wieku ks. Krzy- sztofa Mrongowiusza uznał Adam Mickiewicz. W Kościołach ewangelickich na Mazurach do XX wieku śpiewano z polskich kancjonałów. Pod rządami pruskimi lud mazurski uległ częściowo germanizacji, co pociągnęło tragiczne skutki. Lud ewangelicki na Śląsku pruskim wychowywali. ks. Adam Gdacjusz, ks. Jerzy Badura i inni. Na Śląsku Cieszyńskim Reformacja rozwijała się od XVI wie- ku. Wprowadził ją książę piastowski Wacław Adam. W XVII wieku ewangelicy cieszyńscy przeżyli okres ciężkich prześladowań. Reformacja stała się tam wtedy ruchem podziemnym. Jeszcze dziś jest na Równicy koło Ustronia kamień, przy którym odbywały się wtedy nabożeństwa w lesie. Ewangelicy cieszyńscy przetrwali długi okres ucisku ze strony niemieckich Habsburgów,'cesarzy Austrćć. Na Śląsku Cieszyńskim ewangelicy reprezentowali żywioł polski, natomiast katolicy byli w większości Niemcami. Do wybit- nych działaczy kościelnych i społecznych Śląska Cieszyńskiego należeli: Andrzej Cienciała, Michejdowie, Buzkowie, Kubiszowie, Kuliszowie, Wantułowie i inni. Oni to walczyli o zachowanie świadomości narodowej ludu, o szkolnictwo, prasę oraz kulturę materialną i duchową ludu. Krótki ten zarys stanowi dowód, że Reformacja jest w Polsce żywiołem rodzimym i ma pełne prawo obywatelstwa w naszej Ojczyźnie. Kościół nasz korzysta z opieki prawa i współczesne ustawo- dawstwo gwarantuje mu wolność. KONFESJA AUGSBURSKA I. O BOGU Kościoły nasze jednomyślnie nauczają, że uchwała soboru nicejskiego o jedności istoty Boskiej i trzech Jej osobach zawiera Prawdę i że tak wierzyć należy bez jakiegokolwiek powątpiewania,- mianowicie, że jedna jest Istota Boska, którą zowiemy i która jest Bogiem wiecznym, niecielesnym, niepodzielnym, nieskoń- czonej mocy, mądrości i dobroci, stworzycielem i zachowawcą wszystkiego, co widzialne i niewidzialne, że jednak trzy są~ osoby tejŻe istoty i mocy oraz współwieczne Ojciec, Syn i Duch Święty. Terminu zaś osoba, używa się w znaczeniu w jakim go w tym związku używali ojcowie Kościoła: ćżby określał nie część lub~ właściwość czegoś, lecz to, co istnieje samo przez się. Kościoły nasze potępiają wszelkie herezje jakie wystąpiły przeciwko temu artykułowi wiary, jak manichejczyków, którzy przyjmowali istnienie dwóch ~pierwiastków: dobra i zła, oraz wa- lentynian, arian~ eunomian, mahometan i im podobnych. Potę- piają też dawnych i nowych samosatian, którzy utrzymują, że jest tylko jedna osoba, o Słowie zaś i o Duchu Świętym przebiegle i bezbożnie wywodzą, jakoby nie były oddzielnymi osobami , lecz jakoby Słowo oznaczało słowo mówione, a Duch siłę poruszającą to, co stworzone. II. O GRZECHU PIERWORODNYM Kościoły nasze nauczają także, ćż po upadku Adama wszyscy ludzie wydani na świat w sposób naturalny - rodzą się z grzechem, tj. bez bojaźni Bożej, bez ufności ku Bogu i ze złymi pożądaniami, iż ta ułomność, czyli przyrodzone skażenie, prawdziwie jest grze- chem, ściągającym wieczne potępienie i śmierć na tych, co się nie narodzą na nowo przez chrzest i Ducha Świętego. Kościoły nasze potępiają pelagian i innych, którzy przeczą temu, że owo przyrodzone skażenie jest grzechem, i przyćmiewają chwałę zasługi oraz dobrodziejstw Chrystusa, utrzymując, ćż czło- wiek może osiągnąć usprawiedliwienie przed Bogiem własną mocą i rozumem. III. O SYNU BOŻYM Kościoły nasze uczą też, iż Słowo, to jest Syn Boży, przyjęło naturę ludzką w łonie. błogosławionej Marćć Panny, tak iż dwie natury: Boska i ludzka są złączone nierozdzielnie w jedności Jego osoby. Jeden Chrystus, prawdziwy Bóg i prawdziwy człowiek, narodzony z Marćć Panny, prawdziwie umęczony i ukrzyżowany, umarł i był pogrzebany, aby pojednać Ojca z nami i być ofiarą nie tylko za grzech pierworodny, lecz także za wszelkie obecne ludzkie grzechy. On też zstąpił do piekieł, a dnia trzeciego praw- dziwie zmartwychwstał i potem wstąpił na niebiosa, aby zasiąść po prawicy Ojca oraz rządzić i wiecznie panować wszelkiemu stwo- rzeniu, aby wierzących weń uświęcać przez zesłanie do ich serc Ducha Świętego, który rządzi, pociesza i ożywia oraz broni ich przed diabłem i mocą grzechu. Tenże Chrystus ma przyjść jawnie, aby sądzić żywych i umarłych, itd., według Symbolu Apostol- skiego. IV. O USPRAWIEDLIWIENIU Kościoły nasze nauczają także, ćż ludzie nie mogą być uspra- wiedliwieni przed Bogiem własnymi siłami, zasługami lub uczyn- kami, lecz bywają usprawiedliwiani darmo dla Chrystusa przez wiarę, gdy wierzą, że są przyjęci do łaski i że grzechy są im od- puszczone dla Chrystusa, który swą śmiercią dał zadośćuczynienie za nasze grzechy. Tę wiarę Bóg poczytuje za sprawiedliwość przed swoim obliczem / Rzym. 3 i 4. V. O SŁUŻBIE KOŚCIOŁA Abyśmy tej wiary dostąpili, ustanowiona jest służba nauczania Ewangelćć i udzielania sakramentów. Albowiem przez Słowo i sakramenty, jak gdyby przez środki, udzielany jest Duch Święty, wzniecający wiarę, gdzie i kiedy Bóg zechce, w tych, co słuchają Ewangelćć. Tak więc nie dla naszych zasług, lecz dla Chrystusa Bóg usprawiedliwia tych, którzy wierzą, iż dla Chrystusa są przyjęci do łaski. Kościoły nasze potępiają anabaptystów i innych, którzy sądzą, że Duch Święty zstępuje na ludzi bez zewnętrznego słowa, przez własne ich przygotowania i uczynki. VI. O NOWYM POSŁUSZEŃSTWIE Kościoły nasze uczą też, że wiara taka winna wydawać dobre owoce, że dobre uczynki, nakazane przez Boga, powinno się speł- niać ze względu na wolę Bożą, nie zaś dlatego, jakobyśmy się spodziewali zasłużyć nimi na usprawiedliwienie przed Bogiem. Albowiem odpuszczenia grzechów i usprawiedliwienia dostępuje się przez wiarę, jak świadczą słowa Chrystusowe: "Gdy uczynicie wszystko, co wam polecono, mówcie: sługami nieużytecznymi jesteśmy". Tak też uczą starożytni pisarze Kościoła. Ambroży bowiem mówi: "To jest postanowione od Boga, aby każdy, kto wierzy w Chrystusa, był zbawiony bez uczynków, z wiary jedynie, darmo otrzymując odpuszczenie grzechów". VII. O KOŚCIELE Kościoły nasze uczą, że jeden święty Kościół trwać będzie po wszystkie czasy. Kościół zaś jest zgromadzeniem świętych, w któ- rym się wiernie naucza Ewangelćć i należycie udziela sakramentów. Dla prawdziwej tedy jedności Kościoła wystarczy zgodność w nauce Ewangelćć i udzielaniu sakramentów. Nie jest to konieczne, aby wszędzie były jednakowe tradycje ludzkie albo obrzędy czy ceremonie ustanowione przez ludzi, wedle słów Pawła: "Jedna wiara, jeden chrzest, jeden Bóg i Ojciec wszystkich". VIII. CZYM JEST KOŚCIÓŁ? Chociaż Kościół jest właściwie zgromadzeniem świętych i szczerze wierzących, to jednak ponieważ w tym życiu wielu obłudników i złych ludzi jest pomieszanych z godnymi, przeto można przystępować do sakramentów, których udzielają niegodni, według słów Chrystusowych: "Na mównicy Mojżeszowej zasiedli uczeni w Piśmie i faryzeusze" itd. Sakramenty zaś i Słowo są skuteczne ze względu na ustanowienie i nakaz Chrystusowy, choćby ich niegodni udzielali. Kościoły nasze potępiają donatystów i im podobnych, którzy przeczyli temu, że niegodni mogą pełnić służbę w Kościele, i są- dzili, że służba niegodnych jest nieużyteczna i nieskuteczna. IX. O CHRZCIE Kościoły nasze uczą o chrzcie, że jest konieczny do zbawienia, gdyż przezeń ofiarowana jest łaska boża, i że należy chrzcić dzieci, które w chrzcie są ofiarowane Bogu i przyjmowane do łaski Bożej. Kościoły nasze potępiają anabaptystów, którzy nie uznają chrztu dzieci i utrzymują, że i bez chrztu dostępują one zbawienia. X. O WIECZERZY PAŃSKIEJ Kościoły nasze uczą o Wieczerzy Pańskiej, że ciało i krew Chrystusa są prawdziwie .obecne i rozdzielane spożywającym w Wieczerzy Pańskieji inaczej nauczających odrzucają. XI. O SPOWIEDZI Kościoły nasze uczą o spowiedzi, że należy zachować w kościo- łach rozgrzeszenie prywatne, choć nie jest konieczne wyliczenie podczas spowiedzi wszystkich grzechów, albowiem jest to nie- możliwe w świetle Psalmus "Występki któż zrozumie?" XII. O POKUCIE Kościoły nasze uczą o pokucie, że ci, co upadli po chrzcie, mogą dostąpić odpuszczenia grzechów w każdej chwili, gdy się nawrócą, i że Kościół powinien udzielać rozgrzeszenia nawróco- nym do pokuty. Pokuta zaś składa się właściwie z dwóch części: jedną jest skrucha, czyli bojaźń dręcząca sumienie świadomością grzechu, drugą - wiara, która się rodzi z Ewangelćć lub rozgrzesze- nia i ufa, że grzechy są odpuszczone dla Chrystusa, która sumienie pociesza i uwalnia od bojaźni. Potem nastąpić powinny dobre uczynki, będące owocem pokuty. Kościoły nasze potępiają anabaptystów, którzy przeczą temu, że ci, co raz dostąpili usprawiedliwienia, mogą postradać Ducha Świętego. Potępiają i tych, co utrzymują, iż niektórzy osiągają w tym życiu taką doskonałość, że nie mogą zgrzeszyć. Potępieni są również nowacjanie którzy nie chcieli rozgrzeszać upadłych po chrzcie, powracających do pokuty. Odrzuceni są i ci, którzy nie nauczają, iż odpuszczenia grzechów dostępuje się przez wiarę, lecz