ANDRZEJ BIZOŃ - Rydułtowy ReNATA HEMPEREK - Dys k. Ciecierzyna IRENA CZARCZYŃSKA-SZAFLIK - Stary Kiesielin GRAŻYNA DROBEK-BUKOWSKA - Racibórz ANDRZEJ DYCZEWSKI - Lublin WANDA GIZICKA - Racibórz TERESA EUFEMIA GRYGLEWSKA - Szczecin MARIAN STANISśAW HERMASZEWSKI - Lublin IWONA JÓZEFIAK - Dębowiec k. Jasła JANINA KOLADO-FRĄTCZAK - Ozorków EUGENIUZ MARIAN KONIECZNY - Gorzów Wielkopolski KRYSTYNA KOREJWO - Olsztyn ANDRZEJ KRÓL - Wojnicz MARIA DANUTA KRUK - Bronice RYSZARD KUBIAK - śask-Kolumna DANUTA PELAGIA śAPIŃSKA - Białobrzegi WANDA śOMNICKA-DULAK - Piwniczna-Zdrój STANISśAW LEON MACHOWIAK - Poznań MARIA MAJCHRZAK - Pacyna ANNA NOSEK - Wojnicz RAFAś ORLEWSKI - Piotrków Trybunalski JANINA PESZKO - Kraczkowa k. Rzeszowa Ks. JAN PAZGAN - Rzym MARIA MAGDALENA POCGAJ - Poznań JÓZEFA AGNIESZKA PODKÓWKA - śódź KRYSTYNA RADWAN - Lublin IWONA MAśGORZATA SKASSA - Świdnik KRYSTYNA SOBOCIŃSKA - Brzeszcze BOŻENA SZABśOWSKA - Olsztyn IRENA SZAśEK - Konin DARIUSZ SZYMAŃSKI - Hrubieszów BOGDAN MARIAN WALAS - Lublin LIDIA IRENA WĘGLARZ - Skałagi Ks. DARIUSZ WOJCIECH SDS - Bielsko-Biała KRZYSZTOF WIESśAW WOJDYGA - Pilawa Ks. BUGUSśAW WOśYŃSKI - Lublin DANUTA REGINA ZDANOWSKA - Ośno Lubuskie S. HIERONIMA REGINA ZYMELA CSSE - Katowice A DUCE WIEJE KĘDY CHCE... ALMANACH POEZJI RELIGIJNEJ U schyłku XX wieku i II tysiąclecia chrześcijaństwa w naturalny sposób czyni się podsumowania i obrachunki z przeszłością, a także rachunek sumienia. Modne jest zadawanie pytań dźwięczących często w patetycznej tonacji jak trąby archaniołów, tym bardziej, że wielu wizjonerów przewiduje rychły koniec świata, a kataklizmy, których jesteśmy świadkami, zdają się potwierdzać apokaliptyczne kroki Stwórcy w kierunku stworzenia. A rzeczy wielkie mają w zwyczaju dziać się na wyciągnięcie ręki - bo to przecież w nas samych trwa bój o wieczność od zarania świadomości do jej zmierzchu; to do naszych serc puka Bóg-Zbawiciel, i czeka cierpliwie, aż otworzy Mu zwycięskie dobro i stanie się owe spotkanie twarzą w twarz... Świat twórców wiruje prędzej i realniej, przeżywamy w autentycznym krzyżu prób dokonania szkicu NIEWYRAŻALNEGO - barwą, nutą, pieśnią, czy słowem - aby zatrzymać na chwilę samego Boga, aby dotknąć, przeżyć i opowiedzieć. Z upływem czasu dochodzimy do wniosku, że życie przesuwa się jak struna słonecznego gnomonu po ciemnej twarzy wszechświata, że tworzymy jedno ciało z przeszłością, na której rośnie nasze tu i teraz, na bazie którego zakwitnie czas przyszły zbudowany na genetycznej glebie naszej i naszych przodków, na naszej wierze, kulturze i nadziei. I tylko jedna nitka - ciągle żywa - wiąże i przeszłość i przyszłość z teraźniejszością: Chrystus - uosobienie Bożej Miłości... W tylko Bogu wiadomej chwili poczujemy święty dotyk na ręku, poznamy tę Miłość i odkwitniemy w Niej na wieczność. Misją poetów jest budzenie serc i sumień, i w tym mają być podobni do Chrystusa. Niedojrzała jest taka poezja, która nie ma tej odważnej świadomości. Każdy musi się zmierzyć z własną wiarą i niewiarą, a wynik tych zmagań tworzy wiersz - modlitwę - świadectwo prawdziwej tęsknoty i ukochania. Trzeba być użytecznym społecznie, i wyrastając nad własne potrzeby brać żywy udział w wychowaniu Polaków do objęcia hasła: BÓG - HONOR - OJCZYZNA, do stawiania tamy złu, dawania tego dobra, którego nie było, a można je dać... POLSKI PSAśTERZ ostatniej dekady tego tysiąclecia - to armia 352 poetów widzących sens w takim działaniu nie tylko na świadectwo widzenia uczciwego, obejmowania słowem najprawdziwiej, jak się da NAJWAŻNIEJSZEGO, to także akt wyznania wiary. Jubileuszowy X tom polskiej poezji modlitewnej składamy samemu Panu Jezusowi przez ręce Jego Matki - Maryi - Hetmanki Oręża Polskiego - w 2000-lecie urodzin z zapewnieniem, że trwamy na Jego ordynansach. Żywy pomnik serc szlachetnych. Przyjmij te wiersze, Panie, w noc betlejemską, w wigilię spotkania w Twojej Wiecznej światłości. Amen - KUDOWA-ZDRÓJ, Midorówka, 12 lipca 1999 r. WIERSZE ADAM ANTOSZCZAK * * * Nawet Ty się odwróciłeś zasłoniłeś twarz mym grzechem zostawiłeś mnie rannego wyrokując rychłą śmierć Zszedłeś z krzyża - na Twych gwoździach odtąd ja zawisnę sam wejdą rdzawe w me ciało na wskroś duszę przeszywając Rok już cierpię - Ty natomiast tajemniczo się uśmiechasz pokazując palcem świętym resztki serca pod sklepieniem Ciało pręży się i gnie wije z bólu i rozpaczy Ja wciąż krzyczę Eloi, Eloi, lama sabachthani - WIARA Wierzę w Ciebie w Twoje - TAK w Twoje - UCZYNIĘ i to jest mój niepokój i ŻYCIE - 1 listopada 19998 r. ON I JA (I) Umarł bo chciałem Kocha bo JEST - 1 marca 1999 r. ON I JA (II) On - JEST ja - czasami - 6 marca 1999 r. * * * Jest mi smutno bo wiem że w mojej duszy brakuje morza po którym chodziłby Bóg - 5 sierpnia 1998 r. MILLENIUM Już koniec wieku człowieku! Co robić? pytasz - Żyć z Bogiem tu - tam teraz i w przyszłości - 22 lutego 1997 r. KOCHAM CIĘ Policzyłeś wszystkie kości moje znieważyłeś oblicze święte uderzyłeś mnie - Krzyż Ci niosłem umarłem przy Tobie - 6 marca 1999 r. * * * Czymżeś jest Światło które dajesz życie Prócz Twej mocy nikt Cię nie doświadczył nie opisał nie pojął do końca nie krzyknął eureka Zagarniam Cię w swoje skronie z pokorą - 2 stycznia 1997 r. ANDRZEJ BIZOŃ NAJDśUŻSZY DZIEŃ W ruinach wieży Babel jak łotr wśród derwiszy Kradnąc iluzji chwile w tłumie przygarbiony Choć z jednej gliny - nagle doświadczony Szukałem ukojenia namaszczonej ciszy - Gdy już myśli bolały zdwajając przykrości W pół drogi i w pół prawdy w połowie zwątpienia W połowie życia w zarzewiu milczenia Znalazłem WSPÓśCIERPIENIE SAMOTNEJ ŚWIĘTOŚCI - Już boskie samo przez się - czekało Co powiem? Cudu zechcę? Czy dużo czy mało? A chciałem tylko kąta w domu Przedwiecznego - Rzekło mi: Zaprawdę - a mnie się zdawało Że dziś jest końcem co się progiem stało. I dźwięczą tamte słowa aż do dnia sądnego - JUTRO Wczoraj znowu Spadkobiercy pierworodnych win Osądzili Ciebie I ukrzyżowali Ile razy jeszcze Będziesz musiał ginąć Stając ludziom Na drodze do wieczności - Jezu Chryste Z Twego krzyża Usłysz głos dzieci zabłąkanych I znowu jutro Zmartwychwstań - KAMIEŃ I CHLEB Kamień i chleb w swych dłoniach mam I wybór od wieków ten sam A gdybym błędu nie popełnić Byłoby bliżej do Twej Pełni - Nie pozwól Matko rzuci mi kamienia I daj mi siłę przebaczenia Podeprzyj mnie swą świętą wiarą I naucz ufać Twoją miarą - Pokaż jak wytrwać mam przy Bogu A Ziemia będzie centrum nieba - Naucz miłować wszelkich wrogów Spraw bym miał w dłoniach tylko chleb - JESTEM Ojcu Świętemu Janowi Pawłowi II Głębiny ziemi są w Jego ręku I szczyty gór należą do Niego Czy moja ziemia jest ziemią świętą? Czy świadkiem Przymierza Nowego? Widziałem wiele na tatrzańskich szlakach Krzewów - lecz żaden z nich się nie palił Ale dotknąłem OBECNOŚCI w znakach jarzębinowych - jak krew Twa - korali - Na Giewont wszedłem pod krzyż co przemienił Krajobraz życia śmierci i cierpienia I jak psalmista co najwięcej cenił Nadzieję - znalazłem skałę ocalenia - Tu się zadzierzgnął historii początek Przecież i niebo jest dziełem rąk jego. Ja nie szukałem po Bogu pamiątek - Mam Go przy sobie naprawdę żywego. On - twórca Wieczny - ten sam tu i zawsze Starej i nowej pieśni serc wysłucha - Zamykam w sobie ślady najłaskawsze Imienia Ojca i Syna i Ducha - UFAM Wymiana myśli Z Bogiem najprzedniejsza On zawsze lepszą opowie Nie ślepy los Nie czas próby W przemarszu klęsk i łask On i tak zna epilog - W końcu samym sobą opowiada - RENATA CHEMPEREK BÓG RZECZY MAśYCH Na łące wśród kwiatów ukryty Bóg - wśród liści rabatów Bóg - W kropli rosy w dzień i w nocy także w słowach w myślach w oczach w uśmiechu we łzach. W radościach i smutkach nasz Bóg także Bóg rzeczy małych - * * * Tą ścieżką zarosła od lat przedziera się moje serce. Daj sił Boże bym znów nie pobłądziła i doszła kiedyś do Ciebie - U PROGU III TYSIĄCLECIA Nie pragną śmierci ani sądu Twojego na Ziemi myślą żeś władcą surowym i nie oszczędzisz nikogo - Boże! Ja wiem że nas kochasz że w trzecim tysiącleciu po trzykroć kochać i ufać będziemy - * * * Jak wyglądasz czyś jest władcą co każe zdrajców i ciska w nich gromami? Czy może stojąc na piedestale niebios nie zniżając się do poziomu człowieka śledzisz nasze losy nie pomagając nikomu? A jeśli jesteś wszędzie i kochasz nas jak my Ciebie i potrzebujesz nas jak my Ciebie może otworzysz nam bramy swojego serca? O MIśOŚCI BOGA Każesz mi Boże miłować gdy ludzie się nie kochają każesz mi się radować a tak daleko do Raju - Chcesz mego szczęścia Boże w tym świecie porytym złem - zwyciężę z nocą może lecz czy zwyciężę z dniem? I jak się życiem mam cieszyć jeśli nie wygram z sobą czy będziesz chciał mnie rozgrzeszy gdy je przeczekam obok? Mój wzrok mnie zwodzi i mowa dokoła smutno i ciemno - Spróbuję ludzi miłować nie licząc na wzajemność - * * * Usłyszałam jak woła mnie Bóg - Od tej pory słyszę Go w słowach ludzi. Mówi do każdego lecz nie każdy słyszy nie każdy ma serce otwarte - IRENA CZARCZYŃSKA-SZAFLIK JA PODMIOT Dni potok rwący... Mam tyle lat co wiek rozpołowiony trwogą Przykładam szkiełko i oko do cudów świata Naliczyłam więcej niż osiem Mało kto słuchał Uwierzyłam w końcu wieszczowi wiara i czucie czucie i wiara są teraz moim światłowodem JAK W PIOSENCE Był taki Ktoś co fiołków garść rzucił spojrzeniem nakazał gwiazdom spoglądać w moje okna pomagał zrozumieć Norwida przy pożegnaniu jak w bajce rzucałam za siebie kamyki aby znana była nieomylnie droga powrotu * * * Przepraszam Cię za moje zachowanie nie zganiam tego na dzieciństwo trudne pod górę czy z górki ale zawsze z Tobą Czy to jest poezja? Nie wiem na pewno ale jest to trzydziestoletnie kochanie 18 listopada 1991 r. * * * Roztocz nade mną spadochron wiary potrzebny jak ratunek Matko ziemio wiecznie dobra pomnóż moje wiersze jak ewangeliczny siewca miłość SśOWA które niechaj nie trafiają na skałę ale na pszeniczną glebę OBRAZ NIEBA O stwórz na ziemi chociaż obraz Nieba w czas zgody i pogody niech nam Twojego nie zabraknie chleba gdy przyjdzie powstać kiedy nas zawołasz Chciałam żyć zgodnie ze swoim sumieniem głosu jego słuchając czasem nawet szmeru Twoim Chrystusie podparta ramieniem iść przez życie całe pozostając sobą uczyń mnie pokorną - bardziej niźli jestem uczyń mnie cierpliwą - jaką być powinnam dodaj mi radości której tak potrzeba oddal grzech ode mnie pozwól zdobyć Niebo Niechaj dusza moja która łaknie światła jak dobra samego wyznając wiarę - w jej myśl postępując powróci gołębiem do Boga - PO REKOLEKCJACH ZAMKNIĘTYCH W GOSTYNIU Tak trudno się wyciszyć serce spokojem ukołysać w rytmie przebaczania tak trudno odnaleźć siebie patrzę oczami Chrystusa co pełen miłosierdzia i oddania chciał cierpieć za nas Rozum ludzki chociaż lotny pojąć wszystkiego nie jest w stanie trzeba serca i wiary mocnej siłą Ducha by z Nim krzyż dźwigać własny przez całą Golgotę przez życie Tak upływa próba tak dojrzewa człowiek Droga Krzyżowa jest jedna innej drogi nie ma - * * * Do Ciebie idę Panie na drugą stronę życia choć trudno jest iść pod górę i pod wiatr Nie chcę Ci przynieść czeku bez pokrycia wzrokiem duszy tak wiele widzę ekran życia mam przed sobą i na jawie i w snach pragnę na końcu mojej drogi umyć Twoje nogi Panie czując na głowie położone świetlane Twoje dłonie MODLITWA Kiedy będzie już stać mnie na wszystko daj mi zachować radość Boże jak teraz gdy każdy cieszy grosik w połowie ucha igielnego Stać nie zamierzam biec nie zdołam Przyjmij co jeszcze zostało niewiele tego Serca dar - Luty 1990 r. REKOLEKCJE WIELKANOCNE a.D. 1997 Czekasz na mnie cierpliwie utajony w białej Hostii w drugim człowieku bym zgięła kolana przekazała znak pokoju Jezu mój daj pojąć chociaż w części jak wielki był i jest Twój DAR miłowania grzeszników - ZMYŚLENIE Nie czuję pustki wokół siebie kiedy biegnę do Ciebie Jezu aby odwiedziŘ Cię w tabernakulum Mam wszystko niebo z gwiazdami kwitnącą łąkę wiatr we włosach i Twoją miłość - POMÓŻ MI PANIE Pomóż mi Jezu w drodze do Ciebie proszę o Twoją radę i dłoń pomocną daj żyć wśród ludzi zgodnie jak żyją kwiaty w trawie jak powietrze w skrzydłach ptaka pomóż iść za Twą nauką jak za światłem ciemną nocą Gdy trudno mi pod krzyżem niech wspomnę Twoją drogę krzyżową Jakże mizerna moja pomoc w dźwiganiu brzemion całego świata moje krzyże mniejsze i większe to ledwie cień pokuty Biorę z pokorą to co mi dajesz Usłysz mnie Jezu! Pomóż mi Panie! ZAUFANIE Zaufałam Ci Jezu Chryste o spraw żeby na wieczność niech nie lękam się więcej niczego a wszystkie ścieżki niechaj prowadzą do Ciebie Nie daj mi błądzić w czynach i w myślach i łask Twych niech nie strwonię abym je mogła zwrócić kiedy zechcesz wielokroć pomnożone - GRAŻYNA DROBEK-BUKOWSKA RACZ SPOJRZEĆ NA MNIE Rozsypałeś gwiazdy jak ziarenka piachu policzyłeś planety na każdym gwiazdozbiorze wszystkie je wołasz po imieniu. Co znaczą małe losy ludzi w bezmiarze kosmosu? A każdy człowiek jest Ci bliski. Stworzyłeś nawet mrówkę i słonia i też o nich pamiętasz. Racz spojrzeć na mnie dwa razy: gdy będziesz zmywał moje grzechy z miłością i gdy będę tańczyć dla Ciebie wtulona w Twój uśmiech. 25 marca 1998 r. NAUCZ MNIE KOCHAĆ Naucz mnie kochać nie oczekując nic w zamian wierząc wszystkiemu nie spodziewając się niczego od bezrobotnego sąsiada - pijaka bezdomnego niemo spoglądającego żebraka na przechodzących ludzi... Wskaż mi ścieżkę właściwą ucz mnie pokory i wierności abym mogła podążać za Tobą schylając się do ziemi z nadzieją i wiarą. 25 stycznia 1999 r. BĘDZIE INACZEJ Jest wiele dni co zamiast witać z góry żegnają Biegnę za nimi bo wszystko się zmienia! Nie da się kochać bez rozpaczy bez bólu i wciąż ten strach o miłość... Boże tylko Ty wiesz kiedy się radykalnie odmieni. JAK DAWNY RYCERZ Wywijam piórem jak dawny rycerz mieczem bronię swego domu przed wrogiem Wybieram się znowu na wojnę dobra ze złem tłumaczę raz kolejny umacniam serca bo smutek przychodzi bez zaproszenia Muszę innych nauczyć walczyć miłością Wygra dobro - wiem to na pewno! Ale zło zaczai się znowu... 20 września 1998 r. PISMO ŚWIĘTE Dziękuję Ci Boże za wskazówki na życie Wyczytałam całą prawdę o ludziach nadziei o Tobie i o Miłości Będę pewniej stąpać Twoimi ścieżkami wierząc w Twój uśmiech na końcu drogi - PSALM O MIśOŚCI BOŻEJ Byłam cierpieniem w głębi duszy prosiłam o litość i litości okazał mi Bóg w nadmiarze... Byłam smutkiem prosiłam o łaskę i okazał mi Bóg łaski nad miarę... Byłam ciszą - prosiłam o gwar i dał mi Bóg do syta gwaru i pieśni. Wzdychałam nad nędzą człowieka wysłuchał mnie MÓJ DOBRY BÓG Przygarniam teraz dziesiątki westchnień Wypełniają moje życie Śniłam sen teraz przeżywam mój sen na jawie. ANDRZEJ DYCZEWSKI KOMENTARZ DO BśAŻEJA PASKALA śatwiej jest uwierzyć, że czegoś nie ma Niż w to, że coś jest. Jednak nie tracimy nic - wierząc Że coś jest. LUBLIN, 18 marca 1999 r. * * * Zbyt słaby jestem i mały by móc pojąć co trzeba zbyt leniwy by wziąć los w swoje ręce zbyt głuchy by usłyszeć jak ślepy przemawia wielkim głosem zbyt małej wiary by serio wziąć śazarza. Mam dobry wzrok do rozpoznania Magdaleny i siłę do rzucenia kamieniem. LUBLIN, 24 kwietnia 1999 r. KRÓTKIE OPOWIADANIE O MIśOŚCI Ja widzę i Ty widzisz do tego nie trzeba sprawnych oczu Wszystko wyczuwamy delikatnymi dłońmi nie trzeba przecież potwierdzeń Mamy słuch doskonały każdy szum słowo i zgiełk To nie gra słów Jedynie potrzeba serc oddanych na wieki - LUBLIN, 14 marca 1999 r. DZIĘKUJĘ Dziękuję za to że JESTEŚ Niezmienny Gdy zmienia się świat Otwarty Gdy wciąż więcej krat Tyś sprawiedliwy Przy ziemskiej niesprawiedliwości Że dajesz tyle Ile każdy może objąć - MILEJÓW, 13 marca 1999 r. PROŚBA Oświecaj drogę którą mam kroczyć Gdybym nie miał nawet widzieć więcej świata Równaj doliny i góry ścinaj Nawet gdybym nie miał więcej słyszeć ptaków I rozdziel wody bym suchą stopą przeszedł Nawet gdybym miał już więcej nie chodzić Oświecaj drogę którą mam kroczyć Oświecaj proszę - oświecaj! LUBLIN, 27 lutego 1999 r. ODPOWIEDŹ Czym Ci się Panie odpłacę Za wszystko coś mi wyświadczył Za dar miłości jaskrawy Dar błękitnego wieczoru Za noc spokojną śnieg gwiaździsty Czym Ci się Panie odpłacę Za wszystko coś mi wyświadczył Za każdy szept i śpiew głęboki Za każdy ruch i gest mych rąk Malutkie gniazdo w koronie drzew. Czym Ci się Panie odpłacę Za wszystko coś mi wyświadczył... LUBLIN, 27 stycznia 1999 r. Nie zabieraj mi Panie Co mam najdroższego lecz nie jak ja chcę - ale Ty - Nie zabieraj poranka Nie zabieraj miłości Nie zabieraj przyjaciół i wrogów Nie zabieraj odwagi powagi i wiary Nie zabieraj radości przebywania z Tobą I przez Ciebie z innymi. Nie zabieraj mi Panie Ojczyzny i honoru A gdy już zechcesz mnie zabrać Niechbym stanął przed Tobą z sercem skruszonym Z wzrokiem opuszczonym Ze słowem na ustach Przebacz Co było nie tak... SCHARNITZ, Austria, 25 sierpnia 1997 r. GOLGOTA Nie liczyłem schodów Bałem się spojrzeć w popękane lustro Mógłbym zobaczyć brudną duszę Kolana bolały coraz bardziej Schody wysokie chłód ciemności Mogłem zawrócić Nie liczyłem schodów Bałem się spojrzeć w popękane lustro Mógłbym zobaczyć twarz W okularach z czerwonymi źrenicami Napęczniałymi z wysiłku Od dźwigania życia Aż jasność uderzyła w oczy Tułaczka skończona - LUBLIN, 28 stycznia 1999 r. WANDA GIZICKA PIERWSZA GWIAZDKA Ciemno pola białe pierwsza gwiazdka migocze radość wnosi ciszę przebija w misterium Betlejem Narodził się czas miłości i przebaczeń niebo się z ziemią łączy serca płoną świat tonie w blaskach promieni. A Ty przychodzisz do nas w kruszynie chleba każesz przebaczyć bratu chociaż bratem nie był. Jezu malusieńki... * * * Samotnie w betlejemską noc małemu Gościowi. Gwiazda wskazuje drogę niebo staje w płomieniach budzą się dzwony uśpione. W blasku na wpół wypalonej świecy topię wspomnienia we łzach ukryte w kruszynie opłatka. Muszę żal przełamać spokój duszy odnaleźć wspierana miłością krzyża trwać muszę. PRZEBACZ Widzę Cię Panie spod zamkniętych powiek daleko w przystani światła w błyskach słońca pyłku ziemi. Ulecz me zranienia rozwiej zwątpienia. Tu nie trzeba słów Ty wiesz wszystko, przebacz! NIE ODCHODŹ Dotyk wieczoru zamknął okiennice dnia pusto i ciemno we mnie. Szczelinami serca przenika otucha. Oto jesteś ze mną Panie łagodząc samotność słońcem swojej miłości ogrzewasz krzyże moich szarych dni. Nie odchodź! * * * Ojcze Wszechmocny ocal nam leśne krainy głosy ptactwa czarne oczy orła cień wierzby pochyłej. Ześlij pomyślne wiatry a zazielenieje pustkowie rosa napoi więdnące rośliny zaszumią odłogi. Powróć nam ciszę a przemówią kamienie. Już trawniki zdeptana krzyczą krwawnikiem. Otul serca zbolałe ocal przed katastrofą, do szczęśliwej krainy bezpiecznym doprowadź szlakiem. SERCE MAM OTWARTE Być radością dla innych może ktoś czeka na odrobinę ciepła które uchroni przed hibernacją. mijają dni puste trzeba nowe osłonić życzliwością. Kiedy chłód wieje szparami ogrzać słowa uśmiechem. Wkrótce przyjdziesz wśród ciszy ogromnej wyjdę na spotkanie we własnym sercu mam miejsce dla Ciebie. Czekam Cię, Panie! TERESA EUFEMIA GRYGLEWSKA REFLEKSJA NA DZIŚ Czy warto wciąż biec potykać się i znowu biec by zdobywać dobra tej ziemi na tę króciutką chwilę życia kiedy wiadomo że starczy kawałek chleba uśmiech anioła łza scałowana z buzi dziecka czy warto chwytać kolorowe bańki mydlane które znikną nim zdążymy wyszeptać amen więc po co... O WIELE WIĘCEJ Porozmawiaj z ciszą pól porozmawiaj z tęczą i ze wschodem słońca i z liści zielonych soczystym uśmiechem to o wiele więcej da niż cały krzyk świata porozmawiaj z szumem fali o zachodzie z muszelką samotną na nadmorskiej plaży z każdym źdźbłem trawy napotkanym po drodze i wreszcie ze swoim porozmawiaj wnętrzem to o wiele więcej da niż cały krzyk świata NIEOSIĄGALNY Przychodzisz do mnie na tęczy na każdym promieniu słońca na kropli rosy na której nie słychać nawet Twego szeptu przychodzisz w deszcz i w pogodę i w mojej modlitwie żarliwej a ja ciągle myślę że jesteś nieosiągalny o Boże - ABY ZROZUMIEĆ Szłam w tłumie ludzi nagle kaleka o kulach wyciągną do mnie rękę cierpiałam bo poczułam jak Chrystus przechodzi obok mnie uginając się pod ciężarem krzyża Wchodziłam do kościoła na stopniach klęczała pochylona chora na AIDS dziewczyna zapłakało moje wnętrze bo poczułam jak Matka Najświętsza boleje pod krzyżem zrozumiałam... O BOŻE Dlaczego tu na ziemi przydzieliłeś mi taką maleńką chwilę szczęścia którą rozmył czas jak dawno zapomnianą kroplę deszczu na szybie dlaczego tylko dzieciństwo moje uświetniłeś miłością rodziców swawolą rodzeństwa i pięknem uczuć co pozostaną w mojej pamięci na zawsze bez skazy a teraz jak liść jesienny drżę na wietrze i nie wiem jak po ostrych kamykach życia dojść do Twego tronu MODLITWA O Panie jestem jak liść na wietrze niepowtarzalny o innej nieco strukturze niż każdy z pozostałych przez ciało moje przechodzą smugi cienia i napawają mnie dreszczem grozy O Panie przyjmij mnie taką jaką jestem bo myśli moje które mnie biczują są chyba największą pokutą NIEZWYCIĘŻONA Gdy przyjdzie zaistnieć na wina dzbanie rozbitym gdy zdradzi mnie muza ostatniej nadziei gdy rój myśli samotnych otoczy skroń moją zmęczoną na ostrych kamykach pamięci przyklęknę boleśnie pewna ż miłość moja do Ciebie wciąż wielka i świeża zdoła się oprzeć czasu kaprysom POETA WSZECHCZASÓW Skąd i dlaczego przyszłam aby na ramionach dźwigać znamię Twojej męki Twego przebitego boku i Twych pięciu ran Skąd i dlaczego przyszłam aby łzy które wypłakałeś na Golgocie tyle wieków wciąż czekały na mnie Skąd i dlaczego przyszłam aby laurowy cierń poezji dźwigać gdy Ty w koronie cierniowej jesteś Poetą Wszechczasów DZIEŃ ZWYCIĘSTWA I przyjdzie ten dzień ostatni brzęczący pytaniami lekarskiego obchodu natrętnymi jak muchy dokuczliwe świdrem bólu wibrujący gdzieś głęboko w trzewiach I przyjdzie ten dzień rozdzwoniony łąkami dawnych lat pulsujący coraz wolniej aby przynieść wyzwolenie cierpieniu Lecz kiedy w ciszy szpitalnej Pan Jezus w Hostii nad nim się pochyli nie będzie to dzień ostatni - wzruszający obraz samotnego umierania - Będzie to pierwszy dzień - zwycięstwa - APOTEOZA Błogosławiona bądź ciszo co zasypiasz we mnie szumem morza ukołysana Błogosławiony bądź wietrze co skrzydłami Eola fale ożywiasz i pieścisz Błogosławiona bądź każda kropelko co zlewasz się tak chętnie w wielki ocean trwania Błogosławieni bądźcie wy wszyscy którzy nie oczekujecie więcej niż może być wam dane MARIAN STANISśAW HERMASZEWSKI MODLITWY W ŚWIETLE BśYSKAWIC Trzasnęło niebo srebrnym biczem Koniec Świata! Zniknęły z półek księgi Wernyhory królowej Saby i Nostradamusa Słońce się zaćmi księżyc zniknie z oczu gwiazdy się krzyżem ustawią do Ziemi - czemu się trzęsą ręce niedowiarkom samemu Bogu krzyż do Ziemi wbito i świętą Miłość osmagano śmiechem już nic gorszego uczynić się nie da można najwyżej zabrnąć w wąwóz płaczu ale histeria z grzechu nie wyzwoli - Siedzę pod brzozą odmawiam różaniec wypełniam ciszę skrzydła małej wiary Jeśli zaboli próg Twego oddechu wtedy zrozumiem Jeśli przytulisz jakżeś to obiecał niech się szum liści uśmiecha w poecie bez lęku - Amen - KUDOWA-Zdrój, Midorówka, 15 lipca 1999 r. 10 SEKUND RÓŻNICY Jakaż to była dyskusja jest Bóg czy Go nie ma czas do wieczności czy wieczny czasu niepokój zamiast rachunku sumienia rachunek w restauracji i strzemiennego na drogę A drogą wiatr szedł jak struna rozpięta między niebem a piekłem łkał anioł harfista ciemnooki stopniało słowo kamienne MENE - TEKEL - FARES Pękło drzewo stuletnie tuż za mną tuż nad nim Czas względny bezwzględnie kołyska na tu i teraz przedsionek do zawsze kusiciel z drzewa wiadomości dobrego i złego przebity krzyżem na Golgocie przystanął - ... Ja jeszcze wierzę on już wie na pewno - KUDOWA-Zdrój, 1230, 10 lipca 1999 r. * * * Ks. Piotrowi Kansemu Bądź pochwalon żeś nas dojrzał sczerniałych w głębi ziemi skamieniałej sztolni że Ci było tęsknoty za mało żeś nas zechciał od smutku uwolnić - Bądź pochwalon żeś krzyż z gwiazd metalu rozbił światłem nieskalanej bieli i z wyrobisk kalekiego żalu doprowadził do świętej niedzieli - Bądź pochwalon za wiatr który nagle chmurne fale jak strach uspokoił i za łódź której stałeś się żaglem żeś nadzieją i zbawieniem moim - Bądź pochwalon za łzę krwi serdeczną że ożywia co stało odłogiem że łza ludzka staje się skrą wieczną nasyconą miłością i Bogiem - GLIWICE-śabędy, w parafii pw. Św. Anny, 17/18 października 1998 r. * * * To musi być w Tobie jak - nie wiem - ale będzie prawdziwe będzie dobre i piękne wszystkie drogi prowadzą przez Ciebie a Tyś godny a Tyś sprawiedliwy a Tyś miłosierny - To musi być w Tobie początek i koniec drzwi niedomknięte szpara wieczności bez której tylko odurzamy się tęsknotą domysły proroctwa póki co - To musi być w Tobie las - rzeka - morze wody świętej morze chmur morze wiatru światło światełek jądro muzyki jądro obrazu jądro SśOWA Kocham - LUBLIN, 9 grudnia 1998 r. * * * Chciałbym tu zostać na zawsze w przedsionku Raju gdzie dłonie Twe najłaskawsze rąk mych szukają gdzie półmrok pachnie zielenią kalin i świerków gdzie śpiewasz całą przestrzeniąw trzmielim futerku gdzie kościół jak bukiet dzwonków i łzy jaskrawsze - o Pani wilg i skowronków pozwól tu zostać na zawsze - KUDOWA, Zielona Dolina Maryi, 17 lipca 1999 r. * * * Matko Boża płomienistowłosa bosą stopą chodząca po rosach by Ci trawy każdy dotknął pręcik żeby nawet kamień uświęcił - Matko Boża z dzbanem wody w rękach coś dla głuchych piękna jak piosenka coś dla ślepych jak tęczowy bukiet w szumie lasem przepachnionych sukien - Matko Boża - tak mi w duszy ciemno pociesz przytul pochyl się nade mną by mnie Bóg za smutek mój nie sądził bądź mi światłem żebym nie pobłądził - KUDOWA, Zielona Dolina Maryi, 16 lipca 1999 r. HURAGAN W ZIELONEJ DOLINIE Upadł wiatr na kolana przed Tobą ciepły oddech zgiął świerki jak trawę spąsowiały paprocie żałobą pochowały się cienie kulawe - Przeleciała igliwia straż przednia rewidując maliny modrzewie i zagrzmiała znad gór przepowiednia chyba Bóg - lecz dokładnie nikt nie wie - A Ty stoisz w sukience z zapachu wygładzając niepokój kolorów zawsze większa od smutków i strachów w samym sercu zielonych nieszporów - KUDOWA, Zielona Dolina Maryi, 20 lipca 1999 r. z cyklu: NOTATKI Z REKOLEKCJI PAPIESKICH a.d. 1999 VI. WYKśAD O MIśOŚCI W TORUNIU 7 czerwca Jeśli człowiek nie dotknie Miłości to nie otrze się o światło Ducha - Nie ma sensu czekać w ciemności lepiej serce otworzyć - i słuchać - Zapomniano w ogniskach polemik że się wiara rozumu nie lęka - doskonalmy ich skrzydła na ziemi będzie łatwiej przed Bogiem nam klękać - Biedny sceptyk liberał agnostyk nihilista gorzki od prawieku - Dbaj byś w swoim pielgrzymstwie nie ostygł - Bóg cię kocha szczęśliwy człowieku - XII. MSZA ŚWIĘTA W SANDOMIERZU 12 czerwca Jeśli wejść mam w Twe pokoje wieczyste to mnie w drodze zbytnim smutkiem nie porażaj ale stwórz we mnie serce czyste i ciągle na nowo stwarzaj - Ty zechciałeś wrócić wszystkim wieczność Z bram sprzeciwu wraca się przez ból - Własnym ciałem Boska ostateczność pieśnią żywą niesie mnie mój Król - Wiesz najlepiej jak kosztuje Miłość więc nie dopuść do śmierci przyszłości i napełniaj nas potrzebną siłą - nie możemy przegrać Miłości! Niech Twa Matka prośby ludu słyszy niech ratuje z grzechów i pogromów do ostatka niech nam towarzyszy i do Twego - Ojcze doprowadzi domu - XIV. MSZA ŚWIĘTA BEATYFIKACYJNA W WARSZAWIE 14 czerwca Chwalę Cię Panie boś wysłuchał i nie ma wrogów na mej ziemi - że przyszła zamieć Twego Ducha i pył mych progów żeś zacienił - Za mnogość świątyń za wspólnoty naukę religii w polskiej szkole - za swojskie gonty za len złoty i chleb na każdym polskim stole - Za świętych co jak znak sprzeciwu jak rozstrzygnięcia ostateczne są wielką falą łez przypływu z których się wchodzi w życie wieczne - Rozerwij tylko żal co dusi niech Twoim śladem pójdą chromi - Wszak słyszą Ciebie nawet głusi i widzą nawet niewidomi - W ASYŻU Papież się modlił z buddystą Papież się modlił z mahometaninem Papież się modlił z protestantem z prawosławnym z hinduistą i z żydem Jeden klęczał drugi się kiwał inny bił pokłony i każdy mówił JEDYNEMU BOGU Jestem grzeszny Panie doprowadź do sadzawki Siloe - Och ta wieża Babel gdzie tylko Przedwieczny rozumie żal w każdym języku i płacze jedną tęsknotą żeby wszyscy byli jedno - LUBLIN, maj 1999 r. WSPÓśOBECNOŚĆ Kwitną drzewa - mirabelki - głóg wiem - tak do mnie przemawia sam Bóg: Jak mnie kochasz - powiedz - albo dowiedź - klęknij - niech to będzie twoja spowiedź - Obaj w zapach wejdziemy jak w cud w biały koncert niewidzialnych nut - Cóż Ci powiem Stwórco bez wymiaru nie znam słów na wagę Twoich darów - Tyś mnie podniósł wyżej niż me sny jakiż dowód dam Ci - oprócz łzy - Oto spowiedź: Wszedłem w próg wszechbytu moje serce pęka od zachwytu - LUBLIN, 15 kwietnia 1999 r. * * * Wiosenne zajączki nadziei od łzy Chrystusa na krzyżu do mojej pod krzyżem od tęsknoty Wielkiego Tygodnia do zmartwychwstania w Wielką Niedzielę od bólu do uśmiechu Nareszcie coś wspólnego Panie i Boże mój! LUBLIN, 4 marca 1999 r. IWONA JÓŹWIAK MISTERIUM MĘKI PAŃSKIEJ (fragment) Przybili Pana Jezusa Ból Mu zadano ciężkim młotem. Czuło go ciało, czuła dusza I krew płynęła na Golgotę. Opadła poraniona głowa... Obok żołnierze w zbroi siedzą. W ciche południe płyną słowa: Przebacz im Ojcze, bo nie wiedzą... Tym, którzy będą mych wyznawców Wydawać w ręce namiestników I z woli okrutnych oprawców Zabijać wśród pospólstwa krzyków, Tym, którzy przejdą świat czołgami Ze znakiem krzyża splugawionym, Zaleją ziemię krwią i łzami, Odbiorą ducha uciśnionym. Tym, którzy po dwudziestu wiekach Satelitami sięgną nieba I w pysze chciwego człowieka powiedzą światu: Boga nie ma! Tym co na wschodzie i zachodzie Wymyślą bomby atomowe, Chociaż tak wielu ludzi w głodzie Umierać będzie w lata owe. Tym, co zabiją ze spokojem Nienarodzone, żywe dzieci... Niech im w godzinę śmierci Twojej Ulitowanie gwiazdą świeci... PASZPORT DO NIEBA Przyjdę do Ciebie, o Matuś, Wygnaniec z krańców tej ziemi, Bukiecik przyniosę Ci kwiatów - Stokrotki wśród maków czerwieni. Zobaczysz w mych oczach Królowo Blask słońca i gwiezdne przestworza I taniec jaskółek nad głową I zapach wiatru, szum morza... Przyjdę do Ciebie Mateńko, W sercu przyniosę tęsknotę. Niech mrok rozjaśni nade mną Twój krzyż z obcęgami i młotem. I dusza pozna Cię moja Wśród chórów anielskich, wśród duchów, Po wieńcu różanym na skroniach, Po saletyńskim fartuchu... O paszport Cię prosi do Nieba Twe dziecko, co chciało Ci służyć. Ty wiesz, czego będzie mu trzeba Na dzień ostatniej podróży. O powiedz, Mamo, w tę chwilę, Gdy miłość zobaczysz mą marną, Gdy mi zabraknie na bilet, że... dzieci wchodzą za darmo. Boś uprosiła mi życie Stojąc pod krzyżem do końca... Ja się Twej ręki uchwycę, Pójdziemy razem - do Ojca! DĘBOWIEC, 4 listopada 1996 r. SPUŚĆ, O MARYJO, PROMIEŃ TWOJEJ śASKI... Na rozszalałe żywioły morza, Na gwiazd złociste blaski, Na słońce, w niebieskie rzucone przestworza, Spuść, o Maryjo, promień Twojej łaski. Na martwe skały, pola, łany zbożne, Na lód Grenlandii i pustynne piaski, Ognie wulkanów, na krzyże przydrożne, Spuść, o Maryjo, promień Twojej łaski. Na miasta, wioski, na bory szumiące, Ciche błękity i dnia sine brzaski, Na mroki nocne do snu kołyszące Spuść, o Maryjo, promień Twojej łaski. Nim się uciszą wichry rozpętane, Nim sideł czarcich zapadną potrzaski, Nim wrócą do stada owce zbłąkane Spuść, o Maryjo, promień Twojej łaski. Nim łuny zachodu zakrwawią niebiosa, Zanim nędzarze odrzucą swe laski, Zanim na listkach błyśnie pierwsza rosa, Spuść, o Maryjo, promień swojej łaski. Zanim rozstania wybije godzina, Nim obłudnicy zerwą z oczu maski, Nim trumna cicho w grobie się ukryje, Spuść, o Maryjo, promień Twojej łaski. MASśOWO, 18 czerwca 1977 r. MARYJO, PRZYJDŹ... Przyjdź do mnie w godzinę śmierci mojej O Najpiękniejsza, Wniebowzięta z obrazu w kłodzkim kościele, Z cudownego medalika, Z najśliczniejszej figury w zakopiańskim kościele Świętego krzyża, Przyjdź i zaprowadź Twe dziecko do Syna... pozwól mi w niebie pogłaskać sikorkę I zrywać stokrotki Dla Ciebie. POZNAŃ, 8 grudnia 1986 r. JANINA KOLADO-FRĄTCZAK KTÓŻ JAK BÓG! Któż jak Bóg będzie mi podporą, Któż jak Bóg wesprze duszę chorą, Któż jak Bóg ukoi strapienie, Któż jak Bóg uleczy cierpienie? Tylko z Nim czuję się szczęśliwa, Tylko z Nim każdy dzień wygrywam, Tylko z Nim lekko w życia pędzie, Tylko z Nim chcę być zawsze, wszędzie! MOJE OCZY OŚWIECIśEŚ... Moje oczy oświeciłeś one widzą choć się skryłeś w małej okruszynie chleba. Serce wdzięczne drży z radości kiedy na ołtarzu gościsz i chcesz dać mi siebie. Spełniasz me pragnienie Boże hołd oddaję Ci w pokorze gdy przychodzisz do mnie. Moja dusza się raduje serce też - bo Cię miłuje ponad wszystko w świecie. Chleb Twój daje życie - Panie więc dziękuję dzisiaj za nie i za to że JESTEŚ! MATKA GROMNICZNA Zapalone światła kościoła rozjarzyły się świece dokoła ciżba ludzka przyszła tak liczna że zdumiała się Matka Gromniczna. Zimno, wiatr, śnieżyca na dworze, a tu tyle ludzi w pokorze na kolanach modły zanosi dzięki składa lub o coś Ją prosi. Uroczyście organy zagrały małe dzieci pieśń zaśpiewały a melodia była tak śliczna że wzruszyła się Matka Gromniczna. Dała tego wieczoru tak wiele wszystkim ludziom co byli w kościele bo Jej Miłość jest bezgraniczna hojne serce ma Matka Gromniczna. POSśANIE Idź tam gdzie ciebie czekają, gdzie serca złamane mają, gdzie alkohol poraża, gdzie narkotyk zagraża. Do tych co z sił opadają, do tych co jedzenia nie mają, do dziecka co wzywa pomocy, gdzie cierpią we dnie i w nocy. Gdzie ludzi samotność zabija, gdzie wzrok gęsta mgła spowija, gdzie grób o pamięć krzyczy, gdzie nikt nie zapali zniczy. Oto moje posłanie. Odpowiedziałam: Panie ostoją mi bądź, drogowskazem. Twe słowa są dla mnie rozkazem! NIEPEWNOŚĆ Czemu bijesz niespokojnie przestraszone serce? Czemu dzisiaj jesteś w tak wielkiej rozterce? Bóg jest naszą tarczą ona nas osłoni przed każdym atakiem nieprzyjaznej dłoni. Droga, którą wiedzie jest zawsze szczęśliwa i każdy kto nią idzie życia nie przegrywa. ZMARTWYCHWSTANIE Co rok widzę Panie Twoje zmartwychwstanie: w trawie zielonej na łąkach, w konwaliach i leśnych dzwonkach, w kwitnących krzewach i drzewach w deszczu grających ulewach w kaskadach płynącej wody we wszystkich cudach przyrody. Proszę - spójrz na człowieka serce jego też czeka. Dotknij je ręką - Panie - i ono zmartwychwstanie! EUGENIUSZ MARIAN KONIECZNY O LEKARZU MIśOSIERDZIA Ojcu świętemu Janowi Pawłowi II Duszpasterzowi Świata - W amoku uśmiercania czasu i przestrzeni posilając się mięsem naszych codziennych ofiar wierząc że tam zaczniemy wszyscy uczciwie pościć popijając z kielicha prawdy zagryzając okruchami przebaczenia i zapominania trwamy w Ojcu jak gdyby nic... A czas tymczasem jest uwerturą i kresem naszych pobożnych prekognicji o przemijaniu w nadziei na wiekuiste zmartwychwstanie... A czas tymczasem jest złocistą modlitwą ukrzyżowanej ludzkości pokorą wiary lekarzem miłosiernym dla duszy kojącym olejem dla ciała na którym nigdy nie można polegać O Trójco Przenajświętsza sfotografowana wierszem ewangelii okaż swą łaskę duszom miłującym pokój pobekującemu barankowi wiedzy klęczącemu wciąż na świętej łące wiecznych popasów dla którego czas jest rdzewiejącym gwoździem usuniętym z krzyża pokuty - Amen! GORZÓW WIELKOPOLSKI, 22 lutego 1999 r. COŚ Z MIśOSNEJ ALGEBRY Grażynie i Pawłowi Kosińskim Panie gdzież się podziały moje opierzone muzy rozdziewane rozkosznymi świtami plądrowane klepsydrą zenitu madonny smutku - Wiją się we mnie nienasycone hurysy słów jak hymny śpiewy i pocałunki jak żebro ofiarne. Przez Amazonię namiętności wciąż niespełniony plączę się wpadając w zmysłów puste wykroty. pod stopami napiętych tęsknotą żagli Odysa w bezkresie życia ściele się syrenia szanta wiecznego żeglowania falując od brzegu rozstania ku latarni przeznaczenia. Oto w chmurach walczą ze sobą głuche błyskawice trwożące pomruki poranionego DEKALOGU Ogromny kamień upada na umykający rydwan bezwstydu... Więc Ciebie pytam gorejącego troską miłosierdzia na szczycie Oliwnej Góry Powiedz kogo mam miłować bardziej niż Ciebie? czy samotne żebro rozkoszy czy może skrzydło ulotnej wolności na wciąż płonącym niebie - Przecież na zawsze wybrałem Ciebie - GORZÓW WIELKOPOLSKI, 21-23 marca 1999 r. MOJA PROŚBA DO ŚWIĘTEGO ANTONIEGO Michałkowi i Ivon Na wieży czasu osiem stuleci jak osiem godzin mija Kroczysz po świecie jak płomień słońca po firmamencie Bluszczem próśb niespełnionych obrasta twa szyja O płomyk wiary nadziei i miłości proszą na życia zakręcie - jesteś moją latarnią przeznaczenia na stepach grzechu Uczysz mnie jak wieść modlitwę z Bogiem i z człowiekiem Wielu cię wita kamieniem salwą śmiechu Zagubione tłumy wiernych przez katedrę płyną potokiem - Przybiłeś do przystani ojców kapucynów nie bacząc na wichry sztormy na wrogie gremia Twój dom płonie miłością w słonecznej Portugalii Śpiewają ptaki wody śpiewa cała ziemia - Twą misję pielgrzymią dopełnia Piotr - Polak W kościelnych nawach słyszę echo kroków - O święty Antoni - wiesz co Boża wola... Pomóż wskrzesić rodzinę i ocalić pokój - GORZÓW, a.D. MCMXCV, 30 octobris KRYSTYNA KOREJWO * * * Otrzymałam rozeznanie z roztropnością. Otrzymałam radość i prostotę serca. Otrzymałam tyle i nadal otrzymuję. Rozwiązałeś mi język a ja go hamuję. Bo nie wszędzie rzuca się perły ... Ale otrzymałam by dać. Przesycona jestem więc wylewam Ale Jestem tu. Jestem tam. ... Tu kładę niebieską a tam błękitną. Tu perłę śmiechu a tam powagi. A w każdej jesteś Ty. 2 stycznia 1995 r. PRZEISTOCZ Nie zmienię świata wokół bez Ciebie Ty Panie zmieniaj świat który jest we mnie jak chleb w Ciało tak i serce moje w swą świątynię przeistocz w podniesieniu a gdy upadnie nieś ją na ramionach swego krzyża - 28 grudnia 1994 r. * * * Wchodź wchodź i mnie wypełniaj zrobiłam miejsce dla Ciebie z mej duszy z mej głębi wymiotłam wszystko oddałam mówiąc - weź ... teraz ożyję Tobą teraz zapachnę Tobą bo trwasz we mnie 26 marca 1995 r. * * * Piątkowy wieczór słońce praży jak niegdyś Nie On ja wiszę na rozłożystym drzewie u stóp którego stoisz Ty Mamo nie w koronie z berłem lecz taka ludzka powierzam Ci moją naukę niedokończoną łzy niewypłakane wiersz niezapisany czas którego nie gonię Słyszysz Mamo niebo grzmi jak niegdyś szepczę więc już się wykonało 3 maja 1996 r. * * * Daj mi swoje oczy i przemywaj me powieki dając krzyż cierpienia daj zrozumieć pomóż zobaczyć w nim Twoją MIśOŚĆ i odczuć potrzebę ciężaru. 8 grudnia 1994 r. OFIAROWAĆ Co Ci Panie dać? Radość wypełnioną Tobą? Umartwienie żołądka? Mój ból fizyczny? Cierpienie duszy? Uczynek dobry? Gest miłości? Weź wszystko, co chwila przyniesie. 8 grudnia 1994 r. PRZEMIANA Uczysz mnie pragnąć dobra jedności spełnienia miłości dajesz pragnienie i sam je wypełniasz rzucasz zasiew i sam przyczyniasz się do jego wzrostu w każdej sekundzie Słowo Ciałem się staje by atom po atomie przemieniać ziemię w niebo. 