TYTUL: Bibliotekarz z Dzikowa. Dr. Michal Marczak (1886-1945) AUTOR: Adam F. Baran (barana@friko2.onet.pl) ---------------------------------------------------------------- --------- SUMMARY There is a grave on the cementry in Tarnobrzeg. It's on the left, near the main path running in direction of the cross. It's grey and not very big. There in polished and hardly seen becouse of age inscription: "S+P, Dr Michał Marczak, * 20.IX.1886 + 18.XI.1945. He attended to God, Polish culture an to this district. Peace to his memory. He asks for prayer." The memory that doesn't allow the people of culture to pass the grave indifferently is occasional but retentive. The memory should be passed to next generations. A.F. Baran's reading titled "A Librarian from Dzików" is such a request. Michał Marczak was born on 20.IX.1886 in Grywałd near Krościenko, the province of Nowy Targ. He died on 18.XI.1945 in Tarnobrzeg- Dzików. In 1913 he graduated from UJ [Jagiellonian University] with a degree of a doctor of philosophy on the basis of the work: "Tarnobrzeg in Austrian government". In 1913-1929 he was an archivist and a librarian of Tarnowscy in Dzików. He catalogued the library of thirty thousand volumes. Unfortunatelly, it wasn't without the reverse of fortune. In 1926 he finished the work on the alphabetical catalogues but at night, 21-22 December 1927, the Dzików Castle burnt down. During the absence of the owners, M. Marczak controlled the rescue operation of the collection. About six percent of the old printed material and seventy five percent of the new ones and all manuscripts were rescued. The work of the librarian bunt down. M. Marczak was a social worket, a journalist, a historian and an ethnographer too. He published his papers in the local papers: "Obywatel" ["A Citizen"], "Głos Ziemi Tarnobrzeskiej" ["The Tarnobrzeg's Land Voice"] and "Wieści Nadwiślańskie" ["The information on the Wisła river"]. He also published his papers in the national papers: "Czas" ["The Time"], "Głos Narodu" ["The Voice of People"], "Przewodnik Bibliograficzny" ["The Bibliography Guide"], "Pamiętnik Świętorzyski" ["The Świętokrzyski Diary"] and "Archeion". In 1921-1929 the most important papers of M. Marczak were mainly devoted to Tarnobrzeg. They were: "Biblioteka Tarnowskich w Dzikowie" (Kraków, 1921), "Genealogia Ślepowronów Rybczyńskich z Wielowsi" (Tarnobrzeg, 1922), "Drukarnie i druki tarnobrzeskie 1900-1924" (Lwów, 1925), "Hetman Jan Tarnowski" (Tarnobrzeg, 1926), "Zabytek dawnego szkolnictwa parafialnego w Miechocinie" (Kraków, 1926), "Obecny powiat tarnobrzeski w świetle metryk parafialnych z XVII i XVIII wieku" (Tarnobrzeg, 1928) and "Pozostałości dawnej kultury ludowej na tle dzisiejszej w powiecie tarnobrzeskim i w okolicy Koprzywnicy" (Tarnobrzeg, 1929). In 1925-1938 M. Marczak studied the ethnography and the customs of Podhale. In "Gazeta Podhalańska" (1925-1935) and then in "Gazeta Podhala" (1936-1938) he published 54 articles on that subject. In 1925-29 he was a teacher of History at Jan Hetman Tarnowski State Grammar School in Tarnobrzeg. Until the year 1930 he was "the full member" of the School Section in Tarnobrzeg, the executive organ of The School Superintendent's Office Lwów. In 1930 he left Dzików together with his family. He became the head of extraschool in Brześć on the Bug, and the inspector of Polesie. Then, in 1935-39 he worked as a head of education for adults in the Ministry of Religion and Public Enlightenment in Warsaw. He took care of the Library of Sightseeing Company in Warsaw. He was a member of the publishing, committee Polskie Towarzystwo Krajoznawcze [The Touring Polish Society], that had "Słownik Geograficzny Państwa Polskiego" [The Geographic Dictionary of Polish Country] and "Ziemia" [The Globe] under its care. Until 1939 he published "Ilustrowany Przewodnik po Pieninach i Szczawnicy" (Kraków, 1927), "Przewodnik po Polesiu" (Brześć on the Bug, 1935), "Dzieje pastuszka" (Nowy Targ, 1938) and "Zbiory archiwalne Hr. Tarnowskich w Dzikowie" (Warsaw, 1939). Dr M. Marczak stayed in Warsaw during the occupation. He worked until the PTK library was closed. Then, he worked as a teacher of Polish at school in Wilanów and a teacher of clandestine teaching. In 1939-44 he took care of the hidden collection of books of Tarnowscy in Dzików. In July 1944, when he came to Dzików, he leart about the Russian offensive and about the outbreak of Warsaw Rebelion. Marczak's family stayed in Warsaw until the Rebellion was over. His son and doughter joined AK [National Army]. In 1944-45 the Government decided to nationalize the collection. The new authorities of the starosty made M. Marczak the custodian of the library, the archives and the museum collection. When the AK forces were in Dzików and the patriots were percecuted M. Marczak talked to the military and administrative authoroties to try to save the collection that was gathered there (He wrote: "Memoriał do władz państwowych"). In the work he stigmatized the contempt of "allied army" for cultural values collected in Dzików and neighbourhood. He died safeguarding the treasures of Polish and European culture. It's 51 years since dr M. Marczak died. In Autumm, last year one of the descendants of the famous family Jan Tarnowski unveiled in front of the school library in Dzików commemorating plate made of white marble. The artist wrote the following words on the commemorating plate: "For Dr Miachał Marczak (1886-1945) the greatest form master of young people and the hero of Dzików collection the inhabitants of Tarnobrzeg for 50th death anniversary 18 Nevember 1995". Last year was the 50th death anniversary of M. Marczak. In September 1996 went by 110 years since the gentle figure was born. The brave and full of sacrifice work caused that most of the collection remained and now it's in the national collection of UJ [Jagiellonian University] Library and in the National Archiver in Wawel. The old M. Marczak's works may be used for cataloguing the present Dzików collection that is scattered in Poland and abroad. Since Artur Tarnowski wrote the article titled "Prawda o zbiorach dzikowskich" ("Kultura", 5/1959, Paryż), nobody undertook cataloging the collection. Stanisław Marczak-Oborski Tarnobrzeg* siostrze Czy pamiętasz nasze dzieciństwo? Czy pamiętasz lata szczęśliwe? Czy widzisz "pałac pod papą", gdy oczy przymkniesz na chwilę? Miasteczko żydowskie i brudne brzydotą straszyło szarą ... To samo w skwarne południe, to samo w ulewę nawalną. Pamiętasz spacery nad Wisłę? I pożar przedmieścia Rulek? Dziś widzę, gdy o tym pomyślę, granat nieba przeżarty przez łunę ... Więc daje Ci parę obrazów ze wspomnień dalekiej ciżby, i zapach bzów, tak spleciony z zapachem dzieciństwa ojczyzny. (* mies. "Profile" nr 12/1979, Rzeszów, s. 23) I. Od Autora W sierpniu 1944 r. zakończyła się okupacja hitlerowska na terenie Tarnobrzega. Dzików(1), siedziba rodowa hr. Tarnowskich, straciła na znaczeniu. Właściciele, zmuszeni nakazami PKWN, musieli opuścić swoją rodową posiadłość. Zamek w Dzikowie przejęto dla potrzeb szkolnictwa i nowotworzonych władz powiatowych w Tarnobrzegu. Bezcenne skarby kultury narodowej i europejskiej zgromadzone i ukryte starannie w Dzikowie podczas wojny a także te, zdeponowane wcześniej w Muzeum Narodowym w Warszawie czy Ossolineum we Lwowie przejęły po wojnie instytucję państwowe (Archiwum Państwowe w Krakowie, Biblioteka Jagiellońska, znikoma część zbiorów rodziny hr. Tarnowskich zdeponowana została na Zachodzie) lub zaginęły bez śladu zagarnięte przez ZSRR wraz ze wschodnimi terenami II RP. Oprócz prawowitych właścicieli tych zbiorów niemałą rolę w ich pieczołowitym pielęgnowaniu, skatalogowaniu i zabezpieczeniu (szczególnie podczas dwóch wojen światowych) odegrał dr Michał Marczak, bibliotekarz i archiwista hr. Tarnowskich, który z narażeniem życia ratował zbiory podczas I wojny światowej. Podobnie było w okresie tzw. Republiki Tarnobrzeskiej (1918-19) oraz podczas ratowania zbiorów w czasie tragicznego pożaru zamku w Dzikowie w grudniu 1927 r., pod nieobecność właścicieli. Mimo, iż po latach pracy u hr. Tarnowskich (1913-1929) los skierował dra M. Marczaka najpierw na Polesie a później do Warszawy utrzymywał nadal żywe kontakty z Tarnowskimi, zwłaszcza przed zbliżającą się II wojną światową razem z właścicielem Dzikowa hr. Arturem Tarnowskim przygotował cenniejsze zbiory do ewentualnej ewakuacji i zabezpieczenia przed najeźdźcą. Potem już z okupowanej Warszawy zaglądał na dłuższe "wakacje" do Dzikowa i starannie opiekował się ukrytymi skarbami rodowymi na terenie rezydencji hr. Tarnowskich. (Czy robił to tylko z pobudek osobistych i patriotycznych, a nie organizacyjnych trudno dowieść). Kiedy podczas lata 1944 r. zaskoczony ofensywą wojsk sowieckich i wybuchem Powstania Warszawskiego nie widział bezpiecznej szansy dotarcia do rodziny, zdecydował że wraz z właścicielką Dzikowa, hr. Różą Tarnowską, stanie na straży zbiorów. Szybko został sam, ponieważ "nowe czasy" nie pozwoliły na zamieszkiwanie w Dzikowie jego prawowitym właścicielom. Swoją determinację przypłacił życiem. Prawdę o swojej ostatniej, tragicznej nocy zabrał do grobu. Postać dra M. Marczaka jest głównym tematem opracowania. Mimo szeregu artykułów prasowych i publikacji nie powstała dotąd szczegółowa biografia dotycząca tej zasłużonej dla Polskiej kultury, ciekawej i interesującej postaci. Książka niniejsza ma tę lukę wypełnić, choć należy się spodziewać, że będzie także głównym impulsem do dalszych uzupełnień. Autorowi m.in. nie udało się odpowiedzieć na pytania dotyczące ewentualnych przyjacielskich powiązań z Aleksandrem Patkowskim(2) - tak jak Marczak - był znanym regionalistą, członkiem Polskiego Towarzystwa Krajoznawczego, redaktorem "Ziemi" i "Słownika Geograficznego Państwa Polskiego". Niewiadomym jest, choć nie ulega żadnej wątpliwości że miał miejsce, formalny udział dra M. Marczaka w konspiracji 1939-45. Przypomnienie i zachowanie w pamięci potomnych dra M. Marczaka jest bardzo ważne. Nie tylko dlatego, że odegrał on ważną rolę, opiekując się bezcennymi skarbami zgromadzonymi przez Tarnowskich, ale przede wszystkim dlatego, że był on jednym z pierwszych historyków i etnografów powiatu tarnobrzeskiego. Badaniom, publikacjom i opracowaniom jego autorstwa zawdzięczamy regionalną wiedzę z przeszłości naszego miasta i okolicy (choć przez wiele lat nie doceniano dorobku tego autora i nie powoływano się na jego prac). Należy również pamiętać o publikacjach dra M. Marczaka poświęconych rodzinnemu Podhalu oraz Polesiu. Pamięć o dr. M. Marczaku żyła w sercach i przekazach bliskich i przyjaciół. Z jego dorobku badawczego korzystali m.in.: prof. dr Włodzimierz Dworzaczek w wydanej niedawno pracy pt. "Leliwici Tarnowscy" (Tarnobrzeg 1996)(3) oraz bracia Józef i Wojciech Rawscy w swoich licznych opracowaniach. Z młodszej generacji należy wymienić m.in. Janinę Stadnik, która pisząc pracę doktorską pt. "Toponimia byłego powiatu tarnobrzeskiego" powoływała się na publikacje Marczaka, Tadeusza Rutynę autora opracowania "Wielowieś - zarys dziejów" a także Annę Wiącek, autorkę pracy magisterskiej pt. "Fundacje kościelne i społeczne rodu Tarnowskich z Dzikowa". Pamięć o dr. M. Marczaku kultywowało latami Towarzystwo Przyjaciół Tarnobrzega. To z inicjatywy TPT Rada Miasta Tarnobrzega nadała jednej z ulic osiedla Dzików jego imię. W 50. rocznicę jego tragicznego zgonu TPT odsłoniło uroczyście pamiątkową tablicę w dzikowskim zamku, obecnie zajmowanym przez Zespół Szkół Rolniczych w Tarnobrzegu. Dorobek i postać dra M. Marczaka, w bieżącym roku, zaprezentowało Muzeum Historyczne Miasta Tarnobrzega na okolicznościowej wystawie zatytułowanej "Pegaz zapomniany". Niniejsze opracowanie dopełnia naszą wiedzę o dr. M. Marczaku, podając często wiadomości, które są prezentowane powszechnie pierwszy raz. Miejmy nadzieję, że świat nauki i encyklopedyści dostrzegą w swych najnowszych opracowaniach nie tylko dra hab. Stanisława Marczaka-Oborskiego, syna Michała, ale także i jego ojca. Książka składa się z czterech części. Po krótkim wstępie odautorskim część druga poświęcona jest w całości postaci dra M. Marczka. Biogram obejmuje najważniejsze fakty z jego życia, od narodzin po uroczystości upamiętniające jego osobę w Tarnobrzegu po dzień dzisiejszy. Trzecia część książki prezentuje Aneksy, które w dwóch przypadkach to w całości dwie prace dra M. Marczaka, tj. "Biblioteka Tarnowskich w Dzikowie" i "Zbiory Archiwalne Hr. Tarnowskich w Dzikowie". Pozostałe (nigdzie dotąd nie publikowane!) to dokumenty, które opisują dzikowskiego bibliotekarza w ostatnim okresie jego życia. W Aneksie załączono pismo Ireny Dekutowskiej(4), do kierownika Referatu Kultury i Sztuki przy Urzędzie Wojewódzkim w Rzeszowie, "Memoriał w sprawie potrzeb dla zbiorów w zamku Dzikowskim oraz sprawozdanie z obecnego ich stanu i prac w tychże zbiorach za czas od września 1939 do października 1945." autorstwa dra M. Marczaka i pismo Marii Marczak, wdowy po dr. M. Marczaku do Powiatowej Rady Narodowej w Tarnobrzegu o dożywotni zasiłek. Książkę kończy szczegółowa Bibliografia i Indeks osób. Na materiały źródłowe niniejszej pracy złożyły się zbiory: Archiwum Uniwersytetu Jagiellońskiego, Liceum Ogólnokształcącego im. M. Kopernika w Tarnobrzegu, Archiwum Państwowego w Kielcach, Oddział w Sandomierzu i Muzeum Historycznego Miasta Tarnobrzega. Ponadto szereg archiwaliów odnaleziono w zbiorach: Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Tarnobrzegu, Wojewódzkiej Biblioteki Pedagogicznej w Tarnobrzegu i Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Nowym Sączu. Kwerenda źródłowa w zbiorach: Biblioteki Wyższego Seminarium Duchownego w Sandomierzu i Kuratorium Oświaty w Rzeszowie (przeprowadzona przez autora), Archiwum i Biblioteki OO. Dominikanów w Tarnobrzegu i Krakowie (przeprowadzona życzliwie przez o. Jacka Budę), oraz Archiwum Państwowego w Krakowie i Biblioteki Jagiellońskiej (przeprowadzona życzliwie przez Barbarę Michońską) nie dała pozytywnego rezultatu lub dublowała źródła już znane z wcześniejszych zbiorów archiwalnych. Cennymi relacjami podzielili się z autorem: Zofia Gałuszka- Mleczko (Tarnobrzeg), Aleksander Gieysztor (Warszawa), Barbara Michońska (Kraków), Bronisława Orzeł (Tarnobrzeg), Zdzisława Świder (Tarnobrzeg) i Paweł Wieczorkiewicz (Warszawa). Wszystkim wyżej wymienionym a także pracownikom i dyrekcjom wymienianych placówek archiwalnych i bibliotek dziękuję za okazaną pomoc w zebraniu materiału źródłowego do niniejszej książki. Na szczególne podkreślenie zasługują: Janina Stadnik i Anna Wiącek, których recenzję i prace redakcyjne doprowadziły do szczęśliwego końca podjętych badań. Zarządowi Miasta Tarnobrzega i Wydziałowi Kultury Urzędu Wojewódzkiego w Tarnobrzegu dziękuję za subwencje bez której książka nie mogłaby być wydana. Wydawcy: Wydawnictwu Diecezjalnemu w Sandomierzu za poziom techniczny i znakomite wydanie. Wszystkich zainteresowanych prezentowaną tematyką zachęcam do recenzji, uwag a w szczególności do uzupełnień. Korespondencję należy kierować na adres: Adam F. BARAN, P.O. Box 167, 39-401 Tarnobrzeg 3, Polska e-mail: barana@friko2.onet.pl Tarnobrzeg, dn. 20 września 1996 - w 110. rocznicę urodzin dra M. Marczaka. ----------------------------------------------------------------- ----------PRZYPISY: (1) Dzików - w XIV w. własność Toporczyków, od 1522 przeszedł z rąk Ossolińskich na własność Tarnowskich, którzy mieli swoją siedzibę w Wielowsi. Po osiedleniu się Tarnowskich w Dzikowie rodzina uzyskała od króla Zygmunta III Wazy przywilej lokacyjny z 28 maja 1593 r. na założenie miast Tarnobrzega. Długo jednak wieś Dzików dominowała nad tworzonym miastem. Dopiero w 1681 została wchłonięta przez Tarnobrzeg. Prawie sto lat później, w 1786 r., Dzików utworzył samoistną gminę i dominował swym nazewnictwem jeszcze wiele lat niewielki Tarnobrzeg. Cudami słynący obraz MB Dzikowskiej, Konfederacja Dzikowska 1743 r., "Pamiętniki włościanina" Jana Słomki, dzikowskiego wójta (wyd. I, Kraków 1912 r.) oraz Zamek Dzikowski jako siedziba rodu Tarnowskich i znakomitej, prywatnej kolekcji archiwaliów, książek i malarstwa zapisały Dzików na kartach historii Rzeczypospolitej i Europy. Dzików jest obecnie dzielnicą Tarnobrzega, za: J. Stadnik, Na drogach Puszczy Sandomierskiej, nakładem autora, Wydawnictwo "Sztafeta", Stalowa Wola 1993, s. 38-39; por. T. Zych, Tarnobrzeg, Wyd. Fundacja "Ars", Tarnobrzeg 1993, s. 19-20; por. J. Zub, Tarnobrzeg. Pałac Tarnowskich w Dzikowie, Przewodnik po zabytkach sztuki, nr 11, Wydawnictwo "Profil", Tarnobrzeg 1996, s. 4-21; (2) Sandomierskie, Laskowski W.S. (red.), Wydawnictwo Jubileuszowe Powszechnego Uniwersytetu Regionalnego im. Stanisława Konarskiego Z.N.P., Sandomierz 1933, w zbiorach czytelni Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Tarnobrzegu, s. 36 i 49; Cz. Latawiec, Sandomierz - moja młodość, Wyd. LSW, Warszawa 1976, s. 248-249; por. R. Durda, Sandomierski Orland Szalony. Rzecz o Aleksandrze Patkowskim, Nakładem LO im. A. Patkowskiego w Sandomierzu, Wydawnictwo Diecezjalne, Sandomierz 1990, s. 34-59; M. Łowicka, Portret Aleksandra Patkowskiego, "Notatnik Sandomierski" nr 7/1995, Wyd. Sandomierskie Towarzystwo Kulturalne, Sandomierz 1995, s. 32-37; (3) W. Dworzaczek, Leliwici Tarnowscy, Wyd. Muzeum Historyczne Miasta Tarnobrzega, Tarnobrzeg 1996, s. 155, 157-159, 161-162, 165, 172; (4) Irena Dekutowska była prawdopodobnie żoną Stanisława Dekutowskiego, starszego brata "Zapory", por. A.F. Baran, Pseudonim "Zapora" mjr cc. Hieronim Dekutowski (1918-1949), Wyd. Staszowskie Towarzystwo Kulturalne, [Biblioteka Staszowska nr 62], Staszów 1996; II. Dr Michał Marczak (1886-1945) Pedagog, etnograf, historyk, bibliotekarz - były to wszystkie zawody, zamiłowania, fascynacje i jego pasje. Przez 59 lat swojego życia ukochał szczególnie Dzików, siedzibę rodową hr. Tarnowskich, "małą Ojczyznę" kultury polskiej i europejskiej. Poświęcił jej zbiorom ponad połowę swojego pracowitego życia. W listopadzie 1945 roku zmarł w dzikowskim "skarbcu" będąc świadkiem niszczenia i zagłady bezcennych skarbów narodowych, trudu jego wcześniejszej, wieloletniej pracy i pasji, zbioru pokoleń hr. Tarnowskich. Urodził się 20 września 1886 roku w Grywałdzie(1), koło Krościenka pow. Nowy Targ w katolickiej rodzinie Wojciecha i Katarzyny z Kowalczyków-Prawdzianki, pochodzącej z Krośnicy. Okres swojej młodości już jako dojrzały mężczyzna opisał w 15. częściach "powiastki" pt. "Dzieje Pastuszka" wydrukowanej w "Gazecie Podhala" (nr 9-23 z 1938 r.), a poźniej w wydanej oddzielnie drukiem. Szkołę powszechną ukończył w Grywałdzie. Naukę w szkolę średniej, w I Państwowym Gimnazjum w Nowym Sączu (1900-1908), podjął za sprawą zapobiegliwej matki, która dość szybko poznała się na jego zdolnościach do nauki. Po śmierci ojca, utrzymaniem i wykształceniem brata do matury zajmuje się najstarszy syn Marczaków, który objął gospodarstwo po ojcu. Nasz bohater był wówczas w czwartej klasie gimnazjum. "Już jako czwartoklasista w gimnazjum rozpoczął Michał Marczak pod wpływem profesorów Stan. Maykowskiego i Bron. Gustawicza gromadzić materiały ludoznawcze w swej rodzinnej wiosce i w dalszej okolicy (...). Towarzystwo Oświaty Ludowej w Krakowie, mianując go w r. 1907 kierownikiem nadesłanej do Grywałdu biblioteki, nie przypuszczało, że ma do czynienia jeszcze z gimnazjalnym siódmoklasistą." - tak pisał o dr. M. Marczaku w "Gazecie Podhala" Nr 23 z 1938 r. Michał Balara.(2) "Będąc w 7. klasie gimnazjalnej podejmuje się przeprowadzenia niezwykłego dzieła. Boleje niezmiernie nad tym, że mieszkańcy jego wsi rodzinnej, mając zabytkowy śliczny kościółek w swojej wiosce, muszą na każde nabożeństwo przebywać długą, uciążliwą drogę do kościoła w Krościenku lub do Maniów, a stałej opieki duszpasterskiej są zupełnie pozbawieni. Talent pisarski i znakomite władanie piórem dał mu Bóg w darze. Korzysta z tego i wypisuje do ówczesnego Biskupa swojej diecezji Wałęgi, przekonywujący memoriał (łaciną - przyp. autora). Wykazuje w nim, na podstawie aktów i dokumentów, różnych źródeł historycznych, zebranych legend i tradycji, że w wiekach średnich istniała samoistna parafia w Grywałdzie". - pisze w swoich późniejszych wspomnieniach żona Marczaka - Maria z Olesiów-Marczakowa(?). Nie bez trudności ze strony dorosłych - osób duchownych i świeckich - Marczakowi udało się jednak przekonać do swojego pomysłu dziedzica Grywałdu inż. Apolinarego Dziewolskiego. Starania Komitetu Kościelnego, o samodzielną parafię, po kilku latach uwieńczone zostały sukcesem i zgodą ks. Biskupa.(3) Po ośmiu klasach szkoły średniej Marczak zdał pomyślnie egzamin maturalnym 25 maja 1908 roku i zapisał się na wydział filozoficzny UJ w Krakowie, gdzie studiował historię i geografię.(4) Pozbawiony utrzymania, na mocy wcześniejszej umowy z bratem, podczas pierwszego roku studiów pracował zarobkowo w Żarkach koło Częstochowy (gubernia kielecka), gdzie przez rok 1909-10 zachęcił miejscową inteligencję do założenia Kółka Krajoznawczego a sam prowadził tajny kurs dla 14 analfabetów. Do Krakowa na UJ dojeżdżał tylko na zaliczenia i egzaminy. Po półtorarocznym pobycie w Żarkach wraca na stałe do Krakowa i oddaje się pracy na uczelni m.in. na Wydziale Czytelni Akademickiej i Wydziale Bratniej Pomocy. Po wzorowym opracowaniu księgozbioru uczelnianej czytelni obejmuje posadę zarobkową w Bibliotece XX. Czartoryskich (1910-1913), a następnie pracuje krótko w Bibliotece Polskiej Akademii Umiejętności. W 1909 r. drukuje swój pierwszy artykuł w "Gazecie Powszechnej" pt. "Gadki ludu grywałdzkiego". Absolutorium uzyskał na rok przed wybuchem pierwszej wojny światowej.(5) Zaraz potem (czerwiec 1913 r.) zatrudnia się jako archiwista-bibliotekarz zbiorów hr. Jana Zdzisława Tarnowskiego w Dzikowie (obecnie Tarnobrzeg).(6) "W czasie pobytu Moskali (od 5 listopada 1914 r. do 22 czerwca 1915 r. -przyp. autora), gdy szkoły nie były czynne, urządzona była w zamku szkółka dla dzieci z Dzikowa i Tarnobrzega. Liczba dzieci uczęszczających do szkółki dochodziła do 200. (...) Szkółkę tę prowadził głównie bibliotekarz zamkowy, Michał Marczak, który niestrudzenie oddany był pracy dla dobra dotkniętej biedą ludności" - napisał w znanej książce "Pamiętniki włościanina" (wydanie II, Kraków 1929 r.) Jan Słomka, wójt Dzikowa.(7) Dodatkowo, w latach 1916-17, Marczak prowadził także kurs dla analfabetów w Dzikowie, który był kontynuacją przerwanej na rok działalności oświatowej.(8) W dniu 19 października 1918 roku w Krakowie Michał Marczak bierze ślub z Marią Oleś (9), którą poznał w Dzikowie dwa lata wcześniej jako nauczycielkę córek hr. Tarnowskich.(10) Rok później przychodzi na świat córka Halina (11) (ur. 1 września 1919 r. w Dzikowie), a po trzech latach syn Kazimierz Stanisław (12) (ur. 26 grudnia 1921 r. w Dzikowie). Mieszkali w Dzikowie, w parterowym dworku ze stylowym gankiem z modrzewia przy dzisiejszej ul. Sandomierskiej (obecnie obok tego miejsca stoi dom Witkowskiego, ul. Sandomierska 23).(13) Jedno z wydarzeń tzw. Republiki Tarnobrzeskiej (1918-1920), tak Marczak opisuje w liście do hr. Zdzisława Tarnowskiego: "(...)Tegoż dnia t.j. we środę odbył się na rynku pod Bartoszem krótki wiec zaaranżowany bez żadnych przygotowań przez 4 posłów z grupy Okonia. Nikt zupełnie nie wiedział, że taki wiec się odbędzie, to też prócz chłopów jarmarcznych kilku tylko inteligentów przygodnie było świadkami zebrania. (...)Wiec trwał niespełna godzinę, odbył się niespodziewanie, bez zapowiadania i z niezrozumiałych powodów. (...)Bardzo żałowałem, że nie byłem na wiecu i mimo, że przechodziłem przed południem przez rynek, dążąc do Rady powiatowej, dopiero post factum się dowiedziałem. Zresztą nic tu ciekawego i nowego -spokój bezwzględny i nie ma objawów wskazujących jakiejś zmiany na gorsze. Ludność się żeni i bawi na wielką skalę; po kilkadziesiąt ślubów tygodniowo w parafii od początku karnawału. Są, którzy się obawiają strajków rolnych w Galicyi, ja jednak nie wierzę, by się ta zaraza przeniosła tu z Krakowa, wszak tu zgoła inne stosunki w tym względzie".(14) W 1922 r., po zakończeniu wojny polsko-bolszewickiej, M. Marczak piastował funkcję sekretarza Powiatowego Komitetu Pomocy Jeńcom. (15) W latach 1922-23 r. Marczak zajmuje się katalogowaniem i zabezpieczaniem biblioteki parafialnej w Miechocinie. W piśmie dziękczynnym do Marczaka tak napisał ks. Biskup Józef Sebastian Pelczar: "Przedłożył nam X proboszcz z Miechocina katalog tamtejszej biblioteki kościelnej, opracowanej przez Wielmożnego Pana Profesora z dużym nakładem pracy i fachowej wiedzy, a bezinteresownie ofiarowany w dwu oprawionych w półskórek egzemplarzach, z których jeden ma pozostać w Miechocinie, drugi będzie przechowywany w naszym archiwum diecezjalnym. Rzadki to dziś to objaw, by ktoś poświęcając własny czas i ryzykując zdrowie zechciał tyle trudu włożyć w pracę tego rodzaju z idealnych wyłącznie pobudek: miłości dla szacownych pomników naszej dawnej kultury i chęci ich zabezpieczenia dla przyszłych pokoleń. Gdy w tem wypadku chodzi o zbiory biblioteczne, będące własnością kościoła i świadkiem kulturalnych prac duszpasterzy Miechocina, tem gorętsza należy się Wielmożnemu panu wdzięczność za poniesione trudy. Wyrażam przeto Wielmożnemu Panu Profesorowi Nasze uznanie i podziękę za tę znakomitą pracę i zachęcamy do dalszych podobnych wysiłków dla dobra nauki i chwały Kościoła, a na pożytek drogiej Ojczyźnie. Jako zadatek Bożych łask dajemy Wielmożnemu Panu Nasze Arcypasterskie Błogosławieństwo."(16) W latach 1925-1927 M. Marczak pracował dodatkowo na posadzie nauczyciela kontraktowego w Państwowym Gimnazjum w Tarnobrzegu. Z jego inicjatywy powstał w szkole gabinet numizmatyczny, zbiór muzealny oraz kółka krajoznawcze.(17) Zbiory były zinwentaryzowane i liczyły ponad 500 eksponatów. Wojciech Wiącek w swoim opracowaniu pt. "Stuletnia historia rozwoju szkół i szkolnictwa w pow. tarnobrzeskim" podaje, że muzeum numizmatyczne zorganizowane w szkole przez M. Marczaka w 1926 roku obejmowało: 88 sztuk monet żelaznych, miedzianych, aluminiowych, niklowych i srebrnych sztuk, z działu "Polonica" z okresu przed trzecim rozbiorem aż do r. 1917, 407 monet innych państw od epoki starożytnej do najnowszej, 342 banknotów polskich i obcych oraz 22 różnych modeli i odznak.(18) Od 1 lutego 1927 r. Marczak zostaje mianowany jako tymczasowy nauczyciel historii z uposażeniem 281, 96 zł. W okresie pracy w szkole opublikował swoje dwa opracowania: (1) pt. "Obecny powiat tarnobrzeski w świetle metryk parafialnych z XVII. i XVIII. wieku" (1928 r.) i (2) pt. "Pozostałości dawnej kultury ludowej na tle dzisiejszym w powiecie tarnobrzeskim (wg materiałów zebranych przez młodzież gimnazjalną)" (1929 r.), na łamach rocznych sprawozdań dyrekcji tarnobrzeskiego gimnazjum.(19) Pracę na stanowisku nauczyciela w tarnobrzeskim gimnazjum zakończył w 1929 roku.(20) Tak po latach pisał o profesorze Marczaku i jego żonie Wiktor Mikoś, absolwent tarnobrzeskiego gimnazjum z 1928 roku: "Do najbardziej szanowanych i lubianych profesorów w tym czasie (lata dwudzieste - przyp. autora) zaliczaliśmy Marię i Michała Marczaków (...). Byli to ludzie dużej wiedzy, posiadali dar i umiejętność właściwego jej przekazania swoim wychowankom, potrafili oddziaływać wychowawczo. (...) Brałem również bardzo czynny udział w pracach Kółka Krajoznawczego, którego przewodniczącym byłem przez okres 3 lat. Opiekunem koła był prof. M. Marczak. On zainteresował nas numizmatyką. Kilkuletnie poszukiwania wśród znajomych i w naszych domach przyniosły w efekcie - pokaźny zbiór rzadkich monet. Mieliśmy urny wykopane w Mokrzyszowie, Żupawie i Radomyślu, liczne zdjęcia fotograficzne zabytków naszego regionu, rzeźby drewniane, banknoty zdawkowe tarnobrzeskiego magistratu z okresu Republiki Tarnobrzeskiej i pamiątki dawnego rękodzieła".