Włodzimierz Fijałkowski "Naturalny rytm płodności" l128 3 l128 3 Państwowy Zakład Wydawnictw Lekarskich l128 3 Warszawa 1991 l128 3 l128 3 Producent wersji brajlowskiej: l128 3 Altix Sp. z o.o. l128 3 ul. W. Surowieckiego 12a l128 3 02-785 Warszawa l128 3 tel. 644-94-78 l128 3 Od autora Autor pragnie przekazać Czytelnikom wiadomości o poznanych zjawiskach przyrodniczych dotyczących okresowych przemian w ustroju kobiety. Cykliczna płodność kobiety wyznacza jednocześnie cykliczną płodność pary ludzkiej. Tak więc Czytelnik dostaje do rąk studium związane ściśle z gamologią (gamos oznacza małżeńst˝ wo lub ślub), czyli z najmłodszą dyscypliną naukową traktującą o najstarszych prawach życia. Często mówimy o kryzysie małżeństwa. Czyż nie jest to jednak w znacznej mierze kryzys wzrostu, skoro partnerstwo między mężczyzną i kobietą staje się coraz głębsze i żywsze? Natomiast faktem jest, że małżeństwu stawia się coraz większe wymagania. Praca nie zajmuje się bezpośrednio problemem miłości, ale chciałaby przyczynić się do pogłębienia jej twórczego charakteru przez ukazanie biologicznych podstaw przekazywania życia. Miłość zawsze kojarzy się nam z wolnością. Skoro tyle rozprawiamy o wolności, zechciejmy zauważyć, że nasza osobista wolność ujawnia się między innymi we władzy, jaką mamy nad funkcją rozmnażania. Pamiętajmy jednak, że wolność jest wartoś˝ cią, a warunkiem osiągnięcia jakiejkolwiek wartości jest spełnienie określonych wymogów. W rozumieniu autora nieodzownym wymogiem jest tu akceptacja świadomego i odpowiedzialnego kierowania płodnością przez po˝ znanie praw przyrodniczych i dostosowanie się do nich. Sprzyja to takiemu "przeżywaniu" drugiego człowieka, aby prawidłowe odniesienia seksualne umożliwiały naturalne przekształcenie małżeństwa w rodzinę. Zadaniem tej pracy było połączenie w jedną całość dwojakiej wiedzy: tej "odgórnej", naukowej, którą można znaleźć w monografii pt. "Biologiczny rytm płodności a regulacja urodzeń" (III wydanie z 1978 roku) - z tą "oddolną", praktyczną, wypróbowaną w szerokich kręgach społeczeństwa. Wielu Czytelnikom lektura ta - być może - ułatwi odpowiedź na nurtujące ich problemy. Byłoby to zgodne z założeniem tej pracy. Ekologiczny charakter naturalnej regulacji poczęć przyczynia się do coraz większego zainteresowania społeczeństwa tą formą planowania rodziny. Stosowanie metod naturalnych w małżeństwie tworzy dobry klimat dla psychoseksualnego rozwoju młodego pokolenia, a szczególnie korzystnie wpływa na zdolność nawiązywania trwałej więzi i odpowiedzialnego odnoszenia się do możliwości wzbudzenia nowego życia. Odpowiedzialne rodzicielstwo jest pojęciem zrozumiałym jedynie w kontekście integralnego przeżywania seksualności, toteż informacje dotyczące funkcjonowania cyklicznego okresu płodności i niepłodności nie powin˝ ny być kojarzone z jakąkolwiek formą antykoncepcji. Chodzi tu o uwzględnienie prawidłowości naturalnych związanych z prokreacją w zachowaniach się i odniesieniach pary ludzkiej. Czwarte wydanie tej książki nie wykazuje istotnych zmian w stosunku do II wydania z 1981 roku, w któ˝ rym poszerzono opis metody Billingsa. Gdyby ktoś z Czytelników chciał uzupełnić ogólne wiadomości o cyklu, odsyłam do niewielkiej broszurki pt. "O miesiączkowaniu i jego zaburzeniach". Pragnę podziękować gorąco wszystkim Osobom, które przyczyniły się do nadania obecnego kształtu tej pracy. Szczególne wyrazy wdzięczności kieruję do pani Marii B. za regularne nadsyłanie swych kart obserwacji cyklów, które w ciągu 19 lat utworzyły niemały zbiór o dużych walorach instruktażowych. Jeśli Czytelnicy znajdą tu informacje ułatwiające im odnalezienie własnej drogi życia, trud włożony w opracowanie tej książki będzie hojnie wynagrodzony. Włodzimierz Fijałkowski Rytm płodności w przyrodzie Znajomość praw przyrody stanowi zarazem klucz do jej opanowania. Rozwój kosmonautyki byłby nie˝ możliwy bez ścisłego uwzględniania prawidłowości określonych naukowo i udostępnionych praktyce przez wiele specjalności teoretycznych, jak astronomia, matematyka, mechanika, fizyka czy biofizyka. Człowiek poznaje co˝ raz dokładniej prawa rządzące reprodukcją swego własnego gatunku; daje mu to możliwość świadomego i od˝ powiedzialnego kierowania zdolnością przekazywania życia. Wgląd w zasady, jakim podlega płodność różnych gatunków istot przyrody ożywionej, sprzyja rozszerzeniu i pogłębieniu wiedzy dotyczącej prokreacji w społe˝ czeństwie ludzkim. Na podstawie badań naukowych wyodrębniono trzy typy rozrodu: rujowy, odruchowy i cykliczny. W za˝ sadzie płodność i pociąg płciowy u osobników męskich są dostosowane do wzorca występującego u płci żeńs˝ kiej. Osobniki męskie w gatunkach łączących się w czasie rui są płodne okresowo i tylko wówczas przejawiają pociąg płciowy. U większości zwierząt pojawienie się wielu rytmów biologicznych zależy od różnych bodźców zewnętrznych, przy czym na pierwszy plan wysuwają się takie czynniki, jak światło, temperatura i rodzaj poży˝ wienia. Rytmy te są regulowane przez układ nerwowy i układ z udziałem całego zespołu gruczołów dokrewnych, jak podwzgórze, przysadka, tarczyca (gruczoł tarczowy) czy gruczoły płciowe. W okresie czynności płciowej u wielu ssaków faza aktywności albo spokoju gruczołów płciowych przy˝ pada w określonych porach roku, i to jest cechą charakterystyczną poszczególnych gatunków. U jednych okres aktywności występuje jeden raz, u innych - dwa lub kilka razy do roku. U ssaków jednorujowych występuje tyl˝ ko jeden okres aktywności płciowej w roku (np. wilki, lisy, jelenie, antylopy), dwurujowe mają dwukrotną ruję (np. psy), a wielorujowe charakteryzują się kilkoma okresami rui (np. króliki, myszy, szczury i inne gryzonie, ow˝ ce, świnie, małpy). W okresie rui zaznacza się wzmożony popęd płciowy, a jednocześnie narządy rozrodcze wchodzą w fazę gotowości do rozmnażania. U samic występuje wówczas jajeczkowanie. Rytmiczność płciowa silniej przejawia się u osobników żeńskich niż męskich. U samców należących do gatunków jednorujowych (np. u jeleni) czynność gruczołów płciowych ulega zahamowaniu w okresie poza rują. Zjawiska tego nie obserwuje się natomiast u zwie˝ rząt wielorujowych, a zwłaszcza u małp. Osobniki męskie w tych gatunkach są przez cały okres dojrzałości zdol˝ ne do wytwarzania komórek rozrodczych (gamet) i spółkowania, chociaż i u nich występują okresy mniejszej lub większej aktywności płciowej. Oprócz jajeczkowania spontanicznego w okresie rui, spotyka się w przyrodzie tzw. jajeczkowanie spro˝ wokowane. W przeciwieństwie do jajeczkowania spontanicznego, cechującego się cyklicznością, jajeczkowanie sprowokowane pojawia się doraźnie w następstwie kopulacji. Wówczas to impuls nerwowy powoduje uwolnie˝ nie hormonów pobudzających czynność jajnika, te zaś na zasadzie łańcucha reakcji fizjologicznej oddziaływają na dojrzewające w jajniku pęcherzyki, powodując ich pękanie i uwalnianie się jaj. Owulacja sprowokowana wystę˝ puje u niektórych ssaków, m.in. u królika, zająca, norki, łasicy, fretki, rysia, kota, szopa, wiewiórki, myszy pol˝ nej. Czy biologiczny rytm płodności obserwowany w świecie zwierzęcym odnosi się również do człowieka? Jeśli tak, to od razu nasuwa się następne pytanie - czy zjawisko cyklicznej płodności może być wykorzystane do planowania ciąży bez uciekania się do różnych środków mechanicznych lub preparatów farmakologicznych zno˝ szących stale lub czasowo naturalny rytm płodności? Najistotniejsza różnica między reprodukcją w świecie zwierząt a u człowieka polega na tym, że u zwie˝ rząt popęd seksualny ujawnia swą aktywność w okresach płodności (matka natura pomyślała o tym, żeby za˝ pewnić zachowanie gatunku), a u człowieka zależność ta nie występuje w takim stopniu. Popęd "wyemancypo˝ wał się". Jest to fakt biologiczny o ogromnych konsekwencjach społecznych. Utrzymanie harmonii pomiędzy bio˝ logicznym rytmem płodności, dającym się wyznaczyć indywidualnie u każdej pary ludzkiej, a zmiennym rytmem wzajemnych odniesień jest osiągalne przez człowieka jedynie w wyniku poznawania i akceptowania praw przy˝ rody oraz refleksyjnego potraktowania swej aktywności seksualnej. W toku rozwoju nauki o rytmach biologicznych u człowieka ujawniono wiele błędów, jakie przeniknęły do wiedzy medycznej w ciągu wieków. Jest zaskakujące, że jeszcze w 1865 roku wielki fizjolog Pflger wiązał płodność kobiety z fazą miesiączkową, mylnie przyjmując krwawienie miesiączkowe za odpowiednik cieczki wy˝ stępującej podczas rui u zwierząt. Musiało upłynąć dalszych 90 lat, zanim Rock i Hertig udowodnili, że kobiety nie jajeczkują podczas miesiączki. Obecnie potrafimy wyjaśnić zainicjowanie ciąży w różnych dniach cyklu bez uciekania się do mitycznego wyobrażenia o dodatkowym jajeczkowaniu. Mitycznego, bo w końcu wiele się o nim mówi, a w rzeczywistości nikt go nie stwierdził. Analiza setek i tysięcy kart obserwacji cyklu rozstrzyga tę sprawę jednoznacznie: zamiast pielęgnować mity trzeba przeprowadzić dokładną analizę warunków, w jakich dochodzi do zainicjowania ciąży w terminach nietypowych, to jest poza okresem płodności wyliczonym na podstawie tzw. kalendarza małżeńskie˝ go. Okazuje się, że przyczyną zainicjowania ciąży w nie przewidzianych terminach są dwa czynniki: 1) dłuż˝ sza żywotność plemników oraz 2) opóźniona faza dojrzewania pęcherzyka. O tym zaś, który z tych czynników był decydujący, nie dowiemy się bez prostej i łatwo dostępnej, ale systematycznej i ciągłej, obserwacji cyklu. Pozostaje szczegółowe omówienie obu możliwości. 1. Długość życia jaja wynosi od 8 do 12 godzin, nigdy nie przekracza 24 godzin. Jest to jego właściwość biologiczna. Inaczej jest z nasieniem męskim. Okazuje się mianowicie, że żywotność plemników, a tym samym i ich aktywność rozrodcza, zależą głównie od obecności lub nieobecności śluzu wytwarzanego w gruczołach szyjki macicy pod wpływem cyklicznego wydzielania hormonów, zwanych estrogenami. Pod nieobecność śluzu warunki biologiczne (mniejsza lub większa kwaśność pochwy) decydują o ich żywotności w granicach od 1/2 godziny do 24 godzin. Natomiast w obecności śluzu nasienie zachowuje zdolność zapładniającą przez 3 dni, nie˝ kiedy do 5 dni, a całkiem wyjątkowo nawet dłużej. Wniosek jest jednoznaczny: nieaktualne są dotychczasowe spekulacje na temat przeżywalności plemników bez uwzględnienia śluzu, którego obecność lub nieobecność jest w tej sprawie rozstrzygająca. 2. Późne zainicjowanie ciąży zależy od przedłużenia się fazy dojrzewania pęcherzyka, a zatem i później˝ szego jego pęknięcia i wydalenia jaja, co nazywamy owulacją, czyli jajeczkowaniem. Wgląd do karty obserwacji cyklu ujawnia, że może to nastąpić nawet około 64 dnia cyklu, licząc od pierwszego dnia miesiączki. Toteż oświadczenie w rodzaju: "zaszłam w ciążę na 2 dni przed miesiączką" przestaje cokolwiek znaczyć, jeśli sobie uświadomimy, że nie znamy długości bieżącego cyklu i że tylko jego obserwacja umożliwia ustalenie daty jajeczkowania w danym cyklu. Obserwacja ta nie jest nastawiona na ustalanie momentu jajeczkowania, lecz przede wszystkim na uchwycenie początku i końca cyklicznego okresu płodności związanej z jajeczkowaniem. Znajomość daty minionej miesiączki nie upoważnia do przewidywania terminu następnej. Do˝ piero z chwilą rozpoczęcia się drugiej fazy cyklu można realnie przewidywać, że po około 14 dniach wystąpi ko˝ lejne krwawienie miesiączkowe. Miesiączki nigdy się nie opóźniają, jeśli nie doszło do zainicjowania ciąży (czyli że miesiączka zawsze pojawi się po upływie około 14 dni od wystąpienia jajeczkowania). Cykl miesiączkowy W ustroju kobiety zachodzą charakterystyczne zmiany powtarzające się okresowo i stąd zwane zmianami cyklicznymi. Dotyczą one całego ustroju, ale uwidaczniają się szczególnie w narządach płciowych, których czyn˝ ność warunkuje zdolność prokreacyjną, czyli możność przekazywania życia. Cykliczność jest jednym z procesów podlegających złożonej regulacji psychonerwowo-hormonalnej. Psychika odgrywa istotną rolę w tym łańcuchu przemian, jakkolwiek sterowanie tymi procesami odbywa się za pomocą czynności układu: podwzgórze - przysadka - jajnik, mającej charakter pewnego automatyzmu opartego na zasadzie sprzężenia zwrotnego (wzajemnych oddziaływań). Podwzgórze jest to wyodrębnione pole mózgu, kontrolujące czynność przysadki - niewielkiego gruczołu o dużym znaczeniu w regulacji czynności gruczołów płciowych zarówno u mężczyzny, jak i u kobiety. Spełnia ono rolę koordynującą różne impulsy pochodzące ze środowiska zewnętrznego i wewnętrznego. Czynność przysadki w odniesieniu do cyklu miesiączkowego polega na pobudzaniu, za pomocą odpo˝ wiednich hormonów, dojrzewania w jajniku pęcherzyka zawierającego komórkę jajową. Dzieje się to w pierw˝ szej fazie cyklu. Po pęknięciu dojrzałego pęcherzyka i uwolnieniu się jaja inny hormon pobudza tworzenie się w obrębie pękniętego pęcherzyka cyklicznie pojawiającego się gruczołu, zwanego ciałkiem żółtym. Po około 14 dniach trwającej czynności następuje zanik tego tworu i jego przekształcenie się w tzw. ciałko białawe pozbawio˝ ne funkcji wydzielniczej. Okres działania ciałka żółtego wyznacza drugą fazę cyklu. Odbiciem procesów cyklicznych zachodzących w jajniku są charakterystyczne przemiany w obrębie trzonu i szyjki macicy. Zmiany zachodzące w błonie śluzowej macicy kończą się krwawieniem, zwanym miesiącz˝ ką. Archaiczna nazwa tego epizodu w przebiegu cyklu pochodzi stąd, że przeciętna długość cyklu wynosi 28 dni, czyli w przybliżeniu tyle, ile trwa miesiąc księżycowy. Skojarzenie nazwy z księżycem i nadmierne akcentowanie zjawiska, wcale nie najważniejszego w całokształcie przemian zachodzących w cyklu, jest podłożem wielu myl˝ nych, zgoła mitycznych wyobrażeń. Zewnętrzne przejawy cyklu płciowego u kobiety różnią się znacznie od tych, jakie spotykamy u zwierząt. Właściwa faza płodności zaznacza się u samic bardzo wyraźnie. Zwraca uwagę wówczas nie tylko obecność ob˝ fitej, podbarwionej krwią wydzieliny z dróg rodnych, zwanej cieczką, ale również charakterystyczne zachowanie się zwierzęcia w tym czasie. Natomiast dyskretnie przebiega faza zmian wstecznych w błonie śluzowej macicy i jedynie u małp daje o sobie znać skąpym krwawieniem. U kobiet spotykamy się ze zjawiskiem w pewnym sensie odwrotnym. Okres płodności związany z fazą jajeczkowania przebiega raczej dyskretnie. Wyraźnie zaznacza się natomiast faza złuszczania się błony śluzowej, która ulega zmianom wstecznym. Wówczas to pojawia się krwawienie miesiączkowe, trwające średnio 3-4 dni. Toteż wystąpienie krwawienia, jako moment łatwy do oznaczenia, zostało przyjęte za początek cyklu. Krwawienia miesiączkowe są następstwem przemian cyklicznych w błonie śluzowej macicy, dokonują˝ cych się pod wpływem hormonów płciowych jajnika. Jajnik nie jest narządem izolowanym. Jego czynność podle˝ ga złożonemu działaniu impulsów pochodzących z wyższych pięter układu nerwowo-hormonalnego. Normalna i nie zakłócona czynność poszczególnych ogniw warunkuje prawidłowy przebieg wszystkich procesów składają˝ cych się na cykl miesiączkowy. Jajeczkowanie dzieli cykl na dwie części. Zwróćmy uwagę: na dwie części, a nie dwie połowy. W pierw˝ szej części cyklu dojrzewa pęcherzyk znajdujący się w jajniku. Pęcherzyk ten pęknie, osiągnąwszy dojrzałość, i uwolni komórkę płciową żeńską, czyli jajo, zdolne do przyjęcia plemnika, będącego komórką płciową męską. W drugiej części cyklu, już po odbytym jajeczkowaniu, będzie działać okresowo pojawiający się gruczoł hormo˝ nalny, utworzony w obrębie opróżnionego pęcherzyka, zwany ciałkiem żółtym. Zanik ciałka żółtego sygnalizuje zakończenie cyklu. Cykl liczymy od pierwszego dnia miesiączki do ostatniego dnia przed wystąpieniem kolejnego krwawie˝ nia miesiączkowego. Zapamiętajmy: jajeczkowanie występuje nie czternastego dnia cyklu, lecz na 14 dni przed spodziewaną miesiączką. Cykl prawidłowy to taki cykl, w którym występuje jajeczkowanie i wykształca się ciał˝ ko żółte. Nawyk przedstawiania "klasycznego" cyklu 28-dniowego nie zmienia faktu, że pierwsza część cyklu, czyli faza dojrzewania pęcherzyka, nie jest fazą stałą i u niektórych kobiet może trwać bardzo krótko albo bardzo długo. Mają na to wpływ różne konflikty, kłopoty lub radości. Gdy pęcherzyk dojrzeje i wydali jajo, druga część cyklu jest już stała: trwa w przybliżeniu 14 dni. Z tego wynikają dwa zasadnicze wnioski: 1) w cyklu występuje tylko jeden dzień, w którym dochodzi do jajeczkowania, 2) zmienna długość pierwszej części cyklu nie czyni go nieprawidłowym i nie wyklucza możliwości trafne˝ go wyznaczenia okresu płodności. Ten drugi wniosek jest na razie raczej obietnicą, ale obietnicą uzasadnioną. Podstawowym faktem biologicznym, który warunkuje ciążę, jest uwolnienie się jaja z dojrzałego pęche˝ rzyka w gruczole płciowym żeńskim oraz wytworzenie nasienia w gruczole męskim. Gdy oba te warunki są speł˝ nione, może dojść do zapłodnienia, polegającego na wniknięciu jednego z licznych plemników do komórki jajowej. Następuje to w jajowodzie, w pobliżu jego ujścia brzusznego. Jajo po zaplemnieniu wędruje przez ja˝ jowód do wnętrza macicy, by zagnieździć się w błonie śluzowej tego narządu. Jajeczkowanie dzieli cykl na dwie części, które nazwiemy fazami. I faza cyklu obejmuje wzrost i dojrzewanie pęcherzyka w jajniku. Każdy pęcherzyk zawiera komórkę ja˝ jową, będącą komórką rozrodczą. Proces tworzenia się komórek jajowych dobiega końca już w V miesiącu ży˝ cia płodowego. Liczba ich sięga wówczas niemal 7 milionów. W chwili urodzenia się dziewczynki liczba ta jest zredukowana do 2 milionów, a w wieku 7 lat do około 90 tysięcy. Na początku każdego cyklu nowa seria pę˝ cherzyków rozpoczyna wzrost. Największy osiąga średnicę 17-25 mm. Pozostałe ulegają