TOWARZYSTWO NAUKOWE W TORUNIU TOM VII STUDIA JURIDICA ZESZYT l BOGDAN MICHALSKI DZIAŁALNOŚĆ ZAWODOWA DZIENNIKARZA A OCHRONA CZCI OBYWATELA TORUŃ 1966 W PRAWIE KARNYM PRL REDAKTOR NACZELNY WYDAWNICTW TNT Artur Hutnikiewir.z Komitet Redakcyjny Przewodniczący: Kazimierz Biskupski Członkowie: Wacław Dawidowicz, Wiktor Kornatowski -\ 00-441 W< WYDANO Z ZASIŁKU WOJEWÓDZKIEJ RADY NARODOWEJ W BYDGOSZCZY Biblioteka WDiNP UW 1098021173 Printed in Poland Państwowe Wydawnictwo Naukowe Oddział w Poznaniu, 1966 Wydanie I. Nakład 900 + 100 egz. Ark. wyd. 10,5. Ark. druk. 9,25. Papier ilustracyjny V kl. 70 g, 70 X 100. Podpisano do druku 24 V 1966 r. Druk ukończono w maju 1966 r. Cena zł 28,- F-ll Zakłady Graficzne w Toruniu. Zam. nr 390 WSTĘP* "Krytykę złośliwą i grubiańską należy unieszkodliwić - krytyki kulturalnej kneblować nie wolno". W. Wolter, Krytyka naukowa a obraza czci Zagadnienie ochrony czci ludzkiej jest fragmentem ogólnej wolności prasy. Znaczenie tego problemu zaczyna być jednak coraz większe ze względu na to, iż w przeciwieństwie do XIX'wieku, nastąpiła stabilizacja zakresu politycznej wolności prasy. Granice: interes państwa- -uprawnienia prasy zostały, zwłaszcza w państwach socjalistycznych, wyraźnie ustalone i są wzajemnie respektowane. Natomiast uprawnienia k"";4yki prasowej wobec ochrony czci jednostki pozostają nadal problemem doi rozwiązania, zwłaszcza że nie przezwyciężono jeszcze w pełni pewnych tendencji do przeceniania praw krytyki. YWolność prasy w PRL jest zagwarantowana w przepisie art. 71 Konstytucji z 1952 r. Dodatkowo dawniejsze przepisy prawa prasowego z 1938 r.1 uznają za granice wolności prasy dobro powszechne (art. 1), zaś przepisy dekretu póz. 210 DzU 1946 (ze zmianami) ustalają konkretnie ów zakres, zakazując: godzenia w ustrój Państwa Polskiego, * Ważniejsze skróty używane w pracy: k.c. - kodeks cywilny; k.k. - kodeks karny,- k.p.a. - kodeks postępowania administracyjnego; k.p.c. - kodeks postępowania cywilnego; k.p.k. - kodeks postępowania karnego; k.z. - kodeks zobowiązań; p.p. - prawo prasowe; UKA - Ustawa Karna Austrii; DPP - Demokratyczny Przegląd Prawniczy; NP - Nowe Prawo; PiP - Państwo i Prawo; PiŻ - Prawo i życie. 1 Kwestia obowiązywania nie uchylonego całościowo żadnym aktem prawnym międzywojennego dekretu Prezydenta RP - prawo prasowe - DzU póz. 608 1938, jest problemem spornym w doktrynie i praktyce PRL. Na tym tle powstało szereg opracowań, które zestawiłem w Polskiej bibliografii prawa prasowego, Biuletyn Pra-soznawczy UW, 1964 nr 7. Ponadto problemowi obowiązywania dekretu prasowego poświęciłem szczegółowe opracowanie w nr 4 PiP z 1966 r.; przyjąłem tam, że do momentu rozstrzygnięcia zagadnienia przez Sąd Najwyższy przepisy prawa prasowego obowiązują w zakresie nie uchylonym późniejszymi aktami prawnymi i nie-sprzecznym z Konstytucją PRL. W tych też granicach będą' omawiane w niniejszej pracy przepisy prawa prasowego z 1938 r. Traktuję jednak pojęcie prasy szerzej niż w dekrecie, rozciągając je w nawiązaniu do art. 179 k.p.a. na radio, telewizję i kronikę filmową. działania na szkodę jego międzynarodowych stosunków, ujawniania tajemnic państwowych, uprawiania propagandy wojennej, naruszania prawa i dobrych obyczajów, podawania nieprawdziwych wiadomości, mogących wprowadzić w błąd opinię publiczną. Jest to rozwiązanie oparte w zasadzie na klasycznych założeniach, sięgających do art. 17 Deklaracji Praw Człowieka i Obywatela z 1789 r. 2 W oparciu o powyższe normy, zagadnienia ochrony czci regulują omówione w treści niniejszej pracy, art. 255 i 256 k.k. wraz z całym kompleksem związanych z nimi przepisów.i Na tle różnic między zakresem ochrony czci wymaganym przez obywatela a uznawanym przez prasę dochodzi niekiedy do konfliktów, głównie dlatego, że wobec stabilizacji granic politycznej wolności prasy i zmiany jej funkcji, zwiększyło się zainteresowanie dziennikarzy problemami jednostki, przybierając niekiedy formy, na które nie godzą się zainteresowani Dlatego też istnieją stałe próby przesunięcia granic ochrony prawnej czci i krytyki. Ścierają się tu trzy interesy, z tego dwa skrajne: jednostki - dążenie do maksymalnej ochrony czci własnej; prasy - dążenie nie tyle do zniesienia tej ochrony, ile do sformułowania konstrukcji prawnych, dających praktyczną niekaralność dziennikarzy. Interesem państwa natomiast jest zapewnienie porządku publicznego w dziedzinie stosunku krytyki do ochrony czci, przy czym pod wpływem presji zainteresowanych przesuwają się granice ochrony. Niekiedy też teorie o roli i wolności prasy wytwarzają u dziennikarzy przeświadczenie, iż wykonywanie ich zawodu jest służbą społeczną, a nie działalność zawodową, związaną z elementem profesjonalnego ryzyka. Ma to uzasadniać żądania dodatkowej, niespotykanej w innych zawodach ochrony prawnej na odcinku uprawnień krytyki. Zdarzają się na tym tle przykłady uzyskania przez prasę społecznie nie zawsze uzasadnionych uprawnień. Dlatego zawsze trzeba pamiętać o tym, że wolność prasy nie jest równoznaczna z wolnością zniesławień,! a ochrona czci ludzkiej nie może oznaczać uniemożliwienia prasie wykonywania jej funkcji społecznej, pamiętać też należy, że walka ze zniesławieniami jest obowiązkiem państwa w interesie porządku publicznego, jak wskazywał W. I. Lenin 3. Determinuje to konieczność rozsądnej reglamentacji prawnej wspomnianych problemów w duchu poszanowania praw państwa, społeczeństwa, prasy, jednostki oraz praworządnej ich realizacji. Problemami tymi zajmuje się niniejsza rozprawa, która jest skrótem znacznie szerszego' opracowania (ponad 600 stron), powstałego- w ramach prac Katedry Prawa Karnego UMK w Toruniu. W tym miejscu 2 Szczegółową analizę pojęć związanych z wolnością prasy podaje J. Bourąuin /la liberie de la presse, Lozanna 1950), por. też M. Kafel, Ekonomiczne problemy zawodu dziennikarskiego w Polsce, Kraków 1945 i M. Szulczewski, Prasa a społeczeństwo, Warszawa 1964. 3 W. I. Lenin, Dzieła, t. XXXV, s. 9 i 243, wyd. rosyjskie. pragnę podziękować Kierownikowi Katedry Prawa Karnego UMK w Toruniu prof. dr J. Sliwowskiemu za pomoc i kierownictwo naukowe. Wobec trudności wydawniczych autor został zmuszony do przeprowadzenia bardzo daleko idących skrótów. Wyeliminował aneksy, ograniczył do minimum przypisy i omówienia źródeł oraz literatury, pominął zagadnienia kształtowania się przepisów prawnych na tle powstania i rozwoju prasy współczesnej, zagadnienie wolności prasy, oddziaływania prasy na kształtowanie się form ochrony czci, rozwoju polskiego ustawodawstwa w dziedzinie związanej ze środkami informacji, obowiązywania dekretu prawa prasowego z 1938 r. w PRL, zagadnienia teorii informacji związanej z prasą jako środkiem wypowiedzi w aspekcie prawnym oraz zagadnienia krytyki naukowej, sprostowań i kwestie cywilistyczne. Do minimum zostały zredukowane zagadnienia związane z anonimatem, problematyką proceduralną, wykonywaniem zawodu dziennikarza, rolą społeczną prasy oraz przestępstwem ^prasowym. Fragmenty stanowiące niniejsze opracowanie także uległy w stosunku do pierwotnego tekstu znacznym skrótom. Przy selekcji materiałów starano się redukować zagadnienia, które zostały omówione w opublikowanych ostatnio pracach: J. Sawickiego - Tajemnica zawodowa lekarza i dziennikarza, M-Pietrzaka -^Reglamentacja wolnnśc.r prasy w Polsce^ K. Stępińskiej - Sprostowanie prasowe w świetle prawa, M. Szulczew-skiego - Prasa a społeczeństwo, A. Podgóreckiego - Procesy prasowe w Polsce w 1956-1960, eksponując jedynie momenty tam pominięte lub kontrowersyjne. Założeniem autora było syntetyczne ujęcie materiału i problemów związanych z sytuacjami konfliktowymi na tle uprawnień krytyki prasowej i prawa jednostki do ochrony jej czci, jak też próba znalezienia rozwiązania zapewniającego jak najszersze prawa krytyhi społecznej, opartej na pełnym poszanowaniu człowieka i odpowiedzialności dziennikarza za opublikowane wypowiedzi. Szereg propozycji ma charakter sporny, ale tylko w ramach szerokiej dyskusji możliwe jest praktyczne i teoretyczne rozwiązanie tego trudnego problemu i przywrócenie właściwych proporcji wzajemnego stosunku ochrony czci do uprawnień krytyki. Wywołanie takiej dyskusji to jedno z założeń autora. W okresie gdy niniejsza praca znajdowała się w druku Sąd Najwyższy wydał uchwałę z dnia 17 XII 1965 r. (PiŻ, 1966, nr 2) w sprawie ochrony czci i granic krytyki, uwzględniającą także specyfikę środków masowej informacji - autor nie miał możliwości uwzględnienia tej uchwały. Rozdział I ZAGADNIENIA OGÓLNE OCHRONA CZCI I KRYTYKA NA TLE PRAWNO-PORÓWNAWCZYM Wraz z rozwojem prasy formy reglamentacji prawnej ochrony czci i krytyki znalazły szereg rozwiązań. Zasadniczo ścierają się ze~śobą dwie tendencje1: 1) zasada dyfamacji (ochrony dobrego imienia), przyjmująca bezprawność wszelkich działań mogących zagrozić czci jednostki w myśl maksymy "prawda gorsza od nieprawdy" - czyli negacja krytyki; 2) zasada kalumni (ochrona zasłużonego dobrego imienia), przyjmująca, że chronić należy jedynie cześć jednostki rzeczywistą i zasłużoną, a zatem nie ma przestępstwa, gdy zarzut był prawdziwy, wobec moralnego obowiązku mówienia prawdy - czyli uznanie praw krytyki. Obie te tendencje w czystej postaci2 występują bardzo rzadko. Bazując na czynniku obiektywnym, rozszerzano bądź ograniczano zakres dowodu prawdy, następnie pojawia się jego ograniczenie w sensie częściowej "adekwatnej prawdy", dającej obiektywną podstawę do uznania zarzutu za prawdziwy (dowód prawdopodobieństwa), i wreszcie przerzuca się całkowicie stronę obiektywną (prawda) na subiektywną (przekonanie o prawdzie), co wprowadza dowód dobrej wiary; nowsze rozwiązania starają się bazować na konstrukcji niezawinionego błędu. Można wyodrębnić kilka rozwiązań: 1. Bezwzględna ochrona czci była zjawiskiem prawie powszechnym w kodeksach bądź kompilacjach prawa feudalnego. Odrzucała wszelkie zagadnienia dowodowe, bowiem każdy zarzut przeciw honorowi jednostki, niezależnie od celowości jego podejmowania i prawdziwości, był przestępstwem,, Nowożytne ustawodawstwa znały tylko jeden wypadek pełnej reSliźacji tej zasady w k.k. Japonii z 1908 r. Dla japońskiego k.k. (art. 230) istotne było tylko, czy obwinienie było publiczne, a więc czy miało ono charakterystyczne znamię zagrożenia dobrego imienia w opinii publicznej3. Stan ten zresztą został uchylony 1 Por. J. S a wieki "Koncepcja dobrej wiary", Prasa Polska, 1964. nr 4, 6, 7, 8. 2 Por. W. Engelhard, Die Ehre a/s Rechtsgut im Strafrecht, Mannheim 1921, s. 89-90. po klęsce Japonii w 1945 r. i aktualnie przepis ten jest podobny do polskiego k.k. art. 255 § 2. Stosowanie dawnego przepisu japońskiego k.k. wyraźnie wykazało nieżyciowość realizowania w czystej formie zasady dyfamacji, co zresztą zrozumiano znacznie wcześniej na zachodzie Europy. Dlatego też ustawodawstwa romańskie już w XIX wieku wprowadziły inne ro-związanie. 2. Ograniczony dowód prawdy polega na dopuszczeniu w pewnych wyjątkowych wypadkach dowodu prawdy jako elementu wyłączającego przestępność czynu na zasadzie wyjątku z ogólnej reguły - karalności wszelkiej krytyki. Rozwiązanie to wprowadza napoleoński Code Penal z 1810 r., który w art. 368-370 (dziś nie obowiązujące) karząc zniewagi (calomnie), dopuścił (w art. 370) możliwość przeprowadzenia ograniczonego dowodu prawdy głównie z dokumentów urzędowych. Ograniczono to jeszcze ustawą z 1819 r., zabraniając przeprowadzenia dowodu prawdy w stosunki; do osób prywatnych ~ dalej był on jednak dozwolony w stosunku do pełniących funkcje społeczne i publiczne. Na konstrukcjach francuskich wzorują się kodeksy karne grupy romańskiej. Belgijski k.k. z 1867 r., zezwala jedynie na przeprowadzenie pełnego dowodu prawdy w stosunku do funkcjonariuszy publicznych. Hiszpański z 1944 r. (art. 461) stawia sprawę podobnie, uzupełniając to możliwością dowodu prawdy w wypadku przestępstwa ściganego z oskarżenia prywatnego, gdy zniesławiający ma prawo do skargi prywatnej (art. 458 ust. 1). Podobne do> francuskiego stanowisko zajmują też k.k. Brazylii z 1940 r. (art. 139) i Portugalii (art. 408-420). K.k. Brazyli zawiera w części ogólnej dość istotną z punktu widzenia dziennikarzy gwarancję ich praw. Art. 17 § 2 stanowi, że za czyn karalny popełniony pod wpływem błędu może odpowiadać osoba trzecia, która ten błąd spowodowała. Na stanowisku grupy romańskiej stoi k.k. holenderski (art. 263). Można spotkać także inne warunki dopuszczalności dowodu prawdy, jak np. gdy zarzut czynu karygodnego dowodzi się wyrokiem skazującym - k.k. portugalski (art. 408), k.k. włoski (art. 394), albo na żądanie samego zniesławiającego (oskarżyciela), np. k.k. włoski (art. 394), lub gdy istnieje konieczność zbadania sprawy dla oceny, czy oskarżony o zniesławienie działał w publicznym interesie lub obronie koniecznej - k.k. holenderski (art. 263). Do grupy tej należy też zaliczyć meksykański k.k. z 1871 r., w art. 648 dopuszczający dowód prawdy jedynie za zgodą pokrzywdzonego, lub o ile odnosi się on do czynności urzędnika, szwedzką ustawę karną z 1864 r., która dopuszczała możliwość dowodu jedynie na podstawie prawomocnego wyroku sądowego - w razie pomówienia o przestępstwo4, 3 Por. J. Są wiek i, Od zakazu prawdy do dobrej wiary, PiZ, 1959, nr 1. 4 Por. S. R u d h o l m, Der Entwuit eines schwedischen Kriminalgesetzbuch, Zeit-schrift fur die gesamte Strafrechtyissenschaft, dodatek do t. 68: 1954. 8 a także k.k. Italii (nowela z 1944 r.), dopuszczający dowód prawdy w trzech wypadkach: odnośnie do funkcjonariusza, jeżeli w wyniku pomówienia wszczęto postępowanie karne, na żądanie zniesławionego. Na stanowisku reprezentowanym przez omawianą grupę stał też art. 1039 rosyjskiej ustawy prasowej z 1865 r. o dyfamacji. Ograniczano tam dowód prawdy do nielicznych określonych wypadków i tylko z dokumentów urzędowych. Jednak przy przestępstwach prasowych dopuszczano także znacznie szerzej sformułowany dowód prawdy, przewidziany w art. 1535 kodeksu kar głównych i poprawczych z 1845 r. W rezultacie istniały obok siebie dwa różne przepisy i wybór ich zależał jedynie od wniosku oskarżyciela prywatnego. Było to niewątpliwie wysoce niekorzystne dla prasy. Stan ten uległ unormowaniu po wydaniu k.k. w 1903 r. i ustawy prasowej z 1905 r., które zresztą nie objęły swym zasięgiem całego terenu Imperium Rosyjskiego (np. Królestwa Kongresowego). 3. Pełny dowód prawdy. Rozwiązanie powyższe uznaje, że "prawda uniewinnia" i daje bardzo szerokie możliwości przeprowadzenia dowodu prawdy co do podniesionych zarzutów zniesławiających. Część rozwiązań zakłada pewne ograniczenia możliwości przeprowadzenia owego dowodu, głównie co do okoliczności związanych z życiem prywatnym pomówionego - jednak o ile w poprzednio omawianej grupie kodeksów dopuszczenie dowodu prawdy było wyjątkiem, tu stało się regułą. Ograniczenia miały charakter wyjątków w regule, choć istnieją rozwiązania dopuszczające w każdym przypadku dowód prawdy, jak np. polski projekt k.k. z 1963 r. Charakterystyczną redakcję przepisów w oparciu o omawianą zasadę dała francuska ustawa prasowa z 1881 r., która uchyliła poprzednie przepisy k.k. z 1810 r. i wprowadziła w art. 30-32 karalność dyfamacji, a w art. 35 możliwość przeprowadzenia dowodu prawdy, o ile zarzut był postawiony publicznie (art. 23), ale wyłączając zakres życia prywatnego obywatela. Ustawę prasową znowelizowano w 1944 r., dopuszczając (ustęp III do art. 35) dowód prawdy w każdym wypadku, o ile nie dotyczył on życia prywatnego, faktów, które uległy przedawnieniu, amnestii bądź darowaniu czy zatarciu skazania, albo wydarzeń sprzed 10 lat5. Doktryna francuska szła jednak raczej w kierunku daleko idącego ograniczenia stosowania owej poprawki - co> zresztą znalazło częściowo odbicie w judykaturze, choć mimo to na tle stosowania art. 35 francuskiej ustawy prasowej z 1881 r, wytworzyła się w judykaturze francuskiej swoista interpretacja contra legem przez wprowadzenie - w rzadkich wprawdzie wypadkach - pojęcia intention mechante, pozwalający sądowi chronić redaktora w razie nieprzeprowadzenia pełnego dowodu prawdy lub w sy- 5 Por. m.in. P. M i n i m, Comentaire de l'Ordonnance du 6 mai 1944 relative a la rśpresion des delits de presse, 1946; A. Colombini, Notę critigue, La Semaine Juri-diąue, 1948. 10 tuacji, w której dowód prawdy był ustawowo niedopuszczalny6. Chodziło głównie o sprawy, na których tle istniał bardzo wysoki stopień prawdopodobieństwa zarzutu, bądź też cel podniesienia zarzutu był społecznie pożądany - choć bywały i inne rozstrzygnięcia. Znacznie wcześniej niż w ustawodawstwie francuskim instytucja szeroko pojętego dowodu prawdy występowała w części partykularnych kodeksów niemieckich (Oldenburg z 1814 r., Nassau z 1849 r., Prusy z 1851 r.), a następnie w ogólnoniemieckim k.k. z 1871 r., gdzie ochronę czci ujęto w formie trzech stanów faktycznych: zniewagi (§ 185), obmowy i potwarzy (obmowa i potwarz są kwalifikowanymi formami zniewagi). Dowód prawdy dopuszcza kodeks niemiecki w stosunkowo szerokim zakresie i różnicuje go odrębnie przy obmowie, a pośrednio przy potwarzy (rozgłaszany fakt musi być świadomie fałszywy). Na zbliżonym stanowisku stały przepisy UKA z 1852 r. dotyczące przestępstw prasowych. .(Udowodnienie prawdziwości stawianych zarzutów powoduje niekaralność! Dowód prawdy jest niedopuszczalny (§ 489), gdy zarzuty dotyczyły życia prywatnego lub rodzinnego, bądź gdy obwinienie odnosiło się do czynu karalnego ściganego na wniosek. Do grupy tej należy też polski k.k. Rumunii z 1936 r. i k.k. Bułgarii z 1951 r. oraz k.k. Węgier z 1961 r. Stanowisko zbliżone zawierał kodeks Szwajcarii (art. 173) przed nowelą z 1950 r. Rozwiązania związane z szerokim dopujzczeniem__daaŁo4u-prawdyjako okoliczności uchylającejjprzestępność czynu są stosunko-^wp_na4c2sściej spotykane. Zaletą tego rozwiązania jest ochrona tylko krytyków podnoszących prawdziwe zarzuty, co w pewnym stopniu stanowi tamę dla nierzetelnej krytyki, wadą - pewna sztywność koncepcji, prowadząca niekiedy do interpretecji contra legem, oraz zdarzające się niezgranie przepisów o dowodzie prawdy z określeniem błędu, jak też z zagadnieniami proceduralnymi i uprawnieniami krytyki. 4. Dowód obiektywnego prawdopodobieństwa. Z dowodu prawdy ciężar został przerzucony na zagadnienie dowodu prawdopodobieństwa, niesłusznie często nazywanego "dobrą wiarą". Przy dowodzie prawdopodobieństwa okoliczności muszą obiektywnie uzasadnić (w oparciu o pewną adekwację) przyjęcie prawdziwości zarzutu. Natomiast przy "dobrej wierze" zasadniczy ciężar leży w sferze subiektywnego przeświadczenia, nawet partego na okolicznościach obiektywnie nie uzasadniających powzięcia takiego przekonania. Rozróżnienie to w praktyce sądowej jest jednak dość trudne, choć teoretycznie i praktycznie możliwe. Instytucję dowodu prawdopodobieństwa spotyka się w k.k. rosyjskim z 1903 r.7 obok dowodu prawdy w art. 537. 6 Por. omówienie w Materialen żur Strafrechtreiorm, Bonn 1954, t. 4, s. 114-116. 7 Stanowisko to było wynikiem bardzo słabej sieci informacyjnej na terenie Rosji, co powodowało niejednokrotnie zdobywanie wiadomości przez dziennikarzy w sposób nieomal "detektywistyczny", por. S. P o 11 a k, Wspomnienia starego dziennikarza, 11 Na przepisach tych wzorowano się w polskich przepisach prawa prasowego z 1927 r. Istnieje też grupa kodeksów dopuszczających zobiektywizowaną "dobrą wiarę" w sensie dowodu prawdopodobieństwa. Charakterystycznym przykładem tego stanowiska może być dawny k.k. chiński z 1928 r., gdzie wprawdzie mówi się o "dobrej wierze", jednak przez typizację okoliczności wyraźnie wskazuje się na elementy obiektywne (art. 327). Zbliżone jest rozwiązanie szwajcarskiego k.k. (po noweli z 1950 r.), gdzie stawiając wymóg starannego informowania się (art. 173 ust. 2), ustawodawca dopuszcza dowód prawdopodobieństwa, mimo nazwania go "dobrą wiarą", pod warunkiem podniesienia zarzutu z uzasadnionych powodów bądź w imię interesu publicznego. K.k. Norwegii z 1902 r. wprowadza obowiązek przeprowadzenia dowodu prawdopodobieństwa w § 249 (wykazania, że oparto twierdzenie na konkretnych przesłankach). K.k. Danii w § 269 ust. 2 wprowadza obowiązek uprzedniego starannego informowania się. Podobne stanowisko zajmuje k.k. Etiopii z 1957 r., który zna jako okoliczność uwalniającą od winy, obok dowodu prawdy, dowód "dobrej wiary" (art. 581), zalecając jednak przeprowadzenie dowodów według ogólnych zasad procedury karnej. Z treści wynika, iż chodzitu_o udowodnienie subiektywnego jjrzeświad-jrzenia o prawdziwoścLząrzutu, ale opartego o obiektywne okoliczności^ stanowiące przesłanki do takiego przeświadczenia.^co zbliża ów kodeks do koncepcji dowodu prawdopodobieństwa. Dowód prawdopodobieństwa wywołał jednak szereg niejasności, zwłaszcza jeżeli chodzi o kwestię obiektywnego ustalania przez sąd okoliczności mogących uprawdopodobnić zarzut w stosunku do subiektywnego przekonania jednostki. Równocześnie dość trudne w praktyce, gdyż wymagające szczegółowej analizy każdego przypadku, stosowanie instytucji dowodu prawdopodobieństwa przesądziło o dążeniach bądź w kierunku powrotu do> dowodu prawdy, bądź do tworzenia nowej instytucji dowodu subiektywnego prawdopodobieństwa, zwanego potocznie "dobrą wiarą". Zaznaczyć należy, iż sformułowanie dowodu prawdopodobieństwa jest swego rodzaju zmniejszeniem zawodowego ryzyka dziennikarza. 5. Dowód subiektywnego prawdopodobieństwa, czyli dobrej wiary. Pojęcie to zarówno w doktrynie, jak i w orzecznictwie przeplatało się z dowodem obiektywnego prawdopo dobieństwa, jednak daje się wyraźnie wyróżnić.JDowód dobrfj wiar_y___ ^oznacza udowodnienie subiektywnego prjgJLCMiania_o^prawdziwości za- J2^LJJjpLoJ:lLL^^ warunkach. Kwe stia oceny obiektywnej dowodów stanowiących o takim przekonaniu jest rzeczą uboczną (przeciwnie niż w dowodzie prawdopodobieństwa). For ma ta jest przyjęta głównie w państwach obozu socjalistycznego. Kon- "Wflrc^a-cA" < n/>" '•- - 11962. 1962,- W. Gielżyński, Prasa 1661-1914, Warszawa strukcje radzieckich przepisów wymagają, aby zarzut był fałszywy zarówno obiektywnie, jak i subiektywnie, analogicznie do polskiej typizacji fałszywego oskarżenia w art. 143 k.k. Dawny k.k. RFSRR z 1926 r. w art. 161 normuje odpowiedzialność tylko za "świadomie nieprawdziwe uwłaczające zarzuty"8. K.k. RFSRR z 1960 r., regulując te problemy, w art. 130 (oszczerstwo) i 131 (zniewaga) stwierdza, iż oszczerstwo to "rozpowszechnianie świadomie fałszywych zarzutów" i podwyższa kary za dokonanie tych przestępstw w druku - podobnie inne nowe kodeksy karne republik radzieckich. Na zbliżonym stanowisku stanął k.k. CSR z 1961 r. w § 206, k.k. Albanii z 1952 r. w art. 171. 6. Dowód niezawinionego błędu. To ciekawe rozwiązanie przyjmuje k.k. Jugosławi z 1951 r. w art. 169 obok dowodu prawdy: "jeżeli oskarżony udowodni prawdziwość swego oświadczenia lub udowodni, że był w niezawinionym błędzie, wskutek czego uważał za prawdziwe to, co stwierdził lub rozgłaszał, nie będzie karany za zniesławienie, może on jednak odpowiadać za obrazę (art. 170) lub za lekceważenie drugiej osoby przez pomówienie jej o dokonanie czynu karalnego (art. 172)". Zatem sama dobra wiara nie wystarcza, a konieczne jest udowodnienie niezawinionego błędu, różne od znanych w innych kodeksach karnych dowodów prawdopodobieństwa. Rozwiązanie podobne do ju-gosławiańskiego przyniosło nowe ustawodawstwo anglosaskie. Angielski Deiamation Act z 1952 r. bardzo ograniczył odpowiedzialność za nieumyślne zniesławienie; stworzył możliwość zaofiarowania poszkodowanemu sprostowania, którego przyjęcie odbierało mu legitymację procesową; jeżeli poszkodowany nie godzi się na sprostowanie, to zniesławiający nie odpowiadają za libel, o ile udowodnią, że nie można przypisać im niedbalstwa. Niezależnie od tego (art. 5) ograniczono zakres dowodu prawdy, który musi przeprowadzić zniesławiający jedynie co do faktów, po udowodnieniu prawdziwości których, pozostałe nie były w stanie przynieść szkody pomówionemu. Jeżeli chodzi o wygłoszenie samej opinii, to wystarczy wykazanie, że oskarżony działał jako uczciwy komentator - niemniej podstawowe fakty, na których opierała się opinia, muszą być obiektywnie prawdziwe. Je to raczej wygodne dla zniesławiającego, bowiem ciężar dowodu spoczywa na udowodnieniu tylu tylko faktów, aby można było wykazać "uczciwy komentarz" (art. 6 Deiamation Act). W USA wprawdzie nie ma takiego aktu obowiązującego na całym terytorium państwa, jednak w 14 stanach ograniczono ogólne zasady odpowiedzialności za zniesławienie, o ile popełniono je 8 Por. A. Piontkowski, Sowietskoje ugolownoje prawo, Moskwa 1951, s. 236; por. też nawiązujące do tych koncepcji orzeczenia SN PRL: "warunkiem legalności krytyki jest, aby zarzuty oparte były na przeświadczeniu krytykującego o ich praw dziwości", OSN Zb. og. 9/1953. Krytyka oparta na faktach, "które nie dadzą się udo wodnić", nie zatraca swego charakteru kontratypowego, OSN I K 16/51 PiP 10/51, s. 648. ' ••'•'-' 12 13 przy pomocy radia lub telewizji (ale nie prasy). Ograniczenia te idą w kierunku zasady "przestrzegania ścisłych standartów staranności przy sprawdzeniu prawdziwości ogłaszanych okoliczności" Późniejsze prze^ pisy kładą nacisk na udowodnienie zniesławiającemu przez zniesławionego niedbalstwa oraz wyłączają odpowiedzialność właścicieli i kierowników stacji radia i telewizji za przemówienia polityków. Zasada dowodu niezawinionego błędu daje poważną ochronę rzetelnej krytyce, aczkolwiek w stosunku do dowodu dobrej wiary i prawdopodobieństwa zwiększa ryzyko zawodowe dziennikarza. 7. Fair Comment, Państwa grupy anglosaskiej wprowadziły w opar--ciu o precedensy angielskich sądów oraz własne doświadczenia odrębny od romańskiego system ochrony czci, stojący jednak na gruncie dowodu prawdy. Zniesławienie ustne bowiem (slandej,} jest w zasadzie niekaralne, daje podstawę do odszkodowania na drodze cywilnej - karalne jest natomiast libel, zniesławienie pisemne. Sam jednak dowód prawdy nie wystarcza, gdyż pomawiający musi uzasadnić podniesienie zarzutu interesem publicznym (z dodaniem podstaw) oraz wykazać, że zarzuty stanowiły uczciwy komentarz, a ocena była dokonana w dobrej wierze i bez złośliwości (fair comment)9. Podobnie w USA ~ obowiązujące tam kodeksy stanowe w zasadzie przyjmują, że stawiający zarzuty nie popełnia zniesławienia, o ile zostanie ustalone, że: były one obiektywnie prawdziwe i rozgłoszono je z uczciwych pobudek w godziwym celu oraz nie przekroczono zakresu uczciwego komentarza. System anglosaski odrzuca samą dobrą wiarę co do postawionych zarzutów jako okoliczność eskulpującą. W podobny sposób stawiają zagadnienie inne kraje kręgu anglosaskiego, k.k. Indii z 1860 r. (art. 499-502), Kanady z 1927 r. (art. 317-334), Izraela z 1936 r. (art. 201-209), Cypru z 1928 r. (art. 184-192) itp. - najnowsze koncepcje anglosaskie idą jednak w kierunku zasady niezawinionego błędu. 8. Krytyka, jako odrębny stan faktyczny w kodeksach karnych. Jako pierwszy wyodrębnił krytykę w osobny stan faktyczny niemiecki k.k. z 1871 r., zajmując się w § 193 sprawą krytyki, m.in. naukowej i ar tystycznej ujemne oceny lub opinie prac naukowych, artystycznych Iub_przemysłowych, oświadczenia składane celem_strzeżenia i óchrony" uprawnionych interesów itp. są karane jedynie wówczas, jeżeli istnienie"" Zamiar sprawcy, by znieważyć autora pracy naukowej musi nie budzić wątpliwości. Krytykę określoną prawnie zna zarówno k.k. grecki (art. 367), jak i duński (§ 269), przewidując prawną ochronę krytyki, oraz 9 Por. Rozważania na temat "faircomment". W. F. Swindler, Problem Law in Journalism, New York 1955, s. 207-214. Ponadto por. J. Bierbover, Fair Comment en a Political Candidate, Georgetow Law Journal, 1949, nr 37, s. 404. Charakterystykę ogólną libel podaje P. Ashley, Essentials oi Libel, Seattle 1948, s. 1-6. k.k. Norwegii z 1902 r. w § 249 ust. 2, przy czym przekroczenie zakresu krytyki jest karane jako> obraza z art. 247, o ile m. in. wykazany został "brak skromności" 10. Także jugosławiański k.k. z 1951 r. posiada odrębny przepis dający ochronę krytyce - art. 173: "Bezkarna krytyka naukowa lub działalności społecznej", gdzie ochrona krytykującego idzie tak daleko, że nawet w wypadku wykazania złego zamiaru będzie on odpowiadał jedynie za obrazę. Zna także krytykę jako odrębny stan faktyczny k.k. Etiopii z 1957 r. (art. 579), gdzie uznaje się za kontratyp wszelkie sądy o wartości i krytyki odnośnie do realizacji i wytworów działalności naukowej, zawodowej, artystycznej, literackiej i społecznej, także niekaralne są wystąpienia adwokatów, biegłych, urzędników i działających w zakresie swych uprawnień i w dobrej wierze dziennikarzy, podejmowane w interesie publicznym. Kodeks ten traktuje prasę bardzo liberalnie. Pozostałe kraje regulują te zagadnienia doktrynalnie lub obyczajowo, przy czym nawet w krajach, które posiadają przepisy odnoszące się do krytyki, obyczaj ma jeszcze dziś poważne znaczenie. W zasadzie istnieją trzy grupy rozwiązań pozaustawowych co do krytyki, oparte na systemach kręgu prawa francuskiego, niemieckiego i anglosaskiego. Doktryna francuska rozumie przez prawo do krytyki naukowej, artystycznej, literackiej - "klasyfikowanie, wyjaśnianie, ocenę" dzieła, wynikające z ryzyka zawodowego autora, ukazującego publicznie swe dzieło, pozwala na nie skrępowaną krytykę dzieła, ale chroni cześć autora na zasadach ogólnych. System anglosaski, oparty na poprzednio omawianej zasadzie fair comment, pozwala na subiektywną i bardzo ostrą krytykę dzieła, nawet przesadną, ale taką, jaką wypowiada "porządny człowiek" nawet do dzieła uprzedzony, ale nie kierujący się szczególną złośliwością (malice), aby obrazić autora. Z naciskiem podkreślony jest wymóg prawdziwości podstawy oceny (cytaty - zgodność kontekstu), ale co do opinii sądy się nie wypowiadają. Uznają, że sąd nie ma prawa stawiania ocen artystycznych czy naukowych. Przyjęty przez doktrynę polską system jest z iązany z koncepcjami prawnymi kręgu niemieckiego i moim zdaniem znacznie mniej precyzyjny niż poprzednie. Zezwala na maksymalną ostrość (w granicach przyjętych dobrych obyczajów i realizacji rzeczywistego celu) oceny samego dzieła, o ile nie będzie ona konkretnie zracjonalizowana. Natomiast co do faktów odnoszących się do osobowości twórcy obowiązują już ogólne zasady prawa u. 10 Por. J. S a w i c k i, Dobra wiara a zniesławienie w projekcie prawa prasowego, PiZ, f959, nr 2. 11 Omawia to szerzej J. S a wieki, Krytyka artystyczna, Polityka z 11 XI 1961; por. też J. S t r e i t, Uber die Abgrenzung von Kritik und Beleidigung, Neue Justitz, Berlin 1956, nr 6. 15 Dodatkowym problemem jest zagadnienie ochrony czci osób zmarłych. Przepisy o ochronie czci osób zmarłych znają m. in. ustawodawstwa: francuskie - art. 34 ustawy prasowej z 1881 r., wymagający celowego zamiaru obrazy lub lekceważenia; k.k. niemiecki z 1871 r. - § 189; UKA z 1852 r. - § 492 (także projekty kodeksów: niemiecki z 1930 r. w § 322 i austriacki z 1913 r. w § 333 utrzymywały ową instytucję); węgierski k.k. z 1961 r. - § 267; znał je także dawny k.k. Rosji z 1903 r. - art. 560 i k.k. Chin z 1935 r. - art. 312. Ciekawe rozwiązanie przyjmuje k.k. Danii (§ 274), gdzie karalność istnieje na ogólnych zasadach tylko do 20 lat po śmierci w razie stwierdzenia u pomawiającego postawienia zarzutu "wbrew lepszej wiedzy". Podobnie reguluje zagadnienie k.k. Norwegii (w § 252), z tym że termin ów zmniejsza do 10 lat. Cześć zmarłego chroni k.k. Italii z 1930 r. (art. 59-7 )oraz k.k. Szwajcarii (art. 175). Ochronę czci zmarłego zna także k.k. Etiopii z 1957 r. (w art. 574 w związku z art. 588), przy czym wyłącza się z tego zakresu badania naukowe, literackie, oceny artystyczne itp. W okresie powstania polskiego k.k. 1932 r. dyskutowano ten problem na posiedzeniu Komisji Kodyfikacyjnej. Proponowano wprowadzenie takiego przepisu, jednak zwyciężył przeciwny pogląd W. Makowskiego i proponowanego stanu faktycznego nie umieszczono w kodeksie karnym 12. OCHRONA CZCI I KRYTYKA W POLSKICH PROJEKTACH KODYFIKACYJNYCH Prace nad ogólnopaństwową kodyfikacją prawa prasowego rozpoczęto bezpośrednio po uchwaleniu konstytucji marcowej w 1921 r., w oparciu o wynikający z tego aktu obowiązek opracowania przepisów określających zakres wolności prasy 1S. Rezultatem tych prac było prawo prasowe z 1927 r., uchylone przez sejm w roku 1930 u. W wyniku rozpoczętych od nowa prac kodyfikacyjnych w roku 1938 wydano w formie dekretu prezydenta RP nowe prawo prasowe (Dz.U. póz. 608). Wydanie owego aktu prawnego spotkało* się z niechętnym przyjęciem ze względu na pewne ograniczenia swobody prasy i formę wydania 1S. 12 Por. S. G l a s e r, Znieważenie pamięci zmarłego, Gazeta Sądowa Warszawska, Warszawa 1937, nr 2. 13 Zagadnienia rozwoju i kształtowania się polskiego ustawodawstwa prasowego w latach 1918-1948 omawia Z. Papierkowskł, Problemy prasowo-prawne, t. l, Roczniki Nauk Społecznych TN KUL, Lublin 1949, s. 69-73, oraz M. Pietrzak, Reglamentacja wolności prasy w Polsce, Warszawa 1963. 14 Po uchyleniu przez sejm - co ostatecznie nastąpiło w 1930 r. (Dz.U. z 28 II 1930, nr 13, póz. 89) - przywrócono moc dawnych przepisów i ponownie stanął problem kodyfikacji prawa ^ isowego. 15 Por. m.in. Nowe prawo prasowe, Prasa, 1938, nr 11, oraz ABC z 19 XI 1938; Kurier Poranny z 17 XI 1938; IKC z 20 XI 1938; Czas z 22 XI 1938; Robotnik z 25 XI 1938. 16 Dodatkowym problemem jest zagadnienie ochrony czci osób zmarłych. Przepisy o ochronie czci osób zmarłych znają m. in. ustawodawstwa: francuskie - art. 34 ustawy prasowej z 1881 r., wymagający celowego zamiaru obrazy lub lekceważenia; k.k. niemiecki z 1871 r. - § 189; UKA z 1852 r. - § 492 (ta: te projekty kodeksów: niemiecki z 1930 r. w § 322 i austriacki z 1913 r. w§ 333 utrzymywały ową instytucję); węgierski k.k. z 1961 r. - § 267; znał je także dawny k.k. Rosji z 1903 r. - art. 560 i k.k. Chin z 1935 r. - art. 312. Ciekawe rozwiązanie przyjmuje k.k. Danii (§ 274), gdzie karalność istnieje na ogólnych zasadach tylko do 20 lat po śmierci w razie stwierdzenia u pomawiającego postawienia zarzutu "wbrew lepszej wiedzy". Podobnie reguluje zagadnienie k.k. Norwegii (w § 252), z tym że termin ów zmniejsza do 10 lat. Cześć zmarłego chroni k.k. Italii z 1930 r. (art. 597 )oraz k.k. Szwajcarii (art. 175). Ochronę czci zmarłego zna także k.k. Etiopii z 1957 r. (w art. 574 w związku z art. 588), przy czym wyłącza się z tego zakresu badania naukowe, literackie, oceny artystyczne itp. W okresie powstania polskiego k.k. 1932 r. dyskutowano ten problem na posiedzeniu Komisji Kodyfikacyjnej. Proponowano wprowadzenie takiego przepisu, jednak zwyciężył przeciwny pogląd W. Makowskiego i proponowanego stanu faktycznego nie umieszczono w kodeksie karnym12. OCHRONA CZCI I KRYTYKA W POLSKICH PROJEKTACH KODYFIKACYJNYCH Prace nad ogólnopaństwową kodyfikacją prawa prasowego rozpoczęto bezpośrednio po uchwaleniu konstytucji marcowej w 1921 r., w oparciu o wynikający z tego aktu obowiązek opracowania przepisów określających zakres wolności prasy 13. Rezultatem tych prac było prawo prasowe z 1927 r., uchylone przez sejm w roku 19301'1. W wyniku rozpoczętych od nowa prac kodyfikacyjnych w roku 1938 wydano w formie dekretu prezydenta RP nowe prawo prasowe (Dz.U. póz. 608). Wydanie owego aktu prawnego spotkało się z niechętnym przyjęciem ze względu na pewne ograniczenia swobody prasy i formę wydania 15. 12 Por. S. G l a s e r, Znieważenie pamięci zmarłego. Gazeta Sądowa Warszawska, Warszawa 1937, nr 2. 13 Zagadnienia rozwoju i kształtowania się polskiego ustawodawstwa prasowego w latach 1918-1948 omawia Z. Papierkowski, Problemy prasowo-prawne, t. l, Roczniki Nauk Społecznych TN KUL, Lublin 1949, s. 69-73, oraz M. Pietrzak, Reglamentacja wolności prasy w Polsce, Warszawa 1963. 14 Po uchyleniu przez sejm - co ostatecznie nastąpiło w 1930 r. (Dz.U. z 28 II 1930, nr 13, póz. 89) - przywrócono moc dawnych przepisów i ponownie stanął problem kodyfikacji prawa prasowego. 15 Por. m.in. Nowe prawo prasowe, Prasa, 1938, nr 11, oraz ABC z 19 XI 1938; Kurier Poranny z 17 XI 1938; IKC z 20 XI 1938; Czas z 22 XI 1938; Robotnik z 25 XI 1938. 16 Prace legislacyjne okresu międzywojennego wychodząc z przesłanek praktycznych dążyły do unifikacji ustawodawstw zaborczych, sta- -rając się jednak w polskich projektach w miarę możliwości utrzymywać znaczny dorobek teoretyczny i praktyczny owych przepisów, przy równoczesnym rozwiązaniu palących problemów odpc- ' Jzialności redaktora i zwiększenia ochrony czci jednostki. Przez cały okres międzywojenny walczyły ze sobą dwie zasady: odpowiedzialności formalnej (czyli obiektywnej) i materialnej (subiektywnej). Ta ostatnia była szczególnie niechętnie widziana przez środowisko1 dziennikarskie ze względu na anonimat oraz tajemnicę redakcyjną. Zresztą instytucja redaktora "od siedzenia", wygodna, bowiem gwarantująca tajemnicę oraz pełną nieodpowiedzialność rzeczywistych sprawców - była nawet uważana za filar wolności prasy. Dlatego też ocena tendencji kodyfikacyjnych okresu międzywojennego jest złożona. Zdecydowanie negatywnie należy ocenić "kagańcowe" dążenia do ograniczenia politycznej wolności prasy, pozytywnie natomiast - tendencje do zwiększenia ochrony czci obywateli. Nierozróżnienie tych odrębnych nurtów prowadzić może do niewłaściwych wniosków. Polska Ludowa odziedziczyła więc w 1944 r. prawo prasowe stojące na stosunkowo wysokim poziomie kodyfikacyjnym oraz szereg dość dokładnie przepracowanych koncepcji prawnych. Problematyką prawno-prasową zajęto się, stosunkowo fragmentarycznie, od strony kontroli prasy w dekrecie o utworzeniu Głównego Urzędu Kontroli Prasy Publikacji i Widowisk - DzU póz. 210 z 1946 r. (nowelizowany), który inkor-porował część przepisów p.p. z 1938 r., należących do uprawnień władz administracyjnych. Zresztą fragmentaryczność ta była uzasadniona tym, że część zagadnień regulowały przepisy p.p. z 1938 r., z rzadka raczej wykorzystywane , a ponadto noszono się z zamiarem podjęcia prac kodyfikacyjnych w tej dziedzinie prawa. Postulat tego rodzaju zgłosił w sejmie w imieniu świata dziennikarskiego poseł R. Praga, zaś 27 XI 1947 r. J. Cyrankiewicz, przemawiając podczas obrad jednej z komisji sejmu, zapowiedział opracowanie nowego prawa prasowego 16. Ponownie problematyka kodyfikacji prawa prasowego zaczyna być aktualna po 1956 r. W roku 1958 zostaje ogłoszony projekt tak zwanej "małej ustawy prasowej" przy inspiracji SDP, na podstawie którego zostaje opracowany projekt ustawy prasowej z 1958 r. (projekt ten ma liczne wersje, bo aż 10). Projekt "małej ustawy prasowej" wprowadza zaostrzenie kar za zniesławienia (do lat 3 aresztu lub grzywny); w art. 9 - typizacja przestępstwa jest analogiczna jak w art. 255 k.k., zmianę przynosi art. 10, wprowadzający "dobrą wiarę" obok dowodu 'prawdy. W projekcie z 1958 r. art. 11 ma identyczne brzmienie jak art. 9 16 Por. M. Krzepkowski, Myśli nad projektem ustawy prasowej, Prasa Polska, 1947, nr 6/7, por. też ibid., 1947, nr 2/3, s. 6, 1948, nr 10, s. 5. - Działalność zawodowa 17 "małej ustawy prasowej", z tym że obok prasy dodano: "radia, telewizji, kroniki filmowej". Wprowadzono pojęcie usprawiedliwionego błędu: pod wpływem usprawiedliwionego błędu. Usprawiedliwiony błąd zachodzi wówczas, gdy sprawca miał dostateczną podstawę do uznania [...] zarzutu za prawdziwy" ". Opierając się w znacznym stopniu na powyższych projektach opracowano i ogłoszono w 1960 r. wstępny projekt ustawy o ochronie krytyki i odpowiedzialności za zniesławienie. Ustawa owa miała się ukazać równolegle z k.p.a. Projekt ustawy o ochronie krytyki był niewątpliwie pewnym postępem w dziedzinie prawa prasowego, jeżeli chodzi o ochronę zarówno interesu krytyki, jak i czci jednostki, gdyż ograniczał nadmierne uprawnienia krytyki18. Definicji krytyki projekt ten nie daje, choć art. l przewiduje karalność działania - stanowiącego nadużycie stanowiska - na szkodę osoby, która podjęła krytykę w obronie interesu społecznego lub w celu zapobieżenia takiej krytyce. Ochronę czci regulowały przepisy art. 2 projektu", oparte na sformułowaniu art. 255 k.k. z pewnymi zmianami w § 3 oraz dodatkową penalizacją świadomie fałszywych zniesławień w § 4. Dyskusja, która rozwinęła się nad przepisami o ochronie czci w projekcie tej ustawy, wyraźnie negatywnie oceniła dawniejsze koncepcje krańcowo zsubiektywizowanej dobrej wiary. In-terpretowan' raczej (moim zdaniem słusznie) ową "uzasadnioną podstawę" jako dowód prawdopodobieństwa, zauważono też nierozdziel-ność pojęć czci i krytyki, podczas gdy do owego momentu wskazywano głównie na przeciwstawność tych pojęć 19. Przepisy dotyczące prasy zostały częściowo "przejęte" przez Komisję Kodyfikacyjną projektu k.k. 1963 r. z omawianych powojennych opracowań projektowych. Poprzednie projekty k.k. okresu powojennego nie zajmowały się zagadnieniami prasy, natomiast rozwiązywały różnie problematykę ochrony czci. Pierwszy projekt k.k. z 1951 r. poprzedziła ankieta Ministerstwa Sprawiedliwości co do propozycji zmian w części szczegółowej k.k. 1932 r., jednak wnioski szły raczej w kierunku represji w ramach ko- 17 Sformułowania te wywołały zastrzeżenia T. Garczyńskiego, Odwaga cy-wilna, warcholstwo, kłótliwość, PiŻ, 1958, nr 5, oraz Z. Papierkowskiego, Niebezpieczne prawo, PiŻ, 1959, nr 8 - autor przeprowadzał polemikę z J. S a wiek im, Dób; a wiara a zniesławienie w projekcie prawa prasowego, PiŻ, 1959, nr 2. Wypowiedź Z. Papierkowskiego wywołała polemikę z E. Mertzem, prowadzoną na łamach PiŻ. 18 Pewne niejasności spowodowało ujęcie w projekcie ustawy pojęcia redaktora odpowiedzialnego za publikacje, a nie będącego autorem. 19 Por. J. Druski, O czci i krytyce nierozdzielnie, PiŻ, 1960, nr 8, autor kryty-^ kując zbytnią obiektywizację art. 255 k.k. zwraca uwagę, że projekt ustawy o ochronie krytyki "...zrywa więc z często subiektywnym pojęciem "dobrej wiary" występującym w niektórych orzeczeniach sądowych, pryncypalnie ale zbyt jednostronnie broniących krytyki". 18 deksu karnego20. Projekt k.k. z 1951 r. typizację zniesławienia opiera w zasadzie na założeniach art. 255 k.k. Art. 185 § 1: "Kto o postępowaniu lub właściwościach innej osoby rozgłasza wiadomości uwłaczające jej czci, podlega karze..."; § 2: "Nie podlega odpowiedzialności karnej, kto przedstawi dowody prawdziwości rozgłaszanych wiadomości"; § 3: "Sąd może zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary, a nawet od kary uwolnić sprawcę, który miał uzasadnione podstawy do przypuszczenia, że rozgłaszane wiadomości są prawdziwe"; § 4: "Nie popełnia przestępstwa, kto działa w wykonaniu obowiązku społecznego, a w szczególności, kto działa w wykonaniu obowiązku korespondenta robotniczego lub chłopskiego". Próba tego rodzaju sformułowania przepisów o ochronie czci została ostro skrytykowana 21 i podzieliła los szeregu propozycji kodyfikacyjnych. Zasługuje ona jednak na uwagę z dwóch względów: próby ustalenia do końca procesowego charakteru dowodu prawdy w § 2 oraz wysoce rozsądnego potraktowania problematyki dowodu prawdopodobieństwa w § 3. Jest to rozwiązanie, jak się wydaje, najtrafniejsze z dotychczasowych. Sformułowanie § 2 odnośnie do dowodu prawdy przecinało wszelkie niejasności wynikłe na tle interpretacji art. 255 k.k., jednak stwarzało utrudnioną sytuację oskarżonemu. Nieudana była natomiast próba określenia krytyki (sensu largissimo) w § 4. Brak też ochrony życia prywatnego. Jednak w sumie art. 185 p.k.k. z 1951 r. winien być ze względu na swą ciekawą konstrukcję rozważany przy każdej następnej kodyfikacji. Nie można tego natomiast powiedzieć o art. 150 p.k.k. z 1956 r.: "Kto przekazuje lub rozgłasza oszczercze wiadomości o postępowaniu lub właściwościach innej osoby podlega karze...". Przepis ten był niefortunnie pomyślany, w zasadzie oznaczał on cofnięcie się jeszcze przed rok 1818. Dlatego też podaję go jedynie ze względów historycznych. Przekonywającą krytykę propozycji tego przepisu przeprowadził m.in. J. Sawicki22. W zmienionych warunkach, po roku 1956, przystąpiono do prac nad projektem k.k., który ostatecznie po wielu przeróbkach ukazał się w roku 1963. Początkowo pracowano równolegle nad ustawodawstwem prasowym i kodeksem karnym i w dyskusjach przeważał pogląd o konieczności wyłączenia z k.k. działów specjalnych, jak np. prawa karnoskarbowego czy prasowego23. Problematyka prawnoprasowa zostaje włą- 20 Por. S. Kalinowski, Część szczegółowa k.k. 1932 w świetle krytyki, DPP 1949, nr 1. Por. J. Sawicki, Ochrona czci a wolność krytyki. Warszawa 1956 (cyt.: Ochrona czci... 1956), s. 179-181. 