tytuł: "Wiersze" autor: "Wacław Potocki" "Zbytki polskie" O czymże Polska myśli i we dnie, i w nocy? Żeby sześć zaprzęgano koni do karocy; Żeby srebrem pachołków od głowy do stopy, Sługi odziać koralem, burkatelą stropy; Żeby na paniej perły albo dyjamenty, A po służbach złociste świeciły się sprzęty; Żeby pyszne aksamit puszyły sobole; Żeby im grały trąby, skrzypce i wijole; Żeby po stołach w cukrze piramidy stały I winem z suchych groznów wspienione kryształy. Już ci niewiasty złotem trzewiki, niestoty, Mężowie nim wszeteczne wyszywają boty, Już perły, już kanaki noszą przy kontuszach; Poczekawszy, będą je nosili na uszach. Żeby w drodze karety, w domu drzwi barwiani Strzegli z zapalonymi lontami dragani - O tym szlachta, panowie, o tym myślą księża, Choć się co rok w granicach swych ojczyzna zwęża, Choć na borg umierają żołnierze niepłatni, Choć na oczy widzą jej peryjod ostatni, Że te wszytkie ich pompy, wszytkie ich splendece Pogasną jako w wodzie utopione świece. * * * "Pospolite ruszenie" Dano znać do obozu od placowej straży, Że nieprzyjaciel nocą na imprezę waży, Że Kozacy strzelają często z samopałów. Toż rotmistrz: "Dobosz, obudź ichmości do wałów! Niechaj każdy przy swoim zbrojno stawa koszu; Nie mijajże żadnego namiotu, doboszu!" A ten: "Wstawajcie waszmość czym prędzej, dla Boga, Pan rotmistrz rozkazuje, bo już w polu trwoga!" Aż jaki taki w swoim ozwie się namiecie: "Bij kto s... syna kijem, niech nie plecie! Kto widział ludzi budzić w pierwospy! Oszalał Pan rotmistrz abo sobie gorzałki w czub nalał? Niechże sam strzeże, jeśli tak dalece tchorzy, A wolnej, równej szlachty sobie snem nie morzy! Sprawi się w Proszowicach, za pomocą Bożą, Że braciej rozkazuje z chłopami na strożą!" Widząc dobosz, że go nikt zgoła nie usłucha, Poszedł i sam spać, nim kto strzepie mu kożucha; I rotmistrz, towarzystwo kiedy się nie trwoży, Zdjąwszy zbroję ze grzbieta, znowu się położy. * * * "Nierządem Polska stoi" Nierządem, powiedział ktoś dawno, Polska stoi; Gdyby dziś pojźrał z grobu po ojczyźnie swojej, Zawołałby co garła: Wracam znowu, skądem, Żebym tak srogim z Polską nie ginął nierządem! Co rok to nowe prawa i konstytucyje, Ale właśnie w tej wadze jako minucyje: Póty leżą na stole, póty nam się zdadzą, Póki astrologowie inszych nie wydadzą, Dalej w kąt albo małym dzieciom dla zabawy - Założyłby naszymi Sukiennice prawy. Nikt nie słucha, żaden się nie ogląda na nie, Szlachta tylko uboga i biedni ziemianie, Którzy się na dziesiątej opierają części, I to ledwie, tak inszy stan Polskę zagęści. Mądry, możny albo kto dostąpił honoru, Księstwa, grabstwa - ten wolen; niechajże poboru Szlachcic który nie odda - zaraz mu po szląsku Pozwy, egzekucyje ślą na onym kąsku, Że niejeden, niestetyż, z serdecznym dziś płaczem Z dziatkami cudze kąty pociera tułaczem. KONIEC