nakazują nam zasłużyć na łaskę przez własne zadośćuczynienie. XIII. O PRZYJMOWANIU SAKRAMENTÓW Kościoły nasze uczą, że sakramenty są ustanowione nie tylko znakami rozpoznawczymi wśród ludzi, lecz raczej znakami i świa- dectwami woli Bożej wobec nas, aby pokrzepiały i utwierdzały wiarę tych, co przystępują do sakramentów. Dlatego należy przy- stępować do sakramentów z wiarą, która ufa obietnicom, jakie są przez nie objawiane i zapowiedziane. XIV. O PORZĄDKU W KOŚCIELE Kościoły nasze nauczają o porządku w Kościele, że nikt nie po- winien w nim nauczać publicznie lub udzielać sakramentów, jeśli nie jest należycie powołany. XV. O OBYCZAJACH KOŚCIELNYCH Kościoły nasze uczą o obyczajach kościelnych, że należy utrzy- mać te spośród nich, które mogą być zachowane bez grzechu i które mogą się przyczynić do utrzymania spokoju i należytego ładu w Kościele, jak pewne święta, uroczystości itp, Należy jednak ludzi napominać, aby tymi rzeczami nie obciążali sumień jak czymś koniecznym do zbawienia. Należy także napominać, że tradycje ludzkie ustanowione dla przejednania Boga, zasłużenia na łaskę i zadośćuczynienia za grzechy sprzeciwiają się Ewangelćć i nauce o wierze. Dlatego też ślubowania i tradycje odnoszące się do pokarmów, dni itp., ustanowione dla zasłużenia sobie łaski i zadośćuczynienia za grze- chy, są nieużyteczne i sprzeczne z Ewangelią. XVI. O SPRAWACH PUBLICZNYCH O sprawach publicznych Kościoły nasze uczą, że prawnie powo- łane władze publiczne są dobrodziejstwem Bożym i że chrześcija- nie mogą sprawować urzędy, wymierzać sprawiedliwość, rozsą- dzać sprawy na podstawie obowiązujących praw cesarskich i in- nych oraz wymierzać sprawiedliwe kary, mogą też uczestniczyć w sprawiedliwych wojnach, służyć w wojsku, zawierać umowy cywilne posiadać własne mienie, składać przysięgi wymagane przez władze, żenić się albo za mąż wychodzić. Kościoły nasze potępiają anabaptystów, którzy zakazują chrześ- cijanom podejmowania się tych obowiązków obywatelskich. Potępiają też tych, co opierają doskonałość ewangeliczną nie na bojaźni bożej i wierze, lecz na odsuwaniu się od obowiązków obywatelskich. Ewangelia bowiem uczy nieustannej prawości serca nie burzy zaś państwa lub rodziny, co więcej, wymaga utrzymania ich, jako instytucji boskich, i pielęgnowania w nich miłości bliź- niego. Dlatego chrześcijanie powinni koniecznie być posłuszni swym władcom i prawom, o ile nie nakazują grzeszyć, natenczas bowiem powinni bardziej słuchać Boga niż ludzi. Dzieje Apostol- skie 5. XVII. O PRZYJŚCIU CHRYSTUSA NA SĄD Kościoły nasze uczą, że przy końcu świata Chrystus się zjawi, by odprawić sąd, i wskrzesi wszystkich zmarłych: pobożnym i wy- branym da żywot wieczny i radość wiekuistą, a bezbożników i diabłów potępi, by cierpieli bez końCa. Kościoły nasze potępiają anabaptystów, mniemających, iż kary ludzi potępionych i diabłów mają się skończyć w przyszłości. Potępiają też innych, którzy obecnie szerzą poglądy żydowskie że przed wskrzeszeniem zmarłych pobożni obejmą rządy nad światem, zdławiwszy wszędzie bezbożników. XVIII. O WOLNEJ WOLI O wolnej woli Kościoły nasze uczą, że wola ludzka ma pewną swobodę w wypełnianiu sprawiedliwości cywilnej i w wyborze ~, co podlega władzy rozumu, wszakże bez Ducha Świętego nie ma mocy wyPełniania sprawiedliwości Bożej lub duchowej, jako że "człowiek zmysłowy nie pojmuje tych rzeczy, które są Ducha Bożego". Albowiem owa sprawiedliwość duchowa rodzi się w sercah, gdy ją Duch Święty pocznie przez Słowo Boże. Mówi to Augustyn w dziele Hypognosticon, ks. III : "Przyznajemy, że wszyscY ludzIe mają wolną wolę, zdolną wprawdzie rozsądzać sprawy rozumem, choć nie taką, aby bez Boga mogli zacząć lub dokonać czegokolwiek, co dotyczy Boga, wystarczającą jednak w sprawach tego żywota, tak dobrych, jak i złych. W dobrych- ",~ - czyli pochodzących z dobroci natury, jak chcieć praco- wać na roli, jeść i pić, mieć przyjaciela, chcieć się przyodziewać, mieć dom, żenić się, hodować bydło, uczyć się rzeczy poży- ~tecznych i chcieć czegokolwiek dobrego, co należy do życia ~doczesnego. To wszystko istnieje nie bez zarządzenia Bożego, Owszem, z Boga jest i się poczęło. W złych - mówię - jak chcieć bałwanów hołdować, chcieć mordować itd. XIX. O PRzYCZYNIE GRzECHU Kościoły nasze uczą o przyczynie grzechu, że choć Bóg stwarza i zachowuje przyrodę, to przyczyną grzechu jest wola złych, mianowicie diabła i niepobożnych ludzi. Wola ta, gdy Bóg nie przyjdzie z pomocą, odwraca się od Boga, jak mówi Chrystus w Ewangelćć wg Jana, r. 8: (Diabeł~, gdy mówi kłamstwo, ze swego własnego mówi. XX. O WIERZE I O DOBRYCH UCZYNKACH Naszych nauczycieli fałszywie się oskarża, iż zabraniają dobrych uczynków, albowiem ich pisma w przedmiocie dziesię- ciorga przykazań i na podobne tematy świadczą, że pożytecznie nauczali o wszelkich sposobach życia i obowiązkach, o tym, jaki sposób życia i jakie uczynki przystoją takiemu lub innemu powoła- niu, aby się Bogu podobać. Niegdyś kaznodzieje za mało o tym uczyli, kładąc nacisk na takie dziecinne i niepotrzebne rzeczy, jak pewne święta, posty, bractwa, pielgrzymki, kult świętych, różańce, życie zakonne itp. Przeciwnicy nasi, napominani co do tego, już się oduczyli i owych niepotrzebnych rzeczy nie głoszą tak jak niegdyś. Poczynają nadto napomykać o wierze, o której niegdyś było nadzwyczaj głucho. Nauczają, że jesteśmy usprawie- dliwiani nie tylko przez uczynki, lecz łączą wiarę z uczynkami i mówią, że usprawiedliwiani jesteśmy przez wiarę i uczynki. Znośniejsza to nauka i może dostarczyć więcej pociechy nćż ta, którą dawniej głosili. Skoro więc nauka o wierze, która w Kościele winna być naczel- ną, pozostawała tak długo w zapoznaniu - wszyscy bowiem mu- szą przyznać, że o usprawiedliwieniu z wiary zachowywano w ka- zaniach głębokie milczenie, a jedynie naukę o uczynkach głoszono w Kościele - to nasi nauczyciele tak nauczali w kościołach o wierze. Przede wszystkim, że nasze uczynki nie mogą przebłagać Boga lub zasłużyć na odpuszczenie grzechów i łaskę, lecz dostępujemy tego tylko przez wiarę, gdy wierzymy, że jesteśmy przyjmowani do łaski dla Chrystusa, który jedyny jest ustanowiony pośredni- kiem i pojednawcą. Przez którego przebłagany jest Ojciec. Kto więc ufa, że wysłuży sobie łaskę uczynkami, ten odrzuca zasługę Chrystusową i łaskę i bez Chrystusa, ludzkimi siłami, szuka drogi do Boga, mimo że sam Chrystus o sobie powiedział: "Jam jest droga i prawda, i żywot". Owa nauka o wierze omawiana jest wszędzie u Pawła: "Albo- wiem łaską zbawieni jesteście przez wiarę; i to nie z was, Boży to dar; nie z uczynków" itd. Aby zaś nikt nam nie zarzucił, iż wymyśliliśmy nowy wykład słów Pawłowych, wszystko to ma za sobą świadectwa ojców Koś- cioła. Augustyn bowiem w wielu dziełach broni łaski i usprawie- dliwienia przez wiarę przeciwko zasłudze uczynków. Podobnie uczy Ambroży w dziele De vocatione gentium I"O powołaniu na- rodów" oraz innych. Np. w De vocatione gentium mówi: "Nikłą by miało wartość odkupienie krwią Chrystusową, a przewaga ludzkich uczynków nie mogłaby być zastąpiona miłosierdziem Bożym, gdyby usprawiedliwienie, które się staje przez łaskę, wymagało uprzednich zasług, byłoby bowiem raczej zapłatą za dzieło niż darem szczodrobliwości". Choć tedy niedoświadczeni pogardzają tą nauką, to bogobojne i strwożone sumienia doświadczyły, że wiele przynosi pociechy; sumieniom bowiem nie mogą zwrócić spokoju żadne uczynki, lecz tylko wiara, gdy mają pewność, że Bóg jest im zjednany przez Chrystusa, jak uczy Paweł, Rzym. 5: "Usprawiedliwieni tedy z wiary, pokój mamy z Bogiem". Cała ta nauka odnosi się do owej walki zatrwożonego sumienia i w oderwaniu od niej nie może być zrozumiana. Dlatego błędnie sądzą o niej niedoświadczeni i nie- wtajemniczeni, którym się roi, iż sprawiedliwość chrześcijańska jest niczym innym jak sprawiedliwością cywilną lub filozoficzną. Niegdyś dręczono sumienia nauką o uczynkach i nie słyszały pocieszenia z Ewangelćć. Niektórych sumienie wygnało na pustko- wie, do klasztorów, w nadziei wysłużenia sobie łaski życiem klasztornym. Drudzy wymyślili inne uczynki dla wysłużenia łaski i zadośćuczynienia za grzechy. Dlatego wielka była potrzeba wyłożenia i przYpomnienia nauki o wierze w Chrystusa, aby strwożone sumienia nie były pozbawione pociechy, lecz by wie- działy, że przez wiarę w Chrystusa dostąpić można łaski i odpusz- czenia grzechów. Napomina się także ludzi, że użyty tutaj termin "wiara" nie oznacza tylko wiedzy o wydarzeniach w historćć, co jest dostępne także bezbożnikom i diabłu, ale wiarę, która nie tylko wierzy w wydarzenia historćć, lecz również w to, co z nich wynika: miano- wicie, że przez Chrystusa mamy łaskę, usprawiedliwienie i od- puszczenie grzechów. Kto zatem wie, że ma łaskawość Ojca przez Chrystusa, ten prawdziwie zna Boga, ten wie, że Bóg się troszczy o niego, ten wzywa Go, ten nie jest bez Boga jak poganie. Diabli