zarośnięciu przed uzyskaniem ostatecznej wielkości. Nie wiemy jeszcze, ile pęcherzyków wzrasta podczas jednego cyklu i co de˝ cyduje, że jeden pęcherzyk, właśnie ten, a nie inny, osiągnie pełną dojrzałość i odegra zasadniczą rolę w danym cyklu. Tylko jeden raz w cyklu pęka pęcherzyk i tylko jedna komórka jajowa zostaje wydalona do dróg rodnych kobiety (jeśli pominąć rzadkie przypadki ciąży mnogiej). Prawdopodobnie wchodzi tu w grę aktywność takiego wybranego pęcherzyka, wyrażająca się maksymalnym wydzielaniem hormonów i największą podatnością na bodźce hormonalne pochodzące z wyższych pięter układu nerwowego. II faza rozpoczyna się od owulacji w przybliżeniu na 2 tygodnie przed wystąpieniem miesiączki. Jest to faza tworzenia się, następnie - pełnej aktywności i wreszcie faza zaniku ciałka żółtego. Zdolność jaja do zapłod˝ nienia nie przekracza 12 godzin. Nie udało się nigdy uzyskać ciąży w wyniku zapłodnienia, jeśli upłynęło więcej niż 12 godzin od chwili jajeczkowania. Przejście fazy I w fazę II wyraża się podwyższeniem temperatury, tzw. podstawowej, mierzonej z zasady rano, zaraz po przebudzeniu się, przed wstaniem z łóżka i przed wykonywaniem jakichkolwiek czynności. Niższa temperatura w I fazie zależy od działania hormonów wytwarzanych przez pęcherzyk przed jego pęknięciem. Hormony te, zwane estrogenami, powodują m.in.: 1) odnowę i wzrost błony śluzowej po miesiączce, 2) lekkie rozszerzenie kanału szyjki macicy, 3) wzrastające wydzielanie śluzu z gruczołów szyjkowych aż do szczytu objawu, który przypada tuż przed jajeczkowaniem, 4) obniżenie temperatury ciała do poziomu podstawowego. Podwyższenie temperatury na początku II fazy zależy od swoistego działania hormonu ciałka żółtego na ośrodek regulacji temperatury ciała. Działanie tego hormonu, zwanego progesteronem, wyraża się przez: 1) dalsze pogrubienie błony śluzowej macicy i przygotowanie jej na ewentualne przyjęcie zarodka, gdyby jajo zostało zapłodnione, 2) zablokowanie wzrostu innych pęcherzyków jajnika, 3) zanik wydzielania śluzu z gruczołów szyjkowych, 4) zwiększone napięcie sutków, 5) lekkie podwyższenie podstawowej temperatury ciała. Jajo zostaje uwolnione z pęcherzyka, który pęka po osiągnięciu dojrzałości. Uwolniona komórka jajowa dostaje się do jajowodu, gotowa do zapłodnienia. Często spotykamy się z nieścisłą informacją, jakoby owulacja przypadała w środku cyklu. W istocie wy˝ stępuje ona na przełomie dwu faz: fazy dojrzewania pęcherzyka i fazy ciałka żółtego. O ile faza ciałka żółtego jest mniej więcej stała i trwa około 14 dni, o tyle tempo wzrostu pęcherzyka zależy od bodźców ze strony układu nerwowego i wielu różnych czynników. Im dłuższa faza wzrostu pęcherzyka, tym dłuższy cykl, im krótsza - tym krótszy. Bywa, że w przebiegu I fazy cyklu wzrost i dojrzewanie jednego pęcherzyka zostaje zahamowane i inny pęcherzyk rozpoczyna cykl rozwojowy aż do osiągnięcia pełnej dojrzałości. Zasadniczo jednak dojrzewa osta˝ tecznie i pęka tylko jeden pęcherzyk. W wyjątkowych przypadkach, w których dochodzi do ciąży mnogiej, może dojrzewać więcej pęcherzy˝ ków, ale wtedy proces ten przebiega równocześnie. Na przykład zapłodnienie dwóch dojrzałych i uwolnionych z pęcherzyka komórek jajowych prowadzi do zainicjowania ciąży bliźniaczej, dwujajowej. Jakkolwiek może upłynąć chwila między uwolnieniem się jednego i drugiego jaja, to jednak czas jajeczkowania zawsze ogranicza się do jednej doby. Charakterystyka cyklu miesiączkowego na podstawie pomiarów temperatury ciała Jasny jest dla nas sens zawarty w porzekadle: "wybrać się z motyką na słońce". Podobna myśl może się zrodzić w momencie, gdy zamierzamy za pomocą zwyczajnego, prymitywnego narzędzia, jakim jest termometr (dla powagi dodajemy słowo "lekarski"), śledzić przemiany w cyklu miesiączkowym, dokonujące się pod wpły˝ wem hormonów jajnika, wydzielanych dzięki impulsom pochodzącym z ośrodków mózgowych. A jednak nie jest to wyprawa z motyką na słońce. Mimo wprowadzenia do różnych działów medycyny niesłychanie skomplikowa˝ nej aparatury, pomiary temperatury ciała wnoszą cenną informację o przebiegu cyklu. Pozwalają mianowicie usta˝ lić, czy nastąpiło jajeczkowanie, czy też cykl jest bezjajeczkowy, a więc pozbawiony fazy płodności. Dodajmy, że uzyskujemy jednocześnie przybliżony termin dokonanego jajeczkowania. Chodzi tu o codzienne pomiary podstawowej temperatury ciała (w skrócie ptc), czyli temperatury zależ˝ nej od przemiany materii w okresie maksymalnego spokoju. Aby uzyskać żądany pomiar, muszą być spełnione dwa warunki: pora dnia i miejsce mierzenia temperatury. Temperaturę należy mierzyć bezpośrednio po przebu˝ dzeniu się, mniej więcej o tej samej porze. Wahania w czasie przekraczające 1 godzinę powinny być odnotowane na karcie obserwacji cyklu. Nie należy mierzyć temperatury pod pachą. U dziewcząt stosuje się z powodzeniem pomiary w ustach, natomiast kobiety dorosłe dokonują pomiaru w pochwie lub odbytnicy. Ważne, aby posługi˝ wać się zawsze tym samym termometrem i mierzyć temperaturę stale w tym samym miejscu. Na podstawie licznych badań wykazano wpływ cyklicznie wydzielanych hormonów płciowych na prze˝ bieg zapisu ptc. Hormony jajnika wydzielane w pierwszej części cyklu (estrogeny) wywierają słabe działanie ob˝ niżające temperaturę ciała. Dla wyraźnego jej obniżenia stężenie estrogenów we krwi musiałoby być o wiele większe w porównaniu z tym, jakie występuje w przebiegu cyklu. Stężenie to zresztą nie utrzymuje się przez cały czas na tym samym poziomie. Pierwszy szczyt wydzielania przypada tuż przed owulacją. Znajduje to odzwier˝ ciedlenie w wykresie ptc w postaci niższej temperatury poprzedzającej jej podwyższenie, przy czym rzadko wy˝ stępuje minimum w formie jednodniowego punktu. Dalsze szczyty wydzielania estrogenów przypadają na II fazę cyklu i już nie wywierają wpływu na wykres termiczny. Ich słabe działanie obniżające ptc zostało bowiem zdys˝ tansowane przez hormon wydzielany przez ciałko żółte (progesteron), wykazujące silne działanie na ośrodek ter˝ moregulacji. W ten sposób faza ciałka żółtego jest jednocześnie fazą podwyższonej temperatury ciała, inaczej fa˝ zą wyżu termicznego. Analizując schematyczny wykres ptc, mierzonej w pochwie lub odbytnicy, możemy w nim wyodrębnić 5 odcinków. I odcinek obejmuje wykres temperatury podstawowej, wolnej od termicznego działania wydzielanych hormonów. Ilość estrogenów jest wówczas zbyt mała, aby rzutowało to na zachowanie się ptc. II odcinek tworzą ostatnie dni fazy niższej temperatury, niekiedy z wyraźnym jednodniowym minimum, zbiegającym się ze szczytowym wydzielaniem estrogenów w fazie owulacyjnej. W większości przypadków minimum termiczne rozciąga się na parę dni, przyjmując kształt półokrągły lub kątowy. Przebieg taki może niekiedy nasuwać trudności w ustaleniu ostatniego dnia niższej temperatury. III odcinek to wznoszenie się temperatury aż do uzyskania stałego poziomu fazy podwyższonej tempera˝ tury. Również i ten odcinek może mieć różny kształt: stromy w postaci tzw. skoku temperatury, stopniowy, schodkowaty lub zębaty. IV odcinek obejmuje ustabilizowany wyż termiczny, utrzymujący się w okresie aktywności ciałka żółtego aż do ostatnich 1-2 dni przed wystąpieniem miesiączki. V odcinek charakteryzuje się 1-2-dniowym spadkiem temperatury wyprzedzającym pojawienie się krwawienia miesiączkowego. Zjawisko to jest dość stałe. Dzięki niemu wiele kobiet, przyzwyczajonych do mie˝ rzenia temperatury i obserwacji cyklicznych przemian ustrojowych, traktuje spadek temperatury jako nieomylną zapowiedź zbliżającej się miesiączki, czyli fazy złuszczania połączonej z krwawieniem. Istnieje obszerne piśmiennictwo lekarskie poświęcone badaniom porównawczym, obejmującym różne kryteria jajeczkowania. Mimo pewnej różnicy zdań u poszczególnych autorów, opinia o wartości testu termiczne˝ go wypada bardzo korzystnie. Badania przeprowadzone w klinice gdańskiej wykazały większą dokładność ptc w ocenie czynności jajnika niż to się osiąga za pomocą mikroskopowych badań rozmazów wydzieliny pobieranej z pochwy w kolejnych dniach cyklu (tzw. badania cytohormonalne). Do tego wypada dodać, że test termiczny jest na pewno najprostszy i najbardziej dostępny dla ogółu kobiet, bez konieczności kilkakrotnego odwiedzania poradni, jak to jest w przypadku badań cytohormonalnych czy oznaczania krystalizacji śluzu szyjkowego. Poznanie cyklicznych przemian ustrojowych jest wielką zdobyczą nauki, otwierającą przed każdą kobie˝ tą, a pośrednio przed każdym małżeństwem, perspektywy rozszerzenia samoobserwacji w zakresie czynności płciowych. Droga rozumnego opanowania natury wiedzie przez uświadomienie sobie rządzących tu prawidło˝ wości i dostosowania się do nich. Wówczas nie będziemy przeżywać lęku człowieka gwałcącego prawa przyro˝ dy i zagrożonego skutkami swego nieobliczalnego działania. Zarówno naturalne metody planowania ciąży, jak i metody antykoncepcyjne wykorzystują osiągnięcia nauki. Jednakże tylko pierwsze z nich posługują się badaniami naukowymi w celu dokładnego określenia natural˝ nych praw rządzących płodnością po to, aby nauczyć nas świadomego i odpowiedzialnego kierowania nią. W drugim przypadku nauka poszła w kierunku unieczynnienia płodności po to, aby uwolnić aktywność seksualną od respektowania praw biologicznych, przyjmowanych wówczas jako źródło skrępowania wolności osobistej. Klasycznym przykładem tego drugiego sposobu rozwiązania problemu jest zastosowanie "pigułki" anty˝ koncepcyjnej. Zaburzają one naturalny przebieg procesów związanych z cykliczną płodnością. Łatwo zrozumie˝ my więc sens dążenia, aby spośród wielu możliwych metod wyodrębnić właśnie takie, które będą zasługiwały na miano metod naturalnych, nie zakłócających przebiegu funkcji ustrojowych. Objawy jajeczkowania podlegające samoobserwacji W 1934 roku amerykański lekarz Anderson ogłosił pracę pt. "Uczenie kobiet obserwowania u siebie ob˝ jawów owulacji". Okazuje się, że kobieta może dzięki prostej samoobserwacji doświadczać objawów wew˝ nętrznych, spowodowanych pęknięciem pęcherzyka, jeśli tylko będzie uważnie je śledziła w każdym kolejnym cyklu. Inny amerykański lekarz, profesor Dickinson, opisał w 1937 roku różnorodne objawy towarzyszące ja˝ jeczkowaniu. Dużą wagę przywiązywał do charakterystycznych cech śluzu szyjkowego oraz do odczuwania "bó˝ lu owulacyjnego". W roku 1954 dwaj holenderscy lekarze Smulders i Holt przedstawili wyniki dalszych badań nad przydatnością obserwacji samych kobiet odpowiednio poinstruowanych i stwierdzili, że częstość rozpoznania poszczególnych objawów zwiększa się znacznie w miarę zwrócenia na nie uwagi. Holt zebrał poszczególne ob˝ jawy opisane przez swych poprzedników, określił częstość ich występowania i przydatność do ustalania cyklicz˝ nych okresów płodności i niepłodności. Znaczenie obserwacji objawów jajeczkowania wzrosło w nowszych czasach w związku z próbą plano˝ wania płci, podjętą przez Zofię Kleegman (1961 rok). Mimo pojawienia się w tym czasie wielu testów, jak mi˝ kroskopowe badanie błony śluzowej pobranej z macicy, cytologiczne badania rozmazów wydzieliny z pochwy czy próby biochemiczne, objawy podlegające samoobserwacji są niezastąpione. Okazuje się, że uświadomione kobiety same najlepiej rozpoznają oznaki zbliżającego się i dokonanego jajeczkowania. Ból owulacyjny Przyczyna "bólu" nie została dokładnie ustalona. Można przypuszczać, że istotą tego objawu jest podraż˝ nienie otrzewnej w miejscu pęknięcia pęcherzyka. Jeśli tak jest, to łatwo sobie wyobrazić, że występowanie lub niewystępowanie tego objawu zależy od umiejscowienia pęcherzyka dojrzałego: czy wypukla się on w kierunku wolnej jamy otrzewnej, czy też znajduje się bliżej wnęki jajnika. W każdym razie ból ten wiąże się z czynnością jajników, skoro usunięcie jajników go znosi, a uciskanie ich palcami podczas badania ginekologicznego powodu˝ je jego nasilenie. Ból owulacyjny pojawia się wyraźnie u 15% kobiet. Dodatkowe 10% kobiet odczuwa ból krótkotrwały, słabo zaznaczony. W sumie objaw ten zauważa u siebie zaledwie co czwarta kobieta. Wiele z nich nie kojarzy odczuwania bólu z procesem owulacji i uważa go za dolegliwość towarzyszącą wzdęciu jelit. Przebieg doznań bywa zazwyczaj następujący: pewnego dnia daje się odczuć w podbrzuszu tępy ból, występujący na parę godzin bądź na 1-2 dni przed owulacją. W czasie owulacji ból ten nagle się nasila, po czym odczucie to znika całkowi˝ cie, lub też utrzymuje się jako tępy ucisk w ciągu dalszych 24-36 godzin. Szczytowe nasilenie bólu może być mierne lub duże. Czas trwania i intensywność doznań mogą się zmieniać w kolejnych cyklach. Niektóre kobiety odczuwają go regularnie w każdym cyklu, u innych może występować na przemian, lub też okresowo zanikać na miesiąc lub lata i znów się pojawiać. Często objaw ten jest znany w rodzinie i rozpoznawany przez matkę u jej córki. Tabela 1 Ból owulacyjny w kolejnych 10 cyklach (J.P. lat 32, 3 dzieci) Lp., Ból w dniu cyklu, Cykl trwał dni, II faza - dni; 1, 11, 25, 14; 2, 14, 28, 14; 3, 11, 24, 13; 4, 17, 31, 14; 5, 12, 27, 15; 6, 13, 27, 14; 7, 13, 27, 14; 8, 18, 32, 14; 9, 12, 25, 15; 10, 13, 27, 14; W przypadkach wątpliwych ból owulacyjny daje się wywołać za pomocą tzw. próby z odbicia. Ener˝ giczny siad na twardym krześle lub sedesie powoduje wówczas nasilenie bólu, zbyt słabego, aby go odczuć spon˝ tanicznie. Załączona tabela zawiera wykaz 10 cyklów u p. J.P. lat 32, mającej 3 dzieci. Wykaz obejmuje 10 kolej˝ nych cyklów. Słaby ból odczuwa od 16 roku życia, ale wyraźnie obserwuje ten objaw dopiero po pierwszym porodzie. W okresie 3 lat pomiędzy urodzeniem pierwszego i drugiego dziecka stosowała równocześnie pomiary podstawowej temperatury ciała i zaznaczała dzień odczuwania bólu. W tym czasie stwierdziła wystąpienie bólu na dzień przed podwyższeniem się ptc. Po urodzeniu (planowanym) trzeciego dziecka ograniczyła się do samej ob˝ serwacji bólu owulacyjnego. Jako początek okresu niepłodności poowulacyjnej przyjmowała niezawodnie czwar˝ ty dzień po ustąpieniu bólu. Załączona tabelka jest znakomitym potwierdzeniem podanej reguły, że jajeczkowanie występuje nie w połowie cyklu, lecz na około 14 dni przed pojawieniem się miesiączki. Krwawienie owulacyjne Potwierdzeniem znajomości tego objawu jest nazwa ludowa: "mała" lub "rzekoma" miesiączka w odróż˝ nieniu od "dużej" lub prawdziwej miesiączki. Upłynęło już pół wieku od czasu, gdy w piśmiennictwie medycznym opisano stałe, u poszczególnych kobiet, pojawianie się domieszki krwi w terminie przypadającym na około 14 dni przed spodziewaną miesiączką. Krwawienie owulacyjne szczegółowo opisał Holt w 1957 roku. W fazie jajeczkowania obserwuje się nieznaczną domieszkę krwi w wydzielinie z pochwy, zabarwiającą tę wydzielinę na różowawo, czasem na jasno˝ czerwono,a nawet na brunatno. Trwa ono krótko, nigdy nie bywa obfite, a co najważniejsze w 12 do 16 dni po nim występuje normalne krwawienie miesiączkowe. Bywa ono spostrzegane przez nieliczne kobiety, ale odsetek ich wzrasta w miarę zainteresowania całym zespołem objawów podlegających samoobserwacji. Przyczyną krwawienia śródcyklicznego jest przejściowy spadek stężenia hormonu pęcherzykowego we krwi krążącej w fazie owulacji, co z kolei prowadzi do przekrwienia błony śluzowej macicy i przenikania krwinek do jej wnętrza. Opisany objaw odgrywa pomocniczą rolę w rozpoznawaniu okresów płodności i niepłodności. Krwa˝ wienie śródcykliczne bywało jednak również przyczyną zasadniczych nieporozumień, jeśli identyfikuje się je z krwawieniem miesiączkowym. Ponieważ pierwsze zjawisko występuje w okresie największej płodności, nie˝ trudno zrozumieć, skąd wzięły się błędne opinie, jakoby kobieta była szczególnie płodna w okresie bliskim krwawienia miesiączkowego. Wydzielanie śluzu Cykliczne wydzielanie śluzu z gruczołów szyjki macicy następuje w wyniku złożonego działania układu nerwowo-hormonalnego. Dzięki szczególnym właściwościom śluzu szyjkowego w fazie płodności plemniki za˝ chowują żywotność i nabywają zdolności wniknięcia do uwolnionej z jajnika dojrzałej komórki jajowej, a tym samym zainicjowania ciąży. Po dniach krwawienia, których nie zalicza się do przedowulacyjnego okresu niepłodności, pojawia się uczucie suchości zewnętrznych narządów płciowych. Odróżniamy dwie składowe obserwacji: wrażenia wzroko˝ we i doznania czuciowe. W miarę nabywania doświadczenia doznania czuciowe wysuwają się na pierwszy plan. Po paru (kilku) dniach, podczas których utrzymywała się suchość, kobieta zauważa u siebie obecność śluzu, który początkowo bywa najczęściej lepki i przyczepny, a w następnych dniach staje się bardziej wilgotny, przezroczysty i rozciągliwy. W miarę zbliżania się do szczytu przypomina surowe białko jaja, jest śliski, sprawia wrażenie naoliwienia. Pod koniec wydzielania śluzu cykliczna płodność osiąga punkt kulminacyjny. W ostatnim dniu, zwanym dniem szczytu objawu, śluz bywa zazwyczaj mniej obfity, ale jest wyraźnie śliski. Pierwszy dzień po szczycie jest najczęściej wyraźnie uchwytny jako całkiem odmienny od dnia szczytu. W dniu tym może od razu wystąpić uczucie suchości, albo też początkowo wyraźna zmiana w dotychczasowej wydzielinie, nie w jej ilości, lecz w jej cechach charakterystycznych: jest to śluz lepki, przyczepny, grudkowaty, kłaczkowaty, jakby zwarzony. Okres niepłodności poowulacyjnej cechuje suchość, przy czym od czasu do czasu może się pojawiać niewielka ilość wydzieliny śluzowej o cechach śluzu występującego po szczycie objawu. Zwróćmy jednak uwagę, że pierwsze 3 dni po szczycie, mimo że w tych dniach jest sucho lub występuje śluz "zwarzony", należą do okresu płodności. Decyduje o tym fakt, że jajeczkowanie przypada czasami w dniu szczytu objawu