Paul Johnson Historia œwiata od roku 1917 do lat dziewięćdziesištych    Spoœród wielu osób, u których zacišgnšłem dług wdzięcznoœci słowa specjalnego podziękowa- nia zechcš przyjšć: dr Norman Stone, który prreczytal maszynopis tej ksišżki i usunšt wiele blędów; mój wydawca - pani Lida Osband; pani redaktor Sally Mapstoneů Daniel lohnson, mój starszy syn, który także pomagal mi w przygotowaniu maszynopisu. Osobne podziękowa- nie winien jestem American Enterprise Institute for PubGc PoGcy Research w Waszyngtonie, który udzielił mi goœciny i pomocy przy pracach nad niniejszym dzielem. 6 pozycji w serii "H" 73 pozycja ksišżkowa Wydawnictw Pu PUBLICATIONS LTD Paul Johnson   Historia œwiata  od roku 1917 do lat dziewięćdziesištych   Ilumaczenie rozdialów I-XIX na podstawie pnekladu przygotowanego pnez zespót tlumaczy wyd. "Wers" z Wrocławia RozdziaI XX prrxlożyI Marek Urbański Pierwsze wydanie angielskie: George Weidenfeld and Nicolson Ltd (Londyn),1983 First English edition published in 1983 by George Weidenfeld and Nicolson Ltd (I.ondon) Drugie wydanie angielskie: George Weidenfeld and Nicolson Ltd (London),1991 .Second English edition published in 1991 by George Weidenfeld and Nicolson Ltd (I,ondon) Pierwsze wydanie polskie: Wydawnictwo Polonia (Londyn),1989 First Polish edition published in 1989 by Polonia Book Fund Ltd (London) Drugie wydanie polskie: Puls Publications Ltd (Londyn),1992 Second Polish edition published in 1992 by Puls Publications Ltd (London) Drugie wydanie angielskie i polskie rozszerzone i poprawione względem pierwszego Wszystkie prawa zastrzeżone All nghts reserved Copyright Paul Johnson 1983 Copyright for Polish translation and edition Puls Publications Ltd,1992 ISBN 0907587798 Zezwolenie na przedruk lub ttumaczenie należy uzyskać zwracajšc się pisemnie do: Permission for reprints, translations and reproductions must be obtained in writing from: Puls Publications Ltd BCM Box 697, London WCIN 3XX, Great Britain  Ksišżkę tę dedykujępamięci mego Ojca W.A.Johnsona, który byl artystš, nauczycielem i entuzjastš Rzšdy nad nimi sprawować będziesz rózgš żelaznš, jak naczynia garncarskie pokrusz je. Teraz, królowie, zrozumiejcie, ukorzcie się sędziowie ziemi. Psalm 2, 9-10 tłum. Czesław Miłosz ROZDZIAŁ PIERWSZY  KRÓLESTWO WZGLĘDNOŒCI Œwiat współczesny narodził się 29 maja 1919 r., kiedy to zdjęcia zaćmienia Słońca, wykonane z wyspy Principe u zachodnich wybrzeży Afryki i z Sobral w Brazyl, potwierdziły prawdziwoœć nowej teorii wszechœwiata. Wiadomo było już od pół wieku, iż kosmologia Newtona, oparta na sztywnych założeniach geometr Euklidesowej i Galileuszowego pojęcia czasu absolutnego, wymaga poważnej modyfikacji. Obowišzywała przez z górš dwa stulecia. Na jej gruncie rozwinęło się Oœwiecenie, dokonała rewolucja przemys- łowa i zdumiewajšcy wprost postęp ludzkiej wiedzy, swobód i dobrobytu, tak charakterystyczny dla XIX wieku. Coraz doskonal- sze i silniejsze teleskopy ujawniały jednak anomalie w znanym dotšd Kosmosie. Na przykład ruch Merkurego odbiegał od rytmu przewidzianego przez prawa fizyki Newtona o czterdzieœci trzy sekundy. Dlaczego? W 1905 r. dwudziestoszeœcioletni Albert Einstein, niemiecki Żyd pracujšcy wówczas w urzędzie patentowym w szwajcarskim Bernie, ogłosił rozprawę pt. O elektrodynamice ciał w ruchu, znanš odtšd powszechnie jako sformułowanie zasad teor względnoœci'. Obserwacje Einsteina na temat sposobu, w jaki w specyficznych warunkach długoœci zdajš się maleć, a zegary zwalniać, zawierajš analogie z efektami perspektywy malarskiej. W rzeczy samej odkry- cie, iż czas i przestrzeń sš pojęciami raczej względnymi niż absolut- nymi, można porównać - w sensie skutku, jaki wywarło ono na nasze pojmowanie œwiata - z pierwszym zastosowaniem perspek- tywy w malarstwie greckim (około 500-480 p.n.e.)2. 8 Oryginalnoœć geniuszu Einsteina oraz szczególna eleganqa jego sposobu argumentacji, dla wielu będšca sztukš samš w sobie, wywotały rosnšce zainteresowanie na całym œwiecie. W 1907 r. Einstein wystšpił z tezš, która okreœlała zwišzek między masš a energiš, wyrażony równaniem E=mc2. Z czasem uznano to za pierw- szy krok na drodze wyœcigu atomowego3. Nawet poczštek I wojny œwiatowej nie powstrzymał naukowców od œledzeniajego prac nad ogólnš teoriš względnoœci obejmujšcš prawa grawitacji i w sposób zasadniczy rewidujšcš zasady fizyki Newtona. W 1915 r. w Londy- nie wiedziano już, iż Einstein zakończył badania. Wiosnš następ- nego roku, w czasie gdy Brytyjczycy przygotowywali się do fatalnej ofensywy nad Sommš, kluczowe tezy badań dostały się przez Ho- landię do Cambridge, w ręce Arthura Eddingtona, profesora astro- nom i sekretarza Królewskiego Towarzystwa Astronomicznego. Eddington upowszechnił wyniki badań Einsteina w rozprawie dla Stowarzyszenia Fizyków, zatytułowanej Gravitation and the Priciple of Relativity (1918). Ponieważ doœwiadczalna weryfikacja ustaleń teoretycznych stanowiła istotę metodologii Einsteina, on sam opracował w tym celu trzy specjalne testy. Najważniejszy z nich miał udowodnić, iż promień œwietlny przechodzšcy tuż w pobliżu Słońca musi byE ugięty o 1.745 sekundy liniowej -wartoœć dwukrotnie większa od wartoœci zakrzywienia w polu grawitacyjnym podanej priez Newtona. Eksperyment zakładał fotografowanie zaćmienia słonecznego - najbliższe miało wypaœE 29 maja 1919 r. Jeszcze przed końcem wojny sir Frank Dyson, astronom królewski, uzyskał od znękanego rzšdu obietnicę dotacji w wysokoœci tysišca funtów dla sfinansowania wyprawy naukowej. Miała ona obserwować zać- mienie z Principe i Sobral. Z poczštkiem marca 1919 r., wieczorem, w przeddzień wyjazdu ekspedycji, odbyło się spotkanie astronomów, których Dyson po- dejmował w swoim gabinecie w Obserwatorium Królewskim w Greenwich, zaprojektowanym przez Christophera Wrena w latach 1675-1676, gdy Newton pracowałjeszcze nad swojš teoriš grawi- tacji. E. T Cottingham, asystent Eddingtona, również majšcy wzišć udział w wyprawie, zapytał, co będzie, jeœli pomiary uzyskane z fotografii wykażš zakrzywienie promienia nie tylko większe niż obliczone przez Newtona, ale dwukrotnie większe od założonego przez Einsteina? "Wtedy - odparł Dyson - Eddington dostanie szału, a pan będzie wracał do domu sam". Z zapisków Eddingtona wiemy, że rano 29 maja nad wyspš przeszła ogromna burza, ale 9 chmury odsłoniły niebo tuż przed 13.30, planowanš godzinš zać- mienia. Eddington miał tylko osiem minut na zrobienie zdjęć. "Nie widziałem nawet samego zaćmienia, zmieniałem bez przerwy klisze (...) Zrobiliœmy szesnaœcie ujęć" - zapisał. Przez szeœć następnych dni wywoływał klisze, po dwie w czasie każdego posiedzenia. Wieczorem 3 czerwca, po dniu spędzonym na pomiarach zdjętych obrazów, zwrócił się do swego kolegi: "Cottingham, nie będzie pan musiał jechać sam". Einstein miał rację'. Wyniki wyprawy dowiodły shisznoœci dwóch Einsteinowskich testów (potwierdziłje w kolejnej próbie we wrzeœniu 1922 r. W W Campbell). Drobiazgowa dokładnoœć i surowoœE zasad, którymi kierował się w pracy Einstein, nie pozwoliły mu uznać swej teor za obowišzujšcš przed wykonaniem ostatniego testu (przesunięcie pršżków widma ku czerwieni). "Jeœli okaże się, że efekt ten nie istnieje w naturze - pisał do Eddingtona 15 grudnia 1919 r. - trzeba będzie zapomnieć o całej teorii". Efekt przesunięcia został jednak potwierdzony w obserwatorium na Mount Wilson w 1923 r. Empiryczne dowody na słusznoœć Einsteinowskiej teorii gromadziły się odtšd nieprzerwanie - jednym z najbardziej uderzajšcych przykładów był odkryty w latach 1979-1980 grawitacyjny system soczewkowy kwazarów5. Ta odwaga i pryncypialnoœć Einsteina nie przepadły bez echa - dla młodego Karla Poppera i jego przyjaciół z Uniwersytetu Wiedeńskiego "było to wielkim przeżyciem, które zaważyło na [ich) intelektualnym rozwoju". Popper pisał póŸniej: Najbardziej zaimponowało mi zdecydowane stwierdzenie Einsteina, iż sam uzna swš teorię za nie do utrzymania, jeœli nie sprawdzi się ona we wszystkich testach. (...) Jakże różne było to podejœcie od dogmatyzmu Marksa, Freuda, Adlera, a zwłaszcza ich następców. Doœwiadczenia miały być dla Einsteina rozstrzygajšce, a gdyby okazały się niezgodne z jego teoretycznymi założeniami, utrzymanie teorii byłoby- co sam ustawicznie podkreœlał - niemożliwe. Było to dla mnie podejœcie prawdziwego uczonegog. Tezy Einsteina spopularyzowane głoœnš ekspedycjš Eddingto- na wywołały w 1919 r. ogromne zainteresowanie całego œwiata. Nigdy dotšd - ani odtšd - naukowa weryfkacja jakiejœ teor nie stała się powszechnym tematem rozmów, nie była przedmiotem tak wielkiego zainteresowania prasy. Napięcie rosło wyczuwalnie aż do wrzeœnia tego roku, kiedy to na specjalnym zebraniu Towarzystwa 10 Królewskiego ogłoszono shisznoœć teor Einsteina. Obecny na owym zebraniu A N. Whitehead porównał je do greckiego dramatu: Byliœmy chórem komentujšcym wyroki przeznaczenia ujawniane w miarę rozwoju głównej akcji. Cechy dramatu miała już sama uroczystoœć: tradyyjnie ceremonialna, w tle portret Newtona jakby dla przypomnienia nam, iż najwięk- sze z naukowych twierdzeń miało teraz, po dwu stuleciach z okładem, ulec swej pierwszej modyfikacji (...) to wielkie wyda- rzenie w nauce zostało wreszcie zaakceptowane i przez nas'. Einstein stał się postaciš znanš na całym globie, o którš biły się największe uniwersytety œwiata, obleganš przez tłumy, gdziekol- wiek się pojawił, i której pełne zadumy rysy znały miliony, uważajšce go za archetyp wielkiego roztargnionego filozofa. Znaczenie, jakiego nabrała jego teoria, było natychmiastowe i - w sumie - nie do ogarnięcia. Było jednak zarazem doskonałym przykładem "pra- wa nie zamierzonych następstw", jak je okreœlił znaeznie póŸniej Karl Popper. W niezliczonych pracach usiłowano wyjaœnić, na czym polegała ogólna teoria względnoœci i w jaki sposób zmieniła ona Newtonowskie koncepcje regulujšce dotychczasowe pojmowanie œwiata. Einstein podsumował to sam następujšco: "Zasada względ- noœci, rozumiana najszerzej, zawiera się w stwierdzeniu: ogół zjawisk fizycznych charakteryzuje się tym, że wyklucza wprowadze- nie pojęcia ruchu bezwzględnego, czy też krócej a mniej precyzyj- nie: nie istnieje ruch bezwzględny"e. Wiele lat póŸniej R. Buckmin- ster Fuller w swej słynnej depeszy do japońskiego artysty Isamu Noguchi potrzebował dokładnie 249 słów na wyłożenie mu zasad Einsteinowskiego równania - arcydzieło zwięzłoœci. Jednakże dla większoœci ludzi, pojmujšcych bez trudu proste linie i kšty 6zyki Newtona, teoria względnoœci była tylko powodem niejakiego zakłopotania. Zrozumiano już, że czas absolutny i dłu- goœć absolutna zostały zdetronizowane i że ruch odbywa się po krzywej. Nagle w obrocie sfer wszystko stało się niepewne. "Œwiecie zwichnięty!", złorzeczył Hamlet. Zdawać się mogło, że wirujšcy glob zdjęty został ze swej osi i porzucony we wszechœwiecie, da- lekim od zwyczajowych poglšdów na temat czasu i przestrzeni. Z Pomyłka autora. Hamlet złorzeczył: "7he time rs out ofjoint" ("Ten czas jest koœciš złamanš w stawie", akt I, scena 5, tłum. St. Barańczak), nie zaœ "7he world rs out ofjomt", jak podaje Johnson. (Przyp. tłum.) 11 poczštkiem lat dwudziestych zaczšł się szeroko rozpowszechniać poglšd, jakoby nadszedł oto kres wszelkich absolutów: czasu i przestrzeni, dobra i zła, wiedzy, przede wszystkim zaœ wartoœci. Błędnie, acz zapewnie nieuchronnie, relatywnoœć zaczęto mieszać z relatywizmem. Najbardziej przejęty owym powszechnym niezrozumieniem był sam Einstein, oszołomiony nieubłaganym rozgłosem oraz wnioskami, które jego teoria rzekomo prowokowała. Dnia 9 wrzeœ- nia 1920 r. pisał do Maxa Borna: "Jestem jak ta legendarna postać, której dotknięcie zamieniało wszystko w złoto - tyle że ja zamie- niam wszystko w gazetowš wrzawę". Einstein nie był praktykujš- cym Żydem, uznawał jednak istnienie Boga. Wierzył zdecydowanie w bezwzględne normy dobra i zła, i swoje życie poœwięcił poszuki- waniu nie tylko prawdy, ale i pewnoœci. Podkreœlał, iż œwiat może być podzielony na obszary subiektywne i obiektywne oraz że pned- stawienie tych obiektywnych częœci powinno być możliwie precy- zyjn‚. Z naukowego (ale nie filozoficznego) punktu widzenia był deterministš. W latach dwudziestych stwierdził, iż nieokreœlonoœć zasady mechaniki kwantowej jest nie tylko nie do przyjęcia, lecz budzi odrazę. Do końca życia (zmarł w 1955 r.) starał się wykazaćjej btędnoœć, próbujšc włšczyć fizykę w jednš ogólnš teorię pola Pisał do Borna: "Pan wierzy w Boga, który rzuca koœćmi, ja zaœ w dosko- nały układ i por Lšdek, jakie rzšdzš œwiatem istniejšcym obiektyw- nie i jakie staram się bardzo spekulatywnie ogarnšć. Mocno w i e- r z ę, ufam, iż ktoœ odkryje bardziej realistyczny sposób czy wręcz bardziej namacalne podstawy dla rozstrzygnięcia tych kwestii niż .nie to przypadło w udziale"'". Einsteinowi nie udało się jednak zbudować teor ogólnej tak w latach dwudziestych, jak i póŸniej. Dożył czasów, w których relatywizm, uważany przez niego za chorobę, objšł jak epidemia całe społeczeństwa, dożył r“wnież chwili, gdy jego równanie pozwoliło skonstruować broń nuklearnš. Casami żałowałem - powiedział pod koniec życia, że nie zostałem zwykłym zegartnistr Lem. Fakt, iż w 1919 r. Einstein stał się postaciš znanš na całym œwiecie, ilustruje dobitnie dwistoœć oddziaływania monumental- nych teorii naukowych. Z jednej strony nasze pojmowanie œwiata zewnętrznego, fizycznego, zmienia się dzięki nim, a panowanie nad œwiatem roœnie. Z drugiej - nasze idee zmieniajš się częstokroć o wiele radykalniej niż nasza znajomoœć œwiata. Geniusz czystej nauki wywiera na ludzkoœć znacznie większy wpływ - dobry lub zły - niŸli 12 jakiekolwiek działania polityków czy żotnierzy. Empiryzm Galileu- elektrowstrzšsom umierali, gdy zwiększano napięcie, lub popełniali sza wywołał ferment w siedemnastowiecznej filozofii, co stało się samobójstwo nie chcšc więcej cierpieE. Ujawnione po wojnie przy- poczštkiem rewolucji naukowej i pr Lemysłowej. Fizyka Newtonow- padki okrucieństwa występujšcego w wojskowych szpitalach, ska była zrębem osiemnastowiecznego Oœwiecenia, tš drogš przy- zwłaszcza zaœ na oddziale psychiatrycznymd zpitala Miejs ego ę czyniła się do wykształcenia współczesnego nacjonalizmu i Wiedniu, zyskały tak wielki rozgłos, że rzš rewolucjonizmu. Darwinowskie pojęcie walki o byt, w której zwy- zmuszony powołać w 1920 r. specjalnš komisję. Zaprosiła ona do , stało si kluEzo m elementem zarówno mar- współpracy Freuda. Wyniki jej badań, aczkolwiek nie rozstrzygajš- cięża sprawniejszy ę wy e, b ksistowskiej walki klas, jak i rasistowskich filozofii stanowišcych ce, były wystarczajšco kontrowersyjn y przynieć atowy roz- oparcie dla hitleryzmu. W rzeczy samej, polityczne i społeczne głos teoriom Freuda". Z zawodowego punktu widzenia rok 1920 konsekwencje idei Darwina nie do końca się jeszcze ukształtowały, był dla niego przełomowy - w Berlinie otwarta została pierwsza co zobaczymy w dalszych rozdziałach ksišżki. Publiczna reakcja na klinika psychiatryczna stosujšcajego metody, a jego uczeń, a także teorię względnoœci była zatemjednym z ndjważniejszych czynników przyszły biograf, Ernest Jones, rozpoczšł wydawanie lnternational nadajšcych kształt histor XX stulecia. Była, by tak rzec, skalpelem, Journal of Psycho-Analysis,. którego mimowolne użycie przez Einsteina przecięło tradycyjne Większy efekt i, w dalszej perspektywie, znacznie większš wagę więzi ludzkoœci z doktrynami wiary i moralnoœci judeo-chrzeœcijań- miało niespodziewane odkrycie idei Freuda przez intelektualistów skiej. i artystów. Havelock Ellis okreœlił nawet Freuda, ku jego niezado- Oddziaływanie teorii względnoœci było szczególnie silne d woleniu ako wielkiego artystę, nie zaœ uczonego. Osiemdziesišt jej wprowadzenie zbiegło się w praktyce z upowszechnieniem freu- 1at prób udowodniło jednak, iżjego metody terapeutyczne okaza dyzmu. Freud był już po pięćdziesištce, gdy Eddington zweryfiko- się w gruncie rzeczy koztownym fiaskiem, nadajšc się bardziej do ry,3 yj wał ogólnš teorię względnoœci, a większoœć jego kluczowych prac kojenia niepocieszonych niż leczenia cho ch. Wiem uż, że wielu powstała na przełomie wieków - O marzeniu sennym opublikowano kluczowym założeniom psychoanalizy brak podstaw wypły'ajš- już w 1900 r. Postać Freuda była doskonale znana w kręgach lekarzy cych z biologii, jako że sformułowane zostały ped od5'ciem praw i psychiatrów jeszcze przed wybuchem I wojny, istniała już jego Mendlƒ, teoriš dziedzicznoœci, rozpoznaniem wrodzonych wad szkoła, a jego czołowy uczeń Carl Jung przeprowadził z nim spek- metabolicznych, istnienia hormonów i mechanizmu impulsów ner- takularnš dysputę na temat teolog. Tym niemniej idee Freuda wowych - co pospohl unieważniło idee Freuda. Jak to okreœlił sir szeroko rozpowszechniły się dopiero pod koniec wojny. Peter Medawar, psychoanaliza jest pokrewna mesmeryzmowi i Stało się tak, ponieważ zwrócono wówczas uwagę na przypadki frenolog: podobnie jak one zawiera oderwane ziarna prawdy, w zabur Leń psychicznych wywołanych stresem, jakim było długie sumie jednak jako teoria jest fałszywa". Karl Popper dodał do tego przebywanie w okopach, na polach bitew. Zaburzenia te okreœlano stwierdzenie iż Freud w swym stosunku do naukowej weryfikacji mianem "nerwicy wojennej". Potomkowie starych rodzin o trady- założeń przypominał raczej M arksa niż Einsteina. Jego teoria cjach wojskowych, którzy szli na front ochotniczo i wyróżniali się obejmowała zbyt wiele i zbyt ogólnie, by poddać się testom, nie w walkach odwagš nagradzanš honorami i odznaczeniami, niespo- zawierajšc specyficznych sformułowań, które można by empirycz- dziewanie załamywali się - nie z tchórzostwa ani z szaleństwa. nie potwierdzić. Gdy zaœ pojawiały się dowody zaprzeczajšce jego Psychoanaliza, od dawna propagowana przez Freuda w leczeniu teor, Freud modyfikował jš tak, by jš wspierały - podobnie jak to chorób umysłowych, była niewštpliwie subtelnš alternatywš w czyniš następcy Marksa. Baza freudowskiego myœlenia była zatem, porównaniu z "radykalnymi" metodami: narkotykami, terroryzo- niczym kształtujšcy się system religijny, poddana cišgłemu przeista- waniem i fizycznym znęcaniem się czy wstrzšsami elektrycznymi. Aplikowano je powszechnie w coraz większych dawkach i naduży- wano w miarę jak wojna się przedłużała a czas ich działania skracał. Mendel ustalił podstawowe prawa dziedziczenia, zwane obecnie prawami , .) Porównanie z metodami Inkwizycji samo się nasuwało: poddawani Mendla, w 1866 r. Freud miał wtedy dziesięć lat (1856-1939). (Przyp. tłum 14 czaniu się. Krytyków wywodzšcych się z kręgu "zaufanych" - jak Jung - uznawał oczywiœcie za heretyków, innych, stojšcych na zewnštrz - jak Ellis - za niewiernych. W istocie Freud zdradzał oznaki typowe dla dotkniętego mesjanizmem dwudziestowieczne- go ideologa, mianowicie ze œlepym uporem uważał wszystkich, którzy nie zgadzali się z jego teoriš, za chorych i wymagajšcych leczenia. Stšd też gdy Ellis zdyskredytował jego status naukowy, Freuokreœlił to jako "mocno wysublimowanš formę sprzeciwu"'5. "Skłaniam się do potraktowania tych kolegów, którzy się opierajš, dokładnie tak, jak traktujemy w podobnej sytuacji pacjentów"- pisał do Junga tuż przed ich zerwaniem'g. Dwie dekady póŸniej koncepcja uznajšca różnice w zapatrywaniach na chorobę psychicz- nš wymagajšcš leczenia miała rozwinšć się w ZSRR w nowš formę represji politycznych. Jeœli nawet teoria Freuda cierpiała z braku wartoœci prawdziwie naukowej, jej opracowanie literackie, zdradzajšce bogatš wyobraŸ- nię, miało wartoœć niezaprzeczalnš. Styl jego prac sprawiał, iż przycišgały one niczym magnes; dzięki stylowi właœnie otrzymał on najcenniejsze wyróżnienie literackie Niemiec: Nagrodę im. Goe- thego przyznawanš przez miasto Frankfurt. Był to poza t)m styl łatwy do tłumaczenia - w latach dwudziestych przekładanie jego tekstów na angielski przybrało nieomal rozmiary przemysłu. Jed- noczeœnie znacznie wzrosła jego własna twórczoœć, bowiem Freud wzbogacał swe idee ogarniajšc nimi wcišż poszerzajšcy się zakres doœwiadczeń i działalnoœci człowieka. Freud był gnostykiem, wirzył w istnienie ukrytej struktury wiedzy, którš, za pomocš wypracowa- nych przez niego technik, można odkryE pod zewnętrznš powłokš rzeczy. Punktem wyjœcia było tu marzenie senne. "Nie różni się ono- pisał - od symptomów nerwicy. Podobnie do nich może się wydawać dziwne i pozbawione sensu, jednakowoż badane za pomocš metody odmiennej nieco od stosowanej w psychoanalizie techniki wolnych skojarzeń pozwala nam przejœć od swej jawnej istoty do ukrytego znaczenia, czyli do utajonych myœli"". Gnostycyzm zawsze był pokusš dla intelektualistów, a odmiana proponowana przez Freuda - szczególnie interesujšca. Freud po- siadał wyjštkowy dar przywotywania klasycznych wizji i porównań, co specjalnie ceniono w okresie, gdy całe wykształcone spoleczeń- stwo uważało za punkt honoru znajomoœć greki i łaciny. Dostrzegł więc natychmiast i wykorzystał znaczenie, jakie przypisywała mitom 15 nowa generacja antropologów kultury, takich jak James Frazer, którego Złota gałqŸ zaczęła się ukazywaE w 1890 r. Znaczenie snów, funkcje mitów - do tej piorunujšcej mieszanki Freud dodał dozę seksu, która wedle niego tkwila u podstaw każdej nieomal formy ludzkiego zachowania. Wojna rozluŸniła nieco języki, gdY mowa była o sprawach ptci; w okresie tuż po wydarzeniach wojennych zwyczaj dyskutowania na te tematy przeniknšł i do druku. Dla Freuda był to moment decydujšcy. Poza wyœmie swlem, obda- rzony był również talentem dziennikarza-towcy sensacji, a jako zdolny twórca neologizmów, potrafił ukuE chwytliwe hasła. Gdy chodzi o słowa i okreœlenia, którymi wzbogacił język, można porównaE go ze współczesnym mu, choć młodszym"Rudyardem Kiplingiemů " ęcy, "kompleks . "podœwiadomoœE, "seksualizm dzieci Edypa", "kompleks niższoœci", "kompleks winy, ego, –l oraz supe- -ego, "sublimacja", "psychologia głębi". Niektóre z jego uderzajš- cych koncepcji, jak np. seksualna interpretacja snów czy "pomyłka freudowska", cieszyły się równym powodzeniem co... popularne gry towarzyskie. Freud znal doskonale wagę aktualnoœci - w 1920 r., samozagładzie Europy, opublikował Poza zasa pn)'jem- tuż po noœci, w której wprowadził ideę "instynktu œmierci", uproszczonš wkrótce do "popędu œmierci". Przez większš częœć lat dwudzies- tych, czyli w okresie, w którym wcišż postępował upadek wiary religijnej, zwłaszcza wœród wykształnej częœci spoleczeństwa, Freud zajęty był pomysłem rozłożenia relig na czynn pie- była ona dla niego czysto ludzkim wymysłem. W Prryszłoœci iluzji (1927) pisał na temat podœwiadomych prób łagodzenia nieszczęœ- cia: "Wielu ludzi usiłuje broniE się przed cierpieniem popt'zez iluzoryczne przekształcanie rzeczywistoœci. Wszystkie religie nale- żš do przypadków masowej ułudy. Nie trzeba dodawać, że nikt spoœród tych, którzy się œwiadomie mamiš, nie nazwie tego po imieniu"'e. Zdawało się to głosem nowych czasów. Nie po raz pierwszy niemłody prorok, długo wolajšcy na puszczy, znalazł nagle wdzięcz- nš publicznoœE wœród złotej młodzieży. Znamienne dla Freudow- skiej teor sš jego proteuszowa zmiennoœE i wszechstronnoœE; zdawała się wyjaœniaE wszystko w sposób nowy i ekscytujšcy. Dzięki zaœ talentowi Freuda do ogarniania tendencji i pomysłów wyłania- jšcych się dopiero w rozlicznych dyscyplinach naukowych, teoria jego wydawała się prezentowaE, buńczucznie i z pewnoœciš siebie, idee na wpót już sformułowane w umysłach elity. "Toż to właœnie 16 to, co zawsze myœlałem!" - zapisał w swym dzienniku zachwycony Andr‚ Gide. Wielu intelektualistów odczuło nagle z poczštkiem lat dwudziestych, że nie zdajšc sobie z tego sprawy, od dawna byli przecież zwolennikami Freuda. Jego teoria znalazła szczególnie podatny grunt wœród pisarzy, od młodego Aldousa Huxleya, któ- rego niewykły Crome Yellow powstał w 1921 r., do posępnie konserwatywnego Thomasa Manna, dla którego Freud był "wy- roczniš". Wpływ Einsteina i Freuda na intelektualistów i artystów był tym większy, że nadejœcie pokoju uzmysłowiło wszystkim, iż œwiat kultury wstrzšsany jest nadal rewolucjš o fundamentalnym dla niego znaczeniu. Teoria względnoœci i freudyzm stanowiły jedno- czeœnie jej groŸnš wróżbę i echo. Korzenie owej rewolucji sięgały czasów przedwojennych, konkretnie roku 1905, kiedy to obwieœcił jš w publicznym wystšpieniu Siergiej Diagilew, impresario Baletów Rosyjskich: Jesteœmy œwiadkami najwspanialszych momentów historycz- nych podsumowań, dokonywanych w imię nowej, nieznanej kultury, którš sami stworzymy i której pozwolimy się nieœć. Oto dlaczego bez obaw i wštpliwoœci wznosżę toasza ruiny starych pałaców i za przykazania nowej estetyki. Dla mnie, niepoprawnego sensualisty, jedynym życzeniem jest, aby nadchodzšca walka nie zepsuła rozkoszy życia, a œmierć była równie piękna i porywajšca jak zmartwychwstanie'9. Kiedy padły te słowa, w Paryżu odbywała się pierwsza wystawa fowistów. W 1913 r. Diagilew wystawił Swięto wiosny Strawińskie- go, Schoenberg zaprezentował już był swoje Trry utwory na forte- pian, Berg - Kwartet smyczkowy (opus 3), a Matisse ukuł okreœlenie kubizm. Manifest futurystów ukazał się w 1909 r., w tymże roku Kurt Hiller założył swój berliński Neue Club, kolebkę ruchu artys- tycznego, w 1911 r. nazwanego po raz pierwszy ekspresjonizmemm. Właœciwie wszyscy więksi twórcy lat dwudziestych opublikowali, wystawili bšdŸ wykbnali swoje dzieła'przed rokiem l914, cały więc nurt nowoczesny w sztuce był wydarzeniem przedwojennym. Po- trzebował on jednakże ogromnego wstrzšsu wielkiej wojny i wywo- łanego przezeń upadku starych reżimów, by nabrać zdecydowanie Pomyłka autora. Twórcš okreœlenia "kubizm" był krytyk Louis Vauxelles. (Przyp. tłum.) 17 politycznego wymiaru, jakiego mu dotšd brakło - pneœwiadczenia o budowie nowego œwiata na ruinach starego. Elegijny, zmysłowy ton, w jaki Diagilew uderzał w 1905 r., trafiał na podatny grunt. Nie można było już rozdzielać splotu kultury i polityki, podobnie jak nie można było separować rewolucji i romantyzmu w okresie 1790- -1830. Warto tu dodać, iż Zurych był w 1916 r. miejscem zamiesz- kania trzech emigrantów: Joyce'a, Tristana Tzary i I,enina, z których każdy czekał swej chwiliz'. Z nadejœciem końca wojny sztuka nowoczesna weszła z hała- sem na pustš, zdawało się, scenę. Wieczorem 9 listopada 1918 r. Ekspresjonistyczna Rada Intelektualistów (tzw. Novembergruppe) zebrała się w gmachu Reichstagu w Berlinie, żšdajšc nacjonalizacji teatrów, subsydiów państwowych dla wszystkich artystów i rozwiš- zania wszelkich akadem. Surrealizm, sprawiajšcy wrażenie, iż scjalnie dla umożliwienia wizualnej epresji idei Freuda- jego poczštli byłY cYiœcie zupełnie niezależne - proponował swój własny program działania, podobnie jak robiły to futuryzm i dadaizm. Wszystko to jednak było tylko powiechownš pianš- kryło się pod niš wywołane teoriš względnoœci zagubienie w czasie i przestrzeni oraz seksualny gnostycyzm Freuda, które wskazywały nowe drogi tworzenia. Dnia 23 czerwca 1919 r. ukazało się Wcieniu rozkwitajgcyh do wojska, narzucono surowe prawo o ochronie tajemnic państwowych (Defence ofthe Realm Act) oraz oddano pod zbiorowe zarzšdy wojenne produkcję, transport i dostawy. Zapał, z jakim pięć miesięcy póŸniej amerykańska adminis- tracja Wilsona przystšpiła do zbiorowego wysiłku wojennego, był 26 doprawdy godny podziwu. Wiele jednak wskazywało, że ów entuz- jazm narodził się już wczeœniej. W 1909 r. Herbert Croly w swej ksišżce The Promrse ofAmerican Life przepowiadał, iż spełnienie tej obietnicy możliwe jest tylko przy œwiadomych wysiłkach pań- stwa dla promowania "bardziej uspotecznionej demolaqi". Trzy lata póŸniej ukazała się praca Charlesa Van Hise'a Concentration and Control: a Solution of the Tnrst Problem in the lIS, w której nawo- ływał on do wysiłków zbiorowych. Te właœnie idee stały u podstaw "nowego nacjonalizmu" Theodore'a Roosevelta, przejętego teraz przez Wilsona i poszerzonego, by wygrać wojnę. Utworzoo komisję paliwowš, która wymusiła "niedziele bez benzyny". Istniała Organizacja Pracy, interweniujšca w sporach między pracownika- mi i pracodawcami; Komisja do spraw Zywnoœci kierowana przez Herberta Hoovera, która ustalała ceny produktów żywnoœciowych; Zarzšd Żeglugi, kontrolujšcy już flotę o ponad 9 mln ton wypor- noœci, do której 4 lipca 1918 r. dodano sto nowych jednostek". Organem centralnym była Rada Przemysłu Wojennego (Warlndus- tries Board), której pierwszym aktem, jasno wytyczajšcym jej kieru- nek działań, było odwołanie ustawy przeciwtrustowej Johna Shermana. Członkowie Rady (Bernard Baruch, Hugh Johnson, Gerard Swope i inni) prowadzili swego rodzaju przedszkole inter- wencjonizmu lat dwudziestych i Rooseveltowskiego Nowego Ładu (New Deal), mspirujšcyćh z kolei jeszcze póŸniejsze koncepcje "nowych granic" i "wielkiego państwa". Korporacjonizm wojenny dał poczštek jednemu z naistotniejszych nurtów w historii Amery- ki, który - raz widoczny, raz ukryty - doprowadził do powstania ogromnie rozbudowanego systemu ubezpieczeń społecznych, wprowadzonego przez Lyndona B. Johnsona w końcu lat szeœE- dziesištych. John Dewey twierdził w owym czasie, iż wojna podko- pała nienaruszalne dotychczas prawa własnoœci prywatnej: "Bez znaczenia jest, ile ze specjalnych organów kontroli publicznej straci rację bytu w zwišzku z zakończeniem działań wojennych - ten system, raz zaczęty, już się nie cofnie"s. Przepowiednia była trafna. Jednoczeœnie stosowano bezlitoœnie nowe ustawy restrykcyjne: antyszpiegowskš (EspionageAct,1917) i antywywrotowš (Sedition Act,1918) - socjalista Eugene Debs dostał dziesięć lat za przemó- wienie antywojenne, ktoœ inny cztery razy tyle za utrudnianie akcji poborowej. Przełomowy rok 1917 udowodnił, iż wszędzie - nie tylko w Rosji - swoboda jednostki i własnoœE prywatna trwajš i kończš się razem. 27 Wojna pokazała zatem imponujšcš szybkoœE, z jakš może rozwinšć się nowoczesne państwo, jak i jego nienasyconš żšdzę zarówno zniszczenia wrogów jak i sprawowania despotycznej wła- dzy nad swymi obywatelami. Sporo ludzi doceniało powagę tych spraw. Czy można jednak było myœleć o cofnięciu czasu do stanu lipca 1914 r.? I czy, w samej rzeczy, ktokolwiek chciałby tego. Europa dwukrotnie już doœwiadczyła ogólnych postanowień koń- šcych długie i wyczerpujšce wojny. Pokój westfalski z roku 1648 ominšł niemożliwy cel przyrócenia status Quo ante, w większoœci akceptujšc po prostu polityczne i religijne podziały stworzone pr Lez wojnę. Układy te nie wytrzymałY długo, ale religia przestała być casus belli. Postanowienia Kongresu Wiedeńskiego (1814-1815) po wojnach napoleońskich były bardziej ambitne i - w sumie- bardziej udane. Zakładały przy'ócenie, w miarę możliwoœci, sys- temu więzych i mniejszych monarch "z Boskiego nadania" istniejšcych przed Rewolucjš Francuskš, jako jedynej struktury, która gwarantowałaby prawomocnoœć i trwałoœć granic w Euro- pie. Rozwišzanie sprawdziło się - następny wielki konflikt wy- buchł dopiero po dziewięEdziesięciu dziewięciu latach i można nawet pokusić się o stwierdzenie, że wiek XIX należał do najbar- dziej ustabilizowanych i produktywnych okresów w całej hist i ludzkoœci. A1e rozjemcy z prełomu lat 1814/1915 tworzyli niezwy š grupę: było to zgromadzenie takich reakcjonistów, że lord Castle- reagh wydawał się poœród nich rewolucyjnym podżegaczem, a ksi šżę Wellington jawnym postępowcem. Założeniem roboczym, z którego wyprowadzono postanowienia kongresu, było kategorycz- ne odrzucenie wszelkich politycznych innowacji minionego ćwierć- wiecza. W szczególnoœci uczestnicy kongresu podzielili wiarę, ledwie skażonš cieniem cynizmu, w równowagę sił, okreœlone sfery wpływów, dynastyczne mariaże, prywatne ugody międzY władcš a arystokracjš, regulowane prawem zwycajowYm (Poza pz'padka- mi in extremts) i dziedziczenie prawa do prywatnej własnoœci ziems- kiej. Król czy władca, pozbawiony posiadłoœci w jakiejœ częœci Europy, może spodziewać się "kompensacji, jak brzmiało odpo- wiednie sformułowanie, w jakiejkolwiek innej częœci, niezależnie od narodowoœci, kultury i języka jej mieszkańców. Nazwano to pnenoszeniem dusz", naœladujšc znane w Rosji okreœlenieglebae adscripti dotyczšce spnedY własnoœci ziemskiej wraz z poddanymi. Z rozwišzań takich nie mogli jednak skorzystaE rozjemcy z 1919 r. Układ pokojowy na wzór westfalskiego, narzucony ogólnym 28 wyniszczeniem stron i oparty na przebiegu linii frontowych, był nie do pomyœlenia. Obecni przeciwnicy czuli się wprawdzie jednako wyczerpani, wszakże jedna strona uzyskała przy okazji rozejmu zdecydowanš przewagę militarnš: niemieckie pola minowe i cała flota były od listopada 1918 r. w rękach blokujšcych wybrzeża Anglików, Francuzi zaœ do 6 grudnia zajęli wszystkie przyczółki na Renie. Warunki pokoju mogły być zatem ustalane przez dyktat. Nie oznaczało to jednak, iż sprzymierzeni mogli, nawet przy najlepszych chęciach, przywrócić stary porzšdek œwiata - jego rozkład zaczšł się już przed wybuchem wojny. We Francji antykle- rykałowie pozostawali u władzy przez całš dekadę, a ostatnie przedwojenne wybory dowiodły wzrastajšcych wplywów lewicy. Wybory w 1912 r. w Niemczech uczyniły z socjalistów największš partię politycznš. Rzšd Giolittiego był najbardziej radykalny w historii zjednoczonych Włoch. Przywódca konserwatystów angielsbch A J. Balfour okreœlił katastrofalnš porażkę swej partii w 1906 r. jako "wyczuwalne echo tego ruchu, który doprowadził do masakry w Petersburgu, rozruchów w Wiedniu i socjalistycznych defilad w Berlinie". Nawet autokracja rosyjska próbowała zliberalizowanego kursu, Habsburgowie zaœ goršczkowo poszukiwali nowych osłon konstytucyjnych. W wigilię wojny Europš zawładnęli przerażeni niby to postępowcy, skwapliwie starajšcy się zaspokoić rosnšce oczekiwania społeczeństw, nade wszystko zaœ pragnšcy zjednaE i uspokoić młodzież. Przekonanie, iż młodzi zostali bezlitoœnie poœwięceni w 1914 r. przez samolubnš i cynicznš epokę, jest mitem. Wypowiedzi przed- wojennych polityków roiły się aż od apeG do młodzieży. Organacje młodzieżowe były fenomenem europejskim - zwłaszcza w Niem- czech, gdzie 25 tys. członków Wanderv”gel przemierzało kraj btzdš- kajšc na gitarach, protestowało przeciw zanieczyszczeniu oraz rozrostowi miast i potępiało wszystko, co stare. Myœliciele pokroju Maxa Webera i Arthura Moellera van der Brucka, którzy mieli ogromny wpływ na opinię publicznš, domagali się postawienia u steru młodych. Naród, pisałvan der Bruck, "potrzebuje œwieżej krwi, buntu synów przeciw ojcom, zastšpienia starych przez młodych". W całej Europie socjologowie prowadzili żmudne badania, które miały stwierdzać, co myœlš i czego chcš młodzi. A młodzi chcieli oczywiœcie - wojny. Pierwsze, rozpieszczone pokolenie młodych entuzjastycznie ruszyło na wojnę, którš starsi omalże bez wyjštku przyjmowali z przerażeniem lub fatalistycznš 29 rozpaczš. Wœród rozkrzyczanej burżuazyjnej młodzieży wojna uchodziła - przynajmniej z poczštku - za najpopularniejszš potycz- kę w historii. Porzucili gitary i schwycili karabiny. Charles P‚guy pisał, że szli "ochoczo" na front (i œmierć); Henri de Montherlant mówił, że "kochał życie na froncie, kšpiel w żywiołach, zagładę rozumu i serca"; Pierre Drieu la Rochelle nazwał wojnę "cudownš niespodziankš". Młodzi pisarze niemieccy, jak Walter Flex, Ernst Wurche i Ernst Jnger, celebrowali - wedle okreœlenie Jngera- "œwiętš chwilę" sierpnia 1914 r. Dla Fritza von Ungera wojna była "oczyszczajšca", stanowiła poczštek "nowego zapału życia ; "Je- dyny żywot (...) dreszcz podniecenia, który nie ma równego na całym œwiecie, mówił o wojnie Rupert Brooke. Dla Roberta Nicholsa była ona "przywilejem. "Nie żyje ten, kto walczyć nie chce; kto walczšc umrze, wnet się podniesie", pisał Julian Grenfell. Młodzi Włosi, dla których wojna zaczęła się póŸniej, nadrabiali owo spóŸnienie wzmożonym liryzmem: "Oto godzina triumfu najœwiet- niejszych wartoœci - pisał poeta - oto Godzina Młodoœci. Inny wtórował mu: "Tylko ludzie małe o ducha i dwudziestoletni starc chcieliby "wyrzec się udziału". Cały zapał do dalszej wojny minšł wraz z zimš 1916-1917. W miarę jak walka przedłużała się bez końca, wykrwawione i zniechę- cone młode pokolenie zwracało się przeciw generacji starszych z rozgoryczeniem i narastajšcym gniewem. Z okopów wszystkich stron dochodziły głosy nawohijšce do porachunków z "winnymi politykami" i "starš lš"ů W roku 1917, a bardziej jeszcze w 1918 r., wszystkie walczšce państwa (z wyjštkiem USA) były wyniszczone do granic swych możliwoœci, co pomaga zrozumieć desperację i okrucieństwo, z jakimi prowadziły wojnę. Zwycięstwo identyfiko- wano z politycznym "zachowaniem gatunku" - monarchie belgijska i włoska, być może nawet i brytyjska, nie przetrwałyby porażki, tak jak nie przetrwałaby jej francuska III Republika. Zwycięstwo przy- wróciło oczywiœcie tym krajom pewnoœć siebie, ale czyż panowanie Hohenzollernów nie wydawało się najtrwalsze? Tymczasem cesa- rza Wilhelma II pozbyto się 9 listopada 1918 r. bez żadnych wahań, gdy tylko zorientowano się, iż może to zapewnić Niemcom dogod- niejsze warunki pokoju. Karol I, ostatni monarcha austro-węgierski z dynast Habsburgów, abdykował trzy dni póŸniej, zamykajšc tym millenium małżeństw z rozsšdku i genialnych matactw. Rodzina Romanowów, zgładzona 16 lipca 1918 r., spoczęła w nieznanym miejscu. W ten sposób trzy monarchie imperialne wschodniej i 30 centralnej Europy, podstawa legalizmu, na którym wspierał się ancien r‚gime, upadły w cišgu jednego roku. Szanse na restaurację choćby jednej z nich, nie mówišc już o wszystkich trzech, były w końcu 1918 r. bardzo nikłe. Skończyło się również panowanie i tak mało liczšcego się suhana tureckiego (choć z proklamowaniem republiki tureckiej czekano aż do 1 listopada 1922 r). Rozpad owych trzech dynastycznych imperiów rozerwał nagle wór z różnorodnymi nacjami, pieczotowicie zebranymi i troskliwie trzymanymi razem przez stulecia. Ostatni spis ludnoœci Cesarstwa Austro-Węgierskiego pokazał, iż w jego skład wchodził tuzin narodowoœci:12 mln Niemców,10 mln Węgrów, 8,5 mln Czechów, 1,3 mln Słowaków, 5 mln Polaków, 4 mln Rusinów, 3,3 mln Rumunów, 5,7 mln Serbów i Chorwatów, 800 tys. Żydów œródziem- nomorskich i bałkańskich oraz Włochów. Wedle spisu przepro- wadzonego w 1897 r. w carskiej Rosji, Rosjanie (Wielkorusini) stanowili tylko 43% całej ludnoœci; pozostałych 57% tworzyli poddani rozmaitych narodowoœci, od luterańskich Szwedów i Nienców, prawosławnych Łotyszy, Białorusinów i Ukraińców, polœkich katolików, ukraińskich unitów do mahometańskich sekt szyitów, sunnitów i Kurdów, niezliczonych odmian buddystów, taoistów i animistów. Pod względem różnorodnoœci ras jedynie Impecium Brytyjskie mogło się równać z Rosjš. Spis przeprowadzo- ny w 1926 r. ujawnił, iż nawet po usunięciu grup przynależnych do kultur zachodnich naliczono w tym kraju ponad 200 narodowoœci i języków. Posiadłoœci Hohenzollernów były w zasadzie monoet- niczne i jednojęzyczne, ale i na ich terenach mieszkały spore mniejszoœci narodowe: Polacy, Duńczycy, Alzatczycy, Francuzi. Przyczyny tkwiły w histor: w okresie zakładania osad w Europie wschodniej i centralnej (IV-XV w.) i w okresie intensywnej urbanizacji (od XVIII w.), blisko jedna czwarta terenów zamiesz- kana była przez mieszankę narodowoœci ( w tym okolo 10 mln Żydów), jednoczonych raczej religiš i poshiszeństwem wobec władzy niż więziami narodowymi. Monarchie stanowiły jedyny czynnik unifikujšcy owe grupy,jedynš gwarancję (choćjakże często słabš) równoœci wszystkich wobec prawa. Co mogło zastšpić owe zasady, gdy nagle miało ich zabraknšć? Odpowiedziš wydawał się nacjonalizm i jego uboczny produkt, irredentyzm (termin wywie- dziony z włoskiego risorgimento, oznaczajšcy dšżenie jakiejœ grupy narodowej do utworzenia własnego państwa). Dodano do tego jeszcze "samostanowienie", pusty frazes, przez który rozumiano  31  plebiscytowe uregulowanie granic w zależnoœci od preferencji etnicznych. chodni sprzymie- Francja i Wielka Brytania, dwaj główni za rzeńcy, nie czuły z poczštku ani ochoty, ani potrzeby budowania pokoju w poszanowaniu zasady narodowoœciowej. Było wrę< - wrotnie - w skład obu imperiów wchodziły wielorasowe i wieloję- zyczne tecytoria zamorskie, a Anglia miała w dodatku problemy z własn irredentš w Irland. W 1918 r. u steru rzšdów Wielkiej Brytanii i Francji stali dawni "postępowcy", Lloyd George i Cle- menceau, którzy pod presjš wojny ptzyswoili sobie zasady Realpo litik i wstrzemięŸliwy respekt dla starych doktryn: "równowagi, "kompensacji" itd. Gdy w czasie rozmów pokojowych Harold Ni- colson, u progu swej kariery w dyplomacji, stwierdził, iż logika nakazuje, by Anglia pYznała prawo do samostanowienia Grekom cypryjskim, sir Eyre Crowe, szef Foreign O,e, zmył mu głowę: "Cóż za nonsens, kochany panie! (...) Czy Indie, Egipt, Malta i Gibraltar też majš same o sobie decydować? Jeœli nie jest pan gotów posunšć się tak daleko, nie ma pan prawa powolywać się na lo kę. Jeœli zaœ chce pan takiego rozwišzania, niech pan lepiej waca natychmiast do Londynu". (Crowe mógł był dodać, że Cypr posiadał również sporš mniejszoœć tureckš, co aż do dziœ jest przeszkodš w pełnym samostanowieniu). Lloyd George chętnie utrzymałby rozpadajšce się Cesarstwo Austro-Węgierskie jeszcze w poczštkach 1918 r., byle tylko wynegocjować osobne postano- wienia pokojowe. Clemenceau jako swoje naczelne zadanie widział zapewnienie bezpieczeństwa Francji, czemu miało służyć odebra- nie nie tylko Alzacji i Lotaryngii (których mieszkańcy w przeważa- jšcej większoœci mówili po niemiecku), ale i Saary oraz stworzenie z Nadrenii profrancuskiego, marionetkowego państwa. Co więcej, jeszcze w czasie wojny Wielka Brytania, Francja i Rosja podpisały między sobš - starajšc się namówić do tego i inne państwa - szereg tajnych porozumień, których sens był dokładnie przeciwny zasadom narodowoœciowym. W umowie sygnowanej 11 marca 1917 r. Francuzi uzyskali poparcie Rosjan dla swych planów opanowania Nadrenii, a w zamian za to pozostawili im wolnš rękę wobec Polskis. Na mocy porozumienia Sykesa i Picota z 1916 r. arabskie posiadłoœci Turcji miały zostać podzielone między sygna- tariuszy umowy - Anglię i Francję. Włochy spr Ledały się najdrożej : tajny układ podpisany w Londynie 26 kwietnia 1915 r. nadawał im 32 zwierzchnictwo nad milionami niemieckojęzycznych Tyrolczyków oraz Serbami i Chorwatami z Dalmacji. Podobny układ z Rumuniš (17 sierpnia 1916 r.) oddawał jej całš Transylwanię, większoœE Banatu i Bukowinę, mimo iż mieszkańcy tych obszarów na ogół nie mówili po rumuńsku. Jeszcze inne tajne porozumienie (16 lutego 1917 r.) przyznawało Japon chińskš prowincję Szantung, leżšcš dotychczas w sferce zainteresowań gospodarczych Niemiec. Zmianę stanowiska Angl i Francji przyniósł dopiero upadek carskich rzšdów i odrzucenie przez Habsburgów propozycji pod- pisania odrębnego pokoju - poparto nacjonalizm, a "celem wojny" stało się samostanowienie narodów. Dnia 30 marca 1917 r. rosyjski Rzšd Tymczasowy uznał prawo Polski do niepodległoœci; Francja zaczęła formować na swym terytorium Armię Polskš, a 3 czerwca 1918 r. stwierdziła, iż utworzenie silnego państwa polskiego jest sprawš naczelnej wagi. Słowianofilskie lobby w Anglii, któremu przewodził wydawca pisma The New EuropeH R.W. Seton-Wat- son, z dużym powodzeniem domagało się rozdrobnienia Austro-Wę- gier i ustanowienia nowych państw, w granicach etnicznychB'. Wielu słowiańskich i bałkańskich polityków emigracyjnych kuszono zobowišzaniami i przyrzeczeniami w zamian za opór wobec "ger- mańskiego imperializmu". Znawca Arab i agent wywiadu brytyj- skiego, pułkownik T E. Lawrence, upoważniony przez swoich mocodawców, obiecywał emirom Feisalowi i Husseinowi niezależ- ne la-ólestwa jako nagrodę za walkę z Turkan–. Tak zwana Deklaracja Balfoura z 1917 r. zapowiadała utwozenie państwa żydowskiego w Palestynie, czym miała zachęciE Żydów do cofnięcia wsparcia dla mocarstw centralnych. Wiele z tych zobowišzań było wzajemnie sprzecznych, nie mówišc już o ich niezgodnoœci z wcišż obowišzu- jšcymi tajnymi układami i porozumieniami. W efekcie, w cišgu dwu ostatnich desperackich lat wojny, Anglia i Francja lekkomyœlnie szafowały nadaniami terytorialnymi znacznie pr Lewyższajšcymi su- mę posiadłoœci, które znajdowały się w ich rękach; honorowanie tych tytułów było nie do pomyœlenia nawet przy narzuceniu twar- dych warunków pokojowych. Niektóre z owych podjętych na wy- rost zobowišzań powróciły rykoszetem. Sprawy skomplikowały się się jeszcze bardziej, gdy bolszewicy z I,eninem na czele przejęli w paŸdzierniku 1917 r. władzę w Rosji i uzyskawszy w ten sposób dostęp do archiwów dyplomatycznych, przekazali kopie tajnych porozumień carskich prasie zachodniej. Manchester Guardian" zaczšł druk owych materiałów 12 grudnia. 33 Towarzyszyła temu bardzo aktywna propaganda bolszewicka, która obiecujšc wszystkim narodom prawo do samostanowienia, chciała wznieciE rewolucje komunistyczne w całej Europie. Decyzje Lenina miały doniosły wpww na postępowanie prezy- denta Stanów Zjednoczonych, Wilsona. Od ponad pół wie wYœ- miewa się go i lekceważy uważajšc, iż jego œlepe dšżenie do nierealnych ideałów uniemożliwiało realny pokój. Jest to jednak przeœwiadczenie tylko częœciowo zgodne z prawdš. Woodrow W11- son był wykładowcš, byłym rektorem Princeton University i zdawał sobie sprawę ze swej nieznajomoœci polityki zagr'anicznej. Tuż przez swš inauguracjš w 1913 r. powiedział do przyjaciót: "Byłoby ironiš losu, gdyby moja administracja miała zajmować się głównie spra- wami zagranicy". Partia Demokratyczna nie sprawowała władzy od pięćdziesięciu trzech lat i Wilson uważał wszystkich dyplomatów amerykańskich za republikanów. Kiedy wybuchła wojna, nalegał, by Amerykanie pozostali "neutralni tak w słowach, jak i w czy- nach". Swój ponowny wyr w 1916 r. zawdzięczał kampan pro- wadzonej pod hasłem: "Dzięki niemu nie dotknęła nas wojna. Nie chciał także roz adu dotychczasowego systemu politycznego w p m "pokoju bez zwycięstwa". Europie - był rzecznikie Z poczštkiem 1917 r. Wilson doszedł jednak do wniosku, iż większy wpływ na postanowienia pokojowe będzie miała Ameryka walczšca aniżeli Ameryka neutralna. Pr Leprowadził rozróżnienie między postępowaniem Niemców i Wielkiej Brytanii, choć było ono, w sensie prawnym i moralnym, niejasne: w wykoriystaniu łodzi podwodnych przez Niemców Wilson widział pogwałcenie "praw ludzkich", ale już prowadzona za pomš tyce łodzi angielska blokada wybrzeży wydawała mu się znacznie mniejszym przewinie- niem, gdyż gwałciła tylko "prawa własnoœci". Przystšpiwszy do wojny, Wilson brał w niej energiczny udział, nie uważał jednak Stanów Zjednoczonych za zwyczajnego uczestnika działań. Ame- ryka weszła do wojny, powiedział w posłaniu do Kongresu w kwietniu 1917 r., by "bronić zasad pokoju i sprawiedliwoœci oraz aby "ostatecznie zapewnić przestreganie owych zasad popnez pokojowe poczynania państw". Pragnšc, by delegaci amerykańscy byli dobrze przygotowani do rozmów pokojowych, we wrzeœniu 1917 r. powotał grupę stu pięEdziesięciu uczonych, anšjako Biuro Informacyjne (The Inquiry). Prowadzone pre, ;  bę w nowojorskim budynku American Geographi So' 34 rezultacie tego posunięcia przez cały czas rozmów delegacja USA była wyposażona w najlepsze dane i najbogatszš dokumentację, wielekroć stanowišc jedyne Ÿródło sprawdzonych informacji. "Gdyby traktat pokojowy przygotowywany był wyłšcznie przez ekspertów amerykańskich - pisał potem Howard Nicolson = byłby jednym z najlepiej opracowanych i naukowo udokumentowanych porozumień, jakie kiedykolwiek zawarto" Praca Biura Informacyjnego opierała się wszakże na założeniu, iż pokój będzie wynegocjowanym kompromisem, którego trwałoœE wyniknie z zapewnienia zgodnoœci jego postanowień z poczuciem sprawiedliwoœci. Dzięki temu narody, których dotyczył, mogłyby go zaakceptować. Podejœcie to było empiryczne, nie ideologiczne,jako że w tym czasie Wilson nie skłaniał się ku koncepcji Ligi Narodów, wysuniętej przez Brytyjczyków 20 marca 1917 r., choćby dlatego, iż wštpił, czy Kongres jš zatwierdzi. Jednak publikacja tajnych poro- zumień, udostępnionych przez bolszewików, które przedstawiały sojuszników Ameryki jako reakcyjnych drapieżców, mocno go za- skoczyła. Leninowska deklaracja o prawie do powszechnego samo- stanowienia pomogła Wilsonowi w zajęciu stanowiska, uważał bo- wiem, iż Ameryka, strażnik swobód demokratycznych, nie może zostać pr Lelicytowana pr Lez rewolucyjny reżim, który zdobył władzę drogš zamachu. W zwišzku z tym 8 stycznia 1918 r. ogłosił swoich poœ- piesznie przygotowanych słynnych "czternaœedział potem lakonicznie: "Wzięli pienišdze, czyż nie?"; żadnych bardziej wyszukanych wy- jaœnień nie przewidywano. W opublikowanej w roku 1924 pracy gi n–ędzysojusznicze Bernard Baruch, gruba ryba Rady Prze- myshi Wojennego i póŸniejszy doradca ekonomiczny delegacji amerykańskiej w rokowaniach pokojowych, argumentował: "Stany Zjednoczone zdecydowały się nie rozpatrywać kwestii umorzenia jakichkolwiek długów wychodzšc z założenia, iż postępowanie takie prowadziłoby do poniesienia większoœci kosztów, tej i innych, przyszłych wojen. Subsydiujšc ten, Ameryka musiałaby subsydio- wać wszystkie kontlikty""z. Bƒch sam chyba nie wierzył tak niedorzecznej argumentacji. Prawdš jest natomiast, że spłata dłu- gów nie miała ekonomicznego uzasadnienia, była częœciš politycz- nych kosztów zawalenia się doktryny Wilsona, po której zostały 50 tylko tarapaty. W roku 1923 na konferencji waszyngtońskiej pełni goryczy Anglicy zgodzili się spłacać Amerykanom 24 mln funtów rocznie przez dziesięć lat i 40 mln rocznie po tym wstępnym okresie. W momenci‚ wielkiego krachu gospodarczego (1929), jaki prak- tycznie skreœlił wszystkie istniejšce długi, Wielka Brytania zwróciła USA nieco więcej niż sama otrzymała od swych słabszych gospo- darczo sojuszników, którym z kolei Niemcy wypłacili blisko 1 mld funtów"3. Większoœć tej zaœ sumy zebrana została drogš nowych pożyczek zacišgniętych w USA i "umorzonych" gwałtownš recesjš gospodarki œwiatowej. Wszystko więc działo się na zasadzie obiegu zamkniętego i żadne państwo, a co dopiero ludzie, nie zarobiło na tym procederze ani grosza. Tymczasem jednak piskliwy chór uzasadnionych i nieuzasad- nionych pretensji zniweczył mizerne resztki wojennej werwy sprzy- mietzonych, a podejmowane próby zmuszenia Niemiec do popra- wienia salda wszystkich ich przeciwników spowodowały załama- nie się waluty niemieckiej. Odszkodowanie nałożone przez Niemcy w 187l r. na Francję stanowiło równowartoœć 4 mld marek w złocie. Takiej własnie sumy zażšdała od Niemiec Komisja Reparacyjna do zapłacenia samej Belg, wyGczajšc przy okazji wysokoœć całych sptat niemieckich na 132 mld marek w złocie, z czego 52% miało pnypatć Francji. Dochodziły do tego sptaty w naturze, jak np. comiesięczne dostawy 2 mln ton węgla, oraz zadatek w wysokoœci 20 mld marek w złocie, jaki Niemcy miały wptacić do 1 maja 1921 r. Wysokoœć faktycz- nie dokonanych sptat jest nadal dyskutowana, jako że obejmowały one w większoœci mienie, a nie gotówkę. Dane niemieckie mówiš o 45 mld marek w złocie; według Johna E Dullesa, amerykańskiego człon- ka Komisji Reparacyjnej, było to raczej 20-25 mld"'. Tak czy inaczej, po wielu redukcjach i odroczeniu sptat, 26 grudnia 1922 r. Niemcy ogłoszone zostały - na mocy paragrafu 17 i 18 aneksu drugiego traktatu - stronš nie wywišzujšcš się z umowy, co groziło bliżej nie sprecyzowanymi w tekœcie konsekwencjami. Mimo spr Leciwów Wielkiej Brytanii, I1 stycznia 1923 r. wojska belgijskie i francuskie przekroczyły Ren i rozpoczęły okupację Zagłębia Ruhry. Niemcy protestujšc przerwaG pracę - Francuzi ogłosiG stan wojenny na okupowanym obszarze i odcięli komunikację pocztowš, telegraficz- nš i telefonicznš. WskaŸnik cen detalicznych w Niemczech (przy wartoœci 100 dla roku 1913) wzrósł do 16 170 000. Konsekwencje polityczne, jakie miało to przynieœć Niemcom, a w efekcie także i Francji, były nadec żałosne. 51 Czy traktat wersalski okazał się zatem kompletnym fiaskiem? W opisywanych czasach była to opinia wielu intelektualistów, obec- nie jest to zdanie większoœci. Ale u Ÿródeł problemu stali właœnie intelektualiœci, odpowiedzialni za treœE porozumień wersalskich, i arantujšce" ich wykonalnoœć gwałtowne poczucie odrębnoœci etnicznej. Wszystkie ruchy nacjonalistyczne w Europie, pod koniec lat dwudziestych liczone na tuziny, były stworzone, uformowane i prowadzone pnez intelektualistów - uczonych i pisarzy. Podkreœ- laG oni wagę językowych i kulturowych różnic pomiędzy społecz- noœciami, bagatelizujšc jednoczeœnie istniejšce zwišzki tradycji i trwałe powišzania ekonomiczne, które prryczyniły się do powsta- nia dotychczasowych wspólnot. W roku 1919 wszyscy właœciwie europejscy intelektualiœci młodej generacji, nie wspominajšc już o starszych, podpisywali się zgodnie pod tezš, iż prawo do samosta- nowienia narodów jest podstawowš zasadš moralnš. Wštpišcych było niewielu, wœród nich Karl Popper"5. Ci ostatni dowodzili, iż zasada samostanowienia jest receptš na klęskę, jako że popr Lez "wyzwalanie" społecznoœci i mniejszoœci narodowych roœnie tylko ich liczba. Mimo tych głosów samostanowienie zasadniczo przyjęte zostało w Europie jako niepodważalne pryncypium, tak jak przyję- te być miało w latach pięćdziesištych i szeœćdziesištych w Afryce. Można neczywiœcie powiedzieć, iż z końcem 1919 r. ratowanie starych układów w centralnej i wschodniej Europie było wykluczo- ne. Nacjonaliœci dokonali już swego dzieła. Zwykło się, patrršc z rspektywy ponad siedemdziesięciu lat, oceniać ostatni okres monarch austro-węgierskiej jako przykład niezmšconego współ- życia wielu narodowoœci. W istocie był to koszmar rosnšcej niena- wiœci rasowej. Każda reforma stwarzała więcej problemów niż ich rozwišzywała. W roku 1867 Węgry stały się równoprawnš częœciš dualistycznej monarchii i bez zwłoki zaczęły gnębić i szykanować własne mniejszoœci narodowe, głównie Słowaków i Rumunów, czynišc to na skalę znacznie większš i okrutniejszš, niż dokonywali tego Austriacy wobec samych Węgrów. Uchwalano specjalne usta- wy faworyzujšce poszczególne narodowoœci; wprowadzanie ich w życie wywoiywało niezliczone przerwy w pracy transportu i ban- ków, burzyło zasady wolnego handlu, odbierało zaufanie do uczci- woœci wyborów. Czesi i inne słowiańskie nacje szły za przykładem Węgrów. Trudno było doszukaE się jakiegoœ stałego wzoru w po- stępowaniu grup etnicznych. Czesi odrzucali żšdania niemieckie dotyczšce Słowacji, Niemcy z kolei odpowiedzieli odmownie Wło- 52 chom i Słoweńcom na ich postulaty w sprawie pohidniowego Tyrolu i Styrii. Wszystkie sejmy i parlamenty - w Budapeszcie, Pradze, Grazu, Innsbrucku - były widowniami bezlitosnych walk nacjona- listycznych. W Galicji mniejszoœć ruska œcierała się z większoœciš polskš; w Dalmacji większoœć słoweńska walczyła z mniejszoœciš włoskš. Sformowanie jakiegokolwiek efektywnego rzšdu parla- mentarnego było w rezultacie niemożliwe. W latach 1900-1918 w skład wszystkich dwunastu rzšdów centralnych musieli wejœć pra- wie wyłšcznie urzędnicy państwowi; każdy rzšd lokalny wykluczał ze swego składu przedstawicieli mniejszoœci i prawnie ochraniał, gdzie się tylko dało, lokalne gałęzie przemysłu. Gdy nie można było tego czynić legalnie, organizowano bojkot towarów innych narodo- woœci. Trudno powiedzieć, by "stary œwiat" kierował się zdrowym rozsšdkiem. Respektował jednakże prawo. W carskiej Rosji zdarzały się niekiedy pogromy żydowskie, podobnie jak i inne wypadki gwał- townych starć nacjonalistycznych, w obu jednakże imperiach ger- mańskich aż do roku 1914 przestrzegano praw w sposób wyjštkowy; można było nawet usłyszeć skargi na zbytnie poshiszeństwo oby- wateli. Wojna wszystko to mœciwie zmieniła. Historyk Fritz Stein miał niezaprzeczalnie rację mówišc, iż I wojna œwiatowa zapoczšt- kowała okres bezprecedensowego gwałtu, a w efekcie zainauguro- wała nowš wojnę trzydziestoletniš, kontynuowanš od roku 1919 innymi sposobami"6. Oczywiœcie skala klęsk tej epoki była już globalna, nie kontynentalna. Epidemia grypy, która w latach 1918- -1919 uœmierciła 40 mln ludzi w Europie, Azji, i Ameryce, nie ograniczała się do terenów objętych walkami, choć straty w tych rejonach były zdecydowanie największe"'. Z chwilš formalnego zakończenia działań wojennych zaczęły wybuchać nowe, równie krwawe starcia: od 27 lipca do 1 sierpnia 1919 r. Chicago było œwiadkiem pierwszych na pótnocy USA poważnych zamieszek ra- sowych, w których zginęło 36 osób i 536 odniosło rany. W innych miastach działo się podobnie: 30 maja 1921 r. w Tulsie i Oklahomie œmierć poniosło 50 białych i 200 Murzynów"s. Przywódcy strajku powszechnego w Winnipeg w Kanadzie oskarżeni zostali 17 czerw- ca 1919 r. (i w wyniku procesu skazani) o spisek majšcy na celu obalenie rzšdów konstytucyjnych i wprowadzenie rad robotniczych na wzór sowietów". W Wielkiej Brytanii starcia majšce rozpoczšć rewolucję wybuchły w Glasgow 31 stycznia 1919 r.; wojna domowa stanowiła w latach 1919-1921 okresowe zagrożenie, jak ujawniajš 53 stenogcaficzne zapisy Thomasa Jonesa, dokonywane na goršco dczas posiedzeń rzšdu. 4 kwietnia 1921 r. dyskutowano nad wycofaniem czterech batalionów wojska z terenów Górnego Œlšs- ka, gdzie oddzielały spierajšcych się Polaków i Niemców, i nad pr Lerzuceniem ich do Londynu, by "broniły miasta". Lord Kanclerz zauważył stoicko: "Musimy bezzwłocznie ustalić, z którš stronš potšczš się lojaliœci. Tak czy siak, nie powinni się dać wystrzelać bez walki"'. Przemoc i prowokujšce jš antagonizmy narodowoœciowe wys- tępowałyjednak najszerzej, najdłużej i najintensywniej w centralnej i wschodniej Europie. W latach 1919-1922 toczyło się na tych terenach ponad dwadzieœcia lokalnych wojen. Mało i niedokładnie opisane przez historyków zachodnich, były to wszakże konflikty, które przyczyniły się bezpoœrednio do chronicznego braku stabili- zacji w Europie międzywojennej i których okrutne œlady nieraz czytelne były jeszcze w latach szeœćdziesištych. W wyniku traktatu wersalskiego, próbujšcego urzeczywistnić zasady samostanowie- nia, w Europie raczej wzrosła niż zmalała liczba mniejszoœci narodowych, w dodatku mniejszoœci znacznie bardziej gniewnych (wœród nich wielu niemieckich i węgierskich) i wysuwajšcych znacznie bardziej uzasadnione roszczenia. Nowe rzšdy nacjonalis- tyczne uważały, że mogš być o wiele mniej tolerancyjne niż stare reżimy imperialne. Zmiany traktatowe doprowadziły do zniszczenia infrastruktury gospodarczej (zwłaszcza na tecenach Œlšska, polud- niowej Polski, Austr, Węgier, póhocnej Jugosławii), przez co wszyscy stali się ubożsi niż przed wojnš. Każde państwo nękały w zwišzku z tym trudne do przezwycię- żenia problemy wewnętrzne bšdŸ poczucie krzywdy. Niemcy, pozbawione Œlšska i z rozdartymi Prusami, domagały się głoœno zemsty. Austrię pozostawiono właœciwie wjednorodnej narodowoœ- ciowo całoœci - przypadłjej nawet wchodzšcy dotšd w skład Węgier niemiecki Burgenland - odebrano jej jednak wszystkie dawne posiadłoœci, co sprawiło, że jedna trzecia ludnoœci kraju znalazła się w głodujšcym Wiedniu. Warunki traktatu zabraniały Austrii szukać połšczenia z Niemcami, przez co pokusa Anschlussu stała się znacznie silniejsza. Ludnoœć Węgier zmniejszyła się z 20 do 8 mln, pczemyœlnie skupione w gospodarczš całoœć gałęzie przemysłu były zrujnowane, a 3 mln rdzennych Węgrów pozostawiono na nowych terenach Czechosłowacji i Rumun'2'. 54 Spoœród państw, którym traktat wersalski przyniósł korzyœci, Polska była najbardziej zachłanna i wojownicza, czego dowiódł rok 1921; gdy po trzech latach cišgłych walk powiększyła dwukrotnie swój obszar w stosunku do konferencyjnych założeń: po zaatako- waniu Ukrainy zagarnęła Galicję wschodniš z jej stoficš Lwowem; w walkach z Czechami nie udało jej się zdobyE Cieszyna, co może thimaczyć póŸniejszy brak sympat Polaków dla sprawy czeskiej w roku 1938 i udział w radzieckiej agresji w roku 1968, mimo iż w obu przypadkach dla Polski korzystniej było - w dalszej perspektywie- opowiedzieć się po stronie Czechów. Państwo polskie udowodniło siłš "słusznoœć" swych roszczeń antyniemieckich na terenach Œlšs- ka i pobrzeża Bałtyku; najechawszy dopiero co niepodległš Litwę, zaczęło okupację Wilna, by włšczyE je do swego obszaru po "ple- biscycie"; prowadziło otwartš wojnę terytorialnš przeciw ZSRR i w roku 1923 przekonało mocarstwa zachodnie o koniecznoœci uznania przez nie nowych polskich granic. Proces powiększania terytoriów drogš militarnš możliwy był dzięki umiejętnemu wyko- rzystywaniu przez Polskę brytyjskich obaw przed zalewem bolsze- wickim i francuskich dšżeń do posiadania silnego sojusznika na wschodzie. Stało się to specjalnie ważne dla Francji z chwilš upad- ku przymierza z carskš Rosjš. Oczywiœcie i Francja, i Wielka Brytania były bezradne, gdy Polska chciała z pomocy sojuszników skorzystać, a na pomoc zrażonych do siebie sšsiadów, czyhajšcych tylko na moment jej słaboœci, liczyć nie mogła. W wyniku tego w Polsce wystšpił największy poza samym ZSRR problem mniejszoœci narodowych. Jednš trzeciš jej dwu- dziestosiedmiomilionowej populacji stanowiły mniejszoœci: Rusini, Białorusini, Niemcy, Litwini, wszyscy zamieszkujšcy okreœlone re- jony, oraz 3 mln Żydów. Żydzi, wspierajšcy na ogót Niemców i Ukraińców, dysponowali ponad 30 posłami w Sejmie i stanowili większoœć w wielu miastach wschodniej Polski, opanowujšc w nich całkowicie handel. W Wersalu Polacy musieli podpisaE specjalny, gwarantujšcy prawa i nadajšcy przywileje "Traktat o obronie mniejszoœci". Nie przestrzegano go jednak już w latach dwudzies- tych ani tym bardziej w trzydziestych, gdy rzšdy dyktatury wojsko- wej poważnie zaostrzyły politykę mniejszoœciowš. Do kontroli owej jednej trzeciej obywateli uważanych praktycznie za "obcych" po- tr Lebne były ogromne siły policyjne, do obrony rozcišgniętych granic - liczna, stała armia, słabo niestety wyposażona. Jak to wnikliwie wyraził jeden z polskich arystokratów w rozmowie z 55 ambasadorem niemieckim w roku 1918: "Dałbym potowę tego, co posiadam, żeby tylko Polska odzyskała wolnoœE. Z drugš potowš zaraz bym wyemigrował"'. Jeszcze bardziej wymyœlnym tworem była Czechosłowacja, w samej rzeczy zbiór mniejszoœci rzšdzonych przez Czechów. Spis powszechny z roku 1921 ujawnił, iż kraj zamieszkuje 8 mln 760 tys. Czechów i Słowaków, 3 mln 123 tys. 448 Niemców, 747 tys. Węgrów i 461 tys. Rusinów. Niemcy protestowali prreciw wynikom spisu twierdzšc, iż był rozmyœlnie niedokładny, gdyż w rzeczywistoœci Czechów i Słowaków było znacznie mniej. Sami Słowacy uważali, iż również sš uciskani pr Lez Czechów - rceczš charakterystycznš dla nowego "państwa" było, iż stolicę Słowacji, Bratysławę, zamieszki- wali głównie Niemcy i Węgrzy'. W latach dwudziestych Czesi próbowali, w przeciwieństwie do Polaków, prowadzić sprawiedliwš politykę mniejszoœciowš, œwiatowy kryzys ekonomiczny uderzył jednak - zbiegiem okolicznoœci lub planów - znacznie silniej w mniejszoœć niemieckš niż w czeskš, co beznadziejnie zatruło dalsze stosunki między tymi narodowoœciami. Jugosławia podobna była do Czechosłowacji w tym, iż tworzyła miniaturowe imperium rzšdzone przez jednš grupę: Serbów, choć rišdy te odznaczały się znacznie większš brutalnoœciš niż w Cze- chosłowacji. Walki w niektórych częœciach kraju trwały nieprzerwa- nie od 1921 r., a kwestia granic pozostała nie uregulowana aż do roku 1926. Armia i administracja były w rękach ortodoksyjnych Serbów, katoliccy Chorwaci i Słoweńcy jednak, gospodarczo i kulturalnie stojšcy na znacznie wyższym poziomie, mówili o swym obowišzku "zeuropeizowania Bałkanów" (domyœlnie: Serbów) i o obawach, że sami mogš zostać "zbałkanizowani". R. W Seton-Wat- son, który poœredniczył w tworzeniu nowego państwa, rozczarował się szybko do sposobu, w jaki rzšdzili nim Serbowie: "Sytuacja w Jugosław - pisał w roku 1921- przywodzi mnie do rozpaczy. (...) Nie mam zaufania do nowej konstytucji z jej absurdalnym centra- lizmem". Urzędnicy serbscy byli gorsi od Habsburgów, skarżył się, a ucisk wprowadzony przez Serbów przewyższał znacznie niemie- cki. "Osobiœcie jestem zdania - pisał w roku 1928 - że należy pozwoliE Serbom i Chorwatom dusiE się we własnym sosie! To szaleńcy, którzy nie chcš widzieć dalej niż koniec własnego no- sa"'2'. Nie było to pozbawione podstaw: parlamentarzyœci jugosło- wiańscy dyskutowali ze sobš w czasie sesji za pomocš rewolwerów, Stepan Radić, przewodniczšcy chorwackiej Partii Chłopskiej zginšł 56 od kuli posła Part Radykalnej. Państwo trzymała razem - jeœli w ogóle można tak powiedzieć - nie tyle serbska policja polityczna, ile żarzšca się wcišż nienawiœć sšsiadów - Włochów, Węgrów, Rumunów, Bułgarów i Albańczyków- z których każdy chciał rozli- czenia doznanych krzywd'. W centralnej i wschodniej Europie zbierano teraz plony nieprzejednanego nacjonalizmu. Stosujšc innš metaforę powie- dzieć można, iż Wersal uchylił pokrywy lpišcego i cuchnšcego kotła, a odór płynšcy ze œrodka miał rozchodzić się po Europie aż do chwili, gdy Hitler, a po nim Stalin zamknęli pokrywę siłš. Gdy się to stało, starsza generacja bez wštpienia żałowała niefrasobli- wych, a bezpowrotnie utraconych imperiów. Jednak w 1919 r. idea monarchy-pomazańca bożego, który prawem wiekowej tradycji panuje nad zbiorowoœciš ludów europejskich, wydawała się absur- dem. Jeœli jednak imperializm wewnštrz Europy stał się anachro- nizmem, jak długo jeszcze można go było bronić poza jej granicami? Zasada samostanowienia nie odnosiła się wyłšcznie do kontynentu europejskiego - była lub wkrótce być miała zasadš ważnš dla całego globu. W reprymendzie, którš Nicolson otrzymał od Crowe'a na konferencji paryskiej, dŸwięczało echo słów Mau- rice'a Hankeya skierowanych do lorda Cecila, kiedy ten pracował nad zarysem struktury Ligi Narodów. Hankey blagał go, by nie domagał się ogólnej deklaracji o prawie do samostanowienia: "Zwróciłem mu uwagę - zanotował Hankey w swoim dzienniku- że musi to w logicznej konsekwencji doprowadzić do wyrażania takich chęci pnez inne państwa: Gibraltar przypadłby wtedy Hiszpa- n, Malta Maltańczykom, Cypr Grekom, Egipt Egipcjanom, Aden Arabom bšdŸ Somalijczyjkom, w Indiach byłby chaos, Hongkong trafiłby do Chin, Afrykę Pohidniowš objęliby Kafrowie, Indie Za- chodnie tubylcy i tak dalej. A gdzie Imperium Brytyjskie?"' W praktyce od zasady owej odstępowano już w chwili pisania tych słów przez Hankeya. W czasie desperackich dni wojny sprzy- mierzeni obiecywali złote góry nie tylko Arabom i Żydom, i Rumu- nom, i Włochom, i Japończykom, i narodom słowiańskim, ale także swym własnym obywatelom. W miarę mnożenia się strat fronto- wych, szeregi wypełniały się poddanymi z terytoriów zamorskich. Katedrę w Reims ocaliły bataliony francuskich Marokańczyków- Fracuzi nazywali je la forre noir>e, czym w istocie były w niejednym tego słowa znaczeniu. Brytyjczycy powołali w Indiach do wojska 1 mln 440 tys. 437 żotnierzy; 887 tys. 68 brało udział w działaniach, 621 57 tys. 224 oficerów i żołnierzy służyło poza granicami kraju'z'. W Angl uważano, że Indiom należy się jakaœ nagroda; najtańszym sposobem było wprowadzenie reform politycznych. Ukoronowaniem rzšdów brytyjskich w Indiach było przyjęcie w roku 1876 przez królowš Wiktorię tytułu cesarzowej Ind z ršk premiera Benjamina Disraeliego. System zarzšdzania subkonty- nentem był autokratyczny: od szefa dystryktu poprzez komisarza prowincji, gubernatora i gubernatora generalnego do namiestnika noszšcego oficjalny tytuł wicekróla. Zasadę tę zachowano w pr Led- wojennych reformach Minto i Morleya, jako że lord Morley, ówczesny sekretarz stanu do spraw Ind, choć Gberalny progresista, nie wierzył w sukces demokracji w Indiach. Jego podsekretarz, Edwin Montagu, miał odmienne zdanie. Montagu chciał być ko- chany przez wszystkich. Nękała go owa gryzšca przywara cywiliza- cji XX wieku, jakš spotykamy w rozmaitych przejawach: poczucie winy. Jego dziadek był złotnikiem, ojciec dorobił się milionów jako bankier, dzięki czemu mógł sobie pozwolić na luksus filantrop. Montagu odziedziczył wszystko wraz z pr Leœwiadczeniem, iż za- cišgnšł wobec spoteczeństwa dług. Był pobudliwy i łatwo poddawał się emocjom, a jego podejœcie do spraw politycznych okreœlano często jako "zniewieœciałe". Odmówiwszy objęcia stanowiska sekre- tarza stanu do spraw Irland w 1916 r., pisał: "Cierpnę z przeraże- nia na myœl o wzięciu odpowiedzialnoœci za ferowanie wyroków". Po jego œmierci któryœ z przyjaciól napisał w Timesie,: "Był niestrudzony w litowaniu się nad ludŸmi"'. Lloyd George był jednak innego zdania, gdy oddawał mu lderownictwo India Office w czerwcu 1917 r.: Montagu miał skierować Indie na nieodwracalnš drogę ku niepodległoœci. Natychmiast roz- poczšł pracę szkicujšc deklarację, która dotyczyła powojennych planów Wielkiej Brytan. Przedłożona rzšdowi 14 sierpnia, trafiła na jeden z najczarniejszych okresów wojny. Porzšdek dzienny sesji obejmował sprawę gwałtownego załamywania się całego frontu rosyjskiego, jak i pierwsze poważne naloty niemieckie na Wielkš Brytanię. Umysły zdesperowanych członków gabinetu skupione były na koszmarze zatrważajšcych strat, poniesionych w natarciu na Paschendaele w rejonie Ypres, uptywał bowiem już drugi krwa- wy i bezowocny tydzień owego natarcia. Elgar zapisywał końcowe takty swego ostatniego poważnego dzieła Koncertu wiolonczelowe- go e-rnoll, który lepiej niż jakiekolwiek słowa priekazuje nieukojo- ny smutek owych dni. Montagu spróbował przepchnšć zatem swš 58 deklarację wraz z jednš doniosłš frazš: "Stopniowy rozwój nieza- leżnych instytucji w Indiach, prowadzšcy ostatecznie do samorzš- du"'. Nie uszła ona jednak uwagi lorda Curzona - archetyp imperialisty "srebrnego wieku", dawny wicekról Ind, zasłynšł stwierdzeniem, iż "dopóki Anglia panuje nad Indiami, dopóty stanowi największš potęgę w œwiecie. Jeœli tę władzę straci, spadnie natychmiast do roli trzeciorzędnego mocarstwa"'. Curzon zauwa- żył, że dla polityków, bioršcych udział w posiedzeniu, okreœlenie sformowany ostatecznie samorzšd" mogło z powodzeniem ozna- czać pięćset lat, podczas gdy dla łatwo ekscytujšcych się Hindusów- zaledwie jedno pokolenie. Przeœwiadczony o magicznej mocy swe- go pióra, domagał się zmiany sformułowań deklaracji na "stopnio- wy rozwój niezależnych instytucji, majšcy na celu utworzenie demokratycznego rzšdu w Indiach, integralnej częœci Imperium Brytyjskiego". Jak się okazało, zmiana formuły nie dała rezultatu: Montagu miał na myœli samorzšd i tak zostało to zrozumiane w Indiach. I rzeczywiœcie, listopad i grudzień tego roku, miesišce, w któ- rych Lenin przejmował władzę w Rosji, Montagu spędził w Indiach dowiadujšc się, jakie jest "zdanie Hindusów". W sprawozdaniu z podróży napisał: "Gdy mówimy o opinii Hindusów', mówimy głów- nie - i to należy pamiętać - o opin większoœci spoœród tych, którzy majš lub mogš mieć własne zdanie na temat spraw, jakimi się zajmujemy"'3'. Innymi słowy, interesował go wyłšcznie "naród polityków" takich jak Jinnah, Gandhi i Besant. Okreœlał ich jako "prawdziwych mocarzy indyjskiej polityki", którzy dzielili jego po- glšd o sposobach politycznego działania. Podobnie jak występujšcy w imieniu rosyjskich chłopów i robotników Lenin, który nie uczynił żadnego wysiłku, by dowiedzieć się, co sšdzš oni o wywracaniu przez niego do góry nogami ogromnego państwa, tak i Montagu zignorował całkowicie 400 mln zwykłych Hindusów, "naród ludzi", traktujšc ich jedynie jako przedmiot swych filantropijnych ekspe- Mohamed Ali Jinnah (1876-1948), przywódca muzułmanów. W Indyjskim Kongresie Narodowym, pierwszy gubernator Pakistanu, który utworzył z mu- zułmańskiej prowincji Ind w 1947 r.; Mohandas Karamchand Gandhi (1869- -1948), myœliciel, filozofspoteczny, duchowy i polityczny przywódca Hindusów w okresie przed uzyskaniem przez Indie niepodległoœci w 1947 r.; Annie Besant (1847-1933), teozofha i reformatorka angielska, przywódczyni założo- nej w 1916 niepodległoœciowej Indian Home Rule I,eague. (Przyp. thim.) 59 rymentów. Działalnoœć jego, pisał, poprzez "œwiadome zakłócanie" "spokojnego, żałosnego samozadowolenia mas", jak to okreœlił będzie "skierowana ku najwyższemu dobru (Ind)"'. Montagu prezentował swój raport rzšdowi 24 maja i 7 czerwca 1918 r., w okresie, kiedy uwaga ministrów skupiona była prawie wyłšcznie na desperackich wysiłkach podejmowanych w celu zatrzymania nie- n–eckiego kontruderzenia we Francji. Raport został zatem ogłoszony w 1918 r., uchwalony jako ustawa w 1919 r. i uprawomocniony w 1921 r. Przez stworzenie legislatur w poszczególnych prowincjach, ciał rzecz jasna wybieranych przez "naród polityków" i spoœród niego dobranych, Montagu jednym ruchem obalił piramidę autokra- tycmych rzšdów. Wydawało się, że nie będzie już od tego odwrotu. Nie należy jednakże przypuszczać, że postępujšcy rozpad Imperium Brytyjskiego był już w 1919 r. nieunikniony czy choćby możliwy do przewidzenia. W histor nie ma wydarzeń nieuniknio- nych'. 7agadnienie to stanowić będzie jeden z centralnych tema- tów tej pracy. W roku 1919 Imperium Brytyjskie było dla większoœci ludzi nie tylko największym, ale i najbardziej trwałym państwem œwiata. Anglia była supermocarstwem, jakiejkolwiek miary by nie przykładać: dysponowała zdecydowanie największš flotš wojennš- w jej skład wchodziło 61 pancerników, więcej niż mieli razem Amerykanie i Francuzi, i ponad dwa razy więcej niż Japończycy i Włosi (flota niemiecka, silna i liczna, spoczywała na dnie Scapa Flow), oraz 120 kršżowników i 466 niszczycieli'. Dysponowała też największym na œwiecie lotniskiem i, nieco zaskakujšcš w œwietle historii Imperium, trzeciš co do wielkoœci armiš. Imperium - przynajmniej w teor - zyskało na wojnie niepo- miernie, nie był to jednak zysk przypadkowy. Upadek słabego gabinetu Asquitha i sformowanie rzšdu koalicyjnego przez Lloyda George'a spowodowało, iż w grudniu 1916 r. do władzy doszli imperialiœci z Balliol": lord Curzon, lord Milner i wychowankowie jego południowoafrykańskiego "przedszkola" (Kindergarten), jak nazywano grupę wspomagajšcych go polityków. Gabinet wojenny natychmiast powołał komórkę pod nazwš Territorial Desiderata, której przewodził Curzon, a sekretarzował "przedszkolak Leo Amery i która miała rozplanować podział zdobyczy terytorialnych Grupa polityków konserwatywnych, absolwentów Balliol College w O>ƒor- dzie. (Przyp. tłum.) 60 między Anglię i inne kraje Imperium. W tym czasie, gdy Montagu szykował się do oderwania Ind, grupa Curzona wykazała się ogromnš siłš przebicia i zapewniła sobie realizację większoœci upatrzonych celów. Generał Jan Christian Smuts, naczelny dowód- ca arm południowoafrykańskiej, przeznaczył Afrykę Pohidniowo- -Zachodniš dla swego kraju, premier nowozelandzki Williain Massey dodał do posiadłoœci Imperium na antypodach spoty ob- szar Pacyfiku. Angl przypadło wiele cennych zdobyczy, w tym Tanganika, Palestyna i najważniejsze: Jordan i hak (wraz z zagłę- biem naftowym Kirkuk-Mosul), przez co stała się głównš potęgš na arabskim Bliskim Wschodzie. Prezydent Wilson nalegał, by terytoria te okreœlano nie jako kolonie, lecz "mandaty Ligi Naro- dów". Tak też się stało, choć w praktyce rozróżnienie to było chwilowo bez znaczenia. Wszystkie te zdobycze sprawiły, że Imperium rozrosło się jak nigdy dotšd - zajmowało więcej niż ćwierć powierzchni całego globu, a przy tym skonsolidowało się ekonomicznie i strategicznie. Smuts, bez wštpienia obdarzony największš wyobraŸniš spoœród imperialistów "srebrnego wieku", grał jednš z głównych ról w tworzeniu tak współczesnej Wspólnoty Brytyjskiej, jak i samej Ligi Narodów. Widział Ligę - podobnie jak i Commonwealth - nie jako bodziec do samostanowienia, leczjako sposób, dzięki któremu biała rasa mogłaby kontynuowa‚ swš cywilizacyjnš misję w œwiecie. Pozyskanie Afryki Potudniowo-Zachodniej i Tanganiki nie było dla niego kaprysem zachłannego zwycięzcy, lecz kolejnym krokiem w procesie majšcym się zakończyć wykupieniem bšdŸ wchłonięciem portugalskiego Mozambiku. Proces ten miał w efekcie przynieœć tak zwane Brytyjskie Dominium Afrykańskie. Ów olbrzymi zlepek terytorialny, rozpoœcierajšcy się od Windhoek na pohidniu do położonego tuż pod równikiem Nairobi, i ze względów strategicz- nych ze zmyœlnie zaokršglonymi granicami, obejmowałby praktycz- nie całoœć bogactw mineralnych Afryki znajdujšcych się poza Kongiem i niespełna tczy czwarte jej najlepszych terenów rolni- czych, w tym wszystkie obszary nadajšce się dla osadnictwa białych. Do 1914 r. posiadłoœci niemieckie: Niemiecka Afryka Pohidniowo-Zachod- nia (obecnie Namibia) i Niemiecka Aftyka Wschodnia (Tanganika, obecnie Tanzania) oraz terytoria Imperium Osmańskiego (Palestyna, Jordan, Irak). (Przyp. tłum.) 61 Stworzenie tak wielkiego dominium na wschodnich wybrzeżach yki było częœciš szerszego planu geopolitycznego, naczelnym daniem było ustanowienie supremacji brytyjskiej na Bliskim whodzie, co z kolei obracało cały rejon Oceanu Indyjskiego w "Jezioro Angielskie". Ów łańcuch wzajemnie się wspierajšcych morskich i lotniczych baz, cišgnšcych się od Suezu w Egipcie po perthw Austral, od Simonstown na pohidniowym wybrzeżu Afryki do malajsldego Singapuru, od Mombassy przez Aden, Bahrein, 'incomalee na Cejlonie do Rangunu w Burmie, z zapewnieniem . dostępu do nieograniczonych złóż ropy naftowej w Zatoce Perskiej i z niewyczerpanš siłš roboczš Ind, miał nareszcie rozwišzać te kwestie bezpieczeństwa państwa, nad którymi od wieków łamali ybitniejsi politycy angielscy: hrabia Chatham ijego œyn, William Pitt młodszy, Castlereagh i Canning, Palmerston i Salisbury. Tę właœnie wspaniałš, trwałš zdobycz przyniosła wojna Brytan i jej imperium. Na mapie wszystko to wydawało się warte ogromnego zachodu. Czy Wielka Brytania była jednak dalej zdecydowana podtrzy- mywać funkcjonowanie tej skomplikowanej struktury z równš sprawnoœciš i bezwzględnoœciš, a przede wszystkim z równym przekonaniem, czego wymagała całoœć Imperium? Kto lepiej uosa- biał nowe czasy, Smuts i Milner czy Montagu? Powiedział ktoœ mšdrze: "Gdy Imperium Brytyjskie obejmie cały œwiat, słońce nigdy nie zajdzie nad jego problemami"'. Czy kłopoty, nie te nadcho- dzšce pojedynczo niczym szpiedzy, lecz te nadcišgajšce całymi zastępami, odpierane będš z samozaparciem? Jeœli przyjmiemy, iż rok 1919 był momentem, w którym nowa wojna trzydziestoletnia w Europie zmieniła swój charakter z konfliktu wielkich mocarstw w regionalne burdy, dalej na wschód był to rok poczštków general- nego kryzysu Azji, jak go nazywajš niektórzy historycy, okresu fundamentalnych zmian i wstrzšsów na skalę znanš w Europie z pierwszej połowy XVII wieku. W lutym 1919 r., gdy głowy państw zbierały się w Paryżu do ostatniej rundy walk o granice, pojawiły się pierwsze owoce polityki indyjskiej Edwina Montagu, owego "stopniowego zakłócania ża- łosnego samozadowolenia" mas hinduskich: bardzo ostre rozruchy wywotane pierwszš kampaniš biernego oporu (satyagraha), do której wezwał Gandhi.10 marca wybuchło powstanie antybrytyj- skie w Egipcie. 9 kwietnia doszło do poważnych starć w Pendżabie. 62 Dnia 3 maja nastšpiła otwarta wojna między powstańcami afgań- skimi a zwolennikami Indii brytyjskich. Następnego dnia studenci pekińscy demonstrowali przeciw Japonii i jej zachodnim sojuszni- kom, którzy właœnie prryznali jej chińskš prowincję Szantung. Tego samego miesišca Kemal Atatrk w Anatolii i Reza Pahlavi w Persji- na terenach zajmujšcych ogromny obszar Bliskiego Wschodu - dali Zachodowi wyraŸnie do zrozumienia, jakie sš ich prawdziwe od- czucia. Lipiec był miesišcem powstania antybrytyjskiego w Iraku. Incydenty te nie miały bezpoœredniego zwišzku, wszystkie jednak dotyczyły interesów brytyjskich, wypróbowujšc zarazem siłę i goto- woœć Brytanii do ich zabezpieczenia. Proces rozbrojenia postępo- wał w Angl z maksymalnš szybkoœciš, więc szef imperialnego sztabu, marszałek sir Henry Wilson, skariył się w swym dzienniku: "Na żadnej œwiatowej scenie nie jesteœmy wystarczajšco silni, ani w Irland, ani w Angl, ani nad Renem, ani w Konstantynopolu czy w Batumi, ani w Egipcie czy w Palestynie, ani w Mezopotamii czy w Persji, ani w Indiach"'. Indie - tu tkwiła trudnoœć. W roku 1919 na całym subkonty- nencie stacjonowało zaledwie 77 tys. żohiierzy brytyjskich, ale nawet ta liczba była dla Lloyda George'a "zatrważajšca": potrze- bował więcej wojska w kraju, aby zdusić niepokoje w zagłębiach górniczych'3'. 7asady postępowania obowišzujšce w Indiach były specyficzne: oficerowie, którzy do swej dyspozycji mieli skromne siły, nauczeni byli podejmowania błyskawicznych decyzji i szybkie- go działania. Jakiekolwiek oznaki wahania w obliczu thimu prowa- dzić mogły do masowej rzezi. Błędne decyzje były zawsze rozgrzeszane przez dowództwo naczelne's. Jak było do przewidze- nia, kampania Gandhiego i reformy Montagu pobudzały wszyst- kich, nie tylko "naród polityków", do żšdania praw. Ludzi w Indiach były miliony, praw dla nich - bardzo niewiele. Fundamen- taliœci rozmaitych wyznań - muzułmanie, hindusi, sikhowie - włšczyli się do jštrzšcej agitacji. Jednym z rezultatów takiego postępowania były wypadki w Amritsar w Pendżabie (9-10 kwietnia 1919 r.). Porzš- dek w mieœcie utrzymywała policja w sile 100 nie uzbrojonych kons- tabli i 75 uzbrojonych rezerwistów. W zasadzie była to liczba wystarczajšca, niestety poshigiwano się niš nieco lękliwie, a częœci sił nie używano w ogóle, co było wówczas doœć charakterystyczne. Skutkiem tego tłum wymknšł się spod kontroli: zaatakowano dwa banki, ich kierowników i jednego z asystentów pobito na œmierć,  63  strażnika kolejowego i Anglika-elektryka zamordowano, nauczy- )kę-misjonarkę pozostawiono w agonii. Na miejsce przybyła na–li jednostka wojskowa pod dowództwem generała Regi- da Dyera; po triech dniach (13 kwietnia) Dyer rozkazał otwo- tzyć ogień do tłumu zebranego na zamkniętym terenie, zwanym Jlianwalla Bagh. Wczeœniej tego dnia generał objechał całe mias- z zakazem jakichkolwiek zgromadzeń i ostrzeżeniem, że będš óne rozpędzane stczałami przez wojsko. W tym samym miesišcu wydano w całym Pendżabie 37 osobnych rozkazów strzelania do tł–mów. W przypadku Amritsar ogień prowadzono przez dziesięć minut - rozkazu jego zaprzestania nie sposób było usłyszeć w hałasie i zgiełku. Nie było to bynajmniej niezwykłe, ani wtedy, ani z; 20wr Leœnia 1981 r. policja indyjska strzelała, i tym razem także ,v Amritsar, przez 25 minut do grupy uzbrojonych w rytualne szable _ sikhów'. Błšd Dyera, oficera przywykłego do walk frontowych polegał na wydaniu swym 50 żotnierzom zapasowych magazynków co umożliwiło wielokrotne ładowanie - w sumie padło 1 650 sƒzałów i 379 osób. Dyer nie poprzestał na tym błędzie, ale rzšdził wychłostanie szeœciu mężczyzn i rozkazał, aby wszyscy tubylcy czołgali się mijajšc miejsce œmierci misjonarki'. Wielu wychwalało działania Dyera: od tych sikhów, którzy obawiali się, iż tłum zniszczy Amritsar, ich œwięte miejsce, otrzymał tytuł honorowego sikha. Brytyjskie dowództwo w Indiach prcesu- nęto go do shiżby frontowej (miesišc póŸniej wybuchł trzeci konflikt afgański), po cichu obiecujšc nie dopuszczać go nigdy do kontroli rozruchów. Był to tradycyjny sposób postępowania w tego rodzaju pizypadkach. Nacjonaliœci indyjscy podnieœli gwah i Montagu zarzšdził dochodzenie, któremu przewodniczył Anglik, lord Hun- ter. Była to pierwsza pomyłka. Gdy doszło do przesłuchania w Lahore, Dyera zaghiszały obraŸliwe wrzaski zgromadzonych Hin- dusów, czego Hunter ani nie potrafił opanować, ani zrozumieć, co z kolei spowodowało, iż Dyer zdenerwowany mówił w sposób nieprzekonujšcy. Lord Hunter potępił zachowanie generała, skut- kiem czego usunięto Dyera z szeregów arm. Było to drugim btędem, jako że wzburzyło mniejszoœć brytyjskš i wojskowych, którzy uważali, iż proces generała daleki był od poprawnoœci - Dyer nie miał nawet obrońcy z urzędu. Nacjonalistów proces i tak nie zaspokoił: wedhig nich kara za masakrę była zbyt niska. Prawicowy dziennik uMorning Post H zebrał po publicznym apelu 26 tys. funtów jako pomoc dla Dyera. Nacjonaliœci odpowiedzieli własnš zbiórkš 64 i wykupili Jallianwalla Bagh, zamieniajšc je w publiczne œwięte miejsce nienawiœci rasowej. Przywódca nieprzejednanych Ulsterczyków, sir Edward Car- son, wnioskował o potępienie Montagu przez parlament. Ten bronił wyroku na Dyera w tršcšcym histeriš wystšpieniu: "Czy chcemy utrzymać Indie terroryztnem, rasowym poniżeniem, uciskiem i zastra- szeniem, czy też zostawimy to dobrej woli - rosnšcej dobrej woG- mieszkańców imperialnych Ind?" Lloyd George usłyszał od swego sekretarza, iż Montagu, wyprowadzony z równowagi hałaœliwymi okrzykami, dał się ponieœć nerwom i "w tonie i gestach okazywał swe żydowskie pochodzenie", co wœród wielu posłów konserwatyw- nych "wywolało takš złoœć, że gotowi byli zaatakować go fizycznie". Od pewnej porażki uratował rzšd Winston Churchill wygłaszajšc doskonałš mowę, której póŸniej miał gorzko żałować. Powiedział, iż użycie siły przez Dyera było według niego "epizodem bezprece- densowym i nieporównywalnym we współczesnej histor Impe- rium... wydaczeniem przerażajšcym". "Zastraszanie", mówił używajšc ówczesnego okreœlenia na niemieckie gwałty, "nie jest medykamentem znanym brytyjskiej farmacji. (...) Musimy wszyst- kim uprzytomnić w taki czy inny sposób, że podobne zachowanie nie należy do typowych metod brytyjskich". Churchill umiejętnie vykorzystał frazę Macaulaya "najbardziej przerażajšcy ze wszyst- kich widoków - potęga cywilizacji pozbawionej litoœci""'. Ale jeœli jego słowa miały odzwiereiedlać prawdę, dlaczego proces Dyera dotyczył tylko przekroczenia kompeteneji? Nie tego wszak spodzie- wał się "naród polityków" indyjskich. Wydarzenie to, które mogło zostać szybko zapomniane, stało się - dzięki rozgłosowi nadanemu mu przez rzšd brytyjski - przełomowym momentem w przebiegu stosunków anglo-indyjskich. Jawaharlal Nehru, trzydziestoletni wychowanek ekskluzywnej szkoty angielskiej w Harrow, pracujšcy wówczas dla Gandhiego jako agitator wiejski, zajmował przedział sšsiadujšcy z sypialnym przedziałem Dyera, gdy ten udawał się na przeshichanie prowa- dzone przez lorda Huntera. Nehru posłyszał generała mówišcego do towarzyszšcych mu oficerów angielskich, że miał ochotę zamie- " nić Amritsar "w ku zów, lecz "zrobiło mu się żal. Rankiem po przybyciu do Delhi Dyer "wyszedł na peron w pidżamie w jaskraworóżowe paski i narzuconym szlafroku". Reakcji Brytyjczy- ków na wydarzenia w Amritsar Nehru nie potrafiłjuż nigdy zapom-  65 meć: "Byłem wstrzšœnięty faktem, iż postępek ów zaakceptowali z rużenia powiek. Wydawało się to całkowicie pozbawione tlnoœci i przyzwoitoœci; używajšc języka mojej szkoty, był to złych manier. Poznałem wtedy (...) jak brutalny i niemoralny rł imperializm i jak głęboko wżarł się w duszę brytyjskich wyższych s"'. W sprawie dochodzenia lorda Huntera czy debaty w hbie in liberałowie angielscy mogli sobie oszczędzić zachodu: osišg- nęli jedynie to, iż Dyer i Amritsar stały się niezatartymi symbolami nienawiœci rasowej, przywoWwanymi przez nacjonalistów. Epizod ten był przełomowy dla wewnętrznego bezpieczeństwa _ subkontynentu. "Od tej chwili -jak napisałjeden z historyków Ind brytyjskich - utrzymanie porzšdku przestało być pierwszym zada- niem rzšdu"'. Oficerowie policji, tak angielscy jak i lokalni, nie podejmowali już teraz natychmiastowych akcji dla uspokojenia tłumów. W roku 1921 w czasie powstania muzułmańskich moplah prceciw Hindusom w rejonie Madrasu, rzšd lokalny zwlekał z wprowadzeniem stanu wojennego, majšc wcišż w pamięci Amrit- sar. W rezultacie œmierć poniosło ponad 500 osób, a przywrócenie porzšdku wymagało udziału ogromnych sił wojskowych i zabrało rok, w czasie którego 80 tys. ludzi aresztowano, 6 tys. skazano na banicję, 400 na dożywotnie więzienie,175 na œmierć. Ataki na siły bezpieczeństwa stawały się coraz częstsze i coraz zuchwalsze. Dnia 4 lutego 1922 r. w miejscowoœci Chauri Chaura na terenie Zjedno- czonych Prowincji tłum otoczył posterunek poGcji; zebraniwœrodku bali się otworzyć ogień, wszystkich ich więc - 22 osoby - rozerwano na strzępy lub spalono żywcem. Od tego momentu masowe rozru- chy o podłożu rasowym, sektowym czy antyrzšdowym stanowić zaczęły stały element indyjskiej codziennoœci'". Także i tu, w tej jednej z największych i najpotulniejszych kolonii, jakie kiedykol- wiek istniały, wzórzec XIX wieku uległ zatarciu. Niepokoje w Europie i œwiecie, jakie nastšpiły po sejsmicznym . niemal wstrzšsie I wojny œw:atowej i jej niezadowalajšcego roz- wišzania pokojowego, były w pewnym sensie do przewidzenia. Stary porzšdek skończył się, jego przywrócenie nie wchodziło w grę, nawet przywrócenie częœciowe było wykluczone. Jego miejsce miał zajšć nowy porzšdek. Czy będzie to jednak "porzšdek" w tym sensie, wjakim pojmowano ów termin przed rokiem 1914? Istniały Obecnie prowincja Uttar Pradesh. (Przyp. tłum.) 66 już, jak widzieliœmy, niepokojšce nurty myœlenia, które podsuwały wizje dryfujšcego œwiata, wyswobodzonego z więzów tradycyjnego prawa i moralnoœci. Wyczuć można było również niejakie wahania ze strony panujšcej i prawomocnej władzy przed sprowadzeniem zagubionego globu na właœciwy kurs normalnymi sposobami- wręcz jakimikolwiek sposobami. Było to niczym zaproszenie, wy- raŸne, choć nie zamierzone i nie wypowiedziane, dla innych do przejęcia kontroli. Wspomnieliœmy dotychczas dwóch z wielkiej trójcy niemieckich myœlicieli, którzy w XIX wieku starali się tłuma- czyć motywy ludzkiego zachowania i których główne zasady rozu- mowania odziedziczył œwiat po roku 1918. Marks opisał œwiat, którego napędem były stosunki ekonomiczne. Według Freuda głównym motorem działania był popęd seksualny. Obaj uznali, iż religia, odwieczny impuls poruszajšcy jednostki i masy, była i po- została kategoriš fantastycznš. Friedrich Nietzsche, trzeci z tej trójcy, był również ateistš, pojmował jednak Boga nie jako przy- czynę, lecz jako skutek, jego upadek zaœ uważał za, w pewnym istotnym sensie, wydarzenie historyczne o dramatycznych konsek- wencjach. Pisał w roku 1886: "Ten najdonioœlejszy wypadek ostat- nich czasów - że 'Bóg umarł', że wiary w chrzeœcijańskiego Boga nie da się dłużej bronić - zaczyna rzucać swoje pierwsze cienie na Europę"'. Wœród narodów stojšcych wyżej cywilizacyjnie, schyłek i ostateczny upadek poczucia religijnoœci zostawiał ogromnš próż- nię. Historia czasów współczesnych jest po większej częœci historiš wypełniania owej próżni. Nietzsche trafnie dostrzegł, że najbardziej do tego nadaje si‡ "wola mocy", oferujšca znacznie wszechstron- niejsze i - w sumie - bardziej wiarygodne wytłumaczenie ludzkiego zachowania niż ferowali Marks i Freud. Miejsce religijnych wierzeń zajmować miała ideologia œwiecka. Totalitami kaplani stawali się totalitarnymi politykami. Przede wszystkim zaœ "wola mocy" miała wydać nowy gatunek Mesjasza, nie powstrzymywanego żadnymi zakazami religijnymi, którego cechuje nieposkromiony apetyt do panowania nad ludzkoœciš. Koniec starego porzšdku, z dryfujšcym w relatywistycznym universum œwiatem, któremu zabrakło rP- wodnika, oznaczał wyzwanie dla gangsterskich mężów stanu. wia nie musiał czekać na nich długo. Przypisy: ' A. Einstein w: eAnnalen der PhysikH nr 17, Lipsk 1905, s.891 i n. 2 Banesh Hoffman Einstein, Londyn 1975) s.78; John White 7he Binh and Rebinh of Pictorial Spnce, Londyn 1%7, s. 236-273. 67 s Hoffman, op.eit., s. 81. i A Doug)as 7he Lrje of Anhw Stanley F, I-oYn 1 s 6 KDaily TelegraphH z dnia 25 czerwca 1980; D. W Sciama 1he Physical ptrons of Genenal Relaƒviy, Nowy Jork 1%9. 6 Iarl popper Conjectures and Rejutation, Londyn 1%3, s. 34 i n.; Karl po per Uned Qt: an IntellectualAutobiography, Londyn 1%7, s. 38. A N. Whitehead Science and the Modem World, Londyn 1925. ' A Einstein Out ofmy Later Years, Londyn 1950, s. 41. Ihe Bom-Einstein Leaers 1916-1955, Londyn 1971. " Ibid. s.149. Ernest Jones 7he Life and Work of Sigmund 'eud, wyd. Lionel Tƒlling i Steven Marcus, Nowy Jork 1%1, s. 493 i n. 2 id. s. 493. s B. A Farrell 7he Standing ofFsychoanalysir, O–ord 1981; Anthony C7are w: The Times Literary SupplementH z dnia 26 czerwca 1981, s. 735. P. B. Medawar 7he Hope of Frogress, Londyn 1972. 5 E. Jones, op.cit., s. 493. g List z 18 grudnia 1912. William McGuire (wyd.) 7he Freud Jung Leters, Londyn 1971, s. 534-535. Zob. esej Freuda "Psychoanalysis Exploring the Hidden Recesses of the Mind" w: Encyclopaedia Brittannica survey; ese Eventjul Years: 7he 7ivenƒeth in the Making, t.1-2, Nowy Jork 1924, t. II, s. 511 i n. 18 Sigmund Freud 7he Future ofan álusion, Londyn 1927, s. 28. Lrt. za: Richard Buckle Diaghilev, Nowy Jork 1979, s. 87. Walter Laqueur Weimar: a Cultural History,1918-1933, Londyn 1974. r Nie ma dowodu na to, że się spotkali. Założenie, że do takiego spotkania doszło, stało się tłem sztuki Toma Stopparda 7lavesties z 1977 roku. George Painter Marrel Proust, Nowy Jork 1978, t. II, s. 293 i n. Theodore Zeldin France 1848-1945, O–ord 1977, t. II - Intellect Taste, Anxiety, s. 370 i n. Ct. za: Lionel Trilling 7he Last Decade: Essays and Reviews 1965-1977, Nowy Jork 1979, s. 28. G. Painter, op. cit., s. 339. Camille Vettard "Proust et Einstein", w: uNouvelle Rewe Fran‡aiseH z sienia 1922. L. Trilling, op. cit., s. 28-29. Karl Marx A Contrżbution to the Critique ofPblitical Economy, s. 20. Sigmund Freud Beyond the Pleasure Principle,1920, s. 70-81. Lt. za: Fritz Stern 7he Failure ofllliberalism, Londyn 1972, Bethmann Hoáweg and the War, s. 77-118. g' Frederick R. Karl Joseph Conrad:1he 7hree Lives, Nowy Jork 1979, s. 737-738. J. B. Bury 7he Idea ofProgress, Londyn 1920, s. 352; I. E Clarke 7he Pattem ofExpectaƒon,1744-2001, Londyn 1979. Lt. za: Martin Gilbert, w: R. S. Churchill, M.Gilbert Winston S. Churchill, ; I.ondyn 1966 i n., t. IV, s. 913-914. Randolph Bourne Unt–nely Fapers, Nowy Jork 1919, s.140. Foster Rhea Dulles 7he United States Since 1865, Ann Arbor 1959, s. 263. Dane podawane przez: Karl Deutsch 1he Crisis ofthe State, Govemment and Opposition, London School of Economics, lato 1981. ' W W Rostow 7he World Economy: Hrstory and Prospect, University of Texas 1978, s. 59. Margaret Miller 7he Economic Dwelopment ofRttssia 1905-1914, Londyn 1926, s. 299. Olga Crisp Studies in the Russian Economy Before 1914, Londyn 1976. '" G. Garvy Banking under the 7tars and the Soviets, w: HJournal of the Economic HistoryH, R. XXXII,1972, s. 869-893. a Stephen White Political Cultwe and Soviet Pblitics, Londyn 1979, s. 50. ' F Stern, op. cit., s. 91. E. H. Carr 7he Bolshevik Revolution 1917-1923, Londyn 1952, t. II, s. 81. Dziennik Riezlera z dnia 4 sierpnia 1917; F: Stern, op. cit., s.118. Hajo Holborn A Hćrtory ofModem Gemtany 1840-1945, Londyn 1%9, s. 466, 454. " Arthur M. Schlesinger The Cris– ofthe Old Order l919-1933, Boston 1957, s. 20 i n. " F. R. Dulles, op. cit., s. 260-261. ' John Dewey "The Social Possibilities of War", w: Characters ond Events Nowy Jork 1929, t. II, s. 552-557. F. R. Dulles, op. cit., s. 262. Zob. Henry Kissinger A World Rertored Castlereagh, Mettemich and the Restoration ofPeace, Londyn 1957. 5 Harold Nicolson Peacemaking 1919, Londyn 1945, s. 25. Ct. za: Robert Wohl 7he Generation of1914, Londyn 1980, s. 44. Ibid. s. 25 i n. ' Prof. Carl Pribham i prof. Karl Brockhausen, "Austria", w: 7hese Eventful Years. E. H. Carr, op. cit., t. I, s. 254. E Lorimer The Fopulation ofthe Soviet Union, Genewa 1946, podaje pełnš list; tabele 23, 55-61. H. Nicolson, op. cit., s. 200-201. s Pnpers Respecting Negotiationsfor an Angb-French Pnct Londyn 1924, s 5-8. Problemy tajnych układów - zob. H. Nicolson, op. cit., s.108 i n.; Howard Elcock Portrait of a Decision: the Council of Four and the 7leaty of Iersailles, Londyn 1972, roz.1. P S. Wandycz France and her Eastem Allies, Minneapolis 1962, s.11-14. s H. i C. Seton-Watson The Making ofa New Europe: R. W Seton-Watson and the lastyears ofAustria-Hungary, Londyn 1981. Peter A. Poole America in World Polities Foreign Policy and Policymakers since 1898, Nowy Jork, s. 39. Ibid., s. 46. ' L. E. Gelfand 7he Inquiry: American Preparations for Peace 1917-1919, Yale I 963. 69 "6 H. Nicolson, op. cit., s. 21-22. ' id., s. 31-33. ' H. Holborn, op. cit., s. 502. Problem negocjacji rozejmowych zob. Harold Temperley A History ofthe pfacc Conference of Prtrrs, tomy 1-4, Londyn 1920-24, t. I, s. 448 i n. W sprawie "Komentarza" zob. C. Seymour (wyd.) The Intimate Papers of Conel House, Londyn 1928, t. IV s.159 i n. '" Keith Middlemas (wyd.) 7homas Jones: Whitehall Diary, t. I:1916-1925, O>–ord 1%9, s. 70. : H. Nicolson, op. cit., s. 83-84. n O tym epizodzie zob. w osobistych wspomnieniach Roberta Lansinga,1he œ Ptace Negotiations: a Personal Narrative, Boston 1921. " H. Nicolson, op. cit., s. 79-82. ' H. Elcock, op. cit., s. 241. ' Ibid: s. 242. H. Nicolson, op. cit., s. 270. " H. Elcock, op. cit., s. 270-289. ' Foreign Relations ofthe United States: Faris Peace Conference 1919, tomy 1-13, Waszyngton 1942-1947, t. XI, s. 600. ' Fran‡ois Kersaudy Churrhill and de Gaulle, Londyn 1981. "" H. Elcock, op. cit., s. 310. s Andró Tardieu 7he 7iuth About the áeaty, Londyn 1921, s. 287. H. Elcock, op. cit., s. 310. s' rrs Reace Conference, t. XI, s. 547-549. R. Lansing, op. cit., s. 3. "s rs Reace Conference, t. XI, s. 570-574. Walter Lippmann, list do R. B. Fosdicka z dnia 15 sierpnia 1919, w: Letters on the League ofNations, Princeton 1966. s Howard Elcock J. M Keynes at the Fttrrs Peace Conference, w: Milo Keynes (rad.) Essays on John Maynard Keynes, Cambridge 1975, s.162 i n. Collected Writings ofJ. M Keynes, t. XVI: Activities 1914-1919, Londyn 1971, s. 313-334. Ibid., s. 375. Ibid., s. 41&419. ' H. Roy Harrod Life ofJohn Maynard Keynes, Londyn 195 I, s. 246. Szkice w Lloyd George Papers, Beaerbrook Library (F- 7-2-27 i F-3-34), cyt. za: H. Elcock J. M Keynes at the Paris Pace Conference. Zob. na przykład w: Arthur Walworth America 's Moment 1918: American macy at the end of World War One, Nowy Jork 1977. J. M. Keynes Collected Wńtings, t. XVI, s. 438. ' H. R. Harrod, op. cit., s. 250. H. Elcock, op. cit., s.174; H. R. Harrod, op. cit., s. 253. ' Paul Levy 7he Bloomsbury Group, w: M. Keynes, op. cit., s. 68. Ct. za: ibid.., s. 67, 69. O Cecilu zob. w: Kenneth Rose 7he Later Cecils, Londyn 1975, s.127-184. o ' Protokól Hankeya, 1916, Foreign Policy Committee 27/626, FP/36/2; pamiętnik Crowe'a,12 paŸdziernika 1916: Protokoty Admiralicji 23 grudnia 1918. CAB 27/626, FP/36/2. Lt. za: Corelli Barnett 7he Collapse ofBritish Fbwer, Londyn 1972, s. 245. '' G. Clemenceau Grandeurand Misery ofa Irrctwy, Lnndyn 1930, A Tardieu, op cit. ' Henry Cabot Lodge 7he Senate and the l,eague ofNaƒoru, Nowy Jork 1925. ' R. S. Baker i W E. Dodds (red.) ?he Public Papers of Woodrow Wilson, Nov Jork 1964. Szczególy dotyczšce ostatnich osiemnaœtu miesięcy urzędowania Wilso- na, zob. w: Gene Smith When the Cheering Stopped: the lastyears of Woodrow WiLson, Nowy Jork,1964. ' Ibid., s.153. Ibid., s.107, Ill-113,126-128. 'o F. R. Dulles, op. cit., s. 273. ' G. Smith, op. cit., s.149; Robert Murray 7he Harding Era: Warren G. Harding and his Administraƒon, University of Minnesota 1%9, s. 91. ' W sprawie wagi artykułu 19 zob. w: H. Nicolson, op. cit., s. 73-75. ''o Zob. "Table of Wholesale Prices", w: US Federal Reserve Bulletin 1924. ''' Zob. R. L. Schuettinger i E. E Butler Forty Centuries of Wage and Price Controls, Waszyngton 1979. "2 7hese Eventful Years, t. I podaje kompletne tabele międzynarodowego zadłużenia, s. 410. "3 A. J. P Taylor Engl–h History 1914-45, Londyn 1970, s. 74,169. ''4 Zob. esej Dullesa "Reparations", w: 7hese Eventful Years, t. I. "5 Karl Popper Conjectures and Refutations, I,ondyn 1972, s. 367-369. "s E Stern, op. cit., s.119. " Martin Kaplan i Robert Webster "The Epidemiology of Influenza, w: Scientific AmericanH z grudnia 1977. " Lee Williams Anatomy of Four Race Riots 1919-1921, University of Mississippi 1972. "9 S. W Horrall "The Royal NW Mounted Police and Labour Unrest in Western Canada 1919", w: HCanadian Historical ReviewH z czerwca 1980. T. Jones Whitehall Diary, t. I, s.132-136: 12t i następnych paragrafach zob.: Roy Mellor Eastem Europe: a Georaphy ofthe Comecon Countiies, Londyn 1975, s. 65. rt. a: Norman Stone, w: eThe Times Irterary SupplementH z 2 paŸ- dziernika 1981, s.1131. ' R. Mellor, op. cit., s. 73. '2 H. i S. Seton-Watson (red.), R. W Seton-Watson arul the Yugoslavs: Correspondence 1906-1941, Londyn 1979, t. II, s. 97. ' R. Meloor, op. cit., s. 75-77. ' 4 stycznia 1918, Stephen Roskill Hankey: Man of Secrets, t.1-3, Londyn 1970-1974, t. I, s. 479. '' Statistics ofthe Mil–ary Efjort o Jthe British Empire duńng the Great War, I,ondyn 1922, s. 756. Zob. S. E Waley Edwin Montagu, Londyn 1964. ' C. Barnett, op. cit., s.144 i n. ' Nicholas Mansergh ?he Commonwealth Fxperience, Lnndyn 1969, s. 256. '3' Report on Indian Constitutianal Refornu, nr 3/1918, cyt. za: C. Barnett, op cit., s.147. Ibid., s.148. Zob. "History and Imagination", pożegnalny wyklad Hugh Trevor-Rope- ra, Oord University z dnia 20 maja 1980, opublikowany w: Hugh Lloyd-Jones i inwyd.) H–tory and Imagirwrócił do Rosji w kwietniu 1917 r., doszedł do wniosku, że mogš się stać alternatywš dla tak znienawidzonego przezeń systemu par- lamentarnego. Uważał, i pod tym względem miał rację, że przynaj- mniej niektóre rady fabryczne można będzie spenetrować i mani- pulowaE nin– przy pomr własnych ludzi. Stšd "tezy kwietniowe" opowiadały się nie za "republikš parlamentarnš (...), ale za repub- likš Rad Delegatów Robotniczych, Biedniackich i Chłopskich, obejmujšcš cały kraj, od dohi do góry". Zręczny oportunista 88 dostrzegł w radach wspótczesne wydanie Komuny Paryskiej z 1870 r.; aż się prosiło, by ktoœ zdeterminowany pokierował nimi, czynišc z nich narzędzie "dyktatury proletariatu". Kiedy więc bolszewicy spotkali się w kwietniu na konferencji, zmusił ich do przyjęcia uchwały, w myœl której "proletariusze miast i wsi" mieli doprowa- dzić do "szybkiego oddania władzy państwowej w ręce sowietóv'. W maju przyjechał Trocki, który swego czasu, jeszcze w 1905 r., pracował w podobnej radzie, i to jemu powierzono zadanie prze- jęcia władzy nad najważniejszš radš - miejskš w Piotrogrodzie. Na poczštku czerwca 1917 r. odbył się pierwszy ogólnorosyjski zjazd sowietów z udziałem 822 delegatów. Reprezentacje miast były absurdalnie liczne. Socjalrewolucjoniœci, którzy reprezentowali chłopów, mieli 285 delegatów, podczas gdy mienszewicy występu- jšcy w imieniu zorganizowanych robotników mieli 248 mandatów. Uczestniczyły też w zjeŸdzie mniejsze grupy, liczšce łšcznie 150 delegatów, a także delegaci bez szyldu, w liczbie 45. Bolszewików było 105. Dnia 3 lipca dali pokaz siły anarchiœci, zwotujšc wielkie demonstracje antywojenne na ulicach. Zostali rozpędzeni przez lojalne wobec rzšdu oddziały wojska, uPrawdę zamknięto, a kilku bolszewików, w tym Kamieniewa i Trockiego, osadzono w więzie- niu. Leninowi pozwolono uciec do Finlandii, gdyż nie był jeszcze uważany za œmiertelnego wroga5'. Decydujšca zmiana przyszła latem i wczesnš jesieniš. Fronty wojenne poczęły się załamywać. W sierpniu Kiereński zorganizował w Moskwie międzypartyjnš Konferencję Państwowš z udziałem 2 tys. delegatów, lecz niczego na niej nie osišgnięto. Przy końcu miesišca carski generał Korniłow wywołał rewoltę wojskowš, która zakończyła się fiaskiem. Wszys- tkie te wypadki, zwłaszcza zamach Korniłowa, były na rękę Leni- nowi, pozwalajšc mu tworzyć atmosferę przerażenia, a to z kolei umożliwiło mu przekonanie ludzi, że, aby "utrzymać" nowš repub- likę, konieczne jest łamanie prawa. Ale ponad tym wszystkim stała klęska Kiereńskiego, który nie potrafił wydobyć żywnoœci od chło- pów lekceważšcych zarzšdzenia państwowe. Żołnierze sami się demobilizowali i przechodzili do miast, gdzie brakowało dla nich chleba. Tam tworzyli rady lub przyłšczali się do już istniejšcych, po czym głosowali na mówców bolszewickich, obiecujšcych natych- miastowy koniec wojny i rozdanie całej ziemi chłopom. Na poczštku wrzeœnia bolszewicy mieli większoœE w radach Piotrogrodu i Mos- kwy, w miastach o kluczowym znaczeniu, i 14 wrzeœnia Lenin, przebywajšcy cišgle jeszcze w swej kryjówce, poczuł się doœE silny, 89 by wypuœcić w œwiat slogan: "Cała władza w ręce rad".Trocki, właœnie zwolniony z więzienia, stał się od razu przewodniczšcym rady piotrogrodzkiej - jšdra nadchodzšcego powstania. Trocki był aktywnym działaczem rewolucji, jednak mózgiem wszystkiego był Lenin: to on podejmował kluczowe decyzje, od niego plynęła zasadnicza "wola władzy". Rewolucja bolszewicka, nie mówišc już o powstaniu państwa komunistycznego, byłaby bez niego zupełnie niemożliwa. Dnia 9 paŸdziernika Lenin w przebra- niu przekradł się do Piotrogrodu i dzień póŸniej na spotkaniu Komitetu Centralnego stosunkiem głosów 10:2 pr Leforsował rozkaz o walce zbrojnej. Powstaniem miało kierować Biuro Polityczne (Politbiuro), słyszymy o nim wtedy po raz pierwszy. Lecz rzeczywis- te przygotowania militarne robione były przez Komitet Wojskowo- -Rewolucyjny, sformowany pod przywództwem Trockiego z rady piotrogrodzkiej. Powstanie było tak zaplanowane w czasie, by wykorzystać II Ogólnorosyjski Zjazd Sowietów, który miał się zeb- raE 25 paŸdziernika. Poprzedniego wieczoru Lenin stworzył embrionalny rzšd, a rano ludzie Trockiego wkroczyli do akcji, opanowujšc kluczowe punkty w całym mieœcie. Członkowie Rzšdu Tymczasowego zostali uwięzieni lub zbiegli. Krwi polało się nie- wiele. Tego popohidnia bolszewicy zmusili zjazd sowietów, by za- aprobował przejęcie przez nich władzy, a następnego dnia, przed zakończeniem obrad, zjazd wydał kolejno dekret o pokoju, dekret obalajšcy wielkš własnoœE ziemskš oraz dekret popierajšcy utwo- rzenie Rady Komisarzy Ludowych - w skrócie Sownarkom - pierw- szego r Lšdu robotników i chłopów. Ale, co póŸniej skrupulatnie zauważył Stalin, władzę ptzejšł wówczas Komitet Wojskowo-Re- wolucyjny, zjazd sowietów zaœ "tylko otrzymałjš z ršk rady piotrog- rodzkiej". Akcentujšc tę różnicę Stalin chciał podkreœlić, że to, co się stało, było marksistowskš rewolucjš proletariackš. Natural- nie sposób, w jaki Lenin doszedł do władzy, nie miał nic wspólnego z legalizmem, ale nie było to również powstanie rewolucyjne, lecz - zamach stanu w starym stylu, nazwany wkrótce przez Niemców puczem. Nie było w nim nic z Marksa. Tymczasem Lenin przebiegle i w całej rozcišgłoœci wykorzystał rzekome uprawnienia nadane reżimowi przez rady. I tak przez następne dwa miesišce sprytnie lawirował na dwóch płaszczyznach, które w przedziwny sposób odpowiadały marksistowskiemu widze- niu œwia. Na pokaz, dla usatysfakcjonowania opin publicznej i na użyek œwiata zewnętrznego przestrzegał w swych działaniach 90 ustaleń konstytucyjnych i formalnej legalnoœci. Pod tš powierz- chniš znajdowały się głębokie struktury prawdziwej władzy: policja, armia, komunikacja, broń. To istniało naprawdę. Na pokaz Lenin okreœlał swój rzšd jako "tymczasowy", istniejšcy do czasu, gdy zbierze się Zgromadzenie Ustawodawcze. Rzšd Kiereńskiego zdš- żył jeszcze wyznaczyć datę wyborów na 12 listopada i w momencie, gdy głosowanie się odbywało, bolszewicy byli po prostu jednš ze zorganizowanych grup wystawiajšcych kandydatów. Były to pierw- sze i ostatnie prawdziwe parlamentarne wybory przeprowadzone w Rosji bolszewickiej. Zgodnie z oczekiwaniami większoœć wybra- nych, 410 na 707, stanowili socjalrewolucjoniœci o orientacji pro- chłopskiej; bolszewicy dostali 175 miejsc, mienszewicy spadli do 16, burżuazyjni konstytucyjni demokraci (tzw. Kadeci) otrzymali 17, pozostali rekrutowali się z grup narodowoœciowych. Pierwszš sesję Zgromadzenia Lenin zwolał na 5 stycznia 1918 r. Dla większego efektu zaprosił do Sownarkomu tnech członków lewego skrzydła, socjalrewolucjonistów. Dawało to dalsze korzyœci w postaci rozbi- cia socjalrewolucjonistów, tak więc Lenin miał teraz większoœć na zjeŸdzie sowietów, którego obrady zwołał w trzy dni po uporaniu się ze Zgromadzeniem. W intencji Lenina zjazd miał być odtšd uległym narzędziem służš‡ym legitymizacji jego poczynań. Wszys- tkie te manewry konstytucyjne przywróciły spokój w Piotrogrodzie. Wielkie miasto zajęło się znowu interesami i rozrywkš. Nawet w dniu obalenia Kiereńskiego wszystkie sklepy były otwarte, tramwa- je jeŸdziły normalnie, a w kinach panował œcisk. Armia Zbawienia, po raz pierwszy uznana przez republikę, przyg'ała na rogach ulic. Karsawina tańczyła w Maryjskim. Na koncertach œpiewał Szalapin. Publicznoœć tłumnie słuchała odczytów. Œmietanka towa- rzyska zbierała się w restauracji Kontanta. Hazard sięgał granic ekstrawagancji. Tymczasem na dole, wœród niewidocznych struktur, Lenin uwijał się jak w ukropie. Jest r Leczš znamiennš, że majšc tyle spraw, za najważniejszš uznał kontrolę prasy. Tuż przed puczem, we wrzeœniu, publicznie dopominał się o "bardziej demokratycznš" i "nieporównywalnie większš" wolnoœć słowa. Faktycznie, za czasów republiki prasa stała się tak wolna, jak w Anglii czy Francji. W dwa dni po objęciu władzy Lenin ukrócił tę wolnoœć, wydajšc odpowied- ni dekret. W ramach "pewnych tymczasowych, nadzwyczajnych kroków" każda gazeta "wzywajšca do otwartego oporu lub niesu- bordynacji wobec rzšdu robotników i chłopóv' lub "wzniecajšca 91 zarzewie buntu przez jawnie oszczercze przeinaczenie faktów" miała byE zakazana a jej wydawcom groził sšd. W cišgu następnego dnia rzšd zamknšł dziesięE piotrogrodzkich gazet; w następnym tygodniu uciszono dalszych dziesię Es. Sterowanie przeptywem wia- domoœci powierzono głównie dziennikowi part bolszewickiej Praw- da i gazecie rad KlzwiestiaH, włae pejętej przez Sownam. W tym czasie, w ogromnym tempie i nie bez pewnego zamie- szania, faktyczny aparat władzy przechodził w ręce bolszewickich aktywistów. Zastosowano metodę korporacyjnš. Wszędzie - od fabryk po zajezdnie tramwajowe - przeprowadzono wybory w stylu takim, jak do sowietów. Był to najłatwiejszy sposób zapewnienia sobie delegatów szeroko akceptujšcych reżim. Borys Pasternak ujšł póŸniej ów proces w takich oto słowach: Wszędzie odbywały się nowe wybory: w komitetach domo- wych, w handlu, przemyœle, służbach miejskich. Wszędzie mianowano komisar Ly o nieograniczonych pełnomocnic- twach, ludzi o żelaznej woG, w czarnych skórranych kurtkach, uzbrojonych w nagany i siejšcych postrach, którzy rzadko golili się i jeszcze rzadziej spali. Komisarze znali dobrze sferę drobnomieszczańskš, drobnych posiadaczy obligacji pańs- twowych i kottunów, z którymi bez żadnej ceremonii, z mef- tofelowskim uœmiechem, rozmawiali jak ze schwytanymi złodziejami. Ludzie ci kręcili wszystkim. W rękach ich, zgodnie z programem, spótka za spótkš, prredsiębiorstwo za przedsiębiorstwem - wszystko stawało się bolszewickie". Faktyczne przejęcie władzy wsparto szybko podbudowš prawnš. Dnia 10 listopada zniesiona została tabela rang ustanowiona jesz- cze przez Piotra Wielkiego; 22 listopada usankcjonowano rewizję w domach oraz konfiskatę futer;11 grudnia odebrano Koœciołowi wszystkie szkoły i oddano je państwu; 14 grudnia wprowadzono państwowy monopol na wszelkš działalnoœć bankowš i poddano cały przemysł "kontroli robotników"; dwa dni póŸniej zniesiono wszystkie stopnie wojskowe, a 21 grudnia wprowadzono nowy kodeks karny dla "sšdów rewolucyjnych". Dnia 24 grudnia ogło- szono natychmiastowš nacjonalizację wszystkich fabryk, zaœ po pięciu dniach wstrzymano wszystkie wyplaty procentów i dywidend oraz œciœle ograniczono wyptaty bankowe. Jak póŸniej wspominał parz Ilia Erenburg: "Każdego ranka mieszkańcy starannie studio- wali rozlepione na murach, jeszcze wilgotne, pomarszczone dekre- ty: chcieli wiedzieć, na co się zezwala, czego zabrania"s 92 Ale nawet na tym etapie niektóre kluczowe posunięcia nie znalazły swego odzwierciedlenia w dekretach publicznych. W po- czštkowym stadium władzy Lenin był całkowicie uzależniony od uzbrojonych bojówek rady piotrogrodzkiej, które zorganizował mu Trocki. Składały się one częœciowo z młodych rzezimieszków, zaagi- towanych politycznie - "ludzi w rzarnych, skónanych kurtkach"- częœciowo z dezerterów, często z Kozaków. A oto jak wyglšdało w relacji naocznego œwiadka wnętrze Instytutu Smolnego, z którego bolszewicy uczynili swoja pierwszš siedzibę: Biuro zawalone było stertš grubych kaukaskich kożuchów, futrzanych czap i gabardynowych płaszczy. Wszędzie skrzyły się galony i kindżały, potyskiwały czarne wšsiska i Iœniły zdumione, niczym u krewetek, oczy. Czuć było zapach koni. To była elita, œmietanka dowodzona przez "urodzonych" oficerów, wszystkiego może 500 ludzi. Z czapkami w dłoni zapewniali o swej lojalnoœci wobec Rewolucjis. Tym ludziom udało się zastraszyć upadajšcš republikę, lecz żeby wprowadzić nowy porzšdek niezbędne było coœ bardziej wy- myœlnego i bezwzględnego zarazem. Lenin potrzebował policji politycznej. Wier Lšc, że przemoc jest zasadniczym elementem rewolucji, Lenin nie zawahał się prced użyciem terroru. Miał za sobš tradycje, które go usprawiedliwiały. Z Rewolucji Francuskiej mógł czerpać cytaty z Robespierre'a: "Atrybutem r Lšdu ludowego w czasie rewo- lucji sš zarazem i równomiernie cnota i terror; cnota, bez której terror jest zgubny, terror, bez którego cnota jest besilna. Terror nie jest niczym innym, jak sprawiedliwoœciš doraŸnš, surowš, nieugiętš, i jako taki jest emanacjš skutecznoœci". Również Marks, przesze- dłszy do porzšdku nad tragicmš historiš terroru rewolucyjnego, udzielił tej metodzie własnego specyficznego poparcia. Jego zda- niem istniał "tylko jeden sposób, żeby skrócić, uproœcić i ograniczyć przestrzennie krwawš agonię starego społeczeństwa, a także krwa- we skurcze narodzin nowego: tylko jeden sposób - terror rewolu- cyjny"s'. Ale Marks w różnych momentach mówił różne rzeczy i ortodoksyjni marksiœci niemieccy nie uważali terroru za niezbędny. Piszšc w grudniu 1918 r., czyli w rok po objęciu władzy pr Lez Lenina, program Niemieckiej Partii Komunistycznej, Róża Luk- semburg stwierdzała: "Rewolucja proletariacka nie potrzebuje ter- roru dla osišgnięcia swoich celów, nienawidzi morderstwa i brzydzi się nim". Jednym z powodów, dla którego Róża Luksemburg 93 sprzeciwiała się podjętej priez "awangardowš elitę" próbie przy- œpieszenia dziejowego procesu rewolucji proletariackiej, była właœ- nie obawa, żeby Lenin za radš Marksa nie sięgnšł po terror jako panaceum nawszelkie kłopoty; było to realne wobec autoln'acji carów oraz powszechnego rosyjskiego barbarzyristwa i pogardy dla życia ludzkiego. I r Leczywiœcie prawdziwa tragedia leninowskiej rewolucji, lub raczej jedna z wielu traged, polegała na ożywieniu tkwišcych w narodowej tradycji dzikich metod rzšdzenia, które ostatnimi czasy zdšżyły znacznie przygasnšE. W cišgu osiemdziesięciu lat poprze- dzajšcych rok 1917, wykonywano w rosyjskim imperium œrednio siedemnaœcie egzekucji rocznie, przy czym większoœć takich przy- padków datowała się na poczštek tego okresus. Rosja w czasie wojny, w ostatnich latach panowania cara, była w pewnym sensie bardziej liberalna niż Anglia i Francja pod prawodawstwem wojen- nym. Republika całkowicie zniosła karę œmierci, chociaż Kiereński przywrócił jš na froncie we wrzeœniu 1917 r. Także większoœć najbliższych towarzyszy Lenina była jej przeciwna. Pierwsze mor- derstwa bolszewickie były dziełem marynarzy, którzy 7 stycznia 1918 r. pozbawili życia dwóch byłych ministrów, a w miesišc póŸniej zrobili trzydniowš rzeŸ w Sewastopolu. Jatki urzšdzali także ciemni chłopi po zabitych deskami wsiach. Trudno jest uniknšć konkluzji, że decyzje użycia terroru i wprowadzenia represyjnej władzy policyjnej podjęte zostały przez Lenina bardzo wczeœnie i przy poparciu Trockiego, jego prawej ręki od spraw wojskowych. Przemoc - jak słusznie obawiała się Róża Luksemburg - była œciœle zwišzana z właœciwym Leninowi ideolo- gicznym spojrzeniem na kwestię zdobycia i utrzymania władzy, a także na państwo typu scentralizowanego, które postanowił stwo- rzyE. To z kolei wynikało z charakteru Lenina, ze znamionujšcej go w niebywałych rozmiarach żšdzy panowania. Już w 1901 r. Lenin ostrzegał: "W zasadzie nigdy nie wyrzekliœmy się terroru i nie możemy się go wyrzec", albo: "Będziemy pytać każdego człowie- ka: za kim stoi w kwest rewolucji? Czy jest za rewolucjš, czy przeciwko niej? A jeżeli jest przeciwko, to postawimy go pod œcianę". Wkrótce po dojœciu do władzy zapytał: "Czy nie dałoby się znaleŸE wœród nas jakiegoœ Fouquier-Tinville'a, żeby poskromił naszych dzikich kontrrewolucjonistów?" CzęstotliwoœE, z jakš Lenin, będšc głowš rzšdu, używał tałcich wyrażeń, jak "rozstrzelaE 94 ich", "oddział egzekucyjny", "pod œcianę" sugeruje rosnšce gwał- townie apetyty na metody ekstremalne. Już w samym sposobie, wjaki Lenin przygotował do ewentual- nego użycia instrumenty walki z kontrrewolucyjnym terrorem, było coœ utajnionego lub rozmyœlnie pokrętnego. Zbrojnym ramieniem bolszewików był, jak wiadomo, Komitet Wojskowo-Rewolucyjny, komitet piotrogrodzkiej rady. Jego szef, Trocki, nie miał żadnych skrupułów, by używaE tej siły nawet po zwycięstwie rewolucji. Ujšł to tak: "Nie wejdziemy w królestwo socjalizmu w białych rękawicz- kach wprost na wypolerowane posadzki"e'. Od razu po 25-26 paŸ- dziernika 1917 r. komitet ów stał się podkomitetem centralnej egzekutywy i wykonywał zadania zwišzane z bezpieczeństwem, w tym zwalczanie "kontrrewolucji" ol'eœlanej jako "sabotaż, ukiywa- nie zapasów, celowe zatrzymywanie transportów itd." Jego skład podano do publicznej wiadomoœci w dekrecie Sownarkomu z 12 lis- topada 1917 rss Ponieważ jego zadaniem było przeshichiwanie podejrzanych, utworzono specjalnš sekcję kierowanš przez Feliksa Dzierżyńskiego, fanatycznego Polaka odpowiedzialnego za bezpie- czeństwo w Smolnym. Kiedyjednak kolejnym dekretem Sownarko- mu z dnia 7 grudnia 1917 r. komitet wojskowy został ostatecznie rozwišzany, sekcja Dzierżyńskiego ocalała zmieniwszy tylko nazwę na Ogólnorosyjska Komisja Nadzwyczajna (tzw. Czeka), z zada- niem walki z "kontrrewolucjš i sabotażem". Dekret powohijšcy do życia Czekę ukazał się publicznie dopiero po dziesięciu latach (Prawda,,18 grudnia 1927 r.), tak więc siły bezpieczeństwa Leni- na były od poczštku i pozostały do końca jego życia tajnš policjš w najprawdziwszym sensie tego słowa; nawet samo ich istnienie nie zostało oficjalnie ogłoszone. Nie ulega wštpliwoœci, że Czeka miała byE od poczštku użyta bez skrupułów i na kolosalnš skalę. Na tydzień przed rozpoczęciem publicznej, chociaż tajnej, działalnoœci czyniono zarzuty Trockiemu w zwišzku z rosnšcš liczbš aresztowań i rewizji. Trocki bronił ich przed wszechrosyjskim zjazdem delegatów chłopskich, kładšc na- cisk na to, że "żšdania, aby zaprzestaE wszystkich represji w okresie wojny domowej sš żšdaniami zaprzestania wojny domowej"'". Cze- kš kierował oœmioosobowy komitet z Dzieriyńskim na czele. W krótkim czasie szeregi Czeki wypełniły się korpusem starszych inspektorów i agentów, a talƒe wszelkiej maœci fanatykami. Wœród nich wielu było Polakami albo Łotyszami, jak oprawca Łastis, czyli "Peters", sprawca szeregu morderstw w Houndsditch, czy jak Kie-  95 drow, sadysta, który w końcu zwariował. Potęga ta rozwijała się w tempie przerażajšcym. W cišgu grudnia 1917 r. oraz stycznia roku następnego rekrutowano kogo się dało. Jednš z pierwszych akcji było zorganizowanie ogólnonarodowej sieci wywiadowczej w ten sposób, że od wszystkich rad w kraju zażšdano "informacji doty- czšcych organizacji i osób, których działalnoœE skierowana jest przeciwko rewolucji i władzy ludowej". Dekret ten nakazywał, by wszystkie lokalne rady wyłoniły własne komitety bezpieczeństwa rzekazujšce wiadomoœci zawodo agentom, i od pošt Czekę wspomagała rosnšca wcišż horda amatorów i póletatowych donosicieli, a szeregi jej etatowych pracowników stale rosły. Tajna policja cara, Ochrana, liczyła 15 tys. ludzi, co stawiało jš na pierw- szym miejscu wœród organizacji tego rodzaju w całym starym œwie- cie. Dla kontrastu Czeka, w trzy lata od powstania, miała 250 tys. agentów na pełnyn, ecie. Ich działalnoœć miała odpowiednio szeroki zakres. Podczas gdy za panowania ostatnich carów wyrok œmierci (za wsze)be przestępstwa) wykonywano œrednio siedemnaœcie razy w roku, to w latach 1918-1919 Czeka wykonywała do 1000 egzekucji miesięcznie tylko za przestępstwa polityczne. Lƒczba ta jest niewštpliwie zaniżona, a przyczyny tego tkwiš w samym rdzeniu niegodziwego systemu stworzonego pnez Lenina. Dosłownie natychmiast po powstaniu Czeki specjalnym dekretem powołano nowy rodzaj "trybunału rewolucyjnego", sšdzšcego "or- ganizatorów powstań przeciwko rzšdowi robotników i chłopów, aktywnych o nentów niesubord nowan ch lub zachęcajš,ch innych do niesubordynacji, jak również urzędników państwowych winnych sabotażu bšdŸ przywłaszczenia. Trybunałowi poz,o)ono ferować wyroki stosownie do "okolicznoœci przestępstwa i tak, jak dyktowało rewolucyjne sumienie"'3. Dekret ten definitywnie przy- pieczętował całkowity upadek praworzšdnoœci w nowym, liczšcym zaledwie kilka tygodni, państwie Lenina. Zazębiało się to wspania- le z systemem Czeki. Carska Ochrana miała prawo aresztowaE Pejczanego, lecz potem przekazaE go sšdowi dla przeprowadze- nia rozprawy publicznej, wszelkie wyroki zaœ wykonywały zwye władze cywilne ( 1 ů W reżimie I.enina Czeka kontrolowała sšdy spec- j zbiera si one tajnie), sama więc wydawała - sama też wykonywała wyroki. W ten sposób, jeżeli człowiek dostał się w ręce Czeki, o losie jego decydował "nakaz sumienia rewolucyjnego". Nie istniał przy tym nigdy wiarygodny rejestr aresztowanych, ska- zanych i represjonowanych przez Czekę. W cišgu ki)) wgod 96 swego powstania Czeka zorganizowała pierwsze obozy pracy i obozy koncentracyjne. Powstały one po dekrecie Sownarkomu polecajšcym, by "buriuje - kobiety i mężczyŸni" zostali skierowani do kopania rowów obronnych w Piotrogrodzie". Zbudowano obo- zy, by ich tam więzić, a kiedy Czeka przejęła kontrolę nad systemem pracy przymusowej, obozy karne zaczęły wyrastać na peryferiach miast, a nawet na głębokiej wsi, w odległych prowincjach kraju. Był to zalšżek tego, co miało się rozrosnšE póŸniej w gigantyczny "Archipelag GUŁag". Przy końcu 1917 r., gdy L,enin rzšdził dopie- ro dziewięE czy dziesięE tygodni, można było słusznie stwierdzić, że Czeka stała się "państwem w państwie"; rzeczywiœcie w swej dzia- łalnoœci często stanowiła potęgę równš państwu. Należy zrezygnować z opinii, że Lenin był przeciwny powstaniu i rozwojowi Czeki: wszystkie posiadane pczez nas dokumenty œwiadczš o czymœ wręcz przeciwnym'5. To właœnie Lenin, a nie kto inny, naszkicował wszystkie najważniejsze dekrety, Dzieriyński był jedynie tworem Lenina. I nie kto inny, jak własnie Lenin, natchnšł Czekę duchem terroru; już od stycznia 1918 r. cišgle namawiał innych bolszewików, w tym wielu członków Sownarkomu, by po- rzucili wštpliwoœci i wyzbyli się humanitarnych uczuć. Przeniósłszy dla większego bezpieczeństwa rzšd z Piotrogrodu do Moskwy i umieœciwszy Sownarknm na Kremlu, L,enin polecił Dzierżyńskiemu założyć kwaterę Czeki poza obrębem Sownarkomu. Przejęto wielki gmach towarzystwa ubezpieczeniowego na placu Łubianka i zbu- dowano w nim "więzienie wewnętrzne" dla podejrzanych politycz- nie. Od tego momentu Czeka stała się niezależnyni ministerstwem podlegajšcym bezpoœrednio Leninowi, który nie pozostawiał urzędnikom żadnych wštpliwoœci, co do swoich wymagań. W stycz- niu I918 r., na trzy miesišce przed rozpoczęciem wojny domowej, poleca "natychmiastowe rozstr Lelanie jednego z każdej dziesištki skazanych za próżniactwo". Tydzień póŸniej publicznie ponagla Czekę: "Dopóki nie zastosujemy wobec spekulantów terroru roz- str Lelania na miejscu nic z tego nie wyjdzie". Po następnych kilku dniach żšda "aresztowania i rozstrzelania łapowników, kanciariy itp.", a konsekwencjš każdego naruszenia dela'etu musi byE "najsu- rowsza kara". Dnia 22 lutego autoryzuje proklamację Czeki do rad terenowych nakazujšcš "wyszukiwaE, aresztowaE i rozstrzeliwać na miejscu" wszelkiej maœci "wrogów, spekulantów itd."" Następnie dotšcza do tego ogólnego dekretu swoje osobiste instrukcje. W sierpniu 19I8 r. wysyła do rady w Niżnym Nowgorodzie telegram  97 następujšcej treœci: "Należy wytężyE wszystkie siły, mianować trój- kę dyktatorów (...), wprowadziE natychmiast masowy terror, roz- strzelaE i wywieŸć setki prostytutek, które rozpijajš żohiierzy, byłych ofcerów itp. Ani chwili zwłoki"'B. Przykład Lenina inspiro- wał innych. W następnym miesišcu wojskowa gazeta ogłosiła: "Bez litoœci, nie oszczędzajšc nikogo, zabijaE będziemy naszych wrogów œetkami, tysišcami, pozwolimy im utonšć we własnej krwi" (...) niech popłynie burżujska krew". Apele I,enina przyniosły rezul- taty. Według Ÿródeł oFcjalnych pnez pierwszych szeœć miesięcy 1918 r. Czeka przeprowadziła zaledwie dwadzieœcia dwie egze- kucje; w drugiej zaœ połowie tegoż roku dokonano egzekucji szeœciu tysięcy osób, a przez cały rok l919 okoto dziesięću tysięcy. W H. Chamberlain, pierwszy historyk rewolucji, który był jej naocznym œwiadkiem, obliczył, że do końca 1920 r. Czeka wykonała ponad pięEdziesišt tysięcy wyroków œmierci. Jednak najbardziej niepokojšcš i z historycznego punktu wi- dzenia najistotniejszš cechš leninowskiego terroru była ni‚ sama liczba ofiar, lecz zasada, według której je wybi‚rano. W cišgu kilku miesięcy po przejęciu władzy Lenin porzucił pojęcie winy indywi- dualnej, a z nim całš judeo-chrzeœcijańskš etykę jednostkowej odpowiedzialnoœci. Przestało go interesować, co ktoœ zrobi lub zrobił - nie mówišc już o tym, dlaczego - w zamian poczšł zachęcać, a potem żšdaE, by aparat pnymusu g ludzi i niszczył ich nie z powodu przestępstw popełnionych, ale na podstawie pogłosek, plotek, donosów. Na pierwszy ogień poszły pogardzane kategorie: "prostytutki", "pasożyty społeczne", "włóczędzy", "spekulanci", grabieżcy", wszyscy, którym można było przykleić etykietkę kry- minalisty. Niebawem przyszła kolej na całe grupy społeczne według zawodów. Ukoronowaniem tego stał się dekret Lenina ze stycznia 1918 r. wzywajšcy organa państwowe, by "oczyœciły rosyjskš ziemię z wszelkiego szkodliwego robactwa". Nie był to akt prawny, było to zaproszenie do masowych mordów. Wiele lat póŸniej Aleksan- der Solżenicyn wymienił niektóre tylko spoœród grup napiętnowa- nych jako "robactwo" i skazanych na zagładę. Byli wœród nich "członkowie dawnych ziemstw, ludzie z ruchu Coopera, kamienicz- nicy, nauczyciele gimnazjalni, członkowie rad parafialnych i chó- rów, duchowni, zakonnice i zakonnicy, tołstojowscy pacyfœci, działacze zwišzków zawodowych wszyscy oni, jedni po drugich, spadali do rzędu "byłych ludzi"e'. W krótkim czasie dekrety ekster- minacyjne objęły całe klasy, przy czym pomysł zabijania ludzi 98 zbiorowo raczej niż indywidualnie zawodowcy z Czeki przyjęli z pełnym entuzjazmem. Najważniejszym urzędniki‚m Czeki po Dzierżyńskim był przypuszczalnie okrutny Łotysz, M: I. Łastis. On to najbardziej zbliżył się w swych poczynaniach do definicji terroru zawartej w szczerych słowach I.enina: Nadzwyczajna Komisja nie jest ani komisjš œledczš, ani trybunałem. Jest to narzędzie wallƒ działajšce na froncie wojny domow‚j. Ona nie sšdzi wroga, ona w niego uderza. (...) Nie prowadzimy wojny pri‚ciwkojŠdnostkom. Przepro- wadzamy eksterminację burżuazji jako klasy. Nie szukamy dowodów ani œwiadków na potwierdzenie uczynków lub wypowiedzi przeciwko władzy sowieckiej. Pierwsze pytanie zadawane przez naœ to: do jakiej klasy należysz, jakie jest twoj‚ pochodzenie, wychowanie; wykształcenie i zawód? Te pytania przesšdzajš o losie oskarżonego. To jest esenc;š Czerwonego Terroru. Kiedy Lenin odrzucił ideę winy jednostkow‚j i zaczšł "eks- terminować" (słowo często przŠz niego używanŠ) całe klasy, jedy- nie z racji zawodu lub pochodzenia, nie byłojuż gcanicy stosowania tej œmiercionoœnej zasady: Cóż bowiem przeszkadzało sklasyfko- wać całe kategorie ludzi jako "wrogów"; a następnie skazaE ich na więzienie czy œmierć z powodu koloru skóry, przynależnoœci raso- wej albo po prostu narodowoœci. Nie ma żadnej innej moralnej cóżnicy między walkš klasowš i rasowš, między unicestwieniem klasy i unicestwi‚niem rasy. Tak oto narodzilo się współczesne ludobójstwo. W czasie gdy organizowała się Czeka, Lenin przystšpił do likwidowania demokratycznej spuœ‡izy republiki. Zgromadzenie Ustawodawcze zostałowybrane 12 listopada 1917 r. Dnia 1 grudnia Lenin jasno powiedział; co o nim sšdżi: "Proponujš nam, żeby zwotaE Zgromadzenie Ustawodawcze tak, jak było ono pomyœlane. O nie, za pozwoleniem! Pomyœlane ono było przeciwko ludowi"s. W Tezach o Zgromadzeniu Ustawodawczym, ogłoszonych anonimo- wo w Prawdzie, z 13 grudnia, Lenin przeciwstawia parlament, który "w republice buriuazyjnej (...) jest najwyższym przejawem zasady demokracji", radom [sowietom], które sš wyższš formš zasady demokratycznej". Tak więc, pisze, "każda próba (...) rozpa- trywania kwestii Zgromadz‚nia Ustawodawczego ze stanowiska formalno-prawnego, w ramach zwykłej demokracji burżuazyjnej" jest zdradš sprawy proletariatu. Chyba że Zgromadzenie dokona- łoby bezwarunkowej deklaracji zaakceptowania władzy sowietów. Bez tego kryzys zwišzany ze Zgromadzeniem Ustawodawczym 99  "może być rozwišzany tylko na drodze rewolucyjnej"s. Leninowi chodziło nie tyle o argumenty, co o zwykłe stwierdzenie, że jego reżim nie zaakceptuje demokratycznej kontroli parlamentu w żad- nej formiŠ. Cztery dni póŸniej, dla podkreœlenia tego stanowiska, Lenin kazał aresztować przywód prawego skrzydła socjalistów- -rewolucjonistów Awksientiewa i jego głównych zwolenników pod zanutem "organizowania kontrr‚wolucyjnego spisku"s. W czasie poprzedzajšcym otwarcie obrad Zgromadzenia, a ů więc przed 5 stycznia 1918 r., I,eninowi udało się już organizować trzon aparatu represji, chociaż na razie na niewielkš skalę (Czeka liczyła zaledwie 120 agentów zatrudnionych na pełnym etacie), mógł więc potraktować parlament z pogardš, na jakš w jego mniemaniu zasługiwał. Nie pojawił się osobiœcie, za to przygotował niezwykle szczegółowy scenariusz. Budynku "pilnowali" maryna- ne floty rybackiej, najbardziej ekstremistyczna grupa zbrojna na usługach Lenina. Dzień przed zebraniem się Zgromadzenia uIz- wiestia" ostrzegły delegatów, że "cała władza w Republice Rosyj- skiej należy do sowietów i instytucji sowieckich, dlatego też wszelka próba "uzurpowania sobie pnez kogokolwiek lub przez jakškol- wiek instytucję tych czy innych funkcji władzy państwowej" będzie traktowana jako czyn kontrrewolucyjny "i dławiona wszelkimi œrod- kami, którymi rozporzšdza władza sowietów, aż do zastosowania siły zbrojnej włšcznie". Zaraz po wejœciu deputowanych Swierdłow sługus Lenina, po prostu zepchnšł z trybuny seniora Zgromadze- nia, który według rosyjskiej tradycji miał otworzyć obrady, i sam zajšł jego miejsce. Nastšpiła długotwała debata, której kulmina- cJš, już po pnocy, było głosowanie z wynikiem niekorzystnym dla bolszewików i ich sojuszników: 237 głosów wobec 138. Wówczas bolszewicy opuœcili salę, zaœ ich partnerzy, lewicowi socjalrewolu- cjoniœci, uczynili to samo ledwie godzinę póŸniej. Dnia 6 stycznia o godzinie 5 rano, postępujšc zgodnie z instrukcjami wydanymi przez samego Lenina, marynarz trzymajšcy wartę oœwiadczył Zgroma- dzeniu że spotkanie trzeba zakończyć ponieważ "straż jest zmę- czona". Obrady trwałyjeszcze dwanaœcie godzin, ostatnich zresztš, w póŸniejszych godzinach tego samego dnia, po przemówieniu I-e>a, Centralny Komitet Wykonawczy rozwišzał formalnie Zgro- mae, przed drrwiami zaœ taono wartownika, by odsyłał deputowanych z powrotem do domów. Pokojowš demonstrację 100 popierajšcš parlament rozpędzono, zabijajšc kilku uczesmikóws. W ten oto sposób Lenin szybko i brutalnie rozprawił się z demokra- cjš parlamentarnš w Rosji. W tym samym budynku, tr Ly dni póŸ- niej, pod przewodnictwem Swierdłowa zebrał się zjazd sowietów w celu przypieczętowania dećyzji podjętych pr Lez reżim. Do końca stycznia 1918 r., po około dwunastu tygodniach sprawowania władzy, Leninowi udało się tak pewnie ustanowić swojš dyktaturę, że nic, poza obcš interwencjš, nie mogłojej obalić. Oczywiœcie w tym czasie Niemcy byli w stanie zdmuchnšć go bez trudnoœci. Zbliżali się gwałtownie na wszystkich frontach, spotyka- jšc po drodze niewielki tylko opór. Lecz 3 marca Lenin podpisał podyktowane przez nich warunki pokoju, kłócšc œię z Trockim i innymi współtowarzyszami, którzy optowali za koncepcjš "ani woj- na, ani pokój" oczekujšc wybuchu rewolucji niemieckich robotni- ków. Dlatego też przez resztę wojny utrzymanie I,enina w siodle leżało w interesie Niemców. W lipcu 1918 r. niemiecki minister spraw zagranicznych, admirał Paul von Hintze, wyraził się, że "bolszewicy sš najlepszym œrodkiem, by utrzymać Rosję w stanie chaosu, dzięki czemu Niemcy będš mogły z byłego Imperium Rosyjskiego wydrzeć tyle prowincji, ile zapragnš, sprawujšc nad pozostałymi kontrolę gospodarczš". Z równie ważnych, lecz przeciwnych powodów, Ententa prag- nęła usunšć Lenina i zmusić Rosję do prowadzenia wojny. Lecz Lenin miał oczywiœcie rację układajšc się z Niemcami, któny przecież zagrażali mu z bliska i natychmiast, nie zaœ z Aliantami, którzy byli daleko, a przy tym mieli rozbieżne cele. Już 14 grudnia 1917 r. brytyjski Gabinet Wojenny zdecydował się finansować antybolszewików "w celu podtrzymania w potudniowo-wschodniej Rosji oporu przeciwko państwom centralnym". Dnia 26 grudnia Anglia wraz z Francjš podzieliły Rosję na strefy wplywów, z czego Francja wzięła potudnie, a Anglia północ. W marcu 1918 r. pierwsze oddziały brytyjskie skierowane zostały do Archangielska i Murmańska, poczštkowo dla ochrony brytyjskich magazynów wojskowych znajdujšcych się na tamtych terenach. Po zawieszeniu broni z Niemcami Ententa nie zaprzestała interwencji, ponieważ Lenin podpisał z wrogiem separatystyczny traktat pokojowy. W pewnym momencie nawet Winston Churchill miał nadzieję prze- konać Radę Dziesięciu w Paryżu, by formalnie wypowiedziała wojnę reżimowi bolszewickiemu. Pod koniec 1918 r: na teryto- rium rosyjskim znajdowało się 180 tys. żohiierzy Brytyjczyków, 101 Francuzów, Amerykanów, Japończyków, Greków, a także kontyn- genty Serbów i Czechów plus 300 tys. Rosjan z różnych formacji antybolszewickich, wspomaganych alianckimi pieniędzmi, broniš i doradcami technicznymi. Można by zapytać, jakim cudem, majšc tak nikłe poparcie, reżim Lenina przetrwał? Odpowiadajšc krótko: przy końcu lata i w poczštku jesieni 1919 r. byłjuż niemal w agon i absolutnie nic nie zapowiadało jego przetrwania. Pewna iloœć czynników działała jednak na jego ko- rzyœć. Po pierwsze, z jednym tylko wyjštkiem, żaden z mężów stanu Ententy nie zdawał sobie zupełnie sprawy, na czym polegała po- twornoœć owej nie znanej przedtem totalitarnej dyktatury, ani też jakie będš dalekosiężne skutki zasiania jej w sercu największej potęgi lšdowej œwiata. Wyjštkiem był Winston Churchill. On to dzięki znakomitemu wyczuciu historii pojšł, że doszło do jakiegoœ : fatalnego kataklizmu, a prawdę unaoczniło mu nie tylko wymordo- wanie bez jakiegokolwiek przewodu sšdowego całej rosyjskiej ro- dziny carskiej w dniu 16 lipca 1918 r., lecz również zuchwalstwo Lenina, który 31 sierpnia kazał swoim ludziom wedrzeć się do ambasady brytyjskiej i zamordować attach‚ morskiego, kapitana Crombie. Churchill zrozumiał, że ma przed sobš nowy rodzaj barbarzyństwa, obojętny na jakiekolwiek normy prawne, obyczaje, dyplomację czy honor, przestrzegane w cywilizowanych krajach. Oœwiadczył wtedy gabinetowi, że L,enin i Trocki powinni być schwy- tani i powieszeni "na dowód, że sprawiedliwoœci stanie się zadoœć, bez względu na to, jak długo to będzie trwało. Niech poczujš, że ukaranie ich jest ważnym celem polityki brytyjskiej"9'. Dnia 26 listopada 1918 r. oœwiadczył swym wyborcom z Dundee, że bolsze- wicy sprowadzajš Rosję "do zwierzęcego barbarzyństwa", utrzy- mujšc się wyłšcznie dzięki "krwawym jatkom i morderstwom przeprowadzanym w dużej mierze przez egzekucje w stylu chińskim i samochody pancerne (...) Cywilizacja ginie całkowicie na gigan- tycznych obszarach, podczas gdy bolszewicy, jak stado wœciekłych pawianów, baraszkujš poœród zrujnowanych miast i ciał swoich ofiar. Dnia 11 kwietnia 1919 r. zauważył: "Ze ws stkich ran w histor bolszewicka jest najgorsza, najbardziej niszczycielska, naj- bardziej poniżajšca". Ob-ucieństwa Lenina sš "bez porównania wstrętniejsze, bijšce skalš i liczbš ofiar wszystko to, za co odpo- wiedzialnoœć ponosi Karser". Osobiste uwagi, którymi dzielił się z kolegami, były równie gwałtowne. Do Lloyda George'a powiedział: "Równie dobrze można zalegalizować sodomię, jak zaakceptować  102 bolszewików". Do H. AL. Fishera: "Zwyciężywszy plemię Hunów tygrysy œwiata - nie zgodzę się na to; by zostać pobitym przez pawiany". Ostrzegał marszałka polnego Wilsona; że kiedy reżim skonsoliduje swoje siły, stanie się "wysoce zmilitaryzowany" i o wiele bardziej zaborczy niż carska Rosja. Churchill nigdy nie wahał się twierdzić, że głównym celem polityki wielkich mocarstw demokratycznych powinno być zdławienie tego nowego rodzaju zła, póki jest to możliwe. Jednakże nawet Churchill nie był pewien, jakimi sposobami się posłużyć. Zaprzeczał sugestiom kolegów, karmišcych się prasš, że posiada jakiœ zasadniczy plan zduszenia œwiatowego bolszewizmu. W liœcie do Lloyda George'a napisał_ 21 lutego I919 r.: "Nie mam żadnej polityki rosyjskiej. Nie znam żadnej polityki rosyjskiej. Po- jechałem do Paryża szukać polityki rosyjskiej! Ubolewałem nad jej brakiem". Przyznał, że nie do Zachodu należało obalenie Lenina: "Rosja musi byE ocalona wysiłkiem rosyjskim". Wszyscy pozostali przywódcy zachodni, choć w różnym stopniu, zachowywali raczej obojętny stosunek do całej tej sprawy. Dnia 14 lutego 1919 r. Wilson oœwiadczył, że jest za wycofaniem się: "Nasze oddziały nie robiš w Rosji nic dobrego. Nie wiedzš, dla kogo i o co walczš". Francuzi bardziej interesowali się odbudowš swojego nowego so- jusznika, Polski, jako dużego państwa. Lloyd George zaœ rozumo- wał w kategoriach krajowej opin publicznej: "Najlepszy sposób, żeby bolszewizm się rozprzestrzenił, to próba zdławienia go. Jeżeli wyœlemy naszych żolnieny, by strzelafi do bolszewików, będziemy mieli bolszewizm u siebie". W czerwcu 1919 r. Sir David Shackleton wysoki urzędnik Ministerstwa Pracy, uprzedzał gabinet, że brytyj- ska intewvencja stanowi głównš priyczynę niepokojów w pr Lemyœle. Ministerstwo Wojny ostrzegało, że wiadomo mu o "rozmowach w duchu rewolucyjnym wœród żotnierzy Brygady Gwardii", a dowo- dzšcy w Archangielsku generał Ironside telegrafował do kraju o uporczywych i przedłużajšcych się" buntach w jego oddziałach. To wszystko nie miałoby znaczenia, gdyby sam Lloyd George sšdził, że leninizm jest złem ostatecznym. Leninizm stawiał na samookreœlenie, był gotów uwolnić i rzeczywiœcie uwolnił wszystkie małe państwa na swoich obrzeżach: Finlandię, kraje bałtyckie, Polskę, a niewykluczone, że uwolni także Ukrainę, ICrym i Gruzję. Ze strony francuskiej marszałek Foch rzucił myœl, by te nowe, demokratyczne państwa spoić w cordon sanitaire, czynišc z nich przedmurze cywilizowanej Europy. W odróżnieniu od Churchilla, 103 większoœć opin zachodniej nie widziała w bolszewikach ekspans- jonistów, lecz polityków gotowych przystać na Rosje słabš i nasta- wionš internacjonalistycznie. Złem byli dla Zachodu antybolszewic- cy dowódcy, jak admirał Kolczak i generał Denikin, którzy broniG carskiego imperializmu, uosabiafi pnerażajšcego "nie rosyjski walec parow' itp. Taki pog)šd nie był eałkowicie bezpod- stawny. Kołczak uparcie odrzucał stawiane mu przez Ententę żš- dania, by po obaleniu Lenina uznał niepodległoœć Finlandii i państw bałtyckich. Nie chciał nawet obiecać, że przyzwoli na de- mokratyczne wybory w samej Rosji. Denikin dał się poznać jako zajadły wróg Polaków i zagorzały przeciwnik wolnoœci dla Ukrainy, Kaukazu oraz innych małych grup narodowoœciowych: Wyglšdało na to, że chciał powrotu carskiego imperium w całej pełni, a co gorsza, z tradycyjnym okrucieństwem. Obraz białych Rosjan w opin Zachodu został zniszczony bynajmniej nie pnez Churchilla lecz przede wszystkim przez Denikina, który identyfikował bolsze- wizm z Żydami, zezwalajšc swoim wojskom na antysemickie okru- cieństwa. W cišgu 19l9 roku wymordowano w południowej Rosji ponad 100 tys. Żydów, z czego wcale nie wszyscy znęU w chłopskich pogromach. W rzeczywistoœci biali dowódcy nigdy nie sprzyjali ani En- tencie, ani uciemiężonym narodom. Dlatego, kiedy 3l sierpnia I9I9 Denikin zdobył Kijów i zaczšł posuwać się w kierunku Mos- kwy, siły ekspedycyjne na pótnocy rozpoczęłyjuż ewakuację, dzięki czemu Lenin mógł przesunšć wielkie masy swoich wojsk na połud- nie. Dnia I6 paŸdziernika I9I9 r. oddziały generała Judenicza znajdowały się ledwie o 25 mil od Piotrogrodu, Denikin zaœ blisko Tuły, na południe od Moskwy, ale w cišgu tygodnia Kozacy Deni- kina zdezerterowali, na Ukrainie wybuchły zamieszki na tle naro- dowoœciowym, Kaukaz pogršżył się w powszechnej rebel. Od tego momentu fala białych zaczęła się cofać i do końca roku było już po wszystkim. Atutem Lenina była jego gotowoœć wydania - fałszywych zresztš - czeków nie tylko nacjonalistom, ale przede wszystkim chłopom. Nikt wówczas nie wiedział, że czeki te nie będš honoro- wane. Przycy białych zdawali sobie sprawę, że nie posiadajš nic, czym mogliby zrównoważyć te obietnice. Generał Henry Raw- linson, ostatni dowódca korpusu brytyjskiego w Rosji, uważał, że zwycięstwo należało się przywódcom bolszewickim za ich charakter i determinację: "Wiedzš, czego chcš i ciężko pracujš, żeby osišgnšć 104 cel". Kadra bolszewicka liczyła zaledwie kilka tysięcy osób, ale Lenin napełniał ich swojš wolš władzy, jasno wskazujšc, o co toczy się walka. Poza tym jeszcze nie zaczęli mordowaE się wzajemnie. Byli całkowicie bezwzględni - o wiele bardziej niż ich przeciwnicy w rozstrzeliwaniu pechowych dowódców; dezerterów, tchórzy, sa- botażystów i każdego, kto stawiał opór czy stawał się kłopotliwy. Przykro to mówiE, lecz takie okrucieństwo popłacało niemal zawsze wœród Wielkorusów; a przecież to właœnie Wielkorusi tworzyli masę ludzkš na tyłach oddziałów Lenina. Elementy prawdziwie nieprze- jednane, mniejszoœci narodowe oraz rasowe; były za liniami białych, ci zaœ nie zdobyli się na żadne ustępstwa. Taki układ okazał się fatalny. Ale Lenin miał również cichych przyjaciół za granicš. Oparta na wspólnych interesach więŸ, którš w listopadzie 1917 r. reżim bolszewicki zadzierzgnšł z armiš niemieckš, zdawała się utriymy- wać, czasami w bardzo subtelnej formie, nawet po zawieszeniu broni: Doniesienia o niemieckiej pomocy wojskowej dla bolszewi- ków nader często pojawiajš się w raportach brytyjskich oficerów, doradców Denikina i innych białych dowódców'. Pomoc ta napty- nęła bardzo szybko w postaci o6cerów Freikorps, amunicji, a po pewnym czasie doradztwa technicznego przy budowie nowych fabryk produkujšcych na potrzeby wojenne. To ostatnie było dla Niemców niezwykle istotne, ponieważ po traktacie wersalskim musieli zdemontować swój przemysł zbrojeniowy i dostarczajšc potajemn‹e bolszewikom technologię wojennš i rozwijajšc w Rosji produkcję nowych typów broni, utrzymywali cišgłoœć doœwiadcze- nia produkcyjnego, które, gdyby sytuacja dojrzała, można by już otwarcie wykorzystywać u siebie. Tak oto uformował się dziwny alians, który czasami wychodził na jaw, jak na przykład na konfe- rencji w Rapallo w 1922 r., lub jeszcze bardziej sensacyjnie w sierpniu 1939 r., lecz na ogół był on starannie uywany. Robocze spotkania generałów, ekspertów wojskowych, póŸniej tajnej policji, w takiej czy innej formie trwały aż do 22 czerwca 1941 r. Jest paradoksem historii, że to niemieccy specjaliœci nauczyli komunizm sowiecki, jak produkować wspaniałe czołgi, użyte następnie do niszczenia Niemiec w latach 1943-1945. Jeszcze więcej iron zawie- ra się w fakcie, że był to mariaż wrogów klasowych; trudno o bardziej odległe przeciwieństwo niż pruscy generałowie i bolszewi- ey. Mimo ostatecznego kryzysu i całego pokłosia wojny obie te grupy we własnym mniemaniu i w oczach œwiata uchodziły za 105 wyrzutków. Duch gangsterskiego braterstwa unosił się nad tym sojuszem, pierwszym z wielu, jakich na własnej skórze miała doœ- wiadczyE Europa w cišgu następnych dwudziestu lat. Fałszywe czeki obietnic Lenina najpierw dostały się grupom narodowoœciowym. Samš metodę wynalazł Lenin, wykonanie jed- nak stało się dziełem niedoszłego popa, Josifa Dżugaszwili, czyli Stalina, którego Lenin zrobił ludowym komisanem do spraw narodo- woœciowych (Narkomnat). W cišgu całej swojej kariery I,enin prze- jawiał błyskotliwš, groŸnš wręcz inwencję w wynajdywaniu słów i okreœleń o specjalnym znaczeniu, pasujšcych akurat do jego celów politycznych - umiejętnoœć, do której w różnych formach XX wiek miał przygnębiajšco przywyknšć. I tak parlament, którego nie mógł kontrolowaE, stał się dla Lenina "demokracjš burżuazyjnš", zaœ kontrolowane przezeń sowiety - "demokracjš proletariackš". Po- dobnie zasada samostanowienia nabrała zabarwienia klasowego. Fin- landia, kraje bałtyckie i Polska były dla Rosji stracone. Przemiano- wano je więc na "republiki burżuazyjne", z zastrzeżeniem, że kie- dyœ, w stosowniejszym momencie, gdy przybędzie sił, przekształci się je w "republiki proletariackie" blisko zwišzane ze Zwišzkiem Radzieckim. Ukrainie, której zboże było reżimowi niezbędne do życia, nie pozwolono na "burżuazyjne samostanowienie", a w latach 1921-1922 po straszliwych walkach zmuszono jš do "samo- stanowienia proletariackiego", czynišc z niej częœć Zwišzku Radziec- kiego. Tę samš technikę zastosował Stalin na Kaukazie, w rosyjskiej Azji, wszędzie tam, gdzie pozwalała mu na to przewaga wojskowa. Ilekroć jakiœ naród podnosił głowę, jego aspiracje do samostano- wienia okreœlano jako "burżuazyjne i tłamszono. Takie próby separatystyczne były, według Stalina, po prostu próbami przebra- nia w narodowy kostium walki z władzš ludowš. Samostanowienie nie jest przywilejem "burżuazji, lecz mas pracujšcych" i może być użyte wyłšcznie jako instrument "walki o socjalizm". Oczywiœcie samostanowienie nie zasługuje, żeby okreœlać je jako proletariackie, dopóki nie powstanš sowiety lub inne autentyczne instytucje pro- letariackie. Wtedy każda narodowoœć może już dochodzić swoich praw". Posługujšc się Narkomnatem Stalin zainstalował w każdej grupie narodowoœciowej funkcjonariuszy, których IojalnoœE wobec part była silniejsza niż miejscow‚ więzi; jego podwładny, Pest- kowski, napisał potem, że metoda ta "podtrzymywała dawne tra- dycje rusyfikacji"'"". Po zwycięstwie nad Denikinem utwonono 106 nowy organ pod nazwš Rady Narodowoœci, która była tubš Nar- komnatu transmitujšcš w dół jego poGtykę, a zarazem przewodni- kiem instruujšcym sowiety i inne ciała przedstawicielskie. Jeœli sformułowanie "prawo do odrębnego bytu"zastšpić zwrotem "pra- wo do zjednoczenia" - otrzymamy jeszcze jeden przykład słownej żonglerki Lenina'o'. W końcu przełomowego 1920 r. wszystkie narody, którym nie udało się do tej pory zbiec, bezpiecznie zamknięto w granicach państwa sowieckiego. Ukraina dołšczyła, gdy tylko Armii Czerwo- nej udało się ustanowić tam swojš kontrolę. Klucz całego rozwiš- zania stanowił pomysł Lenina z "dobrowolnš uniš", a "wola ludu" w stosownych dawkach dostarczana była na rozkaz Moskwy przez lokalny organ partii. Dzięki zasadzie "centralizmu demokratyczne- go" wewnštrz partii L,enin, a póŸniej Stalin, mogli odbudować imperium carskie. Stalin zaœ nawet je rozszerzył. Skierowanego na zewnštrz propagandowego szyldu dostarczyła formuła Zwišzku Socjalistycznych Republik Radzieckich, która była i pozostaje maskš wielkorosyjskiego imperializmu. Dla sformułowania konsty- tucji ZSRR I Wszechzwišzkowy Zjazd Sowietów powotał 10 stycznia 1923 r. dwudziestopięcioosobowš komisję, w której zasiadało po trzech delegatów z Zakaukazia i Białorusi, pięciu z Ukrainy i pięciu z cepublik autonomicznych. Ponieważ jednak każdy z nich był funkcjonariuszem partyjnym podlegajšcym œcisłym rozkazom z góry, konstytucja powstała w Moskwie, na szczytach władzy (w istocie jej autorem był Stalin). Była to konstytucja federalna tylko z nazwy, nadawała ona jedynie pozór prawny dla wysoce scentra- lizowanego systemu. Cała rzeczywista władza spoczywała bowiem w rękach wšskiej grupy rzšdzšcej'. Warto dokładnie przeœledzić etapy budowania tej autokracji, gdyż w cišgu następnych szeœciu dziesięcioleci ustrój leninowski dostarczył ponurego wzorca dla bardzo wielu reżimów. Cele były cztery. Po pierwsze, zniszczyć całš opozycję poza partiš; po drugie, oddać w ręce partii całš władzę łšcznie z aparatem państwa; po trzecie, zniszczyć wszelkš opozycję w łonie partii i po czwarte, skoncentrować całš władzę part we własnym ręku oraz w rękach najbliższych wspólpracowników. Tworzšc Zwišzek Socjalistycz- nych Republik Radzieckich i formuhijšc jego konstytucję dšżono do wszystkich tych czterech celów: Jedne osišgnięto wczeœniej, inne póŸniej. 107 Po zorganizowaniu Czeki eliminacja jakiejkolwiek opozycji pozapartyjnej nie stanowiła już problemu. Ustawa zasadnicza z 1918 roku, nakreœlona przez Stalina wedhig leninowskich instruk- cji, ucieleœniała "dyktaturę proletariatu", którš Lenin kiedyœ bru- talnie okreœlił jako "nic innego niż specjalny rodzaj pałki"'. Nie zawierała jakichkolwiek gwarancji konstytucyjnych i nie dawała nikomu żadnego prawa sprzeciwu wobec państwa. Siła państwowa była nieograniczona, niepodzielna i bez rozdziału funkcji ustawo- dawczych i wykonawczych, bez niezależnego sšdownictwa - abso- lutna. Lenin szydził z przeciwstawiania jednostki państwu, nazy- wajšc to herezjš spoteczeństwa klasowego. W spoteczeństwie bezkla- ů sowym jednostka stawała się państwem, więc jak można tu mówić o konflikcie, chyba tylko jeœli jednostka okazuje się wrogiem państwa? Stšd nie istniało nic takiego jak równoœć praw lub zasada,eden człowiek -jeden głos". Istotnie: wyboty delegatów na Wszechrosyjski Zjazd Sowietów odbywały się z gruntu nieuczciwie. Rady miejskie wyłaniały jednego delegata na 25 tys. głosujšcych, natomiast wiej- skie (gdzie bolszewicy byli słabsi) jednego na 125 tys. mieszkańców. Na wszelki wypadek odmówiono prawa do głosowania (i wszystkich innych obywatelskich "przywilejów") rozmaitym kategoriom lud- noœci, a także niezliczonym jednostkom, jako że konstytucja wœród ogólnych zasad" zawierała lakonicznš uwagę: "W interesie klas pracujšcych (państwo) pozbawia przywileju jednostki oraz grupy, które mogłyby posłużyć się nim na szkodę rewolucji socjalistycz- nej Chociaż bolszewicy już od pierwszych tygodni 1918 r. kontro- lowali wszystkie organa "przedstawicielskie", opozycyjnym polity- kom udało się jakiœ czas przetrwać, mimo że tysišce ich rozstrzelano w wojnie domowej. W maju 1920 r. członkom delegacji robotników brytyjskich przebywajšcym z wizytš w Moskwie pozwolono - jak pisał Bertcand Russell - na "całkowicie swobodne spotkania z politykami partii opozycyjnych"'. Szeœć miesięcy póŸniej VIII Wszechrosyjski Zjazd Sowietów po raz ostatni zezwolił na uczest- nictwo delegatom deklarujšcym się jako mienszewicy czy socjalrewo- lucjonistom, chociaż już znacznie wczesniej utracili wszystkie prawa wyborcze. Niebawem jedyny żyjšcy konsekwentny socjaldemokra- ta, Martow, opuœcił Rosję, po czym na konferencji niezależnych socjalistów niemieckich w Halle zdemaskował bolszewizm. Ostatnie prawdziwe wyzwanie spoza partii to bunt marynarzy w Kronsztadzie, 28 lutego 1921 r., który zaczšł się na okręcie 108 wojennym Pietropawłowsk. Marynarze zawsze byli rewolucyjnymi zapaleńcami, naprawdę wierzyli w wolnoœć i równoœć, i naiwnie sšdzili, że Lenin także w to wierzy. Gdyby posłuchali rad kilku oficerów byłej floty imperialnej, cišgle jeszcze pozostajšcych w służbie, mogliby —tworzyć przyczółek na stałym lšdzie (Piotrogród był oddalony o 17 mil), rozszerzyć rewoltę na stolicę i siłš wymusić spełnienie swych żšdań. To z kolei musiałoby pocišgnšć za sobš upadek reżimu, gdyż w poczštkach 1921 r. bolszewizm stał się ogólnie niepopularny, czego dowodziły żšdania marynarzy, które w istocie były wielkim oskarżeniem reżimu. Domagali się swobod- nej kampanii wyborczej do rad, rywalizacji kandydatów, tajnego głosowania zamiast podnoszenia ršk na masówkach, a istniejšce rady atakowali jako niereprezentatywne. Żšdali wolnoœci słowa i pcasy dla "robotników i chłopów, anarchistów i partii lewicowo- -socjalistycznych", wolnych zwišzków zawodowych, wolnoœci zgro- madzeń, tworzenia zwišzków chłopskich, zwolnienia "wszystkich więŸniów politycznych-socjalistóv', a talƒe aresztowanych za "udział w ruchu robotniczym i chłopskim", utworzenia komisji do ponow- nego rozpatrzenia spraw wszystkich osób przebywajšcych w wię- zieniach oraz obozach koncentracyjnych, zniesienia "wydziałów politycznych" w arm, matynarce i transporcie publicznym, ponie- waż "żadna partia nie powinna być uprzywilejowana w propago- waniu swoich idei i nie powinna otrzymywać od państwa pieniędzy na ten cel" i, na koniec, prawa dla chłopów do swobodnego dyspo- nowania ziemiš. Krótko mówišc, oprotestowali wszystko, czego I.e- nin dokonał po dojœciu do władzy. Łagodnie powiedziawszy, byli naiwni, myœlšc, że którekolwiek z ich żšdań mogłoby zostać speł- nione inaczej niż po trupie Lenina, w dosłownym sensie tych słów. Błšd marynarzy, którzy nie pr Lenieœli rewolty na lšd stały, pozwolił reżimowi zebrać siły. Dnia 18 marca, po lodzie, przy- puszczono szturm na fortecę. Dowodzšcy akejš Tuchaczewski użył do tego młodziutkich kadetów szkół wojskowych, pędzšc ich do walki pod lufami 200 gotowych na wszystko bolszewików, wycišg- niętych z obrad X Zjazdu Part. Oficjalnie reżim ogłosił, że bunt zorganizowali białogwardyjscy emigranci, a kierowali nim byli ofi- cerowie carscy. Żadnych procesów nie było, natomiast I,enin sta- rannie wybrał do opublikowania listę 13 "przywódców spisku", w tym byłego duchownego, 5 byłych oficerów i 7 chłopów. Choć pewnie nigdy nie dowiemy się szczegótów, wiadomo, że po zdławie- niu buntu zamordowano setki, a może tysišce osób. Sowiecka 109 ` historiografia pogrzebała ten epizod pod niebotycznš piramidš kłamstw. Zdławiwszy bunt I,enin uznał, że nie będzie dhiżej tolerował żadnej formy działalnoœci politycznej poza partiš. Wszyscy ci, ' którzy nie należeli do part, byli "niczym innym jak mienszewikami i socjalrewolucjonistami przebranymi we współczesny, kronsztadz- ki bezpartyjny kostium". "Mienszewików i eserowców - dodał- wszystko jedno, jawnych czy też przemalowanych na bezpartyj- nych, będziemy trzymali w więzieniu (...) kto chce zabawiać się w parlamentaryzm (...) proszę bardzo, niech jedzie do Martowa do Berlina, zaznać rozkoszy demokracji"'. Po tej deklaracji, w maju 1921 r., Czeka raŸno zabrała się do likwidowania wszelkiej tlšcej się jeszcze działalnoœci socjaldemokratów. Lato przyniosło zanik wszelkiej widocznej opozycji politycznej w państwie I,enina. Nie- komunistów postaw;ono p ,cem, ped ó sjš i dziœ- szeœćdziesišt lat pómiej: potulne milczenie, więzienie lub wygnanie. W owym czasie zarysowało się kolejne zjawisko: przynależnoœć do part stała się konieczna dla zdobyciajakiejkolwiek ważniejszej pozycji w państwie i jego pšczkujšcych w nieskończonoœć orga- nach. I.enin pisał w 192I r.: "Jako partia rzšdzšca nie mogliœmy nie stapiać wierchuszki partyjnej z wierchuszkš aparatu radziec)ego - u nas stapiajš się one i takimi pozostanš"'. Kamieniew zaœ wtórował mu tymi słowami: "Zarzšdzamy Rosjš i możemy niš zarzšdzać wyłšcznie przez komunistów". Członkom part zalecono pzejęcie "sieci administracji państwowej (kolei, zaopatrzenia w żywnoœć, aparatu kontroli, armii, sšdów itd.)", a także zwišzków zawodo- wych, wszystkich fabryk i zakładów, nawet łaŸni publicznych i stołówek oraz innych instytucji społecznych, jak szkoty i komitety blokowe. Wszędzie mieli tworzyć "zorganizowane grupy" i "gło- sować jednolicie . Przynależnoœć partyjna okazała się niezbędna do życia. Partia urosła z 23 tys. 600 członków w 1917 r. do 585 tys. na poczštku 1921 r. Był to moment, kiedy podjęto pierwsze syste- matyczne wysiłki w celu weryfikacji członków part (w paŸdzierni- ku powołano "centralny komitet weryfikacyjny"), usunięcia niewystarczajšco gorliwych, niedostatecznie służalczych i zbyt ma- ło ustosunkowanych. I,egitymacja partyjna miała stać się cennym Pwilejem, na który trzeba było zapracować"". I tak wyłoniła się najważniejsza zapewne cecha totalitarnego państwa komunistycznego: równoległa hierarchia instancji partyj- nych w mieœcie, dzielnicy, regionie, republice - na każdym szczeblu 110 zwierzchnia wobec odpowiedniego organu państwa. Odtšd partia, będšca awangardš rewolucji, przekształciła się w "awangardę" trwale sprawujšcš władzę. Partia stawała się i miała już pozostać- wedle formuły Lenina - "przewodniš i kierowniczš siłš" społeczeń- stwa sowieckiego. Kontrola partii zaznaczała się najsilniej w cent- ralnych organach władzy i w samym Sownarkomie, który w teorii był odpowiedzialny przed radami. S. Lieberntan, jeden z "eksper- tów" zatrudnionych przez Lenina, przyznał, że już w latach 1921- -1922 dwa kluczowe departamenty rzšdowe, Rada Komisarzy Ludowych oraz Rada Pracy i Obrony, firmowały decyzje podejmo- wane przez partię'''. Lydia Bach, która wówczas badała ten proces, napisała w 1923 r., że Sownarkom, "od kiedy go ubezwłasnowol- niono, zaledwie automatycznie parafuje i pieczętuje decyzje pod- jęte gdzie indziej""2. Tak oto Lenin zastšpił jednš klasę rzšdzšcš innš: była niš partia. Ta "nowa klasa", którš jugosłowiański dysydent Milovan Dżilas zdemaskował w latach pięćdziesištych, istniała już w latach 1921-1922. O ile jednak "elita awangardy", wówczas w sile pól miliona, ostatecznie osišgajšc liczbę 15 mln, cieszyła się pewnymi przywilejami, a nawet władzš administracyjnš, to do rzeczywistej władzy nie miała dostępu. Miało to być wyłšcznym prawem awan- gardy wewnętrznej, tajnej elity. Jak przepowiedziała Róża Luksem- burg, najbardziej ponurym rysem reżimu Lenina hyło niemal œwiadome odtworzenie wszystkich najgorszych cech caratu. Cacom zdarzało się eksperymentować z "odpowiednim rzšdem", z syste- mem gabinetowym, jakim był również Sownarkom. Piotr Wielki miał swój "senat, Aleksander I w 1802 r. powołał Komitet Minis- trów, Aleksander II w 1857 r. - Radę Ministrów, jeszcze inne podobne ciało istniało w 1905 r."3 W każdym z nich mieszanka autokracji i biurokracji niszczyła cały system, ponieważ bieżšce kwestie car rozstrzygał osobiœcie, porozumiewajšc się z poszczegól- nymi ministrami, tym samym nie pozwalał na normalne funkcjono- wanie gabinetu. Nazbyt upajał cara aromat Bożych Praw monarchy, tak jak Lenina upajała woń Historii i jej służki Dyktatury Proleta- riatu"'. W istocie na "odpowiedzialnym rzšdzie"zależało Leninowi równie mało, jak na jakichkolwiek legalnych, konstytucyjnych czy demokratycznych ograniczeniach jego decyzji. Oznaczało to stłamszenie wszelkiej opozycji wewnštrz partii- trzecie stadium budowanego pczez Lenina systemu autokracji. Gwoli sprawiedliwoœci należy przyznać, iż od samego poczštku 111 stawiał on sprawę jasno, mówišc, że wierzy tylko w małš, scentra- lizowanš partię, z istotnymi decyzjami w rękach garstki wybrańców. Wszystko to sformułował w liœcie do aktywu partyjnego z wrzeœnia 1902 r."5 Jego poglšdy na "centralizm demokratyczny" były jasne i dobrze znane, chociaż ogłoszono je oficjalnie dopiero w dziesięć lat po jego œmierci, w 1934 r.: "l) Zastosowanie zasady wyborczej do wszystkich organów part, od najwyższego do najniiszego. 2) Okre- sowe rozliczanie organów part przez właœciwe organizacje partyj- ne. 3) Surowa dyscyplina partyjna i podporzšdkowanie mniejszoœci większoœci. 4) Absolutnie wišżšcy charakter decyzji organów wyż- szych dla organów niższych i dla wszystkich członków part""s. Najbardziej uderzajšce w tej liœcie jest to, że punkt trzeei, a szcze- gólnie czwarty kompletnie wykluczajš pierwszy i drugi. A jednak taka była praktyka Lenina. Zjazd partii, chociaż w teorii suwerenny i w okresie 1917-l924 zbierajšcy się corocznie, utracił wiodšcš rolę po ratyfikacji traktatu w Brzeœciu Litewskim w marcu 1918 r. Tak jak Wszechrosyjski Zjazd Sowietów, istniał wyłšcznie formalnie, a całš jego władzę przejšł Komitet Centralny. Lenin wykorzystał dreszcz przerażenia, jaki bunt kronsztadzki wywolał w partii, by skończyć z wszelkš mrzonkš o demokratyzmie, pokutujšcš jeszcze w głowach jego zwolenników. Z trybuny X Zjazdu Partii odbywajšcego się w cieniu rewolty kronsztadzkiej (było to 9 marca l921 r.) oœwiadczył delegatom, że nadszedł czas by partia stała się monolitem: "Nie potrzeba nam żadnej opozycji, towarzysze. Nie czas na niš. Po tej czy po tamtej stronie - z karabinem, nie z opozycjš. Koniec z opozycjš, towarzysze! Nad- szedł czas, by z niš skończyć, położyć na niej kreskę. Doœć mieliœmy opozycji". Trzeba położyć kres ")uksusowi dyskusji i dysput". "Le- piej dojœć do ładu, 'dyskutujšc za pomocš karabinów' niż z tezami opozycji""'. P wpływem tego przemówienia oraz prawdopodobnie w poczuciu, że wygrana buntowników dla każdego na sali oznacza w cišgu dwóch tygodni szubienicę, towarzysze poszli po rozum do owy i uchwalili serię rezolucji. Dały one Leninowi wszystko, czego chciał. Wœród tych uchwał znalazła się także tajna klauzula, znana jako "punkt siódmy która upoważniała Komitet Centralny, by w wypadku naruszenia dyscypliny, odrodzenia się bšdŸ tolerowania frakcyjnoœci, stosował wszelkie kary organizacyjne, do wydalenia z part włšcznie. Nawet członków KC można było usunšć większoœ- eiš dwóch tnecich głosów bez przekazywania takiej sprawy Zjaz- 112 dowi, który tym samym zrzekał się swojej prerogatywy. Co więcej, "frakcyjnoœE" stała się przewinieniem traktowanym na równi z "kontrrewolucjš", tak że wszystkie nowo utworzone narzędzia represji, poprzednio skierowane przeciw wrogom partii, mogły byE teraz użyte przeciwko jej własnym członkom, których można było potajemnie sšdzić i skazywaE. Niektórzy z obecnych w pełni zdawali sobie sprawę z ryzyka. Karol Radek, ten sam człowiek, który kupował Leninowi buty, powiedział delegatom: "Głosujšc za tš rezolucjš czuję, że może się ona obrócić przeciwko nam samym. A jednak popieram jš. (...) Niechaj w momencie zagrożenia Komitet Centralny, jeœli uzna to za konieczne, podejmie najsurowsze kroki przeciwko najlepszym towarzyszom (...). Niech Komitet Centralny się nawet pomyli! Będzie to mniej niebezpieczne niż wahanie, które widaE teraz""e. Radek wiedział, że demokracja partyjna podpisy- wała swój wyrok œmierci. Ale nie zdawał sobie sprawy, tak jak i wielu, wielu innych obecnych, że podpisał również wyrok œmierci na siebie. Było to niewštpliwe, aczkolwiek nie wszyscy, nawet na wyż- szych szczeblach partii, potrafili sobie uœwiadómić, do jakiego stopnia Komitet Centralny zrzekł się władzy na rzecz niedużych grup w swoim łonie, w tym także na rzecz swojej własnej biurokracji. Biurokracja partyjna była celowym tworem Lenina. Do starej biu- rokracji carskiej żywił on nie tyle nieufnoœć, co szczerš odrazę, wiedzšc zarazem, że bez niej się nie obejdzie. Chciał więc mieE własny korpus urzędników, podobny temu, który rozwinšł się z osobistej kancelar carów (znowu ta ponura zbieżnoœć), aby unik- nšć systemu opartego na gabinecie i politycznie odpowiedzialnym rzšdzie"e. Dnia 9 kwietnia 1919 r., w celu przeciwdziałania "złu" starej biurokracji, Lenin wydał dekret powohijšcy do życia Ludowy Komisariat Kontroli Państwa. Miał on obserwować urzędników państwowych i w miarę potrzeby zastępowaE ich innymi odpowied- nimi ludŸmi. Komisarzem tej instytucji został Stalin - było to właœciwie jego pierwsze niezależne stanowisko o kluczowym zna- czeniu. Leninowi musiała się spodobaE nadzwyczajna wytrwałoœć, z jakš Stalin potrafił odrabiaE nigdy nie kończšcš się robotę papier- kowš. Komuœ takiemu jak Trocki wystarczało do szczęœcia brutalne działanie lub gwałtowna polemika w słowie czy w piœmie, a brako- wało mu chęci, by dzień po dniu, miesišc po miesišcu œlęczeE nad podtrzymywaniem biegu partyjnej i państwowej machiny. Tš właœ-  113 nie harówkš Stalin nigdy nie czuł się nasycony, a ponieważ zdawał się nie posiadać własnego zdania i wolał przyjmować idee Lenina, gdy tylko mu je wyjaœniono, Lenin obarczał tego cierpliwego i chętnego wota roboczego wcišż nowymi zadaniami i mozolnš ro- botš biurokratycznš. Wiosnš 1919 r. na VIII ZjeŸdzie Partii, wyło- niły się trzy nowe, niezwykle waŸne ciała. Były to: liczšcy szeœciu członków Sekretariat Komitetu Centralnego, Biuro Organizacyjne (Orgbiuro) do prowadzenia codziennych spraw part oraz Biuro Polityczne, czyli Politbiuro, liczšce pięciu członków, które miało odtšd "podejmować decyzje w sprawach nie cierpišcych zwłoki". Żeby uniknšć starć miedzy tymi tr Lema ciałami, uzgodniono, że składy osobowe będš się zazębiaE. Nazwisko Stalina znajdowało się zarówno na liœcie Politbiura, jak i Orgbiura. Skupiwszy w jednym ręku tak wiele stanowisk (w tym człon- : kostwo kilku innych ważnych komitetów) i niestrudzenie pracujšc, Stalin zaczšł w latach 1919-1921, wyraŸnie na polecenie i z pełnym poparciem Lenina, przesuwać ludzi po labiryncie hierarchii partyj- nej i rzšdowej. Celem,jaki mu przyœwiecał, było stworzenie zwartej, zdyscyplinowanej i uległej machiny, poddanej bez reszty woli Le- nina. Zajmowane stanowisko dawało Stalinowi niezmiernš, a przy tym szczegółowš znajomoœć personaliów, zarówno w centrum, jak na terenie całej Rosji. Stopniowo dał się poznaE jako potężny szafarz posad, co przyczyniło mu osobistych zwolenników. Przez cały ten okres działał jako narzędzie Lenina. Był biurokratš dos- ů # konałym, a ponadto znalazł wspaniałego mistrza o ogromnej sile woli i niezbitej pewnoœci co do obranego kierunku. Znamienne jest, że wysiłki Stalina, dotšd ukryte w zakamarkach partii, stały się po raz pie widoczne na X ZjeŸdzie w 1921 r., kiedy Lenin zmusił partię, by zrzekła się władzy nad samš sobš. Ustatenia te w efekcie dały Komitetowi Centralnemu prawo wydawania wyroków œmierci na każdego członka part (w tym także członka KC). Oznaczało to, że L,enin musiał posiadać w Komitecie Cent- ralnym dwie trzecie większoœci, na której mógł całkowicie polegać - zapewnił mu to Stalin. Nowo wybrany Komitet Centralny składał się już z wielu bardzo blisko z nim zwišzanych towarzyszy: Koma- rowa, Michajłowa, Jarosławskiego, Ordżonikidze, Woroszyłowa, Frunzego, Mołotowa, Pietrowskiego, Tuntala oraz takich kandyda- tów na członków KC, jak: Kirow, Kujbyszew, Czubar i Gusiew. Tworzyli oni legion giętkich ludzi zwerbowanych przez Stalina w zgodzie z życzeniami Lenina. Stalin okazał się także niezwykle 114 aktywny w nowej kancelar osobistej, czyli sekretariacie part, który rozrastał się równie szybko jak Czeka i z podobnych powo- dów. W maju 1919 r. jego personel liczył 30 osób, a do IX Zjazdu Partii w marcu 1920 r. liczba ta wzrosła do 150 osób. W roku następnym, kiedy to Ienin ostatecznie zdławił demokrację w part, skład sekretariatu został rozdęty do 602 pracowników, plus 140 osób personelu straży i posłańców'. W końcu, podczas XI Zjazdu Part, L,enin mianował Stalina sekretariem generalnym, z wysłu- gujšcymi mu się Mototowem i Kujbyszewem w roli asystentów. W ten sposób Stalin formalnie otrzymał na własnoœć swoje małe, prywatne imperium, które z takim oddaniem zorganizował. Zdecy- dowano o tym potajemnie i ogłoszono jako fakt dokonany na łamach Prawdy 4 kwietnia 1922 r. Preobrażeński, jeden z bolsze- wików, zgłosił protest przeciw takiej koncentracji władzy w ręku Stalina: "Czy jest to do pomyœlenia - pytał - żeby jeden człowiek mógł odpowiadać za działalnoœć dwóch komisariatów, a jeszcze Politbiura, Orgbiura i tuzina komitetów part?"'2' Wydaje się, że protest zignorowano. Kiedy w dwa miesišce póŸniej Lenin dostał pierwszego wyle- wu, jego dzieło było gotowe. Był to systematycznie budowany, kompletny i jak najstaranniej utrzymywany w ruchu aparat pańs- twowej tyran - czegoœ takiego œwiat jeszcze nie oglšdał. W starym œwiecie samowładztwo, z wyjštkiem może krótkich okresów, było ograniczane lub chociaż łagodzone przez rozmaite siły spoteczne: Koœciót, arystokrację, mieszczaństwo, karty praw i przywileje, sš- downictwo i cechy. Oprócz tego funkcjonowała podówczas idea zewnętrznej siły agraniczajšcej władzę - w postaci Boga lub prawa naturalnego, bšdŸ jakiegoœ systemu absolutnej moralnoœci. Nowa utopia despotyczna Lenina nie znała podobnej przeciwwagi czy hamulca: Koœciół, arystokracja, burżuazja - wszystko zostało zdła- wione, a całš resztę posiadało i kontrolowało państwo. Państwu przysługiwały wszelkie prawa. W państwie zaœ tak ogromnym i cišgle rosnšcym w siłę jak Zwišzek Radziecki, poszczególnymi nitkami władzy pocišgała wšska grupa, a w ostatecznym rozrachun- ku - jeden jedyny człowiek. Trzeba pczyznaE, że była to struktura reprezentacji niezwykle wyszukana i na miarę wielkich ambicji. W 1922 r. nie znaczyła zupehie nic. Można było bezskutecznie prze- szukiwać jej pobrzmiewajšce echem korytarze i nie znaleŸE iskierki demokracji. Lecz czy mogło być inaczej? Lenin nienawidził demo- kracji, a formy, w jakich się przejawiała, uznawał wyłšcznie za 115 œrodek do zalegalizowania przemocy i gwałtu. W 1917 r., przejmu- jšc władzę, zdefiniował państwo demokratyczne jako "aparat ucis- ku jednej klasy przez drugš, a przy tym większoœci przez mniejszoœć"'. Zasadniczym kryterium było pytanie: "kto kogo?" Kto komu co uczynił? Kto kogo gnębił, kogo wykorzystywał albo do kogo strzelał? Czy człowiek, który rozumował w takich katego- riach, który, zdawałoby się, nie umiał myœleE inaczej, czyż taki człowiek mógł wyobrazić sobie system polityczny nie będšcy des- potycznym, zarzšdzanym pr Lez autokratycznego przywódcę ukła- dem, w którym przemoc jest metodš rzšdów? Przemawiajšc na ostatnim za swojego życia zjeŸdzie part, Lenin częœciej niż kiedykolwiek używał porównań militarnych: ofensywa, karabiny maszynowe, plutony egzekucyjne. "Trzeba- powiedział - karać surowo, bezwzględnie i bez litoœci za najmniej- sze naruszenie dyscypliny" lub: "Nasze sšdy rewolucyjne powinny rozstrzeliwać"'. Nie "można" - lecz "trzeba"; nie "mogš" = lecz "powinny". To on przecież potożył podwaliny pod despotyczny sowiecki kodeks karny będšc autorem takiego oto ustępu: Propaganda lub agitacja, fub też przynależnoœć do organi- zacji czy współdziałanie z organizacjami, przyczyniajšce się (...) do udzielenia pomocy tej częœci międzynarodowej bur- żuazji, która nie uznaje równouprawnienia komunistyczne- go systemu, zajmujšcego miejsce kapitalizmu, i dšży do obalenia go przemocš, czy to poprzez interwencję, czy też blokadę, szpiegostwo, finansowanie prasy i tym podobne œrodki, karane jest œmierciš lub więzieniem'2. Czym był ten paragraf, jeœli nie licencjš na stosowanie terroru, niczym nie ograniczonš, zawierajšcš wszystko, co się da wyrazić słowami? I taki był w rzeczywistoœci jego cel. Dnia 17 maja 1922 r., w przededniu wylewu krwi do mózgu, Lenin instruuje Kurskiego, komisarra do spraw sprawiedliwoœci: "paragraf o terrorze formu- łować trceba możliwie szeroko, gdyż jedynie rewolucyjna œwia- domoœć prawna i rewolucyjne sumienie ol-eœlšwarunki zastosowania go w pcaktyce na większš lub mniejszš skalę"'. W liœcie do Kurskiego l.nin zrekapitulował towar Lyszšcš mu priez całe życie pogardę dla jakiegokolwiek systemu prawa moralnego. Tak, jak kilka lat póŸniej Adolf Hitler usprawiedliwiał swoje poczynania czymœ, co okres'lił terminem "wyższe prawo part", tak Lenin uznał "œwiadomoœE rewo- lucyjnš" za jedynego moralnego pr Lewodnika po ogromnej machinie zbrodni i ol'ucieństwa, którš własnoręcznie powolał do życia. Moż- 116 liwe, że Lenin wier Lył w istnienie czegoœ takiego jak "œwiadomoœć rewolucyjna". Bez wštpienia wierzył, że on sam jš posiada. Przez cały rok 1919 interweniował od czasu do czasu, ażeby ocalić życie komuœ, kogo znał osobiœcie. Lecz wszystko inne, co wyraził w mowie i piœmie, w publicznych wystšpieniach i prywatnych listach, miało na celu, zwłaszcza pod koniec życia, przynaglenie podwład- nych do stosowania jeszcze dzikszej przemocy. Nie ma najmniej- szej wštpliwoœci, że Lenin był skorumpowany absolutnš władzš skupionš w swoim ręku. Podobnie jego koledzy. Sam proces gwał- townej rewolucji, a póŸniej utrzymywanie się przy życiu przez zastosowanie przemocy, zniszczyły do cna zarówno sumienie, jak i wszystkie pozostałe elementy idealizmu. Już dziesięć lat wczeœniej mšdry, smutny, stary Polak, Józef Conrad, zwrócił na to uwagę w swojej powieœci na temat rewolucji - Woczach Zachodu (I911): W prawdziwej rewolucji - nie w zwyczajnej zmianie dynast lub prostej reformie ustroju - w prawdziwej rewolucji najlepsze charaktery nie wysuwajš się na czoło. Żywiołowa rewolucja wpada z poczštku w ręce ciasnych fanatyków i tyrańskich hipokrytów. Potem przychodzi kolej na wszyst- kich pretensjonalnych banla'utów umysłowych danego czasu. Tacy sš wodzowie i kierownicy. Natury sumienne i sprawied- liwe, szlachetne, ludzkie i ofiarne, jednostki nieegoistyczne i inteligentne mogš rozpoczšc ruch, ale on im się wymyka. To nie sš przywódcy rewolucji. To sš jej ofiary: ofary rozczarowania, niesmaku, skarykaturowane ideały - oto definicja rewolucyjnego zwycięstwƒ. Jedynie przedziwna krótkowzrocznoœć Lenina dotyczšca ludzi, wynikajšca z jego podstawowego braku zaintecesowania nimi jako jednostkami, uchroniła go od zdania sobie sprawy, że wojna domowa zniszczyła ostatnie pozostałoœci jakiejkolwiek "œwiado- moœci rewolucyjnej", jeżeli takowa kiedykolwiek istniała. Już wtedy pożerał go bez reszty rak władzy. Proces ten jest opisany w powieœci, którš Lenin musiał kiedyœ czytać, a mianowicie we Wspomnieniach z domu umarlych Dostojewskiego: Kto raz zakosztował tej władzy, tego bezgranicznego pano- wania nad ciałem, krwiš i duchem takiego samego jak on człowieka (...), ten już jakoœ nieuchronnie przestaje władać Tłum. W Tarnawski. 117 nad swoimi doznaniami. Tyrania to nałóg, potrafi się rozwijać i wreszcie rozwija się w chorobę. Twierdzę, że najlepszy człowiek może wskutek przyzwyczajenia zordynarnieć i stępieć do stanu dzikiej bestii. Krew i władza odurza (...). Człowiek i obywatel ginie w tyranie raz na zawsze, powrót zaœ do godnoœci ludzkiej, do skruchy, do odrodzenia,jestjuż dla niego prawie niemożliwy. To prawda, Lenin nie okazał nigdy najmniejszego ubolewania w obliczu dzieła swego życia - cóż, w cišgu ostatnich dwóch i pół roku był człowiekiem schorowanym, sfrustrowanym i całkowicie bezsilnym. Powiada się jednak, że przed samym końcem dostrzegł w Stalinie wyłaniajšcego się potwora, którym ten bez wštpliwoœci był, i desperacko próbował wpłynšć na zwiększenie wptywów Trockiego jako siły równoważšcej. Chciałoby się wierzyć, że Lenin padł ofiarš własnego despotyzmu. Jednakże fakty sš zupełniejasne, majš wymowę znamiennš i złowieszczš. Odczłowieczajšc się stop- niowo, Lenin od poczštku nalegał, by partia interesowała się zdrowiem starszych działaczy, udzielała im (za poradš lekarskš) zwolnień, hospitalizowała, nakazywała odpoczynek. W połowie I 921 r. Lenin zaczšł cierpieć na dotkliwe bóle głowy. Dnia 4 czerwca Orgbiuro poleciło mu przerwać pracę; nie zastosował się. W lipcu miał miesišc urlopu, potem trochę się oszczędzał. W sierpniu pojawiły się następne nakazy Politbiura. Dnia 13 wrzeœnia podjšł normalnš pracę na prawie trzy miesišce, ale na poczštku grudnia zdrowie jego bardzo się pogorszyło i zaczšł spędzać coraz więcej czasu w swoim wiejskim domu w Gorki, pod Moskwš. W pierwszych tygodniach coku I922 polecono mu ograniczyć tempo pracy lub cał- kiem jej zaprzestać, a Moskwę mógł odwiedzać jedynie za zgodš sekretariatu partii. Był wprawdzie obecny przez cały czas trwania XI Zjazdu Partii, lecz tylko formalnie przewodniczył kilku komis- jom. Dnia 25 maja I922 r. udał się na dalszy odpoczynek, jednak ledwie opuœcił Moskwę, doznał pierwszego wylewu. Na całe mie- sišce został wyłšczony z jakiejkolwiek działalnoœci, a kiedy powrócił do pracy 2 paŸdziernika sekretariat w imieniu Komitetu Central- nego narzucił mu bardzo surowy reżim i całkowicie odcišł od konkretnych działań. Nie ulega wštpliwoœci, że inicjatorem tych Tłum. Cz. Jastrzębiec-Kozłowski. 