1 czerwca 1995 r. ANDRZEJ KRÓL MODLITWA MAMONIDESA O Panie, teraz, gdy zrozumiałem podstępne knowania służek mej dualistycznej natury, racz przyjąć moją skruchę i wybacz niewierność. Przymknij oko na czasy, kiedy z upodobaniem śledziłem kurs dolara, pokładając nadziej w pełnej sakiewce. Kupczyłem mą duszą na rynkach tego świata, aż uwięziłem swą wolność w kineskopie witryn sklepowych. Matką była mi kolejka, ojcem - lęk przed niedostatkiem. Tyle czasu zmarnowałem na gonitwie która nie przyniosła mi szczęścia. Nie dojadałem i spać się nie kładłem trapiąc się o dzień jutrzejszy. Jakże nisko ceniłem rzucone niedbale niczym perły, myśli o ptakach. Troskałem się o to co będę jadł i pił i w co przyodzieję ciało, jakby długość mego życia zależała od długości rękawów i obfitości stołu. Zabiegałem o przyszłość daleką, podczas gdy moja wiedza nie wyrosła poza teraźniejszość. Ksiąg Twej Mądrości spisanych na czterech stronach świata nie czytałem nigdy. Przez myśl mi nie przeszło, by pod głowę położyć mech, poszukać kołyski wśród traw. Wszystkie obrazy jakie malowałeś dla mnie nie tworzyły w mych oczach Twego wizerunku. Aż po smutek dzisiejszego poranka, co zatrzymał mnie przy źródle życia zaskorupiałego we mnie od dawna. Przywróć mi radość. Otul szalem dźwięków dzwonnych i zwolnij ze służby dwom panom. Spraw bym odnalazł drogę powrotną z mrocznej krainy pieniądza do wiecznie zielonych łąk Twego dziecięctwa... PRZESśANIE Mój dom odwiedził Wysłannik. Nauczył mnie czegoś co nie przypominało żadnej z ziemskich sprawności. Od tego czasu nie umiem już żyć po dawnemu a duch mój i serce śpiewają Magnificat. * * * U brzegu studni spoczywało pragnienie przechodzących. Jak kiedyś z dzbanem Wody Życia. * * * Słońce pochyliło się we mnie Ogrzej pozwól zakwitnąć i wypuścić korzenie póki nie obejmą Blasku swoim istnieniem. * * * Pierwszy był Adam nieudolny autor raju utraconego zbyt posłuszny żonie potem Pierwszy i Ostatni z doskonałości królestwa niebieskiego pozornie bezżenny By kiedyś Ostatni byli Pierwszymi zaślubionymi Wieczności. OPOWIEŚCI SKAśY Lekko leciuteńko Muskał zefir skały Nad Matką - Panienką Gwiazdy rozbłyskały A Bóg był w Dzieciątku Klucz wiecznego kodu W małym zawiniątku Król ludzkiego rodu Potem były burze I rwały się żagle Piotr się w falach nurzał I ratował nagle I wpływało morze W oczy oniemiałe Wołające: Boże! A Bóg tworzył skałę... Czas świętej wieczerzy Nadzieją napawał Pasterz dla pasterzy Pokarmem się stawał Zadrżała Golgota Wichry znów szalały I ludzka tęsknota A skały pękały Zobaczyły w grobie Zerwanego drzewa Jak w zmarłej Osobie Życie pełnią śpiewa Kamień odsunięty Siłą Bożej ręki - Święty - Święty - Święty - Taki koniec męki! Wypełnił Zbawiciel Znaczenie Imienia I obudził Życie W człowieku z kamienia SEN O DZIECIACH Wyszedłem na spotkanie dzieci. Byłem chory ich widokiem. Błagały o kromkę Miłości A ja mogłem podzielić się Tylko własnym pragnieniem. Zdarłem buty na ruinach świata. Na obnażonej z tynku ścianie Ostatni mędrzec szkicował ostatni obraz: Apokalipsę. Wyruszyłem do starej świątyni. Wrzuciłem prochy przyjaciół do kadzielnicy. Ze snu wyrwał mnie siedmioletni kapłan: Zawróć! - krzyczał. Spotkałem dzieci na skrzyżowaniu dróg. Śmierć pilnowała je uparcie. Kiedy podarowałem im różę Nie wiedziały co z nią zrobić. Zacząłem szukać Nauczyciela: Na wszystkich których znałem Rosły już krzyże do nieba I wołały o Miłość jak o deszcz. Zastygło przerażenie. potopu nie będzie. Ognia nie będzie. Nie będzie szarańczy ni plag. Nie będzie też Miłości. Czy Bóg się odwrócił, czy człowiek? ... I minął sen snu. Na szczęście. W Imię Ojca i Syna I Ducha Świętego Amen! * * * Frasobliwi na bezdrożach strzegą ścieżek Pańskich Idź! Nie lękaj się. * * * Mówią że śmierć. Nie wiedzą co mówią. Wszak na Początku było SśOWO, a na końcu JEST ŻYCIE. MARIA DANUTA KRUK ROZMOWA Z BOGIEM Choć się staram każdego ranka dzielić równo po kromce chleba choć nie jestem Twoją wybranką wiesz że żyję dla Ciebie i nieba - Z aniołami bym porozmawiała... Lecz nikt tego pojąć nie zdoła jestem na to zbyt grzeszna i mała ale chciałabym widzieć anioła - Nie ciekawość nie duma nie pycha lecz na ziemi w której wciąż się grzebię chciałabym się po prostu zapytać co tam Boże nowego u Ciebie? - Mam serce żony matki i kobiety wiele pojmie gdy się z troską zmierzy dałeś mi duszę artysty poety co w Twoją Miłość bezgraniczną wierzy - Więc nie gniewaj się Boże za to czasem czyn za myślą nie nadąży - Rzuć mi uśmiech jak łąkowym kwiatom bo mój zawsze wokół Ciebie krąży - BRONICE, 1999 r. * * * Jak tu pisać o miłości gdy grzmią kule huczą działa jak przebaczać nieprawości gdy dusza ludzka taka mała - Zalęknione serce moje gdy o nowych wojnach słyszy matki tulą dzieci swoje wiatr wojenny je kołysze - O mój Jezu ukochany przebacz ludziom bo zbłądzili osusz oczy wylecz rany spraw by w miłość uwierzyli - Smutkiem świata płaczą dzieci wierząc w Twoje wieczne łaski niech się wolność im rozświeci wiara nowe nada blaski - Pobłogosław więc narody umęczone uciśnione i wyprostuj kręte drogi skieruj serca w swoją stronę - BRONICE, 1999 r. * * * Chciałeś byśmy z Tobą Boże krzyż ponieśli z krzywd - jak karę w Imię Twoje każdy może byle ufność miał i wiarę - A więc idę z Tobą w drogę w gardle sucho w oczach ciemno - nie wiedziałam ile mogę przenieść jeśli będziesz ze mną - Tysiąc razy mnie podparłeś zawsze będziesz mnie podnosić choć mam ciało wpółumarłe nie chcę Cię o lepsze prosić - Świat luksusy na poboczu złoto - brylant - łzy na prochach - mnie wystarczy cień Twych oczu i że wiesz jak Ciebie kocham - * * * Siostrze Monice Kupczyk w chorobie Bóg na próby nas wystawia On - wieczności nauczyciel lecz nas samych nie zostawia bo niełatwo przeżyć życie - Bóg jest dobry - Bóg jest wielki może cofnąć ból cierpienie ale trzeba do kropelki wejść z Nim w święte Podniesienie - Żadne słowo nie nasyca i Bóg w nas się nie pomieści - Niech się dzieje tajemnica współcierpienia współboleści - * * * Moja dusza jest twarda jak stal hartowało ją życie z zarania czy spoglądam za siebie czy w dal widzę krzyż jak fundament jej trwania - Widzę Ciebie boś zawsze tam był w chwilach smutków i łez upokorzeń żeby w czas doda ducha i sił bym wytrwała przy boku Twym Bożym - Jeszcze życie i praca - wnet Raj ja nie martwię się że czas ucieka - Wszystko możesz co zechcesz - to daj - Ja wyrosłam - boś chciał - na człowieka - RYSZARD KUBIAK MODLITWA Andrzejowi Bulzakiemu Panie mój ja istota malutka drobina wszechświata którą stworzyłeś przed wiekami kodem początku istnienia zgrzeszyłem przeciw Tobie choć mogę stać się jeszcze mniejszą drobiną mniejszą i mniejszą Panie mój jak otrząsnąć się z upadku zrzucić z siebie płaszcz zła otaczający ziarenko coraz mniejsze i mniejsze Panie mój pozwól zbliżyć się do Ciebie Stanę wiernie z innymi gdy rozsiewać będziemy pył twórczy po Twoim przebaczeniu - * * * Nie wyszedłeś z panteonu bogów stworzonych przez ludzi byłeś ponad nimi jesteś ponad nimi listkami opadłymi kreśliłeś koła w powietrzu i na ziemi krzakiem gorejącym który się nie spalał znaki dawałeś Ty - Bóg Wonią traw i kwiatów które stworzyłeś wnikałeś w krwioobiegi tętniące życiem Na diunach pustynnych układałeś piaskiem łamigłówki marzeń po stworzeniu świata Ty - Bóg Wierzchołki gór w wieńcach chmur znikające wyostrzałeś mocą trwania I tam głosiłeś swoją wolę i wykuwałeś kamienne tablice prawdy i nakazu Ty - Bóg SZUKANIE Panie Boże szukałem Cię snami i myślami w mgławicach gwiazd w planetach i księżycach na ziemi niczyjej szukałem w atomach pierwiastków poezji w księgach opasłych w kamieniach oszlifowanych wodą i chropawych szukałem Cię w sercach dzieci w oczach dorosłych A Ty jesteś wszędzie - Przeniknąć mnie zechciej - PSALM I Panie, Ty znasz moją marność. Ochroń mnie przed wrogami, Co zakładają łuki Strzały dalekonośne. Wytrąć łuki z rąk wrogów. Udziel mi pomocy. Pociesz, Panie. Będę Cię wychwalał codziennie, Będę się modlił. Odpędź nieprzyjaciół Daleko Poza moje spojrzenie. PSALM II Nie pozwól mi, Panie, nie wierzyć. Nie pozwól mi opadać z sił. Nie pozwól mi popaść w zwątpienie. Wiem, że możesz mnie podnieść wysoko, Pokazać racje ziemskiego żywota I marnych groszy trzosy przepełnione. Ale nie pozwól mi, Panie, tracić sił. Będę Cię wielbił we wszystkie dni moje, Wychwalać Cię będę modlitwą ust moich - Daj tylko niewielką pociechę, Panie, By starczyła do wejścia W ciszę jak w spokój. PSALM III Gałązką oliwną otocz mnie, Panie. W rękę włóż spokój sumienia. Z mgły mnie wydobądź, Panie. Na proste drogi zaprowadź. Ze smutku wywiedź mnie w radość Ciemność na jasność zamień. Dozwól w namiocie ukryć się, Panie, Przed deszczem i burzami, Przed skwarem ust Twoich Do skłonu światła dnia. W wichrach daj azyl Swoim ramieniem, Którym mnie obejmujesz. * * * Madonno Święte echa Twej obecności Nie obijają się o ściany Jesteś Mówisz Pomagasz mi W zieloność piasek Zamieniasz I rękę wyciągasz Którą chwytam Madonno Jestem I tak różnie bywało Nie widziałem śladów Nie widziałem znaków Czasami tylko myślałem Nie odczuwając Niczego Poza światem A Ty byłaś Ty jesteś Więc idę dalej I mówię Matko Pokaż Czego nie widzę Czego nie słyszę Tchnienia Twego dotykam Oblekasz mnie całego I choć czuję nie czuję Zmienia się wszystko Madonno Dziękuję - GRADACJE Gdy niebo przed czasem podzielono na siedem części i ustalono gradacje chciałem bywać w najwyższej Szło mi bardzo opornie Z czasem doszedłem do szóstej Wówczas jak w więzieniu otwarto drzwi wszystkich nieb i pozwolono bywać w każdym Wróciłem do drugiego. WAGA Wieczorną bryzą parowała ziemia oddechem westchnień myśli liczyłem niedokonania grzechy A gdy wiatr ustał w zupełnej ciszy jedna z szal wagi przemogła drugą napełnioną marzeniem Wówczas łza skroplona nadzieją z oka opadła Wyrównała szale. DANUTA PELAGIA śAPIŃSKA PYTANIE Z ODPOWIEDZIĄ Ten Szatan: - za ladą - na szosie - w kościele - urzędzie - teatrze - prasie - w dysputach napęczniały nienawiścią do człowieka ciężko pracuje przeciw Bogu. UNIESIENIE Odnalazłam świetlistą drogę a więc Panie zabłądzić nie mogę mało ważne jest zło i pokusa przecież liczę na pomoc Jezusa Ojciec dobrem Duch Święty natchnieniem towarzyszą mi łaską i cieniem Jestem pewna że do dni ostatka będzie do mnie uśmiechać się Matka - ... Jeszcze nie raz chociażby omackiem na kolanach przemierzę posadzkę sama stanę się pieśnią i votem byś podniosła mą - Matko - tęsknotę I choć pyłem wciąż jestem i niczem daj mi wieczność przed Twoim obliczem. 1995 r. * * * Myślę: wciąż wierzę w dobro gardzę podłością ciąży mi odwaga a nie znoszę tchórzostwa i głupoty cierpię wobec bogaczy co wraz z etyką wdeptali się w błoto Wciąż śpiewają Oj dana dana nie ma Szatana Bolą mnie kolory krwawe łopoczące nad znękaną godnością człowieka Po trzykroć NIE! sięgającym po klejnot DUCHA Po trzykroć TAK! uśmiechającemu się we mnie i w bliźnim Bogu. Amen. 1992 r. FASCYNACJA Najciekawsza z ksiąg a w niej - wierzę, - kocham, - ufam. Dwa tomy mądrości. Sięgam często - po lektury życia. po wskazówki dla homo sapiens. ZADUMA Marzę o wiośnie życia poza grobem gdzie nie sięgnie widzialny wróg gdzie tylko Bóg co podniesie z wysiłku ziemskiego i cudem ocali na zawsze - 23 grudnia 1968 r. WANDA śOMNICKA-DULAK * * * Czypisać o Tobie mogą tylko święci czy również ludzie prowadzący z Mistrzem nocne rozmowy o prawdzie ludzie ciągle na nowo oczyszczający sumienia z piętna grzechu ludzie z pogranicza światła i ciemności czy mogę pisać ja ODLEGśOŚCI Droga od człowieka do człowieka jest o wiele dłuższa niż na wyciągnięcie dłoni na pierwszy krok najtrudniejszy liczy wiele godzin miłości droga od człowieka do Boga jest o wiele dłuższa niż na lekcje religii niż naprędce wyklepana modlitwa liczy wiele lat miłości MY WSPÓśCZEŚNI My współcześni Szymonowie z Cyreny zasłaniamy sumienia opaskami tłumaczeń że ten krzyż zbyt ciężki że te dzisiejsze czasy daj nam łaskę wytrwania. My współczesne Marie Magdaleny kluczem wygodnictwa zamykamy sumienia czynimy ze swych ciał królestwo zmysłów i zabijamy naszą przyszłość daj nam łaskę żalu. My współcześni Judasze wartościami ziemskimi przelicytowujemy niebo Dekalog sprzedajemy za miraż lepszego jutra daj nam łaskę powrotu. MODLITWA Przebacz Panie tyle dni głodnych te godziny zimne bez Ciebie ważne sprawy te małoważne ziemskie piekła choć mogłam być w niebie przelatują ćmy lat zaślepionych my wpatrzeni w ziemskie miraże które nikną gdy przy konfesjonałach zmartwychwstają współcześni śazarze * * * Gdzieś w naszej rzeczywistości przysiadł Chrystus Frasobliwy zamyśleniem czekający aż błysk nienasycenia ziemskością zgaśnie w naszych oczach aż słowa przestaną rodzić się z opłacalności aż dłoń potrzebna dłoni tylko dla uścisku aż rytm serca przyśpieszy tylko czysta miłość aż miejsce Boga przestanie być frasobliwym kątem naszej rzeczywistości * * * Znowu odeszłam od Ciebie na odległość pewności własnej mocy i nagle świat pociemniał szukając jasności znalazłam sens cierpienia Panie dziękuję za mój krzyż mniejszy niż ziarenko piasku na golgockiej drodze ono tak gryzie pod powieką ale pozwala trwać obok Twego krzyża POKUTA Gorączkowo wertujemy modlitewniki zamiast sumień szukamy najdziwniejszych tłumaczeń z westchnieniem żeby tylko ksiądz a Ty Panie cierpliwie czekasz aż zrozumiemy że pokuta * * * Roztrącając jesienny mrok granatem znaczę ścieżkę nocy dźwigam różaniec szarych dni z miłością patrzę w Twoje oczy. Zimowym wybielonym świtem z okien mrozowe zbieram kwiaty naręcza dziękczynienia niosę w Dom Syna Twego na roraty. Gdy oczekiwań przyjdzie kres i gwiazda pojednania świeci przed żłóbkiem staję, czystym sercem chcę rozradować Boże Dziecię. Niedługo mogę cieszyć się grzech niespokojne serce rani biegnę po umocnienia dar aż do Ogrodu Getsemani. Wątłe me siły, próżny rud szatan dobro na grzech zamienia; dzięki Ci, żeś w opłatku białym zostawił siłę do istnienia. CHCIAśAM Chciałam bez Twego krzyża zrozumieć swój krzyżyk wydał się beznadziejnym źródłem cierpienia chciałam bez zapatrzenia w nazaretańskie cnoty polubić pracę stała się tylko ciągłym powodem utrudzenia chciałam nie poddając oczyszczeniu w Tobie zatrzymać miłość wyrzuciłam z serca to łatwe uczucie chciałam odklepaniem pacierzy sfałszować modlitwę nadzieja stała się głucha chcąc tak wiele jeszcze nie chciałam Panie uświęć moje pragnienia BYWA, ŻE Bywa, że szatę łaski zdejmujemy ze świątecznym ubraniem chowamy na głębokość następnej okazji układając dokładnie w kostki skrupułów bywa, że przecinamy ją obosiecznym mieczem nienawiści później próbując zacerować fałszywą pobożnością bywa, że zapatrzeni w swoje puste wnętrze hodujemy bezmiłość bywa, że wpadamy w rozlewiska nałogów bo ta droga przed nami kręta i daleka potem bywa, że tęskniąc nie umiemy wrócić po ludzku nie wierząc że jeszcze na nas czekasz * * * Wielbię Cię Panie w cichym zachwycie nad małym ziarenkiem piasku nad doskonałą szczelnością kropli wody nad wonnością majowego przedświtu nad mocą z jaką liść klonu dożywa jesieni nad uściskiem dłoni gdy samotność już tylko samotna nad niebem w zauroczonym błękicie oczu dziecka o głębię zachwytu za mało wielbię Ciebie * * * Pamięci ks. prałata L. Siwadły W brewierzu życia zapisana już ostatnia karta uczynki i modlitwy a nawet natchnienia coś jakby posmutniało choć ziemia ta sama to w naszej przyziemskości śmierć tak wiele zmienia nagły błysk - przypomnienie ten strzępek rozmowy przy konfesjonale uklękła ukojona trwoga słowa kazań ziarna zasiewane w sercach wzrastały w nas jak łaska poznawania Boga myśl by umysły w prawdzie a serca w miłości i cierpienie co było bezgłośną modlitwą paciorki dni przeżytych mikroślad w wieczności i Miłosierdzie Boże które ponad wszystko słowa nagle za trudne gesty tylko puste pamięć zaczyna boleć gdy dobro odchodzi mroczność się w nas rozjaśnia krzyż tak ogromnieje co z żalu za dobrocią jeszcze się narodzi? REKOLEKCJE II Wiele razy ziarna prawdy obumierały na roli wysuszonej grzechem a chciałam zakwitnąć wiarą nadzieją miłością spraw Panie aby Prawda Wieczna nie wysychała we mnie gdy wiatr zdarzeń zawiruje wokół i świat mi odmieni ROZMOWA Z UKRZYŻOWANYM Przybiegłam na rozstaje lat moich okaleczona grzechem z bukietem usprawiedliwień chciałam narzuciŘ styl rozmowy koniecznie nie zgubić wątku milczałeś i stała się bez słowa rozmowa z MIśOSIERDZIEM STANISśAW LEON MACHOWIAK DLACZEGO PISZĘ Sobie? ludziom? Bogu? przed bramą nieba Anioł otwiera tom poezji boję się czy zrozumie to są obrazy ziemi wysłane do Boga na adres człowieka POWÓDŹ Niebo galopuje chmurami ziemia walczy o głębokość mogił dachy krzyczą ludzkim głosem drzewa z rozpaczy przeklinają wir dzwony ranią chmury Boże żywiołów ujarzmij Apokalipsę 15 kwietnia 1999 r. PIELGRZYM Nie pytaj dlaczego szedłem drogą do Emaus napiętnowany smutkiem nie mogłem uciszyć myśli chciałem zobaczyć wiatr słońce na falach morza a Ty wciąż obok mnie nierozpoznany Pielgrzym dopiero kiedy noc rozpostarła namiot w oczach gwiazd rozpoznałem gest łamanego chleba 8 kwietnia 1999 r. W DRODZE Szedłem zmęczony w tłumie oczekując cudu obok mnie kroczył cieśla rybak z podartą siecią żebrak pachnący czosnkiem Judasz z bankową księgą i Maria Magdalena nie była jeszcze świętą niosła ze sobą grzechy tłum wlókł się na szczyt góry Jezus z bólu przyklękał ktoś krzyknął: wybaw siebie i nasze zdejmij pęta! popatrzyłem raz jeszcze na zachodzące słońce On mnie nie zauważył pode mną ziemia pękła 26 grudnia 1998 r. PIEŚŃ O PTAKACH Przy zamkniętych powiekach przenosimy się w góry przed nami ptaki niosą chwałę Boga w pieśni niepodzielnej wiatr odblaskuje skrzydłami pod nimi tylko klęknąć MIśOŚĆ NIE GAŚNIE Jak Ci powiedzieć że w ślepocie ukryty kielich światła sercem możesz widzieć lepiej jego promień nie kłamie w tunelu nocy, w niewidzeniu nigdy nie gaśnie miłość 9 kwietnia 1999 r. MOTTO Bóg który JEST schodzi do człowieka w milczeniu gór człowiek nieustannie wspina się na spotkanie GÓRA TABOR Zalana błyskawicą przyklękła w świetle nieba kiedy Bóg swe oblicze odsłonił człowiekowi Pan na szczycie miłości zapowiedział znak krzyża góra zastygła w trwodze mojego serca tyle razy słyszałem Boże NIC BEZ MIśOŚCI Nakreśliłeś mi drogę Panie dlaczego zwątpiłem obok mnie piętrzy się cierpienie wspinam się na Golgotę do Ciebie Panie NIE UMIEM WYBIERAĆ Szedłem za Tobą Panie zgięty pod własnym krzyżem obok człowieka z Cyreny nie omijam Golgoty spójrz na rany moich rąk na zbolałą twarz jestem sam na szczycie góry WESTCHNIENIE Boże dlaczego przybijasz ręce i nogi do ziemi dlaczego w prochu trzeba lata czekać zanim wieczności otworzą się bramy czy miłość bez rąk dojrzewać w nas musi bez nóg przez życie czołgać się trzeba czym jest cierpienie które w nas się krztusi czyżby kluczem jedynym do nieba 12 marca 1999 r. MODLITWA Naucz mnie mówić Boże jestem ubogi w słowa skoro trzeba odchodzić musi być jakaś droga Jesteś światłem dlatego nie mogę Ciebie widzieć naucz mnie dziś milczenia miłości w każdym słowie czas nie jest miarą życia W ZADUMIE Czy mogę nazwać Cię milczeniem skoro nawiedzasz mnie cierpieniem gdybym odnalazł Ciebie w poezji to trudno byłoby mi uwierzyć jeżeli światłem jesteś i nocą dlaczego chowasz się moim oczom jeśli dla Ciebie tylko proch znaczę to wstając z prochu jeszcze zobaczę MODLITWA O CHLEB Nie lękajcie się ptaki chleba naszego nikt nam nie zabierze spójrz Panie na widmo głodu i nie dopuść gniewu za oknem zostawiam nienawiść w ogrodzie zerwane jabłko i Twoje przebaczenie nie zapomnij Panie o chlebie dla ocalenia ziemi usłysz wołanie z księgi otwartego życia WIOSNA Cisza wiosny już dzwoni skrada się pocałunkiem nie zabraniaj mi Panie całować ciemności ,ZMARTWYCHWSTANIE Dziwisz się że powracam radosnym lotem ptaka serce tańczy jak motyl góry na szczytach światła cieszą się zmartwychwstaniem 4 kwietnia 1999 r. PAN TO POTRAFI W PIEŚNI Panu Marianowi Machurze Między ciszą gwiazd a biciem serca ptaki unoszą echo pieśni słowa upięte w dźwięki mocują się ze światłem piętrzą akordy góry na kolanach uparcie patrzą w słońce zatopione w melodii Pan to potrafi w pieśni 17 kwietnia 1999 r. POD OSśONĄ NOCY Wiedziałeś o mnie wszystko kiedy do Ciebie nocą przychodziłem ukradkiem jak Nikodem z wyznaniem nie nie trzeba słów Panie z kropli rosy jak dziecko na nowo powstanę * * * Boże zamknięty w księgach Boże zapomniany jaki JESTEŚ naprawdę Światło ciemności przyjdź do domu mego ŻOśNIERZ Z KATYNIA Matko Boska Katyńska zakneblowana jak moje usta i ten bełkot w bezsłowiu i ta śmierć najbardziej głucha przemów brzozo pochylona nad moją mogiłą byłaś jedynym świadkiem przemów nim zwalą cię na ziemię nim zbudzą się kamienie JACEK Kiedy dano mi życie w łonie pod sercem matki komuś przyszło do głowy przerwać ten piękny czas nie mogłem zobaczyć nawet promienia słońca ani pieszczoty matki odczuć choć jeden raz moja bezradna dusza błąka się w gąszczu nocy tylko Pan może kiedyś zdjąć winę z dorosłych NIEZWYKśA NOC Dzieci wypatrują gwiazdy w niebie duży zamęt Syn Boży szuka domu na ziemi śpiew aniołów i czas przemalowany noc pierwszych kalendarzy serce z lękiem wciąż bije w świetle niezwykłej gwiazdy niosę ludziom kolędę GśOS O CZśOWIEKU Z drabiny Jakubowej chciał zobaczyć drugą stronę życia doznał najpiękniejszego zawrotu głowy ROZMOWA Z BOGIEM Boże Ty jesteś światłem kształtujesz każde słowo ja tylko głową podtrzymuję niebo lecz kiedy Ty się rodzisz pochylam się ku ziemi Panie ja w Twoim blasku stałem się więźniem nocy Twoja miłość jest dla mnie do końca niepojęta wolę pozostać niemy by zdać ustny egzamin ROSNĘ W NIEZNANE Dziwisz się że powracam z obciętymi skrzydłami to Anioł mnie opuścił teraz rosnę w nieznane przed Panem WRÓCIĆ Wczoraj nie miałeś jeszcze zdania po której stanąć stronie jakie dla siebie wybrać kwiaty przy rosnącej nadziei w oczach ponownie uśmiech wzeszło oczekiwane jutro a pod drzwiami przykucnęła chwila ostateczna popatrz to ziemia kradnie ciało i proch kwiatem ściele jeden pozostał tobie wybór przed oczy wrócić Pana 6 czerwca 1988 r. MODLITWA O MILCZENIE Jak trudno znaleźć siebie w sobie stąd podnoszę słowa ocal we mnie Panie milczenie i naucz mnie bezsłowia MARIA MAJCHRZAK Z cyklu: LAMENTACJE WIELKOPOSTNE I Tyle dróg zbiega się w Twoim cierpieniu deszczów piorunów wschodów i zachodów słońc tyle rąk objuczonych oczu pogubionych tyle łez słabości kroków wydeptujących trop Twój na Golgocie tyle serc krwawiących jak cierniowa korona A Ty Chryste wciąż ten sam od wieków konający za grzechy świata wciąż nowe - III Panie mój daj ukojenie duszy mojej pogaś w niej światełka pokus i wycisz echa słów zdradliwych Niech mój umysł rozjaśni ogień Twojej miłości niechbym dojrzał w drugim człowieku Ciebie niechby usta moje służyły tylko PRAWDZIE niechby wielbiły Twą dobroć O Boże Wszechmogący - VIII Pozwól mi Panie iść z Tobą na Golgotę niechby mi w sercu utrwalił się wizerunek Twojej twarzy gdyś upadał pod krzyżem niech mi będzie i mapą i drogą przez życie - marzec 1993 r. Z cyklu: I BÓLEM PRZESZYTE SERCE XII. SĄD JEZUSA Z daleka wpatrywała się słyszała przekleństwa z daleka chciała Go osłonić przed kłamstwami nie poszła błagać o łaskę Musiało się wypełnić SśOWO Tylko serce najczulsze z serc z każdym uderzeniem rozpadało się na drobne części Matczynej Miłości - XIII. DROGA KRZYŻOWA Szła za Nim na górę boleści dźwigając krzyż rozdartego serca Szła milcząc aby nie dodawać cierpienia do cierpienia Zbierała każdą kroplę krwi z każdego upadku podnosiła udręczoną głowę nie wchodząc w mękę Syna łzą podpierając odkupienie świata Na pół cielesna na pół duchowa cała bolesna - lipiec 1996 r. ANNA NOSEK KILIM Na kanwie życia obraz tkasz nieznany wtapiasz czas miniony w piasek rozsypany Przeplatasz radość z kierem boleści jedna nitka za drugą każda się pomieści U schyłku życia zamkniesz pełnię wzorów Od Ciebie zależy splątanie kolorów - styczeń 1998 r. GLOB Dokąd? Dlaczego? Płyniemy tą arką Noego we wszechświecie na ziemi wszędzie osamotnieni Po co kochanie? Potem nagłe rozstanie Po co płakanie rozpamiętywanie dokąd? dlaczego? płyniemy tą arką Noego - kwiecień 1997 r. MODLITWA DO DUCHA ŚWIĘTEGO Duchu Święty - Twoje tchnienie Niech poruszy me sumienie A wysiłki i starania Dobroć Twoja niech osłania Oświeć światłem wielkiej mocy Żebrzącego w sercu nocy Wspomóż - proszę - Duchu Święty Tajemnicą osłonięty Tak niewiele ja pojmuję Tak się we mnie coś buntuje Przerwij - proszę - to błąkanie - Wola Twoja niech się stanie - styczeń 1998 r. WIECZORNA ROZMOWA Szukasz mnie Panie? A na spotkanie Drogę wyznaczasz pod górę stromą. I tak codziennie wchodzę w chwil zamieć Wierząc że stanę przed Tobą - Stawiasz mi Panie trudne zadanie Szeptem przyzywasz i duszy drgnieniem Liczę na Twoje pomocne ramię Ty wiesz co znaczy zwątpienie - Sprawdzasz mnie Panie - i me wyznanie Że z Tobą trud mi nie straszny - O jedno proszę - w swej świętej ranie Oświetl ten szlak - mój własny - luty 1997 r. SZUKAM Szukam Boga na rozstaju dróg jak błądzący przechodzień o adres pytam bogobojności która też zgubiła się w prozie życia Spoglądam przez ramię z trwogą w mrok techniki komputerów lecz bez Bożej Miłości - sierpień 1998 r. VIA APPIA ANTICA Nad nami świat tętniący życiem a my w katakumbach wessani w labirynt czasu kamienny świadek wiary dudni pod stopami na ścianach krew Abla październik 1998 r. NA PILGRZYMIM SZLAKU Mimo zmęczenia poszłaś ze mną szukać w ziarnkach piasku w szumie fal śladów które może tutaj zostawił dla nas Bóg Piach szeleszcze Jasność wynurza się z fal i ukazuje twarz bliźniego październik 1998 r. DESZCZ śzy obmyły duszę teraz zroszona jak kwiat rozkwita cierpieniem płynącym z krzyża RZYM, Święte Schody, październik 1998 r. ZA BRAMĄ CISZY Stąpam po świętości tej ziemi której wnętrze bólem napełnione wciąż żywe jest w bukietach kwiatów - listopad 1997 r. SEN Drzwi zamknięte Klucz zgubiony Ściana smutku Sen zmącony - ... W każdej dobie Znajdziesz Boga Jest przy tobie Wieczna Droga - marzec 1998 r. * * * Iskra dnia urasta w pochodnię a ja pyłek marny stopy Twej - Panie - dotykam Twego śladu na drodze mojego życia Jakże Twa łaska dla mnie wielka - Kościół Quo vadis Domine? październik 1998 r. RAFAś ORLEWSKI IN TENEBRIS Ujmując kwartę nieba w dłonie nie wnikniesz w anatomię grzechu, który jest próbą zamknięcia rany - nie zabliźnionej Miłości in tenebris. Wymknął się grzech z pola widzenia, albowiem dłonie już się zanurzyły w tęsknocie do skrzydeł. Któż mógłby uczynić światło, gdy niebo opada całym ciężarem na szalę marzeń, a ona może się unieść sącząc łzę cierpliwą lub zabierając z wagi ten wycinek nieba, który w dłoniach się zamyka jak nadzieja bólu. TANCERZ Przywróć mi, Panie, obraz zapomniany z dawnym tancerzem odpustowym, na którego wybałuszałem wylękłe oczy malca z rozdziawioną gębą i słuchałem jego dziwnej modlitwy: Te trzy kroki - dla Boga, a te dwa - dla ludzi, ta figura - dla Boga, ta nuta - dla ludzi. Spod bosych stóp kurz się unosił między kramami z jaskrawą tandetą, ciało oblewało niepojęte drżenie, policzki szczypał rytmiczny refren: Trzy kroki - dla Boga, ta nuta - dla ludzi... Babcia mówiła: Modli się, jak umie - przyjmie modlitwę tę Bóg. I zrozumie. RENARES Dlaczego wstydzą się czytając najpiękniejsze strofy z Benares i nie potrafię się oprzeć zasłonięciu twarzy westchnieniem? Wilk bezgłośnie przebiega ścieżkę nie wydeptaną aż do wyssania liści z rozpaczy tlącej się od drzew, swój węch chce nakarmić skrzypieniem moich stóp dotykających ziemi głucho jak drewno dotyka wody. I nie wiem - sarną jestem, sługą niepokoju, strachu, tchórzostwa, skoro wstydzę się nie widząc różnicy między kłem wilka a gwoździem w dłoni Ukrzyżowanego... ZENIT O. Kolbemu, świętemu ze Zduńskiej Woli Ktoś o tym mieście tkaczy powiedział, że jest dumne, bo ma świętego, który męczeństwem oddał swe ciało za bliźniego. O jakże ów zasmucił mi duszę wciąż ciału przykazującą, żeby dla innych i siebie pozostał człowiekiem - jak drzewo dla swojej ziemi, nawet kiedy ścięte. Bo: co to znaczy święty człowiek? Czy to nie zaledwie tyle i aż tyle, co człowiek dla człowieka w miłości przez miłość? A może po prostu tyle, co człowiek w zenit utkany... Z cyklu: SONETY NADGRABIAŃSKIE II Gdzie pojawi się człowiek, jawią się cmentarze - Rozłożone jak slumsy na wsi i miast skraju, Z przezorności zapewne, by w żywych poraju Żaden zmarły nie patrzył w ludzkie kalendarze. Do cmentarza pod śaskiem szliśmy obwodnicą. Trumna na chudych barkach drżała jak osika - śódź ostatnia takiego, jak my, harcerzyka. Lat niespełna piętnaście już go wiodło w nicość. Wybacz, Panie - szeptałem, płacząc nad mogiłą - Nam, którzyśmy nie mogli ustrzec go przed fatum Rzuconego nad Grabią w czas wojny granatu. Wybacz, Panie, lecz przykaż wszechczłowieszczym siłom: Niech nad żadną z rzek świata śmierć w oczy nie pluje, Skoro człowiek sam sobie cmentarze buduje. V Powiedz, Panie, czym kiedy - błądząc w lesie życia - Zabił dzieło świadomie - przez Ciebie stworzone, Czy mną kiedy władały myśli tak szalone, Żebym się nad Twym pięknem pastwił do upicia? Może zdarzył się ludzki zabłąkany kamień Moją dłonią rzucony w to, co budowałem... Przecież w gorycz popchnąłem zrujnowaną chwałę I wyniosłem krzyż trudu nad niszczące ramię. Pociesz, Panie, że skoro budujesz dobrocią I w matce-rodzicielce Tyś ją ucieleśnił, Nie zabijesz przedwcześnie płynących w niej pieśni. Powiedz, czy przeznaczeniem moim jest to pociąć, Co w Twej chwale utkane z wzorzystej natury, Czy przyjdzie mi roztrzaskać nadziei kontury. VII Czyś mnie, Panie, wysłuchał tylko raz przed laty Gdy złożyłem najgłębszą czci Twojej ofiarę I za życie matczyne odrzuciłem wiarę W moc człowieka - i Tobie śpiewałem kantaty? Czyś mnie, Panie, zrozumiał, kiedy w zawierusze Serce Ciebie szukało, wzrok zapadał w ciemność, Gdy została pieśń tylko - czyś się wtedy zdrzemnął, Że wypadło mi czynić to, co czynić muszę? Czyś mnie, Panie, zaniechał na okrutne chwile, Kiedy tchnienie zawisło na ostrzu skalpela, Czyś mnie zmusił, bym wszystko, w co wierzę - rozstrzelał? Przestał sławić Twe dzieło, zabił je paszkwilem, Stał się pieśni mej katem, uczucia - zbrodniarzem? Czy mnie jeszcze wysłuchasz, czy z siebie wymażesz? IX Chroń, Panie, niemowlęctwo, które tylko matka Pamięta, póki wilgi ćwierkają w jej głosie, Póki ona wiruje w dziecięcym kosmosie, Dźwiga moich narodzin brzemię do ostatka. Chroń, Panie mój, dzieciństwo, które jeszcze żyje Tylko w ciemnej pamięci, w zapiskach bez daty, W pieśniach, którem wyśpiewał pastwiskom przed laty I krowom mnie wiodącym przez ścierniska czyjeś. Chroń, Panie, ból poznania pierwszej dojrzałości I uniesień do oczu, które porzuciły, I pierwszy zapach wiosny - odtąd zawsze zgniły. Chroń dzieło wspólnych trudów pęknięte na oścież I szramy, których nigdy nikt skleić nie zdoła - Chroń, Panie, co minęło, póki pcham swe koła. X Wybacz, Panie, to wszystko, w co się zagmatwałem Z własnej woli, bezmyślnie, czy tylko z niewiedzy. Przecież rosłem - rdest polny - na prastarej miedzy, Gdzie się duch miał kształtować bez przymierza z ciałem. Wybacz, Panie mój, że się błąkałem po życiu, Chcąc samemu odnaleźć każdą swoją ścieżkę, Że stawiałem na orła, a chwytałem reszkę I że gorycz pić mogłem jedynie w ukryciu. Wybacz, Panie, że szedłem bezdrożem Judyma, Że plątałem ze swymi cudzych z, Że wśród kwiatów najbardziej kochałem mimozy. Nikt, kto stanąłby obok, nie mógł mnie zatrzymać: Widać, bliskie mijałem sięgając dalekie... Wybacz, Panie, że czułem się tylko człowiekiem. 1984-1985 STĄD Ześlij mi, Panie, łąkę z kwiatem, na którym siadł buńczuczny trzmiel, kiedym rodzinną żegnał chatę i barwę miodu zmieniał w biel. I owoc przybliż mi łochyni, kryjący słodycz nieba mgłą, gdzie świat promienny pięciolinii jest coraz mniej widoczny stąd. JANINA PESZKO CIERPIENIE Cierpienie to łaska Cierpię - kocham Boga Tak nieba dorastam Na wygnania drogach. Przez nasze cierpienie Rozrasta się dusza Włóżmy w te korzenie Miłość do Chrystusa. Święci aniołowie Zazdroszczą nam tego Że nie mogą cierpieć Dla Boga Żywego. Tam na górze się liczą Tylko nasze łzy Na godowej szacie Święta perła lśni. UŚMIECH OJCA ŚWIĘTEGO JANA PAWśA II Twój uśmiech to działanie Ducha Świętego nadzieja człowieka słodycz rozgoryczonych ufność dla rozpaczających pewność wszystkich załamanych śmiałość przybliżania się ku sobie zapewnienie że jest się kochanym otwarte serce pogoda ducha łagodność słodycz To miłość dla wszystkich. 1998 r. DZIĘKCZYNIENIE Za uproszone zdrowie Matce Bożej Nieustającej Pomocy Matko Nieustającej Pomocy Cierpiąca zasmucona Nieustannie czuwająca W dniach cierpienia Boleśnie i natarczywie Ciebie wzywałam Jak dziecko W fałdach Matczynej szaty Kryjąc głowę. Osłaniałaś mnie miłosnych dłoni wachlarzem. Wiedziałaś Że nie przestałam Ci ufać. Wiedziałam Że byłaś przy mnie Jak byłaś przy Nim pod krzyżem. Pod moim stałaś krzyżem Każdej chwili bliższa W krzyku znękanej duszy. Nie uszło Ci najcichsze i najsłabsze Wołanie dziecka. Przesuwając w palcach różańcowe ziarna Nabrzmiała sokiem modlitwy Ofiaruję Ci resztę moich dni. OKRUCHY Choć cierpię ale kocham Wszystko i wszystkich razem Bo miłość wlał mi w serce Bóg moich snów i marzeń - styczeń 1982 r. Ks. JAN PAZGAN * * * Słuchałam bicia serca doświadczającego tajemnicy słucham sączącego się spod skały potoku wirującego czystością i świeżością słucham wiatru biegnącego po szarych i smętnych ulicach i tego samego dmącego po dumnych szczytach gór słucham trawy deptanej przez obojętne stopy i innej nad skalną przepaścią walczącej z wiatrem o życie słucham płaczu matki ukrytego przed mym okiem słucham kroków ślepca słucham słucham także Tego który przez to wszystko przemawia * * * Wychodzę z siebie nieudolnym zdaniem wyciągnięciem dłoni wierszem na kolanie pisanym modlitwą bezsilną a silną łapię linę przyjaźni jak liść pnę się ku słońcu pąkiem róży otwieram wnętrze wydzieram się z ciała jak z ziemi i krzyczę po gwiezdnych drogach w Twe ręce kładę ducha Panie! * * * Biorę do ręki Biblię pulsujące serce Boga przytulam mocno przykładam do ucha słucham szumu tysiąca wód dźwięku lutni Dawida dotykającego obłoku obecności Pana - razem budzimy jutrzenkę - słyszę kroki mądrości ogarniające całość stworzenia wchodzę w krajobrazy górskie kojące oczy proroków dotykam źródła tryskającego od rogów ołtarza i kryję się za plecy Ezechiela wdycham zapach kadzidła unoszonego wschodnim wiatrem wraz z Mojżeszem zdejmuję sandały posłuszny tajemnemu głosowi przekraczam potok Jabbok pocieszam zatrwożonego Jakuba przyglądam się tęsknocie Izjasza chłonę ciszę Nazaretu notuję pierwsze słowa Jezusa rozważam to co pisze na piasku dotykam Jego szat zamiast Jana kładę Mu głowę na piersi * * * Otwieram nadzieję na oścież Boże i ludzkie SśOWO delikatny papier przenoszący góry Synaju i otwarte Morze Czerwone Przepaść Miłości potężnej jak śmierć jak łza nad grobem śazarza jak ból potu czerwony gdy człowiek z Bogiem się zmaga Rozwieram ciszę strzepując rosę zmartwychwstania jak otwiera się zeschłe gardło na pierwsze słowa modlitwy I trwam w tym zadziwieniu na granicy ludzkiego i Bożego świata z paszportem wiary w ręku * * * Miłość dotyka dlatego widzę jej ślady zdeptany kolanami klęcznik schodzoną cierpieniem posadzkę kościoła widzę jej moc w niedokończonych pytaniach Nikodema słowach umiłowanego ucznia ostatniej chwili łotra w moim bólu odnajdywania prawd najbliższych napoczęte myśli rzucam w jej stronę jak butelki z prośbą o ratunek * * * Ewie Z głębi nocy wsparty o tęsknotę szept w nieznane nie uśpione godziny trudno młodość wszczepić w tę melodię myślisz długo szukasz Go w Biblii choć słyszysz kroki od wewnątrz gardło wysycha zaczyna oddychać wiecznością oczy wyczulone na inne światło błyszczą lekiem jak rosa przed świtem twoje noce ostatnie oderwane od bliskich wtulone w blade ściany ulatujące życie i ciągle bezkresne niebo * * * Ręce przybite do człowieka nogi do ziemi i drogi serce otwarte na nieskończoność przez rany płynie Miłość święty obieg * * * Rozliczam się ze słów nie wypowiedzianych zwłaszcza tych o miłości choć wiem że tylko ona radzi sobie bez nich i tym mówi najprawdziwiej * * * SśOWOktóre przedzierając się przez wnętrze człowieka zaplątało się w Miłość ma prawo przemówić SśOWO - przestrzeń spotkania - arka przymierza - góra Synaj - ogród modlitwy - cień obecności Jahwe * * * SśOWO niosące istotę Twej mądrości i przyjaźni SśOWO czyniące pokój SśOWO stwarzające SśOWO dające życie chcenie i działanie SśOWO otwierające na człowieka SśOWO dające wolność SśOWO obecności niech we mnie staje się ciałem * * * A jednak zostało coś po Raju w człowieku wbrew granicy spod czterech rzek nie do końca zmazano w nas Niebo przeżywamy w sobie dotyk SśOWA kształtującego na nowo rozsypaną w nas symfonię wieczności * * * Nie patrz w przeszłość grzechu gdy wędrujesz za obietnicą Nowego Jeruzalem nie trać czasu na nostalgię i wspomnienia bo będziesz słony jak żona Lota i w miejscu pozostaniesz gdy inni ożywiać będą pustynie i wiedz o tym że to spojrzenie życie odbiera jak nocny drapieżnik patrz w gwiazdy nadziei niech nie spadają ci daremnie pod nogi... * * * Najpierw odsłonić w sobie człowieka potem tajemnicę a potem Boga CIEŃ ZMARTWYCHWSTANIA Kiedy słabość przeraża ogromem idę pod krzyż Kiedy nie potrafię a wiem jak być powinno idę pod krzyż Kiedy pusto i serce tłucze o bramę wieczoru idę pod krzyż i chowam się w cieniu zmartwychwstania MARIA MAGDALENA POCGAJ WIDZIAśAM Widziałam gwiazdy ciche zawieszone u białej skroni, dłonie oddające wszystko w najprostszym geście. Słyszałam flety deszczostrunne, schodzące z nieba na drogę i serca bicie, ogarniające przestrzeń człowieczego losu. A była to zaledwie chwila, w słońca opłatku zamknięta, gdy ziemia na dźwięk wieczornych dzwonów przed swą Królową klęka. * * * Gaśnie dzień na obliczu ikony, oprawionej w ciszę monastyru, z dymem kadzideł jak chóry wysokim odlatują modlitw ptaki. Stare lichtarze woskowymi łzami dotykają serca dzwonu. Księżyc wschodzi w spojrzeniu Madonny i dusza mi srebrnieje... * * * Madonno polna, miedzo złotej ciszy, rozdzwoniona świerszczem i srebrem skowronka, użycz nam cienia swej modlitwy, w skwarze naszego wędrowania. I dalej prowadź, gdzie horyzont jaśnieje słońca niegasnącym blaskiem i gdzie aniołów przezroczyste tłumy śpiewają Chwałę na niebieskich progach. Wśród wierzb płaczących i chat pobielanych, gdzie frasobliwe świątki na rozstajach, Madonno polska, Piastunko polnych krzyży, prowadź nas do Boga. * * * Tyle w tobie pokory, tyle prostej zadumy, kapliczko ukryta w szumie topoli, że od patrzenia na ciebie niebem zachodzą oczy a sercu przybywa dobroci. * * * Świątki przydrożne w głogach zadumane, zrodzone z ciszy i pokory drzewa, pieśnią skowronka bądźcie pochwalone, gdy kłos pszeniczny dojrzewa. Świątki śródpolne, zawsze frasobliwe zasłuchane w ciche tętno ziemi, deszczu kantatą bądźcie pozdrowione i cichą kolędą korzeni. * * * Rzeźbię w powietrzu kształt Boga, z lotu chmury, parowania ziemi i złotych splotów słońca, lecz wymyka się spod mego dłuta jak puch topoli, lżejszy niż wiatru dotyk i muśnięcie płatka śniegu. Kształt Boga, na zawsze utrwalony w czasoprzestrzeni wszechbytów, nie potrzebuje wizerunku ani jakiegokolwiek wyobrażenia... * * * Obiecałeś, że mnie nie złamiesz, i nie stratują mnie rumaki Twojego gniewu, nie zniszczą palące promienie Twej Sprawiedliwości. Wierzę Ci, ja, słomka nadłamana. Obiecałeś, że mnie nie zgasisz, i nie zdmuchnie mnie wicher Twojego sądu, nie zaleje potop Twej potęgi. Wierzę Ci, ja, knotek o nikłym płomyku. Dlatego, choćby mnie grzech spychał ku urwiskom i zagłuszał wołanie o pomoc, nie przestanę ufać w Twoje Miłosierdzie, Boże. Wierzysz mi? Pytam, ja, naczynie z kruchej gliny. W NACZYNIU Z KRUCHEJ GLINY W naczyniu z kruchej gliny nosimy Najświętszego, nie z naszej, lecz z Jego woli. W niegodnych progach serc Boga przyjmujemy, nie na nasze, lecz na Jego życzenie. Bo On oczyszcza i uświęca każdą ludzką nędzę i wynosi ją do miana Przybytku Najwyższego. Dlatego w niegodnych progach serc Boga przyjmujemy, w naczyniu z kruchej gliny nosimy najświętszego. * * * Modlitwy moje, kruche źdźbła ku Światłości Świata zwrócone, wiatrem niespokojnie rozchwiane, rosną słowa rozperlone. Modlitwy moje, krzepione tchnieniem Ducha, który wieje kędy chce i w przestrzeni wyciągniętych ramion ożywia gałęzie samozapalnych krzewów. Modlitwy moje, rozwichrzone pochodnie, w których płoną wszystkie moje nędze i upadki, zdrady i zwątpienia, aby zwęglić się na garstkę skruchy i pokory. Modlitwy moje, jeszcze ciepłe i dymiące, w palenisku dnia gasnące, lgnące do palców popioły... Z których tylko Światłość Świata diament czysty dobyć zdoła. * * * Tyś wody od lądów oddzielił i żywioły uciszał jednym gestem dłoni a czekasz, bym pozwoliła Ci ku sobie płynąć łupinką mojej dobrej woli. I chociaż zawsze obecny w czasoprzestrzeni wszechświata nie potrzebujesz wizerunku ani jakiegokolwiek wyobrażenia, jednego tylko pragniesz w swej głębi niezgłębionej bym miała w Tobie Ojca i Przyjaciela. PERśA Wydobyłeś mnie, Panie, ze skały, w której tkwiłam uparcie bezkształtnym okruchem, oczyściłeś z błota i prochu ziemi i uniosłeś ku Światłu, by wypaliło we mnie wszelką skazę. I patrzysz na mnie z takim zachwytem, jakbym była drogocenną perłą, upuszczoną niechcący przez anioła, stróża nieprzebranych skarbów w Królestwie Niebieskim. JESTEŚ... W nieskończoności błękitu nad światem w kuli zamkniętym, w alabastrowym wody dotyku i chybotliwym tańcu płomienia. Jesteś w wulkanie słońca i bezkresie oceanów, w nagłym hałasie jaskółek i ostatniej z brzegu niezapominajce na kanwie wiosny. JÓZEFA AGNIESZKA PODKÓWKA MARNOTRAWNI Zbyt często odchodzimy z Twego domu pośpiesznie wrzucając do węzełka przypadającą na nas część majątku Zadufani we własne siły i rozum szybko oddalamy się od Ciebie trwoniąc po gościńcach otrzymane bogactwo A gdy już utracimy wszystko sięgniemy dna wypełnieni pustką nasyceni głodem znieczuleni bólem trwając pod powierzchnią życia nie czujemy nawet wstydu I niespodzianie zaczyna w nas kiełkować wątły pęd nadziei rozpierając skorupę duszy wybucha łzami jak psalm pokutny Dawida Pokaleczeni z bliznami wstydu wracamy przed zmierzchem by przypaść szlochem do Twych ojcowskich kolan - KOLĘDA POLSKA Przyjdź do nas Jezu! Wejdź w nasze życie Naród nasz czeka na Twe przybycie! Tyle się zła w nas nagromadziło znikły nadzieja, wiara i miłość, znikł patriotyzm i poświęcenie nawet uczciwość nie jest już w cenie - Przyjdź do nas, Jezu, przyjdź z pierwszą gwiazdą! Pomóż oczyścić rodzinne gniazdo! Użyj znanego sobie sposobu i rozmnóż miłość w łamanym chlebie, by ci co dziś się tłoczą u żłobu w żłobie w Betlejem znaleźli Ciebie! SAMARYTANKA Iluś chorych uzdrowił tego dnia gdyś odpoczywał utrudzony przy studni Jakubowej? Ilu się nawróciło słuchając Twych słów? Czekałeś przy studni na mnie - aby dotknąć spękanych z pragnienia najboleśniejszych miejsc mojej duszy abym mogła suchymi wargami wyszeptać: Daj mi tej wody Panie abym już nigdy nie pragnęła - NAKARM MNIE! Ty kiedyś w Kanie dokonałeś cudu Gdy przemieniłeś w wino zwykłą wodę Chleb rozmnożyłeś dla swego ludu By na pustkowiu nie przymierał głodem. Dziś sam pokarmem jesteś i napojem Przy swoim stole karmisz nas obficie Pragnę przyjmować często ciało Twoje Boś mi obiecał za to wieczne życie! CHCĘ BYĆ WSZCZEPIONĄ W CIEBIE GAśĄZKĄ... Chcę być wszczepioną w Ciebie gałązką bo bez Ciebie moje jednostkowe życie byłoby dzikim pędem - Chcę być wszczepioną w Ciebie gałązką bo Ojciec Twój mnie oczyścił i cierpliwie czekał aż wydam plon - Chcę być wszczepioną w Ciebie gałązką bo pragnę trwać w Tobie wiecznie i wynagrodzić lata bezowocne - NIE MA WIĘKSZEJ RADOŚCI Życie na krzyżu za mnie oddałeś - Nie ma większej miłości niż ta - Jesteś mną, karmisz mnie swoim ciałem - Nie ma większej miłości niż ta - Kiedyś zamieszkam z Tobą na stałe. Nie ma większej radości niż ta - KRYSTYNA RADWAN * * * Jeśli chcesz... co chcesz abym ci uczynił? Otworzył tym samym przestrzeń wolności między sobą a mną. * * * Nie bój się że jesteś kamieniem lub lotnym piaskiem Życie rodzi się i na kamieniu i na pustyni. * * * Byłam na krawędzi rozpaczy. Wróciłam stamtąd. podtrzymał mnie anioł przelatujący tamtędy. Nie wiem czy tak mu wypadła droga czy dostał rozkaz by strzec mnie przed otarciem stopy o kamienie. * * * Idąc w Twoim kierunku zasłaniam często rękoma twarz bo droga wiedzie w poprzek mnie. * * * Modliłam się szybko, bo - myślałam - i tak bezskutecznie. Za moją modlitwą kryło się żądanie cudu. Cud nie przyszedł. Czy odwołam modlitwę? * * * I zdarto ze mnie sztuczną twarz przepaskę na biodrach i piersi me odsłonięto. Ujawniono że brakuje mi mnie. Ogołocona z dobrych stron które straciłam w zastaw za miłość stanęłam - żebraczka - przed Ukochanym. Przyszłam kochać samego Umiłowanego. * * * Przyjdź takim jakiego nie mogę sobie nawet wyobrazić. Przerastasz moją wiarę i nadzieję. Nie na moją miarę Twoja tęsknota. Przyjdź takim o jakim nie mogę choćby pomyśleć bo moje myśli nie są Twoimi myślami. Przyjdź ze strony z której Cię nie oczekuję bo Twoje drogi nie są moimi drogami. I tak wyzwól mnie z mojej wyobraźni z myśli moich i sprowadź mnie na Twoje drogi. IWONA MAśGORZATA SKASSA * * * Czy to Ty stworzyłeś dom z cegieł samotności i las rąk wyciągniętych nie wiadomo do kogo biegnący wzrok za szybę której nie można stłuc i głuche serca matek Czy to Ty? Boże... * * * Na wielkiej scenie w auli grzechu konały ideały z okrzykiem spadały z piedestału cnoty dzwoniące miedzią echo serca chwałę oddało Midasowi Gdzie Bóg? człowiek? Pokora? Olśnione brakiem martwe oczy pamięć mądrości odrzuciła Pozostał miecz Damoklesa włos jedwabisty ostrze trzyma * * * Na krawędzi zenitu w ciszę doskonałą psalmem wzywa moc Apokalipsy wolne rytmy encefalogramu pojednania wolę niczym hymny grają * * * Jestem krnąbrnym dzieckiem natury stworzonym słowami Poety wiersze - moje myśli ulotne ranią serce - dar matki Ziemi Kochasz mnie niepokorną lekceważysz grzechy marnej istoty Szczęśliwy patrzysz na mnie bo dla mnie cierpiałeś na wzgórzu Golgoty Doceniam to żyjąc - * * * Kiedyś klęcząc prosiłam daremno byłeś Ojcem marzeń dziewczynki modląc się ze mną Szybkim krokiem przyszła dorosłość marne prośby opadły na ziemię przeklinałam w rozpaczy Twe Imię gdy nie było Ciebie w potrzebie Przeceniałam magię wielkości nie posiadłam sztuki milczenia - Twoje ciernie wbijane w serce