śluzu, najczęściej w pierwszym, wyjątkowo w drugim dniu po szczycie. Trzeci dzień dodaje się na poczet żywotności jaja. Obserwacja cyklicznego wydzielania śluzu w ostatnich latach zajęła pierwsze miejsce wśród testów owu˝ lacyjnych, czyli objawów odnoszących się do jajeczkowania. Zadecydował o tym fakt, że objaw śluzu występuje od początku fazy owulacyjnej, podczas gdy test temperatury informuje bezpośrednio wyłącznie o odbytym już ja˝ jeczkowaniu. Czy kobieta zachodzi w ciążę w połowie cyklu? Wiedza naukowa jest zjawiskiem dynamicznym. Jej prawidłowy rozwój wymaga ciągłej konfrontacji z rzeczywistością i uwalniania się od przesądów i mitów. Jedną z przyczyn błędów jest schematyczny sposób myślenia. Chciałoby się powiedzieć, że wprowadzenie do podręczników sztywnego 28-dniowego modelu cyklu miesiączkowego stało się przyczyną wielu nieporozumień. Jedno z nich jest zupełnie zasadnicze: przyjęło się mniemanie, że kobieta zachodzi w ciążę w połowie cyklu. Występowanie okresu płodności w cyklu 28-dniowym w 13-15 dniu jego trwania, a więc na półmetku, dotyczy jedynie takiej wersji cyklu. Trzeba jednak pamiętać, że długość cyklu jest zmienna i w miarę skracania się lub wydłużania cyklu faza płodności wcale nie występuje w je˝ go połowie. O fazie płodności decyduje termin jajeczkowania. Istotne i podstawowe odkrycie Knausa polega właśnie na tym, że II faza cyklu jest stała i trwa około 14 dni. Toteż tylko w cyklu 28-dniowym 14 dzień przed końcem cyklu jest zarazem jego środkiem. W cyklu krótkim faza płodności przypada na wczesne dni cyklu, obejmując nieraz nawet końcowe dni miesiączki. Natomiast w cyklu długim o wydłużeniu się całego cyklu decyduje faza wzrostu i dojrzewania pęcherzyka, gdyż faza ciałka żółtego z reguły utrzymuje się w swych normalnych granicach, tj. około 14 dni. Przedłużenie się fazy podwyższonej temperatury powyżej 16 dni przemawia za prawdopodo˝ bieństwem ciąży, a skrócenie poniżej 9 dni świadczy już o niedomodze hormonalnej powodującej niepłodność. W medycznym ośrodku wrocławskim określono czas trwania fazy podwyższonej temperatury na pod˝ stawie przeglądu 4 tysięcy cyklów (T. Kramarek). Początek podwyższenia temperatury może wyprzedzać o 1-2 dni jajeczkowanie, albo też występować z 1-2-dniowym opóźnieniem w stosunku do dnia owulacji. Nie zmienia to jednak faktu, że długość fazy podwyższonej temperatury odpowiada w przybliżeniu długości fazy ciałka żółte˝ go. Natomiast prostota tej metody pozwala na poczynienie spostrzeżeń u dużej liczby kobiet, co ma zasadnicze znaczenie dla statystycznego opracowania obserwacji. Analiza wspomnianych 4 tysięcy cyklów wykazała, że średni czas trwania fazy ustabilizowanego wyżu temperatury wynosił średnio 12#1/2 dnia. Zakres normalny mieścił się w granicach od 9-16 dni. Przedłużanie się fazy podwyższonej temperatury utrzymującej się powyżej 16 dni dotyczyło tylko 1% wykresów. W żadnym z analizowanych cyklów faza podwyższonej ptc nie przekraczała 20 dni. Wysokość temperatury w II fazie cyklu wynosiła średnio 37,0/0C. Dla porównania, ptc w I fazie cyklu wahała się od 36,2 do 37,0/0C, a średnia wynosiła około 36,7/0C. Natomiast w cyklach ciążowych stabilizowa˝ ła się na nieco wyższym poziomie i wynosiła od 36,7 do 37,7/0C. Uwzględniając te dane nie należy na wykresach ptc zaznaczać grubszą linią poziomu 37,0/0C, gdyż naj˝ ważniejsze jest oddzielenie fazy podwyższonej temperatury od fazy niższej temperatury w każdym konkretnym cyklu. Czynniki wpływające na skrócenie lub wydłużenie I fazy cyklu Opisano wiele metod umożliwiających wykrycie jajeczkowania. Bezpośrednim dowodem jajeczkowania jest stwierdzenie ciąży lub oglądanie jajeczkowania podczas operacji brzusznej, albo też podczas oglądania na˝ rządów płciowych wewnętrznych przez specjalny wziernik wprowadzony do jamy brzusznej przez powłoki. Po raz pierwszy w historii medycyny pęknięcie pęcherzyka i wydalenie komórki jajowej u kobiety obserwowali przy okazji operacji brzusznej dwaj lekarze austriaccy: Rauscher i Ulm w 1963 r. Metody umożliwiające pośrednie stwierdzenie jajeczkowania są liczne. Należą do nich: a) oglądanie rozmazów wydzieliny pochwowej, b) badanie drobnowidowe fragmentów pobranej błony śluzowej macicy, c) oznaczanie stężenia hormonów płciowych we krwi, d) test krystalizacji śluzu szyjkowego, e) wykres podstawowej temperatury ciała, f) rejestracja wydzielania śluzu szyjkowego. Zauważmy, że dwa ostatnie punkty dotyczą metod prostych w zastosowaniu, których podstawą są ob˝ jawy podlegające samoobserwacji. Posługując się pomiarami temperatury podstawowej, mierzonej w pochwie lub odbytnicy, otrzymujemy w cyklu owulacyjnym wykres dwupoziomowy; niższy poziom określamy jako I fazę, wyższy jako II fazę. Jajecz˝ kowanie występuje na przełomie obu faz, zazwyczaj w ostatnim dniu niższej temperatury. U zdrowych, regularnie miesiączkujących kobiet długość cyklu ulega tylko nieznacznym wahaniom kil˝ kudniowym. Czasami jednak pojawia się nieoczekiwanie cykl znacznie dłuższy lub krótszy. Trudno nieraz uchwy˝ cić przyczynę skrócenia lub wydłużenia cyklu, ponieważ mechanizm sterowania zmianami cyklicznymi jest bardzo złożony. W wielu jednak przypadkach udaje się uchwycić z dużym prawdopodobieństwem ten istotny czynnik, który zaważył na pewnym zakłóceniu procesów regulacyjnych i wpłynął na znaczną zmianę typowej długości cyk˝ lu. Przykład - dotyczy kobiety lat 30, cieszącej się dobrym stanem zdrowia, mającej jedno dziecko. W gra˝ nicach 6 miesięcy wystąpiły u niej dwa cykle znacznie różniące się pod względem długości: cykl z sierpnia- września trwał 43 dni, a cykl z grudnia-stycznia 26 dni. Najczęstsze wahania w długości cyklu u tej kobiety mieś˝ ciły się w granicach 26-30 dni. Po policzeniu dni fazy podwyższonej temperatury okaże się, że wynosi ona w pierwszym z przedstawionych cyklów 16 dni, w drugim zaś 15 dni. Zwróćmy uwagę na bardzo charakterys˝ tyczne zjawisko: przy tak dużej różnicy w długości całego cyklu - tak znikoma różnica w długości II fazy. W pierwszym przypadku dni największej płodności przypadają na 26 i 27 dzień cyklu, a w drugim - na 10 i 11 dzień cyklu. Po dokładnym przyjrzeniu się obu cyklom opuści nas ochota wypowiadania się w sposób następują˝ cy: "zaszłam w ciążę na ileś tam dni przed miesiączką". Zaczniemy mówić poprawnie: "zaszłam w ciążę najpraw˝ dopodobniej w danym dniu cyklu". Zawsze zachodzimy w ciążę w jakimś konkretnym, bieżącym dniu cyklu. Nigdy natomiast nie wiemy, za ile dni przypadłaby miesiączka, ponieważ zainicjowana w tym właśnie cyklu ciąża zadecyduje o tym, że ciałko żółte cykliczne przekształci się w ciążowe i miesiączka już nie nastąpi. Bieżący dzień cyklu zawsze jest pewny, a dzień nadejścia miesiączki tylko domniemany, dający się określić w przybliżeniu wówczas, gdy mierzymy codziennie temperaturę podstawową lub notujemy objaw śluzu. Jedynie, oglądając wykresy nagromadzone z całych lat obserwacji u siebie czy u innych osób, możemy wnosić pośrednio, że miesiączka przychodzi najczęściej po 13 dniach podwyższonej temperatury. Toteż śmiało możemy powiedzieć, że upowszechnienie się pomiarów temperatury, prowadzonych przez całe lata przez kobiety w celu regulacji poczęć, ogromnie wzbogaciło naszą wiedzę o cyklu płciowym kobiety i pozwoliło wyeliminować wiele zakorzenionych przesądów. Wróćmy ponownie do długiego cyklu (sierpień-wrzesień trwającego 43 dni). Z wywiadu od p. G.W. uzyskaliśmy następujące dane: w drugiej dekadzie sierpnia miała ciężkie przeżycia rodzinne. Nie stosowała żad˝ nych leków, nie chorowała w tym czasie. Można więc wnosić, że czynnik psychogenny zaważył na wydłużeniu się I fazy cyklu. Wyodrębniono kilka czynników wpływających na zmianę długości cyklu, a zwłaszcza I jego fazy: a) zmiana długości cyklu po przebytym porodzie lub poronieniu, b) zakłócenia w ogólnym stanie zdrowia, c) różne epizodyczne zdarzenia o dużym ładunku emocjonalnym, jak ciężkie przeżycia rodzinne, egzami˝ ny, rozpoczęcie pracy po dłuższej przerwie, wezwanie do sądu, zgubienie pieniędzy, intensywne opalanie się, zmiana klimatu, leczenie preparatami hormonalnymi itp. Przejdźmy do cyklu z wybitnie skróconą I fazą. Po miesiączce trwającej 3 dni widzimy zaledwie 3 dni fa˝ zy niższej temperatury, po czym rozpoczyna się 10-dniowa faza temperatury podwyższonej. W całości cykl trwa 18 dni. Załączone notatki wskazują na ewentualność wpływu dwu czynników: na początku i pod koniec cyklu. Pierwszy dotyczy styczności z chemikaliami o silnym działaniu toksycznym, drugi - emocji związanej z nieco˝ dziennym wydarzeniem. W dawniejszych czasach kobiety miały cykle bardziej regularne. Różnice przekraczające 5 dni spotykało się nie więcej niż u 10% kobiet. Nic dziwnego, że stosowany przed 20-30 laty tzw. kalendarz małżeński wystar˝ czał praktycznie do oznaczenia okresu płodności i okresów niepłodności w cyklu. Od wielu lat wzrosło jednak przeświadczenie, że kalendarzowa metoda planowania ciąży oparta wyłącznie na statystycznym obliczaniu okresu płodności i okresów niepłodności w cyklu nie wystarcza, właśnie ze względu na częściej spotykane wahania w długości cyklu. Późniejsze metody wprowadziły zasadnicze uściślenie: początek poowulacyjnego okresu nie˝ płodności oznacza się bezpośrednio, osobno dla każdego bieżącego cyklu. Sama nieregularność cyklu, choćby nawet znacznego stopnia, nie upoważnia do nazwania go cyklem nie˝ prawidłowym. Cykle nietypowe nie muszą być cyklami nieprawidłowymi. Różnica w nazewnictwie pociąga za sobą poczucie zdrowia lub choroby, a więc akceptację istniejącego stanu rzeczy, albo też poddanie się leczeniu. O prawidłowości cyklu decyduje nie jego długość, lecz występowanie lub niewystępowanie jajeczkowania. Na˝ wet sporadycznie zdarzające się cykle bezowulacyjne mieszczą się w granicach normy. W podanych przykładach zachodziły zmiany w długości cyklu pod wpływem uchwytnych czynników przemijających, których oddziaływanie było tylko doraźne. Oddziaływanie to odnosiło się zresztą niemal wyłącz˝ nie do pierwszej fazy cyklu, która - jak wiemy - jest zmienna, podatna na różnorodne wpływy. Może się jednak zdarzyć, że u jakiejś kobiety występują stale, przez całe życie, cykle skrajnie nieregularne, przy czym zjawiska tego nie można powiązać z jakimikolwiek uchwytnymi wpływami. W takim przypadku mamy do czynienia z nie˝ regularnością typu konstytucjonalnego, a więc jest to cecha właściwa dla danej kobiety, różniąca ją od innych, właśnie - jak to mówimy - cecha nietypowa. Zjawisko jest analogiczne do skrajnie niskiego lub wysokiego wzrostu, co pociąga za sobą wiele trudności życiowych, jak na przykład niemożność znalezienia odpowiedniego garnituru czy odpowiedniej pary butów. Osoba taka nie ma jednak poczucia choroby czy inwalidztwa, lecz trak˝ tuje swą nietypowość jako pewną uciążliwość nie naruszającą poczucia zdrowia. Przykładem nietypowości w postaci skrajnej nieregularności cyklów może być nadesłany zbiór kolejnych cyklów (47) p. M.B., urodzonej w 1950 r., mieszkanki wsi, matki trojga dzieci. Nieregularne cykle występowały u niej od czasu wystąpienia pierwszej miesiączki w 14 roku życia. Po urodzeniu pierwszego dziecka p. M.B. przystąpiła do systematycznej i ciągłej obserwacji cyklów. Motywem zasadniczym była kwestia ułożenia współ˝ życia małżeńskiego, które pozwoliłoby na uniknięcie niekontrolowanej płodności. Przez pierwsze 4 lata obserwa˝ cje sprowadzały się do codziennych pomiarów ptc, co jednak nie rozwiązywało sprawy, ponieważ nie umożliwia˝ ły one wyznaczenia początku przedowulacyjnego (pomiesiączkowego) okresu niepłodności. Była to sprawa is˝ totna, jeśli zważyć, iż pierwsza faza cyklu trwała do 100 dni. Dopiero włączenie obserwacji objawu śluzu spełniło zadanie w następnych 4 latach objętych zbiorem cyklów i spełnia je nadal. Zwraca uwagę już pierwszy zapis cyklu, w którym doszło do zainicjowania ciąży. Nastąpiło to ok. 63-64 dnia cyklu. Trzecia z kolei ciąża rozpoczęła się około 45 dnia cyklu. Wszystkie 3 porody nastąpiły o czasie, po 38 tygodniach trwania ciąży, licząc oczywiście od daty poczęcia, nie od daty miesiączki, która z terminem zaini˝ cjowania ciąży nie ma nic wspólnego. W okresie około 15 lat cykl bezowulacyjny (jednofazowy) wystąpił tylko dwukrotnie, co mieści się w granicach prawidłowości. Przytoczone okoliczności pozwalają nazwać cykle p. M.B. cyklami nietypowymi, ale nie ma podstaw uznać ich za nieprawidłowe. W okresie pierwszych lat, to jest przed wprowadzeniem obserwacji śluzu, próbowano uregulować cykl podawaniem preparatów hormonalnych ze względu na niemożność kontrolowania płodności. Wyniki były cha˝ rakterystyczne: efekt sprowadzenia długości cyklu do przeciętnej utrzymywał się tylko ściśle w okresie podawa˝ nia leków, po czym cykl wracał do swej - naturalnej u tej kobiety - nieregularności. Zastosowanie obu elementów obserwacji - śluzu i ptc - ukazało niemal idealną zbieżność obu testów dla uchwycenia granicy pomiędzy obiema fazami. Przedstawiony zbiór cyklów stanowi jednocześnie potwierdzenie stabilności drugiej fazy cyklu, niezależnie od wahań w ich długości. Obserwacja przemian cyklicznych w ustroju Karta obserwacji cyklów obejmuje najbardziej uchwytne i najłatwiej poddające się obserwacji zmiany zachodzące w odcinkach czasu wyznaczonych przez krwawienia miesiączkowe. Na karcie tej zaznaczyć można testy zasadnicze i pomocnicze. Pierwsze z nich to pomiary podstawowej temperatury ciała i objaw śluzu, drugie - pomocnicze - to ból owulacyjny, krwawienie owulacyjne oraz zmiany szyjki: jej rozpulchnianie i rozwarcie ujścia zewnętrznego. Do omówienia pozostaje trzeci z testów pomocniczych, ponieważ dotąd nie było o nim wzmianki. Rów˝ nolegle z pojawieniem się śluzu płodnego daje się wyczuć palcem rozpulchnienie części pochwowej szyjki macicy oraz lekkie rozszerzenie jej ujścia. Stwierdzenie tego objawu nie wymaga wizyty u lekarza, należy bowiem do za˝ kresu obserwacji dokonywanych samodzielnie. Obserwacja ta jednak, w odróżnieniu od innych, nie ogranicza się do spostrzegania i odczuwania zewnętrznego, lecz wymaga samobadania. W tym celu kobieta stawia lewą nogę na krześle, będąc w pozycji stojącej, po czym wprowadza wskazujący palec prawej ręki głęboko do pochwy. Samo obmacanie części pochwowej szyjki macicy i stwierdzenie różnic w jej spoistości, a także uchwycenie rozwierania się i potem zamykania jej ujścia, nie nastręcza większych trudności. Przy tej sposobności kobieta po˝ biera palcem próbkę śluzu i określa stopień jego rozciągliwości. Badanie to zaleca wielu lekarzy, m.in. dr Bonomi z Włoch, dr Keefe ze Stanów Zjednoczonych i dr Rt˝ zer z Austrii. Wiele kobiet w Polsce dzieliło się ze mną swymi doświadczeniami. Opinie zarówno lekarzy, jak i samych kobiet, są bardzo zachęcające, mimo to w naszym kraju badanie to nie jest rozpowszechnione, przede wszystkim z powodu samego sposobu oceny tego - zresztą cennego - objawu. Przedstawienie wszechstronnej obserwacji cyklu ma na celu omówienie testów i objawów umożliwiają˝ cych wyodrębnienie w cyklu okresu płodności związanego z fazą jajeczkowania. O jajeczkowaniu często mówi się w ten sposób, jakby termin jego mógł być wykalkulowany i do tego terminu dopasowuje się objawy. Tym˝ czasem jest całkiem odwrotnie: koncentrujemy się na objawach, aby dzięki nim uchwycić początek i koniec fazy owulacyjnej. Tylko objawy są nam dostępne, nic więcej. Nic nie warte są wyliczenia zakładające jakiś domnie˝ many termin przyszłej miesiączki. Tej daty właśnie nie znamy, toteż pozostaje obserwacja objawów z dnia na dzień. Trzeba sobie uświadomić, że każdy cykl jest odrębny i niepowtarzalny w naszym życiu, nie można go więc wtłaczać w jakiś utarty schemat. Nieoczekiwane zajście w ciążę może się zdarzyć w przypadku stosowania tzw. metody termicznej operu˝ jącej wyizolowanym testem temperatury. Ilustruje to list skierowany do mnie za pośrednictwem redakcji "Twoje dziecko": "Piszę w imieniu swej przyjaciółki Małgorzaty, poruszona jej problemami. Sama jestem matką dwojga dzieci (7 i 2 lata). Są to dzieci zaplanowane. Stosując metodę termiczną czuję się pewna i wiem, że tą drogą można w małżeństwie wiele spraw uregulować. Ale moja przyjaciółka, która w dodatku wprowadziła mnie w tę metodę, spodziewa się kolejnego, również jak w poprzedniej ciąży, nie zaplanowanego dziecka. Obowiązki do˝ mowe nie pozwalają jej zmobilizować się do napisania listu w tej sprawie, czynię to więc ja w jej imieniu. Obie mamy po 33 lata. Ona ma czterech synów, ja dwie córki. Ona nie może pracować zawodowo, co pogarsza stan materialny rodziny. Sytuacja staje się konfliktowa wobec niemożności kontrolowania poczęć. Nie rozumiem, dla˝ czego w jej przypadku metoda termiczna nie sprawdza się. Za zgodą mej przyjaciółki załączam wykresy temperatury z jej ostatnich dwóch ciąż: poprzedniej i obec˝ nej. Proszę o wyjaśnienie, w jaki sposób mogło dojść do ciąży w obu przypadkach? Wiem, że przyjaciółka, podobnie jak ja, nie obserwuje śluzu. Wszystkie dzieci u niej, z wyjątkiem piątej ciąży, zostały zainicjowane czwartego lub piątego dnia wyższej temperatury"... Dokładna analiza obu wykresów jest bardzo wymowna. Pierwszy z nich stanowi zapis temperatury w cyklu, w którym doszło do poprzedniej ciąży ukończonej porodem przed 14 miesiącami. Wykres drugi doty˝ czy ciąży, która trwa. Przyjrzyjmy się pierwszemu z nich. Przede wszystkim jest to obserwacja niewystarczająca. Nie ma metody opartej na samym wykresie temperatury. Byłaby to metoda niekompletna. Zamiast pełnej metody mamy tu przedstawiony wyizolowany test temperatury określony jako metoda termiczna. W rejestrze Światowej Organizacji Zdrowia znajduje się metoda objawowo-termiczna, na którą składa się obserwacja śluzu i temperatu˝ ry oraz inne objawy dodatkowe. Przyjrzyjmy