bowiem i bez- bożnicy nie mogą wierzyć w artykuł wiary o odpuszczeniu grze- chów. Przeto nienawidzą Boga jako wroga, nie wzywają Go i nie oczekują odeń niczego dobrego. Także Augustyn napomina czytel- ników w sprawie terminu "wiara" i uczy, że Pismo święte posłu- guje się tym terminem nie na określenie wiedzy, jaką mają i bez- bożnicy, lecz na oznaczenie ufności, która pociesza i pokrzepia strwożone umysły. Nasi nauczyciele uczą nadto, że jest rzeczą konieczną spełniać dobre uczynki, ni‚ iżbyśmy się spodziewali zasłużyć nimi na łaskę, lecz że taka jest wola Boża. Tylko przez taką wiarę dostępu- jemy odpuszczenia grzechów i łaski. Ponieważ zaś przez wiarę przyjmujemy Ducha Świętego, przeto też serca są odnawiane i sposobne do spełniania dobrych uczynków. Tak bowiem mówi Ambroży: Wiara jest matką dobrej woli i prawego postępku. Albowiem bez Ducha Świętego siły ludzkie pełne są bezbożnych skłonności i nazbyt słabe, aby spełniać dobre uczynki przed Bogiem. Oprócz tego są w mocy diabła, który pobudza ludzi do różnych grzechów, bezbożnych mniemań i jawnych przestępstw. Jest to widoczne na przykładzie filozofów, którzy usiłowali wieść życie cnotliwe, lecz nie potrafili tego dokazać i skalali się licznymi jawnymi przestępstwami. Taka jest niemoc człowieka, gdy jest bez prawdziwej wiary i Ducha Świętego, a rządzi się tylko ludzkimi siłami. Wynika stąd jasno że tej nauki nie powinno się oskarżaćd, jakoby zakazywała dobrych uczynków, przeciwnie, godna jest ona pochwały, ponieważ wskazuje, jak możemy spełniać dobre uczyn- ki. Albowiem bez wiary natura ludzka w żaden sposób nie potrafi spełniać uczynków nakazanych w pierwszym i drugim przykaza- niu: bez wiary nie wzywa Boga, niczego się od Boga nie spodziewa, nie dźwiga krzyża, lecz szuka ludzkiej pomocy i ludzkiej pomocy ufa. Tak oto gdy nie ma wiary i ufności ku Bogu, panują w sercu wszelkie żądze i ludzkie zamysły. Dlatego i Chrystus rzekł: "Beze mnie nic uczynić nie możecie " Jan 15), a Kościół śpiewa: Bez potęgi Twojej, Panie, nic w człowieku nie ostanie, jeno same zmazy. XXI. O ODDAWANIU CZCI ŚWIĘTYM Kościoły nasze uczą o czci świętych, iż świętych można stawiać jako wzór do naśladowania ich wiary i dobrych uczynków, zależnie od powołania; tak cesarz może naśladować przykład Dawida, prowadząc wojnę dla wypędzenia Turków z ojczyzny, jest bowiem takimże królem. Atoli Pismo święte nie uczy, abyśmy wzywali świętych lub ubiegali się o ich pomoc, jedynego bowiem Chrystusa stawia przed nami jako pośrednika, przebłaganie, najwyższego kapłana i orędownika. Jego to należy wzywać, bo przyrzekł, że wysłucha modlitw naszych; taka cześć najbardziej mu się podo- ba, zwłaszcza gdy się Go wzywa we wszelkiej niedoli: "Jeśliby kto zgrzeszył, mamy orędownika u Boga"... itd. Jan 2. ZAKOŃCZENIE CZĘŚCI PIERWSZEJ Oto niemal cała nasza nauka, z której widać, że nie ma w niej nic, co by się nie zgadzało z Pismem lub z Kościołem powszech- nym, albo z Kościołem rzymskim, jak dalece jest nam znana z pisa- rzy. Skoro więc tak się rzeczy mają, zbyt surowo osądzają nas ci, którzy się domagają, aby naszych uznano za heretyków. Całe nie- porozumienie dotyczy tylko pewnych nielicznych nadużyć, które się wkradły do Kościoła bez autorytatywnych podstaw. A gdyby nawet w tym przedmiocie były niejakie rozbieżności, to przecież biskupom przystoi taka łagodność, aby mając na względzie wyzna- nie, które właśnie przedkładamy, cierpliwie naszych znosili. Albowiem nawet normy kanoniczne nie są tak surowe, aby wyma- gać wszędzie jednakowych obrzędów, które też nigdy nie były jednakowe we wszystkich kościołach. Zresztą większość dawnych obrzędów sumiennie zachowujemy. Jest bowiem oszczerstwem, jakoby w naszych kościołach zostały zniesione wszelkie obrzędy i wszelkie dawne ustanowienia. Słusznie jednak narzekano jawnie, ćż z powszednimi obrzędami związane są pewne nadużycia. Dlatego to, czego nie można było zachować z czystym sumieniem, zostało częściowo naprawione. ARTYKUłY, W KTÓRYCH SIĘ ROZPATRUJE ZNIESIONE NADUŻYCIA Skoro się nasze Kościoły nie różnią od Kościoła powszechnego w żadnym artykule wiary, lecz tylko pomijają pewne nadużycia, które są nowe i zostały wskutek zepsucia czasów przyjęte wbrew intencjom norm kanonicznych, prosimy, aby Jego Cesarska Mość łaskawie zechciał wysłuchać, co zostało zmienione i jakie były przyczyny zmian, aby ludzie nie byli zmuszeni zachowywać tych nadużyć wbrew sumieniu. Niechaj też Jego Cesarska Mość nie daje wiary tym, którzy roz- siewają wśród ludu osobliwe oszczerstwa, by wzniecić nienawiść ludzi do nas. Rozdrażniając w ten sposób umysły dobrych ludzi, dali najpierw powód do tego sporu, a teraz w takć sposób usiłują powiększyć niezgodę. Jego Cesarska Mość bez wątpienia stwier- dzi, że ujęcie naszej nauki i formy obrzędów łatwiej przyjąć, niżby to wynikało z relacji owych niegodnych i nieżyczliwych ludzi. Ponadto nie można szukać prawdy w opiniach pospólstwa i oskarżeniach nieprzyjaciół. Łatwo zaś przyznać, że nic się bardziej nie przyczynia do utrzymania powagi obrzędów i nale- żytej pobożności wśród ludu, jak godne odprawianie obrzędów kościelnych. XXII. O OBU POSTACIACH Osobom świeckim udziela się obu postaci sakramentu Wieczerzy Pańskiej, ten bowiem zwyczaj oparty jest na przykazaniu Pana: "Pijcie z niego wszyscy" (Mat. 26). Tu Chrystus wyraźnie rozkazał co do kielicha, aby zeń pili wszyscy. Ażeby nikt nie mógł wykrętnie wywodzić, że to się tyczy tylko kapłanów, Paweł, pisząc do Koryntów, przytacza przykład, z którego widać, że całe zgromadzenie przyjmowało obie postacie. Zwyczaj ten długo przetrwał w Kościele i nie wiadomo, kiedy i za czyją sprawą został po raz pierwszy zmieniony, aczkolwiek kardynał Cusanus nadmienia, kiedy uznano ów nowy zwyczaj. Cyprian w kilku miejscach poświadcza, że ludowi podaje się krew Pańską. Poświadcza to także Hieronim, który mówi: Kapłani posługują przy eucharystćć i rozdzielają ludowi krew Chrystusową. Nawet papież Gelazjusz nakazuje, by nie dzielono sakramentu. Zwyczaj odmienny jest całkiem niedawny. Wszakże pewne jest, że zwyczaj wprowa- dzony wbrew nakazom Bożym nie powinien być uznany, jak mówią kanony: Dist. 8, c, Veritate, i następne. Zwyczaj ten przy- jęto zaiste nie tylko wbrew Pismu świętemu, lecz także wbrew starożytnym kanonom i praktykom Kościoła. Dlatego tych, którzy wolą przyjmować obie postacie sakramentu, nie należy zniewalać, aby z obrazą sumienia czynili inaczej. A ponieważ dzielenie sakra- mentu nie zgadza się z ustanowieniem Chrystusowym, zaniechano u nas procesji, jaka była dotąd w zwyczaju. XXIII. O MAŁŻEŃSTWIE KAPŁANÓW Powszechnie narzekano na nieobyczajne postępki niepowŚcią- gliwych kapłanów. Z tej też przyczyny papież Pius miał rzec- jak pisze Platina - ćż były pewne powody, dla których kapłanom zakazano się żenić, lecz że są daleko ważniejsze powody, dla których należałoby znów na to pozwolić. Ponieważ tedy nasi kapłani chcieli uniknąć publicznego zgorszenia, przeto żenili się i nauczali, że wolno im zawierać małżeństwa. Przede wszystkim według Pawła, który mówi: ,Ze względu na niebezpieczeństwo wszeteczeństwa niechaj każdy ma swoją żonę", oraz: "Lepiej jest wstąpić w stan małżeński nćżć gorzeć". Po wtóre, Chrystus mówi: "Nie wszyscy pojmują to słowo" - przez co naucza, że nie wszyscy ludzie są zdolni do życia w celibacie. Bóg bowiem stworzył ludzi, aby się rozmnażali /Genesis,1 ). Nie leży też w mo- cy ludzkiej zmienić swej istoty bez szczególnego daru i działania Bożego. Przeto ci, którzy nie są zdolni do życia w celibacie, po- winni zawierać małżeństwa, albowiem postanowienia Bożego i porządku Bożego nie może zmienić żadne prawo ludzkie i żadne ślubowanie. Dlatego naucza się u nas, ćż kapłani mogą pojmować małżonki. Wiadomo też, ćż w starożytnym Kościele kapłani byli żonaci, Paweł bowiem mówi, że biskupem powinno się wybierać tego, kto jest'żonaty. W Niemczech zaś po raz pierwszy przed czterystu laty narzucono kapłanom celibat przemocą, przy czym okazali taki opór, że arcybiskup Moguncji, który miał właśnie ogłosić edykt papieża w tej sprawie, omal nie zginął w tumulcie, jaki wszcząał się wśród rozgniewanych kapłanów. Sprawę załatwiono w tak nieludzki sposób, że nie tylko zabroniono zawierania mał- żeństw w przyszłości, lecz także rozrywano już istniejące, wbrew wszelkim prawom boskim i ludzkim, także wbrew samym kano- nom, wydanym nie tylko przez papieży, ale i sławniejsze synody. Że zaś natura ludzka słabieje w miarę starzenia się świata, należy baczyć, aby się w Niemczech nie szerzyło więcej występ- ków. Nadto Bóg ustanowił małżeństwo, aby było lekarstwem na ludzkie słabości. Nawet kanony mówią, że dawną surowość należy w przyszłych czasach złagodzić ze względu na ludzką słabość; byłoby to pożądane także w tej sprawie. Wydaje się, że wkrótce zabraknie kościołom pasterzy, jeśli im się nadal będzie zabraniało małżeństwa. Chociaż więc istnieje