118 wszystkich medycznych restrykcji był Stalin, który też 18 grudnia formalnie ogłosił sam siebie nadzorcš zdrowia Lenina'. Doprowadziło to bezpoœrednio do zerwania Lenina ze Stali- nem. Stalin odkrył, że Lenin pracował potajemnie, wbrew polece- niom partii, oraz że dyktował swojej żonie listy. Telefonicznie zwymyœlał Krupskš i zagroził jej przesłuchaniem przez Centralnš Komisję Kontroli Partyjnej'. Dnia 24 grudnia Lenin podyktował swój tak zwany testament, wymieniał tam z nazwiska i opisał szeœciu sowieckich przywódców. O Stalinie powiedział, że skupił nadmiernš władzę i że nie zawsze potrafi z niej korzystać z należytš ostrożnoœciš. Trocki został opisany jako "przesadnie pasjonujšcy się czysto administracyjnš stronš spraw" (słowo "administracyjny" było eufemizmem Lenina na okreœlenie przemocy i terroru). Nocš 30 grudnia Lenin podyktował innš notatkę, która œwiadczy o jego wzrastajšcej wrogoœci do Stalina; dwa ostatnie artykuły Lenina były atakami na Komisję Kontroli, którš kierował Stalin. Dnia 4 stycznia 1923 r. Lenin podyktowałpost scriptum do swojego "testamentu": "Stalin jest zbyt grubiański, nie może być tolerowany na stanowisku sekretarza generalnego. Wobec tego proponuję towarzyszom, by zastanowili się nad sposobem przeniesienia StaGna z tego stano- wiska"'. Nocš 5 marca Lenin napisał do Stalina, ganišc go za telefoniczne zwymyœlanie jego żony i żšdajšc od niego przeprosin oraz grożšc, że w przeciwnym wypadku nastšpi "zerwanie stosun- ków między nami". W cztery dni póŸniej przyszedł następny ciężki wylew, który pozbawił Lenina mowy, zdolnoœci poruszania się i możliwoœci myœlenia. Zabił go wylew w styczniu 1924 r., ale wtedy już od dawna nikt się z nim w ogóle nie liczył. Tak więc swemu następcy Lenin pozostawił w spuœciŸnie sprawny i gotowy mechanizm szaleńczego despotyzmu osobistego. Co jednak stało się z Utopiš? W 1919 r. amerykański dziennikarz Lincoln Steffens towarzyszył oficjalnej misji amerykańskiej wysła- nej do Rosji sowieckiej przez Wilsona. Mieli się zorientować, co się tam właœciwie dzieje. Zapytany po powrocie priez Bernarda Baru- cha, jaka jest Rosja Lenina, Steffens odpowiedział: "Zostałem przeniesiony w przyszłoœE - i to działa!"' Ten bardzo wczesny komentarz zachodniego liberała dotyczšcy nowego gatunku des- potyzmu ustalił zarazem wzorzec wielu przyszłych opinii. Co zatem, na miły Bóg, mógł Steffens zobaczyć? Jedynym celem "awangardy" Lenina było przyœpieszenie industrializacji kraju, a tym samym 119 zwycięstwo proletariatu. Ale kiedy Lenin obalił rzšdy, stało się coœ wręcz odwrotnego. Przemysłowa produkcja Rosji przed wojnš wzrastała bardzo szybko: o 62% między rokiem 1900 a 1913': Aż do I9I6 r. poszczególne wskaŸniki rosły. Kiedy jednak w 1917 r. chłopstwo odmówiło oddania zbiorów (ku uciesze i korzyœci Leni- na) i żywnoœE przestała ptynšE do miast, robotnicy przemysłowi; pochodzšcy często ze wsi, zaczęli powracać do swoich rodzinnych wiosek. Rewolucja Lenina zamieniła powolny odplyw w ruch ma- sowy. Poczšwszy od zimy 1917l1918 ludnoœE Piotrogrodu zmniej= szyła się z 2,4 do I,5 mln, w 1920 r., po utracie 71,5% ludnoœci, było to wymarłe miasto. Moskwa postradała 44,5% mieszkańców. W roku, w którym Steffens "został pr Leniesiony w przyszłoœć", siła robocza przemysłu rosyjslƒego zmalała do 76% w stosunku do 1917 r., największe straty notowano wœród robotników wykwalifikowa- nych. Produkcja rudy żelaza i surówki spadła do 1,6% i 2,4% tego, co wytworzono w 19I3 r., a całkowita produkcja towarów w 1920 r. wynosiła zaledwie I2,9% produkcji pnedwojennej. W roku I922, kiedy to Lenina dotknšł pierwszy wylew, bardziej niezależni rzecz- nicy reżimu mówili już o deindustrializacji Rosji. Maksym Gorki powiedział goœciowi z Francji: Dotychczas robotnicy byli panami, lecz oni stanowiš tylko znikomš mniejszoœć (...) chłopi zaœ tworzš legion. Proletariat miejski maleje stale od czterech lat (...). Ogromny przyptyw chłopstwa pochłonie w końcu wszystko (...). Chłop stanie się panem Rosji, bo reprezentuje większoœE. I będzie to straszne dla naszej przyszłoœci'. Cóż więc się stało? Prawda jest taka, że chociaż Lenin dos- konale wiedział,jak stworzyE system despotyczny, zupełnie nie miał praktycznej wizji Utop. Marks nie pozostawił wskazówek. Opisał gospodarkę kapitalistycznš, ale nie powiedział nic o ekonomice socjalistycznej. Niejasno tylko napomknšł, że będzie organizowana przez "społeczeństwo". Pewien był tylko tego, że skoro "wszystkie narzędzia produkcji" znajdš się "w ręku państwa, to znaczy w ręku zorganizowanego jako klasa panujšca proletariatu", to wzrosnš również "siły wytwórcze, a wszystkie Ÿródła zbiorowego bogactwa poplynš obficiej"'. W tej kwest Lenin nie miał żadnych po- mysłów. Z Marksa więc wydedukował, że państwo winno zarzšdzaE przemysłem. "Rewolucyjna awangarda" przeprowa- dziwszy zamiast proletariatu rewolucję w zacofanym przemysłowo kraju, powinna również reprezentowaE ten proletariat w zarzšdza- 120 niu "wszystkimi narzędziami produkcji". A ponieważ Lenin wierzył w ultracentralizm w sprawach politycznych i cała stworzona prze- zeń machina była ustawiona pod tym kštem, musiał również pow- stać centralnie kontrolowany przemysł - z partiš (to jest z Leninem i jego najbliższymi wspótpracownikami) w roli zarzšdców. Taki oto prostacki poglšd legł u podstawy Tez kwietniowych i dwóch innych prac Lenina z okresu wojny: Czy bolszewicy utrzymajš wladzępań- stwowš? oraz Paristwo i rewolucja. Poglšdy te przyœpieszyły decyzję o utwoneniu, w grudniu 1917 r., ciała o nazwie Wzniecha- WSNCh (Najwyższa Rada Gospodarki Narodowej). W cišgu nas- tępnych kilkunastu tygodni powstały także poszczególne minister- stwa, wypełnione po brzegi biurokratami, kontrolujšce przemysł kluczowy. I tak, przez czysty przypadek, wytworzył się w Rosji sowieckiej typ scentralizowanej gospodarki "planowej", utrzymujšcy się do dzisiaj, a wyeksportowany do jednej trzeciej œwiata. Lenin, jak zwykle, myœlał wyłšcznie w kategoriach kontroli, a nie produkcji. Wyobrażał sobie, że odpowiednio ustawiwszy system kontroli (Politbiuro podejmujšce wszystkie kluczowe decyzje),otrzyma niezawodne rezultaty. Był całkowitym itorantem w kwestiach produkcji dóbr. Uwielbiał cyfry; ptzez całe życie nęciło go prowadze- nie ksišg rachunkowych. Można podejr Lewać, że w duszy Lenina tkwił główny księgowy, który walczy, by wyrwać się na zewnštrz i zbombardować œwiat księgami rachunkowymi. We wszystkich jego uwagach dotyczšcych gospodarki, notowanych po dojœciu do wła- dzy, wyrażeniem, najczęœciej się powtanajšcym jest "œcisła ewiden- cja i kontrola". Statystyki były dlań dowodem sukcesu. Nowi ministrowie i nowe upaństwowione fabryki produkowały więc ogromne iloœci statystyk, co jest po dzień dzisiejszy jednš z najbar- dziej uderzajšcych cech przemysłu sowieckiego, zaniedbujšc pro- dukcję towarów. Innym przypadkowym czynnikiem, który pobudzajšc politycz- nš wyobraŸię Lenina zdeterminował kształt gospodarki sowiec- kiej, była niemiecka machina produkcji wojennej. Należy pamiętać, że w cišgu pierwszych dwanastu miesięcy, gdy leninowskie państwo nabierało kształtu, Rosja była dla Niemiec najpierw partnerem do negocjacji, a następnie ich gospodarczš marionetkš. Jak wiadomo, do 1917 r. Niemcy zdšżyli przejšE od przedwojennej Rosji model kapitalizmu państwowego i zaszczepiE go we własnym państwie r Lšdzonym przez wojskowych. Nazwali to "socjalizmem wojen-  121 nym". Istotnie sprawiał on imponujšce wrażenie. Wiele jego aspek- tów musiało też silnie oddziaływać na Lenina i od tej pory wszystkie jego pomysły gospodarcze wzorowały się na praktyce niemieckiej. Pierwszy zarzšdca przemysłu sowieckiego, mienszewik Łarin, rów- nież był entuzjastš metod niemieckich, co oczywiœcie wspaniale zgadzało się z poglšdami Lenina na system centralnej kontroli. Zaczšł więc wynajmować niemieckich ekspertów - kolejny przy- kład osobliwego sojuszu antydemokratycznych czynników w obyd- wu krajach. Na zastrzeżenia innych bolszewików Lenin odpowiadał pamfletem O dziecięcej chorobie lewicowoœci i duchu drobnomiesz- czarrstrva: Takjest, ucz się od Niemca ! Historia idzie naprzód zygzakami i okrężnymi drogami. Tak się złożyło, że właœnie Niemiec ucieleœnia sobš obecnie, obok bestialskiego imperializmu, zasadę dyscypliny, organizacji, zharmonizowanej współpra- cy na podstawie najnowoczeœniejszego przemysłu maszyno- wego, najœciœlejszej ewidencji i kontroli. A właœnie tego nam brak' . Powiedział też, że niemiecki "kapitalizm państwowy" stanowi krok naprzód" ku socjalizmowi. Historia bowiem splatała prze- dziwnego figla, "stworzyła dwie odrębne połówki socjalizmu, jednš obok drugiej, jak gdyby dwoje przyszłych kurczšt w jednej sko- rupce": politycznš rewolucję w Rosji i organizację gospodarki w Niemczech, obie niezbędne dla socjalizmu. Tak więc zadaniem nowej Rosji jest "uczyć się kapitalizmu państwowego od Niemców, przyswajać go sobie ze wszystkich sił, nie szczędzić dyktatorskich metod, aby to przyswajanie przyœpieszyć, nawet bardziej niż Piotr Wielki przyœpieszał przyswajanie kultury zachodniej przez barba- rzyńskš Ruœ, nie cofajšc się przed barbarzyństwem"'. Ktoœ mógłby powiedzieć, że człowiekiem, który naprawdę za- inspirował sowieckie planowanie gospodarcze, był Ludendorff. Jego "socjalizm wojenny" na pewno nie odżegnywał się do barba- ństwa. Wprowadzono wręcz niewolniczš pracę. W styczniu 1918 r. Ludendorff złamał strajk 400 tys. berlińskich robotników wcielajšc dziesištki tysięcy z nich do "batalionów pracy" na froncie. Wielu jego metod użyli ponownie i na większš skalę naziœci. Trudno byłoby wymyœlić bardziej okrutny model dla państwa robotników, a jednak te właœnie cechy niemieckiego "socjalizmu wojennego" najbardziej imponowały Leninowi. Pragnšł tego, co mieli Niemcy: zdyscyplinowanej, poshsznej siły roboczej. Zabrał się więc do 122 dzieła. Na poczštek rozprawił się z iluzjš i ze złudzeniem, że rady robotnicze miałyby zarzšdzać przejętymi przez siebie fabtykami. Jego pełnomocnik do spraw zwišzków zawodowych, Łozowski, ostrzegał: "W żadnym zakładzie robotnicy nie powinni wyobrażać sobie, że zakład należy do nich"'s. Można się było tego nie obawiać majšc Lenina jako kontrolera. "Łamišcych dyscyplinę - radził- rozstrzelać"'. Do stycznia 1918 r. reżim bolszewicki przejšł zwišz- ki zawodowe i podpor Lšdkowałje rzšdowi. I tak były słabe. Jedyny silny zwišzek należał do kolejarzy, którzy opierali się do zimy 1920-1921, kiedy to w końcu udało się ich zgnieœć. Inni przywódcy zwišzkowi dostali posady, biura, pensje: przeistoczyli się w oswo- jonych unędników państwowych. Jak ujšł to Zinowiew, zwišzki stały się "organami władzy socjalistycznej" i "organami państwa socjalistycznego", a dla wszystkich robotników "udział w zwišzkach zawodowych był częœciš ich obowišzku spełnianego wobec pań- stwa". Narzucono zasadę, że przynależnoœć do zwišzków była warunkiem otrzymania pracy, urzędnicy zwišzkowi zaœ, którzy w krótkim czasie musieli stać się członkami part podlegajšcymi dyscyplinie partyjnej, œciœle współpracowaG z ministerialnš biuro- kracjš i dyrektorami fabryk, by "podnieœć produkcję socjalistycz- nš". Krótko mówišc, zwišzki zawodowe stały się najpodlejszego gatunku "zwišzkami pracodawcy", pracodawcš zaœ było państwo. W tym korporacyjnym systemie głównym zadaniem zwišzków za- wodowych stało się czuwanie nad "dyscyplinš pracy"; podjęły więc rolę policji przemysłowej's. Upolicyjnienie zwišzków stało się konieczne, gdy Lenin wpro- wadził "powszechny obowišzek pracy" na wzór obowišzku służby wojskowej'. VII Zjazd Part zażšdał "najenergiczniejszych, zde- cydowanych, drakońskich kroków". Od kwietnia 1918 c. zwišzki zaprzęgnięto do wydawania przepisów regulujšcych "œcisłe normy wydajnoœci pracy". Buntujšcych się robotników usuwano ze zwišz- ków, co w konsekwencji prowadziło do utraty pracy i racji żywnoœ- ciowych, zgodnie z sentencjš Lenina: "Kto nie pracuje - ten nie je"'. Strajki stały się nielegalne: "W Rosji Sowieckiej nie może mieć miejsca żaden strajk - oœwiadczył w styczniu 1919 r. Tomski, szef konfederacji zwišzków zawodowych - "postawmy wreszcie kropkę nad 'i'. Fundusze strajkowe skonfiskowano i przesłano je na finansowanie stcajków w "krajach buriuazyjnych". W czerwcu 1919 r. wprowadzono w dużych miastach "ksišżeczki pracy", wzo- rem pczepustek wydawanych tubylcom przez niektóre r Lšdy kolo-  123 nialne. Mniej więcej w tym samym czasie narodziły się pierwsze obozy pracy: trafiali tam "niezdyscyplinowani robotnicy" i "chuli- gani", osoby nielojalne bšdŸ bezrobotne, zesłane tam przez Czekę, rewolucyjne trybunały lub Narkomtrud (Ludowy Komisariat Pra- cy), ciało odpowiedzialne za ogólnš mobilizację siły robocz‚j. Od stycznia 1920 r. każdy mógł być wezwany do odrobienia przymuso- wych robót, priy budowie dróg lub budynków, przy transporcie towarów itp. Jak sformułował to rzecznik Narkomtrudu: "Dostar- czyliœmy siły roboczej zgodnie z planem i konsekwentnie, bez zwracania uwagi na jednostkowe cechy, kwalifikacje lub życzenia robotnika, by być zatrudnionym przy takim czy innym rodzaju pracy"'. Obozami zarzšdzały terenowe komórki Czeki, których administracja znajdowała się w rękach specjalnej sekcji Ludowego Komisariatu Spraw Wewnętrznych, czyli NKWD. Istniały również innego typu obozy, o ostrzejszym reżimie, gdzie poddawano ludzi rygorowi "trudnej" i "nieprzyjemnej" pracy (np. na Arktyce), rzekomo przeznaczone wyłšcznie dla kontrrewolucjonistów, wkrótce jednak i one wypełniły się zwykłymi robotnikami'. Koniec wojny domowej nie oznaczał kresu przymusowej pracy. Jak wszystkie "doraŸne instrukcje Lenina i ta została na dłużej. Tak oto, w następstwie dekretu z 6 stycznia 1920 r., III Armia na Uralu przekształciła się w Pierwszš Rewolucyjnš Armię Pracy, a większoœć jej "żołnierzy" nigdy już nie ujrzała swych domów. Trocki nie posiadał się ze szczęœcia z powodu, jak to nazwał, "militaryzacji pracy". Radek demaskował "buriuazyjne uprzedzenia dotyczšce wolnoœci pracy". IX Zjazd Partii w 1920 r. nakazał, aby robotników, którzy opuœcili swoje stanowiska pracy, uznać za "dezerterów pra- c)r i ukarać "zsyłkš do obozów koncentracyjnych""". Nowe anty- społeczeństwo doczekało się swego chrztu w potoku leinowskiej nowomowy: Znamy pracę niewolniczš - mówił Trocki na III Kongresie Zwišzków 7awodowych - znamy pracę pańszczyŸnianš. Znamy przymusowo zorganizowanš pracę œredniowiecz- nych gild, znaliœmy pracę najemnš, którš burżuazja nazywa wolnš". Teraz zmierzamy do typu pracy społecznie regulo- wanej na zasadzie planu ekonomicznego, który obowišzuje cały kraj (...). To jest fundament socjalizmu. Praca pnymuwa w kapitalizmie - jak pisał Bucharin - to prosta odwcotnoœć pracy przymusowej w dyktaturze proletariatu: Piei'wsza była "zniewoleniem klasy pracujšcej", a druga "samozor- 124 ganizowaniem się klasy pracujšcej"'. Obu tych ludzi zamordowaE miała taka sama fikcja słowna. W rzeczywistoœci, jak mogliœmy się pczekonać, klasa robotnicza organizowała się, by masowo powracać do rodzinnych wiosek. Lenin, podobnie jak carat, jak jego poprzednik Kiereński, musiał jakoœ wydusić od chłopów żywnoœE. Jak miał to uczynić? Użyć rynku czy bagnetu? Najpierw popróbował bagnetów. W 1917 r. zachęcił chłopów do przejęcia ziemi na własnoœć. W 1918 r. spró- bował ziemię tę zagrabić dla państwa. Jego ustawa o uspołecznie- niu ziemi z 9 lutego 1918 r. twierdziła, że celem polityki jest "rozwój kolektywnej gospodarki rolnej kosztem własnoœci indywidualnej" jako etap budowy "gospodarki socjalistycznej" '. Lecz w praktyce, jak sformułował to urzędnik Narkomzenu (Ludowego Komisariatu Rolnictwa); "ziemia została po prostu przechwycona przez miejs- cowych chłopów". Trzymali oni w swoich rękach 86% skonfiskowa- nych poprzednim właœcicielom gruntów i tylko 14% przekazano nowo powstałym gospodarstwom państwowym i komunom. Na jesienne żniwa 1918 r. Lenin posłał więc uzbrojone oddziały robot- ników fabrycznych z zadaniem konfiskaty jak największej iloœci zboża, miały one też skłonić "komitety biedoty wiejskiej" do zdła- wienia "kułaków" oraz "bogaczy wiejskich", którzy "wzbogacili się na spekulacji""'. PóŸniej Lenin zgrupował te oddziały w dwu- dziestopięcioosobowe bandy "robotników i biedaków", którzy dos- tawali swój kšsek przy każdej iloœci żywnoœci, jakš udało im się zrabować. Ale, jak powiedział Ciurupa, komisarz do spraw rolnic- twa, kiedy tylko ludzie ci trafili na wieœ, "zaczynali wyłamywać się z szeregów i upijać". Jeszcze póŸniej Lenin stworzył nowš kategorię chłopów œrednich"(œcedniaków), których próbował nastawiać przeciwko kułakom. Ponieważ ów podział klasowy istniał tylko w jego własnej głowie i nie miał nic wspólnego z prawdziwymi chło- pami na prawdziwej wsi, taktyka ta również nie dała spodziewanych rezultatów. Wiosnš I92I r., kiedy powstali kronsztadzcy marynarze, cały gmach ówczesnej gospodarczej polityki Lenina leżał w gruzach. Przemysł nie produkował praktycznie nic. W miastach nie było żywnoœci. Sam Lenin przyznawał, że dziesištki i setki tysięcy zde- mobilizowanych żotnierzy zasiliły szeregi bandytów'. Niewyczer- pane zdawały się jedynie zapasy papierowych rubli. Drukowano je nieustannie, a wartoœE ich spadła do niewiele ponad 1% wartoœci z listopada 1917 r. Niektórzy bolszewicy próbowali robiE dobrš 125 minę do złej gry chełpišc się, że inflację stworzono specjalnie, by zniszczyć dawne rzšdy pienišdza. Jeden z nich nazywał prasy państwowych mennic "kulomiotem Komisariatu Finansów, któcy zieje ogniem w tyłek systemu burżuazyjnego". Zinowiew powie- dział niemieckim socjaldemokratom: "Zmierzamy ku całkowitej likwidacji pienišdza". W pewnym sensie była to prawda. Papierowe pienišdze w Zwišzku Radzieckim nigdy już nie odzyskały swego dawnego znaczenia. A cenš tego były i nadal sš niedobory w sklepach. W każdym razie chłopi nie chcieli nawet patrzeć na papierowe ruble Lenina i w maju I921 r. dał on za wygranš. Gdyby brak żywnoœci w miastach potrwał jeszcze trochę, jego reżim po prostu by upadł. Leninowi mogły wyczerpać się genialne pomysły gospo- darcze, ale nigdy nie brakowało mu słów. Wykuł zatem frazes nowa polityka ekonomiczna" - NEP stanowił w rzeczywistoœci kapitulację wobec chłopstwa i powrót do rynku opartego na handlu wymiennym. Wycofano bojówkarzy, chłopom pozwolono wymie- niać żywnoœć na wszystko. Małe fabryczki i zakłady mogły odtšd uruchomić poza kontrolš państwa produkcję towarów przyjmowa- nych przez chłopów w zamian za ziarno. Niestety, kapitulacja bolszewików przyszła za póŸno, by wplynšć na siewy 192I r., a suche lato przyniosło klęskę nieurodzaju i głodu, pierwszš w histor Rosji w tak oczywisty sposób sprowokowanš przez politykę rzšdu. Wed- ług Kalinina, klęska dotknęła okoto 27 mln ludzi. Aż 3 mln zmarły podobno zimš 1921-I922. VV zupełnej desperacji rzšd zwrócił się do Amerykańskiej Rady Pomocy kierowanej przez Herberta Hoo- vera. Po raz pierwszy Rosja, kiedyœ jeden z największych œwiato- wych eksporterów żywnoœci, musiała się zwrócić do kapitalistycz- nego rolnictwa amerykańskiego, by ocalić swój kraj od strasznych skutków eksperymentu kolektywizacji. W szeœćdziesišt lat póŸniej historia się powtana. Chłopi zniszczyli carat i umożliwili panowanie nizmu, ale Lenin nie wynagrodził ich tak, jak prord 1955, s. 18. G. Vellay (red.) Discourses et Rapports de Robespierre, Paryi 1908, s. 332. 8 s Karl Marx - Friedrich En elsů Historisch-Kritische Gesamtausgabe, cz. I, t. VII, s. 423; zob. C:arr, op. cit., t. I, s.155. Bericht iiber den Grndungsparzeitag der Kommunist–chen Partei Deuts- chlands (Spanabu,), gerlin 1919, s. 52. s Liczba podawana przez Aleksandra Sohenicyna w jego przemówieniu wygłoszonym w Waszyngtonie 30 czerwca 1975 r.; por. w:Alexander Solzhenit- r syn Speaks to the West, L,ondyn 1978. Carr, op. cit., t. I, s.153 (przypis 2). s I.enin Collected Works, t. IV, s.108. W —oratslj liospominaniya o Leninie,1939, s. 66-67; W. Boncz-Brujewicz Na Boevykh Pbstakh Fevral œkoi i Oktyabr œkoi Revolyuts,1930, s.195; oba cyt. w: Carr, op. cit., t. I, s.15157 (przypis 4). s Trocki Collected Works, t. II, s. 202. Zob. Lenin Collected Works, t. XXII, s. 78. 140 Carr, op. cit., t. I, s.158 (przypis 3); 7he History of the Civil War in the USRR, Londyn 1947, t. II, s. 599-601; J. Bunyan i H. H. Fisher The Bolshevik Revoluƒon 1917-1918, Stanford 1934, s. 297-298. Carr, op. cit., t. I, s.157. 7' George Leggett 7he Cheka: Lenin œ Poliƒcal Fblice, Oxford 1981. ' A. Solżenicyn, op. cit. 73 Can, op. cit., t. I, s.15&159. 7' Ibid., s.159. 75 Leggett, op. cit. 7s Lenin Collected Works, t. XXII, s.16167, 243, 449, 493. 7' HPrawdaH z dnia 23 lutego 1918 r.; Bunyan i Fisher, op. cit., s. 576. Ct. za: Leggett, op. cit. 's Ibid. so Douglas Brown Doomsday 1917: the Destruction ofRussia œ Ruling Class, Londyn 1975, s.173-174. s' A. Sotienicyn 7he GULagArrhipelago, t.1-3, Londyn 1974; t. I, s. 28. Ct. za: Harrison Salisbuty Blaek Night, White Snow: Russia œ Revolutions, 1905-1917, Londyn 1978, s. 565. s Lenin Collected Works, t. XXII, s.109-110. e' Ibid., t. XXII, s.131-134. s HlzwiestiaH z dnia 22 grudnia 1917 r. Carr, op. cit., t. I, s.117-118. 87 Ibid., s.119 (przypis 2),120. Holborn, op. cit., s. 490. Gilben, op. cit., t. N, s. 220. J. M. Thompson Russia, Bolshevćsm and the lersailles Peace, Princeton 1966. s, Gilben, op. cit., t. IV, s. 225. Ibid., s. 227, 278, 235, 275, 362-364. Ibid., s. 257-259. Ibid., s. 244, 228, 305-306, 261. Ibid., s. 342 (przypis 2). Ibid., s. 316. 97 Na przykład telegram sir H. C. Holmana do Churchilla z dnia 8 stycznia 1920 r., opublikowany w: Gilben, op. cit., t. IV, s. 866- 867. Carr, op. cit., t. I, s. 263 i n., 29l-305, uwaga B, s. 410 i n. Stalin Collected Works, t. IV, s. 31-32. '"o Leon Trocki Stalin, Nowy Jork 1946, s. 279. ,o, Carr, op. cit., t. I, s. 364. ' Ibid., s. 380-409. ' Ibid., s.141. ' Ibid.,143. ' Benrand Russell The Practice and Theory ofBolshevism, Londyn 1920, ,. 26. ' O sprawie kronsztadzkiej zob. Leonard Schapiro The Origin of the CommunistAutocracy, Londyn 1977, s. 301-314. 141 'a Lenin Collected Works, t. XXVI, s. 352. '"e Ibid., t. XXVI, s. 208. '" Carr, op. cit., s. 221-222. "o Ibid., s. 205-208. "' S. Lieberman Building l,enin œ Russia, Chicago 1945, s.13. '' z Lydia Bach Le Droit et les Institrttions de la Russie Sovi‚tique, Paryż 1923, s. 48. "3 Zob. George L. Yaney The Systematization of Russian Covemment... 1711-1905, Urbana, álinois 1973. " T. H. Rigby Leninœ Govemment: Sovnarkom 1917-1922, Cambridge 1979, s. 230-235. "5 L. Schapiro, op. cit., s. 343. "g Carr, op. cit., t. I, s.190 (przypis 3). "7 Lenin Collected Works, t. XXVI, s. 227. "s Ct. za: Schapiro, op. cit., s. 320. "e Rigby, op. cit., s. 236-237. lzo L Schapiro, op. cit., s. 322; C'arr, op. cit., t. I, s. 204-205. . '2' Carr, op. cit., t. I, s. 213. ' Lenin 7he State and the Revolution,1917. ' Lenin Collected Works, t. XXVII, s. 239-240. ů '24 Ibid., t. XXVII, s. 2%. ' Rigby, op. cit., s.191-192. . ' Ronald Hingley Joseph Stalin: Man and Legend, Londyn 1974, s.141. '' L. Schapiro, op. cit., s. 320. ' Hingley, op. cit., s.144-145. ' Lincoln Steffens Autobiography; Nowy Jork 1931, s. 791-792; William Bullitt ?he Bullitt Mission to Russia, Nowy Jork 1919. C:arr, op. cit., t. II, s. 24. 131 Keep, op. cit., s. 261. A. Moriset Chez L‚nine et áotski d Moscou, Paryż 1922, s. 240-242. ' K Marks Capital, t. II, rozdz. XVI; Communist Manifesto; Crilique ofthe Gotha Programme. '' Lenin Collected Works, t. XXII, s. 378: ' Ibid., t. XXII, s. 516-517. Tę aluzję do postaci Piotra Wielkiego uczynił Lenin pómiej, dopiero w czasie, gdy już otwarcie porównywał sie do carów. ,37 C:arr, op. cit., t. II, s. 68. Lenin Collected Works, t. XXII, s. 493. Carr, op. cit., t. II, s.102-108. ' I.enin Collected Works, t. XX, s. 417. C:arr, op. cit., t. II, œ.109-110. '4' Ibid., s. 202 (przypis 2). " Ibid., s. 209-210. " Podstawš prawnšjest Sobranie Uzakonienii,1919, Nr 12, an.124; Nr 20, an 235; Nr 12, an.130 itd. iu C:arr, op. cit., t. II, s. 212-213; HlzwiestiaH z dnia 2 kwietnia 1920 r.; Sobranie Uzakonien,1920, Nr 35, an.169. 142 , Carr, op. cit., t. II, s. 215-216. ' Sobranie Uzakonien„,1918, art.11(e). '4 Lenin Collected Works, t. XXII, s. 356-357. 's Ibid., t. XXVI, s. 204. , s O NEP-ie zob. Carr, op. cit., t. II, s. 273-282. '" Lenin Collected Works, t. XVII, s. 35. t 51 Lenin Collected Works, t. XXV s. 389, 491; HPrawdaH z dnia 22 lutego 1921 r. ' Holborn, op. cit., s. 512-513, 526-532; Sebastian Haffner Failwe of a ' David O. Roberts 7he 5j,ndicalt 7indition and Italian FascGsm, Manches- ter 1979. Mussolini Opera Omnia, t. XIII, s.170. 's Nolte, op. cit., s.10. ,5i Lussolini Opera Omnia, t. III, s. 206' t. V, s. 67. 's Luigi Barzini From Caesar to the Mafia: sketches ofltalian life, Londyn 1971; s.139. 's Dane za: Giordano Bruno Guerii Galeauo Ciano: una vita 1903-1944 Mediolan 1980. ' G. d'Annunzio "I1 Trionfo della Norte", w: Prose di Romani, Mediolan 1954, t. I, s. 958. , s, Mussolini O ra Omnia, t. VI, s. 82; t. VI, s. 248. ' Ibid., t. XIV, s. 60. ' Zob. Walter L. Adamson Hegemony and Revolution: Antonio Gramsci œ Poliƒcal and Cultural 7heory, University of C:alifornia 1980. ' Ct. za: Angelo Tasca Nascita e avvento del fascismo, Florencja 1950, s. 78. ' O przemocy stosowanej przez socjalistów zob. Giorgio Alberto Chiurco Storia della rivoluzionefascrsta, t.1-5, Florencja 1929, t. II, s. 78,168. ,ss Mussolini Opera Omnia, t. XV, s. 267. 'B Giorgio Rochat Italo Balbo: aviatore e min–tro dell'aeronautica,1926- 1933, Bolonia 1979. Mussolini O ra Omnia, t. XVI, s. 31; t. XI, s. 344; t. XVI, s. 44, 276, 288, 241. ,a Tasca, op. cit., s. 276; Nolte, op. cit., s. 210-211. ,o Mussolini Opera Omnia, t. XVIII, s. 581. '' Wydarzenie to opisała Ivone Kirkpatrick Mussolini: Study ofa Demago- gue, Londyn 1964, s.144. Mussolini Opera Omn‹a, t. XIX, s.1%. '3 Gaetano Salvemini Terreur Fasc–te, Paryż 1930. '' Mussolini Opem Omnia, t. XX, s. 379. '5 Ibid., t. XXII, s.109. ' Ibid., r. XXIX, s. 2. 'n Crt. za: Roberts, op. cit., s. 301. 143 '" XIII plenarna sesj… egiekutywy Komitetu Międzynƒrodówki Komunis- tycznej, grudzień 1933 r.; cyt: za: Nolt‚, op: cit. " Arthur Koestler "Whereofone cannot speak", w: Kalerdoscope, Lnndyn 1981; s. 323 i n. ů '# O problemie malar zob. Norman Douglas Old Calabrża, Londyn 1915, rozdz. 34. 's' Sergio Romano Giuseppe Tjolpi: Irrdrr,rtri efnanza tra Giol–ti e Mussolini Mediolan 1979. ' I.enin Collected Works, t. XXVII.    11) 21) 31) 41. l1 .1 .1 .1 .1 .1 rI.A.1.a  MALKOM qrt50 33af7a23 33b085ac 72c 2b b33 0 1 p t c 0 2 z 0 48 0 0 0 0 n n 12.00 0.0 2.0 --- d 1 8 1    1 1 1 ff 0 32 1  ROZDZIAŁ TRZECI CZEKAJĽC NA HITLERA Dnia 10 listopada 1918 r. luterański kapelan wojskowego szpitala w Pasewalk na Pomorzu zebrał pacjentów, ażeby poinfor- mować ich o upadku domu Hohenzollernów; Niemcy stały się republikš. W rannych żołnierzy jakby uderzył grom. Znajdował się wœród nich Adolf Hitler, dwudziestodziewięcioletni młody podofi- cer. Przez całš wojnę walczył na froncie zachodnim, dwukrotnie zasłużył się w akcji i w tym samym 1918 r. został odznaczony rzadko przyznawanym Krzyżem Żelaznym Pierwszej Klasy. Miesišc wczeœ- niej,13 paŸdziernika, stracił przejœciowo wzrok podczas brytyjskie- go ataku z użyciem gazu musztardowego na pohidnie od Ypres. Nie mógł czytać gazet, dlatego zlekceważył pogłoski o klęsce i rewolucji, sšdzšc, że jest to lokalna awantura, wywołana przez kilku "młodych Żydów", którzy zamiast walczyć na froncie siedzieli w klinice chorób wenerycznych. I oto staruszek pastor ze łzami, które spływajš mu po policzkach, mówi żołnierzom, że ich Kaiser uciekł, wojna jest przegrana, a Rzesza została nieodwołalnie wydana na pastwę wrogów. WiadomoœE ta - jak póŸniej napisał Hitler - była "najstraszniejszym momentem w moim życiu. Pociemniało mł w oczach. Potykajšc się, po omacku, znalazłem drogę do sypialni, rzuciłem się na pryczę i nakryłem rozpalonš głowę poduszkš i kocem. Od dnia, kiedy stanšłem nad grobem matki, nie uroniłem ani jednej łzy (...) Ale teraz nie mogłem się powstrzymać"'. Dla większoœci Niemców, a szczególnie dla żolnierzy, szok spowodowany klęskš był ogromny. Nikt na Zachodzie nie mógł tego pojšć. Niemcy wiedzieli, że ustępujš na froncie zachodnim, lecz wycofywali się w sposób uporzšdkowany - armia bynajmniej nie była w rozsypce. I przecież nie z zachodem wišzali Niemcy swoje największe niepokoje i ambicje. Rzesza prowadziła tę woj#ę głów- nie w obawie przed wzrastajšcš przemysłowš i militarnš potęgš Rosji - wielkim, butnym, tyrańskim i barbarzyńskim sšsiadem roz- partym tuż na progu Niemiec; grożšcym, że je wchłonie. Pomijajšc desperackie walki na froncie zachodnim, do połowy 1918 r. Niemcy uwolniły się od głównego przeciwnika. Carska Rosja została poko- nana i zniszczona, jej sukcesor zaœ podpisał pokój na narzuconych warunkach. Traktat zawarty w Brzeœciu Litewskim dał Niemcom wszelkie niezbędne gwarancje. Odarł Rosję z 70% zasobów żelaza i stali oraz 40% całej produkcji przemysłowej. Dawał Niemcom wszystko, co przedstawiało dla nich jakškolwiek wartoœć w euro- pejskiej częœci Rosji. Przedstawiciel niemieckiego rzšdu zapewnił: "Właœnie na wschodzie zbierzemy procenty naszych obl#gacji wo- jennych"2. W rzeczywistoœci korzyœć byłajeszcze większa, ponieważ powtórnie otwierała gospodarczemu imperium ogromne możli- woœci kolonizacji wielkich obszarów w Europie Wschodniej, co już w œredniowieczu stanowiło cel rozwijajšcej się prężnie cywilizacji niemieckiej. Wschód zawsze pocišgał przeciętnego Niemca bar- dziej niż spóŸniona kolonizacja Afryki czy nawet zabiegi cesarza o handlowš i morskš supremację. Właœnie carska wielka Rosja stała na przeszkodzie realizacji niemieckiego "dziejowego przeznacze- nia" - ekspansji na wschód. Teraz monstrualny despotyzm legł wreszcie w gruzach. Znowu można było powrócić do planów Za- konu Krzyżackiego. Dnia 1 marca 1918 r. upadł Kijów, a Ludendorff zajšł Ukrainę i powotał Ukraińskš Republikę Ludowš, znajdujšcš się pod kon- trolš niemieckš, kładšc podwaliny pod kolonię-satelitę Rzeszy. Cesarz Wilhelm II został obwołany księciem Kurlandii i objšł Inflanty i Estonię, gdzie miały rzšdzić lokalne mniejszoœci niemiec- kie podporzšdkowane interesom ekonomicznym Niemiec. W kwietniu oddziały niemieckie wylšdowały w Finland, kolejnym potencjalnym państwie satelitarnym. Dnia 7 maja Niemcywymusiły na Rumunii podpisanie pokoju na narzuconych warunkach i rów- nież tam kolonizacja ekonomiczna zaczęła czynić szybkie postępy. Ludendorff wysłał wojsko na Krym, który został przeznaczony na zasiedlenie przez ludnoœć niemieckš, a we wrzeœniu Niemcy dotarli aż do pól naftowych w Baku, co stanowiło przygotowanie do podboju Zakaukazia i zajęcia strategicznej pozycji na obrzeżu Azji Œrodkowej. Niemieccy geopolitycy nawet pogłoski o upadku Habs- 146 burgów i Turcji interpretowali jako czynnik sprzyjajšcy dalszej grabieży i penetracji gospodarczej w Europie Œrodkowej i na œrod- kowym Wschodzie. Wczesnšjesieniš 1918 r. było dla nichjasne, że wojna wcale jeszcze nie została przegrana, przeciwnie, wygrano jš w najważniejszych punktach - i to w sposób zdecydowany. Niemcy posiadajšc takie zaplecze mogły rzeczywiœcie stać się trzecim super- mocarstwem, dorównujšc Stanom Zjednoczonym i Imperium Bry- tyjskiemu potencjałem militarnym i gospodarczym. Niektóre iluzje ocalały nawet po pierwszym przygniatajšcym szoku klęski. Pomija- jšc fakt, że Wilson i pułkownik House potajemnie zaakceptowali już angielsko-francuskš interpretację kapitulacji, optymizm Niem- ców był całkowicie bezpodstawny. W jednym z miasteczek na pohidniu Niemiec powitano zdemobilizowanych żohiierzy takim oto transparentem: "Witajcie, dzielni żohiierze, wykonaliœcie swoje zadanie, Bóg i Wilson przejmš je"3. Œwiadomoœć prawdziwego stanu rzeczy dotarła do Niemiec dopiero wówczas, kiedy w maju 1919 r. opublikowano warunki pokoju. Wersal nie był w rzeczywis- toœci "punickim pokojem" dla Niemiec, Keynes wcale nie miał racji w tym przypadku. Austria i Węgry zapłaciły o wiele większš cenę. Wersal pozwolił Niemcom ocalić to, co było najistotniejsze z dzieła Bismarcka, i jeżeli Niemcy obrałyby wówczas drogę pokoju, nie- wštpliwie urosłyby w cišgu następnych dwudziestu lat do pozycji dominujšcej siły w œrodkowej i wschodniej Europie. Jednakże straty, jakie poniosły Niemcy, należy oglšdać przez pryzmat kolosalnych korzyœci uzyskanych nieco wczeœniej. Nie wydaje się, aby Niemcom przyszło na myœl, że carska Rosja podyk- towałaby im nieskończenie gorsze warunki (niewštpliwie podobne do tych z roku 1945). W każdym razie Rosja carów została znisz- czona niemieckim orężem! Dlaczego zatem zmuszono Niemców, by na wschodzie przekazali wszystkie niemieckie gminy barbarzyń- skim Słowianom w polskim korytarzu, we Wschodnich Prusach, przede wszystkim zaœ na Œlšsku bogatym w węgiel i żelazo? Właœnie te ustępstwa wywołały największe oburzenie, bo godziły w narodo- wš dumę - życie pod słowiańskš władzš było dla Niemców czymœ przeciwnym naturze. Nawet plebiscyt œlšski, ważny przywilej za- gwarantowany Niemcom przez Lloyda George'a, spowodował po- wszechnš wœciekłoœć, ponieważ rzšd nigdy nie wyjaœnił obywa- telom, że traktat wersalski dopuszczał możliwoœć podziahi prowin- cji w zależnoœci od wyników głosowania. Plebiscyt z 21 marca 1921 r. dał Niemcom szeœćdziesięcioprocentowš przewagę, lecz Liga Na- 147 rodów przydzieliła Polsce około 40% terytorium zamieszkanego przez polskš większoœE, a był to obszar najcenniejszy, najbardziej uprzemysłowiony. Niemcy poczuli się znowu oszukani i tym razem ich nienawiœć zwróciła się przeciwko Lidze'. W pewnym sensie oszukiwano Niemców przez wiele lat, ale głównie robiły to ich własne rzšdy, które nigdy nie wyjaœniły swemu narodowi prawdy o celach i metodach polityki zagranicznej. W rzeczywistoœci pełna prawda nie wyszła na jaw aż do 1961 r., kiedy to wybitny historyk niemiecki Fritz Fischer opublikował pracę Griff nach der Weltmacht, w której wykazał nieprzerwanš obecnoœć agresji w ekspansywnej poGtyce zagranicznej i militarnej Niemiec5. Nastšpiła długa i niezbyt pnyjemna polemika pomiędzy historykami niemieckimi, która osišgnęła szczyt w trakcie berlińskiego zebrania Niemieckiego Towarzystwa Historycz#ego w 1964 r.s Podczas dys- kusji ustalono zgodnie najistotniejsze cechy niemieckiej odpowie- dzialnoœci za wojnę, co z czasem zaakceptowała ró#mież większoœć krytyków Fischera. Warto przytoczyć pokrótce te wnioski. W drugiej połowie XIX wieku Niemcy stały się wielkš i wspa- niale prosperujšcš potęgš przemysłowš. Spowodowało to gwał- towny wzrost rzesz proletariatu przemysłowego, którym nie można było manipulować jak chłopami, a z którym niemiecka klasa panu- jšca, składajšca się z wojskowych i właœcicieli ziemskich, nie miała ochoty dzielić się władzš. Bismarck znalazł dwojakie rozwišzanie problemu. Z jednej strony, w latach osiemdziesištych, zwiększył tradycyjne œwiadczenia społeczne monarch pruskiej, doprowa- dzajšc do powstania pierwszego na œwiecie państwa opiekuńczego (welfare state)'. Z drugiej strony, po zakończeniu ekspansywnych wojen usiłował utrzymać jednoœć w kraju, celowo wskazujšc na (głównie urojone) groŸby obcego "okršżenia", i wpoić w psychikę narodu poczucie cišgłego zagrożenia. Bismarck wiedział, jak pora- dzić sobie z tš pozornš zmorš, ale jego następcy - nie. W rzeczy- wistoœci sami stali się ofiarami narastajšcego irracjonalizmu i strachu. Przed 1911 r. rzšdzšcy Niemcami wyzwolili nowy etniczny nacjonalizm: "Celem było połšczenie stanowiska klas rzšdzšcych i cieszšcej się popularnoœciš polityki zagranicznej. Naprawdę wie- nono, że wojna rozwišże narastajšce napięcia społeczne. Przez zaangażowanie mas w cišgłš walkę, te elementy, które przedtem stały z boku, zostanš teraz zintegrowane w państwie monarchicz- nym"e. Celem wojny 1914 r. było stworzenie nowego porzšdku w Europie, nad którš panowałyby Niemcy. Według Riezlera, sekre- 148 tarza Bethmanna-Hollwega, był to "europejski kostium naszej woli panowania"e. Bethmann-Hollweg doszedł do wniosku, że Anglia nie mogła w żadnym razie zaakceptować całkowitej dominacji Niemiec w Europie. Zatem należało pokonać Anglię (a także Francję i Rosję), co oznaczało, iż Niemcom przypadnie rola œwia- towego mocarstwa. Według sformułowania Riezlera, który powtó- rzył myœl Bethmanna: "Tragiczny błšd Anglii może przyczynić się do tego, że zostaniemy zmuszeni do zmobilizowania całej naszej siły, do wykorzystania całego naszego potencjału, do włšczenia na_ s w problemy œwiatowe, do wywołania w nas - wbrew naszej woli- pragnienia œwiatowej dominacji"'". To ostatnie sformułowanie było bardzo typowe dla niemieckiego pragnienia, by przerzucić na innych moralnš odpowiedzialnoœć za własnš agresję. Jeżeli odpowiedzialnoœć za rozpoczęcie wojny była udziałem zarówno wojskowych, jak i cywilnych przedstawicieli niemieckiego establishmentu, to winę za rozmiary klęski ponosili tylko generało- wie i admirałowie. Dnia 9 stycznia 1917 r., kiedy to Bethmann- -Hollweg uległ żšdaniu prowadzenia nieograniczonej wojny przy użyciu łodzi podwodnych - czemu opierał się przez trzy lata- Niemcy definitywnie przestały być cywilnym imperium. Od tej pory władzę przejęli admirałowie i Ludendorff. To była ich wojna. Oni podnieœli stawki przy stole hazardzistów, powodujšc tym samym, że w momencie nieuchronnej klęski Niemcy zostanš nie tylko po prostu pokonane, ale złamane, doprowadzone do bankructwa, okryte hańbš i poniżone. Riezler stwierdził: "Praktycznie będziemy musieli zaakceptować dyktat. Niewolnictwo na setki lat. Skończyło się na zawsze marzenie o potędze œwiatowej. Koniec zuchwałej hubris. Rozproszenie Niemców po całym œwiecie. Los Żydów"". Szkoda, że Keynes nie mógł poznać tych desperackich myœli czło- wieka, który tkwił w samym centrum niemieckiej machiny odpowie- dzialnej za losy kraju. Mógłby wtedy przyznać, że ten tak zwany "punicki pokój" był w rzeczywistoœci o wiele bardziej szczodry niż władcy Niemiec w skrytoœci oczekiwali. Ale oczywiœcie przeważa- jšce masy Niemców wykazywały jeszcze większš ignorancję niż Keynes. Nauczono ich, a oni uwierzyli, że wojna została sprowoko- wana głównie przez rosyjski ekspansjonizm i brytyjskš zawiœć o handel, a dla Niemiec była to wojna obronna o przetrwanie. Kiedy w 1918 r. przyszła klęska, tragicznie przegapiono okazję powiedze- nia narodowi niemieckiemu prawdy. Nawet wœród niemieckich socjal‹stów jedynymi, którzy uznawali odpowiedzialnoœć za wojnę, 149 byli: Kurt Eisner, zamordowany w 1919 r., Karol Kƒutsky, którego zadanie polegało na uporzšdkowaniu przedwojennych dokumen- tów dyplomatycznych, i Edward David, który tuż po upadku monar- chii miał dostęp do najważniejszych dokumentów jako podsekre- tarz w Ministerstwie Spraw Zagranicznych'2. Nie opublikowano jednak ani nie udostępniono publicznie ani jednego dokumentu wyjaœniajšcego faktyczny stan rzeczy. Niemieccy historycy, najlepsi w œwiecie, zdradzili swoje powołanie i oszukiwali samych siebie. Najważniejsi bohaterowie tej traged kłamali i ukrywali fakty. Bethmann-Hollweg miał okazję wyjawienia prawdy o poczštkach wojny i roli wojska w jej przegranej, ale nawet sprowokowany nie uczynił tego. Zarówno Tripitz, jak Ludendorff zarzucali mu to w swoich pamiętnikach. Sprawozdanie samego Bethmanna mówi bardzo niewiele, gdyż lękał się on pogłębić istniejšce, już dostatecz- nie duże, podziały w niemieckim społeczeństwie'3. Nie doœć, że prawda nie wyszła na jaw, ale została celowo zatuszowana pr Lez mit, iż niemieckiej machinie wojennej zadały cios w plecy defetyzm i tchórzostwo cywilów. Kiedy patrzymy wstecz, wydaje się rzeczš niezwykłš, że zaakceptowano tę właœnie legendę. Żadna siła w Niemczech W#ilhelma nie była w stanie optzeć się armii, cóż więc mówić o ciosie w plecy. Niemcy stanowiły pod wieloma względami najbardziej zmilitaryzowanš społecznoœć na kuli ziemskiej. Nawet przemysł zorganizowano na modłę wojsko- wš. Przyfabryczne osiedla wyrosły wokół garnizonowych miast królów-żołnierzy z dynast Hohenzollernów. Ustawiczny wojsko- wy dryl wywierał wptyw na ludzi interesu, a nawet oddziaływał na wczesne stadium zwišzków zawodowych i ruchów socjaldemokra- tycznych, kładšcych wyraŸny akcent na niezwykle serio traktowanš dyscyplinę. Mundury królowały wszędzie. Cesarz z pogardš mówił o ministrach, politykach i dyplomatach, jako o "głupich cywilach". Dla podniesienia własnego prestiżu członkowie rzšdu przywdziali mundury wojskowe, a sam Bismarck paradował w mundurze gene- rała kawaler. Kiedy Bethmann-Hollweg po raz pierwszy zjawił się w Reichstagu jako kanclerz, ubrany był w mundur majora. Cesarz zasiadał przy swoim biurku nie na fotelu, ale w wojskowym siodle". Wizja cywilów obalajšcych tę gigantycznš wszechwładnš strukturę militarnš była niedorzeczna, zwłaszcza podczas największej wojny w historii. W gruncie rzeczy było odwrotnie. Właœnie Ludendorff, zorien- towawszy się nagle, że gra jest skończona, chcšc ocalić armię, 150 nalegał - póki był na to jeszcze czas - na zawieszenie broni. To jego następca, generał Wilhelm Groener, przekazał cesarzowi swój rozkaz wymarszu, mówišc, że armia rozeszła się do domów w porzšdku, lecz "nie pod komendš Jego Królewskiej Moœci, ponie- waż nie stoi już za jego Królewskš Moœciš"'5. Właœnie armia poczštkowo dšżšc do wybuchu wojny, podbiła stawkę i gdy katas- trofalna klęska była pewna, wtedy wyœliznęła się uniknšwszy odpo- wiedzialnoœci i oddała władzę ponownie w ręce cywilów. Tych ostatnich pozostawiono z niepopularnym zadaniem doprowadze- nia do zawieszenia broni i podpisania pokoju, podczas gdy genera- łowie przygotowywali usprawiedliwienie wysuwajšc argument ciosu w plecy. I tak dzięki przedziwnej krótkowzrocznoœci i samooszukiwaniu się Niemcy uniewinnili tych, którzy doprowadzili kraj do przera- żajšcego chaosu. Alianci porzucili myœl o trybunałach sšdzšcych zbrodnie wojenne. Zrezygnowali nawet z żšdania ekstradycji nie- mieckich oficerów, którzy, jak było wiadomo, złamali konwencję haskš. Uwolniono ich, by odpowiadali przed sšdami niemieckimi: otrzymali œmiesznie niskie wyroki, następnie pozwolono im zbiec, by powrócili w glor bohaterów. Zamiast nich winš za trudnoœci Niemiec obarczono socjalistów i polityków centrum. Socjaliœci stanowili najliczniejszš partię w przedwojennym Reichstagu, lecz nigdy nie dopuszczono ich do rzšdu, a ponieważ parlament miał niewystarczajšcš kontrolę nad finansami (główna słaboœć przed- wojennej niemieckiej demokracji), nie mogli skutecznie przeciw- stawić się niemieckiemu imperializmowi, chociaż głosowali przeciwko niemu. Byli onijedynš partiš sprzeciwiajšcš się niemiec- kim aneksjom w Rosji na poczštku I918 r. Kiedy wojna dobiegła końca, przejęli wreszcie władzę, ale na krótko i wyłšcznie jako sukcesorzy zbankrutowanego imperium, za którego grzechy mieli cierpieć. Kiedy władzę przejęli niebawem politycy centrum, socja- listów obcišżono winš za klęskę oraz kapitulację i oskarżono, że sš " ludŸmi aliantów". Faktycznie, w większym lub mniejszym stopniu, piętno Wersalu odcisnęło się na wszystkich politykach nowej republiki, a więc także na całej idei demokracji parlamentarnej. Po raz pierwszy naród niemiecki miał szansę rzšdzić sam sobš. Każdy, kto ukończył dwadzieœcia jeden lat, mężczyzna czy też kobieta, miał prawo wyborcze. Wyboty do organów politycznych były więc równe, tajne, bezpoœrednie i proporcjonalne. Zniesiono cenzurę, zagwarantowa- 151 no prawo do zgromadzeń, pracodawcy uznaG zwišzki zawodowe, wprowadzono oœmiogodzinny dzień pracy'B. W czasie pierwszych wyborów, w styczniu 1919 r., z trzech czwartych uprawnionych, którzy wzięli w nich udział, 80% opowiedziało się za republikš. Konstytucję weimarskš naszkicowano pod kierunkiem wiel- kiego socjologa, Maxa Webera. Po raz pierwszy oddawała ona pełnš kontrolę budżetu w ręce parlamentu. ChoE miała opierać się na najlepszych elementach konstytucji amerykańskiej, wykazywała jednš poważnš wadę: nie wybierany na okres siedmiu lat prezydent był głowš rzšdu, lecz kanclerz, figura partyjna odpowiedzialna przed parlamentem. Prezydent zaœ zgodnie z artykułem 48 uzyski- wał władzę w razie nagłej potrzeby, jeœli akurat nie trwała sesja parlamentu. Od I923 r. artykuł ten był przewrotnie przywolywany, ilekroć tylko obrady parlamentu utknęły w martwym punkcie, a zdarzało się to często, ponieważ proporcjonalna reprezentacja nie dopuszczała do wytworzenia się systemu dwupartyjnego i absolut- nej większoœci. Dla wielu Niemców wychowanych w przekonaniu, że ich kraj i naród sš metafizycznš, organicznš jednoœciš, obraz podzielonego, blokujšcego sesje parlamentu jawił się jako niena- turalny. Obcy i nie do przyjęcia był dla nich argument, że parlament stanowi forum, na którym autentyczne i nieuniknione sprzecznoœci interesów mogš być rozwišzane pokojowo. Widzieli Reichstag wyłšcznie jako scenę dla międzypartyjnych rozgrywek, podczas gdy prawdziwe, wieczne, organiczne i prawe Niemcy uosabiał prezy- dent i artykuł 48. Ten rozłam konstytucyjny widoczny był nawet w czasie kadencji pierwszego prezydenta, socjalisty Friedricha Eberta. Wolał on używać swojej władzy, niż nakłaniać posłów do rozwišzy- wania spornych kwestii. Kiedy marszałek polny Hindenburg zajšł jego miejsce, sytuacja się pogorszyła. Chociaż Ludendorff prowadził wojnę, Hindenburg był nomi- nalnym "księciem wojny" i bohaterem narodowym. W 19I6 r. wyrzeŸbiono jego gigantycznš drewnianš statuę, aby symbolizowa- ła niemieckš wolę zwycięstwa. Każdy, kto kupił obligację wojennš, miał prawo wbić w rzeŸbę gwóŸdŸ - w drewnianego kolosa wbito okolo I00 tys. gwoŸdzi. Natychmiast po zakończeniu wojny statuę poršbano na drewno opałowe, aby zamanifestowaE koniec rzšdów wojskowych. Władzę objęli cywile. Ich właœnie system, weimarski, a szczególnie parlament, identyfikowano z traktatem oraz z wszys- tkimi ciężarami i hańbš okresu powojennego. Kiedy drewniany tytan pojawił się ponownie w roli prezydenta, uosabiał nie tylko 152 powojenny heroizm i niemieckš jednoœć - w przeciwieństwie do partyjnych podziałów - ale także antyrepublikańskš zasadę veta, zawartš zresztš w konstytucji weimarskiej. Właœnie za Hindenbur- ga tę prezydenckš pcerogatywę stosowano do powoływania i od- woływania kanclerzy, dzięki niej rozwišzywano Reichstag, co póŸniej praktycznie doprowadziło do zawieszenia rzšdu parlamen- tarnego. Hitler nasilił ten proces wykorzystujšc artykuł 48, by przygotować grunt pod swojš dyktaturę, zanim jeszcze w kwietniu 1933 r. parlament w ogóle przestał istnieć. Owa skaza na konstytucji nie miałaby może takiego znaczenia, gdyby nie odzwierciedlała o wiele głębszego podziału w społe- czeństwie niemieckim, a także w umysłach Niemców. Okreœlam to zjawisko jako podział Wschód - Zachód. Stanowi on jeden z centralnych motywów współczesnoœci w takim stopniu, w jakim teraŸniejszoœć okreœlona została przez losy Niemiec. Głównš cechš charakterystycznš przedwojennych rzšdów niemieckich ksišżšt, generałów i właœcicieli ziemskich, profesorów pcawa, którzy dos- tarczyli im akademickiej legitymacji, i luterańskich duchownych, którzy obdarzyli je władzš moralnš, był brak liberalizmu. Kasta rzšdzšca serdecznie nienawidziła Zachodu, zarówno za jego libe- ralne idee, jak też za prymitywny materializm i brak duchowoœci, które - w jej mniemaniu - owe idee ucieleœniały. Ludzie ci chcieli utr mać Niem w stanie "ezystoœci w stosunku do Zachodu i to był jeden z motywów ich œredniowiecznego planu zdobycia i zasied- lenia Wschodu, stworzenia kontynentalnego imperium Niemiec, któ- re uniezależniłoby wschód od anglosaskiego systemu œwiatowego. Zwolennicy polityki wschodniej nakreœlili fundamentalnš różnicę między cywilizacjš, którš definiowali jako oderwanš od Ÿródeł, kosmopolitycznš, niemoralnš, antyniemieckš, zachodniš, mate- rialistycznš i skażonš rasowo, a kulturš - czystš, narodowš, niemiec- kš, duchowš i autentycznš". Cywilizacja cišgnęła Niemcy na zachód, kultura - na wschód. Rzeczywiste Niemcy#nie były częœciš międzynarodowej cywilizacji, ale narodowš kulturš rasy, jedynš w swoim rodzaju. Kiedy Niemcy odpowiedziały na wezwanie Zachodu, spotkała je porażka, a kiedy szukały swego przezna- czenia na Wschodzie, ich nadzieje się spełniły. Faktycznie to zwolennicy polityki wschodniej rzšdzili przez cały czas krajem, oni stworzyli poczucie zagrożenia wojnš, doprowadzili Niemcy do wojny, a potem jš przegrali. Jednakże w umysłach większoœci Niem- ców mit ciosu w plecy zaprzeczył tej wymowie faktów, ponieważ 153 przypisywał przegranie wojny defetyzmowi i zdradzie zwolenników politylƒ zachodniej, którzy podpisali zawieszenie broni, zaakcepto- waG haniebny pokój, wprowadzili republikę i intronizowali rzšdy partyjne. Zatem to zwolennicy Zachodu ponosiG odpowiedzi za wszystkie powojenne nieszrzęœcia Niemiec i tylko takie wytłuma- czenie było lo#czne, jako że ci ludzie okazaG się marionetkami lub płatnymi agentami polityków z Paryża i Lo#dynu, a także międzyna- rodowej finansjery z Wall Street i londyńsiƒego City. Arenš ich działania w Niemczech był parlament w Weimar Le. Ale autentyczna kultura niemiecka wcišż miała swojš redutę wewnštrz republib, w osobie prezydenta Hindenburga,par excellence zwolennika polityki wschodniej, który posiadał władzę z mocy artykułu 48. W miarę uptywu czasu można było ten przyczółek poszerzyć. Jednakże wówczas zatriumfowali zwolennicy Zachodu. Weimar był republi- kš w stylu zachodnim. Opowiadała się ona raczej za cywilizacjš niż kulturš; cywilizacja nšdziła, kultura pozostawała w opozycji. Nie jest to zbieg okolicznoœci, że niemiecka cywilizacja osišgnęła naj- bardziej btyskotliwe stadium w latach dwudziestych, kiedy to Niem- cy, na krótki okres, stały się œwiatowym centrum myœli i sztuki. Ten triumf narastał przez lata. Niemcy byli niewštpliwie najlepiej wyk- ształconym narodem œwiata - u schyłku XVIII wieku potowa lud- noœci umiała pisać i czytaE. Przez wiek XIX rozwijał się stopniowo system szkolnictwa wyższego, który nie miał sobie równego pod względem różnorodnoœci i starannoœci kształcenia. W Monachium, Berlinie, Marburgu, Freiburgu, Heidelbergu i Frankfurcie znajdo- wały się œwiatowej sławy uniwersytety. L,iberalna inteligencja nie- miecka przestała uprawiać politykę i wycofała się z życia publicz- nego w latach szeœćdziesištych XIX stulecia, pozostawiajšc pole Bismarckowi ijego następcom. Wszakże nie wyemigrowała -wręcz odwrotr–e: rozrosła się liczebnie, jej wielostronny wplyw stał się wyraŸny, kiedy w przededniu I wojny œwiatowej zaczęła wypływaE na powierzchnię, aby w roku 19l8 zdecydowanie już wodzić rej w życiu publicznym. Przodował, oczywiœcie, czteromilionowy Berlin. Lecz w od- różnieniu od Paryża nie wysysał całej intelektualnej i artystycznej energii dla siebie. Podczas gdy Berlin miał swój Alexanderplatz i Kurfrstendamm, istniało też wiele innych oœrodków kulturalnego pr Lyƒšgania: Bruehl w I)reŸnie, Jungfemsteg w Hamburgu, Schweid- mitzerstrasse we Wrocławiu czy Kaiserstrasse we Frankfurcie. Cen- trum architektonicznego eksperymentu - sławny Bauhaus - znajdo- 154 wał się najpierw w Weimarze, póŸniej przeniesiono go do Dessau. Najważniejszy oœrodek badań nad sztukš - Warburg Institute- znajdował się w Hamburgu. Drezno posiadało jednš z najznako- mitszych na œwiecie galer sztuki oraz przodujšcš w Europie operę pod kierownictwem Fritza Buscha, w której wystawiono po raz pierwszy dwie z oper Richarda Straussa. Monachium miało wiele teatrów i także wspaniałš galerię; tu wydawany był ##Simplicissi- mus#,, najważniejsze pismo satyryczne tego okresu, tu działał Tho- mas Mann, najznamienitszy pisarz. Za najlepszš gazetę codziennš uchodził ##Frankfurter Zeitung##, Frankfurt stanowił ważne cen- trum teatralne i operowe (na równi z Monachium), w miastach takich jak Norymberga, Darmstadt, Lipsk i Dsseldorf odbywały się premiery najważniejszych sztuk lat dwudziestych's. Berlin wsławił się szczególnie dzięki swemu teatrowi o ostrej wymowie politycznej, w latach dwudziestych niewštpliwie najbo- gatszemu repertuarowo na œwiecie. jego przewaga uwidoczniła się przed wojnš, gdy w Deutsche Theater królował Max Reinhardt, lecz w 1918 r. republikanizm zapanował w nim całkowicie. Niektó- rzy dramatopisarze byli zdeklarowanymi rewolucjonistami, na przykład Friedrich Wolf i Ernst Toller, pracujšcy dla Teatru Prole- tariackiego Erwina Piscatora, w którym scenografię przygotowywał George Grosz. Bertolt Brecht, którego sztukę Werble w nocy po raz pierwszy wystawiono w Berlinie w 1922 r. - a miał wtedy dwadzieœ- cia cztery lata - tworzył alegorie polityczne. W komunizmie pociš- gała go przemoc, przypominajšca amerykańskie gangsterstwo; z tych samych powodówjego przyjaciela, Arnolda Bronnena, pociš- gał faszyzm. Brecht zaprojektował swój własny mundur, pierwszy strój lewicy: skórzana czapka, okulary w drucianej oprawie i skó- rzany płaszcz. W 1928 r. wystawiono Operę za trzy grosze napisanš wspólnie z kompozytorem Kurtem Weillem; pobiła ona wszystkie rekordy: ponad 4 tys. przedstawień w całej Europie w cišgu jed- nego roku'9. Większoœć tekstów tego berlińskiego szlagieru scenicz- nego napisali liberalnŒ intelektualiœci, bardziej niż "politycznie ukierunkowani", znani jako "œmiali", "pesymistyczni", "problema- tvczni", a nade wszystko - jako "mšciciele". Byli to tacy ludzie, jak Georg Kaiser, Carl Sternheim, Arthur Schnitzler, Walter Hasenc- lever, F#erdinand Bruckner i Ferenc Molnar#. Czasami na jakšœ szczególnš sztukę szła praw‹ca kulturalna, na przykład, gdy zamie- ; zała zakłócić premierę Der fr”hliche Weinberg Carla Zuckmayera i tego, który napisał scenariusz do Blękitnego aniota). Ale konser- 155 watyœci mieli zastrzeżenia właœciwie do całego teatru, ponieważ w Berlinie nie wystawiano sztuk prawicowych czy nacjonalistycznych. Niemiecki prefekt policji po obejrzeniu sztuki Gerharta Haupt- manna wyraził uczucia Niemców hoidujšcych orientacji Kultur "Cały ten nurt powinien zostać zlikwidowany"2'. Berlin był również œwiatowš stolicš sztuk pol#'ewnych teatrowi- opery i filmu. Rywalizowali tam ze sobš pierwszorzędni reżyserzy oraz impresario, dyrygenci i producenci: Reinhardt, Leopold Jes- sner, Leo Blech, Joseph von Sternberg (Blękitny aniot), Ernst Lubitsch, Billy Wilder (Emil i detektywi), Fritz Lang (Metropolts). W sztuce scenografii i kostiumów, w efektach œwietlnych, w pozio- mie orkiestr i chórów, w zwykłej dbałoœci o szczególy, Berlin był bezkonkurencyjny. Kiedy Wozzeck - nowa opera Albana Berga, uzdolnionego ucznia Arnolda Schoenberga - dostšpiła premiery w Państwowej Opene w Berlinie w 1925 r., dyrygent Erich Kleiber nalegał na nie mniej niż sto trzydzieœci prób#. Berliński festiwal muzyczny w 1929 r. zaprezentował Richarda Straussa, Bruno Wal- tera, Furtw„nglera, George'a Szella, Klemperera, Toscaniniego, Gigli. Casalsa, Cortota i Thibauda#. Majšc do dyspozycji tak wielkš liczbę talentów i wspaniałe rzemiosło Niemcy były w stanie budować przodujšcy w œwiecie przemysł filmowy, nakręcajšc w latach dwudziestych więcej filmów niż cała reszta Europy razem wzięta - 646 w samym tylko 1922 r.z' Jeszcze znaczniejszy sukces odnieœli Niemcy w dziedzinie sztuk plastycznych. W 19l8 r. Walter Gropius został dyrektorem Wei- marskiej Szkoty Sztuk Pięknych i zaczšł wprowadzać w życie teorię #amtkunstwerk, dzieła totalnego. Terminu tego użył po raz pierw- szy Wagner, lecz tym razem zastosowano go, przez analogię do katedry œredniowiecznej, do integracji malarstwa, architektury, mebli, szkła, kowalstwa artystycznego, rzeŸby, biżuter i tkanin. Idea wyrosła z dziewiętnastowiecznego odrodzenia gotyku, ale atmosferę w Bauhaus dyktowała funkcjonalnoœć najnowszych ma- teriałów i technik konstrukcyjnych. Jak sformułował to jeden z nauczycieli, Lothar Schreyer: "Dosłownie czuliœmy, że budujemy nowy œwiat". Przedsięwzięcie to przycišgnęło wiele wspaniałych talentów. Wœród odwiedzajšcych artystów znajdowali się: Klee, Kandinsky, Mies van der Rohe, Oskar Schlemmer, Hannes Meyer, Bartók, Hind‚mith, Strawiński#. Rzeczywiœcie, ta instytucjonalizacja modernizmu stała się nowoœciš w Weimacze i dała mu osobliwš moc. Spoœród wszystkich 156 dziedzin sztuki Weimar był mniej wrogi modernizmowi niż jakie- kolwiek inne spoteczeństwo czy system polityczny. Najpoważniej- sze muzea niemieckie kupowały współczesne malarstwo i rzeŸbę, tak jak opery patronowały atonalnoœci. Otto Dix otrzymał nomina- cję na profesora w dziedzinie sztuk pięknych w Berlinie, Klee w Dsseldorfie, Kokoschka w DreŸnie. Znacznš rolę w akceptacji modernizmu odegrali teoretycy i historycy sztuki, na przykład Carl Einstein, W R. Wornnger i Max Dvorƒk, któr Ly sytuowali abstrak- cjonizm i ekspresjonizm w kontekœcie tradycji sztulƒ europejskiej. W rezultacie Berlin stał się rywalem Paryża, czy wręcz przegonił go, stajšc się centrum wystawowym modernistycznego malarstwa. Ga- leria prowadzona przez Herwatha Waldena i jego żonę Elsę Las- ker-Schler, którzy poza tym wydawali pismo ##Der Sturm,# wystawiajšc Legera, Chagalla, Klee'ego, Kurta Schwittersa, Moho- ly-Nagy i Campendoncka miała większe wzięcie niż jakakolwiek inna na Lewym Brzegu. Neue Sachlichkeit, czyli nowy realizm, który w roku 1923 zajšł miejsce dogorywajšcego ekspresjonizmu, spoty- kał się z większym zainteresowaniem niż ówczesne paryskie ten- dencje w sztuce#. Weimarskie Niemcy naprawdę dzierżyły berło modernistycznej kultury. Fakt ten sam w sobie oddziaływał wysoce prowokujšco na zwolenników Wschodu. Pojawia się nazwa Kulturbolschewrsmus. Przez całš wojnę ultrapatriotyczna prasa niemiecka ostrzegała, że klęska przyniesie triumf zachodniej dekadenckiej sztuki, literatury i filozof, jak gdyby Lloyd George i Clemenceau nie mogli doczekać się wkroczenia do Berlina, by wepchnšć kubizm do niemieckich gardeł. I tak też się stało! Weimar był wielkim polem bitewnym, na którym modernizm i tradycjonalizm walczyły o supremację w Europie i œwiecie, gdyż w Weimarze nowe tendeneje miały poparcie przynajmniej niektórych instytucji, a nawet prawa. Weimarskie prawo o cenzurze, choć cišgle surowe, było chyba najmniej repre- syjne w Europie. Takich filmów, jak Błękitny aniof nie wolno było wyœwietlać w Paryżu. Rewie i pokazy w nocnych klubach Berlina były objęte najmniejszymi ograniczeniami w porównaniu do innych stolic. Sztuki, powieœci, nawet obrazy poruszały takie tematy, jak homoseksualizm, sado-masochizm, transwertytyzm i kazirodztwo; to właœnie w Niemczech prace Freuda zostały najgłębiej przyswojone przez inteligencję i najmocniej wpłynęły na kształt artystycznej ekspresji. 157 Lewicowa inteligencja często starała się doprowadzić do fur prawicowo myœlšcych Niemców. Jakże długo przygniatała jš kon- wencjonalna mšdroœć wojska, Koœcioła, dworu i akademii; nad- szedł czas outs–lerów, któczy w osobliwy i zaskakujšcy sposób zachodzili teraz za skórę społeczeństwu weimarskiemu. W ##Welt- bhne,#, najelegantszym i zawierajšcym mnóstwo informacji no- wym piœmie, pod niebiosa wynoszono swobodę seksualnš i pacyfizm, natomiast wœciek)e atakowano arntię, państwo, uniwer- sytet, Koœciół, a przede wszystkim zasobne, wygodnie żyjšce klasy œrednie. Zamieszczano tam, porównywane przez wielu do twór- czoœci Heinego, satyry Kurta Tucholsky'ego, który ostrym piórem godził częœciej i z większym powodzeniem w zwolenników Wscho- du, niżby pozwalał sobie na to jakikolwiek inny pisarz; był to literacki odpowiednik przerażajšcych karykatur Georga Grosza. Tucholsky pisał: "Nie istnieje taka tajemnica niemieckiej arm, której chętnie nie przekazałbym obcym mocarstwom"2'. Tucholsky był niezwykle uzdolniony. Chciał zadawać ból, wzniecać nienawiœć i doprowadzać do fur. Co też mu się udawało. Ta wojna pozycyjna w sferze kultury prowadzona bez jakiego- kolwiek odwoływania się do konwencji genewskiej, bezlitosna w swej złoœliwoœci, nienawiœci i okrucieństwie, była wykalkulowana na pobudzenie atawizmów zwolenników Wschodu. Ich podejœcie do spraw publicznych było paranoidalne. Do pewnego stopnia to Bismarck sfabrykował tę paranoję, lecz na długo przed rokiem 1914 stała się ona instynktownym nawykiem - widziano Rzeszę jako obiekt œwiatowej konspiracji politycznej, ekonomicznej, militarnej i kulturalnej. Katastrofa wojenna nie egzorcyzmowała tych fana- tyzmów, przeciwnie, wydawała się je potwierdzać. I oto Niemcy były teraz szlachetne, bezradne i cierpišce, przepełnione poczu- ciem klęski i lżone, dręczone przez kosmopolityczne męty, które wypłyrvały na powierzchnię w roli kontrolerów wszelkich dziedzin sztuki i które dzięki tajemnej konspiracji systematycznie zastępo- wały niemieckš Kultur swojš własnš, przeklętš Zivilrsation. Gorycz narastała przez całe lata dwudzieste i została opisana w szczególny sposób w ksišżce Kurfrstendamn Friedricha Hussonga, opubliko- wanej w parę tygodni po dojœciu nazistów do władzy: Stał się cud. Już ich nie ma (...) Twierdzili, że sš niemieckim Duchem, niemieckš kulturš, niemieckš teraŸniejszoœciš i przyszłoœciš. Reprezentowali Niemcy w œwiecie, mówili w ich imieniu. (...) Wszystko inne było btędem, drugorzędne, żałoœ- 158 nie kiczowate, ohydnie filisterskie. (...) Zawsze siedzieli w pierwszym rzędzie. Nadawali szlachectwo ducha i europej- skoœci. To, na co nie zezwalali, nie istniało. (...) "Stwarzali" siebie i innych. Ktokolwiek im służył, mógł byE pewien powodzenia. Pojawiał się na ich scenach, pisywał w ich pismach, reklamowano go na całym œwiecie; rekomendowa- no jego towar - czy to był ser, czy teoria względnoœci, puder czy Zeittheater, lekarstwo czy prawa ludzkie, demokracja i bolszewizm, propaganda na rzecz skrobanek lub przeciwko systemowi prawnemu, ohydna muzyka murzyńska czy taniec nago. Krótko mówišc, nie było bardziej bezczelnej dyktatury niż dyktatura inteligencji demokratycznej i Zivilrsations-lite- raten#. Obłęd umacniała oczywiœcie wiara, że kultura Weimaru była inspirowana i kontrolowana przez Żydów. I faktycznie, czyż cały ten reżim nie był jednš wielkš Judenrepublik? Kruche podstawy zacytowanego powyżej hymnu pochwalnego opierały się wyłšcznie na sprzecznych teoriach, że Żydzi zdominowali zarówno bolsze- wizm, jak i sieć międzynarodowego kapitału. Prawdš jest, że Żydzi zaznaczyli swojš obecnoœć we wczesnych ruchach komunistycz- nych. Ale w Rosji, od chwili, kiedy bolszewicy doszli do władzy, Żydzi stracili grunt pod nogami, a od roku 1925 reżim bolszewicki był już mocno antysemicki. Również w Niemczech, choć spehiili ważnš rolę w tworzeniu partii komunistycznej, szybko zostali z niej wyrugowani, gdy tylko partia stała się organizacjš masowš. W wyborach 1932 r. na 500 kandydatów partii nie było ani jednego Żyda.# Również w niemieckim przemyœle i finansach Żydzi nie odegrali żadnej ważnej roli. Wiara, że jest odwrotnie, opierała się na tajemniczej więzi między Bismarckiem i jego doradcš finanso- wym Gersonem von Bleichr”derem - Żydem, który zorganizował Rotszyldów i inne banki do finansowania niemieckich wojen#. Jednakże w latach dwudziestych Żydzi rzadko angażowali się w sprawy finansowe rzšdu, a żydowscy businessmeni trzymali się z dala od polityki. Wielki business reprezentował Alfred Hugenberg i antysemicka Niemiecka Partia Ludowo-Demokratyczna. Żydzi byli bardzo aktywni przy tworzeniu Weimaru, ale po roku 1920 jednym z nielicznych Żydów piastujšcych wysoki urzšd był Walter Rathenau, a i on został zamordowany w dwa lata póŸniej. Natomiast jeżeli chodzi o kulturę, sprawa wyglšdała inaczej. Nie mogło być nic bardziej drażnišcego niż tyrania kulturalna- 159 prawdziwa czy wyimaginowana - a w kulturze Republiki Weimar- skiej "ich" można było spokojnie identyfikować z Żydami. Żydem był najbardziej znienawidzony Tucholsky. Podobnie inni wybitni krytycy i osoby kształtujšce obowišzujšce opinie: Maximilian Har- den, Theodor Wolff, Theodor Lessing, Ernst Bloch i Felix Salten. Prawie wszyscy najlepsi reżyserzy byli ydami i mniej więcej polowa cieszšcych się powodzeniem dramatopisarzy, jak na przykład Sternheim i Schnitzler. Żydzi dominowali w lżejszej rozrywce, a jeszcze bardziej w krytyce teatralnej, stanowišcej czuły punkt zwo- lenników Wschodu. Wœród Żydów było wielu uzdolnionych i po- siadajšcych dobrš prasę ludzi sceny: Elizabeth Bergner, Erna Sack, Peter Lorre, Richard Tauber, Konrad Veidt i Fritz Kortner. Żydzi byli właœcicielami liczšcych się gazet, takich jak ##Zeitung,# we Frankfureie, ##Berliner Tageblatt,# i uVossiche Zeitung,#. Prowadzili najbardziej renomowane galerie. Szczególnie silnš pozycję utrzy- mywali w ruchu wydawniczym i chyba w tej dziedzinie handlu (drugiej po ogromnych domach towarowych) byli najbliżej domi- nacji. Najlepsze wydawnictwa liberalne, takie jak Malik Verlag, Kurt Wolff, Cassirerowie, Georg Bondi, Erich Reiss i S. Fischer, prowadzili lub posiadali Żydzi. Istniała grupa znanych i cieszšcych się ogromnym powodzeniem pisarzy żydowskich: Hermann Broch, Alfred D”blin, Franz Werfel, Arnold Zweig, Vicki Baum, Lion Feuchtwanger, Bruno Frank, Alfred Neumann i Ernst Weiss, a także Franz Kafka, którego inteligencja czyniła go równym Prous- towi i Joyce'owi. Stał się on obiektem szczególnej nienawiœci ze strony zwolenników Wschodu. W każdej dziedzinie sztuki, czy to w architekturze, rzeŸbie, malarstwie, czy w muzyce, wszędzie tam, gdzie zaszły najgwałtowniejsze przemiany, tak bardzo odrażajšce dla gustów konserwatywnych - Żydzi aktywnie uczestniczyli w tej transformacji, choć rzadko jš kontroIowali. Jedynym może wyjšt- kiem była muzyka - Schoenberga oskarżono o "zamordowanie" niemieckiej tradycji, lecz jego uczeń Berg, odnoszšcv bardziej błyskotliwe sukcesy i będšcy o wiele większym innowatorem niż jego mistrz, był aryjskim katolikiem. Niemniej niewštpliwie pcawdš jest stwierdzenie, że kultura Weimaru wyglšdałaby zupehzie inaczej bez udziału Żydów i na pewno istniało doœć powodów, by uznać żydowskš "konspirację kulturalnš" za prawdopodobnš3'. Było to głównš przyczynš tak zaskakujšcego zwycięstwa anty- semitvzmu w Republice Weimarskiej. Do tego czasu antysemitpzm nie był chorobš, na którš Niemcy były szczególnie podatne. Krajem  160 pogromów była Rosja, Paryż zaœ miastem antysemickiej inteligen- cji. Wydaje się, że antysemityzm pojawił się w Niemczech w siedem- dziesištych i osiemdziesištych latach XIX wieku, gdy filozofowie społeczni wyznajšcy determinizm posłużyli się zasadami darwinow- skiego naturalnego doboru, by stwor LyE "prawa", #óre wyjaœniałyby kolosalne zmiany spowodowane uprzemysłowieniem i powstawa- niem aglomeracji miejskich oraz alienację nader Gcznego, wydzie- dziczonego proletariatu. Chrzeœcijaństwu wystarczała znienawi- dzona, samotna postać szatana, majšca wyja#niE istotę zła, lecz nowoczesne wierzenia œwieckie żšdały diabłów wcielonych w ludzi i o ludzkich twarzach. I to różnych kategorii. Wróg, aby można było w niego uwierzyE, musi być całš klasš lub rasš. Wymyœlenie przez Marksa burżuazji było najłatwiejszš do przyjęcia teoriš nienawiœci i dało podstawy wszystkim paranoicz- nym ruchom rewolucyjnym - czy to faszystowsko-narodowym, czy też komunistyczno-internacjonalistycznym. Współczesny teore- tyczny antysemityzm wyszedł z marksizmu, wybierajšc (dla narodo- wej, politycznej i ekonomicznej wygody) jako przedmiot ataku szczególnš kastę burżuazji. Zwišzane to było raczej z emocjami niż z właœciwš analizš klasowš i dlatego Lenin używał sloganu: "Anty- semityzm jest socjalizmem głupców". Jednakże racjonalne myœle- nie nie dopuszczało wyboru między tymi dwoma opcjami. W rzeczywistoœci I,enin stwierdzał, że całš buriuazję, a nie tylko Żydów, należy winić za wszelkie zło. Znamienne, iż wszystkie reżimy marksistowskie, oparte na paranoicznym wyjaœnieniu ludz- kich zachowań, degenerujš się wczeœniej czy póŸniej w antysemi- tyzm. Krótko mówišc, nowy antysemityzm był składnikiem złowróżbnego odejœcia od odpowiedzialnoœci jednostkowej ku idei winy zbiorowej; odrodzenia, w zmodernizowanej postaci jednego z najprymitywniejszych, barbarzyńskich, wręcz bestialskich instyn- któw. Ciekawe, że kiedy odrodzony antysemityzm pojawił się w Niemczech, wœród atakujšcych go znalazł się Nietzsche, zawsze poszukujšcy laickich pseudoracjonalnych substytutów prawdzi- wych impulsów religijnych. Oskarżał "tych spóŸnionych spekulan- tów idealizmem, antysemitów (...) którzy usiłujš pobudzić wszystkie najbardziej tępe elementy narodu nadużywajšc najtańszego triku propagandowego - moralnoœci"#. O ile nowy antysemityzm nie był wcale zjawiskiem specyficznie niemieckim, o tyle istniały potężne siły, które w tym kraju popierały jego rozwój. Nowoczesny naród niemiecki był, w pewnym sensie, 161 tworem pruskiego militaryzmu. Był też narodowym wyrazem nie- mieckiego ruchu romantycznego, z akcentem na liolk, jego mitolo- gię i naturalne osadzenie w niemieckim krajobrazie, a zwłaszcza w jego ciemnych, tajemniczych lasach. Niemiecki ruch Iiolk datuje się od czasów napoleońskich i już w roku 1918 palił "obce" i "zagra- niczne" ksišżki, które korumpowały kulturę Tiolk. Właœnie z ruchu Tiolk Marks pczejšł koncepcję alienacji w kapitalizmie uprzemysło- wionym. Iiolk miał duszę, która pochodziła z jego naturalnego œrodowiska. Otto Gemlin, powieœciopisarz historyczny, sformuło- wał to w uDie Tat#, organie romantycznego ruchu Iiolk: "Dla każdego narodu i dla każdej rasy wieœ staje się ich własnym, niepowtarzalnym krajobrazem"#. Jeżeli zniszczy się krajobraz lub oderwie od niego Iiolk, dusza umrze. Żydzi nie byli Tiolk, bo stracili swojš duszę i zniknęły ich korzenie. Różnice te sprecyzował z dużš dozš pomysłowoœci zajmujšcy się antykiem bawarski profesor, Wilhelm Heinrich Riehl, w ser prac opublikowanych w latach pięćdziesištych i szeœćdziesištych XIX stulecia pod tytułem Land und Leute#. Prawdziwym fundamentem Tiolk byli chłopi. Mógł to być również lud miejski, ale wyłšcznie rzemieœlnicy zorganizowani w lokalne cechy. Z drugiej strony proletariat był tworem Żydów, którzy nie majšc własnego krajobrazu ojczystego, niszczyli cudzy, doprowadzajšc do oderwania milionów ludzi od ich korzeni i zagnania ich, niczym stada bezwolnych owiec, do wielkich miast. Tylko tyle potrafili dokonać dla swojego "krajobrazu". Riehl pisał: "Dominacja wielkiego miasta będzie oznaczać don#inację proleta- riatu", co więcej, wielkie miasta podadzš sobie ręce na całym œwiecie, tworzšc œwiatowš burżuazję i œwiatowy proletariat, spisku- jšc, aby zniszczyć wszystko, co ma duszę, co jest "naturalne"- szczególnie niemiecki krajobraz i przynależnego doń chłopa#. Ruch Iiolk opublikował zbiory antysemickich "chłopskich" powieœci, z których najbardziej popularnš okazała się Der Wehrwolf (1910) Hermana I,”nsa. Akcja tej powieœci toczy się podczas wojny trzydziestoletniej i ukazuje chłopów atakujšcych jak wilki swoich gnębicieli z miast: "Jakie znaczenie ma cywilizacja? Cienka po- włoka, pod którš żyje natura czekajšca na pojawienie się szczeliny, by eksplodować". "Miasta sš mogiłš germanizmu". "Berlin należy do Żydów". W wyobrażeniach chłopstwa Żydzi funkcjonowali jako lichwiarze, handlarze bydła lub poœcednicy. Zorganizowany anty- semityzm polityczny pojawił się poczštkowo w partiach chłopskich i w Bund der Landwirte zwišzku rolników. Hitler zachłannie czytał 162 "powieœci chłopskie", a zwłaszcza ksišżki Dietera Eckharta, który dokonał niemieckiej adaptacji Peer Gynta oraz powieœci Wilhelma von Polenza, również utożsamiajšcego Żydów z okrucieństwem i alienacjš w nowoczesnych spoteczeństwach. Niemieclƒ antysemityzm w r#eczywistoœci był w znacznym stop- niu ruchem "powrotu na wieœ". Istniały specjalne szkoty Tiolk, kładšce duży nacisk na życie na œwieżym powietrzu. W górach Harzu i innych miejscowoœciach budowano na wzór starożytnych amfiteatrów górskie teatry dla wystawiania udramatyzowanych obrzędów T#olk i innych spektakli; działalnoœć tę naziœci rozwinęli póŸniej na wielkš skalę i z olbrryntim rozmachem. Pierwsze ruchy młodzieżowe, przede wszystkim cieszšcy się ogromnym powodze- niem Wanderv”gel - jego uczestnicy głównie brzdškali na gitarach i przemierzali piechotš kraj - nabrały antysemickiego zabarwienia, zwłaszcza gdy opanowały szkoty i uniwersytety. Ruchowi "miasto- -ogród" przewodził w Niemczech zażarty antysemita Teodor Fritsch, którego publikacja Katechizm antysemicki doczekała się w latach 1887-1936 czterdziestu wydań; naziœci nazywali go DerAlt- meister, nauczyciel-mistrz. Nawet ruch zwolenników kšpieli sło- necznych nabrał, pod wplywem aryjskich i nordyckich symboli, zabarwienia antysemickiego#. W Niemczech lat dwudziestych ist- niały właœciwie dwa różne typy nudyzmu. Nudyzm "żydowski"- symbolizowany przez czarnš tancerkę Josephine Baker, heterosek- sualny, komercjalny, kosmopolityczny, erotyczny i niemoralny oraz nudyzm antysemicko-niemiecki, Tiolkrsch, nordycki, aseksualny (niekiedy homoseksualny), czysty i cnotliwy#. Nie sposób wymienić wszystkich składników, jakie od lat osiemdziesištych i dziewięćdziesištych XIX wieku złożyły się na trujšce opary niemieckiego antysemityzmu. W odróżnieniu od marksizmu, który był w istocie quasi religijny, antysemityzm niemie- cki to fenomen kulturowy i artystyczny, forma romantyzmu. To Egon Diederichs, od roku 1912 wydawca #Die Tat,#, ukuł wyrażenie "nowy romantyzm jako odpowiedŸ na żydowski ekspresjonizm". To on wydał Der Wehrwolf, a w swoim domu w Jenie występował otoczony intelektualistami z Ruchu Młodych, pnebrany w czarno- -białe pasiaste spodnie i turban. On również ukuł powiedzonko: Demokracja to cywilizacja, arystokracja oznacza kulturę" i zdotał przerobić Nietzschego w herosa antysemityzmu. Popełniono tam też inne zuchwałe nadużycia literackie. Germanię Tacyta zmienio- no w apokryfczny tekst Iiolkish, storturowano dzieło Darwina, by   163 wydobyć zeń "naukowe" uzasadnienie "praw" rasowych. Podobnie wykorzystałje Marks, by wesprzeć swoje "prawa" klasowe. Znalaz- ło się również wielu prawdziwych mentorów. Paul de Lagarde wygłaszał kazania w duchu germańskiej religii, wyzutej z chrzeœci- jaństwa, ponieważ było ono zjudaizowane przez "rabina", œwiętego Pawła. Julius Langbehn nauczał, że zasymilowani Żydzi sš "dżumš i cholerš" zatruwajšcš zdolnoœć artystycznego tworzenia liolk i powinni być poddani eksterminacji lub zejœć do roli niewolników wraz z innymi "niższymi" rasamis. Houston Stewart Chamberlain i Eugen Dhring akcentowali niezbędnoœć barbaryzmu czy też gotyckiego elementu w niemieckiej samoobronie przed żydowskš dekadencjš oraz "czystoœci" i idealizmu panteonu nordyckiego. Chamberlain, którego w 1927 r. Hitler odwiedził na łożu œmierci, by ucałować jego rękę, argumentował, że Bóg rozwijał się w rasie niemieckiej, a diabeł w żydowskiej - traktujšc je jako bieguny Dobra i Zła. Teutoni odziedziczyli greckie ideały arystokratyczne i rzymskie umiłowanie sprawiedliwoœci, dodali zaœ do tej schedy włas- ne bohaterstwo i odwagę. Toteż rolš ich jest walczyć i zniszczyć drugš rasę zasługujšcš na tę nazwę - Żydów, posiadajšcych równie wielkš rasowš "czystoœć" i pragnienie władzy. Tak więc Żyd nie był figurš z nędznej komedii, lecz œmiertelnym, nieublaganym wrogiem. Niemcy powinni zatem wyrwać całš potęgę nowoczesnej technolo- g i przemysłu z ršk Żydów, by ich całkowicie zniszczyć#. Niektórzy niemieccy teoretycy nazistowscy byli marksistami, jak choćby Ludwig Woltmann, który przerobił marksistowskš walkę klas na œwiatowš walkę ras i popierał ideę pobudzania mas retorykš i propagandš, by zmobilizować Niemców do podbojów niezbędnych dla przetrwa- nia i rozprzestrzeniania się jako rasy: "Niemcy sš rasš wybranš do zdominowania kuli ziemskiej". Krótko mówišc, do lat dwudziestych każdy przywódca poli- tyczny w Niemczech, pragnšcy posłużyć się antysemityzmem dla zaspokojenia swej żšdzy władzy, mógł zmontować kampanię wybie- rajšc z ogromnego repertuaru sloganów, idei i fantazji nagromadzo- nych przez półwiecze. Traktat wersalski dostarczył konfliktowi nowych bodŸców, zaganiajšc do Niemiec falę przerażonych Żydów z Rosji, Polski i terytoriów pczyległych do Niemiec. Tak narodził się palšcy "problem" wymagajšcy natychmiastowego "rozwišzania". Pojawiły się propozycje podwójnego opodatkowania Żydów, izola- cji lub apartheidu, powrotu do systemu getta, specjalnych przepisów prawnych, włšcznie z postulatem wieszania Żydów nie przestrzega- 164 jšcych tych ograniczeń, całkowity zakaz mieszanych ma#eństw pomiędzy aryjskimi Niemcami i Żydami. Bestsellerem roku 1918 stała się ksišżka Artura Dintera Die S–nde winder das Blut opisu- jšca, jak bogaci Żydzi bezczeœcili tasowš czystoœć aryjskiej kobiety. Wotania o eksterminację Żydów stawały się coraz częstsze i popu- larniejsze, a pamflety antysemickie kršżyły w milionach egzempla- rzy. Zdarzało się wiele przypadków użycia przemocy, ale kiedy w 1919 r. bawarska policja zwróciła się z pytaniem, jak postępować z przejawami antysemityzmu, Berlin odpowiedział, że nie ma na to żadnej rady, ponieważ "korzenie procesu tkwiš w różnicy ras między plemieniem Izraelitów a naszym Valk"#. Żydzi próbowali wszystkiego, by zwalczyć tę truciznę. Nie- którzy wychowali dzieci na rzemieœlników lub rolników. Zgłaszali się do wojska, próbowali ultraasymilacji. Poeta żydowski Ernst Lissauer napisał znany hymn antyangielski. Inni ekstremiœci próbo- wali syjonizmu lub zakładali bojówki żydowskie, studenckie ligi, korporacje pojedynkowiczów,lecz każda przyjęta taktyka powięk- szała, a nie zmniejszała trudnoœci, ponieważ antysemityzm miał proteuszowš naturę, głowy hydry i pozostawał niedostępny dla logiki i racjonalnych dowodów. Jakob Wassermann stwierdził: "Daremnie kryjemy się w mroku. Mówiš: tchórz skrada się do kryjówki gnany swym nieczystym sumieniem. Darmo idziemy pomiędzy nich z wycišgniętš dłoniš. Mówiš: na co to on sobie pozwala przepychajšc się po żydowsku. Bezcelowe jest polegać na nich jako towarzyszach lub wspótobywatelach, mówiš: on jest Pro- teuszem, może przybrać każdy kształt i formę. Po cóż pomagać im, by zerwali łańcuchy niewolnictwa. Mówiš: niewštpliwie mu się to optaca. Bezcelowe jest pr Leciwdziałanie tej truciŸnie"". Moritz Goldstein argumentował, że nie ma sensu wykazywanie braku podstaw antysemickich "dowodów". "Co zyskalibyœmy? Wiedzę, że ich nienawiœć jest prawdziwa. Kiedy wszystkie kalumnie zostanš obalone, wszystkie zniekształcenia sprostowane, wszystkie fałszy- we opinie o nas zdemaskowane - pozostanie antypatia jako coœ nie do zbicia""2. Po klęsce Niemiec w roku 1918 okazało się, że będzie potrzeb- ny koziot ofiarny, obcy zdrajca wewnštrz I#olk. Nawet bez przed- stawiania dowodów, Żydzi, wcielenie skłaniajšcej się w stronę Zachodu cywilizacji, automatycznie spełnili tę rolę. Istniały też dowody. Naptyw Żydów, który nastšpił bezpoœrednio po wojnie ponownie rozrzedził Iiolk, zapowiadajšc dalszy atak na zmaltreto- 165 wanš kulturę niemieckš. A i samo życie Weimaru, czyż nie dostar- czało codziennie nowych dovYodów, czy to w parlamencie, czy na scenie, w nowych kinach, księgarniach, tygodnikach i gazetach codziennych, w galeriach sztuki - wszędzie, gdzie się tylko zwykły, oszotomiony Niemiec obrócił, ta kosmopolityczna, skorumpowana i wszechobecna konspiracja opanowywała Rzeszę. Czy można było mieć wštpliwoœci, że kryzys był tuż, by wkrótce zażšdać ostatecz- nych rozwišzań? W tym właœnie momencie myœl o definitywnym rozwišzaniu konfliktu między kulturš a cywilizacjš zaczęła w umysłach niektó- rych Niemców przybierać realne kształty. Raz jeszcze przyczyniła się do tego fatalna niestety działalnoœć Lenina na poczštku serii aktów przemocy politycznej zainicjowanych w 1917 r. Antysemi- tyzm zawsze przyjmował pozycje obronne. Teraz więc jego sugestie, by użyć przemocy, nawet na gigantycznš skalę, mogłyby być uznane za obronne. Wierzono bowiem powszechnie - nie tylko w Niem- czech, lecz w całej œrodkowej i zachodniej Europie - że bolszewizm jest inspirowany i kierowany pczez Żydów, że to oni kontrolujš partie komunistyczne, animujš wszelkie rewolucje i powstania. Trocki, najokrutniejszy z bolszewików, przywódca puczu w Piotro- grodzie, był niewštnliwie Żydern, podobnie jak inni przywódcy rewolucji rosyjskiej. Żydzi wyróżnili się w powstaniu Spartakusa w Berlinie, w sowieckim rzšdzie w Monachium, w bezowocnych powstaniach w innych miastach niemieckich. Tam, gdzie brakowało faktów, na ratunek przychodziła rozgoršczkowana wyobraŸnia. I tak prawdziwe nazwisko Lenina miało brzmieć Isaachar Zeder- blum. Węgierskiej czerwonej rewolucji przewodził nie B‚la Kun, lecz Żyd o nazwisku Cohn. Lenin uczynił czerwonym terrorem bezcenny podarunek dla antysemickich ekstremistów, zwłaszcza że większoœć ofiar rekrutowała się z chłopów, a najzacieklejszyin terrorystš Czeki był łotewski Żyd Łastis. Monachium stało się teraz antysemickš stolicš Niemiec, ponieważ miastu temu udało się przetrzymać bolszewicko-żydowski terror Kurta Eisnera i jego bandy. ##Mchener Beobachten#, który przekształcił się póŸniej w ##V”lkische Beobachter##, specjalizował się w historiach o "czerwo- nym okrucieństwie", jak na przvkład ukrzyżowanie duchownych przez Kuna (vel Cohna), stosowanie przez niego ruchomej gilotyny itp. Oczywiœcie wiele doniesień z RosjŒ nie odbiegało od prawdy. Zbudowały one solidnš podstawę, na której można było ustawić płonšcy pomnik wyobraŸni. Wkrótce Hitler z bardzo pomyœlnym 166 skutkiem wykorzystał strach przed czerwonym terrorem, utnymu- jšc, że komuniœci zamordowali już 30 mln ludzi. Fakt, że dodał jedno zero do liczby pomordowanych, w niczym nie zmniejszył realnoœci prawdziwych potwornych cyfr. Hitler przedstawiał swojš narodowo-socjalistycznš wojowniczoœć jako reakcję obronnš i za- powiedŸ uderzenia. Był "przygotowany do zwalczania wszelkiego tercoryzmu marksistów terrorem dziesięciokrotnie większym"#. Ten "większy terror" będzie przeœladował Żydów nie jako niewin- ne ofiary, lecz jako ru#czywistych czy potencjalnych terrorystów. Syfilityczna zaraza antysemityzmu zmierzajšcego w epoce Weimaru do swego tneciego stadium, to niejedyna słaboœć ówczes- nej polityki niemieckiej. Państwo niemieckie było ogcomnym two- rem obdarzonym małym i ciasnym umysłem. Zwolennicy polityki wschodniej, idšc za przykładem Bismarcka, przeszczepili pruskie- mu militarnemu państwu cechy welfare state (państwa opiekuńcze- go). Dano robotnikom ubezpieczenia społeczne i opiekę zdrowot- nš jako prawnie im należne. W przeciwieństwie do zachodniej liberalnej idei wolnego wyboru i indywidualnych zabezpieczeń opartych na wysokich zarobkach, narzuciło ono paternalistycznš alternatywę przymusowego, wszechstronnego ubezpieczenia. Pań- stwo było zarówno niańkš, jak i sierżantem. Rzucało cień na życie przeciętnych ludzi, a stosunek obywateli do niego odznaczał się zależnoœciš i uległoœciš. Niemieccy przemysłowcy popierali ideę państwa jako strażnika, obserwujšcego uważnie, lecz z dobrotliwš troskš życie swoich podopiecznych. Filozofia była platońska- rezultat korporacjonistyczny#. Niemieccy socjaldemokraci nie zro- bili nic, by powstrzymać tę totalitarnš tendencję, kiedy w 1918 r. na krótko przejęli władzę. Wręcz odwrotnie, wzmocnili jš. Republika Weimarska otworzyła okna, lecz nie zachęciła obywatela, by zary- zykował wyjœcie poza półcień państwowego nadzoru. Kto zatem stał na czele tego potężnego, władczego aparatu w momencie, kiedy zwolennicy Wschodu byli w opozycji? Otóż nikt. Biurokratów szkolono w sposób pruski. Przestrzegali przepisów, a gdy pojawiły się wštpliwoœci, czekali na rozkazy. Architekci Repub- liki Weimarskiej nie próbowali zmienić tego wzoru i zachęcać urzędników, by rozwinęli poczucie moralnej niezależnoœci. Praw- dopodobnie obawiali się, że urzędnicy nowego reżimu mogš oka- zać się nieposłuszni wobec swoich nowych parlamentarnych mistrzów. W każdym razie zachęcano ich do traktowania posłu- szeństwa jako najwyższej z cnót. Max Weber stwierdził w swoim 167 słynnym wykładzie, wygłoszonym w 1919 r.: "Honor urzędnika zawiera się wjego umiejętnoœci sumiennego wykonywania poleceń wydanych przez władze nadrzędne". Tylko polityk miał prawo i obowišzek poczuwania się do osobistej odpowiedzialnoœci#. Trud- no o gorszš radę dla niemieckich mandarynów. Naturalnie została ona wysłuchana i obowišzywała aż do strasznego finału w 1945 r. Moralna abdykacja urzędników nie miałaby wszakże takiego znaczenia, gdyby politycy zastosowali się do drugiej częœci rady Webera. Ale parlamentarzyœci nigdy nie stali się energicznymi i pewnymi siebie przywódcami, będšcyzni w stanie zapewnić powo- dzenie Weimarowi. Kiedy mieli wštpliwoœci, zawsze powolywali się na artykuł #. Po raz pierwszy zastosowany w celu wydania rozkazu, by przeprowadzono antyrepublikańskie wiece. Wyglšdało to tak, jak gdyby zdawali sobie cały czas spcawę z nieufnoœci okazywanej Weimarowi przez większoœć narodu, uważajšcego elitę za fagasów aliantów, Erj–llungspolitiker, ludzi zaprzysiężonych do wypełniania warunków znienawidzonego traktatu. Oni sami sprawiali często talƒe wrażenie, jakby #elali te wštpliwoœci. Socjafiœci od poczštku przejęli ten model. Po raz pierwszy powołani do urzędu w 1918 r. nie próbowali tak naprawdę zmienić podstawowych struktur tego tak przytłaczajšco autorytarnego kraju. Ptzywódcy SPD byli war- toœciowymi ludŸmi, żyjšcymi z ciężkiej pracy własnych ršk: Ebert- siodlan, Noske - wytwórca koszyków, Wels - tapicer, Severing- kowal, Scheidemann - drukar L. Byli nudni, pozbawieni wyobraŸni, wyszydzani przez lewicowš inteligencję, pogardzani przez akade- mików. Zbyt łatwo oddali władzę, gdy tylko prawicowo-centrowa koalicja odzyskała odwagę. Nie mieli żšdzy władzy. Co więcej, stracili pewnoœć siebie już na samym poczštku, gdy zimš 1918/1919 ultralewicowcy podjęli decyzję, by podšżyć za przykładem Lenina i walczyć z parlamentaryzmem przemocš. Wi- dzimy tu ponownie tragiczne konsekwencje zastosowania polityki siły, kiedy brak cierpliwoœci na politykę dialogu. Pucz lewicy dopro- wadził socjaldemokratów do popełnienia fatalnego btędu. Gustaw Noske, obawiajšc się użyć regularnego wojska, ponieważ mogłoby się okazać buntownicze, zwrócił się do najwyższego dowództwa o Freikorps złożony ze zdemobilizowanych oficerów. Jego życzenie spełniono poœpiesznie. W ten sposób ministrowie SPD uprawo- mocnili ruch, który rozwijał się właœciwie na wschodzie, gdzie grupy niemieckich osadników walczyły z Polakami, i który od samego poczštku był nieodwracalnie antyweimarski. Wkrótce pojawiło się 168 już szeœćdziesišt takich oddziałów, czasami nazywanych Bunds lub Ordens, o krystalizujšcych się spotecznych i politycznych celach oraz gustujšcych w walkach ulieznych Burul Wehtwolf walczył w Zagłębiu Ruhry z Francuzami i socjalistami. Z kolei Jungdeutscher Orden miał do 1925 r. 130 tys. członków". Z szeregów Ordenu prowadzonego priez Karla Harrera wyroœli naziœci, a Hitler prze- kształcił tę organizację w masowš partię, wzmocniwszy jš bojów- kami SA, czyli tzw. brunatnymi koszulami. Brunatne koszule noszono dla upamiętnienia, że oddziały pochodzš od Freikorps". Nieudane powstania lewicy, prowadzšce do zalegalizowania Freikorps, sprawiły, że prawica odzyskała pewnoœć siebie, czego efektem był pucz wojskowy. Pucz prr,eprowadzono w marcu 1920 r., a dowodził nim Wolfgang Kapp, stary przyjaciel Tirpitza i współ- twórca Tiaterland Partei w 1917 r. Mniej więcej potowa arm opowiedziała się za Kappem, ale politycy prawicowi i urzędnicy odmówili mu poparcia i po czterech dniach musiał uchodzić do Szwecji. Niestety, ultralewica zamiast poprzeć nowe instytucje republikańskie znowu opowiedziała się za użyciem przemocy. W Zagłębiu Ruhry sformowała Czerwonš Armię złożonš z 50 tys. robotników - był to jedyny moment w całej histor Weimaru, gdy marksiœci potrafili rzucić do walki znacznš siłę wojskowš. Tymcza- sem dało to naczelnemu dowództwu nieprzewidzianš okazję do odzyskania swojej reputacji jako strażnika prawa i porzšdku. W kwietniu armia wmaszerowała do Zagłębia Ruhry i odebrała je marksistom po straszliwie brutalnych walkach po obu stronach. W rezultacie kontrola nad wojskiem przeszła z ršk jedynego odpo- wiedzialnego generała republikańskiego Waltera Reinhardta w ręce reakcyjnego junkra, generała Hansa von Seeckta, który za swe powołanie uznał obalenie traktatu wersalskiego. Seeckt natych- miast zabrał się do umacniania powišzań z Rosjš; omijajšc klauzulę traktatu dotyczšcš ograniczenia zbrojeń, budował na terenie Zwišzku Radzieckiego tajne fabryki broni - proces ten został przyœpieszony traktatem w Rapallo z 1922 r. Oczyœcił również armię z elementów republikańskich zwalniajšc ze służby za "łamanie dyscypliny" podoficerów i żotnierzy, którzy wystšpili przeciwko puczowi Kappas. Zmienił armię z polityczme neutralnego instru- mentu w wylęgarnię nowej antyrepublikańskiej formy państwa, które mogło urzeczywrstniE dawny program zwolenników Wschodu. Tak więc wojsko wymknęło się spod kontroli Weimaru i przeszło 169 do opozycji. Kiedy w 1923 r. prezydent Ebert zapytał Seeckta, za kim stoi armia, ten odpowiedział: "Reichwehra stoi za mnš"#. Renesans prawicy znalazł wkrótce swe odzwierciedlenie w polityce. W wyborach z czerwca 1920 r. socjaldemokraci ponieœli klęskę, stara koaGcja weimarska straciła władzę i od tej pory ludzie, którzy stworzyli republikę, całkowicie przestali się liczyć. Co gorsza, erozji uległy rzšdy prawa. Sšdownictwo, które nigdy nie żywiło sympatii do republiki, zdecydowało się, podobnie jak wojsko, przejœć do opozycji. Sprawcy puczu Kappa nigdy nie stanęli przed sšdem. Ponadto wydarzenia z wiosny 1920 r. znacznie wzmocniły wyraŸnš już wczeœniej tendencję sędziów do traktowania przemocy politycznej - typowej teraz dla Niemiec - selektywnie, zależnie od orientacji politycznych. Dowodzili, że ponieważ przemoc zrodziła się wraz z lewicš, burzliwa reakcja prawicy była w pewnym sensie obronš porzšdku publicznego i w zwišzku z tym jest usprawiedli- wiona. Dzięki terrorowi Lenina opinię tę podzielało w Niemczech wielu ludzi, tak więc ławy przysięgłych popierały sędziów. Taki sam argument pozwolił przedstawić antysemityzm jako koniecznš ob- ronę. Oczywiœcie było to bardzo na rękę prawicowym zbirom z szeregów Freikorps, Bunds i Ordens i pomogło przekształcić Niemcy ze spoleczeństwa skrupulatnie przestrzegajšcego prawa w społe- czeństwo rzšdzone przemocš. Statystyki zebrane z okresu ponad czterech lat (1918-1922) wskazujš, że prawica popełniła 345 mor- derstw, a lewica 22. Odpowiedzialni za każde lewicowe morderstwo stanęli przed sšdem, z czego na dziesięciu wykonano egzekucje, a dwudziestu oœmiu otrzymało wyroki przeciętnie po piętnaœcie lat więzienia. Jeżeli zaœ chodzi o morderstwa popełnione przez prawi- cę, to w 326 przypadkach nigdy nie znaleziono sprawców, pięćdzie- sięciu morderców przyznało się do winy, lecz ponad połowę z nich uniewinniono bez względu na zeznania, a dwudziestu czterech otrzymało wyroki nie przekraczajšce czterech miesięcy aresztu#. Krótko mówišc, prawica mogła używać przemocy bez obawy o konsekwencje prawne. Sędziowie i ławy przysięgłych wyczuwali, że uczestniczš w bitwie między kulturš niemieckš i obcš cywilizacjš. Słuszny był zatem sšd, że przemoc może być uzasadnionš odpowie- dziš na prowokację kulturowš. Toteż, gdy w 1922 r. dwóch zbirów pobiło niemal na œmierć znanego liberalnego dziennikarza, Maxi- miliana Hardena, który był ponadto Żydem, przestępcy otrzymali wręcz symboliczne wyroki. Obrona argumentowała, że Harden 170 sprowokował incydent swoimi "niepatriotycznymi artykułami", a ława przysięgłych uznała to za "okolicznoœć łagodzšcš". Dlaczego ławy przysięgłych, reprezentowane w Niemczech przez zwykłych obywateli z klas œrednich, sprzymierzyły się ze zwolennikami Wschodu przeciwko zwolennikom Zachodu? Jed- nym z głównych powodów była wiedza, jakš ludzie ci nabywali w szkole, a ta z kolei była odbiciem politycznej orientacji uniwersyte- tów. Tragedia nowoczesnych Niemiec leżaławupolitycznieniu życia akademickiego i w afiszowaniu się profesorów z ich politycznym zaangażowaniem. Bez względu na to, czy nastawienie jest przychyl- ne dla prawicy czy lewicy, skutki sš równie tragiczne, ponieważ w każdym przypadku zostaje skażona prawda. Uniwersytety, a szcze- gólnie kadra profesorska, opowiadała się w przeważajšcej liczbie po stronie Kultur. Prawnicy i wykładowcy literatury byli krzykliwie narodowi, a do najgorszych należeli historycy. Heinrich von Treit- schke pisał o spotkaniu Niemiec ze swym przeznaczeniem i ostrze- gał Żydów, by nie stawali na drodze "młodego narodu". Jego Hrstorię Niemiec XIX wieku - klasykę wilhelmińskš o ogromnym oddŸwięku - wydano w kolejnej, popularnej edycji w 1920 r. Współczeœni historycy - Erich Marcks, Georg von Below i Dietrich Sch„fer - wcišż celebrowali osišgnięcia Bismarcka (rocznica Seda- nu i założenia imperium #yły œwiętami uniwersyteckimi), a lekcja, jakš wycišgnięto z I wojny œwiatowej, ograniczyła się do uœwiado- mienia Niemcom, iż zabrakło im postawy dostatecznego nieprze- jednania wobec wroga. Historycy dostarczali akademickich dowo- dów na poparcie mitu o ciosie w plecy. Cała społecznoœć akade- micka była kolebkš nacjonalistycznej mitolog. Zamiast zachęty do samokrytycyzmu i sceptycyzmu, profesorowie wołali o "ducho- we odrodzenie"5'. Pech chciał, że najpoczytniejszš i najbardziej wpływowš ksišżkš w Niemczech lat dwudziestych stał się Upadek Zachodu, pióra ograniczonego i pedantycznego nauczyciela, Oswalda Speng- lera. Dzieło to zamierzał napisać jako ostrzeżenie przed bezpod- stawnym niemieckim optymizmem. Tworzył je w czasie wojny, w przewidywaniu zwycięstwa Niemiec, ale pierwszy tom pojawił się w 1918 r., kiedy klęska przydała ksišżce zadziwiajšcej trafnoœci i aktualnoœci. I tak pozycja ta stała się bestsellerem. Istotš jej był darwinizm spoleczny. Autor wyróżnił w dziejach osiem kultur, do których miały się odnosić "prawa morfolog". Ostatnia - kultura  171 Zachodu - już wykazywała symptomy rozkładu, takie jak demol#a- cja, plutokracja i technologia, wskazujšce, że cywilizacja bierze górę nad kulturš. To zdawało się wyjaœniaE, dlaczego Niemcy zostały pokonane. Zapowiadało również erę okrutnej wojny, w czasie której pojawiš się nowi cezarowie, a demokratów i wyznawców humani- taryzmu zastšpi nowa elita twardych jak stal herosów, którzy, nie szukajšc osobistych korzyœci, służyE będš spoteczeństwu#. W roku 1920 Spengler uzupełnił ksišżkę sensacyjnym esejem "Prusactwo i socjalizm"; domagał się bezklasowego, narodowego socjalizmu, w którym cały naród będzie pracowaE wspólnie pod wodzš dyktatora. We Włoszech dokładnie takich samych sformułowań używał Mus- solini. Zgrabnym uzupełnieniem Spenglera były prace dwóch innych zwolenników Wschodu. Carl Schmitt, znany niemiecki filozof pra- wa, który zasypywał w tym czasie czytelników lawinš ksišżek i artykułów, bezustannie podkreœlał, że porzšdek w państwie można przywrócić tylko wówczas, gdy potrzeby państwa stanš się ważniej- sze niż poszukiwanie zwodniczej "wolnoœci". Rzesza nie będzie bezpieczna, dopóki Weimar nie zostanie przekształcony w autory- tarne państwo według zasady zawartej w artykule 48#. Myœl tę, ujętš w perspektywie historycznej, powtórzył w 1923 r. teoretyk kultury Artur Moeller van den Bruck w swej blyskotliwej ksišżce. Uważał on, że Niemcy sš przodujšcymi twórcami Europy, a ich pierwsza Rzesza, œredniowieczne imperium, uformowało Europę. Druga - dzieło Bismarcka - była sztuczna, ponieważ zezwoliła na wynaturzenia Gberalizmu, a to w chwili próby spowodowało oczy- wiœcie upadek. Weimar stanowił zaledwie interludium chaosu. Te- raz Niemcy mieli kolejnš szansę: oczyszczajšc spoleczeństwo z liberalizmu i kapitalizmu mogš zbudować tnecie i ostatnie pańs- two, które zawrze w sobie wszystkie wartoœci Niemiec i przetrwa tysišc lat. To godne podziwu ćwiczenie przepowiedni historycznych autor zatytułował Der Dritten Reich#. Zachęcani przez swoich profesorów niemieccy studenci, w liczbie około 100 tys., zgotowali entuzjastyczne przyjęcie filozo- fom-poplecznikom polityki Wschodu. Przeœwiadczenie, że stan studencki jest jakby z istoty swej depozytariuszem humanitarnego idealizmu, nie znajduje potwierdzenia w badaniach nad okresem weimarskim. Studenci, zaraz po byłych wojskowych, stworzyli głów- ny zasobnik podstawowej siły ekstremistów, a zwłaszcza prawicy. Przez całe lata dwudzieste nad politykš studenckš dominował pra-   172  wicowy ruch Hochschulring, zastšpiony póŸniej przez ruch nazis- tów#. Poczštek dali mu prawicowi ekstremiœci nawracajšc pól tuzina studentów z miasteczek akademickich i przeobrażajšc ich w pełnoetatowych aktywistów, opłacanych za to, by nie zajmowali się studiami. Aktywiœci mogli więc pocišgnšć za sobš masy studenckie. Nazistom powiodło się wœród studentów lepiej niż w pozostałej częœci społeczeństwa, a swe sukcesy wyborcze zawsze poprzedzali akcjami w akademikach, gdzie studenci okazywali się ich najlepszy- mi prozelitami. Widzieli oni w nazizmie ruch radykalny, podobał im się zarówno egalitaryzm jak i antysemityzm. W istocie studenci byli bardziej antysemiccy niż robotnicy lub burżuazja. Większoœć stowarzyszeń studenckich wykluczyła Żydówjuż przed 1914 r., a w 1919 r. korporacje popierały rezolucję w Eisenach, która stwier- dzała, że rasowe obiekcje wobec Żydów sš nieprzezwyciężalne, a ich ewentualny chrzest niczego nie może zmienić. W następnym roku pozbawiono żydowskich studentów "honoru" pojedynkowa- nia się. W 1922 r. władze uniwersyteckie w Berlinie zakazały uroczystoœci upamiętniejšcej zamordowanie Waltera Rathenau, by uniknšć studenckich demostracji. Polityka ustępstw wobec doko- nywanych przez studentów aktów przemocy stała się typowa dla lat dwudziestych, kiedy rektorzy, nie chcšc podejmować ryzyka, za- wsze kapitulowali nawet przed najbezczelniejszymi żšdaniami przywódców studenckich. Do 1929 r. uniwersytety prawie całkowi- cie przeszły do obozu Wschodu. Na czym mogli się oprzeć poplecznicy Zachodu przy tak znacz- nym poparciu społecznym ich przeciwników? Niewielu chciało umrzeć za Weimar lub nawet publicznie opowiedzie‚ się za nim. Liberałowie -jak zauważyłjeden z nich - "poœlubili Republikę bez miłoœci". Dla nich Weimar wypeMił po prostu lukę po upadku monarchii i spełnił potrzebę zastšpienia jej czymœ lepszym. Nawet Max Weber przyznał przed œmierciš w 1920 r., że wolałby demo- krację plebiscytowš pod rzšdami silnego przywódcy, niż demokrac- ję parlamentarnš, która wedługjego przewidywań będzie słaba lub skorumpowana, a zapewne łšczyć będzie obydwie te cechy. Mona- chijski liberalny prawnik, profesor Hans Nawiasky sšdził, że Re- publika była zrodzonym w smutku dziecięciem, z którego narodzin nikt nie był dumny#. W pamięci ludzkiej nigdy nie mogła być oderwana od swojej tragicznej i nienawistnej genezy. Lewica miałaby najwięcej do stracenia, gdyby Weimar upadł; gdyby przetrwał, zyskałaby najwięcej, ale ultralewica nie chciał# 173 uznać tego faktu. Blizny z 1919 r. nigdy się nie zagoiły i leninowcy nienawidzili socjaidemokratów, których od 1923 r. zaczęli nazywać "socjalfaszystami" z dużo większš pasjš, niż kogokolwiek o prawi- cowej orientacji. Nie tylko nie zidentyfilcowali faszyzmu jako no- wego i wysoce niebezpiecznego zjawiska, ale odmawiali także uznania granicy oddzielajšcej konsecwatystów z klasy œredniej, którzy chcieli działać w ramach prawa, od politycznych bacbarzyń- ców znajdujšcych się całkowicie poza prawem. Marksiœci nigdy nie pojęli znaczenia antysemityzmu. Ich umysł ponownie uœpiono nar- kotycznym systemem Marksa. Pr Lejšł on wiele z mitolog antyse- mityzmu, w tej mierze, w jakiej zlekceważył judaizm, widzšc w nim refleks lichwiarskiej epoki kapitalizmu. Z nadejœciem rewolucji kapitalizm i lichwa miały ulec zagładzie, a Żyd miał przestać istnieć. W rezultacie tak absurdalnych pomysłów żydowscy marksiœci- Trocki, Luksemburg, Paweł Axelrod, Otto Bauer, Julius Martov- poczuli się zobowišzani odrzucić dšżenie do samookreœlenia się Żydów, walczšc o to prawo dla wszystkich innych nacjis. Była jakaœ ponura perwersja w tym tępym wyparciu się natury. Żydowski historyk Szymon Dubnow napisał: "Jak bacdzo musi nienawidzić siebie samego Żyd, który uznaje pcawo każdego narodu i języka do samookreœlenia, a wštpi lub nawet ogranicza je dla swoich pobra- tymców, dla których samookreœlenie rozpoczęło się 3 tys. lat te- mu"s. Nie traktujšc Żydów jako problemu, marksiœci zlekcew#żyli również antysemityzm. Tak oto, całkowicie bezmyœlnie wkroczyli w największy kryzys ideologiczny w histor europejskiej. Był to przy- padek jednostronnego rozbrojenia intelektualnego. Pomimo to upadek Republiki był nieunikniony. Można przypuszczać, że Re- publika utrzymałaby się, gdyby radykalna prawica nie wydała ge- niusza politycznego. Głównš tragediš wspótczesnej historii œwiata jest to, że obie republiki - rosyjska i niemiecka - znalazły w Leninie i Hitlerze przeciwników wyjštkowej miary, ogarniętych żšdzš wła- dzy o napięciu niespotykanym w naszych czasach. Oczywiœcie po- jawienie się takiej postaci zaskoczyło exalt‚s niemieckiej prawicy. Wszyscy uczniowie Nietzschego zgodzili się, że Fhrer jest konie- cznoœciš i pojawił się niczym Mesjasz. Jawił się jako rycerz ze sławnej ryciny Drera Rycerz, Œmierć i Diabeł. Wilhelm Stapel w Chrzeœcijariskim polityku przedstawił go jako władcę, wojownika i kapłana zarazem, obdarzonego przymiotami charyzmatyka#. Rzeczywistoœć przedstawiała się inaczej. Hitler był całkowicie areligijny i nie interesował się honorem ani etykš. Wierzył w de- 174 terminizm biologiczny, podobnie jak Lenin wierzył w determinizm historyczny. Uważał rasę, a nie klasę, za prawdziwego sprawcę rewolucji w XX wieku, tak jak nacjonalizm był nim w wieku XIX. Obaj dyktatorzy mieli zbliżone rodowody. Ojciec Hitlera był niż- szym urzędnikiem austriackiej komory celnej na granicy z Bawariš. Hitler, podobniejak L#nin, był dzieckiem wieku, produktem wzras- tajšcej obsesji politykš. Nigdy poważnie nie próbował zarobić na siebie w żaden inny sposób niż politykš i naprawdę dobrze czuł się, wzorem Lenina, tylko w œwiecie, gdzie dšżenie do władzy drogš konspiracji, agitacji i nacisku było głównym celem i satysfakcjš całej egzystencji. Lecz w jałowym i smutnym œwiecie wykazał się, jak Lenin, umiejętnoœciami władcy. Posiadał ten sam intelektualny egoizm, brak wštpliwoœci, był bezwzględny w stosunkach osobis- tych, wolał przemoc niż dyskusję i, co najważniejsze, potrafił polš- czyć wiernoœć dalekosiężnym celom ze zręcznym oportunizmem. Obaj wykazywali się nawet pewnym purytanizmem; podobnie jak Lenin (i odwrotnie niż Mussolini), niewiele miał osobistej próżnoœ- ci i bardziej kuszšce aspekty władzy nie zdolały go skorumpować. W jednym istotnym punkcie różnili się. Podczas gdy Lenin był typem rewolucjonisty religijnego, Hitler był romantykiem. W isto- cie był artystš. Liberalni intelektualiœci przerazili się w 1939 r., kiedy Thomas Mann w eseju zatytułowanym "Brat Hitler" przyrównał go do archetypu romańtycznego artysty (powiedzmy opisanego w Iiie de BohŠme Henri Murgera) i zapytał: "Czyż nie musimy, nawet wbrew woli, uznać w tym fenomenie specyfiki duszy artysty?"6'. A jednak jest to porównanie cenne i konkretne. Wyjaœnia wiele cech hitleryzmu, które, gdyby nie ono, pozostałyby niezrozumiałe. Hitler uprawiał malarstwo bez talentu i powodzenia. Nie w tym kryło się jego powołanie. Lecz jego reakcje przypominały postępowanie artysty zarówno w odrzucaniu, jak w akceptacji. W miejscu pracy swojego ojca poczuł, że wypełnia go "odraza i nienawiœć", znalazł się w "biurowej klatce", gdzie "starzy ludzie siedzieli w kucki jeden na drugim jak małpy"#. Doszedł do wniosku, że ma do spełnienia misję, gdy po raz pierwszy zobaczył przedstawienie najwczeœniej- szego arcydzieła Wagnera, opery Rienzi, której bohater, człowiek z gminu, staje się ludowym trybunem w czternastowiecznym Rzymie, lecz zawistna szlachta doprowadza do jego zguby w pożarze Kapi- tolu. "Wtedy się zaczęło" - powiedział póŸniej#. Wyglšda na to, że "ostateczne rozwišzanie" kwestii żydowskiej zrodziło się w fantas- tycznej okolicy gotyckiego zamku Werfenstein w Austr, gdzie były 175 zakonnik J”rg Lanz von Liebenfels, po zrzuceniu habitu, pracował nad programem systematycznej hodowG i eksterminacji ras "dla wyplenienia człowieka-zwierzęcia i rozkrzewienia nowego człowie- ka wyższego gatunku" i doprowadził walkę ras "do rękojeœci kas- tracyjnego noża". Nie bez znaczenia jest, że Lanz uważał Lenina i Hitlera za swoich uczniów, dostrzegajšc analogię pomiędzy ekster- minacjš klas "wynuconych na œmietnik historii" z rasami wyelimi- nowanynti przez programy hodowlane, jako podobieństwo dwóch różnych form społecznego darwinizmu#. Hitler również intereso- wał się różnicami klasowymi, w bardzo sprytny sposób wykorzystu- jšc je dla swoich celów. Lecz klasa nie znajdowała się blisko centrum jego politycznego marzenia, ponieważ nie była naocznym problemem. A rasa była. Wydaje się, że Hitler zawsze ujmował politykę z pozycji naocz- nych wyobrażeń. Tak jak Lenin, a jeszcze bardziej Stalin, był doskonałym praktykiem głównego występku naszego stulecia: in- żynierii spolecznej, wedle której istoty ludzkie można przerzucać łopatš, jak cement. Jednakże w przypadku Hitlera istniał zawsze jakiœ artystyczny wymiar tych diabelskich zamysłów. Planujšc stwo- rzenie œwiatowego imperium promieniujšcego z Berlina, myœlał o nim poczštkowo jako o kolosalnej administracyjno-państwowej strukturze stolicy, by dopiero póŸniej dopracowaE ten pomysł w najdrobniejszych szczegótach#. Kiedy podczas wojny Hitler wyda- wał dyrektywy dotyczšce politycznej, demograficznej i ekonomicz- nej transformacji dziesištków milionów mil kwadratowych Europy aż po Ural, w niezwykle wyszukany sposób mówił o ogrodach babilońskich, które miały ozdobiE miasta rasy panów#. Bardzo charakterystyczne było, że odpowiedzialnym za produkcję wojennš uczynił architekta. Sam powinien był zostaE architektem. Kiedy mówił o swoim pragnieniu, żeby "zmienić œwiat całkowicie i we wszystkich jego częœciach", myœlał wizualnie i konkretnie, traktował je jako przedłużenie wieloletniego marzenia, by przebudować "ro- dzinne" miasto Linz. Wszystko, czego tam dokonał, to zbudowanie nowego mostu, ale prawie do ostatniego dnia studiował w swoirn bunkrze plany przebudowy miasta. Od czasu do czasu chciał się widzieE w stanie spoczynku, "po wojnie", kiedy cel jego najważniej- szej misji zostanie osišgnięty, a on na nowo będzie projektował miasta i nadzorował projekty budowlane. Artystyczne podejœcie Hitlera spełniło niezwykle istotnš rolę w sukcesie, który osišgnšł. Religijny rodzaj fanatyzmu Lenina nigdy 176 nie zdałby egzaminu w Niemczech. Niemcy byli najbardziej wyk- ształconym narodem na œwiecie i trudno było zawładnšć ich umys- łami. Ich serca i ich wrażliwoœć okazały się łatwiejszymi zdobyczami. Siła Hitlera leżała w tym, że podzielał wraz z wieloma Niemcami przywišzanie do nowych i starych wyobrażeń narodowych: spowi- tych mgłš lasów rodzšcych tytanów o blond włosach, szczęœliwych wiosek u podnóży prastarych zamków, miast ogrodów, wyrastajš- cych ze slumsów, przypominajšcych getta, cwałujšcych Walkirii, płonšcych Walhalli, narodzin i brzasków, w których jaœniejšce tysišcletnie budowle powstawałyby z popiołów przeszłoœci i trwały przez stulecia. Te czczone powszechnie wyobrażenia, prawie sto lat wczeœniej zaszczepione przez nacjonalistycznš propagandę, łšczyły Hitlera z przeciętnym Niemcem. Prawdš jest, że actystyczna dusza Hitlera stała się Ÿródłem jego popularnoœci. Powszechne obrzydze- nie dla kultury Weimaru stworzyło ogromny rezerwuar siły politycz- nej, którš on wykorzystywał z rozkoszš. Pomysł Lenina, by zrezygnować z muzyki dla lepszego skoncentrowania się na polity- ce, był zupełnie dla niego niezrozumiały. W Niemczech muzyka- a szczególnie dramat muzyczny - równała się z politykš. Hitler egzemplifikuje prawdę, że talenty architektoniczne i teatralne sš ze sobš mocno zwišzane. Jego romantyczno-artystyczne instynkty doprowadziły go do odkrycia prawdy prawie tak starej, jak sama polis, która niewštpliwie datuje się od faraonów: że oprawa wystš- pień charyzmatycznego przywódcy - czy to renesansowego monarchy, czy nowoczesnego polityka demol#-atycznego - jest co najmniej tak ważna, jak ich treœć. Hitler podziwiał Wagneca między innymi dlatego, że tak wiele się od niego nauczył. Szczególnie cenił Parsi- fala, który stał się modelem jego spektakli politycznych. Lekcja otrzymana na froncie zachodnim nauczyła go, że propaganda mog- ła na wojnie decydować o zwycięstwie czy przegranej; myœl ta inspirowała słynny szósty rozdział Mein Kampf. #lem propagandy- pisał - było "wtargnięcie w wolnš wolę człowieka"6'. Możnƒ to osišgnšć przy użyciu "tajemnej magii" z Bayreuth, przez sztuczny pótmrok gotyckich koœciołów katolickich". Używał obydwu efek- tów, ale zapożyczył talƒe triki od Reinhardta i innych pogardzanych producentów weimarskich oraz z kinematograficznych sztuczek Fritza Langa. Scenariusze jego oracji projektowano i realizowano z godnym zazdroœci profesjonalizmem - wręcz fanatycznie zwraca- no uwagę na każdy szczegół. Hitlerjako pierwszy docenił znaczenie nagłoœnienia i szatańskie możliwoœci stwarzane przez użycie reflek-  177 torów. Wydaje się, że to on wymyœlił son et lumiŠre i posługiwał się tym wynalazkiem z niesamowitymi rezultatami podczas masowych nocnych zgromadzeń. Importował kostiumy polityczne i insygnia z Włoch Mussoliniego, ale ulepszył je do tego stopnia, że mundury hitlerowskie pozostajš dla totalitarnej elegancji nadal wzorem dos- konałoœci. Zarówno stalinizm, jak i maoizm naœladowały Hitlera, przeœcigajšc go w skali, lecz nie w stylu. Hitler sam siebie obsadzał w rofi gwiazdy tych muzycznych dramatów i wywišzywał się z tego zadania z godnym podziwu profesjonalizmem. Mit "szalonego oratora" nie miał żadnego uza- sadnienia. Hitler zawsze w pełni się kontrolował. Uważał ten mit za użyteczny w stosunkach z obcokrajowcami, jednak ludzie w rodzaju Neville'a Chamberlaina odczuli ogromnš ulgę poznawszy osobiœcie Hitlera, który potrafił rozmawiƒć w miarę normalny i rozsšdny sposób. Jego wszystkie "szalone" efekty były bardzo starannie zaplanowane. W sierpniu 1920 r. powiedział, że jego celemjest wykorzystanie "spokojnego zrozumienia" dla "pobudze- nia i podniecenia instynktów"#. Zawsze sprawdzał akustykę sal, w których miał przemawiać. Uczył się swoich przemówień na pamięE (chociaż miał przy sobie komplet notatek), ćwiczył przed lustrem mimikę i gesty, i kazał swojemu fotografowi robić zdjęcia podczas prób, by móc potem przestudiowaE pozy. Przerażajšca jest myœl, czego mógłby dokonać dzięki telewizji, i dziwne, że nie nalegał na jej rozwój, choE rozgłoœnia Berlin-Witzleben wyemitowała audycję telewizyjnš już 8 marca I929 r. Hitler używał rzadkich wówczas w Niemczech gestów oratorskich, które przejšł od Ferdla Weissa, monachijskiego komedianta, specjalizujšcego się w rozbawianiu widowni składajšcej się z bywalców piwiarń. Pozwalał sobie poja- wiaE się póŸno, lecz nigdy za póŸno. We wczesnym okresie btyskot- liwie radził sobie z awanturnikami i często pozwalał sobie na zjadliwy humor. PóŸniej utożsamiał się z wyobrażeniem natchnio- mego proroka i wyraŸnie zmniejszył polityczny ładunek swoich przemówień. Siostrze Nietzschego, Elisabeth, którš odwiedził w Weimarze, wydał się - według jej własnych słów - przywódcš bar- dziej duchowym niż politycznym'". Jego styl jednak przypominał nie tyle teologa, ile raczej fanatyka odrodzenia religijnego. Dzienni- karz amerykański H.R. Knickerbocker porównał go do Billy'ego Sundaya". Jeden z ówczesnych obserwatorów napisał wówczas: "Przemówienia Hitlera nigdy nie sš naprawdę polityczne, lecz wyłšcznie filozoficzne"#. I r Leczywiœcie, nie mówił on o programie 178 i nie obiecywał, lecz żšdał zaangażowania: rozumiał politykę jako czynnik mobilizujšcy wolę zbiorowš. Słuchacz poddawał swojš wolę przywódcy, który oddawał mu jš wzmocnionš. Hitler ujšł to w sposób następujšcy: "Wola, pragnienia oraz siła tysięcy zakumu- lowana jest w każdej jednostce. Człowiek, który przekracza próg tego zgromadzenia wštpišc i wahajšc się, opuszcza je silniejszy wewnętrznie: stał się ogniwem społecznoœci". Dochodzimy tutaj do nader istotnego punktu. Hitler, jak i Lenin, żywił dla demokracji parlamentarnej i wszelkich innych pczejawów liberalizmu wyłšcznie pogardę. Lecz podczas, gdy Le- nin twierdził, że elita czy wcęcz jednostka reprezentuje wolę pro- letariatu dzięki mocy własnej lub zbiorowej gnozy, Hitler nie odczuwał niechęci do głosu demokracji przemawiajšcego w mniej metafizycznej formie. W pewnym sensie wierzył w demokrację uczestniczšcš i nawet czasem stosował jš. W rzeczywistoœci nie miał innego wyboru, jak tylko dšżyć do władzy œrodkami do pewnego stopnia demokratycznymi. W rzadkim momencie szczeroœci Lenin powiedział kiedyœ, że tylko takim krajem jak Rosja można było zawładnšć tak łatwo, jak jemu to się udało. Niemcy oferowały co innego. Nie mogły być zgwałcone. Musiały zostać uwiedzione. Odkrycie tego faktu zabrało Hitlerowi nieco czasu. Warto dokładniej przeœledzić jego politycznš edukację. Swój socjalizm i antysemityzm przyswoił sobie w Wiedniu przed 1914 r. Socjalizm przyjšł od sławnego chrzeœcijańskiego socjalisty, burmistrza Karla Luegera, który naœladował i ulepszył spolecznš politykę Bismarcka, tworzšc miniaturowe welfare state: w cišgu piętnastu lat dał Wiedniowi wspaniałš komunikację, system edukacji i œwiadczeń społecznych, strefy zieleni i milion nowych stanowisk pracy. Stšd aochodzš korzenie wewnętrznej polityki Hitlera prowadzonej do 1939 r.: należy użvć to ogromne paternalistyczne państwo do przekonania mas, by oddały swš wolnoœć w zamian za poczucie bezpieczeństwa. Lueger był również antysemitš, leez to inny wie- deński polityk, pangermanista Georg von Sch”nerer, nauczył Hit- lera, by "rozwišzanie" połšczył z "problemem żvdowskim" i umieœcił w samym centrum polityki. Schonerer żšdał antyżvdows- kich ustaw, a jego wyznawcy nosili na dewizkach od zegarków breloczki wyobrażajšce powieszonego yda. TrzecŒ element, którv uczynił z Hitlera archetyp poplecznika Wschodu, dotšczony został podczas wojny. Ludendorff goršco wierzył w politvczne szkolenie żolnŒerzy. Indoktrynował ich ideš 179 ogromnej ekspansji na wschód, co było, jak pokazał traktat bneski, możliwe. Hitler stał się entuzjastycznym wyznawcš tej idei, rozsze- rzył jš i zaadaptował do realizacji "ostatecznego rozwišzania prob- lemu żydowskiego". Id‚a ta pozostała najistotniejszym elementem całego jego programu, osiš ataku, wokół której obracało się wszys- tko inne. Plan Ludendorffa dotyczšcy upolitycznienia armii był jednym z pomysłów entuzjastycznie pnyjętych przez Lenina, który wyznaczył komisarzy politycznych aż do szczebla batalionu. Z kolei sama armia niemiecka ponownie zastosowała ten pomysł po stłu- mieniu komunistycznych rozruchów na poczštku 1919 r. Departa- ment polityczny komendantury okręgu monachijskiego uczynił z Hitlera jednego z pierwszych "oficeców instruktażu politycznego" po rozgromieniu monachijskiego sowietu. Ernst Roehm był jego kolegš. Obaj wyzyskali całkowicie wówczas autyczny lęk pned "czerwonym", by przemienić miasto w stolicę niemieckiego ekstre- mizmu. We wrzeœniu 1919 r. Hitler przejšł małš proletariackš grupę o nazwie Niemiecka Partia Robotnicza. Do kwietnia 1920 r., kiedy to opuœcił armię, by oddać się bez reszty kariene politycznej, prze- mienił jš w zalšżek masowej partii, dał jej politykę zagcanicznš (uchylenie Wecsalu, Wielkie Niemcy, ekspansja na wschód, pozba- wienie Żydów praw obywatelskich) i sformułował na nowo jej cele ekonomiczne w radykalnym dwudziestopięciopunktowym progra- mie: konfiskata zdobyczy wojennych, przejęcie dochodów nie po- chodzšcych z pracy, przejęcie dla potrzeb narodowych przez państwo trustów i udziałów w zyskach przemysłu, wywłaszczenie bez odszkodowania. Do nazwy tej partii dodał jeszcze słowo "na- rodowo-socjalistyczna", chociaż Hitler czasami używał słów nacjo- nalizm i socjalizm, tak jak gdyby były wyrnienne, te radykalne i socjalistyczne elementy zawsze zajmowały silnš pozycję w jego programie. Nigdy nie był politykiem buriuazyjnym lub konserwa- tywnym w żadnym sensie tego słowa, czy też wyrazicielem lub obrońcš kapitalizmu. Również partia nazistowska nie składała się z członków niższej klasy œredniej. Wspólczeœni historycy goršco dyskutowali nad jej wpływem na klasę robotniczš'3. Wydaje się prawdš, że naziœci rekrutowali się z ludzi niezadowolonych, pocho- dzšcych z wszystkich klas z wyjštkiem chłopów i farmerów. W roku 1923 na 4 800 członków 34,5% stanowiG robotnicy, 31% ludzie z niższych warstw klasy œredniej, 6,2% podrzędniejsi urzędnicy, 11,1% urzędnicy,13,6% drobni przedsiębiorcy oraz sklepikarze". 180 Polityka Hitlera, majšca na celu stworzenie awangardowo- -elitarnej part na masowej bazie, była oczywiœcie wzorowana na doœwiadczeniu Lenina. Istotnie, kluczowe punkty jego polityki całkowicie przypominały leninowskie, zwłaszcza to, że wysoce zdyscyplinowana i scentralizowana partia, zwieńczona autokratycz- nš górš, jest jedynym instrumentem zdolnym do przeprowadzenia zasadniczej rewolucji. Dokładnie tak samo jak Lenin, po dojœciu do władzy wprawił w ruch machinę partyjnš, systematycznie przej- mujšcš kontrolę nad instytucjami społecznymi. Pierwotnie takie zagarnięcie władzy planował podobnie jak Lenin w 1917 r. - poprzez pucz paramilitarny. Do zrealizowania tego pomysłu zachęcił go sukces marszu Mussoliniego na Rzym, jesieniš 1922 r. W rok póŸniej doszedł do wniosku, że Niemcy również dojrzały do zmiany. W 1923 r. niemiecka waluta, dhigo balansujšc na krawędzi przepaœci, załamała się. W 1913 r. marka warta była 2,38 dolara amerykańskiego, do 1918 r. spadła do 7 centów, a w potowie 1922 r. za jednego centa można było otrzymać 100 marek. Władze odpo- wiedzialne za finanse całš winę składały na karb klauzuli traktatu wersalskiego, dotyczšcej reparacji wojennych. W rzeczywistoœci reparacje nie miały z tym żadnego zwišzku. Niemieckie finanse publiczne były w optakanym stanie od czasów Bismarcka, który finansował swoje wojny zacišgajšc pożyczki, a potem spłacał je łupami wojennymi. Tej samej metody próbowano w latach 1914- -1918, lecz tym razem nie było zdobyczy i Niemcom pozostało ogromne zadłużenie publiczne w obligacjach rzšdowych i niesamo- wita iloœć papierowych pieniędzy w obiegu. Inflacja rozpoczęła się na długo przedtem, zanim ktokolwiek słyszał o reparacjach, i osišgnęła poziom hiperinflacji w 1921 r., kiedy nadszedł termin pierwszych spłat. Winę za kryzys należało całkowicie przypisać lekkomyœlnoœci, z jakš ministerstwo finansów, zachęcane przez Reichbank, zezwalało na udzielanie kredytów i zasiłków pienięż- nych. Nikogo w establżshmencie interesu i finansów nie obchodziła "republikańska marka". Spekulowano i asekurowano się przed niš, wysyłano kapitał za granicę, a przemysłowcy - pożyczajšc papiero- we pienišdze - inwestowali stały kapitał tak szybko, jak tylko było można. Keynes, do którego Niemcy jesieniš 1922 r. zwrócili się o radę, zaproponował podjęcie drakońskich kroków, nazwanych przez póŸniejszš generację mianem "monetaryzmu". Rzšd - mówił Keynes - musi za wszelkš cenę zrównoważyć budżet i ograniczyć 181 podaż pienišdza. Ta doskonała rada została odrzucona, a prasy drukujšce banknoty przyœpieszyły tempa'5. Ostateczny krach rozpoczšł się w styczniu 1923 r., gdy Francuzi zajęli Zagłębie Ruhry, któcego mieszkańcy przestali pracować, a niemiecki rzšd wzišł na siebie wypłacanie im pensji. Latem 1g23 r. przebywajšcy z wizytš w Niemczech amerykański kongresman A. P Andrew odnotował, że otrzymał 4 mld marek za 7 dolarów; posiłek w restauracji dla dwóch osób kosztował wtedy 1,5 mld marek, a do tego 400 mln napiwku. Do 30 listopada wydatki dzienne dochodziły do 400 trylionów. Banki pobierały 35% od pożyczek, placšc za depozyty tylko 18% rocznie. W rezultacie chłopka, która zdeponowała pienišdze uzyskane ze sprzedaży krowy i wyjęła je z banku w szeœć miesięcy póŸniej, otrzymywała sumę niewystarcza- jšcš na jednego œledzia. Posiadacze depozytów na niewielkie sumy i obligacji r Lšdowych stracili wszystko. Zyskali - pomijajšc sam rzšd- właœciciele ziemscy, którzy wykupili wszelkie dzierżawy, i przemys- łowcy, którzy spłacili swoje długi bezwartoœciowymi papierami i stali się absolutnymi właœcicielami całego kapitału stałego. Był to jeden z największych i bezceremonialnych transferów bogactw w historii. Wiadomo było, kto ponosi odpowiedzialnoœć, łatwo też można było zidentyfikować tych, którzy odnieœli znaczne koczyœci z tego oszus- twa. Ajednak ignorancja opin publicznej w sprawach ekonomicz- nych jest przygnębiajšca. Niemcy, prawie wszyscy, którzy ponieœli straty, zamiast "rozwinšć œwiadomoœć proletariackš", jak przewi- dywał Marks, zrzucili całš winę za swoje krzywdy na traktat wersalski i "żydowskich spekulantów". Taki przewrót ekonomiczny musiał oczywiœcie wywołać rezo- nans polityczny. Dnia 13 sierpnia 1923 r. Gustaw Stresemann, jedyny popularny polityk Weimaru, sformułował "wielkš koalicję", od socjaldemokratów po całkiem szacownš prawicę. Przetrwała ona tylko sto dni. Ogłoszono stan wyjštkowy i władzę złożono w ręce ministra obrony. Mówiło się o "marszu na Berlin". Komuniœci powstaniem w Saksonii rozpoczęli, jak zwykle, serię przemocy. Wtedy Hitler zdecydował, że nadszedł czas, by przejšć Bawarię. Dnia 8 listopada jego ludzie otoczyli piwiarnię, w której odbywało się zebranie lokalnego rzšdu; wzięto do aresztu przywódców, Hit- ler sformował z nich nowy dyktatorski rzšd z samym sobš na czele i Ludendorffem jako naczelnym wodzem, po czym pomaszerował na czele 3 tys. ludzi na miasto. Policja otworzyła jednak ogień, 182 maszerujšcy rozproszyli się, a Hitlera zaaresztowano, by go następ- nie skazać na pięć lat twierdzy w landsbergu'gů Władze nie miały jednak zamiaru tnymać go w więzieniu do końca wyroku. Hitler skorzystał z podwójnych kryteriów, które faworyzowały wszystkich kryminalistów będšcych poplecznikami polityki Wschodu. "Więzień z Landsbergu" cieszył się popularnoœ- ciš wœród kolegów, był ich pieszczoszkiem. Zamiast łachów wię- ziennych nosił skórzane spodnie i Lederhosen - kurtkę bawarskich chłopów - oraz zielony kapelusik myœliwski z piórkiem. Spędzał około szeœciu godzin dziennie na przyjmowaniu goœci, a wœród nich nie brakło uwielbiajšcych go kobiet i płaszczšcych się polityków. W dniu jego trzydziestych pierwszych urodzin kwiaty i prezenty zapehziły kilka pomieszczeń więziennych, a jego cela -jak twierdzi naoczny œwiadek - zawsze wyglšdała niczym sklep z delikatesa- mi"". Miesišce tam spędzone były wystarczajšco długie, by zdšżył napisać Mein Kampf, wystukujšc tekst - jak zaœwiadczyła póŸniej żona Hessa - "dwoma palcami na starej maszynie do pisania"'s. W czasie pobytu Hitlera w Landsbergu Niemcy przeżyły przeob- rażenie. Na krótkš metę ówczesne wydarzenia obróciły się przeciwko Hitlerowi. Nowy prezes Reichbanku, dr Hjalmar Schacht, ustabili- zował pienišdz, wprowadził nowš reichmarkę opartš na złocie i wymienialnš za granicš. Pr Lestał też drukować banknoty i drastycz- nie obcišł wydatki rzšdowe - zrealizował to, co Keynes radził przeprowadzić osiemnaœcie miesięcy wczeœniej. Niemiecka gospo- darka - a właœciwie œwiatowa gospodarka - wyszła na spokojniejsze wody. Następnym pięciu latom towarzyszyła stała ekspansja gos- podarcza, a w konsekwencji o wiele wyższy stopień stabilizacji politycznej; były to najlepsze lata Weimaru. Hitler w Landsbergu zdał sobie sprawę, że nie zdobędzie władzy metodš Lenina. Musiał stać się politykiem ludowym. Odnotował ten fakt w Mein Kampf i wskazał dokładnie, jak zamierza tego dokonać. Ale wyczuł rów- nież, że wydarzenia z 1923 r. były przełomem, który na dłuższš metę będzie korzystny dlajego zamierzeń. Spuœcizna wielkiej infla- cji była dla milionów jej ofiar Ÿródłem nie wygasajšcej, palšcej nienawiœci do Weimaru, jego szefów, zachodniego establishmentu, traktatu i aliantów, i do tych wszystkich w Niemczech, których z Weimarem utożsamiano. Niemiecka klasa œrednia zmieniła orien- tację życiowš i zwolennicy Zachodu skazani byli na przegranš; kultura wzięła górę nad cywilizacjš. W znaczšeym, czwartym roz- dziale Mein Kampf, opisujšcym "wojnę o przestrzeń życiowš" pro- wadzonš przeciwko Rosji, Hitler zwrócił uwagę na tę reorientację porównywalnš do wybuchu sejsmicznego. "Zatrzymujemy nie koń- czšcy się niemiecki ruch na pohidnie i zachód - pisał - i zwracamy nasze spojrzenie ku ziemiom na wschodzie. W końcu zrywamy z kolonialnš i komercjalnš politykš okresu przedwojennego i przechodzimy na grunt polityki przyszłoœci"'#. Prawie dokładnie w tym czasie, kiedy Hitler pisał te słowa, pewien niezwykły i obdarzony dużš intuicjš Anglik dochodził do dokładnie takiej samej konkluzji. Dnia 19 lutego l924 r. D. H. Lawrence napisał Letterfrom Cermany#. Było tak - pisał - "jak gdyby germańskie życie powoli oddalało się od Europy Zachodniej w stronę pustyń Wschodu". W czasie jego poprzedniej wizyty w Niemczech, w 1921 r., był to kraj "cišgle otwarty na Europę, wtedy wcišż jeszcze szukajšcy połšczenia z zachodniš Europš... pogodze- nia. Teraz to się skończyło (...). Podstawy naszej cywilizacji załamały się. Wpływy, którym ulegajš Niemcy, naptywajš niedostrzegalnie od Tatarów. (...) Potem nastšpi powrót do fascynacji destruktyw- nym Wschodem, który stworzył Attylę". Pisał dalej: Nocš czujesz, że coœ dziwnego porusza się w ciemnoœci (...) Masz uczucie niebezpieczeństwa (...) przedziwne, ostre uczucie niesamowitego zagrożenia (...) Załamuje się nadzie- ja na pokój i codziennš pracę. Odchodzi dawna fala, stare przyzwyczajenie. A powraca pršd jeszcze starszy. Z powro- tem, z powrotem do dzikoœci Tatarów, oddalajšc się od cywilizowanej, chrzeœcijańskiej Europy. Wydaje mi się, że to już się stało. I jest to wydarzenie o wiele większej wagi niż jakiekolwiek inne. Jest to wstęp do następnej fazy istotnych wydarzeń. Niewštpliwie obdarzony wyobraŸniš Hitler, podjšwszy już de- cyzję, by zrealizować ten nowy kierunek i wystšpić w roli polityka, spędził ostatnich kilka tygodni więzienia rozmyœlajšc nad efektow- nš koncepcjš pokazowych autostrad - preyszłych Autobahnen i o ‹udowvm samochodzie - volkswagenie - który przenosiłby Niem- ców z miejsca na miejsce po tych autostradache'. Hitlera wypusz- czono 20 grudnia 1924 r. Kierowany przemożnym pragnieniem usłyszenia muzyki Wagnera, pierwsze swe kroki skierował do pia- nisty Ernsta Hanfstaenela i rozkazał mu: "Graj Liebestod. Na- stępnego dnia kupił za 26 tys. marek mercedesa i od tej chwili - aż do momentu, gdy został kanclerzem - był przekonany, że mus# wyprzedzać każdy samochód spotkany na swej drodze#. 184 Przypisy: ' Adolf Hitler Mein Kampf, s. 202-204; Joachim Fest Hitler, Londyn 1977, s.117. 2 Holborn, op. cit., s. 487. 3 Ibid., s. 561. 4 Ibid., s. 602. 5 Objaœnionejak w: E Fischer Germany œAims in the First World War, Londyn 1%7. B O polemice wywołanej przez Fischera zob. Fritz Stern 7he Failure oJ áliberalism, Londyn 1972; IntemationalAffairs,1968. # J. Tampke Bismarrk œ Social Legr.slaƒon: a Genuine Breakthrough ?, w: W J. Mommsen (red.) 7he Emergence ofthe Welfare State in Britain and Cermany, 1850-1950, Londyn 1981, s. 71 i n. g Fritz Fischer 7he War of Illusions: Cerman Pblicies from 1911 to 1914, Londyn 1975. 9 Dziennik Riezlera z dnia 18 kwietnia 1915, cyt. za: Stern, op. cit. 'o Ibid., 4 paŸdziecnika 1915. " Ibid.,1 paŸdziernika 1918. '2 Holborn, op. cit., s. 562-563. '3 Stern, op. cit., s.118. 19 Gerhard Ritter Staatskunst und Kriegshandwerk, t.1-2, Monachium 1%5, t. II, s.129. '5 Holborn, op. cit., s. 514. 'B Ibid., s. 519-521. " George L. Mosse 7he Crisis of German Ideology, Londyn 1966; Fritz Stern The Pblitics of Cultural Despair, Berkeley 1%1. 'e Laqueur, op. cit., s. 27-30. '9 Martin Esslin Brecht: the Man and hrs Work, Londyn 1959; John Willett 7he 7heatre of Bertold Brecht, Londyn 1959. #o H. F. Garten Modem German Drama, Londyn 1958. 2' Laqueur, op. cit., s. 36. # Frederich V Grunfeld Prophets Without Honour: a Background to Freu# Ka Einstein and their World, Nowy Jork 1979. Laqueur, op. cit., s.155. 24 Roger Manvell i Heinrich Fraenkel 7he German Cinema, Londyn 1971; Lotte Eisner 7he Haunted Screen, Londyn I%9. # Walter Gropius 7he New Anch–ecture and the Bauhaus, Londyn 1%5; Barbara Miller Lane Arrhitecture and Fblitics in Cermany,191&I945, Nowy Jork 1970. # Arts Council Neue Sachlichkeit and German Realrsm of the 7ivenƒes, Londyn 1979. 185 2# Kurt Tucholsky Deut.rchland, Deutschland ber alles, Berlin 1931. Zob. Harold Poor Kurt 7licholsky and the Ordeal of Germany 1914-1935, Nowy Jork 1969. # C#t. za: Laqueur, op. cit., s. 81. # Zob. Ruth Fischer Stalin and German Communism, Londyn 1948. 3o Zob. Fritz Stern Cold and Iron, Londyn 1977. 3' Grunfeld, op. cit., s. 26-27: Laqueur, op. cit., s. 73. # E Nietzsche 7#tr Genealogie der Moral,1887. # KDie TatH z kwietnia 1925. # Gerhard Loose "The Peasant in Wilhelm Heinrich Riehl's Sociological and NovŠlistic Writings" w: ##Germanic ReviewH, t. XV,1940. # Mosse, op. cit., s. 23. Ibid., s.171 i n, ll2, 82. 3# Laqueur, op. cit. s. 87. s O Lagardenie i Lengbehnie zob. Fritz Stern 7he Politics of Cultural De#air. Mosse, op. cit., s. 96-97. 'o Ibid., s.143. " C#t. za: Laqueur, op. cit., s. 75. '# Ibid., s. 76. # Fest, op. cit., s.138. # H.-P. Ullman "German Industry and Bismarck's Social Security System", w: Mommsen, op. cit., s.133 i n. # Max Weber Politics as I#ocation, opublikowane jako Gesammelte Polit–che Schnjten, Monachium 1921. '# K. Hornung DerJungdeulsche Orden, Dsseldorf 1958. 4# Georg Franz-Willing, Die Hitlerbewegung, t.1-2, Hamburg 1926, t. I, s. 82. Holborn, op. cit., s. 585. # Ibid., s. 586. #o Dane za: E. J. Gumpel IiierJahrepolitischerMord, Berlin 1922; cyt. za: Grunfeld, op. cit., s. 211 (przypis). 5' Fritz K. Ringer 7he Decline of the German Martdarins: the German Academic Community,1890-1933, Harvard 1969, s. 446; Laqueur, op. cit., s.189. # Holborn, op. cit., s. 658. # Joseph Bendersky "The Expendable Kronjurxst: Carl Schmitt and Natio- nal Socialism 1933-1936", w: ##Journal of Contemporary History#,, nr 14/1979, s. 309-328. #' O van den Brucku zob. Fritz Stern 7he Politics of Cultural Despair. # Michael Steinberg Sabres and Brownshirts: the German Students' Path to NaƒonalSocialism 1918-1935, Chicago 1977, s. 7. # Laqueur, op. cit., s.186. 5# Istvan Meszaros Marx œ 7heory ofAlienation, Londyn 1970, s. 29-30. s Robert S. Wistrich Revolutionary Jewsfrom Marks to 7lnlsky, Londyn 1976. s C#t. za: Robert S. Wistrich "Mancism and Jewish Nationalism: the Theo- retical Roots of Contradiction", w: The Left Against Zion, Londyn 1981, s. 3. 186 # Laqueur, op. cit., s.103. Portret autorstwa Huberta lanzingera, przed- stawiajšcy Hitlera jako rycerza, reprodukowany jest w: Joseph Wulf Die Gil- denden Knste im Dritten Reich, Gutersloh 1%3, tablica 31. g' Fest, op. cit., s. 76. # Ibid., s. 32. # August Kubizek Young Hitler: the story of ourfriendship, Londyn 1954, s.140. # Wilfrid Daim Der Mann, der Hitler die Ideengab, Monachium 1958. # Hans Jrgen Syberberg "Hitler, Artiste d'#tat et I'Avant-Garde M‚phis- to#h‚lique du XXe siŠcle", w: Les R‚alismes l919-1939, Paiyż 1980, s. 37&403. Adolf Hitler Monologe im Fiihrerhauptquartier 1941-1944, Hamburg 1980, s. 54, 90, 331. g# Hitler Mein Kampf, s. 474 i n. es Fest, op. cit. s. 489. # Wiliam Carr Hitler# a Study in Personality and Folitics, Londyn I 978, s. 2-3. #o Fest, op. cit., s. 489. #' H. P. Knickerbocker The German Crisis, Nowy Jork 1932, s. 227. #2 Weigand von Miltenberg AdolfHitler Wilhelm III, Berlin 1931, t. II. #3 Max H. Kele w 7he Nazis and the Workers (Chapel Hill 1972) argumentuje, że Hitler miał silne poparcie klasy robotniczej; J. Noakes w 7he Nazi Przrly in Lower Saxony 1921-1933 (O#–ord 1971) i R. Heberle w From Democracy to Nazism (Baton Rouge 1970) przedstawiajš sytuację odwrotnš. " W. Carr, op. cit., s. 6. #5 Holborn. op. cit., s. 596-598. #6 Fest, op. cit., s. 271-288. " Ernst Hanstaengl Zwrschen we–sem und brannen Haus, Monachium 1970, s.114. #s Werner Maser Hitler œ Mein Kampf: an Analysis, Londyn 1970; zob. także te ż autora: Hitler: Legertd, Myth and Reality, Nowy Jork 1973. Hitler Mein Kumpf, s. 654. # List Lawrence'a po raz pierwszy opublikowany został w: KNew States- manH z dnia 13 paŸdziernika 1924; przedrukowany w: Phoenix, Londyn 1936, s.107-110. e' Hans Frank Im Angesicht des Galgens, Neuhaus 1955, s. 47. s# Otto Dietrich Zw”lfJahre mit Hitler, Monachium 1955, s.180.   11) 21) 31) 41. l1 .1 .1 .1 .1 .1 rI.A.1.a  MALKOM qrt50 33b00601 33c97baf 8ae 33 2533 0 1 p t c 0 2 z 0 48 0 0 0 0 n n 12.00 0.0 2.0 --- d 1 8 1    1 1 1 ff 0 32 1 ROZDZIAŁ CZWARTY SCHYŁEK PRAWORZĽDNOSCI W czasie gdy w Niemczech ponownie wiał wschodni wiatr, przymierze angielsko-francuskie rozpadało się. Dnia 22 wrzeœnia 1922 r. w Hotelu Matignon w Paryiu rozegrała się burzliwa scena pomiędzy francuskim premierem Raymondem Poincar‚ i brytyj- skim ministrem spraw zagranicznych, lordem Curzonem. Trzy dni wczeœniej Francuzi wycofali swoje oddziały z Chanak, wystawiajšc nieznaczny kontyngent brytyjski na wœciekłe ataki nacjonalistów Atatrka, co musiało doprowadzić do upokorzenia Brytyjczyków. Cunon przyjechał do Paryia, by zaprotestować. Obaj panowie nienawidzili się wzajemnie. Poincar‚ był rzecz- nikiem francuskich rentierów, prawnikiem w typie Forsyte'ów surowym, pruderyjnym, skšpym człowiekim, który uwielbiał cyto- wać radę danš Francuzom przez Guizota: Enrichissez-vous! Ten I'avocat de France odziedziczył nacjonalizm Thiersa, którego bio- grafię spisywał, chwalił się, że nie można go skorumpować - wszys- tkie swoje listy uparcie pisywał odręcznie, a kiedy w sprawie prywatnej zatrudniał urzędowego posłańca, płacił mu z własnej kieszeni'. Curzon również osobiœcie pisał listy, a było ich tysišce, pracował do póŸna cierpišc na bezsennoœć spowodowanš przeby- tym w dzieciństwie urazem kręgosłupa. On także odznaczał się skšpstwem, dokładnie sprawdzajšc wydatki lady Curzon na prowa- dzenie domu, rozstawiajšc służbę po kštach, pouczajšc pokojówkę, jak œcierać kurze, a lokaja, jak nalewać herbatę. Poincar‚, na Bogaćcie się! 188 dodatek, manifestował arystokratycznš pogardę dla wulgarnoœci klasy œredniej i francuskiego braku równowagi emocjonƒlnej. W trakcie kłótni obydwu panów, Poincar‚ "zupełnie stracił panowa- nie nad sobš i przez piętnaœcie minut wœciekał się i wrzeszczał na całe gardło". Brytyjski ambasador, lord Hardinge, musiał przyjœć z pomocš zszokowanemu Curzonowi, wyprowadzajšc go do drugie- go pokoju, gdzie ten, osunšwszy się na kanapę, roztrzęsiony powie- dział: "Charley, nie mogę znieœć tego okropnego człowieka. Nie mogę go znieœć! Nie mogę go znieœć!" I lord Curzon zapłakałz. Ukrytym powodem angielsko-francuskiego rozdŸwięku było to, że obie strony różnie oceniały prawdopodobieństwo militarne- go odrodzenia Niemiec. Zdaniem większoœci Brytyjczyków, fran- cuscy politycy odnosili się do kwest niemieckiej w sposób para- noiczny. Słyszano, jak Edward Herriot mówił do sir Austena Cham- berlaina: "Z ptzerażeniem oczekuję, że Niemcy wywołajš z nanti wojnę w cišgu dziesięciu lat"3. Takš francuskš opinię podzielali brytyjscy członkowie Alianckiej Komisji Kontroli, która czuwała nad realizacjš artykułów 168 i 169 traktatu wersalskiego, dotyczš- cych kwest rozbrojenia Niemiec. Generał J. H. Morgan prywatnie stwierdził, że Niemcy zachowały więcej swoich przedwojennych cech niż jakiekolwiek inne państwo w Europie (w szczególnoœci militaryzm)4. Francuzi utrzymywali, że ilekroć zdarzało się im sprawdzać oœwiadczenia weimarskiego Ministerstwa Wojny, oka- zywały się one nieprawdziwe. Jednakże raporty Komisji Kontroli o bezwstydnym łamaniu punktów traktatu nigdy nie zostały opubli- kowane, a jak twierdzš niektórzy, wręcz celowo je ukryto, by doprowadzić możliwie najszybciej do rozbrojenia i obcišć wydatki na obronę. Lord D'Abernon, brytyjski ambasador w Niemczech zarozumiały, wojowniczy, abstynent, silnie proniemiecki, pierwszy z monachijskich "ugłaskiwaczy", wierzył każdemu słowu w ksišż- kach Keynesa i uważał za niemożliwe, by Niemcy zdotali ukryć fakt omijania warunków traktatu5. W swoich raportach nie miał nic do powiedzenia na temat budowanych przez niemieckie firmy fabyk broni w Turcji, w Finlandii, w Rotterdamie, Barcelonie, Bilbao i Kadyksie, o przygotowaniach Kruppa do produkcji czołgów i ka- rabinów w Szwecji6. Brytyjska obojętnoœć wobec niemieckiego odrodzenia militar- nego budziła istnš wœciekłoœć Francji, zwłaszcza po tym, jak 16 kwietnia 1922 r. Niemcy podpisały z Rosjš traktat w Rappallo. Jednym z ukrytych celów tej ugody, jak podejrzewali Francuzi, było 189 rozszerzenie umów na wspólnš produkcję broni w Rosji, a nawet na szkolenie tamże niemieckich pilotów i obsługi czołgów. Układ w Rapallo stanowił też złowieszezš wiadomoœć dla wschodniego sprzymierzeńca Francji - dla Polski. Oznaczał istnienie wymierzo- nych w jej interesy niemiecko-sowieckich konszachtów, z których w końcu wyłonił się nazistowsko-sowiecki pakt z sierpnia 1939 r. Rapallo wzmocniło determinację Poincar‚go, by reparacje wydos- tać z Niemiec siłš, jeœli zajdzie taka koniecznoœć. Wkrótce po zerwaniu z Brytyjczykami na tle wydar Leń w Chanak wysłał on (11 stycznia 1923 r.) francuskie oddziały do Zagłębia Ruhiy. Częœć z tych oddziałów pochodziła z Afryki i jedna z przechwałek Poincar‚go brzmiała, że Francja jest krajem nie czterdziesto-, leez stumiliono- wym, a na popracie tej tezy przytaczano fakt, że głównym zadaniem francuskiego systemu połšczeń kolejowych w Afryce był szybki trans- port wojska do Europy. Ponieważ Niemcy pałali szczególnš niena- wiœciš do odzianyeh w mundury Arabów i Murzynów, Francuzi tym chętniej wysyłali ich do Zagłębia Ruhry. Nieustępliwa polityka przyniosła krótkotrwałe rezultaty, kiedy 23 wrzeœnia 1923 r. niemiecki rzšd skapitulował wobec żšdań Poincar‚go. Zawzięty mały prawnik, który dzierżył władzę (z jednš przerwš) do 1929 r., był dominujšcš postaciš w zachodnioeuropej- skiej polityce przez znacznš częœć lat dwudziestych. W oczach wielu (również Brytyjczyków i Amerykanów) uosabiał francuskš a-esyw- noœć, która dla europejskiej i œwiatowej stabilizacji wydawała się groŸniejsza niż cokolwiek, co mogło wyłonić się w Niemczech. W rzeczywistoœci wszystko, do czego doprowadziła polityka Poincac‚go, to gigantyczna niechęć Niemców oraz wzmożenie nie- mieckich tendencji militarystycznych, co ujawniłoby się w momen- cie zachwiania francuskiego mocarstwa. Wizja zadziornej Francji ponownie grajšcej głównš rolę w Europie - tak jak w czasach od Ludwika IV do Napoleona Ÿ - oczywiœcie była złudzen‹em. Wer- sal nie złamał Niemiec Bismarcka. Teraz, kiedy Rosja przestała istnieć - nawet jeœli tylko czasowo - jako europejska potęga, stawały się one nieuchronnie jedynym supermocarstwem w Euro- pie. Prędzej czy póŸniej ta n‹emiecka przewaga liczebna, gospodar- cza, organizacyjna, a wreszcie potęga niemieckiego ducha naro- dowego, musiały się znowu ujawnić. Pojawiło się tylko pytanie: wjak9 sposób, wielkodusznie czy wrogo? Francuzi byli bez por“wnania słabsi. A, co ważniejsze, czuli się słabsi niż byli w rzeczywistoœci. Œwiadomoœć niemoey, wyraŸna w 190 latach dwudziestych - gromkie groŸby Poincar‚go miały jš zagłu- szyE - w latach trzydziestych przerodziła się w obsesję. W XVII wieku liczba ludnoœci francuskiej prawie dwukrotnie przewyższała populację każdego z pozostałych państw europejskich. Pod wzglę- dem liczebnoœci następne miejsce zajmowała Polska, co nie jest bez maczenia'. Francuzi ze smutkiem patr Lyli na upadek swego nowego wschodniego sprzymier Leńca, którego mieli nadzieję dŸwignšć dla zrównoważenia własnej degrengolady. W dusze Francuzów wiyła się pamięć o tym, że aż do I800 r. byli, z wyjštkiem jedynie Rosji, najliczniejszym narodem. Odtšd zaczšł się alarmujšcy spadek, a w s7ad za nim nadszedł dręczšcy niepokój, wyrażany w statystykach i rozprawach demograficznych pojawiajšcych się od I849 r. Pr Leœ- cigali ich kolejno Austriacy w 1860 r., Niemcy w 1870 r., Brytyjczycy w 1900 r., a do tego mieli dojœć w 1933 r. Włosi, stawiajšc Francję na pištym miejscu w Europie. Między rokiem 1800, kiedy było ich 28 mln a rokiem I940, populacja francuska zwiększyła się tylko o 50%, podczas gdy niemiecka wzrosła czterola'otnie, a brytyjska po trzyl-oćB. Pierwsza wojna œwiatowa, którš ( w oczach Francuzów) Niemcy wymusiły na Francji, by zniszczyE całkowicie jej mocarstwowš po- zycję, tracznie pogłębiła ów kryzys demograficzny. Zabito 1 mln 400 tys. żotnierzy -17,6% armii,10, 5% całej aktywnej populacji męskiej. Nawet z odzyskanš Alzacjš i Lotaryngiš ludnoœć Francji spadła w wyniku wojny z 39,6 do 39,12 mln, podczas gdy na przykład brytyjska wzrosła przez lata wojny o 2,5 mln. Około 1,1 mln Fran- cuzów stało się mutil‚s de guen>e, całkowitymi inwalidami. Niemcy zabili 673 tys. wieœniaków, ciężko ranili jeszcze około pół miliona; okupowali dziesięć departamentów z ludnoœciš liczšcš 6,5 mln. Sprawili, że jedna czwarta tych ludzi stała się uchodŸcami, zniszczyli budynki gospodarcze, wyrżnęli żywy inwentarz i wycofujšc się zabrali maszyny. Zmienili Francuzów w wyrobników, niewolniczo pracujšcych w fabrykach "wojennego socjalizmu" Ludendorffa, gdzie poziom umieralnoœci dochodził niemalże do 10% rocznie, a więc prawie dorównywał temu, jaki osišgnęli naziœci w czasie II wojny œwiatowej. Francuzi przeżuwali te przerażajšce statystyki, które dzięki doskonałoœci ich propagandy wojennej wydawały się jeszcze straszliwsze. Obywateli francuskich, któriy ucierpieli z powodu szkód wo- jennych, godziwie wynagrodzono, ale sposób wypłacania odszko- dowań - pomimo wszystkich wysiłków Poincar‚go - doprowadził 191 do postępujšcej inflacji, może mniej spektakularnej niż w Niem- czech w 1923 r., lecz trwajšcej o wiele dłużej i w efekcie bardziej zgubnej dla narodowego morale. W latach 19I2-1948 ceny hurtowe we Franeji wzrosły 105 razy, a cena złota 174 razy. Frank w stosunku do dolara miał w 1939 r. tylko jednš siedemdziesištš wartoœci z roku 1913'". Turystom amerykańskim i brytyjskim oraz repatriantom międzywojenna Francja wydawała się rajskim ogrodem dla robie- nia zakupów, lecz sytuacja Francuzów, którzy traktowali stałš dewaluację rent i oszczędnoœci jako dodatkowy powód do ograni- czenia liczby dzieci, była trudna. W latach 1906-1931 drastycznie zmalała liczba francuskich rodzin trój- lub wielodzietnych, a w latach trzydziestych najczęœciej spotykało się rodziny jednodzietne. Do I936 r. Francja miała proporcjonalnie więcej obywateli, którzy i pr Lekroczyli szeœćdziesišt lat życia niż jakiekolwiek inne państwo- 147 osób na 1000, w porównaniu do 129 w Wielkiej Brytanii, I I9 w Niemczech, 91 w USA i 74 w Japonii". Francja miała nadzieję umocnić się dzięki odzyskaniu Alzacji i uprzemysłowionej Lotaryng. Lecz oczywiœcie gospodarka tych dwóch prowincji złšczona była integralnie z Zagłębiem Ruhry i bardzo ucierpiała przez rozdzielenie. W na ogół katolickiej Alzacji Francuzi zrazili sobie kler, atakujšc język niemiecki w nauczaniu relig. Postępowanie ich prowadziło do tego samego błędu, jaki popełnili Niemcy zachowujšc się jak kolonizatorzy. W rzeczywis- toœci Francuzi niewiele mieli do zaoferowania, ponieważ ich system œwiadczeń społecznych był o wiele gorszy od niemieckiego'z. Fran- cja była ubogim rynkiem dla przemysłu surowcowego, ale chronio- nym przez cła. Kontrola oplat za mieszkania, narzucona w 1914 r., nigdy nie uchylona, zabiła francuski rynek handlu mieszkaniami. I Liczba domów, wynoszšca przed wojnš 9,5 mln, w I939 r. utrzymała się niemal na tym samym poziomie, z czego jedna trzecia już nie ', nadawała się do zamieszkania. Rolnictwo było przerażajšco zaco- ' fane. W latach trzydziestych w gospodarstwach wcišż jeszcze pra- cowały 3 mln koni, tyle samo, ile w 1850 r. Francja, podobnie jak Włochy, była krajem tylko na wpół uprzemysłowionym i jej przed- wojenne tempo rozwoju nie utrzymało się w latach dwudziestych ani tym bardziej w trzydziestych, kiedy to produkcja przemysłowa nigdy nie osišgnęła poziomu z 1929 r. W latach l890-1904 Francja była największym na œwiecie producentem samochodów i, choć w latach dwudziestych cišgle produkowała więcej pojazdów niż Wło- ' chy czy Niemcy, to nie udało jej się wyprodukować taniego modelu  192 do sprzedaży masowej. Do połowy lat trzydziestych 68% samo- chodów sprzedanych we Francji stanowiły pojazdy używane, a na ulicach cišgle znajdowało się 1 mln 352 tys. pojazdów konnych, dokładnie tyle samo, co w 1891 r." rodłem problemu były niskie inwestycje. I tu znowu należy winić inflację. Państwo nie mogło zastšpić prywatnych inwestorów. Tymczasem w sektorze państwowym zatrudniano największš liczbę pracowników nawet przed rokiem I914, wojna zaœ stanowiła do- datkowy impuls do rozwoju tego sektora. Minister handlu w latach I915-1919, Etienne Clementel, pragnšł wprowadzić plan narodo- wy i gospodarczš unię Europy Zachodniej. Wœród jego protegowa- nych znajdowali się Jean Monnet, a takż,e inni przyszG "eurokraƒ", lecz wówczas nic nie wynikło z tych pomysłów. Państwo kupiło koleje, przemysł okrętowy oraz przemysł energetyczny, by utrzy- mać koniunkturę i zapewnić pracę, lecz na inwestycje przeznaczono bardzo niewiele pieniędzy'4. Francuscy przemysłowcy mieli mnós- two pomysłów, ale frustrował ich brak większych możliwoœci i w rezultacie tracili mnóstwo czasu na wzajemnych kłótniach. Tak na przykład Ernest Mercier, stojšcy na czele przemysłu elektrycznego i paliwowego, toczył nieprzejednanš walkę z Fran‡ois de Wendel, wielkim bossem żelaza i stali'5. Inteligencja stojšca niżej na drabinie społecznej miała owych możliwoœci jeszcze mniej, a kobiety nie miały ich wcale. W okresie międzywojennym płace inżynierów we Francji zmniejszyły się o jednš trzeciš. Szkolnictwo wyższe, zwłasz- cza techniczne, było tragicznie niewystarczajšce, a ponadto poch- łonięte sekciarskimi kłótniami i duszone brakiem funduszy. Większoœć pieniędzy szła na uczelnie, słynne lecz przestarzałe, paryskie Grandes Bcoles. Hemot nazywał politechnikę kształcšcš technokratów "jedynym wydziałem teologicznym, który nie został zlikwidowany". Powstał wprawdzie Centre Nationale de la R‚cher- che Scientifique, ale jego budżet był minimalny. Nowy budynek Paryskiego Wydziału Lekarskiego, zamówiony w latach dwudzies- tych (do roku 1922 Francja nie miała ministerstwa zdrowia), nie został ukończony aż do lat pięćdziesištych, a przed 1939 r. wydział ten zatrudniał na etatach tylko dwóch lekarzy. Podsumowuje to wszystkojedno uderzajšce porównanie: w roku 1927 Francja mniej wydała na szkoly wyższe i œrednie niż na pokarm dla koni kawale- ryjskich'B. Co więcej, na swój sposób Francja była równie podzielona, jak Niemcy. Nie odczuwano rozdŸwięku między cywilizacjš a kulturš. 193 Wręcz przeciwnie, Francuzi byli zgodni co do cywilizacji - uosabiali jš. W Wersalu bardzo niechętnie zgodzili się na uznanie anelskie- go jako alternatywnego języka oficjalnego. Uważali Francję za twórcę, ojczyznę i strażnika cywilizacji - ten ostatni tecmin sami ukuli w 1766 r. Zazdroœcili Anglosasom, nie znosili ich i pogardzali nimi. Ich najlepszy młody powieœƒopisarz, Fran‡ois Mauriac napi- sał w 1937 r.: "Nie rozumiem i nie lnbię Anglików, wyjšwszy tych, którzy nie żyjš". Wœród popularnych ksišżek tego okresu znalazły się takie, jak: Faut-il reduire Angleterre en esclavage? (193Œ) Henri Berauda i Le Cancer Americain (1931) Roberta Arona i Andr‚ Dandieu. Niemców, o dziwo, było łatwiej zaakceptować. W atach trzydziestych młodzi pisarze, jak Malraux i Camus, czytaG Ńietz- schego, a na młodych fzlozofów, jak Sartre, oddziaływał Heideggr. Lecz oficjalnym modelem dla Francji był Descartes, którego n'e- todologia zdominowała szkolne lekcje filozofii, najbardziej chƒratk- terystyczne dla francuskiego systemu edukacji". Lekcje te miały wychować wysoce inteligentnych przywódców narodowych. Tym- czasem kształciły one intelektualistów, a to niezupełnie to samo. Intelektualiœci ci różnili się zaœ nie tylko w swych poglšdach, lecz także w rozumieniu swej roli. Najbardziej, wplywowy nauczyciel filozofii owych czasów, Emile Chartier ("Alain") mówił o zaanga- żowaniu, lecz najpoczytniejsza wówczas rozprawa Juliena Ben- dy'ego Zdrada klerków (I927) głosiła wyobcowanie's. Należy zauważyć, że francuscy intelektualiœci nie toczyli między sobš spo- rów, gdyż zbyt mocno się nienawidzili. Marks w "Manifeœcie Ko- munistycznym" założył, że "intelektualiœci" sš tš grupš burżuazji, która identyfikuje się z interesami klasy pracujšcej. Tezę tę potwier- dzało poczštkowe stadium sprawy Dreyfusa (żydowski oficer, nie- słusznie skazany za zdradę), kiedy to nowy i modny termin inteligencja" identyfkowano z antyklerykalnš lewicš. Ale dhigot- rwała walka o Dreyfusa stworzyła całkowicie nowš kategorię inte- lektualistów prawicowych, którzy niechętnie ogłosili zawieszenie broni w I914 r., a pojawili się ponownie w 1918, pienišc się z wœciekłoœci. W następnym roku dopomogli oni politycznej prawicy wygrać po raz pierwszy w tym pokoleniu wybory powszechne. Z wyjštkiem lat 1924-1925, 1930-1931 oraz I936-1938, francuska prawica i centrum dominowały w izbie deputowanych, a prawicowi intelektualiœci wykazywali inicjatywę w salonach i na bulwarach. Nie było sporów wokół problemu cywilizacji, lecz Francuzi walczyli ze sobš w kwestii kultury. Czy miała być œwiecka czy 194 religijna, pozytywistyczna czy metafizyczna? Walka ta była okrutna i destrukcyjna, prowadziła do podziałów w sytemie edukacji, biz- nesie, w samorzšdach lokalnych i w całym społeczeństwie. Wolno- mularstwo, wojownicze ranvę œwieckoœci, cišgle rosło w siłę: od 40 tys. w 1928 r., do 60 tys. w 1936 r.' Młodsza jego częœć składała się z pogardzanych, niedostatecznie opłacanych nauczycieli szkół pod- stawowych, prorepublikanów, pacyfistów, antyklerykałów, którzy w każdej wiosce zwalczali cur‚. Używali oni zupełnie innego zes- tawu podręczników, szczególnie do nauki historii niż "wolne" szkoty katolickie. Jednakże katolicy mieli przewagę w szkolnictwie. W okresie międzywojennym liczba państwowych szkół œrednich spadła z 561 do 552, zaœ katolickich zwiększyła ponad dwukrotnie z 632 w 1920 r. do 1429 w roku 1936. Stowarzyszenia absolwentów katolickich szkół œrednich były wyjštkowo dobrze zorganizowane i wojownicze, wcišż dšżyły do obalenia wyroku w sprawie Dreyfu- sa. Rozbieżne systemy edukacyjne sprzyjały formowaniu dwóch odrębnych typów Francuzów. Hohibili oni innych bohaterów his- torycznych (i potępiali inne "czarne charaktery"), stosowali od- mienne słownictwo polityczne i opierali się na różnych politycznych założeniach, a wreszcie - co najważniejsze - kreowali dwie zupeł- nie odmienne wizje Francji. We Francji istniały w rzeczywistoœci dwa rywalizujšce ze sobš typy nacjonalizmu. Antyklerykalni republikanie, którzy odrzucali supremację Boga i króla, ukuli w XVIII wieku termin la patrie dla zaznaczenia bezgranicznego oddania swojemu krajowi. Kiedy dr Johnson wówczas oœwiadczył, że "patriotyzm jest ostatniš ucieczkš łajdaka", został oskarżony o wywrotowš demagogię. Patriotyzm francuski zawierał w sobie jakobiński posmak rewolucji, a ów typ postępowego nacjonalizmu utrwalony był przez Gambettę i Cle- menceau. Mógł być on równie szowinistyczny i bezwzględny, co jakikolwiek inny - lub nawet bardziej, gdyż skłonny był uznawać dobro republiki za najwyższe prawo, mógł być wcieleniem cnót lecz miał tendencję do przekształcania się w defetyzm i pacyfizm, w chwili gdy Francja uważała, że pozostaje we władzy ludzi, którzy nie służš sprawie ojczyzny. Podejrzliwie, a nawet wrogo traktował armię, która w przeważajšcej mierze była katolicka, a częœciowo także rojalistyczna. probostwo 195 W opozycji do Francji patriotycznej znajdowała się Francja nacjonalistyczna. Był to gallicki odpowiednik niemieckiego podzia- łu na zwolenników Wschodu i Zachodu. Błędem jest stawianie znaku równoœci między francuskimi nacjonalistami międzywojen- nymi i faszystami - chociaż niektórzy z nich stali się faszystami, i to najgorszego rodzaju - ponieważ tradycja prawicowego nacjonaliz- mu była o wiele starsza. Sięgała do emigracji z czasów rewolucji, była rezultatem kulturowej reakcji na Oœwiecenie w wydaniu Wol- tera, Rousseau i Diderota, a po raz pierwszy znalazła swój intelek- tualny wyraz w pismach Josepha de Maistre, którego arcydzieło Les Soir‚es de Saint-Petersbourg zostało opublikowane w 1821 r. Zawierało ono przesłanie oparte na połšczeniu irracjonalizmu, romantyzmu i jansenistycznego wyolbrzymienia grzechu pierwo- rodnego. Ludzki rozumjest "drżšcym œwiatłem", władzš zbyt wštłš, by utrzymać w ryzach zdezintegrowane człowieczeństwo: "To, co nasz nieszczęsny wiek nazywa przesšdem, fanatyzmem, nietoleran- cjš itd. było koniecznym składnikiem wielkQœci Francji". "Człowiek jest zbyt nikczemny, by był wolny". Jest "potwornym centaurem", rezultatem tajemniczego grzechu, straszliwego pomieszania gatun- kóv'. De Maistre dodał do tego ważne pojęcie olbrzymiego spisku który głoszšc pozornie cel "wyzwolenia" człowieka dšżyłby do wyzwolenia w nim diabła. W cišgu dwóch dekad poprzedzajšcych sprawę Dreyfusa w latach dziewięćdziesištych teoria spisku stała się żelaznš rezerwš, z której czerpali francuscy antysemici, tacy jak Edouard Drumont. W ksišżce La France juive (1886) ogromnie przeceniał on siłę, wpływy, a ponad wszystko liczbę Żydów mieszkajšcych w tym kraju. W czasie, gdy Drumont pisał swojš ksišżkę, we Francji zamieszki- wało tylko około 35 tys. Żydów. Lecz ich liczba powiększała się, by w 1920 r. osišgnšć ponad 100 tys. Napływali i inni "obcy". Trzecia Republika, zwłaszcza w okresie międzywojennym, chętniej niż inne państwa przyjmowała napływ obcokrajowców, okazywała im wiele tolerancji, pod warunkiem, żeby nie sprawiali kłopotu. W latach 1889-1940 prawie 2 mln 300 tys. imigrantów otrzymało obywatel- stwo francuskie, a ponadto w 1931 r. mieszkało we Francji 2 mln 613 tys. cudzoziemców. Ich liczba gwałtownie wzrosła, gdy przybyli uchodŸcy spod rzšdów Hitlera, Stalina, Mussoliniego oraz z wojny hiszpańskiej. Francuzi nie byli rasistami w wydaniu niemieckim ponieważ ich kosmopolityzm szedł w pane z pychš twórców cywi- lizacji, lecz okazywali niezwykłš podatnoœć na dziwaczne teorie 196 rasowe, a powstawało ich mnóstwo. I tak dr Edgar B‚rillon "od- krył" w 1915 r., że Niemcy mieli jelita o dziewięć stóp dłuższe niż inne istoty ludzkie, co sprawiało, że byli bardziej podatni napoly- chesia i brom–lrosrs (wzmożone wydalanie i wydzielanie zapa- chów)2'. JeżeG Paryż był œwiatowš stolicš kartezjańskiego rozumu, był również œwiatowš stolicš astrologii, paramedycyny oraz pseu- donaukowej religijnoœci. We Francji istniał (nadal istnieje) silny nurt kultury antyracjonalistycznej. Na tym opierał się sukces Action Fran‡aise, gazety ultra- nacjonalistów. Pomysł jej założenia zrodził się w 1899 r. w małym gronie intelektualistów spotykajšcych się w Caf‚ Flore na bulwarze Saint-Germain, którš po 1944 r. opanowali egzystencjaliœci, a rozkwitała dzięki talentom Charlesa Maurrasa. Rozpowszechniał on teorię piętrowego spisku: Quatres ‚tats conf‚d‚r‚s: juifs, protes- tants, franc-masons, m‚tques. Nie różniło się to specjalnie od oficjalnej lin Watykanu w czasie sprawy Dreyfusa, chociaż zastępo- wało ateistów - obcymi. Prawdę mówišc, mimo że zarówno Maurras jak Action Fran‡aise, same były ateistyczne, wiele ich poglšdów spotykało się z pełnš aprobatš Koœciota katoliclƒego. Pius X, ostatni z wielkich papieży reakcjonistów, powiedział matce Maurrasa: "Błogosławię jego pracę" i chociaż podpisał dekret Stolicy Apos- tolskiej potępiajšcy ksišżki pisarza, odmówił pozwolenia na egzek- wowanie dekretu - były one damnabiles, non damnandi. Watykańskie potępienie nadeszło wreszcie 20 grudnia 1926 r., ponieważ Pius XI doœwiadczył już wówczas, eo znaczy faszyzm u władzy. Lecz istniało wiele pokrewnych grup, do których wierni katolicy mogli należeć, i ruch nacjonalistyczny nigdy nie stracił poszanowania wœród buriuazji i klas wyższych. Action Fran‡aise" wydawana przez I,eona Daudet była btyskotliwie redagowana i szeroko czytana, i właœnie dlatego Proust, chociaż Żyd, prenume- rował jš, znajdujšc w niej twórczš podnietę. Zbliżyło się do tego ruchu wielu wybitnych pisarzy, na prrykład popularny we Francji historyk Jacques Bainville, którego Hrstoire de France (1924) sprzedano w 300 tys. egzemplarzy, a jego Napol‚on (1931) i La TrorsiŠme R‚publique również okazały się bestsellerami. Ale to przeintelektualizowanie okazało się słaboœciš fran- cuskiego nacjonalizmu. Brakowało mu też ogarniętego żšdzš wła- nie aprobowane, ale i nie zabronione 197 dzy przywódcy. Pod koniec 1933 r., gdy faszyzm triumfował w całej niemalże Europie, skandal Stawiskiego dał ekstremistom dokład- nie takš rewelację œwiadczšcš o republikańskiej korupcji, jaka była potrzebna dla usprawiedliwienia zamachu stanu. Dnia 6 lutego 1934 r. niewštpliwie powstałby jakiœ prototyp państwa faszystow- skiego, gdyby tylko Maurras dał sygnał do działania. Lecz miał on wówczas szeœćdziesišt szeœć lat, był całkiem głuchy, a usposobienie czyniło go przykutym do krzesła producentem słów; krytyczny dzień spędził piszšc redakcyjny wstępniak. Dokładnie te same talenty, które sprawiły, że był tak niebezpieczny w rozniecaniu emocji wykształconych Francuzów, nie pozwoliły mu prowadzić ich do walki. W zwišzku z tym nie istniał jakikolwiek oœrodek, wokół którego ruch faszystowski mógł się zjednoczyć. Zamiast tego mno- żyły się grupy, każda o lekko odmiennej fdozofii i różnym stopniu skłonnoœci do przemocy. Były one lustrzanym odbiciem pogardza- nego r‚gime despartts w izbie deputowanych. Frakcje burbońskie, jak Les Camelot du Roi walczyły z bonapartystami z Jeunesses Patriotes, ateistami z Btudiants dAction Fran‡aise, Le Faisceau, Phalanges Universitaires i bardziej tradycyjnymi ruchami jak Croix de Feu. Nazistowscy awanturnicy, z których wielu zrobiło potem karierę pod rzšdami Vichy, kręcili się wœród tych ugrupowań po- wstajšcych jak grzyby po deszczu, w pogoni za najkorzystniejszš dla siebie okazjš. By doszli do władzy, potrzeba było jakiejœ katastrofy z zewnštrz. Jednakże to właœnie Maurras i jego poplecznicy niewštpliwie sprawili, że katastrofa taka stała się bardziej prawdopodobna. Trzecia Republika miała więcej zwolenników we Francji niż Wei- marska w Niemczech i to Maurras odkrył, że posiadała również wielu wrogów. Jego ulubionym cytatem były słowa zaczerpnięte od napuszonego akademika i laureata Nagrody Nobla, Anatola Fran- ce'a: "La R‚publique n 'estpas d‚structibile, elle est la destruction. Elle est la dispersion, elle est la drscontinuit‚, elle est diversit‚, elle est le maP". Republika - pisał - była kobietš, której brakowało "męs- kich zasad inicjatywy i działania". "Jest tylko jeden sposób na naprawienie demokracji: zniszczyć jš". "Demokracja to zło, de- mokracja to œmierć". Jego fundamentalnš zasadš było: "Narody Republika nie jest siłš niszczšcš, ona jest zagładš. Jest rozproszeniem, brakiem cišgłoœci, jest różnorodnoœciš, jest złem. 198 rzšdzone przez ludzi czynu i przywódcówwojskowych podbijajš te, którymi władajš prawnicy i profesorowie". Jeżeli republikanizm był œmierciš, czyż wart był ofiary życia? Traktat wersalski stanowił dzieło "połšczonych anglosaskiej i żydowsko-niemieckiej finan- sjery". Spiskowš teorię spoleczeństwa można było formułować na nowo - anarchiœci, Niemcy, Żydzi: "Barbarzyńcy z dna, barbarzyńcy ze wschodu, nasz demos okršżony jest przez dwóch przyjaciół, Niemca i Żyda!". Ultranacjonaliœci, choć zazdroœni o francuskie interesy, nie pragnęli chronić powersalskiej Europy ani hamować faszystowskiej agresji. Dzienniki Bainville'a pokazujš, z jakim zadowoleniem witał sukcesy faszystów we Włoszech i Niemczech. Maurras przyklasnšł najazdowi Mussoliniego na Etiopię i uznał to za walkę cywilizacji przeciwko barbarzyństwu. "Co moŸna zrobić dla Polski?" - pytał swoich czytelników, a echo tego pytania odezwało się w miażdżšcym Mourirpour Dantzig? Marcela D‚ata. W efekcie więc obie formy nacjonalizmu we Francji, jakobińska i antyrepublikańska, miały zastrzeżenia co do poœwięceń, do których Francuzi byliby zdolni. Nie chodziło o to, czy mój kraj ma rację czy nie, czy jest prawicowy czy lewicowy, lecz o to, czyj to jest kraj- mój czy ich? Podział wewnštrz Francji był już widoczny we wczesnych latach dwudziestych i spowodowana tym słaboœć woli wpłynęła wkrótce na ówczesnš politykę. Doktryna obronna powo- jennej Francji opierała się na absolutnej supremacji militarnej na zachód od Renu, przewidywała zablokowanie Niemiec z jednej strony i okršżenie ich z drugiej poprzez militarny alians z nowymi państwami. Polska, Czechosłowacja, Rumunia i Jugosławia -wszys- tkie te kraje posiadały skomplikowane układy wojskowe z Francjš, obejmujšce dostawę broni i szkolenie specjalistów. Okupacja Zagłębia Ruhry przez Poincar‚'ego w 1923 r. stanowiła czynnš realizację tej polityki. Lecz akcja ta zaszkodziła tak bardzo francus- kim interesom w Wielkiej Brytanii, iż obawiano się powtórzyć podobny manewr. W 1924 r. plan Dawesa - amerykańskie rozwiš- zanie zagntatwanej sprawy reparacji - zlikwidował większoœE pre- tekstów do dalszego użycia siły i Niemcy zaproponowały wówczas gwarancje dla francusko-niemieckiej granicy, a Wielka Brytania poparła ich wniosek. Franeuzi odpowiedzieli, że w takim razie Wielka Brytania musi się również zgodzić na zagwarantowanie granic Niemiec z sojusznikami Francji na wschodzie, to znaczy z Polskš i Czechosłowacjš, ale brytyjski sekretarz do spraw polityki 199 zagranicznej, sir Austen Chamberlain odmówił, a do szefa Foreign Office, sir Eyre'a Crowe'a, napisał (16 lutego 1925), że Wielka Brytania nie mogłaby gwarantować polskiego korytarza, "dla któ- rego żaden rzšd brytyjski, jakikolwiek będzie, nie zaryzykuje życia ani jednego brytyjskiego grenadiera"3'. Tutaj również było mourir pour Dantzig? - nie chciano umierać za Gdańsk. Stšd traktat w Icamo (1925), zabierajšc Francji prawo powstnymania Niemiec siłš, nie zawierał zasad regulujšcych jej i system obronnych aliansów. Wszystko do czego doprowadził to demilitaryzacja Nadrenii i udzielenie Wielkiej Brytan oraz Francji ' prawa do interwencji zbrojnej, gdyby Niemcy próbowały pr Lejšć tam pehie panowanie. Był to bluff Chociaż Chamberlain puszył się ‹ na konferencji imperialnej w 1926 r., że prawdziwa linia obrony naszego kraju nie leżyjuż na kanale La Manche, (...) lecz na Renie" brytyjscy sztabowcy prywatnie uważali, że nie posiadajš œrodków wojskowych, by poprzeć tę gwarancję. Dwa lata póŸniej szef i Sztabu Generalnego przedłożył gabinetowi memorandum wskazu- ! jšc, że prawdziwš siłš Niemiec, łšcznie z rezerwš, była nie stutysię- czna armia dozwolona przez Wersal, lecz dwumilionowa potęga. i Szacunki francuskiego Ministerstwa Wojny były bardzo zbliżone. Do 1928 r. Poincar‚ por Lucił "uder Leniowe" rozumienie stratecz- I nej 'anicy na Renie i wybrał politykę całkowice defensywnš: , eksperci pracowali teraz nad projektem, któty miał być rnany jako Linia Maginota. Co stało się więc z imperialnš wizjš Poincar‚'ego "kraju stu milionów", którš H. G. Wells okreœlił jako "rozwój Czarnej ' Francji"? Czy wizja imperium dodałaby Francji sił i przywcóciła ' równowagę w Europie? Maurice Barres, intelektualista, któiy po- mógł potšrzyć się prawicowej koalicji, zwycięskiej w wyborach roku 1919, napisał: "Właœciwie ma się ochotę podziękować Niemcom, że otworzyli œwiatu oczy na problemy kolonialne". Parlament 1919 r. znany był jako Chambre blue horizon od koloru wojskowych mundurów i imperialistycznych aspiracji. Albert Sarraut, minister do spraw kolonii, wypracował w kwietniu 1921 r. ogromny plan, który miał pnemieniE France d'Outne-mer w gospodarczy funda- ment la MŠ- patńe. Lecz żeby zrealizować tę wizję, należało speł- nić jeden, a możliwe, że dwa zasadnicze warunki. Pierwszym i najważniejszym były pienišdze na inwestycje. Francuzi mieli na- dzieję zdobyć œrodki, dzięki tajnemu układowi Sykesa-Picota, z 200 łupów wojennych: tak zwana wielka Syria łšcznie z polami nafto- wymi Mosulu. Ale w trakcie przepychanki po zakończeniu wojny Wielka Brytania i jej hasemiccy arabscy protegowani zagaręli te tereny. Francja dostała tylko Liban, gdzie spełniała tradycyjnš rolę protektora społecznoœci chrzeœcijańskich maronitów, i Syrię Za- chodniš, gdzie nie było nafty, a za to mnóstwo zagorzałych arabskich nacjonalistów. Francja lepiej by wyszła na samym tylko Libanie, gdyż w Syr mandat jej był całkowitym fiaskiem, prowo- kujšcym liczne rebelie, z trudem opanowywane przy użyciu znacz- nych sił wojskowych. Kiedy w 1925 r., francuski wysoki komisarz ostrzelał z ciężkiej broni artyleryjskiej Damaszeks, podział Bliskie- go Wschodu stał się jštrzšcym Ÿródłem niezgody między Francjš a jej głównym sojusznikiem, Wielkš Brytaniš. Doprowadziło to między innymi do rzeczywistych walk w latach 1940-1941. Na tych terenach Francja nie zarobiła nigdy ani jednego franka. W rezultacie nie było pieniędzy na realizację planu Sarrauta. Czarne afrykańskie kolonie Francja po 1870 r. posiadała z powo- dów prestiżowych, nie ekonomicznych, po to, by armia miała zajęcie i żeby zamalować na niebiesko mapę œwiata. Ustawa z 1900 r. mówiła, że każda kolonia musi ptacić na swoje własne utrzymanie. W Afryce Zachodniej (1904) i Równikowej (1910) zorganizowano federacje, ale łšczna liczba ludnoœci obydwu tych dużych terytoriów była mniejsza niż jednej tylko bcytyjskiej Niger. Aby istniał jakiœ ekonomiczny sens, wszyscy zgodzili się, że należy połšczyć je z francuskš Afrykš Północnš. W 1923 r. Quai d'Orsay oraz Minis- terstwo Wojny i Kolonii skonstatowały, że budowa kolei transsaha- ryjskiej jest absolutnie niezbędna. Brakowało tylko pieniędzy - do roku 1928 nie sporzšdzono nawet dokumentacji technicznej i kolej ta nie zostd zbudowana. W rzeczywistoœci więcej pieniędzy poszło na terytoria zamorskie: inwestycje zwiększyły się tam w iatach 1914-1940 czterokrotnie, a udział imperium w całkowitych inwes- tycjach Francji wzrósł z 9% do 45%. Lecz prawie wszystko pochło- nęły terytoria arabskie, z czego lwiš częœE zabrała Algieria. W roku 1937 wartoœć handlu zagranicznego ziem arabskich wynosiła ponad 1,5 mld franków, czyfi cztery razy więcej niż Afrylƒ Póhiocnej i Równikowej3' Drugim zasadniczym warunkiem był taki podział władzy, by mieszkańcy "kraju stu milionów" cieszyli się równymi prawami, ale nie było na to najmniejszej szansy. W 1919 r. w trakcie konferencji 201 paryskiej,Ho Chi Minh zaprezentował w imieniu indochińskich annamitów oœmiopunktowy program praw obywatelskich, którymi ; cieszyła się już Francja i rzesze przebywajšcych w niej emigrantów. i Niczego jednak nie uzyskał,a Indochiny miały jeden z najgorszych w œwiecie systemów pracy przymusowej,zaœ ciemiężšcy je rodzimy I system opodatkowania zawierał między innymi podatek solny. Wedhig słów Ho Chi Minha,Francja nie przyniosła Indochinom postępu,lecz œredniowiecze symbolizowane przezgabelle,ów właœ- nie podatek solny."Podatki,przymusowa praca,wyzysk - powie- dział w 1924r.- tak można podsumować waszš cywilizację"s.W ; Indochinach przebywało tylu francuskich urzędników (5tys.),ilu w całych brytyjskich Indiach,gdzie liczba ludnoœci była piętnaœcie razy większa.Œciœle współpracowali oni z colons - francuskimi plantatorami.Ani jedni,ani drudzy nie pozwoliliby na przekazanie władzy czy wprowadzenie reform i kiedy w 1927r.postępowy gubernator generalny,Alexandre Varenne,próbował znieœć corv‚‚, zespolili swe siły,by doprowadzić do jego odwołania.W samych i tylko Indochinach,w 1930r.,odbyło się 700zbiorowych egzekucji. Jeżeli Gandhi spróbowałby tam swojego biernego oporu - pisał Ho Chi Minh - "dawno by już poszedł do nieba" Nie lepiej działo się w Afryce Pótnocnej.Algieria teoretycznie była rzšdzona jak Francja metropolitalna,w rzeczywistoœci jednak miała oddzielne kolegia elektorskie dla Francuzów i Arabów. Zniszczyło to powojenne reformy Clemenceau z 1919r.i w efekcie wszystkie następne.Francuscy osadnicy wysyłali deputowanych do parlamentu w Paryżu,co dało im wptywy,nie znane w Imperium , Brytyjskim.W 1936r.deputowani colons spowodowali odrzucenie ustawy Frontu Ludowego,która dawała pełne obywatelstwo 20tys. muzułmanom.Wielki francuski gubernator generalny Maroka, marszałek Lyautey,opisałcolonsjako dokładnie "tych samych złych jak Boches,nasyconych takš samš wiarš w rasy niższe,które przeznaczone sš do tego,by je wykorzystywać".Robił,co mógł żeby nie dopuœcić ich do władzy w Maroku.Było to jednak trudne. Francuski rolnik w Maroku mógł żyć na takim samym poziomie jak amerykański farmer na œrodkowym Zachodzie.Wszyscy Europej- i czycy mieli dochody realne trzy razy wyższe niż we Francji,a osiem razy wyższe niż dochody mahometan.Co więcej,życzliwy despo- 202 tyzm Lyauteya, który w zamyœle miał chroniE mahometan przed francuskš korupcjš, w rzeczywistoœci wystawiał ich na najgorszš ze wszystkich, własnš korupcję. Lyautey nšdził poprzez caidów, którzy kupowali inspektoraty podatkowe i stanowiska sędziów, na co musieli się poważnie zadłużaE i aby spłaciE procenty wyciskali pot ze swoich poddanych. System ten zdegenecował się wkcótce po œmierci Lyauteya, w 1934 r. Największy, osławiony caid E1 Glawi, pasza Marrakeszu rzšdził górsko-pustynnym imperium bandytów i monopoli, w tym kontrolował 27 tys. prostytutek Marrakeszu, które zaspokajały potrzeby całej Sahary Zachodniej'I. W dziedzinie edukacji - tj. w kwest pierwszorzędnej wagi - nie było widaE żadnej poprawy. Znajdowało się tam zbyt wielu francuskich urzędników- 15 tys., czyli trzy razy więcej niż pracowników administracji hindu- skiej, z czego wszyscy pragnęli utrzymać swoje posady, a jeżeli to możliwe zapewnić ich dziedziczenie. I tak w 1940 r. cišgle zaledwie 3% Marokańczyków uczęszczało do szkót, a w 1958 r. tylko 1 500 otrzymało wykształcenie œrednie. W 1952 r. było tylko 25 lekarzy marokańskich, z czego 14 pochodziło ze społecznoœci żydowskiej. Nie znaczyło to, że Francuzi mieli upr Ledzenia do koloru skóry. Kolorowi postępowcy zawsze byli mile widziani w Pacyżu. W 1919 r. dawno powołane cztery gminy Zachodniej Afryki wysłały do Izby Deputowanych czarnego reprezentanta, Blaise'a Diagne'a. W dwa lata póŸniej ksišżka Ren‚ Marana Batouala, przekazujšca spojrze- nie czarnego człowieka na kolonializm, zdobyła Nagrodę Goncour- tów, ale została zakazana na całym terytorium Afryki francuskiej. Zdolni czarnoskórzy uczyG się doskonale pisać po francusku i w momencie przybycia do Paryża tracili chęć powrotu do kraju. W latach trzydziestych Lopold Senghor, póŸniejszy prezydent Sene- galu, tak dobrze poczuł się w kręgach prawicowych katolików, że stał się monarchistš. Wydawało się, że w Afryce nie ma dla niego żadnej przyszłoœci. Do 1936 r. tylko 2 tys. czarnoskórych miało obywatelstwo francuskie. Poza weteranami wojennymi i urzędni- kami rzšdowymi ogromna większoœE czarnych Afrykańczyków żyła pod indigenatem, co oznaczało, że podlegali doraŸnym sšdom, zbiorowej odpowiedzialnoœci, a przede wszystkim pnymusowej pracy. Houphout-Boiy, póŸniejszy prezydent Wybrzeża Koœci Słoniowej, opisał pcacujšcych przymusowo jako "szkielety pokryte ranami". Antonelli, gubernator Francuskiej Afryki Równikowej, przyznał, że zbudowanie kolei Kongo-Ocean w 1926 r. pochłonęło 10 tys. 203 ludzi, w tztoœci w czasie jej budowy zmarło jeszcze więcej . By uniknšE poboru do pracy, Afrykańczycy "głosowali nogami" uciekajšc do pobliskich kolon byjskich. Niektórzy Francuzi o długoletnim doœwiadczeniu kolonialnym dostrzegali złowieszcze znaki. Lyautey ostrzegał w 1920 r.: "Nad- szedł czas radykalnych zmian w polityce kolonialnej i w udziale mahometanw sprawach publicznych". Sam Sarraut argumentował że europejska "wojna domowa" 1914-1918 osłabiła pozycję białych: "W umysłach innych ras - pisał w 1931 r. - wojna zadała straszny cios autorytetowi eywilizacji, którš Europejczycy z dumš ogłosili nadrzędnš i w imieniu której spędzifi w okopach ponad cztery lata, zabijajšc się nawzajem". A myœlšc o Japonii dodał: "Od dawna przyjęło się europejskš wielkoœć przeciwstawiać azjatyckiej deka- dencji. Wydaje się, że pozycje zostały odwrócone". Niestety, nie podjęto skutecznych kroków, by poszerzyć podstawę francuskich rzšdów. Kiedy rr,šd Frontu Ludowego Leona Bluma przedstawił swój plan reform, dajšcy obywatelstwo 25 tys. Algierczyków, pczywódca ich umiarkowanego odłamu, Ferhat Abbas, wykrzyknšł z radoœciš: "La France c'est moi!" Liberalny generalny gubernator Algierii, a póŸniej deputowany, Maurice Viollette, jeden ze sponsorów reformy, ostrzegał Izbę: "Kiedy mahometanie protestujš, jesteœcie urażeni, kiedy aprobujš, jesteœcie podejrzliwi. Kiedy sš cicho, jesteœcie pełni obaw. Panowie, ci ludzie nie majš narodu w sensie politycznym. Nie domagajš się nawet swojego narodu w sensie religijnym. Wszystko, o co proszš, to żeby ich przyjšć do waszego. Jeżeli im odmówicie, uważajcie, aby nie utworzyli wkrótce państwa dla siebie samych". Lecz reforma została w zarodku zduszona. Prawdš jest, że kolonializm zawierał zbyt wiele nie rozwišza- nych sprzecznoœci, by być Ÿródłem siły. Czasami postrzegano go, częœciowo słusznie,jako wyraz europejskiego panowania. I dlatego w latach trzydziestych Sarcaut, przerażony wzrastajšcš groŸbš przewrotu komunistycznego w Afryce, zaproponował utworzenie zjednoczonego frontu europejskiego łšcznie z Włochami, a nawet z Niemcami, którzy dostaliby z powrotem swoje kolonie. Lecz wraz ze zbliżajšcš się wojnš Francuzi znowu ujrzeli własne imperium jako narzędzie do pokonania eucopejskich wrogów, przywracajšc do życia slogan: "Studziesięciomilionowa Francja może stanšE do walki z Niemcami! ". We wrzeœniu 1939 r. były sekretarz Clemencau Georges Mandel, kiedyœ antykolonialista, lecz wówczas minister do 204 spraw kolonii, puszył się, że jest w stanie wystawić dwumilionowš armię złożonš z Murzynów i Arabów. Dwie linie rozumowania wykluczały się wzajemnie na dłuiszš metę: jeżeG Europa użyłaby kolorowych do walki w swoich wojnach domowych, obaliłoby to tezę o kontynentalnej wyższoœci rasowej. Ale to tylko jeden przykład konfuzji przewijajšcej się od poczštku do końca - i uparcie po dziœ dzień aktualnej - na temat imperializmu i imperiów kolonialnych. Jakiemu celowi one służyły? Cui bono? Kto korzystał, kto cierpiał? Żeby użyć powiedzenia Lenina: "Kto robił, co, komu?" Nigdy nie było w tym zgody. Lord Shelburne, osiemnastowieczny polityk, który poważnie rozpatry- wał tę kwestię, sformułował założenie stwierdzajšce, że "Anglia woli handel bez dominacji, gdzie to możliwe, lecz akceptuje handel z dominacjš, jeœli to konieczne''. Klasyczni ekonomiœci, jak Adam Smith, Bentham i Ricardo widzieli w koloniach drapieżne uzasad- nienie dla uprawiania monopolu i w zwišzku z tym zaprzeczenie ogólnych korzyœci gospodarczych. Edward Gibbon Wakefield w swoim View ofArt of Colonization (1849) uważał, że celem jest zapewnienie przestrzeni życiowej stłoczonej ludnoœci europejskiej. Podobnš teorię wyznawał największy z kolonizatorów, Cecil Rho- des twierdzšc, że bez kolonii bezrobotni zburzyliby porzšdek spo- łeczny: "Imperium jest kwestiš życia i œmierci: jeżeli chcecie uniknšć wojny domowej, musicie stać się imperialistami". Z dru- giej strony protekcjoniœci, jak Joe Chamberlain, dowodzili, ż‚ kolo- nie istniejš, by dostarczać bezpiecznych rynków dla eksportu, w przeciwieństwie do przedindustrialnego merkantylizmu. Robert Torrens w The Colonization of South Australia jako pierwszy wysunšł poglšd, że w koloniach należy przede wszystkim widzieć miejsce inwestycji kapitału. Pomysł lokowania tam nadwy- żek kapitałowych podjęty został przez Johna Stuarta Milla: "Koloni- zacja w obecnym położeniu œwiata jest najlepszym interesem, w który może się zaangażować kapitał starego i bogatego la'aju!" Poglšd podzielali również francuscy koloniœci-praktycy, jak Jules Feny, i ich teoretycy, jak Paul Leroy-Beaulieu, chociaż ksišżka De la Colonization (1874) wprowadzała kategorie: colonie depeuplement (emigracja i kapitał potšczone), colonie d'exploitation (wyłšcznie kapitał eksportowy) i colonies mixtes. Niemiecki teoretyk Gustaw Schmoller argumentował, że emigracja z Europy na dużš skalę jest nieunikniona i że kolonizacja w odróżnieniu od osadnictwa trans- atlantyckiego jest o wiele korzystniejsza, ponieważ nie angażuje 205 kapitału odptywajšcego poza kontrolę kraju macierzystego. Wszys- cy ci pisarze i praktycy widzieli ten proces jako zamierzony i syste- matyczny, a nade wzystko raqonalny. Większoœć z nich uważało go ' też za dobroczynny i korzystny d1a wszyswes- tycji kapitalistycznych nastšpiła po, a nie przed lub równoczeœnie z kolonializmem hiszpańskim? Dlaczego na tych ogromnych tere- nach kapitaliœci szli ręka w rękę z politycznymi bojownikami o wyzwolenie? Niektóre z wyzyskiwanych lub kolonizowanych państw były same szczštkowymi imperiami. Chiny stworzone zos- tały przez całš serię imperialnych dynastii, którym obce były ko- rzyœci plynšce z kapitału finansowego; Indie stanowiły produkt imperializmu Mongołów; Turcja wyrosła z ottomańskiej Anatolii. Egipt był starš potęgš imperialnš, która po oderwaniu od Turcji usiłowała ponownie opanować Sudan. Na południe od Sahary istniało okoto pół tuzina tubylczych imperiów rzšdzonych przez grupy i ruchy takie, jak: Ashanti, Fulani, Bomu,Al-i=Iaji Umar, Futa Toro. Etiopia wspólzawodniczyła z państwami europejskimi w Ro- fryki, póki sama nie stała się włoskim hipem w 1935 r. Birma istniała jako rodzaj imperium. Persja, podobnie jak Chiny, była reliktem mocarstwowej przeszłoœci. Sam kolonializm tworzył impe- rialne anomalie. Kongo (póŸniej Zair), powołane do życia na konferencji berlińskiej 1884-1885, przeżyło dekolonizację w sposób, 208 który przeczył prawidłowoœciom wskazanym pnez wspomnianš teorię. Również Indonezja, twór administracji holenderskiej, zjed- noczyła się w całoœć z nader różnych terytoriów. Teoria spisku nie wyjaœniała żadnego z tych przypadkóws. Błšd tkwił bowiem w samej teor, zakładajšcej koniecznoœć posiadania kolonii jako wysoko dochodowych obszarów inwestycyjnych dla kapitahi. I rzeczywiœcie, im dokładniej przestudiować oczywiste fakty, tym jaœniejsze staje się, że idea "finansowego kapitału" desperacko poszukujšcego kolonii jako miejsc do zainwestowania ogromnych nadwyżek, jest niedorzeczna. Nigdy nie istniao coœ takiego jak "zbędny" kapitał. Szczególnie w koloniach widoczny był niedobór kapitału inwestycyjnego, a tropiki dawały zwrot inwestycji dopiero przy końcu ery kolonialnej. Można mówić o kilku tylko sukcesach. W Afryce Zachodniej bracia Lever zainwestowali ogromne sumy w komunikację, ushigi socjalne i plantacje, które w latach pięćdzie- sištych naszego wieku zatrudniały 40 tys. Afrykanów; towarzystwo posiadało 350 tys. ha, a efektywnie uprawiało 60 tys.s Istniały również poważne inwestycje i okazjonalnie wysokie profity (jak i klęski na dużš skalę) na Malajach, których guma i olów sprawiły, że była to prawdopodobnie najbogatsza kolonia w okresie między- wojennym. Kapitał niekoniecznie szedł za wojskowymi sztandara- mi. Ostatecznie, Brytyjczycy równie chętnie inwestowali swoje pienišdze w niezależnych krajach Ameryki Łacińskiej, co w koloniach należšcych do Korony. Często je zresztš tracili. Argentyna, która przycišgnęła więcej brytyjskich pieniędzy niż którekolwiek inne "rozwijajšce się" terytorium, dała wszystkim inwestorom przeraża- jšcš lekcję podczas swojego kryzysu finansowego w latach 1890- 1891. Inwestycje brytyjskie w Argentynie przyniosły w XIX wieku bilans zerowy! Niemcy i Włosi bardziej niż inni starali się posišœć kolonie, lecz mniej chętnie topili w nich swoje pienišdze. Francuzi woleli Rosję lub Holenderskie Indie Wschodnie niż swoich "dwa- dzieœcia pokojówek". Brytyjczycy również bardziej faworyzowali Jawę i Sumatrę aniżeli swoje niezliczone terytoria afrykańskie6'. Teoria spisku wymaga istnienia małej grupy wyjštkowo zdol- nych osób, które potrafiš postawić racjonalnš diagnozę i skoordy- nować swoje wysiłki. W samej tylko Francji i Angl liczba inwestorów była bardzo duża. Ich emocjonalne zachowanie cha- rakteryzowały brak konsekwencji, wptyw uprzedzeń i słaba orienta- cja. Londyńskie City nie było po prostu w stanie niczego zapla- nowaE, nie mówišc już o wszechœwiatowej konspiracji. Goniło za- 209 ; c?sto fałszywie pojętym - doraŸnym interesem, w myœl zasady "z dnia na dzień". Przez cały okres kolonialny najtrwalszš cechš europejskich inwestorów była ignorancja oparta na lenistwie. Je- ; żeli inwestorzy nie mieli wspólnie uzgodnionego celu, nie mówišc nawet o konspiracyjnym, administratorzy kolonialni nie byli wcale roztropniejsi od nich. W XIX wieku, w duchu edukacyjnych reform Macaulaya w Indiach, celem rzšdów kolonialnych było, jak potocz- nie sšdzono, produkowanie imitacji Europejczyków. W okresie międzywojennym wizja ta gwałtownie przybladła, pozostał tylko bałagan. Tak zwana dwumandatowa polityka, propagowana przez lorda Lugarda w latach dwudziestych, niewiele różnišca się od celów Lyauteya w Maroku, dšżyła do utrzymania tubylczych wzo- rów administracji i przyznania największego znaczenia interesom miejscowej ludnoœci. Celem Brytyjczyków - pisał Lugard - bylo "przyœpieszenie handlowego i przemysłowego rozwoju Afryki bez zbytniego zwcacania uwagi na własne korzyœci materialne". Ten element altruizmu stał się z czasem silniejszy, lecz wspótistniał z innymi celami: strategiš militarnš, emigracjš, obronš interesów osadników, prestiżem narodowym, narodowš politykš gospodar- czš (w tym taryfami celnymi). Zarpysły, różne w zależnoœci od I rodzaju kolon i systemu kolonialnego, często okazywały się niez- godne z interesami tubylców i sprzeczne między sobš. Nie istniała typowa kolonia. Wiele terytoriów kolonialnych prawnie nie było koloniami, lecz protektoratami, mandatami, terytoriami powierni- czymi, federacjami królestw i księstw lub quasi monarchiami, jak Egipt i państwa Zatoki Perskiej (w tym Persja). Istniało mnóstwo typów państw zależnych. Niektóre kolonie, przede wszystkim w Afryce Zachodniej, zawierały dwie (lub więcej) zupełnie odrębne jednostki prawne, obrazujšce kolejne etapy europejskiej penetra- cji. W tych okolicznoœciach niemożliwe było prowadzenie spójnej polityki kolonialnej z jasnymi długoterminowymi celami. Ani jedno imperium tego nie zrobiło. Stšd nie może istnieć nic takiego, jak lista strat i zysków kolonializmu w okresie międzywojennym lub w jakimkolwiek innym. Szeroko rzecz ujmujšc, polityka polegała na dostarczeniu podstawowej infrastruktury, zapewnieniu obronnoœci, bezpieczeń- stwa wewnętrznego, funkcjonowania głównych arter komunika- I cyjnych i ochrony zdrowia publicznego, a resztę pozostawiano prywatnej inicjatywie. Celem rzšdu była efektywnoœć, bezstron- ; noœć, nieprzekupnoœE i nieinterwencyjnoœć. Czasami rzšd był zmu- 210 szony kierowaE gospodarkš, jak Włochy w Somalii i Libii, z widocz- nym brakiem sukcesu. Czasami wymagało to utrzymywania więk- szego sektora publicznego niż w kraju macierzystym. Tak więc, na przykład Wielka Brytania popierała modernizację, ekspansję rol- nictwa i dawała bezpłatnš opiekę lekarskš we wszystkich koloniach Korony oraz utrzymywała państwowe koleje na wszystkich teryto- riach afrykańskich na pohidnie od Sahary (poza Rodezjš i Niassš). Lecz wszystko to wskazuje na niedobór, a nie nadntiar kapitału. Rzšd prowadził takš politykę z poczucia obowišzku i dodawał tylko sumy po stronie debetu w księdze rachunkowej. Rzšdy kolonialne niewiele robiły, by popierać przemysł, ale też nie ograniczały go. Zazwyczaj istniała znikoma podnieta do inwes- tycji, niedobór wyszkolonej siły roboczej i brak dobtych lokalnych rynków - były to najważniejsze przeszkody. Tam, gdzie warunki były odpowiednie, np. w Belgijskim Kongo, w okresie międzywojennyn pojawił się przemysł, choć pienišdze pochodziły głównie nie z belgijskich, lecz z zagranicznych Ÿródeł i subsydiów - jeszcze jeden cios dla teor spisku. Dakar we Francuskiej Afryce Zachodniej zawdzięczał swój rozkwit tej samej zasadzie. Przeœwiadczenie, że kolonializm jako taki powstrzymywał rozwój miejscowego przemys- łu, załamuje się w zwišzku z tym prostym faktem, że wolnorynkowi Brytyjczycy, Belgowie i Holendrzy stosowali diametralnie innš politykę niż protekcjonistyczni Francuzi, Hiszpanie, Włosi, Portu- galczycy czy Amerykanie. Poczšwszy od 192 r., a szczególnie po roku 1932, Brytyjczycy złamali swoje własne zasady wolnego handlu po to, by wspomagać P y " rzem sł Indii. To "wicekról, lord Curzon, przekonał J. N. Tata, bawełnianego magnata z Parsee, by zbudował hinduski przemysł stali i żelaza, na który Wielka Brytania dała protekcyjne taryfy. Do 1945 r. Indie produkowały 1 mln 150 tys. ton rocznie, a hinduscy producenci całkowicie zmonopolizowali rynek. Warunki dla prze- myshi bawełnianego były bardzo dobre, Hindusi wytwarzali sami kapitał, a Wielka Brytania gwarantowała im pomoc. Do czasu uzyskania niezależnoœci Indie miały już sektor przemysłowy, a w rękach firm hinduskich znajdowało się 83% obrotów bankowych, 60 i'o przed.siębiorstw importowo-eksportowych dostarczajšcych 60% towarów konsumpcyjnych. Wštpliwe jest, czy tworzenie miejsco- wego priemysłu pod ochronš ceł przyniosło korzyœE ogótowi miesz- kańców kolonii. W większoœci przypadków ludnoœE imperiów wolnorynkowych cieszyła się - tak jak tego należało oczekiwać- 211 wyższym standardem życia. Indie i Pakistan utrzymywały tę ekstra- protekcjonistycznš politykę także po odzyskaniu niepodległoœci, ze stopniem ochrony wynoszšcym odpowiednio 313 i 271%, i jest to jeden z powodów, dla których stopa życiowa ich obywateli rosła znacznie wolniej niż to się działo w wolnorynkowych gospodarkach Azji Wschodniej. Ogólnie można powiedzieE, że mocarstwa kolonialne najlepiej służyły interesom mieszkańców, gdy pozwalały siłom rynku góro- waE nad politykš restrykcji. Zazwyczaj oznaczało to przejœcie od rolnictwa produkujšcego na własne potrzeby do produkcji ekspor- towej na dużš skalę. Tak zwane skrzywienie gospodarki kolonial- nej, by shiżyła celom swojego kolonizatora czy rynkom œwiatowym, jest podstawš oskarżenia, że te terytoria były po prostu wyzyskiwane. Uważa się, że kolonie stały się biedniejsze niż przedtem, że ich naturalna gospodarka została zniszczona i że wkroczyły w fazę choroby okreœlanš jako underdevelopment. Niestety, nie istniejš statystyki, by udowodnić powyższš teorię. Czarny Lšd w Travels in the Interior Drstricts of Africa Mungo Parka (1799) nie sprawia wrażenia wiejskiej Arkadii, gdzie unikało się dšżenia do bogactwa: wręcz odwrotnie. Niezależni wodzowie to nie tylko imperialiœci na małš skalę, lecz ludzie niezwykle żšdni bogactw. Dokonywali zrnian w rolnictwie, przechodzšc na produkcję przynoszšcš zyski, gdy tylko mogli znaleŸć rynki zbytu. W rzeczywistoœci nie mieli alternatywy, od kiedy przyrost ludnoœei sprawił, że rolnictwo nie mogło jej wyżywić. Teor, że uprzemysłowienie, w odróżnieniu od produkcji podstawowej, stanowi jedynš drogę do wysokiego standardu życia, zadały kłam doœwiadczenia byłych kolon, takich jak Australia, Nowa Zelandia, większoœć Kanady czy amerykański œrodkowy Zachód, gdzie eksport mięsa, wełny, pszenicy, pcoduktów mlecz- nych i minerałów stworzył najlepiej prosperujšce państwa na œwie- cie. Ważne jest chyba, że w okresie postkolonialnym ani jedno z nowo wyzwolonych państw z dobrze zorganizowanš gospodarkš plantacyjnš nie próbowało jej zastšpić jakškolwiek innš formš rolnictwa. Wręcz odwrotnie: wszyscy starali się poprawić potencjał eksportowy, zazwyczaj w celu finansowania rozwoju przemysłowe- go, a więc zmierzali do tego samego celu, co większoœć rzšdów kolonialnych w póŸniejszej fazie kolonializmu. Rzadko trafiały się znaczne, a nigdy łatwe, profity z rolnictwa tropikalnego prowadzo- nego na dużš skalę. Analiza eksportowych cen kawy, kakao, orzesz- 212 ków ziemnych, bawełny, oleju palmowego, gumy arabskiej, ziarna i kapoku na terytoriach Francuskiej Afiyki Zachodniej podczas ostatniej fazy rzšdów kolonialnych (1953) pokazuje, że korzyœci były niewielkie i ograniczane głównie przez system transportu. Argument, jakoby rozwinięte gospodarki narzucały niekorzystne warunki handlu, aby obniżyE ceny surowców i produktów podsta- wowych, nie wytrzymuje krytyki. Przeczš temu dane statystyczne, jest to bowiem po prostu jeszcze jeden przejaw teorii spisku. Najgorszym aspektem kolonializmu w okresie międzywojen- nym była praca przymusowa i przydział ziemi na zasadzie przyna- leżnoœci rasowej. ródła tego były następujšce: ziemia afrykańska mogła byE produktywna, lecz odejœć od gospodarki samowystar- czalnej można dzięki zatrudnieniu robotników pracujšcych regu- larnie, w sposób europejski. W olesie przedkolonialnym częœciowym zaspokojeniem tych potrzeb było niewolnictwo. Ale co bardziej postępowe mocarstwa kolonialne, Brytania i w mniejszym stopniu Francja, zdecydowanie chciały je zlikwidowaE. Brytyjczycy woleli popchnšć Afrykańczyków na rynek pracy przez opodatkowanie lub importowali kontrolowanš siłę roboczš. Było to łatwe wyjœcie z sytuacji: zarzšdzać œwiatowym imperium, w którym siła robocza na równi z dobrami mogła podróżowaE, nie obcišżona optatami, na- kłaniano więc Hindusów do pracy w Birmie, na Malajach, Pacyfiku, Cejlonie i w potudniowej, centralnej i wschodniej Afiyce, a nawet œrodkowej i południowej Ameryce. Chińczycy z kolei pracowali w południowo-wschodniej Azji, na Pacyfku, w pohidniowej Afryce i Australii. Doprowadzono również do wielkich ruchów migracyj- nych w Afryce, takjak zrobili to Holendrzyw Indonezji, nakłaniajšc Jawajczyków do pracy na innych wyspach. W efekcie narodziło się wiele niewiadomego pochodzenia problemów rasowych i spo- łecznych (lub jak w przypadku Indonezji, jawajski imperializm), które dotšd jeszcze pozostajš nie rozwišzane. Holendrzy przyjęli również szczególny system, który zmuszał mieszkańców do produ- kowania, nakładał bowiem na nich obowišzek płatnoœci w naturze, przy czym państwo reprezentowała osoba właœciciela plantacji i poœrednika'". System ten został zaadaptowany przez Leopolda II, twórcę Belgijskiego Konga, i stał się tam podstawš gospodarki. Belgowie również wywierali presję na wodzów, by dostarczali "ochotników", którzy stosowali zasadę nie opłacanych corv‚es (pracujšcych przymusowo, niewolniczo) jako substytut opodatko- wania. Najgorsze przypadki ciemiężenia zdarzały się w Afryce 213 portugalskiej i w Kongo. W 1914 r. nastšpiła korzystna zmiana sytuacji, gdyż dziennikarze brytyjscy i urzędnicy konsulatu ujawnili fakty przemocy. Lecz praca pnymusowa cišgnęła się w jakiejœ formie aż do póŸnych lat czterdziestych", jednak na małš skalę. Rzeczywiœcie, stosunkowo do niedawna, spora większoœE Afry- kanów pozostawała zupehiie poza gospodarkš zarobkowš. Jeszcze w latach pięćdziesištych spoœród 170 mln Afrykanów żyjšcych na południe od Sahary, tylko 8 mln pracowało otriymujšc wyptatę raz na rok. Afrykanie pracowaG chętnie tam, gdzie były wysokie ptace. Na przygranicznych polach złotodajnych nigdy, od poczštku po dzień dzisiejszy, nie było żadnych problemów z zatrudnieniem przy eksploatacji złóż. Wszędzie indziej były niskie zyski, niskie inwestycje, mała produktywnoœć, niskie zarobki. Nikt, kto rzeczy- wiœcie pracował w Afryce, biały czy kolorowy, nie zgodziłby się z fantazjami dotyczšcymi nadwyżek kapitahi. Istniały one tylko na Hampstead i w kawiarniach Dzielnicy Łacińskiej w Paryżu. Największym błędem mocarstw kolonialnych - co pocišgnęło za sobš konsekwencje zarówno polityczne jak moralne - była odmowa przyzwolenia na rozwój systemu wolnotynlcowego w handlu gruntami. Wybrano system, pierwotnie wypróbowany w brytyjskich koloniach w Ameryce w XVII wieku, którego celem był rozwój amerykańskiego Zachodu i œrodkowego Zachodu (wyniszczenie Indian), a który został do perfekcji doprowadzony - na czysto rasistowskich zasadach - w Afryce Potudniowej. Odwoływał się on do inżynierii spotecznej i w zwišzku z tym był destrukcyjny z punktu widzenia praw jednostki, które stanowiš podwalinę etyki judeo- chrzeœcijańskiej. W Afiyce Pohidniowej w 1931 r. 1 mln 800 tys. Europejczyków posiadało "rezerwaty" na 440 tys. milach kwadrato- wych, podczas gdy 6 mln Afrykanów przydzielono tylko 34 tys. mil kwadratowych. W południowej Rodezji akt nadania ziemi z roku 1930 zagwarantował Europejczykom, posiadajšcym już 30 mln akrów, prawo zakupu dalszych 43 mln akrów ziem Korony, podczas gdy Afiykanie, z terenem 21 mln akrów, mieli dostęp tylko do następ- nych 7 mln. W północnej Rodezji biali byli już posiadaczami 9 mln akrów. W Ken takie celowe zniekształcanie mechanizmów wol- norynkowego handlu ziemiš było sprawš szczególnie wstydliwš. Ksišżę Devonshire, jako sela'etarz do spraw kolon, wydał w 1923 c. Deklarację Devonshire: "Przede wszystkim Kenia jest terytorium afrykańskim (...) interesy tubylców afrykańskich stojš na pierwszym miejscu". Wbrew tej deklaracji, w ramach kolejnych eksperymen- 214 tów z dziedziny inżynier społecznej, cały Biały Płaskowyż oczysz- czono z Kikujów i oddano białym farmerom. W latach trzydziestych w Ken znajdowało się 53 tys. mil kwadratowych afrykańskich,16 tys. 700 zapewniono Europejczykom, a pozostałych 99 tys. należało do Korony. Tę ostatniš częœE rzšd mógł rozdzielić na zasadzie arbi- tralnych kryteriów politycznych. Taki system nie mógł się obronić, chyba jedynie przy założeniu, że pnesunięcie granic rasowych było niezbędne dla dobra gospodarki rolnej. Ten argument okazał się fałszywy sam w sobie (co udowodniły póŸniejsze wydarzenia w Ken) i zaprzeczał podstawowym zasadom wolnego rynku, na których wyrosło Imperium Brytyjskie. Oczywiœcie, realizujšc inżynierię społecznš opartš o rasowe kryteria w rozdziale ziemi, osadnicy prymitywnie tłumaczyli się faktem nierównego rozwoju społecznoœci ludzkich. Jest to problem fundamentalny dla rodzaju ludzkiego, w wyraŸnej formie istniejšcy już od epoki żelaza. Stare europejskie imperia kapitalistyczne, tak ufne w siebie w latach 1870-1945, podejmowały nie skoordynowane i spazmatyczne, często nasycone wewnętrznymi sprzecznoœciami próby, które miały rozwišzać problem współistnienia spoleczeństw o różnym stopniu rozwoju. Kontakty pomiędzy nimi były nieunik- nione, gdyż wcišż rosła liczba ludnoœci - rosły też oczekiwania. Sposób zarzšdzania koloniami kształtował się stopniowo. Francuzi nie mieli ministerstwa kolonii aż do 1894 r., Niemcy do 73 1906, Włoch do 1907, Belgia do 1910 a Portu alia do 1911 r. "Era klasyczna" kolonializmu w okresie międzywojennym pneży- wała zmierzch, a trwała zbyt krótko, by przynieœć widoczne efekty. Jak uczy historia, rozwój ludzkich i naturalnych bogactw jest po- wolny, pracowity, a często knvawy. Ludzie tacy jak Rhodes, Ferry, Lugard, Lyatuey i Sarraut żywili nieuzasadnione nadzieje, że moż- na taki proces przyœpieszyć i sprawić, by przeszedł bezboleœnie. Te złudzenia podzielali ich następcy jako niezależni władcy: Sukarno, Nasser, Nkrumah, Nehru i, jak zobaczymy, wielu, wielu innych. Lecz większoœć tych biednych krajów nadal utrzymywała swojš pozycję ubogiego krewnego w latach siedemdziesištych XX wieku, zupełnie tak jak w latach siedemdziesištych ubiegłego stulecia, gdy zaczęła się wielka era kolonializmu. Prowadzi nas to do niezwykle ważnego punktu. Kolonializm był zjawiskiem nadzwyczaj efektownym - lubował się we flagach, egzotycznych mundurach, wspaniałych ceremoniach, dworskich przyjęciach, wystrzałach na capstrzyk, salwach o œwicie, wystawach 215 handlowych w Olimpii i Grand Palais, znaczkach pocztowych, a nade wszystko w kolorowych mapach. W istocie kolonializm był kartograficznš jednostkš, którš można odczytać jasno i wyraŸnie z kart atlasu. Kolonializm widziany poprzez mapy wydawał się zmie- niać œwiat. W rzeczywistoœci jawił się raczej jako zjawisko nierzšdne i spektakularne, które mogło niewiele i równie niewiele zmieniło. Łatwo przyszło, łatwo poszło. Niewielu poœwięciło życie dIa stwo- rzenia i zniszczenia go. Kolonializm zarówno przyœpieszał jak i opóŸniał, choć w obydwu przypadkach jego rola pozostawała mar- ginesowa, a potrzeba ogólnoœwiatowego systemu ekonomicznego zrodziłaby się w przybliżeniu w tym samym czasie, nawet gdyby Europejczycy nigdy nie zaanektowali ani jednego hektara Azji czy Afryki. Pod pojęciem "kolonializm" kryje się tak wiele rozmaitych zjawisk spotecznych, że wypada wštpić, czy zawiera ono jakškol- wiek konkretnš treœć. Kolonializm był ważny nie dlatego, czym był, ale dlatego, czym nie był. Stanowił pożywkę wielkich iluzji i nieuzasadnionych ura- zów. Pierwsze miały ogromny wptyw na wydarzenia do roku 1945, drugie na wypadki póŸniejsze. Jeżeli mogło się wydawać, że impe- ! rium francuskie przemieniło upadajšcš i wyczerpanš Francję w ! stumilionowego Samsona, to brytyjski Commonwealth wręcz zro- bił z Angl supermocarstwo - takie przynajmniej przekonanie Hitler zabrał ze sobš do bunkra. To właœnie widowiskowoœć kolo- nializmu sugerowała podobne opinie. W latach dwudziestych po- jawiły się wielkie dro strategiczne, budynki pubGczne i europejslƒe dzielnice, które Lyautey kazał wznosić w Maroko, wspaniałe, trwałe, wielkie w swej prostocie, pozostajš takie do dziœ. Równoczeœnie kończono budowę rršdowej dzielnicy Sir Edwina Lutyensa w Delhi, najwspanialszej ze wszystkich dwudziestowiecznych koncepcji ar- chitektonicznych na wielkš skalę. Co ważne, obydwie idee powsta- wały w czasach edwardiańskich i obydwie były realizowane dopiero wtedy, gdy pierwsza europejska wojna domowa nadszarpnęła im- peria, których miały być ozdobš. Architekturajest zarówno najbar- dziej konkretnš, jak i najbardziej symbolicznš ze sztuk. Budynki publiczne mówiš, czasem brzmiš fałszywie. Dla większoœci Brytyj- czyków, dla większoœci obcokrajowców i ponadto dla większoœci Hindusów oznaczały trwałoœć; lecz dla wojskowych i ekonomicz- nych ekspertów ich szept był coraz bardziej wštpliwy. Istota sprawy tkwiła w imperialnym systemie monetarnym. Od 1912 r. Wielka Brytania podzieliła swe imperium na regionalne 216 obszary monetarne, regulowane przez Brytyjskš Radę Monetarnš na podstawie kolonialnego kursu wymiany sterlinga. Od 1920 r. kolonie musiały utymywaE 100% pokrycia (w bilonie lub w bez- względnie pewnych papierach wartoœciowych) w Wielkiej Brytan na druk swojej waluty papierowej. Powodowało to wiele skarg ze strony nacjonalistów, zwłaszcza w Indiach. Prawdę mówišc, był to system rozsšdny, który dał większoœci Commonwealthu prawdziwe blogosławieństwo stabilnoœci monetarnej. Funkcjonował uczciwie aż do 1939 r., kiedy wymogi brytyjskich fmansów wojennych i ich gwałtowny spadek, aż do całkowitej niewyptacalnoœci, uczyniły cały ten system ciemiężšcym". Wyptywa z tego morał, że Wielka Bryta- nia mogła być sprawiedliwa dla swoich kolonialnych poddanych tak długo, jak długo była stosunkowo bogatym krajem. Bogate mocar- stwo mogło zarzšdzać prosperujšcym i dobrze prowadzonym im- perium. Biedne kraje, jak Hiszpania i Portugalia, nie mogły sobie pozwoliE ani na sprawiedliwoœE, ani ma wyrzeczenia. Iluż to brytyj- skich polityków podkreœlało przez cały XIX wiek, że kolonie nie sš Ÿródłem siły, lecz słaboœci. Były one zbytkiem utrzymywanym dla prestiżu i opłacanym pnez uszczuplanie prawdziwych bogactw. Koncepcja kolonialnego supermocarstwa była wielce podstępna. Brytyjskie Imperium, jako militarny i ekonomiczny kolos, zbudo- wano z listewek, gipsu, farby i pozłoty. Stšd to przedziwne wrażenie zarówno bezwględnoœci jak eks- trawagancji, lecz również delikatnoœci i niestałoœci, jakie owo międzywojenne imperium budziło w obserwatorach. Malcolm Muggeridge we wczesnych latach dwudziestych zauważył w Simla, że tylko wicekról i dwóch innych notabli miało pozwolenie posia- dania samochodów oraz że drogi były zbyt strome, tak że kulisi cišgnšcy riksze umierali w młodym wieku na serce. Patrzšc na wiezionego rikszš grubasa usłyszał czyjeœ słowa: "Spójrz, jeden ezłowiek cišgnie drugiego, a mówiš, że Bóg istnieje!"'5 Evelyn Waugh natknšł się w 1930 r. w Kenii na "pr Lemiłego Amerykanina o imieniu Kiki", któremu bogaty brytyjski osadnik nad jeziorem Navaisha na Białym Płaskowyżu ofiarował dwie lub trzy mile wyb- rzeża jako prezent gwiazdkowy"s. Lecz poknyżowano plan osob- nej Sekcji Dominiów Leo Amery'ego, najambitniejszego z seletany do spraw kolonialnych w okresie międzywojennym, ponieważ skarb państwa nie mógł wydaE ekstra 800 funtów rocznie na pensje". Kiedy lord Reading zostƒł w 1921 r. mianowany wicekrólem, poli- tyczne machlojki wokót sprawy nominacji wyraŸnie wskazywały, że 217 w oczach rzšdu brytyjskiego potrzeba utr Lymania Sir Gordona Hewarta, dobrego mówcy, jako prokuratora generalnego na Front Bench, była o wiele ważniejsza niż to, kto rzšdzi Indiami'B. W trzy lata póŸniej wielki imperialistyczny wydawca KObservera,, J. L. Garvin, uznał "za zupełnie możliwe, że w cišgu pięciu lat możemy utraciE Indie, a wówczas - żegnaj, Imperium Brytyjskie". Taka sama smutna myœl przyszła do głowy młodemu brytyjskiemu ofi- cerowi policji w Birntie, któremu (dokładnie w tym samym czasie) rozkazano zastrzelić słonia, by wywrzeć wrażenie na "tubylcach". George Orwell pisał: "I wtedy to, stojšc tak ze strzelbš w ręku, po raz pierwszy zrozumiałem bezsens i płytkoœć dominacji białego człowieka na Wschodzie. Oto ja, uzbrojony biały człowiek, wobec bezbronnego tłumu tubylców - mogłoby się wydawać aktor grajšcy główna rolę - byłem w rzeczywistoœci œmiesznš marionetkš poru- szanš wolš tych żółtych twarzy". Utrzymanie imperium było w dużej częœci sprawš determinacji. Wiele lat póŸniej, w 1962 r., Sir Roy Welensky, premier Federacji Rodezyjskiej, miał powiedzieć: "Wielka Brytania utraciła wolę rzšdzenia w Afryce". Lecz w latach dwudziestych i trzydziestych jeszcze nie była ona stracona lub niecałkowicie stracona, choć już się kruszyła. Pierwsza wojna œwiatowa ugodziła w pewnoœć siebie brylyjskiej klasy rzšdzšcej. Straty Zjednoczonego Królestwa nie były znów tak ogromne: 702 tys. 410 zabitych. Porównywalne były z włoskimi, które w latach dwudziestych wyrównane zostały szyb- kim przyrostem naturalnym. Co więcej powszechnie mniemano, że absolwenci Oxford, Cambridge i szkół elitarnych doznali szczegól- nie ciężkiego ciosu. Aż 37 tys. 452 brytyjskich oficerów straciło życie na froncie zachodnim, 2 tys. 438 zginęło, zostało rannych lub zaginęło w pierwszym dniu (1 lipca 1916) bitwy nad Sommš'. Zrodziło to mit "straconej generacji", której luminarze - na przy- kład Raymond Asquith, Julian Grenfell, Rupert Brooke - uważani byli za niezastšpionych, choć w istocie wielu z nich należałoby raczej zaliczyć do nieudaczników i wykolejeńców. Mit kreowała częœciowo literatura. Poetów wojennych było wielu, i to dobrych: Wdfred Owen, Edmund Blunden, Siegfried Sassoon, Herbert Read, Robert Graves, Isaac Rosenberg, Maurice Baring, Richard Aldin- gton, Robert Nichols, Wilfred Gibson i wielu innych. W ostatnich latach wojny mieli oni obsesję œmierci, jałowoœci i pustkis. Ich poematy jak duchy straszyły lata dwudzieste, póŸniej pojawiła się proza: sztuka R. C. Sheriffa Koniec podróży, Blundena Odcienie 218 wojny, Sassoona Pamiętniki polujšcego na lisy, wszystkie z roku 1928, Aldingtona Œmierć bohatera w roku następnym. Była to literatura, która, choć nie dosłownie defetystyczna, pojawiła się jako niebohaterska i podkreœlała koszty obrony wielkoœci narodo- wej. Co więcej, w umysłach upper class problem oftar œmiertelnych, znacznie wyolbrzymiony, wišzał się bezpoœrednio z kryzysem tra- dycyjnego rolnictwa ziemiańskiego, które podupadało skutkiem napływu zamorskiego ziarna, poczšwszy od lat siedemdziesištych ubiegłego stulecia. Przedwojenne prawodawstwo przeznaczono do obrony dzieriawców przed właœcicielami ziemskimi. Lloyd George nienawidził arystokracji ziemskiej, toteż przypieczętował system swoim aktem rolniczym (I920), który przyniósł bezpiecznš dzieria- wę, a ustawš z roku 1923 zburzył krępujšce ugody dzieriawcze i " zalegalizował "wolnoœć zbiorów. Rezultatem b ło rozdrobnienie tysięcy dużych i małych majštków. Times pisał 19 marca 1920 r.: "Anglia zmienia rzšdy". H. J. Massingham stwierdził: "Poczšwszy od 1910 roku mœciwe, demagogiczne, całkowicie miejskie prawo- dawstwo okaleczyło (właœciciela ziemskiego) dobrego, złego czy obojętnego, odpowiedzialnego czy nieodpowiedzialnego"s. W lutym 1922 r. periodyk Centralnego Towarzystwa Właœcicie- li Ziemskich Quarterly Circular ocenił, że 700 tys. akrów ziemi uprawnej zmienia co roku właœciciela. Poprzedniego roku prywat- na firma licytatorska pozbyła się ziemi o powierzchni przeciętnego hrabstwa angielskiego. C. F. G. Masterman, minister byłego rzšdu liberalnego, w poczytnej ksišżce, opublikowanej w roku 1923, skarżył się: "W bezużytecznej jatce żołnierzy nad Sommš lub bry- gady strzelców w Hooge Wood połowa wielkich rodów Anglii, spadkobierców wielkich posiadłoœci i bogactw, ginęła bez słowa (...) Nadeszła największa zmiana, jaka kiedykolwiek wydarzyła się w histor majštków ziemskich w Anglii od czasów podbicia jej przez Normanów"s. Cena ziemi stale spadała, rolniczy dług nacastał, a miliony akrów leżały odłogiem. Strube, karykaturzysta The Daily Express, przedstawił chudego i wygłodzonego przybtędę z podpi- sem: "Bezc nne a . J. Robertson Scott, wydawca The Coun- tryman, dał poruszajšcy obraz spustoszenia wsi w ser artykułów, zamieszczonych w Nation" Massinghama. Stały się one posępnym bestsellerem pod ironicznym tytułem:Angliajestzielonš iprzyjemnš ziemiš (1925). W Norfolk w 1932 r. pisarz-farmer Henry William- son zauważył "farmę o powierzchni prawie mili kwadratowej, z 219 niezłym elżbietańskim domem i dziesięcioma lub dwunastoma wiej- skimi domkami, sprzedanš za tysišc funtów". Trudno przesšdzić efekt tego nieuleczatnego i wszechobecnego upadku w sercu dawne- go angielskiego systemu. Wiele było również dowodów regresu przemysłowego. Po krótkim ozdrowieniu powojennym podstawowš słaboœciš tradycyj- nego brytyjskiego przemysłu eksportowego (węgiel, bawełna i tekstylia, przemysł okrętowy i inżynieryjny) było to, że we wszystkich tych branżach przestarzały sprzęt, sposób organizacji pracy, zadaw- nione uprzedzenia bardzo obniżały produktywnoœć, co znajdowało wyraz w chronicznie wysokim stopniu bezrobocia. Łšczono to w dużej mierze z decyzjš Churchilla jako kanclerza skarbu o powrocie Wielkiej Brytan w 1925 r. do parytetu złota. Keynes gwałtownie się temu sprzeciwiał widzšc w tym formę "współczesnego merkan- tylizmu": "Przytroczyliœmy się do złota". Churchill odpowiedział: "Przytroczyliœmy się do rzeczywistoœci", co było prawdš: do rzeczy- wistoœci przestarzałej gospodarki przemysłowej Wielkiej Brytaniis'. Równowaga została zachowana dzięki wyższym cenom eksporto- wym, tańszej importowanej żywnoœci i surowcom. Tak, jak powie- dział Churchill, było to przede wszystkim posunięcie polityczne uczynione po to, by przywrócić przedwojenny poziom finansowego prestiżu Anglii. Było to z koniecznoœci deflacyjne, miało więc ten nie przewidziany skutek, że ułatwiło rzšdowi stłumienie strajku generalnego. Stanowił on głównš broń zwolenników frlozofii Socela: planowany od 1902 r. doszedł w końcu do skutku w maju 1926 r. Odbywały się przedtem próby generalne w latach 1920 i 1922, z których to działań partia torvsów skorzystała więcej niż przywódcy zwišzkowi. Kiedy stał się on nieunikniony, Stanley Baldwin sprytnie wymanewrował przywódców zwišzków transportowców, kolejarzy i górników namawiajšc ich, by zaangażowali się w walkę z końcem, a nie z poczštkiem zimy. Strajk załamał się sromotnie po tygodniu: "Było to tak, jak gdyby bestia, o której dzikoœci wiele opowiadano, pojawiła się na godzinę na podium, zwšchała niebezpieczeństwo i wróciła z powrotem do swego legowiska"ss. Ani powrót do złota ani złamanie strajku generalnego nie miało wpływu na liczbę bez- robotnych, która (podana w procentach siły roboczej) pozostawała przygnębiajšco wysoka nawet przed końcem boomu lat dwudzies- tych. Między 1921-1929 kształtowało się to następujšco:17,0%; 14,3%;11,7%;10,3%;11,3%;12,5%; 9,7%;10,8%;10,4%. 