były drogą do doskonalenia Już nie proszę i nie przeklinam w miłość Twoją się wtulam z pokojem i choć dajesz to o co prosiłam dziś brać się boję - * * * Ułożyłeś biogram istnienia natchnione łono wydało życie określoną rzeźbę losu ukryłeś w klepsydrze Pozwól nie liczyć ziaren cierpliwie zginać kolana wkładać maskę obojętności nawet gdy będę przegrana Naucz kochać oprawców rozumieć zagubionych wybaczać obłudnikom i czuć się spełnionym - KRYSTYNA SOBOCIŃSKA Z cyklu: NA DRÓŻKACH KALWARII RATUSZ PIśATA Wystawiony na pokaz Król Żydówki trwa od pokoleń na krużganku w zatrwożeniu czeka na werdykt tłumu: Ukrzyżuj Go! Nikt nie krzyczy nie bluźni przy chatach bawią się dzieci szczeka pies. Tylko tłum pielgrzymów wspina się na kolanach po gradusach całuje zakurzone relikwie wierzy w przebaczenie. Echo urąga: Daj nam Barabasza! DOMEK MATKI BOŻEJ Pukam do domku Maryi - nikt nie otwiera. Zwietrzałe cegły osypują się łzawo okna pajęczyną zasnute trawą porasta próg. Gdzie jesteś Matko Jezusa? Lipy szepczą - poszła przed wiekami na drogę męki Syna zbierała krople Jego krwi podnosiła z upadków niosła Jego miłość aż na Górę Ukrzyżowania tam stała pod krzyżem bolejąca cicha. Gdzie spotkam Matkę Cierpiącą? Wszędzie - zaszumiały lipy. OMDLENIE MARYI Spotkałam Matkę Mdlejącą na dróżkach Męki Pańskiej. trawy bujne chłodziły Jej stopy polne kwiaty tuliły się do rąk bzy oplatały szaty zapachem maja otaczały smutne oblicze. Zielone buki cieniem łagodziły cierpienie Maryi. Stanęła na mojej drodze mdlejąca a ja prócz różańca nie miałam dla Niej nic więcej. ODWIEDZINY Wyszła Pani Kalwaryjska na próg wita Syna który zwie się CAśY TWÓJ Klęczącego podnosi powietrza wyciągniętym rękom Dzieciątko serce sercem napełnia i radość stała się w świątyni Pana aż do uciszenia myśli aż do zadumy. CZUWANIE Cisza opuściła powieki pełznie pokorna do bieli ołtarza. Mała Hostia zgarnia nieme rozmodlenie potrącane prośbami płatki róż opadają do stóp modlitwy. Na policzku Bolesnej zatrzymała się łza - czuwa... IZDEBKA POBIELANA Izdebko pobielana na gody i odpusty twoje oczy uśmiechają się czerwienią fuksji i pelargonii Stole pobielany świątecznym obrusem dźwigasz cynową pasyjkę na śniadanie obiad i wieczerzę a dwa świeczniki jak łotry strzegą by męka Pańska nie zelżała o zmierzchu Piecu pobielany ze stosem bierwion za pazuchą rozsiadłeś się przy drzwiach jak gaździna i strzeżesz niskiego wejścia gdzie Kacper Melchior i Baltazar zaznaczyli swoją wizytę Izdebko pobielana odchodzisz w mgłę... BOŻENA SZABśOWSKA MOJEMU BOGU ŚPIEWAM Śpiewam a śpiew mój jest modlitwą i westchnieniem głośnym rozwijam wstęgę wzruszeń oplatam nią niebo i wsłuchuję się w głosy które z moim płyną a oto ziemia śpiewa roślin i zwierząt pełna woda skały powietrze piasek na dnie rzeki i oszalałe w słońcu tańczące ważki dźwięczą tysiące głosów w jeden zamieniam - daleki Mojemu Bogu śpiewam pieśń miłości wieczną UŚMIECH BOGA Z uśmiechem Boga jestem a tyle łez we mnie Jego miłością żyję a jeszcze się boję czasem radość czuję i smutek na przemian cichy spokój i dziwne serca niepokoje Ty mi się pomóż Panie rozśpiewać roztańczyć szarość rzucić za siebie o smutkach zapomnieć Weź co Twoje ze mnie i jak dziecko proszę: z głębi jasnej Miłości uśmiechnij się do mnie - * * * Chciałabym zdjąć Cię z krzyża nie modliłabym się wtedy do Ciebie a tylko Twe zranione ręce ukryłabym w swoich Chciałabym zdjąć Cię z krzyża i jak Magdalena włosami wytrzeć Twoje stopy Chciałabym zdjąć Cię z krzyża a mam dla Ciebie czasem tylko niespokojne łzy * * * Modlą się do Ciebie tańczą dla Ciebie śpiewają rzeźbią Twoje twarze malują na obrazach. Piszą księgi o Tobie z których każda święta. Kochają Cię i tęsknią ręce wznoszą ku niebu nadają Ci tysiące imion. A Tyś zawsze jeden. ADWENT Mario ciemnowłosa dotknięciem anioła zaskoczona naucz mnie ufności. Mario posłuszna z pytającymi oczami naucz mnie pokory. Mario od łez drżąca Bożym światłem napełniona naucz mnie oczekiwania - * * * Między Bogiem a prawdą - mówią ludzie (a jeszcze częściej szepczą gdzieś na boku) Między Bogiem a prawdą jest całkiem inaczej mówią i powtarzają bardzo mądre zdania łaskawie objaśniają cierpliwie tłumaczą Między Bogiem a prawdą mówią od niechcenia z żartobliwym uśmiechem wszechwiedzący durnie Ludzie mówią bełkocą i nie rozumieją a przecież między Bogiem a prawdą nie ma różnicy - PROŚBA Nie muszę prosić Cię o nic dla siebie przecież wiesz wszystko wystarczy uważnie słuchać Twego głosu. A jednak cicho jak umiem najciszej Boże do którego mówię po imieniu proszę o serce otwarte szeroko gdzie każdy mógłby wchodzić bez pukania. O spokój i łagodność które ukojeniem będą dla ludzi nękanych tęsknotą. O słowo mocne abym potrafiła mówić o Tobie samą tylko prawdę. O czystość myśli, czynów, słów i pragnień proszę Cię Panie - IRENA SZAśEK MATKO ŚWIĘTA Dostrzegasz mnie wśród tłumu choć jestem jak ziemia która zamknęła dwa groby w sobie i przystanęła milczącym cieniem. Ciężko dźwigać krzyż z cierniami win choć ciepło martwych dłoni wciąż takie prawdziwe Matko - AVE MARYJA Ave Maryja modlitwą trącone struny rezonują z głębi serca człowieka. Staję się wolna uskrzydlona duchem już nie jestem samotną wyspą życia - DZIĘKCZYNIENIE Nie wyśpiewam słowem pieśni którą cała żyję wdzięczność serca biegiem płynie źródło wewnątrz bije. Nie wyśpiewam Tobie Pani pieśni choć czas nagli słowa ciężkie mam jak granit myśli z tęczy żagli. Przekazuję pieśń w milczeniu wiem że ją zrozumiesz - słowa rodzą się w kamieniu duszą z Tobą mówię - POD KRZYŻEM Jedno ramię potężne wzniesione nad ziemię zdolne przygarnąć i czas i przestrzeń i ból zrodzony w człowieku. Jedno ramię łączące światy z ziemi i z ducha wyzwala myśl w ciszy w obliczu Boga JEST. BśOGOSśAWIENI Powiedziałeś Błogosławieni którzy nie ujrzeli a uwierzyli więc wierzę w Twoją obecność tym bliższą im trudniejsze chwile przychodzą dotykalną jak Twoja Miłość. Zatrzymana w tajemnicy krzyża staram się zmieścić swoje bezradne człowieczeństwo wtulone w przeznaczenie. MODLITWA O POKÓJ Trzeba nam Chryste Twego słowa na dzień powszedni niech waży w dłoni słońcem prześwietli zatrze pamięć wojen. Przyjdź Jezu gdzie rozum ludzki rozminął się z godnością i dotknij zgliszcz schorzałych myśli złącz niemożliwe - Miłością. WIECZMA LAMPKA Płonie przed Tobą wieczna lampka jak Twoje serce niezmienna. W tym kręgu myśl się ucisza czas przystaje zadumany. Rozmawiamy - Wieczna lampka straż trzyma przed Twoim obliczem. DARIUSZ SZYMAŃSKI UśOMNOŚĆ CZśOWIEKA Nie jestem bez grzechu przeciętniak swawolny naiwny czasem mądry czasem dobry człowiek Takie jest życie i nic nie zmieni jego cegiełek cokolwiek zrobię lub czego nie zrobię cokolwiek powiem lub czego nie powiem gdziekolwiek jestem lub gdzie mnie nie ma gdziekolwiek mnie znają lub gdzie nie znają dobro i zło przylgnęło i z tym żyję jak wszyscy mali ludzie ułomni i słabi z modlitwą o wybaczenie Panie nasz... * * * Zawsześ obok spoglądasz jak Ojciec który zna najlepiej Bywa różnie i rozpacz i miłość i gniew i to co najlepsze i wtedy chcę mówić krzyczeć po ludzku rozdmuchać troski i gniew wyrzucić myśli to jedno a słowa... nie mogę Ty to nie ja Tyś Ojcem co widzi ja nie mam prawa obarczać Cię sobą i moim żalem nawet w ostatniej modlitwie Co ludzkie przy mnie i przy moich bliskich a Tobie pokłon Panie - MAśA HISTORIA Ks. Andrzejowi Puzonowi Idę powoli choć inni biegną kreślę znak krzyża choć inni leżą krzyżem modlę się cicho choć inni głośno przyklękam zwyczajnie choć inni przede mną jestem wciąż sobą a inni... kto bardziej wierzy czy ja czy inni czy skromność odrzucić czy mam się zmienić lecz po co! Ja też miłuję a pusta klapa mojej marynarki nie świadczy o mnie - NASYĆ Nasyć me ziarno myśli i słowo w galerii życia upitego mlekiem wysłuchaj tętna czy bije miarowo nie jestem pyłem - jestem człowiekiem - Nie chcę być błaznem nie chcę być ptakiem nie chcę być różą nasturcją lotosem chcę życie połknąć całe ze smakiem i stać się Twoim oddechem i głosem. Tęczową gwiazdą wyrywać grzechy czasami zamieść smugi na niebie przywracać dobro piękno uśmiechy a potem spocząć i wrócić do Ciebie - MOJA PORANNA MODLITWA Modlę się Panie abyś pobłogosławił mnie i moją rodzinę abym nie zaznał więcej grzechu abym ja i moi bliscy oraz wszyscy na całym świecie byli szczęśliwi dumni że są ludźmi byśmy doceniali siebie i innych umieli kochać i być kochanymi aby radość i mądrość gościła w umysłach aby dzieci godnie nas reprezentowały aby przyszłość była klarowna aby zdrowie było jak dojrzały owoc abym nie splamił się nigdy haniebnym czynem i zawsze pozostał w Twoich legionach - KRÓTKA MODLITWA Tobie zawdzięczam rosę poranka figlarne dzieci uczucia bliźniego kocham miłością Świętego Baranka i wierzę tylko w potęgę Jego - BOGDAN MARIAN WALAS MODLITWA Siewco Miłości - Panie Jezu Chryste - czemu trujące komunizmu siemię tak nam skaziło rubieże ojczyste pleniąc fałsz kłamstwo nienawiść zniszczenie? Tyś nam nakazał przebaczać i kochać ucząc najświętszych słów Modlitwy Pańskiej Twa ewangelia zawarta w jej strofach niechaj nas chroni od mocy szatańskiej! I oddal od nas ten kielich goryczy którym nasz naród bezbożnicy trują - i racz od zguby zachować swe dzieci co Boskie cnoty i prawa szanują. Wszak nasza krwawa niewinna ofiara i udręczenie i krzywdy milionów i nieprzebranych łez i cierpień miara stały się ceną Piotrowego tronu! Niech ten co PRAWDY WIECZYSTEJ szermierzem stanie się wodzem duchowym narodów, niech Imię Pańskie będzie nam puklerzem od wojny ognia powietrza i głodu! Kto dziś rozliczy naszych katów zbrodnie i krwi męczeńskiej nieprzebrane morze - gdy już nad nami krzyże i pochodnie... Racz sam ich sądzić Sprawiedliwy Boże! lipiec 1995 r. POD TWOJĄ OBRONĘ... W wiosennych ciszach maje idą dżdżyste że ledwie czasem ptak trwożnie zaśpiewa przez krótkie chwile słońce promieniste brylanty rosy rozsrebrzają w krzewach. I już serc naszych nie dręczą koszmary ponurej nocy rządów nieprawości bo jest w nich płomień NADZIEI I WIARY I Boskie światło wskrzeszonej MIśOŚCI. One nas wiodły przez życia bezdroża przez koszmar wojny i lata udręki do dni wolności kiedy łaska Boża kres wyznaczyła tej czyśćcowej męki. Panno Najświętsza Matko Chrystusowa Ty co swych darów nie szczędzisz nikomu racz nas - grzeszników - w pokoju zachować i spraw niech prawość rządzi w polskim domu! Od sześciu wieków przed Twoim obrazem w dniach naszej chwały i w cierpień udręce hołd Ci składamy serc naszych nakazem... Wznieś więc nad nami swe Matczyne ręce! Za łask Twych ogrom - za Twoją opiekę lud polski złotą włożył Ci koronę - i wciąż do Twojej świątyni dalekiej modlitwę niesie Pod Twoją obronę... maj 1991 r. MSZA ŚWIĘTA (fragment) Już rozdzwonione kościelne wieże zwołują wiernych na chwilę świętą by w przenajświętszej Boskiej Ofierze wlać w nasze serca moc niepojętą. A my na ziemskim drepczący dworze wciąż Cię o nowe błagamy dary - Racz nas wysłuchać o wielki Boże grzesznych obłudnych i małej wiary... Lecz nade wszystko ślemy w niebiosy przez pamięć ofiar - jedno błaganie więc usłysz nasze zbolałe głosy i wolną Polskę zachowaj - Panie! 21 czerwca 1992 r. GLORIA VICTIS (fragment) Jest na tej Ziemi którąś stworzył Panie naród żyjący nad Wisłą od wieków w nim wszystkie cnoty znalazły mieszkanie i liczne wady - źródło wielu grzechów. Lecz mimo błędów przetrwał wszystkie burze i świętej wiary pozostał przedmurzem - więc usłysz jego uparte błaganie: Ojczyznę - Polskę - zachowaj nam Panie! Ciążą nad światem złe moce Szatana: kłamstwo nienawiść zdrada okrucieństwo i bezlitosna wojna rozpętana i śmierć milionów - milionów męczeństwo terror obozy kazamaty łagry epoka pieców zbrodni czas pogardy - Tych co zginęli za świat sprawiedliwy przyjm do swej chwały Boże litościwy! Gdzie taki naród drugi w całym świecie który swą piersią mieczem i puklerzem broniąc Kościoła całe tysiąclecie stał się Najświętszej Panienki rycerzem i z Jej imieniem w bój ruszał nim skonał jeszcze Ją wielbił - Bądź błogosławiona - daj swym rycerzom ŻYCIE WIEKUISTE grudzień 1995 r. LIDIA IRENA WĘGLARZ DO ANIOśA STRÓŻA Jaki jesteś naprawdę mój Aniele Stróżu? z rdzą złości na skrzydłach z czarnymi piórami żalu z aureolą wykrzywioną wichrami uczuć z siniakami potknięć z czupryną potarganą sprzecznościami z kurzem wspomnień na wytartych sandałach z plamami rozczarowań na szacie nadziei Taki doświadczony czy ocalisz moją swoją czystość anielską Czy przeprowadzisz mnie bezpiecznie na drugą stronę tej drogi? * * * Ryszardowi Zubrzyckiemu Boże pozwól mi trochę pomieszkać w tym pokoju obok życia a potem odwiedź mnie tam usiądziemy w wygodnych fotelach nad filiżankami pachnącymi kawą i pogawędzimy beztrosko o błahostkach wiedząc że mamy czas nieograniczony MODLITWA DO GWIAZDY Gwiazdo zwiastująca nowinę radosną obudź wiarą ludzkie losy gwiazdo która prowadzisz pielgrzymów napełnij pokojem ludzkie zamiary gwiazdo której warkoczem objawia się Bóg tchnij miłość w ludzkie serca gwiazdo świecąca nad stajenką oświeć mądrością ludzkie umysły byśmy nie niszczyli tego co Boskie w świecie co Boskie w nas MÓDLMY SIĘ Módlmy się - niech naszymi wargami zaplecione słowa wymoszczą ścieżkę duchowi kiedy się w nas ciepły serca okruch zachowa lęk nas nie znarowi módlmy się - niech to będzie modlitwa rąk pełna czynów spokojnych może wojen wyzbędzie się świat gdy w ludziach nie będzie już wojny módlmy się - zachwytem oczu obejmujmy chmury króliki kąkole i przytulajmy bezradny żal kiedy będzie kogoś boleć módlmy się - nie w niebios wpatrzeni dal niezbadaną lecz tu gdzie zima jest skostniała a twarz czyjaś kochaną - MODLITWA Ześlij nam Boże myśli mrocznych uciszenie ześlij nam Boże sensu radości rozumienie ześlij nam piękny zapał marzenia ześlij umiejętność współistnienia ześlij nam Boże światło mądrości by wśród ludzi godnym było tylko to co jest z miłości - JESZCZE NIE UMIEM Jeszcze nie umiem pojąć Ciebie skwarki zmysłów skwierczą w naczyniu mego ciała jeszcze się wmyślam w materię skóry i w to czego bym dla niej chciała jeszcze się targam za włosy obaw jeszcze mi ziemia nie zmalała jeszcze się wstawiam do Ciebie za siebie jeszczem człowieczo mała - * * * Wołamy: pomóż Boże daj według naszej woli! Cisza - Zachłystujemy się krzykiem nie widzimy - gniewni gdzie może być dzisiaj Mówimy że Go nie ma i szukamy daremnie Niepotrzebna mitręga - A On wciąż do nas mówi rzeką ptakiem w zaroślach słowami człowieka nas sięga - KIEDY WOśAM Wołam Ciebie duszą zdrętwiałą wspierasz mnie bo się serce zachwiało w ludzkim cierpieniu i podnosisz z kolan i mówisz: twoje szczęście jest moją wolą Wołam Ciebie gdy mnie słabość osaczaa Ty wtedy wszędzie siebie roztaczasz gdzie patrzę JESTEŚ Kochając Ciebie wiem że kocham wzajemnie Wszędzie to także we mnie - KOŚCIÓś ŚW. KRZYŻA W BRZEGU Strzelista świątynia otwiera białej ciszy azyl myśl uspokaja się i wznosi do szczytu nawy zza witraża gołąb skrzydłami powiewa dziób przytula do szkła Małość człowiecza wśród tych ścian nie przytłacza lecz zrównuje ze światem umacnia Na zewnątrz uliczny zgiełk Można teraz wejść weń bez pośpiechu nie tracąc siebie - ODLICZANIE Trwa odliczanie Pomiędzy żarem lipca a mroźnością stycznia wahnięcia zegara i ja coraz bardziej rozsiana w rzeczach trawach ludziach czynach i siewu czas coraz krótszy któregoś dnia zegar pobiegnie dalej mijając jednostkowy czas zero mój czas Metę czy start? MOJE MIASTO NOCĄ Wszystko już było chyba nie wróci. Lecz Panie pozwól wśród głębi nocy na nowo odkryć moje dawne serce z duchem miłości. Niech znów zatrzepocze na tle gwiazd sennych tych samych jedynych bez granic. NARODZENIE Mała stajenka wybrana chłód i ból kruszący skamieniałe serca zwierzęta klęczące na kolanach trzymające straż wśród błyskotliwych gwiazd wielcy królowie ze swoimi darami niecierpliwi podróżni patrzący tylko do przodu Ona i on tulący swe gorące myśli aby nie uronić nic ze zwiastowania. Mała stajenka jaśniejąca zamieszkana przez MIśOŚĆ. WRÓCĘ Przyjdę do Ciebie Panie jutro albo pojutrze, tylko się wyrwę, uwolnię z mojej codzienności. Mam planów wiele i myśli - Daj mi choć tydzień, proszę, a przyjdę. Wiesz, droga moja zapchana kręta i pełna pułapek. Poczekaj jeszcze, Panie - niedługo wrócę, poczekaj - CAśY TY Na jednej z ulic przykucnięty w bramie przyglądałeś się każdemu kto bał się spojrzeć w Twoją stronę. Ręce pokrywał tylko brudny kurz a świat wyglądał jak objazdowy teatr. Oto cały Ty Jezu na Golgocie gdzie zamiast krzyża stoi otworem pociemniała brama. KOMU JĄ... Czy pomyślałeś kiedyś by wdrapać się na me ramiona i ściągnąć tę zaschłą koronę cierniową? ... Boję się Panie. Jak dla mnie to trochę za wysoko. A nawet gdy uchwycę ją w swe dłonie to co potem? Komu ją... TAK NAGLE Szukam miłości zły na siebie na innych na wszystko. Ciemno we mnie. Na horyzoncie krocząc po wodzie pojawił się nagle jak latarnia. Szukam miłości a ona sama do mnie przyszła. Tak nagle. Skrycie. Po falach. KRZYSZTOF WIESśAW WOJDYGA * * * Gdzie mieszkasz PRAWDO? Czy o chlebie i wodzie w starym żebraku i chorym na AIDS w schizofreniku z błędnymi oczami w gazecie codziennej pełnej wiadomości o głodzie chłodzie i wojnach o zbrojeniach armiach i gangsterach? Gdzie mieszkasz PRAWDO? Czy w sercach pełnych miłości bliźniego w Mszy Świętej codziennej w tajemnicy Przeistoczenia i Miłości w Krwi i Ciele Zmartwychwstałego Chrystusa w drodze do pracy w znoju w bluźnierstwach klątwach w słowach dobrych jak kalos'agatos jak kwiat róży pąsowej i rumianek biały w duszy ludzkiej... Jest PRAWDA Jest PRAWDA JEST! PILAWA, 2 października 1998 r. OFIARA Miarą światła jest świeca miarą Miłości Bożej - życie miarą ludzkości - Bóg. Boże bezmiarów i miaro wszechrzeczy może wyjdę kiedyś na ogniste polany albo przyjmą me kości obce ziemie. O bajko z której wysnuwa nić Ariadna A wierzę Ojcze że cząstka tego coś dał wejdzie w sylaby. Tak jak w spalonych podwórkach widzę zeschłą trawę i piach i grecką solą nasycony ogród co zakwitł wczoraj - ma miłość do Pana leżała odłogiem we mnie niepełna dotąd i nienasycona. Więc pozwól niech sny i ognie ułożę zaniosę Ci kwiat mych myśli i wszystko co mi się przyśni i co robiłem i co robię prośby moją ofiarę moją wiarę TOBIE - JĘDRZEJÓW, 11 września 1988 r. KRÓLOWO POLSKI... Gdy myślę czy jest samotność Matki każesz działać i żyć. Może to ziarnko grochu na ugorze ludzkich serc może zdradziecka ręka albo piorun kulisty z burzy w Afryce który wtargnął kiedyś w moją duszę? Może srebrna korona na Twej głowie jak czapka zimowego Heroda? A Ty każesz działać i żyć. I gdyby nie Murzynka z Chicago która modli się codziennie przy Twoim obrazie myślałbym że jesteś tylko dla nas. JĘDRZEJÓW, 12 września 1988 r. * * * Popatrz świat szeroki aż po horyzont otwórz szeroko oczy - jest jakby nic nie było a wszystko - Bóg jest na pewno a jakby Go wcale nie było - LUBLIN, 14 lipca 1994 r. DO PANA BOGA Kocham Ciebie Boże Wieczny Jedyny Prawdziwy Konieczny! Kocham Ciebie Boże Prawy Wielki Możny w ogniu sławy! Kocham Ciebie Serce moje Tyś mym światłem i pokojem! Kocham Ciebie - Chlebie - Życie - Wydaj we mnie plon obficie! Grudzień 1996 r. Ks. BOGUSśAW WOśYŃSKI PYCHA Tyle razy mówili jesteś piękny Tyle razy mówili jesteś mądry Tyle razy... uwierzyłeś A tyś ani piękny ani mądry Szary zwykły człowiek a ile razy tylko człowieczek? LATO Ziemia przeorana promieniami słońca owocem dojrzewa Powietrze nasycone barwą kwiatów kreśli jaskółka swoim lotem Dobroć zamknięta w kropli wody koi nadmiar miłości słońca Wszystko zamknięte westchnieniem człowieka Jak mądry jesteś Boże! TRZECH KRÓLI Trzech bogaci, uczeni Szli z daleka miłość nieśli Znaleźli I wtopili się w Miłość. LITANIA DO MATKI BOŻEJ Śpiewana Mówiona a wezwania jak diamenty szlifowane wzruszeniem jak perły z namaszczeniem dotykane jak bursztyn gładzony myślami jak życie nasze codzienne radosne i zatroskane MATKA BOŻA GROMNICZNA Nazywają Ją różnie nawet Gromniczną A wystarczy - Matka Z krzyża Oto Matka Twoja Pod krzyżem przez wieki dla wszystkich Matka BIBLIA Księgi Boże pisane wiekami słabością ludzką Rozważane w świątyniach i w domach niosą radość ale i zatroskanie jak pogodzić życie z Bożym wskazaniem Latami leżą zamknięte bo mamy własną drogę prawdę i życie które jest wegetacją Otwarte ukazują że, Drogą Prawdą Życiem tylko Jezus - Żal w sercu że tyle lat były zamknięte WOśANIE CHRYSTUSA Różnymi drogami jawnie i w ukryciu szło wołanie Chrystusa Idźcie i nauczajcie Wyspa Patmos więziła Jana Rzym widział Piotra do góry nogami Wiekami kochano bardziej literą prawa zapominając że duch ożywia Dlatego smutne są twarze chrześcijan choć Ewangelia to radosna Nowina NIESZPORY Psalmy śpiewane skrzypiącymi ławkami kołysane dymem kadzidła zamknięte w sercach młodej dziewczyny wiercącego się ministranta pary staruszków żyjących swoją młodością Całość witraż kościoła przenika promieniem W smudze jego płynie pieśń życia tamtych czasów i dnia dzisiejszego PROCESJA BOŻEGO CIAśA Chorągwie za nimi feretrony dostojnie wychodzą z kościoła Baldachim okrywa Ciało Pańskie Rozkołysane dzwony sercami swymi śpiew przenikają Wśród kwiatów sypanych dzwoneczków uwijają się serduszka Wszystko unosi dym kadzidła do nieba Drzewa się kłaniają uśmiechają się kwiaty zdziwione chmury wzruszają się deszczem Tylko ludzie idący zapominają nieść serca w ofierze NOC Noc za oknem wrzask przekleństwa tłuczone szkło Idzie przyszłość narodu Stoję w oknie stary człowiek wapniak i modlę się za... ich rodziców PIELGRZYMKA idą co roku do miejsc świętych Proszą o różne łaski Otrzymują jeżeli nie zapomną że całe życie jest pielgrzymką PROBOSZCZOWIE Mali - duzi chudzi - grubi łysi - z pięknymi lokami wpatrzeni w Boga i zapominający o Nim choć nie można służyć Bogu i mamonie mimo wszystko trwają na dobre i złe A gdy umierają proszą o jedno o zbawienie wieczne dla tych których prowadzili I mają nadzieję że wejdą z nimi SERCE DLA SERC Mieć serce to mało Dbać o serce to mało Być sercem dla serc to dużo Śmierć wówczas jest wejściem w odwieczne bijące Serce - KIEDY ODCHODZĄ kiedy odchodzą najbliżsi znajomi sąsiedzi a nawet zwierzęta zabierają ze sobą cząstkę mego serca a także życia miłością przepełniona nadzieja - Ty Panie weźmiesz ostatnią cząstkę POKUTA Zgięte kolana Upokorzone ręce Zawstydzona twarz i cichy szept - przebacz Słowa Chrystusa kreślone ręką kapłańską - Przebaczam WNIEBOWSTĄPIENIE Marzyli że będą mieli niebo na ziemi A On w górę serca Marzyli że będą mili Go na własność A On bądź wola Twoja jako w niebie tak i na ziemi I wstąpił do nieba Wypełnił wolę Ojca ZAPOMNIANO Uniwersytety Profesorowie Księgi uczone A wszystko rzekomo dla Niego Zapomniano że trzeba tylko jednego największego miłości Boga i bliźniego ZESśANIE DUCHA ŚWIĘTEGO Oświecone wieki językami ognistymi proszą - pozwólcie mówić językiem miłości - DANUTA REGINA ZDANOWSKA WIERZĘ W TO W zakamarkach dusz ludzkich panuje ukryte ciepło nie wyzwolona iskra dobroci pulsuje delikatnie w rytm serca wyzwolona dodaje siły ciału wznosi na wysokość dobra ponad zło szczyt osiąga płonąc ogniem przyjaźni miłości ufającej przebaczającej wiernej wierzę w to NADZIEJA Po obcięciu mi skrzydeł rozpostarłam lotnie poezji Bóg podał mi rękę nad przepaścią życia i śmierci W POSZUKIWANIU W danym punkcie o danej godzinie tu tam stukam obcasami przeznaczenia szukając Twojego cienia DO BOGA Nadałeś mi postać człowieka dałeś duszę i ciało wiele dróg możliwości dojrzałych niedojrzałych dałeś czas życia tylko Tobie znany serce łopoczące w klatce dałeś mi ręce narzędzia rozumu pokierowałeś dziś stoję zatopiona w myślach na rozdrożu dróg mi nie znanych nagle przenika mnie rozum nie zginę w bałaganie świata widzę światło na horyzoncie babiego lata TY Jesteś radością Nowego Roku natchnieniem wyrozumieniem powracam z zaświatów do życia wiary z nadzieją czekam JESTEŚ jesteś brzmieniem strun trącanych wiatrem w malachicie nieba przebłyskiem słońca w życiu iskrą DROGOWSKAZ Stawać na wyzwanie ptakom rzucić garść karmy psa puścić ze smyczy Bogu zajrzeć głęboko w oczy samego siebie polubić ... dojdziesz do celu NADZIEJA II Wczoraj otarłam ciało o rąbek nadziei prześlizgując się w szczelinie czasu Bóg podał mi rękę na kładce życia i śmierci podążyłam za Nim - S. HIERONIMA REGINA ZYMELA CSSE * * * Radosnego dawcę miłuje Bóg, a smutny święty to nie święty. Jezu tak pragnę byś mógł się uśmiechać patrząc na mnie choć jestem byle jaka szara jak mysz i w bure łatki. Pragnę rozsiewać radość Pomóż mi Jezu być siewcą radosnym i daj mi łaskę tej pogody ducha która u wszystkich smutnych i strapionych wywoła uśmiech od ucha do ucha - * * * Bym w Twoich rękach była jak glina garncarza z której naczynie uczyni dzban zwykły i prosty z uchem jednym czy dwoma lub bez byle użyteczny i poręczny w użyciu Jednak najpierw przygotuj tę glinę by dzban z niej zrobiony nie rozpękł się Panie... * * * KOCHAĆ znaczy iść z Tobą ręka w rękę krok w krok ze swoim krzyżem mimo że ciągle powala na ziemię A Ty podnosisz z pyłu bo sama powstawać nie mam siły i wołam tylko niemym wołaniem TY WIESZ ŻE CIĘ KOCHAM Miłosierny Panie - RADOŚĆ Czy wierzysz że może być radość która czasem aż boli rozpierając serce jak zawał radość płynąca z utrudzenia gdy pot spływa strużką nogi chodzą do tyłu a ręce urobione po łokcie sięgają kolan Czy wierzysz że wtedy może być RADOŚĆ która rozpiera serca jak zawał - PROMYK Słoneczny promyk światło - ciepło Zasiew pokoju i radości słoneczny promyk cząstka Ciebie niechaj przeze mnie wszędzie gości Niech tam gdzie jestem czują Ciebie ożywcze tchnienie Twej Miłości słoneczny promyk Ty - Bóg we mnie a ja jak zwiastun Twej bliskości - * * * Tak nie mam czasu wciąż mi go brakuje śpieszę się bardzo a czasu wciąż mniej im bardziej siebie dla kogoś żałuję tym mniej mogę zrobić i RADOŚCI mniej Mój czas - dar Boży darmo otrzymany muszę pomnażać mnożę go gdy daję Wspieraj mnie tylko o UMIśOWANY i bądź zegarem który nie ustaje Nie słowem - czynem pomóż dawać siebie z chęcią i wiarą że nienadaremnie Niechaj uwierzą że jest Bóg na niebie a radość miarą mego BOGA - we mnie KONIEC WIERSZY SPIS TREŚCI WYKAZ AUTORÓW 2 SśOWO WSTĘPNE 5 POEZJE ADAMA ANTOSZCZAKA 7 ANDRZEJA BIZONIA 11 RENATY CHEMPEREK 15 IRENY CZARCZYŃSKIEJ-SZAFLIK 19 GRAŻYNY DROBEK BUKOWSKIEJ 25 ANDRZEJA DYCZEWSKIEGO 29 WANDY GIZICKIEJ 33 TERESY EUFEMII GRYGLEWSKIEJ 37 MARIANA STANISśAWA HERMASZEWSKIEGO 43 IWONY JÓZEFIAK 53 JANINY KOLADO-FRĄTCZAK 57 EUGENIUSZA MARIANA KONIECZNEGO 61 KRYSTYNY KOREJWO 65 ANDRZEJA KRÓLA 69 MARII DANUTY KRUK 75 RYSZARDA KUBIAKA 79 DANUTY PELAGII śAPIŃSKIEJ 85 WANDY śOMNICKIEJ-DULAK 89 STANISśAWA LEONA MACHOWIAKA 99 MARII MAJCHRZAK 109 ANNY NOSEK 113 RAFAśA ORLEWSKIEGO 119 JANINY PESZKO 125 Ks. JANA PAZGANA 129 MARII MAGDALENY POCGAJ 137 JÓZEFY AGNIESZKI PODKÓWKI 143 KRYSTYNY RADWAN 147 IWONY MAśGORZATY SKASSY 151 KRYSTYNY SOBOCIŃSKIEJ 155 BOŻENY SZABśOWSKIEJ 159 IRENY SZAśEK 163 DARIUSZA SZYMAŃSKIEGO 167 BOGDANA MARIANA WALASA 171 LIDII IRENY WĘGLARZ 175 Ks. DARIUSZA WOJCIECHA SDS 183 KRZYSZTOFA WIESśAWA WOJDYGI 187 Ks. BOGUSśAWA WOśYŃSKIEGO 191 DANUTY REGINY ZDANOWSKIEJ 199 S. HIERONIMY REGINY ZYMELI CSSE 203 Wszystkim, którzy objęli swoim mecenatem wydanie niniejszej książki, w szczególności zaś: Ks. Stefanowi Baldemu z Opola, Ks. Romualdowi Brudnowskiemu z Kudowy-Czermnej, Ks. Franciszkowi Drendzie z Kluczborka, Ks. Tadeuszowi Drozdowi z Lewina kłodzkiego, Ks. Stanisławowi Dworzakowi z Opola, Ks. Andrzejowi Hanichowi z Opola, P. Szczepanowi Hermaszewskiemu z Meriden (USA), Ks. Piotrowi Kansemu z Gliwic, Ks. Mirosławowi Kiwce z Wrocławia, Ks. Zbigniewowi Kuzi z Lublina, Ks. Zygmuntowi Lesławowi Lubienieckiemu z Opola, P. Marioli Marynicz-Hyli z Wrocławia, P. Renacie Paszkiewicz z Opola, P. Marii Perkowskiej-Rusek z Klementowic, Ks. Józefowi Pyrkowi SDS z Bagna k. Osoli, Ks. Józefowi Szczęsnej z Wioski k. Skępego, Ks. Bp. Janowi Śrutwie z Zamościa, Ks. Joachimowi Waloszkowi z Opola oraz tym, którzy wsparli to dzieło anonimowo, składają tą drogą serdeczne podziękowania WSPÓśAUTORZY ALMANACHU KONIEC MALKOM qrt50 3898f958 3898f9a1 16b6 5b f 0 1 p t b 2 2 k 0 3f 0 0 0 0 n n 11.30 2.0 2.0 --- d 1 8 1 1 1 1 ff 0 1 1 A DUCH WIEJE K¨DY CHCE... ANDRZEJ BIZOă - Rydutowy RNATA HEMPEREK - Dys k. Ciecierzyna IRENA CZARCZYăSKA-SZAFLIK - Stary Kiesielin GRA˝YNA DROBEK-BUKOWSKA - Racibórz ANDRZEJ DYCZEWSKI - Lublin WANDA GIZICKA - Racibórz TERESA EUFEMIA GRYGLEWSKA - Szczecin MARIAN STANISťAW HERMASZEWSKI - Lublin IWONA J?ZEFIAK - D(c)bowiec k. Jasa JANINA KOLADO-FRńTCZAK - Ozorków EUGENIUZ MARIAN KONIECZNY - Gorzów Wielkopolski KRYSTYNA KOREJWO - Olsztyn ANDRZEJ KRŕL - Wojnicz MARIA DANUTA KRUK - Bronice RYSZARD KUBIAK - ťask-Kolumna DANUTA PELAGIA ťAPIăSKA - Biaobrzegi WANDA ťOMNICKA-DULAK - Piwniczna-Zdrój STANISťAW LEON MACHOWIAK - Poznaä MARIA MAJCHRZAK - Pacyna ANNA NOSEK - Wojnicz RAFAť ORLEWSKI - Piotrków Trybunalski JANINA PESZKO - Kraczkowa k. Rzeszowa Ks. JAN PAZGAN - Rzym MARIA MAGDALENA POCGAJ - Poznaä JŕZEFA AGNIESZKA PODKŕWKA - ťód" KRYSTYNA RADWAN - Lublin IWONA MAťGORZATA SKASSA - -widnik KRYSTYNA SOBOCIăSKA - Brzeszcze BO˝ENA SZABťOWSKA - Olsztyn IRENA SZAťEK - Konin DARIUSZ SZYMAăSKI - Hrubieszów BOGDAN MARIAN WALAS - Lublin LIDIA IRENA W¨GLARZ - Skaagi Ks. DARIUSZ WOJCIECH SDS - Bielsko-Biaa KRZYSZTOF WIESťAW WOJDYGA - Pilawa Ks. BUGUSťAW WOťYăSKI - Lublin DANUTA REGINA ZDANOWSKA - OŚno Lubuskie S. HIERONIMA REGINA ZYMELA CSSE - Katowice A DUCH WIEJE K¨DY CHCE... ALMANACH POEZJI RELIGIJNEJ LUBLIN, a.D. 2000 Teksty wybra, opracowa i wst(c)pem opatrzy MARIAN STANISťAW HERMASZEWSKI Opracowanie graficzne okadki s. TERESA BťASZCZYK R.M. Redakcja techniczna JAN OKONIEWSKI Druk Pracownia Poligraficzna Akademii Rolniczej w Lublinie U schyku XX wieku i II tysi?clecia chrze?cijaästwa w naturalny sposób czyni si(c) podsumowania i obrachunki z przeszoŚciŃ, a takľe rachunek sumienia. Modne jest zadawanie pytaä d"wi(c)cz?cych cz(c)sto w patetycznej tonacji jak trŃby archanioów, tym bardziej, ľe wielu wizjonerów przewiduje rychy koniec ?wiata, a kataklizmy, których jeste?my ?wiadkami, zdaj? si(c) potwierdzaą apokaliptyczne kroki Stwórcy w kierunku stworzenia. A rzeczy wielkie maj? w zwyczaju dzia? si(c) na wyci?gni(c)cie r(c)ki - bo to przecieľ w nas samych trwa bój o wieczno?? od zarania ?wiadomo?ci do jej zmierzchu; to do naszych serc puka Bóg-Zbawiciel, i czeka cierpliwie, a? otworzy Mu zwyci(c)skie dobro i stanie si(c) owe spotkanie twarzŃ w twarz... -wiat twórców wiruje pr(c)dzej i realniej, przeľywamy w autentycznym krzy?u prób dokonania szkicu NIEWYRA?ALNEGO - barw?, nut?, pie?ni?, czy sowem - aby zatrzyma? na chwil(c) samego Boga, aby dotknŃą, przeľyą i opowiedzieą. Z upywem czasu dochodzimy do wniosku, ?e ?ycie przesuwa si(c) jak struna sonecznego gnomonu po ciemnej twarzy wszechŚwiata, ľe tworzymy jedno ciao z przeszoŚciŃ, na której roŚnie nasze tu i teraz, na bazie którego zakwitnie czas przyszy zbudowany na genetycznej glebie naszej i naszych przodków, na naszej wierze, kulturze i nadziei. I tylko jedna nitka - ciŃgle ľywa - wiŃľe i przeszoŚą i przyszoŚą z tera"niejszoŚciŃ: Chrystus - uosobienie Boľej MioŚci... W tylko Bogu wiadomej chwili poczujemy ?wi(c)ty dotyk na r(c)ku, poznamy t(c) MioŚą i odkwitniemy w Niej na wiecznoŚą. MisjŃ poetów jest budzenie serc i sumieä, i w tym majŃ byą podobni do Chrystusa. Niedojrzaa jest taka poezja, która nie ma tej odwaľnej ŚwiadomoŚci. Ka?dy musi si(c) zmierzy? z wasn? wiar? i niewiar?, a wynik tych zmagaä tworzy wiersz - modlitw(c) - ?wiadectwo prawdziwej t(c)sknoty i ukochania. Trzeba by? u?ytecznym spoecznie, i wyrastaj?c nad wasne potrzeby bra? ?ywy udzia w wychowaniu Polaków do obj(c)cia hasa: BŕG - HONOR - OJCZYZNA, do stawiania tamy zu, dawania tego dobra, którego nie byo, a moľna je daą... POLSKI PSAťTERZ ostatniej dekady tego tysi?clecia - to armia 352 poetów widz?cych sens w takim dziaaniu nie tylko na ?wiadectwo widzenia uczciwego, obejmowania sowem najprawdziwiej, jak si(c) da NAJWA˝NIEJSZEGO, to takľe akt wyznania wiary. Jubileuszowy X tom polskiej poezji modlitewnej skadamy samemu Panu Jezusowi przez r(c)ce Jego Matki - Maryi - Hetmanki Or(c)ľa Polskiego - w 2000-lecie urodzin z zapewnieniem, ľe trwamy na Jego ordynansach. ˝ywy pomnik serc szlachetnych. Przyjmij te wiersze, Panie, w noc betlejemsk?, w wigili(c) spotkania w Twojej Wiecznej ŚwiatoŚci. Amen - KUDOWA-ZDRŕJ, Midorówka, 12 lipca 1999 r. WIERSZE ADAM ANTOSZCZAK * * * Nawet Ty si(c) odwrócieŚ zasonieŚ twarz mym grzechem zostawieŚ mnie rannego wyrokujŃc rychŃ Śmierą ZszedeŚ z krzyľa - na Twych gwo"dziach odt?d ja zawisn(c) sam wejdŃ rdzawe w me ciao na wskro? dusz(c) przeszywajŃc Rok ju? cierpi(c) - Ty natomiast tajemniczo si(c) uŚmiechasz pokazuj?c palcem ?wi(c)tym resztki serca pod sklepieniem Ciao pr(c)?y si(c) i gnie wije z bólu i rozpaczy Ja wci?? krzycz(c) Eloi, Eloi, lama sabachthani - WIARA Wierz(c) w Ciebie w Twoje - TAK w Twoje - UCZYNI¨ i to jest mój niepokój i ˝YCIE - 1 listopada 19998 r. ON I JA (I) Umar bo chciaem Kocha bo JEST - 1 marca 1999 r. ON I JA (II) On - JEST ja - czasami - 6 marca 1999 r. * * * Jest mi smutno bo wiem ľe w mojej duszy brakuje morza po którym chodziby Bóg - 5 sierpnia 1998 r. MILLENIUM Juľ koniec wieku czowieku! Co robią? pytasz - ˝yą z Bogiem tu - tam teraz i w przyszoŚci - 22 lutego 1997 r. KOCHAM CI¨ PoliczyeŚ wszystkie koŚci moje zniewa?ye? oblicze ?wi(c)te uderzyeŚ mnie - Krzyľ Ci niosem umarem przy Tobie - 6 marca 1999 r. * * * CzymľeŚ jest -wiato które dajesz ľycie Prócz Twej mocy nikt Ci(c) nie doŚwiadczy nie opisa nie pojŃ do koäca nie krzyknŃ eureka Zagarniam Ci(c) w swoje skronie z pokorŃ - 2 stycznia 1997 r. ANDRZEJ BIZOă NAJDťU˝SZY DZIEă W ruinach wieľy Babel jak otr wŚród derwiszy KradnŃc iluzji chwile w tumie przygarbiony Choą z jednej gliny - nagle doŚwiadczony Szukaem ukojenia namaszczonej ciszy - Gdy juľ myŚli bolay zdwajajŃc przykroŚci W pó drogi i w pó prawdy w poowie zwŃtpienia W poowie ľycia w zarzewiu milczenia Znalazem WSPŕťCIERPIENIE SAMOTNEJ -WI¨TO-CI - Ju? boskie samo przez si(c) - czekao Co powiem? Cudu zechc(c)? Czy duľo czy mao? A chciaem tylko kŃta w domu Przedwiecznego - Rzeko mi: Zaprawd(c) - a mnie si(c) zdawao ?e dzi? jest koäcem co si(c) progiem stao. I d"wi(c)czŃ tamte sowa aľ do dnia sŃdnego - JUTRO Wczoraj znowu Spadkobiercy pierworodnych win OsŃdzili Ciebie I ukrzyľowali Ile razy jeszcze B(c)dziesz musia ginŃą StajŃc ludziom Na drodze do wiecznoŚci - Jezu Chryste Z Twego krzyľa Usysz gos dzieci zabŃkanych I znowu jutro Zmartwychwstaä - KAMIEă I CHLEB Kamieä i chleb w swych doniach mam I wybór od wieków ten sam A gdybym b(c)du nie popenią Byoby bliľej do Twej Peni - Nie pozwól Matko rzuci mi kamienia I daj mi si(c) przebaczenia Podeprzyj mnie sw? ?wi(c)tŃ wiarŃ I naucz ufaą TwojŃ miarŃ - Pokaľ jak wytrwaą mam przy Bogu A Ziemia b(c)dzie centrum nieba - Naucz miowaą wszelkich wrogów Spraw bym mia w doniach tylko chleb - JESTEM Ojcu -wi(c)temu Janowi Pawowi II G(c)biny ziemi s? w Jego r(c)ku I szczyty gór naleľŃ do Niego Czy moja ziemia jest ziemi? ?wi(c)tŃ? Czy Świadkiem Przymierza Nowego? Widziaem wiele na tatrzaäskich szlakach Krzewów - lecz ?aden z nich si(c) nie pali Ale dotknŃem OBECNO-CI w znakach jarz(c)binowych - jak krew Twa - korali - Na Giewont wszedem pod krzyľ co przemieni Krajobraz ľycia Śmierci i cierpienia I jak psalmista co najwi(c)cej ceni Nadziej(c) - znalazem ska(c) ocalenia - Tu si(c) zadzierzgnŃ historii poczŃtek Przecieľ i niebo jest dzieem rŃk jego. Ja nie szukaem po Bogu pamiŃtek - Mam Go przy sobie naprawd(c) ľywego. On - twórca Wieczny - ten sam tu i zawsze Starej i nowej pieŚni serc wysucha - Zamykam w sobie Ślady najaskawsze Imienia Ojca i Syna i Ducha - UFAM Wymiana myŚli Z Bogiem najprzedniejsza On zawsze lepszŃ opowie Nie Ślepy los Nie czas próby W przemarszu kl(c)sk i ask On i tak zna epilog - W koäcu samym sobŃ opowiada - RENATA CHEMPEREK BŕG RZECZY MAťYCH Na Ńce wŚród kwiatów ukryty Bóg - wŚród liŚci rabatów Bóg - W kropli rosy w dzieä i w nocy takľe w sowach w myŚlach w oczach w uŚmiechu we zach. W radoŚciach i smutkach nasz Bóg takľe Bóg rzeczy maych - * * * TŃ ŚcieľkŃ zarosa od lat przedziera si(c) moje serce. Daj si Boľe bym znów nie pobŃdzia i dosza kiedyŚ do Ciebie - U PROGU III TYSIńCLECIA Nie pragnŃ Śmierci ani sŃdu Twojego na Ziemi myŚlŃ ľeŚ wadcŃ surowym i nie oszcz(c)dzisz nikogo - Boľe! Ja wiem ľe nas kochasz ľe w trzecim tysiŃcleciu po trzykroą kochaą i ufa? b(c)dziemy - * * * Jak wyglŃdasz czyŚ jest wadcŃ co kaľe zdrajców i ciska w nich gromami? Czy moľe stojŃc na piedestale niebios nie zni?aj?c si(c) do poziomu czowieka Śledzisz nasze losy nie pomagajŃc nikomu? A jeŚli jeste? wsz(c)dzie i kochasz nas jak my Ciebie i potrzebujesz nas jak my Ciebie moľe otworzysz nam bramy swojego serca? O MIťO-CI BOGA Kaľesz mi Boľe miowaą gdy ludzie si(c) nie kochajŃ ka?esz mi si(c) radowaą a tak daleko do Raju - Chcesz mego szcz(c)Ścia Boľe w tym Świecie porytym zem - zwyci(c)?(c) z nocŃ moľe lecz czy zwyci(c)?(c) z dniem? I jak si(c) ľyciem mam cieszyą jeŚli nie wygram z sobŃ czy b(c)dziesz chcia mnie rozgrzeszy gdy je przeczekam obok? Mój wzrok mnie zwodzi i mowa dokoa smutno i ciemno - Spróbuj(c) ludzi miowaą nie liczŃc na wzajemnoŚą - * * * Usyszaam jak woa mnie Bóg - Od tej pory sysz(c) Go w sowach ludzi. Mówi do kaľdego lecz nie kaľdy syszy nie kaľdy ma serce otwarte - IRENA CZARCZYăSKA-SZAFLIK JA PODMIOT Dni potok rwŃcy... Mam tyle lat co wiek rozpoowiony trwogŃ Przykadam szkieko i oko do cudów Świata Naliczyam wi(c)cej niľ osiem Mao kto sucha Uwierzyam w koäcu wieszczowi wiara i czucie czucie i wiara sŃ teraz moim Światowodem JAK W PIOSENCE By taki KtoŚ co fioków garŚą rzuci spojrzeniem nakaza gwiazdom spoglŃdaą w moje okna pomaga zrozumieą Norwida przy poľegnaniu jak w bajce rzucaam za siebie kamyki aby znana bya nieomylnie droga powrotu * * * Przepraszam Ci(c) za moje zachowanie nie zganiam tego na dzieciästwo trudne pod gór(c) czy z górki ale zawsze z TobŃ Czy to jest poezja? Nie wiem na pewno ale jest to trzydziestoletnie kochanie 18 listopada 1991 r. * * * Roztocz nade mnŃ spadochron wiary potrzebny jak ratunek Matko ziemio wiecznie dobra pomnóľ moje wiersze jak ewangeliczny siewca mioŚą SťOWA które niechaj nie trafiaj? na ska(c) ale na pszeniczn? gleb(c) OBRAZ NIEBA O stwórz na ziemi chociaľ obraz Nieba w czas zgody i pogody niech nam Twojego nie zabraknie chleba gdy przyjdzie powstaą kiedy nas zawoasz Chciaam ľyą zgodnie ze swoim sumieniem gosu jego suchajŃc czasem nawet szmeru Twoim Chrystusie podparta ramieniem iŚą przez ľycie cae pozostajŃc sobŃ uczyä mnie pokornŃ - bardziej ni"li jestem uczyä mnie cierpliwŃ - jakŃ byą powinnam dodaj mi radoŚci której tak potrzeba oddal grzech ode mnie pozwól zdobyą Niebo Niechaj dusza moja która aknie Świata jak dobra samego wyznaj?c wiar(c) - w jej my?l post(c)pujŃc powróci go(c)biem do Boga - PO REKOLEKCJACH ZAMKNI¨TYCH W GOSTYNIU Tak trudno si(c) wyciszyą serce spokojem ukoysaą w rytmie przebaczania tak trudno odnale"ą siebie patrz(c) oczami Chrystusa co peen miosierdzia i oddania chcia cierpieą za nas Rozum ludzki chociaľ lotny pojŃą wszystkiego nie jest w stanie trzeba serca i wiary mocnej siŃ Ducha by z Nim krzyľ d"wigaą wasny przez ca? Golgot(c) przez ľycie Tak upywa próba tak dojrzewa czowiek Droga Krzyľowa jest jedna innej drogi nie ma - * * * Do Ciebie id(c) Panie na drug? stron(c) ľycia cho? trudno jest i?? pod gór(c) i pod wiatr Nie chc(c) Ci przynieŚą czeku bez pokrycia wzrokiem duszy tak wiele widz(c) ekran ľycia mam przed sobŃ i na jawie i w snach pragn(c) na koäcu mojej drogi umyą Twoje nogi Panie czujŃc na gowie pooľone Świetlane Twoje donie MODLITWA Kiedy b(c)dzie juľ staą mnie na wszystko daj mi zachowaą radoŚą Boľe jak teraz gdy kaľdy cieszy grosik w poowie ucha igielnego Staą nie zamierzam biec nie zdo^am Przyjmij co jeszcze zosta^o niewiele tego Serca dar - Luty 1990 r. REKOLEKCJE WIELKANOCNE a.D. 1997 Czekasz na mnie cierpliwie utajony w bia^ej Hostii w drugim cz^owieku bym zgi(c)^a kolana przekaza^a znak pokoju Jezu mój daj poj?? chocia? w cz(c)Ści jak wielki by i jest Twój DAR miowania grzeszników - ZMY-LENIE Nie czuj(c) pustki wokó siebie kiedy biegn(c) do Ciebie Jezu aby odwiedzi? Ci(c) w tabernakulum Mam wszystko niebo z gwiazdami kwitn?c? ?k(c) wiatr we wosach i TwojŃ mioŚą - POMŕ˝ MI PANIE Pomóľ mi Jezu w drodze do Ciebie prosz(c) o Twoj? rad(c) i doä pomocnŃ daj ľyą wŚród ludzi zgodnie jak ľyjŃ kwiaty w trawie jak powietrze w skrzydach ptaka pomóľ iŚą za TwŃ naukŃ jak za Światem ciemnŃ nocŃ Gdy trudno mi pod krzyľem niech wspomn(c) Twoj? drog(c) krzyľowŃ Jakľe mizerna moja pomoc w d"wiganiu brzemion caego Świata moje krzy?e mniejsze i wi(c)ksze to ledwie cieä pokuty Bior(c) z pokorŃ to co mi dajesz Usysz mnie Jezu! Pomóľ mi Panie! ZAUFANIE Zaufaam Ci Jezu Chryste o spraw ľeby na wiecznoŚą niech nie l(c)kam si(c) wi(c)cej niczego a wszystkie Ścieľki niechaj prowadzŃ do Ciebie Nie daj mi bŃdzią w czynach i w myŚlach i ask Twych niech nie strwoni(c) abym je moga zwrócią kiedy zechcesz wielokroą pomnoľone - GRA˝YNA DROBEK-BUKOWSKA RACZ SPOJRZEĄ NA MNIE RozsypaeŚ gwiazdy jak ziarenka piachu policzyeŚ planety na kaľdym gwiazdozbiorze wszystkie je woasz po imieniu. Co znaczŃ mae losy ludzi w bezmiarze kosmosu? A kaľdy czowiek jest Ci bliski. Stworzye? nawet mrówk(c) i sonia i teľ o nich pami(c)tasz. Racz spojrzeą na mnie dwa razy: gdy b(c)dziesz zmywa moje grzechy z mioŚciŃ i gdy b(c)d(c) taäczyą dla Ciebie wtulona w Twój uŚmiech. 25 marca 1998 r. NAUCZ MNIE KOCHAĄ Naucz mnie kochaą nie oczekujŃc nic w zamian wierzŃc wszystkiemu nie spodziewaj?c si(c) niczego od bezrobotnego sŃsiada - pijaka bezdomnego niemo spoglŃdajŃcego ľebraka na przechodzŃcych ludzi... Wska? mi ?cie?k(c) waŚciwŃ ucz mnie pokory i wiernoŚci abym moga podŃľaą za TobŃ schylaj?c si(c) do ziemi z nadziejŃ i wiarŃ. 25 stycznia 1999 r. B¨DZIE INACZEJ Jest wiele dni co zamiast witaą z góry ľegnajŃ Biegn(c) za nimi bo wszystko si(c) zmienia! Nie da si(c) kochaą bez rozpaczy bez bólu i wciŃľ ten strach o mioŚą... Boľe tylko Ty wiesz kiedy si(c) radykalnie odmieni. JAK DAWNY RYCERZ Wywijam piórem jak dawny rycerz mieczem broni(c) swego domu przed wrogiem Wybieram si(c) znowu na wojn(c) dobra ze zem tumacz(c) raz kolejny umacniam serca bo smutek przychodzi bez zaproszenia Musz(c) innych nauczyą walczyą mioŚciŃ Wygra dobro - wiem to na pewno! Ale zo zaczai si(c) znowu... 