nakaz Boży, choć znany jest zwyczaj Kościoła, choć nieczyste życie w celibacie jest przyczyną wielu gorszących zjawisk, cudzołóstwa i innych występków, zasługu- jących, by je skarciła sprawiedliwa władza, to jednak - o dziwo- przeciwko niczemu nie występuje się z taką surowością, jak przeciw małżeństwu kapłanów. Bóg nakazał, by szanowano mał- żeństwo, we wszystkich dobrze urządzonych państwach, nawet u pogan, prawa otaczały małżeństwo wielkim szacunkiem, a oto teraz nawet kapłanów karze się na gardle wbrew postanowieniom kanonów i to nie z innego powodu, jak za małżeństwo. Paweł nazywa naukę zabraniającą małżeństwa nauką diabelską / I Tym. 4). Łatwo to pojąć obecnie, gdy zakaz małżeństwa obwarowany jest takimi karami. Jak więc nakazu Bożego nie może znieść żadne prawo ludzkie, tak też nie może znieść nakazu Bożego żadne ślubowanie. Toteż Cyprian radzi, aby kobiety, które nie zachowują przyrzeczonej czystości, wychodziły za mąż. Oto jego słowa w I Księdze Listów, List XI: "Jeśli więc nie chcą lub nie mogą wytrwać, lepiej, żeby za mąż wyszły, nćżby popaść miały w ogień przez swe rozkosze; w każdym razie niech nie gorszą braci i sióstr. Nawet kanony okazują niejaką wyrozumiałość tym, co zło- żyli śluby, zanim osiągnęli właściwy wiek, jak to pospolicie było w zwyczaju niemal do tej pory. XXIV. O MSZY Fałszywie się oskarża nasze Kościoły, jakoby one mszę znio- sły, zachowano ją bowiem i odprawia się ją u nas z najwyższą czcią. Zachowuje się niemal wszystkie zwyczajowe obrzędy, z tym, że do śpiewów łacińskich tu i ówdzie przydano niemiec- kie, a to dla nauczania ludu. Głównym bowiem zadaniem obrzę- dów jest pouczanie nieuświadomionych. Także Paweł nakazywał posługiwać się w kościele językiem zrozumiałym dla ludu. Lud przywykł, aby ci, co są przygotowani, wspólnie przystępowali do sakramentu; podnosi to bogobojność i powagę publicznych obrzędów, nikogo się bowiem do nich nie dopuszcza, jeśli nie był uprzednio wyspowiadany i wysłuchany. Przypomina się także ludziom o godności i sposobie używania sakramentu, o tym, jak wielką przynosi pociechę strwożonym sumieniom, o tym, by się uczyli ufać Bogu, oczekiwać od Boga wszystkiego, co dobre, i aby o to prosili. Takie nabożeństwo podoba się Bogu, takie przyjmowanie sakramentu podsyca pobożnoŚć. Tak więc nie wydaje się, aby u naszych przeciwników odprawiano mszę bardziej bogobojnie niż u nas. Wiadomo wszak, iż dobrzy ludzie już od dawna srodze utyski- wali publicznie, że msze bezcześci się haniebnie, ciągnąc z nich zyski. Nie jest też tajne, jak bardzo się rozpowszechniło nadu- życie po wszystkich kościołach, w których msze bywają odpra- wiane tylko dla zysku albo dla zapłaty, i w jak wielu są odprawia- ne wbrew zakazom kanonów. Paweł zaś srodze grozi tym, którzy się niegodnie obchodzą z eucharystią, mówiąc: Ktokolwiek by jadł chleb i pił z kielicha Pańskiego niegodnie, winien będzie ciała i krwi Pańskiej. Dlatego, ponieważ ostrzega się u nas kapłanów przed tym grzechem, zaniechano u nas mszy prywatnych, bo prawie wszystkie msze prywatne odprawiano nie dla czego innego, jak dla zysku. Nie byli tych nadużyć nieświadomi i biskupi; gdyby je byli w porę naprawili, mniejszy by teraz był rozdźwięk. Przez ich nierzetelność wkradło się do Kościoła wiele występków. Teraz, gdy już za późno, jęli biadać nad niedolą Kościoła, choć zamie- szanie wynikło nie z czego innego, jak z owych nadużyć, które się stały tak jawne, że nie można ich było dłużej znosić. Ujawniło się wiele różnic w poglądach na mszę, na sakrament. Być może, świat ponosi karę za tak długo trwające bezczeszczenie mszy, jakie przez tyle wieków tolerowali w kościołach ci, którzy mogli i powinni byli naprawić zło. Napisano bowiem w dziesięciorgu przykazaniach: Pan nie zostawi bez kary tego, który imię Jego nadaremno bierze. Wydaje się, że od początku świata żadna rzecz boska nie była tak nadużywana dla zysku, jak msza. Pojawił się też pogląd, który powiększył liczbę mszy prywat- nych w nieskończoność, mianowicie, że Chrystus męką swoją dał zadośćuczynienie za grzech ,pierworodny i ustanowił mszę, w której ma być składana ofiara za codzienne grzechy śmiertelne i powszednie. Stąd się wywodzi powszechny pogląd, jakoby msza gładziła grzechy żywych i umarłych przez samą czynność odpra- wiania jej lex opEre operato). Tu biorą początek dysputy o tym, czy jedna msza odprawiona za wielu warta jest tyle, co poszcze- gólne msze odprawione za jednostki. Dysputa zrodziła ową nie- skończoną mnogość mszy. Co się tyczy tych poglądów, zwrócili nasi uwagę, że się one nie zgadzają z Pismem świętym i że ujmują chwały męce Chrys- tusa. Albowiem męka Chrystusowa była ofiarą i zadośćuczynie- niem nie tylko za grzech pierworodny, lecz także za wszelkie inne grzechy, jak napisano w Liście do Hebrajczyków: "Jesteśmy uświęceni przez ofiarowanie ciała Jezusa Chrystusa raz na zawsze", oraz: "Albowiem jedną ofiarą uczynił na zawsze doskonałymi tych, którzy są uświęceni". Pismo święte uczy też, żeśmy usprawiedliwiani przed Bogiem przez wiarę w Chrystusa. przeto jeśliby msza gładziła grzechy żywych i umarłych przez samą czynność jej odprawiania lex opere operato), to usprawiedliwienie pochodziłoby z czynności mszal- nych, a nie z wiary, czego nie pozwala przyjąć Pismo św. Lecz skoro Chrystus nakazuje czynić to na swą pamiątkę, to msza jest ustanowiona, aby wiara tych, którzy przyjmują sakra- ment, przypominała im, jakich dobrodziejstw dostępują przez Chrystusa, oraz by budowała i pocieszała strwożone sumienie. Albowiem wspominać Chrystusa, znaczy wspominać Jego do- brodziejstwa i doświadczyć, że są nam rzeczywiście udzielane. Nie wystarczy też przypominać sobie faktów historycznych, gdyż także Żydzi i bezbożnicy mogą je przypominać. Dlatego mszę należy odprawiać po to, aby udzielać sakramentu tym, którzy potrzebują pociechy, jak mówi Ambroży: "Ponieważ zawsze grzeszę, powinienem zawsze przyjmować lekarstwo". Skoro tedy msza jest takim udzielaniem sakramentu, odprawia się u nas jedną wspólną mszę w każde święto, a nadto w inne dni, jeśli kto pragnie przystąpić do sakramentu, podaje się go tym, którzy o to proszą. Zwyczaj ten wcale nie jest nowy w Kościele, albowiem starożytni do czasów Grzegorza nie wzmiankują o mszach prywatnych, wiele natomiast mówią o mszach ogólnych. Chryzostom mówi: "Kapłan codziennie stoi u ołtarza i innych zachęca do Komunćć, a innych powstrzymuje". Ze starożytnych kanonów wynika, że mszę odprawiał ten lub ów, pozostali zaś prezbiterowie i diakoni przyjmowali od niego ciało Pańskie. Tak bowiem brzmią słowa kanonu nicejskiego: "Niechaj diakoni przyj- mują Komunię św. po prezbiterach, wedle porządku, od biskupa lub prezbitera". Paweł zaś co do Komunćć nakazuje, aby jedni oczekiwali drugich, iżby przyjmowano ją wspólnie. Skoro więc za naszą mszą przemawia przykład Kościoła, Pisma świętego i ojców Kościoła, ufamy, że nie będzie jej można odmó- wić uznania, zwłaszcza, że publiczne obrzędy po większej części zachowane podobne są do dotychczasowych. Tylko liczba mszy jest różna, ale z uwagi na wielkie i jawne nadużycia umiarkowanie będzie z pewnością pożyteczne. Wszak niegdyś nawet w najbardziej uczęszczanych kościołach nie wszędzie odprawiano mszę codzien- nie, jak poświadcza Historia Tripartita, ks. 9: "W Aleksandrćć zaś przeciwnie: w środę i piątek czyta się Pismo święte, a doktorzy je objaśniają, i wszystko się czyni oprócz uroczystego obchodu Ofiary. XXV. O SPOWIEDZI W kościołach naszych nie zniesiono spowiedzi, nie zwykliśmy bowiem nikomu udzielać ciała Pańskiego bez uprzedniego wyspo- wiadania i rozgrzeszenia. I najskrupulatniej poucza się tu o wierze w rozgrzeszenie, co dotychczas głębokim pomijano milczeniem. Naucza się ludzi najwyższego szacunku dla rozgrzeszenia które jest głosem Bożym i jest zwiastowane z nakazu Bożego Poważa się władzę kluczy i przypomina, jak wielką pociechę Przynosi strwożonym sumieniom. Przypomina się, że Bóg żąda wiarY abyśmy takiemu rozgrzeszeniu wierzyli jako głosowi, rozbrzmie- wającemu z niebios, i że wiara ta prawdziwie sprawia i otrzymuje odpuszczenie grzechów. Niegdyś niepomiernie wychwalano zadość- uczynienie, natomiast o wierze, o zasłudze Chrystusa i o usprawie- dliwieniu z wiary w ogóle nie wspominano. Kościoły nasze są pod tym względem nienaganne, bo nawet nasi przeciwnicy muszą przyznać, że naukę o pokucie najskrupulatniej omawiamy i ob- jaśniamy. Atoli kościoły nasze uczą o spowiedzi, że wyliczanie występ- ków nie jest konieczne i że nie należy obciążać sumień troską o wyliczenie wszystkich występków, ponieważ nie jest rzeczą możliwą wymienić wszystkie występki, jak świadczy Psalm: "Uchybienia - któż znać może?" - oraz Jeremiasz: "Przewrotne i niezbadane serce ludzkie". Gdyby więc odpuszczane były tylko te grzechy, które się wyszczególnia, nigdy by sumienia nie mogły zaznać spokoju, wielu bowiem grzechów ani pojąć nie można, ani