220 Dla robotników więc nie był to problem "straconego poko- lenia". Ich szeregi nie zostały przerzedzone. Nie było ich zbyt mało: raczej zbyt wielu. Jednak ciężkie położenie pracowników fizycz- nych pomogło zwiększyć erozję woli wœród r Lšdzšcego establh- mentu przez radykalizację duchowieństwa anglikańskiego. Koœciół anglikański miał za sobš bardzo złš wojnę, podczas której dšł w niepewnš patriotycznš tršbę. Duchowni katoliccy oceniali jego działalnoœć w okopach jako amatorskš, nie lepiej było w buntujš- cych się fabrykach amunicji. Duchowni anglikańscy stracili grunt pod nogami w najważniejszym momencie i z zażenowaniem zdawali sobie z tego sprawę. W latach dwudziestych ci bardziej zaangażo- wani stworzyli nowy ewangelizm pokoju i "wspólczucia". Niektórzy poszli bardzo daleko na lewo. Conrad Noel, wikariusz okazałego czternastowiecznego koœcioła w Thaxted w Essex, odmówił wywie- szenia flagi brytyjskiej, ponieważ była ona "emblematem Imperium Brytyjskiego z całym okrutnym wyzyskiem, na którym jest oparte". Wywiesił czerwonš flagę, a na potwierdzenie swego postępowania przywołał cytat z Bibl: "On z jednej krwi uczynił wszystkie naro- dy". Każdej niedzieli oddziały prawicowych studentów przyjeżdża- ły z Cambridge, by zerwać czerwony sztandar, a tam odpierały ich siłš Lansbury Lamb, złożone z radykalnych byłych policjantów usuniętych za strajki w 1919 r.e' Ta bitwa o flagi wstrzšsnęła angie- lskim establrshmentem jako szokujšca nowa forma rozrywki. Znaczšcš osobistoœciš był William Temple, biskup Mancheste- ru od 1920 r., a póŸniej arcybiskup Yorku i Canterbuty, niewštpliwie najbardziej wplywowy chrzeœcijański duchowny w Wielkiej Brytanii okresu międzywojennego. Był pierwszym z anglosaskich duchow- nych, który opowiedział się za politykš postępowšjako substytutem dogmatycznego ewangelizmu i w zwišzku z tym był reprezentantem ogromnego ruchu, który, jak przewidział Nietzsche, przemieniał energię religijnš w œwiecki utopizm. Temple był postaciš jowialnš, typu Olivera Hardy'ego, miał apetyt nie tylko na węglowodany, ale również na sławę męczennika. W 1918 r. wstšpił do Part Pracy i publicznie ten fakt ogłosił. W latach dwudziestych stworzył CO- PEC (Konferencję Chrzeœcijańskš Polityki, Gospodarki i Obywa- telstwa), prototyp wielu tego rodzaju organizacji powstajšcych zarówno wówczas jak i dzisiaj. W swym wystšpieniu w Birmingham w 1924 r. oœwiadczył: "Wraz ze stale rosnšcym poczuciem, że makiawelistyczny sposób rzšdzenia zbankrutował, roœnie gotowoœć uznania słów Jezusa Chrystusa, że jest On Drogš, Prawdš i Ży- 221 ciem". Ingerencje biskupa w politykę spotecznš nie przynosiły rezultatów. Strajk generalny zaskoczył go w Aix-les-Bains, gdzie próbował kurować swój goœciec i zmniejszyć otyłoœć. Sapišc podšżył do domu i zarzšdził interwencję grupy duchownych, którzy prze- konawszy przywódców strajku, że majš za sobš cały œwiat chrzeœ- cijański, doprowadzili w efekcie do prenia wystšpień gón–ków ' od lipca do grudnia 1926 r.; przez ten czas, pozbawieni œrodków do życia, głodowali oni z wraz rodzinami. Nic nie mogło odwieœć Temple'a od zamiaru przewodzenia walce o postęp. George Ber- nard Shaw oœwiadczył wesoło, że biskup-socjalista jest dla niego "ur Leczywistnionš niemożliwoœciš". W istocie Temple był złowie- szczym zwiastunem tego, co miało nadejœć. Jego poglšdy raczej wspierały niż powstrzymywały uroczysty pochód do tronu Œw. Augustyna. Filozofia Temple'a zawierała tak charakterystycznš dla XX wieku wiarę, której treœciš jest przekonanie, że moralnoœć chrzeœ- cijańska odzwierciedla się w poszukiwaniu œwieckich "rozwišzań" ekonomicznych. Chrzeœcijańskie pojęcie winy, gnębišce zażenowa- nych swym wygodnym życiem, dobrze odżywionych dygnitarzy anglikańskich, sprzyjało rozwijaniu poczucia obowišzku klas posia- dajšcych i bogatszych narodów w stosunku do wydziedziczonych zarówno u siebie jak i za granicš. W gospodarce nie chodziło już o i wytwarzanie dóbr, ale tylko o obowišzek i prawoœć. Temple, oczy- wiœcie, znalazł sprzymieneńców wœród postępowych agnostyków. Keynes napisał do niego godny uwagi list, w którym goršco przeczył temu, że ekonomia jest naukš moralnie neutralnš: "Ekonomia, słuszniej nazywana ekonomiš politycznš, jest pewnš postaciš ety- ki". To właœnie chciał słyszeć prałat, a wykładowca King's College bardzo pragnšł tego nauczać. Keynes przemawiał w imieniu antyestabltshmentu, który w la- tach dwudziestych wyłonił się z zamkniętych œwiatów Cambridge i Bloomsbury. Stopniowo, ale skutecznie zmienił on sposób zacho- wania elity rzšdzšcej. Dotychczasowe aksjomaty brytyjskiej polityki spotecznej w państwie i brytyjskiego imperializmu za granicš od- zwierciedlały moralny klimat Balliol College w Oxfordzie pod pa- nowaniem Benjamina Jowetta. Był to klimat surowy: Wielkiej Brytanii przypisywano rolę orędownika cywilizowanej sprawiedli- woœci, którš to sprawiedliwoœć w razie potrzeby wypadało narzucać w sposób zdecydowany. Żywym wcieleniem tego poglšdu był lord Curzon, wybredny, d,wcipny, wytworny i niezwykle kulturalny, lecz 222 nieugięty w podtrzymywaniu prymatu interesów brytyjskich, które utożsamiał z moralnoœciš jako takš. "Rzšd brytyjski - w 1923 r. prawił gabinetowi - nigdy nie działa w niezgodzie z danym słowem, nigdy nie jest nielojalny w stosunku do swych kolegów czy sojusz- ników, nigdy nie czyni nic potajemnie czy nieuczciwie (...) to jest prawdziwš podstawš autorytetu moralnego, który Imperium Bry- tyjskie od tak dawna posiada". Naturalnie, kiedy przyszła taka potrzeba, autorytet moralny musiał byE poparty czołgami, samolo- tami i okrętami wojennymi operujšcymi w szeregu baz, które Wie- lka Brytania utrzymywała na całynt œwiecie. Inna tradycja narastała w Cambridge. Podczas gdy Oxford wysyłał swoich pupili do parlamentu, gdzie stawali się ministrami i wstępowali na arenę publicznš, Cambridge powołało do życia niesforne grupy i rozwinęło działalnoœć poprzez wpływ i sugestię. W 1820 r. założone zostało towarzystwo literackie, liczšce dwuna- stu członków znanych jako Apostołowie, które propagowało wczesne heterodoksje Wordswortha i Coleridge'a. Członkowie towarrystwa, wspólnie i potajemnie wybierani - nigdy nie ujawnio- no nawet jego istnienia - byli ludŸmi wielkiego formatu, lecz raczej nauczycielami i krytykami niż wybitnymi twórcami; jedyny wielki talent, Alfred Tennyson, odsunšł się szybko w 1830 r.% Agnostyczny obraz œwiata, kreœlony przez Apostołów, jawił się jako nieœmiały, powœcišgliwy i wysoce krytyczny wobec pretensjonalnoœci i pompa- tycznych programów, nieagresywny, humanitarny, a nade wszystko bardziej nastawiony na jednostkowe niż społeczne powinnoœci. Uprawiali oni introspekcję i cenili przyjaŸń; nieobcy był im homo- seksualizm, choć rzadko go uprawiali. Ów nastrój uchwycił Tenny- son w poemacie The Lotus Eaters. W 1902 r. Apostołowie przyjęli do swego grona młodego studenta Trinity College, Lyttona Stracheya. Ojciec jego przez trzydzieœci lat służył jako generał w Indiach - w œwiecie Curzona- ale intelektualnš i moralnš formację Strachey odziedziczył po matce, agnostycznej bojowniczce Postępowego Ruchu Kobiet oraz po wolnomyœlicielce francuskiej, republikańskiej nauczycielce Ma- rie Silvestre9'. Na dwa lata przed swoim wyborem do Apostołów założył z Leonardem Woolfem i Clivem Bellem Pótnocne Towa- rzystwo, które póŸniej przerodziło się w Grupę Bloomsbury. Za- równo Apostotowie jak Grupa Bloomsbuty, jedni tajni i nieformalni, drodzy nieformalni i niechętnie przyjmujšcy kobiety, obracali się wokół osoby Stracheya przez następnych trzydzieœci lat. Poczštkowo 223 jednak nie był on filozofem sekty. Tę rolę odgrywał G. E. Moore, wykładowca Trinity College - Apostot, którego najważniejsza prace (Pn:ncipia Ethica) opublikowana została jesieniš po wyborze Stra- cheya. Dwa ostatnie rozdziały "Etyka w stosunku do zachowania" i "Ideał" były, priez implikację, frontalnym atakiem na judeo- chrzeœcijańskš doktrynę jednostkowej odpowiedzialnoœci wobec absolutnego prawa moralnego i pojęcia obowišzku publicznego. W zamian proponowały nieodpowiedzialnš formę hedonizmu, oRartš na stosunkach osobistych. Moore pisał: Najcenniejsze rzeczy, które znamy czy możemy sobie wyob- razić, to pewne stany œwiadomoœci. Z grubsza moża je okreœlić jako przyjemnoœć ludzkiego współżycia i radoœć z osobistych pnedmiotów. Prawdopodobnie nikt, kto zadał sobie to pytanie, nie zwštpił nigdy, że osobiste uczucie i docenienie tego, co piękne w Sztuce i Naturze, jest dbbre samo w sobie Strachey, który sławił raczej talent geniusza niż twórcy, rzucił się na tę mšdrš ksišżkę z takim samym entuzjazmem, jak Lenin okazywał ksišżce Hobsona Imperial–m, opublikowanej rok wczeœ- niej. Strachey znalazł w niej właœnie te argumenty, których potrze- bował i które mógł natychmiast głosić. Napisał od razu do swego kolegi, Apostola Keynesa, "o potrzebie zapoznania œwiata z mo- oryzmem". Ksišżka Moore'a zastępowała ideologię nienawistnego wiktoriańskiego obowišzku kultem przyjaŸni i to - jak wyznał Keynesowi, z którym już wówczas konkurował o uczucia ładnych, młodych chłopców - szczególnego rodzaju przyjaŸni: "Nie możemy zadowolić się ujawnieniem prawdy, musimy powiedzieć całš praw- dę; a cała prawda jest Szatanem (...) Szaleństwem jest marzyć, że uda nam się wythimaczyć matronom, iż uczucia sš dobre, kiedy jednoczeœnie mówimy, że najlepsza jest sodoma (...) nasz czas nadejdzie za jakieœ sto lat". PrzyjaŸń nie tylko liczyła się bardziej niż konwencjonalna moralnoœć, lecz była etycznie wyższa niż jaka- kolwiek lojalnoœć. Punkt ten rozwinšł inny kolega-Apostoł, E. M. Forster: "Jeżeli miałbym wybrać pomiędzy zdradš mojego kraju i przyjaciela, mam nadzieję, że miałbym doœć odwagi, by zdradzić kraj Doktryna Moore'a na pozór tak apolityczna, prawie kwietys- tyczna, w praktyce była wspaniałš formułš dla intelektualnego zamachu. Dawała etyczne usprawiedliwienie nie tylko towarzystwu wzajemnej adoracji, czym byli w przeszłoœci Apostołowie, ale rów- 224 nież bardziej sformalizowanej masoner, prawie maf–. Formacja Apostołów przycišgnęła kilka najtęższych umysłów z Cambridge, między innymi Bertranda Russela, Rogera Frya, Ludwiga Wittgen- steina. Sieć zwišzków, powstałych poprzez przyjaŸnie i mariaże, stworzyła kótka towarzyskie w metropol: 21 Fitzroy Square, 38 Brunswick Square,10 Great Ormond Street, 3 Gower Street, 46 Gordon Square, 52 Tavistock Square -jak również goœcinne Trinity College i King's College, i wiejskie zajazdy, takie jak Garsington lady Ottoliny Morell, reklamowane w aCrome Yellow. Apostoło- wie (lub ich krewni) dzierżyli pozycje strategiczne: wuj Stracheya kontrolował The Spectator, Leonard Woolf literackie kolumny Nation", Desmond MacCarthy (a póŸniej Raymond Mortimer) takież kolumny w uNew Statesman,. Funkcjonowało też kilka przyjaŸnie nastawionych wydawnictw. Nie na darmo Strachey był synem generała. Był geniuszem narcystycznego elitaryzmu i kontrolował koterię żelaznš choć z pozoru słabš rękš. Od Apostołów przejšł zasadę, której grupa zawdzięczała swš siłę: umiejętnoœE nie tyle wykluczania, ile demon- strowania gotowoœci wykluczenia. Do perfekcji doprowadził rów- nież sztukę niedostępnoœci: mandaryn z Bloomsbury mógł unices- twiEjednym spojrzeniem czy tonem głosu. Wewnštrz tego magicz- nego kręgu ekskluzywnoœć stała się rodzajem wzajemnego po- plecznictwa. On i Woolf nazywali to "metodš"'. Co więcej, Strachey nie musiał czekać przysłowiowych stu lat, by nadeszła jego chwila. Przyniosła jš wojna, która umożliwiła mu reklamę jego antypaństwowej filozofii wyrażajšcej się w unikaniu służby publicznej. Jego metoda w tym względzie była subtelna i charakterystyczna - wraz z innymi Bloomsburczykami należał do Towarzystwa Antyrekrutacyjnego i do Narodowej Rady przeciwko Poborowi. Nie brał aktywnego udziału w ich działalnoœci, ponieważ mogłoby to byE niebezpieczne, narażajšc go na kolizję z prawem, pozostawiał to więc osobom bardziej energicznym, jak Russell'. Lecz w marcu 1916 r. miał spektakularne wystšpienie przed trybu- nałem w ratuszu w Hampstead, na które stawił się wzmocniony specjalnie witaminizowanym pokarmem i szwedzkš gimnastykš, w towarzystwie swoich trzech sióstr. Przewodniczšcy zadał mu pyta- nie: "Niech mi pan powie, panie Strachey, co zrobiłby pan na widok niemieckiego żohiier La próbujšcego zgwałciE pana siostrę?" Od- powiedział: "Wszedłbym między nich". Rozkoszowano się tym żartem, wszędzie naœladowano jego wysoki, piskliwy głos - od 225 czasów Oskara VVde'a nikt w ten sposób nie zaszokował sšdu. Strachey co prawda nie upierał się do upadłego przy swoich pacy- fistycznych przekonaniach, lecz otrzymał zwolnienie z obowišzku służby dzięki "stercie lekarskich zaœwiadczeń" i spisowi sympto- mów swojej choroby'. Całš wojnę strawił na pisaniu czterech esejów biograficznych Sławni Wiktorianie, które bezlitoœnie oœmie- szały Thomasa Arnolda, Florence Nightingale, kardynała Manninga, generała Gordona i w rezultacie stanowiły całkowite potępienie dokładnie tych właœnie cnót i zasad, za które ludzie umierali w okopach. Skończył pracę w grudniu 1917 r., właœnie kiedy w morzu krwi i błota zakończyła się katastrofalna bitwa w Passchendaele. W roku następnym eseje zostały opublikowane - wywotały natychmias- towy zachwyt i wywarły trwały wptyw. Niewiele ksišżek w histor wydano w bardziej sprzyjajšcym dla nich ćzasie. PóŸniej Cyril Connolly miał nazwać Sfawnych Wiktorianów najlepszš ksišżkš lat dwudziestych. "Udało mu się - pisał - potršcić o nutę szyderstwa, którš chciało usłyszeć całe zmęczone wojnš pokolenie (...) Powojennym młodym ludziom ukazała sięjak œwiat- ło na końcu tunelu". Bystrzejsi przedstawiciele starej gward od razu zorientowali się, czym jest ta ksišżka - "do głębi zła" jak osšdził jš Rudyard Kipling w prywatnym liœcie'"s. Inni uwielbiali jš właœnie z tego powodu. Nieoficjalnie nawet establishment przyjšł jš z życzliwym wyrozumieniem. H. H. Asquith, niegdyœ pupil Jowet- ta, teraz pulchniutki i wiecznie pijany, odsunięty od premierowania przez Lloyda George'a, ponieważ przejawiał brak inicjatywy, dał ksišżce Stracheya "najbardziej szlachetnš i górnolotnš pochwałę" w Romanes Lecture. Ksišżka pojawiła się, kiedy ostatnia ofensywa Ludendorffa przedzierała się przez brytyjskš Pištš Armię; następ- ne wydania ukazywały się długo po tym, jak Niemcy zaczęli swój ostateczny odwrót, i okazało się, że ksišżka ta jest o wiele bardziej destruktywna dla starych wartoœci brytyjskich, niż legion jakichkol- wiek wrogów. Był to instrument, dzięki któremu Strachey mógł " zapoznać œwiat z mooryzmem", stajšc się najbardziej wpływowym pisarzem lat dwudziestych. Jak napisał póŸniej biograf Keynesa Roy Harrod: "Czeœć, jakš otaczali go [Stracheya) jego młodsi wielbiciele, dorównywała niemal czci należnej œwiętemu"'. Stra- chey stał się mandarynem władajšcym epokš, a Bloomberczycy jego dworem, ponieważ - jak zostało słusznie zauważone - "ich brak œwiatowoœci był w istocie maskš, ukrywajšcš całkowite za- angażowanie w œwiat mody"'"'. 226 W zasadzie nie wykorzystywali swych wpływów bezpoœrednio w dziedzinie polityki. Zdaniem Keynesa Strachey uważał politykę za "niezbyt dobrš namiastkę gry w brydża". Nawet Keynes nigdy nie ubiegał się o posadę rzšdowš. Działali za kulisami lub słowem drukowanym i pragnęli raczej tworzyć klimaty intelektualne niż nadawać kształt polityce. Ekonomiczne konsekwencjepokoju Key- nesa powtórzyły przesłanie Sławnych Wiktorianów, tak jak wyko- riystywały nowe wspaniałe technib literackie Stracheya W 1924 r. E. M. Forster opublikował A Passage to Indin, zgrabnie wywracajšc do góry nogami wiarę w brytyjskš wyższoœć i dojrzałoœć, która była najważniejszym usprawiedliwieniem istnienia imperium Ind. Dwa lata póŸniej apostolski mentor Forstera, Goldsworthy Lowes Dic- kinson, który ukuł termin Liga Narodów i założył Zwišzek Ligi Narodów, opublikował swojš The InternationalAnarchy 1904-1914, groteskowo mistyfikujšc opis genezy I wojny œwiatowej, co znako- micie wzmocniło polityczny morał traktatu Keynesa'. Jeżeli cho- dzi o politykę zagranicznš, grupa Bloomsbury twierdziła, że Wielka Brytania i Niemcy były dokładnie na tym samym poziomie moral- nym do roku 1918 i że od tego czasu Wielka Brytania znalazła się w położeniu moralnie gorszym z powodu krzywdzšcego pokoju, kontynuacji imperializmu ocaz zbrojeń, które same w sobie stano- wiły pierwszš przyczynę wojny. Dla ogóhi wykształconej opin angielskiej stało się to powoli uniwersalnš mšdroœciš. Również w głębszym sensie Bloomsburczycy reprezentowali wówczas nastawienie przeważajšcej częœci narodu. Tak jak zdzie- sištkowanym szeregom starej szlachty, bezużytecznym akrom, ko- lejkom po zasiłek, tak i Bloomsburczykom brakowało Ÿródeł energ, woli działania. Dziwne, jak często na fotografiach Strachey pokazany jest w stanie atępienia, bierny, wycišgnięty na leżaku. Zauważył to Frank Swinnerton przy ich pierwszym spotkaniu: "Kiedy stał prosto, wyglšdał, jakby się osuwał, a kiedy siadał, to tak, jakby zwisał. Wydawał się kompletnie pozbawiony sił witalnych"'. "Cišgnšł swoje długie nogi z pokoju do pokoju - pisał Wyngham Lewis - jak znarkotyzowany bocian". Strachey sam pnyznał się bratu: "Jesteœmy wszyscy zbyt słabi fizycznie, by w ogóle być uży- tecznymi""a. Niewielu Bloomsburczuków wstępowało w zwišzki małżeńskie, a nawet tym, którzy nie popadli w nałóg tak zwanej wyższej sodomii, brakowało instynktu zachowania gatunku. Całe to towarzystwo zostało wyprowadzone z równowagi, gdy Keynes, 227 z cišgle jeszcze tajemniczych przyczyn, ożenił się z pełnš werwy tancerkš rosyjskš, Lidiš Łopokowš. Co jest jeszcze bardziej uderzajšce, to niska produktywnoœć Bloomsbury, tak dziwnie podobna do wyczerpanego przemysłu Brytanii. Sam Strachey wydał tylko siedem ksišżek, z czego dwie zawierały zbiory artykułów. Wyczekiwane główne dzieło MacCar- thy'ego nigdy się nie zmaterializowało: istniało mnóstwo drobnych form, ale nie było prawdziwej ksišżki. Dokładnie ta sama histocia zdarzyła się z Raymondem Mortimerem. Forster, znanyjako Taupe (Kret), również był pisarzem niezbyt pracowitym: ogłosił tylko pięć powieœci (pominšwszyjego homoseksualnš fantazję Maurice opub- likowanš poœmiertnie). Został mianowanyfellow - honorawym absol- wentem King's College w 1946 r. i od tamtej pory nie napisał ani słowa, żyjšc jak kret pnez Ewiecć wieku, pojawiajšc się tylko, by odebrać jakieœ honorowe tytuły. Inny członek grupy, filozof J. E. McTaggart, często nie był w stanie pracować więcej niż dwie, trzy godziny dziennie, a resztę czasu spędzał pożerajšc lekkie powieœci w iloœci okoto trzydziestu tygodniowo; "Poruszał się dziwnie jak rak, przyciskajšc tyłek do œciany""'. Lowes Dickinson, również był bladš, letargicznš postaciš w czapce chińskiego mandaryna. Virgi- nia Woolf napisała o nim: "Jakże cienko poœwistywał przez zęby"'' 2. A ponadto sam Moore stał się całkowicie bezplodny po napisaniu swoich Principia. Po nich wszystko było już wersjš popularnš, zbiorem esejów, zestawem notatek do wykładów, a potem... cisza przez czterdzieœci lat. "Obawiam się, że nie mam nic do powiedze- nia, co byłoby warte powiedzenia, a jeœli mam, nie potrafię tego wyrazić" - napisał do Virgin Woolf"3. Pewien dokument Aposto- łów zakończył charakterystycznš maksymš Bloomsbury: "Wœród wszystkich dobrych zwyczajów, które powinniœmy tworzyć, na pewno nie wolno nam zaniedbać zwyczaju niepodejmowania de- cyzji "" Znaczšce jest, że ze wszystkich Apostolów tego pokolenia z Cambridge, jedyny w pełni żywotny i niezwykle twócczy Bertrand Russell nigdy nie był naprawdę członkiem grupy Bloomsbury. Pogardzałjej apatycznoœciš, chociaż podzielałjej pacyfizm, ateizm, antyimperializm i ogólne idee postępowe. W rewanżu grupa odrzu- cała go. Według niego Strachey zniekształcał Principia Moore'a, by rozgrzeszyć homoseksualizm. W każdym razie Russell uważał, że był to esej o niewielkiej wartoœci. Zapytał kiedyœ: "Nie lubisz mnie, Moore, prawda?" Ten zaœ odpowiedział po długim i uważnym  228 namyœle: "Nie""5. Godne uwagi jest, że Russell, odwrotnie niż Strachey, czynnie walczył o pacyfizm podczas I wojny œwiatowej, za co został uwięziony. W więzieniu, w Brixton, czytał Sławnych Wik- torianów i œmiał się "tak głoœno, aż naczelnik przyszedł do mojej celi przypomnieć mi, że więzienie jest miejscem odbywania kary" lecz w swym taktownym werdykcie oceniał ksišżkę jako powierz- chownš, "nasyconš sentymentalizmem purytańskiej szkoty dla pa- nienek""g. Ze swymi czterema małżeństwami, niezaspokojonym apetytem na kobiety, pięEdziesięcioma szeœcioma ksišżkami na przeróżne tematy i z nieuleczalnynt zamiłowaniem do realnych przeżyć, Russell ulepiony był z twardszej gliny niż Bloomsburczycy. Nie dzielił również z nimi słaboœci do totalitaryzmu. W dniu zawie- szenia broni grupa Bloomsbury połšczyła swe siły z nowš grupš Sitwells i z ich - ak to okreœlał Wyndham Lewis - "pozłacanym bolszewizmem". więtowali nie tyle zwycięstwo Aliantów, ile mšd- roœć Lenina podpisujšcego osobny pokój "by stworzyć nowego Boga" - jak ujšł to Osbert Sitwell. W hotelu Adelphi widziano Stracheya, jak "tańczył, podskakujšc z miłym rozleniwieniem kogoœ budzšcego się z transu" - pod gniewnym spojrzeniem D. H. Law- rence'a"'. Russell by sobie na to nie pozwolił. Sam pojechał do Rosji w 1920 r., zobaczył Lenina, oceniłjego reżimjako "zamkniętš, tyrańskš demokrację, z systemem szpiegowania bardziej wymyœl- nym niż za czasów cara, arystokracjš tak samo butnš i okrutnš""s. W rok póŸniej znalazł się w Chinach i obserwujšc tam całkowity chaos administracyjny oraz polityczny napisał do przyjaciela: "Wy- obraŸ sobie (...) Lyttona wysłanego do rzšdzenia imperium, a będziesz miał wyobrażenie, jak rzšdzone były Chiny przez dwa tysišce lat"''9. Dziwne, że to właœnie działalnoœć Russella i jego rzekomo wywrotowe uwagi zaalarmowały Foreign Office, a nikt u władzy nie uważał za stosowne zainteresowaE się Apostotami, którzy wychowali takich ekstremistów, jak mentor E. M. Forstera, Nathaniel Wedd, fellow, honorowy absolwent King's College, którego Lionel Triling opisał jako "cyniczny, agresywny, mefistofeliczny charakter, który afiszował się czerwonymi krawatami i bluŸnierstwem"'. W latach trzydziestych z grona Apostołów rekrutowało się co najmniej czte- rech sowieckich agentów: Guy Burgess, Anthony Blunt, Leo Long i Michael Whitney Straight. W tych czasach jawna przekora Rus- sella - godna Oxfordu w swojej otwartoœci - fascynowała Whitehall. Nawet jego rozmowy na okręcie były nagrywane, a w pewnym 229 i momencie rozważano, czy odwołaE się do nadzwyczajnych regula- cji prawnych na czas wojny (War Powers Order-in-Council - jeszcze nie zniesione), by go zaaresztować i deportowaE z Szanghaju'2'. Te symptomy paranoi w Foreign Office odzwierciedlały cał- kiem prawdziwš troskę tych, którzy znali fakty i poważnie myœleli o przyszłym bezpieczeństwie Wielkiej Brytanii. Istniało ogromne imperium, a œrodków do jego obrony było bardzo niewiele. Z tego względu Foreign Office nie cierpiało Ligi Narodów z jej tendencjš do angażowania się wszędzie. Kolejni konserwatywni ministrowie spraw zagranicznych odmawiali Robertowi Cecilowi, ministrowi do spraw Ligi, pomieszczeń w Foreign Oce, a kiedy w 1924 r. zostały mu one przyznane przez rzšd Part Pracy, urzędnicy nie dopusz- I czali go do tekstów ważnych depesz'. Starszych brytyjskich poli- tyków dręczył niepokój, zdawaG sobie bowiem sprawę, że utrzyrnanie imperium jako potężnej całoœci było w rzeczywistoœci bluffem i wymagało umiejętnego żonglowania. Wier Lyli, że potrafiš to zrobić- nie byli jeszcze defetystami - lecz stanowczo odrzucali jakikolwiek "sabotaż" z "ich własnej strony". Dlatego tak bardzo byli niechętni ludziom pokroju Russella i Cecila, którzy pochodzili z rodzin rrš- dzšcych (pietwszy wnuk, drugi syn premiera) i jako tacy - powinni wiedzieć lepiej'. Najbardziej martwiło brytyjskich planistów nagłe - choć wcišż jeszcze względne - ustšpienie Królewskiej Marynarki z pozycji potęgi, majšcej miażdżšcš przewagę na œwiecie (nastšpiło to przy końcu 1918 r.). Wielka Brytania zawsze skšpiła na swojš armię lšdowš, ale od czasów królowej Anny utrzymywała, bez względu na koszty, największš na œwiecie marynarkę wojennš, uważajšc jš za warunek zachowania imperium. W cišgu XIX wieku stosowano "zasadę dwóch sił", to znaczy, że marynarka brytyjska winna mieć siłę równš co najmniej dwóm połšczonym obcym flotom wojennym. Gdy w końcu okazało się, że przekracza to jej możliwoœci, Anglia czyniła wysiłki, by zminimalizować skutki odejœcia od owej zasady przez układy dyplomatyczne. Stšd w 1902 r. porzuciła w końcu swš splendid rsolation podpisujšc traktat sojuszniczy z Japoniš. Miał on umożliwić koncentrację większej iloœci sił mocskich na wodach europejskich. Marynacka japońska powstała w dużej mierze dzięki brytyjskiej pomocy. Dla Wielkiej Brytanii, z jej ogromnymi posiad- łoœciami azjatyckimi i ograniczonymi œrodkami na ich ochronę, Japonia była bardzo ważnym sojusznikiem. Podczas wojny jej po- tężna marynarka eskortowała do strefy wojennej wojska z Austral 230 i Nowej Zelandii, a australijski premier W M. Hughes, uważał, że gdyby Japonia "wybrała walkę po stronie Niemiec, zostalibyœmy na pewno pokonani"'2'. Jednakże przystšpienie Ameryki do wojny stworzyło poważnš komplikację, gdyż Ameryka i Japonia zaczęły patrzeE na siebie ze wzrastajšcš wrogoœciš. W Kalifornii wprowadzono prawa rasowe wymierzone przeciwko japońskim emigrantom i w latach 1906- 1908 emigracja z Japonii została zahamowana. Tak więc Japończy- cy zwrócili się w stronę Chin i w 1915 r. dšżyli do utworzenia tam protektoratu. Amerykanie pragnęli ich powstrzymać, ponieważ sami uważali się za prawdziwych protektorów Chin. W Wersalu Wilson rozwœcieczył Japończyków odmawiajšc włšczenia do paktu Ligi Narodów klauzuli potępiajšcej rasizm'. Od tej pory Pacyfik stał się priorytetowym problemem amerykańskiej polityki morskiej. W końcu Ameryka zadała Wielkiej Brytanii decydujšce pytanie: kogo chcesz mieć za przyjaciót, nas czy Japończyków? Dla Brytanii był to trudny dylemat. Ameryka była sojusznikiem niepewnym, a œciœlej mówišc w ogóle nie była sojusznikiem. Oczy- wiœcie istniały więzy krwi, lecz w 1900 r. proporcja białych Amery- kanów pochodzenia anglosaskiego spadła do jednej trzeciej ogólnej liczby 67 mln mieszkańców USA, co było porównywalne z liczbš 18 mln 400 tys. niemieckich Amerykanów. Okazało się, że amerykańska decyzja zbudowania wielkiej áoty wymierzona była bardziej w Wielkš Brytanię niż w kogokolwiek innego. Nie póŸniej niż w 1931 r., Stany Zjednoczone miały już gotowy plan wojny z Brytyjczykami - Navy Basic Plan Red (WPL-22) datowany jest na 15 lutego 1931 r."' Jednakże istniała po obu stronach Atlantyku cała sieć instytucji łšczšcych dwa narody: identyczne poglšdy i inte- resy stanowiły fundamentalny element polityki zaanicznej obu państw. Traktat angielsko-japoński miał być odnowiony w 1922 r. Ame- rykanie chcieli go unieważniE, a brytyjski gabinet był podzielony. Curzon uważał Japonię za niespokojnš i agresywnš siłę "o mental- noœci podobnej do niemieckiej", za "siłę zupełnie nie altruis- tycznš". Lloyd George sšdził, że Japończycy "nie majš sumienia". Obydwaj zresztš jasno zdawali sobie sprawę, że sojusz powinien być odnowiony; podobnie uważało Foreign Oce i szefowie sztabu. To samo Holendrzy i Francuzi, którzy myœleli o swoich koloniach. ITa konferencji Commonwealthu w 1921 r. Australijczycy i Nowo- zelandczycy zdecydowanie poparli odnowienie sojuszu. Krótko 231 mówišc, wszystkie kraje zainteresowane tymi obszarami - poza Amerykš - i wszystkie uwikłane w brytyjskš politykę zagranicznš oraz wojskowš, były zgodne co do tego, że układ anglo japoński miał charakter "poskramiajšcy" i jako taki powinien być utrzyma- ny' Lecz Smuts z Afryki Pohidniowej był z powodów rasowych temu przeciwny, podobnie jak Kanadyjczyk Mackenzie King, libe- rał, którego egzystencja zależała od antybrytyjskich głosów w Que- becu i któremu porad udzielał anglofob O. D. Skelton, dhigoletni zwienchnik kanadyjskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych'. To, jak się wydaje, przeważyło szalę. Nie odnowiono traktatu, ale przyjęto amerykańskš propozycję zwotania w Waszyngtonie kon- ferencji w sprawie redukcji sił morskich. Hughes z Australii był wœciekły: "Pan próbuje zastšpiE anglo japoński sojusz i przeważa- jšcš siłę brytyjskiej marynarki konferencjš w Waszyngtonie?" Było jeszcze goczej. Podczas konferencji w 1922 r. Amerykanie zapro- ponowali morskie "wakacje": ogromne oszczędnoœci, żadnych okrętów o wypornoœci przekraczajšcej 35 tys. ton (co oznaczało koniec brytyjskich sił morskich) i podział jednostek brytyjskich, amerykańskich i j apońskich w stosunku 5:5:3. Jak powiada naocz- ny œwiadek, kiedy admirał Beatty, Pierwszy Lord Admiralicji, usły- szał szczegóły całej sprawy, pochylił się do pczodu w swoim krieœle "jak buldog œpišcy na zalanym słońcem progu, gdy dostanie kopa w brzuch od bezczelnego domokršżnego sprzedawcy mydła"'. Japończykom też się ta propozycja bacdzo nie podobała, ponieważ uważali, że jest to anglosaski spisek przeciwko nim. Jednakże projekt przeszedł. Naciski na rozbrojenie bez względu na koszt i zwišzany z tym lęk, że Ameryka jeszcze bardziej oddali się od Europy, okazały się zbyt silne. Japonia w zamian za to zażšdała koncesji i otrzymała je, co pogorszyło tylko spcawę. Nalegała, żeby Wielka Brytania i Ameryka zgodziły się nie budować głównych baz floty na pótnoc od Singapuru i na zachód od Hawajów. Znaczyło to, że amerykańska flota nie mogłaby szybko udzielić pomocy brytyjskim, francuskim i holenderskim koloniom, gdyby zostały zaatakowane. Lecz jeszcze ważniejszy był Eakt, że Japonia uważała za stosowne domagać się takich koncesji, co oznaczało - przynaj- mniej w stosunku do Wielkiej Brytanii - zamianę roli przyjaciela na postawę potencjalnego wroga. Nie rozumiano wówczas wagi tego żšdania. Jednym z tyeh, którzy nie zrozumieli był Winston Churchill. Niezwykle czuły na 232 niebezpieczeństwa zagrażajšce Indiom, zawsze był œlepy na zagro- żenia dla terytoriów leżšcych dalej na wschód. W sierpniu 1919 r. jako minister wojny naszkicował Ten Year Rule, w której zakładał, że w cišgu dziesięciu lat obejdzie się bez poważniejszego kontliktu zbrojnego. W latach dwudziestych stało się to obiegowym sloga- nem, z którego nie zrezygnowano aż do 1932 r. Jako minister skarbu nalegał, by zmniejszyć wydatki na marynarkę i rozcišgnšć zasady podziahi 5:5:3 na kršżowniki, podstawę morskiego systemu obrony imperium: "Nie możemy mieć wielu œmiesznie małych krš- żowników - powiedział zastępcy sekretarza gabinetu, Tomowi Jo- nesowi - które i tak na nic się nie przydadzš"'3'. Na konferencji morskiej w 1927 r. admiralicja odparła jego atak, lecz w 1930 r., gdy Partia Pracy znów doszła do władzy, jego punkt widzenia zwyciężył i rzeczywiœcie rozcišgnięto restrykcje na niszczyciele, a także na łodzie podwodne. Do wczesnych lat trzydziestych flota brytyjska była relatywnie słabsza niż kiedykolwiek przedtem od najciemniej- szych dni Karola II. Nie mogła też oczekiwać niczego od swojego imperium. Indie nie były Ÿródłem siły, lecz słaboœei, wchł…niajšc regularnie 60 tys. ludzi z malutkiej arm brytyjskiej. Bogate dominŒa były nawet bardziej skšpe niż sama Wielka Brytania pod twardš rękš Churchilla, ich siły były znikome i beznadziejnie Ÿle wyposa- żone. Defence White Paper 1925-1926 pokazał, że podczas gdy Wielka Brytania wydawała rocznie na swoje siły zbrojne 51 szylin- gów per capita, Australia wydawała polowę tego, Nowa Zelandia 12 szylingów 11 pensów, a Kanada tylko 5 szylingów 10 pensów. We wczesnych latach trzydziestych te bogate mocarstwa, majšce czego bronić przed ludŸmi o głodnych spojrzeniach, przeprowadziły właœciwie program totalnego jednostronnego rozbrojenia. Austra- lia miała tylko 3 kršŸowniki, 3 niszczyciele oraz siłv powietrzne liczšce 70 samolotów. Nowa Zelandia - 2 kršżowniki i właœciwie żadnych sił powietrznych. Kanada posiadała 4 niszczyciele i armię złożonš z 3 600 ludzi oraz jeden tylko samolot wojskowy, wypoży- czony z RAF-u'. Brytania, jeœli chodzi o Daleki Wschód, nie była o wiele lepiej wyposażona. Budowa nowoczesnej bazy marynarki wojennej w Singapurze została przesunięta na polecenie Churchil- la o pięć lat. Historia pokazuje nam bezmiar samooszustwa, do jakiego mogš dojœć dobrze poinformowani i stanowczy ludzie, tracšc po- czucie rzeczywistoœci w poszukiwaniu rozwišzań gospodarczych lub z altruistycznej pasji rozbrojenia. Dnia 15 lutego 1924 r. Chur-  233 chill napisał wspaniały list do premiera, odrzucajšc jakškolwiek możliwoœć zagrożenia ze strony Japon. Strona po stronie, używał pomysłowo statystyk, œrodków retorycznych, by przekonać Baldwi- na, nastawionego pokojowo i łagodnego z natury, o całkowitej niemożliwoœci wojny z Japoniš: "Nie wieczę, aby istniała najmniej- sza szansa wojny w cišgu naszego życia. Japończycy sš naszym sojusznikiem. Pacyfik jest pod ochronš Umowy Waszyngtońskiej. Japonia leży na drugim końcu œwiata. Nie może w jakikolwiek sposób zagrozić naszemu bezpieczeństwu, nie ma zresztš żadnego powodu, by wejœć z nami w konflikt". "Napaœć na Australię? Jestem przekonany, nie stanie się to nigdy w żadnym momencie, nawet najbardziej odległym, który my lub nasze dzieci mogłyby przewi- dzieć (...) wojna z Japoniš nie jest możliwoœciš, którš jakikolwiek rozsšdny rzšd powinien wzišć pod uwagę"'. Przypisy: ' Pierre Miquel Poincar‚, Paryż 1961. 2 Harold Nicolson Curzon: the Last Phase 1919-1925, Londyn 1934, s. 273-274. 3 Charles Petrie Life ofSirAusten Chamberlain, t.1-2, Londyn 1939, t II, s. 263. 4 Lord Murray of Elibank Rejlections on Some Aspects of British Foreign Pblicy between the World Wars, Edynburg 1946, s.10. 5 Zob. An Ambassador of Peace D'Abernona, t.1-3, Londyn 1929-30, t. I, s.14. s Barnett, op. cit., s. 323; Lord Vansittart 7he Mrst Procession, Londyn 1958, s. 341. ' L. B. Namier Facing East, Londyn 1974, s. 84. 8 Zeldin, op. cit., t. II, s. 949-950. J.M. ReadAtrociy Propaganda 1914-1919, Yale 1941; Alfred Sauvy His- toire Economique de la France entre les deuxguerres, t.1-4, Paryż 1%7-1975. 'o Andr‚ Bisson L Inflaƒonfran‡aise 1914-1952, Paryż 1953. ,i Zeldin, op. cit., s. %l, 971. '2 Ibid., s. 7&81. '3 Ibid., s. 623-625, 637-642. '4 Sauvy, op. cit. 15 Richard Kuisel Emest Merrier French Technocrat, University of California 1%7; J. N. Jeanneney Fran‡oćs de Wendel en R‚publique: Ifłrgent et lepouvoir 1914-1940, Paryż 1976. 'g Zeldin, op. cit., s. 324-329. " Fran‡ois Chatelet La Philosophie desprofesseurs, Paryż 1970. 234 'B G. Pascal Alain educateur, Paryż 1%9; B. de I-iuszar (red.) 7he Inteáec- tuals, Glencoe, Illinois,1960. ' Zeldin, op. cit., s.1032. m Jean P‚lissier Grandeur et servitudes de I'enseignement libre, Paryż 1951. 2' Joseph de Maistre Les Soir‚es de Saint-Retersbourg, Spotkanie sibdme: "Du Pape" (1819), Księga 3, roz. 2; Les Soir‚es, Spotkanie drue. Ct. za: Nolte, op. cit., s. 34-35. Zob. E. M. R‚marque Arrh de 7iiomphe, Nowy Jork 1946. Zeldin, op. cit., s.15-16. 24 Jacques Barzun Race a Study in Modem Superstition, London 1938, s. 227-241. Były to własne stwierdzenia Maurrasa w poœmiertnie wydanej ksišżce Le Bienhereux Pie X, sauveurde la France, Paryż 1953, s. 52, 71. Eugen WeberAction Fran‡arse, Stanford University 1%2, s.189. 27 Anatole France L'Orme du Mail, Pacyż (b.d.), s. 219; cyt. za: Nolte, op. cit., s. 267. Crtaty z Le nouveau Kiel et Tanger EnquŠte sur la monarrhie; Le Mauvars trait‚. q Jac ue Bainville Journal, t. I-2, Paryż 1948, t. II, s.172,174. Nolte, op. cit., s. 79. 3' Keith Middlemass i John Barnes Baldwin ů a Biography, Londyn 1969, s. 356. Barnett, op. cit., s. 332. Commitee of Imperial Defence, zebranie w dniu 13 grudnia 1928 r.; Barnett, op. cit., s. 324. "A Forecast of the World's Affairs", w: 7hese Eventful Years, Nowy Jork 1924, t. II, s.14. Christopher Andrew i A.S. Kanya-Forstner France Overseas: the Great War and the Climax of French Imperial Expansion, I.ondyn 1981, s. 20&209, 226-227. J. L. Miller "The Syrian Revolt of 1925", w: Klnternational Journal of Middle East StudiesH, R. VIII,1977. 37 Andrew i Forstner, op. cit., s. 248, 238. 3s Ct. za: W K. Kirkman Unscrambling an Empire: a Critique of Bńord Economic PapersH, O–ord 1957. Lord Lugard 7he DuaI Mandate, Londyn 1926, s. 509. C. Segre Fourth Shore: 7he Italian Colontzation ofLibya, Chicago 1974. Fieldhouse Coloniali,sm, s. 93-95. O Indiach zob. D. H. Buchanan 7he Development of Capitalist Enterprćse in India 1900-1939, Londyn 1966; A. K. Ba chi Private Investment in India 1900-1939, Cambridge 1972. I. Little i in. Industry and 7iůade in Some Developing Countries, Londyn 1970. s7 O tej debacie zob. C. Furtado Development artd Underdevelopment, Uni- versity of California 1964; A. G. Frank Development Accumulation and Un- derdevelopment, Londyn 1978; H. Myint Economic 7heory arul the Underrfe- veloed Countries, O–ord 1971. J. J. Poquin Les Relaƒons ‚conomiques ext‚neures despays d'Afrique noire de I'Unionfran‡arse 1925-1955, Paryż 1957, s.102-104: wydrukowane w formie tabeli w: Fieldhouse Coloniali.sm, s. 87. V Purcell 7he Chinese in South-East Asia, Londyn 1962; H. TinkerA New System ofSlavery, Londyn 1974. 7" J. S. Furnivall Netherlands India: a study ofplural economy, Nowy Jork 1944, roz. 5. 7' I.ord HaileyAn African Survey, O–ord 1975, s.1362-1375. ' E. J. Berg w: u Quarterly Journal of Economic, R. LXXV,1961. 73 Betts, op. cit., s.193 (pr Npis 7). 236 B. R. lbmlinson 7he Pblitical Economy ofthe Raj 1914-1947, Londyn 1979. 's Malcolm Muggeridge Chrnnicles of Wasted Tlme, I.ondyn 1972, t. I, s.101. B Evelyn Waugh Remote Pople, Londyn 1931. " L S. Amery My Pblitical Life, t. II,1914-1929, L,ondyn 1953, s. 336. s H. Montgomery Hyde Lorrl Reading, L.ondyn 1%7, s. 317-327. 's Jones Whitehall Diary, t.1, s. 274. so George Orwell "Shooting an Elephant", w: HNew WritingH, nr 2/1936. e' Dla zbadania brytyjskich strat zob. John Terraine 7he Smoke and the Fire: Myths and Anti-Myths of War 1861-1945, I,ondyn 1980, s. 35-47. Paul Fussell 7he Great War and Modern Memory, O>ord 1975. s Zob. Brian Gardener (red.) Up the Line to Death, War Fbets 1914-1918, Londyn 1976. e' H. J. Massingham 7he English Countryman, Londyn 1942, s.101. s C. F G. Masterman England Afterthe War, I,ondyn 1923, s. 31-32. H. Williamson 7he Story ofa Norjolk Farm, Londyn 1941, s. 76-77. e J. M. Keynes General 7heory of Employment, Interest and Money, Londyn 1954, s. 33, 34&349; Gilben, op. cit., t. V, s. 99-100. Evelyn Waugh Brideshead Revtsited, L,ondyn 1945, Księga Druga, roz. 3. Rostow World Economy, tablica III-42, s. 220. eo Alan Wilkinson 7he Churrh of England and the First World War, L,ondyn 1979. 9' Sidney Dark (wyd.) Conrad Noel: an Authobiography, Londyn 1945, s. 110-120. E A. Iremonger Wiáiam Temple, O–ord 1948, s. 332-335. Ibid., s. 340. s Ibid., s. 43&439. Ct. za: Barnett, op. cit., s. 241. % Peter Allen The Cambridge Apostles: the early years, Cambridge 1978 s.135. 9 Michael Holroyd Lytton Strachey, L,ondyn 1971, s. 37-38. G. E. Moore Principia Ethica, C:ambridge 1903, "The Ideal". Strachey do Keynesa, 8 kwietnia 1906, cyt. za: Holroyd, op. cit., s. 211-212. 'oo E. M. Forster "What I Believe" (1939), w: 7ivo Cheersfor Democracy, Londyn 1951. ,o' Leon Edel Bloom,sbury: a House ofLions, L,ondyn 1979. 'o2 P Allen, op. cit., s. 71. 'o3 Jo Vallacott Bertrand Russell and the Pacifcsts in the First World War Br;hton 1980. Holroyd op. cit., s. 629. 'o5 List do C. R. L. Fletchera, cyt. za: Charles Carrigton Rudyard Kipling, Londyn 1970, s. 553. 'os Holroyd, op. cit., s. 200. 'o No‰l Annan "Georgian Squares and Charmed Cireles", w: The Times t,iterary SupplementH z dnia 23 listopada 1979, s.19-20. 'os E. M. Forster Goldsworthy Lowes Dickin.son, Londyn 1934. 'o9 Frank Swinnerton The Georgian Literary Scene, Londyn 1935, s. 291. 237 "o Holroyd, op. cit., s. 738, 571. ''' Kingsley Manin Father Figures, Londyn 1966, s.120. "2 Ibid., s.121. "3 Holroyd, op. cit. s. 200. "4 Lt za: Paul Levy G. E. Moore and the CambrrdgeApnstles, L,ondyn 1979, s.1176. "5 Alan Wood Bertrand Russell: the Passionate Sceptic, I..ondyn 1957, s. 87-88. "B Holroyd, op. cit. s.164-165. " John Pearson Fa‡ades: Edith, Osbert and Sacheverell Sitwell, Londyn ' 1978, s.124,126. '' Ct. za: Ronald C7ark The Life of Berlrand Russeá, I.ondyn 1975, s. 380. "e Ibid., s. 395. 'o I.ionel Trilling E. M Forster a Study, Londyn 1944, s. 27. '2' C7arke, op. cit., s. 386-387. ' Barnett, op. cit., s.174. ' John Darwin Imperialism in Decline? Tendencies in British Imperial Policy between the Wars", w: C:ambridge Historical JournalH, R. XXIl1,1980, s. 657-679. '2 Barnett, op. cit., s. 252. ' R. W. Cuny Woodrow Wilson and Far Eastem Pblicy 1913-1921, Nowy ' Jork 1957. ' H. C. Allen 7heAnglo-American Relationshipsince 1783, Londyn 1959. '2 Mikrofilm AR/195l76 US Navy Operational Archives, Sekcja Historycz- na,Washington Navy Yard,Waszyngton. ' Barnett, op. cit., s. 252-265. ' Vincent Massey What œ Pnst rs Prologue, L,ondyn 1%3, s. 242. 'o H. C. Allen, op. cit., s. 737. '3' Gilben Churchill, t. V, s. 69-70. ' Barnett, op. cit., s. 217-218. Gilben Churchill, t. V (suplement), cz I, s. 303-307.    11) 21) 31) 41. l1 .1 .1 .1 .1 .1 rI.A.1.a  MALKOM qrt50 33b092c6 33c97cfc 5ab 21 c4a 0 1 p t c 0 2 z 0 48 0 0 0 0 n n 12.00 0.0 2.0 --- d 1 8 1    1 1 1 ff 0 32 1  ROZDZIAŁ PIĽTY CHAOS Podczas gdy Winston Churchill zapewniał letargicznego Bald- wina, że Japonia nie stanowi żadnej groŸby, rozwijała się ona gospodarczo w tempie szybszym niż jakikolwiek inny kraj, ludnoœć wzrastała o milion rocznie, a władca był bogiem i poza tym był szaleńcem. Stary cesarz Meiji, za rzšdów którego Japonia stała się częœciš współczesnego œwiata, starannie dobierał swoje kobiety, zarówno pod względem zdrowia, jak i urody. Każdego wieczora opuszczał jedwabnš chusteczkę przed tš, która miała tej nocy dzielić z nim łoże. Niemniej jednak większoœć dzieci tak zrodzonych była chora i ani jednemu lekarzowi nie pozwolono nigdy dotknšć ich œwiętych postaci. Następca cesana Yoshihito, któiy teoretycznie rzšdził do 1926 r., był zdecydowanie niezrównoważony psychicznie. Choć jego kró- lewskie imię Taisho znaczyło "Wielka PrawoœE", oscylował stale omiędzy atakami fur, w czasie których rzucał się z pejczem do konnej jazdy na znajdujšcych się w pobliżu ludzi, a napadami przerażenia w obawie przed zabójstwem. Nosił srogie, pomadowa- ne wšsiki, na wzór swojego idola, cesarza Wilhelma II, ale podczas parady spadł z konia. Przeprowadzajšc inspekcję wœród żołnierzy jednych bił, innych œciskał. W czasie ostatniego wystšpienia w parlamencie zwinšł w rulon swoje przemówienie i używajšc go jak teleskopu ponuro przypatrywał się dygajšcym i kłaniajšcym się deputowanym parlamentu. Po tym zajœciu usunięto go na rzeczjego syna, Hirohito, znanego jako Showa ("Oœwiecony Pokój"), nie- œmiałej istoty interesujšcej się biologiš oceanicznš. On również, podobnie jak wszyscy znani męscy członkowie rodu, obawiał się morderców. Polityk, ksišżę Ito, skromnie poœlubił energicznš kel- nerkę z herbaciarni, która, aby ratowaE go przed samurajami o morderczych zamiarach, ukryła męża w dziurze na œmieci, w kšcie domu, i przykucnęła nad niš (mimo to mordercy w końcu go dopadli)'. Żaden zachodni naukowiec studiujšcy zagadnienia współczes- , nej Japon nie może oprzeE się wrażeniu, że stała się ona ofiarš holistycznej zasady, mocš której zdarzenia polityczne i tendencje moralne znajdujš swoje konsekwencje w całym œwiecie. Japonia została zarażona zachodnim relatywizmem, który groŸne wzmógł ; jej własne słaboœci behawioralne, i w ten sposób rzuciła się w otchłań dwudziestowiecznego koszmaru. Na poczštku naszej epoki Japonia była krajem bardzo odległym, pod wieloma względami bliższym starożytnemu Egiptowi niż postrenesansowej Europie. Cesarz, inaczej tenno, uważany był za arahitogami, czyli "istotę ludzkš, osobę żyjšcš teraz i rzšdzšcš ziemiš i jej ludem, która jednoczeœnie jest bogiem"2. Pierwszy tenno rozpoczšł swoje pano- wanie w 660 roku p.n.e., w czasach dwudziestej pištej dynastii egipskiej, i jego linia cišgnęła się, niekiedy poprzez zastosowanie adopcji, przez dwa i pół tysišclecia. Był to zdecydowanie najstarszy ród panujšcy na œwiecie, zachowujšcy zamknięte w dynastycznym "bursztynie" dziwne, archaiczne obyczaje. W XVI wieku Franci- szek Ksawery, "apostol Indii", uważał spotykanych przez siebie Japończyków za idealnych neofitów chrzeœcijaństwa z powodu ich wytrwałoœci i siły. Jednakże wewnętrzne spory misjonarzy sprawiły, że Japonia odrzuciła chrzeœcijaństwo. W drugim Ewierćwieczu XVII stulecia odcięła się od œwiata europejskiego. Zupełnie nie przyjęła pojęcia jednostkowej odpowiedzialnoœci moralnej, które przyniosła judaistyczna i chrzeœcijańska tradycja, i zachowała silne œlady odpowiedzialnoœci zbiorowej, tak charakterystycznej dla œwiata antycznego. W latach pięEdziesištych XIX wieku Zachód wdarł się siłš w to opanowae spoleczeństwo. W dziesięć lat póŸniej duża częœć japońskiej klasy rzšdzšcej, obawiajšc się kolo- nizacji lub losu Chin, podjęła zbiorowš decyzję o przeprowadzeniu rewolucji "odgórnej", tj. o przyjęciu tych praktyk zachodnich, które były konieczne do niepodległego pr Lettwania i pr Leobrażenia się w potężny nowoczesny naród. Tak zwana Restauracja Meiji z 3 stycz- nia 1868 r., która obaliła szogunat i rzšdy pałacowego majordo- 240 musa, a cesarza uczyniła rzeczywistym władcš, została pr Leprowa- dzona w œwiadomym, konkretnym celu uczynienia Japonii fuko- ku-kyohei - "bogatym krajem, silnš armiš". Musimy zdawać sobie sprawę, że podjęta przez Japonię decyz- ja o wkroczeniu w nowoczesnoœć zawierała od samego poczštku element groŸby i została podyktowana zarówno przez ksenofobię jak i podziw. Japończycy zawsze byli biegli w naœladowczym wchła- nianiu, lecz na czysto utylitarnym poziomie, co - z kulturowego punktu widzenia - było powierzchowne. Od swojego wielkiego sšsiada-innowatora, czyG Chin, Japonia priejęła ceremoniał, mu- zykę, klasykę konfucjańskš, taoistyczne porzekadła, buddyjski spo- sób rozumowania, tantryczne misteria, malarstwo Sung, chińskie metody układania wierszy i kalendarzy. Natomiast struktura spo- łeczna i ramy etniczne cywilizacji chińskiej zostały prawie w całoœci odrzucone. Z Zachodu Japonia zaczęła teraz przejmować techno- Iogię, medycynę, procedurę administracyjnš i handlowš oraz od- powiedni dla tych nowych praktyk strój. Podczas gdy Japonia przejawiała pragmatycznš żarłocznoœć w przyswajaniu zachodnich metod, nie interesowała się zachodnimi celami: ideały klasycznego antyku czy renesansowego humanizmu nie zyskały tam większego Warto odnotować, że Japonia była zafascynowana wspótczes- nymi nowoœciami, a nie starożytnš prawdš. W pewnym sensie Japończycy zawsze byli ludŸmi o nowoczesnym umyœle - "nowo- czeœni od czasów prehistorii"4. Pnyjęli sztuczki i bawidełka, tech- niczne i krzykliwe, mniej więcej tak, jak dama z towarzystwa przyjmuje przemijajšce mody. Jednakże ich forma kulturowa po- została nie tknięta. Najbardziej charakterystyczne wytwory kultu- rowe Japonii nie majš swoich poprzedników w Chinach. Podobnie importowane z Zachodu od połowy XIX wieku nowoœci nie pozos- tawiły œladu w japońskiej strukturze społecznej5. Jednakże długa izolacja Japon nie oznaczała łagodnoœci i spokoju. Wręcz przeciw- nie. Japonia nie prrypominała w niczym Chin z ich pasywnoœciš i fatalizmem. Były to dwa całkiem różne kraje i narody. Często stwierdzano, że Chinczycy żyjš w królestwie przestrieni, a Japoń- czycy w czasie. Chiny rozwinęły na wielkiej pótnocnej równinie- gdzie zrodziła się ich cywilizacja - majestatycznš, uporzšdkowanš kosmologię i zadowalały się czekaniem na jej powolne przemiany. Życie pojmowano w kategorii powtarzajšcych cię cyklów, tak jak w większoœci kultur orientalnych. 241 Japonia była zbiorem pajškowatych, pacierzowych wysp, podob- niejak starożytna Grecja, i wydawała się bardzo podobna do Zachodu w œwiadomoœci rozwoju linearnego, pędzšc od punktu do punktu, w ogromnym rozmyœlnym tempie. W Japonii istniało poczucie czasu i jego siły naglšcej, nie spotykane niemal w innych niż zachodnia kultura i zgodne ze spoteanš prężnoœciš narodug. Było też coœ niespokojnegowklimaciejapońskim, podobnie zmiennym i pełnym niespodzianek jak klimat Wielkiej Brytanii, lecz o wiele surowszym. Wyspy rozpoœƒerajš się od strefy podzwrotnikowej do arktycznej i poddane sš jednoczeœnie działaniu wchodnich monsunów i zachod- nich cyklonów. Jak stwierdził niemieclƒ naukowiec Kurt Singer: "Archipelag ten jest bezustannie wstn.šsany szokami sejsmicznymi, ! nawiedzany przez burze, siekany i grzmocony deszczami, otoczony chmuranv i mgłš (...) Tš formš eystencji nie rzšdzi przestrzeń, lecz czas, trwanie, gwałtowne zmiany, eišgłoœć ruchu". Raptownie nastę- pujšce po sobie klimatyczne skrajnoœci pomagajš wyjaœnić, zdaniem niektórych Japończyków, gwałtowne oscylacje w zachowaniu narodu'. Te narodowe atrybuty i fakt, że uprzemysłowienie zostało narzucone z góry, w wyniku rozmyœlnej decyzji elity, wyjaœniajš zadziwiajšce tempo postępu Japon. Ruch ten nie był spontanicznš reakcjš na mechanizmy rynku, lecz wynikiem niezwykłego narodo- wego konsensusu, i dokonywał się bez widocznych głosów sprzeciwu. Tak więc proces ten miał więcej wspólnego z państwowym kapi- talizmem Rosji sprzed 1914 r. niż z liberalnym kapitalizmem zachodnim, choć obce mu były konftikty klasowe szarpišce carskš Rosję. Pod rzšdami tenno i jego dworu, gumbatsu, czyli dowódcy wojskowi, i zaibatsu, czyli businessmeni, działali w œcisłej harmonii, zgodnie z programem "bogaty kraj, silna armia". W cišgu dwóch pokoleń wyrosły ogromne koncerny przemysłowe: Mitsui, Mitsu- bishi, Yasuda, Sumitomo - wszystkie blisko powišzane z rzšdem Meiji i siłami zbrojnymi poprzez subsydia i kontrakty. Pierwsza wojna œwiatowa pozbawiła Japonię dostawców z Eucopy, otwo- rzyła jej nowe rynki i w ten sposób przyœpieszyła rozwój w kierunku samowystarczalnoœci i dojczałoœci przemysłowej. Tonaż parowy wzrósł z 1,5 do ponad 3 mln ton. Poziom produkcji wytwórczej z przeciętnej 160 w latach 1915-1919 wzrósł w latach 1925-1929 do 313, a w handlu zagranicznym (100 w 1913 r.) podniósł się do 126 w 1919 r. i 199 w 1929 r. z eksportem rosnšcym ze 127 do 205 w latach dwudziestych. W 1930 r. ludnoœć Japon liczyła 64 mln, 242 czyli dokładnie dwa razy tyle, co w roku "odgórnej" rewolucji, a więc w 1868 - i państwo to było już jednš z głównych potęg przemysłowychs. Porównujšc rewolucyjny rozwój Japon z rozwojem (podob- nie narzucanym z góry od 1908 r.) Turcji, łatwo dostrzec korzyœci ptynšce z faktu, że Japonia była królestwem wyspiarskim z natural- nymi granicami, jednorodnš strukturš rasowš, religijnš i językowš oraz, co nie jest bez znaczenia, silnš i odwiecznš tradycjš jednoœci w stosunku do obcych; Turcja nie posiadała żadnego z tych elemen- tówe. Japonia miała jeszcze jednš ważnš zaletę ekonomicznš, częs- to wówczas (i potem) przeoczanš, a mianowicie wysoko rozwiniętš technologię pótfabrykatów i setki tysięcy wykwalifikowanych rze- mieœlników oraz tradycję dyscypliny warsztatowej sięgajšcš wielu wieków wstecz. Jednakże JaponŒa miała również pewne podstawo- we słaboœci, odzwierciedlajšcejej archaizm. Aż do 1945 r. nie miała systemu ujednoliconego prawa. Istniały maksymy, kody zachowań i koncepcje sprawiedliwoœci wyrażane w ideogramach - zupełnie jak w starożytnym Egipcie. Nie było jednak właœciwego kodeksu prawa zwyczajowego. Zwišzek między władzš a tymi, którzy jej podlegali, był niejasny, nawet w ważnych sprawach. Konstytucja była mało precyzyjna. Nie narzucała okreœlonego systemu praw i obowišzków. Ksišżę Ito, który spisał konstytucję Meiji, opracował komentarz dotyczšcy jej znaczenia. Ksišżka ta była jednak przed- miotem sporów, a często odmawiano jej wręcz oficjalnego uznania. Prawo nie było suwerenem. Jak mogło nim być w teokracji? Ale czy.iaponia rzeczvwiœcie była teokracjš? Ito uważał, że była takš w przeszłoœci, inni mieli odmienne zdanie. Sprawa była niejednoz- naczna, podobnŒe jak wiele innych problemów prawnych i konsty- tucyjnych, aż do 1946 r., kiedy to cesarz publicznie ogłosił, że nie jest Bogiem. W całym systemie i porzšdku Japonii było coœ niepew- nego i prowizorycznego. Honor, na przykład, był ważniejszy niż hierarchia. Czasami za rzecz słusznš uważano zignorowanie prawa ltakiego, jakie istniało) i nieposłuchanie przełożonego. i.ecz nikt nie mógł tego dokładnie okreœlić aż do chwili, gdy zdarzała się konkretna sytuacja. Wtedy rodziła się jednomyœlnoœć, a sędziš stawało się sumienie zbiorowe. Stšd aktywne mniejszoœci, zwłasz- cza w siłach zbrojnych, mogły często sprzeciwiać się dowódcom, a nawet cesarzowi i mieć za sobš opinię publicznš'". Brak wyraŸnych rozgraniczeń pomiędzy tym co słuszne i nie- słuszne, pomiędzy legalnoœciš i nielegalnoœciš, prawem i bezpra-  243 wiem, uczynił Japonię szczególnie podatnš na relatywizm wyrosły na Zachodzie po I wojnie œwiatowej. Jednak słaboœć sięgała głębiej. Kiedy w 1868 r. Japonia zwróciła się do Europy o pragmatyczne dyrektywy, szukała zarówno norm międzynarodowego postępowa- nia, jak technologii. A co znalazła? Realpolitik Bismarcka. Potem przyszła walka o Afrykę, wyœcig zbrojeń, brutalnoœć machiny wo- jennej Ludendorffa i kult władzy opartej na przemocy, który zna- lazł swojš kulminację w triumfalnym puczu Lenina. Japończycy zauważyli, że zachowanie Europejczyków, nawet najbardziej okrutne, jest zawsze wewnętrznie usprawiedliwione przez odnie- sienie do jakiegoœ zestawu przekonań. Tak więc, chcšc się umocnić w surowym, konkurencyjnym œwiecie, odnowili swoje własne ideo- logie tak, aby pozostawały w zgodzie z tym, co uważali za europej- skie zasady użytecznoœci. Spowodowało to w rezultacie wprowa- dzer–e państwowej reGg i r Lšdzšcej moralnoœci, znanych jako shinto i bushido. Dotychczas w sprawach religijnych Japończycy byli synkre- tyczni: brali elementy importowanych kultów - buddyzmu, taoizmu, konfucjanizmu, a nawet chrzeœcijaństwa - i używali ich w konkretnym celu, nie baczšc na logikę czy konsekwencję. Prawdš jest, że shinto zostało po raz pierwszy wspomniane w pismach japońskich już za rzšdów Yomei Tenno (585-587). Kult ten oznaczał boga w sensie pogańskim, odwołujšc się do starożytnych bogów i bogiń słońca, prymitywnej wiary przodków i idei boskich władców. Jako taki był o wiele mniej złożony niż buddyzm lub inne panujšce celigie Wschodu i stanowił zaledwie jeden z elementów w kulturze religij- nej Japonii. Był jednak specyficznie i całkowicie japoński, a zatem łatwo go było powišzać z narodowymi aspiracjami. Tak więc pod- czas rewolucji Meiji podjęto œwiadomš decyzję, żeby uczynić shinto religiš państwowš. W 1875 c. została ona oficjalnie oddzielona od buddyzmu i skodyfikowana. W 1900 r. miejsca kultu shinto przeszły w gestię ministerstwa spraw wewnętrznych. Ustanowiono regular- ne oddawanie czci cesarzowi, zwłaszcza w siłach zbrojnych, a od lat dwudziestych naszego stulecia zaczęto we wszystkich szkołach nauczać narodowego kodeksu etycznego - kokumin dotoku. Z każdym zwycięstwem militarnym czy podbojem terytorialnym Ja- pon (pokonanie Rosji w latach 1904-l905jest punktem istotnym) religia państwowa konsolidowała się i rozwijała. Jest znaczšce, że proces ten osišgnšł kulminację w 1944 r., kiedy Japonia przystšpiła do II wojny œwiatowej i ustanowiła prywatne i publiczne ceremonie 244 religijne dla całego narodu. Krótko mówišc, shinto zostało prze- mienione z prymitywnego, zanikajšcego kultu mniejszoœciowego w podporę nowoczesnego, totalitarnego państwa i w ten sposób, przez wyjštkowo perfidnš ironię, reGgia, która powinna przeciw- stawiać się œwieckim koszmarom epoki, została użyta celem ich usankcjonowania. To nie wszystko. Shinto, będšc religiš ekspansywnego nacjo- nalizmu, zostało celowo podbudowane odnowionš i zmilitaryzowa- nš wersjš starego kodeksu ksišżęcej rycerskoœci - bushido. W poczštku naszego wieku bush–lo zostało zdefiniowane przez samu- rajskiego profesora Inazo Nitobe, jako "zadowalanie się naszš pozycjš w życiu, akceptowanie niezmiennego statusu urodzenia i kultywowanie swej osobowoœci w ramach tego przydzielonego sta- tusu, lojalnoœć wobec głowy rodziny, cenienie przodków i ćwiczenie sztuki militarnej poprzez uprawianie jej i poprzez dyscyplinę ciała oraz umysłu"". Lecz aż do XX wieku niewiele było wzmianek o jakimkolwiek rodzaju bushiclo. Niektórzy wštpili w samo jego ist- nienie. Profesor Hall Chamberlain w eseju "Wprowadzenie nowej religii", opublikowanym w 1912 r., pisał: "Bushido jako instytucja czv kodeks przepisów nigdy nie istniało. Informacje na jego temat były fabrykowane głównie na użytek obcokrajowców (...) Bushido było całkiem nieznane aż do poczštku naszego stulecia"'2. Mogła to być seria praktyk religijnych, dostępna bardzo niewielkiej grupie. Przy wszystkich wydarzeniach w latach dwudziestych bush–lo zos- tało spopularyzowane jako kodeks wojskowego honoru, identyfi- kowany ze skrajnym nacjonalizmem i militaryzmem, i stało się uzasadnieniem dla najbardziej groteskowych praktyk - najpierw dla mordowania pojedynczych ludzi, a potem dla masowej rzezi i okrucieństwa. Rycerze bushido stanowili boiowš grupę przywódczš totalitarnego shintoizmu, będšc wschodnim odpowiednikiem "awangardowych elit" I.enina i Mussoliniego, czarnych i brunat- nych koszul czekistów Europy. Według Nitobe'a uosabiali "prze- wodniš siłę moralnš kraju (...) całoœć moralnych Œnstynktów rasy japońskiej". Była to koncepcja pozornie moralistyczna w tonie, a w gruncŒe rzeczy całkowic‹e reIatywistyczna, która niebezpiecznie pczypominała to, co I.enin nazwał "sumieniem rewolucyjnym", a Hitler "wyższš moralnoœciš part". Tei nowej metafizyce militaryzmu i przemocy, która, jako zorganizowana całoœć, z pewnoœciš bez precedensu w h‹storii Japo- n, miał towarzyszyć systematyczny rozwój zachodnich instytucji 245 politycznych. W 1876 r. samurajowie zostali rozwišzani jako klasa, ‚ tracšc swoje wynagrodzenia i prawo noszenia miecza. W roku następnym zdławiono ostatniš feudalnš rewoltę. W latach siedem- tych wprowadzono partie w stylu zachodnim i gazety, w 1884 r. ustanowiono nowš arystola'ację w stylu brytyjsiƒm, z baronami, wi- cehrabiami i markizami, a w roku następnym system gabinetowy. W pierwszym parlamencie w 1890 r. tylko 400 tys. spoœród 40 mln miało prawo głosu. W 1918 r. "kwalifikacja trzyjenowego podatku" podwyższyła tę liczbę do 3,5 mln spoœród 60 mln ludnoœci. W 1925 r. Japonia otrzymała ustawę o prawie do głosowania, która przyzna- wała prawo głosu wszystkim mężczyznom powyżej dwudziestego pištego roku życia, co zwiększyło liczbę osób uprawnionych do głosowania do 13 mln. Jednakże autorytatywne instytucje rozwijały sięparipassu z demokracjš. W 1875 r. wyszło wysoce ograniczajšce prawo prasowe. W 1880 r. ustanowiono nadzór policyjny nad partiami politycznymi. Konstytucja l889 r. była celowo restrykcyj- na, żeby stworzyć -jak pisałjej autor, ksišżę Ito - "zwartš trwałoœć organizacji i sprawnoœć jej administracyjnej działalnoœci"". W par- lamencie istniała równowaga między potężnš Izbš Parów i gabine- tem składajšcym się z genro, grupy byłych premieców i polityków, którzy byli bezpoœrednimi doradcami tenno. Prawdopodobnie naj- ważniejszy był przepis sformułowany w l894 r., a potwierdzony w l911 r., stwierdzajšcy, że ministrowie wojska i marynarki muszš być czynnymi oficerami, nominowanymi przez odpowiednie sztaby. Oznaczało to, po pierwsze, że armia i marynarka były niezależne od kontroli politycznej (szefowie sztabu mieli bezpoœredni dostęp do tenno), a po drugie, że każda z tych służb mogła w efekcie postawić weto wobec państwowego gabinetu, odmawiajšc miano- wania swego ministra. Możliwoœć ta była często wykorzystywana i groŸba weta zawsze czaiła się w tle wydarzeń. Tak więc rzšd był w gruncie rzeczy odpowiedzialny jedynie za problemy obywatelskie, a armia i marynarka decydowały o swoich sprawach, co często, a poczynajšc od lat dwudziestych w coraz większym stopniu, odbijało się na polityce zagranicznej. Ponieważ armia i marynarka nie pod- legały kontroli państwowej, a oficerowie polowi nie czuli się zobo- wišzani honorem do dawania posłuchu swoim nominalnym przełożonym w Tokio, zdarzały się okresy, kiedy Japonia bardziej niż jakikolwiek inny system zbliżała się ku wojskowej anarch. Problem tkwił w tym, że typ obywatelskiej œwiadomoœci, który w Europie był produktem życia miejskiego i burżuazyjnych pojęć 246 dotyczšcych praw, w Japonii rozwijał się bardzo powoli. Samo pojęcie miasta zostało importowane. Nawet Tokio było jeszcze kilka lat temu ogromnym zbiorem wiosek. Jego mieszkańcy mieli odruchy i obyczaje wiejskie, nie miejskie. Choć feudalizm został zabity przez rewolucję Meiji, przetrwał w formie nielegalnej. Każ- dy, od najniższych do najwyższych warstw społecznych, czuł się bezpieczny jedynie jako całoœć klanu czy batsu. Japończycy zawsze mieli zwyczaj przenoszenia wzorców zachowania w rodzinie na inne instytucje. Każda nowo powstajšca działalnoœć - szkoty ma- larstwa, zapasów czy układania kwiatów - oznaczano terminem habatsu (warcholstwo, wichrzenie). Po 1868 r. odnoszono to także do firm przemysłowych, a po 1890 - do polityki. Japońskie okreœ- lenie oyabun-kobun, oznaczajšce stosunek rodzic-dziecko lub mistrz-wyznawca, stało się spoiwem tego nielegalnego feudalizmu w polityce, gdzie ludzie odplacali shiżbš i lojalnoœciš za udział w zyskach z rozmaitych machlojek. Japończycy faktycznie nie mieli jasnego rozróżnienia między grupami rodzinnymi i pozarodzinny- mi, jako że cišgłoœć linii rodzinnej poprzez adopcję była uważana za o wiele ważniejszš niż cišgłoœć linii krwi'5. Ozaki Yukio, sprawu- jšcy urzšd dłużej niż jakikolwiek inny japoński polityk, jako że brał udział w pierwszych powszechnych wyborach w 1890 r., a następnie zasiadał w pierwszym powojennym parlamencie w 1945 r., pisał w 1918 r., że w Japon "partie polityczne, które powinny być zakła- dane i rozwišzywane wyłšcznie w myœl zasad i poglšdów politycz- nych, sš w istocie sprawš osobistych powišzań i sentymentów, a relacje pomiędzy przywódcš i członkami partii sš podobne do więzów pomiędzy feudalnym lordem i jego wasalami"'s. Masowe partie lewicowe, bazujšce na uniwersalnych interesach ekonomicz- nych, mogły zmienić ten wzorzec, lecz ustawa o zachowaniu pokoju z 1925 r. (tego samego roku, w któtym Japonia ustanowiła powszech- ne prawo głosu dla mężczyzn) dała policji tak ogromnš władzę w zwalczaniu wywrotowej działalnoœci marksistowskiej, że zahamo- wała skutecznie ich rozwój. Aż do 1945 r. żadna lewicowa partia nie uzyskała więcej niż 500 tys. głosów. W wyniku tego wszystkiego japońskie partie polityczne stały się legalnymi mafiami, nie budziły szacunku i nie były moralnš alternatywš dla tradycyjnych instytucji odnowionych w totalitarnej formie. Przekupstwo było wszechobecne, ponieważ wybory kosz- towały (w okresie międzywojennym 25 tys. dolarów za miejsce), płace zaœ były niskie. Skala korupcji sięgała od sprzedaży pacostwa 247 do spekulacji gruntem w nowej dzielnicy domów publicznych w Osace. Dwie najważniejsze partie finansowano nielegalnie: Seiyu- ai finansowały mandżurskie spótki kolejowe, a Kenseikai - Mitsubi- ~= shi. Trzej czołowi przywódcy polityczni: Hara (pieiwszy człowiek niskiego pochodzenia, który został premierem), Yamamoto i Tana- ka dopuœcili się rażšcej korupcji". Politycy nie byli postaciami atrakcyjnymi w porównaniu z militarystami bushido. Często walczy- li między sobš, lecz sprowadzało się to jedynie do niestosownych bójek w parlamencie, odbywajšcych się czasem przy pomocy wyna- jętych zbirów. Naoczny œwiadek, Anglik, pisał w 1928 r.: "Rozog- nieni panowie, odziani w surduty, ale rozgrzani zbyt dużš iloœciš sake, ryczeli i wydzierali się, a kłótnie kończyły się przepychankš na mównicy, gdzie przemawiajšcy zostawał wcišgnięty w regularnš bójkę Co więcej, nieoficjalny feudalizm istniał nie tylko w parlamen- cie, lecz także poza nim, w formie tajnych stowarzyszeń stanowiš- cych innš formę działalnoœci politycznej - antydemokratycznej, pozakonstytucyjnej, stosujšcej bezpoœrednie działania i używajšcej broni zamiast argumentów. Odkšd samurajowie stracili swoje place, musieli albo znaleŸć innš pracę, albo też zjednoczyć się i "sprzedać" temu, kto najlepiej płaci. W 1881 r. częœć z nich stwor Lyła Genyosha, pierwsze tajne stowarzyszenie, które wkrótce wkroczyło poœrednio ' na arenę politycznš, dostarczajšc rzezimieszków fałszujšcych wy- bory do parlamentu lub mordujšcych rywali kandydatów. W 1901 r. członek Genyosha, Mitsuru Toyama, założył niesławne Kokuryu- kai, czyli Czarnego Smoka, prototyp wielu ultranacjonalistycznych sekt stosujšcych przemoc. Prawdziwa ekspansja politycznych gan- gów nastšpiła po zakończeniu I wojny œwiatowej, która zapoczšt- kowała prawie na całym œwiecie erę politycznej przemocy. Nie jest całkiem jasne, czy Japończycy wzorowali się na Re- publice Weimarskiej i Włoszech Mussoliniego. Wiadomo, że po- dobniejak faszyœci europejscy stosowali leninowskš przemocjako usprawiedliwienie przeciwko kontrprzemocy. Niepokojšce były i podobieństwa między tymi społeczeństwami i politykš konstytu- cyjnš oraz, co najgroŸniejsze, wojskiem. I tak Dai Nihon Kokusui- kai, czyli Stowarzyszenie Tożsamoœci Narodowej Wielkiej Japonii, założone w 1919 r. i czerpišce swe koncepcje ze stotalitaryzowa- nych form shinto i bushido, miało wœród swych członków trzech - przyszłych premierów i kilku generałów. Było ono zresztš doœć szacowne w porównaniu z innymi, które stanowiły po prostu bandy 248 rzezimieszków. Niektóre z nich były radykalne dokładnie w ten sam sposób, co rewolucyjni syndykaliœci we Włoszech czy wczeœni na- ziœci w Niemczech. I tak, na przykład, Yuzonsha, założone przez Kita Ikki w 1919 r., proponowało narodowo-socjalistyczny plan nacjonalizacji przemysłu i złamanie wielkich posiadaczy po to, żeby przygotować Japonię do "przewodzenia Azji", do ekspansji majš- cej odbyć się kosztem Wielkiej Brytan ("milionera") i Rosji ("wiel- kiego posiadacza ziemskiego"). Sama Japonia plasowałaby się na czele "proletariatu narodów". Inne radykalne ocganizacje to na- cjonaliœci agrarni, którzy pragnęli całkowicie zniszczyć przemysł i KetsumedŒan, stowarzyszenie dowodzone przez Inoue Nissho, sta- wiajšce sobie za cel mordowanie przemysłowców i finansjery'. Praktycznie wszystkie te stowarzyszenia posługiwały się mor- derstwem, a przynajmniej wykazywały wobec niego wyjštkowš toierancję. Można rzec, że choć pojęcie feudalnej rewolty umarło w Iatach siedemdziesištych XIX wieku, morderstwo stanowiło jej kontynuaeję za pomocš innych œrodków. Samurajowie nie mogli już narzucić swojej woli jako klasa, lecz ich grupy rezerwowały sobie prawo artykułowania politycznych zarzutów n‹e poprzez głosowa- nie, co było poniżej ieh godnoœci, lecz za pomocš miecza i sztyletu, a następnie popularnego od lat dwudziestych karabinu maszynowe- go Thomsona. Samurajowie zawsze zresztš używali wynajętych gangsterów - kulisów - żeby sterroryzować chłopów. Teraz ich zmo- dernizowane kars, czyli bandy, pracowały dlagumbatsu lubzaibats po t, by narzucić swš wolę ministrom. Jeszcze bardziej niepokojšcy jest fakt, że od 1894 r. kars działały wspólnie z Kempei-Tai, czyl państwowš Specjalnš Policjš Bezpieczeństwa. Ludzie ci składali raporty bezpoœrednio do Centrali Imperialnej, nie do rzšdu, mogl: rzetrzymywać więŸniów przez 121 dni bez formalnego oskarżenia zy nakazu i mieli prawo stosować tortury, by wymusić zeznania. Kempei-Tai często aresztowało ludzi w wyniku tajnych denuncjacji lrai-. Kars odgrywały iœcie proteuszowš rolę w społeczeństwie japońskim, czasami utrzymujšc bezpieczeństwo państwa, a czasami popiecajšc mafijne rozgrywki, na przykład w nowo powstajšcym przemyœle filmowym, gdzie porachunki gangów, walczšcych samu- rajskimi mieczami, stanowiły wschodni odpowiednik dnia œw. Walentego we wspólczesnym Chicago2'. Mitsuru Toyama, najbar- dziej znany przywódca gangu i założyciel Czarnego Smoka, odgry- wał dziwnŒe niejednoznacznš rolę w społeczeństwie japońskim. Urodzony w 1855 r., miał maniery oraz sposób byciagentelmana i 249 rycerza bushido. Według korespondenta aNew York Timesa, Hugha Byasa, wyglšdał "jak jeden z braci Cheetyble, promieniujšcy łagodnoœciš i podkreœlajšcy, że jego etos nie pozwala mu zabić nawet komara". Zabijanie polityków było innš sprawš. Nie tylko organizował morderstwa, lecz ukrywał znanych morderców we własnym domu, gdzie policja nie œmiała wejœć. Wœród nich był Rash Behari Bose, poszukiwany przez Anglików za próbę zamordowania w 1912 r. lorda Hardinge, wicekróla. Gdy stary i przeżarty złem Toyama wreszcie zmarł w wieku dziewięćdziesięciu kilku lat, Tokio Times, wydał specjalny dodatek poœwięcony jego pamięci. Było to charakterystyczne dla japońskiej tolerancji, nawet wobec naj- ohydniejszych i najgorszych przestępców, jeœli tylko powolywali się na honor. Same ofiary pomagały temu systemowi okrucieństw. Wielki polityk liberalny Ozaki Yukio, choć cišgle otr Lymywał ostrzeżenia o planowanym nań zamachu, napisał wiersz zawiera- jšcy takie defetystyczne stwierdzenie: "Chwała tym, którzy zechcš mi odebrać życie, jeœli ich motywem jest umrzeć za swój kraj". Dlatego też morderstwo polityczne nie zawsze było w Japon surowo karane, a czasami nie było karane w ogóle. Co ważniejsze, nie było ono moralnie potępione przez społeczeństwo. Z tych to powodów stało się zjawiskiem powszechnym. Z członków pierw- szego rzšdu okresu restauracji Meiji jeden został zamordowany, inny zmuszony do harakiri, a ksišżę Ito, twórca konstytucji, też został zamordowany mimo wysiłków swojej żony, dziewczyny z herbaciarni. Spoœród premierów Taisho Tenno w latach 1912-1926 hrabia Okuma, wicehrabia Takahashi i premier Hara zostali zamor- dowani, a za rzšdów Hirohito, w latach 1926-1945, zamordowano trzech premierów: Hamagochi, Inukai i admirała Saito oraz dwu- nastu ministrów24. Niektórzy politycy przyjmowali ryzyko swojego zawodu z większym stoicyzmem niż inni. Jednakże lęk przed œmier- ciš niewštpliwie hamował ministrów przed bardziej zdecydowanym forsowaniem zdeformowanego prawodawstwa. Kiedy pisarz David James zapytał premiera Hara w 1920 r., dlaczego nie uchylił prze- pisu policyjnego przewidujšcego szeœciomiesięczne więzienie za podżeganie do strajku, Hara odparł: "Nie mam zamiaru natych- miast popehiić harakiri". Hara został zasztyletowany następnego roku na stacji Shimbashi w Tokio, a jego "przestępstwo" polegało na tym, że jako zwykły cywilny obywatel pnejšł urzšd marynarki, Pczas pobytu ministra, admirała Kato, na konferencji marynarki w Waszynonie. Sam tenno nie był immunizowany przeciwko 250 zarzutom dotyczšcym braku patriotyzmu. W 1923 r. dokonano zamachu na Hirohito, w wyniku czego ten nieœmiały człowiek, z lęku przed własnymi oficerami, przestał popieraE cywilnych pre- mierów, którzy w myœl konstytucji mogli tego poparcia oczekiwać. Sytuacja pogorszyła się jeszcze w latach 1924-1925, kiedy reformy w wojsku wurowadziły nowy typ oficera, wybranego spo- œród niższych urzędników, sklepikarzy i drobnych posiadaczy. Lu- dzie ci nie żywili szacunku dla tradycyjnej władzy ani swoich własnych dowódców i byli pnepełnieni leninowskimi ideami prze- mocy politycznej, a przede wszystkim totalitarnš wersjš bushido. W każdej chwili gotowi zgładzić Hirohito, mówili o "przywróceniu mu władz'. W rzeczywistoœci chciefi militarnej dyktatury pod nominal- nie cesarskimi rzšdami. Kluczowym słowem było kokutai, czyli polityka narodowa, i każdy polityk winien najmniejszej nielojalnoœ- ci wobec kokutai był praktycznie skazany. Większoœć tych ludzi pochodziła z rejonów rolniezych, gdzie w cišgu lat dwudziestych stopa życiowa stale się obniżała, a młode dziewczęta szły do dar- mowej pracy tylko po to, żeby dostać jedzenie. Ich wojskowi braeia płonęli furiš i nienawiœciš, a ich przemoc znajdowała szerokie społeczne poparciez'. W takiej sytuacji pozycja cywilnego rzšdu stopniowo słabła, a wybory nie miały żadnego znaczenia. W latach 1927 i 1928 premierzy musieli ustšpić pod naciskiem arm. W 1930 r. premier Hamaguchi Yuko otrzymał mandat upoważniajšcy do redukcji sił zbrojnych i został natychmiast zastrzelony, gdy próbo- wał rzecz przeprowadzić. Jego następca został usunięty z tego samego powodu. Następny premier, Inukai Ki, który również pró- bował przeciwstawić się armii, został zamordowany w maju 1932 r. przez grupę oficerów wojska i marynarki. Chcieli oni nawet zabić wraz z nim Charlie Chaplina, odbywajšcego wizytę w Tokio i umówionego z premierem na herbatę. Dowódca spisku, oficer marynarki, powiedział sędziemu: "Chaplin jest postaciš popularnš w Stanach Zjednoczonych i ulubieńcem kapitalistów. Sšdziliœmy, że zamordowanie go spowodowałoby wojnę z Amerykš". Kiedy mordercy stanęli przed sšdem, ich obrońca dowodził, że ponieważ ich honor i przyszłoœć zostały zagrożone, morderstwo należy trak- tować jako formę samoobrony. Przedstawił sędziemu 110 tys. lis- tów, w‹ele z nich pisanych krwiš, proszšcych o łaskę dla oskarżonych. W N iigata dziewieciu młodych ludzi obcięło sobie małe palce u ršk na dowód szczeroœci i wysłało je zamarynowane w słoiku z alkoho- ‹em do ministra wojny. Łagodne wyroki, jakie zapadły w tym i 251 wielu innych procesach, przypominały farsowe sprawy sšdowe dotyczšce prawicowych morderców we wczesnej Republice Wei- marskiej. Załamanie się w Japon konstytucyjnego rzšdu nie mogło zostaE potraktowane jako sprawa wewnętrzna, ponieważ było nie- rozerwalnie zwišzane z celami polityki zagranicznej. WiększoœE Japończyków uważała ekspansję terytorialnš za istotny element wkroczenia w nowoczesny œwiat. Czyż wszystkie inne potęgi prze- mysłowe nie budowały swoich imperiów? Było to więc tak samo konieczne jak huty czy pancerniki. W przypadku Japon istniały dodatkowe, nieodparte powody: ubóstwo kraju, niemal całkowity brak bogactw naturalnych i gwałtowny, nie powstrzymywany wzrost liczby mieszkańców. W latach 1894-1895 Japonia uderzyła na Chiny, zagarniajšc Koreę, Forntozę (Taiwan) i Port Arthur. Ten ostatni musiała oddać w obliczu potrójnej interwencji Rosji, Nie- miec i Francji. Odpowiedziš Japonii było dwukrotne zwiększenie sił wojskowych i samowystarczalnoœć w dziedzinie uzbrojenia, co osišgnięto w 1904 r. Zaraz potem Japonia wystosowała ultimatum w do Rosji, odebrała Port Arthur i wygrała niszczšcš bitwę morskš pod Czuszimš w maju 1905 r., co zapewniło jej panowanie handlo- we w Mandżur, oraz na mocy traktatu pokojowego dostała wyspy Sachalin (Karufuto). W 1914 r. przystšpiła do wojny wyłšcznie w celu zdobycia niemieckich portów i posiadłoœci w Chinach, a w roku następnym przedstawiła rzšdowi Chin dwadzieœcia jeden żšdań, których zrealizowanie uczyniło jš głównš kolonialnš i handlowš potęgš w tym rejonie. Panowanie to zostało potwierdzone trakta- tem wersalskim, który dawał Japon w zarzšd Szantung i sznur wysp na Pacyfiku. Japonia stanęła przed dylematem. Była zdecydowana rozsze- rzać swój stan posiadania, lecz pod jakim sztandarem? Rewolucja Meiji była w istocie ruchem antykolonialnym, majšcym na celu zachowanie suwerennoœci. Poczštkowš ideš przyœwiecajšcš zagar- nięciu Korei było odebranie jej potęgom europejskim i ustawienie się w roli handlowego, politycznego i wojskowego przywódcy Ligi Wschodnioazjatyckiej, sojuszu obronnego, który zmodernizowałby Wschodniš Azję i powstrzymał dalszš penetrację zachodniš. W ten sposób Japonia stałaby się pierwszš wielkš potęgš antykolonialnš, podobnie jak Rosja po 1945 r., a w trakcie tego procesu zyskałaby (tak jak Rosja) grupę niezależnych od niej sojuszników i państw satelickich. Problem stanowiły Chiny, których wspótpraca była 252 niezwykle istotna, a które nigdy nie przejawiały najmniejszej ochoty ku tejże wspólpracy, uważajšc Japonię za młodsze państwo i za grabieżcę, którego należałoby obawiać się bardziej niż jakiejkol- wiek potęgi europejskiej, ponieważ był bliżej. Jednakże Japonia nigdy nie porzuciła całkowicie tej linii politycznej. Było to widoczne w jej żšdaniu klauzuli o równoœci rasowej w Pakcie Ligi, w zbożnym utrzymywaniu, że wszelka japońska działalnoœć na terenie Chin leży w interesie Chińczyków, a podczas II wojny œwiatowej w tworzeniu marionetkowych rzšdów na okupowanych terenach i potšczeniu ich w większš strefę wschodnioazjatyckiego dobrobytu. Wszystko to nie było jedynie fikcjš, ale nie stało się też rzeczywis- tym faktem, skoro Japonia musiała walczyć i podbijać Chiny po to, aby uczynić je swoim "partnerem". Skoro ta droga została zamknięta, cóż miała robić Japonia? Czy stać się, podobnie jak inne państwa, potęgš kolonialnš? Ten poglšd reprezentowało japońskie Ministerstwo Spraw Zagranicz- nych, dwór Hirohito i liberalny establrshment polityczny. Oznaczało to jednak posiadanie sojuszników, przede wszystkim zaœ poparcia Wielkiej Brytan, największego i najbardziej poważnego z istniejš- cych imperiów. Wielka Brytania dšżyła do stabilizacji i niewštpliwie była w stanie znaleŸć œrodki dla zapewnienia Japonii wystarczajš- cych zysków i stanu posiadania, a także włšczyć jš dzięki temu w stabilny system. A dopóki Wielka Brytania była sojusznikiem Japo- nii, celem tej ostatniej było zachowanie wewnętrznego porzšdku, przestrzegania konstytucji i praworzšdnoœci, czyli tego wszystkiego, czego nauczyła jš Wielka Brytania. Dlatego właœnie zniszczenie przez USA i Kanadę w latach I921-I922 anglo-japońskiego sojuszu okazało się fatalne w skutkach dla pokoju na Dalekim Wschodzie. Czystš fikcjš był poglšd, że ów sojusz mógł zostać zastšpiony przez waszyngtoński traktat o marynarce oraz traktat dziewięciu państw z lutego 1922 r. podpisany także przez Belgię, Włochy, Holandię i Portugalię, a gwarantujšcy Chinom integralnoœć. Drugie porozu- mienie nie zawierało przepisu o przestrzeganiu tego punktu, choć- by w teorii, a pierwsze wykluczało praktyczne przestrzeganie go. W efekcie Japonia została ustawiona w roli potencjalnego grabieżcy i wyrzucona poza nawias zaczarowanego kręgu szacownych "po- siadaczy". Wpływ Wielkiej Brytan na Japonię zanikł, a Ameryka pełnišc rolę obrońcy Chin, stała się jej nieprzejednanym wrogiem3'. Wewnętrznie oznaczało to utratę władzy przez ministerstwo spraw zagranicznych, jako że cudzoziemscy przyjaciele zawiedli i umoc-  253 nienie się wojska, zwłaszcza młodszych oficerów, przepełnionych fanatycznš pasjš, żeby działać po swojemu, co było niejako wpisane w totalitarne shinto. Istniały też bardziej prozaiczne powody naro- dowej desperacji. Japonia nie była w stanie się wyżywić. W I868 r., majšc 32 mln mieszkańców, zjadajšcych przeciętnie rocznie poni- żej 4 buszli ryżu na głowę, Japonia miała pod uprawę 6 mln akrów, po 20 buszli z jednego ala'a. Do 1940 r., dzięki kolosalnym wysiłkom i umiejętnoœciom, zwiększyła wydajnoœć do 40 buszli z akra, a poprzez wykorzystanie każdego skrawka ziemi zwiększyła tereny upraw do 8 mln akrów. Jednakże w tym czasie przeciętne spożycie wzrosło do 5 i 3/4 buszla rocznie, czyli niewiele, a liczba mieszkań- ůů= ców do 73 mln. Tak więc Japonii brakowało 65 mln buszli ryżu rocznie. Produkcja rolna ustaliła się we wczesnych latach dwudzies- tych i nie było sposobu, aby jš podnieœć. Pomiędzy okresem przed- wojennym(1910-19I4) i końcem lat dwudziestych import ryżu wzrósł trzykrotnie. Płacono głównie eksportem wyrobów tekstyl- nych, co oznaczało ostrš konkurencję i wysokie cło. Emigracja nie była dla Japończyków wyjœciem z sytuacji. Już w 1894 r. zawarto pierwszy traktat ograniczajšcy ich wyjazdy do Stanów Zjednoczonych. Była to pierwsza tak ostro kontrolowana grupa narodowa. Do I920 r. w Stanach było 100 tys. Japończyków (głównie w Kalifornii), a dalszych 100 tys. na Hawajach. W cztery lata póŸniej strach Amerykanów przed "żółtym niebezpieczeńs- twem" doprowadził do zatwierdzenia ustaw zabraniajšcych Japoń- czykom otrzymywania amerykańskiego obywatelstwa, co w œwietle nowego prawa imigracyjnego oznaczało odebranie im prawa wjaz- du do USA. Prawo australijskie było równie ostre i wyraŸnie wymierzone przeciwko Japonii. Postawa rzšdów amerykańskiego i australijskiego (odzwierciedlajšca, rzecz jasna, opinię publicznš) wywołała wyjštkowe rozgoryczenie wœród japońskich handlowców, posiadajšcych w Azji status europejski. W połowie lat dwudziestych nawet niektó "szanowani" politycy zaczynali sšdzić, że nie ma pokojowego wyjœcia z tego dylematu. W swojej ksišżce Posłanie do młodych ludzi Hashimoto Kingoro pisał: Japonia ma przed sobš tylko trzy drogi, żeby uporać się z problemem nadmiaru ludnoœci (...): emigrację, wkroczenie na rynki œwiatowe i ekspansję terytorialnš. Pierwsze wyjœcie zostało nam zabrane przez antyjapońskie przepisy imigra- cyjne innych państw. Drugie jest niemal zamknięte przez 254 bariery podatkowe i zniesienie traktatów handlowych. Co ma zrobić Japonia, skoro odebrano jej dwa z trzech możli- wych rozwišzań? To samo podkreœlano jeszcze mocniej w propagandzie roz- powszechnianej przez kais i elementy zarażone przekupstwem w wojsku i marynarce. Stało się to głównym zakresem działań Sadao Araki, który w 1926 r. był przywódcš grp młodych oficerów i głosicielem kodo, "drogi imperialnej", nowej, bojowej formy eks- pansjonistycznego shinto. Dlaczego - pytał - Japonia, majšc ponad 60 mln ludzi do wyżywienia, ma zadowolić się 142 tys. 270 milami kwadratowymi (z których częœć jest nieurodzajna)? Australia i Kanada, majšc po 6,5 mln mieszkańców, majš terytoria odpowied- nio 3 i 3,5 mln mil. Ameryka ma 3 mln mil kwadratowych, Francja posiada imperium kolonialne o łšcznej powierzchni 3,8 mln mil kwadratowych, Wielka Brytania (nawet bez dominiów i Ind) - 2,2 mln mil, Belgia - 900 tys. mil, Portugalia - 800 tys. mil kwadrato- wych, Ameryka - dodawał - poza ogromnymi własnymi terytoriami, posiada 700 tys. mil kwadratowych kolonii. Gdzież jest sprawiedli- woœć w tych ogromnych rozbieżnoœciach? Japończycy wcale nie byli zachłanni. Żyli rybš i ryżem, a i tego mieli niewiele. Byli niezwykle oszczędni w użytkowaniu wszelkich materiałów. W połowie lat dwudziestych ich zasoby były niemal wyczerpane, a w dziesięć lat póŸniej skończyły się całkowicie. Za romantycznym atawizmem gangów wojskowych, ich pozami i morderczymi fanfaronadami stało przemożne, szczere poczucie narodowej krzywdy odczuwane przez wszystkich niemal Japończyków, z których wiele milionów- w przeciwieństwie do Niemców - było po prostu głodnych. Na ironię losu zakrawa fakt, że Japonia, przynajmniej na poczštku, zamiast szukać wyrównania tych dysproporcji poprzez przeciwstawienie się bogatym krajom Zachodu, których polityka rasowa jeszcze pogarszała sprawę, narzuciła większy niż dotychczas ucisk temu, co lord Curzon nazwał "wielkš, bezradnš, beznadziejnš i nieruchawš masš Chin". Oczywiœcie, mocarstwa europejskie też dały stosowny przykład. Podawały różne powody do narzucania Chinom traktatów i okupywania ich portów rzecznych, lecz jedy- nym prawdziwym uzasadnieniem była ich dojmujšca siła. Czasami przyznawano to otwarcie. W 1900 r. w instrukcji cesarskiej do oddziałów niemieckich, dotyczšcej uwolnienia poselstwa w Peki- nie, czytamy: "Nie oddawać ani skrawka. Nie braćjeńców. Walczyć tak, żeby przez następnych tysišc lat żaden Chińczyk nie œmiał 255 kr Zywo spojrzeć na Niemca". Inne państwa postępowały podob- nie, choć bez tej retoryki. Jeœli inne narody stosowały wobec Chin prawo siły, dlaczego wyłšcznie Japonia miała tego nie robić? Japo- nia nie była w stanie przyjšć do wiadomoœci, że wojna œwiatowa zakończyła erę kolonializmu. Dla niej era ta właœnie się rozpoczy- nała. Chiny były sztandarowym celem Japon. Czolowy japoński bankier Hirozo Mori pisał: "Ekspansja na kontynent jest przezna- czeniem Japończyków wyznaczonym przez Boga i ani œwiat, ani my nie możemy tego zmienić". Istniał jeszcze inny powód ataku na Chiny, sięgajšcy korzeni japońskiego dynamicznego pędu. "Sš niezwykle wyczuleni - pisał Kurt Singer - na woń rozkładu, ehoćby najskrzętniej ukrywanš, i uderzš w każdego nieprzyjaciela, w którym zwęszš brak siły (...) Ich gotowoœć - majšca miejsce nawet w obliczu widocznych pr Leszkód- atakowania tam, gdzie czujš rozkład, sprawia, że jawiš się jako następcy Hunów, Awarów, Mongolów i innych biczów bożych"3'. Ten instynkt rekina, każšcy atakować słabych, był wyraŸn‹e widocz- ny w napadzie na carskš Rosję. Był on też podłożem niezwykłej rozgrywki o dominację nad Azjš i Pacyfikiem w 1941 r. Wtedy w latach dwudziestych pchał ich nieodparcie ku Chinom, gdzie odór gangreny społecznej i narodowej był bardzo wyczuwalny. Sytuacja Chin była wynikiem optymistycznego poglšdu, wspól- nego intelektualistom lewicy, że rewolucje rozwišzujš więcej prob- lemów niż powodujš. W XIX wieku wielkie mocarstwa chciały wkroczyć do Chin i zmodernizować je lub - jak sšdzili Chińczycy- splšdrować je. Narzuciły "niesprawiedliwe traktaty", które dyna- stia mandżurska była zmuszona przyjšć. Carski system rzšdów, trwajšcy od trzech tysišcleci, można oceniać dwojako. Wyrażał on zasadę jednoœci, niełatwo dajšcš się zastšpiE w ogromnym kraju majšcym niewiele naturalnych punktów jednoczšcych, ponieważ jego mieszkańcy mówili wieloma różnymi językami (choć dzięki cesarskim urzędnikom państwowym ludz‹e wykształceni posługi- wali się wspólnym pismem ideogramów). MoŸna ten system widzieć także jako przyczynę słaboœci, umożliwiajšcej obcš penetraeję. Niezdolny do autoreformowania czy modernizacji, doprowadził do tego, do czego skuteeznie nie dopuœciła japońska klasa rzšdzšca. A skoro Ch‹ny nie potrafiły przeprowadzić odgórnej rewoIucji, niech maja rewolucję idšcš od mas. Tak‹ poglšd głosili radykalni intelektualiœci, których przywódcš był wykształcony na Zachodzie Sun Yat-sen. Podobnie jak Lenin, 256 dużš częœE życia spędził na wygnaniu. W 1896 r. został porwany przez personel cesarskiego poselstwa chińskiego w L,ondynie. Za- mienano odesłaE go jako szaleńca specjalnym parowcem, a po przybyciu do Pekinu zostałby torturowany i uœmiercony, co było karš za spiskowanie przeciwko dynastii Smoka. Ale Sun rzucał ze swego okna na najwyższym piętrze poselstwa na rogu Portland Place i Weymouth Street listy owinięte wokół półkoronówek. Je- den z nich znalazł czarnoskóry portier i zaniósł na policję. Wkrótce potem premier lord Salisbury doprowadził do uwolnienia Sunas. W końcu wrócił on do Chin. Dokładnie w tym czasie, kiedy Lenin formował swojš teorię "elity awangardy", uprawniajšcš mieszczań- skich intelektualistów do pchnięcia prawie nie istniejšcego prole- tariatu do rewolucji, a mentorzy Mussoliniego eksperymentowali z "rewolucyjnym syndykalizmem", Sun założył tajne stowarzyszenie Hsing Chung Hui. Było ono oparte częœciowo na wzorach europej- skich, częœciowo na japońskich, a jego celem, podobnie jak u Lenina, było obalenie cesarskiej autokracji. Organizacja wykorzys- tywała głód i nieurodzaje, zabijała urzędników na prowincji, cza- sem napadała i zagarniała miasta lub angażowała się w ogólniejsze rewolty, na przykład w latach 1904 i 1906. Ich chwila nadeszła w 1908 r., gdy zmarła cesarzowa wdowa Tzu Hsi i pozostawiła tron dwuletniemu PuYi. Zwołano zgromadzenie nacodowe. Zaistniała możliwoœć utworzenia monarchii konstytucyjnej, która wprowadzi- łaby zasady demokratyczne, przyjednoczesnym zachowaniujedno- czšcej zasady monarch, pozbawionej typowych nadużyć. Ale Sun nie dopuœcił do tego. 29 grudnia 1911 r. stworzył w Nankingu republikę i ogłosił się jej prezydentem, a w szeœć tygodni póŸniej abdykował ostatni cesarz z dynast mandżurskiej. Tak więc zasada legalnoœci została zniszczona pozostawiajšc próżnię, którš wypełnić można było jedynie siłš. Zapamiętał to młody chłop, Mao Tse-tung, który miał siedemnaœcie lat w l910 r., kiedy to z dwuletnim opóŸnieniem dowiedział się o œmierci cesa- rzowej. Gdy nadeszła rewolucja, œcišł tradycyjny warkoczyk i wstš- pił do wojska, odkrywajšc jednoczeœnie, że chcšc cokolwiek zdziałaE w Chinach, należy mieE armię - spostrzeżenia tego nigdy nie zapomniał'. Ponury doktor Sun doszedł do tego samego wnios- ku zbyt póŸno i zdał prezydenturę w ręce ostatniego dowódcy oddziałów cesarskich, generała Yuan Shikai. Generał z pewnoœciš ogłosiłby się cesarzem i założyłby nowš dynastię, podobnie jak wielu Chińczyków przed nim, lecz zmarł w 1916 r.; sprawa mo-  257 narchii została przegrana,a Chiny znalazły się w sytuacji,którš Charles de Gaulle nazwał potem les d‚lices de 1'anarchie - przyjem- noœciami anarchii. Obalenie monarch miało na celu przywrócenie posiadłoœci chińskich zgodnie z gcanicami z 1840r.,zjednoczenie kraju i wzięcie w karby cudzoziemców.Stało się dokładnie odwrotnie.W tak zwanej Zewnętrznej Mongol Hutuktu z Urga ogłosił się niezależ- nym władcš i zawarł tajny traktat z Rosjš (1912),z którego nigdy się nie wycofano.Do 1916r.pięE innych prowincji optowało za autonomiš.Japonia wkroczyła do MandŸur oraz zajęła wiele terenów na pótnocy i wybrzeżu.Inne mocarstwa ustaliły swoje "strefy wpływów" na konferencjach,w któryeh Chinom nie pozwo- lono wzišć udziału.Jedynym Ÿródłem dochodu państwowego,jakie posiadał rzšd republikański,były nozostałoœci starego cesarskiego cła morskiego,stworzonego przez IrIandczyka Sir Roberta Harta i obsadzonego Europejczykami,głównie z Wielkiej Brytanii,którzy kontrolowali wybrzeże i rzeki spławne,utrzymywali boje,latarnie morskie i prowadzili wyliczenia oraz pobierali podatki. Reszta :„ rzšdowego systemu podatkowego rozplynęła się w bagnie korupcji. A skoro nie było pieniędzy,nie mogło bvć centralnej arm. Co więcej,zniszczenie monarchii zadało œmiertelny cios sta- remu chińskiemu ziemiaństwu.Straciło ono przywileje de iure i natychmiast postarało się o zbudowanie systemu n‹eorawego feu- = dalizmu (podobnie jak w Japonii),aby odbudować je ƒe facto. : Dotychczas wszystko obracało si wokół dworu.Poza dworem nie było nic.Tradycyjna kosmoŒogia znirtnęła wraz z tronem.Podobnie religia,ponieważ konfucjanizm obracał się wokót monarch.Tao- izm,kult prywatny,nie mógł go zastšpić jako zasady moralnoœc; publicznej.Niektórzy schronil‹ sŒę w buddyzm,inni w chrzeœcijań- stwo,jednak większoœć ziem‹aństwa przyłšczała się do jakiejkoI- wiek istniejšcej lokalnej władzy wojskowej i wraz z zależnymi o siebie ludŸmi stawała się jej podległa.Ziemianie postawieni prze groŸbš roztopienia się,tak plastycznie opŒsanš przez Hobbesa, wybrali Lewiatana w formie war-forda.Niestety,potworów było więcej niż jeden: do 1920r.rej wodziło ezterech generałów i tłum pomniejszych.Chiny wkroczyły w tragiczny okres przypominajšcy wojnę trzydziestoletniš w Europie'". VWar-lord - pan wojny; tak nazywano generałów chińskich w czasie wojny domowej.(Przyp.tłum.) 258 Doktor Sun, uczeń czarnoksiężnika, obwołał się ponownie prezydentem, a w 1921 r. generakssimusem. Ale nie miał armii ani pieniędzy, żeby jš opłacić. Pisał ksišżki: San-min chu-i (Trzy zasady narodu) i Chien-kuo fang-lueh (Plany budowy królestwa). Wszys- tko to było b3rdzo łatwe na papierze. Najpierw nastšpiłaby faza walki ze starym systemem, następnie etap rzšdów edukacyjnych, a wreszcie faza prawdziwie demokratycznego rzšdu. Sun zmienił swojš organizację rewolucyjnš w Kuomitang, czyli Partię Ludu. Oparta była na trzech zasadach: narodowej wolnoœci, demokra- tycznego rzšdu i socjalistycznej ekonomii. Wykładowca, czyli Sun, rysował na tablicy duże koło, a w nim mniejsze kółka - konserwa- tyzm, liberalizm, socjalizm i komunizm - Kuomitang miał brać co najlepsze z każdego z tych pršdów i łšczyć je w nowš całoœć. W rzeczywistoœci wyglšdało to nieco inaczej. Doktor Sun przyznał: "Dobrze zorganizowane narody liczš głosy w urnach wyborczych. le zorganizowane liczš ciała, czyli trupy na polach bitewnych". Kiedyœ też zwierzył się swojemu naczelnemu "gorylowi" - cieszš- cemu się powszechnym szacunkiem kanadyjskiemu Żydowi, zwa- nemu Dwurewolwerowy Cohen - że jego faktyczny cel polityczny jest skromny: "Chcę Chin, w których nie będzie potrzeby zamyka- nia nocš bramy"". W istniejšcych okolicznoœciach cel ten był zbyt ambitny. Zamknięte bramy pozostały, podobnie jak ochrona osobista. Ukryty w Kantonie Sun potrzebował szeœciuset ludzi do ochrony osobistej. Czasami nie był w stanie im zapłacić. Wtedy buntowali się i robili wypady na skarb państwa, chcšc zobaczyć, co można tam znaleŸć. Gdy Sun i inni przywódcy wojskowi podróżo- wali, poruszali się wielkimi amerykańskimi packardami, z uzbrojo- nymi dragonami gwardii tłoczšcymi się na stopniach samochodu. Niekiedy Sun był zmuszony ukrywać się w dziwnych przebraniach. Raz uciekł btytyjskš kanonierkš do Hongkongu. W gruncie rzeczy byłby ogromnie rad, gdyby Wielka Brytania pomogła mu jako siła obronna (tak wyglšdała chińska niezależnoœE), lecz lord Curzon sprzeciwił się temu. Potem zwrócił się do Ameryki, proszšc Jacoba Gould Schurmana, amerykańskiego ministra w Kantonie, o pięcio- letniš interwencję amerykańskš, z możliwoœciš zajęcia wszystkich węzłów kolejowych, stolic prowincji, z władzš nad wojskiem, poli- cjš, z kontrolš nad systemem wodnym i kanalizacyjnym oraz pra- wem mianowania kluczowych stanowisk administracyjnych. Jed- nakże ta propozycja również została odrzucona w 1923 r., a następ- nie w 1925 r. 259 Zawiedziony Sun zwrócił się więc w 1923 r. do rzšdu sowiec- kiego. Chińska Partia Komunistyczna została założona na przeło- mie lat 1920 i 1921 dopuszczajšc jednoczesne członkostwo w Kuomintangu. Reżim sowiecki istotnie nalegał na ten sojusz, zmu- szajšc KPCh na jej III ZjeŸdzie do dektaracji: "Kuomitang musi być centralnš siłš narodowej rewolucji i jej przywódcš". Tak więc Moskwa (czyli Stalin) z zadowoleniem przyjęła proœbę Suna i w paŸdzierniku 1923 r. posłała mu Michaiła Borodina, znanego też jako Berg i Grisenberg, żeby zreorganizował Kuomintang w myœl leninowskich zasad demokratycznego centralizmu, oraz eksperta wojskowego Galena, znanego również jako generał Blucher, żeby stworzył armię. Obaj przywieŸli ze sobš wielu tak zwanych dorad- ców, będšcych pierwszš oznakš nowej sowieckiej formy imperia- lizmu politycznego. Galen sprzedawał Sunowi sowieckie karabiny, po szeœćdziesišt pięć dolarów amerykańskich każdy, a następnie oddawał pienišdze Borodinowi, który przeznaczał je na organizo- wanie KPCh. Galen założył również akademię wojskowš w Wham- poa, a jej szefem uczynił ambitnego szwagra Suna, byłego księ- gowego Czang Kaj-szeka (obaj poœlubili siostry lewicowego bankie- ra T V Soonga). Rozwišzanie to pozornie zdawało egzamin. Akademię opuœci- ło pięciuset wykwalifikowanych oficerów, z których Czang uczynił elitę pierwszej armii Kuomintangu. Następnie postanowił sam zos- tać panem wojny, na własnš rękę. Problem w arm chińskiej zawsze stanowiła dyscyplina. Generałowie, a nawet całe armie często uciekały z pola bitwy. W 1925 r. Czang, awansowany na szefa sztabu przygeneralissimusie Sun, wydawał swoje pierwsze rozkazy: "Jeœli kompania moich oddziałów pójdzie do akcji, a następnie wycofa się bez rozkazu, jej dowódca zostanie rozstrzelany. Zasada ta będzie obowišzywać również bataliony, pułki, dywizje i korpusy. W wypadkach ogólnego odwrotu, jeœli dowódca korpusu zginie w walce, wszyscy dowódcy dywizji zostanš rozstrzelani". I tak dalej. Po tym nastšpiły sšdy wojenne i masowe rozstrzeliwania. W 1924 r. Sun zwołał I Zjazd Kuomitangu, który stał się wówczas partiš masowš, zorganizowanš według zasad part komu- nistycznej, i liczył 600 tys. członków. Lecz Sun zmarł w marcu 1925 c., ubolewajšc przed œmierciš nad tym, że bojówkarze z part komu- nistycznej przejmujš władzę, i że Wielka Brytania i Ameryka nie pomogły mu ocalić Chin przed komunizmem. W zaistniałej sytuacji pan wojny Kuomintangu, Czang Kaj-szek, musiał przejšć władzę i 260 tak właœnie uczynił. Wtedy to dokonał się jeden z decydujšcych historycznych punktów zwrotnych, które, choE sš widoczne jasno w retrospekcji, w chwili, gdy się działy, były skomplikowane i pehie zamętu. Jak ma się potoczyE rewolucja po œmierci doktora Suna? Kuomintang kontrolował jedynie rejon Kantonu. Komuniœci byli podzieleni. Jedni uważali, że rewolucja powinna być prowadzona na kruchej podstawie chińskiego proletariatu skupionego w Szang- haju i wokót niego. Inni, pod dowództwem I Ta-chao, biblioteka- rza z uniwersytetu w Pekinie (którego asystentem został Mao Tse-tung) sšdzili, iż rewolucję należy oprzeć na chłopstwie, stano- wišcym przeważajšcš masę ludnoœci chińskiej. Ortodoksyjna dok- tryna komunistyczna odrzucała tę drogę. Jak stwierdził Chen Tu-hsiu, współtwórca chińskiej partii: "Ponad połowa chłopów to drobni burżuazyjni posiadacze o œwiadomoœci okreœlonej przez własnoœć prywatnš. Jak mogliby zaakceptować komunizm?" Sta- lin zgadzał się z tym poglšdem. Rosyjscy chłopi zawiedli Lenina, a sam Stalin nie zdołał jeszcze rozprawić się z nimi. Uznał, że w danej sytuacji Komunistyczna Partia Chin nie ma innego wyjœcia, jak tylko popierać Kuomintang i wspótpracowaE z chińskim nacjonalizmem. W ogromnym chaosie Chin każdy był oportunistš, a przede wszystkim Czang. W akadem w Whampoa, której celem było szkolenie oddanych oficerów, współpracował on œciœle z młodym komunistš, Czou En-lajem, szefem wydziału politycznego. Nie było w zasadzie różnic pomiędzy politycznš indoktrynacjš Kuomintangu i KP Ch. W gruncie rzeczy Kuomintang na ówczesnym etapie łatwo mógł stać się formš narodowego komunizmu, który to ostatecznie został rozwinięty przez Mao Tse-tunga. To Czang, a nie komuniœci, pierwszy pojšł, że nienawiœć do cudzoziemców oraz imperializmu można połšczyć z nienawiœciš do dręczšcych panów wojny i w ten sposób zmobilizować siłę mas chłopskich. Mao Tse-tung, który był członkiem szanghajskiego biura Kuomintangu, uznał ten pomysł za ciekawy i został mianowany szefem Instytutu Szkolenia Ruchu Chłopskiego, gdzie najwięcej uwagi poœwięcano dyscyplinie woj- skowej (128 godzin z 380 godzin kursu). W owym czasie jego poglšdy były bardzo zbliżone do poglšdów Czanga. Pod pewnymi względami czuł się o wiele lepiej w Kuomintangu, kładšcym nacisk na nacjonalizm, niż w KPCh, propagujšcej dogmatyzm, z orientacjš na miasta. Wspótpracowałz Kuomintangiem dłużej niżjakikolwiek inny znany komunista, co oznaczało, że po dojœciu do władzy pod koniec lat czterdziestych musiał "zgubić" rok z życia (1925-1926) 261 w swoich oficjalnych biografiach. Napisany przez Mao w lutym 1926 r. artykuł formuhijšcy pierwszy punkt oficjalnego maoistycz- nego kanonu, jest uderzajšco podobny do deklaracji Czanga w Changsha z tego samego roku: "Dopiero po obaleniu imperializmu- powiedział Czang - Chiny mogš uzyskać wolnoœć (...) Jeœli chcemy, żeby nasza rewolucja powiodła się, musimy zjednoczyć się z Rosjš, aby obalić imperializm (...) Chińska rewolucjajest częœciš rewolucji œwiatowe ". Możliwoœć połšczenia się Kuomintangu i KPCh w narodowš partię komunistycznš pod dowództwem Czanga i Mao zakłóciły bieżšce wydarzenia w Chinach. W latach 1925-1926 Czang miał pod kontrolš jedynie częœć południowych Chin. Częœć centralna i pólnoc pozostawała w rękach panów wojny. Macszałek Sun Chuan- -fang zarzšdzał Szanghajem i pięcioma prowincjami Nankingu. Na póMoc od Yangtze marszałek Wu Pei-fu zarzšdzał Hankow. Gene- rał Yen Hsi-shan rzšdził prowincjš Shanshi. Marszałek Chang Tso-lin zajmował Mukkden i rzšdził trzema prowincjami mandżur- skimi. Marszałek Chang Tsung-chang był panem wojny w Shantun- gu, a Chu Yu-pu w rejonie Pekin - Tientsin. Wczesnš wiosnš roku 1926 układ sił został naruszony, kiedy to marszałek Feng Yu-hsiang, najzdolniejszy z dowódców Kuo- mintangu, poprowadził swojš trzystutysięcznš armię (znanš jako Kuon–nchun, czyli Armia Ludowa) około 7 tys. mil, okršżajšc potudniowš Mongolię, a następnie na wschód przez Shensu i Hunan, żeby zaatakować od południa Pekin. Ten zdumiewajšcy kondycyjny i wojskowy wyczyn (który stał się wzorem dla Długiego Marszu Mao w następnym dziesięcioleciu) umożliwił Czangowi podbój północy w latach 1926-l927s. W wyniku tego czterech czolowych panów wojny uznało zwierzchnictwo Czanga i pojawiła się możliwoœć pokojowego zjednoczenia Chinjako republiki. Kam- pania na północy kosztowała wiele istnień ludzkich, zwłaszcza wœród chłopów. Czy nie było teraz lepiej szukać porozumienia na bazie ideologicznego kompromisu niż zdać się na powolnš rzeŸ w toku rewolucji Jeœli tak to zamiast wyrzucać "obcych kapitalis- tów, zan musiał szukać ich pomocy, a fakt, że b ł szwa rem głównego bankiera, stanowił atut. Lecz obranie tego kursu ozna- czało zerwanie z elementami komunistyeznymi w Kuomintangu i publiczne zadeklarowanie, iż o państwie robotników nikomu się jeszcze nie œniło. Tak więc w kwietniu 1927 r., po zajęeiu Szanghaju, Czang zwrócił się przeciwko robotnikom fabrycznym, którzy udzie- 262 lili mu poparcia, i rozkazał swoim oddziałom strzelać do nich. Businessmeni z Szanghaju pochwalili to pocišgnięcie, a banki da- wały pienišdze na opłacenie arm Kuomintangu. W tym czasie Stalin zdecydował się na zmianę swojej polityki. Na krótko pnedtem usunšł Trockiego i, zgodnie ze swym obycza- jem, przyjšł linię postępowania pokonanych przeciwników. Komu- nistyczna Partia Chin otrzymała rozkaz zerwania z Kuomintangiem i przejęcia władzy siłš. Był to jedyny wypadek, kiedy Stalin postšpił w myœl rewolucyjnej myœli Trockiego, jednak działania zakończyły się całkowitym fiaskiem. W Kantonie ruszyli się działacze komu- nistyczni, lecz zwykli mieszkańcy nie chcieli przyłšczyć się do nich. W walkach, które nastšpiły, wielu mieszkańców miasta zostało zmasakrowanych, a jedna dziesišta miasta - spalona. Gdy Kuomin- tang zaatakował pehzš siłš 14 grudnia 1927 r., komuniœci załamali się, a kantończycy œcigali ich po ulicach miasta. Większoœć perso- nelu konsulatu sowieckiego została zamordowana. Borodin wrócił do Moskwy pełen niesmaku i powiedział Stalinowi: "Następnym razem, gdy Chińczycy krzyknš: Niech żyje rewolucja œwiatowa!- poœlij OGPU". Stalin nic nie odpowiedział, a w odpowiednim momencie uœmiercił Borodina. Tak więc drogi Czanga i Mao rozeszły się. Czang został głów- nym panem wojny, a Kuomintang uznano za jego partię, w skład której wchodziło (1929) 172 tys. 796 oficerów i mężczyzn służšcych w różnych armiach, 201 tys. 321 obywateli cywilnych i 47 tys. 906 "zamorskich" Chińczyków, którzy dostarczali duże sumy pieniędzy i najbardziej krwiożerczych płatnych bandytów. W miarę jak Kuo- mintang umacniał się w kręgu przedsiębiorców i interesów zachod- nich, tracił wptyw wœród chłopów. Wdowa po doktorze Sun, wystšpiwszy z Kuomintangu, uciekła do Europy i oskarżyła następ- ców męża, że "zorganizowali Kuomintang jako narzędzie do boga- cenia się bogaczy, a także wysysania krwi z milionów głodujšcych Chińczyków. (...) Wojskowi i urzędnicy, których kilka lat temu znałam jako ludzi ubogich, nagle paradujš we wspaniałych samo- chodach i kupujš rezydencje w dzielnicach dyplomatycznych dla swoich nowych konkubin". Jednym z przykładów był Czang. W lipcu 1929 r. korespondent New York Times, odnotował, że za piętnastodniowy pobyt żony, ochrony osobistej i sekretarzy w pekińskim hotelu Czang zaptacił rachunek w wysokoœci 17 tys. dolarów, a dalsze 1,5 tys. dolarów wydał na napiwki oraz na łapówki dla policji5'. 263 Ze zmiany polityki Czanga Mao wycišgnšł wniosek praktycz- ny, lecz nie ideologiczny. Chcšc zdobyć w Chinach jakškolwiek władzę politycznš należy mieć armię. Tak więc postanowił sam zostać panem wojny. Był człowiekiem wysoce odpowiednim do tego celu. W 1927 r. miał trzydzieœci cztery lata. Był wysokim, potężnie zbudowanym synem okrutnego, przedsiębiorczego chło- pa, który wywalczył sobie pozycję zamożnego gospodarza i kupca zbożowego - krótko mówišc, przykład typowego kułaka. Rówieœ- nik Mao w wyższej szkole podstawowej w Tungshan opisał go jako "aroganckiego, brutalnego i upartego". Nie był millenarystš, reli- gijnym rewolucjonistš jak L,enin, lecz dzikim, pełnym pasji roman- tykiem z upodobaniem do brutalnego i gwałtownego dramatu, artystš w swoim gatunku, uformowanym z tej samej glŒny co Hitler i równie niecierpliwym. Podobnie jak Hitler, był przede wszystkim nacjonalistš, wierzšcym w kulturę narodowš. Od filozofa Yen Fu przyjšł ideę, że "kulturalizm", poszukiwanie chińskiej drogi jest œrodkiem przekształcenia narodu chińskiego w niepowstrzymanš siłę. Czytał dzieła marksistowsko-leninowskie i stosował się do nich, lecz jego fundamentalny poglšd bliższy był aksjomatowi jego nauczyciela etyki w Pekinie, Yang Chang-chi, którego córka została pierwszš żonš Mao: "Każdy kraj ma swojego ducha narodowego, podobnie jak każdy człowiek ma swojš osobowoœć (...) Kraj jest organicznš całoœciš, takjak ludzkie ciało. Nie jest to maszyna, którš można rozebrać na częœci i złożyć z powrotem. Organizm ten umiera, jeœli się go rozłoży". W myœleniu Mao zasadniczym motv- wem jest radykalny patriotyzm. Nigdy nie musiał przestawiać się z internacjonalizmu na nacjonalizm, co uczynił Mussolini w 1914 r.; był nacjonalistš ab initio, podobnie jak Atatrk. Jego kulturowv nacjonalizm wyrastał nie tyle z poczucia ucisku, co z przerażajšcej œwiadomoœci znieważonej wyższoœci. Jakim prawem Chiny, koleb- ka kultury, były traktowane przez europejskich parweniuszv niczym niesforne dziecko - metafora używana często w latach dwudzies- tych przez zachodniš prasę. I tak Far Eastern Review, w komentarzu z 1923 r. na temat usiłowań opodatkowania brytyjsko-amerykańs- kiego monopolu tytoniowego, pisał: "Rozwišzaniem problemu jest, oczywiœcie, wspólne działanie mocarstw majšce na celu wy- tłumaczenie tym młodym politykom, że sztuczki nigdy nie zdzia- łały nic dla narodu, że prędzej czy póŸniej mocarstwa zmęczš się sztuczkami i dziecinnymi wybrykami, zaprowadzš w domu porzš- dek, a dziecku dadzš w skórę". W 1924 r. Mao specjalnie pokazał  264 swojemu przyjacielowi, który dopiero co powrócił z Europy, słyn- ny zakaz w parku w Szanghaju: "Chińczykom i psom wstęp wzbro- niony". Przerwał mecz futbolowy ( przeciwko drużynie z Yale) charakterystycznym sloganem: "Bić niewolników służšcych cudzo- ziemcom!". I użył równie charakterystycznej metafory: "Jeœli któ- ryœ z waszych zachodnich mistrzów pierdnie, jest to dla was cudownš perfumš!". "Czy Chińczycy umiejš tylko nienawidzić Ja- pończyków - pytał - a nie potrafiš nienawidzić Anglii?" Mao nie zrażał się trudnoœciami w ponownym przemienianiu Chin - tego bezradnego, zdruzgotanego, nieruchawego bydlęcia- we wspaniałego smoka. Ten potężny, pewny siebie człowiek o spłaszczonych u góry uszach i szerokiej, bladej twarzy - typowy Chińczyk według Birmańczyków, słoń morski w oczach Tajlandczy- ków - był niepoprawnym optymistš, badajšcym skrupulatnie tajem- nicę Chin w celu znalezienia przychylnych znaków. Doktor Sun uważał, że Chiny sš w gorszej sytuacji niż zwykła kolonia: "Jesteœmy dławieni przez siłę ekonomicznš potęg œwiatowych bardziej niż gdybyœmy byli regularnš koloniš. Chiny nie sš koloniš i niewolni- kiem jednego kraju, lecz wszystkich. Uważam, że powinno nas się nazywać hiperkoloniš". Podobnie sšdził Stalin. Mao jednak uważał, że wieloœć eksploatatorów Chin jest faktem korzystnym, ponieważ można ich skłócić. Nie wierzył w leninowskš teorię kolonia- lizmu. Dowodził, że "brak jednoœci wœród państw imperialistycz- nych powoduje brak jednoœci wœród klas r Lšdzšcych w Chinach" a zatem nie może zaistnieć "jednolita potęga państwowa"s. Cała ta analiza była jednak gołosłowna bez arm. Mao po- dzielał pierwotny poglšd Czanga, że kluczem do sukcesu rewolucji jest ruszenie chłopstwa. Ale chłopi byli tak bezradni, jak same Chiny, dopóki nie zostaliby uzbrojeni, wyszkoleni i sami zamienieni w broń, tak jak uczynił to Dżyngis Chan. Czyż Dżyngis nie był uznanym bohaterem odrodzonej chińskiej kultury? Jednym z elementów romantycznego nacjonalizmu Mao, tak podobnego nacjonalizmowi Hitlera, było poszukiwanie w pr Leszłoœci wzorów, zwłaszcza takich osób, które podzielały jego poglšd o decydujšcej roli potęgi i siły fizycznejs. W swoim pierwszym artykule głosił: "Naszemu narodowi brakuje siły. Duch wojskowy nie był rozwijany (...) Jeœli nasze ciała nie będš silne, zlękniemy się ujrzawszy nieprzyjaciela, a jak wtedy osišgniemy nasze cele i zyskamy szacu- nek? (...) Podstawowym celem wychowania fizycznego - dodawał-  265 jest heroizm militarny". Dla jego narodowego socjalizmu cnoty wojskowe miały absolutnie fundamentalne znaczenie. We wrzeœniu 1927 r., po zerwaniu z Kuomintangiem, Mao otrzymał od dowództwa komunistycznego rozkaz zorganizowania zbrojnego powstania wœród chłopów z Hunan. Była to jego szansa zostania panem wojny i zaraz potem stał się siłš niezależnš w polityce chińskiej. Samo powstanie nie udało się, lecz Mao zdołał ocalić trzon swoich sił zbrojnych i poprowadziłje w góry Chinghan- shan, na granicy Hunan i Kiangsi. Oddziały były niewielkie, lecz to wystarczyło Mao. Od tej pory zawsze miałjuż własne siły wojskowe. Jego hasła były brutalne, lecz skuteczne, systematyzujšce sponta- nicznš grabież ziemi, która (choć pewnie o tym nie wiedział) zniszczyła Kierieńskiego i umożliwiła leninowski pucz. Jego Prrepi- sy o ukróceniu lokalnych tyranów i złego ziemiaristwa oraz Szkicowa rzolucja w kwest„ ziemi potępiły tradycyjnych wrogów biednych chłopów, czyli "lokalnych tyranów i złe ziemiaństwo, skorumpowa- nych urzędników, militarystów i wszystkie kontrrewolucyjne ele- menty wiejskie". Jako "jednoznacznie kontrrewolucyjne" klasy- ftkował wszystkie grupy skłonne przeciwstawić się jego chłopskiej armii: "Wszyscy prawicowi chłopi, mali, œredni i wielcy posiadacze ziemscy, czyli ci, którzy posiadajš ponad 30 mou" (4,5 akra). W istocie przeciwstawiał się wszystkim stabilnym elementom w spo- łecznoœci wiejskiej, tworzšc bandę wojennš będšcš przeciwień- stwem tych, którymi dowodzili wywodzšcy się ze szlachty panowie wojny i ich lokalni tyrani. Jak wykazały póŸniejsze japońskie archiwa wojenne, Mao był bardziej skuteczny niż Czang, gdy apelował do chłopskiego patrio- tyzmu. Lecz na poczštku zdotał zebrać zaledwie tysišc ubogich chłopów. Uzupełnił swoje siły szeœciuset bandytami dobieranymi celowo z szumowin społecznych w trakcie wojny domowej, czyli ludŸmi, których nazywał swoimi "pięcioma zdeklasowanymi ele- mentami": dezerterami, bandytami, złodzie ami, żebcakami i pros- utkami. Podobnie jak u innych panów wojny liczebnoœć jego arntii wahała się od poniżej 3 tys. do 20 tys. żohiierzy. W zabijaniu wrogów był równie bezlitosny jak inni panowie wojny. W gcudniu 1930 r. kazał rozstrzelaE 2-3 tys. oficerów i członków armii za przynależnoœć do I,igi Antybolszewickiej, tajnej organizacji Kuo- ngu wewnštrz sił komunistycznych. Pięć miesięcy wczeœniej jego żona i starsza siostra zostały stracone przez Kuomintang, miały też miejsce inne wyroki œmierci, które należało pomœcić - w latach 266 1927-1928 Czang zabił dziesištki tysięcy komunistów. Mao nigdy nie wahał się przed użyciem siły. Do końca roku 1930 zdołał zorganizować swojš tajnš policję (ujawniła to czystka po jego odejœciu) i xiedy uważał to za konieczne, działał z całkowitš bez- względnoœciš i nieludzkim okrucieństwem. Porównywanie jego ob- dartej i dzikiej bandy z hordš Dżyngis Chana nie jest bezzasadne, a dla wielu z tych, przez których pola szedł, był jeszcze jednym panem wojny. Tak więc w końcu lat dwudziestych Chiny były opanowane przez rywalizujšce armie, których motywację stanowiły różne ide- ologie lub zwykła chciwoœć. Jakież zresztš miało to znaczenie dla ich ofiar? Po północnej kampanii zanga i spotkaniu "panów wojny" w Pekinie w 1928 r. jeden z przywódców Kuomintangu, marszałek Li Tsung-jen, oœwiadczył: "Coœ nowego pojawiło się w niezmicnnych Chinach ...) narodziny patriotyzmu i ducha publicz- nego". W' cišgu kilku miesięcy słowa te okazały się całkowitš iluzjš, ponieważ panowie wojny skłócili się ze sobš i z rzšdem w Nankingu. Wszystkim partiom bło na rękę działanie nod sztandarem rzšdu i Kuomintangu; nikt nie przeimował się dšżeniami ani jednego, ani drugiego. Dochody rzšu obniżyłY się, a dochód panów wojny rósł. W miarę nostępujšcego zniszczenŒa miast i wiosek, wielu pozba- wionych dachu nad głowš stawało się bandytami lub shiżyło wie1- kim i małym panom wojny za samo wyżywienie. Poza szóstkš głównych panów wojny wielu pomniejszych generałów kontrolo- wało poiedyncze prowincje lub tuzin okręgów, a ich armie liczyły od 20 do 100 tys. ludzi. Armia Mao była jednš z najmniejszych. Na narodowej konferencji ekonomicznej 30 czerwca 1928 r. szwagier Czanga, ówczesny minister finansów, T V Soong powiedział, że podczas gdy w 191 i r., za czasów monarch, ChŒny miały czterys- tutysięcznš armię pod mniej więcej jednym dowództwem, to w roku 1928 istniały 84 armie,18 niezaleŸnych dywizji ‹ 21 niezależnych brygad, w sumie ponad 2 mIn ludzi. Całkowity dochód kraju, 450 mln dolarów, po zaplaceniu dhigów wyniósł zaledwie 300 mln. Armia kosztowała rocznie 360 mln, a jeœli ptacono oddziałom regularnie, to 642 mln, tak więc bandytyzm był nieunikniony. Mimo to konferencja rozbrojeniowa, która odbyła się w styczniu, majšca ograniczyć liczebnoœć oddziałów do 715 tys. ludzi, skończyła się całkowitym fiaskiem. Soong powiedział tam, że w cišgu ostatniego roku na wojsko wydano dwukrotnie więcej pieniędzy niż na wszys- tkie inne wydatki rzšdowe łšcznie. 267 W praktyce udręczeni Chińczycy rzadko byli w stanie odróżnić bandytów od oddziałów rzšdowych. Liczba ludzi zabitych lub zmar- łych z zimna czy głodu była nie do ustalenia. W prowincji Hupeh w latach 1925-1930 zginęło 4 mln ludzi, choć nie było tam plagi głodu i niewielu ludzi emigrowało. Honan była w latach 1929-1930 najciężej doœwiadczonš prowincjš, majšcš 400 tys. bandytów (głównie żołnierzy, którym nie placono) wœród 25 mln mieszkań- ców. W cišgu pięciu zimowych miesięcy przełomu lat 1929-I930 ongiœ bogate miasto lyang w zachodnim Honanie przechodziło z ršk jednej armii bandytów do drugiej siedemdziesišt dwa razy. W o6cjalnym rzšdowym raporcie na temat tej prowincji stwierdzono, że w samym okręgu Miench'ih tysišc wsi i miast zostało splšdrowa- nych, a dziesięć tysięcy ludzi wzięto jako zakładników, za których żšdano okupu. "Kiedy schwytajš kogoœ dla okupu, najpierw prze- wiercajš mu nogi żelaznym drutem i wišżš je razem, tak jak ryby wiszšce na sznurku. Kiedy wracajš do swoich bandyckich kryjówek, zakładnicy sš przesłuchiwani i cięci sierpami, żeby ujawnili, gdzie majš ukryte dobra. Ci, którzy się wahajš, sš przecinani na pół w pasie, co ma być ostrzeżeniem dla innych". Raport stwierdza też, że rodziny sprzedajš dzieci, a mężowie - żony. Czasem mężowie wynajmowali swoje żony na dwa lub trzy lata, a dzieci urodzone w tym czasie stawały się własnoœciš tych, którzy płacili za "wynajęcie". W wielu przypadkach w miejscowoœciach liczšcych rok wczeœniej 400 czy 450 domów teraz jest ich zaledwie 8 albo 10". Zdespero- wani chłopi budowali kamienne wieżyczki ze strzelnicami i blanka- , łużšcymi za punkty obserwacyjne i schronienia dla ludzi i bydła, zupełnie jak baszty strażnicze w XV wieku na granicy po- między Angliš i Szkocjš. Lecz nawet najlepiej umocnione miejsco- woœci były oblegane i zdobywane. Choctow, zaledwie trzydzieœci mi1 od Pekinu, było oblegane przez osiemdziesišt dni, a l00 tys. jego mieszkańców głodowało. Matki dusiły nowo narodzone dzieci, a dziewczęta sprzedawano za zaledwie pięć chińskich dolarów i zmuszano do prostytucji w całej Azji. Liyang, leżšce w centrum Nankingu, terenu kontrolowanego przez rzšd, zostało napadnięte przez tnytysięcznš grupę bandytów, która zrabowała 3 mln dola- rów, a równowartoœć dalszych 10 mln puœciła z dymem. W rejonie Szanghaju napadnięto i złupiono szeœć wielkich miast. W Nigkangu husinessu rzšdzi sŒę słusznymi pra- wami. Lincoln Steffens w lutym 1929 r. utrzymywał, że system5- amerykański i sowiecki dadzš się uzasadnić: "Nasz naród zostaje w ten czy inny sposób ocalony, a ja uważam, że oba sš dobre". W 1925 r. czasopismo Nation, przez trzy miesišce drukowało artyku: poœwięcone trwałoœciprosperity, zwracajšc uwagę na budżety tycń Amerykanów, którzy jeszcze nie zakosztowali dobrobytu; artykuq wstępny ukazał się 23 paŸdziernika, zbiegajše się z pierwszyn poważnym załamaniem rynku. Możliwe, że sam Coolidge, człowiexe z natury podejrzliwy i daleki od wiary w możGwoœE osišgnięcia stałego zadowolenia na tym ziemskim œwiecie, był bardziej o innych sceptyczny i z pewnoœciš mniej ufny w przyszłoœE, niż uważa 306 za swój obowišzek głosić publicznie. Zastanawiajšce, że w 1928 r., kiedy mu wszystko sprzyjało, a on liczył sobie dopiero pięćdziesišt szeœć lat, zrezygnował z ubiegania się o następnš kadencję. Harlano- wi Stone'owi, prezesowi Sšdu Najwyższego, wyznał: "To dobry pomysł odejœć, kiedy jeszcze ciebie chcš". Istniały bardzo sztywne ograniczenia dla jego politycznych aspiracji, tak samo, jak według jego własnego zdania, powinny istnieć bariery dla każdej formy politycznej działalnoœci. Stone ostrzegał go, że nastanš trudnoœci ekonomiczne. On sam także uważał, że rynek załamie się. Jego żona, Grace, miała się wyrazić: "Poppa mówi, że nadchodzi okres depresji". Lecz Coolidge zakładał, że będzie to kryzys na tę samš skalę, co w 1920 r. i będzie go można podobnie uleczyć, stosujšc metodę mistrzowskiej nieingerencji. Jeżeli trzeba by czegoœ więcej, on się nie nadaje. Według Grace, Coolidge powiedział jednemu z ministrów: "Wiem, jak oszczędzać pienišdze. Całe moje wychowanie szło w tym kierunku. Sytuacja finansowa w kraju jest stabilna. Może teraz nadszedł czas wydawania? Do tego nie czuję się predyspono- wany". Jego zdaniem to Hoover był Big Spender- wielkim rozrzut- nikiem; nie ostatnim, lecz pierwszym. Objęcie stanowiska przez Hoovera przyjšł bez entuzjazmu: "Przez szeœć lat ten człowiek z własnej woli udzielał mi rad wyłšcznie złych". Coolidge był ostat- nim człowiekiem na ziemi, który chciałby się zrewanżować swoimi sugestiami. Kiedy na poczštku 1929 r., przed zaprzysiężeniem nowego prezydenta, zapytano go o długoletnie zalecenia, ucišł: "Zostawmy to Cudownemu Dziecku". Odszedł ze sceny bez słowa spuszczajšc kurtynę na Arkadię. Przypisy: ' Liczbš 106 (z wieloma podgrupami) posługujš się Stephen Thernstrom i Ann Orlov w: Harvard Encyklopaedia ofEthnic Croups, Nowy Jork 1980. z Madison Grant 7he Passing ofthe Great Race, Nowy Jork 1916, s. 3-36. 3 "The Klans's Fight for Americans", w: H North American ReviewH z marca 1926 r. " William C. Widenor Henry Cabot Lodge and the Searrh for an American Foreign Pblicy, University of California 1980; Robert Murray 7he Harding Era, University of Minnesota 1%9, s. 64. John Morton Blum 7he Pro essive Presidents: Roosevelt, Wilson, Roosevelt, Johnson, Nowy Jork 1980, s. 97. 6 Dulles, op. cit., s. 295. 307 ' A Mitchell Palmer "The Case Against the Reds", w: ForumH z lutego 1920 r. e Ct. za: Arthur Ekirch Ideologies and Utopias and the Impact ofthe New DealonAmerican ?hought, Chicago 1%9, s.13-14. HBaltimore Evening SunH z dnia 27 wrzeœnia 1920 r. ' " Horace Kellen Culture and Democmcy in the United States, Nowy Jork 1924. '' V W Brooks "Towards a National Cblture" i "The lture of Industria- lism", w: HSeven ArtsH z kwietnia 1917 r. '2 V W Brooks "Trans-National America", w: HAtlantic MonthlyH,1916. '3 Van Wyck BrooksAn Autobiogmphy, Nowy Jork 1%5, s. 253-256. '4 James Hoopes lan Wyck Brooks in Searrh ofAmerican Culture, Amherst 1977, s.130. '5 William Jennings Bryan (i Mary Baird Bryan) Memoirs, Filadelfia 1925, s. 448. 's Ibid., s. 479-484. ' eNew RepubIicH z dnia 10 maja 1922 r. 's Robert Sklar (red.) 7he Plastic Age 1917-1930, Nowy Jork 1970, s.14. 'e Albert E. Sawyer 7he Enforrement of Nationa! Prohibition, w: eAnnalsH z wrzeœnia 1932 r. Alan Block East Side, West Side: Organ–ed Crime in New York 1930-1950, C:ardiff 1980. 2 7he álinors Crime Survey, Chicago 1929, s. 909-919. Lloyd Wendt i Herman Cogan Big Bill ofChicago, Indianapolis 1953 s. 271 i n. Charles Fecher Mencken: a Study ofh– 7hought, Nowy Jork 1978, s.159. 24 kSidney BulletinH z dnia 20 lipca 1922 r.; o nieprzestrzeganiu prawa zob. Charles Merz 7he Dry Decade, Nowy Jork 1931, s. 88,107,123-124,144,154. T. K. Derry A History of Modem Norway 1814-1972, O–ord 1973, s. 301-304. 7he Prohibition Amertdment: Hearings before the Committee ofthe Judi- car 75th Congress, sesja druga, Waszyngton 1930, cz. I, s.12-31. Mark H. Haller "The Changing Structure of American Gambling in the Twentieth Century", w: KJournal of Social Issues,, R. XXXV 1979, s. 87-114. Na przykład: Annelise Graebner Anderson 7he Business of Organized Crime: a Cosa Nostra Family, Stanford 1979. Ct. za: Seymour Martin Lipset "Marx, Engels and America's Political Parties", w: KWilson ReviewH, zima 1979. David Shannon 7he Socialist Party ofAmerica: a Hrstory, Nowy Jork 1955. 3' Theodore Draper ?1te Roots ofAmerican Communism, Nowy Jork 1957. John Hicks 7he Republican Ascendancy 1921-1933, Nowy Jork 1%0. Robert Murray 7he Harding Era, University of Minnesota 1%9, s. 67. Dulles, op. cit., s. 302. Murray, op. cit., s. 70. Ibid., s. 420. ' Andrew Turnbull (red.) 1,etters of F. Scott Fitzgerald, Nowy Jork 1963, s. 326. 308 s Murray, op. cit., s.112. Lrt. za: Murray N. Rothbard America œ Great Depression, Los Angeles 1972, s.167. "o Murray, op. cit., s.17&179. 4, KNew York TimesH z dnia 14 aŸdziernika 1922 r.; zob. Fritz Marx "The Bureau of the Budget; its Evolution and Present Role", w: HAmerican Political Science ReviewH z sierpnia 1945 r. Murray, op. cit., s.16&169. Ibid., s.117-119. ' Ibid., s.108. Investigation of Ieterans Bureau: Hearings be Jore Select Committee, US Senate, Waszyngton 1923. Burl Noggle "The Origins of the Teapot Dome Investigation", w: K Missi- sippi Valley Historical ReviewH z wrzeœnia 1957 r.; M. R. Werner i John Starr Teaot Dome, Nowy Jork 1959, s.194-277; Murray, op. cit., s. 473. Murray, op. cit., s. 486-487. " Alice Roosevelt Longworth Crowded Hours, Nowy Jork 1933, s. 324-325. Arthur M. Schlesinger "Our Presidents: a Rating by Seventyfve Histo- rian's", w: HNew York MagazineH z dnia 29 lipca 1%2 r.; pełna analiza historiografii na temat Hardinga zob. Murray, op. cit., s. 487-528. William Allen White A Puritan in Babylon, Nowy Jork 1938, s. 247. 5' Donald McCoy Calvin Coolidge: the Quiet President, Nowy Jork 1%7 s. 33,158 i n.,139-141. Ishbel Ross Grace Coolidge and her Era, Nowy Jork 1962, s. 65. Mark de Wolf Howe (red.) 7he Holmes-LasAƒ Letters 1916-1935, t.1-2 Harvard 1953, t. I, s.1673. s" Według Sklar, op. cit., s. 297. McCoy, op. cit., s. 256-263. Gamaliel Bradford The Quick and the Dead, Boston 1931, s. 241. McCoy, op. cit., s. 99, 58, 208 i n., 255. s Calvin Coolidge Autobiography, Nowy Jork 1929. s Howard Quint i Robert Ferrell (red.) 7he Talkative President: Off the-Re- cord Press Conference of Calvin Coolidge, Amherst 1964, wstęp. McCoy, op. cit., s. 384, 395. s' Ibid., s. 53-55. Calvin Coolidge "Government and Business", w: Foundations of the Reublic: Speeches and Addresses, Nowy Jork 1926, s. 317-332. E Scott Fitzgerald 7he Crack-up, red. Edmund Wilson, Nowy Jork 1945. List do Maxwella Geismara z dnia 10 czerwca 1942 r., w: Elena Wilson (red.) Edmund Wilson: Letters on Literature and Politics 1912-1972, Nowy Jork 1977, s. 385. James Truslow Adams 7he Epic ofAmerica, Boston 1931, s. 400. Michael RostovzeffA Social and Economic History ofthe Roman Empire, Yale 1926, s. 487. s7 Stuart Chase Prosperity: Fact or Myth?, Nowy Jork 1930. 309 George Soule Prosper–y Decadefrnm Warto Depression 1917-1929, Nowy Jork 1947. Ct. w: Sklar, op. cit. ' Rostow World Economy, s. 209 i tablica III-39; Harold Underwood FaulknerAmerican Economic Hćrtory, Nowy Jork 1954, s. 622. 7' Faulla>er, op. cit., s. 624. ' Ibid., s. 607-608. 73 Sinclair Lewis "Main Street's Been Paved!", w: rr NationH z dnia lOwrzeœ- nia 1924 r. 74 Herbert Blumer Movies and Conduct, Nowy Jork 1933, s. 243-247, 220-223. 75 Sophia Breckenridge "The Activities of Women Outside the Home", w Recent Social 7iends in the USA, Nowy Jork 1930, s. 709-750. 76 Samuel Schmalhausen i V E alverton (red.) Woman œ Coming ofAge: a Smosium, Nowy Jork 1931, s. 536-549. R. S. i H. R. Lynd Middletown: a Study in Modern American Culture, Nowy Jork 1929, s. 251-263. 7s Lewis L. Lorwin ?he Amerżcan Federation ofLabowů History, Pblicies and Prospects, Nowy Jork 1933, s. 279. T , R. W Dunn 7he Americanisation o Labour Nowy Jork 1927, s. 153, 193-194. - so Kenneth M. Goode i Harford Powel What About Adverti.sing?, Nowy Jork 1973. B' Warren Suzman (red.) Culture and Commitment 1929-1945, Nowy Jork 1927. Zob. Leon Edel 7he Life of Henry James, Londyn 1977, t. I, roz. 84: "A Storm in the Provinces". s Nathaniel Hawthorne A Maróle Fann, Boston 1860, wstęp. Lionel Trilling "Manners, Morals and the Novel", w: 7he Liberal Imagi- nation,195Q. Np. "Best Sort of Mother" na isana do burleski J. M. Barrie'a Ro R tureů zob. Gerald Boardmanlerome Kern: his LifeandMusic, Oxford 198Q. Zob. Edward Jablonski "Lady, Be Good!", wstęp, w: Smithsonian Archi- val Reproduction Series, the Smithsonian Collection R 008, Waszyngton 1977. B Według McCoy, op. eit., s. 39. Charles i Mary Beard 7he Rise ofAmerican Civilization, t.1-2 Nowy Jork 192Œ, t. lŒ, s. 80Q. Walter Lippmann Men ofDestiny, Nowy Jork 1927, s. 23 i n. Lincoln Steffens Individualism Old arul new, Nowy Jork 1930, s. 35 i n.    11) 21) 31) 41. l1 .1 .1 .1 .1 .1 rI.A.1.a  MALKOM qrt50 33b0a5bd 33c97e3d 7a6 2d 6aa 0 1 p t c 0 2 z 0 48 0 0 0 0 n n 12.00 0.0 2.0 --- d 1 8 1    1 1 1 ff 0 32 1  ROZDZIAŁ SIÓDMY DEGRENGOLADA W pištek 3 paŸdziernika 1929 r. w posiadłoœci księcia West- minsteru blisko Chester pewien pomocnik ładowniczego po raz pierwszy w życiu brał udział w polowaniu na bażanty. Z nastaniem brzasku włożył swój nowy strój i zameldował się u łowczego dworu, "który imponujšco wyglšdał w zielonej aksamitnej kurcie, kamizel- ce, w białych bryczesach, sukiennych getrach i sztywnym kapeluszu ozdobionym wokół nowym, złotynt szamerowaniem". Było też osiemdziesięciu gajowych ubranych w liberię: "w czerwone kape- lusze z rondami i skórzanymi otokami oraz w białe samodziałowe kurtki w stylu Farmer Giles z szerokimi skórzanymi pasami, które spinały duże mosiężne klamry". Kiedy naganiacze zgromadzili się, dokonano lustracji. Następnie pojawiły się strzelby w skórzanych futerałach opatrzonych mosiężnymi plakietkami z ozdobnie wyg- rawerowanym herbem i nazwiskiem właœciciela. Potem zajechały prowadzone przez szoferów rolls-royce'y i daimlery, którymi przy- byli goœcie, a na końcu zjawił się ksišżę we własnej osobie. Młodego pomocnika ładowniczego wybrano, by podał mu jego myœliwskš laseczkę. Skoro tylko "Jego Wysokoœć" zajšł swoje miejsce, łowczy zagwizdał, naganiacze ruszyli i polowanie rozpoczęło się. "Wszys- tko przygotowano z wielkš dbałoœciš, żeby zadowolić wymagania i oczekiwania księcia". W porze lunchu gajowi pili mocne, ciężkie piwo z rogowych kubków, a po pohidniu prywatna wšskotorówka księcia składajšca się z "wagonów osobowych pomalowanych w barwy rodu Grosvenor" przywiozła panie, by również mogły wzišć udział w polowaniu. Towarzystwo składało się niemal z 2 tys. osób'. Na dwa tygodnie przed odegraniem tego quasi œredniowiecz- nego przedstawienia, dobry przyjaciel księcia, Winston Churchill, który w poczštkach tego roku zakończył pięcioletniš kadencję jako minister finansów, pisał z Ameryki do żony: A teraz, moja droga, muszę powiedzieE ci, że ostatnio w sprawach finansowych sprzyja mi olbrzymie i nadzwyczajne szczęœcie. Jeszcze przed wyjazdem Sir Harry McGowan zapytał mnie bardzo serio, czyjeżeli nadarzy się okazja, może bez porozumienia kupować w moim imieniu akcje. Odpar- łem, że zawsze znajdę jakieœ dwa, trzy tysišce funtów. Traktowałem wymienionš sumę jako górnš granicę inwesty- cji, tj. kupowania akcji. On najwidoczniej uznał jš za sumę, w ramach której gotów byłem spekulować wykorzystujšc różnicę między cenš kupna i sprzedaży, i dlatego kupował okoto dziesięć razy więcej niż zazwyczaj. (...) I tak w cišgu kilku tygodni uzbieraliœmy niewielkš fortunę. (...) Od- czuwam ulgę na myœl, że wszyscy mamy jakieœ zaplecze2. Ciekawe, że Churchill spekulował na różnicy cen kupna i sprzedaży akcji aż do ostatnich chwil przed krachem. Byłjednym z 600 tys. podobnych spekulantów z ogólnej liczby 1 mln 548 tys. 707 ludzi, którzy w 1929 r. mieli rozrachunki z firmami skupionymi na dwudziestu dziewięciu amerykańskich giełdach. W szczytowym momencie ogólnego szaleństwa w spekulacje zaangażowało się około miliona ludzi, a spoœród 120 mln Amerykanów dochody 29-30 mln rodzin uzależnione były od sytuacji na rynku3. Churchill, mimo swojego doœwiadczenia i ogólnoœwiatowych kontaktów, nie był wcale lepiej poinformowany niż najzwyklejszy spekulant stojšcv na rogu ulicy. Zastój w amerykańskiej gospodarce nastšpił w czerw- cu. Minęło trochę czasu, zanim ujawniły się rezultaty tego zjawiska, lecz na giełdach gra na zwyżkę zamarła 3 wrzeœnia, czylŒ na dwa tygodnie przed napisaniem przez Churchilla tego radosnego listL. PóŸniejsze wahania koniunktury były jedynie krótkimi pauzami na drodze zdecydowanie prowadzšcej ku kryzysowi. Nie przebrzmiał jeszcze echo strzałów na polowaniu u księcia, kiedy wszystko za- częło się walić w gruzy. W poniedziałek 21 paŸdziernika telegraf po raz pierwszy nie nadšżał z pr Lekazywaniem wiadomoœci o kolej- nych krachach na giełdach, opóŸnienia nie udało się nadrobić. W zamieszaniu panika wzmagała się (pierwsze telegramy wzywajšce do zapłacenia wadium wysłano jeszcze w sobotę) i spekulanci zaczęli uœwiadamiać sobie, że mogš stracić nie tylko oszczędnoœci, 312 ale nawet dach nad głowš. W czwartek 24 paŸdziernika z braku kupujšcych cena akcji spadła do zera, a akcje spekulantów sprze- dano, gdyż nie reagowali na wezwania do zapłacenia kaucji; thimy gromadziły się wokół gmachu nowojorskiej giełdy na Broad Steet, a przed wieczorem jedenastu busin.essmenów dobne znanych na Wall Street popełniło samobójstwo. Tego dnia jednym z obserwa- torów na galerii był Churchill, który osobiœcie przyglšdał się, jak znika jego baœniowe złoto. W następnym tygodniu, 29 paŸdziernika, przyszedł Czarny Wtorek, kiedy po raz pierwszy sprzedawać zaczę- to solidne aktywa, by wywołać tak rozpaczliwie potrzebny giełdzie przepływ kapitałów4. Wielkie kryzysy na giełdach pocišgajš za sobš spektakularne zwroty fortuny i ludzkie dramaty, ożywiajš zastygłe struktury gospodarcze, lecz nie pomagajš wyœwietlić przyczyn i skutków wydarzeń. Przeciwnie - sprzyjajš powstaniu legendy, która tylko pozornie jest przekonywajšcym czynnikiem w próbach wyjaœniania procesów ekonomicznych. Istota koniunktury lat dwudziestych, powody załamania się jej, przyczyny wielkiego krachu i Wielkiego Kryzysu, który po nim nastšpił, jak wreszcie, co nie mniej istotne, sposoby i œrodki, dzięki którym społeczeństwa przemysłowe się z niego wydobywały - wszystko to nadal stanowi przedmiot żywych dyskusji. Tradycyjne relacje w większoœci zawierajš akcenty mora- listyczne: po hybris następuje nemezts, nieubłagana sprawiedliwoœć karzšca za grzesznš chciwoœć. Myœlenie takie łatwo można przysto- sować do marksistowskiej teor determinacji, która jest oczywiœcie odmianš analizy moralnej, a nie ekonomicznej. Otrzymujemy kształcšcš przypowieœć, lecz nie uczy ona, co się właœciwie zdarzyło, nie wspomina o przyczynach zjawiska. łnterpretacja, proponowana przez wyznawców Keynesa, która w latach pięćdziesištych i szeœć- dziesištych była oficjalnie uznanš wersjš wydarzeń, straciła siłę przekonywania, gdyż w wyniku katastrofalnych doœwiadczeń eko- nomicznych lat siedemdziesištych i poczštku osiemdziesištych spojrzano na Wielki Kryzys z całkiem nowej perspektywy. W istocie nie można już konstruktywnie studiować żadnego z tych dwóch okresów z osobna. Niewykluczone, że przyszli historycy analizować je będš łšcznie, lecz jest bardzo mało prawdopodobne, by powstała kiedykolwiek jednomyœlna interpretacja obu, czy chociaż jednego z nich. Historia gospodarcza jest zbyt œciœle uzależniona od aktual- nie wyznawanej teorii i praktyki ekonomicznej, by stała się łatwym terenem pojednania. To, co w niniejszej pracy proponujemy, jest 313 jednš z możliwych do zaakceptowania wersji, która próbuje usunšć pewne błędne pojęcia. Pierwszym z mitów, które należałoby obalić, jest przekonanie, że w latach dwudziestych Ameryka uprawiała politykę izolacji w stosunkach międzynarodowych. To nieprawda5. Podczas gdy ludzie stojšcy u steru rzšdów w Ameryce oficjalnie nie podpisali traktatu wersalskiego, ajeszcze mniej chętnie odnieœli się do planu Keynesa, który dotyczył finansowanego przez rzšd amerykański planu po- mocy w odbudowie europejskiej gospodarki, prywatnie i bez osten- tacji przejęli częœć odpowiedzialnoœci za utrzymanie gospodarki œwiatowej. Zgodzili się podjšć wraz z Wielkš Brytaniš dzieło stwo- rzenia œwiatowej waluty na użytek międzynarodowego handlu, podczas gdy do 1914 r. ciężar tego przedsięwzięcia spoczywał wyłšcznie na londyńskim City. Podjęli się również promowania, przy pomocy nieoficjalnych kontaktów w kołach handlowych i finansowych, rozwoju handlu œwiatowego6. Niestety œrodki, jakimi się posługiwali, były podstępne i w najwyższym stopniu nieuczciwe. Z wyjštkiem lat 1857-1861 Ameryka zawsze była krajem wysokich taryf celnych. Taryfy obowišzujšce w USA - a podobne wprowa- dzono następnie na kontynencie europejskim - były koronnym kontrargumentem w żšdaniach, by gospodarkę oprzeć na praw- dziwie kapitalistycznych zasadach leseferyzmu. Gdyby Harding, Coolidge i Hoover stosowali się do zasad wolnej przedsiębiorczoœ- ci, które dumnie głosili, ponowiliby nieudane zabiegi Wilsona, usiłujšcego w 1913 r. zredukować amerykańskie taryfy celne. W rzeczywistoœci ich posunięcia szły w przeciwnym kierunku. Ustawa celna z 1922 r. (Fordney-Cumber Tariff Act), a jeszcze bardziej ustawa z 1930 r. (Hawley-Smoot Act), przeciwko wprowadzeniu której Hoover nie zaprotestował, okazały się œmiertelnymi ciosami zadanymi œwiatowemu, a w efekcie i amerykańskiemu handlowi'. Amerykańscy prezydenci i przywódcy Kongresu nie mieli politycz- nej odwagi, by przeciwstawić się Krajowemu Zrzeszeniu Producen- tów (National Association of Manufacturers) i Amerykańskiej Federacji Pracy (American Federation of Labour) oraz lokalnym grupom nacisku, a co za tym idzie, by cealizować zasady interwen- cjonizmu w sposób najbardziej efektywny, leżšcy w ich możliwoœ- eiach, a jednoczeœnie zgodny z poglšdami na tematy gospodarcze, do których się głoœno przyznawali. Zamiast tego usiłowali utrzymać œwiatowšprosperity przy po- mocy celowo wytwarzanej inflacji zasobów finansowych, co umoż- 314 liwiał stworzony jeszcze przed wojnš system Federalnego Banku Rezerw (Federal Reserve Bank). Mógł on byE utrzymany w tajemni- cy, bez prawnych zarzšdzeń czy kontroli, bez wiedzy czy troski opinii publicznej. Nowych pieniędzy nie trzeba było drukować: na poczštku lat dwudziestych w Stanach Zjednoczonych było w obie- gu 3,68 mld dolarów, a w 1929 r., kiedy nastšpił kres koniunktury, 3,64 mld. Lecz wzrost zasobów finansowych jako takich, w postaci papierów wartoœciowych czy kredytów, był olbnymi: z 45,3 mld dolarów 30 czerwca 1921 r. do ponad 73 mld w lipcu 1929, a więc w cišgu oœmiu lat zasoby wzrosły o 61,8%B. Biały Dom, departa- ment skarbu, na czele którego stał Andrew Mellon, Kongres, banki federalne i oczywiœcie także banki prywatne, współdziałały w na- kręcaniu intlacji. W dorocznym raporcie z 1923 r. FederaIny Bank Rezerw przedstawił tę politykę szczene i brutalnie: Federalny Bank Rezerwjest (...) Ÿródłem, do którego banki objęte naszym systemem zwracajš się, kiedy żšdania klientów z kół biznesu przekraczajš ich własne możliwoœci realizacji. W czasach koniunktury Federalny Bank Rezerw udziela koniecznych dodatkowych kredytów, a w czasach recesji równoważy zastój w interesach9. Taka polityka, oscylujšca pomiędzy udzielaniem kredytów a nakręcaniem inflacji, będšca formš prymitywnego keynesizmu jeszcze zanim Keynes opracował naukowš wersję swoich poglš- dów, mogłaby znaleŸć usprawiedliwienie, gdyby pozwolono, by stopa procentowa ustaliła się na właœciwym poziomie w sposób samoistny, to jest gdyby zadłużeni producenci i farmerzy płacili odsetki w tempie uzgodnionym z ciułaczami przechowujšcymi swo- je oszczędnoœci w bankach. I.,ecz Biały Dom, skarb, Kongres i banki ponownŒe porozumiały się, by utrzymać stopę dyskontowš i stopę procentowš na sztucznie zaniŸonym poziomie. I tak zdeklarowanš politykš Federalnego Banku Rezerw było nie tylko "zwiększenie zasobów kredytowych", lecz realizacja tego zamierzenia "przy za- chowaniu stopy procentowej dostatecznie niskiej, by pobudzaE 9 chronić i rozwijać wszelkie formy legaInej działalnoœci gospoda- czej"'o. Tę umyœlnš interwencję w sprawę iloœci pieniędzy na rynku i ich wartoœcŒ podjęto w latach dwudziestych nie tylko, by osišgnš pierwotny cel, lecz by uprawiaE rzekomo dobroczynnš politykę międzynarodowš. Podczas gdy r Lšd z jednej strony domagał się spłaty poŸyczek wojennych, z drugiej, poprzez politykę taniego 315 pienišdza jak też przez ustawiczne, czynne ingerowanie w sprawy międzynacodowego rynku obligacji, aktywnie pomagał bogacšcym się w Nowym Jorku zagranicznym rzšdom i przedsiębiorstwom. Rzšd amerykański nie ukrywał, że sprzyja jednym, a nie jest przy- chylny innym pożyczkom. Tak więc ówczesna polityka dotyczšca zagranicznego zadłużenia, realizowana w sferze prywatnych kon- taktów, była zapowiedziš programu pomocy zagranicmej po 1947 r. Cele były te same: utrzymanie międzynarodowej gospodacki w równowadze, udzielanie poparcia niektórym reżimom oraz, co wcale nie mniej ważne, popieranie amerykańskiego eksportu. W rezultacie warunkiem uzyskania aprobaty gabinetu dla danej po- życzki stało się zapewnienie, że jej częœć wydatkowana zostanie na terenie USA. Boom kredytów zagranicznych rozpoczšł się w na- stępstwie decyzji rzšdu z 20 maja 1921 r. oraz rozmów prowadzo- nych w pięć dni póŸniej przez Hardinga i Hoovera z przedsta- wicielami amerykańskich banków inwestycyjnych. Koniunktura us- tała w końcu 1928 r., dokładnie zbiegajšc się w czasie z gwałtownym wzrostem podaży kapitału, leżšcym u jej podstaw. W rezultacie amerykańskie koła nšdzšce odrzuciły racjonalne zasady wolnego handlu i mocnej waluty, i przyjęły łagodne rozwišzania polityczne, polegajšce na utrzymaniu ochronnej taryfy celnej oraz inflacji. Skorzystał z tego krajowy przemysł, chroniony przez owe cła, przemysł nastawiony na subsydiowany przez nieekonomiczne po- życzki, eksport i oczywiœcie banki inwestycyjne, które wypuszczały obligacje. A cały naród, pozbawiony tanich importowanych towa- rów po konkurencyjnych cenach, cierpišcy w wyniku powstałej inflacji, stał się ofiarš ostatecznej degrengolady". Ponadto, angażujšc się w sprawy zagranicznych pożyczek, rzšd w dużej mierze stracił moralne prawo potępiania spekulacji giełdo- wych. Hoover, który aż do chwili objęcia urzędu prezydenta, przez całe lata dwudzieste był ministrem handlu, uważał Wall Street za godne potępienia kasyno, lecz sam był zagorzałym zwolennikiem manipulowania zagranicznymi obligacjami. Nawet niekorzystne pożyczki, twierdził, wspomagajš amerykański eksport i tym samym dajš ludziom zatrudnienie'2. Jednakże niektóre z emisji zagranicz- nych obligacji były co najmniej tak skandaliczne, jak najgorsze transakcje giełdowe. Oto jak w 1927 r. Victor Schoepperle, wice- przewodniczšcy departamentu do spraw pożyczek dla Ameryki łacińskiej przy National City Company (należšcej do National City Bank) pisał w raporcie o sytuacji w Peru: "Duże zadłużenie, poważ- 316 ne ryzyko moralne i polityczne; niepomyœlne efekty pożyczki na- rodowej; sytuacja w handlu prawie tak zadowalajšca jak w Chile w cišgu ostatnich trzech lat. Krajowe zasoby bardzo zróżnicowane. W notowaniach gospodarczych Peru powinno gwałtownie zwyżko- wać w następnym dziesięcioleciu". Mimo to National City Bank wypuœcił obligacje pożyczki dla Peru na sumę 15 mln dolarów, a wkrótce potem udziefił temu krajowi pożyczki w wysokoœci 50 mln dolarów gotówkš i 25 mln w postaci kredytu. W dochodzeniu prowadzonym przez Kongres w 1934 r. ujawniono, że w zwišzku z tš transakcjš Juan Leguia, syn prezydenta Peru, otrzymał od banku National i jego wspólników 450 tys. dolarów. Po obaleniu jego ojca Peru nie wywišzało się z platnoœci'3. Jest to tylko jeden spoœród wielu przykładów. Zasadniczy brak solidnych gwarancji większoœci przedsięwzięć zwišzanych z pożyczkami dla zagranicy był jednym z podstawowych czynników prowadzšcych do utraty zaufania i roz- szerzenia się recesji gospodarczej na kontynent europejski. Owa niesolidnoœć nie wynikała z wyznawanego przez administrację le- seferyzmu, lecz przeciwnie - z cišgłego ingerowania w prawa rynku. Ingerowanie poprzez sztuczne ustawianie tanich kredytów nie było wymysłem amerykańskim, lecz brytyjskim. Brytyjczycy nazy- wali to "stabiIizacjš". Chociaż Wielka Brytania do 1914 r. nominaI- nie była krajem, w którym obowišzywały zasady leseferyzmu - pod tym względem przewyższała Amerykę, gdyż uprawiała wolny han- del - brytyjscy ekonomiœci nie byli zadowoleni z cyklu gospodar- czego, który - ich zdaniem - można by złagodzić przez przemyœlane i wspólnie podejmowane wysiłki, zmierzajšce do osišgnięcia stabi- lizacji cen. Błędne byłoby twierdzenie, że Keynes był przybyszem z jakiegoœ innego œwiata, w którym praktyka ingerencji nie był znana, robił jedynie mały krok dalej niż ortodoksyjni brytyjsc prorocy. Jeszcze przed wojnš Sir Ralph Hawtrey, który nadzorowa badania nad budżetem w Ministerstwie Finans“w, twŒerdzi, Ÿe banki centralne ustanawiajšc międzynarodowy kredyt (to jest in- ftację) mogłyby osišgnš‚ staly poziom cen i tym samym skończyć z odziedziczonym po wieku dziew‹ętnastym biernym akceptowaniem cyklicznego meclnanizmu gospodarczego, który to stan rzeczy uwa- żał za niemoralny. Po 1918 r. poglšdy Hawtreya upowszechniły s‹ę w Wielkiej Brytanii, a poprzez Wersal przedostały się do Ameryki. Podczas kryzysu 1920 r. utworzono Stable Nioney f.eague (i.ig Stabilnego Pienišdza), póŸniej National MonetaryAssociation (Na- rodowe Stowarzyszenie Walutowe), popularne w kolach imanso- 317 wych Ameryki, a za granicš wspótpracujšce z ludŸmi takimi, jak: Emile Moreau, prezes Banque de France, Edouard Benes, lord Melchett, twórca ICI (International Chemical Industries), Louis Rothschild, prezes filii austriackiej, A J. Balfour, czy z brytyjskimi ekonomistami A. C. Pigou, Otto Kahnem, Sir Arthurem Salterem oraz samym Keynesem'". W wydanym w 1923 r. Tract on Monetary Reform Keynes wyłożył swoje sugestie dotyczšce wprowadzenia "kontrolowanego pienišdza" i ustabilizowanych cen. W tamtym momeneie stabilizo- wanie cen było nie tylko akceptowane, ale i praktykowane. ród- łem inspiracji dla postanowień konferencji genewskiej z 1922 r., zapewniajšcych stabilizację, były poglšdy Hawtreya. Obok niego za stabilizacjš była komisja do spraw finansów przy Lidze Narodów oraz, co ważniejsze, Bank ofEngland. Jego prezes, Montagu Nor- man, i główny doradca do spraw stosunków międzynarodowych, Sir Charles Addis, byli obaj gorliwymi rzecznikami tej idei. Ich najbardziej liczšcym się uczniem okazał się Benjamin Strong, pre- zes nowojorskiego oddziału Federalnego Banku Rezerw, który, aż do œmierci w 1928 r., był wszechmocny w sprawach kształtowania amerykańskiej polityki finansowej. Hoover słusznie nazywał Stron- ga "umysłowym przedłużeniem Europy", miał on też znaczny udział w amerykańskiej polityce zakulisowego sterowania œwiatowš gospodarkš. Nie będzie przesadnym stwierdzenie, że przez większš częœć lat dwudziestych międzynarodowym systemem gospodar- czym zarzšdzali wspólnie Norman i Strong'5. To Strong, poprzez rozszerzanie zasięgu kredytowania płynšcego z Federalnego Ban- ku Rezerw w Nowym Jorku i nakłonienie J. P Morgana do pójœcia w jego œlady, umożliwił Wielkiej Brytanii odbudowanie w 1925 r. parytetu złota. Londyński Banker pisał: "Wielka Brytania nie ma lepszego przyjaciela". Podobne warunki uzyskania kredytów ofe- rowano następnie Belgii, Polsce, Włochom i innym krajom spełnia- jšcym warunki wypłacalnoœci okreœlone przez tandem Strong- -Norman's. Jasne, że "parytet złota" w rzeczywistoœci nie istniał. Znikł na dobre w 1914 r. Klienci Bank ofEngland nie mogli zażšdać złotego suwerena w zamian za swój banknot jednofuntowy. Podobnie było w innych krajach europejskich szczycšcych się parytetem złota. Poprawny termin brzmi: gold bullion standard (parytet w sztabach złota). Banki centralne przechowywały złoto w olbrzymich szta- bach, lecz zwykłych ludzi uważano za zbyt nieodpowiedzialnych, by 318 dać im złoto do ręld (choƒaż teoretynie Amerykanie mogli żšdać dolarów w złocie do 1933 r.). I tak, kiedy w 1926 r. wysunięto wniosek, by parytet złota przyznać Indiom, Strong i Norman wspól- nie postarali się, by plan ten spalił na panewce, utnymujšc, że pocišgnęłoby to za sobš katastrofalny, na œwiatowš skalę drenaż złota, które sptynęłoby do materaców hinduskich ciułaczy. Krótko mówišc, rozbudzone w latach dwudziestych dšżenia do posiadania parytetu złota nie były przejawem rzeczywistego leseferyzmu, lecz zakulisowych machinacji". Był to dobroczynny despotyzm sekret- nie uprawiany przez maleńkš elitę Wspaniałych i Dobrych. Strong uważał swojš politykę rozszerzania zasięgu kredytowania i taniego pienišdza za alternatywę w stosunku do poparcia udzielanego Lidze przez Stany Zjednoczone i był głęboko przekonany, że opinia publiczna odrzuciłabyjš, gdyby ujawniono fakty. Dlatego też nale- gał, by okresowe spotkania bankierów trzymać w œcisłej tajemnicy. Polityka finansowa, która nie obroni się pr Led pytaniami stawianymi pr Lez ludzi, już sama w sobie jest podejrzana. A będzie podwójnie podejrzana, jeœli ustanawiajšc złoto miernikiem wartoœci, tak dale- ce nie będzie ufać zwykłym obywatelom (ostatecznym sędziom wartoœci), że pozwoli im samym zweryfkować tę miarę. Dlaczego bankierzy obawiali się, że zwyczajni ludzie, jeœli dać im szansę, rzucš się na złoto, które przestanie przynosić im procent, kiedy mogš z zyskiem inwestować w zdrowš gospodarkę? Tkwił w tym jakiœ blšd. Niemiecki bankier, Hjalmar Schacht, wielokrotnie mówił o ko- niecznoœci utrzymania prawdziwego parytetu złota, jako jedynej gwarancji, że rozwój gospodarczy wywodzi się z autentycznych, dobrowolnych oszczędnoœci, a nie z kredytów bankowych ustana- wianych przez nielicznš oligarchię Jowiszów finansjery'g. Lecz zwolennicy działań równoważšcych rynek zjednali sobie wszystkich. Zarówno w kraju, jak i w skali międzynarodowej zasilali swój system wcišż nowymi kredytami, a jeœli widzieli jakiekolwiek oznaki załamania gospodarczego, zwiększali dawkę. Najbardziej spektakularny wypadek wydarzył się w 1927 r., kiedy Strong i Norman odbyli tajne spotkanie z bankierami na I,ong Island w posiadłoœci Ogdena Millsa, podsekretarza stanu w amerykańskim ministerstwie fmansów, i pani Ruth Pratt, dziedziczki fortuny Stan- dard Oil. W Waszyngtonie Strong nie ujawnił szczegółów spotkania i odmówił zaproszenia do udziału w nim nawet najbliższym kole- gom. Wspólnie z Normanem, ignorujšc protesty Schachta i Char- lesa Rista, wiceprezesa Banque de France, podjęli decyzję o nowej 319 inflacji. Nowojorski Federalny Bank Rezerw obniżył stopę procen- towš o dalsze 0,5% do 3,5%, a Strong tak wyraził się do Rista: "Doleję szklaneczkę whisky do operacji giełdowych". W istocie uruchomiło to ostatniš, kulminacyjnš fazę spekulacji. Adolph Mil- ler, członek zanšdu Federalnego Banku Rezerw, w zeznaniach składanych póŸniej przed komisjš senackš nazwał tę decyzję "naj- większš i najzuchwalszš operacjš przeprowadzonš przez Federal- ny Bank Rezerw, która pocišgnęła za sobš najkosztowniejsze blędy popełnione przez ten bank, czy jakikolwiek system bankowy na przestrzeni ostatnich siedemdziesięciu pięciu lat"'. Sprzeciw Niemców pozostajšcych pod wptywem ekonomistów ze szkoły wiedeńskiej, L. von Misesa i E A. Hayeka, wynikał z tego, iż uważali oni strategię prowadzšcš do inflacji za nieuczciwš. Strona francuska oponowała twierdzšc, że postępowanie to stano- wi odzwiecciedlenie brytyjskich celów polityki zagranicznej w spra- wach gosch, a w Amerykanach widziała gorGwych pod- żegaczy. Moreau tak pisał w swoim sekretnym dzienniku: Anglia, która jako pierwsza z krajów europejskich odbu- dowała stabilnš i pewnš walutę, wykorzystała ten atut, by narzucić Europie prawdziwš dominację finansowš... Waluty dzielić się będš na dwie kategorie. Pierwszš stanowić majš dolar i funt szterling, oparte na parytecie złota, drugš inne waluty szacowane w przeliczeniu na funty i dolary - przy czym w sytuacji, gdy częœć złota, na którym się one opierajš, znajdować się będzie w Bank of England i nowojorskim Federalnym Banku Rezerw, waluty poszczególnych krajów utracš swojš niezależnoœć. Moreau poruszył sprawę ogólniejszej natury: przedsięwzięcia gospodarcze podejmowane dla celów politycznych, a takim z pew- noœciš była anglo-amerykańska supremacja finansowa, na dłuższš metę nie majš szans osišgnięcia zamierzonych celów ekonomicz- nych. Poglšd taki jest absolutnie słuszny zarówno w odniesieniu do jednego kraju, jak też w skali międzynarodowej. W Anglii i Ame- ryce celem stabilizacji było zahamowanie fluktuacji cen i tym sa- mym zapobieżenie obniżaniu się realnej wartoœci zarobków, gdyż mogłoby to prowadzić do niepokojów spotecznych. Za granicš tani pienišdz i łatwo dostępne kredyty zapewniały obrót handlowy, który skierowany był przeciwko amerykańskim przepisom chroniš- cym własny rynek i przeciwko angielskiemu funtowi, którego wysokš wartoœć sztucznie podtrzymywano. Celem było unikanie kłopotów 320 i ucieczka przed koniecznoœciš rozwišzywania bolesnych proble- mów politycznych. Wydawało się, że taka linia postępowania pnynosi sukcesy. W drugiej połowie dziesięciolecia polityka Stronga i Normana zasi- lania œwiatowej gospodarki tanimi kredytami ożywiła handel, lecz nie osišgnięto jeszcze poziomu sprzed wojny. Podczas gdy w latach 1921-1925 wskaŸnik wzrostu handlu œwiatowego, w porównaniu ze wskaŸnikiem z lat 1911-1914, był w zasadzie ujemny i wynosił minus 1,42, to w cišgu czterech lat, 1926-1929, podniósł się do 6,74; podobne przyœpieszenie osišgnięto dopiero w póŸnych latach pięć- dziesištych2'. Pomimo to ceny utrzymywały się na równym pozio- mie. Dane statystyczne zamieszczone w indeksie cen hurtowych (Index of Wholesale Prices) opracowanym przez Bureau ofLabour Stati,stics, przyjmujšc rok 1926 za 100, wskazujš, że wahania w USA zamykały się w granicach od 93,4 w czerwcu 1921 r. do 104,5 w listopadzie 1925, po czym nastšpił spadek do 95,2 w czerwcu 1929 r. Tak więc urzeczywistniona została koncepcja sterowanego wzrostu gospoctarczego przy utrzvmaniu stabilnych cen. W końcu osišgnię- to doskonałe zarzšdzanie! Przynoszšce sukcesy sterowanie dola- rem przez zarzšd Federalnego Banku Rezerw w latach 1923-1928 Keynes nazwał "triumfem". Według oceny Hawtreya "anierykański eksperyment w dziedzinie stabilizacji od roku 1922 do 1928 wyka- zał, że wczeœnie rozpoczęta kuracja może zapobiec wahaniom w kierunku inflacji albo kryzysowi. (...) Amerykański eksperyment jest olbrzymim krokiem naprzód w porównaniu z praktykš dzie- więtnastego wieku". W istocie jednak przez cały ten czas inflacja trwała i pogłębiała się. Czynnikiem, którego, jak się wydaje, nie doceniano, był olbrzymi wzrost wydajnoœci pracy w Ameryce w latach 1919-1929: 43% na jednego zatrudnionego w produkcji. Było to możliwe dzięki oszołamiajšcemu wzrostowi nakładów inwestycyjnych, przeciętnie o 6,4% roeznie. Wzrost produkcji powinien doprowadzić do spadku cen. A stopień, w jakim nie znalazł on odbicia w niższych cenach, odzwierciedlał stopień inflacji wytworzonej przez zarzš- dzanie gospodarkš majšce na celu stabilizację. Prawdš jest, że gdyby nie kontrolowano cen, spadłyby i place. Lecz spadek cen musiałby być gwałtowniejszy i dlatego ptace realne, to jest siła nabywcza pienišdza, stopniowo wzrastałabyparipassu ze wzrostem produkcji. Robotnicy mogliby szerzej koriystać z dóbr, które dzięki ich lepszej pracy zasilały rynek. W rreczywistoœci rodziny robotni- 321 cze z trudem dawały sobie radę w tym nowym dobrobycie. Stać je było na samochód, lecz konserwacja stanowiła już duży wysiłek finansowy. Boom gospodarczy lat dwudziestych opierał się zasad- niczo na przemyœle samochodowym. W tym czasie Ameryka produ- kowała prawie tyle samochodów, co w latach pięćdziesištych (5 mln 558 tys. w 1929 r.; 5 mln 700 tys. w 1953 r.). Olbrzymi i całkowicie autentyczny sukces na giełdzie w latach dwudziestych osišgnšł koncern General Motors. Każdy, kto w 1921 r. kupił akcje GM wartoœci 25 tys. dolarów, do 1929 r. został milionerem. GM osišgnšł wówczas zysk roczny w wysokoœci 200 mIn dolaróv". W sytuacji gdy w okresie rozwoju gospodarczego produkcja samochodówjest przodujšcš gałęziš gospodarki, trudnoœć polega na tym, że gdy brakuje pieniędzy, żywot samochodu da się przedłużyć o pięć do dziesięciu lat. W grudniu 1927 r. Coolidge i Hoover twierdzili z dumš, że przeciętna płaca w przemyœle sięga 4 dolarów dziennie czyli roczne zarobki wynoszš 1 200 dolarów. Lecz ich własne agencje informacyjne szacowały, że na "zdrowe i godziwe" utrzy- manie rodziny potrzeba 2 tys. dolarów rocznie. Istniejš pnesłanki, by twierdzić, że wzrost liczby pracujšcych kobiet odzwierciedlał spadek płac realnych, szczególnie wœród klasy œredniej. Gdy trwał okres prosperity, a ceny nie malały, trudniej było konsumentom nakręcać koniunkturę. Z kolei bankierzy musieti wzmóc wysiłki, by powiększać rezerwy pieniężne dla gospodarki. "Mała szklaneczka whisky", dolana przez Stronga, byłajego ostatnim wyczynem; w rok póŸniej już nie żył, nie pozostawiwszy po sobie następcy, który odznaczałby się takim samym jak on zamiłowaniem do ryzyka w polityce Enansowej albo równym autorytetem. Ostatni "zastrzyk" Stronga niewiele pomógł prawdziwej gos- podarce. Wzmógł spekulację, a tylko nieznaczna częœć nowych kredytów przeznaczona została na rynek masowego konsumenta. W rzeczywistoœci w amerykańskiej gospodarce wydatki nie były równoważone po stronie wplywów. Jedna trzecia globalnej sumy dochodów należała do 5% ludnoœci z najwyższymi przychodami, a ci nie kupowali fordów ani chevroletów. Stosunek tej częœci do- chodu, na którš składały się procenty, dywidendy i renty, do tej, którš stanowiły zarobki za pracę, był prawie dwa razy wyższy niż po II wojnie œwiatowej. "Szklaneczka whisky" podana przez Stronga przynosiła dochody prawie wyłšcznie tej grupie ludnoœci, która nie utrzymywała się z pensji. Ostatnia faza boomu gospodar- czego w dużej mierze polegała na spekulacji. Do 1928 r. ceny na 322 giełdach ledwo nadšżały za bieżšcš produkcjš. Od poczštków 1928 r. wzmagało się poczucie fkcji, oderwania od rzeczywistoœci. Wed- hig okreœlenia Bagehota "ludzie sš najbardziej łatwowierni, kiedy sš szczęœliwi". Liczba akcji zmieniajšcych właœcicieli z rekordo- wych 567 mln 990 tys. 875 w 1927 r. podskoczyła do 920 mln 550 tys. 32. Pojawiły się dwa nowe i groŸne zjawiska: znaczny wzrost transakcji spekulacyjnych oraz pęd do tworzenia poœpiesznie skle- conych trustów inwestycyjnych. Tradycyjnie wartoœć akcji szacowa- no jako dziesięciokrotnie wyższš od zysku. Pr Ly wysokich obrotach akcjami 1-2% zarobki były daleko niższe od 8-12% otrzymywanych od pożyczek na ich zakup. Znaczy to, że wszelkie zyski dotyczyły wyłšcznie kapitału. I tak akcje Radio Corporation ofAmerica, która nigdy nie wypłacała żadnych dywidend, w 1928 r. podskoczyły z 85 do 420 punktów. Do 1929 r. niektóre akcje sprzedawano za cenę pięćdziesięciokrotnie wyższš od zysku, które przynosiły. Przypomi- najšc okreœlenie jednego z ekspertów, rynek "dyskontował nie tylko przyszłoœć, lecz życie przyszłe". Koniunktura rynkowa opar- ta na wzroœcie jedynie kapitału jest formš wyprzey na gigantycz- nš skalę. Nowe trusty inwestycyjne, a pod koniec 1928 r. pojawiał się co najmniej jeden dziennie, były typowymi odwróconymi pira- midami. Rzekome zręczne inwestycje dawały tak zwanš mocnš dŸwignię i gwarantowały fenomenalnš ekspansję, opartš na bardzo nŒeznacznej podstawie rzeczywistego rozwoju. W ten sposób Uni- ted Founders Corporation, z kapitałem zakładowym w wysokoœci 500 dolarów (zainwestowanym przez bankruta), przekształciła się w przedsiębiorstwo o zasobach sięgajšcych 686 mln 165 tys. dola- rów. W 1929 r. rynkowa wartoœć innego trustu inwestycyjnego orzekraczała 1 mld dolarów, lecz jego głównym atutem było przed- siębiorstwo elektryczne warte w 1921 r. jedynie “ mln dolaróv<. Tego typu firmy miały umożliwiać "przeciętnemu człowiekowi" dostęp do "skrawka akcji". W rzeezywistoœci stworzyły jedynie dodatkowš supernadbudowę opartš na czystej spekulacji, a kNY " ę momencie su "dŸwignia działała wr cz odwrotnie. Zadziw‹ajšce, że z chwi‹š gdy spekulowanie akcjami i tworze- nie trustów Œnwestycyjnych zdominowały życie gospodarcze, ban- kierzy z Federalnego Banku Rezerw nie podnieœli stopy procento- wej i kurczowo trzymali się taniego pienišdza. Lecz wielu bankie- rów straciło poczucie rzeczywistoœci jeszcze przed 1929 r. i sam zajmowali się spekulacjš, często na własnym podwórku. Jednym z 323 tych, którzy szczególnie łantaG prawo, był Charles Mitchell (w 1938 r. postawiony w stan oskarżenia za malwersacje na olbrzymiš skalę), prezes National City Bank, który 1 stycznia 1929 r. został dyrekto- rem Federalnego Banku Rezerw w Nowym Jorku. Mitchell pełnił rolę Stronga, lecz w bardziej bezpardonowy sposób, i zdołał utrcy- mać boom gospodarczy przez większš częœE tego roku. Oczywiœcie wiele poczynań, które doprowadziły do krachu i które w latach triydziestych okreœlone zostały przez Kongres i nowo utworzonš komisję do spraw papierów wartoœciowych i giełdy (Securities and Fxchange Commtssion) jako nielegalne, w 1929 r. uznawane były za dopuszczalne. Okrutne polowania na czarownice rozpoczęte w 1932 r. przez senackš komisję do spraw banków i waluty (Senate Committee on Banking and the Currency), które posłużyły za wzór nagonek z lat czterdziestych i poczštku lat pięćdziesištych, wykryły niewiele przypadków łamania prawa. Mitchell był jedynš poważnš ofiarš, lecz jego sprawa ujawniła raczej wštpliwe morale wysokich sfer finansowych niż konkretne nikczemnoœci. Henry James byłby usatysfakcjonowany, w przeciwieństwie do gorliwych marksistów. "Każdy wielki kryzys - zauważył Bagehot - odsłania niepohamo- wane spekulacje ludzi, których przedtem nikt by o to nie podejrze- wał"". Kryzys 1929 r. ujawnił naiwnoœć i ignorancję licznej rzeszy bankierów, busssmenów, ekspertów zatrudnionych na Wall Street i uniwersyteckich ekonomistów zarówno wysokiego, jak i niskiego lotu. Pokazał, że nie rozumieli systemu, którym z takš pewnoœciš siebie manipulowali. W miejsce "niewidzialnej ręki" rynku, posłu- gujšc się okreœleniem Adama Smitha, podstawiali własnš, opraco- wanš w najlepszych intencjach taktykę i zgotowali katastrofę. Wówczas nawet Keynes nie zdołał przewidzieć ani samego kryzysu, ani jego rozmiarów, ani czasu trwania. Degrengolada, która bynaj- mniej nie pokazała -jak to w póŸniejszych latach dowodził Keynes i jego uczniowie - niebezpieczeństw plynšcych z ekonomii rzšdzšcej się własnymi prawami, ujawniła coœ przeciwnego: ryzyko płynšce z opartego na fałszywych przesłankach ingerowania w prawa rynku. Polityka ograniczania inflacji jedynie do sfery kredytów za- wiodła w końcu 1928 r. W konsekwencji szeœć miesięcy póŸniej zaczšł się kryzys w gospodarce, a po upływie dalszych trzech miesięcy nastšpił krach na rynku. Wszystko to dało się przewidzieć, było objawem zdrowym, powinno zostać powitane z radoœciš. Wypadki następowały po sobie zgodnie ze scenariuszem opraco- wanym w wieku XIX i XX (do 1920-1921 r.), czyli zgodnie z 324 kapitalistycznš "normalnoœciš". Impas w interesach i załamanie na giełdzie były nie tylko zwyczajnym, ale koniecznym etapem cyklu wzrostu, pozwalały oddzieliE ziarno od plew, likwidowały niezdro- we elementy w gospodarce i usuwały pasożytów. Wedhig J. K Galbraitha "jednš z korzyœci płynšcych z recesji jest to, iż ujawnia, co przegapił księgowy". W œwiecie interesów kryzysy służš pod- stawowym celom. Muszš byE gwałtowne, ale nie powinny trwać bardzo długo, ponieważ sytuacja sama wraca do normy. Ze strony rzšdów, œrodowiska biznesmenów i społeczeństwa wymagana jest wyłšcznie cierpliwoœć. Po recesji z 1920 r. koniunktura odwróciła się w cišgu jednego roku. Nie było powodów, by kryzys 1929 r. miał trwać dłużej, ponieważ - jak wyraził się Coolidge - amerykańska gospodarka stała na silnych podstawach. Widzieliœmy, że załamanie na giełdzie zaczęło się we wrzeœniu, a w paŸdzierniku przerodziło się w panikę. Dnia 13 listopada, pod koniec owej paniki, indeks zatrzymał się na 224 punktach w porównaniu z 452 punktami na poczštku. Nie było w tym nic złego. W grudniu 1928 r., po okresie gwałtownego wzrostu, indeks wynosił 245 punktów. Panika wyeli- minowała po prostu z gry spekulantów, ustanawiajšc mocne aktywa na poziomie odpowiadajšcym mniej więcej ich właœciwej wartoœci w stosunku do zysku. Opierajšc wyliczenia na podstawie wczeœniej- szych doœwiadczeń można uznać, że kryzys skończyłby się przed upływem 1930 r., gdyby pozwolono, by sytuacja unormowała się sama. Powróciłoby zaufanie, a kryzys nie rozprzestrzeniłby się na cały œwiat. Zamiast tego recesja na rynku pogłębiała się powoli, lecz nieubłaganie, rynek przestał stanowić odbicie realnej sytuacji gos- podarczej (co jest jego właœciwš funkcjš), przekształcił się zaœ w lokomotywę przeznaczenia pchajšcš cały naród, a w œlad za nim cały œwiat, ku zniszczeniu. Do 8 lipca 1932 r. notowania New York Timesa spadły z 224 punktów w ostatnim momencie paniki do 58. 