Jan Ptasiński Drugi zwrot Gomułka u szczytu powodzenia Warszawa : Krajowa Agencja Wydawnicza, 1988. ! .,<& Biblioteka Uniwersytecka w Warszawie II IIIIIIIIIIIMI'"'*111"1"1""1"" •" Krajowa Agencja Wydawnicza • Warszawa (jromuiKa na womusci 598943 •v W marcu 1953 r. umiera Józef Stalin. W lipcu 1953 r. zostaje pozbawiony wszystkich stanowisk i aresztowany Ławrientij Beria - jeden z czterech działaczy KPZR (Mołotow, Malenkow, Kaganowicz, Beria), którzy po śmierci Stalina stanowili kolegialne kierownictwo KPZR i ZSRR. Wkrótce potem ogłoszono komunikat o zwolnieniu z aresztu lekarzy kremlowskich, zatrzymanych pod zarzutem spowodowania lub przyspieszenia śmierci niektórych działaczy radzieckich, pozostających pod ich opieką. Biuro Polityczne KC PZPR powołuje zespół roboczy pod kierownictwem Antoniego Alstera, któremu powierzono opracowanie projektu uchwały Biura Politycznego o kontroli partyjnej nad działalnością aparatu bezpieczeństwa. (Niestety, uchwała ta, której byłem autorem wespół z Julianem Andrzejewskim, z nie zrozumiałych dla mnie przyczyn nie została podjęta. Egzemplarz projektu zachował się w moich zbiorach). W grudniu 1953 r., wykorzystując swój pobyt służbowy w Berlinie, ucieka na Zachód Józef Światło, oddając się pod opiekuńcze skrzydła amerykańskiego wywiadu. W Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego nikt nie przypuszcza, że Światło okaże się zwykłym łajdakiem i zdrajcą. Ci, którzy go znali, przekonani byli, że został porwany. W połowie 1954 r. pojawiają się w kraju ulotki pod zagadkowym tytułem „Konspiracja przeciw narodowi", autorstwa Józefa Mirskiego. Nikt w Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego nie wie, że pod takim nazwiskiem wyjechał do Berlina Światło. Wiosną 1954 r. zaczyna się rozwijać - zwana później „odwilżową" - krytyka dotychczasowej działalności partii i władzy, która oprócz słusznych pretensji, zawiera spory ładunek demagogii, nie mówiąc już o nie ukrywanych atakach przeciwko socjalizmowi. Prasa partyjna zachowuje raczej neutralne stanowisko, część zaś publicystów partyjnych, zwłaszcza z tygodników społeczno-politycznych, poddaje się ogólnej presji. W sierpniu 1954 r. delegacja KC PZPR z Bolesławem Bierutem bawi z wizytą w Chińskiej Republice Ludowej. Pozostali członkowie kierownictwa partyjnego z wyjątkiem Hilarego Minca przebywają na urlopach. Pewnego dnia wraz z Romanem Romkowskim, zastępującym w czasie urlopu Stanisława Radkiewicza, zostaliśmy wezwani w sprawach służbowych do Minca. W czasie rozmowy Minc nieoczekiwanie zapytał Romkowskiego: Czy nie sądzisz, że autorem ulotek rozrzucanych nad krajem może być Światło? - Romkowski z całą stanowczością zaprze- ._ ~^x. iwmc po namyśle powiedział: „, 0^y ^ w ulotce podniesiona została sprawa, o której wie tylko kilka osób. (Wówczas nie miałem pojęcia, co to mogła być za sprawa. Ponieważ Romkowski milczał, nie dopytywałem się). Upłynęło może pół godziny po wyjściu od Minca - omawialiśmy w gabinecie Romkowski ego różne sprawy bieżące - gdy zadzwonił telefon. Po twarzy Romkowski ego można było się zorientować, że otrzymał hiobową wieść. Szybko zwolnił uczestników narady, a gdy zostaliśmy we trójkę (Konrad Świetlik, Romkowski i ja), oznajmił: Dzwonił Minc. Przed mikrofonami Radia „Wolna Europa" występuje Światło. Zagadka sama rozwiązała się. W październiku 1954 r. sprawa sytuacji w Ministerstwie Bezpieczeń stwa Publicznego po dezercji Światły stanęła na posiedzeniu Biura Poli tycznego. Zaproszeni zostali na posiedzenie również wszyscy czterej wi ceministrowie Bezpieczeństwa Publicznego (Mieczysław Mietkowski, Romkowski, Świetlik i ja). Sprawę przedstawił Radkiewicz, po czym za brał głos Romkowski, który nadzorował działalność X Departamentu, w tym także ppłk. Światły. Bierut zaprosił również do dyskusji pozostałych wiceministrów. Występowali w kolejności określonej stażem pracy w tym resorcie. Zabrałem głos ostatni (dopiero ponad półtora roku praco wałem w tym resorcie) i „oberwałem" od Bieruta, gdyż już na wstępie jako praprzyczynę zła wymieniłem powołanie X Departamentu „do czu wania " nad czystością partii. Członkowie BP w naszej obecności się nie wypowiadali, jedynie Bierut wystąpił z dłuższym przemówieniem. Roz winął tezę o zaostrzającej się walce klasowej i wynikającym z niej obo wiązku czujności, zauważył, że prowokacja, najbardziej jadowita broń, nie jest ani nową, ani rzadko spotykaną metodą walki z ruchem rewolu cyjnym. Sięgnął do przykładów prowokacji (Azef, Malinowski), przypo mniał, że nici prowokacji sięgały do kierownictwa KPP. Światło został uznany za jednego z takich prowokatorów i agentów, któremu tak długo udało się grasować w MBP. W drugiej części swego przemówienia Bierut nie omieszkał stwierdzić, że miały miejsca w pracy aparatu bezpieczeń stwa fakty wymuszania zeznań, a przyznanie się do winy traktowano jako dowód stanowiący podstawę oskarżenia. Fakty te, znane Romkow- skiemu, były przed kierownictwem partii ukrywane (Romkowski nadzo rował działalność aparatu śledczego służby bezpieczeństwa). Bierut za lecał wyciągnięcie wszelkich wniosków ze sprawy Berii, a także zwięk szenia kontroli ze strony partii nad działalnością aparatu bezpieczeńst wa. Przedstawił także wnioski Biura Politycznego (sądzić należy, że we własnym gronie wcześniej, wstępnie BP wnioski te rozważało), które sprowadzały się do: 1. Reorganizacji MBP-powołania dwóch odrębnych resortów; 2. Przyjęcia zasady kolegialności w pracy kierownictwa resor tu bezpieczeństwa; 3. Zwrócenia uwagi na jakość pracy, w tym podjęcie ostrej walki z łamaniem praworządności; 4. Zwiększenia kontroli instancji partyjnych nad pracą aparatu bezpieczeństwa i 5. Odwołania Romkowskiego ze stanowiska wiceministra i skierowanie sprawy płk. Anatola Fejgina, dyrektora X Departamentu, i płk. Józefa Różańskiego, dyrektora Departamentu Śledczego, do CKKP. »i 6 l (J W O LV^kJiJLt; ł-J-L Ł,J |_/VJiJ.AXl.X^J.J.J.V- W J VAfc*.J_ ijł^ii ŁJJ_Ł/f-l.L.jt* ŁJŁiV-iJW^l_/J.Ałił^ UJ UV-H^ŁV-J J. w aparacie bezpieczeństwa, jest niezbędne dla ukazania roli i znaczenia narady listopadowej (29-30 listopada) aktywu centralnego PZPR, która odbyła się miesiąc po wspomnianym posiedzeniu Biura Politycznego. Była to pierwsza narada, w jakiej uczestniczyłem, gdzie w ostrej, burzli-wej dyskusji padały słowa krytyki pod adresem działalności Biura Politycznego, Sekretariatu KC, rządu i Sejmu. Bierut, który tak jak każdy z nas nie uwielbiał krytyki, zmuszony był przyznać, że choć była ostra, to iednak sprawiedliwa. Dodał też, że Biuro Polityczne przyszło na naradę z samokrytyką swojej działalności. Rozpoczynając dwudniową dyskusję (dwa dni po południu do późnej nocy) Bierut poinformował zebranych o reorganizacji aparatu bezpieczeństwa, o aresztowaniu Romkowskiego i wniosku na najbliższe plenum KC o usunięcie go z KC i wykluczenie z partii, o wykluczeniu z partii Fejgina i Różańskiego, a także skierowaniu sprawy tego ostatniego na drogę postępowania sądowego. Bierut zapowiedział, że powołany zostanie Komitet do Spraw Bezpieczeństwa Publicznego, działający na zasadzie kolegialnie podejmowanych decyzji, oraz utworzone zostanie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. Bierut nie ukrywał, że w pracy niektórych ogniw aparatu bezpieczeństwa dopuszczono się poważnych naruszeń praworządności, że w wyniku niedozwolonych metod śledztwa doszło do zagmatwania wielu spraw, a w rezultacie do aresztowania niewinnych ludzi. Dopatrywał się w tych działaniach głównie wpływu beriowszczyzny, choć przyznał, że powołanie Departamentu X było decyzją niesłuszną i kolidującą z zasadami leninowskimi. Bierut przyznał też, że zasada kolegialności nie była przestrzegana w pracy najwyższych instancji partyjnych, od Biura Politycznego poczynając, że członkowie KC nie byli należycie informowani, plenarne posiedzenia KC zwoływane były rzadko, a ich przebieg był deklaratywny. Z krytyczną oceną spotkała się praca rządu. Tezy do dyskusji były zachęcające. W sposób, jak wolno przypuszczać, nie oczekiwany przez kierownictwo partyjne od razu, od pierwszego już mówcy wypłynęła sprawa Władysława Gomułki. Wiktor Kłosiewicz postawił znak zapytania nad słusznością zarzutów wysuwanych przeciwko Gomułce. W dalszej dyskusji znalazło się kilku mówców, którzy w formie pytań podnosili sprawę Gomułki, żądając oczywiście wyjaśnień. Jerzy Tepicht zapytał: Jak wygląda sprawa z odchyleniem prawicowonacjonalistycznym? Artur Stare-wicz skonstatował: Ludzie zadaj ą pytania o gomułkowszczyznę - j ak odpowiadać? Julian Finkelsztein również wprost zapytał: Co się dzieje z Gomułką? Zauważyłem na wstępie, że sprawa Gomułki pojawiła się dla kierownictwa w sposób nieoczekiwany, gdyż żaden z członków Biura Politycznego (a zabierali głos Jakub Berman, Minc, Edward Ochab, Radkiewicz) jak również podsumowujący debatę Bierut do tych pytań i uwag w ogóle się nie ustosunkowali. Sprawa Gomułki została jednak postawiona. I nie można było przejść nad nią do porządku. Warto chyba odnotować odosobniony głos Józefa Kowalskiego. Kowalski zauważył, że szereg złych nawyków gomułkowszczyzny nie zostało dotąd usuniętych. Nikt jednak do _. .. ~.. ^ao ^rumuiKa powiedział, wydobył z siebie Dwo, rakowski: „Zapewne już więcej komunistów nie będziecie sadzać?" Ty]^ tylko dowiedzieliśmy się od Dworakowskiego, po czym szef bezpieczeĄ, stwa udał się z relacją do Bieruta. Z późniejszego listu Gomułki, skiero, wanego 9 kwietnia 1956 r. do Józefa Cyrankiewicza, premiera rządu, (ro, zesłanego członkom KC do wiadomości) wynika, że Gomułka zapyta) Dworakowskiego o przyczynę aresztowania, na co Dworakowski odpo, wiedział: „Wymagały tego interesy państwa". O zwolnieniu Gomułki z więzienia nie została poinformowana anj opinia publiczna, ani rzesze partyjne. Wiadomość ta rozchodziła si^ wśród aktywu partyjnego — jak to się mówi - z ust do ust. Warto tu przy, pomnieć, że w tym czasie trwały przygotowania do III Plenum KC PZPR. Gdy w styczniu 1955 r. zebrali się członkowie KC na kolejne trzecie posiedzenie, ogromna większość spośród nich wiedziała już, że Gomułka przebywa na wolności. W referacie Bierut podkreślił znaczenie ostatnich narad aktywu partyjnego (miał głównie na myśli naradę listopadową) vr ujawnieniu niedomagań w życiu partii i w działalności organów państwowych. I sekretarz uznał, że nadszedł czas, aby zostały rozszerzone funkcje wychowawcze państwa, chociaż nie omieszkał zauważyć, że opór wroga klasowego może się zmniejszać lub zwiększać. To stwierdzenie odniósł w zasadzie do organów bezpieczeństwa, które jego zdaniem nie dostrzegały w porę zachodzących zmian. Przyznał, że decyzja o powołaniu Departamentu X była decyzją błędną. Poinformował o dotkliwych wypaczeniach w działalności organów Informacji WP. Bierut powiadomił plenum KC o zniesieniu izolacji Gomułki, lecz zastrzegł, że fakt ten nie zmienia stosunku do gomułkowszczyzny. Dyskusja na tym plenarnym posiedzeniu KC skupiła się wokół odpowiedzialności za wypaczenia w pracy organów bezpieczeństwa, ściślej mówiąc w działalności Departamentu X. Personalnie dotyczyło to tak Radkiewicza, jak i Bermana. Przemówienie Radkiewicza, podobnie jak na naradzie listopadowej w 1954 r., nie zostało dobrze przyjęte. Kłosie-wicz wyraził zdziwienie, dlaczego Radkiewicz mianowany został ministrem Państwowych Gospodarstw Rolnych, a Starewicz ze Staszewskim domagali się usunięcia go z Biura Politycznego. Jerzy Albrecht dodał do tego, że Radkiewicz nie chciał dostrzegać złych rzeczy. W obronie Radkiewicza z uwagi na jego zasługi zabrali głos Ochab i Franciszek Jóź-wiak. Na tymże plenum KC dłuższe przemówienie wygłosił Berman. To, co się stało, określił alegorycznie: „ból, gorycz, wstyd", co należało rozumieć, że w takim znajduje się stanie ducha. Postawa Bermana spotkała się z ostrym atakiem wielu członków KC. Kłosiewicz nawiązując także do wystąpienia Bermana na naradzie listopadowej uznał, że złożona przez niego samokrytyka może stanowić wzór, jakiej nie należy składać, wszystko bowiem starał się „zwalać" na beriowszczyznę. Berman w swoim wystąpieniu na plenum wprawdzie przyjmował odpowiedzialność na siebie, lecz, jak oświadczył, wszyscy poczuwamy się do odpowiedzialności (miał wyraźnie na myśli członków Biura Politycznego). Potwierdził to Ochab dodając, że Berman odpowiada na równi z innymi 10 ji Bezpieczeństwa Biura Politycznego, lecz przyznał, iż jej działal-ść była niekonsekwentna i nieskuteczna. Prosił, aby nie zapomnieć o snlocie „węzłów trudnych do rozsupłania". Bodajże tylko Władysław Matwin podjął się obrony Bermana, gdyż większość zabierających głos krytycznie ustosunkowała się do jego działalności, a Julian Kole stwierdził nawet, że Berman nie dopuszczał do żadnej krytyki. Sprawy Gomułki nie podnoszono wprost w dyskusji na III Plenum KC choć w zasadzie zaważyła ona na treści wielu wypowiedzi. Kłosiewicz nie bez przyczyny przypomniał aluzyjnie samokrytykę członków Biura Politycznego KC PPR w sierpniu-wrześniu 1948 r., co spotkało się z repliką Ochaba, że niesłusznie powraca do plenum KC PPR z 1948 r. Nikt z członków Biura Politycznego ani Sekretariatu KC, choć przemawiało kilku, nie nawiązał ani nawet nie wspomniał o sprawie Gomułki. Podobnie Bierut w podsumowaniu pominął ją dyskretnym milczeniem. A sprawa Gomułki już w tym czasie coraz głębiej i mocniej drążyła partię, coraz natarczywiej stawiane były pytania: Co z Gomułka? A kierownictwo partii nadal nie zdecydowało się na opublikowanie komunikatu o zwolnieniu Gomułki. Dyskusja na III Plenum KC nie ograniczała się oczywiście tylko do wypaczeń w pracy organów bezpieczeństwa. W referacie Bieruta znalazło się wiele uwag dotyczących sytuacji gospodarczej kraju, co zostało podjęte w dyskusji głównie przez członków KC, pracujących w gospodarce narodowej. Mówiono o nowej roli banku (Tadeusz Ditrich), o wzajemnych relacjach podstawowych wskaźników ekonomicznych (Tadeusz Gede), niskich zarobkach (Leon Wudzki), wykorzystaniu czasu pracy (Julian Tokarski). Przeplatały się także sprawy przestrzegania zasad demokracji w partii, rozwoju krytyki i samokrytyki, stosunku partia — masy. Bierut w podsumowaniu mówił o przełomowym znaczeniu III Plenum KC, zwracając uwagę na swobodny klimat dyskusji. Uznał krytyczne uwagi, zwłaszcza w odniesieniu do sytuacji gospodarczej, za słuszne, choć, jak zauważył, zbyt wiele ich nie było. Poskromił Rumińskiego i Mieczysława Popielą, w przemówieniu których dopatrzył się prób przeciwstawienia KC swemu Biuru Politycznemu. Przestrzegł przed próbą koncentrowania krytyki na jednym z członków BP, ponieważ narusza to jedność Biura Politycznego (miał wyraźnie na myśli Bermana), zwłaszcza kiedy wróg wzmaga ataki przeciw kierownictwu partii. I sekretarz podkreślił, że sprawą najważniejszą jest dziś zachowanie jedności partii. Zwrócił się z apelem do członków KC, aby w działalności swojej osłaniali autorytet kierownictwa partii. Nietrudno jest, zwłaszcza dziś, skonstatować, że poczucie winy za losy Gomułki, którego postać coraz bardziej poczynała się wyłaniać z zapomnienia, było przyczyną tego apelu. Niewątpliwie uznać należy, że III Plenum KC miało przełomowe znaczenie dla partii. Wprawdzie nie było tak ostrej, dynamicznej i otwartej dyskusji jak na naradzie listopadowej, niemniej jednak najwyższa instancja partyjna usankcjonowała to, co było plonem narady listopadowej- Jego przełomowe znaczenie polega na tym, że: 1. przypomniało ono Partii i jej kierownictwu o konieczności przestrzegania leninowskich zali SKYicf JJł ii; 2- zapocz.tko^ partii, JJ Państwowego, szczSS Wzakresie sterowani • ,' dokonano kryty^ Uwolnienie Gomułki w grudniu 1954 r. było, jak sądzę, nieoficjalnym rzyznaniem się kierownictwa partii do popełnienia strasznej pomyłki /obec niedawnego jeszcze sekretarza generalnego partii, oskarżonego o yrogą i dywersyjną działalność. Niezależnie od intencji ówczesnego kie-•ownictwa partyjnego zrobiono pierwszy krok na drodze rehabilitacji Gomułki i jego powrotu na scenę polityczną. Z uwagi jednak na to, że większość członków ówczesnego Biura Politycznego KC PZPR była zaangażowana w rozprawę z Gomułką w latach 1948-1949, tak przynajmniej wynikało z moich obserwacji, nie starczyło już odwagi na zrewidowanie politycznych oskarżeń wobec niego. Bierut miał niewątpliwie ugruntowaną pozycję w partii, toteż wszelki proces oczyszczania Gomułki z zarzutów, narzucany przez rozwój sytuacji, był skutecznie tonowany. W partii utrzymywana była przez cały 1955 r. wspomniana formuła o gomułkowszczyźnie, ujęta w referacie Bieruta na III Plenum KC PZPR w styczniu 1955 r. Trzeba tu koniecznie zauważyć, że Marian Spy-chalski nadal przebywał w więzieniu. Wszelkie wnioski, w tym także generalnego prokuratora, o braku podstaw do dalszego przetrzymywania Spychalskiego w areszcie, były przez Bieruta oddalane. Przeciwko Spy-chalskiemu przygotowywany był akt oskarżenia. Spychalski, jak wiadomo, został zwolniony z więzienia dopiero po śmierci Bieruta. Tragiczne to sprawy, lecz w obliczu prawdy trudno jest o tym milczeć. Sądzić należy, że Bierut poszukiwał dróg wyjścia z zagmatwanej sytuacji, której był jednym ze współtwórców. W lutym 1956 r. delegacja PZPR z Bierutem na czele wyjechała na XX Zjazd KPZR. I sekretarz nie był jeszcze całkiem zdrów po przebytym zapaleniu płuc. Widać to było po jego twarzy, kiedy żegnaliśmy delegację wyjeżdżającą do Moskwy z Dworca Głównego. W JVtoskwie Bierut zachorował na grypę z zapaleniem płuc. Referat Nikity Chruszczowa o następstwach kultu Stalina, wygłoszony na zamkniętej sesji zjazdu, musiał go poruszyć do żywego. Delegacja powróciła do kraju bez Bieruta. Pozostał z nim w Moskwie dyrektor Departamentu Ochrony Rządu Komitetu do Spraw Bezpieczeństwa płk Ferdynand Grzybowski. Codziennie meldował on Alsterowi, I zastępcy przewodniczącego Komitetu ds. Bezpieczeństwa, o stanie zdrowia i samopoczuciu I sekretarza. Początkowo nie °yło niepokojących wieści. Rekonwalescencja przebiegała normalnie. Nieoczekiwanie 1 1 marca wystąpiły u Bieruta dolegliwości krążeniowe 13 lekai- ażt> Zał ęd •7? » w c^"* J SefefeJcPP określił jako wynik represji stosowanych na ślepo. Powra-W7'~ stfże do sprawy zbyt powolnego tempa realizacji uchwał III Ple->R (Berman), potrzeby analogicznego plenarnego posiedze-_. gospodarki narodowej (Morawski). Były także próby dywa-rozlicznymi wnioskami, jakie powinny być wyciągnięte ze byłyby przydatne w działalności naszej partii. Po ji na temat problematyki podjętej przez XX Zjazd się ożywiona dyskusja, która przypomniała przebieg w listopadzie 1954 r. Oczywiście dominowały w niej łące problemy partii i kraju. Sprawa Gomułki 73 t/ 0 nast cha •ch *ych ^fl Syt^ttka'^iiach JWiu Dr^_ ~-"^atyad.zk- 7a&*, ' -"i/ainęła"naniej w takim kontekście jak na naradzie listopadowej, choć Jedna~etle podnoszonej problematyki można się było spodziewać, iż po-3 Rc fip; już wkrótce w jeszcze ostrzejszej formie. Nie było to zresztą tylko odczucie. Roman Werfel obawiając się fermentu w partii, jakiego do Waffi było oczekiwać w związku z XX Zjazdem KPZR, radził brać to (2ttiarca jfko w swoje ręce", a szczególnie problem gomułkowszczyzny, aby " '• 7,folować rozwój sytuacji. Marian Rybicki przedstawił opinię szero-~ 'rzesz aktywu partyjnego, skąd coraz głośniej rozlegało się pytanie, ezym polegają błędy i przewinienia Gomułki i Spychalskiego? Znacz-,, Vięcej głosów dotyczyło tym razem osoby Spychałskiego, który przepał jeszcze w więzieniu. Zakończenia sprawy Spychalskiego domaga-J ^apiętl • ię Stefan Wierbłowski i Jerzy Albrecht. Dopytywano się, dlaczego .e§o f e/era f cławowi Komarowi i innym niewinnie represjonowanym nie zwróco- -JedT°J'aU*« .^tfa ???<*• ślił. er #aj, nasz ^°^ułk^?ga ?°spocS'^ •J-, - - ""'tr.f/yiat-Ł "~p'51*-l./6łf*l" J ^'^^•'JO^y-/ ' t'-l-V- t* W C*g AJ.C4. LV,l.Jll.Cl I/ AJ.C*J.J.AV/ W CAAAJ.Ł* ^-/J- ^JV-Zj J.ŁJ.*_J-\_f W AJ.J-\-l> W V^ ?/(A.J- l/J' JAAV- J_/i V/V^t-O LA /P f eJ s^Ua • P eJttiui G ^^^ków * ^okratyzacji w partii, głównie poprzez połowiczną, niekonsekwentną , . P^ecity CJ1' Zastrze f° .Sj'e' Jak t 2^hzację uchwał III Plenum KC. Wierbłowski wyraził pogląd, że w kie-' e^ stabiiiz 9.lv^a tej t Sf^ z góry ° 0^*wnictwie partii istnieją obawy, aby proces ten nie poszedł za daleko. ski sv^0/e ra57'J' trójsek+°ra P^on 2e^hgerowano, aby najbliższe plenarne posiedzeniąKC podjęło i rozwinę-Sad kolegiaieksje zi °tyego gg0v^ sprawy będące tematem III Plenum KC. ^u inforrr^0^* PractZd°We 0?r^teii obawy ° konsekwentną realizację uchwał III Plenum KC powstały legitymacji partyjnych. Eugeniusz Szyr na tle tych spraw vajkazywał na nieufny dotąd stosunek do „dąbrowszczaków". Padło też uwag na temat hamowania przez kierownictwo partyjne procesu okratyzacji w partii, głównie poprzez połowiczną, niekonsekwentną uchwał III Plenum KC. Wierbłowski wyraził pogląd, że w kie- *?&* '**ga]akinia wszystkich spraw mniej głośnych, prowadzonych przez Departa- °S*osS leJ Partii tarUi #ob +neJParti ^pfatyę o< • a°^^oment X, a także przeglądu wydanych już wyroków. Były nawet głosy o r°zPatrg° w " Trvh0niUnist iczej, p^ . a^u Radczenia K rozważeniu możliwości ogłoszenia amnestii. Równolegle wyrażana była pn*u lskl e °' F> do z*eckie Olłli- troska, aby krytyka metod działalności aparatu bezpieczeństwa, stoso- i y 'ols- wanych przez niektóre jego ogniwa, nie osłabiła działalności tego resortu, albowiem front walki będzie się teraz rozszerzał. Postulowano potrzebę obiektywnej oceny działalności tego aparatu. lary Zrozumiałe, że dominowała w dyskusji sprawa kultu Stalina, ocena jego roli i działalności w międzynarodowym ruchu komunistycznym. Wspomniałem już, że zebranym nie był znany referat Chruszczowa o następstwach kultu jednostki. Dyskusja w tym zakresie była rozważna i spokojna, w niczym nie przypominała rozhisteryzowanej atmosfery, 15 , a ^ KC PZPR (Berman), potrzeby analogicznego plenarnego posiedzę- wia n Sciśle tajną i "- Stwierdz ^U oraz T sekretarzy * ZapaleUPf- werdzał " W sPra™e stanu zd, stąpiły powSn (P°Wtórnym) u towarzyS T ' * "P°Przebytym cieżfo die KPP określił jako wynik represji stosowanym iid , także do sprawy zbyt powolnego tempa realizacji uchwał III Ple- KC PZPR (Berman), potrzeby analogicznego plenarnego posiedzę- IVV_- J-" V ___'*- _ . /TI„._^______._,\ -D_T1-r- 4-.O.--.-/-* V.Y*AV.X7 r.t7tlTQ_ a naradz e i palące problemy partii i kraju Sprawa Gomułki szych nf a °Iesła w Bierut SalS JąC' Że przed chwfla w f' 5? stanęła na niej w takim kontekście jak na naradzie listopadowej choć któr7 H f f 3Cji ° śmierci Bierut M °Zna' że Ma to iedla L J 8 J świetle podnoszonej problematyki można się było spodziewać, iż po kora dotarta do Warszawy ^ (dZWOnił zapewnie do^ uż wkrótce w jeszcze ostrzejszej fo 0ki zad arf B°Iesł zadzwonł KC PZPR tnaada zytywany Zawadzki w zaS ,' na k u przez KPZR zdeov^ Z9Sadzie skonce **, nie wdając s?e Walki dużo do myślenia. Z Walki . CIęŻkie zjazdu dlae^a ^wnież w fH dialektycznej anaSzy aif P" Berman kojowa droga do socrfa iŁ ^ ?&] SytuacJi- z Gomuika, który byiz^ol^i przeciw«taw gospodarki narodowe e,m stabi^acji SW°Je ^fleks w ". Zawad7 ąZame dZkl) maJac ^apewne na 14 6116 pOUUUb^UllCJ pJ.UUJ.<_iiiol^JivJ. -..-i^.^™ ———t ~J~- -j.- - —— zapewnie doC v X Zjazdu L już wkrótce w jeszcze ostrzejszej formie. Nie było to zresztą tylko odczucie. Roman Werfel obawiając się fermentu w partii, jakiego można było oczekiwać w związku z XX Zjazdem KPZR, radził brać to , jaka aroowe Mn, c rtik o sprawy . do potrzeby przesSa^ ^^ SW°Je ^fleksS zttn 6g° Systemu J Obawy o konsekwentną realizację uchwał III Plenum KC powstały ctwa partii z aktywem n Zafad kolegialności pr± ^d°We ^aniczył l m.in. w związku z łagodnym wyrokiem, na jaki skazano Rozanskiego, dzież innych mechaS,,? Zepływu ^formacji wewn 'f ęZ1 kier°wni- \ dyrektora Departamentu Śledczego MBP, a także przewlekaniem przy- Poruszane były w dvsk,? Z Zakresu -budo 3 koncze- wały zagadnienia ekon^' WreIa ^yjnego (2 marca 1956^ »szybko w swoje ręce", a szczególnie problem gomułkowszczyzny, aby ftelacje złożyli członk kontrolować rozwój sytuacji. Marian Rybicki przedstawił opinię szero- -tternian, Cyrankiewic °' kic^ rzesz aktywu partyjnego, skąd coraz głośniej rozlegało się pytanie, nie znany był jes Z' na czym polegają błędy i przewinienia Gomułki i Spychalskiego? Znacz- nńwnor,ja cnru Cze nie więcej głosów dotyczyło tym razem osoby Spychalskiego, który prze- Zo~ bywał jeszcze w więzieniu. Zakończenia sprawy Spychalskiego domaga- — -"«j-ut;_.a . S^ ^ s^ Stefan Wierbłowski i Jerzy Albrecht. Dopytywano się, dlaczego tekst tego referat ^ Wacławowi Komarowi i innym niewinnie represjonowanym nie zwróco- )*<-,„„.:_ ragen no ieszcze legitymacji partyjnych. Eugeniusz Szyr na tle tych spraw Pow" aby W krwi °pub]ikc^ny g ------:--~——UA,„ o^™^*™^ H^n „kształtowaniu się. kfr-fyny powstania warunków sprzyjających jego ukształtowaniu się. l,marzyć dlaczego działacze KPZR nie byli w stanie się temu przeciw- u?sa^aiodpOWied^"e>?tórePot^^^ ° KPP Morawski starał się Przedstawić długotrwałe SI? w braku kowSnnna dyskusJ'a- Źróde^ P°dtrz^ Tania daTujące się od powstania PPR, o rehabilitację KPP. Nie omie- ann^^... . 'egialnosci. Narzekancnabrak^0^ STednak dodać, że Gomułką w czerwcu 1948 r. zaatakował tradycje ios?a" r> y?Z?e?°> stwierrt, '~ ..._„IO^KT- ^marłRnlpsławBierut. Tuż DO ieeo pogrzebie zebra- sensacji OdmC; » prasa radziecka 7 ' °y w Krytyce n "^UD«ica ^litycznego Sęk' /* i W ma^u 1956 ?? °SZa'' Podobnfe ial^4 12 marca 1956 r. zmarł Bolesław Bierut. Tuz po jego pogrzebie zebra-bnymi sprawam • tanatu KC Pre7Vrł r" ^yWano zaś Podstawowe SnMmRzadu' żepoch?on w ^boru nowego I sekretarza KC PZPR. Na plenarne posiedzenie zapro-., . . vve DmM—.. . . PocńłoniPP, Sa df^" został uczestniczący w uroczystościach pogrzebowych I sekretarz itetów C KPP St°m W ° inne§o nam widzrt,r„°.;kacJe spuścizny KPD ""c dzwłalno- * Się, i??3S?to «•?? )n/-iT,„-i ^"".lem. Ur c.-,_. , •» Sttr SSSS^^ rehabilita«g -^"""ecuiWo,5ri u/" ?™*-^ i-o dopodobnie jeszcze przed śmiercią Bieruta, artykuł sekretarza KC Mo-« przekonani byli ŻP^ Uby^ rawskiego pt. „ Nauki XX Z j azdu", który 26 marca został przedrukowa-;ra^o też głosu żenro ZJ'aor°2- ny w Trybunie Ludu". W artykule tym znalazła się dość obszerna 'ercach pozostało pocz,- i abilita- wzmianka poświęcona Gomułce, stanowiąca jakby odpowiedź na pyta-PrzeprowaH^« Clekrz.vwdv. nie, wysuwane na zebraniach partyjnych i naradach aktywu, formułowane krótko: Co z Gomułką? Morawski - nie ulega wątpliwości - przedstawił w swej wypowiedzi stanowisko ówczesnego kierownictwa partyjnego. Mówiąc o „polskiej drodze do socjalizmu" podkreślił, rozumieć zupełnie inaczej, niż czyniła to gomułkowszczyzna, która usiłowała oderwać polski ruch robotniczy od rewolucyjnych tradycji Komunistycznej Partii Polski, zamyślała budować jedność polskiej klasy robotniczej odrzucając rewolucyjny dorobek SDKPiL i KPP, a jednocześnie wybielając nacjonalistyczne i reformistyczne tradycje prawicy PPS. Gomułkowszczyzna, głosząc teorię „polskiej drogi do socjalizmu", dążyła do zahamowania procesu rewolucyjnych przeobrażeń, zamrożenia układu sił klasowych na wsi. W istocie była nie tylko odmiennością drogi radzieckiej, lecz jej przeciwstawieniem. w - - fOSZO- Wlelu dzia- Gomułką natychmiast zareagował. Nazajutrz po ukazaniu się artykułu Morawskiego skierował list do redakcji „Trybuny Ludu", w którym stwierdził: „W artykule tym ponownie mówi się o stanowisku tzw. go-mułkowszcźyzny, co każdy uważa za równoznaczne ze stanowiskiem Gomułki, a więc moim. W związku z tym pragnę oświadczyć, że poglądy wyrażone w tej sprawie przez autora artykułu niewiele mają wspólnego z rzeczywistym stanowiskiem, jakie zajmowałem w przeszłości w zagadnieniach poruszanych w tymże^Ptykule". Gomułką wyraził nadzieję, że BU , 17 „Trybuna Ludu" „...która w przeszłości niejednokrotnie umieszczała skierowane przeciwko mnie artykuły pełne kłamstwa, fałszerstw, oszczerstw i brudnych insynuacji, będzie uważała sobie obecnie za obowiązek podać powyższe oświadczenie do publicznej wiadomości". Oczywiście oświadczenie Gomułki nie ukazało się w „Trybunie Ludu", zostało jednak rozesłane do wiadomości członków KC PZPR. Odpowiedzi na oświadczenie Gomułki udzielił pośrednio ówczesny I sekretarz KC PZPR Ochab, wybierając na pierwsze swoje wystąpienie forum aktywu stolicy i województwa warszawskiego (6-7 kwietnia 1956 r.). Słuchałem tego wystąpienia z mieszanymi uczuciami. Ponieważ przemówienie Ochaba nie było dotąd w całości publikowane, warto będzie przytoczyć obszerne jego fragmenty, dotyczące Gomułki: „Wydajemisię j - stwierdził I sekretarz - że należy jeszcze parę słów poświęcić sprawie j gomułkowszczyzny. Mówiłem już o tym, że w szerokiej walce ideologicz- i nej rozgromiliśmy gomułkowszczyznę. W walce tej politycznie wyrosła i okrzepła nasza partia. Dobrze pamiętamy te trudne lata, miesiące letnie 1948 roku, kiedy na tysiącach zebrań partyjnych demaskowano oportu-nistyczną treść i rozbijano teoryjki prawicowe i nacjonalistyczne gomułkowszczyzny". I dalej: „Na dzisiejszym zebraniu aktywu niektórzy towarzysze wysuwali pewne zastrzeżenia w sprawie oceny gomułkowszczyzny. Niektórzy twierdzili na przykład, że jednak Gomułka miał rację w sprawie Jugosławii". W tej sytuacji Ochab zdecydował się na przypomnienie, jak to nazwał, niektórych faktów. Rozpoczął od tego, że na czerwcowym plenum KC w 1948 r. ogromna większość zabierających głos w dyskusji zdecydowanie wystąpiła przeciw antypartyjnym tezom referatu Gomułki, który próbował szkalować rewolucyjne tradycje KPP i SDKPiL, próbował zepchnąć partię z socjalistycznej drogi rozwoju. Wówczas, dowodził Ochab, poza 7 członkami Biura Politycznego, nikt z członków KC i nikt z występujących w dyskusji na plenum przeciwko Gomułce nie wiedział nic w sprawie Jugosławii. (Nie sądzę, aby przy ówczesnych układach odpowiadało to prawdzie. Zapewne część członków KC wiedziała o wybuchu konfliktu z Jugosławią.) Nawiązując do plenum lipcowego z 1948 r., w którym nie brał udziału Gomułka, a na którym stanęła sprawa Jugosławii, Ochab zapytał: „ Czy można powiedzieć, że stanowisko Gomułki było słuszne? Sądzę - odpowiedział - że i dziś z perspektywy historycznej należy stwierdzić, że stanowisko to było szkodliwe i antypartyjne". Powołując się na czerwcową (1948 r.) rezolucję Biura Informacyjnego w sprawie sytuacji w KPJ, Ochab stwierdził: „Sądzę, że zarzuty te były w zasadzie słusznie sformułowane, chociaż niesłuszne były niektóre końcowe wnioski taktyczne". Natomiast za niesłuszną i krzywdzącą uznał Ochab uchwałę Biura Informacyjnego z 1949 r. również sprawie jugosłowiańskiej poświęconą. I dalej Ochab wykonał dość zaskakujące salto. „Nieprzypadkowo — ciągnął — solidaryzował się Gomułka w roku 1948 z błędami Komunistycznej Partii Jugosławii, słusznie i z marksistowskich pozycji krytykowanymi przez Biuro Informacyjne. Nieprzypadkowo solidaryzował się Gomułka ze stanowiskiem kierownictwa jugosłowiańskiego w sprawie stosunku państwa i partii, roli kierowniczej partii, problematyki rolnej. Przecież i u Gomułki było dążenie do stawiania aparatu państwowego ponad partię, do pomniejszania roli partii, do błędnego, chociaż od innej strony, oportunistyczne-go stawiania problemu rozwoju naszej wsi". (Warto zapamiętać to oświadczenie Ochaba, przede wszystkim z uwagi na jego obecne stanowisko w sprawie tzw. gomułkowszczyzny.) Przyznać muszę, że z niektórymi zarzutami przeciwko Gomułce tak sformułowanymi spotkałem się po raz pierwszy. Solidaryzowanie się ze stanowiskiem Gomułki, zdaniem Ochaba, byłoby nieodpowiedzialną awanturą antyradziecką, grożącą nieobliczalnymi, niepowetowanymi szkodami dla naszej partii i dla naszego kraju. (Gomułka natomiast wspominając ten okres wyrażał przekonanie, że gdyby w 1948 r. znalazł zrozumienie Biura Politycznego KC PPR, to przy pragmatyzmie Stalina rozwój sytuacji mógłby potoczyć się w bardziej korzystnym dla międzynarodowego ruchu komunistycznego kierunku.) Ochab mówił o kontekście jugosłowiańskim i tzw. gomułkowszczyz-nie w czasie, kiedy rozpoczęła się zainicjowana przez Chruszczowa normalizacja stosunków, na razie państwowych, z Jugosławią. „Samokrytyka, którą w sprawie jugosłowiańskiej złożyła KPZR, nasza partia i inne bratnie partie nie oznacza, podkreślił I sekretarz, że bez reszty mieli rację Jugosłowianie". Zastrzeżenie niektórych towarzyszy, że chociaż słusznie zwalczaliśmy gomułkowszczyznę, to jednak Gomułka w sprawie Jugosławii miał rację, powielane przez obce rozgłośnie - wywodził dalej - prowadzi z jednej strony do pasowania Gomułki na zbawcę Polski, z drugiej strony świadczy o braku zrozumienia głębokiego sensu słusznej walki partii przeciw gomułkowszczyznie. Jednocześnie Ochab przestrzegał: „Dobrze byłoby poradzić towarzyszom, odznaczającym się taką pedanterią i skrupulatnością, aby zastanowili się nad sensem politycznym swoich słów i swoich sugestii". Ustosunkowując się również do wypowiedzianego na naradzie stwierdzenia, że Gomułka miał jednak ra-CK wyrażając swoje zastrzeżenia wobec kolektywizacji, choćby z uwagi na brak maszyn dla rolnictwa, Ochab obiektywnie przyznał, „że do połowy 1948 r. partia nasza występowała przeciwko hasłu kolektywizacji, uwzględniając całokształt sytuacji międzynarodowej i wewnętrznej w owym okresie". Słusznie zauważył, że gdyby w tym czasie partia „nie odrzuciła hasła kolektywizacji, to odcięlibyśmy się od milionów chłopów, niezależnie od najlepszych intencji pchalibyśmy tych chłopów w ramiona Mikołajczyka, do obozu reakcji". To, co dotąd Ochab powiedział w sprawie polityki rolnej, było w pełni zgodne z poglądami Gomułki. Przeczyło jednocześnie przypisywanemu Gomułce zarzutowi braku klasowego podejścia do spraw wsi. Ale odnosząc się do czerwcowej uchwały Biura Informacyjnego (1948 r.) w sprawie propagandy kolektywizacji Ochab powiedział: „Ogromna większość partii, a szczególnie my, starzy KPP-owcy, przyjęliśmy z głęboką radością te decyzje, tę perspektywę - socjalistycznego rozwoju wsi polskiej. Gomułka przyjął wrogo uchwały Biura Informacyjnego, zarzucał naszej delegacji, że niesłusznie zgodziła się na podjęcie takich uchwał". Tu konieczne jest wyjaśnienie. Gomułka niezmiennie, publicznie i w rozmowach kameralnych utrzymywał, że taki zwrot strategiczny w linii generalnej partii, jak kolekty- „_~~, ^.c ówczesny I sekretarz KC PZPR nie po więzią*, ue męstwa, odwagi i hartu wykazał Gomułka walcząc o swoje dobre imię, a także o dobre imię partii. Jego niewzruszona postawa zadecydowała o tym, że nie doszło do procesu. Takie zdanie niezmiennie wypowiadał Gomułka w licznych rozmowach, nawet w tych ostatnich przed śmiercią. Mówiąc o obecnej sytuacji Ochab zwracał uwagę, że trzeba mieć na uwadze niebezpieczeństwo związane z uporczywą propagandą na rzecz Gomułki. Będą szemrać przez długie lata wrogie radiostacje -jak się wyraził - a znaczna część tych argumentów dociera do ludzi, trzeba więc 20 opierając się na plotkach, strzępacn uuun wtóre: jak ludzkie poglądy są zmienne zw sną postawę z późniejszym stanowiskier wystąpiły nagłe i zaskakujące zwroty w p——. — . - działaczy partyjnych. WQT,V 7P stenogramu wynika, iż sta- Działacz partyjny, bhzejrni nie znany ze stenogra y^ ^ ™ ^__^, s^rtski. zaskakująco d^^^kie spustosze- Dalej, że wielu starych komu-kę, ale... „ipóźniej też". Samo so- ę", który otaczał się tymi, „którzy 21 Muszkat, który potem „wylądował za granicą", wystąpił, jak przystało, pryncypialnie i klasowo. Grzmiał. Nie zadowolił się wyjaśnieniem Ocha-ba w sprawie gomułkowszczyzny. „Gomułka miał w wielu rzeczach rację, trzeba to powiedzieć. Robotnicy tak mówią. Mam wrażenie, że miał rację w sprawie Jugosławii i miał rację w sprawie tempa socjalizacji". Jadwiga Siekierska z Instytutu Nauk Społecznych przy KC PZPR, która z czasem zerwała z ruchem robotniczym, też nie akceptowała w pełni wyjaśnień Ochaba w sprawie Gomułki. „Jestem głęboko przekonana, stwierdziła, zresztę byłam wtedy na tym czerwcowym plenum, co do absolutnej błędności postawy Gomułki, jeżeli chodzi o stosunek do KPP i wszystkich spraw z tym związanych, ale również mam wątpliwości, czy istotnie należy potępić albo uważać za błędne w świetle dzisiejszych wypadków stanowisko Gomułki w stosunku do Jugosławii". Dziennikarz „Trybuny Ludu" Holland, który potem „przylgnął" do rewizjonizmu, zaznaczył, że miał już do czynienia z Gomułka , gdy groziło mu wydalenie z partii. (Czyżby Gomułka zajmował się sprawą wydalenia Hollanda z partii?) Jego zdaniem Gomułka był autokratą. Ale, dodał, „na sprawę wszystkich błędów Gomułki niewątpliwie rzutowała sprawa jugosłowiańska". Narzekając na działanie pewnych nawyków myślowych i pewnych procesów klasowych, Holland sformułował zaskakujący wniosek: „ Gomułka staje się, wbrew swojej woli, sztandarem reakcji nie tylko w Polsce". I sekretarz KM w Żyrardowie Kwieciński przyznał, że dotąd było wiele niejasności w sprawie Gomułki, lecz artykuł Morawskiego wszystko mu wyjaśnił. Można już „dać - powiedział - zdecydowaną odpowiedź na te napastliwe i wrogie wypowiedzi" (?). Dyrektor Instytutu Przemysłowego Szkła i Ceramiki Skalicka oznajmiła, że nie jest dla niej wciąż jasne „stanowisko Gomułki w sprawie trójsektorowości". Pracownik Polskiego Radia Jastrzębski zauważył, że tego, co działo się w Polsce „nie likwiduje się nazwiskiem Różańskiego ani nazwiskiem Romko-wskiego czy Fejgina. Nie tylko mnie - stwierdził - interesuje sprawa, kto jest odpowiedzialny wyżej za stworzenie takiej atmosfery". Z wielu względów, a przede wszystkim z uwagi na zdradę interesów ruchu robotniczego warto się zatrzymać nad wystąpieniem Staszewskie-go, I sekretarza Komitetu Warszawskiego. Jego wypowiedź w sprawie tzw. gomułkowszczyzny była dość obszerna. Staszewski wyraził uznanie, że KC wystąpiło z samokrytyką w sprawie Gomułki (?), że Gomułka z zarzutów spisku i agentury został oczyszczony i znajduje się już na wolności. Podkreślił jednocześnie potrzebę poinformowania o tym szerokich mas, które na to oczekują. „Ale te słuszne żądania, dodał zaraz, nie mogą przekreślić naszej zasadniczej oceny gomułkowszczyzny". Tym bardziej że w niektórych wystąpieniach zauważył Staszewski nuty „zasadniczej rewizji oceny gomułkowszczyzny". Uznał za konieczne sprecyzować raz jeszcze zarzuty przeciwko Gomułce. Sprawa pierwsza: to błędne stanowisko Gomułki w kwestii uspółdzielczenia wsi i miejsca Polski w obozie socjalistycznym. Sprawa druga: błędna ocena Gomułki naszej przeszłości w trakcie przygotowań do zjednoczenia obu partii robotniczych. Następnie: przeniesienie na polski grunt kultu jednostki w wyniku niebez- 22 wski swoim wystąpieniem otworzył nowy portfel zarzutów przeciwko Gomułce, zapełnił nową treścią tzw. odchylenie prawicowonacjonalisty-czne. Przypominając wystąpienie Gomułki na kongresie zjednoczeniowym, Staszewski patetycznie zawołał: „Kto pamięta to wystąpienie, te rozważania o kosmopolityzmie i tych bezradnych kosmopolitach, z pewnością rozszyfruje łatwo, co właściwie szykował Gomułka partii i aktywowi partyjnemu". I sekretarz Komitetu -Warszawskiego przestrzegł działaczy partyjnych: „Nie doceniamy tego, że obecnie Gomułka może stać się symbolem i sztandarem rozmaitych ludzi niezadowolonych" i dlatego „nie wolno zgodzić się na jakąkolwiek próbę rewizji oceny gomułkowszczyzny" . Gomułka, gdy 9 kwietnia 1956 r. pisał swój list do Biura Politycznego KC PZPR, nie znał - jak już zaznaczyłem - ani pełnej treści przemówienia Ochaba w jego sprawie, ani przebiegu dyskusji na naradzie w dniach 6 i 7 kwietnia. Wiedział tylko tyle, ile dało się wyczytać z relacji „Trybuny Ludu" z 7 kwietnia. W liście Gomułka stwierdzał: z przemówienia Ochaba „dowiedziałem się o rehabilitacji, o oczyszczeniu mnie z oszczerczych zarzutów wrogiej i dywersyjnej działalności. Dla wszystkich, którzy się do tego przyczynili, mogę czuć tylko wdzięczność. W stosunku zaś do tych, pisał Gomułka, którzy wobec mnie świadomie stosowali metody oszczerstwa i prowokacji, mam prawo domagać się wyciągnięcia wszystkich konsekwencji". W „Trybunie Ludu" relacjonującej przemówienie Ochaba, zauważa Gomułka, „znalazły się sformułowania skierowane pod moim adresem zniekształcające w sposób istotny moje stanowisko zajmowane w przeszłości w poruszanych w tym przemówieniu zagadnieniach". Gomułka nie oponował przeciwko ocenie jego poglądów, domagał się tylko, aby w tych ocenach posługiwano się „pełną prawdą, faktycznymi materiałami, a nie domysłami i przeinaczanymi faktami". Jeśli zdecydowano się, pisał Gomułka, poinformować opinię publiczną o moich poglądach „to mam pełne prawo wymagać - aby informacja taka była obiektywna, odpowiadała rzeczywistej prawdzie i oparta na faktycznych materiałach. Tak się niestety nie stało" - konstatował. W zakończeniu listu Gomułka zwracał się do Biura Politycznego, aby go poinformowano, jakie obecnie zajmuje stanowisko wobec niego, znanych mu, a może i nie znanych uchwał plenarnych posiedzeń KC podjętych w przeszłości. List Gomułki nie został opublikowany, ale co warto zauważyć, został rozesłany do członków i zastępców członków KC. Stanowisko Gomułki, wyrażone w liście z 9 kwietnia 1956 r., omawiano na posiedzeniu Biura Politycznego 19 kwietnia. Ustalono, że na rozmowę z Gomułka udadzą się dwaj członkowie Biura Politycznego: Franciszek Mazur i Zenon Nowak. Do rozmowy doszło dopiero 9 maja, a relacje z niej delegaci Biura Politycznego przedstawili na jego posiedzeniu 10 maja. Na następnym posiedzeniu Biura Politycznego 17 maja omawiano sprawę dalszych rozmów z Gomułka, do których upoważniono Zawadzkiego i ponownie Mazura. Druga rozmowa z Gomułka odbyła się 19 maja 1956 r. Podsumowanie tych rozmów znajduje się w liście Go- 23 L mułki z 29 maja 1956 r. do Biura Politycznego, adresowanym na i«^~ •_ wadzkiego, Gomułka formułuje w nim szereg pytań i postulatów. Oto one: 1. Jak ustosunkowuje się Biuro Polityczne do anulowania nie opublikowanej uchwały z 1951 r. o wykluczeniu go z partii i przywrócenia mu praw członka partii? 2. Wobec tego, że zarzuty odchylenia zostały przez życie przekreślone, a istotne różnice między nim a innymi członkami Biura Politycznego zostały opacznie lub fałszywie przedstawione, on zaś nie miał warunków, aby przedstawić Komitetowi Centralnemu wszystkich okoliczności związanych z jego poglądami, czy możliwe jest, aby na najbliższym plenarnym posiedzeniu KC PZPR mógł ustosunkować się do podtrzymywania przez Biuro Polityczne tez o odchyleniu pra-wicowonacj onalistycznym? W liście Gomułki zawarte było także oświadczenie o jego samokrytyce, na którą powoływali się członkowie Biura Politycznego w celu podtrzymania tez o odchyleniu. Brzmiało ono: „moją samokrytykę przekreśliło życie..., krytykowałem siebie za to, za co krytykować nie należało... stanowisko, jakie zajmowałem w podstawowych zagadnieniach, poddanych krytyce i samokrytyce, w świetle późniejszych wydarzeń okazało się słuszne". Sprawy te wymagają wyjaśnień, stwierdzał Gomułka, nie dlatego, że dotyczą jego osoby, lecz „mają one zasadnicze znaczenie dla całej partii". O tym wszystkim dowiedziałem się z informacji, jaką rozesłano członkom KC i zastępcom członków KC, do której dołączono wspomniany list Gomułki. Na list Gomułka odpowiedzi nie otrzymał. Wydarzenia poznańskie w czerwcu 1956 r. przesunęły rozmowy na dalszy termin. Poznań był wielkim zaskoczeniem dla władzy. Nikt nie przypuszczał, ani Biuro Polityczne, ani rząd, ani organa porządku publicznego, że robotnicy mogą wyjść z protestem wobec władzy ludowej na ulice. Wydarzenia poznańskie, w kontekście dalszego rozwoju „sprawy Gomułki", są niesłychanie ważne, gdyż w sposób bardzo istotny wpłynęły na zmianę sytuacji politycznej w Polsce. Po zapoznaniu się z referatem Chruszczowa o następstwach kultu jednostki partia przeżywała ogromny wstrząs. Wielu działaczy dotąd zdecydowanych, gotowych na każde wezwanie, ogarnęło przygnębienie, zwątpienie, rozczarowanie. Niektórzy skłaniali się w kierunku rewizjo-nizmu lub socjaldemokratyzmu, wielu występowało z partii. Były także przypadki samobójstw. Osłabiony został wyraźnie najważniejszy ośrodek dyspozycyjny partii - Biuro Polityczne. Z Biura Politycznego na IV Plenum KC odszedł z wiadomych względów Radkiewicz. 