spamiętać. Starożytni pisarze Kościoła także poświadczają, że owo wyliczanie nie jest konieczne, albowiem w dekretaliach przyto- czono Chryzostoma, który tak mówi: Nie mówię ci, abyś publicz- nie występował lub obwiniał się przed innymi, lecz chcę, byś był posłuszny prorokowi, mówiącemu: "Wyjaw swą drogę przed Bogiem". Przeto w modlitwie wyZnaj swe grzechy Bogu, sędziemu prawdziwemu. Zdaj sprawę ze swych występków nie językiem, lecz według pamięci twego sumienia. Także i glosa w dziele O po- kucie, Dist. 5, w rozdziale Considerat, potwierdza, że spowiedź pochodzi z ludzkiego ustanowienia. Jednakże spowiedź zachowano u nas, mając na względzie wszelakie dobrodziejstwa rozgrzeszenia oraz inne korzyści dla sumień. XXVI. O ROZRÓŻNIANIU POKARMÓW Powszechne było przekonanie, i to nie tylko wśród ludu lecz i wśród nauczających w kościołach, że czynienie różnic między pokarmami i podobne tradycje ludzkie należą do uczynków pożytecznych dla wysłużenia sobie łaski i zadośćuczynienia za grzechy. A że takie było powszechne mniemanie, wynika z tego, iż codziennie ustanawiano nowe ceremonie, nowe zwyczaje, nowe święta, nowe posty, a ludzie uczeni żądali w kościołach tych uczynków jako nabożeństwa koniecznego dla zasłużenia na łaskę i srodze niepokoili sumienia, jeśli coś z tego pominięto. Te przeko- nania odnośnie tradycji wyrządziły w Kościele wiele szkód. Po pierwsze, odeszła w cień nauka o łasce i usprawiedliwieniu z wiary, która jest główną częścią Ewangelćć i która powinna zaj- mować w Kościele miejsce naczelne i najpocześniejsze, aby nale- życie poznano zasługę Chrystusa i aby wiarę ufającą w odpuszcze- nie grzechów dla Chrystusa stawiano ponad uczynki i wszelkie inne formy pobożności. Dlatego też Paweł kładzie na to najwięk- szy nacisk, znosząc prawa i tradycje ludzkie, aby pokazać, ćż spra- wiedliwość chrześcijańska jest czymś innym niż tego rodzaju uczynki, mianowicie, że jest wiarą, która ufa, że dla Chrystusa jesteśmy przyjmowani do łaski. Ale tę naukę Pawłową prawie zupełnie przytłumiono owymi tradycjami, które zrodziły przeko- nanie, że na łaskę i usprawiedliwienie należy zasłużyć różnym traktowaniem pokarmów i podobnymi aktami pobożności. Mówiąc o pokucie, nie czyniono żadnej wzmianki o wierze, zalecano jedy- nie owe akty zadośćuczynienia, uważając, że tylko one składają się na całą pokutę. Po drugie, owe tradycje usuwały w cień przykazania Boże, bo tradycje te przedkładano nad przykazania Boże. Sądzono, że chrześcijaństwo polega całkowicie na zachowywaniu pewnych świąt, obrzędów, postów i szat. Tym praktykom nadano naj- czcigodniejsze nazwy, jak: życie duchowe, lub: życie doskonałe. JednoczeŚnie zaś nie szanowano nakazów Bożych co do różnych powołań, np, iż ojciec rodziny ma wychowywać dzieci, matka- wydawać je na świat, książę - kierować sprawami publicznymi. Uznano to za sprawy tego świata i niedoskonałe, o wiele niżej stojące od owych prześwietnych praktyk. Ten błąd srodze dręczył sumienia pobożnych, którzy się trapili, że obrali żywot niedosko- nały w małżeństwie, na urzędzie lub na innym stanowisku publicz- nym; podziwiali mnichów i im podobnych, błędnie mniemając, że praktyki tamtych Bóg przyjmuje łaskawiej. Po trzecie, tradycje narażały sumienia na wielkie niebezpie- czeństwa, ponieważ było rzeczą niemożliwą przestrzegać wszyst- kich tradycji, a przecież ludzie uznawali te praktyki za niezbędne akty pobożności. Gerson pisze, że wielu popadło w rozpacz, niektórzy nawet targnęli się na swe życie, nie czując się na siłach czynić zadość tradycjom, a nie słysząc żadnego pocieszającego ~ słowa o usprawiedliwieniu z wiary i o łasce. Widzimy summistów i teologów, jak zbierają tradycje i poszukują rozsądnych dróg wypełniania przepisów, by ulżyć sumieniom; czynią to jednak niezbyt udatnie, bo niekiedy nakładają sumieniom jeszcze gorsze więzy. Szkoły i zgromadzenia były tak zajęte zbieraniem tradycji, że nie miały czasu zajmować się Pismem świętym i poszukiwać pożyteczniejszej nauki o wierze, o krzyżu, o nadziei, o doniosłości spraw obywatelskich, o pocieszeniu sumień w ciężkich pokusach. Dlatego Gerson i niektórzy inni teologowie bardzo się uskarżają, że tak są uwikłani w owe spory o tradycje, ćż nie mogą się zwrócić ku naukom godniejszym. Także Augustyn zabrania obciążać sumienia takimi praktykami i mądrze napomina Januariusza, by je uważał za rzeczy obojętne, jak się wyraża. Dlatego nasi nauczyciele nie powinni uchodzić za takich, którzy przeciw tym rzeczom wystąpili bez zastanowienia lub- z nienawiści do biskupów, jak niektórzy podejrzewają. Wielka była potrzeba ostrzeżenia Kościołów o tych błędach, zrodzonych ze źle pojętych tradycji. Ewangelia bowiem zniewala nas, abyśmy gorliwie głosili w kościołach naukę o łasce i usprawiedliwieniu z wiary. Nauki tej nie można zaś pojąć, jeśli ludzie mniemać będą, że na łaskę zasłużyć można praktykami z własnego wyboru. Tak też nasi nauczyciele uczyli, że przestrzeganiem tradycji ludzkich nie możemy zasłużyć na łaskę lub zadośćuczynić za grzechy. Dlatego nie należy sądzić, ćż takie praktyki są niezbędny- mi aktami pobożności. Poparli to oni świadectwami z Pisma świętego. W Ewangelćć według Mateusza r.15 Chrystus uniewinnia apostołów, którzy się nie stosowali do zwyczajów związanych i z tradycją, dotyczących rzeczy mniejszej wagi, bo przepisów o ablucjach. Mówi: "Daremnie mi jednak cześć oddają, głosząc nauki, które są nakazami ludzkimi". Nie wymaga więc nieużytecz- nych pobożnych praktyk. Nieco dalej dodaje: "Nie to, co wchodzi ; do ust, kala człowieka". Podobnie w Liście do Rzymian r. 14: "Królestwo Boże to nie pokarm i napój"; a w Liście do Kolosan: i "Niechże was tedy nikt nie sądzi z powodu święta"; oraz: "Jeśli tedy z Chrystusem umarliście dla żywiołów świata, to dlaczego poddajecie się takim zakazom, jakbyście w świecie żyli: nie dotykaj, nie kosztuj, nie ruszaj?" W Dziejach Apostolskich ap. Piotr mówi: "Przeto teraz, dlaczego wyzywacie Boga, wkładając na kark ucz- niów jarzmo, którego ani ojcowie nasi, ani my nie mogliśmy unieść? Wierzymy przecie, że zbawieni będziemy przez łaskę Pana Jezusa, tak samo jak i oni". Piotr zabrania tu obciążać sumie- nia mnóstwem obrzędów zarówno Mojieszowych, jak i innych. A w pierwszym Liście do Tymoteusza r. 4 zakazy odnoszące się do pokarmów nazwano nauką diabelską, bo sprzeczne jest z Ewan- gelią ustanawianie lub spełnianie takich uczynków, aby przez nie zasłużyć na łaskę, jak gdyby chrześcijaństwo nie mogło istnieć bez takich aktów pobożności. Tu przeciwnicy zarzucają nam, że nasi nauczyciele znoszą kar- ność i umartwianie ciał, jak Jowinian. Wszakże w pismach naszych nauczycieli znajdujemy coś innego, zawsze bowiem nauczali o krzyżu, że chrześcijanie winni znosić cierpienia. Umartwianie jest wtedy prawdziwe, szczere i nie udawane, gdy doświadczamy różnych ucisków i jesteśmy krzyżowani z Chrystusem. Ponadto nasi nauczyciele uczą, że każdy chrześcijanin powi- nien się tak pilnować i trzymać w karbach przy pomocy karności cielesnej lub ćwiczeń cielesnych oraz pracy, aby dostatek lub próżność nie wiodły go do grzechu, wszakże nie po to, by takimi ćwiczeniami zasłużyć na odpuszczenie grzechów lub dać za nie zadośćuczynienie. Taką karność cielesną należy stale gorliwie utrzymywać, a nie tylko w ciągu kilku dni, i to wyznaczonych. Chrystus bowiem przykazał: "Baczcie na siebie, aby serca wasze nie były ociężałe wskutek opilstwa": Dalej: "Ale ten rodzaj demonów) nie wychodzi inaczej; jak tylko przez modlitwę i post". A Paweł mówi: "Umartwiam ciało moje i ujarzmiam". Wynika stąd jasno, że umartwia swe ciało nie po to, aby przez tę karność wysłużyć odpuszczenie grzechów, lecz aby utrzymać ciało w goto- wości i zdatności do rzeczy duchowych i do wypełniania obowiąz- ków swego powołania. Nie potępiamy więc samych postów, lecz tradycje, które stwarzają niebezpieczeństwo dla sumień, wyznacza- jąc pewne dni, pewne pokarmy, jak gdyby były niezbędnymi akta- mi pobożności. wszakże zachowuje się u nas wiele tradycji, które się przyczy- niają do utrzymania ładu w Kościele, jak porządek lekcji mszal- nych, świąt itp. Jednocześnie jednak napomina się ludzi, że takie praktyki nie usprawiedliwiają przed Bogiem i że w takich rzeczach nie popełnia się grzechu, jeśli się je pomija bez zgorszenia. Taka wolność w obrzędach ludzkich znana była ojcom Kościoła. Na Wschodzie bowiem obchodzi się Wielkanoc w innym czasie niż w Rzymie, a gdy z powodu tej rozbieżności Rzymianie oskarżyli Kościół Wschodni o schizmę, inni napomnieli ich, że takie zwy- czaje nie muszą być wszędzie jednakie. Ireneusz mówi: "Niezgod- ność co do postów nie rozbija jedności wiary. Także papież Grze- gorz wykazuje, że taka rozbieżność nie narusza jedności Kościoła: Disinct. 