(21) W latach dwudziestych Maria Marczak, prawdopodobnie w porozumieniu ze swoją siostrą prof. E. Olesiową - polonistką gimnazjalną opiekowała się zdolną półsierotą, Bronisławą Stalą. Po latach prof. Bronisława Stala-Orzełowa, wieloletnia polonistka w tarnobrzeskim liceum ogólnokształcącym, tak wspomina tamte chwile: "Więc Oni stworzyli taki dom, taką rodzinę, która dla mnie była rodziną prawdziwie polską tzn.: wielkiej dobroci, wielkiej kultury, wielkiej wiedzy, wielkiej życzliwości dla ludzi i przeogromnej pracy. Czy pan sobie wyobraża, że Marczak pracował 18. godzin na dobę? Ja to obserwowałam nie raz. Jeszcze miał czas dla dzieci, dla rodziny. Jeszcze jako uczennica - ja go znałam mając 15. lat - widziałam jak po obiedzie brał zawsze książkę - póki cała rodzina siedziała jeszcze przy stole - i ją czytał. Taki to był właśnie klimat życia rodzinnego. Często pani Marczakowa przychodziła po moich lekcjach pod bramę gimnazjum i zabierała mnie do siebie. (...) Boże, jak mnie to nie raz krępowało. Lekcje się kończą, wychodzimy ze szkoły, a pani Marczakowa stoi przed bramą."(22) W latach 1913-1930 M. Marczak zinwentaryzował i skatalogował księgozbiór dzikowski hr. Tarnowskich liczący ok. 30 tysięcy tomów. Nie bez przeciwności losu. W 1926 ukończył pracę nad katalogiem alfabetycznym i rzeczowym. Niestety w nocy z 21 na 22 grudnia 1927 roku spłonął zamek dzikowski z XV wieku, od 1522 roku własność rodu hr. Tarnowskich. W jedenastym sprawozdaniu dyrekcji Państwowego Gimnazjum im. Hetmana Jana Tarnowskiego w Tarnobrzegu (1928 r.) na stronie 48 odnajdujemy następujący zapis wydarzeń: "(...) Dnia 21 grudnia 1927 r. o godz. 3 w nocy wybuchł w zamku hr. Tarnowskich w Dzikowie pożar. Młodzież szkolna pod kierunkiem nauczyciela Michała Marczaka rzuciła się, pociągając swym przykładem innych, wśród niezwykle trudnych warunków na ratowanie cennej biblioteki, archiwów i nagromadzonych tamże od wieków zabytków kultury i sztuki, które poznała w czasie corocznych, podejmowanych tamże wycieczek szkolnych." Dzięki bohaterskiej postawie okolicznej ludności, opłaconej śmiercią 9 osób, udało się uratować zgromadzone w zamku bezcenne zbiory kultury narodowej i europejskiej.(23) Akcją ratowania zbiorów kierował M. Marczak pod nieobecność właścicieli. Zdołano uratować ok. 60 proc. starych druków i ok. 75 proc. nowych oraz wszystkie rękopisy. Kuratorium Okręgu Szkolnego we Lwowie, pismem z dn. 27 stycznia 1928 r., Nr II - 649/29, wyraziło Michałowi Marczakowi "najwyższe uznanie i podziękowanie za ratowanie (...) kultury polskiej, podczas pożaru zamku w Dzikowie i za dany przez to dobry przykład".(24) M. Marczak przebieg wypadków w Dzikowie opisał w artykułach: "Tragedia Dzikowa" ("Czas" Nr 352/1927), "Tragedia Dzikowa" ("Głos Narodu" Nr 352/1927), "Tragedia Dzikowa" ("Słowo" Nr 297/1927), "Zniszczenie dzikowskiego zamku" ("Czas" Nr 2/1928 r., s. 1-2), "Tragedia zamku dzikowskiego" ("Dziennik Poznański" Nr 3-5/1928 r.), "Jeszcze Polska nie zginęła. Bohaterstwo młodzieży szkolnej w czasie pożaru", ("Hejnał" Nr 1/1928 i Nr 1/1929), "Jeszcze Polska nie zginęła. Bohaterstwo młodzieży szkolnej w czasie pożaru.", (Młodzież Polskiego Czerwonego Krzyża Nr 49/1928).(25) Najważniejsze regionalne opracowania Marczaka, poświęcone głównie powiatowi tarnobrzeskiemu, powstały w latach 1921-1929. Były to: "Biblioteka Tarnowskich w Dzikowie" ("Czas" nr 202-204 i odb. Kraków, 1921 r.)(zob. aneks nr 1), "Genaologia Ślepowronów Rybczyńskich z Wielowsi" (Tarnobrzeg, 1922 r.), "Drukarnie i druki tarnobrzeskie 1900-1924" ("Przewodnik Bibliograficzny" nr 3-4/1925 i odb. Lwów, 1925 r.), "Hetman Jan Tarnowski" (Tarnobrzeg, 1926 r.), "Zabytek dawnego szkolnictwa parafialnego w Miechocinie" ("Głos Narodu" nr 213-215 i odb. Kraków, 1926 r.), "Obecny powiat tarnobrzeski w świetle metryk parafialnych z XVII. i XVIII. wieku" (Sprawozdanie Gimnazjum ... i odb. Tarnobrzeg, 1928 r.) oraz "Pozostałość dawnej kultury ludowej na tle dzisiejszej w powiecie tarnobrzeskim i w okolicy Koprzywnicy" (Sprawozdanie Gimnazjum ... i odb. Tarnobrzeg, 1929). Niektóre z wyżej wymienionych autor drukował wcześniej na łamach prasy krajowej: "Biblioteka Tarnowskich w Dzikowie" ("Czas" Nr 202-204/1921 r.); "Zabytek dawnego szkolnictwa parafialnego w Miechocinie" ("Głos Narodu" Nr 213-215/1926 r.; "Drukarnie i druki tarnobrzeskie" ("Przewodnik Bibliograficzny" 1925 r., s.120-121, uzupełnienia w "Pamiętniku Świętokrzyskim" 1930 r., s. 418-422), "Zbiory archiwalne Tarnowskich w Dzikowie" ("Archeion" 1938/1939, s. 21-38).(26) Pracując w Dzikowie i Tarnobrzegu M. Marczak publikował także felietony na łamach pism wydawanych drukiem w miasteczku. W latach 1922-23 opublikował 15.-cie felietonów na łamach tarnobrzeskiego dwutygodnika "Obywatel" ("Czego nas uczy historia tego powiatu? Rzut oka na dzieje powiatu tarnobrzeskiego (do r. 1772)"), a w latach 1923-24 14.-cie felietonów na łamach tarnobrzeskiego dwutygodnika "Głos Ziemi Tarnobrzeskiej".(27) Ponadto, w późniejszych latach, publikował na łamach prasy regionalnej i krajowej tj. "Wieści Nadwiślańskie", "Czas", "Ilustrowany Kurier Codzienny", "Głos Narodu", "Pamiętnik Świętokrzyski" i "Archeion". Jako autor podpisywał się najczęściej Michał Marczak, Michał Oborski lub pseudonimami autorskimi: MI-MAK, M. Grywałdzki i Nietutejszy.(28) W latach 1925-38 M. Marczak badał dalej niestrudzenie etnografię i zwyczaje rodzinnego Podhala. W "Gazecie Podhalańskiej" (1925-35), a później w "Gazecie Podhala" (1936-38) opublikował w sumie 54 artykuły(29) na ten temat. Tam też, w "Gazecie Podhala" (R.III, nr 23 z 12.VI.1938, s. 4-5), doczekał się artykułu na temat swojej osoby i działalności pióra Michała Balary. "Redakcja - pragnąc nieco zapoznać Czytelników z autorem, który hojnie zasila zarówno nasze pismo, jak zasilał od r. 1925 jego poprzedniczkę "Gazetę Podhalańską" swymi ciekawymi felietonami i artykułami - podaje o nim kilka szczegółów biograficznych jakie się jej udało zdobyć. (...) Powyższy życiorys niestrudzonego Grywałdzianina, powinien młodzieży i inteligencji podhalańskiej posłużyć za wzór pracy dla rodzinnej miejscowości." - pisał wtedy Balara.(30) Był członkiem Rady Gminnej w Dzikowie.(31) Czynnym w środowisku regionalistów ziemi sandomierskiej (odczyt w Sandomierzu na Zjeździe Regionalnym 21 maja 1928 r.). Uczestnik krajowych zjazdów bibliotekarzy m. in. Lwów (maj 1928 r.) i Poznań (maj- czerwiec 1929 r.).(32) Do 1930 roku był także "członkiem zwyczajnym" tarnobrzeskiego Wydziału Szkolnego, organu wykonawczego Kuratorium Okręgu Szkolnego we Lwowie.(33) Do 1929 roku był też członkiem Towarzystwa Miłośników Książki w Krakowie.(34) W dniu 14 listopada 1928 roku Michał Marczak kieruje swoje podanie do dziekanatu wydziału filozoficznego UJ w Krakowie. Czytamy w nim m.in.: "Podpisany uprasza o łaskawe dopuszczenie go do egzaminów ścisłych z historii jako przedmiotu głównego i etnografii jako przedmiotu pobocznego w celu uzyskania stopnia doktora filozofii". Prócz stosownych dokumentów Marczak przedłożył komisji osiem wydanych rozpraw swojego autorstwa. "Z załączonych przy podaniu prac p. M. Marczaka, naogół wartościowych i świadczących chlubnie o pracowitości i zamiłowaniach naukowych autora, wchodzi w rachubę jako rozprawa kandydacka pro gradu: rzecz o Powiecie tarnobrzeskim pod rządami austriackiemi. Autor jak nikt inny, opracował źródła do mało znanej przeszłości tego zakątka ziemi polskiej, w której wypadło mu pracować. (...)" - pisał w swojej opinii, na temat kandydata i jego prac, promotor prof. dr Władysław Konopczyński z UJ. Podobną opinię wystawił Marczakowi prof. dr Wacław Sobieski: "8. rozpraw i rozprawek autora świadczy o jego wielkim zamiłowaniu do badań dziejów lokalnych (szczególnie powiatu tarnobrzeskiego), o ukochaniu dawnych pamiątek, źródeł historycznych itp., o pewnych nadto jego zdolnościach literackich (...)."(35) W okresie od 1 września do 31 października 1929 roku dyrekcja Państwowego Gimnazjum w Tarnobrzegu udzieliła M. Marczakowi bezpłatnego urlopu "na przygotowanie się do egzaminu".(36) W wieku 43 lat, po pomyślnym zdaniu egzaminów z historii i etnografii, Marczak uzyskał stopień doktora filozofii UJ, na podstawie rozprawy pt. "Powiat tarnobrzeski pod rządami austriackiemi". Uroczysta promocja z udziałem J.M. Rektora UJ prof. dra Henryka Hoyera, dziekana wydziału Filozoficznego prof. dra Stefana Kreutza i promotora odbyła się 3 grudnia 1929 roku w Krakowie.(37) W 1930 roku dr Marczak opuszcza Dzików wraz z rodziną i obejmuje posadę kierownika oświaty pozaszkolnej w Brześciu nad Bugiem oraz wizytatora Polesia.(38) Jest także kierownikiem Centralnej Biblioteki Pedagogicznej w Brześciu nad Bugiem. Jego rodzina podtrzymuje tam stałe kontakty z pracującą na Polesiu ich wychowanką i już wtedy nauczycielką Bronisławą Stalą (później Orzełową). Podczas pobytu na Polesiu, w 1932 r., umiera niespodziewanie matka Marczaka, która od lat mieszkała z synem i jego rodziną w Dzikowie.(39) Zanim dr M. Marczak opuścił Polesie uporządkował i skatalogował ówczesny księgozbiór Kazimierza Twardowskiego z Weleśnicy koło Stanisławowa (włączony później do Biblioteki Uniwersytetu im. S. Batorego w Wilnie) oraz opracował częściowo archiwum Stanisława Potockiego z Małuszyna (pracę tę kontynuował jeszcze w Warszawie). W dniu 27 maja 1933 r. w Krakowie dr Marczak złożył dodatkowo egzaminy kwalifikacyjne na nauczyciela historii szkół średnich i seminariów z wynikiem bardzo dobrym.(40) O pracy i zamiłowaniach dra M. Marczaka, podczas pobytu na Polesiu, tak pisała jego żona: "Dzięki niestrudzonym staraniom gromadzi tak wielką ilość fotografii Polesia, które ilustrują krajobrazy, budownictwo, okazy przyrody -roślinnej i zwierzęcej, typy ludności, obrazki z jej życia, obrzędy, a nawet pogrzeby, że może stworzyć cztery ogromne albumy o mianie: "Polesie w fotografiach". (...)Polesie z kolei znajduje wyraz w jego literacko-naukowej twórczości. Pisze pierwszy "Przewodnik" po tej krainie, oświetlając w barwnych, ciekawych i trafnych spostrzeżeniach niezwykłość życia i przyrody Polesia, odtwarzając jego smętne, a jednak pełne samoistnego czaru oblicze. W różnorodnych artykułach porusza aktualne zagadnienia, jak np. "Oświata pozaszkolna a spółdzielczość", "Ze spostrzeżeń nad Poleszukami" i wiele innych. (...)Stosunki sąsiedzkie łączą go głęboką przyjaźnią z człowiekiem niezwykłej miary i szlachetności dr. Filipem Czekowskim, wiceprezesem Izby Kontroli Państwa, również Podhalaninem. Góry, ich piękno i czar są najbliższym tematem ich rozmów. Obaj postanawiają tutaj, w tej nizinnej, odległej połaci Polski zebrać ludzi pochodzących z ich stron rodzinnych i zawiązują Koło Podhalan. Na otwarcie, na góralskie święto w Brześciu przyjeżdżają goście z Warszawy, a między innymi znany działacz Podhala senator Gwiżdż."(41) Jesienią 1934 r. dr M. Marczak zostaje powołany jako bibliotekarz do Warszawy. W latach 1935-39 pracuje tam jako urzędnik ministerialny (radca) na stanowisku kierownika Pracowni Oświaty dla Dorosłych w Ministerstwie Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w Warszawie. W Warszawie prowadził także dodatkowo Bibliotekę Towarzystwa Krajoznawczego. Jako członek zarządu TK uczestniczy w pracach nad "Słownikiem Geograficznym" oraz w redagowaniu "Ziemi". Przez ten okres utrzymywał także ścisłe kontakty z właścicielami zbiorów w Dzikowie, gdzie spędzał większość swoich urlopów.(42) Do 1939 roku opublikował jeszcze kilka prac nie związanych ściśle z powiatem tarnobrzeskim. Był współautorem (z A. Hammerschlagiem i J. Wikorem) "Ilustrowanego Przewodnika po Pieninach i Szczawnicy" (Kraków, 1927 r.). Z tego okresu pochodzą również: "Przewodnik po Polesiu" (Brześć n/ Bugiem, 1935 r.) oraz "Dzieje pastuszka" (Nowy Targ, 1938 r.). Ostatnia praca dr M. Marczaka, wydana tuż przed wybuchem II wojny światowej, nawiązała jednak do regionu z którym chyba najbardziej był związany. Wydawnictwo Archiwów Państwowych przy Ministerstwie Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego wydało w 1939 roku w Warszawie jego pracę pt. "Zbiory archiwalne Hr. Tarnowskich w Dzikowie"(zob. aneks nr 2).(43) Podczas jednej z wizyt Marczaka w Dzikowie, wiosną 1939 roku, hr. Artur Tarnowski ustalił z byłym bibliotekarzem Dzikowa ewentualne przygotowania na wypadek wojny. Przegrupowano archiwum i bibliotekę. Opracowano sposoby ewakuacji i ratowania zbiorów. Dzięki tej organizacji zbiory w dużej części uratowano i przechowano szczęśliwie w różnych miejscach w kraju. "Nadchodzi chwila w 1939 roku, w której los każe mu znów wybierać: - co ratować, czy ministerialną, czy maluszyńską i swoją bibliotekę, czy też własną głowę i skórę. Bibliotekarz z krwi i kości zwyciężył instynkt samozachowawczy człowieka. Odrzuca propozycję ofiarowanych jemu i rodzinie miejsc w pociągu ewakuacyjnym Ministerstwa i pozostaje na straży w Warszawie. W czasie oblężenia Warszawy jest komendantem bloku Obrony Przeciw Lotniczej. Mimo największej grozy nalotów wykazuje zawsze męstwo i odwagę, nigdy nie schodzi do schronu. A gdy gmach Ministerstwa W.R. i O.P. zajęło na Alei Szucha gestapo, z niepojętą wprost odwagą przez dłuższy czas chodzi dalej do swej Pracowni Bibliotecznej, położonej nieco na uboczu. Pojawiającym się tam gestapowcom zręcznie tłumaczy, że spełnia tylko polecony mu obowiązek. Z 500 urzędników Ministerstwa, sam jeden-jedyny trwa na stanowisku wbrew najstraszniejszej rzeczywistości. Żona i dzieci trwożą się o niego niewymownie, ale przestróg nie słucha. Aż pewnego dnia zjawia się w bibliotece wyższy oficer gestapo, okrutnik i oficjalnie oznajmia mu, że jeśli następnego dnia pojawi się na terenie byłego Ministerstwa, to bezwzględnie, natychmiast zostanie zastrzelony. Poprzednio przesłuchuje go kilku gestapowców, którym ciągle tłumaczy, że robi to czego się podjął."(44) Według cytowanych wyżej wspomnień żony dr Marczaka, jej mąż nie stracił hartu ducha. Z manifestującym optymizmem zbliżającego się - w jego mniemaniu - bliskiego końca wojny swoją postawą podnosi na duchu znajomych i najbliższą rodzinę. W tym samym duchu wysyła po okupowanym kraju liczną korespondencję. Podejmuje się także pracy w charakterze nauczyciela jčzyka polskiego w Publicznej Szkole Powszechnej w Wilanowie (gdzie prowadzi także tajne komplety). Potwierdza to relacja Bronisławy Orzeł: "Oczywiście dzieci dra Marczaka były zaangażowane w konspirację, w AK. Ale to była jeszcze inna sprawa. Ja dokładnie tego nie znam, ale wiem, że w Warszawie były takie, poza AK, poza tymi wojskowymi strukturami, jakieś organizacje uczonych. I to było coś wspaniałego, bo oni już obmyślali plany nowego życia, w wolnej Polsce. To byli ludzie bardzo wykształceni, na różnych stanowiskach. I taką pracę Marczak wtedy prowadził. Marczak uczył też jawnie w szkole podstawowej pod Warszawą, w Wilanowie".(45) A tak wspomina okresu okupacji i działalność męża Maria Marczak: "Ale wozi nie tylko zakazane książki, zbiera zewsząd i gromadzi u siebie wszelką nielegalną prasę, wszelkie broszury i wydawnictwa podziemne. (...)Uważa, że historii trzeba przekazać całą prawdę potwornego okresu; wszyscy boją się przechowywania gazetek, jak ognia, musi się znaleźć ktoś, kto siebie gotów jest poświęcić! Dzieci sekundują mu w tem ochotniczo i znoszą ojcu do zbiorów coraz nowe stosy. Tymczasem rewizjom i aresztowaniom nie ma końca, nic nie jest w stanie go przestraszyć, nawet groźba wkroczenia lada moment gestapo, gdy zięć zostaje śmiertelnie raniony przez żandarma niemieckiego za złożenie wieńca na pomniku Kopernika w czterechsetną rocznicę zgonu. (...) Co niedzielę po Mszy św. udaje się na zebrania konspiracyjno-polskie." - wspominała Maria Marczakowa.(46) W tym miejscu należy wyjaśnić, że zięciem tym był Wacław Bojarski.(47) Jak podaje Jerzy Ślaski w swoim monumentalnym opracowaniu pt. "Polska Walcząca": "Wczesnym rankiem 25 maja 1943 r., w związku z przypadającym poprzedniego dnia i hucznie przez okupanta fetowanym 400-leciem śmierci Kopernika, wraz z dwom przyjaciółmi, Tadeuszem Gajcym i Zdzisławem Stroińskim, niosąc owinięty papierem wieniec z biało-czerwonymi wstęgami z napisem "Geniuszowi Słowiańszczyzny - Rodacy", wyruszył pod pomnik Wielkiego Astronoma, by udowodnić, że i Polska Podziemna o nim pamięta. Epilog tej młodzieńczej inicjatywy był tragiczny. Po złożeniu wieńca pojawił się patrol niemieckiej żandarmerii. Gajcy uratował się ucieczką, Stroińskiego zatrzymano (uparcie twierdził, że w okolicach pomnika znalazł się przypadkowo; został osadzony na Pawiaku, skąd po kilku tygodniach niespodziewanie go zwolniono). Zatrzymano również Bojarskiego. Żandarmi uważnie obejrzeli jego niezłe dokumenty, po czym jeden z nich wydobył pistolet z kabury, bez pośpiechu wprowadził nabój w lufę i z odległości dwóch kroków strzelił mu w brzuch. Przewieziony do szpitala na Koszykowej i Chałubińskiego mimo natychmiastowej operacji, której dokonał znany chirurg dr Jan Ładysław Piotrowski, zmarł rankiem 5 czerwca. Do końca czuwała przy nim młodziutka żona, poślubiona nazajutrz po przywiezieniu go do szpitala, Halina Marczakówna ("Natalia"). (...)Ślubu udzielił im jezuita o. Józef Warszawski."(48) W latach 1939-1944, okresowo, pozostałymi i ukrytymi zbiorami rodzinnymi hr. Tarnowskich w Dzikowie opiekuje się dr Michał Marczak przyjeżdżając co jakiś czas (w lecie) z Warszawy. Do Dzikowa przyjechał na stałe w lipcu 1944 roku. (Kilka miesięcy wcześniej kwaterę w zamku hr. Tarnowskich zajmował niemiecki gen. por. Graf von Rittberg, d-ca dywizji(49)). Żona Marczaka wraz z dziećmi przebywała wówczas w Warszawie, aż do upadku Powstania Warszawskiego.(50) Syn i córka walczyli w Powstaniu w szeregach AK. Warszawskie zbiory dra M. Marczaka z okresu okupacji oraz biblioteczka dzieci zostały doszczętnie spalone i zniszczone podczas powstańczych działań wojennych i hitlerowskiej akcji odwetowej po stłumieniu Powstania.(51) Na przełomie 1944-45 r. decyzją władz państwowych zbiory dzikowskie upaństwowiono, a właścicielka hr. Róża Tarnowska musiała opuścić pośpiesznie swoje dobra. Nowe władze Starostwa Powiatowego w Tarnobrzegu, w osobie starosty dra Leonarda Madeja (52) mianowały dra M. Marczaka kustoszem biblioteki, archiwum i zbiorów muzealnych, które były tam sprowadzane z całego tarnobrzeskiego powiatu po parcelacji dworów. Nominacja ta, co podkreślił jeden z wyższych urzędników wojewódzkich UW w Rzeszowie, była "samorzutna i bez otrzymanego pełnomocnictwa władz wyższych". Niemniej nie podjęto w tej sprawie żadnych innych decyzji. Pierwszego grudnia 1944, na podstawie rozporządzenia Kierownika Resortu Kultury i Sztuki w Lublinie z dn. 18 listopada 1944 r., zdecydowano, że "(...)Zamek w Dzikowie ma być przemieniony na Muzeum, północnej części województwa rzeszowskiego." W dalszej części tego samego pisma Starosta powiatowy dr L. Madej napisał: "(...)Uprasza się władze Wojskowe Sprzymierzonej Czerwonej Armii o nie zajmowanie pokoi w skrzydle, gdzie ma być powyższe muzeum". Ówczesnym kierownikiem Wydziału Kultury i Sztuki w Rzeszowie był Roman Pilarz, a szefem referatu Kultury i Sztuki przy Starostwie Powiatowym w Tarnobrzegu Irena Dekutowska, która - jak wynika z licznych dokumentów -dzielnie sekundowała w poczynaniach bibliotekarza z Dzikowa i sprytnie wykorzystując swoją funkcję walczyła o dobro dzikowskich zbiorów (zob. aneks nr 3). W jednym (L. dz. 2235 z 29.XI.1944) z kilkunastu pism urzędowych "do Resortu Kultury i Sztuki w Lublinie przez Urząd Wojewódzki, Wydział Kultury i Sztuki w Rzeszowie (...)" sygnowanych przez I. Dekutowską czytamy: "W związku z ochroną dzieł zabytkowych o wartościach muzealnych, i księgozbiorów zapytuję, czy wszystkie biblioteki z literaturą XIX i XX w. maja być też chronione przez Dział Kultury i Sztuki - i zabierane wraz z zabytkami do zamku Dzikowskiego w powiecie tarnobrzeskim, gdzie ma powstać muzeum. W instrukcji otrzymanej z Urzędu Wojewódzkiego z dnia 26.X.44 L. Dz.061o4o2 jest powiedziane wyraźnie, że ref. Kultury i Sztuki przy Starostwie Powiatowym ma się zaopiekować wszystkimi bibliotekami, tymczasem pełnomocnik powiatowy dla spraw Reformy Rolnej oświadczył mi, że wszystkie książki beletrystyczne, historyczne, monografie i.t.d. przejdą w ręce Polskiej Partii Robotniczej. Do muzeum zostaną przyznane tylko te dzieła o wybitnie zabytkowym charakterze. Ponieważ te dwa zarządzenia są w kolizji ze sobą, przeto najuprzejmiej proszę o poinformowanie mnie i pełnomocnika dla spraw Reformy Rolnej ob. Urbaniaka jak należy wypełnić zarządzenie o ratowaniu księgozbiorów i zabytków muzealnych. Dla mnie miarodajnym jest okólnik Urzędu Wojewódzkiego - Dział Kultury i Sztuki, który określa ściśle zarządzenia Pana Kierownika Resortu Kultury i Sztuki. Nie chcąc wykonywać nieściśle zarządzenia Urzędu Wojewódzkiego raz jeszcze uprzejmie proszę o dodatkowe informacje."(53) Sam dr Marczak wielokrotnie występował do władz wojskowych i administracyjnych o ratowanie gromadzonych tam zbiorów ("Memoriał do władz powiatowych" - patrz aneks nr 4).(54) W jednym z pism, datowanym na listopad 1944 roku, dr Marczak tak pisał do Starostwa Powiatowego w Tarnobrzegu (do referatu kultury i sztuki): "Dwustuletni park zamkowy w Dzikowie posiada szereg drzew cennych nie tylko z powodu swego pochodzenia zza Oceanu, ale także pamiątkowych, zasadzonych niegdyś w związku z ważnymi wydarzeniami w naszej przeszłości. Są to drzewa z czasów konfederacji barskiej 1768 r., niektóre upamiętniają walki pod Sandomierzem 1809 r. pod dowództwem ks. Józefa Poniatowskiego, który wówczas kwaterował w Trześni i pikiety rozsyłał aż pod Baranów. Olbrzymi świerk zasadzony 1734 r. dla upamiętnienia zawiązanej w zamku Dzikowskim konfederacji w obronie wyboru Leszczyńskiego, niestety - runął przed kilkunastu laty. Piękny ten drzewostan, stanowiący ozdobę i atrakcję okolicy i powiatu, przetrwał szczęśliwie do sierpnia br. Kwaterujące w zamku okupacyjne wojska niemieckie zanieczyściły go wprawdzie, ale drzew nie tykały. Od chwili wkroczenia wojsk czerwonej armii jestem świadkiem niesłychanego zniszczenia parku. Sołdaci, nieświadomi wartości drzew ozdobnych i nie pouczeni o poszanowaniu pamiątek bratniego narodu polskiego, obcinają drzewa lub wycinają, łamią gałęzie, rozniecaniem ognisk opalają pnie, wytrzebili wartościowe poszycie, dające możność regeneracji. Poobalali i spalili część parkanów, dzięki czemu miejscowe osobniki łobuzerskie walnie przyczyniają się do zagłady tego rzadkiego zieleńca. Imieniem swoim i licznych świadków tego wandalizmu przedstawiam Starostwu, powołanemu do ochrony i opieki nad nie tylko materialnym, lecz także duchowym dobrem tego zakątka ziemi polskiej, przykry obraz opisanego stanu rzeczy w przeświadczeniu, iż podejmie w swoim zakresie i w oparciu o odpowiednie władze i czynniki wyższe stosowne kroki dla ocalenia reszty parku. Zdaję sobie sprawę, że potrzeby natury militarnej nie liczą się z sentymentami i estetyką, lecz wojskowość kulturalna na ogół umie odróżniać sprawy konieczne i niezbędne od zbędnych i po dokładnym wydaje rygorem zarządzenia ochronne."(55) Według relacji Bronisławy Orzeł oprócz sprawowanej funkcji administratora zbiorów hr. Tarnowskich dr Marczak w roku szkolnym 1944-45 pracował - w tym samym budynku - jako nauczyciel historii w Liceum Rolniczym Żeńskim i Męskim w Dzikowie. Podobnie jak jej męża, Marczaka zaangażował do pracy pierwszy dyrektor tej szkoły Tadeusz Szulc-Krzyżanowski.(56) Wydana niedawno książka, przygotowana na 50. rocznicę Szkoły Rolniczej w Dzikowie- Tarnobrzegu, pomija jednak ten fakt, prawdopodobnie z braku danych archiwalnych.(57) Administrowanie zabytkami hr. Tarnowskich nie było ówcześnie sprawą łatwą i bezpieczną. Zamek zamieszkiwało szereg znanych właścicielom osób, ale także i przypadkowych. Marczak bez bezpośredniego wsparcia rozsianej po kraju rodziny znalazł oparcie wśród tarnobrzeskich rodzin: Golasów, Gałuszków czy Orłów. Stale jednak powracał do zamku, mimo skrajnych warunków egzystencji. "Dra Marczaka spotkałam w Tarnobrzegu w 1944 r." - wspomina po latach Bronisława Orzeł. "Ja przyjechałam tutaj w okolicach kwietnia-maja. Jego tutaj jeszcze nie było. Dopiero tu, do Dzikowa, przyjechał na wakacje. Więc wtedy zaczęliśmy się spotykać. Wtedy poznał mojego męża. Marczakowi mój mąż się bardzo podobał. Mąż był wspaniałym człowiekiem: bardzo mądrym, wykształconym, humanistą. I tak zyskał sobie sympatię pana Marczaka. Marczak często u nas bywał. To były takie przyjacielskie kontakty, bardzo rodzinne. Myśmy wtedy żyli w bardzo ciężkich warunkach, ale kiedy tylko pan Marczak przyszedł to rozmawialiśmy. Nie było końca tym wszystkim rozmowom. (...) Tym opowiadaniom, tym wiadomościom nie było końca".(58) "Tak wyglądały sprawy do 5 sierpnia 1944 r. tj. do chwili wkroczenia do Dzikowa wojsk Związku Sowieckiego" - wspominał hr. Artur Tarnowski w jednym z numerów paryskiej "Kultury", wydanej w 1959 roku. "Żona z dziećmi zmuszona była opuścić Dzików. Zabrać ze sobą nic nie mogła. W Dzikowie pozostał i opiekował się zbiorami dr M. Marczak. (...) Gdy żona zmuszona była opuścić Dzików, dr Marczak wprowadził się do archiwum, bo z bliska chciał czuwać nad ukochanymi aktami i księgami. Niedługo jednak było mu dane wśród nich pozostać, gdyż Pan Bóg zabrał go do swojej chwały jesienią 1945 r. Dla mnie śp. Marczak był drogim przyjacielem. Od młodości często z nim spędzałem chwile na rozmowach o książkach i archiwum dzikowskim, ale też i o wielu innych problemach. Był on z pochodzenia góralem, kochał bardzo rodzinne strony, ale pokochał i nizinny Dzików, bo tu spędził lata swojej dojrzałości i wiele lat pracy wśród książek, które na prawdę ubóstwiał. Nie było mi dane żegnać go nad grobem i dlatego miło mi, że mogę serdeczne słowa o nim wpleść do tego, co pisze o zbiorach dzikowskich, gdyż imię jego ze zbiorami tymi związało się na zawsze".(59) W dniu 18 listopada 1945 r. umiera nagle dr Michał Marczak, bibliotekarz, opiekun zbiorów dzikowskich.(60) Według oficjalnej wersji przyczyną jego śmierci był atak serca, ale istnieją przypuszczenia, że pozbawiono go życia, gdy usiłował bronić księgozbioru i archiwaliów.(61) Po wykonanej sekcji zwłok w tarnobrzeskim szpitalu ciało Marczaka przewiezione zostało (z pomocą Jasia Konefała i wynajętego woźnicy z Dzikowa) do czasu pogrzebu do zamku dzikowskiego dzięki osobistym staraniom Bronisławy Orzeł. W pogrzebie, który poprowadził w kościele OO. Dominikanów ks. Leon Szado, uczestniczyła żona zmarłego i tłumnie okoliczna ludność. Słowo pożegnalne nad grobem wygłosił ks. Henryk Hausner z Miechocina. Ciało pochowano na katolickim cmentarzu w Tarnobrzegu (obecnie przy ul. Wisłostrada).(62) Na skromnym, nie rzucającym się w oczy nagrobku, w centrum cmentarza wykuto napis: "S+P, Dr Michał Marczak, *20.IX.1886 +18.XI.1945, Ze wszystkich sił służył Bogu, kulturze polskiej i tutejszemu powiatowi. Cześć Jego pamięci. Prosi o modlitwę".(63) (Oryginalną, żeliwną tabliczkę, ze starego nagrobka przekazano do Muzeum Historycznego Miasta Tarnobrzega, gdzie jest eksponowana wraz z innymi pamiątkami po dr. M. Marczaku.) Mimo sugestii przyjaciół i dra Tadeusza Starostki, który nie wierzył w oficjalne ustalania lekarzy, wdowa po dr. M. Marczaku nie wyraziła zgody na ekshumację zwłok męża. Maria Marczak, pogrążona w żalu, miała tylko stwierdzić, że te ustalenia i tak nie przywrócą życia jej mężowi.