4 maja 1956 r. biuro Sekretariatu rozesłało członkom KC uchwałę Biura Politycznego, która w formie komunikatu ukazała się 6 maja: „W wyniku prowadzonej przez Biuro Polityczne KC PZPR analizy błędów i wypaczeń w pracy partyjnej i państwowej, jakie miały miejsce w ubiegłych latach, Biuro Polityczne krytycznie oceniło działalność tow. Jakuba Bermana w dziedzinach, za które odpowiadał, i stwierdziło, że tow. Jakub Berman nie wywiązał się należycie z powierzonych mu obowiązków. W związku z błędami i niedociągnięciami w swojej pracy tow. Jakub Berman złożył 24 rządu. Biuro najbliższym plenum Komitetu Centralnego PZPR z wmosKiem cie uchwały zatwierdzającej tę decyzję". Pozycja Minca, w wyniku krytyki, jaka pod jego adresem była kierowana, została w sposób wyraźny zachwiana. Tak oto w trzy tygodnie po wypadkach poznańskich, w dość napiętej sytuacji politycznej w kraju, w atmosferze dezorientacji w partii 18 lipca 1956 r. zebrało się plenum KC PZPR na swoje VII posiedzenie. Było to najdłuższe w historii PZPR plenarne posiedzenie, gdyż zakończyło swoje obrady dopiero 28 lipca (z przerwami w dniach 21, 22 i 25 lipca), na którym nie licząc referentów zabierało głos łącznie z oświadczeniami 105 osób. W debatach na VII Plenum dominowały dwa tematy: sytuacja polityczna w kraju i sprawa Gomułki. , Sprawa Gomułki na VII Plenum KC PZPR Na plenarne obrady Komitetu Centralnego PZPR Gomułka nie został zaproszony, chociaż chciał, jak to wiadomo, stanąć przed plenum KC, aby ustosunkować się do podtrzymywanych wobec niego zarzutów, składających się na treść tzw. odchylenia prawicowonacjonalistycznego. Referat programowy wygłosił I sekretarz KC PZPR Ochab. Członkowie KC zostali poinformowani o dwóch rozmowach, jakie zostały dotąd przeprowadzone z Gomułka przez przedstawicieli Biura Politycznego. I sekretarz wyraził ubolewanie z powodu aresztowania Gomułki, które przyniosło partii niepowetowane szkody. Odnośnie rozmów Ochab stwierdził, iż Gomułka uważa swoje stanowisko za słuszne, cofa złożoną samokrytykę i chce wystąpić na plenarnym posiedzeniu KC. Biuro Polityczne uważa jednak, powiedział Ochab, że byłoby to niecelowe. Poinformował jednocześnie zebranych, że Gomułce zostanie zwrócona legitymacja partyjna. Zapowiedział kontynuowanie rozmów, w toku których Biuro Polityczne będzie się starać, aby Gomułka zajął stanowisko zgodne z linią partii i powrócił do czynnej działalności partyjnej. Ochab przyznał również, że aresztowanie Spychalskiego było nieuzasadnione. Podtrzymał jednak wobec Spychalskiego zarzuty o niewłaściwej polityce kadrowej prowadzonej przez niego w wojsku, choć - dodał - nie widzi w działalności Spychalskiego złej woli. (Spychalskiemu została zwrócona legitymacja partyjna). Również zarzuty przeciwko Grzegorzowi Korczyńskiemu oparte zostały - jak stwierdził I sekretarz - na fałszywych materiałach. (Uchylono wobec Korczyńskiego wszelkie sankcje i przywrócono mu prawa członkowskie partii). Rozpoczęła się dyskusja. Była ona wielowątkowa. Dotyczyła sytuacji gospodarczej kraju, głównie wykonania zadań planu 6-letniego, stopy życia klasy robotniczej. Obejmowała rozliczne aspekty sytuacji politycznej w kraju na tle tragicznych wydarzeń poznańskich łącznie z ich oceną polityczną. Dużo miejsca w dyskusji zajęła sprawa partii, jej działalności, przyczyn występujących słabości, a także sprawa Gomułki. Dyskusja była gorąca, namiętna, pełna kontrowersji, krytyczna zwłaszcza w stosunku do kierownictwa. Wówczas nie zdawałem sobie sprawy, dziś jestem przekonany, że ówczesne kierownictwo partii z Ochabem na czele traciło panowanie nad sytuacją w partii. Z tej wielowątkowej dyskusji zamierzam „wyjąć" sprawę Gomułki. Zapewne będzie to trudne, albowiem łączyła się ona, a ściślej poruszana była w kontekście sytuacji w kraju i partii. Ujmował ją będę tak, jak 26 wówczas docierała do mnie, jak ją zapisałem w swoich notatkach z tego iście maratońskiego plenum KC. Być może odtworzenie moich zapisów ujawni ich subiektywny charakter, ale na to nie ma rady. Grozi to każdemu, kto podejmuje się charakteryzowania poszczególnych głosów dyskusji. Sprawę Gomułki jako pierwszy poruszył Wiktor Kłosiewicz. (Przed nim występowało czterech mówców). Kłosiewicz oświadczył, iż nie podziela wprawdzie poglądów Gomułki, zgodny jest z Ochabem w ocenie postawy Gomułki, lecz uważa za konieczne naprawienie krzywd wyrządzonych byłemu sekretarzowi generalnemu. Tym bardziej że nie było dostatecznych podstaw do podjęcia decyzji o jego aresztowaniu. Czekano na proces, oświadczył Kłosiewicz, a jednak rehabilitację jego przyjęto z ulgą. Czy obecnie wyrównano wyrządzoną krzywdę? - zapytał. I odpowiedział: Odpowiedzialni za jego aresztowanie nie przeprosili go nawet, nie poinformowano społeczeństwa o jego zwolnieniu. Nie zwrócono Gomułce legitymacji partyjnej, nie poproszono go na posiedzenie Biura Politycznego. Wniosek Kłosiewicza o postawieniu sprawy Gomułki na plenum KC z zaproszeniem go do udziału w posiedzeniu, tak zdecydowanie postawiony, wymagać będzie odtąd ustosunkowania się w zasadzie każdego z zabierających głos. Sala podzieli się na tych, którzy popierają linię Biura Politycznego w sprawie Gomułki, tych, którzy jej nie negują, ale żądają pełnej satysfakcji dla Gomułki, a także tych, którzy pominą ją milczeniem. Stanowisko Biura Politycznego poparł Edward Gierek. Stwierdził, że nie ma potrzeby powracać do sprawy odchylenia prawicowonacjonalistycznego, gdyż dziś stają przed partią inne ważne zadania. Swoje wystąpienie zakończył szekspirowskim zawołaniem: Sprawa stoi tak: kto ma rację - Gomułka czy partia? Zrozumiałe, że osobiście nie przyznawał racji Gomułce. Cyrankiewicz na końcu swego dość długiego przemówienia stwierdził: Niektórzy czekają na wodza, a demokratyzacja to nie wypowiadanie sobie pretensji i uraz. Nie czujemy się, oświadczył, jak sieroty bez wodza, lecz jak kierownictwo. Andrzej Werblan ubolewał nad niesłusznością oskarżeń wobec Gomułki i nadjego aresztowaniem, ale skoro Biuro Polityczne wyraziło ubolewanie, Gomułka powinien czuć się zrehabilitowany. Wypowiedział się przeciwko zapraszaniu Gomułki na plenum KC, gdyż Gomułka cofnął swoją samokrytykę, a poza tym obecność Gomułki stawiałaby na nowo sprawę odchylenia prawicowonacjonalistycznego. W postawie Gomułki Werblan dopatrywał się tonu osobistych pretensji, gdyż stanowisko partii, a nie Gomułki było słuszne. Werblan zgłosił propozycję, aby na podstawie dokumentów przedstawić partii prawdziwy obraz odchylenia prawicowonacjonalistycznego, wolny od emocji tamtych lat. Stanisław Łapot zajął wręcz odmienne stanowisko w sprawie Gomułki od wszystkich poprzednio prezentowanych mówców z wyjątkiem Kłosiewicza. Aresztowanie Gomułki uznał za bezpodstawne, za krzywdę jemu osobiście i partii wyrządzoną. W załatwieniu sprawy Gomułki widział brak konsekwencji. Zwrócenie legitymacji partyjnej stanowić po- 27 Sprawa Gomułki na VH Plenum KC PZPR Na plenarne obrady Komitetu Centralnego PZPR Gomułka nie został zaproszony, chociaż chciał, jak to wiadomo, stanąć przed plenum KC, aby ustosunkować się do podtrzymywanych wobec niego zarzutów, składających się na treść tzw. odchylenia prawicowonacjonalistycznego. Referat programowy wygłosił I sekretarz KC PZPR Ochab. Członkowie KC zostali poinformowani o dwóch rozmowach, jakie zostały dotąd przeprowadzone z Gomułka przez przedstawicieli Biura Politycznego. I sekretarz wyraził ubolewanie z powodu aresztowania Gomułki, które przyniosło partii niepowetowane szkody. Odnośnie rozmów Ochab stwierdził, iż Gomułka uważa swoje stanowisko za słuszne, cofa złożoną samokrytykę i chce wystąpić na plenarnym posiedzeniu KC. Biuro Polityczne uważa jednak, powiedział Ochab, że byłoby to niecelowe. Poinformował jednocześnie zebranych, że Gomułce zostanie zwrócona legitymacja partyjna. Zapowiedział kontynuowanie rozmów, w toku których Biuro Polityczne będzie się starać, aby Gomułka zajął stanowisko zgodne z linią partii i powrócił do czynnej działalności partyjnej. Ochab przyznał również, że aresztowanie Spychalskiego było nieuzasadnione. Podtrzymał jednak wobec Spychalskiego zarzuty o niewłaściwej polityce kadrowej prowadzonej przez niego w wojsku, choć - dodał — nie widzi w działalności Spychalskiego złej woli. (Spychalskiemu została zwrócona legitymacja partyjna). Również zarzuty przeciwko Grzegorzowi Korczyńskiemu oparte zostały — jak stwierdził I sekretarz — na fałszywych materiałach. (Uchylono wobec Korczyńskiego wszelkie sankcje i przywrócono mu prawa członkowskie partii). Rozpoczęła się dyskusja. Była ona wielowątkowa. Dotyczyła sytuacji gospodarczej kraju, głównie wykonania zadań planu 6-letniego, stopy życia klasy robotniczej. Obejmowała rozliczne aspekty sytuacji politycznej w kraju na tle tragicznych wydarzeń poznańskich łącznie z ich oceną polityczną. Dużo miejsca w dyskusji zajęła sprawa partii, jej działalności, przyczyn występujących słabości, a także sprawa Gomułki. Dyskusja była gorąca, namiętna, pełna kontrowersji, krytyczna zwłaszcza w stosunku do kierownictwa. Wówczas nie zdawałem sobie sprawy, dziś jestem przekonany, że ówczesne kierownictwo partii z Ochabem na czele traciło panowanie nad sytuacją w partii. Z tej wielowątkowej dyskusji zamierzam „wyjąć" sprawę Gomułki. Zapewne będzie to trudne, albowiem łączyła się ona, a ściślej poruszana była w kontekście sytuacji w kraju i partii. Ujmował ją będę tak, jak 26 wówczas docierała do mnie, jak ją zapisałem w swoich notatkach z tego iście maratońskiego plenum KC. Być może odtworzenie moich zapisów ujawni ich subiektywny charakter, ale na to nie ma rady. Grozi to każdemu, kto podejmuje się charakteryzowania poszczególnych głosów dyskusji. Sprawę Gomułki jako pierwszy poruszył Wiktor Kłosiewicz. (Przed nim występowało czterech mówców). Kłosiewicz oświadczył, iż nie podziela wprawdzie poglądów Gomułki, zgodny jest z Ochabem w ocenie postawy Gomułki, lecz uważa za konieczne naprawienie krzywd wyrządzonych byłemu sekretarzowi generalnemu. Tym bardziej że nie było dostatecznych podstaw do podjęcia decyzji o jego aresztowaniu. Czekano na proces, oświadczył Kłosiewicz, a jednak rehabilitację jego przyjęto z ulgą. Czy obecnie wyrównano wyrządzoną krzywdę? - zapytał. I odpowiedział: Odpowiedzialni za jego aresztowanie nie przeprosili go nawet, nie poinformowano społeczeństwa o jego zwolnieniu. Nie zwrócono Gomułce legitymacji partyjnej, nie poproszono go na posiedzenie Biura Politycznego. Wniosek Kłosiewicza o postawieniu sprawy Gomułki na plenum KC z zaproszeniem go do udziału w posiedzeniu, tak zdecydowanie postawiony, wymagać będzie odtąd ustosunkowania się w zasadzie każdego z zabierających głos. Sala podzieli się na tych, którzy popierają linię Biura Politycznego w sprawie Gomułki, tych, którzy jej nie negują, ale żądają pełnej satysfakcji dla Gomułki, a także tych, którzy pominą ją milczeniem. Stanowisko Biura Politycznego poparł Edward Gierek. Stwierdził, że nie ma potrzeby powracać do sprawy odchylenia prawicowonacjonalistycznego, gdyż dziś stają przed partią inne ważne zadania. Swoje wystąpienie zakończył szekspirowskim zawołaniem: Sprawa stoi tak: kto ma rację - Gomułka czy partia? Zrozumiałe, że osobiście nie przyznawał racji Gomułce. Cyrankiewicz na końcu swego dość długiego przemówienia stwierdził: Niektórzy czekają na wodza, a demokratyzacja to nie wypowiadanie sobie pretensji i uraz. Nie czujemy się, oświadczył, jak sieroty bez wodza, lecz jak kierownictwo. Andrzej Werblan ubolewał nad niesłusznością oskarżeń wobec Gomułki i nad-jego aresztowaniem, ale skoro Biuro Polityczne wyraziło ubolewanie, Gomułka powinien czuć się zrehabilitowany. Wypowiedział się przeciwko zapraszaniu Gomułki na plenum KC, gdyż Gomułka cofnął swoją samokrytykę, a poza tym obecność Gomułki stawiałaby na nowo sprawę odchylenia prawicowonacjonalistycznego. W postawie Gomułki Werblan dopatrywał się tonu osobistych pretensji, gdyż stanowisko partii, a nie Gomułki było słuszne. Werblan zgłosił propozycję, aby na podstawie dokumentów przedstawić partii prawdziwy obraz odchylenia prawicowonacjonalistycznego, wolny od emocji tamtych lat. Stanisław Łapot zajął wręcz odmienne stanowisko w sprawie Gomułki od wszystkich poprzednio prezentowanych mówców z wyjątkiem Kłosiewicza. Aresztowanie Gomułki uznał za bezpodstawne, za krzywdę jemu osobiście i partii wyrządzoną. W załatwieniu sprawy Gomułki widział brak konsekwencji. Zwrócenie legitymacji partyjnej stanowić po- 27 winno - jego zdaniem - pierwszy krok do utorowania Gomułce drogi do aktywnej działalności politycznej. Dlaczego nie poproszono Gomułki na posiedzenie Biura Politycznego? Komitet Centralny powinien wobec tego przejąć sprawę w swoje ręce. Łapot stwierdził, że nie widzi ku temu żadnych przeszkód. Nieco zmodyfikowane stanowisko zajął Mieczysław Popiel. Podzielił pogląd, iż sprawa zwrotu Gomułce legitymacji partyjnej nabrała politycznego charakteru. Dodał jednak, że Gomułka ma swój wkład w rozwój kultu jednostki. Wypowiedział się jednak za zaproszeniem Gomułki na plenum KC, ale tylko na tę część, która będzie jego dotyczyła. Stefan Jędrychowski natomiast był zdania, że podjęcie z Gomułką dyskusji na plenum KC nie będzie sprzyjać jedności partii. Partia, konstatował, a nie Gomułka, miała rację. Dyskusja z Gomułką, jego zdaniem, byłaby na rękę tym siłom, które liczą na rozbicie partii. Stefan Sta-szewski też zgadzał się, że krzywda wyrządzona Gomułce jest faktem, że trzeba ją naprawić. I nie ma uzasadnienia sytuacja, aby Gomułka pozostawał poza partią. Był jednak przeciwny wznowieniu dyskusji. Zapytał: czy urządzić dyskusję nad sprawami 1948 r., czy skupić uwagę partii na obecnej trudnej sytuacji? Chcemy, oświadczył, aby Gomułka stanął z nami na wspólnej platformie. I sekretarz KW nie omieszkał jednak wyrazić obawy o „wodzowskie cechy" Gomułki. Jednocześnie w sposób ostry zaatakował poglądy Kłosiewicza nie tylko te tyczące sprawy Gomułki. Kazimierz Mijał nie wniósł do sprawy nic nowego (oddać Gomułce legitymację partyjną; dlaczego Biuro Polityczne nie wysłuchało Gomułki na swoim posiedzeniu), zaś Marian Naszkowski obwinił Kłosiewicza, że w sprawie Gomułki podkreśla tylko stronę uczuciową, nic nie wspominając o jego platformie politycznej. Gomułka, jego zdaniem, powinien przejść na pozycje partii, a nie wchodzić do niej z całym balastem. Czy jest to metoda - rzucił pytanie pod adresem Kłosiewicza - przykrycia działającej w partii grupy? Józef Olszewski był zdania, że partia oczekuje nie dyskusji z 1948 r., a programu działania. Jerzy Tepicht podniósł temperaturę, sugerując, że jest to walka o władzę. Komu j ą oddać-zapytał - czy w ręce Łapota czy innego mesjasza? (co było wyraźną aluzją do Gomułki). Zaproponował, aby rozszerzyć krąg osób rozmawiających z Gomułką (nie podobał mu się też ton korespondencji Gomułki). I niech wraca Gomułka, stwierdził, lecz pod naszą banderę. Do Kłosiewicza zwrócił się z pretensją, że szuka kozłów ofiarnych i męża opatrznościowego. Bolesław Jaszczuk nie podzielił opinii o potrzebie zaproszenia Gomułki na plenum KC. Nie można, powiedział, zamykać oczu na błędy Gomułki. Sprawy organizacyjne sugerował rozwiązywać tak, jak nakazuje praktyka partyjna. Godność Gomułce trzeba przywrócić - stwierdził. Zofia Wasilkowska zauważyła, że lepiej byłoby, gdyby sprawa Gomułki była załatwiona przed rozpoczęciem plenum KC, i wypowiedziała się za jej szybkim zakończeniem. W tym momencie dyskusji Biuro Polityczne zdecydowało złożyć oświadczenie: że Gomułka aresztowany został za zgodą Biura Politycznego, a nie tylko kilku jego członków, których nazwiska były wymieniane. Dalszą dyskusję podjął Jerzy Morawski. Wypowiedział się przeciwko odnawianiu sprawy o odchyleniu prawicowonacjonalistycznym i zapraszaniu Gomułki na plenum KC. Obawiał się bowiem - jak oświadczył -sił, które mogłyby włączyć się do publicznej dyskusji ze szkodą dla partii. Aleksander Zawadzki znaczną część swego przemówienia poświęcił sprawie Gomułki. Przedstawił dotychczasowy przebieg rozmów z Gomułką. Wyraził pogląd, że obecnie nie można zapraszać Gomułki na posiedzenie plenarne KC, gdyż niezbędne są dalsze rozmowy, a zwłaszcza określenie przez Gomułkę stanowiska wobec uchwał obecnego plenum. Co kieruje tymi, którzy domagają się dyskusji. Czy z dyskusją - zapytał - mamy iść do narodu? Nie chodzi przecież o formalne zwrócenie legitymacji partyjnej Gomułce, problem Gomułki urósł do rangi problemu politycznego. Sprawa ta „nas gryzie", oświadczył Zawadzki. Wyraził nadzieję, że osiągnięte zostanie porozumienie z Gomułką, że Gomułka włączy się do czynnej pracy. Ostatnia rozmowa z Gomułką trwała pięć godzin - powiedział. - Dużo jest u Gomułki rozgoryczenia i nieufności. Nie chce rozmawiać z Biurem Politycznym, a jedynie z Komitetem Centralnym. Jest przekonany, że zarzuty przeciwko niemu i jego samokrytykę obaliło życie. Zażądano od Gomułki uznania aktualnej linii politycznej partii, na co Gomułka się nie godzi. Żąda, aby anulować uchwały o odchyleniu prawicowonacjonalistycznym, a wszystko już „byłoby poza nami". Gomułka, jak oświadczył Zawadzki, nie wypowiada się obecnie przeciwko kolektywizacji, lecz uważa, że inaczej trzeba ją przeprowadzać. Biuro Polityczne zdecydowało, zakomunikował Zawadzki, że dalsze rozmowy z Gomułką będą prowadzone po VII Plenum KC. Relacja Zawadzkiego nie ograniczyła dyskusji nad sprawą Gomułki. Marian Rybicki zarzucał Biuru Politycznemu brak konsekwencji w tej sprawie, uważając, że sprawa Gomułki powinna zostać rozstrzygnięta na obecnym plenum KC. Helena Kozłowska nic nowego do sprawy nie wniosła (opowiedziała się za rozwiązaniami BP). Romana Granas, nie poruszając bezpośrednio sprawy Gomułki, oskarżyła Kłosiewicza, Łapota i Mijała o chęć rozbicia Biura Politycznego i Sekretariatu KC. Kazimierz Witaszewski, domagając się zwrotu legitymacji partyjnej Gomułce, podkreślił jednak, że jedność partii jest ważniejsza niż Gomułka. Władysław Matwin uznał, że ci, co poruszają sprawę Gomułki, odwracają uwagę partii od aktualnych spraw. Stanisław Skrzeszewski mimochodem zauważył, że różne elementy stawiają dziś na Gomułkę. Jerzy Al-brecht oświadczył, że wszyscy chcą, aby Gomułka stanął w szeregach partii. Spotkała go krzywda, która powstała w atmosferze błędów Stalina. Zanim Gomułka został aresztowany, wszedł w poważny konflikt z partią. Ten konflikt nie był urojony. Partia, podkreślił, postąpiła słusznie. Następnie Albrecht wyraził nadzieję, że można dogadać się z Gomułką w spokojnych rozmowach, na gruncie uznania przez niego uchwał VII Plenum, a wówczas wejście Gomułki do partii będzie faktyczne, a nie formalne. Artur Starewicz przypomniał, że zarzuty przeciwko Jugosławii odpadły już, a zatem Gomułka miał tu rację. Również życie przekreśliło uchwały III Plenum KC PZPR z 1949 r. Mieczysław Moczar zaproponował podjęcie uchwały o zwrocie Gomułce legitymacji partyjnej. Poparł wniosek Popielą, aby po wyczerpaniu porządku obrad „na sprawy t za rozszerzeniem grona rozmawiających z Gomułką o kilku członków KC, a Feliks Baranowski, aby już teraz na obecnym plenum rozstrzygnąć sprawę Gomułki. Trzeba z nim dyskutować bez obawy, że to wznieci dyskusje w partii, nie trzeba się obawiać cech charakteru Gomułki, jak to czyni Staszewski - powiedział. - Sprawa Gomułki jest sprawą całej partii. Jego obecność w partii wzmocni jej szeregi, odnowi zaufanie mas. Baranowski postulował także, by anulować uchwałę III Plenum z 1949 r. Jerzy Putrament polemizował z wieloma mówcami, a w sprawie Gomułki wyraził pogląd, że pewne sfery kreują go na wodza, gdyż obecne kierownictwo nie stoi na wysokości zadania. Gomułka kojarzył się Pu-tramentowi ze stosunkiem do kolektywizacji i stosunkiem do ZSRR. Ostap Dłuski dorzucił tylko, że powrót Gomułki może nastąpić jedynie na podstawie uznania przez niego generalnej linii partii. Roman Zam-browski, krytykowany przez wielu za swoje błędy i postawę polityczną, podtrzymał wypowiadany w rozmowach pogląd, aby do czasu całkowitego wyjaśnienia sprawy nie zwracać Gomułce legitymacji partyjnej. Oświadczył następnie, iż do czasu pojawienia się odchylenia prawicowo-nacjonalistycznego nie miał do Gomułki ani partyjnych, ani osobistych pretensji. Wypowiedział się przeciwko zaproszeniu Gomułki na plenum KC. Platforma Gomułki z 1948 r., jego zdaniem, nie jest sprawą historii - jest to sprawa wciąż żywa. To nie tylko sprawa stosunku do kolektywizacji, stosunku do Jugosławii, ale to także sprawa stosunku do KPZR i ZSRR. Był przeciw stawianiu Gomułce warunków przy przyjmowaniu go do partii, ale także przeciw stawianiu warunków przez Gomułkę. Zdaniem Zambrowskiego, Gomułka brutalnie naruszał normy partyjne. Jeśli Gomułka zgodzi się z uchwałami VII Plenum, oświadczył, to do spraw 1948 r. partia nie powróci. Bolesław Rumiński podniósł sprawę nieinformowania członków KC o przebiegu rozmów z Gomułką. Zażądał anulowania uchwał III Plenum KC z 1949 r. i oczyszczenia Gomułki z zarzutów odchylenia prawicowo-nacjonalistycznego. Uznał za niecelowe rozgrzebywanie starych błędów. Stosunek BP do Gomułki określił jako niewłaściwy, wypowiedział się za zaproszeniem Gomułki na obrady plenum KC i za wprowadzeniem go w skład KC. Następnie głos zabrał Franciszek Jóźwiak. Jóźwiak stwierdził, że wobec krzywdy wyrządzonej Gomułce trzeba mieć uczciwe stanowisko i wyraził żal, że niektórzy powątpiewają w to, czy Biuro Polityczne chce sprawę uczciwie załatwić. Sprawa Gomułki, podkreślił, wymaga rozwiązania na platformie jedności partii. Janusz Zarzycki wyraził niepokój w związku ze stanowiskiem zajmowanym przez Gomułkę i dodał, że sprawa powinna być załatwiona normalną drogą. Mieczysław Hof f mań obstawał za rehabilitacją Gomułki już na obecnym plenum KC, a Józef Kalinowski dostrzegł w sprawie Gomułki posmak personalny. Stanisław Pawlak był zdania, że sprawa Gomułki powinna wstrząsnąć partią, a Gomułka powinien powrócić do Biura Politycznego. Zauważył też, że niektórzy członkowie Biura Politycznego wykazują niechęć wobec Gomułki. Wyraził nawet obawę, że winni sprawy Gomułki „rozpływają się we mgle". Franciszek Mazur w swoim obszernym wystąpieniu w 30 gdyby Gomułka był w partii, nie przeszkadzałoby to, a pomagało. Zenon Nowak oświadczył: Gomułka chce, aby partia przyszła do niego na kolanach, gdyż żąda udziału na plenarnym posiedzeniu KC, gdzie chce sprawę przedstawić i uzyskać decyzje plenum KC, czy jego stanowisko mieści się w linii partii. Po czterech dniach dyskusji, od wystąpienia Nowaka sprawa Gomułki zeszła na drugi plan wobec krytyki niektórych innych fragmentów przemówienia Nowaka. Podjął ją dopiero Ryszard Strzelecki, domagając się anulowania uchwał III Plenum KC PZPR z 1949 r., a Jan Izydor-czyk zgłosił formalny wniosek o zwrócenie legitymacji partyjnej Gomułce i powołanie komisji KC do dalszych rozmów z Gomułką. Po wyczerpaniu listy mówców plenum KC unieważniło uchwałę III Plenum KC PZPR z 1949 r. w części dotyczącej Gomułki, Spychalskiego i Kliszki. Ponieważ Izydorczyk, wobec sprzeciwu Biura Politycznego, wycofał swój wniosek o powołanie komisji KC do rozmów z Gomułką - głosowania nad tą kwestią nie było. Przedstawione tu zostały wg kolejności wystąpień głosy tych członków KC, którzy bezpośrednio na VII Plenum KC odnosili się do sprawy Gomułki. Zestawienie to, zwłaszcza wobec upływu długiego już czasu, skłania do kilku refleksji. Dyskusja na tym pierwszym po XX Zjeździe KPZR, pierwszym po śmierci Bieruta (jeśli nie liczyć VI Plenum KC pamięci Bieruta poświęconego) plenarnym posiedzeniu KC obejmowała szeroki krąg różnorodnych problemów, na które trzeba było spojrzeć przez pryzmat wniosków płynących z XX Zjazdu KPZR. A sytuacja w kraju po tragicznych wydarzeniach poznańskich była trudna, złożona, jeśli nie powiedzieć - napięta tak, iż najmniejszy detonator w każdym nieomal miejscu mógł doprowadzić do nieobliczalnych następstw. Uczestnicy tego najwyższego forum partyjnego zdawali sobie z tego sprawę. Świadomość tego faktu musiała znaleźć odbicie w przebiegu dyskusji. Jednych to hamowało, innym dodawało skrzydeł. Nie była i nie mogła to być spokojna wymiana myśli i uwag. Dotyczyło to również sytuacji gospodarczej kraju, zwłaszcza uwidoczniło się w próbach formułowania ocen rezultatów planu 6-letniego. Tak zróżnicowana tematyka doprowadzała jednak do spięć, do gwałtownej niekiedy wymiany zdań, do składania oświadczeń, sprostowań. Polemika prowadzona była w różnych sprawach, lecz jej główny nurt dotyczył sporu o Gomułkę. Obejmowała także kwestie odpowiedzialności za wypaczenia, nie tylko w zakresie praworządności, ale również w dziedzinie gospodarki narodowej, dotyczyła metod pracy instancji partyjnych od Biura Politycznego poczynając oraz działalności organów administracji państwa. Sporo też energii „wyładowało się" w polemice z No-wakiem posądzonym o antysemickie, nacjonalistyczne akcenty w swoim przemówieniu. Sprawa Gomułki, jak to widać z suchej relacji, nie była w sposób dostateczny przygotowana do rozstrzygnięcia przez VII Plenum KC. Dotychczasowe rozmowy przedstawicieli Biura Politycznego z Gomułką miały jedynie charakter sondażowy. Biuro Polityczne, a przynajmniej 31 próbowała szukać dróg naprawienia wyrządzonych krzywd, lecz nie wiedziała jak. Najchętniej po anulowaniu tak ewidentnie fałszywych uchwał III Plenum KC PZPR z 1949 r. zapuszczono by nad sprawą zasłonę milczenia, ale sprawa Gomułki stała się już sprawą całej partii i — można dodać - znacznej części narodu. Gomułka nie mógł wejść do partii „tylnymi drzwiami", a wprowadzenie go do kierownictwa jako jednego z członków nie było już w tym czasie możliwe. I z tego, jak mi się dziś wydaje, znaczna część członków KC zdawała sobie sprawę. Gomułka przez długie i trudne lata był przywódcą partii, a linia generalna realizowana w okresie jego przewodnictwa została skrytykowana, podważona, w znacznej części odrzucona. Jego powrót do steru kierownictwa partii oznaczał nie tylko poważną korektę aktualnej linii, ale także zasadnicze zmiany w ekipie kierowniczej. Większość członków KC PZPR znała zarzuty przeciwko Gomułce tylko z materiałów plenarnych posiedzeń KC PPR z lipca i sierpnia-wrześ-nia 1949 r., nie mówiąc o odrzuconych już i potępionych uchwałach III Plenum KC PZPR z 1949 r. Była to bardzo ogólna znajomość tematu, często oparta na opowiadaniach, mitach i legendach. Działalność demaskatorska tzw. gomułkowszczyzny musiała też pozostawić w partii swoje ślady. Refleksje te opieram na własnych wahaniach, wewnętrznym konflikcie, jaki przeżywałem. Działaczy nurtowała obawa o jedność partii, zwłaszcza wobec ataków, jakie przeciwko niej kierowali przeciwnicy polityczni. To wszystko musiało zaciążyć nad połowicznością uchwał VII Plenum KC PZPR odnoszących się do Gomułki. Sł' M. M-lf. ł.v V M.M. O. V M.M.M. M. 30 lipca, w drugim dniu po zakończeniu VII Plenum KC PZPR, Biuro Polityczne obradowało nad wnioskami płynącymi z tego plenarnego posiedzenia. Do kontynuowania rozmów z Gomułka zostali upoważnieni Ochab i Zawadzki. Wydelegowanie do rozmów z byłym sekretarzem generalnym KC PPR aktualnego I sekretarza KC PZPR świadczyło, że mieć one będą zasadniczy charakter i że nie może tu chodzić o formalną rehabilitację Gomułki. Pierwsza rozmowa odbyła się l sierpnia 1956 r. Jeszcze tego dnia Ochab i Zawadzki przedstawili sprawozdanie z rozmowy z Gomułka na posiedzeniu Biura Politycznego. Po wysłuchaniu sprawozdania Biuro Polityczne „jednomyślnie postanowiło zwrócić legitymację partyjną tow. Gomułce z wzięciem go na ewidencję partyjną POP przy KC Partii". Nazajutrz, to jest 2 sierpnia 1956 r., Stefan Misiaszek, sekretarz Podstawowej Organizacji Partyjnej przy KC PZPR, wręczył Gomułce legitymację partyjną. Dla Misiaszka, rówieśnika Gomułki, który przed wojną siedział z nim w jednej celi, była to życiowa satysfakcja (Gomułka w tym czasie przebywał w sanatorium w Ciechocinku). 3 sierpnia członkowie i zastępcy członków KC otrzymali notatkę Biura Politycznego, relacjonującą przebieg spotkania. Rozmowa trwała, jak stwierdza się na wstępie, kilka godzin. Przedstawiciele Biura Politycznego poinformowali Gomułkę, że „kierownictwo partii uważa za słuszne stanowisko zajęte w 1948 r. w sprawie odchylenia prawicowego". Tow. Gomułka podtrzymywał swoje stanowisko, lecz zaznaczył, że „nie uważa, aby było pożyteczne wszczynanie w partii dyskusji na ten temat". Ochab i Zawadzki poinformowali Gomułkę o treści nie opublikowanej części referatu I sekretarza KC PZPR, dotyczącej jego osoby, jak również o podjętej decyzji zwrócenia legitymacji partyjnych Spychalskiemu i Korczyńskiemu. Wręczyli także Gomułce tekst uchwały VII Plenum, uchylającej uchwałę III Plenum KC z listopada 1949 r. „W rozmowie -czytamy w notatce - został ogólnie omówiony przebieg dyskusji na VII Plenum, m.in. dyskusji w sprawie tow. Gomułki, a także przyjęte przez Plenum uchwały". Gomułka oświadczył przedstawicielom Biura Politycznego, iż tylko pobieżnie zapoznał się z uchwałami VII Plenum. Nie zgłosił do nich zasadniczych zastrzeżeń, zapowiadając szczegółowe uwagi w terminie późniejszym. „Rozmowa z tow. Gomułka - jak stwierdza się w notatce - toczyła się w rzeczowej i partyjnej atmosferze". 33 - Gomułka... 4 sierpnia w radiowym dzienniku wieczornym (o godz. 20.00) podany zostanie komunikat następującej treści, który 5 sierpnia zamieszczony będzie w prasie: „VII Plenum KC PZPR postanowiło uchylić uchwałę III Plenum KC PZPR z listopada 1949 r. w części dotyczącej nieuzasadnionych i krzywdzących zarzutów o tolerancję w stosunku do wrogiej agentury, wysuniętych pod adresem tow. Władysława Gomułki, Mariana Spychalskiego i Zenona Kliszko. Po VII Plenum przedstawiciele Biura Politycznego KC PZPR odbyli rozmowę z tow. Władysławem Gomułka, w której między innymi poruszone zostały podstawowe problemy VII Plenum KC PZPR. Biuro Polityczne po wysłuchaniu sprawozdania z przebiegu tej rozmowy postanowiło przywrócić tow. Władysławowi Go-mułce prawa członka partii". Notatka Biura Politycznego rozesłana członkom KC i zastępcom członków KC dawała wiele do myślenia. Przy dzisiejszym moim doświadczeniu prawdopodobnie inaczej bym ją odczytał. Była to przecież wyraźna zapowiedź nieuchronnego powrotu Gomułki do czynnego życia politycznego, czyli do steru kierownictwa partii. Wtedy jednak nie odebrałem tak treści zawartej w tej notatce. Co więcej, nawet bardziej doświadczeni ode mnie działacze partyjni, z którymi na ten temat rozmawiałem, uważali powrót Gomułki do steru kierowniczego w partii za niemożliwy. Argument, jakim posługiwano się, brzmiał: może to grozić rozłamem w partii. Przyznać trzeba, że w tamtych warunkach robiło to wrażenie. We wrześniu 1956 r. odbyło się spotkanie I sekretarza KC PZPR Ochaba z aktywem partyjnym Komitetu do Spraw Bezpieczeństwa Publicznego. Ochab przedstawił tam obraz aktualnej sytuacji politycznej w partii i w kraju. Wypowiedział się także na temat Gomułki. I sekretarz KC oświadczył, że odchylenie prawicowonacjonalistyczne było faktem i takie jest stanowisko Biura Politycznego. Natomiast Gomułka podtrzymuje swoje stanowisko, wycofując złożoną dawniej samokrytykę. Go-mułce przywrócono prawa członka partii, bowiem został skrzywdzony. To, co powiedział Ochab, nie zapowiadało rychłego powrotu Gomułki na scenę polityczną. Odniosłem wtedy wrażenie, że Biuro Polityczne po zwróceniu Gomułce legitymacji partyjnej uważa sprawę za zamkniętą. Nic nie wskazywało na to, że zdania w tej sprawie w kierownictwie partii są podzielone. Zmiany w składzie Biura Politycznego KC PZPR na VII Plenum (weszli w jego skład jako członkowie: Edward Gierek, Roman Nowak, Adam Rapacki oraz jako zastępcy członków: Stefan Jędrychowski i Eugeniusz Stawiński) nie wpłynęły na podniesienie sprawności działania kierownictwa partyjnego ani na zespolenie szeregów partyjnych. Już wówczas nie miałem wątpliwości, że krytyka działalności Hilarego Minca na VII Plenum KC spowodowała, iż 7 października 1956 r. zwrócił się on do Biura Politycznego o zwolnienie (z uwagi na długotrwałą chorobę) z funkcji członka Biura Politycznego KC PZPR oraz o zezwolenie na zwrócenie się do Rady Państwa z prośbą o zwolnienie go ze stanowiska I zastępcy prezesa Rady Ministrów, również ze względu na stan 34 . fct.LJ.kJ lt W d. drugim piśmie datowanym 7 października, a skierowanym do Biura Politycznego KC PZPR, Minc donosił, że na okres VIII Plenum zamierza „przerwać leczenie i wziąć udział w obradach plenum w celu samokryty-cznego ustosunkowania się do ubiegłego okresu i wypowiedzenia się w sprawach bieżących". Listy te 8 października 1956 r. rozesłane zostały przez Biuro Sekretariatu KC do członków i zastępców członków KC z zastrzeżeniem traktowania ich jako dokumentów ściśle poufnych do czasu opublikowania ich w prasie. Niebawem opublikowana została informacja o rezygnacji Minca z funkcji członka Biura Politycznego KC PZPR i I zastępcy prezesa Rady Ministrów PRL. Głównym ośrodkiem zainteresowania coraz bardziej stawał się Go-mułka. Do Ciechocinka, a potem do jego mieszkania na Saskiej Kępie zaczęli zjeżdżać na rozmowy i konsultacje niektórzy członkowie Biura Politycznego, sekretarze KC, dziennikarze; najchętniej ci, którzy dotąd uchodzili za najbardziej nieprzejednanych. Gomułka przyjmował tylko tych, których dobrze znał, lub którzy (a dotyczy to głównie dziennikarzy) rekomendowani byli przez jego przyjaciół. Gomułka, jak wiadomo, nie lubił się afiszować, nie miał ochoty na wywiady, a jeśli już rozmawiał to o sprawach zasadniczych, nie przeznaczonych do publikacji. Ostatnimi laty w wywiadach, a także wspomnieniach pojawiło się wiele relacji o tych spotkaniach. Zapewne teraz, po śmierci Gomułki ujawnionych zostanie wiele dalszych szczegółów. Gomułka o tych sprawach mówił niechętnie, widocznie nie przywiązywał do nich wagi. Takie przynajmniej odniosłem wrażenie z rozmów z Gomułka. Jedno jest pewne dla tych, którzy go znali, iż zdawał sobie sprawę, że na jego barki spadnie wkrótce ciężar przywództwa partii. Zapewne, a to dla Gomułki było charakterystyczne, dokładnie przestudiował stan gospodarki narodowej, zanalizował wszystkie dane liczbowe, przemyślał wszystkie „za i przeciw", by dojść do określonej koncepcji, którą zamierzał przedstawić. Można być pewnym, że zdołał wyrobić sobie własną ocenę sytuacji politycznej w kraju, a także ocenę sytuacji w partii. Wystąpienie na VIII Plenum KC PZPR było rezultatem jego własnych przemyśleń, opartych nie tylko na rozmowach z różnymi osobistościami, ale także studiów prasy codziennej i periodyków. A Gomułka, o czym się wielokrotnie przekonałem, umiał nie tylko wnikliwie czytać, ale także analizować materiał zawarty w informacjach prasowych i publikacjach. 14 października 1956 r. rozesłany został członkom KC, a następnie 16 października zamieszczony w prasie komunikat Biura Politycznego: „12 października 1956 r. Biuro Polityczne omówiło sprawy, które mają być rozpatrzone na VIII Plenum KC. W obradach wziął udział tow. Gomułka." Komunikat lakoniczny, lecz zapowiadający jakże zdecydowany zwrot. Gomułka powracał do czynnego życia politycznego. Plenarne posiedzenie Komitetu Centralnego PZPR rozpoczęło się w nerwowej atmosferze. Rano 19 października 1956 r. przyleciała do Warszawy delegacja KC KPZR z Chruszczowem na czele. Wieść ta jeszcze przed otwarciem posiedzenia dotarła do większości członków KC. Kierownictwo KPZR zaniepokojone było rozwojem sytuacji wewnętrznej w Polsce, narastaniem nastrojów antyradzieckich, ofensywą sił rewizjonistycznych, a także zapowiedzią nieoczekiwanych zmian w kierownictwie PZPR. Do niedawna wszakże Biuro Polityczne podtrzymywało swoje zastrzeżenia wobec Gomułki, uznając go za reprezentanta odchylenia prawicowonacjonalistycznego, a teraz Gomułka był proponowany przez Biuro Polityczne na I sekretarza KC PZPR. Według propozycji, jakie zostały w przeddzień rozpoczęcia obrad VIII Plenum KC rozesłane członkom KC, do Biura Politycznego, zmniejszonego do 9 członków, prawie w połowie mieli wejść nowi ludzie, co było jednoznaczne z odsunięciem wielu znanych i zasłużonych działaczy. To wszystko musiało w Moskwie wywołać niepokój. Z drugiej strony nieoczekiwany przylot delegacji KPZR do Warszawy wykorzystały elementy opozycyjne i rewizjonistyczne do podgrzewania atmosfery, której, niestety, uległo wielu członków KC PZPR. Edward Ochab, I sekretarz KC PZPR, w swoim słowie wstępnym poinformował plenum, iż nie był w stanie, z uwagi na sytuację, jaka wytworzyła się w kierownictwie PZPR, przygotować zapowiadanego w porządku dziennym referatu. Zaproponował więc w imieniu Biura Politycznego, aby porządek dzienny ograniczyć do trzech punktów: zmian w składzie Komitetu Centralnego, dyskusji nad projektem uchwał i spraw organizacyjnych. I sekretarz zgłosił propozycję Biura Politycznego dokooptowania do składu KC: Gomułki, Kliszki, Spychalskiego i Logi-So-wińskiego jeszcze przed rozpoczęciem dyskusji nad projektem uchwały, aby mogli brać już udział w obradach jako pełnoprawni członkowie KC. Następnie Ochab zakomunikował, że Biuro Polityczne zamierza zaproponować wybór Władysława Gomułki na I sekretarza KC PZPR oraz wybór nowego Biura Politycznego, ograniczonego do 9 członków. Członkowie KC zostali także powiadomieni, że do Warszawy przybyła delegacja KC KPZR w składzie: Nikita S. Chruszczow, Łazar M. Kaganowicz, Anastas L Mikojan i Wiaczesław M. Mołotow w celu przeprowadzenia rozmów z Biurem Politycznym KC PZPR. 36 przerwę w obradach do godz. 18.uu. Nastąpiła krótka, nerwowa wymiana poglądów: Dlaczego trzeba odroczyć obrady? W jakim składzie Biuro Polityczne rozmawiać będzie z delegacją KPZR? Po wyjaśnieniu, że przerwa wynika z konieczności przeprowadzenia rozmów z delegacją radziecką i że oprócz obecnych członków Biura Politycznego KC PZPR weźmie w nich udział Gomułka, Helena Jaworska zgłosiła wniosek, aby natychmiast dokonać wyboru nowego Biura Politycznego. Poparła ją Michalina Tatarkówna. Na wniosek I sekretarza przegłosowano wnioski w kolejności zgłaszania. Za wnioskiem Biura Politycznego wypowiedziało się 61 członków KC, przeciwko było 2 członków, a 3 wstrzymało się od głosu. Po uzasadnieniu przez Ochaba kooptacji do KC usuniętych w wyniku niesłusznych zarzutów działaczy partyjnych nastąpiło głosowanie. Plenum KC jednogłośnie uzupełniło swój skład o Gomułkę, Kliszkę, Logę-Sowińskiego i Spychalskiego. Następnie plenum upoważniło Biuro Polityczne i Gomułkę -kandydata na I sekretarza KC - do rozmów z delegacją KC KPZR. Ogłoszona została przerwa do godz. 18.00. Po wznowieniu obrad, wobec konieczności zakończenia rozmów z delegacją radziecką, Ochab zaproponował odroczenie obrad plenum do dnia następnego do godz. 11.00. Propozycja nie wzbudziła sprzeciwów. 20 października obrady plenarne rozpoczęły się od informacji Zawadzkiego o rozmowach z delegacją KPZR. Członkowie KC zostali poinformowani, że Prezydium KC KPZR jest głęboko zaniepokojone rozwojem sytuacji w Polsce, wzrostem różnych form antyradzieckiej propagandy, brakiem jej przeciwdziałania („Prawda" w tym dniu wydrukowała artykuł temu poświęcony). Dlatego też delegacja KC KPZR pragnęła na miejscu zapoznać się z poglądem kierownictwa PZPR co do dalszego rozwoju sytuacji, w tym także z projektami składu nowego Biura Politycznego, jakie ma wyłonić VIII Plenum KC PZPR. Delegacji radzieckiej starano się wyjaśnić zawiłości procesu demokratyzacji w Polsce, zapewniając, że partia nie straci kontroli nad jej przebiegiem, a wypaczenia treści demokratyzacji, jakie się ujawniły, zostaną usunięte. Co się tyczy problemów stosunków dwustronnych, stwierdził Zawadzki, to zgodnie z komunikatem ogłoszonym po zakończeniu rozmów dalsze rozmowy będą kontynuowane w Moskwie między delegatami kierownictw obu partii. Przebieg tych rozmów, wedle słów Zawadzkiego, „był partyjny, pryncypialny, nieraz z temperamentem z obu stron, ale z intencją niewątpliwie najlepszą". Rozmowy - jak wspominał Gomułka - dotyczyły wielu problemów narosłych w stosunkach dwustronnych. Zdaniem Gomułki, Prezydium KPZR na podstawie analizy rozwoju sytuacji w Polsce najbardziej obawiało się wystąpienia Polski z Układu Warszawskiego. Jak wiadomo, takie pomysły głoszono w niektórych kręgach opozycyjnych, a to mogło zaniepokoić kierownictwo radzieckie. W sytuacji międzynarodowej u schyłku 19 5 6 r. j akikolwiek wyłom w systemie obronnym państw socj ali-stycznych grozić mógł poważnymi następstwami. Doskonale to rozu- 37 miałem - powiedział Gomułka w jednej z późniejszych rozmów -1 aiatego przekonywałem delegację KPZR, że Układ Warszawski leży w żywotnych interesach Polski, że Polska jest zainteresowana jego umacnianiem. Polska, oświadczył Gomułka, pozostanie mocnym ogniwem Układu Warszawskiego. Chruszczow; jak wspominał Gomułka, wyzbył się po tym oświadczeniu wszelkich obaw. Drugim tematem burzliwej dyskusji była sprawa wyrównania należności za dostawę polskiego węgla do ZSRR (w porównaniu do ceny ustalonej w 1945 r.). Suma należności z tego tytułu urosła do około 500 min rubli. Sprawa ta została już dostatecznie naświetlona w literaturze ekonomicznej, nie ma więc sensu w tym miejscu raz jeszcze jej omawiać. Została rozstrzygnięta na spotkaniu w Moskwie, które było kontynuacją rozmów rozpoczętych 19 października 1956 r. w Warszawie, z korzyścią dla Polski. Warto tu odnotować wypowiedź Gomułki na temat rozmów z delegacją KPZR z listopada 1956 r. Była ona bardzo szczera i nie różniła się od późniejszych refleksji Gomułki snutych w czasie rozmów prywatnych, kameralnych. Na krajowej naradzie aktywu partyjnego Gomułka stwierdził, że wokół rozmów (w Warszawie i w Moskwie) czyni się niepotrzebnie wielki szum, a sprawy przedstawiane są opacznie. Towarzysze radzieccy dysponowali złymi, nie sprawdzonymi informacjami o rozwoju sytuacji w Polsce, na podstawie których mogli przypuszczać, że w Polsce przygotowywany jest zamach stanu. Wiadomo, podkreślił Gomułka, jak zaostrzona jest dziś sytuacja międzynarodowa. Trzeba rozumieć ich zaniepokojenie, wszak kontyngenty wojsk radzieckich znajdują się na terenie NRD, a łączność i zaopatrzenie przebiega przez terytorium Polski. Budujemy wszyscy razem, stwierdził I sekretarz KC, ustrój socjalistyczny, a zatem to, co się dzieje w Polsce, nie może być dla nich obojętne. Gomułka zauważył, że w związku z przyjazdem delegacji KPZR wielu nieodpowiedzialnych ludzi podejmowało szereg nierozważnych kroków. Na pytanie, czy delegacja KPZR nie mogła przybyć po zakończeniu obrad plenum KC, Gomułka powiedział - nie, gdyż odmowa rozmowy przed plenum KC mogła wywołać niepotrzebne podejrzenia. Rozmowy były prowadzone w sposób szczery, językiem partyjnym, a nie językiem dyplomatycznym. Powiedzieliśmy sobie to, co każdy z nas myślał. Delegacja KPZR powróciła do Moskwy nie wiedząc, jakie będą decyzje naszego plenum. Po zakończeniu plenum KC zadzwonił Chruszczow, aby oświadczyć, że są uspokojeni. W dyskusji plenarnej na posiedzeniu KC PZPR sprawa umocnienia polsko-radzieckich stosunków zajęła poczesne miejsce. Wskazywano, że jeśli były w przeszłości nieprawidłowości w stosunkach między ZSRR a krajami demokracji ludowej, to XX Zjazd KPZR zapoczątkował odwrót od nich. Powoływano się na lipcowe plenum KC KPZR (1956 r.), które krytycznie ustosunkowało się do dotychczasowych form i treści tych stosunków i otworzyło drogę do ich normalizacji. Socjalizmu-podkreślono w dyskusji - nie można budować w oderwaniu od ZSRR, od wspólnoty państw socjalistycznych. Rzecz polega na tym, aby nie dopuszczać do po- 38 "W 5 K* W C*Aii.Ł* ***-.———————————— -. - „ drodze normalnych wzajemnych kontaktów, nie robiąc z tego sensacji. Powoływano się na tradycje wspólnych walk demokratów i rewolucjonistów polskich i rosyjskich, braterstwo broni, wspólnotę ideową i polityczną, polską rację stanu. Zauważono również, że na fali odnowy wrogie socjalizmowi siły nie zawahały się rozniecić nastrojów antyradzieckich, którym niestety nie stawiono zdecydowanego oporu, ba! niektórzy działacze partyjni dali się ponieść tym prowokacjom. Są tacy, których można było nazwać serwilistami, dziś zaś inspirują antyradzieckie poczynania. Ochab z rozżaleniem przytaczał gorzkie argumenty towarzyszy radzieckich, jakie padły w czasie dyskusji belwederskiej, mianowicie, że nawet w krajach burżuazyjnych nie są do pomyślenia takie oskarżenia pełne oszczerstw wobec Związku Radzieckiego, jakie ukazują się na łamach prasy polskiej. VIII Plenum KC PZPR przyjęło uchwałę, w której znalazło się sformułowanie Gomułki, pochodzące z jego referatu, na temat stosunków polsko-radzieckich: „Stosunki polsko-radzieckie oparte na zasadach równości i samodzielności wytworzą w narodzie polskim tak głębokie uczucie przyjaźni do Związku Radzieckiego, że żadna próba siania nieufności nie znajdzie posłuchu w naszym kraju". Nawiązując do tego stwierdzenia, w końcowym słowie Gomułka oświadczył: Chciałbym, aby tę linię ujętą tak jednolicie towarzysze konsekwentnie realizowali. Informacja Zawadzkiego na temat ruchów wojsk radzieckich, w czasie kiedy toczyły się rozmowy obu delegacji, wywołała niekontrolowane emocje ze strony niektórych uczestników plenarnego posiedzenia. Stare-wicz zwrócił się z pytaniami do Konstantego Rokossowskiego, jaki cel miały ruchy tych wojsk? na podstawie czyich decyzji się odbywały? Nie omieszkał także dodać, że przesuwanie się wojsk radzieckich wywołało zaniepokojenie w Warszawie. Ochab zaprzeczył, aby miały miejsce ruchy polskich jednostek, za wyjątkiem jednej niewielkiej jednostki w celach specjalnych, zresztą za wiedzą Biura Politycznego. Alster poinformował, że służba bezpieczeństwa otrzymała szereg sygnałów o ruchach jednostek radzieckich, ale to wymaga jeszcze sprawdzenia, po czym można będzie zdać sprawę Biuru Politycznemu. Ochab też to potwierdził. Ale Zofia Wasilkowska zażądała, aby Biuro Polityczne przedstawiło, po sprawdzeniu, informacje członkom KC. Z takim wnioskiem nie zgodził się Putrament, wskazując, że skoro na sali są szefowie resortów: obrony, spraw wewnętrznych i bezpieczeństwa publicznego, to mogą powiedzieć, jak się faktycznie rzecz przedstawia. O głos poprosił Rokossowski. Minister obrony oświadczył przed plenum KC, iż manewrów w tym roku nie ma, ale odbywają się poza obozami okresowe ćwiczenia taktyczne; zakończyły się na szczeblu batalionów i pułków, obecnie ćwiczą dywizje. Faktem jest częściowe ześrodkowanie jednostek dla celów bezpieczeństwa, o czym wie Biuro Polityczne. Natomiast wojska radzieckie, stacjonujące w Polsce, przeprowadzały jesienne manewry w rejonie, gdzie jest rozlokowana grupa wojsk radzieckich. Przesuwały się one w kierunku Bydgoszczy i Łodzi. Rokossowski oświadczył następnie, iż z polecenia Biura Politycznego zwrócił się do marszałka Iwana S. Koniewa, który 39 do garnizonów. Rekapitulując swoją informację Rokossowski podkreślił: „Bez rozkazu rządu, bez rozkazu Biura Politycznego ani jeden krok nie będzie zrobiony. Nie wolno, nie mamy prawa podejrzewać Wojska Polskiego o to, że mogło ono być wykorzystane przeciwko rządowi albo partii. Nie mamy takich żołnierzy. Żołnierze składają przysięgę na wierność władzy ludowej i rządowi RP, swojej przysiędze pozostaną wierni do końca". Po oświadczeniu Rokossowskiego nikt w zasadzie nie wracał do tej sprawy. Jedynie Ochab, nawiązując do wieców i podejmowanych na nich rezolucji, zwłaszcza w Warszawie, gdzie robotnicy oferowali obronę Komitetu Centralnego przed rzekomym zagrożeniem przez... armię radziecką, określił to jako „bardzo dziwnego rodzaju nacjonalizm i zaściankowość". Nie winił za to ludzi - ani studentów, ani młodych robotników - lecz wziął odpowiedzialność na barki kierownictwa partyjnego za dopuszczenie do takiej sytuacji. Na armię radziecką klasa robotnicza i niemal cały naród, podkreślił Ochab, patrzy „jako na armię sojuszniczą, jako na armię broniącą również naszych granic, naszej niepodległości". Jak się potem okazało, a to bardzo smutna prawda, część nieodpowiedzialnych działaczy partyjnych, zwłaszcza z Warszawy - za wiedzą Staszewskiego, ówczesnego I sekretarza KW - „dolewała oliwy do ognia". Podejrzewam, że była to próba rehabilitacji za stanowisko zajęte na VII Plenum KC przeciwko Gomułce. Stąd wyszła inicjatywa wiecowania na cały kraj, głównie przez „centrum dyskusyjne" w gmachu Zarządu Głównego ZMP, czego nie ukrywają dziś ci, którzy tam dyżurowali i rozniecali niepokój na cały kraj. Oczywiście w imię poparcia dla Gomułki! Ale takiego poparcia Gomułka już wtedy nie potrzebował. Po Warszawie, po kraju hulała dzika plotka o czołgach radzieckich, jakie się pojawiły w Warszawie, o zagrodzeniu im drogi przez KB W pod dowództwem gen. Wacława Komara. Echa tej złośliwej plotki, niczym czkawka, pojawiają się od czasu do czasu w prasie. Z zażenowaniem przyznać muszę, że źródła tych plotek nie wywodzą się z kół naszego wroga klasowego. Do sprawy tej powrócił Gomułka na wielkim wiecu przed Pałacem Kultury, oświadczając, iż wojska radzieckie wróciły do rejonów zakwaterowania. Raz jeszcze mówił o tym na naradzie centralnego aktywu partyjnego w listopadzie 1956 r., przypominając, że w trakcie rozmów 19 października Koniew otrzymał polecenie zatrzymania ruchu wojsk, co zostało wykonane. Powróćmy jednak do przebiegu obrad VIII Plenum KC. Dopiero po tych wstępnych wyjaśnieniach (dotyczących rozmów polsko-radziec-kich) można było przystąpić do właściwych obrad. Podstawą do dyskusji stało się przemówienie Gomułki, które nie było referatem programowym, choć szereg tez miało niewątpliwie charakter programu, lecz przedstawiało stosunek Gomułki do najbardziej aktualnych spraw kraju i partii. Gomułka powiedział na wstępie, iż siedem lat temu przemawiał na plenum KC i „wydawało mi się wówczas, że przemawiam do członków Komitetu Centralnego po raz ostatni". 