1lS Steel, której akcje w 1929 r. przed wybuchem paniki warte były 262 punkty, teraz otrzymywały 22. Notowania General Motors, firmy, która ustaliła swojš pozycję jako jedna z najlepiej zarzšdza- nych i odnoszšcych największe sukcesy korporacji przemysłowych na œwiecie, spadły z 73 do 8 punktów. Zdecydowanie na gorsze zmienił się też cały sposób patrzenia na œwiat. Jak do tego doszło? Dlaczego nie nastšpiło naturalne odrodzenie gospodarki? Aby znaleŸć odpowiedŸ na te pytania, musimy sięgnšć głębiej niż tradycyjne osšdy postaci Hoovera i jego następcy w Białym Domu, Franklina Roosevelta. Powszechnie uważa się, że Hoover, 325 z powodu swojego ideologicznego powišzania z leseferyzmem, odmówił użycia funduszy rzšdowych do ożywienia gospodarki, a tym samym przedłużył i pogłębił kryzys, który trwał aż do objęcia prezydentury przez Roosevelta. Roosevelt zaœ szybko zmienił ofi- cjalny kurs i zaprowadzajšc New I)eal (odmianę teor Keynesa), wycišgnšł Stany Zjednoczone z dotka. Hoover pr Ledstawiany jest jako symbol skostniałej, zdyskredytowanej przeszłoœci, Rooœevelt jako zwiastun jutra, a przełom lat 1932-1933 jako cezura między starym systemem, opartym na prawach wolnego rynku, a nowym dobroczynnym systemem zarzšdzania gospodarkš oraz erš dobro- bytu społecznego okreœlonego przez doktrynę Keynesa. Taka wec- sja wydarzeń, rozpropagowana przez kolegów i wielbicieli Roosevelta, uprawiajšcych pseudodziennikarskš propagandę, za sprawš dwóch pokoleń liberalno-demokratycznych historyków przekształcona została w solidnš histotycznš matrycę. Najbardziej trwałe mity historyczne zawierajš w sobie mało prawdy. Rzeczywistoœć jest o wiele bardziej złożona i ciekawa. Hoover to jedna z bardziej tragicznych postaci w naszych czasach. Tacytowy sšd o Galbie omnium consensu capax imperii ni impe- rasset (według zgodnej opinii wszystkich zdolny do rzšdzenia pod warunkiem, żeby nie rzšdził) do nikogo nie pasował lepiej niż do niego. Jak widzieliœmy, I wojna œwiatowa zapoczštkowała erę in- żynierii społecznej. Niektórzy mędrkowie chcieli posunšć się jesz- cze o krok dalej i budowniczego uczyniE królem. Thornstein Veblen, najbardziej wpływowy, postępowy pisarz w Ameryce w pierwszym dwudziestopięcioleciu naszego wieku, twierdził zarów- no w Teor„ klasypróżniaczej (1899), jak i w The Engineers and the Price System (1921), że ów budowniczy, którego uważał za postać bezinteresownš i opatrznoœciowš, powinien zastšpić businessmana, eliminujšc tym samym wartoœci uznawane przez klasę ludzi nie potrzebujšcych zarabiać na chleb, oraz motywację zysku, i zarzš- dzać gospodarkš w interesie konsumentów. W Zwišzku Radziec- kim, który przyjšł zasady inżynierii społecznej bardziej wszech- stronnie i na czas dłuiszy niż inne spoteczeństwa, właœnie tak się sprawy miały: budowniczowie stali się elementem przodujšcym y rzšdzšcej (chociaż dotychczas konsumenci nie odnieœli z tego faktu większej korzyœci). Hoover, urodzony w 1874 r., nie tylko wierzył w pewnš odmia- nę inżynier społecznej, w rzeczywistoœci sam z zawodu był inży- nierem, sierotš wywodzšcym się z rodziny rozpaczliwie biednych 326 farmerów ze stanu lowa, a jego życiorys może być przykładem klasycznej amerykańskiej biografii sukcesu. Ukończył uniwersytet Stanforda, zdobywajšc dyplom inżyniera, a następnie w latach 1900-1915 zarobił 4 mln dolarów, pracujšc w przemyœle wydobyw- czym w różnych częœciach œwiatas. Podczas wojny powołany do ekipy Wilsona, stał się jej wybitnym członkiem. Uwierzył w głoszo- nš przez tę ekipę filozofię władzy, polegajšcš na wskazywaniu kierunku działania i planowaniu, a następnie jako prezes utworzo- nej po wojnie amerykańskiej komisji pomocy (pierwowzoru pó- Ÿniejszego planu Marshalla i programu Czterech Punktów) zdobył œwiatowš sławę dzięki dobroczynnej działalnoœci interwencyjnej. Maksim Gorki pisał do niego: "Uratował pan od œmierci 3,5 miliona dzieci i 5,5 miliona dorosłych"3'. W rceczywistoœci jego administro- wanie zasobami żywnoœci było selektywne: z jednej strony przyczy- nił się do obalenia komunistycznego reżimu B‚li Kuna na Węg- rzech i skutecznie zapobiegł powrotowi Habsburgów do Austrii, z drugiej, wspomagał rzšdy faworyzowane przez siły anglosaskies. Keynes pisał o nim: "Jedyny człowiek, którego reputacja nie ucierpiała podczas paryskiej próby, (...) który, kiedy brał udział w obradach tamtejszej komisji, wnosił wjej pracę właœnie to poczucie rzeczywistoœci, wiedzę, wielkoœć i bezinteresownoœć, które, gdyby były obecne również i w innych rozmowach, przyniosłyby nam Dobry Pokój". Franklin Roosevelt, który w czasie wojny jako podsekretarz marynarki również należał do ekipy rzšdzšcej i ogól- nie podzielał œwiatopoglšd Hoovera, pisał do przyjaciela: "Jest to z pewnoœciš fenomen i pragnšłbym, żebyœmy mogli uczynić go prezydentem Stanów Zjednoczonych. Nie moglibyœmy mieć lepsze- go ",o Sprawujšc przez osiem lat urzšd ministra handlu Hoover dał się poznać jako zwolennik korporacjonizmu, człowiek czynu i in- terwencjonista, działajšcy wbrew ogólnym naciskom, czy raczej wbrew brakowi nacisku ze strony administracji Hardinga i Coolid- ge'a. Jego poprzednik Oscar Straus powiedział mu, że jest to praca wymagajšca jedynie dwóch godzin dziennie, żeby "wieczorem po- łożyć rybki spać i zapalić œwiatła wzdłuż wybrzeża". A jednak kierowany przez Hoovera resort byłjedynym, w któcym zwiększono liczbę zatrudnionych z 13 tys. 005 do 15 tys. 850 oraz fundusze z Z4,5 mln dolarów do 37,6 mln"'. Objšł stanowisko w końcowej fazie kryzysu i natychmiast zaczšł tworzyć komisje i rady handlowe, finansował programy badawcze, kontrolował wydatki, przekony- 327 wał pracodawców, żeby utrzymywali ptace na nie zmienionym poziomie i dzielili etaty, tworzšc w ten sposób więcej miejsc pracy, a przede wszystkim forsował "współpracę między władzami fede- ralnymi, stanowyn– i lokalnymi w celu rozszerzenia zakresu robót publicznych". Wszędzie zakładał komisje i zespoły badawcze, finansował programy studyjne i grupy robocze, la'eował atmosferę ożywionej pracy. Nie było takiej dziedziny życia publicznego, w którš Hoover nie byłby aktywnie zaangażowany, najczęœciej oso- biœcie: opieka zdrowotna nad dzieEmi, polityka wobec Indian, ropa naftowa, ochrona prody, pawszechne nauczanie, problemy miesz- kaniowe, margines spoteczny, rolnictwo. Jako prezydent osobiœcie sprawował funkcję ministra rolnictwa, a ustawa z 1929 r. (Agricul- tural Marketing Act) od poczštku do końca była wyłšcznie jego dziełem. Harding nie lubił tej jego nadmiernej aktywnoœci, ale był zafascynowany jego intelektem. Mawiał: "Najsprytniejszy dziwak, jakiego znam". Coolidge nie znosił owego tempa, lecz wówczas Hoover był już zbyt zadomowiony w republikańskim rzšdzie, bv można go było usunšć. Przekonanie, że państwo, œwiat businessu, zwišzki oraz inni Wielcy Bracia powinni łagodnie, lecz uparcie i ustawicznie współ- działać w rzšdzeniu, by uczynić życie lepszym, było popularne. Poza tym korporacjonizm Hoovera był poglšdem powszechnie wyzna- wanym wœród oœwieconych kapitalistów, lewicujšcych republika- nów i intelektualistów nie zdradzajšcych sympatii prosocjalistycz- nych. Jankeski korporacjonizm był amerykańskš odpowiedziš na rodzšce sie w Europie nowe formy rzšdów, zwłaszcza faszyzm Mussoliniego, który w latach dwudziestyeh był dla prawidłowo myœlšcych obywateli zagadnieniem równie ważnym, jak stalinizm w latach trzydziestych. Hoover był wybitnym animatorem i ideolo- giem korporacjonizmu. (Jednym zjego admiratorów był Jean Mon- net, który w póŸniejszym okresie nadał teor nowš nazwę indicative planning, czyli planowanie wskaŸnikowe 1ub parametryczne, i opari na niej powojenny system olanowania zarówno Œrancusk, jak : opracowany dla Europejskiej WspóInoty Gospodarczej). Jednakż Hoovee nie był statystš. Wypowiedział się przeiwko jakimkolwie; próbom "przeszmuglowania tylnymi drzwiami faszyzmu do Ame- rykż". W wielu kwestiach wyznawał poglšdy liberalne. Chciał, b pomoc kierowana była do krajów słabiej rozwiniętych. Ubolewał powodu przepisów imigracyjnych z 192 r., zamykajšcych droge Japończykom. Jego Ÿona przyjmowała u siebie żony czarnoskóryc 328 kongresmenów. Nie opowiadał antysemickich dowcipów, jak to robili Woodrow Wilson i jego żona czy Franklin Roosevelt". W szerokich kołach wykształconych Amerykanów uważano go za czołowš postaE w życiu publicznym na dhzgo wczeœniej, zanim wprowadził się do Białego Domu. Stšd powszechna była wiara, że jako prezydent Hoover zdziała cuda. W Philadelphia Record nazwano go "z pewnoœciš najwy- bitniejszym przedstawicielem nowej dziedziny nauki okreœlanej jako naukowe zarzšdzanie państwem (engineering statesmanship)". Boston Globe pisał, iż "naród wie, że w Białym Domu jest ktoœ, kto wierzy w dynamicznš siłę kompetencji". Był Wielkim Budow- niczym. Przyznawał, że czuje się zażenowany "przesadnym wyob- rażeniem", jakie ludzie wytworzyli sobie o nim. "Sš przekonani, że jestem jakimœ supermanem, że żaden problem nie przekracza moich możliwoœci". Lecz naprawdę nie był tym zaniepokojony i dosko- nale wiedział, co robić. Kierował swojš administracjš niczym dyk- tator. Albo ignorował Kongres, albo go terroryzował. To on dyktował prawa, jak postaci z powieœci Dickensa. Lubił mówić poddanym: "Jak mnie lepiej poznacie, zobaczycie, że kiedy mówię, iż coœ jest faktem, to rzeczywiœcie j e s t faktem". Kiedy w marcu 1929 r. Hoover został prezydentem, mecha- nizm, który doprowadził do kryzysu, już zaczšł działać. Jedynym pożytecznym posunięciem, jakie mógł zrobić, było dopuszczenie, by sztueznie zaniżona stopa procentowa wzrosła do jej naturalnego- w danych okolicznoœciach wysokiego - poziomu, co położyłoby kres koniunkturze na giełdach o wiele wczeœniej, a tym samym zapobiegło dramatowi jesieni 1929 r. Lecz Hoover tak nie postšpił, zaœ popierane przez rzšd tanie kredyty stanowiły samo sedno jego polityki. Kiedy ujawniły się rozmiary kryzysu, Andrew Mellon, minister finansów, odrzucił w końcu swojš filozofię ingerowania w sprawy gospodarcze i powrócił do œcisłych zasad leseferyzmu. Po- wiedział Hooverowi, że polityka administracji powinna "skończyć z robotnikami, skończyć z giełdš, skończyć z farmerami, skoriczyć z posiadaczami nieruchomoœci", a tym samym "oczyœcić gospodar- kę ze zgnilizny"5'. Była to jedyna sensowna rada, jakš Hoover otrzymał przez cały czas swojej prezydentury. Gdyby pozwolono, by kryzys rozwijał się pełnš parš, szybko doprowadzono by do bankructwa przedsiębiorstw o niepewnej egzystencji, ale przetrwa- łyby przedsiębiorstwa oparte na solidnych podstawach ekonomicz- nych; płace natomiast spadłyby do naturalnego poziomu. Lecz dla 329 Hoovera było to niewygodne. Wierzył, że wysokie płace sš istotnym elementem prospeńty i że utrzymanie ptac na nie zmienionym poziomie jest najważniejszym czynnikiem polityki wychodzenia z depresji. Zatem od samego poczštku Hoover zgodził się wzišE w swoje ręce sprawy gospodarcze i użyE wszystkich sił istniejšcych w dyspo- zycji rzšdu. "Przedtem żaden prezydent nigdy nie wierzył, że w podobnych sytuacjach rzšd bierze na siebie odpowiedzialnoœć"- pisał. - Rozpoczęliœmy pionierskš działaInoœć na nowym polu". Wznowił politykę kredytowania i tyłko w ostatnim tygodniu paŸ- dziernika 1929 r. Federalny Bank Rezerw udzielił prawie 300 mln dodatkowych kredytów. W listopadzie odbył serię spotkań z wybit- nymi przedstawicielami kół przemysłowych, podczas któtych wy- musił na nich obietnicę nieobniżania ptac, a nawet, o ile to będzie możliwe, podnoszenia wynagrodzeń. Obietnic tych dotrzymywano do 1932 r. Pismo wydawane przez Amerykańskš Federację Pracy głoœno wychwalało tę politykę: nigdy dotšd nie wzywano amery- kańskich pracodawców do wspólnego działania, a decyzja taka oznaczała "epokowe wydarzenie w marszu ku cywilizacji - wysokie place". Keynes, w raporcie dla Ramsaya MacDonalda, labourzys- towskiego premiera Wielkiej Brytan, chwalił wysiłki Hoovera w utrzymaniu ptac na nie zmienionym poziomie oraz uważał rozsze- rzenie zasięgu kredytowania pr Lez Federalny Bank Rezerw za posunięcie "całkowicie zadowalajšce". Istotnie, w kwestiach najbardziej zasadniczych działania po- dejmowane przez Hoovera znamionowało to, co póŸniej miało zostać nazwane "keynesizmem". Hoover cadykalnie ograniczy podatki. (Podatki ptacone przez mężczyznę z dochodem 4 tys. dolarów, obacczonego rodzinš, zredukowano o dwie trzecie). Rozbudował wydatki rzšdowe, celowo zwiększajšc i takjuż olbrzy- mi deficyt (2,2 mld dolarów w 1931 r.), tym samym udział rzšdu w dochodzie narodowym brutto wzrósł z 16,4% w roku 1930 do 21,3% w 1931. Ten wzrost wydatków rzšdowych, z pewnoœciš najwyżs w amerykańskiej histor w czasach pokojowych, sięgajšcy 1,3 mld dolarów w 1931 r. , polegał w głównej mierze na zwiększeniu ficzby transakcji regulowanych przelewami (lmld dolarów). Praw- dš jest, że Hoovec zlikwidował bezpoœredniš pomoc i gdy to tylko było możliwe, kierował fundusze rzšdowe do banków zamiast bezpoœrednio do pnedsiębiorstw czy pojedynczych osób. I.ecz nie ulega wštpliwoœci, że przy pomocy funduszów rzšdowych usiłował 330 naprawić gospodarkę. Rada udzielona uprzednio przez Coolidge'a delegacji rozgniewanych farmerów: "Szukajcie ratunku w religii" brzmiała ponuro. Nowa ustawa opracowana przez Hoovera (Agri- cultural Marketing Act) dawała im 500 mln dolarów z funduszów federalnych, a na poczštku 1930 r. dodatkowo 100 mln dolarów. W 1931 roku Hoover objšł dotacjami całš gospodarkę, tworzšc Re- construction Finance Corporation (Towarzystwo Finansowe Re- konstrukcji - RFC) w ramach dziewięciopunktowego programu rzšdowej pomocy, opracowanego w grudniu. W czasie czteroletniej kadencji Hoovera rozpoczęto więcej robót publicznych niż w cišgu poprzednich trzydziestu lat, w tym most nad zatokš San Francisco, akwedukt w Los Angeles, tamę Hoovera, zaœ projekt St. Lawren- ce'a Seawaya - czyli drogi wodnej łšczšcej Atlantyk z Wielkimi Jeziorami - utršcony został przez Kongres, nie przez Biały Dom. W 1932 r. kapitały RFC prawie podwojono, a dzięki nowej ustawie Emergency Reliefand Construction Act mogło ono rozszerzyć swojš pozytywnš działalnoœć. Tylko w 1932 r. z jego zasobów udzielono kredytów w wysokoœci 2,3 mld dolarów raz wypłacono 1,6 mld dolarów gotówkš. Niestety, ponieważ istniała powszechna zgoda, że po dwóch latach deficytu należy przywrócić równowagę w bu- dżecie, w 1932 r. na mocy ustawy Revenue Act wprowadzono najwyższe w histor USA w czasach pokoju podatki - przy wysokich dochodach stopa podatkowa wzrosła z 25% do 63%. Tak oto poprzednie działania Hoovera, zmierzajšce do obniżenia podat- ków, obróciły się w niwecz. W tym czasie stracił on już kontrolę nad Kongresem i nie był w stanie prowadzić konsekwentnej polityki finansowej. Interwencyjnym posunięciom Hoovera niezmiennie towarzy- szyła retoryka czasu. Niewykluczone, iż był pierwszym z olbrzymie- go zastępu demokratycznych mężów stanu używajšcych wojsko- wych metafor w kontekœcie gospodarczym: "Walka o uruchomienie naszej machiny ekonomicznej w tej krytycznej sytuacji przybiera nowe formy i od czasu do czasu wymaga nowej strategii. Użyliœmy takich nadzwyczajnych œrodków, by wygrać wojnę, możemy ich użyć, by przezwyciężyć kryzys" (maj 1932). "Jeœli nie będzie odwro- tu, jeœli ponawiać będziemy atak w takiej jak dziœ formie, wygramy tę bitwę" (sierpień 1932). "Mogliœmy nie robić nic, a rezultatem byłoby całkowite wyniszczenie. Jednakże stawiliœmy czola tej sytua- cji, przedkładajšc propozycje dla sektora prywatnego i dla Kong- resu (...) propozycje majšce na celu gigantycznš obronę i kontratak 331 nie spotykane w histor naszego kraju. (...) Po raz pierwszy podczas trwania kryzysu zredukowano wpierw dywidendy, zyski i koszty utrzymania, a nie ptace. (...) Te utymywano praktycznie aż (...) do zlikwidowania zysków. Mamy obecnie najwyższe place realne na œwiecie. (...) Niektórzy reakcyjni ekonomiœci żšdali, byœmy pozwo- lili sytuacji rozwijaE się swoim torem, aż sięgniemy dna. (...) Zdecy- dowaliœmy odrzuciE rady likwidatorów i nie dopuœciE do ban- kructwa całej rieszy naszych dłużników ani do unicestwienia osz- czędnoœci naszych obywateli" (paŸdziernik 1932)s. Hoover, inżynier z zawodu, myœlał kategoriami narzędzi i bconi, a te istniejš po to, żeby się nimi posługiwać. I używał ich. Jego nieustanne ataki na giełdy, których nienawidził, ponieważ uważał je za organizmy pasożytnicze, oraz żšdania kontroli nad giełdami jeszcze bardziej obniżały ceny akcji i odstraszały prywat- nych inwestorów. Prowadzona przez niego polityka robót publicz- nych zapobiegała koniecznej likwidacji przedsiębiorstw. Jednak przedsiębiorstwa, które miał nadzieję ocalić, albo w końcu i tak bankrutowały po długiej agonii, albo przez całe lata trzydzieste uginały się pod ciężarem dhigów. Hoover naruszał prawa własnoœci poprzez złagodzenie przepisów dotyczšcych bankructwa i zachę- canie władz, by zaprzestały wyprzedaży akcji za dhigi, wprowadziły zakaz sporzšdzania wykluczeń oraz nakładania moratoriów. Tym samym uniemożliwiał bankom działania samoobronne i odbudo- wywanie zaufania. Celowo kierował kredyty federalne do banków i zmuszał je do wprowadzenia inflacji, pogarszajšc ich niepewnš pozycję. Końcowe załamanie nastšpiło, kiedy amerykańska polityka działań osłonowych zadziałała jak bumerang. Drastyczne taryfy celne, wprowadzone w 1930 r. przez Smoota i Hawleya, gwałtownie podnoszšce cło towarów z importu, bardziej niż jakakolwiek usta- wa przyczyniły się do rozprzestrzenienia kryzysu na kontynent europejski. W lecie 1931 r. krach czołowego banku austriackiego Credit Anstalt wyzwolił reakcję łańcuchowš (Wielka Brytania zre- zygnowała z parytetu złota już 21 wrzeœnia l930 r.) i zapoczštko- wał serię żšdań splaty dhigów. Szczštkowy amerykański eksport do Europy ustał, a jej polityka zacišgania zagranicznych pożyczek, jako substytutu wolnego handlu, załamała się. Zagranica straciła zaufanie do dolara, a ponieważ Stany Zjednoczone wcišż utrzymy- wały parytet złota, inne kraje zaczęły wycofywaE swoje złoto z amerykańskich banków. W œlad za nimi poszli klienci amerykańscy. 332 " W "normalnych latach banb-utowało 700 ame kańskich banków rocznie. W latach 1931-1932 zbankrutowało 5 096 banków dyspo- nujšcych depozytem znacznie przewyższajšcym 3 mld dolarów, a proces ten osišgnšł punkt szczytowy, gdy amerykański system bankowy znalazł się praktycznie w impasie w ostatnich tygodniach prezydentury Hoovera, co stanowiło jakby element wieńczšcy fias- ko jego rzšdów. Recesja, przedłużana interwencyjnymi posunięciami Hoovera, trwała już czwarty rok. Pogłębiajšcy się kryzys bankowy wywotał, można to przyjšć z największym prawdopodobieństwem, efekt deflacji, któremu właœnie Hoover tak bardzo i tak niemšdrze starał się zapobiec. Lecz dzięki temu do 1932 r. najgorszš fazę kryzysu Stany Zjednoczone miały już za sobš. Gospodarka wpadła w tak katastrofalne położenie, że jej odbudowa musiała być powolna i chwiejna. Straty były ogromne, chociaż nierównomiernie rozmie- szczone i pozostajšce we wzajemnej sprzecznoœci. Produkcja prze- mysłowa, oznaczona indeksem 114 w sierpniu 1929 r., w marcu 1933 osišgała 54 punkty. Inwestycje wartoœci 8,7 mld dolarów w 1929 r., spadły do mizernego 1,4 mld w 1933 r. W tym samym czasie nastšpił spadek w produkcji dóbr trwałych o 77%. Dzięki Hooverowi prze- ciętna płaca realna wzrosła w czasie recesji, a ofiarami tej polityki byli oczywiœcie ci, którzy nie mieli żadnych zarobków. Bezrobocie wynoszšce 3,2% w 1929 r., wzrosło do 24,9% w 1933 r., a w 1934 wynosiło 26,7o 6'. W pewnym momencie szacowano, że wyłšczyw- szy farmerów i ich rodziny okoto 34 mln mężczyzn, kobiet i dzieci nie otrzymywało wcale pieniędzy - liczba ta stanowiła 28% ludnoœ- ci. Posiadacze nieruchomoœci nie mogli inkasować czynszu, więc nie mogli płacić podatków; miasta nie miały żadnych dochodów, a więc przestał funkcjonować system zasiłków (nawet ten szczštko- wy) oraz ustały usługi komunalne. W Chicago zaległe pensje nau- czycieli sięgały sumy 20 mln dolarów. W niektórych regionach szkoły zamknięto na większš częœć roku. W 1932 r. w Nowym Jorku ponad 300 tys. dzieci nie mogło chodzić do szkół, ponieważ nie było funduszów, a u 20% z tych, które jeszcze pobierały naukę, wykryto objawy niedożywienia (według danych ministerstwa zdrowia). Do roku 1933, zgodnie z obliczeniami amerykańskiego ministerstwa szkolnictwa,1 500 szkół półwyższych zbankrutowało lub zostało zamkniętych, a liczba kandydatów na uczelnie wyższe zmniejszyła się o ćwierć miliona. Niewielu ludzi kupowało ksišżki. Przez okršgły rok żadna z bibliotek w Chicago nie mogła sobie pozwolić 333 na kupno ani jednego tytułu. Ogólna ficzba sprzedanych eempla- rzy spadła o 50%, a wydawca lƒttle Brown z Bostonu umał lata 1932-1933 za zdecydowanie najgorsze dla firmy od chwiG jej zało- żenia w 1837 r. John Steinbeck nar Lekał: "Kiedy ludzie nie majš pieniędzy, pierwszš rzeczš, z jakiej rezygnujš, sš ksišżki". Intelektualiœci z goryczš oburzaG się na swój los oraz otaczajšcš ich biedę, której odzwiereiedleniem była ich własna sytuacja. I.ecz reakcje bywały róŸne. Niektórzy po prostu relacjonowali to, co widzieli. Wjeclnym z najlepszych artykułów na temat kryzysu "Nowy Jork trzeciej zimy" James 1'hurber uwiecznił kontrasty i absurdy. Z osiemdziesięciu szeœciu oficjalnie zarejestrowanych teatrów grało jedynie dwadzieœcia osiem, lecz na sztukę O'Neilla Żałobaprzystoi Elektrze wyprzedano wszystkie bilety łšcznie z tymi po szeœć dolarów. Ponad 1 tys. 600 z 20 tys. taksówek "wykruszyło się", lecz w wyniku konkurencji pozostałe wozy były bardziej eleganckie i czyœciejsze. Hotele Ritz i Pierre obniżyły cenę najtańszych pokoi do żenujšcych szeœciu dolarów, ale nowy hotel Waldorf, który nie zmienił cen, pękał w szwach. W nowo wybudowanym Empire State, ostatnim dziele koniunktury budowlanej lat dwudziestycfi, zdołano wynajšć zaledwie jednš trzeciš lokali: "Wielu pięter wcale nie wykończono, pozostawiajšc jedynie olbrzymie otynkowane przes- trzenie". Ale już 550 tys. osób zapłaciło dolara za wjazd na jego szczyt. Wielkie transatlantyckie liniowce ojednš trzeciš redukowały ceny apartamentów, jednakże "huczne rejsy" poza dwunastomilo- wy pas, gdzie obow‹šzywał zakaz uprawiania gier hazardowych, cieszyły się zawrotnš popularnoœciš. Podobnie brydż (Ely Culbert- son rocznie snrzedawał 400 tys. egzempIarzy swej ksišżki, a interes przynosił niebotyczne zyski, wynoszšce 100 mln dolarów) i nowe występy strio-tease,owe, za które tancerki otrzymvwałv czterysta siedemdziesišt pięć dolarów tygodniowo. Natomiast najwięfcszym sukesem yłv okazyjne zakupv w dużych magazynacl-, które drastyeznie obniżay ceny, mimo to interes prosperował. Jest faktem znamiennym, że obrót hurtowy bezpoœrednio reagujšcy na warunki rynkowe, był tš gałęziš gosnodarki, która najmnie uc‹er- piała, ale dIa przemysłu ŸeIazne prawa narzucone przez Hoovera, nakazujšce zachowanŒe wysokich ptac, były szalenŒe ucišżliweg'. Obserwacje Thurbera podkreœlały, że dla każdego, Ikto rzeczywiœ- cie potraf robić pienišdze albo je zarabiać, zysy stwarzajš najlepsze okazje.  334 Większoœć intelektualistów gwałtownie zwróciła się ku lewicy lub raczej, po raz pierwszy w życiu, zainteresowała się politykš, przedstawiajšc swój na nowo odkrywany kraj w sposób mocno zabarwiony ideologiš. Thomas Wolfe, fenomen pisarski lat trzy- dziestych, znany z kwiecistego stylu, tak opisuje szalety wokół nowojorskiego ratusza, gdzie spotykało się zdumiewajšco liczne przedstawicielstwo dwumilionowej rzeszy amerykańskich bezdom- nych: skuszonych panujšcš tu dusznš atmosferš wytchnienia, ciepła oraz apatii wynikajšcej z desperacji. (...) Stanowili widok odrażajšcy, wstrętny, wystarczajšcy, by litoœć już po wsze czasy odjęła człowiekowi mowę. Niedaleko wznosiły się gigantyczne szczerby Manhattanu lodowato połyskujšce w okrutnej poœwiacie zimowej nocy. Niecałe pięćdziesišt metrów stšd znajdował się budynek Woolwortha, a trochę dalej srebrzyste dachy i iglice Wall Street, olbrzymie fortece z kamienia i stali mieszczšce wielkie banki, (...) w chłodnym blasku księżyca, zaledwie kilkanaœcie metrów od tej otchłani ludzkiej nędzy i cierpienia, jaœniały wieże władzy, gdzie w pancernych komorach zamknięto znacznš częœć bogactw tego œwiata. Edmund Wilson, którego artykuły dotyczšce kryzysu zebrano w tomie The American Jitters (1932), unikał pupularnej retoryki, lecz sugestywnie wyrażał ogarniajšce cały kraj wrogie nastroje, skierowane pr Leciwko kołom przemysłowym. Beletrystyki można nie kupować, ale więcej ludzi niż kiedykolwiek sięgało po literaturę poważniejszš. Wilson mšdrze wyczuł, że dla intelektualistów nad- szedł dobry okres lub raczej czas ich wpływów. Skorzystali z tego zwłaszcza ci młodzi, "którzy wyroœli w epoce wielkiego businessu i zawsze gardzili jej barbarzyństwem oraz spychaniem na plan dalszy tego wszystkiego, co w ich oczach stanowiło jakšœ wartoœć". Dla nich "te lata nie były latami chudymi, lecz latami rozbudzonej aktywnoœci. Nie można było nie cieszyć się z powodu nagłego, nieoczekiwanego załamania się owego głupiego, gigantycznego oszustwa. Dawało ono nowe poczucie wolnoœci, dawało też nowe poczucie siły". Zastanawiajšce, że pisarze, w życiu prywatnym zazwyczaj naj- gorzej zorganizowani, instynktownie popierajš planowanie w sfe- rze życia publicznego. A na poczštku lat trzydziestych planowanie stało się nowym Weltanschauung. W 1932 r. dominowało na listach 335 tytułów. Stuart Chase, popełniwszy w paŸdzierniku 1929 r. jakże niezręcznš pomyłkę głoszšc "trwałš koniunkturę", publikował teraz A New Deal, dzieło, które zyskało ponadczasowy rozgłos podobnie jak The Third Reich Brucka. George Soule w A Plnnned Society domagał się podobnych do przedłożonych przez Hoovera programów pracy. Apoteozš korporacyjnego planowania była ksišżka Adolfa Berle'a i Gardinera Meansa Mariem Corporation and Private Property, która w miarę pogłębiania się depresji miała aż dwadzieœcia wydań i prorokowała, że "prawo korporacji" stanie się "potencjalnym prawem konstytucyjnym w nowym systemie gospo- darczym". Wszyscy chcieli planowania. Najbardziej poczytny z amery- kańskich historyków, Charles Beard, zalecał "plan pięcioletni dla Ameryki"'". Businessmeni jak Gerard Swope, stojšcy na czele Gene- ral Electric, przygotowali własne plany. Henry Harriman, prezes New England Power Company, oœwiadczył: "Okres skrajnego indy- widualizmu pozostawiliœmy już za sobš. (...) Koniunkturę w intere- sach i uełne zatrudnienie osišgniemy najskuteczniej dzięki inteligentnie opracowanym planowym strukturom". Kapitaliœci którzy się z tym nie zgodzš, "traktowani będš jak każda zbtškana sztuka bydła, złapana na sznur, zwišzana, zmuszona podšżać za stadem". CharIes Abbot z Ameńcan Institute o Steel Consbttction oœwiadczył, że kraju nie stać już na "nieodpowiedziaIny, nie doin- formowany, uparty i odmawiajšcy współpracy indywidualizm". Czasopismo aBusiness Week, w artykule opatrzonym szyderczym tytułem "Czy wcišż wierzysz we wróżki-leniuszki?" zapytywało: "Planować czy nŒe, takŒe pytanie już nie istnieje. istnieje natomiast inne - kto się ma tym zajšć?"" Któż by, jak nie - zgodnie z literš prawa i logikš - Wielki Budowniczy, Cudowny Chłopiec? Czy jego czas, również zgodnie z prawem i logikš, nie nadszedł? Ale historia nie zna prawa ani loki. Wszystko jest kwestiš chronologii. Czas lltoovera nadszedł i minšł. Przez cztery lata stał u steru działajšc i planujšc bez opamiętania, lecz z jakŒm skutkiem? Jeszeze przed rokiem 1932 jego doradcy mówili mu, by "nie pchał się na pierwsze strony", ponieważ jego pubGczna działalnoœE przeczyła twierdzeniu, iż rršd potrafi skutecz- nie interweniować. W 1929 r. sam siebie ostrze ał. "Jeœli jakieœ nieprzewidziane nieszczęœcie przytrafi się temu krajowi, rzucš mnie na pastwę bezrozumnego rozczarowania narodu, który się za duŸo spodziewał". Ta obawa - którš w swoim czasie butnie odrzucił- 336 okazała się wielce usprawiedliwiona. W 1907 r. Teodor Roosevelt zauważył, że "kiedy przeciętny człowiek traci pienišdze, niczym zraniony wšż zaczyna atakować z prawa i z lewa wszystko, winne czy niewinne, co wjego umyœle wzbudza cień podejrzenia"'3. Mak- syma znalazła obecnie swoje potwierdzenie, a Hoover stał się jej bezbronnš ofiarš. Zawsze był człowiekiem upartym, a teraz, nie- dostrzegalnie, popadł w depresję. Najzdolniejszy z członków jego gabinetu, Henry Stimson, przyznał, że unika Białego Domu, by nie być œwiadkiem "dominujšcej atmosfery przygnębienia przenikajš- cej wszystko zwišzane z tš ekipš". I dodał: "Nie przypominam sobie żadnego dowcipu rzuconego podczas któregokolwiek spotkania przez ostatnie póhora roku". W miarę jak jego partia i wspólpracow- nicy oddalali się od niego niczym od zarazy, Hoover zaczšł układać "listę wrogów", na której umieszczał nazwiska nielojalnych". Po odwiedzinach u osaczonego zewszšd prezydenta H. G. Wells ola'eœ- lił go jako "chorego, przytłoczonego i zdruzgotanego". I jak zazwyczaj bywa, szczęœcie odwraca się od pnegrywajš- cego, dajšc pożywkę do kreowania następnych mitów. W 1924 r. ustawa nazwana Bonus Bill (ustawa o dodatkach) przyznała wetera- nom wojny œwiadectwa służby z prawem do renty oraz możliwoœć ubiegania się o pożyczkę w wysokoœci 22,5% wartoœci renty. W 1931 r., mimo sprzeciwu Hoovera, Kongres zwiększył wysokoœć pożyczki do 50%. Niektórzy z weteranów nie byli z tego zadowoleni, a lewica odzyskujšc, po raz pierwszy od 1919 r., wptywy, zorganizowała "siły ekspedycyjne" (BEF) w liczbie 20 tys. weteranów, któr Ly w 1932 r. rozłożyli prowizoryczny "obóz" w samym centrum Waszyngtonu. Lecz Kongres odmówił przyznania im większych sum, a 28 lipca Hoover, którego polityka w tej kwestii była identyczna jak Roose- velta, kiedy w 1936 r. sprawa znowu stała się dcażliwa, wydał rozkaz zlikwidowania obozu. Siły policji okazały się niewystarczajšce, wysłano więc oddziały wojskowe pod dowództwem majora kawa- lerii (póŸniejszego generała) Pattona. Zarówno generał MacArt- hur, ówczesny szef sztabu, jak jego doradca major Eisenhower, odegrali podrzędne role w tej brudnej akcji. Żaden epizod w amerykańskiej historii nie został do tego stopnia zafałszowany, a wiele nieprawdziwych wersji spreparowa- no celowo. Komuniœci nie odegrali głównej roli w dziele zbudowa- nia obozu, lecz bardzo umiejętnie rozpętali póŸniejsze ataki propagandowe. Opowiadano o szariy kawalerii, użyciu czołgów i gazów trujšcych, o małym chłopcu przebitym bagnetem, gdy usiło- 337 wał uratować swojego królika, o podpaleniu namiotów, w których byli uwięzieni ludzie. Takš wersję wydarzeń opublikował W. W Walters w pracy BEF - the Whole Stoiy ofthe Bonus Army (1933) i Jack Douglas w Weterans on the Manch (1934); obie ksišżki prawie w całoœci sš fikcjš. Ukazała się też praca pt. Ballads ofthe BEF, w której można znaleŸć takie zdanie: "Hoover stosuje dietę gazowš" oraz "Widziałem blysk szabel, jak obcinano weteranom uszy". Typowe opracowanie o nastawieniu komunistycznym, wydane w 1940 r., 7he Fat Years and the Lean Bruce'a Mintona i Johna Stuarta tak podsumowuje owo wydar Lenie: "Weterani zaczęli opuszczać sto- ficę. I.ecz prezydent Hoover nie dał im rozejœć się w pokoju. (...) Bez ostrceżenia wydał arm rozkaz rozpędzenia BEF siłš. Żotnierze na- tarli z bagnetami, str LelaG do tłumu bezbronnych mężczym, kobiet i dzieci". Kiedy obóz płonšł, piszš dalej autorzy, Hoover i jego żona (któr Ly przeszG do htorii Białego Domu jako ci, którzy najlepiej ja- dali) ubrani w stroje wieczorowe samotnie spożywali obiad złożony z siedntiu dań. Niektóre z tych bajeczek powtarzano jeszcze w latach siedemdziesištych w poważnych publikacjach historycznych. Wówczas najbardziej istotna była nieudolnoœć administracji w prowadzeniu dochodzenia, którego rezultatem okazała się nie skrywana przed opiniš publicznš rozbieżnoœć zdań pomiędzy ge- neralnym prokuratorem a szefem waszyngtońskiej policji, co zbie- gło się z końcowš fazš kampanii prezydenckiej. Hoover, lojalnie trzymajšcy stronę członka swojego gabinetu, przedstawiony został jako kłamca i potwór: "Nie ulega wštpliwoœci, że prezydent poniósł beznadziejnš porażkę", napisał jeden z jego współpracowników". Nie tylko poddano w wštpliwoœć jego wiaygodnoœE, lecz z powodu epizodu z BEF stracił poparcie wielu Koœciołów, które do tego momentu występowały przeciwko "Mokremu" (to jest przeciwni- kowi prohibicji) Rooseveltowi, a prohibicja była ważnš, dla więk- szoœci najważniejszš kwestiš kampanii. I tak przez mieszankę mitów i alkoholu, wraz z jego własnym wyobrażeniem klęski, Cudowny Chłopiec pnepadł w wyborach. Odwróciwszy proporcje z lat dwudziestych, demokrata Roosevelt zdobył 22 mln 833 tys. głosów wobec 15 mln 762 tys. oddanych na Hoovera, a stosunek głosów kolegium elektorslƒego wynosił 472:52. Roosevelt zwyciężył we wszystkich stanach z wyjštkiem szeœciu. W nowym układzie wyborczym, jaki zaobserwowano w 1932 r., wyło- niła się demokratyczna "koalicja mniejszoœci", majšca oparcie głównie w północno-zachodnich stanach priemysłowych, która mia- 338 ła przetrwaE prawie pót wieku i zamieniE Kongres w niemal jedno- partyjne ciało ustawodawcze. Taki układ zapowiadały już wybory 1928 r., sšdzšc po liczbie głosów oddanych na Ala Smitha, kandydata part demokratycznej, oraz wybory uzuajš< do Kongresu z 1930 r. Lecz dopiero w 1932 r. repubWcanie utracili atrybut postę- powoœci towarzyszšcy im od czasów Iincolna, a obecnie triumfal- nie przejęty pr Lez tywaG. Proces ten, jak zwykle w talƒch przypad- kach, odbywał się przy zaangażowaniu œrodków spotecznego prze- kazu, aprobacie akadem, poparciu inteligencji oraz, co wcale nie najmniej ważne, puszczeniu w ruch całego aparatu fabrykujšcego oficjalnš wersję histor. Na paradoks zakrawa, że jeszcze na tym etapie w kluczowej kwest, to jest sposobów wydobycia Ameryki z kryzysu, między obiema partiami nie było, tak naprawdę, różnicy poglšdów. I Ho- over, i Roosevelt podejmowali działania interwencyjne, obaj opo- wiadali się do pewnego stopnia za planowaniem i inflacjš. Prawdš jest, że Roosevelt wolał pewne działania bezpoœrednio łagodzšce sytuację, działania, co do których Hoover nie był przekonany; z drugiej strony Roosevelt był jeszcze wówczas bardziej od Hoovera zdecydowany w kontrowersyjnej sprawie potrzeby wypracowania œcisłej równowagi budżetowej. Sama kampania, jakš Roosevelt prowadził z ramienia part demokratycznej, była całkowicie zgod- na z utartymi regułami, a Roosevelta traktowano jako niezdecydo- wanego, chwiejnego ignoranta w sprawach gospodarzych. I rzeczy- wiœcie, w porównaniu ze swoim kuzynem Theodorem sprawiał takie wrażenie. Arystokrata, jedyne dziecko posiadacza ziemskiego z okoGc Hudson River, spowinowacony był z najlepszymi rodzina- mi pochodzenia anglosaskiego. Jego przodkami byG osadnicy ho- lenderscy z XVII wieku. Dumny był ze swojej posiadłoœci Hydc Park, potożonej w potowie drogi między Nowym Jorkiem a stolicš stanu, Albany. Do momentu ukończenia czternastu lat uczył się z guwernantkami, potem kontynuował naukę w Groton, amerykań- skim Eton, gdzie nabył lekko brytyjskiego akcentu oraz poznał łacinę, grekę i historię Europy. Cztery lata studiował na Hatvardzie, na tak zwanym złotym wybrzeżu (to jest w drogich apartamentach i klubach dla studentów) i tu u się jego œwiatopoglšd- oles'lony przez jego najlŠpszego biografa jako "mieszanina poG- tycznego konsetwatyzmu, ekonomicznego tradycjonaVzmu i antyim- -u, przesycot>a mętnym altruizmem i daleko idšcš niezna- jomoœciš ' - niestety nie zdołał tego zmieniE. 339 W 1932 r. Roosevelt był już doœwiadczonym administratorem, miał za sobš siedem lat pracy w marynarce, był tal gumatorem stanu Nowy Jork. I,ecz nikt nie uważał go za Cudownego Chłopca. W poczštkach 1932 r. Lippmann okreœlił go jako "osobę łatwo ulegajšcš wplywom, nie orientujšcš się w sprawach publicznych, pozbawionš jakichkolwiek mocnych przekonań, (...) nie będšcš poważnym przeciwnikiem w żadnej kwest. Zbyt mu zależy na tym, żeby się przypodobaE, (...) nie jest krzyżowcem, (...) nie jest trybu- nem ludowym, (...) nie jest wrogiem zakorzenionych przywilejów. Przyjemny człowiek, który bardzo chciałby zostaE prezydentem, bez poważnych kwalifikacji potrzebnych, by sprawowaE urišd". Według magazynu KTime był "pełnym wigoru, pełnym dobrych chęci, dobrze urodzonym i dobrze ułożonym dżentelmenem". Roosevelt na pewno nie przycišgał uwagi lewicowej inteli- gencji. u Common SenseH, jedno z ulubionych czasopism tej właœnie grupy społecznej, okreœliło wybory jako brak wyboru pomiędzy œmiejšcym się chłopcem z Hyde Park" a "wielkim, ponurym bu- " downiczym z Palo Alto". Teodor Dreiser, Sherwood Anderson Erskine Caldwell, Edmund Wilson, John Dos Passos, Incoln Stef- fens, Malcolm Cowley, Sidney Hook, Cfifton Fadiman i Upton Sinclair poparli kandydata komunistów, VVilliama Z. Fostera. Pod- pisali list, w którym dobitnie stwierdzili, że "kapitalizm jest siłš niszczšcš kulturę, a komunłzm pragnie cywilizację i jej dorobek w dziedzinie kultury ocaliE od przepaœci, w którš spada w wyniku œwiatowego kryzysu". Inni intelektualiœci, jak Reinhold Neibuhr, Stuart Chase, Van Wyck Brooks, Alexander Woolcott, Edna St. Vincent Millay oraz Paul Douglas głosowaG na socjalistę Normana Thomasa. Nawet kiedy Roosevelt już na dobre osiadł w Białym Domu, niektórzy z intelektualistów wcišż zauważaó brak tej specy- ficznej siły przycišgania, której do końca nie zdołał wytworzyE. "Waszyngton wydaje się bardziej inteligentny i miły niż za popne- dnich ekip - pisał Edmund VVson - lecz, jak zauważyła pewna dama, to 'œwiat jak z Czechowa'. Tam, gdzie gang Ohio grywał w pokera, obecnie wielkie tuzy zbierajš się, by gadaE. Nic naprawdę nie ma sensu, ponieważ Roosevelt nie ma okreœlonej polityki"e'. Uwaga ta zawierała szczyptę prawdy. W istocie to jedynie retoryka przemówień Hoovera z czasów kampan wyborczej usta- nowiła ideologicznš przepaœć między kandydatami. Hoover nigdy e odwzajemnił uczucia podziwu, jaki żywił dlań Roosevelt, i zawsze uważał go za fircyka, który może staE się groŸny. Podczas 340 kampanii, czujšc, że przegrywa, uciekł się do bicia piany na temat rozbieżnoœci zdań co do interwencyjnych działań bezpoœrednich (które Roosevelt wypróbował w œtanie Nowy Jork) i zaproponował zajęcie się sprawš przedsiębiorstw oœci publicznej. "Wspót- obywatele - gr Lmiał - propozycje naszych przeciwników stanowiš głębokš zmianę w amerykańskim życiu, (...) oznaczajš radykalne odejœcie od zasad, które sto pięEdziesišt lat temu zmieniły nasz naród w najwspanialszy na œwiecie. W obecnych wyborach nie chodzi po prostu o odsunięcie od władzy obecnej partii rzšdzšcej. Oznaczajš one wybór kierunku, w jakim nasz kraj podšżaE będzie przez następnych sto lat". "Ta kampania - ostnegał - jest czymœ więcej niż rywalizacjš dwóch kandydatów. Więcej niż walkš między dwiema partiami. To œcieranie się dwóch koncepcji rzšdzenia". Roosevelt był zachwycony, że jego programowi, który według ma- gazynu New York Times" od poczštku do końca nie zawierał "ani jednego szaleńczego panaceum, ani jednej niepokojšcej propozy- cji", nadano lekki posmak kontrowersyjnoœci. New Republic skwitowała go jako "słabš odpowiedŸ na wyzwanie naszych czasów" i powtórzyła te same wojownicze słowa: "Nigdy przedtem w amerykańskiej historii podstawowe różnice pomiędzy dwiema naszymi głównymi partiami nie ujawniły się takjaskrawo jak dziœ"s. Wszystko to było czczš gadaninš, która dobrze ilustruje, dojakiego stopnia popisy oratorskie tworzš mity, a te z kolei zamieniajš się w rzeczywistoœć. Ale nie tylko popisy oratorskie bywajš szkodliwe, wybitne osobowoœci także. Hoover, który ciężkš pracš doszedł do pienię- dzy, a proces ten wykształcił jego twardy charakter, z poczštku odczuwał niechęć, a następnie nienawiœE do tego uœmiechniętego i krzykliwego wiga, który po prostu odziedziczył swój majštek, a potem wykorzystał jako platformę do ataku na rzesze pracowitych. Jeszcze w 1928 r. poczuł się obrażony uwagš Roosevelta, której nigdy nie zapomniał, że "za doradców ma samolubnych materialis- tów"s. Roosevelt z kolei też czuł się dotknięty. Od wczesnych lat dwudziestych cierpišev kalectwo na skutek choroby Heinego-Medi- ny, podczas przvjęcia dla gubernatorów w 1932 r. musiał pót godzina zekać na Hoovera. Nie zgodził się poprosiE o krzesł, traktujše mcrdent jako sprawdzian sił oraz będšc przekonanym- zadziwiajšce, do iaego stopnia paranoja może ogarnšE olityków w zasie kampani‹ - że Hoover celowo to zaplanował. W istocie, jedyna cech charakteru, jakš I-ioover u Koosevelta podziwiał, była 341 jego walka z kalectwem; jest nie do pomyœlenia, żeby z takš preme- dytacjš je wykorzystywał. Jednakże Roosevelt i jego żona z niena- wiœciš wspominali owe pół godziny. Wzajemna antypatia miała swoje historyczne znaczenie. Wy- daje się, iż Roosevelt nie zdawał sobie wcale sprawy z tega, że Hoover szczerze uważa go za zagrożenie publiczne. Sam nie trak- tujšc polityki zbyt poważnie, brał kasandryczne nawolywania Ho- overa za swadę, potok słów, jakiego on sam też mógłby użyć. Wybory i moment właœciwego przejęcia władzy dzieli kilka miesię- cy, od poczštku listopada do marca. Obaj mężowie stanu zgodni byli, że istnieje pilna koniecznoœć podjęcia zdecydowanych kroków. Nie wchodzšc w szczególy porozumieli się co do kierunku dalszego postępowania: należy wzmocnić rozpoczęte już działania. Roose- velt powzišł nierealny pomysł, że Hoover powinien natychmiast mianować go sekretarzem stanu, co pozwoliłoby Hooverowi i jego wiceprezydentowi od razu podać się do dymisji. Wówczas Roose- velt, na mocy konstytucji, z miejsca wprowadziłby się do Białego Domu. Hoover, równie optymistycznie nastawiony, myœlał, że Roo- sevelt powinien ulec namowom i odwołać niektóre uwagi i obiet- nice wygłaszane podczas kampan, które jego zdaniem pogarszały już i tak złš sytuację, a następnie pokornie wyrazić publicznš aprobatę dla œrodków, jakie prezydent proponował - to wzmocni- łoby ich wiarygodnoœE i zapewniło możliwoœć kontynuacji jego, Hoovera, polityki. Wiedzšc o istnieniu tych absurdalnych nieporo- zumień, nie należy się dziwić, że wzajemne kontakty obu mężów stanu podczas długiego interregnum ograniczały się do utrzyma- nych w zimnym tonie listów oraz zwykłej wizyty kurtuazyjnej, jakš Roosevelt złożył Hooverowi 3 marca 1933 r. w przeddzień ceremo- n przejęcia urzędu. Wizyta zakończyła się lodowatš wymianš zdań, która wzbudziłaby przyjemne uczucie w sercu Henry'ego Jamesa. Kiedy Roosevelt, który mieszkał na Mayflower, powie- dział, że Hoover jest z pewnoœciš zbyt zajęty, by przyjœć z wizytš, trafiony Jowisz wypuœcił swój ostatni grom: "Panie Roosevelt, jak pobędzie pan w Waszyngtonie tyle czasu co ja, nauczy się pan, że prezydent Stanów Zjednoczonych nikomu nie składa wizyt". Roo- sevelt zemœcił się, odmawiajšc odchodzšcemu prezydentowi, któ- rego życie było nieustannie zagrożone, zapewnienia ochrony na czas podróży do Palo Altoe'. Ostentacyjny brak wspótpracy pomiędzy dwoma politykami podczas tych kilku miesięcy interregnum zdecydowanie działał na 342 korzyœć Roosevelta, kreœlšc głębokš, chociaż całkowicie fałszywš granicę między oboma rzšdami. Roosevelt pojawił się jako nowa twarz we właœciwym momencie, a ponadto z twarzy tej nie schodził uœmiech. Stšd na niego tylko sptynęła cała gloria, kiedy wiosnš pojawiły się pierwsze oznaki poprawy sytuacji, kiełkujšce już w ostatnich miesišcach prezydentury Hoovera, a całoœciowo nazwa- ne "rynkiem Roosevelta". Historycy nie lubiš się do tego przyzna- wać, ale w polityce olbrzymiš rolę odgrywa zwykłe szczęœcie. W 1932 r. Hoover poprosił Rudy'ego Vallee, by skomponował anty- kryzysowš piosenkę, a ten nikczemnik napisał: "Bracie, możesz zaoszczędzić grosz?". Przebój kampanii Roosevelta, piosenka w rzeczywistoœci napisana tuż przed krachem na giełdzie, na zamó- wienie wytwórni Metro-Goldwyn-Mayer, do filmu Chasing Rnin- bows, uderzała we właœciwš nutę: "Znów sš szczęœliwe dni". Roosevelt posiadał wiele z intuicyjnego talentu Lloyda George'a polityka, którego bardzo pr Lypominał. Umiał wymyœlić slogan albo namówić innych, by to dla niego zrobili, czego przykładem może być przemówienie inauguracyjne ("Dam wyraz głębokiemu prze- konaniu, że jedyne, czego winniœmy się obawiać, to właœnie strach"). Pod koniec pierwszego tygodnia urzędowania udowod- nił, jak po mistr Lowsku umie posługiwać się nowym medium- radiem - i rozpoczšł cykl "pogadanek przy kominku". W kategorii politycznego show-businessu niewielu mężów stanu potrafiło mu dorównać, miał też godny pozazdroszczenia dar obracania trud- noœci w gotowe rozwišzania. I tak, zaskoczony zamknięciem banków, oœwiadczył, że zamykaje na mocy prawa (stara ustawa z 1917), a całš operację nazwał œwiętem bankierów. Posiadał też konkretny atut w postaci poparcia Kongresu zdominowanego przez demokratów i niezwykle uległego. Pierwszy wprowadzony przez niego akt prawny, ustawa nadzwyczajna o bankach (Emergency BankingAct) prieszła w cišgu niecałego dnia po zaledwie czterdziestominutowej debacie pr Lerywanej okrzykami: "Głosujcie! Głosujcie!" Dnia 6 kwietnia z wybiciem północy, po niespełna miesišcu jego urzędowania, w Ameryce ponownie legalnie pito alkohol, co ogromnie podniosło morale społeczeństwa. Program prezydenta zyskał aprobatę Kon- gresu w rekordowym czasie, a w politycznej propagandzie och- rzczono go mianem "Sto dni". Poza wywoływaniem wrażenia zdecydowanej akcji, według okreœlenia ministra skarbu Williama Woodina, "działania szybkie- go i staccato", program nie zapowiadał żadnej prawdziwej polityki 343 gospodarczej. Raymond Moley, intelektualista, który pomagał Rooseveltowi skompletować gabinet, powiedział, że być może przyszli historycy odkryjš jakšœ zasadę, według której dokonywano selekcji, on jednak nie potrafił. Ten brak zasadniczej linii widocz- ny był w kolejnych posunięciach. W czasie emocjonujšcych konfe- rencji prasowych Roosevelt przechwalał się, że polega na własnej intuicji i porównywał siebie do grajšcego w defensywie, który "daje sygnał do nowej zagrywki, kiedy zobaczy, jak rozstrzygnięto poprzed- niš''. Zwiększajšc wydatki federalne na jedne cele, zmniejszał dotacje na inne. Obcinał na przykład renty inwalidom pierwszej grupy z 40 do 20 dolarów miesięcznie i wywierał naciski na władze stanowe, by zmniejszyły pensje nauczycielom, ponieważ, jego zda- niem, były "zbyt wysokie". Nie zrezygnował z planu doprowadzenia do równowagi w budżecie; w swoim pierwszym pnemówieniu do Kongresu wzywał do radykalnego zmniejszenia wydatków, a jedna z pierwszych wprowadzonych pr Lez niego ustaw, majšca doprowa- dzić do równowagi, zatytułowana była O ut2ymanie kredytu zaufa- nia do rzšdu Stanów Zjednoczonych. Chociaż był tak daleki od zasad Keynesa, nic nie doprowadzało go do większej irytacji niż zar Luty dziennikarzy, że jego polityka finansowa nie opiera się na mocnych podstawach. Poglšd, że Roosevelt jako pierwszy celowo stosował w praktyce deficyt finansowy w celu ożywienia gospodarki, jest fałszywy. Keynes istotnie narzucał mu takie rozwišzanie w słynnym liœcie opublikowanym przez eNew York Times, pod ko- niec 1933 r.: "Kładę wyraŸny nacisk na zwiększenie siły nabywczej w skali kraju za sprawš fmansowania wydatków rzšdowych z zaciš- ganych pożyczek". Ia Roosevelt nie prowadził takiej polityki, chyba przez przypadek. Kiedy latem następnego roku doszło mię- dzy nimi do spotkania, nie poruszono wcale tego tematu i brak dowodów, by Roosevelt czytał pisma Keynesa: "Przez cały czas mojej z nim wspólpracy - pisał Moley - nie spostrzegłem, by czytał poważnš ksišżkę" ani żeby w najmniejszym stopniu pozostawał pod wpływem idei Keynesas. Nie ulega wštpliwoœci, że za Roosevelta Federalny Bank Rezerw powiększył inflację, lecz tak było i w poprzedniej dekadzie. Akty prawne wydane pr Lez Roosevelta stanowiły w większoœci kontynuację polityki Hoovera albo były z niš zbieżne. Emergency Banking Act (nadzwyczajna ustawa o bankach) oraz LQans to Industry Act (ustawa o pożyczkach dla przemysłu) z czerwca roku 1934 rozszerzały zainicjowany przez Hoovera program RFC. Ho- 344 me Owners' Loan Act (ustawa o pożyczkach dla właœcicieli nieru- chomoœci) z roku 1932 rozszerzała podobnš ustawę z roku po- przedniego. Sale of Securities Act (ustawa o sprzedaży papierów wartoœciowych) z roku 1933, Banking Acts (ustawy o bankach) z lat 1933 i 1935 oraz Securities and Exchange Act (ustawa o papierach wartoœciowych i giełdzie) z 1934 r. stanowiły jedynie kontynuację podejmowanych przez Hoovera wysiłków w celu zreformowania metod funkcjonowania businessu. National Labour Relations Act (narodowa ustawa o stosunkach pracy) z 1935 r. (tak zwana ustawa Wagnera), która ułatwiała zakładanie zwišzków i na czas jednego pokolenia zdobyła ich poparcie dla partii demokratycznej, stano- wiła jedynie kontynuację i rozszerzenie ustawy Norrisa i La Guardii zatwierdzonej za prezydentuy Hoovera. First tńcultural Adjust- mentAct (pierwsza ustawa o poprawie sytuacji w rolnictwie) z roku 1933 w istocie podważała antyinflacyjne aspekty polityki rzšdu, ograniczyła produkcję żywnoœci i wprowadziła rekompensaty dla farmerów za nieuprawianie ziemi. Pozostawała ponadto w wyraŸ- nej sprzecznoœci z innymi działaniami rzšdu zmierzajšcymi do złagodzenia skutków suszy i burz piaskowych z lat 1934-1935, tabmi jak: Soil Erosion Service (1936), Soil Erosion Act (1935), Soil ::'onservation and Domestic Allotment Act (1936). W polityce a-arnej, jeœli takowš prowadził, Roosevelt był statystš, miał na celu zdobycie głosów farmerów w zamian za podwyższenie ich dochodów. Jednoczeœnie jednak podnosił ceny detaliczne żywnoœ- ci i tym samym opóŸniał wyjœcie z kryzysu. Nntional Industrial Recoveiy Act (narodowa ustawa o przezwyciężeniu yzysu w pr Le- myœle) z 1933 r., powołujšca do życia korporacyjny urzšd, na czele którego stanšł generał Hugh Johnson, była w swojej istocie utrzy- manym w stylu Hoovera strzałem w "planowanie sterujšce". Lecz wynikajšca z wojennego doœwiadczenia Roosevelta - jedynego Ÿródła, z którego czerpał nowatorskie pomysły - ustawa miała charakter przymusu i Johnson ostr Legał, że jeżeli businessmeni odmówiš podpisania tego "dobrowolnego kodeksu", "zostanš do tego zmuszeni". To potwierdzenie sprowokowało Hoovera dc oœwiadczenia, że jest to ustawa "totalitarna"". Naciski wywierane przez Johnsona spowodowały, że ustawa przynosiE zaczęła skutek odwrotny od zamierzonego, i bez żalu pnyjęto werdykt Sšdu Naj- wyższego stwierdzajšcy, że jest ona sprzeczna z konstytucjš'. Punktem, w którym Roosevelt rzeczywiœcie odszedł od politylƒ Hoovera, było podjęcie na nowo i rozszerzenie powstałego w czasie 345 wojny rzšdowego projektu zapewnienia taniej energii elektrycznej dla Tennessee Valley. Lecz był to odosobniony przykład improwi- zacji z jego strony, "mydlenie oczu", by zaspokoić Potudnie. Zapy- tany, jak ma zamiar wyjaœnić w Kongresie cel tego przedsięwzięcia, Roosevelt odparł w sposób typowy dla siebie: "Powiem, że to teraz jeszcze ni pies, ni wydra, lecz cokolwiek by to nie było, spodoba się ludziom z Tennessee Vafley". Roosevelt wydawał też olbrzymie sumy na roboty publiczne:10,5 mld dolarów plus dodatkowo 2,7 mld na inwestycje zlecone przez rzšd, zatrudniajšc, bywało, jednoczeœ- nie 8,5 mln osób przy wznoszeniu 122 tys. budynków użytecznoœci publicznej, 77 tys. przy budowie mostów oraz 285 lotnisk, 664 tys. mil dróg, 24 tys. mil œcieków i kanałów przeciwpowodziowych, a także przy zakładaniu Gcznych parków, terenów rekreayjnych i zbiorników wodnych. Ale i to było dawnym pomysłem Hoovera, tyle że realizowanym na większš skalę. We wszystkich zasadniczych kwestiach New Deal był kontynuacjš nowatorskiego korporaqoniz- mu Hoovera. Był to, według okreœlenia Waltera lƒppmanna, piszš- cego w 1935 r., "nieustajšcy New DeaP'. "Polityka zainicjowana przez prezydenta Hoovera na jesieni 1929 r. była zjawiskiem bez- precedensowym w amerykańskiej histor - pisał. - Ogólnonarodowy rzšd podjšł wysiłki, by cała gospodarka funkcjonowała przynoszšc zyski; (...) œrodki stosowane przez Roosevelta sš przedłużeniem i rozwinięciem œrodków opracowanych pnez Hoovera"'"". Polityka interwencjonizmu państwowego prowadzona przez Hoovera i Roosevelta stanowiła zatem cišgłoœć. Czy przyniosła efekty? Historycy-zwolennicy Roosevelta twierdzš, że to ustawy wprowadzone w ramach New Du! zagwarantowały wyjœcie z kry- zysu. Zwolennicy Hoovera kontrargumentujš dowodzšc, że ustawy wprowadzone przez Roosevelta opóŸniały efektywne działanie inicjatyw rozpoczętych pnez Hoovera'o'. Z perspektywy lat osiem- dziesištych możliwe wydaje się, że obaj hamowali naturalny proces wychodzenia z gospodaraego impasu, polegajšcy na deflacji. Pro- ces ten z pewnoœciš był powolny i słaby. Jedynie rok 1937 można uznaE za umiarkowanie dobry, kiedy bezrobocie wynoszšce 14,3% spadło poniżej 8 mln, lecz pod koniec roku w gospodarce znowu zadziałała siła bezwładu - był to najgwałtowniejszy spadek z zano- towanych - i w roku następnym bezrobocie skoczyło do 19%. W 1937 r. produkcja przemysłowa na krótki czas osišgnęła poziom z 1929 r., lecz sytuacja szybko się znowu pogorszyła. Prawdziwy powrót doprospeńty lat dwudziestych nastšpił dopiero we wrzeœniu 346 1939 r., kiedy wiadomoœć o wybuchu wojny w Europie wywotała radosny zamęt na nowojorskiej giełdzie i nadchodzšce miesišce wymazały wspomnienie paŸdziernika 1929 r. W dwa lata póŸniej wartoœE produkcji liczona w dolarach pr Lekroczyła wreszcie po- ziom z 1929 r.' Sam Keynes, przemawiajšc w 1940 r. do Amery- kanów, przyznał, że wojna miała decydujšce znaczenie dla procesu wychodzenia z kryzysu: "Przygotowania do wojny, nie wymagajšce poœwięceń, będš bodŸcem, jakiego ani zwycięstwo, ani klęska New Deal nie mogš wam dostarczyć, bodŸcem do zwiększonej konsum- pcji i wyższego poziomu życia"'. Jeœli pofityka interwencjonis- tyczna przyniosła rezultaty, to żeby je zobaczyć, potrzeba było dzie- więciu lat i wojny œwiatowej. Polityczny sukces Roosevelta polegał na czymœ zupełnie innym niż efekty podejmowanych przez niego kroków w dziedzinie gos- podarczej, które w dłużej mierze miały fasadowy charakter, a z czasem przerodziły się w złoty mit. Roosevelt wykazywał tajemniczš umiejętnoœć atystob'atyczngo liberała-rentiera (w pr Zeciwieństwie do plebejuszy, jak Harding, Coolidge i Hoover) w zdobywaniu sobie lojalnoœci, a nawet przywišzania warstwy ludzi wykształconych. Właœciciele gazet byli przeciwnikami Roosevelta, lecz dziennikarze uwielbiali go, wybaczajšc mu liczne kłamstwa, ukrywajšc, że w czasie partyjki pokera wycišgał im z kieszeni pienišdze (za co potępiali Hardinga), i spełniajšc jego złoœliwe podszepty, by "po- traktowali ostro" kolegów w r Lšdzie'. Za prezydentury Roosevelta zdarzały się w Białym Domu mroczne sprawy: jego własna niewier- noœć, goršee przywišzanie jego żony do innej kobiety, egzekwowa- nie własnej woli w pozbawiony skrupułów, nierzadko złoœliwy sposób'. adna z tych spraw nie została ujawniona za życia Roosevelta ani długo potem. Znamienna była reakcja intelektua- listów, kiedv rozeszła się pogłoska, że zatrudnia "trust mózgów"'. W rzeczvwistoœci tvlko Harry Hopkins, bardziej snołecznik niż prawdziwy intelektualista, Rexford Tugwell i Felix Frankfurter byli tvleż radykalni, co wptvwowi. l7wai ostatni ostro się ze soba œcierali: T—gwell, staćysta na wielkš skaIę w typie Stalina, Frankfurter e nastawieniu wrogim do œwiata 6usinessu, nacišgacz, propagujšc wnierw zasady pierwszego etapu New Deal (1933-1936), a poten drugiego (193?-1938). które pozostawałv z so—š w iawnej sarzecz- noœci'"'. Prezydentura Roosevelta nie miała myœli nrzewodniej : warstwv wvksztatcone czułv sie w tej sytuacii swobodnie. Wœró zdolnych młodych nr Lybyszów w Waszyngtonie znaleŸli sie Dear 347 Acheson, Hubert Humphrey, Lyndon Johnson, Adlai Stevenson, William Fulbright, Abe Fortas, Henry Fowler i nie mniej ważny Alger Hiss, który w studio muzycznym przy Connecticut Avenue odbywał spotkania z czterema innymi członkami komórki komu- nistycznej, zwišzanymi z programem New Dea Ataki na Roosevelta służyły jedynie umacnianiu jego popular- noœci wœród inteligencji. Ciekawy był przypadek Menckena. W 1926 r. New York Times" nazwał go osobš "posiadajšcš najwięk- szš władzę w Stanach Zjednoczonych". Walter Lippmann okreœlił go jako "postać wywierajšcš najsilniejszy wplyw na całe to pokole- nie ludzi wykształconych"'. Jego autorytet polegał w dużej mierze na atakowaniu prezydentów. Teodor Roosevelt był "tępy, okrutny, zbyt skłonny do zwierzeń, tyranizujšcy otoczenie, chełpliwy, a czasami zupełnie dziecinny". Tafta charakteryzowały: "wrodzone lenistwo i niezaradnoœć. Wilson był "idealn wzorem chrzeœci- jańskiego chama", który chciał wprowadzić "kozacki despotyzm". Harding był "zakutym łbem" (stonehead), Coolidge "nieważnym, podłym, nudnym (...) nieszczerym byle kim (...) pozbawionym prawie jakiegokolwiek poczucia humoru (...) strasznym chamem". Hoover posiadał "naturalnš skłonnoœć do niskich, obtudnych, szalbierskich krętaczy""". Ataki te czarowały inteligencję, a także przyczyniały się do trwałego kaleczenia reputacji ludzi, w których były wymie- rzone. W napaœciach na Roosevelta Mencken przeszedł samego siebie, a widmo oszukańczego kolektywizmu, jaki prezydent chciał wprowadzić, napełniało go odrazš. Roosevelt był "Fhrerem", szarlatanem" otoczonym "zbieraninš bezczelnych zer", "gangiem " niedouczonych pedagogów, nie znajšcych konstytucji prawników, udrowicieli o oczach jak gwiazdy i podobnych do niego szarla- tanów", zaœ jego New Deal był "politycznš grandš", "pasmem zdumiewajšcych rzekomych cudów", "nieustannym odwoływa- niem się do klasowej zawiœci i nienawiœci", "traktujšcym rzšd jak mlecznš krowę ze stu dwudziestu pięcioma milionami cycków" oraz odznaczał się "częstym odrzucaniem solennych zobowišzań". Je- Samego Menckena okreœlano jako: tchórza, Prusaka, angielskš ropuchę, wyjšcš hienę, pasożyta, parszywego kundla, afektowanego osła, œmierdzšcego typa, zgniłka, publicznš plagę, literackie cuchnšce naczynie, hochsztaplera, patetycznego mówcę, próżnego heretyka, wyrzutka, literaclƒego renegata, tresowanego słonia, imbecyla wypisujšcego brednie. Patrz: Charles Fecher Mencken: A Study ofHis Thought, Nowy Jork 1978, przypis 179. (Przyp. autora) 348 dynym rezultatem tych diatryb było utracenie przez Menckena wszystldch zwolenników poniżej trzydziestki. Intelektualiœci bowiem rozkoszowali się paranoicznš atmosferš panujšcš w œrodowisku bogatych oraz niezwykłš zaciętoœciš i płod- noœciš inwencji, z jakš atakowano Roosevelta. Jego bezpoœredni sšsiad w Hyde Park, Howland Spencer, nazwał go "sfrustrowanym koteczkiem", "kretynem z wodogłowiem, kompleksem Mesjasza i mózgiem skaucika"; dla senatora Thomasa Schalla z Minnesoty był "słabo myœlšcym Ludwikiem XIV"; Owen Young, prezes General Electric, twierdził, że Roosevelt "mamrotał do siebie ; senator William Borah z Idaho utrzymywał, że prezydent przesiaduje w swoim gabinecie i wycina laleczki z papieru. Według plotek (często powtarzanych w pamfletach) Roosevelt był nienormalny, ociężały umysłowo, bezbronny; był narkomanem, wybuchajšcym histerycz- nym œmiechem podczas konferencji prasowych, uzurpatorem (praw- dziwy Roosevelt przebywał w domu wariatów) leczonym przez psychiatrę ukrywajšcego sięjako lokaj w Białym Domu, prawie bez przerwy trzymanym w kaftanie bezpieczeństwa. Mówiono, że zain- stalować trzeba było kraty, by uniemożliwić mu skok z okna (taka sama plotka kursowała w ostatnim okresie prezydentury Wilsona, a kraty w rzeczywistoœci stanowiły zabezpieczenie dla dzieci Theo- dora Roosevelta). Mówiono, że cierpi na kompleks Edypa, "kom- pleks srebrnej pępowiny", dolegliwoœci sercowe, tršd, syfilis, impotencję, raka, utraty przytomnoœci, nie kontroluje czynnoœci fizjologicznych i że jego choroba Heinego-Mediny nieubłaganie "przenika do mózgu". Nazywano go Svengali, małym Lordem Fauntleroy, prostaczkiem, współczesnš politycznš Juliš "oddajšcš się ludowi z balkonu Białego Domu"; wiarołomcš, komunistš, tyranem, krzywoprzysiężcš, faszystš, socjalistš, demoralizatorem, stręczycielem, gwałcicielem, malwersantem, drażliwym, wynios- łym, popędliwym, bezwzględnym, popełniajšcym gafy, czarnoksiężni- kiem, szarlatanem, niedoœwiadczonym parweniuszem, płytkim autokratš, człowiekiem prowokujšcym do używania przekleństw i "brzydkich wyrażeń", oraz "ciemiężycielem ludzkiej duszy""'. Pod- różujšc przez Atlantyk na statku Europa, tuż przed wyborami w roku 1936, Thomas Wolfe zapisał, że kiedy przyznał się towarzy- szom podróży, iż głosuje na Potwora, wykrochmalone koszule na ich napiętych karkach zaczęły marszczyć się i podjeżdżać w górę jak rolety. Dziewicze szyje, które przed godzinš były tak białe i pełne 'acji jak u łabę- 349 dzia, natychmiast zaczęły nabrzmiewaE siłš patriotycznego oburzenia, a brylantowe kolie i sznury pereł pękały i strzelały niczym fajerwerki. Powiedziano mi, że jeœlibym głosował na tego nikczemnego komunistę, tego złowrogiego faszystę, tego kutego na cztery nogi spiskujšcego socjalistę i jego bandę konspiratorów, nie miałbym prawa dłużej uważać się za amerykańskiego obywatela"2. W takiej atmosferze w wyborach roku 1936 Roosevelt odniósł największe zwycięstwo: zdobył 27 mln 477 tys. głosów przeciwko 16 mln 680 tys., wygrywajšc we wszystkich stanach z wyjštkiem dwóch (Maine i Vermont) i zapewniajšc sobie silnš przewagę demokratów w obu izbach Kongresu. Popularnoœć Roosevelta wœród ludzi młodych, postępowych oraz w œrodowisku intelektua- listów przetrwała, nawet gdy w 1938 r. zrezygnowano z innowacji, jakie miał wnieœć New Deal, jak też wówczas, gdy sprzymierzył się z nowojorskimi bossan– machiny demokratycznej, którzy zapewnili mu ponowny wybór w latach 1940 i 1944. Roosevelt istotnie zdawał się odpowiadać duchowi lat trzy- dziestych, które odrzuciły cnotę kapitalistycznej przedsiębiorczoœci i uwierzyły w zalety gospodarki kolektywistycznej. Bohaterami lat dwudziestych byli businesœmeni, swego rodzaju tytani podšżajšcy za Thomasem Edisonem, który popierał Hardinga i Coolidge'a i pokazywał się na gankach ich domów. Krach 1929 r. i kryzys gospodarczy, który po nim nastšpił, osłabiły wiarę w ten panteon. Przed rokiem 1931 Felix Frankfurter tak pisał do Bruce'a Blivena, cedaktora uNew Republic: "Według mnie nic bardziej nie zasila obecnego systemu jak dominujšcy kult sukcesu i wzruszajšca wiara w finansowych i gospodarczych mesjaszy. (...) Uważam za niezwyk- le istotne podkopanie tej wiary. (...) Osłabcie ufnoœć w ich wielkoœć, a zrobicie olbrzymi krok ku zlikwidowaniu niektórych elementar- nych przeszkód w badaniu problemów gospodarczych i spotecz- nych"''3. Do 1932 r. ten proces osłabiania wiary był w dużej mierze zakończony, do czego przyczyniły się takie rewelacje, jak na przy- kład to, że J. P Morgan przez trzy popczednie lata nie płacił podatku dochodowego, albo że Andrew Mellon otrzymywał in- strukcje od kierowanego przez siebie departamentu skarbu, jak migać się od podatków. Utrata wiary w amerykańskich przywódców businessu zbiegła się w czasie z nagłym i przytłaczajšcym wszystkich odkryciem, że Zwišzek Radziecki istnieje i że jest on zadziwiajšcš i nadzwyczajnš 350 alternatywš dla agonii Ameryki. Stuart C;hase, autor A New Deal, kończy swojš ksišżkę pytaniem: "Dlaczego to Rosjanie mieliby odczuwać całš frajdę z przekształcenia œwiata?"". Pierwszy ra- dziecki plan pięcioletni ogłoszono w 1928 r., ale dopiero w cztery lata póŸniej Amerykanie zrozumieli jego wagę. Rezultatem był zalew publikacji wychwalajšcych radziecki system planowania i polecajšcych go jako wzór dla Ameryki. 7he Soviet Worker Josepha Freenana, Dawn in Russia Waldo Franka, Towards Soviet America Williama Z. Fostera, A New Economic Order Kirby'ego Page'a, Socialrst Planning Harry'ego Laidera, Russia Talay: What Can We Leam From It? Sherwooda Eddy'ego - wszystkie te ksišżki opub- likowane w roku 1932 wzmocniły tezy wydanej rok przedtem pro- sowieckiej autobiografii Lincolna Steffensa, która stała się best- sellerem na rynku amerykańskim oraz przygotowały grunt dla The Coming Strugglefor Power, napisanej przez brytyjskiego komunistę Johna Stracheya, wydanej w 1933 r., która zdobyła jeszcze większy oddŸwięk"5. Ameryka była i jest spoteczeństwem millenarystycznym, w któ- rym butne nadzieje mogš bardzo łatwo przerodzić się w katastrofal- nš utratę wiary. We wczesnych latach trzydziestych istniała nad- wyżka emigracyjna i kiedy Amtorg, radzieckie biuro handlowe, ogłosiło zapotrzebowanie na 6 tys. wykwalifikowanych robotników, zgłosiło się 100 tys. Amerykanów. Według komika Willa Rogersa "te kanalie z Rosji, obok swojej głupiej ideolog majš diablo dobre pomysły. (...) WyobraŸcie sobie wszystkich w kraju idšcych do roboty". "Dzisiaj wszystkie drogi prowadzš do Moskwy", oœwiad- czył Steffens, a Strachey powtarzał za nim: "Przyjechać ze œwiata kapitalistycznego na teren Zwišzku Radzieckiego, to przekroczyć granicę pomiędzy œmierciš a narodzinami". Musimy teraz zajšć się makabrycznš, choć nie zamierzonš ironiš zawartš w tych uwagach. Przypisy: Noman Mursell Come Dawn, Come Dusk, Londyn 1981. 2 Gilbert, op. cit., t. V (suplement), cz. lI, s. 86-87. 3 J. K. Galbraith 7he Great Crash 1929, Boston 1972, s. 83. Ibid., s.104-116. 5 William Williams "The Legend of Isolationism in the 1920s", w: KScience and SocietyN, zima 1954. 351 B W>lliam Williams ?he 7ingedy ofAmerican Diplomacy, Nowy Jork I%2; Carl Parrini ?he Heir to Empire: US Economic I)iplomacy 1916-23, Pittsburg 1969. Zob. list Jude'a Wanninshiego, w: Wall Street JoumaIH z dnia 16 czewca 1980 r. s Rothbard, op. cit., s. 86. Federal Reserve Bank Annual Report 1923, Waszyngton 1924, s.10. 'o Seymour E. Harriss ?iventy Years ofFedeml Reserve Pbl–y, Harvard 1933, s. 91. " Rothbard, op. cit., s.128-130. '2 Harris Gaylord Warren Herbert Hoover and the Grent Drpression, Oord 1959, s. 27. '3 Congressional Investigation of Stock Exchange Practisesů Hearings 1933, s. 2091 i n.; Report 1934, œ. 220-221; Galbraith, op. cit., s.186-187. " Rothbard, op. cit., s.158 i n. '5 O Strongu zob. Lester V Chandler Benjamin Strong, Cenlral Banker, Waszyngton 1958. '6 Rothbard, op. cit., s.133. ' Melchior Palyi "The Meaning of the Gold Standard", w: HJoumal of BusinessH z lipca 1941 r. ,B Rothbard, op. cit., s.139. 'e Ct. za: Lionel Robbins 7he Great Depression, Nowy Jork 1934, s. 53. Lord Robbins wyparł się autorstwa tej pracy w: Autobiography oJ an Economist, Londyn 1971, s.154-155, pisanej tuż przed upadkiem keynesizmu wywołanym kryzysem lat siedemdziesištych. Lt. za: Chandler, op. cit., s. 379-380. 2t Rostow World Economy, tablica II-7, s. 68. Rothbard, op. cit., s.157-158; R. G. Hawtrey 7he Art of Centrnl Banking, Londyn 1932, s. 300. Galbraith, op. cit., s.180. 2 Dulles, op. cit., s. 290. Schmalhausen i Calverton, op. cit., s. 536-549. Selma Goldsmith i ‹n. "Size Distribution of Income Since the Mid Thir- ties", w: KReview of Economies and Statisties H z lutego 1954 r.; Galbraith, op. cit., s.181. ' Walter Bagehot Lombard Street, Londyn 1922. s.151. Zbiór powiedzeń "ekspertów" zawarty jest w: Edward Angly Oh Yeah ?, Nowv Jork 193 I. Galnraith, op. eit., s. 57 i n. Securines arul Exchange ommrssion in the Matter of Richard Whitney Edwin D. Morgan etc., Waszyngton 1938. Bagehot, op. cit., s.14G. 31 Galbraith, op. cit., s.140. Ibid., s.147 łówne prace: E. K. Lindlev 7he Roosevelt Revolution. First phase, Nowy Jork 1933: kaymond MoieyAfer Seven Years, Nowv Jork 1939; Ducon Wecter 352 7he Age of the Great Depression, Nowy Jorh 1948; Richard Hofstadter 1he American Pblitical Itadition, Nowy Jorh 1948; Robert Sherwood Roosevelt and Hoplƒns, Nowy Jork 1950; Re>–ord Tugwefl 7he Dmocmtic Roosevelt, Nowy Jork 1957; oraz nie mniej ważne liczne publihacje J. K Galbraitha i Arthura-. M. Schlesingera, zwłaszcza 1he Crisrs ofthe Old Order 1919-1933, Boston 1957. Zob. John P Diggins ?he Ban of Savagery: 7horstein l,eblen and Modem Social 7heory, Londyn 1979. s O młodoœci Hoovera zob. David Burner Heróert Hoover a Public Life, Nowy Jorh 1979. Lt. za: Wtlliam Manchester The Glory and the Dream, a Narraƒve Htory ofAmerica 1932-72, Nowy Jorh 1974, s. 24. Murray Rothbard "Food Diplomacy", w: Lawrence Gelfand (red.) Her- bert Hoover the Great War and its Aftermath,1914-1923, University of Iowa 1980. J. M. Keynes Economic Consequences ofthe Peace, Londyn 1919, s. 257 (przypis). 4" List adresowany był do Hugha Gibsona, lecz Hoover przechował go w swoich dokumentach; obecnie w Archiwum Hoovera. 4' Herbert Hoover Memoirs, t.1-3, Stanford 1951-1952, t. II, s. 42-44. ' Ibid., t. II, s. 41-42. Martin Fasault i George Mazuzan (red.) 7he Hoover Presidency: a Reap- prasal, Nowy Jork 1974, s. 8; Murray Benedict Farm Pbltcies of the United States, Nowy Jork 1953. ' Murray ?he Harding Era, s.195. Ellis Hawley "Herbert Hoover and American Corporatism 1929-33", w: Fasault i Mazuzan, op. cit. 'e Eugene Lyons Herbert Hoovei a Biogmphy, Nowy Jork 1964, s. 294. 4 Joan Hoff Wilson American Business and Foreign Pblicy 1920-1933, Lexin- gton 1971, s. 220; Donald R. McCoy "To the White House", w: Fasault i Mazuzan, op. cit., s. 55; o antysemityzmie Wilsona zob. David Cronon (red.) 7he Cabinet Diaries ofJosephus Daniels 1913-1921, Lincoln, Nebraska 1%3, s. 131, 267, 497; o E D. Roosevelcie zob. Walter Trohan PbliticalAn–nals, Nowy Jork 1975, s. 99. Lt. za: Galbraith, op. cit., s.143. Hoover do J. C. Penneya, cyt. za: Donald MacCoy, w: Fasault i Mazuzan, op. cit., s. 52-53. s" Hoover do generała Peytona Marsha z War Food Administration; cyt. za: Arthur Schlesinger The Crrs– ofthe Old Order, s. 80. ' Rothbard The Great Depssion, s.187. Hoover, op. cit., t. II, s.108. Ibid., t. III, s. 295. KAmerican Federation ze stycmia i marca 1930 r. Harrod, op. cit., s. 437-448. s Galbraith, op. cit., s.142. ' Rothbard, op. cit., s. 233-234. 353 s Hoover, przemówienie wygłoszone na zjeŸdzie partii repubfihańskiej po otrzymaniu nominacji w dniu 11 sierpnia 1932 r.; przemówienie w Des Moines w dniu 4 paŸdzierniha 1932 r. ‰ s Rothbard, op. cit., s. 268. Ibid., s. 291. ' B' Rostow World Economy, tabela III-42, s. 220. KFortuneH z wrzeœnia 1932 r. Manchester, op. cit., s. 441. ' C. J. Enzler Some Socral Aspets ofthe Depr>on, gton 1939, roz 5. Ekirch, op. cit., s. 28-29. Don Congdon (red.) 7he : a ?fme to , Nowy Jork 1962, s. 24. s James Thurber, HFortuneH ze stycznia 1932 r.; Rothbard, op. cit., s. 290. " Thomas Wolfe You Can igo Homegam, Nowy Jorh 1934, s. 414. Edmund Wilson "The Literary Consequences ofthe Crash", w: 7he Shores ofLight, Nowy Jork 1952, s. 498. ' HHarper'sH z grudnia 1931 r. ' Charles Abba, KBusiness WeekH z dnia 24 czerwca 1931 r. ' Fasault i Mazuzao, op. cit., s.10. Ct. za: Albert Romasco 7he End ojhe Old Order or the Beginning ofthe New, w: Fasault i Mazuzan, op. cit., s. 80. 4 Ibid., s. 91, 92. ' H. G. Wells An Fxperiment in Autobiography, Londyn 1934. Roger Daniels 7he Bonus Marrh: an Epców, żeby poparll areszto- 359 wanie pierwszej ważnej ofiary bolszewickiej, Sułtana-Galijewa (za- mordował go dopiero w szeœć lat póŸniej)'2. Przez cały czas obsa- dzał swoimi poplecznikami Komitet Centralny i lokalne organi- zacje. Trocki popełnił wszystkie możliwe błędy. W czasie wizyty w 1920 r. Bertrand Russell przenikliwie zaobserwował kontrast po- iędzy jego komedianctwem i próżnoœciš a brakiem tych wad u Lenina. Relacja naocznego œwiadka uczestniczšcego w zebraniach Biura Politycznego w latach 1923-1924 mówi o tym, że Trocki nigdy nie starał się ukryE swojego lekceważenia dla kolegów, wychodzšc i trzaskajšc drzwiami albo ostentacyjnie odwracajšc się plecami i czytajšc ksišżkę'3. Pogardzał pojęciem intrygi politycznej, a jeszcze bardziej jej poniżajšcym mozołem. Nigdy nie usiłował użyć armii, ponieważ postawił przede wszystkim na partię, ctioE tam równieŸ nie stworzył swojej frakcji. Jak silnš pozycję miał Stalin, przekonał się, gdy po raz pierwszy zaatakował go jesieniš 1923 r. Musiał być tym przerażony. Trocki chciał mieć czyste cęce, co dla gangstera, który, będšc sam w mafii, nie może odwotać się do opinii publicznej, jest zupełnym nieporozumieniem. Często był chory lub nieobecny i nigdy go nie było we właœciwym momencie. Nie stawił się nawet na oficjalny pogrzeb I.enina, co stanowiło też poważny btšd, jako że był to pierwszy krok uczyniony przez Stalina w kierunku przy- wrócenia w rosyjskim życiu elementu kultu, którego tak bardzo brakowało od momentu zniszczenia tronu i Koœciota". Wkrótce Stalin ożywił stare kłótnie, które toczyli niegdyœ Trocki i Lenin. Na XIII ZjeŸdzie RKP(b) w maju 1924 r. okreœlił Trockiego leninow- skim tecminem "frakcjonista". Trocki nie chciał się wycofać ze swojej krytyki Stalina, że staje się zbyt potężny. Nie mógł jednak podważyE potępienia przez Lenina wewnętrznej opozycji i podob- nie jak człowiek oskarżony przez inkwizycję o herezję został roz- brojony przy pomocy własnych przekonań religijnych. "Towarzysze pnyznał - nikt z nas ni‚ chce i nie może mieE racji przeciwko partiż. Partia w ostatecznym rachunku zawsze ma rację. (...) Wiem, że nie można mieć racji przeciwko partii. Można mieć rację jedynie z partiš i poprzez partię, ponieważ historia nie stworzyła innych dróg dla realizacji tego, co jest słuszne"'6. Ponieważ Stalin wówczas kontrolował partię, słowa Trockiego ukuły czekan, który roztrzas- kał mu czaszkę w szesnaœcie lat póŸniej. W końcu 1924 r. Stalin, z pomocš wykonawców "brudnej roboty", Kamieniewa i Zinowiewa, stworzył teorię herezji "troc- 360 kizmu". Wykorzystał przy tym wczeœniejszy spór Trockiego z Leni- nem, wtedy już zabalsamowanym i złożonym od pięciu miesięcy w mauzoleum. W styczniu 1925 r. Stalin, priy pełnym poparciu part, był już w stanie pozbawić Trockiego kontroli nad arn–š. Wkrótce wierni członkowie part zostali poinformowafi o nikłej roli Troc- kiego w rewolucji - wbrew oczywistym faktom - a jego twarz znik- nęła z fotograf– dokumentujšcych wydarzenia rewolucyjne, co było pierwszym sygnałem stalinowskiego poprawiania histor. Frunze, pierwszy następca Trockiego na stanowisku dowódcy arm, okazał się trudny do urobienia i prawdopodobnie to Salin kazał go zamordować w paŸdzierniku 1925 r., podczas operacji odradzanej przez lekarzy". Jego następca, kreatura znana póŸniej jako mar- szałek Woroszyłow, okazał się całkowicie posłusmy i akceptował głębszš infiltrację arm pr Lez OGPU, kontrolowane już przez Stalina. Zniszczywszy Trockiego (który został wyrzucony z Biura Poli- tycznego w paŸdzierniku 1926, z part w listopadzie 1928 r., w tym samym roku skazany na wewnętrzne zesłanie, wygnany z Rosji w 1929, a wreszcie, z rozkazu Stalina, zamordowany w Meksyku w 1940 r.), Stalin zwrócił się pr Leciwko swoim lewackim sojusznikom. W poczštku 1925 r. "sprzštnšł" sprzed nosa Kamieniewowi mos- kiewskš organizację partyjnš, przekupujšc jego zastępcę, Ugłano- wa. We wrzeœniu wezwał Bucharina i prawicę do pomocy we frontalnym ataku na Zinowiewa i Kamieniewa. Pokonał ich osta- tecznie na XIV ZjeŸdzie RKP(b) w grudniu 1925 r. Wkrótce Mołotow, najbardziej zaufany i bezlitosny zwolennik Stalina, wys- łany został do Leningradu z potężnš bandš partyjnych "dragonóv' by roz-omiE, a następnie pr Lejšć aparat partyjny Zinowiewa. Była to w istocie ta sama, tylko zastosowana na szerszš skalę metoda, którš w tym samym czasie stosował Al Capone rozcišgajšcy swe wpływy w Chicago's. Przerażony Zinowiew zwarł wówczas szeregi z Troc- kim, człowiekiem, którego pomógł zniszczyE, było jednak za póŸno. Obaj w trybie natychmiastowym zostali usunięci z part, a na XV ZjeŸdzie WKP(b) w grudniu 1927 r. protest Kamieniewa został stłumiony przez masy starannie wyszkolonych stalinistów stanowiš- cych większoœć part. Œwiadomie naœladujšc Lenina, Stalin stanšł otwarcie przeciwko swoim dawnym sojusznikom: "DosyE, towarzy- sze, trzeba położyE kres tej grze. (...) Przemówienie Kamieniewa jest najbardziej kłamliwe, faryzeuszowskie i łajdackie ze wszystkich przemówień opozycyjnych wygłoszonych na tym podium"'. 361 Po rozbiciu i rozbrojeniu lewicy Stalin zaczšł przejmowaE jej politykę nacisku na chłopów w celu przyœpieszenia industrializacji, przygotowujšc w ten sposób œrodki do zniszczenia Bucharina i prawicy. Główne zderzenie nastšpiło 10 lipca 1928 r., na plenam KC WKP(b), kiedy Bucharin dowodził, że kułak jako taki nie stanowi zagrożenia "możemy go zastrzeliE z karabinu maszynowe- go" natomiast przymusowa kolektywizacja zjednoczy wszystkich chłopów przeciwko rzšdowi. Stalin przerwał mu ze złowieszczš pobożnoœciš: "Przerażajšca wizja, ale Bóg jest miłosierny!" Być może Bóg jest miłosierny, lecz nie generalny sekretarz. Następne- go dnia przerażony Bucharin, przemawiajšc w imieniu swoich sojuszników - Rykowa, nominalnego szefa rišdu, i Tomskiego, najemnego przywódcy "zwišzków zawodowych" - odbył spotkanie z Kamieniewem i zaproponował stworzenie wspólnego frontu w celu powstrzymania Stalina. Powiedział, że zdał sobie sprawę, iż Stalin nie jest zainteresowany politykš, lecz wyłšcznie władzš: "On nas zdławi. Jest intrygantem bez skrupułów, podporzšdkowujšcym wszystko swojemu pragnieniu władzy. W każdym momencie może zmienić swoje teorie po to tylko, żeby się kogoœ pozbyć. (...) To Dżyngis Chan!" Bucharin myœlał zapewne, że Jagoda, szef OGPU, przyłšczy się do nich. Miałjednak btędne informacje2'. Nikt z tych zdenerwowanych ludzi nie miał dostatecznego poparcia w kluczo- wych organizacjach partyjnych, żeby przegłosować Stalina. Nie posiadali œrodków w postaci wyszkolonych i uzbrojonych ludzi, żeby obalić go siłš. Brak im było też zdolnoœci i zdecydowania (cech, które Stalin miał w nadmiarze), żeby zniszczyć go intrygš. W 1929 r. rozprawiono się z nimi wszystkimi: Rykow został pozbawio- ny funkcji premiera, Tomski - kierownictwa ruchu zwišzkowego, a obaj, wraz z Bucharinem, zostali zmuszeni do publicznego wyzna- nia swoich błędów (Kamieniew i Zinowiew uczynili to wczeœniej). Teraz z łatwoœciš można już było osšdzić ich i zamordować. Stalin tymczasem zaczšł już usprawniaE dramaturgię terroru. rZywohijšc swoje wspomnienia z okresu seminarium duchowne- go, organizował zebrania partyjne, na których odbywał się dobrze przećwiczony, antyfoniczny dialog między nim a jego klakš: kiedy Stalin proponował umiar w traktowaniu "wrogów part", klaka upierała się przy ostrych posunięciach. Tak więc, domagajšc się "niechętnie" usunięcia Trockiego i Zinowiewa, Stalin twierdził, że dotychczas był przeciwny temu i został "wyklęty" przez "uczciwych bolszewików" za zbytniš łagodnoœE. Klaka: "Tak. I nadal przekli- 362 namy cię za to". W okresie od maja do lipca 1929 r. Stalin zainscenizował pierwszy ze swoich pokazowych procesów przeciw- ko grupie inżynierów górnieych z Donbasu, oskarżonych o "sabo- taż". Tekst oskarżenia napisał urzędnik OGPU, J. G. Jewdoki- mow, jedna z kreatur Stalina, i zawierał zeznania dwunastoletnie- go syna jednego z oskarżonych, który zadenuncjował ojca i żšdał jego egzekucji. Ówczesny szef OGPU, Mienżyński, był przeciwny temu procesowi, podobnie jak niektórzy członkowie Biura Poli- tycznego. Był to ostatni pnypadek, kiedy Stalin spotkał się z autentycznš opozycjš wewnštrz tajnej policji i aparatu bezpieczeń- stwa. Pod koniec roku rozkazał rozstrzelaE wyższego unędnika OGPU, Jakowa Blumkina, któryjako pierwszy członek partii został stracony za przestępstwo wewnštrzpartyjne. Od tej chwili procesy przebiegały dokładnie tak, jak zapla- nował je Stalin, aż do finalnej sceny ze wzburzonym tłumem, jak z gigantycznego obrazu sowieckiego frlmowca, Siergieja Eisensteina. W roku następnym, w trakcie procesu tak zwanej partii przemys- łowej, publicznoœć w sšdzie krzyczała w dokładnie wyliczonych odstępach czasu: "Œmierć szkodnikom!", a sšsiadujšcymi ulicami maszerowało tysišce robotników wotajšc: "Œmierć, œmierć, œmierć!" W 1929 r. Stalin miał już pojemne okreœlenie "szachtyńcv" (od szachta - kopalnia), które stało się synonimem "szkodnika", i stosował je wobec każdego, kogo pragnšł unicestwić. Ujšł to tak: "Szachtyńcy grasujš teraz we wszystkich gałęziach naszego prze- mysłu. Wielu z nich, choć nie wszyscy, zostało schwytanych. (...) Szkodnictwo jest tym bardziej niebezpieczne, że powišzane jest z międzynarodowym kapitałem. Burżuazyjne szkodnictwo jest nie- wštpliwym znakiem, że elementy kapitalistyczne (...) zwierajš siły dla dokonania nowych ataków na Zwišzek Radziecki". Gwałtow- nie przechodził do sedna sprawy, pokazujšc Komitetowi Central- nemu jedynie listę nazwisk, po czym otrzymywał natychmiastowš instrukcję: "Aresztować, osšdziE, rozstrzelać!" Aranżujšc polowania na czarownice, wzbudzajšc paranoję i histerię, Stalin zarazem tworzył swojš apoteozę jako spadkobiercy ubóstwianego Lenina. Już w latach 1924-1925 Juzowka, Juzowo i Carycyn otrzymały nazwy Stalino, Stalińskij i Stalingrad. Jednakże dopiero w końcu 1929 r. obchody pięEdziesištej rocznicy urodzin Stalina stały się rzeczywistym poczštkiem nie tylko jego nieskrępo- wanej osobistej władzy, lecz i kultu w całym koszmarze dojrzałej formy. W imperium pojawiły się takie nazwy, jak Stalinabad, Sta- 363 Iin-Auł, Staliniri, Stalinissi, Stalino, Stalinogorsk, Stalińsk, Szczyt Stalina, oraz litanie do Stalina: człowiek ze staG, bolszewik z gra- nitu, spiżowy leninista, żelazny żolnierz, uniwersalny geniusz for- my czci oddawanej władzy, sięgajšce czasów egipskich faraonów. Podczas gdy rzšd sowiecki stawał się coraz bardziej hieratyczny i liturgiczny na zewnštrz, a coraz bardziej terrorystyczny w swej istocie, sowiecka "nauka" poszła w kierunku irracjonalnym, two- rzšc quasi religijne grupy "przodujšcych myœlicieli", którzy znani sš jako genetycy, teleologiœci, mechanicyœci i dialektycy (było ich znacznie więcej), zabiegajšcych o aprobatę Stalina dla swoich wszechstronnych teorii postępu naukowego. Niektórzy eksperci ze œwity Stalina dowodzili, że z "człowiekiem ze staG" u władzy umysł ludzki potrafi pokonać wszystko, a to, co dotychczas uzna- wano za prawa przyrody czy ekonomii, może zostać zawieszone. Jeden ze stalinowskich ekonomistów, S. G. Szumilin, ujšł to nastę- pujšco: "Naszym zadaniem nie jest studiowanie ekonomii, lecz zmienianie jej. Nie jesteœmy ograniczeni żadnymi prawami"3' Wspierajšc się tymi irracjonalnymi przesłankami, nie majšcymi podstaw w jakimkolwiek systemie ekonomicznym czy moralnym, Stalin doprowadził do wyniszczenia niezależnego chłopstwa rosyj- skiego. Było to kolosalne doœwiadczenie w zakresie inżynier spo- łecznej. Jak wiemy, to właœnie chłopi umożliwili leninowski pucz, a następnie przeciwstawili mu się i zmusili do ugody, eufemistycznie nazywanej Nowš PoGtykš Ekonomicznš (NEP). Właœnie w imię kontynuowania leninizmu oraz NEP-u Stalin zniszczył w latach 1924-1928 lewicę. Teraz nadszedł czas straszliwej zemsty na masach chłopskich, które upokorzyły sowieckš władzę. Ani w marksizmie, ani w żadnej innej ideologii nie istniała teoretyczna podstawa dla działań Stalina, ale miały one jednak pewnš monstrualnš logikę. W socjalizujšcym się państwie nie ma stabilnego punktu i musi ono albo iœć naprzód, albo cofać się. Jeœli nie pójdzie naprzód, potęga systemu rynkowego, wyrażajšca pod- stawowy ludzki instynkt handlu wymiennego i gromadzenia, jest tak wielka, że grozi powrotem kapitalizmu, a wówczas embrionalne państwo socjalistyczne upadnie. Jeœli natomiast socjalizm ma iœć naprzód, musi stawiaE na powszechne uprzemysłowienie. Oznacza to dodatkowš żywnoœE dla robotników oraz możliwoœE eksportu dla zdobycia œrodków na nieodzowne inwestycje. Krótko mówišc, chłopi muszš ponieœE koszta socjalistycznego postępu. A skoro nie chcš ponieœE tych obcišżeń dobrowolnie, należy użyE siły, i to coraz 364 większej, aż opór ich zostanie złamany i dostarczš tego, czego się od nich wymaga. Taka jest gorzka logika władzy socjalistycznej, którš Stalin pojšł w latach dwudziestych: nie może być wahania pomiędzy powrotem do kapitalizmu a użyciem nieograniczonej siły. Logika ta wytworzyła złowieszczy kontrapunkt dla kolejnych etapów niszczenia przez Stalina jego oponentów z prawicy i lewicy. Trocki, Zinowiew i Kamieniew zawsze dowodzili, że chłop nie dostarczy dobrowolnie dostatecznej iloœci żywnoœci, musi więc być do tego zmuszony, a w razie potrzeby zniszczony. Stalin usunšł ich używajšc argumentu, że planowali "ograbienie" chłopstwa, które jest "sprzymierzeńcem klasy pracujšcej" i nie może być poddane "wzrastajšcemu naciskowi". Ale zbiory 1927 r. były niskie i wtedy właœnie zadziałała logika socjalizmu. Chłopi gromadzili żywnoœć, nie chcieli bezwartoœciowych, papierowych pieniędzy rzšdowych i leninowski kompromis oparty na teor poparcia ze strony 76,7 mln , , "œredniakóv i 22,4 mln "biedniaków' przeciwko 5 mln "kułakóv- załamał się (w istocie przeprowadzenie takich podziałów możliwe było tylko na papierze - wszyscy chłopi nienawidzili rzšdu). W styczniu 1928 r., przy braku żywnoœci w miastach, zahamo- waniu eksportu, zwiększajšcym się braku dewiz, Stalin przypuœcił pierwszy atak na chłopów, powtarzajšc oszukańczš procedurę z 1918 r. Wysłał na wieœ 30 tys. uzbrojonych aktywistów i wkrótce pojawiły się raporty o potwornoœciach ukrytych pod takimi stwier- dzeniami, jak: "współzawodnictwo między organizacjami kolekty- wów zbożowych", "godne pożałowania odejœcia od sowieckiej legalnoœci", "stoczenie się w metody komunizmu wojennego", "błę- dy administracyjne" etc. Jeszcze groŸniejszabyławzrastajšcawœród popleczników Stalina tendencja do wrzucania wszystkich chłopów "do jednego worka". Molotow mówił o zmuszeniu "œredniaków do poddania się", Mikojan oskarżał "biedniaków" o to, że sš "pod wpływem kułaków". W 1928 r. zanotowano około 1 400 "aktów terrorystvcznych" dokonanych przez chłopów (ćzn. przeciwstawia- nia się zabŒeraniu żvwnoœci przez uzbrojone grupy). Pewien kułak schwytany ze strzeleš zaœmiał się:,,To jest właœnŒe walka klasowa". Przechwycone przez nazŒstów, a następnie opublikowane akta z rejonu Smoleńska sš jedynym Ÿródłem ‹nformacji o tych straszli- wych cierpieniach chłopów. Po raz pierwszY Stal‹n użył słowc "zlikwidować", mówišc o "pierwsze poważnej kampan elemen- tów kapitalistycznych na wsi (...) przeciwko władzy sowieckiej". 365 Dodał cynicznie, że każdy, kto sšdzi, iż politykę można prowadzić bez pewnch nieprzyjemnych posunięć, "nie jest marksistš, lecz Jednakże rabowanie żywnoœci chłopom spowodowało zmniej- szenie zasiewów, a więc zbiory w 1928 r. były jeszcze gorsze. Jesieniš 1928 r. Stalin rozpaczliwie potrzebował dewiz, o czym œwiadczy szeroko zakrojona potajemna sprzedaż rosyjskich dzieł sztuki na Zachód. Według jednego z kustoszy leningradzkiego Ermitażu, Tatiany Czernawin, w listopadzie 1928 r.: "Kazano nam jak najszybciej zreorganizować całš kolekcję Ermitażu na 'zasa- dach formacji socjologicznych'. (...) Zabraliœmy się do pracy i zniszczyliœmy kolekcję, której stworzenie zajęło ponad sto lat". Obrazy powędrowały do milionerów na całym œwiecie. Najwięcej nabył ich Andrew Mellon, który w latach 1930-1931 kupił za 6 mln 654 tys. 53 dolary dwadzieœcia jeden obrazów, w tym pięć Remb- randtów, Van Eycka, dwa obrazy Franza Halsa, jeden Rubensa, cztery Van Dycka, dwa Rafaela, Velasqueza, Botticellego, Verone- se'a, Chardina, Tycjana i Perugina - prawdopodobnie najwspanial- szy zbiór dzieł, jaki kiedykolwiek sprzedano na raz i w dodatku niezbyt drogo. Wszystkie one znalazły się w National Gallery w Waszyngtonie, którš Mellon właœnie stworzył. Jednym z licznych paradoksów tego okresujest fakt, że podczas gdy inteligencja ostro krytykowała Mellona za unikanie płacenia podatków i pczeciwsta- wiała gładko rozwijajšcš się planowš gospodarkę sowieckš kracho- wi w Ameryce, tenże Mellon potajemnie wykorzystywał rozpacz- we potrzeby sowieckich przywódców, by stworzyć podstawy jednej z najwspanialszych amerykańskich kolekcji publicznych3'. Wartoœć dolarowa zakupów Mellona stanowiła jednš trzeciš całego oficjal- nego eksportu sowieckiego do USA w 1930 r. Jeszcze bardziej przerażajšcym paradoksem jest to, że właœnie przykład dobrze prosperujšcych przedsiębiorstw amerykańskich ostatecznie przekonał Stalina, iż należy porzuciE mało skutecznš politykę wymuszania zboża od indywidualnych chłopów i zgroma- dzić ich siłę w kolektywach. Do tej pory Stalin zaprzeczał istnieniu różnicy między spółdzielniš a kolektywem, opisujšc gospodarstwo kolektywne jako "najlepszš formę spółdzielni produkcyinej"s, któ- ra byłaby także instytucjš ochotniczš. Lecz w 1928 r. Stalin dowie- dział się o wielkiej farmie Campbella w Montanie, liczšcej 30 tys. bektarów i będšcej największym samodzielnym producentem zbo- ża w œwiecie . Zade dował że i w Rosji należy stworzyć podobne 5' , 366 "fabryki zboża" na gigantyczna skalę. Tego samego roku na Kau- kazie powstała taka "fabryka" liczšca 150 tys. hektarów. Jednostka ta została wyposażona w 300 traktorów, a traktor (w przeciwień- stwie do drewnianych phigów, któtych w paŸdzierniku 1927 r. było w Rosji 5,5 mln), stał się dla Stalina symbolem przyszłoœci, podobnie jak elektrycznoœE dla Lenina. Rozkazał swoim ludziom oskariyć kułaków o kampanię przeciw traktorom, twierdził, że szerzš po- głoski o "Antychryœcie przybywajšcym na ziemię na stalowym ko- niu", o spalinach benzynowych "zatruwajšcych glebę" i cytował powiedzenie znad Wołgi: "Traktor kopie głęboko, gleba wysycha". W rzeczywistoœci bogatsi chłopi kupowali traktory natychmiast, gdy tylko można było je dostać. Forsowanie przez Stalina "brygad traktorowych" i "stacji traktorowych" w kolektywach doprowadzi- ło do tego, co jeden z nielicznych niezależnych obsewvatorów okreœlił jako "beztroskie traktowanie maszyn we wszystkich socja- lizujšcych się krajach"; widział on "mnóstwo zepsutych traktorów którymi usiany był rosyjski krajobraz"'". Było to jednak charakte- rystyczne dla ignorancji Stalina dotyczšcej tego, co działo się na rosyjskiej wsi, ignorancji, którš wykazywał też Lenin. Wedhig słów Chruszczowa "Stalin odseparował się od ludu i nigdzie niejeŸdził. (...) Ostatni raz odwiedził wieœ w styczniu 1928 r."" Cała gigantyczna operacja kolektywizacji chłopów, ogarniajšca okolo 105 mln osób, została przeprowadzona z gabinetu Stalina na Kremlu. Nie znaczy to, że operację zaplanowano z rozmysłem i w sposób racjonalny, wręcz przeciwnie. Kwestia niestosowania przymusu przy wcielaniu chłopów do gospodarstw państwowych (sowchozów) zawsze była uważana za bezspornš. Było to oparte na wypowiedzi Engelsa w rozprawie Kwestia chłopska we Francji i Niemczech (1894): "Kiedy zdobędziemy władzę państwowš, nie będziemy myœleć o zawłasz- czeniu drobnych chłopów siłš". Lenin często cytował ten fragment. Nawet Trocki mówił o "porozumieniu", "kompromisie" i "stopnio- wym przejœciu". Jeszcze 2 czerwca 1929 r. Prawda, upierała się: "Ani terror, ani rozkułaczenie, ale socjalistyczna ofensywa drogš NEP-u". Decyzja o przymusowej kolektywizacji została podjęta nagle, bez publicznej debaty, w ostatnich tygodniach 1929 r. Było to typowe dla sposobu, wjaki pogoń za utopiš wiedzie garstkę ludzi przy władzy do zadania gwałtownego ciosu społeczeństwu istniejš- cemu od wieków, do traktowania ludzi jak mrówek i rujnowania ich siedzib. Bez ostrzeżenia Stalin wezwał do "wszechstronnej ofensywy przeciwko kułakom". "Musimy zdusiE kułaków, wyelimi- 367 nowaE ich jako klasę. (...) Musimy uderzyE w kułaków moeno, żeby nie dopuœciE do tego, by znów stanęfi na nogi. (...) Musimy złamać opór tej klasy w otwartej bitwie". 27 grudnia 1929 r., w œwięto Jana Apostota, Stalin wypowie- dział wojnę hasłem: "ZlikwidowaE kułaków jako klasę!" Było to zielone œwiatło dla polityki eksterminacji, na ponad trzy lata przed dojœciem Hitlera do władzy, a na dwanaœcie lat przed zarzšdzeniem " ostatecznego rozwišzania". Kolektywizacja była nieszczęœciem, jakiego chłopstwo nie doznało od czasów wojny trzydziestoletniej w Niemczech. Głów- nym organizatorem było OGPU, ale stosowano wszelkie dostępne œrodki. Biedniejszych chłopów zachęcano do plšdrowania domów wydziedziczonych kułaków i œcigania ich na polach. Wkrótce słowo kułak" zaczęto stosować w odniesieniu do każdego chłopa aktyw- nie sprzeciwiajšcego się kolekacji, a całe grupy chłopstwa stawiały desperacki opór. Byli oni otaczani przez policję i jednostki wojskowe, które stosowały metody naœladowane potem dokładnie przez Hitlera w stosunku do Żydów, rozstrzeliwani lub ładowani na ciężarówki i deportowani. Podróżujšcy po Rosji Deutscher spotkał pułkownika OGPU, który płakał, zwierzajšc się: "Jestem starym bolszewikiem. Działałem w podziemiu przeciwko carowi, a potem walczyłem w wojnie domowej. Czy po to robiłem to wszyst- ko, żeby teraz otaczaE wsie z broniš maszynowš i rozkazywać swoim ludziom strzelać na oœlep do thimów chłopskich? Och, nie, nie, nie!" Stosowanie przemocy na szerokš skalę zaczęło się w końcu 1929 r. i trwało do końca lutego 1930 r., kiedy to liczba skolektywi- zowanych gospodarstw podniosła się do okoto 30%. Zaniepokojo- ny rozmiarami oporu Stalin nagle zmienił swojš politykę artykułem zamieszczonym w uPrawdzie" z 2 marca 1930 r.: "Nie można wprowadzaE skolektywizowanych form przemocš - byłoby to głupie i reakcyjne". W cišgu kilku następnych tygodni połowa skolektywi- zowanych gospodarstw wypowiedziała się za denacjonalizacjš i w poczštku lata Stalin wrócił do "głupiej i reakcyjnej" polityki prze- mocy, tym razem przeprowadzajšc jš aż do tragicznego finahi. Rezultatem było to, co wielki uczony marksistowski, I.eszek Kołakowski, nazwał "prawdopodobnie największš operacjš w stylu wojennym przeprowadzonš kiedykolwiek przeciwko własnym oby- watelom". Liczba chłopów rozstrzelanych przez władze nie jest jeszcze znana i może byE nie do odtworzenia, nawet gdy (i jeżeli) historycy zdobędš dostęp do sowieckich archiwów. Churchill po-  368 wiedział, że w sierpniu 1942 r. w Moskwie Stalin oœwiadczył mu chłodno, iż "załatwiono dziesięE milionów chłopów"". Wedhig jednej z naukowych ocen, oprócz ludnoœci chłopskiej zabitej pr Lez OGPU, która straciła życie w walce, 10-11 mln wywieziono do pótnocnej częœci Rosji europejskiej, na Syberię i do Azji Œrodkowej. Jedna trzecia z nich znalazła się w obozach koncentracyjnych, jedna trzecia na zesłaniu, a resztę rozstrzelano lub też zmarła w drodze. Chłopów, którzy pozostali w miejscu zamieszkania, pozbawio- no ich, choćby małej, własnoœci i zagoniono do pracy w "fabrykach zboża". Aby zapobiec ucieczce chłopów do miast, wprowadzono system wewnętrznych paszportów i każdš zmianę miejsca zamiesz- kania bez oficjalnego zezwolenia karano więzieniem. Chłopom w ogóle nie przyshigiwały paszporty, byli więc pnypisani do ziemi, glebae adscripti, podobnie jak w ostatnich fazach Imperium Rzym- skiego czy w okresie feudalnego poddaństwa. System ten był su- rowszy niż w najczarniejszych okresach autokracji carskiej, a pewne rozluŸnienie nastšpiło dopiero w latach siedemdziesištych. Wynik był łatwy do przewidzenia. Nastšpił "prawdopodobnie jedyny w historii przypadek klęski głodu spowodowany wyłšcznie pczez ludzi". Zamiast oddawaE zboże, chłopi palili je. Niszczyli sprzęt. Ubili 18 mln koni, 30 mln sztuk bydła (45% pogłowia),100 mln owiec i kóz (dwie trzecie pogłowia). Nawet według oficjalnych danych sowieckich produkcja żywca w 1933 r. stanowiła zaledwie 65% produkcji z 1913 r. L.czba zwierzšt pocišgowych zmalała o ponad 50%, a cała siła pocišgowa, wliczajšc w to traktory, nie przekroczyła do 1935 r. stanu z 1928 r.' Mimo głodu w latach 1932-1933, Stalinowi udało się utrzymaE eksport zboża, którym zapłacił za importowane maszyny, przeznaczone między innymi na wyposażenŒe nowych fabryk zbrojeniowych. Zdumiewajšco niska była cena życia w Rosji. W swoim studium demograficznym Ocena nienaturalnych œn–erci wœródpopulacji ZSRR w latach 1927-1936, które od końca lat siedemdziesištych kršżyło w samizdacie, Josif DiadkŒn stwierdza, że w okresie kolektywizacji i "eliminacji klas" czyli w latach 1929-1936, okoto 10 mln mężczyzn, kobiet i dzieci zmarło œmierciš nienaturalnš. Refeudalizacja sowieckiego chłopstwa (stanowiło ono trzy czwarte populacji), którš przeprowadzali komunistyczni urzędnicy, wywarła zatrważajšcy wpływ na ich moralnoœE. Kotakowski pisze: "Cała partia stała się organizacjš tych, którzy torturujš i uciskajš. 369 Nikt nie był niewinny, wszyscy komuniœci byli wspólnikami w znie- walaniu spoteczeństwa. Tak więc partia przyjęła nowy rodzaj mo- ralnej jednoœci i ruszyła w kierunku, z którego nie można za- wrócić". Dokładnie to samo stało się w kilka lat póŸniej z niemiec- kim narodowym socjalizmem. To Stalin wskazał drogę Hitlerowi. Wszyscy w partii wiedzieli, co się dzieje. Bucharin narzekał prywat- nie, że "masowa zagłada całkowicie bezbronnych mężczyzn, kobiet i dzieci przyzwyczaja członków part do przemocy i brutalnego posłuszeństwa, wpychajšc ich w trybyjakiejœ potwornej machiny". Jeden tylko człowiek zaprotestował otwarƒe. Druga żona Stalina, Nadieżda, opuœciła go w 1926 r. wraz z dwojgiem dzieci, Wasylem i Swietłanš. Stalin nakłoniwszyjš do powrotu, nakazał obserwację rodziny przez OGPU. Odpowiadajšc na skargi żony, odnajdywał i skazywał œledzšcych jš donosicieli. Dnia 7 listopada 1932 r. w obecnoœci œwiadków zaprotestowała gwahownie przeciwko nadu- żywaniu władzy wobec chłopów, wróciła do domu i zastrzeliła się. Był to drugi dramat rodzinny. Najstarszy syn Stalina, Jakow, usiło- wał w 1928 r. popełniE samobójstwo, a Swietłana pisała póŸniej: "Uważam, że œmierE mojej matki, którš uznał (Stalin) za osobistš zdradę, pozbawiła go ostatnich resztek ludzkiego ciepła". Odpowiedziš Stalina na te wydarzenia było oddanie własnego gospodarstwa domowego pod kontrolę OGPU, zajmujšcego się od tego czasu angażowaniem i szkoleniem służby, kontrolowaniem jedzenia i sprawdzaniem wszystkich osób kontaktujšcych się z dyktatorems. Stalin działał nie poprzez normalny rzšd czy organa partyjne, ale poprzez osobisty sekretariat, będšcy naroœlš na sta- rym partyjnym aktywie. W ten sposób zorganizował też osobistš tajnš policję, działajšcš wewštrz ocjalnego aparatu, nazwanš Specjalnym Tajnym Wydziałem Politycznym do Spraw Bezpieczeń- stwa Państwowego. Chroniony w ten sposób, czuł się nietykalny. Inni też to czuli. Aczkolwiek położenie Rosji było w 1932 r. tak beznadziejne, że reżim był bliski upadku - tak, jak za I,enina w poczštku 1921 r. nikt nawet nie próbował zgładziE Stalina. Reklamowany œwiatu model planowej gospodarki okazał się we wszystkich zasadniczych punktach doœwiadczeniem prowadzo- nym na papierze. W okresie od pierwszej dziesięciolatki do dziœ ani jedna z podanych Gczb nie została sprawdzona przez niezależne organizacje. Pozarišdowe kontrole, będšce istotnš częœciš każde- go konstytucyjnego państwa, rzšdzšcego się zasadami prawnymi, w Zwišzku Radzieckim nie istniejš. A przecież już w pierwszym 370 planie pięcioletnim od poczštku było coœ niejasnego. Został za- akceptowany przez Komitet Centralny w listopadzie 1928 r., for- malnie przyjęty w maju 1929 r., po czym wydano decyzję o realizacji planu wetecz od paŸdziernika 1928 r.! Od końca 1929 r. cały kraj został wywrócony do góry nogami wskutek nagłej decyzji o kolek- tywizacji, a zatem plan z 1928 r. (zakładajšc, że kiedykolwiek naprawdę istniał) przestał całkowicie odpowiadaE rzeczywistoœci. A jednak w styczniu 1933 r., kiedy Hitler doszedł do władzy, Stalin ogłosił nagle, że plan wykonano w cišgu czterech i pót roku i "maksymalnie przekroczono" w wielu dziedzinachs. Plan ten, przedstawiany wyrafmowanym społeczeństwom za- chodnim jako model cywilizowanej inżynierii spotecznej, był w gruncie rzeczy barbarryńskš fantazjš. Rosja jest bogatym krajem, o niespotykanych w œwiecie zasobach i różnorodnoœci surowców. Reżim sowiecki odziedziczył kraj o rosnšcej populacji i gwałtownie powiększajšcej się bazie przemysłowej. Jak ptzypo w Niem- czech w czasach Wilhelma, nic nie mogło powstrzymaE Rosji przed tym, żeby stała się jednš z największych, a wkrótce największš potęgš przemysłowš na œwiecie. Polityka Lenina i tym bardziej Stalina - a raczej seria nie przemyœlanych œrodków uchodzšcych za politykę - zahamowała w efekcie tę nieuniknionš ekspansję, po- dobnie jak na stałe zniszczyła kwitnšce rosyjskie rolnictwo. Tym niemniej dokonywał się pewien postęp. Realizowano wiel- kie projekty. W 1932 r. powstała tama na Dnieprze, potem fabryka traktorów w Stalingradzie, huta w Magnitogorsku na Uralu, kopal- nie Zagłębia KuŸnieckiego na Syberii, Kanał Białomorski oraz wiele innych. Niektóre z tych projektów, na przykład kanał, były wykonywane całkowicie lub w częœci przy pomocy pracy więŸniów. Jak widzieliœmy, użvwanie vięŸniów politycznych do pracy stano- wiło element reżimu L,enina (choE poczatkowo na niewielkš skalę) od pierwszych miesięcy jego istnienia. Za tzšdów Stalina praktyka ta rozszerzała się, najpierw powolŒ, a następnie w przerażajšcym tempie. Od chwili, kiedy zaczęto wprowadzaE przymusowš kolek- tvwtzację, w latach 1930-1933, liczba osób w obozach koncentra- cyjnvch wzrosła do 10 mIn, a od poczštku 1933 r. nigdy nie spadła oniżej tej liczby. Zmalała dopiero w kilka lat po œmierci Stalina. –ałęz‹am‹ przemysłu. które regularnie zatrudniały więŸniów na wielka skalę, były kopaInie złota, leœnictwo, kopalme węgta. rolnic- two przemvsłowe i komunikacja, zwłaszcza budowa kanałów, linii kolejowych, lotnisk i dróg. OGPš negocjowało sprawę pracy więŸ- 371 niów z różnymi instytucjami rzšdowymi zupełnie tak samo, jak potem nazistowskie SS z Kruppem, I. G. Farben i innymi niemiec- kimi firmami. Przy budowie Kanału Białomorskiego, jednego z pokazowych przedsięwzięE Stalina, zatrudniono 300 tys. więŸ- nióws. Praca przymusowa przestała byE zjawiskiem marginalnym, jak za czasów Lenina, stajšc się ważnš i integralnš częœciš stalinow- slƒej gospodarki, przy czym OGPU zarzšdzało dużymi terenami Syberii i œrodkowej Azji. ŒmiertelnoœE w totalitarnych obozach pracy, sšdzšc po licz- bach podawanych przez Niemców, wynosiła około 10% rocznies'. W Rosji procent ten mógł byE wyższy, ponieważ wiele obozów znajdowało się na dalekiej pótnocy i za kotem podbiegunowym. W każdym razie potrzeba dostarczenia siły roboczej była niewštpliwie w latach 1929-1933 jednym z głównych powodów niezliczonych przypadków aresztowań pracowników nie należšcych do partii. Co pewien czas odbywały się starannie zaaranżowane procesy poka- zowe, takie jak proces mienszewików w marcu 1931 r., czy proces inżynierów Metro-Irickers w kwietniu 1933 r. Te szeroko reklamo- wane wydarzenia, odkrywajšce w każdym szczególe istnienie całej serii diabolicznych konspiracji, będšcych małš częœciš gigantyczne- go spisku przeciwko systemowi i narodowi rosyjskiemu, były po- trzebne dla wywołania ksenofobii i histerii, bez której państwo stalinowskie nie byłoby w stanie się utrzymaE. Ale, rzecz jasna, stanowiły one tylko ułamek całego procesu, były publicznym uza- sadnieniem aresztowań i zaginięE majšcych miejsce w całym kraju i zakrojonych na ogromnš skalę. Z większoœci procesów nie było relacji, choć często dotyczyły dużych grup ludzi, łšczonych razem według zawodów. Wielu nigdy nie stanęło przed sšdem. Arbitral- noœć aresztów była konieczna dla stworżenia klimatu strachu, który- poza potrzebš siły roboczej - stanowił główny motyw terroru pozapartyjnego. Członek OGPU przyznał w rozmowie z moskiew- skim korespondentem Manchester Guardian", że aresztowano niewinnych ludzi - to jasne, w przeciwnym przypadku nikt by się nie bał. Gdyby aresztowano ludzi - stwierdził - za konkretne wy- kroczenia, wszyscy inni czuliby się bezpieczni i byliby gotowi do zdrady. Pomijajšc jednak ten aspekt, w wielu przypadkach brak było logiki i sensu. Pewien stary bolszewik wspomina przypadek eksperta do spraw energii, którego w cišgu osiemnastu miesięcy aresztowano, skazano na œmierE, ułaskawiono, wysłano do obozu, zwolniono, zrehabilitowano i w końcu odznaczono medalem, a 372 wszystko to bez żadnych wyraŸnych powodów. Jednalƒe przytła- czajšca większoœE aresztowanych spędzała resztę życia zamknięta w obozach. Ogrom tyranii Stalina, a właœciwie samo jej istnienie, było prawie nie zauważane w œwiecie. Większoœć osób podróżujšcych do Rosji stanowili albo businessmeni, pragnšcy zała'iE sprawy handlowe i nie majšcy zamiaru badaE czy krytykowaE tego, co ich nie dotyczyło, albo intelektualiœci, którzy przybywali, żeby podzi- wiać czy wręcz wierzyE. O ile schyłek chrzeœcijaństwa stworzył wspótczesnego politycznego zelotę i jego zbrodnie, o tyle zanik wiary religijnej wœród warstw wykształconych pozostawił próżnię w umysłach zachodnich intelektualistów, którš łatwo było wypełnić œwieckimi zabobonami. Nie ma innego wytłumaczenia dla ufnoœci, z jakš naukowcy, przyzwyczajeni do oceny dowodów, i pisarze, których najważniejszym zadaniem było studiowanie i krytykowanie społeczeństwa, akceptowali najbrutalniejszš stalinowskš propa- gandę na podstawie zewnętrznych pozorów. Chcieli wierzyć i być oszukiwani. I tak Amabel Williams-Ellis napisała wstęp do ksišżki o budowie Kanahi Białomorskiego (którš to budowę tak drama- tycznie opisał póŸniej Aleksander Sołżenicyn): "Ta opowieœć o wykonaniu precyzyjnego inżynierskiego zadania, w głębi dziewi- czych lasów, przez dziesištki tysięcy wrogów państwa, wspomaga- nych - a może powinnam napisać: pilnowanych? - przez zaledwie trzydziestu siedmiu oficerów OGPU, jest jednš z najbardziej eks- eytujšcych historii,jakie kiedykolwiek ukazały się drukiem". Sidney i Beatrice Webb napisali o tym samym przedsięwzięciu: "Miło jest pomyœleć, że najgłębsze uznanie dla sukcesu OGPU zostało wyra- żone nie tylko przy pomocy ogromnego budowlanego dokonania lecz poprzez triumf w dziedzinie resocjalizacji ludzi". Harold Laski chwalił sowieckie więzienia za umożliwienie skazańcom prowadze- nia "życia pełnego i przepojonego wzajemnym szacunkiem". Anna Louise Strong odnotowała: "Obozy pracy zyskały w Zwišzku Radzieckim œwietnš reputację jako miejsca, gdzie odzyskano dzie- sištki tysięcy ludzi". "Sowiecka metoda zmiany istot ludzkich jest tak szeroko znana i efektywna - dodawała - że kryminaliœci proszš niekiedy, by ich tam przyjšć". George Bernard Shaw pisał, że podczas, gdy w Wielkiej Brytanii człowiek wkracza do więzienia będšc istotš ludzkš, a wychodzi jako kryminalista, to w Rosji wchodzi on tam "jako kryminalista i wyszedłby jako zwykły czło- wiek, gdyby nie trudnoœć w przekonaniu go, że ma w ogóle opuœciE 373 obóz. O ile mogłem się przekonaE, skazani mogš pozostaE w obozie tak długo, jak chcš". Głód panujšcy w 1932 r., największy w histor Rosji, nie został dotšd dokładnie opisany. Biolog, Jufian Huxley, będšc tam podczas szczytowej fazy niedoboru żywnoœci, stwierdzał: "Poziom zdrowotny i fizyczny ludzi jest raczej nieco wyższy niż w Angl". Shaw wyr Lucał swoje zapasy żywnoœci przez okno pocišgu tuż przed przekroczeniem granicy rosyjskiej "przekonany, że w Rosji nie ma niedoborów". "Gdzie widzicie braki żywnoœci?" pytał rozglšdajšc się po przeznaczonej tylko dla cudzoziemców restauracji mos- lƒewskiego hotelu Metropol. I pisał: "Stalin dostarczył dóbr w takim stopniu, jaki dziesięć lat temu wydawał się niemożliwy, i kłaniam mu się za to nisko". Ale Shaw i jego towarzyszka podróży, lady Astor, wiedzieli o więŸniach politycznych. Angielka poprosiła bowiem Stalina o łaskę w imieniu kobiety, która chciała wyjechać do męża przebywajšcego w Ameryce. Stalin natychmiast oddał tę kobietę w ręce OGPU, a kiedy Angielka zapytała: "Jak długo zamierza pan zabijać ludzi?" odparł: "Tak długo, jak to będzie konieczne". Zmieniono temat i lady Astor poprosiła o rosyjskš opiekunkę dla swoich dzieci. Oceny Stalina, pisane w latach 1929-1934, sš doprawdy dziwnš lekturš. H. G. Wells stwierdził, że nigdy nie spotkał "bardziej szczerego, sprawiedliwego i uczciwego człowieka. (...) Nikt się go nie boi i wszyscy mu ufajš". Webbowie dowodzili, że ma on mniej władzy niż amerykański prezydent i działa wykonujšc po prostu polecenia Komitetu Centralnego i Prezydium. Hewlett Johnson, dziekan Canterbury, opisał go jako człowieka wiodšcego "swój naród nowš i nie znanš drogš demokracji". Amerykański ambasa- dor, Joseph E. Davies pisał o nim, że "nalega na liberalizację konstytucji", "projektuje tajne i powszechne prawo głosu" i doda- wał: "Jego bršzowe oczy sš niezwykle mšdre i łagodne"; "Dziecko chciałoby mu usišœć na kolanach, a pies łasiłby się do niego". Emil Ludwig, znany autor popularnych biografii, uznał go za człowieka, " którego opiece chętnie powierzyłby edukację swoich dzieci". Fizyk J. D. Bernal składał hołd zarówno jego "głęboko naukowemu podejœciu do wszystkich problemów",jak i "zdolnoœci odczuwania". Wedle chilijskiego poety, Pabla Nerudy, był "dobrym człowiekiem, majšcym zasady"; "człowiekiem mile dobrodusznym" - wtórował dziekan Canterbury. 374 Niektóre z tym pochwał można wythimaczyć korupcjš, próż- noœciš lub zwykłš ghipotš. Davies, który bezustannie przedstawiał fałszywy obraz stalinowskiej Rosji swojemu rišdowi, był w rzeczy- wistoœci łapownikiem przekupywanym przez reżim sowiecki: uzys- kał tym zezwolenie na zakup po obniżonych cenach ikon i kie Gchów do swojej kolekcji. Anna Louise Strong została doskonale opisana przez Malcolma Muggeridge'a jako "ogromna kobieta o bardzo czerwonej twariy, z szopš siwych włosów i wyrazem głupoty tak wszechogarniajšcym, że urastało to do rodzaju osobliwego pięk- na"'". Samooszustwo było oczywiœcie najważniejszym czynnikiem w prezentacji nieudanego despotyzmu jako realizujšcej się utopii. Było w tym także œwiadome oszustwo kobiet i mężczyzn uważajš- cych się za idealistów, którzy w owym czasie szczerze wierzyli, że służš wyższym celom ludzkim poprzez systematycznš fałszywš in- terpretację rzeczywistoœci oraz zwykłe kłamstwo. O ile I wojna œwiatowa przez swojš niezwykłš przemoc zbrutalizowała œwiat, o tyle Wielki Kryzys skorumpował go poprzez zawężenie przed ludz- koœciš możliwoœci wyboru, przez ukazywanie alternatyw w jaskra- wych kontrastach. Działacze polityczni czuli, że muszš dokonywać straszliwych wyborów, a dokonawszy ich, trzymać się tej lin z rozpaczliwš stanowczoœciš. Lata trzydzieste były okresem heroicz- nych kłamstw. Œwięte zakłamanie stało się najwyższš cnotš. Stor- turowana stalinowska Rosja pierwsza zaznała dobrodziejstw tej uœwięconej mistyfikacji, a wyœcig w oszustwie stał się jeszcze zacie- klejszy, gdy stalinizm zyskał moralnego rywala w postaci hitlerow- skich Niemiec. W istocie u podstaw tej rywalizacji pomiędzy komunistycznš a faszystowskš formš totalitaryzmu istniał element oszustwa. Obie te formy totalitaryzmu były organicznie ze sobš zwišzane w procesie ich historycznego rozwoju. Tak jak wojna umożliwiła I.eninowi gwałtowne przechwycenie władzy, a niemiecki "wojenny socjalizm" podsunšł mu politykę ekonomicznš, tak samo istnienie leninows- kiego państwa z jednopartyjnš kontrolš nad wszystkimi aspektami życia publicznego i usystematyzowanym relatywizmem moralnym oferowało model tym wszystkim, którzy nienawidzili spoleczeństwa liberalnego, demokracji parlamentarnej i praworzšdnoœci. System ten zachęcał do naœladowania i rodził strach. Ci, którzy bali się go najbardziej, przejawiali skłonnoœć do imitowania go w momencie tworzenia własnych kontrmodeli jego metod. Totalitaryzm lewicy dawał pożywkę dla totalitaryzmu prawicy. Komunizm i faszyzm 375 były młotem i kowadłem, między którymi zmiażdżono liberalizm. Powstanie stalinowskiej autokracji zmieniło dynamikę korupcji nie w jej istocie, a jedynie w stopniu wzrostu, ponieważ Stalin "był odbiciem I.enina, tyle że wielokrotnym". Zmiana ta była jednak ważna ze względu na swojš skalę. Nie znano i nie wyobrażano sobie przedtem takiego zasięgu inżynier spolecznej: brutalnoœci i prze- mocy, aresztowań, więzień i obozów. Tak więc model przeciwny stał się jeszcze potworniej ambitny, a strach napędzajšcy jego tworze- nie -jeszcze silniejszy. O ile dzięki lenini,mowi narodził się faszyzm Mussoliniego, o tyle stalinizm umożliwił powstanie nazistowskiego lewiatana. Hitler wyszedł z więzienia w Landsbergu w końcu 1924 r., prawie dokładnie w momencie, gdy Stalin rozprawił się z Trockim i zagwarantował sobie przywódczš pozycję na czele leninowskiego państwa: Oba te wydarzenia były ze sobš powišzane, ponieważ Hitler zrozumiał wówczas, że nie może opanować Republiki Wei- marskiej siłš, lecz musi dokonać jej infiltracji przez stwonenie partii masowej. Rosnšcy cień Stalina był w tym zadaniu głównym sojusznikiem. To właœnie komunistyczne państwo 1919 r. dało Hitlerowi bazę w Bawarii, zespalajšc w jednoœci strachu "czarnych" katolickich separatystów i "brunatnych" radykalnych nacjonalis- tów z prywatnej armii generała R”hma. Jšdro partii było bawars- kie, zasilone przez sporš grupę żyjšcych w Bawar uciekinierów od leninizmu z krajów bałtyckich". Jednakże dla zdobycia władzy Hitler musiał wyjœć z bawarskiej enklawy i ruszyć w kierunku uprzemysłowionej północy kraju. W 1925 r. zawarł pocozumienie z Gregorem Strasserem, radykalnym demagogiem, który wraz ze swoim utalentowanym pomocnikiem Josephem Goebbelsem głosił klasie robotniczej własny rodzaj rewolucji socjalistycznej. Hitler namówił Strassera, żeby przerobił ideę specvf‹cznie "niemieckiej rewolucji", z jej antykapitalistvcznymi, lecz nacjonalistyeznymi ce- lami, na "rewolucję antyżydowskš", która miałabv większy oddŸwięk wœród mieszczaństwa. To właœnie Strasser i Goebbels pierwsi wprowadzili naztzm jako masowv ruch na północy kraju. Na konferencjŒ w Bambergu w 1926 r. Hit‹er umocnił swojš prze- wag w partii, a Goebbels zmienił obiekt swojej lojalnoœci. V najlepszych latach Republiki Weimarskiej, latach 1925-1929, kiedv Nemcy przeżvwatv oƒnowę przemvsłowš zbliżajac się do poziomu przedwojennego i nie istnialv Ÿadne argumenty ekono- nuczne na korzœE Hitiera, zdolał n utrwaliĆ swojš pozycję jako 376 btyskotliwy i nowatorski mówca, ciężko pracujšcy organizator par- tyjny i autorytarny przywódca o przerażajšcej sile woli. Wzorem leninowskim organizacja miała staE się podstawowym narzędziem kontroli, gdy władza zostanie już zdobyta. Hitler podzielił kraj na trzydzieœci cztery okręgi (Gauen) w oparciu o regiony wyborcze; każdym kierował wybrany przez niego osobiœcie Gaule–er. Stworzył także siedem dodatkowych Gauen dla Gdańska, Saary, Austr i Sudetów, które miały byE obiektem pierwszej faG przyszłej ekspan- sji. Partia nazistowska, podobnie jak partia leninowska, była scen- tralizowana. W obu władza spoczywała w rękach jednego człowieka, przy tworzeniu pozorów wspóhiczestnictwa, które miało być zagwarantowane w przyszłym ustroju. Tak więc istniały Hitler- jugend, Nazistowska Liga Młodzieży Szkolnej, Zwišzek Nazistow- skich Prawników, Liga Studentów, Stowarzyszenie Nazistowskich Nauczycieli, Zakon Niemieckich Kobiet, Liga Nazistowskich Le- karzy i mnóstwo innych stowarzyszeń. Hitler nigdy nie dopuszczał swoich wyznawców do rzeczywistego uczestnictwa w decyzjach, ale zapewniał im szerokie możliwoœci intensywnej działalnoœci (wraz ze stosowaniem przemocy). Przemoc zaczęła się szerzyE w chwili, gdy Stalin umocnił swojš pozycję w międzynarodowym ruchu komunistycznym, i nawet wy- soce intelektualna poczštkowo partia Róży Luksemburg porzuciła gabinety i wyszła na ulice. Tam spotkała się z SA oraz brunatnymi koszulami R”hma i rozgorzały krwawe bitwy, które przyniosły korzyœci obu partiom. Komuniœci stosowali przemoc, by wygryŸć socjaldemokratów (których nazywali "socjalfaszystami" i traktowa- li jako prawdziwego wroga), uważajšc ich za zbyt reformatorskich i słabych, aby mogli przeciwstawiE się jawnej władzy prawicy. Jed- nakże ostatecznymi zwycięzcami mieli byE naziœci, ponieważ, sto- sujšc przemoc, przedstawiali się jednoczeœnie jako obrońcy "aryj- skiego porzšdku", którego władze weimarskie nie miały siły utrzy- mać, i jako jedyna w Niemczech potęga zdolna egzorcyzmować "czerwony terror" i daE niewinnym obywatelom pokój oparty na prawdziwej władzy. Cišgłe walki uliczne uniemożliwiły republika- nom weimarskim odniesienie trwałych korzyœci zwišzanych z eko- nomicznym boomem. Ci, którzy odrzucali zarówno tyranię typu stalinowskiego, jak i państwo liberalno-kapitalistyczne, nie gwaran- tujšce narodowi szacunku dla siebie ani elementarnego bezpie- czeństwa, zawsze szukali "trzeciego wyjœcia". Taki właœnie był pierwotny tytuł ksišżki Brucka 7izecia Rzeáa. W końcu lat dwu- 377 dziestych wœród zwolenników "trzeciego wyjœcia" znajdowali się tak wpływowi ludzie, jak Carl Schmitt, czołowy niemiecki prawnik, który nie był nazistš, ale w ser popularnych ksišżek propagował teorię głoszšcš, że Niemcy muszš mieć bardziej autorytatywnš konstytucję i system rzšdów'3. Innym zwolennikiem tej teor był Oswald Spengler, dla którego "trjecie wyjœcie" uosabiała zasada wodzostwa: Fhrerpńruip, przy czym Wódz był reprezentatywnym członlƒem lolku, naznaczonym charyzmš przywództwa". Kiedy Hitler ustabilizował swojš pozycję politycznš, on i jego partia dopasowali się do tego opisu dokładniej niż ktokolwiek ze wspót- zawodników, nawet po dojœciu do władzy Stalina. Spengler ostrze- gał, że nowa epoka "będzie to okres okrutnych wojen, z których wyłoniš się nowi Cezarowie. Elita stalowych ludzi, nie baczšc na korzyœci i szczęœcie osobiste, zajmujšc się wykonywaniem obowišz- ków wobec spolecznoœci, zastšpi demokratów i filantropów"'5. Okres ten nadszedł: czyż samo imię "Stalin" nie oznaczało "stal"? Gdzież więc był stalowy człowiek Niemiec? Niemcy weimarskie były społeczeństwem, które bardzo silnie odczuwało niepewnoœE. Potrzebowały, lecz nigdy nie miały polity- ka, który wzbudziłby zaufanie narodu. Od czasów Bismarcka po okres republiki partie reprezentowały interesy grupowe, starajšc się nie stawiać ogólnonarodowych celów, co okazało się fatalne w skutkach, gdyż system partyjny i demokracja parlamentarna sprzy- jały raczej dzieleniu niż łšczeniu. Gorzej: nie byłv w stanie wydać przywódcy, który umiałby pozyskaE więcej zwolenników niż miała ich dana partia. Głównš winę za to ponosili socjaldemokraci, tworzšcy organizację potr Lebnš, lecz nudnš i upartš. Skreœlajšc z programu nacjonalizację i progresvwny system podatkowy, mieli szansę utworzenia stabilnego bloku lewicy i centrum, ale nie uczy- nili tego, obawiajšc się utraty głosów lewicy na rzecz komunistów. Tylko dwóch weimarskich polityków cieszyło się popularnoœciš w wielu partiach. Jednym był Gustaw Stresemann, minister spraw zagranicznych w latach 1923-1929, którego œmierE w wieku pięć- dziesięciu jeden lat stanowiła kamień milowy na drodze Hitlera do władzy, drugim - Konrad Adenauer, burmistrz Kolonii. W wyniku tragicznego paradoksu Stresemann zniszczył szanse Adenauera. Administracja miast, oparta na solidnej mieszczańskiej tradycji œredniowiecznej, była jedynš udanš instytucjš politycznš w Niem- ezech. Adenauer wraz z socjalistami stał na czele najbardziej sza- nowanej administracji miejskiej w kraju. W 1926 r., gdy miał 378 pięćdziesišt lat, poproszono go, żeby stworzył koalicję rzšdowš opartš na podobnych zasadach. W póŸniejszym okresie Adenauer, cieszšcy się wielkim autorytetem, miał okazać się jednym z najzdol- niejszych polityków demokratycznych XX wieku, zręcznie łšczš- cym spryt z niezłomnymi zasadami. Jest więcej niż prawdopodobne, że Adenauer dokonałby tego, iż system weimarski mógłby funkcjo- nować, zwłaszcza że przejšłby go w najlepszym, z ekonomicznego punktu widzenia, okresie. Ale Adenauer był zdecydowanym zwo- lennikiem Zachodu, niektórzy mówili, że reńskim separatystš, któ- ry chciał silnie zwišzać Niemcy z cywilizacjami demokratycznymi Europy Zachodniej, a zwłaszcza doprowadziE do tego, co potajem- nie okreœlał jako "trwały pokój między Francjš i Niemcami (...) poprzez ustanowienie wspólnoty interesów ekonomicznych". Stre- semann był natomiast zwolennikiem Wschodu, wiernym panujšce- mu wówczas w Niemczech przekonaniu o Prtmat derAussenpolitik. W czasie kryzysu gabinetowego Stresemann skutecznie storpedo- wał starania Adenauera zmienajšce do sformowania koalicji z udziałem socjalistów. Posłużył się przy tym pomocš Ernsta Schol- tza, przywódcy Irólkische Partei, a jego działaniom sprzyjał także fakt, że marszałek Piłsudski ustanowił właœnie twardš dyktaturę wojskowš w Polsce. Adenauer, który mógłby radykalnie zmienić bieg histor, stracił swojš szansęs. Zyskał zaœ na tym Hitler, który był największym zwolennikiem zaangażowania Niemiec na wscho- dzie. Prosperity Republiki Weimarskiej z lat 1924-1929 nie była aż tak wspaniała, jak wydawało się niektórym. Brytyjski CIGS, sšdzšc z raportów, był przerażony rosnšcš siłš ekonomicznš Niemiec". Inflacja uwolniła pnemysł niemiecki od balastu zadłużenia, a w drugiej potowie lat dwudziestych polityka bankowej inflacji Benja- mina Stronga dostarczyła Zagłębiu Ruhry ogromnych œrodków inwestycyjnych z Ameryki. W cišgu pięciu lat od roku 1924 eksport niemiecki wzrósł dwukrotnie, produkcja przekroczyła w 1927 r. poziom przedwojenny i w 1929 r. była per cap–a o 12% wyższa. Niemcy inwestowały 12% dochodu narodowego. Lecz nawet w najlepszym roku dochody realne były o 6% niższe od poziomu przedwojennego. Wysoki był też poziom bezrobocia: w 1926 r. wynosił 18,1%, w następnych dwóch latach spadł do 8,8% i 8,4%, ale zimš 1928-1929 znów prieloczył 3 mln, osišgajšc 13% na długo przedtem, nim krach na Wall Street polożył les tanim kredytom amerykańskim. Po wprowadzeniu taryfy Smoota-Hawleya procent 379 bezrobotnych podskoczył do 20, w 1933 r. osišgnšł 30, a w pewnym momencie 1932 r. wzrósł przerażajšco do 43,7. Tej zimy było w Niemczech ponad 6 mln bezrobotnych. Hitlera do władzy wyniósł strach. W wyborach 1928 r. liczba posłów nazistowskich spadła z 14 do 12%, a on sam uzyskał zaledwie 2,8% głosów. Jednakże wybory te stanowiły dła niego punkt zwrotny, pyniosły bowiem wielkie przetasowania na lewi- cy. Zwłaszcza wœród komunistów zapanowała atmosfera strachu, sprzyjajšca swobodnym działaniom Hitlera. W roku 1929 jego partia liczyła 120 tys. członków, latem 1930 r. - 300 tys., a w poczštku 1932 - prawie 800 tys. Rosły również w siłę oddziały SA, liczšce w końcu 1932 r. 0,5 mln członków. Na każdym z etapów popularnoœć Hitlera wzrastała najpierw wœcód studentów i spotecz- noœci akademickiej, a następnie wœród ogółu. W 1930 r. miałjuż w ręku ruch studencki. Rekrutacja absolwentów była również wyk- ładnikiem panujšcego bezrobocia. Uniwersytety wypuszczały 25 tys. absolwentów rocznie, powiększajšc tym liczbę 400 tys. bezrobot- nych inteligentów, z których 60 tys. było oficjalnie zarejestrowa- nych jako szukajšcy zatrudnienia. W 1933 r. jeden Akademiker na trzech nie miał pracys'. W 1929 r. Hitler byłjuż postaciš poważanš i stał się partnerem Alfreda Hugenberga, pnemysłowca i przywódcy nacjonalistycznej prawicy, który uważał, że budujšc swojš potęgę może posłużyć się nazistami. W rezultacie Hitler uzyskał dostęp do finansów i nigdy potem nie brakowało mu już pieniędzy. System partyjny wyraŸnie kulał: po wyborach w 1928 r. uformowanie rzšdu zajęło rok, a w 1930 r. przywódca partii centrum, Heinrich Brning, usiłował przy- wrócić artykuł 48, pozwalajšcy rzšdzić na mocy dekretów prezy- denckich. Kiedy Reichstag odmówił, rzšd został rozwišzany. W wyniku nowych wyborów naziœci ze 107 miejscami i komuniœci z 77 stali się drugš i trzeciš, gdy chodzi o wpływy, partiš w Reiehstagu. Brning, przerażony widmem inflacji, błyskawicznie przeprowadził deflację, pomagajšc w ten sposób nazistom i komunistom, a w drugiej połowie 1931 r. międzynarodowy system monetarny i era ekonomicznej kooperacji nagle się skończyły. Wielka Brytania, a wraz z niš siedemnaœcie krajów, odeszły od parytetu złota, wszędzie wzrosły bariery podatkowe, państwa skoncentrowały się na włas- nych problemach. Ameryka po raz pierwszy zastosowała całkowity izolacjonizm, Wielka Brytania ograniczała się do odnowy impe- rium, a Niemcy wybrały dziwnš kombinację gwałtownych posunięć 380 rzšdowych majšcych na celu, przez wprowadzenie dekretów usta- lajšcych płace i ceny, utrzymanie wartoœci marki, i umożliwiajšcych rzšdowi kontrolę nad politykš bankowš, a poprzez to nad przemys- łem. W wyniku tego Brning stracił zaufanie niemieckich przemys- łowców. Zaczęły się poważne dyskusje na temat włšczenia Hitlera w jakšœ prawicowš koalicję. Róhm prowadził poufne rozmowy z generałem Kurtem von Schleicherem, politycznym przywódcš ar- mii. Hitler po raz pierwszy spotkał się z Hindenburgiem i prezydent powiedział po tym spotkaniu, że nie uczyniłby tego "cygańskiego kaprala" kanclerzem, ale mógłby go zatrudnić jako ministra pocz- Aż do momentu gdy został kanclerzem, zarówno prawica jak lewica zupehiie nie doceniały Hitlera. Jak wiadomo, lewica opie- rała się na przestarzałym marksistowsko-leninowskim systemie analizy, pochodzšcym z czasów przed narodzinami faszyzmu i w zwišzku z tym nie uwzględniajšcym tego zjawiska. Komuniœci uwa- żali, że Hitler jest po prostu naroœlš kapitalizmu, a więc marionetkš Hugenberga i Schleichera, którzy z kolei byli manipulowani pr Lez Kruppa i Thyssena. Pod wplywem Stafina niemiecka partia ko- munistyczna nie czyniła wówczas rozgraniczeń pomiędzy socjalde- mokratami (socjalfaszystami) a Hitlerem. Jej przywódca, Ernst Th„lmann powiedział 11 lutego 1930 r. w Reichstagu, że faszyzm rzšdził już wtedy, gdy na czele rzšdu stał socjaldemokrata. K Links- kurve", naczelny organ intelektualistów zwišzanych z KPD, igno- rował nazistów. Jedyny prawdziwie komunistyczny film Kuhle Wampe (1932) także nie podejmował problematyki zagrożenia faszyzmem. Komuniœci dostrzegali nazistów jedynie w trakcie walk ulicznych, nieœwiadomie realizujšc zamysły Hitlera. Było coœ fałszy- wego i rytualnego w tych starciach. Christopher Isherwood napisał: "Poœrodku zatłoczonej ulicy młody człowiek zostaje zaatakowany, odarty z ubrania, pobity i krwawišcy leży na chodniku. Wszystko to dzieje się w piętnaœcie sekund, a napastnicy znikajš". W Reich- stagu Th„lmann i G”ring wspólnie zmieniali poselskie debaty w awantury. Czasami wspótpraca szła jeszcze dalej: w czasie strajku pracowników komunikacji w Berlinie, w listopadzie 1932 r., bandy- ci z Czerwonego Frontu i brunatne koszule działali razem, tworzšc pikiety, bijšc zgłaszajšcych się do pracy i niszczšc szyny tramwajo- we. Armia, obawiajšc się między innymi równoczesnego działania paramilitarnych organizacji komunistów i nazistów oraz zagroże- nia ze strony Polski, zaproponowała wprowadzenie NSDAP do 381 rzšdu. Komuniœci także, omamieni swojš absurdalnš koncepcjš politycznš, chciefi hitlerowskiego rzšdu, uważajšc, że będzie to farsa i preludium do przechwycenia władzy przez nich samych. Prawica, podzielajšc to samo złudzenie, oceniała Hitlera jako człowieka o niewielm znaczeniu, œmiesznego austriackiego dema- goga i sšdziła, że przy pełnej kontroli wykonystajego dar oratorski (rok 1932 był to annus n–rabilis, kiedy wygłaszał najlepsze prze- mówienia). "Gdyby naziœci nie istniefi - dowodził w 1932 r. Schlei- cher - należałoby ich wymyœliE". W istocie wykorzystywanie miało całkiem przeciwny kierunek. Zdarzenia bezpoœrednio poprzedza- jšce zdobycie władzy przez Hitlera przypominajš w dziwny sposób karierę Lenina, aczkolwiek pierwszy stosował prawo, a drugi je niszczył. Działalnoœć obu ukazuje, jak zwycięskie może być połš- czenie jasnoœci celu z niezłomnš wolš władzy. Schleicher zakazał działalnoœci SA, próbujšc odseparowaE Hitlera od jego zbirów. W maju 1932 r. usunšł Brninga i zastšpił go własnym kandydatem, nieudolnym dyplomatš Franzem von Papenem. Majšc nadzieję na współpracę z Hitlerem, Papen zniósł zakaz działalnoœci SA i ogłosił nowe wybory, mimo że Hitler nie ofiarował mu nic w zamian i okreœlił jego rzšd jako "gabinet baronów". Dnia 17 lipca sprowo- kował bunt w Altonie, a Papen użył tego jako usprawiedliwienia dla przejęcia rzšdu pruskiego wraz z jego siłami policyjnymi- ostatniego istniejšcego jeszcze pr Lyczótka socjaldemokratów. Sš- dził, że tym posunięciem wzmocni rzšd centralny, lecz w gruncie rzeczy oznaczało to koniec Republiki Weimarskiej i bezpoœrednio przygotowało drogę dla rzšdów bezprawia. W czasie wyborów Hitler podwoił swój elektorat, zebrawszy 37,2% głosów miał wraz z komunistami więcej niż połowę miejsc w Reichstagu. Kiedy Hindenburg odmówił mianowania go kancle- r Lem, wysłał na ulice swoich zwolenników. Dnia 10 sierpnia 1932 r. pięciu bojówkarzy zatłukło członka partii komunistveznej na oczach jego rodziny, a Hitier napisał artykuł usprawiedliwiajšcy to morderstwo i jasno okreœlił, co oznacza rzšd nazistowski. W nas- tępnych listopadowvch wvborach liczba głosów na nazistów spadła do 33%, a wielkimi zwvcięzcami okazali sie komuniœci. Zajęli 100 miejsc w Reichstagu inaziœci mieli 196). W wvniku tego nrawic eszcze bardziej staraa się o warowadzenie Hitlera do rzšdu, c było oczywistym paradoksem. Œchleicher zastšpił Papena na stano- wisku kanclerza, majšc nadzieję ukróciĆ nazistów przez oddziele- nie skrzydła Strassera (nie majšcego już znaczenia) od samego 382 Hitlera. Na skutek tego Papen zaczšł intrygowaE z Hindenburem, chcšc stworzyE koalicję Papen-Hitler, z generałem Wernerem von Blombergiem jako ministrem obrony, który miał byE elementem hamujšcym. Szczegóty tego manewru - Totentanz, czyG "tańca œmierci" - sš niezwykle skomplikowane, ale jego istota jest prosta: z jednej strony zmieniajšce się cele oraz niezdolnoœE koncentracji na istotnych problemach władzy, z drugiej natomiast - niezmienny cel i mocne oparcie w realiach. Po dwóch dniach bizantyjskich negocjacji, 30 stycznia 1933 r. Hitler został kanclerzem. W dwunastoosobowym gabinecie było tylko trzech nazistów i sšdzono, że przywódca NSDAP ograniczony będzie dodatkowo z jednej strony przez Blomberga, z drugiej zaœ przez Hugenberga, który był "panem tej marionetki". Ale Hitler Góring i Frick, trzej nazistowscy ministrowie, objęG znaczšce stano- wiska: kanclerza, wraz z zezwoleniem na stosowanie artukułu 48, pruskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i ogólnokrajowe Mi- nisterstwo Spraw Wewnętrznych. Jedynš, poza wojskiem, siłš zdolnš daE sobie radę z 500 tys. brunatnych koszul, była pruska policja, lecz już uprzednio została ona odebrana socjaldemokratom, a teraz dostał jš Góring! Nie można było spodziewaE się, że Blomberg pokona obie te siły. Jednoczeœnie Hugenberg został potajemnie zdradzony przez Papena. Wicekanclerz pogodził się mianowicie z koniecznoœciš ogłoszenia przez Hitlera nowych wy- borów (z szansš na wygranš), wiedzšc, że ograniczy to zdecydowa- nie wplyw Hugenberga". Tak więc dzień 30 stycznia 1933 r. był momentem, w którym Niemcy i œwiat weszły na drogę bez odwrotu. Jak zauważył Goeb- bels: "Jeœli zdobędziemy władzę, nie oddamy jej już nigdy, chyba że zostaniemy wyniesieni z naszych gabinetów jako trupy". Od chwili wyboru na kanclerza Hitler zaczšł działaE w takim tempie jak I,enin w paŸdzierniku 1917 r. Natychmiast skoncentrował 25 tys. ludzi w ministerialnej dzielnicy Berlina. Tego wieczora odbyła się masowa parada jego ludzi z pochodniami: maszerowafi przez Bramę Brandenburskš i pned siedzibš kanclerza przez blisko szeœć godzin, podczas gdy "specjalna" policja Hitlera utrzymywała po rzšdek wœród ogromnego wiwatujšcego tłumu. Wjednym z oœwiet- lonych okien widaE było podnieconego Hitlera, w innym nie- ruchomego Hindenburga, Drewnianego Tytana, stukajšcego laskš w rytm marsza granego przez wojskowš orkiestrę". 383 Thim cieszył się, ponieważ większoœE Niemców nie lubiła po- litykowania, a Hitler obiecał skończyE z tymi sporami i wprowadziE państwo jednopartyjne. Głównym tematem jego przemówień w poprzednim roku było stwierdzenie, że "politycy zrujnowali Rze- szę". 7amienał użyE polityki do wypowiedzenia wojny politykom, jego wybory miały na celu skończenie z wyborami, a jego parƒa miała polożyE kres istnieniu innych partii: "Mówię tym wszystkim żałos- nym politykierom: Niemcy stanš się jednš partiš, partiš wielkiego, bohaterskiego narodu". Proponował rewolucję w imię stabilizacji, rewoltę przeciwko chaosowi, legalny pucz dla stworienia jednoœci. Majšc taki program, mieœcił się w odwiecznej niemieckiej tradycji. Wagner przedstawiał politykę jako coœ niemoralnego i nieniemiec- kiego. Thomas Mann mówił o "terroryzmie polityki". Hitler ofia- rowywał to, co marksistowski pisarz Walter Benjamin nazywał estetyzacjš polityki, sztukš bez treœci. W 1919 r. surrealiœci nawo- ływali do stworzenia rzšdu artystów. Teraz go mieli. Wœród nazis- towskich szefów Hitler nie był jedynym "cyganem", jak ujšł to Hindenburg. Funk komponował, Baldur von Schirach i Hans Frank pisali poezje, Goebbels powieœci, Rosenberg był architektem, a Dietrich Eckart malarzem. Hitler dał Niemcom jednoczšcy ele- ment życia publicznego - widowiska, parady, przemówienia i cere- monie; elementy podziału, czyli debaty, głosowanie i podej- mowanie decyzji zostały albo kompletnie zniesione, albo przepro- wadzane były potajemnie przez wšskš elitę. Parada z 30 stycznia dawała przedsmak tych manifestacji jednoœci, które Hitler insceni- zował lepiej niż ktokolwiek inny. Była to pierwsza cecha jego reżimu, jakš zaczšł naœladowaE Stalin. Druga zaznaczyła się już następnego ranka, gdy G”ring przejšł władzę nad pruskš machinš państwowš, co oznaczało wymianę personelu, zwłaszcza wyższych oficerów policji, i wydanie rozkazów dotyczšcych szybkiego rozwoju państwowej Ceheime Staatspolizei (gestapo), dowodzonej przez nazistowskich oficerów. W cztery dni póŸniej, używajšc swojej władzy artykułu 48, Hitler wydał dekret Dla ochrony narodu niemieckiego", który dawał rzšdowi wyłšcz- ne prawo decyzji co do organizowania zebrań i wydawania gazet. Dnia 22 lutego 1933 r. Góring powotał dodatkowš "policję pomoc- niczš" w sile 50 tys. mężczyzn rekrutujšcych się wyłšcznie z orga- nizacji nazistowskich, jej celem było złamanie wszelkich niena- zistowskich organizacji będšcych w stanie stawiaE opór. Oœwiad- czył: "$rodki, które zastosuję, nie będš uwzględniaE prawnych 384 skrupułów czy biurokracji. Wymierzanie sprawiedliwoœci to nie moja sprawa. Moim zadaniem jest unicestwiaE i niszczyE to wszys- tko!" Swojej policji powiedział: "Każdy, kto wykonał swój obowiš- zek w służbie państwa, słuchał moich rozkazów i podjšł surowe œrodki działania przeciwko wrogom państwa; nawet jeœli.bezfitoœ- nie użył rewolweru, gdy został zatakowany, może być pewien ochrony. (...) Jeżeli można to nazwaE morderstwem, to ja jestem mordercš"s'. Zadanie G”ringa było znacznie łatwiejsze dzięki podpaleniu Reichstagu 28 lutego 1933 r., co uważa się teraz powszechnie za czyn upoœledzonego umysłowo Martinusa van der Lubbe, w kon- sekwencji bardzo dogodny dla reżimu. Tego samego dnia Hitler wydał dekret wyjštkowy o ochronie narodu i państwa, uzupełniony innym, przeciwko zdradzie wymierzonej w naród niemiecki i zdrad- liwym machinacjom. Stworzyły one faktycznš podstawę dla rzšdów nazistowskich, ponieważ dały poficji prawo działania z całkowitym pominięciem wyroków sšdowych. Najważniejszy fragment tego dekretu brzmi następujšco: Artykuły 114-118,123-124 i 153 Konstytucji Rzeszy Niemie- ckiej sš czasowo anulowane. W konsekwencji ograniczenie wolnoœci osobistej, prawa do swobodnego wyrażania opinii, w tym wolnoœci prasy, stowariyszeń, zgromadzeń, kontrola listów, telegramów i rozmów telefonicznych, przeszukania w domach i konfiskaty oraz ograniczenia własnoœci sš dopuszczalne ponad granice ustalone dotychczas przez prawo. Dekret ten, pozostajšc w mocy do 1945 r., dawał Hitlerowi pełne możliwoœci stworzenia państwa totalitarnego; stanowił pod- stawę jego rzšdów. W wyborach 5 marca naziœci uzyskali 43,9% głosów, co dało im 288 miejsc w parlamencie. Dnia 23 marca 1933 r. w Reichstagu, obradujšcym tymczasowo w Operze Krolla (otoczo- nej przez jednostki SA i SS), Hitler priedstawił projekt ustawy o uprawnieniach, który został przedyskutowany i pr Lyjęty przez par- lament. Artykuł pierwszy przenosił prawo ustawodawcze z Reich- stagu na administrację, drugi dawał tej ostatniej prawo do dokony- wania zmian w konstytucji, tneci przenosił prawo tworzenia aktów prawnych z prezydenta na kanclerza, czwarty rozszerzał akt na traktaty, a pišty ograniczał go do czterech lat (ustawę priedłużano w latach 1937,1941 i w 1943). Był to w rezultacie akt obalajšcy konstytucję i prawny rzšd. Hitler nigdy nie widział potrzeby albo 385 nie zadał sobie trudu, żeby zastšpić konstytucję weimarskš swojš własnš. W gruncie rzeczy ustawa nie dodawała nic nowego do dekretu z 28 lutego, poza wydŸwiękiem metazycznym. Była to jedyna polityczna debata, na jakš zezwolił Hitler. Podobnie postš- pił Lenin w czasie jedynego posiedzenia Zgromadzenia Ustawo- dawczego. Podobieństwa sš niesamowite. Jednakże w odróżnieniu od Lenina Hitler brał osobiœcie udział w debacie, wœciekle odparo- wujšc przemówienie wygłaszane w imieniu socjaldemokratów, sprzeciwiajšcych się ustawie (26 socjaldemokratów i 81 komunis- tów już aresztowano, niektórzy uciekli za granicę). Partie prawicy i centrum oddały 441 głosów za ustawš, przeciwko głosowało 94 posłów. Oznaczało to moralnš œmierć Republiki, której agonia zaczęła się już 28 lutego 1933 r. Opór był słaby lub nie istniał. Niektórzy z komunistycznych przywódców, jeszcze kilka tygodni wczeœniej upatrujšcy w dojœciu Hitlera do władzy preludium własnego triumfu, zostali po prostu zamordowani. Inni uciekli do Rosji, gdzie wkrótce spotkał ich podobny los. Wielka masa szeregowych członków partii komunis- tycznej pokornie poddała się i nigdyjuż o nich nie słyszano. Zwišzki też poddały się bez najmniejszej walki. Dnia 10 maja 1933 r. socjaldemokraci, choć uważali nazistów za "ostatniš kartę reakcji", pozwolili sobie skonfiskować całš swojš własnoœć i gazety. W tydzień póŸniej posłowie socjaldemokratyczni głosowali za hitle- rowskš politykš zagranicznš i G”ring mógł oœwiadczyć: "Œwiat przekonał się, że kiedy waży się jego los, naród niemiecki jest zjednoczony". W czerwcu wszystkie nienazistowskie partie prawi- cy, lewicy i centrum, wraz z ich paramilitarnymi organizacjami, zostały rozwišzane. W końcu miesišca Hugenberg, wielki "hamu- lec" Hitlera, został zdjęty ze swojego urzędu. Wreszcie w lipcu ogłoszono, że partia narodowych socjalistów jest jedynš legalnš organizacjš politycznš. Hitler potrzebował zaledwie pięciu miesię- cy, żeby całkowicie zniszczyć niemieckš demokrację, czyli mniej więcej tyle czasu, co L,enin. Nikt nie protestował. Robert Musil napisał: "Jedyne osoby sprawiajšce wrażenie, że odrzucajš to wszystko (choE milczš), to służšce". Majšc za wzór dojrzały model sowiecki, Hitler stworzył aparat terroru i machinę policyjnego państwa szybciej nawet niż Lenin, a wkrótce rozmiary tego zjawiska dorównywały stalinowskiemu reżi- mowi. Pierwotnym motorem przedsięwzięcia był Góring, posługu- jšcy się pruskš policjš i stworzonym przez siebie gestapo, składajšcym 386 się z członków SA i SS; kierował nimi z berlińskiej kwatery głównej przy Prinz Albrechtstrasse. To on zniszczył w cišgu kilku tygodni partię komunistycznš seriš morderstw ("Kula wystrzelona z poli- cyjnego pistoletu jest mojš kulš" - zapewniał swoich ludzi) lub też internujšc jej członków w obozach koncentracyjnych, które zaczšł zakładać w marcu 1933 r. Zapierajšca dech brutalnoœć kampanii G”ringa, prowadzonej z całkowitym lekceważeniem praworzšd- noœci, wyjaœnia w dużym stopniu milczenie lub zgodę tych grup, po których można się było spodziewaE opozycji w stosunku do nowego reżimu. Po prostu... bali się. Wiadomo było, że ludzie nie lubiani przez nazistów znikali bez œladu - mordowano ich, torturowano, zsyłano do obozów. Całš operację okrywał plaszcz strachu, co było dokładnie zaplanowane przez G”ringa. Hitler chwalił go za "bru- talnš i lodowatš" robotę. Jednakże Hitler miał zwyczaj budowania podwójnych struktur, by w razie potrzeby móc je sobie przeciwstawić i rzšdzić przez skłócenie i podział. Nigdy nie ufał całkowicie SA liczšcym wtedy 1 mln członków, które były tworem R”hma - i już po zwolnieniu z Landsbergu stworzvł wewnštrz SA ochronę osobistš Schustajjeln lSS), czyli oddziały bezpieczeństwa. W 1929 r., gdy czarne koszule SS liczyły 290 osób, Hitler oddał kontrolę nad nimi dwudziesto- dziewięcioletniemu Heinrichowi Himmlerowi, dobr Le skoligaco- nemu synowi byłego guwernera bawarkiej rodziny lólewskiej. Mimo nienagannego wyglšdu i obyczajów (nosił swoje pince-nez bez oprawek nawet w czasie pojedynku, a jego dziennik zawiera informacje, kiedy się golił, brał kšpiel czv strzygł włosy; poza tym przechowvwał wszystkie rachunki i kwity) był zaciekłym antysemitš i bandytš z Freikorps. Był kontrolerem tajnych składów broni ukry- tvch na wsiach przed Sojuszniczš Komisjš Kontroli. a jego wojsko- we i społeezne koneksje pozwoliły mu postawiE SS nad SA. Niektórzy z dowódców jednostek pochodzili ze szlachty. Wœród nich było wielu lekar Ly, a członkami honorowymi SS byli wyżsi urzędnicy państwowi i przemysłowi. Reichsfhrer SS, w przeci- wieństwie do Róhma, n‹e rekrutował bezrobotnych. Himmler, zachęcony przez Hitlera, rozbudował szybko SS, tak że w chwili dojœcia Ftlhrera do władzy oddziały te liczyły 52 tys. ludzi. Osobista ochrona Hitlera z SS, Leibstandurte, stanowiła całš dywizję, ale Himmler nigdy nie został zaufanym Hitlera. Traktowa- no go jako Iojalnego ze strachu. Dziwnym trafem Himmler, jedyny człowiek, który mógł zniszczyE Hitlera, bał się go aż do końca. 387 Hitler uważał SS za swoje narzędzie władzy i dawał im specjalne zadania. Od 1931 r. jednostki SS prowadziły Biuro Rasy i Osiedle- nia, majšce za zadanie praktyczne wcielenie w życie teor rasistow- skiej, prowadzenie kartotek członków part i redagowanie praw rasowych. Tak więc, kiedy przyszedł na to czas, SS stały się natural- nym nanędziem prowadzonej pnez Hitlera gigantycznej ekstermi- nacji i polityki osiedleńczej na wschodzie. Jednoczeœnie Himmler zatrudnił byłego oficera marynarki, Reinharda Heydricha, którego uważał za modelowy typ aryjski, aby objšł kontrolę nad nowš służbš bezpieczeństwa i wywiadu, Sicherheitsdienst (SD), którš Hitler kazał mu powołaE, by obsetwowaE SA Róhma. Gdy Hitler pnejšł władzę, Himmler był w stanie szybko rozszerzyć swojš organizację w pełny system bezpieczeństwa, z własnymi jednostkami wojskowynti (Waffen SS) i organizacjš o nazwie Totenkopfverb„nde (oddziały trupiej główki), by móc zarzš- dzaE obozami koncentracyjnymi i wykonywaE inne specjalne poru- czenia. W tej ostatniej organizacji było wielu pnestępców, na przykład Adolf Eichmann i Rudolf Hess, którzy mieli już za sobš wyroki za morderstwo. Pierwszym stanowiskiem Himmlera było szefostwo policji w Monachium. Musiał uzyskać zgodę katolickiego premiera Bawarii, Heinricha Helda, na założenie pierwszego obozu koncentracyjnego w Dachau. Odpowiednie ogłoszenie natychmiast ukazało się w prasie: W œrodę 22 marca 1933 r. koto Dachau zostanie otwarty pierwszy obóz koncentracyjny. Pomieœci on pięE tysięcy więŸniów. Planujšc na takš skalę, nie poddamy się żadnym błahym zastrzeżeniom, ponieważ jesteœmy pr Lekonani, że umocni to wszystkich tych, którzy dbajš o naród i służš jego interesom. Heinrich Himmler Szef Policji miasta Monachium Pierwsze rozkazy Himmlera dotyczšce aresztu zapobiegaw- czego brzmiš: "W oparciu o artykuł 1 dekretu Prezydenta Rzeszy o ochronie narodu i państwa z 28 lutego 1933 r. jest pan (pani) objęty (a) aresztem zapobiegawczym ze względu na interes bezpie- czeństwa i porzšdku publicznego. Powód: podejrienie o działal- noœE wrogš wobec państwa". W pneciwieństwie do Góringa, Himmler chciał na tym etapie stosować się do istniejšcych reguł 388 państwa nazistowskiego. W przepisach obozowych, jakie stworzył, tkwiły jednak przesłanki przerażajšco szerokiego zakresu władzy Himmlera i jego ludzi oraz możliwoœci stosowania nieograniczone go terroru: Termin "wcielenie do obozu koncentracyjnego" ma jasno zapowiadać, iż oznacza to "na czas nieokreœlony". (...) VV pewnych przypadkach Fteicf–hrr SS i szef niemieclƒej policji może dodatkowo nakazać chłostę. (...) Nie sprze= ciwiamy się szerzeniu pogłosek na temat tej zaostrzonej katy (...) jako œrodka zapobiegawczego. Następujšcy przestępcy; uważani za agitatorów, zostanš powieszeni: każdy, kto (...) wygłasza podburzajšce przemówienia i zwohije zebrania, tworzy kliki, włóczy się w grupach; a także ten, kto dla szerzenia opozycyjnej propagandy opowiada historie o okropnoœciach i zbiera prawdzŒwe lub fałszywe informaqe o obozach koncentracyjnych. Nieskazitelna biurokratyczna dokumentacja Himmlera i jego kult legalnoœci (kiedy wysyłał starych rodziców na przejażdżkę swym służbowym samochodem, zawsze notował koszta i potršc je z poborów) były oszustwem, podobnie jak pseudolegalne ramy działania OGPU w Rosji sowieckiej. Hans Gisevius, urzędnik ges- tapo, zeznawał póŸniej: "Ulubionš taktykš esesmanów było przed= stawianie siebie jako szanowanych obywateli i gwałtowne potę- p‹anie wszelkich okrucieństw, kłamstw czy naruszeń prawa. Him- mler (...) jawił się jako najżarliwszy bojownik o przyzwoitoœć, czys- toœć i sprawiedliwoœć"'. Chciał koniecznie oddzieliE swoich ludzi od chuIigańskich bojówkarzy z SA i od G”ringowskiego gestapo. W obozach nie było jednak różnicy: panowało tam niewyrażalne orucieństwo, sadyzm i bezprawie. Jednym z typowych przypadków, jakich zdarzały się tysišce, jest historia żydowskiego poety, Ericha Mushama. Działał w "lek- komyœlne;" Bawarskiej Republice Socjalistycznej Eisnera i spędz za to szeœć lat w więzieniu. Został zwolniony dzięki amnestii w 1 Natychmiast po pożarze Reichstagu, obawiajšc się aresztowania, kupił bilet do Pragi; leez oddał go innemu intelektualiœcie, który był jeszcze bardzie przerażony. Został schwytany i umieszczon obozie w Sonnenbergu. Najpierw zdeptano mu tam okulary, nas tępnie wybito zęby i wyrwano włosy. Złamano mu oba kciuki, żeb nie mógł pisać, i bito go w uszy. co uszkodziło mu słuch. Następt> przeniesŒono go do obozu w Oranienburgu. Tam w lutym 1934 r 389 icy mieli szympansa, którego znaleŸli w domu aresztowanego ywskiego naukowca. Zakładajšc, że jest dziki, wypuœcili go na ma, lecz ku ich wœciekłoœci zwierzę po prostu objęło go , za szyję. Wtedy w obecnoœci poety zadręczyli je na œmierE. s było doprowadzenie Mushama do samobójstwa. On jednak poddał się. Tak więc pewnej nocy zatłuczono go i powieszono lce w latrynie. Musham wiedział sporo o totalitaryzmie i przed ztowaniem oddał wszystkie swoje papiery żonie z wyraŸnš ukqš, żeby nie brała ich do Moskwy. Niestety, nie posłuchała zabrała papiery ze sobš. Wkrótce dostały się one w ręce władz reclƒch, które jš aresztowały. Następnych dwadzieœcia lat spę- t w sowieckich obozach jako "trockistowska agentka", a papie- E po dziœ dzień pod kluczem w Instytucie Literatury Œwiatowej Jorlƒego w Moskwie'o'. Pod cienkš powłokš legalnych form bezprawie Niemiec hitle- zińskiego przyjacie- la, Ordżonikidze, ostatniego członka Biura Politycznego, któremu wolno go było nazywać pseudonimem Koba lub kłócić się z nim. Dano mu wybór: albo zastrzeli się, albo umrze w policyjnej celi. Od lutego 1937 r. Stalin mógł zabić każdego, w sposób, w jaki sobie życzył. Plenum KC, które odbyło się w końcu miesišca, wydało Stalinowi instrukcje, żeby aresztował Bucharina i Rykowa. Bucha- rin ze łzami w oczach btagał o życie. Stalin: "Jeœli jesteœ niewinny, możesz udowodnić to w celi!"; KC: "Rozstrzelać zdrajcę!". Obaj mężczyŸni prosto z sali obrad zostali zabrani do więzienia i poszli na œmierć. Słyszano póŸniej, jak Jagoda mruczał do siebie: "Jaka szkoda, że nie aresztowałem wszystkich wczeœniej, kiedy miałem jeszcze władzę"' (nie stanowiło to różnicy - ze 140 osób obecnych na plenum, prawie dwie trzecie zostało wkrótce zamordowanych). Od końca 1936 r. do drugiej potowy 1938 r. Stalin zadał cios wszystkim œrodowiskom zwišzanym z reżimem. Tylko w 1937 r. zabił 3 tys. wyższych oficerów tajnej policji i 90% prowincjonalnych oskarżycieli publicznych. Od 1935 r. prowadził tajne negocjacje z Hitlerem. W 1936 r. przekonał rzšd nazistowski do sfabrykowania fałszywych dowodów dotyczšcych tajnych kontaktów pomiędzy dowódcš arm sowieckiej, marszałkiem Tuchaczewskim, a hitle- rowskimi generałami. Zrobiło to gestapo, a inforntacje przekazał jeden z jego agentów, generał Skoblin, pracujšcy również dla NKWD'. Pierwszš wojskowš ofiarš Stalina był generał kawalerii, Dymitr Szmidt, który podobno obraził go w 1927 r. Szmidta aresz- towano 5 lipca 1936 r., torturowano i zamordowano. Rozprawa Tuchaczewskiego oraz siedmiu innych wyższych oficerów odbyła się 11 czerwca 1937 r., a potem poszło pod nóż 30 tys. oficerów, mniej więcej połowa całej kadry, w tym 80% pułkowników i gene- rałów"'. WiększoœE oficerów została rozstr Lelana w cišgu dwudzie- stu czterech godzin od chwili aresztowania. W każdej grupie chodziło o zlikwidowanie najwyiszych rangš, zwłaszcza tych, którzy brali udział w rewolucji i pamiętali partię z czasów, kiedy nie była jeszcze własnoœciš Stalina. Najdłuższa i najokrutniejsza była czyst- ka w samej partii. W Leningradzie pozostawiono przy życiu tylko dwóch ze 150 delegatów na XVII Zjazd Part. Straty w organizacji moskiewskiej były równie wysokie. Ogótem zamordowano około miliona członków partii'. Zbrodnie popehiione w tych latach nigdy nie zostały odpoku- towane, zbadane ani ukarane (chyba że przez przypadek), ponie- waż brały w nich udział wszystkie kolejne generacje przywódców partyjnych rzšdzšcych po Stalinie. Jeżow, główny morderca, został zamordowany przez Stalina po zakończeniu czystki. Jego następca, szef tajnej policji Ławrientij Beria, został zastrzelony przez kolegów z Politbiura natychmiast po œmierci Stalina. Gieorgij Malenkow, rzšdzšcy Rosjš w latach 1953-1956, był wczeœniej szefem czystek na Białorusi i w Armenii. Jego następca, Chruszczow, rzšdzšcy w latach 1956-1964, dowodził czystkami w Moskwie i (razem z Jeżo- wem i Mołotowem) na Ukrainie. Czystkę w Leningradzie przepro- wadzał Żdanow, a jednym z jego pomocników (i jednym z nie- wielu, którzy go przeżyli) był Aleksiej Kosygin, pehiišcy funkcję premiera w latach siedemdziesištych, aż do œmierci. Kaganowicz, sprawujšcy wysokie funkcje do lat szeœćdziesištych, zniszczył orga- nizację partyjnš w rejonie Smoleńska. Leonid Breżniew, współwi- nowajca czystki ukraińskiej, a zarazem ten, który wyszedł z niej cało, rzšdził Rosjš od 1964 do chwili œmierci-w 1982 r. Wszyscy ci ludzie, którzy władali Rosjš przez trzydzieœci lat od œmierci Stalina, pracowali z mieszaninš nadgorliwoœci i strachu, wykonujšc jego bezpoœrednie i szczegółowe rozkazy. Pewien czło- nek NKWD, który był w osobistej ochronie Stalina, poœwiadczył, że w latach 1937-1939 Jeżow prawie codziennie przychodził do Stalina z grubym plikiem papierów; Stalin wydawał polecenia aresztowań, użycia tortur i przekazywał wyroki (przed procesami). Sam nawet układał pytania dla œledczych i pisał na dokumentach: "aresztować", "aresztować wszystkich", "nie potrzeba sprawdzać- aresztować ich". W 1961 r. na XXII ZjeŸdzie KPZR Z. T Serdiuk 405 odczytał list Jeżowa: "Towarzyszu Stalin, przedkładam do zatwier- dzenia cztery listy osób, których sprawy sš rozpatrywane przez Kolegium Wojskowe. Lista pierwsza - ogólna, lista druga - byłych wojskowych, lista trzecia - byłych pracowników NKWD, lista ezwarta - żon wrogów ludu. Proszę o aprobatę wyroków pierwszej kategorii" (pierwaja katiegona, tj. rozstrzelanie). lƒsta była podpi- sana: "Zgoda, J. Stalin, W Mototow". Podpis Stalina figurował na ponad 400 listach z lat 1937-1939, zawierajšcych nazwiska 44 tys. osób: starych bolszewików, członków rzšdu, oficerów i ludzi ze œwiata kultury'. Masowo mordowani byli też zaniczni komuniœci, szukajšcy schronienia w Moskwie. Wœród nich B‚la Kun i większoœć węgiers- kich przywódców komunistycznych oraz cała czotówka komunis- tów polskich, całe przywództwo part jugosłowiańskiej z wyjštkiem Tito, znani Bułgarzy Popow i Tanew, bohaterowie procesu lipskie- go z Dymitrowem (który ocalał dzięki szczęœliwemu zbiegowi oko- licznoœci, gdyż Stalin miałjego dossier), wszyscy Koreańczycy, wielu Hindusów i Chińczyków, przywódcy komunistyczni z Łotwy, Litwy i Estonii, z Besarabii, Iranu, Włoch, Finlandii, Austrii, Francji, Rumun, Holand, Czechosłowacji, Stanów Zjednoczonych oraz Brazyl. Szczególnie mocno uderzono w Niemców szukajšcych ucieczki przed Hitlerem. Znamy nazwiska 842 aresztowanych, lecz było ich o wiele więcej, w tym żony i dzieci przywódców, jak na pczykład rodzina Karla Liebknechta. Ci Niemcy, którym udało się przeżyć, pokazywali póŸniej œlady tortur gestapo i NKWD, byli więc żywymi symbolami przerażajšcych kontaktów ze służbami bezpie- czeństwa w nazistowskich Niemczech i Rosji sowieckiej w całym tym okresie. Ogólnie rzecz bioršc, europejscy komuniœci byli bez- pieczniejsi we własnych faszystowskich państwach niż w "socjalis- tycznej ojczyŸnie". Roj Miedwiediew, niezależny sowiecki historyk marksizmu, pisał: "Jest straszliwym paradoksem, że większoœć euro- pejskich komunistycznych przywódców i aktywistów, którzy miesz- kali w ZSRR, zaginęła, podczas gdy większoœć z tych, którzy w latach 1937-1938 przebywali w więzieniu w swoich krajach, prze- żyła". Pewne jes, że Stalin wymieniał z nazistami listy poszukiwa- nych aktvwistów i byE może robił to w przypadku innych reżimów- totalitarnych, oskaeżanych z takš gwahownoœciš przez jego propa- gandę. żywo zainteresował się losem tych zagranicznych komu- nistów, z którymi się stvkał. Poten jednak zainteresowanie ta przejawiało się w różnych aktach terroru. W pewnym momencie procesu Bucharina, jego starego towarzysza i ofiary, reflektor na chwilę ukazał goœciom twarz samego Stalina, obserwujšcego salę sšdowš przez małe okienko z czarnš szybš, umieszczone wysoko pod sufitem' Wspaniała powieœć Arthura Koestlera Ciemnoœć w pdudnie (1940) stwarza wrażenie, że główne ofiary Stalina, uwikłane we własnš marksistowskš teologię i relatywnš moralnoœć, którš dzieliły z wodzem, były zmuszone do wspótpracy przy fabrykowaniu swoich zeznań, a nawet wierzyły w nie. Jest to jak najdalsze od prawdy. Główni "konspiratorzy", których zeznania były potrzebne dla zbudowania fantastycznej struktury oskarżeń, byli nakłaniani do zeznań groŸbami zamordowania lub torturowania ich żon i dzieci, obietnicami łagodnego wymiaru kary i przemocš fizycznš. Dla przeważajšcej większoœci ofiar metody Stalina nie różniły sięjednak prawie niczym od metod Piotra Wielkiego, poza skalš, która wykluczała jakiekolwiek subtelnoœci. W cišgu tych lat okoto 10% ogromnej populacji Rosji przeszło przez stalinowskš machinę represyjnš. Słynne carskie więzienia, takie jak Lefortowo, które zmieniono w muzea i wypehiiono figu- rami woskowymi, były znowu w użyciu, a wosk zastšpiono żywym ciałem i krwiš. Koœcioty, hotele, a nawet łaŸnie i stajnie przerobiono na areszty, zbudowano też mnóstwo nowych. W instytucjach tych stosowano tortury na takš skalę, że nawet naziœci mieli potem problemy z dotrzymaniem kroku w tej dziedzinie. MężczyŸni i kobiety byli okaleczani, wyłupywano im oczy, pczebijano bębenki uszne, zamykano w skrzyniach z gwoŸdziami i w innych potwornych urzšdzeniach. Ofiary często torturowano w obecnoœci rodziny. Żo- na Nestora Łakoby, wyjštkowo piękna kobieta, wolała umrzeć w czasie tortur, nawet widzšc swojego ptaczšcego czternastoletniego syna, niż oskarżyć męża. Wielu przyjmowało strasznš œmierć z podobnym stoicyzmem. Plan NKWD majšcy na celu proces poka- zowy ruchu młodzieżowego załamał się z powodu tego, że S. W Kowarew oraz inni przywódcy Centralnego Komitetu Komsomohi woleli umrieć w wyniku tortur niż składać kłamliwe zeznania. W ten sam sposób zamordowano wielu oficerów armii. In extremis mogli oni podpisać swoje własne "zeznania", ale nie wymieniali innych osób. Według Miedwiediewa "osiemnastoletnich rekrutów NKWD zabierano do sal tortur, tak jak studentów medycyny do prosektorium, żeby obserwowali sekcję"'. Jest sprawš jasnš, że przykład Hitlera podziałał pobudzajšco na rozpętanie przez Stalina Wielkiego Terroru, a jego agenci szyb- ko uczyli się od gestapo i SS nowych pomysłów. Jednakże instruo- wanie się było wzajemne. System obozów koncentracyjnych został zaimportowany przez nazistów z Rosji. Himmler zakładał je w szybkim tempie: przed końcem roku 1933 istniało już okoto 100 łagrów nazistowskich. Ale przez cały czas, nawet w latach 1942- -1945, czyli w okresie kulminacyjnym esesowskiego proamu eks- terminacji, o wiele więcej obozów funkcjonowało w Rosji, były one zazwyczaj większe niż obozy nazistowskie i przebywało w nich znacznie więcej osób. Obozy sowieckie, jak ukazaG to Sołżenicyn i inni, tworzyły ogromny łańcuch potężnych terytorialnie wysp wew- nštrz Zwišzku Radzieckiego, które zajmowały wiele tysięcy mil kwadratowych. Podobnie jak obozy nazistowskie, które miały róż- nš rangę, także obozy sowieckie były różne. Istniał na przykład specjalny obóz dla wdów, siecot i krewnych zamordowanych ofice- rów. Były więzienia-sierocińce dla dzieci "wrogów ludu". Dzieci te podIegały procesom i wyrokom po osišgnięciu odpowiedniego wieku, jak na pczykład córka Tuchaczewskiego, Swietłana'. Jednakże większoœć obozów miała okreœlony cel ekonomiczny i to właœnie od 1941 r. inspirowało Himmlera, który próbował stworzyć potężny "socjalistyczny sektor" niemieckiej gospodarki. Zwišzek Radziecki nie angażował się w zaplanowanš i systematycz- nš politykę ludobójstwa, choć Stalin zbliżył się do niej, załatwiajšc się z sowieckimi narodowoœciami w czasie II wojny œwiatowej. Niemniej jednak obozy sowieckie były (i sš) "obozami œmierci". Żelazne litery nad najgorszymi obozami w rejonie Kolymy, twor Lš- ce napis: "Praca jest sprawš honoru, męstwa i bohaterstwa", były tak mylšce, jak ich nazistowska imitacja nad bramš Oœwięcimia: Aróeit machtfrei. W obozach tych NKWD często urzšdzało maso- we egzekucje, używajšc broni maszynowej. W ten sposób w 1938 r. zabito w obozaeh nad Kotymš 40 tys. mężczyzn, kobiet i dzieci. .Kara specjalna" i kopalnie złota były najgorszymi zabójcami. Lenin, a potem Stalin, zbudowafi drugi co do wielkoœci na œwiecŒe (po Afiyce Pohidniowej) przemysł złota. Wielkie rezerwy złota gromadzono kosztem ludzi pracujšeych po szesnaœcie godzin na dobę, bez odpoczynku, w łachmanach, œpišcych często w podartych namiotach przy temperaturze minus szeœćdziesišt stopni Œ otrzv- mujšcych minimalne iloœci pożywienia. $wiadkowie zeznawali, że w takim obozie zdrowy człowiek zmieniał się w cišgu 20-30 dni w 408 fizycznš ruinę, a niektórzy utrzymywali, że warunki te zostały stworzone rozmyœlnie, aby uzyskać wysokš œmiertelnoœć. WięŸ- niowie byli bestialsko bici priez strażników i zawodowych krymi- nalistów, którym powierzano funkcje zwierzchnicze w stosunku do więŸniów politycznych, co było jeszcze jednš cechš obozów, naœla- dowanš przez nazistów. W tych warunkach œmiertelnoœć przekraczała wyobrażenie cywilizowanych ludzi. Miedwiediew ocenia liczbę rozstrzelanych ofiar Wielkiego Terroru na 400-500 tys. Uważa, że w sumie, w latach 1936-1939, zamordowano okot 4,5 mln ludzi. Mężczyżni i kobiety umierali w obozach w liczbi około 1 mln rocznie w tym i w póŸniejszych okresach, a całkowita liczba ofiar œmiertelnych pano- wania Stalina wyniosła okoto 10 mln'5'. Podobnie jak czystka w SA dała Stalinowi przykład do naœla- dowania, tak z kolei skala jego masowych zbrodni zachęciła Hitlera do przeprowadzenia swoich wojennych planów, które miały na celu całkowitš zmianę demografii Europy Wschodniej. W inżynier społecznej masowe morderstwa na tak wielkš skalę sš zawsze decydujšcš broniš. Ostateczne rozwišzanie kwestii żydowskiej zro- dziło się w chorym umyœle Hitlera, lecz było inspirowane procesem kolektywizacji sowieckiego chłopstwa. Potwornoœci popełniane przez nazistowski i sowiecki system totalitarny w latach trzydziestych, będšce zjawiskami bezpreceden- sowymi, wywoływały nikłe reakcje w innych krajach œwiata, choć istota (być może i skala) obu były w tym czasie doœć dobrze znane. Z kilku powodów uwagę koncentrowano bardziej na zbrodniach Hitlera: z racji informacji dostarczanych przez emigrujšcych z Niemiec intelektualistów, bliższego sšsiedztwa z Zachodem oraz na podstawie relacji samych przechwalajšcych się nazistów. Jako samozwańczy wróg starych cywilizacji, Hitler, zanim jeszcze został kanclerzem, był doskonałym tematem dla pisarzy wolnego œwiata, a po dojœciu do władzy potwierdził swój obraz œmiertelnego wroga inteligencji. Publiczne palenie ksišżek zaczęło się w marcu 1933 r. i w maju osišgnęło szczytowy punkt w Berlinie, pod dowództwem Goebbelsa cytujšcego słowa Ulricha von Huttena: "Och, wieku, och, nauki, jaka to radoœE żyć!". W Norymberdze (1935) i Mona- chium (1937) organizowano wystawy sztuki zdegenerowanej. Mu- zea zmuszano do pozbywania się niektórych obrazów. I tak, na wyprzedaży w Lucernie, w czerwcu 1939 r., prace Gaugina i Van Gogha sprzedano po œmiesznie niskiej cenie, a Pijšcy absynt Picassa nie znalazł kupca. Publikowano regularnie listy emigrantów pozba- wianych niemieckiego obywatelstwa. ZnaleŸli się wœród nich: Lion Feuchtwanger, Helmut von Gerlach, Alfred Kerr, Heinrich Mann, Kurt Tucholsky, Ernst Toller (sierpień 1933); Robert Becher, Ein- stein, Theodor Plievier (marzec 1934); Bruno Frank, Klaus Mann, Piscator (listopad 1934); Friedrich Wolf, Bertold Brecht, Paul Bekker, Arnold Zweig, Thomas Mann (1935-1936)'. Oni oraz tysišce żydowskich i antynazistowskich profesorów uniwersytec- kich i dziennikarzy, którym w Niemczech nie dawano możliwoœci utrzymania się, co skazywało ich na emigrację, dostarczali infor- macji o warunkach życia w hitlerowskiej Rzeszy. A jednak Hitler miał też swoich głoœnych admiratorów. Nale- żefi do nich Lloyd George, ksišżę Windsoru i lord Rothemere, właœciciel Daily Mail. Major Yeats-Brown, autor słynnej ksišżki Lives ofa Bengal Lancer, twierdził, że szczerze uważa, "iż obecnie w Niemczech jest więcej chrzeœcijaństwa niż kiedykolwiek w cza- sach Republiki Weimarskiej". Aprobatę dla różnych form faszyzmu wyrażaG również: Benedetto Croce, Jean Cocteau, Luigi Pirandel- lo, Giovanni Gentile, James Burnham, W B. Yeats, T S. Eliot i Filipo Marinetti oraz profaszystowscy intelektualiœci: Charles Maurras, Louis Ferdinand C‚line, Ezra Pound, Oswald Spengler i Martin Heidegger'. Jednakże ogromna większoœć intelektualistów skłaniała się ku lewicy. Uważali oni nazizm za największe niebezpieczeństwo, za- równo dla ich warstwy, jak wszelkich form wolnoœci. W połowie lat trzydziestych wielu inteligentnych ludzi sšdziło, że faszyzm stanie się dominujšcym systemem rzšdów w Europie, a być może na całym œwiecie. Autorytarne systemy istniały w Niemczech, Włoszech, Hiszpan, Portugalii, Polsce, na Węgrzech, w Austrii, Turcji, Grecji, Rumunii, Japonii i wielu innych państwach, a œwietnie rozwijajšce się partie faszystowskie - dosłownie wszędzie. Zwišzek Radziecki jawił się im jako jedyna potęga całkowicie zaangażowana w przeciwstawianie się, a w razie potrzeby w walkę z faszyzmem. Dlatego też wielu intelektualistów nie tylko gotowych było bronić jego rzekomych zalet, lecz także usprawiedliwiać jawnš bez- względnoœć stalinowskiego reżimu. Bardzo niewielu z nich, przy- najmniej na tym etapie, zdawało sobie sprawę z prawdziwej natury systemu. Zwłaszcza pisarze żydowscy nie wiedzieli prawie nic o gwałtownym antysemityzmie Stafina. Nie wiedziano, że do obozów wysłał ponad 600 pisarzy, wielu (w tym Izaaka Babla i Osipa 410 Mandelsztama) na œmierE; że jest prawie pewne, iż zamordował Maksyma Gorkiego i że, podobnie jak Hitler, wycofał z obiegu miliony ksišżek i spalił je, choE nie zrobił tego publicznie'. Mimo wszystko zachodni intelektualiœci wiedzieli wystarczajš- co wiele o sowieckiej bezwzględnoœci, aby, bronišc tego systemu, czuli się w obowišzku przyjmowaE dwojakie normy. Ton nadał Lincoln Steffens: "Zdrada cara nie była grzechem, natomiast zdra- da komunizmu nim jest"'. Shaw dowodził: "Nie możemy sobie pozwolić na moralne skrupuły, kiedy nasz najbardziej przedsiębior- czy sšsiad (...) humanitarnie i rozumnie likwiduje garstkę posiada- czy i spekulantów po to, by stworzyE bezpieczny œwiat dla uczciwych ludzi"'. Andr‚ Malraux pisał, że "podobnie jak inkwizycja nie naruszyła podstawowej godnoœci chrzeœcijaństwa, tak procesy mos- kiewskie nie zmniejszyły podstawowej godnoœci komunizmu"'. Wielu intelektualistów, nawet tych, którzy wiedzieli, co oznacza totalitarna sprawiedliwoœć, broniło procesów. Brecht pisał: "Nawet najwięksi wrogowie Zwišzku Radzieckiego i jego rzšdu przyznajš, że procesy wyraŸnie ukazały istnienie aktywnych konspiracji anty- państwowych", "bagno okropnych zbrodni" popełnionych przez "rodzime i obce szumowiny, szkodników, zawodowych przestęp- ców i donosicieli (...) ten motłoch. (...) Jestem przekonany, że to prawda"'s. Feuchtwanger był obecny na procesie Piatakowa w 1937 r. (który spowodował proces Bucharina i innych) i niezwłocz- nie napisał o tym ksišżkę Moskau 1937, w której deklarował: "Nie ma żadnych podstaw dla wyobrażenia sobie, że w postępowaniu procesowvm było coœ sfabrvkowanego czy kłamliwego". Stalin na- tychmiast kazał przethimaczyć tę ksišżkę i opublikować jš w Mos- kwie (listopad 1937), a jej egzemplarz podsunięto nieszczęsnemu Bucharinowi w przeddzień j ego procesu, żeby ostatecznie pogrš- ży‚ go w rozpaczy's. NKWD często posługiwało się prostalinowskimi wypowiedzia- mi zachodnich intelektualistów, żeby złamać opór więŸniów. Po- magały im również prostalmowskie elementy w zachodnich am- basadach i wœród dziennikarzv w Moskwie. Ambasador Davies donosił swojemu rzšdowi. że procesy sš całkowicie autentvczne, i powtórzył ten poglšd w swojej kłamliwej ksišżce Mrssion to Mos- cow, opublikowanej w 1941 r. Harold Denny z dziennika New York Times, pisał o procesach: "W szerokim znaczeniu tego słowa nie sš one fałszerstwem" (14 marca 1938). Jego kolega Walter Duranty, korespondent tego pisma w Moskwie, był jednym z naj- 411 większych apologetów Stalina. Jak pisał Malcolm Muggeridge: "Było coœ żywego, porywajšcego i absurdalnego w jego braku skrupułów, co sprawiało, że jego ustawiczne kłamstwa były jakoœ zajmujšce"'. Jego ulubione powiedzenie to: "Postawiłem na Sta- lina". O procesie Piatakowa pisał: "Nie do pomyœlenia jest, żeby Stalin, Woroszyłow, Budionny i sšd wojskowy skazali swoich przy- jaciół na œmierE, gdyby dowody winy nie były niewštpliwe"'B'. DomniemywaE, że dowody sš sfałszowane - wtórował mu ambasa- dor Davies - to znaczy doszukiwaE się twórczego geniuszu miary Szekspira"'. Wysiłki zachodnich intelektualistów majšce na celu obronę stalinizmu wcišgnęły ich w proces autokorupcji, przenoszšcej na nich i na ich kraje (których opinia kształtowana była m. in. przez ich ksišżki) częœć moralnego rozkładu zawartego w totalitaryzmie, zwłaszcza zapr Leczenie istnienia indywidualnej odpowiedzialnoœ- ci za dobro lub zło. I.ionel Trilling bystro zaobserwował, że zachod- ni staliniœci odrzucajš politykowanie, a przynajmniej politykę "czujnoœci i wysiłku": W narzuconym, monolitycznym rzšdzie widzieli obietnicę uwolnienia się od konkretnych aktów woli (decyzji), które sš konieczne, aby zaspokoi E wiele często sprzecznych wyma- gań demokratycznego spoleczeństwa (...) czcili ideę rewolucji jako ostatecznego, całoœciowego rozwišzania, na zawsze kładšcego kres wysiłkom naszych jednostkowych umys- łów'. Dla Amerykanów rozwój wypadków był szczególnie istotny, ponieważ staliniœci tworzyli wtedy znaczšcš częœć radykalnego ruchu. Trilling pisał: Jakkolwiek by rozpatrywaE sytuację kulturalnš w Ameryce, nie sposób przecenić znaczenia radykalnego ruchu lat trzy- dziestych. Można stwierdzić, że stworzył on klasę amerykań- skich intelektualistów, którš znamy jako potężnš i wpływo- wš. Ustalił charakter tej klasy jako głównie lewicowej, mimo pewnych różnic w poglšdach'. Taka była klasa kształtujšca sposób myœlenia liberalno-demo- 'atycznego establishmentu politycznego, który rzšdził tym najpo- tężniejszym w œwiecie krajem praktycznie do końca lat siedem- dziesištych. Rozległy wptyw totalitarnego terroru lat trzydziestych był więc ogromny, zarówno w przestr Leni, jak w czasie. Ale w tej epoce 412 ostateczne konsekwencje działalnoœci Hitlera i Stalina wydawały się nieważne. Istotne było, jakie posunięcia wykonajš ich reżimy w cišgu najbliższej przyszłoœci, nie tylko w stosunku do swoich bez- radnych obywateli, ale w stosunku do bliższych i dalszych sšsiadów. Dojœcie Stalina i Hitlera do absolutnej władzy zadało decydujšcy cios strukturze œwiata, która była już i tak niestabilna i chwiejna. Obaj mieli ogromne apetyty terytorialne, jako że odwoływali się do groŸnej eschatologii - jeden klasowej a drugi rasowej - dzięki którym ich rywalizujšce systemy władzy stałyby się całkowicie do- minujšce na œwiecie. Tak więc pojawienie się tych dwóch postaci na scenie zapoczštkowało epokę wzmożonej agresji. Przypisy: ' Dymitr Szostakowicz Memoirs. z Borys I. Nikolajewski Power and the Soviet El–e: "7he 1,etter of an Old Bolshevik" and Other Essays, Nowv Jork 1%5, s. 3-65. 3 Lt. za: K. E. Woroszyłow Stalin and lhe Armed Forces of the USSR, Moskwa 1951, s.19. 4 Albert Seaton Stal–t as Warlord, Londyn 1976, s. 29 i n. 5 Stephen F. Cohen Bukharin and the Bolshevilc Revolu…on, Londyn 1974. s E. H. C:arr From Napoleon to Staltn and Other Essays, Londyn 1980, s.156. 7 Trzytomowa biografia Trockiego autorstwa Izaka Deutschera składa się z: The Prophet Armed, O>ord 1954, 7he Prophet Unarmed,1959, 7he Prophed Outcast,1963, ale najlepsza prezentacja dvchotomii Stalin Trocki ukazanajest w: Stalin: a Politica; Biography, 1949,1966,1%7. Omówienie tej pracv zob. Leopold ŁabędŸ "Isaac Deutscńer's Stalin: an Unpublished Critique", w: Encounter ze stycznia 1979 r., s. 65-82. e W H. Chamberlain 7he Russian Revolution 1917-1921, Nowy Jork 1935, t. II, s. I 19. 9 Hingley, op. eit., s.162-163; Pau1 Avrich Kronstadt 1921, Princeton 1970, s.176-178. 21I. 'o Lew Trocki 7heir Morals and Ours, Nowy Jock 1942, s. 35. " Kołakowski, op. cit., t. III, s.186.199. '2 Leonard Schapiro 7he Communist Party of 7he Soviet Union, Londyn 1970, s. 353. 13 Bo s BażanowAvec Staline dans te Kremlin Pa 1930, s. 74-77, 91,145, 156 i n. '4 Troeki My Life, Londyn 1930, s. 433, utrzymuje, że eelowo podano mu fałszywš informację na temat pory pogrzebu. '5 lan Grev Stalin: Man ofHistory, Londyn 1979, s.199-200. 's Stalin Collected Wortcs, t. VI, s. 328. 413 '7 Okolicznoœci œniierci Frunzego opisane sš w hsišżce Borysa Pilniaka Tale of the Uneaingu–hed Moon i w hsišżce 'Itockiego Stan: an Apprarsal of the Man and his Injluence, t.1-2, Londyn 1%9, t. II, s. 250-251. 'e Hingley, op. cit., s.168. Ct. za: Deutscher Stalin, s. 311. m E. H. Carr i R. W Davies Foundations of a Plunned Economy, Londyn 1974, s.184-185. z, Carr Foundaƒons, t. II, s. 65-66; Hingley, op. cit., s.191; Deutscher Stnlin, s. 314; B. Souvarine Stalin, Londyn b.d., s. 485. Stalin Collected Works, t. X, s.191. Eugene LyonsAssignment in Utopia, Londyn 1937, s.117,123,127. z4 Abdurachman Awtorchanow Stalin and the Soviet Commun–t Farty, Londyn 1959, s. 28-29. Hingley, op. cit., s.197. Lyons, op. cit., s. 372. ' Stafin Collected Works, t. XII, s.14. Cohen, op. cit., s. 372. Hingley, op. cit., s. 201; Souvarine, op. cit., s. 577. Hingley, op. cit., s. 200. 3' Schapiro Communist Party, s. 368. Kotakowski, op. cit., t. III, s.25. Stalin Collected Works, t. VIII, s.142; Carr Foundaƒons, s.12&129. " Liczby podawane przez: Carr Foundaƒons, t. I, s.120-121. M. Fainsod Smolensk under Soviet Rule, Londyn 1958, Stalin Collected Works, t. XI, s. 44-45, 48. Tatiana Czernawin FscapPfrom the Soviets, Londyn 1933, s. 37. 37 Robert C. Williams "7he Quiet áade: Russian Art and Americnn Money", w: HWilson QuarterlyH, zima 1979. Stalin Collected Works, t. XI, s. 90. Carr Foundaƒons, t. I, s. 201. ' M. Hindus Red Bread, Londyn 1931, s. 335; Carr, op. cit., s. 223. 4' T H. Rigby (red.) The Stalin Dictatorship; Khushchev œ Secret Session Speech and Other Documents, Sydney 1968. Carr, op. cit., t. I, s. 283. Deutscher Stalin, s. 320; Stalin Collected Works, t. XII, s.170. Deutscher Stalin, s. 325 (przypis 1). 's Lewin, op. cit., s. 514. Kotakowski, op. cit., t. III, s. 38. 47 Winston Churchill 7he Second World War, t.1-12, Londyn 1964, t. VIII, s. 78. S. Swianiewicz Forred Labourand Economic Development: an Inquiry into the Experience of Soviet Industrial–ation, Londyn 1%5, s.123; Lewin, op. cit., s. 508. Kotakowski, op. cit., t. III, s. 39. Robert Conquest 7he Great 7Šrror: Stalin œ Purge ofthe 7himes, Londyn I%9, s. 22. 414 5' Deutscher Stalin, s. 325; Roj Miedwiediew Let History Judge: the Origins and Consequences of Stalinrsm, Nowy Jork 1971, s. 90-91; liczby podawane przez: Istoria SSSR,1964, s. 6. Zob. artykuł podsumowujšcy "Revising Stafin's Legacy", w: rcWall Street JournalH z dnia 23 lipca 1980 c.; M. Mskudow "Pertes subies par la population de 1'USRR 1918-1958", w: KCahier du monde russe et sovietiqueH z marca 1977 r. Kotakowski, op. cit., t. III, s. 43. Cohen, op. eit., s. 364. Aleksander Orłow 7he Secret Hćstory ofStalin's Cńntes, I.ondyn 1954, s. 317-318; Aleksander Barmine One Who Survived, Nowy Jork 1945, s. 256, 264; Swietłana Alilujewa 7iventy Letters to a Friends, Londyn 1%7, s. 351. Swietłana Alilujewa Only One Year, Nowy Jork 1%9. 5 Wolfgang Leonhard Kremlohne Stalin, Kolonia 1959, s. 95; Nikołajewski, op. cit., s. 93-94. s Stalin Collected Works, t. XIII, s.161-215. Borys Lewicki Die rote lnquisition: die Geschichte der sowjeti.schen Sicher- heitsdienste, Frankfurt 1967, s. 76. s" Hingley, op. cit., s. 214. 6' Albert Speer 7he Slave State, Londyn 1981, s. 303. Muggeridge, op. cit., t. I, s. 234-235. Victor Serge Memoirs ofa Revolutionary, Nowy Jork 1%3, s. 250. Paul Hollander Political Pilgrims: 7!-avels of Westem Intellectuals to the Soviet Union, China and Cuba 1928-1978, O–ord 1981, roz 4. Amabel Williams-Ellis 7he White Sea Canal, Londyn 1935, wstęp; Sidney i Beatrice Webb Soviet Communi.sm: a New Civilization ?, Londyn 1935 ; Harold Laski Law and Justice in Soviet Russia, Londyn 1935; Anna Louise Strong 7h Soviet World, Nowy Jork 1936; G. B. Shaw 7he Rationalization of Russia, Londyn 1931; Sotżenicyn opisuje budowę kanału w: 7he GULagArchipelago, Nowy Jork 1975 t. II, s. 80-102. Julian Huxley A Scient–t Among the Soviets, Londyn 1932, s. 67; Lyons, op. cit., s. 430; Shaw, op. cit., s. 28. s Hesketh Pearson GBS: a Full-Length Pomait, Nowy Jork 1942, s. 329-331. Wells Autobiography, s. 799-807; inne odnoœniki zob. Hollander, op. cit., s. t67-173. Williams, op. cit. 'o Muggeridge, op. cit., s. 254. ' Edward N. Peterson 7he Limits of Hitler œ Pbwer, Princeton 1%9, s.154. Mosse, op. cit., s. 294 i n. 3 Bendersky, op. cit. " Mosse, op. cit. s. 280. '5 Holborn, op. cit. s. 658. 6 Fritz Stern "Adenauer in Weimar: the Man and the System", w: 7he Failure ofllliberalrsm, s.17&187; Paul Weymar KonradAdenauer, Monachium 1955, s.129-143; cytat pochodzi z listu Adenauera do M. Tirarda, przewodni- czšcego Sojuszniczego Komitetu Nadrenii w 1923 r. (dokumenty Streseman- 415 na); zob. Henry Turner Stresemann and the Pblitics of the Weimar Republic, Princeton 1%3. n Na przykładjego tajny raport dla gabinetu z 31 marca 1931 r., cytowany w: Barnett, op. cit., s. 340. s Michael Balfour West Germany, Londyn 1968, s. 85-86. Rostow World Economy, tabliea III, s.42; Holborn, op. cit., s. 639-640. e" Holborn, op. cit., s. 732. s' Laqueur, op. cit. s. 257. Holborn, op. cit., s. 687. s Karl Dietrich Bracher 7he German Dictatorship: 7he Origins, Structure and Ejjects of National Socialism, Londyn 1970, s. 6. e' Ćhristopher Isherwood 7he Berlin Stories, Nowy Jork 1945, s. 86. Fest, op. cit., s. 517. Francis C:arsten Reichswehr und Politik 1918-1933, Kolonia 1964, s. 377. s Fest, op. cit., s. 545. se Ibid., s. 507. ss Ibid., s. 546. Thomas Mann Betmchtungen eines Unpolitischen, Berlin 1918. Lrt. w: E K Bramstedt Dictatorship and Fblitica! Pblice, O–ord 1945, s. 98. Zob. Arnold Brecht Prelude to Silence: the End ofthe German Republic, Nowy Jork 1944. Lt za: Fest, op. cit., s. 618. Roger Manvell i Heinrich Fraenkel G”ring, Nowy Jork 1%2, s.1%. Manvell i Fraenkel Heinrich Himmler, Londyn 1%5, s.10-15, 31-32. Ibid., s. 34. 9 HNeueste Nachrichten H, Monachium z dnia 21 marca 1933 r. Lt. za: Manvell i Fraenkel Himmler, Londyn 1%5, s. 35-36. Ibid., s. 41. ' Ibid., s. 3&39. 'o' Grunfeld, op. cit., s.126-129. Peterson, op. cit., s. 14; Hans Buchheim SS und Pol–ei im NS Staat, Duisberg 1964. ' Hans Frank Im Angesicht des Galgens, Monachium 1953. Hitler œ Secret Conversations, Nowy Jork 1953, s. 420. ' Peterson, op. cit., s. 70-71. '" Hitler's Secret Conversations, s. 306; Peterson, op. cit., s. 72. '" Peterson, op. cit., s.133-142. 8k g Frank, op. cit., s.167; Lutz Graf Schwerin von Krosi Fs eschah in Deutschland, T–bingen 1951. ' Paul Seabury The Wilhelmstrasseů a Study of German Diplomacy under the Nazi Regime, Berkeley 1954. "o Herbert Jacob German Administration Since Brsmarrk, New Heaven 1%3, s.113; Peterson, op. cit., s. 37. Helmut Heiber Adolf H–ler, Berlin 1960, s. 92 i n.; Alan Buflock Hitler a Study in 7jranny, Londyn 1964, s. 386; Joseph Nyomarkay Char–ma and Factionalism in the Nozi rrty, Minneapolis 1%7. 416 "z Fest, op.cit., s. 807. "3 Otto Dietrich Zw”lfJahre m– H–ler Monachium 1955, s.153. " Thomas Hobbes Leviathun, cz.1, roz. XI. "5 Peterson, op. cit., s. 75-76. ''6 David Schoenbaum Hitlers Social Revoluƒon, Nowy Jork 196, s.159- -186. '' Heinrich Uhlig Die Warenh„user im Dritten Reich, Kolonia 1956. '' s Friedrich Faeius Wirtschaft und Staat (Schnften des Bundesarchiv), Kob- lenca 1959, s.147. Raul Hilberg The Destruction of the European Jews, Chicago 1961, s. 98. ' Jest to poglšd E. K Bramsteda GoebbeLs and National Socinlćst Propa- ganda, Iansing 1%5; Helmut H‚ber w: Josej Goebbels, Berlin 1%2 dowodzi, że Goebbels nie był antysemitš. '2' Bullock, op. cit., s.121. ' Arthur Schweitzer Big Business in the 7hird Reich, Londyn 1964, s. 643 (prpis 25). Hermann Rauschning Hitlerœ Revolution ofDestrucƒon, Londyn 1939. '2 Ct za: Holborn, op. cit., s. 753. ' Joseph Borking 7he Crime and Funishment ofL G. Farben, Londyn 1979, s. 59-60. ' Odnoœnie zdolnoœci Todta patrz Alan Milward 7he German Economy at War. L,ondyn 1%5. '' Speer, op. cit. s. 4 i n. ' David Shoenbaum Die braune Revotution, Kolonia 1968, s.150. ' Fest, op. cit., s. 559. ' David Carlton Anthony Eden, L,ondyn 1981, s. 46. '3' Hans GiseviusAdolfH–ler, Monachium 1963, s.173. ' Holborn, op. cit., s. 745-747; Manvell i Fraenkel Himmler, s. 42-46. ' Fest, op. cit., s. 705. ' Nikotajewski, op. cit., s. 2&30. ' Odnoœnie wptywu czystki R”hma na Stalina zob. George Kennan Russia and the West uruler l.en‹n and Stalin, Nowy Jork 1960, s. 285. ' onquest, op. cit., s. 44. '' Roj Miedwiediew, op. cit., s.157; Hingley, op. cit., s. 236; Conqest, op. cit., s. 47. 's Orłow, op. it., s.17-18,129. 's Orłow, op. eit., s. 350. '" Rigby 7he Stalin Dictatorship, s. 39-40. '' W G. Krivitskyl Was Staltn'sAgent, Londyn 1940, s.166. ' Ibid., s. 28. ' Paul Blachstock 7he Secret Road to World War 7ivo: Soviet versus Westem Intelligence 1921-193Q, Chieago 1969; Hingley, op. cit., s. 292. ' M' John Erickson ?he Soviet High Command, a Mil–ary and Pblitical Hćstory, 1918-1941, Londyn 1962, s. 374; Conquest, op. cit., s. 224; Hingley, op. cit., s. 25&259. 417 '' Schapiro Communist P…rty, s. 440. ' Roj Miedwiediew, op. cit., s. 294-2%. '4 Ibid, s. 219-223. '4s Fitzroy Maclean Eastem Approaches, I,ondyn 1966, s.119-120. '" Szczegóły dotyczšce stosowania tortur zob. Roj Miedwiediew, op. cit., s. 259-270, 286. ' Simon Wolin i Robert M. Slusser 7he Soviet Secret Pblice, Nowy Jork 1957, s.194; Antoni Ekan Tanished W–hout 7tace, I,ondyn 1954, s. 244. '5' Roj Miedwiediew, op. cit. s. 239; Conquest, op. cit., s. 525-535; zob. także podobne rozważania Josifa Diatkina w: HWal1 Street JournalH z dnia 23 lipca 1980 r. ' I.aqueur, op. cit., s. 26267. ' O prawicowych intelektualistach zob. Richard Griffith Fellow-ltavellers ofthe Right: Brit–h Enthusiastsfor Nazi Germany 1933-1938, I,ondyn 1980 i Alastair Hamilton The Appeal of Fascrsm: a Study oflntellectunls and Fascćsm 1919-1945, I.ondyn 1971, zob. też: Malcolm Muggeridge 7he 7hirties, Londyn 1940, s. 281-282. O an semi ie Stalina zob. Roj Miedwiediew, op. cit., s. 493; Mied- wiediew podaje listę ksišżek zakazanych przez Stalina (s. 524); o Gorkim zob. Holey, op. cit., s. 241-242. The l,etters of1.incoln Stejjens, wyd. E. Winter i G. Hicks, t. I-2, Nowy Jork 1938, t. II, s.1001. 's Shaw 7he Rationalization ofRusria, Bloomington 1964, s. ll2. '' Ct. za: Jean Iacourure Andr‚ Mabaux, Nowy Jork 1975, s. 230. 's Lt. za: Sidney Hook, w: HEncounterH, z marca 1978 r. 's Cohen, op. cit., s. 376. ' Muggeridge Chronicles of Wasted Ime, s. 254-255. 'g' Walter Duranty The Kremlin and the People, Nowy Jork 1941, s. 65. ' Lt. za: Hollander, op. cit., s.164. ' Trilling "Art, Will and Necessity", w: 7he l,ast Decade. '" Ibid.,A Novel ofthe 7hirties.    11) 21) 31) 41. l1 .1 .1 .1 .1 .1 rI.A.1.a  MALKOM qrt50 33b0b3a9 33c98018 6dc 29 4de 0 1 p t c 0 2 z 0 48 0 0 0 0 n n 12.00 0.0 2.0 --- d 1 8 1    1 1 1 ff 0 32 1  ROZDZIAŁ DZIEWIĽTY KULMINACJA AGRESJI W latach dwudziestych cywilizowane demokracje zachodnie- poprzez Ligę Narodów i anglo-amerykańskš dyplomację finanso- wš - utrzymywały œwiat w swego rodzaju porzšdku. Na poczštku lat trzydziestych system ten - jeżeli w ogóle można go nazwać systemem - kompletnie się załamał, otwierajšc dnwi erze między- narodowego bandytyzmu, w której państwa totalitarne zachowy- wały się zgodnie ze swoimi możliwoœciami militarnymi. Prze- strzegajšce prawa mocarstwa były zrujnowane gospodarczo i cał- kowicie rozbrojone. Francuska gospodarka przekroczyła swój punkt szczytowy w 1929 r. i od tej pory zaczęła powoli chylić się ku upadkowi, odzyskujšc poziom z 1929 r. dopiero we wczesnvch latach pięćdziesištych. Procent bezrobotnych pozostawał stosun- kowo niski, gdyŸ zwolnieni z pracy robotnicy wracali z powrotem do gospodarstw, w których się urodzili, emigrantów zaœ usuwano. Francja odizoiowała się i zaczęła budowaE swojš Linię Maginota, która sama w sobie była symbolem defetyzmu. Amerykanie i Bry- tyjczvcv wpadl‚ w ousesję na punkcie gospodarki. We wczesnyeh tatach tczydziestych armia amerykańska, liczšca 132 tvs. 69 ofi- erów i żotnierzy, była dopiero na szesnastym miejscu w œwiecie m.in. za Czechosłowaejš. Polskš, Tuccjš, Hiszpaniš i Rumuniš'. Głównodowodzšcy MacArthur użvwał jedvnej hmuzyny nalezacej do armii. Bcytyjski premier z ramienia Partii Praey. Ramsav I\lac- onald, nie posiadajšc własnego samochodu i nie dostawszv służbowego wozu od paftstwa, zmuszonv był piechotš dreptać po áowning Street. żeby pnvwołaE taksówkę lub pojechaE autobu- sem, oczywiœcie w celu załatwienia sprawv wagi państwowej2. W 1930 r. Amerykanie przekonali na wpół pacyftyczny labourzys- towski rzšd, by podpisał traktat morski, który doprowadził Królew- skš Marynarkę do niemocy nie znanej jej od XVá wieku. Minister spraw zagranicznych, metodystyczny utopista, Arthur Henderson, który mówił o "mobilizowaniu demokracji dyplomatycznej", bronił decyzji zaprzestania prac nad zaprojektowanš bazš w Singapurze, jak również zmniejszenia ficzby brytyjskich kršżowników do pięć- dziesięciu, tłumaczšc to tym, że Japończycy "zobowišzali się roz- wišzywać kwestie sporne œrodkami pokojowynti"3. Na ironię zakrawa, że to właœnie londyński traktat morski z 1930 r., podpisany doœE niechętnie przez Japończyków, przyczynił się w końcu do tego, że Japonia zerwała z Zachodem i zadbała o własne interesy. Taryfa celna Smoota-Hawleya, która zniszczyła amerykański handel (15% ich eksportu), i wszystkie następne, ustalone jako odwetowe, stanowiły dla Japończyków wystarczajšcy powód moralny, by powrócić do praw dżungli. Dnia 10 wczeœnia 1931 r. marynarze w brytyjskiej bazie morskiej w Invergordon, rozzłoszczeni dziesięcioprocentowš obniżkš poborów, zbuntowali się i unieruchomili kilka bardzo ważnych jednostek floty. W osiem dni póŸniej główne dowództwo arm japońskiej spowodowało kryzys w Mandżurii, co doprowadziło do inwazji, wbrew zarzšdze- niom cywilnego gabinetu w Tokio. Gabinet poddał się i zaaprobo- wał wojskowy zamach stanu, powotujšc do istnienia nowe mario- netkowe państwo Mandżukuo. Wielka Brytania nie była w stanie nic pnedsięwzišć i nic też nie zrobiła. Jej tokijski ambasador, sir Franis Lindley, doniósł, że znalazł się " w nieprzyjemnej sytuacji, ubiegajšc się o gwarancje od rzšdu, który nie był w mocy ich zrealizować"5. Anglia wysłała komisję Ligi Narodów z lordem Lyttonem na czele, która ogłosiła po jakimœ czasie krytyczny raport dotyczšcy Japonii. Jedynš tego konsekwencjš był fakt, że 27 marca 1933 r. Japonia opuœciła Ligę. Entuzjaœci Ligi, w rodzaju lorda Roberta Cecila, parli do "akcji" przeciwko Japonii, lecz byli to ci sami ludzie, którzy nalegali na rozbrojenie. Dnia 29 lutego 1932 r. sir Frederick Field, Pierwszy Lord Admiralicji, powiedział, że Wielka Brytania jest "bezsilna" na Dalekim Wschodzie, a Singapur jest "nie do obronienia". Po cichu wymazano obowišzujšce od dziesięciu lat zasady, lecz było już za póŸnoB. Stanley Baldwin oœwiadczył: "Jeżeli zastosuje się bojkot ekonomiczny, Japonia ogłosi wojnę i zagarnie Singapur i Hong- kong, a my z naszej pozycji nie będziemy w stanie jej powstrzymaE. 