(64) Cenną decyzję, wywołaną alarmującym stanem i prawdopodobnie brakiem konkretnych działań w kierunku dalszego ratowanie zbiorów dzikowskich, po tragicznej śmierci dra Marczaka, wydał Kurator Okręgu Szkolnego w Rzeszowie prof. Stanisław Nowakowski hm., będący także komendantem Rzeszowskiej Chorągwi Harcerzy ZHP. W telefonogramie do Jana Wierzbickiego, ówczesnego Inspektora Szkolnego w Tarnobrzegu z 6 grudnia 1945 tak pisał: "Wobec konieczności należytego zabezpieczenia bogatych zbiorów biblioteki Tarnowskich w Dzikowie i uchronienia ich przed ewentualnymi stratami, Kuratorium Okręgu Szkolnego w Rzeszowie poleca w razie konieczności zażądać pomocy Władz Administracji Państwowej jak i Milicji Obywatelskiej. O wszelkich nadużyciach czy grożących bibliotece niebezpieczeństwach, należy natychmiast informować Kuratorium Okręgu Szkolnego w Rzeszowie. Zarządzenie powyższe wydaję w ślad za ustnymi zarządzeniami wydanymi na miejscu ustnie przez Dr. Stanisława Kijaka Okręgowego Wizytatora Szkół".(65) "Dnia 13 lutego 1946 r. otrzymałem z Kuratorium polecenie bezzwłocznego wyjazdu do Tarnobrzega, ściślej mówiąc do Dzikowa" - wspominał Mieczysław Opałek, w swojej książce pt. "Ze wspomnień bibliofila". "Pośpiech, do którego mnie przynaglano, spowodowany był alarmującym meldunkiem Inspektoratu Szkolnego w Tarnobrzegu o poważnych uszkodzeniach stwierdzonych w księgozbiorze Tarnowskich. (...)Fatalnym zbiegiem okoliczności prawie równocześnie z ujawnieniem uszkodzeń nastąpił nagły zgon dra Michała Marczaka, który z ramienia Kuratorium Szkolnego sprawował opiekę nad biblioteką dzikowską, należycie z nią obeznany jako przedwojenny bibliotekarz Tarnowskich. (...)W dzikowskich pomieszczeniach bibliotecznych zastałem kram jeszcze większy od przeworskiego. Wnętrza zawalone były meblami, porzucanymi w nieładzie obrazami, skrzynkami, drabinami - istna rupieciarnia! (...)Do kompleksu pomieszczeń bibliotecznych, wśród których wypadło mnie i moim towarzyszom pracować, należała ubikacja zwana skarbcem. (...)Na środku skarbca wysunięty był skosem wąski tapczan z pościelą, na której zmarł nagle bibliotekarz Marczak. Zgon nastąpił w nocy. W późnych godzinach przedpołudniowych znaleziono martwe ciało ze śladami przyschniętej piany na ustach. W skarbcu panował nieład. Podłoga pod biurkiem i po kątach zasłana był dość obficie papierowym rupieciem. Skarbiec, jak się okazało wkrótce, krył nie tylko tajemnice zgonu Marczaka, ale i pewne sensacyjne niespodzianki. (...)Oto w jednej z większych szuflad stojących otworem znalazłem dość sporą kasetą z drzewa hebanowego. (...)Nie było wątpliwości, że miałem przed sobą relikwiarz, w którym przechowywali Tarnowscy rękopis arcydzieła poezji polskiej, wywieziony w pierwszych dniach wojny do Ossolineum we Lwowie".(66) Większość archiwalnych zbiorów dzikowskich, już w listopadzie 1946 r., znalazła się szczęśliwie za pośrednictwem Biblioteki Jagiellońskiej w krakowskim Archiwum Państwowym. Kolejne archiwalia powędrowały z Dzikowa do Krakowa w latach 1949-1954 - w sumie 165,5 mb. akt. Część uratowanych zbiorów, głównie dzieł sztuki, przechowywana była od 1939 roku w depozytach Ossolineum we Lwowie, Muzeum Narodowym w Krakowie, w zamku w Dzikowie, Muzeum Narodowym w Warszawie i w Bibliotece Jagiellońskiej. Do dzisiaj nie zostały zwrócone depozyty złożone u Ossolińskich we Lwowie, które zostały bezprawnie zajęte przez władze ZSRR, prawdopodobnie już w 1939 roku. Do dziś wszystkie zachowane zbiory dzikowskie hr. Tarnowskich pozostają nadal rozproszone w kraju i za granicą. Idea zgromadzenia ich ponownie w zamku Dzikowie do dziś nie odniosła sukcesu. Tylko część dzieł sztuki ze zbiorów hr. Tarnowskich zgromadziło w swoich zasobach Muzeum Historyczne Miasta Tarnobrzega.(67) Krótki biogram dra M. Marczaka zredagowany przez prof. dra Henryka Barycza ukazał się w 1946 r. w krakowskim "Kwartalniku Historycznym". Profesor Barycz napisał w nim m.in.: "Śp. Marczak przedstawiał typ cichego, rzetelnej pracy oddanego, prowincjonalnego historyka. Zapobiegliwie strzegł zbiorów biblioteki dzikowskiej, w której uporządkowanie włożył tyle pracy i energii i do której - mimo opuszczenia z czasem Dzikowa - szczerze był przywiązany." (68) Rok później Władysław Hordyński z Biblioteki Jagiellońskiej opublikował podobny biogram w warszawskim "Przeglądzie Bibliotecznym". Napisał w nim m.in.: "Wśród strat jakie powstały w ostatnich latach w szeregach bibliotekarzy, do jednej z najboleśniejszych należy przedwczesna śmierć dra Michała Marczaka, długoletniego kustosza zbiorów w Dzikowie. Postać niezwykle szlachetna, prawdziwego idealisty, zapamiętałego bibliotekarza, mającego jedynie i wyłącznie dobro książki na celu. Pracownik to skromny, cichy, nie szukający rozgąosu, ale spełniający swą służbę w sposób, który może być przykładem i wzorem dla wielu. Całe jego życie bowiem było pełną poświęcenia walką o to wspólne dobro jakim są nasze zbiory biblioteczne."(69) Jego śmierć odnotowali także krajanie z Podhala m.in. L. Wyrostek w numerze ósmym "Gazety Podhalańskiej" z 1947 r. w artykule pt. "Zapomniany gawędziarz podhalański" (70) oraz krakowskie czasopismo "Wierchy" (R.17 z 1947 r.) w artykule zatytułowanym: "Lista osób zmarłych, poległych i zamordowanych w latach 1939-1947, ludzi związanych z kulturą i życiem gór Polski".(71) We wrześniu 1947 roku do Powiatowej Rady Narodowej w Tarnobrzegu zwróciła się z pismem (patrz aneks nr 5) wdowa po dr. M. Marczaku. Prosiła o dożywotni zasiłek miesięczny ze względu na zły stan zdrowia. Niestety PRN odmówiła przyznania zasiłku, proponując odstąpienie za pewnym wynagrodzeniem pamiętnika prowadzonego przez ś.p. dra M. Marczaka.(72) Ze wspomnień rodziny i przyjaciół wiadomo, że do śmierci dr Michał Marczak prowadził szczegółowy pamiętnik zwany przez rodzinę "Diariuszem". Według maszynopisu pośmiertnego wspomnienia jego żony Marii, był ten pamiętnik zapisany tylko do 1915 roku.(73) Kilkanaście lat później, dzięki opracowaniu prof. Franciszka Kotuli z Rzeszowa, biogram dra Michała Marczaka-Oborskiego znalazł się w "Słowniku Pracowników Książki Polskiej" (Warszawa- Łódź, 1972 r.). Poprzedził go niewielki biogram Marczaka zamieszczony w tomie V "Rocznika Województwa Rzeszowskiego" z 1968 r., autorstwa Bogusława Ratusińskiego. W 1991 roku biogram dra Marczaka zamieszczony został po raz pierwszy w regionalnym opracowaniu Józefa Myjaka i Marii Jaskólskiej pt. "Pisarze związani z woj. tarnobrzeskim" (Wyd. Wojewódzka Biblioteka Publiczna w Tarnobrzegu). Ostatnio, biogram dra M. Marczaka- Oborskiego i jego syla prof. Stanisława Marczaka-Oborskiego zalazł się także w zbiorowej pracy pt. "Słownik Historyków Polskich", gdzie autorzy biogramu(74) podobnie jak wcześniej prof. F. Kotula podają ich nazwisko jako dwuczłonowe "Marczak- Oborski". Należy wyjaśnić, że "Oborski" było nie tylko konspiracyjnym nazwiskiem jego syna Stanisława (ps. "Juliusz Oborski"), ale także drugim członem pełnego nazwiska rodowego zapisanym już w metryce urodzenia.(75) Początkiem lat 80-tych, Zdzisława Świder - ówczesny dyrektor Wojewódzkiego Archiwum Państwowego z siedzibą w Sandomierzu, nawiązała korespondencyjny kontakt z dr. hab. Stanisławem Marczakiem-Oborskim. Listy, które z tego okresu zachowały się w zbiorach archiwum w Sandomierzu, poszerzają naszą skromną wiedzę na temat rodziny i postaci "Bibliotekarza z Dzikowa". W liście datowanym na 27 sierpnia 1981 r. syn śp. dra M. Marczaka pisał: "Najpierw nie zdziwi się Pani, że Jej list bardzo mnie poruszył, jako znak zainteresowania moim Ojcem. Pomijając sentymenty osobiste, mniemam, że był On niezwykłą osobowością, zbyt mało znaną i - jak wielu u nas zasłużonych pracowników kultury - nie docenianą powszechniej. W trakcie pracowitego życia zajmował się wieloma dziedzinami: bibliotekarstwem, archiwistyką, historią, etnografią, folklorem, geografią, pracą pedagogiczną, oświatową i pisarską. We wszystkich tych dziedzinach miał znaczne osiągnięcia, choć nie zyskały one większego rozgłosu. Ojciec nie miał w sobie niczego z karierowiczostwa czy spryciarstwa, nie należał do żadnej partii ani koterii i sam się o jakikolwiek rozgłos nie ubiegał, a także nie było nikogo kto miałby interes w popieraniu Go. (...)W stosunkach Ojciec był raczej wymagający, dzieci nie traktował pobłażliwie, choć nie był tzw. "tyranem domowym". Naszym wychowaniem zajmowała się głównie Matka (...). Ja, prawie od dziecka interesowałem się namiętnie literaturą, teatrem i filmem, zaniedbując czasami przypisane przedmioty szkolne. Ojciec uważał, że powinienem przede wszystkim przykładać się do obowiązków ucznia, ale - nie bagatelizując moich pasji - niejednokrotnie ułatwiał mi bytność w teatrze i kinie. Obdarowywał mnie także książkami z tego zakresu; pamiętam np., że dostałem od Niego dzieła Moliera w oryginale, "Teatr warszawski w dobie powstań" Eilego, roczniki "Teatru Ludowego" itp. Przekazał mi też odnaleziony przez siebie nieznany a ciekawy i obszerny list Norwida, który opublikowałem w prasie podziemnej w 1943 r., a po wojnie w iwaszkiewiczowskich "Nowinach Literackich"(1947?). Cechami Ojca były: pracowitość (zawsze był zajęty czymś ze swojej dziedziny), systematyczność i zbieractwo. Miał sporą bibliotekę, szczególnie zbierał druki dotyczące Podhala. Kolekcjonował czasopisma, exlibrysy, popularne wydawnictwa tzw. "odpustowe", "obrazki święte". Jako tradycjonalista uważał kino za rozrywkę niskiego rzędu, "jarmarczną", a w Jego pokoleniu nie należał do rzadkości. Teatrem się nie interesował, beletrystyką na ogół się nie entuzjastował. Jednak w latach, gdy byliśmy z siostrą dziećmi, w wieczór czytywał nam na głos wybrane książki - jak "Don Kichota" w pełnej wersji, "Baśnie z 1001 nocy" - i inne. Ulubioną Jego lekturą tamtego czasu były pamiętniki oraz książki o historii i folklorze. Był admiratorem malarstwa; w naszym domu wszystkie ściany były zawieszone obrazami ówczesnych malarzy współczesnych (ale nie awangardowych), oraz starymi sztychami, góralskimi obrazkami na szkle... Szczególnym umiłowaniem Ojca była muzyka kościelna. W okresie Wielkanocy spędzał godziny na nabożeństwach podczas których wykonywano związane z tym czasem grania i śpiewy. W okresie Bożonarodzeniowym co roku odśpiewywał sobie dla przyjemności całą Kantyczkę, to znaczy gruby zbiór kolęd i pastorałek. Ulubionym instrumentem Ojca były skrzypce, a ponieważ siostra moja była muzykalna - Rodzice posyłali ją na lekcję gry na skrzypcach. Ojciec był człowiekiem religijnym. Bywali u nas księża i biskupi. Z niektórymi Ojciec z upodobaniem prowadził obfitą korespondencję po łacinie; znał wyśmienicie ten język. (...)Do przyjaciół domu należeli m.in. ks. Stanisław Motyka, ks. Nielepkowicz, pisarz Jan Wiktor, historyk i czechofil dr Jan Magiera, rodzina Rozumskich i nauczycielka Bronisława Stalanka (potem Orłowa) - z Tarnobrzega, uczniowie gimnazjalni Rodziców, np. poeta Stanisław Piętak, dyr. banku w Warszawie Hugo Groyecki itd. Przyjaźń łączyła Rodziców z prawnikiem dr-em Filipem Czekowskim i jego rodziną. Mieszkali obok nas w Brześciu nad Bugiem, a potem w Warszawie. To właśnie dzięki dr-owi Czekowskiemu Ojciec objął posadę kierownika specjalistycznej biblioteki pedagogicznej w Ministerstwie Oświaty (W.R. i O.P.) w Warszawie, kiedy po konflikcie z kuratorem poleskim został zmuszony do opuszczenia Brześcia w 1933 r. (zajmował tam stanowisko kierownika Wydziału Oświaty Pozaszkolnej). W efekcie na przełomie 1933/34 cała nasza rodzina przeniosła się do Warszawy, gdzie mieszkaliśmy do powstania. (...)W czasie okupacji Ojciec był nauczycielem szkolnym w Wilanowie, gdzie codziennie dojeżdżał kolejką, co Go wyraźnie męczyło. Na wakacje letnie wyjeżdżał corocznie do Dzikowa, by kontynuować prace bibliotekarskie i archiwalne. Na skutek zlikwidowania przez okupanta Towarzystwa Krajoznawczego, stracił posadę w jego bibliotece, wówczas wieczorami zajął się archiwum Potockich z Małuszyna, skąd zwożono foliały do naszego mieszkania na Mokotowie przy ul. Narbutta. (...)W latach wojny, ulegając instynktowi historyka i archiwisty, a także z pobudek patriotycznych - Ojciec zbierał gorliwie i pedantycznie tzw. "gazetki", to znaczy pisma konspiracyjne wszelkich odcieni. Starał się o nie najróżniejszymi sposobami; liczne grono znajomych wiedziało o tym i po przeczytaniu oddawali Mu te druczki. Z biegiem lat rosły z tego całe zwały, ku przerażeniu Matki, która obawiała się rewizji domowej, jako że oboje w siostrą byliśmy nader czynni w życiu podziemnym, a co za tym idzie nieustannie groziła ewentualność jakiejś "wsypy". W końcu - gdy już zabrakło w domu miejsca na te "gazetki" - Ojciec wynajął na Żoliborzu opuszczony garaż i tam co jakiś czas zwoziliśmy w walizeczkach owe druki konspiracyjne, do kryjówki która nie zagrażała nikomu. Niestety w czasie powstania warszawskiego lub po nim przepadło to całe archiwum nielegalnej prasy, które dziś stanowiłoby bezcenne źródło historyczne. (...)Z początkiem lipca 1944 r. Ojciec wyjechał jak zwykle na lato do Dzikowa. Nie widziałem go już odtąd. Zostaliśmy z Matką w Warszawie. W czasie powstania byłem żołnierzem 6. kompanii Batalionu AK "Kiliński", zostałem ranny, dano mi odznakę za uczestnictwo w zdobyciu PAST'y. Siostra służyła jako pielęgniarka w rejonie Woli, potem Niemcy wywieźli ją do obozu w Pruszkowie, skąd udało się jej wydostać i dotrzeć do Krakowa, gdzie mieszkała rodzina Matki i gdzie również po powstaniu znalazła się nasza Matka. Ja zostałem wywieziony do obozu jenieckiego Muhlberg nad Elbą (Łabą). Z początkiem maja 1945 wróciłem do kraju i wnet musiałem udać się na długotrwałe leczenie w Zakopanem, ponieważ w obozie nabawiłem się gruźlicy płuc. Ojciec do śmierci w listopadzie 1945 r. przebywał w Dzikowie, chroniąc tamtejszą cenną bibliotekę w burzliwym czasie. Matka parokrotnie odwiedzała Go tam. Zmarł nagle, na skutek wylewu, bodaj w noc po wygłoszeniu jakiegoś odczytu w Tarnobrzegu."(77) Dla uzupełnienia dodajmy jeszcze kilka wybranych fragmentów i pozostałej korespondencji dr hab. S. Marczaka-Oborskiego do dyr. Z. Świder: [List z 27.08.1981 r.] "(...)My z siostrą naukę szkolną rozpoczęliśmy w Tarnobrzegu, do gimnazjum chodziliśmy w Brześciu i Warszawie. Na rok przed wojną siostra zaczęła studiować biologię na Uniwersytecie Warszawskim. Ja zdałem maturę w 1940 r. w Liceum im. Batorego na tzw. "kompletach", a potem przez 4 lata uczęszczałem na polonistykę i filozofię Tajnego Uniwersytetu Warszawskiego. Wykłady odbywały się niejednokrotnie w naszym mieszkaniu; Ojciec tolerował to, ale nie traktował zbyt serio - jako niepoprawny optymista ustawicznie wierzył, że "wojna skończy się za rok" i wtedy będzie czas na normalne studia." [List z 7.09.1981 r.] "(...)Matka odwiedziła Męża w Dzikowie na Wszystkich Świętych 1945. Następnym razem pojechała już na pogrzeb, który odbył się 22 lub 23 listopada 1945. Od wyjazdu z Warszawy w lipcu 1944 do listopada 1945 Ojciec nie przyjeżdżał do Krakowa, bowiem uważał za swój obowiązek stałą pieczę nad zbiorami dzikowskimi, zagrożonymi w tym przełomowym czasie. Ojciec znajdował się wówczas - jak wszyscy warszawiacy po powstaniu - w opłakanych warunkach materialnych. Nie był w stanie mi dopomóc, gdy "nagi i bosy" wróciłem w maju 1945 r. z obozu w Muhlberg. Utrzymywaliśmy wówczas łączność korespondencyjną; ja przebywałem na leczeniu w Sanatorium w Zakopanem. Ojciec znajdował wówczas pewne oparcie w zaprzyjaźnionych domach tarnobrzeskich, m.in. - o ile dobrze wiem - u państwa Golasów." [List z 29.09.81] "(...)Wśród rzeczy i manuskryptów przywiezionych przez Matkę w 1945 r. z Dzikowa (...) znajdowały się trzy opasłe i ozdobnie opracowane tomy ze złoceniami na grzbietach "Dr Michał Marczak-Oborski: "Od przedświtu po podwieczerz". W środku jest piękny biały papier - dziewiczo czysty, niezapisany. Ojciec najpewniej zamierzał pisać wspomnienia z całego życia, ale nie zdążył. (...) Mam też dwa kajety (częściowo zżarte przez wilgoć i rozsypujące się) - które zawierają alfabetyczny spis osobistych znajomych Ojca z całego życia; jest tam około 700 nazwisk z różnych lat znajomości. (...)Rodzice zawsze mieli coś w rodzaju "księgi gości, gdzie wpisywali się różnymi sentencjami, uwagami pochwałami gospodarzy - ludzie odwiedzający nasz dom. Spaliła się ta książka w powstaniu. Po wojnie, w Dzikowie, mając nadzieję na odbudowę domu, Ojciec założył nową taką książkę. I ona jest ozdobnie oprawiona ze złoconym tytułem na grzbiecie: "Od życzliwych i nami się interesujących". Na początku jest wklejony barwny obrazek, przedstawiający domek dzikowski (tzw. "pałac pod papą"), w którym mieszkaliśmy do 1930 r., zamek i wieżę. Malował to ręcznie K. Świecimski(...). Książka zawiera 17 wpisów osób które odwiedzały Ojca w okresie od lipca do listopada 1945 r. Pierwsza jest adnotacja biskupa z Sandomierza, podpisana nieczytelnie: "Jan Liwek"(ks. bp Jan Kanty Lorek -przypis autora)(78), lub podobnie. Są też notaty Stan. Orła, ks. Przybylskiego, Słomków, Wciślaków, Joanny Święchowej i innych. Ostatni wpis: Franciszka Ordyka z 12 XI 1945. W notatkach Matki znalazłem informację o będących w toku pracach naukowych Ojca: "Monografia starostwa czorsztyńskiego", "Fizjografia Pienin", "Monografia Lubomirskiego - wiek XVII", "Sandomierszczyzna". Nie wiem niestety nic bliższego o tych pracach: czy były planowane, czy na etapie zbierania materiałów, czy już częściowo napisane? Mam natomiast pisany i ozdobiony ręcznie tekst odczytu Ojca na 9-ciu dużych kartach: "Civitas Dei - Regnum Christi". Odczyt ten wygłosił na akademii na uroczystości Chrystusa-Króla 23 X 1945 w Tarnobrzegu, i - jeśli mi dobrze wiadomo -powtórzył go w przeddzień śmierci. W papierach rodzinnych znalazłem też Dyplom Medalu za Długoletnią Służbę, z podpisem ministra W. Świętosławskiego, który Ojciec otrzymał 31.V.1938 z Ministerstwa W.R. i O.P. Mam również dokumenty stwierdzające, że był przed wojną członkiem zarządu oddziału warszawskiego Polskiego Towarzystwa Krajoznawczego oraz członkiem Komisji Wydawniczej PTK, która miała pieczę nad "Słownikiem Geograficznym Państwa Polskiego" i miesięcznikiem "Ziemia"; ojciec brał udział w jury konkursowym tego czasopisma. Zaświadczenie z Kuratorium Okręgu Szkolnego Warszawskiego stwierdza, iż Ojciec uczestniczył w tajnym nauczaniu w latach 1942-1944, niezależnie od szkolnej pracy nauczycielskiej w Wilanowie."(79) Ostatni akapit przytoczonej korespondencji, dotyczący udziału dra M. Marczaka w tajnym nauczaniu na terenie Warszawy, potwierdza to lakonicznie tylko jedna książka "Walka o oświatę, naukę i kulturę w latach okupacji 1939-1944. Materiały z terenu m. st. Warszawy i woj. warszawskiego" pod redakcją St. Dobranieckiego i W. Pokory. Stanisław Dobraniecki i Kazimierz Staszewski, autorzy rozdziału "Szkolnictwo m. st. Warszawy w walce z okupantem", wymieniają na stronie 169. dra M. Marczaka na 40. pozycji "Listy strat pracowników administracji szkolnej w Warszawie"(!?) - "Michał Marczak - dr, radca Ministerstwa, zginął".(80) W tym miejscu należy jednak dodać, że wydaje się nieprawdopodobnym, aby dr Marczak - były urzędnik ministerialny Ministerstwa W.R i O.P., osoba raczej znana w środowisku warszawskich bibliotekarzy i archiwistów, którego dzieci uczęszczały na tajne, studenckie komplety i uczestniczyły w konspiracji związanej później z AK - nie należał także do innych, prócz tajnego nauczania, organizacji lub form działalności konspiracyjnych, choćby do grupy konspiratorów związanych z Departamentem Informacji lub później Departamentem Oświaty i Kultury przy Delegaturze Rządu na Kraj, których głównym zadaniem było m.in. ratowanie zabytków i dzieł sztuki. Niestety ani w publikacjach Stanisława Lorentza (m.in. kierownika działu kultury w Kierownictwie Walki Cywilnej (KWC) a później w DOiK przy DR), ani Czesława Wycecha (m.in. członka centralnej "piątki" TON-u, dyrektora DOiK przy DR) nie ma potwierdzenia takowej działalności dra Marczaka. Przypuszczalnej działalności dra M. Marczaka w w/w strukturach nie potwierdził także, na listowne zapytanie autora, prof. dr Aleksander Gieysztor. Prof Gieysztor napisał w liście m.in.: "(...) Jeżeli działalność Stanisława Marczaka-Oborskiego pozostawiła dokumentację (zob. G. Mazur, Biuro Informacji i Propagandy SZP-ZWZ-AK 1939-1945, Warszawa 1987, wg. indeksu; i jego własna książka Teatr w czasie wojny 1939-1945, Warszawa 1967), to nic mi nie wiadomo o aktywności jego ojca". Hipotezie tej zaprzecza także relacja Zofii Gałuszki-Mleczkowej, która w latach okupacji jakiś czas przebywała w Warszawie i utrzymywała kontakty z rodziną Marczaków.(81) Decyzją Rady Miasta Tarnobrzega imię dra Michała Marczaka nadano jednej z ulicy nowego, tarnobrzeskiego osiedla Dzików.(82) Kilka lat później, w 50-tą rocznicę jego śmierci, Towarzystwo Przyjaciół Tarnobrzega w sali myśliwskiej Zamku Tarnowskich w Dzikowie, gdzie obecnie mieści się Zespół Szkół Rolniczych, uroczyście odsłoniło pamiątkową tablicę. Na białym marmurze, w gabinecie myśliwskim na parterze, wyryto napis: "Dr Michałowi Marczakowi (1886-1945) wspaniałemu wychowawcy młodzieży i wieloletniemu bohaterskiemu kustoszowi zbiorów dzikowskich mieszkańcy miasta Tarnobrzega, w 50 rocznicę śmierci. 18 listopada 1995 r."(83) Z tej okazji biogram dr Marczaka ukazał się także w 11. numerze "Tarnobrzeskich Zeszytów Historycznych", tematycznie poświęconym rodowi hr. Tarnowskich, i w regionalnej prasie.(84) III. PRZYPISY: (1) Grywałd to obecnie duża wieś letniskowa u podnóży południowych stoków Lubonia (1211 n.p.m.) zamieszkała przez Górali Pienińskich. Położona jest w woj. nowosądeckim, w płd. wsch. części Gorców na zachód od Krościenka. Mieszka w niej ok. 1,3 tyś. mieszkańców. Tutejszy kościółek z XV w. jest prawdziwą perłą drewnianej architektury. Bryła budowli zachowała oryginalną formę, ściany są obite gontem, kwadratowa wieża posiada nadwieszoną izbicę i hełm. Wnętrze zdobią prymitywne malowidła ścienne z 1618 r., a w ołtarzu lśni złoceniami gotycki tryptyk z pocz. XVI w., za: Słownik Geograficzno-Krajoznawczy Polski, praca zbiorowa, Wyd. PWN, Warszawa 1994, s. 199-200; por. Gorce - mapa turystyczna, Wyd. PPWK im. E. Romera, Warszawa-Wrocław 1989; (2) M. Balara, Dr Michał Marczak, "Gazeta Podhala", R. III, nr 23 z 12.VI. 1938, w zbiorach Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Nowym Sączu, s. 4; (3) M. Oleś-Marczakowa (?), Doktór Michał Marczak - wspomnienia pośmiertne, mnps, w zbiorach , teczka dr M. Marczaka, Archiwum Państwowe w Kielcach, Odział w Sandomierzu (dalej APKoS), s. 1-4; por. Relacja prof. Bronisławy Orzeł z lutego 1996, mnps z nagrania magnetofonowego w zbiorach autora; (4) W. Hordyński, Z ruchu bibliotekarskiego - śp. Michał Marczak, "Przegląd Biblioteczny", z. 3-4 z 1947, s. 251-253, kopia artykułu, teczka dr M. Marczaka, APKoS; por. M. Oleś-Marczakowa (?), Doktór Michał Marczak ...op.cit.; por. F. Kotula, Marczak- Oborski Michał (biogram), /w:/ Słownik Pracowników Książki Polskiej, Treichel I. (red.), Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa-Łódź 1972, s. 567; por. Z. Świder, Michał Marczak - badacz regionalnych dziejów, dziennik "Nowiny" Nr 132/1978, Rzeszów, s. 5; por. Z. Świder, Pasja życia, "Tygodnik Nadwiślański" Nr 47 z 21.XI.1986, Tarnobrzeg, s. 10-11; por. Michał Marczak (biogram), /w:/ J. Myjak, M. Jaskólska, Pisarze związani z woj. tarnobrzeskim, Wyd. Wojewódzka Biblioteka Publiczna w Tarnobrzegu, Tarnobrzeg 1991, s. 20-21; por. A. Wójcik, K. Garbacz, Tarnobrzeg. Ślady czterech wieków, Wyd. Muzeum Historyczne Miasta Tarnobrzega, Tarnobrzeg 1992, s. 24; por. A. Janas, A. Wójcik, Z dziejów Tarnobrzega, Dzikowa, Miechocina, Wielowsi i Mokrzyszowa (przegląd wydarzeń), Wyd. Muzeum Historyczne Miasta Tarnobrzega, Tarnobrzeg 1993, s. 17; por. M. Marczak, Zniszczenie dzikowskiego zamku, 1927 r., /w:/ A. Janas, A. Wójcik, Zamek Tarnowskich w Dzikowie, Wyd. Muzeum Historyczne Miasta Tarnobrzega, Tarnobrzeg 1994, s. 81; por. T. Tomala, Marczak-Oborski Michał (biogram), /w:/ Słownik Historyków Polskich, praca zbiorowa, Wyd. "Wiedza Powszechna" Warszawa 1994, s. 341; (5) Archiwum UJ w Krakowie (dalej AUJ), Michał Marczak teczka doktorska i nauczycielska - absolutorium, sygn. PKEN 30, s. 1-3; por. AUJ, Michał Marczak teczka doktorska i nauczycielska - życiorys z 23.III.1933, sygn. PKEN 30, s. 1-2; por. B. Ratusiński, Archiwum Dzikowskie Tarnowskich, Rocznik Woj. Rzeszowskiego, T. V, Rzeszów 1968, s. 124-125; por. M. Oleś- Marczakowa (?), Doktór Michał Marczak - wspomnienia pośmiertne ...op.cit, s. 5; (6) Wykaz Stanu Służby Nr 1306 Michała Marczaka, nauczyciela tymczasowego w Państwowym Gimnazjum w Tarnobrzegu, Dyrekcja Państwowego Gimnazjum w Tarnobrzegu, Tarnobrzeg 1927, Archiwum Państwowego Liceum Ogólnokształcącego im. M. Kopernika w Tarnobrzegu (dalej APLO), odpis w zbiorach autora, s. 1-25; por. List Barbary Michońskiej z 12.II.1996 do autora; (7) J. Słomka, Pamiętniki włościanina, Wyd. Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa 1983, s. 249 i 289; (8) AUJ, Michał Marczak - teczka doktorska i nauczycielska - życiorys z 23.III.1933, sygn. PKEN 30, s. 2; (9) Maria Oleś-Marczakowa - ur. 6 stycznia 1890 r. w Drużbakach Górnych na Spiszu (obecnie Słowacja) w polskiej rodzinie Andrzeja i Wandy ze Szczepanowskich. Jej ojciec był inż. chemikiem, b. buchalterem dóbr zakopiańskich z czasów Sabały, ks. Stolarczyka i Witkiewicza, następnie zasłużonym dyrektorem i organizatorem zakładu kąpielowego (uzdrowiska) w Drużbkach i Iwoniczu. Po szkole powszechnej uczęszczała do Gimnazjum Żeńskiego im. Królowej Jadwigi w Krakowie. Egzamin maturalny zdała 17 czerwca 1909 roku. Studiowała na wydziale filozoficznym UJ w Krakowie i zakończyła je absolutorium. Uzupełniła wykształcenie egzaminami zawodowymi z buchalterii oraz z prac kantorowych i korespondencyjnych na Akademii Handlowej w Krakowie 10 czerwca 1910 r. z oceną bardzo dobrą. Od 1916-17 nauczycielka córek hr. Tarnowskich w Dzikowie. W roku szkolnym 1920/21 nauczycielka j. polskiego i geografii w Szkole Realnej w Tarnm`rzegu. Dm 31 grudnia 1926 roku, z przerwami na chorobowe 1921-25, pracowała później w charakterze nauczyciela tymczasowego i rachmistrzyni Dyrekcji w Państwowym Gimnazjum im. Hetmana Jana Tarnowskiego w Tarnobrzegu do 1930 roku. W roku szkolnym 1929/30 uczyła dodatkowo j. polskiego w Prywatnym Seminarium Nauczycielskim Żeńskim im. St. Jachowicza w Tarnobrzegu, gdzie była także vice przewodniczącą Komitetu Rodzicielskiego. Przez następne lata zajmuje się wychowaniem dzieci i dzieli trudy pracy urzędniczej męża. Po gehennie okupacji hitlerowskiej i po upadku Powstania Warszawskiego, poprzez obóz w Pruszkowie, zamieszkuje jakiś czas u siostry Ewy w Krakowie wraz z Natalią. W latach 1945-48, do wieku emerytalnego, nauczycielka j. polskiego w Dokształcającej Żeńskiej Szkole Zawodowej w Krakowie. Po ślubie córki zamieszkała wraz z jej rodziną w Warszawie. Zmarła 30 września 1966 r., za: Wykaz Stanu Służby Nr 1305 Marii Marczak, nauczycielki tymczasowej w Państwowym Gimnazjum w Tarnobrzegu, Państwowe Gimnazjum w Tarnobrzegu, Tarnobrzeg 1926 r., APLO, odpis w zbiorach autora, s. 1-25; por. Wykaz Stanu Służby Nr 1306 Michała Marczaka, ...op.cit., s. 1-25; por. M. Balara, Dr Michał Marczak, "Gazeta Podhala", R. III, nr 23 z 12.VI. 1938, ...op.cit., s. 5; por. Szkoła w rysie historycznym i wspomnieniach. Liceum Ogólnokształcące w Tarnobrzegu, praca zbiorowa, Wyd. Towarzystwo Przyjaciół Tarnobrzega, Tarnobrzeg 1987, s. 23; por. List Barbary Michońskiej z 12.II.1996 do autora, w zbiorach autora; por. List Barbary Michońskiej z 16.III.1996 do autora, ...op.cit.; por. Relacja prof. Bronisławy Orzeł z lutego 1996 ...op.cit.; por. APKoS, List Stanisława Marczaka-Oborskiego z 7 września 1981 r. do Z. Świder dyrektora WAP w Tarnobrzegu z/s w Sandomierzu, s. 1; por. Pokłosie, Rok I, nr 4 z kwietnia 1930 r., pisemko uczennic Prywatnego Seminarium Nauczycielskiego Żeńskiego im. St. Jachowicza w Tarnobrzegu, w zbiorach czytelni Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Tarnobrzegu, s. 13; (10) List Barbary Michońskiej z 12.II.1996 do autora, ...op.cit.; (11) Halina (Natalia) Marczak, 1 voto Bojarska, 2 voto Wieczorkiewicz - ur. 1 września 1919 roku w Dzikowie (obecnie Tarnobrzeg) w domu Michała i Marii z domu Oleś. Szkołę powszechną ukończyła w Tarnobrzegu, do gimnazjum uczęszczała w Brześciu i Warszawie. Po maturze w 1938 r. nie dostała się na studia biologiczne na UW. Podczas okupacji hitlerowskiej w tajnej organizacji "Konfederacja Narodu", ps. "Natalia" i od 1939 r. studentka tajnej medycyny na UW (ukończyła jawnie Szkołę Zawodową dla Personelu Sanitarnego założona przez dra Jana Zaorskiego, która była w rzeczywistości wydziałem medycyny UW). Narzeczona i potem żona poety Wacława Bojarskiego, który ciężko ranny podczas akcji zmarł 3 dni po ślubie w 1943 r. Uczestniczka Powstania Warszawskiego na Woli. Uciekła z transportu do obozu w Pruszkowie i dotarła z matką do rodziny w Krakowie. Po rekonwalescencji pracowała w Wydziale Kultury i Sztuki Urzędu Wojewódzkiego w Krakowie. Następnie na przełomie 1946/47 przeniosła się i zamieszkała w Warszawie, gdzie poślubiła językoznawcę prof. dr. Bronisława Wieczorkiewicza (autor m.in. Słownika XIX-wiecznej Warszawy). Tam też sprowadziła matkę. Do końca 1948 r. pracowała jako vice dyrektor Departamentu Teatru w Ministerstwie Kultury i Sztuki. Publicysta i literat, autorka sztuk teatralnych dla dzieci i dorosłych. Współautorka ze Stanisławem Marczakiem-Oborskim, Jadwiga Cierniakówną i Barbarą Lasocką "Iskier przewodnik teatralny" (1964, 1971 r.). Miała dwoje dzieci: Maria (ur. 1947) zmarła kilka tygodni po porodzie, syn Paweł (ur. 1948) jest historykiem, obecnie prof. dr hab. na UW. Zmarła w 1984 roku w Warszawie, za: Wykaz Stanu Służby Nr 1306 Michała Marczaka, ...op.cit., s. 1-25; por. Szkoła w rysie historycznym i wspomnieniach. Liceum Ogólnokształcące ...op.cit., s. 151; por. Z. Świder, Pasja życia, ...op.cit, s. 10; List Barbary Michońskiej z 12.II.1996 do autora, ...op.cit; por. List Barbary Michońskiej z 16.III.1996 do autora, ...op.cit; por. APKoS, List Stanisława Marczaka-Oborskiego z 27 sierpnia 1981 r. do Z. Świder dyrektora WAP w Tarnobrzegu z/s w Sandomierzu, s. 6; por. Relacja telefoniczna prof. dr. hab. P. Wieczorkiewicza z dn. 8 lipca 1996; (12) Kazimierz Stanisław Marczak-Oborski - ur. 26 grudnia 1921 roku w Dzikowie (obecnie Tarnobrzeg) w domu Michała i Marii z domu Oleś. Poeta, teatrolog, tłumacz sztuk radzieckich. Szkołę powszechną rozpoczął w Tarnobrzegu, następnie kontynuował w Brześciu. Do gimnazjum uczęszczał w Brześciu i Warszawie. Maturę zdobył w 1940 r. na tajnych kompletach Liceum im. St. Batorego. Studiował filologię polską i filozofię na tajnym Uniwersytecie Warszawskim (1940-1944). Dyplom UW 1956 r. Dr nauk humanistycznych 1966, dr hab. 1982. Uczestnik kampanii wrześniowej 1939. W okresie okupacji działał w podziemiu kulturalnym (kier. tajnych teatrzyków studenckich w Warszawie), redagował konspiracyjny miesięcznik literacki "Droga" (1943-1944). Debiutował na jego łamach jako poeta. W 1944 r. ogłosił "Arkusz poetycki nr 3". Uczestnik Powstania Warszawskiego jako żołnierz AK. Pobyt w obozie jenieckim w Muhlberg (1944-45) (kier. teatrzyku obozowego), gdzie nabawił się gruźlicy. W latach 1948-1956 pracownik Ministerstwa Kultury i Sztuki, następnie w Centralnym Zarządzie Teatrów. Od 1956 r. był pracownikiem naukowym Instytutu Sztuki PAN (doktorat i habilitacja). Kierownik literacki warszawskich teatrów: Dramatyczny 1956-58, 1968-72, Polski i Kameralny 1964-68, Ludowy 1972-74; kierownik Teatru TV 1959-64. Przewodniczący lub czł. jury licznych festiwali teatralnych, konkursów dramaturgicznych , radiowych i tv od 1949 r. Członek: ZLP. (od 1946), ZAiKS (od 1946), Polskiego Oddz. ITI (od 1964). Nagroda Państwowa I st. zespołowa 1964, Nagroda Klubu Krytyki Teatralnej 1969, Krzyż Kawalerski OOP, Złoty Krzyż Zasługi i inne. Najważniejsze publikacje: "Gest romantyczny" (1949), "Poszukiwania i anegdoty" (1949 r.), "Teatr czasu wojny. Polskie życie teatralne w latach drugiej wojny światowej 1939-1945. Monografia" (1967 r.), "Życie teatralne w latach 1944-1964. Kierunki rozwojowe. Studium" (1968 r.), "Bibliografia dramatu polskiego 1939-64" (1972), oprac. "Myśl teatralna polskiej awangardy" (1973), "Przewodnik teatralny" (1983), "Teatr w Polsce 1918-1939" (Warszawa 1984 r.), "Obszary teatru" (Wrocław 1986 r.). Jako Wojciech Klon autor jednoaktówki pt. "Polski lipiec" (1946 r.). Współautor z Natalią Bojarską, Jadwiga Cierniakówną i Barbarą Lasocką "Iskier przewodnik teatralny" (1964, 1971 r.). Ożenił się w 1950 r. z Jadwigą Wizówną, która zmarła w 1957 r. Jego drugą żoną (obecnie wdową) jest Krystyna Nastulanka, publicystka. Zmarł 11 sierpnia 1987 roku w Warszawie, za: Wykaz Stanu Służby Nr 1306 Michała Marczaka, ...op.cit., s. 1-25; por. Michał Marczak (biogram), /w:/ J. Myjak, M. Jaskólska, Pisarze związani z woj. tarnobrzeskim, ...op.cit., s. 21-22; por. Marczak-Oborski Stanisław (biogram), /w:/ Encyklopedia Powszechna, tom 3, Wyd. PWN, Warszawa 1985, s. 9; por. "Harcerz Tarnobrzeski" Nr 1 (5) z 21 września 1994 r., kwartalnik ZHP Środowiskowego Szczepu 6 TDH "Knieja" w Tarnobrzegu, w zbiorach autora, s. 28; por. M. Prosińska-Jackl, Marczak-Oborski Stanisław (biogram), /w:/ Słownik Historyków Polskich ...op.cit., s. 341; por. Marczak-Oborski Stanisław Kazimierz (biogram), /w:/ Kto jest kim w Polsce, praca zbiorowa, Wydawnictwo Interpress, Warszawa 1984, s. 591; por. APKoS, List Stanisława Marczaka-Oborskiego z 27 sierpnia 1981 r. do Z. Świder ...op.cit, s. 6; por. APKoS, List Stanisława Marczaka-Oborskiego z 7 września 1981 r. do Z. Świder ...op.cit., s. 1; por. Marczak-Oborski Stanisław, (biogram), Nowa Encyklopedia Powszechna PWN, praca zbiorowa, tom 4. (M-P), Wyd. PWN, Warszawa 1986, s. 88; (13) J. Stadnik, Na drogach Puszczy Sandomierskiej, nakładem autora, Wydawnictwo "Sztafeta", Stalowa Wola 1993, s. 48; por. Relacja prof. Bronisławy Orzeł z lutego 1996, ...op.cit; (14) List M. Marczaka do hr. Z. Tarnowskiego z 23 lutego 1919 r., kopia w, teczka dr M. Marczaka, APKoS, s. 1-4; (15) Z. Świder, Pasja życia, ...op.cit., s. 10-11; (16) M. Oleś-Marczakowa (?), Doktór Michał Marczak - wspomnienia pośmiertne ...op.cit., s. 8; por. F. Kotula, Marczak-Oborski Michał (biogram), /w:/ Słownik Pracowników Książki Polskiej, ...op.cit., s. 567; por. J. i W. Rawscy, Miechocin. Kolebka Tarnobrzega, Wyd. Towarzystwo Przyjaciół Tarnobrzega, Tarnobrzeg 1994, s. 269-270; por. List Z. Świder do autora z 11.IV.1996, w zbiorach autora, s. 1-2; por. S. Stępaka do autora z 27.I.1997, w zbiorach autora, s. 1-2; (17) Ks. T. Gunia, Dziesięciolecie Państwowego Gimnazjum im. Hetmana Jana Tarnowskiego w Tarnobrzegu (od 1.XI.1918 - 1928), /w:/ XI. Sprawozdanie Dyrekcji Państwowego Gimnazjum im. Hetmana Jana Tarnowskiego w Tarnobrzegu za Rok Szkolny 1927/28, Nakładem Dyrekcji, Tarnobrzeg 1928, APKoS, sygn. 256, s. 27; por. Szkoła w rysie historycznym i wspomnieniach. Liceum Ogólnokształcące w Tarnobrzegu, ...op.cit., s. 20-21 i 65; (18) XI. Sprawozdanie Dyrekcji Państwowego Gimnazjum im. Hetmana Jana Tarnowskiego w Tarnobrzegu za Rok Szkolny 1927/28, Nakładem Dyrekcji, Tarnobrzeg 1928, APKoS, sygn. 256, s. 29-30; por. W. Wiącek, Stuletnia historia rozwoju szkół i szkolnictwa w pow. tarnobrzeskim, nakładem autora, Machów 1931, kopia ze zbiorów dr J. Stadnik, s. 40; (19) zob. XI Sprawozdanie Państwowego Gimnazjum im. Hetmana Jana Tarnowskiego za rok szkolny 1927/28, nakładem Dyrekcji, Tarnobrzeg 1928 oraz XII Sprawozdanie Państwowego Gimnazjum im. Hetmana Jana Tarnowskiego za rok szkolny 1928/29, nakładem Dyrekcji, Tarnobrzeg 1929, APKoS, sygn. 256 i 257, kopie w zbiorach autora; (20) Sprawozdanie Dyrekcji Państwowego Gimnazjum im. Hetmana Jana Tarnowskiego za rok szkolny 1937/38, nakładem Dyrekcji, Tarnobrzeg 1938 r., APKoS, sygn. 258, kopia w zbiorach autora, s. 5; por. Szkoła w rysie historycznym i wspomnieniach. Liceum Ogólnokształcące w Tarnobrzegu, ...op.cit., s. 142; (21) W. Mikoś, Wspomnienia ucznia-wychowawcy-dyrektora, /w:/ Szkoła w rysie historycznym i wspomnieniach. Liceum Ogólnokształcące w Tarnobrzegu, ...op.cit., s. 122-123; (22) Relacja prof. Bronisławy Orzeł z lutego 1996 ...op.cit; (23) Ratując zbiory dzikowskie zginęli: Janina Koczner (uczennica seminarium), Alfred Freyer (sławny lekkoatleta), Józef i Grzegorz Gilowie (stolarze, ojciec i syn), Jan Mastalerczyk (uczeń gimnazjum, harcerz), Aleksander Pomykalski (murarz), Wojciech Skiba (strażak), Bronisław Wiącek (uczeń stolarski), Władysław Wiącek (czeladnik), por. A. Tarnowski, Prawda o zbiorach dzikowskich, 1959, /w:/ A. Janas, A. Wójcik, Zamek Tarnowskich w Dzikowie, ...op.cit, s. 104; por. XI Sprawozdanie Państwowego Gimnazjum im. Hetmana Jana Tarnowskiego za rok szkolny 1927/28, ...op.cit., s. 48; por. J. Słomka, Pamiętniki włościanina, ...op.cit., s. 290; por. E. Antończyk, Tarnobrzeg 1593-1993, Wyd. WBP i TPT, Tarnobrzeg 1993, s. 20; por. A.F. Baran, Z dziejów harcerstwa tarnobrzeskiego (1912-1949), nakładem autora, Wydawnictwo Samorządowe, Tarnobrzeg 1995, s. 27; (24) Wykaz Stanu Służby Nr 1306 Michała Marczaka, ...op.cit., s. 1-25; (25) F. Kotula, Marczak-Oborski Michał (biogram), /w:/ Słownik Pracowników Książki Polskiej, ...op.cit., s. 567; por. Bibliografia publikacji Michała Marczaka - (Oborskiego) dotycząca ziemi tarnobrzeskiej, mnps, teczka dr M. Marczaka, APKoS, s. 2-3; (26) F. Kotula, Marczak-Oborski Michał (biogram), /w:/ Słownik Pracowników Książki Polskiej, ...op.cit., s. 567; por. M. Marczak, Zbiory archiwalne Hr. Tarnowskich w Dzikowie, Wydawnictwo Archiwów Państwowych, Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, Warszawa 1939, w zbiorach czytelni Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Tarnobrzegu; (27) M. Marczak, Obecny powiat tarnobrzeski w świetle metryk parafialnych z XVII. i XVIII wieku, Drukarnia Franciszka Cwynara, Tarnobrzeg 1928 r., w zbiorach czytelni Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Tarnobrzegu, s. 24; por. Cz. Schabowski, Nie ma ulicy Zielonej, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 1972, s. 112 i 279; por. J. Stadnik, Tarnobrzeg - bibliografia, kwart. "Tarnobrzeskie Zeszyty Historyczne" Nr 3 z maja 1992, Wyd. Tarnobrzeskie Towarzystwo Historyczne, Tarnobrzeg, s. 6 i 12-13; por. J. Stadnik, Na drogach Puszczy Sandomierskiej, ...op.cit., s. 53-56; (28) Wykaz publikacji M. Marczaka: ("Czas" Nr 181-184/1920), "Ochotnicy Dzikowscy"; ("Wieści Nadwiślańskie" Nr 3/1927, Nr 5/1927 i Nr 6/1927), "Powiat tarnobrzeski pod rządami austriackimi" (kontynuacja z "Głosu Ziemi Tarnobrzeskiej"); ("Głos Narodu" Nr 287/1927), "O opiece nad zabytkami słów parę"; ("Głos Narodu" Nr 31, 32/1930), "Ferdynand Kuraś. Podzwonne poecie"; ("Pamiętnik Świętokrzyski" R. 1930, s. 342-344), "Turcy w Radomyślu nad Sanem"; wg.: Bibliografia publikacji Michała Marczaka - (Oborskiego) dotycząca ziemi tarnobrzeskiej, mnps, ...op.cit., s. 1-6; (29) Wykaz publikacji M. Marczaka w "Gazecie Podhalańskiej": (1925 r.) nr 49, "Zbójnik beskidzki" cz. 1, s. 2-5; nr 50, "Zbójnik beskidzki" cz. 2, s. 2-5; (1926 r.) nr 3, "Z czasów Pana Starosty w Czorsztynie" cz. 1; nr 4, "Z czasów Pana Starosty w Czorsztynie" cz. 2; nr 5, "Na nadchodzące rocznice "Cyrniawy" i węgierskiej "rebulacji" cz. 1; nr 6, "Na nadchodzące rocznice "Cyrniawy" i węgierskiej "rebulacji" cz. 2; nr 7, "Na nadchodzące rocznice "Cyrniawy" i węgierskiej "rebulacji" cz. 3; nr 49, "Czary i czarownice, guślarze i wróżbici u górali" cz. 1; nr 50, "Czary i czarownice, guślarze i wróżbici u górali" cz. 2; (1927 r.) nr 1, "Czary i czarownice, guślarze i wróżbici u górali" cz. 3; nr 2, "Czary i czarownice, guślarze i wróżbici u górali" cz. 4; nr 3, "Z literatury ludowej. Lepiej być dobrym chłopem, jak byle jakim popem"; nr 8, "Rządy Ojca, Syna, Ducha, czyli epoki dziejów świata" cz. 1; nr 9, "Rządy Ojca, Syna, Ducha, czyli epoki dziejów świata" cz. 2; nr 33, "Świat nadzmysłowy w polskiej góralszczyźnie. Boginki", cz. 1, s. 3-7; nr 46, "Wiara w życie pozagrobowe u nas w Górach", s. 4-7; nr 50, "Choroba i śmierć w górach" cz. 1, s. 3-7; nr 51, "Choroba i śmierć w górach" cz. 2, s. 3-9; (1928 r.) nr 32, "Djabeł góralski" cz. 1, s. 3-7; nr 33, "Djabeł góralski" cz. 2, s. 3-6; nr 34, "Djabeł góralski" cz. 3, s. 3-7; nr 35, "Djabeł góralski" cz. 4, s. 3-4; (1929 r.) nr 29, "Świat nadzmysłowy w polskiej góralszczyźnie. Mamuny, topielce i strzygonie." cz. 2, s. 3-8; (1930 r.) nr 39, "W sprawie muzeum w Nowym Targu", s. 2-3; (1931 r.) nr 23, "Józkowe wesele" cz. 1, s. 3-7; nr 24, "Józkowe wesele" cz. 2, s. 3-7; nr 25, "Józkowe wesele" cz. 3, s. 3-7; nr 26, "Józkowe wesele" cz. 4, s. 3-6; nr 27, "Józkowe wesele" cz. 5; nr 28, "Józkowe wesele" cz. 6, s. 3-6; nr 29, "Józkowe wesele" cz. 7, s. 3-5; (1934 r.) nr 23 "Powstanie Kościuszki a ksiądz Słowacki", s. 2-4; (1935 r.) nr 22, "Przyjaciela", s. 3-4; Wykaz publikacji M. Marczaka w "Gazecie Podhala": (1936 r.) nr 12, "Pobojowisko Łopuszańskie" cz. 1, s. 3-4; nr 13, "Pobojowisko Łopuszańskie" cz. 2, s. 3-6; (1937 r.) nr 4, "Podluboński ludek i jego dawne praktyki religijne" cz. 1, s. 3-4; nr 5, "Podluboński ludek i jego dawne praktyki religijne" cz. 2, s. 3-4; nr 6, "Podluboński ludek i jego dawne praktyki religijne" cz. 3, s. 3-5; nr 7, "Flagi Boże" cz. 1, s. 3-4; nr 8, "Flagi Boże" cz. 2, s. 4-5; nr 9, "Flagi Boże" cz. 3, s. 3-4; nr 10, "Flagi Boże" cz. 4, s. 3-4; nr 17, "Dziad, cygan i wędrowny" cz. 1, s. 3-4; nr 18, "Dziad, cygan i wędrowny" cz. 2, s. 3-4; nr 19, "Dziad, cygan i wędrowny" cz. 3, s. 3-4; nr 20, "Dziad, cygan i wędrowny" cz. 4, s. 3-4; nr 21, "Dziad, cygan i wędrowny" cz. 5, s. 3-4; nr 22, "Dziad, cygan i wędrowny" cz. 6, s. 3-4; nr 23, "Dziad, cygan i wędrowny" cz. 7, s. 3-4; nr 24, "Dziad, cygan i wędrowny" cz. 8, s. 3-4; (1938 r.) nr 9-23, "Dzieje pastuszka", cz. 1-15, s. 3-4 [nr 15, s. 7-8]; nr 45, "Świat nadzmysłowy w polskiej góralszczyźnie. Płanetnicy I" cz. 3, s. 4-5; nr 46, "Płanetnicy II", s. 3-4; nr 47, "Płanetnicy III", s. 3-4, mnps w zbiorach APKoS, teczka dr M. Marczaka; por. M. Marczak, Dzieje pastuszka. Obraz pasterstwa pod Lubaniem przed 40 laty, Grywałd 1938; IV. ANEKSY: Aneks nr 1 Michał MARCZAK BIBLIOTEKA TARNOWSKICH W DZIKOWIE Z trzecim rozbiorem zamarło na całe dziesięciolecie życie polityczne w Polsce. Przodująca w narodzie warstwa skazana została na ciszę domowego życia, przerywaną od czasu do czasu wyjazdami na niektóre sławne kontrakty i jarmarki w kraju lub na pobyt w stolicy, na szerokie i huczne bale imieninowe lub karnawałowe, co w wielu wypadkach powodowało stopniową wcześniejszą lub późniejszą utratę majątku średniozamożnych ziemian. Za najodpowiedniejszą dewizę dla tego okresu przyjąćby należało przysłowie: "Dobry trunek na frasunek", bo kielichem zalewano troski i zgryzoty, nierzadko wyrzuty sumienia... Lecz, jak w epoce saskiej nie brakowało światłych ludzi, którzy przygotowali dzieło Sejmu Czteroletniego i świetny rozwój kultury Stanisławowskiej, podobnie i teraz znalazła się spora liczba tych, którzy myśl polską i kierunek energii narodowej zwrócili na jedynie w danych warunkach możliwe drogi. Czartoryski, jenerał ziem podolskich, Tadeusz Czacki, Józef Ossoliński, nie wymieniając innych wielkich ludzi i przodowników w społeczeństwie, za najważniejsze zadanie narodowe podali ratowanie i rozwijanie kultury i nauki polskiej. Lecz i na innych polach nie brakło pionierów i propagatorów. Idea Puław - nie obca zresztą od dawna w Polsce - stała się podówczas najpowszechniejszą. Wielkopańskie domy - o ile nie posiadał zbiorów -zaczęły na gwałt gromadzić narodowe pamiątki, zakładać biblioteki, celowo skupiać w swem ręku archiwa, tworzyć w rezydencyach i pałacach galerye obrazów. Nie było prawie podówczas znaczniejszej rodziny, w którejby jeden z członków nie był nieraz bodaj wcale nieprzeciętnym dyletantem w dziedzinie artystycznego tworzenia, numizmatykiem, etnografem lub nawet autorem. Jest to chlubna spuścizna i zasługa epoki ostatniego króla. Jeden z najsławniejszych i najzasłużeńszych w poprzednich epokach rodów, który z ostatnich Piastów wzbił się do wielkiej potęgi i znaczenia, a tembardziej za Jagiellonów, boć podobno głównie on miał wpłynąć na ich związek - przez Jadwigę - z Polską, który nad Worsklę i pod Grunwald powiódł własne chorągwie "Leliwitów", a potem gromił Turki, Tatary i "niewierne Wołochy", utworzył jedną z pierwszych w Polsce Ordynacyę (jarosławską, która jednak wkrótce za zgodą członków rodu rozwiązana została (1)) i nadto zagranicą miał swoje latyfundya - w wieku XVIII należał wprawdzie jeszcze do zamożnych, lecz w państwie nie odgrywał znaczniejszej roli. Wolał trzymać się na uboczu, zdala od antagonizmów politycznych, nie chcąc wprzęgać się w rydwan zarówno "wielkodusznej monarchini", jak "wspaniałomyślnego sprzymierzeńca" pruskiego. Majątkowo dał się również prześcignąć wielu rodom, wiodącym prym w upadającej Polsce. Mowa tu o rodzie hr. Tarnowskich, rozpadłym na kilka gałęzi, z których jedna siedziała na dziedzicznym kluczu Dzikowskim. W okresie, o którym zamierzam mówić, głową tego rodu był Jan Feliks, człowiek godny stanąć w rzędzie zasłużonych ludzi w Polsce i przodowników społeczeństwa. Urodzony w 1777, wychowywał się w czasie wielkiego sejmu w Warszawie i w tym przełomowym momencie przepisywał niejednokrotnie swemu wujowi, Tadeuszowi Czackiemu, mowy do wygłoszenia w sejmowym gronie i przysłuchiwał się patryotycznym rozmowom i debatom twórców Konstytucyi 3-go maja, prowadzonym w domu tegoż wuja. W domu ojca, w Dzikowie, uczył się pod kierunkiem Felińskiego, po którym w tutejszym archiwum zostało kilka rękopisów, pod Kopczyńskim, autorem sławnej gramatyki, pod Tymienieckim. Zarówno wuj, jak nauczyciele, wpłynęli wybitnie na młodzieńca, obudzili w nim zapał i szacunek dla nauki i wogóle wiedzy, rozdmuchali żyłkę poetycką, zamiłowanie do sztuki i wpoili cześć dla spuścizny i pamiątek po przodkach. Gdy dorósł, ożenił się w r. 1799 z bogatą dziedziczką, Waleryą Stroynowską, córką znanego posła sejmowego, Waleryana, bratanicą późniejszego biskupa nominata wileńskiego, Hieronima, cenionego wówczas znawcy prawa i ekonomii. Obaj bracia Stroynowscy należeli do bardzo światłych ludzi w ówczesnej Polsce, wyznawców i propagatorów kierunku fizyokratycznego w ekonomii na wzorach obcych, dostosowanych do stosunków polskich.(2) Pozostawili po sobie spuściznę literacką, z której dzieło biskupa p.t. "Nauka prawa przyrodzonego, politycznego, ekonomiki politycznej i prawa narodów" (drukowane w Wilnie 1785 r.) doczekało się w krótkim czasie aż czterech wydań. Sama pani Walerya była kobietą niezwykle wykształconą, która, pracując w Rzymie pod kierunkiem sławnej miniaturzystki, Teresy Maron, siostry Rafaela Mngsa i w Polsce pod znanym Lesseurem, zapoznała się doskonale ze sztuką malarską i z czasem wyrobiła się na nieprzeciętną malarkę miniatur. Była to jednem słowem bardzo dobrana para małżeńska zarówno pod względem duchowych wyżyn, jak i gorących narodowych uczuć. Jan Feliks, jeszcze jako student, okazał się bibliofilem. Zapamiętale gromadził w swoim pokoju różne pisma i druki z płodnej w nie epoki Stanisławowskiej. Pragnieniem jego było rozszerzyć skromny księgozbiór w rodzinnym Dzikowie, w którym postanowił stworzyć dla całej okolicy placówkę kultury i założyć w całem znaczeniu bibliotekę, a w niej zgromadzić wszystko, co posiadało wartość, co się dało zebrać i na co środki pozwolą. Pięknemu zamysłowi pomogło uczucie. Przez zaślubienie wspomnianej dziedziczki rozległego Horochowa na Wołyniu i spadkobierczyni sporych kapitałów, mógł się stać mecenasem nauki i sztuki. Młode małżeństwo odbyło podróż poślubną do Włoch w r. 1803 i 1804. Podróż trwała rok i może do dziś każdemu na wzór służyć mądrego i przyjemnego podróżowania, roztropnego użycia grosza. Państwo Janowie korzystali z każdej możliwej sposobności, by po miastach włoskich nabywać skarby nauki i sztuki, które następnie drogą wodną na Gdańsk i Odessę do swych siedzib w Polsce odsyłali. Wprawdzie w drodze niektóre przesyłki zaginęły i poszły ze statkiem na dno morza lub stały się łupem wojennych okrętów francuskich, był to bowiem okres blokady Rosyi przez Napoleona, w każdym jednak razie to, co do Polski doszło, mogło stanowić chlubę i chwałę największego domu. Cała dotychczasowa bogata galerya dzikowska, stosy dzieł, rękopisów i rzeźb (np. posąg Perseusza dłuta Canovy), oraz wykopalisk z Włoch wówczas przybyły, liczne teki z rysunkami, liczne wydawnictwa i woluminy z rycinami zbiorów sztuki włoskiej ozdobiły księgozbiór w Horochowie, przewieziony następnie do Dzikowa. Przybył także artysta malarz, Domenico del Frate, którego cenił wysoko sam wielki Canova, polecając go pp. Tarnowskim w czasie ich pobytu w Rzymie, a który przez parę lat malował portrety członków rodziny, kompozycye religijne do kaplicy zamkowej, oraz sceny historyczne, związane z dziejami hetmana. Znaleziono niebawem bibliotekarza i archiwariusza do pokaźnych już podówczas zbiorów w osobie Łukasza Gołębiowskiego, historyka, etnografa, numizmatyka i autora szeregu dzieł z tych dziedzin. Gołębiowski spisał pierwszy katalog dzikowskiego archiwum, a następnie biblioteki, dla której ofiarował szereg swoich dzieł. Piękne dotąd wyniki zachęciły hr. Jana Feliksa do dalszych poczynań w tym kierunku. Dopisywało mu przytem szczęście. Dzięki pomocy takich przyjaciół, jak Józef Dzierzkowski, Józef Dzieduszycki, kanonik sandomierski X. Hieronim Juszyński, który sam był właścicielem cennego księgozbioru, udało się zdobyć dla Dzikowa kilkaset egzemplarzy dzieł z biblioteki Cystersów w Oliwie i w innych klasztorach i miastach dawnych Prus królewskich. Po nabytki te sam hr. Jan Feliks wyjeżdżał. Nie dość na tem. Zdołał dla siebie zdobyć część biblioteki króla Stefana Batorego, wynalezioną i uchronioną od zagłady. Stryj żony, biskup Stroynowski i X. Juszyński niejednokrotnie ubiegali go w nabyciu dla siebie rzadkości bibliograficznych, co w właścicielu dzikowskich zbiorów budzić musiało zazdrość, im zaś dawało niemałą satysfakcyę wobec przyjaciela, któremu obaj postanowili z czasem sprawić przemiłą niespodziankę. Jeden i drugi, umierając, przekazał swoje niemałe zbiory biblioteczne dla księgozbioru w Dzikowie. Z podróży po Niemczech, po r. 1830 przez hr. Tarnowskiego odbytej, przybyło do biblioteki także niemało książek przeważnie współczesnych (dublety z bibliotek królewskich w Berlinie). Dodać trzeba, że hr. Jan Feliks był sam autorem paru dzieł historycznych (z tych tylko "Badania historyczne, jaki wpływ mieć mogły mniemania i literatura ludów wschodnich na ludy zachodnie..." wyszło drukiem w Warszawie u Pijarów 1819 roku, zaś duże dzieła o Walezyuszu i Stefanie Batorym dotąd leżą w rękopisie w Dzikowie), tłumaczem niektórych arcydzieł literatury niemieckiej ("Messyady" Klopstocka i innych drobnych wierszy), przytem zabawiał się pisaniem własnych oryginalnych utworów i pozostawał w żywych stosunkach z ówczesnym światem naukowo- literackim w Polsce, n.p. z Lindem i innymi. Stąd zasiliła się biblioteka wybitnie darami współczesnych pisarzy, którzy egzemplarze dzieł swoich ofiarowali mu z serdecznemi dedykacyami, n.p. Józef Maksymilian Ossoliński, wspomniany Gołębiowski i wielu innych. Wybitne stanowisko w narodzie senatora kasztelana, w świecie naukowym członka Towarzystwa Przyjaciół Nauk w Warszawie, świetne nazwisko i pozycya majątkowa zachęcały "chudych" literatów do przypominania mu się płodami pióra. Do takich dużych zbiorów potrzebny był stały specyalny urzędnik, któryby je wraz z właścicielem uporządkował i urządził, a następnie miał je w stałej opiece. Po Gołębiowskim, który w Dzikowie bawił, zdaje się, do 1809 r., powierzył hr. Jan Feliks bibliotekę i archiwum Sewerynowi Bilińskiemu, który z pomocą bajkopisarza Jachowicza(3) i sekretarza Ślebodzińskiego, sporządził nowy katalog dzieła polskich jako tom I-szy istniejącego już "katalogu dzieł cudzoziemskich". Poza tem tenże Biliński, jako zdolny kaligraf i rysownik, dopisywał i dorysowywał brakujące karty w starych książkach z XVI i XVII wieku, co mu się nad podziw doskonale udawało tak, że dopisywane przezeń karty na pierwszy rzut oka częstokroć nie odróżniają się od danego druku. Bilińskiego zastępował często i był, zdaje się, jego następcą Fortunat Brodzki, rezydent w domu hr. Tarnowskich i wychowawca młodych kasztelana wnuków Jana, Stanisława i Juliusza. W chwili śmierci założyciela, w r. 1842, księgozbiór sprowadzony do reszty z Horochowa do Dzikowa, obejmował: około 2000 dzieł zebranych dotąd osobno w Dzikowie, 6000 dzieł sprowadzonych z Horochowa, przeszło 2500 dzieł w spadku po zmarłym w roku 1815 biskupie Stroynowskim i przeszło 1100 egzemplarzy zakupionych w Szydłowie 1822 r. przez X. Juszyńskiego i wraz z innymi zapisanych przezeń testamentem 1830 r. dla Dzikowa. Doliczyć jeszcze należałoby szereg darów po kilkadziesiąt dzieł dla tutejszej biblioteki, a ustalić możnaby cyfrę 13-15.000 dzieł składających księgozbiór Dzikowski w roku 1842. Niezrozumiałą pozostanie dla mnie zachowana z r. 1838 notatka, że hr. Jan Feliks Tarnowski, taki niezmordowany bibliofil, zdecydował się odstąpić Felixowi hr. Czackiemu 67 cennych dzieł za sumę 2222 złp. W r. 1839 hr. Jan Feliks sporządził regulamin biblioteki, kazał wykonać piękny exlibris na książki, metalową pieczęć biblioteczną (której podobizna pomieszczona na karcie tytułowej) i sprowadził introligatora, który według gustu właściciela oprawił wszystkie broszury i broszurowane dzieła. Bibliotekę pomieścił w dwóch sklepionych pokojach od strony kaplicy, w najstarszej części zamku. Syn i spadkobierca Jana Feliksa w Dzikowie, hr. Jan Bogdan Tarnowski nie pozostawił po sobie śladu w bibliotece, żył bowiem krótko (um. 1850 r.), zbiorami zaopiekowały się za to sumiennie jego matka Walerya ze Stroynowskich, współfundatorka biblioteki, i żona Gabryela z hr. Małachowskich. Syn Jana Bogdana, hr. Jan Dzierżysław (um. 1894 r.) marszałek sejmu galicyjskiego, poczynił dla księgozbioru pewne zakupy, jednak dbał jedynie o to, by stan urządzenia biblioteki, zostawionego przez dziada, nie zmieniać i byle tylko do ubytku nie dopuścić. Jego małżonka, Zofia z hr. Zamoyskich, nabyła w owych latach celniejsze utwory współczesnej literatury zagranicznej. Liczba dzieł powiększyła się więc w tym okresie o nieco nabytków oraz o blisko 1000 egzemplarzy z daru X. Jana hr. Scipiona del Campo (um. 1890 r.), prałata kapituły krakowskiej, siostrzeńca założyciela dzikowskich zbiorów, który w latach 1850-1860 w Dzikowie przebywał i sporządził nowy katalog biblioteki. Nowa era dla tutejszego księgozbioru zaczęła się dopiero pod obecnym właścicielem Dzikowa hr. Janem Zdzisławem Tarnowskim, którego małżonka (od r. 1897) Zofia z hr. Potockich zajęła się gorliwie biblioteką. Czyni ona corocznie zakupy nowości księgarskich. Z okresu wojny europejskiej zebrała pokaźną ilość dziś już częstokroć rzadkich druków. Biblioteka znalazła nowe pomieszczenie w ogromnej piętrowej sali zamku dzikowskiego. Poza tem nowsze dzieła mieszczą się osobno w pokoju zwanym "biblioteczka", zaś książki zdekompletowane w t. zw. "białym pokoju" na parterze. Celem uporządkowania księgozbioru nowoczesnym sposobem, właściciele przyjęli bibliotekarza (autora niniejszego szkicu), który dotychczas skatalogował blisko 3/4 zbiorów. Obecnie biblioteka liczyć może w przybliżeniu 25-30.000 