20 wrzeŚnia 1998 r. PISMO -WI¨TE Dzi(c)kuj(c) Ci Boľe za wskazówki na ľycie Wyczytaam ca? prawd(c) o ludziach nadziei o Tobie i o MioŚci B(c)d(c) pewniej stŃpaą Twoimi Ścieľkami wierzŃc w Twój uŚmiech na koäcu drogi - PSALM O MIťO-CI BO˝EJ Byam cierpieniem w g(c)bi duszy prosiam o litoŚą i litoŚci okaza mi Bóg w nadmiarze... Byam smutkiem prosiam o ask(c) i okaza mi Bóg aski nad miar(c)... Byam ciszŃ - prosiam o gwar i da mi Bóg do syta gwaru i pieŚni. Wzdychaam nad n(c)dzŃ czowieka wysucha mnie MŕJ DOBRY BŕG Przygarniam teraz dziesiŃtki westchnieä WypeniajŃ moje ľycie -niam sen teraz przeľywam mój sen na jawie. ANDRZEJ DYCZEWSKI KOMENTARZ DO BťA˝EJA PASKALA ťatwiej jest uwierzyą, ľe czegoŚ nie ma Niľ w to, ľe coŚ jest. Jednak nie tracimy nic - wierzŃc ˝e coŚ jest. LUBLIN, 18 marca 1999 r. * * * Zbyt saby jestem i may by móc pojŃą co trzeba zbyt leniwy by wzi?? los w swoje r(c)ce zbyt guchy by usyszeą jak Ślepy przemawia wielkim gosem zbyt maej wiary by serio wziŃą ťazarza. Mam dobry wzrok do rozpoznania Magdaleny i si(c) do rzucenia kamieniem. LUBLIN, 24 kwietnia 1999 r. KRŕTKIE OPOWIADANIE O MIťO-CI Ja widz(c) i Ty widzisz do tego nie trzeba sprawnych oczu Wszystko wyczuwamy delikatnymi doämi nie trzeba przecieľ potwierdzeä Mamy such doskonay kaľdy szum sowo i zgiek To nie gra sów Jedynie potrzeba serc oddanych na wieki - LUBLIN, 14 marca 1999 r. DZI¨KUJ¨ Dzi(c)kuj(c) za to ľe JESTE- Niezmienny Gdy zmienia si(c) Świat Otwarty Gdy wci?? wi(c)cej krat TyŚ sprawiedliwy Przy ziemskiej niesprawiedliwoŚci ˝e dajesz tyle Ile kaľdy moľe objŃą - MILEJŕW, 13 marca 1999 r. PRO-BA O?wiecaj drog(c) którŃ mam kroczyą Gdybym nie mia nawet widzie? wi(c)cej Świata Równaj doliny i góry Ścinaj Nawet gdybym nie mia wi(c)cej syszeą ptaków I rozdziel wody bym suchŃ stopŃ przeszed Nawet gdybym mia ju? wi(c)cej nie chodzią O?wiecaj drog(c) którŃ mam kroczyą OŚwiecaj prosz(c) - oŚwiecaj! LUBLIN, 27 lutego 1999 r. ODPOWIEDć Czym Ci si(c) Panie odpac(c) Za wszystko coŚ mi wyŚwiadczy Za dar mioŚci jaskrawy Dar b(c)kitnego wieczoru Za noc spokojnŃ Śnieg gwia"dzisty Czym Ci si(c) Panie odpac(c) Za wszystko coŚ mi wyŚwiadczy Za ka?dy szept i ?piew g(c)boki Za kaľdy ruch i gest mych rŃk Malutkie gniazdo w koronie drzew. Czym Ci si(c) Panie odpac(c) Za wszystko coŚ mi wyŚwiadczy... LUBLIN, 27 stycznia 1999 r. Nie zabieraj mi Panie Co mam najdroľszego lecz nie jak ja chc(c) - ale Ty - Nie zabieraj poranka Nie zabieraj mioŚci Nie zabieraj przyjació i wrogów Nie zabieraj odwagi powagi i wiary Nie zabieraj radoŚci przebywania z TobŃ I przez Ciebie z innymi. Nie zabieraj mi Panie Ojczyzny i honoru A gdy juľ zechcesz mnie zabraą Niechbym stanŃ przed TobŃ z sercem skruszonym Z wzrokiem opuszczonym Ze sowem na ustach Przebacz Co byo nie tak... SCHARNITZ, Austria, 25 sierpnia 1997 r. GOLGOTA Nie liczyem schodów Baem si(c) spojrze? w pop(c)kane lustro Mógbym zobaczy? brudn? dusz(c) Kolana bolay coraz bardziej Schody wysokie chód ciemnoŚci Mogem zawrócią Nie liczyem schodów Baem si(c) spojrze? w pop(c)kane lustro Mógbym zobaczyą twarz W okularach z czerwonymi "renicami Nap(c)czniaymi z wysiku Od d"wigania ľycia Aľ jasnoŚą uderzya w oczy Tuaczka skoäczona - LUBLIN, 28 stycznia 1999 r. WANDA GIZICKA PIERWSZA GWIAZDKA Ciemno pola biae pierwsza gwiazdka migocze rado?? wnosi cisz(c) przebija w misterium Betlejem Narodzi si(c) czas mioŚci i przebaczeä niebo si(c) z ziemiŃ Ńczy serca ponŃ Świat tonie w blaskach promieni. A Ty przychodzisz do nas w kruszynie chleba kaľesz przebaczyą bratu chociaľ bratem nie by. Jezu malusieäki... * * * Samotnie w betlejemskŃ noc maemu GoŚciowi. Gwiazda wskazuje drog(c) niebo staje w pomieniach budz? si(c) dzwony uŚpione. W blasku na wpó wypalonej Świecy topi(c) wspomnienia we zach ukryte w kruszynie opatka. Musz(c) ľal przeamaą spokój duszy odnale"ą wspierana mioŚciŃ krzyľa trwa? musz(c). PRZEBACZ Widz(c) Ci(c) Panie spod zamkni(c)tych powiek daleko w przystani Świata w byskach soäca pyku ziemi. Ulecz me zranienia rozwiej zwŃtpienia. Tu nie trzeba sów Ty wiesz wszystko, przebacz! NIE ODCHODć Dotyk wieczoru zamknŃ okiennice dnia pusto i ciemno we mnie. Szczelinami serca przenika otucha. Oto jesteŚ ze mnŃ Panie agodzŃc samotnoŚą soäcem swojej mioŚci ogrzewasz krzyľe moich szarych dni. Nie odchod"! * * * Ojcze Wszechmocny ocal nam leŚne krainy gosy ptactwa czarne oczy ora cieä wierzby pochyej. ZeŚlij pomyŚlne wiatry a zazielenieje pustkowie rosa napoi wi(c)dnŃce roŚliny zaszumiŃ odogi. Powró? nam cisz(c) a przemówiŃ kamienie. Juľ trawniki zdeptana krzyczŃ krwawnikiem. Otul serca zbolae ocal przed katastrofŃ, do szcz(c)Śliwej krainy bezpiecznym doprowad" szlakiem. SERCE MAM OTWARTE Byą radoŚciŃ dla innych moľe ktoŚ czeka na odrobin(c) ciepa które uchroni przed hibernacjŃ. mijajŃ dni puste trzeba nowe osonią ľyczliwoŚciŃ. Kiedy chód wieje szparami ogrzaą sowa uŚmiechem. Wkrótce przyjdziesz wŚród ciszy ogromnej wyjd(c) na spotkanie we wasnym sercu mam miejsce dla Ciebie. Czekam Ci(c), Panie! TERESA EUFEMIA GRYGLEWSKA REFLEKSJA NA DZI- Czy warto wciŃľ biec potyka? si(c) i znowu biec by zdobywaą dobra tej ziemi na t(c) króciutkŃ chwil(c) ľycia kiedy wiadomo ľe starczy kawaek chleba uŚmiech anioa za scaowana z buzi dziecka czy warto chwytaą kolorowe baäki mydlane które zniknŃ nim zdŃľymy wyszeptaą amen wi(c)c po co... O WIELE WI¨CEJ Porozmawiaj z ciszŃ pól porozmawiaj z t(c)czŃ i ze wschodem soäca i z liŚci zielonych soczystym uŚmiechem to o wiele wi(c)cej da niľ cay krzyk Świata porozmawiaj z szumem fali o zachodzie z muszelkŃ samotnŃ na nadmorskiej plaľy z kaľdym "d"bem trawy napotkanym po drodze i wreszcie ze swoim porozmawiaj wn(c)trzem to o wiele wi(c)cej da niľ cay krzyk Świata NIEOSIńGALNY Przychodzisz do mnie na t(c)czy na kaľdym promieniu soäca na kropli rosy na której nie sychaą nawet Twego szeptu przychodzisz w deszcz i w pogod(c) i w mojej modlitwie ľarliwej a ja ci?gle my?l(c) ľe jesteŚ nieosiŃgalny o Boľe - ABY ZROZUMIEĄ Szam w tumie ludzi nagle kaleka o kulach wyci?gn? do mnie r(c)k(c) cierpiaam bo poczuam jak Chrystus przechodzi obok mnie uginaj?c si(c) pod ci(c)ľarem krzyľa Wchodziam do koŚcioa na stopniach kl(c)czaa pochylona chora na AIDS dziewczyna zapakao moje wn(c)trze bo poczuam jak Matka Naj?wi(c)tsza boleje pod krzyľem zrozumiaam... O BO˝E Dlaczego tu na ziemi przydzielieŚ mi tak? maleäk? chwil(c) szcz(c)Ścia którŃ rozmy czas jak dawno zapomnianŃ kropl(c) deszczu na szybie dlaczego tylko dzieciästwo moje uŚwietnieŚ mioŚciŃ rodziców swawolŃ rodzeästwa i pi(c)knem uczuą co pozostanŃ w mojej pami(c)ci na zawsze bez skazy a teraz jak liŚą jesienny dr?(c) na wietrze i nie wiem jak po ostrych kamykach ľycia dojŚą do Twego tronu MODLITWA O Panie jestem jak liŚą na wietrze niepowtarzalny o innej nieco strukturze niľ kaľdy z pozostaych przez ciao moje przechodzŃ smugi cienia i napawajŃ mnie dreszczem grozy O Panie przyjmij mnie takŃ jakŃ jestem bo myŚli moje które mnie biczujŃ s? chyba najwi(c)kszŃ pokutŃ NIEZWYCI¨˝ONA Gdy przyjdzie zaistnieą na wina dzbanie rozbitym gdy zdradzi mnie muza ostatniej nadziei gdy rój myŚli samotnych otoczy skroä moj? zm(c)czonŃ na ostrych kamykach pami(c)ci przykl(c)kn(c) boleŚnie pewna ľ mioŚą moja do Ciebie wciŃľ wielka i Świeľa zdoa si(c) oprzeą czasu kaprysom POETA WSZECHCZASŕW SkŃd i dlaczego przyszam aby na ramionach d"wigaą znami(c) Twojej m(c)ki Twego przebitego boku i Twych pi(c)ciu ran SkŃd i dlaczego przyszam aby zy które wypakaeŚ na Golgocie tyle wieków wciŃľ czekay na mnie SkŃd i dlaczego przyszam aby laurowy cierä poezji d"wigaą gdy Ty w koronie cierniowej jesteŚ PoetŃ Wszechczasów DZIEă ZWYCI¨STWA I przyjdzie ten dzieä ostatni brz(c)czŃcy pytaniami lekarskiego obchodu natr(c)tnymi jak muchy dokuczliwe Świdrem bólu wibrujŃcy gdzie? g(c)boko w trzewiach I przyjdzie ten dzieä rozdzwoniony Ńkami dawnych lat pulsujŃcy coraz wolniej aby przynieŚą wyzwolenie cierpieniu Lecz kiedy w ciszy szpitalnej Pan Jezus w Hostii nad nim si(c) pochyli nie b(c)dzie to dzieä ostatni - wzruszajŃcy obraz samotnego umierania - B(c)dzie to pierwszy dzieä - zwyci(c)stwa - APOTEOZA Bogosawiona bŃd" ciszo co zasypiasz we mnie szumem morza ukoysana Bogosawiony bŃd" wietrze co skrzydami Eola fale oľywiasz i pieŚcisz Bogosawiona bŃd" kaľda kropelko co zlewasz si(c) tak ch(c)tnie w wielki ocean trwania Bogosawieni bŃd"cie wy wszyscy którzy nie oczekujecie wi(c)cej niľ moľe byą wam dane MARIAN STANISťAW HERMASZEWSKI MODLITWY W -WIETLE BťYSKAWIC Trzasn(c)o niebo srebrnym biczem Koniec -wiata! Znikn(c)y z póek ksi(c)gi Wernyhory królowej Saby i Nostradamusa Soäce si(c) zaąmi ksi(c)ľyc zniknie z oczu gwiazdy si(c) krzyľem ustawiŃ do Ziemi - czemu si(c) trz(c)s? r(c)ce niedowiarkom samemu Bogu krzyľ do Ziemi wbito i ?wi(c)tŃ MioŚą osmagano Śmiechem juľ nic gorszego uczyni? si(c) nie da moľna najwyľej zabrnŃą w wŃwóz paczu ale histeria z grzechu nie wyzwoli - Siedz(c) pod brzozŃ odmawiam róľaniec wypeniam cisz(c) skrzyda maej wiary JeŚli zaboli próg Twego oddechu wtedy zrozumiem JeŚli przytulisz jakľeŚ to obieca niech si(c) szum liŚci uŚmiecha w poecie bez l(c)ku - Amen - KUDOWA-Zdrój, Midorówka, 15 lipca 1999 r. 10 SEKUND Rŕ˝NICY Jakaľ to bya dyskusja jest Bóg czy Go nie ma czas do wiecznoŚci czy wieczny czasu niepokój zamiast rachunku sumienia rachunek w restauracji i strzemiennego na drog(c) A drogŃ wiatr szed jak struna rozpi(c)ta mi(c)dzy niebem a piekem ka anio harfista ciemnooki stopniao sowo kamienne MENE - TEKEL - FARES P(c)ko drzewo stuletnie tuľ za mnŃ tuľ nad nim Czas wzgl(c)dny bezwzgl(c)dnie koyska na tu i teraz przedsionek do zawsze kusiciel z drzewa wiadomoŚci dobrego i zego przebity krzyľem na Golgocie przystanŃ - ... Ja jeszcze wierz(c) on juľ wie na pewno - KUDOWA-Zdrój, 1230, 10 lipca 1999 r. * * * Ks. Piotrowi Kansemu BŃd" pochwalon ľeŚ nas dojrza sczerniaych w g(c)bi ziemi skamieniaej sztolni ?e Ci byo t(c)sknoty za mao ľeŚ nas zechcia od smutku uwolnią - BŃd" pochwalon ľeŚ krzyľ z gwiazd metalu rozbi Światem nieskalanej bieli i z wyrobisk kalekiego ľalu doprowadzi do ?wi(c)tej niedzieli - BŃd" pochwalon za wiatr który nagle chmurne fale jak strach uspokoi i za ód" której stae? si(c) ľaglem ľeŚ nadziejŃ i zbawieniem moim - BŃd" pochwalon za z(c) krwi serdecznŃ ľe oľywia co stao odogiem ľe za ludzka staje si(c) skrŃ wiecznŃ nasyconŃ mioŚciŃ i Bogiem - GLIWICE-?ab(c)dy, w parafii pw. -w. Anny, 17/18 pa"dziernika 1998 r. * * * To musi byą w Tobie jak - nie wiem - ale b(c)dzie prawdziwe b(c)dzie dobre i pi(c)kne wszystkie drogi prowadzŃ przez Ciebie a TyŚ godny a TyŚ sprawiedliwy a TyŚ miosierny - To musi byą w Tobie poczŃtek i koniec drzwi niedomkni(c)te szpara wiecznoŚci bez której tylko odurzamy si(c) t(c)sknotŃ domysy proroctwa póki co - To musi byą w Tobie las - rzeka - morze wody ?wi(c)tej morze chmur morze wiatru Świato Świateek jŃdro muzyki jŃdro obrazu jŃdro SťOWA Kocham - LUBLIN, 9 grudnia 1998 r. * * * Chciabym tu zostaą na zawsze w przedsionku Raju gdzie donie Twe najaskawsze rŃk mych szukajŃ gdzie pómrok pachnie zieleniŃ kalin i Świerków gdzie Śpiewasz caŃ przestrzeniŃ w trzmielim futerku gdzie koŚció jak bukiet dzwonków i zy jaskrawsze - o Pani wilg i skowronków pozwól tu zostaą na zawsze - KUDOWA, Zielona Dolina Maryi, 17 lipca 1999 r. * * * Matko Boľa pomienistowosa bosŃ stopŃ chodzŃca po rosach by Ci trawy ka?dy dotkn? pr(c)cik ?eby nawet kamieä u?wi(c)ci - Matko Bo?a z dzbanem wody w r(c)kach co? dla guchych pi(c)kna jak piosenka coŚ dla Ślepych jak t(c)czowy bukiet w szumie lasem przepachnionych sukien - Matko Boľa - tak mi w duszy ciemno pociesz przytul pochyl si(c) nade mnŃ by mnie Bóg za smutek mój nie sŃdzi bŃd" mi Światem ľebym nie pobŃdzi - KUDOWA, Zielona Dolina Maryi, 16 lipca 1999 r. HURAGAN W ZIELONEJ DOLINIE Upad wiatr na kolana przed TobŃ ciepy oddech zgi? ?wierki jak traw(c) spŃsowiay paprocie ľaobŃ pochoway si(c) cienie kulawe - Przeleciaa igliwia straľ przednia rewidujŃc maliny modrzewie i zagrzmiaa znad gór przepowiednia chyba Bóg - lecz dokadnie nikt nie wie - A Ty stoisz w sukience z zapachu wygadzajŃc niepokój kolorów zawsze wi(c)ksza od smutków i strachów w samym sercu zielonych nieszporów - KUDOWA, Zielona Dolina Maryi, 20 lipca 1999 r. z cyklu: NOTATKI Z REKOLEKCJI PAPIESKICH a.d. 1999 VI. WYKťAD O MIťO-CI W TORUNIU 7 czerwca JeŚli czowiek nie dotknie MioŚci to nie otrze si(c) o Świato Ducha - Nie ma sensu czekaą w ciemnoŚci lepiej serce otworzyą - i suchaą - Zapomniano w ogniskach polemik ?e si(c) wiara rozumu nie l(c)ka - doskonalmy ich skrzyda na ziemi b(c)dzie atwiej przed Bogiem nam kl(c)kaą - Biedny sceptyk libera agnostyk nihilista gorzki od prawieku - Dbaj byŚ w swoim pielgrzymstwie nie ostyg - Bóg ci(c) kocha szcz(c)Śliwy czowieku - XII. MSZA -WI¨TA W SANDOMIERZU 12 czerwca JeŚli wejŚą mam w Twe pokoje wieczyste to mnie w drodze zbytnim smutkiem nie poraľaj ale stwórz we mnie serce czyste i ciŃgle na nowo stwarzaj - Ty zechciaeŚ wrócią wszystkim wiecznoŚą Z bram sprzeciwu wraca si(c) przez ból - Wasnym ciaem Boska ostatecznoŚą pieŚniŃ ľywŃ niesie mnie mój Król - Wiesz najlepiej jak kosztuje MioŚą wi(c)c nie dopuŚą do Śmierci przyszoŚci i napeniaj nas potrzebnŃ siŃ - nie moľemy przegraą MioŚci! Niech Twa Matka proŚby ludu syszy niech ratuje z grzechów i pogromów do ostatka niech nam towarzyszy i do Twego - Ojcze doprowadzi domu - XIV. MSZA -WI¨TA BEATYFIKACYJNA W WARSZAWIE 14 czerwca Chwal(c) Ci(c) Panie boŚ wysucha i nie ma wrogów na mej ziemi - ľe przysza zamieą Twego Ducha i py mych progów ľeŚ zacieni - Za mnogoŚą ŚwiŃtyä za wspólnoty nauk(c) religii w polskiej szkole - za swojskie gonty za len zoty i chleb na kaľdym polskim stole - Za ?wi(c)tych co jak znak sprzeciwu jak rozstrzygni(c)cia ostateczne sŃ wielkŃ falŃ ez przypywu z których si(c) wchodzi w ľycie wieczne - Rozerwij tylko ľal co dusi niech Twoim Śladem pójdŃ chromi - Wszak syszŃ Ciebie nawet gusi i widzŃ nawet niewidomi - W ASY˝U Papie? si(c) modli z buddystŃ Papie? si(c) modli z mahometaninem Papie? si(c) modli z protestantem z prawosawnym z hinduistŃ i z ľydem Jeden kl(c)cza drugi si(c) kiwa inny bi pokony i kaľdy mówi JEDYNEMU BOGU Jestem grzeszny Panie doprowad" do sadzawki Siloe - Och ta wieľa Babel gdzie tylko Przedwieczny rozumie ľal w ka?dym j(c)zyku i pacze jedn? t(c)sknotŃ ľeby wszyscy byli jedno - LUBLIN, maj 1999 r. WSPŕťOBECNO-Ą KwitnŃ drzewa - mirabelki - góg wiem - tak do mnie przemawia sam Bóg: Jak mnie kochasz - powiedz - albo dowied" - kl(c)knij - niech to b(c)dzie twoja spowied" - Obaj w zapach wejdziemy jak w cud w biay koncert niewidzialnych nut - Cóľ Ci powiem Stwórco bez wymiaru nie znam sów na wag(c) Twoich darów - TyŚ mnie podniós wyľej niľ me sny jakiľ dowód dam Ci - oprócz zy - Oto spowied": Wszedem w próg wszechbytu moje serce p(c)ka od zachwytu - LUBLIN, 15 kwietnia 1999 r. * * * Wiosenne zajŃczki nadziei od zy Chrystusa na krzyľu do mojej pod krzyľem od t(c)sknoty Wielkiego Tygodnia do zmartwychwstania w Wielk? Niedziel(c) od bólu do uŚmiechu Nareszcie coŚ wspólnego Panie i Boľe mój! LUBLIN, 4 marca 1999 r. IWONA JŕćWIAK MISTERIUM M¨KI PAăSKIEJ (fragment) Przybili Pana Jezusa Ból Mu zadano ci(c)ľkim motem. Czuo go ciao, czua dusza I krew pyn(c)a na Golgot(c). Opada poraniona gowa... Obok ľonierze w zbroi siedzŃ. W ciche poudnie pynŃ sowa: Przebacz im Ojcze, bo nie wiedzŃ... Tym, którzy b(c)dŃ mych wyznawców Wydawa? w r(c)ce namiestników I z woli okrutnych oprawców Zabijaą wŚród pospólstwa krzyków, Tym, którzy przejdŃ Świat czogami Ze znakiem krzyľa splugawionym, Zalej? ziemi(c) krwiŃ i zami, OdbiorŃ ducha uciŚnionym. Tym, którzy po dwudziestu wiekach Satelitami si(c)gnŃ nieba I w pysze chciwego czowieka powiedzŃ Światu: Boga nie ma! Tym co na wschodzie i zachodzie WymyŚlŃ bomby atomowe, Chociaľ tak wielu ludzi w godzie Umiera? b(c)dzie w lata owe. Tym, co zabijŃ ze spokojem Nienarodzone, ľywe dzieci... Niech im w godzin(c) Śmierci Twojej Ulitowanie gwiazdŃ Świeci... PASZPORT DO NIEBA Przyjd(c) do Ciebie, o MatuŚ, Wygnaniec z kraäców tej ziemi, Bukiecik przynios(c) Ci kwiatów - Stokrotki wŚród maków czerwieni. Zobaczysz w mych oczach Królowo Blask soäca i gwiezdne przestworza I taniec jaskóek nad gowŃ I zapach wiatru, szum morza... Przyjd(c) do Ciebie Mateäko, W sercu przynios(c) t(c)sknot(c). Niech mrok rozjaŚni nade mnŃ Twój krzy? z obc(c)gami i motem. I dusza pozna Ci(c) moja WŚród chórów anielskich, wŚród duchów, Po wieäcu róľanym na skroniach, Po saletyäskim fartuchu... O paszport Ci(c) prosi do Nieba Twe dziecko, co chciao Ci suľyą. Ty wiesz, czego b(c)dzie mu trzeba Na dzieä ostatniej podróľy. O powiedz, Mamo, w t(c) chwil(c), Gdy mioŚą zobaczysz mŃ marnŃ, Gdy mi zabraknie na bilet, ľe... dzieci wchodzŃ za darmo. BoŚ uprosia mi ľycie StojŃc pod krzyľem do koäca... Ja si(c) Twej r(c)ki uchwyc(c), Pójdziemy razem - do Ojca! D¨BOWIEC, 4 listopada 1996 r. SPU-Ą, O MARYJO, PROMIEă TWOJEJ ťASKI... Na rozszalae ľywioy morza, Na gwiazd zociste blaski, Na soäce, w niebieskie rzucone przestworza, SpuŚą, o Maryjo, promieä Twojej aski. Na martwe skay, pola, any zboľne, Na lód Grenlandii i pustynne piaski, Ognie wulkanów, na krzyľe przydroľne, SpuŚą, o Maryjo, promieä Twojej aski. Na miasta, wioski, na bory szumiŃce, Ciche b(c)kity i dnia sine brzaski, Na mroki nocne do snu koyszŃce SpuŚą, o Maryjo, promieä Twojej aski. Nim si(c) ucisz? wichry rozp(c)tane, Nim side czarcich zapadnŃ potrzaski, Nim wrócŃ do stada owce zbŃkane SpuŚą, o Maryjo, promieä Twojej aski. Nim uny zachodu zakrwawiŃ niebiosa, Zanim n(c)dzarze odrzucŃ swe laski, Zanim na listkach byŚnie pierwsza rosa, SpuŚą, o Maryjo, promieä swojej aski. Zanim rozstania wybije godzina, Nim obudnicy zerwŃ z oczu maski, Nim trumna cicho w grobie si(c) ukryje, SpuŚą, o Maryjo, promieä Twojej aski. MASťOWO, 18 czerwca 1977 r. MARYJO, PRZYJDć... Przyjd" do mnie w godzin(c) Śmierci mojej O Najpi(c)kniejsza, Wniebowzi(c)ta z obrazu w kodzkim koŚciele, Z cudownego medalika, Z najŚliczniejszej figury w zakopiaäskim koŚciele -wi(c)tego krzyľa, Przyjd" i zaprowad" Twe dziecko do Syna... pozwól mi w niebie pogaska? sikork(c) I zrywaą stokrotki Dla Ciebie. POZNAă, 8 grudnia 1986 r. JANINA KOLADO-FRńTCZAK KTŕ˝ JAK BŕG! Któľ jak Bóg b(c)dzie mi podporŃ, Któľ jak Bóg wesprze dusz(c) chorŃ, Któľ jak Bóg ukoi strapienie, Któľ jak Bóg uleczy cierpienie? Tylko z Nim czuj(c) si(c) szcz(c)Śliwa, Tylko z Nim kaľdy dzieä wygrywam, Tylko z Nim lekko w ?ycia p(c)dzie, Tylko z Nim chc(c) by? zawsze, wsz(c)dzie! MOJE OCZY O-WIECIťE-... Moje oczy oŚwiecieŚ one widz? cho? si(c) skryeŚ w maej okruszynie chleba. Serce wdzi(c)czne drľy z radoŚci kiedy na otarzu goŚcisz i chcesz daą mi siebie. Speniasz me pragnienie Boľe hod oddaj(c) Ci w pokorze gdy przychodzisz do mnie. Moja dusza si(c) raduje serce te? - bo Ci(c) miuje ponad wszystko w Świecie. Chleb Twój daje ľycie - Panie wi(c)c dzi(c)kuj(c) dzisiaj za nie i za to ľe JESTE-! MATKA GROMNICZNA Zapalone Świata koŚcioa rozjarzyy si(c) Świece dokoa ciľba ludzka przysza tak liczna ?e zdumiaa si(c) Matka Gromniczna. Zimno, wiatr, Śnieľyca na dworze, a tu tyle ludzi w pokorze na kolanach mody zanosi dzi(c)ki skada lub o coŚ JŃ prosi. UroczyŚcie organy zagray mae dzieci pieŚä zaŚpieway a melodia bya tak Śliczna ?e wzruszya si(c) Matka Gromniczna. Daa tego wieczoru tak wiele wszystkim ludziom co byli w koŚciele bo Jej MioŚą jest bezgraniczna hojne serce ma Matka Gromniczna. POSťANIE Id" tam gdzie ciebie czekajŃ, gdzie serca zamane majŃ, gdzie alkohol poraľa, gdzie narkotyk zagraľa. Do tych co z si opadajŃ, do tych co jedzenia nie majŃ, do dziecka co wzywa pomocy, gdzie cierpiŃ we dnie i w nocy. Gdzie ludzi samotnoŚą zabija, gdzie wzrok g(c)sta mga spowija, gdzie grób o pami(c)ą krzyczy, gdzie nikt nie zapali zniczy. Oto moje posanie. Odpowiedziaam: Panie ostojŃ mi bŃd", drogowskazem. Twe sowa sŃ dla mnie rozkazem! NIEPEWNO-Ą Czemu bijesz niespokojnie przestraszone serce? Czemu dzisiaj jesteŚ w tak wielkiej rozterce? Bóg jest naszŃ tarczŃ ona nas osoni przed kaľdym atakiem nieprzyjaznej doni. Droga, którŃ wiedzie jest zawsze szcz(c)Śliwa i kaľdy kto niŃ idzie ľycia nie przegrywa. ZMARTWYCHWSTANIE Co rok widz(c) Panie Twoje zmartwychwstanie: w trawie zielonej na Ńkach, w konwaliach i leŚnych dzwonkach, w kwitnŃcych krzewach i drzewach w deszczu grajŃcych ulewach w kaskadach pynŃcej wody we wszystkich cudach przyrody. Prosz(c) - spójrz na czowieka serce jego teľ czeka. Dotknij je r(c)kŃ - Panie - i ono zmartwychwstanie! EUGENIUSZ MARIAN KONIECZNY O LEKARZU MIťOSIERDZIA Ojcu ?wi(c)temu Janowi Pawowi II Duszpasterzowi -wiata - W amoku uŚmiercania czasu i przestrzeni posilajŃc si(c) mi(c)sem naszych codziennych ofiar wierzŃc ľe tam zaczniemy wszyscy uczciwie poŚcią popijajŃc z kielicha prawdy zagryzajŃc okruchami przebaczenia i zapominania trwamy w Ojcu jak gdyby nic... A czas tymczasem jest uwerturŃ i kresem naszych poboľnych prekognicji o przemijaniu w nadziei na wiekuiste zmartwychwstanie... A czas tymczasem jest zocistŃ modlitwŃ ukrzyľowanej ludzkoŚci pokorŃ wiary lekarzem miosiernym dla duszy kojŃcym olejem dla ciaa na którym nigdy nie moľna polegaą O Trójco Przenaj?wi(c)tsza sfotografowana wierszem ewangelii oka? sw? ask(c) duszom miujŃcym pokój pobekujŃcemu barankowi wiedzy kl(c)cz?cemu wci?? na ?wi(c)tej Ńce wiecznych popasów dla którego czas jest rdzewiejŃcym gwo"dziem usuni(c)tym z krzyľa pokuty - Amen! GORZŕW WIELKOPOLSKI, 22 lutego 1999 r. CO- Z MIťOSNEJ ALGEBRY Graľynie i Pawowi Kosiäskim Panie gdzie? si(c) podziay moje opierzone muzy rozdziewane rozkosznymi Świtami plŃdrowane klepsydrŃ zenitu madonny smutku - Wij? si(c) we mnie nienasycone hurysy sów jak hymny Śpiewy i pocaunki jak ľebro ofiarne. Przez Amazoni(c) nami(c)tnoŚci wci?? niespeniony pl?cz(c) si(c) wpadajŃc w zmysów puste wykroty. pod stopami napi(c)tych t(c)sknotŃ ľagli Odysa w bezkresie ľycia ?ciele si(c) syrenia szanta wiecznego ľeglowania falujŃc od brzegu rozstania ku latarni przeznaczenia. Oto w chmurach walczŃ ze sobŃ guche byskawice trwoľŃce pomruki poranionego DEKALOGU Ogromny kamieä upada na umykajŃcy rydwan bezwstydu... Wi(c)c Ciebie pytam gorejŃcego troskŃ miosierdzia na szczycie Oliwnej Góry Powiedz kogo mam miowaą bardziej niľ Ciebie? czy samotne ľebro rozkoszy czy moľe skrzydo ulotnej wolnoŚci na wciŃľ ponŃcym niebie - Przecieľ na zawsze wybraem Ciebie - GORZŕW WIELKOPOLSKI, 21-23 marca 1999 r. MOJA PRO-BA DO -WI¨TEGO ANTONIEGO Michakowi i Ivon Na wieľy czasu osiem stuleci jak osiem godzin mija Kroczysz po Świecie jak pomieä soäca po firmamencie Bluszczem próŚb niespenionych obrasta twa szyja O pomyk wiary nadziei i mioŚci prosz? na ?ycia zakr(c)cie - jesteŚ mojŃ latarniŃ przeznaczenia na stepach grzechu Uczysz mnie jak wie?? modlitw(c) z Bogiem i z czowiekiem Wielu ci(c) wita kamieniem salwŃ Śmiechu Zagubione tumy wiernych przez katedr(c) pynŃ potokiem - PrzybieŚ do przystani ojców kapucynów nie baczŃc na wichry sztormy na wrogie gremia Twój dom ponie mioŚciŃ w sonecznej Portugalii -piewajŃ ptaki wody Śpiewa caa ziemia - Tw? misj(c) pielgrzymiŃ dopenia Piotr - Polak W koŚcielnych nawach sysz(c) echo kroków - O ?wi(c)ty Antoni - wiesz co Boľa wola... Pomó? wskrzesi? rodzin(c) i ocalią pokój - GORZŕW, a.D. MCMXCV, 30 octobris KRYSTYNA KOREJWO * * * Otrzymaam rozeznanie z roztropnoŚciŃ. Otrzymaam radoŚą i prostot(c) serca. Otrzymaam tyle i nadal otrzymuj(c). Rozwi?zae? mi j(c)zyk a ja go hamuj(c). Bo nie wsz(c)dzie rzuca si(c) pery ... Ale otrzymaam by daą. Przesycona jestem wi(c)c wylewam Ale Jestem tu. Jestem tam. ... Tu kad(c) niebieskŃ a tam b(c)kitnŃ. Tu per(c) Śmiechu a tam powagi. A w kaľdej jesteŚ Ty. 2 stycznia 1995 r. PRZEISTOCZ Nie zmieni(c) Świata wokó bez Ciebie Ty Panie zmieniaj Świat który jest we mnie jak chleb w Ciao tak i serce moje w sw? ?wi?tyni(c) przeistocz w podniesieniu a gdy upadnie nieŚ jŃ na ramionach swego krzyľa - 28 grudnia 1994 r. * * * Wchod" wchod" i mnie wypeniaj zrobiam miejsce dla Ciebie z mej duszy z mej g(c)bi wymiotam wszystko oddaam mówiŃc - we" ... teraz o?yj(c) TobŃ teraz zapachn(c) TobŃ bo trwasz we mnie 26 marca 1995 r. * * * PiŃtkowy wieczór soäce praľy jak niegdyŚ Nie On ja wisz(c) na rozoľystym drzewie u stóp którego stoisz Ty Mamo nie w koronie z berem lecz taka ludzka powierzam Ci moj? nauk(c) niedokoäczonŃ zy niewypakane wiersz niezapisany czas którego nie goni(c) Syszysz Mamo niebo grzmi jak niegdyŚ szepcz(c) wi(c)c ju? si(c) wykonao 3 maja 1996 r. * * * Daj mi swoje oczy i przemywaj me powieki dajŃc krzyľ cierpienia daj zrozumieą pomóľ zobaczyą w nim TwojŃ MIťO-Ą i odczu? potrzeb(c) ci(c)ľaru. 8 grudnia 1994 r. OFIAROWAĄ Co Ci Panie daą? RadoŚą wypenionŃ TobŃ? Umartwienie ľoŃdka? Mój ból fizyczny? Cierpienie duszy? Uczynek dobry? Gest mioŚci? We" wszystko, co chwila przyniesie. 8 grudnia 1994 r. PRZEMIANA Uczysz mnie pragnŃą dobra jednoŚci spenienia mioŚci dajesz pragnienie i sam je wypeniasz rzucasz zasiew i sam przyczyniasz si(c) do jego wzrostu w kaľdej sekundzie Sowo Ciaem si(c) staje by atom po atomie przemienia? ziemi(c) w niebo. 1 czerwca 1995 r. ANDRZEJ KRŕL MODLITWA MAMONIDESA O Panie, teraz, gdy zrozumiaem podst(c)pne knowania suľek mej dualistycznej natury, racz przyj?? moj? skruch(c) i wybacz niewiernoŚą. Przymknij oko na czasy, kiedy z upodobaniem Śledziem kurs dolara, pokadajŃc nadziej w penej sakiewce. Kupczyem mŃ duszŃ na rynkach tego Świata, a? uwi(c)ziem swŃ wolnoŚą w kineskopie witryn sklepowych. Matk? bya mi kolejka, ojcem - l(c)k przed niedostatkiem. Tyle czasu zmarnowaem na gonitwie która nie przyniosa mi szcz(c)Ścia. Nie dojadaem i spa? si(c) nie kadem trapi?c si(c) o dzieä jutrzejszy. Jakľe nisko ceniem rzucone niedbale niczym pery, myŚli o ptakach. Troskaem si(c) o to co b(c)d(c) jad i pi i w co przyodziej(c) ciao, jakby dugoŚą mego ľycia zaleľaa od dugo?ci r(c)kawów i obfitoŚci stou. Zabiegaem o przyszoŚą dalekŃ, podczas gdy moja wiedza nie wyrosa poza tera"niejszoŚą. KsiŃg Twej MŃdroŚci spisanych na czterech stronach Świata nie czytaem nigdy. Przez myŚl mi nie przeszo, by pod gow(c) pooľyą mech, poszukaą koyski wŚród traw. Wszystkie obrazy jakie malowaeŚ dla mnie nie tworzyy w mych oczach Twego wizerunku. Aľ po smutek dzisiejszego poranka, co zatrzyma mnie przy "ródle ľycia zaskorupiaego we mnie od dawna. Przywróą mi radoŚą. Otul szalem d"wi(c)ków dzwonnych i zwolnij ze suľby dwom panom. Spraw bym odnalaz drog(c) powrotnŃ z mrocznej krainy pieniŃdza do wiecznie zielonych ?k Twego dzieci(c)ctwa... PRZESťANIE Mój dom odwiedzi Wysannik. Nauczy mnie czegoŚ co nie przypominao ľadnej z ziemskich sprawnoŚci. Od tego czasu nie umiem juľ ľyą po dawnemu a duch mój i serce ŚpiewajŃ Magnificat. * * * U brzegu studni spoczywao pragnienie przechodzŃcych. Jak kiedyŚ z dzbanem Wody ˝ycia. * * * Soäce pochylio si(c) we mnie Ogrzej pozwól zakwitnŃą i wypuŚcią korzenie póki nie obejmŃ Blasku swoim istnieniem. * * * Pierwszy by Adam nieudolny autor raju utraconego zbyt posuszny ľonie potem Pierwszy i Ostatni z doskonaoŚci królestwa niebieskiego pozornie bezľenny By kiedyŚ Ostatni byli Pierwszymi zaŚlubionymi WiecznoŚci. OPOWIE-CI SKAťY Lekko leciuteäko Muska zefir skay Nad MatkŃ - PanienkŃ Gwiazdy rozbyskay A Bóg by w DzieciŃtku Klucz wiecznego kodu W maym zawiniŃtku Król ludzkiego rodu Potem byy burze I rway si(c) ľagle Piotr si(c) w falach nurza I ratowa nagle I wpywao morze W oczy oniemiae WoajŃce: Boľe! A Bóg tworzy ska(c)... Czas ?wi(c)tej wieczerzy NadziejŃ napawa Pasterz dla pasterzy Pokarmem si(c) stawa Zadrľaa Golgota Wichry znów szalay I ludzka t(c)sknota A skay p(c)kay Zobaczyy w grobie Zerwanego drzewa Jak w zmarej Osobie ˝ycie peniŃ Śpiewa Kamieä odsuni(c)ty Si? Bo?ej r(c)ki - -wi(c)ty - -wi(c)ty - -wi(c)ty - Taki koniec m(c)ki! Wypeni Zbawiciel Znaczenie Imienia I obudzi ˝ycie W czowieku z kamienia SEN O DZIECIACH Wyszedem na spotkanie dzieci. Byem chory ich widokiem. Bagay o kromk(c) MioŚci A ja mogem podzieli? si(c) Tylko wasnym pragnieniem. Zdarem buty na ruinach Świata. Na obnaľonej z tynku Ścianie Ostatni m(c)drzec szkicowa ostatni obraz: Apokalips(c). Wyruszyem do starej ŚwiŃtyni. Wrzuciem prochy przyjació do kadzielnicy. Ze snu wyrwa mnie siedmioletni kapan: Zawróą! - krzycza. Spotkaem dzieci na skrzyľowaniu dróg. -mierą pilnowaa je uparcie. Kiedy podarowaem im ró?(c) Nie wiedziay co z niŃ zrobią. ZaczŃem szukaą Nauczyciela: Na wszystkich których znaem Rosy juľ krzyľe do nieba I woay o MioŚą jak o deszcz. Zastygo przeraľenie. potopu nie b(c)dzie. Ognia nie b(c)dzie. Nie b(c)dzie szaraäczy ni plag. Nie b(c)dzie teľ MioŚci. Czy Bóg si(c) odwróci, czy czowiek? ... I minŃ sen snu. Na szcz(c)Ście. W Imi(c) Ojca i Syna I Ducha -wi(c)tego Amen! * * * Frasobliwi na bezdroľach strzegŃ Ścieľek Paäskich Id"! Nie l(c)kaj si(c). * * * MówiŃ ľe Śmierą. Nie wiedzŃ co mówiŃ. Wszak na PoczŃtku byo SťOWO, a na koäcu JEST ˝YCIE. MARIA DANUTA KRUK ROZMOWA Z BOGIEM Cho? si(c) staram kaľdego ranka dzielią równo po kromce chleba choą nie jestem TwojŃ wybrankŃ wiesz ?e ?yj(c) dla Ciebie i nieba - Z anioami bym porozmawiaa... Lecz nikt tego pojŃą nie zdoa jestem na to zbyt grzeszna i maa ale chciaabym widzieą anioa - Nie ciekawoŚą nie duma nie pycha lecz na ziemi w której wciŃľ si(c) grzebi(c) chciaabym si(c) po prostu zapytaą co tam Boľe nowego u Ciebie? - Mam serce ľony matki i kobiety wiele pojmie gdy si(c) z troskŃ zmierzy dae? mi dusz(c) artysty poety co w TwojŃ MioŚą bezgranicznŃ wierzy - Wi(c)c nie gniewaj si(c) Boľe za to czasem czyn za myŚlŃ nie nadŃľy - Rzuą mi uŚmiech jak Ńkowym kwiatom bo mój zawsze wokó Ciebie krŃľy - BRONICE, 1999 r. * * * Jak tu pisaą o mioŚci gdy grzmiŃ kule huczŃ dziaa jak przebaczaą nieprawoŚci gdy dusza ludzka taka maa - Zal(c)knione serce moje gdy o nowych wojnach syszy matki tulŃ dzieci swoje wiatr wojenny je koysze - O mój Jezu ukochany przebacz ludziom bo zbŃdzili osusz oczy wylecz rany spraw by w mioŚą uwierzyli - Smutkiem Świata paczŃ dzieci wierzŃc w Twoje wieczne aski niech si(c) wolnoŚą im rozŚwieci wiara nowe nada blaski - Pobogosaw wi(c)c narody um(c)czone uciŚnione i wyprostuj kr(c)te drogi skieruj serca w swoj? stron(c) - BRONICE, 1999 r. * * * ChciaeŚ byŚmy z TobŃ Boľe krzyľ ponieŚli z krzywd - jak kar(c) w Imi(c) Twoje kaľdy moľe byle ufno?? mia i wiar(c) - A wi(c)c id(c) z Tob? w drog(c) w gardle sucho w oczach ciemno - nie wiedziaam ile mog(c) przenie?? je?li b(c)dziesz ze mnŃ - TysiŃc razy mnie podpareŚ zawsze b(c)dziesz mnie podnosią choą mam ciao wpóumare nie chc(c) Ci(c) o lepsze prosią - -wiat luksusy na poboczu zoto - brylant - zy na prochach - mnie wystarczy cieä Twych oczu i ľe wiesz jak Ciebie kocham - * * * Siostrze Monice Kupczyk w chorobie Bóg na próby nas wystawia On - wiecznoŚci nauczyciel lecz nas samych nie zostawia bo nieatwo przeľyą ľycie - Bóg jest dobry - Bóg jest wielki moľe cofnŃą ból cierpienie ale trzeba do kropelki wej?? z Nim w ?wi(c)te Podniesienie - ˝adne sowo nie nasyca i Bóg w nas si(c) nie pomieŚci - Niech si(c) dzieje tajemnica wspócierpienia wspóboleŚci - * * * Moja dusza jest twarda jak stal hartowao jŃ ľycie z zarania czy spoglŃdam za siebie czy w dal widz(c) krzyľ jak fundament jej trwania - Widz(c) Ciebie boŚ zawsze tam by w chwilach smutków i ez upokorzeä ľeby w czas doda ducha i si bym wytrwaa przy boku Twym Boľym - Jeszcze ľycie i praca - wnet Raj ja nie martwi(c) si(c) ľe czas ucieka - Wszystko moľesz co zechcesz - to daj - Ja wyrosam - boŚ chcia - na czowieka - RYSZARD KUBIAK MODLITWA Andrzejowi Bulzakiemu Panie mój ja istota malutka drobina wszechŚwiata którŃ stworzyeŚ przed wiekami kodem poczŃtku istnienia zgrzeszyem przeciw Tobie cho? mog(c) sta? si(c) jeszcze mniejszŃ drobinŃ mniejszŃ i mniejszŃ Panie mój jak otrz?sn?? si(c) z upadku zrzucią z siebie paszcz za otaczajŃcy ziarenko coraz mniejsze i mniejsze Panie mój pozwól zbli?y? si(c) do Ciebie Stan(c) wiernie z innymi gdy rozsiewa? b(c)dziemy py twórczy po Twoim przebaczeniu - * * * Nie wyszedeŚ z panteonu bogów stworzonych przez ludzi byeŚ ponad nimi jesteŚ ponad nimi listkami opadymi kreŚlieŚ koa w powietrzu i na ziemi krzakiem gorejŃcym który si(c) nie spala znaki dawaeŚ Ty - Bóg WoniŃ traw i kwiatów które stworzyeŚ wnikaeŚ w krwioobiegi t(c)tniŃce ľyciem Na diunach pustynnych ukadaeŚ piaskiem amigówki marzeä po stworzeniu Świata Ty - Bóg Wierzchoki gór w wieäcach chmur znikajŃce wyostrzaeŚ mocŃ trwania I tam gosieŚ swoj? wol(c) i wykuwaeŚ kamienne tablice prawdy i nakazu Ty - Bóg SZUKANIE Panie Boľe szukaem Ci(c) snami i myŚlami w mgawicach gwiazd w planetach i ksi(c)ľycach na ziemi niczyjej szukaem w atomach pierwiastków poezji w ksi(c)gach opasych w kamieniach oszlifowanych wodŃ i chropawych szukaem Ci(c) w sercach dzieci w oczach dorosych A Ty jeste? wsz(c)dzie - PrzeniknŃą mnie zechciej - PSALM I Panie, Ty znasz mojŃ marnoŚą. Ochroä mnie przed wrogami, Co zakadajŃ uki Strzay dalekonoŚne. WytrŃą uki z rŃk wrogów. Udziel mi pomocy. Pociesz, Panie. B(c)d(c) Ci(c) wychwala codziennie, B(c)d(c) si(c) modli. Odp(c)d" nieprzyjació Daleko Poza moje spojrzenie. PSALM II Nie pozwól mi, Panie, nie wierzyą. Nie pozwól mi opadaą z si. Nie pozwól mi popaŚą w zwŃtpienie. Wiem, ľe moľesz mnie podnieŚą wysoko, Pokazaą racje ziemskiego ľywota I marnych groszy trzosy przepenione. Ale nie pozwól mi, Panie, tracią si. B(c)d(c) Ci(c) wielbi we wszystkie dni moje, Wychwala? Ci(c) b(c)d(c) modlitwŃ ust moich - Daj tylko niewielk? pociech(c), Panie, By starczya do wejŚcia W cisz(c) jak w spokój. PSALM III GaŃzkŃ oliwnŃ otocz mnie, Panie. W r(c)k(c) wóľ spokój sumienia. Z mgy mnie wydobŃd", Panie. Na proste drogi zaprowad". Ze smutku wywied" mnie w radoŚą CiemnoŚą na jasnoŚą zamieä. Dozwól w namiocie ukry? si(c), Panie, Przed deszczem i burzami, Przed skwarem ust Twoich Do skonu Świata dnia. W wichrach daj azyl Swoim ramieniem, Którym mnie obejmujesz. * * * Madonno -wi(c)te echa Twej obecnoŚci Nie obijaj? si(c) o Ściany JesteŚ Mówisz Pomagasz mi W zielonoŚą piasek Zamieniasz I r(c)k(c) wyciŃgasz KtórŃ chwytam Madonno Jestem I tak róľnie bywao Nie widziaem Śladów Nie widziaem znaków Czasami tylko myŚlaem Nie odczuwajŃc Niczego Poza Światem A Ty byaŚ Ty jesteŚ Wi(c)c id(c) dalej I mówi(c) Matko Pokaľ Czego nie widz(c) Czego nie sysz(c) Tchnienia Twego dotykam Oblekasz mnie caego I cho? czuj(c) nie czuj(c) Zmienia si(c) wszystko Madonno Dzi(c)kuj(c) - GRADACJE Gdy niebo przed czasem podzielono na siedem cz(c)Ści i ustalono gradacje chciaem bywaą w najwyľszej Szo mi bardzo opornie Z czasem doszedem do szóstej Wówczas jak w wi(c)zieniu otwarto drzwi wszystkich nieb i pozwolono bywaą w kaľdym Wróciem do drugiego. WAGA WieczornŃ bryzŃ parowaa ziemia oddechem westchnieä myŚli liczyem niedokonania grzechy A gdy wiatr usta w zupenej ciszy jedna z szal wagi przemoga drugŃ napenionŃ marzeniem Wówczas za skroplona nadziejŃ z oka opada Wyrównaa szale. DANUTA PELAGIA ťAPIăSKA PYTANIE Z ODPOWIEDZIń Ten Szatan: - za ladŃ - na szosie - w koŚciele - urz(c)dzie - teatrze - prasie - w dysputach nap(c)czniay nienawiŚciŃ do czowieka ci(c)ľko pracuje przeciw Bogu. UNIESIENIE Odnalazam ?wietlist? drog(c) a wi(c)c Panie zab?dzi? nie mog(c) mao waľne jest zo i pokusa przecie? licz(c) na pomoc Jezusa Ojciec dobrem Duch -wi(c)ty natchnieniem towarzyszŃ mi askŃ i cieniem Jestem pewna ľe do dni ostatka b(c)dzie do mnie u?miecha? si(c) Matka - ... Jeszcze nie raz chociaľby omackiem na kolanach przemierz(c) posadzk(c) sama stan(c) si(c) pieŚniŃ i votem byŚ podniosa m? - Matko - t(c)sknot(c) I choą pyem wciŃľ jestem i niczem daj mi wiecznoŚą przed Twoim obliczem. 1995 r. * * * My?l(c): wci?? wierz(c) w dobro gardz(c) podoŚciŃ ciŃľy mi odwaga a nie znosz(c) tchórzostwa i gupoty cierpi(c) wobec bogaczy co wraz z etykŃ wdeptali si(c) w boto WciŃľ ŚpiewajŃ Oj dana dana nie ma Szatana BolŃ mnie kolory krwawe opoczŃce nad zn(c)kanŃ godnoŚciŃ czowieka Po trzykroą NIE! si(c)gajŃcym po klejnot DUCHA Po trzykroą TAK! u?miechaj?cemu si(c) we mnie i w bli"nim Bogu. Amen. 1992 r. FASCYNACJA Najciekawsza z ksiŃg a w niej - wierz(c), - kocham, - ufam. Dwa tomy mŃdroŚci. Si(c)gam cz(c)sto - po lektury ľycia. po wskazówki dla homo sapiens. ZADUMA Marz(c) o wioŚnie ľycia poza grobem gdzie nie si(c)gnie widzialny wróg gdzie tylko Bóg co podniesie z wysiku ziemskiego i cudem ocali na zawsze - 23 grudnia 1968 r. WANDA ťOMNICKA-DULAK * * * Czy pisaą o Tobie mog? tylko ?wi(c)ci czy równieľ ludzie prowadzŃcy z Mistrzem nocne rozmowy o prawdzie ludzie ciŃgle na nowo oczyszczajŃcy sumienia z pi(c)tna grzechu ludzie z pogranicza Świata i ciemnoŚci czy mog(c) pisaą ja ODLEGťO-CI Droga od czowieka do czowieka jest o wiele duľsza niľ na wyci?gni(c)cie doni na pierwszy krok najtrudniejszy liczy wiele godzin mioŚci droga od czowieka do Boga jest o wiele duľsza niľ na lekcje religii ni? napr(c)dce wyklepana modlitwa liczy wiele lat mioŚci MY WSPŕťCZE-NI My wspóczeŚni Szymonowie z Cyreny zasaniamy sumienia opaskami tumaczeä ?e ten krzy? zbyt ci(c)ľki ľe te dzisiejsze czasy daj nam ask(c) wytrwania. My wspóczesne Marie Magdaleny kluczem wygodnictwa zamykamy sumienia czynimy ze swych cia królestwo zmysów i zabijamy naszŃ przyszoŚą daj nam ask(c) ľalu. My wspóczeŚni Judasze wartoŚciami ziemskimi przelicytowujemy niebo Dekalog sprzedajemy za miraľ lepszego jutra daj nam ask(c) powrotu. MODLITWA Przebacz Panie tyle dni godnych te godziny zimne bez Ciebie waľne sprawy te maowaľne ziemskie pieka choą mogam byą w niebie przelatujŃ ąmy lat zaŚlepionych my wpatrzeni w ziemskie miraľe które niknŃ gdy przy konfesjonaach zmartwychwstajŃ wspóczeŚni ťazarze * * * GdzieŚ w naszej rzeczywistoŚci przysiad Chrystus Frasobliwy zamyŚleniem czekajŃcy aľ bysk nienasycenia ziemskoŚciŃ zgaŚnie w naszych oczach aľ sowa przestan? rodzi? si(c) z opacalnoŚci aľ doä potrzebna doni tylko dla uŚcisku aľ rytm serca przyŚpieszy tylko czysta mioŚą aľ miejsce Boga przestanie byą frasobliwym kŃtem naszej rzeczywistoŚci * * * Znowu odeszam od Ciebie na odlegoŚą pewnoŚci wasnej mocy i nagle Świat pociemnia szukajŃc jasnoŚci znalazam sens cierpienia Panie dzi(c)kuj(c) za mój krzyľ mniejszy niľ ziarenko piasku na golgockiej drodze ono tak gryzie pod powiekŃ ale pozwala trwaą obok Twego krzyľa POKUTA GorŃczkowo wertujemy modlitewniki zamiast sumieä szukamy najdziwniejszych tumaczeä z westchnieniem ľeby tylko ksiŃdz a Ty Panie cierpliwie czekasz aľ zrozumiemy ľe pokuta * * * RoztrŃcajŃc jesienny mrok granatem znacz(c) ?cie?k(c) nocy d"wigam róľaniec szarych dni z mio?ci? patrz(c) w Twoje oczy. Zimowym wybielonym Świtem z okien mrozowe zbieram kwiaty nar(c)cza dzi(c)kczynienia nios(c) w Dom Syna Twego na roraty. Gdy oczekiwaä przyjdzie kres i gwiazda pojednania Świeci przed ?