420 Nic nie otrzymamy od Waszyngtonu, z wyjštkiem słów, wielkich słów, lecz tylko słów"'. W rzeczywistoœci, przy istniejšcym układzie, sił Ameryka i Wielka Brytania mogły wspólnie odstraszyE i powstrzymaE Japonię. Pearl Harbour można było obroniE tylko siłami floty. Amerykańska flota na Pacyfiku, wzmocniona jednostkami brytyjskimi, mogła ubezpieczyć bazę. Port w Singapur LŠ można było obroniE odpowied- nimi siłami powietrznymi. Z posiłkami amerykańskiego lotnictwa dałoby się tę pozycję utrzymaEg. Wówczas zastosowanie polityki silnej ręki w stosunku do Japon byłoby prawdopodobne. Lecz takie wspólne planowanie wykluczał rosnšcy amerykański izolacjo- nizm - o ileż bardziej charakterystyczny dla lat trzydziestych niż dwudziestych. W 1935 r. Ameryka szła w kierunku Aktu Neutral- noœci. Kiedy Roosevelt przejšł prezydenturę po Hooverze, pogor- szył tylko sprawę. Hoover poparł plan zwołania œwiatowej konfe- rencji gospodarczej, majšcej odbyć się w Londynie w czerwcu i lipcu I933 r. Mogła ona pr Lekonać mocarstwa "nie posiadajšce" siły, że sš inne możliwoœci niż wojna o istnienie. W dniu 3 lipca Roosevelt plan ten storpedował. Od tego czasu nie podjęto jalegokolwiek wysiłku, by utworzyć stabilne ramy finansowe, wewnštrz których kwestie sporne można by załatwiać œrodkami dyplomatyeznymi. W latach trzydziestych rozstrzygał miecz. Uważne przestudiowanie chronoloi tamtego okresu ujawnia, w jakim stopniu mocarstwa totalitarne, poprzez niezależne działa- nie i czasami z otwartš wrogoœciš we wzajemnych stosunkach, wykorzystywały swojš pozycję i rosnšcš siłę, by rzucić wyzwanie gonišcemu resztkš sił porzšdkowi demokratycznemu. Włochy, Japonia, Rosja i Niemcy prowadziły razem geopolitycznš grę, której celem było zastšpienie międzynarodowego prawa układów priez Realpolitik, której przeznaczeniem - jak każde z tych państw wierzyło - miało być zrealizowanie własnej tysišcletniej wizji. Żadne z tych żarłocznych państw nie ufało drugiemu: każde oszukiwało, kiedy mogło, lecz kaŸde korzystało z łupiestwa innych, by powięk- szyć własne zdobycze i wzmocnić swojš pozycję. Istniała zatem niepewna, zmienna, czasami otwarta, lecz częœciej skryta konspi- racja zbrodni, a także wspóhawodnictwo w zbrodni, podczas którego jedno totalitarne państwo korumpowało inne. Zbrodnia pr Leniknęła również w sferę spraw za'anicznych, działało tu prawo Greshama - dyplomacja była wypierana i zastępowano jš siłš. 421 Te państwa-bestie praktykowały Realpolitik na różne sposoby i w różnym tempie. Najbardziej bismarckowska była Rosja, która zadowalała się chwytaniem nadarzajšcej się okazji i była doœć cierpliwa, by działaE z uwzględnieniem iœcie geologicznej skali czasowej, w przekonaniu że w końcu i tak wszystko się jej dostanie. Niemcy były bardziej dynamiczne, ze swš groŸnš eschatologiš, kt“rš Hitler zamiermł zrealowaE za życia. Włochy Mussoliniego- to szakal podšżajšcy œladem większych best i chwytajšcy każdy pozostawiony kšsek. Najbardziej niepewna była Japonia, przeœla- dowana wizjš rzeczywistego masowego głodu. Œwiatowa recesja podcięła ceny jej głównych towarów eksportowych (na przykład surowego jedwabiu o 50%) i teraz Iaj nie miał œrodków na zakup ryżu. Mimo to od 1934 r. wydawała 937 mln jenów z całoœci budżetu wynoszšcego 2 mld I12 mln, to znaczy prawie polowę, na armię i marynarkę9. Wszystkie te totalitarne reżimy cierpiały również z powodu wewnętrznej grabieży, hobbesowskiej walki "wszystkich ze wszystkimi"; Niemcy, Włochy i Rosja miały pczynajmniej gangster- skich dyktatorów, w Japonii nikt nie pełnił takiej funkcji. Spisek mandżurski z I93I r. wykazał, że wojskowi mogli uzur- pować sobie prawo do wydawania decyzji i nie zostali za to ukarani. Morderstwa premiera, ministra finansów i czołowych przemysłow- ców w I932 r. oznaczały koniec rzšdu, który wykoczystywał œrodki parlamentarne. W grudniu 1933 r. sam tenno omal nie poniósł œmierci i od tego czasu zwrócił się w stronę terroru. Najbardziej wplywowš osobš w Japon w okresie od I93I r. do 1934 r. był minister wojny, generał Sadao Araki, wœciekły ideolog bush–lo, który w stylu Hitlera przewodził ruchowi młodzieżowemu i był jednym z najważniejszych przedstawicieli nowego totalitarnego shinto. W państwie europejskim stałby się niewštpliwie dyktatorem i stworzył w ten sposób scentralizowany oœrodek podejmowania decyzji i ponoszenia odpowiedzialnoœci. W państwie, które w teor rzšdzone było przez żywego boga-człowieka, indywidualne przy- wództwo było potępiane i karane œmierciš. Nawet najbardziej apodyktyczny z Japończyków podpisywał się pod zasadami rzšdów grupy czy klanu, potajemnych pertraktacji wšskich elit i zbiorowego podejmowania decyzji, które osłaniały odpowiedzialnoœć jednost- kowš'". Był to system, który za jednym zamachem zachęcał do fizycznej lekkomyœlnoœci i moralnego tchórzostwa oraz tłamsił sumienie jednostki. Spowodował on, że japońska elita stała się niezwykle podatna na głoszone przez Stalina, Mussoliniego i Hit- 422 lera idee kolektywizmu, a zwłaszcza na głównš propozycję, co do której wszyscy trzej byli zgodni: prawa jednostki sš podpor Lšdko- wane totalnym i nie podlegajšcym dyskusji prawom państwa. Od lat szeœćdziesištych popnedniego stulecia Brytyjczycy i Ameryka- nie starali się usilnie i nie bez powodzenia wpajaE innš tradycję. Podtrzymywał i wyrażał jš profesor Tatsukichi Minobe, autorytet w zakresie prawa konstytucyjnegQ na Uniwersytecie Cesarskim od 1902 r., par Japonii z cesarskiej nominacji. Jego trzy główne prace na tematjapońskiej konstytucji zrobiły z niego mentora liberalizmu parlamentarnego i były powodem osobGwej nienawiœci ze strony dewocyjnych wyznawców shinto. Ataki na starego profesora, który dowodził, że prawo istniało po to, by bronić jednostki w spoleczeń- stwie, i że prawo to ważniejsze jest niż państwo, nasilały się stop- niowo wraz ze wzrostem japońskiego bezprawia i spotęgowały się jeszcze bardziej, gdy Hitler triumfalnie pojawił się w Niemczech, by rzšdzić bez prawa konstytucyjnego i kpić z międzynarodowych porozumień. Dnia 19 grudnia 1934 r. Japonia wypowiedziała lon- dyński traktat morski i idšc w œlady Hitlera rozpoczęła nieograniczo- ne zbrojenia. Dnia 16 marca 1935 r. Hitler odrzucił traktat wer- salski, a 25 kwietnia czołowi członkowie japońskich sił zbrojnych ponieœli księgi Tatsukichi na dach tokijskiego klubu wojskowego, gdzie publicznie je spalili. Po tym symbolicznym odrzuceniu rzšdów prawa nastšpiło gwałtowne przyjęcie czegoœ, co można nazwać japońskš odmianš heglizmu, która stała się przedmiotem obowišzkowym nauczanym w szkole i w wojsku. Jej sumarycznš wersję japońskie ministerstwo sprawiedliwoœci przedstawiło w następujšcy sposób: Dla umysłowoœci japońskiej nigdy nie istniała filozofia jed- nostki przeciwstawiajšcej się państwu. (...) Zachodnie œwia- topoglšdy podszyte sš indywidualistycznš wizjš życia, obdarzajš jednostkę prymatem, (...) przedstawiajš jš jako wartoœć podstawowš, a człowieka jako wartoœć najwyższš. Ale człowiek, choć stanowi żywot jednostkowy, musi w najgłębszym sensie zależeć od zbiorowoœci i opierać się na współpracy z bliŸnimi. Człowiek rodzi się w państwie, utrzy- mywany jest przez państwo i wychowywany jest na jego historii i tradycjach. Jednostka może więc istnieć tylko jako małe ogniwo należšce do potężnego łańcucha życia zwanego państwem, jako ogniwo, przez które przekaz przodków pty- 423 nie ku przyszłoœci. (...) Jednostka staje się najwyższš wartoœ- ciš, gdy służy państwu jako jego częœE''. Wykładnia ta była zakłamana, była zresztš importem z Europy. Była też oszukańcza, gdyż ci, którzy w Japonii byli jej najbardziej gorliwymi wyznawcami, pierwsi wyparli się jej, skoro tylko przestali decvdować o polityce państwowej. Państwo japońskie nigdy nie stanowiło jednolitej całoœci, lecz mozaikę zwalczajšcych się orienta- cji, a arbitraż nad nimi sprawowała zbrodnia. Powotanie wojsko- wych do ministeriaInych urzędów nie rozwišzało żadnych proble- mów: można ich było mordowaE równie łatwo, jak cywilów. Nie chroniło także przed niczym zbiorowe podejmowanie decyzji: za- bójcy rozwinęli po prostu technikę zbiorowych morderstw. Poza tym sfery wojskowe były nie mniej podzielone niż partie polityczne. Marynarka wojenna domagała się pofityki "południa" z ekspansjš na dalekowschodnie kolonie i vwspy należšce do Holendrów, Francuzów i Brytyjczyków, bogate w surowce, a zwłaszcza w naftę, której brakowało w Japonii. Acmia dšżyła do ekspansji w głšb Azji. L,ecz jej przedstawiciele również dzielili się na "pótnocnych", któ- rzy chcieli wzmocnić Mandżurię i uderzy‚ na Rosję, i "pohidnio- wvch", którzy chcieli zagarnšć miasta chińskie i pomaszerować w górę ich wielkich rzek. Żaden z tych ludzi i wspótdziałajšcych z nimi cywilnych polityków, opracowujšc plany, nie pomyœlał o możliwych konsekwencjach. Wszyscy byli zdolnymi taktykami, żaden nie był strategiem; każdy miał fantastyczne pomysłv wywotania wojny, lecz od poczštku do końca, od roku 1931 do godziny strasznej klęski w 1945 r., żaƒen japoński wojskowy czy cvwil nie posiadał realistvcz- nej wizji, jak mogła skończyć się wojna. Jak to bvło możliwe? Wskazanie, że klęska jest możliwa, równało się w pewnych okolicz- noœciach ryzvku utraty Ÿycia. Kiedy debatę powstrzvmał fizyczny terror, a zmiana kierunku politycznego przvniosłaby krwawš r LeŸ, kalkulowanie z zimnš krwiš - esencja Realpolitik - stało się niemoż- liwe. W miarę upłvwu lat trzydziestvch, rzadów Japonii ijej polityki nie determinował jakikolwiek svstem. lecz anarchia terroru. Pnełom nastšpił w latach 1935-1936. Dnia 12 sierania 1935 r. walki frakcyne objęłv siły zbrojne, kiedy enerał Tetsuzan Nagata, szef Biura Spraw Woiskowvch. został zaratiany przez radykalnego oułkownika Satiuro Aizawa. Aizawa na rozprawie sadowej oœwiad- czył:,.Nie uciato mi się pozbYć Nagaty za jednym uderzeniem miecza i jako instruktor szermierki czuję się tym głęboko zawsty- dzony"'2. Niezego innego się nie wstydził i wykorzystał przedłuża- 424 jšcy się proces sšdowy do gwałtownej propagandy wojennej, która była skierowana preciwko establrshmentowi. Działo się tak do wyborów 20 lutego 1936 r., które pokazały, ile warte było ozdro- wienie liberalizmu parlamentarnego. W pięć dni póŸniej w domu amerykańskiego ambasadora Josepha Grewa odbywało się wie- czorne przyjęcie. Grew był głuchy, co stwarzało trudnoœci we wspótpracy z Japoniš, gdyż podczas audiencji u tenno nie słyszał ani jednego słowa z tego, co mówił tłumacz, ponieważ mówienie ina- czej niż szeptem w obecnoœci cesarza było obrazš majestatu'3. Lecz żona Grewa, wnuczka słynnego komandora Perry'ego, doskonale władała japońskim i ich dom był rodzajem karawanseraju dla japoń- skich konstytucjonalistów. Wœród goœci tego wieczoru znajdowali się: strażnik wielkiej pieczęci, admirał Makoto Saito i Szambelan, admirał Kantaro Suzuki. Po kolacji Grew pokazał im film z Nelso- nem Eddym i Jeanette MacDonald Naughty Marietta (Niegrzeczna Marietta), który niezwykle się spodobał, wywohijšc obfite łzy u żon japońskich dygnitar Ly'". Rankiem następnego dnia 1500 ludzi z tokijskiego garnizonu, w tym dwa szturmowe regimenty piechoty i oddziały artylerii, prze- prowadziło pucz. Zajęto sšdy, budynek parlamentu, główne kwa- tery sztabów arm, marynarki i policji; otoczono pałac cesarza. Oddziały szturmowe uzbrojone w miecze (dla honoru) i karabiny maszynowe typu Thomson (dla skutecznoœci) wysłane zostały do rezydencji czotowych członków rzšdu. Zamordowano Saito, jak również zwierzchnika szkolenia wojsk, a minister finansów Suzuki, chociaż raniony, ocalił życie wyłšcznie dzięki bohaterstwu swojej żony. Premiera, admirała Okadę, który był głównym celem zama- chu, bo to on ogłosił właœnie, że wybory oznaczały powrót do rzšdów konstytucyjnych - również ocaliła żona, zamykajšc go w szafie, a oddział szturmowy pr Lez pomyłkę zastrzelił jego brata. Właœciwym celem całego spisku było zamordowanie i usunięcie cesarza, który również ocalał, a w cztery dni póŸniej marynarze i straż cesarska zmusili buntowników do poddania się. Trzynastu czotowych rebeliantów poœpiesznie osšdzono i przeprowadzono tajnš egzekucję - tylko dwóch popełniło harakiri, chociaż wszyst- kim dano szansę, by to zrobili. Podczas całego tego ponurego epizodu wszyscy zainteresowani - ofiary oraz ich koledzy, cesarz, starsi oficerowie arnt i marynarki, policja, strażnicy, a najbardziej sami mordercy - zachowywali się po tchórzowsku i małodusznie. Jedynymi wyjštkami okazały się pogardzane kobiety: żony oraz 425 służšce ministrów, które wykazały się niezwykłš odwagš, a także roztropnoœciš'5. Próbę puczu powszechnie interpretowano jako pronazistow- skš, lecz bardziej prawdopodobne jest, iż jego autorzy byli - jedni œwiadomie, inni nieœwiadomie - w służbie polityki sowieckiej. Ma- nifest, który wydali, oskarżał "wielu ludzi, których głównym celem była grabież dóbr materialnych dla własnej korzyœci, lekceważšcych dobro i bogactwo narodu. (...) Genro, wyżsi rangš politycy, woj- skowe kliki, plutolQaci, biurob'aci i partie polityczne - wszyscy oni sš zdrajcami niszczšcymi ducha narodu"'s. Młodzi, zaangażowani w pucz oficerowie, pr Lygotowani byfi do wprowadzenia w Japon komunizmu w formie mieszanki marksizmu i korlo (Droga Cesar- ska), z komunistycznym marionetkowym cesar Lem. Taka była opinia Richarda Sorge'a, sowieckiego szpiega, który pracował wewnštrz nazistowskiej ambasady. Sugerował on - i sugestię tę przekazał do Moskwy - że buntownicy byliby skłonni prowadzić politykę proso- wieckš, gdyż podkreslali swój zamiar odstšpienia od taktyki "pótnoc- nej", prowadzšcej do konfrontacji z Rosjš wzdłuż granic Mandżu- kuo. na rzecz głbszej penetracji Chin. Stanowisko takie mogło być z dwóch powodów mile powitane przez Stalina, ponieważ otwarta wojna między Chinami i Japoniš nie tylko odsunęłaby ataki od jego słabvch wschodnich baz, ale najprawdopodobniej zmusiłaby Czan- ga i Kuomintang (KMT) do porzucenia waœni z komunistami chiń- skimi, utworzenia wspólnie frontu ludowego i w ten sposób przybliżyłby się moment, kiedy całe Chiny przyłšczyłyby się do bloku sowieckiego". I właœnie tak się stało. Buntownicv pragnęli aktywiracji japoń- skiej politvki militarnej, faworyzujšc rozwizanie "północne". Ja- poński establrshment wojskowy, powiesiwszv buntowników, szybko i chętnie zaadaptował ich aktvwne działanie, lecz - zgodnie z przewidvwaniem Sorge'a - zwrócił się w kierunku pohrdniowym. Nie istniejš jednak żadne dowody potwierdzajšce, że Japonia życzyła sobie kiedykolwiek otwartej wojny z Chinami. Raczej od- wrotnie, w politvce pozowała na onentalnego przyjaciela Chin, protektora i brata, a cel swój pragnęła osišgnšE przez handel, dyplo- mację, nacisk i propagandę. Jedynym wielkim mocarstwem za‹nte- resowanym wojnš chińsko-japońskš była Rosja sowiecka, a w Chinach jedynymi, którzy mogG na niej skorzystaE, byfi komuniœci. Chronologia wvdarzeń jest sugestywna. Do lata 1934 r. armie komunistyczne w Chinach, których komisarzem politycznym był 426 Czou En-laj, były bliskie zagłady z ršk Kuomintangu Czanga i jego niemieckich doradców, von Seeckta i von Falkenhausena. Jesieniš komunistyczni panowie wojny zdecydowali się zaczšć to, co póŸniej stało się znane pod nazwš Wielkiego Marszu, celem którego było ostentacyjnie zwalczać Japończyków na pótnocy. W rzeczywistoœci uciekali oni od zaciskajšcego się kręgu czangkajszekowskich blok- hauzów i zasieków z drutu kolczastego. Szczegóty Marszu, który rozpoczšł się w paŸdzierniku 1934 r., a zakończył w Jenanie w grudniu 1936 r., sš maoistowskš legendš i można jej wierzyć lub nie's. Znamiennym jest, że podczas jego trwania Mao po raz pier- wszy objšł kontrolę nad głównymi siłami komunistycznymi. Nomi- nalny dowódca Czang Kuo-tao odłšczył się i zabrał swoich ludzi do Sikiangu, za co został napiętnowany z punktu widzenia ideologii walki jako heretyk. Od tej pory najważniejszy komunistyczny pan wojny, Mao (z Czou jako swoim politycznym Merlinem) mógł oskarżyć każdego komunistycznego rywala i skoncentrować we własnym ręku całš siłę militarnš i politycznš'. Tymczasem proces koncentracji komunistów został zamknięty, u schyłku 1936 r. zakończył się też Wielki Marsz, a Stalin naciskał swojš politykš frontu ludowego na współdziałanie KPCh i KMT w walce z Japoniš. Mao poczštkowo był temu niechętny: uważał, że należałoby zlikwidować Czanga. Ale gdy w czasie wizytowania frontu póhiocnego u schyłku tegoż roku Czang został aresztowany- podczas tajemniczego epizodu znanego jako "incydent ze Sian"- przeszukano jego papiery i Czou En-laj uzyskał dostęp do dzienni- ka Czanga, z którego wynikało, iż żywił on zdecydowanie antyjapoń- skie uczucia. W rezultacie tego Mao pozwolił się przekonać i w rozmowie z odwiedzajšcš go Agnes Smedley, która odbyła się 1 marca 1937 r., powrócił do swego wczeœniejszego nacjonalizmu: "Komu- niœci absolutnie nie wišżš swoich poglšdów z interesami pojedyn- czej klasy, lecz sš najżarliwiej przejęci losem całego narodu chiń- skiego"2'. Żeby wprowadzenie ideologiii narodowej powiodło się, potrzeb- na była wojna patriotyczna na szerokš skalę. Dnia 5 lipca 1937 r. komuniœci i KMT podpisali robocze porozumienie. W dwa dni póŸniej, w nocy 7 lipca, wydarzył się pierwszy incydent pomiędzy KMT a siłami japońskimi na moœcie Marco Polo w okolicy Pekinu, a pierwsze strzały padły ze strony chińskiej. Ten właœnie incydent doprowadził do wojny na pełnš skalę. Znaczšcejest, że pozostajšcy w opozycji do dowódcy Sung Czi juen, główny dowódca KMT w 427 północnych Chinach i japoński głównodowodzšcy, generał broni Hashimoto, pozostawali w przyjacielskich stosunkach i robili wszys- tko co w ich mocy, aby zatuszować całš tę sprawę. Lecz powtarza- jšce się i niewyth,maczalne akty gwałtu pokazały jasno, że ktoœ celowo dšżył do rozszerzenia konfliktu. Generał Ho-ing-chin, mi- nister wojny KMT w 1937 r., do dnia œmierci wierzył, że było to sprawkš japońskich radykałów, z tej samej grupy, która rok wczeœ- niej wszczęła bunt w Tokio. Jednakże japońscy oficerowie obecni przy incydencie na moœcie uważali wówczas, że przemoc była dziełem wywrotowych elementów w siłach chińskich i po powojen- nym triumfie Mao byli przekonani, że wojnę sprowokowali jego agenci, działajšcy według sowieckich instrukcji. Japoński ekspert do spraw sowieckich, generał Akido Doi, powiedział w 1967 r.: "Byliœmy wówczas zbyt prostoduszni, by zrozumieć, że wszystko to był komunistyczny spisek". Jasne jest, że sprawa wydarzeń na moœcie Marco Polo nie była powtór Leniem "incydentu mandżurskiego" z 1931 r. W japońskiej armii nikt nie konspirował. Kiedy doszło do incydentu, to Chińczycy zachowywali się bardziej bezkompromisowo i arogancko niż Japończycy i to oni przejęli inicjatywę eskalacji wojny". Również nie ulega wštpliwoœci, że na wojnie chińsko japoń- skiej najwięcej korzystała Rosja. Japończycy byli ostatnimi, którzy porzuciliby próbę zdławienia siłš reżimu bolszewickiego. Na ich granicy doszło do kilku poważnych incydentów: w 1937 r. na rzece Amur, w 1938 r. w Czangkufeng, siedemdziesišt mil od Władywos- toku, i na przełomie maja i czerwca 1939 r. na granicy Mongol i Mandżukuo. Ten ostatni, w pełnym bojowym rynsztunku, mógł nawet przyćmić poważne bitwy czolgów w czasie II wojny œwiato- wej. Gdyby nie wojna chińska, Japonia na pewno byłaby w stanie doprowadzić do otwartego konfliktu z Rosjš i do usunięcia jej z Dalekiego Wschodu. W sytuacji, w jakiej się znalazła, nie mogła jednak zebrać odpowiednich sił. Bitwa z 1939 r., w której generał Żukow wypracował swojš reputację, przyniosła Sowietom zwycię- stwo, a Japończykom pierwszš porażkę w czasach wspótczesnych. Ktoœ jeszcze na tym wygrał - Mao. Jesieniš 1937 r. podczas szalejšcej wojny, powiedział swoim generałom: Konflikt chińsko-japoński daje nam, chińskim komunistom, wspaniałš możliwoœE ekspansji. Naszš politykš jest po- œwięcenie siedemdziesięciu procent naszego wysiłku na ten cel, dwudziestu procent na poradzenie sobie z r Lšdem, a dzie- 428 sięciu na walkę z Japończykami. Tę politykę trzeba wprowa- dzaE w trzech etapach. Podczas pierwszego etapu mamy współpracowaE z KMT, aby potwierdziE nasze istnienie i siłę. Podczas drugiego etapu mamy osišgnšE siłę równš KMT Podczas trzeciego etapu mamy głęboko spenetrować Chiny, aby zbudowaE podstawy do kontrataku na KMl'. Założenia te zostały całkowicie speh–one. Czang wycofał się w głšb kraju do Czungkingu. Mao pozostał na północnym zacho- dzie, unikajšc poważniejszych zderzeń z Japończykami, lecz pro- wadzšc podjazdowš wojnę partyzanckš i budujšc militarne i polityczne imperium wœród chłopów. Dla Japonii wojna ta była moralnš, politycznš, a w końcu militarnš i gospodarczš klęskš. Amerykanie zawsze byli w gruncie rzeczy prochińscy. Istniało już wówczas "chińskie lobby". Roose- velt był wœciekle antyjapoński. Dnia 5 paŸdziernika 1937 r., w przemówieniu wygłoszonym w Chicago, porównał Japonię z nazis- tami i faszystami, i zwrócił uwagę na jej moralnš izolację: "Kiedy zaczyna rozszerzaE się epidemia jakiejœ choroby, spoleczeństwo aprobuje jš i przyłšcza się do kwarantanny pacjentóv'. Jeœli chodzi o politykę japońskš, decydowali o niej wówczas wojskowi, którzy nie konsultowali się z cywilnymi ministrami, a nawet nie informowali ich o podjętych decyzjach. A samo kierownictwo woj- skowe było chwiejne, gdyż totalitarne doktryny shinto i bush–io opanowały armię. Stolica Chin Nanking upadła w grudniu 1937 r., a japoński dowódca, generał Iwane Marsui, wkraczajšc do Chin deklarował: "Zmierzam na front, nie żeby walczyć z wrogiem, ale w stanie ducha człowieka, który zamierza uspokoić swojego brata". Rozkazał swoim ludziom, by "osłaniali chińskich urzędników i obywateli i pomagali im". W rzeczywistoœci, kiedy armia wkroczyła do Nankingu, rzšdy przejęli radykalni oficerowie. Przez cztery tygodnie ulice tego miasta stały się miejscem jednej z największych masakr w historii. Jak mówił naoczny œwiadek, "polowano jak na zajšce" na mężczyzn, kobiety i dzieci. "Strzelano do każdej poru- szajšcej się istoty". Okolo 20 tys. mężczyzn w wieku poborowym zostało wyprowadzonych poza miasto i zabitych bagnetami i z karabinów maszynowych - co zaćmiewało sowieckie masakry Po- laków w Katyniu i innych miejscach. Mordowanie trwało do 6 lutego 1938 r. i do tej chwili zginęło od 200 do 300 tys. Chińczyków. Nawet oficjalny raport nazistowskiej ambasady opisał te sceny jako "dzia- łanie bestialskiej maszyner". W œwiatowej prasie pojawiły się 429 dokładne opisy okrucieństw, ale cesarz i cywilni członkowie gabi- netu stwierdziG póŸniej, że o wydarzeniach tych dowiedzieli się dopiero po wojnie. Japonia znajdowała się teraz pod całkowitš kontrolš. Parla- ment ustšpił w marcu 1938 r., wydajšc prawo wojskowe, które oddawało całš władzę generałom i adałom. cz nie odczuwało się tak bardzo terroru policyjnego, gdyż nie był konieczny. Japoń- czycy okazali się zjednoczeni w popieraniu polityki wojennej. W każdym razie nie istniała otwarta opozycja. Sir George Sansom, byjski ambasador, donosił: "Różnica między ekstremistami a umiarkowanymi nie polega na różnicy celu, ale na sposobie i na tempie osišgnięcia go". Już na poczštku 1938 r. Japonia posiadała kompletnš gospodarkę wojennš: kontrolowano rynek pracy, ceny i zarobki oraz wszystkie główne decyzje przemysłowe. Wiele firm było w rzeczywistoœci prowadzonych przez urzędy państwowe, często z udziałem wojskowych. Ponieważ arazia okupowała duże miasta chińskie i posuwała się w górę r Lek, gwahownie przywłasz- czajšc sobie całe przemysłowe Chiny, powołano urzšd, złożony głównie z oficerów arnzii, w celu zarr,šdzania chińskš gospodarkš. Lecz ludzie ci nie wiedzieG, po co była ta wojna, jak jš wygraE czy zakończyć. Czy miała przynieœE Japonprosper–y? niosła coœ przeciwego. Korespondent dziennika rrNew York Times w To- kio, Hugh Byas, donosił 31 lipca 1938 r.: "Japonia dotarła do punktu, gdzie dzielenie zapałki na czworo i użytkowanie szczurzej skóry sš ważnymi czynnikanti ekonomicznymi w czasie przedłu- żajšcej się wojny z Chinami". Ras Fest, op. cit., s. 908; Ÿródła: s.1179, uwaga 7. 'g Ibid., s. 906, 921-922. n J.-B. Duraselle La D‚cadence 1932-1939, Paryż 1979. s Dominique Leca La Rupture de 1940, Paryż 1979. Fran‡ois Bedarida (red.) La Strategie secrŠte de la Drole de Guerre, Paryż 1979; zob. także Fran‡a et Br–anniques dans la Drole de Cuerre: Actes du Colloque Franco-Britannique de decembre 1975, Paryi 1978. Fest, op. cit., s. 940, 1181 uwaga 10; Helmut Heiber (red.) Hitlerœ Leebesprechungen, Stuttgart 1962, s. 30. Marc Bloch Strange Defeat, O–ord 1949, s. 36-37. Zob. dr Pierre Fenchnick w: eM‚decin‚ et HygiŠneH, Genewa, wrzesień 1981. s Bloch, op. cit., s. 28. Henri Michel Le ProcŠ.s de Riom, Paryż 1979. ' s Richard Griffth Maishal P‚tam, L,ondyn 1970; Judith Hughes 7b the Maginot Line: the ńlitics ofFrench Mil–ary Preparaƒon in the 1920s, Harvard 1971. se Lt. za: Raymond Tournoux P‚tain et la France, Paryż 1980. B Ct. za: Robert Aron 7he Vichy Regime 1940-1944, L,ondyn 1958, s.122. ss Alan Milward The New Order and the French Economy, Oxford 1970, s. 272-288. Trythall, op. cit., s.161-163; Documenƒ Diplomaƒci Italiani, Rzym 1954, seria 9, t. IV, nr. 260. Schmidt, op. cit., s.191-94; Ciano œ Diplomatic Papers, s. 412. ' Franz Halder Kriegstagebuch: Tƒgliche Aufzeichnungen des Chejs des Generalstabes des Heeres 1939-1942, Stuttgart 1%2, t. I, s. 308. Karl Klee Das Unternehmen,ySeel”we", Getynga,1958, s.189-190. Halder, op. cit., t.I, s. 375. ' Lrt. za: Hillgruber, op. cit., s. 345. 499 Daniel Benjamin i L.ewis Kochin "Voluntary Unemployment in Interwar Britain", w: HThe BarkerH z lutego 1979 r.. A. J. Younger Britain's Economic Grnwth 1920-19b6, L,ondyn,1%7. R. S. Sayers w: Fconomic Journal z czetwca 1950 r. Younger, op. cit., s.107 i n.; H. W Richardson Economic Recovery in Br–ain 1932-1939, Londyn 1%7. Barnett, op. cit., s. 482-483. ' "o Zob. M. M. Postan, D. Hay i J. D. Scott 7he Design and Dwelopment of Weaons, L.ondyn 1964. O popularnoœci Churchilla latem 1940 r. zob. Brian Gardner Churrhill in his 7Fme: a Study in a Reputation 1939-1945, I.ondyn 1968, s. 65-96. '" Carlton, op. cit., s.163. Robert Rhodes James (red.) Chipsů the Diaries of Sir Henry Channon, Penuin 1%7, s. 320,19 lipca 1940 r. Arde-m‚move Cecila opublikowane sš w: Hugh CudGpp Publish and Be Damned, L,ondyn 1953, s.144. ' Winston Churchill The Second World War Their Finest Hour, I.ondyn 1949, s. 567. '" Zob., dla przykładu, Taylor, op. cit., s. 629 i n. oraz uwaga C, s. 64&649. '' Lt. za: Gardner, op. cit., s. 69. ' H. Duncan Hall North American Supply, L,ondyn 1955, s. 247 i n. Taylor, op. cit., s. 623-24, 647.    11) 21) 31) 41. l1 .1 .1 .1 .1 .1 rI.A.1.a  MALKOM qrt50 33b1b389 33c9b031 5a2 22 703 0 1 p t c 0 2 z 0 48 0 0 0 0 n n 12.00 0.0 2.0 --- d 1 8 1    1 1 1 ff 0 32 1  ROZDZIAŁ JEDENASTY BRZEMIENNY ROK Tuż przed œwitem 22 czerwca 1941 r. niemiecki nasłuch woj- skowy przechwycił rozmowę pomiędzy radzieckš jednostkš zwia- dowczš a sztabem armii radzieckiej: "Strzelajš do nas. Co mamy robić?" "Czyœcie powariowali? Dlaczego nie szyErujecie informacji"'. Pół godziny póŸniej, o 3.40, szef sztabu armii radzieckiej, G. K. Żukow, posiadajšc już meldunki o niemieckich nalotach, zatelefo- nował do Stalina, przebywajšcego w willi w Kuncewie, położonej 11 km od Moskwy, gdzie mieszkał, pracował, jadł i sypiał. Kiedy Żukow oœwiadczył, że właœnie dokonano inwazji na Rosję, z drugiej strony słuchawki zapanowało długie milczenie i słychać było tylko ciężki oddech. W końcu Stalin kazał generałowi udać się na Kreml i polecić swemu sekretarzowi, by zwołał posiedzenie Biura Politycz- nego. Spotkali się o 4.30, Stalin blady i milczcy, z nie zapalonš fajkš w ręce. W ministerstwie spraw zagranicznych Mołotow, otrzy- mawszy deklarację o wypowiedzeniu wojny z ršk nazistowskiego ambasadora, zapytał żałoœnie: "Czy rz‚czywiœcie na to zasłużyliœ- my?" Do południa 1200 samolotów radzieckich zostało zniszczo- nych bez walki. Zgodnie z relacjš Nikity Chruszczowa Stalin popadł w histerię i rozpacz. Dopierojedenaœcie dni póŸniej, 3 lipca, otrzšs- nšł się na tyle, by móc przemówić do narodu. Uderzył w nowy ton, dotšd nie znany: "Bracia i siostry (...) moi przyjaciele"2. Przed zbliżajšcš się napaœciš hitlerowców ostrzegali Stalina wszyscy. Churchill dostarczył mu szczegółowych informacji, które póŸniej potwierdziła ambasada amerykańska. Dnia 15 maja radziec- ki szpieg działajšcy w Tokio, Richard Sorge, przekazał szczegóły niemieckiego planu, podajšc także dokładnš datę inwazji. Ostrze- gali Stalina również ludzie z jego otoczenia, na przykład generał Kirponos, dowódca kijowskiego okręgu wojskowego. Stalin nie chciał słuchać. Wpadał w szał, gdy wywierano na niego zbyt silnš presję. Admirał Kuzniecow powiedział póŸniej, że nawet w prywat- nej rozmowie z podwładnymi niebezpiecznie było dopuszczać myœt o inwazji. Ktokolwiek mówił o tym Stalinowi, wspominał Chrusz- czow, czynił to "drżšc ze strachu"3. Wydawało się, że Stalin, który nie wierzył nikomu, był ostatnim człowiekiem na ziemi skłonnym za—fać słowu Hitlera. Jednakże łudził się, gdyż pakt nazistowsko-radżiecki był dla niego niezwykle korzystny. PóŸniej wprawdzie usprawiedliwiał go jako wyłšcznie czasowe, taktyczne posunięcie ("zapewniliœmy naszemu krajowi pokój na póttora roku, a także możGwoœć przygotowania naszych sił"), lecz był okres, kiedy wyraŸnie liczył, że pakt ten będzie istniał zawsze lub przynajmniej do chwili, gdy Niemcy i Zachód wyniszczš się wzajemnie w wyniku przecišgajšcej się wojny, a Rosja, zgodnie z jego deklaracjš z 1925 r., zagarnie to, co pozostanie. Na razie pakt przyniósł Stalinowi ogromne korzyœci. Do potowy 1940 r. Rosja odzyskała znacznš częœć ziem utrƒconych w latach 1918-1919. Rozbita została strukiura wschodniej Polski. Wiosnš 1940 r. zamor- dowano z rozkazu Stalina 15 tys. pólœkich oficerów, z czego jednš trzeciš w Katyniu koło Smoleńska, a pozostałe dwie trzecie na terenie lub w pobliżu radzieckich obozów koncentracyjnych w Starobielsku i Ostaszkowie. Nie jest wykluczone, że tych masowych zabójstw dopuszczono się za namowš gestapo4. Nazistowskie i radzieckie siły bezpieczeństwa wspótpracowały œciœle aż do 22 czerw- ca 1941 r. W tym czasie NKWD przekazał gestapo kilkuset obywa- teli niemieckich, głównie komunistów i ŻydówS. Naziœci ze swej strony pomagali Stalinowi w tropieniu jego osobistych wrogów. Dnia 20 sierpnia 1940 r., w wyniku kolejnej próby, zabity został w Meksyku Trocki, który wczeœniej słusznie zauważył, że "Stalin udena nie w idee swego przeciwnika, lecz w jego czaszkę'. Tego rodzaju postawa była także typowa dla Hitlera. Stalin z radoœciš przyjšł wiadomoœć o triumfie Wehrmachtu we Francji i natychmiast zreorganizował 13 tvs. swoich czotgów na wzór niemiecki'. Uważał, że upadek państw demokratycznych umacnia jego żšdanie dodatkowego zadoœćuczynienia we wschod- niej i pótnocnej Europie w zamian za pozostawienie Hitlerowi całkowicie wolnej ręki w zachodniej Europie i w Afryce oraz w niektórych rejonach rodkowego Wschodu. Kiedy więc 12-13 lis- 502 topada 1940 r. Mołotow przebywał w Berlinie, aby uaktualnić pakt nazistowsko-radziecki, podstawowynt warunkiem Stalina było po- zostawienie Finland, Rumunii i Bułgarii oraz cieœnin Morza Czar- nego w strefie wptywów radzieckich. Węgry, Jugosławia, zachodnie tereny Polski, Szwecja i dostęp do wybrzeży Morza Bałtyckiego miały zostać wysunięte jako następne żšdaniae. W sumie nie różniły się bardzo od żšdań wysuniętych przez Stalina i w większoœci zaspo- kojonych pod koniec II wojny œwiatowej. "Pakiet" Mołotowa po- twierdza istnienie pewnej cišgłoœci dšżeń radzieckich. Lista roszczeń radzieckich została spor Lšdzona pr Ly założeniu, że apetyty Hitlera skierowane sš głównie na Europę Zachodniš, Afrykę i Azję oraz œrodkowy Wschód jako kolejny obiekt strate- giczny. Wówczas założenie to było rozsšdne. Churchill zaœ pragnšł, aby Niemcy porwały się na Zwišzek Radziecki. Najbardziej żarliwie obawiał się, że Hitler obierze sobie za cel œrodkowy Wschód, co w pierwszych miesišcach 1941 r. wydawało się rozwišzaniem praw- dopodobnym. Niemcy zostały wcišgnięte w wojnę w basenie Morza Œródziemnego przez zaborczoœć i niekompetencję Mussoliniego, który 28 paŸdzirnika 1940 r. uder Lył na Grecję. Tymczasem Grecy, wspomagani przez Wielkš Brytanię, odparli najeŸdŸców. Dnia 9 grudnia Brytyjczycy rozpoczęli ofensywę w Lib, 6 lutego 1941 r. zdobywajšc Bengazi. W trzy dni póŸniej pełen złoœci Hitler niechętnie ruszył na pomoc zagrożonemu sojusznikowi, wysyłajšc do Libii Afńka Korps pod dowództwem generała Rommla. Raz zdecydowawszy się na udział w operacji, Niemcy posuwali się w zastraszajšco szybkim tempie. Dnia 28 lutego wkroczyli do Bułgarii. Węgry i Rumunia funkcjonowały już jako niemieckie marionetki. W trzy tygodnie póŸniej Jugosławię zmuszono do podporzšdkowania się, a kiedy coup d'‚tat w Belgradzie usunšł pronazistowski rzšd, hitlerowcy wystosowali ultimatum zarówno do Jugosław, jak i Grecji. Pierw- sze zwycięstwo w Afryce Północnej odniósł Rommel już po jede- nastu dniach, spychajšc Anglików do Egiptu. Jugosławia padła 17 kwietnia po tygodniu walki, Grecja poddała się w szeœć dni póŸniej. W maju, po oœmiodniowych zawziętych walkach z niemieckimi spadochroniarrami Brytyjczycy, wczeœniej już wypędzeni z Grecji, ponieœli hańbišcš klęskę na Krecie. Do końca maja Kair i Kanał Sueski, pola naftowe w póhiocnym Iraku, Persja i Zatoka Perska, największe rafinerie œwiata w Abadanie i nie mniej ważne morskie i lšdowe szlaki do Indii, stały się potencjalnymi celami ataku. 503 Pohidniowa eskapada Hitlera zwišzała jedynie szczupłš częœć jego sił, a dotychczasowe olœniewajšce sukcesy osišgnięte zostały minimalnym kosztem. Admirał Reader i wyższe dowództwo mary- narki wojennej błagali Hitlera, by skierował główne uderzenie na Œrodkowy Wschód, co całkowicie leżało wówczas w niemieckich możliwoœciach. Brytyjskie siły morskie, powietrzne i lšdowe, roz- cišgnięte na dużej przestrzeni, wszędzie podatne były na ciosy. Sojusznik Hitlera, Japonia, przymienała się do uderzenia na Da- lekim Wschodzie. Z dzisiejszej p‚rspektywy wydaje się niemal pewne, że Niemcy byli w stanie pr Ledrzeć się przez zaporę sueskš do Oceanu Indyjskiego, gdzie połšzyliby się z Japończykami na- ptywajšcymi do Azji Pohidniowo-Wœchodniej i Zatoki Bengalskiej. W opinii Readera takie posunięcie tiyłoby dla Imperium Brytyjskie- go "ciosem bardziej œmiertelnym ńiż zdobycie Londynu".150 dy- wizji Hitlera oraz większoœć jednoœtek Luftwaffe stało jednak w Europie Wschodniej, a zaledwie jŠdna czwarta tych sił wystarczy- łaby, aby prebić się do Ind. ů Taki poglšd otwiera przed nami drogę do niepokojšcych speku- lacji. Połšczenie niemieckich i japońskich sił w Indiach stałoby się elementem długoterminowej logikitstrategicznej, której japoński plan wojenny nigdy dotšd nie zawierał. W efekcie rzšdy i wp anglosaskie zostałyby wyeliminowa;‚ z Azji na dhigie lata, jeœli nie na zawsze. Nawet Australia znalazłaby się w niebezpieczeństwie, zmuszona być może wchodzić w nłady polityczne. Także Afryka Pohidniowa, zasobna w surowce, ń‚ pozostałaby poza zasięgiem Hitlera. Wielka Brytania i Ameryka, zamiast œcišgaE bogactwa z pięciu szóstych powierrchni lšdów i oceanów, musiałyby się ograni- czyć do rejonu Atlantyku. W tych wunkach zwycięstwo stawałoby się celem nieskończenie odległym, jœi w ogóle osišgalnym, i nawet Churchill musiałby dostrzec konieoœć porozumienia się z Hitle- r‚m. Oto jedna z wietkich niewiadoych histor. A jednak Hitler bez wahanianucił olœniewajšcy wzorzec Aleksandra Wielkiego. Trwał przywoim przekonaniu, że "praw- dziwa wojna, taka, jakš zawszehciał prowadzić, to wojna przeciwko Rosji, że jest to zadanie, dla wypełnienia którego los i nieuchronna logika przeznaczenia'rƒs postawiły go na czele Nie- miec. Zniszczenie Rosji nie kończyó wprawdzie przedsięwzięcia, ale bez zniszczenia Rosji nie miałó jednak żadnego znaczenia, Niemcy nie mogły odgrywać wyznacżonej im roli w œwiecie. Hitler niecierpliwił się: 31 lipca 1940 r. powiedział generałowi Halderowi, 504 że Wielka Brytania swojš nadzieję na przetrwanie pokłada w Ameryce i Rosji. Zniszczyć Rosję znaczyło wyeliminować oba państwa, jako że Japonia, uzyskawszy swobodę działania, wcišgnę- łaby do wojny Stany Zjednoczone. Wydaje się, że Hitler posšdzał Roosevelta o gotowoœć do interwencji w 1942 r. i chciał wczeœniej zrobić porzšdek z Rosjš. Tak wyobrażał sobie właœciwš kolejnoœć wydarzeń. Dnia 9 stycznia 1941 r. oœwiadczył swoim generałom, że gdy Rosja zostanie raz pokonana, Niemcy zagarnš jej bogactwa i stanš się nietykalne. Będš miały wówczas siłę, aby prowadzić wojny przeciwko całym kontynentom. Zwišzawszy siły amerykańskie na Pacyfiku przy pomocy Japonii, Hitler chciał jakby kleszczami œcis- nšć Kaukaz, Afrykę Północnš i l,ewant, co pozwoliłoby Niemcom wejœć do Afganistanu, a potem do samego serca Imperium Brytyjskie- go - Ind. Z Rosjš na skrzydle taka koncepcja strategiczna była zbyt ryzykowna'". Dlatego też w kilka dni po podpisaniu rozejmu z P‚tainem cały sztab Hitlera zatrudniony został przy planowaniu kampanii rosyjskiej". Pierwotnie Hitler zamierzał przystšpić do niej jesieniš i tylko z największym wysiłkiem udało się go namówić do porzucenia tak ryzykownego planu - armia, blagali generałowie, musi dysponować suchš porš rokuy zaczynajšcš się od poczštku maja, aby móc unicestwić militarnš potęgę Rosji. Hitler zdecydo- wał się na uderzenie w grudniu 1940 r., wkrótce po stanowišcym dla niego zły omen ponownym wyborze Roosevelta oraz po zapoz- naniu się z listš roszczeń Stalina, która, jak powiedział, nazistow- sko-radziecki pakt czyniła niemożliwym do utrzymania "nawet jako małżeństwo z rozsšdku". Odtšd nie zachwiał się już w swym postanowieniu, aby przy najbliższej okazji wykorzenić bolszewizm. Desant w rejonie Morza Œródziemnego był pożałowania godnym działaniem ubocznym, koniecznym z powodu szaleństwa Mussoli- niego. Działanie to Hitler uznał potem winnym "katastrofalnej zwłoki w rozpoczęciu wojny pr Leciwko Rosji. (...) Powinniœmy byli zaatakować Rosję 15 maja 1941 r. i (...) zakończyć kampanię przed zimš"'2. Atak nastšpił natychmiast, gdy stało się to możliwe po zakończeniu kampanii na potudniu Europy. Patrzšc na ten jakże brzemienny w wydarzenia rok 1941, w którym ludzkoœć weszła na drogę wiodšcš do jej obecnego położe- nia, historyk musi być zdumiony decydujšcš rolš, jakš odegrała wola jednostki. Hitler i Stalin grali z ludzkoœciš w szachy. Nic innego, jak osobiste poczucie zagrożenia i obsesyjna obawa pned Niemcami kazały Stalinowi podpisać fatalny pakt. Jego chciwoœć 505 oraz złudzenia sprawiły, że nie rozumiał, iż pakt ten był zasłonš pozornego bezpieczeństwa, za którš Hitler napinał swojš morder- czš sprężynę. A to właœnie nikt inny, jak właœnie Hitler postanowił unicestwić Rosję, zrazu odkładajšc ten cel, aby wreszcie uczynić go, sam o wszystkim decydujšc, centrum swojej strateg. Obaj nie reprezentowali żadnych sił historycznych. Żaden z nich nie próbo- wał konsultować się ze spoleczeństwem ani nawet nie występował w imieniu jakiegokolwiek samozwańczego ciała kolegialnego. Obaj podejmowali fatalne decyzje samotnie, nie radzšc się nikogo, po- wodowani osobistymi uprzedzeniami najgorszego rodzaju, a także własnymi arbitralnymi wyobrażeniami. Ich zastępcy byli im œlepo posłuszni lub sterroryzowani, a ogromne narody, którymi rzšdzili, nie miały innego wyboru, jak tylko kuœtykać ku samozniszczeniu. Spotykamy się tutaj z czymœ całkowicie przeciwnym determinizmo- wi historycznemu - z apoteozš pojedynczego autob'aty. Dzieje się tak, gdy moralne hamulce relig i tradycji zostajš usunięte, a moc pow- strzymywania lub wywolywania katastrofalnych wydarzeń pochodzi nie z bezosobowej woli mas, lecz dostaje się ludziom, którzy sš wyizolowani pr Lez totalitarny charakter swych szatańskich natur. Najfatalniejszš decyzjš w karierze Hitlera było postanowienie uderzenia na Rosję. Zniszczyła ona reżim, powodujšcjednoczeœnie upadek jego twórcy. Była także jednym z najważniejszych posunięć w najnowszej historii, ponieważ przywiodła sowiecki totalitaryzm do serca Europy. Decyzja, choć ryzykowna, mogła się oplacić i z tego względu warto przeanalizować przyczyny klęski. W poczštkach 1945 r. Hitler oœwiadczył, że opóŸnienie rozpoczęcia ofensywy o pięć lub szeœć tygodni spowodowało niepowodzenie planu zdoby- cia Moskwy i rozbicia reżimu stalinowskiego przed zimš. Jednak w tamtym okresie nie czuł się pod presjš czasu, a tak naprawdę, to nie docenił potęgi militarnej Rosji. Istnieje stare i mšdre powiedze- nie dyplomatyczne: "Rosja niejest nigdy tak silna, najakš wyglšda. Rosja nie jest nigdy tak słaba, na jakš wyglšda". Hitler zignorował tę prawdę. W swej pogardzie dla Armii Czerwonej nie był osamot- niony, gdyż zarówno brytyjski, jak francuski sztab główny także oceniały, że jest ona mniej skuteczna od armii polskiej. Poglšd ten wydawała się potwierdzać kampania fińska. Uważało się powszech- nie, że czystka z lat 1937-1938 zniszczyła jej morale, zaœ admirał Canaris, szef Abwehry, niemieckiej służby wywiadowczej, uwierzył Heydrichowi, który utrzymywał, że to właœnie jego organizacja ukartowała sprawę Tuchaczewskiego i wszystkich innych zdolnych 506 oficerów radzieckich'3. Częœciowo na podstawie mylnych ocen Canarisa Hitler sšdził, że kampania rosyjska będzie zadaniem łatwiejszym niż podbój Francji. Armia Czerwona, powiedział am- basadorowi bułgarskiemu Dragonowowi, jest "niczym więcej niż żartem", zostanie "pocięta na kawałki" i "zduszona partiami". W grudniu 1940 r. oceniał, że "za trzy tygodnie będziemy w Petersbur- gu"". Chociaż Japończycy byli sojusznikami Hitlera, nia zadał on sobie trudu, aby zapoznać się z ich o wiele bardziej tr LeŸwš ocenš rosyjskiej sztuki wojennej, szczególnie w zakresie broni pancernej, opartš na gorzkim doœwiadczeniu z maja i czerwca 1939 r. Sztab niemiecki, który do kampanii francuskiej przygotowywał się niez- wykle starannie i z dużš przenikliwoœciš, kampanię radzieckš po- traktował lekko. Panowało euforyczne poczucie, że Niemcy wyrwa- ły się w końcu z żelaznego "trójkšta strategicznego" utwor Lonego pr Lez Francję, Polskę i Czechosłowację i że mogš teraz podšżać dokšd zechcš. Generał Marcks, odpowiedzialny za planowanie, sšdził, że aby złamać opór militarny Zwišzku Radzieckiego potrzeba będzie w najlepszym razie dziewięć tygodni, a najgorszym siedemnaœcie. Argu- ment, że Rosja wycofa się korzystajšc ze swych rozległych terenów, jak zdar Lyło się to już w 1812 r., został odrzucony na podstawie pr Lekonania, iż Stalin będzie musiał bronić regionów pr Lemysłowych położonych na zachód od Dniepru. Uważano, że wykorzystanie 9-12 mln rezerwistów okaże się niemożliwe ze względów organiza- cyjnych: Marcks sšdził, że Rosjanie nie będš posiadali nawet prze- wagi liczebnej'5. Były to dokładnie takie rady, jakich oczekiwał Hitler. Utwier- dzały go w mniemaniu, że poprowadzi wojnę tanim kosztem. Blitzlcrieg było to pojęcie w tym samym stopniu ekonomiczne, co militarne, zrodzone z przekonania, że Niemcy nie mogš pozwolić sobie na długotrwałš wojnę, dopóki nie zdobędš bogactw Rosji. Plan "Barbarossa", jak go nazywano, to miał być ostatni Blitzbieg. Okazał się całkowitym niewypałem. Nawet w 1941 r. Hitler nie był przygotowany, aby całkowicie przestawić niemieckš ekonomię na warunki wojny. Od czasu okupacji Pragi zaczšł podejrzewaE, że naród niemiecki nie pragnie wojny totalnej, i w tej sytuacji niechętnie kierował kobiety do fabryk produkujšcych na potrzeby wojenne, a także niechętnie ograniczał produkcję cywilnš i spożycie bardziej, niż to było absolutnie niezbędne, by osišgnišE cele militarne. W rezultacie plan "Barbarossa", zważywszy na ogrom celów, był po- ważnie nie doinwestowany: zaangażowano 153 dywizje, lecz zaled- 507 wie 3 580 czotgów, 7184 działa i 2 740 samolotów. Dla porównania ofensywa radziecka w styczniu 1945 r. tylko na froncie berlińskim posiadała 6 250 czołgów, 7 560 samolotów i nie mniej niż 41 600 dział'. Większoœć transportu niemieckiego wykorystywała siłę pocišgowš koni i w miarę rozwoju kampanii mała ruchliwoœć stawała się coraz większš przeszkodš. Niemcy ocknęli się, że toczš wojnę lat czterdziestych za pomocš broni póŸnych lat trzydziestych, której nawet nie mieli w dostatecznej iloœci. Największe niedocišgnięcia wykazywały siły powietrzne. Luftwaffe G”ringa, która ujawniła poważne słaboœci już w czasie bitwy o Anglię, nie zdołała ani zapewnić skutecznej osłony na całej linii frontu, ani zbombardować fabryk Stalina produkujšcych dla potrzeb wojennych. G”ring okazał się coraz bardziej gnuœnym i coraz mniej kompetentnym dowódcš. Zarówno jego zastępca do spraw technicznych, jak szef sztabu popełnili samobójstwo, gdy ich nieudolnoœć została ujawniona". Odpowiedzialnoœć spada także na Hitlera, który nie zapewnił potrzebnej liczby samolotów. Odpo- wiedzialna była również nazistowska polityka zaopatrzeniowa, sta- tyczna, zbiurokratyzowana oraz całkowicie niezdolna do wypro- dukowania odpowiednio ciężkiego bombowca. Znaczšcy jest fakt, że wszystkie najlepsze samoloty z okresu II wojny œwiatowej, takie jak brytyjski Mosquito lub amerykański Mustang (P 51) powstały z prywatnej inicjatywy, a nie w wyniku działań rzšdu lub dowództwa sił powietrznych's. Hitler pozwolił, aby Luftwaffe stała się najbar- dziej zdominowanym przez partię i najbardziej totalitarnym ze wszystkich rodzajów broni i drogo za to zapłacił. Miał także swój osobisty udział w blędach, zwiększajšcy się w " p toku kampanii. Plan "Barbarossa został o racowan z nadmier- nym optymizmem, a poczštkowe miażdżšce sukcesy utwierdziły Hitlera w błędnym mniemaniu, że kampania jest prawie zakończo- na. Na poczštku wojny Rosja miała przytłaczajšcš przewagę w spnęcie wojennym: siedem czotgów na jeden czolg nieprzyjaciela, cztery lub pięE samolotów na jeden samolot nieprzyjaciela'9. Stalin nie przyjmował do wiadomoœci ostrzeżeń o planowanej inwazji, a potem upierał się, byjednostki radzieckie pozostały w gotowoœci na granicy i broniły swoich pozycji za wszelkš cenę, co spowodowało ogromne straty. Do końca roku Niemcy wzięli do niewoli 3,5 mln żotnierzy, zabili lub ranili następny milion. Najważniejsze nie- mieckie sukcesy w większoœci miały miejsce w pierwszym miesišcu kampanii i dnia 14 lipca Hitler był przekonany, że wojna została 508 wygrana. Wydał więc rozkazy, by przestano zaopatrywać siły lšdo- we i całš produkcję przestawiono na zaspokajanie potrzeb mary- narki wojennej oraz lotnictwa2'. Produkcja czotgów r Leczywiœcie zmniejszyła się do jednej trzeciej planowanych pierwotnie 600 czotgów na miesišc. Hitler miał nadzieję, że w końcu sierpnia będzie można rozpoczšć wycofywanie niektórych dywizji piechoty, a we wczeœniu w ich œlad poszłyby wojska pancerne, pozostawiajšc jedynie 50 do 60 dywizji na linii Astrchań-Archangielsk i organi- zujšc karne naloty na Ural. Potem rozpoašy desant na Œrodkowym Wschodzie, posuwajšc się aż do Indii. Taka ocena sytuacji okazała się absurdalnie optymistyczna. W drugiej potowie lipca, z przyczyn ekonomicznych, Hitler zdecydo- wał się wkroczyć na Ukrainę i marsz na Moskwę odłożono na dwa miesišce. W rzeczywistoœci rozpoczšł się dopiero 2 paŸdziernika. Tego samego dnia generał Guderian, wybitny hitlerowski dowódca wojsk pancernych, zauważył pierwsze platki œniegu. W cztery dni póŸniej zaczęły się ulewne deszcze. Silne mrozy nastałyjuż w drugim tygodniu listopada. Ofensywa słabla. Czolgi niemieckie zbliżyły się do centrum Moskwy na odległoœć 32 km od póhiocy i 48 km od zachodu. Temperatuca zaczęła jednak stopniowo spadać, najpierw do 20, potem do 60 stopni poniżej zera. Meldunek kwatermistr La, generała Wagnera, z 27 listopada został przez generała Haldera streszczony jednym zdaniem: "Skończyły się możliwoœci ludzkie i materialne". Dnia 6 grudnia, niespodziewanie i przy użyciu znacznych sił, Rosjanie rozpoczęli kontratak. Na tym etapie było już jasne, że plan "Barbarossa" poniósł klęskę. Potrzebna była zupełnie nowa strategia. W odpowiedzi Hitler odsunšł Brauchitscha i osobiœcie przejšł dowodzenie. Na- tychmiast wydał rozkazy zabraniajšce nawet taktycznego odwrotu. Szybko ustaliła się polityka wykluczajšca jakškolwiek możliwoœE manewru. Walki prowadzone w najcięższym okresie zimy koszto- wały Wehrmacht ponad milion ofiar, co stanowiło 31,4% sił zaangażowanych na Wschodzie, i nigdy już nie odzyskał on swojej dotychczasowej sprawnoœci bojowej. Era Blitzkriegu skończyła się w dwa lata po jej rozpoczęciu. Ofensywa została wznowiona na wiosnę. Dnia 21 sierpnia Niemcy zdobyli wprawdzie szczyty Kau- kazu, ale nigdy nie dotarli do pól naftowvch leżšcych na pohidnie od nich. W dwa dni póŸniej przedarli się nad Wolgš do Stalingcadu, lecz ich możliwoœci ofensywne, w najszerszym rozumieniu, już się 509 wyczerpały. Przyszłoœć składać się miała wyłšcznie z gorzkich działań defensywnych. Zwrotowi od ataku do obrony towarzyszyła z_ większajšca się ingerencja Hitlera w szczegóty kampan. Wydawał teraz regularnie bezpoœrednie rozkazy grupom armii, sztabom poszczególnych od- cinków, nawet dowódcom dywizji i pułków. Wdawał się w bur Lliwe awantury ze starszymi oficerami, z których wielu zwolniono, a jeden został rozstrzelany. Zimš 1941 r. Goebbels napisał, że Hitler "bardzo się postarzał". "Lekceważenie możliwoœci wroga - odno- tował generał Halder - będšce zawsze jego słabš stronš, teraz zaczyna przybierać formy 'oteskowe". Wyrzucił dowódcę jednej z grup armii, osobiœcie przyjmujšc szczegótowš kontrolę. Nie odzy- wał się do Jodla. W końcu pokłócił siP. ze wszystkimi głównodowo- dzšcymi, wszystkimi szefami sztabów, z jedenastoma na osiemnastu feldmarszałkami, z dwudziestoma ijednym na czterdziestu genera- łów i prawie ze wszystkimi dowódcami trzech odcinków frontu rosyjskiego2'. Mimo wszystko nieudolnoœć Hitlera w kierowaniu kampaniš nie była jedynym, i nawet nie głównym powodem jego niepowodze- nia w Rosji. Przyczyny należy szukać głębiej, sięgajšc do samej koncepcji wojny, a właœciwie do korzeni całego politycznego przedsięwzięcia Hitlera. Atakujšc Rosję Hitler pcóbował osišgnšć jednoczeœnie dwa zupełnie różne cele: zwyciężyć militarnie oraz wprawić w ruch potężnš machinę socjotechniki. Te dwie sprawy nie dały się pogodzić. Nie jest naturalnie niczym niezwykłym, że kampanii wojskowej towarzyszy cel polityczny, który zmienia jš w " wojnę o wyzwolenie". W 1941 r. miałoby to rzeczywiœcie sens. Stalin rzšdził wyłšcznie za pomocš terroru. Jego reżim niekochany w kraju, w Europie wywoływał strach i nienawiœć. Wielu było takich w Niemczech, a więcej nawet poza granicami Niemiec, którzy pragnęli widzieć w wojnie przeciw bolszewizmowi krucjatę prowa- dzonš w imieniu dziesištków ciemiężonych ludów Europy, od Arktyki po Morze Czarne, grabionych i gnębionych przez na wpół azjatyckich mieszkańców radzieckiego kontynentu. W operacji Barbarossa" brało udział ponad 12 dywizji rumuńskich, 2 dywizje fińskie, 3 węgierskie oraz 3 dywizje ze Słowacji. PóŸniej dołšczyły do nich 3 dywizje włoskie oraz 1 hiszpańska. Wielu żotnierzy zgłosiło się na ochotnika. Co więcej, wœród samych Rosjan, zarówno w kraju, jak i za granicš, było wielu, którzy napaœć Hitleca przyjęli  510 jako okazję do odzyskania wolnoœci oraz zniszczenia reżimu, który przyniósł im ponad dwadzieœcia lat nędzy i kosztował ponad 15 mln ofiar ludzkich. Hitler mógł stanšć na czele takiej krucjaty. A jednak, gdyby tak uczynił, nie byłby szczery wobec samego siebie. Nie intereso- wało go bowiem wyzwolenie kogokolwiek. Podobnie jak Stalin, zainteresowany był raczej niewolnictwem. Ios uczynił z nich przeciw- ników i przeciwstawił sobie ich reżimy. Lecz obaj w pogoni za utopiami opartymi na podstawowym podziale ludzkoœci na elity i niewolników w zasadniczych sprawach nie różnili się. Zamiary Hitlera w stosunku do Rosji były dalekie od idealizmu, a wynikały œciœle z bezwzględnej żšdzy zysku. Dnia 30 marca 1941 r. Hitler próbował je wyjaœnić na spotkaniu z 250 niemieckimi starszymi oficerami wszystkich trzech rodzajów broni. Wojna z Francjš, powiedział, była wojnš "konwencjonalnš", podobnie jak wojna przeciw całemu Zachodowi. Była to w swej istocie wojna militarna, w której obowišzywały prawa wojenne. Na wschodzie sytuacja miała wyglšdać zupełnie inaczej. Niemcy miały wypowiedzieć Rosji wojnę totalnš: "Pr Led nami wojna o unicestwienie". Celem kam- panii miały być eksterminacja, ekspansja i zasiedlenie na zasadach kolonialnych. Wydaje się, że generałowie nie docenili rozmiarów zamierzeń Hitlera. Nie zdziwiło go to, był na to przygotowany. Już wczeœniej rozpoczšł szeroko zakrojonš rozbudowę SS. Teraz oddziały SS miały wypełnić swe rzeczywiste zadanie, dla którego zostały stworzone. Hitler powotał grupy "specjalistów", po 3 tys. ludzi w każdej, które nazwano Einsatzgruppen. Poruszały się one razem z regularnymi jednostkami arm, rozpoczynajšc najœmielszy dotšd eksperyment w zakresie inżynier spotecznej. I tak biedna, udręczona i Ÿle rzšdzona Europa Wschodnia, która przez całe jedno pokolenie ponosiła już konsekwencje ide- ologicznej awantury Lenina (wkrótce w brutalnie wyolbrzymiajšcej jej najgorsze aspekty wersji stalinowskiej), teraz znowu miała być miejscem kolejnego totalitarnego eksperymentu. Cel wojskowy "Barbarossy" był sprawš ubocznš. Prawdziwym dšżeniem była eksterminacja bolszewizmu ijego "obszaru żydowskiego", zdobycie terenów pod zasiedlenie, ujarzmienie mas słowiańskich w czterech komisariatach Rzeszy (nazwanych bałtyckim, ukraińskim, rosyj- skim i kaukaskim) oraz stworzenie autarkicznego systemu ekono- micznego, odpornego na ewentualnš blokadę ze strony mocarstw anglosaskich. 511 Ostatecznym celem Hiltera było stworzenie dwustupięćdzie- sięciomilionowego niemieckiego Tiolku. Na rozległych równinach na zachód od Uralu,mierzał osiedliE 100 mln Niemców. W 1941 r. wyobrażał sobie, że pierwszych 20 mln przeprowadzi się na wschód w cišgu najbliższego dzięsięciolecia. Chociaż miał jasny obraz pro- cesu kolonizacji, nie było wyraŸnie powiedziane, skšd owi osadnicy mieliby pochodzić. Spełniajšcych wymogi osiedlenia się Tiolksdeuts- chów z pohidniowo-wschodniej Europy było tylko 5 mln, w najlep- szym razie 8 mln. Wspótpracownik Hitlera, Alfred Rosenberg, rozważał możliwoœć "zmobilizowania" po zakończeniu wojny osad- ników skandynawskich, holenderskich i angielskich, zbliżonych rasowo do Niemców. Niektóre aspekty tej ogromnej migracji, która miała zashiżyć na miano najpotężniejszej i najbardziej decydujšcej w dziejach, zostały opracowane do najdrobniejszego szczegółu. Planowano poligamię i wolny wybór kobiet dla zasłużonych żołnie- rzy. Krym, po oczyszczeniu ze Słowian i Żydów, zmieniłby się w gigantyczne niemieckie uzdrowisko, noszšce swš starš greckš nazwę Taur, zaludnione chłopami masowo pr Lenoszonymi z pohidnio- wego Tyrolu. Na niezmierzonych obszarach Ukrainy i południo- wej częœci europejskiej Rosji powstaE miała nowa Tolk cywilizacja. Oto, jak opisywał jš Hitłer: Tereny te muszš utracić charakter azjatyckiego stepu. Muszš zostać zeuropeizowane! (...) "Chłop z Rzeszy" będzie mie- szkał w pięknych osadach. Niemieckie agendy oraz władze będš miały siedziby we wspaniałych budynkach, w guberna- torskich pałacach. Pierœcień uroczych wiosek będzie otaczał w promieniu trzydziestu lub czterdziestu kilometrów każde miasto. (...) Oto dlaczego budujemy teraz sieć szerokich autostrad, łšczšcych pohidniowy kraniec Krymu z górami Kaukazu. Wzdłuż tych pasów ruchu powstanš niemieckie miasta, jak perły nanizane na sznur, a wokół tych miast rozłożone będš niemieckie osady. Bo nie otworzymy przed sobš Lebensraumu, zagrzebujšc się w starych, nędznych, rosyjskich dziurach! Niemieckie osiedla muszš być na zde- cydowanie wyższym poziomie! Z biegiem czasu rozrastajšca się wizja Hitlera objęła całš Europę. Belgia, Holandia i Luksemburg oraz tereny Francji na północ od Sommy miały zostaE włšczone do Wielkich Niemiec. Planowano zmieniE nazwy miast: Nancy na Nanzing, Besan‡on na Bisanz; Trondheim miało staE się jednym z głównych niemieckich 512 miast i bazš morskš z 250 tys. mieszkańców; Alpy miały stanowiE granicę między Niemieckim Imperium Północy ze stolicš w nowo powstałej Genanii a Rzymskim Imperium Pohidnia. Papieża za- mierzano powiesiE w szatach pontyfikalnych na Placu Œw. Piotra. Katedra w Strasburgu miała zostaE przerobiona na gigantyczny Pomnik Nieznanego Żotnierza. Planowano wynalezienie nowych gatunków zbóż, na przykład "wiecznego żyta". Hitler zamierzał wprowadzić zakaz palenia papierosów, zarzšdzić przymusowy we- getarianizm, "odrodzić cymbryjskš sztukę trykotarstwa", powołać specjalnego pełnomocnika rzšdu do opieki nad psami oraz zastęp- cę sekretarza do obrony przed komarami i owadami"3'. Większoœć tych "konstruktywnych" propozycji musiała po- czekać, ale już od 22 czerwca 1941 r. można było rozpoczšć wstępny etap destrukcji. Ostateczne rozwišzanie kwestii żydowskiej było organicznie zwišzane z programem kolonizacji terenów Rosji so- wieckiej. Omówimy ten problem w następnym rozdziale. W kate- goriach wojskowych ważnš w 1941 r. była decyzja, aby zaszere- gować urzędników komunistycznych razem z Żydami, Cyganami i "azjatyckimi podludŸmi", jako cel natychmiastowej eksterminacji. Decyzja ta została sformułowana w rozkazach wydanych priez Heydricha w maju i potwierdzona dekretem Fhrera uwalniajšcym od kary tych, którzyje wypełniali. Rozkaz z 6 czerwca 1941 r. głosił, że radzieccy funkcjonariusze "w zasadzie powinni być natychmiast rozstrzelani". Instrukcje wydane tuż przed "Barbarossš" nawotywa- ły do podejmowania "bezwzględnych oraz energicznych kroków skierowanych przeciwko bolszewickim agitatorom, partyzantom, sabotażystom i Żydom oraz całkowitego wyeliminowania wszelkie- go czynnego lub biernego oporu". W praktyce Einsatzgruppen wyłapywały na terenach okupowanych przez Niemców wszystkich wykształconych obywateli oraz pehiišcych funkcje kierownicze, masowo ich mordujšc. W 1941 r. zastrzelono w europejskiej częœci Rosji sowieckiej okoto 500 tys. Żydów i prawdopodobnie takš samš liczbę Rosjan. Otto Ohlendorf, jeden z dowódców Einsatzgruppen wyznał w Norymberdze, że jego jednostka wymordowała w 1941 r. 90 tys. mężczyzn, kobiet i dzieci. Do lipca cały naród rosyjski zrozumiał, że stoi oto twarzš w twari z czymœ, co okazało się wojnš na wyniszczenie. Skutkiem tego było ocalenie Stalina i jego reżimu. W chwili gdy 3 lipca 1941 roku Stalin zebrał siły i przemówił do Rosjan, było jasne, że może przekształciE ich walkę w Wielkš Wojnę OjczyŸ- 513 nianš. Porównał Hitlera do Napoleona, wezwał do działań party- zanckich i stosowania taktyki "spalonejůziemi", ajego apel spotkał się z oddŸwiękiem. Po raz pierwszy od 1918 r. powszechnie dopusz- czono praktyki religijne, co stało się prawdopodobnie najistotniej- szym czynnikiem, pozwalajšcym odzyskaE œwiadomoœć narodowš. Uwolniono niektórych więŸniów z obozów koncentracyjnych, two- rzšc z nich "karne batalion' na pierwszej linii frontu. Borys Paster- nak w I)oldorze Żiwago umieœcił wstrzšsajšcy opis więŸniów witajš- cych z radoœciš wybuch wojnyr. Stalin pozwolił sobie nawet na małe uczestnictwo w demokracji. Dnia 6 listopada opuœcił swój podziemny gabinet na Kremlu, gdzie miał pod rękš poœmiertnš maskę I,enina, i przemówił do narodu chroniony w tunelu mos- kiewskiego metra. Charakterystyczne, że kłamał twierdzšc, iż Rosja ma "kilka razy mniej czotgów niż Niemcy". W rzeczywistoœci Armia Czerwona rozpoczynała wojnę z 13 tys. czolgów. Następnego dnia Stalin przemawiał na Placu Czerwonym, przywołujšc pamięć œwię- tych i wojowników Rosji carskiej: "Niechaj wspomnienie naszych wielkich pczodków - Aleksandra Newskiego, Dymitra Dońskiego, KuŸmy Minina, Dymitra Pożarskiego, Aleksandra Suworowa i Michaiła Kutuzowa - będzie dla was natchnieniem w tej wojnie". Mimo wszystko w listopadzie 1941 r. reżim był niemal rozbity. Większoœć instytucji rzšdowych ewakuowano do Kujbyszewa nad Wotgš. Powszechnie palono archiwa, których nie można było wy- wieŸć. Kiedy wieœć o tym rozeszła się, powstały zamieszki. Tłumy wtargnęły do sklepów z żywnoœciš, działacze partyjni darli swoje legitymacje, przygotowujšc się do życia w podziemiu. Jedynie œwia- domoœć, że Stalin wcišż przebywa w Moskwie, zapobiegła całkowi- temu rozkładowi. Stalin pozostał w Moskwie dokładnie z takich samych powo- dów, z jakich Hitler skoncentrował w swoich rękach całš władzę: nie ufał generałom i pragnšł zachować osobistš kontrolę nad terrorem. Był to jedyny znany mu sposób rzšdzenia. Chociaż postawił wszys- tko na patriotycznš kartę, nigdy nie rozluŸnił œmiertelnej pętli strachu, którš zaciskał każdemu na szyi. Armia utrzymywana była w poshiszeństwie dzięki panujšcej w niej trwodze, a także dzięki poczuciu lojalnoœci. Prawš rękš Stalina był jego dawny sekretarz, teraz szef głównego zarzšdu politycznego, generał-pułkownik L Z. Mechlis, który w ramach czystek zorganizował tysišce egzekucji. Zimš 1939-1940 r. został wysłany przez Stalina do Finlandii, gdzie zdymisjonował, aresztował i rozstrzelał dowódców odpowiedzial- 514 nych za klęskę wojsk radzieckich. Zgodnie z I.eninowskim prawem wojennym zostać jeńcem było równe zbrodni. W 1940 r. Mechlis zaaranżował w Leningradzie wstrzš.sajšcš scenę, kiedy to tysišce powracajšcych jeńców wojennych witał transparent z napisem: "Ojczyzna pozdrawia swych bohaterów", po czym maszerowali oni prosto na bocznicę kolejowš, gdzie wepchnięto ich do bydlęcych wagonów i wywieziono do obozów3'. Przez cały rok 1940 i 1941 wykonujšc osobiste rozkazy Stalina, Mechlis i jego zastępca, E. A. Szczadenko, aresztowali, więzili i rozstrzeliwali radzieckich ofice- rów. Dowódca grupy armii na zachodzie, D. G. Pawłow, został zamordowany za zdradę. Kolejna poważna seria egzekucji odbyła się w paŸdzierniku 1941 r., a następna, z lipca 1942 r., uprzedzić miała zamach stanus. Mniejszymi płotkami zajmowały się niedawno powołane, a przerażajšce Wojskowe Siły Bezpieczeństwa, Sn–ersz, które wspótpracowały za liniš frontu z batalionami milicji, unie- możliwiajšc odwrót. Rodziny tych, o których wiedziano, że dostali się do niewoli, były narażone na długoletnie więzienie. Prostemu żotnierzowi rosyjskiemu, osaczonemu przez œmierć ze wszystkich stron, nie pozostawało właœciwie nic innego, jak tylko bić się do ostatniej kropli krwi. Traktowano jak zwierzę każdego, czyja lojalnoœć stała się po- dejrzana choćby w najmniejszym stopniu, nawet w teorii. WięŸniów politycznych na terenach, na które wkraczali Niemcy, wczeœniej mordowano"". Skala defensywnej inżynierii spotecznej rozpętanej przez Stalina była tylko nieznacznie mniej ambitna od dzikich planów Hitlera. Milion 650 tys. Niemców z nadwotżańskiej Nie- mieckiej Republiki Autonomicznej wywieziono na Syberię. Ich œladem poszły całe narody: Czeczeńcy, Ingusze, Karaczajowie, Bałkarzy z póMocnego Kaukazu, Kałmucy znad północno-zachod- niego wybrzeża Morza Kaspijskiego, Tatarzy krymscy. Niektórych z tych zbrodni ludobójstwa dokonano na długo po tym, gdy niebez- pieczeństwo niemieckie przestało już zagrażać. Czeczeńców wy- wieziono dopiero 23 lutego 1944 r., transportowano ich w cięża- rówkach amerykańskich dostarczonych w ramach Lend-Lease". Bezwzględnoœć Stalina potšczona z szaleństwem Hitlera za- pewniły przetrwanie Zwišzkowi Radzieckiemu. Jednakże obaj przvwódcy byli dziwnie do siebie podobni: całkowicie obojętni wobec ofiar ludzkich, bez względu na ich liczbę, nie odwiedzali frontu (w obu przypadkach ze względów bezpieczeństwa), a także obaj osobiœcie kierowali kampaniš. Stalin, podobnie jak Hitler, 515 nieraz sam kierował ruchami pułków. Dnia 30 listopada 1941 r. Stalin otrzymał meldunek, że padło miasto Diedowo-Diedowsk, położone 32 km na zachód od Moskwy. Wysłał więc Żukowa, a także dwóch dowódców armii: Rokossowskiego i Goworowa, aby zabrali kompanię strzeleckš oraz dwa czołgi i osobiœcie odbili miasto. Stalin nadał tajnoœci zupeh–e nowy wymiar, do jakiego nie był zdolny nawet podejrzliwy Hitler. Od chwili kiedy odzyskał równowagę nerwowš na poczštku lipca 1941 r., zaczšł powoli formować swoje własne tajne rezerwy wojskowe. Istnienie Stawki, którš osobiœcie dowodził, ukrywano nawet przed dowódcami armii, bez względu na ich stopień. Było to możGwe dzięki leninowskiemu systemowi politycznej kontroli nad armiš, opartemu na podwójnej hierarch. Dlatego też w każdym momencie wojny Stalin dyspo- nował swojš prywatnš armiš, którš kierował osobiœcie, czasem przystępujšc do nieoczekiwanej ofensywy, co dawało mu kontrolę nad przebiegiem walki, często zastraszajšc swoich generałów, podob- nie jak czynił to Hitler przy pomocy SS. Stalin pamiętał słowa l,enina: "O klęsce Denikina, Kotczaka, Wrangla oraz agentów imperialistycznych zadecydowała nie ustabilizowana sytuacja na tyłach ich wojsk". Stalin "ustabilizował" swojš sytuację na tyłach przy pomocy Stawki, partii i oddziałów NKWD oraz kontrolujšcej partyzantów organizacji nazwanej Centralnym Sztabem, którš sam dowodził"'. W tej osobliwej walce o przetrwanie na każdym kroku wspierały Stalina demokratyczne państwa Zachodu. Można powiedzieć, że jeœli polityka Hitlera ocaliła reżim, Churchill i Roosevelt ocalili samego Stalina. Kiedy Hitler rozpoczšł ofensywę, znaleŸli się realiœci, którzy dowodzili, że pomoc Zachodu dla Rosjan powinna się odbywać na zasadzie prostego zaintecesowania materialnego, bez jakichkolwiek moralnych lub politycznych zobowišzań. Powin- na, jak przedstawił to departamentowi stanu George Kennan, "wykluczać wszystko, co mogłoby identyfikować nas politycznie lub moralnie z rosyjskimi poczynaniami militarnymi". Rosja powinna być traktowana raczej jakofellow-traveller, a nie "sprzymierzeniec polityczny". Brzmiało to rozsšdnie. Jeœli chodzi o poziom moralny Stalin nie był lepszy od Hitlera, niekiedy nawet gorszy. Była to także rada praktyczna, ponieważ wyznaczała pewne ramy ewentualnego porozumienia, lecz nie zakładała, aby Rosja miała mieEjakikolwiek głos w sprawie powojennego podziału œwiata. 516 Wielka Brytania nie miała żadnych zobowišzań wobec Rosji. Aż do chwili inwazji niemieckiej reżim sowiecki wspierał, jak mógł najlepiej, działania wojenne Hitlera, skrupulatnie realizujšc dosta- wy surowców. Jeszcze na poczštku czerwca 1941 r. RAF rozważał możliwoœć zbombardowania pól naftowych w Baku zaopatrujšcych Wehrmacht. Wtedyjednak Churchill był bliski rozpaczy z powodu nie kończšcej się wojny oraz perspektywy <'ycięskiej kampan niemieckiej na œrodkowym Wschodzie. Kiedy zamiast tego Hitler zwrócił się przeciwko Rosji, Churchill odczuł tak ogromnš ulgę, że jego reakcja była irracjonalna. Oto zarysowała się możGwoœć potš- czenia anglosaskiej potęgi przemysłowej z rosyjskš potęgš ludzkš, aby œmiertelnie wykrwawiE armię niemieckš. Kierował nim dokład- nie ten sam impuls, któremu zawdzięczał plan Gallipoli z czasów wielkiej wojny. Churchill zawsze wietzył, że sukces tego planu odmieniłby całkowicie bieg losów œwiata W dniu inwazji niemiec- kiej, nie zasięgajšc opinii swego gabinetu wojennego, Churchill zobowišzał Wielkš Brytanię do pełnej pomocy dla Rosji. Eden był nawet bardziej entuzjastyczny, pozostajšc pod wpływem swego sekretarza, Oliviera Harveya. Ten prosowiecki intelektualista z Cambridge uważał, że Archipelag GUłag jest tylko cenš, którš Rosja musi zapłacić za swojš modernizację". Aby wprowadzić w życie nowe przymierze, Churchill wybrał na emisariusza swego przyjaciela, lorda Beaverbrooka. Beaverbrook zignorował wyjaœ- nienia specjalistów z ambasady brytyjskiej, którzy p6dzielili opinię Kennana i domagali się stanowczego postawienia sprawy "dostawy towarów w zamian za szczegótowe informacje dotyczšce radziec- kiej produkcji i zasobów". Postanowił wykazaE "ponad wszelkš wštpliwoœć, że Brytyjczycy i Amerykanie pragnš zaspokoić w naj- wyższym stopniu wszelkie potrzeby rosyjskie bez względu na to, czy Rosjanie ofiarujš cokolwiek czy też nic. Miały to być jakby gwiazd- kowe prezenty"s. Pomoc przekazano bezpoœrednio na ręce Stalina, nie stawiajšc żadnych warunków. Nie pytano nigdy, w jaki sposób z niej sko- rzystał, a naród radziecki nigdy nie został oficjalnie poinformowany o jej istnieniu. W ten sposób Wielka Brytania i Ameryka dostarczyły œrodków, dzięki którym Stalin uratował swš osobistš władzę, a zaptacił im życiem swoich żolnierzy. Churchill i Roosevelt zadowo- leni byli z tego układu. Stalin posiadał między innymi umiejętnoœE pozowania na człowieka o umiarkowanych poglšdach. Shiżyła mu ona dobrze w okresie od 1921 r. do 1929 r., kiedy krok po kroku 517 torował sobie drogę do wyniesienia. Potem już zawsze był tym umiarkowanym, zmagajšcym się po kolei z "ekstremistami" na obu skrzydłach. Teraz także pozował na umiarkowanego. Churchill i Eden, a talƒe Roosevelt i jego poseł, Averell Hamman, prryjęli wizerunek Stalina jako polityka centrum, który z dużym trudem powstrzymuje swoich gwałtownych i fanatycznych stronników. Sta- lin od czasu do czasu umiejętnie podsycał tę fantazję. (Doœć osob- liwe: w przeszłoœci uwierzono nawet Hitlerowi, który zastosował identycznš taktykę, podobnie było z Mussolinim). W ten sposób wyłšcznš korzyœć z demokratycznej pomocy czerpał Stalin i jego autokracja. Jak dalece pomoc Zachodu wpłynęła na pr Letrwanie Zwišzku Radzieckiego, nie będzie można stwierdzić, zanim naukowcy nie zostanš dopuszczeni do radzieckich archiwów, z czym z kolei trzeba poczekać do ostatecznego upadku radzieckiego systemu. W staran- nie kontrolowanych warunkach karmiono Stalina szczegółowymi informacjami dotyczšcymi niemieckich rozkazów i planów na fron- cie wschodnim, zdobywanych dzięki systemowi wywiadowczemu Enigma/LTltra. Miało to poważny i bezpoœredni wpływ na prze- bieg kampanii od 1942 r. i utorowało drogę efektownym zwycięst- wom Stalina z lat 1943-1944, które w całoœci jemu się preypisuje. Poczštkowo jednak bardziej decydujšce znaczenie miały dostawy wojskowe wysyłane poœpiesznie do Archangielska i Murmańska jesieniš pierwszego roku wojny. Dostawy umożliwiły Stalinowi ofensywę z 6 grudnia i przechyliły szalę zwycięstwa w czasie pamięt- nej, pierwszej, dramatycznej zimy. Dostawy obejmowały między innymi 200 nowoczesnych samolotów myœliwskich, pierwotnie przeznaczonych dla zupełnie nie przygotowanej do obrony bazy brytyjskiej w Singapurze, która nie posiadała właœciwie żadnych myœliwców. Przerzucenie myœliwców (plus czołgi) do Rosji przypie- czętowało los Singapuru5'. I tak zrzšdzeniem jednego z wielkich paradoksów historii Churchill, ostatni wybitny brytyjski imperialis- ta, omal nie poœwięcił liberalnego imperium, by ratować imperium totalne. Rozpoczęcie radzieckiej kontrofensywy 6 grudnia 1941 r. oznaczało dla Hitlera utratę kontroli nad przebiegiem wojny. Od- kšd w 1936 r. wkroczył do Nadren, był w polityce œwiatowej postaciš dominujšcš, trzymajšc inicjatywę zawsze w swoich tylko rękach. Teraz stał się nagle bardziej shxgš wydarzeń niż ich panem. ByE może, zdajšc sobie podœwiadomie sprawę z tego ponurego 518 ! 519 faktu - lub raczej po to, aby go ukryE - w pięE dni póŸniej podjšł szaleńczš i niewiarygodnš decyzję. Jednš z głównych tajemnic kariery Hitlera jest niepowodzenie w skoordynowaniu niemieckich planów wojennych z japońskimi. Japonia i Niemcy były sojusznikami od chwili podpisania 25 listo- pada 1936 r. paktu antykominternowskiego. Jako mocarstwa nie posiadajšce siły, a z ekspansywnymi zamiarami, miały bardzo wiele wspólnego, między innymi niewielkie możliwoœci militarne przy straszliwym impecie działań oraz nadzwyczajnš niewydolnoœć logistycznš (np. nie miały złóż naftowych ani możliwoœci korzys- tania ze złóż obcych). Oba państwa, aby osišgnšE zamierzony cel, musiały współpracować ze sobš. Ajednak do współpracy nie dosz- ło. Kiedy w sierpniu 1939 r. Hitler zawiadomił Japonię o swoim pakeie ze Stalinem, uczynił to z dwudniowym zaledwie wyprze- dzeniem, chociaż pakt ten obracał wniwecz antykominternowskie układy. Kiedy w roku 1941 postanowił zmienić swojš politykę, wystawił Japończyków jeszcze bardziej do wiatru. Wiedział, że sympatie japońskiej elity rzšdzšcej podzielone sš między strategię "północnš" zakładajšcš atak na Rosję sowieckš i strategię "potud- niowš" wymierzonš przeciwko starym imperiom. Japonia podpisa- ła pakt Osi 27 wrzeœnia 1940 r. Gdyby Hitler poszedł najpierw na œrodkowy Wschód i zaatakował w 1941 r. Wielkš Brytanię, wtedy "potudniowa" strategia Japonii byłaby mu na rękę. Gdyby nato- miast, jak ostatecznie zdecydował, uderzył najpierw na Rosję, wówczas w interesie jego leżało zachęcenie Japonii do ataku na pónocy. Na poczštku kwietnia 1941 r. pojawił się v Berlinie japoński minister spraw zagranicznych, Matsuoka Yosuke, który stał zdecydowanie po stronie Osi, ale Hitler nic mu nie powiedział o swoim planie wypowiedzenia wojny Rosji. Matsuoka pojechał z Berlina do Moskwy i 13 kwietnia podpisał ze Stalinem pakt o nieagresji, przygotowujšc tym samym vnt dla strategii "poludnio- wej". Kiedy w osiem tygodni póŸniej Hitler wypowiedział Rosji wojnę, Matsuoka naiwnie wyznał współpracownikom: "Zawarłem pakt o nieagresji, ponieważ myœlałem, że Niemcy i Rosja nie będš ze sobš walczyć. Gdybym wiedział, że Niemcy i Rosja będš ze sobš walczyć (...) nie zawierałbym paktunieagresji". Wkrótce Japo- nia rozpoczęła realizację strateg "potudniowej", a w paŸdzierniku Sorge, szpieg Stalina, donosił, że całkowicie bezpiecznie można wycofać niektóre z dwudziestu dywizji na front zachodni, gdzie też przybyły one akurat na rozpoczęcie grudniowej kontrofensywy. Mimo to Hitler zachęcił Japończyków do ataku na Amerykę, upoważniajšc 21 listopada Ribbentropa, aby zapewnił Japonię, że Niemcy przyłšczš się do wojny z USA, choE nie wymaga tego pakt Osi. Z perspektywy Hitlera niespodziewany atak Japonii na Wiel- kš Brytanię i Amerykę 8 grudnia o godzinie 2.00 nie mógł nastšpić w gorszym momencie, ponieważ nastšpił zaledwie w dwa dni po nadejœciu złowrogich wieœci o ofensywie Stalina. Niemniej jednak I 1 grudnia Hitlec wypowiedział wojnę Ameryce. Ribbentrop wez- wał do siebie charg‚ Stanów Zjednoczonych, I,elanda Morrisa, nie dał mu usišœć, przemawiał do niego z furiš, a na koniec wrzasnšł: Ihr Pr„sident hat diesen Krieg gewollt, jetzt er ihn! (Pański prezydent chciał tej wojny, teraz jš ma). Wydaje się wysoce nieprawdopodobne, by Roosevelt zdołał pr Lekonać Kongres do wojny z Niemcami, gdyby Iiitler nie przejšł inic- jatywy. Wydaje się jeszcze mniej prawdopodobne, by pokonanie na- zistów mogło uzyskać w Ameryce priorytet. Dnia 22 czeiwca 1941 r. Hitler postawił wszystko na jednš kartę i przegrał. Od tego czasu najlepszym rezultatem wojny, na który mógł liczyć, był tylko pat. Lecz 1 I grudnia 1941 r. zrobił krok, który zadecydował o przegranej Niemiec. Jedynš krótkotrwałš korzyœciš była szansa rozpoczęcia ofensywy łodzi podwodnych na Atlantyku, zanim Ameryka zewrze szyki na tyle, by zareagować. Hitler powiedział do Ribbentropa: "Głównš przyczynš [wojny) jest to, że Stany Zjednoczone już strzelajš do naszych okrętów"s. Lecz fakt, że w 1939 r. nie spełnił żšdań swoich admirałów, którzy domagali się stworzenia silnej floty liezšcej 100 oceanicznych łodzi podwodnych, osłabiło ten roz- strzygajšcy eios. W grudniu 1941 r. dysponowano zaledwie 60 łodziami, resztę przygotowano dopiero na koniec roku 1942, kiedy kontrdziałania aliantów uczyniły niemieckie zwycięstwo na Atlan- tyku już niemożliwym. Pod każdym innym względem, na krótkš lub dłuższš metę, wojna z Amerykš była dla Niemiec w druzgoczšcy sposób niekorzystna. Gest Hitlera nie był niczym więcej niż brawu- rš. Powiedział w Reichstagu: "Będziemy zawsze uderzać pierwsi. Będziemy zawsze zadawać pierwszy cios". Była to próba przekona- nia NŒemców, œwiata, może nawet siebie samego, że on, czotowy polityk europejski, jest cišgle w mocy przesšdzać o losach kuli ziemskiej. Skutek był odwrotny. Gest ten sygnalizował œwiatu koniec hegemon europejskiej, a poczštek epoki pozaeuropejskich supermocarstw. 520 Wejœcie Japonii na drogę konfliktu ze Stanami Zjednoczonymi było posunięciem równie krótkowzrocznym, lecz tym razem przy- czyny były bardziej skomplikowane. Zawierały element czegoœ, co można by nazwać racjonalnš histeriš. Jak okceœlił to ambasador amerykański Joseph Grew: "Naród będšcy w desperacji przecho- dzi w determinację, aby zaryzykowaE wszystko". Japończycy mieli niemiłš œwiadomoœć swych małych możliwoœci w warunkach przed- łużajšcych się działań wojennych, ujawnionych w czasie wojny rosyjsko japońskiej 1904-1905, któr rozpoczęła się znakomitymi japońskimi zwycięstwami, by następnie przekształcić się w długo- trwały, wyczerpujšcy konflikt, z którego tak naprawdę wybawiła Japonię dopiero interwencja wielkich mocarstw. Wojna z Chinami rozpoczęta w 1937 r. okazała się podobnš iluzjš. Do 1940 r. Japonia zajęła wszystkie większe chińskie miasta, opanowała nowoczesny sektor gospodarki Chin i kontrolowała wszystkie główne szlaki komunikacyjne - kolejowe, drogowe i rzeczne - a jednak wojna stała w martwym punkcie. Chiny okazały się nie do pokonania, problemy gospodarcze Japonii nie tylko nie zniknęły, lecz raczej narosły w wyniku działań wojennych. Nie Japonia połykała Chiny, jak przepowiadały goršce głowy w armii, lecz Chiny w swej gigan- tycznej, dzikiej bezsilnoœci potykały Japonię. Podobne pokusy i niebezpieczeństwa kryły prawie bezbronne francuskie, brytyjskie i holenderskie imperia Azji Potudniowo-Wschodniej, a także Indie, Filipiny amerykańskie oraz bezmiar Pacyfiku. Wszystko to nie uszło uwagi tenno Hirohito, nawet przy jego ograniczonej inteligencji. Kiedy 5 wrzeœnia 1941 r. dwaj szefowie sztabu: generał Sugiyama i admirał Nagano oœwiadczyli, że strategia "potudniowa" może zos- tać zrealizowana w cišgu dziewięćdziesięciodniowej wojny błyska- wicznej, Hirohito przypomniał, że to samo mówił Sugiyama o wojnie z Chińczykami, która cišgnie się już trzy lata. SUGIYAMA: Chiny sš kontynentem. "Pohidnie" składa się głównie z wysp. TENNO: Jeœli obszar Chin jest ogromny, czyż Pacyfik nie jest jeszcze większy? Jakš może mieć Pan pewnoœć, że wojna skończy się po trzech miesišcach?s. Na to pytanie nie było odpowiedzi. Admirał Nagano oœwiad- czył: "Jeœli usłyszę, że mam walczyć bez względu na konsekwencję, będę szedł ostro do przodu przez pół roku lub rok. Jednak nie ręczę za to, co może przynieœć drugi i trzeci rok wojny". Najzdolniejszy z dowódców marynarki wojennej, admirał Yamamoto, stwierdził, 521 że Japonia nie może IiczyE na wygranie wojny z Wielkš Brytaniš i Amerykš, choćby nie wiadomo jak spektakularne były jej poczšt- kowe zwycięstwa. Pułkownik Iwakuro, ekspert logistyczny, przed- stawił podczas jednej z rutynowych "wspólnych narad", na których spotykali się najwyżsi rangš dowódcy wojskowi i przedstawiciele rzšdu, jak kształtuje się produkcja amerykańska w porównaniu z japońskš: stal 20 do 1, ropa naftowa 100 do 1, węgiel 10 do l, samoloty 5 do 1, olęty 2 do 1, siła robocza 5 do 1; ogótem 10 do 1. Ajednak wypowiadanie podobnych myœli, nawet w uprzywilejowa- nym kręgu "wspólnych narad", było równoznaczne z ryzykowaniem życia. Było bowiem zaprzeczeniem relatywistycznych zasad "hono- ru", stanowišcych podstawowy bodziec w życiu publicznym Japoń- czyków. Kiedy Yamamoto wyraził swojš opinię, musiano powierzyć mu dowództwo na morzu, aby usunšć go z zasięgu zabójców. Pułkownik został natychmiast wysłany do Kambodży. Według do- niesień ambasadora Grewa (22 paŸdziernika 1940) cesarzowi oœwiadczono bez ogródek, że zostanie zamordowany, jeœli będzie się przeciwstawiał prowojennej polityce. W rezultacie do władzy doszli ludzie lekkomyœlni, a w rze- czywistoœci emocjonalnie chwiejni, jak Matsuoka. Człowiek ten pełnił dotšd funkcję szefa kolei mandżurskiej, był prominentem w siatce wojskowych i przemysłowców, która wywotała wojnę z Chi- nami i czerpała z niej korzyœci. Już wówczas ucieleœniał to, co stało się póŸniej znane jako mityczny "kompleks militarno-przemysło- wy". To on właœnie stworzył dla strateg "pohidniowej" rodzaj polityczno-gospodarczego uzasadnienia, wymyœlajšc zwrot "wielka wschodnioazjatycka strefa co prosperity"6'. Uosabiałjapońskš schi- zofrenię: nie dajšcš się pogodziE sprzecznoœć pomiędzy nowym i starym, pomiędzy wschodem i zachodem, melanż katolicyzmu i shinto, wyszukane metody prowadzenia interesów z całkowitym barbarzyństwem. Poczuł się bardzo dotknięty, gdy po podpisaniu porozumienia z Rosjš, Stalin (w typowy dla siebie sposób) zatań- czył z nim walca wokól pokoju, mówišc: "Wszyscy jesteœmy tutaj Azjatami, wszyscy jesteœmy Azjatami!". Hitler podzielił się z Mus- solinim podejrzeniem, że Matsuoka, choć chrzeœcijanin, "składa ofiary pogańskim bogom" i łšczy "hipokryzję amerykańskiego mis- jonarza z przebiegłoœcišjapońskiego Azjaty". Dzięki operacji "Ma- gic", która złamała japońskie szyfry, Roosevelt odczytał niektóre depesze Matsuoki i ocenił je jako "wytwór umyshi głęboko zabu- rzonego". Poglšd ten podzielali wspólpracownicy Matsuoki. Po 522 zakończeniu wspólnych narad minister marynarki wojennej zapy- tał: "Czy minister spraw zagranicznych jest obłškany?" Jednakże w rzšdzšcej Japoniš atmosferze heroicznej anarchii szaleństwo pozostawało prawie nie zauważone. Raz wplštawszy się w kampanię chińskš, Japonia została moralnie odizolowana od reszty œwiata. Zwycięstwo Hitlera we Francji przechyliło szalę na korzyœć pokusy. Ambasador brytyjski, Sir Robert Craigie powie- dział: "Jak Japonia mogła oczekiwaE, że Hitler podzieli się z niš łupami, jeœli sama nie uczestniczyła w grabieży?" Takie było tło trójporozumienia zawartego z Niemcami i Włochami, które Mat- suoka podpisał we wrzeœniu 1940 r. Sposób, w jaki zadecydowano o polityce Japon, wykluczył rozsšdnš dyskusję. Demokracja zos- tała stłumiona w 1938 r. Partie rozwišzano w 1940 r., wprowadzajšc na ich miejsce Zwišzek Pomocy Władzy Cesarskiej. Rzšd przestał zajmować się ważnymi zagadnieniami. Decyzje miały być podejmo- wane podczas wspólnych narad, w których uczestniczył tenno oraz premier, minister spraw zagranicznych, dwóch szefów rodzaju bro- ni (czasem także szefowie sztabu) i dwóch ministrów dworu. Niem- niej jednak wojskowi nie mieli zaufania do polityków ani do siebie nawzajem - każdy kierował się własnš sieciš dyplomatycznš za poœrednictwem attach‚s. Tojo, od 1940 r. minister wojny, ukrywał swoje plany przed dowództwem marynarki wojennej, którš uważał za niepewnš i tchórzliwš. Gromadzšc stanowiska, starał się wyjœć na swoje i być poinformowany o wszystkim. W ten sposób został ministrem spraw wewnętrznych, następnie w lipcu 1941 r. (kiedy Matsuoka został wyrzucony w zwišzku z nazistowskš inwazjš na Rosję), ministrem spraw zagranicznych, aż wreszcie 18 paŸdziernika - premierem. Mimo to o zamiarach marynarki wojennej wobec Pearl Harbour dowiedział się dopiero na osiem dni przed atakiem. W rzeczywis- toœci żaden z polityków nie był w stanie zapewniE sobie efektywnej centralnej kontroli, nie przyjmujšc aroganckiej postawy, która z kolei czyniła go potencjalnš ofiarš zamachu. Znamienne jest, że Tojo, zapalony zwolennik strategii "pohidniowej"(nazywano go brzytwš), był znacznie mniej agresywny, od czasu, kiedy został premierem i potępił plan ataku na Pearl Harbour (gdy już dowie- dział się o nim) jako "całkowicie niedopuszczalny, wbrew przyję- tym zasadom postępowania (...) szkodliwy dla honoru, a także prestiżu narodowego". Nic już jednak nie mogło powstrzymać biegu wypadków. 523 Wspólne narady hamowały odruchy uczciwoœci. Cesarz-bóg zasiadał między dwiema kadzielnicami na podwyższeniu przed złotym parawanem. Po bokach miał zwykłych œmiertelników, sie- dzšcych przy dwóch stołach, nalytych brokatem i ustawionych pod odpowiednim kštem. Należało używać specjalnego, archaicz- nego dworskiego języka. Tenno mógł wyrażaE aprobatę, uderzajšc w stót swojš złotš pieczęciš. Zazwyczaj nie odzywał się, a jeœli się wypowiadał, rejestrowanie jego słów było niezgodne z protokotem, więc nie zachował się żaden przekaz. Pewnego razu (6 wrzeœnia 1941 r.) przekazał ostrzeżenie, odczytujšc aluzyjny poemat napisa- ny przez swego dziadka. Nie wolno mu było zadawaE pytań ani wyrażać opinii: wyręczał go w tym przewodniczšcy rady zgadujšc intencje tennoB'. Często decyzje, jeœli w ogóle jakieœ zapadały, podejmowano w czasie rozmów w cztery oczy lub po prostu każdy robił to, co uważał za najlepsze. Narada z 19 wrzeœnia 1940 r., podczas której zatwierdzony został sojusz z nazistami, ukazała system z jego najgorszej strony. Hirohito nazwał jš póŸniej "chwilš prawdy" i przyznał, że jego nieumiejętnoœć przełamania protokohi i wypowiedzenia swoich zastrzeżeń była "moralnš zbrodniš". Chwiejny Matsuoka podzielał tę opinię i jeszcze przed Pearl Harbour udał się do tenno, aby "wyznaE swój największy błšd", ostrzegł przed klęskš i wybuchnšł płaczem. Wszyscy uznali, że system jest nie do zniesienia, co sprowokowało ucieczkę w gwałtowne działanie - zawsze przema- wiajšce do niecierpliwych Japończyków. Sfrustrowany Tojo objeż- dżał konno targowiska Tokio i odpowiadajšc rybakom skarżšcym się, że nie majš benzyny do swoich łodzi, krzyczał: " Więcej pracuj- cie! Więcej pracujcie!" Jednemu ze swoich wspótpracowników powiedział: "Sš chwile, kiedy musimy mieE odwagę ponvać się na rzeczy niezwykłe, takie jak na przykład skok z zamkniętymi oczami z balkonu œwištyni Kiyomizu". Skok na oœlep ze szczytu œwištyni jest w istocie trafnym po- równaniem dla japońskiej decyzji włšczenia się w wojnę. Sprawoz- dania z narad, podczas których omawiano politykę państwa ujawniajš cztery sprawy: wszyscy japońscy przywódcy uważali, że po to, by przeawać, Japonia musi dostaE się do Azji Potudniowo- Wschodniej i jej surowców; Stany Zjednoczone i Wielka Brytania przypierały Japonię do muru; istniała powszechna chęE podejmo- wania ryzyka i zwykłe straszenie nie było skuteczne; występowała analogiczna niechęE do rozważania konsekwencji niepowodzenia. 524 Kiedy Niemcy pobiły Francję, Japończycy zażšdali lšdowisk w Indochinach i otrzymali je - spowodowało to pierwsze amerykań- skie sankcje gospodarcze. Na tym etapie jedynie armia zdecydowa- nie pragnęła wojny. W 1941 r. rozpoczęła się okupacja Indochin, a 28 lipca Ameryka zastosowała całkowite sankcje, obejmujšce mię- dzy innymi dostawy ropy naftowej. Wywołało to kryzys. Od tej chwili Japonia zmniejszała swoje rezerwy ropy o 28 tys. ton dzien- nie, a jedynš nadziejš na ich odbudowanie było zdobycie wschod- nich Indii Holenderskich. Dowództwo marynarki wojennej doma- gało się negocjacji lub wojny. Nagano stwierdził: "Marynarka wo- jenna pożera 400 ton ropy na godzinę. (...) Żšdamy natychmias- towej decyzji w jednš lub drugš stronę"'". Czy Stany Zjednoczone mogły liczyć, że ugłaskajš Japonię? Czy tego chciały? Bez wštpienia pragnęli tego dowódcy wojsk, generał Marshall i admirał Stark, ponieważ uważali, że zniszczenie potęgi niemieckiej musi mieć pierwszeństwo, i potrzebowali czasu, aby umocnić obronę na Filipinach i Malajach. Inaczej niż po stronie japońskiej, gdzie wojskowi pchali cywilów do wojny, próbowali oni powstrzymywać administrację Roosevelta". Sam Roosevelt był namiętnie prochiński. Mógłby zyskać miano człowieka-założyciela "chińskiego lobby", które dawało już o sobie głoœno znać i należeli do niego przyjaciele Roosevelta: Harry Hopkins i Henry Morgen- thau. Roosevelt od dawna wierzył w istnienie tajnego (w rzeczywis- toœci mitycznego) stuletniego "planu podboju", wymyœlonego przez Japończyków 1889 rChociaż do akcji na terenie Europy odnosił się z niechęciš, w stosunku do Azji zawsze przejawiał agresywne zamiary, już w grudniu 1937 r. proponujšc Anglikom całkowitš blokadę Japon. Zdawał sobie sprawę, że wrogoœć wobec Japon była zawsze popularna w Ameryce. Oeeniał, że wojna z Japoniš jest nieunikniona, i - przeciwnie niż wyżsi oficerowie - uważał przyœpieszenie jej za korzystne. Zawsze był prosowiecki, lecz odkšd Rosja przystšpiła do wojny, jego wojowniczoœć wzrosła gwahow- nie. Bliski współpracownik Roosevelta, Harold Ickes napisał do niego następnego dnia po niemieckiej inwazji na Rosję: Wprowadzenie embarga na dostawy ropy naftowej do Japo- nii byłoby posunięciem tak bardzo popularnym w całym kraju, jak tylko można sobie wyobrazić. Z wprowadzenia embargo na dostawy ropy naftowej do Japonii mogłaby wyniknšć sytuacja, dzięki której efektywne włšczenie się do wojny stałoby się nie tylko możliwe, lecz łatwe. I gdybyœmy 525 w ten sposób zostali bezpoœrednio wcišgnięci, uniknęlibyœmy krytyki, że przyłšczyliœmy się do wojny jako sojusznik komu- nistycznej Rosji". Informacje pnechwytywane w ramach operacji "Magic" umoc- niły Roosevelta wjego prowojennej pofityce. Pokazały one dokład- nie, jak w czasie dhigich negocjacji, trwajšcych od wprowadzenia embargo na ropę naftowš aż do japońskiej napaœci, Japonia syste- matycznie wprowadzała w btšd swego partnera, przez cały czas pla- nujšc wojnę. Przechwytywane depesze nie mówiły jednak wszystkie- go. Gdyby Roosevelt i Cordell Hull mieli dostęp do protokołów wszystkich wspólnych narad; zrozumieGby, jaki bałagan i dręczšce wštpliwoœci kryły się za politykš Japonii. Dnia 1 listopada podczas wspólnej narady podjęto ostatecznš decyzję przystšpienia do woj- ny (podczas gdy trwały negocjacje). Poziom debaty strategicznej nie był wysoki: KAYA (minrsterfinansów): Jeœli nie przystšpimy teraz, a za trzy lata flota amerykańska zaatakuje nas, czy wówczas nasza maryna- rka wojenna będzie w stanie wygrać, czy też nie? (pytanie zadane kilka razy). NAGANO (szefsztabu marynarki wojennej): Nie wiadomo. KAYA: Czy flota amerykańska zaatakuje nas, czy nie? NAGANO: Nie wiem. KAYA: Nie sšdzę, żeby nas zaatakowali. NAGANO: Moglibyœmy uniknšć wojny teraz i rozpoczšć jš za trzy lata. Albo możemy rozpoczšć wojnę teraz i przygotować się do sytuacji, która powstanie za trzy lata. Myœlę, że będzie łatwiej włšczyć się do wojny teraz'. Marynarka wojenna i wojska lšdowe miały całkowitš jasnoœć co do swoich zamierzeń dotyczšcych wstępnego etapu wojny, który miał trwać od trzech do szeœciu miesięcy. Dalsze plany oraz œrodki na ich przeprowadzenie rvsowały się mniej jasno. Marynarka wo- jenna i wojska lšdowe dokonały niezależnie od siebie obliczeń dotyczšcych zapotrzebowaia, na przykład w zakresie stali. Każda z kalkulacji miała sens tylko wtedy, gdyby tę drugš obniżono do wartoœci, przy której dalsze prowadzenie wojny stawało się w ogóle niemożliwe'5. Po zakończeniu wstępnych działań pojawił się teore- tyczny zamiar uderzenia na Indie i Australię. Nie istniał jednak żaden plan inwazji na Amerykę lub wyłšezenia jej z wojny w jakikolwiek sposób. Krótko mówišc, nie stworzono w ogóle strate- . gicznego planu wygrania wojny. Zamiast tego zakładano optymis- 526 tycznie, że nadejdzie moment, w którym Stany Zjednoczone (i Wielka Brytania) wynegocjujš kompromisowy pokój. W japońskim planie wojennym, nawet na poziomie taktycz- nym, istniała ogromna luka. Marynarka wojenna prawie zupełnie zapomniała o zastosowaniu łodzi podwodnych zarówno w defen- sywie, jak w ofensywie. Realizujšc strategię "potudniowš" armia roznuciła swoje siły na tysišce okupowanych wysp, zajmujšcych przestrzeń milionów kilometrów kwadratowych oceanu. Każda z tych wysp musiała byE zaopatrywana drogš morskš. Zlekceważenie znaczenia łodzi podwodnych spowodowało, że marynarka wojenna nie była w stanie zapewniE zaopatrzenia lub odwrotnie, powstrzy- mać aliantów przed wysłaniem własnych dostaw. Ostatnie niedo- patrzenie oznaczało, że Japonia nie mogła na dłuższš metę przeciwstawić się zwycięskiej strategii amerykańskiej. Majšc za- pewnionš ogromnš przewagę ekonomicznš, Stany Zjednoczone nie miały szczególnego powodu, aby dšżyć do kompromisu, bez względu na to, jak bardzo spektakularne były poczštkowe sukcesy Japon. Dlatego też, logicznie bioršc, decyzja Japon o przystš- pieniu do wojny nie miała sensu. Było to harakiri. Ponadto same okolicznoœci japońskiej inwazji mogły być ob- liczone na wywołanie bezkompromisowej postawy Amerykanów. Poczšwszy od 1937 r., Roosevelt i jego doradcy zawsze zakładali w swoich rozważaniach, że główny impet japońskiego ataku spadnie na posiadłoœci brytyjskie lub holenderskie. Prawda, że Filipiny mogły być także zagrożone. Wydaje się jednak, że nigdy nie brano pod uwagę ataku na Pearl Harbour. Ambasador Grew donosił (dnia 27 stycznia 1941 r.): "Dużo się tutaj mówi o tm, że Japończy- cy, na wypadek zerwania ze Stanami Zjednoczonymi, planujš nies- podziewany atak na Pearl Harbour". Nikt nie zwrócił na to uwagi'6. A jednak podobna myœl kršżyła od 1921 r., kiedy to korespondent Daily Telegraph, Hector Bywater, napisał szkic Sea Power in the Pacific, który potem rozrósł się w powieœE zatytułowanš The Great Pacific War (1925). Japończycy nie tylko powieœE przethimaczyli, lecz nawet włšczyli jš do programu Szkoły Wojennej". Sprawa przycichła do czasu, aż Yamamoto, będšc pod wrażeniem rezulta- tów osišganych w czasie Ewiczeń lotniskowców, uznał pomysł za możliwy. Tymczasem koncepcja serii desantów w tropikach została rozwinięta przez fanatycznego oficera sztabu, pułkownika Masa- nobu Tsuji, który pozostawał pod tak dużym wpływem shinto, że próbował zgładziE premiera wysadzajšc go w powietrze priy użyciu 527 dynamitu i wreszcie, z czysto moralnych pobudek, podpalił dom publiczny pełen oficerów. Jego plany inwazji na Malaje, Filipiny i wschodnie Indie Holenderskie oraz inne cele wymagały wyelimino- wania na czas desantów amerykańskiej floty na Pacyfiku. Nadało to z kolei projektowi ataku na Pearl Harbour pewne znaczenie strategiczne: flota amerykańska zostałaby rozbita nie wychodzšc z portu, a kiedy będzie się odbudowywała, Japonia położy rękę na całej Azji Potudniowo-Wschodniej. Sam plan ataku na Pearl Har- bour, wymagajšcy przerzucenia przez tysišce kilometrów oceanu potężnych lotniskowców tak, aby pozostawały nie zauważone, był najœmielszym i najbardziej skomplikowanym tego typu projektem w całej histor. Pocišgnšł za sobš koniecznoœE utwor Lenia specjal- nej sieci wywiadowczej, opracowania nowych metod tankowania na morzu, wyprodukowania nowych torped i pocisków przeciw- pancernych, a także wprowadzenia nowych programów szkolenio- wych o nie znanym dotšd stopniu trudnoœci. Końcowa narada marynarki wojennej, która odbyła się 2 wrzeœnia 1941 r. w Szkole Mocskiej pod Tokio, figuruje w kronikach morskich jako coœ na ksztah cudu, ponieważ omawiano na niej natarcia i desanty na pczestrzeni milionów kilometrów kwadratowych, uwzględniajšc całš fazę ofensywy w planowanej przez Japonię wojnie. A jednak cała ta pomysłowoœć na nic się nie zdała. Wojna na Dalekim Wschodzie rozpoczęła się 7 grudnia o godzinie I.15 rano zbombardowaniem z morza malajskich lšdowisk. Atak na Pearl Harbour nastšpił w dwie godziny póŸniej, osišgajšc całkowite zaskoczenie. Wszystkie samoloty, oprócz dwudziestu dziewięciu, powróciły na swoje lotniskowce i flota bezpiecznie odplynęła. Lecz korzyœci były skromne, choć wówczas wyglšdały niezmiernie efek- townie. Zatopiono lub poważnie uszkodzono około 18 okrętów wojennych, w większoœci znajdujšcych się jednak na wodach płytkich. Zostały one wydobyte i naprawione, i nieomal wszystkie były gotowe tak szybko, że zdšżyły wzišć udział w głównych operacjach. Straty w wyszkolonych kadrach również były stosun- kowo niewielkie. Traf chciał, że amerykańskie lotniskowce w chwili ataku znajdowały się na morzu, ajapoński dowódca wojsk, admirał Nagumo, miał zbyt mało paliwa, aby œcigaEje i zatopiE, więc ocalały wszystkie. Bombowcom nie udało się zniszczyE ani amerykańskich zbiorników na paliwo ani schronów na łodzie podwodne, tak więc zarówno łodzie podwodne, jak lotniskowce - obecnie kluczowa 528 broń w wojnie morskiej - mogły tankowaE i blyskawicznie włšczyć się do akcji. Wszystko to stanowiło nędznš rekompensatę w porównaniu z politycznym ryzykiem zdradzieckiej napaœci na ogromny, głęboko moralistyczny naród Stanów Zjednoczonych, dokonanej przed formalnym wypowiedzeniem wojny. Japonia mogła nie mieć podob- nej intencji (cišgle trwa dyskusja na ten temat), ponieważ jej przygotowania były charakterystycznš mieszankš zapierajšcej dech sprawnoœci oraz niewythimaczalnego bałaganu. Taki był jednak rezultat. Sekretarz Stanu Hull wiedział już wszystko o ataku na Pearl Harbour i o ultimatum, kiedy o 14.20 dwóch posłów japoń- skich wręczyło mu notę. Miał czas, aby przećwiczyć swój skromny, historyczny werdykt (był on sędziš w stanie Tennessee): "W cišgu pięćdziesięciu dhigich lat mojej sh,żby publicznej nie widziałem nigdy dokumentu, który by bardziej roił się od nikczemnych kłamstw i fałszerstw zakrojonych na tak ogromnš skalę, że nie wyobrażałem sobie dotychczas, iż jakikolwiek rzšd na tej planecie zdolny byłby je wypowiedzieć". Potem zwrócił się do odchodzšcych dyplomatów: "Łotry i zasrańce"'s. W ten sposób Ameryka, do tej pory bezużyteczna przez swoje oddalenie, swoje zróżnicowanie narodowe oraz tchórzliwe kierownictwo, odnalazła się w jednej chwili zjednoczona, gniewna i zdecydowana prowadzić wojnę totalnš przy użyciu całej swej siły. W następnym tygodniu szaleńcza deklaracja Hitlera skierowała cały impet tej wœciekłoœci na jego własny naród. Podczas wspólnej narady 5 listopada 1941 r. szef sztabu armii, generał Sugiyama wypowiedział się na temat serii operacji ofen- sywnych planowanych przez Japonię: "Potrzebujemy pięćdziesię- ciu dni, aby zakończyć działania na Filipinach, stu dni na Malajach i pięćdziesięciu we wschodnich Indiach Holenderskich (...) wszyst- kie działania zostanš zakończone w cišgu pięciu miesięcy od roz- poczęcia wojny. (...) Moglibyœmy pozwoliE sobie na dłuższš wojnę, gdyby pod naszš kontrolš znalazły się tak ważne bazy wojskowe, jak Hongkong, Manila i Singapur oraz ważne obszary we wschod- nich Indiach Holenderskich". Jak głęboko wadliwy był cały japo- ński plan wojenny dowodzi fakt, że wszystkie te niezwykle ambitne cele zostały osišgnięte, a jednak Japonia nie była w stanie wygraE wojny ani choEby narzuciE sytuacji patowej. Nie było bez znaczenia, że w czasie narad nawet nie rozwieszano map Indii czy Australii, nic 529 także nie uczyniono, aby przygotowaE fachowców do efektywnej eksploatacji pól naftowych na Sumatrze. Singapur poddał się 15 lutego 1942 r.; wschodnie Indie Ho- lenderskie 8 marca; Filipiny - 9 kwietnia; Corregidor - 6 maja; tydzień wczeœniej Japończycy zajęli Mandalaj w Górnej Birmie. Te zdumiewajšce zwycięstwa kosztowały Japonię sto samolotów, kilka niszczycieli i zaledwie 25 tys. ton cennej japońskiej floty. Sukcesowi towarzyszyło bardzo dużo szczęœcia. Dnia 10 grudnia 1941 r. ude- rzenie lotnictwa zniszczyło okręty Prince of Wales i Repulse, które zatonęły na głębokich wodach wraz z prawie całš wyszkolonš załogš. Było to zwycięstwo morskie większe niż Pearl Harbour, w niemałym stopniu dlatego, że zdemoralizowano załogę garnizonu Singapur-Malaya. Potężna twierdza, której braki były pomnikiem zaniedbań i pobożnych życzeń obronnej gospodarki międzywojen- nej, przetrwałyby, gdyby generał Percival, dowódca brytyjski, i generał Gordon Bennett, dowodzšcy Australijczykami, wykazali więcej ducha walki. Generał Tomoyuki Yamashita, który dowodził japońskimi siłami szturmujšcymi, przyznał po wojnie, że jego stra- tegia była bluffem; bluffem, który się udał". Tomoyuki nie miał wody, paliwa i amunicji tak samojak Percival, który uznał tojednak za powód do kapitulacji. Ani jednemu z japońskich żołnieczy nie zostało więcej niż sto naboi. Sami Japończycy uważali, że gdyby garnizon utrzymał się jeszcze jeden tydzień, ich kampania musiała- by skończyć się niepowodzeniem. Churchill jasno poinstruował feldmarszałka Wavella, dowódcę obszaru, że "cała wyspa musi walczyć dopóki, każda pojedyncza jednostka i każde pojedyncze umocnienie nie zostanš zniszczone. Na koniec miasto Singapur trzeba zmienić w twierdzę i bronić do ostatniej kropli krwi". Jednak Wavell, sam będšc melancholijnym defetystš, nie wymógł dotrzy- mania tych ustaleń na apatycznym Percivalu. Kapitulacja głów- nych sił na Filipinach była także aktem tchórzostwa wbrew instrukcjom naczelnego dowódcy. Przypadkowoœć zwycięstw Ja- pończyków wskazywała, że nawet w tak wczesnej fazie wojny porywali się na wysiłek przekraczajšcy ich fizyczne możliwoœci. Pojęcie nazistowskojapońskiej strateg globalnej przestało istnieć na poczštku lata. Dnia 18 stycznia 1942 r. Niemcy oraz Japonia podpisały porozumienie wojskowe, ustanawiajšc granicę swoich sfer działania wzdłuż południka długoœci geograficznej 70 stopni. Wspomniano niewyraŸnie o polšczeniu się w Indiachg'. Siły Hitlera nie dotarły jednak do Azji przed końcem lipca. Do tego 530 czasu Japończycy, zatrzymani na granicy Indii, odeszli w kierunku Alaski, działajšc w pierwszych dniach czerwca na Aleutach. Była to najdalsza granica ich zwycięstw. Ponieœli już dwie fatalne klęski. W dniach 7-8 maja wojska japońskie zmierrajšce do Port Meresby w Nowej Gwinei zostały na Morzu Koralowym zaatakowane z dużej odległoœci przez amerykańskie lotnictwo. Straty były tak poważne, że Japończycy musieli wracać do domu. Była to ich pierwsza większa porażka po pięciu miesišcach nieprzerwanych triumfów. Dnia 3 czerwca oddziały zmierzajšce do wyspy Midway zostały pobite z zaskoczenia, tracšc cztery lotniskowce oraz kwiat japoń- skiego lotnictwa morskiego. Przymusowy powrót najapońskie wody terytorialne oznaczał, że Japonia nieodwołalnie straciła kontrolę nad Pacyfikiem. Po szeœciu miesišcach wojny Yamamoto poczuł się zobowišzany uspokoić swój sztab: "Nasza flota posiada cišgle jeszcze osiem lotniskowców. Nie powinniœmy upadać na duchu. Na wojnie jest jak w szachach. Tylko ghipiec pozwala sobie w rozpaczy na nierozważny ruch"s. A jednak zarówno cała ta wojna, jak upór Hitlera, by przyłšczyć się do niej, były rozpaczliwymi ruchami. Jeszcze przed rokiem wydawało się, że Hitler kontroluje europejskš szachownicę, tak jak Japonia kontrolowała wschodniš Azję. A jednak, gdy raz zwišzał te kraje wspólny rozbój na œwiatowš skalę, nagle skurczyły się do rozmiarów dwóch œredniej wielkoœci mo- carstw, bronišcych się rozpaczliwie przed czajšcš się potęgš gospo- darczego i demograficznego olbrzyma. Do końca roku 1941 brak równowagi stał się oczywisty. Dnia 3 stycznia 1942 r. Hitler wyznał japońskiemu ambasadorowi, generałowi Hiroshi Oshimie, że nie wie jeszcze, "jak Ameryka mogłaby zostać pokonana"s. Odnosiło się to do nich obu: Japończycy także nie wiedzieli. W I 945 r. generał P š "' ę Jodl twierdził, iż "od ocz tku 1942 r. Hitler wiedział, że ci- stwo nie było już możliwe"s. Nie uœwiadamiał sobie wtedy tego, co boleœnie odsłonił rok 1942, że potężna koalicja, którš ustanowił przeciwko sobie i swoim dwóm sojusznikom, miała decydujšcš przewagę nie tylko w ludziach i surowcach, lecz także w technolog. Faktyczne znaczenie bitwy o Midway polegało na tym, że alianci wygrali jš przede wszystkim dzięki złamaniu szyfru przeciwnika. Rozpoczynajšc wojnę Niemcy i Japończycy wepchnęli œwiat na szerokie wody nowej epoki, która wymknęła się spod jakiejkolwiek kontroli, przynoszšc cuda i niewypowiedziane okropnoœci. 531 Przypisy: Erickson, op. cit., s. 587. G. Żukov The Memoirs o Marshal Zhukov Londyn 1971, s. 268; Kennan Memoirs 1925-1950, s. 324; Rigby Stalin, s. 57; Stalin Collected Works, t. XV, s. 3; Iwan Maiski, w: Nowyj Mir, Moskwa 1964, s.12,162-163. 3 Seaton, op. cit., s. 95; Hingley, op. cit., s. 309; Rigby, op. cit., s. 55. 4 J. K. Zawodny Death in the Forest: the story of the Katyn Forest Massacre, Londyn 1971, s.127; Hilder i Meyer, op. cit., s. 330; Hingley, op. cit., s. 301 i n. 5 Margarete Buber-Neuman Als Gefangene bei Stalin und Hitler eine Welt im Dnkel, Stuttgart 1958, s.179. s Conquest, op. cit., s. 449. Seaton, op. cit., s. 91. Aktenzurdeutscherauswanigen Politik,1918-1945, Bonn 1966, Seria D. XI nr 329, s. 472. 9 Fest, op. cit., s. 957-958; Bullock, op. cit., s. 639. 'o Fest, op. cit., s. 952-955; Le Testamentpolitique de Hitler, s. 93 i n. " H ald e r, op. cit., t.Il, s. 6. 'z Fest, op. cit., s.1104. '3 Heinz Hohne Canaris, Londyn 1980. " Hillgruber, op. cit., s. 80-81; Fest, op. cit., s.955. '5 O planie Marcksa zob. Alfred Philippi Das Pnpjetproblem: Eine Studie ber die operative Bedeuting des Pnpjets-Gebietes fr den Feldzug des Jahres 1941, Frankfurt 1956, s.69 i n. ,s Fest, op. cit., s. %2,1091. 'Matthew Cooper The German Air Force 1933-1945ů an Anatomy ofFailure, Londyn 1981. 18 Postan, op. cit., ,s Erickson, op. cit., s. 584. Alexander Werth Ru.ssia at War 1941-1945, Londyn )964, s. 401; Seaton op. cit., s. 271. z' Hillgruber, op. cit., s. 90. Fest, op. cit., s. 972. 23 Ibid., s. 978. 2" Ibid., s. 996. 25 Ibid., s. 962. Halder op.cit., t. II, s. 335-338. 2 Hans-Adolf Jacobsen "'The Kommissarbefehl and Mass Executions of Soviet Russian Prisoners of War", w: Han.s Buchheim Anatomy ofthe SS State, Nowy Jork l 968. 2s Hillgruber, op. cit., s. 86-87. 29 Hitlerœ Table-Talk, s. 426; Fest, op. cit., s.1017,1021 i n. Adolf Hitler Monologe im Fhrerhauptquartier 1941-1944, Hamburg 1980, s. 54, 90, 331. 532 31 Fest, op. cit., s.1025. Nuremberg Document NOKW,1692, wydany z innymi stosownymi doku- mentami w: Jacobsen, op. cit.; Fest, op. cit., s. 968-969. Boris Pasternak Doctor Zhiwago, Londyn 1958, s. 453. Seaton, op. cit., s. 91. J. Stalin War Speeches and Orders ofthe Day, Londyn 1945, s. 26. Deutscher Stalin, s. 468-469. 3 Gustaw HerlingA WorWAparat, Londyn 1951, s. 59. s Conquest, op. cit., s. 486-490. Albert Seaton 7he Ru.sso-German War 1941-1945, Londyn 1971, s. 90. '" Hingley, op. cit., s. 318. 4 Robert Conquest 7he Naƒon-Killers: the Soviet Deportation ofNaƒonali- ƒes, Londyn 1970, s. 65,102; Hingley, op. cit., s. 348. 42 Deaton Stalin as Warlord, s.131-133. Ibid., s.126. Ibid., s. 265-266. Kennan Memoirs 1925-1950, s.133-134. 's R. J. M. Butler Grand Strategy, Londyn 1957, t. II, s. 543-544. 4 Carlton, op. cit., s.184-185. Harveya nie cenzurowane Diaries znajdujš się w: British Library, Londyn, Add. MS 56398. 'e A. J. P Taylor Beaverbrook, Londyn 1972, s. 487. 49 Churchill War Memoirs, t. X, s. 210. Zc>b. F H. Hinsley British Intelligence in the Second War, Londyn 1981, t. II. 5' Haggie, op.cit.; Neidpath, op. cit. 52 Nish, op. cit., s. 232. Ibid., s. 242. s' Ibid., s. 246; B. Martin Deutschland und Japan in 2. Weltkiieg, Getynga 1969, roz.1. Kennan Memoirs 1925-1950, s.135. Tolland, op. cit., s. 244. 5' Ibid., s. 95. s Nobutaka Ike Japan 's Decision for War records of the 1941 policy confe- rences, Stanford 1967, s.133 i n; Mosley, op. cit., s. 215. Mosley, op. cit., s. 207 (i przypis). Tolland, op. cit., s. 94,148; Mosley op. cit., s. 200 (przypis). 6 Barbara Teters Malsuoka Yusuke: the diplomacy ofólufjandgesture, w: R. B. Burns i E. M. Bennet (red.) Diplomats in Cnœi.r: United States Chinese, Japanese Relations 1919-1941, O–ord 1974. Tolland, op. cit., s. 75 (przypis), s. 77. Robert Craigie Behind the Japanese Mask, Londyn 1945. Nish, op. cit., s. 235. Tolland, op. cit., s.179 (i przypis). R. J. C. Butow Tojo and the Coming of War, Princeton 1961, s.172. 6 Ike, op. cit., s.151 (przypis 36); Mosley, op. cit., s. 216-220. ss Mosley, op. cit., s. 200. Tolland, op. cit., s.112. 533 i " Ike, op. cit., s.188. i ' Tolland, op. cit., s.133. 2 Ibid., s. 47 (przypis 68). '3 Ibid., s. 82. ' Ike, op. cit., s. 201. 5 Ibid., s.189-192. s Mosley, op. cit., s. 205 (przypis). n Tolland, op. cit., s.150 (przypis). Ibid., s. 225, 235 i n. is Ike, op. cit., s. 233. ITolland, op. cit., s. 273-275. s Martin Deut.schlartdundJapan, roz. l. Zob. Masatake Okumiya Midway: the Battle that Doomed Japan, Anna- polis 1955. s Tolland, op. cit., s. 339. ' Hans-Adolf Jacobsen 1939-1945: Der Zweite Weltloieg in Chronik und Dokumenten, Darmstadt 1%I, s. 290. i s Hillgruber, op. cit., s. 96.    11) 21) 31) 41. l1 .1 .1 .1 .1 .1 rI.A.1.a  MALKOM qrt50 33c9a78d 33c9b27c 7da 2e 1ea 0 1 p t c 0 2 z 0 48 0 0 0 0 n n 12.00 0.0 2.0 --- d 1 8 1    1 1 1 ff 0 1 1  535 ROZDZIAŁ DWUNASTY SUPERMOCArSTWOWOœć I LUDOBóJstwO Na poczštku kwietnia 1943 r. Amerykanie postanowili zabić generała Yamamoto, główny mózg japońskiej marynarki wojennej, uważajšc, że moralna wyższoœć sprawy, o którš walczš, uprawnia ich do takiego postępku. Yamamoto nigdy zresztš nie wierzył, by Japonia mogła wygrać wojnę bez cudownej pomocy boskiej. Tuż przed atakiem na Pearl Harbour powiedział swojemu szefowi sztabu: "Teraz to już tylko kwestia błogosławieństwa niebios. Jeœli niebiosa nas pobłogosławiš, to na pewno nam się uda". Celem zamachów był zresztš każdy z przywódców; dlatego właœnie Hitler i Stalin nigdy nie opuszczali swoich kwater wojennych. Najczęœciej ryzyko- wał Churchill. Na przykład w grudniu 1941 r. wracał hydroplanem Boeinga z waszyngtońskiej Arcadia Conference bez eskorty i o mało go nie zastrzeliła najpierw niemiecka obrona Brestu, a potem bryn#j- skie Hurricany, które miały go przejšć. "Postšpiłem nierozważnie"- przyznał. W tym samym czasie, gdy Amerykanie planowali zabójs- two Yamamoto, Niemcy stršcili lecšcy z Lizbony samolot brytyjski, sšdzšc, Ÿe na jego pokładzie jest Churchill. W rzeczywistoœci zabili aktora filmowego Leslie'ego Howarda'. Różnica polegała na tym że po stronie aliantów moralnoœć wspierała technika. Niemcy nic nie wiedzieli o lotach Churchilla, podezas gdy amerykańscy specjaliœci od łamania szyfrów znali z góry trasy przelotów Yamamoto. Amerykanie złamali japoński szyfr dyplomatyczny w 1940 r., lecz Kazuki Kamejama, szef japońskiego działu depesz, uważał, że j " g dokonanie te sztuki "przekracza ludzkie możliwoœci. Wobec te o Japonia nadal lekceważyła techniczne umiejętnoœci aliantów w zakresie łamania szyfrów2. Kiedy 13 kwietnia 1943 r. Yamamoto zaczšł inspekcję sił obronnych na Wyspach Salomona, plan jego lotów został podany przez radio, ponieważ dowództwo łšcznoœci stwierdziło: "Szyfr wszedł w użycie dopiero 1 kwietnia i nie mógł być złamany". W rzeczywistoœci Amerykanie złamali go następnego dnia o œwicie i Roosevelt osobiœcie zatwierdził plan zestrzelenia samolotu Yamamoto. Gdy po wykonaniu zadania przekazano do dowódcy frontu, admirała Halseya, wiadomoœć: "Łasica poszła z trraskiem", ten zmartwił się: "No i co z tego? Miałem nadzieję, że tego łajdaka poprowadzę w łańcuchach przez Pennsylwania Avenue"3. Sprawnoœć, z jakš Ameryka i Wielka Brytania używały zaawan- sowanej techniki w rozwišzywaniu problemów wojny œwiatowej, była jednš z głównych przyczyn, dla których Niemcy i Japończycy (przy całej ich odwadze i energii) od 1942 r. walczyli nie koordynujšc swoich wysiłków. Coraz bardziej przypominali wojowników epoki bršzu w obliczu potęgi ery żelaza. Od pięćdziesięciu lat Brytyjczycy najlepiej łamali szyfry. Na #tku 1917 r. w "pokoju nr 40" starego gmachu admicalicji w Whitehall rozszyfrowano depeszę od Artura Zimmermana, niemieckiego ministra spraw zagranicznych, do pre- zydenta Meksyku, w której Niemcy proponowali Meksykowi swojš pomoc w odzyskaniu Teksasu. Opublikowanie tej informacji i od- powiedni rozgłos, jaki jej nadano, to były przynęty, które miały wcišgnšć Amerykę do wojny". Wywiad brylyjski ma historię sięga- jšcš XVI wieku i był tym czynnikiem obrony, którego nie zaniedby- wano również w okresie międzywojennym. Niemcy także nie ograni- czali działalnoœci swojego wywiadu. ZnaleŸli klucz do przechwyty- wanych rozmów, prowadzonych przez transatlantyckš linię telefo- nicznš między Angliš i Amerykš, i czasem shichali rozmów między Rooseveltem a Churchillem, ale rozmowy te prowadzono zbyt ostrożnie, by się z nich mogli dowiedzieć czegoœ ważnego. ZłamaG też niektóre szyfry Rosjan i szyfr attach‚ wojskowego Stanów Zjedno- czonych w Kairze, a Rommel potrafł zrobić z tego œwietny użytek. Lecz w 1942 r. szyfr został zmieniony i póŸniej już nie umieli go złamać5. Nie udało się też Niemcom powtórzyć sukcesu z pierwszego okresu wojny, gdy złamali szyfr btytyjskiej marynarki wojennej. Od połowy 1942 r. łšcznoœć amerykańsko-brytyjska była w zasadzie bezpieczna. Inaczej było u Niemców. Ich armia od 1926 r. używała elek- trycznej maszyny szyfrowej Enigma, którš w dwa lata póŸniej 536 zastosowała też marynarka. Wszyscy byli przekonani, że ten system szyfrowy jest absolutnie nie do złamania, a mimo to wywiad polski odtworiył konstrukcję Enigmy i już w fipcu 1939 r. wręczył Angl i Francji po jednym egzemplarzu tej maszyny6. Stały się one podsta- wš najbardziej udanej w czasie tej wojny operacji wywiadowczej, prowadzonej z miejscowoœci Bletchley w Buckinghamshire. Ultra, jak jš nazwano, pozostała tajna, aż do 1974 r., a niektóre jej aspekty nawet do lat osiemdziesištych, ponieważ wišzały się z operacjami dotyczšcymi szyfrów sowieckich'. Wielu wiadomoœci przechwyco- nych przez Ultrę nie opublikowano do dziœ i być może nigdy nie będziemy mogli w pełni ocenić jej wptywu na bieg wojnye. W każdym razie po 1940 r. Ultra w dużym stopniu pomogła w wygra- niu bitwy o Anglię. Co więcej, złamanie przez Bletchley niemiec- kiego szyfru Tryton w marcu I943 r. zadecydowało o losach bitwy o Atlantyk, ponieważ niemieckie łodzie podwodne, ufne w bezpie- czeństwo swojej łšcznoœci, stale się między sobš porozumiewały i złamanie szyfru pozwoliło aliantom zniszczyć wspomagajšce je transportowce. W rezultacie zwycięstwo na Atlantyku w 1943 r. odniesiono doœć szybko, co było tym ważniejsze, że łodzie podwod- ne stanowiły chyba najgroŸniejszš broń Hitlera9. System Ultra nadawał się też dobrze dla dostarczania państwom Osi fałszywych informacji, co stało się głównš cechš operacji alianckich i przy- niosło wielkie sukcesy. W ten sposób przekonano na przykład Niemców, że wiadomoœć o lšdowaniu w Normand w I944 r. (D-Day) jest fałszywa'o. Umiejętnoœć łamania szyfrów była tylko rdzeniem niezwykle rozległych i skomplikowanych operacji na nowym polu technologii elektronicznej. Sukcesem biura badań poczty brytyjskiej było zbu- dowanie Kolosa, pierwszego komputera elektronicznego, który przyœpieszył proces analizy danych, niezbędnych dla skutecznego łamania szyfrów. $cisła wspótpraca angielskiego i amerykańskiego wywiadu od poczštku I942 r. doprowadziła do szybkiego przełomu w wojnie na Pacyfiku. Zwycięstwo w bitwie o Midway w czerwcu 1942 r. było zwycięstwem wywiadu. Od tej pory alianci właœciwie przez cały czas znali pozycje waŸniejszych okrętów japońskich i- co może ważniejsze - mogli prowadzi‚ udane, spektakularne ataki na japońskie transportowce. Imperium wyspiarskie, które zdobyli Japończycy przez pierwszych pięć miesięcy wojny (IO% powierz- chni globu w okresie największego zasięgu), szybko stało się cięża- rem nie do utrzymania. Imperium zamieniło się w cmentarz ja- 537 pońskiej marynarki wojennej i handlowej oraz najlepszych oddziałów arm. Złamanie szyfrów podniosło straty w jednostkach pływajš- cych o jednš trzeciš". Nawet najlepszy wywiad nie możejednak wygrać wojny. Dzięki Enigmie Anglicy znali rozkazy wojenne już w okresie kampanii norweskiej w 1940 r., ale bitwę przegrano, ponieważ nie było na miejscu odpowiednich sił. Kiedy jedna strona ma zdecydowanš przewagę w siłach wojskowych, wywiad drugiej strony rzadko po- trafi przywrócić równowagę'2. Natomiast tam, gdzie większa spraw- noœć wywiadu wišże się z przewagš liczbowš wojska, polšczone ich siły sš nie do pokonania. Tak Japończycy jak i naziœci mieli trud- noœci gospodarcze. Japończycy nie mieli alternatywy. Mimo swej niezwykłej wynalazczoœci byli w stanie podnieœć całkowitš produk- cję na poczštku I943 r. zaledwie o 2% w stosunku do poziomu z 1940 r. (produkcja amerykańska w tym samym okresie wzrosła o 36%). Gospodarka niemiecka była o wiele silniejsza i miała większe zdolnoœci przystosowania, ale Hitler popadł w obsesję kosztu i ryzyka nadprodukcji, upierał się też przy koniecznoœci poszukiwa- nia substytutów dla materiałów importowanych. W rezultacie gos- podarka niemiecka kładła większy nacisk na poszukiwanie rozmai- tych erzatzów niż na przyœpieszenie produkcji masowej, co powstrzy- mało jej rozwój. W końcu 194I r. Fritz Todt, szef produkcji w rzšdzie Hitlera, ostro protestował przeciwko przedwczesnemu przerzuceniu produkcji dla frontu rosyjskiego na front zachodni i bezskutecznie żšdał obcięcia wydatków na potrzeby cywilne. Być może jego œmierć w tajemniczej katastrofie lotniczej 2 lutego I942 r. nie była przypadkiem?'" W Niemczech "po rozpoczęciu wojny trzeba było dokonać prawdziwego przezbrojenia", stwierdził Jodl. Dnia I wrzeœnia 1939 r. Niemcy miały tylko 3 tys. 906 samolotów wszelkich typów. W I940 r. wyprodukowano tylko 10 tys. 392, w I94I r. -12 tys. 392, a w 1942 r. - IS tys. 497. Dopiero w latach 1943-I944, kiedyjuż było za póŸno, produkcja wojskowa rozwinęła się w pełni (pomimo bombardowań alianckich), dajšc 24795 samo- lotów w 1943 r. i 40 953 w I944 r.'5 W I949 r. Stalin dowodził, że Niemcy przegrały wojnę, ponieważ "generałowie Hitlera, wycho- wani na dogmatach Clausewitza i Moltkego, nie mogli zrozumieć, że wojnę wygrywa się w fabrykach". Z osiemdziesięciomilionowej ludnoœci I3 mln powołano do wojska - argumentował dalej, a "historia nas uczy, że żadne państwo nie może wytrzymać takiego wysiłku" - natomiast liczebnoœć wojsk radzieckich wyniosła 11,5 mln, 538 na ogólnš liczbę 194 mln ludnoœci'6. Ten marksistowski poglšd na wojnę znacznie przecenia władzę generałów nad nazistowskš gos- podarkš wojennš. Ignoruje głównš przyczynę, dla której gospodarka wojenna osišgnęła pehze przyœpieszenie dopiero w końcu 1942 r., a mianowicie obsesję Hitlera, jakš była ekonomiczno-wojskowa doktryna Blitzkńeg. W rzeczywistoœci wielu robotników (zwłaszcza kobiet) przystšpiło do pracy w fabrykach dopiero gdy alianckie bombardowania zniszczyły ich cywilne œrodki utrzymania. Opinia, że wojnę wygrał przemysł uspoleczniony, nie ma pod- staw. Sektor uspołeczniony przemysłu niemieckiego (tj. stalownie Hermana G”ringa) pracowały bardzo Ÿle. Gospodarka sowiecka pracowała nieŸle, produkujšc wielkie iloœci niektórych podstawo- wych artykułów wojennych - w sierpniu 1942 r., w okresie najwięk- szych postępów armii niemieckiej, fabryki sowieckie wytwarzałyjuż 1200 czolgów miesięcznie, ale to, co dało arm sowieckiej rosnšcš i decydujšcš ruchliwoœć w latach 1943-1944 - ciężarówki wojskowe i jeepy - było produktem przemysłu amerykańskiego. Mocarstwa zachodnie wspólnie dostarczały Rosji sowieckiej wyższej technolo- g, która stopniowo pozwoliła jej zdobyć przewagę w powietrzu. Jeszcze w 1946 r. Anglia posyłała Rosji motory lotnicze, które stały się podstawš dla bacdzo udanego Miga-I5. W Angl przyjęcie socjalizmu wojennego w stylu Ludendorffa i makrogospodarki Keynesa umożliwiło angielskiej gospodarce kapitalistycznej działa- nie o wiele skuteczniejsze niż niemieckiej: w 1942 r. jej produkcja wojskowa podniosła się o 50%. Lecz prawdziwym motorem zwy- cięstwa aliantów była gospodarka amerykańska. W cišgu jednego roku liczba zbudowanych czołgów wzrosła do 24 tys., a samolotów do 48 tys. Pod koniec pierwszego roku wojny Ameryka doprowa- dziła swojš produkcję wojennš do wysokoœci równej całej produkcji wszystkich trzech państw Osi razem wziętych, a w 1944 r. znów jš podwoiła, tworzšc w tym samym czasie armię, która w 1943 r. przekroczyła liczbę 7 mln's. Tak zdumiewajšce przyœpieszenie było możliwe dzięki wrodzo- nemu dynamizmowi i giętkoœci systemu amerykańskiego w polš- czeniu z ogólnonarodowš wolš osišgnięcia celu, która odegrała podobnš rolę, jak galwanizujšcy optymizm lat dwudziestych. Woj- na podziałała ożywczo na rynek, zachęciła sprawnych organizacyj- nie Amerykanów do zaangażowania nieograniczonych zapasów surowców i siły roboczej w równie nieograniczone możliwoœci ich użycia. Jednš z przyczyn, która spowodowała, że Amerykanie 539 wygrali bitwę o Midway, było zredukowanie prac przy naprawie transportowca Yorktown, zakrojonych na trzy miesišce, do 48 godzin, przy użyciu 1 200 techników, którzy pracowali bez przer- wy'9. Okres budowy oœrodka koordynujšcego obronę Pentagonu, z jego szesnastoma milami korytarzy i 600 tys. stóp kwadratowych powierzchni biurowej, skrócono z siedmiu lat do czternastu mie- sięc##". Wojna postawiła z powrotem na piedestale amerykańskiego kapitalistę jako bohatera narodowego. Henry Kaiser, Henry Morri- son i John McCone, inżynierowie z San Francisco, którzy zbudo- wali tamę Boulder Dam (a których w czasach New Deal minister spraw wewnętrznych w rzšdzie Roosevelta, Harold Ickes, nieus- tannie przeœladował za łamanie przepisów federalnych), teraz grali główne role w przyœpieszaniu aktywnoœci. Zbudowali największš ce- mentownię na œwiecie i pierwszš zintegrowanš hutę stali. Kiedy im powiedziano, że trzeba za wszelkš cenę budować statki, skrócili czas konstrukcji okrętu Liberty ze 196 dni do 27, a w 1943 r. wypuszczali taki okręt już co 10,3 godzin#'. General Electric było w stanie podnieœć w jednym roku (1942) swojš produkcję turbin okrętowych z wartoœci 1 mln dolarów do 300 mln dolaróv<#. Ameryka wygrała wojnę głównie dzięki zaprzęgnięciu metod kapitalistycznych do nieograniczonej produkcji broni i amunicji oraz dzięki mechani- zacji pracy. Po przegraniu decydujšcej bitwy o Guadalcanal cesarz Hirohito zapytał szefa sztabu marynarki wojennej: "Dlaczego Ame- rykanom trzeba tylko kilku dni na zbudowanie bazy lotniczej, a Japończykom więcej niż miesišc?" Nagano mógł tylko odpowie- dzieć: "Bardzo mi przykro". Rzecz w tym, że Amerykanie rozpo- rzšdzali wielkš liczbš buldożerów i wszelkiego rodzaju sprzętu, a Japończycy jedynie siłš mięœni23. Zwycięskie połšczenie wysokiej technologii z niezrównanymi możliwoœciami produkcyjnymi przybrało najjaskrawszš i najbar- dziej znaczšcš formę w rozwoju sił powietrznych. Dwie były tego przyczyny: po pierwsze Anglicy2' przekonali Amerykanów, że w ten sposób mogš oni najlepiej wykorzystać swoje najlepsze możliwoœci ekonomiczne przy najmniejszych stratach w ludziach; po drugie, atak bombowców to coœ, co najmocniej poruszyło instynkty moralne obu narodów. Angielski fizyk atomowy, P S. M. Blackett, nazwał to kompleksem Jowisza - wyobrażenie aliantów jako sprawiedli- wych bóstw, które rzucajš karcšce pioruny na swoich podłych wrogów. 540 Widać w tym zgubne działanie moralnego relatywizmu. Chur- chill dobrze zdawał sobie sprawę, jaki rozkład moralnoœci niesie wojna, i był nim przerażony. Dnia 2 lipca 1940 r. sam zainicjował strategię masowych bombardowań, ponieważ uważał bombardo- wania za jedynš broń ofensywnš, jakš Anglicy w tym momencie dysponujš. Była w tym stara, utylitarna teoria moralnoœci, sprzecz- na z teoriš prawa naturalnego, które głosi, że tylko bezpoœrednie zniszczenie zdolnoœci prowadzenia wojny u wroga jest prawomoc- nym sposobem prowadzenia walki#. Wszelkie formy moralnego relatywizmu majš wrodzonš zdolnoœE do powodowania ogólnego upadku moralnoœci, usuwajš bowiem ustalone zasady i wyprowa- dzajš nawę państwowš na wody, gdzie nie majuż żadnych punktów orietacyjnych. Pod koniec 1941 r., gdy w wojnę zaangażowane były już i Rosja, i Ameryka, Churchill sam zdawał sobie sprawę, że na dhiższš metę klęska Hitlerajest nieunikniona. Zniknęły racje prak- tyczne, by atakować miasta, racje moralne były nie do obrony. Ale przez ten czas powstała już flota bombowców, zaœ gospodarka usilnie produkowała wielkie liczby Lancasterów o dalekim zasięgu. Dnia 14 lutego 1942 r. dowództwu bombowców wydano instrukcję głoszšcš, że głównym celem jest zniszczenie moralne cywilnej lud- noœci Niemiec#. W dniu 28 marca 1942 r. zgodnie z nowym rozka- zem wykonano pierwszy wielki nalot na Lubekę; miasto "paliło się jak pochodnia", stwierdził oficjalny raport. Dnia 30 maja nastšpił pierwszy nalot flotylli 1000 bombowców, a latem dolšczyło się do kampanii lotnictwo Stanów Zjednoczonych. Bombardowania pochłonęły 7% ogólnej liczby sił wojskowych Angl i aż 25% angielskiej produkcji wojennej2'. Nawet w rozumie- niu wojskowym cała ta strategia mogła być pomyłkš. Bombardo- wania, w których zginęło w sumie 60 tys. Niemców, zmniejszyły wprawdzie niemieckš produkcję wojennš, nie mogły jednak po- wstrzymać jej rozwoju aż do drugiej polowy 1944 r. Rozwój ten osišgnęły Niemcy przez ograniczenie wytwarzania towarów kon- sumpcyjnych; jeœli przyjšć za wskaŸnik liczbę 100 dla 1939 r., to produkcja na użytek ludnoœci cywilnej spadła do 99 w 1943 r. i do 85 w 1944 r. - w Wielkiej Brytanii wskaŸnik ten wynosił zaledwie 54 w cišgu obu tych lat#. Od końca 1944 r. bombardowania rzeczywiœcie skutecznie niszczyły niemieckš gospodarkę wojennš. Nawet w poprzednim okresie koniecznoœć obrony dniem i nocš miast nie- mieckich przeszkodziła Luftwaffe w panowaniu nad przestrzeniš powietrznš frontu rosyjskiego, ale skutecznoœć bombardowania 541 jako zwycięskiej bron strategicznej zależy od możliwoœci nieustan- nego powtarzania bardzo ciężkich nalotów na ten sam cel. Noc po nocy. Takie strategiczne zwycięstwo odnieœli alianci w prowadzo- nych od 24 lipca do 3 sierpnia nalotach na Hamburg, niewštpliwie najsilniej bronione miasto niemieckie, przy czym samoloty używały osłon z folii, które zmyliły pomiary niemieckich radarów. W nocy z 27 na 28 lipca samoloty RAF-u wytworzyły nad miastem tempera- turę 800-l000oC, powstał wiatr ogniowy o strasznej sile. Zniszczono między innymi 2l4350 domów (z ogólnej Gczby 414 tys.), 4301 fabryk z 9 592 istniejšcych; 8 mil kwadratowych było wypalonych do cna, a liczba zabitych i rannych w czterech dzielnicach objętych burzš ogniowš wyniosła 40 tys., czyli 37,65% ogółu ludnoœci#. Albert Speer, który zastšpił Todta w kierowaniu produkcjš, powiedział Hitlerowi, że jeœli jeszcze szeœć miast ulegnie takiemu zniszczeniu, to nie będzie mógł utrzymać produkcji wojennej. Lecz Anglicy nie mieli œrodków umożliwiajšcych bombowcom szybkie powtarzanie nalotów na takš skalę. Najgorszš stronš tego rodzaju bombardowań, które miały sterroryzować ludnoœć, było to, że pochlebiały one kompleksowi Jowisza przywódców, dobijajšcych swoich geopolitycznych targów. Tylko tym można wyth.s Era, Nowy Jork 1973, s. 539-542, 560-561. # Yergin, op cit., s. 54. 621 5 Winston Churchill Wamme Correspondence, Londyn 1960, s.1%. B Konferencja kairska 1943. L#rt. za: Terry Anderson 7he Un–ed States, Great Britain and the Cold War 1944-1947, Colombia 1981, s. 4. # C#rt. za: Robert Garson "The Atlantic, Alliance East Europe and the Origin of the Cold War", w: H. C. Allen i Roger Thompson (red.) Contrast and Connection, Athens, Ohio 1976, s. 29&299. e Lord Moran Churrhill: the Strugglefor Surviva# l940-1944, Londyn 1968, s.154. e John Wheeler-Bennett i Anthony Nicholls 7he Semblance of Peace: the Pbl–ical Settlement after the Second World War, Nowy Jork 1972, s. 290. 'o Anderson, op. cit., s.15. " John R. Deane 7he Strange Alliance: the Story ofAmerican Ej#orls at Wamme Co-operaƒon w–h Russwn, Londyn 1947, s. 298. '2 Lisle A. Rose Dubious V#tctory: the Un–ed States and the End of World War 7ivo, Kent, Ohio 1973, t. I, s. 6-7. '3 Foreign Office Memo z dnia 21 marca 1944r., "Essentials of an American Policy". " Notatka dotyczšca tego faktu znajduje się w Inverchapel papers w PRO; zob Carlton, op. cit., s. 244; Churchill Second World War, t. VI, s.196-197. '5 Dziennik Sir Piersona Dixona, 4 grudnia 1944 r., cyt. za: Carlton, op. cit., s. 24&289; Churchill Second World War, t. VI, s. 252. 'g C#t. za: Carlton, op. cit., s. 248. '# Averell Han-iman i Elie Abel Special Envoy to Churchill and Stalin 1941-1946, Nowy Jork 1975 s. 390. 's Churchill Second World War, t. VI, s. 337. '# William D. Leahy I Was 7here, Nowy Jork 1950, s. 315-316. # Anderson, op. cit., s. 47. 2' Ibid., s. 50. # Viscount Montgomery Memoirs, Nowy Jork 1958, s. 29#297. # Harry S. Truman Memoirs, t.1-2, Nowy Jork 1955-1956, t. I, s. 81-82. 24 Omar BradleyA Soldier's Sto#, Nowy Jork 1951, s. 535-536; Forrest Pouge George C. Marshall: Organrzer of Victory, Nowy Jork 1973, s. 573-574. # Thomas Campbell i George Herring 7he Diańes of Edward R. Stenir–us Jr, 1943-1946, Nowy Jork 1975, s.177-178. # Anderson, op. cit., s. 69. #' Moran, op. cit., s. 305. # Victor Rothwell Britain and the Cold War 1941-1947, Londyn 1982. Forrestal Diaries, Nowy Jork 1951, s. 3&40, 57. # Z. Stypułkowski Inv–ation to Moscow, Londyn 1951. 3' Anderson, op. cit., s. 75-76. # Patricia Dawson Ward 7he 7hreat ofPeace: James F. Bymes and the Council of Foreign Ministers 1945-1946, Kent, Ohio 1979. # Yer#n, op. cit., s.160-161; George C#Zrry "lames F Byrnes", w: Robert H. Ferrell i Samuel Flagg Bemiss (red.) 7he American Secretarżes of State snd #heirDiplomacy, Nowy Jork 1%5. #' Kennan Memoirs 1925-1950, s. 294. 622 3s Tekst przemówienia w: Robert Rhodes James Churrhill Complete Spe- eches, Londyn 1974, t. VII, s. 7283-72%; Jerome K Ward "Winston Churchill and the Iron Curtain Speech", w: rcThe History TeacherH ze stycznia 1968 r. # Dziennik Leahy'ego, 24 stycznia, 7 lutego 1946 r. #' John Morton Blun 7he ńice of Yrsion: the Diary of Henry A. Wallace, Boston 1973, s. 589-601; Yergin, op. cit., s. 253-254. s Dean Acheson Fresent at the Creation, Nowy Jork 1%9, s. 219; Yer#n, op. cit., s. 281-282. # Acheson, op. cit., s. 234. "" Zob. "Overseas Deficit", datowany 2 maja 1947 r., Dalton Papers; Harry Ba#ard Price 7he Mnrshall Plnn and its Meaning, Cornell 1955. Yer#n, op. cit., s. 34&350. # Jean Edward Smith (red.) 7he #pers ofGeneral Lucius D. Clay: Germany, 1945-1949, Bloomington 1974, s. 734-737. # Yer#n, op. cit., s. 380. # Talbot (red.), op. cit., s. 205. 's David Alan Rosenberg "American Atomic Strategy and the Hydrogen Bomb Decision", w: HJournal of American HistoryN z czerwca 1979 r.; David Lilienthal Atomic Energv: a New Start, Nowy Jork 1980. '# W Phillips Davison 77te Berlin Blockade, Princeton 1958. 4# Kennan Memoirs 1925-1950, s. 354 i n. # Warner Schilling Strategy Poliƒcs and Defence Budgets, Colombia 196Z, 29&330. # Richard Hewlett i Francis Duncan Atomic Shield 1947-1952, Pensylwania I%9, s. 362-369. so Anderson, op. cit., s.184. s' Churchill Second World War, t. VI: "Triumph and Tragedy", Londyn 1954, s. 701. s2 Samuel I. Rosenman (red.) Puólic Papers and Addresres of Franklin D. Roosevelt: Iiictory and the Threshold ofPeace 1944-1945, .Vowy Jork 1950, s. 56Z. , p " Schram o. cit., s. ##0 i n.; Tang Tsou America œ Failure in China 1941- 1950 Chicago 1%3, s.176 i n. s4 Schram, op. cit., s. 228-229; Tang ?œou, op. cit., s.100-124. ss Milovan Dżilas Conversation.s with Stalin, Londyn 1962, s.182; Vladimir Dedijer 7fto Speaks, Londyn 1953, s. 331. s6 Schram, cp. cit., s. 23Z-Z33. s# Wolfram Eberhard Htstory of China, I.ondyn 1977, s. 344. se Derk Bodde Peking Diary: a Year of Revolution, Londyn 195 I, s. 32. se Cyt. za: Noel Barber The Fall of Shanghai: the Communist Takeover in 1949, Londyn 1979, s. 42. #" Bodde, op. cit., s. 47. 6' Barber, op. cit., s. 49-50. # Ibid., s. 51. s Tang Tsou op. cit., s. 48Z-484, 497-498; Schram, op. cit., s. 245. 623 #' Mao Tse Tung Selected Works, t. IV, s. 20120-20122, rozkaz z 13 lutego 1948 r. ss Kennan Memoirs 1925-1950, s. 376. # Samuel Wells "The Lessons of the Korean War", w: Francis Heller (red.) 7he Korean Wac a 25 Year P#erspective, Kansas 1977. B# Duncan Wilson 7Fto œ Yugoslavia, Cambridge 1979, s. 50 (pczypis). es Dżilas, op. cit., s.129,141. # Hingley, op. cit., s. 385; D. Wilson, op. cit., s.55. '# D. Wilson, op. cit., s. 61. #' Ibid., s. 87. '# Robert Conquest The Soviet h>lice S#stem, Londyn 1968, s. 41. #3 Hingley, op. cit., s. 388. " S. Wells, op. cit. 's Kennan Memoirs 1925-1950, s. 490. '# HNew York TimesH z dnia 3 sierpnia 1980 r.; S. Wells, op. cit. n Talbot (red.), op. cit., s. 269; HChina QuarterlyH, kwiecień-aerwiec 1964 r. #s Yer#n, op. cit., s. 407; S. Wells, op. cit. '# Robert C. Tucher "Swollen State, Spent Society: Stalin's Legacy to Brezhnev's Russia", w: HForeign Affairsm, nr 60, zima 1981/1982, s. 414-445. # Kotakowski, op. cit., t.111, s.132-135; Hingley, op. cit., s. 380-382. e' Zhores A. Medvedev 7he Rise and Faá of T. D. Lysenko, Nowy Jork 1%9 s.116-117. s# Robert Payne 7lte R–e and Fall of Stalin, Londyn 1968, s. 644. s HPrawdaH z dnia 17 lutego 1950 r., cyt. za: Hingley, op. cit., s. 508. &' Rigby Stalin, s. 71; Marr Slonim Soviet Russian L–erature, Nowy Jork 1964, s. 289. s Swetlana Allilujewa 7iventy Letteis, s.171,193,197, 206; Talbot (red.), op. cit., s. 263. # Robert Conquest Fbwer and Policy in the USSR, Londyn 1%l, s.100. s# Grey, op. cit., s. 4535-4544. se Kennan Memoirs 1950-1963, s.154-156. # Hingley op. cit., s. 404. # Rigby Stalin, s. 81. 9' Conquest Fnwerand Pelicy, s.165-166; Rigby Stalin, s. 66-67; Hingley, op. cit., s. 414. # Swetlana AOilujewa After One Year, s. 365; Hingley, op. cit., s. 393-395, 416. # K. P S. Menon The Flying 7ioika: extractsfrom a diary, Londyn 1963 s. 27-29. # Swetlana Allilujewa 7iventy Letters, s.13-18. es Hingley, op. cit., s. 424-427. % Sidney Olson "The Boom", w: ##FortuneH z czenvca 1946 r. 9# Kennan Memoirs 1950-1963, s.191-192. # Alan Harper 7he Politics ofLoyalty, Nowy Jork 1%9. # Roy Cohn McCanhy, Nowy Jork 1968, s. 56 i n. 'o" Richard Rovere Senator Joe McCarthy, Londyn 1960, s. 51. 624 'o' L#rt. za: Arthur Schlesinger Robert Kennedy and his ?Œmes, Boston 1978. '# Edwin R. Bayley Joe McCarthy and the Press, University of Wisconsin 1981, s. 66-87, 214-222. '# Kennan Memoirs l950-1963, s. 220. '# Barton J. Bernstein "New Light on the Korean War", w: #lnternational History RevievH, nr 3/1981, s. 256-277. '"# Robert Griffth 7he Pblitics of Feac Joseph McCarthy and the Senate, Le#ƒngton 1970; Richard M. Fried Men Against McCanhy, Nowy Jork 1976. '"s Fred I. Greenstein "Eisenhower as an Activist President: a look at new evidence", w H Political Science QuarterlyH, zima 1979/1980; Robert Wright Ike and Joe: Elsenhower œ Whlte House and Demise ofJoe McCarthy, Princeton 1979, nie publikowane tezy. '"# Trohan, op. cit., s. 292. '"s Emmet John Hughes Ordeal ofPowec a Fblitical Memoir ofthe Eisenho- wer Years, Nowy Jork 1%3, s. 329-330. '"s Richard Nixon Six Crises, Nowy Jork 1%2, s.161. "o Greenstein, op. cit.; zob. także Douglas Kinnaird President E–enhower and Strategic Management, Leiƒngton 1977. ''' Sherman Adams First Hand Report, Nowy lork 1%1, s. 73. "z Trohan, op. cit., s.111. "3 Robert H. Ferrell 7he E–enhower Diańes, Nowy Jork 1981, s. 23#232. "# Kennan Memo–s 1950-1963, s.1%. "5 Verno A. Walters Silent Missions, Nowy Jork 1978, s. 226. "6 Zob. Robert A. Divine Eisenhowerand the Cold War, O>#ord 1981. ''# Public Papers ofDwight D. Etsenhowerl954, Waszyngton 1960, s. 253, 206. "B Zob. Richard H. Immerman 7he USA and Guatemala 1954, nie publi- wane tezy doktoratu, Boston College 1978, cyt. za: Greenstein, op. cit.; Ri- chard Cotton National–m in Iran, Pittsburg 1964. "9 Joseph B. Smith Fomait ofa Cold Wamor, Nowy Jork 1976, s. 229-240; Schlesinger Robert Kennedy, s. 455, 457. '#" C. L. Sulzburger A Long Row of Candles, Nowy Jork 1%9, s. 767-769. '2' Kennan Memoirs 1950-1963, s.183. '# Sherman Adams, op. cit. roz.17, s. 360 i n. '# Zob. Joan Robinson What has become ofthe Keynesian Revolution?, w: Milo Keynes (red.), op. cit., s.140. '24 Arthur Larsen Elsenhower the President that Nobody Knew, Nowy Jork 1968, s. 34.   11) 21) 31) 41. l1 .1 .1 .1 .1 .1 rI.A.1.a  MALKOM qrt50 33cb6121 33cb62d3 8ac 34 dc 0 1 p t c 0 2 z 0 48 0 0 0 0 n n 12.00 0.0 2.0 --- d 1 8 1    1 1 1 ff 0 1 1 ROZDZIAŁ CZTERNASTY Ten sam proces historyczny, który stworzył supermocarstwa, postawił tradycyjne mocarstwa w trudnej sytuacji. Jaka była ich rola? Kraje pokonane, Francja, Niemcy i Japonia, z koniecznoœci musiały dokonać zasadniczych przewartoœciowań. Ale Anglia nie była pokonana. Stała samotnie i przetrwała zwycięsko. Czy nie mogła pozostać takš, jakš była dawniej? Churchill desperacko walczył o interesy brytyjskie, zwalczajšc opinię Roosevelta, że Stany Zjednoczone i Zwišzek Radziecki to dwa mocarstwa "idea- listyczne", a Wielka Brytania to chciwy stary imperialista. Znał bezdenny cynizm, który znalazł odbicie w powiedzonku ambasado- ra Majskiego, że straty aliantów i nazistów zawsze sumuje w tej samej kolumnie'. Churchill powiedział ambasadorowi brytyjskiemu w Moskwie, że Rosji "nic nigdy nie skłoni do działania, oprócz własnych interesów i totalnej, zimnokrwistej pogardy dla naszego życia i naszych interesów"2. Miał ponurš pewnoœć, że Rosja pragnie rozedr Leć Imperium Brytyjskie na kawałki i ucztować na jego szczšt- kach; że także Ameryka, wspomagana przez dominia - a zwłaszcza Australię i Nowš Zelandię - dšży do dekolonizacji. H. V Evatt, kłótliwy minister spraw zagranicznych Austral, doprowadził do wpisania tego pojęcia do Karty ONZ'. W Jałcie Churchill warczał: "Dopóki żyję, nie pozwolę, by Anglia przekazała komuœ władzę"'. W pót roku póŸniej wyborcy odebrali władzę Churchillowi. Jego następcy z Labour Party mieli w planie rozbrojenie, dekoloni- zację, przyjaŸń ze Zwišzkiem Radzieckim i budowę państwa opie- kuńczego. W praktyce znaleŸli się na łasce losu. W sierpniu 1945 c.  626 lord Keynes przedstawił im dokument wskazujšcy, że państwo jest bankrutem: bez pomocy amerykańskiej "żadne nadzieje tego kraju nie majš podstawy ekonomicznej"5. Ernest Bevin, przywódca zwišzków zawodowych mianowany ministrem spraw zagranicz- nych, zaczšł od hasła: "Lewica dogada się z lewicš" i miał nadzieję, że Rosja podzieli z Angliš tajemnice #mby atomowej. Ale już wkrótce mówił do swego kolegi Hugha Daltona: "Mototow jest taki sam, jak komnniœci w lokalnych oddziałach Labour Party. Jeœli go potraktujesz ostro - wykorzysta to, żeby się skarżyć na krzywdę; a jeœli go potraktujesz życzliwie, to zwiększy wymagania i następnego dnia będzie cię obrażał'#. Anglia chciała zorganizowania systemu zbiorowego bezpieczeństwa i stopniowo Bevin stał się uosobieniem tego zamiaru. W 1949 r. powiedział do Mołotowa: "Chcecie wcišg- nšć Austrię za swojš żelaznš kurtynę? Nie uda się wam. C:hcecie dostać Turcję i cieœniny? Nie będziecie ich mieli. Chcecie mieć Koreę? Nie będziecie jej mieli. Nie wychylajcie tak głowy, bo jš wam obetnš któregoœ dnia"'. Polityka Bevina oznaczała dla Angli koniecznoœć udziału w wyœcigu zbrojeń strategicznych. Dokładnie w rok po przedstawieniu rzšdowi raportu.Keynesa o bankructwie 1 stycznia 1947 r. szef sztabu sił powietrznych zażšdał bomby atomowej. Specyfikacja pierwszej brytyjskiej bomby została ustalona 1 stycznia 1947 r.# Wybitny angielski specjalista od badań nuklearnych, P S. M. Blackett, sprzeciwiał się powstaniu bomby brytyjskiej, lecz póŸniej doszedł do wniosku, że Anglia może i powinna zajšć postawę neutralnš w stosunku do Ameryki i Rosji sowieckiej#. Główny doradca naukowy, Sir Henry Tizard, też był przeciwny niezależnej broni #uklearnej: "My nie jesteœmy wielkim mocarstwem i nigdy już nim nie będziemy. Jesteœmy wielkim narodem, ale jeœli dalej będziemy zachowywaE się jak wielkie mocarstwo, to przestaniemy się zachowywać jak wielki naród"'". Lecz opiniš Tizarda zachwiał fakt, że Sowietom udało się dokonać eksplozji atomowej już w sierpniu 1949 r. - przypisał to kradzieży materiałów. W każdym razie w styczniu 1947 r., gdy Anglia była u szczytu straszr>ego #yZysu paliwowego i właœnie miała przerzucić na Trumana ciężarwydatków w Grecji i Turcji, podjęto decyzję budowy bomby. W podejmowaniu tej decyzji brali udział tylko Attlee, Bevin i czterech innych ministrów''. Koszta "zagubiońo" wœród innych wydatków i ukryto przed parlamentem. Churchill po powrocie na ur Lšd premiera w 627 1951 r. stwierdził ze zdumieniem, że wyłożono w ten sposób potajemnie 100 mln funtów i prace sš już zaawansowane'2. Decyzja stworzenia bomby, sukces w konstruowaniu i wdraża- niu projektu, niewštpliwie utrzymały Anglię w œcisłej czołówce #stw przez następnych trzydzieœci lat. Po pierwszym próbnym wybuchu brytyjskiej bomby atomowej (koło wyspy Monte Bello, w paŸdzierniku 1951 r.) Amerykanie zaproponowali, by znów podjšć współpracę w badaniach atomowych. Próbny wybuch pierwszej brytyjskiej bomby wodorowej (na Wyspach Bożego Narodzenia, w maju 1957 r.) nadał tej wspótpracy formę oficjalnš: w Kongresie amerykańskim wniesiono poprawkę do aktu McMahona z 1946 r., iż umów dwustronnych z lat 1955 i 1958 r. nie można wypełnić, chyba że Wielka Brytania będzie posiadała broń nuklearnš. Po przyjęciu do klubu państw atomowych Anglia mogła odegrać czotowš rolę w negocjacjach lat 1958-1963, dotyczšcych przerwania prób atomowych i w całym procesie, którego wynikiem był traktat o nierozprzestrzenianiu broni jšdrowej z 1970 r. Aneurin Bevan w 1960 r., bronišc bomby brytyjskiej przed swymi kolegami z Labour Party, użył słynnego okreœlenia, że angielski minister spraw zagra- nicznych bez tej bomby "wchodziłby jak nagi na salę obrad całego œwiata". le to sformułował. Przede wszystkim Anglia bez niej w ogóle nie brałaby udziału ani w tych, ani w innych negocjacjach œwiatowych, ponieważ klub państw atomowych,jak każdy inny klub dżentelmenów, nie wpuszcza nagich na salę swoich obrad. Umowa anglo-amerykańska z Nassau w roku 1962 dawała Anglii prawo posiadania 64 nowoczesnych wyrzutni rakietowych, w stosunku do 1 tys. 38 wyrzutni amerykańskich i okoto 265 posiadanych przez Sowietów. W 1977 r. odpowiednie liczby wynosiły: Ameryka -11 tys. 330, Rosja - 3 tys. 826, Anglia -192; właœnie ten proporcjonalny spadek w produkcji brytyjskiej spowodował wykluczenie Anglii z SALT (Strategic Arms Limitation Talks - dyskusji o ograniczeniu broni strategicznej), mimo że w tym czasie angielskie "œrodki odstraszania" mogły zniszczyE wszystkie wielkie miasta i oœrodki przemysłowe Zwišzku Radzieckiego oraz pozbawić życia 20 mln ludzi'3. Tak więc w latach 1946-1946 aksjomatem polityki brytyjskiej stało się zaangażowanie wraz ze Stanami Zjednoczonymi w budowę wspólnego systemu zabezpieczeń przed ekspansjš sowieckš- wkładem Anglii była jej broń nuklearna. Mimo wszelkich zmian 628 rzšdów i nastrojów ten aksjomat przetrwał w polityce brytyjskiej do lat siedemdziesištych. Lecz był to jej jedyny stały element. Cała reszta to zamieszanie i brak zdecydowania. Nastšpiło załamanie woli, brak okreœlonej wizji przyszłoœci. Zdawało się, że w końcu lata 1945 imperium i Wspólnota Brytyjska wróciły do poziomu z roku 1919: obejmowała swš władzš niemal trzeciš częœć ziemi. Oprócz własnych posiadłoœci zarišdzała koloniami włoskimi w Afiyce Północnej i Wschodniej, wielu byłymi koloniami francuskimi, a także wielu wyzwolonymi koloniami w Azji i Europie, włšczajšc w to olœniewajšce kolonie, takie jak Indochiny oraz Indie Holender- skie. Żaden naród nie był nigdy obcišżony aż tak wielkš odpowie- dzialnoœciš. W dwadzieœcia pięć lat póŸniej nic z tego nie zostało. Historia nie widziała jeszcze nigdy zmiany tak wielkiej i tak gwałtownej. W miarę postępujšcej dezintegracji mówiono często, że zapo- wiedziš upadku imperium było poddanie się Singapuru w 1941 r. To nieprawda. W 1941 r. nie zdarzyło się nic haniebnego. Dowódz- two obrony miasta poniosło wprawdzie klęskę, ale nie należy się wstydzić tej kampan jako całoœci. Brytyjczycy na Malajach nie traktowali Japończyków z pogardš i nie okazywali aroganckiej pychy. Wprost przeciwnie, bardzo dokładnie przepowiedzieli, co się stanie, jeœli ich garnizon nie będzie uzupełniony, a przede wszystkim dozbrojony. Nie zrobiono tego - postanowiono ratować Rosję. W tej sytuacji zaledwie trzy i pół dywizji Wspólnoty Brytyj- skiej przez 70 dni powstrzymywało w zatoce 200 tys. uzbrojonych i doœwiadczonych żołnierzy japońskich, których wspierały przewa- żajšce siły morskie i powietrzne. Zresztš obraz zwycięstwa Japoń- czyków został całkowicie zatarty wielkoœciš japońskiej klęski. W Singapurze poddało się 91 tys. żołnierzy angielskich. Kiedy zaœ generał Itagaki w 1945 r. wręczył swój miecz admirałowi Mount- battenowi, miał w Singapurze 656 tvs. żotnierzy. W innych punktacfz Anglicy przvjęli kapitulację ponad miliona ludzi. Poddało się 3 mln 175 tys. uzbrojonych Japończyków, którzy w ogóle nie walczyli. Była to największa klęska, jakš kiedykolwiek odniósł jakiœ naród azja- tycki lub kolorowy. Okazało się, że zachodnia (tj. biała) technologia i organizacja nie tylko marginesowo, lecz w każdej dziedzinie przewyższa inne. Było to zwycięstwo w stylu kolonialnym, zwycięs- two siły ognia nad siłš mięœni, nie tylko typowe, lecz wręcz archetypiczne". 629 Nic też nie dowodziło braku lojalnoœci narodów poddanych Imperium Brytyjskiemu. Wręcz przeciwnie. Japończycy czynili wszelkie wysiłki, by utworzyć Indyjskš Armię Narodowš oraz nie- zależny rzšd, i zupełnie im się to nie udało. Rzšd powstały w paŸdzierniku 1942 r. pod pnywództwem Chandry Bose'a założył swš stolicę w Rangunie i wypowiedział wojnę Wielkiej Brytanii. Indyjska Armia Narodowa rozpadła się przy pierwszych starciach z Armiš Indyjskš. Japończykom udało się namówić zaledwie 30 tys. osób wojskowych i cywilnych do służby przeciwko Anglikom. Wiele tysięcy jeńców hinduskich wolało tortury i œmierć niż złamanie przysięgi na wiernoœć. Na przykład 200 oficerów i żotnierzy z 2/15 pułku pendżabskiego, których wzięto do niewoli w Kuching, za- mordowano w kwietniu 1945 r. Bito ich, obcinano głowy lub kłuto bagnetami. Częœć narodu politycznego Ind była przeciwna wojnie, lecz nie miało to wptywu na naród wojskowy. W latach 1914-1918 w armii brytyjskiej służyło 1 mln 457 tys. Hindusów, podczas gdy w wojnie œwiatowej ich liczba przekroczyła 2 mln 500 tys.; liczba Hindusów odznaczonych Krzyiem Wiktor wzrosła z 11 do 31'5. Kto reprezentował Indie? Naród polityczny czy naród wojsko- wy? I czy w ogóle ktoœ może reprezentować Indie? W roku 1945 w Indiach było 400 mln ludzi: 250 mln Hindusów, 90 mln muzułma- nów, 6 mln sikhów, miliony członków sekt, buddystów,chrzeœcijan; 500 niezależnych ksišżšt i maharadżów; istniały 23 języki główne i 200 dialektów; 3 tys. kast z szeœćdziesięciomilionowš kastš "niety- kalnych" na samym dole hierarchii; 80% narodu żyło w 500 tys. wiosek, do większoœci z nich nie można było się dostać nawet bitš drogš. W roku 1917 w czasie reformy Montagu zapadła decyzja, by ze względów praktycznych rozpoczšć Qroces przekazywania wła- dzy nad tym ogromnym i tak niejednolitym narodem nie przywód- com wojskowym, nie przvwódcom gospodarczym, rasowvm, re- ligijnym czy tradycyjnym - albo tym, którzv łšczyli te wszystkie cechy - lecz niewielkiej elicie, która prcyswoiła sobie ideologię i technikę, a nade wszystko język polityków Zachodu. Decyzję tę utwierdziła jeszcze reakcja na Amritsar. #Vskazywała ona, że władza angielska nie zamierrajuż utrzvmywać rzšdów prawa za wszelkš cenę. # Del#et z 1935 r. wprowadził proces abdykacji w życie. Establrshment brytvjski robił dużo hałasu, ale wiedział dckładnie, co się dzieje. Baldwin, szara eminenc#a J. C. C. Davidsona, donasił mu: Rzeczywiœcie, Gandhi narzucił brytyjskiemu rzšdowi, wice- królow‹, a do pewnego stopnia i stanom przekonanie, że paru ƒ30 nie dopieczonych, nie dokształconych agitatorów publicz- nych prezentuje poglšdy 365 milionów ciężko pracujšcych i doœE zadowolonych hodowców. Zdaje mi się, że pchła wystraszyła słonia'g. Indie sš najlepszym przykładem tego procesu, dzięki któremu w XX wieku œwiat opanowali zawodowi poGtycy. Reformy stworzy- ły wyodrębniony system reprezentacji. Do manipulowania nim zorganizowała się pewna grupa ludzi, ptzeważnie prawników, któ- rzy w odpowiednim czasie przejęli władzę. Dialog toczył się tylko między starš a nowš elitš, zwykli ludzie nie brali udziału w grze chyba, że jako gigantyczny thim w tle. Taki proces powtarzał się w całej Azji i Afryce. Zachowywano formy przyjęte z Westminsteru, Paryża czy Waszyngtonu, treœE pojawiała się rzadko lub wcale. Bolszewicy Lenina w 1917 r., kadry KPCh Mao w 1949 r. i kong- resmeni Indii dochodzili do władzy różnymi drogami. Ale to jedno mieli wspólne: wszystkie trzy nowe rzšdzšce grupy składały się z ludzi, którzy nigdy w życiu nie zajmowali się niczym, prócz polityki, i poœwięcili życie na wykorzystywanie doœć giętkiego pojęcia, zwa- nego demokracjš. Lenin zapewnił sobie prawo do władzy metodami caudillo; Mao - metodami wojownika; Gandhi i Nehru weszli w próżnię powstałš po upadku woli rzšdzenia. Dekret z 1935 r. pozbawił władzę możliwoœci rzšdzenia, chyba że za pomocš nieustannych represji. Częœciowo pod wpływem Roosevelta Churchill zgodził się w 1942 r. wydać deklarację gwarantujšcš Indiom po wojnie samo- rzšdnoœć. Dnia 28 lipca był na œniadaniu u króla Jerzego VI. W dzienniku króla znajduje się notatka: "7askoczył mnie mówišc, że jego koledzy i obie, czy wszystkie trzy partie w Parlamencie sš gotowe zostawić po wojnie Indie Hindusom"". Okazało się to zgodne z prawdš. W latach 1945-1947 dyskutowano o czasie i sposobie, a nie o fakcie odejœcia Anglików z Ind. Ustawa o niezawisłoœci Ind, która stała się prawem 18 lipca 1947 r., przeszła bez protestu przez obie izby parlamentu i towarzyszyła jej prawie zupełna obojętnoœć opinii publicznej. Nie wiadomo doprawdy, jak Indie zdobyłyby niezawisłoœć gdyby znużona Anglia nie abdykowała tak szybko. Gandhi nie był wyzwolicielem, lecz politycznym dziwakiem, który mógł prospero- wać tylko w œrodowisku osłanianym przez angielski liberalizm. Był o rok starszy od Lenina, z którym miał wspólne, quasi religijne podejœcie do polityki, choE jego bzik polityczny bardziej przypomi- 631 nał Hitlera, młodszego od niego o dwadzieœcia lat. W języku rodzinnym Gandhiego, gudżarati, jego nazwisko oznacza "sprze- dawca żywnoœci". Zarówno on, jak i jego matka, po której odzie- dziczył chroniczne zatwardzenie, mieli obsesję na punkcie funkcji organizmu, jedzenia i wydalania. Ta mania jeszcze się nasiliła, gdy pojechał do Londynu i obracał się tam w kręgach wegetariańskich. ů O intymnych szczegótach jego życia wiemy więcej niż o innych postaciach historycznych. Żył na oczach wszystlƒch w swoim ashram, czyli zgromadzeniu religijnym, obsługiwany przez liczne grono oddanych kobiet, z których większoœE chętnie opisywała jego zwy- ezaje z najdrobniejszymi szczegółami. Już w połowie lat siedem- dziesištych istniało ponad 400 jego biograf, a wydanie angielskie jego wypowiedzi, zebranych przez 50 badaczy i 30 urzędników Ministerstwa Informacji Indii (które w tym celu utworzyło specjal- ny departament), będzie liczyło 80 tomów, każdy przeciętnie po 550 stron'e. Wstajšc rano Gandhi pytał najpierw kobiety, które go obsłu- giwały: "Czy wasze kiszki dobrze działały dziœ rano, siostry?" Jednš z jego ulubionych ksišżek było Zatwardzenie a nasza cywilizacja; czytałjš stale na nowo. Był przekonany, że zło pochodzi z brudnego lub niewłaœciwego jedzenia. Mimo że jadł z wielkim apetytem - "To był jeden z najbardziej głodnych ludzi, jakich znałem", powiedział pewien jego uczeń - jedzenie trzeba mu było stacannie wybierać i przygotowywać. Pił najchętniej mieszaninę wody z sodš, miodem i sokiem cytrynowym, a wszystkie swoje wegetariańskie dania pr Le- # gryzał żujšc wielkie iloœci siekanego cz#nku, którego miseczka stała obok talerza (nie miał węchu, co w Indiach jest cechš pożytecz- nš)'e. Doszedłszy do wieku œredniego Gandhi zaczšł się wrogo odnosić do swojej żony i dzieci, a właœciwie do spraw płci. Uważał, że kobiety sš lepsze od mężczyzn, bo sšdził, że seks nie sprawia im przyjemnoœci. Przeprowadzał tak zwane eksperymenty Brahma- charya ze spaniem w towarzystwie nagich dziewczšt, tylko żeby się ogrzaE. Jedyny wytrysk nasienia w latach œrednich i póŸnych miał we œnie, w 1936 roku, gdy liczył lat szeœćdziesišt szeœć - bardzo go to zaniepokoiło#. Ekscentrycznoœć Gandhiego podobała się temu narodowi, który czci œwiętš niezwykłoœć. Lecz jego nauki nie miały wiele wspólnego z problemami i aspiracjami Indii. Tkactwo ręczne nie miało sensu w kraju, którego głównym przemysłem jest produkcja tekstyliów. Polityka żywnoœciowa Gandhiego doprowadziłaby do 632 masowego głodu. Na utrzymanie Gandhiego w ashram, z jego bardzo kosztownym "prostym" smakiem i niezliczonymi sekretar- kami oraz służšcymi, trzech ksišżšt - kupców dawało wielkie sub- sydia. Ktoœ z jego otoczenia zauważył: "Utrzymywanie Gandhiego w biedzie kosztuje ciężkie pienišdze"2'. W ogóle zjawisku Gand- hiego towarzyszyła wyraŸna atmosfera największego oszustwa XX wieku. Jego metody mogły działaE tylko w ultraliberalnym impe- rium. Nie w tym rzecz, że Anglicy traktowali go tak wyrozumiale- pisał George Orwell - lecz w tym, że on zawsze potrafił kierować opiniš publicznš (...) Trudno sobie wyobraziE, jak można by sto- sować metody Gandhiego w kraju, gdzie przeciwnicy reżimu zni- kajš w nocy i więcej nikt o nich nie słyszy. Bez wolnoœci prasy, bez prawa do zebrań nie tylko nie można odwołać się do opinii zagra- nicznej, lecz nawet powołać do życia masowego ruchu (...) Czyżjest w tej chwili jakiœ Gandhi w Rosji?# Cała kariera Gandhiego wykazała tylko jedno: nierepresyjny charakter władzy angielskiej i jej gotowoœć do abdykacji. A Gandhi rozrzutnie szafował zarówno pieniędzmi, jak życiem ludzkim. Wy- padki lat 1920-1921 wskazujš, że choć umiał organizować ruchy masowe, to nie potrafił ich kontrolować. Niemniej dalej grał rolę ueznia czarnoksiężnika, podczas gdy rachunek strat w ludziach rósł w setki, potem w tysišce i dziesištki tysięcy, a rosło też ryzyko konfliktów rasowych i religijnych. Ta nieznajomoœć reguły prawdo- podobieństwa na subkontynencie straszliwie podzielonym sprawia, że bez sensu staje się wyznanie Gandhiego, iż w żadnych okolicz- noœciach nie odebrałby nikomu życia. Podobnš cechę rażšcej lekkomyœlnoœci posiadał Jawaharlal Nehru. Był to bramin z kasty kaptańskiej, która w nowych czasach (co typowe) zajęła się prawem i politykš. Był jedynakiem, mamin- synkiem, wychowanym przez guwernantki i teozofów - potem znalazł się jako wygnaniec w Harrow (gdzie był znany jako Joe) i w Cambridge. Jako młody człowiek prowadził życie modnisia w Londynie i w znanych uzdrowiskach, za 800 funtów rocznie. ł.atwo się nudził. Pozwolił, by ojciec, ciężko pracujšcy prawnik w Allacha- badzie, wybrał mu żonę, także braminkę z Kaszmiru. Lecz, podob- nie jak Lenin, nigdy nie wykazywał chęci do podjęcia pracy na utrzymanie swojej rodziny. Jego ojciec uskariał się: "Czy miałeœ kiedy czas, by dopatrzeE biednych krów (...) mam na myœli twojš matkę, twojš żonę, dziecko i siostry, zredukowane do roli krów 633 wyłšcznie pr Lez karygodnš niedbałoœE twojš i mojš? (...) Nie sšdzę, by człowiek, który jest w stanie zagłodziE własne dzieci, mógł zrobić coœ dobrego dla narodu"#. Nehru włšczył się do polityki na poczštku kampan Gandhie- go, a w 1929 r. Mahatma zrobił go pr Zewodniczšcym Kongresu. Zabawiał się w życie wieœniacze: "Miałem zaszczyt pracować dla nich, przebywaE z nimi, mieszkać w ich glinianych chatach i z całym szacunkiem dzieliE z nimi biedne pożywienie" -jak to okreœlał. Był uwięziony za agitację w tym samym czasie, gdy Hitler pisał w Laudsbergu: "To będzie nowe doœwiadczenie, to coœ znaczy". Uwa- żał, że Indie można ocaliE "studiowaniem ksišżek Bertranda Rus- sella". Był w pewnym sensie postaciš z Bloomsbury, upolitycz- nionym Lyttonem Stracheyem, przeniesionym w klimat egzotyczny. " Intelektualista z intelektualistów" - pisał Leonard Woolf. "Skoń- czony arystokrata, wyrafinowanie i kultura, w shiżbie krzywdzo- nych" - entuzjazmowała się pani Webb2". Połknšł w całoœci leki społeczne europejskiej lewicy, zachwycał się Republikš Hiszpań- skš, procesy pokazowe Stalina akceptował tak, jak mu je pokazano, był pacyfistš i zwolennikiem jednostronnego rozbrojenia. Lata wojny spędził przeważnie w więzieniu za rzekomy przewrót w 1942 r., który zyskał bardzo małe poparcie. W ten sposób zapoznał się dokładnie z hinduskim systemem penitencjarnym. Lecz o procesie tworzenia dóbr i administrowania nimi, o żywieniu i zarzšdzaniu ` czterystumilionowym narodem nie wiedział nic. Zdaje się, że do r końca lat czterdziestych uważał, że Indie sš niedostatecznie zalud- nione#. Niemal do ostatniej chwili nie chciał uwierzyć, że gdy tylko władze brytyjskie oddadzš rzšdy, to muzułmanie zażšdajš dla siebie osobnego państwa - tak mało znał Indie. Jeszcze bardziej zdumiewajšca była jego opinia, że to w zasadzie rzšdy brytyjskie stworzyły w Indiach sekciarstwo, które przecież występowało tu epidemicznie przed wiekiem XIX i wystšpiło ponownie dopiero po ruchu Gandhiego i wypadkach w Amritsar. W 1946 r. powiedział do Jacques'a Marcuse'a: "Kiedy Anglicy odejdš, nie będzie w Indiach więcej zatargów społecznych"#. A w rzeczywistoœci powojenne wybory w Indiach (gdzie wszys- tkie miejsca w parlamencie, przeznaczone dla muzułmanów, zajęli członkowie Lig Muzułmańskiej ze swoim programem rozbioru kraju), œwiadczyły, że podział jest nieunikniony, a gwałtowne roz- ruchy - prawdopodobne. Przekazywanie władzy opisuje się jako zręczny manewr angielskich i indyjskich przywódców. W istocie zaœ 634 rzšd angielski po prostu utracił władzę. Dnia 20 lutego 1947 r. lord Mountbatten został mianowany wicekrólem; gospodarka brytyjska była wówczas na granicy upadku i wicekrólowi polecono, żeby robił, co chce ("carte blanche", jak powie#iał do króla), byle utrzymał się do czerwca 1948 r., do dnia przyznania Indiom nieza- leżnoœci#. Masakry zaczęły się, zanim w ogóle dotarł do Ind. Churchill był zdania, że "termin aternasw mi#i#' j#t fatalny dla prawidłowego przekazania władzy", ponieważ zostawia ekstremis- tom obu stron czas na zorganizowanie się. Poprzedni wicekról, lord Wavell, uważał, że Anglia powinna przekazać kraj zjednoczony, pozostawiajšc samym Hindusom dzielenie go, jeœli tego zechcš. Generał Sir Francis Tuker, który przygotował plan podziału na wszelki wypadek, uważał, że rozłam w kraju jest nieunikniony, jeœli przekazywanie władzy będzie się odbywać poœpiesznie. Mountbat- ten przyœpieszył ten proces. W dwa tygodnie po swoim przyjeŸdzie podjšł decyzję na rzecz podziału. Sir Cyryl Radcliffe, który prze- wodził komisji do spraw granic, musiał sam podejmować decyzje, bo hinduscy i muzułmańscy członkowie komisji byli zbyt wystrasze- ni, by swobodnie decydować. Rezultat był podobny do załamania się imperium habsburskie- go w latach 1918-1919: usunięto zasadęjednoczšcš i wwyniku tego więcej problemów powstało niż znikło. Ksišżęta zostaG bez oparcia. O klanach i sektach mniejszoœciowych po prostu zapomniano. Nietykalnych zignorowano. Wszystkie prawdziwe trudnoœci - prob- lemy Pendżabu, Bengalu, Kaszmiru, #'#i#y p#ocno-wsćhodniej, Sindu, brytyjskiego Beludżystanu - pozostawiono, aby się rozwiš- zały same. Mountbatten miał talent do wystšpień publicznych i dzielnie stawiał czoła sytuacji, lecz przekazywanie władzy i podział kraju przebiegały w katastrofalnym zamieszaniu. Był to fatalny koniec dwóch stuleci bardzo sprawnych rzšdów, opartych na bluf- fie. Jakieœ 5-6 mln ludzi uciekało przed œmierciš we wszystkich kierunkach, na przykład pochód przerażonych Hindusów i sikhów z zachodniego Pendżabu cišgnšł się na przestrzeni 57 mil. Dwu- dziestotrzytysięczne siły ochrony granic były zbyt słabe; zresztš niektóre oddziały mogły zaczšE się zabijaE między sobš#. RzeŸ sięgnęła nawet do niezrównanego pałacu Lutyens, gdzie zamordo- wano częœć służby lady Mountbatten. Ona sama pomagała znosić ich trupy do kostnicy. Gandhi, który sprawił to wszystko, zwierzał się jej: "To jest w historii œwiata zdarzenie nieporównywalne z niczym i muszę ze wstydem spuœciE głowę"#. Nehru, który wyobra- –35 żał sobie wyzwolonych Hindusów tak, jak ludzie z Bloomsbury, teraz musiał przyznaE lady Ismay: "Ludzie zupełnie stracili rozum i zachowujš się gorzej niż zwier Lęta"#. Wœród ońar znalazł się Gandhi, zamordowany w styczniu 1948 r. przez jednego z fanatyków, którzy uwierzyli, że nadeszła ich godzi- na. Nigdy się nie dowiemy, ilu jeszcze zginęło wraz z nim. W tamtym czasie oceniano iloœć zabitych na I-2 mln. Nowsze obliczenia po- dajš liczbę 200-600 tys.3', istnieje bowiem ogólna tendencja do pomniejszania i zapominania tych wypadków, z obawy by się nie powtórzyły. W czasie anarchii wyrzšdzono też wiele innych krzywd. W swoim rodzinnym kraju, w Kaszmirze, Nehru narzucił władzę hinduskš siłš, przy użyciu wojska ( mimo że większoœE mieszkańców Kaszmiru to muzułmanie) i tylko na tej podstawie, że rzšdził nim Hindus - muzułmanie byli tam barbarzyńcami. W Hajderabadzie, gdzie rzšdzšcym był muzułmanin, a większoœć mieszkańców Hin- dusami, odwrócił zasadę i znowu użył wojska pod pretekstem, że "los Hajderabadu spoczywał w rękach szaleńców"#. W ten sposób Kaszmir, najpiękniejsza prowincja Indii, też został podzielony i # takim jest jeszcze po trzydziestu latach; w ten sposób także przygo- towano grunt dla dwóch wojen między Indiami i Pakistanem. Nehru rzšdził Indiami przez siedemnaœcie lat i założył dynastię parlamentarnš. Był władcš popularnym, choć niesprawnym. Robił, co mógł, aby Lok Sabha, parlament lnd, działał. Spędzał w nim wiele czasu. Był jednak zbyt wielkim autokrata, by pozwolić na rozkwit władzy parlamentarnej. Jego rzšdy były teatrem jednego aktora. "Sšdzę, że gdybym odszedł, to byłaby to niemal klęska"- ů mawiał z upodobaniem#. Ten poglšd podzielano powszechnie za granicš: "Największa osobistoœć Azji" - pisał Walter Lippmann. "Gdyby nie istnia#, należałoby go znaleŸć" - mówił Dean Acheson. "Tvtan na miarę œwiatowš" głosił ##CSristian Science Monitor##. "Pan Nehru moŸe nie chwalac się powiedzieć, że Delhi to szkoła Azji" - odpowiadał ##Guardian##. Adlai Stevenson uważał, że to jeden z niewielu ludzi zasługujšcych, "by już za życia nosić aureo- lę"#. Nehru prvwatnie zaczšł wštpić w to wszystko. .,To straszne pomyœleć, że może tracimy wszysćkie swoje zalety i nasiškamy podłoœciš oportunistycznej polityki" - napisał w roku 1948. Prze- prowadził reformę rolnš, ale skorrystało z niej tylko niewielu bogatych chłopów. Na produkcję rolnš reforma ta nie miała w # ogóle wptywu. Co do planowania, to Nehru sadził, iż "zmieni ono obraz kraju tak zupełnie, że œwiat się zadziwi". Ale nic wielkiego 636 się nie stało. W 1953 r. przyznał, że w sprawach gospodarczych zupełnie stracił rozeznanie. Od czasu do czasu lubił otworiyć na przykład jednš czy drugš tamę, lecz póŸniej przestało go to intere- sować. Ogólnie "działamy coraz bardziej podobnie do starego rzšdu brytyjskiego - pisał do generała-gubernatora Rajagopala- chari - "tylko mniej skutecznie"#. Zdaje się, że Nehru po prostu nie umiał rzšdzić. Codziennie spędzał cztery, pięć godzin dyktujšc aż oœmiu maszynistkom odpowiedzi na 2 tys. listów, które dzień w dzień wysyłali do jego biura rozżaleni obywateles. Za to lubił wygłaszać przemówienia na temat moralnoœci mię- dzynarodowej na forum œwiatowym. W latach pięćdziesištych stał się głównym twórcš tego oszustwa wyiszego stopnia. Starał się o nowe tereny dla kraju: w 1952 r. podbił plemię Naga, używajšc do tego wojska (ale sprzeciwił się strzelaniu do tego plemienia z karabinów maszynowych umieszczonych na pokładzie samolotu). Gdy portugalska Goa uparcie odmawiała zorganizowania powsta- nia i przyłšczenia się do Indii, posłał "ochotników" i wyzwolił jš siłš. Poza granicami natomiast oskarżał imperializm, w każdym razie ten zachodni. Uważał, że zachowanie Amerykanów w Korei udowodniło, iż sš oni "bardziej histeryczni niż jakikolwiek inny naród, oprócz może Bengalczyków" (którzy nadal masakrowali się nawzajem aż do lat pięćdziesištych). Anglo-francuskie operacje przeciw Egiptowi w 1956 r. były "odwracaniem histor, czego nie możemy tolerować". "Nie mogę sobie wyobrazić gorszego przykła- du agresji"". Ale w stosunku do œwiata komunistycznego stosował zupełnie inne miary. W sprawach Rosji jego Bibfiš do końca zostały kłamliwe ksišżki pani Webb - "wspaniałe dzieło", jak je nazywał. Zwiedzajšc ten kraj w 1955 r. widział ludzi "szczęœliwych i wesotych (...) dobrze odżywionych". Uważał, że wolnoœci obywatelskich im nie brak. Odniósł "ogólne wcażenie zadowolenia", "każdy był zatrudniony i zajęty", a "jeœli były jakieœ skargi, to w mało ważnych sprawach"s. Nie wykazywał najmniejszego zainteresowania kolonializmem so- wieckim, nawet nie uznawał jego istnienia. Kiedy Sir John Kotela- wala, premier Cejlonu, skrytykował sowiecki system marionet- kowych rzšdów w Europie Wschodniej, Nehru odpowiedział na to gwałtownie. Odmówił potępienia inwazji sowieckiej na Węgry w 1956 r., tłumaczšc, że "brak mu informacji", lecz żeby mieć czyste sumienie złożył grzeczny, prywatny protest#. Oczywiœcie w sprawie Węgier Nehru nie mógł nic zrobiE. Mógł natomiast ocalić Tybet od inwazji i wchłonięcia go przez Chiny, których prawa do Tybetu były typowo imperialistyczne. Wielu Hindusów chciało, by podjšł dzia- łanie, on jednak nie zrobił nic. Sšdził jednak, że trzeba tłumaczyć agresję "chińskš psychologiš", której "tłem jest długi okres cier- pień""". Nie powiedział jednak, dlaczego cierpišcy Chińczycy mu- sieli rcucić się na bezbronnych Tybetańczyków i zgnieœć ich staro- żytnš społecznoœć jak pudełko zapałek, a ludnoœć wygnać do centralnych Chin i zastšpić chińskimi "osadnikami". Argumenty Nehru w obronie Chin sš takie same, jak argumenty używane w la- tach trzydziestych w obronie Hitlera; Nehru nie tylko był ostatnim # z wicekrólów, był też ostatnim z ustępliwych. W pewnym momencie Nehru chciał wystšpić w roli poœrednika . i wprowadzić Chiny na arenę międzynarodowš. Rozkoszował się mdłymi pochlebstwami Czou En-laja ("Wasza ekscelencja zna œwiat i Azję lepiej niż ja"). Jak bohatera uwielbiał męskiego, wo- jowniczego Mao i był oczarowany jego gniewem i ponurym sšsia- dem, Ho Chi-Minhem ("Piękna, szczera twar L, łagodna i pogodna"). W czasie pobytu w Chinach był " zaskoczony ogromnš reakcjš uczuciowš ludu chińskiego" na jego wizytę". Nie przyszło mu, jak widać, do głowy, że między Indiami a Chinami istnieje podstawowy konflikt interesów i że podbudowujšc prestiż Chin kręci sam na siebie potężnybicz. Pierwsze uder Lenie spadło w 1959 r. Otrzymawszy już od Pandita wszystko, co chcieli, Chińczycy zaczęli oczyszczać granicę w Himalajach i budować drogi wojskowe. W Nehru trafił jego własny pocisk: poszanowanie dla "praw" Chin do Tybetu. Wielki kryzys nastšpił w 1962 r., gdy znękany Nehru, zwiedziony nadmiernym zaufaniem do własnych generałów, wplštał się w wojnę i został pobity. Musiał się wtedy upokorzyć i poprosić Ame- rykę o natychmiastowš pomoc, bo w panice doszedłjuż do tego, że obawiał się chińskiego desantu spadochroniarzy w Kalkucie. Wa- szyngton wysłał więc "neokolonialne" C-130, a "imperialistyczna" Siódma Flota ruszyła w sukurs do Zatoki Bengalskiej. Wtedy chiński walec parowy w tajemniczy sposób nagle się zatrzymał i - Nehru, ocierajšc pot z czoła, z zadowoleniem przyjšł radę USA i zaakceptował propozycję przerwania ognia#. Ale był wówczas ~ staruszkiem, z którym już niewiele się liczono. ęćdziesištych byłjednak głównš atrakcjš tego ;#: nowego zjawiska, które postępowi francuscy dziennikarze nazwali już le tiers monde - trieci œwiat. Nazwa była efektem żonglerki słowami. Wynikała z założenia, że wymyœlajšc nowe słowa i frazesy 638 można zmieniE (i poprawić) niemiłe a uparte fakty. Był już "pierw- szy œwiat" Zachodu, ze swoim drapieżnym kapitalizmem; "drugi œwiat" socjalizmu totalitarnego, ze swoimi obozami pracy niewol- niczej; a każdy z nich miał swój ohydny arsenał masowej zagłady. Dlaczego nie miałby powstać "trzeci œwiat", jak Feniks z popiołów imperium. Wolny, pokojowy, bez powišzań, pracowity, oczyszczony z wad kapitalizmu i stalinizmu, œwiat promieniujšcy zaletami spo- łecznymi, który dziœ własnym wysiłkiem ocali siebie, a jutro swoim przykładem cały œwiat. Podobnie jak w XIX wieku idealiœci widzieli w uciskanym proletariacie ostoję wartoœci moralnych (a przyszłe proIetariackie państwo jako utopię), tak teraz sam fakt posiadania przeszłoœci kolonialnej i kolorowej skóry uważano za tytuł do szacunku w œwiecie. Państwo ekskolonialne było z definicji pań- stwem sprawiedliwym. A zbiór takich państw byłby senatem mędc- ców. Słowo stało się ciałem, na konferencji Afro-Azjatyckiej, która odbyła się w dniach od 18 do 24 kwietnia 1955 r. w Bandungu z inicjatywy prezydenta Indonezji, Sukarno. Obecne były dwadzieœ- cia trzy niezależne państwa z Azji i cztery z Afryki, plus Złote Wybczeże i Sudan, które miały wkrótce otrzymać wolnoœć. To spotkanie stanowiło szczyt œwiatowej sławy Nehru. Postanowił je wykorzystać jako znakomitš okazję do przedstawienia œwiatu Czou En-laja. Wœród wielu gwiazd obecni byli U Nu z Burmy, Norodom Sihanouk z Kambodży, Mohammed Ali z Pakistanu, Kwame Nkru- mah - pierwszy czarny kandydat na prezydenta w Afryce, arcybis- kup Makarios z Cypru, czarny kongresman Adam Clayton Powell i Wielki Mufti Jerozolimy#. Towarzyszyło im, jak obliczono,1 700 funkcjonariuszy tajnej policji. Niektórzy z obecnych mieli następnie spiskować, by się pomordowaE nawzajem - inni mieli zakończyć życie w więzieniach, w niełasce lub na wygnaniu. Ale w tym mo- mencie Trzeci Œwiat jeszcze się nie splamił publicznie żadnš inwaz- jš, masakrš ani okrutnš dyktaturš. Był w wieku niewinnoœci, kiedy się wierzy, że abstrakcyjna siła cyfr, a bardziej jeszcze słów, prze- kształci œwiat. "Oto jest pierwsza międzykontynentalna konferen- cja ludów kolorowych w historii ludzkoœci" - powiedział Sukarno w przemówieniu powitalnym. "Siostry i bracia! Jak straszliwie dynamiczne sš nasze czasy! (...) Narody i państwa zbudziły się z wiekowego snu!" Umierała stara epoka białego człowieka, który pustoszył planetę swymi wojnami, œwitała lepsza, w której rozplynie się zimna wojna i powstanie nowe braterstwo wielorasowe, wielo- #39 religijne, bowiem "wszystkie wiellƒe religie jednoczš się w przesła- niu tolerancji". Rasy kolorowe zaprowadzš nowš moralnoœć: "My narody Azji i Afryki (...) więcej niż połowa ludnoœci œwiata, my możemy to, co nazwałem Moralnš Przemocš Narodów, zmobilizo- waE na rzecz pokoju"". Po tym frazesie nastšpiła lukullusowa uczta krasomówstwa. Jednym z olœnionych tym wszystkim był czarny pisarz amerykański, Richard Wright: "Oto przemawia rasa ludzka"- napisał#. Sukarno znakomicie nadawał się na przewodniczšcego tego zgromadzenia. Sam najlepiej uosabiał cechy przywódców postko- lonialnych: złudzenia, religijnoœE politycznš i wrodzony brak serca. Holenderskie Indie Wschodnie to były tysišce wysp, zlepionych razem w jednostkę administracyjnš. Takie imperium samo w sobie. Do roku 1870 rzšdziła nim zasada czystej chciwoœci. PóŸniej, pod wptywem wielkiego uczonego muzuhnańskiego C. Snoucka Hurg- ronje, zainicjowano proces okcydentalizacji, tworzono stowarzy- szenia i elity lokalne - wszystko to łšcznie zyskało nazwę polityki etycznej#. Myœl była dobra, lecz w rzeczywistoœci odzwierciedlała holenderski nacjonalizm; nie stanowiła też żadnej konkurencji dla nacjonalizmu jawajskiego, który pojawił się w latach tczydziestych. Zdaje się, że zasady nacjonalizmu jawajskiego wypracował Sukar- no i inni internowani w obozie dla tubylców - agitatorów w Upper Digul na Nowej Gwinei". Była to nieciekawa mieszanina haseł islamu, marksizmu i liberalizmu europejskiego, ale przyozdobiona wdzięcznš frazeologiš. Niezależnie od innych cech Sukarno był w swoim czasie wielkim twórcš frazesów. Po klęsce w roku 1941 Holendrzy stracili ochotę do rzšdzenia. W 1945 r. władzę zaczęli przejmować nacjonaliœci jawajscy. Holendrzy odeszli, zabierajšc ze sobš 83% mieszańców rasowych. Chińczycy stali się mniejszoœciš pozbawionš reprezentacji i coraz bardziej przeœladowanš. Nie- jawajska większoœć (w tym wiele prymitywnych społecznoœci ple- miennych) stała się kolonialnymi poddanymi jawajskiego impe- rium zwanego Indonezjš. Do rzšdzenia w stumilionowym państwie Sukarno miał nie większe prawo moralne niż Nehru w Indiach; a właœciwie nawet mniejsze. On też był pozbawiony zdolnoœci administarcyjnych. Miał jednak dar słowa. Gdy napotykał problem, rozwišzywał go fraze- sem. Następnie zamieniał frazes w akronim, by go mogły powtarzać tłumy wymusztrowanych analfabetów. Rzšdził za pomocš konsepsi- konceptów i pomysłów. Jego kadry partyjne malowały na budyn- kach hasło: "Urzeczywistniaj pomysły prezydenta Sukarno". Pier- wszym pomysłem w 1945 r. było pantja sila (pięE podstawowych zasad: nacjonalizm, internacjonalizm, czyli humanizm, demol#acja, dobrobyt społeczny, wiara w Boga). W tym zawierała się "treœć ducha Indonezji"#. Gabinet rzšdowy to był nasakom, potšczenie trzech głównych pršdów "rewolucji": nasionalrsme, agma (religia) i komunisme. Konstytucja to Usdek Manifest polityczny Sukarno to manipol. Koalicja rzšdowa nazywała się gotong-rojong, pomoc wzajemna. Dalej były musjawarah i mufakat, rozważania wiodšce do zgody oraz funkcjonalne przedstawicielstwo (jego termin na korporacjonizm). Niezadowolony z rzšdów partyjnych ogłosił prze- mówienie zatytułowane "PogrzebaE partie", po czym wprowadził demokrację sterowanš, czyli demokrasi terpimpin. Za tym poszła gospodarka sterowana, czyli ekonon– terpimpin, która była wyra- zem istoty Indonezji, kepribadian Indonesia. Sam czuł się powotany do sterowania, czyli - jak to wyraził - "prezydent Sukarno wezwał obywatela Sukarno do utworzenia rzšdu"#. W miarę jak rosły trudnoœci wewnętrzne kraju w latach pięć- dziesištych, Sukarno coraz więcej czasu i słów poœwięcał sprawom zagranicznym. Mówił o "wolnej i aktywnej neutralnoœci", potem o podziale na "dawno uznane" i "nowo powstajšce siły", a potem o "Osi: Dżakarta-Phnom-Penh-Pekin-Pyongyang". Nękał swoich chińskich poddanych, atakował międzynarodowy ruch harcerski. Jednym z jego aksjomatów było: "Naród zawsze potrzebuje jakie- goœ wroga". Wymyœlił więc nowe konsepsi, Indonezję Większš, co oznaczało ekspansję na Nowš Gwineę Holenderskš ( którš przez- wał Irian Zachodni), Malezję, Timor Portugalski oraz na terytoria australijskie. Dla celów tej ekspansji wynalazł termin konfrontacja i hasło ganjang Malaysia - zgnieœć Malezję, a także rozwinšł system kontrolowanych demonstracji pod ambasadami zagranicznymi. Czasem nawet pozwalał im na nadmierny entuzjazm, jak w 1963 r., gdy spalono ambasadę brytyjskš. Dostarczał tłumowi sloganów na każdš okazję. Do wymyœlania cudzoziemcom był nekolim (neoko- lonializm, kolonializm i imperializm). Kiedy mu odcięto pomoc zagranicznš albo był krytykowany w ONZ, hasło brzmiało berdikari (stać na własnych nogach). Rok 1962, kiedy zdobył władzę nad Irianem Zachodnim, był "rokiem triumfu", a rok 1963, kiedy po- niósł klęskę w sprawie Malezji, "rokiem niebezpiecznego życia". To ostatnie hasło, tahun vivere pericoloso i sztandarowe resopim (re- wolucja, socjalizm indonezyjski, przywódzwo naturalne), stanowiš 641 ciekawy zlepek słów (i pojęć) holenderskich, indonezyjskich, fran- cuskich, włoskich i angielskich. Takimi sposobami podtrzymywał swoje kulejšce imperium#. W istocie jednak, nadzwyczaj wymowny, aktywny, rozmiłowa- ny w przyjemnoœciach Sukarno, wierzył w wartoœE niebezpiecznego życia. Wprowadzajšc wielorasowoœć zdobył godnš uwagi kolekcję żon i kochanek, a w czasie ficznych wypadów zagranicznych uzu- pełniałjšjeszcze. Tajna policja chińska sfilmowała go kiedyœ w akcji i w ten sposób ocaliła dla potomnoœci jego konsepsi seksualne. Chruszczow, uprzedzony już przez prywatne doniesienia agencji TASS, doznał jednak szoku w czasie swojej wizyty w 1960 r., gdy zastał prezydenta na wesołej pogawędce z nagš kobietš5#. W cišgu roku 1962 gospodarka indonezyjska powoli zbliżała się do zała- mania. Wyniszczenie mniejszoœci chińskiej praktycznie zniszczyło wewnętrzny system dystrybucji w kraju: na wsiach psuła się żyw- noœć, a miasta głodowały. Inw#stycje zagcaniczne zniknęły. Prócz nafty, która ptynęła nadal, ceszta przemysłu została upaństwowio- na i powoli ulegała drapieżnej biurokracji. Jesieniš 1965 r. dług zagraniczny wynosił już ponad 2,4 mld dolarów USA, a kredyt był wyczerpany. Sukarno nie mógł już wyprodukować nawet sloganu. Zdaje się, że nie wiedzšc, co robić, Sukarno zezwolił Indonezyj- skiej Partii Komunistycznej (IPK) na zocganizowanie puczu. Pucz rozpoczšł się wczesnym rankiem 1 paŸdziernika. Zamie- nano zgładzić dowództwo sił zbrojnych. Generała Abdul Yani, szefa sztabu arm, i dwóch innych generałów rozstczelano na miejscu. Minister obrony, generał Nasution, uciekł wdrapujšc się po œcianie własnego domu, zamordowano zatem jego córkę. Trzech innych generałów pochwycono i zamęczono na œmierE. Kobiety i dzieci członków IPK torturowały ich w sposób rytualny: najpierw wydrapały im oczy i obcięły genitalia, a potem ciała wrzucono do Lubang Buaja (Krokodylej Jamy)#. PóŸniej specjalny trybunał wojskowy prowadził dochodzenia w tej sprawie i kilka tomów zapisków nie pozostawia wštpliwoœci, że winni byli komuniœci#. Ale cały ten ruch, nazwany Gestapu, poniósł klęskę. Władzę przejšł generał Suharto, dowódca Rezerwy Strategicznej. Nastšpił strasz- liwy odwet. Dnia 8 paŸdziernika spalono w Dżakarcie kwaterę głównš IPK i to było hasłem do zemsty. Ponieważ masakry organi- zowane były na modłę lokalnš zbiorowo, aby wszyscy jednakowo ponosili odpowiedzialnoœE, więc teraz pokutowały całe rodziny. Była to jedna z większych systematycznych rzezi XX wieku, epoki 642 rzezi. Jej pokłosie mogło wynosiE aż milion ofiar, choE władze zgodnie podajš iliczbę 200-250 tysięcy#. Sukarno, trzymany w areszcie domowym w swoim pałacu, nieustannie, choć słabo wzy- wał do zakończenia rzezi, bowiem zabijani byli jego zwolennikami. Nikt go jednak nie słuchał. Stopniowo, jakby w trybie tortury politycznej, odbierano mu kolejne stanowiska. Po każdej degrada- cji opuszczała go kolejna żona i kiedy umierał 21 czerwca 1970 r. na chorobę nerek, pozbawiony mowy i zapomniany, została przy nim tylko jedna. Tymczasem to wszystko było dalekš pr Zyszłoœciš. W 1955 r. w Bandungu władało jeszcze zwycięskie słowo. Wœród obecnych znajdował się prezydent Egiptu, Gamal Naser, pr Lystojny nowicjusz w tym nowym oszustwie, choć już doskonały mówca w obronie własnych praw. Nie było natomiast reprezentacji Izraela, który nie- wštpliwie jest państwem afro-azjatyckim. Było to rezultatem długiej i skomvlikowanej historii, wynikiem działania dwóch naj- większych i najbardziej obtškańczych sił XX wieku: nienasyconego zapotrzebowania na naftę i złowrogiej siły antysemityzmu. Anglia weszła na pola naftowe Œrodkowego Wschodu w roku 1908, a Ameryka w 1924 r. W roku 1936 Anglia dysponowała rezerwš 524 mln ton, zaœ Ameryka 93 mln; w 1944 r. iloœci te skoczyły do 2 mld 181 mln i 1 mld 768 mln; a w 1949 r. wydobycie ropy przez Amerykę, głównie z najbogatszych złóż w Arab Saudyjskiej, przekroczyło wysokoœć wydobycia przez Anglików#. Na poczštku lat czterdziestych było już wiadomo, że œrodkowy Wschód ma największe złoża ropy naftowej na œwiecie; "Œrodek ciężkoœci œwiatowej produkcji ropy przesuwa się, aż ustali się w tym rejonie"- powiedział w 1944 r. Everett DeGolyer, prezes komisji naftowej USA. Jednoczeœnie nadeszły pierwsze sygnały, że Ameryce może zabraknšćwłasnej ropy. W 1944 r. obliczono, że starczy jej zaledwie na czternaœcie lats. W cztery lata póŸniej sekretarz obrony, For- restal, powiedział przemysłowi naftowemu: "Jeœli nie będziemy mieli dostępu do ropy na œrodkowym Wschodzie, to amerykańskie firmy samochodowe będš musiały zaprojektowaE samochód cżte- rocylindrowy"#. Europa uzależniła się jeszcze szybciej: w okresie konferencji w Bandungu zużycie wzrastało co roku o 13%, za# w ogólnej iloœci roay procent importu ze œrodkowego Wschodu skoczył z 25 w roku 1938 do 50 w roku 1944, a obecnie utrzymuje się na poziomie ponad 80s. Rosnšca zależnoœE przemysłu amerykańskiego i europejskiego od jednego tylko Ÿródła ropy była sama w sobie niepokojšcym problemem. Lecz w połšczeniu z nieprzejednanš postawš zarówno Arabów, jak Żydów w sprawie Palestyny zmieniła się w problem trudny do rozwišzania. Deklaracja Balfoura i idea żydowskiej ziemi rodzinnej to jedno z datowanych expost zobowišzań, które Anglia podpisała, by wygrać wielkš wojnę. Zapewne można byłoby wypeł- ni E to zobowišzanie bez szkody dla Arabów (bo nie wynikało z niego bezpoœrednio istnienie państwa syjonistycznego), gdyby nie jeden wielki btšd Anglików. W 1921 r. zatwierdzili prawo Najwyższej Rady Muzułmańskiej do kierowania sprawami religii, a na doży- wotniego sędziego, czyli muftiego Jerozolimy, wyznaczyli Moham- meda Amin al-Husseiniego, głowę największego klanu obszar- ników w Palestynie. Było to jednym z najgorszych posunięć w nowoczesnej historii. Rok wczeœniej Husseini został skazany na dziesięć lat ciężkich robót za wzniecanie krwawych rozruchów antyżydowskich. Miał niewinne, blękitne oczy i spokojny, niemal pokorny sposób bycia, ale był mordercš z zamiłowania i całe swoje dorosłe życie poœwięcił zabójstwom rasowym. Istnieje fotografia muftiego z Himmlerem; obaj mężczyŸni uœmiechajš się do siebie słodko, a poniżej widnieje urocza dedykacja szefa SS dla "Jego Eminencji Gross Mufti" i data 1943 r., gdy "ostateczne rozwišzanie" było już w pełnym toku. W nienawiœci do Żydów mufti przewyższył Hitlera. Dokonał jednak czegoœ więcej niż zabijanie żydowskich osadników - zorga- nizował systematycznš likwidację Arabów o umiarkowanych prze- konaniach. W latach dwudziestych było ich wielu w Palestynie. Niektórzy z nich przyjmowali nawet życzliwie osadników żydow- skich z ich nowoczesnymi metodami uprawy i sprzedawali im zie- mię. Arabowie i Żydzi mogli byli mieszkać razem jako dwie dobrze prosperujšce społecznoœci. Ale mufti znalazł niezwykle zdolnego pnywódcę tenorystów Emila Gori, którego oddziały systematycz- nie zabijały liderów umiarkowanych Arabów (ogromna większoœć ofiar muftiego to byli Arabowie) i uciszali tym resztę. Do końca lat trzydziestych umiarkowana opinia arabska przestała istnieE, przy- najmniej publicznie. Państwa arabskie zaczęły popierać ekstremis- tów: brytyjskie ministerstwo spraw zagranicznych nabrało przeko- nania, że dalszy dostęp do Ÿródeł ropy nie da się pogodziE z dalszš —nigracjš Żydów. Biała Karta z roku 1939 w praktyce zakończyła tę imigrację i zaprzeczyła deklaracji Balfoura. "Ordynarne złama- nie obietnicy" - powiedział Churchills. Potem, w 1942 r., nadeszły pierwsze poœwiadczone doniesienia o "ostatecznym rozwišzaniu". Reakcjš było nie współczucie, lecz strach. Ameryka zaostrzyła pr Lepisy wizowe. To samo zrobiło sie- dem krajów Ameryki Łacińskiej, a także Turcja#. Chaim Weizmann wtedy jeszcze wierzył, że można dojœć do ugody z Angliš i wznowić naptyw imigrantów. W paŸdzierniku 1943 r. Churchill (w obecnoœci Attlee, jako reprezentanta Labour Party) powiedział mu, że możli- wy jest podział kraju, i obiecał, że w cišgu dziesięciu lat do Pales- tyny będzie mogło przybyć 1-1,5 mln Żydów. Lecz C:hurchill był właœciwie jedynym "syjonistš" wœród czołowych polityków brytyj- skich. Utworzenie przez niego w ramach arm brytyjskiej niezależ- nej brygady żydowskiej było więcej warte, bo stanowiło decyzję konkretnš i natychmiastowš. Członkowie tej brygady stanowili potem profesjonalnejšdro oddziałów Hagana (siły zbrojne Agencji Żydowskiej), kiedy ta zmieniła się w armię. Churchill w tym czasie nadal myœlał, że Anglia może decydo- wać o losie Palestyny, w rzeczywistoœci zaœ Palestyna już wymykała jej się z ršk. Istniały po temu dwie przyczyny. Pierwszš był terroryzm żydowski. Stworzył go Abraham Stern, polski Żyd, który został faszystš i anglofobem w czasie pobytu na uniwersytecie we Floren- cji, a potem próbował od nazistów prcez kolaborantów syryjskich dostaE fundusze na swojš organizację. W 1942 r. policja zabiła Sterna, lecz jego banda działała nadal, podobnie jak o wiele więk- sza grupa terrorystyczna, Irgun, którš od roku 1944 dowodził Menachem Begin. Sprawa przybrała fatalny obrót: po raz pierwszy połšczono nowoczesnš propagandę z leninowskš strukturš orga- nizacyjnš i z najnowszš technologiš, aby w efekcie osišgnšć cele polityczne drogš morderstwa. W cišgu ostatnich czterdziestu lat ten przykład rozpowszechnił się na œwiecie i jest rakiem naszych czasów, zżerajšcym serce ludzkoœci. Churchill ze swoim niezawod- nym darem sięgania od razu do korzeni zdarzeń ostnegał przed tragediš, "jeœli nasze marzenia o syjonizmie majš się skończyć w dymie pistoletów morderców, a starania na rzecz jego przyszłoœci wydać tylko nowš grupš gangsterów, godnych faszystowskich Nie- miec". Weizmann obiecywał, że naród żydowski "zrobi wszystko w granicach swoich możliwoœci, by wycišć spoœród siebie to zło"# Rzeczywiœcie, Hagana próbowała zlikwidowaE zarówno Irgun jak i bandę Sterna. Ale kiedy wojna się skończyła i Żydzi coraz gorliwiej 645 starali się dostać do Palestyny, Hagana poœwięciła całš energię dla legalnej pomocy w nielegalnej imigracji. "Ostateczne rozwišzanie" nie było końcem antysemityzmu. Toteż 5 lipca 1946 r. w polskim mieœcie Kielce tłum podniecony plotkami, że Żydzi dla celów rytualnych zabijajš chrzeœcijańskie dzieci, pobił na œmierE czter- dziestu Żydów, na co komunistyczne wojsko i policja patrzyły przez palce#. Był to jeden z wielu incydentów, które przyœpieszyły exodus. Hagana miała ręce pehie roboty, a bandy kwitły, podżegane przez rozjuszone elementy w prasie amerykańskiej. Typowe było to, co pisała Ruth Gruber w ##New York Post## o policji palestyń- skiej: "Ci ludzie, któr Ly nie znosili myœli o zwalczaniu swoich przyjaciół-faszystów, teraz radoœnie powitali myœl o zwalczaniu Żydów. Chodzili po ulicach Jerozolimy i Tel Awiwu, miast zbudo- wanych przez Żydów, œpiewajšc Horst Wessel Lied. Wkraczali na zatłoczone rynki z okrzykiem Heil Hitler#" Dnia 22 lipca 1946 r. Irgun wysadził w powietrze największy hotel w Jerozolimie (Król Dawid) zabijajšc 41 Arabów, 28 Ang- lików, 17 Żydów i pięciu innych. CzęœE hotelu zajmowały biura rzšdu brytyjskiego i Begin ogłosił, że celem zamachu było zniszcze- nie tajnych akt. Lecz w takim razie, stwierdziła Hagana, bomba powinna wybuchnšE po godzinach urzędowania. Begin orzekł, że dano ostrzeżenie; rzeczywiœcie, telefonista otrzymał ostrzeżenie na dwie minuty wczeœniej i właœnie przekazywał je zarzšdcy hotelu, gdy bomba wybuchła#. Ta zbrodnia stała się wzorem dla terrorys- tów w nadchodzšcych dziesięcioleciach. Pierwsi do naœladowania nowej techniki byli oczywiœcie zamachowcy arabscy - przyszła Organizacja Wyzwolenia Palestyny była nieprawym dzieckiem Ir- gunu. Także w innych przypadkach terroryœci żydowscy działali na szkodę żydowskich interesów. Dnia 30 lipca 1947 r. pochwycili i z zimnš krwiš zamordowali dwóch sierżantów angielskich, a ich ciała rzucili na miny. Agencja Żydowska nazwała to "tchórzliwym, bru- talnym zamordowaniem dwóch niewinnych ludzi przez bandę kry- minalistów"#. W Manchesterze, Liverpoolu, Glasgow i w Londynie zaczęły się rozruchy antyżydowskie, a w Derby spalono synagogę. Ale najważniejszym rezultatem tego zdarzenia był wzrost antyse- mityzmu w armii brytyjskiej. Podobnie jak w Indiach, tak i tu Anglia postępowała nie doœć surowo. Iƒczby wskazujš, że od sierpnia 1945 r. do 18 wrzeœnia 1947 r. oprócz zabitych w hotelu Król Dawid zginęło 141 Anglików, 44 Arabów i 25 Żydów, nieterrorystów. Ponadto w strzelaninach zabito 37 żydowskich terrorystów, ale z wyroku sšdo- wego tylko siedmiu (dwóch popehiiło samobójstwo w więzieniu)s. Żotnier Le brytyjscy wiedzieli, że osšdzono ich niesprawiedliwie. W rezultacie oficerowie i żołnierze w czasie ewakuacji wojsk potajem- nie oddawali broń, posterunki i zaopatr Lenie Arabom. Miało to poważne konsekwencje militarne. W sumie terroryzm żydowski kosztował państwo żydowskie utratę Starego Miasta w Jerozolimie i zachodniego brzegu Jordanu. Zdobyto je znów w roku 1%7, ale wówczas już bez tytuhi prawnego. Terroryzm sprawił, że Anglia jak Piłat umyła ręce od problemu Palestyny. Ernest Bevin kierujšcy państwem od lipca 1945 r. był antysemitš na modłę staroœwieckich robotników, choE nie był za- jadły. Na kongresie Labour Party w 1946 r. powiedział, że amery- kańska propozycja wpuszczenia do Palestyny dalszych 100 tys. imigrantów wynika "z 'najczystszych' motywów: nie chcš mieć zbyt wielu Żydów w Nowym Jorku"#. Terroryzm zaostrzył jego poglšdy. Uważał, że jeœli Anglia się usunie, to wszyscy Żydzi zginš w masak- rze i że żoMierzy brytyjskich mordowali ludzie, którym ci żotnierze uratowali życie. W poczštkach 1947 r. Bevin miałjuż dosyć. Kryzys paliwowy przechylił szalę na rzecz wycofania się. Dnia 14 lutego, czyli w tym samym miesišcu, w którym Attlee zarzšdził natychmias- towe wycofanie się z Indii i przerzucił na Amerykę odpowiedzial- noœć za Turcję i Grecję - Bevin przyjšł w swym biurze przywódców żydowskich i powiedział im, że przeniesie cały problem na forum ONZ#. Drugim waŸnym czynnikiem było zetknięcie się z Amerykš. W 1941 roku David Ben-Gurion odwiedził USA i odczuł "bicie serca wielkiej pięciomilionowej spotecznoœci żydowskiej"#. Po raz pierw- szy zrozumiał, że przy pomocy Żydów amerykańskich można by utworzyć państwo żydowskie w bliskiej przyszłoœci, dlatego też zaczšł energicznie popychać Weizmanna w tym kierunku. Czv rzeczywiœcie należało pojęcie ziemi rodzinnej Żydów zamieniaE w państwo, to nadal jest tematent do dyskusji. Weizmann był doœć wielkoduszny, by zrozumieć, że Arabowie drogo za to zapłacš. L Ttworzonemu po wojnie anglo-amerykańskiemu komitetowi œled- czemu powiedział, że nie był to wybór między złem a dobrem, lecz pomiędzy niesprawiedliwoœciš mniejszš lub większš. Ben-Gurion przyjšł deterministyczny punkt widzenia: "Historia zdecvdowała, że mamy wrócić do naszego kraju i przywrócić tu państwo żydow- skie"". Takim tonem przemawiali Lenin i Hitler. Historia nie jest osobš, a decyzje podejmuje człowiek. Prawdš jest, że podczas wojny społecznoœE Żydów amerykań- skich zaczęła nabieraE pewnoœci siebie i spróbowała wykorzystać do celów politycznychtę siłę, którš stworcyłyjej Gczebnoœć, bogac- two i zdolnoœci. Po zakończeniu wojny ta spotecznoœE stała się na pewien czas najlepiej zorganizowanym i najbardziej wptywowym lobby w Ameryce. Potrafiła wykazaE, że od niej może zależeć wynik głosowania w wyborach w takich stanach, jak Nowy Jork, Pensyl- wania i Illinois. Roosevelt dysponował bazš politycznš doœć silnš, by ignorowaE jej nacisk. Zdawało się, że ze swš zwykłš lekkomyœl- noœciš przeszedł na stronę antysyjonizmu, odkšd po powrocie z Jałty odbył krótkie spotkanie z królem Arabii Saudyjskiej. "Przez pięć minut rozmowy z Ibn Saudem więcej się dowiedziałem o tym problemie niż gdybym wymienił dwa lub trzy tuziny listów"- powiedział w Kongresie'2. Namiętny prosyjonista David Niles, doradca prezydenta, poœwiadcza: "Mam poważne wštpliwoœci, czy Izrael mógłby powstać, gdyby żył Roosevelt"'3. Truman był o wiele słabszy politycznie Wiedział, że musi mieć za sobš głosy Żydów, żeby wygrać wybory w 1948 r. Był przy tym rzeczywiœcie stronnikiem syjonistów i nie ufał proarabskim "chłopcom w sztuczkowych spod- niach" w departamencie stanu'4. Na skutek jego decyzji ONZ prze- pcowadziła plan podziału Palestyny (29 listopada 1947 r.) i uznanie nowego państwa Izrael, którego istnienie proklamował Ben-Gu- rion w maju następnego roku. Wiele sił działało przeciw niemu. Max Thornburg pr Lemawiajšcy w interesie przemyshi naftowego pisał, że Tcuman "wymógł na zgromadzeniu ONZ uznanie kryteriów raso- wych i religijnych za podstawę państwowoœci politycznej" i w ten sposób "zniszczył moralny prestiż Ameryki" oraz " wiarę Arabów w jej ideały"'5. Departament stanu przepowiadał ruinę. Sekretarz obrony był wstrzšœnięty: "Nie wolno pozwalać, by jakaœ grupa wptywała na naszš politykę do takiego stopnia, że zagrożone zos- taje bezpieczeństwo państwa"'6 - pisał o lobby żydowskim. Gdyby ten kryzys nastšpił o rok póŸniej, kiedy miałaby na niego istotny wpływ zimna wojna, to prawdopodobnie nacisk antysyjonistów na Trumana byłby zbyt silny. Amerykańskie poparcie dla Izraela w latach 1947-1948 było ostatnim idealistycznym luksusem, na jaki Amerykanie mogli sobie pozwolić, zanim nadeszła Realpolitik ogól- noœwiatowej konfrontacji. Ten sam czynnik czasu zaważył na de- cyzjach Rosji. Popierała ona syjonizm, by osłabić pozycję Angl na œrodkowym Wschodzie. Nie tylko uznała Izrael, lecz także poleciła Czechom sprzedawać mu broń, aby rozniecić walki i wynikajšcy z nich chaos". W rok póŸniej, kiedy tworzyły się fronty zimnej wojny, żaden z tych argumentów już by nie przeważył. Izrael wœliznšł się w życie przez szczelinę w czasie. Toteż poglšd, że Izrael został stworzony przez imperializm, jest nie tylko niesłuszny - jest pr Leciwieństwem prawdy. Wszędzie na Zachodzie ministerstwa spraw zagranicznych, ministerstwa ob- rony i wielki business były przeciwko syjonistom. Nawet Francuzi przysyłali im broń tylko dlatego, że chcieli dokuczyć Anglikom, przez których "stracili" Syrię. Hagana miała 21 tys. żohiierzy, ale nie miała właœciwie broni ani samolotów. To komunistyczna Cze- chosłowacja na polecenie Sowietów zamieniła jedno swoje całe lotnisko wojskowe w punkt dowozu broni do Tel-Awiwu i w ten sposób uratowała Izrael'e. Właœciwie wszyscy się spodziewali, że Żydzi przegrajš. Przeciw nim było 10 tys. żohiierzy egipskich, 4 tys. 500 w Legionie Arabów Jordańskich, 7 tys. Syryjczyków, 3 tys. Irakijczyków, plus Arabska Armia Wyzwolenia Palestyńczyków. Właœnie dlatego Arabowie odrzucili proponowany przez ONZ plan podziału, który przeznaczał dla Zydów tylko 5 tys. 500 mil kwadratowych, głównie na pustyni Negew. Przyjmujšc ten plan, mimo że stwarzał niekorzystnš sytuację (byłoby to państwo złożone z 538 tys. Żydów i 397 tys. Arabów) syjoniœci wykazali, że chcš obstawać przy decyzjach prawa międzynarodowego. Arabowie wybrali siłę. Była to bohaterska walka na małš skalę. Jak w wojnie trojań- skiej, brało w niej udział wiele sławnych osobistoœci: generał Ne- guib, pułkownik Naser, Hakim Amir, Jigal Allon, Mosze Dajan. Żródłem klęski Arabów była nienawiœć pomiędzy dowódcš sił arabskich Fawzi al-Kawuki, a muftim z jego okropnš rodzinš. Mufii oskarżał Kawukiego, że "szpieguje dla Anglii (...) pije wino i ugania się za kobietami"'s. Irakijczycy i Syryjczycy nie mieli map Palestyny. Niektóre armie arabskie miały dobre wyposażenie, ale wszystkie były Ÿle wyszkolone, oprócz Jordańczyków, a król Abdullach z Jordanii chciał tylko starej dzielnicy Jerozolimy, którš też dostał. Nie życzył sobie w Palestynie państwa arabskiego z mufiim na czele. Powiedział do Goldy Meir w czasie tajnego spotkania: "Oboje mamy wspólnego wroga - muftiego"#. Z perspektywy czasu jest oczywiste, że jedynš szansš Arabów byłby druzgocšcy sukces w pierwszych dniach wojny. Ben-Gurion zapobiegł temu uderzajšc pierwszy, w kwietniu 1948 r. Była to najważniejsza decyzja w jego życiu, a mógł jš wwprowadzić w życie dzięki broni z komunistycznej 649 Czechosłowacjis'. PóŸniej siła Izraela stale rosła, mimo kilku nie- pokojšcych momentów. W grudniu miał już Izrael porzšdnie wy- posażonš armię, złożonš ze 100 tys. żotnierzy i tendencja wzrostu jej liczebnoœci przetrwała do lat osiemdziesištych. Z utworzeniem Izraela skończył się wreszcie problem antyse- mityzmu w Europie, choć nie w krajach za żelaznš kurtynš. Powstał problem uchodŸców arabskich. Było to dzieło ekstremistów obu stron. Arabowie stanowili 93% ludnoœci Palestynyw roku 1918, gdy deklaracja Balfoura weszła w życie, a 65 i'o w 1947 r., gdy wybuchł kryzys. Mogli jeszcze wtedy mieE niezależne państwo, plus duży udział w zarzšdzaniu Izraelem. Ale do tej pory mufti i jego oddziały morderców dokonali już swego dzieła. Dnia 14 paŸdziemika 1947 r., gdy Azzam Pasza, generalny sekretarz Ligi Arabskiej, spotkał się z negocjatorem żydowskim Abbš Ebanem, powiedział mu wprost, że minšł czas na negocjacje. Stwierdził, że jeœli zaakceptowałby po- dział Palestyny, to "w parę godzin po powrocie do Kairu byłby martwy "# Oto klasyczny przykład zła, jakie przynosi morderstwo polity- czne. W okresie rozpoczęcia walk Azzam sam przemawiał przez radio językiem horroru: "Będzie to wojna zagłady i wielkiej ma- sab'#' - oznajmiłs. Jeszcze przed rozpoczęciem wojny 30 tys. Arabów, przeważnie zamożnych, wyjechało na pewien czas z Pa- lestyny, spodziewajšc się triumfalnego powrotu. Byli wœród nich kaidowie, sędziowie i muchtarowie. Kiedy zabrakło administracji, a zatem i ochrony, uciekło wielu biednych Arabów. Po zdobyciu Hajfy przez Żydów wyjechało 20 tys. Arabów, a z pozostałych 50 tys. większoœć wkrótce potem, choć Żydzi tłumaczyli im, że majš zostać. W innych miejscach Liga Arabska nakazała Arabom pozos- tanie w swoich domach: twierdzenie Żydów, że to rzšdy arabskie spowodowały ucieczkę ludnoœci, nie znajduje poparcia w dowo- dachs. Do ucieczki niewštpliwie przyczyniła się straszliwa masakra wsi Deir Jassin, której dokonał Irgun 9 kwietnia 1948 r. zacaz po rozpoczęciu walk. Rzecznik Irgunu ogłosił wieczorem w dniu ma- sakry: "Zamierzamy atakować, zdobywać i co zdobyte zatrzymy- wać, dopóki cała Palestyna i Transjordania nie powiększš państwa żydowskiego (...) Mamy nadzieję w przyszłoœci ulepszyć swoje metody, tak aby można było oszczędzać kobiety i dzieci"s. W czerwcu, w czasie krótkiego zawieszenia broni, jednostki Irgunu zostały wyrzucone z Armii Izraela w samym œrodku wojny. To uczciwi żotnierze Hagany stworzyli i ocalili Izrael. 