dzieł. Przetrwała szczęśliwie wojnę światową i dwukrotna inwazyę rosyjską i obecnie wznosi się jako umysłowa placówka i forteca ducha i wiedzy w tym zakątku kraju. Jan Feliks hr. Tarnowski, tworząc księgozbiór w zamku Dzikowskim, miał na celu przedewszystkiem pożytek dla całego społeczeństwa, a specyalnie dla tutejszej okolicy, która tym sposobem zdobyła dla siebie silną ostoję kultury i wiedzy. Ten cel mieli również na oku ofiarodawcy swoich zbiorów, które dołączyli do biblioteki dzikowskiej, specyalnie zaś X. Juszyński, miłośnik i wielbiciel ziemi Sandomierskiej. To też bardzo wcześnie zaczęto korzystać z uprzejmości właściciela i wypożyczać książki, zarówno dla duchowej rozrywki, jak i naukowej pracy. Mam przed sobą spis dłużników bibliotecznych od r. 1839. Prócz imion członków rodziny spotykam tu nazwiska urzędników dóbr Dzikowskich, duchownych i obywateli z dalekich nawet stron, wreszcie uczonych polskich i zagranicznych. A więc Stanisław, późniejszy prezes Akademii Umiejętności i Juliusz, poległy w r. 1863, często korzystają z biblioteki; pierwszy chętnie rozczytuje się w pisarzach XVI wieku, drugi zagłębia się w ekonomii. Stanisław Przyłęcki uzupełnia w r. 1839 swoje literackie prace w Dzikowie i pośredniczy w nabywaniu luksusowych wydawnictw z dziedziny sztuki dla tutejszych zbiorów. Ksawery Wiesiołowski wypożycza przez pewien czas różne dzieła beletrystyczne, przestaje jednak, zrażony czyniona mu uwagą, że zbyt długo zatrzymuje u siebie książki. Panna Freiberg z otoczenia pań domu czyta bardzo dużo i zarazem gubi niemało, na szczęście pospolite wydawnictwa religijno-ascetyczne. X. Jan Chełmicki, późniejszy proboszcz przy kościele św. Anny w Krakowie, bierze wypożyczone cenne dzieła w drogę do Krakowa 1853 r. i gubi je, to też nie śmie już potem udawać się po inne książki. X. Gargaszyński, domowy nauczyciel (po Brodzkim) młodych Tarnowskich około 1850 r., dawno już zmarły, figuruje nadal jako dłużnik kilku rzadkich druków. W ostatnich dziesiątkach korzystali z tutejszych zbiorów Wacław Aleksander Maciejowski, badacz dziejów, prawa polskiego i literatury polskiej i słowiańskiej; Ludwik Babirecki; Dr Rufa; poeta i literat Lucyan Siemieński, bliski przyjaciel domu Gabryeli Tarnowskiej, jej córek i synów(4); Władysław Grzymała Jabłonowski, poległy 1863 r. prawie równocześnie z Juliuszem hr. Tarnowskim; prof. Zygmunt Sawczyński; Dr Kaz. Bartoszewicz; dyrektor Biblioteki Jagiellońskiej; Dr Karol Estreicher, pierwszy bibliograf polski; prof. Jerzy hr. Mycielski; prezes Akademii Umiej.; prof. Kazimierz Morawski; Ludwik Biernacki; X. Stanisław Załęski T.J.; prof. Franciszek Piekosiński; Dr Ptaszycki; prof. Oswald Balzer; prof. Bol. Ulanowski; Dr Kot i w.i.; z zagranicznych: Berzewiczy, prezes Akademii Umiej. w Budapeszcie; Akademia Umiej. w Pradze (1907 r.). Wystawy: X. Józefa Poniatowskiego i Kościuszki, urządzone w ostatnim dziesięcioleciu, zostały także obesłane przez bibliotekę, archiwum i galeryę w Dzikowie. Jak już z tego przeglądu ważniejszych czytelników bibliotecznych widać, właściciele księgozbioru nigdy "nie kryli światła pod korcem", lubo biblioteka często na tem źle wychodziła z powodu gubienia nieraz rzadkich druków, niszczenia dzieł w barbarzyński niekiedy sposób (wyrywanie rycin). * * * Biblioteki zwykłe mieć pewne specyalności, z których słyną. Zbiory dzikowskie mają takich specyalności kilka. Przedewszystkiem znajduje się tu niemal komplet wszystkich wydań biblij w tłumaczeniu polskiem bez względu na wyznanie. Wiek XVI jest tu wogóle bardzo bogato reprezentowany, obejmując wszystkie wydania ówczesnych klasyków polskich. Znachodzą się w Dzikowskich zbiorach piękne i doskonale zachowane, w pokaźnej licznie egzemplarze, często komplety dzieł z początków XVI w.: Grzegorza Szamotulskiego, Andrzeja Krzyckiego, Jana Campensis, Michała Wrocławczyka, Jana Lwowczyka, Stanisława i Szymona z Łowicza, Grzegorza Wigilancyusza z Sambora, Jana ze Stobnicy, Miechowity, Jaskra, Jana Cervusa z Tucholi, Wawrzyńca Korwina z Nowego Targu, Jędrzeja Glabera z Kobylina, Alberta W., Piotra Lombardczyka, Jana Głogowczyka, Strusia i w.i. Wiek następny zapisał się wprawdzie pokaźną liczbą dzieł często bardzo rzadkich, lecz wiek XVIII jest najobfitszy, zwłaszcza z czasów panowania Stanisława Augusta i okresu podjęcia reform. Druków nieznanych bibliografii Estraichera z epoki Stanisławowskiej naliczyłem dotąd 250. Rzadkości bibliograficzne w pokaźnej liczbie spotykają się tu również z pierwszych trzech dziesiątków lat ubiegłego stulecia. Dotąd nie wspomniałem o inkunabułach, które zwykle biblioteki na pierwszem i najwidoczniejszem pomieszczają miejscu. Dzików ma ich tylko 25, w tych dwa najbardziej cenne. Pierwszy to dzieło kardynała Turrecrematy: "Explantio in Psalterium", drukowane 1475 r. w Krakowie (Cracis!), dobrze zachowany foljał, oprawiony w skórę w poźniejszych, zadaje się, czasach. Drugi to "Objawienie św. Brygidy" (Incipit Prologus in libro Reuelationum celestutium Beate memorie dne Brigitte de Swecia, divinitus sibi factarum, qui prologus fuit edius, per venerabilem virum magistrum Mathiam de Swecia), drukowany na pergaminie u Bartłomieja Ghotana w Lubece 1492 r.; foliał w skórę oprawiony, ma w tekście pomieszczonych kilka ładnych kolorowych i nakładanych złotem drzeworytów. Egzemplarz ten był własnością króla szweckiego Jana III Wazy, jak stwierdza herb na okładce i napis na karcie; nie wiadomo, jakim sposobem dostał się do Polski. Trzeci inkunabuł: "Agenda sine exequiale diuinorum sacramenttorum per venerabilem virum dominum Martinum canonicum vilnensis dyocesis edita" został wydrukowany w Gdańsku (in Gdano) przez Bomghartena w r. 1499 in 4o. Wspomniałem wyżej, że druków nieznanych z epoki Stanisławowskiej naliczyłem dotąd przeszło 250, jednak w całym księgozbiorze dałaby się ta cyfra co najmniej potroić. W niej mieściłyby się wówczas i t. zw. "białe kruki", co do których z pewnymi wyjątkami powinni się bibliotekarze zapatrywać wogóle względnie. Pozwolę sobie wymienić niektóre druki specyalnie dzikowskie ze względu na swe cechy. Jedną z ozdób tutejszego zbioru jest egzemplarz statutu Jana Łaskiego (Commune incliti Polonie Regini privilegium cosstitutionum et indultuum publicitus decretorum approbatorumque: cum nonnulis iuribus tam diuinis quam humanis...) drukowany przez Hallera w Krakowie 1506 r. jako dar dla hetmana Tarnowskiego specyalnie na pergaminie z paru podmalowanymi ręcznie drzeworytami i dwoma barwnemi kartami, foljał w skórę oprawny i w herby Tarnowskich zdobny. Egzemplarz drukowanej w Krakowie mowy Montluca, posła Henryka Walezego na sejm elekcyjny na Woli (Oratio Nomine Christiabissimi Galliarum Regis, per Reverendiss: et Illustriss: Dominum Joannem Monlucium, Episcopum et Comitem Valentiae: praedictae Regiae Majestatis augustioris et secretioris consilii Consiliariorum... Oratorem...) jest z tego względu ciekawy i prawdziwie rzadki, że zawiera oryginalne poprawki i uzupełnienia Montlaca, który tekst zamierzonej mowy kazał wcześniej wydrukować, w ostatniej jednak chwili w ciągu jednej nocy pod wpływem nagłych konjunktur politycznych mowę przerabiał. Z oryginalnemi poprawkami i uzupełnieniami przez autora znajduje się również egzemplarz dzieła Lngnicha p.t. "Jus Poblicum Prussiae Polonae", drukowanego w Gdańsku u Schreibera 1758 r. przez autora jako uzupełnienia i dodatki do przygotowywanego nowego wydania dzieła. Egzemplerz Satyr Krasickiego drukowanych w Warszawie 1779 r. in 8o szczyci się własnoręczną korektą błędów przez autora, zaś Chimera Orzechowskiego wydana 1562 r. w Krakowie in 4o ma własnoręczną dedykacyę autora kanclerzowi litewskiemu Mikołajowi Radziwiłłowi. Możnaby wymienić jeszcze cały szereg tego rodzaju druków o wartości bibliograficzno-muzealnej, ograniczam się jednak na poważniejszych, natomiast podam bodaj kilkanaście tytułów druków, uznawanych za bardzo rzadkie. Więc: 1) Zbiór (zupełnie przypadkowy) druków odnośnie do procesów z żydami o mordy rytualne w Polsce. Syreniusz w swojem dziele p.t. "Zielnik Herbarzem z języka Lacinskiego zowią", drukowanem w Krakowie u Skalskiego 1613 r. poświęca tej kwestyi osobny rozdział. Nadto mamy tu przed sobą trzy wydania dziełka X. Przecława Mojeckiego p.t. "Zydowskie Okrucienstwa, Mordy y Zabobony" - drukowane 1598 r., 1602 i 1636; nadto kilka druków sądowych lubelskich z lat 1598, 1698 z wyrokami w tej sprawie. Obecnie są te druki niezmiernie rzadkie, gdyż wkrótce po wyjściu z pod prasy zostały celowo wykupione i zniszczone... 2) Jan Januszowski: Dogmata. De septem Sacramentis. Carcoviae in officina Lazari, vol. in 8o, perg. 3) Loeaechius Andr.: Speculum sive Prototypus Veri Monachi. Cracoviae, in. off. Lazari, 1607, vol. in 8o, perg. 4) Hier. Malecki: Ustawa, albo Porząd Kościelny y Ceremonie. Yako w Nauczaniu Słowa Bożego, y podawaniu Świątości w Kościelech Xięstwa Pruskiego ma być zachowany. Królewice, u Fabriciusa, 1605 vol. in. 4o, skóra. 5) Marcin Luter: Enchiridion Catechismus Mały, dla pospolitych Plabanów y Kaznodzieyów... Przekład H. Malecki. Królewiec, u Fabriciusa. 1615, vol. in. 4o, skóra, z drzeworytami w tekście. 6) Passia. To iest Historia, o smierci a Męce Jezu Krystusa Pana naszego. Królewice, U fabliciusa, 1615, vol. in 4o, sk., gotyk. 7) Anzelm Gostomski: Gospodarstwo, Kraków, u dziedziców Siebeneichera, 1621, vol. in. 4o, półsk., brakujące karty dopisane. 8) Jakób Kaz. Haur: Ekonomika Lekarska albo Domowe Lekarstwa. Berdyczów, 1793. Vol. in 8o, półsk. 9) Jan Ostroróg: Myślictwo z ogary. Kraków, u Kupisza, 1649, oraz wydanie z r. 1797 w Łowiczu, in 8o. 10) Martin Kreyssel: Rath, Was ist besser? Heyrathen, other ledig bleiben? - druk. w Kładzku, u Pegi, 1696; tegoż: wahres Catholisches Glaubens -Bekantnusz. B. w. m., 1698, vol. in 8o. 11) Niemal komplet politycznych pism Feliksa Łojki, jedynego prawie Polaka, który w sposób rzeczowy, prawniczy i cięty, lubo bezowocnie, odpierał roszczenia państw zaborczych do prowincyi utraconych pierwszym podziałem. 12) Bardzo rzadki komplet wydawnictwa Dufoura p.t. "Teatr Polski, czyli Zbiór Komedyi, Dramy, Tragedyi, z najsławniejszych autorów Francuskich tłumaczonych, y przez aktorów Polskich na Teatrze Warszawskim granych". -Wydawnictwo to obejmuje przeszło 200 sztuk teatralnych, osobno w ciągu XVIII w. drukowanych i przez Dufoura w 60 tomach oprawionych. Wspomnieć tu można o kilkudziesięciu drukach stanowiących streszczenie sztuk granych od końca XVII w. w konwiktach jezuickich i pijarskich przez młodzież w ostatnie dni Zapustu. 13) Jan Alojzy Kulesza: Wiara Prawosławna Pismem Świętym, Soborami... objaśniona... Wilno, 1704, w druk. Akademickiej S.J. 14) Tymoteusz Kawka: Via Regia Sanctae Crucis Seraphica Peregrinatio Jerosolimitana Stationum Passionis D.N.J.C. Cracowiae, 1773, typis Jakowski; vol. in 12o, półsk. 15) A.K. x. Czartoryski: Kawa, komedya Warszawa 17779, vol. in 8o. 16) Zbioru Prawa Szkolnego Dla Akademii Krakowskiey, Główney Królestwa Szkoły, i innych Królestwa Polskiego Szkół Część I Prawa, ustawy, wolności, swobody, nadania, bulle i przywileje,...... B. w. m. i r. dr. (Kraków, drukarnia Akademicka?). Brak końca, tekst polski i łaciński. Druk ten pochodzi najprawdopodobniej z pierwszych lat XIX w. Według zamieszczonej wewnątrz notatki, dzieła tego wyszło tylko 24 arkusze folio, czyli 96 stronic i cała edycya w niewiadomy sposób zaginęła. Zapewne rząd austriacki uznał "Zbiór" ten za "nieużyteczny..." i cały nakład na makulaturę sprzedał, tak bowiem postąpił z wieloma drukami w Akademickiej drukarni w Krakowie. 17) J.U. Niemcewicz: Jadwiga Królowa Polski. Drama muzyczne we trzech aktach wierszem, Warszawa, 1814, vol. in 8o. Bardzo bogato jest w Dzikowskiej bibliotece reprezentowana literatura dyssydencka polemiczna z całym szeregiem bardzo rzadkich pism. Mamy tu więc niemal całego Socyna, Schlichtlinga, Moskorzewskiego, Seklucyana, Krowickiego, Budnego, Smalciusa i i. pomniejszych. Rzadki komplet dzieł astronoma gdańskiego Heveliusa. Mnóstwo wydań klasyków greckich i rzymskich od początku XVI w. Niemal komplet konstytucyi sejmowych i uchwał synodalnych. Obok "Poloników" tutejsza biblioteka posiada bardzo liczny dział obcy, głównie francuski, potem włoski, w nich przepiękne i dziś rzadkie wydawnictwa rytownicze: zbiory rozpraw o starożytościach greckich i rzymskich Greviusa, Gronoviusa, Pityska, Sallengre, Grutera, Monfolcona i Polena; kosztowne i wspaniale ilustrowane Muzea: rzymskie (Pio Clementino), francuskie (galerji orleańskiej, luksemburskiej, Musee Napoleon), florenckie, dusseldorfskie i inne; rzadki, bardzo kosztowny i zupełny zbiór wydawnictw braci Piranesi; bardzo rzadki zbiór rytowanych wydawnictw Edelinka i innych znanych pod tytułem "Cabinet du Roi" w 23 tomach (Paris 1727-1743) ogromnych rozmiarów, należący niegdyś do biblioteki Ludwika XV; oryginalne rysunki najsławniejszych mistrzów, które służyły do "Historyi sztuk pięknych" Winkelmanna i cały szereg podróży malarskich. Z cenniejszych druków obcych mamy tu ponadto: kosztowną biblię Waltona przypisaną Cromwelowi, rzadką biblję Plantyniańską, wszystkich klasyków rzymskich wydania Barbou, zupełny zbiór klasyków francuskich, wydania Didota in 4-o (imprime par ordre du Roi pour l'education de Monseigneur la Dauphin), zupełny zbiór dzieł chorograficznych wydania Elzewirów i cały szereg innych druków, których wymienić brak miejsca nie pozwala. Przeglądając takie mnóstwo okazów sztuki obcej, zapyta Polak o rzeczy swojskie; nie brak ich tu, dzięki Bogu. Z przyjemnością bierze się do ręki tekę Norblina z kartonami polskich ubiorów, wydaną w Paryżu u Gille'a 1817 r. Duży wolumen z 61 kartonami p.t. "Terma di Tito", wydany w Rzymie u Ludwika Mirri za pontyfikatu Piusa VI - to dzieło Smuglewicza, jak wskazuje napis pod każdym sztychem: "Francesco Smugliewicz Pit. Polacco disegno"; dzieło to bardzo rzadkie i cenne. Kilka kalendarzy z końca XVIII wieku ozdobionych rycinami Chodowieckiego. Bibliografia Estraichera nie zna zbioru rozmaitych polskich ubiorów wojskowych i ludowych, malowanych przez Jana Lewickiego, wydanych u Simona w Starssburgu prawdopodobnie w trzecim dziesiątku ubiegłego wieku. Wspomne także nawiasem o pięknej kopii Księgi cechów krakowskich Baltazara Behma. Dział kartograficzny jest tu bardzo skromny i bez znaczenia. Do historyi drukarstwa polskiego dostarczyłby Dzików sporo materyału nieznanego i niejeden znalazłby się nowy szczegół, lub też nie jedno dałoby się sprostować. Trudno jednak przekraczać zanadto ramy niniejszego szkicu i wymieniać nazwiska drukarzy i miejsca drukarń reprezentowanych w dzikowskim księgozbiorze. To też pomijając większe miasta z wcześniej założonemi drukarniami, wspomnę, że są druki z Baranowa (1628), Berdyczowa, Białynic (1653), Brunsbergi, Brzegu, Brześcia litew. (1569), Chełmna (1770), Czernichowa zadnieprskiego (1681), Częstochowy (Jasna Góra), Dąbrowy, Dobromila (1615), Elbląga, Grodna, Jarosławia, Kijowa (Ławra), Kamieńca podol. (1698), Kazimierza pod Krakowem (1665), Łaszczowa, Leszna, Lubecza (1614), Łoska, Łowicza (1656), Malborga (1577), Mohilewa (1779), Morzka (1732), Nissy (1587), Nieświeża (1568), Nowogródka siewierskiego (1676), Oliwy (1599), Ostroga (1594), Oszmiany (1615), Pińczowa, Pińska, Poczajowa, Połocka, Przemyśla, Pułtuska, Rakowa (bodaj czy nie wszystkie tamtejsze druki), Rawicza, Rygi, Słuicka (1678), Supraśla, Schlichtyngowa (Schlichtingsheim), Tannenberga (1718), Wagrowa (1783), Witebska, Zamościa. Z rzadszych obcych posiada Dzików "Polonica": z Altenburga, Ambergu, Brunswiku, Croji (1778), Dilingi (1558), Florencyi (1646), Hali (1726), Hanau (1618), Amsterdamu, Helmstadtu, Ingolstadtu (1583), Metzu, Nancy (1761), Ołomuńca (1593), Sztokholmu, Tyrnawy węgier., Zerbstu. Nie od rzeczy będzie wspomnieć o oprawach dzieł w bibliotece dzikowskiej. Wzmiankowałem poprzednio, że założyciel biblioteki sprowadził dla nie introligatora. Był to na owe czasy ogromny wydatek, konieczny jednak, gdy się miało kilka tysięcy egzemplerzy w pożałowania godnym stanie od chwili ich nabycia, z kartami porozdzieranymi, luźnemi, oraz parę tysięcy broszur. W przeciągu kilku lat introligator wywiązał się doskonale z zadania, nie żałując skóry i płótna, a przedewszystkiem tego pierwszego materiału. Jest to oprawa prosta, z odciskiem herbu założyciela biblioteki i krótkim tekstem na grzbiecie okładki. Broszury oprawiono w tekturę lub papier i pomieszczono w drewnianych kasetkach o formacie książkowym według autorów lub treści. Dawniejsze jednak dzieła mają przeważnie swoja pierwotną oprawę, częstokroć przepiękne okazy sztuki introligatorskiej. Okładki dzieł wyszłych z pod prasy Scharffenbergów odznaczają się piękną ornamentyką roślinną i karnacyjną. Na ogół jednak pięknych polskich opraw jest tutaj mało, bo lubo starych druków nie brak, przecież jednak do rak hr. Jana Felixa Tarnowskiego doszły albo już w zmienionej szacie, albo je też z powodu złego stanu oprawy na nowo założyciel biblioteki musiał oprawiać. Piękną oprawą odznaczaja się druki bazylejskie, niektóre niemieckie i dawniejsze weneckie. Wiele woluminów posiada trwałą, lecz bez najmniejszych cech artyzmu oprawę pergaminową. Nie brak tu również opraw, na które bibliotekarz z żalem spoglądać musi. Są to okładki pergaminowe porobione ze starożytnych, przepięknych rękopisów i druków, z których większość stanowiłaby obecnie niejednokrotnie chlubę każdej biblioteki. Jako jeden z wielu przytoczę przykład, nie dość może wybitny, o egzemplarzu dzieła Długosza "Vita beatissimi Stanislai Cracoviensis episcopi" drukowanego u Hallera w Krakowie 1511 r., któremu za okładkę wewnętrzną służą początkowe karty rzadkiego dziełka Głogowczyka "Minoris donati de octo partibus orationis compendiosa interpretatio", drukowanego 1503 r. w Krakowie. Trudno się jednak dziwić, boć to była ówczesna makulatura. Habent sua fata libelli. Przysłowie to musiałoby się osobnem dziełem uzasadniać na dzikowskich książkach. Niema bodaj jednego starszego dzieła, któregoby karta tytułowa i wewnętrzne strony okładek nie roiły się od podpisów poprzednich właścicieli z bardzo częstokroć ciekawymi i dla bibliografa ważnemi adnotacyami. Weźmy dla ciekawości kilka przykładów. Egzemplarz Baronoisa "Roczne dzieje Kościelne" (wyd. P. Skargi, Kraków, 1607, fol. w skórę opr.) należał niegdyś do prof. Dr filozofii Wojciecha Sardlikiewicza, był także w posiadaniu Marcina Oślińskiego, następnie Wojciecha Micińskiego, Dr praw Kaz. Jarmundowicza, poczem dostał się Andrz. Lipiewiczowi, wreszcie bpowi Stroynowskiemu. Dzieło Roselli'ego "Prymander Mercurii Trismegisti" (Cracoviae, 1584-1590), in officiana Lazari), zapisane przez autora w darze "pro loco sancte Catherine et non pro aliquo particulari" wbrew intencyom ofiarodawcy znalazło się in aliquo particulari loco, gdyż jeden z tomów jeszcze tego samego roku stał się własnością Jakóba Chrząstowskiego, od którego je otrzymali 1638 r. Cystersi w Oliwie; nie długo się jednak niem cieszyli, ponieważ jakiś Kasper o nieczytelnym nazwisku darował je dl Kollegium jezuickiego w sandomierzu, a wreszcie zdobył całe to dzieło X Juszyński. Gwagnina "Rerum Polonicarum tomi tres" (Francofurti, 1584, in 4) należały niegdyś do Karola Aleksandra z Bieździedzy Broniewskiego czesnika inflanckiego, potem przeszły do biblioteki Reformatorów w Zakliczynie, wreszcie w r. 1816 nabył je w Charzewicach Frankowski i ofiarował ruchliwemu X Juszyńskiemu. Książka "Chronologia hoc est temporum demonstratio... ad annum Domini 1568" (Coloniae Agrippinae 1569) przez Gerarda Mercatora, została nabyta 30 maja 1575 r. przez Krzysztofa Krancowskiego w Stężycy w czasie odbywającego się tamże wówczas słynnego zajazdu generalnego. Nabywca ofiarował to dzieło swemu przyjacielowi Marcyanowi z Goraja Gorayskiemu, którego syn Józef darował je potem Kollegium jezuickiemu w Sandomierzu. By nie przeciążać tego szkicu wielu szczegółami, ograniczam się tylko na tych przykładach, wymienie zaś jedynie jeszcze ogólnie ważniejszych dawnych właścicieli niektórych dzieł w tutejszej bibliotece z pominięciem dotąd wspomnianych. A więc: Kollegium OO. Jezuitów w Krakowie (dom professów, nadto biblioteka przy kościele św. Piotra), w Rzeszowie, w Warszawie ("Dominicilium"), w Grodnie, w Poznaniu, Ostrogu, Rawie i we Lwowie (Collegium Nobilium); biblioteka kollegiaty w Sandomierzu; Kollegium Pijarów w Rzeszowie i w Radomiu; Konwent Franciszkanów w Chęcinach; klasztor Karmelitów bosych w Krakowie, w Warszawie i w Przemyślu; konwent Reformatorów w Wilanowie; konwent Obserwantów w Przeworsku; konwent Bernardynów w Piotrkowie; klasztor Cystersów w Koprzywnicy, Szczyrzycu, Lądzie, Pelpinie; klasztor Benedyktynów świętokrzyskich; konwent Dominikanów w Sandomierzu, Radomiu, w Łowiczu i w Krakowie; klasztor w Opatowie, w Sulejowie i w Wąchocku; klasztor Paulinów w Krakowie na Skałce; biblioteka Kanoników Lateraneńskich w Krakowie (przy kościele Bożego Ciała); Biblioteka Załuskich w Warszawie (4 dzieła); biblioteka Senatu gdańskiego; biblioteka hr. Krasińskich; bibl. hr. Wandalinów Mniszchów; bibl. Świdzińskiego (3 dzieła); biblioteka króla Stanisława Augusta (10 dzieł); biblioteka król. Towarzystwa przyjaciół nauk w Warszawie (kilkadziesiąt dzieł, ofiarowanych temuż Towarzystwu przez Aleksandra X. sapiehę i i.); nadto: znany Nakielski, Sobieszczański, Piotr Małachowski, wwda krakow., Józef Sołłohub, wwda witebski, Jan Józef Wielkopolski, kanclerz koronny, Filip Nereusz Lichocki prezydent Krakowa, Jan Witte znany komendant fortecy kamienieckiej, Hacki opat oliwski, Mikołaj Firlej wwda krakow., sławny humanista Trzycieski, biskupi krakowscy Tylicki, Szyszkowski, Gębicki, biskup kijowski Ujejski, Grabowski biskup warmiński, poeta Wespazyzan Kochanowski, poeta Koźmian, król Jan Kazimierz, Feliks Czacki, sławny Herka, J.U. Niemcewicz i w. i. Niektóre egzemplarze posiadają exlibrisy dawnych właścicieli, począwszy od najprostrzych (klasztornych) aż do prawdziwie pięknych, rytowanych przez pierwszorzędnych artystów. Celniejsze exlibrisy pochodzą z księgozbioru Senatu gdańskiego, Wandalinów Mniszchów, Niemcewicza, Adryana Engelkego (Gdańszczanica?), Schlieffa Gdańszczanina, biblioteki Krasińskich, Sapiehów (księgozbór Jana Fryderyka, kanc. litew., Józefa prałata wileńsk.) i w. i. O exlibrisie biblioteki dzikowskiej wspomniałem poprzednio. Przedstawia on herb hr. Tarnowskich, ozdobiony labrami i orderem św. Stanisława, u dołu napis: Z biblioteki Jana Wale: hr. Tarnowskich. Z niektórymi woluminami oprawione są karty rękopiśmienne o wielkiej niejednokrotnie wartości historycznej i literackiej, jako zupełnie nieznane. Zwróciłem na nie uwagę przy katalogowaniu biblioteki, z czasem zaś wyzyskują je odpowiednio badacze. jako przykłady niech służą tylko dwa rękopisy ze schyłku XVIII wieku: "Papier znaleziony w kościele XX. Dominikanów dawniey Kaplica Moskiewska zwaney Resultatum na ostatniey Sessyi Sądów Seymowych". Są to dwie karty folio oprawione w drukowanym woluminie zatytuowanym: "Duklos J. pierunowski", mieszczące nieznaną dotąd, anonimową instrukcyę udzieloną najbliższym z otoczenia hetmana Branickiego w sprawie oddania się Rosyi i podjęcia wszelkich wysiłków, by nie dopuścić do reform w Sejmie Czteroletnim. Drugi rekopis (2 karty) z egzemplarzem druku Hulewicza: "Nad pismem pod tytułem: Mowa Waleryana Stroynowskiego... Uwagi" (n. w. m. i r. dr. - z r. 1792) jest zatytułowany: "Cyrkularz z drukowanego wiernie przepisany Roku 1798 Mca Stycznia. Na wyraźne rozkazanie nayiaśniejszego Cesarza JMci Frantza iuz nie pomnozyciela Niemiec, ale Oyca Oyczyzn, swoich i cudzych. Roku od uszczęśliwienie Ex Polaków Piatego". Podpisany Rosenzweig Kareiskapitan Cyrkułu Konieckiego. Do biblioteki dzikowskiej należy także cenny zbiór rękopisów znany już wielu pracownikom naukowym z krótkiego katalogu, opracowanego przez Dra Chmiela i Vrtela. Rękopisom tym, na których czele stoi sławny Kodeks dzikowski (statutu wiślickiego), poświęcona będzie druga część biblioteczno-archiwalnego niniejszego studyum. Biblioteka dzikowska znajduje się w stanie nowego urządzenia i katalogowania. Pracę tę rozpoczął autora niniejszego szkicu jeszcze w roku 1913, jednak inwazya rosyjska w roku 1914-15, przewlekły stan wojenny i wypadki ostatnich dwu lat nie pozwoliły na kontynuowanie tego dzieła. Najcenniejsze druki, całe archiwum i galerya obrazów, zostały w roku 1919 w pakach wywiezione do Krakowa, gdzie się tamże dotąd znajdują i na razie dostępnemi być nie mogą. Ponieważ jednak obecnie została już podjęta dalsza praca, jest nadzieja, że zapewne z końcem przyszłego roku księgozbiór będzie w dzikowskim zamku otwarty polskiemu światu naukowemu. Dzików, w lecie 1921. PRZYPISY: (1) Statut tej ordynacyi, przecięty nożycami, przechowuje się w archiwum Dzikowskiem. (2) "Przegląd Polski", 1902 i 1903, rozprawa Dr. St. Grabskiego: "Zarys rozwoju idei społeczno-gospodarczych w Polsce 1772-1831". (3) Według aktów tutejszego archiwum ojciec poety Jachowicza pełnił funkcye sędziego dominikalnego w Dzikowie jeszcze przed r. 1782 aż do swojej śmierci. (4) Jest autorem rzadkiego dziś dziełka: "(1831 do 1863). Dwaj Juliusze, kartki z ostatnich dni ich żywota", druk. w Krakowie 1869. Aneks nr 2 Michał MARCZAK ZBIORY ARCHIWALNE HR. TARNOWSKICH W DZIKOWIE Pamięci Zdzisława i Zofii hr. Tarnowskich gorliwych strażników i hojnych pomnożycieli kulturalnych zabytków i skarbów ducha w zamku dzikowskim poświęca pierwszy bibliotekarz dzikowski. Ogromnie ważkim czynnikiem w utrzymaniu własnej narodowości, zachowaniu przynależności do kultury zachodniej i w skutecznej obronie duchowej odrębności - stały się w okresie niewoli politycznej zbiory pamiątek przeszłości. Wartość tego czynnika docenili jeszcze w dobie niepodległego bytu bracia Załuscy, później wszedł na ich drogę szereg wybitnych umysłów, jak ks. Adam Kazimierz i Izabella Czartoryscy, Tadeusz Czacki, Józef Maksymilian Ossoliński, Adam Działyński, Edward Raczyński i wielu innych. I gdy wrogowie drogą kasaty klasztorów z ich nieraz bogatymi księgozbiorami i archiwami i drogą przemiany uniwersytetów na ogniska wynaradawienia starali się osłabić wewnętrzną odporność narodu, owi działacze skupiali w swym ręku pomniki i zabytki polskiej umysłowości i czynu, by nimi krzepić ducha współziomków i przeciwdziałać wrogim tendencjom. Na przestrzeni ćwierć wieku wyrosły wtedy na ziemiach polskich liczne tego rodzaju placówki, jak: Puławy, Rogalin, Poryck, Kórnik, Zakład Narodowy we Lwowie i dziesiątki innych. Szczęśliwie dotrwały one do dziś dnia mimo wielu przeciwności ostatniej światowej pożogi wojennej. Wśród tych placówek zajmuje poczesne miejsce od przeszło stu lat Dzików, znany w kraju ze swych cennych zbiorów bibliotecznych i plastycznych. Mało jednak kto w Polsce wie, że mieszczą się tu również bogate materiały archiwalne tak rodzinnego i regionalnego jak ogólniejszego znaczenia. Tym to zbiorom jest niniejszy szkic poświęcony. Dzików - wieś z zamkiem, ośrodek dóbr klucza tej nazwy - położony na prawym brzegu Wisły w odległości 14 km od Sandomierza, od r. 1522 zostaje po dziś dzień w posiadaniu rodu Leliwitów Tarnowskich, którzy w tej okolicy (Wielowieś, Trześń) jeszcze za ostatniego Piasta osiedli i od posiadanych dóbr Tarnowa, Melsztyna i Jarosławia osobne nazwiska przyjęli. Ród, który przez kilka wieków piastował najwyższe dostojeństwa w państwie, w radzie koronnej zabierał ceniony głos, położył niemałe zasługi dla kraju i posiadł ogromne majątki już to w postaci nagród, już to poprzez ożenek i kupno - dbał wielce o przechowanie prawnych na piśmie dowodów zarówno własnej zapobiegliwości, jak łaski monarszej. To też w głównej siedzibie rodu, w zamku na górze św. Marcina pod Tarnowem, urządzono specjalny sklep na archiwum i oprócz dokumentów gromadzono obfitą jak na ówczesne czasy korespondencję z uczonymi i wielmożami w krajach zachodnich. Archiwum tarnowskie po wymarciu linii hetmańskiej Tarnowskich w r. 1567 weszło w dom książąt Ostrogskich; obecnie należy do książąt Sanguszków. Młodsza linia hr. Tarnowskich, której w drugiej połowie XV w. dał początek Jan Feliks "Szram" Tarnowski wojewoda krakowski (+1507), brat stryjeczny hetmana, - gromadziła osobno swoje papiery w drewnianym zamku wielowiejskim. Z tejże linii pochodzący Stanisław Michał Tarnowski, kasztelan czechowski, w końcu sandomierski (+1618), pan na Dzikowie i Wielowsi, od r. 1568 głowa rodu Tarnowskich, czuły na jego tradycja i splendor, nie mógł się pogodzić z utratą dla Tarnowskich gniazda, Tarnowa. Nie mogąc na innej drodze, głośnym i wielkim najazdem zdobył w r. 1570 zamek rodowy (1), usilnie dbając o równocześnie zagarnięcie hetmańskiej biblioteki i archiwum, zgromadzonego przez szereg poprzednich pokoleń. Na mocy rozjemstwa królewskiego wyrzec się jednak musiał zarówno pretensyj do dóbr, jak i zbiorów, na zatrzymaniu których bardzo mu zależało. Podzielał bowiem credo hetmana, wygłoszone na sejmie lubelskim 1554 r., że "Rzeczpospolita stała domami starożytnymi, zasłużonymi"(2) - i wiedział, że dowody starożytności i zasług tylko w archiwum znaleźć można. Nie pozostało mu więc nic innego, jak uzupełnić dotychczas będące w jego ręku papiery i stworzyć nowe, godne starego rodu archiwum. Jakoż jeszcze za swego życia do tego doprowadził, że zbiory archiwalne z Wielowsi były "ogromne", jak to zaznacza znany historyk i pierwszy archiwariusz dzikowski, Łukasz Gołębiowski.