22 Ibid., s. 184-188. 23 Por. dyskusje nad referatem W. Woltera - sprawozdanie J. Śmietankowej z prac komisji kodyfikacyjnej, Biuletyn Ministerstwa Sprawiedliwości • 1957 nr 2, s. 10. 19 czona do prac Komisji KOdynKacyjnej z projektami ustawy prasowej i późniejszym projektem ustawy o ochronnie krytyki i odpowiedzialności za zniesławienie. ]• Jeżeli chodzi o projekt k.k. z 1963 r. w opublikowanym brzmieniu, wydaje się, iż przepisy związane z zagadnieniami czci i ochrony prasy 'należy podzielić na trzy grupy regulujące: 1) zagadnienia związane bezpośrednio z ochroną czci ludzkiej; 2) problematykę przestępstw prasowych; 3) przepisy rzutujące na powyższe oraz mające z nimi związek. W zasadzie w grupie l utrzymano podstawowe założenia przepisów art. 255 i 256 k.k. z 1932 r., wprowadzając jedynie pewne modyfikacje. Zniesławienie zostało stypizowane w art. 269 § l p.k.k., gdzie (nie bez wpływów niemieckich) słowo "pomawia" zastąpiono określeniem "podnosi lub rozgłasza zarzut", co w zasadzie nie zmieniło treści przepisu w. stosunku do art. 255 § l k.k.; zwiększona została natomiast sankcja karna (do lat 3 - poprzednio do 2, przy czym na podstawie przepisu ogólnego art. 41 § l p.k.k. podniesiona jest ogólna granica wymiaru kary do l miesiąca). Uchylono ochronę życia rodzinnego i prywatnego, a obok dowodu prawdy (§ 2) wprowadzono (§ 2 u. 3) konstrukcje dowodu prawdopodobieństwa - "przeświadczenie oparte na uzasadnionych podstawach", zmieniono też podstawę do podniesienia zarzutu - "obrona społecznie uzasadnionego interesu" lub przeświadczenie oparte na uzasadnionych podstawach, że takiego interesu się broni. Sformułowania te mogą budzić istotne zastrzeżenia. Na wstępie jednak należy zaznaczyć, że wyodrębnienie u. 3 § 2 art. 269 projektu można by uznać za przyznanie się do faktu, że interpretacja art. 255 § 2 k.k. w kierunku subiektywnej dobrej wiary była contra łegem2*. Zastrzeżenie budzi pozbawienie prasy hamulca, jakim nawet w okresie "dobrej wiary" była ochrona prywatnego i osobistego życia człowieka. Groźne to byłoby głównie ze względu na nierzadko napastliwy ton gazet prowincjonalnych i prasy kobiecej. Niezależnie od tego, istotne luki w prawie, wobec braku pełnej kodyfikacji prasowej (np. co do listów do redakcji), w zestawieniu z p.k.k. 1963, przesądzałyby o bezkarności ataków na sferą prawnego działania jednostki w życiu osobistym i prywatnym. Zbyt nieraz małe jest wśród naszej prasy poszanowanie człowieka,.by dawać tego rodzaju uprawnienia, zwłaszcza iż chodzi tu o kwestie oceny postępowania ludzkiego w dziedzinie, gdzie wobec specyficznego charakteru piszący bardzo łatwo ulegać może dezinformacji. Zresztą ustalt. ' ^ prawdy obiektywnej w tych sprawach jest bardzo utrudnione. Drugie zastrzeżenie to określenie dowodu prawdopodobieństwa. Autorzy p.k.k. 1963, w przeciwieństwie do Komisji Kodyfikacyjnej z 1932 r., jak się wydaje, nie rozróżniają "dobrej wiary" i "dowodu prawdopodobień- Z. Papierkowski, Zwycięstwo czy kląska, PiP, 1963, nr. 7. stwa" ". JYioze to nasunąć trudności interpretacyjne. /, treści jednak przepisu art. 269 § 2 p.k.k. wynika, iż chodzi tu raczej o dowód prawdopodobieństwa w sensie obiektywnym, gdyż przeświadczenie krytykującego musi być oparte na uzasadnionych, sprawdzonych26 wiadomościach. Jednak nie sprecyzowano, czy owe wiadomości dawać muszą "uzasadnione podstawy" w sensie obiektywnym przy pewnej adekwa-cji społecznej, czy jedynie w sensie subiektywnym dla podnoszącego zarzut. Interpretacja logiczna przemawiałaby za dowodem prawdopodobieństwa, choć sformułowanie to może być bardzo łatwo użyte do interpretacji w kierunku "dobrej wiary". Wprowadzenie karalności ekscesu intensywnego krytyki w art. 269 § 4 p.k.k. należy uznać za słuszne, gdyż po niefortunynm, moim zdaniem, OSN w sprawie Wolanowskiego, ekscesy takie stawały się praktycznie biorąc bezkarne. Ów § 4 to także przyznanie się do interpretacji contra legem art. 255 i 256 k.k. Przestępstwo obrazy zostało zaprojektowane w art. 271 p.k.k. w tradycyjnej formie. Grupa druga - to przestępstwa prasowe, które trzeba przyznać, są , znacznie gorzej sformułowane niż przepisy o ochronie czci. Kazuistycz-na definicja przestępstwa prasowego w art. 427 projektu jest już w tej chwili przestarzała, gdyż nie ujmuje np. sonoram 27. Nie dostrzeżono też kierunków współczesnego prasoznawstwa. Typizacja nieoględności (art. 428 p.k.k.) jest także krokiem wstecz w stosunku do p.p. z 1938 r. (art. 33), wprowadza się bowiem pojęcie osoby odpowiedzialnej, co w kontekście z art. 429 § 2 p.k.k. budzi poważne wątpliwości ("redaktor odpowiedzialny"?). Ciekawą innowację w stosunku do p.p. z 1938 r. i k.k. z 1932 r. wprowadza projekt w; drugim członie art. 430, pozostawiając uznaniu sądu formę ogłoszenia wyroku sądowego; jeżeli przestępstwo popełniono w treści druku bądź filmu, nie będących periodykami. Przestępstwa prasowe w p.k.k. 1.963 r. nasuwają jedno: generalne zastrzeżenie, są mianowicie, jak się wydaje, całkowicie zbyteczne w takim akcie prawnym, jak kodeks karny. Z jednej strony powodują one dalsze rozproszenie przepisów prawa prasowego, z drugiej zaś zastępują jedynie część przepisów p.p. z 1938 r., pozostawiając tam nadal przestępstwa porządkowo-prasowe (pozostawia się, też na uboczu art. 6a dekretu z 1946 r. DzU póz. 210, z późniejszymi zmianami). Ponadto przepisy te - 23 Por. wstęp do p.k.k. 1963, s. X-XI. 28 Por. wstęp do p.k.k. 1963, s. X-XI oraz W. Winawer, Niektóre zagadnienia Projektu Kodeksu karnego, wkładka do Nowego Prawa, 1963, nr 2, s. 37. 2' W dyskusji podnoszono zarzut nienowoczesności p.k.k. z 1963 r. por. J. Olszewski, k.k. i fantazja, Nowa Kultura, 1963, nr 11: choć np. J. P a r z y ń s k i, Prasa i dziennikarze w projekcie KK, Zeszyty Prasoznawcze, 1963, nr 3, s. 85, uważa p.k.k. 1963 za "próbę rozwiązania nowoczesnego". 20 21 niem do przepisów prasowych 28. Trzecia grupa przepisów projektu to głównie: ochrona naruszenia "w inny.sposób praw autorskich" (art. 267 § 2) - przeniesiona z prawa autorskiego - i tłumienie krytyki (art. 268). Ten ostatni przepis, moim zdaniem, jest nieporozumieniem wobec uniknięcia przez autorów projektu określenia krytyki. Miałby on sens np. w oparciu o k.k. Niemiec, Jugosławii lub innych państw, gdzie sformułowano pojęcie krytyki. W naszych warunkach może ewentualnie prowadzić do nadmiernej, często niewłaściwej penalizacji. Projekt k.k. z 1963 r. nie stał się obowiązującym kodeksem i należy się liczyć z nowymi projektami kodyfikacyjnymi. ROZWÓJ ORZECZNICTWA I DOKTRYNY W POLSCE Rozwój doktryny odnośnie do ochrony czci w Polsce przeszedł długą ewolucję, związaną zarówno z przemianami społeczno-politycznymi, jak i z kształtowaniem się rodzimych koncepcji prawnych. Pierwszy okres, 1918-1.926 (obowiązywanie kodeksów zaborczych) cechuje daleko idący liberalizm. Powodowała go z jednej strony gwał-' townie narastająca walka polityczna stronnictw, w której posługiwano się chętnie zniesławianiem przeciwników, a z drugiej coraz silniejsze poszukiwanie sensacji przez prasę. Przewlekłość procedury sądowej w sprawach o zniesławienie prasowe stwarzała sytuacje wybitnie niekorzystne dla zniesławionego. Pogłębiało to jeszcze wysoce korzystne dla prasy unormowanie sprostowań przez przepisy zaborcze. Równocześnie sądy wymierzały zniesławiającym kary raczej symboliczne w stosunku do nasilenia złej woli sprawcy, co przy stosowaniu przepisów licznych amnestii doprowadzało do tego, iż ochrona czci stała się fikcją, zaczęto częściej stosować samopomoc bądź pojedynki. Na marginesie politycznych rozgrywek działali natomiast przedstawiciele prasy brukowej, wykorzystujący możliwości robienia łatwych sensacji. Sytuację ułatwiała im instytucja "redaktorów odpowiedzialnych", służących jedynie do ewentualnego "odsiadywania" wyroków, choć w opisywanym okresie owa posada "sitzredaktora" była w znacznym stopniu synekurą. Nikt w ówczesnej Polsce nie był pewien możliwości ochrony swego dobrego imienia. Stan ten uderzał zwłaszcza w ludzi stojących na niższych szczeblach społecznych. Politycy, gdy ich zniesławiono, dysponowali trybuną sejmową lub prasą, przedstawiciele klas posiadających - środkami na prowadzenie przewlekłych procesów; oficerowie, bądź sportowcy - siłą 28 Por. B. Michalski, Rozdział w projekcie kodeksu nie zastąpi ustawy prasowe;, Biuletyn Prasoznawczy UW, 1964, nr 6, s. 54-59. dy postać awantur, jak np. w 1924 r. między posłami: endekiem Rabskim a ludowcem Miedzińskim. (Chodziło o fałszywy zarzut Rabskiego w "Kurierze Warszawskim", iż ludowcy depopularyzują H. Sienkiewicza wśród włościan, Ze względu na to, iż Rabski odmówił satysfakcji, został przez Miedzińskiego pobity). Prasa endecka, która szczególnie celowała w obrzucaniu obelgami przeciwników politycznych, na ten fakt zareagowała bardzo ostro i wykorzystując swe wpływy w Zarządzie Towarzystwa Literatów i Dziennikarzy, doprowadziła do- "uchwały protestacyjnej" przeciw wszelkim tego1 rodzaju, niedopuszczalnym usiłowaniom krępowania wolności słowa drukowanego. Uchwałę tę ostro skrytykowali lewicowi pisarze, m. in. A. Strug, A. Sliwiński, G. Dani-łowski, stwierdzając, iż "Zarząd Towarzystwa broni nie wolności słowa, lecz wolności obelg, uprawnia do używania tak karczemnych wyzwisk, jak maxima cloaca i uchwałą swą stwierdza, że tego rodzaju określenia nie mogą uwłaczać czci polskiego obywatela... Przeciw uchwale tego rodzaju sankcjonującej wyuzdanie drukowanego słowa... zakładamy protest" 30. Stan ten nie uległ zmianie do przewrotu majowego', od którego zaczyna się drugi okres. Narastająca reakcja kół prawniczych przeciw nadużywaniu wolności prasy zostaje wykorzystana w pewnym sensie przez obóz piłsudczyków w kierunku zwiększenia form prawnych ochrony czci, dających im jednak możliwości walki z opozycją. Należy tu zwrócić uwagę, iż wprawdzie celem ówczesnych kół rządzących było ograniczenie szans prasowych kampanii opozycji, ale obiektywnie zyskiwał na tym pozbawiony dotąd praktycznie ochrony swej czci obywatel. W 1926 r. Stała Delegacja Zrzeszeń i Instytucji Prawniczych, działających w kontakcie z MSW i Ministerstwem Sprawiedliwości, wyłania specjalną podkomisję w celu opracowania projektów prawnego zwiększenia ochrony czci. Projekt taki przedstawiono pod koniec 1926 r., przewidując znaczne obostrzenie kar za przestępstwa prasowe przeciwko czci. Sugestie te zostały wykorzystane w przepisach rozporządzenia z 1926 r., o rozpowszechnianiu nieprawdziwych wiadomości i karach za zniewagę władz lub ich przedstawicieli, ą po uchyleniu tego rozporządzenia przez sejm, w kodyfikacji prawa prasowego' z 1927 r. (np. art. 53 p.p. 1927). Nowe przepisy prawa prasowego z 1927 r., a po jego uchyle- 29 Por. wniosek T. B o y-Ż eleńskiego w artykule Prawo autorskie likcją, Kurier Poranny, nr 76 z 16 III 1928 r., gdzie uznaje (na marginesie procesu ,,o prawo do przecinka" - por. O. Missuna, Warszawski Pitawal Literacki, Warszawa 1960, s. 81- -93), że skoro zaniedba się rygory prawne wobec prasy co do praw autorskich, to ich ochrona "stanie się tą znaną fikcją, jaką jest u nas ochrona czci". 80 Dokładny opis podaje M. Piętrz a k, op. cit., s. 500, ponadto por. Kurier Polski z 5 XI 1924 r. i Kurier Polski z 20 XI 1924 r. 23 22 w związku z ustawami prasowymi, nie zmniejszyły jednak wcale zaciekłości prasy politycznej. Pogłębiający się konflikt między endecją a sanacją powodował stałe zwiększanie się liczby procesów o zniesławienie prasowe. Zaznaczyć należy, iż w większości wypadków zniesławiający wiedzieli, że zarzuty są fałszywe, jednak wyroki były stosunkowo łagodne. Ostro natomiast karały sądy wystąpienia prasowe przedstawiające w sposób obelżywy i skandaliczny życie prywatne różnych osób. Motorem takich publikacji była chęć zemsty 31, a także zamiar zrobienia taniej sensacji. Nic też dziwnego, że zarówno orzecznictwo sądowe na tle art. 255 k.k., jak i teoria prawa karnego starały się zwiększyć ochronę czci. Wprawdzie cześć i krytyka są pojęciami nierozdzielnymi, jednak oczywiste'nadużywanie prawnej ochrony jednego z tych dóbr prowadzi z czasem do odwrotnej reakcji - w kierunku ochrony "zaniedbanego" dobra. W latach 1918-1926 prasa nie liczyła się w swej krytyce właściwie z niczym, dlatego też reakcja ustawodawcy i sądów w kierunku zwiększenia ochrony czci - narastająca stopniowo - powodowała zarazem ograniczenie praw krytyki społecznej. Jest rzeczą niewątpliwą, iż za poczynania nieodpowiedzialnych dziennikarzy ucierpiała w jakimś sensie rzetelna krytyka społeczna - mniej naukowa i artystyczna. Dlatego też rządy sanacyjne, wykorzystujące sytuację, starały się ograniczać prasę w sensie politycznym, nierzadko pod pretekstem zwiększenia ochrony czci jednostki. Walka prasy była prowadzona głównie przeciwko ograniczeniom o charakterze politycznym, dlatego w powojennej literaturze bardzo częsta jest tendencja do nieoddzielania tych zagadnień od problemów ochrony czci. Zresztą owe zaostrzenia odpowiedzialności karnej za występki przeciw czci jednostki raczej skutku zamierzonego nie odnosiły. Nawyki z lat 1918-1926 były zbyt silnie zakorzenione.- Ponadto "szykany" władz sądowych przedstawiano w prasie nie jako represje karne za pospolite przestępstwa, ale nadawano im posmak politycznych represji niepopularnego rządu sanacyjnego. Rząd ten miał wyraźne tendencje do ograniczenia wolności prasy w sensie politycznym. Jednak jego działalność w kierunku zwiększenia ochrony czci ludzkiej była normalną funkcją administracyjną, którą wobec ówczesnych ekscesów prasy podejmowałby każdy rząd, uznający choć w minimalnym zakresie prawo człowieka do poszanowania jego czci. Zagadnieniem niewłaściwego tonu prasy zajęły się też władze związkowe dziennikarzy i wydawców. Zbyt częste "polemiki" prasowe o znieważającym charakterze zmusiły Związek Wydawców i Związek Dziennikarzy do zajęcia negatywnego stanowiska wobec tego problemu32. 31 Por M. P i e t r z a k , op. cit., s. 487-509. 32 Przedstawiciele praktyki i teorii dziennikarstwa międzywojennego zdawali sobie sprawę, iż właśnie ów poziom polemik prasowych i lekceważący stosunek do czci 24 lacyjne oraz doktryna wypowiadały się niejednokrotnie, (choć jako stan faktyczny znał krytykę z kodeksów zaborczych jedynie k.k. niemiecki § 193) ustalając - mimo pewnych "potknięć" - zasady aktualne moim zdaniem do dziś. Widać to zwłaszcza na tle jedynej w okresie międzywojennym poważnej próby tłumienia krytyki naukowej - na tle procesu zakończonego dnia 8 VI 1928 r. wyrokiem,, w którym Sąd Okręgowy w Poznaniu skazał m. in. profesora Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie S. Kulczyńskiego na karę grzywny za zniewagę dokonaną w recenzji podręcznika szkolnego. Wyrok Sądu Okręgowego stanowił tak wyraźne - mimo fragmentarycznie słusznych ustaleń - ograniczenie praw krytyki naukowej, że został zaskarżony przez prokuraturę i stał się przedmiotem rozprawy w Sądzie Najwyższym, który po> rozpoznaniu sprawy uchylił wyrok SO w Poznaniu i oskarżonych, uniewinnił3a. W motywach wyroku SN podano, iż orzeczenie SO zapadło z wyraźnym pogwałceniem §§ 185 i 193 k.k. niemieckiego oraz art. 117 konstytucji RP z 1921 r. gwarantującego wolność nauki. Wyjaśniając treść § 193 k.k. niemieckiego SN uznał, że odbiera on cechy bezprawności zniewadze, która została zadana w imię uprawnionych interesów i daje prawo do ujemnych ocen o pracach naukowych, a karze tego rodzaju zniewagi jedynie wówczas, gdy ich forma lub okoliczności wśród jakich nastąpiły, wskazują na niewątpliwy zamiar sprawcy znieważenia autora pracy naukowej. Ostra interwencja Sądu'Nrlwyższego przeciwko tej pierwszej w Polsce próbie tłumienia krytyki naukowej, jaką był wyrok SO w Poznaniu, zapobiegała na przyszłość powtarzaniu się podobnych wyroków. W praktyce sądownictwa międzywojennego "wyrok sądu poznańskiego pozostawał odosobniony, jeżeli chodziło o krytykę naukową"34. Linia wytyczona przez SN w 1929 r. jest respektowana w praktyce do chwili obecnej. W szeregu innych wypadków sądy stawały zawsze na stanowisku respektowania praw krytyki naukowej, żądając jednak dość ostro, by miała ona formę zgodną z dobrymi obyczajami (np. OSN ZO 185/1934), żądając często przeprowadzenia dowodów prawdy co do zarzutów krytycznych, np. przy pomawianiu o plagiat. Reasumując: okres międzywojenny w dziedzinie ochrony czci ludzkiej przed przestępstwa- ludzkiej jest "najcięższą chorobą zawodową" (St. K a u z i k, O poziom polemik prasowych, Prasa, 1937, nr 8/9, s. 4-5). 33 Proces ten był wielokrotnie omawiany w szeregu opracowań. Por. W. W o 11 e r, Krytyka naukowa a obraza czci, odbitka z GSW, Warszawa 1929; J. S a w i c k i, Ochrona czci na tle krytyki i samokrytyki, Warszawa 1953 (Cyt.: Ochrona czci..., 1953), s. 37 i Ochrona czci... 1956, s. 103-104 (z tym, ./9 autor nie podaje dalszych losów wyroku Sądu Okręgowego w Poznaniu); M. Pięt. i a k, op. cit; K. Daszkiewicz, Zniesławienie a krytyka naukowa, Ruch Prawniczy, Ekonomiczny i Socjologiczny, Warszawa-Poznań 1963, nr 3, s. 59-60; por. też treść zapadłego w tej sprawie OSN ZO 340/1929. 34 M. P i e t r z a k, op. cit., s. 490. 25 mi prasowymi przyniósł, jeżeli chodzi o stronę ustawodawczą, dwie kodyfikacje prawa prasowego (1927 i 1938) oraz przepisy art. 255 i 256 k.k. Przepisy te, zwiększając ochronę czci ludzkiej, zarazem w niewielkim stopniu osłabiły rzetelną krytykę społeczną w stosunku do lat 1918- -1932. Orzecznictwo zgodnie z prawem odrzuciło nieznaną k.k. 1932 "dobrą wiarę" pochodną od dawnego' "dowodu prawdopodobieństwa" (k.k. rosyjski 1903 art. 536 p. 2), uznając ją za okoliczność mającą wpływ na wymiar kary i ewentualnie jej zawieszenie (OSN ZO 273/1938). Dowodu prawdy wymagano jedynie co do istotnej treści zarzutu (np. OSN ZO 9/1939). Krytyka naukowa była ochraniana przez sądy, które karały jedynie jej ekscesy. Wyeksponowałem tu elementy pozytywne okresu międzywojennego - były jednak także orzeczenia SN czy też tendencje doktrynalne o wyraźnie zachowawczym obliczu 'w dziedzinie ochrony i 35 czci Pewne nieścisłości związane z oceną okresu międzywojennego' mimo szeregu słusznych spostrzeżeń wprowadziły, jak się wydaje, do doktryny znane opracowania J. Sawickiego 38, dlatego też należy zwrócić uwagę na najważniejsze z podanych tam momentów. Analiza okresu międzywojennego musi być bardzo wnikliwa i rozpatrywać problem ochrony czci i krytyki, wiążąc go nie tylko z ówczesną walką klasową, ale i z szeregiem ubocznych, ale istotnych problemów, jak działalność prasy, stosunek społeczeństwa do zniewag prasowych, świadomość prawna środowiska dziennikarskiego itp. J. Sawicki, posługując się przykładem poprzednio opisanego procesu poznańskiego (przeciwko Kul-czyńskiemu) do momentu zakończenia go w I instancji, kończy ów fragment słowami W. Woltera "Horoskopy dla krytyki są więc bardzo niepomyślne, raczej powiedzieć należy wprost fatalne"37. Z kontekstu i tytułu rozdziału ("Obrona "honoru" w Polsce kapitalistycznej jako środek dławienia krytyki")38 wynika, że stanowisko SO w Poznaniu stało się dominujące dla międzywojennej praktyki sądowejS9. J. Sawicki nie wspomina natomiast ani słowa o bądź co bądź istotnym do dziś dla polskiej nauki prawa wyroku Sądu Najwyższego, rozprawiającym się radykalnie z tłumiącymi krytykę naukową teoriami SO w Poznaniu 40. W in- 35 Por. OSN ZO 55/34 i OSN ZO 594/35. 36 J. Sawicki, Ochrona czci..., 1953, oraz Ochrona czci..., 1956. 87 J. Sawicki, Ochrona czci..., 1953, s. 37 i Ochrona czci..., 1956, s. 104. 38 Taki jest tytuł rozdziału II w obu książkach. 39 Oto następne zdanie po cytacie W. Woltera "...Sliwiński i Wolter byli wówczas ze swą tezą również odosobnieni jak w Niemczech [...] Binding i Beling..." (J. S a-wicki, Ochrona czci..., 1953, s. 37, oraz Ochrona czci..., 1956, s. 104). Warto dodać, że Sliwiński i Wolter znacznie się różnili, jeżeli chodzi o koncepcje w zakresie ochrony czci. Por. A. B a n a c h, Ochrona czci i godności osobistej w kodeksie karnym polskim, Kraków 1950, s. 102. 40 Por. OSN ZO 340/1929 - cytowane i omawiane poprzednio, por. też M. P i e-t r z a k, op. cit, s. 380-390. 26 nym miejscu J. Sawicki stwierdza, iż sądy przewlekały postępowanie dowodowe w procesach o zniesławienie "...dając w ten sposób prasie burżuazyjnej dogodny materiał do preparowania jednostronnych sprawozdań sądowych"41. Tymczasem już wówczas istniał przepis k.p.k. (według dzisiejszej numeracji art. 279 k.p.k.), zezwalający na przeprowadzenie jawnej rozprawy w sprawach o zniesławienie tylko na wnio-sęk oskarżyciela. Przepis ten zresztą został skrytykowany przez J. Sawickiego, jako forma ograniczenia dowodu prawdy i "światła jawności"42. Trudno zgodzić się także z prawną analizą orzecznictwa i doktryny międzywojennej. Postulat B. Wróblewskiego, by ostrzej karać przestępstwa przeciwko czci, bowiem przy ówczesnej represji "jakaś tu zachodzi niewspółmierność, coś razi, szczególnie tych, dla których cześć, godność, honor stanowią wartości >;idealne", duchowe, większej wagi niż życie, zabarwieniem zbliżone do "świętości"" został skomentowany przez J. Sawickiego następująco: "Tyle świętego oburzenia wywoływały u tego profesora zamachy na "honor" obszarnika lub burżua" (w wydaniu z 1956 r. opuszczone są słowa "tego prodesora") 43. Z treści książki B. Wróblewskiego nie wynikało bynajmniej, iż chodzi mu o honor obszarnika czy burżua - na moment ten zwraca uwagę M. Cieślak 44. Konieczna, jak się wydaje, na tle sytuacji w latach 1918-1926 akcja prawników w kierunku ograniczenia przestępstw prasowych przeciw czci jest przedstawiona jako atak na wolność krytykit5. Orzecznictwo przedwojennego SN jest potraktowane w sposób niepełny, co jednak nie przeszkadza autorowi wyciągnąć ujemnych wniosków co do całości polityki karnej SN. Ochrona życia rodzinnego i prywatnego przez art. 255 k.k. przed pomówieniami (poprzez wyłączenie dowodu prawdy co do zarzutów podniesionych publicznie, dotyczących sfery życia prywatnego), także została uznana za jeden ze sposobów tłumienia krytyki4e. J. Sawicki opiera się tu na jednym orzeczeniu SN ZO 180/35 rzeczywiście nietrafnym, choć istniały i inne rozstrzygnięcia, np. OSN ZO 239/34, gdzie uznaje się za chronioną sferę życia prywatnego jednostki pod warunkiem działania swobodnie wprawdzie, lecz w granicach prawa. Ponadto krytyka postępowania jednostki w jej życiu rodzinnym i osobistym była zawsze dozwolona, o ile zarzuty stawiano niepublicznie 47. Polska Ludowa odziedziczyła i przejęła do swego systemu prawnego w 1944 r. przepisy prawa prasowego z 1938 r. oraz art. 255 i 256 k.k. 41 J. Sawicki, Ochrona czci..., 1956, s. 112. 42 Ibid., s. 124-125. ' • 43 J. Sawicki, Ochrona czci..., 1953, s. 53 i tenże Ochrona czci..., 1956, s. 122. 44 Por. W. Cieślak, Recenzja z książki J. Sawickiego, Ochrona czci a wolność krytyki", 1956, PiP, 1957, nr 7/8, s. 173. 45 Por. J. Sawicki, Ochrona czci..., 1956 s. 121. 46 Ibid., s. 113. 47 Do podobnych wniosków dochodzi M. Cieślak^ op. cit, PiP, 1957, nr 7/8. 27 z 1932 r.48 Przejęto także podstawowe założenia interpretacyjne drugiego okresu, łącznie z istniejącą pewną rozbieżnością co do tego, czy zarzut winien być obiektywnie i całkowicie prawdziwy, czy "prawda" ogranicza się tylko do istoty zarzutu. Przemiany ustrojowe i bezpośrednie zadania powojennej odbudowy przesłoniły sprawy związane z typową dla okresu międzywojennego problematykę skandaliczną. Powojenna prasa trzeciego okresu reprezentuje sześć stronnictw politycznych, ale nie ma już prasowej walki politycznej w stylu międzywojennym, ponadto ówczesne procesy prasowe, dość zresztą nieliczne, są pozbawione skandalicznej nieraz pikanterii przedwojennych spraw prasowych - raczej wynikają z niedbałego zebrania publikowanych materiałów. Niezależnie od tego krytyka prasowa zwraca swe zainteresowania w kierunku działalności sądów, administracji, samorządu. Zawiera ona bardzo często wiele słusznych elementów, jednak już zaczyna się przy analizie, np. działalności sądów, wkradać element niefachowości. Rozważa się problem nowej ustawy prasowej. Na komisji sejmowej 27 XI 1947 r. J. Cyrankiewicz zapowiedział opracowanie nowej ustawy prasowej. Orzecznictwo Sądu Najwyższego w trzecim okresie nie odbiega w zasadzie od przedwojennego mimo wydania 25 XI 1947 r. Uchwały Zgromadzenia Ogólnego SN odnośnie do nieaktualności znacznej części międzywojennego orzecznictwa. Sąd Najwyższy odrzuca jako moment uwalniający od winy subiektywne przekonanie o prawdziwości zarzutu (OSN ZO 34/19 45-46). Na podobnym stanowisku staje SN w OSN ZO 68/47, gdzie uznaje, iż umyślność czynu przewidzianego w art. 255 k.k. nie oznacza "złej wiary" pomawiającego, a jedynie świadomość sprawcy, że pomawia o właściwości przewidziane w art. 255 § l k.k. oraz zamiar (także ewentualny) pomówienia (orzeczenia te nawiązują do1 przedwojennych OSN ZO 175/1934, 187/1937 i innych). Także ostro występuje SN przeciw sprawcom występków z art. 256 k.k. (OSN ZO 106/47, 34/19 45-46 czy też 96/1948). Kontynuowane są także na odcinku krytyki wskazówki OSN ZO 108/1934 (dotyczące zgodności z zasadami dobrych obyczajów i działania dla osiągnięcia rzeczywistego celu, np. OSN ZO 80/47). Orzecznictwo lat 1944-1949 odnośnie do zagadnień związanych z dowodem prawdy kontynuowało przedwojenną linię rozwojową w kierunku skoncentrowania dowodu prawdy na istotnych okolicznościach zarzutu (OSN ZO 9/1939). Stanowisko to wyraża powojenne OSN49, gdzie uznaje się, iż zarzut szkodnictwa gospodarczego wobec lekarza jest udowodniony, gdy udowodnione zostaną istotne okoliczności, jak np. pobieranie nadmiernych honorariów, względnie żądanie dopłat od osób ubezpieczonych itp. Podobieństwo stanowisk obu orzeczeń jest bar- 48 Dokładną charakterystykę prawa międzywojennego daje M. Pietrzakw cytowanej książce. 49 WPiP, 1948, nr 8, s. 962. 28 właśnie interpretacji art. 255 k.k. przez Sąd Najwyższy, ani przez sądy niższego rzędu. Doktryna trzeciego okresu wyraźnie stanęła na stanowisku zgodnym z orzecznictwem SN lat 1932-1939, odrzucając jednak niesłuszne tendencje obiektywizacyjne (zresztą sporadyczne)50 oraz elementy polityczne związane z burżuazyjnym charakterem II Rzeczypospolitej. Okres ten - dość zresztą specyficzny dla prasy ze względu na sytuację polityczną kraju - jeżeli chodzi o problemy ochrony czci jest kontynuacją drugiego okresu i cechuje go znaczna ochrona czci jednostki. Organizacje dziennikarskie starają się także ograniczać możliwości i tendencje lekceważenia ochrony czci jednostki przez wydanie Kodeksu Obyczajowego oraz działalność SDP w kierunku rozwoju etyki zawodowej dziennikarzy. Na tym tle prawidłowego rozwoju myśli prawniczej, dziwna wydawać się może gwałtowna zmiana sytuacji na gorsze w latach 1949-1956 r.r o której zadecydowały głównie warunki polityczne. Rozpoczął się okres fetyszyzacji wszelkiej pożądanej przez władze krytyki, niezależnie od jej formy i niezależnie od prawidłowości jak też zasadności podniesionych zarzutów. Odejście starych kadr z sądownictwa oraz ogólne obniżenie praworządności w Polsce ułatwiło wprowadzenie przez SN interpretacji contra legem art. 255 k.k. Orzecznictwo rozwijało się w kierunku sprzecznym z treścią art. 255 k.k.51. Ustalone zostały poniższe zasady: 1) ciężar zagadnienia w sprawach uznanych za krytykę nie spc -żywa na kwestii przeprowadzenia dowodu prawdy; 2) dla uchylenia społecznego niebezpieczeństwa (bezprawności) czynu nie jest konieczne, aby zarzut był prawdziwy, gdy wystarcza, aby był postawiony w dobrej wierze i wewnętrznym przekonaniu sprawcy, że działa w interesie społecznym; 3) jeżeli zaś zarzut nie jest krytyką, to od winy uwalnia jedynie dowód prawdy. Jednak takie ustalenie problematyki w orzecznictwie jeszcze nie wydało się dostateczne. Ministerstwo Sprawiedliwości zabezpieczyło interesy "krytyki podjętej w interesie publicznym" okólnikiem nr 22/51 z dnia 10 IX 1951 r. w sprawie rozpoznawania spraw na tle art. 255 k.k. Podstawowe założenia tego okólnika (moim zdaniem stanowiącego naruszenie prawa) to: 1) jeżeli z twierdzeń oskarżyciela lub materiałów sprawy wynika, że oskarżony działał w dobrej wierze 50 W roku 1950 ukazała się książka A. B a na c h a, Ochrona czci i godności osobistej w Kodeksie Karnym Polskim. Co do podstawowych zagadnień, to autor stał na stanowisku prawnym i doktrynalnym okresu 1932-1949. Por. też głos Z. Papierkow-skiego (Zagadnienia z dziedziny prawa karnego, Lublin 1948, s. 59-60) przeciw zamianie w ramach kodyfikacji dowodu prawdy na dowód prawdopodobieństwa lub dobrej wiary czy krytyczne uwagi J. Potąpy, DPP, 1948, nr l, s. 35-46. 51 Por. m.in. OSN IK 16/50 (PiP, 1951, nr 10, s. 648), IK 1325/51 (PiP, 1952, nr 2, s. 347), ZO 65/1952, IK 1269/51, IV K 75/52, IKRN 542/55, IV KRn 743/55, IK 601/55, K 1270/50, IK 655/51; IK 1325/51, ZO 65/52 oraz OSN IV K 16/51 znane też jako OSN 29 V lub interesie społecznym, obowiązkowo na posiedzeniu niejawnym rozważa się, czy nie należałoby postępowania umorzyć na zasadzie art. 3 k.p.k. (brak cech przestępstwa) w trybie art. 251 k.p.k.; 2) jeżeli nawet owa dobra wiara oskarżonego nie wynika z materiałów sprawy, ale brak podstaw do jej wykluczenia, sąd na zasadzie art. 43 k.p.k. zwraca się do MO, Rady Narodowej lub do innej władzy - stosownie do swego uznania - o wydanie opinii o oskarżonym. Czynności te mają dać podstawę do ustalenia, czy zaistniało zniesławienie, czy krytyka. Praktyka stosowania tego nie w pełni jawnego okólnika, uchylonego dopiero zarządzeniem nr 18/56/GM z 30 V 1956 r., spowodowała, iż w zestawieniu z orzecznictwem SN z czwartego okresu ochrona czci ludzkiej została sprowadzona do nieco teoretycznej deklaracji. Działając w oparciu o omawiany poprzednio okólnik Ministerstwa Sprawiedliwości, sądy umarzały sprawy na zasadzie art. 3 k.p.k. bez procesu, a jedynie w oparciu o przypuszczenia, niejednokrotnie w oparciu o treść oskarżenia. Praktyka ta miała głównie miejsce w sprawach o zniesławienia prasowe, zresztą nawet gdyby sądy dopuszczały do rozprawy, przeważnie uniewinniano dziennikarzy w oparciu o "dobrą wiarę" - nawet gdy nie stwierdzono choćby obiektywnie uprawdopodobnionych faktów, uzasadniających sformułowanie zarzutu. Pod koniec okresu czwartego, w miarę wzrostu poczucia praworządności i zwiększenia się kwalifikacji ludowych kadr sędziowskich, zaczęto starać się sporadycznie ograniczać zbyt szeroko rozumianą "dobrą wiarę". Wynika to choćby z OSN IV KO 94/55 52, gdzie żąda się, aby krytyka posiadała właściwą formę, gdyż inaczej może stanowić obrazę, ale równocześnie dawna linia orzecznictwa jest kontynuowana, np. w OSN IK 601/55 53. Ocena okresu 1949-1956 ze względu na zbytnią bliskość w czasie, jest trudna i wysoce złożona. Jeżeli chodzi o sprawy związane z ochroną czci, to widzę jako momenty rzutujące na następny, bieżący okres dwa zagadnienia: 1) przeświadczenie prasy o jej roli społecznej, nieco wyolbrzymione warunkami lat przełomowych między okresami (1956); 2) wobec doświadczeń z "dobrą wiarą" zaczyna się w środowisku prawniczym kształtować pogląd o konieczności powrotu do dawnej, zgodnej z prawem, interpretacji art. 255 k.k., albo do zastąpienia "dobrej wiary" 1096/51 (wg NP 1951, nr 10, s. 54); jak też OSN ZO 9/53). Por. J. S a w i c k i, Ochrona czci..., 1953, s. 64-67 i Ochrona czci..., 1956, s. 136-138, gdzie autor omawia szereg orzeczeń. Niekiedy dają się zaobserwować próby pewnej obiektywizacji dobrej wiary w kierunku dowodu prawdopodobieństwa (np. OSN IK 1325/51), jednak tendencje te nie są charakterystyczne dla danego okresu. 52 PiP, 1956, nr 10, s. 732. 53 Por. J. S a w i c k i, Zniesławienie a krytyka, Biuletyn Ministerstwa Sprawiedliwości, 1955, nr 9, s. 5-7. dowodem prawdopodobieństwa (uzasadniona dobra wiara), co spotyka się niekiedy ze sprzeciwem środowisk dziennikarskich5*. Okres piąty, 1956-1965, można, jeżeli chodzi o problematykę praw-no-prasową, uznać za jeden z najbogatszych, zwłaszcza jeżeli chodzi o dorobek teoretyczny, którego podsumowaniem jest projekt k.k. 1963. Orzecznictwo SN właściwie nie odchodzi w tym okresie od zasad su-biektywistycznej "dobrej wiary" 55, choć czynią to niejednokrotnie sądy niższej instancji. ,,Dobra wiara" nie była przyjmowana przez środowisko' prawnicze bez oporów, o czym może świadczyć choćby redakcja art. 185 p.k.k. z 1951 r., gdzie kontratyp tworzy jedynie dowód prawdy, a "dobra wiara" stanowi podstawę do sędziowskiego darowania bądź nadzwyczajnego złagodzenia kary. Najpoważniejsze opracowanie doktrynalne tego okresu to książka J. Sawickiego Ochrona czci na tle krytyki i samokrytyki, wydana w 1953 r., która w rozszerzonym wydaniu ukazała się w 1956 r. pod tytułem Ochrona czci a wolność krytyki. Postuluje ona maksymalną subiektywizację, tj. czystą formę "dobrej wiary", oraz immunitet dla korespondentów robotniczo-chłopskich. Książka ta została entuzjastycznie przyjęta przez sfery dziennikarskie, z pewnym sceptycyzmem przez prawnicze, zwłaszcza co do propozycji immunitetowych56. Pod koniec 1956 r. rozpoczynają się ataki w,prasie prawniczej na nadmiernie przez doktrynę i orzecznictwo rozbudowane uprawnienia prasy w dziedzinie krytyki. Wśród dyskutujących - a dyskusja ta trwała właściwie do roku 1960 - zarysowują się trzy grupy koncepcji. Pierwsza z nich, krytykując dobrą wiarę jako interpretację contra le-gem nawołuje do powrotu do dawnych koncepcji doktrynalnych i oparcia się na dowodzie prawdy. Zwolennicy tego poglądu polemizują głównie ze stanowiskiem J. Sawickiego57. Druga grupa to głos M. Szerera, 54 Tendencje do propagowania subiektywizowanej "dobrej wiary" jako elementu istoty czynu przestępstwa zniesławienia na ostatnim Zjeździe SDP w 1964, por. Materiały w Prasie Polskiej, 1965, nr l, s. l-20. 55 Orzecznictwo SN w tej dziedzinie stoi na dawnym stanowisku, uznając zsu-biektywizowaną dobrą wiarę za element uchylający odpowiedzialność karną za zniesławienie - OSN z dn. 14 II 1959, sygn. SK 1368/59; z dn. 27 IV 1960, sygn. VK 700/60, choć sporadycznie odrzuca "dobrą wiarę" uznając, że "przepis art. 255 § 2 jest w tym względzie jasny. Wysuwany zarzut musi być obiektywnie prawdziwy" - OSN z dnia 23 IX 1958 (II K Rn 152/58) - orzeczenie nie publikowane. 56 Por. W. Swida, Immunitet korespondenta robotniczo-chiopskiego, PiP, 1954, nr l, i recenzje E. Mertza w Nowym Prawie 1954 2 i L. B o im a tamże 1954, 2. 57 Por. I. Kurcjusz, Manowce dobrej wiary, PiZ, 1956, nr 11; I. I s e r l e s, 5V" prawdy, PiZ, 1956, nr 16; Z. P a p i e r k o w s k i, Krytyka i oszczerstwo, Tygodnik Powszechny, 1957, nr 6; por. też C. Konieczny, Aktualne uwagi na tle orzecznictwa w sprawach o przestępstwo z art. 255 k.k., BMS pr. 1957, nr 3; Z. P a p i e r k o w s k i, A jednak contra legem, PiZ, 1959, nr 17; tenże, Niebezpieczne prawo, PiŻ, 1959, nr 8; Krytyka - prawda - błąd, Palestra 1960, nr 2, oraz wystąpienia Generalnej Prokuratury PRL co do interpretacji art. 255 k.k. (wniosek VI KO 2/59 i VI KO 14/59). 31 30 który uznaje, że interpretacja art. 255 k.k. była w latach 1950-1956 contra legem (co było "poczciwe" ze strony sądu) i wypowiada się za dowodem prawdopodobieństwa (uzasadniona dobra wiara) 58; autor także stwierdza: "nie wystarczy bicie się krytyka w piersi i zaklinanie, że wierzył w prawdę swoich słów" 59. Trzecią grupę stanowią zwolennicy koncepcji dobrej wiary60. Dyskusje te nie pozostały bez wpływu na sądy, które zaczęły coraz częściej żądać przeprowadzenia dowodu prawdy. Spotkało się to zjawisko z krytyką m. in. J. Sawickiego-61, który zarzucał środowisku prawniczemu nadmierne wyczulenie na sprawy honoru. W roku 1960 wchodzi w życie ustawa o sprawach z oskarżenia prywatnego, która w poważnym stopniu ogranicza możliwości sądowego dochodzenia satysfakcji przez osoby znieważone (,,tama pieniactwu"). Podstawowym błędem tego aktu prawnego byto moim zdaniem pomieszanie spraw z oskarżenia prywatnego, o nierzadko pieniackim i często bagatelnym charakterze, z mającymi znacznie większy ciężar gatunkowy przestępstwami prasowymi przeciw czci obywatela. cs Por. Krytyka publiczna a art. 255 k.k., PiP, 1959, nr 8/9. 69 M. S z er er, Założenia projektu ustawy o ochronie krytyki, Polityka, 1960, nr 42. 60 Por. E. M e r t z, O dobrą wiarę, PiŻ, 1959, nr 13 oraz tenże A jednak zgodnie z Ustawą, PiŻ, 1959, nr 17. Autor polemizuje z Z. Papierkowskim, op. cii., w przypisie 17. 61 J. S a wieki, Obsesja honoru, PiŻ, 1958, nr 24. Zaznaczyć należy, że poglądy J. Sawickiego od czasu ukazania się omawianych książek w 1953 i 1956 r. raczej uległy ewolucji w kierunku pewnej obiektywizacji "dobrej wiary", por. Prasa Polska nr 7 z 1964 str. 13-14 i glosa do wyroku Sądu Wojewódzkiego m. st. Warszawy Kr 4161/61 opublikowana w OSPiKA, 1964, nr 4, s. 166. Autor nie sprecyzował stanowiska co do swych poprzednich publikacji. Rozdział II PRZESTĘPSTWA PRASOWE PRZECIWKO CZCI W PRAWIE KARNYM PRL WYKONYWANIE ZAWODU DZIENNIKARZA W PRL W ASPEKCIE OCHRONY CZCI Organizacja i wykonywanie zawodu dziennikarza w PRL są to zagadnienia stosunkowo złożone. Z jednej bowiem strony w sensie ogól-,, nym za dziennikarza uważa się osobę publikującą swoje artykuły w prasie codziennej lub periodycznej, zaś za redaktora osobę mającą faktyczny wpływ na redagowanie gazety. Przedsiębiorstwa prasowe natomiast uważają za dziennikarza osobę zatrudnioną w tym charakterze na zasadzie umowy o pracę (ew. zlecenia), jeszcze inne kryteria przyjmuje SDP. Brak ustawy prasowej obejmującej całość zagadnień prasowych (dekret z 1938 r. Dz.U. póz. 608 reguluje głównie kwestie prawno-karne, porządkowe i wydawnicze) powoduje znaczne rozbieżności w ocenach praktyki i teorii. Dlatego- też w aspekcie potrzeb niniejszej pracy za dziennikarza . w sensie prawnym uważać będę autora ogłaszającego (lub zgłaszającego w zamiarze opublikowania) swe utwory za pośrednictwem środków masowej informacji, jak prasa, radio, telewizja itp. Warunkiem tej definicji jest samodzielność opracowania w formie nadającej się do publikacji (choć mogą tu występować przeróbki redakcyjne). Nie będzie więc dziennikarzem osoba nadsyłającą list do redakcji, bowiem materiał ' ów wymaga przepracowania przez fachowego^ pracownika redakcji, a ponadto opublikowanie fragmentów uzależnione jest od wyboru redakcji, bez wpływu osoby zainteresowanej. Różnica zatem polega na celu, którym w pierwszym wypadku jest opublikowanie całego napisanego (zgodnie z formą) w tym celu utworu, w drugim zaś chodzi jedynie o zasygnalizowanie redakcji problemu bądź też zasięgnięcie porady, zwrócenie uwagi, czy wreszcie o skargę lub zażalenie. Jedynie w pewnych wypadkach z prawnego punktu widzenia można traktować autora listu jako dziennikarza, o ile przesyła on opracowanie (list) w celu publikacji i w gotowej już formie - polemiki czy też określonej wypowiedzi. * Publikowanie listów innego rodzaju uzależnione jest od wyboru (po- zawodowa 3 - Działalność 33 uuume jaK w pierwszym wypaaKuj, aie ryzyKo - o ile nie są druKowane za zgodą autora - ponosi redakcja. Wyłania się zatem kategoria korespondentów gazety. Mogą oni być traktowani jako dziennikarze, o> ile materiały opublikowano za ich zgodą bądź żądanie publikacji wynikało z treści korespondencji. Będą wtedy odpowiadać karnie jako autorzy. Problem powstaje przy opublikowaniu wiadomości wbrew woli korespondenta. Wtedy moim zdaniem jest to swego rodzaju naruszenie tajemnicy zawodowej, winien więc odpowiadać jedynie publikujący. Nie jest to uzasadnienie potrzeby immunitetu dla korespondenta na wzór koncepcji J. Sawickiego, bowiem uznaję konieczność karania za publikacje zniesławiające i za zgodą korespondenta wydrukowane. Obecnie redakcje otrzymują bardzo< dużo listów proszących o porady prawne, lekarskie itp., uważam więc, iż są one objęte tajemnicą analogiczną do • adwokackiej czy lekarskiej, ponadto wchodzą tu w grę przepisy art. 25, * 53, 55 prawa autorskiego, zabraniające redakcji wykorzystywania listów "bez zgody korespondenta. " Redaktorem natomiast w rozumieniu prawa prasowego jes.t osoba redagująca całość lub część pisma i mająca wpływ na treść zamieszcza- __ Kolegium redakcyjne oznaczono gwiazdką Kier. dz. [ Kier. dz. * Kier. dz. 1 1 i ] l _L pracownicy działów publicyści etatowi- ryczałtowi -na zleceniu -"[ współpracownicy redakcyjni stali p - - - -A współpracownicy redakcyjni dorywczy-- | korespondenci |-- Wykres 1. Przykładowy schemat organizacyjny redakcji \& się iynie z pe-jugo- skich _.^t :owe naw- esta- ych- idar aso- ego, :tra- sów nych tam publikacji. Polskie prawo prasowe z 1938 r. stoi na stanowisku teorii materialnej, a zatem eliminuje formalną odpowiedzialność redaktorów, dlatego w jego znaczeniu należy uznać za redaktorów: redaktora naczelnego, zastępców, sekretarza (y) redakcji oraz kierowników działów, a w wyjątkowych wypadkach dziennikarzy, którym zlecono redagowanie. Pozostali pracownicy w sensie prawa są autorami (art. 1.5 i 16 p.p. 1938). Związek z ochroną czci ma więc organizacja pracy w redakcji1, której przykładowy schemat przedstawia wykres l, zwłaszcza że przepisy prasowe od owej wewnętrznej organizacji uzależniają nieraz odpowiedzialność dziennikarza. Schemat ten należy traktować ilustracyj-nie, bowiem odchylenia stosowane w różnych redakcjach na terenie PRL są bardzo duże. Adiustatorów posiadają tylko większe redakcje; zwykle adiustują sekretarze i kierownicy działów. Ponadto najczęściej spotykane odchylenia to: traktowanie sekretarza redakcji jako> zastępcy naczelnego redaktora, lub podporządkowywanie zastępcom po kilka działów. Skład kolegium redakcyjnego jest też uzależniony od warunków lokalnych. Obok redaktora naczelnego, zastępcy, sekretarza redakcji i kierowników głównych 2-3 działów, pozostałe osoby dobierane są w oparciu o potrzeby lokalne. Niekiedy redakcje posiadają konsultanta lub radcę prawnego. ujęcie w plnnie •"--- - jium red. "----- przyjęcie - konsultacja -i------' l osłalenie realizacji---- j Kier. dziatu i ;-i zlec wykonania •*--- - aprobała -omówienie f --m. pomysł --- j dziennikarz "-------- Wykres 2. Przebieg wstępnych prac wydawniczych Z punktu widzenia ochrony czci zasadniczym problemem jest odpowiedzialność za opracowanie i dopracowanie oraz opublikowanie materiału, dlatego też należy prześledzić jego los od momentu powstania pomysłu do opublikowania, Pomysł powstaje bądź z inicjatywy określonego autora, bądź też jest wynikiem ustalonego przez kolegium redakcyjne programu. Mogą też być publikacje, które autorzy przedkładają w gotowej formie w redakcji, są to jednak wypadki nietypowe, współpracownicy redakcyjni w praktyce zwykle uzgadniają temat przed jego opracowaniem. Przeciętny przebieg procesu od momentu powstania pomysłu do zlecenia jego wykonania przedstawia wykres 2. 1 Zagadnienie organizacji pracy w redakcji w zakresie działania poszczególnych członków zespołu posiada dużą literaturę zagraniczną i krajową, której nie podaję z braku miejsca. 