40 mułki słuchali z zapartym tchem nie tylko członkowie KC, słuchał cały kraj, bowiem było bezpośrednio transmitowane przez radio. Każdy był ciekaw, każdy starał się nie uronić ani jednego słowa, wszak mówił człowiek skazany na zapomnienie, człowiek, który tak wiele od swoich wycierpiał. A na sali siedziało wielu z tych, którzy doprowadzili do jego usunięcia w 1948 r., i bardzo wielu takich, którzy przez długie lata wierzyli w jego „odchylenie". To ostatnie odnosi się także do mnie. Spokojne to było przemówienie, bez żadnych osobistych akcentów, a oceny, moim zdaniem, wyważone, choć istniały także inne poglądy. Gomułka nawiązał do „warunków", jakie postawiło przed nim VII Plenum KC, o którym powiedział: „Mimo swych chęci nie mogłem wówczas być na nim obecny". Następnie zgłosił i rozwinął dwie uwagi, które określił jako „pewne zastrzeżenia" do uchwał VII Plenum KC, a dotyczyły one oceny wyników planu 6-letniego i polityki partii w zakresie rolnictwa. Gomułka, krytycznie odnosząc się do wielu błędów przeszłości, nie podważał bynajmniej ogólnych osiągnięć kraju w tym czasie, kiedy był odsunięty od władzy. Uważał jednak, że rozwój gospodarczy następował głównie poprzez zwiększanie zatrudnienia, wzrost godzin nadliczbowych, przy spadku wydajności pracy. Zwracał uwagę, że zbudowane ogromnym kosztem nowe zakłady przemysłowe nie wykorzystują swoich mocy produkcyjnych, że znaczna część maszyn i urządzeń nie znalazła dotychczas zastosowania. Pojawiło się niebezpieczeństwo braku pokrycia w towarach przy nadmiernej ilości środków pieniężnych. Za tę politykę, a raczej za jej błędy, płacił cały naród, a w pierwszym rzędzie klasa robotnicza. Co się tyczy uwag krytycznych Gomułki wobec polityki rolnej, niezbędny staje się krótki komentarz. Gomułka w 1948 r. wyraził zastrzeżenie, że delegacja KC PZPR, uczestnicząca w II sesji Biura Informacyjnego, wyrażając zgodę na przyjęcie hasła kolektywizacji rolnictwa powinna mieć zgodę co najmniej KC. Nie negował idei zespołowych form gospodarowania na wsi, lecz wyrażał zastrzeżenia co do warunków jej realizacji w aktualnej sytuacji na polskiej wsi. W jednej z rozmów powiedział mi, że zapytał swego czasu Stalina, co sądzi o organizacji kołchozów w Polsce. Stalin był zdziwiony pytaniem. Kołchozy w Polsce? - zapytał. -Przecież chłop polski jest wielkim indywidualistą. My, w Związku Radzieckim, kontynuował Stalin, zaczęliśmy budować kołchozy w 10 lat po rewolucji. Gomułka zrozumiał, że ze sprawą kolektywizacji w rolnictwie nie należy się spieszyć. Ta rozmowa Gomułki ze Stalinem była znana wszystkim członkom Biura Politycznego KC PPR, bowiem, jak twierdził Gomułka, powtórzył im ją. Zambrowski, wspominał Gomułka, domagał się nawet przyjęcia przez Sejm ustawy, na podstawie której można byłoby ścigać tych, którzy straszą chłopów kołchozami. Powstała legenda, która uporczywie krąży nawet wśród aktywu partyjnego, że Gomułka wystąpił na VIII Plenum KC przeciwko spółdzielczości produkcyjnej. Nie ma to, moim zdaniem, nic wspólnego z prawdą. Inicjatorów rozwiązywania dobrze nawet prosperujących spółdzielni gdzie indziej należy szukać. 41 Krytycznie o cafe] dotychczasowej polityce rolnej. Ostrość jego krytyki dotyczyła metod organizowania spółdzielni produkcyjnych, stanu efektywności gospodarowania we wszystkich sektorach rolnictwa. Gomułka doszedł do przekonania, że mimo dotacji państwowych spółdzielnie produkcyjne i państwowe gospodarstwa rolne gorzej gospodarzą niż indywidualni rolnicy. Z analizy tej wyprowadził wniosek, że nie idea spółdzielczości produkcyjnej jest zła, złe są metody organizacji, złe jest gospodarowanie. Warto przypomnieć kilka bardzo interesujących myśli Gomułki z jego wystąpienia na VIII Plenum KC sprawie spółdzielczości produkcyjnej poświęconych. Spółdzielczość produkcyjna, mówił Gomułka, budzi wśród chłopów „ludzkie poczucie wspólnoty wszystkich pracujących", a „wspólna praca uspołecznia człowieka najgłębiej, budzi w nim poczucie świadomości, że człowiek nie żyje tylko sam dla siebie, lecz także dla innych ludzi". Wskazanie moralne, że „ człowiek człowiekowi nie może być wilkiem, wykształca się najgłębiej, nabiera najpiękniejszych rumieńców życia jedynie wśród ludzi dobrowolnie zrzeszonych przy wspólnym warsztacie pracy". W innym miejscu, uzasadniając wyższość socjalistycznych form produkcji w rolnictwie, Gomułka mówił: „Chcemy obudzić wśród chłopów pracujących poczucie głębokiej społecznej wspólnoty produkcyjnej, chcemy zlikwidować wszystkie formy wyzysku człowieka przez człowieka, chcemy, aby ich ciężkiej i znojnej pracy ulżyła w miarę możliwości maszyna, chcemy, aby przy możliwie najmniejszym wysiłku pracy jednostki zrzeszonej w chłopskiej wspólnocie produkcyjnej wytwarzała ona możliwie największy produkt globalny, aby podnieść możliwie najwyżej plony i zbiory z każdego hektara ziemi. Będzie się wówczas lepiej żyć i chłopom, i robotnikom, i całemu narodowi". To, co powiedział Gomułka, było agitacją za spółdzielczością produkcyjną, w różnorodności której widział „naszą polską drogę do socjalizmu na wsi". Gomułka sprecyzował cztery warunki, w spełnieniu których upatrywał szansę rozwoju spółdzielczości produkcyjnej: l. absolutna dobrowolność wykluczająca wszelki przymus; 2. pełna samorządność; 3. nabywanie na własność maszyn i narzędzi do produkcji rolnej; i 4. pomoc kredytowa państwa, priorytet umów kontraktacyjnych, zapewnienie w pierwszej kolejności dostaw nawozów i innych form pomocy. Gomułka uznał, że „liczebny rozwój spółdzielczości powinien się odbywać przede wszystkim przez rozbudowę spółdzielni w tych gromadach, w których już zostały założone ". W wystąpieniu Gomułki na VIII Plenum nie można znaleźć ani jednego słowa, które by podawało w wątpliwość słuszność idei spółdzielczości produkcyjnej. Przypominając gorzkie nauki Poznania, ów „czarny czwartek", jak go określił, Gomułka przestrzegał partię, że „bez zaufania klasy robotniczej każdy z nas nie mógłby faktycznie niczego więcej reprezentować poza własną osobą". Naiwnością polityczną nazywał próbę przedstawiania bolesnej tragedii poznańskiej jako dzieła agentów imperialisty-cznych i prowokatorów. Uważał, że jej przyczyną było głębokie niezado- wysoki wzrost stopy życiowej. Partia zaś nie zdobyła się na odwagę, aby pójść do klasy robotniczej z głosami prawdy. „Przed prawdą, powiadał Gomułka, uciec nie można, jeśli się ją ukrywa, wypływa ona w groźnej postaci widma, które straszy, niepokoi, buntuje się i wścieka". Gomułka, jak już zaznaczyłem, nie miał zamiaru, zresztą nie miał również warunków na przedstawienie programu reform społeczno-gospo-darczych. Ograniczył się więc do uwag, które mogły lec u podstaw takiego programu. Trzeba, powiedział, „wymienić wszystkie złe części z naszego modelu socjalizmu, zastąpić je lepszymi, udoskonalić ten model najlepszymi wzorami i wnieść do niego własne doskonalsze konstrukcje". Uważał, że należy przywrócić prawo wartości, zdecentralizować zarządzanie, usamodzielnić przedsiębiorstwa - powołać samorządy robotnicze. Doprowadzić do sytuacji, aby produkować więcej, taniej i lepiej. Za jedną z podstawowych cech socjalizmu Gomułka uznawał oparcie stosunków w obozie państw socjalistycznych na „zasadach międzynarodowej solidarności robotniczej", na „wzajemnym zaufaniu i równości praw", na „pomocy wzajemnej i wzajemnej przyjacielskiej krytyce". Stalin formalnie uznawał te zasady, głosił je, lecz ich nie przestrzegał, gdyż nie mieściły się w pojęciu tego modelu, który zyskał później nazwę „kult jednostki". Ale za to wszystko, co wydarzyło się w Polsce, mówił wielokrotnie Gomułka, „nie można złożyć winy na Stalina, na KPZR czy na Związek Radziecki". Wyrażał uznanie dla XX Zjazdu KPZR, który walnie przyczynił się do likwidacji „kultu jednostki". Przestrzegał tych wszystkich, którym marzy się rozniecić w Polsce nastroje antyradzieckie. „Nie pozwolimy, podkreślał, wyrządzić szkody żywotnym interesom państwa polskiego i sprawie budowy socjalizmu w Polsce". Główną jego troską była jedność i zwartość partii, zdolność pokierowania procesem demokratyzacji. Mówił otwarcie, że obca jest mu myśl wszelkich porachunków osobistych, że wielkich spraw nie ma zamiaru „rozmieniać na drobną, osobistą monetę". Konieczna tu będzie bardzo osobista refleksja. Szedłem na salę obrad VIII Plenum KC pełen rozterek i wewnętrznego niepokoju. Bałem się, przyznaję to, rozdźwięku w partii, podziałów, rozliczania się. Zdawałem sobie sprawę, że może to doprowadzić do rozbicia partii, do sparaliżowania jej działalności. Odetchnąłem po wysłuchaniu Gomułki. Sądzę, że większość zgromadzonych na sali obrad zrobiła to samo. Czy wszyscy? Rychło przekonałem się, słuchając przebiegu dyskusji, że niestety nie. Zapowiadała się szeroka dyskusja, lecz czas przeznaczony na nią zmuszał do limitowania wystąpień. Ci, którzy nie mieli możliwości zabrania głosu, mogli złożyć teksty swoich przemówień do protokółu. Zrozumiałe, że dyskusja rozwinęła się wokół przemówienia Gomułki, już członka KC, kandydata na I sekretarza KC PZPR. Zaskoczeniem dla mnie była zmiana orientacji tych, którzy na VII Plenum KC nawet słyszeć nie chcieli o zaproszeniu Gomułki na obrady; teraz stali się najbardziej gorącymi orędownikami powrotu Gomułki, zwolennikami procesu odnowy. Było to moje „pierwsze odkrycie" i ogromne zdziwienie. Nie ro- 43 ukrywać, żywiłem szacunek. Gomułka i jego wystąpienie zyskały powszechną akceptację plenum KC. Odnosiło się wrażenie powszechnej ulgi, że wreszcie skończył się okres niezadowolenia, chwiejności w kierownictwie partii. Co prawda nie ustąpiły jeszcze obawy przed Gomułka, przed rozliczeniem się z win wobec niego. Podjęte zostały przez niektórych próby rozrachunków, będące kontynuacją niektórych wątków dyskusji z VII Plenum, ale przeszły bez większego echa. Wysłuchano samokrytycznego przemówienia Bermana, którego zarys znany był już członkom KC z rozesłanego przez Biuro Sekretariatu KC jego pisemnego oświadczenia. Przemówienie, poza szczegółami, nie odbiegało od treści oświadczenia. Spotkało się (tak oświadczenie, jak i przemówienie) z krytyczną oceną. Krytycznie oceniona została również działalność Biura Politycznego i Sekretariatu KC między VII a VIII Plenum KC, zwłaszcza w zakresie realizacji uchwał VII Plenum KC PZPR. Przebieg dyskusji świadczył o zaaprobowaniu oceny sytuacji politycznej i gospodarczej kraju przedstawionej przez Gomułkę. Jedynie Minc, nie kwestionując zresztą ocen, zgłaszał uwagi co do niektórych kwestii, jak np. krytykowanych przez Gomułkę godzin nadliczbowych, czy też powodów niewykorzystania zdolności produkcyjnych FSO na Żera-niu. Sporo namiętności i dyskusji wywołała działalność Komitetu Warszawskiego PZPR, a zwłaszcza postawa jego sekretarza Stefana Stasze-wskiego. Zarzucano Staszewskiemu, zresztą nie bez racji, że niepotrzebnie gromadzi ludzi na wiecach i manifestacjach, gdzie wygłaszane są nieodpowiedzialne, demagogiczne, często antyradzieckie przemówienia, co powoduje wzrost napięcia społecznego. A to wszystko w imię poparcia Gomułki, któremu takie poparcie nie jest potrzebne. Niektórzy udowadniali, że od ludzi ze Staszewskim związanych idą odpowiednie inspiracje do innych regionów kraju. Skarżył się Wiktor Kłosiewicz, że jego przemówienie wygłoszone na VII Plenum umyślnie wypaczono, że ludzie Sta-szewskiego atakują go jako dogmatyka, przeciwnika demokratyzacji, „pożeracza" inteligencji. Podobne łatki przyszywano Kazimierzowi Wi-taszewskiemu, zaś przemówienie Zenona Nowaka na VII Plenum przedstawiane było jako antysemickie. Byli również obrońcy Staszewskiego, którzy nieomal hołd mu składali za jego „czynną" postawę. Nie można zaprzeczyć, że na VIII Plenum KC zarysowała się już wyraźna linia podziału na tzw. orientacje, nazwane później „puławską"! „natolińską". Sprawa składu Biura Politycznego KC PZPR wzbudziła kontrowersje wśród członków KC. W niektórych przemówieniach (Rumiński, Ła-pot, Jóźwiak) znalazły się propozycje, aby w składzie Biura Politycznego uwzględniona została kandydatura Rokossowskiego. Oponowano zarazem przeciwko propozycji wybrania do Biura Zambrowskiego. Kiedy zaczęto omawiać procedurę głosowania, Skrzeszewski zgłosił na członka Biura Politycznego kandydaturę Rokossowskiego, a Rumiński szeroko ją uzasadnił. Ostatecznie kandydatura Rokossowskiego została zapisana, a KC. Jako zastępca członka KC w głosowaniu udziału nie brałem. Byłem jednak za tym, aby Rokossowski wszedł w skład Biura Politycznego. Po dokonaniu wyboru członków Biura Politycznego i Sekretariatu KC VIII Plenum jednogłośnie powołało na I sekretarza KC PZPR Władysława Gomułkę. Po sześciu latach nieobecności w życiu politycznym Polski Ludowej Władysław Gomułka - jeden ze współtwórców PPR i jego długoletni przywódca, inicjator zjednoczenia polskiego ruchu robotniczego objął najwyższe stanowisko w partii. Sprawa Konstantego Rokossowskiego zmusza do refleksji. W słowie końcowym na VIII Plenum KC Gomułka czuł się zobowiązany podkreślić, że w niewybraniu marszałka do Biura Politycznego „nie należy absolutnie widzieć dowodu nieufności wobec tow. Rokossowskiego". m? 44 Gomułka przejmował ster kierownictwa partii w sytuacji, kiedy partia była zdezintegrowana, ideologicznie rozbrojona, a na szczytach hierarchii skłócona. Sprawcą tego stanu rzeczy stał się, moim zdaniem, ruch rewizjonistyczny w partii, który od końca 1954 r. pod płaszczykiem walki o demokrację począł atakować podstawowe zasady, na których oparta jest partia marksistowsko-leninowska, na których opiera się system socjalistyczny. Główną trybuną wystąpień rewizjonistycznych stała si? prasa periodyczna (przede wszystkim tygodniki społeczno-polityczne). Publicyści partyjni niestety nie dawali temu dostatecznego odporu. Kierownictwo partii wobec nacisku obcej ideologii'zwróciło się z apelem do działaczy partyjnych frontu ideologicznego o czynne włączenie się do ofensywy ideologicznej przeciwko ruchowi rewizjonistycznemu w każdej jego postaci. Ale rozwój sytuacji nie sprzyjał powodzeniu ofensywy ideologicznej głównie dlatego, że czad rewizjonizmu ogarnął dość liczne, wpływowe osobistości ideologicznej elity partii, która z innych, co prawda, pozycji przyłączyła się do ataku na partię i ustrój socjalistyczny. Ze zgorszeniem czytałem niektóre artykuły działaczy partyjnych frontu ideologicznego, którzy uchodzili za reprezentantów linii politycznej partii. Wrzenie w PZPR osiągnęło punkt kulminacyjny po XX Zjeździe KPZR, kiedy szerokie rzesze członków partii zapoznały się z referatem Chruszczowa o następstwach „kultu jednostki", wygłoszonym na sesji zamkniętej. Ówczesne kierownictwo z Ochabem na czele nie było w stanie przywrócić partii jedności i zwartości, tym bardziej że tej niepomyślnej w partii sytuacji towarzyszyły gwałtowne ataki na system socjalistyczny. Antypolskie ośrodki dywersji politycznej, których głównym organem była paryska „Kultura", nie bez racji uznały, że najaktywniejszą i najskuteczniejszą siłą w krytyce partii i ustroju socjalistycznego są działacze partyjni o poglądach rewizjonistycznych, dlatego że wywodzą się z elity komunistycznej, mają łatwy dostęp do środków masowego przekazu, są w posiadaniu źródeł informacji,'mają stosunki w partii, oraz, co najważniejsze, mogą odwoływać się do opinii partyjnej. Systematyczne publikacje Juliusza Mieroszewskiego na łamach „Kultury" paryskiej można było, takie przynajmniej odniosłem wrażenie, traktować jako instrukcje do działań dywersyjnych przeciwko PZPR i ustrojowi socjalistycznemu w Polsce. Wyzwolenia od zewnątrz nie będzie, klarował Mie-roszewski w listopadowym numerze „Kultury" (1955 r.). Nadzieje 46 jakie zachodzą w ustrojach komunistycznych. Jak pisze Witold Jedlicki w „Klubie Krzywego Koła" pojawiły się w Polsce różnej maści kluby dyskusyjne, na forum których występowali idealiści i anarchiści, trockiści i piłsudczycy, sanacja i endecja, syjoniści i nacjonaliści ukraińscy. Tylko członkowie PZPR, zauważa ironicznie, byli niezdolni do obrony polityki swojej partii lub bronić jej nie potrafili. Taka była niestety postawa części tych, którzy mienili się działaczami partyjnymi, i to na decydującym froncie ideologicznym. Słabość działania partii była nie tylko dostrzeżona przez jej politycznych przeciwników, ale w sposób umiejętny i zdecydowany wykorzystywana. Dzielili oni partię na różne grupy: na PPR i PPS, na „starych" i „młodych", na „narodowych komunistów" i „inter-nacjonalistów", na „zagraniczników" i „krajowców", a wreszcie na „grupę puławską" i „grupę natolińską". To rozkładanie partii na „czynniki pierwsze" miało ułatwić jej obezwładnienie, uniemożliwić wszelką działalność, doprowadzić do całkowitego ideowego rozbrojenia. Atakowano wściekle tych wszystkich działaczy partyjnych, którzy w obronie partii i ustroju socjalistycznego podnieśli głos. Przykładem może tu być atak na Kazimierza Witaszewskiego za to, że ośmielił się skrytykować obelżywe, antysocjalistyczne wypowiedzi Antoniego Słonimskiego w Tokio. Nie gardzono nawet prowokacją, byle mocniej ugodzić w partię i ustrój socjalistyczny. Pogląd o sytuacji na froncie ideologicznym w partii daje narada partyjnych działaczy kultury, która odbyła się w grudniu 1055 r. Zagubienie, rozterka, bezsilność - tak określił sytuację wśród intelektualnej elity partyjnej Berman w wygłoszonym tam referacie. I podał kilka przykładów: Adam Ważyk wystąpił z oszczerczym wierszem, Jerzy Andrzejews-ki ośmieszył partię i marksizm, Jan Kott nihilistycznie ocenił 10-lecie Polski Ludowej, Paweł Hoffman przez swoją pojednawczą postawę prowadzi defensywnie „Nową Kulturę", Jadwiga Siekierska zakwestionowała rolę partii w oddziaływaniu na sztukę, Adam Schaff dopuścił się błędnych ocen na temat funkcjonowania dyktatury proletariatu. Jerzy Putrament nie ukrywał, jak to nazwał, mętliku ideologicznego u pisarzy partyjnych. Mówiono na tej naradzie nawet o dezercji pisarzy komunistów. Romana Granas skarżyła się, że szereg czasopism zamieszcza publikacje sprzyjające narastaniu zwątpienia i niemocy, siejąc nieufność wobec partii. Potwierdził to także Leon Kasman, zauważając w publicystyce elementy walki z partią. Warto do tego dodać, że z czasem na czoło pism rewizjonistycznych wysunęło się „Po prostu", które wystąpiło nawet z inicjatywą tworzenia grup rewolucyjnego działania. Jeśli zadumać się nad sytuacją polityczną w kraju w 1955 i 1956 r., nietrudno dojść do przekonania, że działania sił rewizjonistycznych zmierzały wyraźnie w kilku kierunkach. Poprzez odmianę we wszystkich przypadkach hasła demokratyzacji w partii dążono do podważenia centralizmu demokratycznego, a.w dalszej kolejności do zerwania więzi organizacyjnych między instancjami partyjnymi a podstawowymi organizacjami. Słuszną ideę decentralizacji zarządzania, zwłaszcza w sferze produkcji materialnej, wykorzystywano dla osłabienia funkcji socjali- 47 l namiętności nacjonalistyczne, demonstrując przy tym serwilizm wobec Zachodu. Nie gardzono przeciwstawianiem partii stronnictw sojuszniczych, organizacji masowych, a przede wszystkim ruchu zawodowego. Posuwano się często do rozpalania namiętności religijnych dla podgrzewania nastrojów niepewności i niepokoju, siania nieufności wobec partii. Nasilała się akcja przeciwko kolektywizacji wsi jako niezgodnej z charakterem polskiego chłopa. Wmawiano społeczeństwu, że plan 6-let-ni załamał się, nadzieje na poprawę życia rozwiały, a wysiłek narodu został zmarnowany. Wspominam o tym z wielu przyczyn: po pierwsze dlatego, żeby przedstawić spuściznę, jaką zastał Gomułka stając na czele PZPR; po wtóre, aby uzmysłowić fakt, iż niektóre kręgi filozofów, socjologów, historyków, ekonomistów, pisarzy i dziennikarzy, w tym niekiedy znanych działaczy partyjnych, przystąpiły do rewizji podstawowych zasad mar-ksizmu-leninizmu; po trzecie, by przypomnieć, że znaczna część czasopism społeczno-politycznych, których redaktorami naczelnymi byli członkowie partii, udostępniła swoje łamy dla obcych partii poglądów i wreszcie po czwarte, aby wykazać, jak wielkie było negatywne oddziaływanie tej części frontu ideologicznego na partię. Gomułka zdawał sobie sprawę, że natychmiast trzeba podjąć ostrą i zdecydowaną walkę. Mówił o tym na spotkaniach z I sekretarzami KW, wracał często do tego tematu w swoich późniejszych refleksjach. W czasie trwania VIII Plenum KC „ centrum dyskusyjne ", j ak to nazy wa dziś Anna Bratkowska, usadowione w siedzibie Zarządu Głównego ZMP rozsyłało instrukcje nie tylko po Warszawie. W imię poparcia dla Gomułki podejmowano akcje przeciw dogmatykom i konserwatystom, określanym kryptonimem „Natolin", którzy, jak twierdzono, usiłują nie dopuścić do powrotu Gomułki. Skutki tej „inicjatywy" spowodowały trudny do opisania zamęt w instancjach partyjnych, głównie szczebla wojewódzkiego. I sekretarze KW, obecni na obradach plenarnych KC, przekonani, że problem kierownictwa partyjnego został już rozstrzyg nięty, nie widzieli potrzeby, aby organizować poparcie dla Gomułki w postaci rezolucji przyjmowanych na wiecach czy wysyłania delegacji do Warszawy. Tego także wyraźnie nie życzył sobie Gomułka. Ci zaś wszys cy, których ogarnął czad rewizjonizmu, zaczęli organizować akcje prze ciw kierownictwom Komitetów Wojewódzkich PZPR, głównie I sekreta rzom KW, angażując załogi robotnicze, przy tym nie tylko członków par tii. Przypinano sekretarzom etykiety „natolińców", „konserwy", „stali nowców", słowem przeciwników Gomułki. W ten sposób w dość niezwy kłej scenerii doprowadzono do licznych zmian w kierownictwach KW, a także w większych ośrodkach miejskich. Znałem tych ludzi, w większoś ci byli to moi koledzy, ludzie bez reszty partii oddani, z piękną kartą działalności rewolucyjnej, nie ukrywający zadowolenia, że do steru kie rownictwa powrócił Gomułka. Chcę tu przedstawić, w celu odtworzenia klimatu tamtych dni, posiedzenie plenarne Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Bydgoszczy, na którym zostałem wybrany I sekretarzem KW. Podobnie rzecz miała się w innych województwach. -4l 48 do mojego wyjazdu do Bydgoszczy. W każdym razie o świcie, nazajutrz po słynnym wiecu przed Pałacem Kultury w Warszawie, znalazłem się w Bydgoszczy. Pierwsza rozmowa z Władkiem Kruczkiem, I sekretarzem KW, którego znałem ze wspólnej pracy w Komitecie Wojewódzkim PPR w Rzeszowie (od 1947 r.), nie nastrajała optymistycznie. O tym, że przyjechałem tu rekomendowany przez KC PZPR na jego miejsce, dowiedział się dopiero ode mnie. Nie ukrywał, że przeciwko jego osobie organizowany jest atak, przede wszystkim za to, że w Bydgoszczy w czasie trwania VIII Plenum KC nie było organizowanych wieców i masówek z poparciem dla Gomułki. W niektórych zakładach pracy na wiecach żądano jego ustąpienia. Kto to organizuje? - zapytałem. - Na czele stoi jeden z sekretarzy KW - odpowiedział - ma do pomocy kilku pracowników KW, a główne oparcie znajduje wśród dziennikarzy organu KW „Gazety Pomorskiej ". A dalej to już rozkołysana masa, gdzie rej wodzą różnego typu demagodzy. Nad plenum KW, ciągnął dalej Kruczek, trudno będzie zapanować, gdyż ogromna większość zgromadzonych to zaproszeni goście, głównie robotnicy, ale czy to prawda, trudno stwierdzić. Należy się liczyć z tym, że są to ludzie dobrani przez „organizatorów". - Rzeczywiście niewesoła to była sytuacja. Plenum KW zebrało się w auli między wojewódzkie j szkoły partyjnej, w dość obszernej sali z galeriami. Sala była nabita, ludzie stali w przejściach. Jak mogłem się zorientować, członkowie władz partyjnych stanowili zaledwie czwartą część tego zgromadzenia. Z galerii od czasu do czasu rozlegały się demagogiczne okrzyki, chyba dla podgrzania atmosfery, wyraźnie zresztą inspirowane. Dyskusja rozpoczęła się natychmiast po krótkim, formalnym zresztą, zagajeniu członka egzekutywy KW od ataku na kierownictwo KW. Usłyszeliśmy, że w dniach zwrotu październikowego „zabrakło kierownictwa instancji wojewódzkiej" i odpowiedzialność za to spada głównie na Kruczka; że nie było systematycznych informacji z przebiegu VIII Plenum. Nie wiadomo, jakie stanowisko na VIII Plenum KC zajął Kruczek. Cała egzekutywa KW powinna ustąpić, „KC był zagrożony, a Kruczek nikogo o tym nie informował" -grzmiał ów sekretarz KW, który był duchowym przywódcą organizowanych na tym plenum KW akcji. Temu wszystkiemu towarzyszyły od czasu do czasu okrzyki „precz z Kruczkiem". Żadnych merytorycznych zarzutów Kruczkowi nikt nie przedstawił. Padały w dyskusji żenujące nieraz stwierdzenia o jakimś tam puczu organizowanym w Warszawie przeciwko uczestnikom VIII Plenum KC, o prowokacji, jaka musiała działać w KC, o milionowych wydatkach na zagłuszanie wrogich radiostacji zagranicznych (oczywiście chodziło o „Wolną Europą"), o potrzebie niezależności organu prasowego KW PZPR od KW PZPR. Oczywiście padały również rozsądne słowa krytyki dotyczące działalności KW, lecz ginęły one w atmosferze, jaka towarzyszyła obradom. Niektórzy sekretarze KW nie wytrzymali tej nie przebierającej w środkach napaści, połączonej z oszczerstwami, zgłaszając swoją rezygnację. Plenum KW wybrało komisje dla przedstawiania zmian w egzekutywie i sekretariacie KW. 49 krzykliwy dziennikarz, nazwiska którego już nie pamiętam. Oczywiście nikt z dotychczasowych sekretarzy KW, oprócz jednego, o którym wspominałem, nie znalazł się na liście kandydatów do nowych władz partyjnych województwa. Co się tyczy mojej osoby, a rekomendował mnie Tadeusz Daniłowicz, zastępca kierownika Wydziału Kultury KC, to przedstawiłem im uczciwie moją dotychczasową „hipotekę". Przyznałem wprawdzie, że w części województwa bydgoskiego (rypiński, lipnowski i brodnicki) działałem w latach okupacji hitlerowskiej w szeregach PPR (docierał tam Komitet Okręgowy PPR w Płocku), ale właściwie nie znam ani ludzi, ani problemów województwa pomorskiego. A poza tym prosiłem, aby wzięli pod uwagę, że byłem wiceministrem Bezpieczeństwa Publicznego, a aktualnie sprawuję jeszcze obowiązki zastępcy przewodniczącego Komitetu do Spraw Bezpieczeństwa Publicznego, a zatem moja przeszłość nie bardzo pasuje do kierowania procesem demokratyzacji w pomorskiej organizacji partyjnej. Wygląda na to - tłumaczyłem - jak gdyby diabeł przywdział ornat kościelny i ogonem na mszę dzwonił. Przyznam, że moje oświadczenie wywarło wrażenie, zapanowała nawet konsternacja. Naraz ów krzykliwy dziennikarz oświadczył, że skoro przysyła mnie Gomułka, to znaczy, że można mieć do mnie zaufanie. Wobec tego zostałem przez komisję zgłoszony jako kandydat na I sekretarza KW. Na sali obrad jeden z rozsądnych działaczy partyjnych tuż przed głosowaniem wystąpił z wnioskiem: wybrać tylko dwóch sekretarzy: I -Ptasińskiego i II - Kruczka. W tajnym głosowaniu członkowie plenum KW tak właśnie zdecydowali. Nazajutrz po plenum KW udałem się z Kruczkiem na spotkanie z aparatem partyjnym. Zasypany zostałem gradem pytań, które niewątpliwie stanowiły dość wierne odbicie nastrojów, jakie nurtowały działaczy partyjnych w terenie. Przytoczenie przynajmniej niektórych z nich będzie ilustracją działań, jakie niezwłocznie po VIII Plenum KC podejmować musiał Gomułka: „Grupa natolińska" - co to za grupa? W czym wyrażał się udział w niej Kłosiewicza? Jakie stosunki łączyły Kruczka z tą grupą? Czy to prawda, że przygotowała ona listy proskrypcyjne? Nie ukrywano, że takie wieści różnymi kanałami docierały do Warszawy, zwłaszcza do niektórych środowisk. Dziennikarze gazety partyjnej (większość to członkowie partii) domagali się „wolności i niezależności" od KW PZPR, którego są organem. Gazeta powinna być wyrazem stanowiska zespołu redakcyjnego, dowodzili, a nie instancji partyjnej. Nietrudno było mi zauważyć w ciągu kilku dni, że „Gazeta Pomorska" stała się organem „opozycji" wobec KW. Nazajutrz po plenarnym posiedzeniu KW „Gazeta Pomorska", niezadowolona z dokonanych zmian, przypuściła atak na jego kierownictwo z żądaniem dalszych zmian, z wypadami przeciwko niektórym działaczom (m.in. I sekretarzowi KM w Bydgoszczy). Nie był to zresztą ani pierwszy, ani ostatni atak skierowany przeciwko działaczom partyjnym, z „przyklejaniem" różnych etykiet. Zaniepokojenie uczestników spotkania wywoływały bezzasadne, gołosłowne ataki na aparat partyjny, plotki o poważnym jego zmniejszeniu, a co za tym idzie sprawa perspektyw dla tych, którzy długo pracując 50 obawy targały aparatem bezpieczeństwa publicznego, który znalazł się pod szczególnym ostrzałem wrogich ośrodków). Zdziwiony byłem tym, że na spotkaniu padały równocześnie propozycje zlikwidowania w Bydgoszczy urządzeń zagłuszających audycje Radia Wolna Europa. Domagano się, rzecz to zrozumiała, podania szczegółów z obrad VII i VIII plenarnych posiedzeń KC, gdyż na ten temat krążyły najbardziej dzikie plotki. Mówiono o wydarzeniach na Węgrzech i ich wpływie na wzrost nastrojów antyradzieckich. Niezbyt optymistycznie nastrajał ów obraz dezorientacji i zamętu wśród aparatu partyjnego dość przecież wysokiego szczebla. Jak było do przewidzenia, mój pobyt w Bydgoszczy nie trwał długo. Szybko przylgnęła do mnie etykietka „stalinowca", „ubeka", „konserwy" itp. epitetów. W imię niepomnażania trudności zgłosiłem rezygnację ze stanowiska I sekretarza KW, to samo uczynił Kruczek. Dygresja bydgoska jest tu niezbędna dla zrozumienia tła krajowej narady aktywu partyjnego, która odbyła się 4 listopada 1956 r. w Sali Kongresowej Pałacu Kultury i Nauki, a zwłaszcza wystąpienia na niej Gomułki. Partia, a PZPR jest partią klasy robotniczej, powiedział wówczas I sekretarz KC, musi stanąć na czele i „kierować procesem demokratyzacji", gdyż naruszenie tej zasady nieuchronnie doprowadzi do jego zniekształcenia. Gomułka zdawał sobie sprawę, że „cała partia musi płacić za błędy przeszłości". Mówiąc o fali zmian, jaka ogarnęła instancje partyjne w terenie, dostrzegał dwa ich źródła: zdrowe, z którego trzeba czerpać, i niezdrowe, które trzeba zasypać. Przeciwstawił się zdecydowanie usuwaniu dobrych, ale zdezorientowanych działaczy partyjnych. Gomułka wypowiedział przy tej okazji słowa, które potem kilka razy jeszcze zdecydowanie podkreślał: „Działacze i aktywiści partyjni nie rodzą się na kamieniu, trzeba ich długo wychowywać". Zresztą wielu działaczy partyjnych, którzy zostali usunięci na fali żywiołowych zmian, powróciło wkrótce do czynnej działalności partyjnej. Gomułka potępił te wszystkie wypadki, kiedy za rzekomą bezczynność w czasie obrad VIII Plenum KC usuwano ze stanowisk sekretarzy instancji partyjnych. I sekretarz KC stwierdził stanowczo, że należy przekreślić podziały na grupy „puławską" czy „natolińska", do której zalicza się każdego, kto się komuś nie podoba. „Partia musi być i będzie jednolita" - oświadczył z całym naciskiem. A podstawy tej jedności widział Gomułka w umacnianiu demokracji wewnątrzpartyjnej i centralizmu demokratycznego, które traktował w ich nierozdzielnym związku. Kilka dni wcześniej na naradzie z naczelnymi redaktorami pism (29 października 1956 r.) napiętnował usuwanie władz partyjnych przy aplauzie prasy, uzasadniając, że w dzisiejszej sytuacji potrzebna jest nam silna i zwarta partia, dlatego celem KC stało się jak najszybsze uruchomienie działalności komitetów partyjnych i konsolidacja partii na płaszczyźnie uchwał VIII Plenum KC PZPR. Gomułka, doświadczony przywódca partii, zdawał sobie sprawę, że jedność i zwartość partii osiągnąć można w działaniu. Toteż nie omieszkał zalecić na listopadowej naradzie aktywu wykorzystanie zbliżającej 51 partii i w społeczeństwie wiarygodności kadr partyjnych. Zalecał nie ograniczać liczby zgłaszanych kandydatur, zwłaszcza na zebraniach, choć przestrzegał, aby nie dopuszczać nieodpowiedzialnych krzykaczy, demagogów, ludzi bez politycznego kręgosłupa. Miał prawo liczyć na to, że kampania wyborcza powinna organizacyjnie, politycznie i ideologicznie wzmocnić partię, ułatwić jej wyjście do mas. Jednocześnie Gomułka, mimo zbliżających się także wyborów parlamentarnych, nie zdecydował się, choć to mogło być uzasadnione rozwojem sytuacji politycznej w kraju, na ich odroczenie, wychodząc z założenia, że zaangażowanie się polityczne i organizacyjne partii i jej organizacji w kampanię wyborczą do Sejmu ułatwi przekreślenie podziałów, doprowadzi do jedności myśli i działania. Na naradzie listopadowej próbował kreślić pierwsze zarysy kampanii wyborczej, a więc: zwiększenie liczby kandydatów na listach wyborczych i dobór takich działaczy PZPR, którzy cieszą się szacunkiem i zaufaniem społeczeństwa; porozumienie stronnictw politycznych przy wysuwaniu kandydatów do Sejmu i ostateczne zestawienie list wyborczych na konferencjach Frontu Jedności Narodu. Wybierajcie tych, mówił Gomułka, do których macie zaufanie. Partia jednak z trudem pokonywała problemy, które z całą ostrością przed nią stawały, zwłaszcza w związku z otwarciem kampanii wyborczej. Na naradzie I sekretarzy KW 23 listopada 1956 r. Gomułka z niepokojem odnotował dalsze osłabienie działalności partyjnej. Przyczynę takiego stanu rzeczy widział w tym, że partia przywykła do posługiwania się metodą działań administracyjnych, nie była dotąd w stanie podjąć walki politycznej z przeciwnikiem, który wykorzystując jej słabość sposobił się do drugiego etapu, traktując zmiany, jakie się w Polsce dokonały, jako „etap przejściowy". Gomułka odrzucił tu i ówdzie szerzone poglądy, jakoby kierownictwo partii zatraciło busolę w swoim działaniu. Uzasadniając konieczność podjęcia zdecydowanej walki politycznej stwierdził, że elementy obce i reakcyjne, które w początkowym okresie, zwłaszcza w sprawach suwerenności i niepodległości, udzielały nowemu kierownictwu szerokiego poparcia, równocześnie uderzały w część działaczy partyjnych, aby poprzez przyklejenie etykiety „stalinowca" i „konserwy" wyeliminować ich z czynnej działalności politycznej. Tu mała dygresja. W późniejszych rozmowach, gdy Gomułka odszedł już od czynnej działalności politycznej, ilekroć wracał do oceny wydarzeń na przełomie lat 1956 i 1957 r., często powtarzał: Zdawałem sobie sprawę, dlaczego uzyskałem powszechne poparcie, i że to jest poparcie tymczasowe. Partia - mówił Gomułka na naradzie listopadowej z I sekretarzami KW - musi wykorzystać w walce z przeciwnikiem politycznym tę jedyną prawdę, że „wszystko, co zaszło w Polsce, przede wszystkim te ostatnie zmiany, nie są dziełem niczyim innym jak tylko dziełem partii. Myśmy to zainicjowali, myśmy to przeprowadzili i my możemy, i my mamy prawo być dumni z tego wszystkiego". Gomułka wezwał wszystkich do podjęcia wielkiej ofensywy politycznej, gdyż tylko w walce politycznej partia mogła się odnaleźć, gdyż tylko w działaniu umocnić mogła swoją kierow- 52 rozmowę partii z narodem. Słabości w działaniu partii dopatrywał się Gomułka również w fałszywym pojmowaniu demokracji, powszechnym i w szeregach partyjnych. Niektóre organizacje partyjne w resortach (podał przykład organizacji PZPR w PIHZ) nikogo nie pytając zwołują naradę krajową z udziałem 1500 osób z całego kraju. „Trybuna Ludu", centralny organ partii, chce być organem kolektywu redakcyjnego, a niektóre organy KW „organami samymi dla siebie". Jeżeli kiedyś zapomniano o demokracji, przypomniał Gomułka, to dziś zapomina się o centralizmie demokratycznym. Czas powiedzieć dziennikarzom pracującym w prasie partyjnej, że nie są czynnikiem ponadpartyjnym. To, co się niekiedy pisze, trudno nazwać już krytyką, to zwykła demagogia, a dziś „najłatwiej jest wypłynąć na fali żądań, na fali demagogii". Leszek Kołakowski, powiedział Gomułka, rozpisuje się o tym, jaki nie powinien być socjalizm, ale jaki powinien być, tu ogranicza się do stwierdzenia: „socjalizm to jest dobra rzecz". I sekretarz KC stwierdził, iż nie jest przeciwny krytyce, tylko uważa, że trzeba krytykować tych, którzy na krytykę zasłużyli, żądać ustąpienia tych, którzy nie sprawdzili się na swych stanowiskach, ale nie wolno wprowadzać do życia politycznego anarchii. „Żadna partia i żaden członek partii - powiedział wtedy, w listopadzie 1956 r. — nie może zabezpieczyć się przed błędami w swojej pracy". Ale to jest rzecz naturalna, z której nie wolno robić sensacji. Na plenarnym posiedzeniu Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Katowicach (4 grudnia 1956 r.) po wysłuchaniu relacji wielu przemawiających Gomułka zdobył się na gorzką refleksję: „Ani nie znałem tego aktywu, który wyrósł w ciągu ostatnich siedmiu lat (Gomułka miał na myśli okres jego odsunięcia od działalności partyjnej), ani też samych partyjnych organizacji nie znałem. Ale powiem wam szczerze, uważałem, że ten aktyw partyjny jest lepszy. Uważałem, że ci towarzysze, których partia wychowała przez te lata, kiedy ja stałem na uboczu, potrafią wykazać w swojej masie więcej hartu, więcej świadomości, więcej pionu politycznego, aniżeli to rzeczywiście w ostatnich dniach miało miejsce". Refleksja Gomułki nie dotyczyła tylko katowickiej organizacji partyjnej, choć wynikała z przebiegu dyskusji na forum jej wojewódzkiego kierownictwa. Dlaczego, zapytywał Gomułka, w Czerwonym Zagłębiu, gdzie działa jeszcze ponad 2 tyś. członków wywodzących się z KPP, dochodzą do głosu elementy demagogiczne; dlaczego demagodzy opanowują zebrania partyjne? dlaczego atakują działaczy partyjnych? Gdzie jest - jak się wyraził - „tych dwa tysiące zagłębiowskich komunistów", dlaczego nie idą do robotników? I znów po raz któryś z rzędu powrócił do zanikających politycznych metod działalności partyjnej. Ten problem będzie się jeszcze wielokrotnie powtarzał w licznych w tym czasie wystąpieniach Gomułki, przede wszystkim na forum instancji partyjnych. Mówił zawsze obrazowo, posługując się licznymi przykładami. Nie miał wtedy czasu na pisanie przemówień. Chciał być przez wszystkich dobrze zrozumiany. Gdy śledzi się tok jego wypowiedzi, trzeba przyznać, iż potrafił osiągnąć cel, jaki sobie postawił. Stenogramy jego nieautory- 53 dzo pomocne w ich działalności. Potwierdzam to własnym przykładem. Ludzie przychodzą z zewnątrz do fabryki czy kopalni, powiedział w Katowicach, organizują masówki, przyjmują wrogie nam uchwały, a partia biernie się temu przygląda. Przyjedzie trzech studentów z Krakowa i potrafią zrobić zamieszanie, a organizacja partyjna nie potrafi zorganizować grupki robotników, aby tych warchołów wyrzucić za bramę. Z zażenowaniem słuchałem, ciągnął dalej Gomułka, że w szkole ekonomicznej wystąpił student i nawoływał do powieszenia półtora miliona komunistów. A gdzie partia? - zapytał z wyraźną irytacją - gdzie władza? Przecież to nawoływania do przestępstwa. Byli tam członkowie partii i... cicho siedzieli. To nie sprawa władz centralnych, to sprawa całej partii, wszystkich członków partii. Odwoływanie się Gomułki do ludzi, ta zachęta do samodzielnego i bezpośredniego działania robiły wrażenie. Partia zwierała swoje szeregi. Prawda, że powoli, ale systematycznie, skutecznie, szybciej w dołach partyjnych niż ,4na górze". Do spraw partii powrócił Gomułka na posiedzeniu CKKP (14 grudnia 1956 r.) z udziałem przewodniczących WKKP. Jego wypowiedź na temat sytuacji w partii była wskazaniem nie tylko dla komisji kontroli partyjnej. Partii potrzebna była jedność, toteż Gomułka przestrzegał przed powracaniem do przeszłości, poddawaniem krytyce i negacji wszystkiego przy jednoczesnym braku należytego podkreślenia tego, co stanowiło jej trwały dorobek. „ Nie da się ukryć - stwierdził - że wielu działaczy całkowicie odeszło od partii, staczając się w objęcia renegactwa. W partii krystalizuje się określona grupa ludzi, która właściwie zmierza do restauracji przeszłości kapitalistycznej, względnie próbuje partii zaszczepić metody i zasady socjaldemokratyczne. Dotyczy to prasy, zwłaszcza tygodników społeczno-literackich". Odbudowę partii, jej konsolidację należało, zdaniem Gomułki, rozpocząć od oczyszczenia jej szeregów. Nie są w partii potrzebni ludzie -mówił na posiedzeniu CKKP - których poglądy są sprzeczne z jej założeniami programowymi. Z partii powinni odejść ludzie mieniący się komunistami, a spychający ją na fałszywe tory. Nie do pomyślenia jest, aby organy KW PZPR prowadziły akcję przeciwko partii. Jeśli nie pomogą rozmowy, trzeba takich ludzi usuwać z partii. Skończyć z terminologią „stalinowców", „natolińców" itp. Obecna postawa i stosunek do VIII Plenum jest sprawą decydującą. Na plenum Komitetu Warszawskiego (19 grudnia 1956 r.) Gomułka podzielił się szeregiem zasadniczych refleksji na temat sytuacji w partii. Jak wiadomo, takie jest przynajmniej moje zdanie, w warszawskiej organizacji partyjnej zogniskowały się wszystkie waśnie i spory, jakie drążyły w tym czasie PZPR. Gomułka zmuszony był przyznać, że wbrew intencjom nowego kierownictwa po VIII Plenum KC wzięły górę nieporozumienia wewnątrzpartyjne. Walka rozpoczęta przed VIII Plenum KC, mimo nakazów i apeli, podkreślił I sekretarz KC, nie została zaniechana. Nie jest tu bez winy, zaznaczył Gomułka, Komitet Warszawski, nie są tu bez winy ci towarzysze, którzy krytycznie odnieśli się do poczynań KW. 54 okresie przed VIII Plenum, to w okresie po VIII Plenum była już niepotrzebna i zaczęła oddziaływać szkodliwie". Gomułka obarczył kierownictwo KW odpowiedzialnością za to, że w porę nie potrafiło przeciwdziałać narastaniu nieporozumień, że nie potrafiło doprowadzić do konsolidacji. Nie można było tego inaczej ocenić, jak ostrzeżenie pod adresem Staszewskiego. Jeśli, zagroził I sekretarz KC, nie zostanie zaniechana frakcyjna działalność, jeśli nie zostaną zaniechane próby szkalowania innych członków partii, zajdzie konieczność wyciągnięcia wobecj wszystkich winnych wniosków partyjnych. Każdemu z działaczy partyjnych, pracujących na kierowniczych stanowiskach, można przypiąć jakąś „łatkę". Nie tylko system jest wszystkiemu winien, winni są także ludzie, wobec których wyciągnięte zostały, bądź wyciągnięte będą odpowiednie wnioski. Nie wszystkie zmiany, jakie się w międzyczasie dokonały, uznać można za słuszne, dlatego też wielu z tych ludzi, zapowiedział Gomułka, powróci w niedługim czasie do poprzednio wykonywanych zadań. W trakcie plenum Komitetu Warszawskiego Gomułka poruszył sprawę zagrożenia partii ze strony przeciwników politycznych. Partii nie wolno zapominać - powiedział - że jej przeciwnicy polityczni prowadzą oszczerczą wobec działaczy partyjnych kampanię. Wielu naszych towarzyszy nie dostrzega, gdzie w krytyce przeszłości są zdrowe tendencje, a gdzie pojawia się okazja szkodzenia władzy ludowej. I sekretarz KC ustosunkował się w sposób zdecydowany do poruszanej w dyskusji sprawy Romana Zimanda, do tych „posiadaczy legitymacji partyjnych, których drogi już dawno rozeszły się z partią, którzy ataki swe wymierzają nie tylko w partię, ale w ogóle w ustrój socjalistyczny, którzy nienawidzą Związku Radzieckiego. Ci ludzie, oświadczył Gomułka, nic wspólnego nie mają z partią i socjalizmem". Mijały 2 miesiące od VIII Plenum KC. Gomułka, sądząc z treści jego licznych, wewnątrzpartyjnych wystąpień, zaniepokojony był brakiem widocznego postępu w budowaniu jedności i zwartości partii. Nie wykluczał nigdy sytuacji, że między członkami partii mogą zaistnieć różnice zdań, więcej nawet, że członkowie partii mogą obstawać przy swoim stanowisku, jeśli nie zostali przekonani, ale muszą podporządkować się woli większości. A miejscem dyskusji może być tylko partia, jej organizacje, instancje czy inne forum partyjne. To były pryncypia. Niemal w każdym wystąpieniu w tych dniach Gomułka będzie uporczywie powracał do sytuacji w świecie dziennikarskim i roli dziennikarstwa w działalności partii. Nie ukrywał również na plenum Komitetu Warszawskiego, że ideowo i politycznie najsłabsze są organizacje partyjne w środowiskach ludzi pióra. Nie spotyka się tam zdecydowanego odporu przeciwko wrogim partii koncepcjom. Panuje wśród dziennikarzy przeświadczenie, że główne niebezpieczeństwa, jakie grożą partii, to konserwatyzm czy stalinizm. Przy takim poglądzie na sprawy, stwierdził Gomułka, ich działalność nie przyniesie partii żadnego pożytku, gdyż szukać będą wroga tam, gdzie go nie ma, obiektywnie zaś wzmacniać będą siły przeciwnika klasowego. Gomułka, który dotąd dość krytycznie 55 ku na niego, i to nawet przez część prasy partyjnej, wystąpił z namiętną jego obroną. „Nie ma cięższej pracy, bardzo niewdzięcznej pracy, oświadczył, jak praca funkcjonariusza partyjnego". Powtórzył przy tej okazji raz jeszcze już wcześniej wypowiedzianą tezę, jak trudną sprawą jest wychowanie działacza partyjnego, ile na to potrzeba lat pracy, ile wysiłku. Miał tu na myśli ataki, jakie podjęto w niektórych kręgach warszawskiej organizacji partyjnej przeciwko desygnowaniu przez partię ^ko kandydatów na posłów Jerzego Albrechta, ówczesnego sekretarza KC PZPR, i Heleny Jaworskiej, przewodniczącej Zarządu Głównego rozwiązanego ZMP. Gomułka często w tym czasie angażował się w obronę ludzi, których znał, z którymi niegdyś współpracował, mimo że mógł mieć do nich uzasadnione pretensje. Dotyczyło to zwłaszcza Jaworskiej. Nie jestem zachwycony stanowiskiem, jakie zajął Zarząd Główny ZMP, oświadczył Gomułka. Zarząd poszedł tak daleko w samokrytyce, że „po prostu unicestwił się i przekreślił wszystko, co miał dobrego w swojej działalności". Ale Jaworską, podkreślił I sekretarz KC, partia wysuwa jako swego członka, a nie reprezentanta młodzieży. Co się tyczy Albrechta, powiedział Gomułka, to nie ubiega się on o fotel poselski, przeciwnie, prosił, aby go nie rekomendować. Ale Albrecht, człowiek który przeszedł przez okres okupacji, przez hitlerowskie obozy koncentracyjne, zdaniem kierownictwa partii będzie w Sejmie użyteczny. Można w tym miejscu wybiec nieco w przód i przypomnieć, że z takim samym zaangażowaniem bronił w lutym 1957 r. na zebraniu Klubu Poselskiego PZPR Zenona Nowaka, proponowanego wówczas na wicepremiera rządu, którego kandydaturę kwestionowali niektórzy posłowie. Główna idea dość długiego, ale bardzo interesującego wystąpienia Gomułki na plenarnym posiedzeniu Komitetu Warszawskiego PZPR 19 grudnia 1956 r. sprowadzała się do uzasadnienia rangi sprawy nr l, stojącej wówczas przed partią: jedności i zwartości szeregów. Powiedziałbym, na