óbkiem staj(c), czystym sercem chc(c) rozradowa? Bo?e Dzieci(c). Niedugo mog(c) cieszy? si(c) grzech niespokojne serce rani biegn(c) po umocnienia dar aľ do Ogrodu Getsemani. WŃte me siy, próľny rud szatan dobro na grzech zamienia; dzi(c)ki Ci, ?e? w opatku biaym zostawi si(c) do istnienia. CHCIAťAM Chciaam bez Twego krzyľa zrozumieą swój krzyľyk wyda si(c) beznadziejnym "ródem cierpienia chciaam bez zapatrzenia w nazaretaäskie cnoty polubi? prac(c) staa si(c) tylko ciŃgym powodem utrudzenia chciaam nie poddajŃc oczyszczeniu w Tobie zatrzymaą mioŚą wyrzuciam z serca to atwe uczucie chciaam odklepaniem pacierzy sfaszowa? modlitw(c) nadzieja staa si(c) gucha chcŃc tak wiele jeszcze nie chciaam Panie u?wi(c)ą moje pragnienia BYWA, ˝E Bywa, ?e szat(c) aski zdejmujemy ze ŚwiŃtecznym ubraniem chowamy na g(c)boko?? nast(c)pnej okazji ukadajŃc dokadnie w kostki skrupuów bywa, ľe przecinamy jŃ obosiecznym mieczem nienawiŚci pó"niej próbujŃc zacerowaą faszywŃ poboľnoŚciŃ bywa, ľe zapatrzeni w swoje puste wn(c)trze hodujemy bezmioŚą bywa, ľe wpadamy w rozlewiska naogów bo ta droga przed nami kr(c)ta i daleka potem bywa, ?e t(c)skniŃc nie umiemy wrócią po ludzku nie wierzŃc ľe jeszcze na nas czekasz * * * Wielbi(c) Ci(c) Panie w cichym zachwycie nad maym ziarenkiem piasku nad doskonaŃ szczelnoŚciŃ kropli wody nad wonnoŚciŃ majowego przedŚwitu nad mocŃ z jakŃ liŚą klonu doľywa jesieni nad uŚciskiem doni gdy samotnoŚą juľ tylko samotna nad niebem w zauroczonym b(c)kicie oczu dziecka o g(c)bi(c) zachwytu za mao wielbi(c) Ciebie * * * Pami(c)ci ks. praata L. Siwady W brewierzu ľycia zapisana juľ ostatnia karta uczynki i modlitwy a nawet natchnienia coŚ jakby posmutniao choą ziemia ta sama to w naszej przyziemskoŚci Śmierą tak wiele zmienia nagy bysk - przypomnienie ten strz(c)pek rozmowy przy konfesjonale ukl(c)ka ukojona trwoga sowa kazaä ziarna zasiewane w sercach wzrastay w nas jak aska poznawania Boga myŚl by umysy w prawdzie a serca w mioŚci i cierpienie co byo bezgoŚnŃ modlitwŃ paciorki dni przeľytych mikroŚlad w wiecznoŚci i Miosierdzie Boľe które ponad wszystko sowa nagle za trudne gesty tylko puste pami(c)ą zaczyna boleą gdy dobro odchodzi mroczno?? si(c) w nas rozjaŚnia krzyľ tak ogromnieje co z ľalu za dobrociŃ jeszcze si(c) narodzi? REKOLEKCJE II Wiele razy ziarna prawdy obumieray na roli wysuszonej grzechem a chciaam zakwitnŃą wiarŃ nadziejŃ mioŚciŃ spraw Panie aby Prawda Wieczna nie wysychaa we mnie gdy wiatr zdarzeä zawiruje wokó i Świat mi odmieni ROZMOWA Z UKRZY˝OWANYM Przybiegam na rozstaje lat moich okaleczona grzechem z bukietem usprawiedliwieä chciaam narzuciŘ styl rozmowy koniecznie nie zgubią wŃtku milczaeŚ i staa si(c) bez sowa rozmowa z MIťOSIERDZIEM STANISťAW LEON MACHOWIAK DLACZEGO PISZ¨ Sobie? ludziom? Bogu? przed bramŃ nieba Anio otwiera tom poezji boj(c) si(c) czy zrozumie to sŃ obrazy ziemi wysane do Boga na adres czowieka POWŕDć Niebo galopuje chmurami ziemia walczy o g(c)bokoŚą mogi dachy krzyczŃ ludzkim gosem drzewa z rozpaczy przeklinajŃ wir dzwony raniŃ chmury Bo?e ?ywioów ujarzmij Apokalips(c) 15 kwietnia 1999 r. PIELGRZYM Nie pytaj dlaczego szedem drogŃ do Emaus napi(c)tnowany smutkiem nie mogem uciszyą myŚli chciaem zobaczyą wiatr soäce na falach morza a Ty wciŃľ obok mnie nierozpoznany Pielgrzym dopiero kiedy noc rozpostara namiot w oczach gwiazd rozpoznaem gest amanego chleba 8 kwietnia 1999 r. W DRODZE Szedem zm(c)czony w tumie oczekujŃc cudu obok mnie kroczy cieŚla rybak z podartŃ sieciŃ ľebrak pachnŃcy czosnkiem Judasz z bankow? ksi(c)gŃ i Maria Magdalena nie bya jeszcze ?wi(c)tŃ niosa ze sobŃ grzechy tum wlók si(c) na szczyt góry Jezus z bólu przykl(c)ka ktoŚ krzyknŃ: wybaw siebie i nasze zdejmij p(c)ta! popatrzyem raz jeszcze na zachodzŃce soäce On mnie nie zauwaľy pode mn? ziemia p(c)ka 26 grudnia 1998 r. PIE-ă O PTAKACH Przy zamkni(c)tych powiekach przenosimy si(c) w góry przed nami ptaki nios? chwa(c) Boga w pieŚni niepodzielnej wiatr odblaskuje skrzydami pod nimi tylko kl(c)knŃą MIťO-Ą NIE GA-NIE Jak Ci powiedzieą ľe w Ślepocie ukryty kielich Świata sercem moľesz widzieą lepiej jego promieä nie kamie w tunelu nocy, w niewidzeniu nigdy nie gaŚnie mioŚą 9 kwietnia 1999 r. MOTTO Bóg który JEST schodzi do czowieka w milczeniu gór czowiek nieustannie wspina si(c) na spotkanie GŕRA TABOR Zalana byskawicŃ przykl(c)ka w Świetle nieba kiedy Bóg swe oblicze odsoni czowiekowi Pan na szczycie mioŚci zapowiedzia znak krzyľa góra zastyga w trwodze mojego serca tyle razy syszaem Boľe NIC BEZ MIťO-CI Nakre?lie? mi drog(c) Panie dlaczego zwŃtpiem obok mnie pi(c)trzy si(c) cierpienie wspinam si(c) na Golgot(c) do Ciebie Panie NIE UMIEM WYBIERAĄ Szedem za TobŃ Panie zgi(c)ty pod wasnym krzyľem obok czowieka z Cyreny nie omijam Golgoty spójrz na rany moich rŃk na zbolaŃ twarz jestem sam na szczycie góry WESTCHNIENIE Boľe dlaczego przybijasz r(c)ce i nogi do ziemi dlaczego w prochu trzeba lata czekaą zanim wieczno?ci otworz? si(c) bramy czy mioŚą bez rŃk dojrzewaą w nas musi bez nóg przez ?ycie czoga? si(c) trzeba czym jest cierpienie które w nas si(c) krztusi czyľby kluczem jedynym do nieba 12 marca 1999 r. MODLITWA Naucz mnie mówią Boľe jestem ubogi w sowa skoro trzeba odchodzią musi byą jakaŚ droga JesteŚ Światem dlatego nie mog(c) Ciebie widzieą naucz mnie dziŚ milczenia mioŚci w kaľdym sowie czas nie jest miarŃ ľycia W ZADUMIE Czy mog(c) nazwa? Ci(c) milczeniem skoro nawiedzasz mnie cierpieniem gdybym odnalaz Ciebie w poezji to trudno byoby mi uwierzyą jeľeli Światem jesteŚ i nocŃ dlaczego chowasz si(c) moim oczom jeŚli dla Ciebie tylko proch znacz(c) to wstajŃc z prochu jeszcze zobacz(c) MODLITWA O CHLEB Nie l(c)kajcie si(c) ptaki chleba naszego nikt nam nie zabierze spójrz Panie na widmo godu i nie dopuŚą gniewu za oknem zostawiam nienawiŚą w ogrodzie zerwane jabko i Twoje przebaczenie nie zapomnij Panie o chlebie dla ocalenia ziemi usysz woanie z ksi(c)gi otwartego ľycia WIOSNA Cisza wiosny juľ dzwoni skrada si(c) pocaunkiem nie zabraniaj mi Panie caowaą ciemnoŚci ,ZMARTWYCHWSTANIE Dziwisz si(c) ľe powracam radosnym lotem ptaka serce taäczy jak motyl góry na szczytach Świata cieszŃ si(c) zmartwychwstaniem 4 kwietnia 1999 r. PAN TO POTRAFI W PIE-NI Panu Marianowi Machurze Mi(c)dzy ciszŃ gwiazd a biciem serca ptaki unoszŃ echo pieŚni sowa upi(c)te w d"wi(c)ki mocuj? si(c) ze Światem pi(c)trzŃ akordy góry na kolanach uparcie patrzŃ w soäce zatopione w melodii Pan to potrafi w pieŚni 17 kwietnia 1999 r. POD OSťONń NOCY WiedziaeŚ o mnie wszystko kiedy do Ciebie nocŃ przychodziem ukradkiem jak Nikodem z wyznaniem nie nie trzeba sów Panie z kropli rosy jak dziecko na nowo powstan(c) * * * Bo?e zamkni(c)ty w ksi(c)gach Boľe zapomniany jaki JESTE- naprawd(c) -wiato ciemnoŚci przyjd" do domu mego ˝OťNIERZ Z KATYNIA Matko Boska Katyäska zakneblowana jak moje usta i ten bekot w bezsowiu i ta Śmierą najbardziej gucha przemów brzozo pochylona nad mojŃ mogiŃ byaŚ jedynym Świadkiem przemów nim zwal? ci(c) na ziemi(c) nim zbudz? si(c) kamienie JACEK Kiedy dano mi ľycie w onie pod sercem matki komuŚ przyszo do gowy przerwa? ten pi(c)kny czas nie mogem zobaczyą nawet promienia soäca ani pieszczoty matki odczuą choą jeden raz moja bezradna dusza b?ka si(c) w gŃszczu nocy tylko Pan moľe kiedyŚ zdj?? win(c) z dorosych NIEZWYKťA NOC Dzieci wypatrujŃ gwiazdy w niebie du?y zam(c)t Syn Boľy szuka domu na ziemi Śpiew anioów i czas przemalowany noc pierwszych kalendarzy serce z l(c)kiem wciŃľ bije w Świetle niezwykej gwiazdy nios(c) ludziom kol(c)d(c) GťOS O CZťOWIEKU Z drabiny Jakubowej chcia zobaczy? drug? stron(c) ľycia dozna najpi(c)kniejszego zawrotu gowy ROZMOWA Z BOGIEM Boľe Ty jesteŚ Światem ksztatujesz kaľde sowo ja tylko gowŃ podtrzymuj(c) niebo lecz kiedy Ty si(c) rodzisz pochylam si(c) ku ziemi Panie ja w Twoim blasku staem si(c) wi(c)"niem nocy Twoja mioŚą jest dla mnie do koäca niepoj(c)ta wol(c) pozostaą niemy by zdaą ustny egzamin ROSN¨ W NIEZNANE Dziwisz si(c) ľe powracam z obci(c)tymi skrzydami to Anio mnie opuŚci teraz rosn(c) w nieznane przed Panem WRŕCIĄ Wczoraj nie miaeŚ jeszcze zdania po której stanŃą stronie jakie dla siebie wybraą kwiaty przy rosnŃcej nadziei w oczach ponownie uŚmiech wzeszo oczekiwane jutro a pod drzwiami przykucn(c)a chwila ostateczna popatrz to ziemia kradnie ciao i proch kwiatem Ściele jeden pozosta tobie wybór przed oczy wrócią Pana 6 czerwca 1988 r. MODLITWA O MILCZENIE Jak trudno znale"ą siebie w sobie st?d podnosz(c) sowa ocal we mnie Panie milczenie i naucz mnie bezsowia MARIA MAJCHRZAK Z cyklu: LAMENTACJE WIELKOPOSTNE I Tyle dróg zbiega si(c) w Twoim cierpieniu deszczów piorunów wschodów i zachodów soäc tyle rŃk objuczonych oczu pogubionych tyle ez saboŚci kroków wydeptujŃcych trop Twój na Golgocie tyle serc krwawiŃcych jak cierniowa korona A Ty Chryste wciŃľ ten sam od wieków konajŃcy za grzechy Świata wciŃľ nowe - III Panie mój daj ukojenie duszy mojej pogaŚ w niej Świateka pokus i wycisz echa sów zdradliwych Niech mój umys rozjaŚni ogieä Twojej mioŚci niechbym dojrza w drugim czowieku Ciebie niechby usta moje suľyy tylko PRAWDZIE niechby wielbiy TwŃ dobroą O Boľe WszechmogŃcy - VIII Pozwól mi Panie iŚą z TobŃ na Golgot(c) niechby mi w sercu utrwali si(c) wizerunek Twojej twarzy gdyŚ upada pod krzyľem niech mi b(c)dzie i mapŃ i drogŃ przez ľycie - marzec 1993 r. Z cyklu: I BŕLEM PRZESZYTE SERCE XII. SńD JEZUSA Z daleka wpatrywaa si(c) syszaa przekleästwa z daleka chciaa Go osonią przed kamstwami nie posza bagaą o ask(c) Musiao si(c) wypenią SťOWO Tylko serce najczulsze z serc z kaľdym uderzeniem rozpadao si(c) na drobne cz(c)Ści Matczynej MioŚci - XIII. DROGA KRZY˝OWA Sza za Nim na gór(c) boleŚci d"wigajŃc krzyľ rozdartego serca Sza milczŃc aby nie dodawaą cierpienia do cierpienia Zbieraa ka?d? kropl(c) krwi z kaľdego upadku podnosia udr(c)czon? gow(c) nie wchodzŃc w m(c)k(c) Syna zŃ podpierajŃc odkupienie Świata Na pó cielesna na pó duchowa caa bolesna - lipiec 1996 r. ANNA NOSEK KILIM Na kanwie ľycia obraz tkasz nieznany wtapiasz czas miniony w piasek rozsypany Przeplatasz radoŚą z kierem boleŚci jedna nitka za drugŃ ka?da si(c) pomieŚci U schyku ľycia zamkniesz peni(c) wzorów Od Ciebie zaleľy splŃtanie kolorów - styczeä 1998 r. GLOB DokŃd? Dlaczego? Pyniemy tŃ arkŃ Noego we wszechŚwiecie na ziemi wsz(c)dzie osamotnieni Po co kochanie? Potem nage rozstanie Po co pakanie rozpami(c)tywanie dokŃd? dlaczego? pyniemy tŃ arkŃ Noego - kwiecieä 1997 r. MODLITWA DO DUCHA -WI¨TEGO Duchu -wi(c)ty - Twoje tchnienie Niech poruszy me sumienie A wysiki i starania Dobroą Twoja niech osania OŚwieą Światem wielkiej mocy ˝ebrzŃcego w sercu nocy Wspomó? - prosz(c) - Duchu -wi(c)ty Tajemnic? osoni(c)ty Tak niewiele ja pojmuj(c) Tak si(c) we mnie coŚ buntuje Przerwij - prosz(c) - to bŃkanie - Wola Twoja niech si(c) stanie - styczeä 1998 r. WIECZORNA ROZMOWA Szukasz mnie Panie? A na spotkanie Drog(c) wyznaczasz pod gór(c) stromŃ. I tak codziennie wchodz(c) w chwil zamieą Wierz?c ?e stan(c) przed TobŃ - Stawiasz mi Panie trudne zadanie Szeptem przyzywasz i duszy drgnieniem Licz(c) na Twoje pomocne rami(c) Ty wiesz co znaczy zwŃtpienie - Sprawdzasz mnie Panie - i me wyznanie ˝e z TobŃ trud mi nie straszny - O jedno prosz(c) - w swej ?wi(c)tej ranie OŚwietl ten szlak - mój wasny - luty 1997 r. SZUKAM Szukam Boga na rozstaju dróg jak bŃdzŃcy przechodzieä o adres pytam bogobojnoŚci która te? zgubia si(c) w prozie ľycia Spogl?dam przez rami(c) z trwogŃ w mrok techniki komputerów lecz bez Boľej MioŚci - sierpieä 1998 r. VIA APPIA ANTICA Nad nami Świat t(c)tniŃcy ľyciem a my w katakumbach wessani w labirynt czasu kamienny Świadek wiary dudni pod stopami na Ścianach krew Abla pa"dziernik 1998 r. NA PILGRZYMIM SZLAKU Mimo zm(c)czenia poszaŚ ze mnŃ szukaą w ziarnkach piasku w szumie fal Śladów które moľe tutaj zostawi dla nas Bóg Piach szeleszcze JasnoŚą wynurza si(c) z fal i ukazuje twarz bli"niego pa"dziernik 1998 r. DESZCZ ťzy obmyy dusz(c) teraz zroszona jak kwiat rozkwita cierpieniem pynŃcym z krzyľa RZYM, -wi(c)te Schody, pa"dziernik 1998 r. ZA BRAMń CISZY St?pam po ?wi(c)toŚci tej ziemi której wn(c)trze bólem napenione wciŃľ ľywe jest w bukietach kwiatów - listopad 1997 r. SEN Drzwi zamkni(c)te Klucz zgubiony -ciana smutku Sen zmŃcony - ... W kaľdej dobie Znajdziesz Boga Jest przy tobie Wieczna Droga - marzec 1998 r. * * * Iskra dnia urasta w pochodni(c) a ja pyek marny stopy Twej - Panie - dotykam Twego Śladu na drodze mojego ľycia Jakľe Twa aska dla mnie wielka - KoŚció Quo vadis Domine? pa"dziernik 1998 r. RAFAť ORLEWSKI IN TENEBRIS Ujmuj?c kwart(c) nieba w donie nie wnikniesz w anatomi(c) grzechu, który jest prób? zamkni(c)cia rany - nie zabli"nionej MioŚci in tenebris. Wymkn? si(c) grzech z pola widzenia, albowiem donie ju? si(c) zanurzyy w t(c)sknocie do skrzyde. Któľ mógby uczynią Świato, gdy niebo opada caym ci(c)?arem na szal(c) marzeä, a ona mo?e si(c) unieŚą sŃczŃc z(c) cierpliwŃ lub zabierajŃc z wagi ten wycinek nieba, który w doniach si(c) zamyka jak nadzieja bólu. TANCERZ Przywróą mi, Panie, obraz zapomniany z dawnym tancerzem odpustowym, na którego wybauszaem wyl(c)ke oczy malca z rozdziawion? g(c)bŃ i suchaem jego dziwnej modlitwy: Te trzy kroki - dla Boga, a te dwa - dla ludzi, ta figura - dla Boga, ta nuta - dla ludzi. Spod bosych stóp kurz si(c) unosi mi(c)dzy kramami z jaskrawŃ tandetŃ, ciao oblewao niepoj(c)te drľenie, policzki szczypa rytmiczny refren: Trzy kroki - dla Boga, ta nuta - dla ludzi... Babcia mówia: Modli si(c), jak umie - przyjmie modlitw(c) t(c) Bóg. I zrozumie. RENARES Dlaczego wstydz? si(c) czytajŃc najpi(c)kniejsze strofy z Benares i nie potrafi(c) si(c) oprzeą zasoni(c)ciu twarzy westchnieniem? Wilk bezgo?nie przebiega ?cie?k(c) nie wydeptanŃ aľ do wyssania liŚci z rozpaczy tl?cej si(c) od drzew, swój w(c)ch chce nakarmią skrzypieniem moich stóp dotykajŃcych ziemi gucho jak drewno dotyka wody. I nie wiem - sarnŃ jestem, sugŃ niepokoju, strachu, tchórzostwa, skoro wstydz(c) si(c) nie widzŃc róľnicy mi(c)dzy kem wilka a gwo"dziem w doni Ukrzyľowanego... ZENIT O. Kolbemu, ?wi(c)temu ze Zduäskiej Woli KtoŚ o tym mieŚcie tkaczy powiedzia, ľe jest dumne, bo ma ?wi(c)tego, który m(c)czeästwem odda swe ciao za bli"niego. O jakľe ów zasmuci mi dusz(c) wciŃľ ciau przykazujŃcŃ, ľeby dla innych i siebie pozosta czowiekiem - jak drzewo dla swojej ziemi, nawet kiedy ?ci(c)te. Bo: co to znaczy ?wi(c)ty czowiek? Czy to nie zaledwie tyle i aľ tyle, co czowiek dla czowieka w mioŚci przez mioŚą? A moľe po prostu tyle, co czowiek w zenit utkany... Z cyklu: SONETY NADGRABIAăSKIE II Gdzie pojawi si(c) czowiek, jawi? si(c) cmentarze - Rozoľone jak slumsy na wsi i miast skraju, Z przezornoŚci zapewne, by w ľywych poraju ˝aden zmary nie patrzy w ludzkie kalendarze. Do cmentarza pod ťaskiem szliŚmy obwodnicŃ. Trumna na chudych barkach drľaa jak osika - ťód" ostatnia takiego, jak my, harcerzyka. Lat niespena pi(c)tnaŚcie juľ go wiodo w nicoŚą. Wybacz, Panie - szeptaem, paczŃc nad mogiŃ - Nam, którzyŚmy nie mogli ustrzec go przed fatum Rzuconego nad GrabiŃ w czas wojny granatu. Wybacz, Panie, lecz przykaľ wszechczowieszczym siom: Niech nad ľadnŃ z rzek Świata Śmierą w oczy nie pluje, Skoro czowiek sam sobie cmentarze buduje. V Powiedz, Panie, czym kiedy - bŃdzŃc w lesie ľycia - Zabi dzieo Świadomie - przez Ciebie stworzone, Czy mnŃ kiedy waday myŚli tak szalone, ?ebym si(c) nad Twym pi(c)knem pastwi do upicia? Mo?e zdarzy si(c) ludzki zabŃkany kamieä MojŃ doniŃ rzucony w to, co budowaem... Przecie? w gorycz popchn?em zrujnowan? chwa(c) I wyniosem krzy? trudu nad niszcz?ce rami(c). Pociesz, Panie, ľe skoro budujesz dobrociŃ I w matce-rodzicielce TyŚ jŃ ucieleŚni, Nie zabijesz przedwczeŚnie pynŃcych w niej pieŚni. Powiedz, czy przeznaczeniem moim jest to pociŃą, Co w Twej chwale utkane z wzorzystej natury, Czy przyjdzie mi roztrzaskaą nadziei kontury. VII CzyŚ mnie, Panie, wysucha tylko raz przed laty Gdy zo?yem najg(c)bszŃ czci Twojej ofiar(c) I za ?ycie matczyne odrzuciem wiar(c) W moc czowieka - i Tobie Śpiewaem kantaty? CzyŚ mnie, Panie, zrozumia, kiedy w zawierusze Serce Ciebie szukao, wzrok zapada w ciemnoŚą, Gdy zostaa pie?ä tylko - czy? si(c) wtedy zdrzemnŃ, ˝e wypado mi czyni? to, co czyni? musz(c)? CzyŚ mnie, Panie, zaniecha na okrutne chwile, Kiedy tchnienie zawiso na ostrzu skalpela, Czy? mnie zmusi, bym wszystko, w co wierz(c) - rozstrzela? Przesta sawią Twe dzieo, zabi je paszkwilem, Sta si(c) pieŚni mej katem, uczucia - zbrodniarzem? Czy mnie jeszcze wysuchasz, czy z siebie wymaľesz? IX Chroä, Panie, niemowl(c)ctwo, które tylko matka Pami(c)ta, póki wilgi ąwierkajŃ w jej gosie, Póki ona wiruje w dzieci(c)cym kosmosie, D"wiga moich narodzin brzemi(c) do ostatka. Chroä, Panie mój, dzieciästwo, które jeszcze ľyje Tylko w ciemnej pami(c)ci, w zapiskach bez daty, W pieŚniach, którem wyŚpiewa pastwiskom przed laty I krowom mnie wiodŃcym przez Ścierniska czyjeŚ. Chroä, Panie, ból poznania pierwszej dojrzaoŚci I uniesieä do oczu, które porzuciy, I pierwszy zapach wiosny - odtŃd zawsze zgniy. Chroä dzieo wspólnych trudów p(c)kni(c)te na oŚcieľ I szramy, których nigdy nikt skleią nie zdoa - Chroä, Panie, co min(c)o, póki pcham swe koa. X Wybacz, Panie, to wszystko, w co si(c) zagmatwaem Z wasnej woli, bezmyŚlnie, czy tylko z niewiedzy. Przecieľ rosem - rdest polny - na prastarej miedzy, Gdzie si(c) duch mia ksztatowaą bez przymierza z ciaem. Wybacz, Panie mój, ?e si(c) bŃkaem po ľyciu, ChcŃc samemu odnale"? ka?d? swoj? ?cie?k(c), ?e stawiaem na ora, a chwytaem reszk(c) I ľe gorycz pią mogem jedynie w ukryciu. Wybacz, Panie, ľe szedem bezdroľem Judyma, ˝e plŃtaem ze swymi cudzych z, ˝e wŚród kwiatów najbardziej kochaem mimozy. Nikt, kto stanŃby obok, nie móg mnie zatrzymaą: Wida?, bliskie mijaem si(c)gajŃc dalekie... Wybacz, Panie, ?e czuem si(c) tylko czowiekiem. 1984-1985 STńD Ze?lij mi, Panie, ?k(c) z kwiatem, na którym siad buäczuczny trzmiel, kiedym rodzinnŃ ľegna chat(c) i barw(c) miodu zmienia w biel. I owoc przybliľ mi ochyni, kryjŃcy sodycz nieba mgŃ, gdzie ?wiat promienny pi(c)ciolinii jest coraz mniej widoczny stŃd. JANINA PESZKO CIERPIENIE Cierpienie to aska Cierpi(c) - kocham Boga Tak nieba dorastam Na wygnania drogach. Przez nasze cierpienie Rozrasta si(c) dusza Wóľmy w te korzenie MioŚą do Chrystusa. -wi(c)ci anioowie ZazdroszczŃ nam tego ˝e nie mogŃ cierpieą Dla Boga ˝ywego. Tam na górze si(c) liczŃ Tylko nasze zy Na godowej szacie -wi(c)ta pera lŚni. U-MIECH OJCA -WI¨TEGO JANA PAWťA II Twój uŚmiech to dziaanie Ducha -wi(c)tego nadzieja czowieka sodycz rozgoryczonych ufnoŚą dla rozpaczajŃcych pewnoŚą wszystkich zaamanych ?miao?? przybli?ania si(c) ku sobie zapewnienie ľe jest si(c) kochanym otwarte serce pogoda ducha agodnoŚą sodycz To mioŚą dla wszystkich. 1998 r. DZI¨KCZYNIENIE Za uproszone zdrowie Matce Boľej NieustajŃcej Pomocy Matko NieustajŃcej Pomocy CierpiŃca zasmucona Nieustannie czuwajŃca W dniach cierpienia BoleŚnie i natarczywie Ciebie wzywaam Jak dziecko W fadach Matczynej szaty Kryj?c gow(c). OsaniaaŚ mnie miosnych doni wachlarzem. WiedziaaŚ ˝e nie przestaam Ci ufaą. Wiedziaam ˝e byaŚ przy mnie Jak byaŚ przy Nim pod krzyľem. Pod moim staaŚ krzyľem Kaľdej chwili bliľsza W krzyku zn(c)kanej duszy. Nie uszo Ci najcichsze i najsabsze Woanie dziecka. PrzesuwajŃc w palcach róľaäcowe ziarna Nabrzmiaa sokiem modlitwy Ofiaruj(c) Ci reszt(c) moich dni. OKRUCHY Choą cierpi(c) ale kocham Wszystko i wszystkich razem Bo mioŚą wla mi w serce Bóg moich snów i marzeä - styczeä 1982 r. Ks. JAN PAZGAN * * * Suchaam bicia serca doŚwiadczajŃcego tajemnicy sucham s?cz?cego si(c) spod skay potoku wirujŃcego czystoŚciŃ i ŚwieľoŚciŃ sucham wiatru biegnŃcego po szarych i sm(c)tnych ulicach i tego samego dmŃcego po dumnych szczytach gór sucham trawy deptanej przez oboj(c)tne stopy i innej nad skalnŃ przepaŚciŃ walczŃcej z wiatrem o ľycie sucham paczu matki ukrytego przed mym okiem sucham kroków Ślepca sucham sucham takľe Tego który przez to wszystko przemawia * * * Wychodz(c) z siebie nieudolnym zdaniem wyci?gni(c)ciem doni wierszem na kolanie pisanym modlitwŃ bezsilnŃ a silnŃ api(c) lin(c) przyja"ni jak li?? pn(c) si(c) ku soäcu p?kiem ró?y otwieram wn(c)trze wydzieram si(c) z ciaa jak z ziemi i krzycz(c) po gwiezdnych drogach w Twe r(c)ce kad(c) ducha Panie! * * * Bior(c) do r(c)ki Bibli(c) pulsujŃce serce Boga przytulam mocno przykadam do ucha sucham szumu tysiŃca wód d"wi(c)ku lutni Dawida dotykajŃcego oboku obecnoŚci Pana - razem budzimy jutrzenk(c) - sysz(c) kroki mŃdroŚci ogarniajŃce caoŚą stworzenia wchodz(c) w krajobrazy górskie kojŃce oczy proroków dotykam "róda tryskajŃcego od rogów otarza i kryj(c) si(c) za plecy Ezechiela wdycham zapach kadzida unoszonego wschodnim wiatrem wraz z Moj?eszem zdejmuj(c) sanday posuszny tajemnemu gosowi przekraczam potok Jabbok pocieszam zatrwoľonego Jakuba przygl?dam si(c) t(c)sknocie Izjasza chon(c) cisz(c) Nazaretu notuj(c) pierwsze sowa Jezusa rozwaľam to co pisze na piasku dotykam Jego szat zamiast Jana kad(c) Mu gow(c) na piersi * * * Otwieram nadziej(c) na oŚcieľ Boľe i ludzkie SťOWO delikatny papier przenoszŃcy góry Synaju i otwarte Morze Czerwone PrzepaŚą MioŚci pot(c)ľnej jak Śmierą jak za nad grobem ťazarza jak ból potu czerwony gdy czowiek z Bogiem si(c) zmaga Rozwieram cisz(c) strzepuj?c ros(c) zmartwychwstania jak otwiera si(c) zesche gardo na pierwsze sowa modlitwy I trwam w tym zadziwieniu na granicy ludzkiego i Boľego Świata z paszportem wiary w r(c)ku * * * MioŚą dotyka dlatego widz(c) jej Ślady zdeptany kolanami kl(c)cznik schodzonŃ cierpieniem posadzk(c) koŚcioa widz(c) jej moc w niedokoäczonych pytaniach Nikodema sowach umiowanego ucznia ostatniej chwili otra w moim bólu odnajdywania prawd najbliľszych napocz(c)te my?li rzucam w jej stron(c) jak butelki z proŚbŃ o ratunek * * * Ewie Z g(c)bi nocy wsparty o t(c)sknot(c) szept w nieznane nie uŚpione godziny trudno modoŚą wszczepią w t(c) melodi(c) myŚlisz dugo szukasz Go w Biblii choą syszysz kroki od wewnŃtrz gardo wysycha zaczyna oddychaą wiecznoŚciŃ oczy wyczulone na inne Świato byszczŃ lekiem jak rosa przed Świtem twoje noce ostatnie oderwane od bliskich wtulone w blade Ściany ulatujŃce ľycie i ciŃgle bezkresne niebo * * * R(c)ce przybite do czowieka nogi do ziemi i drogi serce otwarte na nieskoäczonoŚą przez rany pynie MioŚą ?wi(c)ty obieg * * * Rozliczam si(c) ze sów nie wypowiedzianych zwaszcza tych o mioŚci choą wiem ľe tylko ona radzi sobie bez nich i tym mówi najprawdziwiej * * * SťOWO które przedzieraj?c si(c) przez wn(c)trze czowieka zapl?tao si(c) w MioŚą ma prawo przemówią SťOWO - przestrzeä spotkania - arka przymierza - góra Synaj - ogród modlitwy - cieä obecnoŚci Jahwe * * * S?OWO nios?ce istot(c) Twej mŃdroŚci i przyja"ni SťOWO czyniŃce pokój SťOWO stwarzajŃce SťOWO dajŃce ľycie chcenie i dziaanie SťOWO otwierajŃce na czowieka SťOWO dajŃce wolnoŚą SťOWO obecnoŚci niech we mnie staje si(c) ciaem * * * A jednak zostao coŚ po Raju w czowieku wbrew granicy spod czterech rzek nie do koäca zmazano w nas Niebo przeľywamy w sobie dotyk SťOWA ksztatujŃcego na nowo rozsypanŃ w nas symfoni(c) wiecznoŚci * * * Nie patrz w przeszoŚą grzechu gdy w(c)drujesz za obietnicŃ Nowego Jeruzalem nie tra? czasu na nostalgi(c) i wspomnienia bo b(c)dziesz sony jak ľona Lota i w miejscu pozostaniesz gdy inni o?ywia? b(c)dŃ pustynie i wiedz o tym ľe to spojrzenie ľycie odbiera jak nocny drapieľnik patrz w gwiazdy nadziei niech nie spadajŃ ci daremnie pod nogi... * * * Najpierw odsonią w sobie czowieka potem tajemnic(c) a potem Boga CIEă ZMARTWYCHWSTANIA Kiedy saboŚą przeraľa ogromem id(c) pod krzyľ Kiedy nie potrafi(c) a wiem jak byą powinno id(c) pod krzyľ Kiedy pusto i serce tucze o bram(c) wieczoru id(c) pod krzyľ i chowam si(c) w cieniu zmartwychwstania MARIA MAGDALENA POCGAJ WIDZIAťAM Widziaam gwiazdy ciche zawieszone u biaej skroni, donie oddajŃce wszystko w najprostszym geŚcie. Syszaam flety deszczostrunne, schodz?ce z nieba na drog(c) i serca bicie, ogarniajŃce przestrzeä czowieczego losu. A bya to zaledwie chwila, w soäca opatku zamkni(c)ta, gdy ziemia na d"wi(c)k wieczornych dzwonów przed sw? Królow? kl(c)ka. * * * GaŚnie dzieä na obliczu ikony, oprawionej w cisz(c) monastyru, z dymem kadzide jak chóry wysokim odlatujŃ modlitw ptaki. Stare lichtarze woskowymi zami dotykajŃ serca dzwonu. Ksi(c)ľyc wschodzi w spojrzeniu Madonny i dusza mi srebrnieje... * * * Madonno polna, miedzo zotej ciszy, rozdzwoniona Świerszczem i srebrem skowronka, uľycz nam cienia swej modlitwy, w skwarze naszego w(c)drowania. I dalej prowad", gdzie horyzont jaŚnieje soäca niegasnŃcym blaskiem i gdzie anioów przezroczyste tumy ?piewaj? Chwa(c) na niebieskich progach. WŚród wierzb paczŃcych i chat pobielanych, gdzie frasobliwe ŚwiŃtki na rozstajach, Madonno polska, Piastunko polnych krzyľy, prowad" nas do Boga. * * * Tyle w tobie pokory, tyle prostej zadumy, kapliczko ukryta w szumie topoli, ľe od patrzenia na ciebie niebem zachodzŃ oczy a sercu przybywa dobroci. * * * -wiŃtki przydroľne w gogach zadumane, zrodzone z ciszy i pokory drzewa, pieŚniŃ skowronka bŃd"cie pochwalone, gdy kos pszeniczny dojrzewa. -wiŃtki Śródpolne, zawsze frasobliwe zasuchane w ciche t(c)tno ziemi, deszczu kantatŃ bŃd"cie pozdrowione i cich? kol(c)dŃ korzeni. * * * Rze"bi(c) w powietrzu ksztat Boga, z lotu chmury, parowania ziemi i zotych splotów soäca, lecz wymyka si(c) spod mego duta jak puch topoli, lľejszy niľ wiatru dotyk i mu?ni(c)cie patka Śniegu. Ksztat Boga, na zawsze utrwalony w czasoprzestrzeni wszechbytów, nie potrzebuje wizerunku ani jakiegokolwiek wyobraľenia... * * * ObiecaeŚ, ľe mnie nie zamiesz, i nie stratujŃ mnie rumaki Twojego gniewu, nie zniszczŃ palŃce promienie Twej SprawiedliwoŚci. Wierz(c) Ci, ja, somka nadamana. ObiecaeŚ, ľe mnie nie zgasisz, i nie zdmuchnie mnie wicher Twojego sŃdu, nie zaleje potop Twej pot(c)gi. Wierz(c) Ci, ja, knotek o nikym pomyku. Dlatego, choąby mnie grzech spycha ku urwiskom i zagusza woanie o pomoc, nie przestan(c) ufaą w Twoje Miosierdzie, Boľe. Wierzysz mi? Pytam, ja, naczynie z kruchej gliny. W NACZYNIU Z KRUCHEJ GLINY W naczyniu z kruchej gliny nosimy Naj?wi(c)tszego, nie z naszej, lecz z Jego woli. W niegodnych progach serc Boga przyjmujemy, nie na nasze, lecz na Jego ľyczenie. Bo On oczyszcza i u?wi(c)ca ka?d? ludzk? n(c)dz(c) i wynosi jŃ do miana Przybytku Najwyľszego. Dlatego w niegodnych progach serc Boga przyjmujemy, w naczyniu z kruchej gliny nosimy naj?wi(c)tszego. * * * Modlitwy moje, kruche "d"ba ku -wiatoŚci -wiata zwrócone, wiatrem niespokojnie rozchwiane, rosnŃ sowa rozperlone. Modlitwy moje, krzepione tchnieniem Ducha, który wieje k(c)dy chce i w przestrzeni wyci?gni(c)tych ramion o?ywia ga(c)zie samozapalnych krzewów. Modlitwy moje, rozwichrzone pochodnie, w których ponŃ wszystkie moje n(c)dze i upadki, zdrady i zw?tpienia, aby zw(c)gli? si(c) na garstk(c) skruchy i pokory. Modlitwy moje, jeszcze ciepe i dymiŃce, w palenisku dnia gasnŃce, lgnŃce do palców popioy... Z których tylko -wiatoŚą -wiata diament czysty dobyą zdoa. * * * TyŚ wody od lŃdów oddzieli i ľywioy ucisza jednym gestem doni a czekasz, bym pozwolia Ci ku sobie pynŃą upinkŃ mojej dobrej woli. I chociaľ zawsze obecny w czasoprzestrzeni wszechŚwiata nie potrzebujesz wizerunku ani jakiegokolwiek wyobraľenia, jednego tylko pragniesz w swej g(c)bi niezg(c)bionej bym miaa w Tobie Ojca i Przyjaciela. PERťA WydobyeŚ mnie, Panie, ze skay, w której tkwiam uparcie bezksztatnym okruchem, oczyŚcieŚ z bota i prochu ziemi i unioseŚ ku -wiatu, by wypalio we mnie wszelk? skaz(c). I patrzysz na mnie z takim zachwytem, jakbym bya drogocennŃ perŃ, upuszczonŃ niechcŃcy przez anioa, stróľa nieprzebranych skarbów w Królestwie Niebieskim. JESTE-... W nieskoäczono?ci b(c)kitu nad Światem w kuli zamkni(c)tym, w alabastrowym wody dotyku i chybotliwym taäcu pomienia. JesteŚ w wulkanie soäca i bezkresie oceanów, w nagym haasie jaskóek i ostatniej z brzegu niezapominajce na kanwie wiosny. JŕZEFA AGNIESZKA PODKŕWKA MARNOTRAWNI Zbyt cz(c)sto odchodzimy z Twego domu poŚpiesznie wrzucajŃc do w(c)zeka przypadajŃcŃ na nas cz(c)Śą majŃtku Zadufani we wasne siy i rozum szybko oddalamy si(c) od Ciebie trwoniŃc po goŚciäcach otrzymane bogactwo A gdy juľ utracimy wszystko si(c)gniemy dna wypenieni pustkŃ nasyceni godem znieczuleni bólem trwajŃc pod powierzchniŃ ľycia nie czujemy nawet wstydu I niespodzianie zaczyna w nas kiekowaą wŃty p(c)d nadziei rozpierajŃc skorup(c) duszy wybucha zami jak psalm pokutny Dawida Pokaleczeni z bliznami wstydu wracamy przed zmierzchem by przypaŚą szlochem do Twych ojcowskich kolan - KOL¨DA POLSKA Przyjd" do nas Jezu! Wejd" w nasze ľycie Naród nasz czeka na Twe przybycie! Tyle si(c) za w nas nagromadzio zniky nadzieja, wiara i mioŚą, znik patriotyzm i po?wi(c)cenie nawet uczciwoŚą nie jest juľ w cenie - Przyjd" do nas, Jezu, przyjd" z pierwszŃ gwiazdŃ! Pomóľ oczyŚcią rodzinne gniazdo! Uľyj znanego sobie sposobu i rozmnóľ mioŚą w amanym chlebie, by ci co dziŚ si(c) toczŃ u ľobu w ľobie w Betlejem znale"li Ciebie! SAMARYTANKA IluŚ chorych uzdrowi tego dnia gdyŚ odpoczywa utrudzony przy studni Jakubowej? Ilu si(c) nawrócio suchajŃc Twych sów? CzekaeŚ przy studni na mnie - aby dotknŃą sp(c)kanych z pragnienia najboleŚniejszych miejsc mojej duszy abym moga suchymi wargami wyszeptaą: Daj mi tej wody Panie abym ju? nigdy nie pragn(c)a - NAKARM MNIE! Ty kiedyŚ w Kanie dokonaeŚ cudu Gdy przemienie? w wino zwyk? wod(c) Chleb rozmnoľyeŚ dla swego ludu By na pustkowiu nie przymiera godem. DziŚ sam pokarmem jesteŚ i napojem Przy swoim stole karmisz nas obficie Pragn(c) przyjmowa? cz(c)sto ciao Twoje BoŚ mi obieca za to wieczne ľycie! CHC¨ BYĄ WSZCZEPIONń W CIEBIE GAťńZKń... Chc(c) byą wszczepionŃ w Ciebie gaŃzkŃ bo bez Ciebie moje jednostkowe ľycie byoby dzikim p(c)dem - Chc(c) byą wszczepionŃ w Ciebie gaŃzkŃ bo Ojciec Twój mnie oczyŚci i cierpliwie czeka aľ wydam plon - Chc(c) byą wszczepionŃ w Ciebie gaŃzkŃ bo pragn(c) trwaą w Tobie wiecznie i wynagrodzią lata bezowocne - NIE MA WI¨KSZEJ RADO-CI ˝ycie na krzyľu za mnie oddaeŚ - Nie ma wi(c)kszej mioŚci niľ ta - JesteŚ mnŃ, karmisz mnie swoim ciaem - Nie ma wi(c)kszej mioŚci niľ ta - KiedyŚ zamieszkam z TobŃ na stae. Nie ma wi(c)kszej radoŚci niľ ta - KRYSTYNA RADWAN * * * JeŚli chcesz... co chcesz abym ci uczyni? Otworzy tym samym przestrzeä wolnoŚci mi(c)dzy sobŃ a mnŃ. * * * Nie bój si(c) ľe jesteŚ kamieniem lub lotnym piaskiem ?ycie rodzi si(c) i na kamieniu i na pustyni. * * * Byam na kraw(c)dzi rozpaczy. Wróciam stamtŃd. podtrzyma mnie anio przelatuj?cy tamt(c)dy. Nie wiem czy tak mu wypada droga czy dosta rozkaz by strzec mnie przed otarciem stopy o kamienie. * * * IdŃc w Twoim kierunku zasaniam cz(c)sto r(c)koma twarz bo droga wiedzie w poprzek mnie. * * * Modliam si(c) szybko, bo - myŚlaam - i tak bezskutecznie. Za mojŃ modlitwŃ kryo si(c) ľŃdanie cudu. Cud nie przyszed. Czy odwoam modlitw(c)? * * * I zdarto ze mnie sztucznŃ twarz przepask(c) na biodrach i piersi me odsoni(c)to. Ujawniono ľe brakuje mi mnie. Ogoocona z dobrych stron które straciam w zastaw za mioŚą stan(c)am - ľebraczka - przed Ukochanym. Przyszam kochaą samego Umiowanego. * * * Przyjd" takim jakiego nie mog(c) sobie nawet wyobrazią. Przerastasz mojŃ wiar(c) i nadziej(c). Nie na mojŃ miar(c) Twoja t(c)sknota. Przyjd" takim o jakim nie mog(c) choąby pomyŚleą bo moje myŚli nie sŃ Twoimi myŚlami. Przyjd" ze strony z której Ci(c) nie oczekuj(c) bo Twoje drogi nie sŃ moimi drogami. I tak wyzwól mnie z mojej wyobra"ni z myŚli moich i sprowad" mnie na Twoje drogi. IWONA MAťGORZATA SKASSA * * * Czy to Ty stworzyeŚ dom z cegie samotnoŚci i las rŃk wyci?gni(c)tych nie wiadomo do kogo biegnŃcy wzrok za szyb(c) której nie moľna stuc i guche serca matek Czy to Ty? Boľe... * * * Na wielkiej scenie w auli grzechu konay ideay z okrzykiem spaday z piedestau cnoty dzwoniŃce miedziŃ echo serca chwa(c) oddao Midasowi Gdzie Bóg? czowiek? Pokora? OlŚnione brakiem martwe oczy pami(c)ą mŃdroŚci odrzucia Pozosta miecz Damoklesa wos jedwabisty ostrze trzyma * * * Na kraw(c)dzi zenitu w cisz(c) doskonaŃ psalmem wzywa moc Apokalipsy wolne rytmy encefalogramu pojednania wol(c) niczym hymny grajŃ * * * Jestem krnŃbrnym dzieckiem natury stworzonym sowami Poety wiersze - moje myŚli ulotne raniŃ serce - dar matki Ziemi Kochasz mnie niepokornŃ lekcewaľysz grzechy marnej istoty Szcz(c)Śliwy patrzysz na mnie bo dla mnie cierpiaeŚ na wzgórzu Golgoty Doceniam to ľyjŃc - * * * Kiedy? kl(c)czŃc prosiam daremno byeŚ Ojcem marzeä dziewczynki modl?c si(c) ze mnŃ Szybkim krokiem przysza dorosoŚą marne pro?by opady na ziemi(c) przeklinaam w rozpaczy Twe Imi(c) gdy nie byo Ciebie w potrzebie Przeceniaam magi(c) wielkoŚci nie posiadam sztuki milczenia - Twoje ciernie wbijane w serce byy drogŃ do doskonalenia Ju? nie prosz(c) i nie przeklinam w mio?? Twoj? si(c) wtulam z pokojem i choą dajesz to o co prosiam dzi? bra? si(c) boj(c) - * * * UoľyeŚ biogram istnienia natchnione ono wydao ľycie okreŚlonŃ rze"b(c) losu ukryeŚ w klepsydrze Pozwól nie liczyą ziaren cierpliwie zginaą kolana wkada? mask(c) oboj(c)tnoŚci nawet gdy b(c)d(c) przegrana Naucz kochaą oprawców rozumieą zagubionych wybaczaą obudnikom i czu? si(c) spenionym - KRYSTYNA SOBOCIăSKA Z cyklu: NA DRŕ˝KACH KALWARII RATUSZ PIťATA Wystawiony na pokaz Król ˝ydówki trwa od pokoleä na kruľganku w zatrwoľeniu czeka na werdykt tumu: Ukrzyľuj Go! Nikt nie krzyczy nie blu"ni przy chatach bawi? si(c) dzieci szczeka pies. Tylko tum pielgrzymów wspina si(c) na kolanach po gradusach cauje zakurzone relikwie wierzy w przebaczenie. Echo urŃga: Daj nam Barabasza! DOMEK MATKI BO˝EJ Pukam do domku Maryi - nikt nie otwiera. Zwietrzae cegy osypuj? si(c) zawo okna paj(c)czynŃ zasnute trawŃ porasta próg. Gdzie jesteŚ Matko Jezusa? Lipy szepczŃ - posza przed wiekami na drog(c) m(c)ki Syna zbieraa krople Jego krwi podnosia z upadków niosa Jego mioŚą a? na Gór(c) Ukrzyľowania tam staa pod krzyľem bolejŃca cicha. Gdzie spotkam Matk(c) CierpiŃcŃ? Wsz(c)dzie - zaszumiay lipy. OMDLENIE MARYI Spotkaam Matk(c) MdlejŃcŃ na dró?kach M(c)ki Paäskiej. trawy bujne chodziy Jej stopy polne kwiaty tuliy si(c) do rŃk bzy oplatay szaty zapachem maja otaczay smutne oblicze. Zielone buki cieniem agodziy cierpienie Maryi. Stan(c)a na mojej drodze mdlejŃca a ja prócz róľaäca nie miaam dla Niej nic wi(c)cej. ODWIEDZINY Wysza Pani Kalwaryjska na próg wita Syna który zwie si(c) CAťY TWŕJ Kl(c)czŃcego podnosi powietrza wyci?gni(c)tym r(c)kom DzieciŃtko serce sercem napenia i rado?? staa si(c) w ŚwiŃtyni Pana aľ do uciszenia myŚli aľ do zadumy. CZUWANIE Cisza opuŚcia powieki peznie pokorna do bieli otarza. Maa Hostia zgarnia nieme rozmodlenie potrŃcane proŚbami patki róľ opadajŃ do stóp modlitwy. Na policzku Bolesnej zatrzymaa si(c) za - czuwa... IZDEBKA POBIELANA Izdebko pobielana na gody i odpusty twoje oczy u?miechaj? si(c) czerwieniŃ fuksji i pelargonii Stole pobielany ŚwiŃtecznym obrusem d"wigasz cynow? pasyjk(c) na Śniadanie obiad i wieczerz(c) a dwa Świeczniki jak otry strzeg? by m(c)ka Paäska nie zelľaa o zmierzchu Piecu pobielany ze stosem bierwion za pazuchŃ rozsiade? si(c) przy drzwiach jak ga"dzina i strzeľesz niskiego wejŚcia gdzie Kacper Melchior i Baltazar zaznaczyli swoj? wizyt(c) Izdebko pobielana odchodzisz w mg(c)... BO˝ENA SZABťOWSKA MOJEMU BOGU -PIEWAM -piewam a Śpiew mój jest modlitwŃ i westchnieniem goŚnym rozwijam wst(c)g(c) wzruszeä oplatam niŃ niebo i wsuchuj(c) si(c) w gosy które z moim pynŃ a oto ziemia Śpiewa roŚlin i zwierzŃt pena woda skay powietrze piasek na dnie rzeki i oszalae w soäcu taäczŃce waľki d"wi(c)czŃ tysiŃce gosów w jeden zamieniam - daleki Mojemu Bogu Śpiewam pieŚä mioŚci wiecznŃ U-MIECH BOGA Z uŚmiechem Boga jestem a tyle ez we mnie Jego mio?ci? ?yj(c) a jeszcze si(c) boj(c) czasem radoŚą czuj(c) i smutek na przemian cichy spokój i dziwne serca niepokoje Ty mi si(c) pomóľ Panie rozŚpiewaą roztaäczyą szaroŚą rzucią za siebie o smutkach zapomnieą We" co Twoje ze mnie i jak dziecko prosz(c): z g(c)bi jasnej MioŚci u?miechnij si(c) do mnie - * * * Chciaabym zdj?? Ci(c) z krzyľa nie modliabym si(c) wtedy do Ciebie a tylko Twe zranione r(c)ce ukryabym w swoich Chciaabym zdj?? Ci(c) z krzyľa i jak Magdalena wosami wytrzeą Twoje stopy Chciaabym zdj?? Ci(c) z krzyľa a mam dla Ciebie czasem tylko niespokojne zy * * * Modl? si(c) do Ciebie taäczŃ dla Ciebie ŚpiewajŃ rze"biŃ Twoje twarze malujŃ na obrazach. Pisz? ksi(c)gi o Tobie z których ka?da ?wi(c)ta. Kochaj? Ci(c) i t(c)skniŃ r(c)ce wznoszŃ ku niebu nadajŃ Ci tysiŃce imion. A TyŚ zawsze jeden. ADWENT Mario ciemnowosa dotkni(c)ciem anioa zaskoczona naucz mnie ufnoŚci. Mario posuszna z pytajŃcymi oczami naucz mnie pokory. Mario od ez drľŃca Boľym Światem napeniona naucz mnie oczekiwania - * * * Mi(c)dzy Bogiem a prawdŃ - mówiŃ ludzie (a jeszcze cz(c)Ściej szepczŃ gdzieŚ na boku) Mi(c)dzy Bogiem a prawdŃ jest cakiem inaczej mówiŃ i powtarzajŃ bardzo mŃdre zdania askawie objaŚniajŃ cierpliwie tumaczŃ Mi(c)dzy Bogiem a prawdŃ mówiŃ od niechcenia z ľartobliwym uŚmiechem wszechwiedzŃcy durnie Ludzie mówiŃ bekocŃ i nie rozumiejŃ a przecieľ mi(c)dzy Bogiem a prawdŃ nie ma róľnicy - PRO-BA Nie musz(c) prosi? Ci(c) o nic dla siebie przecieľ wiesz wszystko wystarczy uwaľnie suchaą Twego gosu. A jednak cicho jak umiem najciszej Boľe do którego mówi(c) po imieniu prosz(c) o serce otwarte szeroko gdzie kaľdy mógby wchodzią bez pukania. O spokój i agodnoŚą które ukojeniem b(c)d? dla ludzi n(c)kanych t(c)sknotŃ. O sowo mocne abym potrafia mówi? o Tobie sam? tylko prawd(c). O czystoŚą myŚli, czynów, sów i pragnieä prosz(c) Ci(c) Panie - IRENA SZAťEK MATKO -WI¨TA Dostrzegasz mnie wŚród tumu choą jestem jak ziemia która zamkn(c)a dwa groby w sobie i przystan(c)a milczŃcym cieniem. Ci(c)ľko d"wigaą krzyľ z cierniami win choą ciepo martwych doni wciŃľ takie prawdziwe Matko - AVE MARYJA Ave Maryja modlitwŃ trŃcone struny rezonujŃ z g(c)bi serca czowieka. Staj(c) si(c) wolna uskrzydlona duchem juľ nie jestem samotnŃ wyspŃ ľycia - DZI¨KCZYNIENIE Nie wyŚpiewam sowem pieŚni któr? caa ?yj(c) wdzi(c)cznoŚą serca biegiem pynie "ródo wewnŃtrz bije. Nie wyŚpiewam Tobie Pani pieŚni choą czas nagli sowa ci(c)ľkie mam jak granit my?li z t(c)czy ľagli. Przekazuj(c) pieŚä w milczeniu wiem ľe jŃ zrozumiesz - sowa rodz? si(c) w kamieniu dusz? z Tob? mówi(c) - POD KRZY˝EM Jedno rami(c) pot(c)ľne wzniesione nad ziemi(c) zdolne przygarnŃą i czas i przestrzeä i ból zrodzony w czowieku. Jedno rami(c) ŃczŃce Światy z ziemi i z ducha wyzwala myŚl w ciszy w obliczu Boga JEST. BťOGOSťAWIENI PowiedziaeŚ Bogosawieni którzy nie ujrzeli a uwierzyli wi(c)c wierz(c) w TwojŃ obecnoŚą tym bliľszŃ im trudniejsze chwile przychodzŃ dotykalnŃ jak Twoja MioŚą. Zatrzymana w tajemnicy krzyľa staram si(c) zmieŚcią swoje bezradne czowieczeästwo wtulone w przeznaczenie. MODLITWA O POKŕJ Trzeba nam Chryste Twego sowa na dzieä powszedni niech waľy w doni soäcem przeŚwietli zatrze pami(c)ą wojen. Przyjd" Jezu gdzie rozum ludzki rozmin? si(c) z godnoŚciŃ i dotknij zgliszcz schorzaych myŚli zŃcz niemoľliwe - MioŚciŃ. WIECZMA LAMPKA Ponie przed TobŃ wieczna lampka jak Twoje serce niezmienna. W tym kr(c)gu my?l si(c) ucisza czas przystaje zadumany. Rozmawiamy - Wieczna lampka straľ trzyma przed Twoim obliczem. DARIUSZ SZYMAăSKI UťOMNO-Ą CZťOWIEKA Nie jestem bez grzechu przeci(c)tniak swawolny naiwny czasem mŃdry czasem dobry czowiek Takie jest ľycie i nic nie zmieni jego cegieek cokolwiek zrobi(c) lub czego nie zrobi(c) cokolwiek powiem lub czego nie powiem gdziekolwiek jestem lub gdzie mnie nie ma gdziekolwiek mnie znajŃ lub gdzie nie znajŃ dobro i zo przylgn(c)o i z tym ?yj(c) jak wszyscy mali ludzie uomni i sabi z modlitwŃ o wybaczenie Panie nasz... * * * ZawszeŚ obok spoglŃdasz jak Ojciec który zna najlepiej Bywa róľnie i rozpacz i mioŚą i gniew i to co najlepsze i wtedy chc(c) mówią krzyczeą po ludzku rozdmuchaą troski i gniew wyrzucią myŚli to jedno a sowa... nie mog(c) Ty to nie ja TyŚ Ojcem co widzi ja nie mam prawa obarcza? Ci(c) sobŃ i moim ľalem nawet w ostatniej modlitwie Co ludzkie przy mnie i przy moich bliskich a Tobie pokon Panie - MAťA HISTORIA Ks. Andrzejowi Puzonowi Id(c) powoli choą inni biegnŃ kre?l(c) znak krzyľa choą inni leľŃ krzyľem modl(c) si(c) cicho choą inni goŚno przykl(c)kam zwyczajnie choą inni przede mnŃ jestem wciŃľ sobŃ a inni... kto bardziej wierzy czy ja czy inni czy skromnoŚą odrzucią czy mam si(c) zmienią lecz po co! Ja te? miuj(c) a pusta klapa mojej marynarki nie Świadczy o mnie - NASYĄ Nasyą me ziarno myŚli i sowo w galerii ľycia upitego mlekiem wysuchaj t(c)tna czy bije miarowo nie jestem pyem - jestem czowiekiem - Nie chc(c) by? baznem nie chc(c) byą ptakiem nie chc(c) byą róľŃ nasturcjŃ lotosem chc(c) ľycie poknŃą cae ze smakiem i sta? si(c) Twoim oddechem i gosem. T(c)czowŃ gwiazdŃ wyrywaą grzechy czasami zamieŚą smugi na niebie przywraca? dobro pi(c)kno uŚmiechy a potem spoczŃą i wrócią do Ciebie - MOJA PORANNA MODLITWA Modl(c) si(c) Panie abyŚ pobogosawi mnie i moj? rodzin(c) abym nie zazna wi(c)cej grzechu abym ja i moi bliscy oraz wszyscy na caym Świecie byli szcz(c)Śliwi dumni ľe sŃ lud"mi byŚmy doceniali siebie i innych umieli kochaą i byą kochanymi aby radoŚą i mŃdroŚą goŚcia w umysach aby dzieci godnie nas reprezentoway aby przyszoŚą bya klarowna aby zdrowie byo jak dojrzay owoc abym nie splami si(c) nigdy haniebnym czynem i zawsze pozosta w Twoich legionach - KRŕTKA MODLITWA Tobie zawdzi(c)czam ros(c) poranka figlarne dzieci uczucia bli"niego kocham mioŚciŃ -wi(c)tego Baranka i wierz(c) tylko w pot(c)g(c) Jego - BOGDAN MARIAN WALAS MODLITWA Siewco MioŚci - Panie Jezu Chryste - czemu truj?ce komunizmu siemi(c) tak nam skazio rubieľe ojczyste pleniŃc fasz kamstwo nienawiŚą zniszczenie? TyŚ nam nakaza przebaczaą i kochaą ucz?c naj?wi(c)tszych sów Modlitwy Paäskiej Twa ewangelia zawarta w jej strofach niechaj nas chroni od mocy szataäskiej! I oddal od nas ten kielich goryczy którym nasz naród bezboľnicy trujŃ - i racz od zguby zachowaą swe dzieci co Boskie cnoty i prawa szanujŃ. Wszak nasza krwawa niewinna ofiara i udr(c)czenie i krzywdy milionów i nieprzebranych ez i cierpieä miara stay si(c) cenŃ Piotrowego tronu! Niech ten co PRAWDY WIECZYSTEJ szermierzem stanie si(c) wodzem duchowym narodów, niech Imi(c) Paäskie b(c)dzie nam puklerzem od wojny ognia powietrza i godu! Kto dziŚ rozliczy naszych katów zbrodnie i krwi m(c)czeäskiej nieprzebrane morze - gdy juľ nad nami krzyľe i pochodnie... Racz sam ich sŃdzią Sprawiedliwy Boľe! lipiec 1995 r. POD TWOJń OBRON¨... W wiosennych ciszach maje idŃ dľdľyste ľe ledwie czasem ptak trwoľnie zaŚpiewa przez krótkie chwile soäce promieniste brylanty rosy rozsrebrzajŃ w krzewach. I ju? serc naszych nie dr(c)czŃ koszmary ponurej nocy rzŃdów nieprawoŚci bo jest w nich pomieä NADZIEI I WIARY I Boskie Świato wskrzeszonej MIťO-CI. One nas wiody przez ľycia bezdroľa przez koszmar wojny i lata udr(c)ki do dni wolnoŚci kiedy aska Boľa kres wyznaczya tej czy??cowej m(c)ki. Panno Naj?wi(c)tsza Matko Chrystusowa Ty co swych darów nie szcz(c)dzisz nikomu racz nas - grzeszników - w pokoju zachowaą i spraw niech prawoŚą rzŃdzi w polskim domu! Od szeŚciu wieków przed Twoim obrazem w dniach naszej chway i w cierpieä udr(c)ce hod Ci skadamy serc naszych nakazem... Wznie? wi(c)c nad nami swe Matczyne r(c)ce! Za ask Twych ogrom - za Twoj? opiek(c) lud polski zot? wo?y Ci koron(c) - i wciŃľ do Twojej ŚwiŃtyni dalekiej modlitw(c) niesie Pod Twoj? obron(c)... maj 1991 r. MSZA -WI¨TA (fragment) Juľ rozdzwonione koŚcielne wieľe zwouj? wiernych na chwil(c) ?wi(c)tŃ by w przenaj?wi(c)tszej Boskiej Ofierze wla? w nasze serca moc niepoj(c)tŃ. A my na ziemskim drepczŃcy dworze wci?? Ci(c) o nowe bagamy dary - Racz nas wysuchaą o wielki Boľe grzesznych obudnych i maej wiary... Lecz nade wszystko Ślemy w niebiosy przez pami(c)ą ofiar - jedno baganie wi(c)c usysz nasze zbolae gosy i woln? Polsk(c) zachowaj - Panie! 