12 A zaś w ks. 9 dzieła Historia Tripartita zebrano przy- kłady różnic w obrzędach i przytoczono te słowa: "Intencją apostołów było nie ustanawianie dni świątecznych, lecz głoszenie dobrego współżycia ludzi ze sobą i pobożności". XXVII. O ŚLUBACH ZAKONNYCH To, czego się u nas naucza o ślubach zakonnych, lepiej się pojmie, gdy się przypomni, jaki był stan klasztorów i jak wiele rzeczy wbrew kanonom działo się codziennie w tychże klasz- torach. W czasach Augustyna zakony były wolnymi bractwami. Później, gdy karność się rozluźniła, dodano ślubowania, żeby po jej przywróceniu była taka, jak w przemyślnie urządzonym wię- zieniu. Stopniowo dodawano też do ślubowań wiele innych prak- tyk, a więzy te, wbrew kanonom, nakładano wielu, zanim osiąg- nęli właściwy wiek. Wielu wstępowało na tę drogę życia przez nieświadomość, bo chociaż nie brakło im lat, to jednak nie byli zdolni ocenić swych sił. Będąc tak usidleni, zniewoleni byli pozo- stać, choć niektórych można było uwolnić na podstawie kano- nów. A w klasztorach żeńskich działo się to częściej nćż u mni- chów, choć płci słabszej należała się większa wyrozumiałość. Ta surowość od dawna się nie podobała wielu dobrym ludziom, którzy widzieli, jak dziewczęta i chłopców wtrąca się do klasz- torów, aby zapewnić im utrzymanie, widzieli nieszczęsne następ- stwa takich pomysłów, widzieli zgorszenia, jakże stąd wynikły, i jakże jarzma nakładano sumieniom. Ubolewali oni, że w tak doniosłej sprawie zupełnie się zaniedbuje i lekceważy powagę kanonów. Do tych błędów dodano jeszcze taki pogląd na śluby zakonne, który się od dawna nie podobał tym mnichom, którzy mieli choć trochę rozsądku. Głoszono bowiem, że ślubowania dorównują chrztowi; naucza- no, że ten rodzaj życia wysługuje odpuszczenie grzechów i uspra- wiedliwienie przed Bogiem. Dodawano jeszcze, że w życiu zakon- nym można nie tylko wysłużyć usprawiedliwienie przed Bogiem, lecz wypełniać oprócz przykazań Bożych takie rady ewangeliczne. przekonywano więc ludzi, że chrzest zakonny jest dalece doskonalszy od chrztu, że w życiu zakonnym można wysłużyć więcej łaski niż na urzęądzie publicznym, duszpasterskim i tym podobnych, które wypełniająg swe powołanie według przykazań Bożych, ale bez wymyślnych form pobożności. Niczemu, co tu powiedziano, nie można zaprzeczyć, ponieważ wynika to z mnisich ksiąg. Cóż się jeszcze działo w klasztorach? Niegdyś były szkołami, w których uczono Pisma św. i innych przedmiotów pożytecznych dla Kościoła, tam też poszukiwano duszpasterzy i biskupów; teraz rzeczy się mają całkiem inaczej i nie ma potrzeby przytaczać tu tego, co jest powszechnie znane. Niegdyś ludzie zbierali się tam dla nauki; teraz roszczą sobie, że ten rodzaj życia ustanowiony jest dla wysłużenia łaski i usprawiedliwienia, a nadto głoszą, że jest stanem doskonałym, i przekładają go nad wszystkie inne rodzaje życia ustanowione przez Boga. Przytaczamy to wszystko - bez jakżegokolwiek uprzedzenia i bez przesady - aby lepiej można pojąć naukę naszych nauczycieli w tej materćć. Po pierwsze, o wstępujących w związki małżeńskie nasi nauczy- ciele uczą, że każdemu, kto nie jest zdatny do życia w celibacie, wolno wstąpić w stan małż‚ński, gdyż ślubowania nie mogą znieść postanowienia i nakazu Bożego. Taki zaś jest nakaz Boży: "Jednak ze względu na niebezpieczeństwo wszeteczeństwa, niechaj każdy ma swoją żonę". Jednak nie tylko sam nakaz, lecz również stwo- rzenie i ustanowienie Boże nakłaniają do małżeństwa tych, którzy nie są spod nich wyjęci szczególnym zrządzeniem Bożym, a to we- dług Genesis, 2: "Niedobrze być człow‹ekowi samemu". Nie grze- szą więc ci, co są posłuszni temu nakazowi i ustanowieniu Bożemu. Jakiż zarzut można wysunąć przeciwko temu. Niech ktoś, ile chce, wyolbrzymia zobowiązania wynikająCe ze ślubowania, to przecież nie zdoła sprawić, by ślubowanie znosiło nakaz Boży. Kanony uczą, iż każde ślubowanie winno być złożone z zastrze- żeniem uprawnień przełożonego, jakże daleko mniejsze znaczenie mają ślubowania przeciwne nakazom Bożym. Gdyby zobowiązań wynikających ze ślubowań nie można było uchYlić bez względu na powód, nie mogliby od nich uwalniać nawet papieże. Nie godzi się bowiem, aby człowiek unieważniał zobowiązania, które wynikają wprost z prawa Bożego. Atoli papieie rozumnie osądzili, że w tych sprawach należy postępować z umiarkowaniem, dlatego czytamy o częstych zwolnieniach od ślubowań. Znany jest przypadek króla Aragonćć, odwołanego z klasztoru, a nie brak też przykładów z naszych czasów. Następnie, dlaczego nasi przeciwnicy wyolbrzymiają moc obo- wiązującą i skutki ślubowań, a jednocześnie nic nie mówi~ o samej ich istocie, że powinny dotyczyć rzeczy możliwych, że powinny być dobrowolne, czynione chętnie i po należytej rozwadze. Nie jest tajemnicą, do jakżego stopnia stała czystość znajduje siB we władzy człowieka. A jak wielu jest tych, co chętnie i z rozwagą składają ślubowania. Dziewczęta i chłopców nakłania się do ślubowań, zanim się mogą w tym rozeznać, a czasem nawet do tego ich się zmusza. Nie jest więc słuszne spierać się z nami o ślubowania tak uporczywie, skoro wszyscy przyznają, że jest to wbrew istocie ślubowań, gdy nie są złożone z własnej woli i z rozwagą. Wiele kanonów unieważnia ślubowania złożone przed piętna- stym rokiem życia, ponieważ nie wydaje się, aby przed osiągnię- ciem tego wieku można było stanowić o całym przyszłym życiu. Jeden z kanonów, mając na względzie ludzką słabość, dodaje kilka lat i zabrania składać śluby przed osiemnastym rokiem życia. Którego z tych kanonów mamy się trzymać? Większość ma usprawiedliwienie na to, że opuszcza klasztory, w tym, iż najliczniejsi składali ślubowanie przed dojściem do tych lat. Na koniec, choć złamanie ślubów zakonnych można skarcić, nie wydaje się jednak, aby następnie konieczne bYło rozwiązanie małżeństw tych osób. Augustyn bowiem przeczy temu, że należy je rozwiązywać (27., quaest. I, cap. Nuptiarum, a przecież wielka to powaga, mimo że później niektórzy sądzili inaczej o tej sprawie. Chociaż więc się wydaje, że przykazanie Boże co do małżeń- stwa wielu uwalnia od ślubów zakonnych, to jednak nasi nauczy- ciele przytaczajg jeszcze inny wzgląd, dla którego śluby zakonne są nieważne, mianowicie, że bezbożna jest wszelka służba Bogu, którą bez nakazu Bożego ludzie ustanowili i wybrali, aby zasłu- żyć na usprawiedliwienie iů łaskę. Mówi bowiem Chrystus: "Da- remnie mi jednak cześć oddają, głosząc nauki, które są nakazami ludzkimi". Także Paweł uczy wszędzie, że nie należy szukać usprawiedliwienia w praktykach i nabożeństwach wymyślonych przez ludzi, lecz że wierzący osiągają je przez wiarę, iż Bóg przyj- muje ich do łaski dla Chrystusa. Wiadomo też, że mnisi uczyli, jakoby ich praktyki religijne były zadośćuczynieniem za grzechy, wysługiwały łaskę i usprawiedli- wienie. Czymże to jest, jak nie umniejszeniem chwały Chrystuso- wej oraz przyćmiewaniem i zaprzeczeniem usprawiedliwienia z wiary? Stąd wynika, że owe śluby, składane tak powszechnie, były praktykami bezbożnymi, a więc nieważnymi. Albowiem ślub bezbożny i uczyniony wbrew nakazom Bożym jest nieważny, gdyż jak mówi kanon - żaden ślub nie powinien stanowić więzów nieprawości. Paweł mówi: "Odłączyliście się od Chrystusa, wy którzy w za- konie szukacie usprawiedliwienia; wypadliście z łaski". Przeto ci, którzy chcą być usprawiedliwieni przez ślubowania, odłączają się od Chrystusa i wypadają z łaski. Ci bowiem, co przypisują ślubom usprawiedliwienie, przypisują własnym uczynkom to co należy wyłącznie do chwały Chrystusa. Nie da się zaiste zaprzeczyć, że mnisi nauczali, jakoby osiągali usprawiedliwienie i wysługiwali odpuszczenie grzechów przez swe śluby i praktyki. Zmyślali też niedorzeczności, chełpiąc się, że mogą swe uczynki przenosić na innych. Choćby ktoś przez uprzedzenie chciał wyolbrzymiać te uroszczenia, to jakże wiele można zebrać rzeczy, których się wstydzą nawet sami mnisi. Do tego jeszcze przekonywali ludzi, że owe praktyki religijne właściwe są stanowi doskonałości chrześci- jańskiej. Czyż nie jest to przypisywaniem mocy usprawiedliwia- jącej uczynkom? Wielkim zgorszeniem w Kościele jest zalecanie ludowi pewnych form pobożności wymyślonych przez ludzi bez nakazu Bożego i nauczanie, że taka pobożność daje ludziom uspra- wiedliwienie. Wszak usprawiedliwienie z wiary, które w Kościele należy głosić przede wszystkim, pozostawia się w cieniu, gdy się je w oczach ludzkich przyćmiewa owymi osobliwymi "anielskimi" praktykami, pozorami ubóstwa i pokory oraz celibatu. Ponadto spycha się w cień przykazania Boże i prawdziwą po- bożność, jeśli ludzie słyszą, że tylko mnisi znajdują się w stanie doskonałości. Tymczasem doskonałość chrześcijańska polega na szczerej bojaźni Bożej, na posiadaniu wielkiej wiary i ufności ze względu na Chrystusa, że mamy przebłaganego Boga, że możemy Boga prosić i pewnie oczekiwać Jego pomocy we wszystkim, co podejmujemy wedle powołania, tymczasem zaś na zewnątrz - to pilne spełnianie dobrych uczynków i swego powołania. Na tym polega prawdziwa doskonałość