podstawie także późniejszych rozmów z Gomułka w ostatnim dziesięcioleciu jego życia, że sprawa partii i jej jedności była zawsze główną jego troską. Warto przytoczyć tu jeszcze jedną wypowiedź I sekretarza z tego posiedzenia Komitetu Warszawskiego, będącą niejako apelem do wszystkich członków partii: Muszą towarzysze, powiedział Gomułka, zaniechać wzajemnych napaści i ataków, wyzbyć się jakże częstych przejaskrawień. Nawet jeśli w stosunku do niektórych mogą być słuszne zarzuty polityczne, to trzeba skończyć z tym okresem dyskusji potępiającej przeszłość, trzeba się wyzbyć podchodzenia do tych spraw od negatywnej tylko strony. Następnego dnia po plenum Komitetu Warszawskiego Gomułka uczestniczył w konferencji zorganizowanej przez Warszawski Komitet Wojewódzki PZPR (20 grudnia). Odnotujmy co najmniej trzy uwagi Gomułki dotyczące sytuacji w partii. Dwie pierwsze to refleksje na temat przyczyn kryzysu, jaki ogarnął ruch komunistyczny nie tylko w Polsce. Odpowiedzialności za ten stan, powiedział Gomułka, nie można ograniczyć do określonej grupy ludzi, sprawa bowiem dotyczy dróg budowy socjalizmu. Nasze błędy, zauważył I sekretarz KC, tkwią korzeniami ró- 56 „trzeba szukać przyczyn przede wszystkim w naszych własnych szeregach, w naszych własnych metodach pracy, trzeba ich szukać w niedorozwoju myśli ideologicznej, myśli teoretycznej". Nawiązując do tego, co się stało w 1948 r., Gomułka stwierdził: „Nie można sobie wyobrazić, aby cała partia, cały Komitet Centralny podejmując w 1948 r. określone uchwały kierował się złymi zamiarami, działał świadomie w złej wierze, działał na szkodę narodu, na szkodę klasy robotniczej, na szkodę partii". To oświadczenie Gomułki, tak je wtedy odebrałem, zdejmowało ciężar odpowiedzialności moralnej ze znacznej części aktywu partyjnego z czasów antygomułkowskiej kampanii, głównie w latach 1948-1949. Ale Gomułka w swej refleksji na temat 1948 r. zmierzał do odrzucenia rozpowszechnianego, nawet w szeregach partii, poglądu, że przyczyn wypaczeń w budownictwie socjalizmu w Polsce należy szukać poza granicami Polski. Związek Radziecki pierwszy dokonał rewolucji, pierwszy w izolacji, we wrogim otoczeniu rozpoczął budowę socjalizmu. Musiał równolegle budować swoją siłę obronną, musiał stosować bardzo ostre środki walki z wrogiem wewnętrznym. Po powstaniu krajów demokracji ludowej, tłumaczył Gomułka, doświadczenia radzieckie, jako jedyne zostały przeszczepione na ich grunt. Praktyka dowiodła, że tak czynić nie można, gdyż inny to był okres, inne warunki. Ci, którzy tak postępowali, byli przekonani o słuszności swoich poczynań. Niesłuszne są zatem, podkreślał Gomułka, próby przerzucenia win na KPZR. „Takie usiłowanie przerzucenia winy na kogoś za własne błędy jest bezwarunkowo niesłuszne. Należy to potępić". Trzecia uwaga Gomułki, wypowiedziana na konferencji WKW PZPR, częściowo już przebijała się w jego poprzednich wypowiedziach. Tu jednak, na forum warszawskiej organizacji wojewódzkiej, oskarżonej przez niektórych o bezczynność w dniach VIII Plenum KC, posiadała swoją wymowę. „Lepiej się stało, powiedział Gomułka, że w tych dniach nie była organizowana szersza akcja tzw. poparcia dla VIII Plenum". W warunkach, jakie stworzyły się w tych dniach, taka akcja mogłaby mieć niepożądany charakter. Gomułka zauważył również, że jeśli u wielu towarzyszy przed VIII Plenum, w czasie jego trwania, jak również po jego zakończeniu wystąpiły wahania, to jest to rzecz naturalna, ludzka. I sekretarz KC stwierdził natomiast, że niepokoić musi sytuacja obecna w partii, ponieważ nie potrafiliśmy skupić wszystkich swych sił na realizacji uchwał VIII Plenum KC. Tak mówił Gomułka na miesiąc przed wyborami do Sejmu, czyli w trakcie przygotowywania się partii do decydującej walki o wpływy w społeczeństwie. Gomułka rozumiał, że bez usunięcia nieporozumień, kompleksów, sporów, jakie ogarnęły partię, nie uda się osiągnąć tak niezbędnej jedności działania partii. Z początkiem 1957 r. (8 stycznia) wydana została przez KC PZPR dyrektywa do wszystkich organizacji partyjnych w związku z wyborami do Sejmu, przypadającymi na 2O stycznia 1957 r. Warto zauważyć, że wybory te miały się odbyć nieomal w 10 rocznicę zwycięstwa wyborczego bloku stronnictw demokratycznych do Sejmu Ustawodawczego. W wytycznych tych stwierdza się, że partia nie daje zdecydowanego odporu atako- 57 dności Narodu. W związku z tym precyzuje się konkretne zadania: wszyscy członkowie partii muszą być zaangażowani w propagandę i agitację w obwodach wyborczych, tam gdzie przebiega główny front walki politycznej, aby zapewnić głosowanie na kandydatów Frontu Jedności Narodu, aby zapewnić odpowiednią frekwencję wyborczą. Gomułka w ciągu ostatniej dekady przed wyborami występował trzykrotnie, wzywając do głosowania bez skreśleń. Wybory przyniosły zwycięstwo linii politycznej, której wyrazicielem stał się Władysław Gomułka. Partia mimo wysiłku Gomułki nie osiągnęła jednak pełnej jedności i zwartości. Część aktywu partyjnego zajęła bierną postawę wobec poczynań opozycji, natomiast w masach partyjnych, a to było decydujące, wystąpiła jedność działania. I to, w moim przekonaniu, przesądziło o wynikach wyborów do Sejmu. List Biura Politycznego z lutego 1957 r. podkreślał ostrość walki, jaka została wydana przede wszystkim kandydatom PZPR, w toku której siły wrogie socjalizmowi usiłowały przekreślić dorobek dwunastu lat władzy ludowej. Mimo że w partii można było zauważyć ludzi, którzy do końca nie zrozumieli istoty uchwał VIII Plenum KC - stwierdzało BP - partia zdała egzamin jako rozstrzygająca siła, jako siła kierownicza. Mimo opóźnionych przygotowań organizacyjnych i propagandowych do kampanii wyborczej na apel Komitetu Centralnego stanęła zwarta cała partia. Biuro Polityczne zwracało uwagę, że nadal istnieją w partii siły zmierzające do podważania jej jedności. Siły te rekrutują się spośród zwolenników re-wizjonizmu, kierunku, który stał się głównym niebezpieczeństwem. To rewizjoniści podważają jedność partii, ulegają liberalnej ideologii, szukają tylko błędów w działalności partii i władzy ludowej, szkalują własną partię, pławią się w negacji, mając łatwy dostęp na łamy prasy. Jednocześnie Biuro Polityczne zauważyło, że część działaczy, którzy z nieufnością odnoszą się do uchwał VIII Plenum KC, wbrew zasadzie centralizmu demokratycznego nie zaprzestała atakowania wielu czołowych działaczy PZPR, stosując „chwyty" nacjonalistyczne i rasistowskie. Ta surowa ocena dotyczyła nie tyle ogólnej sytuacji w partii, ile sytuacji w niektórych jej kręgach, zwłaszcza aktywu szczebla centralnego. Kampania wyborcza, walka, jaką partia musiała w jej toku przeprowadzić z siłami antysocjalistycznymi, w moim głębokim przekonaniu doprowadziła do skupienia się mas partyjnych wokół jej kierownictwa. To było wielką zdobyczą partii, zasługą jej przywódcy Władysława Gomułki. Niepokoiła postawa części aktywu partyjnego, szczególnie tego działającego na froncie ideologicznym. Sprawy te z całą ostrością stanęły na późniejszych plenarnych posiedzeniach KC PZPR. Zwrot październikowy w działalności PZPR wstrząsnął podstawami systemu społeczno-politycznego kraju; zdezorganizował w pewnym stopniu działania aparatu państwowego, zarządzanie gospodarką narodową, podniósł temperaturę w społeczeństwie, zaktywizował drzemiące dotychczas różne siły antysocjalistyczne. Była to normalna reakcja na samokrytykę złożoną przez partię. Została ona oceniona przez jej przeciwników jako przejaw słabości. Powrót Gomułki do czynnego życia politycznego, objęcie przez niego steru kierownictwa PZPR spotkało się z powszechnym poparciem całego społeczeństwa, wszystkich jego warstw i kręgów. Wyrazem tego poparcia był wielki wiec ludności Warszawy 24 października 1956 r. na placu Defilad przed Pałacem Kultury i Nauki, na którym Gomułka wygłosił swoje pierwsze od wielu lat, publiczne przemówienie do narodu. Atmosfera tego wiecu głęboko zapadła w moją pamięć. Gomułka oznajmił w swoim wystąpieniu, że nowe kierownictwo PZPR podejmuje trud usunięcia nagromadzonych nieprawidłowości, zła i bolesnych rozczarowań związanych z dotychczasowymi metodami budownictwa socjalizmu. Zwrócił się do wszystkich Polaków o poparcie i pomoc w obecnej trudnej sytuacji gospodarczej i politycznej kraju, aby istniejący już potencjał wytwórczy, odbudowany z takim trudem, właściwie wykorzystać z pożytkiem dla całego narodu, dla Polski Ludowej. Wezwanie Gomułki: „Dość wiecowania i manifestacji! Czas przejść do codziennej pracy" spotkało się z żywym oddźwiękiem. Dziś ze zdziwieniem spotykam się tu i ówdzie z opinią, że zwrot ten oznaczał już odwrót od uchwał VIII Plenum. Nowy I sekretarz KC podkreślił z całą mocą, że stosunki między państwami socjalistycznymi powinny układać się na zasadach międzynarodowej solidarności robotniczej, na zaufaniu, równości praw, wzajemnej pomocy i przyjacielskiej krytyce. Gomułka poinformował zebranych, że przywódca ZSRR Chruszczow zapewnił, że wzajemne stosunki partyjne i państwowe układać się będą na zasadach przyjętych przez VIII Plenum KC PZPR. Wezwał jednocześnie do przeciwdziałania wszelkim próbom agitacji antyradzieckiej, zmierzającej do osłabienia wzajemnych związków między obu narodami. W tym pierwszym publicznym wystąpieniu Gomułka stwierdził, że na fali aktywności politycznej ujawniają się wrogie socjalizmowi siły i wezwał do „pędzenia precz reakcyjnych prowokatorów", oświadczając stanowczo, że władze „ani na chwilę 59 stanu". Zdawałem sobie sprawę, że to przemówienie Gomułki nie mogło się wszystkim podobać. Świadczą o tym dobitnie próby wykorzystania manifestacji społeczeństwa Warszawy do wszczynania politycznych awantur. Grupki rozwydrzonych politykierów usiłowały w różnych częściach stolicy, m.in. w rejonie ambasady ZSRR, zdyskredytować swa postawą powszechny entuzjazm i poparcie dla I sekretarza. To się nie udało. Go-mułka wystąpił na tym zgromadzeniu jako mąż stanu, komunista i patriota, pokazał się takim, jakim zawsze był. I takim go Warszawa i cały kraj przyjęły. W czasie październikowego zwrotu zauważyłem, że po raz pierwszy od wielu lat tak otwarcie, publicznie, i to nawet „na peryferiach partii", ujawniły się nacjonalistyczne, antyradzieckie nastroje, graniczące niekiedy z szowinizmem. To zmuszało do refleksji. Przyznać muszę, że chyba po raz pierwszy zacząłem zastanawiać się nad przyczynami tego zjawiska. I do dziś nie mogę znaleźć racjonalnego wytłumaczenia. Historia ościennych narodów tak się zwykle układa, że dochodziło między nimi do nieporozumień, sporów, starć zbrojnych i wojen. Tak było między Francją a Niemcami, między Anglią a Hiszpanią, między Francją a Anglią. Ale to wszystko tam przeszło już do historii i nikt dziś się tym nie egzaltuje. Gomułka w 1956 r. zastanawiając się nad przyczynami tego zjawiska tłumaczył je szczególną wrażliwością Polaków na sprawy suwerenności. Istotnie, w kilka lat po wojnie świadomość tych pokoleń Polaków, które ciężko doświadczyły skutków niewoli i okupacji, mogła być obciążona, ta nadwrażliwość miała swoje uzasadnienie. VIII Plenum KC formułowało podstawy, na jakich powinny opierać się stosunki wzajemne w obozie państw socjalistycznych. Potwierdziła te zasady deklaracja rządu Związku Radzieckiego, ogłoszona 30 października 1956 r., o podstawach rozwoju i dalszego umacniania przyjaźni i współpracy między Związkiem Radzieckim i innymi państwami socjalistycznymi. Wyrazem tych nowych stosunków był komunikat z 18 listopada 1956 r. o rozmowach między partyjno-rządowymi delegacjami Polski i ZSRR, w toku których uregulowana została sprawa spłaty zaległości za dostarczony Związkowi Radzieckiemu (na podstawie umowy z 16 sierpnia 1946 r.) węgiel, udzielony został Polsce kredyt na zakup w ZSRR 1,4 min ton zboża i ustalony status wojsk radzieckich czasowo stacjonujących w Polsce. Wokół tych spraw, jak pamiętam, zarówno w partii, jak i w społeczeństwie, narosło wiele nieporozumień, plotek i złośliwości, które Gomułka zdecydował się wyjaśnić osobiście, aby przeciąć wszelkie niejasności i domysły. Na naradzie redaktorów naczelnych 29 października 1956 r. zdecydowanie i jasno powiedział tym, którzy rozpowszechniali wieści, iż część działaczy partyjnych odwołała się w październiku 1956 r. do ZSRR o pomoc: „Nie było żadnego głosu, nie słyszałem, oświadczył Gomułka, aby ktokolwiek z tych towarzyszy uważał, że rozwiązanie naszych problemów winno się dokonać przy pomocy siły Związku Radzie- 60 pucz wojskowy lub próba zamachu — powiedział. - Wobec żadnego b. członka Biura Politycznego nie mamy żadnych podstaw do wysuwania takich oskarżeń. Plotka o zamachu wojskowym zrodziła się przy podjęciu przez Biuro Polityczne decyzji o przesunięciu w rejon Warszawy dla celów bezpieczeństwa jednej z większych jednostek wojskowych. „Powiadam raz jeszcze z całą odpowiedzialnością, akcentował Gomułka, że nie mamy żadnych dowodów, abyśmy mogli takie oskarżenie przeciwko komukolwiek wysuwać. Jest to zbyt poważne oskarżenie, ażeby je lekko rzucać i lekko nim obciążać kogokolwiek". Więcej już do tych spraw Gomułka nie nawiązywał, gdyż na forum partyjnym tego typu wątpliwości już nie wysuwano, choć tu i ówdzie, w kręgach nieprzyjaznych władzy ludowej, stykałem się z takimi poglądami. Natomiast wielokrotnie powracał do deklaracji rządu radzieckiego z 30 października i komunikatu polsko-radzieckiego z 18 listopada, traktując te dokumenty jako podstawę dalszego rozwoju stosunków wzajemnych. Na plenum Komitetu Warszawskiego (20 grudnia 1956 r.) Gomułka powiedział: Możemy w takich czy innych okolicznościach mieć inne zdanie niż kierownictwo ZSRR, „ale w zasadniczych sprawach, tam gdzie idzie o obronę przed imperializmem, o obronę przed kapitalizmem, gdzie idzie o jedność obozu socjalistycznego, my będziemy zawsze razem ze Związkiem Radzieckim, z KPZR, ze wszystkimi partiami komunistycznymi świata". W tym stwierdzeniu zawarł Gomułka to, co było zawsze, i wcześniej, i potem, fundamentalną zasadą jego życia i działalności. Sprawa stacjonowania wojsk radzieckich została podchwycona przez siły antysocjalistyczne do podgrzewania atmosfery politycznej w Polsce. Zapowiedź statusu prawnego czasowego pobytu wojsk radzieckich w Polsce w deklaracji z 18 listopada znalazła prawny wyraz w umowie międzypaństwowej z 17 grudnia 1956 r. Gomułka w swoich wystąpieniach na przełomie lat 1956-1957 często powracał do tego tematu, zwracając uwagę przede wszystkim na polityczny aspekt tej sprawy. Nie może być w ogóle mowy, powiedział dziennikarzom (29 października 19 5 6 r.), abyśmy zgadzali się na wycofanie woj sk radzieckich stać j onuj ą-cych czasowo w Polsce, przede wszystkim z uwagi na bezpieczeństwo naszych granic. Byłoby to posunięcie szaleńcze, ze szkodą dla interesów Polski. Nam, Polakom, mówił dalej, najbardziej zależy na dobrych stosunkach z ZSRR, gdyż własnymi siłami nie zdołamy przeciwstawić się agresji w wypadku zagrożenia granic zachodnich. Na plenum Komitetu Warszawskiego (19 grudnia 1956 r.) Gomułka wyraźnie zirytowany przebiegiem dyskusji (m.in. głosami na temat pobytu wojsk radzieckich) ostro zareplikował: Ci idealiści, co w imię niby czystości socjalizmu idą do robotników i powiadają im, że to wszystko, co ma miejsce na Węgrzech, przekreśliło socjalistyczny charakter rządu radzieckiego i domagają się wycofania wojsk radzieckich, „czy uważacie towarzysze, że to tylko naiwność tych ludzi? Towarzysze, to nie tylko głupota, to renegac-two". W tych sprawach, a o tym wielokrotnie osobiście się przekonałem, Gomułka zawsze był zasadniczy. Uważał, że trzeba wszystko wyjaśnić do końca, aby nie pozostał żaden cień wątpliwości co do charakteru sto- 61 mówi siłom możliwość wichrzenia i podburzania społeczeństwa. Na rozwój sytuacji politycznej w Polsce, na ujawnienie się antyradzieckich nastrojów bardzo poważnie rzutowała sprawa węgierska, umiejętnie zresztą wygrywana przez siły antysocjalistyczne. Mogłem się o tym przekonać obserwując reakcje niektórych grup społeczności w Warszawie i w Bydgoszczy. Zajścia uliczne w Budapeszcie, które rozpoczęły się wieczorem 23 października 1956 r., przekształciły się w zbrojne wystąpienia przeciwko władzy ludowej, m.in. wskutek lekkomyślnej postawy rządu, na czele którego stał Imre Nagy. Do miasta na prośbę rządu węgierskiego wkroczyły wojska radzieckie, stacjonujące czasowo na Węgrzech (w ramach Układu Warszawskiego), które wkrótce na prośbę tegoż rządu wycofały się. Szeroka fala kontrrewolucji rozlała się po całym kraju. Polityka ustępstw Nagyego doprowadziła do reaktywowania burżuazyjnych partii politycznych, nie wyłączając faszystowskich. Na efekty tego nowego układu sił nie przyszło długo czekać. Doszło do licznych, masowych, bestialskich mordów komunistów i zwolenników władzy ludowej. Wobec bezczynności rządu Imre Nagyego, wprowadzenia doń przedstawicieli b. partii burżuazyjnych, usunięcia szeregu działaczy komunistycznych, ogłoszenia wystąpienia Węgier z Układu Warszawskiego - siły lewicowe utworzyły rewolucyjny rząd robotniczo-chłopski z Janoszem Radarem na czele, który zwrócił się z apelem do rządu radzieckiego o pomoc militarną. Wojska radzieckie ponownie wkroczyły na Węgry. Społeczeństwo polskie, niezbyt zorientowane w charakterze wydarzeń węgierskich, odniosło się do nich z sympatią w przekonaniu, że chodzi o demokratyzację stosunków społecznych na Węgrzech. Z drugiej strony zwolennicy rewizjonizmu w partii, a także siły reakcyjne w kraju, nie ukrywały, że wydarzenia węgierskie zamierzają wykorzystać dla podsycania nastrojów antyradzieckich. Wyrazy tej sympatii demonstrowano na ulicach w sposób hałaśliwy, niekiedy wprost wyzywający. Komitet Centralny PZPR w swym oświadczeniu z 2 listopada 1956 r. określił wydarzenia węgierskie jako „wielką tragedię narodową". Wyrażał ubolewanie, że w walce, jaką naród węgierski toczył o wolność i demokrację, „doszły do głosu siły wrogie wolności i demokracji. Morderstwa, samosądy, anarchia i ogólne rozprężenie zapanowały w tym nieszczęśliwym kraju". Podkreślając, że nieznane są motywy, które spowodowały ponowną interwencję radziecką, KC PZPR wezwał do spokoju, powagi, opanowania, gdyż „pierwszym i naczelnym obowiązkiem rządu polskiego i naszej partii, świętym obowiązkiem każdego Polaka i całego społeczeństwa jest troska o nasze państwo, o nasz naród". W miarę napływu bardziej wiarygodnych informacji o wydarzeniach na Węgrzech zmieniała się ich ocena. 14 listopada 1956 r. Gomułka na naradzie centralnego aktywu partyjnego tak skomentował rozwój sytuacji na Węgrzech: Osłabienie obozu socjalistycznego jest także naszym osłabieniem, a my nie pragniemy restauracji kapitalizmu na Węgrzech, zaś wypadki na Węgrzech weszły na tory kontrrewolucji, na tory krwawej rozprawy z komunistami. Przed każdym z nas, stwierdził Gomułka, stoi pytanie: co woli - czy rząd reakcyjny, czy rząd socjalistyczny na Wę- 62 . Inaczej odpowiedzieć nie można". Na plenum Komitetu Warszawskiego (19 grudnia) już z pewnej perspektywy, na podstawie bardziej kompletnych informacji Gomułka stwierdził, że niektórzy publicyści wykorzystali sprawę węgierską ze szkodą dla interesów socjalizmu, państwa polskiego i partii. Niektórzy domagają się nawet, aby radziecką pomoc zbrojną potępić. My zaś odpowiadamy, że głęboko ubolewamy, że tak się potoczyły sprawy, ale wolimy, aby na Węgrzech istniał rząd Kadara niż Miklosa Hortyego. Gdyby na Węgrzech zwyciężyła kontrrewolucja -stwierdził Gomułka - w Polsce niewątpliwie również zostałaby podjęta próba obalenia władzy, a to musiałoby się skończyć bardzo nieszczęśliwie dla naszego kraju. I sekretarz KC potępił akcję odczytów i sprawozdań opartych na fałszywych, bądź nie sprawdzonych faktach, która-jak określił - jest niczym innym niż podburzaniem robotników, przynosi szkodę krajowi, obiektywnie wzmacnia naszego przeciwnika. O nastrojach w sprawie węgierskiej - nawet wśród części aktywu partyjnego - świadczy list zespołu dziennikarzy, a także list Zarządu Głównego ZMP (cały zarząd był pod nim podpisany) żądające zwolnienia Adama Rapackiego ze stanowiska ministra spraw zagranicznych za to, że na sesji ONZ głosował przeciwko przyjęciu rezolucji w sprawie węgierskiej, przedstawionej przez mocarstwa zachodnie. Nawiązując do tej sprawy na spotkaniu z prezydium SDP w listopadzie 1956 r. Gomułka był wyraźnie zdenerwowany brakiem wyczucia politycznego autorów. Rozmowę z działaczami Zarządu Głównego ZMP Gomułka tak skomentował: „[...] do czego się ci ludzie dogadali? Ameryka nam wszystko da. No tak, i członkowie Zarządu Głównego ZMP, i Ameryka nam da wszystko [...] Ale takie tendencje istnieją u wielu młodych ludzi, którzy uważają, że właściwie to nam wszyscy chcą dawać - a my nie chcemy brać". Do oceny wydarzeń węgierskich Gomułka powracał jeszcze wielokrotnie. Warto przypomnieć to, co powiedział na spotkaniu z pracownikami Fabryki Samochodów Osobowych na Żeraniu w rok później, 21 września 1957 r. Miał już wtedy wyrobiony pogląd na temat wydarzeń na Węgrzech. Trudno zgodzić się z tym, oświadczył Gomułka, że wypadki węgierskie były dziełem wyłącznie sił zewnętrznych. Główna ich przyczyna leżała w rozwoju sytuacji wewnętrznej na Węgrzech, w polityce Węgierskiej Partii Pracujących. Popełnione błędy zostały wykorzystane przez ośrodki propagandy imperialistycznej. Nie było innego sposobu uratowania władzy ludowej i rozgromienia kontrrewolucji, jak wezwanie pomocy radzieckiej. To było zło nieuniknione, oczywiście wykorzystane przez wszystkich wrogów socjalizmu. Ale dla socjalizmu byłoby większym zagrożeniem, gdyby na Węgrzech zwyciężyła kontrrewolucja. Jaka jest różnica między naszym poglądem na wydarzenia węgierskie a stanowiskiem innych partii komunistycznych i robotniczych? - zapytał. - W innych partiach bardziej akcentowana była działalność kół dywersyjnych i agentów imperialistycznych na terenie Węgier, natomiast my bardziej zwracaliśmy uwagę na skutki popełnionych błędów w polityce partii i rządu węgierskiego. Rzecz w tym, kontynuował swoją myśl Gomułka, aby „agentury nigdy nie mogły oddziaływać w szerokiej skali na 63 _ . - ---,,0-- __. czy to części klasy robotniczej, czy też części ludności do wrogich socjalizmowi wypadów". Bacznego obserwatora rozwoju życia politycznego w Polsce na przełomie lat 1956 i 1957 musiało zastanawiać, że przy tym wielkim ożywieniu, nieomal powszechnej debacie o stanie państwa społeczność polska wykazywała tak małe zainteresowanie sprawami bezpieczeństwa i nienaruszalności terytorialnej kraju. Mnie to zawsze niepokoiło, i muszę przyznać, niepokoi po dzień dzisiejszy. Podniecano się sprawą stosunków polsko-radzieckich, egzaltowano wydarzeniami na Węgrzech, natomiast na temat zagrożenia zachodnich granic Polski ze strony odradzającego się militaryzmu niemieckiego panowała dziwna zmowa milczenia. Wystarczy sięgnąć po prasę z tego okresu, aby się o tym przekonać. Gomułka, który zawsze był wyczulony na sprawę zagrożenia niemieckiego, niejednokrotnie w tych dniach przestrzegał przed nim społeczeństwo polskie. „Nie zapominajmy, mówił do redaktorów naczelnych (29 października 1956 r.), że dotychczas nie został zawarty traktat pokojowy z Niemcami. Nie zapominajmy, że sprawa naszych granic podnoszona jest przez koła rewizjonistyczne w Niemczech, że próbują ją wykorzystać różne elementy, siły reakcyjne, imperialistyczne, na arenie międzynarodowej ". Nasza polityka, przestrzegał Gomułka, musi mieć przed sobą nie tylko chwilę obecną, ale widzieć to, co będzie jutro. Na krajowej naradzie aktywu społeczno-politycznego (29 listopada 1956 r.), rozpoczynającej kampanię wyborczą do Sejmu, Gomułka zwracał uwagę na szczególną odpowiedzialność ludzi sprawujących władzę w kraju. Każdy fałszywy krok polityczny, każda nie przemyślana decyzja, mówił, może pociągnąć za sobą nieobliczalne szkody. „Ani nam, ani narodowi nie wolno zapominać nawet na moment, że państwa zachodnie dotychczas nie zaakceptowały naszej granicy na Odrze i Nysie Łużyckiej". Nawet zachodnioniemieckie partie polityczne, zaliczające się do demokratycznych i robotniczych, nie zajęły dotąd stanowiska wobec tendencji rewizjonistycznych. Kto przeżył, kto pamięta tragedię wrześniową 1939 r., przypominał Gomułka, „musi dbać o bezpieczeństwo naszego kraju, o całość i nienaruszalność naszych granic". Gomułkę niepokoił tak powszechny brak wyczucia politycznego społeczeństwa w kwestii niemieckiej, co w tej konkretnej sytuacji oznaczało bagatelizowanie suwerenności i nienaruszalności granic Polski. Na jednym ze spotkań z dziennikarzami Gomułka zwrócił uwagę, że niektóre krajowe elementy reakcyjne mówią wyraźnie: „niech tam Gomułka i PZPR bronią naszej granicy na Odrze i Nysie i suwerenności, a w sprawach wewnętrznych to my będziemy decydować". Okazało się, że pogląd taki przetrwał przez wiele lat i ekstrema „Solidarności" powróciła do niego w 1981 r. Niepokój o właściwe zrozumienie narodowej i państwowej racji stanu spowodowały, że na spotkaniu przedwyborczym (14 stycznia 1957 r.) Gomułka znów powrócił do sprawy niemieckiej. Zwrócił uwagę na remilitaryzację Niemiec Zachodnich, która jest - jak to określił - „groźbą dla Polski, dla nienaruszalności naszych granic, dla naszego bezpieczeństwa". Nieco wcześniej, na naradzie z I sekretarzami KW (23 listopada 1956 r.), 64 dzielna od socjalizmu". Gwarancję bezpieczeństwa naszycn granic widział Gomułka w powstaniu i umacnianiu się Niemieckiej Republiki Demokratycznej, która uznała nasze granice, która rozpoczęła u siebie budowę socjalizmu. Do tych spraw także powracał w rozmowach u schyłku swego życia. „Dawniej płonące granice stały się granicami pokoju i przyjaźni", mówił. Ale Gomułka, któremu realizmu nikt nie może odmówić, już na progu 1957 r. wyrażał gotowość uregulowania naszych stosunków z RFN. I choć, jak powiadał, niektórzy politycy zachodnioniemieccy składają sprzeczne deklaracje „to nie ma pośpiechu - możemy poczekać". I sekretarz bacznie obserwował rozwój sytuacji międzynarodowej, zwłaszcza pod kątem bezpieczeństwa Polski, toteż na spotkaniu z robotnikami FSO (21 września 1957 r.), zirytowany treścią pytania, jakie otrzymał, a które świadczyło o pełnej beztrosce w kwestii bezpieczeństwa państwa, Gomułka powiedział, nie ukrywając wzburzenia: „Jaki Polak może myśleć, że potrafimy utrzymać i obronić nasze zachodnie granice bez sojuszu ze Związkiem Radzieckim, bez sojuszu z innymi państwami socjalistycznymi? Przecież o tym mowy nie ma! A dla Polski zagadnienie Ziem Zachodnich to kwestia życia i śmierci". I znów przypomniał, że żadne z mocarstw zachodnich nie uznało dotąd naszych granic zachodnich, dodając, że nawet kardynał Wyszyński nie przywiózł z Watykanu -nominacji na polskich ordynariuszy w diecezjach na Ziemiach Zachodnich i Północnych. Zwrot październikowy, dokonany przez partię na VIII Plenum KC, ' otwierał nowy etap w stosunkach PZPR ze stronnictwami sojuszniczymi ZSL i SD. Już na III Plenum KC w styczniu 1955 r. wskazywano na niewłaściwe traktowanie tych ugrupowań politycznych, które powołały do : życia PKWN. Do spraw tych powróciło także VII Plenum KC w lipcu ' 1956 r. Chodziło o partnerskie stosunki ze stronnictwami sojuszniczymi. ' Dopiero jednak nowe kierownictwo partii mogło wprowadzić w życie tę słuszną i sprawdzoną w życiu zasadę. W wyniku rozmów między kierownictwami PZPR i ZSL 12 grudnia 1956 r. ogłoszono deklarację podpisaną przez Gomułkę i Stefana Ignara o zasadach współpracy i współdziałania, która potwierdziła wierność sojuszowi robotniczo-chłopskiemu, socjalistycznej demokracji, własnej drodze przebudowy społecznej, przy uznaniu przewodniej roli klasy robotniczej. W styczniu 1957 r. KC PZPR i NK ZSL ogłosiły wspólne wytyczne polityki rolnej, stanowiące podstawę do pełnego wykorzystania możliwości produkcyjnych rolnictwa. 65 Gomułka, pomny doświadczeń współpracy ze stronnictwami politycznymi w pierwszych latach władzy ludowej, zwłaszcza w ramach bloku stronnictw demokratycznych, nie akceptujący stosunków, jakie zapanowały między partią a stronnictwami demokratycznymi po jego usunięciu, od pierwszych dni powrotu do steru PZPR dążył do ustalenia równorzędnych, partnerskich stosunków. W listopadzie 1956 r. reaktywowane zostały na szczeblach instancji miejskich, powiatowych, wojewódzkich, a także na szczeblu centralnym-Komis j e Porozumiewawcze Stronnictw 3 _ Gomułka... Współpraca ta stała się podstawą działania Frontu Jedności Narodu. Do FJN mogły przystępować wszystkie działające w kraju organizacje spo-łeczno-polityczne, zawodowe, spółdzielcze, młodzieżowe, kobiece, a także postępowe ugrupowania katolickie. Na czele Ogólnopolskiego Komitetu Frontu Jedności Narodu, jako jego przewodniczący, stanął Aleksander Zawadzki, przewodniczący Rady Państwa. Powrót Gomułki otwierał szerokie możliwości urzeczywistnienia idei demokracji socjalistycznej, a postawa i działalność Gomułki temu sprzyjała. W pierwszej połowie lat pięćdziesiątych stosunki państwo-Kościół zaostrzyły się. Prymas Polski kardynał Stefan Wyszyński został internowany. Sytuacja ta musiała wpływać na stosunek katolików do władzy ludowej, tym bardziej że większość kleru katolickiego demonstrowała swoje niezadowolenie i w tym duchu prowadziła działalność wśród wiernych. Ruch księży patriotów, mimo dość nawet licznego w nim udziału kleru, nie miał niestety wpływu na politykę hierarchii Kościoła katolickiego. Ewidentnym tego dowodem były uroczystości jasnogórskie w sierpniu 1956 r., które z racji obowiązków służbowych obserwowałem. Po zakończeniu obrad VIII Plenum KC z polecenia Gomułki udali się do klasztoru w Komańczy, gdzie przebywał kardynał Wyszyński, przedstawiciele KC i rządu z Zenonem Kliszką i Władysławem Bieńkowskim na czele. W rezultacie rozmów przeprowadzonych z Wyszyńskim 25 października 19 5 6 r. prymas powrócił do Warszawy i 2 9 października rozpoczął urzędowanie. W grudniu 1956 r. podpisany został dodatkowy protokół do porozumienia między państwem a Kościołem zawartego w 1950 r. Episkopat Polski przyjął w nim zobowiązanie lojalności wobec władzy ludowej, udzielania poparcia dla prac rządu, oddziaływania na wiernych w duchu poszanowania obowiązków obywatelskich wobec państwa. Władze państwowe wyraziły zgodę na uchylenie dekretu z 1953 r. o obsadzie stanowisk kościelnych przy poszanowaniu jurysdykcji kościelnej. Wyrażona została także zgoda na wprowadzenie nauki religii do szkół jako nieobowiązkowego przedmiotu (stało się to wkrótce źródłem nieporozumień). Nastąpiły dość zasadnicze zmiany w kołach świeckich działaczy katolickich, osłabiona została monopolistyczna dotąd pozycja PAX-u, jako jedynej reprezentacji postępowych katolików; rozpadł się ruch księży patriotów. Na widowni politycznej pojawiła się grupa działaczy katolickich skupionych dawniej przy „Tygodniku Powszechnym" z Jerzym Zawiejskim na czele. Grupa ta, ściśle zresztą związana z Episkopatem, a zwłaszcza z prymasem Wyszyńskim, już 23 października 1956 r. w ogłoszonej deklaracji wyraziła poparcie dla uchwał VIII Plenum KC i gotowość współdziałania. Została ona przyjęta przez Gomuł-kę, następnie zgłosiła swój akces do FJN, a po wyborach do Sejmu jej reprezentanci utworzyli koło poselskie „Znak". Najbardziej niepokojąca sytuacja po VIII Plenum KC uwidoczniła się w ruchu młodzieżowym. Kierownictwo ZMP doszło do wniosku, że trzeba organizację rozwiązać^ gdyż działalnością swoją skompromitowała się i straciła zaufanie wśród młodzieży. Gomułka przestrzegał Zarząd Główny ZMP przed takim krokiem, jednak żadne racjonalne argumenty 66 ZMP był wpływ tygodnika „Po prostu", który stał się głównym organem rewizjonistów polskich. Zarząd Główny ZMP był bądź tak jednomyślny w swoich poglądach, bądź tak sterroryzowany, że nikt z jego czołowych działaczy temu politycznemu samobójstwu się nie przeciwstawił. Zrobiono to nie tylko w pośpiechu, ale z pogwałceniem wszelkich zasad statutowych, gdyż tylko zjazd władny był taką decyzję podjąć, a nie Zarząd. Główny. Gomułka wielokrotnie wtedy i w wiele lat później w publicznych przemówieniach i osobistych rozmowach powracał do sprawy rozwiązania ZMP. Na posiedzeniu CKKP (14 grudnia 1956 r.) Gomułka powiedział: „ZMP się rozpadł. ZMP sam się unicestwił. Ludzie doszli do ja-; kiegoś absurdu kompletnego. Przekreślili całą swoją przeszłość". Go-mułka, mimo że był odsunięty od życia politycznego wtedy gdy ZMP rozwinął swoją działalność, umiał dostrzec pozytywne aspekty działalności Związku. Cenił wielu działaczy partyjnych wyrosłych z jego szeregów. „Jeśli, powiadał Gomułka, tym ludziom, których oni sami wychowali, mówi się dzisiaj ustami tego kierownictwa: - nic nie jesteśmy warci, krzyczy się precz z nami, wyrzucić nas, myśmy to, owo i dziesiąte, to rzecz jasna ludzie zostali zdezorientowani". Wiele organizacji terenowych ZMP - wiem to z własnych obserwacji - przez dłuższy czas nie chciało uznać decyzji Zarządu Głównego o rozwiązaniu organizacji, prowadząc nadal działalność i zachowując nazwę ZMP. Sprawa rozwiązania ZMP musiała boleć Gomułkę, skoro później, gdy tylko nadarzyła się okazja, powracał do niej. Na I Zjeździe Związku Młodzieży Socjalistycznej (25 kwietnia 1957 r.) nawiązując do tradycji ZMP Gomułka powiedział: „A niektórzy Wasi członkowie i działacze chcieli przekreślić cały dorobek dwunastolecia Polski Ludowej i cały dorobek ZMP. Zły i fałszywy był ten zamiar". I dalej: „Partia nasza nigdy nie zapomni o wielkim wkładzie ZMP w dzieło Polski Ludowej". Rok później na I Zjeździe Związku Młodzieży Wiejskiej Gomułka przypomniał zasługi ZMP: „Jeśli sztandar socjalizmu powiewa dzisiaj tak nad Związkiem Młodzieży Wiejskiej, jak i nad Związkiem Młodzieży Socjalistycznej jest w tym niemała zasługa Waszego poprzednika, ZMP. I raz jeszcze powrócił do owej decyzji o rozwiązaniu ZMP. „Wielu działaczy ZMP, opowiadając się za jego rozwiązaniem, czyniło to w przekonaniu, że nazwa ZMP została skompromitowana wśród młodzieży. Jest to nieprawda. W istocie rzeczy tylko przeciwnicy socjalizmu usiłowali przez swe nieuzasadnione ataki na ZMP skompromitować tę organizację". Do tego tematu Gomułka nawiązywał wielokrotnie w naszych rozmowach w latach siedemdziesiątych. Zachował niezmienny pogląd w tej sprawie. ; Rozwiązanie ZMP spowodowało zamieszanie w szeregach ruchu młodzieżowego. Powstawać zaczęły koła i grupy o różnych nazwach, często z przymiotnikiem „rewolucyjny" czy „rewolucyjna". U części działaczy ruchu ludowego odżyła tendencja do odrodzenia się dawnego ZMW RP „Wici". Również niektóre kręgi SD dążyły do powołania własnej organizacji młodzieżowej; powstawać zaczęły koła Związku Młodzieży Demokratycznej. Wśród inteligencji katolickiej pojawiły się nadzieje na reaktywowanie przedwojennych kół młodzieży katolickiej 67 pros tu — nie sprzyj aiy integracj i ruchu młodzieżowego, przeciwnie, długo jeszcze pogłębiały chaos i zamieszanie, zwłaszcza ideologiczne. Partia wypowiedziała się za powołaniem dwóch organizacji młodzieżowych: robotniczej i wiejskiej, które działałyby również na uczelniach (z przymiotnikiem „akademicki"), a zatem przeciw tworzeniu organizacji młodzieżowych przez poszczególne partie. Takie stanowisko przedstawił Gomułka na wspomnianym posiedzeniu CKKP w grudniu 1956 r. VIII Plenum KC wpłynęło także na aktywizację wrogich socjalizmowi sił i środowisk. Gomułka zdawał sobie w pełni sprawę, że powszechne poparcie zademonstrowane przez wszystkie kręgi społeczeństwa może okazać się nietrwałe. Już na naradzie aktywu centralnego 4 listopada 1956 r. zwracał uwagę, że z większą stanowczością należy przeciwdziałać wszelkim akcjom warcholskim i prowokatorskim. Z przeciwnikami politycznymi socjalizmu, mówił, można i trzeba dyskutować, ale „szkodników godzących w interesy państwa i narodu polskiego, do których nie trafiają słowa, trzeba bezwzględnie przepędzać". Gomułka świadom był tego, że w społeczeństwie będą tworzyć się linie podziału. W sprawach suwerenności, niepodległości wszyscy poparli nasze stanowisko, ale elementy reakcyjne, mówił Gomułka do I sekretarzy KW (23 listopada 1956 r.) „rozumują, że to, co się stało w Polsce, stanowi etap przejściowy, że w tym przejściowym etapie mogą oni poprzeć wiele rzeczy, gdyż to jest im wygodne, ale to jest tylko etap, po którym przejdą do dalszego ataku". Po raz pierwszy Gomułka sformułował wówczas tezę o „drugim etapie", na który czeka reakcja, do którego się sposobi, aby odwrócić bieg wydarzeń w Polsce. W kilka dni później, na krajowej naradzie aktywu społeczno--politycznego (29 listopada 1956 r.), Gomułka wyraźnie stwierdził, że przeciwnicy polityczni „oczekują na nadejście tak zwanego drugiego etapu". Wyraża się on w tym - jak wyjaśnił - że formalnie reakcja uznaje i popiera uchwały VIII Plenum, lecz całą uwagę koncentruje na tzw. swobodach demokratycznych, które otworzyłyby im drogę do przejęcia władzy. Na spotkaniu z prezydium SDP, już w czasie kampanii wyborczej do Sejmu, Gomułka postawi pytanie: „Jaka jest u nas w kraju sytuacja? Pytam was o to jako dziennikarzy. Podnosi głowę nasza reakcja. Chciałaby chwytać nas za gardło". Gomułka w swoich wystąpieniach z tego okresu przypominał: Prowokacyjne burdy w Bydgoszczy i Szczecinie, próby podpaleń domów mieszkalnych, dewastacje obiektów użyteczności publicznej, wywożenie dyrektorów na taczkach, wiecowanie godzinami w czasie pracy na koszt zakładu z jednej strony oraz próby reaktywowania niekórych partii burżuazyjno-demokratycznych czy organizacji katolickich, uprawianie w prasie propagandy antyradzieckiej z drugiej strony -oto niektóre elementy sytuacji politycznej kraju. Ich programem jest negacja, gdyż inaczej musielibyśmy przedstawić program restauracji kapitalizmu. Jest rzeczą niewątpliwą, że reakcja wykorzystuje dla swoich celów rozbicie i dezorientacje w partii. Działalność Gomułki zmierzała zdecydowanie w kierunku umocnienia partii i państwa ludowego drogą rozszerzenia demokracji robotniczej i chłopskiej, a równolegle utrwalenia centralizmu demokratyczne-w 68 wolucyjnych, włączyła do niej coraz szersze rzesze robotników i chłopów, czemu sprzyjała również rozpoczęta w końcu 1956 r. kampania wyborcza do Sejmu. Na spotkaniu wyborców z kandydatami na posłów 14 stycznia 1957 r. Gomułka powie: „Wybory odbędą się równo w trzy miesiące od wydarzeń październikowych. Po takim wstrząsie mógłby jakiś inny rząd powiedzieć: trzeba odłożyć wybory, trzeba najpierw umocnić się, a dopiero potem zwrócić się do społeczeństwa". Gomułka nie byłby sobą, gdyby „płynął z prądem", on zawsze starał się wyjść z otwartym czołem na spotkanie trudnościom, choć zdawał sobie sprawę, że przeciwnik włączy się do walki, przy tym z wygodnych dla siebie pozycji. Ale I sekretarz rozumiał dobrze, że batalię polityczną można wygrać tylko w otwartej walce, że w walce tej umacniać się będzie nie tylko partia, ale wszystkie siły skupione we Froncie Jedności Narodowej. W latach siedemdziesiątych wspominając wybory do Sejmu w 1957 r. zwierzał się, że początkowo wysuwał koncepcję jednomandato-wych okręgów wyborczych z możliwością głosowania na kilku kandydatów, nawet w dwóch turach. Wyobrażał to sobie w ten sposób, że w okręgu wyborczym (aby uniknąć niezdrowej rywalizacji między stronnictwami politycznymi) ugrupowanie polityczne wysunie kilku swoich kandydatów, a ludzie wybiorą najlepszego. Uważał, że nie wszyscy członkowie Biura Politycznego muszą być posłami, a jeśli będą kandydować, nic złego się nie stanie, jeśli ktoś nie będzie wybrany. Nikt, niestety, spośród członków Biura Politycznego, zauważył Gomułka, nie podzielał moich poglądów, obawiając się „pogubienia" aktywu. W obliczu wypadków węgierskich, jak powiedział mi, zmuszony był wycofać się ze swoich propozycji. Na tę decyzję wpłynęły także - jak stwierdził potem list Biura Politycznego z lutego 1957 r. — warcholskie i demagogiczne wystąpienia niektórych kandydatów na posłów, lokalne ambicje, a także nawoływanie kół reakcyjnych do skreślania „centralnych" kandydatów. We wspomnianym liście Biuro Polityczne podkreśliło, że wezwanie do głosowania bez skreśleń skierowano do społeczeństwa w przełomowym momencie kampanii wyborczej i że społeczeństwo pozytywnie na nie zareagowało, choć różne były tego motywy. Warto przypomnieć jeszcze jedno sformułowanie BP: „Uzdro wieńczą i zbawienna samokrytyka partii miała także swoje negatywne następstwa". Gomułka rozwinie tę myśl na Kongresie Inżynierów i Techników 24 lutego 1957 r. „Krytyka przeszłości - powie - nawet zdrowa i konstruktywna, nie mówiąc już o jałowej i destrukcyjnej, nie powinna jednak przedłużać się ponad miarę, ponad niezbędną konieczność". Zaatakowanie przez przeciwników politycznych całego dorobku partii i władzy ludowej pozwoliło odnaleźć się partii, skupić wokół programu wszystkich jego sojuszników, uzyskać poparcie większości społeczeństwa i przekreślić nadzieję na „drugi etap". Wybory otworzyły przed partią nowy okres, którego zadania wstępnie zostały określone w cytowanym liście Biura Politycznego, wśród których na pierwsze miejsce wysunięto skoncentrowanie wysiłków i uwagi na pokonaniu trudności gospodarczych i wyprowadzenia Polski na drogę rozwoju gospodarczego. W końcu 1956 r., faktycznie w ciągu ostatnich jego miesięcy, po VIII Plenum KC PZPR rozpadły się niemal wszystkie spółdzielnie produkcyjne, budowane z ogromnym wysiłkiem w ciągu ostatnich siedmiu lat. Z około 10 tyś. spółdzielni produkcyjnych pozostało ich zaledwie l 534. Niektórzy spośród członków kierownictwa bez zastanowienia uznali, że spółdzielnie rozpadły się, gdyż przy ich zakładaniu stosowano metodę przymusu, bądź że były one nieekonomiczne. Ale najczęściej tłumaczono tę sytuację specyficznym charakterem polskiego chłopa, który jakoby zawsze grzeszył wybujałym indywidualizmem. Nie podzielałem tych poglądów. Przecież wiadomo było, że nie wszystkie spółdzielnie produkcyjne powstawały w wyniku presji politycznej, iż nie wszystkie spółdzielnie były słabe, wiele z nich wcale dobrze prosperowało; wiadomo również, że każdy chłop gospodarujący samodzielnie, niezależnie od narodowości, jest z uwagi na warunki swojej pracy indywidualistą. Ogólnie wiązano to zjawisko z nazwiskiem Gomułki, pamiętając jego zastrzeżenia do sformułowań rezolucji Biura Informacyjnego z czerwca 1948 r. Na VIII Plenum KC Gomułka też jakoby miał wyrazić dezaprobatę dla idei uspółdzielczania rolnictwa. Tak oto przylgnęła do Gomułki etykieta przeciwnika spółdzielczości produkcyjnej, w którą uwierzyło wielu działaczy partyjnych. W tym miejscu warto powtórzyć tezy z wystąpienia Gomułki na VIII Plenum KC dotyczące rozwoju spółdzielczości produkcyjnej. Gomułka uważał, że należy przestrzegać dwóch warunków: 1. pełnej dobrowolności członkostwa spółdzielni produkcyjnej i ścisłego przestrzegania zasad jej samodzielności, 2. udzielania na cele inwestycyjne pożyczek zwrotnych, a nie bezzwrotnych dotacji. Preferencje wobec spółdzielczości produkcyjnej powinny - zdaniem Gomułki - dotyczyć pierwszeństwa przy kontraktacji płodów rolnych i zakupie nawozów mineralnych. Spółdzielnie produkcyjne, które z uwagi na nierentowność nie będą mogły otrzymać kredytów, muszą podjąć decyzje o rozwiązaniu. Za najpilniejsze bieżące zadanie Gomułka uznał umocnienie istniejących spółdzielni przez pozyskanie dla nich większej liczby chłopów w tych wsiach. Przyczyn słabego rozwoju idei spółdzielczości produkcyjnej dopatrywał się nie w złej idei spółdzielczej, lecz w złych metodach jej realizacji. Starał się także uzasadnić, na czym polega wyższość gospodarki zespołowej nad indywidualną. Gomułka stwierdził, że rozwój wszelkich form pracy 70 jalizmu. Po VIII Plenum KC ożywiły się wszystkie te siły, które przeciwne były uspółdzielczaniu wsi. Wzmógł się nacisk na tych członków spółdzielni, którzy pełni wahań weszli na tory gospodarki zespołowej. Słabe spółdzielnie wobec braku perspektywy rozwoju rozpadały się. Wiele dobrych spółdzielni zaczęło się „chwiać", nie wytrzymując ataków na „kołchoźników" i „stalinowców". Aktyw partyjny, który organizował spółdzielnie, umacniał je, był tam na co dzień, został okrzyczany „konserwą", „dogmatykami", „stalinowcami". W tej krytycznej chwili niewielu było chętnych, by bronić i pomagać spółdzielczości produkcyjnej, ale aż nazbyt dużo chętnych do jej rozbijania, szczególnie działaczy partyjnych ogarniętych rewizjonizmem. I tu dwie dygresje. W czasie pełnienia obowiązków I sekretarza KW w Bydgoszczy otrzymałem kilka telefonów o pojawieniu się w spółdzielniach produkcyjnych wysłanników z Warszawy - jak mówiono — „z polecenia Romana Zambrowskiego", którzy namawiają ludzi do rozwiązywania spółdzielni. Przyznać muszę, że początkowo nie bardzo w to wierzyłem. Zaleciłem, aby pędzić takich emisariuszy. Ale spółdzielnia to nie zakład, który można zamknąć i postawić wartownika. Będąc już w Gdańsku, postanowiłem zorganizować w komitecie wojewódzkim spotkanie z aktywem dobrze prosperujących spółdzielni produkcyjnych, które się w ostatnich miesiącach 1956 r. rozwiązały. Nasłuchałem się tam gorzkich wymówek, jak to niektórzy działacze partyjni - i tu padały nazwiska, nawet obecnych na sali - zmuszali do rozwiązywania spółdzielni produkcyjnych. Rozmawiałem z niektórymi z tych działaczy, którzy w tym czasie studiowali na WSNS, a potem osiedli w Gdańsku. Też powoływali się na „polecenia Zambrowskiego". Dziwnej wolty dokonał Zam-browski, który należał do głównych organizatorów spółdzielni produkcyjnych. Sygnały o rozpadaniu się spółdzielni na pewno docierały do Gomułki, lecz - jak mi się wydaje - nie wszystkie przyczyny tej sytuacji były mu przedstawiane. Przy tym sytuacja polityczna w partii i kraju również nie sprzyjała zajęciu się sprawami rolnictwa w takim zakresie, aby sytuację opanować, by proces likwidacji spółdzielczości zahamować. Trzeba uwzględnić i tę okoliczność, że Gomułka po tylu latach odosobnienia nie znał ani aparatu partyjnego, ani aktywu partyjnego, który w tym czasie wyrósł. O tym, że niektórzy członkowie kierownictwa partyjnego chcą skierować partię na niewłaściwe tory, że trzeba było chwytać nazajutrz „za ręce" i pytać: dokąd to prowadzi? — mówił niejednokrotnie na spotkaniach z I sekretarzami KW, jak i potem w prywatnych rozmowach. Na naradzie aktywu 29 listopada 1956 r., mówiąc o tym, że chłopi powinni mieć swobodę gospodarowania, wyraźnie akcentował, że formy pracy zespołowej w rolnictwie partia uważa za wyższe od indywidualnego gospodarowania i spółdzielczości produkcyjnej będzie sprzyjać. Na IX Plenum KC (15-18 maja 1957 r.), kiedy obraz spustoszenia dokonanego w spółdzielczości produkcyjnej był już dokładnie znany, Gomułka powrócił do spraw związanych z socjalistyczną przebudową rolnictwa. Spółdzielczość