się teraz dokładnie pierwszemu wykresowi. Zaznaczone są na nim literą "x" dwa zbliżenia; pierwsze w 8 dniu cyklu. Dzień ten jest jednocześnie pierwszy z 6 dni niższej temperatury przed jej podwyższe˝ niem, a więc należy do okresu płodności. Drugie zbliżenie w 4 dniu "wyżu", tj. w 17 dniu cyklu, nie wchodzi w rachubę wobec skokowej zmiany temperatury (z 36,6 do 37,1/0C) i jej zdecydowanego utrzymywania się przez cały czas na podwyższonym poziomie. Trzeba zatem uznać ósmy dzień cyklu jako dzień zainicjowania cią˝ ży. Zwraca uwagę fakt, że autorka wykresów, posługując się przez wiele lat samym tylko testem temperatury, nie zna w dodatku podstawowej reguły, że ostatnie 6 dni niższej temperatury + pierwsze 3 dni podwyższonej należą do okresu płodności. Oczywiście, bez równoległej obserwacji śluzu nie mogła przewidzieć, że ósmy dzień w da˝ nym cyklu okaże się pierwszym z sześciu dni poprzedzających podwyższenie się temperatury. Jednak późniejsza ocena takiego wykresu nie powinna już budzić żadnych wątpliwości. Nieumiejętność zlokalizowania dnia zbliże˝ nia, w którym najprawdopodobniej doszło do zainicjowania ciąży, świadczy w tym przypadku o głębokiej niezna˝ jomości zagadnienia. Przejdziemy teraz do analizy drugiego wykresu. Pierwsze z dwóch zanotowanych zbliżeń miało miejsce w 7 dniu cyklu. Przez dalsze dni, ściśle między 9 i 15 dniem cyklu, temperatura utrzymuje się na niższym poziomie między 36,6 a 36,8/0C i pół kreski. Uwzględnienie połowy kreski mogłoby świadczyć o niezwykłej dokładności pomiarów. W dalszym ciągu obserwuje się dwukrotny wzrost temperatury: pierwszy wyż utrzymuje się przez 8 dni na poziomie od 36,9 do 37,0/0C. Jest to już poziom osiągający lub przekraczający linię graniczną, która na pierwszym wykresie kształtuje się na poziomie 36,9/0C. Jest to jednak poziom dotyczący wykresu sprzed 1#1/2 roku. W tym czasie linia graniczna mogła się zmienić. Potem następuje ponowne podwyższenie temperatury: po˝ czątkowo w postaci "schodkowatego" skoku o 1#1/2 kreski; w następnych dniach wahania utrzymują się w gra˝ nicach od 37,05 (jednorazowo) do 37,3/0C, nie licząc pojedynczego wzrostu w dalszej części "wyżu". Bez obserwacji śluzu, a jednocześnie bez uwzględnienia tzw. linii granicznej, o czym nie ma żadnej wzmianki w liście, nie można przewidzieć, że w danym cyklu nastąpił dwukrotny wzrost temperatury, oraz który wzrost jest właściwym "wyżem". Zagadnienie dodatkowo komplikuje się przez to, że w razie ciąży temperatura nierzadko podwyższa się i ustala na wyższym poziomie po upływie tygodnia, a więc po zagnieżdżeniu się jaja. Późniejsza jednak ocena wykresu nasuwa przypuszczenie, że raczej drugie z zaznaczonych zbliżeń jest odpowie˝ dzialne za zainicjowanie ciąży. Wnioski z analizy przesłanych do oceny zapisów temperatury, skomentowanych w liście przez dwie oso˝ by, to jest przez autorkę listu i jej przyjaciółkę, posługujące się "metodą termiczną" od 10 lat, są raczej smutne. Przede wszystkim do pełnej metody należy objaw śluzu, który został całkowicie pominięty. Wzmianka w liście o tym, że obie panie nie obserwują śluzu, nie pozwala zorientować się, czy objaw ten nie występuje u nich w spo˝ sób zauważalny, czy też nie jest przedmiotem ich obserwacji. Gdyby zachodziła ta pierwsza ewentualność (zdarza się ona zupełnie wyjątkowo), należałoby znać dokładnie regułę określającą okres płodności obejmujący ostatnie 6 dni niższej temperatury + 3 dni "wyżu" ustabilizowanego z uwzględnieniem linii granicznej. Opuściłem fragment listu, w którym przyjaciółka p. Małgorzaty pisze o jej niezłomnej postawie nie do˝ puszczającej myśli o zniszczeniu ciąży. Jest to jedynie słuszna postawa, ale czy nie powinna z nią w parze iść konkretna wiedza o zasadach naturalnego planowania rodziny? Wiedza o cyklu, ze szczególnym uwzględnieniem umiejętności trafnego wyodrębnienia w nim początku i końca okresu płodności, służy świadomej i odpowiedzialnej realizacji zamierzeń prokreacyjnych. Wyznaczanie tego okresu pozwala wybrać odpowiednią porę poczęcia. Dobra znajomość zasad naturalnego planowania ro˝ dziny służy także wolności człowieka w jego pożyciu małżeńskim bez naruszania praw życia respektujących natu˝ ralny rytm płodności i niepłodności. W metodach naturalnych nie chodzi głównie o unikanie ciąży, lecz o umożli˝ wienie parze małżeńskiej podejmowania decyzji co do poczęcia w sposób wolny, a jednocześnie otwarty na ro˝ dzicielstwo. Wykresy p. Małgorzaty mają wartość dokumentu przez to, że zaznaczono na nich dni współżycia, przy˝ najmniej sąsiadujące z początkiem i końcem możliwego okresu płodności. Dzięki znaczkom "x" można było do˝ konać krytycznej analizy zapisów. Przykład ten dostatecznie potwierdza wymóg notowania na karcie obserwacji cyklu danych pozwalających określić bliżej czas zainicjowania ciąży zarówno zamierzonej, jak i nie zamierzonej. Biologiczne kryteria cyklicznego rytmu płodności Jakkolwiek stosowanie różnych technik kierowania płodnością znane jest już w najwcześniejszych okre˝ sach dziejów ludzkich, to jednak od początku dadzą się wyodrębnić dwie drogi regulowania prokreacji. Jedna z nich prowadzi do zniesienia płodności przez stosowanie środków plemnikobójczych lub różnego rodzaju spo˝ sobów nie dopuszczających plemników do przekroczenia bariery śluzu szyjkowego. Druga, stosowana w prakty˝ ce również od najdawniejszych czasów, posługuje się empiryczną wiedzą o cyklicznej płodności kobiety. Do˝ kładny zapis zastosowania tej wiedzy znajduje się w najdawniejszych księgach żydowskich w postaci wyraźnego nakazu powstrzymywania się od współżycia w fazie niepłodności, co przyczyniało się do realizacji programu Mojżesza, zmierzającego do powiększenia biologicznego potencjału narodu żydowskiego. Talmud i jego komen˝ tatorzy uzupełnili ogólną zasadę wieloma uściśleniami. Z chwilą pojawienia się krwawienia miesiączkowego ko˝ bieta była "nidda", czyli wyłączona od współżycia do czasu całkowitego ustania krwawienia, jednak nie mniej niż 5 dni. Dalsze 7 dni cyklu określono jako okres oczyszczania. Ostatniego dnia z tych dni (czyli 12 dnia cyklu) wie˝ czorem kobieta brała kąpiel oczyszczającą, zwaną "tewila", i od tej pory mogło się rozpocząć współżycie małżeń˝ skie. Przypadało ono na szczyt płodności. Jedno z pierwszych opracowań dotyczących naturalnej regulacji poczęć związane jest z nazwiskiem Cappelmana i pochodzi z 1896 r. Jednakże poprawne pod względem naukowym opracowanie tzw. metody ryt˝ mu, czyli popularnego "kalendarza małżeńskiego", wiąże się dopiero z pracami Knausa i Ogino na przełomie lat 1929 i 1930. Autorzy ci, których nazwiska złączono w nazwie nie istniejącej "metody Ogino-Knausa", ustalili prawidła, pozwalające z dużą dokładnością określić znany od wieków model okresowej płodności kobiety. Zarówno formuła przyjęta przez Knausa, jak i formuła zaproponowana przez Ogino doczekały się dal˝ szych uściśleń, do czego przyczynili się zwłaszcza dwaj holenderscy lekarze: Smulders i Holt. Możność kontrolowania płodności opiera się na biologicznym fakcie, że kobieta w przeważającej części swego życia jest niepłodna. Czas przeżywalności gamety żeńskiej (jaja) wynosi 8-12 godzin, natomiast zdolność zapładniająca plemników w obecności śluzu płodnego utrzymuje się w ciągu 2-5 dni. Ponieważ owulacja wystę˝ puje jeden raz podczas cyklu, dni niepłodności jest więcej niż dni możliwości poczęcia. Współżycie płciowe, pod˝ jęte w dniach niepłodności, nie może prowadzić do poczęcia. Cały problem, patrząc na niego od strony metody, sprowadza się zatem do poprawnego wyznaczenia okresów cyklicznej płodności i niepłodności na podstawie obiektywnie istniejących praw przyrody. Stosowanie metod naturalnej regulacji poczęć ma na celu: - zrealizowanie zamiaru poczęcia w odpowiednim czasie, - odłożenie poczęcia, - przerzedzenie ciąż (wydłużenie odstępów po porodach), - trwałe uniknięcie poczęcia (np. poważne względy zdrowotne), - uzyskanie ciąży w przypadku rzadkiego jajeczkowania lub w razie niepłodności spowodowanej skąpym i krótkotrwałym wydzielaniem śluzu szyjkowego. Metoda rytmu Służy ona ustaleniu standardowego okresu płodności z uwzględnieniem typu cyklu, jaki występuje u danej kobiety. Przez określenie "typ cyklu" rozumie się wyznaczenie w ciągu roku najkrótszego i najdłuższego cyklu. Po uchwyceniu zakresu wahań w długości cyklu Smulders zastosował następującą formułę: od najkrótszego cyklu należy odjąć 19 dni, a od najdłuższego 12 dni. Jeśli na przykład najkrótszy cykl w roku trwa 26 dni, to odejmu˝ jąc od tej liczby 19 uzyskamy 7 dni. Oznacza to, że siódmy dzień cyklu jest pierwszym dniem płodności, podczas gdy pierwsze 6 dni cyklu stanowią przedowulacyjny (pomiesiączkowy) okres niepłodności. Jeżeli zaś najdłuższy cykl trwa 30 dni, to odejmując 12 dni otrzymamy: 30 -12 =18. Osiemnasty dzień cyklu kończy okres płodności. Pozostałe dni aż do wystąpienia miesiączki są dniami naturalnej niepłodności poowulacyjnej (przedmiesiączko˝ wej). Z przytoczonej formuły wynika, że przeżywalność plemników została oceniona na 3 dni. Billings skory˝ gował tę formułę w ten sposób, że od najkrótszego cyklu odejmuje się 21 dni, ze względu na dłuższy niekiedy okres przeżywalności plemników zdolnych do zapłodnienia. Metoda rytmu zakłada, że okres wahań w długości cyklu utrzyma się również w przyszłości w granicach uprzednio obserwowanych. Jakkolwiek, w miarę upływu czasu, dysponuje się coraz dłuższym okresem obser˝ wacji, to jednak właśnie ten bieżący cykl może nie mieścić się w dotychczasowych granicach. Metody tej nie można zastosować w okresie karmienia po porodzie, a także w okresie "przejściowym" w miarę zbliżania się me˝ nopauzy, ponadto prowadzi ona do błędnych ocen, jeśli krwawienie owulacyjne przyjmie się mylnie za miesiącz˝ kę. To ostatnie zjawisko jest niezwykle rzadkie, jednak spotykane jako śladowy objaw rui u człowieka, po˝ wszechnie występujący w świecie zwierzęcym. Do wymienionych zastrzeżeń dochodzi jeszcze jedno, związane ze znaczną nieregularnością cyklu, gdyż poprawne zastosowanie formuły skrajnie zwęża, albo nawet znosi margines dni oznaczonych jako dni niepłodności. Metoda podstawowej temperatury ciała (ptc) Zwana również metodą termiczną jest ona dalszym etapem zastosowania praktycznej wiedzy służącej wyznaczaniu początku i końca cyklicznego okresu płodności. Test temperatury pozwala jedynie ustalić początek ustabilizowanej wyższej temperatury w poowulacyjnej fazie cyklu. Po 3 dniach podwyższonej temperatury, od˝ dzielonych od punktów niższej temperatury fazy przedowulacyjnej tzw. linią graniczną, rozpoczyna się okres nie˝ płodności trwający do końca cyklu. Rozpoznanie końca cyklicznego okresu płodności opiera się na następują˝ cych kryteriach: 1. Stwierdzenie "znamiennego skoku" temperatury. 2. Uwzględnienie "linii granicznej". 3. Przyjęcie określonej liczby pierwszych dni "wyżu" temperatury jako należących jeszcze do okresu płodności. Znamienny skok, zgodnie z określeniem podanym przez grupę ekspertów Światowej Organizacji Zdro˝ wia, jest to skok dokonujący się w czasie nie dłuższym niż 48 godzin, przy czym temperatura w trzech kolejnych dniach jest wyższa przynajmniej o 0,2/0C od temperatury 6 dni poprzedzających. Linia graniczna jest linią poziomą przeprowadzoną na wykresie ptc, która wykazuje u poszczególnych kobiet względną stałość, jeśli zachowuje się te same warunki mierzenia temperatury. Na tej linii lub powyżej niej znajdują się punkty ustalonej wyższej temperatury. Liczba pierwszych dni "wyżu" temperatury należących do okresu płodności nie została ustalona defini˝ tywnie. Dring przyjmuje wieczór trzeciego dnia "wyżu" jako początek okresu niepłodności. Kramarek określa początek okresu niepłodności poowulacyjnej po 3 dniu podwyższonej temperatury. Metoda termiczna, podobnie jak kalendarzowa, jest metodą zdystansowaną przez dwie inne, omówione w dalszej kolejności. Jednak w wyjątkowych przypadkach nieczytelności objawu śluzu (dotyczy to nikłego od˝ setka kobiet płodnych) nadal zachowuje swą aktualność, toteż należy do całokształtu wiedzy, jaką powinna po˝ znać każda para ludzi u progu małżeństwa. Tabela 2 Porównawcze zestawienie wskaźników ciąż niezamierzonych dla metod termicznych: ścisłej, kombino˝ wanej i rozszerzonej Autor, Rok, Liczba cyklów, Liczba nieplanowanych poczęć na 100 lat stosowania metody; Marshall, 1966, 2713, 7,5 metoda kombinowana - 1,3 metoda ścisła; Rendu, 1966, 18656, 3,2 metoda kombinowana - 1,0 metoda ścisła; Dring, 1967, 48214, 3,1 metoda kombinowana; Dring, 1967, 11352, 0,8 metoda ścisła; Rtzer, 1969, 21200, 0,7 metoda rozszerzona. Odróżnia się metodę termiczną ścisłą, uwzględniającą jedynie poowulacyjny okres niepłodności oraz me˝ todę kombinowaną, według której określa się również przedowulacyjny okres niepłodności, który obejmuje pierwsze dni cyklu i kończy się w dniu poprzedzającym sześć ostatnich punktów niższej temperatury. Ustaliwszy dzień najwcześniejszego podwyższenia się temperatury w co najmniej 10 cyklach, odlicza się 6 dni poprzedzają˝ cych ów dzień. W ten sposób, analogicznie jak w metodzie rytmu, dąży się do uwzględnienia wahań w długości cyklu. Wykres podstawowej temperatury ciała prowadzony systematycznie w przebiegu cyklu pozwala uchwy˝ cić dokonane jajeczkowanie. Badania porównawcze wykazały, że owulacja występuje w najbliższym terminie są˝ siadującym z momentem przejścia fazy niższej temperatury w fazę temperatury podwyższonej. Po 3 dniach ustabi˝ lizowanego "wyżu" kończy się definitywnie okres płodności. Dring przebadał około 60000 cyklów i udokumen˝ tował praktyczną niezawodność metody termicznej ścisłej oraz niski wskaźnik nieskuteczności metody kombino˝ wanej, zbliżony do uzyskanej przy zastosowaniu "pigułki" (zobacz tabela 2). Naturalne współżycie od początku okresu niepłodności poowulacyjnej, rozpoczynającej się po 3 dniach podwyższonej temperatury, nie spowoduje ciąży. Jednakże, wbrew pozorom, poprawne wyznaczenie początku okresu niepłodności po jajeczkowaniu wymaga praktycznego zapoznania się z różnymi wariantami wykresów i określenia początku ustabilizowanej fazy wyższej temperatury. Przedstawianie w różnych podręcznikach i broszurach niby to typowych wykresów, z wy˝ raźnym obniżeniem temperatury poprzedzającym jej "skok" na poziom podwyższonej staje się przyczyną dezo˝ rientacji i fałszywego wyobrażenia, że "moje wykresy są nieprawidłowe". Fakt, że różnią się od owych wykresów wzorcowych, wcale nie świadczy o ich rzekomej nieprawidłowości i nieczytelności. Największa trudność powstaje w związku z ustaleniem rzeczywistego początku podwyższonej tempera˝ tury ciała. Rodzi się pytanie, na jakiej podstawie można uznać, że podwyższająca się temperatura uzyskała już swój definitywny poziom? Odpowiedź dał J.G.H. Holt, który sformułował w latach pięćdziesiątych definicję tzw. linii granicznej. Według Holta początek linii granicznej wyznacza pierwszy z 3 dni z podwyższoną temperaturą, jeśli jej poziom jest wyższy od temperatur w ciągu poprzedzających 6 dni. Nieliczne przypadki nieprzewidzianych ciąż, pojawiające się mimo stosowania się do tak zdefiniowanej linii granicznej, skłoniły badaczy tego zagadnienia do dalszych uściśleń. Powołany przez Światową Organizację Zdrowia zespół ekspertów, w skład którego weszli wybitni znawcy naturalnej regulacji poczęć, jak Dring, Ren˝ du i Marshall, opracował nowszą wersję linii granicznej. Według przyjętego przez ten zespół określenia "znamien˝ ny wzrost termiczny" rozpoczyna się wówczas, gdy powyżej 6 punktów temperatury poprzedzających jej pod˝ wyższenie znajdą się 3 kolejne temperatury, z których każda przewyższa poziom tych 6 punktów przynajmniej o 2 kreski. Praktyczne zastosowanie sformułowania podanego przez ŚOZ przyczyniło się do zmniejszenia wskaźnika nieskuteczności, jednak pociągnęło za sobą dalsze skrócenie okresu niepłodności poowulacyjnej, kiedy to współżycie ma miejsce poza okresem naturalnej płodności. Określanie linii granicznej wiąże się z pewnymi niedo˝ godnościami: 1) prawidłowe jej ustalenie jest możliwe właściwie dopiero w końcu cyklu, kiedy na wykresie znajduje się już cała faza podwyższonej temperatury, 2) poziom jej jest zmienny, a tendencje do zmian w poszczególnych cyklach nie wykazują jakiejś uchwytnej prawidłowości, 3) ustalenie tego poziomu może zawierać pewien margines dowolności. W celu uniknięcia owej dowolności T. Kramarek wprowadziła pod koniec lat sześćdziesiątych dalsze uściślenie linii granicznej. Według tej definicji jest to linia pozioma, przeprowadzona przez dolne punkty "ustalonej fazy wyższej temperatury" z pominięciem skoku oraz spadku przedmiesiączkowego. Według opinii autorki jest ona względnie stała i charakterystyczna dla danej kobiety. W latach sześćdziesiątych J. Rtzer wprowadził trzeci typ metody termicznej, którą nazwał metodą roz˝ szerzoną. Odrębność jej polega na wprowadzeniu obserwacji śluzu. W tej metodzie początek okresu płodności ustala się w każdym kolejnym cyklu osobno, na podstawie pojawienia się wilgotności, notowanie zaś 6 dni niższej temperatury ma tylko znaczenie pomocnicze. Natomiast koniec okresu płodności określa się na podstawie obu testów na raz. Modyfikacja ta podniosła znacznie skuteczność metody dzięki dokładniejszemu ustalaniu granic płodności i niepłodności. Z czasem przyjęła się inna nazwa, a mianowicie metoda objawowo-termiczna. Metoda objawowo-termiczna Podstawę teoretyczną tej metody stanowią naukowo zbadane i poświadczone w praktyce trzy stwier˝ dzenia podstawowe: 1) poczęcie nowego życia jest możliwe jedynie w fazie jajeczkowania, 2) fazie jajeczkowania towarzyszą charakterystyczne objawy ze strony organizmu podlegające samoob˝ serwacji, 3) po jajeczkowaniu podstawowa temperatura ciała