35 Przebieg taki jest stosunkowo najbardziej typowy, aczkolwiek droga może być i zwykle jest znacznie krótsza. Schemat ten ma znaczenie dla ewentualnego ustalenia sugestii oraz zaleceń, mogących mieć wpływ na treść artykułu, o ile okaże się on przestępny. Zarazem wykazuje, iż w przeciwieństwie do dzieł literackich czy artystycznych, w znacznym stopniu samodzielnych, dziennikarz jest poważnie ograniczony. "Uzbrojony" w temat dziennikarz przystępuje do zbierania materiałów. Po napisaniu artykułu zwykle oddaje go kierownikowi działu. O ile w piśmie (dość częsta praktyka zwłaszcza w dziennikach i tygodnikach) nie ma zwyczaju uzgadniania ostatecznego tekstu z autorem, a materiał nie zostanie zwrócony do przerobienia, dalsze jego losy - w sensie możliwości zmiany treści niezależnie od autora - wyglądają jak przedstawia wykres 3 (w radio, telewizji i filmie proces ten wykazuje pewne odchylenia): napisanie •*------ kierownik dziatu l wstępna adiustacja •"- l zakwalifikowanie ew. konsultacje --- kolegium redakcyjne adiustacja końcowa •<-- ł ew. przeróbki l do numeru -tytuł i układ graficzny- miejsce j sekretarz redakcji składanie korekta techniczna publikacja Wykres 3. Przebieg procesu wydawniczego Kierownik działu przedkłada sekretarzowi zadiustowany artykuł, bo jedynie trudniejsze materiały poprawia sekretarz bądź analizuje kolegium. O ile nie zostały wniesione poprawki i nie zalecono zmian, materiał zostaje przyjęty 2. Wprawdzie zgodnie z przepisami prawa autor- - Por. M. Kafel, H. K u r k o w s k a, Adiustacja stylistyczna i techniczne opracowanie rękopisów, Warszawa 1956, s. 5, 7, 61, 70, oraz M. Kafel, Zagadnienia prawne w zawodzie dziennikarza, Warszawa 1948. redakcja (redaktor działu - sekretarz redakcji) nie ma prawa dokonywać zmian i przeróbek, to jednak owe przepisy nie są w praktyce stosowane, zwłaszcza w dziennikach. W ramach procesu adiustacji następuje, praktycznie biorąc, bardzo często przepracowanie materiału bądź w formie skrótu, bądź pewnych zmian nawet merytorycznych, a czasem i uzupełnień. Osoba trzecia przerabiając materiał, o ile doprowadza zmianami do tego, iż tekst staje się przestępny, odpowiada jako sprawca, z wyłączeniem autora. W poważniejszych pismach rygorystycznie jest przestrzegana zasada autorskiej korekty, tak zwanej ,szczotki", ale w prasie codziennej i tygodnikach z reguły się tego nie praktykuje. Dopracowany przez kierownika działu materiał jest niekiedy poprawiany bądź skracany w toku montowania numeru przez sekretarza redakcji, a niekiedy (rzadko) nawet przez redaktora dyżurnego w drukarni. Dodatkowo może tu dochodzić jeszcze konsultacja z radcą prawnym redakcji bądź wydawnictwa, ewentualnie z fachowcami. Ostateczny tekst idzie do aprobaty cenzora. Materiał opracowany w ostatecznej formie (wyłączam korektę ściśle techniczną), zostaje zakwalifikowany na poprzednio ustalone, odpowiednie miejsce w gazecie. Do środków ekspozycji należy sam tytuł, układ graficzny, ilustracja. Z punktu widzenia ochrony czci ma to duże znaczenie, bowiem siła oddziaływania zależy w bardzo znacznym stopniu właśnie od tych elementów. Zawód dziennikarski posiada swą specyfikę określoną przez wymogi: realizacji określonej formy, atrakcyjności i aktualności pisma. Każde pismo realizuje określoną linię społecznego zaangażowania, co równocześnie oznacza popieranie, propagowanie czy werszcie agitowanie za konkretną ideą. Może to doprowadzić do pewnych zbyt ostrych krytyk, bądź też przez zbyt silne zainteresowanie się problemami jednostek i eksponowanie tych fragmentów zagrażać czci ludzkiej. Realizacja formy pisma ma także określone konsekwencje, jeżeli chodzi o ewentualną kolizję z ochroną czci. Najbardziej narażone są na nią dzienniki oraz, czasopisma społeczne, w mniejszym stopniu magazyny i pisma literackie, a najmniej naukowe bądź ściśle fachowe. Przyczyną tego zjawiska jest wymóg aktualności pisma. Dziennik ma najmniejszą szansą sprawdzenia materiałów, ponadto zatrudnia stosunkowo słabszą kadrę na "szeregowych" stanowiskach oraz musi stale otrzymywać duże ilości materiałów. Pisma społeczne znów, mimo zwykle lepszej kadry z racji swej formy, poruszają zagadnienia tzw. trudne, czyli z reguły zawierające w sobie pewien element ryzyka, a ze względu na kontrowersyjność ujęcia problemów łatwo powodujące konflikt z ochroną czci (zresztą aby materiały były aktualne, tempo jest i tu także dość znaczne). Im zresztą na wyższym poziomie znajdują się same pisma, tym mniejsza ilość procesów prasowych. Widać to choćby na przykładzie bardzo starannie z reguły redagowanych pism specjalistycznych, które mają przewagę 37 36 nad prasą innego rodzaju, bowiem zatrudniają fachowców z danej dziedziny, oraz posiadają znacznie dłuższy cykl produkcyjny (m. in. wewnętrzne recenzje materiałów). Z aktualnością wiąże sią atrakcyjność pisma, wymagająca, by niezależnie od formy rodzajowej aktualne materiały były ciekawie opracowane. Owa atrakcyjność wobec tendencji piszących do przejaskrawiania bądź eksponowania momentów dotyczących czci ludzkiej, bardzo często stać się może przyczyną procesów praso-wych. Z atrakcyjnością wiąże się zagadnienie sensacyjności. Różnica polega na tym, że uatrakcyjniać trzeba temat z natury swej niezbyt interesujący. Sensacja zaś (naturalna czy stosowana) jest wyższą formą atrakcyjności, jest czymś, co samo w sobie zainteresuje czytelnika. Przy publikacjach sensacyjnych, zwłaszcza w sprawozdaniach z sali sądowej, bardzo często spotkać się można z naruszeniem czci. Wymogi te wprawdzie samoistnie nie powodują procesów prasowych (źródłem jest zwykle niesumienność dziennikarza bądź pieniactwo zainteresowanych), ale wydatnie przyczyniają się do zwiększenia ryzyka zawodowego' osób piszących. Są jakby czynnikiem obiektywnym i niewątpliwie powinny być brane pod uwagę przy wymiarze kary, o ile sąd stwierdzając winę dziennikarza nie dopatrzy się po jego stronie złośliwości. PRZESTĘPSTWO PRASOWE Pojęcie przestępstwa prasowego wytworzyło się w nauce prawa w XIX w., gdy jedynym środkiem masowego komunikowania i infor macji była prasa. Rozwój techniki spowodował, że formy dziennikarskie przeniosły się do radia, telewizji, filmu, czy też form pośrednich bądź kombinowanych, np. sonoram. Jednak podstawowe zasady zostały przez teorię wypracowane w odniesieniu do prasy i dopiero potem transpono- wane na nowe - pojawiające się w miarę rozwoju techniki - rodzaje środków wypowiedzi. /; W szeregu ustaw prasowych wprowadzono pojęcie "przestępstwa prasowego", które - jak uważa B. Olechnowicz - jest wyrazem koń- ' fliktów między uprawnieniami państwa a wolnością prasy 3. Js O uznaniu druku bądź odpowiadającego mu innego środka masowej informacji za prasę sensu iuie decydują trzy elementy: 1) wielokrotność reprodukcji przy użyciu środków technicznych; 2) wyrażenie treści myślowej; 3) rozpowszechnianie periodyczne. Wielokrotność reprodukcji przy użyciu środków technicznych jest pojęciem wyjaśnionym i ani od- 3 Por. B. Olechnowicz, Przestępstwo prasowe, Wilno 1932, s. 2; podobnie Z. Papierkowski, Problemy prasowo-prawne, Rocznik Nauk Społecznych KUL, Lublin 1949, t. l, s. 74. 38 nośnie do prasy drukowanej, ani też w stosunku do innych środków masowej informacji nie budzi wątpliwości4. Powstały natomiast pewne wątpliwości co do tego, czy druk powinien stanowić "wyrażenie myśli", czy tylko "treści myślowej" 5. Trafniejsze jest przyjęcie drugiego rozwiązania, bowiem samo wyrażanie myśli zawiera żądanie, by mogło ono być w ramach pewnej adekwacji identycznie z wyrażeniem odebrane przez czytelnika, widza, słuchacza; zaś wyrażenie treści myślowej pozwala na uniezależnienie się od momentu odbioru. Rzecz dość istotna np. przy tworach "nowoczesnej" poezji czy antypowieści, gdzie treści myślowej można się jeszcze doszukać, ale wyrażenia myśli w sensie pewnej jednolitości odbioru - czasem trudno. Zarazem ów problem "treści myślowej" jest istotny dla form telewizyjnych, bądź publicystyczno-fil-mowych, operujących: skrótem, metaforą, formowaniem kadru, elementami dekoracji itp. Trzeci element to rozpowszechnianie periodyczne pisma lub innych środków masowej informacji. Druk stwarza w zasadzie domniemanie jego rozpowszechniania. Treść zostaje ujawniona dopiero w momencie zaznajomienia się z nią, czyli w chwili odbioru w umyśle czytelnika, słuchacza, widza w formie bezpośredniej jednoznacznie odbieranej myśli, bądź przetworzonej indywidualnie treści myślowej, spowodowanej bezpośrednio ujawnioną treścią, często obliczoną na wywołanie reakcji stereotypowej. Dojście do świadomości innych osób jest częścią opublikowania. Dopiero po opublikowaniu następuje rozpowszechnienie. Składa się na nie umożliwienie poznania treści publikacji oraz działanie w kierunku spowodowania zaznajomienia się z nią czytelników. Ponadto wymagany jest element publiczności oraz rozprowadzenie w kilku miejscach. Jednego egzemplarza nie można rozpowszechniać drogą formy prasowej, można natomiast np. telewizyjnie, ale wówczas nastąpi względnie nieograniczone "powielenie" egzemplarza, aczkolwiek nie w formie trwałej jak.np. druk (chyba, że ktoś to utrwali na telerecordingu, ampexie, bądź sfotografuje). Jeżeli chodzi o radio i telewizję, to uważam, że pojęcie rozpowszechniania "druku" spełnia każda audycja od momentu nadania pod podanymi wyżej warunkami. Natomiast jeżeli chodzi o film, rozpowszechnianie to przeznaczenie taśmy do odtwarzania publicznego nawet na seansie kolaudacyjnym, jeśli ma on charakter względnie otwarty (krytycy filmowi itp.). Periodyczność polega na nieograniczonym czasowo zamiarze wydawniczym, przy niemożności opublikowania całości od razu. Zagadnie- * niem spornym jest sprawa prasowego lub filmowego (kroniki) dodatku nadzwyczajnego, bezsporna w radio i telewizji (wiadomość specjalna, jak np. o wystrzeleniu kosmonauty - przerywająca audycję), ale mo- ^ Por. B. O l e c h n o w i c z, op. cit, s. 12-14. iSpor ten wynikł na tle interpretacji niemieckiej ustawy prasowej, ibid., s. 16-17. 39 gacą budzić pewne wątpliwości odnośnie do- gazet. Nie będzie żadnej kwestii, jeśli dodatek zostanie wypuszczony pod tytułem pisma. Perio-dyczność programu radio i telewizji wynika z samego założenia i realizacji, natomiast w filmie wymogi te spełniają wydania typu "kronika", "wiadomości", a więc formy wypełniające warunki periodyku. Nie będą ich spełniały filmy seryjne o charakterze np. Znaku Żono, bowiem , mimo serii będą stanowić zamkniętą, aczkolwiek podzieloną całość. Uznanie za czasopismo jest znów rzeczą w teorii dość sporną, z wyjątkiem dzienników, tygodników, miesięczników. Podstawą uznania druku za czasopismo winna być periodyczność ukazywania się, identyczność tytułu, bieżąca numeracja i brak zamkniętej całości. Identyczność tytułu oznacza, że składają się nań te same słowa; bowiem układ graficzny, winieta itd., może się zmieniać nawet w każdym numerze. Czasopismo musi w zasadzie ukazywać się co najmniej raz na trzy miesiące. Przestępstwo prasowe powstaje po przekroczeniu normy prawnej bądź 1) regulującej samą treść "druku" - są to wszystkie przepisy prawa, których przekroczenie stanowi przestępstwo, np. pochwała faszyzmu art. 29 m.k.k., zniesławienie art. 255 k.k. itp. (właściwe przestępstwa prasowe), bądź 2) ograniczającej wolność prasy a nie treść "druku" (obowiązek cenzury, obowiązek sprostowań, zamieszczania urzędowych komunikatów itp.) tzw. przestępstwa prasowo-porządkowe. Przestępstwo prasowe jest formą popełnienia przestępstwa ogólnego, które z uwagi na środki dokonania powoduje (może spowodować) jego przemianę, jeżeli chodzi o konsekwencje prawne. * Dokonanie przestępstwa prasowego wynika z jego istoty i może zostać zrealizowane wypowiedzeniem bądź przekazaniem treści myślowej utworu publicznie, środkami masowej informacji. Oczywiście mu-szą być ponadto spełnione ogólne ustawowe znamiona właściwego przestępstwa. Momeni dokonania przestępstwa prasowec.jQ_ następuje łsw^ chwili, kiedy rjo^ zakończeniu cyklu kontroli nad wytwarzanym pi- smem drukowanym (bądź) odj3owiednikiem uzyskuje ono postać ._Qsta-_ teczną, z którą nawet przed opublikowaniem oficjalnym, a więc po-czatkiem rozpowszechniania, może zapoznać się bliżej nieokreślona ilość osób Będzie to np. ukazanie się próbnego egzemplarza (ale nie "szczotki") doręczonego autorowi i recenzentom bez zastrzeżeń co do nieujawniania treści, generalna, publiczna (choć dla ograniczonej liczby uczestników) próba w radio czy telewizji bądź też seans w CWF dla pracowników i ich rodzin przed wyświetleniem filmu w kinach. Samo bowiem rozpowszechnianie jest czynnością zakończającą, ale nie decydującą o istnieniu przestępstwa. W zasadzie przyjęcie jako momentu dokonania przestępstwa prasowego chwili oficjalnego rozpowszechniania-opublikowania jest zbyt późne, gdy już poprzednio z treścią w formie ostatecznej zapoznane byłoby nieograniczone grono osób, ze względu na niezwiązanie tajemnicą mogące treść przestępnego druku rozpowszechniać. Okoliczność ta jednak ma wpływ na umorzenie postępowania (fakultatywnie) w aspekcie art. 60 p.p. z 1938 r. Oczywiście moment dokonania przestępstwa może nastąpić dopiero po> wyczerpaniu możliwości i obowiązków kontroli, kiedy materiał jest ostatecznie dopracowany, dlatego też nie ma w zasadzie przestępstwa prasowego w toku cenzury. Zagadnienie powyższe zresztą było w okresie międzywojennym przedmiotem orzeczeń SN, bowiem ówczesne władze sprawujące nadzór nad prasą starały się w latach 1929-31 stworzyć zasadę f uznającą za rozpowszechnienie pisma moment przekazania go do cen- i żury i zapoznania się cenzorów z jego treścią, mimo iż cały nakład nie wyszedł poza obręb drukarni. Zmierzało to do rozszerzenia zakresu odpowiedzialności za przestępstwa prasowe. Na przeszkodzie utrwalenia się tego rodzaju praktyki stanął Sąd Najwyższy, uznając, że do istoty przestępstwa popełnionego drukiem należy przede wszystkim jego rozpowszechnienie wśród czytelników, do których nie można zaliczyć w członków władzy cenzurującej6. O ile władza cenzurująca nie może być w żadnym wypadku uznana za czytelnika - bowiem kontrola tekstu należy do zakresu jej obowiązków - to można ewentualnie uznać za czytelników osoby postronne, np. personel księgowości czy kolportażu. Istnieje zresztą OSN rozstrzygające, iż przy zniewadze jako przestępstwie prasowym 'wystarczy, aby doszła ona do pokrzywdzonego niekoniecznie bezpośrednio7. Wydaje się, iż początek rozpowszechniania jest momentem względnym i dlatego początek czynu przestępnego winien być ustalany w każdej konkretnej sprawie. Niemniej za punkt graniczny uważam w zasadzie zakończenie utworu w sensie zakończenia cyklów: technicznego i kontroli (cenzury i kontroli wewnętrznej). Zakończeniem rozpowszechniania w radio i telewizji będzie moment zakończenia audycji, a W;;cilmie (przestępstwo ciągłe) zakończy się ono w momencie wycofania filmu z eksploatacji, podobnie jest w wypadku wystawienia utworu na widok publiczny (gazetki ścienne, gablota kiosku) itp. Przy drukach koniec rozpowszechniania następuje z chwilą udostępnienia ostatniego egzemplarza lub z chwilą wyczerpania nakładu. W ten sposób dokonanie przestępstwa prasowego nie jest jeszcze jego zakończeniem. W zasadzie przestępstwo prasowe może być dokonane jedynie przez działanie przestępne, ale szereg ustaw przewiduje także możliwość zaniechania przez brak wymaganej staranności i dopuszczenie do rozpowszechnienia przestępnego fragmentu. Odpowiedzialność taka powstaje dopiero wówczas, jeśli pismo drukowe zostanie rozpowszechnione. 6 Por. OSN 3K 753/39 oraz podobne 4K 430/29, por. też art. 60 p.p. z 1938 r. 7 OSN 4/K. 15.2/29. 41 40 Zagadnieniem spornym jest problem usiłowania przestępstwa prasowego - spór wynikł w nauce niemieckiej, gdzie nawet neguje się możliwość takiego usiłowania 8. W Polsce, w praktyce dwudziestolecia problem ten rozstrzygały ogólne przepisy prawa karnego, nie wykluczające możliwości usiłowania również przy przestępstwach prasowych. Karalność usiłowania zależała od zaawansowania działania sprawcy i jego zamiaru. Wydrukowanie pisma i przesłanie władzy cenzurującej egzemplarzy obowiązkowych, bez skierowania pisma do sprzedaży, nie stanowiło jeszcze karalnego usiłowania. Wydrukowanie pisma, zawierającego zniewagę władz, i przesłanie władzom nadzorującym prasę egzemplarzy obowiązkowych wypełniało warunki karalnego' usiłowania, jeżeli cały nakład został zajęty i nie uległ rozpowszechnieniu. Dostarczenie pisma o treści karalnej, później zajętego-, do rąk sprzedawców uznawały sądy za karalne usiłowanie9. Osobiście z poglądem SN zgodziłbym się tylko fragmentarycznie - moment przekazania nakładu do sprzedawców może nastąpić już po dokonaniu przestępstwa, np. o ile poprzednio wysłano egzemplarze obowiązkowe do bibliotek, bądź reklamowe lub okazowe recenzentom albo prenumeratorom, wreszcie, o ile pracownicy nieredakcyjni, zaznajomieni z przestępną publikacją przed tym momentem, rozgłosili jej treść. Zagadnienie to- nie ma większego znaczenia, jeżeli chodzi o dzienniki (w tych zresztą sprawach zapadły powołane orzeczenia SN), jednak ma ono znaczenie przy periodykach. Usiłowanie przestępstwa przy pomocy filmu traktować należy analogicznie, jak przy druku, natomiast w radio czy telewizji przychylałbym się w pewnych wypadkach raczej do tezy o niemożliwości usiłowania, gdy audycja zostaje natychmiast nadana, np. tele-echo. Można natomiast mówić o usiłowaniu na ogólnych zasadach, jeżeli audycja utrwalona jest do nadania na taśmie magnetofonowej, filmowej bądź telerecordingu, a nie zapoznała się z nią poprzednio bliżej nieokreślona (oprócz autorów i personelu) ilość osób, zaś przestępność jej treści jest wyraźna. Różne formy usiłowania mogą znaleźć też zastosowanie przy przestępstwie prasowym, np. gdyby zostały rozesłane druki w języku niezrozumiałym dla odbiorców i otoczenia (np. starotybetańskim), zachodziłoby nieudolne usiłowanie. Za takie usiłowanie możnaby uważać nadawanie programu telewizyjnego w wypadku całkowicie złego od-bioru, bądź nadawanie audycji radiowej na paśmie zagłuszanym. Odpowiedzialność za przestępstwo prasowe jest uregulowana w sposób specyficzny i niekiedy różniący się od ogólnych przepisów prawa karnego. Podmiotem przestępstwa prasowego może być twórca utworu, 8 Por. F. Liszt, op. cit., s. 147; F. Loening, Die Strairechtliche Haltung des verantwortlichen Redakteurs, Jena 1898, s. 127, por. też Kitzi-nger, Das Reich-gesetz uber die Presse, Tybinga 1920, s. 123. 8 OSN 1K 1300/30, OSN 2K 1012/33. ctóry będzie w druku odtworzony w formie nadanej mu przez autora utrwalony bez dalszych zmian. Takie rozumienie wyrazu "autor", zasadzie równoznaczne z pojęciem "dziennikarz", przyjęte jest w prane prasowym i nie budzi na ogół. wątpliwości. Ponadto- podmiotami jrzestępstwa prasowego mogą być nakładca - wydawca, drukarz, kolporter, redaktor 10. Redaktor dobiera utwory, adiustuje (ewentualnie zleca to), segreguje i rozmieszcza je odpowiednio, a nawet zmienia, by przystosować do całości pisma. W notatkach kronikarskich, posiadających charakter tylko informacyjny, redaktor może posuwać się do całkowitej zmiany i przeróbki danej notatki. W tym wypadku zatraca on swój charakter i staje się współautorem. Redaktorów może być kilku. Ustawy prasowe przewidują różne_j3ystemy odpowiedzialności za różna jest też ich klasyfikacja przez teorię u. _ Jestem zdania, iż przy podziale należałoby jako kryterium podstawowe przyjąć stosunek odpowiedzialności cło zawinienia. Pozwalałoby to wyodrębnić 3 systemy: 1) oparty_oogólne^asagy^prawa karnego; jjoparty ojjojmaismaała winy; 3) systejny_ mieszane. W ustawodawstwach nie znających domniemania winy odpowiedzialność za przestępstwo prasowe unormowana jest ogólnymi przepisami o odpowiedzialności karnej. Do tego typu należy ustawodawstwo angielskie, holenderskie, szwajcarskie. System takiej odpowiedzialności, oparty o przepisy ogólne prawa karnego, zapobiegał wprawdzie wkra-daniu się fikcji do odpowiedzialności za przestępstwa prasowe, ale zawodził w wypadku, gdy sprawca nie był znany. Wobec stosowania przez redakcje precedensowe, a niekiedy ustawowo- uznawanej zasady anonimatu i tajemnicy redakcyjnej, praktycznie uniemożliwione było ściganie sprawców. Trudności te zadecydowały o niewprowadzeniu tego systemu w czystej fermie. Szeroko natomiast przyjęły się systemy oparte na domniemaniu winy. Zasadniczo wyodrębniono dwa warianty: 1) może to być domniemanie umyślnego sprawstwa. W tym wypadku osobę wskazaną w ustawie uważa się za umyślnego sprawcę przestępstwa (obiektywnie) i dopiero trzeba przeciwnego dowodu, żeby ją od odpowiedzialności zwolnić (np. przepisy niemieckie); 2) może to być domniemanie nieostrożności (odpowiedzialność za zaniedbanie), jakby domniemanie winy z art. 286 § 3 polskiego k.k. (przepisy Austrii). Jednak najczęściej stosowano systemy mieszane, polegające na uzupełnianiu jednego z poprzednio wymienionych elementem odpowiedzialności kaskadowej. Należy do nich polskie p.p. z 1938 r., opierające się o ogólne zasady prawa kar- 10 Por. B. O l e c h n o w i c z, op. cit., s. 70-77. 11 Co do klasyfikacji systemów odpowiedzialności por. np. Z. Papi,erkowski, °P- cit., s. 78 - 79; M. Szulczewski, Państwo a prasa, praca doktorska w maszynopisie, Warszawa 1959rs. 58. 42 43 nego, uzupełnione w art. 34 p.p.12 kaskadową odpowiedzialnością za nieoględność. System odpowiedzialności kaskadowej powstał w Belgii i opierał się na przepisach konstytucji belgijskiej z 1831 r. i belgijskiej ustawy prasowej z 1831 r. Odpowiedzialnością za treść pisma obciążał on określoną grupę osób, biorąc za podstawę domniemania winy umyślnej fakt współdziałania danej osoby przy powstaniu i rozpowszechnianiu czasopisma. Osobami kolejno ponoszącymi odpowiedzialność byli: autor, redaktor, wydawca, drukarz i kolporter. Każda z nich z wyjątkiem autora mogła uwolnić się od odpowiedzialności przez wskazanie swego poprzednika. Ów system tzw. kaskadowy wyłączał współ-sprawstwo i zmierzał do przerzucenia odpowiedzialności na autora. Polska doktryna dość konsekwentnie zmierzała do wyeliminowania domniemań winy nawet na tle ustaw zaborczych. Niemiecka ustawa prasowa z 1874 r. znała odpowiedzialność obiektywną; redaktor odpowiadał na zasadach ogólnych k.k. o ile udowodniono mu autorstwo, w pozostałych zaś wypadkach na zasadzie domniemania winy umyślnej. Domniemanie owo mógł on obalić, udowadniając "wyjątkowe okoliczności" (§ 20). Interpretacja owych wyjątkowych okoliczności w praktyce stwarzała duże trudności. Sąd Najwyższy okresu międzywojennego stanął na stanowisku podmiotowym13. Zaznaczyć należy, iż późniejsze polskie rozwiązania w znacznym stopniu wzorowały się na ustawodawstwie zaborczym, starając się jednak usuwać jego niedostatki. Podstawowym mankamentem był fakt, że ustawodawstwa zaborcze obok domniemań wprowadziły instytucję ,,redaktora odpowiedzialnego", nie stawiając wymogu, aby był nim .rzeczywisty redaktor. Spowodowało to powstanie instytucji fikcyjnego redaktora do "odsiadek". Prawo prasowe z 1938 r. zerwało ostatecznie z koncepcją fikcyjnego "odpowiedzialnego redaktora", przechodząc na stanowisko odpowiedzialności rzeczywistego kierownika pisma (teoria materialna). Redaktorem (art. 16) mogła być tylko osoba uprawniona do rozstrzygania o treści czasopisma, bądź też określonego działu. Prasa prorządowa powitała owo zwycięstwo teorii materialnej przychylnie, zaś opozycyjna z dużą rezerwą. Pozytywnie oceniała tę innowację praktyka i teoria prawa 14. Odpowiedzialność ta jest dwojakiego rodzaju: za przestępstwa prasowe (art. 32) oraz za przestępstwa prasowo-porządkowe, które choć są w rzeczywistości wykroczeniami podlegają jurysdykcji sądów. Zgodnie z przepisami art. 33 redaktor nie uznany za sprawcę, podżegacza lub pomocnika odpowiada za dopuszczenie przez nieoględność do opublikowania utworu, zawierającego w treści znamiona przestępstwa. Kara jest stopniowana zależnie od tego czy popełniono zbrodnię, wy- 12 Por. S. Kauzik, O nową ustawę prasową, Prasa, 1936, nr 3, s. 4. 13 Por, OSP nr 110 z 1931 r., oraz OSN 3K 1432/35 i 3K 234/35. 14 Por. T. Cyprian, Prawo prasowe. Komentarz, Poznań 1939, s. 18-19. 44 stępek, czy wykroczenie. Zaznaczyć należy, że przewidziane jest ograniczenie dość istotne dla dziennikarzy, mianowicie kara orzeczona za nieoględność nie może przewyższać kary przewidzianej za przestępstwo, którego znamiona zawiera treść pisma. Widać z powyższego, że redaktor czasopisma może odpowiadać karnie jako autor utworu czyli sprawca, jako podżegacz do jego napisania bądź ogłoszenia, lub też iako pomocnik w sensie intelektualnym bądź fizycznym, pomagający w napisaniu bądź ogłoszeniu utworu. Redaktor zatem na zasadzie art. 32 u. l i 2 odpowiada według ogólnych zasad prawa karnego. Jeżeli jednak zostanie ustalone, iż działanie redaktora nie powoduje uznania go za sprawcę, podżegacza bądź pomocnika, a mimo to w piśmie znalazł się utwór o treści przestępnej, redaktor odpowiada za nieoględność. Ze względu na to, iż polskie prawo prasowe nie zna odpowiedzialności obiektywnej, nieoględność jest swoistą formą obejmującą w sensie prawnym oba pierwiastki winy nieumyślnej, czyli zarówno lekkomyślność, jak i niedbalstwo 15. Nieoględność jest zatem formą winy przewidzianą w art. 14 § 2 k.k. analogiczną do art. 286 § 3 k.k., tylko uzależniająca odpowiedzialność or? dopuszczenia do przestępstwa lub wykroczenia. W literaturze i praktyce istnieje zgodność co do owego podmiotowego charakteru przepisu art. 33 prawa prasowego, przejętego prawie bez merytorycznych zmian do p.k.k. 1963 r. (art. 428 § 1), ale bez ograniczenia z u. 2 art. 33 p.p. Jednak wśród międzywojennych komentatorów przejawiała się tendencja do obiektywizacyjnej interpretacji pojęcia nieoględności. W zestawieniu z art. 32 p.p. oraz treścią art. 33 widać, iż jest to konstrukcja oparta na założeniach kodeksowych, nie zaś tworząca nową formę odpowiedzialności obiektywnej, gdyż musiałoby to być ustanowione wyraźnie. Chciałbym zaznaczyć, iż teza T. Cypriana16, że nieoględność jest formą dokonania czynu, stojącą samodzielnie obok sprawstwa, pomocnictwa, podżegania budzi wątpliwości, aczkolwiek gramatycznie można by tak zrozumieć przepis art. 33 p.p. 1938 r. Uważam jednak, iż jako rodzaj winy' (nieumyślnej) nie jest formą dokonania czynu. Redaktor jest sprawcą czynu polegającego na dopuszczeniu przez nieoględność (np. niedopełnienie obowiązku) do publikacji przestępnej. Opublikowanie np. zniesławiającego felietonu (gdy sprawca jest znany) ma w sensie prawnym dwojaki wynik: 1) jest czynem z winy umyślnej po stronie autora; 2) o ile nie można uznać na ogólnych zasadach kodeksu karnego współwiny redaktora, ale można mu udowodnić np. brak przezorności w klasyfikowaniu do druku, będzie to czyn z winy nieumyślnej redaktora, polegający na niedopełnieniu obowiązku przez dopuszczenie do 15 Por. Z. P a p i e r k o w s k i, op. cit. oraz t e 11 ż e, Odpowiedzialność prawno--karna redaktora, Gazeta Sądowa Warszawska, 1939, nr 28 i 29. 16 T. C y p r i a n, _op. cit, s. 41. 45 opu Dłutowania owego felietonu. Gdyby przyjąć, że nieoględność jest jedną z form dokonania, zatem redaktor odpowiadałby za ten sam czyn, co osoba uznana za sprawcę (np. zniesławienie), tymczasem zaś odpowiada on za zaniedbanie należytego wypełnienia swych obowiązków i dopuszczenie do przestępstwa z winy nieumyślnej. Istnieją zatem dwa dokonane, samoistne, aczkolwiek pozostające w związku ze sobą czyny. Wskazuje na to przepis art. 34 § 2 p.p. uznający odpowiedzialność redaktora niezależnie od autora. Przy nieoględności chodzi głównie o należyte wykonywanie obowiązków służbowych analogicznie jak wspomniałem do art. 286 § 3. Zawinieniem redaktora jest np. w razie nieusprawiedliwionego opuszczenia redakcji to, że nie ustanowił zastępcy, co spowodowało zamieszczenie przestępnej publikacji. Jednak nie odpowiada on, jeśli jego nieobecność jest usprawiedliwiona. Okoliczność ta przy systemie "odpowiedzialnego redaktora" byłaby bez znaczenia. Ponadto nawet w razie nie usprawiedliwionej nieobecności, a spowodowanej chorobą lub siłą wyższą, redaktor nie odpowiada. Winę jego należy udowodnić, podczas gdy przy systemie opartym na domniemaniu winy owo domniemanie musi obalać redaktor. Pojęcie nieoględności zakłada jego niewinność (domniemanie niewinności), dlatego też nieoględność przejawia się w braku należytej staranności przy klasyfikowaniu utworów do druku oraz nieprzezorności, jeżeli chodzi o ewentualne skutki publikacji, q ile istnieją w oparciu o analizę pracy w redakcji możliwości takiego przewidywania. (Powinność wynika z obowiązków w ramach możliwości). Reasumując: odpowiedzialność redaktora za nieoględność uwarunkowana jest udowodnieniem mu winy nieumyślnej dopuszczenia do ogłoszenia w czasopiśmie utworu o treści przestępnej. Redaktor odpowiada także za nieoględność, jeżeli autor przestępnego utworu jest znany i został pociągnięty do odpowiedzialności karnej. Wynika to z zestawienia przepisów art. 33 z art. 34 u. 2 p.p. Stawienie się bowiem autora przed sąd nie zwalnia redaktora od odpowiedzialności karnej - w myśl zasad subiektywizmu oraz teorii materialnej - gdyż redaktor odpowiada nie za treść pisma, a za niedopełnienie obowiązku zawodowego. Odpowiedzialność karna redaktora za przestępstwa prasowe porządkowe jest uregulowana w art. 42-46 p.p. ZNIESŁAWIENIE JAKO PRZESTĘPSTWO PRASOWE Dokonanie przestępstwa zniesławienia przy pomocy środków masowej informacji pociąga za sobą określone konsekwencje natury prawnej. Czyn jest kwalifikowany z art. 255 k.k., jednak w związku z art. 32 dekretu prasowego (p. 608 DzU z 1938 r.), co przesądza o szeregu do<- 46 datkowych momentów, jak: możliwość wymierzenia nawiązki (art. 37 p.p.), możliwość kumulacji wymierzonych grzywien (art. 36 ust. 2), inny jest okres przedawnienia (art. 47 p.p.), ponadto istnieje dodatkowa nożliwość umorzenia sprawy (art. 60 p.p.). Także recydywa powoduje odatkowe konsekwencje (art. 16 p.p.). Niezależnie od tego istnieją kreślone konsekwencje procesowe co do właściwości miejscowej (art. 50-51 p.p.) oraz co do rozpoznawania sprawy jako kompletowej, nie zaś w trybie uproszczonym itp. Ostatni moment ma istotne znaczenie w związku z ustawą o sprawach z oskarżenia prywatnego, a wynika z postanowień ustawy o zmianie przepisów postępowania karnego z 20 VII 1950 r. (DzU póz. 348 z 1950 ze zmianami - art. 5' § 4). Przedmiotem ochrony prawnej w art. 255 k.k. jest cześć ludzka w sensie zobiektywizowanym, czyli tak zwana cześć zewnętrzna (obiektywna). Stanowi ona względną jedność elementu subiektywnego (wewnętrzne przekonanie człowieka o swej wartości, dającej mu prawo-do szacunku lub zaufania społecznego) i obiektywnego (społeczne uznanie i uszanowanie jednostki). Osoba jako przedmiot zniesławienia - to żyjący człowiek oznaczony indywidualnie, tzn. wymieniony imiennie bądź wskazany w sposób nie budzący wątpliwości co do ewentualnej identyfikacji. Osoba może być także oznaczona zbiorowo w sensie gru- • py, do której należy (np. "kierowcy WZGS Gdańsk"). Ponieważ przepisy nie przewidują strony tzw. "zbiorowej", każda z tych osób należąca do zniesławionej zbiorowości ma prawo ^kargi indywidualnej. Jeżeli cho- • zi o stosunek osoby fizycznej do możliwości przeżycia zniesławienia, jważam, że ze względu na fakt formalnego charakteru przestępstwa (rasowego zniesławienia, stan świadomości tej osoby jest obojętny17. Chodzi głównie o to, by owa wiadomość była obiektywnie zniesławiająca. Natomiast o ile pomówienie nie jest obiektywnie wypowiedzią wyczerpującą stan faktyczny art. 255 k.k,, a mimo to przyjęte jest subiektywnie jako zniesławienie, to fakt ten jest prawnie bez znaczenia. Przedmiotem ochrony jest bowiem cześć w znaczeniu zobiektywizowa- . nym, w oparciu o pewne adekwatne kryteria społeczne. Dlatego^ nie będą przedmiotem ochrony prawnej urojenia wielkościowe (mitomanie, • manie wielkości) 18, względnie przywileje środowiskowe nieaktualne w ^aszych warunkach społecznych (np. nazwanie hrabiego w notatce prasowej o wydaniu pamiętników - "baronem" - w innych warunkach społecznych mogłoby być potraktowane nawet jako zniesławienie), i Sprawy te rozważał SN m. in. w OSN ZO 22/1939 stwierdzając, że art. l 7 Na podobnym stanowisku stoi O. Chybiński [w:] Prawo Karne (praca zbio-fowa), Warszawa 1961, s. 88. 47 Por. W. Makowski, Encyklopedia prawa karnego, Warszawa 1935, t. I, 255 k.k. nie ma zastosowania do "lekkomyślnych" złośliwości życia towarzyskiego. Bezprawność działania wyraża się w podnoszeniu okoliczności, które mogą inną osobę albo poniżyć w opinii publicznej, albo też narazić na utratę zaufania, potrzebnego dla uzyskania pewnego stanowiska lub wykonywania pewnego zawodu. Przedmiot ochrony przy zniesławieniu, mimo iż w znaczeniu potocznym i semantycznie jednolity 19, w aspekcie prawnym dzieli się na dwie * różne instytucje. Pierwsza z nich to cześć ludzka w sensie zobiektywizowanym, chroniona przed pomówieniem, będącym zawsze zniesławieniem przez przypisanie lub zarzucenie postępowania hańbiącego lub mogącego poniżyć w opinii publicznej (przedmiot ochrony bezwzględny). Drugi człon wskazuje na ochronę przed "narażeniem na utratę zau- * fania potrzebnego dla danego stanowiska, zawodu lub działalności". A zatem względny przedmiot ochrony, gdyż chroniony w razie stwierdzenia: iż taki właśnie a. nie inny w stosunku do konkretnie pomówionej osoby może być wynik zarzutu. Tego rodzaju pomówienie, które nie jest zniesławieniem sensu stricto i nie było znane w tej formie przez ustawodawstwa zaborcze, jest innym stanem faktycznym i prawnym, różnym od właściwego zniesławienia i dlatego winno być traktowane oddzielnie, przynajmniej co do karykW praktyce jednak zwykle granica między zniesławieniem sensu stiicto, a tego rodzaju pomówieniem jest bardzo płynna. Obecna konstrukcja art. 255 k.fc. choć jest dużym udogodnieniem dla praktyki stwarza jednak sytuację, że jeden ze stanów faktycznych, różniących się poważnie, jeżeli chodzi o subiektywne zaangażowanie się sprawcy i ewentualne obiektywne skutki, jest traktowany zbyt surowo, co wydaje się wysoce niekorzystne ze względu zarówno na ochronę czci, jak i krytyki. Pomówienie narażające na utratę zaufania było> zresztą wyraźnie wyodrębniane przez teoretyków, zawsze jednak w ścisłym związku z całością przepisu. Zagadnieniem związanym z przedmiotem ochrony będzie zagadnienie zniesławienia człowieka, który sam będąc "złej sławy" odmawia sobie czci - problem ten rozpatrywał B. Wróblewski20 w oparciu o niemiecką doktrynę (prace Gerlanda i Hirschberga). Wydaje się, iż połączono tu dwa zagadnienia - 1) zniewagi osoby subiektywnie odmawiającej sobie czci; 2) zniewagi takiego' człowieka posiadającego ponadto "złą sławę" (przesłanki obiektywne). W pierwszym wypadku mogą to być elementy samokrytyczne (dobrowolne), ewentualnie masochistyczne, wypowiedziane przez samego zainteresowanego, ale przed-i miotowo nieprawdziwe, bądź tylko częściowo prawdziwe. Nie oznacza to wcale, iż można taką osobę bezkarnie znieważać, bowiem cześć jest 19 Por. A. B a n a c h, op. cit., s. 89-90. 20 Por. B. W r ó b l e w s k i, op. cit., s. 17. jsobistym dobrem człowieka i zawsze zainteresowany może zażądać schrony, a więc i udowodnienia prawdziwości zarzutów. Natomiast wypadku zniesławienia człowieka złej sławy (przedmiotowo w opar- ** :iu o prawdziwe okoliczności) sprawa wydaje się mniej skomplikowana, dlatego że podniesione zarzuty będą przedmiotowo prawdziwe, ponadto "zła sława" uzasadnić może interes społeczny w rozgłoszeniu takich wiadomości. Z zagadnień strony przedmiotowej na początku należy ustalić, czy zniesławienie prasowe jest czynem dokonanym przez działanie, czy także przez zaniechanie. Wydaje się, że mogą występować tu obie formy, przy czym podstawową postacią popełnienia przestępstwa z art. 255 k.k. jest działanie, polegające na pomawianiu o postępowanie lub właściwości, które (w obu wypadkach) mogą poniżyć pokrzywdzonego w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania. Pomawianie o "właściwości", to zarzucenie pokrzywdzonemu konkretnych i ściśle okre- * słonych cech charakteryzujących ujemnie jego osobę. Pomawianie musi być jednak co najmniej skonkretyzowane. Nazwanie urzędnika "łapo-wnikiem", kupca "oszustem", kobiety "prostytutką" itp nie zawiera w sobie wskazania na konkretne fakty/ ale przez stereotypowość stwarza domniemanie, iż fakty te musiały istnieć, skoro są znane mówiącemu. Co do sposobu działania, przy zniesławieniach prasowych należy zwrócić uwagę na sposób pomówienia oraz związaną z tym konkretyzację zarzutu. Pomówienie następuje przez wyrażenie treści myślowej możliwej do odbioru, transponowanej następnie środkami masowej informacji, przy użyciu druku, wizji i fonii. Musi ono być skonkretyzowanym zarzutem skierowanym pod adresem określonej osoby (lub zespołu osób) wskazanej w sposób wyraźny lub ogólnikowy, lecz pozwalający na identyfikację 21. Warunkiem istnienia problemu ochrony czci jest ocena ludzkiego działania (czy jak chce Binding - honoru) oraz wypowiedzenie tej oceny w formie ustnej, bądź drukowo-technieznej. Prawie cała działalność zawodowa dziennikarza jest opisywaniem w różny sposób otaczającego nas świata. Opis, by nie stać się oceną, winien nie zawierać w sobie elementów subiektywnych, by zaś stać się oceną niezbędny jest element subiektywny. Wypowiedź ludzka będąca oceną, jeżeli chodzi o sprawy związane z ochroną czci, przybiera różne formy. Pochwała oznacza, że zachowanie się jednostki z punktu widzenia określonej społeczności jest optymalne i zbliża się do środowisko- ' wego "ideału zachowania" i należy jednostkę utwierdzić w tego rodzaju zachowaniu. Oczywiście eliminuję tu pochwałę ironiczną w; ro- 21 Por. OSN ZO 197/37. •- Działalność zawodowa 49 48 dzaju "świetne plastyctwo" lub społecznie zniesławiającą: "wspaniały szuler" (ta ostatnia "pochwała" może mieć w pewnym "kręgu" właściwe znaczenie, jednak zewnętrznie jest zniesławiająca). Aprobata jest niższym stopniem pochwały, oznacza, że uznaje się działanie za właściwe, ale nie tak zbliżone do społecznego ideału, aby je chwalić, mimo iż jego celowości nikt nie neguje. Tolerancja imputuje, iż działanie nie jest godne pochwały ani też nagany - zajęcie takiego stanowiska oznacza w zasadzie krytyczny stosunek do działającego, jednak istnieje jeszcze równowaga elementów krytycznych i aprobujących, co wyraża się w zgodzie na określone stanowisko bądź działanie, mimo iż jego* celowości można nie uznawać, bądź uznawać za obojętną. Krytyka oznacza ocenę analityczną działania bądź zaniechania i jest wyrażaniem wątpliwości, co wyraża się w ujawnieniu swego stanowiska i uznaniu działania w tej postaci za częściowo bądź całkowicie niecelowe. Krytyka negatywna wyraża się skierowaniem działania na zlikwidowanie formy wywołującej ocenę negatywną, zaś krytyka pozytywna, nie udzielając temu zachowaniu przyzwolenia, zmierza jednak do usprawnienia i przemiany owej formy, mimo zastrzeżeń aprobowanej. Krytyka ponadto może być nihilistyczna, stanowiąca jedynie negację; i efektywna, stanowiąca negację, lecz zarazem przedstawiająca własne określone rozwiązanie. " Dezaprobata jest pochodną pojęcia krytyki, następuje w momencie, gdy czynniki negatywne są tak silne, że ocena zmierza jedynie w kierunku zlikwidowania zjawiska, niekiedy nawet bez jego analizy. Forma ta, jeżeli chodzi o jej wyrażenie, może już być oceną zniesławiającą bądź też ekscesem krytyki. Naruszenie czci powstaje przy całkowitym zakłóceniu równowagi czynników aprobujących i negatywnych, gdy dochodzą do głosu głównie impulsy emocjonalne, ukierunkowane negatywnie. Następuje wtedy uzewnętrznienie osobistego sprzeciwu w sposób dotykający bezpośrednio lub pośrednio przedmiotu nie aprobowanego działania w formie zniewagi. Każda ocena, mogąca stanowić naruszenie czci ludzkiej musi być ponadto zarzutem, oceniając bowiem czyjeś postępowanie w sposób uwłaczający czci ludzkiej, trzeba wysunąć choćby najbardziej ogólnikowy zarzut. Bez tego najogólniej pojętego zarzutu zniesławienie praktycznie jest niemożliwe. W najogólniejszym zarysie mogą to być następujące zarzuty: Zarzut konfliktu z obowiązującym prawem, to jest omijania bądź też nieprzestrzegania norm prawnych, przy czym można tu imputować zarówno dokonanie czynu przestępnego, jak też nieprzestrzeganie bądź niewłaściwe przestrzeganie norm prawa w sensie uznanym przez dany system moralny (np. wiście charakter zniesławiający. Zarzut konfliktu z ideą moralną bądź polityczną jest pojęciem szerszym w stosunku do pierwszego - imputuje pomawianemu, iż co innego głosi, co innego czyni. Na przykład członek partii uczęszcza do. kościoła, a niezależnie od tego prowadzi wykłady antyreligijne, lub też działacz ZSL nienajlepiej odnosi się do zatrudnionych w jego gospodarstwie pracowników sezonowych. Prawo nie jest tu naruszone, jednak przedmiot zniesławienia działa w sprzeczności ze swym systemem moralnym. Zarzut ten może być zniesławieniem bądź też przypisaniem cech, mogących narazić na utratę zaufania (dla ludzi uznających ten sam system moralny będzie on zniesławieniem, natomiast np. dla niejednego byłego właściciela ziemskiego "pański" stosunek do> pracowników sezonowych byłby zjawiskiem raczej normalnym, jednak ze względu na ideę wyznawaną i stojącą w sprzeczności z działaniem pomawianego, może spowodować utratę doń zaufania). Zarzut korfliktu z moralnością, czyli niestosowania się do1 dość szeroko pojętego zakresu elementarnych norm moralnych. Zarzut ten ma charakter zniesławiający, jak na przykład uznanie kogoś za wyrodnego ojca czy alkoholika. Niepożądane społecznie cechy działania pewnych grup są w pewnym sensie tolerowane i nie można tu mówić o zniesławieniu sensu stiicto, a jedynie o przypisaniu właściwości, mogących spowodować utratę zaufania. Zarzut konfliktu z etyką środowiskową bądź zawodową w sensie przeciętnie uznanym. Ten ostatni będzie zawsze zniesławieniem, bo tego rodzaju zarzut powoduje zarówno utratę zaufania do członka zawodu, jak też jest hańbiący. Ż etyką środowiskową natomiast sprawa przedstawia się rozmaicie, brak tu często> jedności czynnika zewnętrznego (przyjęcie zarzutu przez opinię publiczną) z czynnikiem wewnętrznym (uznania go za taki przez jednostkę lub grupę). Zarzut konfliktu z dobrym wychowaniem jest także na pograniczu zniesławienia, bowiem możd stanowić w określonym środowisku zniesławienie sensu stiicto, a może spowodować tylko1 utratę niezbędnego zaufania, np. w wypadku nauczyciela. Przy tego rodzaju zarzutach stosować należy zasadnicze normy dobrego wychowania, przyjęte zwyczajowo w Polsce. Na przykład nieustępowanie miejsca inwalidom przez osobę oczywiście zdrową, aroganckie odnoszenie się do ludzi itp* W miarę zwiększania się kultury danego społeczeństwa wymogów takich jest coraz więcej, niekiedy nawet wchodzą one jako część do sko-dyfikowanego systemu moralnego (np. u Konfucjusza). Zarzut konfliktu z taktem osobistym jest właściwie pochodnym od poprzedniego i wyodrębniam go jedynie dlatego, że bardzo często w polemikach prasowych podnoszony jest zarzut "braku taktu". E. Welgen charakteryzując takt uznaje, że: "jest to zachowanie, które zależnie 51 50 od okoliczności liczy się należycie z uczuciami innych". M. Ossowska uważa, że "termin "nietaktowny" jest tylko' delikatnym eufemistycznym sposobem wypowiadania dyskwalifikacji moralnej"22. Można przeto, będąc w zgodzie z normami dobrego wychowania, zachowywać się nietaktownie. Zarzut konfliktu z wiedzą i doświadczeniem życiowym, zależnie od okoliczności może mieć cechy zniesławienia sensu stricto lub narażenia na utratę zaufania. Zarzut konfliktu z wiedzą jest stawiany bardzo często w krytyce naukowej, niekiedy samoistnie, a niekiedy w powiązaniu z doświadczeniem życiowym. Uważam, że zarzut taki może być tylko wtedy naruszeniem czci, o ile nie jest dostatecznie umotywowany, opiera się na przeinaczeniu myśli bądź stanu faktycznego, który się krytykuje, lub jeżeli bazuje na dowolnie powyrywanych z kontekstu zdaniach, odpowiednio tendencyjnie zestawionych. Można też uznać za zniesławiający "zarzut ignoracji", jeżeli opiera się na wymaganiu oczywiście nadmiernego poziomu wiedzy, znacznie przekraczającego' zakres, który osoba pomówiona winna opanować zgodnie ze swoimi kwalifikacjami (nie wolno wymagać od technika zasobu wiedzy doktora nauk inżynieryjnych). Natomiast samoistny zarzut konfliktu z doświadczeniem życiowym stanowi dalszą formę zarzutu braku wiedzy. Doświadczenie życiowe jest bowiem sumą wiedzy empirycznej zebranej przez człowieka. Niezależnie od poprzednio omówionych sytuacji istnieje jeszcze jedna kategoria zarzutów, które wbrew pewnym pozorom w konkretnych okolicznościach mogą mieć zniesławiający charakter - chodzi tu o zarzut konfliktu z przeciętnym zachowaniem. W zasadzie bowiem, jak zauważył W. Makowski, "osobistym poczuciem godności człowieka jest ustalenie pewnego przeciętnego' poziomu oceny - poszanowania". Owa przeciętność z jednej strony jest minimalnym warunkiem czczenia (uznawania godności), z drugiej strony jednak wymaga określonego, przeciętnego zachowania, od którego uzależniona jest opinia ludzka. Uważam, iż to przeciętne zachowanie jest właśnie odpowiednim adap-' towaniem optymalnego, z punktu widzenia grupy, zachowania się jednostki do możliwości zrealizowania go w konkretnych warunkach życiowych. Dlatego też w pewnych wypadkach zarzucenie komuś niezgodności z takim zachowaniem może narazić go na utratę zaufania 23. ^Zniesławienie jest przestępstwem, mającym charakter formalny, bowiem cały ciężar położony jest na moment zachowania się sprawcy i samo przestępstwo jest dokonane już w momencie, gdy sprawca po- 22 Por. M. Ossowska, Podstawy nauki o moralności, Warszawa 1947, s. 277. 