produkcyjną uznał za główny teren działalności 71 sojuszu robotniczo—chłopskiego. Gomułka zdawał sobie sprawę, że to, co się już rozpadło lub zostało rozbite, trudno będzie odbudować. Zwracał jednak uwagę, że znana jest tylko jedna forma wprowadzenia chłopskiej gospodarki drobnotowarowej na tory socjalizmu - jest nią spółdzielczość produkcyjna. Nie wnikając w szczegóły Gomułka konstatował: wiele spółdzielni nie wytrzymało próby życia. To nie oznaczało dla niego zaniechania poszukiwania różnych form chłopskich zrzeszeń produkcyjnych, głównie różnych form spółdzielczych. I sekretarz zwrócił uwagę na mające już kilkudziesięcioletnią tradycję na wsi polskiej-- kółka rolnicze. Charakteryzując sytuację na wsi, zwrócił uwagę, że na tym terenie, na którym będzie rozwijał się samorząd chłopski, toczyć się będzie ostra walka klasowa. Państwo, stwarzając warunki dla wszechstronnego rozwoju wszystkich gospodarstw, powinno - zdaniem Gomułki - pamiętać, aby przede wszystkim ułatwiać rozwój małych gospodarstw. Uniezależnianie się od bogatych, którzy posiadać będą własne maszyny, widział w tworzeniu zespołów maszynowych, w kółkach rolniczych, gdzie decydujący wpływ powinna zapewnić sobie biedna i średniorolna część wsi. Tu jednak, podobnie jak w spółdzielczości zaopatrzenia i zbytu, spółdzielczości mleczarskiej i ogrodniczej, w kasach pożyczkowo-za-pomogowych będą się ścierać interesy poszczególnych grup chłopów, czyli toczyć się będzie walka klasowa. Powyższe uwagi Gomułki wypowiadane na IX Plenum KC stanowią rozwinięcie i skonkretyzowanie wytycznych KC PZPR i NK ZSL w sprawie polityki rolnej z 9 stycznia 1957 r. Istota ich sprowadzała się do stworzenia możliwości pełnego wykorzystania zdolności produkcyjnych polskiego rolnictwa, popierania wszelkich form gospodarki zespołowej, opartych na zdrowych zasadach spo-łeczno-ekonomicznych, umożliwiających wzrost produkcji rolnej. Do spraw rozwoju spółdzielczości produkcyjnej powrócił Gomułka w przemówieniu na dożynkach 1957 r. (8 września). Powiedział m.in. : Dobrze, że słabe spółdzielnie, tworzone pod przymusem, rozwiązały się, a źle, że dobre i zdrowe spółdzielnie pod naciskiem obcych sił, wskutek zamieszania, przy bierności partii uległy rozwiązaniu. Niepokoiła go obojętność na te sprawy działaczy w terenie. Można tu dodać, że nie tylko w terenie. W rok później, na kolejnych dożynkach (7 września 1958 r.) Gomułka oświadczy, że rozdrabnianie gospodarstw chłopskich ma tylko jedną alternatywę - spółdzielczość produkcyjną. Rozdrabnianie gospodarstw chłopskich (55% ogółu gospodarstw stanowiły gospodarstwa o wielkości od 0,5 ha do 5 ha) zwiększało ich wyzysk przez wiejskich bogaczy. „Dopóki na wsi, powiedział Gomułka, istnieć będą kapitalistyczne i drobnotowarowe formy produkcji, dopóty żyć tam będzie nieodłączne od tych form prawo: bogaci będą się stawać jeszcze bardziej bogatymi, a biedni jeszcze bardziej biednymi". Nie naciskamy - oświadczył - lecz wspieramy rozwój spółdzielczości produkcyjnej. Na XII Plenum KC (tuż przed III Zjazdem Partii) Gomułka precyzuje zadanie: rozpoznać możliwości budowy nowych spółdzielni produkcyjnych drogą rozmów z chłopami, pomóc w reaktywowaniu spółdzielni rozwiązanych. Na III Zjeździe PZPR (10-19 marca 1959 r.) Gomułka próbuje kreślić perspektywę 72 rozwinięcia na tym odcinku działalności polityczno-organizacyjnej. Pójść do chłopów, nawołuje, nie czekać aż sami przyjdą. Nie ukrywa pretensji, że o sprawach rozwoju spółdzielczości produkcyjnej najczęściej mówi się z trybun, że opieka nad istniejącymi spółdzielniami jest mała. Mimo wysiłków podejmowanych przez poszczególne komitety wojewódzkie PZPR nie było jednak postępu w dziedzinie rozwoju spółdzielczości produkcyjnej. Wiele przyczyn się na to złożyło. W tej sytuacji Gomułka postawił na rozwój kółek rolniczych. W swoich wystąpieniach zachęcał chłopów do zakładania zespołów dla zakupu i użytkowania maszyn rolniczych. Zapewniaj że państwo będzie dawać takim zespołom pierwszeństwo przy zakupie maszyn. Wzywał także chłopów do tworzenia zespołów melioracyjnych, reaktywowania spółek wodnych, tworzenia zespołów do uprawy łąk i pastwisk, ochrony roślin, hodowli bydła, produkcji materiałów budowlanych, kontraktacji roślin itp. Organizacje kółek rolniczych stały się istotnie powszechną organizacją wsi polskiej, ale ich działalność wyraźnie nie zadowalała Gomułki. W 1956 r. na II Plenum KC Gomułka wystąpił z inicjatywą kierownictwa partii utworzenia Funduszu Rozwoju Rolnictwa (FRR), który dysponowałby kapitałem powstałym z różnicy między ceną wypłaconą chłopom za obowiązkowe dostawy a ceną rynkową. Środki te kumulowałyby się na kontach kółek rolniczych z przeznaczeniem na zakup maszyn rolniczych. FRR przede wszystkim z uwagi na jego rozproszenie nie dawał zadowalających wyników. Gomułka widział to wyraźnie, niepokoił się, szukał lepszych rozwiązań. Na VI Plenum KC (13-14 września 1960 r.) poświęconemu rolnictwu I sekretarz KC wystąpił w imieniu Biura Politycznego z koncepcją koncentracji sprzętu mechanicznego zgromadzonego w bazach technicznych, która zapewniłaby kompleksową mechanizację kilkudziesięciu gromad w kraju, mających ku temu najlepsze warunki. Rachunek wydawał się prosty: nagromadzone nowoczesne środki produkcji muszą doprowadzić do stopniowej zmiany sposobu produkcji. Równocześnie Gomułka zachęcał kółka rolnicze do wspólnego zagospodarowania położonych w ich pobliżu ziem Państwowego Funduszu Ziemi (PFZ). Gomułka pilnie śledził, obserwował, liczył. Wyraźnie nie był zadowolony z wyników koncentracji sprzętu mechanicznego. Na dożynkach 1961 r. (10 września) przytoczył dane liczbowe. Za środki FRR zakupiono 12,3 tyś. traktorów, 11 tyś. młockarni, 7 tyś. snopowiązałek i wiele innego sprzętu. Na V Zjeździe PZPR (1968 r.) Gomułka doliczył się l 900 baz technicznych w kółkach rolniczych dysponujących już 70-tysięcz-nym parkiem ciągników, posiadającym 37 tyś. snopowiązałek, 43 tyś. agregatów omłotowych i 950 kombajnów zbożowych. Wszystko to wpływało na wprowadzenie postępu technicznego do rolnictwa, na wydajność pracy, wysokość plonów, lecz w dziedzinie stosunków produkcyjnych nie przyniosło zapowiedzi jakościowych zmian. Gomułka świadom, że proces rozdrabniania gospodarki chłopskiej bynajmniej nie słabnie, że rozwój przemysłu, niczym pompa, wysysa z 73 utrwala zacofanie wsi polskiej, wysunął koncepcję, która może niezbyt trafnie nazwana została „pegeryzacją rolnictwa". Najogólniej rzecz biorąc sprowadzała się ona do przejmowania przez PGR-y do zagospodarowania ziem PFZ, chłopskich gospodarstw podupadłych i opuszczonych, gospodarstw osób starszych w zamian za emeryturę. Koncepcja ta, w warunkach kiedy gospodarstwa państwowe umocniły się tam, gdzie były one zgrupowane, przy stosownej pomocy na zagospodarowanie przejmowanych ziem, miała szansę powodzenia. Nie miała ona jednak wielu zwolenników, zwłaszcza wśród administracji państwowych gospodarstw rolnych, która nie była skora do podejmowania dodatkowych wysiłków. W jednej z rozmów, już po odejściu na emeryturę, Gomułka snując refleksje na temat złożonych problemów polskiego rolnictwa zauważył: gdyby nie polityczne uwarunkowania lat 1944-1945, bardziej byłoby korzystne dla kraju, a w konsekwencji dla socjalizmu, przekształcić majątki obszarnicze w gospodarstwa państwowe, w ośrodki kultury rolnej. (Gomułka podzielał w pewnym stopniu poglądy Juliana Marchlewskie-go-) Obejmując ponownie ster kierownictwa partii w październiku 1956 r. Gomułka uznał za konieczne przekształcenie struktury organizacyjnej PGR (uproszczenie administracji, skierowanie sił fachowych bezpośrednio do gospodarstw) i gruntownej zmiany systemu wynagradzania w zależności od przyrostu produkcji. Ślimaczenie się opracowania systemu wynagradzania w zależności od wyników produkcji denerwowało Go-mułkę. Wyłączył się na kilka dni ze spraw bieżących i przygotował system płacowy PGR, który przedłożył na posiedzeniu Biura Politycznego. Mówił mi o tym w zaufaniu Mieczysław Jagielski, który systemem tym był zachwycony (sądzę, że nie wyprze się dziś tego). Dlaczego w 15 lat potem Andrzej Werblan szydził z tego systemu, pozostanie zapewne jego tajemnicą. Doc. dr Roman Stachurka, który z racji pracy i zawodu lepiej się zna na rolnictwie niż profesor politologii Werblan, powiedział mi na krótko przed swoją śmiercią, że ten gomułkowski system wynagrodzeń w PGR przyniósł natychmiastowe efekty ekonomiczne i przez długie lata był z powodzeniem stosowany. Mogę to także potwierdzić, przynajmniej do 1968 r., kiedy bezpośrednio się z tymi problemami stykałem - jako I sekretarz KW PZPR w Gdańsku. Na III Zjeździe PZPR Gomułka w referacie programowym Biura Politycznego, w części poświęconej rolnictwu, postawił jako jedno z głównych zadań dla partii - umocnienie państwowego sektora rolnictwa. Na VI Plenum KC (13-14 września 1960 r.) w referacie omawiającym bieżące problemy rolnictwa Gomułka stwierdził, że dla PGR trzeba ustawić znacznie wyżej „poprzeczkę" niż dla innych sektorów rolnictwa. W 1961 r. w przemówieniu dożynkowym (10 września) I sekretarz oznajmił, że PGR likwidując deficytowość weszły na „twardą drogę" i dają już trzecią część skupowanego przez państwo zboża. Na III krajowej naradzie pracowników PGR (22 marca 1967 r.) Gomułka mówiąc o osiągnięciach PGR, o wyższych plonach niż w gospodarstwie chłopskim, zwrócił uwagę na wyższe jednak niż w gospodar- 74 niemałe jeszcze rezerwy. W związku z programem osiągnięcia przez polskie rolnictwo samowystarczalności w 1970 r. Gomułka sugerował konieczność zmiany struktury upraw w PGR, głównie zwiększenia udziału zbóż w powierzchni upraw. Na V Zjeździe PZPR (11-16 listopada 1968 r.) nawiązując do systemu premiowego wprowadzonego w PGR, oświadczył z zadowoleniem, że zdał on egzamin, bowiem w roku gospodarczym 1967/68 PGR-y dostarczyły do skupu o 63% zboża więcej niż w roku gospodarczym 1963/64, zaś żywca o 42% więcej. Godzi się tu jeszcze zauważyć, że PGR-y w tym czasie stały się już głównym dostawcą dla całego rolnictwa nasion siewnych. Koncepcja „pegeryzacji" wymagała czasu, nakładów inwestycyjnych, zwiększonego wysiłku, spokoju i cierpliwości. Jej rezultaty mogły być widoczne dopiero po pewnym czasie. Ekipa Edwarda Gierka zaniechała tej koncepcji, wybierając jako wzorzec - typ gospodarstwa farmerskiego. Przy przebudowie stosunków produkcyjnych w rolnictwie - Gomułka przyjął żelazną zasadę i starał się, by była ściśle realizowana: nie dopuścić do spadku produkcji rolnej. Zasada ambitna, ale wymagająca ogromnego nakładu pracy i środków, a także czasu. Przy jej realizacji nie wystarczały tylko sprawne mechanizmy gospodarcze, potrzebna była systematyczna działalność polityczna i organizatorska partii. W październiku 1957 r. na X Plenum KC Gomułka mógł odnotować pewien postęp w stosunku do poprzedniego roku. Plony zbóż były wyższe o lq z ha, co dawało w sumie wzrost produkcji zbóż o 700 tyś. ton (to się liczyło), natomiast gorzej było z okopowymi, głównie ziemniakami. Przy ogólnym wzroście produkcji rolnej o 4% dochody ludności wzrosły o 18%, co musiało wywołać zrozumiały niepokój o równowagę rynkową. Miesiąc wcześniej na dożynkach (8 września) Gomułka analizując sytuację zaopatrzeniową wskazał na wzrastający import masła, oświadczając, że w przyszłości powinniśmy jeść tyle masła, ile wyprodukujemy. Rok później na dożynkach (7 września 1958 r.) Gomułka po raz pierwszy wysunął hasło samowystarczalności, to jest likwidacji deficytu zbóż i pasz, inaczej mówiąc rezygnacji z ich importu. Oczywiście traktował to zadanie perspektywicznie, długofalowo. Mówił o tym dość szczegółowo na VI Plenum KC (1960 r.) wskazując, że osiągnięcie samowystarczalności w zakresie produkcji zbóż i pasz jest najważniejszym zadaniem politycznym i gospodarczym partii. Przewidywał, iż w latach 1961-1965 trzeba będzie zaimportować 8 min ton zboża, ale pocieszał się, że następować będzie zmniejszenie importu z 2 min ton w 1960 r. do 1,5 min ton w 1965 r. Robotnikom poznańskim tłumaczył (9 kwietnia 1961 r.), że samowystarczalność można osiągnąć uzyskując plony 19-20 q z ha. Po szczególnie nieurodzajnym roku 1962 (spadek produkcji rolnej o 8,3 %) trzeba było niestety zwiększyć import zbóż i pasz o dalsze 3 min ton. Prognozy zawiodły, głównie wskutek nieurodzaju w 1962 r., który pociągnął za sobą spadek hodowli, głównie trzody. Ale Gomułka nie tracił nadziei, widział w rolnictwie polskim wciąż wielkie rezerwy produkcyjne, które starał się uruchamiać. W związku z otwarciem kombinatu azotowego „Puławy I" (16 lipca 1966 r.) Gomułka liczył, że w 1970 r. uda się uzyskać plony 20- 75 l pasz. Powtórzył to na dożynkach w 1966 r. (4 września) i na III Zjeździe Kółek Rolniczych 8 grudnia 1966 r. Do uzyskania samowystarczalności przy zakładanym poziomie hodowli, jak obliczał, trzeba było zebrać 18,3 min ton zbóż. Cały wysiłek Gomułki w dziedzinie skupił się na stwarzaniu takich warunków dla rolnictwa, aby mogło ono zapewnić całkowite wyżywienie ludności. Jak wiadomo, ta polityka Gomułki spotkała się z ostrą krytyką nowej ekipy Gierka-Jaroszewicza w pierwszych latach jej działalności. Wprawdzie po pewnym czasie, kiedy realia zmusiły ją do przytomności, podjęła ona sprawę samowystarczalności polskiego rolnictwa, lecz nie uważała za wskazane odwołać zarzutów, jakimi obrzuciła Gomułkę. Na jakich zasadach opierała się koncepcja Gomułki w zakresie samowystarczalności polskiego rolnictwa? Wydaje się, że na pierwszym miejscu należy wymienić program inwestycyjny w rolnictwie. Nakłady w rolnictwie w latach 1961-1965 miały wzrosnąć dwukrotnie w porównaniu z poprzednią pięciolatką, a ich rosnący poziom zamierzano utrzymać w kolejnej pięciolatce. Udział rolnictwa w ogólnej kwocie nakładów inwestycyjnych w latach 1960-1979 ukształtował się na poziomie 18% (udział rolnictwa w nakładach inwestycyjnych w świecie w tym czasie wahał się od 5% do 10%). Podjęte zostały w tym czasie wielkie przedsięwzięcia w rolnictwie: melioracyjne (kanał Krzna-Wieprz, dolina Odry, dolina Łaby, wodociąg Żuławski), elektryfikacyjne (do 1972 r. miała być zakończona pełna elektryfikacja wsi), mechanizacyjne (do 1972 r. zakładano 4-5-krotny wzrost liczby traktorów). Podjęty został, mimo - jak później wspominał Gomułka - oponentów wśród członków BP, wielki program rozwoju przemysłu nawozów mineralnych, który miał w 1970 r. doprowadzić do 3-krotnego zwiększenia nawożenia mineralnego. Nie bez znaczenia pozostawała wielka akcja stworzenia warunków dla przemieszczenia kadry specjalistów bezpośrednio do produkcji, do gromad, gospodarstw państwowych, spółdzielni produkcyjnych. Na VI Plenum KC (1960 r.) Gomułka rzucił hasło: agronomówka w każdej gromadzie, zauważając przy tym, że w ciągu roku można wybudować tysiące agronomó-wek. Po roku, na dożynkach 1961 r. mógł już poinformować, że do końca roku będzie wybudowanych 1100 agronomówek, a w gromadach pracuje już 4 700 agronomów. Na III Zjeździe Kółek Rolniczych (grudzień 1966 r.) Gomułka z zadowoleniem konstatował, że w gromadach pracuje już 16 tyś. specjalistów rolniczych. Skierowanie tej wielkiej armii specjalistów różnych branż rolnictwa stwarzało wielką szansę dla rozwoju oświaty rolniczej, a w perspektywie dla przebudowy stosunków produkcyjnych na wsi. Tak przynajmniej odczytywałem posunięcia Gomułki. Rozszerzenie kontraktacji produkcji rolnej, na obopólnie korzystnych warunkach, oprócz gwarancji dostaw określonych ilości płodów rolnych w określonym czasie miało także stać się regulatorem proporcji między rozwojem produkcji rolnej i produkcji zwierzęcej. Kontraktacja produkcji roślinnej miała oddziaływać na zmianę struktury zasiewów, szczególnie na zwiększenie upraw roślin zbożowych i strączkowych wy-sokobiałkowych. Ważnym elementem we wzroście produkcji roślinnej 76 uyiu W|JHJWciu.z,t:iiit: uuuwit 83 sunków w KSR, a przede wszystkim roli partii. Obserwując działalność I sekretarza nietrudno było zauważyć, że zmierzał do zaangażowania całej partii, wszystkich jej organizacji i instancji. Podkreślał, że rada robotnicza powinna być wybrana przez robotników. Partia nie powinna narzucać kandydatów, choć nie może się biernie przyglądać, a zatem może rekomendować kandydatów na członków rady. Przypominał, że klasa robotnicza nie jest żadnym monolitem, oddziałują na nią różne siły polityczne, niektóre wrogie socjalizmowi. Trzeba być więc przygotowanym, że skład rady robotniczej może być różnorodny. „Aby rady robotnicze mogły spełniać swoje zadania, urzeczywistnić samorząd robotniczy -mówił na IX Plenum KC - muszą być po pierwsze - robotnicze z oblicza socjalnego i po drugie - socjalistyczne z oblicza ideowego". O takie rady robotnicze organizacje partyjne muszą walczyć. Nie oznacza to, przestrzegał, żeby wybierać tylko robotników lub tylko partyjnych, bardzo pożądam byli inżynierowie, technicy, ekonomiści. Partia — mówił I sekretarz - ten nowy instrument w systemie socjalistycznego zarządzania powinna umieć wykorzystywać, oczywiście nie drogą komenderowania i zastępowania administracji, a polityczną działalnością. Na XII Plenum KC (październik 1958 r.) Gomułka znów powrócił do wyłożonej na IV Kongresie Związków Zawodowych koncepcji KSR, zapowiadając podjęcie prac nad nową ustawą o samorządzie robotniczym. Dwie sprawy z wywodów Gomułki zasługują na szczególną uwagę. Po pierwsze: KSR powinny stanowić zespolone działanie komitetu zakładowego PZPR, rady robotniczej i rady zakładowej. Zapadłe na tym forum decyzje realizują wszyscy, oczywiście każdy w swoim zakresie. Po wtóre: samorząd robotniczy uznany został za „najważniejsze ogniwo" w systemie demokracji robotniczej i dlatego partia powinna kierować do rad robotniczych i rad zakładowych najlepszych swych ludzi. III Zjazd PZPR (marzec 1959 r.) zamknął rozważania nad koncepcją samorządu robotniczego. W referacie sprawozdawczym KC, wygłoszonym przez Gomułkę, znalazło się stwierdzenie, że samorząd robotniczy stał się już „powszechną, usankcjonowaną ustawowo formą udziału załóg w kierowaniu i zarządzaniu gospodarką przedsiębiorstw socjalistycznych". W 1958 r. konferencje samorządu robotniczego mogły decydować o przeznaczeniu zdecentralizowanych funduszów rozwoju, o podziale funduszu zakładowego między załogą. Gomułka zwracał uwagę na jeden z podstawowych atrybutów samorządu, który powinien być szeroko wykorzystany, mianowicie kontrolę robotniczą. Uchwała III Zjazdu dość wszechstronnie nakreśliła rolę i zadania rad robotniczych. Samorząd robotniczy w formie, w jakiej przetrwał do sierpnia 1980 r., został uformowany przez Gomułkę. Można mieć dziś wątpliwości, czy wybrana została właściwa koncepcja. Wtedy nikt jej nie kwestionował. W ówczesnych warunkach, kiedy na porządku dnia stawała sprawa demokratyzacji metod zarządzania gospodarką narodową, decentralizacji uprawnień, a zarazem zwiększonego wysiłku organizacyjnego i produkcyjnego, była najbardziej optymalna. O tym może również świadczyć okoliczność, że ta gomułkowska forma samorządu robotniczego funk- 84 \_JVJ1AW W Cl-LC*, AAAiAAiw ,Ł.V- *~» Wiii «.*.*».«. ~ « ^~ . — ». —— ~ ~————— _ —————— _ ..____ _ ___ ______^ _^ _ __ działalności partyjnej. Dopiero destrukcyjna działalność „Solidarności", burząca wszystkie struktury, doprowadziła do upadku KSR, wprowadzając do życia politycznego i gospodarczego kraju dezorganizację, anarchię i chaos. Rzecz zrozumiała, że najlepsza koncepcja, najbardziej precyzyjna dyrektywa może być wypaczona w praktycznym działaniu. Komitety zakładowe nie zawsze przestrzegały zasady, aby najlepszych ludzi rekomendować do rad robotniczych i rad zakładowych, nie ustrzegły się też stosowania metod administracyjnych w swym działaniu, zaś administracja zakładu odnosiła się często, zwłaszcza w późniejszych latach, zbyt f ormalistycznie do zaleceń KSR, bądź też posługiwała się nim w „targach" o niższy plan. Dlatego też działalności samorządu robotniczego nie można oceniać na zasadzie subiektywnych odczuć, trzeba zważyć wszystkie „za i przeciw", a osąd w tej sprawie zostawić historii. — giuwne iueuez.piecz.eiis lwu Wybory do Sejmu w styczniu 1957 r. poważnie wzmocniły pozycję PZPR, lecz sytuacja w samej partii nadal nie była dobra. Ogólnie rzec można, taka opinia utrwaliła się w mojej pamięci, iż lepiej działo się w dołach partyjnych niż wśród aktywu, zwłaszcza szczebla centralnego, chociaż niektóre organizacje partyjne w wielkich zakładach przemysłowych nie wytrzymywały naporu sił wrogich socjalizmowi, nie potrafiły zdecydowanie przeciwstawić się demagogii i negacji. Wyrażało się to w tu i ówdzie wybuchających strajkach, ale głównie znalazło swój wyraz w powszechnych żądaniach podwyżek płac, nie rekompensowanych wzrostem wydajności pracy i zwiększeniem produkcji. Jedna z przyczyn tego stanu, mimo pomyślnych wyników wyborczych, tkwiła w tym, że kadra partyjna była podzielona, stąd jej oddziaływanie na bazę, zwłaszcza poprzez masowe środki przekazu, nie było integrujące, a często nawet dezinformujące. Niektóre publikacje nie tylko nie sprzyjały stabilizacji w kraju, ale wprost jątrzyły. Posługując się demagogią siano anarchię, nieufność do partii i władzy ludowej. Nic więc dziwnego, że zdarzały się wypadki, iż część członków partii poddawała się obcym wpływom. Nie bez znaczenia dla postawy członków partii było rozpadnięcie się obrazu partii jako monolitu ideowopolitycznego (do czego się przyzwyczajono) i wizja dość długiej drogi do jedności partii. Naprawianie błędów przeszłości, rozwój procesu demokratyzacji życia publicznego wpłynęły na aktywizację wielu sił wrogich socjalizmowi, które uznały tę sytuację za korzystną do działania. Ponieważ wiele ogniw aparatu państwowego znalazło się pod ogniem krytyki, przeciwdziałanie naporowi sił wrogich wobec władzy ludowej nie zawsze było skuteczne. Jakże często można się było spotkać z objawami liberalizmu. Obok rehabilitacji wielu osób bezpodstawnie oskarżonych dość liczne były przypadki rehabilitacji tych, co orężnie zwalczali władzę ludową, a nawet zwalniania byłych działaczy antyludowego podziemia bez rehabilitacji, co w oczach społeczeństwa niestety uchodziło za rehabilitację. Z kolei rehabilitacja wielu czołowych działaczy ugrupowań i organizacji reakcyjnych zrozumiana została jako uznanie dla ich działalności. Stąd też pojawiły się próby wznowienia działalności opozycyjnych ugrupowań, szczególnie zaś widoczna była aktywizacja dawnych środowisk PSL-owskich i WRN-owskich. Ożywienie nastąpiło również w ugrupowaniach niedawnego podziemia reakcyjnego. Ta wroga, ewidentnie an-tysocjalistyczna działalność wymierzona była przede wszystkim w par- 86 czny, jeden z niesłychanie ważnych odcinków działalności partii. Wielu działaczy frontu ideologicznego wykazywało tendencje do rewidowania postaw ideologicznych, co powodowało dezorientację bazy i aktywu, co sprzyjało defensywnej postawie partii, w momencie kiedy znajdowała się pod obstrzałem przeciwnika. Nasilanie się tendencji rewizjonistycznych w partii musiało spowodować odrodzenie się dogmatyzmu i sekciarstwa jako naturalnej reakcji. Partia oczekiwała na kolejne plenarne posiedzenie KC, które powinno doprowadzić do zespolenia jej szeregów. Gomułka, bacznie śledząc rozwój sytuacji w kraju i w partii, starał się gruntownie przygotować do IX Plenum KC. Miało to być pierwsze plenum KC PZPR pod jego kierownictwem, na którym trzeba było odpowiedzieć na wszystkie wątpliwości i zastrzeżenia, jakie pociągnął za sobą „zwrot październikowy", dać właściwą ocenę sytuacji politycznej w kraju i sprecyzować zadania partii na najbliższy okres. Między VIII a IX plenarnymi posiedzeniami KC upłynęło ponad 6 miesięcy wypełnionych niezwykle intensywną działalnością I sekretarza i partii. Jego przemówienia - dotychczas w większości jeszcze nie publikowane - na spotkaniach środowiskowych, naradach aktywu partyjnego, odprawach z I sekretarzami KW, na posiedzeniach wielu komitetów wojewódzkich dają wyobrażenie, jak kształtowała się jego linia działania, która została przedstawiona w referacie na IX Plenum KC 15 maja 1957 r. Ciekawym przyczynkiem do zobrazowania działalności Gomułki będzie przypomnienie dwóch jego spotkań prawie bezpośrednio przed IX Plenum KC: z delegacją bydgoskich Zakładów Naprawczych Taboru Kolejowego (28 marca) i delegacją zakładów H. Cegielskiego z Poznania (30 marca). Wielkie zakłady kolejowe z Bydgoszczy, w których organizacja PZPR liczyła 2 tyś. członków, były widownią strajku politycznego, u podłoża którego leżały sprawy płacowe załogi. Gomułka w rozmowie był otwarty, szczery, odważnie patrzący na rzeczywistość. „Państwo nie jest obecnie w stanie pójść na dalszą poprawę bytu klasy robotniczej -oświadczył delegatom ZNTK. - Kierownictwo partii mówi to otwarcie". I sekretarz KC nie ukrywał konieczności podjęcia szeregu niepopularnych decyzji ekonomicznych. Mówił o potrzebie umocnienia dyscypliny finansowej m.in. drogą zamrożenia dalszego zwiększenia funduszu płac, zmniejszenia nakładów inwestycyjnych i to w sytuacji, gdy tysiące młodych ludzi wchodziło w wiek produkcyjny. Gomułka rozwiał też miraż pożyczki amerykańskiej i nadzieje na pomyślne zakończenie rozmów polsko-amerykańskich. Stwierdził stanowczo: „Stany Zjednoczone chciałyby wygrać tę pożyczkę tylko i wyłącznie jako atut propagandowy. Trzeba zrozumieć, podkreślił, że nikt nam za darmo nie da pieniędzy". I sekretarz zwrócił się do delegatów ZNTK z prośbą, aby wyjaśnili robotnikom sytuację. Strajki tu nie pomogą i to otwarcie trzeba powiedzieć robotnikom - oświadczył. Przytoczył nawet przysłowie: jeśli się mieszka w szklanym domu, nie wolno w niego rzucać kamieniami, a państwo -wyjaśnił - to dom szklany klasy robotniczej. Gomułka przyznał, że pod adresem członków partii padło wiele niesłusznych oskarżeń, a wielu to- 87 usprawiedliwiać pasywności organizacji partyjnych. Partia w ZNTK nie przeciwstawiała się zdecydowanie nawoływaniu do „drugiego Poznania", zaś - jak się wyraził - „załoga powinna były wyrzucić prowokatorów precz". Nie dopuszczono do głosu działaczy partyjnych, wygwizdano ich, gdy wzywali do rozsądku. „Demokracja, podkreślił w tej rozmowie I sekretarz KC, nie może oznaczać otwarcia trybuny dla demagogów, a nawet prowokatorów, z równoczesnym zamykaniem jej dla ludzi rozsądnych". Rozmowa ta jest o tyle charakterystyczna, że ukazuje Gomuł-kę jako przywódcę w działaniu, który nie unika trudnych tematów, mówi o nich otwarcie, nie ukrywa swoich poglądów na tzw. niepopularne sprawy, nigdy nie ustawia się „z prądem", nie obawia się wypowiedzieć gorzkich uwag pod adresem robotników; jest zdecydowany i konsekwentny. Nie ulega wątpliwości, iż postawa Gomułki w tym trudnym okresie, między VIII a IX plenarnymi posiedzeniami KC, wyrażana w jego licznych wystąpieniach, w sposób zdecydowany przyczyniła się do przezwyciężenia trudności; partia czuła i wiedziała, że ma przywódcę. Mówiąc o tych sprawach, warto wspomnieć o jednym z aspektów rozmowy Gomułki z delegacją robotników Zakładów Cegielskiego. Zapytany o sposób uczczenia smutnej rocznicy wydarzeń poznańskich, Gomuł-ka odpowiedział: „Cóż to bowiem byłaby za uroczysta rocznica? Rocznica walki bratobójczej? Przecież jest to czarny dzień w naszej historii, czarny czwartek. I gloryfikowanie tego byłoby stanowczo niesłuszne. Czym się chlubić, krwią przelaną bratobójczo? Stanowczo nie ma powodów do tego, ażeby gloryfikować te tragiczne wydarzenia". Za te właśnie słowa, w latach kiedy „Solidarność" zaprezentowała nam lekcje „demokracji", niektórzy poważni ludzie krytykowali Gomułkę, że zbudował mur milczenia wokół tragicznych wydarzeń w Poznaniu. Nie jest to, rzecz jasna, ścisłe, gdyż co innego uroczyste obchody, a konkretnie forma tych obchodów, a co innego wnioski z wydarzeń. Ale kto zważa na taką „drobnostkę", w okresie kiedy stawia się pomniki przypominające przelaną bratnią krew, nawet tam, gdzie nie doszło do tragicznych wydarzeń. Nikt również nie może posądzać Gomułki o stronniczość, gdyż w czasie wypadków poznańskich był odsunięty od działalności politycznej. Przytoczone wypowiedzi Gomułki ria spotkaniach w przeddzień IX Plenum KC pozornie tylko niewiele mają wspólnego z tematyką obrad tego posiedzenia. Referat I sekretarza, wygłoszony w imieniu BP, i dyskusja na plenum skoncentrowały się na sprawach ideowopolitycznych, dotyczących partii. Spotkania, o których była mowa, dowodzą, że Gomułka nie szczędził cennego czasu na bezpośrednie kontakty z klasą robotniczą, na wyjaśnienie sytuacji politycznej i ekonomicznej kraju. Z drugiej strony rozmowy Gomułki z delegacjami robotników ZNTK z Bydgoszczy i H. Cegielskiego z Poznania rzucają światło na nastroje polityczne klasy robotniczej, które w znacznym stopniu tę sytuację w kraju kształtowały. Referat Gomułki na IX Plenum, aczkolwiek koncentrował się na sprawach ideowopolitycznych, obejmował wachlarz istotnych dla partii i kraju zagadnień jak: rola i miejsce rad robotniczych, rozwój samorząd- 88 w świetle zadań partii i nierozerwalnie łączyły się z myślą przewodnią referatu o stanie partii i jej najbliższych zadaniach. Gomułka na IX Plenum rozwinął i uzasadnił koncepcję polskiej drogi do socjalizmu. Socjalizm jest uniwersalny, oświadczył, lecz nie ma uniwersalnych dróg budowy socjalizmu, gdyż kształtują je warunki miejsca i czasu, a szczególnie uwarunkowania historyczne i układ sił klasowych w kraju i w świecie. Radziecka droga do socjalizmu kształtowała się w niezwykle trudnych warunkach osamotnienia i izolacji, interwencji zbrojnej i wojny domowej, zacofania gospodarczego i ogromu zniszczeń, a także stałego niebezpieczeństwa agresji ze strony mocarstw imperialistycznych. Trudności, jakie przeżywał i musiał przezwyciężać Związek Radziecki, nie są dziś koniecznością narodów budujących socjalizm, albowiem wyższy jest poziom rozwoju sił wytwórczych, inny układ sił klasowych w świecie, możliwość udzielenia sobie wzajemnej pomocy. Mówiąc o ogólnych prawidłowościach, które muszą być spełnione przy każdej budowie socjalizmu, wymienił: istnienie marksistowsko-leninowskiej partii klasy robotniczej, dyktaturę proletariatu jako formę przejściową, uspołecznienie środków produkcji i stopniową przebudowę stosunków na wsi, poszanowanie równości, suwerenności państw i narodów na równi z poszanowaniem zasad internacjonalizmu proletariackiego. Polska droga do socjalizmu, stwierdził Gomułka, powinna uwzględniać takie subtelności narodowe jak: wrażliwość na sprawę suwerenności, ciążenie zgubnych szlacheckich tradycji anarchistycznej demokracji, przekorę wobec władzy, indywidualizm w życiu codziennym, solidarność wobec zewnętrznych zagrożeń. Dyskusja (a zabrały głos 42 osoby) nie zakwestionowała żadnej z tez Gomułki w sprawie polskiej drogi do socjalizmu. W referacie Gomułki, jak wspomniałem, dominowały sprawy partii, jej siły i zwartości, ideologicznej postawy, więzi z masami. I sekretarz oceniając aktualną sytuację stwierdził m.in., że siła partii została nadwerężona wskutek łamania podstawowych zasad jej działania, co doprowadzić musiało do takiego kryzysu, iż partia okazała się niezdolna do spełnienia przewodniej roli. Jedność partii musi być przywrócona i zostać oparta na zasadach centralizmu demokratycznego. „Bez jedności kierownictwa, oświadczył Gomułka, cała partia jest niezdolna do działania". Partia stała się celem ataku sił antysocjalistycznych, prowadzonego pod pozorem walki ze stalinizmem. Atak został odparty i jak pokazała kampania wyborcza, podkreślił Gomułka, partia choć osłabiona, ale zdolna jest do walki, do wielkich akcji politycznych. Do dziś jednak, kontynuował I sekretarz KC, partia nie zdołała odbudować pełnej jedności swoich szeregów. „W dzisiejszej sytuacji jedność partii stanowi najważniejszy warunek jej siły", podczas gdy „słaba partia - to warunek siły wroga". Rewizjonizm uznał Gomułka za najgroźniejsze dla partii niebezpieczeństwo. Rewizjonizm, przypominał członkom KC, nie jest nowością w ruchu robotniczym i choć nigdy długo nie żyje w ruchu rewolucyjnym, wyrzucony za burtę, nigdy też nie umiera, odradza się. Rewizjonizm w szeregach rewolucyjnego ruchu robotniczego, podkreślił z całą mocą Gomułka, jest jego śmiercią. W naszych warunkach podważa jed- 89 woju. Leszek Kołakowski odrzuca klasyków marksizmu - powiedział I sekretarz — sam chce być odkrywcą nowych praw rozwoju, Roman Zi-mand i Wiktor Woroszylski na każdym kroku atakują partię i marksizm, negują jej dokonania. I ten program negacji, zapytywał Gomułka, ma być programem „lewicy partyjnej"? Bzdurą jest zresztą, zauważył I sekretarz KC, dzielić partię na lewicę, centrum i prawicę. Mówiąc o tych, którzy stoczyli się na tory rewizjonizmu, Gomułka rozróżniał takich, którzy się po prostu zagubili, i tych, którym socjalizm stał się obcy. Przeciwstawił się jednocześnie rozpowszechnianym przez rewizjonistów poglądom, że konserwatyzm znalazł w partii licznych i aktywnych obrońców. Zdaniem Gomułki konserwatyzm w partii wyrażał się w jej niemocy, w bezczynności i bierności, bezradności, zatraceniu perspektywy. Dogmatyzm uznał za zbiór zastygłych pojęć, które kiedyś były słuszne, dziś się przeżyły. Dogmatyzm - powiedział - z natury jest wrogiem marksizmu, gdyż usiłuje nagiąć życie do starych zasad. Dogmatyzm w myśleniu przeradza się w sekciarstwo. Niewielu jest takich w partii, stwierdził Gomułka, i nie są oni groźni dla partii. Natomiast nieumiejętność stosowania politycznych metod pracy przez tę część aktywu, na której ciążą stare przyzwyczajenia i nawyki, jest konserwatyzmem. Dogmatyk zawsze jest konserwatystą, ale konserwatyzm wypływa nie tyle ze źródeł dogmatyzmu, ile nieumiejętności pracy. Swoje rozważania o sytuacji w partii Gomułka zakończył refleksją o kadrach. „Ta kadra partyjna, oświadczył, co pomieszała swój krok na nowej drodze, musi czym prędzej przywrócić rytmiczność swego marszu, musi kroczyć zgodną i zwartą kolumną". Dyskusja nad referatem Gomułki była ożywiona, chwilami kontrowersyjna, polemiczna, rozszerzająca znacznie tematykę poza ramy zakreślone w przemówieniu. Zapoczątkowało ją wystąpienie Kazimierza Mijała, który, jak to określił Gomułka, wygłosił koreferat, przedstawiając w nim odmienną linię polityczną niż zawarta w referacie Biura Politycznego. Wyraził mianowicie obawy, że kierownictwo PZPR odstępując od formuły „z ZSRR na czele" przyczynia się do osłabienia kierowniczej roli ZSRR w świecie i KPZR w międzynarodowym ruchu komunistycznym (sprawę tę Gomułka przy różnych okazjach wyczerpująco przedstawił), że jakoby suwerenność rozumiana jest w sensie antyradzieckim. Mijał wysuwał zarzut, że kierownictwo partii, walcząc z błędami, doprowadziło do osłabienia dyktatury proletariatu, „oczyszczenia" Sejmu z robotników, a obecnie usuwania ich z urzędów, dopuściło także do roz-padnięcia się spółdzielni produkcyjnych. Mijał poddał krytyce koncepcje rad robotniczych - jak je nazwał - „typu trockistowskiego", które Jugosławię wepchnęły w orbitę wpływów kapitalistycznych. Ostrzegał również przed agentami Izraela, nacjonalistami żydowskimi, którzy krytykę pod swoim adresem uważają za objaw antysemityzmu. Wystąpienie Mijała spotkało się z ostrą repliką kilkunastu dyskutantów (większość jednak pominęła je milczeniem, bądź bagatelizując je, bądź przynajmniej częściowo je podzielając). Zarzucano Mijalowi, że podważa dorobek VIII Plenum, a postawą swoją rozbija jedność partii (Piotr Jaroszewicz); że przemówienie jego jest ideologicznym wyrazem 90 wski); że usprawiedliwia antysemityzm, szkodzi internacjonalizmowi, a zwłaszcza suwerenności (Franciszek Mazur). Padło też stwierdzenie, że Mijał poucza, wzorując się na Bolesławie Piaseckim (Stefan Wierbłows-ki) i że to nie pierwsze tego typu przemówienie Mijała, w związku z czym nie można przejść nad tym do porządku (Jerzy Albrecht). Przytaczam tylko niektóre wypowiedzi, gdyż znacznie więcej było głosów polemizu- j jących z Mijałem (Tadeusz Krupiński, Witold Jarosiński, Jerzy Putra-; ment, Jerzy Morawski, Zenon Nowak, Aleksander Zawadzki) w zasadzie powtarzających się. Gomułka potraktował wystąpienie Mijała z całą powagą. Stwierdził na wstępie swej repliki, że członkowie KC mają prawo występować ze swoją linią polityczną i nie powinno to podlegać krytyce, ale Mijał przedstawił rozbieżne stanowisko z uchwałami VIII Plenum, nie oświadczając nawet, że wycofuje się ze stanowiska zajętego na poprzednim plenum KC. Wygłosił swoje przemówienie dlatego, aby je można było kolportować. Ani treść wystąpienia, ani taki sposób postępowania nie prowadzi do jedności partii. Przyszywa nam Mijał, stwierdził Gomułka, łatkę „narodowych komunistów", ale to, co on mówi, jest przekreśleniem inter-nacjonalizmu. Fałszywe pojmowanie internacjonalizmu, przypomniał Gomułka, doprowadziło do oskarżenia KPJ, a my tę wykładnię, mimo jej niesłuszności, przyjęliśmy. Przypominając historię KPP, jej rozwiązanie i rehabilitację Gomułka oświadczył: Nas, polskich komunistów, nie można oskarżać o brak internacjonalizmu, i to nie tylko w ostatnich latach. Nie wolno nas obarczać odpowiedzialnością za kampanię antyradziecką, jaka miała miejsce po VIII Plenum KC, przeciwnie, sytuacja przez nas została rozładowana. Odnosząc się do uwagi Mijała o formule „z ZSRR na czele" Gomułka stwierdził, że pozycji pierwszeństwa ZSRR w obozie socjalistycznym nikt nie odbierze. To jest pierwszy kraj rewolucji - podkreślił. Przestrzegł jednak, że nie wolno włączać serwilizmu do treści internacjonalizmu. Ostrzeżenia Mijała o niebezpieczeństwie ze strony agentów Izraela, nacjonalistów żydowskich, Gomułka wyśmiał. Granie na nastrojach radził pozostawić endecji, sanacji, PSL. Stanowisko Mijała nazwał szowinizmem, zwłaszcza wobec tragedii, jaka spotkała naród żydowski. Włączenie się Zambrowskiego, działacza niezbyt już popularnego, do polemiki z Mijałem w sposób dość ostry i bezpardonowy, wywołało replikę przeciw niemu. Rozpoczął ją Bolesław Rumiński, przypominając Zambrowskiemu, że w listopadzie ubiegłego roku jego stwierdzenie, iż działa wróg klasowy, nazwał schematyzmem. Obecnie zaś wystąpienie Zambrowskiego uznał za niezgodne z referatem Gomułki, przypominając, iż nie tak dawno Z ambr o wski tolerował rewizjonizm. Leon Wudzki zaś określił styl wypowiedzi Zambrowskiego jako „wymachiwanie sza-belką". Stefan Matuszewski zarzucił Zambrowskiemu, że kadra partyjna, na której można było się oprzeć, została przez niego rozpędzona. Zarzut odsuwania przez Zambrowskiego starych działaczy partyjnych został także wysunięty przez Juliana Tokarskiego. O dyskwalifikowaniu przez Zambrowskiego aktywu partyjnego mówił też Zenon Nowak. W 91 l nająć, że od VI Plenum KC datują się ataki przeciwko niemu, a Zambro-wski nie robi nic, co by nie pokrywało się z linią partii. Jest to jeden z pięciu żyjących członków KC KPP. Czyżby atakowano go dlatego, zapytał Ochab, że jest to jedyny członek BP „nad którym ksiądz nie machał kropidłem"? Gomułka polemikę wokół osoby Zambrowskiego pominął całkowitym milczeniem. Problem rewizjonizmu i walki z nim jako głównym niebezpieczeństwem zagrażającym partii dominował w ogromnej większości wystąpień. Z troską mówiono o małym zaangażowaniu środowiska dziennikarskiego w istotne sprawy ideologiczne partii. Wielu mówców wskazywało, że organ KC „Trybuna Ludu" nie podejmuje walki z rewiz-jonizmem, w pismach społeczno-literackich nie ukazują się artykuły polemiczne (Leon Kruczkowski). Zwrócono również uwagę na dziwne współbrzmienie treści tych pism z zagranicznymi pismami burżuazyjny-mi (Mieczysław Moczar). Putrament zauważył tendencyjne skróty referatu Gomułki publikowane w prasie, zaś Grzegorz Wojciechowski określił prasę mianem „państwa w państwie". Partia wycofała się na pozycje neutralne, skomentował sytuację na froncie ideologicznym Leon Kruczkowski, a głoszone „czyste idee" są bezcielesnymi. Czyste idee socjalizmu, podkreślił znany pisarz, kocha i burżuazja, nienawidzi tylko wcielenia ich w życie. Wielu mówców z niepokojem nawiązywało do publikacji, niestety także pióra członków partii, o wyraźnym charakterze antyradzieckim. Wydobywa się z lamusa stare hasła antyradzieckie, aby rzucić cień na stosunki polsko-radzieckie. Zapomina się, że to KPZR i ZSRR zapoczątkowały zwrot we wzajemnych stosunkach. Atrament publicysty, przestrzegał Kruczkowski, mając na uwadze te nieodpowiedzialne publikacje, może przemienić się w strumienie krwi. Głosy niepokoju na temat nasilania się antyradzieckiej propagandy skomentował Gomułka w podsumowaniu dyskusji krótkim, a dosadnym stwierdzeniem: propagandzie antyradzieckiej wyrywać zęby. Między VIII a IX Plenum KC, a szczególnie w końcu 1956 r., miały miejsce niewybredne, gwałtowne ataki na działaczy partyjnych, wsparte wielokrotnie przez siły rewizjonistyczne w partii. Zrozumiałe więc, że sprawa ta na plenarnym posiedzeniu KC była podnoszona przez wielu członków KC. Zwracano uwagę na pozytywną rolę przemówień I sekretarza KC, które przyczyniły się do zahamowania ataków na aktyw partyjny. Stwierdzono przy tym, że nie można tego powiedzieć o innych członkach kierownictwa partyjnego. Sytuację komplikował fakt udziału środków masowego przekazu w „wykańczaniu" uznanych za „stalinowców" działaczy partyjnych. W prasie partyjnej, nie wyłączając organu KC PZPR „Trybuny Ludu", ukazywały się artykuły oczerniające działaczy partyjnych rzekomo za ich dogmatyczną postawę. Z goryczą mówił o tym Kazimierz Witaszewski, stawiając pytanie: za co usunięto wielu znanych komunistów, posługując się mianem stalinowców? Za ich pracę, za wierną służbę partii? Bolesław Rumiński dla określenia sytuacji usuniętych wynalazł dramatyczne pojęcie „bezrobotnego komunisty". Padały stwierdzenia, że rewizjoniści w partii nie tylko wskazywali cel ata- 92 mułka w swoim wystąpieniu zamykającym IX Plenum KC. Przyznał, że „rozrabiano" aktyw partyjny, stosując brudne metody. Stwierdził, iż z obawą obserwował, gdzie jeszcze „obalą" nam Komitet Wojewódzki. Broniłem, powiedział Gomułka, gdy zaistniał konkretny stan rzeczy. Szybko została przecięta ta fala, która się gdzieś musiała wyładować. Ale, zauważył, my nie potrafimy obronić, jeśli swoich działaczy nie będą broniły podstawowe organizacje partyjne. Ta dyskusja na IX Plenum była w pewnym sensie dyskusją o stanie minionym, gdyż gwałtowna fala ataków na oddanych działaczy partyjnych już minęła. Miała ona jednak istotne znaczenie, bowiem zapoczątkowała powrót wielu z nich do czynnej działalności politycznej, czego tak namiętnie domagał się Rumiński. Była w tym ogromna zasługa Gomułki, który doceniał rolę aktywu w działalności partii i niejednokrotnie powtarzał, że działacz partyjny nie rodzi się na kamieniu. Uznając walkę z rewizjonizmem na główne zadanie partii, dyskusja na plenarnym posiedzeniu KC zgodnie wskazywała na konieczność równoległej walki z dogmatyzmem, którego głównymi „atutami" są: siła przyzwyczajenia, skłonność do administracyjnych metod pracy, schematyzm. Dogmatyzm potraktowali także jako marginesowe niebezpieczeństwo niektórzy spośród tych członków KC, którzy co najmniej byli tolerancyjni wobec rewizjonizmu, choć uznawali go za główne niebezpieczeństwo (Zofia Wasilkowska). Dogmatyzm zauważył Jerzy Morawski, doznał porażki na XX Zjeździe KPZR i na VIII Plenum KC, gdzie uznano, że teorie dogmatyczne mogą prowadzić do konfliktu z masami. Zgodna była opinia plenarnego posiedzenia KC, że partia musi prowadzić walkę na dwa fronty. Skupiać podstawowe siły przeciwko rewizjo-nizmowi, ale nie zaniedbywać walki z dogmatyzmem. Oceniając przebieg dyskusji na IX Plenum KC Gomułka podkreślił, że główna myśl, jaka jej przyświecała, to „zjednoczyć partię, ażeby mogła ona wypełnić te wielkie zadania, jakie przed nami stoją". Troskę o jedność partii wyrażało wielu mówców. Padały takie oto sformułowania: Konsolidacja partii wokół KC, to klucz do ofensywnej działalności partii. - Wszelkie podziały grupowe osłabiają siłę partii. - Interes partii musi stać ponad interesami osobistymi. - Jedność partii na gruncie mar-ksizmu-leninizmu, a nie likwidatorstwa. - Przekreślić wszelkie podziały. Zamykając czterodniowe obrady IX Plenum KC Gomułka zwrócił uwagę, że jedność osiąga partia w działaniu. Trzeba wytężyć siły, aby wzmocnić partię, zewrzeć jej szeregi, doprowadzić do jedności. Wyraził nadzieję, że IX Plenum KC zamknie okres waśni, przekreśli to, co dzieliło partię. Byłoby to duże osiągnięcie, konkludował I sekretarz KC. Do jedności jednak droga nie była ani łatwa, ani krótka, a IX Plenum nie zamknęło niestety okresu waśni i nieporozumień. Na szczęście waśnie i nieporozumienia nie przeniknęły do podstawowej bazy partii, zamknęły się bowiem na szczytach aktywu partyjnego i w organizacjach podstawowych w ogniwach frontu ideologicznego. Tym chyba można tłumaczyć fakt, że w tak obszernej dyskusji na plenarnym posiedzeniu KC zabierało głos tylko czterech I sekretarzy KW (Tatarkówna, Gierek, 93 Truszcz). Najzwięźlej chyba opinię terenu przedstawił Mieczysław Marzec, I sekretarz KW w Bydgoszczy: Przestańcie bruździć, dajcie nam pracować. W niektórych przemówieniach, jak to zauważył Gomułka, można było dostrzec „platformę zastrzeżeń do linii partii". Wyrażała się ona tym, że Łapot i Kłosiewicz nie odcięli się od poglądów zaprezentowanych przez Mijała, a do niektórych z nich nawet się przyłączyli. Chodziło tu głównie o poglądy, z którymi polemizował Gomułka. Nie podzielił Gomułka również poglądu Tokarskiego w sprawach ekonomicznych. Z niektórymi poglądami Łapota, Kłosiewicza, Pawlaka polemizowało wielu mówców. Zresztą kontrowersyjnych głosów na tym plenarnym posiedzeniu KC było znacznie więcej. Ale była to, można tak określić, konstruktywna dyskusja. Gomułka ocenił dyskusję jako ożywioną i pozytywną, a w jednomyślnym przyjęciu uchwał widział dobrą zapowiedź na przyszłość. W dyskusji zasadniczej nad referatem Gomułki zasygnalizowane zostały dwie sprawy, które znalazły się w trzecim punkcie porządku obrad IX Plenum KC. Chodziło o ustalenie terminu zwołania III Zjazdu PZPR i o tzw. sprawę Kłosiewicza. Najpierw o terminie III Zjazdu PZPR. IV Plenum KC w lipcu 1956 r. przyjęło uchwałę o zwołaniu III Zjazdu PZPR w marcu 1957 r. VIII Plenum KC sprawy tej nie rozważało, a rozwój wydarzeń uniemożliwiał nawet rozpoczęcie prac przygotowawczych do III Zjazdu. W dyskusji nad referatem Gomułki za szybkim zwołaniem zjazdu bez precyzowania terminu wypowiadało się kilku towarzyszy. Biuro Polityczne zważywszy, że zjazd powinna poprzedzić ogólnopartyjna dyskusj a nad tezami ogłoszonymi na 2-3 miesiące przed nim i że w tezach powinny zostać uwzględnione sprawy tzw. odchylenia prawicowonacjo-nalistycznego, tudzież przewidywane zmiany w statucie partyjnym, zaproponowano zwołanie zjazdu na grudzień 1957 r. IX Plenum KC zaaprobowało ten termin. Sprawa Kłosiewicza była bardziej złożona. Kłosiewicz, stary komunista, działacz partyjny, pełniący w tym czasie obowiązki Przewodniczącego CRZZ był tym, który pierwszy na publicznym forum partyjnym w listopadzie 1954 r. podał w wątpliwość zarzuty przeciwko Gomułce, a na VII Plenum KC (lipiec 1956 r.) domagał się zaproszenia go na obrady. Między VII a VIII Plenum został przez kręgi rewizjonistyczne zaliczony do „twardogłowych" i „konserwy", uznany za jedną z czołowych postaci „Natolina" i oczywiście odpowiednio potraktowany. W środkach masowego przekazu stał się obiektem napaści, plotek, insynuacji, które były w różnych formach i pod różnymi postaciami kolportowane. W końcowym słowie na IX Plenum KC, mając na myśli Kłosiewicza, Gomułka powiedział: „pewnym ludziom przyszyto nieraz niesłusznie oskarżenia, dorabiano nieraz do określonej postawy ideologicznej brudne sprawy materialne, żeby człowieka zdyskredytować. Metoda najbardziej brudna, którą każdy z nas potępia". Faktem jest, że po VIII Plenum KC Kłosiewicz w obliczu nagonki na jego osobę zgłosił w Sejmie nieprzemyślaną interpelację na temat tzw. ruchów wojsk radzieckich w czasie trwania 94 je przedstawienia plenum KC wniosku o usunięciu Kłosiewicza ze składu członków KC. Wniosek Biura Politycznego przedstawiał Zambrows-ki. Kłosiewicz złożył wówczas krótkie oświadczenie, w którym stwierdził, że samokrytycznie działalność swą ocenił na plenarnym posiedzeniu CRZZ, że zdaje sobie sprawę ze szkodliwości swego kroku, do którego pchnęła go nasilająca się nagonka i fala oszczerstw wobec niego. W obronie Kłosiewicza wystąpili Łapot, Witaszewski, Rumiński i Stawińs-ki. Argumentacja ich sprowadzała się do przedstawienia okoliczności, w jakich nastąpiła interpelacja, potwierdzenia samokrytycznej postawy Kłosiewicza, przypomnienia jego zasług w ruchu robotniczym. Dwukrotnie w tej sprawie, w tym punkcie porządku, zabierał głos Gomułka. Nie przekonywały go argumenty obrony. Kłosiewicz wiedział doskonale, że jego sprawa stanie na plenum KC, lecz żadnych wniosków z tego nie wyciągnął. Jaką więc wobec tego, zapytał Gomułka, Biuro Polityczne ma podstawę do zmiany swego wniosku? W drugim wystąpieniu Gomułka, biorąc pod uwagę postawę Kłosiewicza, sformułował nowy wniosek ograniczający się do udzielenia Kłosiewiczowi nagany. Przy zamknięciu dyskusji nad swoim referatem Gomułka również nawiązał do sprawy Kłosiewicza stwierdzając: „Broniłem tow. Kłosiewicza wobec kilku delegacji robotniczych, które pytały, dlaczego Wy tego Kłosiewicza wysuwacie". Niestety na tym nie zamknęła się tzw. sprawa Kłosiewicza, powróciła ona za rok na XI Plenum KC. Trudno jest, skoro mowa o IX Plenum KC, pominąć sprawozdanie komisji KC w sprawie odpowiedzialności za wypaczenia w działalności aparatu bezpieczeństwa. Sprawozdanie przedstawił jej przewodniczący Roman Nowak. Zawarte zostały w nim następujące ustalenia: Komisja Bezpieczeństwa Biura Politycznego istniejąca w latach 1949-1956 ani razu nie zebrała się w komplecie. Biuro Specjalne, a potem Departament X, był faktycznie wyodrębniony w systemie aparatu bezpieczeństwa. Jego sprawy nie były omawiane w kierownictwie MBP, natomiast referowane głównie przez Romkowskiego bezpośrednio zainteresowanym (Bierutowi i Bermanowi). Na podstawie tych stwierdzeń komisja KC zaproponowała trzy wnioski: 1. Polityczna odpowiedzialność za działalność aparatu bezpieczeństwa spoczywa na Bermanie i Radkiewiczu. Bezpośrednia odpowiedzialność za łamanie praworządności na Rom-kowskim, Fejginie, Światłe i Różańskim. 