650 Ale wtedy już było za póŸno. Kiedy rozwiały się dymy, ponad pól miliona Arabów było już uchodŸcanti (według wyliczeń ONZ- okoto 650 tys., według izraelskich - 538 tys.)#. Dla równowagi 567 tys. Żydów z dziesięciu krajów arabskich musiało wyjechaE w latach 1948-1957s. Prawie wszyscy pojechali do Izraela i wszyscy, którzy to zrobili, zostali osadnikami. UchodŸcy arabscy również mogliby się osiedlić - tak było ze sporš liczbš uciekinierów z obu stron po kontlikcie grecko-tureckim w latach 1918-1923. Państwa arabskie wolały zamiast tego trzymać ich w obozach, gdzie pozostawali wraz ze swym potomstwem jako żywy tytuł do odzyskania Palestyny i usprawiedliwienie dla wszczynania nowych wojen w latach 1956, 1967 i 1973. Konflikt arabsko-izraelski można było szybko rozwišzać dzięki temu, że król Abdullach był skłonny do kompromisu. Z punktu widzenia historii miał on na; #iększe prawo do prowadzenia sprawy Arabów. Lecz jego kraj miał zaledwie 300 tys. rdzennych mieszkań- ców i dochód mniejszy niż 1 mln 200 tys. funtów. Do utworzenia Ligi Arabskiej zachęcili Arabów Brytyjczycy, aby im pomóc w tej wojnie. A ponieważ kierowali wojnš z Kairu i ponieważ Egipt był największym państwem w tym rejonie, więc Liga stała się właœciwie instytucjš egipskš i kairskš, Egipt zaœ przywódcš całej sfory przeciw Izraelowi. Była to anomalia i tragedia zarazem. Egipt i hrael powinny być neutralnymi sprzymierzeńcami ze względów geogra- ficznych - i w starożytnoœci tak było. "Czyœci" Arabowie z Hedżazu jak Abdullach, w ogóle nie uważali Egipcjan za Arabów, twierdzšc, że to nędzni, zacofani Afrykanie. Egipski król playboy, Faruk, wzbudzał ich szczególnš pogardę: wymieniajšc pr#y goœciach jego imię Abdullach spluwał w róg wysłanego dywanami namiotu#. Egipcjanie natomiast uważali się za spadkobierców najstarszej cywi- lizacji œwiata i naturalnych przywódców sprawy arabskiej. Faruk snuł wizje Egiptu jako autorytarnego państwa muzułmańskiego, które obejmuje wszystkich Arabów, a nawet wszystkich muzułma- nów, dlatego z prowadzeniem wojny przeciw Izraelowi utożsamiał poczucie godnoœci własnej Egiptu i aspiracje do roli przywódczej w tym rejonie œwiata. Z tak lekkomyœlnych pojęE wyrosła tragedia, która na ćwierE wieku zamieniła Egipt w największego wroga Izraela. Rosnšca niechęE Anglii do odgrywania roli głównej siły na tym obszarze powiększała jeszcze destabilizację. Już w paŸdzierniku 1946 r. Anglia zdecydowała się przenieœE większoœE swoich żolnie- 651 rzy ze œrodkowego Wschodu do Afryki Wschodniej i zastšpiE wielkš bazę morskš w Aleksandr przez Simonstown w pobliżu Capetown. Attlee nie lubił przywódców arabskich: "Muszę powie- dzieE, że mam bardzo złš opinię o ich klasach rzšdzšcych"#. Awantury w Palestynie bardziej jeszcze niż niepowodzenie w In- diach sprawiły, że brytyjska opinia publiczna coraz niechętniej traktowała myœl o odpowiedzialnoœci za imperium. Nawet Chur- chill otrzšsał się: "To po prostu taka katastrofa - powiedział Weiz- mannowi w 1948 r. - że nie mogę tego znowu naprawiaE (...) i muszę, o ile to możliwe, przestaE o tym myœleć"#. Ale to był dopiero poczštek. Groteskowo-luksusowy styl życia Faruka i skorumpowa- nie jego rzšdu (klęskę w 1948 r. przypisywano skandalowi z dostawš broni) powodowały rosnšce niezadowolenie, które doszło do szczytu, gdy poœlubił nowš królowš, księżniczkę Narriman, i w atmosferze wielkiego rozgłosu zabrał jš w podróż poœlubnš pod- czas Ramadanu w 1951 r. Dla odwrócenia uwagi publicznej jednos- tronnie zerwał 8 paŸdziernika traktat anglo-egipski. Na poczštku następnego roku zaczšł wojnę partyzanckš w strefie Kanału Sues- kiego, gdzie znajdowały się wielkie bazy brytyjskie: 38 obozów i 10 lotnisk, zdolnych pomieœcić 41 dywizji i 38 eskadr lotniczych. Mo- narchowie w starym stylu nie powinni odwolywaE się do motłochu. Dnia 26 stycznia tłum opanował Kair mordujšc Europejczyków, Żydów i bogaczy wszystkich narodowoœci. Młodzi oficerowie, któ- rzy z wielkš niechęciš patrzyli na kierunek, jaki przybierała wojna z Izraelem, teraz ujrzeli swojš szansę. W pół roku póŸniej ich komitet wolnych oficerów odesłał Faruka zapakowanego na jacht, razem z jego ulubionš kolekcjš btyskotek i pornograf. Głównš osobš był teraz pułkownik Gamal Abdul Naser. Szyb- ko zepchnšł on w cień popularnego generała Muhammada Nagiba, który pierwotnie był największš postaciš. Naser, syn urzędnika pocztowego i córki węglarza, zaczynał jako radykał. W czasie klęski 1948 r. powiedział izraelskiemu oficerowi, że zazdroœć budzi w nim system uprawy roli w socjalistycznych kibucach, który przeciwsta- wił egipskiemu obszarnictwu. Winił wtedy Anglików, nie Żydów: " Wmanewrowali nas w tę wojnę. Co my mamy do Palestyny? To był podstęp Anglików, żeby odwróciE naszš uwagę od faktu, że oni okupujš Egipt"e'. Jego filozofia rewolucji była pianš ubitš z mark- sistowskich cytatów, zachodniego liberalizmu i islamu. Był typo- wym pnedstawicielem pokolenia Bandungu: zręczny w słowach i w niczym więcej. Umiał œwietnie - tak jak Sukarno - wymyœlać slogany 652 i tytuły; często zmieniał nazwę partii, którš stworzył, i blyskotliwe nazwy arabskich federacji, które organizował. Jego specjalnoœciš było manipulowanie tłumami. Jego pusta retoryka była dobrze odbierana, zwłaszcza przez studentów, i wydawało się, że potrafi pobudzić kairski motłoch do skandowania każdego hasła, jakie chciał słyszeE, a często zmieniał je z dnia na dzień#. Władza skorumpowała Nasera, gdy tylko jš posiadł. Podobnie jak Sukarno rozwišzał partie. Ustanowił sšdy ludowe i osadził 3 tys. więŸniów politycznych. Stale, choć w niewielwm stopniu posługi- wał się terrorem, i to było "konieczne". Egipt był krajem o wcišż rosnšcej liczbie ludnoœci (w latach siedemdziesištych do 40 mln), a obszarze ziemi uprawnej mniejszej od Belgii. Filozofia Nasera nie obejmowała idei przydatnych do tworzenia bogactw - jego idee popierały konsumpcję. Tak więc terror nie wystarczał. Jak Sukarno, tak i on potrzebował wroga za granicš, a jeszcze lepiej - kilku. Ogłuszajšca seria kryzysów zagranicznych miała - jego zdaniem- odwrócić uwagę od nędzy w kraju. Najpierw nasilił kampanię przeciw bazie w Suezie. Lecz Brytyjczycy zgodzili się jš ewakuo- wać, pozostawiajšc tylko jednostki zabezpieczenia bazy. Ugoda podpisana 27 lipca 1954 r. dawała Naserowi prawie wszystko, czego zażšdał. (Gdy koledzy Churchilla bronili tej ugody w Izbie Gmin, stary premier siedział ze spuszczonš głowš). Naser zwrócił się zatem przeciw Sudanowi, który był potencjalnym satelitš Egiptu. Lecz Sudan podšżał ku niepodległoœci. Wtedy właœnie Naser pojechał do Bandungu. Dopełniło to jego deprawacji politvcznej, podobnie zresztš jak i innych młodych polityków nacjonalistycznych. Po co się męczyć z niewdzięcznym problemem nakarmienia i ubrania ludnoœci biednego kraju, skoro wzywa ich arena œwiatowa? W Bandungu Naserowi otworzyły się oczy na możliwoœci, które otwiera epoka przed sprawnym twórcš sloganów i reklamy, zwłaszcza jeœli jest gotów rozgrywać kartę antykolonializmu. A on miał cały czas w ręku takš kartę: Żydów! łatwo było podcišgać izraei pod ogólnš teorię spisku imperialistycz- nego. Azzam Pasza przedstawił tę uniewinniajšcš teorię już 16 lipca 1948 r. Arabowie przegrali skutkiem działań Zachodu: "Wielka Brytania i Stany Zjednoczone œledziły arabskie wysiłki celem zdo- bycia broni i przeszkadzały im wszelkimi siłami, a jednoczeœnie sprytnie i gorliwie zapewniałv dopływ materiałów wojennych i żołnierzy Żydom"#. Po Bandungu Naser odwrócił więc swoje poprzednie rozumowanie. Zaczšł budować koalicję "antyimperia- 653 #stycznych" państw arabskich, żeby unieważniE decyzję z roku 1948, a potem utworzyć superpaństwo arabskie ze sobš na czele. Zimna wojna była mu na rękę. Anglia i Ameryka konstruowały właœnie przymierze œrodkowowschodnie, obejmujšce Turcję i Pa- )ƒstan, jako częœE planu ograniczania wpływów sowieckich. Nazwa- no je "szeregiem pótnocnym". Mimo sprzeciwu Ameryki, Anglia chciała połšczyE tę grupę z państwami arabskimi podległymi jej wp;ywom, a mianowicie z Irakiem i Jordaniš. Anthony Eden któremu wreszcie udało się zastšpiE Churchilla na stanowisku premiera, chciał przy pomocy Ameryki podeprieE chwiejšcš się pozycję Angl w tym rejonie. Nowy rzšd Nikity Chruszczowa w Zwišzku Radzieckim, który pragnšł naprawiE btędy polityki Stalina w 1948 r., widział w pojawieniu się Nasera szansę na ominięcie "szeregu północnego" i utworzenie własnej grupy państw zależ- nych. Rosjanie zaproponowali koalicji antyizraelskiej Nasera po- parcie w postaci ogromnej dostawy broni zza żelaznej kurtyny, udzielonej na kredyt. Naser był zachwycony. W ten sposób za jednym zamachem Rosjanie byli już poza "szeregiem północnym" a on na stanowisku wojskowego męża stanu w Trzecim Œwiecie. Naser nie zapomniał i innej lekeji Bandungu: nie wišzać się z nikim. Trzeba wygrywaE przeciw sobie nawzajem Wschód i Zachód, a to znaczy pertraktować z jednš i drugš stronš, i nie być niczyjš własnoœciš. Według filozof Bandungu nowe państwa powinny tworzyć jak najszybciej własne podstawy przemysłowe, aby się uniezależnić od imperializmu. Jeœli się ma pienišdze, to rzeczywiœ- cie łatwiej i szybciej - i o wiele bardziej spektakularnie - jest zbudować hutę stali niż podnieœć produkcję rolnš. Naser powrócił z Bandungu zdecydowany przyœpieszyć budowę gigantycznej tamy Nilu pod Assuanem. Tama miała dostarczyć energii na industriali- zację i dodatkowej wody dla systemu nawadniania, który zwiększył- by areał uprawny o 25%#. Wymagało to jednak pożyczki z Banku Œwiatowego, głównie z Ameryki, w wysokoœci 200 mln dolarów USA. Plan ten krvtykowano z wielu powodów, między innymi ze względów ekonomicznych i ochrony œrodowiska. Krytyka ta w końcu okazała się w pełni usprawiedliwiona. Jednym z rezultatów zbudowania tej tamy przez Rosjan w 1970 r. był wzrost bezrobocia i obniżenie produkcji rolnej. Amerykanie po wielu wahaniach odrzucili ten projekt 19 lipca 1965 r. Naser nie mógł im tego darowaE. Odwzajemnił się upaństwowieniem anglo-francuskiego Kanału Sueskiego. 654 Kryzys sueski w latach 1956-1957 był jednym z tych serio- -komicznych wydarzeń międzynarodowych, które (jak Abisynia w 1935 r.) raczej ilustrujš bieg wydarzeń historycznych niż o nim decydujš. Być może upadek Wielkiej Brytanii jako mocarstwa œwiatowego był nieunikniony. O szybkoœci tego upadku zadecydo- wała jednak wola samego narodu brytyjskiego. Wypadki powojen- ne wskazywały, że jest to naród w ogóle pozbawiony woli. Wystšpił też pewien schyłek w dziedzinie przemysłu, pogłębiony jesieniš 1955 r. do rozmiarów kryzysu ekonomicznego. Sir Anthony Eden, który tak długo czekał w cieniu Churchilla, nie był człowiekiem, który mógłby odzyskać stracone pozycje. Był nerwowy, pobudliwy, często chory i miał fatalnš skłonnoœć do niewłaœciwej oceny waż- noœci wydarzeń. W 1930 r. uważał, że w pewnym momencie Mus- solini był groŸniejszy od Hitlera. Teraz, opanowany myœlš, że Anglia musi na Œrodkowym Wschodzie grać swš rolę niezależnie od Ame- ryki, uznawał Nasera za drugiego Duce. "Nigdy nie uważałem Nasera za Hitlera - pisał do Eisenhowera - bliższe byłoby porów- nanie z Mussolinim"%. Nie tak należało rzecz rozgrywać. Naser chciał i potrzebował dramatycznych scen. Najłatwiej byłoby przy- wrócić mu właœciwš pozycję okazujšc obojętnoœć. Taka też była taktyka Eisenhowera, głównie dlatego, że był to rok wyborów, a "pokój" zawsze był najlepszš drogš do serc wyborców amerykań- skich. Rzecz w tym, że sam Eden też potrzebował dramatu. Jego pierwszy rok u władzy, po wyjœciu z cienia Churchilla, okazał się niepowodzeniem. Krytykowano go - zwłaszcza w jego własnej š " y artii - za brak "zdecydowania w kierowaniu rz dem. aDail Telegraph,# pisał o tym: "Premier ma pewien ulubiony gest. Gdy chce coœ podkreœlić, uderza jednš pięœciš w otwartš dłoń drugiej ręki. Ale rzadko słychaE uderzenie". Eden poczuł się œmiertelnie ugodzony tym docinkiem ( co może œwiadczyć, jak bardzo nie nadawał się na swoje stanowisko) - zareagował "urazš i zgryiliwym przekleństwem"#. On im pokaże uderzenie! Eden otrzymał wiadomoœE o dekrecie nacjonalizacji Kanału, wydanym przez Nasera, i tego samego wieczoru zawezwał na Downing Street szefów departamentu. Zażšdał od nich przygoto- wania inwazji na Egipt. Odpowiedzieli, że nie mogš tego zrobiE w ezasie krótszym niż szeœE tygodni. To powinno było wystarczyE- kraj, który nie może przygotować inwazji na małe arabskie pańs- tewko szybciej niż w szeœE tygodni, nie jest wielkim mocarstwem i powinien raczej znaleŸć inny sposób chronŒenia swoich interesów. 655 poza tym nie byłojasne, czy Naser zrobił coœ sprzecznego z prawem. Nie złamał umowy z roku 1888 w sprawie zarzšdzania Kanałem. Upaństwowienie obecnego majštku przy odpowiedniej rekompen- sacie (jak to proponował) jest prawem każdego suwerennego pań- stwa. Kiedy reżim Mohammeda Mossadeka w roku 1951 upaństwo- wił angielskie rafmerie nafty, Anglia - po wielkiej awanturze- rozsšdnie pozostawiła CIA dat>#e #y#a##a Mossadeka z siodła. Umowa o Kanał i tak zresztš miała wygasnšE za dwanaœcie lat. Wszystko to stało się jasne, gdy opadła pierwsza fala gniewu. Eden powinien był zwišzaE Nasera negocjacjami, przeczekaE do ponow- nego wyboru Eisenhowera na prezydenta i wtedy omówić z nim sposób na odstrzelenie pułkownika. Ale premier chciał uderzyć. Francuzi także. Ich IV Republika ledwo się trzymała; straciła Indochiny, straciła Tunezję, właœnie traciła Maroko i była zaplštana w rewoltę w Algierze, którš Naser hałaœliwie popierał. Francuzi chcieli go powœcišgnšE i woleli to zrobiE raczej za pomocš ataku frontalnego niż intrygi. Oni także chcieli dramatycznej sceny. Plan opanowania przez Anglików i Francuzów Aleksandr, nazwany "Operacja Muszkieter", był gotów na 8 wrzeœnia#'. Choć niedojrzały, byłby może skuteczny, gdyby go wykonywano konsek- wentnie. Ale Eden stale zwlekał i końcu zmienił ten plan na rzecz planu o wiele trudniejszego i powolniejszego: postanowił zajšć sam Kanał, co wydawało mu się bardziej zgodne z prawem. W rzeczy- wistoœci nie mógł się zdecydowaE, czy ma stanowczo obstawać przy prawie, czy stanowczo działaE poza prawem. Znakomitš alternaty- wš byłoby pozwoliE hraelowi usunšE Nasera. Izrael i państwa arabskie były nadal, formalnie rzecz bioršc, w stanie wojny. Egip- cjanie blokowali Izraelowi dostęp do Oceanu Indyjskiego, co samo w sobie było działaniem wojennym, i odmawiali statkom Izraela prawa przechodzenia przez kanał, co było jaskrawym pogwałce- niem konwencji z 1888 r. GroŸniejszy jeszcze był fakt, że Naser- najwyraŸniej z pomocš Sowietów - gromadził siły wojskowe i systematycznie zawierał przymierza militarne i dyplomatyczne, by przypuœcić na hrael wspólny atak, który skończyłby się ludobójs- twem. Proces przygotowań zamknšł się 25 paŸdziernika 1956 r. utworzeniem jednolitego dowództwa egipskiego-syryjsko-jordań- skiego. Stanowiło to moralne usprawiedliwienie dla zapobiegaw- czego ataku Izraela na Egipt: Francuzi uznali ten argument. Zaopa- hywali Izrael w broń i samoloty myœliwskie. hrael nie miał jednak bombowców, by zniszczyE lotnictwo egipskie i w ten sposób zabez- 656 pieczyć swoje miasta przed nalotami. Bombowców mogła dostar- czyć tylko Anglia. Ale Eden odrzucił tę myœl. Sprzeciwiało się to jego najgłębszym uczuciom, które były proarabskie. Wreszcie po wielu wahaniach zgodził się na plan najgorszy z możliwych. W dniach 22-24 paŸdziernika na tajnym spotkaniu w SŠvres pod Paryżem delegaci angielscy, francuscy i izraelscy uknuli niezwykle skomplikowanš intrygę: 29 paŸdziernika Izrael zaataku- je Egipt. To da Anglii pretekst prawny do ponownego zajęcia Kanału, by chronić życie i ruch statków. Anglia wyœle ultimatum, które Izrael przyjmie. Egipt odmówi ptzyjęcia, co pozwoli Angl zbombardować egipskie lotniska. A potem Anglicy i Francuzi siłš opanujš Port Said. Wiele wypisano już atramentu na temat tej "zmowy", której Eden i jego minister spraw zagranicznych, Selwyn Lloyd, wypierali się do końca życia#. Ale francuscy i izraelscy uczestnicy stanowczo twierdzili póŸniej, że taki wspólny plan ist- niał. Generał Mosze Dajan, dowódca armii Izraela, mówił, że Lloyd nalegał, "by nasze działania wojskowe nie ograniczały się do małej potyczki, lecz były 'prawdziwym atakiem wojennym', inaczej Anglia nie będzie miała powodu do wysłan‹a ultimatum i w oczaeh œwiata stan#e się agresorem"#. Nawet ten absurdalny plan mógł dać rezultaty, gdyby Eden miał silnš wolę i wykonał go konsekwentnie do końca. Ale był człowie- kiem honoru, Machiavellim bez przekonania. Do roli pótagresora zupełnie się nie nadawał. Właœciwy cel intrygi był dla wszystkich oczywisty. Opozycja labourzystowska odrzuciła plan i podniosła krzyk. Rzšd, o niczym cały czas nie informowany, był w niezręcznej sytuacji i obawiał się gwałtownej reakcji Ameryki na inwazję. Eisenhower w listach z 2 i 8 wrzeœnia w dobitnych słowach ostr Legał Edena, by nie używał siły, bo efekt będzie sprzeczny z zamierzenia- mi: "Naserowi bardzo zależy na dramacie"'#. Był wœciekły, że w ostatnim stadium jego kampanii wyborczej Eden podłożył mu tę Ÿle zrobionš minę. Dosłownie zgrzytał zębami, jak to miał w zwyczaju, gdy się rozzłoœcił, i nakazał ministerstwu skarbu USA sprzedawać funty angielskie, co zresztš robiło już wielu ludzi. Odbiło się to natychmiast na rzšdzie Edena, który i tak już podzielił się na stronników dwóchjego ewentualnych następców: starego pacyfisty R. A. Butlera, który chciał popchnšE partię w kierunku lewicy, i Harolda Macmillana, który pragnšł jš popchnšE ku sobie. Obaj postępowali zgodnie ze swoim charakterem: Butler nic nie mówił, lecz działał przeciw planowi Edena zza kulis; Macmillan nalegał na 657 ##ziałe działania, a potem, gdy pojawiła się groŸba klęski, zmienił front i jako kanclerz skarbu twierdził, że nie ma alternatywy- trzeba się zgodziE na zawieszenie broni, jak tego żšdał Eisenl#ower. Upadek Edena nastšpił 6 listopada, to znaczy zaledwie w tydzień po rozpoczęciu działań, a w 24 godziny po wylšdowaniu pierwszych oddziałów anglo-francuskich. Eden skapitulował po otrzymaniu wyjštkowo ostrej depeszy od Eisenhowera - prawdopodobnie za- wierała ona groŸbę nałożenia sankcji na pnemysł naftowy'"'. Po- tem wycofał się z gry, popadł w chorobę i rezygnację. Cały ten epizod stanowił wielkie zwycięstwo pokolenia Ban- dungu. Nehru, prawišcy morały wszystkim wokól, czuł się w swoim żywiole. Naser wyszedł z tego ze zwiększonym prestiżem, bo w zamieszaniu mało kto zauważył, że Izraelczycy w niecały tydzień zadali decydujšcš klęskę jego wielkiej, uzbrojonej przez Sowietów arm. Wszystkie niepowodzenia Egipcjan przypisano siłom anglo- -francuskim. W ten sposób to, co mogło zadać fatalny cios presti- żowi Nasera, w rzeczywistoœci go wzmocniło, ponieważ "zmowa" stała się mocnš podstawš dla arabskiego twierdzenia, że Izrael działa tylko jako pełnomocnik imperialistów. Suez potwierdził poglšd Bandungu na œwiat - mitologia stawała się faktem. Mówi się często, że sprawa Suezu zadała ostateczny cios statusowi Anglii jako mocarstwa œwiatowego. To nieprawda. Anglia straciła ten status w roku 1947. Suez po prostu unaocznił to całemu œwiatu. Problemem podstawowym był zanik woli, a nie siły, i fiasko w Suezie było tylko objawem tego zaniku, zaœ Eden stał się jego oFtarš. Jego następca Macmillan wycišgnšł z tego wniosek, że w œwiecie supermocarstw państwa œredniej wielkoœci powinny raczej działać przy pomocy dobrych stosunków niż okrętów wojennych. Na dłuższš metę najwięcej straciły Stany Zjednoczone. Zdawało się, że Eisenhower działał zdecydowanie i szybko uzyskał to, czego chciał: przywołał Anglię do porzšdku i zachował swojš reputację człowieka nastawionego pokojowo. Ale przy okazji pr Lyczynił się do ukręcenia potężnego bicza na plecy Ameryki, w postaci tenden- cyjnego pojęcia opinii œwiatowej. Pojęcie to sformułowano po raz pierwszy w Bandungu, a teraz Eisenhower sam je przeniósł na forum ONZ. Na poczštku lat pięćdziesištych Amerykanie jeszcze kontro- lowali ONZ. Ich pierwszym błędem było wplštanie ONZ w sprawę Korei, zwłaszcza poprzez forum Zgromadzenia Ogólnego, pseudo- 658 reprezentatywnego ciała, które wyrażało tylko opinię r Lšdów. A coraz większa częœć tych rzšdów była niedemokratyczna. Sprawa Korei załamała sekretarza generalnego Trygve Lie, Norwega, który był wierny zasadom starych przymierzy krajów zachodnich. Złożył on rezygnację, kiedy Rosjanie zbojkotowali go i namówili lewicow- ców do zbuntowania przeciw niemu jego własnego sekretariatu. W tym momencie demokracje zachodnie powinny były przestać zaj- mować się ONZ i skupić na rozwinięciu NATO w œwiatowy system bezpieczeństwa wolnych narodów. Zamiast tego po wielu kłótniach mocarstwa wybrały na stano- wisko sekretarza generalnego zasłużonego dyplomatę szwedzkie- go, Daga Hammarskj”lda. Trudno było sobie wyobrazić gorszy wybór. Hammarskj”ld pochodził z bardzo zamożnej rodziny, której członkowie zajmowali stanowiska publiczne w kraju żyjšcym z niemiłym poczuciem, że swoje ogromne bogactwo zawdzięcza neutralnoœci w obu wojnach œwiatowych. Był uosobieniem poczucia winy i uważał, że Zachód powinien jš odpokutowć. Surowy, dobrze wykształcony, bez poczucia humoru, nieżonaty (ale i nie homosek- sualista - "w życiu Hammarskj”lda pleć nie grała roli, lub grała niewielkš" - pisał jego biograf)'#, otaczał się atmosferš œwieckiej religijnoœci. W sposób charakterystyczny dla siebie - a także dla gustu póŸnych lat pięćdziesištych, których był wiernym odbiciem- przekształcił Salę Medytacji ONZ, pokój prosty i bezpretensjonalny, w ciemnš i dramatycznšjaskinię, zaskakujšcš perspektywš i oœwie- tleniem oraz wielkim, prostokštnym blokiem rudy żelaznej, oœwie- tlonej jednym promieniem œwiatła w centrum. Co to symbolizo- wało? Być może relatywnš moralnoœć. Hammarskj”ld nie ukrywał, że zamierza pr Lecišć pępowinę łšczšcš ONZ ze starym przymietzem Zachodu z czasów wojny, a zwišzaE organizację z tym, co uważał za nowo powstajšcš siłę sprawiedliwoœci w œwiecie: z narodami " niezaangażowanymi". Krótko mówišc, on także był członkiem po- kolenia Bandungu, pomimo - a może raczej ze względu na bladawš twarz. Zwracajšc się przeciw Edenowi w sprawie Suezu, łamišc go i przekazujšc cały problem ONZ, Eisenhower dał Hammarskj”ldo- wi właœnie takš sposobnoœć, na jakš ów czekał. Sel#etarz generalny zaczšł starania o usunięcie wojsk anglo-fran- cuskich oraz izraelskich i zastšpienie ich wielonacodowym kontyn- gentem "pokojowym" ONZ. Widział siebie w roli œwiatowego męża stanu, wiedzionego ideš neutralnoœci. Udawał, że nie staje po niczyjej stronie; lecz cały ciężar swego autorytetu złożył na szali 659 obozu afro-azjatyckiego. A to oznaczało traktowanie Izraela jako fo#zw impe###mu, a nie jak małego, wystawionego na ciosy narodu. W aktach ONZ z roku 1951 istniała rezolucja, podjęta przed kadencjš Hammarskj”lda, wzywajšca Egipt do udostępnie- nia statkom izraelskim drogi przez kanał. Hammarskj”ld nigdy nie starał się, by postanowienia tej rezolucji były wykonywane. Nie uważał też, by zagrożeniem dla pokoju było odebranie przez Ara- bów Izraelowi prawa żeglugi w zatoce Akaba - choć faktem było, że właœnie ta odmowa, poparta paktem wojskowym trzech państw arabskich (25 paŸdziernika 1956) była bezpoœrednim powodem ataku hraela na Egipt. Wielokrotnie uchylał się od potępienia Nasera za opanowanie Kanału i za inne samowolne działania. Atak Izraela oraz interwencja anglo-francuska były wedhig niego nie sprowokowanym aktem agresji. Powiedział, że jest "zaszokowany i pr#erażony" takim postępkiem. Dnia 31 paŸdziernika zrobił krok bez precedensu: publicznie strofował rzšdy Anglii i Francji. In- wazję na Węgry, którš podjęły Sowiety korzystajšc z kryzysu sues- kiego, potraktował jako niemiły wtręt. Przez cały czas okazywał życzliwoœć Egipcjanom, a zimnš wrogoœć Anglikom, Francuzom i Izraelczykom, co wyraŸnie wskazywało, gdzie kierujš się jego sym- patie. Postanowił te trzy państwa upokorzyć publicznie i dokonał tego. Upierał się żeby obecnoœć sił porzšdkowych ONZ, przysła- nych dla wypełnienia pustki po wycofaniu wojsk tych trzech państw, nastšpiła za zgodš i dzięki przyzwoleniu Egiptu, bowiem "podstawš i punktem wyjœcia jest uznanie przez Zgromadzenie Ogólne peł- nych i niczym nie ograniczonych suwerennych praw Egiptu"'#. Toteż siły te trzeba było wycofać na pierwsze żšdanie Egiptu. Egipt œkorzystał z tego prawa w 1967 r., gdy tylko uznał, że jest doœć mocny, by zniszczyć hrael. W ten sposób Hammarskj”ld zostawił w spadku swoim następcom nowš wojnę na œrodkowym Wschodzie. Co ważniejsze, pokazał jak używać QNZ dla wyraŸenia nienawiœci do 7achodu. W 1956 r. jej przedmiotem była Wielka Brytania i Fran- cja. Wkrótce nadeszła kolej na USA. Stany Zjednoczone także straciły wiele przez niepowodzenie Francji w sprawie Suezu. Wielkš Brytanię sprawa Suezu popchnęła tylko dalej na pochyłoœci, które sama wybrała. We Francji natomiast doprowadziła do szczytu kryzys, jaki wywołał upadek Algierii Francuskiej. Wojna algierska była największš wojnš antykolonial- nš, archetypem wszystkich takich wojen. W wieku XIX Europej- czycy wygrywali wojny kolonialne, ponieważ ludnoœć miejscowa traciła wolę oporu. W wieku XX role się odwróciły, to Europa straciła wolę utrzymywania swoich zdobyczy. Lecz poza tš względ- noœciš dšżeń stojš fakty demograficzne. Kolonię można uznać za straconš, gdy przyrost ludnoœci przewyższa liczbę osadników. Kolonializm dziewiętnastowieczny odzwierciedlał ogromny wzrost liczby ludnoœci europejskiej. Dwudziestowieczna dekolonizacja odzwierciedlała stabilnoœć demograficznš Europy i gwałtowny wzrost liczby rdzennej ludnoœci w koloniach. Algieria była klasycznym przykładem tego zwrotu. Właœciwie stanowiła ona nie tyle kolonię francuskš, co miejsce osiedlania się ludnoœci œródziemnomorskiej. W latach trzydziestych XIX wieku było tam tylko 1,5 mln Arabów, przy czym ich liczba wahała się. Ludzie z północnych wybrzeży Morza Œródziemnego przenosili się na południowe, które wydawały się puste; w ich odczuciu morze łšczyło wybrzeża i mieli takie samo prawo do wszystkich jego brzegów, o ile potrafili uzasadnić swój pobyt wytwarzaniem dóbr. I wytwarzali: powiększyli iloœć ziemi uprawnej z 2 tys. mil kwadra- towych w 1830 r. do 27 tys. w 1954 r.'# Wœród tychpieds noirs tylko 20% było z pochodzenia Francuzami (wliczajšc Korsykanów i Alzatczyków). Na zachodzie większoœć stanowili Hiszpanie, na wschodzie Włosi i Maltańczycy. Ale wzrastajšcy dobrobyt przyciš- gał też innych: Kabylów, Czanjów, Mzabitów, Mauów, Turków, a także rdzennych Arabów, z gór, z zachodu, pohidnia i wschodu. Francuska służba zdrowia praktycznie zwalczyła malarię, tyfus i czerwonkę i zdumiewajšco zmniejszyła poziom œmiertelnoœci nie- mowlšt nieeuropejskich. W roku 1906 ludnoœć muzułmańska wzrosła do 4,5 mln; w roku 1954 wynosiła 9 milionów; w połowie lat siedemdziesištych liczyła z górš dwa razy tyle. Gdyby ludnoœć francuska rosła w tym samym tempie, byłobyjej ponad 300 milionów około 1950 r. Dlatego francuska polityka asymilacji nie miała sensu, skoro w roku 2000 muzułmanie algierscy stanowiliby więcej niż połowę ludnoœci, i to raczej Algieria zasymilowałaby Francję niż odwrotnie'#. W latach pięćdziesištych pieds noir nie byli już doœć liczni, by na dłuższš metę móc żyć jako klasa panujšca czy choćby enklawa. Europejczycy stanowili zaledwie trzeciš częœE dziewięciusettysięcz- nej ludnoœci Algierii. Tylko w Oranie stanowili większoœć. Nawet w najgęœciej zaludnionej częœci, w Mitidji, na farmach pracowali 661 robotnicy muzułmańscy. W 1914 r. 200 tys. Europejczyków żyło z ziemi; w 1954 tylko 93 tys. W latach pięEdziesištych większoœćpieds noir mieszkała w miastach, wykonujšc zwykłe, nędznie platne pra- ce, które równie dobrze mogli wykonywać Arabowie. Struktura społeczna była archeologicznym przekładańcem przesšdów raso- wych: "Francuz pogardza Hiszpanem, który pogardza Włochem, który pogardza Maltańczykiem, który pogardza Żydem; a wszyscy gardzš Arabem"'#. Nie udawano, że istniejš równe szanse: w roku 1945 było 1400 szkół podstawowych dla 200 tys. uczniów europej- skich, a 699 dla 1 mln 250 tys. muzułmańskich. Czytanka zaczynała ę : " p si od słów Nasi rzodkowie, Gallowie..." Poważniejszš sprawš był oszukańczy system wyborczy. Albo w ogóle nie stosowano reform uchwalanych przez parlament francus- ki, albo głosy były fałszowane przez władze lokalne. Usuwało to grunt spod nóg wielu wykształconych muzułmanów o umiarkowa- nych poglšdach, którzy szczerze pragnęli potšczenia kultury fran- cuskiej z muzułmańskš. Najszlachetniejszy z nich, Ahmed Bemen- dżel, stwierdził: "Republika Francuska oszukuje nas. Robi z nas durniów". Powiedział Z#'omadzeniu: "Dlaczego mielibyœmy się czuć zobowišzani do uznania zasad moralnoœci francuskiej (...) skoro Francja sama ich nie uznaje?"'o' Sfałszowano wybory w 1948 r ., podobnie jak i w 1951 r.. W takich warunkach umiarkowani nie mogli odegrać żadnej roli. Do głosu dochodzili zwolennicy siły. Zapowiedziš dalszych zdarzeń stał się maj 1945 r., kiedy to Arabowie zmasakrowali 103 Europejczyków. Francuzi odpowie- dzieli brutalnymi represjami. Bombowce zmieniły w gruzy 40 wsi, inne zbombardował kršżownik. Dziennik Algierskiej Partii Komu- nistycznej ##Libert‚" wzywał, by "ukarać rebeliantów szybko i bez- litoœnie, a podżegaczy postawić przed plutonem egzekucyjnym". Według oficjalnych sprawozdań zabito od 1 tys. 20 do 1 tys. 300 Arabów; według doniesień arabskich - 45 tys. Wielu zdemobilizo- wanych żołnierzy - Arabów po powrocie zastało swoje domy w ruinie, a rodziny wymordowane. To właœnie tak doœwiadczeni przez los podoficerowie utworzyli przywództwo przyszłego Frontu Wyz- wolenia Narodowego (Front Lib‚ration Nationale - FLN). Jak to okreœlił najwybitniejszy z nich, Ahmed Ben Bella: "Okrucieństwa popełnione w maju 1945 r. w rejonie Constantine przekonały mnie, że jest tylko jedna droga: Algieria dla Algierczyków". Dowódca francuski, generał Duval, powiedział do pieds noirs: dałem wam pokój na dziesięć lat". 662 Okazało się, że ta zapowiedŸ była bardzo dokładna. Pierwsze- go listopada 1954 r. rozgoryczeni podoficerowie byli gotowi. Ben Bella, teraz już doœwiadczony terrorysta, potšczył siły z Belkacem Krimem, by rozpoczšć powstanie narodowe. Należy podkreœlić, że od poczštku do końca celem powstania nie było pokonanie arm francuskiej. To byłoby niemożliwe. Celem było zniszczenie koncep- cji asymilacji i państwa wielorasowego przez zlikwidowanie ele- mentów umiarkowanych z obu stron. Pierwszym zamordowanym Francuzem był nauczyciel, liberał i arabofzl Guy Monnerot, pierw- szym zgładzonym Arabem zaœ profrancuski miejscowy gubernator Hadj Sakok. Większoœć swych akcji FLN kierował przeciw muzuł- mańskim lojalistom: mordowano urzędników państwowych, wyci- nano im języki, wydłubywano oczy, a do zmasakrowanych ciał przypinano kartkę z napisem FLN'#. Tę strategię zapoczštkował mufti w Palestynie. Właœciwie większoœć przywódców powstań- czych kiedyœ służyła u niego. Najzdolniejszy z nich, Mohamed Said, dowódca Wilaya 3 w Górach Kabylskich, wstšpił do muzułmańskie- go legionu SS muftiego, został zr Lucony na spadochronie do Tunezji jako agent Abwehry i zadeklarował: "Myœlałem, że Hitler zburzy tyranię Francji i uwolni œwiat". Od czasu do czasu nosiłjeszcze swój hełm esesmana. Do jego uezniów należeli najgorsi zabójcy XX wieku, tacy jak AŒt Hamouda, znany jako Amirouche i Ramdane Abane, który w czasie masakry w 1945 r. odcinał piersi i jšdra, w więzieniu czytywał Marksa, oraz Mein Kampf i często mawiał: "Jeden trup w garniturze zawsze jest więcej wart niż dwadzieœcia umundurowa- nych". Ci ludzie, wchłonšwszy większoœć zła, jakie miał im do zaoferowania XX wiek, narzucili wsiom swojš wolę stosujšc bez- względny terror. Nigdy nie używali innych metod. Krim powiedział gazecie jugosłowiańskiej, że metodš inicjacji rekruta było zmusze- nie go do zamordowania wskazanego "zdrajcy" - tak zwanego mouchard (donosiciela), francuskiego żandarma lub kolonisty; "Szkolenie każdego kandydata kończyło się dokonaniem morder- stwa". Amerykański reporter, sympatyk FLN, zanotował: "Zas- trzelimy go (ofiarę muzuhnanów), odetniemy mu głowę, a do ucha przypniemy kartę, żeby pokazać, że to zdrajca. A potem zostawimy głowę na głównej drodze". Z rozkazów pisemnych Ben Belli: "Likwidować wszystkie osoby, które chcš grać rolę interlocuteur valable. Zabić każdego, kto próbuje odcišgnšć walczšcych i wpoić ,# j im ducha bou ibien. Jeszcze eden: "ZabijaE caids... Zabrać ich dzieci i pozabijać. Zabijcie wszystkich, którzy płacš podatki, i tych, #.óriy je zabierajš. Spalić domy muzułmanów-podofcerów odby- wajšcych służbę wojskowš". FLN miało też swoje własne, wewnę- trzne reglements des comptes: człowiek, który wydał ten ostatni rozkaz, Bachir C:hihani, został oskarżony (jak R”hm), o pederastię i sadystyczne morderstwa seksualne; posiekano go na kawałki razem z oœmiu jego kochankami. Ale najbardziej nienawidził FLN muzuhnanów nastawionych pokojowo. W cišgu pierwszych dwóch i pół roku wojny FLN zamordował tylko 1 tys. 35 Europejczyków, 6 tys. 352 Arabów - sš to tylko przypadki udowodnione. Rzeczy- wista liczba jest bliższa 20 tys.'# Umiarkowani mogli więc przeżyć tylko w ten sposób, że albo sami zaczynali zabijać, albo szli na wygnanie. Strategia FLN polegała na tym, że stawiała masy muzułmań- skie pomiędzy dwoma terrorami. Z jednej strony umiarkowanych zastępowali zabójcy z FLN. Z drugiej - okrucieństwa FLN miały sprowokować Francuzów do brutalnych represji, by w ten sposób popchnšć muzułmanów do obozu ekstremistów. Doktrynę FLN z zimnš krwiš sprecyzował brazylijski terrorysta, Carlos Marighela: Trzeba koniecznie zamienić kaprys polityczny w kontlikt zbrojny za pomocš brutalnych akcji, które zmuszš ludzi u władzy do przekształcenia sytuacji politycznej w sytuację wojskowš. Oddzieli to od nich masy, które odtšd będš się buntować przeciw armii i policji (...) Rzšd może wtedy nasilić tylko represje, przez co życie obywateli stanie się cięższe niż kiedykolwiek przedtem (...) życiem codziennym będzie rzš- dził terror policyjny (...) Ludnoœć odmówi współpraey z władzami, więc te ostatnie dojdš do wniosku, że jedynym rozwišzaniem problemu jest fizyczna likwidacja przeciw- ników. Polityczna sytuacja kraju ukaże wtedy swój wymiar militarny"o. Oczywiœcie ta odrażajšca odmiana leninizmu posiada nieod- partš siłę, jeœli się jej zasady wykonuje doœć bezwzględnie. W roku 1954 rzšd francuski pod przywództwem radykalnego socjalisty, Pierre'a MendŠs-France'a składał się, ogólnie bioršc, z ludzi libe- ralnych i cywilizowanych. Podzielali oni złudzenie czy wizję, że Algieria może stać się prawdziwym spoteczeństwem wielorasowym, w oparciu o zasady wolnoœci, równoœci i braterstwa. Mend‚s-Fran- ce, który z powodzeniem oswobodził Indochiny i Tunezję, powie- dział Zgromadzeniu Narodowemu: "Algierskie d‚partements sš częœciš Republiki Francuskiej (...) sš nieodwołalnie francuskie (...) ich secesja jest nie do pomyœlenia". W sprawie Algier minister spraw wewnętrznych, Fran‡ois Mitterand oznajmił: "Jedynš moż- liwš negocjacjšjest wojna""'. Obaj wierzyli, żejeœliwsp##omy#e zaszczepi się rzeczywistoœci algierskiej wszystkie zasady rzšdzšce Francjš, to problem będzie rozwišzany. Na gubernatora general- nego wyznaczyli Jacques'a Soustelle'a, wybitnego etnologa, byłego bojownika Ruchu Oporu, z zadaniem by stworzył owš rzeczywis- toœć. Nie zdawali sobie sprawy, że celem FLN jest właœnie prze- kształcenie wspaniałomyœlnoœci Francji w brutalnoœć. Soustelle uważał organizację FLN za faszystowskš. Myœlał, że będzie mógł jš zwalczyE dajšc Arabom prawdziwš demokrację i sprawiedliwoœć społecznš. W odległych rejonach kraju utworzył 400 oddziałów KŠpis bleus (SAS) dla obrony lojalistów. Sprowadził oddanych liberałów, jak Germaine Tillon i Vincent Monteil, by założyli sieć centres sociaux i utrzymywali kontakty z czołowymi przedstawicielami muzułmańskiej opinii publicznej"2. Desperacko próbował wprowadzać muzułmanów na każdy szczebel władzy. W instrukcjach dla armii i policji zabraniał wszelkich form brutalnoœci, a zwłaszcza stosowania represji zbiorowych"'. Lecz polityka praw- dziwej integracji prowadzona przez Soustelle'a i tak nie miała szans powodzenia, skoro tylko Francuzi przekonali się, do czego to prowadzi: ani Francja nie chciała zostać narodem pótarabskim i półmuzułmańskim, ani większoœć Arabów nie chciała stać się na- rodem francuskim. Na wszelki wypadek jednak FLN systematycz- nie mordował wykonawców liberalnej polityki Soustelle'a, zarów- no francuskich, jak arabskich. Najbardziej im zależało na zabiciu tych urzędników francuskich, którzy lubili Arabów. Na ogót to im się udawało. Jednš z takich ofiar był Maurice Dupuy, okreœlony przez Soustelle'ajako "œwiecki œwięty". Najego pogrzebie Soustel- le płaczšc przypišł Legion d 'honneur najstarszemu z oœmiorga dzieci Dupuy'ego - i wtedy po raz pietwszy użył słowa "zemsta""'. Latem 1955 r. organizacja FLN uczyniła następny krok i przy- jęła politykę ludobójstwa: zabijać Francuzów bez różnicy wieku i plci. Dnia 20 sierpnia rozpoczęły się pierwsze masakry. Objęły one jak zawsze wielu Arabów, między innymi Alluaha Abbasa, bratan- ka umiarkowanego przywódcy nacjonalistów, Ferhata Abbasa, który krytykował okrucieństwa FLN. Lecz głównym celem było sprowokowanie armii francuskiej do represji. W Ain-Abid pod Constantine, na przykład, dosłownie posiekano na kawałki 37 Eu- ropejczyków, w tym 10 poniżej piętnastu lat. Mężczyznom obcina- 665 no ręce i nogi, dzieciom rozbijano głowy, kobietom rozpruwano b#chy - pewnej matce rozcięto br Zuch, zarżnięto jej pięciodniowe dziecko i włożono do brzucha. Ta "masakra Philippeville" odniosła skutek: francuscy spadochroniarze dostali rozkaz zabijania wszys- tkich Arabów w tym rejonie i (według Soustelle'a) zabili 1 tys. 273 wstańców", co propaganda FLN wyolbrzymiła do 12 tys. To było powtórzenie masakry z 1945 r. Soustefle powiedział: "Staran- nie wykopano przepaœć, którš poplynęła rzeka krwi". Liberałów francuskich i muzułmańskich, jak Alberta Camusa i Ferhata Abba- sa, zakrzyczano z obu stron"#dy pojawili się wspólnie na mównicy, by wezwaE do opamiętania. Na tym załamał się eksperyment Soustelle'a. Wojna stała się wyœcigiem terrorów. Uwagę publicznoœci przycišgała dzielnica Algieru, Kasba, gdzie na każdym kilometrze kwadratowym miesz- kało 100 tys. Algierczyków. Zaczęło się od egzekucji kulawego mordercy Ferrada, który zabił siedmioletniš dziewczynkę i siedem innych osób cywilnych. Dowódca FLN, Ramdane Abane, wydał rozkaz zabicia stu cywilnych Francuzów za każdego skazanego członka FLN. W dniach 21-24 czerwca 1956 r. główny zabójca, Saadi Yacef, zarzšdzajšcy sieciš wytwórni bomb, oraz 1 tys. 400 " operatorów" dokonało 49 morderstw. Liczba zabójstw rosła stale w cišgu drugiej połowy 1956 r., paralelnie do rozwoju awantury sueskiej. Zamordowano francuskiego mera Algieru, a w trakcie ceremon jego pogrzebu wybuchła starannie podłożona bomba. Yacef w tajemnicy wydał rozkaz, by wszyscy "operatorzy" już wczeœniej usunęli się z tego rejonu, aby mieć pewnoœć, że w czasie brutalnych. re#resji, które potem nastšpiš, zginš tylko niewinni muzułman#e. Ważnš rolę odegrał upadek Suezu, wreszcie bowiem armia przekonała się, że rzšd cywilny nie może wygrać wojny. Przyznał to i Robert Lacoste, socjalista, następca Soustelle'a. Dnia 7 stycznia 1957 r. dał generałowi Jacques'owi Massu i jego 4 tys. 600 żotnie- rzom absolutnš swobodę działania, by oczyœcić miasto Algier z FLN. Po raz pierwszy uwolniono armię od wszelkich ograniczeń, włšcznie z zakazem używania tortur. Tortury były zakazane we Francji od 8 paŸdziernika 1789 r. Artykuł 303 Kodeksu Karnego groził karš œmierci każdemu, kto by je stosował. W marcu 1955 r. tajny raport wyższego urzędnika państwowego zalecał nadzorowa- ne tortury jako jedyny sposób zapobiegania o wiele brutalniejszym torturom niedozwolonym. Soustelle bez namysłu odrzucił ten pro-  666   jekt. Teraz Massu przyjšł go. Przyznawał potem: "Na pytanie, czy rzeczywiœcie torturowano, mogę tylko odpowiedzieE twierdzšco, choE tortury nigdy nie były zadekretowane ani zinstytucjonalizo- wane""'. Agrumentowano, że udane przesłuchanie ocala życie, głównie Arabom; że Arabowie udzielajšcy informacji będš przez FLN torturowani bez ograniczeń, na œmierć, i ważne jest, by Fran- cuzów bano się bardziej. Arabowie wierzyli, że Massu działa bez ograniczeń i tak samo torturuje, co sprawiało, że więŸniowie zaczęli mówić. Ale torturowani byli nie tylko muzułmanie. Doœwiadczony w ten sposób żydowski komunista nazwiskiem Henri Atleg napisał bardzo poczytnš ksišżkę, która spowodowała wybuch oburzenia moralnego w całej Francji w roku 1958"s. Massu twierdził, że przesłuchania prowadzone pnez jego ludzi nie pozostawiajš trwa- łych uszkodzeń ciała. Na widok Allega, całego i zdrowego, na stopniach Pałacu Sprawiedliwoœci w 1970 r. wykrzyknšł: "Czy tor- tury, które on wycierpiał, wiele się liczš w porównaniu z obcina- niem nosa czy warg albo penisa, który stał się rytualnym prezentem fellaghas dla innych opornych 'braci'? Każdy wie, że te członki nie odrastajš!""9 Lecz myœl, że w czasie wojny można skutecznie kontrolować stosowanie tortur, jest absurdem. W rzeczywistoœci liberalny sekre- tarz generalny prefektury Algieru, Paul Teitgen, zaœwiadcza, że w czasie bitwy algierskiej "zniknęło" około 3 tys. więŸniów. W każdym razie Massu wygrał. Był to jedyny raz, gdy Francuzi pobili FLN jego własnš broniš. Miasto Algier oczyszczono z terroryzmu. Umiarko- wani Arabowie znów oœmielali się zabierać głos. Ale zwycięstwo zaprzepaszczono przez zastosowanie nowej polityki regroupement wobec ponad miliona biednychfellahów - przypadek prymitywnej inżynierii społecznej, bardzo na rękę FLN. Poza tym eksperyment Massu wytwarzał nieznoœne napięcia wewnštrz systemu francus- kiego. Uwalniajšc jednostki wojskowe spod kontroli politycznej i wzmacniajšc znaczenie osoby dowódcy, zachęcał do tworzenia jakby prywatnych armii: pułkownicy coraz częœciej uważali się za właœcicieli swoich pułków, jak za czasów monarch. W tym zamie- szaniu zasad moralnych oficerowie zaczęli myœleć, że ich obowišzki wobec żołnierzy sš większe niż względem państwa'#. Jednoczeœnie zaczęły dochodzić wiadomoœci o tym, co w Al- gierze zrobiło wojsko. Liberalna i centrystyczna częœć francuskiej opin publicznej zwróciła się przeciw wojnie. Od roku 1957 wielu Francuzów zaczęło uważać, że niezależnoœE Algier, choć trudna do przyjęcia, jest jednak lepsza od zupełnego rozkładu francuskiej #wiadomoœci narodowej. Tak więc żšdanie przywrócenia kontroli politycznej nad wojnš (aż do negocjacji z FLN włšcznie) nasilało się w tym samym czasie, gdy wojsko - jak uważano - zwyciężało dzięki swej niezależnoœci. Ten nierozwišzywalny konflikt doprowa- dził w maju 1958 r. do wybuchu, który spowodował powrót do władzy generała #e Gaulle'a i stworzył V Republikę. De Gaulle nie był zwolennikiem kolonializmu. Uważał, że czas kolonii przeminšł. Wyglšdał, jak ktoœ z przeszłoœci, lecz jego umysł sięgał w przyszłoœE. Mówił, że w 1944 r. w Brazaville, gdzie organi- zował pomoc czarnej Afryki dla Ruchu Oporu, próbował "pr Lekształ- cić stare stosunki zależnoœci w lepsze więzi współpracy politycznej, ekononłicznej i kultucalnej"'2'. Wiedział, że brak przekonania do trwałoœci francuskiego kolonializmu jest bezpoœredniš pochodnš ułomnych urzšdzeń konstytucyjnych IV Republiki, którš gardził, i "rzšdu partyjnego", niezdolnego do "niedwuznacznych decyzji, których wymaga dekolonizacja". "Jak można było - pytał - prze- zwyciężyć, a jeœli trzeba, to złamać cały sprzeciw oparly na senty- mencie, przyzwyczajeniu czy interesie, który musiało sprowokować takie pnedsięwzięcie?" Rezultatem było wahanie i niekonsekwencja najpierw w Indochinach, potem w Maroku i Tunezji, wreszcie - i przede wszystkim - w Algierii. Oczywiœcie - powiedział - wojsko "czuje rosnšcš niechę‚ do systemu politycznego, który jest uoso- bieniem niezdecydowania"'#. Zamachu dokonała, zapewnie umyœlnie, organizacja FLN, de- cydujšc się 9 maja 1958 r. na "egzekucję trzech żolnierzy francus- Idch za tortury, gwałt i morderstwo". Cztery dni póŸniej biali studenci przypuœcili szturm na kwaterę rzšdowš w Algierze. Massu zapytał Lacoste'a, który poleciał do Francji, czy miał pozwolenie na strze- laninę do białego tłumu. Tego wieczora na przedstawieniu sztuki Brechta atakujšcej generałów, lewicowa widownia klaskała jak sza- lona'#. Ale w rzeczywistoœci nikt nie był gotów walczyć za IV Repub- Gkę. W Algierze władzę pnejęli generałowie i wezwali de Gaulle'a do powrotu. Okoto 30 tys. muzułmanów poszło pod kwaterę czš- dowš, by zademonstrować swoje poparcie. Œpiewali "Marsyliankę" i pieœń wojskowš "Chant des Africains". Była to spontaniczna demonstracja na rzecz cywilizacji francuskiej, a przeciw barbarzyń- stwu FLN. Massu oznajmił: "Niech wiedzš, że Francja ich nigdy nie opuœci"'2#. Generałowie kłamali wzywajšc de Gaulle'a - uważali że będzie taranem, którym rozbijš Republikę i sami przejmš wła- dzę. De Gaulle zaœ sšdził, że Algieria jest nie do utnymania i że zniszczy armię francuskš. Prawdę mówišc, obawiał się nawet cze- goœ gorszego. W dniu 24 maja na Korsyce wylšdował oddział żołnierzy z Algierii. Władze miejscowe powitały go życzliwie. Po- licja przysłana z Marsylii oddała mu swojš broń. De Gaulle pnejšł władzę, by zapobiec inwazji na teren samej Francji. Inwazja taka prawdopodobnie powiodłaby się albo spowodowała wojnę domo- wš. De Gaulle widział groŸne podobieństwo tej sytuacji z poczšt- kiem katastrofy hiszpańskiej w 1936 r. Byłby to ostateczny koniec Francji jako wielkiej siły cywilizujšcej. Jeœli Paryż wart był mszy, to Francja była warta paru kłamstw. Przejšwszy władzę pojechał więc do Algieru, by oszukiwać. Dnia 4 czerwca powiedział wyjšcemu tłumowi colons w Algierze: Je vous compriœ. "Rzucałem im słowa - napisał - pozomie sponta- niczne, lecz w istocie starannie obliczone, majšc nadzieję, że roz- palš one ich entuzjazm, a nie zobowišżš mnie bardziej niż chciałem"'#. Poprzedniego roku wypowiedział się prywatnie: "Oczywiœcie, przyjdzie niepodległoœć, tylko oni tam sš za głupi, by to zrozumieć". "Niech żyje Algieria francuska!" - skandował pub- licznie w czerwcu 1958 r., a prywatnie mówił: Lflfrique estfoutue, et l'Algerie avec!## Nazwał Algierię francuskš "zrujnowanš utopiš". Publicznie zaœ nadal zapewniał, colons i wojsko: "Niezależnoœć? Za dwadzieœcia pięE lat" (paŸdziemik 1958). "Armia francuska nigdy nie opuœci tego kraju, a ja nie będę rozmawiał z tymi ludŸmi z Kairu i Tunisu" (marcec 1959). "W Algierii nie będzie Dien-Bien- -Phu. Powstanie nie wygna nas z tego kraju". "Jak możecie słuchać tych kłamców i konspiratorów, którzy wam mówiš, że zostawiajšc Algierczykom wolny wybór Francja i de Gaulle chcš was opuœciE, odejœE z Algier i zostawić jš rebel?" (styczeń 1960). "Niezależnoœć? - szaleństwo, potwomoœć" (manec 1960)'#. W tym czasie de Gaulle umacniał swojš władzę w państwie. Dnia 28 wrzeœnia 1958 r. Francuzi przyjęli konstytucję V Republiki, skupiajšcš władzę w rękach prezydenta. W dniu 21 grudnia został wybrany na to stanowisko. To samo referendum, które stworzyło nowa konstytucję, dawało francuskim terytoriom zamorskim prawo przyłšczenia lub odłšczenia się. W ten sposób do#zło do powszechnej # Rozumiem was. ## Afryka jest przegrana, Algieria także! 669 ugody. De Gaulle łamał opór lub usuwał jednego po drugim ludzi, #óriy wznieœli go do władzy. W lutym 1960 r. zażšdał "specjalnych uprawnień" i dostał je. W cztery miesišce póŸniej rozpoczšł tajne rozmowy z przywódcami FLN. W styczniu 1961 r. ogłosił referen- dum proponujšce wolnoœć Algierii w powišzaniu z Francjš i otrzymał o#'omnš przewagę głosów "tak". To był koniec Alg‚n:e fmn‡aise. Jej ekstremistyczni zwolennicy znaleŸli się nagle w œwietle dziennym z bombš w ręku. Gdyby dowódcy wojskowi uparli się przejšć władzę w maju 1958 r., to mogliby jš zdobyE, z de Gaulle'm lub bez niego. W kwietniu 1961 r., kiedy wreszcie zrozumieli, że de Gaulle ich oszu- kał, i chcieli go obaliE, było już za póŸno. Zmieniła się francuska opinia publiczna. 7ołnierze mieli radia tranzystorowe, słuchali wiadomoœci z Paryża i odmawiali przyłšczenia się do oficerów. Rewolta upadła, a jej przywódcy poddali się lub zostali wytropieni i uwięzieni. Teraz droga do wyminięcia trudnoœci była otwarta. W chwili gdy uwięzieni przywódcy FLN wychodzili z więzień, by wzišć udział w rozmowach, zbuntowani generałowie francuscy szli do więzień rozpoczynaE karę. Walka z białym terroryzmem OAS (Organization de 1'Arm‚e SecrŠte) trwała dłużej. OAS rozwijała żywš działalnoœć pnez ponad rok, używajšc bomb, karabinów maszynowych i działek pr Leciw- czołgowych; zabiła ponad 12 tys. osób cywilnych (głównie muzuł- manów) i okoto 500 policjantów jawnych i tajnych. OAS jest przykładem, jak funkcjš rozkładu moralnoœci bywa straszliwy gwałt polityczny. Pod wieloma względami było to lustrzane odbicie FLN. Dnia 23 lutego 1962 r. przywódca OAS, generał Salan, który zrobił karierę jako uczciwy żotnierz, wydał rozkaz by: Rozpowszechnić ofensywę (...) Systematycznie strzelać do CRS i jednostek żandarmerii (...) rzucać "koktajle Moloto- wa" na ich wozy panceme (...) w dzień i w nocy (...) niszczyć najlepszy element muzułmański w wolnych zawodach tak, by ludnoœć musiała odwoływać się do naszych (...) paraliżo- wać wszelkie władze i uniemożliwiać im działanie. Rozpo- wszechniać brutalne akcje na całym terytorium (...) na dzieła sztuki i na wszystko, co reprezentuje władzę, tak by dopro- wadzić do maksimum ogólne poczucie braku bezpieczeń- stwa i całkowicie sparaliżowaE życie kraju'#. Rozkład moralny nie kończył się na OAS, bowiem w celu zwalczania jej i dla ochrony samego de Gaulle'a (dwa razy uszedł 670 œmierci), państwo powotało oficjalne oddziały terrorystyczne, które na dużš skalę bezkarnie mordowały i torturowały więŸniów'#. I w tym wypadku nikt, ani w liberalnej Francji, ani w społecznoœci międzynarodowej, nawet nie pisnšł o proteœcie. Tenoryzm OAS ostatecznie zabił wszelkš myœl o białym osadnictwie. W końcu roku 1961 najbliższy doradca de Gaulle'a, Bernard Tricot, donosił z Algier: "Europejczycy (...) tak zajadle sprzeciwiajš się wszystkim ;planom, a ich stosunki z większoœciš muzuhnanów sš tak złe, że (...) najważniejszš sprawšjest obecnie zorganizowanie ich powrotu"'#. Koniec nadszedł w marcu 1962 r. w org nietolerancji i morder- stwa. Thim muzuhnański, wietr Lšc zwycięstwo, zdobył już wielkš synagogę w sercu Kasby, plšdrował wnętrze, #ł #'#oje Tory, zabijał urzędników żydowskich i wypisywał kredš na œcianach "Œmierć Żydom" oraz inne faszystowskie hasła. Dnia 15 marca OAS naje- chała na oœrodek specjalny Germaine'a Tillion, gdzie mieœciła się szkoła dla dzieci ułomnych, wycišgnęła szeœciu ludzi i zastrzeliła ich, rozpoczynajšc od strzałów w nogi. Jednym z nich był Mouloud Feraoun, przyjaciel Camusa, o którym ten ostatni mówił jako o "ostatnim z umiarkowanych". Feraoun napisał: "Jest we mnie Francuz, jest we mnie Kabyl. Ale nienawidzę tych, którzy zabijajš {...) Tiive la France, jakš zawsze kochałem! Vive I'Algerie, o jakiej marzę! Hańba bandytom!"'# L'mowa z FLN o zawieszeniu broni z 19 marca 1962 r. spowodowała nowe wystšpienie OAS: zamor- dowano 18 żandarmów i 7 żotnierzy. Dowódca francuski, generał Ailleret, odwzajemnił się niszczšc ostatniš redutę Alg‚riefran‡arse, dzielnice pied noir - białych robotników - Bab-el-Oued wraz z 60 tys. jej mieszkańców. Zaatakował jš przy pomocy bombowców pikujš- cych, które strzelały rakietami, czołgów strzelajšcych na wszystkie strony i 20 tys. piechoty. Przypominało to zgniecenie Komuny Paryskiej w 1870 r., ale ten epizod nie figuruje w marksistowskich czytankach'3'. Taki był ostateczny koniec Algier jako społeczeń- stwa wielorasowego. Zaczšł się exodus do Francji. L'myœlnie znisz- czono wiele szpitali, szkót, laboratoriów, zakładów przerobu nafty oraz innych œwiadectw francuskiej kultury i przedsiębiorczoœci, włšcznie z bibliotekš uniwersytetu w Algierze. Wyjechało ogółem 1 mln 380 tys. osób (w tym niektórzy muzułmanie). Z wielkiej i historycznej społecznoœci œródziemnomorskiej pozostało tylko około 30 tys. ludzi'#. Traktat w #vian, w myœl którego Francja wycofywała się z Algier, zawierał wiele klauzul majšcych ocalić honor Francji. 671 #auzul bez znaczenia. To była zwyczajna kapitulacja. Ale nawet na papierze zupełnie nie zabezpieczono 250 tys. urzędników mu- zułmańskich, przeważnie zwykłych ludzi, którzy do końca wiernie #żyli Francji. De Gaulle nie miał czasu myœleć o nich - był zbyt #jęty wycišganiem Francji z tego koszmaru. Gdy pewien poseł- muzułmanin, któremu FLN wymordował już 10 osób z rodziny- #wiedział de Gaulle'owi, że za tę niezłomnoœć "będziemy cierpieli" de Gaulle odpowiedział chłodno: Eh, bien,vous suffrirez. I cierpieli. Tylko 15 tys. osób miało œrodki i pienišdze na wyjazd. Resztę rozstrzeliwano bez sšdu, używano jako żywych wykrywaczy min na polach zaminowanych wzdłuż granicy z Tunezjš, torturowano, ka- zano im kopać własne groby i przed œmierciš polykać odznaczenia wojskowe; niektórych palono żywcem, kastrowano, włóczono cię- żarówkami, rzucano psom na pożarcie. Zdarzały się przypadki mordowania całych rodzin wraz z malutkimi dziećmi. Pozostałe jeszcze oddziały wojsk francuskich, ich byłych towarzyszy broni, stały obok, przerażone i bezradne, bo w myœl traktatu nie miały prawa interweniować. Żotnierzy francuskich używano nawet do rozbrajania oddziałów muzuhnańskich harkis - mówili im, że będš wypuszczeni z broniš bardziej nowoczesnš, choć w rzeczywistoœci mieli zostać zamordowani. Była to zbrodnicza zdrada, którš można porównać do zwrócenia rosyjskich jeńców wojennych Stalinowi; a właœciwie jeszcze gorsza. Liczba wydanych na œmierć waha się od 30 do 150 tys.'# Któż to wie? Wielka, ciemna zasłona spadła na różne aspekty życia nowej Algier - zasłona, która odtšd nigdy się nie podniosła. Kłamano do końca. "Francja i Algieria będš kroczyć razem, jak bracia, po drodze do cywilizacji", powiedział de Gaulle 18 marca 1962 r.'# W rzeczywistoœci nowe państwo zawdzięczało swój byt stosowaniu bezgranicznego okrucieństwa na największš możliwš skalę. Jego r Lšd złożony z gangsterów, którzy odnieœli sukces, szybko pozbył się tych członków, którzy byli wychowani w zachodnich tradycjach. W połowie lat szeœćdziesištych wszyscy oni byli już martwi lub wygnani. Dokładnie w dwadzieœcia lat po podpisaniu układu o niepod- ległoœci jeden z jego głównych sygnatariuszy i pierwszy prezydent Algier, sam Ben Bella, podsumował pierwszych dwadzieœcia lat niezależnego istnienia tego kraju. Wynik - jak powiedział - jest "całkowicie negatywny". Kraj jest "ruinš". Jego rolnictwo zostało "zamordowane". "Nie mamy nic. Żadnego pr Lemysłu - tylko złom". 672 Wszystko w Algier jest skorumpowane "od góry do dohi"'#. Gorycz Ben Belli niewštpliwie wzmagał fakt, że większoœć tych lat spędził uwięziony przez własnych towarzyszy rewolucyjnych. Ale jego osšd był doœć shiszny. I niestety nowa Algieria nie zachowała swych zbrodni dla siebie. Przez wiele lat była oœrodkiem między- narodowego terroryzmu. W Afryce powstał oœrodek korupcji mo- ralnej. Stanowił on wzór publicznych zbrodni i nieładu, wzór, który miał być naœladowany na całym tym wielkim i tragicznym kontynen- cie, który obecnie stał się panem własnego losu. Przypisy: ' E. L. Woodward British Foreign Pblicy in the Second World War, Londyn 1970, t. I, R. XLIV 2 16 czerwca 1943 r.; cyt. za: David Dilks (red.) Retreatfrom Power, Londyn 1981, t. II: "After 1939". 3 William Roger Louis Imperialism at Bay ' the United States and the Decolo- nizaƒon ofthe British Empire 194I-1945, O>d#ord 1978. A Wstęp do dziennika Admirała Leahy'ego, z dnia 9 lutego 1945 r., cyt. za: Anderson, op. cit. 5 W K. Hancock i Margaret Gowing 7he British War Economy, Londyn 1949, s. 546-549. 6 Dziennik Daltona z dnia 10 wrzeœnia 1946 r. # Harold Nicolson Diaries and Letters I945-1962, Londyn 1968, s.115-116. s A. Goldberg "The Military Origins of the British Nuclear Deterrent" w: ##lnternational AffairsH, R. XL,1964. 9 Edward Spiers "The British Nuclear Deterrent: problems, possibilities", w: Dilks, op. cit., t. II, s.183-184. 'o M. H. Gowing Indepedence and Deterrence, Britain and Atomic Energy 1945-l952, t.1-2, Londyn 1974, t. I, s.131. " Ibid., s.182-183. '2 Ibid., s. 406. 13 Dilks, op. cit., t. II, s.161. 'A W sprawie danych statystycznych z końcowej fazy wojny zob. James, op. cit. 15 Ibid., s. 251-253. 's Robert Rhodes James Memoirs ofa Coruervaƒve: J. C. C. Davidon œ Letters and Papers 1910-1937, Londyn 1%9, s. 390. '# John Wheeler-Bennett King George Tilů h– Life and 7Fmes, Londyn 1958, s. 703. 'e Ved Mehta Mahatma Gandhi and hrs Apostles, Nowy Jork 1976, s. 33 i n. 19 Ibid., s.13-16. 2o Ibid., s. 44. 2' Ibid., s. 56. 673 # Orwell Collected Essays, etc., t. IV s. 529. # C#t. za: Sarvepalli Gopal Jawaharlal Nehru: a biography, Lnndyn 1956, t. I, s 3&39. 2A Ibid., s. 79, 98, 236; Leonard WoolfDownhi!lAáthe Way, Londyn 1%7, s, 230. # Przemówienie Nehru w Ootacamundzie,1 czerwca 1948 r.; Gopal, op. cit, t. II, s. 308. # Richard Hughes Foreign Devil, Lflndyn 1972, s. 289-292. #' Richard Houges Mountbatten, Londyn 1980, s. 216. # R. Jeffrey "The Punjab Boundary Force and the problem of order, August 1947", w: HModern Asian Studiesm,1974, s. 491-520. # M. Masson Edwinn Mountbatten, Londyn 1958, s. 20#207. #o Gopal, op. cit., t. II, s.13. 3' Penderal Mood Divide and Qiut, Londyn 1961, podaje 200 tys.; G. D. Khosla Stem Reekoning, Dehli b.d. - 4-5 mln; Ian Stephens Paki.rtan, Londyn 1963 - 500 tys.; M. Eƒwardes Last Years ofBńtish India, Londyn 1963 - 600 tys. # P P Go al, o. cit., t. II, s. 21, 42. # List od Nehru do Krishny Menona z dnia 24 sierpnia 1949 r. # Walter Lippmann w ##Herald Tribune## z dnia 10 stycznia 1949 r. ; Acheson, op. cit., s. 336; ##Christian Science Monitor,# z dnia 26 paŸdziernika 1949 r., HManchester Guardian" z dnia 26 maja 1954 r.; W Johnson (red.) The Papers ofAdlai E. Stevenson, Boston 1973, t. IIl, s.181. # List Nehru, datowany 9 czerwca 1951 r. # Gopal, op. cit., s. 311. 3# List do Nehru od Rajagopalachari, 3 lipca 1950 r.; depesza prezydenta Nasera, 31 paŸdziernika 1956 r.; depesza J. F Dullesa, z tego samego dnia. # C#t. za: Gopal, op. cit., t. II, s. 246. # S. Dutt With Nehru at the Foreign Office, Kalkuta 1977, s.177. Ao List od Nehru do Ernesta Bevina z dnia 29 listopada 1950 r. Gopal, op. cit., t.11, s.194-195, 227. '# J. K. Galbraith A Life in Our 7fmes, Londyn 1981, roz. 27, s. 420 in. # Keith Irvine 7he Rise of#he Coloures Races, Londyn 1972, s. 540 i n.; G. McT Kahin 7heAsian-African Conference, Bandung, Ithaca 1956. #' J. D. Legge Sukarno: A Foliƒcal Biography, Londyn 1972, s. 264-265. # Richard Wright 7he Colour Curtain, Londyn 1965, s. I5. # Harry J. Benda "Christian Snouck Hurgronje and the Foundation of Dutch Islamic Policy in Indonesia", w: K Journal of Modern HistoryH, t. XXX, 1958, s. 33&347. A# E. H. Kossman 7he Low Counmes 1780-1940, Oxford 1978, s. 672 i n. s Zob. Sukarno 7he Birth of Pantja Sila, Dżakarta 1950. # D. S. Lev 7he 7ransiƒon to Guided Democracy: Indonesia Poliƒcs I957- 1959; Ithaca 1966. 5o W sprawie haseł zob. Legge, op. cit., s. 28&290, 324, 332-333, 359 i passim. 5' Talbot (red.), op. cit., s. 322. # L.#gge, op. cit., s. 387; John Hughes 7he End ofSukamo, Londyn 1968, s. 44. 674 # J. R. Bass "The PW and the attempted coup", w: KJoumal of SE Asian StudiesH z marca 1970 r.; w sprawie krytycznej biografii zamachu zob. Legge, op. cit., s. 390 (przypis 45). # Hughes, op. cit., rozdz.16. # Howard M. Sachar Br–ain Leaves the Middle East, Londyn 1974, s. 391. # ePetroleum T#unesH z czerwca 1948 r.; KOil Weehlyn# z dnia 6 marca 1944 r. #' Forrestal Diares, s. 35#357. s Sachar, op. cit., s. 395. # Churchill Second World War, t. IV s. 952. # Sachar, op. cit., s. 442. g' Chaim Weizmann 7ttal and Error, Filadelfia 1949, t.11, s. 437. # Yehudah Bauer From Diplomacy to Resrstance: a Hictory ofJewćsh Palestine 1939-1945, Filadelfia 1970, s. 230. Sachar, op, cit., s. 447. #" KNew York Post# z dnia 21 maja 1946 r. # Nicholas Bethell 7he Phlestine 7hangle: the struggle between the Britrsh, the Jews and the Arabs,1935-1948, Londyn 1979, s. 254-255. # Bethell The Pnlestine 7fiangle, s. 261 i n., bazujšcy na archiwach ujawnio- nych w 1978 r. B# HJerusalem PostH z dnia 1 sierpnia 1947 r. ss Bethell 7he Phlesƒne 7hangle, s 243-244. # Jon i David Kimche Both Sides of the Hill: Br–ain and the Pttlesƒne War, Londyn 1960, s. 21-22. #o Bauer, op. cit., s. 230. #' 7he Jewish Case for the Anglo American Committee oflnquiry Falestine, Jeruzalem 1947, s. #7, 74-75. '# Joseph Schechtman 7he US and Jew–h State Movement, Nowy Jork 1966, s. 110. #3 C#rt. za: Alfred Steinberg 7he Mnnfrom Missouri: the life and times ofHar,y S.7htntan, Nowy Jork 1952, s. 301. #4 Truman Memoirs, t. II. #5 HPetroleum TimesH z czerwca 1948 r. Forrestal Diaries, s. 324, 344, 348. " Howard Sachar "The Arab-Israeli issue in the light of the Cold War", w: Sino-Soviet Institute Studies, Waszyngton 1966, s. 2. s Sachar Europe Leaves the Middle East, s. 54#547. '# Ibid., s. 518 i n. # Kimche, op. cit., s. 60. #' Netanel Lorch The Edge of the Swordů Israel's War of Indepedence 1947-1948, Nowy Jork 1%1, s. 90. s# David Horowitz Stute in the MaMng, Nowy Jork 1953 s. 232-235. # Rony E.Gabbay A Pblitical Study of the Amb-Jewrsh Conflict, Genewa 1959, s. 92-93. # Sachar Europe Leaves the Middle East, s. 550-551; Walid Khalidi "Why Did the Palestinians Leave?" w: HMiddle East ForumH z lipca 1955 r.; Erkine 675 g. Childers "The Other Exodus" w: KSpectatorH z dnia 12 maja 1%1 r. Polecenia Li# Arabskiej opublikowane zostały w: HA1-KayatH, Lebanon, 30 kwietnia, 5-7 maja 1948 r. # Kopia w Colonial Office (CO 733 477), cyt. za: Bethell 7he fttlestine #f;angle, s. 355. # Walter Pinner How Many Arab Refugees?, Nowy Jork 1959, s. 3-4. s Sachar, op. cit., s.191; w sprawie danych liczbowych dotyczšcych wychodŸ- stwa żydowskiego zob. Martin Gilbert 7he Arab-Israeli Conflic#ů its History in )Ku#s, Londyn 1974, s. 50. Jon Kimche Swen Fallen Pillars, Londyn 1954, s. 46. # Francis Williams A Prime Minister Remembers, Londyn 1%1, s.175-176. # Bethell 7he Palestine 7hangle, s. 358. #' Sachar Europe Leaves the Middle East, s. 51. # Cięty portret Nasera zarysowany przezjego islamskiego współwładcę zob. w: Mohammed Ahmed Mahgoub Democracy on 7hal: Reflections on Arab and African Pblitics, Londyn 1974. # Constantine Zurayak 7he Meaning oflhe Disaster, Bejrut 1956, s. 2. s O projekcie tamy zob. P K. O'Brien 7he Revolution in Egypt œ Economic Sj#stem, Londyn 1966, i Tom Little High Dam at Aswan, Londyn 1%5. # Carlton, op. cit., s. 416. # Ibid., s. 389. s Andr‚ Beaufre 7he Suez Expediƒon 1956, Londyn 1969, s. 2&34; Hugh Stochwe0 "Suez: Success or Disaster?", w: eLƒstener# z dnia 4 listopada 1976 r. # Zob. wyjaœnienia własne Edena w: Memoirs: Full Circle, Londyn 1960; Selwyn Lloyd Suez 1956: a PersonalAccount, Londyn 1978. # Moshe Dayan Story ofMy Life, Londyn 1976, s.181. '# Dwight D. Eisenhower 7he White House Years: Waging Peace 1956-1961 Nowy Jork 1965, s. 666-667. ioi Carlton, op. cit., s. 451-453. '# Brian Urquhart Hammarskj”ld, Londyn 1973, s. 26. Ibid., s.170,174,185-189. '# Home, op. cit., Londyn 1977, s. 60. '# Zob. Robert Aron Les Origines de la guerre d Žlg‚rie, Paryż 1962. '# Albert-Paul Lentin L tllg‚rie des colonels, Paryż 1958. io# Home, op. cit., s. 72. '# Ibid., s. 91-92,101; Pierre Leulliette St. Michael and the Dragon, Londyn 1964. Home, op. cit., s.132-135. "o C. Marighela Forthe Liberaƒon ofBrazil, Penguin 1971. Home, op. eit., s. 9&99. "2 Germaine Tillion L fllg‚rie en 1957, Paryż 1957; Vincent Monteil Soldat de#ortu#, pa# 1966. Jacques Soustelle Aim‚e et Souffrante Alg‚rie, Paryż 1956. "4 Home, op. cit., s.117-118. ##5 Albert Camus Chroniques Alg‚riennes l939-1958, Paryż 1958. 676 "g Horn, op. cit., s.187. "# Jacques Massu La Vrai Bataille dfłlger, Paryż 1971. "s Henri Alleg La Quesƒon, Paryż 1958. "e Horne, op. cit., s. 201. 'z" W sprawie przykładów zob. J: R. lburnoux Secret d'#tat, Paryż 1960; J. J. Servan-Schr‚ber Lieutenant en Alg‚rie, Paryż 1957. 'z' Charles de Gaulle Memoirs ofHope, Londyn 19'70-1971, t. I, s.12. '# Ibid., s.15. '# Simone de Beauvoir l,a Forrc des ehoses, Paryż I%3. ,za Home, op. cit., s. 291. '# De Gaufle, op. cit., s. 47. '# Horne, op. cit., s. 376-378. 'z# Ibid., s. 515-516. '# Ibid., s. 495. '# Ibid., s. 506. '# Mouloud Feraoun Joumal 1955-1962, Paryż 1962. '3' Horne, op. cit., s. 524. '# Ibid., s. 540-543. '# Ibid., s. 537-538. '3" De Gaulle, op. cit. t. I, s.126. '# Ben Bella, wywiad przeprowadzony przez radio Monte Carlo, KDaily TelegraphH z dnia 19 marca 1982 r.   11) 21) 31) 41. l1 .1 .1 .1 .1 .1 rI.A.1.a  MALKOM qrt50 33cb61f1 33cb652f 804 30 17d 0 1 p t c 0 2 z 0 48 0 0 0 0 n n 12.00 0.0 2.0 --- d 1 8 1    1 1 1 ff 0 1 1 ROZDZIAŁ PIĘTNASTY KRÓLESTWA KALIBANA W marcu 1959 r. Evelyn Waugh, zwiedzajšc Aftykę Wschodniš, pisał do żony: "Spędziłem jeden dzień u Masajów... Dobrze się bawili w czasie powstania Mau Mau. Zacišgnięto ich do wojska i kazano im przynieœć całš broń Kikujóv<%. Powrócili dumnie z koszami obciętych ršk"'. Ponura wyobraŸnia Waugha w przedwo- jennych powieœciach Black Mtschief i Scoop dała przedsmak nie- podległej Afryki. Jego anarchistyczna dusza mogła z radoœciš patrzeć, jak fikcja staje się rzeczywistoœciš: pomieszanie celów i języków, dezintegracja chwilowego porzšdku, powrót do chaosu. Po lekturze rozdziału czwartego wiemy już, że dla kolonializmu nie można znaleŸć uogólnienia zawierajšcego całš Qrawdę. To samo dotyczy dekolonizaeji. Można tylko powiedzieć: to się stało. Cała reszta jest propagandš, uzasadnieniem ex post facto. Przed- stawiono kolonializm jako zmowę państw kapitalistycznych, deko- lonizację jako następnš zmowę, gdy ze względów ekonomicznych ostrożniejsze było przejœcie do "neokolonializmu". lecz jeœli istnia- ła zmowa, dlaczego konspiratorzv nigdy nie spotkali się i nie wymienili swoich planów i pomysłów. Ponieważ kolonializm naro- dził się z intensywnej rywalizacji i to też było przyczynš jego likwidacji. Państwa kolonialne nie konspirowały przeciwko tubyl- com. Konspirowałv przeciw sobie nawzajem. Każde państwo kolo- nialne nienawidziło wszystkich innych, pogardzało ich metodami, cieszyło się ich niepowodzeniami i pogłębiało je, jeœli rniało ku temu Gra słów: an#elskie arm znaczy broń lub ramiona. (Przyp. tłum.) 678 okazję. Żadne nie chciało współpracowaE z innymi, nawetjeœli tego wymagał jego własny interes. W sierpniu 1941 r., w przeddzień wœciekłego ataku Japończyków okazało się, że choE Anglia i Ho- landia sš od czternastu miesięcy sprzymierzeńcami, to nic nie zrobiły dla uzgodnienia planów obrony swoich imperiów w Azji Południowo-Wschodniej2. W cišgu całego procesu dekolonizacji w latach 1945-1975 państwa kolonialne ani razu nie spotkały się, by zdecydować, jak majš ten proces przeprowadzić i zdaje się, że nie robiły nawet żadnych nieformalnych starań o skoordynowanie działań. Historyk poszukujšcy dowodów na istnienie takich kon- taktów nie znajdzie nic. Jednš z przyczyn braku wspólnej polityki dekolonizacyjnej był fakt, że żadne z dwóch największych mocarstw kolonialnych - ani Anglia, ani Francja - nie miały ustalonej jakiejkolwiek polityki. Oba mówiły dużo o logice działań, a w rzeczywistoœci po prostu dosto- sowywały się do wydarzeń. Gdy w 1940 r. de Gaulle ogłosił program działania Wolnych Francuzów, francuskie terytoria arabskie i in- dochińskie opowiedziały się za rzšdem Vichy. Za de Gaulle'm poszła tylko czarna Afryka; dlatego w styczniu 1944 r. na konfe- rencji w Brazzaville otworzyłjej drogę do wolnoœci. I,ecz obecni na tej konferencji urzędnicy kolonialni przyjęli innš interpretację: "Nie można braE pod uwagę tworzenia niepodległych rzšdów w koloniach, nawet w dalekiej preyszłoœci - oznajmili. - Imperium wyobrażamy sobie według rzymskiego, a nie anglosaskiego znacze- nia tego słowa"3. Powojenny rzšd de Gaulle'a zniósł roboty przy- musowe i znienawidzony kodeks karny dla tubylców, niemniej powstanie na Madagaskarze w 1947 r. zdławił ze zdumiewajšcym okrucieństwem, zabijajšc 80 tys. krajowców'. Jeszcze w 1957 r. Fran‡ois Mitterand głosił, że "bez Afryki Francja nie zaistnieje w histor XXI wieku". Do czasu upadku Algierii polityka francuska była labiryntem sprzecznoœci. W buszu panował paternalizm w starym stylu, podczas gdy w Zgromadzeniu Narodowym ramię w ramię szli zapiekli koloniœci i wysoko wykształceni czarnoskórzy nacjonaliœci. Czasami poseł "afrykański" przechodził z "białego" do "czarnego" ugrupowania w parlamencie, jak to zrobił w 1951 r. podsekretarz kolonii, dr Aujoulat, zmieniajšc politykę, by popro- wadzić kampanię wyborczš pod hasłem "można mieE twarz białš, lecz serce czarnego człowieka"5. Kiedy w maju 1958 r. de Gaulle powrócił do władzy, zobaczył rozpad IV Republiki i zamieszanie w Algierii, nagle zdecydował się 679 uwolniE czarnš AfNkę Francuskš. W referendum rozpisanym na 2g wrzeœnia Afrykanie mieli do wyboru: głosowaE "tak" (za współ- zależnoœciš) lub "nie" (za separacjš). Oprócz Gwinei i Madagas- karu wszyscy głosowali "tak", lecz był to głos za niezależnoœciš, #Uco pod innš nazwš. De Gaulle chciał utrzymaE jakiœ rodzaj unii. I)nia 12 grudnia 1959 r. w St. Louis na spotkaniu szefów państw #fryki Francuskiej powiedział im: "Jak rzekli pielgrzymi w Emaus do podróżnego: pozostań z nami, bo zbliża się wieczór i dzień ma się ku końcowi"e. I,ecz oni wybrali "powišzanie" (associntion), majšc na myœli pomoc i poparcie militarne raczej niż "wspólnotę". Paru spoœród przywódców afrykańskich - jak Houphou‚t-Boigny (Wybrzeże Koœci Słoniowej), Filibert Tsiranana (Republika Mal- gaska), I,eopold Senghor (Senegal), Hamani Diori (Niger), Ahma- dou Ahijżo (Kamerun), Leon M'Ba (Gabon), Fran‡ois Tombal- baye (Czad) oraz Mochtar Ould Daddah (Mauretania) - nawišzali osobiste stosunki z charyzmatycznym generałem: "Stali mi się bliscy" - powiedział'. Ale trwało to krótko i każdy z nich poszedł swojš drogš. Wszystkie te terytoria, oprócz Wybrzeża Koœci Sło- niowej, były bardzo biedne. Niektóre nieco lepiej "przygotowane" do niepodległoœci niż inne, niektóre zaœ - wcale. Nie da się jednak znaleŸć żadnej wspólnej zasady w ich procesie dochodzenia do niezależnoœci, oprócz decyzji Francji, która postanowiła się ich pozbyć. Imperium Brytyjskie, czyli póŸniejsza Wspólnota Brytyjska, teoretycznie działało na zupeMie innej zasadzie i wszystkie jego terytoria miały być przygotowane do niepodległoœci i dostać jš wówczas, kiedy będš do tego gotowe. Brytyjska Biała Karta z czerwca 1948 r. stwierdzała: "Głównym celem brytyjskiej polityki kolonialnej (...) jest doprowadzenie terytoriów skolonizowanych do stanu samoodpowiedzialnoœci oraz samorzšdnoœci w ramach Wspólnoty i w warunkach zapewniajšcych ludnoœci tych terytoriów przyzwoity standard życia oraz powszechnš wolnoœć od ucisku"e. Ale gdy wymagała tego koniecznoœć z obu powyższych warunków natychmiast rezygnowano. Do polowy lat pięEdziesištych cały proces postępował zbyt wolno, a od 1960 r. - zbyt szybko. I w żad- nym wypadku nie był odbiciem prawdziwej gotowoœci i potrzeb tych terytoriów, lecz raczej nacisków na rzšd brytyjski i jego woli oporu lub jej braku. Czynnikiem decydujšcym były siły rozbudzone przez ruch Bandungu. 680 Francja zdecydowała się przecišć tę sytuację w 1958 r. Anglia zrobiła to w rok póŸniej, gdy Harold Macmillan uznał, że może iœć w œlady de Gaulle'a. Jak to okreœlił Sir Michael Blundell, najinte- ligentniejszy z przywódców białych osadników w Ken, "w polityce rzšdu brytyjskiego po wyborach paŸdziernikowych w 1959 r. miała zajœć dramatyczna zmiana (...) rzšd podjšł decyzję wycofania się z Afryki tak szybko; jak tylko przyzwoitoœć na to pozwala"9. Ale nawet ta zmiana, choć uzasadniona przez Macmillana w prze- mówieniu "Wiatr Przemian", wygłoszonym w Cape Town 3 lutego 1960 r., bardziej wyglšdała na szereg gwałtownych zachwiań, niż na gładko wykonany skręt w przeciwnš stronę. Minister Kolonii lain Ńfacleod, człowiek Macmillana, pnyznał póŸniej, że nie była to "koncepeja szeroko popierana", lecz raezej "szereg różnych, umyœl- nie podejmowanych decyzji"'o. Używajšc okreœlenia "umyœlne" Macleod miał na myœli za- ehowanie formalnoœci negocjacyjnych, co skończyło się orgiš two- rzenia konstytucji. Zazwyczaj miało to miejsce w i.ancaster House w I,ondynie. Dekolonizacji nie brakowało tylko jednej rzeczy: papierowej konstytucji. To paradoks, że Anglia, która żadnej kon- stytucji nie miała, wyprodukowała w latach 1920-1975 (według moich obliczeń) ponad 500 konstytucji dla swoich kolonii. Więk- szoœć z nich nie przetrwała paru lat, kilka - zaledwie parę miesięcy, niektóre nigdy nie weszły w życie, a żadna nie dotrwała do lat osiemdziesištych. Imperia europejskie zaczynały rzšdy w duchu paternalizmu i zaprzeczenia jakiejkolwiek polityki - skończyły zaœ na przeciwległym krańcu, w nadmiernej dekolonizacji i tworzenie konstytucji zdominowało srebrny wiek imperiów. I tak Rodezja i Niassa przez trzydzieœci lat nie mogły się zdecydować, czy zawišzać federację, czy też nie. Była komisja Hiltona-Younga w latach 1927-1929, komisja Bledisloe w 1948-1949, konstytucja osadników z 1936 r. (nigdy nie weszła w życie), dwie odrębne konstytucje w roku 1951 (zbojkotowane przez Afrykanów) i tr Lecia w 1953 r. Doprowa- dziło to do powstania "ostatecznej" konstytucji, która dla większoœci głosujšcych była zbyt skomplikowana, by mogfi jš zrozumieć, i prze- starzała już w momencie wejœcia w życie. Wpisanie na listę wyborców zależało od mieszaniny kryteriów takich, jak stan majštkowy, dochody, miejsce zamieszkania, umie- jętnoœć czytania i pisania. Okręgi wyborcze i kandydatury były "wyważone" w stopniu zupełnie niezrozumiałym; ludzie nie zawsze wiedzieli, czy w ogóle majš prawo głosowaE i gdzie oraz jak z niego 681 korzystać. Często głosowano na rozmaite szczeble władzy, z mnóstwem part na każdym szczeblu. O losie kraju mogła więc zadecydować garstka ludzi lub proste nieporozumienie. W 1962 r. w wyborach (które doprowadziły w Rodezji do długiego kryzysu i œmierci tysięcy ludzi), z 65 tys. Afrykanów uprawnionych do głoso- wania wzięło udział tylko 12 tys. Wystarczyłoby 500 głosów więcej, a władzę objęliby umiarkowani i historia tego kraju przez następ- nych dwadzieœcia lat wyglšdałaby zupełnie inaczej ''. Większoœć Afrykanów i spora liczba białych nie wiedziała, co robi. Komplikacje konstytucyjne rozpowszechniły się nawet tam, gdzie w zasadzie nie było problemów rasowych. I tak na przykład "reforma" w Tanzanii zaowocowała jednš z najbardziej skompli- kowanych konstytucji, jakie wymyœlono dla kolonii, głównie po to, by wykluczyć najbardziej wojowniczych nacjonalistów. W latach 1957-1958 dodano do niej jeszcze dalsze uœciœlenia, włšczajšc za- sadę głosowania trójdzielnego, co znaczy, że każdy wyborca musiał oddać głos na jednš osobę z każdej rasy (na Afrykanina, Europej- czyka i Azjatę), inaczej głos był nieważny. Pojawił się nowy rodzaj biurokratów, ekspertów w tworzeniu "wyważonych" konstytucji dla państw wielorasowych. Ci biurokraci opanowali Sekretariat ONZ i w ten sposób problem się umiędzynarodowił. Belgowie w Ruandzie-Urundi pod naciskiem ONZ utworzyli w 1956 r. jednš z najbardziej rokokowych konstytucji, jakie kiedykolwiek człowiek wymyœlił. Mieœciły się w niej listy wyborcze na wybory do rady zastępców kierownictwa, rady kierowniczej, rad terytorialnych, rady afrykańskiej i wreszcie rady generalnej, która miała doradzać wicegubernatorowi generalnemu - a więc system pięciostopniowy. Tak oto jeden z najbardziej prymitywnych krajów na œwiecie otrzy- mał system bardziej skomplikowany niż Stany Zjednoczone'2. Niegdyœ kolonie były niedostatecznie zarzšdzane, teraz miały nadmiar zarzšdców. "Niepodległoœć" bowiem oznacza pełnš suwe- rennoœć wraz ze wszystkim, co z tego statusu wynika. Gambia, liczšca 300 tys. ludnoœci, stanowišca w zasadzie jedno miasto, otoczona z trzech stron przez Senegal, stała się państwem z rozbudo- wanym w pełni aparatem administracyjnym, co w końcu doprowa- dziło jš do bankructwa w 1981 r. Alternatywš 5yło przekonanie tych małych, odrębnych częœci kolonii, by łšczyły się w federacje, lecz rzadko działało to na dłuższš metę, a czasem wcale. Tworzy‹y się także dodatkowe szczeble zarzšdzania (często z dwiema izbami ustawodawczymi na każdym szczeblu) oraz skomplikowane syste- 682 my bezpieczeństwa, służšce utrzymaniu w ryzach wzajemnych nie- nawiœci i lęku terytoriów o różnym stopniu rozwoju i rozmaitym składzie rasowym. Brytyjskie Indie Zachodnie miały na przykład nadmiar szczebli administracyjnych z przyczyn historycznych, na- wet gdy były koloniami. Niepodległoœć dodała jeszcze jeden szcze- bel, połšczenie w federację jeszcze jeden i dopóki trwał taki stan (na ogół niezbyt długo) te wyspy, przeważnie biedne i zacofane, miały zapewne więcej prawodawców na głowę ludnoœci niż jaka- kolwiek inna społecznoœć w historii. Byłe kolonie padły w ten sposób ofiarš wielkiej plagi ludzkoœci XX wieku: zawodowych polityków. Jeœli bowiem idea dekolonizacji opierała się na jakiejœ zasadzie etycznej, to była niš wiara, że formy polityczne stanowiš wartoœE najwyższš, sš jedynym prawdziwym kryterium państwowoœci. Pierwsza zapowiedŸ tej zasady pojawiła się w Indiach. Raport Montagu z 1918 r., który jš wprowadził, zauważał łaskawie: "Mówišc o 'hinduskiej opin publicznej' mamy na myœli większoœć tych, którzy posiadajš lub mogš posiadaE jakieœ zdanie w sprawach, o które nam chodzi"'3. Lecz przecież każdy dorosły, nawet analfabeta w zapadłej wiosce, może mieć jakieœ zdanie na temat przyszłoœci społeczeństwa, do którego należy. W istocie więc raport stwierdza (i pozostało to wišżšce aż do tragicz- nego i brutalnego końca procesu dekolonizacji), że pr Ly ustalaniu warunków niepodległoœci jedynym wartoœciowym sposobem dys- kusji jest dyskusja z tymi, którzy zarabiajš na życie jako zawodowi politycy. Jeœli ktoœ nie potrafi wyraziE swojej opinii w języku i terminach pr Lyjętych dla tego rodzaju dyskusji, to jego zdanie w ogóle nie jest żadnš opiniš i można je zignorować lub - jeœli to konieczne - zdeptać. Stšd też założenia, na których opierała się dekolonizacja (a tym bardziej bałagan konstytucyjny) coraz bardziej poszerzały przepaœć między narodem rzeczywistym a poGtycznym i coraz częœ- ciej definiowały ten ostatni w sensie najwyższym i najbardziej sekciarskim. Na dekolonizacji skorzystali przede wszystkim ci, któ- rzy manipulowali głosami wyborców. I to było Ÿródłem wielkiego oszustwa. Zawodowi politycy widzš bowiem respublica w katego- riach głosowania, zwykli ludzie - w kategoriach sprawiedliwoœci. Dla narodu rzeczywistego demokracja znaczy mniej niż praworzšd- noœć: demokracja jest formš, a praworr,šdnoœć treœciš. Gdy ludnoœć byłych kolonii otrzymała niepodległoœć, sšdziła, że otrzymała spra- wiedliwoœć, a dostała zaledwie prawo wybierania polityków. Kolo- ##izm nie mógł oczywiœcie daE równoœci politycznej; mógł - i w najlepszych przypadkach dawał - równoœć wobec prawa. I,ecz w procesie przemian miarš postępu stało się głosowanie, zaœ prawo zostało na łasce losu, tak że w końcu ogromna większoœć ludnoœci afrykańskiej nie otrzymała nic. To może thimaczyć, dlaczego koloniom, w których proces uzyskiwania niepodległoœci trwał najdłuŸej i był najstaranniej opra- cowany, powodziło się nie lepiej niż koloniom, w których proces ten był przyœpieszony. Najlepszym tego przykładem było Złote Wybrzeże. W okresie powojennym, po roku 1945, należało do najbogatszych państw w Afryce, ogólnie też uważano je za najbar- dziej obiecujšce. Nie miało problemów rasowych. Ono pierwsze ů ntiało otrzymać niepodległoœć, a jego droga do wolnoœci była długa. Złote Wybrzeże od 1850 r. posiadało radę legislacyjnš, a w niej od 1888 r. jednego członka mianowanego spoœród czarnoskórej lud- noœci; w 1916 r. było w radzie już szeœciu czarnych. W 1925 r. nastšpiły pełne wybory do władz kolonialnych. W 1946 r. rada legislacyjna miała afrykańskš większoœć. W 1948 r. konstytucyjnš komisję dochodzeń. W 1949 r. komitet większoœci afrykańskiej do utworzenia projektu nowej konstytucji. W 1952 r. premierem zostaje Kwame Nkrumah. W 1954 r. ustalono ostatecznš "konsty- tucję niepodległoœci". Rok 1956 to nowe wvbory. W 1957 r. Złote Wybrzeże odzyskało pełnš niepodległoœć. Był to powolny, pewny, niemalże podręcznikowv postęp na drodze do samorzšdnoœci. Nkrumaha uważano za wzór afrykańskiego męża stanu, a jego nowe # państwo, Ghanę, za prototyp samorzšdnoœci afrykańskiej. Nkru- #. mah był młody, przystojny, œwietnie formułował myœli i stanowił w ƒ= Bandungu postaE wybitnš. Lecz jeszcze przed osišgnięciem niepodległoœci zarysowały się w Ghanie niepokojšce zjawiska. Jej dšżenie do niepodległoœci było dziełem adwokata J. B. Danquaha, który zatrudnił Nkrumaha jako etatowego organizatora partyjnego. Nkrumah był więc od poczšt- ku zawodowym politykiem i niczym więcej. Opanował organizację partyjnš, zmienił jš w ruch masowy, kršżšcv wokół jego własnej osoby i przekonał Anglików, że najlepiej (lub najproœciej) będzie pozostawić jemu rozegranie stawki niepodległoœci. Ułatwili mu to. Wedhig zarzšdzenia rzšdu lokalnego z lat 1951 i 1953 powstały rady polityczne, które natychmiast wpadły w ręce partii ludowej Nkru- maha, łamišc władzę szefów plemion, tradycyjnych przywódców. Tak więc jeszcze przed uzyskaniem niepodległoœci Ghana stała się zarodkiem państwa jednopartyjnego. Doszedłszy do władzy Nkru- mah używał wzorów brytyjskich, takich jak "dochodzenie sšdowe", i zatrudniał jako doradców prawnych i politycznych angielskich lewicowców, by zniszczyć wszystkie inne oœrodki wpływów, znieœć konstytucyjne ograniczenia swojej osobistej władzy, a także zdele- galizować opozycję. Skupił władzę w rękach swoich i swojej partii, a potem zniszczył praworzšdnoœE. Decydujšcy moment nastšpił w 1963 r. Dnia 9 grudnia trzej sędziowie w sšdzie specjalnym uwolnili od oskarżenia o zdradę 3 przywódców opozycji, dawnych towarzy- szy Nkrumaha. Wyczerpujšce, pięciogodzinne uzasadnienie wyro- ku, wzór angielskiego rozumowania prawnego, wygłosił sędzia Sšdu Najwyższego, Sir Arku Korsah. Był on przez czterdzieœci cztery lata obrońcš w Middle Temple, sędziš od 1945 r. i prezesem Sšdu Najwyiszego od 1956 r. Był ucieleœnieniem najważniejszej w œwiecie zasady rzšdzenia: w cywilizowanym spoteczeństwie wszyscy ludzie i wszystkie instytucje, a przede wszystkim państwo, sš równi wobec prawa i prawu poddani. Ten człowiek był doprawdy finalnym produktem tysišcletniego rozwoju brytyjskiego prawa państwowe- go. Dnia 11 grudnia Nkrumah usunšł go ze stanowiska. Trzej przywódcy byli sšdzeni na nowo i skazani. W dwa lata póŸniej stary Danquah zmarł w więzieniu, gdzie go trzymano bez wyroku sšdo- wego'". Rozkład praworzšdnoœci szedł równolegle z moralnym upad- kiem samego Nkrumaha i gospodarczym upadkiem kraju. Te trzy zjawiska były œciœle powišzane. W rozgoršczkowanej atmosferze konferencji w Bandungu Nkrumah zaraził się dwoma sofizmatami. Pierwszy głosił, że wszelkie problemy ekonomiczne można rozwiš- zać œrodkami politycznymi. Twierdził, że dawne kolonie sš biedne i zaeofane nie ze względu na głębokie pr Lyczyny natury psychicznej i wynikajšce z kondycji ludzkiej, lecz ze względu na polityczny fakt kolonizacji. Pojawiła się teoria (i Bandung jš niezmiernie rozpow- szechnił), że kolonializm nie tylko powstrzymał rozwój gospodar- czy, ale w istotny sposób powodował umyœlny "niedorozwój"'5. Lecz co polityka zrobiła, to polityka może odrobić. Niedorozwój można odwrócić za pomocš wielkich, politycznie umotywowanych programów inwestycyjnych. Dobrobyt całego kontynentu można umocnić poprzez działania polityczne. Takš doktrynę głosił Nkru- mah, inaugurujšc kongres panafrykański w Akrze w 1958 r. Podsu- mował jš w maju 1963 r. w Addis-Abebie: "JednoœE afrykańska naIeży przede wszystkim do królestwa polityki i można jš osišgnšE #o za pomocš œrodków politycznych. To w królestwie polityki, a #e gdzie indziej, może nastšpiE społeczny i gospodarczy rozwój #ryki". Dlatego też wzywał do utworzenia Un Rzšdów Państw #kańskich, Wspólnego Rynku, monety panafrykańskiej i afry- kafiskiej strefy monetarnej, Banku Centralnego, ogólnokonty- nentalnego systemu komunikacji i wspólnej polityki zagranicznej: "W ten sposób rozpoczniemy triumfalny marsz do Królestwa Oso- bowoœci Afryki"'e. Nkrumah nie tylko głosił te fantazje, ale w Ghanie próbował je stosowaE w praktyce. Kraj ten był niegdyœ jednym z legendarnych sukcesów kolonializmu. Przy skrzętnym gospodarowaniu jego skromny dobrobyt można było utrwalić, a nawet podwyższyE. Upolityczniajšc gospodarkę Nkrumah raptow- nie pozbawił Ghanę równowagi nadwyżek płatniczych; w potowie lat szeœćdziesištych kraj miał już górę długów zagranicznych i obniżonš międzynarodowš stopę kredytowš. W Bandungu, w tym towarzystwie wzajemnej adoracji, Nkru- mah i inni zarazili się drugim sofizmatem czy też chorobš. Było to przekonanie, że nowe państwa, aby wyjœć ze stanu złoœliwego niedorozwoju potrzebujš charyzmatycznych przywódców. Przeko- nanie to wynikało z leninizmu, który przyznawał elitom awangardy i ich przywódcy nieomylny religijny wglšd w procesy dziejowe. Wy- nikało to talƒe z gandhyzmu, któty wywarł największy wptyw na pokolenie Bandungu, a wyznaczał "œwištobliwemu" przywódcy z własnego wyboru rolę decydujšcš. Nehru, Sukarno, U Nu, a potem Naser i N#'umah, i wielu innych, to nie byli tylko przywódcy polityczni; to byli także przywódcy duchowi. Państwo wcielało duchowe dšżenia ludu, a wyzwoliƒele byG ucieleœnieniem państwa. Wkrótce po powrocie z Bandungu Nkrumah zezwolił swym stronnikom, by nazywali go Osagyefo - Zbawiciel. Jego upadek moralny szybko się pogłębiał; pojawiła się jakaœ forma nieprawego stalinizmu. W 1960 r. w autoryzowanej biografii Nkrumaha napi- sano: "On jest nam ojcem, nauczycielem, naszym bratem, naszym przyjacielem, zaprawdę, życiem naszym, bez niego bowiem na pewno istnielibyœmy, ale nie żyli. (...) Zawdzięczamy mu więcej, niż powietr Lu, którym oddychamy, bo to on nas stworcył, jak stworzył Ghanę"". Zbawiciel sam zaczšł wierzyE w ten nonsens. "Wszyscy Afrykanie wiedzš - powiedział w 1961 r. - że reprezentuję Afrykę i przemawiam w jej imieniu. Dlatego też żaden Afrykanin nie może byE innego zdania niż ja"". W takiej to atmosferze Nkrumah kruszył opozycję i łamał prawo. Charyzma działała przez jakiœ czas, 686 zwłaszcza na konferencjach międzynarodowych. Ale nawet tam, w miarę jak mijały lata szeœEdziesište, pojawiły się nowsze twarze, modniejsze, ludzie bardziej nowoczeœni i oni znajdowali się w centrum zainteresowania. Imię Nkrumaha straciło blask. W kraju zaœ, gdzie przyznawał sobie moc niemal boskš, jego prestiż słabł w miarę, jak stopniowy, a potem raptowny spadek stopy życiowej ludnoœci udowadniał, że jego czar nie działa. Ale w potowie lat szeœćdziesištych nie było już œrodków prawno-konstytucyjnych dla usunięcia Zbawiciela. Usunšł go pucz wojskowy w lutym 1966 r. Umarł w 1972 r. na wygnaniu. Stoczenie się pierwszego i wzorcowego państwa czarnej Afryki do poziomu rzšdów wojskowych było wielkim ciosem, zwłaszcza że jego wielki sšsiad, Nigeria, miesišc wczeœniej też spadła z poziomu państwa konstytucyjnego do państwa militarnego. Zaludnienie Nigerii sprawiło, że była niewštpliwie najważ#iejszym z państw szarnej Afryki, a rozwój przemysłu naftowego w latach szeœćdzie- sištych zapewnił jej dobry poziom gospodarczy. Nigeria też powsta- ła w drodze długich przygotowań do samodzielnego r Lšdzenia sobš, poczšwszy od pierwszych Afrykanów wybranych do władz w latach 1922-1923. Był to wynik mistrzowskiego systemu "podwój- nego mandatu", stworzonego przez lorda Lugarda. System ten stanowił najlepsze i najbardziej œwiadome wprawki w zarzšdzaniu koloniami. Na długo przed skolonizowaniem przez Anglików ist- niały jednak napięcia wewnętrzne między dominujšcymi plemiona- mi Hausa i Fulani na północy, Ibo na wschodzie i Joruba na zachodzie. Napięcia te przetrwały mimo wszelkich wysiłków zmie- rzajšcych do utworzenia systemu federalnego, który by im zapobie- gał. Doprawdy, historia Nigerii udowadnia, jak sztuczny i krótko- trwały był nacisk kolonializmu. O wiele większy wpływ wywarło nadejœcie nacjonalizmu w jego postaci afro-azjatyckiej, podkreœla- jšcej prawa każdej społecznoœci etnicznej. Gdyby przyznaE im wszystkim te prawa, to Nigeria musiałaby byE federacjš prawie dwustu państw'e. Zapewnienie praw, aż do prawa oderwania się od federacji, spowodowało, że w Niger nie działały normalne procedury debat demokratycznych i niemożliwe stało się zawieranie kompro- misów. W 1964 r., w zaledwie w cztery lata po zdobyciu niepodleg- łoœci, już groził rozłam, który ostatecznie nadszedł w roku 1966. Rzšdy wojskowe z kolei dopcowadziły do oderwania się w dniu 30 maja 1967 r. częœci wschodniej, zwanej Biafrš. Potem nastšpiła dwuletnia wojna domowa, która kosztowała życie wielu ludzi. Ten tragiczny konflikt rozdzielił Afrykę. Biafrę popierały tylko Tanzania, Zambia, Gabon i Wybrzeże Koœci Słoniowej. Reszta państw afrykańskich poparła reżim wojskowy Niger, przeważnie dlatego, że obawiały się u siebie podobnego rozłamu, który - jak uważały - będzie działał na korzyœE imperialistów. Lecz jeœli celem imperializmu miała być bałkanizacja Afryki, po co mocarstwa ko- lonialne tak bardzo starały się utworzyć zjednoczone państwo, lub - gdy to się nie udawało - odpowiednie federacje? I dlaczego wszystkie wielkie państwa popierały Nigerię przeciw rozłamowcom (co zresztš stało się przyczynš klęski Biafry) ? Na te pytania nie było odpowiedzi. Filozofia polityczna afrykańskiego nacjonalizmu opierała się na teor kolonializmu, która nie tylko była fałszywa, lecz z zasady i nieuchronnie prowadziła do błędnych wniosków. Musiała więc doprowadzić do rozczarowania, frustracji i wojny. Niestety, w przełomowych latach 1959-1960, gdy pod nacis- kiem pokolenia Bandungu (a przede wszystkim Daga Hammarsk- j”lda) państwa kolonialne coraz œpieszniej wycofywały się z Afryki, teoria ta dominowała w ONZ. Moment krytyczny nadszedł wtedy, gdy przekonano Belgię, by wbrew rozsšdkowi wycofała się z Konga (30 czerwca 1960). Belgia rzšdziła tym wielkim i bogatym, choć prymitywnym rejonem za pomocš metod zbyt paternalistycznych, ale (poczšwszy od lat dwudziestych) z rosnšcym powodzeniem w dziedzinie gospodarczej. Zainwestowała w budowę prze- myshi ciężkiego i w latach pięćdziesištych wydatki te zaczęły się już zwracać. WskaŸnik produkcji przemysłowej rósł od 118 w 1948 r. do 350 w 1958, zaœ wydajnoœć wzrosła w tym czasie dwa i pót raza. Roczny przyrost produkcji w latach pięćdziesištych wynosił 14,5 %, zadajšc kłam leninowskim twierdzeniom o imperializmie, a zaczšł maleć dopiero w przewidywaniu nadejœcia niepodległoœci#". W rezultacie Kongo w chwili uzyskania niepodległoœci miało np. wię- cej łóżek szpitalnych niżjakikolwiek kraj w Afryce, bo 560 na I00 tys. mieszkańców (i więcej niż sama Belgia), a także największy pro- cent ludzi piœmiennych: 42% - w koloniach angielskich procent umiejšcych pisać wahał się od 30 w Ugandzie do 15 w Tanganice i Niger, zaœ w koloniach francuskich było ich przeciętnie 10%2'. Tylko że cała oœwiata w koloniach belgijskich była skupiona na szkolnictwie podstawowym - żaden rdzenny Kongijczyk nie był lekarzem, inżynierem czy wyższym urzędnikiem, a przede wszyst- kim w dwudziestopięciotysięcznej armii Force Publique nie było ani jednego czarnoskórego oficera. W ostatnich goršczkowych latach przyœpieszonej abdykacji system ten wyprodukował nagle garœE zawodowych polityków, którzy pod cienkš warstwš ideolog w stylu europejskim żywili głęboko ukryte uczucia dla zwišzków plemiennych. Trzej najważ- niejsi z nich - prezydent Joseph Kasawubu, premier Patrice Lumumba i Moise Czombe, premier najbogatszej prowincji, Katangi - to byli polityczni przedstawiciele triech zaciekle rywalizujšcych plemion#. Żaden z nich nie miał silnego charakteru, ale niewštpli- wie najbardziej chwiejny był Lumumba. Pracował uprzednio jako urzędnik pocztowy i robotnik w browarze, zanim został zawodowym agitatorem politycznym, a następnie ministrem obrony i głowš rzšdu. Spuœcizna po Belgach, choć łatwa do zniszczenia, mogła była przetrwać parę lat. Ale Lumumba wybrał dzień Œwięta Niepodleg- łoœci, by podniecić tłum do ataku na władzę białych. W pięć dni póŸniej garnizon w stolicy Leopoldville zbuntował się, wyrzucił białych oficerów, a potem r Lucił się na miasto, by grabić, gwałcić i zabijać bez różnicy Europejczyków i Afrykanów. Belgowie czekali pięć dni, podczas których terror rósł i rozszerzał się. Hammarskj”ld w swojej siedzibie w ONZ w Nowym Jorku nie reagował, choć triumfujšcy powstańcy pod groŸbš rewolwerów wyrzucili z hotelu urzędników biura ONZ w Kongo. Dopiero 10 lipca Belgowiewysłali własne oddziały, by przywróciły porzšdek. Hammarskj”ld natych- miast wykorzystał tę okazję: stanowczo i gniewnie zwrócił się przeciwko Belgom i 13 lipca oskariył w Radzie Bezpieczeństwa wojska belgijskie o to, że stanowiš zagrożenie dla pokoju i porzšd- ku#. Sekretarz Generalny ONZ szukał okazji, by rozszerzyć wpły# ONZ i by na rosnšcej fali życzliwoœci dla Ttzeciego Œwiata dopro- wadzić do utworzenia rzšdu œwiatowego. Wielki belgijski mšż stanu, Paul Henri Spaak, powiedział o nim: "Il a v‚cu I'anticolonialrsme exac‚rb‚ et triomphant. Ilyparticipaitpar devoir mars aussi, j 'en suis sur, par conviction# 24. Hammarskj”ld uważał, że ONZ będzie katalizatorem w powstaniu nowej Afryki. Stosunki Francji z Afrykš, jak powiedział do Andr‚ Malraux, przypominajš dobry coctail martini: "Francja może być dżinem, ale ONZ z pewnoœciš jest angosturš" (co dowodzi, że na martini nie znał się tak samo, jak na Afryce). O sprawach państw afro-azjatyckich mówił: "Tylko ONZ, # Przeżywał antykolonializm jako potężny i triumfujšcy. Czynił to z obowišzku, lecz także - jestem tego pewny - z przekonania. którego sš członkami, może przełamać zaklęty kršg kolonializmu i #stawiE te sprawy poza orbitš zimnej wojn#'#. Gdyby Hammarsk- jóld nic nie robił i pozostawił Belgii przywrócenie por Lšdku, można by było szybko przezwyciężyE kryzys przy minimalnym rozlewie #wi. Czombe ogłosił 11 Gpca niepodległoœć Katangi, by ocaGE z chaosu pr Lemysł i kopalnie. Ten problem można było rozwišzać na drodze negocjacji. Zamiast tego Sekretarz Generalny natychmiast postanowił utworzyE i wysłać tam oddziały ONZ, nie spoœród sił Rady Bezpieczeństwa (jak tego wyraŸnie żšdała Karta Narodów Zjednoczonych), lecz z państw "niezaangażowanych", z których rekrutowali się jego zwolennicy. Co więcej, usiłował użyE tych oddziałów nie tylko do przywracania porzšdku, który Belgowie mogli o wiele lepiej zaprowadziE sami, lecz do przyłšczenia siłš z powrotem Katangi do Konga. Uważał siebie za twórcę królestw, a Lumumbę za króla. Nietrudno zrozumieć, dlaczegaFpopierał Lu- mumbę, który, zdaje się, miał niewielu zwolenników wœród samych Kongijczyków i to tylko we własnym plemieniu. Retoryka Lumumby bardzo odpowiadała panafrykańskim intelektualistom i afro-azja- tyckim przywódcom, od których Sekretarz Generalny spodziewał się popaccia. Wœród tych skazanych na niepowodzenie zabiegów Hammarsk- j”ld niewiele uwagi zwracał na fakt, że ryzykuje życiem ludzi, białych i czarnych. Chłodny, obojętny, pożerany ambicjš, by uchodzić za ideał, myœlał w kategoriach abstrakcji, a nie ludzi. To on sformułował owš charakterystycznš podwójnš moralnoœć ONZ: jeœli biali zabi- jajš Afrykanów (jak w Sharperville w Afryce Potudniowej, 21 marca 1960 r.), jest to sprawa wagi międzynarodowej i zagro#enie pokoju œwiatowego; jeœli zaœ Afrykanie zabijajš Afrykanów (lub Afrykanie białych, lub Afrykanie Azjatów czy też Afrykanie wszystkich z tczech ras), to jest to wyłšcznie ich wewnętrzna sprawa, poza zasięgiem ONZ. Odtšd zaczęto identyfikowaE ONZ z pewnš formš odwróconego rasizmu, co przez ponad dwadzieœcia lat miało kosztować życie niezliczonej liczby Afrykanów. Już w czasach Hammarskj”lda krew lała się obficie. Jego ONZ-owskie oddziały stały się Ÿródłem raczej zamieszania niż spokoju. Jego protegowany Lumumba próbował założyć własne odrębne państwo; wpadł w ręce armii kongijskiej, którš teraz dowodził dawny podoficer, obecnie "generał" Mobutu, został oddany Katangijczykom i zamor- dowany 17-18 stycznia 1961 c. Upadek tego skończonego łajdaka, 690 odpowiedzialnego za œmierE tysięcy ludzi, Hammarskj”ld okreœlił jako "wstr#šsajšcš zbrodnię przeciwko zasadom, których broni ONZ"#. W r#toœci był to mało waŸny incydent w długiej walce o władzę. Sekretarz Generalny stracił swój dystans uczuciowy do spraw i obsesyjnie pragnšł pomœciE œmierć niedoszłego króla z jego łaski, używajšc oddziałów ONZ do wygnania białych z Katangi i do zmiany panujšcego w niej reżimu. Po raz pierwszy wystšpiło wtedy zjawisko, które można by nazwać imperializmem międzynarodowej biurokracji. Ale wdrażajšc swój plan w życie popełnił błšd: opuœcił abstrakcyjny fasadowy œwiat biur ONZ i zszedł do rzeczywistoœci w dorzeczu Kongo. Kosztowało go to życie. We wrieœniu 1961 r. jego samolot uderzył w drzewo niedaleko Ndola. Jak wielu ludzi z zewnštrz, Hammarskj”ld uważał, że w tym, co było po prostu kipišcym kotłem waœni plemiennych i osobistych, można rozpoznać zasady polityczne oraz sytuacje politycme typu zachodniego i odpowiednio na nie reagowaE. Lecz wszy kongijscy zmieniali postawę zależnie od tego, jak im dyktowała koniecznoœć i instynkt samoobrony. Było absurdem wišzać politykę ONZ z którymœ z nich. Algierczycy i inni afro-azjatyccy mšciciele popełnili ten błšd. Ben Bella (który wkrótce sam miał popaœć w zapomnienie) okreœlał Czombego jako "ruchome muzeum impe- rializmu"#s. W rzeczywistoœci zaœ Czombe okazał się popularnym premierem, radykalnie zmieniwszy swoje poprzednie poglšdy, gdy Kasawubu powierzył mu to stanowisko. Lecz ta odmiana nie trwała długo. Tłum na ulicach Kongo był równie zmiennyjak rzymski tłum u Shakespeare'a (lub tłum kairski, ćwiczony przez Nasera). W jednej chwili wolał: "Niech żyje Czombe! Arabowie do domu!", a już w następnej: "Precz z Czombe! Arabowie, wyœlijcie go do domu!" (potem skazano go na œmierE za zdradę)#. Punktem zwrotnym był grudzień 1%5 r., gdy Mobutu zakończył ten etap polityczny #uczem wojskowym, co było zapewne nieuniknione. W następne Swięto Niepodległoœci salutował pamięci człowieka, za którego œmierE był odpowiedzialny: "Czeœć i chwała sławnemu obywatelowi Konga, wielkiemu Afrykaninowi, pierwszemu mę- czennikowi za naszš niepodległoœć - Patrice'owi Lumumbie, który padł ofiarš spisku kolonistów!" Mobutu, obecnie nrezydent, rzšdził z poparciem zachodnich firm, wzbogacajšc kilkuset przyjaciół, popleczników, krewnych - i samego siebie. Na poczštku lat osiem- dziesištych uważano go za miliardera i był zapewne najbogatszym 691 człowiekiem na œwiecie, bogatszym od Leopolda, króla Belgii, który kiedyœ posiadał ten lo'aj#. przełomowe lata 1959-1960 (i ich kulminacja: długi kryzys kongijski, w którym ONZ ma swój nieszczęsny udział) zniszczyły #pewne wszelkie szanse na to, by konstytucjonalizm mógł staE się normš w nowych państwach Afryki. Za wiele spodziewano się po nowej klasie zawodowych polityków, którzy nie mogli temu spros- taE. 7ałamali się lub załamał ich ten nacisk. Władzę przejęli wojs- kowi. To samo zdarzyło się na pierwszym "wyzwolonym" konty- nencie, w Ameryce Łacińskiej, w pierwszych dziesięcioleciach XIX wieku: po pokoleniu Bolivara, Liberadora, przyszło pierwsze poko- lenie caudillos. Zjawisko to powtErivte, się w œwiecie arabskim gdzie wojskowi pod władzš pułkow-nil;a Nasera i jego kolegów zaczęli od 1952 r. przejmować władzę. W czarnej Afryce pierwszy udany wojskowy zamach stanu miał miejsce w styczniu 1963 r., w Togo, gdy zamordowano Sylvanusa Olympio. Pół roku póŸniej obalono Fulberta Julu w Brazzaville. W dwa miesišce potem w Kotonu odebrano władzę Hubertowi Mga. Styczeń 1964 r. przyniósł bunty w Ken, Ugandzie oraz Tanzan, a w następnym miesišcu obalono Leona Mba w Gabonie (przywrócili go spadochroniarze de Gaulle'a). W listopadzie l 965 r. nastšpił coup Mobutu w Zair#e dwa szybko po sobie następujšce w Dahomeju, zamachy stanu w Republice Centralnej Afryki i w Górnej Wolcie w styczniu następ- nego roku, a w lutym w Ghanie. Pierwszy zamach w Togo był szeroko komentowany w całym œwiecie; po wielokrotnych po- wtórzeniach, dokładnie w pięE lat póŸniej, nikt poza zainteresowa- nym krajem nie zwracał na nie uwa#. Do tego czasu (do stycznia 1968) Afryka przeżyła 64 wojskowe zamachy, próby zamachów i buntów3'. Do końca lat szeœEdziesištych, tej dekady niepodległoœci Dahomej przeszedł już szeœE zamachów, Nigeria i Sierra Leone po trzy, po dwa miały Ghana, Kongo-Brazzaville, Togo, Górna Wolta i Zair; wiele innych państw po jednym. A w latach siedemdziesiš- tych pucz wojskowy stał się głównym sposobem zmiany kiecunku politycznego lub składu elit w całej czarnej Afryce. W roku 1975 spoœród 41 państw już 20 było pod rzšdami junty wojskowej lub wojskowo-cywilnej#. Nawet tam, gdzie siły wojskowe nie stały się normalnym aynnikiem decydujšcym o polityce, demokracja parlamentarna w znaczeniu zachodnim, zawierajšca podstawowe prawo zmiany rzš- du w drodze wyborów, zniknęła w cišgu paru lat istnienia niepod- 692 ległoœci jednopartyjnej. W bardzo niewielu przypadkach władzy jednopartyjnej towarzyszył przynajmniej do pewnego stopnia wol- ny rynek i rzšdy prawa. Takim wyjštkowym pr Lykładem jest Kenia. Partia rzšdzšca stała się tam po prostu nieƒdealistycznš organiza- cjš, ułatwiajšcš kariery członkom elity z panujšcego plemienia#. Nawet w krajach quasi konstytucyjnych korupcja osišgnęła rangę instytucji, a zewnętrzne oznaki bogactwa uważano za dowód umie- jętnoœci r Lšdzenia. Prezydent Yomo Kenyatta z Kenii, jeden z niewielu terrorystów, któremu udała się przemiana w odpowie- dzialnego władcę, na publicznym wiecu strofowałjednego ze swych przeciwników#lewicowego Bildad Kaggię, za to, że się nie wzboga- cił: Byliœmy w więzieniu razem z Paulem Ngei. Jeœli pójdziesz do domu Ngei, dowiesz się, że sadzi mnóstwo kawy i innych roœlin. A co ty zrobiłeœ dla siebie? Jeœli pójdziesz do domu Kubaia, to on ma wielki dom i ładne szamba. Kaggia, co ty zrobiłeœ dla siebie? Byliœmy w więzieniu razem z Kungu Karumbš. Teraz on ma linię autobusowš. A co ty zrobiłeœ dla siebie? Niewielka korupcja (o ile tylko była przystosowana do afrykań- skich obyczajów, których przekroczenie mogło się skończyć przed sšdem) była najmniejszym złem po uzyskaniu niepodległoœci. Tam, gdzie działał system wolnorynkowy i odpowiednio ograniczona była rola państwa, korupcja wchodziła w zakres obyczajów (jak na przykład w osiemnastowiecznej Anglii) i w ten sposób mogła być opanowana. Tam jednak, gdzie państwo przyjmowało na siebie rolę utopisty, stawała się rakiem, toczšcym organizm społeczny. Działo się tak coraz częœciej w Afryce w latach szeœćdziesištych i stan ten nasilał się w latach siedemdziesištych. Częœciowo odpowiedzialne były za to założenia leninizmu, a bardziej jeszcze interpretacja leninizmu w duchu Bandungu, przesadnie podkreœlajšca wszech- moc œrodków politycznych i ich btogosławione skutki, jak to głosili gorliwi akoGci w rodzaju Nkrumaha. Lecz nie tylko ftlozofia kolektywizmu zachęcała słabe państwa afrykańskie do ekspansji, która powodowała ich rozkład. Winne były też niektóre aspekty kolonializmu. WiększoœE kolon zarzš- dzana była pod wieloma względami w myœl nieszkodliwej zasady larssezfaire. Taka na przykład zasada teoretyczna panowała w całym kolonialnym Imperium Brytyjskim. Rzšd chronił kolonię od agresji z zewnštn, wprowadzał swój pienišdz i policję. Resztę 693 #twiał wolny rynek. Niestety od tej zasady istniało tyle wyjštków, # w niektórych wypadkach dawało to już inny system. #>#e#š pokusš kolonializmu, robakiem toczšcym jego system wolnorynkowy, była chęE zastosowania inżynier spolecznej. Na ##zczęœcie administrator kolonii bardzo łatwo mógł sobie wytłu- maczyE, że poprawi rynkowe prawo podaży i popytu, je## potrak- #je swoje terytorium jak mrowisko, a mieszkańców jak mrów- lƒ-robotnice, które skorzystajš z dobrodziejstw organizacji. Mode- lem p#ym#u zastosowanego w dobrej wierze było Kongo belgij- skie, gdzie białym osadnikom nie dano żadnej władzy politycznej, aby nie uciskali tubylców. Prawo zalecało 6rmom, by zachowywały się nic#ym "dobry ojciec rodziny". Ruch ludnoœci był ograniczony jak w Zwišz# Radzieckim, zwłaszcza w dużych miastach, a w #zabethville tubylcy musieli przestrzegaE godziny policyjnej. Pa- nowała opinia, że Afrykanina trzeba poszturchiwaE dla jego włas- nego dobra. Praktyka była oczywiœcie mniej dobrotliwa niż teoria. Aż do 1945 r. Francuzi stosowali inżynierię społecznš na o#'omnš skalę w postaci różnych robót p#zymusowych i kodeksu karnego dla tubylców. Było to o wiele mniej okrutne i wyczerpujšce, niż praca w Archipelagu GUŁag, ale wynikało z tych samych założeń. Najgorliwiej uprawiali in#ynierię społecznš Portugalczycy, którzy rzšdzili pierwszym i ostatnim imperium. W Angoli i Mozam- biku przejęli od Afrykanów niewolnictwo, uprawomocnili je i wcielili w swój system administracyjny. Sprzedaż niewolników, zwłaszcza do Brazylii, była głównš ostojš gospodarki tych dwóch krajów przez trzysta lat. Portugalczycy podpisy#'ali z szefami ple- n–on afrykańskich umowę o siłę roboczš, a nie o produkty (choć w Mozambiku jako poœrednicy działali Arabowie). Portugalczycy byli pierwszymi handlarzami niewolników wœród państw europej- skich. Desperacko bronili tego handlu i opierali się zniesieniu go, a uczynili to dopiero wtedy, gdy zmusili ich do tego Anglicy. Wówczas zastšpili niewolnictwo skomercjalizowanym systemem pracy przymusowej. Tę formę utrzymywali do końca lat siedem- dziesištych, nadal przy wspótpracy wodzów plemiennych, którzy w czasach niewolnictwa prowadzili grupy robocze, czyli shabalos. Cecil Rhodes wcišgnšł Angolę i Mozambik w ramy swobód systemu brytyjskiego, uważał bowiem kolonializm portugalski za anachronizm. W naiwnoœci swojej nie rozumiał, że jest on nosicie- lem dwudziestowiecznego totalitaryzmu. Po 1945 r. Portugalczycy co roku dostarczali 300 tys. zakontraktowanych robotników z Mo- 694 695 zambiku i 100 tys. z Angoli, głównie do Afryki Poh#dniowej. Każdy 'esiono je rzekomo w 1828 r. Stopniowo jednak pojawiało się Afrykanin, który nie był zasymilowany i nie posiadał obywatelstwa , aż po lata siedemdziesište, gdy dochodziło do aresztowań (Portugalczycy nie uznawali barier rasowych jako takich) musiał ad #QO tys. osób rocznie za łamanie prawa ograniczenia ruchus. mieć cademeta, czyli ksišżeczkę pracy. Złych robotników posyłano wo to miało swoje poczštki w elżbietańskich przepisach doty- do lokalnego jafe de posto, który wymienał im karę cielesnš, bijšc cych "uporczywego żebractwa", których powstanie tłumaczy się po ręce palmatoriš lub dziurkowanš rakietš pingpongowš. Naj- ownym wzrostem liczby ludnoœci. Paradoksalnie, pierwsze większy postrach budziły ciężkie roboty "na wyspach" (Sao Tome i #,ydowane œrodki działania inżynier spolecznej w RPA były Principe). Portugalczycy - jak Belgowie - stosowali godzinę poli- em Jana Christiana Smutsa, jednego z głównych twórców Ligi cyjnš i Afrykanie na ogót nie mogli wychodzić z domów po dzie- #dów, a potem ONZ, który w San Francisco w 1945 r. osobiœcie wištej#. _ gotował projekt Karty Praw Człowieka dla ONZ#. Władze portugalskie goršco broniły swoich metod uzasadnia- Smuts należał do umiarkowanych Burów, którzy w liberalnym jšc je względami moralnoœci. Twierdziły, że w zamian za eksport siły ##esie pokoju po wojnie burskiej zwišzali się w dziele odbudowy roboczej te dwie kolonie uzyskały porty, koleje i inne inwestycje, ju z Anglikami. Polożyli oni podstawy prawne państwa na wpót których nie można było osišgnšć innymi metodami. Głosiły, że talitamego odwohijšc się do zasady regulacji rasowej. W 1911 r. poważnie traktujš swojš misję cywilizacyjnš: Afrykanie nie sš dzieć- #delegatizowali strajki robotników kontraktowanych (tj. czarnych), mi, lecz dorosłymi ludŸmi i muszš się nauczyć, jak priyjmować na ; ajednoczeœnie ustawš o kopalniach i pracy zastrzegli pewne rodzaje siebie społecznš odpowiedzialnoœć. Oznaczało to odcišganie męż- #a#, wyłšcznie dla białych. W 1913 r. ustawa o ziemi tubylców czyzn od lenistwa do roboty, a kobiet od obowišzków w polu do #r#owadziła zasadę segregacji terytorialnej według koloru skóry. ich właœciwej roli w domus. Ale jak większoœć form interwencji # #tawa stała się kluczem do wszystkiego, co nastšpiło potem, umoralniajšcej, tak i ta dawała nieprzewidziane skutki uboczne: w #wnie ze względu na reakcję Afrykanów, którzy zaczęli coraz 1954 r. biskup Beiry skarżył się, że eksport siły roboczej zupełnie #echniejorganizowaćrozmaitesektyreGgijne#.W1920r.ustawa rujnuje życie rodzinne, ponieważ 80"lo mężczyzn z jego diecezji jest o prawach tubylców wprowadziła odrębne instytucje polityczne dla stale poza domem: albo w Rodezji i Afryce Pohidniowej, albo na ##,kanów, ustanawiajšc konferencje przywódców afrykańskich robotach gdzieœ w kraju. mianowanych przez rzšd i kierowanych przez komisję do spraw Nawet terytoria pozostajšce pod wpwwem Angl stosowały na wbyl#w (złożonš wyłšcznie z białych "ekspertów"). W 1922 r. inna wielkš skalę inżynierię spolecznš w postaci nadziału ziemi dla umocnienia podziałów rasowych. W Kenii w okresie międzywojen- : #awa ograniczyła prawo do nauki zawodu tylko do osób posiada- nym wygnanie Kikujów z "Białych Wzgórz" (pisaliœmy o tym w I#fcYch #'Y#ztałcenie podstawowe (to znaczy wykluczyła Afryka- rozdziale czwartym) wzbudziło mniej więcej te same sprzeciwy nów). W 1923 r. ustawa o tubylczych terenach miejskich utwor Lyła moralne, co stalinowska kolektywizacja gospodarstw wiejskich. w #astach i w ich pobliżu odrębne dzielnice dla Afrykanów. W Było ono bezpoœrednim powodem wybuchu straszliwego powsta- _ 1925 r. ustawa o umowach przemysłowych odebrała Afrykanom nia Mau Mau w latach pięćdziesištych. Podobny zabieg podziału #awo do zbiorowego zawierania umów handlowych. Ustawy o ziemi w Rodezji Pohidniowej stał się przyczynš wojny partyzan- Pracach z 1925 r. i o barierze rasowej z 1926 r. wydano specjalnie, ckiej, która zdominowała historię Rodezji w latach siedemdziesiš- #Y Poglębić różnice między białš biedotš a masami afrykańskimi". tych i skończyła się dopiero z ustanowieniem władzy czarnych w I znowu Smuts był tym człowiekiem, który popchnšł RPA w 1979 r. Lecz najjaskrawszym przykładem jest Republika Pohidnio- # be#nku odwrotnego do tego, jaki przyjšł rzšd Ind po wypadkach wej Afryki, gdzie inżynierię spolecznš podniesiono do rangi głów- ' ##ńtsar. W 1921 r. Smuts doprowadził do masakry afrykańskiej nej zasady (a właœciwie filozofii) rzšdzenia, w postaci apartheidu. = ## "Izraelita", która zaczęła budować masowo nielegalne miesz- W południowej Afryce już w XVIII wieku istniały dokumenty, #sta Nyerere używał terminolo#i militamej na popar- cie swe#o państwa autorytamego i używał jej bardzo pomysłowo. Może to tłumaczy jego niezwykłš populamoœE wœród zachodniej inteligencji, populamoœć nazwanš przez jednego z czamych socjo- logów "tanzafiliš"#. Bronišc się przed zarzutem nieposzanowania praw ludzkich, takich jak wolnoœć słowa, prasy i zgromadzeń, Nyerere mówił: "Dopóki nie wygramy naszej wojny z nędzš, igno- rancjš i chorobami, nie pozwolimy, by jakieœ obce prawa niszczyły naszš jednoœć!" Lecz oczyw#œcie takiej "wojny" już z definicji "wygrać nie można". Co więcej, takš wojnę łatwo rozszerzyć z wroga wewnętrznego na zewnętrznego. Nyerere pamiętał radę Sukamo, by poszukać ludowi wroga. Od chwili zakończenia bun- tów był w czotówce przywódców afrykańskich, którzy żšdali wspól- nej polityczno-wojskowej kampan przeciw Rodezji, terytoriom portugalskim i RPA. Filozofia jego nowego państwa autorytamego została podsumowana w lutym l 967 r., w deklaracji z Arusha, która stwierdzała bez ogródek: "Jesteœmy w stanie wojn# i była pełna militarnych porównań i sloganóv<#. Oczywiœcie Tanzania nie była z nikim w stanie wojny. Ta fikcja miała usprawiedliwiać ograniczenie praw i restrykcje wojenne. Deklaracja z Arusha była póŸniejszš i zafrykanizowanš wersjš Bandungu i przypominała go podobnymi zmyœleniami. Wyklęto wszystko, co "nie godzi się z istnieniem społeczeństwa bezklasowe- go". "Nikomu nie wolno żyć z pracy innych": to pozwalało na liczne aresztowania "kapitalistów", zwłaszcza Azjatów. Rzšd "musi być wybierany i kierowany przez chłopów i robotników": to pozwalało Nyerere,ow‹ wykluczyć z działalnoœci Politycznej każdego, kogo tylko zechciał. Potępiono,,lenistwo, pijaństwo i nieróbstwo": to był pretekst do wprowadzenia robót przymusowych. "Musimy strzec się agentów, których mogliby używaE nasi zagraniczni #ogo#e, by nas zniszczyE": to pretekst do nieustajšcego politycznego polo- wania na czarownice. Tępiono zwłaszcza "włóczęgostwo": to pre- tekst do kontroli i rewizji, ulubionych przez wszystkie rzšdy czarnej Afryki, niewolniczo skopiowanych z podręczników policji RPA Machina kontroli wbudowana była w strukturę partii: podstawowš komórkš partyjnš była "komórka dziesięciu domów", a dalej ob- wód, okręg, rejon i państwo. Filozofię, która była podstawš dek- laracji z Arusha nazwał Nyerere ujamna - "rodzinnoœć" i oparł na mitycznej przeszłoœci. "W naszym tradycyjnym społeczeństwie af- rykańskim byliœmy jednostkami w spotecznoœci. Dbaliœmy o tę społecznoœć, a spotecznoœć dbała o nas. Ani nie potrzebowaliœmy, ani nie chcieliœmy wykorzystywać naszych wspótplemieńców"e'. Ujamaa miała odrodzić ten duch rodzinnoœci. W praktyce była jednak tak samo antyrodzinna,jak każda doktryna militarna. Winni przekroczeń stawali przed sšdem "komórki dziesięciu domów". Oficerowie wykształcenia politycznego rozdawali traktaty, w któ- rych pisano na przykład: Przywódca podstawowej komórki musi pilnie uważać, by rozpoznać każdš nowš twarz w swoich dziesięciu domach. Widzšc obcego musi przeprowadzić œledztwo i dowiedzieć się, kim on jest, skšd przyszedł, dokšd idzie, jak długo pozostanie na jego obszarze, i tak dalej. Zazwyczaj gospo- darz raportuje przywódcy przybycie swoich goœci i podaje wszystkie potrzebne informacje. Jeœli przywódca nie uwierzy w opowiadania tych obcych, musi donieœć o ty# odpowied- nim urzędnikom lub policjiss. Przywódca komórki miał prawo zatrzymać każdego okreœlone- go jako "zbieg" (zazwyczaj z przymusowych robót) i zarzšdzić nagonkę na łotrów". Ulubionym powiedzeniem było e serikaliyeze " kuyesula - rzšd wie, jak wydobyć na jaw. Doprawdy, zdawało się, że po 1964 r. Nyerere nie tylko uciekł z pułapki brytyjskiej de- mokracji, ale wręcz cofnšł się do pruskiej przeszłoœci tej kolon. Milicja jego part nauczyła się defiladowego kroku. Wprowadził prawo przeciw luksusowi i jednolite stroje. W 1968 r. zdecydował, że Masajom nie wolno będzie pojawiać się w Arusha ubranym w "strój złożony z niewielkiego kawałka skóry lub luŸnego koca", ani też w żadnym innym stroju okreœlonym jako "niezgrabny; czy też z włosami splecionymi w brudny warkocz"#. Lecz w osiem miesię- " cy po wydaniu zakazu noszenia tradycyjnych strojów afrykańskich skierował atak na "pozostałoœci obcej kultury" i pozwolił Lidze Młodych Tanu rozbierać siłš afrykańskie dziewczęta, które nosiły #o# ##-s#dniczki, peruki i obcisłe spodnie'". Tak więc dziewczętom #kazano noszenia spodni, a mężczyznom - nakazano; prawie jak za dawnych czasów białych misjonarzy. Tamci mówiG skarżšcym się Ivlasajom, że Bóg kazał Adamowi i Ewie ubraE się, zanim wygnał ich z raju. Ale misjonarze nie nasyłali nikomu szpiegów do domu. Z tych wszystkich nowych, autorytarnych fzlozofii, wymyœlo- nych przez charyzmatycznych małych tyranów czarnej Afryki, uja- maa Nyerere'a była najlepiej dopracowana i œwiętoszkowata. Na szczeblu wsi była po prostu eufemistycznym okreœleniem przymu- sowej kolektywizacji. Ten sam proces w Zamb nazywał się prze- mieszczaniem wsi. Dyktator jednej partii zambijskiej, Kenneth Kaunda, nazwał swojš państwowš filozofię... humanizmem. Pocho- dzi ona - jak twierdził - z uznania prawdy, że każdy jest "pod skórš człowiekiem". Okazało się jednak, że niektórzy sš bardziej ludŸmi niż inni. "Humanizm zambijski - deklarował Kaunda - ma na celu wykorzenienie z człowieka wszystkich złych dšżeń (...) osišgnięcie ludzkiej doskonałoœci" przez usunięcie ze społeczeństwa "negatyw- nych skłonnoœci, takich jak samolubstwo, chciwoœć, hipokryzja, indywidualizm, lenistwo, rasizm, plemiennoœć, prowincjonalizm, nacjonalizm, kolonializm, neokolonializm, faszyzm, nędza, choro- by, ignorancja i wyzysk człowieka przez człowieka"'z. Ta lista dawa- ła rišdowi nieskończone możliwoœci stosowania działań autorytar- nych. Gdzie indziej pojawiły się inne "izmy". Ghana wyproduko- wała konscjentyzm, a Senegal murzyńskoœć. Prezydent Kongo, _ Mobutu, nie wiedział, co wymyœlić, aż wpadł na pomysł ideologii idealnej: mobutuizmu. Tyrani zaczęli się pojawiać na poczštku lat szeœćdziesištych i szybko przechodzili od stosunkowo wymyœlnego (i bezkrwawego) despotyzmu, jak despotyzm Nyerere'a w Tanzanii, do ożywiania upiorów z najciemniejszej przeszłoœci Afryki. Ponura komedia, którš wymyœlił Evelyn Waugh w Black Mćschiefstała się faktem. W Dniu Kenyatty, w paŸdzierniku 1965 r., prezydent Kenii (nazywany niegdyœ przez gubernatora brytyjskiego "wodzem ciemnoœci i œmier- ci", a obecnie przez zwolnionych białych osadników "starym ), zorganizował Ostatniš Wieczerzę dla upamiętnienia swej kolacji = przed aresztowaniem w czasach, gdy był terrorystš Mau Mau'3. W Malawi dr Hastings Banda, znany jako Zdobywca i Zbawca, do uœwięcenia swej władzy używał czarów. W Zairie Joseph Mobutu zakazał noszenia imion chrzeœcijańskich i sam się przezwał Mobu- # tu-Sese-Seko-Kuku-Ngbendu-Wa-Za-Banga, co w wolnym tłuma- 708 czeniu oznacza "kogut, który nie zostawia żadnej kury samej"". Prezydent Bongo z Gabonu zakazał słowa "Pigmej" (miał mniej niż 150 cm wzrostu), a jako obstawę zatrudniał potężnych Niemców, niegdyœ członków Legii Cudzoziemskiej, których największš przy- jemnoœciš było œpiewanie "Horsl Wessel Lied" w głównym hotelu miasta'5. W miarę jak mijały lata szeœćdziesište, w nowe afrykańskie elity coraz częœciej uderzały gwałt i przemoc. W Burundi szybko zamordowano dwóch kolejnych premierów. W 1966 zamach w Nigerii kosztował życie premiera federacji i dwóch spoœród trzech premierów regionalnych#. Umierali także niedoszG caudillos: tele- wizja Ludowej Republiki Kongo pokazała po egzekucji głowę wyższego oficera, któremu usta wypchano dolarami. Władcy wykazywali skłonnoœć do osobistego wymierzania ka- ry: prezydent Beninu (dawniej Dahomej) zamordował swego minis- tra spraw zagranicznych, gdy znalazł go ze swojš żonš w łóżku. Inny minister tego samego resortu, tym razem w Gwinei Równikowej, również został zatłuczony pałkš na œmierć przez głowę państwa. Ten ostatni przypadek to tylko jedna z nielicznych zbrodni popełnionych przez prezydenta Francisco Maciasa Nguemę. W prawie trzydziestu biedniejszych państwach Afryki władcy ustano- wili zasadę jednopartyjnoœci i w teor rozporzšdzali władzš abso- lutnš. W praktyce jednak za mało mieli siły policyjnej, by rozstrzy- gać trudniejsze sprawy czy choćby spory plemienne. Mogli tylko tyranizować ludzi, często używajšc osobistej siły. Tak było w przy- padku Maciasa. Urodził się w 1924 r. w kolon hiszpańskiej, praco- wał w administracji, w chwili uzyskania niepodległoœci w 1968 r. został prezydentem, a w 1972 r. mianował się prezydentem doży- wotnim. Przez następnych siedem lat zamienił kraj w obóz koncen- tracyjny; wielu mieszkańców uciekło, by ratować życie. Dnia 3 sier- pnia 1979 r. zamach stanu, zorganizowany przez Hiszpanów, zrzu- cił go ze stanowiska. Sšdzono go za "ludobójstwo, zdradę, sprze- niewierzenie pieniędzy oraz systematyczne gwałcenie praw czło- wieka". Wyrok wykonał pluton egzekucyjny specjalnie sprowadzony z Maroka, bo miejscowi żołnierze obawiali się, że duch Maciasa jest zbyt silny, by go pokonały kule, i że wróci on pod postaciš tygrysa.# Podobna była historia prezydenta (a potem cesarza) Bokassy z Republiki Œrodkowej Afryki. Dajšc wolnoœć tej kolonii, Francuzi postawili na jej czele Davida Dako jako prezydenta, starannie wybranego zawodowego polityka. Dako próbował sprzymierzyć się z szefem policji, Izamo, przeciw Bokassie, który był szefem armii, lecz bezs#tecznie, ponieważ Bokassa okazał się najprzebieglej- szym z tej trójki". Od 1965 r. Bokassa był już dożywotnim prezy- dentem, a od 1977 cesarzem. W grudniu 1977 r. zorganizował skomplikowanš ceremonię koronacyjnš: było tam 3,5 tys. goœci zagranicznych, tron w kształcie orła, korona z 2 tys. brylantów i regalia wzorowane na atrybutach koronacyjnych Napoleona Kosz- towało to 30 mln dolarów USA, czyli jednš pištš skromnych dochodów państwa. Jego przyjaŸń z prezydentem Francji Giscar- dem d'Fstaing, któremu darowvwał brylanty, była jednš z ważnych podpór tego reżimu. Pierwszš rocznicę objęcia władzy uczcił wy- rzuceniem z posady i z kraju swego najstarszego syna, księcia Georgesa, za robienie ojcu nieprzychylnych uwag. W dwa miesišce póŸniej wymordował 40 dzieci, uczniów, którzy zbuntowali się przeciw narzuconemu siłš noszeniu mundurków z fabryki Bokassy. W kwietniu w więzieniu Ngarahba zamordowano w obecnoœci Bokassy, i prawdopodobnie z jego udziałem, jeszcze 30-40 dzieci, co potwierdziła komisja francuskojęzycznych prawników, której przewodniczył Jusufa Ndiaya z Senegalu. Zaniepokojony tym Gis- card posłał swego doradcę do spraw afrykańskich, Ren‚ Journiaca, by zaproponował cesarzowi abdykację, lecz doradca dostał po głowie cesarskim berłem. W odpowiedzi Giscard wysłał swoje oddziały, które wylšdowały w Bangui 21 wrzeœnia 1979 r., wiozšc w bagażniku Dako jako nowego prezydenta. Bokassie na pros'bę Giscarda udzieliło azylu Wybrzeże Koœci Słoniowej, a następnie skazano go na œmierć in absentia za morderstwo, kanibalizm, szpie- gostwo dla Libii oraz sprzeniewierzenie złota i brylantów. Tylko nieco lepszy był reżim S‚kou Tour‚ w Republice Gwinei; znacznie gorszy - pułkownika Kadafiego w Lib; oba popełniły dodatkowe przestępstwa eksportujšc swoje straszliwe metody do sšsiadów. Najbardziej pouczajšcy jest jednak przykład "generała" Amina w Ugandzie, ilustruje bowiem wiele słaboœci systemu œwia- towego lat siedemdziesištych. Jest to zarazem przykład najtragicz- niejszy: zniszczen‹u uległa Uganda, niegdyœ najpiękniejszy kraj w Afryce. Churchill, który jš zwiedzał w 1908 r. jako wiceminister Kolonii, nazwał jš "rajem na ziemi", "ogrodem tropikalnym. "Uganda to bajka - pisał. Wjeżdżasz na górę xolejš, zamiast wdrapywać się na fasolę (z baœni), a tam na górze jest cudowny nowy œwiat"'e. Ugandzie poœpiesznie nadano niepodległoœć w paŸ- dzierniku 1963 r., zgodnie z politykš Macmillana, okreœlonš w przemówieniu "Wiatr przemian". Rzšdziło niš plemię Baganda 711 710 ludzie dobrze wykształceni, których wdzięk zawsze robił duŸe wra- żenie na Europejczykach. Ale pod wieloma względami był to kraj prymitywny, rozdzierany przez skomplikowane spory i rywalizacje plemienne oraz wrogoœć rasowš pomiędzy muzułmanami z póMocy a chrzeœcijanami z pohidnia, a także długotrwałym istnieniem sekt w łonie spolecznoœci chrzeœcijańskich. Wszędzie panowała pełna okrucieństwa magia. Muzułmańskie plemiona Kakwa i Nubi na północy piły krew swoich ofiar, zjadały ich wštroby i wierzyły w istnienie "wody Allacha", która sprawia, że pijšcych jš żotnierzy nie można zranić. Lecz wykształceni i subtelni królowie z plemienia Baganda także masakrowali ciała, by wprowadzić terror politycz- no-religijny#. Na domiar złego Milton Obote, zawodowy polityk obsadzony w chwili uzyskania niepodległoœci na stanowisku pre- miera, był sekciarzem o ciasnym umyœle, wrogiem plemienia Bagan- dów i odznaczał się wyjštkowym brakiem zdolnoœci administra- cyjnych. W 1966 r. zniósł konstytucję, przy pomocy Amina zaata- kował pałac Kabaki i wyrzueił go siłš. Gdy w styczniu 1971 r. Obote z kolei uległ Aminowi, wiele ludzi powitało rzšdy wojskowe z aprobatš, jako mniejsze zło. Trzeba pamiętać, że nawet na tym etapie Idi Amin miał opinię wyjštkowo złego i sprytnego człowieka. Ogromnego wzrostu, syn czarownicy z Lugbara, w wieku szesnastu lat został muzułmaninem i czerpał swš siłę z poparcia plemion północnych, Kakwa i Nubi. Jeszcze jako chłopiec zacišgnšł się do Królewskich Strzelców Af- rykańskich, ajego promocja na oflcera (mimo braku wykształcenia) była odbiciem rozpaczliwej chęci rzšdu, by uniknšć buntów, jakie wybuchały w okresie tuż przed zdobyciem niepodległoœci. Amin szybko zdobył złš opinię w Kenii, gdzie zwalczał złodziei bydła, gdyż mordował ludzi z plemienia Pokot i zostawiał ich ciała hienom na pożarcie. Od ludzi zaœ z plemienia Karamajog wydobył informacje grożšc im obcięciem członków pangš - i rzeczywiœcie obcišł geni- talia oœmiu ludziom, by wycišgnšć z nich zeznania. Wiadomo też było, że zamordował dwunastu wieœniaków szczepu Turkana. Ofi- cerowie brytyjscy nie chcieli w przeddzień nadania niepodległoœci Ugandzie prowadzić œledztwa przeciw jednemu z czarnych ofice- rów i rzekazali tę sprawę Obote, przewidzianemujuż na stanowis- ko p Pmiera. Obote ukarał Amina "surowš naganš" - niezwykła kara dla wielokrotnego mordercy#. Poza tym mianował Amina pułkownikiem i użył go do zgnębienia plemienia Baganda. Pozwolił mu też zbudować na północy plemiennš bazę wojskowš, zaanga- żować się w przemyt na dużš skalę złota i koœci słoniowej, zacišga- šc muzułmanów do wojska bez powiadamiania rzšdu, zamordo- 1 , wać w stvczniu 1970 r. jedynego wyższego oficera wœród czarnych brygadiera Okoya (i jego Ÿonę), a potem traktować armię jak swojš własnoœE. Gdy generalny kontroler skarbu zawiadomił Obote, że brak 2,5 mln funtów brytyjskich z funduszy arm, premier poleciał na konferencję do Singapuru, polecajšc Aminowi. by po jego powrocie złożył "pehle wyjaœnienie". To odpowiadało zaproszeniu do zamachu; a i tak do zamachu popychali Amina pułkownik KadaFi i palestyński przywód<#< J#er Arafat, którzy chcieli usunię- cia izraelskićh doradców Obote. Rzšd Amina był to reżim rasistowski i od poczštku działał w interesie muzułmańsko-arabskim. Już w pierwszych tygodniach przejmowania władzy rozpoczšł masakrę plemion Langi i Acholi. W lipcu 1971 r. Amin poprosił, by Izrael pomógł mu w inwazji na Tanzanię, atakujšc port Tanga - Izrael w odpowiedzi wycofał się. W tym samym czasie cofnšł mu poparcie rzšd brytyjski. Amin odtšd zależny był od poparcia Kadafiego. Muzułmanie stanowili w Ugan- dzie tylko 5% ludnoœci i utrzymywanie długotrwałej tyranii nie było możliwe bez poparcia Libii, choć terroryœci palestyńscy dostarczyli Aminowi ochrony osobistej i katów, najwprawniejszych w torturo- waniu. Kadafi namówił Amina, by wyczucił Azjatów i właœnie od tego momentu, to jest od sierpnia 1972 r., zaczęło się rozgrabianie kraju. Należy jednak zanotować, że Anglia przysyłała Aminowi wozy pancerne jeszcze w grudniu 1972 r. e' A wysyłka niewielkich iloœci towarów luksusowych z lotniska w Stansted (ważna dla Ami- na o tyle, że umożliwiła mu podtrzymanie morale żotnierzy) trwała niemal do końca terroru w Ugandzie, z aprobatš rzšdu brytyjskiego. Ocalałe protokoly z posiedzeń prezydium Rady Ministrów dajš niepowtarzalnš możliwoœć przyjrzenia się, jak prymitywna tyrania plemienna przybiera zewnętrzne formv brvtyjskiej biuro- kracji konstytucyjnej. Oto w protokole nr 131 z 14 marca 1972 r. czytamy: "Gdyby któryœ z ministrów uznał, że jego życiu zagraża niesfornv tłum lub osoi>y niezadowolone, to ma prawo strzelać i zabijać"#. W rzeczywisto#ci ministrowie bali sie prezYdenta. a nie osób niezadowolonych. Minister oœwiaty w rzšdzie Amina, r,dward Ru- gumayo, który zbiegł z kraju w 1973 r., wystał do wszystkich głów państw afrykańskich memorandum stwierdzajšce, że tlmin "nie ma zasad, hamulców moralnych, ani skrupułów" i że będzie "zabijał 712 lub nakazywał zabijanie, każdego bez wahania"s. Prokurator ge- neralny pisał: "On zabija chłodno i racjonalnie". Henry Kyemba, minister zdrowia, powiedział, że dopiero zamordowanie Michaela Kagwara, przewodniczšcego Sšdu Przemysłowego we wrzeœniu 1971 r. "wyjaœniło całemu krajowi, że masakry nie będš się ograni- czać do arm, czy do plemion Acholi i Langi"#. WIQótce wœród zmarłych znalazły się wszystkie osobistoœci, które w jakikolwiek sposób krytykowały Amina lub stały mu na drodze: gubernator Banku Ugandy, prorektor uniwersytetu w Makarere, minister spraw zagranicznych, minister sprawiedliwoœci (wycišgnięty z sšdu i zabity w biały dzień), arcybiskup Janan Luwum - tego ostatniego oraz dwóch ministrów Amin sam pobił na œmierE. Często brał udział w wykonywaniu tych okrucieństw, czasem były to sprawy natury prywatnej. Żona Kyemby, Teresa, przełożona pielęgniarek w szpi- talu Mulago, była obecna, gdy przywieziono pocięte na kawałki ciało żony Amina, Kay. Zdaje się, że Amin nie tylko jš zamordo- wał, lecz i rozczłonkował ciało, przechowywał bowiem kolekcję ilustracji z podręczników anatom. Mówiono też, że zabił syna i zjadł jego serce, jak mu to doradził znachor, sprowadzony samo- lotem ze Stanleyvilles. Prawie pewne, że uprawiał rytualny kani- balizm i wybrane organy przechowywał w lodówce. Ten obraz ludożercy z lodówkš streszcza sens reżimu, który był groteskowš karykaturš terroru w stylu sowieckim. Tradycyjna po- licja znikła, ponieważ wyżsi oficerowie zostali pomordowani za dochodzenie zbrodni Amina. Amin, podobnie jak Stalin, miał konkurencyjne służby bezpieczeństwa. Należały do nich: jego oso- bisty twór - Jednostka Bezpieczeństwa Publicznego, żandarmeria i aminowski odpowiednik KGB, organizacja zwana Państwowym Oœrodkiem Badań, która powstała z dawnej sekcji badań Rady Ministrów i zachowała jeszcze oprawne tomy pisma ##Ekonomist,#. POB zorganizowany był według rad Palestyńczyków i Libijczyków, którzy w wielu wypadkach mieli za sobš przeszkolenie rosyjskie. Zabijano tam przeważnie młotem kowalskim, ale i pod innymi względami oœrodek był bardzo prymitywny. Z gmachu oœrodka do willi Amina prowadził tunel, więc przyszłe ofiary, które przybywały do niego z wizytš (lubił je zapraszaE na koktajl) można było zabierać tak, by nikt na zewnštrz ich więcej nie widział. Bicie było w POB sprawš codziennej rutyny i odbywało się kilka razy dziennie o oznaczonych godzinach. W przeciwieństwie do impulsywnej na- tury Amina, sam terror miał charakter rutyny totalitarnej i biuro- 713 #atycznego porzšdku. Do każdej ugandyjskiej misji zagranicznej dolšczano co najmniej dwóch agentów POB, jak w bloku sowiec- #m. I jak KGB, POB zarabiał na siebie za pomocš działalnoœci #rnkowej (włšczajšc w to handel narkotykami), a często zabijał dla pieniędzy#. Amin był pr Lykładem nie tylko odwrócenia prymi#- #izmu afrykańskiego. Pod wieloma względami jego reżim był cha- rakterystycznym odbiciem lat siedemdziesištych. Jego terror był zjawiskiem arabsko-muzułmańskim; jego rzšdy były w pewnym sensie obce, prowadzili je Nubijczycy, Palestyńczyey i Libijczycy. Można dowieœć, że za przedłużenie reżimu Amina na szeœć długich lat ponoszš odpowiedzialnoœć pofitycy ONZ i że jest to konsekwencjš relatywnej moralnoœci, jakš nadał tej organizacji Hammarskj”ld i jego szkota. Zdaniem jednego ze znawców tematu brak interwencji czy akcji międzynarodowej w 1972 r., gdy charak- ter jego reżimu był już jaskrawo widoczny, kosztował życie okoto 200 tys. Ugandyjczyków. Ciężka odpowiedzialnoœć za to spada na Anglię. Akta POB dowodzš, jak ważne dla reżimu były dostawy whisky ze Stansted. Brytyjska ustępliwoœć osišgnęła szczyt w czerw- cu 1975 r., gdy Amin zagroził skazaniem na œmierE angielskiego wykładowcy, Denisa Hilla, za to, że Hill nazwał Amina "wiejskim tyranem". James Callagham, który nawet jak na standard lat sie- demdziesištych był słabym premierem, wysłał generała Sir Chan- dosa Blair z listem królowej, proszšcym o łaskę, a potem sam poleciał do Kampali. Niemniej pozwolił, by wywóz ze Stansted trwał aż do 4 marca 1979 r., czyli prawie do końca rzšdów Amina. Jedynym rzšdem, który wyszedł z tej sprawy honorowo, był rzšd hraela. Zareagował on stanowczo w obronie ludzkiego życia, gdy Amin i Palestyńczycy porwali samolot pasażerski do Entebbe (w czerwcu 1976 r.). Amin miał poparcie większoœci krajów afrykańskich, zgodnie z latynoamerykańskš zasadš "caudillos trzymajš się razem". Jego byli ministrowie ujawnili ludobójstwo i morderstwa, które popełnił, a mimo to Organizacja Jednoœci Afrykańskiej wybrała go na swego przewodniczšcego i wszyscy jej członkowie - z wyjštkiem trzech- przyjechali do Kampali na zebranie szczytu OJA, które tam zwołał. Sprzeciw podniósł Nyerere, nie tyle z powodów moralnych, ile dlatego, Ÿe był sprzymierzeńcem Obote i słusznie obawiał się inwa- zji ze strony Amina. "Spotykajšc się w Kampali, szefowie państw OJA nadajš pozory godnoœci jednemu z najbardziej morderczych rzšdów w Afryce" - protestował. Rozwœcieczona OJA rozważała 714 nawet podjęcie uchwały potępiajšcej Tanzanię. Zebrani zasypywali gratulacjami Amina, gdy po skonsumowaniu kawałków poprzed- niej żony poœlubił nowš, strip-teaserkę. Klaskali, gdy czterech białych businessmenów niosło Amina w lektyce, a pewien Szwed trzymał nad nim parasol. Klaskali, gdy ugandyjskie siły lotnicze zrobiły na jeziorze Wiktoria pokaz nalotu, bombardujšc cel z P " C na isem "Cape Town żadna bomba nie trafiła i dowódca Sił Lotniczych został zabity, gdy tylko delegaci na zjazd wyjechali). OJA powitała też goršco Amina w 1977 r. i aż do 1978 r. w ogóle go nie krytykowała - a nawet wówczas tłum#a wszelkš krytykę#. W ONZ, gdzie blok afro-azjatycko-arabski i blok sowiecki stanowiły razem większoœć, członkowie ich zachowywali się równie cynicznie. Jako przewodniczšcy OJA Amin wygłosił 1 paŸdziernika 1975 r. fanatycrne przemówienie w Z#omadzeniu Ogólnym, oskar- żajšc "spisek amerykańsko-syjonistyczny" i wzywał nie tylko do wygnania Żydów z hraela, lecz nawet do ich "usunięcia (tj. do ludobójstwa). Gdy wszedł, zgromadzenie powitało go owacjš na stojšco, oklaskiwało w trakcie przemówienia i ponownie powstało, gdy wychodził. Następnego dnia Sekretarz Generalny i przewod- niczšcy Zgromadzenia Ogólnego ONZ wydali publiczny obiad na czeœć Amina#. Próby podniesienia na forum ONZ sprawy gwałce- nia praw ludzkich przez Ugandę w latach 1976 i 1977 zostały zablokowane w głosowaniu przez państwa afrykańskie, które zresz- tš oddały Aminowi tę samš przysługę na konferencji państw Wspólnoty Brytyjskiej w 1977 r. Nawet, gdy rozpoczšł inwazję na Tanzanię w paŸdzierniku 1978 r. (co doprowadziło go do upadku w pięć miesięcy póŸniej), OJA odmówiła potępienia go i doradzała Nyerere'owi by odwołał się do mediacji. Tym razem socjalistyczny dyktator tanzański zaprzestał dobierania słów: "Odkšd Amin uzur- pował sobie władzę, wymordował więcej ludzi niż Smith w Rodezji, więcej niż Vorster w RPA. Ale Afryka jest teraz skłonna uważać, że zabijanie Afrykanów przez Afrykanina nie ma znaczenia... Być czarnym oznacza obecnie mieć zezwolenie na zabijanie innych czarnych"#. Takie były właœnie konsekwencje moralne relatywnej zasady, wprowadzonej przez Hammarskj”lda, która głosiła, że zabijanie się Afrykanów między sobš nie należało do spraw ONZ. Można wy- baczyć Aminowi, że uważał to za zgodę ONZ na masowe morder- stwa, a właœciwie na ludobójstwo. Istnienie reżimu Amina umoż- liwiła filozofia pokolenia Bandungu, a także odrodzone barba- 715 rzyfistwo Afryki. Lecz w rok po jego upadku historię napisano na nowo: ogłoszono, że aplauz, z jakim ONZ powitała Amina, to był aplauz "ironiczny", a jego tenor powišzano z "imperializ- #em"#. Nieszczęœcia Ugandy nie skończyły się jednak wraz z rzybyciem z Tanzanii "arm wyzwoleńczej", która przywiozła ze sobš Obote. Natychmiast po wkroczeniu do KampaG Tanzań- c#cy ograbili miasto. Sam Amin skorzystał z azylu w œwiecie muzułmańskim (w Lib, a potem w Arabii Saudyjskiej), lecz wojska jego plemienia nadal okupowały i tenoryzowały częœć kraju. Priy zbrojnym poparciu Nyerere a Obote "wygrał' wybory w 1980 r. Partia Obote (UPC) i kontrolowana przez siły Nyerere a komisja wojskowa sfałszowały granice okręgów wyborczych; bez- prawnie ogłosiły, że siedemnaœcie miejsc w parlamencie należy im œię więc bez walki wyborczej; zabiły jednego kandydata opozycji (Partii Demokratycznej) i pobiły innych. Bezprawnie usunęły czternaœcie powracajšcych do Ugandy oficerów, którzy nie byli marionetkami UPC; wyrzuciły ze stanowisk ministra sprawiedli- woœci oraz innych urzędników, by zastraszyć sšdownictwo. Kiedy wreszcie wieczorem w dniu wyborów okazało się, że mimo wszystko #,#r#nr wygrywa Partia Demokratyczna, ogłosiły, że wojskowi sta- wiajš weto wszystkim wynikom - na co sekretarz komisji wyborczej zbiegł z kraju, by ratować życie. Następnie wojsko zniszczyło do- wody zwycięstwa PD i ogłosiło zwycięzcš Obotee'. W rezultacie wybuchła wojna domowa między regionami i plemionami, a maso- wy tenoryzm, uprawiany przez trzy niezdyscyplinowane i najgorzej " g ę płatne "armie przedłużał w nieskończonoœć a oni Churchillow- skiego "kraju z bajki"#. Przykład Ugandy ilustruje tendencję panujšcš w Afryce od potowy lat szeœćdziesištych. Jest to tendencja do angażowania się w wojny wewnętr Lne i zewnętrzne - a ze strony OJA i ONZ do pogłębiania nurtu przemocy, zamiast do pełnienia roli arbitra w takich sporach. I nie było to przypadkowe. Militaryzacja OJA rozpoczęła się w Addis Abebie w 1963 r., gdy zrezygnowano z biernego oporu, przyjęto użycie siły jako sposobu pozbycia się reszty kolonialnych rzšdów i utworzono Komitet Wyzwolenia z Tanzaniš w roli przewodniczšcego. W rok póŸniej były pacyfista Nyerere wzywał do wygnania Portugalczyków siłš, a w 1965 r. jego zastępca, Rashdi Kawawa powiedział w Dar-es-Salaam Komiteto- wi do Spraw Kolonializmu przy ONZ, że funkcja tego komitetu jest identyczna z funkcjš komitetu OJA - "dwa komitety wyzwoliciel- 716 skie o historycznym znaczeniu dla walki z kolonializmem". Prze- wodniczšcy tego komitetu, M. Coulibaly z Mali, z poczštku zapro- testował: nie wolno identyfikować ONZ z regionalnš organizacjš wojskowš, powiedział. Ale potem skapitulował, a jego komitet podjšł uchwałę, w myœl której każde państwo miało prawo użyć siły, by wygnać Portugalczyków. Był to pierwszy przypadek, gdy ONZ opowiedział się za użyciem wojska zamiast za pokojowym rozwiš- zaniem problemu. Cztery ntiesišce póŸniej, w #topadzie 1965 r. Nyerere przekonał OJA, by rozszerzyła tę zasadę na Rodezję. W sytuacji, gdy ONZ i OJA nie tyiko popierały, lecz zachęcały do przemocy, a nawet jš nakazywały, poszczególne państwa afry- kańskie coraz częœciej używały jej do rozstrzygania swoich wojen międzYplemiennych i sporów granicznych, które w zamrożeniu przetrwały okres kolonialny. Wydaje się, że Afryka to kontynent o największej rozmaitoœci jęzvków i narodowoœci. Spoœród czterdzie- stu jeden niepodległych państw tylko Egipt, Tunezja, Maroko, L,esoto i Somalia sš w zasadzie jednonarodowe, ale także ich granice sš dyskusyjne#. Większoœć zaœ afrykańskich wojen domo- wych ma tendencję do przŠchodzenia na wojny między państwami, jeœli dotyczš międzyplemiennych zatargów granicznych. W jednš z pierwszych takich wojen, rewoltę rasowš Hutu w Rwandze przeciw panujšcemu nad nimi Tutsi, włšczyło się Burundi i ten model konfliktu powtórzył się trzy razy w cišgu następnych piętnastu lat. Rewolta Polisario przeciw Maroku i Mauretan, walki w Czadzie między muzułmanami z północy a chrzeœcijanami z południa, wojny domowe w Angoli, Sudanie i Nigerii - wszystkich tych pięE najdłuż- szych i najpoważniejszych konfliktów pocišgnęło za sobš interwen- cję zagranicznš. Nie należy się dziwić, że ONZ i OJA okazały się zupełnie niezdolne do rozsšdzenia ich. Typowym przykładem był podział starej hiszpańskiej częœci Sahary między Maroko a Maure- tanię, przypominajšcy rozbiór Polski w XVIII wieku (albo w roku 1939). Algierię pominięto, więc popierała powstańców Polisario. ONZ podjęła dwie uchwały wykluczajšce się nawzajem: jedna popierała Maroko, a druga Algienę. OJA nigdy nie podjęła poważ- nej próby wcielenia w życie swojej podstawowej zasady, iż poszcze- gólne państwa nie powinny wtršcać się nawzajem w swoje sprawy wewnętrzne - oprócz (co interesujšce) przypadku Ugandy w cza- sach Amina. Nie potępiła Kadafiego z Libii za próbę obalenia Sadata w Egipcie, Niheimiego w Sudanie, Burgiby w Tunezji, Francisa Tombalbaye,a i Feliksa Mallouma w Czadzie ani za jego bezczelne interwencje w pół tuzina innych państw. OJA nie była też w stanie zapobiec ingerencjom ze strony państw nieafrykań- skich, ponieważ nikt nie chciał powtórzenia nieszczęsnego przy- padku odw#a#a się Konga do ONZ - a poszczególne państwa same prosiły obce wojska o pomoc (tak jak prosiła Kenia, Uganda i Tanzania Anglię, a Wybrzeże Koœci Słoniowej, Gabon i Senegal Francję)#. Komplikacje graniczne znacznie wzrosły na przełomie lat 1973/1974, gdy Zwišzek Radziecka i jej satelita, Kuba, zaczęły przysyłać znaczne liczba wojska na scenę afrykańskš. Chodziło o Etiopię, gdzie stary cesarz Hajle Sellasje ustalił reżim na wpót feudalny, na wpół liberalny, utrzymujšc starannie równowagę dzięki pomocy zagranicznej. Hindusi szkolili mu armię, Anglicy i Norwegowie marynarkę wojennš, Szwedzi lotnictwo, Francuzi zarzšdzali kolejami, Australijczycy hotelami, Jugosławianie porta- mi, Rosjanie rafineriami ropy, Bułgarzy flotš rybackš, Włosi bro- warami, Czesi fabrykami obuwia, a Japończycy fabrykami tek- stylnymi#. W 1974 r. Rosjanie pochwycili szansę obalenia staruszka (zaduszono go poduszkš) i zdobycia monopolu wptywów; po drodze porzucili swojš protegowanš, Somalię. Najgorsze, co można powiedzieć o cenzurze cesarskiej, to że z Makbeta wycięła œmierć króla; po upadku cesar La Shakespeare'a nie grano już tam w ogóle. Reżim stał się totalitarny, masakrował tysišcami swoich oponen- tów i rozpoczšł wojny graniczne na szerokš skalę, kontynuujšc je aż po lata osiemdziesište. Rosja rozcišgnęła zimnš wojnę na kraje Afryki, które stały się klasycznš scenš Realpoldik, przymierzy nagle zawieranych i łamanych oraz zasady "wróg mego wroga jest moim przyjacielem". Momentem charakterystycznym była inwazja Ka- tangi na Zair poprzez granicę Angoli w latach 1977-1978, w której komuniœci zastšpili dawnych "secesjonistów imperialistycznych" z lat szeœćdziesištych, pomagajšc Katangijczykom siłami oddziałów kubańskich i rosyjskich, podczas gdy Maroko i Francja popierały Za–. Trzydzieœci kilka wojen domowych i międzypaństwowych, jakie prowadziły nowe państwa afrykańskie przez pierwszych dwadzieœ- cia lat swojej niepodległoœci, dało stale rosnšcš liczbę uciekinierów. W 1970 r. w statystykach ONZ było ich milion. Ta liczba skoczyła Y j w 1978 r. do 4,5 mln, plus 2 mln ludzi okreœlon ch ako "nie osiedleni " po powrocie do kraju rodzinnego. W 1980 r. w kartotekach ONZ 718 było zapisanych 2 740 300 uciekinierów w siedemnastu krajach afrykańskich plus Z mln tak zwanych dispisów, co było w głównej mierze wynikiem działalnoœci wojskowej Rosji sowieckiej, Kuby i Libii#. Niewielkie były możliwoœci powtórnego osiedlenia jakiejœ znaczšcej częœci tych ludzi. Na poczštku lat osiemdziesištych wszystkie kraje, które niedawno zyskały niepodległoœć - z wyjšt- kiem Wybrzeża Koœci Słoniowej, Ken i trzech krajów ropono- œnych: Algierii, Libii i Niger - były biedniejsze niż w czasach kolonialnych. Niektóre w ogóle odeszły od gospodarki rynkowej. W tych warunkach gwałtowny postęp materialny, cechujšcy ostatniš fazę kolonializmu (1945-1960) został odwrócony. Niepod- ległoœć zaowocowała paktami regionalnymi, takimi jak Grupa Casablanca (złożona z szeœciu państw), Grupa Monrovia (złożona z piętnastu) i Dwunastka Brazzaville, lecz były to umowy zawarte dla celów politycznych i - jak się okazało - krótkotrwałe. Tymcza- sem zaœ szczegółowe i praktyczne układy międzypaństwowe w sprawie walut, transportu i komunikacji zostały zerwane lub skoń- czyły się na niczym. Wojny, "nagłe wypadki" i zamykanie granic zerwały powišzania drogowe i kolejowe. Nie odnawiano taboru kolejowego. Drogi uległy zniszczeniu. Szlaki drogowe wracały do stanu z lat dziewięćdziesištych XIX wŒeku, łšczšc głównie miasta nadbrzeżne (choć raczej drogš powietrznš niż morskš) i niewiele z nich zapewniało długodystansowy ruch w głšb kraju. ToteŸ transport nabrał charakteru przerywanego i nie można już było na nim polegaE. W końcu lat siedemdziesištych największe korki drogowe, jakich się dotšd ludzkoœć dorobiła, miały miejsce nie na rozwiniętym Zachodzie, lecz w I,agos. Mówi się, że głowa państwa, generał Mohammed zginšł, bo nie potrafił rozładować tłoku nawet na swój własny przejazd i jego samochód utykał w korku co dzień o tej samej godzinie - ósmej rano, co ułatwiło zaplanowanie jego zabójstwa. Gdy w 1976 r. rzšd Niger zamówił 18 mln ton cementu, wejœcia do portu w Lagos zatarasowało prawie 500 statków, a zanim je rozładowano większoœć przewożonych towarów była już nie do użycia9'. Ruch drogowy zanikał na wielu obszarach, nawet w Niger. Jak to okreœlono w pewnym sprawozdaniu: "Coraz łatwiej zauwa- # D–plucedpersoru - dosł. osoby przemieszczone, termin spolszczony w formie dispis w 1945 r. (Przyp. tłum.) 719 żyć, że życie Afryki skupia się w promieniu dwudziestu mil od każdego z jej trzydziestu kilku lotnisk"#. Przy coraz niższym pozio- mie kontroli rucbu powietrznego i częstym zamykaniu międzyna- rodowej przestrzeni powietrznej łatwiejsze i tańsze stajš się po- dróże między stolicami afrykańskimi via Europa niż bezpoœrednio. To samo dotyczy połšczeń telefonicznych: z Abidżanu na przykład nie można potšczyE się z odległš o 400 mil Monrowiš inaczej, jak przez Europę lub Amerykę Północnš. Podejrzewano, że ten upa- dek komunikacji wychodzi na korzyœć r Lšdom autorytarnym unie- ruchamiajšc krytykę, większoœć bowiem rzšdów w Afryce utrzy- muje sieci transportu i komunikacji wojskowej wyłšcznie do swego użytku, według wzoru zza żelaznej kurtyny. Ucierpiało na tym także państwo. W 1982 r. ambasador Czadu w Brukseli uskarżał się, że już ponad rok nie ma wiadomoœci od swojego nšdu#. Równie wyraŸny był spadek poziomu medycyny. Wspaniały postęp w walce z malariš, tak widoczny w latach czterdziestych i pięćdziesištych, zamienił się w recesję. Obliczony na dwadzieœcia lat program Œwiatowej Organizacji Zdrowia, rozpoczęty w 1958 r., spotkała klęska. W końcu lat siedemdziesištych na œwiecie było 200 mln zachorowań na malarię, a Imld ludzi zamieszkiwał tereny malaryczne. Recesja w walce z malariš dotyczyła nie tylko Afryki- jej rezultaty w Ameryce Centralnej i Azji przyniosły pod pewnym względami jeszcze większe rozczarowanie'#. Lecz koniec lat sie- demdziesištych był kresem niepokojšcego wzrostu liczby przypad- ków malarii, powracajšcej do stolic Afryki, gdzie w latach pięć- dziesištych choroba ta została już zwalczona'"'. Nawrót tradycyjnej plagi był spowodowany nasileniem się niedożywienia i głodu, upadkiem służby zdrowia i szpitali oraz brakiem wykwalifikowa- nych lekarzy. W 1976 r. Œwiatowa Organizacja Zdrowia zmieniła swš politykę i oznajmiła, że odtšd wiejscy uzdrawiacze będš zatrud- niani w wiejskiej służbie zdrowia, choć nadal utrzymuje się podział na położne, zielarzy i kręgarzy afrykańskiego typu z jednej strony, a znachorów używajšcych czarów i przesšdów z drugiej. W 1977 r. odrzucono jednak i to rozróżnienie, a znachorzy, których popiecało 90% ludnoœci, uzyskali ten sam status, co i fachowo wyszkoleni lekarze'"#. W L,agos, w obszarze największego w œwiecie stłoczenia ruchu ulicznego, otwarto szpital, w którym wspólnie szkolono lekarzy i uzdrawiaczy. Ten urozmaicony, ale i w sumie ponury, obraz kontynentu afrykańskiego w dwadzieœcia lat po uzyskaniu niepodległoœci zna- 720 lazł odbicie w zestawieniu wypadków ostatniego roku lat siedem- dziesištych i pierwszego następnej dekady. Rok 1979: Sudan- próba zamachu. Maroko - wojna z partyzantami Polisario na Saharze Zachodniej kosztuje dziennie 750 tys. funtów angielskich. Etiopia - 20 tys. Kubańczyków i oddziały etiopskie prowadzš wojnę na trzech frontach przeciw Erytrei i Somal, gdzie liczba uciekinie- rów przekroczyła już milion. Dżibuti - powstanie w rejonie Adar. Kenia - przeprowadzono z powodzeniem wybory wielopartyjne. Tanzania - 40 tys. żotnierzy zaatakowało Ugandę, gdzie Amin, popierany przez 2,5 tys. żołnierzy z L#b został obalony. Ghana- zamach stanu porucznika Jerry Rawlingsa. Trzech poprzednich władców państwa i wielu innych polityków rozstrzelanych; publicz- ne chłosty skorumpowanych obywateli; strajk policji; kraj oficjalnie ogłasza banb'uctwo. Nigeria - powrót do władzy cywilnej. I#beria- bunty głodowe, zabito 70 osób. Senegal - utworzenie czwartej legalnej part. Mauretania - zamach stanu. Ould Salak, który w 1978 r. obalił Ould Daddę, zostaje z kolei obalony przez Ould Hardallę. Zawarcie pokoju z partyzantkš Polisario. Mali - wybory jednopartyjne. Gwinea - zwolnienie więŸniów politycznych, w tym arcybiskupa Konakri. Benin - wybory jednopartyjne. Togo - wybo- ry jednopartyjne; pokazowe procesy polityczne tak zwanych elitys- tów brazylijskich. Kamerun - próba zamachu stanu, zakończona niewielkš masakrš. Czad - wojna domowa. Ludowa Republika Kongo - zamach stanu. Gwinea Równikowa - obalenie dyktatury Maciasa. Republika Afryki Œrodkowej - obalenie Bokassy. Zair- większoœć głównych dróg uznana za nieprzejezdne; dwie trzecie pojazdów drogowych nie do użytku z braku częœci zamiennych; kolej do Bengueli zamknięta; 38 % obrotu z zagranicš przeznaczo- ne na obsługę długów; 42 % dzieci poniżej pięciu lat choruje z niedożywienia. Burundi - wygnanie 52 misjonarzy za "działalnoœć wywrotowš". Gwinea-Bissau - dochody pokrywajš tylko 65 % wydatków. Zielony Przylšdek - ponad 90% żywnoœci pochodzi z importu. Mozambik - sabotaŸ, terroryzm i działalnoœć handlowa objęte karš œmierci; wiele e#zekucji politycznych; prezydent Ma- chel potępia długie włosy u mężczyzn i obcisłe suknie u ko- biet. Zamknięcie koœciotów katolickich i anglikańskich. Angola - wojna domowa. Zambia - aresztowania polityczne. Malawi - kontrola importu. Zimbabwe - po dziesięciu latach wojny domowej koniec władzy białych; 20 tys. zabitych w tej wojnie. Namibia - wojna partyzancka. Lesoto - wojna partyzancka. Swaziland - gospodarka 721 pod naciskiem uciekinierów. Botswana - to samo. RPA - wojna partyzancka. Rok 1980: Sudan - wybory jednopartyjne. Tunezja - próba zamachu stanu. Maroko - wojna z Polisario. Algieria - rozbudowa ciężkiego przemysłu na modłę sowieckš, porzuconajako nieudana. Etiopia - używanie sowieckich helikopterów uzbrojonych w kara- biny maszynowe przeciw Somalijczykom, Oromo, Gallas i innym plemionom rasy nieamharskiej. Somalia - liczba uciekinierów przekracza 1,5 mln. Tanzania - Nyerere, jedyny kandydat w wybo- rach zostaje prezydentem; głód. Zanzibar - próba zamachu stanu. Uganda - wzrastajšce koszty utrzymania dwudziestotysięcznej tanzańskiej arm okupacyjnej i szeœciotysięcznej arm Ugandy pochłaniajš 37% dochodu kraju; 50 morderstw poGtycznych tygod- niowo w Kampali; głód. Ghana - inflacja 114%; zamknięcie uni- wersytetów. Nigeria - próba zamachu stanu;100 osób zabitych. Gambia - delegatizacja part opozycyjnych; aresztowania. I#beria- zamach stanu; liczne rozstrzeliwania. Senegal - dobrowolne wyco- fanie się Senghora po dwudziestu pięciu latach rzšdzenia. Maure- tania - zamach stanu, Ould Luli obala Ould Hardallę. Mali - strajk szkolny; uznanie stanu gospodarki za "katastrofalny". Gwinea- finansuje zamach stanu w Bissau, po sporach o prawa do ropy naftowej. Wybrzeże Koœci Słoniowej -wyboryjednopartyjne. Gór- na Wolta - zamach stanu. Niger - inwazja nomadów finansowanych przez Libię. Benin - prezydent Kerekou "nawrócony" na islam podczas wizyty Kadafiego. Kamerun - gospodarka pod presjš uciekinierów z Czadu. Czad - wojna domowa i najazd Libijczyków. Zair - Mobutu ogłasza 4 lutego: "Dopóki żyję, nie będę tolerował istnienia innej part". Gwinea-Bissau - zamach stanu. Sao Tome- zagrożenie inwazjš wygnańców; do kraju wkroczyło 1000 Angofij- czyków i 100 Kubańczyków. Angola - wojna domowa. Zambia- próba zamachu stanu. Zimbabwe - wolne wybory pod nadzorem brytyjskim. Namibia - wojna partyzancka. Lesoto - inwazja Leso- tańskiej Arm Wyzwoleńczej. Republika Potudniowej Afryki- wojna partyzancka'#. To zestawienie nie ujawnia wielu odcieni. Potwierdza jednak, że cykliczna fala zainteresowania Afrykš opada. Pierwsza fala, w okresie, który można by nazwaE epokš Rhodesa, trwała od lat osiemdziesištych XIX w. do pierwszej wojny œwiatowej. Wielu wierzyło wtedy, że bogactwa Afryki będš w przyszłoœci ostojš dobrobytu europejskiego. To przekonanie utrzymywało się przez 722 krótki czas w latach dwudziestych, po czym za#oů Następna fala zainteresowania wystšpiła pod koniec lat czterdziestych i osišgała szczyt w poczštku lat szeœEdziesištych, w okresie przechodzenia od władzy kolonialnej do niepodległoœci. 7aczęła opadaE w końcu lat szeœEdziesištych, w okresie militaryzacji. Na poczštku lat osiem- dziesištych zanikła zupełnie, a zainteresowanie œwiata zewnętrzne- go sprawami Afryki dotyczyło w zasadzie niektórych większych producentów, zwłaszcza Nigerii i RPA W tym czasie było już oczywiste, Ÿe ógromna większoœE tego kontynentu jest i pozostanie niestabilna pod względem politycznym i niezdolna do samodziel- nego wzrostu gospodarczego, czy choćby udziału w gospodarce międzynarodowej. Afryka stała się po prostu miejscem wojen pro- wokowanych z zewnštrz, jak Hiszpania w latach trzydziestych. Rzšdy kasty zawodowych polityków i wszechkompetencja państwa przyniosły klęskę krwawš i kosztownš. A teraz musimy zbadać, w jaki sposób ten sam bieg wypadków powtarzał się w Azji, a zwłasz- cza u dwóch kulejšcych gigantów zamieszkanych przez ponad połowę ludnoœci œwiata: w Indiach i w Chinach. Przypisy: ' Mark Amory (#ed.) l,etters ofEvelyn Wnugh, L,ondyn 1980, s. 517. 2 James, op. cit., s.193. 3 L#rt. za: Dorothy Pickles French Pbl–ics: the First Years of the Fourth Republic, Londyn 1953, s.151. 4 Steward Faston 7he 7ivilight of Europevn Colonwl–m, Londyn 1961. 5 H#.e MondeH z dnia 21 czerwca 1951 r. De Gaulle, op. cit., t. I, s. 66. 7 Ibid., s. 68. # C#rt. za: Faston, op. cit. # Michael Blundell So Rough a Wind, Londyn 1964. 'o HWeekend Tele#aphH z dnia 12 marca 1%5 r. " Miles Hudson mumph or 7iagedy: Rhodesia to Zimbabwe, I.ondyn 1981, s. 3&39. '2 Jean L.abiique Congo Fblitique, L.eopoldville 1957, s.199-219. '3 Comnd 9109 (1918), s. 3, cyt. za: Barnett, op. cit., s.147. '4 Kirkman, op. cit., s.15 i n. 's Szczegótowe opracowanie tej teorii zob. P A. Baran 7he Fbliticul Econo- my of Growth. Nowy Jork 1957; C. I.eys Underrlevelopment in Kenya: the Fbliticul Economy ofNeo-Colonialism 1964-1971, I,ondyn 1975. 'g Lj#t. za: Mahgoub, op. cit., s. 250 i n. '7 Tawia Adamafio A Pbrtra– of the Osagyejo, Dr Kwame Nkntmah, Accra 1g60, s. 95. 'e Mahgoub, op. cit., s. 284. 'e lohn Rogge 7he Balkanization of Nigeria œ Fedeml Sj,stem, #Journal of GeographyH, kwiecień-maj 1977 r. # J. L Lacroix Industrialization au Congo, Paiyi 1966, s. 21 i n. 2' Faston, op. cit., s. 445: zob. tahże R. Anstey King Leopold œ I egacy:1he Congo Under Belgian Rule 1908-1960, O>#ord 1966. # Zob. G. Heinz i H. Donnay L#mumba:the I ast Fifty Days, Nowy Jork 1%9. # Urquhart, op. cit., s. 392-393, 397. z4 Paul-Henri Spaak Combats Inachev‚s, Paryż 1%9, s. 244-245. # Urquhart, op. cit., s. 385. # Ibid., s. 507. 27 Urquhart, op. cit., s. 587; Conor Cruise O'Brien To Katanga and Back, Londyn 1%2, s. 286. # #Sunday TimesH z dnia I 1 paŸdziernika 1964 r. # Ali Mazrui "Moise Tschombe and the Arabs,1960-1968", w: Iiiolence and 7hought: Essays on Social Tension in Africa, Londyn 1%9. # aWall Street JournalH z dnia 25-26 czerwca 1890 r.; Patrick Marnham Fantastic Invasion, L,ondyn 1980, s. 203 (przypis 10). 3' K. W Grundy Conflicting Images ofthe Mil–ary in Africa, Nairobi 1968. # Samuel Decalo Coups and Army Rule in Africa, Yale 1976, s. 5-6 oraz tablice l.l i 1.2. # Punkt widzenia przedstawionyw: Shiva Naipaul North ofSouth: un African Joumey, I,ondyn 1978. 3" HAfriean StandardH, Nairobi, z dnia 12 kwietnia I%5 r.; cyt. za: Mazrui, op. cit., s. 210-211. # Marvin Harris Pbrtugnl œ African 'Words', Nowy Jork 1958; lames Duffy Fertuguese Africa, Harvard 1959. # Marcello Caetano Colonizing 7i'aditions: Principles and Methodes of the Portuguese, I.izbona 1951. 3' Easton, op. cit., s. 506. s T R. H. Davenport South Africa: a Modem History, L,ondyn 1977, s. 346. # W K Hancock Smuts, L.ondyn 1968, t II. 4" O sektach tych zob. Bengt C. M. SundkIer Bantu Propheu in South Africa, Oi–ord 1%1 i Zulu Zion and some Swazi Zionists, Oxford 1976. 4' Davenport, op. cit., s.176 i n. '# Ibid., s. 207; w sprawie statystyki dotyczšcej krajowców zob. M. Ballinger From Union to Aparlheid, Londyn 1969. # B. Patchai The IntemaƒonalAspects ofthe South African Indiun Quesƒon 1860-1971, I.ondyn 1971. 4" N. M. StultzAfńkaaner Pblitics in South Afńka 1934-1948, I.ondyn 1974. # G. D. Scholz DrH. F. T#erwoerd, L.ondyn 1974. # Ambrose Reeves Shooting at Sharpeville, L.ondyn 1961. 47 Davenport, op. cit., s. 270-271. 724 # Ibid., s. 296-297, z wykresem wzrostu populacji. '# Ibid., s. 304-305. # Ibid., s. 376 (mapa rozmieszczenia minera#ów). s' #Wall Street JournalH z dnia 10 lipca 1980 r. # Ibid., z dnia 4 sierpnia 1980 r. # Naipaul, op. cit. s. 231. #" Richard West The j'Vhite 7hbes Rev––ed, I.ondyn 1978, s.16 i n. # Naipaul, op. cit., s. 232-233. s L#rt. za: Marnham, op. cit., s.1%. s' West, op. cit., s.147. s Marnham, op. cit., s.112. s #id., s.125 i n. # KInside Fast AfricaH, sierpień-wr,si, czyli "repertuar wzorcowy", analo- gicznie do wzorcowych gospodarstw rolnych. Powstała seria rzeŸb pod nazwš Podwórze poborców czynszu oraz kilka obrazów, z któ- rych najbardziej znany przedstawiał odzianego w niebieskš szatę Mao badajšcego warunki pracy górników na poczštl#u lat dwu- " #P # dzies ch. Dzieło to "skomponowała a studentów kińskich, obecnie stwierdzono, że namalował je syn "ubogiego wieœniaka". Filmów nakręcono niewiel^; jak stwierdziła póŸniej Ciang Cing- zastosowano "sabotaż": zwišzanych z niš aktorów, aktorki i reży- serów ulokowano w "złych domach noclegowych", nie zapewniono im goršcych posiłków i odcięto doptyw pršdu do atelier, z których korzystalis. Po uniesieniach 1966 r., kiedy to Mao przewodził ptywackiemu maratonowi, a kult otaczajšcyjego osobę osišgnšł apogeum, Chiny zaczęły pogršżaE się w wojnie domowej. Komuna powotana 5 lutego 1967 r. przez szanghajskich pupilów Mao była sygnałem, że nie przestał on marzyć o powrocie do polityki Wielkiego Skoku. Trion komuny stanowili dokerzy, w szczególnoœci grupa 2,5 tys. bojowców z V wydziału załadunkowo-rozładowczego, któr#y w cišgu zaledwie jednego dnia (w czerwcu 1966r.) sporzšdzili 10 tys. gazetek wielkich hieroglifów. Pięciuset trzydziestu dwóch robotników tegoż wydzia- łu stawiło opór, wskutek czego spor#šdzono gazetki o treœci wymie- rzonej przeciwko opornym i zmuszono ich do noszenia wysokich oœlich czapek oraz obrażajšcych ich plakatów z dodanymi tajem- niczymi sloganami w rodzaju: "Wieœ czterech rodzin" czy "Klika antypartyjna". Ich domy ograbiono, a im samym wymierzono "sym- boliczne" kary œmierci, które z łatwoœciš mogły stać się rzeczywisty- mi#. Zakładano, że komuna w Szanghaju odegra rolę detonatora w skali całego kraju. Robotnicy jednak nie zareagowali. W rzeczy- wistoœci stawali często do obrony swvch fabryk przed inwazjš hunwejbinów. W samym Szanghaju władze miejskie przeszły nawet do kontrataku, powotujšc własnš Szkarłatnš Gwardię. Obie strony dysponowały bateriami potężnych megafonów, które ogłuszajšc 747 dudniły od œwitu do nocy, że "priejęcie władzy w lutym było nielegalne" albo, że było "godne podziwu". Dochodziło do porwań tortur i walki pomiędzy bandami przy użyciu łańcuchów rowero- wych i kastetów - "oddziały" przer Zucano poœpiesznie z jednej dzielnicy do drugiej. Na uniwersytetach powstały prywatne armie. Utworzony na uniwersytecie Tsinghua pułk Czingkanshang - eGtarne ugrupo- wanie skrajnej lewicy - toczył (przy użyciu bambusowych włóczni oraz samochodów pancernych i działek własnego wyrobu) zacięte bitwy z "duchami i upiorami". Wœród innych formacji znalazły się jednostka 516, komuna "Nowa Peita, komuna "Wschódjest czer- wony" przy Instytucie Geolog i frakcja "Niebo" przy Instytucie Aeronautyki. Studentów naœladowano w fabrykach i miastach nieuniwersyteckich, wskutek czego w kraju zaczšł narastać rodzaj typowej dla feudalizmu anarch i Chiny pogršżyły się w odmęcie wojny pomiędzy zorganizowanymi bandami i ich samozwańczymi generałami. W lipcu 1967 r. doszło do tak zwanej "rebel w Wu- han"; w rzeczywistoœci była to wielka bitwa stoczona przez robot- ników-hunwejbinów z konserwatystami, znanymi pod nazwš "Milion Bohaterów". Dowódca tamtejszego okręgu wojskowego poparł "Bohaterów" i z misjš przywrócenia spokoju posłano na miejsce zamieszek Czou En-laja. Udało mu się ujœć z życiem, ale dwie towarzyszšce osoby zostały aresztowane i poddane torturom. Ciang Cing w odpowiedzi na te wydarzenia ukuła slogan: "Atako- waE rozumem, bronić się siłš", a grupom czerwonogwardzistów wydano broń#. Przemoc osišgnęła punkt szczytowy pod koniec lata 1%7 r. Mao zaczšł wówczas wykazywaE, jak zwykle, zarazem oznaki pr Le- rażenia skutkami swych działań, jak i znudzenia nie kończšcymi się burdami. Wydaje się, że nakazał Ciang Cing, aby położyła kres temu wszystkiemu. We wrzeœniu oznajmiła ona, że dopuszczalna jest jedynie werbalna forma przemocy, karabinów maszynowych wolno używać jedynie w wypadkach "absolutnej koniecznoœci". Napady na ambasadę brytyjskš i jej personel były dziełem "działa- czy skrajnie lewicowych inspirowanych przez klikę 16 Maja"#. Mao też się włšczył: "Tempo rozwoju wydarzeń zaskoczyło mnie- oœwiadczył członkom KC. - Nie dziwiłbym się, gdybyœcie wystšpili ze skargami na mnie". Wyraziwszy poirytowanie tym, że maglowany przez hunwejbinów minister spraw zagranicznych, Czen Yi, stracił na wadze okoto piętnastu kilogramów, dodał: "Nie mogę pokazać 748 go w takim stanie goœciom zagranicznym". Rozkazał "młodym zapaleńcom i diabełkom" wróciE do nauki w szkole. Zlikwidował komunę szanghajskš. "Chiny przypominajš dziœ kraj podzielony na osiemset udzielnych księstewek" - ubolewał#'. Jesieniš 1 %7 r. Mao wycofał oficjalnie swoje poparcie dla rewolucji kulturalnej (a w każdym razie dla jej czerwonogwardyjskiej wersji) i użył oddziałów Ludowej Armii Wyzwoleńczej do przywrócenia ładu i odebrania władzy grupom, które okreœlał teraz jako "niekompetentne i poli- tycznie niedojrzałe". Użycie siły usprawiedliwiał tym, że "żotnierze sš po prostu chłopami i robotnikami w mundurach". Walki trwały gdzieniegdzie do 1968 r. ale na mniejszš skalę. W prowincji Jezior Pohidniowych i Œrodkowvch - w swej siedzibie - latem odbył Mao osobliwy "dialog o œwitaniu" z przywódcami hunwejbinów: MAO: Nigdy dotšd nie robiłem żadnych nagrań magnetofo- nowych, ale dziœ będę nagrywał, bo inaczej zinterpretujecie sobie to, co dzisiaj mówię, w sposób, jaki wam odpowiada. (...) Areszto- wano zbyt wielu ludzi tylko dlatego, że kiwnšłem głowš. MINISTER POLICJI: Ja ponoszę winę za nadmierne aresz- towania. MAO: Nie próbujcie uwolnić mnie od moich błędów ani mnie kryć. CZEN BODA (teoretyk lewicy): Należy trzymać się œciœle nauk przewodniczšcego Mao. MAO (zg#Ÿliwie): Przestańcie mi mówić o naukach. Zagroził póŸniej, że jeœli czerwonogwardziœci będš walczyli z armiš, mordowali ludzi, "niszczyli œrodki transportu i wzniecali pożary", zostanš "unicestwieni". al mu jednak było zerwać całko- wicie ze swym anarchizmem: "Studenci niech walczš jeszcze dzie- sięć lat. Kula ziemska nie przestanie się kręcić, a niebo się nie zawali". Pięciu głównych hunwejbinów zostało jednak wkrótce zesłanych do pracy w tuczarniach wieprzów, gdzieœ na peryfeciach kraju#. Sztuka dobiegła końca. Lata, jakie nastšpiły po klęsce rewolucji kulturalnej, a w któ- rych przyszło gospodarce i zwykłym Chińczykom ptacić za niš rachunek, były ponure. Ktoœ musiał ponieœć odpowiedzialnoœć. Dnia 12 wrzeœnia 1971 r. w odległoœci 2#0 mil od granicy chińskiej, na terytorium Mongolskiej Re#ubliki Ludowej, rozbił się samolot typu Trident, na którego pokładzie znajdował się dowódca Ludo- wej Armii Wyzwoleńczej, Lin Piao, oraz jego druga żona, Yeh Czun. Nikt nie ocalał, niektóre zwłoki podziurawione były kulami. 