podnosi się i utrzymuje na podwyższonym poziomie do czasu wystąpienia kolejnego krwawienia miesiączkowego. Przygotowanie karty obserwacji cyklu. Aby uniknąć zbędnych czynności obserwacje notuje się na tabeli narysowanej w kratkowanym zeszycie. Każdy cykl musi być umieszczony na jednej karcie. W razie jego przed˝ łużania się poza brzeg karty należy dokleić następną, aby mieć wgląd w całość cyklu bez łączenia jego poszcze˝ gólnych odcinków. Stosunki małżeńskie oznacza się znakiem x. Przedowulacyjny okres niepłodności. Rozpoczynając obserwacje należy początkowo ograniczyć czas tego okresu do pierwszych 6 dni cyklu (cykl liczymy od pierwszego dnia miesiączki). Dopiero po nabraniu od˝ powiedniej wprawy można przedłużyć ten okres do zmiany uczucia suchości na uczucie wilgotności w obrębie zewnętrznych narządów płciowych. Zbliżenia płciowe w tych dniach nie mogą być podejmowane częściej niż co drugi dzień, aby obecność nasienia nie utrudniała oceny przejścia od suchości do wilgotności. Przy bardzo krót˝ kich cyklach (np. 23-dniowych) przedowulacyjnego okresu niepłodności może w ogóle nie być, gdyż śluz może się pojawić jeszcze przed zakończeniem krwawienia. Objawy okresu owulacji, czyli okresu płodności. Należą do nich: obecność śluzu z towarzyszącym obja˝ wem wilgotności, niska temperatura ciała oraz tzw. ból owulacyjny. Ten ostatni objaw występuje, jak wiemy, tyl˝ ko u niewielkiego odsetka kobiet. Odróżnienie wilgotności związanej z obecnością śluzu od przejściowego uczu˝ cia wilgotności towarzyszącego pobudzeniu seksualnemu w praktyce jest wyraźnie uchwytne i nie stanowi prob˝ lemu. Nietrudno również odróżnić śluz od płynu nasiennego. Ten ostatni jest rzadszy, bardziej wodnisty, nie jest szklisty ani ciągnący się, na chusteczce nie pozostawia błyszczącego śladu. Szczytem objawu nazywamy ostatni dzień utrzymującej się wilgotności. Do okresu płodności należą pierwsze 3 dni po szczycie objawu. Gdyby w którymś z tych dni pojawiła się ponownie wydzielina o charakterze śluzu płodnego, dzień ten należy uznać za dzień szczytu i doliczyć do niego jeszcze trzy dni jako dni możliwości poczęcia. Zasady określania początku okresu niepłodności poowulacyjnej. Po podwyższeniu się temperatury i ustabilizowaniu się jej powyżej poziomu 6 niższych temperatur poprzedzających jej podwyższenie pierwsze 3 punkty podwyższonej temperatury obrysowuje się kółkami i numeruje: 1, 2, 3. Od czwartego dnia rozpoczyna się poowulacyjny okres niepłodności. Ważne, aby były spełnione trzy warunki: 1) trzy punkty podwyższonej temperatury muszą następować kolejno, nie może być między nimi jakiegoś dnia z obniżoną temperaturą, 2) wszystkie trzy punkty podwyższonej temperatury muszą być wyższe od 6 punktów poprzedzających, 3) trzy punkty podwyższonej temperatury należy liczyć od dnia zaniku śluzu, czyli od dnia następującego po szczycie objawu śluzu. Jeżeli prowadzi się równocześnie obserwację śluzu płodnego i ptc oraz uzyska się trzy kolejne punkty podwyższonej temperatury po ustąpieniu śluzu i wraz z nim uczucia wilgotności, to za początek okresu niepłod˝ ności można przyjąć już wieczór w trzecim dniu podwyższonej temperatury. Do czasu uzyskania wprawy w ob˝ serwacji śluzu początek okresu płodności należy przyjmować od czwartego dnia. Jeżeli zachodzi niezgodność w czasie spełnienia obydwu warunków, to należy dodać tę liczbę dni, która jest niezbędna na skutek zaistniałej niezborności. Okres płodności ustalony na podstawie metody objawowo-termicznej trwa co najmniej 9 dni: 3 dni podwyższonej temperatury oraz 6 dni poprzedzających. Większa liczba dni w stosunku do realnego czasu trwa˝ nia okresu płodności wynika z faktu, że nie mamy możności dokładnego ustalenia dnia jajeczkowania. W liczbę tych 9 lub więcej dni są włączone dni obejmujące rozrzut terminu owulacji. Jeżeli planuje się poczęcie dziecka, najodpowiedniejszymi dniami realizacji tego zamiaru jest zbliżenie w dwóch ostatnich dniach obecności estroge˝ nozależnego śluzu. Wskazówki uzupełniające. Na karcie cyklu należy zaznaczać takie epizody, jak zmianę termometru, cho˝ robę przebiegającą z podwyższeniem temperatury, migrenę, wypicie późnym wieczorem nieco większej ilości al˝ koholu, dyżur nocny, wyrwanie zęba, męczącą podróż, zmianę klimatu itp. Okoliczności te mogą mieć wpływ na przebieg ptc, a także na długość pierwszej fazy cyklu. Zaznaczanie ich znacznie ułatwia interpretację zapisu. Jeżeli któregoś dnia zapomni się zmierzyć temperaturę, to należy pozostawić w tym dniu puste miejsce. Wystąpienie upławów, czyli chorobowej wydzieliny z narządów rodnych, wymaga poddania się leczeniu. Jak˝ kolwiek różnią się one wyraźnie od śluzu płodnego, jednak ich obecność jest niepożądana ze względów zdro˝ wotnych. Nauczenie się metodycznej obserwacji cyklu pod kątem trafnego oznaczenia początku i końca okresu płodności jest osiągalne po stosowaniu tej obserwacji przez parę miesięcy w "neutralnym" okresie. Innymi słowy każda młoda dziewczyna powinna wdrożyć się w obserwację, jeśli swą seksualność bierze na serio. Znaczenie nabytej wiedzy jest szersze: wiedza ta warunkuje czynne włączenie się w procesy sterowania funkcjami własnego ustroju. U osób z wybitnymi odchyleniami w długości cyklu wieloletnia obserwacja zdaje się wpływać na jego normalizację. Można żywić nadzieję, że w miarę postępu badań w tej dziedzinie dojdzie do opracowania prostszego testu dla określenia dni płodności i niepłodności cyklicznej. Próby z odczynnikiem w rodzaju papierka lakmuso˝ wego nie przyniosły dotąd oczekiwanych wyników. Jednakże już obecnie ustalone i potwierdzone w praktyce za˝ sady obserwacji są wystarczające do świadomej i odpowiedzialnej kontroli funkcji prokreacyjnej bez naruszenia prawidłowości przyrodniczych. Po paru miesiącach zasadniczo każda kobieta potrafi bez większych trudności rozpoznać swój rytm płodności i niepłodności. Mierzenie temperatury po porodzie należałoby rozpocząć od 21 dnia. Trzeba jednak zdawać sobie sprawę, że w okresie karmienia piersią obserwacja śluzu jest bez porównania ważniejsza, ponieważ ona właśnie sygnalizuje początek fazy owulacyjnej. Wyłączne karmienie piersią może przesunąć ten moment nawet do kilku miesięcy. Okres wyłączenia zbliżeń w połogu obejmuje pierwsze 6 tygodni. Obserwację śluzu można rozpocząć już po upływie pierwszych 3 tygodni od czasu urodzenia dziecka. Jeżeli kobieta stosowała doustne tabletki antykoncepcyjne i zamierza z nich zrezygnować, powinna zaraz po ich odstawieniu przystąpić do regularnej obserwacji cyklu według podanych zasad. Pierwszy cykl może być jeszcze nietypowy, z niezbyt wyraźnym śluzem i skróconą fazą podwyższonej temperatury. Dalsze cykle są za˝ zwyczaj prawidłowe i obserwacja nie nastręcza większych trudności. Sporadycznie występujące zahamowanie czynności hormonalnej przez dłuższy okres wymaga leczenia specjalistycznego. Jeszcze korzystniej przedstawia się sprawa obserwacji cyklu po usunięciu spirali domacicznej. Wprowadzenie do metody owulacji Billingsa Każda kobieta, której stan zdrowia jest w normie i która może rodzić dzieci, zauważa w ciągu kilku dni między dwiema miesiączkami białą lub przezroczystą wydzielinę z pochwy. Objaw ten jest ogólnie znany, ale wiele kobiet próbuje go tłumaczyć w sposób niewłaściwy, inne znów nie przywiązują do niego żadnej wagi. Zdarza się - i to nawet nierzadko - że zjawisko to jest traktowane jako upławy, a więc jako sprawa chorobowa. W pewnych kulturach popularne są poglądy związane z tradycją. Na przykład wśród Chińczyków panuje przekonanie, że omawiany objaw jest oznaką ogólnej słabości, przeciw któ˝ rej stosuje się ziołowe środki wzmacniające. Są również kobiety, które uważają, że przyczyną tego objawu są ich erotyczne myśli. Większość kobiet odgadła jednak jego właściwe znaczenie, co świadczy o tym, że wiedza na ten temat nie była obca przeszłym po˝ koleniom i zachowała się do dziś u ludów pierwotnych. Dopiero nowoczesnej nauce zawdzięczamy współczesne rozumienie tego problemu i obecnie mamy pewność, że wydzielina ta jest wskaźnikiem określającym dni płodności, dni, w których zbliżenie płciowe może prowadzić do zapłodnienia. Objaw śluzu Kobieta z łatwością zauważa wydzielinę w okolicy przedsionka pochwy. Nie ma potrzeby przeprowa˝ dzać w tym celu jakiegokolwiek badania wewnętrznego. Jeśli podejmie ona trud zarejestrowania obserwacji w przebiegu jednego lub dwóch cyklów miesiączkowych, wkrótce nauczy się rozumieć swoją normalną fizjologię rozrodu. Będzie ona miała wówczas jasny obraz cyklicznych przemian w ustroju, zyska pewne wyjaśnienie ob˝ serwowanych zjawisk, wcześniej niezrozumiałych, będących niekiedy źródłem zaniepokojenia. Początek objawu śluzu polega na zmianie odczucia suchości na odczucie - "już niesucho". Tego dnia lub w dniach najbliższych kobieta spostrzega obecność śluzu, który początkowo bywa nieprzejrzysty i lepki, ale po 1-2 dniach staje się przejrzysty i rozciągliwy. Jednocześnie pojawia się odczucie wilgotności i śliskości. Na tym etapie śluz przypomina białko surowego jajka. Gdy po rozbiciu jajka rozdziela się skorupkę na połówki, włó˝ kienka białka łączące obie części podobne są do nitek rozciągliwego śluzu. Śluz płynny, z wyglądu przypominają˝ cy surowe białko, wskazuje na wysoki stopień płodności. Pewnego dnia śluz ma znowu tendencję do gęstnienia i staje się lepki, jak na początku. W ten sposób kobieta poznaje najważniejsze szczegóły obserwacji i zyskuje podstawy do samodzielnego ustalania początku i końca cyklicznego okresu płodności. Z czasem szczegóły tu opisane staną się coraz bardziej oczywiste. Kobieta będzie zaskoczona łatwością spostrzegania zmieniającego się charakteru śluzu, którego przedtem w ogóle nie zauważała. Teraz kobieta może już poznać zespół cech wskazujących na płodność. Notując dni płodności zda sobie sprawę, że jeśli nie planuje ciąży, to ona i jej mąż muszą się powstrzymać od wszelkich zbliżeń płciowych w dniach występowania śluzu oraz w ciągu paru następnych dni po osiągnięciu przez kobietę punktu maksymalnej płodności. Większość kobiet jest w pełni świadoma faktu, że długość ich cyklu miesiączkowego może wahać się czasem bardzo znacznie. Natomiast pojawienie się śluzu pozostaje w stałej relacji do terminu wystąpienia kolej˝ nego krwawienia miesiączkowego, które zacznie nowy cykl. Oznacza to, że po drugiej zmianie, czyli od dnia cał˝ kowitego zaniku odczucia śliskości, kobieta może określić ze znaczną dokładnością termin wystąpienia następnej miesiączki. Zda sobie ona również sprawę z tego, że może ustalić czas występowania płodności (śluz) i że zmien˝ na długość cyklu nie stanowi już dla niej istotnego problemu. Nie ma wówczas potrzeby zapisywania w kalenda˝ rzyku terminu występowania miesiączek, ani też liczenia dni cyklu. Cały cykl przemian śluzu ilustruje "kółko" me˝ tody Billingsa. Jajeczkowanie w okresie poporodowym Karmienie piersią ma ogromne znaczenie dla dziecka, szczególnie w ciągu pierwszych kilku miesięcy ży˝ cia. Mleko matki zostało bowiem przez naturę przeznaczone dla dziecka jako idealny pokarm. Zawiera ono wiele substancji, które uodporniają dziecko na choroby zakaźne. Karmienie piersią ma również znaczenie dla matki. I to nie tylko znaczenie psychologiczne. Fizyczny bodziec ssania wpływa na podwzgórze i przysadkę, które wy˝ dzielają hormon powodujący obkurczanie się macicy i jej powrót do normalnej wielkości. Towarzyszy temu wy˝ dalanie odchodów połogowych przez kilka tygodni po porodzie. Ssanie pobudza działanie dwóch hormonów przysadki: prolaktyny i oksytocyny. Prolaktyna odpowiedzialna jest za wytwarzanie mleka, które wypełnia gru˝ czoły sutkowe. Oksytocyna powoduje, że gruczoły sutkowe wydzielają mleko poprzez kurczenie się cienkich włókien mięśniowych w ściankach kanalików i tkanki gruczołowej na drodze odruchu. Oksytocyna wpływa po˝ nadto na powrót macicy do stanu przedciążowego, czyli powoduje tzw. zwijanie się macicy. Sama kobieta w trakcie karmienia piersią obserwuje kurczenie się macicy. Karmienie piersią opóźnia powrót cyklu owulacyjnego. W ten sposób natura sama chroni kobietę przed wydawaniem na świat dzieci bezpośrednio jedno po drugim i umożliwia jej poświęcenie uwagi nowo narodzone˝ mu. Jest to jeszcze jeden aspekt naturalnego planowania rodziny. Usilne zachęcanie matek do karmienia piersią jest bardzo zdrową reakcją na poprzedni okres, w którym karmienie było stosunkowo niepopularne. Otaczanie dziecka macierzyńską opieką, karmienie go piersią w akceptowanym przez niego rytmie przynosi maksymalną korzyść zarówno matce, jak i dziecku. W miesiącach karmienia piersią należy zapewnić matce spokój i odpo˝ wiednie odżywienie, aby pokarm utrzymał się jak najdłużej. Czas, który upływa, zanim kobieta znowu zacznie być płodna, może być różnej długości, ale istnieje ten˝ dencja do tego, by był on jednakowo długi u tej samej kobiety po każdej przebytej przez nią ciąży. Większość kobiet nie jajeczkuje przez 6 miesięcy, jeśli karmi dziecko wyłącznie piersią. Pojawienie się owulacji może jednak nastąpić również w czasie wyłącznego karmienia piersią. Zapowiedzią owulacji może być zanikanie pokarmu. Powrót płodności bywa spowodowany włączeniem do diety dziecka pokarmu stałego. We wszystkich opisanych okolicznościach zapowiedzią zbliżającego się jajeczkowania jest pojawienie się śluzu z gruczołów szyjki macicy, w którego fizycznych cechach i w odczuciu zachodzą charakterystyczne zmiany. W ten sposób pojawienie się ob˝ jawów rozpoczynającej się fazy owulacyjnej umożliwia normalną regulację poczęć. Zapłodnienie przez zetknięcie się narządów płciowych Znajomość roli śluzu w procesie zapłodnienia i docenianie jej w pożyciu seksualnym ma duże znaczenie praktyczne. Uwzględnienie tego czynnika chroni przed niespodziewanym i niezrozumiałym zajściem w ciążę. W chwili podniecenia płciowego pojawia się niewielka ilość wydzieliny na członku u wylotu cewki moczowej. Badanie mikroskopowe tej wydzieliny wykazuje w niej obecność plemników. Bliski kontakt narządów płciowych zewnętrznych może zatem stać się przyczyną zajścia w ciążę. Decyduje o tym obecność śluzu na sromie, w okoli˝ cy przedsionka pochwy sprzyjająca przenikaniu plemników do macicy i jajowodów. Oznacza to, że plemniki mogą przedostać się od mężczyzny do kobiety nawet bez wprowadzenia członka do pochwy i bez wytrysku na˝ sienia. Nazywamy to zapłodnieniem przez zetknięcie się narządów. Niepłodność Płodnością nazywamy zdolność płodzenia dzieci. Większość ludzi ma tendencję przeceniania własnej płodności. Około 18% małżeństw nie może zrealizować swych zamierzeń prokreacyjnych. Ponadto istnieje dużo rodzin z nielicznym potomstwem, mimo że małżonkowie nie mieli zamiaru unikać dalszych ciąż. Płodność zarówno u mężczyzny, jak i u kobiety osiąga swój szczyt w wieku 20-25 lat. Szczyt ten utrzymuje się z niewielkim spad˝ kiem do 35 roku życia, po czym obniżenie zdolności rozrodczej zarysowuje się ostrzej w związku ze zbliżeniem się klimakterium, którego najbardziej uchwytnym objawem jest menopauza, czyli zanik miesiączkowania. Wystę˝ puje ono definitywnie około 50 roku życia. Ograniczenie płodności kobiety tylko do pewnego okresu jej życia jest charakterystyczną cechą gatunku ludzkiego. U wielu samic w świecie zwierząt płodność utrzymuje się na tym samym poziomie do późnej starości. Niepłodność w małżeństwie rzadko przypisuje się tylko jednemu z partnerów. Nie wszystkie przypadki niepłodności można wyjaśnić. Czasem dobry wypoczynek połączony ze zmianą klimatu i środowiska, albo też proste zabiegi polepszające ogólny stan zdrowia, redukujące niepokój i zmęczenie, decydują o zmianie sytuacji, uwieńczonej urodzeniem zdrowego dziecka. Naturalne planowanie rodziny za pomocą metody owulacji jest szczególnie przydatne w odniesieniu do małżeństw przekonanych dotychczas o swej niepłodności. Wówczas metoda pomaga w ustaleniu najwłaściwsze˝ go momentu poczęcia dziecka. Często kobieta zauważa, że w wielu cyklach, a często nawet w większości cyk˝ lów, śluz wydziela się u niej w małych ilościach. U kobiety takiej może istnieć tylko jeden dzień, czy nawet część dnia w ciągu kilku miesięcy, gdy może ona zajść w ciążę. Dlatego tak istotne dla niej jest nauczenie się właściwej oceny rodzaju śluzu wydzielanego w gruczołach szyjki macicy i rozpoznanie szczytowego poziomu płodności. Może minąć kilka cyklów, zanim się pojawi śluz śliski i rozciągliwy, przypominający surowe białko jaja. W obec˝ ności takiego śluzu akt płciowy może być uwieńczony poczęciem dziecka. Akt płciowy a ocena śluzu Wraz ze wzrostem podniecenia seksualnego pojawia się wydzielina z gruczołów przedsionkowych więk˝ szych (tzw. gruczołów Bartholina), umiejscowionych w okolicy wejścia do pochwy. Wydzielina ta ma charakter wodnisty i nie utrzymuje się zbyt długo. Łatwo odróżnić ją od śluzu, którego obecność nie zależy od podniecenia seksualnego. Fizyczny kontakt w czasie aktu płciowego powoduje wzrost płynnej zawartości pochwy, a co za tym idzie większą wilgotność w okolicy zewnętrznych narządów płciowych, nawet w przypadku użycia prezerwatywy albo wtedy, gdy wytrysk nastąpił poza pochwą. Czasem po odbyciu stosunku płciowego u kobiety obserwuje się następnego dnia wydzielinę będącą płynem nasiennym. Toteż zanim kobieta nabierze doświadczenia, powinna unikać możliwości pomylenia wydzieliny będącej skutkiem stosunku płciowego z normalnym śluzem, poprzez wy˝ łączenie zbliżeń w następnych dniach lub w ciągu całego pierwszego cyklu przyswajania metody. Mąż, który po˝ winien być dobrze poinformowany o szczegółach metody, zrozumie przyczynę tej sytuacji, jak też uświadomi so˝ bie, na jakiej płaszczyźnie powinna się odbywać współpraca z jego strony, jeśli metoda ma być skuteczna. Transport nasienia. Szyjkę