2. Przeciwko Romkowskiemu, Różańskiemu i Fejginowi prowadzone jest śledztwo. Światło uciekł za granicę. Departament X gromadził materiały o wielu działaczach partyjnych, nie wyłączając członków Biura Politycznego. Jest to rezultat wadliwych metod nadzoru. 3. Wnioski personalne: Odwołać Bermana i Radkiewicza ze składu KC i wykluczyć ich z partii, zezwalając po upływie trzech lat na ponowne ubieganie się o przyjęcie; Mieczysława Miet-kowskiego (usunięty z KC uchwałą IV Plenum w 1955 r.) wykluczyć z partii bez prawa powrotu. Berman i Radkiewicz nie uchylali się od odpowiedzialności politycznej. Maria Pieczyńska zgłosiła wniosek, biorąc pod uwagę długoletni staż partyjny i zasługi Bermana i Radkiewicza dla partii, o nieusuwanie 95 niu przedstawionym przez Nowaka. IX Plenum KC PZPR, jak już nadmieniłem, nie spełniło pokładanych nadziei na skonsolidowanie szeregów, nie ucichły swary i waśnie wśród części aktywu partyjnego, nie zamarły tendencje grupowości. Można rzec nawet, że IX Plenum KC doprowadziło do polaryzacji stanowisk. Grupy rewizjonistyczne, zagrożone uchwałami IX Plenum, znacznie zwiększyły swoją aktywność, na wielu odcinkach przeszły nawet do ataku na politykę partii. W rezultacie tego, naturalnym prawem rzeczy, ożywiły się tendencje sekciarsko-dogmatyczne. Na łamach prasy łatwo dostępnej dla kół rewizjonistycznych pojawiły się artykuły siejące sceptycyzm i zwątpienie, zwłaszcza w sprawach gospodarczych. Padały określenia „nieszczęsna gospodarka", „grozi nam ruina" lub „opłakany jej stan", podczas gdy do sformułowania takiej oceny nie było żadnych postaw. Nawet świetne pióra angażowały się w obronę liberalizmu organów sprawiedliwości w zakresie wymiaru kar za przestępstwa gospodarcze. Niektórzy z ironią pisali o działalności partii i rządu. Rozwinęła się dość szeroka dyskusja na łamach niektórych pism w obronie reakcyjnej polityki przywódców AK. Usprawiedliwiano intencje tych, którzy doprowadzili do wybuchu powstania warszawskiego. W kołach agrary-stów miały miejsce dość agresywne wystąpienia przeciwko polityce ekonomicznej partii, nierzadko negujące dokonania Polski Ludowej. Sączenie złośliwego jadu nienawiści do władzy ludowej oddziaływać musiało na kształtowanie się postaw politycznych niektórych kręgów klasy robotniczej. Wysuwanie żądania podwyżek płac było dość atrakcyjnym hasłem, tym bardziej że nikomu się wtedy nie przelewało (pomijając prywaciarzy i spekulantów). Presja na podwyżki płac wyrażała się nie tylko w werbalnych żądaniach. W wielu wypadkach sięgnięto pod ostateczną broń - strajki. W połowie roku wybuchło na tym tle kilka strajków. Niektóre trwały po kilka dni. Na fali nastrojów strajkowych zaktywizowały się elementy anarchistyczne i demagogiczne, reaktywowało też swoją działalność wielu znanych z przeszłości działaczy reakcyjnych. Gomułka w sprawie strajków i żądań podwyżek zajmował jednoznaczne stanowisko. Na naradzie aktywu partyjnego 17 kwietnia 1957 r. I sekretarz KC nie wykluczał, że klasa robotnicza może sięgnąć po broń strajkową jako ostateczny argument. Przeciwstawił się organizowaniu strajków przez związki zawodowe. Nie wolno, przestrzegał, żadnemu komuniście podburzać klasy robotniczej do strajku. W tym duchu sformułowany został list KC do organizacji partyjnych. Po wtóre Gomułka zdawał sobie sprawę, że dalsze podwyżki płac (po tych, które w latach 1956-1957 objęły prawie wszystkich zatrudnionych) mogą zachwiać równowagę ekonomiczną kraju i wywołać proces inflacyjny, czego się najbardziej obawiał. Aktywizacja sił antysocjalistycznych doprowadzić musiała do sięgnięcia przez władze po środki administracyjne. Mając na uwadze ochronę tych, którzy chcą pracować i nie ulegają demagogom, należało położyć kres łatwemu dostępowi „drugoetapowców" do prasy, a także zawiesić działalność tych pism, które uprawiały kontrrewolucyjną działał 96 przestało oskarżania partii i atakowania socjalizmu, zostało zamknięte. Gomułka na spotkaniu w FSO (21 września 1957 r.) tak to skomentował: „Nie wolno pluć na władzę ludową! Myśmy krew przelewali, wiele tysięcy ludzi zginęło, ażebyśmy dziś mieli władzę ludową. Tysiące najlepszych synów klasy robotniczej całe życie w kryminałach siedziało, a młokosy plują na nią." Między IX a X Plenum KC Gomułka wyraził swe zaniepokojenie sytuacją w partii w trzech dość istotnych wystąpieniach. Na spotkaniu z aktywem partyjnym województwa poznańskiego 5 czerwca 1957 r. wna-wiązaniu do wypadków poznańskich przed rokiem podzielił się taką oto refleksją: Podczas nieszczęsnych wydarzeń partia zlała się z masą robotniczą, przestała być przodującym oddziałem klasy robotniczej, utraciła kierowniczą rolę wśród robotników. Z tego trzeba wyciągnąć wnioski. Nawiązując do aktualnej sytuacji Gomułka stwierdził, iż partia musi iść do ludzi, wiązać się z nimi, tłumaczyć politykę partii, nikogo nie obrażać ani nie okłamywać. Natomiast wobec wrogów socjalizmu nie wyrzekać się stosowania środków administracyjnych. Ludzi o antyradzieckim nastawieniu, prowadzących aktywnie taką działalność, nazwał balastem partii, czynnikiem rozkładu. Ich trzeba się pozbywać - stwierdził - a jeśli tylko błądzą, działają nieświadomie - przekonywać. 97 Bardziej zasadnicze w swej treści przemówienie wygłosił Gomułka na konferencji warszawskiej 26 czerwca 1957 r. W warszawskiej organizacji, głównie z uwagi na jej stołeczny charakter, działalność rewizjonistyczna odcisnęła największe swoje piętno. Gomułka całe swoje przemówienie poświęcił sprawom partyjnym. Zauważył, że mimo jednogłośnie podjętych uchwał VIII i IX Plenum KC na sali obrad warszawskiej organizacji partyjnej widzi się podział. Denerwował go wyraźnie spór o skład prezydium, jałowa, formalna dyskusja o niczym. „Demokracja wewnątrzpartyjna nie może oznaczać anarchii" - oświadczył twardo. W warszawskiej organizacji widoczne jest rozbicie i grupowość, które - stwierdził z żalem - niestety nie zostało zlikwidowane po IX Plenum KC. Pozostały pretensje płynące z osobistych przeżyć i urazów. I sekretarz zauważył, że problem rewizjonizmu dominował na konferencji jako sprawa nr l, jednak znalazło się kilku mówców podchodzących do uchwał VIII i IX Plenum KC z pozycji negacji. Rozumiem powody tych żalów, ale nie wolno, wyjaśnił Gomułka, osobistych przeżyć przedkładać ponad interes klasy i partii. Takie cechy zawsze obce były komunistom. I sekretarz KC PZPR nie ukrywał zaniepokojenia anonimowymi, niesprecyzowanymi zarzutami, wysuwanymi pod pozorem troski o partię, oraz atakiem na kierownictwo partyjne za stosowanie starych metod. Gomułka przyznał, że kierownictwo partyjne nie wyciągnęło dotychczas żadnych wniosków wobec wielu rewizjonistów i dogmatyków w przekonaniu, że wielu działało w gruncie rzeczy w dobrej wierze i że potrzebny był im czas na przemyślenia. IX Plenum KC sprowadziło ich z manowców, na jakie zeszli, uderzyło w rewizjonizm mocno, ale spokojnie. Na wyrzucanie z partii, jak się wyraził, jest zawsze czas. Trzeba się przyglądać, jakie wnioski wyciągną wobec siebie ci, do których adresowana jest krytyka. Trzeba, 4-Gomułka... v*w^w w.yj.uz.uiiiićiiut>i;i oKazac POSZUKUJ ącym wyjścia. Spory w Warszawie zaczęły się jeszcze przed VIII Plenum KC - stwierdził Gomułka -ciągną się po dzień dzisiejszy. To trwa już długo. Dość sporów, trzeba je likwidować - zakończył swoje wystąpienie. Na miesiąc przed X Plenum KC (28 września) odbyła się narada z I sekretarzami KW, na której Gomułka wystąpił z oceną sytuacji w partii. Stwierdził, że aktywność partii po IX Plenum niewiele wzrosła, a sytuacja nie polepszyła się. I sekretarz przytoczył kilka przykładów: w Koszalinie tamtejszy ZMS wypuścił obiektywnie kontrrewolucyjny afisz skierowany przeciwko partii. „Gazeta Krakowska" zamieściła podobnej treści wezwanie. W województwie wrocławskim za nieuczęszczanie członka partii do kościoła organizacja partyjna wykluczyła go z partii. W województwie bydgoskim nie przyjęto dyrektora do partii, bo nie chodzi do kościoła. Powtarzają się sygnały o korupcji, w którą zamieszani są członkowie partii i to sprawujący nierzadko funkcje kierownicze. Czy klasa robotnicza - zapytał I sekretarz - może mieć w takiej sytuacji zaufanie do partii? Partia, konstatował, prowadzi wciąż niedostatecznie walkę z elementami przestępczymi. Mówiąc o zjawisku podwójnej moralności -a mając na myśli tych, którzy wstąpili do partii z wyrachowania - stwierdził stanowczo, iż trzeba szybko pozbyć się tych ludzi, oczyścić się z takiego balastu. „Kierownicza rola (partii) powinna wypływać z działania, wypływać z postawy (członków partii), podkreślał Gomułka. Kierownicza rola nie może być zadekretowana, ona musi się uzewnętrzniać w praktyce." Gomułka z największą troską mówił o niektórych starych komunistach, którzy przeszli na pozycje walki z partią. Jeśli nie będą skutkować perswazje - stwierdził - nie zawahamy się usuwać takich z partii. Partia, która nie jest jednolitą, będzie zżerać swój czas, swoje siły, na jałowych dyskusjach. Wątpiący niech pozostaną na uboczu. Na kilkanaście dni przed X Plenum KC Gomułka spotkał się z dziennikarzami (5 października). W wygłoszonym przemówieniu krytycznie odniósł się do postawy wielu dziennikarzy, którzy uprawiają grupową antysocjalistyczną działalność na łamach prasy. Skończył się już okres, oświadczył, w którym kierownictwo partii oczekiwało na wykrystalizowanie się poglądów dziennikarzy. Nadszedł czas, aby wyciągnąć wnioski. Gomułka podzielił dziennikarzy na trzy grupy według zajmowanych postaw politycznych. W najliczniejszej grupie oddanych partii i socjalizmowi dostrzegł wahania poszczególnych ludzi, ale wytłumaczył to zamętem ideologicznym, oddziaływaniem wrogiej ideologii. Do drugiej grupy zaliczył ludzi nie związanych z socjalizmem, lecz będących realistami politycznymi, którzy rozumieją polską rację stanu. W trzeciej zaś grupie widział - jak to określił - obiektywnych i subiektywnych przeciwników socjalizmu. Ich działalność jest szkodliwa - stwierdził. -Do tej grupy zalicza się zespół redakcyjny „Po prostu". To właśnie - wyjaśnił - było powodem zamknięcia pisma. Kierunek „Po prostu", dodał Gomułka, przejawia się w różnych formach i odmianach w innych pismach, szczególnie społeczno-literackich. Nie można zrozumieć -powie- 98 które judzą społeczeństwo, sieją niewiarę, przedstawiają sytuację w kraju w czarnych barwach. Tego nie pochwalają nawet realiści polityczni dalecy od socjalizmu. Trzeba dziś powiedzieć, stwierdził Gomułka, że nadszedł czas wyboru: albo z socjalizmem albo przeciwko socjalizmowi. Okres kazań się skończył - trzeba się samookreślić." " W październiku 1957 r. (24-26) zebrało się X Plenum KC PZPR, które podobnie jak poprzednie, główną uwagę poświęciło sprawom partii. Co prawda, referat Gomułki obejmował także ocenę sytuacji gospodarczej kraju, lecz jego ideą przewodnią była partia i jej działanie. Gomułka zaraz na wstępie zmuszony był oświadczyć, że ponieważ sytuacja w partii od IX Plenum KC zasadniczo nie uległa zmianie, niezbędne stało się kolejne przesunięcie terminu III Zjazdu PZPR. Nie ma obawy, oświadczył Gomułka, że większość delegatów wybranych na III Zjazd stanowiliby ofiarni i żarliwi członkowie partii, lecz nie można zamykać oczu na działalność ośrodków rewizjonistycznych, grup sekciarsko-dogmatycznych, na balast przypadkowych ludzi w partii. Dyskusja przedzjazdowa powinna skupić partię wokół konstruktywnych problemów, tak aby partia zdolna była do mobilizacji swoich sił do wykonania uchwał zjazdowych. Dlatego, konstatował Gomułka, partia przed zjazdem musi się oczyścić. Partia jak dotąd nie zdołała odbudować jedności, a zatem nie jest w stanie spełniać kierowniczej roli. Brak jedności uznał Gomułka za główne źródło słabości partii. Nadwerężenie jedności partii, powiedział, wypływa z zamętu ideologicznego wniesionego przez rewizjonistów i likwidatorów. I sekretarz powrócił również do swej tezy wypowiedzianej na IX Plenum o rewizjonizmie jako głównym niebezpieczeństwem grożącym partii. I postawił przed partią zadanie: uderzyć w rewizjonizm i likwida-torstwo, nie tolerować dłużej tego stanu rzeczy. Niezmiernie ciekawe i pouczające było spojrzenie Gomułki na kształtowanie się sytuacji w partii w ciągu roku, to jest od objęcia przez niego steru kierownictwa partii. Oto ocena tego okresu: VIII Plenum KC w zasadzie rozstrzygnęło spory. Były nieliczne krytyczne głosy tzw. konserwatywnego skrzydła, które powtórzyły się na IX Plenum KC. Skrzydło rewizjonistyczne pozornie tylko przyjęło uchwały IX Plenum, faktycznie prowadzi działalność skierowaną przeciwko kierownictwu partii. Dla nich słowo „Październik" (które odmieniają we wszystkich przypadkach) równa się podważeniu ustroju socjalistycznego w Polsce. Ich organem stało się „Po prostu". Rewizjonizm nadal sieje główne zamieszanie w partii, a razem z nim występują jawni przeciwnicy socjalizmu. Dla jednych i dla drugich, stwierdził Gomułka, nie ma miejsca w partii. Gomułka nie oszczędzał i tych, którzy prowadzą działalność z pozycji dogmatycznych, w konsekwencji również skierowaną przeciwko partii. Stwierdził, że dogmatyzm stanowi pożywkę dla rewizjonizmu. W odrzuceniu przez partię dogmatyzmu i sekciarstwa, wyjaśnił I sekretarz, nie ma żadnej zasługi rewizjonistów, jako że „grypy nie leczy się gruźlicą". I podobnie jak dla rewizjonistów, nie ma również miejsca w partii dla tych, którzy działają z pozycji dogmatycznych. Na X Plenum Gomułka podniósł także sprawę weryfikacji członków partii przed III Zjazdem. 99 SUJSLLLI.K.U uu ugoiu z,airuumony cn w wiem zaKiadacn jest niepokojąco wysoka. A chodzi nam nie o ilość, a o jakość (PZPR liczyła w tym czasie l 300 tyś. członków i kandydatów) i legitymacja partyjna nie może być polisą ubezpieczeniową. Dyskusja na X Plenum KC była chyba jedną z najciekawszych, jakie toczyły się na plenarnych posiedzeniach tego okresu. Przebieg plenarnego posiedzenia KC wykazał pełną zgodność poglądów z oceną sytuacji zawartą w referacie Gomułki. Uznawano za konieczne zdecydowane uderzenie w „oba skrzydła" (rewizjonistyczne i dogmatyczne), wezwano do pełnej mobilizacji aktywu partyjnego. Powszechnie przyznawano, że w ślad za uchwałami IX Plenum KC nie poszły czyny, a trosce o czystość partii nie nadano dotąd należytej rangi. Główne ostrze krytyki skierowane zostało przeciwko rewizjonizmowi, przeciwko pobłażliwości dla rewizjonistów. Nie ukrywano, że wielu członków KC nie docenia problemu rewizjonizmu, a rewizjoniści tymczasem rozkładają partię. Podkreślano, że rewizjonizmu nie można ograniczać do „Po prostu", ponieważ rewizjoniści wykorzystują możliwość głoszenia swych poglądów na łamach niemal wszystkich czasopism kulturalnych od „Nowej Kultury" poczynając po „Życie Literackie", a nawet w czasopismach ekonomicznych („Życie Gospodarcze") i w prasie rozrywkowej. Wyrastają teoretycy rewizjonizmu tacy jak Kołakowski i Zimand, a Instytut Nauk Społecznych przy KC PZPR stał się wylęgarnią rewizjonizmu. Padały stwierdzenia, że plotkarstwo i gadulstwo wśród dziennikarzy stało się nagminne, co ułatwiało przenikanie na Zachód wielu informacji nie przeznaczanych do publikacji. Opinia, iż serwilizm wobec Zachodu w środowiskach rewizjonistycznych jest już sprawą żenującą, nie była odosobniona. W dyskusji odnotowano jednak, że wobec nosicieli teorii rewizjonistycznych zostały wyciągnięte pierwsze wnioski personalne - wykluczenie z szeregów partyjnych. Gomułka ustosunkowując się do przebiegu dyskusji raz jeszcze z całą mocą podkreślił: „rewizjonizm to główne niebezpieczeństwo ideologiczne, aktualne i w dalszej perspektywie", zauważając zarazem, że najwięcej przejawów rewizjonizmu występuje na froncie ideologicznym. Ostrzej aniżeli na IX Plenum KC postawiona została sprawa walki z dogmatyzmem i sekciarstwem. Adam Schaff wyraził pogląd, że pojęcie dogmatyzmu, w takim sensie, w jakim dotąd je rozumiano, nie oddaje w . sposób ścisły tego zjawiska obecnie, bardziej adekwatne jest dziś pojęcie frakcjonizmu. W dyskusji powoływano się na liczne przykłady takich postaw. Podniesiono sprawę kursującego memoriału podpisanego przez Jana Kosę, który skierowany był przeciwko uchwałom VIII i IX plenarnych posiedzeń KC, atakował XX Zjazd KPZR i Chruszczowa. Padały przykłady działalności niektórych komitetów powiatowych i ich pracowników etatowych. Wśród członków KC nie było jednomyślności co do jednakowego stopnia zagrożenia partii przez rewizjonizm i dogma-tyzm. Powołam się dla przykładu na dwa głosy. Stefan Jędrychowski uznał, że nie docenia się niebezpieczeństwa dogmatyzmu, zaś Roman Wer-fel wygłosił odmienną tezę, że w prasie bardziej artykułuje się walkę z 100 dził, nie stanowi dla partii niebezpieczeństwa. uomufKa w swym podsumowaniu dyskusji postawił pytanie: Dlaczego wobec obu skrzydeł nie zastosowano ostrzejszych środków?-! odpowiedział: Chciano zobaczyć, iakie będą rezultaty IX Plenum KC, oraz przed podjęciem ostrzejszych środków należało wzmocnić partię. Obecnie, oświadczył I sekretarz, sytuacja jest lepsza niż w okresie IX Plenum, co należało rozumieć, że wobec winnych naruszania dyscypliny partyjnej będą podejmowane ostre środki. Atak na partię musi rodzić opór komunistów. Dyskusja dostarczyła dostatecznie dużo materiału pozwalającego na stwierdzenie, że przeciwko partii i jej polityce utworzono wielopłaszczyznowy front walki, w którym rewizjoniści odgrywają niepoślednią rolę. Do nich dołączyły prawicowe elementy w ZSL (czytaj b. PSL-owcy), które kierują atak przeciw partii. Literaci występują przeciwko zamknięciu „Po prostu". Słonimski na Kongresie Penklubów w Tokio wyraża się z pogarda o socjalizmie. W Krakowie współorganizatorem strajku studenckiego jest sekretarz KW ZMS. W Warszawie demonstrację przeciwko zamknięciu „Po prostu ", połączoną z burdami ulicznymi, organizuj ą dwaj pracownicy KW ZMS w Warszawie. Dwa dni wcześniej Sekretariat Komitetu Warszawskiego ZMS kieruje list do KC PZPR (datowany 2 października 1957 r.) donoszący, że niezrozumiałe są motywy rozwiązania „Po prostu", pisma które tak doniosłą rolę odegrało w „polskim październiku". W „Trybunie Ludu" wyraża się zaniepokojenie krytyką postawy Koła-kowskiego. I radzi się, aby Sekretariat KC PZPR jeszcze raz zastanowił się nad podjętymi decyzjami, To jeszcze niepełny obraz sytuacji, jaki zarysowali uczestnicy X Plenum. W dyskusji padały głosy zaniepokojenia o ruch młodzieżowy. Mówiono o skutkach „rozwałki" ZMP i przekreślaniu bez wahania tradycji ZWM. Gomułka, daleki od krańcowych nastrojów pesymizmu, w końcowym słowie skontastował, iż ataki na partię kierowane są z ośrodków reakcyjnych, a to żadnego komunisty nie może załamać. X Plenum KC PZPR zakończyło obrady uchwałą o zwołaniu III Zjazdu w połowie 1958 r. i uchwałą o przeprowadzeniu weryfikacji członków partii. W końcu lutego 1958 r. zebrało się XI Plenum KC (27 luty - l marca) poświęcone głównie problematyce gospodarczej, lecz dyskusja nie ograniczyła się tylko do tych spraw. Można powiedzieć, że była ona przedłużeniem dyskusji z poprzedniego plenarnego posiedzenia KC. Wystąpienie Wiktora Kłosiewicza (trzeci kolejny mówca w dyskusji) spowodowało, że wszyscy zabierający głos (a było ich 29) uważali za konieczne ustosunkowanie się do jego wypowiedzi. Kłosiewicz swoim wystąpieniem wprowadził do dyskusji akcenty polityczne, które nie wiązały się z porządkiem obrad XI Plenum KC. Na wstępie ocenił referat Biura Politycznego, wygłoszony przez Jędrychowskiego, jako niejasny i niepełny i wysunął wniosek o niepodejmowanie decyzji w sprawie niektórych zawartych w nim propozycji, dotyczących spraw zatrudnienia, limitowania zasiłków chorobowych, kaucji i opłat za mieszkania. Uznał je bowiem za 101 l odniósł się do metoa i stylu pracy kierownictwa partyjnego. Podniósł sprawę zbyt rzadkich plenarnych posiedzeń KC i spotkań aktywu partyjnego. Wysunął zarzut, iż zmniejszyło się zainteresowanie Biura Politycznego, instancji i organizacji partyjnych sprawami gospodarczymi, bowiem punkt ciężkości w działalności gospodarczej został przesunięty na Radę Ekonomiczną i Komitet Ekonomiczny Rady Ministrów. Odnosząc się do problemu rewizjonizmu mówca stwierdził, że nie jest prowadzona skuteczna walka z rewizjonizmem, że stosuje się politykę kompromisu. Wypowiedział się za szybkim zwołaniem III Zjazdu. Zgłosił również zastrzeżenia wobec stanowiska delegacji PZPR zajętego na międzynarodowym spotkaniu partii komunistycznych i robotniczych w Moskwie, a tyczącego sformułowania o kierowniczej roli KPZR. (Chodziło o zastąpienie przez Gomułkę dotychczas stosowanego zwrotu „z ZSRR na czele" sformułowaniem „ZSRR jako pierwsze państwo socjalistyczne", co zaproponowali zresztą przywódcy radzieccy). Ogromna większość członków KC krytycznie ustosunkowała się do treści i formy wystąpienia Kłosiewicza. Wskazywano na bezzasadność stanowiska Kłosiewicza w podniesionych przez niego w kwestiach gospodarczych, twierdząc, iż zwolnienia z pracy wskutek przyrostów zatrudnienia będą mniejsze od potrzeb zakładów poszukujących ludzi do pracy, limitowanie zasiłków chorobowych może ukrócić symulowanie chorób, zaś kaucje mieszkaniowe przyczynią się do poszanowania substancji mieszkaniowej. Wielu zabierających głos posądzało Kłosiewicza o to, że chciał udowodnić, iż partia nadal jest skłócona. Generalnym zarzutem stawianym Kłosiewiczowi był brak w jego wystąpieniu programu pozytywnego. W obronie Kłosiewicza wystąpił Stanisław Łapot uważając, że jako członek KC ma prawo wypowiadać swoją opinię. Do niektórych tez ekonomicznych Kłosiewicza przyłączył się Bolesław Rumiński, generalnie jednak zgadzając się z ideą wyrażoną w referacie Biura Politycznego. Franciszek Jóźwiak podzielił krytyczne uwagi Kłosiewicza odnośnie stylu pracy kierownictwa partyjnego, zwracając również uwagę na niedostateczne postępy w zwalczaniu rewizjonizmu. Do problemów tych ustosunkował się Gomułka podsumowując tę część dyskusji. I sekretarz zauważył, że Kłosiewicz i kilku innych towarzyszy poruszyło sprawy, które zostały na poprzednich plenarnych posiedzeniach już rozstrzygnięte. Określił wystąpienie Kłosiewicza jako nieodpowiedzialne. Naraża ono na szwank jedność partii — powiedział — oznacza rozpoczęcie walki wewnątrzpartyjnej, jest próbą skłócenia nas z KPZR i międzynarodowym ruchem komunistycznym. I sekretarz przypomniał, że wszystkie plenarne posiedzenia KC od VII do X poświęcone były wyłącznie sprawom partii. Jeśli dotychczas, kontynuował tę myśl, nie wyciągano wniosków wobec błądzących, to dlatego, aby dać im czas na przemyślenie, aby sami mogli się przekonać, do czego zmierza polityka partii. Obecnie nadszedł czas, aby wyciągnąć wnioski. I sekretarz KC oświadczył, że zrobiono wszystko, aby obronić tych towarzyszy, którzy w okresie październikowym byli zaciekle atakowani. Dał przykład właśnie Kłosiewicza, którego wbrew nagonce, jaką przeciwko niemu wszczę- 102 Ł* W -L \J V uwagę na ewolucję w postawie Kłosiewicza; od wątpliwości ideologicznych poczynając do działań przeciwko jedności partii skierowanych (wystąpienie w Sejmie, kolportaż listu). Mimo to - oświadczył — chcieliśmy wszystko puścić w niepamięć. Osobiście trzykrotnie rozmawiałem z Kłosiewiczem, powiedział Gomułka, lecz on nie wyciągnął z tych rozmów właściwych wniosków. Mówiąc o swoich zobowiązaniach wobec Kłosiewicza, o sympatii, jaką go darzył, oświadczył jednak, iż surowo osądza jego postępowanie. Tym bardziej że jest przekonany, iż Kło-siewicz zdawał sobie sprawę, że jego wnioski stanowią votum nieufności wobec Biura Politycznego. I sekretarz przypomniał, że uchwały muszą obowiązywać wszystkich członków, a 9drębne stanowisko musi się mieścić w granicach linii politycznej. Żadna partia komunistyczna, stwierdził, nie może tolerować takiego stanu rzeczy. Następnie I sekretarz KC zaproponował uzupełnienie porządku obrad o sprawy organizacyjne i przyjęcie uchwały stwierdzającej, że wystąpienie Kłosiewicza, sprzeczne z uchwałami KC, zmierzało do posiania fermentu w partii. Ponieważ nie jest to pierwsze tego typu wystąpienie, podsumował I sekretarz, zgłaszam w imieniu BP wniosek o usunięcie go ze składu KC i udzielenie nagany z ostrzeżeniem. Wniosek swój uzasadnił Gomułka następująco: nie wolno dopuścić do podważania jedności partii. Należy zarazem ostrzec tych, którzy się z Kłosiewiczem solidaryzowali, że jeśli nie zmienią swego stanowiska, zostaną wobec nich wyciągnięte wnioski, bowiem tylko zwarta i jednolita partia zdolna będzie wypełnić swe zadania. Wokół wniosku Gomułki w sprawie Kłosiewicza rozwinęła się dys-. kusja. Kłosiewicz wystąpił z oświadczeniem, że jego działalność nie podważa jedności partii. Rumiński wypowiedział się przeciwko wnioskowi Gomułki. Zarzut Gomułki wobec Kłosiewicza o próbę skłócenia PZPR z KPZR i międzynarodowym ruchem komunistycznym uznał za bezzasadny i stwierdził, że nie jest mu znana uchwała KC w sprawie formuły o kierowniczej roli KPZR w jej obecnym brzmieniu. Oświadczył następnie, iż nie zgadza się z argumentacją Kłosiewicza, ale uważa, że członek KC ma prawo wyrażać swoje wątpliwości nawet w stosunku do podjętych uchwał. Wykluczenie Kłosiewicza ze składu KC uznał za niebezpieczny precedens. Zwrócił także uwagę, że stosunki między członkami KC są niezdrowe, atmosfera jest nerwowa i dlatego takie wnioski mogą podważyć zaufanie do kierownictwa partii. Łapot powtórzył argumenty Ru-mińskiego, dodając, że nie może zrozumieć zarzutu jakoby Kłosiewicz, stary komunista, rozbijał jedność partii. Wyraził też obawę, że po takich sankcjach wobec członka KC na następnym plenum nikt nie będzie miał odwagi zabrać głosu. Jóźwiak stwierdził, że wnioski są niewspółmierne wobec zarzutów, że Kłosiewicz przedstawiał jedynie swoje poglądy, a nie prowadził działalności. Hilary Chełchowski i Mijał zgłosili podobne uwagi jak ich poprzednicy. Po tych kilku wypowiedziach raz jeszcze zabrał głos Gomułka. Był wyraźnie zdenerwowany, mówił bardzo ostro, trudno mu było niekiedy panować nad słowami. Musiało go to wiele kosztować. Rozpoczął od za- 103 stąpienia Rumińskiego przyznał, że nie ma uchwał w sprawie dyskutowanej formuły. Przypomniał, że sprawa była szczegółowo wyjaśniana na IX Plenum KC. My faktycznie uznajemy formułę „z ZSRR na czele", powiedział I sekretarz, choć używamy do określenia tego innych słów. Nasza polityka zgodna jest z interesami ZSRR. Nie za proponowanie powrotu do starej formuły zamierzamy usunąć Kłosiewicza z KC, ale za polityczną treść jego wystąpień. Gomułka przyznał, iż w poprzednim wystąpieniu nie chciał rozszerzać zarzutów przeciwko Kłosiewiczowi, gdyż faktycznie chodzi o negowanie przez niego polityki partii. Przy głosowaniu nad projektem uchwały w sprawach gospodarczych, stwierdził następnie, niektórzy wstrzymali się od głosu, mimo że poprawki głosowano odrębnie. Gomułka nie ukrywał, że dopatruje się w tym działalności frakcyjnej, a jej potwierdzenie widzi w zbieraniu się zainteresowanych na konsultacje. Oświadczenie'Kłosiewicza osądził bardzo ostro, jako prowadzące do wywołania nowego zamieszania w partii. Wypowiedział nawet dramatyczne słowa: Macie prawo w każdej chwili mnie zmienić, ale dopóki jestem, a takie wystąpienia będą się powtarzać, będę żądał wykluczenia z KC. Do takiego stanu rzeczy doprowadziła daleko idąca tolerancja wobec tych wszystkich, którzy na posiedzeniach KC występowali z platformą zastrzeżeń. Na zakończenie I sekretarz oświadczył, że zgłoszony w imieniu Biura Politycznego wniosek w sprawie Kłosiewicza podtrzymuje. (Przeciwko wnioskowi głosowało 5 członków KC; ci, którzy zabierali głos w obronie Kłosiewicza, oraz wstrzymał się od głosu Tokarski). Droga do jedności partii, wbrew nadziejom i oczekiwaniom, okazała się długa i trudna. Od listopada 1957 r. do maja 1958 r. partia zaabsorbowana była przeprowadzaniem weryfikacji w swoich szeregach. Jednocześnie zespoły do walki z nadużyciami, powołane przy instancjach partyjnych, zajmowały się badaniem zarzutów przeciwko członkom partii piastującym kierownicze stanowiska. (Byłem członkiem zespołu powołanego przez KC). Podejmując walkę z rewizjonizmem i dogmatyzmem, z karierowiczostwem i biernością, walcząc z naporem obcej ideologii partia oczyszczała się jednak i umacniała jedność i zwartość swoich szeregów. Bilans tych dokonań przedstawił Gomułka na XII Plenum, obradującym od 15 do 18 października 1958 r. „Partia wyszła już z matni wewnętrznych sporów, oświadczył Gomułka w swoim referacie, które ją osłabiały, zwarła swoje szeregi, okrzepła ideologicznie, urosła politycznie, umocniła się organizacyjnie". Teraz dopiero można było wyznaczyć ostateczny termin zwołania III Zjazdu PZPR. Gomułka poinformował członków KC, że po X Plenum usunięto z partii 792 osoby głównie pod zarzutem uprawiania działalności rewizjonistycznej. Wielu członków partii o poglądach rewizjonistycznych z własnej woli opuściło jej szeregi. Obecnie, zauważył I sekretarz KC, trzeba zwiększyć wysiłki w celu likwidacji „czadu porewizjonistycznego, który unosi się nad szeregiem działaczy". Wraz z likwidacją rewizjonizmu zanikła pożywka, na której wyrastał dogmatyzm. Weryfikacja prowadzona od listopada 1957 r. do maja 1958 r. była wielką akcją polityczną wewnątrz partii, w wyniku 104 zespoły do walki z nadużyciami wykluczyły z partii około 5 900 osób. Proces samooczyszczania się partii trwał jeszcze po III Zjeździe PZPR, prawie do końca roku 1959, kiedy to stan liczebny jej członków był najwyższy w okresie po zjednoczeniu (l 018 tyś. członków i kandydatów). Dyskusja na XII Plenum KC koncentrowała się głównie na sprawach ekonomicznych kraju, wokół postulatów resortów i „terenu" przede wszystkim w zakresie inwestycji. Dotyczyła jednakże i spraw partii, wszak weryfikacja przyczyniała się do wypłynięcia wielu problemów. Rewizjoniści, jak to słusznie zauważył Putrament, tylko przycichli, nie należało się przeto uspokajać, że w prasie jest mniej antypartyjnych wypadów. Inni zauważyli zróżnicowania w obozie rewizjonistycznym, widząc nieliczną tylko grupę nieprzejednanych. Nie wszyscy byli zadowoleni z rezultatów weryfikacji, zwłaszcza w organizacjach partyjnych środowisk twórczych. Zwracano uwagę, że prasa nie podaje pełnych tekstów przemówień Gomułki, skracając je tendencyjnie. Elementy sekciarsko-dogmatyczne, co dostrzegł Władysław Matwin, zbliżyły się do linii generalnej partii. Inni ostrzegali, że niebezpieczeństwo dogma-tyzmu nie minęło, ponieważ front walki z tym niebezpieczeństwem był zaniedbany. Zdaniem Schaf f a oba skrzydła tylko się zwęziły, a nie zostały obcięte. Gomułka wysoko ocenił przebieg dyskusji, zadowolony był z polemiki, zwłaszcza w sprawach gospodarczych, dzięki której możliwe było spojrzenie na te zagadnienia z wielu stron. W sprawach politycznych Gomułka powrócił do swojej głównej tezy, że rewizjonizm stanowi główne niebezpieczeństwo dla ruchu rewolucyjnego, ale - dodał - nie sposób nie dostrzec innych tendencji. Uczynił to na tle wystąpienia Ła-pota, który sugerował rozszerzanie programu socjalnego, zdaniem Gomułki, nierealnego (m.in. o siedmiogodzinny dzień pracy). Gomułka dostrzegł kontynuowanie przez Łapota linii prezentowanej na poprzednich plenarnych posiedzeniach KC, toteż obszedł się z nim w dość ostrych słowach uważając, że, jak określił, pojedyncze drzewa przysłoniły mu las. Konsolidacja partii, powiedział, Gomułka, może nastąpić tylko na bazie słusznej polityki partii. Miał oczywiście na myśli polityczne środki, choć nie wyrzekał się potrzeby zastosowania środków administracyjnych, jak to uczyniono wobec „Po prostu". Do problemów ideologicznych, w pewnym sensie refleksyjnie, nawiązał Gomułka w referacie sprawozdawczym na III Zjeździe PZPR (10 marca 1959 r.). Obiektywne trudności budownictwa socjalistycznego, stwierdził I sekretarz, mogły w 1956 r. przekształcać się w niebezpieczny kryzys polityczny wskutek dogmatycznych oporów części kierowniczego aktywu partyjnego, co opóźniało rozwiązania wyrosłych problemów, i rewizjonistycznych tendencji wyrażających się w przesadnej i nieokiełznanej krytyce polityki partii, które godziły w postawy marksizmu-leni-nizmu, które ułatwiały działalność wrogich, antysocjalistycznych sił. Walka przeciw rewizjonizmowi i dogmatyzmowi o konsolidację partii wokół linii VIII Plenum KC przyniosła partii zwycięstwo. Ale, przestrzegał Gomułka, „rewizjonizm stanowi na obecnym etapie główne niebez- 105 tory dogmatyzmu, ku administracyjnym metodom działania, którymi usiłowali się posługiwać w walce z rewizjonizmem i reakcją. Dogmatykom, oświadczył Gomułka, nie można odmówić prawa do nazwy komunistów. Walka, jaką partia podjęła z rewizjonizmem, pomogła im się odnaleźć. W przemówieniu końcowym na III Zjeździe Gomułka do wywodów referatu sprawozdawczego dodał (19 marca 1959 r.) zdanie, które właściwie podsumowuje okres walki o jedność i zwartość partii. „Na gruncie walki z dogmatyzmem i rewizjonizmem partia odbudowała jedność swych szeregów. Jedność partii, jako główne źródło jej niezwyciężonej siły, musimy stale wzmacniać - to naczelny obowiązek każdego członka partii." j. i Ł,*;Ł, w y ^i^^idiii^ Spór wokół rezultatów planu 6-letniego rozpoczął się jeszcze przed zakończeniem realizacji planu. W końcu 1955 r. Minc na naradzie poświęconej sprawom kultury mówił już o pewnych niepokojących oznakach w gospodarce. Plan w rolnictwie w zasadzie załamał się, gdyż zamiast 50% wzrostu produkcji rolnej osiągnięto zaledwie 19% (w tym produkcji roślinnej tylko 9,5%). Oczywiście Minc szukał wyjaśnienia głównie w czynnikach subiektywnych, choć nie odrzucał także innych. Nastąpił wprawdzie szybki wzrost sektora uspołecznionego w rolnictwie, ale brak dostatecznej bazy technicznej przemysłu pracującego na rzecz rolnictwa ograniczał zaopatrzenie rolnictwa w maszyny i nawozy. Nieuwzględnienie bodźców materialnych, a także przyjęcie nierealnych zadań nie poprawiło sytuacji. Minc przyznał, że stopa życiowa społeczeństwa w ciągu 6 lat wzrośnie o 26-27% przy założonym wzroście 40%. Dodał również, że wzrost ten był przy tym nierównomierny. Po wypadkach poznańskich na sprawę oceny rezultatów planu 6-letniego trzeba było spojrzeć przez pryzmat tych gorzkich doświadczeń. Znalazło to swój wyraz w referacie I sekretarza KC PZPR Edwarda Ochaba na VII Plenum KC oraz w dyskusji. Ochab odnotował wielki wysiłek społeczeństwa polskiego w realizacji planu 6-letniego, który zmienił w zasadniczy sposób obraz gospodarki narodowej. Ale dodał, że w produkcji artykułów o podstawowym znaczeniu, jak węgiel i cement, nie osiągnięto planowanych wyników. Skorygował też poprzednie stwierdzenia Minca, powołując się na ekspertyzę powołanej przez KC komisji, że wzrost realnych zarobków wyniósł zaledwie 13%. Objawy niezadowolenia klasy robotniczej, które ujawniły się w zajściach poznańskich, wynikły z obniżenia zarobków. W rezultacie przeglądu norm w 1954 r., przeglądu stanowisk w 1955 r. nastąpił znaczny wzrost wydajności pracy. Nie znalazło to jednak właściwego odzwierciedlenia we wzroście zarobków, zniesienie zaś progresji w płacach akordowych spowodowało ich obniżenie. Gomułka na VIII Plenum KC ogólnie wyraził zadowolenie z rezultatów sześciolatki, ale uwagę swoją skoncentrował na wielu ujemnych zjawiskach w naszym życiu gospodarczym, do których zaliczył spadek wydajności pracy w górnictwie (wzrost wydobycia dzięki zwiększeniu zatrudnienia i ponadnormatywnego czasu pracy), nieefektywne inwestowanie, ujemny bilans polityki rolnej, słabo odczuwalny wzrost płac realnych. Gomułka nie należał do ludzi, którzy nie dostrzegają pozytywnych dokonań innych. Zdawał so- 107 l ___ -j.---.. ^, — ^——— - »^M„, *.iuu.ivs iii^.^^ic^giij.^^j.ci wj.cii-i ^.cnu±t±t. iNaazieja ta, muszę aoaac w tym miejscu, okazała się płonna z uwagi na narastające rozbieżności między ZSRR a Albanią, przeniesione zresztą wkrótce przez Albanię na stosunki między nią a państwami Układu Warszawskiego. Przywódcy albańscy w swoich wystąpieniach reprezentowali odmienną linię polityczną od zawartej w deklaracjach moskiewskich z 1957 r. i 1960 r. Premier Mehmeta Sheku na XV Sesji ONZ wystąpił z krytyką stanowiska polskiego i rumuńskiego. Odrębne również stanowisko zajęła Albania w kwestii niemieckiej. Wszelkie próby omówienia dwustronnie z KPZR powstałych rozbieżności APP odrzucała. W takiej sytuacji APP nie została zaproszona na XXII Zjazd KPZR, a w referacie Chruszczowa sprawa rozbieżności została przedstawiona zjazdowi. Przedstawiciel KPCh Zhou Enlai (Czou En-laj), przemawiając na tym zjeździe, uznał, że publiczne potępienie nie sprzyja usuwaniu rozbieżności ani zespoleniu, martwi przyjaciół, a cieszy wrogów. Na IX Plenum KC PZPR (listopad 1961 r.) Gomułka w swoim sprawozdaniu z przebiegu XXII Zjazdu KPZR przedstawił pogląd na rozwój sytuacji w międzynarodowym ruchu robotniczym. Polityka uprawiana przez kierownictwo APP jest sprzeczna ze zdrowym rozsądkiem — powiedział I sekretarz. - Przemówienia Hodży nie dają podstaw do żadnej dyskusji. Gomułka nie podzielił przeto stanowiska Zhou Enlaia (Czou En-laja), że sprawy nie należało publicznie podnosić. Ostrzegał zarazem członków KC, aby nie utożsamiali stanowiska KPCh ze stanowiskiem APP. Swoje rozważania Gomułka zakończył optymistycznie. Mądrość kierownictwa KPCh, powiedział, polega na tym, że umie się ono wycofać. Jesienią 1962 r. kryzys kubański i zatarg chińsko-indyjski w rejonie granicznym spowodowały wzrost napięcia już nie tylko między KPCh a KPZR, ale także między KPCh a pozostałymi partiami komunistycznymi. Od grudnia 1962 r. do marca 1963 r. w prasie chińskiej ukazało się wiele publikacji polemizujących nie tylko ze stanowiskiem Chruszczowa, ale także z Togliattim i Thorezem. Na tradycyjnym spotkaniu noworocznym z I sekretarzami KW (30 grudnia 1962 r.) Gomułka nie ukrywał zaniepokojenia rozwojem sytuacji w ruchu komunistycznym. Są to w gruncie rzeczy, powiedział wtedy, rozbieżności ideologiczne, na których żeruje wróg. Chińczycy — stwierdził Gomułka - inaczej patrzą na wiele spraw. Być może dlatego, że to wielki naród, z odmienną tradycją i kulturą. Po wymianie listów między KPZR a KPCh w lutym i w marcu 1963 r. doszło w lipcu do dwustronnego spotkania w Moskwie. Nad przebiegiem spotkania zaciążył jednak fakt opublikowania przez KC KPCh 17 czerwca 1963 r. (w formie listu do KC KPZR) propozycji dotyczących generalnej linii międzynarodowego ruchu komunistycznego. Stanowiły one zaprzeczenie treści dotychczasowych deklaracji międzynarodowego ruchu komunistycznego z 1957 r. i 1960 r. List otwarty KC KPZR do organizacji partyjnych i do wszystkich komunistów w ZSRR, opublikowany 14 lipca 125 warzyszy chińskich „od światowego ruchu komunistycznego." W okresie zaostrzających się rozbieżności — głównie między KPCh a KPZR — Gomułka starał się wpływać na ich złagodzenie. Wiele lat potem, wracając do tego okresu, Gomułka w jednej z późniejszych rozmów powie: „Starałem się zawsze działać na rzecz zmniejszenia napięcia". Sądzić można, że KPCh dostrzegała gesty Gomułki, o czym może świadczyć moja rozmowa - byłem wówczas I sekretarzem KW PZPR w Gdańsku -z ambasadorem ChRL (5 września 1964 r.), w której ambasador zauważył, że PZPR może odegrać poważną rolę w złagodzeniu sporu. Niestety, rozwój sytuacji potoczył się w kierunku, którego Gomułka najbardziej się obawiał. W październiku 1964 r. nastąpiła zmiana na stanowisku I sekretarza KPZR, miejsce Chruszczowa zajął Breżniew. Wkrótce potem (24 października) odbyło się w Białowieży spotkanie Gomułki z nowym przywódcą radzieckim, na którym wśród wielu spraw poruszana była także sprawa chińska. Gomułka relacjonował przebieg i wyniki rozmów białowieskich na spotkaniu z I sekretarzami KW (27 października 1964 r.). Nie ukrywaliśmy nigdy, powiedział Breżniewowi, mówiliśmy o tym podczas wielokrotnych rozmów z Chruszczowem, że rozłam w ruchu komunistycznym zaistniał. Nasze stanowisko, relacjonował swoją wypowiedź, zostało wyrażone w liście do KC PZPR z lipca 1964 r. (wstępnie konsultowanym z Chruszczowem, Ulbrichtem i Nowotnym podczas ich obecności na uroczystościach 20-lecia PRL w Warszawie). Breżniew odpowiedział, iż KPZR podziela opinię zawartą w tym liście. Polityka współistnienia, kontynuował Gomułka, nie może być ustępstwem wobec obozu imperialistycznego, gdyż nie wiadomo, dokąd taka polityka może doprowadzić. Bez uzyskania jedności obozu socjalistycznego, podkreślił, trudno coś osiągnąć na tej drodze. Breżniew oświadczył Gomułce, że KPZR gotowa jest uczynić wszystko, aby doprowadzić do likwidacji różnic w ruchu komunistycznym. KPCh zaniechała prowadzenia kampanii antyradzieckiej, KPZR również wydała zalecenia zaprzestania wszelkich polemik. Z górą miesiąc później (21 listopada 1964 r.) na II Plenum KC Gomułka znów powrócił do sytuacji w międzynarodowym ruchu komunistycznym. Przypominał stanowisko KC PZPR wyrażone w liście do KC KPZR z lipca 1964 r. Opowiadaliśmy się wówczas - powiedział - za możliwością wzajemnego zbliżenia. Relacjonując przebieg spotkań przedstawicieli partii komunistycznych i robotniczych krajów socjalistycznych, do jakich doszło w Moskwie z inicjatywy KPCh, Gomułka stwierdził, iż, niestety, nie przyniosły one pozytywnego rezultatu. Mówiąc o rozmowach delegacji PZPR z przedstawicielami KPCh, I sekretarz skonstatował: Niestety, nie dały one żadnego rezultatu. Delegacja KPCh była przeciwna nie tylko przerwaniu polemiki, ale nawet złagodzenia jej formy i tonu. Przeciwni byli jakiejkolwiek naradzie. Po moskiewskich rozmowach znów podjęta została polemika, chociaż można zauważyć, dodał Gomułka, że pozostawia ona otwarte furtki. 126 Największa po KPCh w tym regionie świata Komunistyczna Partia Indonezji, pozostająca zresztą pod ideologicznymi i politycznymi wpływami KPCh, została rozbita, ponosząc ogromne straty. Komunistyczna Partia Indii w rezultacie granicznego konfliktu chińsko-indyjskiego podzielona i w części ogarnięta ideami nacjonalistycznymi. Wietnam stał się poligonem amerykańskiej agresji, a wietnamscy komuniści znaleźli się między „młotem a kowadłem". W końcu 1965 r. rozpoczęła się „rewolucja kulturalna" w Chinach. Gomułka na V Plenum KC (grudzień 1965 r.) tak oto widział sytuację: Demokratyczna Republika Wietnamu znajduje się w niebezpieczeństwie. Bez pomocy ChRL armia wietnamska znalazłaby się w niezwykle ciężkiej sytuacji. A zatem, wnioskował Gomułka, klucz wietnamski znajduje się w chińskich rękach. Ponieważ KPCh odrzuciła propozycję KPZR dotyczącą trójstronnego spotkania (KPZR, KPCh i WPP), Gomułka poinformował członków KC, iż zamierza wystąpić z inicjatywą skierowania do KPCh listów od partii komunistycznych i robotniczych państw Układu Warszawskiego w sprawie skoordynowania pomocy dla DRW, znajdującej się w niebezpieczeństwie. Niezależnie od ostrości sporu z KPCh, Gomułka uważał, że ChRL jest państwem socjalistycznym, a KPCh zawsze pozostanie częścią ruchu komunistycznego. Rozbicie ruchu komunistycznego, podkreślił Gomułka, nie zależy wyłącznie od KPCh, jest również sprawa innych partii. 