i właściwe oddawanie czci Bogu, a nie na celibacie lub żebraniu, czy brudnej szacie. Doprawdy, wielu zgubnych przekonań nabiera lud przez owe błędne po- chwały życia zakonnego. Słysząc bowiem, jak się bez umiaru wychwala celibat, ludzie żyją w małżeństwie z niespokojnym su- mieniem. Słysząc, że tylko żebracy są doskonałymi, ludzie zacho- wują swe mienie z niespokojnym sumieniem, zajmują się handlem z niespokojnym sumieniem. Słysząc radę ewangeliczną, by się nie mścić, niektórzy nie wahają się szukać zemsty w życiu prywatnym, ponieważ mówiono im, że zakaz odwetu to tylko rada, a nie przykazanie. Inni błądzą jeszcze bardziej, sądząc, że udział w rządzeniu i piastowanie urzędów publicznych jest niegodne chrześcijanina i sprzeczne z radami ewangelicznymi. Czyta się o ludziach, którzy opuścili małżeństwo, porzucili urzędy publiczne i usunęli się do klasztoru. Nazwali to ucieczką od świata i poszukiwaniem uświęconego rodzaju życia. Nie pojmo- wali oni, że Bogu należy służyć, wypełniając te przykazania, które On sam dał, a nie te, które wymyślili ludzie. Dobrym i do- skonałym rodzajem życia jest ten, który pochodzi z nakazu Bożego. O tym wszystkim należy ludzi upominać. W dawniejszych czasach Gerson także ganił mnichów za błędy w pojmowaniu doskonałości i stwierdzał, że uważanie życia klasz- tornego za stan doskonałości było w jego czasach czymś nowym. jakże wiele bezbożnych mniemań łączy się ze ślubowaniami: że usprawiedliwiają, że stanowią o doskonałości chrześcijańskiej, że mnisi wypełniają i rady ewangeliczne, i przykazania, oraz że spełniają uczynki nadobowiązkowe. Wszystko to, jako błędne i bezużyteczne, sprawia, że ślubowania są daremne. XXVIII. O WŁADZY KOŚCIELNEJ Na temat władzy biskupów wielkie były niegdyś dysputy, w których wielu niezręcznie pomieszało władzę kościelną z wła- dzą miecza. Z tego pomieszania wynikły wielkie wojny i zamieszki, ponieważ papieże, polegając na władzy kluczy, nie tylko ustana- wiali nowe formy służby Bożej i obciążali sumienia zastrzeżeniami rozgrzeszeń i porywczymi ekskomunikami, lecz także usiłowali rozporządzać królestwami i pozbawiać władzy cesarzy. Ludzie pobożni i światli już od dawna ganili te błędy w Kościele. Dlatego nasi nauczyciele, by pouczyć sumienia, zmuszeni byli wykazać, czym się różni władza kościelna od władzy miecza. Uczyli oni, że ze względu na nakaz Boży obie władze należy szanować i czcić głęboko, jako największe dobrodziejstwa Boże na ziemi. Nauczyciele nasi utrzymują, że władza kluczy lub władza biskupów jest według Ewangelćć władzą albo Boskim mandatem głoszenia ewangelćć, odpuszczania i zatrzymywania grzechów oraz udzielania sakramentów. Albowiem Chrystus rozesłał aposto- łów z takim przykazaniem: "Jak Ojciec mnie posłał, tak i Ja was posyłam. Weźmijcie Ducha Świętego. Którymkolwiek grzechy odpuścicie, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzy- mane". A w Ewangelćć Marka 16: "Idąc na cały świat, głoście ewangelię wszystkiemu stworzeniu". Tak więc tę władzę wykonuje się, ucząc Ewangelćć lub głosząc ją oraz udzielając sakramentów wielu zgromadzonym lub każdemu z osobna, według powołania, ponieważ władza ta udziela nie rzeczy cielesnych, lecz wiecznych: sprawiedliwości wiekuistej, Ducha Świętego, żywota wiecznego. Tych rzeczy nie można dostą- pić inaczej, jak tylko przez posługiwanie słowem i sakramentami, według słów Pawła: "Ewangelia jest mocą Bożą ku zbawieniu każ- demu, kto wierzy", i Psalmu 118: "Wyrok Twój ożywia". Skoro więc władza kościelna udziela rzeczy wiecznych i wykonuje się ją tylko przez posługiwanie słowem, przeto nie przeszkadza wła- dzy świeckiej, jak nie przeszkadza w niczym władzy świeckiej sztu- ka śpiewu. Władza świecka bowiem zajmuje się innymi rzeczami nćż ewangelia. Urząd świecki chroni przed jawnym bezprawiem nie dusze, lecz ciała i rzeczy cielesne, i trzyma ludzi w karbach przy pomocy miecza i kar cielesnych, aby utrzymać sprawiedli- wość cywilną i pokój. Ewangelia zaś chroni dusze od bezbożnych poglądów, od diabła i śmierci wiekuistej. Nie należy więc mieszać władzy kościelnej z cywilną. Władzy kościelnej nakazano głosić Ewangelię i udzielać sakramentów: niechże nie ingeruje w sprawy innych urzędów, niechaj nie rozpo- rządza królestwami tego świata, niech nie uchyla praw urzędów świeckich, niechże nie niweczy posłuszeństwa wymaganego przez prawo, niechaj się nie wtrąca do spraw dotyczących cywilnych zarządzeń lub umów, niech nie dyktuje władzom praw stanowią- cych o ustroju państwa. Chrystus bowiem mówi: "Królestwo moje nie jest z tego świata", oraz: "Któż mnie ustanowił sędzią lub rozjemcą nad wami?" Paweł zaś mówi: (Filip. 3): "Nasza ojczyzna jest w niebiesiech", oraz (II Kor. 10): "Gdyż nasz oręż, którym walczymy, nie jest cielesny, lecz ma moc burzenia warowni dla sprawy Bożej" itd. Tak oto nasi nauczyciele rozróżniają powinności obu władz i nakazują, aby obie szanowano i uznawano, obie bowiem są darem i dobrodziejstwem Bożym. Jeśli zaś biskupi mają jakąś władzę miecza, to nie mają jej jako biskupi z nakazu Ewangelćć, lecz z mocy prawa ludzkiego, nadaną przez królów i cesarzy dla osobistego zarządzania swymi dobrami. Jest to jednak funkcja odmienna od służby Ewangelćć. Gdy się więc rozpatruje jurysdykcję biskupów, należy odróż- niać władzę cywilną od jurysdykcji kościelnej. Zatem według Ewangelćć lub - jak mawiają - według prawa Bożego, mają biskupi jako biskupi, czyli jako ci, którym powierzono posługiwanie sło- wem i sakramentami, odpuszczać grzechy, odrzucać naukę nie- zgodną z Ewangelią i wyłączać ze społeczności Kościoła bezboż- ników, których bezbożność jest jawna, bez użycia siły ludzkiej, lecz słowem. W tych sprawach Kościoły zobowiązane są prawem Bożym do posłuszeństwa biskupom, według słów: "Kto was słucha, mnie słucha". Atoli jeśli nauczają czegoś lub ustanawiają coś wbrew Ewangelćć, to Kościoły mają nakaz Boży odmówić im posłuszeństwa: "Strzeż- cie się fałszywych proroków" (Mat. 7); "Choćby anioł z nieba zwiastował wam ewangelię odmienną, niech będzie przeklęty" (Gal. 1); ",Nie możemy bowiem nic wskórać przeciwko prawdzie, ale dla prawdy" /II Kor.13); Dana mi jest moc "ku zbudowaniu, a nie ku burzeniu". Tego też wymagają księgi kanoniczne (II quaest. VII, cap. Sacerdotes et cap. Oves. Augustyn zaś mówi w liście przeciwko Petilianowi: "Nie należy się zgadzać i z katolic- kimi biskupami, gdyby się mylili lub utrzymywali coś przeciwnego kanonicznym pismom Bożym". Jeśli biskupi mają jeszcze inną władzę lub kompetencję do rozpoznawania pewnych spraw, np. co do małżeństwa, dziesięcin itp., to mają ją na podstawie prawa ludzkiego; gdy zaś opieszale wykonują swe powinności, to książęta nawet wbrew swej woli są obowiązani wymierzać poddanym sprawiedliwość, aby utrzymać spokój publiczny. Oprócz tego dysputuje się, czy biskupi lub księża mają prawo ustanawiać obrzędy kościelne i przepisy o pokarmach, świętach, o stopniach wśród duchownych lub wprowadzać hierarchię świę- ceń itp. Ci, co przyznają biskupom to prawo, powołują się na świa- dectwo: "Mam wam jeszcze wiele do powiedzenia, ale teraz znieść nie możecie; lecz gdy przyjdzie On, Duch prawdy, wprowadzi was we wszelką prawdę". Przytaczają też przykład apostołów, którzy nakazywali się powstrzymać od krwi i dławionego. Powołują się także na sabat, zastąpiony niedzielą - jak by się wydawało- wbrew dziesięciorgu przykazaniom. Nie ma przykładu, który by przytaczali częściej niż zamianę sabatu. Wielka jest - zapewniają- władza Kościoła, skoro nas zwolnił spod jednego z dziesięciorga przykazań. Co się tego tyczy, nasi nauczyciele uczą, że biskupi - jak wyżej wykazano - nie mają władzy ustanawiać czegokolwiek wbrew Ewangelćć. Tak też pouczają księgi kanoniczne. (Distinct. 