21 czerwca 1992 r. GLORIA VICTIS (fragment) Jest na tej Ziemi którŃŚ stworzy Panie naród ľyjŃcy nad WisŃ od wieków w nim wszystkie cnoty znalazy mieszkanie i liczne wady - "ródo wielu grzechów. Lecz mimo b(c)dów przetrwa wszystkie burze i ?wi(c)tej wiary pozosta przedmurzem - wi(c)c usysz jego uparte baganie: Ojczyzn(c) - Polsk(c) - zachowaj nam Panie! CiŃľŃ nad Światem ze moce Szatana: kamstwo nienawiŚą zdrada okrucieästwo i bezlitosna wojna rozp(c)tana i ?mier? milionów - milionów m(c)czeästwo terror obozy kazamaty agry epoka pieców zbrodni czas pogardy - Tych co zgin(c)li za Świat sprawiedliwy przyjm do swej chway Boľe litoŚciwy! Gdzie taki naród drugi w caym Świecie który swŃ piersiŃ mieczem i puklerzem broniŃc KoŚcioa cae tysiŃclecie sta si(c) Naj?wi(c)tszej Panienki rycerzem i z Jej imieniem w bój rusza nim skona jeszcze JŃ wielbi - BŃd" bogosawiona - daj swym rycerzom ˝YCIE WIEKUISTE grudzieä 1995 r. LIDIA IRENA W¨GLARZ DO ANIOťA STRŕ˝A Jaki jeste? naprawd(c) mój Aniele Stróľu? z rdzŃ zoŚci na skrzydach z czarnymi piórami ľalu z aureolŃ wykrzywionŃ wichrami uczuą z siniakami potkni(c)ą z czuprynŃ potarganŃ sprzecznoŚciami z kurzem wspomnieä na wytartych sandaach z plamami rozczarowaä na szacie nadziei Taki doŚwiadczony czy ocalisz mojŃ swojŃ czystoŚą anielskŃ Czy przeprowadzisz mnie bezpiecznie na drug? stron(c) tej drogi? * * * Ryszardowi Zubrzyckiemu Boľe pozwól mi troch(c) pomieszkaą w tym pokoju obok ľycia a potem odwied" mnie tam usiŃdziemy w wygodnych fotelach nad filiľankami pachnŃcymi kawŃ i pogaw(c)dzimy beztrosko o bahostkach wiedzŃc ľe mamy czas nieograniczony MODLITWA DO GWIAZDY Gwiazdo zwiastuj?ca nowin(c) radosnŃ obud" wiarŃ ludzkie losy gwiazdo która prowadzisz pielgrzymów napenij pokojem ludzkie zamiary gwiazdo której warkoczem objawia si(c) Bóg tchnij mioŚą w ludzkie serca gwiazdo ŚwiecŃca nad stajenkŃ oŚwieą mŃdroŚciŃ ludzkie umysy byŚmy nie niszczyli tego co Boskie w Świecie co Boskie w nas MŕDLMY SI¨ Módlmy si(c) - niech naszymi wargami zaplecione sowa wymoszcz? ?cie?k(c) duchowi kiedy si(c) w nas ciepy serca okruch zachowa l(c)k nas nie znarowi módlmy si(c) - niech to b(c)dzie modlitwa rŃk pena czynów spokojnych moľe wojen wyzb(c)dzie si(c) Świat gdy w ludziach nie b(c)dzie juľ wojny módlmy si(c) - zachwytem oczu obejmujmy chmury króliki kŃkole i przytulajmy bezradny ľal kiedy b(c)dzie kogoŚ boleą módlmy si(c) - nie w niebios wpatrzeni dal niezbadanŃ lecz tu gdzie zima jest skostniaa a twarz czyjaŚ kochanŃ - MODLITWA ZeŚlij nam Boľe myŚli mrocznych uciszenie zeŚlij nam Boľe sensu radoŚci rozumienie zeŚlij nam pi(c)kny zapa marzenia zeŚlij umiej(c)tnoŚą wspóistnienia zeŚlij nam Boľe Świato mŃdroŚci by wŚród ludzi godnym byo tylko to co jest z mioŚci - JESZCZE NIE UMIEM Jeszcze nie umiem pojŃą Ciebie skwarki zmysów skwierczŃ w naczyniu mego ciaa jeszcze si(c) wmyŚlam w materi(c) skóry i w to czego bym dla niej chciaa jeszcze si(c) targam za wosy obaw jeszcze mi ziemia nie zmalaa jeszcze si(c) wstawiam do Ciebie za siebie jeszczem czowieczo maa - * * * Woamy: pomóľ Boľe daj wedug naszej woli! Cisza - Zachystujemy si(c) krzykiem nie widzimy - gniewni gdzie moľe byą dzisiaj Mówimy ľe Go nie ma i szukamy daremnie Niepotrzebna mitr(c)ga - A On wciŃľ do nas mówi rzekŃ ptakiem w zaroŚlach sowami czowieka nas si(c)ga - KIEDY WOťAM Woam Ciebie dusz? zdr(c)twiaŃ wspierasz mnie bo si(c) serce zachwiao w ludzkim cierpieniu i podnosisz z kolan i mówisz: twoje szcz(c)Ście jest mojŃ wolŃ Woam Ciebie gdy mnie saboŚą osacza a Ty wtedy wsz(c)dzie siebie roztaczasz gdzie patrz(c) JESTE- KochajŃc Ciebie wiem ľe kocham wzajemnie Wsz(c)dzie to takľe we mnie - KO-CIŕť -W. KRZY˝A W BRZEGU Strzelista ŚwiŃtynia otwiera biaej ciszy azyl my?l uspokaja si(c) i wznosi do szczytu nawy zza witraľa goŃb skrzydami powiewa dziób przytula do szka MaoŚą czowiecza wŚród tych Ścian nie przytacza lecz zrównuje ze Światem umacnia Na zewnŃtrz uliczny zgiek Moľna teraz wejŚą weä bez poŚpiechu nie tracŃc siebie - ODLICZANIE Trwa odliczanie Pomi(c)dzy ľarem lipca a mro"noŚciŃ stycznia wahni(c)cia zegara i ja coraz bardziej rozsiana w rzeczach trawach ludziach czynach i siewu czas coraz krótszy któregoŚ dnia zegar pobiegnie dalej mijajŃc jednostkowy czas zero mój czas Met(c) czy start? MOJE MIASTO NOCń Wszystko juľ byo chyba nie wróci. Lecz Panie pozwól w?ród g(c)bi nocy na nowo odkryą moje dawne serce z duchem mioŚci. Niech znów zatrzepocze na tle gwiazd sennych tych samych jedynych bez granic. NARODZENIE Maa stajenka wybrana chód i ból kruszŃcy skamieniae serca zwierz(c)ta kl(c)czŃce na kolanach trzymajŃce straľ wŚród byskotliwych gwiazd wielcy królowie ze swoimi darami niecierpliwi podróľni patrzŃcy tylko do przodu Ona i on tulŃcy swe gorŃce myŚli aby nie uronią nic ze zwiastowania. Maa stajenka jaŚniejŃca zamieszkana przez MIťO-Ą. WRŕC¨ Przyjd(c) do Ciebie Panie jutro albo pojutrze, tylko si(c) wyrw(c), uwolni(c) z mojej codziennoŚci. Mam planów wiele i myŚli - Daj mi cho? tydzieä, prosz(c), a przyjd(c). Wiesz, droga moja zapchana kr(c)ta i pena puapek. Poczekaj jeszcze, Panie - niedugo wróc(c), poczekaj - CAťY TY Na jednej z ulic przykucni(c)ty w bramie przygl?dae? si(c) kaľdemu kto ba si(c) spojrzeą w Twoj? stron(c). R(c)ce pokrywa tylko brudny kurz a Świat wyglŃda jak objazdowy teatr. Oto cay Ty Jezu na Golgocie gdzie zamiast krzyľa stoi otworem pociemniaa brama. KOMU Jń... Czy pomyŚlaeŚ kiedyŚ by wdrapa? si(c) na me ramiona i ?ci?gn?? t(c) zasch? koron(c) cierniowŃ? ... Boj(c) si(c) Panie. Jak dla mnie to troch(c) za wysoko. A nawet gdy uchwyc(c) jŃ w swe donie to co potem? Komu jŃ... TAK NAGLE Szukam mioŚci zy na siebie na innych na wszystko. Ciemno we mnie. Na horyzoncie kroczŃc po wodzie pojawi si(c) nagle jak latarnia. Szukam mioŚci a ona sama do mnie przysza. Tak nagle. Skrycie. Po falach. KRZYSZTOF WIESťAW WOJDYGA * * * Gdzie mieszkasz PRAWDO? Czy o chlebie i wodzie w starym ľebraku i chorym na AIDS w schizofreniku z b(c)dnymi oczami w gazecie codziennej penej wiadomoŚci o godzie chodzie i wojnach o zbrojeniach armiach i gangsterach? Gdzie mieszkasz PRAWDO? Czy w sercach penych mioŚci bli"niego w Mszy -wi(c)tej codziennej w tajemnicy Przeistoczenia i MioŚci w Krwi i Ciele Zmartwychwstaego Chrystusa w drodze do pracy w znoju w blu"nierstwach klŃtwach w sowach dobrych jak kalos'agatos jak kwiat róľy pŃsowej i rumianek biay w duszy ludzkiej... Jest PRAWDA Jest PRAWDA JEST! PILAWA, 2 pa"dziernika 1998 r. OFIARA MiarŃ Świata jest Świeca miarŃ MioŚci Boľej - ľycie miarŃ ludzkoŚci - Bóg. Boľe bezmiarów i miaro wszechrzeczy moľe wyjd(c) kiedyŚ na ogniste polany albo przyjmŃ me koŚci obce ziemie. O bajko z której wysnuwa nią Ariadna A wierz(c) Ojcze ľe czŃstka tego coŚ da wejdzie w sylaby. Tak jak w spalonych podwórkach widz(c) zesch? traw(c) i piach i greckŃ solŃ nasycony ogród co zakwit wczoraj - ma mioŚą do Pana leľaa odogiem we mnie niepena dotŃd i nienasycona. Wi(c)c pozwól niech sny i ognie uo?(c) zanios(c) Ci kwiat mych myŚli i wszystko co mi si(c) przyŚni i co robiem i co robi(c) proŚby moj? ofiar(c) mojŃ wiar(c) TOBIE - J¨DRZEJŕW, 11 wrzeŚnia 1988 r. KRŕLOWO POLSKI... Gdy my?l(c) czy jest samotnoŚą Matki kaľesz dziaaą i ľyą. Moľe to ziarnko grochu na ugorze ludzkich serc mo?e zdradziecka r(c)ka albo piorun kulisty z burzy w Afryce który wtargnŃ kiedy? w moj? dusz(c)? Moľe srebrna korona na Twej gowie jak czapka zimowego Heroda? A Ty kaľesz dziaaą i ľyą. I gdyby nie Murzynka z Chicago która modli si(c) codziennie przy Twoim obrazie myŚlabym ľe jesteŚ tylko dla nas. J¨DRZEJŕW, 12 wrzeŚnia 1988 r. * * * Popatrz Świat szeroki aľ po horyzont otwórz szeroko oczy - jest jakby nic nie byo a wszystko - Bóg jest na pewno a jakby Go wcale nie byo - LUBLIN, 14 lipca 1994 r. DO PANA BOGA Kocham Ciebie Boľe Wieczny Jedyny Prawdziwy Konieczny! Kocham Ciebie Boľe Prawy Wielki Moľny w ogniu sawy! Kocham Ciebie Serce moje TyŚ mym Światem i pokojem! Kocham Ciebie - Chlebie - ˝ycie - Wydaj we mnie plon obficie! Grudzieä 1996 r. Ks. BOGUSťAW WOťYăSKI PYCHA Tyle razy mówili jeste? pi(c)kny Tyle razy mówili jesteŚ mŃdry Tyle razy... uwierzyeŚ A tyŚ ani pi(c)kny ani mŃdry Szary zwyky czowiek a ile razy tylko czowieczek? LATO Ziemia przeorana promieniami soäca owocem dojrzewa Powietrze nasycone barwŃ kwiatów kreŚli jaskóka swoim lotem Dobro? zamkni(c)ta w kropli wody koi nadmiar mioŚci soäca Wszystko zamkni(c)te westchnieniem czowieka Jak mŃdry jesteŚ Boľe! TRZECH KRŕLI Trzech bogaci, uczeni Szli z daleka mioŚą nieŚli Znale"li I wtopili si(c) w MioŚą. LITANIA DO MATKI BO˝EJ -piewana Mówiona a wezwania jak diamenty szlifowane wzruszeniem jak pery z namaszczeniem dotykane jak bursztyn gadzony myŚlami jak ľycie nasze codzienne radosne i zatroskane MATKA BO˝A GROMNICZNA NazywajŃ JŃ róľnie nawet GromnicznŃ A wystarczy - Matka Z krzyľa Oto Matka Twoja Pod krzyľem przez wieki dla wszystkich Matka BIBLIA Ksi(c)gi Boľe pisane wiekami saboŚciŃ ludzkŃ Rozwaľane w ŚwiŃtyniach i w domach niosŃ radoŚą ale i zatroskanie jak pogodzią ľycie z Boľym wskazaniem Latami leľŃ zamkni(c)te bo mamy wasn? drog(c) prawd(c) i ľycie które jest wegetacjŃ Otwarte ukazujŃ ľe, DrogŃ PrawdŃ ˝yciem tylko Jezus - ˝al w sercu ľe tyle lat byy zamkni(c)te WOťANIE CHRYSTUSA Róľnymi drogami jawnie i w ukryciu szo woanie Chrystusa Id"cie i nauczajcie Wyspa Patmos wi(c)zia Jana Rzym widzia Piotra do góry nogami Wiekami kochano bardziej literŃ prawa zapominajŃc ľe duch oľywia Dlatego smutne sŃ twarze chrzeŚcijan choą Ewangelia to radosna Nowina NIESZPORY Psalmy Śpiewane skrzypiŃcymi awkami koysane dymem kadzida zamkni(c)te w sercach modej dziewczyny wierc?cego si(c) ministranta pary staruszków ľyjŃcych swojŃ modoŚciŃ CaoŚą witraľ koŚcioa przenika promieniem W smudze jego pynie pieŚä ľycia tamtych czasów i dnia dzisiejszego PROCESJA BO˝EGO CIAťA ChorŃgwie za nimi feretrony dostojnie wychodzŃ z koŚcioa Baldachim okrywa Ciao Paäskie Rozkoysane dzwony sercami swymi Śpiew przenikajŃ WŚród kwiatów sypanych dzwoneczków uwijaj? si(c) serduszka Wszystko unosi dym kadzida do nieba Drzewa si(c) kaniajŃ u?miechaj? si(c) kwiaty zdziwione chmury wzruszaj? si(c) deszczem Tylko ludzie idŃcy zapominajŃ nieŚą serca w ofierze NOC Noc za oknem wrzask przekleästwa tuczone szko Idzie przyszoŚą narodu Stoj(c) w oknie stary czowiek wapniak i modl(c) si(c) za... ich rodziców PIELGRZYMKA idŃ co roku do miejsc ?wi(c)tych ProszŃ o róľne aski OtrzymujŃ jeľeli nie zapomnŃ ľe cae ľycie jest pielgrzymkŃ PROBOSZCZOWIE Mali - duzi chudzi - grubi ysi - z pi(c)knymi lokami wpatrzeni w Boga i zapominajŃcy o Nim choą nie moľna suľyą Bogu i mamonie mimo wszystko trwajŃ na dobre i ze A gdy umierajŃ proszŃ o jedno o zbawienie wieczne dla tych których prowadzili I maj? nadziej(c) ľe wejdŃ z nimi SERCE DLA SERC Mieą serce to mao Dbaą o serce to mao Byą sercem dla serc to duľo -mierą wówczas jest wejŚciem w odwieczne bijŃce Serce - KIEDY ODCHODZń kiedy odchodzŃ najbliľsi znajomi sŃsiedzi a nawet zwierz(c)ta zabierajŃ ze sobŃ cz?stk(c) mego serca a takľe ľycia mioŚciŃ przepeniona nadzieja - Ty Panie we"miesz ostatniŃ cz?stk(c) POKUTA Zgi(c)te kolana Upokorzone r(c)ce Zawstydzona twarz i cichy szept - przebacz Sowa Chrystusa kreŚlone r(c)kŃ kapaäskŃ - Przebaczam WNIEBOWSTńPIENIE Marzyli ?e b(c)dŃ mieli niebo na ziemi A On w gór(c) serca Marzyli ?e b(c)dŃ mili Go na wasnoŚą A On bŃd" wola Twoja jako w niebie tak i na ziemi I wstŃpi do nieba Wypeni wol(c) Ojca ZAPOMNIANO Uniwersytety Profesorowie Ksi(c)gi uczone A wszystko rzekomo dla Niego Zapomniano ľe trzeba tylko jednego najwi(c)kszego mioŚci Boga i bli"niego ZESťANIE DUCHA -WI¨TEGO OŚwiecone wieki j(c)zykami ognistymi proszŃ - pozwólcie mówią j(c)zykiem mioŚci - DANUTA REGINA ZDANOWSKA WIERZ¨ W TO W zakamarkach dusz ludzkich panuje ukryte ciepo nie wyzwolona iskra dobroci pulsuje delikatnie w rytm serca wyzwolona dodaje siy ciau wznosi na wysokoŚą dobra ponad zo szczyt osiŃga ponŃc ogniem przyja"ni mioŚci ufajŃcej przebaczajŃcej wiernej wierz(c) w to NADZIEJA Po obci(c)ciu mi skrzyde rozpostaram lotnie poezji Bóg poda mi r(c)k(c) nad przepaŚciŃ ľycia i Śmierci W POSZUKIWANIU W danym punkcie o danej godzinie tu tam stukam obcasami przeznaczenia szukajŃc Twojego cienia DO BOGA NadaeŚ mi postaą czowieka dae? dusz(c) i ciao wiele dróg moľliwoŚci dojrzaych niedojrzaych daeŚ czas ľycia tylko Tobie znany serce opoczŃce w klatce dae? mi r(c)ce narz(c)dzia rozumu pokierowaeŚ dzi? stoj(c) zatopiona w myŚlach na rozdroľu dróg mi nie znanych nagle przenika mnie rozum nie zgin(c) w baaganie Świata widz(c) Świato na horyzoncie babiego lata TY JesteŚ radoŚciŃ Nowego Roku natchnieniem wyrozumieniem powracam z zaŚwiatów do ľycia wiary z nadziejŃ czekam JESTE- jesteŚ brzmieniem strun trŃcanych wiatrem w malachicie nieba przebyskiem soäca w ľyciu iskrŃ DROGOWSKAZ Stawaą na wyzwanie ptakom rzucią garŚą karmy psa puŚcią ze smyczy Bogu zajrze? g(c)boko w oczy samego siebie polubią ... dojdziesz do celu NADZIEJA II Wczoraj otaram ciao o rŃbek nadziei prze?lizguj?c si(c) w szczelinie czasu Bóg poda mi r(c)k(c) na kadce ľycia i Śmierci podŃľyam za Nim - S. HIERONIMA REGINA ZYMELA CSSE * * * Radosnego dawc(c) miuje Bóg, a smutny ?wi(c)ty to nie ?wi(c)ty. Jezu tak pragn(c) by? móg si(c) uŚmiechaą patrzŃc na mnie choą jestem byle jaka szara jak mysz i w bure atki. Pragn(c) rozsiewaą radoŚą Pomóľ mi Jezu byą siewcŃ radosnym i daj mi ask(c) tej pogody ducha która u wszystkich smutnych i strapionych wywoa uŚmiech od ucha do ucha - * * * Bym w Twoich r(c)kach bya jak glina garncarza z której naczynie uczyni dzban zwyky i prosty z uchem jednym czy dwoma lub bez byle uľyteczny i por(c)czny w uľyciu Jednak najpierw przygotuj t(c) glin(c) by dzban z niej zrobiony nie rozp(c)k si(c) Panie... * * * KOCHAĄ znaczy iŚą z TobŃ r(c)ka w r(c)k(c) krok w krok ze swoim krzyľem mimo ľe ciŃgle powala na ziemi(c) A Ty podnosisz z pyu bo sama powstawaą nie mam siy i woam tylko niemym woaniem TY WIESZ ˝E CI¨ KOCHAM Miosierny Panie - RADO-Ą Czy wierzysz ľe moľe byą radoŚą która czasem aľ boli rozpierajŃc serce jak zawa radoŚą pynŃca z utrudzenia gdy pot spywa struľkŃ nogi chodzŃ do tyu a r(c)ce urobione po okcie si(c)gajŃ kolan Czy wierzysz ľe wtedy moľe byą RADO-Ą która rozpiera serca jak zawa - PROMYK Soneczny promyk Świato - ciepo Zasiew pokoju i radoŚci soneczny promyk czŃstka Ciebie niechaj przeze mnie wsz(c)dzie goŚci Niech tam gdzie jestem czujŃ Ciebie oľywcze tchnienie Twej MioŚci soneczny promyk Ty - Bóg we mnie a ja jak zwiastun Twej bliskoŚci - * * * Tak nie mam czasu wciŃľ mi go brakuje Śpiesz(c) si(c) bardzo a czasu wciŃľ mniej im bardziej siebie dla kogo? ?auj(c) tym mniej mog(c) zrobią i RADO-CI mniej Mój czas - dar Boľy darmo otrzymany musz(c) pomnaľaą mno?(c) go gdy daj(c) Wspieraj mnie tylko o UMIťOWANY i bŃd" zegarem który nie ustaje Nie sowem - czynem pomóľ dawaą siebie z ch(c)ciŃ i wiarŃ ľe nienadaremnie Niechaj uwierzŃ ľe jest Bóg na niebie a radoŚą miarŃ mego BOGA - we mnie KONIEC WIERSZY SPIS TRE-CI WYKAZ AUTORŕW 2 SťOWO WST¨PNE 5 POEZJE ADAMA ANTOSZCZAKA 7 ANDRZEJA BIZONIA 11 RENATY CHEMPEREK 15 IRENY CZARCZYăSKIEJ-SZAFLIK 19 GRA˝YNY DROBEK BUKOWSKIEJ 25 ANDRZEJA DYCZEWSKIEGO 29 WANDY GIZICKIEJ 33 TERESY EUFEMII GRYGLEWSKIEJ 37 MARIANA STANISťAWA HERMASZEWSKIEGO 43 IWONY JŕZEFIAK 53 JANINY KOLADO-FRńTCZAK 57 EUGENIUSZA MARIANA KONIECZNEGO 61 KRYSTYNY KOREJWO 65 ANDRZEJA KRŕLA 69 MARII DANUTY KRUK 75 RYSZARDA KUBIAKA 79 DANUTY PELAGII ťAPIăSKIEJ 85 WANDY ťOMNICKIEJ-DULAK 89 STANISťAWA LEONA MACHOWIAKA 99 MARII MAJCHRZAK 109 ANNY NOSEK 113 RAFAťA ORLEWSKIEGO 119 JANINY PESZKO 125 Ks. JANA PAZGANA 129 MARII MAGDALENY POCGAJ 137 JŕZEFY AGNIESZKI PODKŕWKI 143 KRYSTYNY RADWAN 147 IWONY MAťGORZATY SKASSY 151 KRYSTYNY SOBOCIăSKIEJ 155 BO˝ENY SZABťOWSKIEJ 159 IRENY SZAťEK 163 DARIUSZA SZYMAăSKIEGO 167 BOGDANA MARIANA WALASA 171 LIDII IRENY W¨GLARZ 175 Ks. DARIUSZA WOJCIECHA SDS 183 KRZYSZTOFA WIESťAWA WOJDYGI 187 Ks. BOGUSťAWA WOťYăSKIEGO 191 DANUTY REGINY ZDANOWSKIEJ 199 S. HIERONIMY REGINY ZYMELI CSSE 203 Wszystkim, którzy obj(c)li swoim mecenatem wydanie niniejszej ksiŃľki, w szczególnoŚci zaŚ: Ks. Stefanowi Baldemu z Opola, Ks. Romualdowi Brudnowskiemu z Kudowy-Czermnej, Ks. Franciszkowi Drendzie z Kluczborka, Ks. Tadeuszowi Drozdowi z Lewina kodzkiego, Ks. Stanisawowi Dworzakowi z Opola, Ks. Andrzejowi Hanichowi z Opola, P. Szczepanowi Hermaszewskiemu z Meriden (USA), Ks. Piotrowi Kansemu z Gliwic, Ks. Miros^awowi Kiwce z Wroc^awia, Ks. Zbigniewowi Kuzi z Lublina, Ks. Zygmuntowi Les^awowi Lubienieckiemu z Opola, P. Marioli Marynicz-Hyli z Wroc^awia, P. Renacie Paszkiewicz z Opola, P. Marii Perkowskiej-Rusek z Klementowic, Ks. Józefowi Pyrkowi SDS z Bagna k. Osoli, Ks. Józefowi Szcz(c)snej z Wioski k. Sk(c)pego, Ks. Bp. Janowi -rutwie z ZamoŚcia, Ks. Joachimowi Waloszkowi z Opola oraz tym, którzy wsparli to dzieo anonimowo, skadaj? t? drog? serdeczne podzi(c)kowania WSPŕťAUTORZY ALMANACHU KONIEC A DUCH WIEJE KĘDY CHCE... ANDRZEJ BIZOŃ - Rydułtowy RNATA HEMPEREK - Dys k. Ciecierzyna IRENA CZARCZYŃSKA-SZAFLIK - Stary Kiesielin GRAŻYNA DROBEK-BUKOWSKA - Racibórz ANDRZEJ DYCZEWSKI - Lublin WANDA GIZICKA - Racibórz TERESA EUFEMIA GRYGLEWSKA - Szczecin MARIAN STANISÓAW HERMASZEWSKI - Lublin IWONA JÓZEFIAK - Dębowiec k. Jasła JANINA KOLADO-FRŃTCZAK - Ozorków EUGENIUZ MARIAN KONIECZNY - Gorzów Wielkopolski KRYSTYNA KOREJWO - Olsztyn ANDRZEJ KRÓL - Wojnicz MARIA DANUTA KRUK - Bronice RYSZARD KUBIAK - Óask-Kolumna DANUTA PELAGIA ÓAPIŃSKA - Białobrzegi WANDA ÓOMNICKA-DULAK - Piwniczna-Zdrój STANISÓAW LEON MACHOWIAK - Poznań MARIA MAJCHRZAK - Pacyna ANNA NOSEK - Wojnicz RAFAÓ ORLEWSKI - Piotrków Trybunalski JANINA PESZKO - Kraczkowa k. Rzeszowa Ks. JAN PAZGAN - Rzym MARIA MAGDALENA POCGAJ - Poznań JÓZEFA AGNIESZKA PODKÓWKA - Óódź KRYSTYNA RADWAN - Lublin IWONA MAÓGORZATA SKASSA - Świdnik KRYSTYNA SOBOCIŃSKA - Brzeszcze BOŻENA SZABÓOWSKA - Olsztyn IRENA SZAÓEK - Konin DARIUSZ SZYMAŃSKI - Hrubieszów BOGDAN MARIAN WALAS - Lublin LIDIA IRENA WĘGLARZ - Skałagi Ks. DARIUSZ WOJCIECH SDS - Bielsko-Biała KRZYSZTOF WIESÓAW WOJDYGA - Pilawa Ks. BUGUSÓAW WOÓYŃSKI - Lublin DANUTA REGINA ZDANOWSKA - Ośno Lubuskie S. HIERONIMA REGINA ZYMELA CSSE - Katowice A DUCH WIEJE KĘDY CHCE... ALMANACH POEZJI RELIGIJNEJ LUBLIN, a.D. 2000 Teksty wybrał, opracował i wstępem opatrzył MARIAN STANISÓAW HERMASZEWSKI Opracowanie graficzne okładki s. TERESA BÓASZCZYK R.M. Redakcja techniczna JAN OKONIEWSKI Druk Pracownia Poligraficzna Akademii Rolniczej w Lublinie U schyłku XX wieku i II tysiąclecia chrześcijaństwa w naturalny sposób czyni się podsumowania i obrachunki z przeszłością, a także rachunek sumienia. Modne jest zadawanie pytań dźwięczących często w patetycznej tonacji jak trąby archaniołów, tym bardziej, że wielu wizjonerów przewiduje rychły koniec świata, a kataklizmy, których jesteśmy świadkami, zdają się potwierdzać apokaliptyczne kroki Stwórcy w kierunku stworzenia. A rzeczy wielkie mają w zwyczaju dziać się na wyciągnięcie ręki - bo to przecież w nas samych trwa bój o wieczność od zarania świadomości do jej zmierzchu; to do naszych serc puka Bóg-Zbawiciel, i czeka cierpliwie, aż otworzy Mu zwycięskie dobro i stanie się owe spotkanie twarzą w twarz... Świat twórców wiruje prędzej i realniej, przeżywamy w autentycznym krzyżu prób dokonania szkicu NIEWYRAŻALNEGO - barwą, nutą, pieśnią, czy słowem - aby zatrzymać na chwilę samego Boga, aby dotknąć, przeżyć i opowiedzieć. Z upływem czasu dochodzimy do wniosku, że życie przesuwa się jak struna słonecznego gnomonu po ciemnej twarzy wszechświata, że tworzymy jedno ciało z przeszłością, na której rośnie nasze tu i teraz, na bazie którego zakwitnie czas przyszły zbudowany na genetycznej glebie naszej i naszych przodków, na naszej wierze, kulturze i nadziei. I tylko jedna nitka - ciągle żywa - wiąże i przeszłość i przyszłość z teraźniejszością: Chrystus - uosobienie Bożej Miłości... W tylko Bogu wiadomej chwili poczujemy święty dotyk na ręku, poznamy tę Miłość i odkwitniemy w Niej na wieczność. Misją poetów jest budzenie serc i sumień, i w tym mają być podobni do Chrystusa. Niedojrzała jest taka poezja, która nie ma tej odważnej świadomości. Każdy musi się zmierzyć z własną wiarą i niewiarą, a wynik tych zmagań tworzy wiersz - modlitwę - świadectwo prawdziwej tęsknoty i ukochania. Trzeba być użytecznym społecznie, i wyrastając nad własne potrzeby brać żywy udział w wychowaniu Polaków do objęcia hasła: BÓG - HONOR - OJCZYZNA, do stawiania tamy złu, dawania tego dobra, którego nie było, a można je dać... POLSKI PSAÓTERZ ostatniej dekady tego tysiąclecia - to armia 352 poetów widzących sens w takim działaniu nie tylko na świadectwo widzenia uczciwego, obejmowania słowem najprawdziwiej, jak się da NAJWAŻNIEJSZEGO, to także akt wyznania wiary. Jubileuszowy X tom polskiej poezji modlitewnej składamy samemu Panu Jezusowi przez ręce Jego Matki - Maryi - Hetmanki Oręża Polskiego - w 2000-lecie urodzin z zapewnieniem, że trwamy na Jego ordynansach. Żywy pomnik serc szlachetnych. Przyjmij te wiersze, Panie, w noc betlejemską, w wigilię spotkania w Twojej Wiecznej światłości. Amen - KUDOWA-ZDRÓJ, Midorówka, 12 lipca 1999 r. WIERSZE ADAM ANTOSZCZAK * * * Nawet Ty się odwróciłeś zasłoniłeś twarz mym grzechem zostawiłeś mnie rannego wyrokując rychłą śmierć Zszedłeś z krzyża - na Twych gwoździach odtąd ja zawisnę sam wejdą rdzawe w me ciało na wskroś duszę przeszywając Rok już cierpię - Ty natomiast tajemniczo się uśmiechasz pokazując palcem świętym resztki serca pod sklepieniem Ciało pręży się i gnie wije z bólu i rozpaczy Ja wciąż krzyczę Eloi, Eloi, lama sabachthani - WIARA Wierzę w Ciebie w Twoje - TAK w Twoje - UCZYNIĘ i to jest mój niepokój i ŻYCIE - 1 listopada 19998 r. ON I JA (I) Umarł bo chciałem Kocha bo JEST - 1 marca 1999 r. ON I JA (II) On - JEST ja - czasami - 6 marca 1999 r. * * * Jest mi smutno bo wiem że w mojej duszy brakuje morza po którym chodziłby Bóg - 5 sierpnia 1998 r. MILLENIUM Już koniec wieku człowieku! Co robić? pytasz - Żyć z Bogiem tu - tam teraz i w przyszłości - 22 lutego 1997 r. KOCHAM CIĘ Policzyłeś wszystkie kości moje znieważyłeś oblicze święte uderzyłeś mnie - Krzyż Ci niosłem umarłem przy Tobie - 6 marca 1999 r. * * * Czymżeś jest Światło które dajesz życie Prócz Twej mocy nikt Cię nie doświadczył nie opisał nie pojął do końca nie krzyknął eureka Zagarniam Cię w swoje skronie z pokorą - 2 stycznia 1997 r. ANDRZEJ BIZOŃ NAJDÓUŻSZY DZIEŃ W ruinach wieży Babel jak łotr wśród derwiszy Kradnąc iluzji chwile w tłumie przygarbiony Choć z jednej gliny - nagle doświadczony Szukałem ukojenia namaszczonej ciszy - Gdy już myśli bolały zdwajając przykrości W pół drogi i w pół prawdy w połowie zwątpienia W połowie życia w zarzewiu milczenia Znalazłem WSPÓÓCIERPIENIE SAMOTNEJ ŚWIĘTOŚCI - Już boskie samo przez się - czekało Co powiem? Cudu zechcę? Czy dużo czy mało? A chciałem tylko kąta w domu Przedwiecznego - Rzekło mi: Zaprawdę - a mnie się zdawało Że dziś jest końcem co się progiem stało. I dźwięczą tamte słowa aż do dnia sądnego - JUTRO Wczoraj znowu Spadkobiercy pierworodnych win Osądzili Ciebie I ukrzyżowali Ile razy jeszcze Będziesz musiał ginąć Stając ludziom Na drodze do wieczności - Jezu Chryste Z Twego krzyża Usłysz głos dzieci zabłąkanych I znowu jutro Zmartwychwstań - KAMIEŃ I CHLEB Kamień i chleb w swych dłoniach mam I wybór od wieków ten sam A gdybym błędu nie popełnić Byłoby bliżej do Twej Pełni - Nie pozwól Matko rzuci mi kamienia I daj mi siłę przebaczenia Podeprzyj mnie swą Świętą wiarą I naucz ufać Twoją miarą - Pokaż jak wytrwać mam przy Bogu A Ziemia będzie centrum nieba - Naucz miłować wszelkich wrogów Spraw bym miał w dłoniach tylko chleb - JESTEM Ojcu Świętemu Janowi Pawłowi II Głębiny ziemi są w Jego ręku I szczyty gór należą do Niego Czy moja ziemia jest ziemią Świętą? Czy świadkiem Przymierza Nowego? Widziałem wiele na tatrzańskich szlakach Krzewów - lecz żaden z nich się nie palił Ale dotknąłem OBECNOŚCI w znakach jarzębinowych - jak krew Twa - korali - Na Giewont wszedłem pod krzyż co przemienił Krajobraz życia śmierci i cierpienia I jak psalmista co najwięcej cenił Nadzieję - znalazłem skałę ocalenia - Tu się zadzierzgnął historii początek Przecież i niebo jest dziełem rąk jego. Ja nie szukałem po Bogu pamiątek - Mam Go przy sobie naprawdę żywego. On - twórca Wieczny - ten sam tu i zawsze Starej i nowej pieśni serc wysłucha - Zamykam w sobie ślady najłaskawsze Imienia Ojca i Syna i Ducha - UFAM Wymiana myśli Z Bogiem najprzedniejsza On zawsze lepszą opowie Nie ślepy los Nie czas próby W przemarszu klęsk i łask On i tak zna epilog - W końcu samym sobą opowiada - RENATA CHEMPEREK BÓG RZECZY MAÓYCH Na łące wśród kwiatów ukryty Bóg - wśród liści rabatów Bóg - W kropli rosy w dzień i w nocy także w słowach w myślach w oczach w uśmiechu we łzach. W radościach i smutkach nasz Bóg także Bóg rzeczy małych - * * * Tą ścieżką zarosła od lat przedziera się moje serce. Daj sił Boże bym znów nie pobłądziła i doszła kiedyś do Ciebie - U PROGU III TYSIŃCLECIA Nie pragną śmierci ani sądu Twojego na Ziemi myślą żeś władcą surowym i nie oszczędzisz nikogo - Boże! Ja wiem że nas kochasz że w trzecim tysiącleciu po trzykroć kochać i ufać będziemy - * * * Jak wyglądasz czyś jest władcą co każe zdrajców i ciska w nich gromami? Czy może stojąc na piedestale niebios nie zniżając się do poziomu człowieka śledzisz nasze losy nie pomagając nikomu? A jeśli jesteś wszędzie i kochasz nas jak my Ciebie i potrzebujesz nas jak my Ciebie może otworzysz nam bramy swojego serca? O MIÓOŚCI BOGA Każesz mi Boże miłować gdy ludzie się nie kochają każesz mi się radować a tak daleko do Raju - Chcesz mego szczęścia Boże w tym świecie porytym złem - zwyciężę z nocą może lecz czy zwyciężę z dniem? I jak się życiem mam cieszyć jeśli nie wygram z sobą czy będziesz chciał mnie rozgrzeszyć gdy je przeczekam obok? Mój wzrok mnie zwodzi i mowa dokoła smutno i ciemno - Spróbuję ludzi miłować nie licząc na wzajemność - * * * Usłyszałam jak woła mnie Bóg - Od tej pory słyszę Go w słowach ludzi. Mówi do każdego lecz nie każdy słyszy nie każdy ma serce otwarte - IRENA CZARCZYŃSKA-SZAFLIK JA PODMIOT Dni potok rwący... Mam tyle lat co wiek rozpołowiony trwogą Przykładam szkiełko i oko do cudów świata Naliczyłam więcej niż osiem Mało kto słuchał Uwierzyłam w końcu wieszczowi wiara i czucie czucie i wiara są teraz moim światłowodem JAK W PIOSENCE Był taki Ktoś co fiołków garść rzucił spojrzeniem nakazał gwiazdom spoglądać w moje okna pomagał zrozumieć Norwida przy pożegnaniu jak w bajce rzucałam za siebie kamyki aby znana była nieomylnie droga powrotu * * * Przepraszam Cię za moje zachowanie nie zganiam tego na dzieciństwo trudne pod górę czy z górki ale zawsze z Tobą Czy to jest poezja? Nie wiem na pewno ale jest to trzydziestoletnie kochanie 18 listopada 1991 r. * * * Roztocz nade mną spadochron wiary potrzebny jak ratunek Matko ziemio wiecznie dobra pomnóż moje wiersze jak ewangeliczny siewca miłość SśOWA które niechaj nie trafiają na skałę ale na pszeniczną glebę OBRAZ NIEBA O stwórz na ziemi chociaż obraz Nieba w czas zgody i pogody niech nam Twojego nie zabraknie chleba gdy przyjdzie powstać kiedy nas zawołasz Chciałam żyć zgodnie ze swoim sumieniem głosu jego słuchając czasem nawet szmeru Twoim Chrystusie podparta ramieniem iść przez życie całe pozostając sobą uczyń mnie pokorną - bardziej niźli jestem uczyń mnie cierpliwą - jaką być powinnam dodaj mi radości której tak potrzeba oddal grzech ode mnie pozwól zdobyć Niebo Niechaj dusza moja która łaknie światła jak dobra samego wyznając wiarę - w jej myśl postępując powróci gołębiem do Boga - PO REKOLEKCJACH ZAMKNIĘTYCH W GOSTYNIU Tak trudno się wyciszyć serce spokojem ukołysać w rytmie przebaczania tak trudno odnaleźć siebie patrzę oczami Chrystusa co pełen miłosierdzia i oddania chciał cierpieć za nas Rozum ludzki chociaż lotny pojąć wszystkiego nie jest w stanie trzeba serca i wiary mocnej siłą Ducha by z Nim krzyż dźwigać własny przez całą Golgotę przez życie Tak upływa próba tak dojrzewa człowiek Droga Krzyżowa jest jedna innej drogi nie ma - * * * Do Ciebie idę Panie na drugą stronę życia choć trudno jest iść pod górę i pod wiatr Nie chcę Ci przynieść czeku bez pokrycia wzrokiem duszy tak wiele widzę ekran życia mam przed sobą i na jawie i w snach pragnę na końcu mojej drogi umyć Twoje nogi Panie czując na głowie położone świetlane Twoje dłonie MODLITWA Kiedy będzie już stać mnie na wszystko daj mi zachować radość Boże jak teraz gdy każdy cieszy grosik w połowie ucha igielnego Stać nie zamierzam biec nie zdołam Przyjmij co jeszcze zostało niewiele tego Serca dar - Luty 1990 r. REKOLEKCJE WIELKANOCNE a.D. 1997 Czekasz na mnie cierpliwie utajony w białej Hostii w drugim człowieku bym zgięła kolana przekazała znak pokoju Jezu mój daj pojąć chociaż w części jak wielki był i jest Twój DAR miłowania grzeszników - ZMYŚLENIE Nie czuję pustki wokół siebie kiedy biegnę do Ciebie Jezu aby odwiedziě Cię w tabernakulum Mam wszystko niebo z gwiazdami kwitnącą łąkę wiatr we włosach i Twoją miłość - POMÓŻ MI PANIE Pomóż mi Jezu w drodze do Ciebie proszę o Twoją radę i dłoń pomocną daj żyć wśród ludzi zgodnie jak żyją kwiaty w trawie jak powietrze w skrzydłach ptaka pomóż iść za Twą nauką jak za światłem ciemną nocą Gdy trudno mi pod krzyżem niech wspomnę Twoją drogę krzyżową Jakże mizerna moja pomoc w dźwiganiu brzemion całego świata moje krzyże mniejsze i większe to ledwie cień pokuty Biorę z pokorą to co mi dajesz Usłysz mnie Jezu! Pomóż mi Panie! ZAUFANIE Zaufałam Ci Jezu Chryste o spraw żeby na wieczność niech nie lękam się więcej niczego a wszystkie ścieżki niechaj prowadzą do Ciebie Nie daj mi błądzić w czynach i w myślach i łask Twych niech nie strwonię abym je mogła zwrócić kiedy zechcesz wielokroć pomnożone - GRAŻYNA DROBEK-BUKOWSKA RACZ SPOJRZEĆ NA MNIE Rozsypałeś gwiazdy jak ziarenka piachu policzyłeś planety na każdym gwiazdozbiorze wszystkie je wołasz po imieniu. Co znaczą małe losy ludzi w bezmiarze kosmosu? A każdy człowiek jest Ci bliski. Stworzyłeś nawet mrówkę i słonia i też o nich pamiętasz. Racz spojrzeć na mnie dwa razy: gdy będziesz zmywał moje grzechy z miłością i gdy będę tańczyć dla Ciebie wtulona w Twój uśmiech. 25 marca 1998 r. NAUCZ MNIE KOCHAĆ Naucz mnie kochać nie oczekując nic w zamian wierząc wszystkiemu nie spodziewając się niczego od bezrobotnego sąsiada - pijaka bezdomnego niemo spoglądającego żebraka na przechodzących ludzi... Wskaż mi ścieżkę właściwą ucz mnie pokory i wierności abym mogła podążać za Tobą schylając się do ziemi z nadzieją i wiarą. 25 stycznia 1999 r. BĘDZIE INACZEJ Jest wiele dni co zamiast witać z góry żegnają Biegnę za nimi bo wszystko się zmienia! Nie da się kochać bez rozpaczy bez bólu i wciąż ten strach o miłość... Boże tylko Ty wiesz kiedy się radykalnie odmieni. JAK DAWNY RYCERZ Wywijam piórem jak dawny rycerz mieczem bronię swego domu przed wrogiem Wybieram się znowu na wojnę dobra ze złem tłumaczę raz kolejny umacniam serca bo smutek przychodzi bez zaproszenia Muszę innych nauczyć walczyć miłością Wygra dobro - wiem to na pewno! Ale zło zaczai się znowu... 20 września 1998 r. PISMO ŚWIĘTE Dziękuję Ci Boże za wskazówki na życie Wyczytałam całą prawdę o ludziach nadziei o Tobie i o Miłości Będę pewniej stąpać Twoimi ścieżkami wierząc w Twój uśmiech na końcu drogi - PSALM O MIÓOŚCI BOŻEJ Byłam cierpieniem w głębi duszy prosiłam o litość i litości okazał mi Bóg w nadmiarze... Byłam smutkiem prosiłam o łaskę i okazał mi Bóg łaski nad miarę... Byłam ciszą - prosiłam o gwar i dał mi Bóg do syta gwaru i pieśni. Wzdychałam nad nędzą człowieka wysłuchał mnie MÓJ DOBRY BÓG Przygarniam teraz dziesiątki westchnień Wypełniają moje życie Śniłam sen teraz przeżywam mój sen na jawie. ANDRZEJ DYCZEWSKI KOMENTARZ DO BÓAŻEJA PASKALA Óatwiej jest uwierzyć, że czegoś nie ma Niż w to, że coś jest. Jednak nie tracimy nic - wierząc Że coś jest. LUBLIN, 18 marca 1999 r. * * * Zbyt słaby jestem i mały by móc pojąć co trzeba zbyt leniwy by wziąć los w swoje ręce zbyt głuchy by usłyszeć jak ślepy przemawia wielkim głosem zbyt małej wiary by serio wziąć Óazarza. Mam dobry wzrok do rozpoznania Magdaleny i siłę do rzucenia kamieniem. LUBLIN, 24 kwietnia 1999 r. KRÓTKIE OPOWIADANIE O MIÓOŚCI Ja widzę i Ty widzisz do tego nie trzeba sprawnych oczu Wszystko wyczuwamy delikatnymi dłońmi nie trzeba przecież potwierdzeń Mamy słuch doskonały każdy szum słowo i zgiełk To nie gra słów Jedynie potrzeba serc oddanych na wieki - LUBLIN, 14 marca 1999 r. DZIĘKUJĘ Dziękuję za to że JESTEŚ Niezmienny Gdy zmienia się świat Otwarty Gdy wciąż więcej krat Tyś sprawiedliwy Przy ziemskiej niesprawiedliwości Że dajesz tyle Ile każdy może objąć - MILEJÓW, 13 marca 1999 r. PROŚBA Oświecaj drogę którą mam kroczyć Gdybym nie miał nawet widzieć więcej świata Równaj doliny i góry ścinaj Nawet gdybym nie miał więcej słyszeć ptaków I rozdziel wody bym suchą stopą przeszedł Nawet gdybym miał już więcej nie chodzić Oświecaj drogę którą mam kroczyć Oświecaj proszę - oświecaj! LUBLIN, 27 lutego 1999 r. ODPOWIEDĄ Czym Ci się Panie odpłacę Za wszystko coś mi wyświadczył Za dar miłości jaskrawy Dar błękitnego wieczoru Za noc spokojną śnieg gwiaździsty Czym Ci się Panie odpłacę Za wszystko coś mi wyświadczył Za każdy szept i śpiew głęboki Za każdy ruch i gest mych rąk Malutkie gniazdo w koronie drzew. Czym Ci się Panie odpłacę Za wszystko coś mi wyświadczył... LUBLIN, 27 stycznia 1999 r. Nie zabieraj mi Panie Co mam najdroższego lecz nie jak ja chcę - ale Ty - Nie zabieraj poranka Nie zabieraj miłości Nie zabieraj przyjaciół i wrogów Nie zabieraj odwagi powagi i wiary Nie zabieraj radości przebywania z Tobą I przez Ciebie z innymi. Nie zabieraj mi Panie Ojczyzny i honoru A gdy już zechcesz mnie zabrać Niechbym stanął przed Tobą z sercem skruszonym Z wzrokiem opuszczonym Ze słowem na ustach Przebacz Co było nie tak... SCHARNITZ, Austria, 25 sierpnia 1997 r. GOLGOTA Nie liczyłem schodów Bałem się spojrzeć w popękane lustro Mógłbym zobaczyć brudną duszę Kolana bolały coraz bardziej Schody wysokie chłód ciemności Mogłem zawrócić Nie liczyłem schodów Bałem się spojrzeć w popękane lustro Mógłbym zobaczyć twarz W okularach z czerwonymi źrenicami Napęczniałymi z wysiłku Od dźwigania życia Aż jasność uderzyła w oczy Tułaczka skończona - LUBLIN, 28 stycznia 1999 r. WANDA GIZICKA PIERWSZA GWIAZDKA Ciemno pola białe pierwsza gwiazdka migocze radość wnosi ciszę przebija w misterium Betlejem Narodził się czas miłości i przebaczeń niebo się z ziemią łączy serca płoną świat tonie w blaskach promieni. A Ty przychodzisz do nas w kruszynie chleba każesz przebaczyć bratu chociaż bratem nie był. Jezu malusieńki... * * * Samotnie w betlejemską noc małemu Gościowi. Gwiazda wskazuje drogę niebo staje w płomieniach budzą się dzwony uśpione. W blasku na wpół wypalonej świecy topię wspomnienia we łzach ukryte w kruszynie opłatka. Muszę żal przełamać spokój duszy odnaleźć wspierana miłością krzyża trwać muszę. PRZEBACZ Widzę Cię Panie spod zamkniętych powiek daleko w przystani światła w błyskach słońca pyłku ziemi. Ulecz me zranienia rozwiej zwątpienia. Tu nie trzeba słów Ty wiesz wszystko, przebacz! NIE ODCHODĄ Dotyk wieczoru zamknął okiennice dnia pusto i ciemno we mnie. Szczelinami serca przenika otucha. Oto jesteś ze mną Panie łagodząc samotność słońcem swojej miłości ogrzewasz krzyże moich szarych dni. Nie odchodź! * * * Ojcze Wszechmocny ocal nam leśne krainy głosy ptactwa czarne oczy orła cień wierzby pochyłej. Ześlij pomyślne wiatry a zazielenieje pustkowie rosa napoi więdnące rośliny zaszumią odłogi. Powróć nam ciszę a przemówią kamienie. Już trawniki zdeptana krzyczą krwawnikiem. Otul serca zbolałe ocal przed katastrofą, do szczęśliwej krainy bezpiecznym doprowadź szlakiem. SERCE MAM OTWARTE Być radością dla innych może ktoś czeka na odrobinę ciepła które uchroni przed hibernacją. mijają dni puste trzeba nowe osłonić życzliwością. Kiedy chłód wieje szparami ogrzać słowa uśmiechem. Wkrótce przyjdziesz wśród ciszy ogromnej wyjdę na spotkanie we własnym sercu mam miejsce dla Ciebie. Czekam Cię, Panie! TERESA EUFEMIA GRYGLEWSKA REFLEKSJA NA DZIŚ Czy warto wciąż biec potykać się i znowu biec by zdobywać dobra tej ziemi na tę króciutką chwilę życia kiedy wiadomo że starczy kawałek chleba uśmiech anioła łza scałowana z buzi dziecka czy warto chwytać kolorowe bańki mydlane które znikną nim zdążymy wyszeptać amen więc po co... O WIELE WIĘCEJ Porozmawiaj z ciszą pól porozmawiaj z tęczą i ze wschodem słońca i z liści zielonych soczystym uśmiechem to o wiele więcej da niż cały krzyk świata porozmawiaj z szumem fali o zachodzie z muszelką samotną na nadmorskiej plaży z każdym źdźbłem trawy napotkanym po drodze i wreszcie ze swoim porozmawiaj wnętrzem to o wiele więcej da niż cały krzyk świata NIEOSIŃGALNY Przychodzisz do mnie na tęczy na każdym promieniu słońca na kropli rosy na której nie słychać nawet Twego szeptu przychodzisz w deszcz i w pogodę i w mojej modlitwie żarliwej a ja ciągle myślę że jesteś nieosiągalny o Boże - ABY ZROZUMIEĆ Szłam w tłumie ludzi nagle kaleka o kulach wyciągną do mnie rękę cierpiałam bo poczułam jak Chrystus przechodzi obok mnie uginając się pod ciężarem krzyża Wchodziłam do kościoła na stopniach klęczała pochylona chora na AIDS dziewczyna zapłakało moje wnętrze bo poczułam jak Matka Najświętsza boleje pod krzyżem zrozumiałam... O BOŻE Dlaczego tu na ziemi przydzieliłeś mi taką maleńką chwilę szczęścia którą rozmył czas jak dawno zapomnianą kroplę deszczu na szybie dlaczego tylko dzieciństwo moje uświetniłeś miłością rodziców swawolą rodzeństwa i pięknem uczuć co pozostaną w mojej pamięci na zawsze bez skazy a teraz jak liść jesienny drżę na wietrze i nie wiem jak po ostrych kamykach życia dojść do Twego tronu MODLITWA O Panie jestem jak liść na wietrze niepowtarzalny o innej nieco strukturze niż każdy z pozostałych przez ciało moje przechodzą smugi cienia i napawają mnie dreszczem grozy O Panie przyjmij mnie taką jaką jestem bo myśli moje które mnie biczują są chyba największą pokutą NIEZWYCIĘŻONA Gdy przyjdzie zaistnieć na wina dzbanie rozbitym gdy zdradzi mnie muza ostatniej nadziei gdy rój myśli samotnych otoczy skroń moją zmęczoną na ostrych kamykach pamięci przyklęknę boleśnie pewna ż miłość moja do Ciebie wciąż wielka i świeża zdoła się oprzeć czasu kaprysom POETA WSZECHCZASÓW Skąd i dlaczego przyszłam aby na ramionach dźwigać znamię Twojej męki Twego przebitego boku i Twych pięciu ran Skąd i dlaczego przyszłam aby łzy które wypłakałeś na Golgocie tyle wieków wciąż czekały na mnie Skąd i dlaczego przyszłam aby laurowy cierń poezji dźwigać gdy Ty w koronie cierniowej jesteś Poetą Wszechczasów DZIEŃ ZWYCIĘSTWA I przyjdzie ten dzień ostatni brzęczący pytaniami lekarskiego obchodu natrętnymi jak muchy dokuczliwe świdrem bólu wibrujący gdzieś głęboko w trzewiach I przyjdzie ten dzień rozdzwoniony łąkami dawnych lat pulsujący coraz wolniej aby przynieść wyzwolenie cierpieniu Lecz kiedy w ciszy szpitalnej Pan Jezus w Hostii nad nim się pochyli nie będzie to dzień ostatni - wzruszający obraz samotnego umierania - Będzie to pierwszy dzień - zwycięstwa - APOTEOZA Błogosławiona bądź ciszo co zasypiasz we mnie szumem morza ukołysana Błogosławiony bądź wietrze co skrzydłami Eola fale ożywiasz i pieścisz Błogosławiona bądź każda kropelko co zlewasz się tak chętnie w wielki ocean trwania Błogosławieni bądźcie wy wszyscy którzy nie oczekujecie więcej niż może być wam dane MARIAN STANISÓAW HERMASZEWSKI MODLITWY W ŚWIETLE BÓYSKAWIC Trzasnęło niebo srebrnym biczem Koniec Świata! Zniknęły z półek księgi Wernyhory królowej Saby i Nostradamusa Słońce się zaćmi księżyc zniknie z oczu gwiazdy się krzyżem ustawią do Ziemi - czemu się trzęsą ręce niedowiarkom samemu Bogu krzyż do Ziemi wbito i świętą Miłość osmagano śmiechem już nic gorszego uczynić się nie da można najwyżej zabrnąć w wąwóz płaczu ale histeria z grzechu nie wyzwoli - Siedzę pod brzozą odmawiam różaniec wypełniam ciszę skrzydła małej wiary Jeśli zaboli próg Twego oddechu wtedy zrozumiem Jeśli przytulisz jakżeś to obiecał niech się szum liści uśmiecha w poecie bez lęku - Amen - KUDOWA-Zdrój, Midorówka, 15 lipca 1999 r. 10 SEKUND RÓŻNICY Jakaż to była dyskusja jest Bóg czy Go nie ma czas do wieczności czy wieczny czasu niepokój zamiast rachunku sumienia rachunek w restauracji i strzemiennego na drogę A drogą wiatr szedł jak struna rozpięta między niebem a piekłem łkał anioł harfista ciemnooki stopniało słowo kamienne MENE - TEKEL - FARES Pękło drzewo stuletnie tuż za mną tuż nad nim Czas względny bezwzględnie kołyska na tu i teraz przedsionek do zawsze kusiciel z drzewa wiadomości dobrego i złego przebity krzyżem na Golgocie przystanął - ... Ja jeszcze wierzę on już wie na pewno - KUDOWA-Zdrój, 1230, 10 lipca 1999 r. * * * Ks. Piotrowi Kansemu Bądź pochwalon żeś nas dojrzał sczerniałych w głębi ziemi skamieniałej sztolni że Ci było tęsknoty za mało żeś nas zechciał od smutku uwolnić - Bądź pochwalon żeś krzyż z gwiazd metalu rozbił światłem nieskalanej bieli i z wyrobisk kalekiego żalu doprowadził do świętej niedzieli - Bądź pochwalon za wiatr który nagle chmurne fale jak strach uspokoił i za łódź której stałeś się żaglem żeś nadzieją i zbawieniem moim - Bądź pochwalon za łzę krwi serdeczną że ożywia co stało odłogiem że łza ludzka staje się skrą wieczną nasyconą miłością i Bogiem - GLIWICE-Óabędy, w parafii pw. Św. Anny, 17/18 października 1998 r. * * * To musi być w Tobie jak - nie wiem - ale będzie prawdziwe będzie dobre i piękne wszystkie drogi prowadzą przez Ciebie a Tyś godny a Tyś sprawiedliwy a Tyś miłosierny - To musi być w Tobie początek i koniec drzwi niedomknięte szpara wieczności bez której tylko odurzamy się tęsknotą domysły proroctwa póki co - To musi być w Tobie las - rzeka - morze wody świętej morze chmur morze wiatru światło światełek jądro muzyki jądro obrazu jądro SÓOWA Kocham - LUBLIN, 9 grudnia 1998 r. * * * Chciałbym tu zostać na zawsze w przedsionku Raju gdzie dłonie Twe najłaskawsze rąk mych szukają gdzie półmrok pachnie zielenią kalin i świerków gdzie śpiewasz całą przestrzenią w trzmielim futerku gdzie kościół jak bukiet dzwonków i łzy jaskrawsze - o Pani wilg i skowronków pozwól tu zostać na zawsze - KUDOWA, Zielona Dolina Maryi, 17 lipca 1999 r. * * * Matko Boża płomienistowłosa bosą stopą chodząca po rosach by Ci trawy każdy dotknął pręcik żeby nawet kamień uświęcił - Matko Boża z dzbanem wody w rękach coś dla głuchych piękna jak piosenka coś dla ślepych jak tęczowy bukiet w szumie lasem przepachnionych sukien - Matko Boża - tak mi w duszy ciemno pociesz przytul pochyl się nade mną by mnie Bóg za smutek mój nie sądził bądź mi światłem żebym nie pobłądził - KUDOWA, Zielona Dolina Maryi, 16 lipca 1999 r. HURAGAN W ZIELONEJ DOLINIE Upadł wiatr na kolana przed Tobą ciepły oddech zgiął świerki jak trawę spąsowiały paprocie żałobą pochowały się cienie kulawe - Przeleciała igliwia straż przednia rewidując maliny modrzewie i zagrzmiała znad gór przepowiednia chyba Bóg - lecz dokładnie nikt nie wie - A Ty stoisz w sukience z zapachu wygładzając niepokój kolorów zawsze większa od smutków i strachów w samym sercu zielonych nieszporów - KUDOWA, Zielona Dolina Maryi, 20 lipca 1999 r. z cyklu: NOTATKI Z REKOLEKCJI PAPIESKICH a.d. 1999 VI. WYKÓAD O MIÓOŚCI W TORUNIU 7 czerwca Jeśli człowiek nie dotknie Miłości to nie otrze się o światło Ducha - Nie ma sensu czekać w ciemności lepiej serce otworzyć - i słuchać - Zapomniano w ogniskach polemik że się wiara rozumu nie lęka - doskonalmy ich skrzydła na ziemi będzie łatwiej przed Bogiem nam klękać - Biedny sceptyk liberał agnostyk nihilista gorzki od prawieku - Dbaj byś w swoim pielgrzymstwie nie ostygł - Bóg cię kocha szczęśliwy człowieku - XII. MSZA ŚWIĘTA W SANDOMIERZU 12 czerwca Jeśli wejść mam w Twe pokoje wieczyste to mnie w drodze zbytnim smutkiem nie porażaj ale stwórz we mnie serce czyste i ciągle na nowo stwarzaj - Ty zechciałeś wrócić wszystkim wieczność Z bram sprzeciwu wraca się przez ból - Własnym ciałem Boska ostateczność pieśnią żywą niesie mnie mój Król - Wiesz najlepiej jak kosztuje Miłość więc nie dopuść do śmierci przyszłości i napełniaj nas potrzebną siłą - nie możemy przegrać Miłości! Niech Twa Matka prośby ludu słyszy niech ratuje z grzechów i pogromów do ostatka niech nam towarzyszy i do Twego - Ojcze doprowadzi domu - XIV. MSZA ŚWIĘTA BEATYFIKACYJNA W WARSZAWIE 14 czerwca Chwalę Cię Panie boś wysłuchał i nie ma wrogów na mej ziemi - że przyszła zamieć Twego Ducha i pył mych progów żeś zacienił - Za mnogość świątyń za wspólnoty naukę religii w polskiej szkole - za swojskie gonty za len złoty i chleb na każdym polskim stole - Za świętych co jak znak sprzeciwu jak rozstrzygnięcia ostateczne są wielką falą łez przypływu z których się wchodzi w życie wieczne - Rozerwij tylko żal co dusi niech Twoim śladem pójdą chromi - Wszak słyszą Ciebie nawet głusi i widzą nawet niewidomi - W ASYŻU Papież się modlił z buddystą Papież się modlił z mahometaninem Papież się