28 grudnia 1965 r. KC PZPR skierował list do KC KPCh, w którym zawarta była propozyja podjęcia przez wszystkie państwa obozu socjalistycznego wspólnych przesięwzięć w dziedzinie udzielenia pomocy walczącej DRW. W liście zwrócono uwagę, że Amerykanie będą rozszerzać zakres swoich działań także wobec ościennych państw, stosować różne formy działania (bombardowanie, blokada), w związku z tym wydarzenia w Wietnamie nie mają już charakteru wyłącznie regionalnego. Obóz socjalistyczny, stwierdzono jednocześnie, może zapewnić realną pomoc DRW tylko w warunkach swojej jedności. Jej brak jest i będzie wykorzystywany przez Stany Zjednoczone. KC PZPR proponował zwołanie narady państw socjalistycznych w celu zjednoczenia wysiłków w dziele pomocy walczącemu Wietnamowi oraz wydanie manifestu do narodów świata. Wszystkie partie państw Układu Warszawskiego, z wyjątkiem Rumuńskiej Partii Komunistycznej, odpowiedziały pozytywnie na to wezwanie KC PZPR. Partia rumuńska w liście do PZPR z 26 stycznia 1966 r. wysunęła propozycję bezpośrednich konsultacji z rządem DRW co do sposobu i zakresu pomocy każdego kraju socjalistycznego, a list KC PZPR potraktowała jako sprawę dotyczącą wyłącznie PZPR i KPCh. Partia Pracujących Korei uznała (3 lutego 1966 r.) inicjatywę PZPR za słuszną, jednak w warunkach istniejących rozbieżności trudną do uzgodnienia, toteż była za tym, aby podejmować praktyczne działania nie czekając na naradę, zaś rozbieżności przezwyciężać w praktycznej działalności. Decydującym dla inicjatywy Gomułki było stanowisko chińskie. KC KPCh wyraził je w liście do KC PZPR 7 lutego 1966 r. Zawarte w nim były zastrzeżenia, zarzuty i warunki. Była to ostatnia próba dialo- 127 uniemożliwiała jakiekolwiek kontakty. W 1968 r. w sposób zaskakujący rozwijać się zaczęła sytuacja w Czechosłowacji. Długoletni przywódca KPCz, a jednocześnie prezydent państwa Antoni Nowotny został w styczniu 1968 r. zastąpiony na stanowisku I sekretarza KC KPCz przez bliżej nie znanego w międzynarodowym ruchu komunistycznym Aleksandra Dubczeka. Początkowo nic nie wskazywało, że sytuacja w KPCz może rozwinąć się w niepożądanym dla interesu obozu państw socjalistycznych kierunku. W kierownictwie PZPR przyjęto tę zmianę jako zjawisko normalne. Gomułka w rozmowie przed moim wyjazdem do Moskwy (22 stycznia 1968 r.) pozytywnie mówił o zmianach w kierownictwie KPCz, choć wyrażał obawy przed tendencjami rozszerzania stosunków CSRS z Zachodem, zastanawiając się, czy Dubczek oprze się temu naciskowi. Poinformował mnie także, że Dubczek zwrócił się do niego z prośbą o spotkanie, na co wyraził zgodę. Ustalono nawet termin: pierwsza połowa lutego. Mówiąc o zbliżającej się rocznicy XX-lecia zwycięstwa władzy ludowej w Czechosłowacji Gomułka wyraził pogląd, że powinny się udać do Pragi delegacje na czele z I sekretarzami KC. Dodał, iż sprawę tę będzie jeszcze konsultował z kierownictwem KPZR. Spotkanie Gomułki z nowym I sekretarzem KC KPCz odbyło się w pierwszych dniach lutego. Gomułka słuchał, zadawał pytania, sondował opinie nowego przywódcy KPCz. Pytał o przyczyny odejścia Nowotnego, lecz odpowiedzi Dubczeka nie były przekonywające. Dubczek obarczał Nowotnego odpowiedzialnością za zahamowanie procesu rehabilitacji w latach 1956-1957, a także za nieprzestrzeganie zasad kolegialności. Gomułka radził młodszemu koledze, aby nie ulegał pochlebcom i rozpoczynał działalność od umocnienia partii, od odbudowy więzi z klasą robotniczą. Ostrzegał przed możliwością „drugiego etapu" (analogia do wydarzeń wPolscewlatach!956-1957). W kierownictwie KPZR również panowało zadowolenie ze styczniowej wizyty Dubczeka w Moskwie, choć niepokojono się nieco brakiem jedności w kierownictwie KPCz. Dubczek opowiedział się za koniecznością umacniania roli RWPG i rozwoju stosunków bilateralnych z państwami RWPG; za przestrzeganiem ustaleń przyjętych przez państwa Układu Warszawskiego w kwestii niemieckiej. W marcu 1968 r. zaczęły napływać z Czechosłowacji niepokojące wieści. W prasie i telewizji rozpoczęła się dyskusja, czego - jak wspomniałem - obawiał się Gomułka, o potrzebie rozszerzenia wymiany handlowej z Zachodem, kosztem zmniejszenia jej z krajami socjalistycznymi. Kierownictwo KPCz zaczęło tracić kontrolę nad rozwojem sytuacji, która wyraźnie ewoluowała w kierunku przewrotu kontrrewolucyjnego. W drugiej połowie marca doszło do spotkania przywódców partii państw Układu Warszawskiego w Dreźnie. Wszyscy przywódcy tam zebrani wyrazili zaniepokojenie tym, co dzieje się w Czechosłowacji. Wskazywali, że rozwój wydarzeń coraz bardziej nabiera kontrrewolucyjnego charakteru. Gomułka zwrócił także uwagę na groźbę niemieckiego niebezpieczeństwa. Wniosek końcowy narady był jednoznaczny: jeśli ten groźny 128 stanie zahamowany, państwa Układu Warszawskiego uczynią wszystko, aby nie dopuścić do przewrotu kontrrewolucyjnego w Czechosłowacji. Wkrótce po rozmowach w Dreźnie zebrało się plenarne posiedzenie KC KPCz. Dubczek rzetelnie przedstawił przebieg rozmów drezdeńs-kich, lecz zmiany kadrowe, jakie zostały dokonane na tym plenum KC, poszły w odwrotnym kierunku. Wejście Józefa Smrkowskiego do Prezydium KC KPCz, odejście z kierownictwa wielu znanych działaczy wywołać musiało dalsze zaniepokojenie. Narastał krytycyzm wobec postawy Dubczeka, którego wypowiedzi zaczęto uważać za wykrętne i nieszczere. Mówiono o tym głośno wśród członków korpusu dyplomatycznego państw socjalistycznych w Moskwie. Gomułka dość szybko stracił do niego zaufanie, uznając go za działacza niedojrzałego, podatnego na wpływy otoczenia, bez własnego zdania, chwiejnego i niezdecydowanego. W jednej z rozmów z Gomułka Dubczek przedstawił długą listę błędów Nowotnego. Gomułka zareagował ostro i szczerze. Powiedział: Nie mam powodów, by żałować odejścia Nowotnego, lecz popełnił on w ciągu dziesięciu lat mniej błędów niż Wy w ciągu trzech miesięcy. Po kwietniowym plenum KC KPCz w sytuacji wewnętrznej Czechosłowacji pojawiły się elementy anarchii. Władze centralne nie miały już większego wpływu na bieg wypadków. I tak oto delegacja Akademii Nauk badała w Monachium możliwości stosunków z RFN, pojawiły się bowiem głosy o gotowości nawiązania stosunków dyplomatycznych z Bonn pod warunkiem uznania układu monachijskiego za niebyły. Przez otwartą granicę z RFN zaczęli przenikać agenci i dywersanci. W tym czasie Gomułka zwracał uwagę na wzrost agresywności imperializmu niemieckiego w przemówieniu na spotkaniu z aktywem stolicy 19 marca 1968 r., a przede wszystkim w Budapeszcie, gdzie przebywał z okazji podpisania układu o przyjaźni i wzajemnej pomocy (16 maja 1968 r.). Płynące ze wszystkich stron słowa przestrogi jakby nie docierały do Pragi- Wydarzenia w Czechosłowacji biegły już własnym torem. Na akademii ku czci 150 rocznicy urodzin Karola Marksa sekretarz KC KPCz Ci-sarz wygłosił referat, który był zaprzeczeniem marksizmu. Wicepremier Szik natomiast uzasadnił konieczność dopuszczenia obcego kapitału do tworzenia przedsiębiorstw w kraju i zaciągania kredytów na Zachodzie, aby podnieść płace. Przeciwko wielu czołowym działaczom KPCz rozpętana została kampania prasowa. Padały oskarżenia o dogmatyzm, sabotowanie postępu demokratyzacji. Równolegle podjęto kroki zmierzające do rehabilitacji polityków burżuazyjnych z Tomaszem Masarykiem i Edwardem Beneszem na czele. Różni ludzie, którzy wypłynęli na fali zmian, zaczęli udzielać prasie zachodniej nieodpowiedzialnych wywiadów. Krytykowano poprzednie kierownictwo za zerwanie stosunków dyplomatycznych z Izraelem, w prasie pojawiły się artykuły antyradzieckie i antypolskie. (W tej sytuacji rząd polski poczuł się zmuszony zwrócić uwagę rządowi czechosłowackiemu na pojawiające się antypolskie wypady w środkach masowego przekazu). 129 Zaczęły powstawać też pierwsze kontrrewolucyjne organizacje. Ivan S-Gomułka... zowanycn .Bezpartyjnych, nie ukrywając, że ma zamiar przekształcić go w partię polityczną. Generał Yaclaw Półeczek, były ambasador, założył Klub 231 (od artykułu Kodeksu Karnego), w którym skupić chciał wszystkich skazanych za przestępstwa polityczne przeciwko ustrojowi. Doszło nawet do antypaństwowych demonstracji 3 maja zorganizowanych przez Kluby. Gwałtownie rosnąć zaczęły szeregi innych partii politycznych, takich jak Czechosłowacka Partia Socjalistyczna, Czechosłowacka Partia Ludowa, Słowacka Partia Ludowa, Partia Wolności Słowacji, które w dotychczasowej geografii politycznej Czechosłowacji nie odgrywały większej roli. Zrozumiałe, że zajęły one wobec KPCz opozycyjne stanowisko. Rozpadł się Czechosłowacki Związek Młodzieży, powstały liczne nowe związki młodzieżowe jak: Zrzeszenie Młodzieży Socjalistycznej, Związek Młodzieży Robotniczej, Związek Studentów Czech i Moraw, organizacja Studentów Słowackich. Podjęto próby reaktywowania przedwojennych organizacji Junaka i Sokoła. Wpływy na młodzież zdobywać zaczęła grupa rewizjonistów z Ivanem Svitakiem, E. Goldstuckerem, Jifi Pelikanem, Janem Prochazką na czele. Zespół organu KC „Rudego Prava" wystąpił przeciwko swemu redaktorowi naczelnemu Szwestce, podjął akcje, wbrew opinii Prezydium KC KPCz, na rzecz zwołania nadzwyczajnego zjazdu partii. Czołową rolę w „rozrachunku z przeszłością" odgrywać zaczęli dziennikarze ogarnięci rewiz-jonizmem. Opublikowali nawet listę 32 członków KC KPCz którzy, ich zdaniem, powinni zostać usunięci z KC. Okazało się również, że wiele ważnych resortów państwowych znalazło się w rękach osób co najmniej sympatyzujących z rewizjonizmem. Dotyczyło to szczególnie ministra spraw wewnętrznych Pavla, który nie tylko dopuścił się karygodnego zaniedbania elementarnych zasad bezpieczeństwa państwa, ale także pozwolił na bezkarne rozpętanie nagonki na aparat bezpieczeństwa, tolerancyjnie odnosił się jednocześnie do gwałtów wobec członków partii, zezwolił na swobodne poruszanie się agentury zagranicznej po całym terytorium kraju. Zaniepokojenie w krajach socjalistycznych, zwłaszcza ościennych, rosło z każdym dniem, tym bardziej że wszystkie uwagi, rady i przestrogi, jakie płynęły ze stolic państw Układu Warszawskiego do Pragi, były przez Dubczeka i jego otoczenie wyraźnie bagatelizowane. Gomułka miał sprecyzowaną ocenę sytuacji. Dzielił się nią w rozmowach ze mną jako ambasadorem PRL w Moskwie. Uważał, że siły prawicowe przygotowują w Czechosłowacji zamach na ustrój socjalistyczny, a Dubczek temu nie przeciwdziała. Za „główną sprężynę" poczynań rewizjonistycznych kierownictwa KPCz Gomułka uznał Frantiska Kriegela, nazywając go wprost „światowym włóczęgą". Zwracał też uwagę, że istnieją w Czechosłowacji ośrodki kierujące działalnością antysocjalistyczną. W sytuacji niezwykłego napięcia zwołane zostało w końcu maja 1968 r. kolejne plenarne posiedzenie KC KPCz. Bacznie obserwowałem jego przebieg na podstawie wszelkich dostępnych mi źródeł, nie wyłączając opinii mojego kolegi, ambasadora CSRS w Moskwie. Dubczek w swoim referacie nie ukrywał zaniepokojenia rozwojem sytuacji, ale zbytnio się 130 partii ze strony rewizjonizmu, jak dogmatyzmu i sekciarstwa. Przychylił się jednak do poglądów sił rewizjonistycznych i zgłosił postulat zwołania nadzwyczajnego zjazdu. Dramatyczne przemówienie Yasila Bilaka o rozkładzie partii, rozbijaniu aparatu partyjnego i służby bezpieczeństwa, o bezkarności wobec wrogów rewolucji nie odniosło niestety skutku. Dubczek nie zaprzeczył wprawdzie narastaniu sił antysocjalistycznych, a Czernik kształtowaniu się niebezpiecznej opozycji, ale Kriegel zbagatelizował to wszystko stwierdzeniem, że sytuacja jest dobra. Szimon (sekretarz praskiej organizacji) stwierdził, że nie zauważył narastania sił antysocjalistycznych. Plenum zakończyło się w zasadzie sukcesem sił rewizjonistycznych, choć doprowadziło do wyraźnej polaryzacji w kierownictwie KPCz. Nie ulegało już najmniejszej wątpliwości, że grupa: Smrkowski, Kriegel, Cisarz, Szik i uległy im Dubczek dąży poprzez przeprowadzenie nadzwyczajnego zjazdu do usunięcia niewygodnych im działaczy i przechwycenia władzy w swoje ręce. Zaniepokojenie Gomułki rozwojem sytuacji w Czechosłowacji, a mogłem to obserwować na podstawie rozmów z nim, rosło z każdy dniem. Widział z całą ostrością, jak w sąsiednim kraju dokonuje się odwrót od socjalizmu. Coraz bardziej zdawał sobie sprawę, że w warunkach rozszerzającej się anarchii i rozkładu, w tym także w organach porządku publicznego, a nawet w siłach zbrojnych, własnymi siłami KPCz nie będzie w stanie opanować sytuacji. Jego poglądy podzielał także Janosz Kadar. Obaj wiedzieli z doświadczenia, do jakich spustoszeń może doprowadzić nieograniczona kontrrewolucja. W kierownictwie KPCz widoczna była już wyraźnie polaryzacja sił, ale lewica była niezdecydowana. Wahała się zerwać z prawicą, odciąć się od niej i wezwać bratnie kraje do udzielenia pomocy. W początkach lipca 1968 r. KC PZPR skierował list do KC KPCz z wyrazami zaniepokojenia. W liście zawarta była propozycja spotkania przywódców partii państw Układu Warszawskiego dla omówienia środków przeciwstawienia się kontrrewolucji w Czechosłowacji. Prezydium KPCz odmówiło udziału w spotkaniu warszawskim. Przywódcy pięciu państw Układu Warszawskiego skierowali (lipiec 1968 r.) wspólny list do KC KPCz, w którym, oprócz wyrazów niepokoju, stwierdzili, że rozwój sytuacji w Czechosłowacji godzi w interesy wspólnoty socjalistycznej, że sprawa socjalistycznej Czechosłowacji jest sprawą wszystkich partii państw Układu Warszawskiego. Wydarzenia, oświadczyli przywódcy pięciu partii, poszły innym torem, niż zapowiadało to kierownictwo KPCz. Partia nie stawiła oporu. Atakowana jest polityka zagraniczna, żąda się rewizji polityki wobec RFN. Kontrrewolucja znajduje się w ofensywie, zaś ze strony KPCz nie ma żadnego przeciwdziałania. Narody naszych krajów, stwierdzono w liście, nigdy nie wybaczyłyby nam bezczynności, obojętności i beztroski. Na XII Plenum KC, które obradowało tuż po warszawskim spotkaniu, Gomułka powiedział: „Żyjemy w sytuacji wielkiej dywersji imperializmu przeciwko krajom socjalistycznym, gdy w ruchu komunistycznym występują różne odśrodkowe tendencje, w sytuacji kiedy rewizjo- 131 Czechosłowacji. 29 lipca rozpoczęły się dwustronne rozmowy KPZR-KPCz, a tuż po ich zakończeniu miało nastąpić wielostronne spotkanie przedstawicieli partii państw Układu Warszawskiego. Rozmowy toczyły się w Czarnej, na pograniczu czechosłowacko-radzieckim, po stronie czechosłowackiej, jako że Prezydium KC KPCz przyjęło uchwałę zakazującą udawać się członkom kierownictwa KPCz za granicę. Pierwszy dzień rozmów stał pod groźbą ich zerwania przez stronę czechosłowacką. Dubczek oświadczył bowiem, że pragnie możliwie szybko zakończyć rozmowy i dlatego Prezydium KPCz upoważniło tylko jego i Czernika do przedstawienia sytuacji. Dubczek i Czernik nie godzili się początkowo, aby wypowiedzieli swoją opinię obecni na spotkaniu członkowie Prezydium KC KPCz. Pytania Breżniewa i Kosygina spowodowały, że z tego „zakazu" wyłamali się ci członkowie Prezydium, którzy nie podzielali opinii Dub-czeka i Czernika. W rezultacie rozmów Prezydium KC KPCz zgodziło się na usunięcie z kierownictwa partii i rządu tych, którzy doprowadzili do rozszerzenia w kraju kontrrewolucji (Kriegela, Pavla, Cisarza). Po zakończeniu rozmów dwustronnych w Czarnej odbyło się spotkanie w Bratysławie z udziałem przywódców wszystkich (z wyjątkiem rumuńskiej) partii państw Układu Warszawskiego. W czasie gdy trwały rozmowy w Czarnej i Bratysławie w całej niemal Czechosłowacji została przygotowana i przeprowadzona akcja protestacyjna, której zorganizowanie przypisuje się Kriegelowi. Autorzy „dwóch tysięcy słów" wystąpili z nowym apelem „tylko kilka słów". Do Dubczeka płynęły posłania, aby nie ustępował w prowadzonych rozmowach. W wielu miastach, w tym także i w Pradze, odbywały się demonstracje z udziałem'Cisarza, Szimona i Smrkowskiego, żądające zaniechania rozmów z Breżniewem i Gomułką, nazywające komunik/ -atysławski zdradą. Smrkowski natarczywie domagał się zwołani/ / -"'zajnego zjazdu i ogłoszenia neutralności Czechosłowacji. D/ / / '^ł jednak zamiaru zrealizo fakt, iż nie podjął było innego wyjścia przerwania pro- do- ment kwestionowania naszych granic". Tymczasem w Czechosłowacji rozgorzała dyskusja wokół dokumentu, znanego pod nazwą „dwu.tysięcy słów", ogłoszonego „z inicjatywy uczonych", skierowanego do narodu. Prezydium KPCz nie kwestionowało dobrych intencji autorów dokumentu, potępiło nawoływanie do dezorganizacji struktur, dopatrywało się w nim ataku na nową politykę partii. Zupełnie odmienne stanowisko zajęło Prezydium KP Słowacji, uznając „dwa tysiące słów" za podburzanie przeciwko Republice, wezwanie do przejęcia władzy. Deputowany do Zgromadzenia Narodowego generał Kodaj nazwał to wręcz wezwaniem do kontrrewolucji i zaapelował do prokuratora generalnego o zajęcie się tą sprawą. Czernik dopatrzył się w apelu zachęty do działalności obu skrzydeł ekstremistycznych, zaś Smrkowski przeciwnie, podkreślił u autorów uczciwe zamiary, a niebezpieczeństwa kazał szukać w tych siłach, które chcą przywrócenia reżimu Nowotnego. Jifi Hajek doszukał się tylko niewłaściwych sformułowań, ale bez antysocjalistycznych zamysłów. Równolegle zaczął się rozwijać atak na lewicowe skrzydło partii: Bilaka, Lenarta, Indrę. Kierownik wydziału KC KPCz generał Yacław Prchalik wystąpił na konferencji prasowej z krytyką Układu Warszawskiego, a w Pradze tymczasem buszował, udzielając rad i wywiadów, znany inicjator wszelkich poczynań antykomunistycznych inspirowanych w Stanach Zjednoczonych, Zbigniew Brzeziński. W tak napiętej sytuacji zebrało się kierownictwo Milicji Ludowej, które wystosowało list do towarzyszy radzieckich. Fakt ten wywołał antyradziecką nagonkę, oskarżenie o chęć zatrzymania procesu demokratyzacji, o groźbę użycia broni. W połowie lipca nadeszła odpowiedź KC KPCz na list uczestników warszawskiej narady. Obawy, jakie zostały wyrażone w liście „pięciu", stwierdzono tam, były wielokrotnie omawiane na Prezydium KC KPCz, a także na majowym plenum KC. Sprzeczności, które gromadziły się latami, nie sposób usunąć od razu. Nie widzi się jednak podstaw do określenia sytuacji w Czechosłowacji jako kontrrewolucyjnej. Wyraża się również zdziwienie, jakoby nastąpiła zmiana stosunku CSRS wobec RFN. Następnie KC KPCz informował, że w sprawie sił prawicy majowe plenum podjęło już odpowiednie decyzje, zaś apel „dwa tysiące słów" został odrzucony, choć jego następstwa nie zagrażały partii. Co się zaś tyczy ataku na działaczy partyjnych, to Sekretariat KC zajął w tej sprawie jednoznaczne stanowisko. Od tej odpowiedzi odcięło się Prezydium Komitetu Miejskiego KPCz w Pradze, które list warszawski uznało za ingerencję, zażądało zakazu odbywania plenarnych posiedzeń KC KPCz do czasu zjazdu nadzwyczajnego. W związku z zaistniałą sytuacją pospiesznie zwołano plenarne posiedzenie KC KPCz. Wzięło w nim udział po pięciu delegatów z każdego okręgu. Delegacje przedstawiały rezolucje z rewizjonistycznymi postulatami, zaś w Pradze rozpoczęły się demonstracje żądające od plenum KC przyjęcia stanowiska zajętego przez Praski Komitet Miejski KPCz. List KC KPCz nie zadowalał „adresatów". W Warszawie rosły obawy, gdyż cała zachodnia granica czechosłowacka została odsłonięta. W 132 wać ustaleń z Czarnej i Bra w tym kierunku żadnych V niż wprowadzenie wojsk/ cesu narastania kontrre W swym pierwszyr żynkach w Warszav wprowadzenia woj' cji. Decyzja ta, OL środków, kiedy inne] ność obrony naszych wspólnoty państw socjalisty które dąży do zmiany granic, kto. i na nasze ziemie zachodnie i na Nit. W Czechosłowacji znalazły się siły, które mu w tym kraju, do zerwania sojuszu z j wystąpienia z Układu Warszawskiego. A zatem wa racja stanu skłoniła nas do wypełnienia tego net W marcu 1969 r. Gomułka złożył nowej koalicji CDU-SPD w RFN propozycję normalizacji stosunków wzajemnych. Powstały wokół tej oferty pewne nieporozumienia. W grudniu 1969 r. miałem okazję zapytać Gomułkę, czy przed jej zgłoszeniem nie było dla nas wygodniej skonsultować to z wszystkimi sojusznikami. Gomułka odpowiedział: O granice na Odrze i Nysie walczyły wszystkie niemal pokolenia Polaków. Chciałbym, aby nasze pokolenie było ostatnim, które o granicę tę krew przelewało. Powstała możliwość właśnie teraz, aby doprowadzić do uznania tej granicy przez drugie państwo niemieckie. Jeśli tej szansy nie wykorzystam, historia mi nie wybaczy. I dopiął swego celu. Doprowadził do uznania granicy na Odrze i Nysie przez drugie państwo niemieckie, a co za tym idzie i już oficjalnie przez naszych zachodnich wojennych aliantów. Historia w przyszłości powie: pod przewodnictwem Gomułki naród polski wywalczył swą historyczną granicę zachodnią, zagospodarował ziemie odzyskane po wiekach niemieckiego zaboru. W lutym 1945 r. na konferencji jałtańskiej „Wielka Trójka" przyjęła postanowienia dotyczące przebiegu granic Polski. Wschodnia granica Polski winna biec wzdłuż linii Curzona, na północy zaś i na zachodzie „Polska musi otrzymać znaczne nabytki terytorialne". Trzej szefowie rządów sądzą, że we właściwym czasie zasięgną opinii rządu polskiego „co do rozmiaru tych nabytków", ostateczna zaś delimitacja zachodniej granicy Polski nastąpi w wyniku konferencji pokojowej. Zarys nowych granic Polski był zbieżny z postulowanym w deklaracji programowej Polskiej Partii Robotniczej, autorstwa Gomułki, z listopada 1943 r., a także w Manifeście Lipcowym PKWN. W tym czasie gdy w Jałcie debatowano nad przebiegiem granic Polski, Wojsko Polskie, walczące u boku Armii Czerwonej, zbliżało się do zachodnich granic na Odrze, Nysie i Bałtyku, by wkrótce wbić tam słupy graniczne. Gomułka formułując koncepcje Armii Ludowej tuż po objęciu funkcji sekretarza generalnego PPR zdawał sobie sprawę, że wkład Polski w rozgromienie Niemiec hitlerowskich „będzie decydował o miejscu i roli Polski w powojennej Europie". Toteż gdy w lipcu 1945 r. trzej przywódcy zwycięskiej koalicji zebrali się w Poczdamie, żołnierz polski zaciągnął już swoją straż wzdłuż Bałtyku, Odry i Nysy. Sytuacja była diametralnie odmienna od tej z 1918 r., kiedy w Wersalu przywódcy zwycięskiej ententy ustalali powojenne granice. 134 miętnych sporach i burzliwej dyskusji, złożyli swe podpisy pod dokumentem zwanym Umową Poczdamską. Nawiązując do ustaleń Konferencji Jałtańskiej szefowie trzech rządów stwierdzali, iż „są zgodni co do tego, że zanim nastąpi ostateczne określenie zachodniej granicy Polski, byłe niemieckie terytoria na wschód od linii biegnącej od Morza Bałtyckiego bezpośrednio na zachód od Świnoujścia i stąd wzdłuż rzeki Odry do miejsca, gdzie wpada zachodnia Nysa, i wzdłuż zachodniej Nysy do granicy Czechosłowacji, łącznie z tą częścią Prus Wschodnich, która zgodnie z porozumieniem na niniejszej konferencji nie została oddana pod administrację Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich, i włączając obszar byłego Wolnego Miasta Gdańska, powinny znaleźć się pod zarządem państwa polskiego i pod tym względem nie powinny być uważane za część radzieckiej strefy okupacyjnej". Nikt w tym czasie nie miał wątpliwości, dotyczy to przede,wszystkim sygnatariuszy Umowy Poczdamskiej, co do ostatecznego charakteru tego postanowienia. Zro- nitacją zachodniej granicy ilowania, jako że w tym itów, a zatem nie istniał -ipisać umowę delimi-ił: „ Największe mo-lare ziemie piasto-.,to jestdocza-'ne i we wrześ-ną. W paź-xi powstała i poko- "uazyj-, °.hło- zumiałe również było, że z ostateczną Polski trzeba zaczekać aż do pokojo czasie Niemcy znajdowały się pod żaden rząd niemiecki, z którym tacyjną. Gomułka po powróci/-carstwa świata zaakceptov wskie". Okupacja Niem su, kiedy zachodnie r niu 1949 r. powołały dzierniku tegoż roku n Niemiecka Republika De. nanej Rzeszy Niemieckiej no-kapitalistyczna NRF [RP. pska NRD. prze-aaszych .4 suweren-,go się rewizjo-za tymczasowe 135 Znane jest stanowisko Wins powrotu ziem piastowskich do PÓL próbował podważać postanowienia Polskę o „ekspansję terytorialną" -W kretarz stanu James Byrnes, kwestionu, mówieniu wygłoszonym w Stuttgarcie granic zachodnich. RFN, państwo z począl. nością, rozpoczynało swój start w atmosferze i nizmu niemieckiego, który uważał Umowy Poć x ustalenia. W układach paryskich z 1954 r. mocars- . a zachodnie wyraziły zgodę na współdziałanie z RFN w celu „przywrócenia jedności Niemiec", a stwierdzeniem: „że ostateczne określenie granic Niemiec musi być odłożone aż do pokojowego uregulowania", poparły rewizjonistyczną i odwetową politykę RFN. Dzięki mecenatowi mocarstw zachodnich mogła ona głosić, że „Niemcy są państwem obejmującym cały naród niemiecki w granicach z dnia 31 grudnia 1937 roku i istniejącym także obecnie", co oznaczało, jak to stwierdził Federalny Trybunał Konstytucyjny, że „RFN identyfikuje się z Rzeszą Niemiecką z 31 grudnia 1937 r." Tej da Adenauera po Kurta Kiesingera. ' q Niemiecka Republika Demokratyczna proklamowana została jako państwo ludowe i demokratyczne, zrywające z niemiecką polityką agresji i podbojów. Jednym z pierwszych jej aktów było uznanie zachodniej granicy Polski na Odrze i Nysie, potwierdzone w Układzie Zgorzeleckim w lipcu 1950 r., jako granicy polsko-niemieckiej. Powstanie NRD, uznanie przez nią zachodnich granic Polski było wielkim zwrotem w dotychczasowych stosunkach polsko-niemieckich. Granica zachodnia Polski po raz pierwszy w historii stała się granicą pokoju i przyjaźni, a braterskie stosunki pomiędzy Polską a NRD dowodem, że możliwa jest współpraca, współżycie i przyjaźń między polskim a całym niemieckim narodem. Idąc temu naprzeciw Rada Państwa PRL 18 lutego 1955 r. uznała stan wojny między Polską a Niemcami za zakończony. W oświadczeniu swoim z tej okazji rząd polski wyraził nadzieję, że krok ten przyczyni się „do pokojowej stabilizacji stosunków w Europie i normalizacji swych stosunków z Niemcami". Rada Państwa PRL stwierdziła: „Ustanawia się stosunki pokojowe pomiędzy Polską Rzecząpospolitą Ludową a Niemcami". Decyzje te otwierały drogę do normalizacji stosunków między Polską a Niemcami, a ściślej drugim państwem niemieckim - RFN. W marcu 1955 r. w expose sejmowym premier rządu polskiego Józef Cy-rankiewicz oświadczył: „Gotowi jesteśmy znormalizować stosunki z Niemcami Zachodnimi". Warto tu zauważyć, że we wrześniu 1955 r. zostały nawiązane stosunki dyplomatyczne między ZSRR a RFN. Gomułka pilnie śledził rozwój sytuacji w RFN. Znał doskonale, o czym świadczy jego publicystyka, historię stosunków polsko-niemieckich, którą stale pogłębiał, studiował, z której starał się wyciągnąć wnioski na dziś i jutro. W publicystyce Gomułki z lat okupacji, jak i w działalności powojennej znaleźć można wiele refleksji odwołujących się do wydarzeń historycznych, dostrzeganych przez niego analogii zjawisk i wynikających zeń nauk dla narodu polskiego. Gomułka doskonale zdawał sobie sprawę, że tradycje militaryzmu niemieckiego w sprzyjających warunkach mogą się szybko odrodzić i znów zagrażać suwerenności i nienaruszalności granic Polski. Dlatego zwłaszcza, po powstaniu Republiki Federalnej nie szczędził sił, by zwracać uwagę świata na te zagrożenia. A czuł się do tego \v pełni przez historię upoważniony, jako przedstawiciel narodu, który najwięcej od militaryzmu niemieckiego doświadczył. Mówił o tym żarliwie, z pasją, sugestywnie. Wielu zachodnich mężów stanu, sprzyjających nawet polityce RFN, wychodziło od Gomułki pod wrażeniem siły jego argumentacji. Ale Gomułka nie tylko wzywał narody do czujności wobec groźby odradzającego się niemieckiego militaryzmu i rewizjonizmu. Gomułka działał przede wszystkim w kierunku zapewnienia nienan^alności granicy na Odrze i Nysie przez umacnianie wspólnoty państw socjalistycznych. W1956 r., kiedy Gomułka ponownie stanął u steru kierownictwa partii i państwa, odbudowa militarystycznego państwa niemieckiego, jakim stała się RFN, tyła już daleko posunięta. Z pomocą przede wszystkim kapitału amerykańskiego, tak jak ongiś po I wojnie, gospodarka niemie- 136 Europie Zachodniej. Skoro tylko monopoliści niemieccy poczun się sum, do głosu zaczęli dochodzić niemieccy militaryści. Szło o wyrównanie proporcji, o dostosowanie siły militarnej do pozycji ekonomicznej. Stąd remilitaryzacja i domaganie się wyposażenia Bundeswehry w broń jądrową. Adenauer zdołał już, jak przyznaje w swoich wspomnieniach, wytłumaczyć wysokim komisarzom, że dotąd „żaden amerykański ani francuski, ani angielski generał nie walczył z Rosjanami. Generałowie niemieccy mają w tym zakresie doświadczenie". Bundeswehra już w tym czasie/"vrastała na główną siłę uderzeniową NATO. Kurs na remilitary-zację/ /"wał przeciwstawiać się wszelkim próbom polityki odprężenia / / / Nabierała rozmachu propaganda rewanżu i odwetu, por/ / / / ""twa zachodnie, skierowana przeciwko Polsce i Cz/ J l l L ^/kie formy działań dywersyjnych przeciw- przejawy rewizjonistycznej •'dzie 1956 r. na pierwszej T-^czeństwa polskiego, jtowe w RFN nie chcą achodnich". Gomułka eckie, zaliczające się do przeciw rewizjonizmo-AV zagranicznych RFN, w czasie *>. / / *f -/ 1*1 l marzenia, że tylko wolne Niemcy i woY / /^fL// \J / -'ozwiązanie dla „obszarów, które na postawić / ?T j> ł oddane zostały przejściowo pod administrację polsK^ / / / -znie odpowiedział: „Dlapana Brentano wolna Polska to taKc. / / ora zrzeknie się swych praw do ziem zachodnich". Kiedy Adenauei 7 .rzegł perspektywę pokojowego uregulowania zachodnich granic Polski na drodze porozumienia z „wolnym i suwerennym rządem polskim", Gomułka zripostował: może on sobie o tym śnić, my zaś będziemy wzmacniać bezpieczeństwo Polski, zabezpieczać nienaruszalność jej granic. Na spotkaniu z ludnością Warszawy (12 listopada 1958 r.) nawiązując do wizyty przyjaźni w ZSRR Gomułka oświadczył: „Każdy zamach na polską ziemię leżącą nad Odrą i Nysą Łużycką stanowi zamach na pokój w Europie i na świecie". Ta teza zabrzmi potem w wielu jego wystąpieniach. W przemówieniu do Polonii amerykańskiej z okazji „Dnia Pułaskiego", podczas swego pobytu na XV Sesji ONZ (l października 1960 r.) Gomułka mówiąc o żądaniach rewizji granicy na Odrze i Nysie stwierdził: „Mogę Was zapewnić, że naród polski wraz ze swymi sojusznikami granicy tej nikomu nie pozwoli naruszyć". Wystąpieniom Gomułki w sprawie niemieckiej z reguły towarzyszyła głęboka refleksja historyczna. Gomułka często przypominał przywódcom RFN, że stali się kontynuatorami niemieckich militarystów'i hitlerowskiej polityki wschodniej, że usiłują zatrzeć zbrodnie popełnione przez hitleryzm, chcą wymazać z pamięci narodu niemieckiego cenę, jaką zapłacił za awanturnictwo swych przywódców. Gomułka często 137 poisKim. przypominał Oświęcim, Majdanek, Treblinkę. W swoim wystą pieniu na XV Sesji ONZ (1960 r.) Gomułka stwierdził, że Polska, która pierwsza padła ofiarą zbrodni hitlerowskich, która z rąk hitleryzmu doznała największych strat ludzkich i materialnych, ma prawo i obowią zek ostrzec z trybuny ONZ przed zagrożeniem pokoju i bezpieczeństwa narodów przez odrodzony militaryzm niemiecki. Gomułka skrupulatnie zestawiał słowa i czyny Adolfa Hitlera, aby porównać je ze słowami i czynami Adenauera. Adenauer kłamie, dowodził światu Gomułka, tak jak ongiś kłamał Hitler. Adenauer chce znów pchnąć Niemców na wschód, na Moskwę. Nie były to słowa bez pokrycia. G^ułka nigdy nie nadużywał słów. Kiedy premier W. Brytanii Harold Ma na XV Sesji ONZ w obronie polityki RFN i Adenauera,/ replice przypomniał wypowiedziane zaledwie trzy d/ Adenauera słowa, w których nazwał on „głupcem lun szym" tego, kto chce pozbawić Bundeswehrę broni a nie roszczeń terytorialnych wobec Polski, stwierdzi^ ganda wojny, a Adenauer i jego ministrowie powoli/ swoich sojuszników (na co rząd polski zwracał uw kiemu swoją notą w lipcu br.). Nawiązując do zobo powoływał się MacMillan, Gomułka zauważył, ż chuje z tej trybuny zobowiązaniami niemieckim/' berlain po powrocie z Godesbergu wymachiwał ra, że zachowa pokój w Europie". ~ , Gomułka nie szczędził gorzkich słów naszym wojennym Ł^^. , przypomniał im postanowienia Umowy Poczdamskiej, pod którą widnieją ich podpisy. „Militaryzm i narodowy socjalizm niemiecki, głoszą słowa tego dokumentu, będą wyrwane z korzeniami, i sprzymierzeńcy we wspólnym porozumieniu podejmą obecnie i w przyszłości inne niezbędne zarządzenia, żeby osiągnąć pewność, że Niemcy nigdy już więcej nie staną się groźbą dla swych sąsiadów albo dla pokoju świata". Mocarstwa zachodnie, zauważył Gomułka, przekreśliły te słowa. Za ich zgodą odrodził się niemiecki militaryzm, który znów zagraża pokojowi w Europie i w świecie. Gomułka przypomniał to, co w 1946 r. mówił amerykański sekretarz stanu Byrnes („nie leży w interesie pokoju, aby Niemcy stały się partnerem w rozgrywce między Wschodem a Zachodem") i to, co powiedział w 1949 r. amerykański minister obrony Johnson w imieniu prezydenta Stanów Zjednoczonych („[Prezydent] nie ma zamiaru ani planu uzbrojenia Niemiec. Oświadczenie to jest pełne i kompletne. Bez wykrętów i bez wybiegów. Tak jest istotnie"). Gomułka przytoczył słowa noty rządu brytyjskiego z 26 lipca 1948 r. do rządu polskiego, w której podkreśla się, że rząd ten „uczyni wszystko, co możliwe, dla zniszczenia siły militarnej Niemiec, od której zależy ich możliwość prowadzenia polityki agresji". I zapytał tych, z którymi wspólnie przelewaliśmy krew: „I cóż pozostało z tych pięknych słów?" Na jednym ze spotkań z I sekretarzami KW Gomułka podzielił się refleksją: Richard Nixon, Harold Wilson i inni mężowie stanu Zachodu w rozmowach składają oświadczenia o ostatecznym charakterze granicy 138 nie. W czasie wizyty Nixona w Warszawie w sierpniu 1959 r. Gomułka przedstawiając swój pogląd na stan stosunków polsko-amerykańskich zauważył, że „pierwszą przeszkodą" na drodze ich rozwoju jest poparcie udzielane przez rząd Stanów Zjedoczonych militarystycznej polityce rządu bońskiego. Winiewicz, który notował przebieg tej rozmowy, zapisał słowa Gomułki skierowane do Nixona: „Rząd Stanów Zjedoczonych jak dotychczas zajmuje w tej sprawie stanowisko milczenia [chodzi o uznanie zachodniej granicy Polski - J.P.]. Znaczy to, że uważa, iż nic nie należy ani potwierdzać, ani zaprzeczać uchwałom poczdamskim. Rzecz jasna, że taka sytuacja tylko rozzuchwala niemieckich militarystów i rewizjonistów. Uważam, podkreślił Gomułka, że w interesie pokoju i naszych dobrych stosunków byłoby, aby w takiej czy innej formie rząd ki dał wyraz temu samemu stanowisku, jakie już zajął w " Nixon starał się zapewnić swojego rozmówcę o życzliwości pańskiego dla Polski, o pamięci ofiar poniesionych przez i w latach wojny i okupacji, wreszcie o pożytecznym wpływie rykańskiego na politykę zachodnioniemiecką. Ogólnikowe lia nie przekonywały Gomułki. Przeciwnie, dowodziły one lości realiów okupacyjnej polityki hitlerowskiej, szczególnie olski. Skłoniło to Gomułkę do przedstawienia rejestru be-nitlerowskich dokonanych w naszym kraju. Wywarło to na dele-.lerykańskiej wstrząsające wrażenie. Winiewicz napisze potem: wowałem delegację amerykańską, siedzącą po drugiej stronie /m suknem pokrytego stołu. Wszyscy byli poruszeni. Nixon miał oczach". Milton Eisenhower, brat prezydenta Stanów Zjednoczo-, członek delegacji amerykańskiej, nie ukrywał w późniejszych rozmowach wpływu logiki i siły argumentów Gomułki. Harold Wilson, premier W. Brytanii w latach 1964-1970, przywódca Brytyjskiej Partii Pracy, przed wyborami do parlamentu gościł w-P-olsce. Odbył wówczas dłuższą rozmowę z Gomułka. W czasie tej rozmowy Gomułka poruszył sprawę stosunku rządu brytyjskiego do zachodniej granicy Polski. Wilson dał swemu rozmówcy wyraźnie do zrozumienia, że rząd pod jego kierownictwem wypowie się za ostatecznym uznaniem granicy na Odrze i Nysie. Kiedy Wilson zasiadł w pałacyku premierów W. Brytanii „interesy jego państwa" nie pozwoliły mu na potwierdzenie ostatecznego charakteru zachodniej granicy Polski. Jedynie generał Charles de Gaulle pozostał wierny temu, co głosił w 1944 r. i 1946 r. („Odra i Ren powinny dla sąsiadów Niemiec stanowić granicę bezpieczeństwa"), za co Gomułka wyraził mu wdzięczność w przemówieniu wygłoszonym w Sejmie z okazji wizyty generała de Gaul-le'a w Warszawie (11 września 1967 r.). Gomułka nie omieszkał wówczas przypomnieć, że w lutym 1944 r. rząd W. Brytanii w oficjalnej nocie potwierdził prawo Polski do linii Odry - łącznie ze Szczecinem, a w listopa-, dzie 1944 r. prezydent Franklin Delano Roosevelt oświadczył, że nie będzie wnosił żadnych zastrzeżeń do tego, co w sprawie zachodnich granic Polski ustalą rządy radziecki, polski i brytyjski. 139 r>ieć, że państwa zachodnie nie zaakceptowały naszej grani-- e Łużyckiej. Był to chyba j edyny mąż stanu, który rów-okazji przypominał dawnym sojusznikom o ich polskiego. Zfc wśród ^ ją sobie śpi. uważał, że trzeu., rola RFN w NATO u, jej polityka skierowana Wciąga ona państwa zachodniy. RFN, dawnym uczestnikom koalicji ezpieczeństwo niemieckie również -. dowodził, jest groźbą dla Pol-/łakże groźbą dla pokoju w l, właśnie w 25 rocznicę jłnomocnictw dla Hitlera yzje o wyposażeniu zachod-wą i rakietową. Ostrzegamy, aiejsze. Gomułka wiedział, że est wielu, którzy dokładnie zda-.nilitaryzmu dla ich narodów, ale i przy każdej okazji. Jego zdaniem okój także na Zachodzie, albowiem /ko pokojowej koegzystencji Europy, działań agresywnych, a to nie leży ani w intencjach W. Brytanii, ani w interesie Francji. Zarzewia konfliktów w Europie upatrywał w sytuacji w Niemczech. Ale nie podział Niemiec jest tego przyczyną, powiedział z trybuny ONZ (1960 r.), a odrodzony milita-ryzm niemiecki. Zwracając się do opinii światowej Gomułka oświadczył: „nieobliczalnymi następstwami grozi polityka sojuszników RFN". W rozmowie z redaktorem „Le Monde" (październik 1961 r.) Gomułka stwierdził: Polska jest wrażliwa na wszystko, co dzieje się w Niemczech. Z niepokojem reagowała Polska na powołanie Bundeswehry, wyrażała zdecydowany sprzeciw przeciwko wyposażeniu jej w broń rakietową i jądrową. Polska zdecydowanie i skutecznie przeciwdziała udziałowi RFN w wielostronnych siłach nuklearnych. Uzbrojenie Bundeswehry przez Stany Zjednoczone, powiedział Gomułka w wywiadzie dla amerykańskiego „Foreign Affairs" (marzec 1960 r.), budzić musi niepokój dlatego, że RFN jest jedynym państwem w Europie wysuwającym roszczenia terytorialne, pielęgnującym ducha odwetu. NATO nie jest kaftanem bezpieczeństwa dla RFN, gdyż „im większą siłą będzie rozporządzać to państwo, tym większy wpływ będzie wywierać na politykę państw NATO ". Militarystów niemieckich Gomułka traktował j ak nieuleczalnych szaleńców, w rękach których broń może uruchomić zapłon III wojny światowej. Rząd polski wielokrotnie w notach do państw NATO wskazywał na niebezpieczeństwo grożące pokojowi ze strony rewizjonizmu i militaryz-mu niemieckiego. Odpowiedzi zawsze były uspokajające, a zarazem zapewniające, że z tej strony nie grozi Polsce niebezpieczeństwo. Komentując takie stanowisko Zachodu Gomułka mówił: niedwuznacznie zarzucają nam „kompleks antyniemiecki" czy „kompleks nieufności wobec Niemiec". Ale przecież roszczenia terytorialne wobec Polski, dążenia do likwidacji NRD czy zbrojenia nie są wymysłem Polaków. W spra- 140 (jomułKa oswiaciczyi: Inych wobec Polski, dopóki nie zniknie tam propaganda rewizjonizmu, dopóki nie zwycięży w Bonn polityka pokoju, dopóty Polska będzie mieć wszystkie powody do oskarżenia RFN o dążenia odwetowe, o podważanie pokoju. W 20 rocznicę zwycięstwa nad faszyzmem w odbudowanym Wrocławiu Gomułka zauważy, że Bundeswehra jest największą siłą zbrojną w NATO, ma okręty, samoloty, rakiety zdolne osiągnąć cel na odległość 750 km, a także zaplecze w postaci przemysłu zbrojeniowego. Najlepszym jednak dowodem, że w stosunkach z Niemcami rozróżniamy siły postępowe i demokratyczne od wstecznych i reakcyjnych jest przyjaźń i braterska współpraca z NRD, drugim państwem niemieckim. Gomułka wielką uwagę przykładał do rozwoju wszechstronnych stosunków z NRD. Na wiecu w Warszawie z okazji pobytu delegacji NRD (13 grudnia 1958 r.) Gomułka oświadczył, że Polacy mają wszystkie powody, aby szczególnie doceniać znaczenie powstania Niemieckiej Republiki Demokratycznej. Po raz pierwszy na zachodzie mamy przyjazne państwo, które uznało granicę na Odrze i Nysie, państwo niemieckich robotników i chłopów, sojusznika klasowego. Z zachodu zawsze przychodziły do nas pożogi, wojny i zabory. NRD przekreśliła tę politykę wojen, zlikwidowała na swoim terytorium siły imperialistyczne. Gomułka uznał NRD za najdalej wysunięty bastion socjalizmu. Istnienie NRD dowodzi, mówił na XV Sesji ONZ, że Polacy i Niemcy mogą żyć w zgodzie i przyjaźni. W marcu 1967 r. między Polską a NRD został podpisany układ o przyjaźni, współpracy i wzajemnej pomocy. Z tej okazji na wiecu (15 marca) Gomułka stwierdził: „Niemiecka Republika Demokratyczna stała się państwem niezbędnie potrzebnym Europie". Wspomniałem już, że w 1955 r. Polska wyraziła gotowość normalizacji stosunków z RFN. Nawiązując do tych propozycji Gomułka w styczniu 1957 r. dodał, jeśli RFN się do tego nie spieszy, możemy poczekać. W czerwcu 1957 r. na spotkaniu z załogą Cegielskiego Gomułka powrócił do tego tematu. Gotowi jesteśmy, powiedział, rozwijać wzajemnie korzystną wymianę gospodarczą i kulturalną, i w ogóle normalne stosunki oparte na pokojowym współistnieniu. Jak dotąd, zauważył, nie widać takiej gotowości ze strony kół rządzących RFN. Na X Plenum KC PZPR (październik 1957 r.) Gomułka zauważył, że są w RFN siły, które krytycznie odnoszą się do obecnej polityki rządu RFN, widzą ślepy zaułek, do jakiego zabrnęła jego wschodnia polityka. Ale dominujący ton w polityce Bonn, dodał I sekretarz, musi nadal budzić nieufność, którą pogłębia zerwanie przez RFN stosunków z Jugosławią. Uznał to za krok wymierzony „nie tylko przeciwko Jugospawii, lecz także przeciwko odprężeniu w sytuacji międzynarodowej". W listopadzie 1957 r. na naradzie aktywu partyjnego Gomułka ustosunkowując się do tych głosów w RFN, które domagały się nawiązania stosunków dyplomatycznych z Polską, przestrzegał jedocześnie: są to dążenia do takich stosunków, które byłyby korzystne dla RFN o tyle, o ile przyczyniałyby się do rozluźnienia więzów łączących Polskę ze wspólnotą państw socjalistycznych. Głosicielom tych poglądów Gomułka odpowiadał: „Partia i władza ludowa będą za- 141 ______ _ ___ „ ^——„*^j.jiu.i «.idjctnii au.,... i w przyszłości". Interesy pokoju, ciągnął dalej I sekretarz KC PZPR, wy magają, aby rząd RFN znormalizował swoje stosunki z innymi krajami socjalistycznymi, a w szczególności z NRD, albowiem wizja Europy po kojowej wiąże się „nierozerwalnie z pełnoprawnym udziałem NRD w gronie państw europejskich". Tymczasem w Warszawie Scheel oświadczeniem, że doszedł już do );granic swoich pełnomocnictw", usiłował wymusić ustępstwa strony polskiej w dziedzinie tzw. spraw humanitarnych. Walentin Falin, dyrektor niemieckiego departamentu w radzieckim MSZ, z którym często rozmawiałem w tych dniach, ostrzegał, aby się tym nie przejmować i wysuwać wobec RFN żądanie likwidacji na terenie RFN amerykańskiej rozgłośni Radia „Wolna Europa". Po podpisaniu układu moskiewskiego uważano w Moskwie, że niemożliwe jest fiasko rozmów warszawskich, gdyż runie wtedy cała Ostpolitik Brandta. 13 listopada tekst układu o podstawach normalizacji i wzajemnych stosunkach między PRL a RFN został uzgodniony, a wkrótce potem parafowany przez obu ministrów spraw zagranicznych. Oceniając znaczenie tego historycznego faktu Gomułka 24 listopada w Budapeszcie powiedział: „Pragniemy, aby ta 25-letnia historia, którą cechowała zimna wojna, ciągle rodzona i podsycana przez siły rewizjonizmu i odwetu w RFN i przez agresywne koła imperialistyczne NATO, należała już tylko do bezpowrotnej przeszłości, aby się już nigdy nie odrodziła". Do spraw normalizacji stosunków z RFN powrócił Gomułka na akademii górniczej w Zabrzu 3 grudnia, nazajutrz po spotkaniu konsultatywnym przedstawicieli Układu Warszawskiego w Berlinie. „Układ między Polską a RFN, oświadczył Gomułka, zamyka ostatecznie problem granic". Gomułka wyraził też nadzieję, że układ moskiewski i układ warszawski otworzą drogę normalizacji stosunków między RFN a państwami socjalistycznymi, zwiększą szansę zwołania europejskiej konferencji bezpieczeństwa i współpracy, przyczynią się do podjęcia szerszej współpracy gospodarczej, naukowo-technicznej i kulturalnej. 