(3) Syn Stanisława, Michał kasztelan wojnicki (+1656 r.) wywiózł zbiory archiwalne z Wielowsi do dóbr swej żony na Węgrzech, tknięty widocznie przeczuciem, gdyż w kilkanaście lat później za najazdu szwedzkiego byłyby niezawodnie podzieliły los spalonego zamku wielowiejskiego. Syn i spadkobierca Michała, Jan Stanisław rotmistrz królewski (+1676) sprowadził rodzinne papiery do Polski, lecz zamiast je złożyć w bezpiecznym zamku dzikowskim, pomieścił je w miejscowym, drewnianym klasztorze oo. dominikanów swej fundacji, gdzie myszy i szczury duże w archiwaliach czyniły spustoszenie, o czym przestrzegał listownie jeden z zakonników wdowę po tymże Janie Stanisławie. Z cichej tragedii klasztornej wyrwała archiwum komplanacja dóbr dokonana między braćmi w r. 1697. Podziałowi majątku towarzyszyło równocześnie rozdzielenie na trzy części papierów rodzinnych. Przy właścicielu Dzikowa, hr. Michale Jacku, kasztelanie bieckim (+1712), utrzymały się akta, dotyczące oczywiście dóbr kluczów dzikowskiego, wielowiejskiego i niektórych przyległości, nadto różne papiery nieaktualne, przeważnie odnoszące się do rodzin niegdyś z Tarnowskimi spokrewnionych. Wkrótce potym przyznaną Dzikowi część zbiorów przeniesiono do zamku. Niegodziwość ludzka przetrzebiła prawdopodobnie celowo i te uszczuplone komplanacją zbiory. Stało się to w czasie długiej opieki za małoletności hr. Józefa Mateusza Tarnowskiego, w związku z licznymi procesami z posesorami części dóbr. Mimo wszystko archiwum dzikowskie w ciągu kilkudziesięciu lat od ostatniego podziału zdołało zagoić rany i nawet się powiększyć. Przybyło doń mianowicie bardzo wiele oryginalnych aktów publicznych lub ich odpisów, dotyczących spraw i wydarzeń, rozgrywających się na terenie dóbr lub w sąsiedztwie (np. konfederacja targowicka i dzikowska), akta nieustannych procesów, ponadto obszerna korespondencja dużej liczby osób z epoki saskiej. Jeszcze raz rozbito archiwum na kilka części przy nowym podziale dóbr w r. 1757, jednak schedzie dzikowsko-wielowiejskiej przyznano największą część papierów. Dotychczasowe dzieje i losy archiwum nazwać można by sielanką w porównaniu z przygodami i niedolami, jakim w następnym pięćdziesięcioleciu ulegać miało. W czasie konfederacji barskiej Tarnowscy opowiedzieli się po jednej stronie, a brat właściciela Dzikowa, hr. Joachim starosta sulejowski był jednym z najczynniejszych jej marszałków. Nic też dziwnego, że bracia i ich majątki doznali w ciągu trzech lat niemało szykan ze strony regalistów, a zemsty ze strony uwijających się po kraju oddziałów moskiewskich. Aby zbiorów archiwalnych nie narażać na niebezpieczeństwo, ułożono je w beczkach, wywieziono do lasów grębowskich i zakopano na ostrowie wśród bagien. Wróciły na swoje miejsce dopiero w r. 1775 po odbudowie zrujnowanego zamku. Przecież jednak część tych papierów, zabrana w czasie insurekcji kościuszkowskiej przez wspomnianego hr. Joachima, podówczas komisarza cywilno-wojskowego na powiaty sandomierski i opatowski, wpadła w ręce wojsk rosyjskich i przeważnie uległa zniszczeniu. Dotychczasowe straty archiwalne zostały po pierwszym rozbiorze ilościowo wyrównane przez niezliczone cyrkularze i mandaty władz austriackich, zaś poniekąd przeciwwagą tych nabytków były liczne pisma i druki warszawskie z czasów Sejmu Czteroletniego, skrzętnie kolekcjonowane dla Dzikowa przez młodocianego hr. Jana Feliksa, przebywającego przy boku marszałka Stan. Małachowskiego, swego dziadka macierzystego. Wypadki roku 1809-go w swych konsekwencjach były dla Dzikowa tragiczne. Rzeczony hr. Jan Feliks gorliwie wspierał wojsko polskie pod ks. Józefem Poniatowskim w czasie walk pod Sandomierzem i kwaterunku w Trześniu. Po wycofaniu się armii polskiej dosięgła Tarnowskiego zemsta ze strony Austriaków. Żołdacy do cna splądrowali zamek, zniszczyli urządzenie, pozostałe ułomki złożyli na stosie i manifestacyjnie spalili. W przewidywaniu tego hr. Tarnowski - podobnie jak jego ojciec w r. 1769 -wywiózł w beczkach przeważną część archiwum do lasów żupawskich i zatopił w stawie; to, co pozostało w zamku (głównie bogata dawna korespondencja), doznało wspomnianego autodafe. Dopiero po kongresie wiedeńskim wydobyto z wody beczki z papierami, na szczęście nieuszkodzonymi, i złożono pieczołowicie w zamku. Hr. Jan Feliks Tarnowski (+1842), człowiek rozległej wiedzy, wysokiej kultury i esteta, właściwy założyciel znanej w kraju biblioteki i galerii obrazów, miłośnik przeszłości i zapamiętały zbieracz jej pomników, zajął się gorliwie uzupełnieniem i wzbogacaniem zbiorów archiwalnych. On to z pomocą swego wuja Tadeusza Czackiego namówił swego ojca, Jana Jacka, starostę kahorlickiego i byszewskiego (+1807), by powierzył znanemu historykowi Łukaszowi Gołębiowskiemu uporządkowanie i usystematyzowanie archiwum. Jakoż po czterech latach pracy Gołębiowski wywiązał się z zadania i zostawił po sobie w r. 1801 doskonały dwutomowy katalog archiwaliów dzikowskich (4), ułożonych przezeń osobiście w szafach systemem, który przez cały wiek XIX-y uważany był za jedynie praktyczny i miarodajny. Podamy jego opis poniżej. Ten to Jan Feliks, senator-kasztelan Królestwa Kongresowego, przebudował w lata 1830-1832 zamek dzikowski w stylu pseudogotyckim według projektu i pod okiem architekta Lanci'ego i w tym gmachu najbezpieczniejsze miejsce wyznaczył dla wszystkich swoich zbiorów: izby sklepione, o grubych, średniowiecznych murach, na piętrze dla archiwum, na parterze dla księgozbioru. Wspomniany Lanci opracował nie tyle tylko projekt urządzenia wnętrza owych izb, a więc szaf, biurka, foteli i parawanu przed kominkiem, ale nadto zaprojektował matrycę do tłoczenia stylizowanej ornamentyki na skórzanych oprawach voluminów i piękny ekslibris, wykonany potym w Paryżu. Dzięki publicznym stanowiskom, jakie w swym życiu zajmował oraz wrodzonej hojności hr. Jan Feliks co najmniej podwoił zbiory archiwalne. Przybyły więc materiały ogólnopolskiego znaczenia, jak wtórniki i nierzadko unikatowe pierwopisy urzędowych aktów z czasów Księstwa warszawskiego i Królestwa Polskiego (o które jako urzędującemu senatorowi nie trudno było się wystarać), cenne pisma z czasów Stanisława Augusta; część archiwum Małachowskiego, Humieckich i in. Zakupił ponadto szereg rękopisów, nadwornemu kaligrafowi Bilińskiemu kazał sporządzić odpisy dawnych aktów, na których mu specjalnie zależało. Wiele materiałów uzyskał również w darze od życzliwych osób, które dogodzić chciały jego szlachetnej namiętności. Od chwili pierwszego rozbioru Polski napływało do obywateli - jak to już wyżej wspomniałem, - mnóstwo rozporządzeń władz zaborczych. Dzików nie chciał nimi "zaśmiecać" swego rodowego archiwum, lecz ze względu na ich aktualność gromadził je osobno. Do tego zbioru drugiej kategorii napływały odtąd systematycznie zapiski i księgi gospodarcze rozległego majątku, tudzież sądowe księgi i akta dominikalne. Tym sposobem niejako automatycznie i od niechcenia urosło drugie nowe zasobne archiwum, początkowo niedoceniane, które jednak obecnie znajduje należyte zrozumienie i ocenę swej wartości ze względu na charakter gospodarczy i polityczny z okresu istnienia Galicji. Co prawda do tego archiwum, nazwanego "gospodarczym", przyplątało się niemało materiału z poprzedniej epoki z powodu wielu spraw, które wypadło było zakończyć pod zaborcą. Z czasem gdy został wzniesiony osobny budynek murowany "Zarząd dóbr", pomieszczono omówione zbiory w nim na piętrze, gdzie i obecnie się znajdują. Za następców kasztelana Jana Feliksa zmienił się stosunek wzrostu obu archiwów: starsze powiększyło się nieznacznie, nowsze rosło jak na drożdżach. Wprawdzie za życia kasztelania Jana Bogdana (+1850 r.), ożenionego z hr. Gabrielę Małachowską, która mu wniosła dobra koneckie, przybyła do papierów rodzinnych druga część archiwum Małachowskich, ale za tegoż następców, marszałka Sejmu galicyjskiego hr. Jana Dzierżysława (+1894 r.) i zmarłego w r. 1937 r. Jana Zdzisława powiększyło się wydatnie już archiwum gospodarcze ciekawymi księgami majątkowymi Chmielowa oraz wykupionych z rak niemieckich dóbr klucza mokrzyszowskiego. Tenże Jan Zdzisław, przystępując do adaptacji zamku i dostosowania go do wymogów nowoczesnych, przedsięwziął przede wszystkim zapewnić lepsze pomieszczenie dla zbiorów dzikowskich. Pomieścił tedy zbiory biblioteczne we wspaniałej piętrowej sali, zaś stare archiwum i dział rękopisów przeniósł na opróżnione miejsce do najstarszej części gmachu na piętrze, oddzielonej żelaznymi drzwiami od apartamentów mieszkalnych. Celem propagandy zbiorów i udostępnienia ich światu naukowemu powierzył Adamowi Chmielowi opracowanie katalogu rękopisów, później uzupełnienie tegoż katalogu dr. Stefanowi Vrtelowi. Niestety, obaj ci uczeni byli zbyt skrępowani terminem umowy i wskutek tego ich katalogi wydane drukiem (5) okazały się niewyczerpujące i za mało szczegółowe. Wspomniany dr. Vrtel ponadto zindeksował systemem Gołębiowskiego późniejsze (po roku 1800-ym) materiały archiwum rodzinnego oraz ujął w działy przeważną część archiwum gospodarczego. Po wybuchu pierwszej wojny światowej i początkowych powodzeniach austriackich zbyt późno uwierzono w niebezpieczeństwo inwazji rosyjskiej, by móc za wzorem z przed wieku zabezpieczyć zbiory. To też dopiero w ostatniej chwili zdołano ukryć w rozległych podziemiach zamkowych zaledwie cenniejsze archiwalia, druki, zbiory sztuki plastycznej i pamiątki, przeważna zaś reszta pozostała na swym miejscu, dostatecznie zabezpieczona jedynie przed możliwym pożarem... Zamek i zbiory ocalenie swoje z pożogi wojennej zawdzięczały głównie obecności właścicieli w domu przez cały czas. To onieśmielało najeźdźców przed otwartą grabieżą. Czyniono jednak wysiłki, by posiąść te skarby kultury podstępem i pod pozorem troskliwości. Lekarz rosyjskiego Czerwonego Krzyża, pułkownik Rachmanow, kilkakrotnie namawiał hr. Zdzisławową Tarnowską, by bibliotekę, archiwum, a zwłaszcza "kartiny" (których nie widział, lecz tylko o nich słyszał i czytał) oddała pod opiekę Czerw. Krzyża, który swoimi podwodami przewiezie je bezinteresownie na wskazane miejsce do Warszawy. Propozycje tę zbyto milczeniem, wiedziano bowiem, że poprzedniego dnia tenże sam troskliwy "opiekun" bez upoważnienia i przemocą wywiózł zbiory muzealne z gmachu tarnobrzeskiego Wydziału Powiatowego i opuszczone mieszkanie starosty Stanisławskiego ogołocił ze stylowych mebli i artystycznych przedmiotów wysokiej ceny. Na krótko przed rozpoczęciem walk pozycyjnych wystąpił z propozycją przewiezienia zbiorów do Moskwy prof. E. Szmurło, członek i specjalny delegat petersburskiej Akademii Umiejętności i przedłożył list gwarancyjny, podpisany inblanco przez ministra oświecenia, na zupełne bezpieczeństwo i zwrot po wojnie bez jakichkolwiek kosztów. Podstawieni oficerowie rosyjscy, Polacy, przestrzegali, że nadchodząca dywizja otrzymała bezwzględny rozkaz ewakuowania kulturalnego mienia z zagrożonych obszarów bez względu na zgodę właścicieli i bez żadnej gwarancji późniejszego zwrotu. Hr. Tarnowscy pozostali nieugięci i tknąć niczego w swym domu nie pozwolili, pomni starożytnego przysłowia: Timeo Danaos... Inna rzecz, że mieli silne wówczas oparcie w arystokracji polskiej za kordonem. W tych tak pełnych napięcia nerwowego chwilach nie ograniczono się do troski wyłącznie o siebie i swoje, lecz nakłoniono okolicznych proboszczów w Miechocinie, Grębowie, Trześniu, Gorzycach i Wielowsi do przewiezienia cennych archiwów kościelnych (np. metryki miechocińskie sięgają r. 1595!) do dzikowskiego zamku celem zabezpieczenia przed możliwym zniszczeniem w czasie kilkutygodniowych, zaciekłych walk pozycyjnych.(6) Tak tedy archiwalia dzikowskie na ogół wyszły z szeregu przemarszów i kwaterunków armij austriackich, węgierskich, niemieckich i rosyjskich oraz z dwukrotnych, zaciekłych walk w najbliższej okolicy dość obronną ręką, gdy się pominie fakt złośliwego zanieczyszczenia sporej liczby aktów gospodarczych dawnych i nowszych w Zarządzie dóbr. Ślady te dało się z czasem jako tako usunąć, przy czym z konieczności wypadało się zaraz tymi spostponowanymi aktami zająć, uporządkować je i opracować. Zadanie to miłe przypadło, gdyż na czas wojny zmuszony byłem prace nad biblioteką wstrzymać.(7) Po opracowaniu owych aktów przeniesiono je do zamku, gdzie stworzyły odrębny poddział archiwum gospodarczego (1772-1884). Wszakże pozostawiona w ukryciu część rodzinnego archiwum w ciągu dwóch lat nieco zbutwiała, dała się jednak później odratować. Większe od wojny niebezpieczeństwo zagroziło Dzikowowi i jego kulturalnym skarbom w okresie tzw. "republiki tarnobrzeskiej" czyli "Dąbalowszczyzny" (1918-1920). Wówczas powstała uzasadniona obawa, że zrewolucjonizowane tłumy z pobudek socjalnych wtargną do zamku i odtworzą scenę z r. 1809. Po głębokim namyśle wypadło całe stare archiwum i parę tysięcy najcenniejszych druków wywieźć pospiesznie z pomocą Akademii Umiejętności do Krakowa. Po trzech latach wygnania wróciły szczęśliwie te materiały na swe miejsce. Archiwum znalazło najbezpieczniejsze pomieszczenie za żelaznymi drzwiami; dostęp doń miało tylko kilka osób. W pierwszych latach powojennych przejawiła się w odrodzonej Polsce silna dążność do oparcia państwa na nowych podstawach: przez obalenie dotychczasowego stanu posiadania roli i przez wprowadzenie daleko idących reform socjalnych. W związku z tym dla właścicieli obszernych włości wytworzyła się często skomplikowana sytuacja i teraz dopiero okazały się wyraźnie walory posiadania należycie uporządkowanego archiwum, gdyż jego zawartość oddać mogła wielkie usługi w razie konieczności przebudowy dotychczasowej struktury gospodarczej, a także dawała możność obrony lub bodaj złagodzenia zbyt ostrych i bezwzględnych zarządzeń niektórych czynników. Zaszła tedy potrzeba kontynuacji pracy Dr. Vrtela nad archiwum gospodarczym i tą powierzono Dr. Ludwikowi Wyrostkowi, który ją jednak pod dwóch latach przerwał, wszelako pozostawił po sobie sto kilkadziesiąt tek starannie zindeksowanych i ugrupowanych aktów. W grudniu 1927 r. nastąpił głośny w całej Polsce i zagranicą pożar zamku dzikowskiego, który z wyjątkiem sklepionej części strawił budowlę z połową biblioteki, wielu cennymi sztychami, obrazami; wiele uratowanych przedmiotów doznało silnego uszkodzenia itd. Zbiory archiwalne w zamku dzięki swemu uodporniającemu pomieszczeniu ocalały. Niezupełnie jednak. Przypadek zrządził, że na dwa dni przed katastrofą Akademia Umiejętności zwróciła kilkanaście dyplomów średniowiecznych, bardzo cennych; zwrócony również został rękopis pamiętnika prof. Stanisława Tarnowskiego, ogromnej wartości dla rodziny. Tych zwrotów niestety nie zdążono odnieść na swoje miejsce - do archiwum. Habent sua fata libelli... Po zapoznaniu się z historią powstania i rozwoju zbiorów archiwalnych w Dzikowie przychodzi kolej na bodaj krótkie omówienie ich organizacji, zawartości i warunków użytkowania. Z poprzedniego ustępu nasuwa się wniosek, że archiwalia tutejsze rozpadają się na trzy grupy: 1) archiwum stare, z utartą nazwą "rodzinnego" (ściśle mówiąc, nazywać by się powinno rodzinno- gospodarczym), obejmujące wszystkie materiały po roku 1772 i późniejsze, istotnie czysto osobowe, automatycznie zasilane odpowiednim materiałem po dzień dzisiejszy (np. odznaczenia, testamenty, uroczystości rodzinne, korespondencja osobista itp.); 2) archiwum gospodarcze, trzymane oddzielnie, obejmujące materiały stosownie do nazwy od r. 1772; 3) rękopisy wliczone do biblioteki, jednak wśród nich znajduje się szereg voluminów z materiałami ściśle archiwalnymi. Z dwiema pierwszymi grupami wiążą się dwie tzw. registratury podręczne tj. registratura właściciela (według systemu przeze mnie opracowanego, z dostosowaniem do potrzeb czasu i okoliczności) i registratura każdorazowego pełnomocnika dóbr (nazywanego dawniej komisarzem, później administratorem, pełnomocnikiem, obecnie dyrektorem), zawierająca akta spraw bieżących mniej więcej z ostatniego dziesięciolecia, automatycznie skierowywana po załatwieniu do jednej z dwóch grup powyższych. Archiwum "rodzinne" jest - jak już wiemy - złożone w najstarszej części zamku, na parterze. Ma zagwarantowane wszechstronne bezpieczeństwo, które chlubnie wytrzymało próbę w czasie pożaru 1927 r. Jest to lokal złożony z dwóch pokoi, oddzielonych arkadą, sklepionych i o podłodze kamiennej. Jedyne wejście stanowią drzwi z kutego żelaza, okna są zaopatrzone w kraty i żelazne okiennice. Popularnie nazywa się to tu biblioteką, gdyż tu właśnie w ciągu półtora wieku (do r. 1910) mieścił się księgozbiór, a również obecnie najcenniejsze druki tu są złożone. Wzdłuż ścian i pod arkadą biegnie 18 szaf numerowanych, z drzwiami jedno- i dwuskrzydłowymi, ażurowymi w kratkę i nieoszklonymi, wykonanych w stylu zamku według projektu architekta Lanci'ego. Omawiane archiwum mieści się w szafach I-III. W szafie IV-ej złożono zindeksowany i opracowany oddział archiwum gospodarczego z lat 1772-1884; do szafy IX włożono tymczasowo akta hr. Jana Zdzisława (+1937); szafy VIII, X i XI zawierają registraturę właściciela, szafa XIV objęła pokatalogowane rękopisy oraz archiwalia ogólnopolskiego znaczenia, nieobjęte żadnym indeksem; w szafie XV są rękopisy zawarte w katalogach Chmiela i Vrtela, tudzież wiele późniejszych nabytków. W pozostałych szafach (V, VI, VII, XII, XIII, XVI, XVII i XVIII) oraz w nyży pozostałej po piecu znajdują się najcenniejsze druki z XV-XVIII wieku. Archiwalia o specjalnym dla rodziny znaczeniu (parę listów hetmana Tarnowskiego, cztery pergaminy dotyczące tytułu hrabiowskiego z lat 1547, 1785, 1804 i 1916, dyplom na godność dziedzicznego członka austriackiej Izby Panów itp.) i najcelniejsze rękopisy (np. rękopis "Pana Tadeusza", kopia z XV w. statutu wiślickiego, znana pod nazwą kodeksu dzikowskiego, kronika Kadłubka z XV w., kronika Marcina Polaka i in.) zamknięto ponadto w kasie ogniotrwałej. Bogaty zbiór korespondencji z XVII w. dokonany po roku 1809, kryje żelazna, kuta skrzynia w przyległym gabinecie właściciela, reszta korespondencji z XVIII i XIX w. rozmieszczona jest w kilku skrzynkach, oraz częściowo w szafach I i XIII-ej. Archiwum gospodarcze z lat 1772-1925 ulokowano na piętrze murowanego budynku Zarządu dóbr w dużej, dobrze nasłonecznionej sali i w sklepionej izdebce na poddaszu. Oprawione księgi gospodarcze (sprawozdania folwarczne, rewirów leśnych, zakładów przemysłowych i przeróżnych działów gospodarczych, rozbitych na szeregi poddziałów, osobno oprawionych, projekty, różne księgi kasowe, księgi łowieckie, stadne wyścigowe itp.) poznaczone i ugrupowane z dużą znajomością tej dziedziny przez Dra Vrtela, ułożono w wielkiej szafie otwartej z przegrodami. Poddasze w specjalnych pudłach tekturowych zawiera uporządkowane i zindeksowane przez Dra L. Wyrostka archiwalia gospodarcze nowsze (1894-1925). Registratura Zarządu dóbr według projektu Apolinarego Despinoix'a obejmuje aktualia od r. 1926 i mieści się na parterze. Łukasz Gołębiowski, opisując archiwum rodzinne Tarnowskich, posłużył się sumariuszami aktów, jakie zastał. Zastał ich całe dziesiątki, a tworzono je w poprzednich wiekach według każdorazowej potrzeby, jaka się wyłoniła w związku z procesem, komplanacją itp. Po gruntownym ich przejrzeniu i sprawdzeniu istniejących aktów Gołębiowski nadał materiałom następujący układ: I. Privilegia et diplomata Domum Tarnovianam concernentia. Privilegia nomini Tarnoviano servientia. Privilegia oppidi Tarnobrzeg. Diplomata ejusdem domus. Ta pierwsza część zawiera 19 numerowanych, większych i mniejszych fascykułów, ułożonych według XIII pokoleń do hr. Jana Jacka Tarnowskiego włącznie, przyczym pierwsze osiem pokoleń z powodu szczupłości dotyczącego materiału objęte są jednym fascykułem (1375-1618). Przynależne tu pergaminy są chaotycznie rozmieszczone: częścią w rzeczonych fascykułach, częścią w drewnianych szkatułach, niektóre wreszcie w żelaznej kasie. II. Jus petendi ad sylvas regales. Parietes. Complanatio. Mapy. III. Institutio processus et sublevatio cridae super totali massa Tarnoviana 1783-1789 w 70 numerowanych fascykułach. IV. Bona profectitia incytae Domus tarnovianae. - W 11 fascykułach zawarte archiwalia z lat 1305-1768 oraz w 4 fascykułach materiały z lat 1411-1783. V. Posesje z XVII i XVIII w. zawarte w 12 fascykułach. VI. Bona acqvisita: Dzków - 4 fascykuły; Zakrzów - 3 fasc.; Podłęże - 2 fasc.; Miechocin - 8 fasc.; Machów - 10 fasc.; Przewłoka i Radobąż - 4 wzgl. 5 fasc.; Dęba - 2 fasc. VII. Erectiones oppidi Tarnobrzeg et Conventus sancti Dominici Ord. Praedic. VIII. Papiery do domu Przerębskich niegdyś nalżące - zawarte w 17 i 2 fascykułach (1604-1748). IX. Firlejoviana i papiery Bonarów per consequens do Firlejów należące 9 fascykułów (1552-1671). X. Intercyza między Janem Feliksem i Walerią ze Stroynowskich hr. Tarnowskimi 1 fasc. XI. Papiery do interesu z Protem Potockim 1 fasc. XII. Papiery rózne: Ossolińskich, Dębickich, Ocieskich, Słoniewskich, Nahoreckich, Tymińskich, Chomentowskich i innych, z lat 1577-1776. Gołębiowski zestawił wszystkie wymienione wyżej archiwalia w spisanym przez siebie sumariuszu i w dodanym do tegoż komentarzu. W sto lat później Dr Vrtel uzupełnił przez odpowiednie posygnowanie wszystkie wpływy dotyczące czterech następnych pokoleń z Janem Zdzisławem hr. Tarnowskim włącznie (do r. 1908), lecz dodatkowego ich spisu nie pozostawił. Wydany drukiem "Dodatkowy spis rękopisów biblioteki dzikowskiej" Dr. Vrtela jest mieszaniną materiałów najróżnorodniejszej treści. Część tych materiałów została słusznie zaliczona do biblioteki, jak pamiętniki, utwory poetyckie i literackie, mowy, pisma polityczne, kazania, diariusze sejmów, rozprawy naukowe, oprawione kopiariusze aktów, dokumentów i listów, tudzież wiele zaplatanych tu druków. Natomiast wejść do archiwum powinny; oryginalne listy królewskie obce i polskie począwszy od Zygmunta I do Fryderyka Augusta ks. warszawskiego włącznie, kilkadziesiąt listów królowej Marii Leszczyńskiej do swego ojca, listy Olbrachta Łaskiego wojew. sieradzkiego, dość obfita korespondencja Spytka Jordana, stolnika krakowskiego z XVI w., list hetmana Adama Sieniawskiego i Szembeków oraz wielu wybitnych osób z XVIII w. do wojewody podolsk. Humieckiego, obfita korespondencja wielu osobistości z czasów Jana Feliksa hr. Tarnowskiego, kilkadziesiąt dyplomów pergaminowych nie dotyczących ani Tarnowskich ani ich dóbr z lat 1309-1725 itd.; wreszcie akta wraz z odnośną korespondencją dotyczące konfederacyj: dzikowskiej, tarnogrodzkiej, barskiej, radomskiej i targowickiej, pokoju karłowickiego i fortecy kamienieckiej, oryginalne manifesty i pisma w sprawach publicznych, nigdy nie drukowane z XVI w., kwity podskarbiowskie z XVI w., akta i pisma nigdy nie drukowane w związku z powstaniem kościuszkowskim i z następnymi epokami aż do r. 1830, oryginalne przywileje dla miast, klasztorów, osób itd. Wszystkie te materiały, jak podaje katalog Vrtela, są pomieszczone w dziesięciu numerowanych (I-X) szkatułach drewnianych i dzielą się ponadto na fascykuły (1-5) i tomy (I- III). Wobec stwierdzenia przed kilku laty dość znacznej różnicy między numeracją pozycyj podaną w katalogu a istotną zawartością szkatuł, materiały te zostały opatrzone nowymi sygnaturami. Podobnie wśród wcielonego do biblioteki zbioru rękopisów (katalog Chmiela) znajdują się oprawione akta, dla których właściwym miejscem jest archiwum. Są to pozycje opatrzone w katalogu sygnaturami: P1 (półka 1-a (Nr) nemerus currens) 39, 43 i 46; P2 Nr 18, 22, 44, 46 i 52; P3 Nr 11, 26, 32 i 42; P4 Nr 30 i 39. W tymże zbiorze rękopisów, obejmującym 196 jednostek katalogowych, brak kilkunastu cennych voluminów, wypożyczonych przed pożarem instytucjom naukowym i niektórym osobom. Niestety wypożyczający widocznie postanowili wykorzystać wyjątkową sytuację, że rewersy jużto się spaliły, jużto może zaginęły w popożarowym rozgardiaszu, i mimo upływu 11 lat od pożaru cudzej własności dotąd nie zwrócili. Dzikowska placówka kulturalna jednak nie traci nadziei... Poprzednio wspomniany poddział archiwum gospodarczego, umieszczony w zamku (Sz. IX) i zawierający akta z lat 1772-1884, zindeksowany i opracowany w czasie wojny, przez niepowołanych i bez istotnej potrzeby w czasie pożaru wyniesiony, uległ rozbiciu i zupełnemu roztrzęsieniu. Zaginęło w nim wtedy wiele aktów, a z dwudziestu kilku maszynopisowych indeksów do fascykułów zachowało się ledwie 9. Mieszczą się tu ciekawe materiały ze szczegółami dotyczącymi kampanii polskiej 1809 r., kolonizacji puszczy sandomierskiej pod naciskiem rządu austriackiego przeprowadzonej, interesujące akta z czasów sądownictwa dominikalnego, akta klasztoru dzikowskiego itd. Ostatni wreszcie dział archiwaliów, pomieszczony w szafie XIV-ej, skupia materiały nieobjęte żadnym katalogiem lub jakimkolwiek spisem. Badacze naukowi znaleźli by tu niejedną dla siebie niespodziankę. Z pobieżnego przeglądu godzi się wymienić dla przykładu także wiązanki aktów, jak: stosunki z Krymem i Wołoszczyzną, ostatnie lata panowania Jana III, varia z lat 1815-1830, sepultury klasztoru oo. dominikanów w Dzikowie i wiele, wiele luźnych aktów i listów, pomieszczonych w kilku futerałach i teczkach. Warto w końcu dodać, że w registraturze pozostałej po Janie Zdzisławie hr. Tarnowskim, przechowuje się wielki zbiór pierwszorzędnej wartości materiałów, dotyczących spraw polskich w czasie wojny światowej. tenże bowiem, jako prezes krakowskiego stronnictwa konserwatystów, członek N.K.N., wieloletni poseł do Sejmu galicyjskiego, członek austriackiej Izby panów, mający rozległe stosunki wśród arystokracji austriackiej i węgierskiej oraz wiedeńskiego świata politycznego, wiele oddziaływał w ciągu pięciolecia 1914-1919 na bieg spraw politycznych. Mimo pewnego chaosu, panującego w części zbiorów archiwalnych dzikowskich przed fragmentarycznymi pracami organizacyjnymi Chmiela i Vrtela, zawsze były one dostępne dla dorosłych członków rodziny i pracowników naukowych; znajdowano, czego zaszła potrzeba. Po śmierci Jana Feliksa hr. Tarnowskiego znawcą i przewodnikiem po zbiorach dzikowskich był kanonik krakowski X. Jan Scipio del Campo, daleki krewny, który tu całymi latami przebywał, po nim prof. Stanisław Tarnowski, prezes Akademii Um., później prof. Jerzy hr. Mycielski. Za ich pośrednictwem dowolnie korzystali ze zbiorów Ropell, Caro, Schmitt, Szczęsny Morawski, X. W. Kalinka, Jezuita X. St. Załęski, Józef Szujski, A. Sokołowski, Korzon, Stan. Krzyżanowski, W. Sobieski, Wł. Konopczyński, Tokarz, historycy literatury i kultury, jak Chmielowski, Kot i wielu innych dawniej i obecnie. Procedura korzystania z materiałów jest dostatecznie przez właściciela ułatwiona. Należy użyć pośrednictwa takich instytucyj jak Polska Akademia Umiejętności, Biblioteka Jagiellońska, Ossolineum i Biblioteka Narodowa, których rewersy wystarczająco dla właścicieli gwarantują zwrot materiałów wypożyczonych. Zasadniczo wypożycza się na przeciąg dwóch miesięcy; na przedłużenie terminu zwrotu należy uzyskać zgodę właściciela. ______________ Zasobność zbiorów archiwalnych w Dzikowie domaga się przyśpieszenia podjęcia pracy nad ich uporządkowaniem, zorganizowaniem, szczegółowym zindeksowaniem, a tym samym udostępnieniem dla naukowych badaczy. Należałoby materiały te scalić, lub co najwyżej ze względu na lokalną wygodę w użytkowaniu stworzyć z nich dwa archiwa: historyczno-literackie i gospodarcze, dzieląc je katalogowo na stosowne działy i poddziały, przy czym w dziale dotyczącym rodziny właściciela godzi się uszanować system Gołębiowskiego a w gospodarczym Vrtela, z dostosowaniem do potrzeb dzisiejszych. Obok naukowego ujęcia archiwów będzie się musiało rozwiązać nieobojętną stronę techniczną: wyleczyć chore papiery i rozprostować ich członki, zgięte od wieków do możliwie najmniejszych formatów, by ich niegdyś dało się jak największą liczbę pomieścić w sepecie podróżnym do wykorzystania w sądach podkomorskich lub w Trybunale. Takie złożenie dokumentów miało ten skutek, że jego rogi i krawędzie przetarł czas i użycie, zaś robactwo dziurawiło go przez całą grubość. Plan poprzednich właścicieli zmierzał do uporządkowania całości zbiorów, przy czym praca miała zacząć się od możliwie najstaranniejszego opracowania biblioteki i galerii obrazów, następnie archiwów. Prace nad księgozbiorem zaczęto w r. 1913, przerwała ją wojna światowa i następujące po niej zamieszki w związku z powstaniem odrodzonej Polski. Jednak kiedy dzieło już dobiegało końca, pożar je zniweczył, trawiąc kosztowne katalogi, na najnowszych wzorach oparte, i uszczuplając zasobność biblioteki z cyfry ponad 30.000 tomów do około 10.000 dzieł ( na szczęście z zachowaniem najcenniejszych). W parę lat potem śmierć zabrała uczonego znawcę, który się podjął opracowania katalogu dzikowskiej plastyki i rzeźby. Nie raz też po pożarze dało się rozpocząć od nowa pracę nad księgozbiorem. Trwa ona od kilku lat i z różnych powodów się przeciąga. Poprzedni plan jednak nie uległ zmianie: po bibliotece przyjdzie kolej na zbiory archiwalne w myśl decyzji również obecnego właściciela. Postawienie zbiorów na nowoczesnym poziomie wymaga nielada środków, te zaś mocno zredukowała zawieruch światowa i krajowa, pożar, kilkuletni kryzys i inne wyraźnie niesprzyjające okoliczności. Jest wszakże pewność, że szacunek dla tradycji rodzinnej i pamięci na szczytna dewizę: Tendite ad astra viri, również niewątpliwa dobra wola doprowadzi zamierzenia kulturalne do szczęśliwego końca. Finis coronabit opus. Warszawa, w grudniu 1938 r. PRZYPISY: (1) Dr. Antoni Rolle: Sprawa tarnowska, Opowiadania, ser. IV. Kraków, 1884. 