modlił z protestantem z prawosławnym z hinduistą i z żydem Jeden klęczał drugi się kiwał inny bił pokłony i każdy mówił JEDYNEMU BOGU Jestem grzeszny Panie doprowadź do sadzawki Siloe - Och ta wieża Babel gdzie tylko Przedwieczny rozumie żal w każdym języku i płacze jedną tęsknotą żeby wszyscy byli jedno - LUBLIN, maj 1999 r. WSPÓÓOBECNOŚĆ Kwitną drzewa - mirabelki - głóg wiem - tak do mnie przemawia sam Bóg: Jak mnie kochasz - powiedz - albo dowiedź - klęknij - niech to będzie twoja spowiedź - Obaj w zapach wejdziemy jak w cud w biały koncert niewidzialnych nut - Cóż Ci powiem Stwórco bez wymiaru nie znam słów na wagę Twoich darów - Tyś mnie podniósł wyżej niż me sny jakiż dowód dam Ci - oprócz łzy - Oto spowiedź: Wszedłem w próg wszechbytu moje serce pęka od zachwytu - LUBLIN, 15 kwietnia 1999 r. * * * Wiosenne zajączki nadziei od łzy Chrystusa na krzyżu do mojej pod krzyżem od tęsknoty Wielkiego Tygodnia do zmartwychwstania w Wielką Niedzielę od bólu do uśmiechu Nareszcie coś wspólnego Panie i Boże mój! LUBLIN, 4 marca 1999 r. IWONA JÓĄWIAK MISTERIUM MĘKI PAŃSKIEJ (fragment) Przybili Pana Jezusa Ból Mu zadano ciężkim młotem. Czuło go ciało, czuła dusza I krew płynęła na Golgotę. Opadła poraniona głowa... Obok żołnierze w zbroi siedzą. W ciche południe płyną słowa: Przebacz im Ojcze, bo nie wiedzą... Tym, którzy będą mych wyznawców Wydawać w ręce namiestników I z woli okrutnych oprawców Zabijać wśród pospólstwa krzyków, Tym, którzy przejdą świat czołgami Ze znakiem krzyża splugawionym, Zaleją ziemię krwią i łzami, Odbiorą ducha uciśnionym. Tym, którzy po dwudziestu wiekach Satelitami sięgną nieba I w pysze chciwego człowieka powiedzą światu: Boga nie ma! Tym co na wschodzie i zachodzie Wymyślą bomby atomowe, Chociaż tak wielu ludzi w głodzie Umierać będzie w lata owe. Tym, co zabiją ze spokojem Nienarodzone, żywe dzieci... Niech im w godzinę śmierci Twojej Ulitowanie gwiazdą świeci... PASZPORT DO NIEBA Przyjdę do Ciebie, o Matuś, Wygnaniec z krańców tej ziemi, Bukiecik przyniosę Ci kwiatów - Stokrotki wśród maków czerwieni. Zobaczysz w mych oczach Królowo Blask słońca i gwiezdne przestworza I taniec jaskółek nad głową I zapach wiatru, szum morza... Przyjdę do Ciebie Mateńko, W sercu przyniosę tęsknotę. Niech mrok rozjaśni nade mną Twój krzyż z obcęgami i młotem. I dusza pozna Cię moja Wśród chórów anielskich, wśród duchów, Po wieńcu różanym na skroniach, Po saletyńskim fartuchu... O paszport Cię prosi do Nieba Twe dziecko, co chciało Ci służyć. Ty wiesz, czego będzie mu trzeba Na dzień ostatniej podróży. O powiedz, Mamo, w tę chwilę, Gdy miłość zobaczysz mą marną, Gdy mi zabraknie na bilet, że... dzieci wchodzą za darmo. Boś uprosiła mi życie Stojąc pod krzyżem do końca... Ja się Twej ręki uchwycę, Pójdziemy razem - do Ojca! DĘBOWIEC, 4 listopada 1996 r. SPUŚĆ, O MARYJO, PROMIEŃ TWOJEJ ÓASKI... Na rozszalałe żywioły morza, Na gwiazd złociste blaski, Na słońce, w niebieskie rzucone przestworza, Spuść, o Maryjo, promień Twojej łaski. Na martwe skały, pola, łany zbożne, Na lód Grenlandii i pustynne piaski, Ognie wulkanów, na krzyże przydrożne, Spuść, o Maryjo, promień Twojej łaski. Na miasta, wioski, na bory szumiące, Ciche błękity i dnia sine brzaski, Na mroki nocne do snu kołyszące Spuść, o Maryjo, promień Twojej łaski. Nim się uciszą wichry rozpętane, Nim sideł czarcich zapadną potrzaski, Nim wrócą do stada owce zbłąkane Spuść, o Maryjo, promień Twojej łaski. Nim łuny zachodu zakrwawią niebiosa, Zanim nędzarze odrzucą swe laski, Zanim na listkach błyśnie pierwsza rosa, Spuść, o Maryjo, promień swojej łaski. Zanim rozstania wybije godzina, Nim obłudnicy zerwą z oczu maski, Nim trumna cicho w grobie się ukryje, Spuść, o Maryjo, promień Twojej łaski. MASÓOWO, 18 czerwca 1977 r. MARYJO, PRZYJDĄ... Przyjdź do mnie w godzinę śmierci mojej O Najpiękniejsza, Wniebowzięta z obrazu w kłodzkim kościele, Z cudownego medalika, Z najśliczniejszej figury w zakopiańskim kościele Świętego krzyża, Przyjdź i zaprowadź Twe dziecko do Syna... pozwól mi w niebie pogłaskać sikorkę I zrywać stokrotki Dla Ciebie. POZNAŃ, 8 grudnia 1986 r. JANINA KOLADO-FRŃTCZAK KTÓŻ JAK BÓG! Któż jak Bóg będzie mi podporą, Któż jak Bóg wesprze duszę chorą, Któż jak Bóg ukoi strapienie, Któż jak Bóg uleczy cierpienie? Tylko z Nim czuję się szczęśliwa, Tylko z Nim każdy dzień wygrywam, Tylko z Nim lekko w życia pędzie, Tylko z Nim chcę być zawsze, wszędzie! MOJE OCZY OŚWIECIÓEŚ... Moje oczy oświeciłeś one widzą choć się skryłeś w małej okruszynie chleba. Serce wdzięczne drży z radości kiedy na ołtarzu gościsz i chcesz dać mi siebie. Spełniasz me pragnienie Boże hołd oddaję Ci w pokorze gdy przychodzisz do mnie. Moja dusza się raduje serce też - bo Cię miłuje ponad wszystko w świecie. Chleb Twój daje życie - Panie więc dziękuję dzisiaj za nie i za to że JESTEŚ! MATKA GROMNICZNA Zapalone światła kościoła rozjarzyły się świece dokoła ciżba ludzka przyszła tak liczna że zdumiała się Matka Gromniczna. Zimno, wiatr, śnieżyca na dworze, a tu tyle ludzi w pokorze na kolanach modły zanosi dzięki składa lub o coś Ją prosi. Uroczyście organy zagrały małe dzieci pieśń zaśpiewały a melodia była tak śliczna że wzruszyła się Matka Gromniczna. Dała tego wieczoru tak wiele wszystkim ludziom co byli w kościele bo Jej Miłość jest bezgraniczna hojne serce ma Matka Gromniczna. POSÓANIE Idź tam gdzie ciebie czekają, gdzie serca złamane mają, gdzie alkohol poraża, gdzie narkotyk zagraża. Do tych co z sił opadają, do tych co jedzenia nie mają, do dziecka co wzywa pomocy, gdzie cierpią we dnie i w nocy. Gdzie ludzi samotność zabija, gdzie wzrok gęsta mgła spowija, gdzie grób o pamięć krzyczy, gdzie nikt nie zapali zniczy. Oto moje posłanie. Odpowiedziałam: Panie ostoją mi bądź, drogowskazem. Twe słowa są dla mnie rozkazem! NIEPEWNOŚĆ Czemu bijesz niespokojnie przestraszone serce? Czemu dzisiaj jesteś w tak wielkiej rozterce? Bóg jest naszą tarczą ona nas osłoni przed każdym atakiem nieprzyjaznej dłoni. Droga, którą wiedzie jest zawsze szczęśliwa i każdy kto nią idzie życia nie przegrywa. ZMARTWYCHWSTANIE Co rok widzę Panie Twoje zmartwychwstanie: w trawie zielonej na łąkach, w konwaliach i leśnych dzwonkach, w kwitnących krzewach i drzewach w deszczu grających ulewach w kaskadach płynącej wody we wszystkich cudach przyrody. Proszę - spójrz na człowieka serce jego też czeka. Dotknij je ręką - Panie - i ono zmartwychwstanie! EUGENIUSZ MARIAN KONIECZNY O LEKARZU MIÓOSIERDZIA Ojcu świętemu Janowi Pawłowi II Duszpasterzowi Świata - W amoku uśmiercania czasu i przestrzeni posilając się mięsem naszych codziennych ofiar wierząc że tam zaczniemy wszyscy uczciwie pościć popijając z kielicha prawdy zagryzając okruchami przebaczenia i zapominania trwamy w Ojcu jak gdyby nic... A czas tymczasem jest uwerturą i kresem naszych pobożnych prekognicji o przemijaniu w nadziei na wiekuiste zmartwychwstanie... A czas tymczasem jest złocistą modlitwą ukrzyżowanej ludzkości pokorą wiary lekarzem miłosiernym dla duszy kojącym olejem dla ciała na którym nigdy nie można polegać O Trójco Przenajświętsza sfotografowana wierszem ewangelii okaż swą łaskę duszom miłującym pokój pobekującemu barankowi wiedzy klęczącemu wciąż na świętej łące wiecznych popasów dla którego czas jest rdzewiejącym gwoździem usuniętym z krzyża pokuty - Amen! GORZÓW WIELKOPOLSKI, 22 lutego 1999 r. COŚ Z MIÓOSNEJ ALGEBRY Grażynie i Pawłowi Kosińskim Panie gdzież się podziały moje opierzone muzy rozdziewane rozkosznymi świtami plądrowane klepsydrą zenitu madonny smutku - Wiją się we mnie nienasycone hurysy słów jak hymny śpiewy i pocałunki jak żebro ofiarne. Przez Amazonię namiętności wciąż niespełniony plączę się wpadając w zmysłów puste wykroty. pod stopami napiętych tęsknotą żagli Odysa w bezkresie życia ściele się syrenia szanta wiecznego żeglowania falując od brzegu rozstania ku latarni przeznaczenia. Oto w chmurach walczą ze sobą głuche błyskawice trwożące pomruki poranionego DEKALOGU Ogromny kamień upada na umykający rydwan bezwstydu... Więc Ciebie pytam gorejącego troską miłosierdzia na szczycie Oliwnej Góry Powiedz kogo mam miłować bardziej niż Ciebie? czy samotne żebro rozkoszy czy może skrzydło ulotnej wolności na wciąż płonącym niebie - Przecież na zawsze wybrałem Ciebie - GORZÓW WIELKOPOLSKI, 21-23 marca 1999 r. MOJA PROŚBA DO ŚWIĘTEGO ANTONIEGO Michałkowi i Ivon Na wieży czasu osiem stuleci jak osiem godzin mija Kroczysz po świecie jak płomień słońca po firmamencie Bluszczem próśb niespełnionych obrasta twa szyja O płomyk wiary nadziei i miłości proszą na życia zakręcie - jesteś moją latarnią przeznaczenia na stepach grzechu Uczysz mnie jak wieść modlitwę z Bogiem i z człowiekiem Wielu cię wita kamieniem salwą śmiechu Zagubione tłumy wiernych przez katedrę płyną potokiem - Przybiłeś do przystani ojców kapucynów nie bacząc na wichry sztormy na wrogie gremia Twój dom płonie miłością w słonecznej Portugalii Śpiewają ptaki wody śpiewa cała ziemia - Twą misję pielgrzymią dopełnia Piotr - Polak W kościelnych nawach słyszę echo kroków - O święty Antoni - wiesz co Boża wola... Pomóż wskrzesić rodzinę i ocalić pokój - GORZÓW, a.D. MCMXCV, 30 octobris KRYSTYNA KOREJWO * * * Otrzymałam rozeznanie z roztropnością. Otrzymałam radość i prostotę serca. Otrzymałam tyle i nadal otrzymuję. Rozwiązałeś mi język a ja go hamuję. Bo nie wszędzie rzuca się perły ... Ale otrzymałam by dać. Przesycona jestem więc wylewam Ale Jestem tu. Jestem tam. ... Tu kładę niebieską a tam błękitną. Tu perłę śmiechu a tam powagi. A w każdej jesteś Ty. 2 stycznia 1995 r. PRZEISTOCZ Nie zmienię świata wokół bez Ciebie Ty Panie zmieniaj świat który jest we mnie jak chleb w Ciało tak i serce moje w swą świątynię przeistocz w podniesieniu a gdy upadnie nieś ją na ramionach swego krzyża - 28 grudnia 1994 r. * * * Wchodź wchodź i mnie wypełniaj zrobiłam miejsce dla Ciebie z mej duszy z mej głębi wymiotłam wszystko oddałam mówiąc - weź ... teraz ożyję Tobą teraz zapachnę Tobą bo trwasz we mnie 26 marca 1995 r. * * * Piątkowy wieczór słońce praży jak niegdyś Nie On ja wiszę na rozłożystym drzewie u stóp którego stoisz Ty Mamo nie w koronie z berłem lecz taka ludzka powierzam Ci moją naukę niedokończoną łzy niewypłakane wiersz niezapisany czas którego nie gonię Słyszysz Mamo niebo grzmi jak niegdyś szepczę więc już się wykonało 3 maja 1996 r. * * * Daj mi swoje oczy i przemywaj me powieki dając krzyż cierpienia daj zrozumieć pomóż zobaczyć w nim Twoją MIÓOŚĆ i odczuć potrzebę ciężaru. 8 grudnia 1994 r. OFIAROWAĆ Co Ci Panie dać? Radość wypełnioną Tobą? Umartwienie żołądka? Mój ból fizyczny? Cierpienie duszy? Uczynek dobry? Gest miłości? Weź wszystko, co chwila przyniesie. 8 grudnia 1994 r. PRZEMIANA Uczysz mnie pragnąć dobra jedności spełnienia miłości dajesz pragnienie i sam je wypełniasz rzucasz zasiew i sam przyczyniasz się do jego wzrostu w każdej sekundzie Słowo Ciałem się staje by atom po atomie przemieniać ziemię w niebo. 1 czerwca 1995 r. ANDRZEJ KRÓL MODLITWA MAMONIDESA O Panie, teraz, gdy zrozumiałem podstępne knowania służek mej dualistycznej natury, racz przyjąć moją skruchę i wybacz niewierność. Przymknij oko na czasy, kiedy z upodobaniem śledziłem kurs dolara, pokładając nadziej w pełnej sakiewce. Kupczyłem mą duszą na rynkach tego świata, aż uwięziłem swą wolność w kineskopie witryn sklepowych. Matką była mi kolejka, ojcem - lęk przed niedostatkiem. Tyle czasu zmarnowałem na gonitwie która nie przyniosła mi szczęścia. Nie dojadałem i spać się nie kładłem trapiąc się o dzień jutrzejszy. Jakże nisko ceniłem rzucone niedbale niczym perły, myśli o ptakach. Troskałem się o to co będę jadł i pił i w co przyodzieję ciało, jakby długość mego życia zależała od długości rękawów i obfitości stołu. Zabiegałem o przyszłość daleką, podczas gdy moja wiedza nie wyrosła poza teraźniejszość. Ksiąg Twej Mądrości spisanych na czterech stronach świata nie czytałem nigdy. Przez myśl mi nie przeszło, by pod głowę położyć mech, poszukać kołyski wśród traw. Wszystkie obrazy jakie malowałeś dla mnie nie tworzyły w mych oczach Twego wizerunku. Aż po smutek dzisiejszego poranka, co zatrzymał mnie przy źródle życia zaskorupiałego we mnie od dawna. Przywróć mi radość. Otul szalem dźwięków dzwonnych i zwolnij ze służby dwom panom. Spraw bym odnalazł drogę powrotną z mrocznej krainy pieniądza do wiecznie zielonych łąk Twego dziecięctwa... PRZESÓANIE Mój dom odwiedził Wysłannik. Nauczył mnie czegoś co nie przypominało żadnej z ziemskich sprawności. Od tego czasu nie umiem już żyć po dawnemu a duch mój i serce śpiewają Magnificat. * * * U brzegu studni spoczywało pragnienie przechodzących. Jak kiedyś z dzbanem Wody Życia. * * * Słońce pochyliło się we mnie Ogrzej pozwól zakwitnąć i wypuścić korzenie póki nie obejmą Blasku swoim istnieniem. * * * Pierwszy był Adam nieudolny autor raju utraconego zbyt posłuszny żonie potem Pierwszy i Ostatni z doskonałości królestwa niebieskiego pozornie bezżenny By kiedyś Ostatni byli Pierwszymi zaślubionymi Wieczności. OPOWIEŚCI SKAÓY Lekko leciuteńko Muskał zefir skały Nad Matką - Panienką Gwiazdy rozbłyskały A Bóg był w Dzieciątku Klucz wiecznego kodu W małym zawiniątku Król ludzkiego rodu Potem były burze I rwały się żagle Piotr się w falach nurzał I ratował nagle I wpływało morze W oczy oniemiałe Wołające: Boże! A Bóg tworzył skałę... Czas świętej wieczerzy Nadzieją napawał Pasterz dla pasterzy Pokarmem się stawał Zadrżała Golgota Wichry znów szalały I ludzka tęsknota A skały pękały Zobaczyły w grobie Zerwanego drzewa Jak w zmarłej Osobie Życie pełnią śpiewa Kamień odsunięty Siłą Bożej ręki - Święty - Święty - Święty - Taki koniec męki! Wypełnił Zbawiciel Znaczenie Imienia I obudził Życie W człowieku z kamienia SEN O DZIECIACH Wyszedłem na spotkanie dzieci. Byłem chory ich widokiem. Błagały o kromkę Miłości A ja mogłem podzielić się Tylko własnym pragnieniem. Zdarłem buty na ruinach świata. Na obnażonej z tynku ścianie Ostatni mędrzec szkicował ostatni obraz: Apokalipsę. Wyruszyłem do starej świątyni. Wrzuciłem prochy przyjaciół do kadzielnicy. Ze snu wyrwał mnie siedmioletni kapłan: Zawróć! - krzyczał. Spotkałem dzieci na skrzyżowaniu dróg. Śmierć pilnowała je uparcie. Kiedy podarowałem im różę Nie wiedziały co z nią zrobić. Zacząłem szukać Nauczyciela: Na wszystkich których znałem Rosły już krzyże do nieba I wołały o Miłość jak o deszcz. Zastygło przerażenie. potopu nie będzie. Ognia nie będzie. Nie będzie szarańczy ni plag. Nie będzie też Miłości. Czy Bóg się odwrócił, czy człowiek? ... I minął sen snu. Na szczęście. W Imię Ojca i Syna I Ducha Świętego Amen! * * * Frasobliwi na bezdrożach strzegą ścieżek Pańskich Idź! Nie lękaj się. * * * Mówią że śmierć. Nie wiedzą co mówią. Wszak na Początku było SÓOWO, a na końcu JEST ŻYCIE. MARIA DANUTA KRUK ROZMOWA Z BOGIEM Choć się staram każdego ranka dzielić równo po kromce chleba choć nie jestem Twoją wybranką wiesz że żyję dla Ciebie i nieba - Z aniołami bym porozmawiała... Lecz nikt tego pojąć nie zdoła jestem na to zbyt grzeszna i mała ale chciałabym widzieć anioła - Nie ciekawość nie duma nie pycha lecz na ziemi w której wciąż się grzebię chciałabym się po prostu zapytać co tam Boże nowego u Ciebie? - Mam serce żony matki i kobiety wiele pojmie gdy się z troską zmierzy dałeś mi duszę artysty poety co w Twoją Miłość bezgraniczną wierzy - Więc nie gniewaj się Boże za to czasem czyn za myślą nie nadąży - Rzuć mi uśmiech jak łąkowym kwiatom bo mój zawsze wokół Ciebie krąży - BRONICE, 1999 r. * * * Jak tu pisać o miłości gdy grzmią kule huczą działa jak przebaczać nieprawości gdy dusza ludzka taka mała - Zalęknione serce moje gdy o nowych wojnach słyszy matki tulą dzieci swoje wiatr wojenny je kołysze - O mój Jezu ukochany przebacz ludziom bo zbłądzili osusz oczy wylecz rany spraw by w miłość uwierzyli - Smutkiem świata płaczą dzieci wierząc w Twoje wieczne łaski niech się wolność im rozświeci wiara nowe nada blaski - Pobłogosław więc narody umęczone uciśnione i wyprostuj kręte drogi skieruj serca w swoją stronę - BRONICE, 1999 r. * * * Chciałeś byśmy z Tobą Boże krzyż ponieśli z krzywd - jak karę w Imię Twoje każdy może byle ufność miał i wiarę - A więc idę z Tobą w drogę w gardle sucho w oczach ciemno - nie wiedziałam ile mogę przenieść jeśli będziesz ze mną - Tysiąc razy mnie podparłeś zawsze będziesz mnie podnosić choć mam ciało wpółumarłe nie chcę Cię o lepsze prosić - Świat luksusy na poboczu złoto - brylant - łzy na prochach - mnie wystarczy cień Twych oczu i że wiesz jak Ciebie kocham - * * * Siostrze Monice Kupczyk w chorobie Bóg na próby nas wystawia On - wieczności nauczyciel lecz nas samych nie zostawia bo niełatwo przeżyć życie - Bóg jest dobry - Bóg jest wielki może cofnąć ból cierpienie ale trzeba do kropelki wejść z Nim w święte Podniesienie - Żadne słowo nie nasyca i Bóg w nas się nie pomieści - Niech się dzieje tajemnica współcierpienia współboleści - * * * Moja dusza jest twarda jak stal hartowało ją życie z zarania czy spoglądam za siebie czy w dal widzę krzyż jak fundament jej trwania - Widzę Ciebie boś zawsze tam był w chwilach smutków i łez upokorzeń żeby w czas doda ducha i sił bym wytrwała przy boku Twym Bożym - Jeszcze życie i praca - wnet Raj ja nie martwię się że czas ucieka - Wszystko możesz co zechcesz - to daj - Ja wyrosłam - boś chciał - na człowieka - RYSZARD KUBIAK MODLITWA Andrzejowi Bulzakiemu Panie mój ja istota malutka drobina wszechświata którą stworzyłeś przed wiekami kodem początku istnienia zgrzeszyłem przeciw Tobie choć mogę stać się jeszcze mniejszą drobiną mniejszą i mniejszą Panie mój jak otrząsnąć się z upadku zrzucić z siebie płaszcz zła otaczający ziarenko coraz mniejsze i mniejsze Panie mój pozwól zbliżyć się do Ciebie Stanę wiernie z innymi gdy rozsiewać będziemy pył twórczy po Twoim przebaczeniu - * * * Nie wyszedłeś z panteonu bogów stworzonych przez ludzi byłeś ponad nimi jesteś ponad nimi listkami opadłymi kreśliłeś koła w powietrzu i na ziemi krzakiem gorejącym który się nie spalał znaki dawałeś Ty - Bóg Wonią traw i kwiatów które stworzyłeś wnikałeś w krwioobiegi tętniące życiem Na diunach pustynnych układałeś piaskiem łamigłówki marzeń po stworzeniu świata Ty - Bóg Wierzchołki gór w wieńcach chmur znikające wyostrzałeś mocą trwania I tam głosiłeś swoją wolę i wykuwałeś kamienne tablice prawdy i nakazu Ty - Bóg SZUKANIE Panie Boże szukałem Cię snami i myślami w mgławicach gwiazd w planetach i księżycach na ziemi niczyjej szukałem w atomach pierwiastków poezji w księgach opasłych w kamieniach oszlifowanych wodą i chropawych szukałem Cię w sercach dzieci w oczach dorosłych A Ty jesteś wszędzie - Przeniknąć mnie zechciej - PSALM I Panie, Ty znasz moją marność. Ochroń mnie przed wrogami, Co zakładają łuki Strzały dalekonośne. Wytrąć łuki z rąk wrogów. Udziel mi pomocy. Pociesz, Panie. Będę Cię wychwalał codziennie, Będę się modlił. Odpędź nieprzyjaciół Daleko Poza moje spojrzenie. PSALM II Nie pozwól mi, Panie, nie wierzyć. Nie pozwól mi opadać z sił. Nie pozwól mi popaść w zwątpienie. Wiem, że możesz mnie podnieść wysoko, Pokazać racje ziemskiego żywota I marnych groszy trzosy przepełnione. Ale nie pozwól mi, Panie, tracić sił. Będę Cię wielbił we wszystkie dni moje, Wychwalać Cię będę modlitwą ust moich - Daj tylko niewielką pociechę, Panie, By starczyła do wejścia W ciszę jak w spokój. PSALM III Gałązką oliwną otocz mnie, Panie. W rękę włóż spokój sumienia. Z mgły mnie wydobądź, Panie. Na proste drogi zaprowadź. Ze smutku wywiedź mnie w radość Ciemność na jasność zamień. Dozwól w namiocie ukryć się, Panie, Przed deszczem i burzami, Przed skwarem ust Twoich Do skłonu światła dnia. W wichrach daj azyl Swoim ramieniem, Którym mnie obejmujesz. * * * Madonno Święte echa Twej obecności Nie obijają się o ściany Jesteś Mówisz Pomagasz mi W zieloność piasek Zamieniasz I rękę wyciągasz Którą chwytam Madonno Jestem I tak różnie bywało Nie widziałem śladów Nie widziałem znaków Czasami tylko myślałem Nie odczuwając Niczego Poza światem A Ty byłaś Ty jesteś Więc idę dalej I mówię Matko Pokaż Czego nie widzę Czego nie słyszę Tchnienia Twego dotykam Oblekasz mnie całego I choć czuję nie czuję Zmienia się wszystko Madonno Dziękuję - GRADACJE Gdy niebo przed czasem podzielono na siedem części i ustalono gradacje chciałem bywać w najwyższej Szło mi bardzo opornie Z czasem doszedłem do szóstej Wówczas jak w więzieniu otwarto drzwi wszystkich nieb i pozwolono bywać w każdym Wróciłem do drugiego. WAGA Wieczorną bryzą parowała ziemia oddechem westchnień myśli liczyłem niedokonania grzechy A gdy wiatr ustał w zupełnej ciszy jedna z szal wagi przemogła drugą napełnioną marzeniem Wówczas łza skroplona nadzieją z oka opadła Wyrównała szale. DANUTA PELAGIA ÓAPIŃSKA PYTANIE Z ODPOWIEDZIŃ Ten Szatan: - za ladą - na szosie - w kościele - urzędzie - teatrze - prasie - w dysputach napęczniały nienawiścią do człowieka ciężko pracuje przeciw Bogu. UNIESIENIE Odnalazłam świetlistą drogę a więc Panie zabłądzić nie mogę mało ważne jest zło i pokusa przecież liczę na pomoc Jezusa Ojciec dobrem Duch Święty natchnieniem towarzyszą mi łaską i cieniem Jestem pewna że do dni ostatka będzie do mnie uśmiechać się Matka - ... Jeszcze nie raz chociażby omackiem na kolanach przemierzę posadzkę sama stanę się pieśnią i votem byś podniosła mą - Matko - tęsknotę I choć pyłem wciąż jestem i niczem daj mi wieczność przed Twoim obliczem. 1995 r. * * * Myślę: wciąż wierzę w dobro gardzę podłością ciąży mi odwaga a nie znoszę tchórzostwa i głupoty cierpię wobec bogaczy co wraz z etyką wdeptali się w błoto Wciąż śpiewają Oj dana dana nie ma Szatana Bolą mnie kolory krwawe łopoczące nad znękaną godnością człowieka Po trzykroć NIE! sięgającym po klejnot DUCHA Po trzykroć TAK! uśmiechającemu się we mnie i w bliźnim Bogu. Amen. 1992 r. FASCYNACJA Najciekawsza z ksiąg a w niej - wierzę, - kocham, - ufam. Dwa tomy mądrości. Sięgam często - po lektury życia. po wskazówki dla homo sapiens. ZADUMA Marzę o wiośnie życia poza grobem gdzie nie sięgnie widzialny wróg gdzie tylko Bóg co podniesie z wysiłku ziemskiego i cudem ocali na zawsze - 23 grudnia 1968 r. WANDA ÓOMNICKA-DULAK * * * Czy pisać o Tobie mogą tylko święci czy również ludzie prowadzący z Mistrzem nocne rozmowy o prawdzie ludzie ciągle na nowo oczyszczający sumienia z piętna grzechu ludzie z pogranicza światła i ciemności czy mogę pisać ja ODLEGÓOŚCI Droga od człowieka do człowieka jest o wiele dłuższa niż na wyciągnięcie dłoni na pierwszy krok najtrudniejszy liczy wiele godzin miłości droga od człowieka do Boga jest o wiele dłuższa niż na lekcje religii niż naprędce wyklepana modlitwa liczy wiele lat miłości MY WSPÓÓCZEŚNI My współcześni Szymonowie z Cyreny zasłaniamy sumienia opaskami tłumaczeń że ten krzyż zbyt ciężki że te dzisiejsze czasy daj nam łaskę wytrwania. My współczesne Marie Magdaleny kluczem wygodnictwa zamykamy sumienia czynimy ze swych ciał królestwo zmysłów i zabijamy naszą przyszłość daj nam łaskę żalu. My współcześni Judasze wartościami ziemskimi przelicytowujemy niebo Dekalog sprzedajemy za miraż lepszego jutra daj nam łaskę powrotu. MODLITWA Przebacz Panie tyle dni głodnych te godziny zimne bez Ciebie ważne sprawy te małoważne ziemskie piekła choć mogłam być w niebie przelatują ćmy lat zaślepionych my wpatrzeni w ziemskie miraże które nikną gdy przy konfesjonałach zmartwychwstają współcześni Óazarze * * * Gdzieś w naszej rzeczywistości przysiadł Chrystus Frasobliwy zamyśleniem czekający aż błysk nienasycenia ziemskością zgaśnie w naszych oczach aż słowa przestaną rodzić się z opłacalności aż dłoń potrzebna dłoni tylko dla uścisku aż rytm serca przyśpieszy tylko czysta miłość aż miejsce Boga przestanie być frasobliwym kątem naszej rzeczywistości * * * Znowu odeszłam od Ciebie na odległość pewności własnej mocy i nagle świat pociemniał szukając jasności znalazłam sens cierpienia Panie dziękuję za mój krzyż mniejszy niż ziarenko piasku na golgockiej drodze ono tak gryzie pod powieką ale pozwala trwać obok Twego krzyża POKUTA Gorączkowo wertujemy modlitewniki zamiast sumień szukamy najdziwniejszych tłumaczeń z westchnieniem żeby tylko ksiądz a Ty Panie cierpliwie czekasz aż zrozumiemy że pokuta * * * Roztrącając jesienny mrok granatem znaczę ścieżkę nocy dźwigam różaniec szarych dni z miłością patrzę w Twoje oczy. Zimowym wybielonym świtem z okien mrozowe zbieram kwiaty naręcza dziękczynienia niosę w Dom Syna Twego na roraty. Gdy oczekiwań przyjdzie kres i gwiazda pojednania świeci przed żłóbkiem staję, czystym sercem chcę rozradować Boże Dziecię. Niedługo mogę cieszyć się grzech niespokojne serce rani biegnę po umocnienia dar aż do Ogrodu Getsemani. Wątłe me siły, próżny rud szatan dobro na grzech zamienia; dzięki Ci, żeś w opłatku białym zostawił siłę do istnienia. CHCIAÓAM Chciałam bez Twego krzyża zrozumieć swój krzyżyk wydał się beznadziejnym źródłem cierpienia chciałam bez zapatrzenia w nazaretańskie cnoty polubić pracę stała się tylko ciągłym powodem utrudzenia chciałam nie poddając oczyszczeniu w Tobie zatrzymać miłość wyrzuciłam z serca to łatwe uczucie chciałam odklepaniem pacierzy sfałszować modlitwę nadzieja stała się głucha chcąc tak wiele jeszcze nie chciałam Panie uświęć moje pragnienia BYWA, ŻE Bywa, że szatę łaski zdejmujemy ze świątecznym ubraniem chowamy na głębokość następnej okazji układając dokładnie w kostki skrupułów bywa, że przecinamy ją obosiecznym mieczem nienawiści później próbując zacerować fałszywą pobożnością bywa, że zapatrzeni w swoje puste wnętrze hodujemy bezmiłość bywa, że wpadamy w rozlewiska nałogów bo ta droga przed nami kręta i daleka potem bywa, że tęskniąc nie umiemy wrócić po ludzku nie wierząc że jeszcze na nas czekasz * * * Wielbię Cię Panie w cichym zachwycie nad małym ziarenkiem piasku nad doskonałą szczelnością kropli wody nad wonnością majowego przedświtu nad mocą z jaką liść klonu dożywa jesieni nad uściskiem dłoni gdy samotność już tylko samotna nad niebem w zauroczonym błękicie oczu dziecka o głębię zachwytu za mało wielbię Ciebie * * * Pamięci ks. prałata L. Siwadły W brewierzu życia zapisana już ostatnia karta uczynki i modlitwy a nawet natchnienia coś jakby posmutniało choć ziemia ta sama to w naszej przyziemskości śmierć tak wiele zmienia nagły błysk - przypomnienie ten strzępek rozmowy przy konfesjonale uklękła ukojona trwoga słowa kazań ziarna zasiewane w sercach wzrastały w nas jak łaska poznawania Boga myśl by umysły w prawdzie a serca w miłości i cierpienie co było bezgłośną modlitwą paciorki dni przeżytych mikroślad w wieczności i Miłosierdzie Boże które ponad wszystko słowa nagle za trudne gesty tylko puste pamięć zaczyna boleć gdy dobro odchodzi mroczność się w nas rozjaśnia krzyż tak ogromnieje co z żalu za dobrocią jeszcze się narodzi? REKOLEKCJE II Wiele razy ziarna prawdy obumierały na roli wysuszonej grzechem a chciałam zakwitnąć wiarą nadzieją miłością spraw Panie aby Prawda Wieczna nie wysychała we mnie gdy wiatr zdarzeń zawiruje wokół i świat mi odmieni ROZMOWA Z UKRZYŻOWANYM Przybiegłam na rozstaje lat moich okaleczona grzechem z bukietem usprawiedliwień chciałam narzuciě styl rozmowy koniecznie nie zgubić wątku milczałeś i stała się bez słowa rozmowa z MIÓOSIERDZIEM STANISÓAW LEON MACHOWIAK DLACZEGO PISZĘ Sobie? ludziom? Bogu? przed bramą nieba Anioł otwiera tom poezji boję się czy zrozumie to są obrazy ziemi wysłane do Boga na adres człowieka POWÓDĄ Niebo galopuje chmurami ziemia walczy o głębokość mogił dachy krzyczą ludzkim głosem drzewa z rozpaczy przeklinają wir dzwony ranią chmury Boże żywiołów ujarzmij Apokalipsę 15 kwietnia 1999 r. PIELGRZYM Nie pytaj dlaczego szedłem drogą do Emaus napiętnowany smutkiem nie mogłem uciszyć myśli chciałem zobaczyć wiatr słońce na falach morza a Ty wciąż obok mnie nierozpoznany Pielgrzym dopiero kiedy noc rozpostarła namiot w oczach gwiazd rozpoznałem gest łamanego chleba 8 kwietnia 1999 r. W DRODZE Szedłem zmęczony w tłumie oczekując cudu obok mnie kroczył cieśla rybak z podartą siecią żebrak pachnący czosnkiem Judasz z bankową księgą i Maria Magdalena nie była jeszcze świętą niosła ze sobą grzechy tłum wlókł się na szczyt góry Jezus z bólu przyklękał ktoś krzyknął: wybaw siebie i nasze zdejmij pęta! popatrzyłem raz jeszcze na zachodzące słońce On mnie nie zauważył pode mną ziemia pękła 26 grudnia 1998 r. PIEŚŃ O PTAKACH Przy zamkniętych powiekach przenosimy się w góry przed nami ptaki niosą chwałę Boga w pieśni niepodzielnej wiatr odblaskuje skrzydłami pod nimi tylko klęknąć MIÓOŚĆ NIE GAŚNIE Jak Ci powiedzieć że w ślepocie ukryty kielich światła sercem możesz widzieć lepiej jego promień nie kłamie w tunelu nocy, w niewidzeniu nigdy nie gaśnie miłość 9 kwietnia 1999 r. MOTTO Bóg który JEST schodzi do człowieka w milczeniu gór człowiek nieustannie wspina się na spotkanie GÓRA TABOR Zalana błyskawicą przyklękła w świetle nieba kiedy Bóg swe oblicze odsłonił człowiekowi Pan na szczycie miłości zapowiedział znak krzyża góra zastygła w trwodze mojego serca tyle razy słyszałem Boże NIC BEZ MIÓOŚCI Nakreśliłeś mi drogę Panie dlaczego zwątpiłem obok mnie piętrzy się cierpienie wspinam się na Golgotę do Ciebie Panie NIE UMIEM WYBIERAĆ Szedłem za Tobą Panie zgięty pod własnym krzyżem obok człowieka z Cyreny nie omijam Golgoty spójrz na rany moich rąk na zbolałą twarz jestem sam na szczycie góry WESTCHNIENIE Boże dlaczego przybijasz ręce i nogi do ziemi dlaczego w prochu trzeba lata czekać zanim wieczności otworzą się bramy czy miłość bez rąk dojrzewać w nas musi bez nóg przez życie czołgać się trzeba czym jest cierpienie które w nas się krztusi czyżby kluczem jedynym do nieba 12 marca 1999 r. MODLITWA Naucz mnie mówić Boże jestem ubogi w słowa skoro trzeba odchodzić musi być jakaś droga Jesteś światłem dlatego nie mogę Ciebie widzieć naucz mnie dziś milczenia miłości w każdym słowie czas nie jest miarą życia W ZADUMIE Czy mogę nazwać Cię milczeniem skoro nawiedzasz mnie cierpieniem gdybym odnalazł Ciebie w poezji to trudno byłoby mi uwierzyć jeżeli światłem jesteś i nocą dlaczego chowasz się moim oczom jeśli dla Ciebie tylko proch znaczę to wstając z prochu jeszcze zobaczę MODLITWA O CHLEB Nie lękajcie się ptaki chleba naszego nikt nam nie zabierze spójrz Panie na widmo głodu i nie dopuść gniewu za oknem zostawiam nienawiść w ogrodzie zerwane jabłko i Twoje przebaczenie nie zapomnij Panie o chlebie dla ocalenia ziemi usłysz wołanie z księgi otwartego życia WIOSNA Cisza wiosny już dzwoni skrada się pocałunkiem nie zabraniaj mi Panie całować ciemności ,ZMARTWYCHWSTANIE Dziwisz się że powracam radosnym lotem ptaka serce tańczy jak motyl góry na szczytach światła cieszą się zmartwychwstaniem 4 kwietnia 1999 r. PAN TO POTRAFI W PIEŚNI Panu Marianowi Machurze Między ciszą gwiazd a biciem serca ptaki unoszą echo pieśni słowa upięte w dźwięki mocują się ze światłem piętrzą akordy góry na kolanach uparcie patrzą w słońce zatopione w melodii Pan to potrafi w pieśni 17 kwietnia 1999 r. POD OSÓONŃ NOCY Wiedziałeś o mnie wszystko kiedy do Ciebie nocą przychodziłem ukradkiem jak Nikodem z wyznaniem nie nie trzeba słów Panie z kropli rosy jak dziecko na nowo powstanę * * * Boże zamknięty w księgach Boże zapomniany jaki JESTEŚ naprawdę Światło ciemności przyjdź do domu mego ŻOÓNIERZ Z KATYNIA Matko Boska Katyńska zakneblowana jak moje usta i ten bełkot w bezsłowiu i ta śmierć najbardziej głucha przemów brzozo pochylona nad moją mogiłą byłaś jedynym świadkiem przemów nim zwalą cię na ziemię nim zbudzą się kamienie JACEK Kiedy dano mi życie w łonie pod sercem matki komuś przyszło do głowy przerwać ten piękny czas nie mogłem zobaczyć nawet promienia słońca ani pieszczoty matki odczuć choć jeden raz moja bezradna dusza błąka się w gąszczu nocy tylko Pan może kiedyś zdjąć winę z dorosłych NIEZWYKÓA NOC Dzieci wypatrują gwiazdy w niebie duży zamęt Syn Boży szuka domu na ziemi śpiew aniołów i czas przemalowany noc pierwszych kalendarzy serce z lękiem wciąż bije w świetle niezwykłej gwiazdy niosę ludziom kolędę GÓOS O CZÓOWIEKU Z drabiny Jakubowej chciał zobaczyć drugą stronę życia doznał najpiękniejszego zawrotu głowy ROZMOWA Z BOGIEM Boże Ty jesteś światłem kształtujesz każde słowo ja tylko głową podtrzymuję niebo lecz kiedy Ty się rodzisz pochylam się ku ziemi Panie ja w Twoim blasku stałem się więźniem nocy Twoja miłość jest dla mnie do końca niepojęta wolę pozostać niemy by zdać ustny egzamin ROSNĘ W NIEZNANE Dziwisz się że powracam z obciętymi skrzydłami to Anioł mnie opuścił teraz rosnę w nieznane przed Panem WRÓCIĆ Wczoraj nie miałeś jeszcze zdania po której stanąć stronie jakie dla siebie wybrać kwiaty przy rosnącej nadziei w oczach ponownie uśmiech wzeszło oczekiwane jutro a pod drzwiami przykucnęła chwila ostateczna popatrz to ziemia kradnie ciało i proch kwiatem ściele jeden pozostał tobie wybór przed oczy wrócić Pana 6 czerwca 1988 r. MODLITWA O MILCZENIE Jak trudno znaleźć siebie w sobie stąd podnoszę słowa ocal we mnie Panie milczenie i naucz mnie bezsłowia MARIA MAJCHRZAK Z cyklu: LAMENTACJE WIELKOPOSTNE I Tyle dróg zbiega się w Twoim cierpieniu deszczów piorunów wschodów i zachodów słońc tyle rąk objuczonych oczu pogubionych tyle łez słabości kroków wydeptujących trop Twój na Golgocie tyle serc krwawiących jak cierniowa korona A Ty Chryste wciąż ten sam od wieków konający za grzechy świata wciąż nowe - III Panie mój daj ukojenie duszy mojej pogaś w niej światełka pokus i wycisz echa słów zdradliwych Niech mój umysł rozjaśni ogień Twojej miłości niechbym dojrzał w drugim człowieku Ciebie niechby usta moje służyły tylko PRAWDZIE niechby wielbiły Twą dobroć O Boże Wszechmogący - VIII Pozwól mi Panie iść z Tobą na Golgotę niechby mi w sercu utrwalił się wizerunek Twojej twarzy gdyś upadał pod krzyżem niech mi będzie i mapą i drogą przez życie - marzec 1993 r. Z cyklu: I BÓLEM PRZESZYTE SERCE XII. SŃD JEZUSA Z daleka wpatrywała się słyszała przekleństwa z daleka chciała Go osłonić przed kłamstwami nie poszła błagać o łaskę Musiało się wypełnić SÓOWO Tylko serce najczulsze z serc z każdym uderzeniem rozpadało się na drobne części Matczynej Miłości - XIII. DROGA KRZYŻOWA Szła za Nim na górę boleści dźwigając krzyż rozdartego serca Szła milcząc aby nie dodawać cierpienia do cierpienia Zbierała każdą kroplę krwi z każdego upadku podnosiła udręczoną głowę nie wchodząc w mękę Syna łzą podpierając odkupienie świata Na pół cielesna na pół duchowa cała bolesna - lipiec 1996 r. ANNA NOSEK KILIM Na kanwie życia obraz tkasz nieznany wtapiasz czas miniony w piasek rozsypany Przeplatasz radość z kierem boleści jedna nitka za drugą każda się pomieści U schyłku życia zamkniesz pełnię wzorów Od Ciebie zależy splątanie kolorów - styczeń 1998 r. GLOB Dokąd? Dlaczego? Płyniemy tą arką Noego we wszechświecie na ziemi wszędzie osamotnieni Po co kochanie? Potem nagłe rozstanie Po co płakanie rozpamiętywanie dokąd? dlaczego? płyniemy tą arką Noego - kwiecień 1997 r. MODLITWA DO DUCHA ŚWIĘTEGO Duchu Święty - Twoje tchnienie Niech poruszy me sumienie A wysiłki i starania Dobroć Twoja niech osłania Oświeć światłem wielkiej mocy Żebrzącego w sercu nocy Wspomóż - proszę - Duchu Święty Tajemnicą osłonięty Tak niewiele ja pojmuję Tak się we mnie coś buntuje Przerwij - proszę - to błąkanie - Wola Twoja niech się stanie - styczeń 1998 r. WIECZORNA ROZMOWA Szukasz mnie Panie? A na spotkanie Drogę wyznaczasz pod górę stromą. I tak codziennie wchodzę w chwil zamieć Wierząc że stanę przed Tobą - Stawiasz mi Panie trudne zadanie Szeptem przyzywasz i duszy drgnieniem Liczę na Twoje pomocne ramię Ty wiesz co znaczy zwątpienie - Sprawdzasz mnie Panie - i me wyznanie Że z Tobą trud mi nie straszny - O jedno proszę - w swej świętej ranie Oświetl ten szlak - mój własny - luty 1997 r. SZUKAM Szukam Boga na rozstaju dróg jak błądzący przechodzień o adres pytam bogobojności która też zgubiła się w prozie życia Spoglądam przez ramię z trwogą w mrok techniki komputerów lecz bez Bożej Miłości - sierpień 1998 r. VIA APPIA ANTICA Nad nami świat tętniący życiem a my w katakumbach wessani w labirynt czasu kamienny świadek wiary dudni pod stopami na ścianach krew Abla październik 1998 r. NA PILGRZYMIM SZLAKU Mimo zmęczenia poszłaś ze mną szukać w ziarnkach piasku w szumie fal śladów które może tutaj zostawił dla nas Bóg Piach szeleszcze Jasność wynurza się z fal i ukazuje twarz bliźniego październik 1998 r. DESZCZ Ózy obmyły duszę teraz zroszona jak kwiat rozkwita cierpieniem płynącym z krzyża RZYM, Święte Schody, październik 1998 r. ZA BRAMŃ CISZY Stąpam po świętości tej ziemi której wnętrze bólem napełnione wciąż żywe jest w bukietach kwiatów - listopad 1997 r. SEN Drzwi zamknięte Klucz zgubiony Ściana smutku Sen zmącony - ... W każdej dobie Znajdziesz Boga Jest przy tobie Wieczna Droga - marzec 1998 r. * * * Iskra dnia urasta w pochodnię a ja pyłek marny stopy Twej - Panie - dotykam Twego śladu na drodze mojego życia Jakże Twa łaska dla mnie wielka - Kościół Quo vadis Domine? październik 1998 r. RAFAÓ ORLEWSKI IN TENEBRIS Ujmując kwartę nieba w dłonie nie wnikniesz w anatomię grzechu, który jest próbą zamknięcia rany - nie zabliźnionej Miłości in tenebris. Wymknął się grzech z pola widzenia, albowiem dłonie już się zanurzyły w tęsknocie do skrzydeł. Któż mógłby uczynić światło, gdy niebo opada całym ciężarem na szalę marzeń, a ona może się unieść sącząc łzę cierpliwą lub zabierając z wagi ten wycinek nieba, który w dłoniach się zamyka jak nadzieja bólu. TANCERZ Przywróć mi, Panie, obraz zapomniany z dawnym tancerzem odpustowym, na którego wybałuszałem wylękłe oczy malca z rozdziawioną gębą i słuchałem jego dziwnej modlitwy: Te trzy kroki - dla Boga, a te dwa - dla ludzi, ta figura - dla Boga, ta nuta - dla ludzi. Spod bosych stóp kurz się unosił między kramami z jaskrawą tandetą, ciało oblewało niepojęte drżenie, policzki szczypał rytmiczny refren: Trzy kroki - dla Boga, ta nuta - dla ludzi... Babcia mówiła: Modli się, jak umie - przyjmie modlitwę tę Bóg. I zrozumie. RENARES Dlaczego wstydzą się czytając najpiękniejsze strofy z Benares i nie potrafię się oprzeć zasłonięciu twarzy westchnieniem? Wilk bezgłośnie przebiega ścieżkę nie wydeptaną aż do wyssania liści z rozpaczy tlącej się od drzew, swój węch chce nakarmić skrzypieniem moich stóp dotykających ziemi głucho jak drewno dotyka wody. I nie wiem - sarną jestem, sługą niepokoju, strachu, tchórzostwa, skoro wstydzę się nie widząc różnicy między kłem wilka a gwoździem w dłoni Ukrzyżowanego... ZENIT O. Kolbemu, świętemu ze Zduńskiej Woli Ktoś o tym mieście tkaczy powiedział, że jest dumne, bo ma świętego, który męczeństwem oddał swe ciało za bliźniego. O jakże ów zasmucił mi duszę wciąż ciału przykazującą, żeby dla innych i siebie pozostał człowiekiem - jak drzewo dla swojej ziemi, nawet kiedy ścięte. Bo: co to znaczy święty człowiek? Czy to nie zaledwie tyle i aż tyle, co człowiek dla człowieka w miłości przez miłość? A może po prostu tyle, co człowiek w zenit utkany... Z cyklu: SONETY NADGRABIAŃSKIE II Gdzie pojawi się człowiek, jawią się cmentarze - Rozłożone jak slumsy na wsi i miast skraju, Z przezorności zapewne, by w żywych poraju Żaden zmarły nie patrzył w ludzkie kalendarze. Do cmentarza pod Óaskiem szliśmy obwodnicą. Trumna na chudych barkach drżała jak osika - Óódź ostatnia takiego, jak my, harcerzyka. Lat niespełna piętnaście już go wiodło w nicość. Wybacz, Panie - szeptałem, płacząc nad mogiłą - Nam, którzyśmy nie mogli ustrzec go przed fatum Rzuconego nad Grabią w czas wojny granatu. Wybacz, Panie, lecz przykaż wszechczłowieszczym siłom: Niech nad żadną z rzek świata śmierć w oczy nie pluje, Skoro człowiek sam sobie cmentarze buduje. V Powiedz, Panie, czym kiedy - błądząc w lesie życia - Zabił dzieło świadomie - przez Ciebie stworzone, Czy mną kiedy władały myśli tak szalone, Żebym się nad Twym pięknem pastwił do upicia? Może zdarzył się ludzki zabłąkany kamień Moją dłonią rzucony w to, co budowałem... Przecież w gorycz popchnąłem zrujnowaną chwałę I wyniosłem krzyż trudu nad niszczące ramię. Pociesz, Panie, że skoro budujesz dobrocią I w matce-rodzicielce Tyś ją ucieleśnił, Nie zabijesz przedwcześnie płynących w niej pieśni. Powiedz, czy przeznaczeniem moim jest to pociąć, Co w Twej chwale utkane z wzorzystej natury, Czy przyjdzie mi roztrzaskać nadziei kontury. VII Czyś mnie, Panie, wysłuchał tylko raz przed laty Gdy złożyłem najgłębszą czci Twojej ofiarę I za życie matczyne odrzuciłem wiarę W moc człowieka - i Tobie śpiewałem kantaty? Czyś mnie, Panie, zrozumiał, kiedy w zawierusze Serce Ciebie szukało, wzrok zapadał w ciemność, Gdy została pieśń tylko - czyś się wtedy zdrzemnął, Że wypadło mi czynić to, co czynić muszę? Czyś mnie, Panie, zaniechał na okrutne chwile, Kiedy tchnienie zawisło na ostrzu skalpela, Czyś mnie zmusił, bym wszystko, w co wierzę - rozstrzelał? Przestał sławić Twe dzieło, zabił je paszkwilem, Stał się pieśni mej katem, uczucia - zbrodniarzem? Czy mnie jeszcze wysłuchasz, czy z siebie wymażesz? IX Chroń, Panie, niemowlęctwo, które tylko matka Pamięta, póki wilgi ćwierkają w jej głosie, Póki ona wiruje w dziecięcym kosmosie, Dźwiga moich narodzin brzemię do ostatka. Chroń, Panie mój, dzieciństwo, które jeszcze żyje Tylko w ciemnej pamięci, w zapiskach bez daty, W pieśniach, którem wyśpiewał pastwiskom przed laty I krowom mnie wiodącym przez ścierniska czyjeś. Chroń, Panie, ból poznania pierwszej dojrzałości I uniesień do oczu, które porzuciły, I pierwszy zapach wiosny - odtąd zawsze zgniły. Chroń dzieło wspólnych trudów pęknięte na oścież I szramy, których nigdy nikt skleić nie zdoła - Chroń, Panie, co minęło, póki pcham swe koła. X Wybacz, Panie, to wszystko, w co się zagmatwałem Z własnej woli, bezmyślnie, czy tylko z niewiedzy. Przecież rosłem - rdest polny - na prastarej miedzy, Gdzie się duch miał kształtować bez przymierza z ciałem. Wybacz, Panie mój, że się błąkałem po życiu, Chcąc samemu odnaleźć każdą swoją ścieżkę, Że stawiałem na orła, a chwytałem reszkę I że gorycz pić mogłem jedynie w ukryciu. Wybacz, Panie, że szedłem bezdrożem Judyma, Że plątałem ze swymi cudzych z, Że wśród kwiatów najbardziej kochałem mimozy. Nikt, kto stanąłby obok, nie mógł mnie zatrzymać: Widać, bliskie mijałem sięgając dalekie... Wybacz, Panie, że czułem się tylko człowiekiem. 