7 grudnia 1970 r. został podpisany w Warszawie układ między Polską Rzecząpospolitą Ludową a Republiką Federalną Niemiec o podstawach normalizacji stosunków wzajemnych. W imieniu Polskiej Rzeczypospo litej Ludowej podpisy złożyli: prezes rady ministrów Józef Cyrankiewicz i minister spraw zagranicznych Stefan Jędrychowski, a w imieniu Repu bliki Federalnej Niemiec kanclerz federalny Willy Brandt i minister spraw zagranicznych Walter Scheel. Główny inicjator i konstruktor tego układu Władysław Gomułka asystował przy podpisaniu tego doniosłego aktu, jednego z najważniejszych dzieł swego życia. W przemówieniach, toastach często padało jego nazwisko, jako tego, który potrafił tak bez błędnie odczytywać znaki czasu. Na VI Plenum KC PZPR, które zebrało .się w tydzień po podpisaniu układu (14 grudnia) Gomułka wygłosił prze mówienie, bardzo refleksyjne, o stosunkach polsko-riiemieckich w prze szłości, obecnie i perspektywach na przyszłość. Było to jego ostatnie przemówienie. t L Rada Wzajemnej Pomocy Gospodarczej powołana została do życia w 1949 r. W myśl założeń działalność jej miała się koncentrować na organizacji i koordynacji współpracy gospodarczej, wymianie doświadczeń w budownictwie socjalistycznym, wzajemnej pomocy technicznej i technologicznej. W pierwszym okresie działalność RWPG ograniczała się w zasadzie do ułatwiania wymiany handlowej między państwami członkowskimi, do organizowania współpracy naukowo-technicznej, polegającej na wymianie specjalistów (staże) i dokumentacji technicznej. We współpracy gospodarczej między państwami socjalistycznymi nadal obowiązywały roczne i wieloletnie umowy dwustronne. Do tej formy współpracy wszystkie państwa socjalistyczne przywiązywały szczególną wagę, RWPG zaś była forum wymiany myśli i intencji, słowem spraw ogólnych. W miarę jednak postępu industrializacji, rozwoju potencjału produkcyjnego w każdym kraju, coraz bardziej paląca stawała się sprawa organizacji wielostronnej współpracy między państwami socjalistycznymi. Toteż w 1956 r. państwa członkowskie RWPG doszły do zgodnego wniosku o potrzebie konsultowania między sobą programów rozwoju. Zakres tej współpracy ciągle był jednak ograniczony, choćby z tego względu, że RWPG nie została wyposażona w odpowiednie pełnomocnictwa i nie posiadała odpowiedniego aparatu wykonawczego. W maju 1958 r. z inicjatywy KPZR odbyła się w Moskwie pierwsza narada (spotkanie) przywódców partii państw RWPG poświęcona sprawom gospodarczym. Dokonano oceny wspólnych poczynań w zakresie wykorzystania źródeł surowców, potencjału produkcyjnego, a na tym tle międzynarodowego podziału pracy wewnątrz obozu socjalistycznego. Zwracano uwagę na znaczenie polskiego węgla dla NRD i Czechosłowacji, wspólnych przedsięwzięć inwestycyjnych w wydobyciu polskiej siarki przez Polskę i Czechosłowację, udziału inwestycyjnego Polski, Czechosłowacji i Rumunii w budowie fabryki celulozy w ZSRR. Były to jednak początki wspólnych poczynań. Pełne wykorzystanie zasobów krajów demokracji ludowej wymagało zbiorowego wysiłku. Krytycznie oceniona została sytuacja w dziedzinie specjalizacji i kooperacji produkcji przemysłowej. Zwracano uwagę na dublowanie produkcji maszyn i urządzeń, wyrobów przemysłowych w małych seriach przez wiele krajów socjalistycznych, przy braku poszukiwanych, bardziej złożonych typów maszyn nadal sprowadzanych z krajów kapitalistycznych (tę spra- 166 v* t - - Iców RWPG do produkowania szerokiego asortymentu wyrobów, braku specjalizacji, a przede wszystkim kooperacji. Padały przykłady produkcji specjalistycznej, na którą, jak się okazało, nie wpłynęły zamówienia z innych krajów demokracji ludowej. Z przyjętych na tej naradzie decyzji na uwagę zasługują: opracowanie nowych zadań (do 1965 r.) dotyczących specjalizacji produkcji, wprowadzenie zasady, aby decyzje Rady w sprawach kooperacji były potwierdzone umowami dwustronnymi lub wielostronnymi; ustalenie zasady konsultowania się w kwestiach handlu z krajami kapitalistycznymi. Jeszcze w grudniu 1957 r. komisja handlu zagranicznego RWPG przedyskutowała zasady stosowania cen w handlu między krajami demokracji ludowej. Nie osiągnięto pełnej zgodności, przyjęto jednak zasadę stabilności cen na dłuższy okres opierając się na średnich kilkuletnich cenach światowych. Rozważana była sprawa powoływania wspólnych towarzystw mieszanych (dobry przykład pols-ko-węgierskiego towarzystwa do eksploatacji hałd górniczych) czy wspólnych przedsiębiorstw eksportowych bądź biur zakupu i sprzedaży czy badania koniunktury. Zgłoszona przez Gomułkę idea powołania wspólnego banku nie została wówczas przyjęta. Narada przywódców partii podjęła decyzje przeprowadzenia w 1958 r. konsultacji projektów planów rozwoju do 1965 r., jak również wymiany informacji o perspektywicznych założeniach do 1975 r. Chodziło przede wszyskim o uzgodnienie wzajemnych dostaw. Z przebiegu dyskusji wynikało, że większe będzie wykorzystanie ropy naftowej niż węgla, stąd pilna stała się sprawa budowy rurociągu z ZSRR do krajów demokracji ludowej. Stwierdzono, iż poza ZSRR metalurgia ma szansę rozwoju w Polsce i Czechosłowacji, choć wszystkie kraje odczuwać będą trudności w zaopatrzeniu w metale kolorowe. Oczekiwano rozwoju wielkiej chemii w ZSRR, NRD, Polsce i Czechosłowacji, a przemysłu maszynowego w ZSRR, Czechosłowacji i Polsce, w NRD zaś przemysłu precyzyjnego, ponadto w Czechosłowacji urządzeń energetycznych. Informacje z tej pierwszej narady przywódców partii państw członkowskich RWPG zostały zreferowane przez Gomułkę i Jędrychowskiego na naradzie centralnego aktywu partyjnego 30 maja 1958 r. Postanowienia narady, przede wszystkim z uwagi na jej charakter, nadały problemom współpracy gospodarczej również rangę polityczną.Znalazło to| swój wyraz głównie w ożywieniu wzajemnych obrotów handlowych,! które nadal pozostawały główną płaszczyzną współpracy gospodarczej, l W lutym 1960 r. raz jeszcze zebrali się przywódcy partii państw człon*! kowskich RWPG, aby przedyskutować zagadnienie związane z rozwo-| jem rolnictwa. Na XV sesji RWPG, która obradowała w grudniu 1961 r. | w Warszawie, starano się ująć wiele ustaleń ze spotkań moskiewskich z maja 1958 r. i z lutego 1960 r. w formie obowiązujących dokumentów: o podstawowych zasadach międzynarodowego podziału pracy, o rozwoju specjalizacji i kooperacji produkcji, zwłaszcza nawozów sztucznych dla rolnictwa, a także o metodach koordynacji perspektywicznych planów rozwoju do roku 1990. 167 —— — ~iUJL w LCJ sprawie glos 13 kwietnia 1961 r. na spotkaniu z aktywem robotniczym Pragi (tj. na kilka miesięcy przed XV sesją RWPG). Powiedział wówczas, iż jego zdaniem zmierzać trzeba do integracji organizmów gospodarczych krajów socjalistycznych. Gomułka miał na myśli możliwości wykorzystania zasobów naturalnych państw obozu socjalistycznego, specjalizację produkcji przemysłowej i programowanie rozwoju w skali RWPG. Uważał, że będzie to jednak długi i trudny proces. Zastanawiał się dlaczego, mimo wysiłków, nie ma spodziewanych efektów. Przyczyny tego stanu widział w ogromie zniszczeń wojennych w krajach socjalistycznych, słabym uprzemysłowieniu wielu z nich, w braku stabilności władzy (do 1948 r. w wielu krajach trwała walka o utrwalanie władzy ludowej). Dążenie do industrializacji było naturalnym zjawiskiem. Każdy robił to po swojemu i osiągnął to, do czego zmierzał, choć w skali systemu socjalistycznego był to proces dość żywiołowy. Po dzień dzisiejszy, zauważył Gomułka, poważne elementy żywiołowego rozwoju ekonomiki są wyraźnie widoczne. RWTG zamierzała ująć procesy rozwojowe w system planowej współpracy, szczególnie w dziedzinie wzajemnych dostaw, plany produkcji każdy opracowywał dla siebie, mając ochotę jedynie do koordynacji zaopatrzenia surowcowego. Gomułka dostrzegał jednak wiele pozytywnych osiągnięć w zakresie specjalizacji, która dokonywała się w sposób naturalny, stosownie do struktury przemysłowej poszczególnych krajów socjalistycznych, ale wyrażał niezadowolenie z powodu braku postępu w planowym podziale pracy. Nie twierdził, że są to sprawy proste. Naturalne trudności widział w zróżnicowanym stopniu rozwoju przemysłowego krajów socjalistycznych, tendencjach autarkicznych, w braku jednolitej metody obliczania efektów ekonomicznych. Opierając się na polsko-czechosłowackich doświadczeniach (węgiel i siarka) czy na doświadczeniach polsko-ener-dowskich w rozwoju energetyki (węgiel brunatny), a także z międzynarodowej współpracy przy budowie rurociągu „Przyjaźń" liczył na upowszechnienie się tych korzystnych dla partnerów metod współpracy gospodarczej. Po raz pierwszy, powiedział Gomułka robotnikom zakładów na Pradze, wszystkie kraje zawarły ze sobą długoletnie umowy handlowe do 1965 r. Widział w tym zapowiedź specjalizacji produkcji. W konsultacji planów perspektywicznych starał się dostrzec nowy etap międzynarodowego podziału pracy między krajami socjalistycznymi na szerszą skalę. Był to czas, kiedy Gomułka wiele myślał o sposobie usprawniania działalności RWPG; prowadził rozmowy z przywódcami krajów socjalistycznych, dyskutował o tych sprawach z Chruszczowem, który też krytycznie oceniał działalność RWPG. Niekiedy także wypowiadał się na ten temat publicznie, zwłaszcza podczas wizyt delegacji krajów sojuszniczych w Warszawie bądź swoich pobytów w stolicach bratnich krajów. Poglądy na temat zasadniczej reformy działań RWPG, które konsultował z Chruszczowem, przedstawił potem (w czerwcu 1962 r.) na spotkaniu przedstawicieli partii i rządów państw członkowskich RWPG w Moskwie. Podczas pobytu w Warszawie delegacji rumuńskiej (28 kwietnia 1. Zdjęcie z 1956 r. 2. Władysław Gomułka na Kremlu, 1958 r. 168 3. I sekretarz na IV Kongresie Związków Zawodowych, 1958 r. 4. W czasie wizyty w Bułgarii, 1958 r. 5. Podpisanie wspólnego komunikatu o wynikach rozmów międzypartyjnych i międzypaństwowych PRL i Niemieckiej Republiki Demokratycznej, 1958 r. 6. Władysław Gomułka w Dolnośląskich PGR-ach, 1960 r. i ul. 7. Centralne Dożynki, 1960 r. 8. Zlot Grunwaldzki, 1960 r. 9. Gomułka i Castro (XV Sesja ONZ w Nowym Jorku), 1960 r. 10. W czasie pobytu w Mongolii, 1961 r. L 11. I sekretarz z wizytą w FSO, 1961 r. 12. Radzieccy kosmonauci w Warszawie, 19 6 3 r. 13. Władysław Gomułka przyjął sekretarza generalnego ONZ UThanta, 1962 r. 14 Władysław Gomułka na Węgrzech, 1963 r. 15. W trakcie spotkania z aktywem partyjnym, 1963 r. Ziem Zachodnich, 1965 r 19. Prezydent Włoch Giuseppe Saragat wręcza Gomułce insygnia Orderu Zasługi Republiki Włoskiej, 1965 r. 20. Podczas uruchomienia kopalni, 1965 r. 21.1 sekretarz otrzymał górniczy puchar, 1965 r. de Gaulle w Warszawie, 1967 r. ow feLeonidaBreżniewaiAleksiei 24. Władysław Gomułka wita Indirę Ghandi, 1967 r. 25. Władysław Gomułka i Willy Brandt, 1970 być „przesuwanie współpracyz handlu na produkcję poprzez specjalizację i kooperację". Tylko ta droga, zdaniem Gomułki, zapewni szybki rozwój , rozszerzy zakres współpracy, zwiększy obroty handlowe, wyrówna dysproporcje w rozwoju poszczególnych krajów, przyspieszy rozwój całego systemu socjalistycznego- zapewni mu zwycięstwo we współzawodnictwie z kapitalizmem. Do tych myśli powrócił Gomułka podczas swej wizyty w Czechosłowacji. Na wiecu w Pradze, zwołanym z okazji jego pobytu (30 września 1961 r.), Gomułka wskazał na możliwości podejmowania wspólnych programów produkcji i inwestycji, wspólnych prac naukowo-badaw-czych. W dobie rewolucji technicznej, mechanizacji i automatyzacji kraje małe i średnie, przekonywał, mogą z niej korzystać, jeśli stosować będą międzynarodowy podział pracy. Międzynarodowy podział pracy uznał Gomułka za decydujący o rozwoju sił wytwórczych każdego kraju socjalistycznego i całej wspólnoty. Dzięki niemu można wprowadzać postęp techniczny, obniżać koszty produkcji, podnosić jej jakość, uzyskiwać efekty inwestycyjne, racjonalnie eksploatować surowce i zwiększać obroty handlowe. Wskazując na doświadczenia współpracy polsko-cze-chosłowackiej, Gomułka zauważył, że w tej dziedzinie jesteśmy dopiero na początku drogi. Z zadowoleniem jednak odnotował, że w toku rozmów praskich uzgodniono „podział produkcji" niektórych wyrobów przemysłu maszynowego, kooperację w dziedzinie produkcji unikalnych maszyn i urządzeń, szczególnie w przemyśle pracującym na rzecz rolnictwa (traktory). Gomułka zdawał sobie jednak sprawę z trudności, jakie trzeba będzie pokonać z uwagi na silne jeszcze trendy do współpracy z krajami kapitalistycznymi, tendencje autarkiczne, zasklepienie się w ramach własnego tylko kraju, nieprzezwyciężoną nieufność, niezdrowe ambicje partykularne. W czerwcu 1962 r. z inicjatywy KC PZPR odbyła się w Moskwie kolejna narada przywódców partii i szefów rządów państw członków RWPG. Referat programowy na naradzie wygłosił Władysław Gomułka. Chrusz-czow w swoim przemówieniu poparł wszystkie tezy tego referatu. Nawiązując do postanowień analogicznej narady sprzed czterech lat, Gomułka nie kwestionował ożywienia w działalności RWPG, lecz uznał, że okres ten nie przyniósł widocznej poprawy. Zmiany, jakie w tym czasie dokonały się w ekonomice krajów socjalistycznych, powiedział, ekonomiczne współzawodnictwa dwóch systemów, przeobrażenia w nauce i technice światowej oddziaływać muszą „w zasadniczy sposób na zasięg i treść wewnętrzną współpracy wzajemnej krajów socjalistycznych", stawiając przed nimi kategoryczny nakaz wkroczenia szerokim frontem na drogę zespalania swoich organizmów gospodarczych i dostosowania metod wytwarzania do potrzeb nowoczesnej techniki. Gomułka wymienił cztery, jego zdaniem, ważne czynniki zmuszające do silniejszego zespolenia gospodarki krajów socjalistycznych. Zaliczył do nich: wyczerpanie się w niektórych krajach demokracji ludowej rezerw siły roboczej, stopniowe wyrównywanie poziomu ekonomicznego krajów socjalistycz- 169 , 7.-Gomułka... skoordynowanej pomocy dla słabo rozwiniętych krajów Azji, Afryki i Ameryki Południowej. Socjalizm ze swojej natury jest systemem sprzyjającym międzynarodowej współpracy gospodarczej. „Jest rzeczą bezsporną, zauważył I sekretarz KC PZPR, że warunki dla wymiany między krajami socjalistycznymi są lepsze niż między krajami kapitalistycznymi". A mimo to niepokoiły go niektóre zjawiska, np. niższe niż by wskazywała ogólna dynamika rozwoju gospodarczego państw socjalistycznych, tempo wzrostu obrotów handlowych między krajami RWPG, zastój we wzajemnej wymianie towarów między niektórymi krajami RWPG, słabe tempo rozwoju wymiany w przekrojach wielu branż, a także obniżenie w 1961 r. dynamiki w wymianie handlowej europejskich krajów demokracji ludowej w porównaniu do poprzednich lat. Gomułka krytycznie odniósł się do wspólnych poczynań inwestycyjnych, gdzie poza realizacją umów kredytowych (m.in. budowa połączeń energetycznych, rurociąg „Przyjaźń") nie podjęto w ciągu ostatnich czterech lat poważniejszej działalności inwestycyjnej. Brak specjalizacji w produkcji maszyn i urządzeń, a także podzespołów zmuszał każdego do kosztownego importu z krajów kapitalistycznych. Nie można sobie wyobrazić, oświadczył Gomułka, abyśmy ograniczali nasze stosunki handlowe do wymiany surowców i materiałów. „Podstawą wzajemnego uzupełniania się ekonomik krajów socjalistycznych, podkreślił, a więc zasadniczą bazą ich współpracy, stanowić powinno przede wszystkim przetwórstwo przemysłowe". Co się zaś tyczy rozwoju bazy surowcowej, gdzie nakłady są prawie 10-krotnie wyższe niż w przemyśle maszynowym, pomoc zainteresowanych powinna wyrażać się w postaci udziału w nakładach inwestycyjnych. Zaistniały stan rzeczy Gomułka tłumaczył przyczynami obiektywnymi, wynikłymi z charakteru rozwoju ekonomicznego krajów członkowskich RWPG. Istniały jednak, zdaniem Gomułki, przeszkody bardziej zasadniczej natury, jak słaba znajomość warunków podziału pracy i stąd błędność kierunków i zakresu specjalizacji, mała skuteczność metod wdrażania podziału pracy, nieprzezwyciężona do końca tendencja autarkii, dająca o sobie znać we wszystkich krajach demokracji ludowej. Gomułka zdawał sobie sprawę z kosztowności zmian programów produkcji w początkowym okresie specjalizacji. Proponował zastosowanie odpowiednich mechanizmów zapewniających pokrycie ryzyka początkowych trudności. Niezbędne są - powiedział - także mechanizmy ekonomiczne pozwalaj ą-ce zabezpieczyć skuteczną realizację wzajemnych uzgodnień i umów (sankcje). Za jeden z podstawowych warunków rozwoju międzynarodowego podziału pracy uznał uruchomienie nowoczesnej produkcji, a to oznaczało przesunięcie punktu ciężkości w pracach koordynacyjnych na działalność inwestycyjną. Chodziło mu o rozwinięcie produkcji maszyn i urządzeń dotąd w krajach socjalistycznych nie podejmowanych, a niezbędnych dla rozwoju gospodarczego całej wspólnoty. Gomułka zwracał przy tym uwagę na rosnącą zależność naszych programów inwestycyjnych od dostaw nowoczesnych maszyn i urządzeń z krajów kapitalisty- 170 cji części i podzespołów, która sprzyjać miała specjalizacji produkcji. Gomułka dla uzasadnienia tej tezy powołał się na polsko-czechosłowac-kie porozumienie o produkcji zunifikowanej rodziny ciągników. Swoje rozważania zamknął czterema wnioskami zmierzającymi do podniesienia rangi RWPG i usprawnienia jej działalności: 1) nadania systematyczności naradom na najwyższym szczeblu, dotyczącym współpracy i zespalania gospodarczego krajów socjalistycznych; 2) instytucjonalnego zabezpieczenia szybkiej i sprawnej realizacji podjętych decyzji; 3. odejście od zasady jednomyślności przy podejmowaniu decyzji i 4) zwiększenie aparatu RWPG i instytucjonalne zabezpieczenie jego międzynarodowego charakteru i statusu. Uzasadniając swoje postulaty Gomułka uznał za konieczne przekształcenie działającej okresowo Konferencji Przedstawicieli w stały Komitet Wykonawczy RWPG, złożony z delegowanych doń wicepremierów rządów krajów członkowskich oraz usprawnienie działań stałych komisji RWPG. Chruszczow, jak już wspomniałem, w swym przemówieniu, zobrazowanym liczbami i konkretnymi przykładami, poparł wywody Gomułki. Na zakończenie oświadczył: KC KPZR przyjmuje polskie propozycje. Wyraża także przekonanie, że w przyszłości dojrzeje sprawa powołania najwyższego organu RWPG, złożonego z przywódców partii i szefów rządów państw członkowskich. Przedstawiciele pozostałych państw członków RWPG zaakceptowali propozycje przedłożone przez Gomułkę, w rezultacie czego przyjęta została odpowiednia uchwała. Gomułka w 1962 r. wiele razy powracał do spraw dotyczących działalności RWPG. W czasie swojej wizyty w NRD (październik 1962 r.) przekonywał przedstawicieli NRD, że większości krajów trudno jest sprostać rosnącym wymogom techniki, toteż podział w zakresie badań i opracowań konstrukcyjnych jest jedynym wyjściem. Opierając się na pierwszych doświadczeniach współpracy Polski z NRD sformułował wniosek o możliwości specjalizacji i kooperacji w przemyśle maszynowym i chemicznym, z korzyścią dla obu krajów. Wspomniał o zawartym porozumieniu dotyczącym współpracy przemysłów okrętowych i możliwości rozszerzania kooperacji w dziedzinie wyposażenia okrętowego. Z okazji 45 rocznicy Wielkiej Socjalistycznej Rewolucji Październikowej, w artykule zamieszczonym w „Prawdzie" (5 listopada 1962 r.), Gomułka podkreślił, że wspólnota socjalistyczna powinna przeciwstawić światu im-perialistycznemu nie tylko zespolony sojusz polityczno-obronny, ale także potężny organizm gospodarczy jednoczący jej zasoby, środki i potencjały wytwórcze. Wysiłki podejmowane przez Gomułkę nie przynosiły rezultatów. Denerwowało to także Chruszczowa, który w lutym 1963 r. wypowiedział wiele krytycznych uwag na temat działalności RWPG. RWPG, mówił Chruszczow, faktycznie dubluje organa handlu zagranicznego, nie inspiruje kooperacji przemysłowej, a w ogóle daleko jej do działalności EWG. Koncentracja produkcji, kooperacja przemysłowa powinny prze- 171 ^6*c*mv,*,cinci suwerenności. Autarkia prowadzi do niepotrzebnego marnotrawstwa. Gomułka, powiedział Chruszczow, z pasją mówi o kooperacji, zwraca się, aby Związek Radziecki brał inicjatywę w swoje ręce, inni przywódcy krajów socjalistycznych opowiadają się za specjalizacją i kooperacją. A tymczasem... kapitaliści nie boją się integracji, a komuniści się jej obawiają. Na wiecu w Budapeszcie (22 listopada 1963 r.) mówiąc o potrzebie integracji gospodarczej państw socjalistycznych Gomułka przypominał doświadczenia polsko-węgierskie w hutnictwie i działalności „Halde-xu", wspólnego przedsiębiorstwa dla eksploatacji hałd górniczych. W Płocku (28 grudnia 1963 r.) dając przykład szybkiej, korzystnej dla wszystkich inwestycji rurociągu „Przyjaźń", zrealizowanej wspólnymi siłami czterech zainteresowanych krajów socjalistycznych, podkreślił słuszność wspólnych przedsięwzięć inwestycyjnych. W tym czasie wyłaniały się pierwsze trudności i nieporozumienia między państwami zrzeszonymi w R WPG. Statut R WPG zakładał jednomyślność podejmowania decyzji oraz stanowił, że decyzje powinny być wprowadzane w życie zgodnie z prawami obowiązującymi w każdym kraju. Odmienne stanowisko któregokolwiek z państw prowadziło do impasu. Rumunia, mówiąc ogólnie, sprzyjała rozwojowi stosunków bilateralnych, natomiast wyrażała pewne zastrzeżenia wobec współpracy wielostronnej. Motywacją takiego stanowiska było przekonanie, że międzynarodowy podział pracy, specjalizacja i kooperacja, słowem, integracja gospodarcza może ograniczać suwerenność i niezależność. Brak postępu w specjalizacji i kooperacji irytował Gomułkę, uważał bowiem, że stanowisko jednego państwa nie może stanowić przeszkody na drodze rozwoju współpracy gospodarczej pozostałych państw socjalistycznych. Toteż na naradzie w Bukareszcie (lipiec 1966 r.) zostało stwierdzone, że statut RWPG daje pełne prawo podejmowania decyzji przez większość uczestników, z tym, że „zalecenia i uchwały nie rozciągają się na kraje, które oświadczyły, że nie są zainteresowane daną sprawą". Jednak, mimo przełamania impasu, w działalności RWPG nie następowały istotne, korzystne zmiany. Związek Radziecki, kraj z ogromnym potencjałem przemysłowym, w sytuacji, jaka w tym okresie wytworzyła się w międzynarodowym ruchu komunistycznym, skłonny był do szukania kompromisów. Problemem specjalizacji i kooperacji zainteresowane były przede wszystkim kraje małe i średnie. Tę tezę wielokrotnie głosił Gomułka. Były jednak w niektórych krajach tendencje, zresztą nigdy nie ukrywane, że ułożenie dwustronnych korzystnych stosunków z ZSRR czyni zbędnym program integracji. Gomułka zdecydowanie przeciwstawiał się tym tendencjom. Obserwował z niepokojem, że zamiast specjalizacji produkcji i kooperacji wszystkie kraje socjalistyczne rozwijają szeroki asortyment produkcji przemysłu metalowego, że każdy chce dostarczać gotowy produkt finalny, a słyszeć nie chce o kooperacji. Wreszcie, że wszyscy swoje najlepsze i najnowocześniejsze produkty starają się sprzedać na rynkach krajów kapitalistycznych. Na XI Plenum KC PZPR 172 jących rozwój stosunków nanaiowycn. uopuiu me u^ia^ic J.O.ŁW.KJ*.—-sprawa międzynarodowego podziału pracy - oświadczył I sekretarz -dopóty będą trudności w obrotach z krajami RWPG. Jest wiele probl6' mów, powiedział, które trudno rozwiązać w ramach jednego kraju. BS~ dziemy proponowali, by je rozwiązać w ramach wszystkich krajów RWPG. Była to zapowiedź nowego pakietu propozycji polskich na kolej" ne forum RWPG. Gomułka pracował nad nimi już od wielu miesięcy-Miały one na celu integrację gospodarczą potencjału wytwórczego kra" jów członkowskich RWPG. Gomułka nie ukrywał swoich myśli, wyp°" wiedział je także na spotkaniu z Breżniewem w Łańsku w styczniu 1968 r-Przed moim wyjazdem do Moskwy Gomułka powiedział mi (22 stycznia 1968 r.), że sprawy związane z działalnością RWPG były ostatnio tema~ tem posiedzenia Biura Politycznego KC PZPR, a także przedmiotem rozmów z przywódcami radzieckimi. I sekretarz bardzo krytycznie ocenić dokonania w dziedzinie kooperacji, wymuszone, jak powiadał, drogą administracyjną. Wspólny bank to - jak określił - w zasadzie izba rozrachunkowa, clearing przeżył już okres swojej świetności. O integracji gospodarczej, zdaniem Gomułki, decydować będzie sprawa wymienialności walut i ujedolicenia bazy cenowej. Brak tych zasadniczych elementów we współpracy gospodarczej skłania do rozszerzania handlu z krajał111 kapitalistycznymi. Skoro, argumentował Gomułka, stosunki między krajami socjalistycznymi nie są oparte na prawie wartości, to składnik1 kosztów produkcji nie są porównywalne i pozornie wydaje się, że ktoś produkuje taniej. Specjalizacja będzie możliwa tylko wtedy, konkludował, gdy ceny oparte będą na zdrowych zasadach. Rzecz zrozumiała, że rozmowa z Władysławem Gomułka była dla mnie, nowo mianowanego ambasadora PRL w Moskwie, bardzo istotna. Sam byłem także rzecznikiem integracji gospodarczej krajów socjalistycznych, toteż składając listy uwierzytelniające przewodniczącemu Pre" zydium Rady Najwyższej Nikołajowi Podgórnemu zaznaczyłem, że w tym kierunku także zamierzam działać. W gronie polskich specjalistów pracujących w RWPG znane były ogólne założenia koncepcji Gomułkj, rozmawiali oni również na te tematy ze swymi radzieckimi kolega1111-Henryk Różański, zastępca stałego przedstawiciela Polski w Komitecie Wykonawczym RWPG, zwracał mi uwagę, że u radzieckich działaczy gospodarczych powściągliwość wobec kooperacji przemysłowej wynika z obawy o jakość i terminowość dostaw. Również poważną przeszkoda, w rozwoju specjalizacji jest system cen. Różański twierdził, że wśród dz1^-łaczy gospodarczych, z którymi się spotykał, są zwolennicy, ale raczę] przeważają przeciwnicy wymienialności walut; natomiast powszechny jest zdecydowany pogląd za utrzymaniem clearingu. Dowiedziałemsie-również, że w Moskwie prowadzone są prace nad projektem radziecl^e-go dokumentu o usprawnieniu działalności RWPG, zawierające wniosk1 o koordynacji planów gospodarczych, powiązań strukturalnych prze" mysłu, koordynacji stosunków ze światem kapitalistycznym, wie|°" stronnych rozliczeń, korekty cen i kursów walutowych. Po części "*1?c 173 «• - •/ Na początku drugiej połowy lutego 1968 r. otrzymałem projekt dokumentów polskich z zaleceniem Gomułki, aby przedłożyć je osobiście przywódcy radzieckiemu Breżniewowi. 19 lutego 1968 r. zostałem przyjęty przez sekretarza generalnego KC KPZR. Breżniew nawiązał wówczas do rozmów, jakie w tej sprawie prowadził z Gomułka w Łańsku. Obiecał, że sam się osobiście zapozna z projektami polskimi. Zawsze mnie niezmiernie interesowało, zauważył, oryginalne ujęcie tych kwestii przez Gomułkę. Zrelacjonowałem Gomułce przebieg mojej rozmowy z Breżniewem. Oczekiwał, że sprawa będzie potraktowana jako szczególnie pilna. Moja rozmowa z premierem Kosyginem, która odbyła się nazajutrz po rozmowie z Breżniewem, zapowiadała, że nie powinno być większych trudności z przyjęciem polskich propozycji, wymagają one jednak wnikliwego przestudiowania. Kosygin oświadczył mi, że nie widzi problemu, aby nie można było rozwiązać spraw cen i walut, choć, jak zaznaczył, w pewnych szczegółach można mieć inny punkt widzenia. Tymczasem mijały tygodnie i miesiące i panowała cisza. W trakcie następnej rozmowy (8 maja 1968 r.) Gomułka nie ukrywał niezadowolenia i zdziwienia. Uważał, że w kwestii przedłożonych przez niego propozycji przywódcy radzieccy powinni już zająć stanowisko. Sprawa ta, jak podkreślił, jest jedną z najważniejszych spraw obozu socjalistycznego. Na zakończenie Gomułka dał mi wyraźnie do zrozumienia, abym nadal się tymi sprawami interesował. Sytuacja nie sprzyjała tego typu rozmowom w drugiej połowie 1968 r., przede wszystkim z uwagi na rozwój sytuacji w Czechosłowacji. Wicepremier Michaił Liesieczko, stały przedstawiciel ZSRR w RWPG, nagabywany często przeze mnie stwierdził, że poruszone przez Gomułkę problemy są bardzo złożone i że z nimi RWPG boryka się już od wielu lat. Komitet Wykonawczy w niektórych sprawach proponował już pewne rozwiązania, lecz napotykały one opór przedstawicieli niektórych państw. Odniosłem wrażenie, że do propozycji zawartych w liście Gomułki podchodzi bardziej sceptycznie niż kilka miesięcy temu (rozmowa miała miejsce w połowie lipca 1968 r.). Pracujemy nad naszym dokumentem, oświadczył Liesieczko, ale to potrwa kilka miesięcy. Obecnie nad przebiegiem prac czuwa bezpośrednio Kosygin. Potwierdził to również Czukanow, zastępca kierownika Wydziału Zagranicznego KC KPZR zajmujący się sprawami RWPG (10 września). Wstępne propozycje, jak mnie zapewniano, nie odbiegają od polskiego stanowiska, z wyjątkiem sprawy wymienialności walut, chociaż dopuszczają wariant przedstawiony przez Gomułkę (ustanowienie rozliczeniowej waluty wymienialnej dla RWPG). Najwięcej jednak kontrowersji budziła sprawa liberalizacji handlu zagranicznego. W trakcie rozmowy z premierem Kosyginem (10 października) dowiedziałem się, że do KC KPZR wpłynęło wiele propozycji dotyczących usprawnienia działalności RWPG od innych partii. Kosygin widział potrzebę utworzenia silnej bazy ekonomicznej jako wa- 174 kolejności powimiu uia<,w*x. ~r——^___. bagatelna była, jak wyjaśnił mi Kazimierz Olszewski, sprawa pokrycia kosztów całego tego przedsięwzięcia, albowiem EWG na przygotowanie integracji wydatkowała 13,5 miliarda dolarów. Na V Zjeździe PZPR (listopad 1968 r.) Gomułka w obecności przywódców partii krajów socjalistycznych powrócił do spraw integracji gospodarczej RWPG. Tylko przez integrację, przypomniał, można zaspokoić żywotne potrzeby całej wspólnoty państw socjalistycznych, powiększyć zasoby bogactw naturalnych. Mając zaś na uwadze wydarzenia czechosłowackie Gomułka przestrzegał: „Pogłębienie współpracy gospodarczej stanowi podstawowy czynnik jedności politycznej krajów RWPG". W końcu grudnia 1968 r. Konstantin Rusakow przekazał mi list Breż-niewa do Gomułki wraz z dokumentami dotyczącymi stanowiska przywódców radzieckich na temat dalszego rozwoju działalności RWPG. Była to zarazem odpowiedź na list Gomułki z lutego tegoż roku. W dokumencie była mowa o konieczności integracji gospodarczej, o jednolitym systemie obliczania kosztów produkcji, a także wzmianka o uporządkowaniu systemu walutowego. Treść radzieckiego stanowiska nie pokrywała się w pełni z treścią polskich propozycji. W lutym 1969 r. w czasie wizyty ministra spraw zagranicznych Jędrychowskiego w Moskwie Breżniew nawiązał do radzieckich propozycji dotyczących RWPG, które prosił traktować jako dyskusyjne. Nadmienił także, że kierownictwa wszystkich partii państw RWPG nadesłały swoje uwagi. Intencją KPZR, podkreślił Breżniew, jest znalezienie formuły możliwej do przyjęcia przez wszystkich, tak aby nikogo nie zmuszać do integracji. Breżniew przypomniał, że swego czasu zaangażował się w podjęcie wspólnej produkcji samochodów ciężarowych i nic z tego nie wyszło. Nie ukrywał też, że wielu radzieckich działaczy gospodarczych podchodzi dość ostrożnie do sprawy integracji. W dniach 3-4 marca 1969 r. delegacja KC PZPR pod kierownictwem Gomułki przebywała w Moskwie. Wśród wielu tematów sporo miejsca zajęły sprawy RWPG. Przed rozpoczęciem spotkania miałem dłuższą rozmowę z Gomułka, w trakcie której I sekretarz wyrażał swój niepokój o dalszą działalność RWPG. Jeśli nie podejmiemy sprawy integracji gospodarczej, powiedział, mogą nastąpić trudne do przewidzenia konsekwencje dla całej wspólnoty. Gomułka nie ukrywał, że podstawową przyczynę trudności gospodarczych i politycznych, jakie występują w obozie socjalistycznym, widzi w braku dostatecznych związków ekonomicznych między nimi. Wszyscy się boją integracji. Dziś właściwie nie wiem, stwierdził ze smutkiem, kto jest za integracją gospodarczą państw RWPG, a kto jest przeciw. W rozmowie z Breżniewem (3 marca) Gomułka powiedział: RWPG „rozłazi się". Tam, na Zachodzie, nikt nie jest tak przeczulony na sprawę suwerenności jak my. ZSRR pragnie, odpowiedział Breżniew, aby narada w sprawie RWPG przeszła pomyślnie. Za podstawę dyskusji można przyjąć projekt radziecki lub projekt polski, 175 ... ,. integracji, irzeoa wyraźnie określić, zwrócił się do Breżniewa Gomułka, co nazywamy integracją, gdyż tu mogą rodzić się pierwsze wątpliwości. Dlaczego tak trudno osiągnąć porozumienie między krajami socjalistycznymi? Państwa skandynawskie szybko i bez większych trudności osiągnęły porozumienie (NORDEK). Na naradzie - powiedział Gomułka - powinny być przedyskutowane zasadnicze dokumenty i kierunki działalności RWPG. Proponuję, aby uzgodnić nasze stanowiska przed rozpoczęciem narady, za podstawę do dyskusji wziąć wspólnie przygotowane przez KPZR i PZPR propozycje. W dokumentacji o działalności RWPG, zwracał uwagę I sekretarz KC PZPR, powinny zostać uwzględnione sprawy finansowe. A tego dziwnie się wszyscy boją. Jeśli się tego nie uczyni, nie usunie się tendencji do powiązań z krajami kapitalistycznymi. W naszych stosunkach, raz jeszcze podkreślił Gomułka, nie docenia się współpracy ekonomicznej, ostatnio nawet ujawniły się niedopuszczalne przypadki konkurencji w handlu zagranicznym. W połowie kwietnia 1969 r. na konsultacje proponowane przez Go-mułkę w trakcie marcowego spotkania z Breżniewem przyjechał do Moskwy Stanisław Kuziński, kierownik wydziału ekonomicznego KG PZPR. Nie udało się uzgodnić wspólnego poglądu na wszystkie tematy. Kuziński powrócił z nich jednak z przekonaniem, że delegacja radziecka na sesji RWPG będzie skłonna iść na daleko idące kompromisy. Delegacja radziecka, jego zdaniem, przedłoży własny projekt, w którym niektóre sprawy przez nas wysuwane albo ujęte zostaną ogólniej, albo pominięte. Dotyczy to szczególnie spraw walutowych, zasad inwestowania w rozwój bazy surowcowej, branżowego bilansowania sald. Sesja RWPG, w trakcie której miały zostać sformułowane podstawowe dokumenty o działalności tej organizacji, wyznaczona została na 23 kwietnia 1969 r. Na czele delegacji krajów członków RWPG stanąć mieli przywódcy partii. 22 kwietnia wieczorem, tuż po przyjeździe Gomułki, odbyłem z nim krótką rozmowę. Pytał o stanowisko przywódców radzieckich w sprawie integracji. Potwierdziłem mu opinie o tendencjach kompromisowych. Gomułka na to zareagował słowami: Nie ma innej drogi, trzeba iść konsekwentnie w kierunku integracji, nawet gdy u niektórych będą opory. Już pierwsza teza wystąpienia Breżniewa otwierającego 23 kwietnia 1969 r. sesję RWPG rozwiała wątpliwości Gomułki. Jedność polityczna, oświadczył Breżniew, jest równoznaczna z konsolidacją gospodarczą. Mamy wszelkie warunki, aby współpracę rozwijać, lecz występują zjawiska, które nie pozwalają obecnie na zadowolenie z dotychczasowej działalności. Nasza współpraca nie narusza suwerenności, natomiast umożliwia łączenie narodowych interesów z ogólnymi. Toteż jeśli nie jesteśmy w stanie ostatecznie rozwiązać wyłaniających się problemów, to należy przynajmniej określić kierunki ich rozwiązania. Problemy współpracy ekonomicznej krajów członków RWPG przedstawił Kosygin. Po krótkim omówieniu rozwoju krajów RWPG w ciągu 176 wyniki mogiyoy uyc /.ua^mc Kt,*^, ^j^^ _„—„ ,_ __^ „ wysiłki w dziedzinie gospodarczej, we właściwym czasie ulepszyli formy i metody współpracy". Premier Kosygin wypowiedział się zdecydowanie za integracją gospodarczą państw członków RWPG, rozumiejąc przez to określenie wyższy stopień rozwoju międzynarodowego socjalistycznego podziału pracy, bardzo ścisłą współpracę w ekonomice, nauce i technice, wszechstronne współdziałanie ze sobą narodowych systemów ekonomicznych. Zdaniem delegacji radzieckiej przedsięwzięcia zmierzające do zwiększenia efektywności współpracy powinny pójść w trzech kierunkach: 1. usprawnienia planowania w obszarze nauki, techniki, działalności konstrukcyjnej, inwestycji, produkcji-co stanowi treść socjalistycznej integracji; 2. usprawnienia mechanizmów towarowo-pieniężnych we współpracy, ulepszenie f orni i metod działania w stosunkach walutowych, finansowych i kredytowych i 3. usprawnienie organizacji i prawnych zasad współpracy ekonomicznej i tworzenia międzynarodowych instytutów. Uznając, że w dziedzinie rozszerzenia współpracy ekonomicznej wielką rolę odgrywają sprawy handlowe i walutowo-finansowe, Kosygin zaproponował, aby podstawą ustalania cen kontraktowych była baza cen światowych, zaś rozpatrzenie problemu cen w perspektywie zlecić RWPG do zbadania wraz z udziałem zainteresowanych organizacji; aby uznać za wspólną walutę rubel transferowy, z możliwością wielostronnych rozliczeń przez Międzynarodowy Bank Współpracy Gospodarczej (MBWG) oraz ustalenia jego kursu realnego. Gomułka swoje przemówienie rozpoczął od uwagi, że w dotychczasowych rozmowach i konsultacjach można odnotować zgodność poglądów co do konieczności dokonania przełomu w dotychczasowej współpracy i stopniowego rozwijania integracji gospodarczej. Zwrócił także uwagę na powstanie istotnych powiązań gospodarczych między krajami RWPG, o czym świadczy fakt, iż 50 do 95% swoich potrzeb surowcowych pokrywają we własnym zakresie, że 72% importu maszyn i urządzeń pochodzi z wzajemnych dostaw. Jednakże podział pracy między krajami RWPG oparty na specjalizacji i kooperacji realizowany był tylko w nikłym procencie. Polskie dostawy do krajów RWPG w ramach dwustronnych umów i porozumień kooperacyjnych wyniosły zaledwie 0,9% obrotów w grupie maszyn i urządzeń. Jeśli odejść od tradycyjnych mierników rozwoju ekonomicznego to okaże się, że różnica poziomów między nami a rozwiniętymi krajami kapitalistycznymi niestety się powiększa. Pokonanie tego dystansu możliwe jest tylko wspólnym wysiłkiem. Warunki ku temu istnieją. Trzeba tylko podjąć działania prowadzące do zespolenia organizmów gospodarczych naszych krajów, wejść na drogę socjalistycznej integracji. „Nie jest możliwe, przypomniał Gomułka, aby każdy kraj w pojedynkę mógł osiągnąć nowoczesną strukturę produkcji, przodującą technikę i technologię". Gomułka podkreślił ogromne znaczenie zespolenia gospodarki krajów RWPG dla umocnienia ich jedności i zwartości politycznej. „Integracja wyrastająca na gruncie trwałej wspólnoty interesów, oświadczył I sekretarz, tworzy bowiem materialną 177 Krajami . u wazai, ze naiezy niezwłocznie podjąć działania, aby określone branże (elektronika, obrabiarki numerycznie sterowane, aparatura kontrolno-pomiarowa, silniki elektryczne mocy ułamkowej i mikrosilni-ki, części i podzespoły ogólnego zastosowania, niektóre maszyny dla przemysłu chemicznego, maszyny budowlane i drogowe) objąć wspólnym planowaniem, łącznie z zakresem prac badawczych i wdrożeniowych oraz nakładami inwestycyjnymi. Programy te powinny być już włączone do narodowych planów gospodarczych na lata 1971-1975, poprzedzone odpowiednimi umowami. Warunkiem powodzenia integracji gospodarczej, jego zdaniem, będzie zastosowanie nowych instrumentów o charakterze towarowo-pieniężnym, tak aby można było dokonywać porównań nakładów i efektów i ocenić korzyści płynące ze specjalizacji i kooperacji. Ponieważ nie ma u nas dotąd jednolitego porównywanego miernika w postaci pieniądza międzynarodowego, mówił I sekretarz KC PZPR, a oficjalne kursy naszych walut nie zawsze wyrażają ich rzeczywistą wartość, trzeba stworzyć wspólną walutę, pełniącą wszystkie podstawowe funkcje pieniądza. W przyszłości ta wspólna waluta mogłaby stanowić jedną z walut światowych. Koordynacja planów 5-letnich nie jest rzeczą wystarczającą - stwierdził. Dla określenia perspektyw rozwoju, zapewnienia nakładów na wielkie inwestycje potrzebna jest koordynacja dla wybranych gałęzi gospodarki narodowej na 15-, 20-letnie okresy, a umów międzypaństwowych na co najmniej 10-letnie okresy. Rozważania swoje o integracji zamknął Gomułka propozycją opracowania generalnego porozumienia o rozwoju i współpracy, określającego cele integracji, przewidującego środki, a także etapy i terminy ich realizacji. Powinno ono być zawarte jeszcze w 1970 r. Wystąpienia Kosygina i Gomułki można uznać, moim zdaniem, za programowe na specjalnej sesji RWPG. Przy czym Kosygin zaprezentował umiarkowany program procesu integracji, uwzględniający punkt widzenia wszystkich krajów RWPG, natomiast Gomułka domagał się bardziej zdecydowanych działań w kierunku integracji. Wystąpienia przywódców wszystkich państw członkowskich RWPG były zgodne w odniesieniu do rozszerzania ram wzajemnej współpracy gospodarczej, szczególnie specjalizacji i kooperacji. W swoich wypowiedziach akcentowali te problemy i zamierzenia, które powinny zostać uwzględnione w propozycjach układu generalnego. Janosz Kadar podkreślając zbieżność stanowisk państw RWPG w sprawach podstawowych uznał, iż dojrzały warunki do rozszerzenia współpracy. Węgierski przywódca zwracał uwagę na koordynację głównych kierunków rozwoju krajów RWPG. Stosunki towarowo-pieniężne uznał za ważny czynnik stymulowania rozwoju współpracy i poparł propozycje stworzenia wspólnej waluty rozliczeniowej. Wypowiedział się za rozszerzeniem stosunków z innymi ugrupowaniami międzynarodowymi i za powołaniem Komisji Przygotowawczej dla opracowania propozycji układu generalnego, która powinna zakończyć prace do końca 1970 r. Walter Ulbricht poparł działania zmierzające do opracowania prognozy rozwoju wspólnoty państw socjalistycznych, która powinna ułat- 178 przypomniał, z.c jcgw ^-j —- cznej, wojskowej i gospodarczej jedności oraz zwartości wspólnoty państw socjalistycznych. Zwrócił uwagę, że zróżnicowanie poziomu rozwoju gospodarczego, różnice w układzie cen w niektórych krajach i poziomie wydajności pracy utrudniają wzajemne stosunki gospodarcze. Realizację integracji gospodarczej widział Ulbricht w ścisłej współpracy w dziedzinie prognozowania, planowania i kooperacji produkcji. W szczególności NRD wypowiadała się za perspektywicznym planowaniem wiodących gałęzi produkcji, wymagających większych inwestycji, podziałem pracy w przemyśle budowy maszyn. Zdaniem Ulbrichta powinna zostać także zwiększona rola rubla transferowego. Przywódca Rumunii Nikolae Ceausescu zwrócił uwagę na konieczność uwzględnienia w dalszej działalności RWPG zróżnicowanego poziomu rozwoju poszczególnych krajów socjalistycznych oraz przestrzegania zasady kompleksowego i wszechstronnego rozwoju każdej narodowej ekonomiki. Przywódca rumuński wypowiedział się za rozszerzeniem i pogłębieniem współpracy, traktując ją jako ważny czynnik rozwoju gospodarki narodowej każdego kraju, choć podkreślił, że decydującą dźwignią, głównym warunkiem jest pełna mobilizacja własnych zasobów materialnych i ludzkich każdego kraju. Ceausescu wyraził akceptację dla wielu wypowiadanych poglądów o formach kooperacji i specjalizacji produkcji. Delegacja rumuńska poparła ideę powołania międzynarodowych organizacji do badań i dokumentacji, do wybudowania w ściśle określonych zasadach wspólnymi wysiłkami obiektów przemysłowych, wypowiedziała się za doskonaleniem koordynacji planów, prowadzeniem badań prognostycznych. Todor Żiwkow opowiedział się za przyjęciem radzieckiego projektu jako podstawy do dyskusji i podjęcia decyzji. Pozytywnie ocenił dotychczasową działalność komisji branżowych RWPG, zaproponował zwiększenie ich liczby. Szef delegacji bułgarskiej poparł dążenie do ustanowienia wspólnej waluty rozliczeniowej i utrzymanie bezprocentowego kredytu z MBWG. Według Żiwkowa należało podjąć kroki w celu zlikwidowania nożyc cen między artykułami przemysłowymi i rolno-spożyw-czymi na korzyść tych ostatnich. Premier CSRS Oldrzich Czernik zauważył na wstępie swego wystąpienia, że znane wydarzenia w jego kraju spowodowały zastój gospodarczy. Małe państwa, oświadczył, nie są w stanie rozwiązywać wielkich spraw gospodarczych. Opowiedział się za utworzeniem międzynarodowego funduszu dla finansowania prac naukowo-badawczych. Podzielił także pogląd o konieczności stworzenia warunków dla przeprowadzenia kalkulacji cenowych, bez których trudno jest o porównywalność. Czechosłowacja, oświadczył Czernik, opowiada się za rozwojem socjalistycznej integracji ekonomicznej. Przywódca Mongolii Jumdżagijn Cedenbał zaoferował wspólne wykorzystanie przez kraje RWPG bogactw naturalnych Mongolii. Mówiąc o potrzebie wyrównania różnic w rozwoju poszczególnych krajów socja- 179 i "J > --—-„: iaeę międzypaństwowych wielkich zakładów przemysłowych, których był zwolennikiem. Przedstawiciele ZSRR w komisji pracującej nad tekstem uchwały sesji specjalnej byli w trudnej sytuacji. Pozycja wielkiego mocarstwa nakazywała im delikatność, liczenie się z każdym głosem, szukanie kompromisu między stanowiskami poszczególnych państw. W zasadzie główne rozbieżności utrzymywały się wokół cen i waluty, czyli spraw wysuniętych przez Polskę. Pozostaliśmy w tych sprawach, niestety, odosobnieni. Komisja nie zdołała przedstawić projektu uchwały, niezbędna stała się narada szefów delegacji. Przed spotkaniem przewodniczących delegacji odbyła się rozmowa Gomułka-Breżniew. Gomułka rozumiał delikatną sytuację przedstawicieli Związku Radzieckiego, lecz uważał, że nie muszą wycofywać się z uzgodnionych już propozycji. Na spotkaniu I sekretarzy KC i szefów rządów, według relacji Gomułki przedstawionej członkom delegacji polskiej, Ceausescu zaproponował odłożenie rezolucji do następnego spotkania, z uwagi na to, iż nie jest ona przygotowana. Propozycja ta nie została przyjęta. Gomułka, jak sam to określił, wystąpił zdecydowanie, bronił swych tez, przekonany o ich słuszności. Powoływał się na to, że swego czasu większość była przeciwna powołaniu MB WG, dziś wszyscy go akceptują. Podobnie - jego zdaniem - będzie się miała rzecz z cenami i walutą. To nie jest wymysł Polaków, powiedział, to obiektywna konieczność. Gomułka dążył do wyjaśnienia, co się rozumie pod określeniem: socjalistyczna integracja gospodarcza. Temu była poświęcona rozmowa Gomułki z Ceausescu, z inicjatywy tego ostatniego. Rozmowa odbyła się wieczorem 25 kwietnia. Gomułka zadowolony był z jej przebiegu. Wyjaśniono wiele spraw, uściślono wiele sformułowań projektu uchwały. Ceausescu zgodził się z propozycją Gomułki, aby problemy cenowo-walutowe zostały opracowane w odrębnym terminie. Obaj przywódcy umówili się na spotkanie w Warszawie w celu kontynuacji rozmów. Ostatecznie po drugim spotkaniu szefów delegacji uzgodniony został projekt uchwały i komunikat o sesji specjalnej RWPG. Punkt ciężkości dalszych prac nad socjalistyczną integracją gospodarczą został przeniesiony na Komitet Wykonawczy RWPG i komisje specjalistyczne RWPG. Prace prowadzone przez aparat RWPG posuwały się jednak bardzo powoli. Im więcej wprowadzano szczegółowych spraw, tym więcej rodziło się wątpliwości, wahań, rozbieżności. W listopadzie 1969 r. przedstawiono pod obrady Komitetu Wykonawczego RWPG dokument o sposobie wykonania zaleceń sesji, opracowany pod kierownictwem Piotra Jaroszewicza, pełniącego w tym czasie funkcję przewodniczącego KW RWPG. Nie został zaakceptowany. Najgorętsze dyskusje toczyły się nad problemami towarowo-pieniężnymi. Okazało się, że stanowiska Gomułki w tych sprawach nikt nie chce podzielić. Gomułka, rzecz to zrozumiała, wyrażał niezadowolenie z tego stanu rzeczy, i polecił Jaroszewiczowi poinformować o tym Kosygina na spotkaniu w marcu 1970 r. Wobec takiej sytuacji Polska na razie zaniechała nacisku na realizację swoich 180 wykazać -wiele cierpliwości. Do tych spraw, które przedstawił Gomułka, nikt z nas, powiedział Kosygin, nie jest przygotowany. Są to projekty odległej perspektywy. W czasie wizyty Gomułki w Moskwie (20-23 kwietnia 1970 r.) doszło do rozmowy Gomułki z Kosyginem. Gomułka nie ukrywał swego krytycznego zdania na temat realizacji uchwał spec jalnej sesji RWPG. Premier ZSRR i przywódca Polski umówili się na roz mowę ATV Warszawie podczas następnej sesji RWPG w czerwcu 1970 r. Rozmowa była dość długa. Kosygin rzeczowo i spokojnie wyjaśnił moty wy postępowania kierownictwa radzieckiego. Polska na sesji w Warsza wie zmodyfikowała swoje stanowisko w dyksutowanych sprawach. Opracowany program integracji nie uwzględniał już spraw towarowo- -pieniężnych. Gomułka był nadal żywo zainteresowany przygotowania mi do porozumień generalnych w kwestii integracji gospodarczej. W roz mowie z Breżniewem (20 sierpnia 1970 r.) skarżył się jeszcze na brak po stępu prac nad programem integracyjnym. Program ten, jak wiadomo, został przyjęty w 1971 r. już po odejściu Gomułki z funkcji I sekretarza KC PZPR. ——— 3v :ik>q .-iin >ofocf<-;s.i 6 fi f -'iio0iBB s ',:H>W?r;qiija ofyd sf. U i ,01 Stefan Ożóg Redaktor techniczny Ewa Godula Korekta Jadwiga Wójcik Bogusława Jędrasik 5 13 26 33 36 46 59 70 80 86 107 113 134 166 Gomułka na wolności Gomułka domaga się pełnej rehabilitacji Sprawa Gomułki na VII Plenum KC PZPR Między VII a VIII Plenum KC PZPR VIII Plenum KC PZPR - Gomułka powrócił Walka Gomułki o jedność i zwartość partii Rozwój sytuacji politycznej w kraju Gomułka a uspołecznienie rolnictwa Jak było naprawdę z samorządem robotniczym? Rewizjonizm - główne niebezpieczeństwo Przezwyciężanie trudności gospodarczych Gomułka - działacz międzynarodowego ruchu komunistycznego - mąż stanu Walka Gomułki o uznanie granicy na Odrze i Nysie Gomułka a integracja R WPG Zdjęcia: CAF, Centralne Archiwum KC PZPR © Copyright by Jan Ptasiński Warszawa 1988