9). Oprócz tego jest to wbrew Pismu świętemu, gdy się ustanawia tradycje, abyśmy ich przestrzeganiem zadośćuczynili za grzechy lub zasłużyli na usprawiedliwienie. Znieważamy bowiem chwałę zasługi Chrystusa, gdy sądzimy, że usprawiedliwiani jesteśmy ta- kimi praktykami. Wszak wiadomo, że w następstwie takich przeko- nań tradycje mnożyły się w Kościele niemal nieskończenie, przy- tłumiając naukę o wierze i usprawiedliwieniu z wiary, ponieważ wprowadzano stopniowo coraz więcej świąt, wyznaczano posty, nowe obrzędy, ustanawiano nowe zakony, bo ich wynalazcy mniemali, iż takimi uczynkami wysłużyć można łaskę. Tak właśnie mnożyły się kanony pokutne, których pozostałości po dziś dzień widzimy w zadośćuczynieniach. Następnie, twórcy tradycji postępują wbrew przykazaniu Boże- mu, gdy pokarmy, dni i rzeczy podobne wiążą z grzechem i gdy obciążają Kościół jarzmem poddaństwa zakonowi, jak gdyby dla wysłużenia usprawiedliwienia należało uprawiać wśród chrześcijan kult podobny lewickiemu, którego ustanowienie Bóg jakoby po- wierzył apostołom i biskupom. Tak bowiem piszą niektórzy, a wydaje się, że i papieży w pewnym stopniu zwiódł przykład prawa Mojżeszowego. Stąd się biorą owe obciążenia, jakoby było grzechem śmiertelnym pracować rękami w święta, choćby bez zgorszenia innych, jakoby niektóre pokarmy kalały sumienie, jakoby posty - nie naturalne, lecz dla utrapienia - były środkami przebłagania Boga, jakoby było grzechem śmiertelnym opuszczać godziny kanoniczne, jakoby w sprawach zastrzeżonych grzech nie mógł być odpuszczony bez udziału zastrzegającego, podczas gdy same kanony mówią o zastrzeżeniu nie winy, lecz kary kościelnej. Skąd otrzymali biskupi prawo wprowadzenia w Kościele takich tradycji ku usidleniu sumień, skoro Piotr nie pozwala nakładać jarzma uczniom, skoro Paweł mówi o mocy danej mu ku budowa- niu, a nie ku burzeniu? Czemuż więc mnożą grzechy przez takie tradycje? Doprawdy wyraźne są świadectwa, które zabraniają tworzenia takich tradycji dla przebłagania Boga, a rzekomo niezbędnych dla zbawienia. Paweł pisze w Liście do Kolosan: "Niechże was tedy nikt nie sądzi z powodu pokarmu i napoju albo z powodu święta lub nowiu księżyca, bądź sabatów", oraz: "Jeśli tedy z Chrystusem umarliście dla żywiołów świata, to dlaczego poddajecie się takim zakazom, jakbyście w świecie żyli: Nie dotykaj, nie kosztuj, nie ruszaj? Przecież to wszystko niszczeje przez samo używanie, a są to tylko przykazania i nauki ludzkie. Mają one pozór mądrości"... Także w Liście do Tytusa: "I nie słuchali żydowskich baśni i na- kazów ludzi, którzy się odwracają od prawdy". W Ewangelćć Mateusza r. 15 Chrystus mówi o tych, co żądają przestrzegania tradycji: "Zostawcie ich. Ślepi są przewodnikami ślepych", i odrzuca tak~ służbę Bogu: "Wszelka roślina, której nie zasadził Ojciec mój niebieski, wykorzeniona zostanie". Jeśli biskupi mają prawo obciążać Kościół i sumienia rozlicz- nymi tradycjami, to czemu całe Pismo święte zabrania tworzenia tradycji i posłuszeństwa im? Czemu je nazywa naukami szatański- mi? Czy na próżno ostrzegał przed nimi Duch Święty? Ostatecznie więc - skoro sprzeczne są z Ewangelią obrzędy ustanowione niby z konieczności zasłużenia na usprawiedliwienie lub w przekonaniu, że je wysłużą - nie godzi się biskupom ustana- wiać takich form pobożności lub wymagać ich, jak gdyby były konieczne. Należy bowiem zachować w Kościołach naukę o wol- ności chrześcijańskiej, mianowicie że ciężary zakonu nie są ko- nieczne do usprawiedliwienia, jak napisano w Liście do Galacjan: "Nie poddawajcie się znowu pod jarzmo niewoli". Należy koniecz- nie trzymać się głównej zasady Ewangelćć, że łaski dostępuje się przez wiarę w Chrystusa, a nie przez pewne praktyki lub nabo- żeństwo ustanowione przez ludzi. Cóż więc należy sądzić o święceniu niedzieli i podobnych zwy- czajach kościelnych? Na to odpowiadają nasi nauczyciele, że godzi się biskupom lub duszpasterzom wprowadzać porządki, aby był ład w Kościele, ale nie po to, aby przez nie zadośćuczynić za grze- chy lub żeby zobowiązywać sumienia do mniemania, że to ko- nieczne formy pobożności. Paweł zarządził, aby w zgromadzeniu kobiety nakrywały głowy, aby mówców wysłuchiwano w kościele po kolei. Takie porządki mogą Kościoły zachowywać dla miłości i spo- koju, jednakże o tyle tylko, żeby nikt nikogo nie obrażał i żeby w Kościele wszystko odbywało się porządnie i bez zamieszania, przy tym wszakże tak, aby sumień nie obciążać mniemaniem, że to niezbędne do zbawienia i że się grzeszy nawet wtedy, gdy się to narusza bez zgorszenia innych: np. nikt nie powinien pomawiać o grzech kobietę, która się ukazuje na ulicy bez nakrycia głowy, o ile nie gorszy ludzi. Do tych rzeczy należy też przestrzeganie niedzieli, Wielka- nocy, Zielonych Świątek i podobnych świąt oraz obrzędów. Kto zaś sądzi, że władza Kościoła ustanowiła obchodzenie niedzieli zamiast sabatu jako niezbędne, myli się bardzo. Sabat zniosło Pismo św., a nie Kościół, albowiem po objawieniu Ewangelćć mogą być pominięte wszelkie obrzędy Mojżeszowe. Że jednak trzeba było wyznaczyć pewien dzień, aby lud wiedział, kiedy się zgroma- dzić należy, Kościół przeznaczył na to niedzielę, a wydaje się, że uczynił to tym bardziej, żeby dać ludziom przykład wolności chrześcijańskiej i żeby wiedzieli, że przestrzeganie sabatu lub innego dnia nie jest konieczne. Osobliwe dysputy wynikły w sprawie zmiany zakonu, obrzę- dów nowego zakonu i zastąpienia sabatu - wszystko to z błędnego przekonania, że w Kościele powinny być formy pobożności po- dobne lewickim i że Chrystus zlecił apostołom i biskupom wy- myślić nowe obrzędy niezbędne do zbawienia. Te błędy wkradły się do Kościoła wtedy, gdy o usprawiedliwieniu z wiary nauczano niedość jasno. Niektórzy wywodzą, że przestrzeganie niedzieli nie jest wprawdzie prawem Bożym, lecz wynika jakby z prawa Bożego, i tworzą przepisy co do świąt, w jakim stopniu można podczas nich pracować. Czymże są podobne dysputy, jeśli nie usi- dlaniem sumień? Choć bowiem próbuje się łagodzić wypełnianie tradycji, to jednak nie można spostrzec ulgi, dopóki utrzymuje się mniemanie, że zachowanie tradycji jest konieczne, a musi się ono utrzymać tam, gdzie nieznane jest usprawiedliwienie z wiary. wolność chrześcijańska. Apostołowie nakazywali wstrzymywać się od krwi: któż tego dziś przestrzega? A przecież nie grzeszą ci, co tego nie przestrze- gają, sami bowiem apostołowie nie chcieli obarczać sumień takimi ciężarami, lecz tylko do czasu to nakazali, aby nie było zgorszenia. Należy bowiem mieć to na uwadze, co jest niezmienną intencją Ewangelćć. Zaledwie niektórych kanonów przestrzega się ściśle, wiele ich z dnia na dzień wychodzi z praktyki nawet wśród tych, co obstają przy tradycji. Nie można pomóc sumieniom, nie zachowując owego umiaru, że kanonów należy przestrzegać bez przekonania, iż to niezbędne do zbawienia i że sumienia nie doznają szkody, jeśli nawet życie coś zmieni. Biskupi przeto łatwo by mogli utrzymać należne posłuszeń- stwo, gdyby nie obstawali przy zachowaniu tradycji, których nie można zachować z czystym sumieniem. Obecnie wymagają celi- batu i nikogo nie przyjmują do stanu duchownego, dopóki nie przysięgnie, że będzie uczył czystej Ewangelćć. Kościoły nasze nie żądają, aby biskupi przywrócili zgodę z uszczerbkiem dla swej godności, chociaż godziłoby się, żeby dobrzy pasterze tak uczynili, żądają tylko, aby zwolniono je spod nie uzasadnionych ciężarów, które są nowe i przyjęte wbrew zwyczajom Kościoła powszech- nego. Początkowo, być może, były powody, aby ustanowić takie normy, jednak późniejszym czasom nie odpowiadały, a oczywiste jest też, iż niektóre przyjęto na skutek błędnych rozumowań. Dlatego pobłażliwość biskupów winna je teraz złagodzić, po- nieważ zmiana taka nie zniweczy jedności Kościoła. Wiele bowiem tradycji ludzkich zmieniło się z biegiem czasu, jak to pokazują same kanony. Gdyby się jednak nie dało osiągnąć złagodzenia praktyk, których nie można utrzymać bez grzechu, ciąży na nas powinność postępowania według normy apostolskiej, która naka- zuje, że "trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi". Piotr nie pozwala biskupom panować i niewolić Kościoła. Nie dążymy więc do tego, aby się biskupi wyrzekli władzy, lecz tego tylko się domagamy, aby pozwolili nauczać czystej Ewangelćć i aby złagodzili nieco niektóre zarządzenia, których nie można zachować bez grzechu, Lecz jeśli nie ustąpią, niechaj rozważą, jak zdadzą sprawę przed Bogiem z tego, że przez swój upór dali przyczynę do rozłamu w Kościele. Oto są główne artykuły uważane za sporne, bo chociaż można by mówić o wielu innych nadużyciach, jednak dla uniknięcia rozwlekłości ujęliśmy tylko główne. Wielkie były narzekania na odpusty, pielgrzyMki i nadużywanie ekskomuniki; parafie były ze wszech stron dręczone przez kwestarzy; nie kończyły się kłótnie między księżmi a mnichami o prawa parafialne, o spowiedź, pogrzeby i podobne niezliczone rzeczy. Sprawy tego rodzaju pomijamy, aby to, co w tej materćć najważniejsze, krócej wyłożo- ne, łatwiej zrozumiane być mogło. Niczego tu nie powiedziano ani nie przedstawiono, by kogo- kolwiek znieważyć. Wymieniono to tylko, o czym - jak się wyda- wało - należało koniecznie powiedzieć, aby było zrozumiałe, że w nauce i obrzędach niczego u nas nie przyjęto wbrew Pismu świętemu lub wbrew Kościołowi powszechnemu. Jest bowiem oczywiste, żeśmy najpilniej baczyli, aby się do naszych Kościołów nie wkradły nauki nowe a bezbożne. Według rozkazu Waszej Cesarskiej Mości pragniemy przedłożyć powyższe artykuły, w których wyłożone jest nasze wyznanie i z których poznać można główne nauki naszych nauczycieli. Gdyby w tym wyznaniu czegoś brakowało, gotowiśmy z pomocą Bożą przedłożyć obszerniejsze wyjaśnienie na podstawie Pisma świętego. Waszej Cesarskiej Mości wierni poddani Jan, książę saski, elektor Franciszek, książę luneburski Jerzy, margrabia brandenburski Wolfgang książę Anhaltu Ernest książę luneburski Senat i Magistrat Norymbergi Filip, landgraf heski Senat Reutlingen Jan Fryderyk, książę saski