23 Będzie to np. rozgłaszanie wiadomości o adwokacie, że bardzo lubi asystować przy wykonywaniu kary śmierci, albo o dentyście, że kolekcjonuje co ciekawsze okazy uzębienia. mówił określoną osobę, gdyż z tą chwilą rozpoczyna się moment niebezpieczeństwa "poniżenia w opinii publicznej". Ponadto, ze względu na fakt, iż główny nacisk należy położyć na możliwość zaistnienia skutków, materialność czynu jest z doktrynalnego punktu widzenia raczej dyskusyjna. Podobne stanowisko występowało niejednokrotnie w przedwojennym orzecznictwie SN. r"Od strony podmiotowej przestępstwo* zniesławienia może być popełnione tylko z winy umyślnej w formie zarówno zamiaru bezpośredniego (dolus directus), jak i ewentualnego (dolus eventualis). Pomawiający musi więc zdawać sobie sprawę z tego, że pomówienie może pokrzywdzonego poniżyć w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania (element świadomości) oraz chcieć tego, a przynajmniej się na to godzić (element woli). Sporna jest natomiast sprawa, czy sprawca musi wiedzieć, że działa bez należytego uprawnienia^ Okolicznością należącą do istoty czynu przewidzianego' w art. 255 k.k. jest świadomość, że pomawia się znieważonego o takie postępowanie lub właściwości, ktpre mogą go poniżyć w opinii publicznej lub narazić na utratę potrzebnego zaufania. Przestępstwo zniesławienia prasowego można popełnić jedynie z winy umyślnej. Nieumyślność rozważono wprawdzie w toku dyskusji nad projektem k,k. 1932 r., jednak koncepcję tę odrzucono 25. ^ Podmiotem przestępstwa prasowego zniesławienia może być w zasadzie autor lub redaktor, a w pewnych określonych wypadkach inne osoby, jak np. radca prawny redakcji. Podmiotem tym może być tylko osoba fizyczna, poczytalna i mająca ukończone 17 lat (lub o ile działa z rozeznaniem - art. 69 k.k. - lat 13). Wiek poniżej lat 18 będzie oczywiście nieaktualny wobec redaktora, który musi być pełnoletni, ale niejednokrotnie może odnosić się do autorów, zwłaszcza w prasie mło--~ dzieżowej. Nie może być podmiotem przestępstwa prasowego osoba j prawna bądź zrzeszenie, gdyż w takim wypadku odpowiada przedsta- / wiciel danej osoby prawnej lub pracownik winny dokonania zniesła-^ wienia. Może to mieć znaczenie przy ewentualnych odpowiedziach instytucji w trybie k.p.a., opublikowanych, a zawierających treść karalną, w oświadczeniach MO itp. Zagadnieniem związanym z podmiotem przestępstwa prasowego' jest problem wiadomości uzyskanych od osób niepoczytalnych (maniacy), względnie dzieci2e. W takim wypadku podmiotem przestępstwa jest 24 Por. W. Makowski, Komentarz do k.k. 1932, Warszawa 1937, uwagi do art. |55 k.k. 20 Koncepcję karalności nieumyślnych zniesławień de legę Serenda wysunął okresie powojennym L. B o im NP, 1954, nr 2, w recenzji książki J. Sawickiego, Ochrona czci na tle krytyki i samokrytyki. 28 Por. W. Chłopicki, J. S. Olbrycht, Wypowiedzi na piśmie jako objawy 53 52 dziennikarz, który wiadomości opublikował. W wypadku zaś listu lub nadesłanej przez takie osoby, a opublikowanej wiadomości przestępnej, odpowiada redaktor, zależnie od okoliczności faktycznych, za nieoględ-ność bądź przestępstwo prasowe zniesławienia. Jest to* swego rodzaju dylemat dla dziennikarza, z jednej bowiem strony nie można zrezygnować i z takiego źródła wiadomości, z drugiej - wobec niemożliwości przeprowadzenia w wielu wypadkach dowodu prawdy, a nawet prawdopodobieństwa, wykorzystanie tych wiadomości jest ryzykowne. Podobna sytuacja zachodzi niejednokrotnie i w stosunku do starców popełniających nieraz niedorzeczne czyny, m. in. pieniackie 27. Radca prawny redakcji ma za zadanie w różnych zakresach niedopuszczenie do powstania przestępstwa prasowego, z tym jednak że udział jego w procesie kształtowania się tekstu wypowiedzi jest w zasadzie fakultatywny. t Redaktor zobowiązany jest do konsultowania materiałów prasowych l (wymagających tego) z radcą prawnym redakcji bądź wydawcy. Obowiązek ten wynika z faktu, że wydawca odpowiada materialnie za działalność (zawodową) pracowników pisma. Żądanie autora, aby przed opublikowaniem tekst został sprawdzony pod względem zgodności z prawem przez radcę prawnego, o ile nie zostało' uwzględnione, wyłącza moim zdaniem, jego odpowiedzialność pod warunkiem, iż konsultacja prawna zapobiegłaby powstaniu szkody bądź zaistnieniu przestępstwa. Odpowiada wtedy z winy umyślnej redaktor, który odmówił sprawdzenia materiału przez radcę prawnego. Obowiązek konsultacji prawnej, moim zdaniem, odnosi się głównie do materiałów budzących wątpliwości co do ich zgodności z przepisami prawa. Wybór jest uzależniony od redaktora bądź nawet autora. Wydanie ewentualnej opinii prawnej gdy dopuszcza ona do występku przeciwko czci, uznając materiał za prawnie bez zarzutu, choć wyraźnie widać, iż jest inaczej, przesądzać może o odpowiedzialności cywilnej a nawet i karnej radcy prawnego- redakcji. Następstwa po dokonaniu przestępstwa prasowego zniesławienia uzależnione są zarówno od elementów obiektywnych, jak i subiektywnych. Od momentu rozpoczęcia działania przestępnego aż do jego wyniku, uzewnętrzniającego się "skutku społecznego", istnieją cztery etapy. \ptefwszym z nich będzie zarzucenie drugiej osobie, w formie konkret-. s^^7aEl/Fzamialr^"Yby~clc^^ ona s^lDy_j^ołŁi^y^^ do osoby zainteresowanej jest warunkiem do przyjęcia tej formy obrazy, która jest przestępna właśnie ze względu na skutek i dlatego jest prze stępstwem formalno-materialnym. Samo opublikowanie oznacza już pu bliczność działania, bowiem z opracowaniem może się zapoznać nieokre ślona bliżej ilość osób. Dlatego zniewagę jako formalne przestępstwo 85 J. Makarewicz, Ochrona czci w projekcie Austriackiej Ustawy Karnej, Przegląd Prawa i Administracji, 1909, s. 5. 61 60 uważam za typową formę obrazy prasowej. Może natomiast zdarzyć się fakt,- iż obraza prasowa będzie przestępstwem formalno-materialnym, np. przez dostarczenie przed opublikowaniem egzemplarza recenzyjnego zawierającego karalną wiadomość osobie, co do której istnieje adekwatna pewność, iż pokaże ów materiał poszkodowanemu. Materialna, jak i for-malno-materialna obraza prasowa należy moim zdaniem do- sytuacji wyjątkowych. Z rozważaniami powyższymi wiąże się kwestia, czy obraza prasowa stanowi naruszenie godności osobistej czy też narażenie jej na niebezpieczeństwo. Osobiście uważam, że ze względu na to, iż godność osobista jest czcią wewnętrzną (subiektywną) człowieka, zmiany w sensie jej naruszenia czy tylko* narażenia na niebezpieczeństwo należy szukać w psychice poszkodowanego, przy zachowaniu społecznej adekwacji, przy ocenie semantycznej wypowiedzi. W wypadku zaistnienia występku z art. 256 § l k.k. cześć wewnętrzna poszkodowanego narażona jest na niebezpieczeństwo, przy czym w razie stwierdzenia publiczności (a zatem i publikacji) okoliczność ta jest domniemana przez ustawodawcę 36. występek obrazy popełnić można tylko umyślnie._Umyślność w tym wypadku polega na tym, że sprawca chce obrazić poszkodowanego, lub przewiduje ową możliwość i godzi się na Ja Rozstrzygać należy tu jedynie, czy określenie^liż^yte^HeT^prawćą może dotknąć pokrzywdzonego. W sprawie tej niejednokrotnie wypowiadał się Sąd Najwyższy 37. Obrazę można więc popełnić bądź w zamiarze bezpośrednim, bądź ewentualnym, choć co do postaci material-no-formalnej zamiar ewentualny bym wykluczył. W sformułowaniu "w zamiarze, aby obraza do tej osoby dotarła", moim zdaniem słowo "zamiar" użyte jest w znaczeniu "chcieć", a nie chcieć lub godzić się. Podmiotem przestępstwa prasowego obrazy może być w sensie działania autor, zaś zaniechania - redaktor. Pozostałe zagadnienia omówiłem przy zniesławieniach. Pewną odrębność w stosunku do zniesławienia wykazuje problem przebiegu procesu obrazy. Zasadniczym momentem jest wypowiedzenie słów bądź okazanie zachowania stanowiącego obrazę. Następnie obraza ta musi zostać odebrana przez osobę, która ma być znieważona i zostać przyjęta zgodnie z intencją sprawcy jako zniewaga. Po odczuciu zniewagi następuje skutek alternatywny, bądź narażenie godności osobistej poszkodowanego na niebezpieczeństwo (o ile nie spowoduje ujemnych zmian w świadomości czci wewnętrznej obrażonego), bądź naruszenie tej godności, o ile takie zmiany nastąpią. Alternatywa ta zresztą nie ma praktycznego, a jedynie teoretyczne znaczenie. Obraza rzadko występuje jako samodzielne przestępstwo praso- A. B a n a c h, op. cit., s. 57, nazywa publiczną obrazę przestępstwem abstrakcyjnego narażenia na niebezpieczeństwo. 37 Por. OSN ZO 182/23 i 167/21. 62 we - z reguły spotykamy ją w zbiegu z art. 255 k.k. Dopiero gdy w sądzie podczas przewodu dowód prawdy bądź "dobrej wiary" stawia pod znakiem zapytania problem zniesławienia, następuje doszukiwania się w czynie elementów obrazy, gdyż na istnienie występku z art. 256 k.k. dowód prawdy nie ma wpływu. Mają ten wpływ natomiast konstrukcje prawne związane z pojęciem satyry i krytyki. Art 256 k.k. przewiduje zjawisko prowokacji i retorsji jako okojiLzn.gjcjj^hjj^<:y^]bukaralność "czynu w drodle~śędziówskiego uwolnienia od kary, przy zniesławieniu natomiast tego rodzaju okoliczność może mieć jedynie znaczenie w dziedzinie wymiaru kary, w oparciu o art, 54 k.k. Z punktu widzenia słowa pisanego ten stan prawny ewentualnie może mieć zastosowanie przy "ostrych polemikach". Możliwości takie zarysowują się także przy intensywnych wzajemnych ekscesach krytyki. Wyzywające zachowanie albo wzajemność nie mają tu charakteru analogicznego do zamachu i odparcia go przy obronie koniecznej lub retorsji w art. 239 § 2 k.k. i dlatego zwłaszcza przy przestępstwach prasowych może być nawet znaczna różnica czasu38. DODATKOWE ZAGADNIENIA PRAWNE PRZY PRZESTĘPSTWACH PRASOWYCH PRZECIW CZCI Niezależnie od przestępstw obrazy i zniesławienia istnieje jeszcze możliwość popełnienia innych przestępstw prasowych przeciw czci jednostki. Najważniejszy z nich jest szantaż prasowy. Instytucję tę z ustaw zaborczych znał jedynie art. 615 k.k. rosyjskiego 1903 39. Komisja Kodyfikacyjna rozważała wprowadzenie do* k.k. z 1932 r. przestępstwa szantażu prasowego, ostatecznie jednak przepisu takiego nie wprowadzono, zastępując go ogólnymi typizacjami w art. 250 k.k. - groźba karalna i w art. 251 k.k. - zmuszanie. Przepisy te dają dodatkową ochronę czci ludzkiej, gdyż ochraniają jednostkę przed przestępną groźbą rozgłoszenia wiadomości, uwłaczających czci zagrożonego lub jego bliskich, bez względu na ich prawdziwość lub nieprawdziwość. Tak więc mimo bezkarności prawdziwych zarzutów (art. 255 § 2 k.k.) groźba ich rozgłaszania będzie przestępstwem. Przedmiotem ochrony jest w art. 251 k.k. nie cześć ludzka, ale wolność działania obywatela w granicach prawa. Zamiar sprawcy ewentualnego naruszenia czci poszkodowanego jest jedynie środkiem do zmuszenia pokrzywdzonego, by zachował się tak, jak chce grożący zniesławieniem, choć sprzecznie ze swoją wolą. 38 Np. autorowi pokazują obrażliwą polemiką w celu zamieszczenia odpowiedzi - uważam, iż utrzymanie repliki w tonie obrażliwym nie wyłącza ewentualnej możliwości stosowania § 2 art. 256 k.k. 39 Por. W. Makowski, Komentarz do kodeksu karnego rosyjskiego, Warszawa 1922, s. 406-408. C 63 Szantaż staje się zatem przestępstwem w znaczeniu wypowiedzenia groźby rozgłoszenia określonych wiadomości (choćby prawdziwych), a nadto żądania określonego zachowania się pokrzywdzonego. Zwiększenie się ilości szantaży prasowych w latach 1932 - 1937 spowodowało wprowadzenie do p.p. 1938 r. odrębnej typizacji szantażu prasowego, zaostrzającego w stosunku do art. 251 k.k. i 250 k.k. odpowiedzialność sprawcy (art. 40 p.p.). Przepis ten skierowano1 przeciw szantażom w prasie i sformułowano podobnie do art. 251 k.k. Możliwy jest zbieg ustaw z art. 40 prawa prasowego i z art. 251 k.k. i wtedy na podstawie art. 36 k.k. stosuje się przepis surowszy, czyli art. 40 prawa prasowego. Przepis o szantażu prasowym karze przyjęcie korzyści majątkowej lub osobistej za zaniechanie ogłoszenia w druku wiadomości, utworu czy jego części (lub przyjęcie obietnicy takiej korzyści). O zamiarze szantażu nie decyduje treść artykułu, ale wstrzymanie się z jego ogłoszeniem za uzyskanie jakiejkolwiek korzyści (zgodnie z teorią podmiotową). Fakt, że treść artykułu jest niekaralna, nie wpływa na winę, jeżeli okaże się, że autor proponował niepublikowanie wiadomości za określoną korzyść majątkową lub osobistą. Artykuł taki może mieć formę zarówno wiadomości, jak utworu (paszkwil, felieton, wiersz) lub obrazu (karykatura, fotografia). Zatem podobieństwo przepisów art. 251 k.k. i 40 p.p. 1938 r. jest wyraźne - art. 40 pp. jest kwalifikowaną i specjalną formą art. 251 k.k., dającą ochronę jedynie przed szantażem prasowym. Zagadnienie szantażu prasowego w PRL w zasadzie należy do przeszłości. j Przestępstwem prasowym związanym z ochroną czci może być także \ sama groźba ujawnienia bądź opublikowania określonych materiałów •\prasowych. Formą realizacji może być np. zapowiedź sensacyjnych ma-/ teriałów odnośnie do określonych osób, które mają zostać opisane w następnych numerach *°. Groźba jako przestępstwo prasowe także należy "-••w czystej formie do rzadkości. f~ Ze zbieraniem materiałów prasowych łączy się ponadto możliwość \ dokonania czynu przewidzianego w art. 253 k.k., czyli naruszenia^ ta- : jemnicy korespondencji.. Najprawdopodobniejsże jest uzyskanie przez "dziennikarza podstępem nie przeznaczonej dla niego wiadomości tele- graficznej bądź telefonicznej. Inne formy działania przewidziane w art. 253 k.k. są raczej moim zdaniem w naszych warunkach mało praktycz- nie prawdopodobne. Niezależnie od powyższych czynów może zaistnieć naruszenie normy art. 254 § l k.k. zwłaszcza w redakcjach prowadzących działy porad prawnych, medycznych, pedagogicznych... Opublikowanie tego rodzaju wiadomości stanowiącej chronionej prawnie tajemnicę prrywatną, będzie zostanie dokonane ze względu na uzasadniony inte- 40 Por. K. Daszkiewicz, Groźba w polskim prawie karnym, Warszawa 1958, s. 96-103, 121-142. 64 res publiczny lub prywatny (art. 254 § 3). Zatem na podobnych zasadach, jak podniesienie zarztrtTrn[iźasadnla]~ące~ dopuszczenie dowodu prawdy wart. 255 k.k. (§ 2). Z problemem zniewagi łączy się też zagadnienie ochrony czci przed fałszywym oskarżeniem. By można uznać, iż kogoś fałszywie oskarżono, muszą być spełnione trzy elementy "/TT) mus i istnieć zarzut dokonania czynu ściganego z oskarżenia publicznego w drodze karno-praw-nej, karno-administracyjnej lub w określonych zawodach - dyscyplinarnej (np. lekarze)/?) musi chodzić o oskarżenie skierowane do właściwej władzy (np. "list otwarty") ;/3) oskarżenie musi zawierać dane obiektywnie i subiektywnie fałszywe, wynika to zarówno z treści przepisu, jak i motywów ustawodawczych. Kłamstwo i jego świadomość musi odnosić się do okoliczności faktycznych, nie zaś do błędności wniosków oskarżyciela (podobnie OSN ZO 155/1925). Dla uznania przestępstwa z art. 143 k.k. niezbędne jest udowodnienie świadomego podania fałszu (co do faktów) za prawdę. Nie będzie natomiast fałszywym oskarżeniem opublikowanie tylko wniosków błędnych i oskarżających, gołosłowne podanie wiadomości o przestępstwie, na przykład w felietonie na podstawie niepełnych danych (podobnie OSN ZO 155/1925) - oraz ogłoszenie faktów mogących spowodować wniesienie sprawy w trybie pry-watno-skargowym 42. W takim wypadku pomówienie przestanie być fałszywym oskarżeniem, a więc przestępstwem przeciw wymiarowi sprawiedliwości, a stanie się - o ile zaistnieją ku temu obiektywne i subiektywne przesłanki - przestępstwem prasowym zniesławienia. W tej sytuacji redaktor i autor artykułu, który nie będzie uznany za fałszywe . oskarżenie, może nie odpowiadać za zniesławienie tylko w wypadku przeprowadzenia dowodu prawdy zgodnie z wymogami art. 255 k.k. Na zasadzie art. 229 § 2 k.p.k. redakcja ma obowiązek, w wypadku, \ gdy dowie się o popełnieniu przestępstwa ściganego z oskarżenia pu- ' blicznego, zawiadomić prokuratora lub MO. W pewnych wypadkach istnieje obowiązek zabezpieczenia śladów i dowodów przestępstwa. W redakcji będą to najczęściej listy, fotografie, niekiedy nawet pisma instytucji. Legalność doniesienia władzom nie oznacza uprawnienia do publikowania wiadomości bez obowiązku przeprowadzenia dowodu prawdy w razie wniesienia przez pomówionego sprawy o zniesławienie do sądu (za sam fakt doniesienia wnieść oskarżenia nie można)43. Dlatego też do publikowania nie sprawdzonych w pełni danych, mimo iż 41 A. M o g i l n i c k i, Fałszywe oskarżenie a zniesławienie, Gazeta Sądowa Warszawska, 1938, nr 24/25. 42 Por. OSN ZO 111/1932. 65 "3 Por. OSN ZO 121/1936 stwierdzające, że donoszący władzy o czynie przestępnym, o ile opowiada o tym osobom trzliim, musi się liczyć z odpowiedzialnością z art. 255 k.k. 5 - Działalność zawodowa zawiadomiono o tym fakcie władze uprawnione do ścigania, należy podchodzić z dużą rozwagą. l Ponadto dodatkowym zagadnieniem przy zniewagach jest problem l ochrony czci zmarłych. Zagadnienie to omawiałem w rozdziale I na tle prawno-porównawczym. K.k. z 1932 r. nie zna przestępstwa zniesławienia zmarłego. Zresztą i interpretacja semantyczna art. 255 za tym przemawia. Praktyka wykazuje, że cześć zmarłych jest przedmiotem ataków, a często przedmiotem zniewag, a brak jest ochrony prawa karnego, bo nie daje do tego podstawy przepis art. 255 k.k., gdyż zmarły nie jest "osobą", więc znajduje się już poza obrębem przedmiotów ochrony prawnej czci. Brak jest zatem istoty czynu44. Istnieje jednak pewna ograniczona możliwość ochrony czci zmarłych, oczywiście prócz wypadków, gdy zniewaga dotyczy zarazem kogoś z żyjących członków rodziny bądź bliskich, w granicach przepisów k.p.k. Warunkiem ewentualnej ochrony jest wytoczenie procesu za życia zmarłego, wówczas bowiem na zasadzie art. 59 k.p.k. wchodzą w jego prawa procesowe osoby najbliższe - wymienione w tym artykule - małżonek, rodzice, dzieci, wnuki. W zasadzie nie jest to ochrona pamięci zmarłego, a jedynie dokończenie procesu wszczętego przez pokrzywdzonego za życia. Ścisły związek z ochroną czci ma problem sprostowań prasowych odnoszących się do wiadomości błędnie podanych przez redakcje. Sprostowanie nie ma charakteru polemicznego, a ustalający. Problem ten regulują przepisy p.p. z 1938 r.43. ODPOWIEDZIALNOŚĆ DYSCYPLINARNA DZIENNIKARZA Dodatkowo chronią cześć ludzką normy dziennikarskiej etyki zawo-dowej, składające się w naszych warunkach z norm obyczajowych^i Ko-deksu Obyczajowego JDziennikarzy^46. Zasadnicze znaczenie mają opa-"Trzone sankcjami dyscyplinarnymi skodyj[ikowane normy etyczne dzien-nikarskiego kodeksu, pozostałe stosowane są pomocniczo a. Jeżeli chodzi o ochronę czci, to etyka dziennikarska sprowadza sie przede wszystkim do: a) Obowiązku wobec czytelnika; istnieje domniemanie, iż prasa podaje prawdziwe wiadomości, a zatem wszelkie wiadomości nieprawdziwe nakładają moralny obowiązek sprostowania. Realizację powyższych zasad gwarantuje art__5 Kodeksu Obyczajowego, zakazujący pod karą dyscyplinarną zarówno publikowania wiadomości świadomie fałszy- 44 Por. OSN 4K 592/1932. 45 Problem sprostowań z braku miejsca opuszczam. 46 Do pozakodeksowych źródeł etyki dziennikarskiej można zaliczyć uchwałę KC PZPR o krytyce prasowej z roku 1959. * 47 Por. M. Szulczewski, Problemy etyki dziennikarskiej, Biuletyn Naukowy UW, 1958, nr l, s. 1-14. 66 wych, jak też niesprawdzonych przez lekkomyślność lub niedbalstwo. Brak natomiast szczegółowej normy dyscyplinarnej zobowiązującej do zamieszczenia sprostowania, choć art. 23 Kodeksu Obyczajowego zezwala także na ściganie wszelkich nie sprecyzowanych w kodeksie przekroczeń etyki zawodowej. b) Obowiązku wobec informatora; ze względu, iż dziennikarz winien opierać się na rzeczowej informacji, istnieje obowiązek wykorzystywania wiadomości zgodnie z intencjami informatora, nieprzekraczania ich oraz zachowywania tajemnicy zawodowej o ile osoba udzielająca wiadomości zażąda tego. Dziennikarzowi także nie wolno< wykorzystywać jako prawdziwej, z powołaniem się na informatora, niezupełnie pewnej wiadomości. Realizując powyższe, Kodeks Obyczajowy zakazuje zdobywania materiałów sposobami sprzecznymi z etyką zawodową (art. 8), ujawniania zastrzeżonego nazwiska autora jart. 10), lub ujawniania~ta-jemnicy źródeł informacji (art. 16). Zagadnienia "powyższe mają znaczenie w związku z przeprowadzaniem dowodu prawdy w sprawach o zniesławienie, choć jak dotąd sądy w zasadzie nie oceniają działania oskarżonego dziennikarza w aspekcie etyki zawodowej. c) Obowiązku wobec osoby opisywanej; oznacza to ostrożność w wypowiadaniu sądów, delikatność sformułowań, podejmowanie wypowiedzi krytycznych jedynie wtedy, gdy istnieje pewność, że broni się interesu społecznie i moralnie wyższego rzędu niż ten, który się narusza; wreszcie wiedzę, gdy się pisze o działalności danej osoby lub stara ją ocenić. Realizację powyższej zasady próbuje zapewnić jłrt 12 Kodeksu Obyczajowego; zakazujący używania w publikacji wyrażeń obraźli-wych, dyskredytowania osoby opisywanej przez ujawnienie jej cech fizycznych lub psychicznych nie mających związku z działalnością publiczną oraz złośliwego ujawniania szczegółów życia prywatnego, też bez związku z działalnością publiczną. Posiłkowo> można też w oparciu o art. 23 ścigać w drodze dyscyplinarnej także inne nie sprecyzowane w Kodeksie Obyczajowym działania dziennikarzy przeciw czci ludzkiej, jeżeli naruszają one etykę zawodową. Oskarżenie dziennikarza o naruszenie etyki zawodowej może wnieść każda osoba poszkodowana do właściwego miejscowo terenowego Sądu Dziennikarskiego. Zaznaczyć należy, iż wysiłki SDP w kierunku zabezpieczenia ochrony czci jednostki nie zawsze spotykają się z aprobatą wszystkich dziennikarzy. Problemy etyki zawodowej dziennikarzy wymagają szerszego opracowania, tutaj ograniczam się tylko do ich zasygnalizowania, OKOLICZNOŚCI UCHYLAJĄCE ODPOWIEDZIALNOŚĆ KARNĄ ZA PRZESTĘPSTWA PRASOWE PRZECIWKO CZCI __-, Okolicznością taką znaną tylko prawu prasowemu jest przewidzia- k ne w art. 60 p.p. z 1938 r. uprawnienie władz prowadzących dochodzenie 67 } tub śledztwo do umarzania postępowania co do przestępstw prasowych, o ile zachodzi przypadek mniejszej wagi lub gdy druk nie został rozpowszechniony. Jest to więc konstrukcja prawna w pierwszym swym członie zbliżona (choć węższa) do art. 49 k.p.k. (lub art. 9 ustawy DzU póz. 308 z 1960 r.), natomiast w drugim idąca znacznie dalej. "Mniejsza waga" czynu jest okolicznością obiektywną, stanowiącą o jego> minimalnej społecznej szkodliwości, pozwalającą na umorzenie sprawy nawet w wypadku znacznego nasilenia złej woli sprawcy. Natomiast możliwość umorzenia postępowania ze względu na fakt nierozpowszechnienia druku jest znacznie korzystniejsza dla sprawców, gdyż daje możliwość umarzania spraw, gdzie niebezpieczeństwo społeczne wcale nie jest znikome. Jest to swoisty przywilej wyrównujący prawo do zajęcia druku, będące pewną dolegliwością dla prasy. Następna okoliczność, to art. 49 k.p.k. (odpowiednik art. 9 § l, DzU póz. 308 z 1960 r.), czyli znikome społeczne niebezpieczeństwo czynu. "Znikome niebezpieczeństwo społeczne czynu" (art. 49 k.p.k. i 9 ust. DzU póz. 308 z 1960 r.) oznacza zarówno elementy przedmiotowe, jak i podmiotowe, choć z przewagą przedmiotowych zwłaszcza w praktyce. Przedmiotowe: w sensie minimalnej obiektywnie wagi ataku na przedmiot ochrony, w nawiązaniu do podobnie minimalnego subiektywnego odczucia owego naruszenia bądź zagrożenia prawnie chronionego dobra przez poszkodowanego. Podmiotowe: w podobnie minimalnym nasileniu złej woli ze strony oskarżonego. Ze względu jednak na to, że bardzo różne są osobiste odczucia ludzkie, przyjmować należy przy ocenie każdego czynu adekwację społeczną, odnoszącą się do danego konkretnego wypadku w sensie merytorycznym, za którą uważałbym "szkodliwość społeczną czynu" (por. art. 384 pkt 2 k.p.k.). Ustalenie, czy zachodzi podstawa do umorzenia postępowania w trybie art. 9 ust. DzU póz. 308 1960 r., należy każdorazowo' do< składu sądzącego. Okolicznością obiektywną uchylającą bezprawność czynu jest działanie w obronie koniecznej. Jestem jednak zdania, iż obrona konieczna przy przestępstwie prasowym zniesławienia i obrazy jest niemożliwa wobec faktu, iż brak jest tu elementu bezpośredniości. Między działaniami sprawcy upływają stosunkowo duże przerwy czasowe, co pomijając element braku bezpośredniości, wyklucza także konieczność osobistej obrony. Zgoda pokrzywdzonego - o ile jest wyrażona bezbłędnie i w warunkach dających gwarancję swobodnego jej podjęcia - wyłącza bezprawność. Rozkaz przełożonego, mogący mieć znaczenie w prasie wojskowej, także wyłącza odpowiedzialność wykonawcy, jednak nie uwalnia od odpowiedzialności osoby, która go wydała. Czynności prawem dozwolone lub nakazane przesądzają także o uchyleniu bezprawności czynu. Będzie ów kontratyp opierać się • o ogólne podstawy porządku prawnego, choćby nie skonkretyzowane formalnie, jak np. działalność w wykonywaniu prawa bądź na przepi- 68 sach prawnych uzasadniających prawnośc postępowania, wyczerpują - cego skądinąd znamiona występku z art. 255 k.k., np. przepisach o stosunkach służbowych, prawie rodzinnym, przepisach dyscyplinarnych itp. W większości ustawodawstw istnieje immunitet dotyczący zgodnych z prawdą sprawozdań parlamentarnych (znała go polska konstytucja z 1921 r.) bądź też rozszerza się to pojęcie, jak w k.k. Szwajcarii, (art. 27) na -zgodne z prawdą sprawozdanie z publicznych obrad organu władzy. W Polsce J. Sawicki proponował specjalny immunitet dla korespondentów robotniczo-chłopskich oraz dla sprawozdawców sądowych. Do grupy tej należy także krytyka i satyra. Jeżeli chodzi o krytykę w sensie prawnym, wobec braku bezpośred- ^ niego określenia_tejinstytucji, w kodeksie karnym sprawa jest znacznie i mniej jasna7(Krytyka) to problem, który podczas opracowywania kodek- ' su karnego 1932 r. szeroko dysputowano. Dyskusja toczyła się głównie nad pytaniem, czy ustawa ma wspominać o krytyce wystąpień politycznych, produkcji zawodowej lub artystycznej i literackiej *8. Moim zdaniem krytyka jest nierozerwalnie związana z oceną konkretnego ludzkiego działania bądź zaniechania. Człowiek posiada bowiem czesc w sen -się subiektywnym (wewnętrzną) i obiektywnym (zewnętrzną). Ta ostatnia, jest formą uznawania zgodności zachowania jednostki z adekwatnym ideałem społecznym. Równocześnie istnieje stałe kontrowersyjne ocenianie przez osoby postronne lub zbiorowości tego postępowania od strony owej zgodności, przy konfrontacji ocenianej postawy ze środowiskowym ideałem. Podniesienie zarzutu oceniającego może mieć czworakie odbicie w dziedzinie ochrony czci jednostki: 1) Zarzut uznany przez jednostkę, jak i przez otoczenie za ocenę-krytykę, wynikającą z konieczności życiowej, uznaną w danym środowisku i obustronnie pożądaną i aprobowaną. Zarzut taki jest stawiany w interesie osobistym bądź społecznym, ale ze względu na formę oraz treść nie wyczerpuje przedmiotowo stanu faktycznego z art. 255 § l k.k. i nie narusza równowagi czynników gocV ność ludzka - poważanie społeczne. 2) Zarzut uznany przez jednostkę pomawianą za ocenę, która ją zniesławia, ale ze względu na to, iż wypowiedź wypełnia prawne znamiona krytyki (np. art. 255 § 2) jest niekaralna. 3) Zarzut będący w założeniu krytyką, który jednak ze względu na przekroczenie granic dozwolonych prawem staje się przestępstwem (eksces krytyki). 4) Zarzut spełniający przedmiotowo i podmiotowo wymogi ustawpwe przestępstw przeciwko czci. Zagadnienie krytyki związane jest jeszcze z problemem ryzyka za- \ wodowego w określonej działalności ludzkiej - chodzi o zawody, które / ------ J 48 Por. Wydawnictwa Komisji Kodyfikacyjnej RP, t. 2, s. 260-261 - dyskusja,- f ostatecznie na wniosek Rappaporta nie wspomniano o krytyce jako o odrębnym stanie faktycznym w k.k. , 69 przez stałe eksponowanie publiczne swych osiągnięć, podejmują owe ryzyko narażania się na krytykę. <~~ W naszym systemie prawnym żadna krytyka nie jest karalna. Karalne jest jedynie zniesławienie przewidziane w art. 255 k.k. oraz ekscesy krytyki, traktowane zależnie od formy jako czyny przewidziane w art. 255 bądź 256 k.k. (analogicznie przedstawia, się problem satyry). Niekaralność krytyki wynika moim zdaniem z obowiązujących w tej dziedzinie obyczajów oraz z ogólnych podstaw porządku prawnego w PRL oraz ze szczegółowych przepisów prawnych (np. art. 255 § 2 k.k., przepisy kodeksu rodzinnego itp). 49. 1 Istotnym momentem jest więc ustalenie granic krytyka - zniesławienie. Z motywów ustawodawczych wynika, że art. 255 nie obejmuje utrzymanych w przyzwoitym tonie krytyk i wystąpień politycznych, literackich, artystycznych itd. Krytyka bowiem jest z istoty swej funkcją społeczną, istnieje więc a priori domniemanie, że nastąpiła w interesie publicznym. Przeciwne stanowisko należałoby udowodnić. Nie trzeba tu nawet usprawiedliwienia z § 2 (dowód prawdy) , gdyż poglądy krytyka na rzecz krytykowaną nie nadają się w ogóle do przeprowadzenia takiego dowodu. Jest to pogląd na wartość krytykowanego dzieła, jnig. zaś przytoczenie ujemnych faktów lub pomawianie o ujemne właściwości osobiste. Dlatego, by krytyka mogła stanowić podstawę do odpowie - . dzialności z art. __255 musi być ekscesem lub zniesławieniem, rac się na faktach niezgodnych z rzeczywistoscią, albo zawierać pomó wienie o takiej właściwości poniżające, które nie mają bezpośredniego zwiazku z krytykowanym. _ l Zarzut krytyczny, zgodnie z orzecznictwem SN, winien być sformuło- /wany zgodnie z dobrymi obyczajami i służyć do osiągnięcia celów rze- ' czywistych a nie pozornych, a ponadto nie dotykać wyłączonych praw- nie z krytyki społecznej dziedzin, jak np. życie prywatne. Przekroczenie tych granic nazwano, na wzór przekroczenia obrony koniecznej (kryty- ka jest swego rodzaju społeczną "obroną konieczną"), ekscesami. Eksces ekstensywny krytyki polega na współistnieniu w wypowiedzi obok krytyki elementów zniesławiających, czyli przedmiotowo i podmiotowo wypełniających stan faktyczny art. 255 § l k.k., nawet gdyby były podporządkowane treści krytycznej 50. Gdyby na przykład napisano: ,,Pan X, który widać niedostatecznie zarabia na oszustwach karcianych, spróbował zarobkować na polu literackim i wydał powieść krymi- 49 Podobne stanowisko zajmuje A. B a na c h, op. cit, s. 66 - 68, por. K. D a s z-k i e w i c z, op. cit., s. 55, wywodząca prawność krytyki tylko z ogólnych podstaw porządku prawnego. 50 Zdaniem J. Sawickiego nazwa ekscesu ekstensywnego przyjęta jest "dla krytyki dzieła sztuki, która nie ogranicza się do tak pojętych sądów wartościujących, •do subiektywnej prawdy, nie dającej się wymierzyć, lecz która przytacza sprawdzalne poniżające fakty" - Krytyka artystyczna, Polityka z 18 XI 1961, nr 43. nalną z autobiograficznymi chyba wątkami" - w^i..*. _ jako nie mająca związku z krytykowaną książką, będzie stanowiła samo dzielną podstawę do pociągnięcia do odpowiedzialności z art. 255, nie zależnie od wartości krytykowanego dzieła i treści krytyki, zaś dodat kowo wzmocni ją ów hipotetyczny ton co do elementów autobiograficz nych (eksces ekstensywny). Krytyka może powodować odpowiedzialność z art. 256, jeżeli jest \ obelżywa co do formy. Granica i tu jest prawie nieuchwytna. Nawet bar-y dzo złośliwe uwagi nie mogą uchodzić za obrazę, jeżeli nie mają formy obelżywej i nie ujawniają wyraźnej, bezpośredniej lub wynikowej intencji obrazy. Jeżeli chodzi o prawną stronę zagadnienia, to istnieje zgodność w teorii i praktyce, żeeksces ekstensywny przesądza o uznaniu takiej wypowiedzi, mimo istniejących a nawet przeważających elementów krytyki, za zniesławienie. Eksces intensywny krytyki polega na zbyt ^k^tycznej, przez co nie zatraca ona wprawdzie^ charakteruJtrytyki^_ale_ jej fragmenty (ze względu na formę) są obrazą o ile zagadnienie ekscesów ekstensywnych rsparza w praktyce większych kłopotów, to ekscesy intensywne mają dość bogatą literaturę i orzecznictwo. Sporne jest zwłaszcza zagadnienie, czy przy takim ekscesie obraza, by była karalna, musi być dokonana z zamiarem celowym. Moim zdaniem brak jest podstaw prawnych w art. 256 k.k. do przyjęcia takiego stanowiska w wypadku określeń, mających charakter zdecydowanie obraźliwy. Natomiast jest rzeczą dyskusyjną sprawa porzekadeł, żartów, określeń zwyczajowych itp., co do których rozstrzygnięcie musi zapadać w oparciu o konkretny stan faktyczny i przyjęte w określonym środowisku zwyczaje. Niezależnie od powyższego, zbyt liberalne orzecznictwo dałoby zachętę do nieeleganckiej - niekulturalnej krytyki. Ponadto jest rzeczą moim zdaniem niecelową omawianie krytyki i jej praw, a zatem i ekscesów w oderwaniu od gatunku dziennikarskie^ go - inaczej bowiem będzie wyglądać forma krytyki sportowej, inaczej naukowej, jeszcze inaczej artystycznej, czy też literackiej - ale to już są rozważania bardziej szczegółowe. Istotne znaczenie dla krytyki ma § 2 art. 255 k.k. mówiący o dowodzie prawdy, którego przeprowadzenie przesądza o braku cech przestępstwa w działaniu pomawiającego. Sformułowanie § 2 art. 255 zawiera okoliczność przedmiotową, uchylającą przestępność czynu. Element prawdziwości zarzutu nie może zatem należeć do istoty czynu51. Podstawą do dopuszczenia dowodu prawdy jest ustalenie, że sprawca działał w obronie uzasadnionego interesu publicznego lub prywatne- M go. Okoliczność taką sąd może przyjąć z urzędu (domniemać), ale może ^ Por. A. B a n a c h, op. cit., s. 100-102. .71. 70 Też żśadać udowodnienia. jest to zasada sformułowana przez Prądzyń-skiego w czasie prac nad k.k. 1932 r.: "Dowód prawdy niezawsze powinien powodować bezkarność, potrzeba by sprawca działał w słusznym interesie publicznym lub prywatnym". Działanie sprawcy w obronie uzasadnionych interesów winno być oceniane w q arciu o pewną adek-wację, związaną z analizą każdego konkretnego przypadku, zarówno nadmierna obiektywizacja, jak i subiektywizacja jest moim zdaniem niecelowa. Od strony podmiotowej sprawca winien działać w celu rzeczywistej obrony uzasadnionych interesów (cel rzeczywisty, a nie pozorny), od strony przedmiotowej zaś działanie jego winno być zdolne do podobnej obrony. Uzasadniony interes oznacza interes uprawniony, realizowany lub mogący być zrealizowany w granicach art. 4 i 5 k.c., oparty głównie na elementach prawnych albo niesprzecznych z nimi obyczajowych. Sprawca winien zdawać sobie sprawę, jakiego interesu publicznego' lub prywatnego broni. Kryterium podniesienia zarzutu należy moim zdaniem interpretować w pewnej analogii do stanu wyższej konieczności i dlatego zarzut jedynie Y/tedy mógłby być podniesiony, gdyby istotnie naruszenie dobra prawnego czci ludzkiej było potrzebne dla ochrony innego dobra prawnego (interesu). Równocześnie, przed publikacją winien istnieć obowiązek rozważenia przez redakcję, czy inne drogi osiągnięcia celu są niemożliwe i pozostało jedynie opublikowanie wiadomości naruszającej cześć jednostki (np. droga interwencji bezpośredniej, w organizacjach społecznych itp.). Zabieg naruszenia czci ludzkiej jest bolesny i dlatego należy go stosować wtedy, kiedy jest społecznie potrzebny, nie zaś tylko dla "uatrakcyjnienia" szpalt gazetowych. Jeśli chodzi o sam dowód prawdy, to moim zdaniem niezbędne jest udowodnienie jedynie istoty rzeczy zarzutu 52, nie zaś wszystkich nieistotnych okoliczności i szczegółów. Jednak udowodnienie to winno nie pozostawiać wątpliwości co do prawdziwości twierdzeń, chodzi tu bowiem o dowód prawdy, nie zaś nawet bardzo dużego prawdopodobieństwa5S. Z zagadnieniem udowodnienia prawdziwości twierdzenia wiąże się problem, nie mający jak dotychczas w naszej teorii opracowań, chodzi mianowicie o zagadnienie tak zwanego "nieodpartego błędu". Chodzi mi tu, o tak zwaną prawdę formalną. Rozumiem przez nią możliwość udowodnienia prawdziwości zarzutu w momencie jego podniesienia, mimo iż później okaże się on nieprawdziwy, w oparciu o dowody praktycznie niemożliwe do obalenia w momencie podniesienia zarzutu54. 52 Por. np. OSN ZO 9/1939. 53 Por. R. Maurach, Deutsche Strafrecht, 1956, cz. I, s. 135. 54 Np. sprawozdawca kroniki telewizyjnej opracowując migawki o przestępczości drogowej ukazuje m. in. fragment rozprawy w sądzie wojewódzkim jako II instancji z udziałem oskarżonego, któremu zatwierdzono wyrok skazujący. Ponownie migawka 72 Na przykład autor nie mógł przewidzieć, iż wyiu.- '.P1 awum^ij.^; ^^^ jiie zaskarżony w trybie rewizji nadzwyczajnej wobec faktu, iż nie ma u nas III instancji, nie istnieje też obowiązek sprawdzania dalszego losu prawomocnych orzeczeń (chyba, że wynika to jasno z okoliczności danej sprawy). Niewątpliwie do momentu wniesienia i rozpoznania rewizji nadzwyczanej zarzut jest prawdziwy formalnie, choć nie realnie w sensie absolutnym, co zostanie dopiero ustalone później. Błąd taki jest nieodparty, zwłaszcza gdy nic nie wskazuje na ewentualne wniesienie rewizji nadzwyczajnej. W momencie podniesienia zarzutu udowodnienie jego nieprawdziwości jest niemożliwe. Podobna sytuacja może także powstać w wypadku świadomego wprowadzenia w błąd dziennikarza przez przedłożenie mu sfałszowanych dowodów (które nawet sfotoko-piuje), które w danej sytuacji byłyby uznane za prawdziwe, a dopiero przypadek wykazuje ich fałszywość. Przykłady takie można by mnożyć. Uważam, iż w takich wypadkach należy uznać dowód prawdy za przeprowadzony, o ile zostanie udowodnione, iż w oparciu o przedłożone dowody w momencie podniesienia zarzutu był on w pełni do> udowodnienia, zaś okoliczności przyszłych, które zmieniły obraz rzeczywistości, dziennikarz w oparciu o adekwatne możliwości poznawcze nie mógł przewidzieć. Problem ten jest dyskusyjny i na przykład przeciwne stanowisko mogłoby mieć swe uzasadnienie przy rozumowaniu a confrario w OSN ZO nr 78/36, gdzie stwierdza się, że dowód prawdy może być przeprowadzony na podstawie później uzyskanych dowodów "gdyż chodzi o prawdę a nie możliwość dowodu w chwili zarzutu". Zresztą za nieodpartym błędem przemawiałaby treść § 2 art. 255 k.k. ,,nie ma przestępstwa jeżeli zarzut był prawdziwy", co wskazywałoby, że ustawodawca nie uzależniał odpowiedzialności przeprowadzającego dowód prawdy od elementów niemożliwych do ustalenia w momencie podniesienia zarzutu. Jeżeli chodzi o problem dowodu prawdy przy przestępstwie ciągłym, to w takim wypadku winny być udowodnione poszczególne fragmenty czynu, jednak w aspekcie całości'(OSN ZO 240/1938). Okolicznością wyłączającą przywilej przewidziany w art. 255 § 2 k.k. jest podniesienie zarzutu co do życia prywatnego i rodzinnego osoby pomówionej. Życie prywatne to zakres działania, który jednostka może zgodnie ze swą wolą i zamiłowaniami urządzić zupełnie swobodnie w granicach prawem dozwolonych (OSN ZO 236/1935). Elementy należące do kręgu życia prywatnego mogą stracić swój charakter, gdy zainteresowana osoba nada im publiczny rozgłos lub inne okoliczności spowodują przesunięcie ich w sferę życia publicznego (np. ogłoszenie żony, że nie płaci długów męża). Czynności przekraczające sferę życia prywatnego i ujawniające się poza tym zakresem naruszeniem prawa (bójka / ta zostaje pokazana w kilka miesięcy po rozprawie, gdy tymczasem okazało się, że w wyniku rewizji nadzwyczajnej w międzyczasie oskarżonego uniewinniono 73 małżonków sprowadzająca milicję, lub pijaństwo, awanturnictwo w lokalu) wykraczają poza prawną ochronę życia prywatnego 55. Pojęcie życia rodzinnego należy interpretować zgodnie §~ znaczeniem semantycznym, w oparciu o przepisy i orzecznictwo z dziedziny prawa cywilnego; będą to stosunki wynikające z pokrewieństwa, małżeństwa, powinowactwa oraz konkubinatów. Dowodu prawdy co do tych okoliczności przeprowadzać nie wolno, o ile działalność osoby, której życie prywatne i rodzinne podlega ochronie, mieści się w granicach prawa. Przekroczenie tych granic uchyla ochronę. Dlatego też zarówno orzecznictwo lat 1932 - 1949, jak i późniejsze, rozumiało' ów zakaz ścieśniające. Komisja Kodyfikacyjna opracowując k.k. 1932 r. wprowadziła przy zniesławieniach dowód prawdy, którego przeprowadzenie było' dozwolone w określonych prawem wypadkach. Odrzucono w tym przepisie, a potwierdzono to w uzasadnieniu, zarówno dowód prawdopodobieństwa w sensie obiektywnym, jak i subiektywnym (dobra wiara) 56. Mimo' to S. Sliwiński wysunął na tle interpretacji art. 255 k.k. koncepcję, że do uznania sprawcy winnym konieczne jest, aby zarzut był obiektywnie i subiektywnie fałszywy, uznając ponadto, iż wobec wymogu winy umyślnej przy zniesławieniu subiektywne nawet uznanie, w wyniku lekkomyślności lub niedbalstwa, fałszywego zarzutu za prawdziwy nie wystarcza do skazania sprawcy 57. Stanowisko' to wobec swej niezgodności z treścią art. 255 k.k. zostało w latach 1933 - 1949 odrzucone przez doktrynę i orzecznictwo. Dopiero w latach pięćdziesiątych zaczęto w orzecznictwie SN wprowadzać "dobrą wiarę" pod wpływem określonych warunków społecznych. Od strony doktrynalnej rozwiązanie takie aprobował i propagował J. Sawicki. Uznawał on, że tylko takćLintej>_ jpretacja może zachęcić masy ludowe_dp wystąpi^ń^ki^tyfiziłYgłkJj o- wiem "będzie mogła zharmonizować orzecznictwo sądowe z poczuciem sprawiedliwości i słuszności mas ludowych, które niewątpliwie uważają, że wewnętrzne przekonanie i najlepsza wiara w prawdziwość stawianych zarzutów nie tylko uprawnia, lecz zobowiązuje do krytyki", a ponadto ławnik z pewnością nie zrozumie konstrukcji prawnej błędu co' do istotnych elementów czynu, a nawet okoliczności uchylających społecz- 56 Por. też W. W o 1 1 e r, Obraza czci między małżonkami, Przegląd Prawa i Administracji, 1928; A. Banach, op. cit, s. 106; por. też OSN ZO 302/1935. 56 Por. Motywy ustawodawcze, Wydawnictwa Komisji Kodyfikacyjnej, t. 2, s. 210, gdzie stwierdza się, że polski projekt wyklucza dowód prawdopodobieństwa i dowód dobrej wiary, dopuszcza tylko dowód zupełnej prawdy. 57 Por. S. Sliwiński, OSP XIII, s. 482, glosa do orzeczenia 2K 1327/33, OSP XIV, s. 236 glosa do OSN 2K 248/34. Stanowisko to spotkało się z krytyką. S. G l a s e r, OSP XIV, s. 738, zauważył, że zastosowanie tych koncepcji doprowadzi do tego, iż art. 255 "zostanie pozbawiony praktycznego znaczenia". Doświadczenia lat 1950 - 56 w pełni potwierdziły owe przewidywania. Doktryna i praktyka lat 1933 - 1949 odrzucała konsekwentnie owe koncepcje. 