macicy z jej czynnością wydzielniczą można przyrównać do śluzy, która regu˝ luje przechodzenie plemników: w okresach jej zamknięcia jest ono wstrzymane, w okresie zaś otwarcia następuje przepust plemników z zastosowaniem pewnej selekcji. Zarówno skurcze macicy, jak i ruchliwość plemników ukierunkowana przebiegiem kanalików w śluzie szyjkowym warunkują ruch plemników w kierunku jamy macicy. Transport plemników przez jamę macicy i jajowody przebiega w dwóch etapach: w pierwszym następuje szybkie przejście małej liczby plemników w głąb macicy i przez jajowód, nie dochodząc do jego części rozsze˝ rzonej zwanej bańką; w drugim etapie zachodzi powolny transport większej liczby plemników do bańki jajowo˝ du. Pierwszy etap trwa około 30 minut, drugi kilka godzin. W sumie droga, jaką przebywają plemniki, aby dostać się do miejsca spotkania z jajem, wynosi od 15 do 18 cm, a czas wędrówki plemników około 6 godzin. Połączenie maciczno-jajowodowe i wąski odcinek przymacicznej części jajowodu tworzą drugą śluzę, która reguluje przejście małej liczby plemników do właściwego miejsca zapłodnienia. Kapacytacja. Uzyskanie zdolności zapładniającej, czyli kapacytacja nasienna, dokonuje się w śluzie szyj˝ kowym. W badaniach doświadczalnych stwierdzono, że nasienie ssaków musi przejść okres inkubacji, zanim uzyska zdolność zapładniającą. Okres ten u królicy trwa około 10 godzin (Bedford - 1969 rok), zaś u małpy 2-3 godziny (Marston i Kelly - 1968 rok). Czas nabywania kapacytacji u człowieka - ze zrozumiałych względów - nie został ustalony. Jednakże warto zwrócić szczególną uwagę na fakt, że "szczyt" objawu śluzu wyprzedza naj˝ częściej o jeden dzień właściwy termin jajeczkowania. W tym przedziale czasu mieści się nabycie zdolności za˝ pładniającej nasienia. W opinii Bedforda zmiany metabolizmu plemników poddanych działaniu wydzieliny kanału rodnego są głównym przejawem zaistniałego procesu kapacytacji. Potwierdziły to badania Hicksa i jego współpracowników. Działanie wydzieliny kanału rodnego wyraża się zwiększonym wychwytywaniem tlenu, wzmożeniem procesu gli˝ kolizy, intensyfikacją ruchliwości oraz przedłużeniem czasu przeżycia plemników. Wniknięcie plemnika do komórki jajowej. Do bańki jajowodu dostaje się niewielka liczba wyselekcjo˝ nowanych plemników. Po pęknięciu w jajniku dojrzałego pęcherzyka (tzw. pęcherzyka Graafa) jajo, otoczone komórkami ziarnistymi tworzącymi wieniec promienisty, zostaje pochwycone przez strzępki i wciągnięte w głąb jajowodu, do jego części bańkowej. Komórki ziarniste tworzą jakby drogowskaz dla plemników, ułatwiając im penetrację i dotarcie do jaja. Zdolność plemników do przejścia przez komórki otaczające jajo tkwi w możności uczynnienia enzymów zawar˝ tych w główce plemnika. Enzymy te rozpraszają komórki wieńca i towarzyszą plemnikom w ich drodze do ko˝ mórki jajowej, a następnie rozpuszczają jej otoczkę przezroczystą. Rozpoczynając penetrację, plemnik układa się płasko na powierzchni otoczki i wędruje wzdłuż jej krzy˝ wizny. Jajo reaguje na bodziec zapładniający plemnika, tworząc na powierzchni dyskretny obrzęk w postaci "stożka zapłodnienia". Wchodząc w głąb jaja główka plemnika ciągle jest osłonięta otoczką. Dalszy proces obejmuje rozczłonkowanie jądra plemnika, w którym mieści się cała jego substancja genetyczna. Ostatnim eta˝ pem jest pęknięcie otoczki i połączenie się przedjądrzy obu komórek rozrodczych: męskiej i żeńskiej. Definityw˝ ne połączenie elementów genetycznych obu komórek jest zakończeniem procesu zapłodnienia. Instrukcja metody owulacji Billingsa Nazwa, przyjęta przez Światową Organizację Zdrowia, oznacza oryginalny sposób rozpoznawania w cyklu okresów niepłodności i płodności opracowany przez małżonków dr Evelyn i Johna Billingsów oraz współpracujący z nimi zespół pracowników naukowych oraz instruktorów i instruktorek metody. Istota metody polega na sprawdzonej w praktyce i potwierdzonej w badaniach naukowych ocenie pojawiającej się cyklicznie suchości bądź wilgotności. Odczucia te są ściśle związane z nieobecnością bądź obecnością śluzu wytwarzanego w gruczołach szyjki macicy pod wpływem hormonów zwanych estrogenami. W ostatnim 20-leciu szczególnie dużo uwagi poświęcono roli śluzu szyjkowego w procesie rozrodu. Przynależą mu następujące funkcje: 1) dzięki właściwościom zwilżającym spełnia pomocniczą rolę w odbyciu aktu płciowego, 2) na początku cyklu, a także po jajeczkowaniu, tworzy barierę uniemożliwiającą przenikanie plemników w głąb narządów rodnych, 3) w fazie owulacyjnej zmiany fizyczne zachodzące w śluzie sprzyjają wędrówce plemników przez macicę do jajowodów, 4) śluz o odczynie zasadowym ochrania plemniki przed wpływem nie sprzyjającego, kwaśnego środo˝ wiska pochwy i przed ich zniszczeniem (fagocytozą), 5) śluz zaspokaja potrzeby energetyczne plemników podczas ich wędrówki na spotkanie z jajem, 6) spełnia rolę filtru przepuszczającego plemniki żywe, nie uszkodzone i o prawidłowej budowie, 7) uczestniczy w procesie uzdolnienia plemników (kapacytacji), dzięki czemu są one zdolne dotrzeć do jaja i je zapłodnić. Śluz sprzyjający zapłodnieniu jest wytwarzany wyłącznie w określonych dniach cyklu, a mianowicie w końcowej fazie dojrzewania pęcherzyka i podczas owulacji. Z tego względu prosta, wprost narzucająca się, obserwacja daje wystarczającą i wiążącą informację o sytuacji niepłodności bądź płodności. Informacja ta jest wiążąca niezależnie od tego, czy cykle są regularne, czy nieregularne, czy dotyczą kobiety młodej, czy też zbliża˝ jącej się do menopauzy, a więc kończącej swe funkcje rozrodcze, czy cykle są owulacyjne albo nieowulacyjne, wreszcie, czy dotyczą tak szczególnego okresu życia, jakim jest okres naturalnego karmienia dziecka po poro˝ dzie. Przystępując do obserwacji należałoby w pierwszym cyklu wyłączyć współżycie, aby wyodrębnić zmiany zachodzące w samym śluzie, bez udziału czynników ubocznych. Najkorzystniej zresztą byłoby rozpoczynać ob˝ serwacje na dłuższy czas przed planowanym małżeństwem. Objawy notuje się w zeszycie w kratkę z uwzględnie˝ niem różnych cech śluzu zapisywanych za pomocą odpowiednich skrótów. Okres płodności. Okres ten rozpoczyna się od chwili pojawienia się płynnej wydzieliny wytwarzanej pod wpływem estrogenów. Wydzielina ta odznacza się czterema cechami. Są nimi: wilgotność, przejrzystość, rozciąg˝ liwość i śliskość (skróty: w, p, r, s). Niektóre kobiety określają wydzielinę jako białko jaja kurzego. Obfitość wydzieliny nie odgrywa znaczącej roli. Najważniejszą i najbardziej stałą cechą jest wilgotność - śliskość (w, s). Cecha ta jest istotna, gdyby nawet obecność wydzieliny była nieuchwytna. Zwraca uwagę, że część cech śluzu wyraża się odczuciem (w, s), część zaś wzrokiem i dotykiem (p, r). W miarę nabycia wprawy większą rolę speł˝ nia odczucie. Obecności śluzu nie należy sprawdzać w głębi pochwy. Pod koniec wydzielania śluzu płodowego wydzielina może stać się nieprzejrzysta (n) na skutek domieszki krwinek (mini-krwawienie owulacyjne), które za˝ barwiają ją na różowo, czerwono lub brązowo. Ostatni dzień występowania odczucia śliskości (naoliwienia) nazywa się dniem szczytu objawu. Dzień ten oznacza się kółkiem z wpisanym znakiem x. Ponieważ owulacja przypada najczęściej w pierwszym dniu po szczycie objawu, wyjątkowo w drugim, a trzeci dodaje się na poczet dezintegracji jaja, dni te należą do okresu płodności. Jeżeli małżonkowie nie zamierzają zainicjować ciąży, to należy zaniechać wszystkich kontaktów seksual˝ nych, również takich, które nie kończą się wprowadzeniem członka do pochwy, ani też wytryskiem, w dniach wydzielania śluzu i w ciągu trzech dni po szczycie objawu. Nazajutrz po szczycie objawu w okolicy przedsionka pochwy odczuwa się suchość, albo też pojawia się śluz "niepłodny" poowulacyjny. Śluz ten odznacza się trzema cechami: w odczuciu jest lepki (l), lub nawet przy˝ czepny (pc), a z wyglądu jest nieprzejrzysty (n). Ewentualne jego podbarwienie nie ma znaczenia. Nieistotne jest również to, czy występują grudki, kłaczki, czy też nitki. Wydzielina jest wówczas skąpa i gęsta. Najważniejsze, że nie pojawia się już żadna z cech okresu płodności: w, p, r lub s. Każdy z trzech dni po szczycie objawu wy˝ maga obserwacji, aby nie przeoczyć, zresztą w wyjątkowych przypadkach, nawrotu śluzu, co byłoby połączone z pewnym zachwianiem hormonalnym. W takim przypadku trzeba od nowa oznaczyć trzy dni od ponownego po˝ jawienia się suchości. Niepłodność poowulacyjna. Krwawienie miesiączkowe występuje zwykle 11-16 dni po szczycie objawu. Niepłodność poowulacyjna jest ustabilizowana od 4 dnia po szczycie. Począwszy od tego dnia aż do końca cyk˝ lu poczęcie jest niemożliwe. Występuje suchość, lub też pojawia się od czasu do czasu śluz niecharakterystyczny, zwykle o cechach bardziej zmiennych niż w fazie przedowulacyjnej. Przed samą miesiączką może wystąpić pla˝ mienie, albo też pojawić się wilgotność i towarzyszący jej śluz, ale objawy te nie mają żadnego znaczenia w kwestii definitywnego ustalenia początku i końca poowulacyjnego okresu niepłodności. Przedowulacyjny okres niepłodności. Dni krwawienia miesiączkowego nie zalicza się do okresu niepłod˝ ności. W cyklach bardzo krótkich estrogenozależny śluz może się pojawić jeszcze przed zakończeniem krwawie˝ nia. W najbliższych dniach po miesiączce kobieta może ustalić swój podstawowy model niepłodności. Jest to zarazem sposób określenia okresu niepłodności przedowulacyjnej. Wyodrębnia się trzy modele: I - model dni su˝ chości, model II - model nie zmieniającej się wydzieliny i model III tzw. model mieszany. Omówimy kolejno każ˝ dy z nich: I - model dni suchych. Dopóki po miesiączce jest sucho, poczęcie jest niemożliwe. Plemniki giną w czasie od pół godziny do kilku godzin. Jednakże w przypadku niezamierzania ciąży należy zastosować w tej części cyklu dwa ograniczenia: 1) współżycie dopiero wieczorem po uprzednim stwierdzeniu suchości i 2) nazajutrz należy za˝ niechać zbliżeń ze względu na przejściowy zanik uczucia suchości i pojawienie się wydzieliny, związanej ze współżyciem sprawiającej wrażenie śluzu "płodnego". Jeśli po tej przerwie znowu wraca suchość od rana do wieczora, ocena wieczorna jest wiążąca do podjęcia lub zaniechania zbliżeń. Stwierdzenie "już nie sucho" sygnali˝ zuje początek okresu płodności. II - model z wydzieliną nie zmieniającą się. Jest to niecharakterystyczna wydzielina, nieprzenikliwa dla plemników, która utrzymuje się u danej kobiety stale taka sama, bez żadnej zmiany. Wydzielina, nie będąca ślu˝ zem "płodnym", zwykle jest w odczuciu lepka, a z wyglądu nieprzejrzysta (l, n). Zabarwienie jest nieistotne: może być białe, żółte, maziste. Mogą występować kłaczki, nitki lub grudki, albo nawet czop gęstego śluzu. Trzeba jed˝ nak wyraźnie zaznaczyć (za Billingsem), że o zaliczeniu wydzieliny w przedowulacyjnej części cyklu do okresu niepłodności decyduje to, czy wszystkie jej cechy pozostają wciąż takie same do czasu jakiejkolwiek zmiany w kierunku wystąpienia cech śluzu estrogenozależnego. Przez zmianę należy rozumieć jakąkolwiek zmianę w któ˝ rejkolwiek z cech tej wydzieliny, np. w obfitości, zabarwieniu, spoistości, ustępowaniu lepkości itp. Wydzielinę nie zmieniającą się, oznacza się czarnym, wypełnionym kółkiem. Dalsze zasady postępowania są takie same, jak w przypadku modelu I: współżycie dopiero wieczorem i z jednodniową przerwą w dniu następnym. Po stwierdzeniu jakiegoś nieznacznego odchylenia od podstawowe˝ go modelu i po ponownym nawrocie dokładnie takiej samej, nie zmieniającej się wydzieliny należy odczekać dal˝ sze 3 dni przed podjęciem zbliżeń. III - model mieszany. W cyklach długich, a więc z długo trwającą pierwszą fazą, kobiety dobrze wpro˝ wadzone w obserwację mogą rozpoznać u siebie model mieszany. Jest to taki model niepłodności przedowula˝ cyjnej, w którym kobieta obserwuje u siebie najpierw kilka dni suchych, po czym pojawia się jakaś wydzielina, która jednak stabilizuje się i przez pewien czas nie podlega żadnym zmianom, przy czym, oczywiście, nie wystę˝ puje w niej żadna z cech śluzu estrogenozależnego. Taka nie zmieniająca się wydzielina, jakkolwiek występuje po dniach suchych, nie jest śluzem "płodnym", a więc nie wymaga wyłączenia zbliżeń w przypadku niezamierzania ciąży. Pewność niezajścia w ciążę zależy jednak od bardzo dokładnej obserwacji, takiej, w której nie przeoczy się jakiejkolwiek choćby najmniejszej zmiany. Jakiekolwiek odchylenie może być sygnałem szybkiej zmiany nie˝ charakterystycznej wydzieliny na estrogenozależny śluz. W cyklach bardzo długich, szczególnie w miarę zbliżania się menopauzy, może powtarzać się kilkakrotnie występowanie naprzemienne śluzu "płodnego" i "niepłodnego", zanim wreszcie dojdzie do szczytu objawu i jajeczkowania. Jest to odzwierciedleniem kolejnego dojrzewania któregoś z pęcherzyków, jednak bez finału w postaci owulacji. W takim przypadku następuje zatrzymanie wzros˝ tu pęcherzyka przed osiągnięciem szczytu rozwoju (procesowi dojrzewania towarzyszyło wydzielanie śluzu estro˝ genozależnego) i jego zarośnięcie. Po pewnym czasie, w którym nie stwierdza się śluzu "płodnego", startuje do końcowej fazy wzrostu jakiś inny pęcherzyk (startowi towarzyszy ponowne pojawienie się śluzu), przy czym i tym razem może powtórzyć się sytuacja poprzednia, albo też dojdzie wreszcie do owulacji ze wszystkimi typo˝ wymi następstwami. Rozpatrzmy dwie reguły odnoszące się do sytuacji szczególnych. - Po poronieniu należy zaniechać zbliżeń przez pierwszy miesiąc. Obserwacje prowadzi się jednak od czasu ustąpienia krwawienia w celu ustalenia na nowo podstawowego modelu niepłodności przedowulacyjnej. - Po porodzie prowadzi się notatki od czwartego tygodnia połogu. Wyłączne karmienie piersią, zresztą najkorzystniejsze dla dziecka, zapewnia zarazem najczęściej zahamowanie dojrzewania pęcherzyków na okres przynajmniej 3 miesięcy. Nie oznacza to, oczywiście, zaniechania prowadzenia obserwacji. W przypadku występowania przed zajściem w ciążę II modelu niepłodności przedowulacyjnej zachodzi konieczność pilnej i dokładnej obserwacji wydzieliny, aby zauważyć najmniejszą zmianę właściwości śluzu, zwłaszcza jakości odczucia. Po wystąpieniu pierwszej miesiączki dotychczasowy podstawowy model niepłod˝ ności przedowulacyjnej może ulec zmianie. Gdyby uprzednio był model II, a obecnie pojawiły się dni suche, nale˝ ży okres niepłodności w tym przypadku ograniczyć do samych tylko dni suchych. Nie powinno się zbyt pochop˝ nie rozpoznawać wówczas zmiany na III model, chyba że dalsza obserwacja wyraźnie to potwierdzi. Po odstawieniu doustnych środków antykoncepcyjnych należy od razu przystąpić do obserwacji, zanie˝ chać jednak zbliżeń na czas pierwszego cyklu. Najpierw trzeba ustalić swój podstawowy model niepłodności przedowulacyjnej. W przypadku utrzymujących się dłużej zakłóceń w układzie hormonalnym, w następstwie sto˝ sowanego środka, zapis obserwacji wymaga konsultacji osoby doświadczonej ze względu na niedostateczną czy˝ telność objawu. Stosowanie metody Billingsa w wieku poprzedzającym całkowite ustanie miesiączkowania nie nastręcza większych trudności. Wystarcza przestrzeganie zwykłych zasad. Po obfitszych i dłużej utrzymujących się krwa˝ wieniach zaleca się odczekanie dalszych 3 dni, chociażby bezpośrednio po zaniku krwawienia wystąpiło uczucie suchości. Nie będzie poczęcia w dniach występowania "warów". Niska płodność w małżeństwie może być uwarunkowana małą liczbą żywotnych plemników, względnie skąpym i krótkotrwałym wydzielaniem śluzu w cyklach owulacyjnych. Metodyczna obserwacja objawu według podanej instrukcji pozwala uchwycić ten jeden jedyny dzień cyklu, a nawet część dnia, w którym zbliżenie przy˝ nosi szansę zajścia w ciążę. O trafności oceny właściwego momentu decyduje odczucie wilgotności-śliskości. Przypadki takiego zastosowania metody uwieńczone powodzeniem zostały opisane przez Billingsa i potwierdzone w mojej lekarskiej praktyce. Metoda owulacji Billingsa znalazła również zastosowanie w kwestii determinacji płci. Jednorazowe zbli˝ żenie przypadające na początku wykształcania się śliskości daje większą szansę poczęcia dziewczynki, podczas gdy jednorazowe zbliżenie w dniu szczytu śluzu, lub nazajutrz po nim, częściej prowadzi do poczęcia chłopca. Przedstawiona instrukcja metody Billingsa może sprawiać wrażenie pedanterii i drobiazgowości. Należa˝ łoby jednak wziąć pod uwagę fakt, że praktyczna ocena skuteczności metody została dotychczas dokonana w Australii i na innych kontynentach. Uzyskane wyniki są bardzo zachęcające. W Europie weryfikacja jej na szerszą skalę nadal pozostaje sprawą otwartą. Jakkolwiek podstawy naukowe metody nie budzą żadnych wątp˝ liwości, to jednak o ostatecznej ocenie zadecyduje poprawność jej stosowania. Tak więc dalsze losy metody spoczywają niejako w rękach jej użytkowników. Domowa metryka narodzin W starożytnych Chinach wiek człowieka liczono od daty rozpoczęcia się wewnątrz-macicznej fazy życia człowieka. Nie znano wówczas dokładnie ani okoliczności ani czasu poczęcia, ale owo poczęcie uważano - jakże słusznie! - za właściwe narodziny nowej istoty ludzkiej. Dodawano okrągły rok, a więc o trzy miesiące więcej. Może dla podkreślenia ogromnej intensywności zmian zachodzących wówczas w ustroju zarodka, potem płodu. Nasza urzędowa metryka nie uwzględnia tego okresu. Nie sądzę, aby trzeba było to zmieniać. Niemniej powstałą lukę powinna uzupełnić "domowa metryka narodzin". Gdy dziecko pyta rodziców: "Skąd się wziąłem?", rzadko dziś pada odpowiedź, że zostało znalezione w kapuście. Nie cieszmy się jednak z tego nadmiernie, bo nadal nie otrzymuje ono odpowiedzi jasnej i konkret˝ nej. Nawet poprawna odpowiedź: "Przez dziewięć miesięcy żyłeś ukryty