1984-1985 STŃD Ześlij mi, Panie, łąkę z kwiatem, na którym siadł buńczuczny trzmiel, kiedym rodzinną żegnał chatę i barwę miodu zmieniał w biel. I owoc przybliż mi łochyni, kryjący słodycz nieba mgłą, gdzie świat promienny pięciolinii jest coraz mniej widoczny stąd. JANINA PESZKO CIERPIENIE Cierpienie to łaska Cierpię - kocham Boga Tak nieba dorastam Na wygnania drogach. Przez nasze cierpienie Rozrasta się dusza Włóżmy w te korzenie Miłość do Chrystusa. Święci aniołowie Zazdroszczą nam tego Że nie mogą cierpieć Dla Boga Żywego. Tam na górze się liczą Tylko nasze łzy Na godowej szacie Święta perła lśni. UŚMIECH OJCA ŚWIĘTEGO JANA PAWÓA II Twój uśmiech to działanie Ducha Świętego nadzieja człowieka słodycz rozgoryczonych ufność dla rozpaczających pewność wszystkich załamanych śmiałość przybliżania się ku sobie zapewnienie że jest się kochanym otwarte serce pogoda ducha łagodność słodycz To miłość dla wszystkich. 1998 r. DZIĘKCZYNIENIE Za uproszone zdrowie Matce Bożej Nieustającej Pomocy Matko Nieustającej Pomocy Cierpiąca zasmucona Nieustannie czuwająca W dniach cierpienia Boleśnie i natarczywie Ciebie wzywałam Jak dziecko W fałdach Matczynej szaty Kryjąc głowę. Osłaniałaś mnie miłosnych dłoni wachlarzem. Wiedziałaś Że nie przestałam Ci ufać. Wiedziałam Że byłaś przy mnie Jak byłaś przy Nim pod krzyżem. Pod moim stałaś krzyżem Każdej chwili bliższa W krzyku znękanej duszy. Nie uszło Ci najcichsze i najsłabsze Wołanie dziecka. Przesuwając w palcach różańcowe ziarna Nabrzmiała sokiem modlitwy Ofiaruję Ci resztę moich dni. OKRUCHY Choć cierpię ale kocham Wszystko i wszystkich razem Bo miłość wlał mi w serce Bóg moich snów i marzeń - styczeń 1982 r. Ks. JAN PAZGAN * * * Słuchałam bicia serca doświadczającego tajemnicy słucham sączącego się spod skały potoku wirującego czystością i świeżością słucham wiatru biegnącego po szarych i smętnych ulicach i tego samego dmącego po dumnych szczytach gór słucham trawy deptanej przez obojętne stopy i innej nad skalną przepaścią walczącej z wiatrem o życie słucham płaczu matki ukrytego przed mym okiem słucham kroków ślepca słucham słucham także Tego który przez to wszystko przemawia * * * Wychodzę z siebie nieudolnym zdaniem wyciągnięciem dłoni wierszem na kolanie pisanym modlitwą bezsilną a silną łapię linę przyjaźni jak liść pnę się ku słońcu pąkiem róży otwieram wnętrze wydzieram się z ciała jak z ziemi i krzyczę po gwiezdnych drogach w Twe ręce kładę ducha Panie! * * * Biorę do ręki Biblię pulsujące serce Boga przytulam mocno przykładam do ucha słucham szumu tysiąca wód dźwięku lutni Dawida dotykającego obłoku obecności Pana - razem budzimy jutrzenkę - słyszę kroki mądrości ogarniające całość stworzenia wchodzę w krajobrazy górskie kojące oczy proroków dotykam źródła tryskającego od rogów ołtarza i kryję się za plecy Ezechiela wdycham zapach kadzidła unoszonego wschodnim wiatrem wraz z Mojżeszem zdejmuję sandały posłuszny tajemnemu głosowi przekraczam potok Jabbok pocieszam zatrwożonego Jakuba przyglądam się tęsknocie Izjasza chłonę ciszę Nazaretu notuję pierwsze słowa Jezusa rozważam to co pisze na piasku dotykam Jego szat zamiast Jana kładę Mu głowę na piersi * * * Otwieram nadzieję na oścież Boże i ludzkie SÓOWO delikatny papier przenoszący góry Synaju i otwarte Morze Czerwone Przepaść Miłości potężnej jak śmierć jak łza nad grobem Óazarza jak ból potu czerwony gdy człowiek z Bogiem się zmaga Rozwieram ciszę strzepując rosę zmartwychwstania jak otwiera się zeschłe gardło na pierwsze słowa modlitwy I trwam w tym zadziwieniu na granicy ludzkiego i Bożego świata z paszportem wiary w ręku * * * Miłość dotyka dlatego widzę jej ślady zdeptany kolanami klęcznik schodzoną cierpieniem posadzkę kościoła widzę jej moc w niedokończonych pytaniach Nikodema słowach umiłowanego ucznia ostatniej chwili łotra w moim bólu odnajdywania prawd najbliższych napoczęte myśli rzucam w jej stronę jak butelki z prośbą o ratunek * * * Ewie Z głębi nocy wsparty o tęsknotę szept w nieznane nie uśpione godziny trudno młodość wszczepić w tę melodię myślisz długo szukasz Go w Biblii choć słyszysz kroki od wewnątrz gardło wysycha zaczyna oddychać wiecznością oczy wyczulone na inne światło błyszczą lekiem jak rosa przed świtem twoje noce ostatnie oderwane od bliskich wtulone w blade ściany ulatujące życie i ciągle bezkresne niebo * * * Ręce przybite do człowieka nogi do ziemi i drogi serce otwarte na nieskończoność przez rany płynie Miłość święty obieg * * * Rozliczam się ze słów nie wypowiedzianych zwłaszcza tych o miłości choć wiem że tylko ona radzi sobie bez nich i tym mówi najprawdziwiej * * * SÓOWO które przedzierając się przez wnętrze człowieka zaplątało się w Miłość ma prawo przemówić SÓOWO - przestrzeń spotkania - arka przymierza - góra Synaj - ogród modlitwy - cień obecności Jahwe * * * SÓOWO niosące istotę Twej mądrości i przyjaźni SÓOWO czyniące pokój SÓOWO stwarzające SÓOWO dające życie chcenie i działanie SÓOWO otwierające na człowieka SÓOWO dające wolność SÓOWO obecności niech we mnie staje się ciałem * * * A jednak zostało coś po Raju w człowieku wbrew granicy spod czterech rzek nie do końca zmazano w nas Niebo przeżywamy w sobie dotyk SÓOWA kształtującego na nowo rozsypaną w nas symfonię wieczności * * * Nie patrz w przeszłość grzechu gdy wędrujesz za obietnicą Nowego Jeruzalem nie trać czasu na nostalgię i wspomnienia bo będziesz słony jak żona Lota i w miejscu pozostaniesz gdy inni ożywiać będą pustynie i wiedz o tym że to spojrzenie życie odbiera jak nocny drapieżnik patrz w gwiazdy nadziei niech nie spadają ci daremnie pod nogi... * * * Najpierw odsłonić w sobie człowieka potem tajemnicę a potem Boga CIEŃ ZMARTWYCHWSTANIA Kiedy słabość przeraża ogromem idę pod krzyż Kiedy nie potrafię a wiem jak być powinno idę pod krzyż Kiedy pusto i serce tłucze o bramę wieczoru idę pod krzyż i chowam się w cieniu zmartwychwstania MARIA MAGDALENA POCGAJ WIDZIAÓAM Widziałam gwiazdy ciche zawieszone u białej skroni, dłonie oddające wszystko w najprostszym geście. Słyszałam flety deszczostrunne, schodzące z nieba na drogę i serca bicie, ogarniające przestrzeń człowieczego losu. A była to zaledwie chwila, w słońca opłatku zamknięta, gdy ziemia na dźwięk wieczornych dzwonów przed swą Królową klęka. * * * Gaśnie dzień na obliczu ikony, oprawionej w ciszę monastyru, z dymem kadzideł jak chóry wysokim odlatują modlitw ptaki. Stare lichtarze woskowymi łzami dotykają serca dzwonu. Księżyc wschodzi w spojrzeniu Madonny i dusza mi srebrnieje... * * * Madonno polna, miedzo złotej ciszy, rozdzwoniona świerszczem i srebrem skowronka, użycz nam cienia swej modlitwy, w skwarze naszego wędrowania. I dalej prowadź, gdzie horyzont jaśnieje słońca niegasnącym blaskiem i gdzie aniołów przezroczyste tłumy śpiewają Chwałę na niebieskich progach. Wśród wierzb płaczących i chat pobielanych, gdzie frasobliwe świątki na rozstajach, Madonno polska, Piastunko polnych krzyży, prowadź nas do Boga. * * * Tyle w tobie pokory, tyle prostej zadumy, kapliczko ukryta w szumie topoli, że od patrzenia na ciebie niebem zachodzą oczy a sercu przybywa dobroci. * * * Świątki przydrożne w głogach zadumane, zrodzone z ciszy i pokory drzewa, pieśnią skowronka bądźcie pochwalone, gdy kłos pszeniczny dojrzewa. Świątki śródpolne, zawsze frasobliwe zasłuchane w ciche tętno ziemi, deszczu kantatą bądźcie pozdrowione i cichą kolędą korzeni. * * * Rzeźbię w powietrzu kształt Boga, z lotu chmury, parowania ziemi i złotych splotów słońca, lecz wymyka się spod mego dłuta jak puch topoli, lżejszy niż wiatru dotyk i muśnięcie płatka śniegu. Kształt Boga, na zawsze utrwalony w czasoprzestrzeni wszechbytów, nie potrzebuje wizerunku ani jakiegokolwiek wyobrażenia... * * * Obiecałeś, że mnie nie złamiesz, i nie stratują mnie rumaki Twojego gniewu, nie zniszczą palące promienie Twej Sprawiedliwości. Wierzę Ci, ja, słomka nadłamana. Obiecałeś, że mnie nie zgasisz, i nie zdmuchnie mnie wicher Twojego sądu, nie zaleje potop Twej potęgi. Wierzę Ci, ja, knotek o nikłym płomyku. Dlatego, choćby mnie grzech spychał ku urwiskom i zagłuszał wołanie o pomoc, nie przestanę ufać w Twoje Miłosierdzie, Boże. Wierzysz mi? Pytam, ja, naczynie z kruchej gliny. W NACZYNIU Z KRUCHEJ GLINY W naczyniu z kruchej gliny nosimy Najświętszego, nie z naszej, lecz z Jego woli. W niegodnych progach serc Boga przyjmujemy, nie na nasze, lecz na Jego życzenie. Bo On oczyszcza i uświęca każdą ludzką nędzę i wynosi ją do miana Przybytku Najwyższego. Dlatego w niegodnych progach serc Boga przyjmujemy, w naczyniu z kruchej gliny nosimy najświętszego. * * * Modlitwy moje, kruche źdźbła ku Światłości Świata zwrócone, wiatrem niespokojnie rozchwiane, rosną słowa rozperlone. Modlitwy moje, krzepione tchnieniem Ducha, który wieje kędy chce i w przestrzeni wyciągniętych ramion ożywia gałęzie samozapalnych krzewów. Modlitwy moje, rozwichrzone pochodnie, w których płoną wszystkie moje nędze i upadki, zdrady i zwątpienia, aby zwęglić się na garstkę skruchy i pokory. Modlitwy moje, jeszcze ciepłe i dymiące, w palenisku dnia gasnące, lgnące do palców popioły... Z których tylko Światłość Świata diament czysty dobyć zdoła. * * * Tyś wody od lądów oddzielił i żywioły uciszał jednym gestem dłoni a czekasz, bym pozwoliła Ci ku sobie płynąć łupinką mojej dobrej woli. I chociaż zawsze obecny w czasoprzestrzeni wszechświata nie potrzebujesz wizerunku ani jakiegokolwiek wyobrażenia, jednego tylko pragniesz w swej głębi niezgłębionej bym miała w Tobie Ojca i Przyjaciela. PERÓA Wydobyłeś mnie, Panie, ze skały, w której tkwiłam uparcie bezkształtnym okruchem, oczyściłeś z błota i prochu ziemi i uniosłeś ku Światłu, by wypaliło we mnie wszelką skazę. I patrzysz na mnie z takim zachwytem, jakbym była drogocenną perłą, upuszczoną niechcący przez anioła, stróża nieprzebranych skarbów w Królestwie Niebieskim. JESTEŚ... W nieskończoności błękitu nad światem w kuli zamkniętym, w alabastrowym wody dotyku i chybotliwym tańcu płomienia. Jesteś w wulkanie słońca i bezkresie oceanów, w nagłym hałasie jaskółek i ostatniej z brzegu niezapominajce na kanwie wiosny. JÓZEFA AGNIESZKA PODKÓWKA MARNOTRAWNI Zbyt często odchodzimy z Twego domu pośpiesznie wrzucając do węzełka przypadającą na nas część majątku Zadufani we własne siły i rozum szybko oddalamy się od Ciebie trwoniąc po gościńcach otrzymane bogactwo A gdy już utracimy wszystko sięgniemy dna wypełnieni pustką nasyceni głodem znieczuleni bólem trwając pod powierzchnią życia nie czujemy nawet wstydu I niespodzianie zaczyna w nas kiełkować wątły pęd nadziei rozpierając skorupę duszy wybucha łzami jak psalm pokutny Dawida Pokaleczeni z bliznami wstydu wracamy przed zmierzchem by przypaść szlochem do Twych ojcowskich kolan - KOLĘDA POLSKA Przyjdź do nas Jezu! Wejdź w nasze życie Naród nasz czeka na Twe przybycie! Tyle się zła w nas nagromadziło znikły nadzieja, wiara i miłość, znikł patriotyzm i poświęcenie nawet uczciwość nie jest już w cenie - Przyjdź do nas, Jezu, przyjdź z pierwszą gwiazdą! Pomóż oczyścić rodzinne gniazdo! Użyj znanego sobie sposobu i rozmnóż miłość w łamanym chlebie, by ci co dziś się tłoczą u żłobu w żłobie w Betlejem znaleźli Ciebie! SAMARYTANKA Iluś chorych uzdrowił tego dnia gdyś odpoczywał utrudzony przy studni Jakubowej? Ilu się nawróciło słuchając Twych słów? Czekałeś przy studni na mnie - aby dotknąć spękanych z pragnienia najboleśniejszych miejsc mojej duszy abym mogła suchymi wargami wyszeptać: Daj mi tej wody Panie abym już nigdy nie pragnęła - NAKARM MNIE! Ty kiedyś w Kanie dokonałeś cudu Gdy przemieniłeś w wino zwykłą wodę Chleb rozmnożyłeś dla swego ludu By na pustkowiu nie przymierał głodem. Dziś sam pokarmem jesteś i napojem Przy swoim stole karmisz nas obficie Pragnę przyjmować często ciało Twoje Boś mi obiecał za to wieczne życie! CHCĘ BYĆ WSZCZEPIONŃ W CIEBIE GAÓŃZKŃ... Chcę być wszczepioną w Ciebie gałązką bo bez Ciebie moje jednostkowe życie byłoby dzikim pędem - Chcę być wszczepioną w Ciebie gałązką bo Ojciec Twój mnie oczyścił i cierpliwie czekał aż wydam plon - Chcę być wszczepioną w Ciebie gałązką bo pragnę trwać w Tobie wiecznie i wynagrodzić lata bezowocne - NIE MA WIĘKSZEJ RADOŚCI Życie na krzyżu za mnie oddałeś - Nie ma większej miłości niż ta - Jesteś mną, karmisz mnie swoim ciałem - Nie ma większej miłości niż ta - Kiedyś zamieszkam z Tobą na stałe. Nie ma większej radości niż ta - KRYSTYNA RADWAN * * * Jeśli chcesz... co chcesz abym ci uczynił? Otworzył tym samym przestrzeń wolności między sobą a mną. * * * Nie bój się że jesteś kamieniem lub lotnym piaskiem Życie rodzi się i na kamieniu i na pustyni. * * * Byłam na krawędzi rozpaczy. Wróciłam stamtąd. podtrzymał mnie anioł przelatujący tamtędy. Nie wiem czy tak mu wypadła droga czy dostał rozkaz by strzec mnie przed otarciem stopy o kamienie. * * * Idąc w Twoim kierunku zasłaniam często rękoma twarz bo droga wiedzie w poprzek mnie. * * * Modliłam się szybko, bo - myślałam - i tak bezskutecznie. Za moją modlitwą kryło się żądanie cudu. Cud nie przyszedł. Czy odwołam modlitwę? * * * I zdarto ze mnie sztuczną twarz przepaskę na biodrach i piersi me odsłonięto. Ujawniono że brakuje mi mnie. Ogołocona z dobrych stron które straciłam w zastaw za miłość stanęłam - żebraczka - przed Ukochanym. Przyszłam kochać samego Umiłowanego. * * * Przyjdź takim jakiego nie mogę sobie nawet wyobrazić. Przerastasz moją wiarę i nadzieję. Nie na moją miarę Twoja tęsknota. Przyjdź takim o jakim nie mogę choćby pomyśleć bo moje myśli nie są Twoimi myślami. Przyjdź ze strony z której Cię nie oczekuję bo Twoje drogi nie są moimi drogami. I tak wyzwól mnie z mojej wyobraźni z myśli moich i sprowadź mnie na Twoje drogi. IWONA MAÓGORZATA SKASSA * * * Czy to Ty stworzyłeś dom z cegieł samotności i las rąk wyciągniętych nie wiadomo do kogo biegnący wzrok za szybę której nie można stłuc i głuche serca matek Czy to Ty? Boże... * * * Na wielkiej scenie w auli grzechu konały ideały z okrzykiem spadały z piedestału cnoty dzwoniące miedzią echo serca chwałę oddało Midasowi Gdzie Bóg? człowiek? Pokora? Olśnione brakiem martwe oczy pamięć mądrości odrzuciła Pozostał miecz Damoklesa włos jedwabisty ostrze trzyma * * * Na krawędzi zenitu w ciszę doskonałą psalmem wzywa moc Apokalipsy wolne rytmy encefalogramu pojednania wolę niczym hymny grają * * * Jestem krnąbrnym dzieckiem natury stworzonym słowami Poety wiersze - moje myśli ulotne ranią serce - dar matki Ziemi Kochasz mnie niepokorną lekceważysz grzechy marnej istoty Szczęśliwy patrzysz na mnie bo dla mnie cierpiałeś na wzgórzu Golgoty Doceniam to żyjąc - * * * Kiedyś klęcząc prosiłam daremno byłeś Ojcem marzeń dziewczynki modląc się ze mną Szybkim krokiem przyszła dorosłość marne prośby opadły na ziemię przeklinałam w rozpaczy Twe Imię gdy nie było Ciebie w potrzebie Przeceniałam magię wielkości nie posiadłam sztuki milczenia - Twoje ciernie wbijane w serce były drogą do doskonalenia Już nie proszę i nie przeklinam w miłość Twoją się wtulam z pokojem i choć dajesz to o co prosiłam dziś brać się boję - * * * Ułożyłeś biogram istnienia natchnione łono wydało życie określoną rzeźbę losu ukryłeś w klepsydrze Pozwól nie liczyć ziaren cierpliwie zginać kolana wkładać maskę obojętności nawet gdy będę przegrana Naucz kochać oprawców rozumieć zagubionych wybaczać obłudnikom i czuć się spełnionym - KRYSTYNA SOBOCIŃSKA Z cyklu: NA DRÓŻKACH KALWARII RATUSZ PIÓATA Wystawiony na pokaz Król Żydówki trwa od pokoleń na krużganku w zatrwożeniu czeka na werdykt tłumu: Ukrzyżuj Go! Nikt nie krzyczy nie bluźni przy chatach bawią się dzieci szczeka pies. Tylko tłum pielgrzymów wspina się na kolanach po gradusach całuje zakurzone relikwie wierzy w przebaczenie. Echo urąga: Daj nam Barabasza! DOMEK MATKI BOŻEJ Pukam do domku Maryi - nikt nie otwiera. Zwietrzałe cegły osypują się łzawo okna pajęczyną zasnute trawą porasta próg. Gdzie jesteś Matko Jezusa? Lipy szepczą - poszła przed wiekami na drogę męki Syna zbierała krople Jego krwi podnosiła z upadków niosła Jego miłość aż na Górę Ukrzyżowania tam stała pod krzyżem bolejąca cicha. Gdzie spotkam Matkę Cierpiącą? Wszędzie - zaszumiały lipy. OMDLENIE MARYI Spotkałam Matkę Mdlejącą na dróżkach Męki Pańskiej. trawy bujne chłodziły Jej stopy polne kwiaty tuliły się do rąk bzy oplatały szaty zapachem maja otaczały smutne oblicze. Zielone buki cieniem łagodziły cierpienie Maryi. Stanęła na mojej drodze mdlejąca a ja prócz różańca nie miałam dla Niej nic więcej. ODWIEDZINY Wyszła Pani Kalwaryjska na próg wita Syna który zwie się CAÓY TWÓJ Klęczącego podnosi powietrza wyciągniętym rękom Dzieciątko serce sercem napełnia i radość stała się w świątyni Pana aż do uciszenia myśli aż do zadumy. CZUWANIE Cisza opuściła powieki pełznie pokorna do bieli ołtarza. Mała Hostia zgarnia nieme rozmodlenie potrącane prośbami płatki róż opadają do stóp modlitwy. Na policzku Bolesnej zatrzymała się łza - czuwa... IZDEBKA POBIELANA Izdebko pobielana na gody i odpusty twoje oczy uśmiechają się czerwienią fuksji i pelargonii Stole pobielany świątecznym obrusem dźwigasz cynową pasyjkę na śniadanie obiad i wieczerzę a dwa świeczniki jak łotry strzegą by męka Pańska nie zelżała o zmierzchu Piecu pobielany ze stosem bierwion za pazuchą rozsiadłeś się przy drzwiach jak gaździna i strzeżesz niskiego wejścia gdzie Kacper Melchior i Baltazar zaznaczyli swoją wizytę Izdebko pobielana odchodzisz w mgłę... BOŻENA SZABÓOWSKA MOJEMU BOGU ŚPIEWAM Śpiewam a śpiew mój jest modlitwą i westchnieniem głośnym rozwijam wstęgę wzruszeń oplatam nią niebo i wsłuchuję się w głosy które z moim płyną a oto ziemia śpiewa roślin i zwierząt pełna woda skały powietrze piasek na dnie rzeki i oszalałe w słońcu tańczące ważki dźwięczą tysiące głosów w jeden zamieniam - daleki Mojemu Bogu śpiewam pieśń miłości wieczną UŚMIECH BOGA Z uśmiechem Boga jestem a tyle łez we mnie Jego miłością żyję a jeszcze się boję czasem radość czuję i smutek na przemian cichy spokój i dziwne serca niepokoje Ty mi się pomóż Panie rozśpiewać roztańczyć szarość rzucić za siebie o smutkach zapomnieć Weź co Twoje ze mnie i jak dziecko proszę: z głębi jasnej Miłości uśmiechnij się do mnie - * * * Chciałabym zdjąć Cię z krzyża nie modliłabym się wtedy do Ciebie a tylko Twe zranione ręce ukryłabym w swoich Chciałabym zdjąć Cię z krzyża i jak Magdalena włosami wytrzeć Twoje stopy Chciałabym zdjąć Cię z krzyża a mam dla Ciebie czasem tylko niespokojne łzy * * * Modlą się do Ciebie tańczą dla Ciebie śpiewają rzeźbią Twoje twarze malują na obrazach. Piszą księgi o Tobie z których każda święta. Kochają Cię i tęsknią ręce wznoszą ku niebu nadają Ci tysiące imion. A Tyś zawsze jeden. ADWENT Mario ciemnowłosa dotknięciem anioła zaskoczona naucz mnie ufności. Mario posłuszna z pytającymi oczami naucz mnie pokory. Mario od łez drżąca Bożym światłem napełniona naucz mnie oczekiwania - * * * Między Bogiem a prawdą - mówią ludzie (a jeszcze częściej szepczą gdzieś na boku) Między Bogiem a prawdą jest całkiem inaczej mówią i powtarzają bardzo mądre zdania łaskawie objaśniają cierpliwie tłumaczą Między Bogiem a prawdą mówią od niechcenia z żartobliwym uśmiechem wszechwiedzący durnie Ludzie mówią bełkocą i nie rozumieją a przecież między Bogiem a prawdą nie ma różnicy - PROŚBA Nie muszę prosić Cię o nic dla siebie przecież wiesz wszystko wystarczy uważnie słuchać Twego głosu. A jednak cicho jak umiem najciszej Boże do którego mówię po imieniu proszę o serce otwarte szeroko gdzie każdy mógłby wchodzić bez pukania. O spokój i łagodność które ukojeniem będą dla ludzi nękanych tęsknotą. O słowo mocne abym potrafiła mówić o Tobie samą tylko prawdę. O czystość myśli, czynów, słów i pragnień proszę Cię Panie - IRENA SZAÓEK MATKO ŚWIĘTA Dostrzegasz mnie wśród tłumu choć jestem jak ziemia która zamknęła dwa groby w sobie i przystanęła milczącym cieniem. Ciężko dźwigać krzyż z cierniami win choć ciepło martwych dłoni wciąż takie prawdziwe Matko - AVE MARYJA Ave Maryja modlitwą trącone struny rezonują z głębi serca człowieka. Staję się wolna uskrzydlona duchem już nie jestem samotną wyspą życia - DZIĘKCZYNIENIE Nie wyśpiewam słowem pieśni którą cała żyję wdzięczność serca biegiem płynie źródło wewnątrz bije. Nie wyśpiewam Tobie Pani pieśni choć czas nagli słowa ciężkie mam jak granit myśli z tęczy żagli. Przekazuję pieśń w milczeniu wiem że ją zrozumiesz - słowa rodzą się w kamieniu duszą z Tobą mówię - POD KRZYŻEM Jedno ramię potężne wzniesione nad ziemię zdolne przygarnąć i czas i przestrzeń i ból zrodzony w człowieku. Jedno ramię łączące światy z ziemi i z ducha wyzwala myśl w ciszy w obliczu Boga JEST. BÓOGOSÓAWIENI Powiedziałeś Błogosławieni którzy nie ujrzeli a uwierzyli więc wierzę w Twoją obecność tym bliższą im trudniejsze chwile przychodzą dotykalną jak Twoja Miłość. Zatrzymana w tajemnicy krzyża staram się zmieścić swoje bezradne człowieczeństwo wtulone w przeznaczenie. MODLITWA O POKÓJ Trzeba nam Chryste Twego słowa na dzień powszedni niech waży w dłoni słońcem prześwietli zatrze pamięć wojen. Przyjdź Jezu gdzie rozum ludzki rozminął się z godnością i dotknij zgliszcz schorzałych myśli złącz niemożliwe - Miłością. WIECZMA LAMPKA Płonie przed Tobą wieczna lampka jak Twoje serce niezmienna. W tym kręgu myśl się ucisza czas przystaje zadumany. Rozmawiamy - Wieczna lampka straż trzyma przed Twoim obliczem. DARIUSZ SZYMAŃSKI UÓOMNOŚĆ CZÓOWIEKA Nie jestem bez grzechu przeciętniak swawolny naiwny czasem mądry czasem dobry człowiek Takie jest życie i nic nie zmieni jego cegiełek cokolwiek zrobię lub czego nie zrobię cokolwiek powiem lub czego nie powiem gdziekolwiek jestem lub gdzie mnie nie ma gdziekolwiek mnie znają lub gdzie nie znają dobro i zło przylgnęło i z tym żyję jak wszyscy mali ludzie ułomni i słabi z modlitwą o wybaczenie Panie nasz... * * * Zawsześ obok spoglądasz jak Ojciec który zna najlepiej Bywa różnie i rozpacz i miłość i gniew i to co najlepsze i wtedy chcę mówić krzyczeć po ludzku rozdmuchać troski i gniew wyrzucić myśli to jedno a słowa... nie mogę Ty to nie ja Tyś Ojcem co widzi ja nie mam prawa obarczać Cię sobą i moim żalem nawet w ostatniej modlitwie Co ludzkie przy mnie i przy moich bliskich a Tobie pokłon Panie - MAÓA HISTORIA Ks. Andrzejowi Puzonowi Idę powoli choć inni biegną kreślę znak krzyża choć inni leżą krzyżem modlę się cicho choć inni głośno przyklękam zwyczajnie choć inni przede mną jestem wciąż sobą a inni... kto bardziej wierzy czy ja czy inni czy skromność odrzucić czy mam się zmienić lecz po co! Ja też miłuję a pusta klapa mojej marynarki nie świadczy o mnie - NASYĆ Nasyć me ziarno myśli i słowo w galerii życia upitego mlekiem wysłuchaj tętna czy bije miarowo nie jestem pyłem - jestem człowiekiem - Nie chcę być błaznem nie chcę być ptakiem nie chcę być różą nasturcją lotosem chcę życie połknąć całe ze smakiem i stać się Twoim oddechem i głosem. Tęczową gwiazdą wyrywać grzechy czasami zamieść smugi na niebie przywracać dobro piękno uśmiechy a potem spocząć i wrócić do Ciebie - MOJA PORANNA MODLITWA Modlę się Panie abyś pobłogosławił mnie i moją rodzinę abym nie zaznał więcej grzechu abym ja i moi bliscy oraz wszyscy na całym świecie byli szczęśliwi dumni że są ludźmi byśmy doceniali siebie i innych umieli kochać i być kochanymi aby radość i mądrość gościła w umysłach aby dzieci godnie nas reprezentowały aby przyszłość była klarowna aby zdrowie było jak dojrzały owoc abym nie splamił się nigdy haniebnym czynem i zawsze pozostał w Twoich legionach - KRÓTKA MODLITWA Tobie zawdzięczam rosę poranka figlarne dzieci uczucia bliźniego kocham miłością Świętego Baranka i wierzę tylko w potęgę Jego - BOGDAN MARIAN WALAS MODLITWA Siewco Miłości - Panie Jezu Chryste - czemu trujące komunizmu siemię tak nam skaziło rubieże ojczyste pleniąc fałsz kłamstwo nienawiść zniszczenie? Tyś nam nakazał przebaczać i kochać ucząc najświętszych słów Modlitwy Pańskiej Twa ewangelia zawarta w jej strofach niechaj nas chroni od mocy szatańskiej! I oddal od nas ten kielich goryczy którym nasz naród bezbożnicy trują - i racz od zguby zachować swe dzieci co Boskie cnoty i prawa szanują. Wszak nasza krwawa niewinna ofiara i udręczenie i krzywdy milionów i nieprzebranych łez i cierpień miara stały się ceną Piotrowego tronu! Niech ten co PRAWDY WIECZYSTEJ szermierzem stanie się wodzem duchowym narodów, niech Imię Pańskie będzie nam puklerzem od wojny ognia powietrza i głodu! Kto dziś rozliczy naszych katów zbrodnie i krwi męczeńskiej nieprzebrane morze - gdy już nad nami krzyże i pochodnie... Racz sam ich sądzić Sprawiedliwy Boże! lipiec 1995 r. POD TWOJŃ OBRONĘ... W wiosennych ciszach maje idą dżdżyste że ledwie czasem ptak trwożnie zaśpiewa przez krótkie chwile słońce promieniste brylanty rosy rozsrebrzają w krzewach. I już serc naszych nie dręczą koszmary ponurej nocy rządów nieprawości bo jest w nich płomień NADZIEI I WIARY I Boskie światło wskrzeszonej MIÓOŚCI. One nas wiodły przez życia bezdroża przez koszmar wojny i lata udręki do dni wolności kiedy łaska Boża kres wyznaczyła tej czyśćcowej męki. Panno Najświętsza Matko Chrystusowa Ty co swych darów nie szczędzisz nikomu racz nas - grzeszników - w pokoju zachować i spraw niech prawość rządzi w polskim domu! Od sześciu wieków przed Twoim obrazem w dniach naszej chwały i w cierpień udręce hołd Ci składamy serc naszych nakazem... Wznieś więc nad nami swe Matczyne ręce! Za łask Twych ogrom - za Twoją opiekę lud polski złotą włożył Ci koronę - i wciąż do Twojej świątyni dalekiej modlitwę niesie Pod Twoją obronę... maj 1991 r. MSZA ŚWIĘTA (fragment) Już rozdzwonione kościelne wieże zwołują wiernych na chwilę świętą by w przenajświętszej Boskiej Ofierze wlać w nasze serca moc niepojętą. A my na ziemskim drepczący dworze wciąż Cię o nowe błagamy dary - Racz nas wysłuchać o wielki Boże grzesznych obłudnych i małej wiary... Lecz nade wszystko ślemy w niebiosy przez pamięć ofiar - jedno błaganie więc usłysz nasze zbolałe głosy i wolną Polskę zachowaj - Panie! 21 czerwca 1992 r. GLORIA VICTIS (fragment) Jest na tej Ziemi którąś stworzył Panie naród żyjący nad Wisłą od wieków w nim wszystkie cnoty znalazły mieszkanie i liczne wady - źródło wielu grzechów. Lecz mimo błędów przetrwał wszystkie burze i świętej wiary pozostał przedmurzem - więc usłysz jego uparte błaganie: Ojczyznę - Polskę - zachowaj nam Panie! Ciążą nad światem złe moce Szatana: kłamstwo nienawiść zdrada okrucieństwo i bezlitosna wojna rozpętana i śmierć milionów - milionów męczeństwo terror obozy kazamaty łagry epoka pieców zbrodni czas pogardy - Tych co zginęli za świat sprawiedliwy przyjm do swej chwały Boże litościwy! Gdzie taki naród drugi w całym świecie który swą piersią mieczem i puklerzem broniąc Kościoła całe tysiąclecie stał się Najświętszej Panienki rycerzem i z Jej imieniem w bój ruszał nim skonał jeszcze Ją wielbił - Bądź błogosławiona - daj swym rycerzom ŻYCIE WIEKUISTE grudzień 1995 r. LIDIA IRENA WĘGLARZ DO ANIOÓA STRÓŻA Jaki jesteś naprawdę mój Aniele Stróżu? z rdzą złości na skrzydłach z czarnymi piórami żalu z aureolą wykrzywioną wichrami uczuć z siniakami potknięć z czupryną potarganą sprzecznościami z kurzem wspomnień na wytartych sandałach z plamami rozczarowań na szacie nadziei Taki doświadczony czy ocalisz moją swoją czystość anielską Czy przeprowadzisz mnie bezpiecznie na drugą stronę tej drogi? * * * Ryszardowi Zubrzyckiemu Boże pozwól mi trochę pomieszkać w tym pokoju obok życia a potem odwiedź mnie tam usiądziemy w wygodnych fotelach nad filiżankami pachnącymi kawą i pogawędzimy beztrosko o błahostkach wiedząc że mamy czas nieograniczony MODLITWA DO GWIAZDY Gwiazdo zwiastująca nowinę radosną obudź wiarą ludzkie losy gwiazdo która prowadzisz pielgrzymów napełnij pokojem ludzkie zamiary gwiazdo której warkoczem objawia się Bóg tchnij miłość w ludzkie serca gwiazdo świecąca nad stajenką oświeć mądrością ludzkie umysły byśmy nie niszczyli tego co Boskie w świecie co Boskie w nas MÓDLMY SIĘ Módlmy się - niech naszymi wargami zaplecione słowa wymoszczą ścieżkę duchowi kiedy się w nas ciepły serca okruch zachowa lęk nas nie znarowi módlmy się - niech to będzie modlitwa rąk pełna czynów spokojnych może wojen wyzbędzie się świat gdy w ludziach nie będzie już wojny módlmy się - zachwytem oczu obejmujmy chmury króliki kąkole i przytulajmy bezradny żal kiedy będzie kogoś boleć módlmy się - nie w niebios wpatrzeni dal niezbadaną lecz tu gdzie zima jest skostniała a twarz czyjaś kochaną - MODLITWA Ześlij nam Boże myśli mrocznych uciszenie ześlij nam Boże sensu radości rozumienie ześlij nam piękny zapał marzenia ześlij umiejętność współistnienia ześlij nam Boże światło mądrości by wśród ludzi godnym było tylko to co jest z miłości - JESZCZE NIE UMIEM Jeszcze nie umiem pojąć Ciebie skwarki zmysłów skwierczą w naczyniu mego ciała jeszcze się wmyślam w materię skóry i w to czego bym dla niej chciała jeszcze się targam za włosy obaw jeszcze mi ziemia nie zmalała jeszcze się wstawiam do Ciebie za siebie jeszczem człowieczo mała - * * * Wołamy: pomóż Boże daj według naszej woli! Cisza - Zachłystujemy się krzykiem nie widzimy - gniewni gdzie może być dzisiaj Mówimy że Go nie ma i szukamy daremnie Niepotrzebna mitręga - A On wciąż do nas mówi rzeką ptakiem w zaroślach słowami człowieka nas sięga - KIEDY WOÓAM Wołam Ciebie duszą zdrętwiałą wspierasz mnie bo się serce zachwiało w ludzkim cierpieniu i podnosisz z kolan i mówisz: twoje szczęście jest moją wolą Wołam Ciebie gdy mnie słabość osacza a Ty wtedy wszędzie siebie roztaczasz gdzie patrzę JESTEŚ Kochając Ciebie wiem że kocham wzajemnie Wszędzie to także we mnie - KOŚCIÓÓ ŚW. KRZYŻA W BRZEGU Strzelista świątynia otwiera białej ciszy azyl myśl uspokaja się i wznosi do szczytu nawy zza witraża gołąb skrzydłami powiewa dziób przytula do szkła Małość człowiecza wśród tych ścian nie przytłacza lecz zrównuje ze światem umacnia Na zewnątrz uliczny zgiełk Można teraz wejść weń bez pośpiechu nie tracąc siebie - ODLICZANIE Trwa odliczanie Pomiędzy żarem lipca a mroźnością stycznia wahnięcia zegara i ja coraz bardziej rozsiana w rzeczach trawach ludziach czynach i siewu czas coraz krótszy któregoś dnia zegar pobiegnie dalej mijając jednostkowy czas zero mój czas Metę czy start? MOJE MIASTO NOCŃ Wszystko już było chyba nie wróci. Lecz Panie pozwól wśród głębi nocy na nowo odkryć moje dawne serce z duchem miłości. Niech znów zatrzepocze na tle gwiazd sennych tych samych jedynych bez granic. NARODZENIE Mała stajenka wybrana chłód i ból kruszący skamieniałe serca zwierzęta klęczące na kolanach trzymające straż wśród błyskotliwych gwiazd wielcy królowie ze swoimi darami niecierpliwi podróżni patrzący tylko do przodu Ona i on tulący swe gorące myśli aby nie uronić nic ze zwiastowania. Mała stajenka jaśniejąca zamieszkana przez MIÓOŚĆ. WRÓCĘ Przyjdę do Ciebie Panie jutro albo pojutrze, tylko się wyrwę, uwolnię z mojej codzienności. Mam planów wiele i myśli - Daj mi choć tydzień, proszę, a przyjdę. Wiesz, droga moja zapchana kręta i pełna pułapek. Poczekaj jeszcze, Panie - niedługo wrócę, poczekaj - CAÓY TY Na jednej z ulic przykucnięty w bramie przyglądałeś się każdemu kto bał się spojrzeć w Twoją stronę. Ręce pokrywał tylko brudny kurz a świat wyglądał jak objazdowy teatr. Oto cały Ty Jezu na Golgocie gdzie zamiast krzyża stoi otworem pociemniała brama. KOMU JŃ... Czy pomyślałeś kiedyś by wdrapać się na me ramiona i ściągnąć tę zaschłą koronę cierniową? ... Boję się Panie. Jak dla mnie to trochę za wysoko. A nawet gdy uchwycę ją w swe dłonie to co potem? Komu ją... TAK NAGLE Szukam miłości zły na siebie na innych na wszystko. Ciemno we mnie. Na horyzoncie krocząc po wodzie pojawił się nagle jak latarnia. Szukam miłości a ona sama do mnie przyszła. Tak nagle. Skrycie. Po falach. KRZYSZTOF WIESÓAW WOJDYGA * * * Gdzie mieszkasz PRAWDO? Czy o chlebie i wodzie w starym żebraku i chorym na AIDS w schizofreniku z błędnymi oczami w gazecie codziennej pełnej wiadomości o głodzie chłodzie i wojnach o zbrojeniach armiach i gangsterach? Gdzie mieszkasz PRAWDO? Czy w sercach pełnych miłości bliźniego w Mszy Świętej codziennej w tajemnicy Przeistoczenia i Miłości w Krwi i Ciele Zmartwychwstałego Chrystusa w drodze do pracy w znoju w bluźnierstwach klątwach w słowach dobrych jak kalos'agatos jak kwiat róży pąsowej i rumianek biały w duszy ludzkiej... Jest PRAWDA Jest PRAWDA JEST! PILAWA, 2 października 1998 r. OFIARA Miarą światła jest świeca miarą Miłości Bożej - życie miarą ludzkości - Bóg. Boże bezmiarów i miaro wszechrzeczy może wyjdę kiedyś na ogniste polany albo przyjmą me kości obce ziemie. O bajko z której wysnuwa nić Ariadna A wierzę Ojcze że cząstka tego coś dał wejdzie w sylaby. Tak jak w spalonych podwórkach widzę zeschłą trawę i piach i grecką solą nasycony ogród co zakwitł wczoraj - ma miłość do Pana leżała odłogiem we mnie niepełna dotąd i nienasycona. Więc pozwól niech sny i ognie ułożę zaniosę Ci kwiat mych myśli i wszystko co mi się przyśni i co robiłem i co robię prośby moją ofiarę moją wiarę TOBIE - JĘDRZEJÓW, 11 września 1988 r. KRÓLOWO POLSKI... Gdy myślę czy jest samotność Matki każesz działać i żyć. Może to ziarnko grochu na ugorze ludzkich serc może zdradziecka ręka albo piorun kulisty z burzy w Afryce który wtargnął kiedyś w moją duszę? Może srebrna korona na Twej głowie jak czapka zimowego Heroda? A Ty każesz działać i żyć. I gdyby nie Murzynka z Chicago która modli się codziennie przy Twoim obrazie myślałbym że jesteś tylko dla nas. JĘDRZEJÓW, 12 września 1988 r. * * * Popatrz świat szeroki aż po horyzont otwórz szeroko oczy - jest jakby nic nie było a wszystko - Bóg jest na pewno a jakby Go wcale nie było - LUBLIN, 14 lipca 1994 r. DO PANA BOGA Kocham Ciebie Boże Wieczny Jedyny Prawdziwy Konieczny! Kocham Ciebie Boże Prawy Wielki Możny w ogniu sławy! Kocham Ciebie Serce moje Tyś mym światłem i pokojem! Kocham Ciebie - Chlebie - Życie - Wydaj we mnie plon obficie! Grudzień 1996 r. Ks. BOGUSÓAW WOÓYŃSKI PYCHA Tyle razy mówili jesteś piękny Tyle razy mówili jesteś mądry Tyle razy... uwierzyłeś A tyś ani piękny ani mądry Szary zwykły człowiek a ile razy tylko człowieczek? LATO Ziemia przeorana promieniami słońca owocem dojrzewa Powietrze nasycone barwą kwiatów kreśli jaskółka swoim lotem Dobroć zamknięta w kropli wody koi nadmiar miłości słońca Wszystko zamknięte westchnieniem człowieka Jak mądry jesteś Boże! TRZECH KRÓLI Trzech bogaci, uczeni Szli z daleka miłość nieśli Znaleźli I wtopili się w Miłość. LITANIA DO MATKI BOŻEJ Śpiewana Mówiona a wezwania jak diamenty szlifowane wzruszeniem jak perły z namaszczeniem dotykane jak bursztyn gładzony myślami jak życie nasze codzienne radosne i zatroskane MATKA BOŻA GROMNICZNA Nazywają Ją różnie nawet Gromniczną A wystarczy - Matka Z krzyża Oto Matka Twoja Pod krzyżem przez wieki dla wszystkich Matka BIBLIA Księgi Boże pisane wiekami słabością ludzką Rozważane w świątyniach i w domach niosą radość ale i zatroskanie jak pogodzić życie z Bożym wskazaniem Latami leżą zamknięte bo mamy własną drogę prawdę i życie które jest wegetacją Otwarte ukazują że, Drogą Prawdą Życiem tylko Jezus - Żal w sercu że tyle lat były zamknięte WOÓANIE CHRYSTUSA Różnymi drogami jawnie i w ukryciu szło wołanie Chrystusa Idźcie i nauczajcie Wyspa Patmos więziła Jana Rzym widział Piotra do góry nogami Wiekami kochano bardziej literą prawa zapominając że duch ożywia Dlatego smutne są twarze chrześcijan choć Ewangelia to radosna Nowina NIESZPORY Psalmy śpiewane skrzypiącymi ławkami kołysane dymem kadzidła zamknięte w sercach młodej dziewczyny wiercącego się ministranta pary staruszków żyjących swoją młodością Całość witraż kościoła przenika promieniem W smudze jego płynie pieśń życia tamtych czasów i dnia dzisiejszego PROCESJA BOŻEGO CIAÓA Chorągwie za nimi feretrony dostojnie wychodzą z kościoła Baldachim okrywa Ciało Pańskie Rozkołysane dzwony sercami swymi śpiew przenikają Wśród kwiatów sypanych dzwoneczków uwijają się serduszka Wszystko unosi dym kadzidła do nieba Drzewa się kłaniają uśmiechają się kwiaty zdziwione chmury wzruszają się deszczem Tylko ludzie idący zapominają nieść serca w ofierze NOC Noc za oknem wrzask przekleństwa tłuczone szkło Idzie przyszłość narodu Stoję w oknie stary człowiek wapniak i modlę się za... ich rodziców PIELGRZYMKA idą co roku do miejsc świętych Proszą o różne łaski Otrzymują jeżeli nie zapomną że całe życie jest pielgrzymką PROBOSZCZOWIE Mali - duzi chudzi - grubi łysi - z pięknymi lokami wpatrzeni w Boga i zapominający o Nim choć nie można służyć Bogu i mamonie mimo wszystko trwają na dobre i złe A gdy umierają proszą o jedno o zbawienie wieczne dla tych których prowadzili I mają nadzieję że wejdą z nimi SERCE DLA SERC Mieć serce to mało Dbać o serce to mało Być sercem dla serc to dużo Śmierć wówczas jest wejściem w odwieczne bijące Serce - KIEDY ODCHODZŃ kiedy odchodzą najbliżsi znajomi sąsiedzi a nawet zwierzęta zabierają ze sobą cząstkę mego serca a także życia miłością przepełniona nadzieja - Ty Panie weźmiesz ostatnią cząstkę POKUTA Zgięte kolana Upokorzone ręce Zawstydzona twarz i cichy szept - przebacz Słowa Chrystusa kreślone ręką kapłańską - Przebaczam WNIEBOWSTŃPIENIE Marzyli że będą mieli niebo na ziemi A On w górę serca Marzyli że będą mili Go na własność A On bądź wola Twoja jako w niebie tak i na ziemi I wstąpił do nieba Wypełnił wolę Ojca ZAPOMNIANO Uniwersytety Profesorowie Księgi uczone A wszystko rzekomo dla Niego Zapomniano że trzeba tylko jednego największego miłości Boga i bliźniego ZESÓANIE DUCHA ŚWIĘTEGO Oświecone wieki językami ognistymi proszą - pozwólcie mówić językiem miłości - DANUTA REGINA ZDANOWSKA WIERZĘ W TO W zakamarkach dusz ludzkich panuje ukryte ciepło nie wyzwolona iskra dobroci pulsuje delikatnie w rytm serca wyzwolona dodaje siły ciału wznosi na wysokość dobra ponad zło szczyt osiąga płonąc ogniem przyjaźni miłości ufającej przebaczającej wiernej wierzę w to NADZIEJA Po obcięciu mi skrzydeł rozpostarłam lotnie poezji Bóg podał mi rękę nad przepaścią życia i śmierci W POSZUKIWANIU W danym punkcie o danej godzinie tu tam stukam obcasami przeznaczenia szukając Twojego cienia DO BOGA Nadałeś mi postać człowieka dałeś duszę i ciało wiele dróg możliwości dojrzałych niedojrzałych dałeś czas życia tylko Tobie znany serce łopoczące w klatce dałeś mi ręce narzędzia rozumu pokierowałeś dziś stoję zatopiona w myślach na rozdrożu dróg mi nie znanych nagle przenika mnie rozum nie zginę w bałaganie świata widzę światło na horyzoncie babiego lata TY Jesteś radością Nowego Roku natchnieniem wyrozumieniem powracam z zaświatów do życia wiary z nadzieją czekam JESTEŚ jesteś brzmieniem strun trącanych wiatrem w malachicie nieba przebłyskiem słońca w życiu iskrą DROGOWSKAZ Stawać na wyzwanie ptakom rzucić garść karmy psa puścić ze smyczy Bogu zajrzeć głęboko w oczy samego siebie polubić ... dojdziesz do celu NADZIEJA II Wczoraj otarłam ciało o rąbek nadziei prześlizgując się w szczelinie czasu Bóg podał mi rękę na kładce życia i śmierci podążyłam za Nim - S. HIERONIMA REGINA ZYMELA CSSE * * * Radosnego dawcę miłuje Bóg, a smutny święty to nie święty. Jezu tak pragnę byś mógł się uśmiechać patrząc na mnie choć jestem byle jaka szara jak mysz i w bure łatki. Pragnę rozsiewać radość Pomóż mi Jezu być siewcą radosnym i daj mi łaskę tej pogody ducha która u wszystkich smutnych i strapionych wywoła uśmiech od ucha do ucha - * * * Bym w Twoich rękach była jak glina garncarza z której naczynie uczyni dzban zwykły i prosty z uchem jednym czy dwoma lub bez byle użyteczny i poręczny w użyciu Jednak najpierw przygotuj tę glinę by dzban z niej zrobiony nie rozpękł się Panie... * * * KOCHAĆ znaczy iść z Tobą ręka w rękę krok w krok ze swoim krzyżem mimo że ciągle powala na ziemię A Ty podnosisz z pyłu bo sama powstawać nie mam siły i wołam tylko niemym wołaniem TY WIESZ ŻE CIĘ KOCHAM Miłosierny Panie - RADOŚĆ Czy wierzysz że może być radość która czasem aż boli rozpierając serce jak zawał radość płynąca z utrudzenia gdy pot spływa strużką nogi chodzą do tyłu a ręce urobione po łokcie sięgają kolan Czy wierzysz że wtedy może być RADOŚĆ która rozpiera serca jak zawał - PROMYK Słoneczny promyk światło - ciepło Zasiew pokoju i radości słoneczny promyk cząstka Ciebie niechaj przeze mnie wszędzie gości Niech tam gdzie jestem czują Ciebie ożywcze tchnienie Twej Miłości słoneczny promyk Ty - Bóg we mnie a ja jak zwiastun Twej bliskości - * * * Tak nie mam czasu wciąż mi go brakuje śpieszę się bardzo a czasu wciąż mniej im bardziej siebie dla kogoś żałuję tym mniej mogę zrobić i RADOŚCI mniej Mój czas - dar Boży darmo otrzymany muszę pomnażać mnożę go gdy daję Wspieraj mnie tylko o UMIÓOWANY i bądź zegarem który nie ustaje Nie słowem - czynem pomóż dawać siebie z chęcią i wiarą że nienadaremnie Niechaj uwierzą że jest Bóg na niebie a radość miarą mego BOGA - we mnie KONIEC WIERSZY SPIS TREŚCI WYKAZ AUTORÓW 2 SÓOWO WSTĘPNE 5 POEZJE ADAMA ANTOSZCZAKA 7 ANDRZEJA BIZONIA 11 RENATY CHEMPEREK 15 IRENY CZARCZYŃSKIEJ-SZAFLIK 19 GRAŻYNY DROBEK BUKOWSKIEJ 25 ANDRZEJA DYCZEWSKIEGO 29 WANDY GIZICKIEJ 33 TERESY EUFEMII GRYGLEWSKIEJ 37 MARIANA STANISÓAWA HERMASZEWSKIEGO 43 IWONY JÓZEFIAK 53 JANINY KOLADO-FRŃTCZAK 57 EUGENIUSZA MARIANA KONIECZNEGO 61 KRYSTYNY KOREJWO 65 ANDRZEJA KRÓLA 69 MARII DANUTY KRUK 75 RYSZARDA KUBIAKA 79 DANUTY PELAGII ÓAPIŃSKIEJ 85 WANDY ÓOMNICKIEJ-DULAK 89 STANISÓAWA LEONA MACHOWIAKA 99 MARII MAJCHRZAK 109 ANNY NOSEK 113 RAFAÓA ORLEWSKIEGO 119 JANINY PESZKO 125 Ks. JANA PAZGANA 129 MARII MAGDALENY POCGAJ 137 JÓZEFY AGNIESZKI PODKÓWKI 143 KRYSTYNY RADWAN 147 IWONY MAÓGORZATY SKASSY 151 KRYSTYNY SOBOCIŃSKIEJ 155 BOŻENY SZABÓOWSKIEJ 159 IRENY SZAÓEK 163 DARIUSZA SZYMAŃSKIEGO 167 BOGDANA MARIANA WALASA 171 LIDII IRENY WĘGLARZ 175 Ks. DARIUSZA WOJCIECHA SDS 183 KRZYSZTOFA WIESÓAWA WOJDYGI 187 Ks. BOGUSÓAWA WOÓYŃSKIEGO 191 DANUTY REGINY ZDANOWSKIEJ 199 S. HIERONIMY REGINY ZYMELI CSSE 203 Wszystkim, którzy objęli swoim mecenatem wydanie niniejszej książki, w szczególności zaś: Ks. Stefanowi Baldemu z Opola, Ks. Romualdowi Brudnowskiemu z Kudowy-Czermnej, Ks. Franciszkowi Drendzie z Kluczborka, Ks. Tadeuszowi Drozdowi z Lewina kłodzkiego, Ks. Stanisławowi Dworzakowi z Opola, Ks. Andrzejowi Hanichowi z Opola, P. Szczepanowi Hermaszewskiemu z Meriden (USA), Ks. Piotrowi Kansemu z Gliwic, Ks. Mirosławowi Kiwce z Wrocławia, Ks. Zbigniewowi Kuzi z Lublina, Ks. Zygmuntowi Lesławowi Lubienieckiemu z Opola, P. Marioli Marynicz-Hyli z Wrocławia, P. Renacie Paszkiewicz z Opola, P. Marii Perkowskiej-Rusek z Klementowic, Ks. Józefowi Pyrkowi SDS z Bagna k. Osoli, Ks. Józefowi Szczęsnej z Wioski k. Skępego, Ks. Bp. Janowi Śrutwie z Zamościa, Ks. Joachimowi Waloszkowi z Opola oraz tym, którzy wsparli to dzieło anonimowo, składają tą drogą serdeczne podziękowania WSPÓÓAUTORZY ALMANACHU KONIEC