74 "V ne niebezpieczeństwo czynu 5S. Z tych względów w oparciu o Uchwałę Ogólnego Zgromadzenia SN z 25 XI 1947 r. oraz powołując opracowanie H. Minca J. Sawicki uznaje, że orzecznictwo nie uznające "nieprawdzi-wości zarzutu za element istoty czynu należy niewątpliwie do tych "ogonów", które demokracje ludowe wloką za sobą z poprzedniego okresu i które hamują rozwój budownictwa socjalistycznego"59. J. Sawicki twierdził: "Trzeba uznać, że w Polsce Ludowej również sama dobra wiara co do prawdziwości stawianego zarzutu uchyla winę umyślną z art. 255 k.k., a zatem zwalnia od odpowiedzialności" 60. Ponadto uzupełnieniem koncepcji "dobrej wiary" jest pełna subiektywi-zacja uprawnień do podniesienia zarzutu zniesławiającego. Tego rodzaju interpretacja art. 255 § 2 posiada w założeniu istotny moim zdaniem błąd, jakim jest traktowanie typizacji zniesławienia (§ 1) i okoliczności przedmiotowej (§ 2) jako jedności. Tymczasem są to dwa różne zagadnienia. By odpowiadać za zniesławienie sprawca musi swym działaniem naruszyć przepis § l art. 255 k.k., a zatem z winy umyślnej pomawiać pokrzywdzonego o postępowanie lub właściwości mogące go poniżyć w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania niezbędnego do określonej działalności. A zatem istota czynu to § l art. 255. Prawdziwość lub nieprawdziwość zarzutu z punktu widzenia istoty czynu jest obojętna i nie ma związku z winą sprawcy. Natomiast tylko w pewnych ustawowo przewidzianych wypadkach prawdziwość zarzutu uwalnia od odpowiedzialności karnej, gdyby zaś prawdziwość zarzutu należała do istoty czynu, zawsze wykluczałaby przestępność czynu. Wskazuje to na fakt, iż dowód prawdy jest okolicznością obiektywną, przedmiotową, analogiczną np. do § 2 art. 112 k.k., niezależną od stanu świadomości sprawcy w momencie dokonania czynu. Nawet podniesienie fałszywego, w przekonaniu sprawcy, zarzutu, o ile w toku postępowania okaże się on prawdziwy, nie spowoduje odpowiedzialności karnej. I odwrotnie, podniesienie prawdziwego zarzutu nie wyłączy przestępności czynu, o ile nie będzie podstaw do dopuszczenia dowodu prawdy, to znaczy, gdy sprawca nie działał w obronie uzasadnionego interesu publicznego lub prywatnego. Ponadto dowód prawdy nie będzie dopuszczony, o ile zarzut dotyczy okoliczności życia prywatnego lub rodzinnego. Stąd więc obiektywna prawdziwość faktu w świetle art. 255 k.k. nie ma nigdy znaczenia wyłącznie decydującego i wystarczającego do uniewinnienia sprawcy. Świadomość prawdziwości czy nieprawdziwości zarzutu nie jest okolicznością należącą do istoty czynu. Prawdziwość lub fałszywe/^ zarzutu, jeżeli jest znana sądowi, a brak podstaw do dopuszczenia ćfu- 58 J. Sawicki, Ochrona czci..., 1956, s. 143. Zaznaczyć należy, iż hipoteza o poczuciu prawnym mas ludowych nie jest oparta na materiale socjologicznym. 59 Por. i b i d., s. 144. eo Ibid., s. 144. 75 wodu prawdy, może być moim zdaniem wzięta pod uwagę przy wymiarze kary. Konstrukcja dobrej wiary doskonale może znaleźć zastosowanie przy interpretacji np. art. 143 k.k., lub podobnie stypizowanych radzieckich przepisów o ochronie czci, na gruncie jednak art. 255 k.k. nie powinna mieć zastosowania, jest bowiem niezgodna z jego treścią. Niezależnie od momentów prawnych, jak wykazała praktyka, dopuszczenie interpretacji contra legem art. 255 k.k. miało wpływ na rozwój niewłaściwych form krytyki społecznej. "Dobra wiara" nie została zresztą jednolicie opracowana przez doktrynę i orzecznictwo, szczególnie wieloznaczność tego pojęcia widoczna jest zwłaszcza na przykładzie sądów niższej instancji, dla których "dobra wiara" oznacza zależnie od uznania konstrukcję prawną, od czystego subiektywizmu (tylko przekonanie) poprzez dowód prawdopodobieństwa aż do żądań zbliżonych do jugosłowiańskiego rozwiązania zwanego niezawinionym błędem61. Niezależnie od tego, sądy często' żądają przeprowadzenia dowodu prawdy. W oparciu o poprzednie rozważania należy stwierdzić, iż dziennikarz przystępując do pisania musi pod kątem ich prawdziwości przeanalizować źródła, które wykorzysta w artykule. Poniżej zestawiam możliwości informacyjne w aspekcie odpowiedzialności, a więc głównie możliwości przeprowadzenia dowodu prawdy lub "dobrej wiary", przyjmując jej przeciętne rozumienie przez sądy niższej instancji, w oparciu o praktykę i badania zespołu pod kierownictwem A. Podgóreckiego 62 (lata 1956- -60). Dowód "dobrej wiary" w tym kontekście ma charakter tak wysoce zobiektywizowany, że jest równoznaczny z dowodem prawdopodobieństwa i w tym znaczeniu rozpatruję go w tabeli l w rubryce 3. Przy przyjęciu (rubr. 4) dowodu subiektywnego prawdopodobieństwa, czyli właściwej dobrej wiary w oparciu o J. Sawickiego i orzecznictwo SN z lat 1950-1956 sytuacja jak widać o tyle ulega zmianie, że przy pozycjach l-7 nie ma prawie żadnego problemu z udowodnieniem kontratypu, a nawet w sytuacji opisanej w punkcie 8 szansę są duże. Tendencje sądów niższej instancji w kierunku powrotu do dawnej interpretacji art. 255 k.k. oraz dużej obiektywizacji "dobrej wiary" po roku 1956 spowodowały wystąpienie Ministerstwa Sprawiedliwości do SN o wyjaśnienie przepisu art. 255 k.k. (L.dz. NS 37/56/11-1957) - wyjaśnienia takiego nie udzielono' dotychczas. j Najprostszą metodą zbierania materiałów jest oparcie się na mate- \ riałach serwisowych - opracowanie ich, ewentualnie skomentowanie. W oparciu o nasz system prawny autor moim zdaniem (wyłączając ko- 61 Por. A. Podgórecki, Procesy prasowe w Polsce, 1956-1960, Zeszyty Praso-znawcze, 1962, nr 1/2, s. 29-38. 62 Por. A. P o d g ó r e c k i, op. cit., s. 30-35. 76 Tabela l ŹRÓDŁA INFORMACJI A MOŻLIWOŚĆ PRZEPROWADZENIA DOWODU Możliwości przeprowadzenia dowodu prawdopodobieństwa (obiektywnej dobrej wiary) Źródło informacji dowodu subiektywnej dobrej wiary dowodu prawdy Lp. Materiały agencyjne PAP, PAR itp. Prawomocne wyroki i orzeczenia sądowe Dokumenty lub oświadczenia władz PRN, MO, społecznych Oświadczenie dorosłych osób fizycznych, które zgadzają się je potwierdzić Oświadczenia jęk wyżej, ale traktowane poufnie Oświadczenia osób niepoczytalnych, dzieci, itp. Oświadczenia pośrednie, zasłyszane, podane ,,dla orientacji" Anonimowe listy do redakcji za treść odpowiadają agencje, chyba że zachodzi oczywisty błąd lub obraza treść orzeczenia pizesądza o prawdziwości zgodnej z nim informacji należy sprawdzać; dowód prawdy stosunkowo łatwy do przeprowadzenia zależnie od sprawdzenia i ustalenia faktów obiektywnych mogą być pewne trudności minimalne możliwości, o ile brak faktów obiektywnych pobocznych minimalna, jeśli brak potwierdzenia w faktach obiektywnych żadne, jeśli brak innego potwierdzenia żadne, jeśli brak innego potwierdzenia podobnie podobnie dokument taki bądź oświadczenie przesądza zwykle, w przeciętnych warunkach, o przyjęciu dobrej wiary zależnie od okoliczności z reguły jest przyjmowana dobra wiara stosunkowo niewielkie, zależnie uznania sądu stosunkowo niewielka minimalne minimalne, choć pewne możliwości istnieją zawsze wyłączenie odpowiedzialności podobnie zawsze przyjęcie subiektywnej dobrej wiary zawsze przyjęcie subiektywnej dobrej wiary przeważnie przyj ecie subiektywnej dobrej wiary dowodu ,,dobrej wiary" - prawdopodobieństwa •-•^ poważna możliwość wykazania subiektywnej dobrej wiary pewna a niekiedy poważna możliwość dowodu subiektywnej dobrej wiary mentarz) nie odpowiada za zniesławienie bądź obrazę prasową (chyba że jest oczywista), jeżeli jest ona oparta na materiałach agencyjnych. • Ze względu bowiem na cel i zadanie agencji należy przyjąć domniemanie, iż materiał jest prawdziwy, zatem za podane fakty odpowiada ich autor z agencji, choć za ocenę tych faktów może odpowiadać dziennikarz. Wypadki opracowań opartych na serwisach są jednak raczej rzadkie. Materiały z reguły trzeba zbierać. Następna metoda, którą nazywam reporterską, polega na przeprowadzeniu serii rozmów z osobami zainteresowanymi bądź postronnymi, i następnie po przeprowadzeniu selekcji na opublikowaniu opracowania (może także dojść zbadanie dokumentów). Autor zbierający materiały tą metodą winien w jakiś sposób utrwalić owe wiadomości, aby mógł ewentualnie przeprowadzić dowód prawdy. Niezależnie od tego wiadomości winny być sprawdzone dodatkowo, tak aby nie opierały się jedynie na oświadczeniach jednej osoby (czy grupy mającej interes w określonym przedstawieniu zagadnienia w prasie) i dawały obiektywny obraz rzeczywistości. Trudności nasuwa ocena materiałów zebranych w drodze nazwałbym "agenturalnej", gdy dziennikarz opiera się na danych od osób, które udzielają mu wprawdzie informacji, nie chcą się jednak ujawnić. W takim wypadku materiały zebrane przez dziennikarza zawierają w sobie element ryzyka, wiadomo bowiem, iż ich opublikowanie może wywołać reakcję w sensie procesu prasowego, zaś dowód prawdy będzie praktycznie wykluczony. Metoda ta zresztą w naszych warunkach jest rzadko stosowana, natomiast bardzo często spotyka się ją w USA czy Europie zachodniej. Wreszcie materiały można uzyskać od władz. Źródło materiałów sugerowałoby przyjęcie domniemania prawdziwości urzędowych oświadczeń. Jest jednak inaczej, na co wskazuje orzecznictwo SN w sprawach cywilnych. Mogą też wchodzić w grę oświadczenia władz administracyjnych, MO, wymiaru sprawiedliwości oraz instytucji społecznych. O ile oświadczenie władz administracyjnych z reguły są traktowane przez prasę z pewną rezerwą, o tyle istnieje zbyt duże zaufanie do oświadczeń MO. Milicja Obywatelska spełnia rolę pomocniczą wobec wymiaru sprawiedliwości i dlatego udzielanie wiadomości o osobach zatrzymanych za cięższe zwłaszcza przestępstwa mają jedynie wartość hipotez, bowiem zarzucać komuś czyn można dopiero po przesłuchaniu go w charakterze podejrzanego, a przypisać - po wyroku sądowym, z zastrzeżeniem, czy jest prawomocny. Dlatego też oświadczenia MO należy traktować z rezerwą, podobnie jak informacje organizacji społecznych. Pisemne nawet oświadczenia władz winny być analizowane pod kątem zgodności z systemem prawnym PRL^ jedyne dokumenty nie wymagające tej analizy tO' - moim zdaniem - prawomocne wyroki, bądź postanowienia sądowe. Listów do redakcji nie wyodrębniam, bowiem mogą one z wyjątkiem anonimów należeć do różnych grup wymienionych poprzednio. Zestawienie powyższe wykazuje wyraźnie, iż w miarę, jak maleje wiarygodność podstawowej informacji, nabierają znaczenia obiektywne okoliczności ją potwierdzające i zwiększa się pracochłonność sprawdzenia materiałów. Jeżeli chodzi o problem stosunku wzajemnego instytucji błędu (art. 20 k.k.) do art. 255 k.k., to błąd przy zniesławieniu jest możliwy tylko co do istoty czynu, a więc § l art. 255 k.k.63, w wypadku, gdy sprawca pod wpływem błędu co do tych okoliczności sądzi, że zarzuty nie pomawiają określonej osoby o takie postępowanie lub właściwości, które mogą ją w opinii publicznej poniżyć lub narazić na utratę zaufania niezbędnego do wykonywania zawodu lub działalności czy stanowiska64. Błąd co do prawdziwości lub nieprawdziwości zarzutu jako elementu nie należącego do istoty czynu nie ma w sensie prawnym znaczenia dla odpowiedzialności karnej 65. Niezależnie od omówionych poprzednio form działania zniewaga prasowa może powstać całkowicie przypadkowo, niezależnie od autora, w wyniku błędu językowego w prasie bądź graficznego "łamania". Na przykład, gazeta publikuje zdjęcie laureata nagrody wojewódzkiej - tekst objaśniający znajduje się na bocznej szpalcie, poniżej zaś zdjęcia notatka z tytułem: "Okradł GS i uciekł w nieznanym kierunku", a między owym tytułem i fotografią brak rozdzielającej kreski. A zatem, dla każdego czytelnika pierwsze wrażenie (a często ostatnie) jest takie, że owa osoba okradła GS. Podobne sytuacje mogą zaistnieć w wypadku przekręcenia słów66 (chochlik drukarski) lub oczywistego błędu językowego; np. napisanie o kimś, kto jest rzemieślnikiem pasmanteryjnym "szmuglerz" (przemytnik) zamiast "szmuklerz" (rzemieślnik pasmanteryjny) 67. W takim wypadku trudno mówić nawet o odpowiedzialności redaktora za nieoględność, polegającej w tym wypadku na sprawdzaniu treści drukowanego pisma, gdyż byłaby to nadmierna represja, niemniej jednak zawsze należy liczyć się ze sprostowaniem i ewentualną odpowiedzialnością cywilną. Z innych okoliczności wyłączających odpowiedzialność karną za 63 Por. Z. Papierkowski, Krytyka, prawda, błąd, Palestra, 1960, nr 2, por. rozważania w związku z dowodem prawdy. 64 Błąd taki może być wynikiem m. in. różnic środowiskowych odbiorcy i wypo wiadającego, np. w pewnych środowiskach twierdzenie "wygląda pan dostojnie jak sufragan" jest komplementem, a w innych oczywistym zniesławieniem, gdyż z "su- fraganem" łączy się wysoce niekorzystny stereotyp pojęciowy (zracjonalizowany). "/" 65 Konstrukcja "dobrej wiary", przyjmując, że prawdziwość zarzutu należy do ' istoty czynu, uznała, że działanie pod wpływem błędu co do prawdziwości zarzutu wyłącza przestępność (tak zwana "dobra wiara"). Pogląd ten odrzucił wykładnię lat 1932-1949, uznającą, iż "dobra wiara" sprawcy nie stanowi błądu z art. 20 § l k.k., por. OSN ZO 58/33, 175/34, 187/37, 34/45-46. 66 Por. lapsus z New York Tłmesa z dnia 27 października 1962 r.: "...published in the Warsaw newspaper WYCIE WARSZAWY this week". Podobny błąd np. w tytule recenzji: Jeszcze raz "Życie Paryskie" - mógłby wywołać sprawę sądową. 67 M. Ar c t, Siownik Wyrazów Obcych, Warszawa 1937, s. 353. 79 78 J, przestępstwa prasowe przeciwko czci może mieć jeszcze znaczenie wiek sprawcy. Zagadnienie wieku sprawcy może mieć zastosowanie przy ewentualnych listach do redakcji bądź informacjach uzyskanych od dzieci (prasa kobieca). Natomiast jeśli chodzi o prasę młodzieżową, gdzie często piszą osoby poniżej lat 17, przy ocenie ich winy podstawą będzie fakt, czy taki nieletni autor działał z rozeznaniem (art. 69 § l k.k.). UWAGI DOTYCZĄCE REPRESJI KARNEJ PRZY PRZESTĘPSTWACH PRASOWYCH PRZECIW CZCI Rozważania na powyższy temat będą miały z. konieczności charakter do pewnego stopnia ogólnikowy wobec stosunkowo małego materiału faktycznego. Karami zasadniczymi wymierzanymi za przestępstwa prasowe przeciwko czci są: areszt (art. 255, 256, 33 p.p., 40 p.p., 6a dekret DzU póz. 210/1946 w brzmieniu z 1952 r.) oraz wiezienie art. 40 p.p. - najwyższy przewidziany wymiar kary pozbawienia wolności nie przekracza lat 2. Grzywna jako kara samoistna występuje w art. 42 p.p. oraz alternatywnie w art. 33 p.p. i art. 6a dekr. póz. 210 z 1946 r. Karę aresztu i grzywny przewidują art. 255 i 256 k.k. i 6a drekr. póz. 210 DzU z 1946 r. oraz art. 40 p.p., gdzie grzywna może być wymierzona obok kary aresztu bądź więzienia. W prawie prasowym w stosunku do grzywien obowiązuje zasada kumulacji (art. 36 p.p.), co jest wyjątkiem od ogólnych zasad. Karami dodatkowymi natomiast są: obowiązek opublikowania wyroku w czasopismach (przy art. 255 § 3 wymaga to wniosku), przewidziany w art. 44 k.k. lit. f, w związku z art. 51 k.k., gdzie ustala się ogłoszenie na koszt skazanego. W zasadzie jednak skazany, o ile będzie dziennikarzem, w praktyce poniesie koszta jedynie w wypadku, gdy orzeczenia sądu miałoby zostać ogłoszone w innych gazetach, niż ta, na łamach której popełniono przestępstwo. Zgodnie z art. 31 ust. 2 p.p. 1938 r. za ogłoszenie wyroku w czasopiśmie, w którym odbito przestępny utwór, opłata się nie należy. Odmowa zamieszczenia jest karalna zgodnie z art. 41 i 43 p.p. (przestępstwa prasowo-porządkowe). W doktrynie rozpatrywano kwestię, czy opublikowanie wyroku w czasopismach jest formą zadośćuczynienia, czy też stanowić może swego rodzaju dodatkową dolegliwość dla poszkodowanego. Ponadto istnieje możliwość orzeczenia prawa utraty wykonywania zawodu (art. 44 lit. c) w wypadku stwierdzenia, że oskarżony jest niezdolny do wykonywania swego zawodu lub że zachodzi nadużycie wykonywania zawodu. Zresztą orzeczenie takie byłoby bardzo trudne do zrealizowania, bowiem trudno byłoby skontrolować wykonanie go, wymagałoby to dodatkowych przepisów. Natomiast w wypadku, gdy chodziło o redaktora, represja dodatkowa przewidziana w art. 48 k.k. byłaby znacznie łatwiejsza do zrealizowania. Pozostałych 80 kar dodatkowych, jak na przykład pozbawienie praw obywatelskich i honorowych nie omawiam, bowiem możliwość wymierzenia ich w stosunku do oskarżonego o przestępstwo prasowe przeciwko czci jest wysoce teoretyczna. Jeżeli chodzi o konsekwencje skazania oraz recydywy (art. 60 k.k.), | to niezależnie od skutków ogólnych, powodują one określone skutki na- '• tury prawnoprasowej. Nie może być bowiem redaktorem osoba skazana trzykrotnie prawomocnymi wyrokami za przestępstwo, popełnione w treści druku w okresie ostatnich trzech lat, a to w ciągu 5 lat od od cierpienia ostatniej kary (art. 16 ust. 3 c). Znaczy to, iż jeśli w ciągu trzech lat redaktor został skazany trzy razy, to przez 5 lat od momentu zakończenia wykonania ostatniej z kar nie może pełnić swego stano wiska, Niezależnie od tego identyczne konsekwencje (5 lat pozbawienia uprawnień redaktorskich) powoduje skazanie za występek z chęci zysku lub innych niskich pobudek (art. 16 ust. 3 b). Liczne amnestie w latach 1918-1964 nie pozostały bez wpływu na represję karną w stosunku do znieważających. Osłabiły -one niewielką i tak ochronę czci ludzkiej przed przestępstwami prasowymi. Z zagadnieniem represji karnej wiąże się jeszcze kwestia przedawnienia przy przestępstwach prasowych przeciwko czci. Istnieją dwa przepisy regulujące to zagadnienie - art. 47 p.p. i art. 13 ustawy o sprawach z oskarżenia prywatnego, DzU póz. 308 z 1960 r., skracający termin wniesienia! skargi do 3 miesięcy od momentu (dnia), gdy poszkodowany dowiedziall się o zaistnieniu na jego szkodę przestępstwa ściganego z oskarżenia] prywatnego oraz ustalony został sprawca tego przestępstwa. W wypadku, jeśli poprzednio toczyło się przeciw sprawcy postępowanie w trybie publiczno-skargowym, termin trzymiesięczny zaczyna się dla pokrzyw- " dzonego od momentu otrzymania przez niego wiadomości, że w świetle wyników dochodzenia czyn stanowi występek ścigany z oskarżenia pry watnego. Termin wynosii^ejmiesięcy w stosunku do oskarżyciela publicz- , j nego. Ciężar dowodu co do ustalenia momentu, kiedy oskarżający do wiedział się, spoczywa na nim. Zatem termin ten wynosi dla oskarżyciela trzy miesiące od momentu zrealizowania dwóch omawianych poprzednio przesłanek - uzyskania wiadomości o przestępstwie i wiedzy co do osoby sprawcy.-Momenty te nie zawsze są równoznaczne, jednak uwa żam, że problemu tego nie ma przy przestępstwach prasowych, gdyż w momencie uzyskania wiadomości o czynie zawsze wiadomo1 (nawet jeśli autor nie jest podpisany), że odpowiada redaktor. Możliwość wnie sienia oskarżenia w owym trzymiesięcznym terminie od momentu, gdy się poszkodowany dowiedział o czynie i sprawcy, jest ograniczona co do przestępstw zwykłych przepisem art. 86-87 k.k. o przedawnieniu. Z koincydencji przepisów art. 47 u. l p.p. 1938 r. i art. 13 ust. póz. 308 DzU z 1960 r. wypływa ograniczenie tego rodzaju, że możliwość wszczę cia postępowania w sprawach o przestępstwa prasowe ograniczona jest 81 • Działalność zawodowa do roku_od_dnia rozpocze.cia rozpowszechniania. Zatem, jeśli pokrzywdzony dowie się o zniesławieniu w 10 miesięcy po> np. wyświetleniu fragmentu kroniki filmowej, to do wniesienia oskarżenia pozostaną mu nie trzy, a jedynie dwa miesiące na zasadzie uprzywilejowania przestępstw prasowych w art. 47 ust. l p.p. (Lex specialis w stosunku do art. 13 ust. póz. 308 z 1960 r.). Odnośnie do wymiaru kary powszechnym zjawiskiem przy nielicznych (ok. 10%) wyrokach skazujących jest panna, nfintne - w"runkawe zawieszanie wykonania kary pozbawienia wol-.jiości. Zaznaczyć należy, że o ile w większości wypadków bezwarunko -we -wykonanie orzeczonej kary byłoby z punktu widzenia polityki karnej niecelowe, to budzić może zastrzeżenia niewykorzystywanie przez sądy możliwości przepisu art. 62 § 2 k.k. w wypadkach, gdy publikacja spowodowała szkodę. Niewykorzystywana jest również możliwość wynikająca z art. 37 ust. l p.p., co do wymierzania nawiązek - jednak nie z winy sądów, a wobec braku wniosków ze strony pokrzywdzonych. Wysoka jest także ilość umorzeń spraw ze względu na znikome niebezpieczeństwo społeczne. Natomiast nie stosowany jest w praktyce przepis art. 60 p.p. Także orzecznictwo sądów jest niejednolite. Wszystkie te okoliczności spowodowały stosunkowo małą ilość skazań. Na przykład w latach 1956-1960 na zbadanych 39 spraw aż w 31 zapadły wyroki uniewinniające, gdy tymczasem w sprawach zwykłych zniesławień średnio na 39 spraw wypada 32 skazania, a tylko 7 uniewinień. (wg A. Podgóreckiego). Kończąc fragmentaryczne rozważania na temat represji karnej przeciw sprawcom przestępstw prasowych przeciwko czci, chciałbym zwrócić uwagę, iż ostatnio ilość tych spraw się zmniejszyła. Składają się na to moim zdaniem trzy przyczyny: dokładniejsze sprawdzanie materiałów przez redakcje, podniesienie ogólnego poziomu dziennikarzy, oraz przeświadczenie comunis opinio o bezskuteczności poszukiwania ochrony sądowej przed zniewagami prasowymi. ZAGADNIENIA PROCESOWE PRZY PRZESTĘPSTWACH PRASOWYCH PRZECIWKO Zagadnienia procesowe przy przestępstwach prasowych przeciwko czci są dość złożone ze względu na to, iż regulują je przepisy zawarte w kilku aktach prawnych: w k.p.k. (art. 48 p.p. stanowi, że o ile dekret o prawie prasowym nie stanowi inaczej, stosuje się przepisy k.p.k.), w p.p. 1938 r. oraz w ustawie o sprawach z oskarżenia prywatnego (DzU nr 54 póz. 308 z 1960 r.), w przepisach wprowadzających k.p.k. i związkowych. Przebaczenie nie jest ujemną przesłanką procesową, dlatego też sędzia po ustaleniu tego faktu w sposób bezsporny winien wydać wyrok nie zaś postanowienie o umorzeniu postępowania (chyba że zostanie za- 82 warta ugoda zgodnie z art. 7 ustawy, DzU póz. 308 z 1960 r.). Przebaczenie nie wywiera więc żadnych skutków ani prawno-materialnych, ani prawno-formalnych. Materialnie nie może ex post uchylić przestępności czynu, zaś formalnie ma znaczenie tylko wtedy, gdy są procesowe możliwości (art. 63 i 64 k.p.k.) odstąpienia od oskarżenia, względnie zawarcia ugody (art. 7, DzU póz. 308 z 1960 r.). Odstąpienie od oskarżenia może nastąpić bądź w formie oświadczenia woli, bądź też konkludentnie przez nie usprawiedliwioną nieobecność na rozprawie. Oskarżyciel prywatny do momentu rozprawy głównej posiada pełnię możliwości odstąpienia od oskarżenia (art. 63 k.p.k.), natomiast po roz-począciu rozprawy głównej prawo to jest ograniczone zgodą oskarżonego lub rozprawą zaoczną (art. 64 k.p.k.). Ustawa w sprawach z oskarżenia prywatnego (DzU póz. 308 z 1960 r.) wprowadza obowiązek przeprowadzenia przez sąd postępowania pojed-naw, 'ego przed doręczeniem aktu oskarżenia w sprawach uproszczonych oraz po doręczeniu aktu oskarżenia przy zniesławieniach prasowych, wyłączonych z postępowania uproszczonego. Przy zniesławieniach prasowych sąd jest ponadto zobowiązany przed wysłaniem oskarżonemu aktu oskarżenia (art. 11 ust.) rozważyć na posiedzeniu niejawnym w trybie art. 251 k.p.k., czy nie zachodzą przesłanki do umorzenia postępowania w trybie art. 9 § l (ust. DzU póz. 308 z 1960 r.), lub skierowania sprawy na posiedzenie pojednawcze. Przekazanie sprawy w celu rozpoznania przez sądownictwo społeczne (art. 10 § 1) uważam za niecelowe bo sądy społeczne to instytucja, która nie może mieć zastosowania do przestępstw prasowych ze względu na specyfikę tych spraw. Sprawy te bowiem, zgodnie z powołanymi poprzednio przepisami, są (właściwość b. sądu okręgowego) problemami trudnymi i dość poważnej wagi - ponadto nie wynika z treści ustawy DzU póz. 308 z 1960 r., aby uchyliła ona wyraźny przepis art. 49 u. l p.p. z 1938 r., uznającego, że orzecznictwo w sprawach o przestępstwa prasowe należy do wyłącznej właściwości sądów. Ustawa z 1960 r. (DzU póz. 308) jest lex generalis w stosunku do p.p. z 1938 r. i dlatego nie uchyla przepisów prawa prasowego tak, jak nie uchyliła art. 5 § 4 ustawy o zmianie przepisów k.p.k. z 1950 r. Ściganie występków prasowych przeciwkoi czci ludzkiej odbywa się z oskarżenia prywatnego, może jednak także odbywać się z oskarżenia publicznego to w dwóch wypadkach: w pierwszym wypadku na ogól-nych zasadach art. 65 k.p.k., a w drugim tylko odnośnie do zniesławień urzędników, na wniosek ich odpowiedniej władzy przełożonej (art. 255 § 5 i 256 § 4 k.k.). Z drugim przypadkiem łączą się dwa zagadnienia: kto jest urzędnikiem oraz w jakim zakresie i w związku z jakimi czynnościami służy urzędnikowi ochrona z art. 255 i 256 k.k. uzasadniająca wniosek przewidziany w § 5 i § 4 o ściganie zniewagi z oskarżenia publicznego. Problem ustalenia, kto jest urzędnikiem, jest wyjaśniony przez orzecznictwo SN i doktrynę (mimo pewnych rozbieżności). Bardziej złożonym problemem jest zakres ochrony urzędnika przez przepis art. 255 § 5 i 256 § 4 k.k. wobec lex specialis - art. 132. Artykuł 132 k.k. chroni urzędnika przed zniewagą (w sensie art. 255 i 256 k.k.) podczas pełnienia obowiązków służbowych, czyli czynności, które należą do zakresu jego działania. Dlatego też zniewaga urzędnika poza pełnieniem obowiązków służbowych, choćby nawet z powodu ich wykonywania, będzie występkiem przewidzianym w art. 255 lub 256 k.k.68. Odnośnie do przestępstw prasowych o istnieniu przestępstwa z art. 132 k.k. będzie decydował fakt zniewagi urzędnika w toku urzędowania (czynności służbowe), a zatem fakt bezpośredniości działania. Może to w publikacji prasowej odnosić się np, do sędziego bądź prokuratora podczas trwającego procesu (np. wydanie dodatku nadzwyczajnego). Praktycznie jednak może to nastąpić najprędzej w toku na przykład transmisji radiowej bądź telewizyjnej, np. z eksmisji mieszkaniowej, transmisji z tzw. "Kwaterunku" w PRN, z wizji lokalnej itp. W większości wypadków, o ile nie ma w czynie cech art. 127 k.k., w grę wchodzić będzie art. 255 i 256 k.k. Podstawa wystąpienia z wnioskiem przez władze bezpośrednio przełożone (bądź też wyższego rzędu)69 to głównie znieważenie urzędnika w związku z jego działalnością służbową w ogólnym sensie. W pewnych wypadkach taka ochrona czci urzędnika w sensie ogólnym może być uzasadniona samym charakterem jego pracy bądź działalności. Decyzja zgłoszenia wniosku przez władzę przełożoną winna być uzależniona od analizy każdego konkretnego wypadku - co nie jest znów takie trudne, nawet od strony prawnej, wobec faktu zatrudnienia przez urzędy, instytucje i przedsiębiorstwa radców prawnych. Do owego wniosku (§ 5 i § 4 art. 255 i 256 k.k.), który jest pewną formą oportunizmu70 i pozostawia wstępną ocenę zagrożenia interesu publicznego władzy przełożonej poszkodowanego; czyli instytucji w mniejszym lub większym stopniu zainteresowanej, dochodziłoby tu jeszcze jedno zagadnienie. Władza przełożona może wystąpić z wnioskiem samoistnie bądź na prośbę (wniosek) zainteresowanego. Na odmowne załatwienie tego rodzaju wniosku (czyli decyzja administracyjna art, 97 § l k.p.a.) służy - zgodnie z art. 110 § l k.p.a. - odwołanie do wyższych władz, czyli obok karnoprawnych mają tu zastosowanie proceduralne normy administracyjne. Zaznaczyć chciałbym, iż w momencie wystąpienia władzy przełożonej z wnioskiem o ściganie z oskarżenia publicznego (art. 255 § 5 i 256 § 4 k.k.), czyn traci prywatno-skargowy charakter i zaczyna być ścigany z oskarżenia 68 Por. OSN ZO 55/56. 69 Por. OSN ZO 68/36. 70 Por. A. B a n a c h, op. cit, s. 110. 84 publicznego, a zatem od momentu otrzymania wniosku zaczyna się dla prokuratora 6-miesięczny termin do' wniesienia oskarżenia zgodnie z art. 13 ust. póz. 308 DzU z 1960 r.71. O ile wniosek powodujący ściganie z oskarżenia publicznego bardzo poważnie ułatwia sytuacje poszkodowanego, to osoba wnosząca sprawę z oskarżenia prywatnego znajduje się w sytuacji stosunkowo1 trudnej. Przy omawianiu zagadnień procesowych chciałbym zwrócić uwagę na to, iż obok przepisów k.p.k. ma tu zastosowanie szereg specjalnych przepisów prawa prasowego72. Sprawy przestępstw prasowych przeciwko czci są zawiłe nawet w stosunku do szeregu spraw ściganych z oskarżenia publicznego. Równocześnie poszkodowany ma w wielu wypadkach minimalne możliwości uzyskania wglądu do materiałów redakcyjnych lub zabezpieczenia dowodów. Dlatego też istotne znaczenie ma problem dochodzeń prowadzonych przez MO na zlecenie sądu w oparciu o art. 232 §* 2 k.p.k. Niezależnie od takiego zlecenia poszkodowany ma prawo wnieść skargę do MO jeszcze przed skierowaniem sprawy do sądu. Na żądanie poszkodowanego MO przyjmuje taką skargę i przed przesłaniem jej do właściwego sądu zabezpiecza w miarę potrzeby dowody (art. 232 § l k.p.k.). Stwarza to możliwość jakby namiastki dochodzenia, w skład którego mogą wchodzić podstawowe elementy dochodzenia, jak ewentualna rewizja (art. 129 § 2 k.p.k.), ustalenie osoby odpowiedzialnej za dopuszczenie do przestępstwa prasowego, zabezpieczenie podstawowych dowodów, sporządzenie protokołów itp. (art. 216, 245-9 § l k.p.k. w związku z art. 240 k.p.k.) 73. Zabezpieczenie dowodów nie może jednak oznaczać zajęcia przez MO druków - bądź ich filmowych, radiowych czy telewizyjnych odpowiedników - gdyż tego rodzaju decyzje może wydawać jedynie sąd, prokurator oraz cenzorzy (w ramach uprawnień wynikających z art. 2 ust. 2 dekretu DzU póz. 210 z 1946 r.), zgodnie z właściwością miejscową - w trybie art. 52-55 p.p. Nie oznacza to oczywiście, że funkcjonariusz MO nie może zabezpieczać pojedynczych egzmeplarzy czasopism, gdy trzeba ustalić okoliczności faktyczne sprawy, nie ma on jednak uprawnień do zatrzymania prac nad wydrukowaniem bądź rozpowszechnieniem (zajęcie druku). Organa MO jak wynika z k.p.k. - art. 232 § l - nie mają prawa odmowy przyjęcia skargi prywatnej ze względu na przeciążenie pracą oraz trudną sytuacją, jaka powstaje przy prowadzeniu czynności dochodzeniowych przeciw dziennikarzom - wątpić jednak należy, aby te czynności (nie mające charakteru obligatoryjnego) wykonywano chętnie. 71 Por. OSN (7) VI KO 33/60, publikowane w NP 1961, nr l, s. 141-142. 72 Część tych przepisów, zwłaszcza jeżeli chodzi o sprawy z art. 255 i 256 k.k. co do konfiskat pisma jest nieaktualna jako oczywiście sprzeczna z ustrojem, a część zachowała moc obowiązującą. 73 Por. S. Kalinowski, Przebieg procesu karnego. Warszawa 1956, s. 95. Trzeba się liczyć raczej z pewnym automatyzmem w przekazywaniu spraw do sądu 74. MO jest także zobowiązana do ewentualnego' przedłożenia sprawy prokuratorowi, o ile z treści doniesienia wynika, iż celowe byłoby objęcie oskarżenia w trybie art. 65 k.p.k. Dlatego też nabiera znaczenia prawo sądu do zlecenia przeprowadzenia dochodzenia MO na podstawie art. 232 § 2 k.p.k. Sąd może wydać takie zarządzenie na posiedzeniu niejawnym w trybie art. 251 § Id k.p.k. bądź z własnej inicjatywy, bądź też na wniosek strony. Dochodzenie takie upoważnia MO tylko do wykonywania czynności zleconych, bądź też wynikających ze sprawy - o losie sprawy decyduje sad. Prowadzący dochodzenie jest uprawniony do dopuszczenia do udziału w czynnościach i uwzględnienia postulatów oskarżyciela prywatnego, jako zainteresowanego' wynikiem sprawy, na zasadzie art. 242 k.p.k.; podobne prawa przysługują zresztą oskarżonemu. Pokrzywdzony ma zatem prawo1 do> dopuszczenia go w powyższym trybie do czynności (art. 242 k.p.k. w związku z art. 2459 § l k.p.k.) dochodzeniowych oraz do udziału w zakończeniu dochodzenia (końcowego1 przesłuchania). Zażalenia na czynności prowadzącego takie dochodzenie rozpatruje sąd. Sprawę prowadzoną przez MO w.trybie art. 232 § 2 k.p.k. rnoże objąć w trybie art. 65 § l k.p.k. i przejąć do własnego prowadzenia prokurator, który w każdej chwili może odstąpić od popierania oskarżenia, ale wtedy w jego prawa wchodzi oskarżyciel prywatny. Możliwe jest w toku rozprawy sądowej skierowanie sprawy w trybie art. 305 k.p.k. do uzupełnienia, jednak w dalszym ciągu MO jedynie wykonuje polecenie sądu, który wyłącznie może stanowić o dalszych losach sprawy 73. | Z problemem dochodzeń wiąże się metodyka prowadzenia postępo-Iwania w sprawach prasowych, odnosi się to także do rozprawy sądowej. W takich sprawach winno być prowadzone śledztwo* przez prokuratora, bowiem skomplikowana problematyka przesądza o nikłej skuteczności dochodzenia prowadzonego przez niższe komórki MO. Zagadnienia procesowe to ponadto, jak wspominałem, kwestia aktu oskarżenia - ze względu na to, iż przestępstwo prasowe zniesławienia nie jest traktowane jako sprawa rozpoznawana w trybie uproszczonym - obowiązują wymogi art. 247 i 248 k.p.k. Istnieje jeszcze zagadnienie stosunku sądu do dyscyplinarnych orzeczeń sądów dziennikarskich. Moim zdaniem nie mogą owe orzeczenia wpływać decydująco1 na wynik sprawy, jednak, o ile zapadły w danej sprawie, winny być obowiązkowo zaliczone w po- 74 Zresztą, aby MO przekazać mogła do sądu sprawą o zniesławienie prasowe (art. 255), skarga musi mieć formę aktu oskarżenia zgodnie z art. 247 i 248 k.p.k., bowiem na zasadzie art. 5 § 4 ust. o zmianie przepisów postępowania karnego DzU póz. 348 z 1950 r., nie można stosować trybu uproszczonego do tego rodzaju spraw. Por. S. Kalinowski, M. Siewierski, Komentarz do kodeksu postępowania karnego, Warszawa 1960, s. 227 i 583. 75 I b i d., s. 226-227. czet materiału dowodowego i ocenione na zasadach ogólnych. Może jeszcze, odnośnie do strony procesowfej, zaistnieć wypadek, iż poszkodowany dowie się o tym, że istnieje publikacja zniesławiająca go, w czasie na przykład druku numeru bądź przygotowania go do druku. Składa wniosek do MO w trybie art. 232 § 2 k.p.k. i wtedy powstaje problem zabezpieczenia owego materiału przestępnego'76. Nie ma wprawdzie jeszcze zniesławienia prasowego, ale ze względu na fakt zapoznania się z treścią publikacji pewnego1 grona osób istnieje występek zniesła^ienia pospolitego, choć można ewentualnie już (druk) mówić "o usiłowaniu przestępstwa prasowego. Zgodnie z k.p.k. w takim razie funkcjonariusz MO na zasadzie art. 129 k.p.k. (a ew. 131. k.p.k.) winien przeprowadzić rewizję w trybie art. 137 § l k.p.k., czyli za zezwoleniem sądu, chyba że zaistniał wypadek nagły, niecierpiący zwłoki (np. w dzienniku). Przedmiot stanowiący dowód popełnienia przestępstwa winien zostać zatrzymany i zabezpieczony zgodnie z art. 139 § 2 k.p.k. Równocześnie, osoby nie podporządkowujące się zarządzeniom MO, sąd maże ukarać w trybie art. 141 k.p.k. Tak więc istnieje nawet możliwość przeciwdziałania popełnieniu przestępstwa prasowego zniesławienia. Niemniej jednak uprawnienia MO nie obejmują możliwości zatrzymywania przestępnej publikacji w czasie druku, gdyż zajęcia takiego może dokonać jedynie, w sprawach z oskarżenia prywatnego, sąd na wniosek oskarżyciela77. W gestii MO leży ewentualne zatrzymanie rękopisu przed wydrukowaniem (przepisy mówią o druku, zatem przy interpretacji rozszerzającej możnaby przyjąć moment złożenia danej publikacji do druku). Zatem, o ile wniesiony został akt oskarżenia o przestępstwo prasowe zniesławienia, sąd właściwy miejscowo może na wniosek oskarżyciela zarządzić zajęcie druku. Zajęcie takie wymaga wydania postanowienia (art. 54 p.p.) zawierającego m. in. określenie zajętego przestępnego tekstu oraz powołania odpowiednich przepisów prawa 78. Postanowienie to winno zostać doręczone redaktorowi. Zajęcie może trwać w toku dochodzenia 2 miesiące i postanowieniem sądu może być przedłużone o miesiąc. Moim zdaniem, sąd ma prawo w naszych warunkach dokonać w sprawach z oskarżenia prywatnego zajęcia dru- 76 Por. W. Natanson, UsUowanie i przygotowanie rozpowszechnienia, czasopisma, Prasa, 1931, nr 8-9 oraz tenże, Zakres odpowiedzialności redaktora odpowiedzialnego, Prasa, 1931, nr 2. 77 Por. art. 52 ust. 3 p.p. ,,W sprawach, w których ściganie odbywa się z oskarżenia prywatnego, zajęcie druku zarządzić może jedynie sąd na wniosek oskarżyciela, który wniesie zarazem akt oskarżenia". 78 Por. A. Bobkowski, Właściwość terytorialna w prawie prasowym, Gazeta Sądowa Warszawska, 1927, nr 7, s. 44. Określenie, co uważa sią za "ustęp przestępny" nasunęło pewne rozbieżności interpretacyjne, por. M. S z er er, Nakaz art. 54 prawa prasowego, Głos Sądownictwa, 1939, nr 2, s. 121. Autor zwraca słusznie uwagę na konieczność zcieśniającej interpretacji określonych w nakazie "przestępnych ustępów". 87 86 ku do chwili, kiedy jeszcze możliwe jest wypuszczenie gazety bez "białej plamy". Nie omawiam tego momentu szczegółowo, jest on bowiem uzależniony zarówno od okresu produkcji druku, jak i parku maszynowego oraz organizacji pracy drukarni. Zajęcie druku w momencie wydrukowania gazety bądź też zaawansowania jej druku tak dalece, iż uniemożliwiłoby to jej ukazanie się w terminie (co do dnia), uważam za sprzeczne z obecnymi warunkami ustrojowymi. Oczywiście wymagałoby to od funkcjonariuszy, a i ewentualnie sędziego, dobrej znajomości organizacji i techniki drukarsko-wydawniczej, dlatego też praktycznie konsultantem w takiej sprawie winien być cenzor. Chciałbym * zwrócić uwagę, iż stawiając taki wniosek oskarżyciel prywatny w wypadku zajęcia druku naraża się na odpowiedzialność cywilną, o ile później nie zostanie orzeczona konfiskata sądowa zatrzymanego materiału (zgodnie z art. 68 ust. 3 p.p. z 1938 r.). Koszta mogą być dość znaczne, zwłaszcza gdy proces wydawniczy był w momencie zajęcia druku stosunkowo zaawansowany. Pozew o odszkodowanie redakcja winna wnieść w terminie 3-miesięcznym od momentu powstania uprawnienia do żądania odszkodowania. Nieco prostsze jest zatrzymanie fragmentu filmu, bądź audycji radiowo-telewizyjnej. Jak zaznaczałem, funkcjona-; riusz MO nie ma prawa do zajęcia druku - ma jednak prawo do zapo-' znania się w razie prowadzenia dochodzenia (art. 232 k.p.k.) z jego trę- j ścią, gdyż dopiero ustalenie tej treści może stanowić podstawę dla sądu do wydania odpowiedniego postanowienia (po wniesieniu aktu oskarżenia). Niezależnie od tego, w każdym wypadku należy zwracać się do cenzora, który jest zobowiązany także do zatrzymania fragmentów zniesławiających. (Obowiązek istnieje, jak wspomniałem, co do oczywistych wypadków, zaś po zawiadomieniu przez MO o skardze prywatnej powstaje obowiązek sprawdzenia ponownego publikacji). Interwencja cenzora w zasadzie w takim wypadku powinna wystarczyć - choć nieraz wystarczy zwrócenie się do redaktora odpowiadającegoi za numer - czasem jednak nie będzie można wykluczyć całej procedury opisanej poprzednio. Redaktor, który nie wykona polecenia cenzora narazi się ponadto na sankcję karną przewidzianą w art. 6a dekretu DzU póz. 210 z 1946 r. (zmiana w 1952 r. DzU póz, 114). Wypadki takie miałyby charakter wyjątkowy, ale nie można ich w praktyce wykluczyć - wszystko to wskazuje na konieczność kodyfikacji prawa prasowego. Zaznaczam, iż powyższa interpretacja przepisów prawnO'-prasowych może odbiegać od dawnej ich wykładni wobec faktu, iż przyjąłem - zgodnie z orzeczeniami sądów w Szczecinie - oczywistą niezgodność z ustrojem konfiskat bądź zajęć doprowadzających do nieukazywania się prasy. Ograniczyć interpretacyjnie należy więc zakres stosowania tych przepisów do wcześniejszych faz produkcji gazety bądź innych środków informacji masowej. Z problematyką procesową sprawy o zniewagi wiąże się zagadnienie 88 jawności bądź tajności rozprawy. Do roku 1930 procesy o zniesławienie ocibywaly" się w trybie"jawnym, a mogły być przeprowadzone przy drzwiach zamkniętych na zgodny wniosek stron (art, 319 k.p.k. - odpowiednik dzisiejszego art. 279 k.p.k.). Nowela z 1930 r. nadała owemu przepisowi dzisiejszą treść, zezwalając na jawność rozprawy tylko, o ile oskarżyciel tego zażąda - przepis ten rozciąga się także w zasadzie (art. 382 k.p.k.) na postępowanie w instancji rewizyjnej (a zatem w oparciu o art. 395 k.p.k. odnosi się także do postępowania przy rozpoznawaniu rewizji nadzwyczajnej)79. Takie uregulowanie sprawy wy-l daje się słuszne. Wprawdzie znieważonemu winno zależeć na rozgłosie i ukazaniu niesłuszności postawionego zarzutu, ale jest to tylko pozór zewnętrzny. Strona- przeciwna przeprowadza (jej uprawnienie procesowe) dowód uzasadniający podniesienie zarzutów ze względu na interes publiczny lub prywatny, a następnie dowód prawdy co do zarzutów. Może zatem podnosić szereg momentów niekorzystnych dla pomówionego, wręcz nieprawdziwych lub zasłyszanych - oceny tego: dokonuje wprawdzie sąd, ale jego ocena może być różna od tego, co: podchwyci sala. Ponadto możliwość dowodzenia dobrej wiary w wielu wypadkach oznaczała "zielone światło" dla puszczenia wodzy fantazji oskarżonego. Nie można też przeoczyć momentu, iż oskarżony widząc; że nie jest w stanie przeprowadzić dowodu prawdy (czy nawet dobrej wiary) będzie starał się odpowiednio dokuczyć pomówionemu, wykorzystując swe możliwości procesowe 80. Zasadę tajności wyrażoną w art. 279 k.p.k. ostro skrytykował J. Sawicki81, uznając, iż wprowadzenie tego przepisu podyktowane było strachem sanacyjnej grupy rządzącej "przed skandalem kompromitującym ją w oczach części samej bur-żuazji i obszarnictwa". Uwaga ta nie pozbawiona zresztą pewnej słuszności na tle pojedynczych sanacyjnoi-endeckich "pyskówek", rozważę tylko jedną część zagadnienia. Drugą stroną problemu było to, iż do: puszczając dowód prawdopodobieństwa, przepisy k.k. rosyjskiegc 1903 r., fragmentarycznie UKA z 1852 r., pozwalały na oparcie obrony oskarżonych na nie zawsze prawdziwych zarzutach, zaś w procesacl prasowych jawność dawała prasie niekiedy możliwość rozpętania kam panii bądź też publikowania odpowiednio spreparowanych sprawozdaf 79 Por. S. K a l i n o w s k i, M. S ł e w i e r s k i, op. cit, s. 302-303. 80 Wielokrotnie obserwując reakcją sali na jawnych "pyskówkach" zauważyłen iż publiczności najbardziej trafiają do przekonania nie udowodnione a złośliwe ii synuacje oskarżonego, zwłaszcza jeśli są podane w odpowiednio dowcipnej formii Ponadto zauważyłem, że odgłosy rozprawy rozchodzą się w formie plotek z reguj niekorzystnych dla pomówionego, przy czym największe powodzenie mają własnj nie udowodnione fragmenty. Podobne stanowisko wyrażają w Komentarzu k.p.k., Wa szawa 1960, uwaga l do art. 279 k.p.k., L. Hohberg, S. Kalinowski, Mur z n o w s k i. 81 Por. ,J. Sawicki, Ochrona czci..., op. cit., 1956, s. 124-125. W tej sytuacji interwencja ustawodawcy była konieczna i słuszna, czego dowodem jest fakt, iż art. 279 k.p.k. (w redakcji z 1930 r.) obowiązuje do dziś i jego zasadność nie jest negowana przez doktrynę PRL (np. w Komentarzach do k.p.k.). Ponadto sala sądowa musi być miejscem, gdzie dopuszcza się publiczność w celach wychowawczych, nie zaś po to, by zdobywała materiał do plotek. Niezależnie od tego, o ile będzie zależeć poszkodowanemu na tym, by świadczyły za nim "bezpośrednie wrażenia z przewodu" - jak chciał S. Glaser 82 - może wnieść o jawność rozprawy. Uważam, iż przepis art. 279 k.p.k. ma szczególne znaczenie w procesach prasowych O1 zniesławienie, bowiem w nawiązaniu do art. 159 § 2 k.k. daje dodatkową ochronę czci jednostki, uniemożliwiając (przynajmniej teoretycznie) publikowanie tendencyjnych sprawozdań, które niestety czasem pojawiały się w naszej powojennej prasie. Nierzadko zresztą owe sprawozdania starały się niedwuznacznie wywierać wpływ na sąd co do treści wyroku. Dlatego też uważam rozwiązanie ustawodawcze w art. 279 k.p.k. za słuszne i celowe. Problematyka związana z anonimatem ma ze względu na nieistnienie tej instytucji w prawie prasowym charakter proceduralny, gdyż przepisy k.p.k., k.p.c., k.p.a. dają pewne możliwości realizacji owego zwy-czaj^wo uznawanego przez redakcję prawa ograniczonej tajemnicy redakcyjne j. I Anonimat oznacza prawo umieszczania przez redakcję nie podpisanych form prasowych (bądź pbd~rueznanyrm pseudonimamijr"na-tomiast tajeinnica_ redakcyjna to całość zagadnień związanych z nie- i źródef inior- jmacji. Anonimat przeto jest częścią pojęcia tajemnicy redakcyjnej (nie używam terminu tajemnica zawodowa, bowiem chodzi tu zgodnie z przyjętymi teoriami jedynie o przywilej tajemnicy, nie zaś jej obowiązek). Jest także swego rodzaju "immunitetem" dla autora, którego nazwiska redakcja nie ujawnia. Anonimat jest zjawiskiem społecznie szkodliwym dopiero wtedy, gdy służyć zaczyna przekroczeniom prawa bądź etyki zawodowej. Istnienie jego jest życiowo uzasadnione i wprowadzenie obowiązku podpisywania każdej notatki byłoby dużym utrudnieniem dla redakcji. Natomiast inaczej wygląda sprawa w razie naruszenia przepisów prawa. W tym wypadku przyznanie uprawnień do nieujaw-nienia nazwiska autora prowadzić może do< odpowiedzialności obiektywnej, aczkolwiek nie jest pozbawione słuszności twierdzenie, iż redaktor zamieszczający świadomie anonimowy materiał jest współspraw- 82 Dlatego też uważam za niefortunne stanowisko S. G l a s e r a, Zasada jawności w procesie karnym, Gazeta Sądowa Warszawska 1937, nr 10, s. 50 - 52, gdzie autor postuluje jawność rozprawy stwierdzając, iż właśnie pokrzywdzonemu powinno zależeć, aby świadczyły za nim nie tylko motywy wyroku, ale wrażenia z całości przewodu. Stanowisko o tyle nietrafne, że z jednej strony oskarżony może jeszcze dodatkowo próbować rzucać cień na poszkodowanego a ponadto jawność procesu prasowego pozwala ewentualnie prasie urabiać atmosferę dokoła przeciwnika. ca (ale nie zawsze można ową okoliczność ustalić). Zdania co do celowości istnienia tej instytucji są podzielone 83. Oficjalnie szereg usta-wodawstw dopuściło anonimat w sensie prawa dziennikarza do nieujaw-niania (z pewnymi wyjątkami) nazwiska informatora. Prawo to ma charakter przywileju i realizacja jego uzależniona jest od jednostronnej decyzji dziennikarza (a zatem znów etyka zawodowa) 84. W Polsce prawo anonimu było obyczajowo uznawane, choć w prasie polskiej zjawisko to wobec specyfiki rozwoju polskiego dziennikarstwa raczej nie cieszyło się szczególną popularnością. Zaborcze ustawodawstwa nie znały przepisów szczególnych, które by uzasadniały odmowę zeznań co do podania nazwiska autora, podobnie jak polskie przepisy prasowe • z 1927 r. i 1938 r. Niemniej jednak sądy zwyczajowo' nie starały się j wywierać zbyt wielkiego nacisku na dziennikarzy do ujawnienia auto- j rów bądź informatorów. Słusznie zauważa J. Sawicki 85, że sądy wolą unikać wymuszania tego rodzaju zeznań. Zresztą jeśli treść publikacji si^ "jako jwspółspraw~cęTv __ czynu_lub_ jjodejrzanego o nieoglednośĆL wówczas na zasadzie art k.p.k Jako podejrzarry__lub oskarżony korzysta on z prawa odmowy wyjaśnień, bądź nie jest zobowiązany do mówienia prawdy. W innych wypadkach jako świadek może korzystać z artj 96 k.p.k. | nie odpowie dzieć na pytania. Udzielenie wiadomości co do osoby alitora mogłoby go narazić bowiem na dodatkową osobistą odpowiedzialność (np. za nie uzgodnione przeróbki - prawo autorskie), stanowiska swego zaś nie musi uzasadniać - byłoby to sprzeczne z instytucją art. 96 k.p.k. Trudności powstają natomiast, jeżeli chodzi o ujawnienie anonimowego1 autora, gdy treść publikacji nie jest przestępna, lecz ustalenie pewnych okoliczności jest niezbędne, np. dla procesu z powództwa cywilnego W. takim wypadku redakcja . zeznań, bowiem narażają się na sankcje przewidziane w art. 106 § l 12 k.p.k. (kary aresztu lub grzywny za niezasadną odmowę zeznań), po- 63 Problem anonimatu wywołał dyskusję wśród teoretyków, przy czym różnorodność poglądów jest tu bardzo duża. Przeważają poglądy przemawiające za istnieniem owej instytucji. Na stanowisku tym stoi w nauce polskiej m. in. J. Sawicki, ze znacznym zastrzeżeniem B. Ol ech no wic z, op. cit., s. 81, oraz M. Potulicki, le Regime de la Presse, Paryż 1929, s. 23 - 26. Na stanowisku przeciwnym stoi m. in. S. Brener, op. cit., s. 208 - 211 i R. Garraud, Traite Iheoretiąue et practigue du droit penal irancais, t. 3, Paryż 1916, s. 140; Z. P a p i e r k o w s k i, op. cit. Por. też E. L o b l, Kultura i prasa, Warszawa 1905, s. 98 - 102. 