749 Oflcjalna wersja Pekinu głosiła, że Iin Piao usiłował zbiec z kraju po odkryciu zorganizowanego pr#ezeń spisku na życie Mao. Przed- stawiono "przechwycone dokumenty", w których przewodniczšcy zaszyfrowany był pod kryptonimem B-52. Z dokumentów wynika- ło, jakoby Lin zamierzał zamordowaE Mao w pozorowanym wypad- ku drogowym; rozważano też inne sposoby popehiienia zbrodni: trucizna w pokarmie, zbombardowanie siedziby przewodniczšcego przez samolot wojskowy, wysadzenie w powietr Le pocišgu, którym podróżował. Lin napisał rzekomo: "B-52 to paranoik i sadysta (...) najokrutniejszy w dziejach Chin dyktator i tyran. (...) Ci, którzy dziœ sš jego największymi i najbliższymi pnyjacióhni, jutro zostanš przez niego wtršceni do więzienia. (...) Nawet własnego syna doprowa- dził do obłędu". Wiadomoœć o spisku przekazała rzekomo Czou En-lajowi żywišca nienawiœć do macochy córka Lin Piao z pierw- szego małżeństwa, noszšca przezwisko Fasolka#. Wersja bardziej odpowiadajšca prawdzie wyglšda tak: Lin został zamordowany na spotkaniu w wielkiej Hali Ludowej, a zabili go jego kamraci - tym razem granica między rewolucyjnym teatrem a prawdziwym życiem została zatarta. Rok póŸniej "zdemaskowano" wielki spisek w siłach zbrojnych - grupa wyższych oficerów podjęła próbę ucieczki do Hongkongu. Wycofano z obiegu wielkš liczbę ksišżek i doku- mentów, w których powstaniu Lin miał udział; usunięto jego epi- tafia i portrety. Wycofano także jedenaœcie słynnych fotograf przedstawiajšcych Mao Tse-tunga z Lin Piao. Epizod ów - nadal nie wyjaœniony - zakończyła wiadomoœE podana w prasie chińskiej dnia 20 lutego 1974 r., że w okolicach Kantonu znaleziono zwłoki zastrzelonej Fasolki; przypięty był do nich skrawek czerwonego płótna z napisem: "Hańba zdrajczyni"'". Era Mao dobiegła końca. Czou chorował już wówczas na raka, a Mao na chorobę Parkinsona. Ostatniš fazę jego życia znamiono- wała gorycz, œwiadomoœć klęski i dezorientacja. Kłócił się z Ciang Cing, aż w 1973 r. rozstali się ostatecznie. Musiała pisać podania o widzenie się z nim, zawierajšce uzasadnienie pros'by. W liœcie z dnia 21 marca 1974 r. pisał do niej: "Lepiej, żebyœmy się nie widywali. Nie spełniałaœ przez tyle lat moich poleceń. Jaki sens miałyby nasze spotkania? Masz ksišżki napisane przez Marksa i Lenina, i ksišżki napisane przeze mnie, ale uporczywie uchylasz się od ich studio- wania". Poinformował jš, że na skutek jej żšdań podupadł na zdrowiu. "Mam już osiemdziesišt lat, a ty mimo to zawracasz mi głowę różnymi głupstwami. Czemu nie okażesz mi odrobiny współ- 750 czucia? Zazdroszczę żony Czou En-lajowi". W równym stopniu musiało przerazić jš ponowne pojawienie się jej wroga Tenga, nazywanego z powodu swego "zmartwychwstania" - #rzem# oœwiadczył on dziennikarzom, że przebywał w "zakładzie popraw- czym" w prowincji Jangsi. W 1975 r. Mao wymyœlił ostatnie hasło: "Trzy więcej, jedno mniej" - "Czou powinien więcej #y# Zywać Tang więcej pracować, Wang więcej studiować, a Ciang Cing mniej mówić" i dodał do tego maksymę: "Uszy sš zrobione w ten sposób że zawsze sš otwarte, ale usta mogš się zantykać"". Pod koniec życia Mao bywał zgryiliwy: "Powiadajš, że Chiny miłujš pokój. To przechwałki. W rzeczywistoœci Ch–iczycy uwiel- biajš walkę. Pnynajmniej ja jš uwielbiam". Do końca nie znosił solidnie wykształconych ludzi: "Im więcej czyta się ksišżek, tym bardziej się głupieje". Na krótko przed œmierciš wyshichał jednak sprawozdania o stanŒe systemu oœwiaty, pnedstawionego przez rektora uniwersytetu Qinghuam, który najpierw padł ofiarš czystki Ciang Cing, następnie zaœ został zrehabilitowany. Mao pozwolił mu mówić jedynie trzy minuty. Wypowiedziana ponurym głosem opi- nia rektora brzmiała: "Wystarczy trzydzieœci sekund. Studenci uczš się z podręczników dla szkót œrednich, a reprezentujš poziom uczniów szkoty podstawowej". Zasępiony Mao odrzekł na to: "Jeœli sytuacja się nie zmieni, zawali się nie tylko partia, ale zginie cały naród"#. Jego myœli blšdziły od œwiatopoglšdu œwieckiego do wiary religijnej: "Obsiadły mnie choroby, czekam na spotkanie z Bo- giem". Pewnego razu zagadnšł towarzyszy: "Czyż nie ma wœród nas takich, co sšdzili, że szybciej zobacżš się z Marksem?". "Nie ma". "Nie wierzę"#. Ostatnie słowa Mao były enigmatyczne: "Lud nie popiera zmieniania wyroków". Rok 1976 zapoczštkował okres zamętu i dezorientacji. Czou zmarł na poczštku kwietnia. Wydaje się, że ów nie narzucajšcy się mandaryn, cieszšcy się sporym szacunkiem za granicš, któremu udało się zachować niezależnoœć, był jedynynt członkiem najwyż- szych władz państwowych nie ponoszšcym bezpoœredniej odpowie- dzialnoœci za niepowodzenia i zbrodnie reżimu, i cieszšcym się autentycznš popularnoœciš wœród Chińczyków. Gdy w dniu 5 kwietnia władze pekihskie nakazały usunięcie wieńców złożonych dla uczczenia pamięci zmarłego na centralnym placu miasta, doszło do zamieszek, w których wzięło udział 100 tys. ludzi. VVlnę za rozruchy przypisano natychmiast Tengowi, który ponownie popadł w niełaskę. W dniu 9 wneœnia umarł Mao. W cišgu ostatnich 751 nvesięcy życia Przewodniczšcego toczyła się wokółjego łoża walka frakcyjna. Zaraz po œmierci Mao Ciang Cing oœwiadczyła, że nasta- ła pora pojednania. Przedstawiła œwistek papieru, na którym Mao tuż przed œmierciš napisał do niej -jak twierdziła - wiersz. Brzmiał on: "Myliliœcie się. Usiłowałem sięgnšć szczytu rewolucji, lecz mi się nie powidło. Wy jednak moglibyœcie tego dokonaE"". Hua Kuo-feng, który objšł po Czou urzšd premiera, wymachi- wałjednak innym kawałkiem papieru. Hua Gczył wówczas pięćdzie- sišt pięć lat, był we władzach człowiekiem stosunkowo nowym, jako że w skład KC wchodził zaledwie od 1969 r. a funkcję ministra bezpieczeństwa publicznego pełnił drugi rok. Właœciwie moŸna go było uznać za "helikopter", które to okreœlenie stosowano częœciej w odniesieniu do ówczesnego szefa partii w Szanghaju, robišcego btyskawicznš karierę protegowanego Ciang Cing, Wang Hongwe- na. Mao lubił Hua, częœciowo dlatego, że Hua był chłopcem z ulubionej przez Przewodniczšcego prowincji Hunan, a głównie dlatego, że był typem sprytnego pochlebcy. Dnia 30 kwietnia stary tyran nagryzmolił dla Hua szeœć hieroglifów: "Z tobš u steru o nic się nie martwię". Autentycznoœć posiadanego przez Hua œwistka papieru nie ulegała wštpliwoœci. Tak czy owak, miał on jeszcze bardziej przekonujšce referencje: nadzór nad oznaczonš numerem 8 431 pekińskš jednostkš sił bezpieczeństwa, przeznaczonš dla ochrony samego Mao, którš Hua przejšł w spadku po zmarłym w grudniu 1975 r. starym szefie służby bezpieczeństwa, Kang Szengu. Do wyłożenia kart doszło 6 paŸdziernika, w miesišc po œmierci Mao, na posiedzeniu Politbiura, które odbyło się w domu starego towarzysza przewodniczšcego, ministra obrony i drugiego co do znaczenia członka najwyższych władz państwa, Yeh Czien-yinga. Ciang Cing towariyszyli Wang oraz dwaj inni przywódcy partyjni z Szanghaju. Wywijajšc swym wierszem, domagała się ona stanowis- ka przewodniczšcego part, urzędu premiera dla swego "mózgu"- szanghajskiego dziennikarza Czang Czun-ciao - oraz funkcji prze- wodniczšcego Ogólnokrajowego Zgromadzenia Ludowego dla Wanga. "Argumenty" owej bandy czworga - bo tak ich odtšd okreœlano - nie znalazły jednak uznania, a jej członków przewie- ziono ze spotkania prosto do więzienia. Zwolennicy bandy w bę- dšcym jej bastionem Szanghaju planowali uzbroić 30 tys. członków lewackiej milicji, nim jednak doszło do podjęcia jakichkolwiek wišżšcych decyzji, członkowie miejscowego kierownictwa zostali usunięci ze stanowisk. Hua rozporzšdzał siłami bezpieczeństwa, 752 Ciang Cing była zaœ znienawidzona w arm #. W Szanghaju miała swych zwolenników, ale #nin pekiński szczerze jej nienawidził; nazywano jš tam cesarzowš, co od czasu tak zwanego powstania bokserów było obelgš - zamieszki 5 kwietnia wymierzone były w niš i wjej towarzyszy. Pechowe było dla niej również to, że rok 1976 był rokiem przerażajšcych klęsk żywiotowych, które Chińczycy wišżš ze zmianš dynast. W kwietniu na prowincję Kirin spadł największy w pisanych dziejach meteor. W lipcu i sierpniu trzęsie- nie ziemi aż trzykrotnie nawiedziło pótnocne Chiny, niszczšc częœ- ciowo Pekin, doszczętnie zaœ nieodległy oœrodek pnemysłowy Tangszan i pocišgajšc za sobš 665 tys. ofiar œmiertelnych (rannych było 775 tys.). Była to w całej histor Chin druga co do wielkoœci katastrofa tego rodzaju. Cóż więc prostszego niż obcišżyć odpowiedzialnoœciš za to wszystko, a także za prawdziwe katastrofy spowodowane przez ludzi - klęskę gospodarczš, załamanie się systemu oœwiaty, znisz- czenie skarbów sztuki i chińskiego życia kulturalnego - cesarzowš i jej szajkę. Wkrótce pojawiły się plakaty głoszšce: "PosiekaE Ciang Cing na dziesięE tysięcy kawałków", "UgotowaE bandę czworga we wrzšcym oleju". Przedstawiony na procesie Ciang Cing w latach 1980-1981 akt oskarżenia Gczył ostatecznie czterdzieœci osiem stron. Całš czwórkę oskariono o popełnienie zdumiewajšco licz- nych zbrodni, każdemu zaœ z osobna zarzucono czyny œwiadczšce o nikczemnoœci, próżnoœci i ekstrawagancji; zarzut ekstrawagancji miał podkreœlaE, że purytańskie hasła, pod jakimi rozpętali terror, były obhidne. Czanga nazwano nawet "ptatnym szpiegiem" Czang Kaj-szeka. Wanga oskariono o uwodzicielstwo, sprowadzanie dro- giego sprzętu stereofonicznego oraz o to, że zaledwie na cztery dni przed aresztowaniem kazał sobie zrobiE aż sto czternaœcie zdjęE. Yao Wenyuan - czwatty członek szajki - wydał 500 dolarów na wys- tawny bankiet z okazji œmierci Czou. Ciang Cing raczyła się wodš szafranowš, złocistym karpiem, zgromadzila takš iloœć flmów po- rnograficznych, że mogła wypełniE nimi ciężarówkę - wœród nich osławiony Sound of Music - i co wieczór je oglšdała. Prrejażdżki konne zamieniła na Gmuzynę, zabierała z bibliotek ksišżki o cesa- rzowych, oœwiadczyła, że "nawet w ustroju komunistycznym może byE cesarzowa", kazała zamknšE stocznię w Kantonie, bo przesz- kadzałjej hałas, zabroniła lšdowania samolotów, żeby mogła usnšE, cesarzowš-wdowę nazwała legalistkš, odwróciła kierunek ruchu uGcznego, poleciła, by w Kantonie pozamiataE liœcie przed jej 753 priybyciem, stwierdziła, że "lepsze sš spótniajšce się pocišgi soc- jalistyczne niż kursujšce punktualnie pocišgi rewizjonistów", przyœ- pieszyła œmierE Mao przez to, że kazała pnenieœć go do innego łóżka, a grajšc podczas jego agon w pokera - oznajmiła: "Ten człowiek musi abdykowaE i przekazaE władzę kobiecie". Nazwano jš wraz z jej towarzyszami "zepsutymi jajami" i oskarżono o "kult cudzoziemszczyzny, schlebianie cudzoziemcom i utnymywanie nielegalnych stosunków z zagranicš", a talƒe o "kapitulanctwo i zdradę narodu" oraz "panoszenie się w literaturze i teatrze"'g. Podczas trwajšcego siedem tygodni procesu, który zakończył się na poczštku 1981 r., Ciang Cing nie przestała zachowywaE się wyzy- wajšco; w pewnym momencie dodatkowo spotęgowała dramatyzm pczewodu sšdowego, rozebrawszy się niespodziewanie do naga". Uznano jš winnš wszystkich zarzutów i skazano na œmierE, zawie- szajšc wykonanie wyroku na okres dwóch lat. Hua znalazł się wówczas w cieniu, zepchnięty ze sceny przez Tenga, starego Łazarza, który zaczšł ponownie brać udział w życiu publicznym w 1977 r., a od końca 1978 r. znalazł się u władzy. Ten gruboskórny seczuańczyk miał w sobie coœ z szorstkiego braku ogłady cechujšcego Mao, lecz ani krzty romantyzmu bšdŸ zainte- resowania politykš jako formš sztuki. Teng był najbardziej konsek- wentnym przeciwnikiem politycznym spektakli Mao, choE musiał niekiedy grać w nich drobne role. Wypowiadał się często publicz- nie, występujšc przeciwko ekscesom rewolucji kulturalnej. Nicwięc dziwnego, że po jej potępieniu pojawił się znowu na szczycie: było to #giczne i chyba nieuniknione. Teng gardził ludŸmi, dla których liczyła się tylko polityka, zwłaszcza partyjnym "betonem": "Siedzš w ubikacji i nawet nie potrafiš się wysrać"". Nie można bez przerwy mówiE o walce klas. Prawdziwe życie nie składa się z samej walki klasowej". Z takš samš pogardš odnosił się do sztuki proletariac- kiej: "Można tylko zobaczyE tłumy biegajšce tam i z powrotem po scenie. Sztuki w tym ani œladu (...)Widzowie zagraniczni oklaskujš to tylko przez grzecznoœć". Wysłuchawszy koncertu Filharmon Wiedeńskiej powiedział: "Oto prawdziwy pokarm duchowy". Współczesne spektakle opery chińskiej - dodawał - polegajš wy- łšcznie na waleniu w gongi i bębny. "Człowiek idzie do teatru, a trafia na pole bitwy". Teng nie żywił do nikogo zapiekłej nienawiœci: "PuœEmy w niepamięE dawne urazv. Ludzi zwolnionych ze stano- wisk należy na nie przywróciE". Stwierdził, że pragnie, by skończyły się krzyki i wrcaski. Kraj powinien wróciE do pracy. "WiększoœE nosi 754 dziœ z sobš tylko pędzel. Nadajš się jedynie do malowania haseł". "Uczeni nie majš czasu na prowadzenie badań, jak więc mogš tworzyE lub dokonywaE wynalazków?" Nie mniej istotna była przy- pominajšca czasy Czang Kaj-szeka demoralizacja arm, która- według Tenga - chętnie cofnęłaby się do okresu feudalnych pry- watnych wojen. Siły zbrojne cechowała "gruboskórnoœć, brak jednoœci, arogancja, lenistwo i brak dyscypliny"s Słowem, Teng należał do staroœwieckich, reakcyjnych zwo- lenników dyscypliny; dobiegajšc osiemdziesištki był wyznawcš ha- seł ładu, porzšdku i ciężkiej pracy. Niezwłocznie też posłał arn–ę do Wietnamu; częœciowo, żeby ukarać proradzieckie kierownictwo wietnamskie za przeœladowanie mniejszoœci chińskiej, ale głównie dlatego, żeby ptzypomnieć Ludowej Armii Wyzwoleńczej, że w życiu nie ma żartów: rozprzężone jednostki poniosły dotkliwe straty. Następnie Teng przystšpił do usuwania katastrofalnych skutków długoletnich rzšdów Mao w dziedzinie gospodarki. Przy- znano publicznie, że era Mao nie charakteryzowała się bynajmniej purytańskš surowoœciš obyczajów, czym się onegdaj chwalono, lecz osišgajšcš zastraszajšce rozmiary korupcjš dygnitarzy#. Pekiński ##Dziennik Ludowy,# przeprosił czytelników za wszystkie zamiesz- ##, 1 czone na s ch łamach "kłamstwa i przeinaczenia co ważnie sze zaœ - ostrzegł przed "fałszywymi, przesadnie optymistycznymi lub nieprawdziwymi doniesieniami", które "nadal często drukuje"#. W latach 1978-1979 podjęte zostały decyzje pozwalajšce odejœć od stalinowsko-maoistycznego modelu gospodarczego w stronę ustroju gospodarczego bardziej odpowiedniego dla kraju na pół rozwiniętego. WskaŸnik inwestowanej częœci globalnego do- chodu narodowego obniżył się z niemożliwych do utrzymania 38% w 1978 r. do okolo 25% w połowie lat osiemdziesištych. Wprowa- dzono system bodŸców materialnych i premii; reformowano system prawny, kładšc nacisk na ochronę praw obywatelskich; zainicjowa- no system demokratycznych œrodków kontroli nadużyć popełnia- nych przez biurokrację, przede wszystkim zaœ dopuszczono do gry sił rynkowych, liczšc na jej dobrodziejskie skutkiB'. Partia miała zrezygnować ze swej wszechwładzy w życiu kraju. Jej szeregi- liczšce w 1982 r. 32 mln członków - podwoiły się w czasie rewolucji kultucalnej ; Teng ostrzegał, że wielu spoœród tych ludzi nie posiada odpowiedniego "wykształcenia", a ich poziom nie odpowiada przy- jętym kryteriom. W referacie przedstawionym w 1981 r. stwierdził, że wielu członków part "uwielbia pochlebstwa"; że cechuje ich 755 owolenie z siebie i zamęt myœlowy"; że przestali "troszczyć się ce w trudnych warunkach masy"; że "sš pokryci #nem ccy, konserwatywni, ##okracji" oraz "arogan leniwi, zaintereso- #i jedynie przyjemnoœciami i przesišknięci ideologiš przy#le- ##, Ów "nowy realizm" zbiegł się z klęskami naturalnymi, takimi susza w latach 1980 i 1981, które zmusiły dumny reżim do #,cócenia się z proœbš o pomoc do Zachodu. Tak więc na poczštku #at osiemdziesištych Chiny przestały byE nowym, cudem powstałym ##nnocarstwem i ostatecznie spuœciły kurtynę na sztuczny œwiat ##antycznych iluzji Mao, zakończonych straszliwym melodrama- #. #oczyły natomiast w rzeczywisty œwiat powolnego, boles- nego i pragmatycznego postępu. Dla Chin rzšdy Mao były tragediš. W czasie ich trwania nie zawsze było to jednak oczywiste, przynajmniej dla œwiata zew- nętrznego. W latach pięćdziesištych i szeœćdziesištych panowała moda na porównywanie autorytarnego centralizmu Mao, zapew- niajšcego Chinom jednoœć, stabilnoœE i (jak utrzymywano) stały wzrost poziomu życia - z niewydolnoœciš indyjskiej parlamentarnej demokracji. Jak widzieliœmy, polityka Nehru, który zapewnił sobie pozycję jednego z najwybitniejszych mężów stanu, opierała się na szeregu złudzeń, z których najistotniejszym było żywione przezeń priekonanie, że Indie i Chiny - dwa najludniejsze kraje œwiata- mogš ze sobš współdziałać; wiarę tę ujšł on w haœle Hindi-Chini- -Bhai-Bhai (Indie i Chiny sš braćmi). Polityka ta doznała porażki wskutek pierwszego konfliktu Chin z Indiami w 1959 r. i załamała się całkowicie w następstwie o wiele groŸniejszej inwazji w 1962 r. Dla Nehru, liczšcego wówczas siedemdziesišt trzy lata, była to klęska osobista, z której nigdy się już nie podniósł. Œmierć, która przyszła na niego we œnie, w maju 1964 r., zabrała człowieka pogršżonego w smutku i zdezorientowanego. Zasadniczy problem, z jakim muszš uporać się wielkie, prze- ludnione, biedne oraz zacofane gospodarczo kraje, takie jak Indie czy Chiny, jest problemem elementarnym: w jaki sposób zachować integralnoœć państwa? W jaki sposób zaprowadzić na trwałe taki system rzšdów, który cieszyłby się uznaniem i szacunkiem obywa- teli? Głównš natomiast i proporcjonalnš do owego problemu pokusš, stajšcš przed władzami takiego kraju,jest pozyskanie sobie popularnoœci poprzez wvkor Lystanie nieszczęœE sšsiadów. Mao uległ tej pokusie w latach 1959 i 1962, wykorzystujšc słaboœć Indii i rozdzierajšce je konflikty. Spotęgowało to trudnoœci przeżywane 756 przez Indie, na dalszš metę nie zmniejszyło jednak wcale trudnoœci przeżywanych przez Chiny. Od chwili podziału, który dokonał się w latach 1947-1948, w stosunkach między Indiami a Pakistanem zapanowała wrogoœć. Od ćwierćwiecza wœród ekonomistów trwa spór na temat tego, czy rzšdy brytyjskie przyœpieszyły, czy też opóŸniły tempo rozwoju gospodarczego Inds. Nehru nie miał najmniejszych wštpliwoœci, że "większoœć naszych dzisiejszych problemów spowodowana jest _ (...) zahamowaniem przez władze brytyjskie procesu rozwoju i normalnej adaptacji"s. Oglšd ów nie uwzględnia jednak zasadni- # czego osišgnięcia Brytyjczyków, jakim była unifikacja subkonty- ; nentu i niedopuszczenie do dezintegracji wynikajšcej z "procesu # normalnej adaptacji". Rzšdy brytyjskie były okresem rozwijajšcego się procesu integracji ekonomicznej. Podział kraju stanowił pierw- szš fazę procesu odwrotnego. Konflikty wewnętrzne rozdzierajšce Pakistan, żwłaszcza pomiędzy prowincjami wschodnimi a zachod- nimi, oraz podobne napięcia między centralnymi władzami indyj- skimi a prowincjami wskazywały, że rozwój wypadków przypo- minajšcy los Chin w latach dwudziestych był bardzo prawdopodob- ny. W Pakistanie ujawniła się wrodzona skłonnoœć do feudalnej anarch, przyjmujšcej postać efemerycznych dyktatur wojskowych. W Indiach, przeciwnie, zarysowała się skłonnoœć do słabych rzšdów parlamentarnych. Po œmierci Nehru grupa działaczy Part Kongresowej oraz przywódców lokalnych - tak zwany Syndykat - podjęła skoordyno- wanš akcję w celu utršceniajego potencjalnego następcy, Morarjio Desaia. Wysunięty przez nich kandydat, Lal Badahur Shastri, był poniekšd ucieleœnieniem niemocy. Nazywano go potocznie Wró- belkiem, a był tak mały, że generałowi de Gaullowi sięgał zaledwie do brzucha. Jesieniš 1965 r. Indie i Pakistan wplštały się w wojnę o Kaszmir. Pod względem militarnym pozostała ona nie rozstrzyg- nięta, zaœ pod ekonomicznym - doprowadziła oba kraje do ruiny. Zakończyła się w wyniku spotkania dyktatora Pakistanu, marszałka Ayub Khana z Shastrim, które odbyło się w styczniu 1966 r. w Taszkiencie. Wróbelka kosztowało ono tyle wysiłku, że zmarł dzień póŸniej. Zdezorientowani przywódcy Kongresu skierowali się ku córce Nehru, pani Gandhi, która w rzšdzie Shastriego pełniła funkcję ministra informacji. Wielu Hindusów uważało jš za wcielenie ojca; witano jš okriykiem: Jawaharlal kijai! (Niech żyje Nehru!)# Miała 7s7 # irlandzkich owczarków, z których każdy przewyższał rozmia- # jej popriednika; nie była mała ani słaba. Ze względu na wrogie ##tawienie Chin, wišzała przyszłoœć Ind z sojuszem z ZSRR i przestawiła #aj na lewo. W 1969 r. pokłóciła się z Desaiem - swym #istrem finansów - usunęła go, znacjonalizowała banki, rozbiła #,wnš Partię Kongresowš, a na jej gruzach stworryła - na bazie #rłasnej frakcji - nowš. Potożyła kres finansowej potędze mahara- dżów, a kiedy Sšd Najwyższy uznał jej działania za sprzeczne z konstytucjš, rozwišzała w marcu 1971 r. parlament i odniosła w nowych wyborach druzgocšce #ycięstwo, zdobywajšc 350 spoœród 525 mandatów. Ajednak pani Gandhi, skrywajšca za półprzym#ię#l'mi, soko- )#i oczyma umysł chłodny, kalkulujšcy i pozbawiony skrupułów, orientowała się w realiach ekonomiki równie słabo jak jej ojciec, i tak samo, jak on szukała wyjœcia w polityce zagranicznej. Rozwišza- nie znalazła w rosnšcych kłopotach Pakistanu. Pakistan wschodni i zachodni łšczyło ze sobš tylko jedno - mahometanizm i lęk przed Indiami. Krajem rzšdzono z zachodu, czego odbiciem była rosnšca dysproporcja w dochodzie na głowę ludnoœci: na zachodzie wzrósł on w latach 1959-1967 z 366 do 463 rup, na wschodzie zaœ jedynie z 278 do 313. Mimo że większoœć zamieszkiwała prowincje wschod- nie (70 ze 125 mln pod koniec lat szeœćdziesištych) i stšd także pochodziła prawie cała produkcja na eksport, do częœci zachodniej trafiał import. Potencjał produkcyjny częœci #ch#niej był 5-6 razy wyższy niż zachodniej, ale zachód dysponował 26 tys. łóżek szpital- nych, wschód zaœ miał ich 6 tys. 900#. Jednš z licznych bolšczek tcapišcych Pakistan wschodni było to, że rzšd centralny nie wpro- wadził w życie żadnego systemu ochrony przeciwpowodziowej w Zatoce Bengalskiej. W nocy 12 listopada 1970 r. region ten nawie- dził cyklon, który spowodował jednš z największych w naszym stuleciu klęsk żywiołowych. W głšb lšdu wdarła się fala o szerokoœci pięćdziesięciu mil, zatapiajšc setki wiosek i zamieniajšc wszystko w ocean btota; fala ta cofnęła się potem, unoszšc ze sobš dalsze setki osad ludzkich i pochłaniajšc w sumie ponad trzysta tysięcy ofiar. W następstwie tych wydarzeń przywódca Pakistanu wschod- niego, szejk Mudżibur Rahman zaŸšdał wprowadzenia systemu federalnego i wygrał pod tym hasłem wybory. Rzšd centralny wysłał wówczas generała Tikka Khana - który swš działalnoœciš na tere- nie Pakistanu zachodniego zyskał sobie przydomek "oprawcy Be- ludżystanu" - wyposażywszy go w pełnomocnictwa administratora 758 stanu wyjštkowego i nakazawszy mu, na polecenie ówczesnego dy ktatora, Yahya Khana, by "przywotał tych facetów do porzšdku". Dnia 25 marca 1971 r. generał Khan wprowadził swe oddziały na teren uniwersytetu w Dhakce, następnego zaœ dnia Mudżibur # ogłosił powstanie niepodległej Ludowej Republiki Bangladeszu, ; Indie najprawdopodobniej nie zdolałyby uniknšE wojny domowej ; na swoim terytorium, jako że w potowie roku 1971 przebywało tam 10 mln uchodŸców. Jednakże Pakistan rozwišzał dylemat pam Gandhi, dokonujšc prewencyjnego ataku na indyjskie bazy lotni- cze. Dnia 4 grudnia proklamowała ona wojnę, Indie uznały Bang- ladesz i dokonały inwazji na Pakistan wschodni. Dla armii indyjskiej nie była to kampania trudna, zakończyła się kapitulacjš Pakistanu. Zarówno naczelny dowódca wojsk indyjskich, jak i szef armii pa- kistańskiej na terenie prowincji wschodnich byli absolwentami tej samej amerykańskiej akademii wojskowej w Sandhurst i Hindus wyprawił do swego kolegi ze studiów adiutanta z następujšcym posłaniem: "Mój drogi Abdullahu, jestem tutaj. Gra skończona. Proponuję, żebyœ mi się poddał, a ja zadbam o Ciebie". Zwycięstwo nad Pakistanem było kulminacyjnym punktem kariery pani Gandhi. Dalszy bieg wydarzeń obrócił się przeciwko niej. PrzyjaŸń z Bangladeszem nie trwała długo. Naturalnym sojusz- nikiem nowo powstałego państwa był Pakistan. Indiom przybywało problemów regionalnych, dodatkowo zaostrzonych przez klęski, które spowodowały rozpad Pakistanu. W 1973 r. nie dopisał mon- sun, co wywołało suszę, następnie zaœ głód. W tym samym roku doszło do rebel sił bezpieczeństwa w stanie Uttar Pradesz. Pani Gandhi zmuszona była skierować do akcji wojsko i pczejšć kontro- lę. Rok póŸniej musiała stłumiE rewoltę w Gudżaracie i poddać swej kontroli również i ten stan. W tym samym roku użyła sił ochrony pogranicza i centralnych odwodów policji przeciwko opozycjonis- tom skupionym w Biharze wokót starego towarzysza jej ojca, Ja- japrakasha Narayana, którzy zastosowali taktykę Gandhiego- gherao, czyli pokojowš blokadę parlamentu stanowego oraz bundh, czyli przymusowe zamknięcie sklepów i biur. Wszystkie ugrupowa- nia opozy#yjne zaczęły się jednoczyE we Froncie Ludowym; w 1975 r. Narayan stanšł na czele demonstracji, które ogarnęły cały kraj, i zagroził, że na całej pótnocy powstanš Janata Sarkars (rzšdy ludo- we). W tym samym czasie pani Gandhi popadła w tarapaty wskutek oskarżenia o nadużycia wyborcze: Sšd Najwyższy uznał pr Lepro- wadzone w 1971 r. wybory za nieważne. To właœnie splot wszystkich 759 tych czy##ów zniszczył owego czasu Indie brytyjskie - zmasowa- na akcja majšca na celu uniemożliwienie normalnego administro- #nia oraz trudnoœć, jakš przedstawiało przeciwdziałanie tej akcji #z jednoczesnego łamania praworzšdnoœci. Jeżeli wzišE pod uwagę bezwzględnoœE pani Gandhi, to mog- #by ona œmiało iœć w zawody z wicekrólami. Do Biharu skierowała #Q tys. policjantów i członków jednostek paramilitarnych, by zła- #ali gherao Narayana. Na strajk kolei odpowiedziała masowymi #esztowaniami bez nakazów sšdowych. Od chwili wybuchu woj ny z pakistanem korzystała obficie z możliwoœci, jakie dawało wpro- wadzenie stanu zewnętrznego zagrożenia państwa; stan ten nie pozwalał jej jednak na lekceważenie lub cofanie prawomocnych wyroków sšdowych. Dnia 25 czerwca 1975 r. pani Gandhi zabloko- wała prasę i nakazała aresztować Narayana, Desaia i większoœć pozostałych oponentów. Nazajutrz ogłosiła stan wyjštkowy, będšcy w istocie puczem rzšdowym wymierzonym w opozycję. Wystraszo- nych przywódców swej part zaprosiła do siebie, by im dodać odwagi. Spytała wówczas: "Znacie to słynne przysłowie, że kiedy wielki orzeł szybuje pod gwiazdami, ptaszki się chowajš?", a potem ostrym tonem zwróciła się do jednego z posłów: "Co to było za przysłowie? Proszę powtórzyć!" Ów zaœ - osłupiały - odparł: "Ma- dame, gdy wielkie licho szykuje się pod gwiazdami, chowajš się ptaszki"e' Od momentu uzyskania niepodległoœci Indie trzymały się kurczowo zasad demokracji, czym korzystnie odróżniały się od militarystycznego Pakistanu. Pani Gandhi zaczęła flirtować z auto- rytaryzmem chyba dlatego, że uważała, iż musi dotrzymać kroku populistycznej demagog Zulfikara Ali Bhutto. Bhutto był za- wodowym politykiem, wyniesionym do władzy po klęsce w Bangla- deszu, spowodowanej niekompetencjš wojskowych; reprezentował alternatywę wobec ich rzšdów. Rzšdził Pakistanem z rozmachem polegajšcym głównie na tym, że naginał wszelkie przepisy na swojš korzyœE, wyrzucał sędziów, likwidował gazety i manipulował nomi- nacjami na najwyższe stanowiska w arm#. Jednakże właœnie dla- tego, że Bhutto był cywilem, pani Gandhi sšdziła, że nie może całkowicie zerwaE z zasadami parlamentaryzmu. Stan wyjštkowy przybrał w rezultacie postać przyjmowanych ad hoc rozwišzań. Brak było jakiejkolwiek autentycznej transmisji poleceń i wyraŸnie okreœlonego zakresu odpowiedzialnoœci pried prawem, która mog- łaby być egzekwowana sšdowo - słowem, istniały idealne warunki 760 dla zalewu okrucieństwa i korupcji. Tysišce działaczy politycznyc# znalazło się w więzieniach; przetrzymywano ich często w okrop- nych warunkach. ZnaleŸli się wœród nich ludzie wybitni: księżnicz- ki-wdowy Gwalioru i Jaipuru oraz socjalistka Snehalata Reddy, córka znanego reżysera filmowego, która zmarła wskutek swych przejœć. George Fernandez - organizator strajku kolei - zszedł do ; podziemia, aresztowano jednak i poddano torturom jego brata. Pani Gandhi stanęła w obliczu oskarień o korupcję jeszcze przed wprowadzeniem stanu wyjštkowego; dotyczyły one zwłasz- cza jej syna, Sanjaya. Zamęt i bezprawie sprzyjały rozkładowi indyjskiego życia publicznego. Pani Gandhi postawiła Sanjaya na czele młodzieżowej organizacji Partii Kongresowej i powierzyła mu nadzór nad bardziej radykalnymi aspektami prowadzonej przez niš polityki kontroli przyrostu naturalnego. Istniejšce w tej dziedzinie plany uważała od 1970 r. za najważniejszy problem indyjskiej polityki wewnętrznej. Sanjay i jego przyjaciele skorzystali ze spo- sobnoœci i przystšpili do eksperymentu socjotechnicznego wzo- rowanego na praktykach maoistów. W brutalny sposób wysiedlifi poza miasto mieszkańców delhijskich slumsów, przede wszystkim zaœ polecili założyć wielkie obozy sterylizacyjne, gdzie za pomocš przekupstwa i zastraszenia skłaniali setki tysięcy mężczyzn do pod- dania się sterylizacji, przeprowadzanej w najprymitywniejszych wa- runkach. Z powodu cenzurowania prasy i radia mieszkańcy Indii musieli dowiadywać się o wydarzeniach we własnym kraju z progra- mów BBC. Pani Gandhi - jak sama przyznała - nie słuchała tej roz- głoœni ("BBC było do mnie zawsze wrogo nastawione"), toteż na- wet ona bywała Ÿle poinformowana#. Kiedy Bhutto zapowiedział wybory na marzec 1977 r. uznała, że powinna dotrzymać mu kroku i również rozpisać wybory. Sšdziła bowiem (na podstawie raportów regionalnych urzędników-pochlebców), że wygra je i zalegalizuje tym samym wprowadzenie stanu wyjštkowego. Tymczasem rezul- taty okazały się w obu przypadkach katastrofalne. Bhutto wpraw- dzie wygrał gładko, ale sposób, w jaki osišgnšł zwycięstwo, wywotał gwałtowne protesty. W ich następstwie doszło do ogłoszenia stanu wyjštkowego i kolejnego zamachu wojskowego. Bhutto został oskarżony o udział w spisku majšcym na celu morderstwo i po dwóch długich, kontrowersyjnych procesach skazano go na œmierć przez powieszenie; wyrok wykonano w kwietniu 1979 r.# Pani Gandhi pnegrała wybory i straciła mandat - jej upadek spowodo- wały socjotechniczne eksperymenty Sanjaya i wiele innych błędów. 761 Zwycięska Janata Party stanowiła nie tyle alternatywę wobec gandhyzmu, ile była koalicjš niezadowolonych. Najważniejsza w #ej postać - Desai - miał liczne wady Gandhiego, natomiast Ÿadnej z jego zalet. Nie pił ani nie palił i zapewniał głoœno, że Brytyjczycy sprowadzili alkohol i tytoń po to, by zdemoralizować tubylców. gadził sobie znakomicie z kołowrotkiem. Nie zamierzał korzystać z osišgnięć #'#p#czesnej medycyny. Zachowaniu sprawnoœci służy- ła wypijana przezeń co rano szklanka własnego moczu. Minister zdrowia, Raj Narain, był również wyznawcš terap moczowej, którš oficjalnie zalecał. Jeœli chodzi o kontrolę urodzeń, oœwiadczył on, że w celu uniknięcia cišży kobiety powinny pić zioła. Z dzi- wactwami tymi nie szły w parze talenty administratora ani wysoki poziom moralny. Okres rzšdów Janata Party cechowała w istocie jeszcze większa korupcja, niż za czasów Partii Kongresowej pani Gandhi. Próby powołania komisji dochodzeniowej, która zbadała- by popełnione pczez Indirę Gandhi przestępstwa, i postawienia jej przed sšdem (trafiła na tydzień do więzienia), poruszyły jedynie ocean błota, które ochlapało wszystkich. W wyniku wyborów uzu- pełniajšcych pani Gandhi wróciła do parlamentu, zdolała też od- wrócić role, przedstawiajšc siebie jako ofiarę przeœladowań, w czym posiłkowała się - œwietny pomysł - przebojem z 1939 r. w wykonaniu piosenkarki z Iancashire, Gracji Fields, zatytułowa- nym "Wtsh me luck as wave me goodbye" (Na pożegnanie życz mi powodzenia); był to osobliwy przykład przetrwania "wartoœci" kolonialnyche'. Hindusi idšcy 3 stycznia 1980 r. do wyborów musieli wybrać pomiędzy dwoma znanymi sobie rodzajami zła - instynkt kazał im głosować na to, co najbardziej przypominało im królewskš dynastię. Pani Gandhi odniosła pnytłae pnY- wilejów. Na obszarach kontynentalnej Azji zamieszkuje obecnie ponad połowa ludzkoœci. W latach osiemdziesištych ludnoœć samych Chin pr Lekroczyła próg jednego miliarda. Wszystkie znajdujšce się w tym regionie œwiata kraje priystšpiły - z chwilš uzyskania niepod- ległoœci lub wyzwolenia się spod obcej kurateG - do eksperymentów spotecznych. Chiny wybrały komunizm, włšcznie z kolektywizacjš rolnictwa i całkowitš nacjonalizacjš przemysłu. Birma opowiedzia- ła się za monopartyjnym socjalizmem, wzmocnionym od 1982 r. narzuconš krajowi kontrolš wojskowych, z generałem (póŸniej prezydentem) Ne VV#mem. W Palƒstanie pod rzšdarr# Bhu#o przepro- wadzono szeroko zakrojony program nacjonalizacji. Zarówno In- die jak Pakistan zablokowały mechanizmy rynkowe ustanowiwszy wysokie bariery celne. Plany rozwoju gospodarki indyjskiej - no- szšcej charakter zasadniczo socjalistyczny - kładły po stalinowsku nacisk na przemysł ciężki; nawet szeroko tozwinięty i dynamiczny sektor prywatny skrępowano drobiazgowymi przepisami i tylko dzięki wszechobecnej korupcji mógł on dalej funkcjonować. Po okresie jednego pokolenia rezultaty okazały się we wszystkich przypadkach jednakowo żałosne. Stopień wrogoœci panujšcej mię- dzy owymi nowo powstałymi państwami był rożny, choć Pakistan pozostawał w niewygodnym sojuszu z Chinami, wymuszonym pr Lez łšczšcš oba kraje nienawiœć do Ind. Ćhiny wyprodukowały broń nuklearnš w 1964 r., Indie - w 1974, Pakistan - w 1978 r. Wszystkie te kraje (włšcznie z najbiedniejszynt wœród nich - Bangladeszem) przeznaczały na obronę znacznie większš częœć dochodu narodo- wego niż w czasach kolonialnych. W Birmie na przykład - głównie w zwišzku z poparciem udzielanym przez C:hiny grupom komunis- tycznych rebeliantów - wydatki wojskowe pochłonęły na poczštku lat osiemdziesištych jednš trzeciš budżetu rzšdowego i niemal wszystkie wptywy zagraniczne#. Wielkie nadzieje, jakie żywiło pokolenie Bandungu - nadzieje na szybkie i efektowne osišgnięcie zachodniego poziomu życia, wyrastajšce z wiary w pokój i nieza- angażowanie - uznano wszędzie pod koniec lat siedemdziesištych za nieaktualne. W końcu lat czterdziestych przekonywano zamieszkujšcš Azję potowę rodzaju ludzkiego, że istnieje bezpoœrednie, natychmias- 764 towego i ze swej istoty polityczne rozwišzanie stojšcych przed niš ' problemów. Doœwiadczenie wykazało, że przekonanie to było fał- szywe. W rzeczywistoœci należało się spodziewaE, że polityka, a zwłaszcza polityka zideologizowana, będzie głównym sprawcš ludzkiego nieszczęœcia. Najlepszš tego ilustracjš może byE ów ponury twór okre#any mianem Okręgu Wielkomiejskiego Kalku- ty, zamieszkiwany przez 150 mln najbiedniejszych ludzi na œwiecie. Jeszcze w epoce kolonialnej twór ów wzbudzał przerażenie admi- nistratorów. Proroczy jak zwykle Kipling nazwał Kalkutę "mias- tem nocy grozy", którego specyficznš cechš był - jak pisał - SWK, czyli Smród Wielkiej Kalkuty#. Na poczš# lat czterdziestych coraz więcej trudnoœci sprawiało władzom miejskim - pomijajšc kwestie polityczne - zapewnienie kanalizacji na całym obszarze miasta. Podział kraju zadał Kalkucie cios, którego skutki okazały się częœciowo nie do naprawienia. Zrujnował gospodarkę znacznej częœci Bengalu, pocišgajšc za sobš naptyw do jego zachodniej połowv 4 mln nie dajšcych się właœciwie zatrudnić uchodŸców, z których 1 mln znalazł się w samej Kalkucie. W okresie między spisami powszechnymi z lat 1921 i 1961 liczba ludnoœci potroiła się, a wysiłków majšcych na celu zorganizowanie nowoczesnego syste- mu usług miejskich zaniechano. Pod koniec lat szeœćdziesištych pewien obserwator napisał, że prawie cały okręg "pozbawiony jest zorganizowanego przez miasto systemu kanalizacyjnego, wodocišgów, œcieków i rynsztoków, a nawet prywatnych urzšdzeń służšcych do usuwania nieczystoœci, takich jak doty gnilne". Istniało okolo 200 tys. prymitywnych zbio- rowych umywalni - "niskich, ciasnych, odkrytych szop ceglanych, z podwyższeniami nad muszlami z wypalonej gliny lub z brudnym klepiskiem"#'. Jak już wspomnieliœmy, #ys w Bangladeszu spo- wodował napływ kolejnych 10 mln bezdomnych ludzi do indyjskie- go Bengalu; znaczna ich częœE traf#rła na ulice Kalkuty, wskutek czego u schyłku lat siedemdziesištych w samym tylko œródmieœciu sypiało pod gotym niebem milion istot ludzkich. Efektem wojowni- czej i doktrynerskiej polityki Bengalu Zachodniego - r#šdzonego przez marksistów w latach szeœEdziesištych i siedemdziesištych, a więc w okresie, kiedy nie obowišzywało zawieszenie konstytucji i bezpoœrednie "rzšdy prezydenckie" - była bezgraniczna rozrzut- noœE i korupcja. Dola mieszkańców Kalkuty sprowadziła do miasta licznych wolontariuszy, któr Ly wsparli wysiłki Matki Teresy i jej sióstr- 765 misjonarek miłoœci; pierwsze przytułki dla ubogich założyły one w #kucie w 1948 r. Marksistowskie władze regionalne sprawiały ednak często #'raże#e bardziej zainteresowanych pozbyciem się #o##rch pomoc medycznš grup wolontariuszy, #ó#Y #acali #agę opinii publicznej na niewydolnoœć władz, niż rze<## r#wišzaniem problemów. Kałkuta stała się urzeczywistnieniem nowożytnej antyutop, miastem zniweczonych złudzeń, mrokiem, #e œwiatłem Azji. Jest ona wstrzšsajšcš p#strogš przed ekspery- mentami na połowie rodzaju ludzkiego, których owocem sš raczej frankensteinowskie upiory niż społeczne cuda. przypisy: ' Jack C:hen Inside the Cultural Revolution, I.ondyn 1976, s. 219-220. 2 Hollander, op. cit., roz. 7; 7he Pilgrimage to China, s. 278 i n. 3 Ibid., s. 326-330. 4 Talbot (red.), op. cit., s. 249. 5 John Gittings 7he World and China 1922-1975, Londyn 1974, s. 236. B gil) Brugger China: Liberation and 7ransformation 1942-1962, New Jersey 1981, s. 212. # Ross Terrill Mao: a Biography, Nowy Jork 1980, s. 383. s C#t. za: Han Suyin Wind in the Tower: Mao 7re-tung and the Chinese Revolution 1949-1975, Londyn 1976, s. 291. # Talbot (red.), op. cit., s. 249. 'o Schram, op. cit., s. 253-1154. " Ibid., s. 295. '2 Ibid., s. 291. '3 l…lbot (red.), op. cit., s. 255. '4 Terrill, op. cit., s. 53. '5 Roger Garside ComingAlive: China After Mao, Londyn 1981, s. 45. 'g Ibid., s. 4lr47. '# Robert Jay Lifton Revolutionary Immortality, I.ondyn 1%9, s. 72-73. 's Garside, op. cit., s. 50. 'e Brugger, op. cit., s. 44-55. # Schram, op. cit., s. 267 (przypis); zob. także Jacques Guillermaz la Chine Pe ire, Paryż 1964. Robert Jay Lifton lhought Re Jorm and the Fsyc#<#logy of 7btalism: a S ofBrainwashing in China, Nowy Jork 1%1, roz.19. # Schram, op. cit., s. 271 (przypis). # #id., s. 277. 24.#l#t (red.), op. cit., s. 272. # Jerome A. Cohen "The criminal process in #e People s Republic of China: an introduction", w: #Harvard Iaw ReviewH ze stycznia 1966 r.  766 t)rtykuly redakcyjne w: HPel–ng ReviewH, s. 6,13, z dnia 20 #n># 1%3 r. #' C#rt. za: Schram, op. cit., s. 253. # Brugger, op. cit., s.174 i n. # Talbot (red.), op. cit., s. 272#278. 3" Brugger, op. cit., s. 212. 3' K. Walker Planning in Chinese Agriculture: Socialization and the Private Sector 195&1962, I.ondyn 1%5, s. 444-445. # Bill Brugger China: Radical–m and Revrsionis># 1962-1972, New Jersey 1981, s. 36. # Ibid., s. 47. # Roxane Witke Comrade Chiang Ching, Londyn 1977, s.162. # Ibid., s.154; Eiang Cing szczegółowo zwierzała się w: Witke op. cit. # Colin Mackerras 7he Chinese 'heatre in Modem I#mes, Amherst, Mass., 1975. 37 Witke, op. cit., s.383. s Ibid.,s.15&159. # Ibid.,s. 309-310. #" Ibid., s. 312-314. 4' Terrill, op, cit., s.305 (przypis). # Ibid., s. 304-309. # Witke, op.cit., s. 318. "# O sięgajšcej odległych czasów genezie Rewolucji Kulturalnej zob. Rode- rick Mac-Farquhar The Origins of the Cultural Revolution, ContradictiorGs Among the People 1956-1957, L,ondyn 1974. # HChina QuarterlyH, nr 45. 'e Temll Muo, s. 315. 47 Witke, op. cit., s. 320, 356 i n. "e Naranarayan Das China œ Hundred Weeds: a Study of the Anƒ-Rightirt Campaign in China 1957-1958, Kalkuta 1979; Garside, op. cit., s. 69. # Chen, op. cit., s. 388. # Ibid., s. 226. 5' Ibid., s. 211. , P , , Garside o.cit., s. 70, 91; Witke, op.cit., s. 379; Terrill o. cit. s. 315; Chen op cit., s. 226 i n. # Chen, op. cit., s. 221-224. s".Anita Chan "Students and class warfare: the social roots ot the Red Guard contlict in Guan#hon (C:anton)", w: HCt–na QuarterlyH, nr 83 z wneœnia 198fl r. # Chen, op. cŒt., s. 22&231. s Zob. Simon L,eys, w: HThe Times Literary SupplementN z dnia 6 marca 1981 r., s. 259-260. #' Witke, op. cit., s. 324-325. s Witke, op. cit., s. 328. # William Hinton Hundred Days Wor: the Culturol Revolution at 7finghua University, Nowy Jork 1972, s.101-104. so Terrill, op. cit., s. 319. g' Witke, op. cit., s. 38&390. 767 # Ibid., s. 435. # Ibid., s. 391-392, 402. #' Parris Chang "Shanghai and Chinese politics before and after the #ltural Revolution", w: Christopher Howe (red.) Shanghai, Cambridge 1981. s Philip Bridgham "Mao's L#>ltural Revolution in 1%7", w: Richard Baum i Louis Bennett (red.) China in Ferment, Yale 1971, s. 134-145; Thomas Robinson "Chou En-lai and the C#>ltural Revolution in China", w: Baum i Bennett (red.) 7he Cultural Revolution in China, Berheley 1971, s. 239-250. # Witke, op. cit., s. 349; Edward Rice Mao œ Way, Berkeley 1972, s. 376-378. s7 #Far Eastern Economic ReviewH z dnia 2 paŸdziernika 1%9 r.; Terrill, op cit., s. 321-328. # Terrill, op. cit., s. 32&330. 7o Chen, op.cit., s. 344 i n.; Terrill, op. cit., s. 345 i n. Terrill, op. cit., s. 369; Witke, op. cit., s. 365. Terrill, op. cit.,s. 387-390; Witke, op. cit., s. 475-476. # Terrill, op. cit., s. 402 (przypis). 73 Ibid., s. 381, 420. 74 C#t. za: Ross Terrill 7he Future of China After Mao, L,ondyn 1978, s.121. 75 Ibid., s.115-117. 76 Witke, op. cit., s. 472 i n; Terrill China AfterMao, s.121-123. " HDaily Tele#-aphH z dnia 9 stycznia 1981 r., cytujšcy magazyn eZheng MingH. s Garside, op. cit., s. 67 i n. # Ibid., s. 73 i n. so Leys, op. cit. s' Michael Oksenberg "China Policy for the 1980s", w: KForeign AffairsH, nr 59, zima 1980/1981, s. 304-322. # eGuardianH z dnia 5 lutego 1982 r. s M. D. Morris (red.)Indian Economy in the Nineteenth Century, Delhi I%9; W J. Macpherson "Economic Development in India under the British Crown 185&1947", w: A. J. Youngson (red.) Economic Development in the Lond Run, Londyn 1972, s.126-191; Peter Robb "British rule and Indian Improvement", w: eEconomic History ReviewH, R. XXXIV,1981, s. 507-523. # J. Nehru 7he Discovery oflndia, I,ondyn 1946. Dom Moraes Mrs Gandhi, Londyn 1980, s.127. ss Dom Moraes 7he Tempest Within, Delhi 1971. s7 Moraes Mrs Gandhi, s. 224. se Shahid Javed Burki Pakistan under Bhutto 1971-1977, L,ondyn 1979. # Moraes Mrs Gandhi, s. 250. # Victoria Schofield Bhutto: 7iial and Execution, I,ondyn 1980. s' Moraes Mrs Gnndhi, s. 319. # WypowiedŸ parlamentarna ministra spraw wewnętrznych,15 marca 1981 r. a# #The TimesH z dnia 3 lutego 1981 r. # HDaily TelegraphH z dnia 2 lutego 1981 r. # Zob. na przykład: James Freeman Untouchable: an Indian Life History, I.ondyn 1980. 768 # R. Kipling From Sea to Sea, Londyn 1899. e# HNew York TimesH z dnia 20 czerwca 1980 r. # Ved Mehta Pbrtrait oflndia, Londyn 1970, cz. VII, s. 362. # Zob. na przykład: #Daily TelegraphH z dnia 8 lutego 1982 r.   11) 21) 31) 41. l1 .1 .1 .1 .1 .1 rI.A.1.a  MALKOM qrt50 33cb65e0 33cb692b 91c 36 1a4 0 1 p t c 0 2 z 0 48 0 0 0 0 n n 12.00 0.0 2.0 --- d 1 8 1    1 1 1 ff 0 32 1 ROZDZIAŁ SIEDEMNASTY WSKRZESZEniE EUROPY O ile historia powojenna niejednokrotnie zagnała nowo pow- stałe kraje afrykańskie i azjatyckie w œlepy zaułek, prowadzšc do wywotujšcych grozę aktów barbarzyństwa, doœwiadczenie Europy było w tym okresie nieco bacdziej pocieszajšce. Była to rzecz zaskakujšca. W 1945 r. dominował nastrój rozpaczy i bezsilnoœci. Era Europy dobiegła kresu. Można w pewnym sensie uznać Hitlera za ostatniego prawdziwie europejskiego przywódcę, który potrafił zainicjować rozwój wydarzeń w skali œwiatowej, kierujšc się per- spektywš eurocentrycznš. Utracił on tę zdolnoœć pod koniec 1941 r. Jego europejscy rywale nie zdołali wypełnić próżni, jaka powstała w wyniku upadku hitleryzmu. W chwili zakończenia wojny oba pozaeuropejskie superm##dała zdobišce kurtynę ma- lowidło Picassa'. Był to stary Paryż. Trzy dni póŸniej - w klubie " Maintenant" - Jean Paul Sartre wygłosił odczyt pod tytułem: "Egzystencjalizm jest humanizmem". To był nowy Paryż i tym razem sala była przepełniona. MężczyŸni i kobiety mdleli, walczyli o krzesła (trzydzieœci połamano), wznosili okrzyki i gwizdali. Odczyt zbiegł się w czasie z ukazaniem się nowego pisma pod redakcjš Sartre'a ##Les Temps Modernes,#, na którego łamach dowodził on, 770  że kultura literacka oraz haute couture salonów mody było wszys- tkim, co zostało z Francji - symbolu europejskoœci - on zaœ stworzył egzystencjƒlizm, by przywróciE ludziom odrobinę godnoœci i rato- wać ich indywidualnoœć wbrew zalewowi absurdu i degradacji. Reakcja była bardzo silna. Simone de Beauvoir, małżonka Sartre'a, pisała: "Zdumiała nas furora, jakš zrobiliœmy"2. Egzystencjalizm był wyraŸnie niegalijski i może tym należało tłumaczyć jego atrak- cyjnoœć. Sartre był w połowie Alzatczykiem (kuzynem Alberta Schweitzera); wychowywał się u swego dziadka, Karla Schweitzera, pod wpływem zarówno kultury francuskiej jak i niemieckiej. Był produktem berlińskiej szkoty filozoficznej, a zwłaszcza Heideggera, od którego zaczerpnšł większoœć swoich pomysłów. W czasie wojny powodziło mu się dobrze. Wbrew powierzchownej wrogoœci nastš- piło pewne zbliżenie ducha francuskiego z niemieckim. Dla inte- lektualisty Paryż nie był miejscem niemiłym, byle tylko umiał przyntknšć_oczy na przykroœci w rodzaju polowania na Zydów, co w większoœci wypadków przyszło ludziom bez trudu3. Bernard-Hen- ri L‚vy, intelektualista żydowskiego pochodzenia, powiedział póŸ- niej, że radykalne, profaszystowskie formy rasizmu rzadko wzbu- dzały u Frƒncuzów odrazę, dotyczyło to również intelektualistów; napisał on nawet; że były one "francuskš ideologiš"'. Parysiti‚ życie teatralne pod rzšdami hitlerowców rozkwitało. Andr‚ Malraux skarżył się po wojnie: "#roziło mi aresztowanie przez gestapo, gdy tymczasem przebywajšcy w Paryżu Sartre wys- tawiał swoje sztuki za zgodš niemieckiej cenzury"5. Albert Bssche krytyk teatralny organu armii hitlerowskiej, ##Pariser Zeitung,#, nazwał sztukę Sartre'a "wydarzeniem teatralnym pierwszej wiel- koœci". Nie tylko jeden Sartre korzystał z dobrodziejstw niemieckiej aprobaty. Premiera nowej sztuki pochodzšcego z Algieru Alberta Camusa, zatytułowanej Le Malentendu, która odbyła się w Th‚ƒtre des Mathurins 24 czerwca 1944 r., została prcyjęta przez francuskš elitę intelektualnš - wówczas w dużej mierze profaszystowskš- gwizdami, gdyż Camus uczestniczył w ruchu oporu. Bssche stwier- dził zƒœ, że jest to "utwór pionierski (...) pełen głębokich myœli'#. W odróżnieniu od Sartre'a, Camus nie dystansował się od wojny: był on jednym z nielicznej grupy 4 345 obywateli Francji udekorowa- nych specjalnš rozetš medalu Ruchu Oporu. W jego myœleniu znalazła jednak wyraz rosnšca zbieżnoœE filozofii niemieckiej i francuskiej, która nasiliła się wskutek okupacji, stajšc się istotnym elementem powojennej sytuacji. Największy wpływ na życie inte- lektualne pisarza wywarł Nietzsche. Swoimi dwiema powieœciami, Obcym i #u#4, #mus zgalicyzował w istocie niemieckiego filo- zofa na użytek całego pokolenia młodzieży francuskiej. W latach 1943-1944, najpierw jako protagoniœci, ostatecznie zaœ jako antagoniœci, Sartre i Camus stali się obiektem kultu w intelektualnych kręgach St. Germain-des-Pr#, dš#cYch do powiš- #,ń f#ozof– i literatury z działalnoœciš pubficznš. Ich przybytkiem była Caf‚ Flore, będšca sama w sobie symbolem dwuznacznoœci cechujšcej francuskie życie umysłowe. Dzielnicę St. Germain odwiedzali niegdyœ Diderot, Wolter i Rousseau, którzy gromadzili się w dawnej Caf‚ Procope. Caf‚ Flore sięga swym p#l#em czasbw II Cesarstwa, kiedy to wodzili w niej prym Gautier, Musset, Sand, Balzac, Zola, Huysmans, w póŸniejszych zaœ latach Apolli- naire, a jeszcze póŸniej ludzie z kręgu Action Fran‡aise, z Mauras- sem na czele; Sartre zajšł jego jeszcze nie ostygłe miejsce. E#ystencjalizm w swojej wersji powojennej wywodził się z formuły Kanta: "Postępuj tak, jakby zasada #'#ego #iała#a mi# s#ć się za sprawš twej woli powszecł#>ym prawem naturalnym". Nasze czy#y pozytywne - uczył Sartre - twor Lš "nie tylko człowieka, jakim chcielibyœmy byE my sami", lecz także "taki obraz człowieka, jaki uważamy za właœciwy". Człowiek może kształtowaE swš własnš istotę poprzez pozytywne działania polityczne. Tak więc Sartre zaproponował człowiekowi zracjonalizowany gest buntu przeciw- ko rozpaczy - Karl Popper nazwał tę propozycję nowš "teolo#š bez Boga". Zawierała ona element niemieckiego p#u, charakte- rystyczny zarówno dla Heideggera, jak dla Nietzschego, a polegajšcy na przesadnym akcentowaniu samotnoœci człowieka w nikczem nym œwiecie i wynikajšcego stšd napięcia między jaŸniš a œwiatem. Na młodych ludzi działało to jak ma#a Była to forma utopijnego romantyánu, dysponujšcego tš samš atrakcyjnš siłš, co wczeœniejszy o póttora wieku ruch romantyczny. W istocie atrakcyjnoœć tej propo- zycji była jeszcze wię#za, gdyż zawierała również ofertę aktywnoœci politycznej. Stanawiła - ubolewał Popper - wzbudzajšcš #ac#<#ek formę faszyzmu, którš, czyż trzeba dodawaE, można było łatwo skojar LyE z marksizmem. Camus p##e#ał, że #gdY #e bYł e#ys- tencjalistš, aw 1951 r. doszło między nimi do œmiertelnego sporu na tle podjętej przez Sartre'a obrony różnych fornt totaGtarnej prze- mocy. Ale właœnie dlatego, że Camus ##onYł na nowo postaE samotnego bohatera byronowskiego, który buntuje się przeciwko 772 losowi i obcemu œwiatu, ów kult stał się tak żywy, pozwalajšc młodzieży po obu stronach Renu odnaleŸE poczucie sensu. Tak więc egzystencjalizm był w kulturze francuskiej towarem importowanym, który Paryż reeksportował następnie do Niemiec, skšd egzystencjalizm się wywodził, w formie bardziej wyrafinowanej i o wiele bardziej atrakcyjnej. Moment ten warto podkreœliE, gdyż po raz pierwszy od czasów Goethego, Byrona i pani de Sta‰l młodzi ludzie we Francji i w Niemczech odczuli pewien rodzaj spontanicz- nej bliskoœci kulturowej, pewien łšczšcy ich Weltanschauung. Mo- ment ów odegrał rolę wstępu będšcego przygotowaniem do trwalszej harmonii w sferze ekonomii i polityki, dla której okolicz- noœci okazały się również sprzyjajšce. Wypadki mogły się jednak potoczyć inaczej, gdyby nie wystšpiły dwie dodatkowe okolicznoœci. Pierwszš z nich było ostateczne osišgnięcie dojrzałoœci przez ruch polityczny inspirowany chrzeœcijaństwem, który w Europie zdominował pokolenie o kluczowym znaczeniu. Drugš było poja- wienie się grupy europejskich tytanów - pozbawionych cech byro- nicznych, ludzi niemłodych, nie będšcych romantykami ani boha- terami w żadnym oczywistym, a tym bardziej egzystencjalistycznym znaczeniu tego słowa. Mieli oni tchnšć nowe życie w trupa Europy, która sama się unicestwiła. Zarówno ów œrodek działania - chrzeœ- cijaństwo, jak i posługujšcy się nim działacze - Adenauer, de Gasperi, de Ga—lle - mieli z naturywrogi stosunek do e#ystencjalizmu i jego animatorów. Paradoksy takie sš jednak w toku dziejów zgoła normalne. Adenauer, de Gasperi, de Gaulle byli tymi wielkimi, którzy przetrwali. Ich pora nie nadeszła w stosownym czasie, mogła nigdy nie nadejœć, ale w końcu nadeszła dzięki wojennej katastrofie. W l945 r. - w momencie zakończenia wojny - Alcide de Gasperi miał lat szeœćdziesišt pięE, Adenauer szeœćdziesišt dziewięE. Obaj byli ludŸmi pogranicza, gorliwymi katolikami, przeciwnikami nacjona- lizmu; otaczali szacunkiem rodzinę jako podstawę organizacji spo- łeczeństwa, nienawidzili państwa (uznawali wszakże jego istnienie za smutnš koniecznoœć, dšżšc do zminimalizowania jego znaczenia) oraz wyznawali poglšd, iż najistotniejszš cechš organizacji życia społecznego jest praworzšdnoœE, która powinna odzwierciedlaE Prawo Naturalne, czyli prymat wartoœci absolutnych. Krótko mó- wišc, wystšpili przeciwko wielu podstawowym cechom wieku XX, nie odwracajšc twarzy od jego ponurego oblicza. A twarze mieli 773 o#obGwe: wyrażajšce upór. Straszny wypadek z roku 1917 nadał #arzy Adenauera wyraz kamienny, nasuwajšcy na myœl hebanowe oblicze Indianina ze sklepu z cygarami#. De Gasperi, podobnie jak Adenauer, wysoki i nadmiernie chudy w młodoœci, stawiał czota życiu z groŸnym spojrzeniem psa obronnego. Obaj byli federalista- mi. Adenauer reprezentował policentryczne Niemcy œwiętego Ce- #rstwa Rzymskiego, de Gasperi - północne Włochy Habsburgów. De Gasperi urodził się istotnie pod rzšdami austriackimi. Jego ojciec był dowódcš miejscowej żandarmer, toteż w życiu œwieckim Alcide odczuwał większe przywišzanie do dynastii królewskiej niż do narodowego państwa. Największš wiernoœć wvkazywał jednak w dziedzinie duchowej. Przez całe życie uczestniczył codziennie- jeœli tylko było to możliwe - w Mszy œwiętej. W niezwykłym liœcie do swej przyszłej żony, Franciszki Romani, pochodzšcym z 1921 r. a zawierajšcym propozycję małżeństwa, napisał: "Osoba żywego Chrystusa pocišga mnie, zniewala i koi, jakbym był małym dzieckiem. PójdŸ, pragnę, byœ wraz ze mnš dała się pocišgnšć owej sile, podobnej do otchłani œwiatła"'". Wstšpił na Uniwersytet Wiedeński i podzi- wiał słynnego burmistrza tego miasta, Karla Luegera, chociaż z powodów zupehiie innych niż Hitler. Uważał, że Lueger wskazał sposoby wcielania w życie encyklik społecznych postępowych pa- pieży. Uformował go więc niemiecki populizm katolieki, a pierwsze teksty ogłosił w katolickiej gazecie austriackiej ##Reichspost". De Gasperi był istotnie absolutnie odporny na dwie groŸne choroby dziejów najnowszych: etniczny nacjonalizm oraz przekonanie, że oparte na nim państwa można przekształcić w utopijne krainy szczęœliwoœci. W pierwszej swej publicznej mowie, wygłoszonej w Trento w 1902 r., ponaglał słuchaczy: "BšdŸcie najpierw katolikami, , " #, " a otem Włochami. . Oœwiadc ł że "ubolewa z powodu "ubós- twienia" narodu i tego, co nazwano po włosku - religione della patria. Jego dewiza brzmiała: "Katolik, Włoch, demokrata - właœ- nie w tej kolejnoœci"". De Gasperi był zatem naturalnym przeciwnikiem Mussolinie- go. Obaj wzięli udział w dyskusji na temat "socjalizmu w dziejach" urzšdzonej w 1909 r. w piwiarni w Merano. Mussolini podkreœlał potrzebę stosowania przemocy; de Gasperi - koniecznoœE oparcia działalnoœci politycznej na systemie zasad absolutnych. Musiał ze spotkania wyjœE wczeœniej, żeby zdšżyE na pocišg; odprowadził go do drzwi szyderczy #miech Mussoliniego, który nazwał de Gaspe- ńego "człowiekiem posługujšcym się niechlujnym i niegramatycz- 774 nym językiem; człowiekiem płytkim, który zasłania się austriackim rozkładem jazdy, żeby uniknšE kłopotliwej dyskusji"'z. Z kolei de Gasperi zawsze dostriegał w Mussolinim wyłšcznie radykała o skłonnoœciach niszczycielskich - "ubranego na czarno bolszewika". Don Luigi Sturzo zaproponował kierowanej przez de Gasperiego Partito Popolare Trentino przyłšczenie się do Katolickiej Partii Ludowej, która mogłaby objšć rzšdy we Włoszech, gdyby nie pucz Mussoliniego. De Gasperiemu nie podobała się poGtyka uprawia- na na terenie włoskiego parlamentu (owego "cyrku konnego"), z jej teatralnymi i oratorskimi sztuczkanti, budzšcymi zawsze jego pogardę. Jeszcze większš nienawiœć budził w nim jednak moloch państwa totafitarnego. Na ostatnim zjeŸdzie Partito Popnlane (28 czer- wca 1925 r.) wyraził się w ten sposób: "Teoria i praktyka faszyzmu jest antytezš chrzeœcijańskiego pojęcia państwa, przyznajšcego naturalnym prawom osoby, rodziny i społeczeństwa pierwszeństwo przed państwem". Faszyzm był dla niego niczym innym, jak tylko "państwem policyjnym starego typu, występujšcym w nowym prze- braniu i wznoszšcym nad instytucjami chrzeœcijańskimi miecz Da- moklesa". Zacišgnięty w Gstopadzie 1926 r. przed trybunał faszys- towski podkreœlał z naciskiem: "Nie mogę się zgodziE z samš koncepcjš państwa faszystowskiego. Istniejš bowiem prawa natu- ralne, których państwu nie wolno deptać"'3. De Gasperi miał szczęœcie, choE w 1927 r. Mussolini wtršcił go do więzienia Regina Coeli. Mógł umrzeE przed upadkiem faszystów, tak samojak Gram- sci. Jednak podpisanie traktatu luterańskiego (1929 r.) pozwoliło Piusowi IX wycišgnšE go z więzienia i umieœciE w Bibliotece Waty- kańskiej, w której znalazł schronienie na okres czternastu lat. W momencie upadku faszyzmu de Gasperi był więc jedynš znanš osobistoœciš, na której nie cišżyła żadna skaza, mógł wobec tego zaproponowaE Włochom alternatywę nie będšcš tylko innš niż faszyzm formš etatyzmu. W grudniu 1945 r. sformował pierwszš powojennš koalicję rzšdowš, a w wyborach do Zgromadzenia Ustawodawczego wysunšł na czoło sceny politycznej swš nowo utworzonš Chrzeœcijańskš Partię Demokratycznš, która zdobyła 35,2% głosów (20,7% zdobyli socjaliœci, a komuniœci 18,9%). Praw- dziwy przełom nastšpił w styczniu 1947 r., kiedy socjaldemokraci pod przewodnictwem Giuseppe Saragata odłšczyli się od socjalis- tów-marksistów z Pietro Nennim na czele. Umożliwiło to de Gas- periemu stworrenie jednoGtego r Lšdu chneœcijańsko-demob'atycz- nego, któty zwyciężył w pierwszych wyborach rozpisanych po uchwa- 775 leniu nowej konstytucji, które odbyły się w kwietniu 1948 r. Partia de Gasperiego zdobyła 48,5% głosów i absolutnš większoœE w parlamencie (304 na 574). Były to jedne z najważniejszych wybo- rów w powojennej Europie, ponieważ zapewniły Włochom względ- nš stabilizację na przecišg jednego pokolenia. Podczas "ery de Gasperiego" (1945-1953) Włochy zdobyły prestiż polityczny jako umiarkowany członek społecznoœci europejskiej, przyjęły Plan Marshalla, wstšpiły do NATO oraz do Europejskiej Wspólnoty Węgla i Stali, a także stały się widowniš cudu gospodarczego, którego symbolami były skutery Vespa, farby Fmilio Pucciego, karoseria Pininfariny, maszyny do szycia Necchiego i maszyny do pisania firmy Olivetti, wreszcie zaœ poranne powitanie płynšce z napędzajšcego odnowę przemysłu Mediolanu: Buon'lavoro! - Dob- rej pracy! Sukces de Gasperiego niewštpliwie przyczynił się do przetarcia drogi Adenauerowi. Obaj politycy oferowali rzeczywistš alternaty- wę wobec totalitarnego systemu rzšdów Qanujšcego w ich krajach w okresie międzywojennym. Adenauer mógł zostać kanclerzem w 1926 r. Uważał jednak, że nie odniesie sukcesu. RepubWca Weimar- ska i urzšd kanclerski nie cieszyły się wielkim prestiżem, a ówczesne problemy wydawały mu się nierozwišzywalne. Nie podzielał sym- pat dla przeważajšcych w Niemczech poglšdów. Nie był nadreńs- kim separatystš, lecz raczej federalistš - "geniusz niemiecki" nie cieszył się bynajmniej jego zaufaniem. "Niemcy to Belgowie cier- pišcy na megalomanię" - powtar Lał z uporem. Najgorsi byli Prusacy: "Prusak to Słowianin, który zapomniał, kim był jego dziadek". Zwykł mawiaE: "Gdy pocišg z Kolonii do Berlina prze- kracza Łabę, nie mogę dłużej spaE". W okresie weimarskim burmistr L Kolonii był nieoficjalnš głowš spoteanoœci niemieckich katolików - Adenauerowi to wystarczyło. Nie miał w sobie ani krzty niemieckiego nacjonalizmu, ani odrobiny szacunku dla państwa Bismarcka. Co dało ono niemieckim katolikom? Nic, prócz niesz- częœć Kulturkampfu. Hitler złożył go z uriędu 13 marca 1933 r. - udało mu się ujœE z życiem, choE mógł razem ze Schleicherem zostaE zamordowany pod pretekstem czystki zwišzanej z likwidacjš Ernsta R”hma. Adenauer uważał decyzję Hitlera o rozpoczęciu wojny za szaleństwo, był też pnekonany o nieuchronnej klęsce. Najmłodsza córka Adenauera, Libeth Werhahn, opowiadała, że cała rodzina modliła się o przegranš'5. Adenauer nie wierzył w niemiecki opór 776 i nie skariył się na politykę aliantów żšdajšcych bezwarunkowej kapitulacji Niemiec. Uważał jš za koniecznoœE. Powojenna kariera Adenauera dowodzi, że w poGtyce trzeba mieE szczęœcie. Kiedy Amerykanie zajęli Kolonię, miasto praktycz- nie prze,stało istnieE: liczba mieszkańców spadła z 750 tys. do 32 tys. Andr‚ Gide był tak przerażony widokiem ruin, że zażšdał natych- miast, aby go stamtšd odwieziono. Polityka personalna aliantów polegała na przywracaniu ur Lędów osobom, które je sprawowały, a zostały usunięte przez narodowych socjalistów. Tak więc Amery- kanie powierzyli Adenauerowi władzę nad miastem. W kilka miesięcy póŸniej, po włšczeniu Kolonii do strefy brytyjskiej, został w paŸdzierniku 1945 r. usunięty i wydalony z miasta - powodów tej decyzji nigdy nie udało się wyjaœnić w sposób zadowalajšcy'g. Brytyjczycy - pod rzšdami Partii Pracy - gdzie tylko było to moż- liwe, popierali socjaldemokratów. Administracja brytyjska wyobra- żała sobie, że Niemcy będš zjednoczone, rozbrojone i umiarkowa- nie socjalistyczne. Przemysł niemiecki miał zostać znacjonalizowany i odebrany ludziom pokroju Kruppa. Wydziały oœwiatowe i poli- tyczne brytyjskiego zarzšdu wojskowego obsadzone zostały urzęd- nikami o sympatiach socjalistycznych, którzy zadbali o to, by radio, agencja prasowa i gazety w rodzaju ## Die Welt## znalazły się w rękach niemieckich socjaldemokratów. Poparcie udzielone socjaldemokratom było pierwszym z wielu poważnych btędów brylyjskiej polityki zagranicznej w stosunku do Europy. Oznaczało ono, że pienišdze brytyjskie zaczęto przekazy- wać prcywódcy SPD - Kurtowi Schumacherowi. Był on ofiarš tragicznej przeszłoœci: miał jednš rękę, wkrótce zaœ amputowano mu nogę, a nieprzerwane cierpienia fizyczne uczyniły go człowie- kiem zgorzkniałym, porywczym, niecierpliwym, często też nieroz- sšdnym. Pod wieloma względami Schumacher był przeciwień- stwem Adenauera - pochodził z Prus, był protestantem, wierzył w silne państwo, w "wielkie Niemcy"". Nie chciał zrozumieE, że ziszczenie się jego wizji Niemiec uzależnione było od zgody Zwišz- ku Radzieckiego na zjednoczenie: na obszarze samych okrojonych stref zachodnich nie mogła się ona urzeczywistnić. Równie ważne było to, że Schumacher nie chciał dostrzec (podobnie jak Brytyj- czycy), że prawdziwš altecnatywš wobec Niemiec hitlerowskich, czymœ, co pozwoGłoby usunšE z organizmu truciznę, nie było od- tworzenie Niemiec bismarckowskich w oparciu o model socjalde- #okratyczny, ze wszechmocnym państwem paternalistycznym, leninowskim scentralizowanym zarzšdz#em, znacjonalizowanym przemysłem, potężnš biurokracjš w pruskim stylu oraz położe- niem nacisku na równoœć, unifonnizm i kolektywizm. Tę właœnie formułę wybrali Rosjanie dla Niemiec Wschodnich - jedynym jej rezultatem była zradykalizowana wersja państwa nazistowskiego, jakiej życzyłby sobie Goebbels (i Hitler w ostatnich latach życia). Prawdziwš antytezš narodowego socjalizmu był indywidualizm- spoteczeństwo, w którym porozumienia jednostek sš ważniejsze niż odgórne regulacje, w których popiera się rodzinę i przestrzega powszechnie zasady dobrowolnoœci. Niezachwianš wiarę w te wartoœci wyznawał Adenauer przez całe życie. Był członkiem, póŸniej zaœ głowš wielkiej rodziny, cha- rakteryzujšcej się bliskoœciš kontaktów i posiadajšcej liczne odga- łęzienia. Doszedł też do przekonania (podobnie jak uczyniły to miliony ludzi żyjšcych za żelaznš kurtynš), że tylko rodzina może zapewnić schronienie przed totalitarnš inwazjš. Można jš oczy- wiœcie całkowicie zniszczyć - Hitler wybił do nogi całe rody żydow- skie - ale nie można jej skorumpować i zdeprawować. Nawet jeœli utraci wielu swych członków, zwiera szeregi i reorganizuje się z nadzwyczajnš energiš, czego dowodzi prrykłƒd Żydów. Odpowie- dziš na zło totalitaryzmu było społeczeństwo, w którym punktem wyjœcia odbudowy była rodzina, a nie partia polityczna bšdŸ prog- ram ideologiczny. Twierdzenie Schumachera, jakoby koncepcje Adenauera miały doprowadzić do "restauracji" wszystkiego, co najgorsze w Niemczech, było jednš z wielu pomyłek historii. Trud- no sobie wyobrazić człowieka darzšcego mniejszš sympatiš stereo- typy myœlowe Niemców dominujšce ód lat szeœćdziesištych zeszłego stulecia. Gdyby Brytyjczycy pozostawili Adenaurowi władzę nad Kolo- niš, nie wszedłby on może nigdy na krajowš scenę politycznš. Zmusili go do tego, a władze sowieckie pomogły mu, wyłšczajšc z góry najgroŸniejszego konkurenta - Andreasa Hermesa. Latem i jesieniš 1945 r. ugrupowania chrzeœcijańsko-demokratyczne poja- wiły się w różnych częœciach Niemiec. Niewykluczone, że usunięcie Adenauera z urzędu burmistrza Kolon pomyœlane zostało w ten sposób, by mógł on przejšE kontrolę nad nowš Uniš Chrzeœcijań- sko-Demokratvcznš, nadajšc jej charakter zachodnioniemieckiej partii federalnej z największymi wptywami w okolicach Kolonii. Tak więc Adenauer stworzył organizm polityczny œciœle odpowiadajšcy 778 zasadniczym cechom powstajšcego wówczas państwa niemieckie- go's. Swoje cele zdef#miował po raz pierwszy w marcu 1946 r. Nowe państwo nie powinno dominować nad jednostkš. Wszystkim trzeba pozwolić na podejmowanie inicjatyw w każdej dziedzinie życia. Podstawš społeczeństwa niemieckiego należy uczynić etykę chrzeœ- cijańskš. Państwo ma mieć charakter federalny, powoh#jšc je do istnienia trzeba brać pod uwagę możGwoœci utworzenia Stanów Zjednoczonych Europy'e. Przemówienie, w którym powyisz# cele zostały zdefiniowane- jedno z najważniejszych w powojennej histor, gdyż wyznaczyło rzeczywisty poczštek powojennych Niemiec, w istocie zaœ całej polityki zachodnioeuropejskiej - wygłosił Adenauer na uniwersy- tecie w Kolon. W tym samym miejscu, dwadzieœcia siedem lat wczeœniej, w czerwcu 1918 r. wygłosił on inne ważne przemówienie, w którym stwierdził: Bez względu na to, jaki ostateczny kształt przyjmie traktat pokojowy, właœnie tu, nad Renem, na skrzyżowaniu starożyt- nych szlaków międzynarodowych, cywilizacja niemiecka i cywilizacja zachodnich demokracji spotkajš się w nadcho- dzšcych dziesięcioleciach. Jeżeli prawdziwe pojednanie po- między nimi okaże się niemożliwe. (...) Europa utraci raz na zawsze przywództwo nad œwiatem#. Owa szansa została zaprzepaszczona: przywództwo Europy skończyło się chyba nieodwracalnie. Celami możliwymi do osišg- nięcia zostały jednak stabilizacja i dobrobyt Europy. W 1919 r. Adenauer wysunšł koncepcję państwa obejmujšcego obszar Nad- renii i Zagłębia Ruhry; wchodzšcego w skład federacji niemieckiej. W lipcu 1946 r. Brytyjczycy utworzyli land obejmujšcy przemysłowš Nadrenię i rolniczš Westfalię; granice tego tworu pokrywały się niemal dokładnie z tymi, które w 1919 r. projektował Adenauer; zyskał on zatem idealne narzędzie, pozwalajšce na urzeczywistnie- nie jego planów - znów dopisało mu szczęœcie. Przez następne trzy lata Adenauer grał kartami mimowolnie wręczonymi mu przez Brytyjczyków i czynił to z wielkš finezjš. Był starym, doœwiadczonym, cierpliwym politykiem. Zachowywał się powœcišgliwie i z godnoœciš. Był elastyczny i opanowany - nigdy nie walił pięœciš w stół ani się nie płaszczył; miał sporo czaru, niekiedy zaœ dyskretnie schlebiał. Zapamiętał słowa Churchilla: "Niemcy rzucajš się zawsze albo do gardła, albo do stóp". Nie uczynił ani jednego, ani drugiego. Pewien minister brytyjski stwierdził, że Ade- 779 nauer "potraf# zachować dystans wobec Niemców", wiedział "ja- kie wady ich zgubiły'n'. Wypadki toczyły się po jego myœli. Im szczelniej Rosjanie zacišgali żelamš kurtynę, tym bardziej sprzymie- rzeni angażowali się w sprawę utworzenia państwa zachodnionie- mieckiego, jakiego sam pragnšł. Wykluczył możliwoœć uczynienia Berlina stolicš państwa: "Każdy, kto uczyni z Berlina nowš stolicę, stworzy nowe duchowe Prusy". "Stolicš moŸe być miasto, z którego okien otwiera się szeroko widok na zachód"#. Pierwszy kryzys berliński umocnił go w tym przekonaniu. Adenauer zablokował plany socjaldemokratów dšŸšcych do powszechnej nacjonalizacji przemysłu niemieckiego, cieszšce się poczštkowo poparciem Bry- tyjczyków. Odrzucajšc plan Marshalla dla Niemiec Wschodnich, Rosjanie wyœwiadczyli Adenauerowi podwójnš przyshigę; osłabili pozycję Jakuba Kaisera, zwišzanego z chrzeœcijańskimi demokra- tami przywódcy zwišzkowego i jego głównego rywala partyjnego, oraz umożliwili odrębny rozwój gospodarczy Niemiec Zachodnich, co było istotnym warunkiem wykonania długofalowvch planów Adenauera. Już w owym poczštkowym okresie wiedział on bo- wiem, że Francja nigdy nie zgodzi się na Stany Zjednoczone Eu- ropy, w skład któcych wchodziłyby prr.ede wszystkim Niemcy dyspo- nujšce jednolitš bazš przemysłowš i zamieszkane przez 80 mln ludzi. Prawdziwymi twórcami Niemiec Adenauera byli więc Rosja- nie, prowadzšcy politykę zachowania podziału Niemiec. Kolejne ich posunięcia w latach 1947-1948, powodujšce nasilenie zimnej wojny, przyœpieszyły powstanie państwa zachodnioniemieckiego. Adenauer popierał werbalnie ideę zjednoczenia - wówczas i w latach póŸniejszych - wypadało to bowiem czynić każdemu Niemcowi. W rzeczywistoœci jednak chciał zachować ich podział, a Rosjanie zrobili to za niego. Największym uœmiechem losu było dla Adenauera to, że ob- jšwszy urzšd przewodniczšcego Rady Parlamentarnej zyskał moż- –woœć ułożenia własnej konstytucji. Poœwięcił temu mnóstwo czasu i wysiłku, czego ostatecznym produktem była jedna z najlepszych konstytucji czasów nowożytnych, umiejętnie zapewniajšca równo- wagę pomiędzy dostatecznie zabezpieczonš władzš kanclerza a gwarancjami umożliwiajšcymi sprawne funkcjonowanie poszcze- gólnych federacji. W porównaniu z konstytucjš weimarskš było to arcydzieło. Przed pierwszymi wyborami, wyznaczonymi na dzień 14 sierpnia 1949 r., Adenauer sprzymierzył się z profesorem Lud- wigiem Erhardem, szefem Dwustrefowej Rady Gospodarczej. Wyz- 780 nawana przezeń f#rlozofia gospodarcza - oparta na niskich taryfacb celnych, wolnym handlu, tanim imporcie i wysokim eksporcie- komponowała się doskonale z filozofiš politycznš Adenauera, w # istocie zaœ zaczęła dawaE rezultaty już w lecie 1949 r. Brytyjczycy, # którzy mylili się do samego końca, spodziewali się łatwego zwy- ' cięstwa socjaldemokratów. W rzeczywistoœci CDU zdobyło 7 mln 360 tys., podczas gdy socjaliœci mniej niż 7 mln głosów, a Adenauer- odrzucajšc projekt sformowania rzšdu koaGcyjnego bez zastoso- wania klucza partyjnego - mógł użyE argumentu, że aż 13 mln Niemców głosowało za wolnš przedsiębiorczoœciš, czyli za koncep- cjš Erharda, a tylko 8 mln za nacjonalizacjš. W wyniku wyborów Adenauer uzyskał pełnš kontrolę nad swojš partiš (i nad Erhar- dem). Zapewniajšc sobie urzšd kanclerza i formujšc własny rršd postšpił w sposób arbitralny, by nie powiedzieE - despotyczny. Oznajmił, że zgodnie z sugestiš lekarzy będzie sprawował władzę tylko przez dwa lata#. Rzšdził przez lat czternaœcie. Wybory sierp- niowe były zatem jednym z kluczowych wydarzeń ery powojennej. Rzšd sformowany przez SPD - ze swym ówczesnym programem i fzlozofiš gospodarczš - z pewnoœciš nie byłby w stanie doprowadzić do niemieckiego Tirutschaftwunder Niezbędnym jego warunkiem była koalicja Adenauer-Erhard. Gdy w 1969 r. SPD zdobyło osta- tecznie władzę, partia ta zdšżyła już odrzucić marksowskš ideę własnoœci kolektywnej, przejmujšc w efekcie erhardowskš filozofię wolnego rynku. Na korzyœE Adenauera działała jeszcze jedna istotna okolicz- noœć, znów za sprawš Brytyjczyków. Hitler zlikwidował całkowicie niemiecki ruch zwišzkowy, a Brytyjczycy uważali, że jego odtwo- rzenie ma kluczowe znaczenie dla przyszłoœci demokracji w Niem- czech, toteż popierali tworzenie zwišzków zawodowych na długo przed zezwoleniem na powotywanie partii politycznych. Swego poparcia udzielili przywódcy nadreńskich metalowców, Hansowi Boecklerowi, który wyznawał ideę stworzenia jednego wielkiego zwišzku zawodowego, co było osobliwš koncepcjš syndykalistycz- nš jeszcze sprzed roku 1914. Brytyjczycy wysłali do Niemiec Willa Lawthera, przewodniczšcego zwišzku górników, oraz Jacka Tan- nera ze zwišzków mechaników, by nakłonili Boeckera do tworienia zwišzków reprezentujšcych poszczególne gałęzie ptzemysłu. W wyniku owego dyktatu, który normalny rozwój wypadków by unie- możliwił, otriymały Niemcy udoskonalonš wersję brytyjskiego mo- delu zwišzków zawodowych, wolnš od wszystkich jego słaboœci, 781 #alii, sprzecznoœci i nieudolnoœci. Na mocy bezprecedensowe- # w dziejach aktu samobójczej hojnoœci, struktura ruchu zwišzko- #go zaprojektowana z myœlš o potrzebach nowoczesnego prze- m##Z, której mimo trwajšcych ponad pół wieku usiłowań nie udało # uneczywistnić w Wielkiej Brytan na bazie mechanizmu demo- y#tycznej konsultacji, została priekazanagratis głównemu jej kon- )#urentowi w dziedzinie gospodarczej. Utwor Lonych zostało szesnaœcie zwišzków, do których należeli ###cy przemysłowi. Zwišzki te weszły w skład jednej federacji DGB (Deu#c#r Gewerkschaftsbund). W wyniku nacisków Brytyj- #yków DGB otriymało nie tylko konstytucyjnie gwarantowane prawo ekspulsji, lecz także prawo do pobierania ustalonego pro- centu składek, wpłacanych priez wszystkich zwišzkowców, co umożliwiło zgromadzenie ogromnych rezerw finansowych, stojš- cych do dyspozycji poszczególnych zwišzków (w przypadku strajku istniał obowišzek korzystania z owych zasobów). Strajk można było ogłosiE, pod warunkiem że opowiedziało się za nim - w tajnym głosowaniu - 75% zwišzkowców, z tym że DGB dysponowało i tak prawem weta2'. Strajki z powodów politycznych były zakazane, podobnie jak wszelkie organiczne powišzania pomiędzy zwišzkami a ruchami politycznymi. W ten sposób Niemcy Zach#nie zostały wyposażone w najsprawniej działajšcš strukturę ruchu zwišzkowe- go, nie majšcš sobie równych w żadnych innych krajach uprzemys- łowionych, a ponadto pozbawionš konkurencyjnych federacji (jak w Stanach Zjednoczonych), podziałów wyznaniowo-marksistows- kich (jak we Włoszech lub Francji), zwišzków politycznych (jak w Wielkiej Brytanii), przede wszystkim zaœ - zwišzków branżowych, tego katastrofalnego w skutkach reliktu wczesnej fazy uprzemys- łowienia, stanowišcego głównš instytucjonalnš barierę wzrostu produkcji. Adenauer umiejętnie wyzyskał możliwoœci zawarte w tym po- darunku otriymanym od Brytyjczyków. Boeckler, wvbrany pierw- szym priewodniczšcym DGB w paŸdzierniku 1949 r., w okresie póŸniejszym sprawujšcy za# w federacji rišdy iœcie dyktatorskie, wszedł w skład rady miejskiej Kolon. Nowy kanclerz uczynił go- obok Erharda - współarchitektem swej pofityki sp#ecznej i gospo- darczej. Priekonał Boecklera do rezygnacji z hasła własnoœci ko- lektywnej i zastšpienia jej koncepcjš M–bestimmung (partnerstwa œwiata pracy i kapitału) oraz politykš wysokich wynagrodzeń opar- tych na porozumieniach dotyczšcych zasad wydajnej produkcji#. 782 Adenauer prreprowadził w 1951 r. ustawodawstwo partnerskie w Bundestagu (przy poparciu SPD), ryzykujšc stratę władzy przez swš koalicję. Rok ten przyniósł mu jednak spore ko# poGty#e i ekonomiczne. Już w rok póŸniej Niemcy były krajem dostatecznie zamożnym, by Adenauer mógł przebudowaE system ubezpieczeń socjalnych w sposób gwarantujšcy osišgnięcie większych celów niż stawiała sobie poGtyka SPD#. W polowie lat pięEdziesištych nie- miecki œwiat pracy zaaprobował zasadniczo tę odpo Gtycznionš linię postępowania, opartš na zasadzie wysokich zysków, wysokich za- robków i prem, wydajnej produkcji, wspaniałym systemie ochrony socjalnej oraz udziale w ciałach decyzyjnych. Wskutek owego pro- cesu wygasła zupełnie w Niemczech Zachodnich walka klasowa, a jednš z konsekwencji jej zaniku było odrzucenie przez socjalde- mokratów wyznawanej przez nich poczštkowo filozofti marksis- towskiej (1959 r.). Adenauer należał do najbardziej utalentowanych wspótczes- nych mężów stanu, to on odniósł największe sukcesy w najnowszej histor Niemiec. W okresie sprawowania przezeń urzędu kancler La rzeczywisty dochód narodowy zwiększył się w Niemczech trzykrot- nie. W 1953 r. zdobył większoœE miejsc w Bundestagu, a w 1957 r., kiedy to waluta niemiecka stała się najsilniejszš w Europie, oddano na niego absolutnš większoœE głosów. Stworzył niemal niepodwa- żalny fundament demokracji w Niemczech, przywracajšc temu krajowi miejsce wœród cywilizowanych potęg, a także czynišc z systemu demokratycznego filar prawowitych rzšdów. Nie dokonał- by tego wszystkiego, gdyby nie silna domieszka autentycznego idealizmu i obfite zasoby cynicznego sprytu, jakie go cechowały. Erhard uważał, że charakteryzowała go pogarda dla rodzaju ludz- kiego, Menschenverachtung. Należałoby raczej mówić o przenikli- wej wiedzy na temat ludzkich słaboœci, a zwłaszcza wad charakteru niemieckiego. Osobiœcie nadzorował wystrój sali obrad w nowym Bundestagu, która jemu zawdzięcza swój efektowny wyglšd, nasu- wajšcy na myœl Juliusza Cezara w inscenizacji Maxa Reinhardta- kałamarze i pulpity polecił pr LyœrubowaE, by nie dopuœciE do chu- ligaństwa. Mimo to dochodziło do scen gorszšcych, wywołujšcych tym większy niesmak, że sam Adenauer był uosobieniem spokoju, godnoœci i dojrzałoœci, choE dzielił z Calvinem Coolidgem osobliwš skłonnoœć do żartów, polegajšcych na przykład na chowaniu drew- nianego kloca, z którego przemawiał do deputowanych przysadzisty doktor Eugen Ger$tenmaier, przewodniczšcy Bundetagu. Adenauer uważał, że Niemcom nie można ufaE - ani pojedynczo ani zbioro- wo. Szpiegował swoich ministrów i przyłapawszy jednego z nich w paryskim zamtuzie, nie dopuœcił go do urzędu ministra spraw zagranicznych#. Sympatiš nie darzył prawie nikogo, prócz człon- ków własnej rodziny. Jego najbliższym wspólpracownikiem był dr Hans Globke, współtwórca Ustaw Norymberskich, który kierował urzędem kanclerskim oraz prywatnym wywiadem Adenauera. "Kto wie - żartował Adenauer - co może się kryć w sejfie pana Globke- go?"# Sšdził, że demokratyczni mężowie stanu powinni być inteli- gentniejsi i lepiej poinformowani niż ich totalitarni rywale. Uważał także, że Niemcom można ufaE jedynie wtedy, gdy się ujmie ich w żelazne ramy absolutnej praworzšdnoœci, takiej, która by budziła lęk nawet samego państwa. Całkiem możliwe, że fakt, iż stworzył takie ramy, okaże się na dłuższš metę głównym wkładem, jaki wniósł on do niemieckiej kultury politycznej. Nic innego, jak właœnie to, że przywódcy sowieccy - podobnie jak Hitler - żywili nienawiœć i żartowafi sobie z prawa, powodowało, że Adenauer tak nieugięcie sprzeciwiał się wszelkim transakcjom z nimi, które nie posiadałyby zabezpieczeń i nie podlegały kontroli w najdrobniejszych szczegółach. Powtarzał niejednokrotnie, że podczas wojny i po jej zakończeniu reżim sowiecki zagarnšł tery- toria o powierzchni 500 tys. mil kwadratowych, co czyniło z ZSRR jedyne mocarstwo prowadzšce nadal politykę ekspansjonistycznš. Na przestrzeni z górš czterdziestu lat Sowiety złamały lub wypo- wiedziały 45 z 58 podpisanych przez siebie traktatóvt#. Nalegajšc na sprawdzenie r Leczywistych zamiarów sowieckich, odrzucił wy- sunięte przez ZSRR w latach 1952,1955 i 1959 propozycje "zjed- noczeniowe" jako szalbiercze. Nie potrafił zapomnieć, że w głębi sowieckiej Rosji przepadło 1 mln 150 tys. niemieckich jeńców wojennych, spoœród których znany był los zaledwie 9628, uznanych za "zbrodniarzy wojennych"#. Toteż wszelkimi sposobami starał się przekonać Niemców, żeby szukali schronienia na Zachodzie, gdzie mógł im zapewniE ochronę prawa, wolnoœć i pracę. Po rewolcie robotników wschodnioniemieckich w czerwcu 1953 r. stłumionej bezlitoœnie przez Czerwonš Armię, przywódcy sowieccy spro- wadzili komunistyczny reżim Waltera Ulbrichta do roli zupełnego satelity. Reżim ów radził sobie kiepsko, a oparta na zachęcaniu do ucieczki polityka Adenauera œmiertelnie go wykrwawiła; w lipcu 1961 r. liczba uchodŸców sięgała tysišca dziennie Dnia 13 sierpnia tegoż roku Ulbricht - za zgodš Sowietów - rozp#czšł budowę muru 784 berlińskiego. Było to posunięcie bezprawne - Truman czy Eisen- hower z pewnoœciš by mur zburzyli. Jednakże pod r Lšdami słabego prezydenta Johna Kennedy'ego ów fait accompli, jakim był mur, został zaakceptowany. Adenauer nie mógł nic na to poradziE, ponieważ Berlin był wyłšczony spod jego jurysdykcji i pozostawał pod kontrolš czterech sprzymierzonych mocarstw. Pod koniec życia obserwował więc ze smutkiem, jak naplyw uchodŸców został zahamowany, a mur ocalił gospodarkę wschodnioniemieckš, która z przygniatajšcego ciężaru zamieniała się w cennš zdobycz Sowie- tów, stajšc się jedynym godnym warsztatem produkcyjnym w so- cjalistycznym bloku. W owej chwili dzieło Adenauera zostało jednak już zakończone. Zespolił on bowiem Niemcy Zachodnie z kulturš i dziedzictwem Zachodu pod względem ekonomicznym, militarnym i politycznym, i to tak œciœle oraz trwale, jak na to mogła pozwolić inwencja pojedynczego człowieka. Na tym też polegał prawdziwy idealizm kompensujšcy prowadzonš przezeń Realpolitik. Adenauer był pierwszym niemieckim mężem stanu, który interesom Europy przy- znał pierwszeństwo pned interesami Niemiec. To może prawda, że - jak się wyraził jeden z jego krytyków - był on "dobrym Europej- czykiem, ale złym Niemcem"3'. W tym właœnie sensie Adenauer chciał być "złym Niemcem"; sposób, w jaki go opisał profesor Kallmann, wywolał jego oburzenie, gdyż - jak się sam wyraził- przedstawił go jako "zwykłego Huna". Uważał, że zjednoczenia Niemiec nie można osišgnšć za cenę, jakš gotowi byli zaplacić Niemcy czy Zachód. Dowodem na to, że miał słusznoœć, było nie- powodzenie jego następców usiłujšcych w cišgu ponad dwudziestu lat osišgnšć inny rezultat. Celem osišgalnym okazała się natomiast integracja z Zachodem i cel ów Adenauer osišgnšł. W tym przypad- ku dopisało mu szczęœcie. Na sposób bardziej intelektualny niż emocjonalny pojmował on, że przyszłoœć Niemiec wišże się z Fran- cjš. Francji nie darzył szczególnš sympatiš ani nie gustował w kulturze francuskiej; wiedział o tym kraju bardzo niewiele i do siedemdziesištego roku życia odwiedził go tylko raz, by wzišć udział w dwudniowych obradach. Jak zawsze jednak zapatrywał się na fakty polityczne w sposób realistyczny: "Nie może być polityki europejskiej bez - albo przeciw Francji, tak jak nie może być europejskiej polityki bez - albo przeciw Niemcom"#. Partnerem we Francji, na którego współpracę liczył Adenauer, był Robert Schuman - człowiek majšcy wiele wspólnego z nim 785 #cmym i z de Gasperim. Pochodził z I,otaryngii, a jego ojczystym językiem był niemiecki. Aż do 1919 r., a osišgnšłjuż wówczas wiek œredni, nie posiadał nawet francuskiego obywatelstwa. Adenauer uważał go za poddanego króla Lotara, wnuka Karola Wielkiego, władajšcego tak zwanym "œrednim królestwem", do którego nale- żały ongiœ Lotaryngia i Kolonia. Dnia 9 maja 1950 r. Adenauer przedstawił Schumanowi pomysł utwotzenia europejskiego kartelu węgla i stali, który miał się stać zalšżkiem Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej. Schumanowi trzeba przypisać ostateczne rozwišza- nie - w paŸdzierniku 1950 r. - marginalnego, lecz emocjonalnie ważkiego problemu Saary. Schuman był jednak za mało typowym Francuzem, by mógł "doprowadzić" Francję do owych jeszcze bardziej emocjonujšcych planów, z jakimi nosił się Adenauer. W latach I wojny œwiatowej Schuman służył w armii niemieckiej w randze sierżanta. Francuzi mawiali, że L,otaryńczykowi można wy- baczyć to, iż był u NiemcSw s#eregowcem, a nawet podoficerem, bo akurat tam się urodził, ale dojœcie do rangi oficerskiej było dla nich dowodem gorliwoœci. Tak czy inaczej, IV Republika nie mogła odrodzić Francji; była tak słaba, że nie mogła wydać nic trwałego. Żeby Francja mogła uœcisnšć się z Niemcami, potrzeba jej było wiary w siebie samš, zrodzonej z odnowionej siły; potrzebny był jej także człowiek i r Lšdy symbolizujšce owš odzyskanš ufnoœć. Wielkie szczęœcie Adenauera polegało na tym, że żył dostatecznie długo, by móc czerpać korzyœci z triumfalnego powrotu do władzy de Gaulle'a i z narodzin V Republiki. Odrodzenie się Francji, jakie nastšpiło w latach sz‚œćdziesiš- tych i siedemdziesi'štych, stanowi jedno z najbardziej zdumiewajš- cych zjawisk najnowszej historii. W latach tczydziestych - jak widzieliœmy - wydawało się to absolutnie nieosišgalne. Droga zaœ, która do tego prowadziła, była złożona i paradoksalna. III Repub- lika w swej ostatniej fazie była ucieleœnieniem ideału "małe jest piękne"; spadajšca liczba ludnoœci, niska produkcja, mała wydaj- noœć, niski poziom inwestycji, wynagrodzeń i spożycia; graniczšcy z uwielbieniem kult "małego człowieka", małej fabryczki, małego gospodarstwa rolnego, małego miasteczka. III Republika była mar- twa jeszcze przed klęskš, jakš zadali jej Niemcy, i rozsypała się w proch latem 1940 r. Warto uœwiadomić sobie, że Vichy stanowiło poczštek procesu ozdrowienia, gdyż stworzyli je nie tylko francus- cy faszyœci i kolaboranci, lecz także wszyscy ci, którzy ubolewali nad zgniliznš i niewydolnoœciš jej poprzedniczki. P‚tain mógł się skłaniać ku poglšdom archaicznym, jak bowiem sam powiedział: "Francja nigdy nie odzyska wielkoœci, chyba że u wrót naszych wiosek cozlegnie się wycie wilków"#. Wiele jednak spoœród osób zajmujšcych kluczowe stanowiska we władzach Vichy należało do radykalnych zwolenników modernizacji. Pod przewodem Jeana Coutrota, założyciela Oœrodka Badań Ekonomicznych przy Ecole Polytechnique (1930 r.), za czasów Vichy doszło do głosu nowe pokolenie technokratów. Należeli do niego minister produkcji przemysłowej Bichelonne, Henri Culman, główny teoretyk ekono- miczny Vichy, Jacques Rueff, doradca Lavala z 1934 r., póŸniej zaœ de Gaulle'a, Roland Boris, postać wpływowa również za czasów de Gaulle'a (i Pierre MendŠs-France'a), oraz Pierre Mass‚, póŸ- niejszy komisarz do spraw planowania w V Republice#. W rzeczy samej, pomimo cechujšcych Francję Vichy sprzecz- noœci, zaprzaństw i chaosu, była ona - przez sam fakt obalenia istniejšcego wczeœniej porzšdku - okresem eksperymentu i ryzyka. Dobroczynne tego skutki odczuło między innymi młodsze pokole- nie dynamicznych rolników francuskich, będšcych pierwowzorem owych farmerów nowego typu, którym tak znakomicie powiodło się dzięki EWG. Po raz pierwszy wieœniacy zainteresowali się modernizacjš i wydajnoœciš#. Wprowadzono w życie system pót- dobrowolnego planowania ("planowania wskaŸnikowego") będšcego tworem instytucji o nazwie Commrssariat G‚n‚rale du Plan. Za rzšdów Vichy urzeczywistniono koncepcję finansowania z podatków zasiłków rodzinnych. Jej autorem (1932 r.) był demog- raf Adolphe Landry, pragnšcy podnieœć wskaŸnik urodzeń. W czasach Vichy po raz pierwszy od ponad stu )at liczba urodzeń zaczęła istotnie wzrastać. Efekt psychologiczny był ogromny. Vichy było zafascynowane młodzieżš; przejęło ten szał od Niemiec. Wydawało na kształcenie więcej niż III Republika. Vichy udało się spopularyzować sport we Francji, zwłaszcza piłkę nożnš: w 1939 r. 5yło we Francji tylko trzydziestu zawodowych piłkarzy, w 1943 r. ich liczba zwiększyła się dziesięciokrotnie#. Jednš z najbardziej uderzajšcych cech Vichy stanowiły tak zwane "młodzieżowe war- sztaty pracy" (Chantiers de la Jeunesse), kładšce szczególny nacisk na wykształcenie techniczne, którego przedtem brakowało. Celem 5yło odmłodzenie Francji. Jak powiedział p‚tainowski minister informacji, Paul Marion: "#zięki nam Francja kempingów, sportu, potańcówek, podróży i zbiorowych wędrówek zmiecie Francję aperitifów, palarni tytoniu, partyjnych zjazdów i dh,giego trawie- #a"3'. Przepowiednia ta w znacznym stopniu się spełniła. Znaczna częœE osišgnięć Vichy zniknęła pod gruzami. Do #przepaszczenia dorobku Vichy przyczyniły się również podziały, j#e wystšpiły wœród Francuzów po upadku rzšdów faszystows- kich. We francuskim ruchu oporu działało około 170 tys. ludzi, #ęcej, bo 190 tys. oskarżono o kolaborację; okoto 100 tys. posłano do więzień. Do dziœ nie wiadomo, ilu Francuzów zamordowano w 1944 r., udokumentowanych przypadków zebrano 4,5 tys.# Komu- niœci, którzy w istocie sprzeciwiali się wojnie w latach 1939-1940, skorzystali ogromnie na wydarzeniach 1944 c., ponieważ udało im się wówczas wymordować większoœć swych przeciwników. Sami nazwali się "partiš rozstrzelanych" twierdzšc, jakoby naziœci i zwolennicy reżimu Vichy zamordowali 75 tys. komunistów-patrio- tów. Lecz przedstawiona oficjalnie na procesach norymberskich całkowita liczba zabitych podczas okupacji wynosiła zaledwie 29 660 osób, a komuniœci potrafili wymienić nazwiska nie więcej niż 176 "bohaterów" part komunistycznej#. W rzeczywistoœci czotowi komuniœci składali dobrowolnie zeznania obcišżajšce przywódców socjalistycznych na procesie w Riom, a organ part ##LHumanit‚" protestował przeciwko zwolnieniu przeciwników nazizmu z wię- zień Vichy#. W odróżnieniu od innych part, komuniœci nie usunęli nigdy ze swych szeregów kolaborantów, gdyż trzeba by było do nich zaliczyć samego przywódcę partii, Maurice'a Thoceza. W latach 1944-1945 pozbyli się oni jedynie tych, którzy w okresie 1939-1940 nie podporzšdkowali się linii Stalina i walczyli z nazistami. Mimo to francuska partia komunistyczna, dzięki swemu poniewczasie zgłoszonemu entuzjastycznemu akcesowi do Ruchu Oporu, wyszła z wojny jako zdecydowanie najbogatsza i najlepiej zorganizowana, pod wieloma zaœ względami najpotężniejsza ze wszystkich ugrupo- wań politycznych w tym kraju. Liczba głosów oddanych na komu- nistów wzrosła z 1,5 mln w 1936 r. do ponad 5 mln w 1945 r. i 5,5 mln w 1946 r. Proces ten trwał niepr Lerwanie aż do 1949 r., pod koniec zaœ lat czterdziestych liczbajej członków wyniosła 900 tys. Francus- ka partia komunistyczna była do cna stalinowska, takš też pozos- tała po œmierci Stalina. Poddana została systematycznej deprawacji intelektualnej i moralnej pr Lez Maurice'a Thoreza, stanowišcego klasyczny pr Lykład zawodowego polityka XX wieku. Thorez już w dwudziestym tr Lecim roku życia był pełnoetatowym funkcjona- 788 riuszem partyjnym i nigdy nic innego nie robił, pozostajšc do samej œmierƒ na usługach Moskwy". Elektorat partyjny zamknšł w swois- tym getcie, oddzielajšc go od reszty społeczeństwa żelaznymi kur- tynami, wskutek czego partia komunistyczna tworzyła swego rodzaju państwo w państwie, dysponujšce własnš prasš, sztukami teatralny- mi, powieœciami, wierszami, magazynami kobiecymi, komiksami dla dzieci, ksišżkami kucharskimi i kalendarzami d)a rolników#. Istnienie potężnej, ajednoczęœnie nieprcejednanej part, lojal- nej przede wszystkim wobec obcego mocarstwa, przedstawiało niemal nierozwišzywalny problem dla rzšdzšcych państwem. De Gaulle, który - jak się wyraził - "wycišgnšł Francję z rynsztoka" stwierdził, że nie mógłby żadnego z trzech "wielkich" ministerstw powierzyć wchodzšcym w skład koalicji rzšdowej komunistom. Przemawiajšc przez radio oœwiadczył, że nie może "przyznać im żadnego z trzech stanowisk, na których okreœla się kształt polityki zagranicznej - w dyplomacji, będšcej jej wyrazem. w armii, udzie- lajšcej jej wsparcia, oraz w osłaniajšcej jš policji"#. Niemożnoœć zagwarantowania dyktowanego interesem naro- dowym, a nie ideologiš partyjnš, podejœcia do zagadnienia obrony doprowadziła do jego ustšpienia w styczniu 1946 r. W rezultacie de Gaulle nie odegrał bezpoœrednio żadnej roli w przygotowaniu nowej konstytucji, która była dziełem przede wszvstkim komunis- tów i socjalistów. Następstwa były tragiczne. Odtšd Francja prze- stała być monarchiš z Bożej łaski, okazała się niezdolna do zaprojektowania konstytucji godzšcej ze sobš rQszczenia władz centralnych z prawami reprezentantów spoteczeństwa; kluczyła więc pomiędzy dyktaturš a chaosem, czego,odbiciem było przesu- wanie się punktu ciężkoœci w kolejnych konstytucjach w jednš lub drugš stronę. Wszystkie dotychczasowe konstytucje - a było ich dwanaœcie - nie zdały egzaminu. Konstytucja III Republiki, pocho- dzšca z 1875 r., uchwalona została większoœciš jednego głosu w Zgromadzeniu, złożonym głównie z monarchistów, którzy nie byli w stanie porozumieć się co do tego, kto ma być królem. Jej chwiejne rzšdy trwały szeœćdziesišt pięć lat, lecz zakończyły się całkowitym fiaskiem, a połowa narodu nigdy jej w głębi ducha nie zaakcepto- wała. To było jednš z przyczyn, dla których Vichy powitano z takim entuzjazmem. P‚tainowi powier Lono ułożenie nowej konstytucji, czego (podobniejak Hitler) nigdy nie zrobił. De Gaulle miałwłasnš koncepcję - opartš na silnej władzy prezydenckiej, której zarys 789 przedstawił w przemówieniu wygłoszonym w Bayeux ("konstytucja z Bayeux") w czerwcu 1946 r. Projektu tego nie poddano nigdy pod głosowanie. Pierwszy projekt konstytucji N Republiki, przedstawiony pr Lez komunistów i socjalistów, został odrzucony w referendum. Francuzi zaaprobowali ostatecznie jego zmodyfikowanš wersję, któr3 uzyskała niechętne poparcie part umiarkowanych katoli- ków (MRP), ale głosowało na niš jedynie 9 mln ludzi, mniej niż na wersję wczeœniejszš. Ponad 8 mln głosowało przeciw, a 8,5 mln wstrzymało się od głosu, dajšc wyraz swej dezaprobaty'". Owš utwor Lonš w poœpiechu, pod presjš uciekajšcego czasu i wœród zajadłych sporów, konstytucję należy uznać za jednš z najgorszych, jakie narzucono wielkiemu i inteligentnemu narodowi francuskie- mu. Okropny był nawet język jej sformułowań. Częœć klauzul przeczyła sobie wzajemnie, inne były tak zawiłe, że właœciwie niez- rozumiałe. Niektóre szczegóty po prostu usunięto. Całych rozdzia- łów (o Wspólnocie Francuskiej i "wspólnotach lokalnych") nie wprowadzono nigdy w życie. Niektóre procedury, na przykład sposób tworzenia rzšdu, uzyskiwania wotum zaufania czy rozwiš- zywania parlamentu, okazały się praktycznie nieprzydatne. Kon- stytucja zawierała tyle mętnych kompromisów, że nie podobała się nawet własnym orędownikom#. Do wad odziedziczonych po cha- osie III Republiki dotšczyły nowe. Tworzenie konstytucji nie jest zadaniem wdzięcznym, analiza treœci odsłania mało ciekawš stronę dziejów. Jednakże konstytucje sš ważne. Republika Weimarska upadła, albowiem miała nieudanš konstytucję. Republice Federalnej powiodło się, ponieważ Adena- uer wyposażył jš w umiejętnie wyważony fundament. Konstytucja IV Republiki zmieniła Francję w scenę tego, co de Craulle nazwał pogardliwie "baletem partyjnym". Wskutek obowišzujšcego w niej systemu reprezentaqi proporqonalnej żadna partia nie mogła utwo- rzyćjednolitego rzšdu. Prezydent był tylko trybikiem, premier n#iał z reguły bardzo ograniczone możliwoœci działania, często zaœ w ogóle się nie liczył. System koalicji, które ulega cišgłym przetaso- waniom, wykluczał cišgłoœE i stabilnoœć rzšdzenia, pczede wszyst- kim ogromnie utrudniał podejmowanie ważnych decyzji, zwłaszcza tych niepopularnych, którym sprzeciwiały się potężne lobby mię- dzypartyjne, głównie kolonialne. Czynniki rzšdzšce IV Republikš nieprzypadkowo dryfowały ku niemożliwej do wygrania wojnie w Indochinach, zakończonej kapitulacjš w Dien Bien Phu w 1954 r.; 790 791 nieprzypadkowo też cztery lata póŸniej ubolewały nad utratš 1'Al- w#ne - zdolnoœE do inspirowania oraz przewodzenia młodzieży. g‚riefran‡aise. Dziećmi de Gaulle'a byli gaulliœci, Monneta - eurokraci. Dwunastu lat IV Republiki nie można jednak uznać za okres Stworzony przez Monneta system "planowania wskaŸnikowe- całkowicie zmarnowany. Zapoczštkowana za czasów Vichy rewo- go" był jednym z głównych osišgnięć IV Republiki. Żeby jednak lucja techniczna trwała nadal. Jej tempo uległo nawet przyœpiesze- mógł odnieœć w pełni skutek, potrzebna była stabilizacja politycz- niu, głównie dzięki wysiłkom jednego przedsiębiorczego entuzjas- na, pozwalajšca zapewnić silnš pozycję waluty i podjšć pewne ty - Jeana Monneta. Jego rodzina posiadała małš wytwórnię ko- nieprzyjemne, lecz zasadnicze decyzje wpływajšce na położenie niaku, bardzo staroœwieckš i typowo francuskš, co nie przeszka- sQorych grup ludnoœci. Tego IV Republika nie była w stanie zagwa- dzało jej eksportowaE swych wyrobów do wielu krajów œwiata, rantować. Monnet zainicjował również działalnoœć Europejskiej dzięki czemu jej właœciciele mieli szersze międzynarodowe hory- Wspólnoty Gospodarczej, choć to nie on jš wymyœlił. Jako unia zonty. Monnet zaczšł prowadzić interesy za granicš już jako szes- celna (jej zasadnicza cecha) wspólnota posiadała długš historię. nastoletni młodzieniec, zajmujšc się głównie handlowymi operacja- pruska zewnętrzna taryfa celna z 1818 r., przekształcona w 1834 r. mi bankowymi oraz pożyczkami państwowymi, prawie całš wielkš w Zollverein (unię celnš), stała się podstawš zjednoczenia Niemiec, wojnę spędził jednak w biurze Etienne'a Clementela, ministra osišgniętego ostatecznie w 1871 r. Praktyka zdawała się dowodzić, handlu, pierwszego Francuza, który uważał, że rzšd powinien że wspólne taryfy celne stanowiš najpewniejszš drogę do jednoœci pomagać w planowaniu przedsiębiorstwom kapitalistycznym oraz politycznej. Luksemburg, będšcy pierwotnie państwem członkows- że "narody demokratyczne" (miał na myœli Europę Zachodniš i kim Zollverein, podpisał w 1921 r. umowę z Belgiš dotyczšcš Amerykę) powinny utworzyć unię gospodarczš#. Podczas II wojny wspólnego cła i wyrównania płatnoœci. Po II wojnie œwiatowej œwiatowej oddał on ogromne usługi zajmujšc się koordynowaniem porozumienie to zostało rozszerzone na Holandię. Dnia 1 stycznia produkcji zbrojeniowej sprzymierzonych, nic więc dziwnego, że de 1949 r. rozpoczšł się proces "harmonizacji" taryf wewnętrznych. Gaulle powierzył mu kierownictwo odbudowv zniszczonej gospo- Zamysłem Monneta było poszerzenie formuły Beneluxu o trzy darki francuskiej. Monnet zorganizował Comm#sariat Gen‚ral du główne potęgi Europy Zachodniej (wliczał do nich Wielkš Bryta- Plan, na bazie którego przystšpił do tworzenia pierwszych instytucji nię), przy czym punktem wyjœcia miały być stal i węgiel. Niemieccy przyszłej Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej. Należał do owego przyjaciele Monneta zapoznali z tš koncepcjš Adenauera, który rzadkiego gatunku ludzi wybitnych, idealistów o żarliwych przeko- zastrzegłszy się, iż nie ogarnia szczególów ekonomicznych projek- naniach, którzy nie wierzyli w ideologię. Uważał, że w dziedzinie tu, uznał jego istotne znaczenie polityczne. Podpisanie w kwietniu przemysłu sprawdza się tylko takie planowanie, które opiera się na 1951 r. układu paryskiego przez kraje Beneluxu, Francję, Niemcy i Qerswazji i aprobacie. Machina planistyczna była dla niego jedynie Włochy dało poczštek wspólnemu rynkowi węgla i wyrobów hutni- sposobem wytyczania ogólnych ram produkcji. Celem planowania czyeh. W szeœć lat póŸniej, 25 marca 1957 r., wspomniana szóstka i planistów powinno być stworzenie oQtymalnych warunków dla zawarła traktat rzymski, tworzšc w ten sposób powszechny wspólny współzawodnictwa, a nie utopii. Umożliwienie współdziałania in- rynek, czemu towarzyszyło przyjęcie projektów zagranicznych i telektualnego, a nie wydawanie poleceń. Planowanie miało być wewnętrznych taryf celnych, zniesienie wszelkich ograniczeń prze- właœciwie dyplomacjš ekonomicznš. Zaletš metody Monneta było, pływu osób, usług i kapitału, uzgodnienie procedur "harmonizacyj- że udało się jej pogodzić planowanie z gospodarkš rynkowš. Ogra- nych" zapewniajšcych optymalne warunki konkurencji oraz - co niczała ona do minimum planistycznš biurokrację i będšcš jej było najtrudniejsze - wprowadzenie wspólnego systemu podtrcy- dzieckiem tyranię. W swej komisji Monnet zatrudniał zaledwie mywania cen produktów rolnych. trzydziestu wyższych urzędników4'. Był mały, nieœmiały, cichy, bez- IV Republika zdołała wprowadzić Francję do EWG, zabrakło barwny i nie znosił retoryki - wyglšdał i zachowywał się jak całko- jej jednak stanowczoœci, która pozwoliłaby zapewnić funkcjonowa- wite Qrzeciwieństwo de Gaulle'a. Cechami, które łšczyły tych nie systemu. Podstawowym warunkiem jego funkcjonowania były dwóch ludzi, była wytrwałoœE i niezłomna wola, a także - co równie wzajemne wyrzeczenia, przede wszystkim ze strony Francji i Nie- 792 miec. Żeby przetrwać w ramach wspólnego rynku, Francja musia- łaby nie tylko szybko się uprzemysłowiE, lecz także zredukowaE w trzech czwartych swój tradycyjny, niewydajny sektor rolniczy, któ- rego podstawš były gospodarstwa chłopskie. Na poczštku lat pięE- dziesištych na jednego pracownika przemysłu przypadał wcišż we Francji jeden pracownik sektora rolniczego (w Wielkiej Brytan stosunek ten wynosił 9:1). Na ogólnš liczbę 20,5 mln ludnoœci zatrudnionej w produkcji, 9 mln 100 tys. żyło w małych wspólnotach wiejskich, z tej zaœ liczby 6,5 mln pracowało w rolnictwie, dalszych 1 mln 250 tys. żyło we wspólnotach typu półwiejskiego#. Większoœć tych ludzi trzeba by przekonać, żeby podjęli pracę w fabrykach, co wišzało się z uruchomieniem procesów spolecznych znacznie prze- kraczajšcych możliwoœci IV Republilƒ. Aby owa dobrowolna rewo- lucja w sferze rolnictwa mogła się urzeczywistnić, zdobyć spolecznš akceptację i przynieœć ostatecznie namacalne korzyœci, trzeba by znaleŸć ogromne sumy pieniędzy, które należało zainwestować w rolnictwo. Francuzi liczyli, że pieniędzy tych dostarczš Niemcy Zachodnie w formie transferów platnoœci lub podatków wewnš- trzrynkowych i w ramach działań systemowych, znanych pod nazwš " wspólnej polityki rolnej". Wysoko wydajny przemysł niemiecki miał w zamian za to otrzymać dostęp do francuskich rynków zbytu. Układ rzymski był więc solidnie wyważonš transakcjš, zakładajšcš obopólne korzyœci przy obopólnych wyrzeczeniach. Francuska re- wolucja rolnicza musiała zostać przeprowadŸona dostatecznie szybko, by wspólna polityka rolna zachowała sens. Jednoczeœnie zaœ przemysł francuski należało zmodernizować, rozbudowujšc go tak energicznie, by nie dopuœcić do tego, by Niemcy skorzystały na takiej transakcji najwięcej, a Francja zamieniła się w ekonomicznš kolonię. Oba procesy wymagały silnych, pewnych siebie rzšdów, którego to warunku IV Republika nie była w stanie spełnić. Potrzeba było nawet czegoœ więcej: ponownego potwierdzenia francuskiej tożsamoœci narodowej. We Francji lat pięćdziesištych "Europejczycy" stanowili właœciwie elitarnš mniejszoœć. Polityka francuska zawŒerała liczne akcentv ksenofobii, wręcz rasizmu, a zasadniczv ton nadawali jej komuniœci. To oni mówili o.,Szwabie Schumanie". Pewien komunistyczny przywódca zwišzkowy krzv- czał do Leona Bluma: "Blum - to znaczy po żydowsku kwiat!". Prowincjonalna gazeta komunistyczna pisała: "Blum, Schuman, Moch, Mayer nie pachnš urodzajnš francuskš glebš". W ##LHuma- nit‚## ukazał się rysunek pr Ledstawiajšcy "stronników Ameryki"- 793 $chumana, Mocha i Mayera - z krzywymi nosami, kie,rujšcych do siebie w zakłopotaniu pytanie: "Czy znamy tę melodię ?, podczas dy komuniœci œpiewali "Marsyliankę". - "Nie, to chyba któraœ z 8 " tych francuskich piosenek - brzmiała odpowiedŸ#. Nawet w cen- trum i na prawicy atakowano plan wspólnoty węgla i stali, widzšc W #z wizję Europy poddanej hegemon Niemiec, na lewicy zaœ- Europy rcšdzonej z Watykanu. Centrowi radykałowie pokroju starego Daladiera powtarzali z naciskiem: #;Mówišc Europa, majš na myœli Niemcy, mówišc Niemcy, majš na myœli Wielkie Niemcy. Prawicowiec Pierre-Etienne Flandin, stary monachijczyk, dowo- dził, że federacja europejska oznacza samobójstwo Francji. L‚on Gingembre ze Zrzeszenia Drobnych i Œrednich Przedsiębiorców, jednej z najbardziej typowych dla dawnej Francji instytucji, spro- wadził projektowanš EWG do formuły "Europy trustów, między- narodowego businessu i wielkiej finansjery". Pewien historyk dopatrywał się wręcz we Wspólnocie reakcyjnej próby wskrzesze- nia idei œwiętego Cesarstwa Rzymskiego: "Przeszłoœć żyje nadal- dowodził - w œwiecie kultury niemieekiej, której symbolami sš Adenauer, Schuman i de Gasperi"#. Taka koalicja wrogów mogła uniemożliwić funkcjonowanie EWG, zwłaszcza że miała ona także przeciwników-ksenofobów w samych Niemczech Zachodnich: Schumacher nazwał układ paryski "koncepcjš drobnoeuropejskš, czyli panfrancuskš, (...) a tego, kto go podpisze, nie sposób uważać za Niemca, gdyż układ był dziełem Adenauera, kanclerza sprzymierzonych"5'. Nawet gdyby IV Re- publika się ostała, zabrakłoby jej determinacji potrzebnej do wy- kazania, że porozumienie francusko-niemieckie może przynieœć korzyœci obu stronom. Toteż ponowne objęcie władzy przez de Gaulle'a w maju 1958 r. otworzyło nowy rozdział nie tylko w histor Francji, lecz także powojennej Europy. Z pozoru sšdzšc, nie wy- dawał się on człowiekiem, który mógłby utorować drogę sprawie gospodarczej jednoœci Europy, podobnie jak nie wyglšdał na czło- wieka, który zlikwidowałby 1'Alg‚riefran‡ażse. Rzecz w tym, że de Gaulle był zawsze nieco innym człowiekiem, niż wskazywały pozo- ry. Należał niewštpliwie do najinteligentniejszych umysłów now- szych czasów - jego umysłowoœć cechowała się niezwykłš sub- telnoœciš, bogactwem paradoksów i niewyczerpanym Ÿródłem zjad- liwej iron. Był człowiekiem czasów przedwojennych z umysłem powojennym, w istocie - przyszłoœciowym. Był monarchistš, który sšdził, że Dreyfus był niewinny. Ukochał Cesarstwo Francuskie i 794 Francję prowincjonalnš - La France des villages, w rzeczywistoœci zaœ położył im obu kres. Nie był w swej istocie żotnierzem ani mężem stanu, lecz intelek- tualistš. Intelektualistš szczególnego rodzaju, którego życie wypeł- niły bez reszty rozmyœlania o umyœle, władzy i działaniu. Posiadł nadto właœciwš historykom umiejętnoœć widzenia wydarzeń bieżš- cych sub specie aeternitatis. Ojciec pr Lekazał mu następujšcš naukę: "Pamiętaj słowa Napoleona - 'Gdyby Pierre Corneille znajdował się dziœ wœród żywych, nadałbym mu tytuł ksišżęcy' "#. #ależało mu zawsze na względach intelektualistów i to nie tylko dlatego, że we Francji tak wiele osób zostało za nich oficjalnie uznanych (ponad 1 mln 100 tys., wedh,g spisu z roku 1954#). W Algierze w 1943 r. zjednał sobie delegację intelektualistów z Gide'em na czele do którego powiedział: "Sztuka ma swojš godnoœć, a Francja- swojš". Przekonali się, że ##st intelektualistš, tak samo jak oni#. Powróciwszy do władzy w 1958 r. nadał uprzywilejowanš pozycję Andr‚ Malraux, który zasiadał po jego prawej ręce wœród członków gabinetu i liczył się bardziej z uczuciami de Gaulle'a niż którykol- wiek z jego premierów. Według słów Gastona Palewskiego, "#Vlal- raux wstšpił w epos de Gaulle'a podobnie jak my wszyscy: tak jakby wstępował do zakonu"#. Charakterystyczna cecha intelektualizmu de Gaulle'a polegała na tym, że uprawiajšc refleksję teoretycznš nad sprawami militar- nymi, posiłkował się ideami politycznymi i filozoficznymi. "Praw- dziwš szkołš dowodzenia - napisał w I Žrm‚e metier - jest ogólna kultura". I dodawał: "Za zwycięstwami Aleksandra odnajduje się zawsze Arystotelesa". To samo podejœcie cećhowało sposób, wjaki kierował sprawami państwa. Ulubionym cytatem de Gaulle'a (któ- rym rozpoczynał swoje Wspomnienia wojenne) był słynny "Hymn do potęgi" z Fausta Goethego, w którym Faust zastępuje formułę: Na poczštku było słowo" formułš: "Na poczštku był czyn"#. " Chciał w ten sposób podkreœlić, że Francuzów cechuje jasnoœć myœlenia, lecz brakuje im woli działanra. Francji zatem potrieba przede wszystkim silnego państwa: "Bez odnowy państwa nie uda się dokonać niczego skutecznego i trwałego (...), od tego bowiem trzeba zaczšć"#. Rolš i racjš istnienia państwa jest służenie inte- resom ogóhi. Dopiero państwo może symbolizowaE całš społecz- noœć, stajšc się Lewiatanem, którego siła przewyższa siłę wszystkich składajšcych się na niego czšstek. Jest ono siłš doœrodkowš, rów- noważšcš siły odœrodkowe, które zwłaszcza we Francji groziły 795 zniszczeniem całoœci. De Gaulle nie dopatrywał się w państwie charakteru totalitarnego. Przeciwnie, uważał je za ucieleœnienie wartoœci moralnych i kulturalnych, a w przypadku Francji - idea- lizmu, stanowišcego "zasadniczš cechę jej charakteru i podstawo- wy element jej oddziaływania". Utożsamiał go z wolnoœciš i cywilizacjš klasycznš, uważajšc cywilizację francuskš za uosobienie cywilizacji demokratycznej, której dhigie dzieje łšczyły w sobie wolnoœć i rozwój kulturalny. W swej najlepszej odmianie demok- racja jest czynnikiem spajajšcym ludzi, gdyż obdarza ich œwiado- moœciš wspólnoty etycznej, na której okreœlenie używał terminu rassemblement. Rytuały demokratyczne stanowiš namacalny sym- bol jednoœci. Konsensus wypnedza formy demokratyczne. "Od dwudziestu stuleci istnieje pakt pomiędzy wielkoœciš Francji i wol- noœciš œwiata" i dlatego "demokracja wišże się nierozerwalnie z najlepiej pojętymi interesami Francji"s. Poglšdy de Gaulle'a na państwo wywodziły się z ezasów przed- totalitarnych. Stawiał on znak równoœci pomiędzy państwem a prawowitoœciš, najlepszym zaœ ucieleœnieniem owej tożsamoœci by- ła dla niego osoba władcy o cechach sakralnych. Monarcha był jedynym człowiekiem, dla którego osobisty interes łšczył się niero- zerwalnie, wręcz organicznie, z interesami całej wspólnoty, a nie tylko poszczególnych jej odłamów (jak to się dzieje w wypadku przywódcy part politycznej). Dlatego też poproszony przez kró- lowš angielskš Elżbietę II o radę, jakš rolę może ona odegrać w nowoczesnym spoleczeństwie, odpowiedział: Na tym miejscu, na którš powołał Paniš Bóg, proszę pozos- tać tš osobš, któcš Pani jest! A mianowicie osobš, ze wzglę- du na którš - na mocy zasady prawowitoœci - został zapro- wadzony ład w Pani królestwie; osobš, w której Pani naród rozpoznaje swš narodowš tożsamoœć i która dzięki swemu istnieniu i dostojeństwu pozwala zachować narodowš jed- noœć#. W krytycznej sytuacji, a takie z braku lepszej alternatywy, sam musiał przyjšć tę rolę w 1940 r.; de Gaulle, osamotniony i prawie nie znany, musiał wzišć na siebie brzemię Francji -jak się wyraził. A kiedy w 1958 r. z powodu kryzysu algierskiego Francji groziła wojna domowa typu hiszpańskiego, przyjšł tę rolę powtórnie: "De Gaulle, dobrze już znany, ale nie majšcy żadnego oręża prócz prawowitoœci, musi wzišć losy Francji w swoje ręce"#. Majšc do- kładnie to samo na celu, "zniknšł" w 1946 r. ażeby "nic nie zmšciło 7% jego wizerunku", gdyż - jak się wyraził - "gdyby Joanna d'Arc wyszła za mšż, nie byłaby dłużej Joannš d'Arc'#'. De Gaulle istotnie posiadał umiejętnoœć oddzielenia własnej osoby od wize- runku politycznego ("de Gaulle interesuje mnie wyłšcznie jako postaE historyczna"), w zwišzku z czym mógł powiedzieE: "Było wiele rzeczy, które miałem ochotę uczynić, nie uczyniłem ich jed- nak, gdyż generałowi de Gaulle nie wypadało ich uczynić"#. Logicznym następstwem wyznawanej przez niego koncepcji państwa byłoby ustanowienie własnej monarch i de Gaulle z pewnoœciš by tak postšpił, gdyby żył sto lat wczeœniej. Jednakże w 1958 r. odrzucił monarchię na rzecz demokracji plebiscytowej, korzystajšcej z referendów oraz (od 1962 r.) bezpoœrednich wvbo- rów powszechnych, wyłaniajšcych prezydenta wyposażonego w szeroki zakres silnej i rzeczywistej władzy; pełnišcego rolę symbo- licznš, sytuujšcš go niejako ponad systemem politycznym. Konsty- tucja przyjęta pod rzšdami de Gaulle'a w I958 r. - "za" oddano I7,5 mln głosów, przeciw 4,5 mln (absencja wynosiła I5%) - oparta na propozycjach przedstawionych w Bayeux, przewyższała zdecy- dowanie pod względem przejrzystoœci, spójnoœci i umiejętnego wyważenia wszystkie wczeœniejsze konstytucje francuskies. Do- prowadziła ona - i takie było zamierzenie jej autorów - do rozpadu systemu partyjnego na dwa wielkie bloki: lewicowy i prawicowv (choć system tiył czteropartyjny), co zmuszało głosujšcych w dru- giej turze wyborćw prezydenckich do podjęcia jednoznacznej de- cyzji. Konstytucja wzmacniała władzę wvkonawczš, stwarzajšc możliwoœć podejmowania przez niš autorytatywnych decyzji i pro- wadzenia konsekwentnej polityki. Nade wszystko zaœ ów model wyborów prezydenckich, przyjęty głosami 300,5 mln Francuzów przeciwko 7 mln 970 tys., obdarzał głowę państwa mandatem pochodzšcym od ogółu wyborców, niejako ponad partiami. Skut- kiem tego Francja cieszyła się n…jdłuższym w jej nowożytnych dziejach okresem politycznej stabilizacji. Trwał dwadzieœcia trzy lata, nim nastšpiła rzeczywista zmiana w filozofii rzšdzenia. Nawet po zwycięstwie socjalistów w wyborach ptezydenckich z maja 1981 r. konstvtucja funkcjonowała nadal bez zakłóceń, co dowodziło jej przydatnoœci we wszystkich sytuacjach. We Francji, tak jak w Niem- czech, udało się wreszcie stworzyć znakomite ramy życia publicznego. Owa nowa stabilizacja pozwoła osišgnšE to, o czym zaledwie napomknięto za rzšdów Vichv i w okresie IV Republiki -.,odnowę" Francji. Trwajšce od ponad stu iat staczanie się po równi pochyłej 797 zostało zahamowane, i to w sposób spektakularny. W dziedzinie spraw gospodarczych działalnoœE de Gaulle'a charakteryzowała się paradoksalnym łšczeniem tradycjonalizmu i nowoczesnoœci. Na stanowisko przewodniczšcego Komisji Ekonomicznej powołał on technokratę i rzeczywistego architekta owego sukcesu gospodar- czego, Jacquesa Rueffa - człowieka, który za najlepszy miernik wartoœci uznawał złoto; jako pierwszy wcielał w życie zasady neo- konserwatyzmu, które w latach siedemdziesištych stały się modne na skalę międzynarodowš pod mylšcš nazwš monetaryzmu. Plan ogłoszony przez Rueffa 8 grudnia 1959 r. obejmował deflację, ostre cięcia w wydatkach rzšdowych, dewaluację, wymienialnoœć oraz wprowadzenie nowego franka o stokrotnej wartoœci poprzedniego. Plan ten wišzał się z całkowitym zniesieniem lub drastycznym ograniczeniem z dniem 1 stycznia I959 r. zewnętrznych taryf cel- nych i limitów. Słowem, wprowadzono we Francji wolnš przedsię- biorczoœć i rynek. "Spójnoœć i zapał cechujšce ten plan - wyznał póŸniej de Gaulle - a także to, że był pełen rozmachu i ambitny, przekonało mnie, rozwiewajšc wszelkie wštpliwoœci". Jego celem- oznajmił przez telewizję społeczeństwu - było "oparcie życia na- rodowego na prawdzie i surowoœci"#. Francja jest w istocie lQ'ajem bogatym. Francuzi zaœ sš inteligen- tni i przedsiębiorczy. Jedynym warunkiem pozwalajšcym Francji skutecznie funkcjonować jest stabilnoœć systemu i energiczne przy- wództwo. Na rezultaty nie trzeba było dh,go czekać. W drugiej po- łowie 1959 r. dochód narodowy wytworzony wzrƒsł o 3%, w 1960 r.- o 7,9%, w I96I r. o 4,6%, w 1962 r. o 6,8%; poziom życia zaczšł się podnosić o 4% rocznie. Po raz pierwszy od czasu rewolucji prze- mysłowej Francja znalazła się w gronie krajów nadajšcych tempo rozwoju ekonomicznego. To, czego dokonał gaullizm polegało w istocie na przyœpieszeniu rozwoju gospodarczego z okresu IV Re- publiki, a następnie na jego ustabilizowaniu na wysokim poziomie, czemu towarzyszyła stabilizacja waluty i utrzymywanie bardzo nis- kiego (wedhig kryteriów francuskich) tempa inflacji. W latach I956-I962 eksport podwoił się, w cišgu zaœ dwudziestu lat (od roku I952) produkcja przemysłowa wzrosła trzykrotnie. Frank stał się twardš walutš; w 1968 r. rezerwy Francji osišgnęły imponujšcš sumę 35 mld nowych frankóws. Rezultatom tym towarzyszyło wystšpienie innych wzmacniajšcych je długofalowvch tendencji. Liczba ludnoœci, która w I946 r. wynosiła 46 mln, wzrosła w I972 r. do 52 mln. Owym dodatkowym milionom obywateli zapewniono  1 1 1 ff 0 1 1 798 lepsze niż kiedykolwiek warunki wykształcenia i mieszkania. Liczba gospodarstw domowych, wykazujšca w latach 1914-1939 stagnację, wzrosła dziesięciokrotnie w latach szeœćdziesištych, osišgajšc w 1968 r.18,5 mln, czyli dwa razy więcej niż w roku 1939. Na lata szeœćdziesište datuje się również we Francji wejœcie do powszech- nego użytku nowoczesnych leków oraz stworzenie sprawnego sys- temu opieki medycznej#. Liczba nauczycieli szkół œrednich wzrosła z 17 tys. 400 w 1945 r. do 67 tys. w 1965 r., przy czym szkolnictwo prywatne również szybko się rozwijało (dzięki słynnemu Loi Debr‚, noszšcemu imię pierwszego premiera de Gaulle'a). Poczštki syste- mu powszechnego kształcenia na wysokim poziomie sięgajš we Francji lat pięćdziesištych. Liczba słuchaczy szkół pomaturalnych i uniwersytetów, wynoszšca w 1939 r. jedynie 78 tys. 691, wzros- ła w 1968 r. do 563 tys." Za rzšdów de Gaulle'a Francja stała się po raz pierwszy nowoczesnym, uprzemysłowionym krajem, wy- suwajšc się na czoło postępu technicznego, wiodšc również prym w przyswajaniu nowych idei. Była ona wręcz antytezš Francji lat trzydziestych. Tego rodzaju odwrócenie głębokich tendencji dzie- jowych zdarza się niezwykle rzadko, zwłaszcza w wypadku kraju o długiej histor. Z tej przyczyny wolno uważać de Gaulle'a za wybitnego męża stanu najnowszej historii. Przeobrażenia owe nie dokonały się, rzecz jasna, bez bólu, wstrętu i szoku, a także sprzeciwu. Samo jednak narastanie w spoleczeństwie francuskim œwiadomoœci, że ich kraj jest znowu siłš dynamicznš, tak jak za rzšdów młodego Ludwika XIV czy Napoleona I, pozwoliło mu pogodzić się z likwidacjš tradycyjnej wiejskiej Francji oraz - co równie istotne - znosić mężnie status partnera adenauerowskich Niemiec w europejskiej wspólnocie. De Gaulle'owi obca była żarliwoœć, z jakš Monnet wypowiadał się lansujšc integrację i budowę systemu ponadnarodowego. W wypowiedziach publicznych mówił zawsze o "Europie ojczyzn". Jak zwykle jednak za postępowaniem de Gaulle'a kryły się często zgoła odmienne i bardziej subtelne cele. Pozostał pragmatykiem. Nie sprzeciwiał się wcale tworzeniu organizmów ponadnarodowych, pod warunkiem że mogłyby one lepiej zagwarantować interesy Francji. Wiosnš 1950 r. snuł rozważania o bitwie na Polach Kata- lońskich: Połšczone siły Franków, Gallorzymian i Teutonów rozgro- miły hordy Attyli. (...) Nadeszła pora, by Ren stał się miejscem spotkań, a nie barierš. (...) Wyzwoliwszy się na chwilę spod nakazu chłodnego patrzenia na rzeczywistoœć, można dostać niemal zawrotu głowy na ihyœl o owocu, jaki mogłoby wydać połšczenie wartoœci wyznawanych we Francji (rozcišgnię- tych na Afrykę) z zaletami Niemców. Oto obszar współdzia- łania obu narodów na rzecz rozwoju, który mógłby przeo- brazić oblicze Europy, nawet za żelaznš kurtynš#. W pewnym sensie de Gaulle był kimœ więcej niż francuskim patriotš. Był Karolingiem. Podzielał poglšdy historyków francus- kich ze szkoty czasopisma ##Annalesh - w rodzaju Fernanda Brau- dela - że zasadniczym wyznacznikiem dziejów jest geografia. Nie był to w istocie poglšd oryginalny: można go odnaleŸć choćby u Alberta Sorela, dowodzšcego w swej znakomitej ksišżce L 'Europe et la Revolution fran‡aise z 1885 r. iż "czynnikiem wyznaczajšcym kształt polityki państwa francuskiego była geografia. Polityka ta opierała się na fakcie, jakim było cesarstwo Karola Wielkiego. Nierozstrzygalny spór o dziedzictwo owego cesarza zapoczštkował wielki przewód sšdowy pnewijajšcy się w całych dziejach Fran- cji"#. Od Filipa Pięknego, poprzez Walezjuszy, Henryka IV, a także w czasach Sully'ego, Richelieu i Mazarina za Ludwika XIV, koń- czšc zaœ na epoce Dantona i Napoleona - Francja dšżyła do odbudowy owego imperium siłš i pod wyłšcznš egidš francuskš. Czy teraz, gdy Niemcy zostały podzielone i utraciły terytoria nie wchodzšce pierwotnie w skład państwa Karolingów, nie pojawiła się możliwoœć jego odbudowy w sposób pokojowy, bratni i nie połšczony z zawłaszczeniem? Tego rodzaju pragmatyzm myœlenia przemawiał bardzo do de Gaulle'a. W przeciwieństwie do znacznej większoœci współczesnych intelektualistów francuskich, nie znosił on Nietzschego#; stosunek do Niemiec wyrobił sobie na podstawie ksišżki pani de Sta‚l O Niemczech z 1810 r., która zapoczštkowała we Francji kult "porzšdnych Niemców" miłoœników Zachodu. Tak jak ona, żywił wielki podziw dla Goethego. Adenauera uważał za wcielenie takich właœnie Niemiec, za podobnego do siebie męża opatrznoœciowego, którego pomyœlne rady stwarzajš dla Francji okazję, jaka może się nigdy nie powtórzyć. Adenauer - pisał de Gaulle - jest Nadreńczykiem wyczuwajšcym œwietnie wzajemne uzupełnianie się charak- teru narodowego Gallów i Teutonów, które zaowocowało niegdyœ pojawieniem się Cesarstwa Rzymskiego nad Renem, pozwoliło odnieœE sukcesy Frankom i okryE się chwałš Karo- lowi Wielkiemu, dostarczyło racji istnienia Austrii, uzasadnia- 800 ło zwišzki króla Francji z elektorami, rozpaliło w Niemczech ptomień rewolucji, natchnęło Goethego, Heinego, paniš de Sta‰l i Victora Hugo, które pomimo zaciętych zmagań, w jakie uwikłały się oba narody, ustawicznie torowało sobie drogę przez ciemnoœci. Z takim nastawieniem de Gaulle zaprosił Adenauera do swego zamku w Colombey-les-deux-‚glises, by w dniu 14 wrzeœnia 1958 r. odbyć "historyczne spotkanie starego Francuza z bardzo starym Niemcem"'". Spotkanie to należy uznaE za wielki sukces. De Gaulle poczuł sympatię do "staruszka", gdy ten oznajmił mu, że władza pozwoli mu odzyskać młodoœć, jak stało się w jego przypadku". Adenauer zaakceptował Francuza "trzymajšcego się prosto, człowieka wiel- kich zalet moralnych, któremu nic nie można zarzucić". Było to pierwsze z czterdziestu spotkań, które odbywali w coraz bardziej przyjacielskiej atmosferze aż do 1962 r., kiedy Adenauer przeszedł na emeryturę. Położyli fundament pod sojusz niemiecko-francuski, który przetrwał do wczesnych lat osiemdziesištych. Sojusz ten opierał się na pomniejszeniu ponadnarodowej roli EWG przy równoczesnym zapewnieniu nadzwyczaj sprawnego jej funkcjono- wania na ptaszczyŸnie ekonomicznej, czemu służyło œcisłe powiš- zanie gospodarki francuskiej z niemieckš. Tak oto owš koncepcję zrównoważonych korzyœci, na jakiej opierał się sukces EWG, wcie- liło skutecznie w życie dwóch staroœwieckich katolików-konserwa- tystów, których sposoby uprawiania polityki wywodziły się sprzed epoki demokracji chrzeœcijańskiej, zapatrywania na œwiat ukształ- towały się przed 1914 r., a którzy mimo to zareagowali bardzo zręcznie na zmiany i szanse, jakie niosły za sobš tragiczne wydarze- nia na przestrzeni ich życia. Była to autentyczna przyjaŸń stanowiš- ca przykład tego, jak wielkie osobowoœci, zwłaszcza zaœ osobiste zwišzki pomiędzy wybitnymi ludŸ#ni, oddziałujš w sposób radykal- ny na bieg spraw międzynarodowych. Jak się to często dzieje z przyjaŸniami, przypieczętowała jš wspólna niechęć do Wielkiej Brytan. De Gaulle nie uważał Angl za prawdziwe mocarstwo kontynentalne. To atlantyckie, "anglo- saksońskie", jak je nazywał, państwo, ów młodszy rangš członek anglojęzycznej wspólnoty, odsunęło jego i Francję od przysługujšcej im pozycji w podejmujšcych decyzje gremiach zawartego na czas wnjny przymierza. De Gaulle dšżył do tego, by wykorzystać karo- lińskie pojmowanie EWG w celu stworzenia w Europie alternatyw- 801 nego względem Stanów Zjednoczonych i ZSRR oœrodka władzy. Nie na rękę było mu wtršcanie się Wielkiej Brytan w cudze sprawy. Musiało to prowadziE do zakwestionowania prawa Francji do zasiadania na tronie Karola Wielkiego. W pierwszej powojennej dekadzie brytyjska polityka zagraniczna była chaotyczna i pozba- wiona realizmu; mogła mieE sensjedynie przy założeniu, że Francja pozostanie słaba, a Niemcy Zachodnie będš całkowicie zależne od Stanów Zjednoczonych. Gdyby tylko zechciała, mogła najtańszym kosztem objšć przewodnictwo nad federacjš europejskš. Ale Wiel- ka Brytania - prowadzšca tradycyjnš politykę niskich cen żywnoœci, opartš na imporcie z b-ajów Wspólnoty Brytyjskiej, i pokładajšca zaufanie w "szczególny rodzaj stosunkóv#' łšczšcych jš z Amerykš- roli tej nie chciała. To właœnie sam Churchil zaapelował w 1946 r. w Zurychu o "coœ, co panów zaskoczy (...) a mianowicie o utworze- nie swego rodzaju Stanów Zjednoczonych Europy", opartych na "partnerskim sojuszu Francji z Niemcami"; Francja i Niemcy- stwierdził - "powinny wspólnie sprawować przewodnictwo. Wielka Brytania (...) Ameryka i, jak sšdzę, Rosja sowiecka (...) powinny być przyjaciółmi i opiekunami owej nowej Europy"#. Podstawš tego protekcjonalnego poglšdu było przekonanie, że Wielka Brytania będzie mogła pozostać niezależnym supermo- carstwem, zajmujšcym wyjštkowš pozycję geopolitycznš, która stała się niegdyœ jej udziałem jako imperium o randze œwiatowej. Jak to ujšł Churchill w 1950 r., Wielka Brytania była punktem przecięcia trzech nakładajšcych się na siebie kręgów - œwiata anglojęzycznego, Wspólnoty Brytyjskiej oraz Europy. W 1950 r. twierdzenie to mijało się z prawdš. Wszelki sens utraciło ono po Suezie, który udowodnił, że zarówno Wspólnota Brytyjska, jak i " szczególny rodzaj stosunków" sš absolutnie nieprzydatne dla za- pewnienia ochro#y tego, co Wielka Brytania uważała za swój żywotny interes. Droga prowadziła odtšd ku polityce obliczonej na Europę. fiarold Macmillan, zastšpiwszy Edena na stanowisku pre- miera w styczniu 1957 r., uzyskał szansę obrania całkowicie nowego kursu i przystšpienia do rokowań nad wówczas jeszcze nie zawar- tym traktatem rzymskim. Z szansy tej nie skorzystał. Sam żywił wcišż złudzenia o wielkoœci. W lutym 1959 r. udał się do Moskwv w charakterze samozwańczego rzecznika sojuszu. Londyński HTi- mes" (niewštpliwie odpowiednio poinstruowany) opatrzvł tę wizy- tę następujšcym komentarzem: "Dziœ, kiedy prezydent Eisenhower traci siły, kanclerz Niemiec jest ponurym starcem, a prezydenta 802 Francji pochłaniajš inne problemy, na premiera Wielkiej Brytanii spada rysujšcy się z całš wyrazistoœciš obowišzek przewodzenia sojuszowi w sposób rozsšdny, a przy tym zdecydowany"'3. Wizyta w Moskwie nie przyniosła żadnych rezultatów (podob- nie jak szczyt paryski w 1960 r.), okazała się za to błędem, który sporo kosztował. Adenauer przekonał się bowiem, że Wielka Bry- tania, w szczególnoœci zaœ Macmillan, nie sš godnymi zaufania partnerami, że zdolni sš zawrzeć transakcje z Rosjš poza plecami Niemiec i ich kosztem". Po tej wizycie Adenauer zapadł na anglo- fobię. Zaczšł odtšd uważać Wielkš Brytanię za oszusta w skali międzynacodowej, roszczšcego pretensję do zajmowania pozycji, której nie uzasadniały jej zasoby ani wysiłki. "Anglia - pisał- przypomina bogacza, który wszystko stracił, ale nie zdaje sobie z tego sprawy"'5. Wœród trzech najbardziej niesympatycznych nacji wymieniał Adenauer "Rosjan, Prusaków i Anglików". Macmillan usiłował, jego zdaniem, "żerować na nas, biednych, głupich, kon- tynentalnych Europejczykach". Całš politykę brytyjskš okreœlił jako zwyczajne ein eiruiges Feilchen (rzępolenie)'s. De Gaulle prowadzšcy z nim długie i częste rozmowy, umiejętnie wygrywał antypatie i podejrzliwoœć Adenauera. Macmillan złożył ostatecznie wniosek o przyjęcie Wielkiej Brytan do EWG w lipcu 1961 r., w którym to momencie Wspólnota już funkcjonowała, a sposoby jej działania stabilizowały się. Przystšpienie Wielkiej Brytanii ozna- czałoby zmiany strukturalne zagrażajšce delikatnym korzyœciom odnoszonym w ramach EWG przez Francję i Niemcy. Gdy stało się to jasne, de Gaulle sprzeciwił się przyjęciu Wielkiej Brytan, zgła- szajšc swoje weto na konferencji prasowej 14 stycznia 1963 r. Wstšpienie Wielkiej Bcytan porównał w wpuszczaniem konia trojańskiego, czego ostatecznym rezultatem byłoby "pojawienie się gigantycznej Wspólnoty Atlantyckiej, zależnej od Stanów Zjedno- czonych i przez nie kierowanej, k#óra rychło wchłonęłaby całkowi- cie EWG". Zagroziłoby to "przyjaŸni francusko-niemieckiej i takiemu kształtowi jednoœci Europy, którego życzš sobie oba te państwa, a także ich wspólnym działaniom na arenie œwiatowej" czyli temu, co cieszy się "wielkim poparciem społecznym"". Ade- nauer udzielił - ku żalowi Wielkiej Brytan - milczšcej aprobaty francuskiemu "nie". Sposób, w jaki obaj ci starcy zapatryrvali się na œwiat, nie był jednak jedynym powodem odrzucenia kandydatury brytyjskiej. Z roku na rok Wielka Brytania stawała się w porównaniu z krajami członkowskimi coraz uboższa. Stwarzało do odrębny zespót prob- lemów. Jeœli bowiem strukturę EWG (zwłaszcza zaœ kształt wspól- nej po#ty# rolnej) wyznaczał układ zawarty między Francjš i Niemcami, to konsekwencje owej transakcji byłyby tym dotkliwsze dla Wielkiej Brytag, która musiałaby płaciE za drogš żywnoœć EWG w zamian za udostępnienie rynków zbytu wytwarzanym przez niš produktom. Czy transakcja taka byłaby dostatecznie opłacalna? W listopadzie 1967 r. de Gaulle ponownie założył weto pneciwko przyjęciu Wielkiej Brytanii, tym razem uzasadniajšc swš decyzję chronicznš słaboœciš gospodarki brytyjskiej i trudnoœciš jej naprawienias. Strukturalna słaboœć gospodarcza Wielkiej Brytanii - na tle jej głównych rywali przemysłowych - ujawniła się w latach 1870-1914 oraz ponownie w latach dwudziestych. W drugiej potowie lat trzy- dziestych nastšpiło jednak ożywienie, zwłaszcza w dziedzinie roz- winiętej techniki; gospodarka brytyjska radziła sobie dobrze w latach II wojny œwiatowej, a tendencja ta utr Lymywała się aż do 1950 r., kiedy to wskaŸnik eksportu wyniósł 144 w porównaniu z rokiem 1938, dla którego przyjęto wartoœć 100#. W 1950 r. dochód narodowy wytworzony osišgnšł w Wielkiej Brytanii wartoœć 47 mld dolarów#odczas gdy cała szóstka państw wchodzšcych w skład EWG wytworzyła dochód wartoœci jedynie 75 mld. Eksport Wiel- kiej Brytanii, wynoszšcy 6,3 mld dolarów, stanowił ponad dwie trzecie całego eksportu szóstki (9,4 mld dolarów), a wielkoœć do- chodu narodowego na głowę ludnoœci była prawie dwukrotnie wyższa (940 dolarów w porównaniu z 477). W dwadzieœcia lat póŸniej, w 1970 r. wielkoœć owa uległa podwojeniu - do wysokoœci 2 170 dolarów. W krajach szóstki wzrosła ona jednak ponad pię- ciokrotnie, osišgajšc poziom 2 557 dolarów. Podczas gdy wartoœć eksportu brytyjskiego zwiększyła się trzykrotnie, eksport szóstki wzrósł dziesięciokrotnie. Wartoœć rezerw - niższa w 1950 r. od wartoœci rezerw brytyjskich (2,9 mld dolarów w porównaniu z 3,4 mld dolarów), również zwiększyła się dziesŒęć razy, natomiast re- zerwy brytyjskie zmalały#. Według wszelkich kryteriów stosowa- nych na kontynencie, wyniki osišgane przez gospodarkę brytyjskš były marne. Przepaœć powŒększvła się na przestrzeni lat siedemdzie- sištych, mimo że 1 stycznia 1973 r. Wielka Brytania została przyjęta do EWG. Jakie jest Ÿródło owej chronicznej słaboœci? Wielka Brytania pierwsza rozpoczęła proces uprzemysłowienia, podejmujšc w tym  804 celu szeroko zakrojone działania już w latach szeœćdziesištych XVIII wieku. W cišgu dwóch stuleci, jakie minęły od tamtego momentu, była jedynym krajem uprzemysłowionym, który nie za- znał wstrzšsów rewolucji, obcej okupacji ani wojny domowej, czyli tych zasadniczych przełomów naruszajšcych cišgłoœć dziejowš, które - jak tego dowiodła powojenna historia Francji i Niemiec- uruchamiajš dynamikę społecznš i gospodarczš. Wielka Brytania nie posiadała karty praw obywatelskich ani jakichkolwiek pisem- nych gwarancji, chronišcych podstawy spoleczeństwa liberalnego. Posiadała natomiast tradycję prawa zwyczajowego (common law), w której sędziowie pełnili rolę rozjemców, skutecznie chronišcych swobody i własnoœć jednostek, i która istotnie dała prawne ramy procesowi tworzenia w Wielkiej Brytanii pierwszego nowoczesne- go społeczeństwa przemysłowego. Przez cały wiek XIX działały one sprawnie, dostarczajšc prawnego zabezpieczenia przedsię- biorezoœci przemysłowej. Jednakże w 1900 r. zwišzki zawodowe- w których i tak odbijały się niczym w lustrze anachronizmy i anomalie cechujšce wczesnš fazę uprzemysłowienia, polegajšce zwłaszcza na istnieniu całego mnóstwa dawnych zwišzków branżo- wych - utworzyły Labour Party (Partia Pracy); jej celem miało być "wspieranie inicjatyw ustawodawczych bezpoœrednio służšcych in- teresom œwiata pracy oraz występowanie przeciwko dšżeniom przeciwstawnym i wyrażajšcym je posunięciom"s'. Cechš wyróżniajšcš brytyjskš Labour Party spoœród innych ugrupowań socjalistycznych na Zachodzie było to, iż zasadniczo nie kierowała się ona filozofiš marksistowskš, a nawet socjalistycznš, była natomiast formš parlamentarnego syndykalizmu. Stanowiła własnoœć zwišzków zawodowych. To zwišzki finansujš po dziœ dzień zasadniczy trzon labourzystowskich posłów do parlamentu (na przykład w 1975 r. - l28), co ważniejsze zaœ, finansujš w dwóch trzecich ogólnokrajowy bu#żet part i pokrywajš 95% wydatków zwišzanych z kampaniš wyborczš#. Struktura partii - oparta na zbiorowym członkostwie zwišzków zawodowych dysponujšcych zblokowanymi głosami - powoduje, że odgrywajš one absolutnie dominujšcš rolę w okreœlaniu polityki partyjnej. Potencjał parlamentarny znalazł rychło odbicie w działaniach legislacyjnych obliczonych na zakłócenie równowagi, jakš niepisa- nej konstytucji brytyjskiej nadawało prawo zwyczajowe i pr Lesunię- cie ciężkoœci na korzyœć zorganizowanego œwiata pracy. W 1906 r. czyli wtedy, gdy labourzyœci dysponowali po raz pierwszy silnš 805 reprezentacjš w parlamencie, uchwalił on ustawę o sporach w #iejscu pracy (Trade D#putes Act). Zapewniała ona zwišzkom całkowitš nietykalnoœć, gdyż uniemożliwiała wysuwanie prieciwko #m oskarień z powództwa cywilnego za szkody "rzekomo wyrzš- dzone priez zwišzki zawodowe lub przez osoby działajšce w ich #nzieniu". Tego rodzaju nietykalnoœciš nie cieszyły się zwišz# nig- dzie na Zachodzie, w rzeczywistoœci bowiem broniła ich ona przed wszelkimi pozwami z tytułu naruszenia umowv o pracę, gdy tym- czasem zwišzki mogły skarżyć do sšdu drugš stronę umowy, czyli pracodawcę. Nawet Webbowie uznali taki immunitet za,niesłycha- ny i niczym nie ograniczony". Konstytucjonalista A.V Dicey pro- testował: "Zwišzek zawodowy staje się w ten sposób tworem uprzywilejowanym, wyłšczonym spod działania praw obowišzujš- cych w naszym kraju. Nigdy dotšd żaden parlament brytyjski nie powołał w sposób umyœlny podobnie uprzywilejowanej instytu- cji"s. Ustawa owa, obdarzajšc zwišzki szczególnym statusem prawnym, stała się kamieniem węgielnym wzniesionego póŸniej gmaszyska regulacji prawnych umacniajšcych uprzywilejowanš po- zycję zwišzków zawodowych. Ustawa o zwišzkach zawodowych z 1913 r. legalizowała wydatkowanie funduszy zwišzkowych na cele polityczne, czyli na Ftnansowanie Labour Party. Stanowiła także, iż zwišzkowcy należšcy do innych part politycznych, którzy nie chcš płacić na fundusz Labour Party, muszš ubiegać się o specjalne zezwolenie (co było procedurš żmudnš i niepopularnš). Uchwalo- na za r Lšdów konserwatywnych ustawa o sporach w miejscu pracy z 1927 r. zastšpiła tę procedurę jej odwrotnoœciš - obowišzkiem ubiegania się o prawo płacenia składek na fundusz Labour Party; zakazała również wszelkich strajków politycznych. Gdy jednak - w 1945 r. - labourzyœci zyskali absolutnš większoœć w parlamencie, uchylili natychmiast tę ustawę. W utworzonym przez siebie pańs- twowym sektorze przemysłowym zapewnili zwišzkom status spec- jalny, postępujšc tak zresztš we wszystkich aktach prawnych wdrażajšcych prowadzonš przez nich politykę spotecznš i gospo- darczš. Zdarzało się bowiem, że sędziowie korzystali z prawa zwyczajowego, by bronić jednostek przed zwišzkami. Ilekroć jed- nak znajdowali lukę w ustawodawstwie zapewniajšcym przywileje zwišzkowe, zwišzki odwoływały się do pomocy zdominowanego przez labourzystów parlamentu, który lukę tę eliminował. Tak więc Izba Lordów orzekła w sprawie Rookesa przeciwko Barnardowi w 1964 r. że nieoficjalny strajk, będšcy naruszeniem umowy o pracę, 806 jest zaskarżalny. W rok póŸniej nowy rzšd labourzystowski zalega- lizował ten rodzaj strajku w "ustawie o sporach w miejscu pracy". lata szeœćdziesište i siedemdziesište stały się widowniš coraz szerszego wykorzystywania przez zwišzki ich rosnšcej potęgi. W 1969 r. brytyjskie zwišzki zawodowe sprzeciwiły się wysuniętej pczez labourzystowskiego premiera, Harolda Wilsona, inicjatywie ustawodawczej znanej pod nazwš In Plnce ofStnfe (zamiast sporu); jej celem było zmniejszenie liczby strajków. W 1972 r. zwišzkowcy wprowadzili nowe formy działań bezpoœrednich, takie jak zbiorowe pikietowanie, latajšce pikiety czy też pikiety drugiego stopnia, którym policja nie umiała lub nie chciała przeciwdziałać. W roku 1974 zwišzki użyły tych œrodków do obalenia r Lšdu konserwatyw- nego, który był inicjatorem uchwalenia ustawy o stosunkach pracy w pr Lemyœle (Industral Relations Act,1971 r.), stanowišcej próbę- wprawdzie nieskutecznš - prawnej regulacji zasad działalnoœci zwišzkowej. Kiedy po upadku konserwatystów władzę objšł rzšd labourzystowski, nie tylko uchylił ustawę z 1971 r. ale przeforsował także w parlamencie wiele aktów prawnych poszerzajšcych pr Ly- wileje zwišzkowe; ustawy o zwišzkach zawodowych i o stosunkach między pracodawcš i pracobiorcš z lat 1974 i 1976, a także ustawy o ochronie zatrudnionych z lat 1975 i 1979 należš do najważniej- szych. Ustawy te rozcišgały zasadę niezaskarżalnoœci zwišzków z tytułu szkód spowodowanych przez ich działalnoœć na przypadki, w których zwišzkowcy nakłonili osoby tr Lecie do naruszenia umo- wy o pracę, zobligowali pracodawcę do uznania zwišzków i zaapro- bowania tak zwanych closed shops (czyli zakładów, skšd zatrudniony może zostać wydalony bez możliwoœci dochodzenia swych praw w sšdzie, jeœli nie zechce wstšpić do działajšcego na jego terenie zwišzku) oraz do stworzenia odpowiednich warunków dla działal- noœci zwišzkowej. Skutkiem tej intensywnej działalnoœci prawo- dawczej był wzrost liczby dziedzin przemysłu z instytucjš closed shops oraz przekroczenie progu 50% tak zwanego uzwišzkowienia; w Stanach Zjednoczonych, Francji i Niemczech Zachodnich wyno- si ono 25% lub mniej. Ale jeszcze ważniejsze było to, że usunięte zostały właœciwie wszystkie zakazy ograniczajšce siłę przetargowš zwišzków zawodowych. Lord Denning, władca rolls-royce'ów, sko- mentował ten fakt: "Uchylono wszelkie prawne ograniczenia, toteż mogš teraz robić, co im się podoba"#. Na poczštku 1979 r., w warunkach panujšcego chaosu, niczym nie skrępowane zwišzki zadały skuteczny cios własnemu dobrodziejowi, czyli rzšdowi labou- rzystów, doprowadzajšc do jego upadku. Ich konserwatywni na- stępcy w uchwalonych w latach 1980 i 1982 ustawach o zatrudnieniu wprowadzili niezbyt istotne ograniczenia przywilejów zwišzko- wych. Nadmierne przywileje prawne zwišzków zawodowych oraz posiadana przez nie władza polityczna przyczyniły się w trojaki sposób do powolnego upadku Wielkiej Brytanii. Po pierwsze, sprzyjały one działaniom restrykcyjnym, hamowały wzrost rentow- noœci, a tym samym zniechęcały do inwestowania. Na przestrzeni ćwierćwiecza 1950-1975 Wielka Brytania osišgnęła najgorsze wy- niki w dziedzinie inwestowania i rentownoœci wœród wszystkich krajów uprzemysłowionych. Po drugie, przyczyniły się w wielkim stopniu do wzrostu inflacji wynagrodzeń, szczególnie poczšwszy od lat szeœćdziesištychs. Po trzecie, adresowane do rzšdu żšdania socjalne i legislacyjne, jakie wysuwały zwišzki zawodowe, pocišgały za sobš w konsekwencji rozbudowę sektora rzšdowego i zwiększe- nie procentu dochodu narodowego konsumowanego przez insty- tucje rzšdowe. Wielka Brytania była tradycyjnie państwem z możliwie jak najmniej rozbudowanym systemem instancji rzšdo- wych. Między innymi dzięki tej dobrowolnie przyjętej zasadzie ustrojowej udało się tam przeprowadzić rewolucję przemysłowš. Według spisu ludnoœci z roku 1851 na służbie państwowej pozosta- wało mniej niż 75 tys. osób; byli to głównie celnicy, poborcy akcyzy i pracownicy pocztowi; centralne urzędy władzy państwowej za- trudniały wówczas zaledwie 1 626 ludzi, gdy - dla porównania- we Francji liczba pracowników państwowych wyniosła w 1846 r. 932 tys. W cišgu stulecia, jakie upłynęło od tamtego momentu, procent ludnoœci zatrudnio#ej w sektorze publicznym wzrósł z 2,4 do 24,3 w 1950 r. Innymi słowy, w cišgu stu dwudziestu lat, od 1790 r. do 1910 r. wydatki na utrzymanie instytucji rzšdowych nie prze- kroczyły nigdy 23% dochodu narodowego, osišgajšc œrednio po- ziom 13%. Po 1946 r. nie spadły one nigdy poniżej 36% #. Naprawdę katastrofalny wzrost nastšpił jednak po l964 r. w cišgu piętnastu lat, z których jedenaœcie upłvnęło pod rzšdami Labour Party. W latach pięćdziesištych i szeœćdziesištych wydatki te wynosiły nieco ponad 40%. Bariera 55% została przekroczona w 1974 r., bezpoœrednio po powrocie labourzystów do władzy, a w cišgu następnego roku osišgnięto poziom 59,6%. W latach 1975-1976 zadłużenie sektora publicznego pochłonęło 11,5% całkowitego dochodu państwa, nowo zaœ zacišgnięte przez ów sektor długi 808 przekroczyły w samym tym pięcioleciu 31 mld funtóws'. Połšczenie nadmiernych wydatków na sektor publiczny z wzrastajšcš inflacjš wynagrodzeń zaczęło zagrażać wywindowaniem inflacji na poziom 40%. Jesieniš 1976 r. Wielka Brytania zmuszona była wezwać ekspertów Międzynarodowego Funduszu Walutowego i podpo- rzšdkować się ich zaleceniom. Nastšpiło wówczas pewne obniżenie wydatków, od momentu zaœ zwycięstwa konserwatystów w wybo- rach 1979 r. podjęto systematyczne działania na rzecz obniżenia długów publicznych, ograniczenia sektora państwowego i podda- nia gospodarki deflacyjnej dyscyplinie sił rynkowych. To - a także pozytywny skutek eksploracji pól naftowych na Morzu Północnym, które zapewniły Wielkiej Brytanii samowystarczalnoœć w zaopatry- waniu w ropę naftowš w 1980 r. oraz uczyniły z niej poważnego jej eksportera w 1981 r. - doprowadziło do stabilizacji gospodarki brytyjskiej i wzrostu jej wydajnoœci do poziomu konkurencyjnego, choć pod względem dynamiki był to poziom najniższy od końca lat szeœćdziesištych. Od 1983 r. sytuacja gospodarcza Wielkiej Brytan zaczęła się poprawiać, acz bardzo powoli i bez możliwoœci odegrania przez ten kraj w najbliższej przyszłoœci jakiejkolwiek roli przywód- czej w ramach czy też poza EWG. Niepowodzenia Wielkiej Brytan stanowiły wszakże wyjštek. Cała prawie Europa polożona na zachód od żelaznej kurtyny stała się na przestrzeni powojennego czterdziestolecia widowniš wyraŸ- nego rozwoju społeczno-ekonomicznego. Jego podłożem były kon- stytucyjny legalizm i pokój polityczny. Kontrast z okresem międzywojennym był uderzajšcy, nawet w dziedzinach najbardziej uprzywilejowanych. WskaŸnik bezrobocia w krajach skandyna- wskich należał w latach dwudziestych i trzydziestych do najwyż- szych w Europie. Zimš na przełomie 1933 i 1934 r. procent bezrobotnych wzrósł do 31,5% w Szwecji, 42,4% w Norweg i 42,8 w Danii#. Był to okres nasilonych walk klasowych. Trzeba było utworzyć paramilitarne organizacje dla utrzymania porzšdku pub- lieznego; zaciekłoœć konfliktów spotecznych spowodowała, że Vid- kun Quisling zbudował swój wzorowany na faszystowskich ruch umundurowanych birdmennów#. Zmiana nastšpiła w drugiej połowie lat trzydziestych. W Norweg (1935 r.), w Szwecji i Danii (1936 r.) oraz w Finlandii (1937 r.) znalazły się u władzy rzšdy socjaldemokratyczne, które zainicjowały program powszechnej opieki społecznej. Ich sfinan- sowanie było możliwe dzięki gwałtownemu ożywieniu gospodar- czemu. W Nowergii dochód narodowy przekroczył w 1938 r. o 75% poziom z roku 1914, w Szwecji zaœ wzrósł on w latach 1932-1939 o 50%, mimo że socjaldemokraci - podobnie jak wszystkie inne ugrupowania polityczne doby przedwojennej (z wyjštkiem hitle- rowców) - nie zdołali rozwišzać problemu masowego bezrobocia#". Już u schyłku lat trzydziestych obserwatorzy sceny œwiatowej, w rodzaju markiza Childsa i lorda Simona of Wythenshawe, zwracali uwagę na to, co Simon nazwał "najbardziej krzepišcym faktem dzisiejszego œwiata"e'. Socjaldemokraci zajmowali czołowš pozycję na skandynawskiej scenie politycznej aż do póŸnych lat siedemdzie- sištych, dorobiwszy się imponujšcej cišgłoœci demokratycznej. Tage Erlander sprawował urzšd premiera Szwecji przez rekordowy okres dwudziestu trzech lat. Podobny rekord stał się w Norweg udziałem Einera Gerhardsena, który odszedł na emeryturę dopie- ro w 1965 r. Socjaldemokracja pozostała w Szwecji u władzy w latach l936-1976, w Norwegii w latach 1935-1981 (z wyjštkiem lat 1965-1971); dominowała również pr Lez cały ten okres w Dan i Finland. Dzięki osišgniętej w ten sposób stabilnoœci polityczno- -społecznej Skandynawia zdołała wnieœć imponujšcy - stosunku do swego potencjału statystycznego - wkład do gospodarki œwiatowej. W połowie lat siedemdziesištych liczšce 22 mln miesz- kańców kraje skandynawskie wyprodukowały 20 mln ton zboża, 5 do 6 mln ton przetworów rybnych (dwa razy więcej niż Ameryka i pięć razy więcej niż Wielka Brytania), 25,2 mln ton rudy żelaza (więcej niż Wielka Brytania, Francja i Niemcy razem wzięte) oraz 49 mln ton tarcicy oraz papieru (jednš czwartš produkcji amerykań- skiej)#. Skandynawia wyprodukowała więcej energii elektrycznej niż Francja i zbudowała więcej statków niż Ameryka, Wielka Brytania, Francja i Niemcy razem wzięte. Jednakże w latach siedemdziesiš- tych rosnšce koszty œwiadczeń społecznych, żšdania potężnych central zwišzków zawodowych (podobnie jak w Wielkiej Brytanii) oraz konsekwencje systemu bardzo wysokich podatków w potšcze- niu ze skutkami kryzysu energetycznego doprowadziły do zahamo- wania dynamiki gospodarki skandynawskiej - zwłaszcza szwedz- kiej - i położyły kres monopolowi władzy socjaldemokratów. Par- tie niesocjalistyczne przejęły rzšdy w Szwecji (1976-1982), w Dan, a w 1981 r. nawet w Norwegii, korzystajšcej z dobrodziejstwa posiadania własnej ropy naftowej na Morzu Północnym. Przykład skandynawski dowiódł, że nawet w najbardziej korzystnych wa- 810 runkach istniejš w praktyce wyraŸne granice możliwoœci stojšcych przed demokracjš opiekuńczš. Znamienne bowiem, że w latach siedemdziesištych Szwajcaria wysunęła się przed Szwecję wœród krajów o najwyższym spotecznie zrównoważonym poziomie życia, zawdzięczajšc to systemowi, który można by nazwać konserwatyzmem plebiscytowym. Proces uprze- mysłowienia rozpoczšł się w Szwajcar w poczštkach XIX wieku, do roku zaœ 1920 ponad 40% zatrudnionej ludnoœci pracowało w przemyœle (z czego spora liczba w hotelarstwie i bankach), a tylko 25% w rolnictwie. Powszechne prawo głosowania dla mężczyzn wprowadzone zostało już w 1848 r. włšcznie z systemem referendów instytucyjnych, poszerzonych w latach 1874-1991 o możliwoœć ogłaszania referendów także w innych sprawach. W ten sposób ukształtował się zwyczaj wprowadzania zmian legislacyjnych po bezpoœrednim głosowaniu ogółu uprawnionych. Jego uzupełnie- niem była tak zwana demokracja zgody polegajšca na zapewnieniu udziału we władzach wykonawczych i Radzie Konfederacji przed- stawicielom wszystkich ważniejszych partii politycznych nraz inte- cesów grup nacisku#. System ten pocišgnšł za sobš dwie bardzo istotne konsekwencje polityczne. Po pierwsze, referenda zmusiły konserwatystów do stworzenia partii masowych, które zawsze majš charakter bardziej populistyczny niż elitarny. Występujšcy przeciw- ko socjalistom Brgerblock, złożony z radykałów, katolickich kon- serwatystów i chłopów, który odgrywa w Szwajcarii dominujšcš rolę politycznš poczšwszy od 1919 r., był partiš całkowicie niejednolitš klasowo: znaleŸli się w niej ludzie reprezentujšcy najuboższe odłamy społeczeństwa, jak włoskojęzyczni katolicy, którzy czuli się dyskry- minowani przez mówišcych po francusku i niemiecku protestanc- kich liberałów. Konserwatyzm stał się potężnym czynnikiem negatywnym, zdolnym do zablokowania zmian typu plebiscytowe- go#. Po drugie, populizm konserwatystów zapobiegł radykalizacji robotników, zmuszajšc tym samym socialistów do przesunięcia się ku centrum. Szwajcarska partia socialdemokratyczna jako pierw- sza odrzuciła w 1935 r. zasa–ę walki klasowej, a w dwa lata póŸniej wynegocjowała "ugodę" w przemyœle maszynowym. W ten sposób ##torowana została dla socjalistów droga do władz federalnych (1943 r.), w konsekwencji zaœ droga wiodšca do zintegrowanego państwa buriuazyjno-socjaldemokratycznego opartego na konser- watywnym negatywizmie. 8il Negatywizm cechujšcy postawę konserwatystów w sposób pa- radoksalny przyczynił się do dystansowania szwajcarskiej gospo- darki, zwłaszcza w tej dziedzinie, która wykazała najwyższe tempo wzrostu, czyli w sektorze bankowym. W latach szeœćdziesištych i siedemdziesištych dzięki sprzeciwowi konserwatystów wobec wy- suwanego przez socjaldemokratów postulatu "demokratyzacji" i "otwarcia" szwajcarskiego systemu bankowego, udało się gospo- darce tego kraju zachować cišgłe tempo wzrostu, a bankom wyjœć cało z "afery Chiasso" z roku 1977 (zamieszany był w niej oddział Cnedit Sursse i włoscy szmugler Ly walut). Bankom szwajcar5kim nie wolno udzielać żadnych informacji na temat stanu kont na mocy wydanej w 1934 r. ustawy, której celem było uniemożliwienie wła- dzom nazistowskim okreœlenia sumy zdeponowanych w Szwajcarii oszczędnoœci Żydów niemieckich. Informacje takie można uzyskać przez Interpol w przypadku porwań i rabunków oraz (od 1980 r.)- dotyczy to jedynie rzšdu Stanów Zjednoczonych - w niektórych przypadkach zwišzanych ze zorganizowanš działalnoœciš przestęp- czš. Poza tym jednak Szwajcaria stanowczo odmawia dostarczania jakichkolwiek danych finansowych dla celów politycznych, mimo że wywiecano na niš wielki nacisk w momencie detronizacji szacha Iranu w 1979 r. W szwajcarskich bankach istnieje wiele tysięcy kont "politycznych", w tym także liczne konta należšce do osób spoza żelaznej kurtyny. Stanowiš one jednak w sumie zaledwie drobny ułamek szwajcarskiego "przemysłu" bankowego, który pod koniec 1978 r. posiadał depozyty zagraniczne na sumę 115,06 mld dolarów USA plus dalsze 123,7 mld w papierach wartoœciowych%. Na po- czštku lat osiemdziesištych ogólna kwota pieniędzy zdeponowa- nych w bankach szwajcarskich sięgała bilionów dolarów; demo- kratyzacja tego systemu - argumentowali konserwatyœci - poloży- łaby kres jego skutecznoœci, którego tajemnica polega na braku formalizmu, szybkoœci działania i nienawiœci do biurokracji. Sektor bankowy był Ÿródłem wzrostu gospodarczego Szwajcar (w roku 1980 trzy największe banki szwajcacskie posiadały 2 200 miejsc w ciałach nadzorczych 1 700 szwajcarskich korporacji przemysło- wych), toteż ucieczka kapitału musiałaby pocišgnšć za sobš recesję w całej gospodarce kraju. Obrona tajemnicy bankowej to może i najbardziej niepopularna sprawa, w jakš można się zaangażować u schyłku XX wieku. Wszelako dzięki szwajcarskiej demokracji plebiscytowej, pozwalajšcej z łatwoœciš tworzyć koalicje spneciwu, bariery tej w latach osiemdziesištych nie zdołano przekroczyć, 812 gospodarka Szwajcarii nie pr Lestała kwitnšE, frank szwajcarski pozostałjednš z najmocniejszych walut œwiata, a dochód narodowv na głowę ludnoœci znacznie przewyższył poziom osišgnięty w Skan- dynawii i w Ameryce Póhiocnej. Wspólne wyniki gospodarczo-społeczne i oparta na demokra- cji stabilnoœć Szwajcarii i krajów skandynawskich, uważanych ogól- nie za "protestanckie", odpowiadały teoriom, wysuwanym poczšt- kowo we Francji w latach trzydziestych XIX wieku, których zwień- czeniem była koncepcja "etyki protestanckiej" Maxa Webera. Wedle tych teorii przekonania religijne wvznaczaiš często wzorce działalnoœci gospodarczej. Poglšd ten został obalony w oparciu o materiał historyczny w latach czterdziestych i pięćdziesištych, ale jeszcze ciekawsze było jego zakwestionowanie w praktyce - w okresie powojennym - do czego przyczynił się rozwój ekonomiczny Europy pohidniowej, czyli obszaru nieprotestanckiego. Szwajcaria włoska dogoniła kantony francuskie i niemieckie. Włochy przeŸyły swój "cud" gospodarczy w latach pięćdziesištych, Francja zaœ - w szeœćdziesištych. Jeszcze bardziej spektakularny, zważywszy na wyniki osišgane w ptzeszłoœci, był postęp spoleczno-polityczny na Pótwyspie Iberyjskim i w Grecji. Okazało się oto, że Antonio Salazar w Portugal, a Franco w Hiszpanii nie tylko najlepiej się trzymali wœród przedwojennych dyktatorów, lecz także zdolali odnieœć największe sukcesy. Historia zaœ może poddać ich rzšdy dużo korzystniejszej ocenie, niż wyni- kałoby to z mody panujšcej jeszcze na poczštku lat osiemdziesiš- tych. Salazar objšł ministerstwo finansów w 1928 r., fotel premiera w 1932 r. i przerywał na nim aż do roku 1970; był to jedyny tyran, który ostatecznie "upadł", ponieważ załamało się pod nim niebez- pieczne urzšdzenie, jakim jest leżak. Był on także jedynym przy- wódcš dyktatury intelektualistów (wprawdzie L,enin też był bliski jej stworzenia). W okresie 1932-1961 w skład gabinetu Salazara wchodziło zawsze nie mniej niż 21 % profesorów uniwersytetu. W latach 1936-1944 zajmowali oni potowę miejsc w gabinecie, na każdych czterech kolegów dyktatora jeden pochodził z tego same- go wydziału prawa uniwersytetu w Coimbra. Owa "katedroi#acja"- rzšdy profesorów - odnosiła wielkie sukcesv w osišgnięciu powol- nego, acz stałego wzrostu gospodarczego stabilizujšc walutę, po- wstrzymujšc inflację, przede wszvstkim zaœ obdatzajšc Portugalię tym, czego zawsze jej brakowało: stabilnoœciš politycznš. Ten ostat- ni sukces zawdzięczano skromnej liczebnie, ale bardzo skutecznej 813 w działaniu tajnej policji PIDE (Międzynarodowa Policja Obrony Państwa), powołanej w 1926 r. Salazar bronił interesów klas posia- daczy, często jednak sprzeciwiał się ich dšżeniom. Trzymał się kurczowo - płacšc za to wysokš cenę - posiadłoœci Portugalii w Afryce, mimo że ludzie interesu od dawna skłonni byli do ustępstw w tej dziedzinie. Codziennie odbywał naradę z szefem PIDE i nadzorował wszelkie jej posunięcia. Spowodował długoterminowe uwięzienie swych przeciwników: w połowie lat siedemdziesištych dwudziestu dwóch członków Komitetu Centralnego Portugalskiej Part Komunistycznej ogłosiło, że spędzili oni w sumie trzysta osiem lat za kratami, przeciętna odsiadka wynosiła czternaœcie lat#. Salazar nie wprowadził jednak kary œmierci, choć tolerował spora- dyczne zabójstwa polityczne, jak choćby zabicie generała Delgado przywódcy opozycji, w lutym 1965 r9' Brutalne metody PIDE skrzętnie maskowano, toteż trudno je było publicznie obnażyć, a jej funkcjonariusze cieszyli się nawet pewnš estymš. Komendant PIDE, Agostinho Laurenco, był w latach czterdziestych szefem centrali Interpolu w Paryżu. Podczas zaœ wizyty papieża Pawła VI w Fatimie w 1967 r. wręczył odznaczenia kilku wyższym oficerom PIDE. Kiedy Salazar - wskutek załamania się owego pechowego leżaka - stracił władzę nad zmysłami, profesorów odesłano na " uniwers e a PIDE "zlikwidowano, a raczej przemianowano. Jak zwykle bywa z większoœciš reform biurokratycznych, doprowa- dziło to do wielkiego wzrostu jej liczebnoœci i katastrofalnego spadku skutecznoœci działania (czemu nie towarzyszyło niestety zmniejszenie się bezprawia i brutalnoœci). Tajnš policję zaskoczyła całkowicie rewolta, która 25 kwietnia 1974 r. spowodowała upadek reżimu#. Portugalia stała się krajem demokratycznym, imperium pr Lestało istnieć, gospodarka utknęła w miejscu, zwiększyła się inflacja. Jednakże po trzyletnim okresie chaosu Portugalia zniknęła z gazetowych nagłówków i powróciła do salazarowskiego modelu gospodarki. Zdumiewajšcym i krzepišcym aspektem tamtejszych wydarzeń było to, że Portugalia potrafiła dokonać przejœcia od państwa policyjnego do ustroju funkcjonujšcej demokracji nie tylko bez rozlewu krwi, lecz także w sposób, który utrwalił więk- szoœć osišgnięć dawnego reżimu. Udziałem Hiszpan stało się w latach siedemdziesištych doœwiadczenie podobne, choć w warunkach jeszcze bacdziej god- nych odnotowania. Kiedy latem 1974 r. Franco przekazał władzę 814 Juanowi Carlosowi (koronowanemu na króla w listopadzie 1975 r., zaraz po œmierci Franco), miał za sobš trzydziestooœmioletni okres faktycznego sprawowania rzšdów, co było osišgnięciem na miarę Filipa II. Franco miał prawdopodobnie słusznoœE uważajšc, iż zwycięstwo Republiki wywołałoby kolejnš wojnę domowš, ale jego rzšdy "w najmniejszym stopniu podzielš Hiszpanów", gdyż istniały wówczas dwa ostro ze sobš poróżnione odłamy monarchistów: frakcja faszystowska i tradycyjno-konserwatywna, z drugiej zaœ strony œmiertelna nienawiœE występowała pomiędzy komunistami a innymi ugrupowaniami republikańs#mi. W paŸdzierniku 1944 r.- zaraz po wyzwoleniu Francji - 2 tys. republikanów dokonało "in- wazji" przez Pireneje w nadziei na wybuch ogólnonarodowego powstania; tymczasem do powstania nie doszło. W dniu 26 sierpnia 1945 r. utworzony został nšd republikański - wydarzenie to prze- szło bez echa. Alianci nie chcieli występować przeciwko Franco, bo obawiali się wojny domowej w Hiszpan. Chcšc ich zadowolić, Franco zrezygnował z faszystowskiego pozdrowienia (którego zresztš nigdy nie lubił), nie zamierzał jednak zakazać działalnoœci Falandze - nad którš sprawował kontrolę, choć ubolewał nad licznymi przejawami jej działalnoœci - ponieważ stanowiła ona wentyl bezpieczeństwa dla skrajnej prawicy. Franco w zasadzie nie był działaczem politycznym, rzšdził opierajšc się na ludziach,#tórych mógł zaakceptować - na Koœciele, na ziemiaństwie i przedsiębiorcach. Tego właœnie życzyło sobie wojsko sprzeciwiajšce się polityce, która poprzedzała rzšdy Franco. I podobnie jak wojsko, Franco odgrywał rolę czynnika negatywne- go. Utrzymywał państwo w bezruchu, oszczędzajšc mu wszelkich przygód; nie dopuszczał także do działania zawodowych polityków. Przemawiajšc do wyższych oficerów sił zbrojnych nazwał siebie "wartownikiem, który nigdy nie schodzi z posterunku; człowiekiem otrzymujšcym przykre telegramy i dyktujšcym na nie odpowiedzi; tym, który czuwa, gdy inni pogršżyli się we œnie"#. Gdyby nie podeszły wiek, mógłby znaleŸć dla siebie miejsce w ramach wymyœ- lonego przez siebie plebiscytu. W r#toœci jednak 6 lipca 1947 r. poddał pod głosowanie ustawę o sukcesji będšcš ucieleœnieniem monarchizmu. Na ogólnš liczbę 17 mln 200 tys. uprawnionych do głosu wvpowiedziało się 15 mln 200 tys. ludzi, spoœród którvch 14 mln 145 tys.163 głosowało "tak"; obserwatorzy potw‹erdzili rzetel- ny charakter głosowanŒa'#. 815 Pokonawszy tę przeszkodę Franco zaczšł przygotowywaE na swego następcę Juana Carlosa. Tymczasem działajšca w ramach rzšdów negatywnych, przypominajšcych formułę Salazara, a właœ- ciwie Konfederacji Szwajcarskiej, gospodarka hiszpańska moder- nizowała się opierajšc się na mechanizmach rynkowych. W latach 1950-1970 Hiszpania uległa przeobrażeniu. Liczba mieszkańców miast ponad dwudziestotysięcznych wzrosła z 30 do prawie 50% ogółu ludnoœci. Liczba analfabetów spadła w cišgu trzydziestu lat z 19% do 9%; na przestrzeni zaledwie piętnastu lat podwoiła się liczba studentów. Pod pewnymi względami Hiszpania odniosła większe sukcesy w modernizacji zacofanych regionów na pohidniu kraju niż udało się to Włochom. Na przestrzeni ćwierćwiecza (lata 1950-1975) zmienił się fizycznie i wizualnie krajobraz Andaluzji, gwałtownie zaœ kurczšca się ludnoœć wiejska odniosła prawdopo- dobnie większe korzyœci - mierzone wysokoœciš rzeczywistych za- robków - niż cobotnicy przemysłowi, zamieszkujšcy wielkie miasta. Istotna zmiana zaszła jednak w sferze oczekiwań: sondaże wykazy- wały, że pracujšcy mogš się spodziewać o wiele lepszych posad zarówno pod względem płacy, jak i prestiżu niż pokolenie ich rodziców. Ludzie w wieku lat czterdziestu spodziewali się więcej niż kiedy mieli lat dwadzieœcia. Brak nadziei cechujšcy dawniej Hiszpanię - przyczyna posępnej nędzy tego kraju, a także spora- i dycznych wybuchów szalonej przemocy - minęła bezpowrotnie'"' # W latach pięćdziesištych i szeœćdziesištych Hiszpania stała się częœciš ogólnoeuropejskiego nowoczesnego systemu gospodarcze- # go, dzielšc wraz z Europš Zachodniš jej sukcesy i porażki- Pireneje przestały być murem społeczno-gospodarczym. Owa względna pomyœlnoœć osišgnięta dzięki stabilnoœci i politycznemu i negatywizmowi doby frankistowskiej pozwala lepiej wytłumaczyć powodzenie, jakim zwieńczony został etap przejœciowy. Znamiennš cechš postawy Franco było, że jego ostatni premier Carlos Arias, ; będšcy jednoczeœnie pierwszym premierem króla Juana Carlosa, nie był politykiem, technokratš, ani członkiem Falangi, lecz prote- gowanym pewnego generała zajmujšcego istotnš pozycję w ar- ' mii'#. Równie charakterystycznym przejawem wstrzemięŸliwoœci, z jakš Hiszpania uznała zasługi Franco, było to, że pierwszy praw- dziwie demokratyczny premier hiszpański, Adolfo Suarez, mimo że urodził się dopiero w 1932 r., utwor Lył swš centroprawicowš partię- Zwišzek Ludu Hiszpańskiego (UPDE) - opierajšc się o zasadę continursmo. Suarez czerpał z doœwiadczeń gaullizmu: uczył się na 816 sukcesach tego ruchu, majšc na uwadze jego zdolnoœć do przetrwa- nia po œmierci twórcy. Przeforsował program reform politycznych w Kortezach, wybranych jeszcze za życia Franco; nie musiał ich rozwišzywać, uzyskał aprobatę hiszpańskiego parlamentu dla swych reform (w prceprowadzonym 15 grudnia 1976 r.głosowaniu 94,2% deputowanych powiedziało "tak"). A na jedenaœcie miesię- cy przed wyborami zlikwidował monopolistycznš strukturę partyj- nš z czasów Franco, wprowadził zaœ system wielopartyjny (włšcznie z partiš komunistycznš), zalegalizował zwišzki zawodowe, przy- wrócił wolnoœć słowa i prasy, a poza tym doprowadził do pierw- szych od lutego 1936 r. wolnych wyborów. Nowy system stwarzał preferencje dla mieszkańców terenów wiejskich. Piętnaœcie naj- mniejszych prowincji, których ludnoœć wynosiła 3,4 mln, otrzymało w Kortezach pięćdziesišt trzy miejsca, podczas gdy Barcelona liczšca 4,5 mln mieszkańców miała ich tylko trzydzieœci trzy. Pozwo- liło to jednak wyłonić podczas wyborów z czerwca 1977 r. strukturę czteroparlyjnš (jak we Francji), w której najsilniejsza była przemia- nowana Unia Demokratyczna Centrum Suareza (34%), dalej zaœ socjaliœci (29%), a na skrzydłach, po równo, komuniœci i konser- watyœci'#. Skupienie potęgi politycznej w centrum było istotne, ponieważ Kortezy mogły sformułować konstytucję. Jej projekt - zaaprobo- wany w referendum, przeprowadzonym w grudniu 1978 r. - okreœlił Hiszpanię jako "demokratyczne państwo poddane rzšdom prawa" które pod względem ustrojowym jest monarchiš parlamentarnš. Przyznawał on jednak autonomię także poszczególnym narodo- woœciom, co stanowiło istotne odstępstwo nie tylko od centralizmu frankistowskiego, lecz i tradycji państwowej samej Hiszpan, w której poczšwszy od końca XV wieku dominujšcš rolę peh#iła Kastylia. Król został zarówno zwierzchnikiem sił zbrojnych, jak i głowš państwa, co okazało się kwestiš o kluczowym znaczeniu podczas próby puczu podjętej w 1981 r. Hiszpania to kraj, w którym armii przyznaje się rolę specjalnš, choć tak się dziwn‹e składa, że nie jest ona liczebnie wielka (220 tvs. żotnierzy plus 40 tys. w marynarce wojennej i 35 tys. 700 w siłach powietrznych). Konsty- tucja zniosła karę œmierci, uznała Koœciót katolicki (nie przyznajšc mu statusu oficjalnego), stworavła możliwoœć uzyskania rozwodu i zapewniła status prawny zwišzkom zawodowym i partiom politycz- nym. Spowodowała jednoczeœnie powstanie wielu problemów zwišzanych z ustanowieniem niezwykle zawiłych reguł regionalnej 817 decentralizacji. Kwestia ta dominowała na hiszpańskiej scenie po- litycznej w latach osiemdziesištych. Tekst konstytucji - będšcy owocem debat parlamentarnych, a nie odgórnym nakazem - cecho- wał się rozwlekłoœciš (169 artykułów), a także zawiłoœciš, rozdętš do absurdu szczegółowoœciš i kiepskim stylem. Jego wielka zaleta polegała jednak na tym, że reprezentował konsensus: była to pierw- sza hiszpańska konstytucja nie wyrażajšca jakiejœ jednej ideologii bšdŸ monopolu władzy jednej partii'#. Od poczštku lat osiemdzie- sištych nowe kota rzšdzšce w Hiszpanii pod przewodem opanowa- nego i sprytnego monarchy (który dowiódł swej pewnoœci siebie nadajšc Suarezowi w 1981 r. tytuł ksišżęcy; tak więc jest on pierw- szym w dziejach powojennej Europy księciem nie będšcym człon- kiem królewskiej rodziny) wyizolowały z jednej strony radykalny terroryzm, z drugiej zaœ spisek wojskowych, spychajšc oba te zagro- żenia ostatecznie na margines życia publicznego, wskutek czego pierwszy od 1936 r. rzšd socjalistyczny mógł w 1982 r. spokojnie przejšć władzę. Tak więc również w sensie politycznym Hiszpania wkroczyła dziœ w obręb kultury europejskiej. Rzeczš jeszcze bardziej zdumiewajšcš, która uradowałaby Lloyda George'a, gdyby żył, było to, że biedna, zmaltretowana Grecja również stała się wreszcie częœciš tej kultucy. Demokratycz- na Grecja Eleuteriosa Venizelosa, która miała odnieœć wielkie korzyœci z traktatu wersalskiego, osišgnęła w istocie niewiele, choć wielka wojna trwała na jej obszarze aż dziesięć lat (1912-1922). Pełnišcy podczas wojny funkcję szefa sztabu generał Metaksas już w 1923 r. podjšł próbę zamachu stanu, ostatecznie zaœ udało mu się ustanowić dyktaturę w 1936 r. Przyrzekł "zdyscyplinować" na- ród grecki, zastšpić indywidualizm Greków "powagš ducha nie- mieckiego" (ernst); posiadał tytuł Pierwszego Chłopa, Pierwszego Robotnika oraz Ojca Narodu. Ten sam Metaksas stanšł w 1940 r. na czele obrony kraju przed Włochami (zmarł na poczštku 1941 r.) i to armia - bardziej niżjakakolwiek inna organizacja - zdobyła sobie w latach II wojny i powojennych paroksyzmów największe uznanie spoleczeństwa. Słynny telegram Churchilla do generała Scobie mógł uratować Grecję dla Zachodu, na pótnocy kraju przetrwała jednak komunistyczna partyzantka. Staremu marszałkowi polne- mu Papagosowi, szefowi sztabu Metaksasa, udało się zapewnić kontrolę rzšdu nad całym terytorium Grecji dopiero latem 1949 r. W Grecji również II wojna œwiatowa trwała całe dziesięciolecie. W wojnie domowej straciło życie 80 tys. Greków, 20 tys. osadzono w 818 więzieniach (5 tys. wyroków œmierci i dożywocia); 700 tys. Greków znalazło się na uchodŸstwie, a 10% ludnoœci musiało szukać nowe- go miejsca osiedlenia'#. W latach 1946-1952 rzšdy zmieniały się szeœciokrotnie, jednak w wyborach z 1952 r. przygniatajšce zwycięstwo odniósł Papagos, który utworzył wczeœniej partię "narodowš", wzorowanš na RPF de Gaulle'a. Zwycięstwo Papagosa zapoczštkowało jedenastolet- nie r Lšdy prawicy. Po jego œmierci w 1952 r. kierownictwo partii przejšł Konstantinos Karamanlis, który wygrał też wybory w latach I958 i 1961. Tylko taki rodzaj demokratycznej "normalnoœci" byli w stanie zaakceptowaE greccy wojskowi. W wyniku odsunięcia od władzy Karamanlisa i zmuszenia go do opuszczenia kraju, czego dokonał Papandreu, który odbudował dawnš centro-lewicowš koalicję Venizelosa - kraj popadł w chaos zakończony puczem wojskowym pod przewodnictwem pułkownika Papadopulosa. Podobnie jak w Hiszpanii, armia uważała się za coœ w rodzaju instytucji narodowej, ważniejszej od wszelkich part politycznych. Partiami bowiem rzšdziły dziedziczne kasty ludzi należšcych do warstw œrednich i wyższych, czerpišc z władzy politycznej ogromne zyski. Tymczasem wojskowi głosili, że władza w arm opiera się na rzeczywistych zasługach, większoœć zaœ ofieerów rekrutowała się w warstwy chłopskiej. Armia bliższa była też Koœciołowi, obie insty- tucje łšczyła nienawiœE do zawodowych polityków. Hasła reżimu Papadopulosa przypominały frazeologię Metaksasa, podkreœlajš- cego potrzebę dyscypliny, a także znaczenie cywilizacji helleńsko- -chrzeœcijańskiej. Nowe władze wprowadziły w 1968 r. autorytarnš konstytucję, w roku zaœ 1973 zlikwidowały wiecznie kulejšcš mo- narchię greckš. Posunięcia te nie wzbudziły wielkiego sprzeciwu wœród robotników i chłopów, nie wywolały jednak również entuz- jazmu. Reżim pułkowników więził i torturował swych wywodzšcych się ze œredniej klasy przeciwników. Możliwe, że jego r#šdy trwałyby w nieskończonoœć, ale Papadopulos stracił zaufanie swych towa- rzyszy, został usunięty, a junta uwikłała się w nieporadnš politykę cypryjskš, która doprowadziła do inwazji Turcji na tę wyspę w roku 1974. Poniósłszy klęskę, uległa rozpadowi. Do kraju wezwano przebywajšcego na wygnaniu w Paryżu Karamanlisa. Odniósł on przygniatajšce zwycięstwo w wyborach (zdobywajšc 219 z 300 miejsc w parlamencie), dzięki czemu zdotał przeforsować nowš konstytucję, przyznajšcš szerokie uprawnienia silnej władzy wyko- nawczej na wzór gaullistowski. To stanowiło kolejny przejaw wiel- 819 kiego wpływu, jaki de Gaulle wywierał w Europie lat szeœćdziesiš- tych i siedemdziesištych. Ustanowione w ten sposób sprężyste ramy ustrojowe dawały pewnš gwarancję, że klan Papandreu, który odniósł zwycięstwo w następnych wyborach, występujšc z progra- mem socjalistycznym (198I r.), nie zainicjuje kolejnej fazy niesta- bilnych rzšdów konstytucyjnych. Dla większoœci Greków liczył się nie balet polityczny ani nawet umiejętnoœć sprawnego uprawiania zawodowej polityki, lecz fakt, że w 1952 r. Papagos rozpoczšł okres cechujšcy się znacznym postępem spoteczno-gospodarczym. Proces ów trwał nieprzerwa- nie pod rzšdami Karamanlisa, wojskowych i ponownie Karaman- lisa. Stanowił ilustrację wniosków płynšcych z uważnego badania historii wspótczesnej. Działania polityczne rzadko spczyjały wzros- towi dobrobytu, natomiast - pod warunkiem że rozcišgały się w czasie i były intensywne - mogły one wzrost ów osłabić. Najbardziej użyteczna funkcja rzšdu polegała na zakreœleniu sfery, w której poszczególni obywatele mogš dbać o własny interes, przyczyniajšc się zarazem do pomnożenia dobra wspólnego. Poprawa losu zwyk- łych Greków, jaka nastšpiła w latach I950-1980, nie miała prece- densu w dotychczasowych dziejach kraju'#. Znalazła ona odbicie w jednym wskaŸniku masowego popar- cia, na jakim można polegać - w migracji. Przejawem największej szczeroœci postaw ludzkich nie jest moment, kiedy mężczyŸni i kobiety głosujš za pomocš kartek wyborczych, lecz kiedy głosujš nogami, wybierajšc kraj osiedlenia. Grecy emigrowali od VIII wieku p.n.e. W latach siedemdziesištych 4 spoœród I3 mln Greków mieszkało za granicš, w tym 3 mln na stałe. Punktem szczytowym był chyba rok 1965, w którym wyemigrowało II7 I67 osób, był to jednak zarazem punkt zwrotny. W póŸniejszym okresie rzšdów wojskowych tempo emigracji szybko spadło - z wyjštkiem emigracji do Stanów Zjednoczonych. Coraz więcej zaœ Greków zza morza wracało do kraju. W 1974 r. po raz pierwszy odkšd zaczęto zbierać dane statystyczne, to jest od I850 r., liczba Greków podejmujšcych działalnoœć gospodarczš w ojczyŸnie przewyższała liczbę wyjeżdża- jšcych z kraju w poszukiwaniu pracy. W 1979 r., gdy emigracja spadła poniżej 20 tys., wpływy pieniężne z zagranicy (1,2 mld dolarów USA) zajęły trzecie po turystyce (1,7 mld dolarów) i żegludze ( I,5 mld) miejsce wœród głównych Ÿródeł dochodów Gre- cji. Ale też w latach siedemdziesištych tempo rozwoju gospodarki greckiej, wynoszšce œrednio 5% do 6% przy 2% bezrobocia, prze- 820 wyższało znacznie tempo wzrostu w Europie 7achodniej'#, co sta- nowiło dodatkowy powód do przypuszczenia, że panujšca w Grecji stabilizacja polityczno-spoleczna może mieE charakter trwały. Ów proces, wskutek którego na przestrzeni z górš trzydziestu pięciu lat okolo 300 mln Europejczyków żyjšcych na zachód i na południe od żelaznej kurtyny osišgnęło względny dobrobyt w ra- mach ustroju demokratycznego, opartego na rzšdach prawa, sta- nowi jedno z najbardziej zdumiewajšcych wydarzeń w całych dziejach. Można byje również okreœlić mianem niespodzianki, gdyż nastšpiło wkrótce po dwóch niemal udanych próbach samobójstwa całego kontynentu europejskiego. Tę nowš stabilizację i pomyœl- noœć cechował wszakże pewien paradoks. Na poczštku lat osiem- dziesištych, w trzydzieœci pięć lat od zakończenia wojny, bezpie- czeństwo demokratycznej Europy, mimo jej wcišż wzrastajšcej zamożnoœci, zależało nadal nie tylko od gwarancji Ameryki, lecz także od cišgłej, fzycznej obecnoœci amerykańskich sił zbrojnych. Nie było to normalne. Historia Ameryki w latach szeœćdziesištych i siedemdziesištych prowadzi do wniosku, że było to również nie- bezpieczne. Przypisy: # Jacques Dumaine Quai d'Orsay 1945-1951, Londyn 1958, s.13. 2 Simone de Beauvoir Forre of Circum,stance, Londyn 1%5, s. 38 i n. 3 David Pryce-Jones Paris in the 7hird Reich: A h–tory of the German Occupaƒon 1940-1944, Londyn 1981. 4 Bernard-Henri Levy L Id‚ologiefran‡aise, Paryż 1981. 5 Cbt. za: Herbert R. Lottman Camus, Londyn 1981, s. 705. s Ibid., s. 322. # Guillaume Hanoteau L'Age d'or de St-Germain-des-Pr‚s, Pacyi 1%5; Herbert Lottman "Splendours and miseries ofthe literary caf‚", w: HSaturday Reviewm z dnia 13 marca 1%3 r. i H New York Times Book ReviewH z dnia 4 czerwca 1%7. e Popper Conjectures and Refutations, s.363. 9 Terence Prittie Konrad Adenauer 1876-1967, Londyn 1972, s. 35-36. #o Maria Romana Catti De Gasperi uomo solo, Mediolan 1964, s. 81-82. '' Elisa Carrillo Alcide de Gasperi: the Long Apprenƒceship, Notre Dƒme 1%5, s. 9. '2 lbid., s.23 '3 Catti, op. cit., s.104-111; Carrillo, op. cit., s. 83-84. 14 Prittie. op. cit., s. 2#4, 312. '5 Ibid., s. 97 821 'B #id., s.106-110. '# Lewis J. Edinger Kurt Schumacher, Stanford 1%5, s.135-136. 'B Arnold J. Heidenheimer Adenauerand the CDU, Haga 1960. '9 O prcemówieniu Leo Schweringa zob. Fn‹hgeschichte der Christlich- Demokratische Union Recklinghausen 1963, s.190-193. # C#t. za: Prittie, op. cit.,s.171 2' Frank Pakenham Bom to Believe, Londyn 1953, s.19&199. # HDie Welw z dnia 30 listopada 1945 r. Konrad Adenauer Memoirs, t.1-4, Londyn 1966, t. I s.18#182. 24 Aidan Crawley The Rise of West Germany 1945-1972, Londyn 1973, roz.12. # Walter Henkels Garnichtso Pingeg, Dsseldorf 1%5, s.161. # Hans-Joachim Netzer (red.)Adenauerunddie Folgen, Monachium 1%5, s.159. z' Prittie, op. cit., s.173 (przypis 7). # Henkels, op. cit. # Prittie, op. cit., s. 236. # Adenauer Memoirs, t. II, s. 509 i n. 3' Rudolf Augstein Konrad Adenauer, Londyn 1964, s. 94. # Audycja radiowa z dnia 2 czerwca 1954 r.; Prittie, op. cit., s.173. # C#t. za: J. Galtier-BoissiŠre Mon Joumalpendantl'occupation, Paryż l945. # Philippe Bauchard Les Technocrate,s et lepouvo–, Paryż 1966; Zeldin, op. cit., s.106&1069. # G. Wright Rural Revolution in France, Stanford 1964, roz. 5. # Zeldin, op. cit., s. 687. 3# W D. Halls 7he Youth of Vichy France, Oxford 1981; Zeldin, op. cit., s. 1141. s Robert Aron L 'hrstorie de l'E#uraƒon, t.1-3, Pary'i 1967; Peter Novick 7he Ressistance v I#ichy, Nowv Jork 1968. # Herbert Lthy 7he State ofFrance, Londyn 1955, s.107. # Andr‚ Rossi Physiologie duparti commun–tefran‡ais, Paryż 1948, s. 83, 431-432. 4' Annie Kriegel 7he French Communists: Profile ofa People, Chicago 1972. # Zob. Herbert Lthy "Why Five Million Frenchmen Vote Communist", w: HSocialist CommentarvH z grudnia 1951 r., s. 289. # C Vt. za: Lthy 7he State ofFrance. s.117. " Philip Williams Folitics in Pbst-War France, Londyn 1954, s.17-19. # Lthy, op. cit., s.123. # Zeldin, op. cit., s.1045 i n. 4# Jean Monnet Memoirs. i.ondvn 1978. 4e HBulletin mensuel de statistiaueH, Paryż, z paŸdziernika 1952 r., s.44. # Lthy State of France, s. 432. # Joseph Hours w: HAnn‚e nolitiaue et ‚conomiqueH, wiosna,1953. 5' C#t. za: Lthy, op. cit., s. 385. # Jean-Raymonƒ Tournoux P‚tain and de Gaulle, Londyn 1966, s. 7. # Zeldin, op. cit., s.1121. 822 # Gaston Palewski "A Surprising Friendship: Malraux and de Gaulle", w: Martine de Curcel (red.) Malraux: Life and Work, I,ondyn 1976, s. 70. # Ibid., s. 69. # Goethe œ Fa#cst, Penguin Classics, cz. I, s. 71. #' De Gaulle, przemówienie z dnia 17 kwietnia 1948 r. s De Gaulle, przemówienia z dnia 13 kwietnia I%3 r., 22 listopada 1944 r., 1 marca 1941 r., 25 listopada 1943; zob. Philip Cerny The Po##cs of Crandeuc Ideological Aspects ofde Gaulle œ Foreign Folicy, Cambridge 1980. s De Gaulle, op. cit., s. 235. # Ibid., s.18. g' C#t. za: Jacques Fauvet La Quatri‚me R‚publique, Paryż 1959, s. 64 (nota). # David Schoenbrun Three Lives of Charles de Caulle, Londyn 1965, s. 94-95. # J. R. Frears Political Parties and Election.r in the French Fifth Republic, L.ondyn 1977, s.18 i n. De Gaulle, op. cit., s.144-146. # John Ardagh 7he New Franee: a Society in 7Yansition 1945-1977, Londyn 1977, s. 31-32. Zeldin, op, cit., s. 625, 635-636. 6' Ibid., s. 300-330. # L#t. za: Lthy 7he State ofFrance, s. 382. # Albert Sorel Europe and the French Rwolution, Londyn 1968, t. I, s. 277 i n. io De Gaulle, op. cit., s.173-174. #' Adenauer, op. cit., t. III, s. 434. #z Tekst w: Uwe Kitzinger 7he European Common Market and Community, I.ondyn 1967, s. 33-37. #3 C#t. za: Anthony Sampson Macmillan, Londyn 1967, s.146. #a Prittie, op. cit., s. 26&269. is Adenauer, op. cit., t. III, s. 434. #6 Prittie, op. cit., s. 268. n 7apis konferencji prasowej w: Harold Wilson The Labour Govemment 1964-1970, Londyn 1971, s. 392-394. 's O zgłoszonym przez de Gaulle'a sprzeciwie zob. Uwe Kitzinger Diploma- cy and Persuasion: how Britain joined the Common Market, I,ondyn 1973, s. 37-38. '# Rostow World Economy, s. 234-245 i tablica III-47. # Kitzinger Diplomacy and Persuasion, tablica na s. 29. s' L#t. za: B. Simpson Labour: the Unions und the Party, Londyn 1973, s. 39. s# A. Flanders 7tades Unions, Londyn 1968; John Burton 7he 7iojan Horse: Union Power in Britćsh Pr>liƒcs, Leesburg 1979, s. 48, 50. s Sydney i Beatrice Webb 7he Hr.story of 7i'ude Union#m, Londyn 1920,# Dicey œ Law and Public Opinion –t England, Londyn 1%3. s BBC v Heant and Others, 1977; zob. J. H. Bescoby i C. G. Hanson "Continuity and Change in Recent Iabour Iaw", w: HNational Westminster Bank Quarterly ReviewH, z lutego 1976 r.; 7iade Union Immun–ies, Londyn 1981, s. 34-101. 823 F. W Paish "Intlation, Personal Incomes and Taxation" w: KLl ds Bank Review#, z kwietnia 1975 r. # Geoffrey Fry 7he Growth of Govemment, I.ondyn 1979, s. 2-3; A T Peacock i J. Wiseman The Growth of Fublic Expenditure m the UK, Londyn 1%7; M. Abramovitz i V E Eliasberg The Growth of Public Employment in GreatBritain, L.ondyn 1957. s J. M. Buchanan, John Burton i R. E. Wagner The Consequences of Mr Keynes Insdtute ofEconomic Ajjairs, Londyn 1978, s. 67i tablica II, s. 34. # Rostow World Ecnnomy, tabliea III-42, s. 220; League ofNations Stati.sƒcal Yearbook 1933-1934, Genewa 1934, tablica 10. # Derry Norway, s. 325; P. M Hayes Quisling, Newton Abbot 1971. e" T K Derry A H–tory of Scandinavia, L,ondyn 1979, s. 322-324; Rostow World Economy, s. 220. 9' E. D. Simon 7he Smalter Democracies, L,ondyn 1939; Marquis Childs Sweden: the M–tdle Way, Nowy Jork 1936. # Derry Scandinavia, s. 336-337. # Christopher Hughes Sw–zerland, L.ondyn 1975, s.167-172. # Urs Altermatt "Conservatism in Switzerland: a study in anti-Modernism" w: HJournal of Contemporary HistoryH, nr 14/1979, s. 581-610. # aWall Street JournalH z dnia 23 czerwca 1980 r. % Kenneth Maxwell "Portugal under Pressure", w: KNew York Review of BooksH z dnia 29 maja 1975 r., s. 20-30. 9# Tom Gallagher "Controlled Repression in Salazar's Portugal", w: HJour- nal of Contemporary HistoryH, nr 14/1979, s. 385-402; o PIDE zob. "Para a Historia do Fascismo Portogues: a Pide", w: HPortugal Informaca#, czerwiec- -li#ec 1977 r. Neil Bruce Portugalů the Last Empire, Newton Abbot 1975, s.108. # Franco, przemówienie w madryckim Army Museum z dnia 9 marca 1946 r., cyt. za: Trythall op. cit. '# #id., s. 206. '0' Estudios socjológicos sobre la situación social de Espańa 1975, Madryt 1976. '# Raymond Can i Juan Pablo Fusi Spain: Dictatorship to Democmcy, Londyn 1979, s.195 i n. 103 Stanley Meisler "Spain's New Democracy", w: HForeign AffairsH z paŸdziernika 1977 r. '0' Carr i Fusi, op. cit., s. 246. '# Richard Clogg A Short History ofModem Greece, Cambridge 1979, s. 164-165. '# William McNeil Metamorphosrs of Greece since World War II, Chicago 1978. '0# KNew York TimesH z dnia 6 lipca 1980 r    11) 21) 31) 41. l1 .1 .1 .1 .1 .1 rI.A.1.a  MALKOM qrt50 33cb67c0 33cb700f bac 44 117 0 1 p t c 0 2 z 0 48 0 0 0 0 n n 12.00 0.0 2.0 --- d 1 8 1    1 1 1 ff 0 32 1 ROZDZIAŁ OSIEMNASTY NIEDOSzłE SAMOBóJStwO STANóW ZjEDnOCZONYCH AMERYKI W epoce Eisenhowera supremacja Stanów Zjednoczonych sięgnęła szczytu. Na obrzeżach bloku komunistycznego stanšł mur zapewniajšcy zbiorowe bezpieczeństwo. Podjego osłonš poczštko- wo Ameryka, póŸniej zaœ Europa Zachodnia przeżywały okres wyjštkowej pomyœlnoœci. Dominował wówczas poglšd, że wycišg- nięto wnioski dyplomatyczne i ekonomiczne z doœwiadczeń okresu międzywojennego. Powróciła pomyœlnoœć lat dwudziestych, tyle że mniej frenetyczna, a bardziej bezpieczna, cechujšca się zarazem o wiele większym zasięgiem społecznym i występujšca po obu stro- nach Atlantyku. I,ata pięćdziesište były dekadš obfitoœci, które to słowo spopularyzował modny ekonomista, J.K.Galbraith, autor wydanego w 1958 r. bestsellera pt. Spoteczeństwo obfitoœci. Ksišżka ta zawierała atak na konwencjonalnš mšdroœć, przyczyniajšc się do powstania nowej jej odmiany. Galbraith ijego zwolennicy utrzymy- wali, że czasy niedostatku minęły bezpowrotnie. Œwiat obfituje w zasoby naturalne. Państwa wysoko rozwinięte pokonały trudnoœci zwišzane z wytwarzaniem wszelkich dóbr materialnych. Rozwišza- no problemy gospodarcze. Pozostał problem polityczny: sprawied- liwego podziału dóbr. Państwo winno odgrywać "twórczš rolę", polegajšcš na wykorzystaniu "prywatnej obfitoœci" do zlikwidowa- nia "nędzy publicznej"oraz groŸnych dysproporcji w zamożnoœci występujšcych zarówno w obrębie poszczególnych krajów, jak i pomiędzy nimi. Eisenhower nie podzielał tego optymizmu. Sšdził, że nadmierne wydatki na zbrojenia lub opiekę socjalnš, a tym bardziej na oba te cele jednoczeœnie, mogš łatwo wyrzšdzić ogrom- ne szkody amerykańskiej gospodarce. Znamienne, że tym razem- inaczej niż w latach dwudziestych - to nie prawica, lecz lewica ut#ymywała, iż dobrobyt będzie trwał wiecznie, i to jej œrodowiska uczyniły lata szeœćdziesište dekadš złudzeń. W 1960 r. Eisenhower był najstarszym z ludzi urzędujšcych kiedykolwiek w Białym Domu. Sprawiał wrażenie owładniętego œpišczkš. Tymczasem narastało wołanie o aktywizm, o "nadanie Ameryce nowego rozpędu". Upowszechniano taki obraz kraju, z którego wynikało, iż zostaje on w tyle nie tylko pod względem œwiadczeń socjalnych, lecz także w dziedzinie militarnej. Mówiło się o "luce rakietowej"'. Kandydat republikański w wyborach pre- zydenckich z 1960 r., wiceprezydent Richard Nixon, był człowiekiem młodym (czterdzieœci siedem lat), ale kojarzono go z bezwładem ówczesnej ekipy rzšdzšcej, wzbudzał również nienawiœć we włada- jšcych œrodkami przekazu liberałach ze Wschodniego Wybrzeża, tradycyjnie niechętnych twardogłowym Kalifornijczykom. Demo- krata John Kennedy był jeszcze młodszy (c#erdzieœci trzy lata), zamożny i przystojny. Jego siła polegała na tym, że cieszył się popularnoœciš i wsparciem doskonale działajšcej i pozbawionej skrupułów machiny politycznej, którš kierował jego brat Robert. Zapewniło mu to zwycięstwo w wyborach, ale legalnoœć jego wy- boru pozostaje pod znakiem zapytania. Na 69 mln oddanych gło- sów Kennedy uzyskał przewagę zaledwie 120 tys., a i tę podała w wštpliwoœć zgłoszona przez konkurencję interpretacja wyników głosowania w stanie Alabama. Kennedy zdobył liczšcš 84 głosy większoœć w kolegium elektorów, co miało istotne znaczenie. Jed- nakże nieprawidłowoœci stwierdzone podczas wyborów w Teksasie, zwłaszcza zaœ w Illinois, zrodziły poważnš wštpliwoœć, czy wyborcze zwycięsto Kennedy'ego jest w ogóle legalne. Nixon nie Qodważył ogłoszonych wyników, ponieważ uważał, że wyrzšdziłoby to szkodę instytucji prezydenta, tym samym zaœ - Ameryce2. Tego rodzaju Qowœcišgliwoœć nie przydała mu jednak prestiżu. Pogardę, jakš dla Nixona żvwił Kennedy, wyraża komentarz, w którvm podsumował on w 1960 r. przebieg wyborów:.,i Iixon zn‹knšł w ten sam sposób, w jaki się pojawił - zupełnie bez i#lasy"3. Kennedy miał klasę. Był pierwszvm od czasów Roosevelta prezydentem, któr# nie musiał zarabiać na ż#cie. #odobnie #ak Franklin Delano Roosevelt, uczynił Waszvngton miastem nadziei: to znaczy miejscem, do którego napiywały w poszukiwaniu zatrud- 826 nienia thimy intelektualistów z klasy œredniej. Żona Kennedy'ego Jackie, była urodziwš damš z towarzystwa, gustujšcš w wysokiej kulturze. Odkšd ta wytworna para zamieszkała w Białym Domu, zaczęto nazywać Waszyngton Kennedy'ego "nowym Camelotem"# Na innych robiło to mniejsze wrażenie. Pewien goszczšcy w stolicy mšż stanu oœwiadczył, że inwazja Kennedych "przypomina objęcie panowania nad jakimœ czcigodnym miastem północnych Włoch przez braci Borgiów". Z objęcia władzy przez nowš ekipę skorzys- tał najpierw "kompleks wojskowo-przemysłowy", którš to nazwę ukuł niegdyœ podejrzliwy Eisenhower. Wydatki na zbrojenia kon- wencjonalne i nuklearne gwałtownie wzrosły. Pod pewnymi wzglę- dami Kennedy i jego sekretarz stanu, Dean Rusk, okazali się najbardziej zagorzałymi zwolennikami zimnej wojny, choć ich umiejętnoœci nie dorównywały ich gorliwoœci. Czymœ całkowicie nowym było nadanie globalnego charakteru zamorskim zobowišza- niom Stanów Zjednoczonych - dokonał tego Kennedy. Klasyczne stanowisko Ameryki w tej dziedzinie sformułował w 1821 r. sekre- tarz stanu John Quincy Adams. "Serce Ameryki, jej błogosła- wieństwo i modlitwy - obiecywał - będš wszędzie tam, gdzie krzewi się ideały wolnoœci i niepodległoœci". Dodał wszakże, iż "Ameryka nie szuka poza swymi granicami potworów, które należy unicestwić. kieruje ona najlepsze życzenia do wszystkich, którym droga jest sprawa wolnoœci i niepodległoœci, lecz staje w obronie jedynie własnej wolnoœci i niepodległoœci"#. Za rzšdów Trumana i Eisen- howera doktryna ta została zmodyfikowana. Pojęcie "własne" zos- tało rozszerzone na sprzymierzeńców, których przetrwanie miało żywotne znaczenie dla interesów Ameryki. Kennedy posunšł się dalej. Zdawał sobie sprawę, że zimna wojna w starym stylu - rozpoczęta przez Stalina, który rozszerzył granice swego imperium - nie była już jedynym rodzajem konfron- tacji. Następcy Stalina zainicjowali wojnę ruchomš, mogšcš dop- rowadzić do naruszenia barier chronišcych Amerykę. Zasadę tej nowej polityki sformułował Nikita Chruszczow w przemówieniu wygłoszonym 6 stycznia 1961 r. na krótko przed objęciem urzędu prezydenta przez Kennedy'ego. Sięgała ona w rzeczywistoœci cza- sów Lenina, ale dopiero teraz Rosja rozporzšdzała zasobami poz- walajšcymi na jej energicznš realizację. Do zwycięstwa komunizmu- Camelot - jedna z siedzib dworu króla Artura. 