w brzuszku mamusi i - gdy ci było już zbyt ciasno - zdecydowałeś się opuścić swoje dotychczasowe mieszkanie, by wyjść na zewnątrz w nowy, nie˝ znany świat", nie wyjaśnia istoty sprawy. Jeśli powiemy dziecku, że dopiero wtedy przyszło ono w ogóle na świat, możemy zostać zapytani, czy dotychczasowe mieszkanie - macica - znajduje się na jakimś innym świecie? Dziecko nie pyta o doznania, jakie przeżywali rodzice w akcie seksualnym zapoczątkowującym nowe ży˝ cie. Ono pyta o fakty. Chce znać początek swego istnienia. Stan odmienny, zwany w języku medycznym ciążą, trwa średnio 38 tygodni. W owej ukrytej - wew˝ nątrzmacicznej - fazie życia można wyodrębnić poszczególne fazy rozwojowe. Pierwsza postać, w jakiej się no˝ wo powstały człowiek pojawia, to indywidualność genetyczna. Następuje to z chwilą wniknięcia ojcowskiej ko˝ mórki rozrodczej - plemnika, do komórki jajowej matki. Już od tego momentu jest to istota odrębna, niepowta˝ rzalna wśród miliardów ludzi, którzy żyli przed nami, żyją obecnie i żyć będą po nas. Istotę tę nazywamy zarod˝ kiem, potem płodem. Dzień jajeczkowania, przypadający najczęściej następnego dnia po szczycie objawu śluzu, jest jedno˝ cześnie dniem poczęcia, czyli dniem powstania nowego człowieka. Innymi słowy jest to właściwy dzień narodzin nowego człowieka. Odpowiedź na pytania cztero- lub pięcioletniego dziecka: "Skąd się wziąłem?" i "Kiedy to nastąpiło?" powinna być jasna i na tyle poruszająca wyobraźnię, aby utrwalił się w niej czysty obraz seksualności. Słowa przychodzą same, o ich treści i nośności decyduje postawa rodziców, rodzaj ich doświadczeń i cały klimat ich małżeńskiego życia. Dziecko pojmie na drodze pozawerbalnej, że miłość rodziców, których łączy więź całkowita i pełna wzajemnego oddania, zdolna jest wzbudzić nowe życie. Ale i na drodze przekazu słownego można małe˝ mu dziecku wyjaśnić, że miłość rodziców i ich pragnienie dziecka prowadzą do połączenia się dwóch maleńkich cząsteczek pochodzących z ich ciała i że właśnie w ten sposób powstaje jedyna, niepowtarzalna, ta właśnie oso˝ ba, już od chwili swego poczęcia przynależna do wielkiej rodziny ludzkiej. Trzeba także odpowiedzieć dziecku na pytanie: "Jak to się stało?" Odpowiedzi muszą najpierw udzielić sobie sami rodzice. Byłoby dobrze, aby mieli świadomość - żywą świadomość - że nastąpiło to w ustroju matki, w ciszy jej samotności. W samotności? Tak, bo poczęcie ma miejsce co najmniej w kilka godzin po złożeniu na˝ sienia w jej ciele. Tyle czasu bowiem potrzeba, aby plemniki nabyły zdolności zapładniającej. Ów proces uzdal˝ niania dokonuje się w śluzie wydzielanym w gruczołach szyjki macicy. Czas od aktu zbliżenia do poczęcia może się wydłużyć nawet do 3-4 dni. Informując dziecko o jego właściwych narodzinach w łonie matki, mogą rodzice pomóc sobie własnym zeszytem zawierającym zapis obserwacji cyklu. Chodzi tu konkretnie o ten cykl, w którym nastąpiło poczęcie. Wystarczy wówczas ująć za przegub rączkę dziecka i jego własnym paluszkiem pomóc odnaleźć dzień zmiany faz cyklu. Ten właśnie dzień określa czas uwolnienia się z pęcherzyka dojrzałej do zapłodnienia komórki jajowej. Istotne, aby sami rodzice uświadomili sobie, że w tej chwili lub w ciągu najbliższych godzin doszło do połączenia się ich komórek rodzicielskich, co oznacza narodziny nowej istoty ludzkiej - ich dziecka. W taki sposób zapis ob˝ serwacji cyklu staje się bardzo ważnym dokumentem: "domową metryką narodzin". Wielu z nas pamięta trudy "Kinga" (Melchiora Wańkowicza) związane z uświadomieniem dzieci, opisane w książce pt. "Ziele na kraterze" (IW "PAX", Warszawa 1969, s. 82). Odpowiedź na zadane pytanie pozostawia żonie ("Niech tam Matka sobie radzi, lepiej to zrobi"). Dopiero reakcja dziecka ("Och, jak to prześlicznie!") skłania go do następującej refleksji: "Rodzice są zaskoczeni, jak to dziecko - pominąwszy fizjologię aktu - wnik˝ nęło w najgłębszą treść macierzyństwa". Rodzice obserwujący objawy naturalnego rytmu płodności i niepłodności w cyklu znajdują się w lepszej sytuacji. Porozumienie z dzieckiem ułatwi ich "domowa metryka narodzin". W poszukiwaniu drogi życia Do redakcji miesięcznika "Twoje Dziecko" wpłynął list, którego najważniejszą część przytaczam w ca˝ łości: "Zwracam się z prośbą o wyjaśnienie mi, czy podwiązywania jajników dokonuje się u kobiety zaraz po porodzie i czy nie powoduje to ubocznych skutków w postaci szybszego przekwitania lub jakichś innych. Mam 27 lat, prawie 4-letniego synka i obecnie spodziewam się urodzenia drugiego dziecka. Problem mój polega na tym, że mam kłopoty z zabezpieczeniem się przed zajściem w ciążę. Mam już za sobą jedno przerwanie ciąży przed półtora rokiem. Środków doustnych brać nie mogę ze względu na wątrobę, a spirala polskiej produkcji raz mi wypadła, czego następstwem była wspomniana ciąża, którą usunęłam. Po usunięciu ciąży poradziłam się leka˝ rza ginekologa, który założył mi zakupioną w peweksie nową spiralę. Niestety, pojawiły się krwawiące polipy i spiralę trzeba było usunąć. Ponieważ kalendarzyk małżeński zawiódł mnie po raz drugi (mam niezbyt regularne miesiączkowanie), pozostało mi tylko podwiązanie jajników, o czym wiem bardzo mało. Nie planuję już więcej dzieci..." W liście uderza wyraźna dysproporcja pomiędzy pewną biegłością w omawianiu środków antykoncep˝ cyjnych a nikłą znajomością podstaw naturalnej regulacji poczęć. Mimo doświadczenia ujemnych następstw środków "zabezpieczających", respondentka nie pogłębiła znajomości własnego cyklu i nie poznała działania swych narządów płciowych. Potwierdzeniem tego ostatniego wniosku jest dwukrotnie użyty w liście zwrot "pod˝ wiązanie jajników", zamiast "podwiązanie jajowodów", a o to przecież chodzi naszej respondentce. Zresztą nie jest to pomyłka przypadkowa, skoro żywi ona obawę przed wystąpieniem przedwczesnych objawów przekwi˝ tania. Tak więc zdesperowana 27-letnia kobieta myśli, w okresie oczekiwania na poród drugiego dziecka, o ubezpłodnieniu się na stałe. Powiedział ktoś, że "człowiek jest jedyną istotą na świecie, która nie umie żyć". Ten sam człowiek jest jednak również jedyną istotą na świecie, która może uczyć się żyć i dla której ta nauka jest istotnym procesem w kształtowaniu osobowości. Przypomnienie sprawy tak ogólnej, jak "uczenie się życia", jest tu jak najbardziej na miejscu, ponieważ wszystkie trudności i walory świadomego i odpowiedzialnego kierowania płodnością wiążą się ściśle z kulturą pożycia małżeńskiego. W poszukiwaniu tego typu doświadczeń zwróciłem się do p. T.O., z prośbą o wypowiedź na temat pla˝ nowania rodziny, opartą na jej własnych spostrzeżeniach. Odpowiedź, opublikowana za zgodą autorki, wnosi wiele światła w tę ciągle zbyt mało znaną dziedzinę ludzkiego życia: "Metodę objawowo-termiczną znamy od kilkunastu lat. Systematycznie stosujemy ją jednak dopiero od urodzenia najmłodszego dziecka, a więc w ciągu 6 lat. Nie wierzyłam w nią, bardzo trudno było mnie przekonać, przerażało mnie codzienne mierzenie temperatury przed wstaniem i o tej samej godzinie, bo miałam kilkoro dzieci, jeden pokój i wstawałam w nocy niezliczoną ilość razy. Warunki, jakie dyktowała metoda, były nie do przyjęcia w mojej sytuacji. Kiedy urodziłam siódme dziecko, zaryzykowałam. Temperaturę mierzyłam bez większego przekonania, głównie po to, by udowodnić wszystkim, że w takich okolicznościach nie da się stosować metody. O dziwo, okazało się, że po miesiączce do momentu owulacji temperatura skakała, tak jakby była mierzona pod pachą, ale po owulacji, bez względu na to, jak spałam i ile razy wstawałam, temperatura utrzymywała się spokoj˝ nie i równo na podwyższonym poziomie. Po paru miesiącach uspokoiło się wszystko, temperatura się ustabilizo˝ wała, dzieci rosły, noce były coraz spokojniejsze. Był jeden tylko problem. Cykle moje są długie i nieregularne: 32-57-dniowe. Bałam się podejmowania zbliżeń w okresie niepłodności przed owulacją, a czekanie na 4 dzień wyżu było dosyć długie. Dopiero kiedy przed rokiem zaczęłam zwracać uwagę na objawy owulacyjne, szczegól˝ nie na wydzielinę śluzową, uwzględniamy dany nam czas do momentu pojawienia się tej wydzieliny. Później za˝ czynam mierzyć temperaturę, od 4 dnia wyżu zaprzestaję, mając pewność, że pozostałe dni stanowią okres nie˝ płodności. Objaw śluzowy jest bardzo pomocny w tego typu cyklach jak moje. U nas jest znacznie więcej dni niepłodnych przed owulacją niż po owulacji. Ja teraz studiuję pedagogikę na UJ, dużo się uczę, stąd każda chwi˝ la jest cenna. Właśnie dlatego temperaturę zaczynam mierzyć w momencie pojawienia się wilgotności. Obserwa˝ cje te zaczęłam dopiero przed 4-5 miesiącami. Poprzednio temperaturę mierzyłam przez cały cykl. W dniu zaniku wydzieliny śluzowej następuje podwyższenie się temperatury. Za początek niepłodności przyjmuję czwarty dzień nieobecności śluzu. Równocześnie jednak zwracam uwagę na temperaturę. Nie podejmujemy współżycia przed 4 dniem wyżu. Metoda jest dobrodziejstwem dla każdego małżeństwa. U nas zniknął lęk, paniczny lęk przed ciążą. Zniknął tak dalece, że gdybym miała trochę lepsze warunki materialne chętnie urodziłabym jeszcze jedno dziecko. W małżeństwie panuje spokój, harmonia, a dalsi znajomi nie bardzo w to wierzą, że mamy 7 dzieci. Stosując me˝ todę naturalną osiąga się wewnętrzną równowagę, ustępuje lęk przed ciążą, nie ma trwożliwego oczekiwania miesiączki i dręczącego pytania: "przyjdzie, czy nie?". Wiele osób nauczyło się od nas tej metody i wszyscy są zadowoleni". Otrzymałem wiele pozytywnych relacji dotyczących stosowania metody owulacji Billingsa. Wydaje się jednak uzasadnione zamieszczenie wypowiedzi p. B.G., lekarki lat 29, matki trojga dzieci, miesiączkującej niere˝ gularnie, zmagającej się z trudnościami w ustalaniu początku i końca cyklicznego okresu płodności. "Obserwacje rytmu płodności swojego organizmu prowadzę od 6 lat. Początkowo, jeszcze przed rozpo˝ częciem współżycia, stosowałam pomiary podstawowej temperatury ciała. Nie sprawiało mi to trudności, jak również nie miałam kłopotów z interpretacją krzywych mimo nieregularnych cyklów. Po rocznej obserwacji wy˝ dawało mi się, że znam bardzo dobrze metodę termiczną planowania poczęć. Niemniej wkrótce po rozpoczęciu współżycia błędnie zinterpretowałam skok temperatury i zaszłam w ciążę. Urodziłam syna w dwa tygodnie po terminie liczonym od ostatniej miesiączki, a w 276 dni od znanej mi daty poczęcia. Dalsze współżycie rozpoczęliśmy z mężem w 3 miesiące po porodzie. Mierzenie temperatury było teraz kłopotliwe, bo kilka razy w ciągu nocy wstawałam do dziecka. Popełniliśmy błąd, podejmując współżycie również w okresie niepłodności przed jajeczkowaniem, bez zebrania obserwacji z kolejnych 10 cyklów. Kiedy syn miał 7 miesięcy zaszłam ponownie w ciążę. W tym cyklu współżycie miało miejsce w szóstym dniu przed skokiem temperatury, a następnie od czwartego dnia fazy wyższej. Urodziłam tym razem córkę. Po porodzie przez pół roku nie podejmowaliśmy współżycia. Mimo znacznych trudności z mierzeniem temperatury nadal po˝ sługiwałam się metodą termiczną. Znałam już wtedy zasady metody Billingsa, ale nie zauważyłam u siebie dość wyraźnych objawów śluzowych. W rok po urodzeniu drugiego dziecka zaszłam w trzecią ciążę. Urodziłam córkę z niewielkimi cechami przenoszenia. Po porodzie nastawiłam się na obserwację śluzu szyjkowego. W 7 tygodni od daty porodu zauwa˝ żyłam znaczną ilość śluzu o wyraźnych cechach płodności. Śluz ten utrzymywał się przez dwa dni, potem wyraźnie zmienił się w niepłodny, a po 7 dniach wystąpiła pierwsza po porodzie miesiączka. Zauważona prawidłowość zdopingowała mnie do szczególnie starannych obserwacji. Udało mi się w kolejnych cyklach zaobserwować po˝ jawianie się i ustępowanie charakterystycznego śluzu. Przez 7 kolejnych cyklów stosowałam równolegle obserwację śluzu i metodę termiczną skróconą. Na˝ stępnie zaniechałam w ogóle mierzenia temperatury, bo metoda Billingsa daje mi wyraźny i jednoznaczny obraz sytuacji w każdym cyklu. Nabrałam pewności w rozpoznawaniu szczytu objawu śluzowego i obecnie podejmu˝ jemy współżycie od czwartego dnia po szczycie objawu. Uważam, że metoda Billingsa jest dogodniejsza w stosowaniu, ponieważ: 1. Istnieje możliwość obserwacji w ciągu dnia, a przez to upewnienia się co do występowania i rodzaju śluzu. 2. Nie zaobserwowałam u siebie wpływu czynników dodatkowych na obraz śluzu szyjkowego, - jak to miało miejsce przy krzywej termicznej. 3. Metoda Billingsa jest mniej kłopotliwa, zwłaszcza, jeżeli kobieta opiekuje się małymi dziećmi. W moim przypadku obserwacja naturalnego rytmu płodności oparta na metodzie Billingsa jest wyraźna i przekonywająca w stopniu znacznie wyższym niż przy stosowaniu testu termicznego". Stosowanie zasad obserwacji cyklu kojarzy się w świadomości ogółu z naglącą potrzebą uniknięcia ciąży. Nawet przytoczone wypowiedzi pozytywne mają w gruncie rzeczy taki właśnie charakter. Jest to wynikiem zbyt późnego wdrażania się w obserwacje pozwalające poznać ustrojową funkcję naturalnego rytmu płodności. Wie˝ dza ta, umiejętnie przedstawiona w wieku młodzieńczym, mogłaby się stać czynnikiem równowagi pomiędzy sferą emocjonalną i poznawczą płciowości. Na podłożu tej wiedzy ma szansę rozwinąć się szacunek dla życia i odpo˝ wiedzialne potraktowanie zdolności jego przekazywania. Wypełnienie tej luki zmierzałoby prostą drogą do inte˝ growania seksualności na każdym etapie rozwoju człowieka. Naturalne planowanie rodziny jako czynnik kształtowania prawidłowych postaw rodzicielskich Problem przeżyć i zachowań się człowieka w sferze płciowej jest odwiecznym i ciągle aktualnym tema˝ tem wychowania i samowychowania pojedynczych osób, rodzin, grup środowiskowych i całych społeczeństw. Od początków kultury zarysowała się trudność w dziedzinie integracji dwóch sfer płciowości: funkcji kontakto˝ wej będącej wyrazem komunikacji i więzi pary ludzkiej oraz zdolności prokreacyjnej, warunkującej tworzenie się pełnej rodziny i zapewniającej ciągłość pokoleń. Trudność integrowania obu sfer, ustawiających się nierzadko względem siebie w sytuacji konfliktowej, była i jest rozwiązywana w sposób dwojaki: z jednej strony drogą antykoncepcji w różnych jej odmianach i for˝ mach, z drugiej zaś drogą uwzględnienia w kontaktach seksualnych cyklicznego okresu niepłodności i płodności. Pierwszy rodzaj rozwiązania odstępuje od przyrodniczego modelu integralności funkcji obu sfer, drugi respektuje tę integralność. Rozwiązanie pierwsze stawia za cel autonomię przeżyć emocjonalnych związanych z popędem seksualnym i podporządkowanie mu biologicznej sfery wyrażającej się naprzemiennym rytmem niepłodności i płodności. Rozwiązanie drugie odwołuje się do mniej popularnej i trudniejszej motywacji pedagogicznej odkry˝ wającej szansę rozwoju człowieka w warunkach zachowania harmonii i ładu panującego w przyrodzie. To ostat˝ nie nawiązuje do klasycznego stwierdzenia Franciszka Bacona wyrażonego w lapidarnym zdaniu: "Nie można przyrody zwyciężyć inaczej niż przez to, że się jej słucha". Seksualizm i rewolucja naukowo-techniczna Jeden z wybitnych współczesnych lekarzy, zajmujących się jednocześnie pisarstwem, prof. Witold J. Ka˝ puściński, wypowiedział myśl, którą chciałbym przytoczyć w dosłownym brzmieniu: "Jak każda akcja, tak i rewo˝ lucja naukowo-techniczna wywołuje reakcję. Reakcja ta może być negatywna, nieść w sobie zaprzeczenie idei postępu społecznego i ekonomicznego, lecz może być pozytywna. Może stać się - równolegle do technicznej - rewolucją naukowo-humanistyczną, propagującą wartości ogólnoludzkie stałe, etyczne i estetyczne, wprowadza˝ jące humanistyczny sposób myślenia i odczuwania do trudnego, lecz koniecznego, życia w atmosferze narastają˝ cego postępu i coraz bardziej pogłębiającej się specjalizacji". Rewolucja naukowo-techniczna w coraz większym stopniu uniezależnia człowieka od konieczności pod˝ legania mechanizmom przyrodniczym. Przez rozpoznanie sił przyrody człowiek włączył je do realizacji własnych celów. Przestał być nieświadomym wykonawcą praw natury. To uniezależnienie, samo w sobie pozytywne, stwo˝ rzyło pokusę nieliczenia się człowieka z porządkiem natury, z jego naturalną celowością. Wpływ rewolucji naukowo-technicznej zaznaczył się również w dziedzinie przeżywania seksualizmu. Za˝ triumfował model seksu reagującego natychmiast i nieodwołalnie ("instant sex"). Satysfakcja seksualna stała się pojęciem bardziej konkretnym niż szczęście w przeżywaniu miłości, a przyjemność czymś bardziej uchwytnym niż radość. Na konto rewolucji naukowo-technicznej trzeba zapisać ogromne sukcesy w dziedzinie opanowania sił przyrody. Jednakże zachłanna i nieobliczalna eksploatacja zasobów naturalnych ukazała ponurą wizję przyszłości. Groźne perspektywy zmusiły do refleksji. Okazało się, że dalszy rozwój biosfery zależy w dużym stopniu od spo˝ sobu, w jaki człowiek ingeruje w struktury środowiska naturalnego. Na nowo odkryto znaczenie rytmów biolo˝ gicznych dla ochrony psychofizycznego zdrowia człowieka. "Instant sex" jest przede wszystkim formą realizacji seksualizmu spontanicznego, maksymalnie wolnego od wszelkich ograniczeń. Trudno zaprzeczyć, że jest to prze˝ żywanie seksualizmu zredukowanego, że człowiek w takim sposobie przeżywania płci zostaje poddany proceso˝ wi redukcjonizmu. W znacznej jednak części naszego społeczeństwa i społeczeństw innych krajów pojęcie szczęścia czy radości nadal jest rozumiane i wyraża określoną postawę i określony rodzaj przeżyć. Kontrola funkcji prokreacyjnej wysunęła się w latach pięćdziesiątych na jedną z czołowych pozycji. Stało się to pod wpływem stresu demograficznego, spowodowanego głównie ograniczeniem umieralności płodów i noworodków oraz umieralności niemowląt, przy