84 Przepisy dziennikarskiego kodeksu obyczajowego SDP w zasadzie (wyjątek zdrada stanu, szpiegostwo) zabraniają pod karą dyscyplinarną ujawniania nazwiska autora. Por. M. Krzepkowski, Etyka i prawo wobec ujawniania źródeł informacji, Prasa Polska, 1963, nr 10. 85 Por. J. Sawicki, Tajemnica zawodowa lekarza i dziennikarza, Warszawa 1961, s. 70 - 78 oraz The Press Laws ol Foreign Countries, Londyn 1926. Literatura przedmiotu jest bardzo bogata. 90 91 nadto mogą się narazić w ramach art. 188 k.p.k. na poważne koszty, o ile z powodu odmowy zeznań odroczono bądź przerwano' rozprawę. Wprawdzie dziennikarzowi przysługuje prawo do zażalenia, jednak szansę powodzenia wobec bezsporności faktu odmowy zeznań są praktycznie niewielkie. Możliwe jest natomiast składanie takich zeznań przy drzwiach zamkniętych - art. 277 k.p.k. Podobnie wygląda sprawa w procedurze cywilnej; art. 261 § 2 k.p.c. daje wprawdzie możliwość nieudzielenia odpowiedzi, aby nie okryć się hańbą lub nie pogwałcić "istotnej tajemnicy zawodowej", ale w zasadzie grożą (analogicznie do procedury karnej) w art. 276 k.p.c. dotkliwe kary aresztu lub grzywny. Procedura administracyjna wprowadza podobny obowiązek w art. 77 k.p.a., przewidując podobnie grzywnę i areszt w art. 81 k.p.a. Niezależnie od powyższych przepisów redakcja jest zobowiązana na zasadzie art. 7 § l k.p.k. do udzielania pomocy sądowi i prokuraturze, a ponadto jeżeli chodzi o przestępstwa ścigane z oskarżenia publicznego jest zobowiązana do doniesienia o ich dokonaniu władzom (art. 229 § 2 k.p.k.). Każdy zaś ma obowiązek doniesienia (art. 18 m.k.k.) o przestępstwach w tym art. podanych. Dlatego też: w aktualnym stanie prawnym PRL dziennikarz (redaktor) jest zobowią- zany do udzielenia wiadomości tylko na żądanie sądów lub_prokuratora jzy~uprawnionvch~organQw wład7y. Nie ma natomiast rihowiązkiTTiJaw-niania autora anonimowego opracowania wobec osób bądź instytucji nie posiadających powyższych uprawnień. Chciałbym zaznaczyć, iż owe uprawnione instytucje mogą jedynie przesłuchiwać w trybie określonych przepisów k.p.a., k.p.c., k.p.k. Nie ma więc obowiązku ujawniania nazwiska autora np. na telefon z prokuratury bądź na pytania MO czy urzędów - prawo nie zna bowiem sankcji za odmowę informacji pobieranej w trybie poza przepisami formalnymi, np. tzw. "wywiad" MO czy też pisma adwokatów bądź ,,przesłuchania" w zainteresowanych przedsiębiorstwach. Następnym problemem jest odpowiedzialność materialna, stanowiąca zadośćuczynienie za przestępstwo1 prasowe. Może ona występować bądź w postaci prawnoeywilnej, bądź prawnokarnej (art. 37 p.p. w związku z art. 62 p.p.). Nawiązka przewidziana w przepisach prawa prasowego (art. 37) jestr~prźyznana poszkodowanemu na jego wniosek w wysokości do 15 000 zł z powodu poniesionej szkody moralnej, przy czym upoważnia ona do dochodzenia dalszych szkód na drodze postępowaniajcywilnego. Nawiązka jest swoistą instytucją pra-°wa karnego stanowi zadoosćuczynienie dla poszkodowanego za szkodę moralną, będąc też jakby swego rodzaju karą prywatną. Nawiązka należy do dziedziny prawa karnego, dlatego nie może być dochodzona nawet w procesie adhezyjnym, który w wypadku złożenia wniosku o nawiązkę jest wykluczony art. 62 p.p. - orzeczenie o przyznaniu nawiązki stanowi. część wyroku karnego; natomiast dalsze szkody mogą być dochodzone w odrębnym procesie cywilnym. 92 Rozdział III SPECYFIKA RODZAJU DZIENNIKARSKIEGO A OCHRONA CZCI Aby wypowiedź dziennikarska mogła dojść do> czytelnika musi przed opublikowaniem zostać przetworzona na odpowiedni rodzaj dziennikarski. Dotychczasowe próby klasyfikacji rodzajów dziennikarskich1 przyjmowały jako kryterium momenty teoretyczno lub praktyczne pra-soznawcze i dlatego nie odpowiadają w pełni systematyce niezbędnej dla analizy stosunku rodzaju dziennikarskiego do ochrony czci. Przyjmując jako kryterium klasyfikacyjne stosunek do ochrony czci r oraz prawne i zwyczajowe uprawnienia rodzajów, wyróżniam następu- J jące grupy rodzajów dziennikarskich: " Opisowo-informacyjna^ obejmująca wszystkie formy, które cechuje przewaga elementu informacyjnego oraz minimalne zaangażowanie " podmiotu wypowiedzi (zaliczam tu m. in. kroniki, informacje, relacje, i sprawozdania, opisy itp.). oceniająco-recenzyjna, czyli publicystyczna, gdzie opis jest tylko ,, podbudową ocen lub pouczeń autora bądź ma charakter subiektywny. Należą tu recenzyjne wypowiedzi, nie mające charakteru krytyki specjalistycznej (naukowej). Będą to reportaże, recenzje filmowe i teatralne, sprawozdania komentujące itp. Polemicznoi-dyskusyjna, gdzie jest to> spór określonych autorów, ( bądź dyskusja bez angażowania się w bezpośrednie spory. Zaliczam tu polemiki i repliki autorów, listy do redakcji publikowane na zasadzie wolnej trybuny oraz dyskusje. 1 Por. N. M. Chłynow, Statia w gazietie, Moskwa 1954. Z polskich koncepcji klasyfikacyjnych por. M. Kafel, Maty ilustrowany słownik techniki wydawrticzej, Warszawa 1953. Artykuły dzielą się na: wstępne, propagandowe, informacyjne, sprawozdawcze, polemiczne, komentarze itp.; M. Szulczewski, Publicystyka, Warszawa 1961; por. tenże: Z problemów genologii dziennikarskiej, ref. wygłoszony na I Międzynarodowej Sesji Prasoznawczej l-3 II 1962 r., oraz krytyką opracowania J. Gałecki, Zeszyty Prasoznawcze 1961, nr 4, s. 76-79 oraz J. Trzynadlbwski, Zeszyty Prasoznawcze 1962, nr l-2, s. 52-55; T. Ku p i s, Systematyka gatunków dziennikarskich, Kwartalnik Prasoznawczy 1957, nr l, s. 59-65; B. S t a n c e w, Teorija i praktika na pieczata, Sofia 1960. 93 { Krytyka naukowa (specjalistyczna) obejmuje rozważanie i analizę ściśle fachową, nie mającą charakteru popularyzatorskiego (zaliczam tu recenzje w prasie fachowej, omówienia działalności zawodowej oraz pewne grupy publicystyki nauk.ov/ej). Wyróżniam ten wąski stosunkowo dział ze względu na bogatą problematykę oraz fakt, iż jest to kontratyp. Jednak krytykę naukową, jako problem wymagający szerszego opracowania, wyłąc^im z rozważań niniejszej pracy. | Prasowe formy literackie, do których zaliczam formy najczęściej 1 spotykane w prasie, jak np. powieści odcinkowe, nowele, wiersze itp. Należą one właściwie do rodzaje .v literackich, jednak opublikowanie w prasie stwarza dodatkową specyfikę, nie znaną wydaniom książko-M \ w: Zresztą np. powieść w odcinkach jest moim zdaniem rodzajem dziennikarskim, bowiem podział na odcinki zmienia odbiór, wobec dodat:kowych elementów wypowiedzi. | Grupa satyryczna, obejmująca formy właściwe dla satyry, jak pastisz, parodia, paszkwil, fraszka itp. oraz elementy satyryczne innych rodzajów. , } Dodatkowo wyodrębniani listy do redakcji, sprawozdawczość sądową OTaz zagadnienia specyficznych rodzajów filmowych i telewizyjnych, radiowych i pokrewnych. OCHRONA CZCI A RODZAJE INFORMACYJNO-OPISOWE Rodzaje informacyjno-opisowe wyróżniają się minimalnym zaangażowaniem osobistym autora w ocenie zjawiska. Celem bowiem autora posługującego się środkami wypowiedzi z tej grupy jest informacja, która może wprawdzie oddziaływać na kształtowanie opinii odbiorcy wypowiedzi, ale jedynie przez zestawienie już przez niego i przeanalizowanie określonych faktów. Zatem rodzaje tej grupy zbliżałyby się do opisu, choć niejednokrotnie zawierać będą pewne minimalne elementy oceny. Wyróżniam tu następujące rodzaje: informacje, kroniki, sprawozdania, opisy, relacje, ogłoszenia. Związane z, tą grupą informacyjne odpowiedzi na pytania czytelników omawiam przy problematyce listów do redakcji. Informacje są podstawowym elementem pisma, które poświęca im około 20% (średnio) swej objętości. Jako rodzaj dziennikarski uważam, iż s§ to krótkie oraz bezpośrednio nie zaangażowane wypowiedzi - odnoszące się do faktów, bądź stanów rzeczy - najbardziej zbliżone do opisu. Najczęściej spotykane rodzaje informacji to: faktograficzne, ogłoszeniowe i specjalistyczne. Informacją faktograficzną będą np. wiadomości miejskie, polityczne, odnoszące się do wydarzeń, katastrof itp. Informacją typu ogłoszeniowego będzie podanie do wiadomości repertuaru kin, obsady aktorów w sztuce, zmiany godzin urzędowania itp. Informacją specjalistyczną będą kąciki naukowe, podawanie wiado- mości o nowych przepisach prawnych, bądź też informacje co do np. konserwacji telewizorów; itp. Informacja winna być napisana lapidarnie i obiektywnie, jednak okoliczności te nie wykluczają możliwości naruszenia czci ludzkiej. Wprawdzie wymóg lapidarności wyklucza w zasadzie szerokie impresje, będące często przyczyną naruszenia czci, zaś obiektywizm eliminuje m. in. używanie ostrych słów, to jednak istnieje szereg momentów mogących przesądzić o przestępności tekstu. Podstawowy problem to prawdziwość informacji. Wiąże się z nim zagadnienie zbierania informacji przez dziennikarza, analizy ich prawdziwości oraz transpozycji na formę dziennikarskiej wypowiedzi. Zbieranie informacji jest niejednokrotnie utrudnione wobec braku wyraźnych uprawnień dziennikarzy w tej materii. Powoduje to, iż często autor otrzymuje niepełną bądź częściowoi nieprawdziwą wiadomość. Musi więc ową wiadomość uściślić w sensie dodatkowego sprawdzenia, następnie zaś od-powiednio' do- posiadanych faktów sformułować. Przy transpozycji mogą też niejednokrotnie nastąpić zniekształcenia. Niebezpieczeństwo zniesławienia (obrazę wyłączam wobec założenia obiektywizmu informacji, eliminującego epitety) przy informacji faktograficznej to głównie możliwość przekręcenia faktów (X nie dostawił zboża - zamiast dostawił) czy przestawienia nazwisk (kierowca X - ratuje pijaka Y, który jest też kierowcą), lub też przeinaczenia okoliczności. Niebezpieczeństwa te są o tyle realne, że na ogół reporterzy zbierają informacje w szybkim tempie i często w równie szybkim tempie piszą. W informacji typu ogłoszeniowego, obok podanych poprzednio możliwości, mogą zajść dodatkowo pomyłki "zmiany" godzin urzędowania (np. urzędnicy RN pracują od godziny 12 do 13, czyli w pozostałych godzinach nic nie robią), faktów co do działalności (np. znana aktorka X występuje w imprezie typu ,,chałtury'* choć faktycznie nie bierze w niej udziału), lub notatek ojiwuznacznym kontekście itp. Problemy te mogą wystąpić często w wyniku niedokładnej znajomości zagadnienia przez dziennikarza i o ile nawet nie spowodują rozprawy sądowej o zniesławienie, zawsze mogą być źródłem żądania zamieszczenia sprostowań, a w związku z tym źródłem sprawy sądowej z art. 42 p.p. lub art. 24 k,c. Największa jest stosunkowo możliwość zniesławienia w informacji specjalistycznej. Mogą tu występować poprzednio omawiane wypadki oraz dodatkowo możliwość zrobienia błędów merytorycznych. Najczęściej jest to spotykane przy informacjach naukowych2. 2 Np. Sąd Dziennikarski przy Oddziale Warszawskim SDP udzielił nagany dziennikarzowi, który z luźnej nie zobowiązującej rozmowy z naukowcem zrobił wywiad, którego nie autoryzował i opublikował bez zgody zainteresowanego, z merytorycznymi błądami, Prasa Polska 1959, nr 2, s. 29. 95 94 Podstawowe możliwości zniesławień występujące przy informacji to zwykle wszelkiego rodzaju przeinaczenia lub nieścisłości. W wielu wypadkach stopień społecznego niebezpieczeństwa tego rodzaju czynów będzie bardzo wysoki. W razie zaś procesu karnego istnieje możliwość (w wypadku niestwierdzenia choćby dolus eventualis) uniewinnienia autora, niemniej pozostaje odpowiedzialność redaktora za nieoględność (art. 33 p.p.) lub dyscyplinarna. Najgroźniejsza natomiast jest odpowiedzialność cywilna, mogąca niejednokrotnie powodować odszkodowania pieniężne. Powstanie takich sytuacji uniemożliwi autoryzacja tekstów specjalistycznych oraz dokładne sprawdzanie informacji i ich prawidłowe utrwalanie (np. na taśmie magnetofonowej), ponadto zaś autorzy powinni znać podstawowe zasady w kwestiach, o których informują. Niezależnie od powyższego, o ile taka informacja ukazała się, konieczne jest wyczerpanie wszystkich możliwości zadośćuczynienia poszkodowanemu, aby uniknąć procesu. Formy zadośćuczynienia winny być skonsultowane z radcą prawnym redakcji. Rodzajem najbliższym poprzednio omawianych jest kronika, stanowiąca szereg utrzymanych w chronologii oraz ciągłości"! przedmioto-wym związku informacji (np. kronika sportowa, literacka itp.). Wszystkie poprzednio opisane możliwości zniesławienia treścią informacji mogą wystąpić także i przy tym rodzaju. Dodatkowo może dojść zmiana chronologii wydarzeń, pozwalająca na wyciągnięcie negatywnych wniośkow_co do. _określonych osób (zwłaszcza w kwartalnikach bądź miesięcznikach). Następna możliwość (co prawda wysoce teoretyczna) to takie zestawienie notatek, iż treść zniesławiająca wyniknie z kontekstu. SprawozdjLnie informacyjne różni się tym od poprzednich, iż zawiera prócz bezpośredniej wiadomości bądź też grupy informacji (kronika) szersze jej opracowanie ora% ewentualnie uzupełnienie obcym materiałem oceniającym (głosy w dyskusji). Sprawozdanie, o ile będzie jedynie rozszerzoną informacją lub kroniką, nie nasunie dodatkowych zagadnień prasowych - pojawią się one ale przy innych, właściwych formach sprawozdania. Wyróżniam tu dwie formy: sprawozdanie opisowe oraz sprawozdanie źródłowe. Sprawozdaniem opisowym będzie podanie w streszczeniu bądź omó- wieniu autorskim przebiegu konkretnego1 zdarzenia (uroczystości, meczu itp.), jednak tylko w stosunku do zasadniczej faktografii, nie selekcjo nowanej przez autora. Niezależnie od podanych poprzednio możliwości zniesławień dochodzi tu odpowiedzialność za_zniesławiającą wiadomość POdaną na przykład w streszczeniu głosu radnego czy uczestnika zebrania. Jak wykazały powoływane badania A. Podgórskiego, około 25°7o dzienni karzy/ którzy mieli procesy prasowe, podało' wiadomości uzyskane wła śnie w toku zebrań bądź zaczerpnięte z protokołów. Dodatkowym nie bezpieczeństwem przy sprawozdaniu opisowym jest możliwość stresz- 96 czenia lub zniekształcenia wypowiedzi tak, iż stanie się ona zniesławiająca (np. zasadzki dialektu). Sprawozdaniem źródłowym będzie wypowiedź zawierająca li tylko teksTy źródłowe (np. stenogram sejmowy) bądź streszczenia autorskie uzupełnione materiałem źródłowym (np. sprawozdanie z obrad Komisji Rady Narodowej z przytoczeniem wypowiedzi kilku dyskutantów). Przy tym rodzaju dodatkowo (oprócz omawianych poprzednio) możliwe jest zniesławienie przez niewłaściwy skrót wypowiedzi, pominięcie głosów, które wyjaśniły określony zarzut, formalną lub rzeczową zmianę wypowiedzi. Niewłaściwy skrót może spowodować - zwłaszcza przy zachowaniu oryginalnej formy przemówienia - znaczną zmianę jego treści, nawet tak, że stanie się zniesławieniem. Nieprzemyślane skróty są szczególnie niebezpieczne w toku tzw. "ostrych" zebrań. Mogą one powodować w drastycznych wypadkach procesy ze strony zarówno osoby zniesławionej treścią skrótu, jak i ze strony autora tak opracowanej wypowiedzi. Pominięcie korzystnych dla osoby krytykowanej fragmentów dyskusji jest częste, zwłaszcza wśród młodych dziennikarzy, o ile krytykujący potrafią mówić odpowiednio sugestywnie. Tego rodzaju selekcja materiału ma jednak znaczenie prawne, O' ile późniejsza dyskusja wyjaśniła zarzut. Formalna zmianą wypowiedzi będzie np. "przełożenie" pewnych żargonowych bądź fachowych określeń na język potoczny, co przy nieznajomości semantyki tych określeń i środowiskowego znaczenia może spowodować obrazę (art. 256 k.k.). Rzeczowa zmiana wypowiedzi może wynikać z nieznajomości rzeczy przez autora, co przesądzi o jej przeinaczeniu, które może być zniesławiające. Dodatkowym problemem będzie kwestia sprawozdawczości z zebrań, o ile w dyskusji został naruszony interes osób trzecich. W takim wypadku publikujący winien być przygotowany na przeprowadzenie dowodu prawdy. Opis jest już forrną informacyjną znacznie bardziej rozbudowaną niż poprzednie^ gdzie dziennikarz jest w zasadzie niezależnym selekcjonerem materiału faktycznego lub przeznaczonych do opisywania fragmentów rzeczywistości, nie ocenia on jednak opisywanej problematyki. Rodzaj ten szczególnie rozwinął się w XIX wieku jako tzw. reportaż informacyjny. Dziś wobec przewagi elementów analitycznych stracił swe znaczenie w tej formie, niemniej jednak jest spotykany jeszcze często. _Przy opisie zagrażają piszącemu wszystkie poprzednio' omawiane możliwości zniesławień, a ponadto pewne specyficzne, związane jedynie z tym gatunkiem. Opisujący przekazuje odbiorcom określone treści bez komentarza. Jednak ów komentarz może wynikać z kontekstu, jak też z kontekstu mogą być odczytane oceny oraz zarzuty. Zasadniczo opis może odnosić się do wyglądu, zachowania, działalności, sytuacji. Opis wyglądu może łatwo stać się zniesławieniem, np. "prezes GS ubrany w czeski płaszcz z przemytu", co stanowi zarzut konfliktu z prawem. Realistyczne opisanie rozwożącego chleb wozaka "brudna mary- narka wydzielała niemiłą woń, idealna czystość konia i wozu była odwrotnością jego właściciela" zawierać będzie zarzut konfliktu z przeciętnym zachowaniem. W razie wniesienia sprawy, dziennikarza "ratuje" jedynie przeprowadzenie dowodu prawdy. Opis zachowania może zawierać zarzut konfliktu z dobrym wychowaniem lub etyką zawodową. Dowód prawdy jednak będzie wykluczony, jeśli zarzut odnosi się do życia prywatnego, nie wchodzącego w konflikt z prawem. Opis działania szczególnie może narażać na utratę zaufania niezbędnego do wykonywania zawodu. Np.: "oficer bawił się przed frontem plutonu odbezpieczonym granatem..." - konflikt z prawem i wiedzą; "kierowca ciężarówki starał się na krętej szosie doścignąć "Mercedesa" - konflikt z wiedzą. Podobnie jak poprzednio, tego rodzaju zarzuty należy udowodnić. Opis sytuacji jest właściwie związany z trzema poprzednimi, z tym że mogą występować zbiorowo elementy poprzednich opisów na tle konkretnej sytuacji, np. "ubrany w brudny kitel felczer przyglądał się z uśmiechem szamotaniu furiatów" - choć powinien interweniować; "ratownik-kulturysta odwrócił się w stronę przechodzących dziewcząt - jakieś dziecko tymczasem wypłynęło na głębinę". W obu wypadkach m. in. zarzut konfliktu z prawem, który trzeba udowodnić. Natomiast określenie "kulturysta" w pewnych kręgach uchodzi za obelżywe. Niezależnie od powyższego mogą być opisy miejscowości, fabryk itp., które zawierać mogą zarzuty zniesławiające, np. "licho uprawione poletka" - rolnika X, czy "zabrudzony wars^tacik" - rzemieślnika Y. Relacje to np. wywiady informacyjne oraz formy "czytelnicy mówią, reporter notuje". Chodzi tu głównie o właściwe formułowanie pytań oraz baczenie, aby tekst wypowiedzi nie był przestępny. Zawsze bowiem, niezależnie od odpowiedzialności autora, o ile tekst jest przestępny, redaktor odpowiada za nieoględność. Niezależnie od tego dziennikarz winien uważać, aby nie dopuścić do kryptoreklamy o charakterze zniesławiającym. Podgrupa związaną z rodzajami informacyjno - opisowymi ze wzglę du na formę są ogłoszenia 3. Spełniają one rolę prywatnych informacji. W zasadzie redakcje riie mają obowiązku zamieszczania ogłoszeń (z wy jątkiem urzędowych), mają ponadto prawo do ich cenzury. Z punktu widzenia ochrony czci mogą mieć głównie znaczenie prowadzone w pewnych regionalnych gazetach działy ogłoszeń, dotyczących stosun ków prywatnych np. "za długi mego męża X nie odpowiadam" czy "Prze praszam ob. Z za nazwanie go...". Zagadnienia prawne omawiane przy grupie opisowej są aktualne 3 Por. J. S a w i c k i, Odpowiedzialność za publikowane ogłoszenia prasowe, Biuletyn RSW "Prasa", nr 51, oraz Kiemlicz, Czytajcie ogłoszenia, PiZ 1959, nr 17. 98 również przy wszystkich innych rodzajach, z tym ze aaisze gaiuiiń.i bardziej złożone wnoszą swą dodatkową specyfikę. OCHRONA CZCI A RODZAJE OCENIAJĄCO-RECENZYJNE Tę grupę gatunków dziennikarskich określiłbym wspólnym mianem publicystyki. Różni się ona tym od poprzedniej, iż^elementy opisowe są t* służebne funkcjonalnie wobec oceny. Może to się przejawiać w formie / wypowleSzi oceniającejra więc opartej głównie na subiektywnej ocenie autora, lub recenzyjnej, czyli do pewnego stopnia zobiektywizowanej konwencjami związanymi z opisywanym stanem rzeczy, ale nie będącej jeszcze krytyką naukową. Ogólnie nazwałbym publicystykę wypowiedzią, w której elementy opisowo-informacyjne są podporządkowane funkcji oceniającej wybranych wycinków rzeczywistości 4. Uważam, że publicystyczna ocena może być w mniejszym lub większym stopniu subiektywna bądź zsubiektywizowana, ale nie na podstawie apriorycznego sądu, nie liczącego' się z faktami. Rodzaje publicystyczne podzieliłbym na artykuły oceniające, repor- l taże, recenzje i felietony. Najczęściej spotykane w codziennej praktyce są artykuły oceniające - do nich zaliczyć należy publicystykę polityczną, społeczną, gospodarczą, kulturalną itp. Specyfika ich,, jeżeli chodzi o stosunek do ochrony czci, jest podobna jak w rodzajach opisowo-informacyjnych, dochodzą jednak zagadnienia związane z kwestią oceny. Wypowiedź taka może być krytyką (a więc kontratypem), zawierać cechy ekscesu krytyki, bądź też być zniesławieniem lub obrazą. Podobnie jak przy opisie znajdą się tu oceny wyglądu, zachowania, działania i sytuacji jednostki - różnica polega na tym, że przy opisie ocena może wynikać z treści, kontekstu, okoliczności, tu zaś jest wypowiedziana bezpośrednio. Forma takiej wypowiedzi może być różna, ale aby stała się zniesławieniem musi stanowić zarzut określonego konfliktu. Przy ocenach tego rodzaju może ob^ok_ zniesławieni^ zaistnieć ..także. ._obraza. Należy się zastanowić nad uprawnieniem piszącego do wydawania ocen. Moim zdaniem kryteria winny tu być ostrzejsze niż przy opisie. Podanie faktu do publicznej wiadomości pozwala na ocenę odbiorców, ale jej nie przesądza. Zarazem, o ile opis jest nie słuszny, istnieje większa możliwość przeciwdziałania mu (sprostowanie) niż wtedy gdy są sugerowane bądź podane oceny. Zresztą odbiorca poznając tylko opis faktów przy braku oceny, przyjmuje wypowiedź znacznie ostrożniej i jest powściągliwszy w sądach. Przy opisach oceniających wyłania się problem budowania oceny na wypowiedzi będącej kontratypem. Możli- 4 Zaznaczam, iż definicja ta znacznie zwęża zakres publicystyki w stosunku do określenia M. Szulczewskiego, Publicystyka, op. cit. 99 wy jest tu szereg rozwiązań. Oświadczenia składane w wykonywaniu prawnego obowiązku przez urzędników, protokóły, opinie itp. są kontratypem 5. Opublikowanie ich może nie spełniać jednak warunków kontratypu nawet w wypadku prawdziwości zarzutu - brak będzie bowiem uprawnienia dziennikarza do podniesienia zarzutu 6. W takim wypadku sąd, mimo iż opublikowano wypowiedź o charakterze kontratypu, może nie dopuścić nawet do przeprowadzenia dowodu prawdy wobec oczywistegoi braku uprawnienia do podniesienia zarzutu przez autora - oczywiście po uprzednim zbadaniu całokształtu sprawy. Kontratypem są orzeczenia sądów bądź komisji dyscyplinarnych poszczególnych grup zawodowych. W pewnych wypadkach zastrzeżona jest tajność postępowania lub uzależnienie opublikowania od zgody władz przełożonych. W takim wypadku opublikowanie faktów będzie karalne mimo' ich kon-tratypowości, gdyż sąd nie będzie mógł dopuścić dowodu prawdy wobec działania autora, nie w obronie, lecz przeciw interesowi publicznemu. Na przykład podanie do wiadomości szczegółów orzeczenia dyscyplinarnego' Komisji Dyscyplinarnej dla Prokuratorów. Podobnie opublikowanie wypowiedzi kontratypu, jakim jest ostra krytyka ojca w stosunku do postępowania córki w sferze prawnie chronionego życia prywatnego, w wypadku sprawy sądowej nie uchroni dziennikarza od odpowiedzialności, bowiem dowód prawdy co do okoliczności życia prywatnego jest prawnie wykluczony (art. 255 § 2). Omawiam powyższą problematykę przykładowo, aby wykazać, że sam fakt, iż wypowiedź jest kontratypem, nie przesądza automatycznie o zachowaniu tego charakteru po publikacji. Wymaga to dużej rozwagi ze strony piszących, ale nie oznacza wcale osłabienia krytyki społecznej. Rozwinięciem artykułu----Oceniającego. jest .reportaż. Forma ta rozwinęła się w XIX w. z reportażu opisowego, stając się wypowiedzią syntetyzującą i oceniającą. Reportaż jest formą wypowiedzi dziennikarskiej dotyczącej faktów bądź stanów rzeczy, zawierającą w sobie elementy literackie, gdzie opis jest podporządkowany zsubiektywizowanej ocenie, zaś podstawowym materiałem sa_".s.ubiektywne obserwacje autora (w przeciwieństwie do artykułu oceniającego, gdzie przeważają materiały o charakterze obiektywnym). Przy reportażu dochodzą jiowe_foj_-my zagrożenja_czci. Przesądzają o nich literackie elementy reportażu, mające wpływ zarówno1 na metodę zebrania i selekcji materiałów, jak 5 Por. OSN ZO 185/1934 i 80/1947 oraz M. Siewierski, Kodeks karny. Komentarz, Warszawa 1959, s. 368-369. '' Np. Opinia pedagogiczna o młodym nauczycielu zawierająca uwagi odnośnie do jego braków zawodowych. Opinia sama w sobie jest kontratypem, spełniając zarazem rolę niezbędnej społecznej krytyki, zaś obrona interesu publicznego przejawia się w jej niepublikowaniu. Nauczyciel swe braki może usunąć, zaś ogłoszenie owych fachowych uwag publicznie może oznaczać nieuzasadnioną utratę zaufania społecznego do pełnienia zawodu. 100 ' na ich ostateczną formę. Selekcja materiałów jest zsubiektywizowana, co powoduje niewątpliwą fragmentaryczność zebrania faktów, nierzadko z przewagą niepewnych nawet, ale za to> ciekawych i "barwnych". Taka selekcja materiałów może powodować odpowiedzialność za zniesławienie na zasadach poprzednio omawianych. Literackość formy przesądza o pewnym udziwnieniu oraz ubarwieniu zbyt suchej rzeczywistości, co stwarza jeszcze dodatkowe niebezpieczeństwa. Udziwnianie zachowania bohaterów może być zarzutem konfliktu z przeciętnym zachowaniem. Równocześnie pewne spekulacje psychologiczne mogą przedstawiać bohatera np. jako człowieka o dziwnej psychice czy wręcz maniaka. Forma często przesądza o porównaniach, które mają nieraz dzęki swej "obrazowości" charakter wręcz obrażliwy. Eliminuję tu oczywistą obrazę, jak "łajdak", "zbir", "opryszek" itp., także choć rzadko pojawiające się w reportażach. Felieton jest dalszym rozwinięciem reportażu w kierunku subiekty-wlzaćjl wypowiedzi. O ile w reportażu subiektywnie wyselekcjonowane fakty są podporządkowane ocenie, ale w jakiś sposób ją uwarunkowują i dają pewne uzasadnienie, o tyle w felietonie Jakt jest jedynie pretekstem do wygłoszenia subiektywnej, impresyjnej niekiedy oceny autora. Z punktu widzenia ochrony czci ludzkiej oznacza to względne zwiększenie jej zagróżeńiaTc) ile felietony nie są pisane (zjawisko częste) w for-mie alegorycznej bądź zaszyfrowanęj.. Równocześnie "felieton" należeć moze do innych" grup rodzajowych, np. satyry, jednak moim zdaniem będzie to wtedy satyra w formie felietonowej, nie zaś właściwy felieton. Impresyjność felietonu, przechodzenie z tematu na temat, może stać się przyczyną zniesławień, zwłaszcza przy małym doświadczeniu piszącego. Mogą wystąpić ekscesy krytyki. W naszych warunkach możliwości te są stosunkowo niewielkie wobec starannego zaszyfrowywania nazwisk i stanów faktycznych tam opisanych. Główne niebezpieczeństwo leży w przejaskrawieniach powodujących ekscesy krytyki lub satyry, jeżeli odszyfrowanie osoby opisywanej jest stosunkowo łatwe"(bez;sporne, gdy wymienia się nazwisko). Duże zaszyfrowanie i impresyjność przesądza nieraz o zbyt dużej swobodzie autora, co daje ostrość sformułowań większą niż w innych rodzajach i w znacznie mniejszym stopniu opartą na faktach. Łatwe "rozszyfrowanie" osoby stawia dziennikarza w procesowe trudnej sytuacji. zaliczam także działalność recenzyjną, wy- chodząc z założenia, że, o ile nie spełnia ona kryteriów uzasadniających zaliczenie jej do krytyki naukowej, jest swego rodzaju publicystyką (zwana też krytyką dziennikarską). Recenzja jest najbajrdziej zobiekty- wizowanym rodzajem grupy oceniającej, bowiem musi opierać się na ,bądź_ stanach^ rzeczy, narzucających też pewne Odnosić się może do działalności artystycznej, kulturalnej, sportowej itp. Recenzja moze mieć formę omawiającą, wyjaśnia- jćjcą, krytyczną, przy czym cechą wyróżniającą ją od krytyki naukowej jest adresowanie do bliżej nie ograniczonego grona odbiorców, co przesądza o pewnym popularyzatorskim ujęciu. Forma omawiająca jest rodzajem zbliżonym do grupy opisowo'-infor-macyjnej z tym że choć opis zjawiska "jest podstawowym elementem wypowiedzi, koegzystuje on z oceną. Oceny te mają charakter oględny i umiarkowany. Omówienie takie zawiera zwykle opisanie zjawiska z elementami jego oceny, ale bez wyjaśnienia problematyki"Możliwjości wejścia piszącego recenzje omawiającą w kolizję z prawem omawiałem poprzednio przy opisie oceniającym. Dochodzi tu nowy problem - recenzja taka" (jak zresztą i pozostałe jej rodzaje) należy do krytyki artystycznej (sportowej, kulturalnej). Dozwolona jest więc maksymalna ostrość oceny samego dzieła (lecz bez aluzji do osobowości autora) w kategoriach estetycznych lub nie zracjonalizowanych (brzydota-piękno, interesujące-nieciekawe). Oceny takie są kontratypem i nie można od piszącego wymagać przeprowadzenia dowodu prawdy - zresztą jest on wobec różnych poglądów i odczuć estetycznych praktycznie niemożliwy. Jednak zbyt ostre określenia mogą stanowić obrazę - oczywiście o ile do nich przywiązana jest odpowiednia stereotypowa treść. Nazwanie dzieła "niezrozumiałym" nie jest obrazą autora, ale może nią być nazwanie obrazu "kiczem" lub książki "chałturą", gdyż z tymi słowami związana jest określona negatywna treść, godząca w osobę autora dzieła. Natomiast oceny o charakterze zracjonalizowanym, odnoszące się do dzieła, mogą' spowodować obowiązek przeprowadzenia dowodu prawdy. Np. nazwanie tomiku recenzji "dziełem spadkobiercy o. Piro-żyńskiego" może przesądzić, o ile pokrzywdzony wniesie sprawę do sądu o konieczności udowodnienia, że recenzje są w istocie napisane pod względem formalnym i merytorycznym podobnie, jak u o. Pirożyń-skiego, a zatem że zarzut był prawdziwy, gdyż odnosić się będzie nie tylko do dzieła, ale także i do osoby. Nie zawsze bowiem można oddzielić osobę autora od jego dzieła7. Przy formie recenzji omawiającej, jak i wyjaśniającej, w praktyce bardzo rzadko spotykamy się z przestępstwami przeciwko czci. Recenzja wyjaśniająca jest formą, w której autor oceniając dzieło stara się głównie-wyjaśnjć o c:o jego twórcy chodziło, co zamierzał zrobić i jak zamiar swój zrealizował. W tego> rodzaju wypowiedziach możliwe jest czasem fałszywe przedstawienie założeń twórczych lub metod ich realizacji, czyli stan przestępny, o którym wspomńTaT TVL Siewier-ski8. Jednak ze względu na cel wypowiedzi, mimo elementów oceny (krytyki), ten informacyjny gatunek jest także w znacznym stopniu zobiektywizowany, zatem ewentualna ostrość ocen będzie' wynikiem nie 7 Por. OSN ZO 340/1929. 8 M. S i e w i e r s k i, op. cit, s. 368. 102 konwencji gatunku, ale osobistej inwencji autora. Okoliczność ta ma znaczenie dla określenia winy. Dziennikarze często powołują się przed sądem na to, że zbytnia ostrość sformułowań jest zgodna z wymogami rodzaju. Problemy ocen występują ostro w recenzji krytycznej^ gdzie opisy &> są podporządkowane analizie i rozbioirowi dzieła, jego ocenie i ewentualnie zakwalifikowaniu. Główne niebezpieczeństwo' to możliwość._ekscesu" intensywnego krytyki - poprzez użycie zbyt ostrych wyrażeń lub porównań - co nieraz może być zakwalifikowane jako obraza (art. 256 k.k.). Z zarzutów zniesławiających - pomijam omówione przy innych rodzajach - dochodzi tu zarzut plagiatu lub zbyt daleko posuniętego naśladownictwa. Wypowiedź taka ma charakter zniesławienia i autor jej musi być przygotowany na przeprowadzenie dowodu prawdy. Problematyka związana z udowodnieniem prawdziwości zarzutu plagiatu, wyłączając bezsporne wypadki, jest złożona. Najłatwiej stosunkowo udowodnić plagiat naukowy albo literacki, znacznie trudniej plastyczny, a wręcz trudno architektoniczny. W znacznym stopniu przeprowadzenie dowodu uzależnione jest od orzeczeń komisji odpowiednich związków twórczych, które to orzeczenia z reguły są niejednomyślne9. Zarzut po- ^" pełnienia plagiatu lub częściowego plagiatu stanowi często eksces ekstensywny krytyki. Jednak głównie występuje ów eksces przy ,,krytyce oszczerczej" io. Możliwe są dwa warianty ekscesu ekstensywnego krytyki: Całkowity - celem recenzenta jest zdyskwalifikowanie dzieła niezależnie od ostrości użytych środków. Metody takie to przeinaczenie sensu wypowiedzi, imputowanie plagiatu, wykazywanie nie istniejących usterek, zdyskwalifikowanie poprzednich dzieł autora, aby wzmocnić krytykę itp. Fragmentaryczny - zasadniczym celem autora jest zdyskwalifikowanie dzieła," a elementy rzeczowej krytyki przeplata on zniesławiającymi fragmentami. Z ekscesem ekstensywnym krytyki może współistnieć, o ile użyto zbyt ostrych słów, eksces intensywny u. Zagadnienie rozgraniczenia krytyki od zniesławiania bądź obrazy J w recenzjach to problem złożony12. Z jednej bowiem strony konieczna / 9 Por. np. głośny spór Kapuściński-Drozdowski o plagiat w 1961 r. na łamach Polityki, Twórczości itp. 10 Por. M. S i e w i e r s k i, op. cit., s. 368. 11 Granice eksces intensywny-kontratyp są dość płynne i dlatego niejednokrotnie dochodziło na tym tle do procesów. Najgłośniejszy z nich to poznański z 1928 r. Użytych przez oskarżonego krytyka słów, jak: "curiosum, lekkomyślna interpretacja" itp. SN słusznie nie uznał za przekroczenie granic krytyki. Słowa, aby można je uznać za eksces intensywny, muszą mieć wyraźnie obelżywy charakter, o którym nie przesądza fakt, że są przykre dla krytykowanego. 12 Por. W. Wól t er, Krylyka naukowa a obraza czci, Warszawa 1929, s. 12-16; P. Ashley, Say it safety, Nowy Jork 1956, s. 62-67; J. Sawicki, Ochrona czci..., 1956, s. 131-160i T. Dawson, The Law of Press, Nowy Jork 1947, s. 47-52; A. B a-nach, op. cit., s. 65-68; W. F. S win dl e r, Problem Law in Journalism, Nowy Jork 103 jest ochrona czci jednostki, z drugiej zaś - praw krytyki. S Moim zdaniem o kontratypowości gatunku decydować będą następujące momenty: 1) ocena dzieła niezależnie od formy wypowiedzi, o ile wyrażona jest w sposób nie zracjonalizowany lub w kategoriach estetycznych; 2) ocena dzieła wyrażona w sposób zracjonalizowany, o ile spełnia przesłanki art. 255 § 2 k.k.; 3) rzetelna i zgodna z dobrymi obyczajami ocena dzieła wyrażona w sposób zracjonalizowany w kategoriach wykluczających ze względów obiektywnch przeprowadzenie dowodu prawdy (np. poglądy na hipotezy); 4) ocena autora, jeśli utrzymana jest w granicach dobrych obyczajów, w celu rzeczywistym, a nie pozornym; 5) ocena autora spełniająca przesłanki art. 255 § l k.k., o ile zarzut był prawdziwy; 6) jeżeli ocena miała charakter obrazy (art. 256 k.k. - eksces intensywny) odpowiedzialność karna jest bezwzględna. RODZAJE POLEMICZNO-DYSKUSYJNE A OCHRONA CZCI ( Na tle spornej wypowiedzi może rozwinąć się dyskusja bądź polemika. Dyskusja jest zobiektywi/owaną forma wymiany zdań i oznacza_ rozważanie na tle podstawowej wypowiedzi szeregu możliwośc warian-tów omawianego zagadnienia. Istniejące tu elementy polemiczne podporządkowane są głównemu celowi, jakim jest ukazanie stanowiska autora w określonej sprawie. Z tych względów forma ta przedstawia niewielkie stosunkowo zagrożenie dla czci ludzkiej. Ścisłe rozgraniczenie między dyskusją a polemiką jest dość płynne, wydaje się jednak, iż momentem, decydującym o przemianie dyskusji w polemikę, jest subiektywne zaangażowanie się autora w zwalczanie poglądów przeciwnika, gdyż w dyskusji chodzi głównie o wyrażenie swego stanowiska. / Polemika jesŁ-agorem z określonymi koncepcjami, ukierunkowanym /w ich zwalczaniu przy subiektywnym zaangażowaniu_się autora ndrin-_ śnie do rezultatu sporu. Na treść i formę polemicznej wypowiedzi oddziałuje zamiar polemisty wygrania sporu. Chodzić tu może o wygranie sporu z przeciwnikiem: w jego oczach (przesadza o rzeczowości); wobec jego zwolenników (rzeczowość ale z możliwościami nielojalnych argumentów co do osoby autora); w stosunku do osób neutralnych (rzeczowość ograniczona nagięciem się do> gustów odbiorcy, większa niż poprzednio możliwość insynuacji natury osobistej); wobec swych zwolenników (możliwość zmniejszenia rzeczowości na korzyść gustów odbiorcy, duże niebezpieczeństwo insynuacji osobistych); jedynie we własnym przeświadczeniu (możliwość zaniku rzeczowości, dużo' elementów insynuacy jnych). 1955, s. 272-280; Z. Papierkowski - publikacje cytowane; K. Daszkiewicz, Krytyka naukowa a ochrona czci, Ruch Prawniczy, Ekonomiczny i Socjologiczny 1963, nr 3, s. 62-63. ^JS/letoda wypowiedzi ze względu na sporriość problemu związana jest z dwoma zagadnieniami: (etyki walki oraz erystyki13. Podstawowe elementy etyki walki w polemikach to: szacunek dla przeciwnika, uznawanie jego prawa do odrębnego zdania, a nawet do błędu, walka ze stanowiskiem wyrażonym w publikacji, nie zaś z osobą autora. Owe zasady anglosasi lapidarnie określili jako fair-comment. Elementy etyki walki winny rzutować na sposoby prowadzenia sporu (erystyka) przez eliminowanie nielojalnych chwytów erystycznych. T. Kotarbiński do elementów tych zalicza m. in.: wprowadzenie w błąd przeciwnika, tworzenie celowe dyskusyjnego zamętu, wykorzystywanie wieloznaczności słów (tzw. "łapanie za słowa"), szyderstwa wobec przeciwnika i zohydzanie go. Szereg wymogów polemicznych ma charakter etyczny, ale niestosowanie pewnych z nich stanowi już eksces ekstensywny czy też częściej intensywny krytyki. Zjawiska te w naszych warunkach występują niestety dość często. gatunek _dzieniukarski dyskusyjno-polerniczny daje możliwości .zniesławień omówione poprzednio. Specyfika pjrawna...gatunkuj/cpuwa dodatkowe momenty ekscesów^ krytyki lub_ satyry obowiązku redakcji zamieszczeni^ odpowiedzi polemiczne oraz stosunek polemiki do sprostowania prasowego. Ekscesy krytyki przy polemice koncentrowały się czasami na szkalowaniu przeciwnika przez zestawienie jego tez z określoną sytuacją polityczną (eksces ekstensywny) i obrzucaniu wyzwiskami (eksces intensywny). Eksces ekstensywny w zasadniczej formie, to> zarzucanie polemiście konfliktu z ideą polityczną przez stwierdzenie, że "tezy jego idą na rękę wrogiej propagandzie", "są sprzeczne z socjalistyczną rzeczywistością" itp. Zarzut tego rodzaju, o ile nie jest uzasadniony wyraźną treścią wypowiedzi jest oczywiście zniesławiający, bowiem może powodować określone w art. 255 niekorzystne konsekwencje dla osoby pomówionej. Momenty te występować mogą także przy innych rodzajach, jednak ze względu na ich bardziej zobiektywizowany charakter, są zdecydowanie rzadsze. Następną formą ekscesu ekstensywnego krytyki przy polemikach jest zarzucenie przeciwnikowi konfliktu z prawem bądź etyką: "podżeganie do nadużyć", "nawoływanie do pijaństwa" itp. Dalsze możliwości to- wyciąganie z form argumentacji niekorzystnych wniosków odnośnie do osoby bądź intelektu przeciwnika ("tuzinkowe argumenty prowincjonalnego ogłupiałego kauzyperdy") lub zarzucanie oczywistej sprzeczności wysuniętych argumentów z minimum zdrowego 13 Por. co do erystyki: T. Kotarbiński, O sposobach prowadzenia sporów, Przegląd Warszawski, 1923, nr 26, oraz tenże, Kurs logiki dla prawników, Warszawa 1961, s. 183-195. Por. co do etyki walki, m. in. T. Kotarbiński, Z zagadnień ogói-nych teorii walki, Warszawa 1938, s. 5-6; M. Ossowska, O pewnych przemianach etyki waJki, Warszawa 1957, s. 5; co do polemik naukowych J. Sosnowski, Teoria propagandy, Warszawa 1948, s. 76-78. 