2 Michał Marczak: Hetman Jan Tarnowski, Tarnobrzeg, 1926. Str. 11 i 13 (mowa o zbiorach). (3) Łukasz Gołębiowski, rękopis: Historyczno-krytyczno-prawne opisanie Starożytnych i swieżych zdarzeń w Domu J.W.W. Hrabiów z Tarnowa w przeciągu Lat kilkuset zaszłych, z ostateczney rewizyi papierow Roku Pańskiego 1800 wydobyte. (Volumen o rozmiarach 36 1/2x23, k. nbl. 2, str. 40 fol. 1/2 sk. (4) Łukasz Gołębiowski: 1). Summariusz w Archivum Dzikowa leżący Papierow za rozkazem J:Wo Amor Hrabi z Tarnowa Ru 1797o nowo Ułożony. - Wolumin o rozmiarach 37 1/2x24 1/2 cm. opr. w płsk.; karta tytuł., kart czystych 2, karta 1 z podtytułem, str 209, nbl 1. (5) Adam Chmiel: Rękopisy biblioteki hr. Tarnowskich w Dzikowie, druk. Uniwersytetu Jagiell., 1908. Str 31 in 8o mn. Stefan Vrtel: Dodatkowy spis rekopisów Biblioteki Dzikowskiej. Kraków, druk. Uniw. Jagiell, (1909). Str 36 in 12o. (6) Michał Marczak: Obecny powiat tarnobrzeski w świetle metryk parafialnych. Tarnobrzeg, 1928. (7) Tenże: Biblioteka Tarnowskich w Dzikowie. Karków, druk. "Czasu", 1921. Aneks nr 3 "Starostwo Powiatowe w Tarnobrzegu (1) Ref. Kultury i Sztuki L. Dz. 1865/44 Tarnobrzeg, 15.XI.1944 Do Pana Kierownika Działu (2) Kultury i Sztuki przy Urzędzie Wojewódzkim w Rzeszowie W odpowiedzi na pismo z dnia 26.X.44 L.Dz. 0610402 w sprawie ochrony dzieł kultury i sztuki, donoszę że zabezpieczyłam pozostałe zabytki w zamku (w) Dzikowskim, powierzając bibliotekę drowi Michałowi Marczakowi, długoletniemu bibliotekarzowi. Jeżeli chodzi o inne zabytki to opiekuję się nimi sekretarz zamkowy, p. Nizankowski. Jeżeli chodzi o wartościowe rzeczy, to część ich przewieziono w r. 1940 do Ossolineum we Lwowie, a część do Muzeum Narodowego w Krakowie. Do Lwowa wywieziono część bardzo cennych miniatur. Do Krakowa zostały przewiezione obrazy i inne cenności. Z pozostawionych na miejscu rzeczy zasługuje na specjalną uwagę biblioteka, obejmująca zbiór kilkunasto tysięczno tomowy. Z wielką starannością i pietyzmem jest ona otaczana przez Dra Marczaka, który od trzydziestu lat piastuje godność bibliotekarza. Obecnie Dr Marczak kuruje książki, które niedawno wyciągnięto z ziemi. Stan ich jest wprost katastrofalny. Gros książek uległo zniszczeniu, spleśnieniu, druk zanikł. Wszystko to stało się na skutek nieracjonalnego przechowywania przed Niemcami. Obecnie jednak Dr Marczak przywraca książki do formy, czyszcząc je i usuwając pleśń. Robota ta jest bardzo mozolna i potrzebuje poświęcenia dużej ilości czasu. Ponieważ biblioteka w Dzikowie ma specjalnie urządzone sale i szafy na przechowywanie książek, a przytem otoczona jest dobrą opieką, że lepszej i bardziej fachowej nie znajdzie, więc proponuję urządzenie Muzeum na miejscu w Dzikowie. Można by zwieść tutaj znajdujące się w powiecie cenne zabytki kultury i sztuki, które zamek dzikowski przejąłby i otoczył specjalną opieką. Przewiezienie kilkunasto tysięcznej biblioteki w stanie tym w jakim się znajduje obecnie byłoby dla wilgotnych i spleśniałych książek, które kuruje Dr Marczak, zabójstwem. Prócz biblioteki jest jeszcze w zamku Dzikowskim stary, zabytkowy piec kaflowy z roku 1674. Rozebranie tego pieca może pociągnąć za sobą koszta zniszczenia kafli, tak że najlepiej byłoby gdyby został na miejscu. W skrzydle, gdzie znajduje się biblioteka są pokoje niezajęte przez wojsko. Czyż nie można by ich zarezerwować dla celów kultury i sztuki? Najlepszym rozwiązaniem byłby przyjazd Pana Kierownika do Tarnobrzegu, zorientowanie się w terenie i w stanie dzieł sztuki należących do zamku dzikowskiego i wydanie po obejrzeniu odpowiedniej dyspozycji. Jeżeli chodzi o inne dwory w powiecie, to zabezpieczyłam Grębów (3), zaleca(?) nadzór na zabytkowymi rzeczami wójtowi, mieszkającemu obecnie we dworze. Jeżeli chodzi o Charzewice, nadzór nad zabytkami poruczono prof. Dębickiej i prof. Ujdzie. Ponieważ jednak obecnie wprowadziło się tam wojsko, które nie daje możności kontrolowania pozostałych rzeczy, więc uważam, że najlepiej byłoby uzyskać rozkaz dla kwaterujących, by pozwolili wynieść te rzeczy, które mogą służyć potomności jako pomniki kultury i sztuki polskiej. Nie możemy pozwolić na to, by pozostałe rzeczy niszczono, lub żeby stawały się niezdolne do użytku muzeum. Powinniśmy bronić silnie tego co jest, bo i tak niewiele nam pozostało. Wojska sowieckie kwaterujące po dworach niszczą nasze zabytki. Może nie rozmyślnie, ale faktu zniszczenia nie daje się cofnąć. Niszczą nasze parki, ogrody i.t.d. wycinając drzewa. Dlatego też kwestia uzyskania zakazu niszczenia, ze strony miarodajnych czynników byłaby konieczna. Liczę na przychylne załatwienie mych bolączek i na przyjazd Pana Kierownika. Sama nie mogę wiele zrobić nie mając środka lokomocji. Sądzę jednak, że Pan Kierownik pokieruje odpowiednio tą sprawą i zabezpieczy wszystkie zabytki znajdujące się w powiecie tarnobrzeskim, tworząc w Dzikowie MUZEUM ZIEMI TARNOBRZESKIEJ. Ref. Kultury i Sztuki (czytelny podpis) Dekutowska Irena". PRZYPISY: (1) Starostwo Powiatowe w Tarnobrzegu (1944-1945), Referat Kultury i Sztuki, Archiwum Państwowe w Kielcach, Oddział Sandomierz, sygn. 543; (2) Był nim ówcześnie Roman Pilarz; (3) "Wykaz rzeczy artystycznych i muzealnych w Grębowie. Niżej podane obrazy i przedmioty o wartościach artystycznych, zostały w obecności ob. W. Hugeta dnia 1.1.45 w dworze Grębów wybrane i do przewiezienia do tymczasowego Muzeum w Dzikowie przeznaczone: 1) Wyczółkowski: Kwiaty(akwarela), 2)Sichulski: Wesele huculskie (olej), Madonna (pastel), Huculka (olej), portret S.D. (tempera), 6) Fałat: Góry śniegu (akwarel), Góry [Semmering] (akwarel), ? Krajobraz zimowy (kredka), 9) Masłowski: Pejzaż (akwarel), Pejzaż 2 (akwarel), 11) Augustynowicz: Pejzaż zimowy (akwarel), 12) Ćwikliński: Limba (olej), 13) Mehofer: Dziewczyna (olej), 14) Fabiański: Kościół św. Barbary (akwarel), 15) Filipkiewicz: Kwiaty (olej), Pejzaż zimowy (akwarel), 17) V. Hoffman: Boża Męka (olej), Anioły przy kaplicy (olej), córka Popiela (olej), 20) Wroniecki: Madonna [ołtarzyk] (olej), Widok Asyżu (olej), Widok z Orłowa (olej), Dwór w Grębowie (olej), Krajobraz (olej), 25) Serafin: Motyw z Krakowa (pastel), 26) Turek: Pejzaż leśny (pastel), 27) Jaworski: Wieczór (olej), 28) Janoszanka: Obraz na szkle, 29) Pełczyński: Kościół w Kościelcu (olej), 30) Ponińska: Widok Krakowa (akwarela), 31) M. Rogowska: Aleja (akwarela), 32) Piotrowski: Rybak (olej), 33 Czajkowski: Bociany (olej), 34) Kossak-Brzeska: Fantazja (akwarel), Fantazja 2 (akwarel, Fantazja 3 (akwarel), 37)Jan Wysocki: Figura Chrystusa (akwaforta), 38) W. Kossak: Portret H.B. (olej), Portret S.D. (olej), 40) Karpiński: Portret J.D. (olej), Portret olejny, Portret olejny 2, 43) 50 oryginalne sztychy oprawne, 51) Głowa kobieca rzeźba marmur, 52) i 53) dwie małe komody, 54) Szafa empirowa, 55) gablotka narożnikowa, 56) lustro kryształowe. Jan W. [podpis nieczytelny]", za: Starostwo Powiatowe w Tarnobrzegu (1944-1945), Referat Kultury i Sztuki, Archiwum Państwowe w Kielcach, Oddział Sandomierz, sygn. 543, s. 17; Aneks nr 4 "Memoriał w sprawie potrzeb dla zbiorów w zamku Dzikowskim oraz sprawozdanie z obecnego ich stanu i prac w tychże zbiorach za czas od września 1939 do października 1945. Zbiory w zamku Hr. Tarnowskich w Dzikowie rozpadają się na cztery działy: a) bibliotekę, b) archiwa, c) galerię obrazów (plastykę) i d) muzealia. Przedmiotem niniejszego pisma zasadniczo jest biblioteka, w niektórych jednak kwestiach jest nieuniknione poruszanie pozostałych działów. Księgozbiór dzikowski posiada zasadniczo charakter naukowy na poziomie biblioteki uniwersyteckiej i składa się z dzieł ze wszystkich niemal dziedzin i we wszystkich niemal językach europejskich. Istnieją tu druki od 1475 r. (inkunabuły), zaś wiek XVI-y jest bardzo bogato reprezentowany.(1) Przed rokiem 1927 liczył ponad 30.000 pozycji bibliograficznych, po pożarze zamku w r. 1927 stan obniżył się o przeszło 30 %. Nowoczesne katalogowanie biblioteki zaczęto w r. 1913 i w chwili pożaru niewiele brakowało do ukończenia tej pracy. Według opinii prof. Stanisława Estraichera, wydawcy "Bibliografii Polskiej" katalogi dzikowskie nie miały równych w Polsce. Po pożarze podjęto w ciągu sześciolecia pracę nad restauracją uszkodzonych ogniem i wodą zbiorów (Rzadkie i cenne woluminy w starodawnych, bogatych i artystycznych oprawach odrestaurowano w "K. u. k. Holbibliothek" w Wiedniu, a także Paryżu), poczem przystąpiono do równie jak poprzednio precyzyjnego katalogowania, wykonywanego od r. 1930 sporadycznie ze względu na ograniczonego w czasie, pechowego bibliotekarza. Praca ta trwała do wybuchu wojny 1939 r. i doprowadzona została do 80 %. Zinwentaryzowanie księgozbioru według przyjętych zasad miało nastąpić po ukończeniu katalogowania. Wybuch wojny i szybki marsz wojsk najezdniczych nie pozwolił na przemyślane i z góry dyskretnie przygotowane zabezpieczenie dzieł i rękopisów, ogromnie poszukiwanych przez uczonych niemieckich, którzy o ich istnieniu w dzikowskich zbiorach byli zdawna szczegółowo poinformowani. Chodziło im o materiały dotyczące Pomorza i Prus oraz terenów niebawem wcielonych do Rzeszy. W najwyższym pośpiechu, pod osłoną nocy i z uczestnictwem tylko paru najzaufańszych osób, w nieobecności bibliotekarza, zamurowano po dyletancku najcenniejsze "na oko" druki i rękopisy, zaś cymelia (n.p. autograf Mickiewicza "Pana Tadeusza") wywieziono do Ossolineum we Lwowie. Niestety, schowek okazał się fatalny, jak to się okazało w r. 1942 przy skontrolowaniu, dokonanym znów z zachowaniem najściślejszej tajemnicy ze względu na obecność w zamku sztabu marszałka Reichenau'a. Mianowicie do kryjówki dostała się woda i przeważną część ukrytych zbiorów zalała. Z ogromną obawą i wśród niemałych trudności przeprowadzono w lecie owego roku przesuszanie druków, manuskryptów i archiwaliów z setkami pergaminów. Ponieważ równocześnie władze okupacyjne przy General-Gubernatorze (prof. dr Raudt) wywierały nacisk na żonę właściciela zbiorów w kierunku ujawnienia miejsca wywiezienia, a mając Lwów w swym ręku, podjęły energiczne poszukiwania za depozytem tak w Ossolineum, jak u adwokata dr Mikołaja Bilika, przeto znów w dyskrecji odebrano depozyt i przewieziono do Krakowa, zaś przesuszane w Dzikowie materiały musiały być czemprędzej ukryte. Dla zmylenia poszukiwań niemieckich zaryzykowano oświadczenie, że najważniejsze rękopisy i archiwalia wysłane zostały autem hr. Potockiego (który poległ) i to prawdopodobnie w drodze do Lwowa uległo jakiemuś nieszczęśliwemu wypadkowi. W razie zdemaskowania tego wybiegu groziła żonie właściciela najsurowsza kara za świadome wprowadzenie władz w błąd, to samo dotyczyło bibliotekarza, aczkolwiek w samej robocie udziału nie brał, lecz o kryjówkach wiedział. I tym razem nie zdołano znaleźć odpowiedniej kryjówki, a stały się nią podziemia zamkowe, w których nieszczęsną część zbiorów zamurowano. Do tej to wybranej części podziemi wdarła się woda zaskórna i ponownie zamoczyła materiały. Rok 1943 był krytyczny dla sprawy, Niemcy bowiem stracili cierpliwość w dotąd bezowocnym myszkowaniu za upragnionymi przez nich źródłowymi materiałami, których już w Ossolineum nie zastali. Zażądali wyjaśnienia od pozostającego u nich w niewoli właściciela, porucznika hr. Tarnowskiego, zaś prof. Raudt dwukrotnie wzywał bibliotekarza do Krakowa na przesłuchania. W takich warunkach było niepodobieństwem przystępować do odmurowania schowka, aczkolwiek istniała niemal pewność, że tym razem zbiorom grozi bardzo poważne zniszczenie jako ponowne. Dopiero w lecie 1944 r. po przyjeździe bibliotekarza z Warszawy, gdy się już zaczęły walki na linii Wisły, właścicielka z dziećmi schroniła się w bezpieczną okolicę, a zajęci akcją bojową Niemcy nie zwracali już dużej uwagi na zbiory, można się było pokusić o wydobycie ich z ukrycia. Obawy okazały się aż nadto uzasadnione: około 40 % druków i rękopisów zamokło, w ciągu dwu lat zapleśniało, cześć nawet zbutwiała do stanu beznadziejnego. Wydobyto wówczas tylko materiały najgorzej się przedstawiające i te rozmieszczono na małej przestrzeni dla ponownego przesuszenia, rozlepiania zwartych kart i t.p., resztę wypadło nadal w swej kryjówce zatrzymać, możliwie najqtaranniej przedmioty zabezpieczając. Pułkownik niemiecki, osłaniający odwrót, kategorycznie zażądał od bibliotekarza ewakuacji zbiorów na dostarczonych samochodach i wyjazdu jego wraz z tymiż do Niemiec. Jednak bibliotekarz celowo przeciągał termin, stwarzał trudności i w końcu odmówił. Nazajutrz o świcie weszli do zamku żołnierze sowieccy. Niemcy bezpośrednio do zniszczenia jakichkolwiek zbiorów w zamku nie przyłożyli ręki, a wywieźć ich się im nie udało. Jedynie zabrali kilkadziesiąt odpowiednio wyprawionych skór cielęcych i baranich, gromadzonych przez właściciela na oprawę około 5000 tomów nowych i najnowszych (XIX i XX w.) druków, pomieszczonych w kilkunastu skrzyniach na strychu w części zamku zajmowanej przez żołnierzy i oficerów; skrzynie te zostawili nietknięte. Tragedia dla wszelkich zbiorów zaczęło się dopiero z chwilą przybycia wojsk czerwonych. Już w ciągu kilku godzin po zjawieniu się sołdatów owe na strychu skrzynie zostały rozbite, druki na strzępy podarte, rozrzucone i celowo najordynarniej zanieczyszczone; zabytkowe meble i przedmioty obdarte, połamane, potłuczone i w dużej części spalone. Zaistniał prymityw. Krzewy ozdobne w oranżerii i południowe drzewa owocowe jako zbytek nie demokratyczny, rzadkie, wspaniałe i wiekowe drzewa w parku zostały wycięte i jako opałowe wymienione za wódkę i bimber. Wszędzie nastąpiło potworne zanieczyszczenie. Z najwyższą czujnością i samozaparciem czuwano by wybronić bodaj trzy apartamenty ze zbiorami i częścią urządzeń i nie dopuścić do niej owej dziczy. Tam właśnie dla większej opieki zamieszkał bibliotekarz. Prośby do władz wojskowych nie odnosiły skutku, a w razie energiczniejszej interwencji spotykano się z oburzeniem; z nieukrywaną złością odpowiadano, że żołnierzowi, który krew przelewa dla oswobodzenia... Polski wszystkiego się z naszej strony odmawia i jego zasłużoną swobodę pragnie się skrępować! Zainstalowane polskie władze cywilne, same pełne lęku, wzruszały tylko ramionami, spełniając bez protestu wszelkie zachcianki żołdactwa. To też nie można się było ognać przed częstymi pojedynczymi i grupowymi odwiedzinami ze strony sołdatów i oficerów, których zdumiewało i gniewało, że może istnieć lokal w obrębie ich władania niemal nietykalny i walczący o swą autonomię. Po niemal każdych takich odwiedzinach ze smutkiem stwierdzało się po pewnej chwili różne ubytki, bo wobec nagromadzenia przedmiotów na małej przestrzeni szybka sprawdzalność była trudna. Niebezpieczeństwo groziło zbiorom przez szereg miesięcy również ze strony nowopowstałych politycznych organizacji polskich, które na gwałt przedsięwzięły zaopatrzyć się najtańszym sposobem w książki i w tym celu rozgrabiły niejeden zbiór prywatny n.p. cenną bibliotekę Dolańskich w Grębowie. Czyniły to siłą. Również nowozałożony Uniwersytet w Łodzi podjął starania o przyznanie mu zbiorów dzikowskich. Niemniej w Ministerstwie Kultury i Sztuki wyłonił się projekt przeniesienia zbiorów do Lublina, został jednak zaniechany po wniesieniu przez bibliotekarza umotywowanego memoriału. Zbiorów bowiem w obecnym ich stanie i dzisiejszych warunkach nie można ruszać bez narażenia na ostateczne zaprzepaszczenie. Nie należy usuwać przedmiotów ruchomych, pozostawiając na miejscu nieruchome, niezwykle piękne, stylowe urządzenia z r. 1825 architektury włoskiego Lanci'ego. Wreszcie władze polskie zainteresowały się zbiorami o tyle, że je zajęły na własność państwa, mianując dotychczasowego bibliotekarza państwowym i utartym prezesem czyniąc go odpowiedzialnym za zbiory... Najpierw uczynił to miejscowy starosta imieniem władzy wojewódzkiej, następnie inspektor szkolny imieniem Kuratorium, wreszcie dyrektor Biblioteki Jagiellońskiej w Krakowie na zarządzenie Ministerstwa K. & S. poddać bibliotekę dzikowską swej kompetencji. Bibliotekarz został odtąd "Kustoszem". W związku z nominacją władze wojewódzkie powierzyły kustoszowi opiekę nad resztkami różnych kulturalnych i artystycznych przedmiotów, zwożonych do zamku z powiatu, zaś Kuratorium przydzieliło mu także w opiekę tworząca się bibliotekę inspektoratu szkolnego. Nie zatroszczono się jednak, w jakich warunkach zbiory pozostające w kuracji oraz ich kustosz przebędą zimę. Jakoś jednak przetrwały w nieopalanych ubikacjach z powybijanymi oknami. Kustosz z trudem uzyskał furę trocin, którymi w blaszanym piecyku palił, uzyskując na przeciąg 5 godzin najwyższą temperaturę +12o C, rano wstając przy temperaturze w pokoju + 4o C. Skazany zupełnie na samowystarczalność, bez jakiejkolwiek obsługi i bez wody na miejscu żył z dobroczynności ludzkiej, bo na minimalne potrzeby kulturalnego i starszego człowieka miały wystarczyć pobory 880 zł i skąpe i bezmyślne przydziały żywnościowe. O zaopatrzeniu się z rzeczonych poborów w cieplejszą odzież, okrycie i obuwie (przyjechał bowiem w lipcu i nie przewidział spędzenia zimy w Dzikowie) nie mogło być mowy. Z wiosną w gmachu zamkowym zmienili się lokatorzy. Na jakiś czas usunęła się armia czerwona, na jej miejsce zainstalowały się: a) państwowe liceum rolnicze wraz z internatem jako główny gospodarz, b) kurs traktorów z internatem, c) kurs samochodowy i wreszcie d) bursa młodzieży gimnazjalnej; pewne ubikacje dotąd zajmują rodziny prywatne, żadną ideą ze zbiorami i w ogóle z zamkiem nie związane. Natomiast zbiory mimo wielokrotnych zabiegów bibliotekarza-kustosza nie mogą uzyskać paru dodatkowych ubikacyj na konieczne rozmieszczenie i niezbędną kurację. Nadchodzi już druga zima z warunkami poprzedniej a nawet gorszymi. Na wiosnę b.r. wydobyta została spod ziemi reszta zbiorów i ta okazało się w możliwym stanie. Nie ma jednak gdzie rozłożyć materiałów, posegregować je i bodaj pobieżnie spisać. To też nawet przypuszczalnie z jakąś cechą prawdopodobieństwa trudno określić ilościowo stan obecny wszystkich zbiorów. Brak spisu zawartości poprzednio wspomnianego depozytu lwowsko-krakowskiego; żona właściciela wyjeżdżając w lipcu 1944 r. z Dzikowa, zabrała pewną ilość książek dla ich bezpiecznego przechowania i nie sporządziła spisu. W innej kryjówce poza zamkiem, odpowiadającej wszelkim wymogom, dotąd pozostaje znaczna ilość druków niespisanych, nie można ich jednak w obecnych warunkach skomasować. By jednak chociaż "na oko" podać ilościowy stan księgozbioru, zaryzykuję, że przypuszczalnie zachowało się ponad 8.000 woluminów-druków i rękopisów, jednak pozycyj bibliograficznych w tej liczbie może się mieścić 12-15.000, w wielu bowiem voluminach razem oprawiono po kilka i kilkanaście druków. Z podanej cyfry woluminów przeszło 400 są dobrze zbutwiałe i nie do uratowania, przeszło 300 są mocno zniszczone lecz nadają się do uratowania. Nad całością zbiorów dokonują się powolne lecz systematyczne zabiegi, ambulatoryjne. Będą one szybsze, gdy nastaną dogodniejsze warunki i znajdą się stosowne środki, a zwłaszcza gdy ustąpią z kraju obce siły zbrojne. Znajdują się pod niezawodną opieką człowieka, który nad nimi pracuje od 1930[winno być 1913 - przyp. red.]-1930 stale, zaś od 1931 r. dorywczo, przez kilka miesięcy rocznie. _______________________ Bogate i różnorodne zbiory w zamku Dzikowskim, gromadzone niemałym sumptem od wieków, aczkolwiek stanowią prywatną, rodową własność Hr. Tarnowskich, były stale dostępne dla społeczeństwa. Zwiedzały je corocznie liczne wycieczki młodzieży szkolnej i krajoznawcze; biblioteka i archiwa stały otworem dla uczonych i uczących się. Korzystano z nich nie tyle na miejscu, co wypożyczano i wysyłano do instytucyj naukowych i placówek kulturalnych w miastach uniwersyteckich. Wszyscy niemal badacze przeszłości, dawniejsi i współcześni, krytycy i wydawcy literaccy posługiwali się do r. 1939 materiałami z Dzikowa. Dość wymienić kilkanaście nazwisk uczonych polskich, jak: Askenazy, Biernacki, Bobrzyński, Bujak, Chmielowski, Chrzanowski, Feldman, Kalinka, Kot, Korbut, Bol. Limanowski, Moraczewski, Morawski, Pigoń, Podkański, Rozwadowski, Smoleński, Sobieski, Szajnocha, Szujski, Tarnowski, Wiśniewski, Załęski i w.i.; zaś z obcych uczonych: Szafarzyk, Cerny, Diveky, Schlosser, de Mathy, Nicolson i i. Kiedy w jesień 1944 r. szkolnictwo wyszło z ukrycia, rozpożyczono młodzieży zasobny dział podręczników szkolnych i pokrewnych materiałów, nauczycielom udostępniając korzystając z dzieł naukowych. Miejscowa publiczność, pozbawiona karmy i rozrywki umysłowej, - wobec zniszczenia bibliotek organizacyj przedwojennych i wielu księgozbiorków prywatnych - korzysta z działu beletrystycznego w zamku. Powyższy, ogólny obraz stanu zbiorów w zamku Dzikowskim ma służyć powołanym władzom państwowym jako materiał do przemyślanych poczynań i jako podstawa do wykorzystania w okresie przejściowym racjonalnej opieki nad pięknym dziełem kilku wieków, wielokrotnie w przeszłości, a specjalnie w ciągu minionego sześciolecia niemal cudownie uratowanym od zagłady.