jednoczesnym dalszym wydłużeniu czasu trwania życia ludzi dorosłych. Alternatywa: rozrodczość żywiołowa czy kontrolowana stała się anachronizmem. Rewolucja naukowo-techniczna zorganizowała na skalę dotąd nie spotykaną system antykoncepcji. Sys˝ tem ten ma na celu kontrolę funkcji prokreacyjnej przez pozbawienie wpływu biologicznego rytmu płodności na rozrodczość. Ogłoszono wolność człowieka w stosunku do praw naturalnych, które miałyby determinować jego zachowania seksualne. Równolegle z nurtem antykoncepcyjnym już od zarania dziejów ludzkich można wyodrębnić nurt kultu˝ rowy, w którym zachodzi koordynacja sfery natury, wyrażającej się cyklicznym funkcjonowaniem zdolności pro˝ kreacyjnej, ze sferą kultury w postaci ciągłego wzbogacania się i humanizacji wzajemnych odniesień seksualnych pary ludzkiej. W tym nurcie kontrolę nad płodnością uzyskuje się nie przez wyeliminowanie, lecz przez dokładne poznanie funkcjonowania zdolności prokreacyjnej. Rewolucja naukowo-humanistyczna stawia wyraźną alternatywę: sterowanie funkcją płodzenia przez jej wyeliminowanie czasowe lub trwałe, czy też kierowanie odniesieniami wzajemnymi bez naruszania naturalnej zdolności prokreacyjnej. W tym drugim przypadku konieczność opanowania się i refleksji staje się podstawo˝ wym czynnikiem wpływającym na pogłębienie i wzbogacenie relacji interpersonalnych, a zarazem na rozwój kul˝ tury indywidualnej, rodzinnej i społecznej. Należałoby więc zwrócić uwagę na przeciwstawność dwóch nurtów: w pierwszym chodzi o wyłączenie, w drugim zaś o świadome i odpowiedzialne uwzględnianie naturalnego rytmu prokreacyjnego w odniesieniach seksualnych pary ludzkiej. Cykliczny rytm płodności rytmem życia Cała przyroda funkcjonuje jako układ powtarzających się rytmów, począwszy od atomu, a skończywszy na gwiazdach. Dzień ustępuje nocy, księżyc zmierza od nowiu ku pełni, morze przypływa i odpływa. Kosmiczne rytmy światła i ciemności, ciepła i zimna oraz inne zespoły środowiska nieożywionego kształ˝ tują procesy życiowe. Organizmy musiały się dostosować do cykliczności tych zjawisk. Dzięki temu na drodze ewolucji wytworzyła się zsynchronizowana z rytmem środowiska zewnętrznego rytmiczność życia, polegająca na powtarzaniu się pewnych procesów życiowych i trybu życia. Wszystkie czynności płciowe są nastawione na połączenie komórek rozrodczych, służących rozmnażaniu. Taki układ jest w płaszczyźnie biologicznej niezależny od osobistych zamiarów jednostek, a także od ostateczne˝ go skutku ich świadomego działania. Jednakże o poczęciu nowego życia decyduje wiele czynników, które u człowieka zachowują istotną odrębność w porównaniu ze światem zwierzęcym. W przyrodzie, jak wspomniano, rozróżnia się 3 typy rozrodu: 1) z okresowo występującą rują, stanowią˝ cą okres płodności, 2) z jajeczkowaniem pojawiającym się odruchowo w następstwie spółkowania i 3) z jajecz˝ kowaniem występującym spontanicznie jeden raz w przebiegu cyklu. Tylko trzecia z podanych wersji odnosi się do człowieka. Teoretyczne rozważania na temat możliwości występowania w gatunku ludzkim jajeczkowania sprowo˝ kowanego nie znalazły potwierdzenia w faktach naukowych. Niemniej pseudonaukowe mity lubią krążyć bez po˝ krycia, wyrządzając poważne szkody. Mity te podważają zaufanie do obserwacji umożliwiających ustalenie cyk˝ licznego okresu płodności. Nasuwa się oczywisty wniosek: poznajmy i zaakceptujmy odrębność gatunku ludzkie˝ go. Zobaczmy tę naszą rzeczywistość i ustosunkujmy się do niej jasno i konsekwentnie. Odrębny typ rozrodu, występujący u człowieka, jest jego wyróżnikiem w płaszczyźnie biologicznej. Choć jest to ważny element, to jednak człowieka różni od innych gatunków przede wszystkim fakt, że jest istotą świa˝ domą. Prawidłowości naturalne, określające warunki uruchomienia zdolności prokreacyjnej, stanowią podłoże, na którym wyrasta szczególna więź pary ludzkiej, budującej swoje odniesienia osobowe na miłości. Czym jest miłość? Można się zgubić w najróżniejszych wyobrażeniach i opisach. Spróbujmy więc okreś˝ lić ją w najprostszy sposób: miłość jest twórczością pozwalającą człowiekowi wyjść z jego własnej izolacji, twórczością obdarzającą i uszczęśliwiającą. Miłość jest siłą budującą jedność w świecie nacechowanym różno˝ rodnością. Różnorodność ta staje się bogactwem i urokiem świata, jeśli porywy seksualne respektują zasady ekologicznego ładu we wszechświecie. Już we wczesnym okresie życia możemy zrozumieć znaczenie i sens aktu seksualnego. Wiadomo, że u dziewczyny występuje cykl miesiączkowy. Najbardziej zauważalnym elementem tego cyklu jest faza końcowa: złuszczanie się błony śluzowej macicy po około 2-tygodniowym okresie przygotowań do zagnieżdżenia się w niej 7-dniowego zarodka. Najważniejszym jednak wydarzeniem cyklicznym jest jajeczkowanie, czyli wydalenie z pękniętego pęcherzyka w jajniku dojrzałej komórki jajowej. Faza bezpośredniego przygotowania do tego epi˝ zodu i występowanie zmian z nim związanych tworzy dający się wyodrębnić w cyklu naturalny okres płodności. Prosty sposób wyznaczania początku i końca cyklicznego okresu płodności opiera się na odczytaniu in˝ formacji pochodzących z własnego ciała. Zwróćmy uwagę, że wyodrębnienie okresu płodności wiąże się z pierwszym aktem zbliżenia płciowego. Ani kobieta, ani mężczyzna nie są płodni, jeśli zachowują nienaruszoną sferę intymną. Natomiast już w momencie pierwszego zbliżenia stają się potencjalnymi rodzicami, niezależnie od tego, czy są tego świadomi, czy zamierzają, czy też nie zamierzają począć nowego życia. Od momentu pierwszego zbliżenia płciowego powstaje nowa rze˝ czywistość: cykl miesiączkowy kobiety staje się podstawą do wyodrębnienia funkcjonującego dla obojga - dla pary ludzkiej - rytmu płodności, który nazwiemy rytmem życia. Gdy spojrzymy na zagadnienie od strony dziecka, staje się dla nas jasne, że jego prawo do posiadania rodziców, którzy od początku zaakceptują jego istnienie, jest prawem należnym i niezbywalnym. Podwójne znaczenie aktu płciowego W związku z tym, co zostało napisane, warto spojrzeć na akt płciowy jako na fizyczny związek osobnika płci męskiej z osobnikiem płci żeńskiej, bez względu na to, czy chodzi o osobniki przynależne do gatunku ludz˝ kiego, czy też do świata zwierzęcego. U takich zwierząt, jak dobrze człowiekowi znany pies czy kot, kontakt płciowy występuje wyłącznie w okresie rui, gdy samica jest płodna. Innymi słowy, akt płciowy służy wyłącznie sprawie zachowania gatunku. Częstotliwość tego aktu jest ograniczona przez naturę. U ludzi pojawił się nowy i całkiem odrębny element współżycia seksualnego - akt płciowy stał się wyrazem więzi łączących małżonków w sposób trwały. Trwałość rodziny i zachowanie więzów pokrewieństwa jest zjawiskiem wyjątkowym w przy˝ rodzie. Nie znaczy to bynajmniej, że kobieta jest stale płodna. W rzeczywistości u kobiety utrzymuje się cykliczna niepłodność przez większą część życia, charakteryzującą się zdolnością rozrodczą. Szczególną właściwością człowieka jest to, że rola aktu zbliżenia staje się wyłącznie znakiem komunikacji w czasie, gdy kobieta nie jest zdolna do poczęcia, np. w czasie ciąży, po okresie klimakterium, czy też w dniach niepłodnych dających się wy˝ odrębnić w przebiegu prawidłowego cyklu miesiączkowego.Należy zwrócić uwagę na to, że we wszystkich opi˝ sanych sytuacjach akt płciowy zachowuje ten sam charakter: jest zawsze nastawiony na tworzenie nowego życia, czego wyrazem jest przekazywanie żonie komórek rozrodczych męża. Oprócz opisanych już różnic w seksualiz˝ mie człowieka, ludzie różnią się od zwierząt zdolnością przeżywania miłości oraz świadomością i inteligencją. Na tych walorach opiera się umiejętność postępowania w sposób racjonalnie uzasadniony. Podejmowanie rodziciels˝ twa staje się więc działaniem odpowiedzialnym, a zdolność zaplanowania ciąży, czy też jej odłożenie na czas określony lub nieokreślony, realizuje się w porządku biologicznym przez współżycie w dniach możliwości poczę˝ cia lub przez wyłączenie współżycia w tym czasie. Zawieszanie zbliżeń szansą pogłębiania więzi Okres płodności obejmuje te dni, w których zbliżenie płciowe może spowodować zapłodnienie. Okres ten zaczyna się w momencie pojawienia się śluzu zabezpieczającego żywotność plemników, obejmuje jajeczko˝ wanie i trwa aż do obumarcia komórki jajowej. Jeśli małżonkowie nie planują ciąży, to konsekwentnie odstępują od kontaktów płciowych w dniach jak gdyby zastrzeżonych dla uruchomienia ich twórczości prokreacyjnej. Nie oznacza to jakiegoś pustego miejsca w ich wzajemnych relacjach. Jeśli czują się wolni i kontrolują swe zachowa˝ nia, są dysponowani zarazem do odmiennego ukierunkowania twórczości bez angażowania sfery genitalnej. Pro˝ wadzi to do odkrywania innych środków wyrazu sprzyjających pogłębieniu więzi. Tą drogą wykształcają się od˝ niesienia wielopłaszczyznowe - element konieczny w budowaniu trwałego związku, jaki ślubują sobie u progu małżeństwa. Trzeba dodać, że w tym klimacie znajduje się miejsce dla dzieci i rodzi się zdrowa atmosfera rodzin˝ na. Zapoznanie się z naturalnym rytmem życia i rozpoczęcie obserwacji zmian ustrojowych dla wyodrębnie˝ nia w przyszłości cyklicznych okresów płodności małżeńskiej stanowi istotny element rozległego problemu wy˝ chowania młodego pokolenia do życia w rodzinie i samowychowania w małżeństwie. Stosowanie metod naturalnej regulacji i poczęć w małżeństwie sprzyja pogłębionej akceptacji całej sek˝ sualności i wyznacza kierunek jej rozwoju w duchu humanistycznym. Wyraża się to odniesieniem do poczętego życia jako daru, który zawsze zostanie przyjęty. Nie ma tu miejsca podział ciąż (a później dzieci) na "chciane" i "niechciane". Ćwiczenie powściągliwości w okresie młodzieńczym stanowi podstawowy czynnik ugruntowania w przy˝ szłości więzi małżeńskiej poprzez wykształcenie zdolności pogłębiania i różnicowania form komunikacji na róż˝ nych płaszczyznach, a tym samym przeżywania nie tylko przyjemności, ale - i to przede wszystkim - radości i szczęścia. Przyjmowanie podziału aktów płciowych na małżeńskie i przedmałżeńskie jest skutkiem ulegania mistyfi˝ kacji, że antykoncepcja jest tym rodzajem wolności, który taki podział usprawiedliwia. W rzeczywistości każdy akt zbliżenia płciowego ma charakter aktu małżeńskiego, jego dopełnienie jest dopełnieniem małżeństwa. O takim spojrzeniu na zagadnienie decyduje świadomość, że oderwanie funkcji związanej z kontaktem osobowym od funkcji prokreacyjnej sprzeciwia się podstawowemu prawu natury: respektowaniu praw życia u samych jego podstaw. Modelowi wzajemnego odniesienia płci w okresie młodzieńczym, wyrażającego się na różnych płasz˝ czyznach poza kontaktem seksualnym, odpowiada w życiu małżeńskim model powściągliwości w cyklicznych okresach płodności, w których nie zamierza się począć nowego życia. Nie trzeba dodawać, że takich okresów w życiu małżeńskim jest przeważająca większość. Zachodzi tu klasyczne zjawisko próbowania siebie, uczenia się pogłębiania więzi z zachowaniem dystansu. W ten sposób wykształca się postawa twórcza w kierunku rozwijania wielopłaszczyznowych odniesień.Wyłączana okresowo twórczość prokreacyjna, w związku z niezamierzeniem poczęcia, daje impuls do rozwoju twórczości skierowanej na rozwój osobowy małżonków. W tym rozumieniu postawa powściągliwości w wieku młodzieńczym nie jest jakimś nieporadnym oczekiwaniem na coś, lecz po prostu właściwą postawą integralnego przeżywania seksualizmu na danym etapie życia. Seksualizm jako tabu we współczesnym wydaniu Wypowiedzi młodych osób płci obojga na spotkaniach z młodzieżą, czy też w formie listów, świadczą o tym, że znaczna część tej populacji oczekuje wyrazistego modelu dla budowania własnego życia i wcale nie uchyla się od przezwyciężania trudności. Oni oczekują tego modelu od starszego pokolenia. Trzeba pomóc mło˝ dzieży w dokonaniu ważnego odkrycia, że okres ich życia, ujęty w szerszych ramach wieku jako okres przedmał˝ żeński, jest okresem na swój sposób pełnym i kompletnym. Młodzież musi sama wypracować takie wzory za˝ chowań, które ukształtują odrębny styl przeżywania tej fazy życia łącznie z relacjami wynikającymi z odmienności płci. Poprzez konkretną wiedzę o cyklu miesiączkowym i uświadomienie sobie faktu uruchomienia naturalnego rytmu płodności z chwilą rozpoczęcia zbliżeń płciowych, dziewczyna jest w stanie sensownie określić granice i charakter wzajemnych odniesień obu płci. Granice te są wyznaczone przez potencjalne rodzicielstwo. Chłopcy są w stanie zrozumieć i zaakceptować to stanowisko dziewczyny, byleby ono było wyrażone dobitnie i jednoz˝ nacznie. Błędem pedagogicznym jest uzależnienie dopuszczalności zbliżeń od stopnia dojrzałości wyrażającej się liczbą ukończonych lat. Właśnie testem na dojrzałość jest dostrzeżenie i uwzględnienie faktu potencjalnego rodzi˝ cielstwa w tego rodzaju zbliżeniach. Dojrzałość wyraża się właśnie m.in. w zdolności postawienia sobie pytania: czy zamierzam zostać rodzicem, czy też odkładam tę ewentualność na później? Sfera seksualna we wszystkich czasach stoi pod znakiem jakiegoś "TABU". Współczesna postać owego tabu ukształtowała się na dwóch przesłankach. Pierwsza polega na wyodrębnieniu seksualności z całej sfery po˝ pędowej, by paść przed nią "plackiem" w poczuciu ogólnej niemocy i bezwładu. Tymczasem cała sfera popędo˝ wa wymaga zaangażowania postawy twórczej w sposób dynamiczny, zorganizowany i odpowiedzialny. Powinno tak być niezależnie od tego, czy chodzi o popęd samozachowawczy (by nie przeobraził się w miłość własną), czy o popęd poznawczy (któremu zagraża rozproszenie uwagi na sprawy marginalne), czy też o popęd do znaczenia i władzy (by nie stał się bezwzględną dominacją nad innymi). Co ciekawsze, na ogół tak się dzieje, że nikt nie kwestionuje normalnej pracy nad sobą w tym zakresie, z wyjątkiem popędu objętego przywilejem tabu. Po˝ wściągliwość, jako konieczny warunek odkrywania i zdobywania wyższych czy zgoła autentycznych wartości, jest wszędzie zalecana i respektowana na terenie sfery popędowej. Biada jednak komuś, kto chciałby dążyć do równouprawnienia wszelkiej energii popędowej. Otrzyma niewątpliwie etykietę wstecznika. Będzie pomówiony o purytanizm. Tu nie działa już żadna logika, tu działa prawo tabu. Drugi czynnik, składający się na współczesną postać tabu związanego z seksualizmem, to totalne abstra˝ howanie od ewidentnych prawidłowości przyrodniczych regulujących ludzki rozród. Antykoncepcja wyzwoliła - zapewne w sposób zamierzony - odrębny typ myślenia, który zakotwiczył się niepodzielnie na jednym biegunie seksualności - kontaktowym - i całkowicie usunął z pola widzenia drugi jej biegun - funkcję prokreacyjną. Chyba nie spotka się myślenia tak absolutnie uzależnionego od "chcenia". W ten sposób funkcjonuje obiegowe wyobra˝ żenie o seksualizmie pozbawionym związku ze zdolnością przekazywania życia. Sprawdzalne efekty ciągłej obserwacji cyklu Upowszechnienie systematycznego prowadzenia obserwacji objawów umożliwiających sukcesywne wy˝ odrębnianie w każdym kolejnym cyklu okresów niepłodności i płodności powinno wywrzeć określony wpływ na kształtowanie pozytywnych postaw rodzicielskich. Wymiernym tego wyrazem byłoby: 1. Przywrócenie integralności przeżywania seksualizmu nie abstrahującego od rozumienia i doceniania zdolności przekazywania życia. 2. Wyeliminowanie zjawiska zaskoczenia ciążą. 3. Wzrost odsetka ciąż zamierzonych. 4. Rozbudowa wielopłaszczyznowych odniesień w małżeństwie przez zachowanie powściągliwości w cyklicznych okresach płodności w sytuacji niezamierzania poczęcia. 5. Wzbudzanie życia nie tylko w sposób zamierzony, ale z zachowaniem wymogów eugenicznych (od˝ powiednio wczesne odrzucenie palenia papierosów, uregulowanie trybu życia, uwzględnienie ogólnego stanu zdrowia w okresie koncepcyjnym itp.). 6. Wyeliminowanie z obiegowego słownictwa takich zwrotów jak ciąża "chciana" lub "niechciana". 7. Dowartościowanie początku życia człowieka; określanie czasu poczęcia według obserwowanych ob˝ jawów jajeczkowania, a nie od daty ostatniej miesiączki, która z terminem wzbudzenia życia nie ma nic wspólne˝ go. 8. Zmniejszenie ryzyka uszkodzenia ciąży na skutek niewiedzy o poczęciu (styczność z chorymi zakaźnie, wykonywanie niekoniecznych w danym czasie badań rentgenowskich, nieodstawienie niektórych leków z uwagi na stan ciążowy, zarzucenie praktyki "wywoływania miesiączki" itp.). 9. Uczestnictwo męża-ojca w realizacji zamierzeń prokreacyjnych wspólnie uzgadnianych i wspólny wy˝ bór terminu poczęcia składają się na zwiększenie jego zaangażowania i odpowiedzialności. 10. Wyeliminowanie zjawiska przerywań ciąży. Zakończenie Wiedza o cyklu miesiączkowym stającym się kanwą dla uruchomienia naturalnego rytmu płodności pary ludzkiej jest wiedzą prostą, dostępną każdemu. Dla zastosowania jej w praktyce konieczne są jednak konkretne wiadomości poparte własnymi obserwacjami. Główna trudność polega na zaangażowaniu osobistego wysiłku. Bez takiej decyzji łatwo o odrzucenie przedłożonych tu propozycji. Można oczywiście wysunąć spostrzeżenie: po co wkładać tyle trudu, skoro istnieją rozwiązania łatwiejsze i nie zabierające czasu. Warto jednak pomyśleć nad kryteriami opłacalności dobrych rozwiązań. Nierzadko sa˝ moobrona wyraża się pochopnym twierdzeniem: u mnie nie da się tego zastosować, niech próbują inni. Czasem dopiero bolesne doświadczenia utorują drogę właściwym rozwiązaniom. W praktyce sprawdza się, że najwięcej zastrzeżeń i wątpliwości w odniesieniu do stosowania metod naturalnej regulacji poczęć zgłaszają właśnie ci, któ˝ rzy nie podjęli jeszcze żadnych obserwacji. Dlatego oddano również głos osobom, które oparły swe opinie nie na uprzedzeniach, lecz na własnym doświadczeniu życiowym.