105 104 rozsądku. Cechą charakterystyczną ekscesu ekstensywnego krytyki przy rodzajach polemicznych jest to, iż stanowi on z reguły uzupełnienie rzeczywiście krytycznego zarzutu ("wzmocnienie"). Eksces intensywny krytyki w rodzajach polemicznych przejawia się głównie w obrzucaniu przeciwnika "stekiem wyzwisk" (najprymitywniejszy) albo zastosowaniem metafory czy porzekadła w kontekście obraźliwym ("lecz... i w Paryżu nie zrobią z owsa ryżu"), bądź też porównaniami ("kontynuator "Nowych Aten"...") o bardziej zaszyfrowanym charakterze ("godny następca Meletusa", czy "Herostratesowa sława"). Oczywiście przy bardziej złożonych wypowiedziach tego rodzaju obowiązkiem sądu będzie dokładna analiza, czy rzeczywiście eksces intensywny stał się obrazą, czy nie, oczywiście w nawiązaniu do zamiaru choćby ewentualnego sprawcy. Nadmierne uczulenie byłoby hamowaniem krytyki i pozbawieniem polemik swoistego rodzajowego uroku, ale zarazem rzeczą szkodliwą byłoby dopuszczanie do "degeneracji rodzaju". W_polemikach bardzo często można: się spotkać z ekscesami satyry, które wyjątkowo tylko mogą pojawiać się w innych rodzajach. Eksces ekstensywny satyry przy polemikach polega na przedstawianiu faktów zniesławiających.autora'""w formie ośmieszającej go ponadto. Będą to "często próby referowania poglądów przeciwnika w hurnorystycznej formie, a zarazem w zniesławiającym (często "alkolowowym") kontekście. Eksces intensywny satyry to zwykle przejaskrawione żarty z przeciwnika przy użyciu cytatu wiersza, metafory, itp. Ewentualne ustalenie ekscesu intensywnego satyry wymaga od sądu bardzo dużej ostrożności. Jeżeli chodzi o odpowiedzialność redaktora za nieoględność, to przy polemikach obowiązkiem jego będzie takie selekcjonowanie materiału, aby nie dopuścić do powstania przestępstwa. Może on zapobiegać temu przez uzgadnianie z autorami tekstów polemik o-raz ewentualne eliminowanie momentów przestępnych po konsultacji z radcą prawnym redakcji. Może zaistnieć wypadek, że autorzy (obaj) zgodzą się na wzajemną autoryzację tekstów polemicznych, wtedy zaistnieje kontratyp - zgoda poszkodowanego. Jednak redaktor winien dopilnować wyrażenia tej zgody najlepiej na piśmie oraz tego, by tekst po "wzajemnej cenzurze" nie uległ już żadnej zmianie. Z polemikami wiąże się obyczajowy obowiązek udzielania przez_r_e-dakcję prawa do odpowiedzi i ewentualnej repliki'osobie zaatakowanej 14. Byłoby to pewne ograniczenie spotykanych niekiedy praktyk redakcyjnych, polegających na oddawaniu do "opracowania" polemik zainteresowanym osobiście dziennikarzom, oraz na bezceremonialnym niekiedy skracaniu i przerabianiu nadesłanych materiałów. Natomiast, o ile w polemice znajdują się fakty podlegające sprostowaniu, osoba, której dobro zostało naruszone ma moim zdaniem prawo Por. K. D a s z k i e w i c z, op. cit., s. 62. do sprostowania na ogólnych zasadach. Sprostowanie takie daje jednak z racji swego charakteru minimalne możliwości polemiki (rzeczowość), zatem stanowić powinno dla zaatakowanego swego rodzaju ostatnią możliwość w wypadku niemożliwości bronienia się w inny sposób. Problem polemik, jak również innych rodzajów oceniających, w aspekcie ochrony czci jest bardzo złożonym zagadnieniem. Z jednej strony istnieje konieczność kontrowersyjnego rozważania problemów, z drugiej ochrony czci ludzkiej. Żadne z tych dóbr nie może być szczególnie uprzywilejowane, gdyż prowadzi to do nadużyć - zatem rzeczą sądu będzie każdorazowo, zgodnie z prawem ustalać ten zakres. Do grupy polemicznej należy jeszcze tak zwana "Wolna Trybuna", czyli polemiki między czytelnikami (mogą też być dyskusje), nie krepo- wana przez redakcję. W takich wypadkach redakcja zamieszcza zastrzeżenie, iż nie odpowiada ani za poglądy, ani za treść, ani za formę wypowiedzi. Zastrzeżenie takie może mieć znaczenie prawne co do ewentualnej odpowiedzialności cywilnej (analogicznie do ogłoszeń), jest natomiast bezskuteczne dla odpowiedzialności karnej. Redaktor zawsze będzie odpowiadać za nieoględność, o ile w ramach "wolnej trybuny" dopuści do opublikowania tekstu, znieważającego. Będzie mógł nawet odpowiadać jako współsprawca, o ile opublikuje wyraźnie przestępną wypowiedź. "Wolna trybuna' 'oznacza wolność wymiany poglądów, nie kierowaną przez redakcję, ale w granicach prawa. Zadaniem redakcji jest spełnianie roli jakby "cenzora" w tej dziedzinie. PRASOWE FORMY LITERACKIE A OCHRONA CZCI Formy literackie były protoplastami wielu gatunków dziennikarskich, z czasem jednak pewne rodzaje literackie przez częste stosowanie ich w czasopismach wytworzyły swoiste cechy specyficzne, przesądzające o ich prasowym charakterze. Będą to głównie: reportaż^literacki, esej,_ powieść odcinkowa, nowele prasowe, wiersze okolicznościowe. Cechą wspólną form literackich jest znaczne zaszyfrowanie postaci, posiadających cechy znanych twórcy osób, poprzez fikcję literacką oraz inny odbiór tej formy przez czytelnika. Fikcja literacka zdobyła sobie prawa tak silne, że w okresie międzywojennym jeden z pisarzy, chcąc zniesławić swych przeciwników, musiał negatywnych bohaterów nazwać nie tylko ich nazwiskami, ale ponadto opisać wygląd i stosunki rodzinne. Z tych względów formy te wobec ochrony czci stanowią znacznie mniejsze zagrożenie niż gatunki typowo dziennikarskie. Reportaż literacki nasuwa problemy prawne_analogiczne do repor- l tażu dziennikarskiego, z tym że wprawadzenie elementu fikcji i dodat-kowej fabuły pozwala na dokładne zaszyfrowanie osób krytykowanych. Forma ta daje możliwości ostrej krytyki w tych wypadkach, gdy brak 106 jest podstaw do przeprowadzenia dowodu prawdy. Zręczne zaszyfrowa-nie pozwala na osiągnięcie zamierzonych skutków przy znacznie mniejszym ryzyku piszącego. Zarazem osoba "zniesławiona", o ile nie jest wyraźnie określona, nie będzie przeprowadzać procesu, gdyż trudno byłoby jej obalić fikcję. Esej jest dyskusyjną formą literacko-dziennikarską, zajmującą się zagadnieniami bardziej prądów umysłowych literatury itp. niż osób. Ze względu zaś na niewielkie zainteresowanie osobami oraz rodzajową kulturalną formę (zgodnie z intencjami jego- twórcy Montaigne'a), stanowi on minimalne zagrożenie dla czci ludzkiej. Największe stosunkowo' możliwpści ewentualnego zniesławienia daje powiesć odcinkowa utrzymana w; jaewnej konwencji środowiskowej, symbolicznie tylko, a czasem wcale nie zaszyfrowana w wypadku nadania nazwisk osób rzeczywistych negatywnym bohaterom powieści. W naszych warunkach tego rodzaju możliwości istnieją w niewielkim zakresie. Powieść odcinkowa zaczyna po pewnym okresie zastoju znów się rozwijać, jednak nie w kierunku wykorzystywania możliwości gatunku do zniesławień. Mogą istnieć pewne możliwości zniewag przy nowelach prasowych, które często są literackim przedstawieniem znanych procesów, wydarzeń itp. Niemniej jednak, aby skazać autora powieści odcinkowej lub noweli prasowej za zniewagę, sąd winien rozważyć elementy przedmiotowe od strony społecznego odbioru gatunku. Znacznie większe możliwości, niż poprzednio' omawiane rodzaje, dają wiersze okolicznościowe, często spotykane w prasie lokalnej. Trudno je w szeregu wypadków zaliczyć bezpośrednio do poezji - raczej są pozostałością osiemnastowiecznej rymowanej publicystyki. Zagadnienia te zresztą tylko sygnalizuję wobec minimalnych możliwości zaistnienia ich w praktyce. OCHRONA CZCI A GATUNKI SATYRYCZNE Satyra jest zjawiskiem międzygatunkowym, podobnie jak krytyka, posiada jednak swe specyficzne, ściśle tylko satyryczne rodzaje. Wyróżnia się dwie formy satyry: satyrę właściwą, dążącą do wywołania środkami rodzaju określonych zmian w świadomości odbiorców, oraz żart dążący jedynie do pewnego jakby wstrząsu w psychice odbiorcy, przejawiającego się w wybuchu "wesołości". Od strony prawnej, satyra, o ile utrzymuje się w zwyczajem przyjętych granicach (są one nieuchwytne ogólnie biorąc i dlatego każdy przypadek należy analizować oddzielnie), nie narusza ani równowagi między społecznym uznaniem a wewnętrznym przeświadczeniem jednostki o jej zgodności z ideałem środowiskowym, ani też nie stanowi oczywistego naruszenia godności 108 osobistej - jest kontratypem analogicznym do krytyki. Wynikiem odbioru satyry jest śmiech, a zatem wzbudzenie określonej "wesołości społecznej", do której przyłącza się niekiedy i ten, z którego' żartują. Oczywiście zależy to od osobistego poczucia humoru danej jednostki oraz zwyczajowego uznania praw satyry. Zatem zadaniem satyry jest ukazanie środkami rodzaju i ośmieszenie społecznych i osobistych ludzkich wad, zwyczajów itp. w formie właściwej satyry (społecznej dezaprobaty), jak też w formie żartu, będącego przejawem li tylko środowiskowo uznanego humoru (odbiór jego jest bardzo różny). Niezależnie od tego, w różnych gatunkach dziennikarskich i literackich może występować ubocznie, podporządkowana konwencjom zasadniczego rodzaju forma satyryczna, a więc i jej przekroczenia, czyli ekscesy, jak np. przy polemikach. Środkami działania są: wykazywanie oczywistej, absurdalnej sprzeczności rzeczywistego działania ze zdrowym rozsądkiem (satyra naturalna), lub karykaturalna deformacja rzeczywistości, ujawniająca absurdalność w celu wywołania efektu komicznego (satyra stosowana). Ele^ mentem ważnym .z punktu widzenia ochrony czci, a wyróżniającym m. in. satyrę od krytyki, jest agresywność satyry 15. Także ma znaczenie fakt, iż z gatunkami satyrycznymi związana jest sankcja satyryczna, czyli pewna dezaprobata określonych czynów w formie ośmieszającej. Jest ona groźna ze względu na "siłę śmiechu", aczkolwiek stonowana pewnym brakiem bezpośredniej postulatywności gatunków satyrycznych. Osobę ośmiesza się fragmentarycznie, nie żądając jednak przyjęcia określonego' działania, choć może wynikać stąd pośrednio konieczność zaprzestania czynności satyrycznie napiętnowanej. satyra rozpada się na dwie grupy: 1) satyra abstrakcyjna, ujmująca w rodzajowej konwencji zjawi- ska w formie uogólnionej, a zatem dla czci jednostki nie stanowi ona istotnego zagrożenia, choć może naruszać cześć pewnych zbiorowości. Element fikcji i uogólnienia (przeto i zaszyfrowania) rzeczywistości prze sądza o braku zainteresowań sprawami jednostek. Możliwości ekscesów całkiem wykluczyć nie można, jednak dla przyjęcia zniesławienia, okre ślonej osoby, muszą one być wyraźne, nie zaś dorozumiane; 2) Satyra konkretyzująca określone zjawiska, osoby zrzesze nia, bądź jako satyra dydaktyczna, bądź też interwencyjna. Satyra kon kretna stanowi już wyraźne, w razie przekroczenia konwencji rodzaju, zagrożenie dla czci jednostki, uzależnione od szeregu okoliczności. Za grożenie to jest mniejsze w formie dydaktycznej niż interwencyjnej. Satyra dydaktyczna jest zsubiektywizowana w sensie dążenia autora do zmiany swym działaniem - środkami rodzaju - określonego stanu " Por. M. Głowińskł, A. O k o p i e ń - S ł a w iń s k a, J. Sławiński, Zarys teorii literatury, Warszawa 1962, s. 412-413. 109 równowagij, łania i ewentualnie wskazania właściwych zdaniem autora kierunków działania w przyszłości. Zagrożenie czci przejawia się tu głównie w oznaczeniu osoby atakowanej, w satyrycznym przypisaniu jej określonego działania. Satyra interwencyjna jest bardziej zobiektywizowana w sensie dążenia autora do zmiany jedynie określonego wycinka rzeczywistości, w celu uzyskania doraźnego efektu. Niebezpieczeństwa dla czci są podobne jak przy satyrze dydaktycznej, tylkoi nieco bardziej zwiększone. Istotne znaczenie dla ochrony praw satyry ma słuszne stanowisko SN uznającego', iż nawet niepochlebne wypowiedzi nie są zniesławieniem, o ile nie naruszają 'czci lub nie godzą w dobre imię pomówione-! go (OSN ZO 142/1938), gdyż wypowiedź odczuta jedynie subiektywnie jako naruszenie czci nie jest znieważającą (OSN ZO 274/34). Stanowisko to jest jakby negacją "dobrej wiary" zniesławionego, a zatem słusznie i zgodnie z literą prawa wyłącza możliwość uzyskania wyroków z tytułu subiektywnego tylko odczucia pomówienia. Przyjęcie stanowiska przeciwnego byłoby odwrotnością dziennikarskiej "dobrej wiary" i dawałoby poszkodowanym możliwości uzyskiwania wyroków w każdym wypadku, gdyby tylko subiektywnie odczuli treść prasowej wypowiedzi jako zniesławiającą i co najważniejsze byłoby sprzeczne z treścią art. 255 k.k. Przekroczenie granic satyry będzie karalnym ekscesem 16. Za eksces ekstensywny_ uznaję satyrę zawierającą obok treści, satyrycznej elementy przedmiotowe zniesławienia. Częściej występuje taka rnożliwość w paszkwilu, pamflecie, piosenkach satyrycznych i monologach estradowych (radio, telewizja), szopkach17.(tm) ~ Eksces intensywny 18 polega na użyciu zbyt silnych_ środków ekspo- 16 Znany jest wypadek zniesławienia jednego z pisarzy podczas występu studentów jednej z PWS Teatralnych, utrwalonego przez kronikę filmową; por. OSN l CR 601/59, publikowane w PiP 1961, nr 10. 17 Np. w jednym z miast wojewódzkich w szopce noworocznej Polskiego Radia z 1962 r. autorki wykpiwające opowiadania jednego z dziennikarzy o alkoholowych specjalnościach regionalnych azjatyckich (co jest satyrą) przepuściły pasus "i znów do X przybył i spotykamy go pod stołem w restauracji", z kontekstu wynikało pijanego polską "czystą" (element zniesławiający) - do procesu ostatecznie nie doszło. 18 Kryteria tego rodzaju ekscesu intensywnego są różne - analogiczne do krytyki; np. w Niemczech, o ile istnieje dla interesu społecznego potrzeba podniesienia i przejaskrawienia zarzutów, wymaga się specjalnego zamiaru obrazy, podobnie w prawie anglosaskim skarżący winien udowodnić, że naruszono fair comment, kierując się specjalnymi złośliwościami, we Francji natomiast przyjmuje się zamiar obrazy, ale istnieje możliwość obalenia tego domniemania. Por. m. in. P. A s h l e y, op. cit.; A. Tonlemon, Noveau Code de la Presse, Paryż 1951 - rozważania dotyczą głównie krytyki; P. Noll, Satirische Ehiveletzungen, ogłoszono w Basler Juristische Mitteil-lungen, 1959, s. 3-5. Por. też J. R o g o w s k i, Die komische Beleidigung, Archiw fur 110 społeczne , aoty- su za obrazę (art. 256'k.k.) wina być analiza zwyczajów danego śro - dowiska19, zmierzająca do ustalenia: 1) przedmiotowo, czy dane rrmłowanie jest tam uznane za obrazę, 2) podmiotowo, czy autor znając owe zwyczaje CO' najmniej godził się z dokonaniem obrazy (dolus even- tuaiis). Eksces intensywny satyry, będący przejaskrawieniem i użyciem zbyt ostrych srodków satyrycznych powodujących nie ośmieszenie, lecz wystawienie na pośmiewisko" osoby opisywanej, występuje czasami w poprzednio omawianych gatunkach wraz lub obok ekstensywnego, oraz dość częśto w pastiszu, parodii, epigramatach, fraszkach itp. Specyfiką satyry jest forma odbioru przez czytelnika, różna niż innych gatunków dziennikarskich. By odbiorca uznał się za zniesławionego przy użyciu środków satyrycznych, wypowiedź musi być wyraźna i wskazująca na niego w sposób nie budzący żadnych wątpliwości oraz rzeczywiście wysoce znieważający. Dlatego też ochroną praw satyry jest obok sądu i prawa, obyczajowe uznanie jej praw w świadomości społecznej, co ma wpływ choćby na minimalną ilość spraw sądowych o naruszenie czci środkami satyry. Wiąże się z tym zagadnienie szczególnych zwyczajów grupowych, tworzących się na tle stosunków koleżeńskich, w których "można sobie dużo pozwolić", zawodowych, stosunków między małżonkami, rodzicami a dziećmi, oraz stosunków dużej zażyłości w grupach politycznych, związkach, zrzeszeniach i klubach20. Na przykład tak zwana "satyra okolicznościowa" z okazji jubileuszowych numerów pism, czy wewnętrzne szopki są nieraz znacznie ostrzej sformułowane ze względu na szczególne w tej mierze obyczaje środowiska dziennikarskiego czy literackiego, niż wypowiedź uznawana przez osoby postronne za zniewagi. Podobnie "dyskusje" poetyckie najmłodszej poezji mają niekiedy charakter, oględnie mówiąc, bardzo ostry. Będą to niewątpliwie złośliwe, czasem w granicach obrazy, a nawet zniesławienia, żarty, dowcipy, niekaralne jednak, gdyż popełniono je w związku z normami współżycia Strafrecht 1911, s. 367. W polskiej literaturze, por. J. S a wiek i, Glosa do OSN V K 3956/59, PiP 1962, nr 3. 19 A. Banach, op. cit., s. 124-125, jest zdania, iż nawet bardzo ostrych dowcipów lub żartów nie można traktować jako występków przeciw czci, o ile pozwalają na to konwencje w danym środowisku przyjęte. Por. też: "Zagadnienie granic ostrości żartu powinno być rozpatrywane z uwzględnieniem specyfiki danego środowiska i panujących w tym względzie zwyczajów" OSN V K 1456/59 - (orzeczenie odnosi się głównie do krytyki) z glosą J. Sawickiego, PiP 1962, nr 3, s. 547-553. 20 Ciekawy ten problem jest bardzo mało omawiany w naszej literaturze prawniczej; por. A. Banach, op. cit., s. 125-126. 111 i konwencjami uznawanymi przez otoczenie. Niekaralność ta wynika m. in. z linii polskiego orzecznictwa, uznającego znaczenie zwyczajów środowiskowych. W zasadzie owe "konwencjonalne zniewagi" są głównie kontratypem ze względu na zgodę osoby poszkodowanej, zdeterminowaną zwyczajami środowiska. Jednak, o ile owa zgoda jest co do publikacji jedynie dorozumiana, można się narazić na proces. Dlatego też należałoby przed publikacja pokazać zainteresowanemu fragment odnoszący się do jego osoby, zapytać go o zgodę. W razie jej wyrażenia, nawet o ile doszłoby później do procesu, autor udowodniłby, iż działał za zgodą pokrzywdzonego. Natomiast może stanowić problem postawienie satyrycznego'.zarzutu, konwencjonalnego w danym otoczeniu, przez osobę postronną, np. dziennikarza o lekarzach. W takim wypadku należy się liczyć z odpowiedzialnością za zniesławienie, bowiem zarzut taki wprawdzie mógłby być traktowany jako żart, ale tylko wśród ludzi danego środowiska ze względu na panujące tam zwyczaje oraz w pewnym sensie zamknięty krąg osób, inaczej (konwencjonalnie) rozumiejących dane określenie niż osoby postronne. Wprawdzie art. 255 k.k. nie zajmuje się lekkomyślnymi złośliwościami życia towarzyskiego21, jednak daje ogólną ochronę czci ludzkiej. Dlatego "zniewaga konwencjonalna" (użyję tego określenia wobec braku ustalonej terminologii) jest nią tylko w określonym środowisku, zaś po opublikowaniu charakter swój zatraca. Sąd Najwyższy rozważał problem granic dopuszczalnej ostrości żartu, ale w nawiązaniu do jednego środowiska uznając w spo- • sób słuszny: "...Zagadnienie granic dopuszczalnej ostrości żartu powinno być rozpatrywane z uwzględnieniem specyfiki danego środowiska i panujących w tym względzie zwyczajów..." 22. Dlatego uważam, iż kon-wencjonalność zniewagi ustaje w momencie oderwania jej od określonego środowiska, z którym związana jest jej sensowność. Pewnym problemem jest kwestia sprostowania wiadomości podanych formami satyrycznymi przez środki masowej informacji. Należy przyjąć, że o ile podano wiadomość co do faktu lub stanu rzeczy w formie satyrycznej, ale wyraźnie, istnieje prawo do sprostowania na ogólnych zasadach. Może to mieć głównie znaczenie przy działach curiosów, np. "bez taryfy ulgowej", względnie listów. Praktycznie/jednak zamieszczanie sprostowania w piśmie satyrycznym do pewnego stopnia ośmiesza prostującego. Wyłączam tu wypadki oczywistej które należy sprostować, zwłaszcza gdy efekt satyryczny wynika/przy satyrze naturalnej z błędu satyryka (np. niezrozumienie wypowiedzi mówcy czy fragmentu fachowego artykułu). 21 Por. OSN Z O 9/1939. 22 OSN V K 1456/59, PiP nr 3, 1962, s. 547. LISTY DO REDAKCJI A OCHRONA CZCI W ostatnich latach coraz większego' znaczenia nabiera problem listów do redakcji. Korespondenci piszą o wszystkim, obok listów z prośbą o poradę prawną, przychodzą wyjaśnienia maniaków obalających... system heliocentryczny. Równocześnie listy zawierają szereg informacji wykorzystywanych przez prasę. Niejednokrotnie iego rodzaju informacje były przyczyną czasem przegrywanych procesów prasowych. Rozważano na tym tle immunitet korespondentów robpiniczo-chłopskich 23. Do redakcji przychodzą właściwie 4 grupy listów. 1 - listy donoszące o różnych ssprawach, z których wynika zamiar autora, by opublikowano korespondencją lub jako wniosek, interwencję czy skargę przekazano list właściwym władzom; 2 listy informujące redakcję o różnych sprawach, ale z zastrzeżeniem dyskrecji, tylko do wiadomości redakcji; 3 - listy z prośbą o infojrmacj z wyrażeriiem zgody na opublikowanie udzielonej im odpowiedzi bez zaszyfrowania lub z zaszyfrowaniem na-zwiską; 4 listy o poradę, prawną, lekarską, psychologa itp., z których treści wynika, iż autorzy nie życzą sobie ani ujawniania ich nazwisk, ani też publikacji podanych faktów. Każda z tych grup znajduje się w innej sytuacji prawnej, zarówno od strony obowiązków i uprawnień redakcji, jak i autora. List skiero-wany redakcji z wyraźnym zamiarem opublikowania, spełnia moim zdaniem takie warunki, jak opracowanie dziennikarza. Osoba nadsyłająca opracowanie w celu opublikowania, jeżeli zostaje ono wydrukowane, staje się autorem, redaktor natomiast odpowiada za nieoględność, jeśli treść okaże się przestępna. Podobny charakter mają publikowane listy o cechach skargi lub zażalenia. Jeżeli chodzi o listy^ informacyjne, w których autor, podając fakt do wiadomości redakcji zastrzega dyskrecję, lub nadmienia, iż nie jest pewien prawdziwości sygnalizowanych redakcji faktów, redakcja nie może moim zdaniem wydrukować materiału bez zgody autora. Tak^Jist do_ redakcji jes^ autorskim dobrem osobistym (art. 15 prawa autorskiego) i'autor posiada wyłączność rozporządzania nim (art.15 ust. 2 prawa autorskiego). W prawdzie art. 25 tego prawa zezwala osobie, do której list skierowano, na jego- publikację, ale moim zdaniem tylko wówczas, gdy zgoda ta wynika z treści listu. Wskazuje na to art. 52 ust. 5 prawa 23 Problem ten wysunął J. S a wic k i, Ochrona czci..., 1953, s. 78-82 ł Ochrona czci,.., 1956, s. 163-166, stwierdzając, że o ile korespondencja zawiera jedynie cechy czynu z art. 255 k.k., szkodliwość społeczna czynu jest tak minimalna, że korespondenci robotniczo-chłopscy nie powinni odpowiadać. Stanowisko to nie zostało przyjęte przez doktryną. Osobiście także nie zgadzam się z poglądem J. Sawickiego. Immunitet bowiem korespondenta robotniczo-chłopskiego byłby nadawaniem pewnej grupie osób prawa do zniesławień. Jednak traktowanie w każdym wypadku osoby nadsyłającej list do redakcji tak, jak dziennikarza byłoby oczywiście niesprawiedliwe. 112 113 8 - Działalność zawodowa względu problemy prawne zniesławień telewizyjnych są podobne do poprzednio omawianych. Pewną specyfiką telewizji są tzw. wywiady bezpośrednie, gdzie możliwe jest zadawanie niewłaściwych pytań, czy też dyskusje w formie mogącej przerodzić się w obrazę (raczej teoretyczna możliwość, choć formy prowadzenia wywiadu są czasem dla indagowanego dość nieprzyjemne). Ogólne zasady wypracowane dla prasy odnoszą się do innych środków masowej informacji niemal całkowicie z niewielką jedynie koiektu-rą ze względu na ich specyfikę, pamiętać należy przy filmowaniu i fotografii o możliwości naruszenia przepisów prawa autorskiego 28. SPECYFIKA PRACY SPRAWOZDAWCY SĄDOWEGO Dziennikarskie gatunki sprawozdawczo sądowe w podstawowych zarysach reprezentują problematykę prawną analogiczną do zasadniczych form rodzajowych. Ich charakter przesądza jedynie o dodatkowej specyfice szeregu zagadnień. Termin sprawozdawczosc sadowa rozumiem międzyrodzajowo. Informacja prawna grupy informacyjno-opisowej mu- 28 Por. M. Kwiatkowski, Telewizja ekstrakt wszystkich środków wyrazu, Prasa Polska, 1959, nr 7, s. 23; por. też T. Kurek, Dziennikarstwo telewizyjne, problemy warsztatowe, Kwartalnik Prasoznawczy, 1958, nr 4, s. 51-59; T. Cyprian, Prawo a fotografia prasowa, Zeszyty Prasoznawcze 1965, nr 2. 117 si się liczyć przy informacji faktograficznej, czyli wzmiankach o procesach, wyrokach itp., głównie z terminologią dotyczącą osób uczestniczących w postępowaniu procesowym. Nazwanie podejrzanego skazanym, nie tylko jest błędem, ale może spowodować proces o zniesławienie. Niezależnie od powyższego, notatki oparte są często' na wiadomościach uzyskanych z MO, a przyjmowanych bezkrytycznie jako prawdziwe, i wtedy pisze się "ujęto złodzieja", mimo iż osobie tej nawet nie postawiono jeszcze zarzutu29. Informacje specjalistyczne co do przepisów prawnych mogą zawierać błędy merytoryczne, ale z punktu widzenia ochrony czci ludzkiej zagrożenia to nie stanowi. Ewentualne możliwości zniewag, to np. podanie informacji o projekcie, ustawy z uwagą ,,i dzięki temu tacy, jak XYZ nie unikną zasłużonego więzienia". Dla kroniki sądowej, czyli zbioru informacji, niemniej istotnym momentem, jak w innych kronikach, jest zagadnienie chronologii oraz prostowania informacji. Dlatego umieszczenie np. informacji o skazaniu oraz o rewizji prokuratora na niekorzyść oskarżonego a pominięcie późniejszego wyroku uniewiniającego' w II instancji, zawsze spowoduje obowiązek umieszczenia sprostowania przez redakcję, a w pewnych warunkach może być uznane za zniesławienie. Sprawozdanie opisowe z sali sądowej może odtwarzać przebieg rozprawy lub problematykę pozasądową (śledztwo, prace komisji itp.), ale winno pomijać pewne zniesławiające wystąpienia świadków czy stron30. Sprawozdania źródłowe (stenogramy) mogą zawierać elementy zniesławiające bądź w razie przeinaczenia, bądź przytoczenia zniesławiającej wypowiedzi osoby trzeciej, nawet jeśli ma ona cechy kontratypu (oświadczenia obrońców). Znacznie szerszy zakres zagadnień łączy się z problematyką rodzajów oceniające--recenzyjnych, czyli publicystyką prawną. Dodatkowe problemy przy artykułach oceniających to m. in. ewentualnie niewłaściwe komentowanie przebiegu procesu lub przesądzanie o winie oskarżonego. Przy reportażu sądowym dochodzą zagadnienia opisów uczestników procesu, komentowanie ich reakcji psychicznych, zachowania, wyglądu oraz ujawnienia okoliczności z życia prywatnego, nie mających związku z postępowaniem karnym. Zdarza się też atakowanie interesów osób trzecich - nierzadko na podstawie wyjaśnień oskarżonego. Największe stosunkowo możliwości zniesławień istnieją przy felietonie sądowym, gdy dziennikarz nie zaszyfruje osób opisywanych. Forma felietonowa daje duże możliwości przedstawienia sprawy do pewnego stopnia w krzywym zwierciadle, niekiedy felieton taki jest wyraźnym paszkwilem. Przy krytyce zarówno dziennikarskiej jak i naukowej w dziedzi- 29 Por. M. S z er er, Wymiar sprawiedliwości a sprawozdania prasowe, PiP 1962, nr 8/9, s. 272. 80 Na niebezpieczeństwo to wskazuje J. S a wiek i, Problemy prawne reportażu sądowego, Prasa Polska, 1961, nr l, s. 19. 11R nie prawa dochodzi problem krytyki orzeczeń sądowych oraz ustaw i ich projektów. O ile ocena ustaw czy ich projektów może stanowić zagrożenie czci tylko w razie bardzo wyraźnych ekscesów, stanowiących zniesławienie lub obrazę autora albo komisji twórców przepisów, to przy krytyce wyroków prędzej może dojść do zniewag. Na tle sprawozdań sądowych często mogą wybuchać polemiki między autorami. Głównymi zarzutami są przeważnie stwierdzenia świadomie niedokładnego bądź tendencyjnego opisania przebiegu procesu. Polemiki tego rodzaju mogą stać na pograniczu zniesławienia czy obrazy. Satyryk w związku z procesami może dopuścić się ekscesów przechodzących w zniesławienie głównie w wypadku tendencyjnego przedstawienia problematyki procesowej, przesadzania lub wręcz oczywistego ośmieszania osób zainteresowanych. Problem reglamentacji prawnej satyry uważam w tym wypadku za bardzo1 trudny. Wskazówką dla sądu będzie - niezależnie od podanych poprzednio' elementów - brak kultury oraz szacunku dla pokrzywdzonego, szacunku rzecz jasna w granicach konwencji rodzajowej. Niezbędna tu będzie wnikliwa analiza każdego konkretnego przypadku. Szereg problemów nasuv . się w związku ze specyfiką radia, telewizji i filmu. W zasadzie transmisja radiowa procesów zyskała sobie w Polsce prawo obywatelstwa, podobnie jak kronika filmowa. Moim zdaniem transmisja radiowa z procesu nosi w sobie niebezpieczeństwo wypaczenia jego przebiegu, ze względu na swą fragmentaryczność (15-30 minut) oraz uzupełnianie nie zawsze trafnym komentarzem. Zresztą bezpośrednie transmisje uważam za szkodliwe o tyle, iż świadkowie przy użyciu popularnych kieszonkowych aparatów radiowych mogliby znać na bieżąco przebieg rozprawy. Inna jest sytuacja środków obrazowego przekazywania informacji31. Telewizja czy też film wprowadzają pewien zamęt na salę sądową, przez co niewątpliwie cierpi przebieg i porządek rozprawy. Niezależnie od tego, filmowanie lub transmisja telewizyjna wywierają ujemny wpływ psychologiczny na uczestników procesu. Zagadnienie to> zresztą wymaga badań socjologiczno--psychologicznych i wszelkie rozważania bez tych danych będą mieć charakter teoretyczny. Dlatego uważam, że aż do momentu kompleksowego rozważania problemu, dostęp telewizji, filmu i radia na salę winien być w zasadzie ograniczony zgodą stron. Jawność rozprawy sądowej nie oznacza jeszcze jej publiczności. Z punktu widzenia ochrony czci poważnym problemem będzie fakt, iż oddanie obiektywne procesu tymi 31 Zdania co do celowości wprowadzenia telewizji na salę sądową są podzielone: por. M. S z er er, op. cit, s. 277; H. N., Telewizja na sali sądowej, PiZ 1959, nr 21, J. Rawicz, Sąd, film, telewizja, Prasa Polska, 1959, nr 8; J. S a wic k i, Problemy prawne reportażu sądowego, Prasa Polska, 1961, nr l, s. 18; M. Siewierskł, Prasa a postępowanie karne, PiP 1962, ,nr 3, s. 459-460. 119 środkami jest bardzo trudne, transmisja nie może być bowiem statyczna. Możliwe jest ponadto odpowiednie skomentowanie przebiegu rozprawy lub opatrzenie go podkładem muzycznym o zniesławiającym nawet charakterze. Sygnalizowane tu możliwości zniewag są raczej teoretyczne. Praktyka jednak wykazała, iż pewne próby telewizyjne sprawozdawczości sądowej są raczej dalekie, jak się wydaje od tego, co Anglicy określają jako iaii comment. Sprawozdawczośj^sądowa styka jsię bezustannie z . konfliktem jpzte-rech interesów : ^wymiaru sprawiedliwości, (społecznego, Iprywatnegol oraz 1 bezpośrednie$olnteresu prasy, który to konflikt nie pozostaje bez wpły-wuTna^fresc i formę wypowiedzi. W interesie wymiaru sprawiedliwości leży zapewnienie autorytetu sądu, prawidłowości przebiegu postępowania sądowego, poszanowania przepisów prawa. Prawidłowość przebiegu postępowania wymaga okresowego utrzymywania części faktów w tajemnicy, a w sprawach poszlakowych wstrzymania się ze zbyt wczesnym publikowaniem danych. Wreszcie interesem wymiaru sprawiedliwości jest utrzymanie pewnego szacunku dla prawa, co nie wyklucza wprawdzie krytyki normy prawnej, ale wymaga fachowości i kultury oceny. Interes społeczny zainteresowany jest głównie w ochronie konstytucyjnej jawności postępowania sądowego' (zbieżność z interesem prasy) oraz w niedopuszczeniu do ogólnej wiadomości momentów nieobyczajnych (art, 276 k.p.k. w związku z Konstytucją PRL art. 53, art. 214 k.k.). Interes jednostki natomiast przejawia się w żądaniu: 1) uszanowania czci i godności osobistej jednostki; 2) p'rawa do ochrony jej życia osobistego i prywatnego; 3) ochrony wizerunku. Wszystkie te interesy zostały w mniejszym lub większym stopniu zabezpieczone przez ustawodawcę przepisami prawa materialnego lub formalnego. Sprawozdawca sądowy winien więc pisać tak, aby tych interesów nie naruszać. Zarazem jednak sam dziennikarz reprezentuje określone interesy prasy przejawiające się w: 1) konieczności szybkiej i atrakcyjnej informacji, 2) zgodności działania z interesami zawodu dziennikarskiego. Kolizje interesów stwarzają sytuacje konfliktowe. zostać znieważone w toku po- stępowania: 1) osoby wchodzące w skład kompletu sądzącego lub prowadzące postępowanie w stadium przedsądowym; 2) osoby uczestniczące w procesie jako strony albo ich pełnomocnicy lub obrońcy, >po-dejrzani i oskarżeni w postępowaniu karnym (wyodrębniam z grupy 2 ze względu na specyfikę); 4 świadkowie i biegli; 5 osoby postronne zainteresowane pośrednio bądź bezpośrednio' postępowaniem;'6) oosoby nie-zainteresowane postępowaniem, które jednak prasa może z nim wiązać. Interesy każdej z tych grup są inne i owe osoby często' mogą się między sobą znieważać w ramach defensio processus, niemniej jednak każda z tych grup posiada ochronę prawną przed zniewagami prasowymi. Zagrożenie dla czci osób prowadzących postępowanie przedsądowe, to głównie "uatrakcyjnione opisy" ("asesor stał jąkając się oezmysimc, Jar>. uczniak", "śledczy obrzucił mnie tępym spojrzeniem", "na twarzy pro-fosa pojawił się sadystyczny uśmiech", "komendant udawał, że rozumie moje elementarne pytania"), złośliwe przekręcenia nazwisk, wreszcie zarzuty stronniczości bądź niefachowości. Jestem osobiście za rzetelną krytyką aparatu śledczo'-dochodzeniowego, ale winny być z owych wy-wiedzi wyeliminowane wszelkie insynuacje. Zarzuty stronniczości bądź niefachowości - o ile są prawdziwe - można udowodnić (jeżeli nie są obrazą władz - art. 127 k.k.). Przy krytyce sądu ekscesy są już rzadsze, niemniej jednak można się zetknąć z zarzutami stronniczości (zwłaszcza w razie wniosku - art. 34 k.p.k. - o wyłączenie sędziego), bądź też przewlekania postępowania czy żądania nadmiernej, zdaniem prasy, ilości dowodów (art. 8 k.p.k. - prawda materialna). Zdarzają się wypadki niewłaściwej formy krytyki pracy sądu, jak doręczania wezwań, koncentracji rozpraw itp. Świadkowie i biegli najczęściej są narażeni na zarzuty kłamstwa (świadkowie) bądź ignoracji (biegli). Rzadziej bywają nieporozumienia na tle nieznajomości przepisów o prawie odmowy złożenia zeznań (art. 94-96 k.p.k.), gdy zarzuca się świadkom niechęć pomocy sądowi czy wręcz nieetyczne intencje. Nierzadkie są też wypadki omawiania na tle procesu osobistego życia świadka (XY - kochanka mordercy); wypadki podobne można było zaobserwować na tle sprawozdań z procesu Mazurkiewicza. Spotkać też można znieważające opisy, zawierające niekiedy elementy zniesławiające ("świadek o wyglądzie pijaka", "zeznaje sprytna spekulantka" itp.). Nieraz w procesie padają nazwiska osób postronnych, mające związek ze sprawą, choć żadna z tych osób nie występuje nawet jako świadek. Cześć tych osób niekiedy zagrożona jest od strony autorów publikacji, starających się w sposób niewłaściwy "głębić" kulisy sprawy, oraz używających dość silnych określeń. Zjawisko to występuje najczęściej przy wielkich procesach i jest później przyczyną procesów prasowych. Nieraz sprawozdawca zaczyna na własną rękę rozszerzać problematykę procesu - często stawiając poważne zarzuty o charakterze zniesławiającym, zupełnie nie związanym z problematyką procesu osobom. Mogą to też być porównania bądź nawet groźby - np. na tle procesów o alimenta. Sprawozdawca sądowy powinien starać się o rozszerzenie problematyki i ukazanie kulis sprawy, ale w sposób fachowy, krytyczny, kulturalny. Uprawnienia prasy uzależnione są od rodzaju sprawy i stadium postępowania. Inaczej przedstawia się problematyka spraw karnych, inaczej cywilnych, a jeszcze inaczej arbitrażowych czy też w postępowaniu administracyjnym. Jednak, jeżeli chodzi o sprawozdawczość sądową, istnienie jakichś podstawowych zasad jest nieodzowne. Ze względu na to, iż najczęściej przedmiotem sprawozdawczości sądowej" są sprawy karne, zagadnienia te omawiać będę na tle problematyki prawnokarnej. Zainteresowanie prasy sprawą zaczyna się niejednokrotnie wcześniej niż 121 120 czynności właściwych władz. Przyczyną tego zainteresowania może bvć list (nawet anonimowy) do redakcji, sygnał z terenu lub własne spostrzeżenia. Dziennikarz często przed zawiadomieniem władz zaczyna zbierać materiały, które opublikowane stać się mogą równie dobrze podstawą do wszczęcia postępowania karnego, jak i wniesienia sprawy przeciw dziennikarzowi o zniesławienie. Dlatego też w tym stadium wskazane jest pisać w sposób zaszyfrowany, tak, aby ukazać problematykę, zaś dokładne dane przekazać właściwym władzom, bowiem nie wiadomo jeszcze, czy zostanie wszczęte postępowanie, czy zapadnie wyrok skazujący. Osoba, w stosunku do której zebrano materiały wstępne nie staje się jeszcze, mimo wszczęcia śledztwa, podejrzana. Dlatego też, nawet w wypadku zatrzymania przez MO osoby, której mają być przedstawione zarzuty, podanie, iż X zatrzymano pod zarzutem np. kradzieży jest niekiedy wysoce ryzykowne, gdyż może nie dojść do przedstawienia zarzutów (art. 237 § l i 2 k.p.k.). Niezależnie od tego, sprawozdawca sądowy nie może zarzucać podejrzanemu innych czynów w swych informacjach, niż uczyniły to właściwe władze, naraża się bowiem na ewentualny proces o zniesławienie, może natomiast informować o przedstawieniu dodatkowych zarzutów (tryb art. 238 k.p.k.). Od momentu wszczęciu śledztwa (eliminuję z rozważań problem tzw. działalności operacyjnej MO, która z racji swego charakteru jest tajna) działalność władz jest niejawna, tajemnice śledztwa chroni przepis art. 159 § l k.k. Jest to zakaz względny, bowiem władze mogą w każdej chwili udzielić prasie informacji (niekiedy nawet zbyt obszernych). Jest rzeczą sporną, w jakim zakresie przepis art. 159 § l k.k. chroni tajemnice śledztwa, czy chodzi tu tylko o wiadomości uzyskane z akt sprawy, czy też wszelkie inne, mogące mieć związek ze sprawą. W każdym razie należy stwierdzić, iż omawiany przepis zabrania zarówno podawania wiadomości, o których dziennikarz dowiedział się z akt dochodzenia, jak też innych, mających związek z przedmiotową sprawą, które sam ustalił, np. na miejscu zbrodni32. Nie ma to natomiast zastosowania w odniesieniu do wiadomości jeszcze nie znanych władzom33. Art. 159 k.k. jest właściwie aktualnie nie stosowany, gdyż mimo szeregu przedprocesowych "niedyskrecji" ze strony prasy nie słyszy się o wypadkach praktycznego zastosowania tego przepisu. Na moment ten zwraca uwagę J. Sawicki stwierdzając, iż przepis art. 159 k.k. "pozostał martwą literą"34. W okresie przedprocesowym istnieje szereg możliwości zniesławień ze strony prasy, polegających głównie na przesądzaniu winy podejrzanego', publikowaniu przedstawiających go w złym świetle okoliczności z życia osobistego bądź prywatnego, nie związanych z toczącym się postępowa- ss POT. OSN ZO 277/34. 33 Por. OSN ZO 138/33. 34 J. Sawicki, Problemy prawne reportażu sądowego, s. 18-19. 122 niem, obrzucanie epitetami oraz możliwości wywierania przez tego rodzaju tendencyjną publicystykę nacisku na aparat wymiaru sprawiedliwości odnośnie do przyszłego' wyrokowania. W momencie lub bezpośrednio przed skierowaniem sprawy z aktem oskarżenia do> sądu istnieje zwyczaj udzielania prasie informacji przez organa prokuratorskie. Skala tej informacji jest bardzo szeroka; od podania do wiadomości jedynie treści aktu oskarżenia, do udzielenia osobistych wywiadów, dzielenia się przez prokuratorów z prasą swymi sukcesami i snucia impresji35. Niejednokrotnie dziennikarze uzyskują od władz prokuratorskich (zwłasz-c,,;a w sprawach o charakterze poszlakowym, w których nawet dla władz śledczych ostateczny wynik jest niewiadomą) różne wnioski lub hipotezy, które podają w publikacjach nieomal jako aksjomaty (np. sprawozdania z procesu Mazurkiewicza), Tego rodzaju publikacje nie spotykają się często z żadną reakcją ze strony władz. Po przekazaniu sprawy do sądu zainteresowanie prasy wygasa częściowo do momentu rozprawy głównej. W toku procesu najbardziej zagrożona jest, ze względu na faktyczną sytuacją, cześć podsądnych. Dlatego też rzeczą ważną jest "...ochrona czci i godności osób, których honor i dobra sława zostały w wyniku rozprawy sądowej naruszone i to choćby nawet te osoby wyszły z sali sądowej uniewinnione" 36. Zasadnicze formy naruszenia czci tych osób to obok zniesławiających opisów (często będących zresztą wynikiem nieznajomości psychologii, np. zarzut cynicznego uśmiechu, który jest jedynie grymasem oznaczającym, że osoba nie panuje nad wyrazem twarzy37) komentarze odnośnie do zachowania się oskarżonych i przebiegu procesu. Komentarze dziennikarskie często starają się wychwytywać z procesu jego sensacyjne elementy, głównie obciążające oskarżonych, pomijając momenty dla nich korzystne38. Bywa i odwrotnie, że przedstawiona jest w krzywym zwierciadle osoba oskarżyciela prywatnego (np. procesy prasowe) bądź pokrzywdzonego (np. zainteresowana prasa kobieca, o ile jest nim mężczyzna). Niejednokrotnie oceny te są słabo związane z materiałem dowodowym sprawy, stanowiąc jedynie domysły. Zasada domniemania niewinności oskarżonego jest często lekceważona przez sprawozdawców sądowych. Tytuły, jak "Proces mordercy", "Defraudant przed sądem", "Zeznaje oszustka", można spotkać stosunkowo często. Bywają też wypadki przejaskrawiania sprawy, bądź też przypisywania osobie szeregu czynów, które nie zostały objęte 35 Por. M. S z e r e r, op. cit., s. 271. 36 M. S i e w i e r s k i, op. cit., s. 460. 37 Por. M. S z e r e r, op. cit., s. 274. 88 Por. W. Falkowska, Onkologia i sumienie, PiŻ, 1959, nr 25 - krytyka prasy białostockiej za zamieszczenie przed ł w toku procesu lekarki A. K. jedynie momentów niekorzystnych dla oskarżonej, często nieobiektywnie: "zasady etyki obowiązują [...] nas dziennikarzy również". 123 aktem oskarżenia39. Fakt, że ktoś odpowiada przed sądem za określone czyny i nawet zostaje skazany, nie może pozbawić go ochrony czci. Po wyroku I instancji zainteresowanie prasy znów maleje - do> momentu rozprawy rewizyjnej. Częste są jednak wypadki krytyki orzeczeń sądowych z wyraźnym wskazaniem szeregu okoliczności obciążających oskarżonego, nierzadko w obraźliwej formie. Po uprawomocnieniu się wyroku, niejednokrotnie prasa zamieszcza opracowania ukazujące skazanego w czasie odbywania kary, utrzymane często w znieważającym tonie. Zagadnieniem często dyskutowanym jest kwestia ogłaszania nazwisk osób podsądnych. Przeważa stanowisko, iż nie zawsze należy owe nazwiska podawać do publicznej wiadomości, gdyż niejednokrotnie może to przynieść większą szkodę interesowi osoby oskarżonej czy nawet skazanej niż zysk interesowi społecznemu. Jestem zdania, iż wchodzi się tu w sferę zagadnień etyki zawodowej, przyczyni należałoby przyjąć zasadę niepublikowania nazwisk w procesach o charakterze bagatelnym lub połączonym wyraźnie z życiem prywatnym bądź osobistym jednostki. Podczas procesów dziennikarskich bywają wypadki naruszenia tajności rozprawy (art. 279 k.p.k.), przepis jednak art. 159 k.k. w tej materii w praktyce nie jest wykorzystywany. Zagrożenie czci osób występujących w postępowaniu cywilnym, arbitrażowym, administracyjnym jest podobne, choć mniej drastyczne niż w karnym, m. in. z tego> względu, iż osoby te mają większe możliwości reagowania niż podejrzany, oskarżony lub skazany. Przy wypowiedziach o postępowaniu administracyjnym narażona jest w znacznym stopniu cześć urzędników, wobec których często padają zarzuty "bezduszności", "biurokratyzmu" itp. Sprawozdawczość sądowa jest zjawiskiem w warunkach współczesnego życia nieuniknionym i pożytecznym, o< ile będzie realizować swe zadania w sposób rzetelny i kulturalny 40. Dla sprawozdawczości sądowej istotne jest zagadnienie ochrony czci osób zrehabilitowanych. W naszych warunkach, ze względu na pewne przecenianie praw krytyki, sprawa ta interesowała wprawdzie prawników i SDP, ale była nieraz lekceważona przez pewne grupy 39 Por. opisywany w Prasie Polskiej, 1961, nr 6, s. 35, wypadek, w którym skazany, odbywający karę siedmiu lat więzienia za nadużycia i oszustwa, oskarżył o zniesławienie dwa dzienniki, zarzucając im, że tendencyjnie, dla sensacji wyolbrzymiły sprawę i postawiły mu niesłuszne zarzuty. 40 Na temat sprawozdawczości sądowej przeprowadzona została na łamach Prawa i Życia szeroka dyskusja. Zabierali w niej głos: T. Garczyński, Sprawozdawca Sądowy, PiŻ, 1963, nr 15; W. F a l k o w s k a, Rozterki sprawozdawcy sądowego, PiŻ 1963, nr 16; J. Mile w s k i, Prawo-sąd-prasa, PiŻ, 1963, nr 17; B. Michał s k i, Sprawozdawczość sądowa, PiŻ, 1963, nr 17; T. Kucharski, Rozterki czytelnika, PłŻ, 1963, nr 18; J. Litwin, Sprawozdanie i reportaż sądowy, jak je niegdyś widziano, PiŻ, 1963, nr 19; W. Wysokiński, O reportażu sądowym pozytywnie, PiŻ, 1963, nr 20. Z wcześniejszych wypowiedzi por. J. Jasiński, Na cenzurowanym, Prasa Polska, 1962, nr 10. 124 dziennikarzy. Czym jest rehabilitacja w prawie? Mała Encyklopedia Prawa określa ją jako "przywrócenie do czci, przywrócenie utraconych praw, zatarcie skutków skazania". W polskim prawie karnym znane są następujące rodzaje rehabilitacji: 1) rehabilitacja ustawowa, polegająca na odzyskaniu utraconych w wyniku skazania praw po upływie okresu orzeczonego w wyroku (art. 52 § 3 k.k.), lub po upływie 3 miesięcy od ukończenia okresu warunkowego zawieszenia kary (art. 64 k.k) oraz odnośnie do wykroczeń - art. 14 prawa o wykroczeniach; 2) rehabilitacja sędziowska, polegająca na sądowym zatarciu skutków skazania: co do utraconych praw - art. 53 k.k., zaś co- do zatarcia skazania - art. 90 k.k.; 3) rehabilitacja nadzwyczajna, która może być bądź sędziowska, bądź ustawowa, lecz ze względu na to, iż jest przeprowadzana w trybie szczególnym, nie mieści się w zakresie poprzednich - chodzi tu o amnestię lub akty łaski. Niezależnie od powyższego, swoistą formą rehabilitacji, tylko o innym jakościowo charakterze, jest uniewinnienie osoby oskarżonej w toku instancyjnym, w drodze rewizji nadzwyczajnej (art. 394 k.p.k.) lub w wyniku wznowienia postępowania (art. 461- -463 k.p.k.). Skazanie zgodnie z powołanymi przepisami po przeprowadzeniu rehabilitacji uznaje się za niebyłe, a zatem stwarza się fikcję nieistnienia skazania i jego skutków. Ma to istotne znaczenie z, punktu widzenia ochrony czci przed zniewagami prasowymi. Ustawodawstwo polskie nie zna odrębnego przepisu chroniącego' cześć osób zrehabilitowanych (taki przepis w latach 1918-1932 obowiązywał na terenach byłego zaboru austriackiego - § 497 UKA z 1852 r.) muszą więc wystarczyć art. 255 i 256 k.k. Wysuwają się dwa problemy: 1) czy zarzut, a właściwie podanie wiadomości o skazaniu, jest zniesławieniem; 2) czy fakt podania wiadomości o rehabilitacji jest zniesławieniem. Do rozważenia pozostaje problem dopuszczalności dowodu prawdy, a następnie uprawnień do podniesienia zarzutu. Teoria polska nie ma w tej sprawie wyrobionego zdania i różnice stanowisk są dość znaczne41. Ustawodawca, wprowadzając fikcję niekaralności ("unicestwienie wyroku"), sam ją w znacznym stopniu ogranicza. Rehabilitacja nie powoduje powrotu do poprzedniego stanu, nie przywraca utraconych stanowisk itp. (art. 45, 46, 53 § l k.k.), lecz daje jedynie możliwość odzyskania ich w przyszłości, nie anuluje także roszczeń cywilno-prawnych. Dlatego' uważam, iż w szczególnie uzasadnionych ważnym interesem społecznym lub prywatnym sporadycznych wypadkach, taki dowód prawdy winien być dopuszczony. Natomiast nie ma przeszkód co do dopuszczenia dowodu prawdy w odniesieniu do okoliczności związanych z toczącym się ak- 41 M. Piekarski, O ochronje czci osób zrehabi/ifowanych, PiP 1948, nr 11, referując poszczególne stanowiska wypowiada się za ograniczonym dopuszczeniem dowodu prawdy w związku z roszczeniami odszkodowawczymi. 