(2) Platoniczna opieka nad zbiorami jest zbędna. Tu potrzeba stosunkowo niewielkiej pomocy finansowej na: a) opłacanie niezbędnej siły do zwyczajnej obsługi lokalu i oczyszczania z grubsza przedmiotów pod okiem kustosza; b) zakup paru szczotek, ścierek, szmat i mydła dla ich przepierania; c) na zakup paru fartuchów dla kustosza i rzeczowej siły posługującej; d) na zakup materiałów kancelaryjnych i papieru gorszych gatunków. Wreszcie chciałoby o przyznanie kustoszowi jednorazowej zapomogi w naturze przez dostarczenie mu ciepłego okrycia, ubrania, nakrycia na głowę i po kilka sztuk różnych części garderoby. W końcu władze opiekuńcze powinny wpłynąć na kierownictwo tutejszego liceum rolniczego, jako gospodarza gmachu, by usunęło jak najszybciej prywatnych lokatorów z parteru zamku w bezpośrednim sąsiedztwie zbiorów i opróżniony lokal przydzielić tymże zbiorom dla ich rozmieszczenia i kuracji. Liceum rolnicze przyrzekło zapewnić zbiorom ogrzewanie w zimie i oszklenie wybitych okien. ___________________________ Ze swą cenną jakościowo, średnią ilościowo biblioteką, z bogatymi materiałami archiwalnymi (pergaminy od r. 1305), zawierającymi pierwszorzędne źródła dla tutejszego okręgu, z doborową galerią obrazów, której płótna zna niejedna wystawa krajowa i zagraniczna, w ogóle ze zbiorami plastyki i z wielu pamiętnikami z przeszłości - zamek Dzikowski spełniał od r. 1522 i dotąd spełnia rolę nie tylko jako gniazdo zasłużonego i politycznie niesplamionego rodu w Polsce, ale również jako placówka wysokiej kultury oraz ozdoba regionu na prawym brzegu Wisły naprzeciw odwiecznego Sandomierza. Dzików, 12 października 1945. Dr Michał Marczak kustosz zbiorów w zamku Dzikowskim." PRZYPISY: (1) Michał Marczak: "Biblioteka Tarnowskich w Dzikowie", Kraków 1921; (2) Dr Michał Marczak: "Zbiory archiwalne hr. Tarnowskich w Dzikowie", Warszawa 1939, Wyd. Min. W.R. i O.P.; Aneks nr 5 "Do Powiatowej Rady Narodowej w Tarnobrzegu. Zanim przedłożę moją prośbę, muszę przedstawić w najogólniejszych zarysach działalność mego ś.p. Męża na terenie Tarnobrzega i jego okolicy. Mąż mój ś.p. dr Michał MARCZAK jako młody człowiek, bezpośrednio po ukończeniu Uniwersytetu Jagiellońskiego objął w 1913 roku posadę archiwariusza i bibliotekarza w Dzikowie. Od tej pory, aż po kres swoich dni związał się nierozerwalnie z Ziemią Tarnobrzeską, bo ją gorąco ukochał. Pochodził z Pienin, nigdy nie krył się z tym, że jest chłopskiego pochodzenia. W swej rodzinnej wiosce był pierwszym chłopcem, który nie tylko zapragnął wyższego wykształcenia, ale który potrafił je zdobyć po zwalczeniu tysięcznych przeszkód, przy oporze ojca, buntowanego przez wójta, ale przy pomocy kochającej, dzielnej, mądrej i nadwyraz - dla tego zdolnego dziecka - ofiarnej matki. Odpłacił się jej należycie bo gdy tylko założył rodzinę, przywiózł matkę do siebie, czcił ją i szanował w sposób niespotykany wśród inteligentów wyszłych ze wsi. Już w gimnazjum a później na uniwersytecie odznaczał się niezwykłymi zdolnościami jako historyk i badacz zwyczajów, obrzędów, wierzeń i obyczajów ludowych. Nie tylko kochał lud wiejski, nie tylko utrwalał chwałę jego piórem, ale w ciągu całego życia realizował stałą swoją zasadę: "po to wykształciłem mój umysł i uszlachetniłem wiedzą głęboką serce, aby pomagać braciom-rodakom, aby prowadzić ich do nowego, lepszego jutra". Wierzył, że przez wiedzę staje się człowiek szczęśliwszy, a wiedza jest zawarta w księgach. Ukochał te książki całym sercem i strzegł tego podstawowego dobra narodu z wielokrotnym narażeniem życia. Z miłości dla książek przyjął posadę bibliotekarza w bibliotece dzikowskiej. Ale niedługo może pracować spokojnie, gdyż w 1914 r. wybucha wojna światowa. Dzików i Tarnobrzeg zostaje objęty pożogą wojenną. Wszyscy funkcjonariusze dóbr dzikowskich opuszczają Dzików i Tarnobrzeg. On jeden z nich pozostaje, bo zdaje sobie dobrze sprawę, że bezcennej bibliotece grozi wielkie niebezpieczeństwo wśród działań wojennych. Księgozbiór ten zawierał wspaniałe, najstarsze dzieła zamykające w pisanym słowie duszę narodu w jego wiekowym rozwoju. Zdecydowanie, nieustraszenie postanawia w każdej złej doli otoczyć bibliotekę opieką. A gdy rzeczywistość wojenna stwarza sytuacje pełne grozy, mrożące krew w żyłach, objawia duszę bohatera, nie lęka się niczego, najodważniej, z pewnym narażeniem się na śmierć spieszy zawsze z pomocą tam, gdzie go wzywa obywatelskie, patriotyczne lub humanitarne poczucie obowiązku. Trwające na tym terenie walki wyniszczyły ludność. Dla bezdomnych, głodnych i obdartych porzuca umiłowaną pracę nad książkami. Staje się najbardziej oddanym pośrednikiem między Centralnym Komitetem Obywatelskim we Lwowie a nieszczęśliwą ludnością. Duże sumy uzyskali wówczas właściciele Dzikowa od owego Komitetu. Zajmuje się więc najsprawiedliwszym rozdziałem tych sum między tysiączne rzesze potrzebujących gwałtownie wsparcia. Od świtu do nocy, na mrozie, deszczu i słocie, w świątki i piątki biega i koi bóle i troski nieszczęśliwych. O sobie nie myśli. Siebie nie oszczędza, nie waha się pójść do chorych na tyfus, na cholerę i czerwonkę. Cudem unika zarażenia się. W najcięższym okresie pracuje fizycznie w sklepie, urządzonym przy zamku, dostarczając ludności upragnionej mąki, cukru, tłuszczu, nafty i soli. Szkoły są nieczynne, próżniactwo demoralizuje młodzież, zbiera więc wykładowców i organizuje szkołę powszechną przy Zarządzie Dóbr, oddając tym społeczeństwu wielką usługę. W owych czasach przy największym braku żywności podczas wojny, udało się okolicznej ludności przechować przed rekwizycją austriacką parę krów w stajni zamkowej. Mlekiem ich ratowano dzieci, chorych i nieszczęśliwych. Na mróz i zmarnowanie wypędza te krowy oficer austriacki. Powiadomiony o tym przybiega, a sprowokowany bezwzględnością oficera, wymyśla go ostro, broniąc ostatnich żywicielek ludności. Oficer wzywa żołnierzy i prowadzi go na sąd polowy, czyli na śmierć, grozi mu niechybnie rozstrzelanie, bo to linia frontu i oficer -Niemiec jest panem wszechwładnym. W ostatniej chwili ratuje go pułkownik, bo właśnie tego dnia rano słyszał niezwykłe pochwały o jego odwadze i ofiarnej pracy dla ludzi miejscowych. Tak więc znalazł nawet uznanie wroga. Ciężkie przeżycia z okresu wojennego związały go ściśle i na zawsze z ludnością i terenem Dzikowa, Tarnobrzega i całej okolicy. Daje wyraz tej miłości w licznych pracach związanych z tą ziemią. Oto ich tytuły: - Zabytek dawnego szkolnictwa parafialnego w Miechocinie, - Pozostałości dawnej kultury ludowej na tle dzisiejszej w powiecie tarnobrzeskim i okolicy Koprzywnicy, - Obecny powiat tarnobrzeski w świetle metryk parafialnych, - Ochotnicy Dzikowscy, - Chłopi w walce za Ojczyznę, - Czego nas uczy historia tego powiatu? Krótki rzut oka na dzieje naszego powiatu tarnobrzeskiego, - Powiat tarnobrzeski pod rządami austriackimi, - Drukarnie i druki tarnobrzeskie, - Wilia w Tarnobrzeskiem, - Okres Wielkanocy w Tarnobrzeskiem, - Po rozum do głowy - Powiastka ludowa według opowiadań Lasowiaków, - Dlaczego? - Biblioteka Tarnowskich w Dzikowie, - Genealogia Ślepowronów Rybczyńskich, - O opiece nad zabytkami słów parę, - Tragedia Dzikowa, - Zniszczenie dzikowskiego zamku, - Jeszcze Polska nie zginęła (Bohaterstwo młodzieży szkolnej w czasie pożaru). Czyż nie prawdziwie synowska miłość dyktowała Mu to wszechstronne zajęcie się życiem tych okolic? Kto wystawił Tarnobrzegowi trwalszy pomnik? Dodać trzeba, że w ówczesnym układzie stosunków z prac tych nie odnosił żadnych korzyści materialnych. W 1925 r. spada na niego jeszcze jeden obowiązek społeczny. W Gimnazjum tarnobrzeskim brak nauczyciela historii. Dla dobra młodzieży podejmuje się tej pracy, a wypełnia ją gorliwie i szczytnie, przywiązując do siebie młodzież na całe życie, bo widziała w nim nie tylko doskonałego nauczyciela, ale przyjaciela, doradcę, mądrego kierownika. W uczniach budzi miłość do poznawania przeszłości swego narodu, aby tym lepiej i owocniej mogła pracować dla jego przyszłości. Zachęca do poznawania swego kraju, tworzy wraz z uczniami "gabinet numizmatyczny" i "zbiory muzealne" przy gimnazjum. Obecni profesorowie gimnazjum to niektórzy jego uczniowie i wychowankowie. Pewnego dnia powiadomiono ś.p. Męża, że na stryszku przy pięknym, zabytkowym kościele w Miechocinie od niepamiętnych czasów spoczywa sporo cennych książek. Dostać się do nich było trudno, bo na stryszek nie było schodów, drapie się więc po lichej drabinie, spada z niej, ale niczym nie zrażony dostaje się do zbioru, ocenia go, obiecuje tamtejszemu proboszczowi skatalogowanie i oprawienie. Z najwyższym trudem zdobywa potrzebną ilość czasu. Przez szereg miesięcy biega po błocie i mrozie do odległego o 3 kilometry Miechocina i dokonuje dzieła w sposób, który najlepiej określił ksiądz biskup Pelczar w dziękczynnym piśmie: "Rzadki dziś to objaw, by ktoś poświęcając własny czas i wyzyskując zdrowie, zechciał tyle trudu włożyć w pracę tego rodzaju z idealnych wyłącznie pobudek: miłości dla szacownych pomników naszej dawnej kultury i chęci ich zabezpieczenia dla przyszłych pokoleń". Motorem działania ś.p. Męża były zawsze i wyłącznie idealne pobudki. Strona materialna spraw ludzkich jakby dla Niego nie istniała i tylko twarda konieczność przypominała Mu o niej. Marzył o własnym domku całe życie, ale nawet jednej ściany nie mógł sobie postawić. W życiu społecznym Tarnobrzega brał zawsze żywy udział, w najcięższych okresach służył mu pracą, radą i pomocą, w żadnym wypadku nie odmawiał. Sprawy ochronek, przydziały biednym opału, pastwisk, zbiórki drzewa, liści i szeregi innych załatwia mieszkańcom Tarnobrzega i okolicznych wsi przez długi szereg lat. Czyni to zawsze sprawiedliwie, wnikając głęboko w potrzeby ludności. Był wzorowym demokratą - czynu, wszystkie swe siły i głęboką wiedzę oddawał na użytek dobru ogółu; żmudną, wymagającą benedyktyńskiej cierpliwości i wiedzy pracę w bibliotece dzikowskiej niweczy straszny pożar zamku. Prawie nieubrany wybiega na kilkunasto-stopniowy mróz, aby ratować książki. Kartki biblioteczne wypracowane przez ś.p. Męża, wymagające głębokiej wiedzy i ogromnej pracowitości, były stawiane za wzór w Polskiej Akademii Umiejętności, miały Mu w świecie naukowym zdobyć sławę. Klęska pożaru, połączona ze znaną tragedią ludzką odbija się silnie na zdrowiu Męża, gdyż zapada na wątrobę. Zniszczone książki leczy i kuruje z odniesionych ran z nieporównaną pieczołowitością marznąc w ujeżdżalni zamkowej, gdzie były złożone, bo zima srożyła się w dalszym ciągu. W zamku nie umiano cenić ani rodzaju, ani wartości, ani umiejętności Jego pracy, wynagradzano Go śmiesznie nisko, toteż musi pomyśleć o innej pracy. Nie opuścił jednak ukochanej placówki bibliotecznej ani Tarnobrzega. Na kilka tygodni przyjeżdżał zawsze do ukochanej biblioteki i pracował nad nią wytrwale, lecząc ciągle bezcenne książki po tragicznym pożarze. Wówczas mieszkańcom Tarnobrzega jak zawsze służył pomocą i radą, wielu wyrabiał w posady i dopomagał w karierze życiowej. W czasie drugiej wojny światowej staje znowu na straży dorobku wielu wieków - biblioteki dzikowskiej. Ukrywaniem, zasłanianiem, różnymi sztukami ratuje "białe kruki" przed wywiezieniem. Na wypadek wykrycia wiadomo, jaka czekałaby Go kara od zbirów hitlerowskich. W 1944 r. nie godzi się na kilkakrotnie powtarzane propozycję Niemców, aby opuścił zamek. Nigdy nie uciekał i nigdy nie tchórzył! I znowu powtórnie wśród walk niejednokrotnie nastawia swą głowę, ale nikomu książek tknąć nie pozwala. Pracuje nadwyraz ofiarnie i w takich warunkach, których nawet opisywać nie sposób. Po odzyskaniu wolności zostaje urzędowym opiekunem-kustoszem biblioteki. Jak brytan u wrót, tak On w Archiwum czuwa dniem i nocą. I ginie w tej służbie na posterunku! To - że dzisiaj Tarnobrzeg ma cenną bibliotekę, to - że młodzież uniwersytecka - może przez wieki - będzie mogła korzystać z części księgozbioru przewiezionego do Biblioteki Jagiellońskiej w Krakowie - to jedyna i wyłączna zasługa Michała Marczaka, mego ś.p. Męża! Na straży tej biblioteki - tego źródła wiedzy dla wielu pokoleń trwał niezłomnie, bo rozumiał potęgę pisanych słów. Dla tej obrony wiele przecierpiał i przebolał od 1913 roku. Pragnął, aby Tarnobrzeg mógł się zawsze chlubić wspaniałą placówką kulturalną. Jako kustosz sypiał w samym Archiwum, w pokoju zakratowanym, ciemnawym, o małym okienku, o kamiennej posadzce. Często brakowało Mu ciepłej strawy i opału, bo w tych ostatnich miesiącach życia otaczali Go w zamku bardzo źli ludzie. A on zawsze - i w pełnych niewysłowionej grozy czasach okupacji i w czasie tej biedy archiwalnej obdarowywał zawsze wszystkich uśmiechem, napawał optymizmem, a gdy było potrzeba służył mądrą i wytrawną radą. Mimo swej gruntownej dużej wiedzy, mimo osiągnięcia wyłącznie własną praca wysokiego stanowiska, nigdy się nie wynosił, był przyjacielski i przystępny dla wszystkich. Najniespodziewaniej - nagle 18 listopada 1945 roku znaleziono Go w Archiwum nieżywego. Tragiczność tej chwili ciąży nade mną nieprzerwanie. W imię położonych zasług przez mego ś.p. Męża dla Ziemi Tarnobrzeskiej proszę Powiatową Radę Narodową o przyznanie mi dożywotniego miesięcznego zasiłku w takiej wysokości i takim zabezpieczeniu, abym mogła skromnie wyżyć i zaspokoić najważniejsze potrzeby, gdyż stan mego zdrowia i układu nerwowego łącznie z wiekiem, po katastrofalnych przejściach w czasie okupacji nie pozwala mi absolutnie na zarobkowanie. Wspomnę jeszcze, że i moja siostra i ja pracowałyśmy ku najwyższemu zadowoleniu przełożonych przez szereg lat nad młodzieżą tarnobrzeską jako nauczycielki, przysparzając społeczeństwo tamtejszych stron pożytecznych i wartościowych pracowników. Ś.p. Mąż mój służąc całym wysiłkiem sprawom społecznym, nie potrafił już myśleć o sobie i o rodzinie. Zarówno dzieci, jak i ja na starość zostaliśmy zupełnie niezabezpieczeni. Cały dorobek umysłowej pracy ś.p. Męża, jak i całe nasze mienie do ostatniego strzępka spalili Niemcy w Warszawie. Parcelę, jaką posiadaliśmy w Tarnobrzegu, byliśmy zmuszeni sprzedać na kurację Syna, któremu Niemcy zniszczyli zupełnie zdrowie. Nie mam więc żadnego oparcia. (-) Maria Marczakowa wdowa po ś.p. Dr. Michale Marczaku Kraków, ul. Sobieskiego 14 m. 3. W Krakowie 20 września 1947 r." V. BIBLIOGRAFIA: I. Archiwalia: A/ Archiwum Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie (AUJ): - Teczka nauczycielska i doktorska Michała Marczaka: - Absolutorium, sygn. PKEN 30, - Życiorys, sygn. PKEN 30, - Podanie o egzamin doktorski, sygn. WF II 504, - Recenzja prof. dr W. Konopczyńskiego, sygn. WF II 504, - Recenzja prof. dr W. Sobieskiego, sygn. WF II 504, - Dyplom doktorski, sygn. 9 II 660, - Dyplom egzaminu na nauczyciela szkoły średniej, sygn. PKEN 45; B/ Archiwum Państwowego Liceum Ogólnokształcącego im. Mikołaja Kopernika w Tarnobrzegu (APLO): - Wykaz Stanu Służby Nr 1305 Marii Marczakowej; - Wykaz Stanu Służby Nr 1306 Michała Marczaka; C/ Archiwum Państwowe w Kielcach, oddział w Sandomierzu (APKoS): - Teczka osobowa Michała Marczaka, sygn. 463/10: - List M. Marczaka do hr. Z. Tarnowskiego z 23 lutego 1919 r., - Marczak M., Powstanie i upadek tarnobrzeskiej efemerydy "Obywatel". Mój współudział w tem piśmie, styczeń 1923, mnps, ze zbiorów PAN w Krakowie, sygn. G1 nr 4029, - Bibliografia publikacji M. Marczaka w "Gazecie Podhalańskiej" (1925-35) i "Gazecie Podhala" (1936-38), mnps, - Pisma M. Marczaka do Referatu Kultury i Sztuki przy Starostwie Powiatowym w Tarnobrzegu z listopada 1944 r., mnps, odpis, sygn. 541, 543, - Marczak M., Memoriał w sprawie potrzeb dla zbiorów w zamku Dzikowskim oraz sprawozdanie z obecnego stanu i prac w tychże zbiorach za czas od września 1939 do października 1945 r. (ze zbiorów prywatnych Z. Nowakowej z Rzeszowa), - Marczakowa M.(?), Doktór Michał Marczak. Wspomnienia pośmiertne, mnps, brak autora i daty, - Barycz H., Michał Marczak (1886-1945), "Kwartalnik Historyczny", Rocznik LIII, z. 3-4/1946, Kraków, mnps, odpis artykułu, - Podanie Marii Marczakowej do Powiatowej Rady Narodowej w Tarnobrzegu, z dn. 20.IX.1947, ze zbiorów prywatnych (?), - Hordyński W., Z ruchu bibliotekarskiego - śp. Michał Marczak, "Przegląd Biblioteczny", z. 3-4/1947, Warszawa, kopia xero artykułu, - Korespondencja Z. Świder ówczesnego dyr. WAP w Tarnobrzegu z/s w Sandomierzu z dr. hab. Stanisławem Marczakiem- Oborskim (1981 r.), - Bibliografia dr M. Marczaka, brak autora i daty, mnps; - XI. Sprawozdanie Dyrekcji Państwowego Gimnazjum im. Hetmana Jana Tarnowskiego w Tarnobrzegu za rok szkolny 1927/28, nakładem dyrekcji, Tarnobrzeg 1928, sygn. 256; - XII. Sprawozdanie Dyrekcji Państwowego Gimnazjum im. Hetmana Jana Tarnowskiego w Tarnobrzegu za rok szkolny 1928/29, nakładem dyrekcji, Tarnobrzeg 1928, sygn. 257; - Marczak M., Biblioteka Tarnowskich w Dzikowie, Kraków 1921, sygn. 2281; - Marczak M., Obecny powiat tarnobrzeski w świetle metryk parafialnych z XVII. i XVIII. wieku, Tarnobrzeg 1928, sygn. 2282; - Marczak M., Zbiory archiwalne Hr. Tarnowskich w Dzikowie, Wydawnictwo Archiwów Państwowych przy M.W.R.iO.P., Warszawa 1939, sygn. 1136; - Marczak M., Drukarnie i druki tarnobrzeskie (1900-1926), mnps, "Przewodnik Bibliograficzny" Nr 3-4/1925, s. 120-121, 167, sygn. 1137; - Starostwo Powiatowe w Tarnobrzegu (1944-45), Referat Kultury i Sztuki, sygn. 540 i 543; - Prasa: - "Obywatel" Nr 6-16 z lat 1921-22, sygn. 58, - "Głos Ziemi Tarnobrzeskiej" Nr 7-11 z lat 1923-24, sygn. 96, - "Wieści Nadwiślańskie" Nr 1 z 3 maja 1927, sygn. 486; D/ Muzeum Historyczne Miasta Tarnobrzega: - Marczak M., Biblioteka Tarnowskich w Dzikowie, Nakładem Biblioteki Dzikowskiej, Kraków 1921; - Marczak M., Dzieje pastuszka. Obraz pasterstwa pod Lubaniem przed 40 laty, Grywałd 1938; - Marczak M., Kółko krajoznawcze im. St. Staszica (sprawozdanie z działalności), brak daty i podpisu autora; - Wizytówka Dra M. Marczaka z korespondencją datowaną na 31.X.1945; - Fotografie dra M. Marczaka i jego rodziny; - Żeliwna tabliczka nagrobna Dra M. Marczka; E/ Wojewódzka Biblioteka Publiczna w Tarnobrzegu: (czytelnia) - Marczak M., Biblioteka Tarnowskich w Dzikowie, Nakładem Biblioteki Dzikowskiej, Kraków 1921; - Marczak M., Hetman Jan Tarnowski. Szkic biograficzny, Nakładem Zdzisława hr. Tarnowskiego, Drukarnia Franciszka Cwynara, Tarnobrzeg 1926; - Marczak M., Obecny powiat tarnobrzeski w świetle metryk parafialnych z XVII i XVIII wieku, Drukarnia Franciszka Cwynara, Tarnobrzeg 1928; - Marczak M., Zbiory archiwalne Hr. Tarnowskich w Dzikowie, Wydawnictwo Archiwów Państwowych, Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, Warszawa 1939; - "Pokłosie", Rok I, Nr 4 z kwietnia 1930, Pisemko uczennic Państwowego Seminarium Nauczycielskiego Żeńskiego im. St. Jachowicza w Tarnobrzegu, nakładem dyrekcji PSNŻ, Tarnobrzeg; - Sandomierskie, Laskowski W.S. (red.), Wyd. Powszechny Uniwersytet Regionalny im. St. Konarskiego Z.N.P., Sandomierz 1933; - Sprawozdanie Kierownictwa Publicznej Dokształcającej Szkoły Zawodowej w Tarnobrzegu wydane za rok szkolny 1929-1930 jako w 30-letnią rocznicę zakładu, Nakładem Magistratu Miasta Tarnobrzega, Drukarnia Franciszka Cwynara, Tarnobrzeg 1930; F/ Wojewódzka Biblioteka Publiczna w Nowym Sączu: (czytelnia) - "Kwartalnik Historyczny", R. XXXV, Nr 1/2 z 1921, Kraków, s. 207; - "Wierchy". Rocznik poświęcony górom, R. 5-7 (1927-1929), Wyd. Centralny Ośrodek Turystyki Górskiej PTTK, Kraków (Wrocław); - "Gazeta Podhala", R. III, nr 23 z 1938 r.; - "Gazeta Podhalańska", nr 1-7 z 1947 r.; G/ Wojewódzka Biblioteka Pedagogiczna w Tarnobrzegu: (czytelnia) - Wiącek W., Stuletnia historia rozwoju szkół i szkolnictwa w pow. tarnobrzeskim, nakładem autora, Machów 1931 (kopia xero); H/ Zbiory prywatne autora. II. Relacje: - Zofii Gałuszki-Mleczkowej z Tarnobrzega (rozmowy z autorem 1995-96); - Aleksandra Gieysztora z Warszawy (korespondencja z autorem 1996); - Barbary Michońskiej z Krakowa (korespondencja z autorem 1995-96); - Bronisławy Orzeł z Tarnobrzega (mnps z 1996 r. spisany z taśmy magnetofonowej); - Zdzisławy Świder z Tarnobrzega (korespondencja z autorem 1996); - Pawła Wieczorkiewicza z Warszawy (relacja telefoniczna z lipca 1996); III. Opracowania: A/ Pozycje zwarte: - Albert A., (Roszkowski W.), Najnowsza historia Polski, Wyd. Polonia Book Fund., 1989; - Antończyk E., Tarnobrzeg 1593-1993, Wyd. Wojewódzka Biblioteka Publiczna i Towarzystwo Przyjaciół Tarnobrzega, Tarnobrzeg 1993; - Archiwum Jawora, Dokumenty Obwodu AK Tarnobrzeg, Zych T. (opr.), Wyd. K. Bogacz, M. Kosior, Fundacja "Ars", Zarząd Miasta Tarnobrzega, Wydawnictwo Samorządowe, Tarnobrzeg 1994; - Baran A.F., Z dziejów harcerstwa tarnobrzeskiego (1912-1949), nakładem autora, Wydawnictwo Samorządowe, Tarnobrzeg 1995; - Baran A.F., Pseudonim "Zapora" mjr cc. Hieronim Dekutowski (1918-1949), Wyd. Staszowskie Towarzystwo Kulturalne, [Biblioteka Staszowska nr 62], Staszów 1996; - Bartelski L.M., Genealogia ocalonych, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1974; - Bartelski L.M., Polscy pisarze współcześni: Informator 1944-1974, Wyd. WAiF, Warszawa 1977; - Bartelski L.M., Pieśń niepodległa, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1988; - Baumgart J., Bibliotekarstwo, biblioteki, bibliotekarze, Wyd. Stowarzyszenia Bibliotekarzy Polskich, Warszawa 1982; - Bibliotekarstwo Powszechne, E. Pawlikowska (red.), tom IV, Historia książki i bibliotek oraz ich stan obecny w Polsce, Wyd. Stowarzyszenia Bibliotekarzy Polskich, Warszawa 1959; - Dąbrowski E., Nadwiślańskie korzenie, nakładem autora, Wrocław -Tarnobrzeg 1992; - Durda R., Sandomierski Orlad Szalony. Rzecz o Aleksandrze Patkowskim, Nakładem LO im. A. Patkowskiego w Sandomierzu, Wydawnictwo Diecezjalne, Sandomierz 1990; - Dworzaczek W., Leliwici Tarnowscy, Wyd. Muzeum Historyczne Miasta Tarnobrzega, Tarnobrzeg 1996; - Encyklopedia Powszechna, praca zbiorowa, Wyd. PWN, Warszawa 1985; - Encyklopedyczny Słownik Sławnych Polaków, Borowiec J. (red.), Wyd. Oficyna Wydawniczo-Poligraficzna i Reklamowo- Handlowa, Warszawa 1996; - Fik M., Kultura polska po Jałcie. Kronika lat 1944-1981, Wyd. Polonia, Londyn 1989; - Gaj T., Myjak J., Rodzeń T., 50 lat Szkoły Rolniczej w Dzikowie-Tarnobrzegu, Wyd. PAIR Myjakpress, Dzików [Tarnobrzeg] 1995; - Garliński J., Polska w Drugiej Wojnie Światowej, Wyd. Oficyna Wydawnicza Valumen, Warszawa, b.r.w.; - Górski G., Administracja Polski Podziemnej w latach 1939-1945, Studium historyczno-prawne, Wyd. Fundacja Inicjatyw Lokalnych "Pomerania", Toruń 1995; - Grabowski W., Delegatura Rządu RP na Kraj, Wyd. IW Pax, Warszawa 1995; - Grottowa K., Zbiory sztuki Jana Feliksa i Walerii Tarnowskich w Dzikowie (1803-1849), Wrocław 1957; - Janas A., Wójcik A., Z dziejów Tarnobrzega, Dzikowa, Miechocina, Wielowsi i Mokrzyszowa (przegląd wydarzeń), Wyd. Muzeum Historyczne Miasta Tarnobrzega, Tarnobrzeg 1993; - Janas A., Wójcik A., Zamek Tarnowskich w Dzikowie, Wyd. Muzeum Historyczne Miasta Tarnobrzega, Tarnobrzeg 1994; - Korboński St., Polskie Państwo Podziemne, Wydawnictwo Nasza Przyszłość, Bydgoszcz, b.r.w.; - Krasuski J., Tajne szkolnictwo polskie w okresie okupacji hitlerowskiej 1939-1945, Wyd. PWN, Warszawa 1977; - Kto jest kim w Polsce, praca zbimrowa, Wydawnictwo Interpress, Warszawa 1984; - Latawiec C., Sandomierz - moja młodość, Wyd. LSW, Warszawa 1976; - Lorentz St., Przewodnik po muzeach i zbiorach w Polsce, Wydawnictwo Interpress, Warszawa 1982; - Lubicz-Nycz B., Batalion "Kiliński" AK 1940-1944, T. Strzembosz (red.), Wyd. PWN, Warszawa 1986; - Myjak J., Jaskólska M., Pisarze związani z woj. tarnobrzeskim, Wyd. Wojewódzka Biblioteka Publiczna w Tarnobrzegu, Tarnobrzeg 1991; - Nowa Encyklopedia Powszechna PWN, praca zbiorowa, tom 4. (M-P), Wyd. PWN, Warszawa 1986; - Opałek M., Ze wspomnień bibliofila, Wyd. ZN im. Ossolińskich, Wrocław 1960; - Rawski J., Republika Tarnobrzeska w świetle źródeł i wspomnień adiutanta Powiatowej Komendy Wojsk Polskich w Tarnobrzegu, Wyd. z subwencji Rady Miasta Tarnobrzega, Tarnobrzeg 1993; - Rawscy J. i W., Miechocin. Kolebka Tarnobrzega, Wyd. Towarzystwo Przyjaciół Tarnobrzega, Tarnobrzeg 1994; - Rutyna T., Wielowieś - zarys dziejów, Wyd. Muzeum Historyczne Miasta Tarnobrzega, Tarnobrzeg 1994; - Schabowski Cz., Nie ma ulicy Zielonej, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 1972; - Słomka J., Pamiętniki włościanina, Wyd. LSW, Warszawa 1983; - Słownik Geograficzno - Krajoznawczy Polski, praca zbiorowa, Wyd. PWN, Warszawa 1994; - Słownik Historyków Polskich, praca zbiorowa, Wyd. "Wiedza Powszechna", Warszawa 1994; - Słownik Pracowników Książki Polskiej, Treichel I. (red.), Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa-Łódź 1972; - Stadnik J., Na drogach Puszczy Sandomierskiej, nakładem autora, Wyd. "Sztafeta", Stalowa Wola 1993; - Straty bibliotek polskich w czasie II wojny światowej w granicach Polski z 1945 roku, (Wstępny raport o stanie wiedzy), praca zbiorowa, Wyd. Ministerstwo Kultury i Sztuki, Biuro Pełnomocnika Rządu do Spraw Polskiego Dziedzictwa Kulturalnego za Granicą, Warszawa 1994; - Straty bibliotek polskich w czasie II wojny światowej, opr. B. Bieńkowska, Wyd. Ministerstwo Kultury i Sztuki, Biuro Pełnomocnika Rządu do Spraw Polskiego Dziedzictwa Kulturalnego za Granicą, Warszawa 1994; - Straty bibliotek polskich w czasie II wojny światowej. Cz. III Bibliografia, opr. U. Paszkiewicz, Wyd. Ministerstwo Kultury i Sztuki, Biuro Pełnomocnika Rządu do Spraw Polskiego Dziedzictwa Kulturalnego za Granicą, Warszawa 1994; - Szewera T., Niech wiatr ją poniesie. Antologia pieśni z lat 1939-1945, Wydawnictwo Łódzkie, Łódź 1975; - Szkolny Słownik Biograficzny, Kiryk F. i Jureczko A. (red.), Wydawnictwo Edukacyjne, Kraków 1996; - Szkoła przy zasłoniętych oknach, A. Meissner (red.), Wyd. WSP w Rzeszowie i ZNP w Tarnobrzegu, Wydawnictwo WSP, Rzeszów 1992; - Szkoła w rysie historycznym i wspomnieniach, praca zbiorowa, Wyd. Towarzystwo Przyjaciół Tarnobrzega, Tarnobrzeg 1987; - Ślaski J., Polska Walcząca, Wyd. IW Pax, Warszawa 1990; - Tarnobrzeskie Zeszyty Historyczne, Nr 11 z grudnia 1995, Tarnowscy na Dzikowie, Wyd. Tarnobrzeskie Towarzystwo Historyczne, Tarnobrzeg; - Walka o dobra kultury. Warszawa 1939-1945, tom I. i II, St. Lorentz (red.), Wyd. PIW, Warszawa 1970; - Walka o oświatę, naukę i kulturę w latach okupacji 1939-1944. Materiały z terenu m. st. Warszawy i woj. warszawskiego, St. Dobraniecki i W. Pokora (red.), Wyd. Nasza Księgarnia, Warszawa 1967; - Wójcik A., Garbacz K., Tarnobrzeg. Ślady czterech wieków, Wyd. Muzeum Historyczne Miasta Tarnobrzega, Tarnobrzeg 1992; - Wycech Cz., Z dziejów tajnej oświaty w latach okupacji 1939-1944, Wyd. Nasza Księgarnia, Warszawa 1964; - Zub J., Tarnobrzeg. Pałac Tarnowskich w Dzikowie, Przewodnik po zabytkach sztuki, Nr 11, Wydawnictwo "Profil s.c.", Tarnobrzeg 1996; - Zych T., Tarnobrzeg, Wyd. Fundacja "Ars", Tarnobrzeg 1993; - Źródła do dziejów wychowania i myśli pedagogicznej. Tom III, Pedagogika i szkolnictwo w XX stuleciu, opr. St. Wołoszyn, Wyd. PWN, Warszawa 1966; B/ Rozprawy i artykuły: - Balara M., Dr Michał Marczak, "Gazeta Podhala", R. III, nr 23 z 12.VI.1938, s. 4-5; - Baran A.F., Dr Michał Marczak - kustosz archiwum i bibliotekarz Tarnowskich w Dzikowie, "Tarnobrzeskie Zeszyty Historyczne" Nr 11/1995, Wyd. Tarnobrzeskie Towarzystwo Historyczne, Tarnobrzeg; - Baran A.F., Dr Michał Marczak - zasłużony dla regionu, tyg. "Gość Niedzielny"(Sandomierski) Nr 1 (68)/1996, Katowice- Sandomierz; - Baran A.F., Archiwista, bibliotekarz, pedagog - dr Michał Marczak (1886-1945), "Afisz - Miesięcznik Kulturalny Województwa Tarnobrzeskiego" Nr 7(19) z października 1996, Tarnobrzeg; - Barycz H., Michał Marczak (1886-1945), "Kwartalnik Historyczny", Rocznik LIII, z. 3-4/1946, Kraków; - Hordyński W., Z ruchu bibliotekarskiego - śp. Michał Marczak, "Przegląd Biblioteczny", z. 3-4/1947, Warszawa; - Janas A., Obrazy z kolekcji Tarnowskich w tarnobrzeskim muzeum, "Tarnobrzeskie Zeszyty Historyczne" Nr 11/1995, Wyd. Tarnobrzeskie Towarzystwo Historyczne, Tarnobrzeg; - Komada D., Szwedo B., Zych T., Kalendarium, "Tarnobrzeskie Zeszyty Historyczne" Nr 6/1993, Wyd. Tarnobrzeskie Towarzystwo Historyczne, Tarnobrzeg; - Kozioł D., Pamięci kustosza dzikowskich zbiorów, tyg. "Siarka" Nr 49/1995, Wyd. KiZPS "Siarkopol", Tarnobrzeg; - Lista osób zmarłych, poległych i zamordowanych w latach 1939-1947, ludzi związanych z kulturą i życiem gór Polski, "Wierchy" R.17 z 1947 r., Kraków-Wrocław; - Łowicka M., Portret Aleksandra Patkowskiego, "Notatnik Sandomierski" Nr 7/1995, Wyd. Sandomierskie Towarzystwo Kulturalne, Sandomierz; - Marczak-Oborski St., Kiedy myślę o ojczyźnie, mies. "Profile" Nr 12/1979, Rzeszów; - Marczak-Oborski St., Wiersze i biogram, "Harcerz Tarnobrzeski" Nr 1 (15)/1994, Wyd. ZHP Szczep 6 TDH "Knieja", Tarnobrzeg; - Pawlikowski J. A., (rec.) [A. Hammerschlag] Alha, Marczak Michał, Wiktor [Jan], Ilustrowany Przewodnik po Pieninach i Szczawnicy, Kraków 1927, "Wierchy" R.5 z 1927, Kraków, s. 210-212; uzup. "Wierchy" R.7 z 1929 r., Kraków, s. 215; - Ratusiński B., Archiwum Dzikowskie Tarnowskich, /w:/ Rocznik Województwa Rzeszowskiego, T. V, Rzeszów 1968; - Skalska J., Dzikowski kustosz, "Tygodnik Nadwiślański" Nr 15/1996, Tarnobrzeg; - Sokół J., List - "Kustosz dzikowski", "Tygodnik Nadwiślański" Nr 18/1996, Tarnobrzeg; - Stadnik J., Z Dzikowa do Nowego Jorku, "Tarnobrzeskie Zeszyty Historyczne" Nr 11/1995, Wyd. Tarnobrzeskie Towarzystwo Historyczne, Tarnobrzeg; - Szlęzak J., Kustosz z zamku, "Echo Dnia" Nr 2/1996, Kielce- Tarnobrzeg; - Świder Z., Michał Marczak - badacz regionalnych dziejów, "Nowiny" Nr 132/1978, Rzeszów; - Świder Z., Pasja życia, "Tygodnik Nadwiślański" Nr 47/1986, Tarnobrzeg; - Tarnobrzeg - bibliografia, opr. Stadnik J., "Tarnobrzeskie Zeszyty Historyczne" Nr 3/1992. Wyd. Tarnobrzeskie Towarzystwo Historyczne, Tarnobrzeg; - Tarnowski A., Prawda o zbiorach dzikowskich, "Kultura" Nr 5 (139) z 1959, Wyd. Instytut Literacki w Paryżu; - Wiącek A., Działalność społeczna rodu Tarnowskich z Dzikowa, "Tarnobrzeskie Zeszyty Historyczne" Nr 11/1995, Wyd. Tarnobrzeskie Towarzystwo Historyczne, Tarnobrzeg; - Wójcik A., Konterfekty Tarnowskich w MHMT, "Tarnobrzeskie Zeszyty Historyczne" Nr 11/1995, Wyd. Tarnobrzeskie Towarzystwo Historyczne, Tarnobrzeg; - Wyrostek L., Zapomniany gawędziarz podhalański, "Gazeta Podhalańska" Nr 8 z 1947; C/ Materiały niepublikowane i inne: - Odpis inskrypcji nagrobnej z mogiły dra Michała Marczaka, cmentarz rzym.-kat. w Tarnobrzegu, ul. Wisłostrada (w zbiorach autora); - Odpis treści pamiątkowej tablicy pamięci dra M. Marczaka z sali myśliwskiej Zamku Tarnowskich w Dzikowie (obecnie Zespół Szkół Rolniczych w Tarnobrzegu); ę Adam F. Baran, Bibliotekarz z Dzikowa. Dr Michał Marczak (1886-1945),