125 tualnie procesem cywilnym o odszkodowanie z tytułu przestępstwa popełnionego przez zrehabilitowanego, bowiem zatarcie skazania jest fikcyjnym wymazaniem kary, nie jest zaś fikcją anulującą powstałe w wyniku czynu przestępnego skutki w świecie zewnętrznym. Nie daje to w zasadzie sprawozdawcy uprawnień do publikowania tego1 rodzaju fragmentów rozprawy. Podanie w prasie wiadomości o skazaniu później zrehabilitowanego bez dodania wzmianki o rehabilitacji jest zniesławieniem i dowód prawdy w takim wypadku jest wykluczony, a ponadto niemożliwy wobec fałszywości faktu. Skazanie bowiem jako takie nie istnieje, gdyż jedyny legalny dowód, jakim jest karta z rejestru skazanych, wykazuje niekaralność. (Nie jest natomiast zniesławieniem podanie wiadomości o rehabilitacji). Uważam, iż to wysoce rygorystyczne stanowisko jest słuszne, bowiem opublikowanie wiadomości przekreśla praktycznie biorąc zatarcie skazania, a ponadto jest jeszcze dodatkową dolegliwością. Inaczej wygląda sytuacja przy podaniu wiadomości o skazaniu osoby uniewinnionej prawomocnym wyrokiem w dalszym postępowaniu. Tutaj dowód prawdy jest moim zdaniem niemożliwy, bowiem skazanie to jest niebyłe i to nie tylko w drodze fikcji rehabilitacyjnej, ale także w sensie formalnym i materialnym - skoro zapadł wyrok uniewinniający. Zniesławieniem będzie także podanie, iż wyrok uniewinniający zapadł wobec braku dostatecznych dowodów, o ile stwierdzenie to nie będzie zgodne z wyrokiem, bądź jeżeli będzie się sugerować popełnienie przez uniewinnionego czynu zarzucanego mu w toku procesu42. Nie będzie natomiast zniesławieniem naukowa prawno-doktrynalna analiza wyroku nawet w wypadku, gdy autor takiego> opracowania dojdzie do innych wniosków niż sąd, który wydał wyrok uniewinniający, pod warunkiem przeprowadzenia wywodu w kulturalnej formie. Reasumując owe szkicowe uwagi uważam, iż represja karna w sprawach o naruszenie czci osób zrehabilitowanych winna być ostra, inaczej bowiem ludzie ci ponosiliby dodatkowe pozasądowe kary, co> zresztą osłabiłoby ich stabilizację życiową. Dodatkowym zagadnieniem co do rehabilitacji jest stosunek do orzeczeń zagranicznych sądów o zatarciu skazania. Zatarcie takie nie wywiera wprawdzie skutków prawnych w PRL (OSN ZO 10/1933), niemniej jednak w stosunku do obywateli polskich sąd na podstawie zagranicznego orzeczenia może wydać postanowienie o . zatarciu owego skazania (OSN ZO 4/1952). Natomiast przedawnienie (art. 86-89 k.k.) nie oznacza rehabilitacji z punktu ochrony czci i winno być traktowane w ramach przepisu art. 255 § 2 k.k. bez żadnych ograniczeń. Z problematyką historycznego przedstawienia procesów wiąże się kwe- stia ujawniania nazwisk bohaterów dawnych wydarzeń. Zagadnienie to zostało uregulowane orzeczeniem Naczelnego sadu dziennikarskiego SDP - po wysłuchaniu opinii biegłych J. Sawickirgo i M. Maslanki43 W zasadzie uznano, iz w sprawach ujawnienia nazwisk redaktor winien postepowac wysoce oglednie, publikujac je tylko w wypadkach, kiedy wymaga tego ważny interez publiczny. 42 Por. M. Piekarski, ibid., s. 96. 126 ""T^rzeczenie Naczelnego Sądu Dziennikarskiego SDP Prasa Polska 1961, nr 6 oraz opracowanie J. S a w i c k i e g o, Spóźniona kran** sadowa, Prasa Polska, 1963, nr 12. Rozdział IV PROPOZYCJE DE LEGĘ FERENDA Aktualny stan prawno-organizacyjny prasy polskiej wymaga niezwłocznej kodyfikacji, która objęłaby całość zagadnień, związanych z jej działalnością. Cechą charakterystyczną obecnego ustawodawstwa regulującego' sto* sunki prawne prasy jest jego fragniejitaxyc^ność,. rozproszenie oraz prze-starzałość *. Fragmentaryczność przejawia się w fakcie, iż żaden akt prawny nie reguluje dokładnie nawet jednego odcinka zagadnienia. I tak np. k.p.a. nie rozważa sprawy sprostowania wiadomości po> zakończeniu postępowania. Ponadto istnieje szereg drobnych aktów prawnych często nie publikowanych, a nierzadko nie uzgodnionych ze sobą. Nawet stosunkowo najdokładniej opracowane przepisy p.p. 1938 r. także nie regulują (w części obowiązującej) szeregu nowych zagadnień. Rozproszenie przejawia się w tym, że problematykę prasową reguluje kilkanaście aktów prawnych, orzecznictwo SN i szereg zwyczajowych norm. Przestarzałość przepisów wynika choćby z tego, iż nie regulują specyfiki zjawisk, jak listy do redakcji, użycie zmechanizowanych środków utrwalenia obrazu i głosu, wreszcie problematyki radia, telewizji i filmu. K.p.a. uregulował jedynie fragment zagadnienia. Niezależnie od tego zarówno aktualne przepisy, jak i projekty nie uwzględniają warunków przyszłego, choćby w najbliższym dziesięcioleciu, rozwoju środków masowej informacji oraz związanej z tym problematyki. Pierwszą przyczyną owego stanu jest - jak się wydaje - fakt, iż nad koncepcjami prawnymi zaciążył w poważnym stopniu konflikt krytyka-ochrona czci. Rzutował on na szereg zagadnień, powodując omijanie innych, niemniej zasadniczych. Większość dyskusji odnosiła się właśnie do tego zakresu. Druga przyczyna, to moim zdaniem brak wzorów w tej dziedzinie 1 Omawiałem ten problem w opracowaniu Prawo prasowe czeka na kodyfikację, Głos Olsztyński, z 22-23 lutego 1964 r., nr 45. 128 w krajach socjalistycznych. W ZSRR prawem prasowym właściwie się nie interesowano, a węgierskie prawo prasowe z 1959 r. reguluje jedynie fragment całości zagadnienia, jugosłowiańskie zaś koncepcje przez pe wien czas nie budziły szerszego zainteresowania. Zresztą zarówno jugo słowiańskie, jak i węgierskie przepisy odnośnie do prasy w polskich warunkach byłyby w znacznym stopniu nieprzydatne. •'" Trzecia przyczyna, to niewielkie stosunkowo przygotowanie naukowej z dziedziny prawa dziennikarzy i takaż znajomość zagadnień prasoznaw-czych ze strony prawników. Rozproszenie, fragmentaryczność, przesta-rzałość aktualnych przepisów dotyczących prasy, rzutowało na dotychczasowe projekty. Brak też odpowiednich materiałów, szerszych bada socjologicznych odnośnie do potrzeb i skuteczności norm prawa prasj wego. Warto zwrócić uwagę na złożoność problematyki prawa prasoweg które zawiera obok szeregu norm prawnokarnych przepisy administis -cyjne, prawnocywilne oraz proceduralne. Mimo związku tych przepisów z ich podstawowymi działami, stanowią one osobną gałąź prawno przepi -sową, a ponadto stanowią normy prawne dla grupy ludzi na wysokim poziomie intelektualnym, co, jak się wydaje, winno pozwalać ustawo -dawcy na wprowadzenie znacznie bardziej precyzyjnych sformułowali i odrębnej penalizacji oraz zasad odszkodowania. Owa specyfika ,,prawa dla inteligencji" winna stać się jedną z wytycznych przyszłej kodyfikacji! Ustawa prasowa winna uregulować problematykę wydawniczą nie tylko czasopism, ale i filmu, radia i telewizji, książek i środków kombi-nowanych, np. gazet płytowych, ustalając wyraźnie zakres kontroli prasy, jak też gwarancje jej wolności. Przy działalności redakcyjno-wy -dawniczej należy uregulować podstawowe zasady organizacyjne, pro -blem przyjmowania i załatwiania skarg i zażaleń (obecnie w k.p.a problematykę listów do redakcji i tajemnicy redakcyjnej porad, ogłoszeń i komunikatów urzędowych, oraz zagadnienie sprostowań i odpowiedzi Jest rzeczą konieczną zapewnienie korespondentowi, który pisze do re -dakcji - ale bez zamiaru opublikowania swej wypowiedzi - ochrony" prawnej przed ogłaszaniem jego wypowiedzi, tak jak osobie piszące j do kogoś prywatnego. Wykorzystywanie materiałów tego rodzaju było niejednokrotnie przyczyną nieporozumień. W przepisach o zawodzie dziennikarza należałoby uwzględnić zagadnienia kwalifikacyjne, utworzyć rejestry dziennikarzy, uregulować uprawnienia redaktora, sprawy ano-nimatu (względnego), uprawnienia dziennikarza do informacji i spraw-' dzania wiadomości, ochronę tytułu zawodowego, zdobywanie uprawnień sprawozdawcy sądowego itp. oraz uwzględnić specyfikę pracy radcy prawnego redakcji. Problemem wymagającym uregulowania jest kwestia współpracowników redakcji, oni bowiem dostarczają znaczną ilość materiału, często zdobytego ,,po partyzancku", który później redakcja S - Działalność zawodów 129 w krajach socjalistycznych. W ZSRR prawem prasowym właściwie się 'J nie interesowano, a węgierskie prawo prasowe z 1959 r. reguluje jedynie :"' fragment całości zagadnienia, jugosłowiańskie zaś koncepcje przez pe- ' wien czas nie budziły szerszego zainteresowania. Zresztą zarówno jugo słowiańskie, jak i węgierskie przepisy odnośnie do prasy w polskich warunkach byłyby w znacznym stopniu nieprzydatne. •/""'"^ Trzecia przyczyna, to niewielkie stosunkowo przygotowanie naukowe z dziedziny prawa dziennikarzy i takaż znajomość zagadnień prasoznaw- 18 czych ze strony prawników. Rozproszenie, fragmentaryczność, przesta- rzałość aktualnych przepisów dotyczących prasy, rzutowało na dotyci;> czasowe projekty. Brak też odpowiednich materiałów, szerszych baui; socjologicznych odnośnie do potrzeb i skuteczności norm prawa pras wego. ' Warto zwrócić uwagę na złożoność problematyki prawa prasoweg które zawiera obok szeregu norm prawnokarnych przepisy administi cyjne, prawnocywilne oraz proceduralne. Mimo związku tych przepisó z ich podstawowymi działami, stanowią one osobną gałąź prawno pi sową, a ponadto stanowią normy prawne dla grupy ludzi na wyscL, poziomie intelektualnym, co, jak się wydaje, winno pozwalać ustawc dawcy na wprowadzenie znacznie bardziej precyzyjnych sformułowali i odrębnej penalizacji oraz zasad odszkodowania. Owa specyfika "prawe dla inteligencji" winna stać się jedną z wytycznych przyszłej kodyfikacji! Ustawa prasowa winna uregulować problematykę wydawniczą nie tylko czasopism, ale i filmu, radia i telewizji, książek i środków kombK nowanych, np. gazet płytowych, ustalając wyraźnie zakres ko^ prasy, jak też gwarancje jej wolności. Przy działalności redakcyjno-wl dawniczej należy uregulować podstawowe zasady organizacyjne, prj blem przyjmowania i załatwiania skarg i zażaleń (obecnie w k.p. problematykę listów do redakcji i tajemnicy redakcyjnej porad, ogłoszj i komunikatów urzędowych, oraz zagadnienie sprostowań i odpowied; Jest rzeczą konieczną zapewnienie korespondentowi, który pisze do d dakcji - ale bez zamiaru opublikowania swej wypowiedzi - ochron^ prawnej przed ogłaszaniem jego wypowiedzi, tak jak osobie piszącej"Ło kogoś prywatnego. Wykorzystywanie materiałów tego rodzaju było nie] jednokrotnie przyczyną nieporozumień. W przepisach o zawodzie dzien nikarza należałoby uwzględnić zagadnienia kwalifikacyjne, utworzyć rejestry dziennikarzy, uregulować uprawnienia redaktora, sprawy ano- nimatu (względnego), uprawnienia dziennikarza do informacji i spraw dzania wiadomości, ochronę tytułu zawodowego, zdobywanie uprawnief sprawozdawcy sądowego itp. oraz uwzględnić specyfikę pracy rado, prawnego redakcji. Problemem wymagającym uregulowania jest kwe stia współpracowników redakcji, oni bowiem dostarczają znaczną iloś< materiału, często zdobytego ,,po partyzancku", który później redakcji 12 9 - Działalność zawodowa oraz fonia. Środki masowej informacji nazywam prasą, gdyż pojęcie prasy, ostatnio staje się synonimem właśnie owych środków2. "Nieoględność" w zasadzie trafnie sformułowano w p.p. 1938 r. art. 33. Określenie "nieoględność", obejmujące zakres obu postaci winy nieumyślnej, a zarazem tematycznie nawiązujące do niedopełnienia obowiązku, jest jak się wydaje trafniejsze niż "z winy nieumyślnej dopuszcza" - sformułowanie użyte przez projekt k.k. 1963 r. w art. 428 § 1. Natomiast przepisy o zniesławieniu należałoby rozbudować odpowiednio na podstawie art. 255 k.k., w oparciu o dotychczasowe doświadczenia i dyskusje. Propozycja przepisu o zniesławieniu prasowym: Art. A. Zniesławienie prasowe. § 1. Kto pomawia inną osobę, instytucję, zrzeszenie lub zespół o postępowanie lub właściwości, które mogą: a) poniżyć je w opinii publicznej, podlega karze aresztu do lat 3 i grzywny; b) narazić na utratę zaufania niezbędnego dla danego stanowiska lub działalności, podlega karze aresztu do lat 2 i grzywny. § 2. Nie ma przestępstwa jeżeli udowodniono prawdziwość zarzutu. § 3. Nie ma przestępstwa, gdy w chwili czynu udowodnienie niepraw-dziwości zarzutu byłoi niemożliwe (nieodparty błąd). § 4. Sąd może zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary, o ile nie stwierdzono*prawdziwości zarzutu, lecz sprawca działał w przeświadczeniu opartym na obiektywnie uzasadnionych podstawach, że zarzut jest prawdziwy, a po ustaleniu jego nieprawdziwości opublikował sprostowanie. § 5. Dowód prawdy, nieodpartego błędu, prawdopodobieństwa, wolno przeprowadzić, jeżeli zarzut był postawiony w obronie uzasadnionego interesu publicznego lub prywatnego, a nie dotyczył okoliczności życia rodzinnego lub prywatnego, nie kolidujących z prawem. § 6. Nie stanowią zniesławienia rzetelne i wypowiedziane zgodnie z dobrymi obyczajami: a) ujemne analizy i oceny dzieł naukowych, artystycznych, przemysłowych oraz działalności społecznej lub zawodowej innych osób; b) oświadczenia składane w wykonaniu obowiązku prawnego i obronie praw przez osoby bezpośrednio zainteresowane; c) wypowiedzi w formie satyrycznej. § 7. Jeżeli sprawca wie, że zarzut jest nieprawdziwy, podlega karze aresztu od 6 miesięcy do 5 lat i grzywny. § 8. Ściganie następuje na wniosek pokrzywdzonego. § 9. Brak przestępstwa z przyczyn określonych w § 2, 3 i 6 nie uchyla 2 Por. M. K a f e l, Prasoznawstwo w ZSRR i USA, Biuletyn Naukowy Wydz. Dzienn. UW, 1961, nr l, s. l, wskazuje na rozwój pojęcia prasy w kierunku środków masowej informacji. 131 odpowiedzialności sprawcy za obrazę, jeżeli wynika ona z formy wypowiedzi. § 10. Wyrok skazujący należy na wniosek pokrzywdzonego opublikować na koszt skazanego przy użyciu środka masowej informacji, przy pomocy którego ogłoszono przestępną wypowiedź. § 11. W razie uniewinnienia sprawcy bądź umorzenia postępowania z innych przyczyn niż wskazane w § 2, należy opublikować sprostowanie na warunkach przewidzianych w § 10. Za typizacją opartą na art. 255 k.k. przemawiałby fakt znacznego dorobku w tej dziedzinie zarówno, jeżeli chodzi o doktrynę, jak i orzecznictwo oraz rzecz tak istotna, jak opracowane tezy Komisji Kodyfikacyjnej k.k. 1932 r. Zasadniczo jestem zdania, iż podstawowym warunkiem uchylającym przestępność czy przesądzającym o karalności3 winna być prawdziwość zarzutu, którą należy udowodnić. Niemniej jednak istnieją sytuacje, w których mimo iż w momencie postawienia zarzutu istniała pełna możliwość jego udowodnienia, to w chwili procesu sytuacja się zmieniła i ujawniono nieprawdziwość zarzutu. W takim wypadku zachodzi nie tylko niezawiniony, ale i nieodparty błąd, bo prawdziwość zarzutu (§ 2) odnosi się do prawdy materialnej. Wprowadzenie przepisu § 3 uzasadnia wzgląd na interesy rzetelnej wypowiedzi prasowej. Kontratyp ten miałby charakter wyjątkowy, jednak wprowadzenie jego jest konieczne 'ze względu na uznanie 4 w § 2, iż przy dowodzie prawdy chodzi o prawdę w sensie absolutnym, nie zaś "formalnym" (w momencie zarzutu). Niezależnie od powyższego, sformułowanie takie, przy rygorystycznym stosowaniu § 2, z jednej strony uniemożliwi obiektywną odpowiedzialność osób podnoszących zarzut pod wpływem nieodpartego błędu, z drugiej zaś zwolni sumienie sędziowskie od szukania w takich wypadkach wyjścia drogą "dobrej wiary". Jak zaznaczałem wielokrotnie poprzednio, jestem przeciwnikiem "dobrej wiary", czyli dowodu subiektywnego prawdopodobieństwa. Warunki życia oraz formy działalności prasy mogą powodować niejednokrotnie, że zebrane materiały obiektywnie uprawdopodobniają zarzut tak, że możliwość jego nieprawdziwości jest minimalna. Nie ma wówczas nieodpartego błędu, bowiem dojście do prawdy jest możliwe, niemniej jednak wysoki stopień prawdopodobieństwa przesądził o publikacji podyktowanej wymogami aktualności, np. w dzienniku. W takim wypadku należy dać sądowi możliwość oceny dowodu prawdopodobieństwa bądź uznania za taki nie przeprowadzonego w granicach obowiązujących dowodu prawdy lub nieodpartego błędu i zastosowania nadzwyczajnego złagodzenia kary 5. Warunkiem jednak 3 Por. M a ur a c h, op. cit., s. 118-119. 4 Por. OSN ZO 78/36. 3 Rozwiązanie to jest pewną analogią do art. 185 § 3 p.k.k. z 1951 r., gdzie uznano ponadto możliwość uwolnienia od kary. Zgadzając się z pierwszym członem, jestem 132 takiego złagodzenia winno być sprostosowanie przez autora zarzutu zawartego w jego poprzedniej wypowiedzi, zaraz po ustaleniu nieprawdzi-wości zarzutu, np. w wyniku interwencji pokrzywdzonego lub ustaleń procesu. Wydaje się, iż zamieszczenie sprostosowania autorskiego zapobiegłoby wielu procesom o zniesławienie prasowe, bądź też, zamieszczone nawet w toku procesu, dało satysfakcję pokrzywdzonemu, ułatwiając zarazem sytuację procesową dziennikarza. Przepis taki miałby poważne znaczenie wychowawcze, zmuszając oskarżonego do zastanowienia się nad podtrzymywaniem nieuzasadnionych zarzutów, co było nagminnym zjawiskiem przy dopuszczeniu "dobrej wiary". Równoczesne przeniesienie analizy prawdopodobieństwa na płaszczyznę obiektywną zmuszałoby piszących do liczenia się nie tylko z "własnym sumieniem" przy ocenie materiałów do publikacji. Postawienie zarzutu w prasie winno być uzasadnione ochroną interesu publicznego' bądź prywatnego. Sąd powinien każdorazowo ustalić, czy istotnie podniesienie zarzutu było zasadne. Ustalenie tej okoliczności dawałoby dopiero podstawę do dopuszczenia dowodu prawdy, nieodpartego błędu lub prawdopodobieństwa. Sfera życia prywatnego człowieka winna być chroniona tak długo, jak długo jednostka nie przekracza przepisów prawa. Z chwilą przekroczenia prawa wydaje się, iż podniesienie zarzutu jest celowe i możliwe w zrozumiałej "obronie społecznej". Na tym stanowisku stało orzecznictwo- SN, jednak okoliczność zgodności z prawem jako warunku ochrony sfery osobistej, winna dla większej jasności stać się częścią przepisu. W § 6 próbuję w oparciu o doktrynę i orzecznictwo oraz zagraniczne rozwiązania sformułować kontratyp, jakim jest krytyka. Jako podstawowe kryterium uznania wypowiedzi za krytykę, przyjmuję jej rzetelność oraz formę zgodną z dobrymi obyczajami. Niewątpliwie jest to sformułowanie dość elastyczne, choć semantycznie całkowicie zrozumiałe, posiadające już pewne wyjaśnienia w orzecznictwie. Prawo do> składania oświadczeń w obronie praw, bądź w wykonywaniu prawnego obowiązku mają, jak się wydaje, jedynie osoby bezpośrednio' zainteresowane, nawet pośredniość zainteresowania wyłącza kontratyp, ale wówczas można dowodzić swej racji na ogólnych zasadach (§ 2, 3 i 4), podobnie jak przy przekroczeniu wymogu rzetelności, na przykład w krytyce naukowej. Zgodnie z poprzednimi rozważaniami O1 satyrze, uważam ją za kontratyp analogiczny do krytyki. Wydaje się, że o ile można ewentualnie opuścić krytykę, jako kontratyp w kodeksie karnym 6, O' tyle winna się ona znaleźć w ustawie prasowej. Ze względu na wysoki stopień nasilenia złej zdania, iż stanowiłoby to zbyt dużą "furtkę"' dla uniknięcia karalności przez zniesławiających, zarazem uściślam pojęcie dowodu prawdopodobieństwa przez położenie nacisku na okoliczności obiektywne. u Por. dyskusja w komisji kodyfikacyjnej k.k. 1932. 133 woli osoby publikującej zarzuty, która wie o ich nieprawdziwości, czyn taki winien być szczególnie ostro karany (§ 7). Sprawy o zniesławienie prasowe są wysoce skomplikowane, co przesądza o minimalnych możliwościach pokrzywdzonego, jeżeli chodzi o zebranie materiału dowodowego. Dlatego też byłoby rzeczą wskazaną, aby sprawy te w oparciu o wniosek były prowadzone z oskarżenia publicznego. Pozwoli to z jednej strony na dokładniejsze zbadanie sprawy, przedstawienie sądowi skoncentrowanego, przynajmniej w znacznej części, materiału dowodowego, a z drugiej ograniczy ewentualne wypadki pieniactwa przez kierowanie do sądu jedynie rzeczywiście poważnych spraw. Na ochronę zasługuje jedynie krytyka przeprowadzona w sposób zgodny z dobrymi obyczajami. Dlatego też należy wyłączyć możliwości korzystania z dobrodziejstw kontratypu przy wystąpieniach obraźliwych. W zasadzie przepis ten możnaby pominąć, gdyż stwierdzenie cech obrazy przesądza odpowiedzialność karną za obrazę, jednak wyrok SN w sprawie L. Wola-nowskiego jest ostrzeżeniem i wskazuje na konieczność takiego sformułowania, które wyłączyłoby możliwości podobnych interpretacji (po tej linii idzie też projekt k.k. 1963 r. art. 269 § 4) 7. Opublikowanie i forma ogłoszenia wyroku nie wymaga, jak się wydaje, uzasadnienia. Propozycja sformułowania obrazy: Art. B. Obraza prasowa. § 1. Kto obraża godność osobistą innej osoby podlega karze aresztu do lat 2 i grzywny. § 2. Sąd może zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary lub sprawcę od kary uwolnić, jeżeli obrazę wywołała oczywiście wyzywająca lub obrażliwa wypowiedź prasowa pokrzywdzonego. § 3. Ściganie następuje z oskarżenia prywatnego. § 4. W razie obrazy urzędnika z powodu pełnienia obowiązków służbowych ściganie może nastąpić na wniosek władzy przełożonej. Wobec faktu, iż każda obraza opublikowana jest publiczną nie widzę potrzeby wymieniania pozostałych form, mających przy przestępstwach prasowych znaczenie raczej teoretyczne. Zresztą sformułowanie to w nawiązaniu do kodeksu karnego obejmuje wszystkie formy dokonania obrazy ("Kto obraża..."). Ze względu na zbyt ostry niekiedy ton polemik, " Na zbędność takiego przepisu wskazuje St. Zabierzowski, Mój glos, PiŻ, 1963, nr 7. Zagadnienia związane z oceną ekscesu intensywnego krytyki na tle § 193 k.k. niemieckiego, są niekiedy w nauce niemieckiej przedmiotem rozbieżnych zdań, jeżeli chodzi o kwestie winy (zamiaru) przy tego rodzaju obrazie. Por. R. Frank, Dos Straigesetzbuch im das Deutsche Reich, Berlin 1931, s. 434-435 i 442 oraz E. B e r-•ger, Strairecht Besonderer Teil, Berlin 1954, s. 107, wypowiadają poglądy zbliżone do poprzednio podanego - przeciwnie E. Olshausen, Kommentar zurn deutschen StraS-gesetzbuch, Berlin 1927, s. 888-889. Za wprowadzeniem karalności ekscesu intensywnego {obrazy) z ograniczeniem do czynów popełnionych w zamiarze celowym wypowiedział się J. S a wic k i, Ochrona czci... 1956, s. 190 i 203_216. 134 stawiający w trudnej sytuacji napastowanego, jestem za uwzględnieniem retorsji, stanowiącej podstawę do sędziowskiego' uwolnienia od kary lub jej nadzwyczajnego złagodzenia pod warunkiem, iż została ona spowodowana formą wypowiedzi prasowej. Natomiast najostrzejsza nawet (obrażliwa) wypowiedź ustna nie powinna dawać podstaw do "rewanżu" na łamach prasy. Ze względu na wysoce uproszczony charakter spraw dotyczących obrazy, niecelowe jest ściganie z oskarżenia publicznego, choć taka możliwość winna istnieć w stosunku do urzędników (w zależności od wniosku władzy przełożonej). Jestem zdania, iż należy wprowadzić przepis chroniący cześć osób zmarłych. Przemawia za tym ton pewnych wypowiedzi prasowych. Oczywiście nie chodzi tu o hamowanie badań naukowych, lecz o niedopuszczenie do1 niewłaściwych wystąpień. Oto propozycja: Art. C. Znieważenie pamięci zmarłego. § 1. Kto wyraźnie obraża pamięć zmarłego, bądź rozpowszechnia o nim nieprawdziwe wiadomości, które mogły go - za życia oczywiście - poniżyć w opinii publicznej, podlega karze aresztu do l roku i grzywny. § 2. Nie ma przestępstwa, jeżeli zarzut postawiono w formie uzasadnionej naukowo hipotezy lub jako element fikcji literackiej bądź satyrycznej. § 3. Ściganie następuje na wniosek osób najbliższych albo bezpośrednio zainteresowanych organizacji lub instytucji. Przepis taki byłby niecelowy w wypadku zniewagi ustnej, jednak winien mieć zastosowanie choćby w ograniczonym zakresie do spraw prasowych; jednak tylko odnośnie do wyraźnej obrazy oraz wiadomości mogących oczywiście poniżyć, zatem chodzi tu jedynie o naprawdę poważne wypadki. Bezwzględne stosowanie proponowanego § l byłoby o tyle niecelowe, że stwarzałoby trudności badaniom naukowym oraz działalności literackiej, dlatego proponuję dodatkowy kontratyp w § 2, respektujący prawo zarówno pisarzy, jak i badaczy7 a nawet satyryków. Niezależnie od ścigania na wniosek osób najbliższych wydaje się celowe przyznanie tego prawa instytucjom lub organizacjom (np. ZBOWiD), aby ewentualnie umożliwić obronę czci zmarłych, nie posiadających nikogo bliskiego. Pewne ograniczenie swobody słowa w tej dziedzinie uważam za konieczne. Z problematyką ochrony czci wiąże się zagadnienie nawiązki. Wydaje się, że instytucja ta winna być utrzymywana w ramach przepisu o odpowiedzialności cywilnej z tytułu zniewagi. Jest to o tyle celowe, że obecny Kodeks Cywilny podobnej instytucji jak art. 165 § l k.z. nie przewiduje. Proponowałbym poniższe rozwiązanie: Art. D. Odpowiedzialność cywilna i nawiązka. § 1. W razie zniesławienia lub obrazy sąd może przyznać poszkodo- 135 wanemu stosowną sumę pieniężną jako zadośćuczynienie za poniesione szkody i krzywdę moralną. §. 2. W razie uznania sprawcy winnym zniesławienia lub obrazy sąd może przyznać pokrzywdzonemu na jego wniosek nawiązkę w wysokości od 500 do 20000 zł z powodu wyrządzonej krzywdy moralnej. § 3. W razie uznania sprawcy winnym postawienia świadomie fałszywych zarzutów sąd przyzna pokrzywdzonemu na jego wniosek nawiązkę w wysokości od 3 000 do 30 000 zł. § 4. Przyznanie nawiązki nie stoi na przeszkodzie dochodzeniu dalszych szkód z tytułu obrazy czci w trybie § l. § 5. Autor, redaktor, wydawca odpowiadają solidarnie za zasądzone grzywny, nawiązki, odszkodowania, koszty procesu na zasadach ogólnych. Przepisy owe w zasadzie są zbliżone do redakcji p.p. 1938 r. Uważam, iż należy osobie zniesławionej bądź obrażonej przyznać nawiązkę w uzasadnionych wypadkach. W wypadku świadomie fałszywego zniesławienia sąd na żądanie oskarżyciela winien być zobowiązany do- przyznania nawiązki. Rzeczą dyskusyjną jest połączenie instytucji prawno-cywilnej (§ 1) z prawnokarną (§ 2 i 3), jednak biorąc pod uwagę wzajemną zależność przepisów, jak też specyficzny charakter prawa prasowego, .rozwiązanie takie uważam za celowe. Ze względu na stosunkowo wysokie kwoty nawiązek czy grzywien, kosztów procesu lub odszkodowań celowe byłoby wprowadzenie na wzór art. 20 p.p. odpowiedzialności solidarnej dziennikarza, redakcji i wydawcy (§ 5). Odpowiedzialność taka niewątpliwie zainteresuje redakcję i wydawnictwo w unikaniu publikacji naruszających cześć i godność ludzką. System rygorystycznej, aczkolwiek w innym sensie, odpowiedzialności materialnej za obrazę czci niewątpliwie przyczynił się w dużym stopniu do kulturalnego tonu prasy angielskiej. Nie ucierpiała na tym krytyka, bowiem prasa angielska w kulturalnym i powściągliwym tonie znacznie ostrzej krytykuje niż np. prasa francuska. Z zagadnieniami ochrony czci wiążą się problemy szantażu prasowego oraz ochrony krytyki; groźbę moim zdaniem należałoby traktować na podstawie przepisów kodeksowych. Szantaż prasowy powinien znaleźć się w ustawie prasowej, wprawdzie nie jest on w naszych warunkach zjawiskiem częstym, ale możliwości jego istnienia, zwłaszcza przy pewnej specyfice prowincji, nie można wykluczyć. Mimo swej rzadkości szantaż prasowy jest na pewno zjawiskiem częściej spotykanym niż np. przewidziane w projekcie k.k. 1963 liczne przestępstwa przeciw wolności wyborów. Typizacja szantażu prasowego' winna się w zasadzie opierać na przepisie art. 40 p.p. z 1938 r. Odwrotnością szantażu prasowego będzie tłumienie krytyki, stanowiące niejako szantaż w stosunku do piszącego. Uważam, iż pod warunkiem sformułowanie krytyki można przyjąć propozycje art. 268 p.k.k. 136 z 1963 r. Oba przepisy zarówno art. 40 p.p. z 1938 r., jak ł 268 p.k.k. z 1963 r. należy traktować jako wskazówki przyszłych rozwiązań, choć założenia merytoryczne są w zasadzie słuszne. W ustawie prasowej winien także znaleźć się przepis odnośnie do uprawnień sprawozdawcy sądowego oraz przepis chroniący tajemnicę śledztwa. Obecny przepis art. 159 k.k. oraz propozycja p.k.k. z 1963 r. - w art. 353 § l, problemu w pełni nie rozwiązują. Wydaje się, że rozwiązania winny iść w kierunku ochrony wiadomości związanych ze śledztwem a wiadomych władzom, ochrony tajemnicy udzielonych sprawozdawcy informacji nie do publikowania, obowiązku uzgadniania przed opublikowaniem tekstu zawierającego wiadomości władzom nie znane z prowadzącym postępowanie, uzgadniania, ale już w ramach gentleman agreement, a nie przepisu, ważniejszych wypowiedzi o sprawie z osobą odpowiedzialną za śledztwo. Rygorystycznie winno być potraktowane rozgłaszanie wiadomości z niejawnej rozprawy sądowej, zwłaszcza przy zniesławieniach. Jestem zdania, że rozwiązanie art. 279 k.p.k. jest celowe i konieczne ze względu na interes społeczny 8. W związku z działalnością sądów winno być zakazane wywieranie przez prasę nacisku na wymiar sprawiedliwości oraz naruszanie w publikacjach zasady domniemania niewinności oskarżonego. Przepis taki mógłby być sformułowany w pewnym sensie analogicznie do angielskiego contempt of couit9. Przeciwko takiemu przepisowi wypowiedział się J. Sawicki10. Wydaje się jednak, że jest on potrzebny, zbyt często bowiem przesądza się w publikacjach winę oskarżonego. Obecnie zjawisko to nie ma już tak ostrych form jakie miało w okresie lat pięćdziesiątych, ale nadal istnieje. Zresztą niejednokrotnie na przesądzające o wyniku przewodu notatki bądź wypowiedzi prasowe powoływali się adwokaci lub prokuratorzy jako na głos "opinii publicznej", żądający od sądu określonego' rozstrzygnięcia sprawy. Niewątpliwie jednak konieczne jest uregulowanie statusu sprawozdawców sądowych oraz form ich współpracy z wymiarem sprawiedliwości. Zagadnienie to rozważano wielokrotnie w prasie prawniczej, postulując ścisłą współpracę oraz pomoc dla prasy w granicach przepisów u. Istnieją też rzecznicy prasowi przy sądach wojewódzkich. Podstawowe postulaty de ]ege ferenda to: szkolenie sprawozdawców sądowych m. in. w toku skróconej jakby "aplikacji sądowej", specjalny 8 Por. M. S i e w i e r s k i, op. cit., s. 462. 9 Por. M. S z e r e r, op. cit., s. 273-274. 10 J. Sawicki, Problemy prawne reportażu sądowego, op. cit. s. 19. . 11 Por. m. in. W. de L a v e a u x, Społeczna rola referatów prasowych przy SA, DPP, 1946, nr 2, s. 34; por. też opracowania Współpraca z prasą, z BMS, 1955, nr 4, s. 16-17, jak też J. Parzyński O metodykę współpracy z wymiarem sprawiedliwości, Zeszyty Prasoznawcze, 1964, nr 1/2, s. 54-65. 137 egzamin, rejestr, oraz specjalne legitymacje uprawniające do zbierania informacji w sądach, prokuraturze, MO, przedsiębiorstwach, jak również obowiązek uzgadniania z zainteresowanym publikacji na pograniczu naruszenia tajemnicy postępowania. Konieczna jest też pewna wewnątrz-redakcyjna niezależność sprawo/dawcy sądowego-, jeżeli chodzi o adiustacje i przerabianie jego opracowań przez redaktorów (ew. sekretarza), bez uzgodnienia takiego tekstu z piszącym przed publikacją. Powyższe postulaty winny mieć odbicie w przepisach dotyczących sprostowań i odpowiedzi. Celowe wydaje się ograniczenie sprostowań tak samo jak to jest w p.p. 1938 r. jedynie do błędnego podania bądź przeinaczenia faktów, co do innych spraw należałoby wprowadzić "odpowiedź" na wzór francuski. Odpowiedź taka winna być równocześnie obowiązkowa w wypadku wyjaśnień instytucji w toku załatwiania skarg i zażaleń. Jeżeli chodzi o pozostałe zagadnienia, podstawą do ich uregulowania winny stać się po odpowiednim zmodyfikowaniu, przepisy p.p. z 1938 r. o sprostowaniach. Odpowiedź w stosunku do sprostowania winna mieć mniejsze ramy objętościowe (20-60 wierszy), dłuższy czas do publikacji oraz winna dopuszczać replikę redakcyjną. Niezależnie od rozważań opartych na przepisach p.p. z 1938 r. w razie konfliktu redakcja - prostujący odnośnie do odmowy zamieszczenia sprostowania, po trzykrotnym zastosowaniu trybu art. 29 ust. 2 p.p., sprawę winien rozstrzygać odpowiedni sąd. Odnośnie do procesowych przepisów prawa prasowego wydaje się, że: 1) orzecznictwo w sprawach prasowych winno podlegać tylko właściwości sądów powszechnych; 2) właściwy do rozpoznawania winien być sąd powiatowy, który posiada uprawnienia do orzekania rozwodów (ąuasi-okręgowy); 3) odrębnie winna zostać uregulowana kwestia szkolenia sędziów specjalistów z dziedziny prasy oraz zakończenie szkolenia specjalnym egzaminem praktycznym. Sędzia taki winien dobrze znać warsztat praktycznej pracy dziennikarskiej, niezależnie od wiadomości z dziedziny prasoznawstwa; 4) sądy winny posiadać prawo do przekazania spraw sądom dziennikarskim w celu przeprowadzenia postępowania dyscyplinarnego w razie umorzenia postępowania sądowego z powodu znikomego niebezpieczeństwa społecznego czynu bądź innych przyczyn, a istnienia w czynie cech sprzecznych z etyką zawodową; 5) sądy winny być instancją odwoławczą od kończących sprawę postanowień prokuratora, dotyczących wnioskowych przestępstw prasowych; 6) sądy winny posiadać prawo do orzekania konfiskat materiałów przestępnych, ale w zasadzie tylko do momentu, gdy jeszcze proces wydawniczy mimo konfiskaty jest możliwy do zakończenia bez większych opóźnień. 138 System odpowiedzialności przewidziany w p.p. z 1938 r. uważam w zasadzie za słuszny. Powyższe proporcje de legę ferenda, bezpośrednio odnoszące sią do zagadnień związanych z ochroną czci, mają charakter ramowy i są w dużym stopniu dyskusyjne. Zagadnienie wymaga badań żmudnych i starannych, bo jedynie na tej drodze możliwe będzie opracowanie nowej ustawy prasowej odpowiadającej potrzebom współczesności. ZAKOŃCZENIE Cechą charakterystyczną ostatniego stulecia jest gwałtowny rozwój iauki i techniki. Przewrót ów spowodował, iż prasa oznaczająca począt-iowo jedynie drukowe środki wypowiedzi stała się z czasem synonimem radia, filmu, telewizji... Rozwój tych środków nie jest jeszcze zakończony powiedziałbym nawet, znajduje się on w swej początkowej fazie, ylożliwe, iż dojdą gazety dźwiękowe utrwalone na taśmach magnetofo-lowych czy wizualne, np. telepłyty filmowe dostarczane bezpośrednio odbiorcy (czy to w formie taśmy filmowej, czy telerecordingowej lub łmpleksowej), mogą być wreszcie drukowane metodą "fascimile" bezpośrednio w domu odbiorcy. Prasowe formy przyszłości to temat raczej dla science-fiction, a nie Ua niniejszej książki, niemniej jednak do momentu rozwiązania zagad-lień telepatii (o ile się dadzą rozwiązać) masowa informacja operuje rzema podstawowymi środkami wypowiedzi: drukiem, fonią i wizją. N tym kierunku winny też iść rozważania prawa prasowego. Znacznie więcej zagadnień przysparza rozwój nauk społecznych. Oddziałujące na podświadomość metody reklamy i propagandy, coraz imiejętniejszy w oparciu o warsztat socjologiczny i psychologiczno-me-lyczny dobór argumentów oraz informacji, zróżnicowanie poziomu i ce-ów różnych środków masowej informacji - to nowe do rozwiązania iroblemy prawa prasowego. Wiąże się z nimi problem aktualności re-acji bezpośredniej. Już dziś operatorom telewizji USA udało się "zła-iać" katastrofę samolotu na lotnisku w Chicago, a takie sceny jak aresz-owania przestępców itp. są na porządku dziennym. Ze względu na wzra-tające zainteresowanie życiem osobistym ludzi, możliwa jest coraz riększa ingerencja w tę dziedzinę. W związku z tym przepisy prawa prasowego' muszą sięgać po szereg .owych rozwiązań. Wprawdzie owa problematyka jest jutrem nawet dla rajów o w pewnym sensie "uprzemysłowionej" prasie, ale nie należy wątpić, iż postęp w tej dziedzinie zawita i do nas. Znaczna ilość dodat-owych problemów wyłoni się w dziedzinie sprawozdawczości sądowej, 'endencja do pewnej "mechanizacji" wymiaru sprawiedliwości przez anie sądowi szeregu pomocniczych urządzeń technicznych zarysowuje 40 się już dzisiaj. Coraz szerzej rozważa się problemy "maszyn do wykrywania kłamstwa" tzw. wariografów, narkoanalizy (dozwolona np. w USA, Peru, Szwecji itp. za zgodą oskarżonego) oraz "elektronowych prawników" - maszyn informacyjno-logicznych na wzór matematycznych. Sala sądowa z biegiem czasu będzie upodabniać się do laboratorium, zarazem "postęp" w dziedzinie przestępczości na pewno doprowadzi do zwiększenia się ilości procesów poszlakowych, co zdecydowanie wymagać będzie respektowania zasady domniemania niewinności oskarżonego. Niezależnie od tego zwiększy się na pewno analiza sądowa całości elementów osobowości oskarżonego, co w znacznym stopniu przesądzi o ujawnianiu w toku rozpraw szeregu intymnych momentów. Niekiedy podobne badania będą konieczne w stosunku do świadków - np. obligatoryjne próby testowe przy ocenach kolorów, odległości itp. - zagadnienia owe rozważa się już dziś. Dopuszczanie przeto na salę sądową sprawozdawców telewizji czy filmu, lub radia będzie chyba stawać się zjawiskiem wyjątkowym. Już dziś wiadomo, iż człowiek mający świadomość, że jest filmowany, bądź pokazywany w telewizji, podświadomie zaczyna "grać", formułuje odpowiedzi pod kątem widza, stara się unikać momentów osobistych itp., jednym słowem jest pod pewną presją psychiczną. Niewątpliwie i te momenty winny znaleźć odbicie w prawie prasowym. Zresztą automatyka, która zaczyna sobie torować drogę do redakcji największych środków informacyjnych na świecie, może kryć w sobie szereg niespodzianek z punktu widzenia ochrony czci. Elektronowe maszyny logiczne mogą dawać wnioski, które okażą się zniesławiające, a zatem powstaje problem odpowiedzialności. Dziennikarza, konstruktora czy programistów? Maszyny mogą zresztą dawać różne odpowiedzi, zależnie od poprzedniego programowania i pewnej samodzielności selekcji logicznej, która z odpowiedzi będzie właściwa? Czy nie będzie tu konieczne nowe sformułowanie nieogłędności redaktora? Zagadnienia te przy obecnym lawinowym rozwoju techniki prawo prasowe winno przewidzieć. Powszechnym zjawiskiem w rozwiniętych krajach współczesnego świata jest bezustanny wzrost wykształcenia i poziomu kulturalnego ludności. Szczególnie silnie występuje to zjawisko w krajach obozu socjalistycznego. W miarę wzrostu poziomu wiedzy i kultury człowiek zaczyna żądać coraz większego poszanowania. Odrzucenie tendencji negujących prawo człowieka do szacunku przez fetyszyzację wszelkiej krytyki, doprowadzoną do absurdu stalinowskimi "5% prawdy", sprzyja stworzeniu właściwych warunków dla ochrony czci jednostki w społeczeństwie socjalistycznym. Jest rzeczą przyszłego prawa prasowego uregulowanie działalności prasy nie w ramach "sumienia dziennikarskiego", ale ludowego porządku prawnego. Jest chyba rzeczą oczywistą, że krytyka może rozwijać się i skutkować jedynie w warunkach praworządności i poszanowania człowieka. Minimalna nieraz skuteczność krytyki prasowej w świadomości społecznej ma genezę w złym dziedzictwie dziewiętnastowiecznej prasy oraz pewnych elementów minionego okresu. Rzetelna, skuteczna i prawnie chroniona krytyka może istnieć jedynie równolegle do poważnego stosunku do czci ludzkiej. Środowisku dziennikarskiemu (a raczej jego części) trudno się z tym pogodzić, zbyt bowiem wiele lat urabiano jego świadomość w innym kierunku. Nawet umiarkowane, jak wykazałem, postulaty projektu kodeksu karnego z 1963 r. w kierunku ograniczenia "dobrej wiary" spotkały się z głosami krytyki. Krytyka i cześć ludzka są pojęciami nierozerwalnie ze sobą związanymi i dlatego nawet bardzo ostra, wynikająca z poszanowania człowieka ochrona czci nie jest negacją krytyki, a wręcz przeciwnie - jej wzmocnieniem. W atmosferze ogólnego' poszanowania czci ludzkiej, podniesione w sposób rzeczowy i zgodny z dobrymi obyczajami zarzuty krytyczne odnoszą właściwy społeczny skutek, gdyż tego rodzaju krytyka jest przez społeczeństwo uznana za konieczną i otoczona szacunkiem. Bezskuteczna natomiast jest krytyka niepoważna, krzykliwa, -a niekiedy wręcz znieważająca, gdyż jej rezonans społeczny osiąga skutki odwrotne od zamierzonych. Niezależnie od tego człowiek, zwłaszcza w ustroju socjalistycznym, musi mieć prawo do ochrony swej czci, godności, honoru przed niepotrzebnymi krytykami, bądź też krytykanctwem ludzi, którzy sami dają sobie uprawnienia do ,,pryncypialne j" krytyki. Odnośnie do działalności zawodowej dziennikarza oznacza to, iż krytyka prasowa ze względu na jej wielki rezonans społeczny i znaczenie prawne musi być rzetelna, właściwa i elegancka w formie, oparta na poszanowaniu człowieka i prawa oraz podnoszona odpowiedzialnie, w uzasadnionych momentach. Skuteczność tej krytyki winna być zagwarantowana ustawowo: obowiązkiem reagowania na nią ze strony zainteresowanych, prawem dziennikarza do oficjalnego sprawdzania posiadanych wiadomości oraz dopuszczeniem w szczególnie uzasadnionych okolicznościach prawa dziennikarza do błędu, o ile jest on nieodparty, jak też wolnością słowa w granicach prawa i ochroną przed jej tłumieniem. Uprawnienia rodzą obowiązki, równolegle istnieje przeto obowiązek prostowania wiadomości nieprawdziwych, udzielania prawa odpowiedzi osobom zainteresowanym oraz zaostrzona odpowiedzialność karna i cy-wijna za naruszanie przepisów prawa. W procesie prasowym zaś dążyć należy do zagwarantowania w wypadku konfliktu obywatel-dziennikarz faktycznej równości stron, bowiem dotychczasowa równość formalna w praktyce okazała się fikcją. Uprawnienia krytyki i prasy muszą być równoważone obowiązkiem poszanowania człowieka i realną odpowiedzialnością za naruszenie czci, honoru i godności obywatela. 142 ", tnku całego opracowania szukałem możliwości zabezpieczenia Jo interesów krytyki, jak i czci ludzkiej, jako dóbr równowarto-zaf° rh i nierozerwalnie ze sobą złączonych. Wbrew skrajnym poglą-ŚC ctem zdania że mamy zarówno pieniaczy jak i ludzi skrzywdzo-dOJVtłumicieli krytyki i rzetelnych dziennikarzy, łowców sensacji pranych, u ^ kłady przeciwstawne można by długo wyliczać... Wszy-^to przesądza o potrzebie dokładnego uregulowania wszystkich tych tgadmeń w ramach rozsądnych przepisów prawnych. SPIS TREŚCI str. 5 8 8 16 33 33 38 46 59 Wstęp .................... Rozdział I: Zagadnienia ogólne ............ Ochrona czci i krytyka na tle prawnoporównawczym ...... Ochrona czci i krytyka w polskich projektach kodyfikacyjnych . . . Rozdział II: Przestępstwa prasowe przeciwko czci w prawie karnym PRL . Wykonywanie zawodu dziennikarza w PRL w aspekcie ochrony czci . . Przestępstwo prasowe ............... Zniesławienie jako przestępstwo prasowe ......... Obraza jako przestępstwo prasowe ........... 63 Dodatkowe zagadnienia prawne przy przestępstwach prasowych przeciw czci .................. Odpowiedzialność dyscyplinarna dziennikarza ........ 67 80 82 9"3 94 99 104 107 Okoliczności uchylające odpowiedzialność karną za" przestępstwa prasowe przeciwko czci ............... Uwagi dotyczące represji karnej przy przestępstwach prasowych przeciw czci ................... Zagadnienia procesowe przy przestępstwach prasowych przeciwko czci . Rozdział III: Specyfika rodzaju dziennikarskiego a ochrona czci . . . Ochrona czci a rodzaje informacyjno-opisowe ........ Ochrona czci a rodzaje oceniająco-recenzyjne ........ Rodzaje polemiczno-dyskusyjne a ochrona czci ....... Prasowe formy literackie a ochrona czci ......... Ochrona czci •& gatunki satyryczne ........... 108 Listy do redakcji a ochrona czci ........... 113 Specyfika form radiowych, filmowych i telewizyjnych ...... 116 Specyfika pracy sprawozdawcy sądowego ......... 117 Rozdział IV: Propozycje de legę ierenda .......... 128 Zakończenie ................... 140 Zusammenfassung .................. 144 'ARSZAWSK1 jNIWERSYTET V Studium