827 stwierdził Chruszczow - nie doprowadzi wojna nuklearna, która unicestwiłaby ludnoœć, ani wojna konwencjonalna, która szybko przekształciłaby się w nuklearnš, lecz wojny "narodowowyzwoleń- cze" w Afryce, Azji i Ameryce Łacińskiej - "głównym rejonie rewolucyjnych zmagań z imperiali,mem". "Komuniœci sš rewolucjo- nistami", toteż "skorzystajš" z tych "nowych możliwoœci". Kennedy uznał to przemówienie za swoiste wypowiedzenie wojny, podejmu- jšc zawarte w nim wyzwanie w swej mowie inauguracyjnej. Oœwiad- czył, że nadeszła "pora największego zagrożenia wolnoœć", jego zaœ pokoleniu przypadło zadanie jej obrony. "Nie cofnę się przed tym obowišzkiem - stwierdził - witam go z radoœciš". Ameryka "zapłaci każdš cenę, podota wszelkim ciężarom i trudnoœciom, poprze każ- dego przyjaciela i wystšpi przeciw każdemu wrogowi, żeby ocalić wolnoœć i zapewnić powodzenie tej sprawie"5. Słowa te stanowiły nadzwyczajnš rękojmię - czek in blanco rzucony œwiatu do stóp. Kennedy wykonał ów wielki gest dlatego, że wraz ze swymi doradcami uważał, iż Ameryka może skutecznie konkurować z Rosjš sowieckš wwalce o skupienie wokół siebie uboższych krajów, udzielajšc poparcia i pomocy nowo powstałym państwom liberal- no-demokratycznym. Zapoczštkowanej w ten sposób "dyplomacji działania" shiżyły rozmaite œrodki: Korpus Pokoju złożony z mło- dych Amerykanów zgłaszajšcych się ochoczo do służby poza gra- nicami kraju, Zielone Berety przeznaczone do działań bardziej zdecydowanych, majšcych na celu "tłumienie rebel", kampanie w celu pozyskania "serc i umysłów", "sojusz na rzecz postępu" w Ameryce Łacińskiej oraz wydatne zwiększenie wszelkiej pomocy gospodarczej i wojskowej dla zagranicys. Nie wycišgnięto jednak żadnych wniosków z podstawowej nauki, jakš odebrało Imperium Brytyjskie: tej mianowicie, że rozporzšdzajšcy znacznš potęgš w najlepszym razie może liczyć na stabilizację, i to niedoskonałš. Popieranie zmian toruje drogę chaosowi. Ostatecznie zaœ każde mocarstwo musi bronić swego systemu siłš, inaczej stanie się œwiad- kiem jego rozpadu, jak tego zaznali Brytyjczycy. Ame:yka dopro- wadziła do powstania nowego systemu postkolonialnego, którego zapowiedziš było inauguracyjne przemówienie Kennedy'ego. Był to jednak system, którego sprawne Œunkcjonowanie wcišż zależało od stabilnoœci. Stany Zjednoczone posiadały znacznie większe za- soby niż Wielka Brytania. Mimo wszystko były one jednak ograni- czone. Sztuka polegała więc na tym, by wybrać te pozycje, których trzeba było bronić, i to wyłšcznie siłš, dla pozostałych zaœ należało 828 okreœlić dajšce się realizować alternatywy. Tu tkwiła słaboœć uni- wersalizmu Kennedy'ego. Problem ów wystšpił od razu z całš ostroœciš na obszarze Ameryki Łacińskiej. Zgodnie z doktrynš Monroego z 1823 r. USA stały na straży półkuli - teoretycznie w celu ochrony niepodległoœci znajdujšcych się na niej krajów przed zakusami Europejczyków, praktycznie zaœ w celu ochrony intere- sów samych Stanów Zjednoczonych. Wišzało się to często z inter- wencjš wojskowš, zwłaszcza w Ameryce Œrodkowej i w rejonie Karaibów. Doktryna Monroego oparta była na założeniu, że rejon Karaibów jest "wewnętrznym morzem" Stanów Zjednoczonych i stanowi częœć ich struktury ekonomicznej. W przypadku Kuby, którš Amerykanie wyzwolili spod panowania Hiszpanii, prawo do interwencji wojskowej Stanów Zjednoczonych zostało zapisane w jej konstytucji, na mocy tak zwanej poprawki Platta. W okresie międzywojennym, pod wplywem głoszonej przez Wilsona doktryny samostanowienia, system ten uległ załamaniu. W ogłoszonym w 1928 r. memoriale Clarka sam departament stanu stwierdził, że doktryna Monroego nie stwarza podstaw dla amerykańskiej inter- wencji wojskowej, ponieważ "dotyczy ona ewentualnego konfliktu między Stanami Zjednoczonymi a Europš, nie zaœ między Stanami Zjednoczonymi a Amerykš Łacińskš"'. Roosevelt zaakceptował logikę tego wywodu, anulował w 1934 r. poprawkę Platta, zastępu- jšc jš politykš tak zwanego "dobrosšsiedztwa" Polegała ona w teor na partnerskim traktowaniu krajów Ameryki Łacińskiej. Do czasu mogło to funkcjonować bardzo dobrze, gdy między Amerykš Łaciń- skš a większymi narodami tworzył się taki rodzaj stosunków, jak między jej gigantycznym protektorem a Kanadš. Największe szanse na odegranie takiej roli miała Argentyna, która w latach miedzywojennych wzorowała rozwój swej gospodar- ki na przykładzie Kanady i Austral. Podobnie jak Kanada, prze- żyła ona okres wielkiego rozkwitu w latach 1900-1914, zwolniła tempo rozwoju w latach dwudziestych, doznała wielkich trudnoœci w latach 1923-1933, by odtšd rozwijać się stale, w skali 2 do 3% rocznie, notujšc cišgły postęp w produkcji przemysłowej, górnict- wie, przemyœle naftowym, energetyce i w sektorze użytecznoœci publicznej. Stała się pierwszym krajem Ameryki Łacińskiej, które- go gospodarka rozwijała się z rzeczywistym rozmachems. Działały tam mechanizmy rynkowe, machinę państwowš ograniczono do minimum, stale rosła liczebnoœć klasy œredniej, istniała wolna prasa i panowała praworzšdnoœć. W latach II wojny œwiatowej Argentyna 829 cieszyła się dobrobytem nie spotykanym na całej półkuli potudnio- wej, oprócz Austral - zarobki osišgnęły poziom zachodnioeuro- pejski. Saldo płatnicze Argentyny zamknęło się oszołamiajšcš wówczas kwotš 1,5 mld dolarów. czyli sumš większš niż zdolna była zainwestować tam w cišgu siedemdziesięciu lat Wielka Brvtania, główny partner ekonomiczny tego krajue. Gdyby pienišdze te zos- tały wykorzystane do stworzenia przemysłu ciężkiego, petrochem czy innych antyimportowych gałęzi przemysłu, byłoby rzeczš wysoce prawdopodobnš, iż Argentyna osišgnęłaby dynamiczny, samovws- tarczalny poziom rozwoju gospodarczego w latach pięćdziesištych, a cała historia Ameryki Łacińskiej potoczyłaby się inaczej. Tymczasem kraj ten padł ofiarš dwóch bliŸniaczych zmór trapišcych Amerykę Łacińskš - militaryzmu i polityki. Wojskowe zamachy stanu stały się w wieku XIX klasycznym sposobem zmiany systemu rzšdów. Ta zgubna praktyka utrzymała się po wprowadze- niu wyborów powszechnych. Tak więc w latach 1920-1966 w osiem- nastu krajach Ameryki Łacińskiej nastšpiło 80 udanych zama- chów wojskowych; palmę pierwszeństwa dzierżyły Ekwador oraz Boliwia (po 9), tuż za nimi uplasowały się Paragwaj oraz Argentyna (po 7)'". Kluczowe znaczenie miał zamach w Argentynie, do któ- rego doszło w 1943 r. Junta wyznaczyła na stanowisko ministra pracy niejakiego pułkownika Juana Peróna, syna biednego farmera. Perónowi szło w wojsku dobrze; był też przystojnym mistrzem narciarstwa i szermierki, odznaczał się niezwykłš sprawnoœciš ciała i umyshi, studiował socjologię - słowem, był pseudointetektualistš nowego typu, który bardzo się upowszechnił w okresie powojen- nym. Wojskowi zdławili zwišzki zawodowe. Perón przekonał się, że zaskarbiwszy sobie względy œwiata pracy, może zapewnić sobie poparcie mas. Będšc ministrem pracy, przejšł kontrolę nad zwišz- kami zawodowymi. Odtšd rozpoczšł się proces korupcji przywódz- ców zwišzkowych i Perón przekupił cały ruch zwišzkowy''. Jego kariera stanowi dobrš ilustrację procesu realizacji namięt- nego pra#Zienia władzy, cechujšcego zarówno faszystów,jak marksis- tów, czerpał bowiem wzory to od Lenina, to od Stalina, to znów od Mussoliniego, Hitlera i Franco. Posiadał wielki urok osobisty, głos urodzonego mówcy i dar ideologicznego pustosłowia. Swych zwo- lenników w œwiecie pracy nazywał "ludŸmi z golymi grzbietami" (w rzeczywistoœci otrzymywali oni wysokie zarobki). Swš filozofię okreœlił mianem justicialtsmo; był to pierwszy z owych upiornych "izmów", które wykreowały Trzeci Œwiat. Perón miał prawo uważać 830 się za pierwowzór nie tylko nowego typu pohidniowoamerykań- skiego dyktatora, lecz także wszelkich charyzmatycznych przywód- ców postkolonialnej Afryki i Azji. Stanowił ogniwo łšczšce dawny typ dyktatora-hochsztaplera z nowym wzorcem zrodzonym w Ban- dungu. Pokazał œwiatu, w jaki sposób manipuluje się demokracjš polegajšcš na liczeniu głów. Nie byłjakškolwiek osobowoœciš. Gdy w roku 1945 pokłócił się ze swymi towarzyszami z armii, potrafił tylko upaœć na kolana i blagać o litoœE. Uwolnienie zawdzięczał swej kochance, Evie Duarte - wojowniczej feministce, która poderwała do buntu robotników. Poœlubiwszy jš, oblaskawił Koœciół. Następnie zaœ zapewnił sobie 24 lutego 1945 r. efektowne zwycięstwo w wolnych wyborach, jakich w dziejach Argentyny odbyło się niewiele'2. Pełnišc urzšd prezydenta Perón zademonstrował w klasyczny sposób, jak - w imię socjalizmu i nacjonalizmu - dopcowadzić gospodarkę do ruiny. Zarzšdził nacjonalizację Banku Centralnego, kolei, usług telekomunikacyjnych, gazownictwa, elektrycznoœci, ry- bolówstwa, transportu lotniczego, stalowni i ubezpieczeń. Nakazał utworzenie państwowego urzędu kontroli eksportu. Za jednym zamachem stworzył Wielkie Rzšdy i państwo opiekuńcze - wydatki na cele publiczne (liczone w stosunku do całego dochodu narodo- wego) wzrosły w cišgu pięciu lat z 19,5 do 29,5%'3. Nie uznawał żadnej hierarchii ważnoœci. Oznajmił spoleczeństwu, że od cazu dostanie wszystko. Teoretycznie tak się stało. Robotnikom wypla- cano trzynaœcie pensji w roku, otrzymali platne urlopy i system zasiłków socjalnych na poziomie skandynawskim. Tropił ptzedsię- biorstwa odnoszšce wielkie sukcesy i hojnie opłacajšce swych pracowników, po czym zmuszał inne do pójœcia w ich œlady, bez względu na ich faktyczne możliwoœci finansowe. Jednoczeœnie przeprowadził frontalny atak na rolnictwo, będšce podstawowym Ÿródłem wewnętrznych kapitałów Argentyny. Do l961 r. udało mu się wyczerpać rezerwy kraju i doprowadzić do jego dekapitalizacji, zniszczyć bilans platniczy i nadać inflacji charakter systemowy. Susza, która nawiedziła w rok póŸniej Argentynę, w całej rozcišgłoœci wydobyła kryzys na jaw. Widzšc, że traci poparcie, Perón zastšpił ekonomicznš demagogię politycznš tyraniš. Uniemożliwił działal- noœć Sšdu Najwyższego. Poddał kontroli rozgłoœnię radiowš oraz dziennik ##La Prensa" - największš gazetę w Ameryce Łacińskiej. Znieprawił uniwersytety, igrał z konstytucjš. Przede wszystkim zaœ kreował "wrogów politycznych": Wielkš Brytanię, Amerykę, cu- dzoziemców, Jockey Club, który jego siepacze podpalili w l953 r. #31 niszczšc znajdujšce się przy nim bibliotekę i zbiory sztuki. W rok póŸniej zaatakował katolicyzm, a w 1955 r. motłoch złożony z jego zwolenników ze œwiata pracy zniszczył dwa najpiękniejsze koœcioły Argentyny - pod wezwaniem œw. Franciszka i œw. flominika - oraz wiele innych œwištyń. Wówczas miara się przebrała. Armia odsunęła Peróna od władzy. Zbiegł z kraju na pokładzie paragwajskiej kanonierki. Jego następcom nie udało się jednak przywcóciE formy owego państwa- -minimum, które pozwoliło Argentynie osišgnšć zamożnoœć. Zbyt wielki kapitał ulokowano w rozmaitych przedsiębiorstwach - po- wstał ogromny, pasożytniczy aparat administracyjny, zbyt potężne zwišzki zawodowe, gigantyczna armia pracowników państwowych. Jeden z ponurych wniosków płynšcych z doœwiadczeń XX wieku polega na tym, że jeœli raz dopuœci się do rozrastania się państwa, niemal nie sposób zahamować tego procesu. Dziedzictwo Peróna okazało się trwalsze niż jego retoryka. On sam okazał się jednak dostatecznie mocny. Naczelny dowódca sił zbrojnych, generał Ale- jandro Lanusse, przysięgał w 1968 r.: "Jeœli noga tego człowieka stanie ponownie na tej ziemi, któryœ z nas - on albo ja - będzie musiał stšd odejœć, ponieważ nie dopuszczę do tego, by moi synowie znosili udręki, jakich ja zaznałem". W pięć lat póŸniej zarzšdził jako prezydent wybory powszechne, w których Perón odniósł przygniatajšce zwycięstwo (miał wówczas siedemdziesišt dziewięć lat) - był to przykład tego, o czym mówił dr Johnson w odniesieniu do powtórnego małżeństwa, mianowicie "triumfu nadziei nad doœ- wiadczeniem"'#. W owym czasie historia Argentyny obrała już całkiem inny kierunek. Zaprzepaœciwszy szansę osišgnięcia za- awansowanego stopnia rozwoju gospodarczego, kraj ten stoczył się do poziomu drugorzędnej republiki potudniowoamerykańskiej, trwale skazanej na przemysłowe zacofanie, brak politycznej stabi- lizacji i tyranię wojskowš. W latach siedemdziesištych w żvciu politycznym Acgentyny narastało zdziczenie, a w 1982 r. kraj ten wdał się w bezczelnš awanturę wojskowš, której celem było za- władnięcie brytyjskimi Falklandami. Zakończyła się ona upokarza- jšcš klęskš. Rewolucja peronistowska okazała się katastrofš dla całej Ameryki Łacińskiej, a także dla Stanów Zjednoczonvch. Wariant rozwoju kanadyjskiego stracił aktualnoœć. W warunkach frustracji i rozpaczy rozkwitała demagogia, demagogowie zaœ wybrali najłat- wiejsze wyjœcie - jak uczynił to sam Perón - obarczajšc odpowie- 832 dzialnoœciš za wszystko Stany Zjednoczone. Przykład Pecóna za- chował moc oddziaływania. "Sprzeciwił się Jankesom", pierwszy zapewnił swemu krajowi prawdziwš niepodległoœć. Fiasko ekono- miczne, jakie poniósł, okryła niepamięE, pamiętano natomiast i naœladowano jego sukcesy polityczne. Cień Peróna padł na Kubę. Podobnie jak Argentyna z okresu przed jego rzšdami, była ona jednym z najbogatszych krajów Ame- ryki Łacińskiej. Różniła się jednak całkowicie strukturš ekonomii, będšc w istocie częœciš organizmu gospodarczego Stanów Zjedno- czonych. Logika nakazywała, by odzyskawszy w 1898 r. niepodleg- łoœć, stała się ona jednym ze stanów, tak jak Teksas lub Nowy Meksyk, lub też koloniš, jak Puerto Rico, by w póŸniejszym czasie wywindować się w górę. Wartoœć kapitału amerykańskiego uloka- wanego na Kubie wynosiła już w 1924 r. 1,2 mld dolarów; 66% procent importu Kuby pochodziło ze Stanów Zjednoczonych, do- kšd wysyłała ona 83% swego eksportu - głównie cukier. Obowiš- zujšcy od 1934 r. układ o wymianie handlowej zakazywał Kubie nakładania taryf celnych oraz limitów na znacznš częœć towarów importowanych z Ameryki, a ustawa Jonesa-Costigana stanowiła, na zasadzie rekompensaty, że Stany Zjednoczone będš kupowały kubański cukier po wysokiej cenie. Porozumienie owo nazwane zostało przez Farla Labsta, prezesa Amerykańskiego Towanystwa Rafinowania Cukru, "krokiem w kierunku opartej na zdrowych zasadach polityki kolonialnej"'5. Po 1945 r. dominacja Stanów Zjednoczonych w gospodarce kubańskiej powoli malała. Jeszcze jednak w latach pięćdziesištych ambasador USA na Kubie - jak zeznawał jeden z pełnišcych tę funkcję dyplomatów amerykańskich- był "drugim co do ważnoœci człowiekiem na wyspie, ważniejszym często niż prezydent"'s. Kuba była w istocie swego rodzaju satelitš Stanów Zjednoczonych. Kiedy jednak przestała obowišzywać po- prawka Platta, kraj ten uzyskał pełnš niepodległoœć - w teor. W tym tkwiła przyczyna wielu konfliktów. Tak jak w przypadku przeważajšcej większoœci pohidniowoa- merykańskich dyktatorów, dyktatorzy kubańscy zawsze zaczynali swojš karierę jako liberałowie, kończyli zaœ jako tyrani, godzšc się w toku owego proceu na dominację Stanów Zjednoczonych. Ostat- nim dyktatorem w starym stylu był Gerardo Machado, rzecz jasna były liberał, usunięty w 1933 r. w drodze zamachu stanu zorganizo- wanego przez Fulgencia Batistę. Ów sierżant-stenograf był auten- tycznym człowiekiem z ludu, półkrwi Indianinem, którego ojciec 833 pracował przy zbiorach trzciny cukrowej, podobniejak sam Batista. Był on skrajnym radykałem. Ambasador USA na Kubie, Sumner Welles, uważał zaprowadzone przezeń rzšdy za "iœcie komunistycz- ne"i domagał się interwencji amerykańskiej floty wojennej". Przy- wódca komunistyczny, Blac Roca, nazwał Batistę ojcem Frontu Ludowego, owej "wspaniałej rezerwy kubańskiej demokracji" "bo- żyszczem ludu", "wybitnym mężem naszej polityki narodowej"'s Batista sprawował osobiœcie władzę prezydenta w latach 1940-1944, zwykle jednak r Lšdził za poœrednictwem innych. Pozostawał w sojuszu z radykalnymi studentami, a jego faworytem, któremu powierzył urzšd prezydenta, był ich przywódca - Ramon Grau San Martin, założyciel Ruchu Autentycznych Rewolucjonistów (tzw. autenticos, w odróżnieniu od ortodoxos, czyli rewolucjonistów opo- zycyjnych). Grau okazał się jednak kanciarzem, człowiekiem sła- bym, którym rzšdziła zachłanna metresa. "Pogadam z Paulinš"- na tym polegała jego metc#a r'šdzenia. W momencie, kiedy Batis- ta ponownie objšł władzę w 1952 r. katastrofa stała się już faktem, on zaœ sam utonšł w bagnie korupcji, tak jak właœciwie wszyscy funkcjonariusze publiczni. W latach czterdziestych i pięEdziesištych życie społeczne na Kubie nabrało cech skrajnego gangsteryzmu. Dawniej spowodowa- łoby to interwencję Stanów Zjednoczonych i przekazanie władzy komuœ uczciwemu. Teraz taka możliwoœć nie wchodziła w rachubę. USA były jednak uwikłane w to, co działo się na Kubie. W dobie # peronizmu obarczano jš winš za wszystko. Kuba stała się przykła- dem przepaœci dzielšcej rzeczywistoœć od deklaracji słownych. Przepaœć ta miała stać się najbardziej uderzajšcš cechš Trzeciego Œwiata. Wszyscy działacze polityezni mówili o rewolucji, praktyko- wali zaœ łapówkacstwo. Korupcja wišzała się oczywiœcie ze stoso- waniem przemocy. Stanowisko przewodniczšcego hawańskiego zwišzku studentów - organizacji dorównujšcej znaczeniem arm- obsadzono pod lufami. Policji zabroniono wstępu na teren mias- teczka akademickiego. Działajšcych w jego obrębie policjantów mordowano lub terroryzowano. Wielu studentów nosiło przy sobie rewolwery, wykłady przerywano strzałami. Również wœród komu- nistów szerzyła się korupcja. Grau mawiał, ilekroć witano go zaciœ- niętymi pięœciami: "Nie martwcie się - jutro rozewrš pięœci!"'9 Korupcji spczeciwiała się jedynie garstka zamożnych ludzi w rodza- ju ekscentryka Eduarda Chib„sa, przywódcy "ortodoksów", ale nawet on przyłšczał się do aktów przemocy, bioršc udział w poje- 834 dynkach. Oddziały policji toczyły ze sobš walki niczym szajki gang- sterów; liczni bandyci zajmowali stanowiska w policji i aparacie politycznym. Owi polityczni pistoleros organizowali "grupy działa- nia" posługujšc się przy tym hasłami marksistowskimi, peronistycz- nymi lub faszystowskimi, co przypominało Niemcy w latach dwudziestych. Spoœród studentów re#'utowaG się najgorsi mordercy; ale też studenci padali ofiarš najbardziej potwornych zbrodni. Jednym z owych uzbrojonych w rewolwery studentów był Fidel Castro. Jego ojciec pochodził z Galicji z rodziny prawicowych karlistów i podobnie jak większoœć imigrantów hiszpańskich niena- widził Amerykanów. Pracował w United Fruit, dorobił się własnego gospodarstwa. Powiodło mu się do tego stopnia, że stał się posia- daczem 10 tys. akrów ziemi i zatrudniał 500 robotników rolnych. Jego syn Fidel studiował zawodowo politykę - odnosi się wrażenie, że nigdy nie interesowało go nic, prócz polityki - a że pochodził z zamożnego domu, popierał "ortodoksów" Chib„sa. Sam przyznał, że będšc studentem nosił przy sobie brońm. W 1947 r., jako dwu- dziestoletni młodzieniec, uczestniczył - uzbrojony w pistolet ma- szynowy - w zorganizowanej pnez grupę działania napaœci na Republikę Dominikany. Rok póŸniej wymieniano jego nazwisko w zwišzku z masakrš w Bogocie, do jakiej doszło podczas konferencji panamerykańskiej - dopomógł ponoć w zorganizowaniu zamie- szek, w trakcie któtych zabito 3 tys. osób2'. W tym samym roku bierze udział w strzelaninie, atakujšc policję kubańskš, a dziesięć dni póŸniej zostaje oskarżony o zamordowanie ministra sportu. Batista, dowiedziawszy się, że ma do czynienia z niezwykle utalen- towanym gangsterem politycznym, podjšł pcóbę przecišgnięcia go na swojš stronę. Castro odmówił, powołujšc się na przyczyny pokoleniowe. Pewien Kubańczyk, pamiętajšcy Castro z okresu, gdy studiowali razem prawo, okreœlił go jako "człowieka żšdnego wła- dzy, całkowicie pozbawionego zasad, który gotów był zwišzać się z każdš grupš, jeœli mogłoby mu to dopomóc w karierze politycz- nej"#. Castro twierdził póŸniej, że jego powołaniem była działal- noœć rewolucjonisty. Był zatem gwałtownikiem, którego osobowoœć łšczyła w sobie cechy zarówno L,#nina, jak Hitlera. Podobnie jednak #ak Perón, wzorował swój język politycznv na hiszpańskim protofa- szvœcie Primo de Riverze. dopiero poŸniej zaczšł się posługiwać #razeologiš marksistowskš#. Szansa otworzvła się przed Castro w latach 1951-1952, gdy Chib„s zastrzelił się w przyplywie szału, opróżniajšc miejsce "idea- 835 listy", a Batista - podjšwszy próbę położenia kresu bandytyzmowi- zakazał działalnoœci partii politycznych i ustanowił dyktaturę. Prze- prowadzony pr Lezeń "zamach stanu w imię wolnoœci" cieszył się poparciem robotników i mógł doprowadzić do przywrócenia rzš- dów konstytucyjnych, jak to już raz było. Castro nie dał mu jednak na to czasu. Wydaje się, że uznał on ten zamach za sposobnoœć do rozpoczęcia prawdziwej walki: l,a hora es de lucha, jak to ujšł w swym pierwszym politycznym przemówieniu. Wraz ze stu pięćdzie- sięcioma uzbrojonymi towar Lyszami wyruszył w góry. Działania partyzanckie, którymi kierował, nie przybrały nigdy większych roz- miarów, choć terroryzm miejski pochłonšł bardzo wiele ofiac. Gospodarka kubańska rozwijała się aż do roku 1957. W istocie rzeczy bitwa o Kubę była kampaniš propagandowš prowadzonš w Nowym Jorku i Waszyngtonie. Głównym rzecznikiem Castro był Herbert Matthews z ##New York Times,#, który przedstawił gojako T E. L,awrence'a Karaibó#'. ##Times" sponsorował Castro dokład- nie w taki sam sposób, w jaki prasa Hearsta dopomogła w zwycięst- wie rewolucji kubańskiej w 1898 r. Miało to swoje reperkusje w departamencie stanu. William Wieland, kierujšcy wydziałem kara- ibskim, wyraził wówczas opinię: "Wiem, że wielu ludzi uważa Batistę za sukinsyna (...) pierwszeństwo majš jednak interesy Ame- ryki (...) a on jest przynajmniej naszym sukinsynem"#. Rok póŸniej Wieland zmienił jednak zdanie. Earla Smitha, mianowanego w 1957 r. ambasadorem w Hawanie, poinformowano: "Obejmuje pan placówkę na Kubie, ażeby nadzorować upadek Batisty. Podjęto decyzję, że Batista musi odejœć". Wieland skierował go po instruk- cje do Matthewsa, który oœwiadczył mu, że "dla Kuby i (...) œwiata (...) najlepiej będzie, jeœli Batista zostanie usunięty". Prrychylnie wobec Castro nastawiony był również Roy Rubottom, asystent sekretarza stanu, a także CIA w Hawanie#. Znalazłszy się jednak na Kubie, Smith zorientował się, że zwycięstwo Castro miałoby dla Stanów Zjednoczonych katastrofal- ne skutki i usiłował temu zapobiec. Zabiegał usilnie o przylot do Waszyngtonu na własny koszt (Rubottom nie zgodził się na pokry- cie zwišzanych z tym wydatków z funduszy państwa), po czym urzšdził konferencję prasowš, na której ostrzegł, że rzšd Stanów Zjednoczonych nie zdoła nigdy "dogadać się z Fidelem Castro" ponieważ Kubańczyk "nie zamierza honorować zobowišzań mię- dzynarodowych"#. Wówczas departament stanu podjšł działania za plecami ambasadora. Przyjęta wówczas metoda, odznaczajšca się 836 bałaganem, dwulicowoœciš i sprzecznymi decyzjami, przypominała najgorszy okres dyplomacji Roosevelta oraz wysiłki, jakie niektó- rzy urzędnicy departamentu stanu podejmowali w 1979 r., by podkopać pozycję szacha Iranu. Dnia 13 marca 1958 r. Smith został przyjęty przez Batistę w jego gabinecie ozdobionym popiersiami Ldncolna - osišgnięto porozumienie w sprawie przeprowadzenia wolnych wyborów i ustšpienia Batisty w dniu 24 stycznia 1959 r. Nazajutrz - bez wiedzy Smitha - Waszyngton podjšł decyzję o zawie- szeniu wszelkich oficjalnych dostaw broni na Kubę. Statek wiozšcy ładunek karabinów marki Garrand został zatrzymany w porcie nowo- jorskim. Natomiast amerykańscy sympatycy Castro finansowali nadal dostawy broni przeznaczonej dla niego, tak że poczšwszy od pierwszych miesięcy 1958 r. USA zaopatrywały w broń tylko jednš stronę - rebeliantów. Amerykańskie embargo na broń stanowiło punkt zwrotny w staraniach Castro o objęcie władzy. Przed jego ogłoszeniem Castro nie rozporzšdzał nigdy więcej niż 300 ludŸmi. Od momentu jego ogłoszenia Kubańczycy doszli do wniosku, że w polityce amerykańskiej nastšpiła zmiana, na którš niezwłocznie zareagowali. Liczba zwolenników Castro gwałtownie wzrosła, spadło natomiast tempo rozwoju gospodarczego. Mimo to liczba zwolenników Castro nie przekroczyła nigdy 3 tys. ludzi. "Bitwy" jakie staczał, były w istocie manewrami propagandowymi. W tak zwanej bitwie pod Santa Clara Castro stracił zaledwie 6 ludzi. W toku działań podjętych w celu zahamowania letniej ofensywy Ba- tisty w 1958 r., będšcych największš operacjš wojskowš podczas tej "wojny", zginęło 40 ludzi. Oddziały Batisty straciły jedynie trzystu żołnierzy. Prawdziwymi uczestnikami tych zmagań byli przeciwnicy Batisty mieszkajšcy w miastach - zginęło ich od 1,5 do 2 tys. "Wojna partyzancka miała charakter głównie propagandowy"#. Che Gue- vara przyznał po jej zakończeniu: "Obecnoœć zachodniego dzien- nikarza - najlepiej Amerykanina - była dla nas ważniejsza niż zwycięstwo militarne"#. Prócz zmiany polityki amerykańskiej, przy- czynš upadku prestiżu Batisty była działalnoœć nie zwišzanych z Castro band miejskich. Na pięć minut przed dwunastš, w listopa- dzie 1958 r., rzšd amerykański usiłował doprowadziE do przekaza- nia władzy ekipie nie złożonej z ludzi Castro, nie informujšc o tym- co znamienne - własnego ambasadora#. Było już jednak za póŸno. W styczniu 1959 r. Batista został usunięty, Kuba zaœ znalazła się w rękach Castro. Nie wiadomo dokładnie, w którym momencie Castro stał się leninistš. Na pewno zgłębiał uważnie metody, dzięki którym Lenin i Hitler zapewnili sobie władzę absolutnš. Przejšwszy w styczniu 1959 r. władzę, nadał sobie tytuł wodza naczelnego, wykorzystujšc zaœ jako pretekst koniecznoœć zablokowania możliwoœci odrodze- nia się bandytyzmu, zapewnił sobie monopol władzy nad wszystkimi formacjami zbrojnymi. Sobie, nie zaœ ministrowi spraw wewnętrz- nych, podporzšdkował całš policję, a wszystkie kluczowe stanowis- ka w policji i wojsku obsadził swymi towarzyszami z czasów partyzanckich. Moment przełomowy nastšpił wówczas, gdy zmusił do złożenia broni konkurencyjne ugrupowania antybatistowskie, przede wszystkim demokratyczne Directorio Revolucionario3'. Od- tšd mógł robić, co mu się podobało - i tak też robił. Tymczasem prezydent, sędzia Manuel Urrutia, musiał zaakceptować żšdanie Castro, który domagał się odłożenia wyborów na okres osiemnastu miesięcy i sprawowania rzšdów za pomocš dekretów. Była to technika leninowska. Na mocy jednego z pierwszych dekretów prezydenckich zakazano działalnoœci wszystkich partii politycz- nych, co ##Revolución" - gazeta Castro - opatrzyła 7 stycznia 1959 r. następujšcym komentarzem: "Jednostki wartoœciowe, należšce do różnych ugrupowań politycznych prowadzšcych dotšd działalnoœć, otrzymały już stanowiska we władzach tymczasowych (...) inni lepiej uczyniš, zachowujšc milczenie". Był to akcent hitlerowski. Taki sam charakter nosił dekret z 7 lutego, przedstawiony jako "fundament prawny republiki", wyposażajšcy rzšd we władzę usta- wodawczš, co odpowiadało hitlerowskim specjalnym peh#omoc- nictwom. Zaraz potem Castro objšł stanowisko premiera, zaka- zujšc prezydentowi udziału w posiedzeniach rzšdu#. W ten sposób w cišgu zaledwie kilku tygodni od przejęcia władzy liberałowie i demokraci zostali praktycznie odsunięci od jej sprawowania. Rada Ministrów była w istocie Politbiurem, a Castro - dzięki swym powišzaniom i kompanom - zajšł w niej pozycję faktycznego dykta- tora, dokładnie takš, jakš zajmował Batista. Batista był żšdny zarówno pieniędzy, jak i władzy. Castro pragnšł jedynie władzy. Castro uruchomił działalnoœć sšdów polowych, dšżšc do przeprowadzenia czystki i wymordowania swych przeciwników. Pierwszy akt jawnej tyranii dokonał się 3 marca 1959 r. Był on wynikiem uniewinnienia - z braku dowodów - przez sšd w Santiago 44 lotników Batisty, oskarżonych o popeMienie "zbrodni wojen- nych". Castro wystšpił natychmiast w telewizji, oœwiadczajšc, że 838 wyrok sšdu był błędem i odbędzie się drugi proces. Przewodniczš- cego trybunału znaleziono martwego. Na jego miejsce mianowano zausznika braci Castro. I,otnicy ponownie stanęli przed sšdem, który skazał ich na kary więzienia od dwudziestu do trzydziestu lat. Castro oznajmił: "Sprawiedliwoœć rewolucyjna nie opiera się na prawniczych formułach, lecz na przeœwiadczeniu moralnym". Był to koniec kubańskiej praworzšdnoœci#. Castro zapytany przez Graua, kiedy odbędš się wybory, odpowiedział, że wtedy gdy skończy się reforma rolna, wszystkie dzieci pójdš za darmo do szkoty, nauczš się czytać i pisać oraz gdy wszyscy będš mieli darmowy dostęp do leków i lekarzy. Słowem - nigdy. Latem 1959 r., w zwišzku z ustawš o reformie rolnej, Castro pozbył się Z.Trrutti. Prezydent zbiegł do ambasady wenezuelskiej, potem zaœ opuœcił Kubę. Na ten sam okres datuje się zbliżenie ze Zwišzkiem Radzieckim. To prawda, że gospodarka kubańska nie była i nie jest samowys- tarczalna. Skoro Stany Zjednoczone okazałv się nie do przyjęcia w roli protektora, jej miejsce musiało zajšć inne supermocarstwo. USA było zaœ nie do prryjęcia dlatego, że Castro - podobnie jak inni dyktatorzy z Trzeciego $wiata - potrzebował wroga. Po odej- œciu Batisty rolę tę miały pełnić Stany Zjednoczone. Odkšd zaœ stały się wrogiem, Castro potrzebował sojusznika - musiał nim być Zwišzek Radziecki. Kiedy Rosja została sojusznikiem, a poczšwszy od połowy 1959 r. głównym kasjerem Castro,jego ideologiš musiał l>yć marksizm, pasujšcy znakomicie do lewicowo-faszystowskie# autokracji w jego wydaniu. Castro nie był nigdy ortodoksyjnym przywódcš marksistowsko-leninowskim, co wvrażało się w tym, że narzędziem jego rzšdów nie był wyłšcznie tainy komitet, lecz także przemówienia publiczne, nawiazujšce do tradycji Hitlera. Musso- liniego i Peróna. W drugiej połowie 1959 r. podpisał on ;ednak pakt z Mefistofelesem, zapewniajšc sobie dostawv sowieckiej broni oraz pomoc doradców i KGB w zorganizowaniu służby bezpŒeczeństwa. Castro znalazł się w potrzasku. Od tej chwili wyznawanie poglšdów antykomunistycznych wystarczyło, aby Kubańczyk trafił do więzie- nia. Jednoczeœnie zaczęła się pierwsza akcja mordowania przeciw- ników Castro, którš zainicjowała tajemnicza œmierć głównodo- wodzšcego arm, Camilo Cienfuegosa. W grudniu 1959 r. rozpo- częto serię procesów-czystek, w któr#rch podsšdnymi byli starzv towarzysze Castro, tacy jak Hubert Matos, którv nie chciał za- akceptować stworzonego przezeń systemu totalitarnego. Pod ko- 839 niec tegoż roku Kuba przekształciła się w dyktaturę komunistycz- nš#. To, że wyspa poŁożona zaledwie czterdzieœci mil od wybrzeża Stanów Zjednoczonych przeistoczyła się nagle z podległego jej sojusznika w sateGtę sowieckiego, stanowiło samo przez się naru- szenie równowagi międzynarodowej. Tym bardziej że w ogłoszonej w 1957 r. deklaracji czterech tysięcy słów Castro stwierdził otwar- cie, iŸ od momentu objęcia władzy będzie prowadził aktywnš politykę zagranicznš, wymierzonš - jak się sam wyraził - "w innych dyktatorów rejonu Karaibów"#. Ameryka miałaby prawo odwrócić ów bieg wypadków przy użyciu wszelkich dostępnych œrodków, włšcznie z siłš. Najlepszš analogiš jaka się tu nasuwa, była Finlan- dia, która w swej polityce zagranicznej i obronnej - ze względu na sšsiedztwo z Rosjš - musiała się liczyć z ewentualnoœciš sprzeciwu Sowietów. Jednakże pod koniec 1959 r. Dulles już nie żył, a Eisenhower, ów pcezydent pechowiec, nie zamierzał ubiegać się o ponowny wybór. Nie zrobiono nic konkretnego, choć rozważano wiele planów. Objšwszy na poczštku 1961 r. urzšd prezydenta, Kennedy otrzymał do rozpatrzenia cieszšcš się poparciem CIA i przewodniczšcego kolegium szefów sztabów propozycję wysłania na Kubę 12 tys. uzbrojonych uchodŸców kubańskich, którzy mieli wylšdować w Zatoce $wiń i doprowadzić do wybuchu ogólnona- rodowego powstania przeciwko Castro. Mało prawdopodobne, by chytry i doœwiadczony Eisenhower udzielił ostatecznej aprobaty temu projektowi, który miał wszystkie wady wynikajšce z politycz- nego i moralnego zaangażowania się Stanów Zjednoczon ch (jako pierwsi mieli stanšć na brzegu dwaj funkcjonariusze CIA), żadnej zaœ zalety, wišżšcej się z rzeczywistym uczestnictwem w planowanej operacji lotnictwa oraz marynarki wojennej Stanów Zjednoczo- nych. Naiwny i słaby Kennedy zezwolił na jej przeprowadzenie w dniu 17 kwietnia. Operacja zakończyła się fiaskiem. Ameryka po- winna była udzielić inwazji peh#ego poparcia albo w ogóle z niej zrezygnować. Takie rozwišzanie dyktował Kennedy'emu instynkt. Jak sam powiedział do swego brata Roberta, "wolał, żeby go nazywano agresorem niż fajtłapš"3'. W tym jednak wypadku za- brakło mu determinacji - z powodu błędnych kalkulacji politycz- nych i militarnych. Zatoka Œwiń wywołała fatalne skojarzenia z niefortunnš przygodš sueskš Edenas. Dla Kuby miała ona skutki katastrofalne, ponieważ stworzyła Castro okazję do rozpętania kampanii terroru wymierzonej w opozycję. Rozstrzelano prawie  1 1 1 ff 0 1 1 840 wszystkich więŸniów politycznych. Aresztowano około 100 tys. ludzi, wœród których znaleŸli się faktyczni przestępcy, większoœć spoœród 2,5 tys. agentów CIA oraz 20 tys. sympatyków kontrrewo- lucji#. Dnia 1 maja Castro obwieœcił, że odtšd Kuba jest krajem socjalistycznym. Wyborów więcej nie będzie: odbywały się one- jak stwierdził - codziennie, odkšd rzšdy rewolucyjne stały się na Kubie wyrazem woli ludu#. Klęska w Zatoce Œwiń wzburzyła amerykańskš opinię publicz- nš, która gotowa była udzielić poparcia bezpoœredniej interwencji. Jeden z twórców ówczesnej polityki amerykańskiej, Chester Bow- les, stwierdził, że "dziewięćdziesišt procent społeczeństwa zarea- gowałoby pozytywnie, gdyby Kennedy postanowił wysłać na Kubę wojsko, zbombardować jš lub uczynić cokolwiek w tym rodzaju". Zapytany o zdanie Richard Nixon oœwiadczvł Kennedy'emu: "Po- statałbym się znaleŸć stosowne uzasadnienie prawne dla podjęcia akcji"". Lecz administracja była pełna wahania. Sekretarz obrony Robert McNamara przyznał: "Na Castro reagowaliœmy histerycz- nie, tak w dniach inwazji w Zatoce Œwiń, jak i potem". Pojawiły się plany użycia bandytów do napadów na funkcjonariuszy kubańs- kich, miano także zamiar rozpuœcić pogłoski, że Castro jest An- tychrystem i wkrótce nastšpi powtórne przyjœcie Chrystusa, którego zwiastunem miały być rakiety oœwietlajšce wystrzeliwane z okrętu podwodnego. Inne plany obejmowały atakowanie robot- ników na plantacjach trzciny cukrowej za pomocš nie powodujš- cych zgonu substancji chemicznych, pozbawienie Castro brody przy użyciu soli talu, nasšczanie palonych przez niego cygar substancja- mi chemicznymi powodujšcymi ogólne rozkojarzenie bšdŸ też œmiertelnš truciznš. Poza tym planowano otrucie kochanki Castro, Marie Lorenz, wynajęcie gangsterów kubańskiego pochodzenia, którcy mieliby dokonać na niego zamachu, sprokurowanie specjal- nego kombinezonu do nurkowania, z wszczepionymi prštkami gruŸlicy i grzybicš skóry, oraz umieszczenie okazu rzadkiej muszli wypełnionej materiałem wvbuchowym w rejonie, w którym Castro pływał i nurkował. Richard Helms. mianowanv przez Kennedy'ego szefem CIA, zeznał póŸniej: "Celem ówczesnei polityki było pozby- cie się Castro. a zatem skoro zabicie go bvło jednš z rzeczv, które należało zrobić (...) czuliœmy, że działamv zgo—nie z wYtycznymi". (...) Nikt jednak nie zamierzał stwarzać żenujšcej dla prezydenta sytuacji, rozprawiajšc w jego obecnoœci na temat likwidacji przy- wódcy obcego kraju"#. 841 Z tych szalonych planów nie wynikało nic. W rezultacie człowiekiem, który stworzył Kennedy'emu możliwoœć rozwišzania problemu kubańskiego, okazał się Chruszczow. Jego także trapiła " luka rakietowa", prawdziwa czy urojona. Umieszczenie na Kubie pocisków rakietowych œredniego zasięgu pozwalało ZSRR osišgnšć drastycznš przewagę w dziedzinie strategicznej broni atomowej, i to właœciwie bez żadnych dodatkowych nakładów z jej strony. Gdyby zostały one zainstalowane i odpowiednio zabezpieczone, nie można byłoby ich zaatakować, nie rozpętujšc jednoczeœnie wojny atomowej. To zaœ oznaczałoby w praktyce nienaruszalnoœć rzšdów Castro na Kubie - Chruszczow bowiem, jak się zdaje, obawiał się bardzo "utraty" Kuby na rzecz Stanów Zjednoczonych i obarczenia go za to odpowiedzialnoœciš przez swoich towarzy- szy#. Zgodnie z relaejš Castro, przedstawionš przezeń dwóm dziennikarzom francuskim, "pierwotny pomysł zrodził się u Rosjan, i tylko u nich. (...) Nie chodziło o to, by zapewnić nam bezpieczeń- stwo, lecz głównie o to, by umocnić socjalizm w skali œwiatowej. Castro stwierdził, że ostatecznie wyraził zgodę, bo "nie można było nie przyjšć na siebie częœci ryzyka, jakie podejmował dla nas Zwišzek Radziecki. (...) W końcu to kwestia honoru"#. W rzeczywistoœci honor nie miał tu nic do rzeczy. Ponoszone przez Zwišzek Radziecki koszty utrzymania gospodarki kubańskiej i finansowania ambitnych planów Castro gwałtownie wzrastały. W zwišzku z tym Castro nie miał innej możliwoœci, jak tylko zezwolić na uczynienie z Kuby bazy pocisków atomowych. Sšdził również, że narzucony przezeń reżim - choć bynajmniej nie społeczeństwo kubańskie - będzie bardziej bezpieczny z tymi pociskami niż bez nich. Cały plan był równie pomylony, jak przedsięwzięcie w Zatoce Œwiń, na dodatek o wiele bardziej niebezpieczny. Castro utrzymy- wał, że Chruszczow chwalił się, iż jego posunięcie stanowiło krok, na który Stalin nigdy by się nie poważył. Członek ekipy Chruszczo- wa, Mikojan, oœwiadczył na tajnej odprawie dyplomatów sowiec- kich w Waszyngtonie, że chodzi o "uzyskanie zdecydowanej przewagi w układzie sił pomiędzy œwiatem socjalistycznym a kapi- talistycznym"#. Zuchwałoœć tego przedsięwięcia polegała zwłasz- cza na tym, że Chruszczow celowo okłamał Kennedy'ego. Przyz- nawszy, iż Rosja zaopatruje Castro w broń, zapewnił, że instalowa- ne będš jedynie pociski krótkiego zasięgu, typu ziemia-powietrze, a w żadnym wypadku nie będzie się dostarczać pocisków strategicz- nych dalekiego zasięgu. W rzeczywistoœci polecił wysłać na Kubę 842 42 pociski o zasięgu dwa tysišce dwieœcie mil (te ostatnie nigdy nie dotarły do celu), a także 24 komplety pocisków przeciwlotniczych oraz dwadzieœcia dwa tysišce żotnierzy i techników sowieckich. Nie istniała jakakolwiek możliwoœć ukrycia tego typu działań ani zamaskowania ich rzeczywistego charakteru przed obserwacjš prowadzonš przez lotnictwo Stanów Zjednoczonych. Miejsca ins- talacji zostały sfotografowane z samolotu typu U-2 w dniu 15 paŸ- dziemika. Było oczywiste, że do końca grudnia w odległoœci zaled- wie kilku mil do terytorium Ameryki rozlokowanych zostanie co najmniej 50 pocisków strategicznych, uzbrojonych w głowice ato- mowe i silnie chronionych. Poczšwszy od 16 paŸdziernika ekipa Kennedy'ego debatowała nad kierunkiem działania. Podzieliła się na tak zwane "jastrzębie" i "gołębie". Jastrzębie, którym przewo- dził Dean Acheson, dopuszczony do tajnej dyskusji, radziły, by- jak to ujšł Acheson - "zli1r:ridować bazy rakietowe raz na zawsze za pomocš ataku z powietrza", bez wczeœniejszego ostrzeżenia. Golębie - z Robertem Kennedym i Robertem McNamarš na czele- wyrażałv ubolewanie z powodu owego pomysłu "Pearl Harbour na odwrót", który musiałby ich zdaniem pocišgnšć za sobš œmierć "kilku tysięcy" Rosjan oraz ofary wœród cywilnej ludnoœci kubań- skiej; według obliczeń szefów sztabów trzeba by było wykonać osiemset operacji bojowvch. "Moskwa - argumentował McNamara- musiałaby zareagować bardzo stanowczo. W takim wypadku Stany Zjednoczone straciłyby panowanie nad sytuacjš, co mogłoby grozić eskalacjš konfliktu i wybuchem wojny". Golębie nalegały na wpro- wadzenie blokady bšdŸ - używajšc chytrzejszego okreœlenia zasto- sowanego przez Roosevelta w odniesieniu do Japon - "kwa- rantanny", co pozwoliłoby Rosji wycofać się znad krawędzi prze- paœci bez wyraŸniejszej utraty twarzy4'. Prezydent Kennedy wykazywał brak zdecydowania. Wpraw- #zie polecił kontynuować przygotowania do ataku lotniczego, osta- tecznie jednak opowiedział się za kwarantannš, którš ogłosił pub- licznie 22 paŸdziernika, oddalajšc o dwa dni ostateczny termin wprowadzenia jej w życie. Zwłoka ta spowodowana była tym, że właœnie 23 paŸdziemika cztery z szeœciu instalacji rakietowych œredniego zasięgu osišgnęły stan gotowoœci bojowej, wobec czego rzeczš zasadniczej wagi było uniemożliwienie prowadzenia przez Rosjan jakichkolwiek prac na terenie tych instalacji pod pretek- stem cišgnšcych się rozmów dyplomatycznych. Dnia 24 paŸdzier- nika statki sowieckie wiozšce pociski na Kubę zbliżyły się do granicy strefy kwarantanny, której jednak nie pr Lela'oarodowego badajšcego zbrodnie wojenne, sš bezpodstawne. Ewakuacje lud- noœci cywilnej ze stref działań wojennych, majšce na celu utworze- nie "obszarów wolnych od wymiany ognia", ocaliły życie wielu osobom. Ewakuacje te spełniały wymogi sformułowane w konweneji genewskiej z 1949 r. Wielkie nasilenie walk na obszarach zamiesz- kanych Qrzez ludnoœć cywilnš wynikało z taktyki Iiiˆt congu dšżšcej do przekształcenia opanowanych przezeń wiosek w fortece, co samo przez się było pogwałceniem układów genewskich. Bombar- 856 dowania amerykańskie nie odniosły skutku właœnie z powodu na- łożonych na nie ograniczeń, majšcych na celu ochronę życia i majštku ludnoœci cywilnej (wynoszšcej około 45% wszystkich zabi- tych podczas działań wojennych, co było bliskie œredniej statystycz- nej notowanej w wojnach dwudziestowiecznych). W istocie liczba ludnoœci stale rosła w cišgu wojny, do czego w niepoœlednim stopniu przyczyniła się amerykańska pomoc medyczna. Na pohid- niu kraju szybko rosła także stopa życiowae'. Doœwiadczenia wieku XX wskazujš jednak, że ograniczenia, jakie dobrowolnie nakłada na siebie cywilizowane mocarstwo, sš gorzej niż nieprzydatne. Zarówno sojusznik, jak i nieprzyjaciel odczytujš w nich nie dowód humanitaryzmu, lecz poczucia winy i braku przekonania co do słusznoœci swego postępowania. Pomimo owych ograniczeń - w istocie zaœ właœnie z ich powodu - Johnson poniósł klęskę w wojnie propagandowej nie tylko we wszystkich krajach Zachodu, lecz przede wszystkim w samych Stanach Zjed- noczonych, gdzie ta przegrana miała największe znaczenie. Poczšt- kowo wojna w Wietnamie miała poparcie wœród umiarkowanych liberałów. "Obrona Wietnamu leży w interesie Stanów Zjednoczo- nych - pisał ##Washington Post,# 7 kwietnia 1961 r. - Wysiłki majšce na celu uchronienie Wietnamu od wchłonięcia go przez komunis- tów wišżš się bardzo œciœle z prestiżem Ameryki" ##New York Times## przyznał 12 marca 1963 r. że "koszt uratowania Wietnamu jest duży, ale koszty przejœcia Azji Potudniowo-Wschodniej pod panowanie Rosji i Chin będš jeszcze większe". Tenże ##Times## zapewniał 21 maja 1964 r. że "jeœli wykażemy, iż uczynimy wszystko, czego wymagajš wysiłki wojskowe i polityczne zmierzajšce do uniemożliwienia zwycięstwa komunistów, komuniœci prędzej czy póŸniej również uznajš rzeczywistoœć". ##Washington Post" pod- kreœlał 1 czerwca 1964 r., że Stany Zjednoczone powinny bez przerwy wykazywać na przykładzie Wietnamu, iż "kontynuowanie agresji jest jałowe, a nawet samobójcze". uTimes## przestał jednak popierać Johnsona na poczštku roku 1966, ##Washington Post##- latem 1967#. Mniej więcej w tym samym czasie główne sieci tele- wizyjne zajęły postawę neutralnš, która wkrótce ustšpiła miejsca narastajšcej wrogoœci. Ekipa rzšdzšca obawiała się nie tyle redakcyjnych przygan, ile tendencyjnego sposobu informowania. W niektórych przypadkach amerykańskie œrodki przekazu były bardzo stronnicze. Znacznie częœciej były umiejętnie i rozmyœlnie wprowadzane w błšd lub same 857 w błšd wprowadzały. Szeroko publikowane zdjęcie "jeńca" zrzuca- nego z amerykańskiego helikoptera było w istocie zaaranżowanš scenš. Doniesienia o "tygrysich klatkach" na wyspie Con Son były nieœcisłe i miały charakter sensacyjny. Inna szeroko rozpowszech- niona fotografia małej dziewczynki poparzonej napalmem wywo- ływała całkowicie fałszywe wrażenie, że Amerykanie palš żywcem tysišce dzieci#. Jeszcze poważniejsze były konsekwencje mniemania, coraz częœciej upowszechnianego w œrodkach masowego przekazu, że zwycięstwo Viˆt congu jest sprawš przesšdzonš. Najdobitniej do- szło ono do głosu w sposobie informowania o tak zwanej ofensywie Tet, rozpoczętej przez Viˆt cong 30 stycznia 1968 r. Była to pierwsza poważna ofensywa, do jakiej otwarcie przystšpili komuniœci. Miała na celu osišgnięcie całkowitego sukcesu taktycznego i w następs- twie wywołanie masowego powstania. W rzeczywistoœci zakończyła się podwójnym fiaskiem. Po raz pierwszy Viˆt cong poniósł ciężkie straty w walce konwencjonalnej, a jego oddziały w wyniku całej operacji doznały znacznego osłabienia w dziedzinie wojskowej#. $rodki przekazu, zwłaszcza zaœ telewizja, przedstawiły ofensywę Tet jako decydujšce zwycięstwo liiˆt congu - amerykańskie Dien Bien Phu. Opublikowana w 1977 r. drobiazgowa analiza sposobu relacjonowania tych wydarceń wykazała precyzyjnie, jak doszło do owego - nie do końca œwiadomego - wypaczenia prawdy9'. Kluczo- we znaczenie miało wyobrażenie o ofensywie, a nie jej rzeczywisty przebieg; odnosiło się to zwłaszcza do wpływowych liberałów ze Wschodniego Wybrzeża. Amerykańska opinia publiczna udzielała na ogół silnego poparcia wojnie wietnamskiej, cieszšcej się znacz- nie większš popularnoœciš niż wojna w Korei. Według opinii ankie- terów jedynš grupš spotecznš odnoszšcš się z wrogoœciš do wojny była tak zwana "podgrupa żydowska"#. Popularnoœć Johnsona wzrastała, ilekroć akcentował on potr Lebę wzmożonego nacisku: skoczyła o 14%, gdy ogłosił decyzję o nalotach bombowych#. Przez cały okres trwania walk w Wietnamie znacznie większa liczba Amerykanów krytykowała Johnsona za to, że robi za mało niż za dużo. Mniemanie o cofnięciu poparcia dla wojny przez szerokie kręgi opinii publicznej, a zwłaszcza przekonanie mówišce o sprzeci- wie młodzieży wobec wojny - były wymysłem. W rzeczywistoœci bowiem liczba osób opowiadajšcych się za wycofaniem wojsk nie przekroczyła nigdy 20%, aż do wyborów w listopadzie 1968 r., kiedy to decyzję tę już podjęto. Poparcie dla nasilenia działań wojennych 858 było zawsze większe wœród ludzi, którzy nie priekroczyli trzydzies- tego pištego roku życia, niż w starszym pokoleniu; młodzi biali mężezyŸni stanowili grupę udzielajšcš w sposób najbardziej kon- sekwentny poparcia eskalacji#. To nie Amerykanie stracili przekonanie o potrzebie poniesienia ofiar,jakich żšdałwswej mowie inauguracyjnej prezydent Kennedy. Stracili je przywódcy narodu amerykańskiego. Pod koniec 1967 r., a zwłaszcza po ofensywie Tet, w amerykańskich kolach rzšdowych nastšpiły objawy załamania. Sekretarz obrony, C;lifford Clark, wystšpił przeciwko wojnie, podobnie postšpił Dean Acheson. Opowiadajšcy się dotšd za twardym kursem senatorowie sprzeci- wili się wysłaniu dalszych posiłków#. Na koniec ugišł się sam Johnson, prowadzšcy bez większego przekonania kampanię na rzecz swej reelekcji. Stało się to 12 marca 1968 r., kiedy ogłoszono niekorzystne dla niego wyniki prawyborów w stanie New Hamp- shire. Zrezygnował wówczas z wyborów, oznajmiajšc, że poœwięci resztę kadencji prezydenckiej sprawie przywrócenia pokoju. Nie znaczyło to jeszcze, że wojna dobiegła końca. Oznaczało to jednak, że Stany Zjednoczone utraciły wolę zwycięstwa i zaniechały wysił- ków w tym kierunku. Nieszczęœcie warstwy rzšdzšcej Amerykš polegało na tym, że wierzyła ona w to, o czym czytała w gazetach, i że zinterpretowała wyniki wyborów w New Hampshire jako zwycięstwo sprawy pokoju. Tymczasem wœród głosujšcych przeciwko Johnsonowi liczba jastrzębi przewyższała liczbę golębi w proporcji 3:2#. Johnson przegrał prawybory - wraz z nimi zaœ wojnę - ponieważ okazał się zbyt miękki. Do wykończenia prezydenta, posługujšcego się hasłem: "I.BJ#- na dobre i na złe", przyczynił się jednak pewien dodatkowy i doœć osobliwy czynnik. W marcu 1968 r., gdy dowództwo południowo- wietnamskie zwróciło się z proœbš o dodatkowych dwieœcie szeœć tysięcy żołnierzy, zaprotestował minister skarbu, Henry Fowler. Spełnienie tej proœby - ostrzegał - będzie oznaczało nie tylko cięcia w innych programach obronnych, lecz także w podstawowvch programach krajowych, na czym z pewnoœciš ucierpi pozycja dola- ra9'. Posunięcie to przywodzi na myœl studzšcš zapał postawę Macmillana podczas dyskusji na forum brytyjskiej rady ministrów w czasie trwania kryzysu sueskiego. Był to istotny punkt zwrotny w # LBJ - inicjały prezydenta: Lyndon Baines Johnson. (Przyp. tłum.j 859 dziejach USA - po raz pierwszy owa Wielka Republika, najbogat- sze państwo œwiata, stanęła w obliczu ograniczonych możGwoœci własnych zasobów finansowych. Dla samego Johnsona ostrzeżenie to stanowiło szczególnie dotkliwy cios. Bardziej niż Kennedy, może bardziej niż ktokolwiek inny, żył złudzeniami lat szeœćdziesištych. Chyba nikt nie żywił równie żarliwej wiary w potęgę Zachodu, a zwłaszcza w niczym nie ograniczone możliwoœci gospodarki amerykańskiej. Johnson był najbardziej hojnym i rozrzutnym prezydentem. O swym programie wydatków krajowych wyrażał się jak o "pięknej kobiecie". Autorce swej biografii oœwiadczył: "Zależało mi na tym, żeby być przywódcš czasu wojny, a także czasu pokoju. Chciałem jednego i drugiego, wierzyłem w jedno i drugie, wierzyłem także, że Ameryka posiada zasoby pozwalajšce na pokrycie zwišzanych z tym wydatków"#. Za prezydentury Trumana i Eisenhowera wydatki na obronę stanowiły pozycję numer jeden na Gœcie wydatków federalnych. Wydatki na budownictwo mieszkaniowe, oœwiatę, opiekę socjalnš oraz inne "œwiadczenia humanitarne" (jak je nazywano) stanowiły zaledwie jednš czwartš budżetu państwa i mniej niż 5% dochodu narodo- wego. Podjęto wówczas, z wyjštkiem niepomyœlnego okresu recesji, pewne wysiłki zmierzajšce do zrównoważenia budżetu. Aż do przejœcia Eisenhowera na emeryturę sprawami finansów publicz- nych kierowano w Stanach Zjednoczonych tradycyjnie. Wielka zmiana w tej dziedzinie nastšpiła podczas prezydentu- ry Kennedy'ego. Jesieniš 1962 r. ówczesna administracja podpo- rzšdkowała się nowej i radykalnej zasadzie tworzenia deficytu budżetowego nawet wówczas, gdy nie przemawiały za tym wyjštko- we okolicznoœci natury ekonomicznej (budżet wykazywał deficyt, w gospodarce zaœ nastšpił wzrost). Zapaliwszy w ten sposób zielone œwiatło w dziedzinie finansów, Kennedy wprowadził pojęcie Wiel- kiego Rzšdu, majšcego odegrać rolę "rozwišzywacza problemów". Każdš dziedzinę, w której zaznaczała się ludzka niedola, można było zakwalifikować jako "problem". Rzšd federalny należało za- tem wyposażyć w instrumenty pozwalajšce na jego "rozwišzywa- nie". Problem ubóstwa stał się na poczštku lat szeœćdziesištych modnym tematem za sprawš cieszšcej się ogromnš populacnoœciš ksišżki Michaela Harringtona Inna Ameryka, którš Kennedy uznał za wstrzšsajšcš i inspirujšcš. W 1963 r. zainicjował swój program walki z ubóstwem, wzbogacony o mnóstwo innych aktów pcawnych, wišżšcych się z wielkimi wydatkami. Kennedy'emu niełatwo było 860 przekonać myœlšcy dawnymi kategoriami Kongres, który ocišgał się z aprobatš dla jego pomysłów. Rósł stos zainicjowanych przez prezydenta aktów prawnych. Opór zaczšł jednak słabnšć jeszcze przed zamordowaniem Kennedy'ego#. Lyndon Johnson potrafił zaœ wykorzystać reakcję emocjonalnš na zabójstwo prezydenta, a także swoje wybitne talenty organizatorskie ujawnione na forum Kongresu, by przeforsować najszerzej zakrojony i najdroższy w dziejach Ameryki program prac legislacyjnych. W pierwszym orędziu o stanie państwa, wygłoszonym 8 stycz- nia 1964 r., Johnson oznajmił: "Z chwilš obecnš administracja ogłasza totalnš wojnę z ubóstwem". Podpisawszy swój pierwszy akt prawny skierowany przeciwko ubóstwu, ustawę o równych szan- sach z 20 sierpnia 1964 r., stwierdził z dumš: "Dziœ, po raz pierwszy w dziejach ludzkoœci, nasz wielki kraj wyraża gotowoœć i pragnienie całkowitego usunięcia ubóstwa, w jakim żyje częœć jego obywate- li"'"". Latem tegoż roku podczas przygotowań do kampan wybor- czej nadał swej "pięknej kobiecie" konkretnš postać Wielkiego Społeczeństwa. Ameryka - powiedział - musi "nauczyć się mšdre- go korzystania ze swej zamożnoœci, by wzbogacić i podnieœć na wyższy poziom swoje życie narodowe" oraz przejœć nie tylko do "społeczeństwa zamożnego i potężnego, lecz dŸwignšć się także na poziom Wielkiego Społeczeństwa, którego fundamentem będzie "dostępna dla wszvstkich zasobnoœć i Qełnia swobód" i w którym "każde dziecko" będzie miało zapewniony dostęp do "wiedzy, wzbogacajšcej jego umysł i pomnażajšcej jego talenty", a każdy członek spoteczeństwa będzie mógł zaspokoić "pragnienie piękna i głód wspólnoty"'o'. Program budowy Wielkiego Społeczeństwa uzyskał - jak się wydawało - aprobatę w toku odkrytych w listopadzie wyborów, w których Johnson odniósł zdecydowane zwycięstwo nad swvm wy- jatkowo słabym konkurentem. Sypnięto też ustawami: ustawa o oœwiacie stopnia podstawowego i œredniego, ustawa o opiece me- dycznej, uzupełniajšca ustawę o czynszach, rozmaitymi ustawami zwalczajšcymi ubóstwo. Okres od 20 do 27 lipca I965 r. nazwał Johnson "najbardziej produktywnym, a także majšcym największe znaczenie historyczne tygodniem prac legislacyjnych, jaki uptynšł w Waszyngtonie w bieżšcym stuleciu". Powiadajš, Ÿe Kennedy miał klasę - zwykł stwierdzać z sarkazmem - ale to mnie udało się pr Lefor- sować te ustawy". Pewien liberalny dziennikarz, Tom Wicker, entu- zjazmował się na łamach ##New York Times##: "Z Kongresu wypusz- 861 cza się dziœ seryjnie ustawy niczym lœnišce nowoœciš zmodernizo- wane samochody schodzšce z taœmy montażowej w Detroit. Pier- wsza sesja wybranego po raz osiemdziesišty dziewišty Kongresu wyprodukowała największš od czasów, kiedy zaczšł urzędować Woodrow Wilson, liczbę ustaw o zasadniczym znaczeniu. Johnson osišgnšł wynoszšcy 68% wskaŸnik akceptacji (najwyższy w histor) dla proponowanych przez siebie aktów prawnych, z których siedem nabrało mocy wišżšcej, stajšc się, jak powiedział - "kamieniem węgielnym lepszej Ameryki"'#. Używajšc gromkich militarnych metafor, œwiadomie kreœlił paralelę z wojnš w Wietnamie, podob- nie -jak uważał - wystawiajšcš idealizm na próbę. Powołał dziesięć sztabów do walki z ubóstwem. Biurokratom od budownictwa miesz- kaniowego oœwiadczył: "Chcę was przerobić z generałów w fote- lach na dowodców z pierwszej lin frontu". Powstał młodzieżowy korpus pomocy sšsiedzkiej, korpus pracy dla wyrzutków, zapalono zielone œwiatło dla dzieci w wieku przedszkolnym, uruchomiono program pomocy dla kończšcych studia oraz mnóstwo innych pro- gramów podobnego typu. Koszty rosły w zawrotnym tempie : 30 mld dolarów rocznie w okresie pierwszego programu walki z ubóstwem, póŸniej zaœ, pod koniec kadencji, drugie tyle'#. Kwoty te stały się integralnš częœciš wydatków federalnych; okazało się też, że nie sposób ich zredukować. Cišgle rosły. Dzięki wysiłkom Johnsona w 1971 r. rzšd - po raz pierwszy w historii - wydał więcej na opiekę socjalnš niż na obronę. W latach I949-l979 wydatki na obronę wzrosły dziesięciokrotnie (z 11,5 do 114,5 mld dolarów), pozostajšc jednak na poziomie 4 do 5% dochodu narodowego. Wydatki na opiekę socjalnš wzrosły jednak dwadzieœcia pięć razy, z 10,6 mld dolarów do 259 mld, a ich udział w budżecie przekroczył 50%, pochłaniajšc tczy razy większš częœć dochodu narodowego (blisko 12%)'"". Trudnoœci wywołane zasadniczš reorientacjš celów i wydatków rzšdu centralnego zaczęły się piętrzyć jeszcze przed końcem pre- zydentury Johnsona. Częœć dochodu narodowego konsumowana przez rzšd wzrosła na tym etapie z 27,7% za czasów Eisenhowera do 33,4%. Kontrola skarbu przestawała działać. Podczas prezyden- tury Eisenhowera nadzwyczaj sprawne biuro budżetu (taka nazwa obowišzywała bowiem aż do 1970 r.) działało zgodnie z intencjš jego twórcy, Hardinga: było bezstronnym urzędem państwowym, przypominajšcym rodzaj sšdu, nadzorujšcego wszelkie wydatki. Za czasów Kennedy'ego uległo ono znamiennemu upolitycznieniu, a 862 za Johnsona stało się czynnym wykonawcš polityki rzšdowej: dy- rektor do spraw budżetu musiał być zwolennikiem koncepcji wiel- kich nakładów na cele socjalne'#. Dodatkowš trudnoœć stanowił fakt, że Kongres, choć głosował za programami socjalnymi, wyka- zywał o wiele mniejszš ochotę do uchwalania podatków potrzeb- nych na ich pokrycie. Johnson prowadził zaciekłe spory z szefem finansów w Izbie Reprezentantów, Wilburem Millsem oraz z przy- wódcš republikanów, Geraldem Fordem. Nie mogšc uzyskać pie- niędzy z podatków, przystšpił do ich drukowania. Lęk przed inflacj š i niezdolnoœć dojej opanowania były ukrytym czynnikiem powziętej przez niego w 1969 r. decyzji o wycofaniu się z działalnoœci publicz- nej. "Powiedziałem (Millsowi), że bez względu na to, czy zdaje on sobie z tego sprawę ezy nie, gospodarka amerykańska stoczy się na dno""#. W owym czasie Johnson sam zaczšł powštpiewać w zalety wielkich nakładów na cele socjalne. Nie był już pewien, czy osišga- ne rezultaty usprawiedliwiajš ruinę gospodarki wywołanš wielkimi wydatkami. Najważniejszy z owvch rezultatów - i z pewnoœciš najtrwalszy - był nie zamierzony: liczba pracowników instytucji rzšdowych podwoiła się : w 1976 r. jeden na szeœciu zatrudnionych (ponad 13 mln) figurował bezpoœrednio na liœcie ptac Waszvngto- nu. Korzyœci z owej reorientacji czerpała przede wszystkim klasa œrednia. Wedhig Johnsona za jego prezydentury uda#o się "wydŸ- wignšć#' 12,4 mln (c#yli prawie 36%) spoœród 35 mln tkwišcych w ubóstwie w 1964 r.'o' Twierdzenie to było wszakże jedynie jednš z możliwvch interpretacji danych statystycznych. W miarę podnosze- nia się stopy życiowej, zmieniała się definicja ubóstwa, a ubodzy uważali się za tak samo ubogich jak dawniej, choć ich rzeczywiste dochody wzrastały. Niebezpieczeństwo zwišzane z takim typem państwa opiekuńczego, jakie tworzył Johnson, pclegało na tym, że trwale wyrywało ono ludzi z gospodarki produktywnej i uzależniało :ch od państwa. Ubóstwo wzrasta, ilekroć rozpadajš się rodziny, c#y to wskutek osamotnienia ludzi starych, czv wskutek rozwodu, czego konsekwencjš jest podział dochodów'#. Akty prawne prc- wadziły często do nasilenia się tych procesów. Qkazało się, że najpoważniejszš byE może przyczynš ubóstwa w Stanach Zjedno- czonych jest brak stabilnoœci małżeństw zawieranych przez Murzy- nów. Daniel P Moynihan, asystent ministra pracy za prezydentury Johnsona, dowodził w raporcie Moynihana z marca 1965 r., że potowa ludnoœci murzyńskiej cierpi wskutek patologii spolecznej, której Ÿródłem jest model czarnej rodziny, charakteryzujšcy się niepokojšco wysokš liczbš mężów porzucajšcych żony i dzieci. Celem polityki społecznej winno byE zatem ustanowienie stabilnej struktuiy rodziny'#. Wojna z ubóstwem tego jednak nie dokonała. Jej skutek był odwrotny: struktura zabezpieczeń socjalnych powo- dowała bowiem, że ubogiemu małżeństwu optacało się rozwieœć. W momencie gdy Johnson gotów już był się wycofać, Moynihan dowodził, że cały program walki z ubóstwem opierał się na btęd- nych założeniach i obrał niewłaœciwy kierunek"". Jeszcze bardziej tragiczne i boleœniejsze były skutki utraty zhidzeń w dziedzinie oœwiaty. Stanowiły one w istocie centralnš iluzję dekady złudzeń. Według starego przekonania liberałów, spo- pularyzowanego przez Macaulaya, warunkiem sprawnego funkcjo- nowania ustroju demokratycznego musi być przede wszystkim wprowadzenie systemu powszechnego wykształcenia. H. G. Wells, ów wybitny twórca szablonów myœli postępowej, definiował historię powszechnš jako "wyœcig oœwiaty z katastrofš". Przekonanie to nie umarło œmierciš naturalnš nawet w obliczu tego budzšcego melan- cholię faktu, że naród, który wyniósł na czoto Hitlera i prowadził z namiętnš skrupulatnoœciš rozpętanš przez niego straszliwš wojnę, można z łatwoœciš uznać za najlepiej wykształcony z narodów œwiata. W latach piećdziesištych mit, jakoby oœwiata stanowiła cudowne remedium społeczne, wykazywał szczególnš żywotnoœć, zaœ Johnson był jego szczególnie wrażliwym wyznawcš. Będšc już prezydentem, oœwiadczył: "OdpowiedŸ na wszystkie problemy na- szego kraju zawiera się wjednym słowie: edukacja""'. Johnson był wyrazicielem ówczesnego potocznego sposobu rozumowania. Pod koniec lat piećdziesištych C. P Snow dowodził, że istnieje bezpoœredni zwišzek między iloœciš pieniędzy przezna- czonych na rozwój oœwiaty wyższego stopnia a wysokoœciš dochodu narodowego"z. E. E Denison wykazywał, że rozwój Ameryki w latach 1930-1960 był w potowie spowodowany rozwojem systemu oœwiatowego, zwłaszeza uniwersytetów. W tym samym 1962 r. Fritz Machlup wyliczył, że "przemysł produkujšcy wiedzę" wytworzył 29% dochodu narodowego Ameryki i wykazywał dwukrotnie wyż- sze tempo wzrostu niż całoœć gospodarki tego kraju"3. Clark Kerr rektor uniwersytetu w Berkeley, czołowy przedstawiciel amerykań- skiego œwiata akademickiego, w 1963 r. prowadzšcy Goldkin Lec- tures w Harvardzie, dowodzi, że wiedza stanowi obecnie główny czynnik wzrostu gospodarczego. "Rolę, jakš w drugiej potowie ubiegłego wieku odegrała kolej żelazna, a w pierwszej połowie bieżšcego wieku samochód, może w jego drugiej połowie odegrać przemysł produkujšcy wiedzę. Oznacza to, że może on zognisko- wać działania prowadzšce do rozwoju kraju""'. W takich oto okolicznoœciach lata szeœćdziesište stały się dekadš najbardziej dynamicznego rozwoju systemu oœwiatowego. W USA proces ten zapoczštkowała ustawa o żotnierzach sił zbrojnych Stanów Zjednoczonych z l944 r., przeznaczajšca fun- dusze publiczne na finansowanie studiów podejmowanych przez zdemobilizowanych uczestników walk zbrojnych oraz będšca jej uzupełnieniem ustawa o uczestnikach kampan koreańskiej z 1952 r. Uchwalona w 1958 r. ustawa o wykształceniu w sektorze obrony narodowej pozwoliła podwoić federalny budżet oœwiatowy, nadajšc po raz pierwszy rzšdowi centralnemu rolę czynnika finansujšcego dynamiczny rozwój systemu kształcenia. Liczba nauczycieli opłacanych przez państwo wzrosła z 1 mln w 1950 r. do 2,3 mln w 1970 r., przy czym nakłady na oœwiatę wzrosły (na osobę) o ponad 100%. Najbardziej widoczny był rozwój wyższych uczelni, ponieważ uważano, że wykształcenie wyższe powinno być powszechnie dos- tępne. "Istotne pytanie - stwierdzono w jednym z urzędowych sprawozdań - nie powinno brzmieć: kogo należy przyjšć?, lecz: komu społeczeństwo może z czystym sumieniem i we własnym interesie odmówić przyjęcia?", albowiem nikogo nie można w "uczciwy sposób" pozbawić możliwoœci zdobycia wykształcenia uniwersyteckiego, chyba że "wykazuje on tak poważne braki", iż nawet "najbardziej elastyczny i oddany swej sprawie zakład oœwia- towy" nie jest im w stanie zaradzić"5. Zjawisko to przybrało na Zachodzie charakter międzynarodowy. W Wielkiej Brytan raport Robbinsa (1963 r.) doprowadził do podwojenia miejsc na uniwer- sytetach w cišgu dziesięciolecia. Zakładano przy tym, że liczba studentów osišgnie w 1981 r. 2 mln. Podobne plany rozwoju systemu edukacji narodowej przyjęto w innych krajach. Doœwiadczenia, jakie stały się udziałem USA, sš najbardziej imponujšce ze względu na statystykę. W latach 1960-1975 liczba cotlege'ów i uniwersytetów wzrosła w Ameryce z 2 040 do 3 055. W złotych latach owej ekspansji nowe uczelnie otwierano w tempie jedna na tydzieó. Liczba studentów wzrosła z 3,6 mln w 1960 r. do 9,4 mln w 1975 r., przy czym większoœć tego wzrostu przypada na uczelnie uaństwowe. Liczba studentów (włšcznie z tymi, którzy nie uzyskali dyplomu) 865 przekroczyła w 1975 r. granicę 11 mln, koszt ich kształcenia w skali rocznej wyniósł zaœ 45 mld dolarów"g. Żywiono nadzieję, że ulokowanie tak ogromnych sum pienię- dzy w potencjale ludzkim nie tylko pobudzi dalszy rozwój, lecz także doprowadzi do osišgnięcia celów moralnych i spotecznych dzięki "uburżuazyjnieniu" klas pracujšcych. Miało to uczynić "de- mokrację klasy œredniej (...) z cechujšcš jš pełniš swobód obywa- telskich - jak to sformułował Clark Kerr - falš przyszłoœci" prowadzšc w ten sposób do powszechnego zadowolenia i politycz- nej stabilizacji, zwłaszcza zaœ do wzmocnienia systemu oœwiecone- go kapitalizmu, który cały ten proces umożliwił. Tymczasem stało się coœ wręcz przeciwnego. Na poziomie kształcenia przeduniwer- syteckiego odnotowano spadek wyników nauczania, mimo że na- kłady wzrosły najpierw dwu-, póŸniej zaœ trzykrotnie. Ponieważ system oœwiatowy wchłonšł znaczne liczebnie grupy mniejszoœcio- we, spodziewano się pewnego spadku, ale nie na tak zawrotnš skalę. Najlepszy wskaŸnik, jakim jest "sprawdzian sprawnoœci nau- czania", dostarczył wyników wskazujšcych, że w latach 1963-1977 wystšpił cztecdziestodziewięciopunktowy spadek w zakresie umie- jętnoœci werbalnych oraz trzydziestodwupunktowy w zakresie umiejętnoœci matematycznych (w skali oœmiusetpunktowej)"'. W połowie lat siedemdziesištych sypnęło ponurymi raportami, z któ- rych wynikało, że rozwój systemu kształcenia połšczony ze wzros- tem przeznaczonych nań wydatków nie rozwišzał żadnego z problemów spotecznych"B. Wspótczynnik przestępczoœci wœród młodzieży objętej systemem kształcenia rósł nieubłaganie. W dru- giej połowie lat siedemdziesištych opinia publiczna zaczęła odnosi‚ się do procesu nauczania negatywnie, a władze miejskie i stanowe przeprowadziły redukcję kadry nauczycielskiej. Koniec powojen- nego wyżu demograficznego był tylko jednym z powodów tej zmia- ny. Głównš przyczynš była utrata wiary w korzyœci ekonomiczne ptynšce z szerszego kształcenia. W latach 1970-1978 zamknięto około 2800 szkół i college'ów państwowych, co stanowiło fakt bez precedensu w historii Ameryki. Oczekiwano wręcz, że do połowy lat osiemdziesištych liczba przyjęć do szkót publicznych spadnie o 4 mln"9. Do 1978 r. pracownik amerykański spędzał w szkole przeciętnie 12,5 roku życia, a 17% procent mŒało dyplom college'u. Absolwenci (zwłaszcza kobiety) napotykali jednak coraz większe trudnoœci zwišzane z uzyskaniem zatrudnienia w swoim zawodzie lub na stanowiskach kierowniczych. Zależnoœć pomiędzy czasem poœwięconym na zdobycie wykształcenia a zarobkami uległa ostre- mu zakłóceniu. Wyrównywanie szans uzyskania wykształcenia nie prowadziło, jak się przekonano, do większej równoœci wœród osób dorosłych'#. W konsekwencji spadła atrakcyjnoœć uniwersytetów. Proporcja młodych mężczyzn rozpoczynajšcych studia w colle- ge'ach, która wzrosła gwałtownie w latach szeœEdziesištych, osišga- jšc poziom 44%, obniżyła się w okolicach 1974 r. do 34%. To samo dotyczyło kobiet. Rozbudowa systemu oœwiaty nie przyczyniła się również do wzrostu stabilizacji. Wręcz przeciwnie (tak się złożyło, że przewi- dział to Joseph Schumpeter, rówieœnik Keynesa, który nie bez racji mógł z nim konkurować o tytuł najwybitniejszego ekonomisty współczesnoœci). Schumpeter sformułował poglšd (po raz pierwszy wyraził go w artykule napisanym w 1920 r., a rozwiniętš jego wersję przedstawił w ksišżce Kapitalizm, socjnl–m i demokracja w 1942.), że kapitalizm nierzadko działa na własnš zgubę, i to w rozmaity sposób. Wykazuje na przykład skłonnoœć do twor Lenia, póŸniej zaœ- ze względu na swe oddanie ideałom wolnoœci - do absolutnego tolerowania wcišż rozrastajšcej się warstwy intelektualistów, któ- rzy nieuchronnie odgrywajš rolę spolecznie destr#kcyjnš'2'. Kwes- tię tę całkowicie pominięto w planach rozbudowy sieci uniwer- sytetów, jakie otwierano w latach pięćdziesištych i szeœćdziesiš- tych, choć do pewnego stopnia dała ona o sobie znaE już w latach trzydziestych. Tak czy inaczej, bieg wydarzeń w epoce Lyndona Johnsona przyznał słusznoœć Schumpeterowi. Pierwsze oznaki rady- kalizmu studentów interesujšcych się sprawami politycznym i spo- łecznymi wystšpiły w 1958 r. Wiosnš 1960 r. odbyły się pierwsze strajki okupacyjne, demonstracje w San Francisco przeciw komisji do spraw działalnoœci antyamerykańskiej oraz - na Zachodnim Wy- " brzeżu - "czuwania przeciwników konania roku œmierci na modnym wówczas zbrodniarzu, Carylu Chessmanie. Protesty prze- ciwko szkoleniu wojskowemu na uniwersytetach, przeciwko œwia- dectwom lojalnoœci, dyskryminacji męskich i żeńskich organizacji studenckich oraz protesty zwišzane z innymi kwestiami z zakresu dyscypliny akademickiej czy po prostu z zagadnieniem praw oby- watelskich - przybrały rozmiary kampan o charakterze czysto politycznym. Aktywnoœć studentów spotykała się poczštkowo z życzliwoœ- ciš - widziano w niej przejaw dojrzałoœci i uœwiadomienia. Do pierwszych aktów przemocy na wielkš skałę doszło podczas tak zwanego lata wolnoœci (1964 r.) na uczelni samego Clarka Kerra, czyli na uniwersytecie w Berkeley. Ci, którzy mieli byE "uderze- niowym sektorem" w wytwarzaniu dochodu narodowego, okazali się "uderzeniowym sektorem" w czymœ całkiem innym - w rewolcie studentów. W grudniu gubernator Kalifornii wezwał oddziały po- licji przeznaczone do tłumienia rozruchów, a Berkeley urosło do rangi głównego "politycznego"oœrodka akademickiego na œwie- cie'#. Johnsonowski program wielkiego społeczeństwa dolał tylko oliwy do ognia. W rok póŸniej doszło do najazdu 25 tys. studentów na Waszyngton; protestowali oni pr Leciwko wojnie wietnamskiej. W latach 1966-1967 kolejne oœrodki akademickie uległy radykali- zacji i zamieszki w miasteczkach akademickich stały się stałym elementem kultury college'ów. Rektorzy uczelni szli tymczasem na kompromis, kapitulowali bšdŸ składali dymisje. Dnia 23 kwietnia 1968 r. doszło do miażdżšcej klęski na uniwersytecie Columbia, jednej z czołowych uczelni amerykańskich. Kiedy profesora Archi- balda Coxa z harvardzkiego wydziału prawa poproszono o zdanie sprawy z rozwoju wydarzeń, oœwiadczył on z typowym dla owego czasu bezkrytycznym optymizmem: "Obecne pokolenie młodych ludzi studiujšcych na naszych uniwersytetach to najlepiej zoriento- wane, najinteligentniejsze i najbardziej idealistyczne pokolenie w dziejach tego kraju". Lionel Trilling skomentował tę wypowiedŸ w sposób następujšcy: "Wysławiana przez Coxa wiedza i inteligenc- ja" to w istocie "występujšce w masowej skali, zaawansowane, postawy obywatelskie". Cox - twierdził Trilling - zbudował swój system wartoœci nie na podstawie wiedzy i doœwiadczenia, lecz na deklaracjach młodzieży: aprobata ze strony młodych ludzi wystar- cza, by uznać coœ za rozsšdne'#. Studenci ci może byli, a może nie byli najinteligentniejszš generacjš w Stanach Zjednoczonych, pewne jest natomiast, że okazali się pokoleniem najbardziej destrukcyjnym. Pobłażliwoœć w stylu Coxa umarła œmierciš naturalnš latem 1968 r., do czego przyczyniły się zwłaszcza dzikie ekscesy studentów paryskich pod- czas zamieszek majowych, które zapoczštkowały kolejnš, o wiele bardziej agresywnš falę przemocy, jaka ogarnęła cały œwiat, szcze- gólnie zaœ USA. Krajowe zrzeszenie studentów oznajmiło, że w 1968 r. odbyło się na uniwersytetach amerykańskich dwieœcie dwa- dzieœcia jeden dużych demonstacji'2'. To studenccy radykałowie stanęli na czele kampanii wyborczej Eugene'a McCarthy'ego, który pokonał Johnsona w wyborach prezydenclƒch w stanie New Hamp- shire. Potęga studentów miała jednak charakter negatywny. Pod- czas zjazdu Partii Demokratycznej w Chicago, który odbył się w sierpniu 1968 r., studenci stoczyli zacięty bój z liczšcymi 11,9 tys. ludzi oddziałami policji, z jednostkami Gwardii Narodowej ze stanu Illinois w sile 7,5 tys. ludzi oraz z 1 tys. funkcjonariuszy FBI i służb tajnych. Odnieœli zwycięstwo w rywalizacji toczšcej się w œrodkach masowego przekazu, ponieważ udało im się ptzedstawić wysiłki burmistrza zmierzajšce do wye#ekwowania poszanowania dla prawa jako "rozruchy spowodowane przez policję". Nie zdołali jednak przeforsować nominacji McCarthy'ego ani zapobiec temu by najbardziej przez nich znienawidzony Richard Nixon został prezydentem. W 1972 r. ich kandydat, demokrata George McGo- vern, uzyskał ostatecznie nominację, ale jedynym jej rezultatem było zdecywane zwycięstwo wyborcze Nixona. Głównym rezultatem studenckiej kampan gwałtu było znisz- czenie amerykańskiego systemu wyższego kształcenia oraz demo- ralizacja wykładowców. Profesor Louis Kampf, prezes Zrzeszenia Języków Nowożytnych, przemawiajšc w 1971 r. do jego członków, stwierdził, że od 1968 r. "młodzież przystępuje do studiów z lękiem, starsi nie mogš doczekać się przejœcia na emeryturę, a ludzie w œrednim wieku marzš o urlopach naukowych"'#. Wybitny uczony niemiecki, Fritz Stern, dopatrzył się jedynej nowoœci w "kloacznym języku" działaczy studenckich - cała reszta ich postępowania pow- tarzała schemat działania skrajnych ugrupowań studenckich, które przyczyniły się do objęcia władzy pr Lez Hitlera'#. Nasilenie się studenckiej kampanii gwałtu w wyniku wyrosłego z najlepszych intencji programu rozwoju sieci wyższych uczelni stanowiło œwietny przykład działania "prawa nie zamierzonego efektu". Innym jego przykładem były wysiłki kolejnych prezyden- tów zmierzajšce do sprawiedliwego traktowania Murzynów. I w tym przypadku rezultatem dobrych intencji były œmierć oraz znisz- czenie. Cele były trojakie. Po pierwsze - zlikwidować segregację rasowš, przede wszystkim w dziedzinie #wiaty. Po drugie - umożliwić czarnoskórym korzvstanie z ich praw wyborczyeh. Po trzecie- doprowadzić do zrównania dochodów czarnej i białej ludnoœci. Za- kładano, że osišgnięcie dwóch pierwszych celów doprowadzi auto- matycznie do osišgnięcia trzeciego. W 1954 r. Sšd Najwyższy wydał postanowienie o integracji rasowej w szkolnictwie państwowym. Problem polegał na tym, jak zapewnić praktyczne przestrzeganie tej uchwały. W 1957 r., gdy Crval Faubus, gubernator stanu Arkan- 869 sas, zbuntował się przeciwko decyzji Sšdu Najwyższego, Eisenho- wer wysłał do Little Rock oddziały wojskowe w celu wymuszenia posłuszeństwa. Podobnie postšpil Kennedy, który w 1962 r. użył wojska, by czarnoskóry student James Meredith mógł uczęszczać na uniwersytet stanowy Missisipi, kształcšcy dotychczas wyłšcznie białych. Polityka Kennedy'ego polegała na tworzeniu faktów do- konanych, czyli korzystania z potęgi władz federalnych do wpro- wadzenia w życie istniejšcych przepisów prawnych. Trudnoœć zwišzana z tš metodš postępowania polegała na tym, że wiodła ona od jednej konfrontacji ze społeczeństwem do drugiej - w toku tego procesu wyłonił się potężny i coraz bardziej wojowniczy ruch na rzecz praw obvwatelskich, z którego szeregów stopniowo elimino- wano białych liberałów. Murzyni widzieli rozwišzanie w działa- niach bezpoœrednich, podobnie też jak się to stało z agitacjš prowadzonš w Indiach przez Gandhiego, akcje protestacyjne za- mieniały się często w akty przemocy. Prawdziwym rozwišzaniem było jak najszybsze dopuszezenie czarnoskórych do głosowania. Z chwilš bowiem, gdy politycy zaczęliby potrzebować ich głosów, musiałoby dojœć do ustępstw, nawet na dalekim Południu. Eisen- hower przeprowadził w Kongresie - w latach 1957 i 1960 - dwie skromne ustawv o prawach obvwatelskich. Kennedy zgłosił projekt idšcy dużo dalej, ale został on w Kongresie zablokowany. Johnso- nowi powiodło się znacznie lepiej. W 1964 r. przepchnšł pomniko- wš ustawę o prawach obywatelskich, natychmiast zaœ po swym listopadowym zwycięstwie w wyborach prezvdenckich nakazał roz- poczęcie prac nad ustawš o prawach wyborczych, która została uchwalona w 1965 r. W stanie Missisipi, posiadajšcym najwyższy odsetek czarnoskórej ludnoœci (?6%), komisje wyborcze zarejes- trowały zaledwie 6% Murzynów, a to z powodu zawiłvch kryteriów i przeszkód innego rodzaju. Nowa ustawa pozwalała inspektorom federalnym wymuszać respektowanie prawa do głosowania. W cišgu trzydziestu dni od daty wprowadzenia jej w życie liczba zarejestrcwanych czarnoskórvch wzrosła w Missisipi o 120%. Do końca 19 Œ0 r. nrocent zareiestrowanvch czarnoskórvch wyborców był porównywalny z ludnoœciš białš (71 i 82%), a w roku następnym na urzędy publiczne w tym stanie wybrano 50 czarnoskórych'#. We wczesnych latach siedemdziesištych czarny elektorat stał się istot- nym czynnikiem w wielu stanach dawnego Południa, doprowadza- jšc tym samym do korzystnych przemian pclitycznych na tym obszarze'#. 870 Głosowanie nie mogło jednak zrównaE dochodów czarnej ludnoœci z dochodami białych. Nie mogły tego rownież dokonaE ogromne i wcišż rosnšce sumy z puG federalnej, które Johnson wydawał, by rozwišzaE "problem czarnych". Im większy dokonywał się postęp, im więcej gotówki przeznaczano na ten cel, tym bacdziej rósł gniew czarnoskórych. W latach pięćdziesištych i na poczštku szeœćdziesištych użyto wielokrotnie sił federalnych w celu obrony Murzynów przed atakami gwałtu ze strony białych. W trakcie batal podjętych z myœlš o wprowadzeniu w życie stosownych przepisów prawnych - co działo się za prezydentury Kennedy'ego- inicjatywa w dziedzinie przemocy przeszła w ręce czarnoskórych. Punktem zwrotnym była noc 10 maja 1962 r. w Birmingham w stanie Alabama. Doszło wówczas do zamieszek, w których uczestniczyli Murzyni - policja została zepchnięta do defensywy, zdemolowano sklepy białych właœcicieli. "Niech się spali całe to j... miasto- krzyczał jeden z przywódców tłumu - pokażemy białym skurwysy- nom!" Narodził się w ten sposób nowy slogan, nowe podejœcie do polityki rasowej w Ameryce, którego zasięg wykraczał poza Potud- nie'#. Ku zaskoczeniu Johnsona skala i natężenie rozruchów wywola- nych przez Murzynów - zwłaszcza w wielkich miastach na Pohidniu- nacastały w miarę podejmowanych przez prezydenta energicznych i skutecznych wysiłków na rzecz zagwarantowania praw czarno- skórym. Do pierwszych rzeczywiœcie dużych i groŸnych zamieszek doszło w Harlemie i Brooklynie 18 lipca 1964 r. - zaledwie w dwa tygodnie po uchwaleniu otwierajšcej nowš epokę ustawy o pra- wach obywatelskich. Rozruchy przeniosły się do Rochester w sta- nie New York, do Jersey City, Patterson i Elizabeth w stanie New Jersey, do Dixomoor w Chicago i do Filadelfii. W tłumieniu trwa- jšcych szeœć dni zamieszek w Los Angeles wzięło udział IS tys. członków Gwardii Narodowej; zginęły w nich 34 osoby, rannych było 856, a szkody wyniosły 200 mln dolarów. Odtšd rozruchy wybuchajšce na terenie zamieszkanych przez Murzynów dzielnic wielkich miast osišgnęły olbrzymie natężenie. Stały się charakte- rystycznš cechš lat szeœćdziesištych; były one osobliwym kontra- punktem, bšdŸ też umyœlnym uzupehiieniem studenckiej kampanii gwałtu, do jakiej dochodziło w oœrodkach akademickich. Zamiesz- ki, które trwały od 24 do 28 lipca 1967 r. w Detroit należały do najpoważniejszych w dziejach USA, pocišgnęły za sobš 43 ofiary œmiertelne i zmusiły zdezorientowanego prezydenta Johnsona do 871 skierowania do akcji 18. Dywizji Spadochronowej, której dowódca powiedział, że wkroczył na czele swych żolnierzy do miasta "prze- nikniętego strachem"'#. Z nadejœciem roku 1968, gdy wojna w Wietnamie osišgnęła ponure apogeum, zamieszki studenckie ogar- nęły ponad dwieœcie oœrodków akademickich, a Murzyni wzniecali pożary w częœci największych miast USA, fiasko polityki Johnsona stało się widoczne. Podjęta przez niego decyzja o wycofaniu się z nadchodzšcych wyborów prezydenckich była przyznaniem się do klęski. Johnson był pierwszš wybitnš osobistoœciš, jaka padła ofiarš złudzeń lat szeœćdziesištych. Ale nie ostatniš. Kłopoty Stanów Zjednoczonych dopiero się zaczynały. Johnson był nie tylko ofiarš straconych złudzeń. Był on także- w sensie dosłownym - ofiarš mass mediów, przede wszystkim zaœ liberałów ze Wschodniego Wybrzeża, którzy opanowali bardziej wplywowe gazety i trzy największe sieci telewizyjne. Obie te sprawy łšczyły się ze sobš, ponieważ jednym z największych złudzeń lat szeœćdziesištych było przekonanie o możliwoœci osłabienia licz- nych form tradycyjnego autorytetu: autorytetu Stanów Zjednoczo- nych w œwiecie i prezydenta w samej Ameryce. Lyndon Johnson- silny, pod wieloma względami skuteczny w działaniu prezydent- uosabiał zasadę autorytetu. Dla wielu było to dostatecznym powo- dem, by go wykastrować. Specyficzne było to, że w odróżnieniu od Roosevelta i Kennedy'ego nie podzielał poglšdów Wschodniego Wybrzeża. Z tego też powodu wahał się, czy ubiegać się o urzšd prezydenta jeszcze w roku 1964. "Nie sšdziłem (...) by naród mógł się rzeczywiœcie zjednoczyć wokół człowieka z Pohidnia. Między innymi dlatego (...) że nigdy nie dopuœciłaby do tego prasa stotecz- na"'3'. Prognoza owa okazała się trafna, choć spehliła się z opóŸ- nieniem. James Deakin, waszyngtoński korespondent ##St. Louis Post-Dispatch,#, napisał w sierpniu 1967 r.: "Stosunki między pre- zydentem a waszyngtońskš prasš cechuje głęboko zakorzeniona nieufnoœć"'#. Fałszywe przedstawienia ofensywy Tet w œrodkach przekazu priyczyniły się bezpoœrednio do odejœcia Johnsona. Jeszcze większe znaczenie miało jednak to, że w mediach utarł się zwyczaj, by wszystkie zdecydowane i skuteczne posunięcia Białego Domu pnedstawiać w sposób wyrażajšcy łatwo wyczuwalnš wrogoœć. Było to w istocie novum. Silna władza prezydencka wywotywała dotšd naturalny opór w ciałach ustawodawczych, a zwłaszcza w Senacie. Roosevelt wyraził to następujšco: "Amerykš można rzš- dzićjedynie z pominięciem Senatu"'#. Wendell Wilkie,jego repub- 872 likański rywal, obiecywał poœwięciE życie "sprawie uratowania Ameryki przed Senatem"'#. Za prezydentury Roosevelta i Trumana prasa oraz akademiccy specjaliœci w zakresie prawa konstytucyjnego zdecydowanie popierali silnš władzę prezydenckš, zwłaszcza w polityce zagranicznej, wskazujšc na obskurantyzm Kongresu'#. W epoce McCarthy'ego prasa ostro skrytykowała Eisenhowera, że nie umiał wystšpić w obronie praw władzy wykonawczej przed wgły- wami Kongresu. ##New Republic## skomentowała to w 1953 r. następujšco: "Występujšce obecnie przesuwanie się władzy w ręce Kongresu kosztem władzy wykonawczej stanowi zjawisko tak nie- dorzeczne, że wprost niewiarygodne, gdyby nie to, że œwiadczš o nim oczywiste fakty"'#. Gdy Eisenhower przywolał "przywilej wła- dzy wykonawczej", zezwalajšcy na odmowę udzielenia informacji dotyczšcych posunięć rzšdu przedstawicielom komisji do spraw działalnoœci antyamerykańskiej, to liberalnie nastawione media preyjęły ten krok w życzliwš aprobatš. Komisja - stwierdził ##New York Times#, - nie ma prawa "żšdać szczególowych informacji na temat tego, co stanowi przedmiot debat w najwyższych kolach rzšdowych". Eisenhower - pisano w ##Washington Post,# - miał "absolutnš rację" występujšc w obronie "poufnego charakteru rozmów na szczeblu władzy wykonawczej"'3'. Aż do potowy lat szeœćdziesištych œrodki przekazu udzieliły stałego poparcia silnej władzy prezydenckiej w dziedzinie praw obywatelskich, w kwes- tiach społeczno-ekonomicznych, przede wszystkim zaœ w sprawach polityki zagranicznej. Akceptowały tym samym wypowiedŸ Kenne- dy'ego, który stwierdził w 1960 r., że "w dziedzinie naszej polityki zagranicznej istotne decyzje musi podejmować sam prezydent"'s. Zmiana nastšpiła po rezolucji w sprawie Zatoki Tonkińskiej. Nim jeszcze Johnson przekazał Biały Dom Richardowi Nixonowi w 1969 r., media Wschodniego Wybrzeża, a także wiele innych hałaœliwych œrodowisk, przeszły do permanentnej opozycji. Jeden z obserwatorów skomentował to następujšco: "Ruch i ludzie, któ- rzy doprowadzili do obalenia Lyndona Johnsona w 1968 r., chcš w 1969 r. spowodować upadek Richarda Nixona; (...) obalenia pre- zydenta - jak to się dzieje w wypadku większoœci tego typu wyczy- nów - łatwiej dokonać drugi raz z rzędu"'. Nixon był szczególnie podatny na ciosy. Pochodził z Kaliforn, a prasa wschodnioamery- kańska nienawidziła go już od lat czterdziestych. Nixon uważał, że to mass media pozbawiły go prezydentury w 1960 r., w roku zaœ 1963 podjęły skoordynowanš akcję majšcš na celu zniszczenie go 873 jako polityka. Za niechęE, z jakš odnosiły się doń media, odptacał im z nawišzkš. "Pamiętajcie - mówił do swei ekipy - że prasa to nieprzyjaciel. Żaden żšdny sensacji dziennikarz nie może być na- stawiony przyjaŸnie. Wszyscy sš nastawieni wrogo"'#. W 1%9 r. Nixon zwyciężył w wyborach, ale minimalnš liczbš głosów. Otrzy- mał 43,4 i'o głosów, podczas gdy Hubert Humphrey - 42,7. Był to najniższy od 1912 r. odsetek głosów, jaki uzyskał zvwcięzca wybo- rów prezydenckich, zaœ frekwencia wyborcza bvła skromna (61 %); oznaczało to, iż wybrano go głosami zaledwie 27% ogólnej liczby uprawnionych do głosowania. Nie wygrał w ani jednym z wielkich miast"'. W częœci œrodków masowego przekazu pojawiły się próby podważenia prawomocnoœci wyniku wyborów i zmiany wyników sposobami niezgodnymi z konstytucjš. Mimo tych niedogodnoœci Nixon odniósł spory sukces w usu- waniu skutków anarchizacji, do jakiej doszło w latach rzšdów Kennedy'ego oraz Johnsona. Głównym jego osišgnięciem było zręczne wycofanie się z Wietnamu. Cel, jaki sobie wyznaczył, nie róż- nił się od celu jego poprzedników: "Będziemy dšżyć do zapewnienia mieszkańcom Wietnamu Południowego możliwoœci zadecydowania o własnej przyszłoœci politycznej bez ingerencji z zewnštrz"'#. Do- póki Nixon sprawował pehze kierownictwo amerykańskiej polityki zagranicznej, dopóty trzymał się wytyczonego celu, i to pczy znacz- nie niższych kosztach, W cišgu czterech lat zmniejszył liczebnoœć wojsk amerykańskich w Wietnamie z 550 do 24 tys. Nakłady finan- sowe zmalały z 25 mld rocznie za Johnsona do niecałych 3 mld'#. Stało się to możliwe dzięki inteligentniejszemu i bardziej elastycz- nemu sposobowi wykorzystania amerykańskiej obecnoœci wojsko- wej w regionie: w Kambodży od l970 r., w Laosie od 1971 r. i w bombardowaniu Wietnamu Północnego od 1972 r. W rezultacie zdeterminowani mieszkańcy Hanoi zaczęli odczuwać niepokój zwišzany z brakiem rozeznania zamierzeń Stanów Zjednoczonych. Jednoczeœnie bowiem Nixon prowadził intensywne rokowania po- kojowe z północnymi Wietnamczykami. Przede wszystkim zaœ uczy- nił coœ, na co nie zdobyli się Kennedy ani Johnson - wycišgnšł logiczne wnioski ze spiotu chińsko-sowieckiego i zawarł porozu- mienie z Chinami. Będšc Kalifornijczykiem. Nixon wvkazywał naturalne zainte- resowanie Pekinem. W Pacyfiku dostrzegał głównš arenę œwiata w nadchodzšcej przyszłoœci. Nowš politykę chińskš zainicjował więc 31 stycznia 1969 r., zaledwie w jedenaœcie dni po objęciu urzędu 874 prezydenta. Polityka ta znalazła odzwierciedlenie w memoriale czternastym dotyczšcym stanu bezpieczeństwa kraju z 4 lutego 1969 r., a dodatkowego impulsu dostarczyła jej rozmowa, jakš Nixon odbył z Andr‚ Malraux. Francuski pisarz oœwiadczył pre- zydentowi, iż jest "tragediš", że "najbogatszy i najbardziej twórczy naród œwiata" nie może dojœć do porozumienia z "najbiedniejszym i najludniejszym krajem na œwiecie"'#". Z powodu chińskich obaw posunięcia zmierzajšce do zbliżenia się z Chinami miały charakter inicjatyw prywatnych, a Nixon wymógł na przywódcach Kongresu, z którymi się w tej sprawie konsultował, złożenie przysięgi o zacho- waniu treœci rozmów w tajemnicy. Najbliższym wspótpracownikom powiedział: "Czwarta częœć ludnoœci œwiata zamieszkuje komunis- tyczne Chiny. Dziœ nie jest to kraj liczšcy się, ale za dwadzieœcia pięć lat może mieć znaczenie decydujšce. Stany Zjednoczone mogłyby stanšć w obliczu wielkiego niebezpieczeństwa, gdyby nie zrobiły tego, co w ich mocy, wówczas gdy jest to możliwe. Możemy doprowadzić do całkowitej d‚tente w stosunkach z ZSRR, ale nie będzie to miało żadnego znaczenia, jeœli Chińczycy pozostanš poza społecznoœciš międzynarodowš"'#. Dzięki nowej polityce chińskiej i zmianie wojskowej strategii Stanów Zjednoczonych stało się możliwe zawarcie pokoju w Ha- noi. Sekretarz stanu, William Rogers, i reprezentujšey Wietnam Północny, Nguyen Duy Trinh, podpisali 27 stycznia 1973 r. w Paryżu "porozumienie w sprawie zakończenia wojny i przywrócenia poko- ju na terenie Wietnamu". Zaletš tego układu - dzięki któremu Amerykanie mogli opuœcić Wietnam - było to, że Nixon zarezer- wował sobie prawo stacjonowania lotniskowców na Morzu Indo- chińskim oraz użycia amerykańskich sił lotniczych w bazach na Taiwanie i w Tajlandii w wypadku złamania porozumienia przez Hanoi'#. Dopóki Nixon dzieriył władzę, było to gwarancjš neczy- wistš. Bioršc pod uwagę sytuację, jakš odziedziczył po swych poprzednikach oraz popełnione przez nich błędy, trzeba stwier- dzić, że Nixon dokonał nie lada wyczynu umożliwiajšcego wywik- łanie się z trudnego położenia. Jednak Stanom Zjednoczonym, i co bardziej tragiczne, ludnoœ- ci Indochin nie dane było spożyć owoców tego sukcesu, ponieważ poczšwszy od 1973 r. Nixona i cały kraj ogarnšł już amok histerii znanej pod nazwš Watergate. Wydaje się, że Ameryka jest szcze- gólnie podatna na konwulsje wywołane obtudnymi emocjami poli- tycznymi, prowadzšcymi do całkowitej zatraty poczucia rozsšdku i 875 myœlenia w kategoriach interesu narodowego. Wybuch ksenofobii w latach 1918-1920 był dziełem prawicowych demokratów. Upo- wszechnieniem fobii antykomunistycznej w latach czterdziestych i wczesnych pięćdziesištych kierowali konserwatywni republikanie. Tym razem na czele polowania na czarownice z Watergate stanęli liberałowie, bo w ich rękach znalazły się œrodki przekazu. Dla nich kamieniem obrazy była popularnoœć Nixona. Choć w 1968 r. Nixon wygrał wvborv nieznacznš przewagš głosów, udało mu się - ponad głowami twórców opinii Qublicznej i kontrolowanym przez demo- kratów Kongresem - trafić do przekonania niepodatnym na mody, mało elokwentnym "przeciętnym Amervkanom", którzy kochajš życie rodzinne, chodzš do koœcioła, sš ludŸmi przedsiębiorczymi o nastawieniu patriotycznym i antvliberalnym. Dnia 3 listopada 1969 r. wygłosił bardzo udane przemówienie, w którvm zaapelował o Qo- parcie swojej polityki zagranicznei prez tych, których nazwał "wielkš, milczšcš większoœciš współrodaków, obywateli Amervki. Przemówienie to położyło na pewien czas kres prowadzonej pnez mass media kampanii majšcej na celu "wykończenie Nixona"'"'. Nixon był zachwvcony, gdy w toku kampan wyborczej w 1972 r. nominację demokratów otrzymał ultraliberalny George McGo- vern. "Doszło do sytuacji - oœwiadczył swoim najbliższym wsQół- pracownikom - w któcej zwišzane z establtshmentem Wschodniego Wybrzeża œrodki masowego przekazu majš wreszcie kandydata. którv niemal całkowicie podziela ich poglšdy". "Rzeczvwista orien- tacja ideologiczna" ##New York Timesa#,, ##Washington Post", uTi- me'a##, ##Newsweeka## i trzech wielkich sieci telewizvjnych wvraża się w aprobacie dla "amnestii, marihuany, przervwania cišży, kon- fskaty majštku (byle nie ich własnego), wydatnego wzrostu nakła- dów na opiekę socjalnš, jednostronnego rozbrojenia, redukcji naszego potenejału obronnego i kapitulacji w Wietnan#ie". Wresz- cie - konkludował - "kraj się przekona, czv to, czego przez pięć ostatnich lat broniły mass media, odzwiecciedla istotnie myœlenie większoœci"'s. Bez względu na to, jak było w istocie, Nixon odniósł zdecydowane zwyciestwo; w kolegium elektorów przeszedł stcsun- kiem głosów 521:1?, w głosowaniu Qowszechnym uzyskał natomiast 60,7%, minimalnie mniej niż wynosił rekord Johnsona z 1964 r.'# W œrodowisku mass mediów triumf Nixona wiele osób odczuło nie tylko jako osobiste upokorzenie, lecz także uznało za powód do autent#cznego zaniepokojenia. #eden z wQtywowych redakto- rów wyraz‹ł to następujšco: "Na pewno dojdzie do rozlewu krwi.  876 Musimy mieć pewnoœć, że coœ takiego nie przydarzy się nigdy więcej"'#. Chodziło o to, by wykorzystać œrodki przekazu w kam- panii przeciwdziałajšcej skutkom wyborów z 1972 r. Z wynikami tych wyborów nie chciano się bowiem pogodzić, uważajšc je za- w jakimœ metafizycznym sensie - pozbawione mocy obowišzujšcej, bezprawne (na podobnej zasadzie, jak konserwatywni Niemcy uważali za bezprawnš Republikę Weimarskš). Biały Dom Nixona dopomógł w spełnieniu tego zamierzenia, gdyż dla ochrony pcezy- denta i prowadzonej przezeń polityki korzystał ze œrodków poza- prawnych. Tradycja prezydenckich nadużyć sięga czasów Franklina Roosevelta. Stworzył on biuro wywiadowcze, odpowiedzialne wy- łšcznie przed nim samym, liczšce jedenastu pracowników i finanso- wane z funduszy departamentu stanu pr Leznaczonych na tak zwane wydatki nadzwyczajne'5'. Roosevelt poshigiwał się FBI Hoovera i departamentem sprawiedliwoœci do nękania przeciwników- zwłaszcza prasy - oraz zakładania podsłuchu ich telefonów. Jednš z ofiar tych praktyk był przywódca górników, John L. Lewis'#. Roosevelt podjšł również rozpaczliwš próbę wytoczenia procesu sšdowego znienawidzonej przez siebie ##Chicago Tribune##. Nie cofnšł się nawet przed wydaniem rozkazu, by pracownicy wywiadu założyli podsłuch w pokoju hotelowym zajmowanym przez jego żonę'#. Mimo że Truman i Eisenhower wystrzegali się nakłania- nia swych wspótpracowników i CIA do nielegalnych działań, zda- wali sobie sprawę, że sš one nie do uniknięcia w stosunkach ze Zwišzkiem Radzieckim i innymi reżimami totalitarnymi. Kennedy i jego brat, Robert, oddawali się tej grze z pr Lyjemnoœciš: najwięk- szym zmartwieniem Kennedy'ego było to, że nie postawił Roberta na czele CIA, co poddałoby tę instytucję œcisłemu nadzorowi jego rodziny. Urzędujšcy w departamencie sprawiedliwoœci Robert Kennedy wydał w 1962 r. funkcjonariuszom FBI rozkaz przepro- wadzenia wczesnym rankiem rewizji w domach członków zarzšdu koncernu US Steel, którzy występowali przeciwko polityce jego brata'#. W toku prowadzonej przez siebie kampanii na rzecz praw obywatelskich bracia Kennedy wykorzystywali system zamówień rzšdu federalnego, chcšc zaœ postawić na swoim, korzystali z upraw- nień władz wykonawczych (a nie z drogi ustawodawczej) w dziedzi- nie finansowania budownictwa mieszkaniowego'#. KnuG również spisek wymierzony w prawicowo nastawione stacje radiowe i tele- wizyjne'#. Pod rzšdami Kennedy'ego i Johnsona liczba założonych podsłuchów telefonicznych znacznie wzrosła'#. Podobnie rzecz się 877 miała z podshichiwaniem działaczy: umizgi wielkiego kobieciarza, jakim był przywódca walki o prawa obywatelskie, Martin Luther King, nagrano na taœmy magnetofonowe, które udostępniono re- dakcjom gazet's. Johnson wykorzystał tajne archiwa rzšdowe, urzšd skarbowy (IRS) i inne instytucje administracji państwowej, by nie wyszła na jaw rola, jakš odegrał w 1963 r. w skandalu zwišzanym z Bobby Bakerem, potencjalnie największš aferš od czasów Teapot Dome#. Do chwili objęcia urzędu prezydenta przez Nixona œrodki przekazu informowały o nieobyczajnych postępkach prezydentów nadzwyczaj wybiórczo. Dziennikarze zadali sobie wiele trudu, by nie wyszły na jaw romanse Roosevelta's. Tę samš przysługę oddali Kennedy'emu, zataiwszy, iż będšc prezydentem wvnajmował w Waszyngtonie apartament dla swoich kochanek; jednš z nich dzielił z pewnym gangsterem'#. Gdy Johnson usiłował wyplštać się z aferv Bobby Bakera, ##Washington Post## pomógł mu oczernić senatora Johna Williamsa, pełnišcego rolę głównego oskarżyciela'B'. John- son, będšc jeszcze wiceprezydentem, przyjmował łapówki, podob- nie jak Spiro Agnew, wiceprezydent za czasów Nixona - Agnew został zdemaskowany i skazany sšdownie, Johnson powędrował do Białego Domu'#. Nixon nie spotkał się z takš wyrozumiałoœciš ze strony mass mediów. Wręcz przeciwnie. Możliwe jednak, że pod pewnymi względami posunšł się on dalej niż jego poprzednicy, Była to w pewnym stopniu kwestia skali: Biały Dom rozrastał się w sposób wymykajšcy się spod kontroli. Lincoln musiał opłacać sekretarza z własnej kieszeni. Hoover stoczył ciężkš walkę, nim uzyskał zgodę na trzech. Roosevelt mianował pierwszych szeœciu "asystentów administracji" w roku 1939. Kennedy miał ich dwudziestu trzech. W ostatnim roku rzšdów Kennedy'ego liczba pracowników Białe- go Domu wzrosła do 1664. Za Johnsona była ona aż czterdzieœci razy większa niż za Hoovera. Za Nixona wzrosła - w roku 1971- do 5 395, a koszty ich utrzymania podskoczyły z 31 do 71 mln dolarów'#. W znacznym stopniu wzrost ów był dziełem Henry'ego # Skandal Teapot Dome (od nazwy miejscowoœci w stanie Potudniowa Dakota) - afera korupcyjna za prezydentury Hardinga (1921-1924), polegajšca na wydzieriawieniu przedsiębiorom prywatnym rezerw naftowych floty amery- kańskiej za dużš łapówkę. (Przyp. tłum.) 878 Kissingera, Nixonowskiego doradcy do spraw bezpieczeństwa oraz póŸniejszego sekretarza stanu, nadzorujšcego rokowania w spra- wie Wietnamu. To właœnie Kissinger rozszerzył w sposób zasadniczy zakres operacji zakładania podsłuchów, teoretycznie w celu wspar- cia prowadzonej przez siebie ofensywy pokojowej. Wietnam, czyli kraj, gdzie toczyła się gra, której stawkš był pokój na œwiecie i życie Amerykanów, miał rzekomo - dla Nixona zaœ rzeczywiœcie - uza- sadniać wiele działań budzšcych wštpliwoœć. Tajnoœć uważał on za podstawowy warunek sukcesu. W 1971 r. wykradziono i udostęp- niono dziennikowi ##New York Times## obszerny zestaw tajnych dokumentów rzšdowych (dokumentów Pentagonu), które gazeta ta opublikowała. W Wielkiej Brytan i w większoœci pozostałych zachodnich krajów demokratycznych osoby zamieszane w takš aferę trafiłyby do więzienia na mocy ustaw o bezpieczeństwie państwa. W Stanach Zjednoczonych było to niemoŸliwe, gdyż prasa cieszy się tam - na mocy Pierwszej Poprawki - konstytucyjnie gwarantowanymi przywilejami. Jak wyraził się jeden z towarzyszy prezydenta, Nixon stanšł wskutek publikacji tych materiałow "w obliczu wyzwania rzuconego demokratycznie wybranemu rzšdowi przez elitarnš, nie pochodzšcš z wyboru, prasę. Stawkš w tej grze była etyka"'#. Specjalnej brygadzie œledczej pozwolono używać œrodków niezgodnych z prawem (włšcznie z włamaniem się do prywatnych mieszkań), byle tylko zidentyfikować sprawcę przecie- ku. Owa brygada "hydraulików" stała się pierwowzorem innych tego rodzaju ekip do zadań specjalnych. Jedna z nich włamała się do centrali Part Demokratycznej, mieszezšcej się w gmachu o nazwie Watergate, pod koniec maja I972 r. i drugi raz l7 czerwca. Za drugim razem - niewykluczone, że demokraci byli o tej niepro- szonej wizycie uprzedzeni - "hydraulicy" zostali aresztowań'#. Szpiegostwa politycznego, a nawet kradzieży na tym tle, nie traktowano dotychczas w Ameryce zbyt poważnie. Johnson kazał w 1964 r. podsłuchiwać Goldwatera. Sieć telewizyjna NBC zainsta- lowała w 1968 r. podshich w kwaterze głównej Partii Republikań- skiej; ##Washington Post,#, a także ##New York Times,# opublikowały w tamtych latach wykradzione bardzo cenne materiały - pamiętniki Haldemana i Kissingera. Rozpoczynajšc publikację w dniu 10 paŸdziernika I972 r. ser nowyeh artykułów, ##Washington Post#, postanowił jednak uczynić z włamania w Watergate poważny prob- lem moralny, a w œlad za nim poszły pozostałe œrodki przekazu na Wschodnim Wybrzeżu. Konsekwencje tego posunięcia nie musiały 879 być poważne. Nie zapobiegły odniesieniu przez Nixona druzgocš- cego zwycięstwa wyborczego. Zwróciło ono jednak uwagę żšdnego rozgłosu sędziego federalnego, Johna Sirici - zwanego z powodu surowych wyroków, jakie ferował, Johnem Maksimum - który w innych okolicznoœciach z pewnoœciš nie cieszyłby się względami prasy liberalnej. Gdy włamywacze stanęli przed jego obliczem, wymierzył im doraŸne kary dożywotniego więzienia, pragnšc wy- musić na nich złożenie zeznań obcišżajšcych członków ekipy rzš- dzšcej. O powadze jego zamiarów œwiadczyło to, że jedynego podsšdnego, który odmawiał zeznań, Gordona Liddy'ego, skazał na dwadzieœcia lat więzienia i grzywnę w wysokoœci 40 tys. dolarów za popełnione przezeń po raz pierwszy w życiu włamanie i narusze- nie cudzej własnoœci, choć nie dopuœcił się on żadnej kradzieży ani nie stawiał oporu policji'6'. Ów akt sšdowego terroryzmu, do jakiego nie mogłoby dojœć w żadnym innym praworzšdnym kraju, stanowił ponury przykład prowadzonego w majestacie prawa polowania na czarownice, którego ofiarš padali tropieni, sšdzeni (niekiedy przy- znawali się do winy, by nie dopuœcić do ruiny finansowej zwišzanej z wysokimi kosztami obrony) i skazywani członkowie ekipy Nixo- na'#. Terror odniósł zamierzony skutek i spowodował skandal Watergate, to znaczy pozwolił uruchomić machinę œledczš Kong- resu (znajdujšcego się, rzecz jasna, pod kontrolš demokratycznej większoœci) w celu przypuszczenia frontalnego ataku na imperial- noœć prezydentury. W następstwie tych wydarzeń pojęcie przywi- leju sprawowania władzy, niegdyœ tak goršco bronione przez liberałów - trafiło do lamusa. W rzeczy samej przemożne pragnie- nie zniszczenia Nixona pocišgnęło za sobš zlekceważenie wszel- kich wymogów bezpieczeństwa kraju. Stanowisko polujšcych na czarownice wzmocniło złożone w pištek, I3 lipca 1973 r. oœwiadczenie jednego z urzędników Białego Domu, który przyznał, że treœć wszystkich narad roboczych z udzia- łem Nixona jest automatycznŒe nagtywana. Także i to nie było niczym nowym. Na polecenie Roosevelta zbudowano specjalnš kabinę dla stenografów podsłuchujšcych treœć rozmów, jakie od- bywał on w swoim gabinecie z interesantami. W I982 r. uiawniono, że w 1940 r. korzystał on z tajnych nagrań magnetofonowvch, dokonywanych przy pomocy Radio Corporiation ofAmerica, będš- cej właœcicielem jednej z wielkich sieci rozgłoœni. Jednoczeœnie okazało się, że taœmy nagrywał Truman, że Eisenhower korzystał z systemu łšczšcego nagrywanie z dyktafonami, że Kennedy w cišgu 880 ostatnich szesnastu miesięcy urzędowania nagrywał potajemnie swych goœci (oraz żonę) i że również Johnson był nałogowym nagry- waczem'#. Jednym z pierwszych posunięć Nixona (w lutym 1%9 r.) było usunięcie aparatury nagrywajšcej, która służyła Johnsonowi, gdyż nowy prezydent uznałjš za wadliwš. W lutym 1971 r., zatros- kany, że przyszłe pokolenia liberalnych historyków mylnie zinter- pretujš jego politykę wietnamskš, nakazał założyE nowš instalację. Szef urzędu prezydenckiego za czasów Nixona, Bob Haldeman, zdecydował się na aparaturę działajšcš nie wybiórczo, lecz włšcza- jšcš się automatycznie na dŸwięk głosu. "Była to najgorsza przysługa, jakš kiedykolwiek w dziejach wyrzšdził szefowi bliski wspótpra- cownik prezydenta""". Nagrane za pomocš tejże aparatury taœmy, których wydania zażšdali od Nixona prowadzšcy œledztwo w tej sprawie sędziowie i członkowie Kongresu - muskani zapewne ironicznym spojrzeniem ducha senatora Joe McCarthy'ego - po- shiżyły do postawienia prezydenta w stan oskarienia. Nie ustalono nigdy, czy Nixon winny był rzeczywiœcie próby ingerencji w działal- noœć wymiaru sprawiedliwoœci, choć wysunięto takie przypuszcze- nie, i czy usiłowania te, jeœli istotnie się ich dopuszczono, wynikały z uprawnionej interpretacji racji stanu. Nixon nigdy nie przedstawił argumentów na swojš obronę, ponieważ - miast narażać kraj na długotrwały paroksyzm, jaki pocišgnšłby za sobš przewód sšdowy przeciwko prezydentowi (mógł się on cišgnšć latami) - w sierpniu 1974 r. ustšpił z urzędu. Tak więc wynik wyborów z 1973 r. został unieważniony w rezultacie tego, co można by nazwać puczem mass mediów. Nic tak nie przyczyniło klimatu wrogoœci wobec businessu, jak umacnianie się lobby działajšcego na czecz bezpieczeństwa i zdrowia. Upadek Nixona umożliwił radykalne przesunięcie się punktu ciężkoœci systemu władzy w kierunku legislatury. Pewnej korekty w tę stronę należało być może dokonać wczeœniej, w rezulatacie bowiem doszło do zmian idšcych za daleko. Uchwalona w 1973 r. rezolucja o uprawnieniach na czas wojny (Nixon założył wobec niej swój sprzeciw) nakładała bezprecedensowe ogranicze- nia na prawo prezydenta do wysyłania amerykańskich sił zbrojnych za granicę. Nakazywała mu uzyskanie aprobaty Kongresu dla pod- jętej przezeń decyzji w terminie szeœćdziesięciu dni. Dalsze ograniczenia uprawnień prezydenta w dziedzinie polityki zagranicznej narzuciły przyjęte w latach 1973-1974 poprawki Jack- sona-Vanika i Stevensona. W Gpcu i sierpniu 1974 r. Kongres spa- raliżował politykę prezydenta wobec kryzysu cypryjskiego, zaœ je- 881 sieniš tegoż roku nałożył ograniczenia na korzystanie z CIA W 1975 r. Kongres skutecznie zablokował poGtykę prezydenta wobec Angoli. Pod koniec tegoż roku uchwalił ustawę o kontroli eksportu broni, znoszšcš pr 980 r. Wietnam posiadał armię liczšcš grubo ponad milion żolnie- rzy, ustępujšc pod względem liczby żohzierzy przypadajšcych na jednego mieszkańca jedynie Kubie'#. .,Walka wyzwoleńcza" osišg- nęła tym samym ponurv punkt szczytowy, wkraczajšc w nowš fazę, której charakter okreœlały grupy partyzanckie pop‹erane przez Chiny i zapuszczajšce się na przedpola Hanoi. Zwišzek Radzieclti #ostarczał pótnocnowietnamskim imperialistom helikopterv bo- jowe, które miały bronić ich panowan‹a. W takie paradoksy obf- tował wiek X#. Ameryka, w istocie zaœ cały Zachód, biernie przyglšdały się tym wydarzen‹om. #tanowiły one jedynie marginesowy aspekt szersze- go procesu wyz“ywania się złudzeń, typowego –la siódmego dzie- sięciolecia naszego wieku. Coraz większego znaczenia nabierała nrzy tym kulejšca gospodarka œwiatowa. lVojna wietnamska, jej ponure pokłosie, upadek wielkiego społeczeństwa, imperialna prezydentura i jej krach - połšcze#e wszystkich tych elementów złożyło się na niedoszłe samobójstwo największego mocarstwa Zachodu. Wydarzenia owe były potężnym czynnikiem kładšcym kres wielkiej powojennej ekspansji ekonomicznej i powodujšcym wystšpienie w społecznoœci międzynarodowej oznak lęku i zamętu, charakterystycznych dla lat trzydziestych. Równie istotne było to, że nadwerężyły one gotowoœć kół przyw#czych Ameryki do rea- gowania na nowe zachwianie stabilnoœci politycznej œwiata. Przypisy: ' Edgar M. Bottome 7he Mrssile Gap, Rutherford, N. J.1971. 2 Schlesinger Roberf Kennedy, s. 220 (przypis); William Safice Before the Fall: an inside view ofthepre-Watergate White House, Nowy Jork 1975, s.152-153. 3 Pierre Salinger With Kennedy, Nowy Jork 1966, s. 51. Y " g # cy", w: . za: William F. Buckle Jr Human Ri hts and Forei Poli eForeign AffairsH, wiosna 1980. 5 J. E Kennedy Public Papers etc., t.1-3, Waszyngton 1963-1964, t. I, s.1 i n. s R. J. Walton Cold War and Counter-revolution: the Foreign of John F. Kennedy, Nowy Jork 1972. # Poole, op. cit., s. 28. B Rostow World Economy, s. 222 i n.; Carlos Diƒz Alejandro Essays on the Economic Hrstory ofthe Argentine Republic, Yale 1970. e H. S. Ferns Argentina, Londyn 1%9, s.184 i n. '" Claudio Veliz (red.) 7he Pbliƒcs of Conformity in I.a#n America, Oxford 1%7, dodatek Successful Military Coups 1920-1966, s. 278. " FernsArgenƒna, s.173. '2 Walter Little "The Popular Origins of Peronism", w: David Rock (red.) Ar#3ntina in the 7iventieth Century, Londyn 1975. Ferns, op. cit., s.190. '4 David Rock "The Survival and Restoration of Peronism", w: Argentirta in the 7ivenƒeth Century. '5 Martin Shermin i Peter Winn "The US and Cuba", w: KWilson ReviewN, zima 1979. '6 Oœwiadczenie złożone przez Earla Smitha w Kongresie, przed Senate Judiciary Commitee, 30 sierpnia 1960 r. '# Hugh Thomas Cuba or the Pursuit of Freedom, Londyn 1971, s. 639. 's Bias Roca En Defensa del Pueblo,1945, s. 41-43; cyt. za: Thomas Cuba, s. 736 'e E. Suarez Rivas Un Pueblo Crucificado, Miami 1964, s.18; cyt. za: Thomas Cuba. # HAmerica LibreN, Bogota, 22 maja 1%1 r.; Thomas Cuba, s. 811. 2' Thomas op. cit., s. 814-816. # C#t. za: ibid., s. 819. # O Castro zob. Luis Aguero Fidel Castro, Fsiquia#<nel on the Scholastic Ap#tude 7#st score decline, Nowy Jork 1977. "s Na przykład National Institute of Education Compensatoiy Educaƒon Stud#, Nowy Jork 1978. Divohy, op. cit. '# Christopher Jenhs Who Gets Ahead? 7#<# Determinants of Economic Success in America, Nowy Jork 1979. '2' Zob. Arnold Heertje (red.) Schumpeter's Yuion: Capltallsm, Socialrsm a,td Democracy afterForty Years, Eastbourne 1981. '# Wittner, op. cit., s. 246-247. '# Trilling Last Decade, s.174. 124 Wittner, op. cit., s. 292. '# C#t. za: Trilling Last Decade, s.111. '# Fritz Stern "Reflections on the International Student Movement ', w: KThe American ScholarH, nr 40, zima 1970l1971, s.123-137. '#' Paul Joubert i Ben Crouch "Missisippi blacks and the Voting Rights Act of 1%5", w: KJournal of Negro EducationH,-wiosna 1977. '# lack Bass i Walter de Vries 7he 71'aruformation ofSouthern #litia, Nowy Jork 1976. '# C#rt. za: Schlesinger Roben Kennedy, s. 330ů zob, także D. W Matthews i J. R. Prothero Negnoes and #<# N#' So#m Pbliń ##" z # maja 1954 r. 's Schlesingerlmperial Presidency, s.169. '# David Broder cytowany przez Safire, op. cit., s.171. '#" Ibid., s. 70, 75. '4' Wittner, op. cit., s. 300-301. '# Richard Nixon Fublic Papers,1969, Waszyngton 1971, s. 371. '# Gelb i Betts, op. cit., s. 350. '4' Safire, op. cit., s. 369. "# Ibid., s. 375-379. '# Porozumienie wstępoe w: eState Department BulletinH z dnia 12 lutego 1973 r.; Gelb i Betts, op. cit., s. 350. '4# Safire, op. cit., s.117-118. '"e Ibid., s. 360. 892 "e Wittner, op. cit., s. 370-371. '5" C#t. za: Safire, op. cit., s. 264. '5' Richard W Steele "Franklin D. Roosevelt and his Foreign Policy Critics", w: KPolitical Science QuarterlyH, wiosna 1979, s. 22 (przypis 27). '# Ibid., s.18; Saul Alindky John L. Lewis, Nowy Jork 1970, s. 238; Saóre, :, op. cit., s.166. '# Trohan, op. cit., s.179; HDaily Telegraph# z dnia 4 marca 1982 r. 's' Schlesinger Roben Kennedy, s. 403 i n., Roger Blough 7he Washington Embrace ofBusiness, Nowy Jork 1975. '# Schlesinger Robert Kennedy, s. 311-312. 's Fred Friendly The Good Guys the Bad Guys and the First Amendment, Now# Jork 1976, roz. 3. Safire, op. cit., s.166. 's Schlesinger Robert Kennedy, s. 362 i n.; Senate Select Committee (on) Intelligence Activities (Church Committee), Final Report, Waszyngton 1976, t. II, s.154; t. I11, s.15&160. Trohan, op. cit, s.136-137. Ibid., s. 326; Judith Exner My Story, Nowy Jork 1977. '6' Alfred Steinberg Sum Johnson œ Boy, Nowy Jork 1968, s. 671. '# O wykroczeniach Johnsona zob. Robert A. Caro 7he Years ofLyndon Johnson, Nowy Jork 1982 oraz wydanie, które ma się dopiero ukazać. '# Charles Roberts L&Jœ Inner Circle, Nowy Jork 1965, s. 34; Schlesinger Imperinl Presidency, s. 221; zob. także "The Development of the White House Staff", w: ##Congressional RecordH z dnia 20 czerwca 1972. ,sn Safire, op. cit., s,166 i n. '# Ibid., s. 357. ## Fred Thompson At Thot Foint in Ttme, Nowv Jork 1980. 's# Will: the Autobiography of G. Gordon Liddy, Londyn 1981, s. 300. 'ss Zob. na przykład Maurice Stans The Terrors ofJu.sƒce: the untold side of Watergate, Nowy Jork 1975 i James Nuechterlein "Watergate: towards a Revi- sionist View", w: HCommentary# z sierpnia 1979 r.; Sirica dał własnš relację w: John J. Sirica To Set the Record Straight, Nowy Jork 1979. '# HDaily TelegraphN z dnia 15 stycznia i 5-6 lutego 1982 r. "o Anthony Lukas Nightmare: the Underside ofthe Nixon Year'#, Nowv Jork 1976. s. 375 i n. Safire, op. c‹t., s. 292. '#' Tom Bethell i Charles Peters "The Imperial Press", w: KWashington #lonthlyH z listopada 1976 r. ##2 :,ee rl. Hamilton i Michael H. Van Dusen "Making the Separation of Powers Work", w: HForeign Affairs", jesień 1978. "3 Konferencja przywódców na uniwersvtecie w Georgetown, Williams- bur#, Virginia z której relację zdał HWall #treet JournalH z dnia 15 maja 1980 r. j 4 Gerald Ford Public Pemika lg77 r.,13 maja 1978 roku; KWashington PostH z dnia 21 Iipca 1977 r. oraz z #a 2, 3, 4 maja i 1 czerw<# 1978 r. '# Barron i Paul, op. cit., s.136-149. ,s' Ibid., s. 202 i n. ,# Annual Regtster 1981, Londyn 1982.    11) 21) 31) 41. l1 .1 .1 .1 .1 .1 rI.A.1.a  MALKOM qrt50 33cb70aa 34bb3637 94c 37 118 0 1 p t c 0 2 z 0 48 0 0 0 0 n n 12.00 0.0 2.0 --- d 1 8 1    1 1 1 ff 0 32 1  ROZDZIAŁ DZIEWIĘTNASTY KOLEKtYwIZM LAT SIEDEMDZIESIĽTYCH Chaos gospodarczy poprzedza chaos wojenny. Upadek gospo- darki we wczesnych latach trzydziestych z pewnoœciš przyczynił się do wybuchu II wojny œwiatowej. Œwiadomi jego następstw, zachod- ni mężowie stanu szukali goršczkowo wskazówek pozwalajšcych uniknšć powtórzenia się owego schematu wydarzeń. Wynikiem tych zabiegów była epoka Keynesa. Istotę swej filozofii gospodar- czej przedstawił on w słynnym liœcie do dziennika uNew York Times" z 1933 r.: "Szczególny nacisk kładę na wzrost siły nabywczej kraju, wynikajšcy z wysokoœci nakładów rzšdowych, finansowa- nych z pożyczek państwowych"'. W latach pięćdziesištych i szeœć- dziesištych ów Keynesowski priorytet stał się przewodniš zasadš polityki gospodarczej wszystkich ważniejszych uprzemysłowionych krajów Zachodu - keynesizm przyjšł się na dodatek na płaszczyŸnie międzynarodowej. W lipcu 1944 r. w miejscowoœci Bretton Woods w stanie New Hampshire Keynes wraz z wysokim urzędnikiem amerykańskiego departamentu fmansów, Harrym Dexterem Whi- te'em, utworzyli Bank Œwiatowy i Międzynarodowy Fundusz Walu- towy. Wyniosły poddany króla Angl uznał White'a za nieznoœnego grubianina, nie majšcego "najmniejszego pojęcia o kulturalnym zachowaniu". White nazywał Keynesa "Wasza Królewska Wyso- koœć". Na co dzień jednak współpraca między tymi dwoma ludŸmi z których każdy miał swoje œłabostki, układała się dobrze. Keynes zgadzał się z twierdzeniem, że miejsce, jakie w kierowaniu między- wojennym systemem walutowym zajmował przed 1914 r. I,ondyn, #stało zwolnione. Przyczynš tej katastrofy była słaboœć VV#lelkiej #ytanii w okresie międzywojennym, a nowy system miał wypełnić tę lukę. Rozcišgał on "zasady miejscowego systemu bankowego na #zczyznę międzynarodowš (...) kiedy jeden facet nie chce puœcić w ruch swoich zasobów, nie dochodzi do wycofania ich z obiegu, #e przed innym facetem otwiera się możfiwoœć koriystania z nich, byle tylko przedstawił do tego gotowoœć i byle można było to u#zynić nie narażajšc tego pierwszego na utratę płynnoœci jego kapita#"2ů Nowy system zaczšł działać w maju 1946 r. Działał znakomicie, głównie dlatego, że gospodarka amerykańska przeżywała okres rozkwitu, a twórcy polityki amerykańskiej gotowi byli rzšdzić œwia- tem, odwohijšc się do doktryny Keynesa. Na całym œwiecie wystę- pował nie dajšcy się zaspokoić głód dolarów. Waszyngton gotów był ich dostarczać w ramach planu Marshalla, a także innych programów pomocy, bšdŸ też w formie tanich kredytów. Skutkiem tego okazał się najbardziej dynamiczny oraz najdłuższy okres eks- pansji ekonomicznej w dziejach œwiata. Handel œwiatowy, który na poczštku lat triydziestych malał o 3% i zdołał odzyskać utracony teren dopiero pod koniec tej dekady, rósł na przestneni ponad ćwierćwiecza 1948-1971 prieciętnie w tempie 7,27 i'o rocznie, co było sporym osišgnięciem3. Już nigdy więcej nie wydaczyło się nic podobnego. Nawet w krótkotrwałym ola'esie goršczki w latach 1926-1929 tempo wzrostu obrotów œwiatowego handlu wyniosło tylko 6,74%. Ekspansja przemysłowabyła podobnie zdumiewajšca. W okresie liczšcym dwieœcie szeœćdziesišt lat z okładem, to znaczy w latach 1705-1971, dla którego dysponujemy możliwymi do przy- jęcia danymi, produkcja przemysłowa œwiata wzrosła 1730 razy. Mniej więcej połowa tego przyrostu przypadła na ćwierćwiecze po roku 1948. Tempo wzrostu produkcji przemysłowej na całym œwie- cie wynosiło œrednio 5,6%, utrzymujšc się rokrocznie na tym po- ziomie". Stworzenie stabilnych ram umożliwiajšcych tę niebywałš po- prawę materialnego bytu ludzkoœci zawdzięczamy dolarowi, który stał się łatwo dostępnš walutš międzynarodowš. Wiarygodnoœć dolara zależała jednak od potęgi gospodarki amerykańskiej, a w latach szeœćdziesištych kolejni prezydenci Stanów Zjednoczonych powodowali coraz większe jej przecišżenie. Gospodarka amery- kańska miała na dodatek charakter gospodarki indywidualnych przedsiębiorców i jej sukcesy wynikały w wielkim stopniu z korzyst- 896 nego kfimatu, dajšcego przedsiębiorcom poczucie bezpieczefistwa= i szacunku. Klimat taki istniał w latach dwudziestych, natomias# zniknšł w trzydziestych. Zapanował ponownie podczas wojny, kie- dy prywatna przedsiębiorczoœć potrzebna była, żeby zniszczyć hit- leryzm, i nie napotkał przeszkód do końca ery Eisenhowera. W latach szeœćdziesištych nastšpiła wielka zmiana - w Stanach Zjed- noczonych zaczęło narastać wrogie nastawienie do przedsiębior- czoœci. Pierwszš oznakš nadcišgajšcych trudnoœci były akty prawne wymierzone w koncerny. Departament sprawiedliwoœci przypuœcił frontalny atak najpierw na przemysł elektromaszynowy. Na poczšt- ku 1961 r. najwyżsi rangš członkowie zarzšdu towar Lystw General Electric i Westinghouse, oraz całe te przedsiębiorstwa, zostali oskarżeni o dyktat cenowy. Ogłaszanie wyroku trwało aż dwa dni. Siedmiu czotowych przedsiębiorców powędrowało do więzienia, zaœ wysokoœć grzywien wynosiła blisko 2 mln dolarów5. Był to zaledwie pr Ledsmak nadchodzšcych wydarzeń. Ojciec- -spekulant wyhodował braci Kennedych w duchu nienawiœci do indywidualnych przedsiębiorców6. Nie dziwi więc przypuszczony w 1 %2 r. atak na hutnictwo, kierowany przez prokuratora generalnego, Roberta Kennedy'ego, który zapoznał się z metodami nękania i manipulacji sšdowniczej w czasach, gdy wchodził w skład ekipy Joe McCarthy'ego. aChristian Science Monitor" zapytywał: "Jakim stopniem swobody będzie się cieszyła gospodarka amerykańska po tej brutalnej demonstracji siły"? ##Wall Street Journal## żalił się, że rzšd wywierał presję na hutnictwo, stosujšc "zastraszanie, nagš siłę, groŸby i wykorzystujšc w tym celu funkcjonariuszy państwowej policji bezpieczeństwa"'. W następstwie tych posunięć doszło do pierwszego po wojnie wielkiego załamania na nowojorskim rynku papierów wartoœciowych. Wrócił on wprawdzie do równowagi, ale akcjom niektórych gałęzi przemysłu nie udało się już nigdy wyprze- dzić tempa inflancji. W 1966 r., gdy inflacja przekroczyła po raz pietwszy barierę 3%, a stopa procentowa podskoczyła do zniechęca- jšcego na owe czasy poziomu 5,5% - wœród grajšcych na zwyżkę cen strzeliła iskra. W 1968 r., czyli w okresie największych kłopotów Lyndona Johnsona, wzrost kapitału akcyjnego uległ całkowitemu zahamowaniu - wskaŸnik Dow-Jonesa zbliżył się do magicznego poziomu 1000 punktów. Dwanaœcie lat póŸniej, gdy dostosował się do inflacji, spadł do około 3008. W samej tylko dekadzie lat siedem- dziesištych wartoœć akcji na giełdzie nowojorskiej spadła o około 42% #. Spadek zaufania do akcji - czyli do amerykańskiej gospodar- 897 # Pnedsiębiorstw - był summa su>###m równie wielki jak pod- # krachu Hoovera, tyle że rozcišgnšł się w znacznie dłuższym okresie. #ryzys giełdowy był tylko poczštkiem kłopotów amerykańskiej #edsiębiorczoœci. Rachel Carson wydała w 1%1 r. The Sea Around us, a w następnym roku Silent Spring, zwracajšc w obu ksišżkach uwagę na zatrważajšce zanieczyszczenie œrodowiska naturalnego i #ttiszczenie życia biologicznego wywołane gwałtownym rozwojem nowoczesnych form gospodarki, pr Lede wszystkim rozsiewaniem #jšcych substancji chemicznych i wykorzystywaniem œrodków owadobójczych do zwiększania produkcji rolniczej. W 1965 r. ukazała się ksišżka Ralpha Nadera Unsafe at Any Speed, w której przedstawiono produkt amerykańskiego pr Lemysłu samochodowe- go - który był jšdrem gospodarki narodowej - jako œmiertelnš pułapkę. Ksišżki zwracały uwagę na szkodliwoœć skutków ubocz- nych gwałtownego rozwoju. Zapoczštkowały jednak erę, w której ochrona œrodowiska naturalnego i konsumenta nabrała cech quasi religijnej krucjaty, prowadzonej z rosnšcym, fanatycznym zapałem. Wzbudziła ona osobliwy odzew u setek tysięcy absolwentów opusz- czajšcych masowo uczelnie w wyniku rozbudowy systemu wyższego wykształcenia. Ludzie ci odczuwali ogromnš potrzebę zamanifes- towania radykalizmu, jakim przesišknęli w toku studiów. Ten nies- przyjajšcy klimat stał się charakterystycznš cechš życia publiczne- go USA poczšwszy od połowy lat szeœćdziesištych, wkrótce też znalazł odbicie w licznych regulacjach prawnych. Zainicjował ów proces Lyndon Johnson, obdarzony niezwykłym talentem forsowa- nia ustaw w Kongresie: w 1964 r. uchwalono ustawę o wielorakim użytkowaniu oraz ustawę o ziemi i wodzie; w 1965 r. - ustawę o zanieczyszczeniu wód oraz us#gi zagraniczne w bankach wynosiły zaledwie 12% œwiatowego zadłużenia, 2pod koniec 1975 r. przekroezyły - i to w krótkim czasie - poziom 50%. W miarę przechodzenia międzynarodowego systemu finanso- wego we władanie banków, słabła nadzorcza funkcja Waszyngtonu. W 1971 r. administracja Nixona utraciła kontrolę - lub się z niej wycofała - nad rozwojem wydarzeń#. Dwa lata póŸniej, w marcu 1973 r., Nixon przecišł więŸ łšczšcš dolara ze złotem, w następstwie czego główne waluty œwiata zaczęły dryfować, w pojedynkę lub 902 grupami. Proces ten ujawnił słaboœć dolara, którego wartoœć w stosunku do marki zachodnioniemieckiej zmalała pomiędzy lutym a marcem 1973 r. aż o 40%. Wzmógł on również tempo spazma- tycznych ruchów pienišdza, który dzięki elektronicznym cudeńkom przeptywał gigantycznymi falami tam i z powrotem przez granice (pod koniec lat siedemdziesištych wysokoœć transakcji pieniężnych zawieranych w Nowym Jorku wyniosła 23 mld dolarów dziennie)#. Krótko mówišc, pod koniecjesieni 1973 r. nastšpił rozpad finanso- wej tkanki gospodarki œwiatowej. Wystarczył nagły wstrzšs, by nastšpiła katastrofa. Wydarzyło się coœ więcej niż wstrzšs - nastš- piło trzęsienie ziemi. Nieprzypadkowo Ÿródłem owego trzęsienia ziemi stał się Bliski Wschód. Napędem wielkiego rozkwitu gospodarczego, jaki nastš- pił po wojnie, była tania energia. W latach 1951-1972 cena paliwa konsekwentnie spadała w porównaniu z cenš produktów prze- mysłowych. W okresie 1953-I969 wystšpił ostry spadek cen paliwa liczonych w skali względnej, a w latach 1963-1969 spadek ten miał charakter bezwzględn#'. Obniżkę cen umożliwił gwałtowny wzrost eksportu taniej ropy naftowej ze Œrodkowego Wschodu. Istotne znaczenie miało to, że wszystkie trzy działy gospodarki, które odgrywały czolowš rolę w zachodnim boomie (pczemysł motoryza- cyjny, chemiczny i energetyczny) były energochłonne, œciœlej- zależały od dostaw ropy naftowejz5. Przyjęte przez wszystkie kraje uprzemysłowione założenie, że energia będzie nadal tania, cecho- wała krótkowzrocznoœć, zaœ szczególnie żałosnym przykładem bra- ku przezornoœci była amerykańska polityka w dziedzinie surowców energetycznych, gdyż rzšd utrzymywał metodami interwencyjnymi krajowe ceny paliw znacznie poniżej przeciętnej ceny œwiatowej. Ze œwiatowego eksportera energii Stany Zjednoczone stały się importerem - z poczštkiem l 960 r. ich udział w œwiatowym impor- cie netto wyniósł 7%, a spożycie energ z roku na rok szybko wzrastało (o 5% rocznie w drugiej połowie lat szeœćdziesištych). Niepokojšco rósł zwłaszcza amerykański import produktów nafto- wych: w I960 r. wyniósł 10%, w 1968 r. 28%, w 1973 r. - 36%#. Produkcja własna ropy naftowej osišgnęła najwyższy poziom w 1970 r., by odtšd maleć. Władcy blisko- i œrodkowowschodnich krajów naftowych spo- strzegli owo narastajšce uzależnienie Zachodu i Japonii od ekspor- towanej przez ich kraje ropy naftowej. Zauważyli także, że Zachód nie zdolał uzyskać uzupełniajšcych bšdŸ alternatywnych Ÿródeł energii. Niektórym z nich, a zwłaszcza szachowi Iranu, trafił do pr Lekonania argument ekologów, że rozwinięte kraje uprzemysło- wione, pr Lede wszystkim USA, zbyt szybko zużywajš zasoby natu- ralne; ponieważ ceny surowców sš zaniżone. Już w latach 1972-1973 wystšpiły pierwsze oznaki zwyżki cen niektórych surow- ców naturalnych i artykułów, na przykład rolniczych, za którymi podšżył wzrost ceny ropy naftowej. Szach usiłował przekonać innych przywódców arabskich, że kraje eksportujace ropę naftowš postšpiłyby lepiej ograniczajšc wzrost produkcji i podnoszšc jej cenę, wówczas bowiem wzrosłaby wartoœć posiadanych przez te kraje pokładów ropy naftowej. Aby zastosować się do cad szacha, krajom tym potrzebne było nie tylko racjonalne myœlenie, lecz także emocje, czyli nienawiœć do Izraela i sprzymierzonych z nim Stanów Zjednoczonych. Œciœle bioršc, od kryzysu sueskiego lat I956-I957 żadne mocar- stwo nie zdobyło na Bliskim Wschodzie wyraŸnej przewagi. Mimo że prestiż Wielkiej Brytanii znacznie się obniżył, w cišgu kilku następnych lat przejawiała nadal sporš aktywnoœć w tym regionie, i to z zaskakujšco dobrym skutkiem. Interwencje wojskowe Wiel- kiej Brytanii w Jordanii w 1958 r., w Omanie w 1959 r. i w Kuwejcie w 1961 r. pozwoliły utrzymać względnš stabilnoœć politycznš na tym obszarze. Istotnš zmianę pocišgnęło za sobš dopiero wycofanie się wojsk brytyjskich z Adenu i znad Zatoki Perskiej pod koniec lat szeœćdziesištychz'. Regionowi zabrakło wówczas międzynarodowe- go policjanta. Stworzony pr Lez Daga Hamerskj”lda korpus poko- jowy ONZ przyczynił się w istocie do destabilizaeji, gdyż w ramach obowišzujšcej w ONZ doktryny suwerennoœci państwowej prezy- dent Naser mógł zażšdać wycofania wojsk ONZ, gdy tylko uznał, iż jego kraj jest dostatecznie silny, by zmiażdżyć Izrael. Tak właœnie uczynił 16 maja 1967 r. Trzy dni póŸniej ONZ wyraziła zgodę, a radio kairskie obwieœciło tegoż wieczoru: "Arabowie, otwiera się przed nami sposobnoœć zadania œmiertelnego ciosu, który unicest- wi Izrael". Dnia 27 maja Naser oznajmił: "Naszym podstawowym celem będzie zniszczenie Izraela". Prezydent Iraku, Aref, 31 maja mówił: "Nasz cel jest jasny: wymazać Izrael z mapy". Ahmed Shukairy, przewodniczšcy Organizacji Wyzwolenia Palestyny, oœwiadczył I czerwca: "Żydzi zamieszkujšcy Palestynę będš musieli opuœcić jej terytorium (...). Pozostać będš mogli wszyscy członkowie społecznoœci żydowskiej zamieszkujšcy od pokoleń Palestynę, je- żeli ocalejš, ale wydaje mi się, że nikt z nich nie ocaleje". W obliczu wycofania sił ONZ, powyższych pogróżek, a także skoncetrowania nad granicami Izraela wojsk, których liczebnoœć przekraczała trzykrotnie liczebnoœć armii izraelskiej, i to wojska wyposażonego w ciężki nowoczesny sprzęt produkcji sowieckiej, Izrael 4 czerwca przystšpił do prewencyjnych działań wojennych, rozpoczynajšc od ataku na siły powietr Lne Egiptu. Wojna trwała szeœć dni i zakończyła się całkowitym zwycięstwem. Wojska Egiptu, Jordanii i Syrii zostały rozgromione, w przypadku Egiptu klęska miała charakter upokarzajšcy. Synaj i zachodni brzeg Jordanu znalazły się pod okupacjš. Syryjskie Wzgórza Golan, skšd można było ostrzeliwać osiedla izraelskie w Górnej GaWei, zostały wzięte szturmem. Przede wszystkim zaœ włšczona została do nowego pań- stwa stara Jerozolima ze Œcianš Płaczu i sanktuariami - nagroda, która ominęła Izrael w roku 1948. W wyniku wojny uległa więc likwidacji bolesna anomalia. Jerozolimę w cišgu jej liczšcej cztery tysišce lat historii oblegano, okupowano, niszczono i odbudowy- wano wielokrotnie - pod panowaniem Kananejczyków, Jebusytów, Żydów, Babilończyków, Asyryjczyków, Persów, Rzymian, Bizantyj- czyków, Arabów, krzyiowców, mameluków, Ottomanów, Brytyj- czyków, nigdy jednak, jedynie z wyjštkiem lat l948-1%7 nie była ona podzielona. Zjednoczenie miasta pod rzšdami Izraelczyków umożliwiło zawarcie porozumienia w sprawie zarzšdu znajdujšcych się na terenie stoGcy œwiętych miejsc muzułmańslƒch, żydowskich i chrzeœcijańskich#. Pod innymi względami zwycięstwo Izraela nie przyniosło trwa- łych korzyœci. Naser przetrwał dzięki sprytnemu manipulowaniu nastrojami tłumóvt#. Armia egipska otrzymała ponownie uzbroje- nie od Zwišzku Radzieckiego, tym razem dwakroć potężniejsze niż miała w 1967 r. Ostrze naserowskiej propagandy wymierzone było coraz bardziej w Amerykę - streszczał jš powtarzany bez końca slogan: "Izrael to Ameryka, Ameryka to hrael". Naser twierdził między innymi, że cios zadany Ameryce godzi również w Izrael, a zadanie tego ciosu jest możliwe dzięki wzrastajšcemu uzależnieniu Stanów Zjednoczonych od dostaw ropy naftowej z Bliskiego Wschodu. Ale Egipt nie był potęgš naftowš. Naser zmarł na atak serca 28 wrzesnia 1970 r.; był geniuszem propagandy, lecz jako przywódca polityczny i głównodowodzšcy armii odniósł całkowite fiasko. Zrazu nie było nikogo, kto by go zastšpił w roli sternika złudnych nadziei arabskich. Niszczycielskš rolę Nasera jako rzecz- nika i praktyka stosowania przemocy przejšł jednak wkrótce puł- 905 kownik Muammar Kadafi, przywódca Libii. Rok wczeœniej wraz z grupš młodych oficerów obalił on prozachodniego króla Lib, podobnie jak to uczynił Naser z królem Farukiem. Kadafi pod wieloma względami wzorował się na Naserze, powtarzajšc słowo w słowo jego panarabskš i antyizraelskš retorykę. libia była jednym z najmniejszych krajów arabskich - jej ludnoœE liczyła 2 mln. Była jednak największym arabskim producentem ropy naftowej na za- chód od Suezu, a znaczenie jej położenia geograficznego wzrosło w wyniku wojny 1967 r., gdy Kanał Sueski został zamknięty i ustały dostawy ropy nahowej z Bliskiego Wschodu na zachód. Od samego poczštku swych dyktatorskich rzšdów Kadafi podkreœlał znaczenie broni naftowej, pozwalajšce zadawać ciosy "zachodniemu imperia- lizmowi" udzielajšcemu poparcia Izraelowi. Kadafi wykazał się niezwykłym sprytem w przetargach z towa- rzystwami naftowymi i krajami importujšcymi ropę. Udowodnił, że jedne i drugie można z powodzeniem podzielić, aby osobno je szantażowaE. Gdy przejšł władzę, libijska ropa naftowa była najtań- sza na œwiecie, lecz w wyniku negocjacji prowadzonych w latach 1970-1971 i ponownie w 1973 r. udało mu się uzyskać największš podwyżkę ceny ropy naftowej, jakš kiedykolwiek wynegocjowano w państwach arabskich, dodatkowo zaœ otriymał rekompensaty z tytułu spadku wartoœci dolara. Jego sukces miał dlatego istotne znaczenie, że za przykładem libijskim poszły wnet państwa zrzeszo- ne w zdominowanej przez œwiat arabski Organizacji Państw Eksporte- rów Ropy Naftowej (OPEC), którš stwor Lono w celu obronnym w momencie, gdy spadła cena ropy. Nie podejmowała ona żadnych działań zbiorowych, z wyjštkiem uzgodnienia zasad przyznawania prawa do eksploatacji złóż ropy naftowej w roku 1965 i dopiero w 1971 r., idšc w œlady Kadafiego, państwa-członkowie OPEC z rejonu Zatoki Perskiej po raz pierwszy przystšpiły do rokowań ze spótkami naftowymi#. Negocjacje zakończyły się 14 lutego 1971 r. w Teheranie uzyskaniem pr Lez grupę tych państw podwyżki ceny w wysokoœci 40 centów od batyłki. Był to poczštek rewoluqi cen surowców energetycznych. Nowe porozumienie miało obowišzy- wać pięć lat; Henry Kissinger mówił w zwišzku z nim o "uroczystym zapewnien#u, które zapisze się w księdze rekordów œwiata ze wzglę- du na zakres i tempo jego łamania"". Prawdopodobieństwo dużo zręczniejszego posłużenia się bro- niš naftowš wzrosło znacznie w lipcu 1972 r., gdy następca Nasera, genecał Anuar Sadat, zerwał sojusz z Sowietami, usunšł sowieckich doradców i inżynierów i spnymierzył się z Arabiš Saudyjskš oraz z innymi krajami nahowymi w rejonie Zatoki Perskiej. W odróżnie- niu od Nasera Sadat nie uprawiał wielomówstwa, nie należal du- chowo do pokolenia Bandungu: był realistš. Zdawał sobie sprawę, że konflikt egipsko-izraelski jest sprzeczny z historycznš tradycjš Egiptu i że przynosi szkodę jego aktualnym interesom, zwłaszcza gospodarczym. Pragnšł więc położyć mu kres. Żeby jednak móc zawrzeć pokój, musiał najpierw zdobyE prestiż,jaki daje zwycięstwo militarne. W sobotę, 6 paŸdziernika 1973 r., w dzień największego œwięta religijnego Żydów - Jom Kippur, połšczone armie Egiptu i Syrii zaatakowały Izrael. Poczštkowe sukcesy były znaczne: pcze- darto się przez izraelskš linię Bar L,eva na Synaju, zaœ sowieckie pociski "ziemia-powietrze" zniszczyły znacznš częœć izraelskiego lotnictwa. Mocno zaniepokojona Golda Meir, premier Izraela, zaapelowała o pomoc amerykańskš. Mostem powietrznym prze- rzucono do Izraela najnowszš broń amerykańskš wartoœci około 2,2 mld dolarów. Dnia 8 paŸdziernika Izraelczycy przeszli do kontrofensywy. Jeszcze przed podpisaniem porozumienia o zawie- szeniu broni 24 paŸdziernika, Izrael odzyskał utracone tereny, a jego wojska podeszły pod Damaszek, ustanowiły przyczółek na zachodnim brzegu Kanału Sueskiego oraz okršżyły znacznš częœć arm egipskiej#. Egipt zademonstrował nieoczekiwane możliwoœci militarne i to Sadatowi wystarczyło; Izrael z kolei wykazał, że zdolny jest przetrwać mimo poczštkowej klęski. Wojna ujawniła głebokie uzależnienie militarne Izraela od dobrej woli Stanów Zjednoczonych. Jednoczeœnie zwróciła też uwagę na katastrofalne skutki, jakie z punktu widzenia pnywódczej roli USA w œwiecie zachodnim pocišgnšł za sobš sposób potrakto- wania afery Watergate przez amerykańskie œrodki masowego prze- kazu oraz demokratycznš większoœć w Kongresie. Gdy Izraelczycy przypuœcili z powodzeniem kontrofensywę, Sadat zwrócił się do Sowietów i Breżniew wysłał 24 paŸdziernika depeszę do Nixona grożšc, że wojska sowieckie bez żadnego ostrzeżenia mogš zostać skierowane do walki z Izraelczykami. Choć Nixon zarzšdził wczeœ- niej udzielenie Izraelowi pełnego wsparcia logistycznego, a potem zgodził się na postawienie w stan pogotowia sił zbrojnych Stanów Zjednoczonych rozlokowanych na całym œwiecie (co w takiej skali zdarzyło się po raz pierwszy od czasu kryzysu kubańskiego z 1%2 r.), to jednak był wplštany w aferę Watergate do tego stopnia, że uznał za stosowne przekazać nadzór nad rozwojem wydarzeń ówczesne- mu sekretarzowi stanu, Henry'emu Kissingerowi. Właœnie Kissinger, a nie prezydent, przewodniczył w Białym Domu posiedzeniu, na którym zastanawiano się nad sposobem zareagowania na depeszę Breżniewa. Kissinger wydał również polecenie ogłoszenia stanu pogotowia. Na oskarżenie wysunięte przez niektórych łowców czarownic spod znaku Watergate, twierdzšcych, jakoby cały ów #ryzys wywołano, by odwrócić uwagę od tarapatów Nixona, Kissin- ger odpowiedział z pogardš 25 paŸdziernika w czasie konferencji prasowej: Staramy się prowadzić politykę zagranicznš Stanów Zjedno- czonych pamiętajšc o naszych zobowišzaniach nie tylko wobec wyborców, lecz także wobec przyszłych pokoleń. Znamiennym przejawem tego, co dzieje się obecnie z naszym krajem, jest to, że niektórzy gotowi sš przypuszczać, iż Stany Zjednoczone postawiłyby swoje siły zbrojne w stan pogoto- wia z powodów wewnętrznych#. Skoro prezydenta Ameryki sparaliżowali jego wewnętr Lni przeciwnicy, nie było komu poprowadzić Zachodu w walce o inte- resy odbiorców ropy nahowej na całym œwiecie. Kraje arabskie- członkowie OPEC - w odpowiedzi na sukcesy Izraela użyły broni nahowej z całš brutalnoœciš. Jeszcze 16 paŸdziernika upolityczniły eksport ropy nahowej, obniżyły jej wydobycie - co uczynili także pcoducenci niearabscy - podniosły cenę o 70%. Dnia 23 grudnia ponownie podniesiono cenę, tym razem o 128%. W ten oto sposób na przestrzeni niespełna roku cena ropy nahowej wzrosła cztero- krotnie. Decyzje o jej podwyżkach Kissinger uznał za "jedno z centralnych wydarzeń histor bieżšcego stulecia"#. W ich rezul- tacie powszechna acz stopniowa zwyżka cen przeobraziła się w swoistš rewolucję cenówš, w tak krótkim okresie czasu nie noto- wanš dotychczas w histor. Najbardziej ugodziła ona w kraje najbiedniejsze, w większoœci bardzo poważnie zadłużone i energe- tycznie całkowicie uzależnione od importu. W krajach zamieszka- nych przez miliard ludzi, gdzie dochód na głowę mieszkańca wynosił w granicach stu dolarów rocznie i gdzie dochody ludnoœci osišgały w latach szeœćdziesištych powolny (okolo 2% w skali rocznej) wzrost, wystšpił spadek tempa rozwoju, jeszcze nim je ugodziły skutki rewolucji cenowej, ale dla tych krajów oznaczała ona katastrofę#. Pod koniec lat osiemdziesištych powodziło im się gorzej niż u poczštku dekady - podobny regres wystšpił po raz pierwszy w najnowszej histor. Przy tak niskim pułapie dochodów ich spadek oznaczał niedożywienie i zwišzane z nim choroby epi- demiczne, a liczbę Afiykanów i Azjatów, którzy umarli wskutek arabskiej polityki naftowej w cišgu dziesięciolecia po roku 1973, należy szacowaE na dziesištki milionów. Wystšpił ogólny spadek zamożnoœci œwiata, ponieważ ubytek produkcji przekroczył dwukrotnie wartoœć funduszy skierowanych do krajów produkujšcych ropę naftowš. W krajach uprzemysło- wionych wystšpiło w zwišzku z tym zjawisko schorzenia gospo- darczego, którego nie przewidziała doktryna Keynesa - stagnacja. Z poziomu 5,2% tempa wzrostu, przy wzroœcie cen wynoszšcym œrednio 4,l%, œwiat w latach 1974-1975 przeszedł do wzrostu zerowego lub ujemnego, przy wzroœcie cen wynoszšcym rocznie œrednio 10 do 12%. Była to wysoka inflacja, przybierajšca w wielu krajach postać hiperinflacji. Rewolucja cen - w której centralnš rolę odgrywał skok ceny ropy naftowej - objęła lata 1972-1976 i stanowiła najbardziej zgubne w skutkach zjawisko gospodarcze po roku 1945. Gwałtownie zahamowała rozwój energochłonnych działów gospodarki, którym Ameryka, Europa Zachodnia i Japo- nia zawdzięczały okres długotrwałego rozkwitu ekonomicznego. Wvwołała nagły spadek produkcji i wzrost bezrobocia na skalę nie notowanš od lat trzydziestych#. Liczba bezrobotnych w samej tylko Ameryce i Europie Zachodniej wynosiła na poczštku lat osiem- dziesištych 25 mln. Katastrofa mogła przybraE jeszcze większe rozmiary, gdyby nie elastycznoœć systemu bankowego. W następstwie kryzysu blisko- wschodniego zachwiał się w listopadzie 1973 r. duży londyński bank, London and County. Bank of England niezwłocznie opuœcił " łódŸ ratunkowš", nakłoniwszy główne banki do udzielenia dwud- ziestu szeœciu innym bankom pomocy w wysokoœci 3 mld dolarów. Moment krytyczny nadszedł w czerwcu roku następnego, gdy upadł zachodnioniemiecki Herstatt Bank, który winien był olbrzymie su- my bankom brytyjskim i amerykańskim. Upadek tego banku w niepokojšcy sposób przypominał krach banku Credit Anstalt w roku 1931. Znów jednak zadziałał system pomocy. Waszyngtońscy rewidenci walutowi prowadzili pod koniec 1974 r. specjalnš obserwację około stu pięćdziesięciu banków amerykańskich, w tym dwóch należšcych do największych, gdyż znalazły się w opałach. W Londynie skończył się boom w handlu nieruchomoœciami, pocišgajšc za sobš niektóre œwietnie prospe- rujšce spółki. Indeks magazynu ##Financial Times", wynoszšcy w marcu 1972 r. 543, spadł na poczštku 1975 r. do 146, a wartaœE akcji- liczona w skali bezwzględnej - była mniejsza niż w 1940 r., czyli podczas wojny. W Ameryce finanse miasta Nowy Jork - od dawna znajdujšce się w podejrzanym stanie - uległy załamaniu, gdy banki odmówiły miastu dalszych kredytów. Najbogatsze miasto œwiata zaapelowało o pomoc do Białego Domu, ale Gerald Ford odmówił jej udzielenia, co dziennik KNew York Daily NewsH skwitował słynnym nagłówkiem - "Ford do Nowego Jorku: Niech was szlag trafi!"3' Jednakże najgorszy okres kryzysu fmansowego dobiegłjuż wówczas końca, wszystkie zaœ banki i instytucje majšce r Leczywiste znaczenie utrzyntały się. W rzeczywistoœci banki komercyjne, które swš goršczkš na tle eurodolara przyczyniły się do utraty stabilizacji, skorzystały teraz z identycznych metod, by chaos zmienić wjakiœ rodzaj ładu. Problem zaœ przedstawiał się następujšco: rewolucja w dziedzinie cen ropy naftowej oznaczała, że kraje zrzeszone w OPEC zagarniały rocznie dodatkowych 80 mld dolarów, co stanowiło 10% wartoœci całego eksportu œwiatowego. Sama tylko Arabia Saudyjska i Kuwejt ze swš nielicznš ludnoœciš zarabiały dodatkowo 37 mld dolarów rocznie, co było sumš, która pozwalała w priecišgu dwudziestu pięciu lat wykupiE akcje wszystkich większych spółek dostępne na wszystkich giełdach œwiata. Istniała zatem realna groŸba, że Arabowie zechcš teraz użyć owego nowego oręża, jakim były ich pienišdze, tak jak używali broni naftowej. Tak czy inaczej, sprawš zasadniczej wagi było, by gotówkę tę szybko wprowadziE z powrotem w krwiobieg gospodarki œwiatowej. Waszyngton - sparaliżowany nadal przez Watergate - nie był w stanie pokierowaE tš operacjš. Lecz na szczęœcie wcišż stał do dyspozycji pozarzšdowy system eurodolaro- wy, który mógł reagować na potrzeby natury czysto rynkowej, bez pomocy i przeszkód ze strony biurokratów. Eurodolary prze- chrzczono na petrodolary. Do użytku weszło nowe okreœlenie- recyrkulacja. Petrodolary szybko ulokowano w ogromnych pożycz- kach, udzielonych krajom uprzemysłowionym będšcym w ciężkiej sytuacji finansowej oraz krajom rozwijajšcym się, a przeżywajšcym jeszcze większe trudnoœci, takim jak Indonezja, Zair, Brazylia, Turcja, a nawet nowym konkurentom arabskich producentów ropy naftowej, na przykład Mesykowi. Arabowie nie mieli bynajmniej ochoty pomagać Trzeciemu Œwiatu, chyba że w formie kredytów rzšdowych, udzielanych na twardych warunkach. Ulokowawszy jednak swoje pienišdze w ban- 910 kach tworcšcych œwiatowy system fmansowy, tracili je z oczu, zaœ gdzie indziej nie mogli ich ulokowaE. PrzeżyG przygodę Krezusa. Rozwój wypadków nie przypadł im do gustu, byli jednak bezradni, gdyż nie posiadali jeszcze - na przeszkodzie stał Koran - własnego systemu bankowego. Pewien œwiadek, zeznajšc przed komisjš Kongresu, wyraził to następujšco: "Dy$ponujš jedynie rubrykš 'ma' na koncie bankowym, które może zostaE w każdej chwili zabloko- wane, czy to będzie w Stanach Zjednocznych, w Niemczech czy gdziekolwiek indziej"#. Kraj posiadajšcy więcej pieniędzy, niż ich może wydać, musi zgodzić się na to, że będš z nich korzystali inni, czy chce tego, czy nie. Ameryka dobrowolnie podzieliła się swymi pieniędzmi po 1945 r. w formie planu Marshalla, planu czteropunk- towego oraz militarnego powstrzymywania ekspansji ZSRR. Ara- bowie nie przejawiali podobnego altruizmu, nie mogli jednak przestać pożyczać swoich pieniędzy bankom. Przejrzyœcie ujšł ich sytuację Walter Wriston z Citibank: Kiedy F.#acon ptaci Arabii Saudyjskiej pięćdziesišt milionów dolarów, cała operacja sprowadza się do tego, że obcišżamy jego rachunek, a kredytujemy Arabię Saudyjskš. Bilans Citibank nie ulega zmianie. Jeœli powiedzš, że amerykańskie banki im się nie podobajš, i ulokujš tę sumę w Credit Suisse- wówczas obcišżamy Arabię Saudyjskš, a kredytujemy Credit Suisse: nasz bilans nie ulega zmianie. Ludzie biegajš w kółko, spodziewajšc się końca œwiata, tymczasem pienišdze w żaden sposób nie mogš wydostać się poza ten system. Tojest obwód zamknięty#. Sprawa wyglšdałaby oczywiœcie inaczej, gdyby Arabowie dys- ponowali nowoczesnš sieciš bankowš, z czego Qoniewczasie zdali sobie sprawę. W momencie kiedy przystšpŒli do tworzenia własnych banków międzynarodowych - z poczštkiem lat osiemdziesištych- kraje uprzemysłowione znalazły inne możliwoœci zaopatrywania się w energię (między innymi ropę naftowš z krajów niearabskich), wvstšpiła już nadprodukcja ropy naftowej i było mało prawdoQo- dobne, by problem petro–olarów mógł ponownie wystšpić, w każ- dym razie nie na tak wielkš skalę. Szczyt swojej potęgi Arabowie mieli już za sobš - przypadł on na iata 1974-1977, gdy w ich rękach znajdowała się połowa za–łużenia œwiata. Dzięki systemowi ban- ków komercyjnych, temu œwiatowemu czarnemu rvnkowi finanso- wemu, pienišdze te zginęły w bezdennej otchłani Qotrzeb krajów rozwijajšcych się. W 1977 r. winne były one bankom komercyjnym 911 75 mld dolarów, z czego ponad połowę bankom amerykańskim. Na sumę tę składały się prawie wyłšcznie pienišdze Arabów. Z global- nego punktu widzenia system ten był mniej skuteczny niż model sprzed roku 1973, dzięki któremu możGwy był stały rozwój uprie- mysłowionego Zachodu. Na przykład Indonezja otrzymał… kredyty na sumę ponad 6 mld dolarów i zmarnowała te pienišdze prawie w całoœci, nim ogłosiła niewyptacalnoœE. Pewien dygnitarz ulokował na prywatnym koncie 80 mln dolarów#. Zair, zadłużony do 1979 r. na 3 mld dolarów, stanowi równie ponury przykład szaleństwa i korupcji". Państwa najbardziej zadłużone - Brazylia i Meksyk - na ogół wykorzystały z pożytkiem otrzymane kredyty. Znaczna częœć tych pieniędzy trafiła tam, skšd pochodziła, czyli do krajów uprze- mysłowionych. Kolosalny stan ogólnego zadłużenia wywotywałjed- nak kolejne fale obaw przed œwiatowym kryzysem bankowym. Dlatego też lata siedemdziesište były dla Zachodu okresem pogłę- biajšcego się niepokoju. Potrzeba było czasu, nim dały się odczuć pozytywne następstwa recyrkulacji. Tymczasem zaœ zaznaczały się polityczne i ekonomiczne skutki recesji. Jak wspomnieliœmy wczeœniej, wielki kryzys lat trzydziestych oddziałał demoralizujšco na kraje demokratyczne, wywołujšc nie- zdolnoœć do przeciwstawienia się agresji i stworzenia mechaniz- mów zbiorowego zabezpieczania się przed wzrostem władzy bezprawia i stosowaniem przemocy. Teraz jednak istniało już na szczęœcie NATO i inne pakty regionalne, kontynuujšce swš tra- dycję. Brakowało jednak czynnika kierowniczego, któcy pozwoliłby reagować na nowe zagrożenia lub odmiany dawnych. Względny upadek potęgi i determinacji Stanów Zjednoczonych znacznie się przyœpieszył wskutek rewolucji cenowej i recesji. Pod koniec lat siedemdziesištych wartoœć dolara zmalała o potowę - wydawało sie, że stulecie Ameryki dobiegło końca w zaledwie dwadzieœcia pięć lat od momentu swego rozpoczęcia. Z kraju zasadniczo samo- wystarczalnego Ameryka zamieniła się w kraj zależny od całego œwiata. Potowę niezbędnej ropy naftowej importowano z Kanady, Wenezueli, Meksyku, Niger i Indonezji oraz z krajów arabskich. W chrom, boksyt, magnez, nikiel, cynę i cynk zaopatrywała się Ameryka we wszystkich prawie krajach zachodniej półkuli oraz w j, j,z Malez i Zambii, Australii, Zairze i Afryce Pohidniowe. O ile poleganie na skutecznoœci szlaków morskich wzrosło, to umiejęt- noœć ich ochrony zmiejszyła się. Donald Rumsfeld, sekretarz obro- ny, stwierdził w swym raporcie budżetowym za rok 1977, że  912 "marynarka wojenna Stanów Zjednoczonych może w chwili obec- nej utrzymać kontrolę nad północnoatlantyckimi szlakami morski- mi do Europy", ale wyłšcznie za cenę "poważnych strat" w dziedzinie żeglugi. "Możliwoœć prowadzenia operacji we wschod- niej częœci Morza Œródziemnego byłaby - w najlepszym wypadku- niepewna". Flota Pacyfku była w stanie "zapewniE drożnoœć szla- ków morskich na Hawaje i Alaskę", ale "napotkałaby trudnoœci w zapewnieniu ochrony naszym szlakom komunikacyjnym na za- chodnim Pacyfiku". Podczas wojny o charakterze globalnym Sta- nom Zjednoczonym byłoby trudno - ostrzegał Rumsfeld- zapewnić ochronę sojusznikom w rodzaju Japonii czy Izraela i wzmocnić NATO#. W porównaniu z latami pięćdziesištymi, a nawet wczesnymi szeœćdziesištymi, była to radykalna zmiana sytua- cji. Malejšcš potęgę f#izycznš uszczuplało dodatkowo załamanie się przywódczej roli Ameryki. W latach siedemdziesištych nastšpił najgłębszy upadek amerykańskiej prezydentury. Trwajšce od wios- ny 1973 r. polowanie na czarownice zwišzane z aferš Watergate całkowicie sparaliżowało prezydenturę Nixona. Jego następca, Ge- rald Ford, sprawował urzšd jedynie przez dwa lata, gdyż nie mógł się wylegitymować mandatem zwycięstwa wyborczego. Pierwszy rok rzšdów upłynšł mu na rozpaczliwych próbach wyplštania ekipy rzšdzšcej z matni Watergate, drugi na próbie zmontowania koalicji, która pozwoliłaby mu wygrać wybory prezydenckie. Za schludnš fasadš Białego Domu, z Fordem w œrodku, jego podwładni toczyli między sobš nie rozstrzygnięte walki, Fordowi zaœ brakowało za- równo autorytetu jak i zdeterminowania, by polożyć kres owej ryrvalizacji. Jak to okreœliłjeden ze wspótpracowników prezydenta, "poczciwy Gerry był za dobry i zaszkodził przez to samemu sobie"#. Poglšdy Forda - ilekroć miał sposobnoœć je ujawnić, a zdarzało się to rzadko - były rozsšdne, brakowało mu jednak gravitas i w życiu publicznym uległ nieszczęsnej skłonnoœci do przewracania się#. Jego następca był jednak o wiele gorszy. Pomimo Watergate i wszystkich własnych ułomnoœci, Fordowi niewiele zabrakło do zwycięstwa w wyborach 1976 r. i byłby z pewnoœciš je odniósł, gdyby pozwolono mu ubiegać się o urzšd w towarzystwie wiceprezydenta Nelsona Rockefellera. W owym momencie, za sprawš nagonki rozpętanej w œrodkach masowego przekazu, zajęcie fotela prezy- denckiego uważano za rzecz niemal niewartš zachodu. Rywalizacja była apatyczna, a nominację demokratów uzyskał bezbarwny oby- watel stanu Georgia, Jimmy Carter, którego sprzedał telewidzom sp#ny spec od reklamy, Gerald Rafshoon#. Carter zdobył urzšd prezydenta, wygrywajšc o włos z najsłabszym w dziejach szefem państwa amecykańskiego, sam zaœ okazał się jeszcze słabszy. Kon- tynuował prowadzonš pr Lez duet Nixon-Kissinger politykę odprę- żenia w stosunkach z ZSRR, czynišc to w okresie, gdy bieg wydarzeń odebrał jej resztki aktualnoœci, a jej twórcy sami już stracili w niš wiarę4'. W połowie lat siedemdziesištych nie prze- widziany wpły#' na amerykańskš politykę w dziedzinie obrony za- #šł wywierać Układ o Ograniczeniu Broni Strategicznej (SALT I), podpisany w maju 1972 r.. Wytworzył on w łonie waszyngtońskiej biurokrƒcji lobby kontroli zbrojeń. Działało ono przede wszystkim w departamencie stanu, który uzyskał prawo kontrolowania no- wych programów zbrojeniowych już w fazie badań i eksperymen- tów i dšżył do ich zablokowania, jeœli stwarzały szczególne trudnoœci zwišzane z nadzorem, które mogłyby zaszkodzić realiza- cji SALT I#. Polityka sprzyjała zaœ rozwojowi tej niepokojšcej tendencji. Jeszćze większe szkody wyrzšdziła oparta na błędnych założe- niach Carterowska polityka w dziedzinie praw człowieka. Punktem wyjœeia dla niej było zawarte w Helsinkach porozumienie, którego sygnatariusze mieli dšżyć do położenia kresu naruszaniu praw człowieka na całym œwiecie. Chodziło o to, aby zmusić Zwišzek Radziecki do liberalizacji jego polityki wewnętrznej, lecz skutek był wręcz przeciwny. Układy helsińskie zostały za żelaznš kurtynš zignorowane, a członkowie spontanicznie powstałych grup nadzo- rujšcych ich przestrzeganie znaleŸli się w więzieniach. Jeœli chodzi o Zachód, Stany Zjednoczone przystšpiły do kampan wymierzo- nej w niektórych spoœród jej najdawniejszych sojuszników, a w łonie administracji Cartera powstało lobby praw człowieka, w którego skład wchodził cały wydział departamentu stanu, prowadzšcy ak- tywnš działalnoœć przeciwko interesom USA. We wrzeœniu 1977 r. Brazylia zareagowała na krytykę ze strony departamentu stanu anulowaniem ostatnich czterech porozumień obronnych ze Stana- mi Zjednoczonymi, z któtych dwa zostały zawa#e jeszcze w 1942 r. W podobny sposób Ameryka odstręczyła od siebie Argentynę. Departament stanu odegrał ważnš rolę w obaleniu reżimu Somozy w Nikaragui. Asystent sekretarza stanu, Viron Vakyl, oœwiadczył w imieniu Stanów Zjednoczonych: "Nie może być już mowy o jakich- kolwiek negocjacjach, mediacjach lub kompromisach z r Lšdem Somozy. Rozwišzanie musi się zaczšE od całkowitego zerwania z 914 przeszłoœciš"#. "Całkowite zerwanie" przyjęło w 1979 r. forntę zastšpienia Somozy - wiernego, choE odrażajšcego sprzymierzeń- ca Zachodu - przez reżim marksistowski traktujšcy prawa człowie- ka z takš samš wzgardš i który poprowadził momentalnie kampanię przeciwko sojusznikom USA w Gwatemali, Salwadorze i w innych krajach Ameryki Œrodkowej. Działajšce w ramach departamentu stanu Biuro Praw Człowieka w 1978 r. przyczyniło się aktywnie do podkopania rzšdów szacha hanu, odgrywajšc istotnš rolę w jego upadku w roku 1979, i zaprowadzeniu na jego miejsce rzšdów terrorystów zaciekle zwalczajšcych Zachód#. Amerykańska polityka w dziedzinie praw człowieka, choć w teor godna wysiłku, w praktyce okazała się naiwna... Za prezydentury Cartera polityka amerykańska była tak chao- tyczna, że za głównš jej cechę trzeba uznać wyjštkowš łatwoœć szkodzenia przyjaciołom i sojusznikom. Walki wewnętrzne za czasów Forda były drobiazgiem w porównaniu z trwajšcš za Cartera szarpaninš w trójkšcie: sekretarz stanu L#rus Vance, doradca prezy- denta do spraw i>ezpieczeństwa kraju Zbigniew 8rzeziński i jego asystent ze stanu Georgia, Hamilton Jordan. ich zmagania miały w znacznym stopniu charakter publiczny; usunęły też w cień wyczyny występujšcego na ochotnika, lubišcego wypić brata Cartera, Bil- ly'ego, który był ptatnym rzecznikiem antyamerykańskiego rzšdu Libii. Wydawało się, że ludzie Cartera zgodzili się tylko co do jed- nego - że Ameryka utraciła kontrolę nad biegiem wydarzeń. Cyrus Vance uważał że "przeciwstawienie się zaangażowaniu Sowietów bšdŸ Kubańczyków w Afryce byłoby daremne". "W istocie- dodawał - nie jesteœmy w stanie zapobiec zmianom, tak samo jak Kanute nie był w stanie zatrzymaE biegu wody". Brzeziński powta- rzał, że "œwiat zmienia się pod wplywem sił, nad którymi żaden rzšd nie mógł zapanować". Sam Carter stwierdził, że zdolnoœć Ameryki do wplywania na bieg wydarzeń jest "bardzo ograniczona", a trawiona poczuciem bezsiły administracja Cartera salwowała się mglistymi metaforami, w czym celował Brzeziński. Tak więc Wiet- nam był "Waterloo anglosaskiej białej elity" i Stany Zjednoczone nie mogš sobie więcej pozwoliE na tego rodzaju interwencję. "Na œwiecie występuje wiele ważnych osi konfliktu - stwierdził - im bardziej się one krzyżujš, tym sš niebezpieczniejsze". Azja Zachod- nia przedstawiała sobš "łuk kryzysu". Ale: "Potrzeba mi nie akrobatyki, lecz architektury"5'. Tymczaœem architekci polityki 915 zagranicznej się nie pojawiG. Gdy terroryœci rzšdzšcy Iranem wzięli za zakładników personel ambasady amerykańskiej w Teheranie, odwotano się ostatecznie do akrobatyki, czego finałem były zwęg- lone szczštki, jakie pozostały z amerykańskiego helikoptera, który w maju 1980 r. rozbił się na irafiskiej pustyni. Był to byE może najbardziej pechowy moment w całej dwudziestowiecznej historii Ameryki. Upadek Stanów Zjednoczonych w latach siedemdziesištych sprawiał wrażenie jeszcze głębszego przez kontrast z pozornš potęgš i pewnoœciš siebie systemu sowieckiego. W 1971 r. ZSRR przeœcignšł USA pod względem liczby.strategicznych pocisków nuklearnych rozmieszczonych na lšdzie i na okrętach podwodnych. W tymże roku Andriej Gromyko chwalił się, że w skali całego œwiata "nie istnieje żaden problem o istotnym znaczeniu (...), który można by rozwišzać bez Zwišzku Radzieckiego lub wbrew jego stanowis- ku"#. Sam Gromyko był symbolem wewnętrznej stabilnoœci, a także spoistoœci radzieckiej polityki, gdyż objšł stanowisko wiceministra spraw zagranicznych jeszcze w 1946 r., zaœ od 1957 r. aż do drugiej połowy lat osiemdziesištych kierował tym resortem. Nie znaczy to, by historia postafinowskiego Zwišzku Radziec- kiego nie obftowała w wydarzenia. Beria, ostatni szef stalinowskiej tajnej policji, przeżył swego pana zaledwie o kilka miesięcy - zbyt dużo wiedział o każdym z członków œcisłej elity władzy. Wspóho- warzysze sformułowali przeciwko niemu zarzuty, których odczyta- nie -jak pisała córka St…lina Swietłana - zajęło trzy godziny, połowa z nich dotyczyła wybryków Ber na tle seksualnym. Uwiecznił je w swych wspomnieniach poeta Jewtuszenko: "Ujrzałem sępiš twarz Ber - półprzysłoniętš szalikiem, pr Lylepionš do szyby limuzyny- jechał powoli, tuż przy krawężniku, polujšc na kobietę, z którš spędzi noc"#. Berię aresztowano 26 czerwca 1953 r., według oficjalnego komunikatu został skazany na œmierE i rozstrzelany. Ale Chruszczow, sekretarz generalny part, powiedział w 1956 r. pewnemu włoskiemu komuniœcie, że w r Leczywistoœci zginšł w chwili aresztowania. Sięgnšł po broń, wówczas rzucili się na niego Malenkow, Mikojan, marszałkowie Koniew i Moskalenko, obez- władnili go i udusili (według innej wersji Chruszczowa - zastr Leli- li)#. W 1955 r. Chruszczow usunšł Malenkowa stojšcego na czele postalinowskiej oligarchii, a dwa lata póŸniej umocnił swojš pozyc- ję, odsuwajšc od władzy dygnitarzy tworzšcych "grupę antypartyj- 916 nš". Wchodzili w jej skład stalinowcy w rodzaju Molotowa i Kaganowicza, którzy sprzymierzyli się z Malenkowem i jego następ- cš na stanowisku premiera, Bułganinem. Zgodnie z relacjš samego Chruszczowa, gdy pozyskali oni większoœE prez#dium partii, Chruszczow drogš lotniczš, przy pomocy marszałka Zukowa, spro- wadził do Moskwy swych zwolenników z Komitetu Centralnego i spowodował cofnięcie podjętych decyzji. Cztery miesišce póŸniej zwrócił się przeciwko Żukowowi, którego oskarżył o "bonapar- tyzm" i "łamanie norm leninowskich". Na koniec, w 1958 r., usunšł Bułganina i objšł jego stanowisko. Odtšd przez szeœć lat rzšdził niepodzielnie. Nie przeprowadzono jednak żadnej destalinizacji. Wyrazu te- go nigdy nie użyto w Zwišzku Radzieckim. Konsekwencjš zmian po œmierci Stalina oraz tajnego referatu Chruszczowa wygłoszone- go na XX ZjeŸdzie Partii w 1956 r. było wyłšcznie zakończenie masowego terroru wymierzonego w członków partii, czyli ludzi wchodzšcych w skład aparatu władzy#. Totalitarna struktura pań- stwa leninowskiego, przyznajšca part robotniczej monopol wła- dzy - przez partię należało rozumieć wšskš elitę sprawujšcš nad niš kontrolę - nie zaznała najmniejszego uszczerbku. Jej filarami były jak dawniej tajna policja i armia, kontrolowane z kolei od wewnštrz przez hierarchię należšcych do part oficerów. Zacho- wany został autokratyczny fundament, na którym jakikolwiek poz- bawiony skrupułów władca mógł w każdej chwili wznieœć nad- budowę masowego terroru. Chruszczow zachowywał się pod wie- loma względami jak autokrata i w ten sam sposób trzeba go było usunšć. Jego towarzyszom nie podobało się awanturnictwo Chrusz- czowa. Uważali go za mœciciela: usiłował w pewnym stopniu zde- mokratyzować partię, a demokracja była pojęciem obcym leniniz- mowi, zaœ jego koncepcja "państwa całego ludu" - oznaczajšca likwidację partyjnego monopolu władzy - była wrecz sprzeczna z leninizmem. Chruszczow, w przeciwieństwie do i.enina, był pod pewnymi względami marksistš, to znaczy wierzył, że komunizm ;est osišgalny. Na XXII ZjeŸdzie Part w 1961 r. #rzedstawił program zapowiadajšcy przewyŸszenie amerykańskiej stopy życiowej w la- iach sze#ćdziesištych, poczštki komunizmu (darmowe mieszkania, darmowy transport publiczny itd.) w latach siedemdziesištych, oraz ukończenie #ego budowy w latach osiemdziesištych. MoŸna by go uznać za jeszcze #ednego optymistę, który uległ złudzeniom lat szeœćdziesištych. Krytycy t:hruszczowa w łonie prezydium KC uwa-  917 żali, że podobne obietnice, z pewnoœciš nie dajšce się spełniE, wywohijš tylko rozczarowanie i gniew; tak samo jak awantura z pociskami na Kubie, w jakš wdał się w 1962 r., oraz pochodzšcy jeszcze z roku 1954 plan zagospodarowania stu milionów akrów dziewiczej ziemi w Azji Œrodkowej i na Syberii. W czerwcu 1960 r., wskutek przystšpienia do realizacji planu, przeszła nad tamtym regionem fala największych w histor burz piaskowych. Podczas pobytu Chruszczowa na urlopie na Kryntie w paŸdzierniku 1964 r. prezydium KC podjęło decyzję o jego usunięciu z zajmowanego stanowiska, zaakceptowanš w dniu następnym na posiedzeniu. Spisek uknuł główny ideolog part, ultraleninista Michaił Susłow, a stronš praktycznš zajšł się szef KGB, Aleksander Szelepin, który czekał na lotnisku na Chruszczowa przybywajšcego do Moskwy na pokładzie samolotu pod silnš obstawš policyjnš#. Cel oraz sposób w jaki dokonano owego zamachu stanu, potwierdził organiczny zwišzek norm leninowskich z rzšdami tajnej policji. Susłow, który wolał pozostać w cieniu, dopomógł w wysunięciu się na czolo partii i państwa nowego pierwszego sekretarza, Leo- nida Breżniewa. Breżniewowi powierzono funkcję sekretarza ge- neralnego w roku 1966, głowy państwa i przewodniczšcego Prezydium Rady Najwyższej w 1977 r., przewodniczšcego Rady Obrony Państwa i marszałka ZSRR w 1976 r.; w roku 1972 otrzymał on pokojowš nagrodę leninowskš, a w 1979 - leninowskš nagrodę literackš. Owa lawina godnoœci i stanowisk była premiš,jakš otrzy- mał Breżniew od swych podeszłych wiekiem druhów z kierow- nictwa partii za to, że zawiadywał sprawami państwa sowieckiego w sposób sprzyjajšcy stabilnoœci, pozwala;šcy uniknšć niespodzia- nek i budzšcy powszechne zaufanie, a to dzięki determinacji, z jakš dšżył do skupienia całej władzy w rękach komunistycznej etity#. #wš filozofię ujšł Breżniew w haœle: "zaufanie do kadr", które oznaczało konsolidację i umocnienie uprzywilejowanej łtlasy rzš- dzšcej oraz podział społeczeństwa na rzšdzšcych i rzšdzonyctz. Wykluczone były wszelkie dyskusje na temat kryteriów owego rozgraniczenia, nie mogło też być mowv o podzieleniu się choćbv okruchem władzy z kimœ spoza kierownictwa partii, ze zdnbytej władzy nie moŸna było pod żadnym pozorem rezygnować - zasada ta obowišzywała zarówno w ZSRR, jak i poza ;ego granicami. W rozmowie z iiberalnym przywódcš komunistów czeskich, Dubcze- kiem, sam Breżniew u;šł to w następujšcych słowach: "Nie mówcie mi o socjalizmie. 'l#ego, co mamy, z ršk nie wypuœcimy"s. 918 Breżniewowska Rosja była raczej społeczeństwem wykonujš- cym polecenia, niż żywišcym jakieœ nadzieje. Liczono raczej na wcišż to samo, niż na jakoœciowe zmiany. Na XXVI ZjeŸdzie KPZR, w lutym 1981 r. Breżniew przyznał, że cele wytyczone w roku 1961r., straciły aktualnoœć - odtšd nie będzie się konkretyzo- waE programu budowy komunizmu. Na wzór stalinowski przyznał pierwszeństwo zbrojeniom; przemysł pracujšcy na potrieby woj- skowe pozóstał najbardziej uprzywilejowanš i o niebo sprawniejszš niż inne gałęziš gospodarki. Wzrost wydatków w dziedzinie mili- tarnej wynosił w latach szeœćdziesištych i siedemdziesištych w skali bezwzględnej - œrednio 3% rocznie, co oznaczało, że w okresie między upadkiem Chruszczowa a połowš lat siedemdziesištych wydatki ZSRR na zbrojenia - proporcjonalnie do jego zasobów- osišgnęły tempo dwukrotnie wyższe niż w pnypadku USAs. Roz- wój całej gospodarki sowieckiej odbywał się wolniej. W 1978 r. dochód narodowy wytworzony wyniósł I bln 253,6 mld dolarów, podczas gdy w Stanach Zjednoczonych - 2 bln 107,6 mld, co w przybliżeniu dawało 4800 dolarów na jednego mieszkańca w ZSRR i 9 650 dolarów w USA#. Kłopot z tymi liczbami polega na tym, że niewiele one znaczš w warunkach społeczeństwa, w którym zdecy- dowanie dominuje sektor pafistwowy, i że na dodatek liczby te wyprowadzone sš ze statystyk sporzšdzonych przez oficjalne insty- tucje sowieckie, co oznacza, że nie da się ich zweryfkować. W tym kontekœcie znamienna jest uwaga, jakš wypowiedział C#IZr#w na temat kierowników sowieckiego urzędu statystycznego: "Ci faceci sš w stanie przetopiE gówno w kule'#'. W latach szeœćdziesištych i siedemdziesištych Breżniewowi udało się zapewniE zaopatrzenie zwykłych konsumentów w sporš iloœE artykułów niskiej jakoœci. Szacowano, że pod koniec lat siedemdziesištych poziom życia robotnika odpowiadał w priybliżeniu poziomowi życia robotnika amerykańskiego w latach dwudziestych#. Porównanie to trzeba było jednak opatrzyE trzema istotnymi zastrzeżeniami. Rozwój budownictwa mieszkaniowego nie dotrzymywał kroku napływowi ludnoœci do miast: w 1926 r. mieszkałow nichjedynie 19% ludnoœci, pięćdziesišt lat póŸniej - już 63%. W rezultacie warunki mieszka- niowe w ZSRR były gorsze niż w którymkolwiek z pozostałych krajów uprzemysłowionych - na jednego mieszkańca przypadało tam zaledwie około 8 metrów kwadratowych powierzchni mieszka- niowej (w Ameryce -133). Tylko jeden na czterdziestu szeœciu obywateG ZSRR posiadał samochód (liczba œmiertelnych wypad- 919 ków drogowych była mimo to wyższa niż w Stanach Zjednoczo- nych). Również zaopatrzenie w żywnoœE uległo za Breżniewa po- gorszeniu, zwłaszcza na przełomie lat siedemdziesištych i osiem- dziesištychs. Z punktu widzenia celów, jakie zamierzył sobie Breżniew, dobrobyt obywateli ZSRR osišgnšł jednak dostateczny poziom. #reżniew nie życzył sobie "rewolucji rosnšcych oczekiwań", a zasadniczym celem panujšcego systemu było zachowanie stanu posiadania. Przypominało to powiedzenie Aleksandra Hercena, odnoszšce się do caratu: "Dzieriy władzę po to, by jš dzierżyć". Porównanie to jest jednak knywdzšce dla carów, gdyż kierowali się oni nierzadko autentycznym pragnieniem poprawy położenia społeczeństwa. Przebywajšcy na wygnaniu w Ameryce Aleksander Solżenicyn wielokrótnie odrzucał z gniewem mniemanie, jakoby system sowiecki stanowił - w jakimkolwiek sensie - przed#użenie carskiego samodzierżawia#. Pod względem politycznym i etycznym jest on systemem totalitarnym całkowicie odmiennego rodzaju: wykazuje więcej cech spisku, którego głównym celem jest utrzyma- nie się przy władzy, niż prawowitej formy rzšdów. Mimo że stali- nowski bandytyzm … la Chicago ustšpił miejsca mniej ostentacyj- nym metodom mafijnym Breżniewa i jego towarzyszy, przestępcza natura systemu nie uległa zmianie. Jego podstawš pozostała prze- moc, a nie prawo. Z ekonomicznego punktu widzenia najlepszš byE może jego definicję zawiera samizdatowy Memoriał, puszczony w obieg w maju 1966 r. przez autora posługujšcego się pseudonimem Fiodor Zniakow. Używa on okreœlenia "kapitalizm supermonopo- listyczny", skupiajšcy wszelkie istotne formy własnoœci w rękach jednego jedynego centrums. Problem polityczny stojšcy przed Breżniewem polegał na tym, by korzyœci ptynšce ze sprawowania owego arcymonopolu dzielili między sobš członkowie klasy rzšdzš- cej. Była ona tworem trójwarstwowym. Na 200 mln Rosjan do partii należało w 1976 r. okoto 15 mln. Nie stanowili oni jednak klasy rzšdzšcej, lecz tylko potencjalnychjej członków. Awans do szeregu rżeczywistej klasy rzšdzšcej odbywał się dzięki skwapliwoœci i po- słuszeństwu i stawał się udziałem niewielkiego ułamka członków partii. Pozostali musieli odpaœE, co dokonywało się poprzez odmo- wę przedhiżenia ważnoœci legitymacji partyjnych okoto 300 tysiš- com osób rocznie. Prawdziwa warstwa rzšdzšca składała się z pół miliona etatowych członków partii oraz wyższych funkcjonariuszy państwowych (wraz z rodzinami). W nagrodę otrzymywali oni 920 921 władzę administracyjnš, co było możliwe dzięki rozbudowanemu Za rzšdów Stalina, podobnie jak w hitlerowskich Niemczech, na ogromnš skalę aparatowi państwowemu oraz istnieniu rozleg- opozycja miała charakter konspiracyjny lub w ogóle nie występo- łego imperium sowieckiego, które dysponowało intratnymi stano- wała. Systemowi totalitarnemu z reguły nic od wewnštrz nie zagra- wiskami na całym œwiecie - Sir Robert Walpole nazwał je "pas- ża, dopóki nie podejmie próby samoliberalizacji. Za rzšdów twiskiem zdolnym pomieœcić wszystkie owce". Inne przywileje po- #ruszczowa wykonano kilka próbnych posunięE w tym kierunku. legały na dostępie do zamkniętego systemu dystrybucji dóbr i Zlikwidowano częœciowo Archipelag GUŁag, zachowujšc jednak usług, obejmujšcego sklepy z żywnoœciš i innymi artykułami kon- jego fundament. Dnia 25 grudnia 1958 r. wprowadzono w życie sumpcyjnymi, mieszkania, podróże zagraniczne, shiżbę zdrowia, nowe "zasady postępowania karno-sšdowego", w teor pnyznajšc kurorty i wyższe wykształcenie. Sfery kierownicze ZSRR prze- prawa oskarżonym; stały się one przedmiotem pierwszej w dziejach kształciły się w ten sposób w rzeczywistš klasę rzšdzšcš, w dawnym ZSRR legalnej dyskusji na łamach prasy. Owa odgórna reforma feudalnym (a zarazem marksistowskim) znaczeniu tego pojecia, musiała jednak wywołaE destabilizację, a zatem reakcję negatywnš, gdyż wyodrębniała je spoœród reszty społeczeństwa nie tylko gdyż Rosja sowiecka nie jest państwem praworzšdnym. Marksizm względna zamożnoœć, lecz także większe, wyraŸnie okreœlone pra- nie wydał z siebie żadnej filozof prawa. Jedyny sowiecki filozof z wa i przepisy administracyjne. Pod rzšdami Lenina i Stafina, a prawdziwego zdarzenia, Ewgienij Paszukanis, dowodził, że w spo- szczególnie Bceżniewa, spoteczeństwo sowieckie uległo całkowite- łeczeństwie socjalistycznym prawo zostanie zastšpione planem6'. mu rozwarstwieniu. W latach siedemdziesištyeh wAkademgorodku Było to logiczne, ponieważ pojęcie niezawisłego procesu sšdowego w Nowosybirsku przydział mieszkań odbywał się na przykład wed- nie daje się pogodzić z pojęciem procesu dziejowego majšcego ług następujšcych zasad: peMoprawny członek Akademii Nauk charakter deterministyczny, którego interpretacja należy do mark- otrzymywał willę, członek korespondent - polowę willi, starszy sistowskiej elity rzšdzšcej. Dowiódł tego przypadek samego Paszu- pracownik naukowy - mieszkanie, w którym wysokoœć pokojów kanisa: plan (Stalina) zastšpił prawo i Paszukanis został w latach wynosiła 3 metry, młodszy pracownik - mieszkanie, w którym trzydziestych zamordowany. Przepisy z 1958 r. nie mogły zostać wysokoœć pokojów nie mogła przekroczyE 2,25 metra, a łazienka zastosowane w praktyce, bo kładły podwaliny pod niezawisłoœć była wspólna z innymi lokatorami#. Prawdziwa linia podziahi prze- sšdów, co groziło naruszeniem monopolu władzy sprawowanej biegała jednak pomiędzy owš pótmilionowš grupš u szczytu władzy przez partię. Nawet w czasach Chruszczowa nie zdarzyło się nigdy, a resztš spoleczeństwa - tworzyła ona rzeczywistš elitę ("oni"), by sšd sowiecki uniewinnił któregokolwiek z oskarżonych o prze- wyodrębnionš z mas społeczeństwa ZSRR ("my"). Spoœród jej stępstwa polityczne, podobnie jak żaden sowiecki sšd apelacyjny członków 426 osób wchodzšcych w skład KC sprawowało rzeczy- nie unieważnił nigdy wyroku skazujšcego w sprawie o charakterze wistš władzę politycznš. Rangę ministrów posiadało 200 osób. politycznym. W ten sposób od pierwszych lat władzy sowieckiej po ludzie ci żšdali od Breżniewa - a on spełniał ich żšdania - rozleg- dzień dzisiejszy rekord całkowitego posłuszeństwa względem rzš- łych przywilejów, zabezpieczenia poziomu życia i stanu posiadania dzšcej partii nie został pobity#. oraz gwarancji stałego zatrudnienia. I tak na przykład w 1976 r. Większe znaczenie miało pod rzšdami Chruszczowa złagodze- 83,4% członków zostało ponownie wybranych w jego skład; było nie cenzury. Prezydium KC odrauciło jego żšdania dotyczšce zmian to zjawisko typowe. Pod koniec lat siedemdziesištych większoœE systemu, toteż zgodził się on na wydanie pewnych ksišżek na spoœród 200 najwyższych dygnitarzy przekroczyła szeœEdziesišty własnš odpowiedzialnoœć#. Materiały sprzeczne z duchem ortodo- pišty rok życia, wielu - siedemdziesišty pišty. Izolacja tej grupy od ksji publikowała prasa i wydawnictwa ksišżkowe. W roku 1962 reszty spoteczeństwa, szczególne uprzywilejowanie w dostępie do stało się możliwe opublikowanie ksišżki Jeden dzień w życiu Iwana najlepszych wyższych uczelni oraz skłonnoœE do zawierania mał- Denisowicza pióra Aleksandra Sotżenicyna - kto wie, czy spoœród żeństw w obrębie tejże grupy sprawiały, że przynależnoœE do klasy wszystkich utworów literackich dopuszczonych do oficjalnego r Lšdzšcej stała się w istocie dziedziczna. Lustracjš tej prawidłowoœ- obiegu w porewolucyjnej Rosji, ten właœnie nie wywarł największe- ci jest rodzina samego Breżniewa. go wpływu. W tym samym roku w Nowoczerkasku doszło jednak 922 do masowych protestów przeciwko podwyżkom cen żywnoœci. Dnia 2 czerwca oddziały wojska otworzyły ogień do demonstrantów, doliczono się wielu ofiar œmiertelnych. Zamieszki były i sš powta- rzajšcš się cechš sowieckiego życia spolecznego. Jak w epoce feudalizmu pełniš one rolę strajków i działalnoœci politycznej, zmuszajšc do zwrócenia uwagi na bolšczki. Rozruchy czerwcowe miały nadzwyczaj szeroki zasięg - niewykluczone, że przyczyniły się do upadku Chruszczowa,jaki nastšpił dwa lata póŸniej. Nimjednak jeszcze zniknšł on ze sceny politycznej, nie dopuœcił do publikacji żadnych innych ksišżek o tematyce obozowej. Według Roja Mied- wiediewa, który jest dla nas bezcennym Ÿródłem informacji, ruch dysydencki datuje się od roku 1965, pojawił się więc w rok po upadku Chruszczowa i rozwinšł się w latach 1966-1967, kiedy to ukazało się najwięcej podziemnych publikacji samizdatowych, a protesty miały nieomal masowy charakter'". W tym samym czasie zaczęły się represje: zainicjował je proces dwóch czotowych dysy- dentów, Siniawskiego i Daniela, który odbył się w lutym 1955 r.. Oznaczał on kres wszelkich pozorów reformy sšdownictwa czy w ogóle liberalizacji. Wkrótce po jego zakończeniu sędziami Sšdu Najwyższego ZSRR mianowano dwóch wysokich rangš funkcjona- riuszy tajnej policji. Największe represje przypadły na lata 1968- 1970, które zapoczštkował proces "czwórki" (Gałanskow, Ginz- burg, Dobrowolskij i Łaszkowa) w styczniu 1968 r. Proces ten, jeden z najlepiej udokumentowanych procesów sowieckich, był postano- wionš z góry farsš politycznš, dowodzšcš, że system sowiecki pozostał w istocie totalitarnš tyraniš, której niezdolnoœć do zrefor- mowania się jest równie oczywista, jak niemożliwoœć rozwišzania kwadratury koła". Po 1970 r. nastšpiło pewne osłabienie tej kolejnej fali terroru. Ci spoœród polityków zachodnich, którzy w ramach polityki odprę- żenia opowiadali się za rychłym spełnieniem żšdania ZSRR w sprawie zwotania konferencji helsińskiej na temat bezpieczeństwa i wspólpracy w Europie(lipiec 1973 - lipiec 1975), stwierdzili, że w ramach zawartych w niej porozumień można będzie zmusić przy- wódców sowieckich do przestrzegania praw człowieka. Stanowisko to stało się oficjalnš liniš polityki administracji Forda i Cartera. Na mocy siódmej zasady układów helsińskich władze sowieckie zobo- wišzały się do "przestrzegania podstawowych praw i swobód czło- wieka". Jednakże i ten traktat został złamany. Proces helsiński doprowadził w istocie do wznowienia represji na szerokš skalę, nie tylko w Zwišzku Radzieckim, lecz także w innych krajach za żelaznš kurtynš. Zachęcił bowiem dysydentów do publicznego ujawnienia się. Stworzyli oni na Ukrainie, w Gruzji, Armenii i na Litwie grupy nadzorujšce przestrzeganie porozumień helsińskich w ZSRR. Podobne ruchy rozpoczęły działalnoœć w Czechosłowacji, NRD, Polsce i w innych krajach satelickich, pnekazujšc dzienni- karzom zachodnim informacje na temat naruszania układów. W 1974 r. wezbrała fala represji, których szczytowe nasilenie przypadło na lata po roku 1977 r., a wymierzone były one głównie w czołowych działaczy grup helsińskich. W niektórych KGB zasto- sowano nowš taktykę polegajšcš na wydawaniu dysydentom paszportów w celu usunięcia ich siłš z kraju. Wielu innych skazano jednak na długoletnie kary więzienia i zesłanie do obozów przy- musowej pracy.Tak więc porozumienia helsińskie spowodowały dramatyczny wzrost skali i stopnia brutalnoœci naruszania praw człowieka w ZSRR. Farsa sięgnęła szczytu na pohelsińskim spotka- niu przeglšdowym w Belgradzie w latach l977-1978, na którym delegacja sowiecka p#zedstawiła obszernš dokumentację dotyczš- cš przeœladowań katolików w Irlandii Północnej oraz czarnych obywateli w USA, kategorycznie jednak odrzuciła jakiekolwiek dyskusje na temat sytuacji w ZSRR. Wkrótce po załamaniu się rozmów belgradzkich dwaj członkowie ukraińskiej grupy pohelsiń- skiej otrzymali wyroki po siedem lat ciężkich robót, założyciel grupy moskiewskiej - przetrzymywany w areszcie bez rozprawy sšdowej od piętnastu miesięcy - skazany został na siedem lat obozu o zaostrzonym rygorze, najsławniejszy zaœ z dysydentów sowieckich, Andriej Sacharow, został oskarżony o chuligaństwo i skazany na areszt domowy#. Procesy gruzińskiej grupy pohelsińskiej w złowie- szczy sposób przypominałv czasy stalinowsxie z Œch sfabrykowanvmi zarzutami o szpiegostwo na rzecz wywiadów państw zachodnich, torturami i wvmuszaniem zeznań'3. Pod jednym względem postępowanie władz sowieckich wobec œrodowisk opozycyjnych było konsekwentne od samego poczštku nšdów i.enina aż po lata osiemdziesište. Sprzeciw uważałv one zawsze za objaw choroby umysłowej, osoby zaœ publicznie ów sprzeciw wyrażajšce poddawano zawsze reedukacji w specjalnych zakładach psychiatrycznych. Pierwszv znany przypadek pochodzi z 1919 r., kiedy to I,enin spowodował wydanie przez mosKiewski trybunał rewoiucyjny wyroku skazujšcego iVlarię Spirydonowš, przywódczynię stronnictwa eserów, na osadzenie w zaltładzie lecz- 924 niczym'#. Systematyczne wykoriystywanie psychiatrii jako narzę- dzia kary zaczęło się pod koniec lat trzydziestych, kiedy NKWD wybudowało, obok zwykłego szpitala psychiatrycznego w Kazaniu, specjalny zakład karny o czterystu łóżkach. Pod koniec lat czter- dziestych Instytut Serbskiego, główny oœrodek prac badawczych i kształcenia w zakresie psychiatrii kryminalnej, miał już specjalny wydział zajmujšcy się pracami o charakterze politycznym#. Na poczštku lat pięćdziesištych istniały co najmniej trzy zakłady "le- czšce" więŸniów politycznych, o czym wiadomo dzięki informacjom na temat Ilji Jarkowa, którego dręczono we wszystkich trzech. Osoby umieszczone w karnych zakładach psychiatrycznych skazy- wano zwykle z "rozcišgliwego" artykułu pięćdziesištego ósmego Kodeksu Karnego, dotyczšcego działalnoœci antyradzieckiej- współwięŸniami Jarkowa byli przeto chr Leœcijanie, ocaleli jeszcze trockiœci, przeciwnicy Łysenki, nieortodoksyjni pisarze, malarze i muzycy, Łotysze, Polacy i przedstawiciele innych narodowoœcis. Za rzšdów Chruszczowa metod tych bynajmniej nie zaniechano, przeciwnie - system ów został rozbudowany, a Chr#szczow za wszelkš cenę starał się przekonaE opinię œwiatowš, że w Zwišzku Radzieckim do więzień nie trafiajš osoby prowadzšce działalnoœć politycznš, a tylko niezrównoważeni psychicznie. Dziennik ##Praw- daH cytuje takš oto jego wypowiedż: "Przestępstwo jest odchyle- niem od powszechnie uznawanych sposobów postępowania, jego powodem sš często zaburzenia psychiczne. (...) Jeœli chodzi o tych, którzy mogliby zaczšE nawotywaE do występowania przeciwko komunizmowi, (...) ci ludzie na pewno nie sš psychicznie normal- ni"". Zachód dowiedział się po raz pierwszy o sowieckich karnych zakładach psychiatrycznych w 1965 r., z ksišżki Walerego Tarsisa Sala nr 7. Odtšd w kręgach lekarzy psychiatrów podejmowano starania o uzyskanie materiałow dokumentujšcych konkretne przypadki i informowanie o nich na sesjach œwiatowego Stowarzy- szenia Psychiatrycznegos. Wysiłki te częœciowo udaremnili głębo- ko nimi zaniepokojeni psychiatriy, głównie amerykańscy, którym zależało na utrzymaniu za wszelkš cenę członkostwa tej organizacji przez kraje zza żelaznej kurtyny, częœciowo zaœ udaremniła je zręcznoœE, z jakš wierchuszka psychiatr sowieckiej zacierała œlady swej działalnoœci, organizujšc na przykład potiomkinowskš wizytę w Instytucie Serbskiego w 1973 r.# W okresie 1965-1975 udało się mimo to zgromadziE szczegółowš dokumentację 210 całkowicie zweryfikowanych przypadków nadużyE tego rodzaju#. Prócz 925 pierwszego, kazańskiego karnego zakładu psychiatrycznego, w la- tach szeœćdziesištych i osiemdziesištych otwarto przynajmniej trzy- naœcie innych specjalnych szpitali psychiatrycznych. Żadnemu obywatelowi Zachodu, choEby był psychiatrš, nie zezwolono nigdy na złożenie wizyty w którejœ z tych instytucji. Ustalono, że nadzór nad nimi sprawowało ministerstwo spraw wewnętrznych (MWD), a nie ministerstwo zdrowia, że na ich czele stali oficerowie oraz że zarzšdzano nimi metodami więziennymi. Relacje byłych więżniów dowodzš, że specjalne szpitale psychiatryczne przypominały nieco eksperymentalne kliniki więzienne, kierowane przez lekarzy SS i stanowišce element Himmlerowskiej akcji eksterminacyjnej, tak pod względem okrucieństw, jakich się w nich dopuszczano, jak i pod względem pokroju kierujšcych nimi lekarzy. Najczęœciej stoso- wano torturę polegajšcš na zawijaniu więŸniów w mokre przeœcie- radła, wymyœliła jš prawdopodobnie dr Jelizawieta Ławrickaja, jedna z najokrutniejszych istot opisanych przez Jarkowag'. Szcze- góty dotyczšce tortur, bicia i karania przy użyciu œrodków odurza- jšcych przedstawiono podczas przesłuchań przed komisjš Senatu Stanów Zjednoczonych w 1972 r.# Wœród uczonych dopuszczajš- cych się najgorszych przestępstw wymieniono prof. Andrieja SnieŸ- niewskiego, dyrektora Instytutu Psychiatrii Akadem Nauk Me- dycznych, który zainicjował kampanię traktowania dysydentów jako schizofreników, prof. Rubena Nadżarowa, jego zastępcę dr. Gieorgija Morozowa, szefa Instytutu Serbskiego, i prof. Daniela Luntsa, który wœród dysydentów zyskał opinię najgorszego spoœród specjalistów od psychoterroru. Podobnie jak w przypadku esesma- nów, niektórzy z lekarzy mieli stopnie wojskowe - twierdzono na ptzykład, że Lunts był pułkownikiem KGB bšdŸ też generałem-- majorem MWD. Ludziom tym pozwalano wyjeżdżać za granicę jako reprezentantom psychiatr sowieckiej, otrzymywali zarobki trzykrotnie wyższe niż pozostali psychiatrzy oraz korzystali z luksu- sów i przywilejów będšcych udziałem wyższych sfer sowieckiej klasy rzšdzšcejs. Pod rzšdami Breżniewa nastšpił wielki wzrost kar psychia- trycznych, choE w wyniku prowadzonej na Zachodzie kampanii demaskatorskiej zakres ich stosowania ograniczono do mało zna- nych inicjatorów protestów robotniczych, gdyż nie wzbudzali oni #ainteresowania œwiata zewnętr Lnego. Wobec wybitnych przeciw- ników systemu stosowano coraz bardziej zróżnicowane metody przeœladowań, które nie musiały bynajmniej łšczyE się z procesem 926 sšdowym. Komentujšc zesłanie Sacharowa do miasta Gorki, Mied- wiediew stwierdził: "Z Gorki Sacharow może zostaE zesłany do Irkucka, do Tomska albo Czyty. To jest stopniowanie represji (...). Chodzi o to, żeby ofiara zawsze miała coœ do stracenia, a zatem żeby miała powód do lęku"#. Pod koniec marca 1977 r. Breżniew ujawnił z całš brutalnoœciš, że o liberalizacji nie może byE mowy: W naszym kraju nie broni się nikomu, by myœlał inaczej niż większoœć społeczeństwa. (...) Sytuacja zmienia się rady- kalnie, gdy garstka osobników, którzy podjęli (... ) czynnš działalnoœE prreciwko socjalizmowi, wkraczajšc na drogę działań antyradzieckich, gwałcšc prawo i nie znajdujšc najmniejszego poparcia we własnym kraju - zwraca się o pomoc do zagranicy, do imperialistycznych oœrodków wyw- rotowych. (...) Naród radziecki domaga się, by tych działaczy traktowaćjako wrogów socjalizmu występujšcych przeciwko własnej ojczyŸnie, jako wspólników, a nawet rzeczywistych agentów imperializmu. (...) Zastosowaliœmy wobec nich i będziemy nadal stosować œrodki przewidziane w naszym prawies. Utożsamienie krytyki wobec polityki państwowej ze zdradš, właœciwie z czynnym jej dokonaniem, stanowiło - rzecz jasna- podstawę tenoru leninowsko-stalinowskiego. Breżniew dał jasno do zrozumienia, że powrót do jego stosowania może nastšpić w każdej chwili. MożliwoœE takš stwarzała nowa wersja konstytucji, zatwierdzona przez Radę Najwyższš 7 paŸdziernika 1977 r. Arty- kuł 6 potwierdzał całkowity monopol part komunistycznej na władzę politycznš i działalnoœE państwowš. Artykuł 62 stanowił, że obywatele ZSRR majš obowišzek staE na straży interesów republik radzieckich, umacniajšc ich siłę i autorytet. Pierwsza polowa tego zdania zaprzeczała artykułowi 2, stwierdzajšcemu, że cała władza należy do ludu. Druga była sprzeczna z artykułem 49, dajšcym obywatelowi prawo do krytykowania instytucji państwowych. Arty- kuły 6 i 62 stanowiły przeto totalitarne jšdro konstytucji, przyznajšc klasie rzšdzšcej uprawnienia pozwalajšce zastosować wobec przeciwników wewnętrznych terror na skalę, jakš uzna ona za niezbędnš. Nawet jednak w warunkach represji Breżniewowskich ruch dysydencki działał nadal. W latach 1977-1980 ukazywały się na przykład 24 regularne publikacje samizdatowe. Liczba pojedyn- czych publikacji tego rodzaju przekroczyła w 1980 r.100 tysięcy#. Jakakolwiek jednak zorganizowana działalnoœć polityczna lub sze- roka prezentacja nieortodoksyjnych poglšdów były całkowicie nie- możliwe. Słowem, w latach siedemdziesištych procesowi lekko- myœlnego kwestionowania legalnoœci systemu amerykańskiego . towarzyszył proces systematycznego umacniania autokratycznej potęgi systemu sowieckiego. Zjawisko to znalazło logiczne zwień- czenie po œmierci Breżniewa w roku 1982, kiedy przywódcš został Jurij Andropow, który był szefem KGB przez piętnaœcie lat i w tym właœnie czasie nadano instytucjonalny charakter psychiatrycznym karom wobec dysydentów. W latach siedemdziesištych dzięki fundamentowi politycznej stabilizacji potęga ZSRR w skali globalnej stale rosła. Najbardziej rzucajšcym się w oczy przejawem owej ekspansji był rozwój sowiec- kiej marynarki wojennej. Pod wieloma względami można go było porównać z niemieckim programem rozbudowy floty wojennej z przełomu lat 1890-1900 - nie znajdował on żadnego uzasadnienia w potrzebie ochrony tradycyjnych szlaków zaopatrzeniowych i komunikacyjnych, lecz miał na celu zmianę istniejšcej równowagi sił na morzache'. Rolę wielkiego stabilizatora, pełnionš w XIX wieku przez brytyjskš flotę wojennš, spełniała w œwiecie powojen- nym amerykańska potęga morsko-powietrzna. W 1945 r. Stany Zjednoczone posiadały w służbie czynnej 5 718 okrętów, w tym 98 lotniskowców, 23 pancerniki, 72 kršżowniki oraz ponad 700 nisz- czycieli i eskortowców. Jeszcze w czerwcu 1968 r. flota amerykań- ska liczyła 976 okrętów gotowych do walki#. W latach siedem- dziesištych jej liczebnoœć gwałtownie zmalała, spadajšc do 13 lot- niskowców wraz z ich eskortš. Tymczasem tlota sowiecka powięk- szyła się. Jeszcze pod koniec 1951 r. admirał Carney, dowódca sił NATO w Europie Pohidniowej, mógłby rozprawić się z potęgš morskš ZSRR na Morzu Œródziemnym. Stwierdził on, że w rejonie Morza Œródziemnego może znajdować się kilka "zabłškanych so- wieckich okrętów podwodnych, które w ramach przygotowań wo- jennych mogłyby wprowadzić na ten obszar jeszcze kilka innych jednostek tego typu, nie byłyby jednak w stanie prowadzić operacji na dłuższš metę"#. Wielkš zmianę przyniósł rok 1962: kryzys kubański przekonał kierownictwo sowieckie, że jeœli pragnie się ekspansji komunizmu poza kontynent euroazjatycki, należy przy- stšpiE do budowy tloty wojennej dalekiego zasięgu. Nowa strategia była dziełem admirała Gorszkowa, autora prac o charakterze doktrynalnym, których znaczenie można porównać z pismami admirała Mahana. Zgodnie zjego wskazówkami budowa 928 ogromnej flotylli okrętów podwodnych oraz floty nawodnej o za- sięgu globalnym stała się na poczštku lat szeœEdziesištych głównym celem polityki sowieckiej#. W cišgu czternastu lat od zakończenia kryzysu kubańskiego ZSRR zbudował 1 323 jednostki ptywajšce wszelkich rodzajów (Ameryka - 302), w tym 120 dużych okrętów bojowych, 83 desantowce i 53 jednostki pomocnicze. Do 1976 r. Gorszkow zgromadził flotę 188 atomowych okrętów podwodnych, z których 46 wyposażonych było w pociski strategiczne#'. Pod koniec lat szeœćdziesištych pojawiły się pierwsze sowieckie lotnis- kowce z prawdziwego zdarzenia. Wptyw nowej floty sowieckiej na geopolitykš zaznaczył się w sposób bezdyskusyjny podczas wojny izraelsko-arabskiej w 1967 r., kiedy to obecnoœć sowieckiej potęgi morskiej we wschodniej częœci basenu Morza Œródziemnego nabra- ła stałego charakteru. W 1973 r., podczas wojny Jom Kippur, jeden z dowódców floty amerykańskiej pr Lebywajšcej na tym teatrze działań, okreœlił jej sytuację jako "wysoce niekorzystnš". Stało się to po raz pierwszy od rozgromienia japońskiej potęgi morskiej#. Od tego momentu flota wojenna ZSRR, posiadajšca już przewagę na północno-wschodnim Atlantyku i póhiocno-zachodnim Pacyfi- ku, była gotowa do wkroczenia na pohidniowy Atlantyk i Ocean Indyjski. Rozbudowa potęgi morskiej stanowiła jeden z elementów eks- pansji ZSRR na teren Czamej Afiyki; ekspansja ta była charakte- rystycznš cechš drugiej połowy lat siedemdziesištych. Drugim elementem tego procesu było wykorzystanie w charakterze najem- nika satelickiej Kuby. Cena, za jakš ZSRR kupił sojusz z Kubš, była stosunkowo niska: niecałe 0,5 mld dolarów rocznie. W zamian otrzymał poparcie dyplomatyczne: Castro głoœno bronił sowieckiej napaœci na Czechosłowację w l968 r. Z poczštku lat siedemdzie- sištych proces rujnowania gospodarki kubańskiej uległ znacznemu przyœpieszeniu, a w 1972 r. nastšpiło bolesne podsumowanie stanu stosunków sowiecko-kubańskich. Zadłużenie Kuby w Zwišzku Ra- dzieckim osišgnęło wówczas blisko 4 mld dolarów, a Breżniew nie widział innego wyjœcia, jak pr Lesunšć termin sptat wszystkich odse- tek i należnoœci na rok 1986, tymczasem zaœ zwolnić Kubę z obowišzku spłacania dhigu#. Koszty rosyjskie wzrosły najpierw do 8, a następnie do 10, a na poczštku lat osiemdziesištych do 12 mln dolarów dziennie, czyli blisko 4,5 mld dolarów rocznie. Jednakże w zamian Breżniew uzyskał cenne narzędzie penetracji Afryki. ZSRR wykazywał oczywiœcie - od momentu zawarcia transakcji z 929 Naserem w 1955 r. - aktywnoœE w Afryce arabskiej. Sowieckie misje wojskowe i gospodarcze cierpiały jednak często na brak popular- noœci, że zaœ były misjami białych, podpadały z łatwoœciš pod zarzut "intperializmu". Jeden z polityków arabskich, premier Sudanu, Mahgoub, ujšł to następujšco: l#aje arabskie otrzymywały na ogót przestarzały sprzęt sowiecki w zamian za produkty o podstawowym znaczeniu; było to formš handlu wymiennego, przy czym blok sowiecki "odsprzedawał często otrzymane od nas surowce kapita- listycznemu Zachodowi", i to poniżej cen rynkowych, co "powodo- wało katastrofalne skutki dla naszych krajów produkujšcych surowce"#. Jedna z licznych zalet kor Lystania z kubańskiej namias- tki polegała na tym, że - mocš nie dajšcego się wyrazić paradoksu- Kuba była członkiem bloku państw niezaangażowanych, choć w istocie należała do najbardziej oddanych klientów ZSRR. Żohiie- rzy kubańskich, jako że nie byli biali (a często czarnoskórzy), trudniej było uznać za imperialistów. Castro zarobił już sobie na wikt, bronišc ZSRR przed zarzutem imperializmu na konferencji krajów niezaangażowanych, która odbyła się w Algierze w 1973 r.. "Wskażcie mi - mówił wówczas - rosyjskie monopole. Czyż ZSRR wchodzi w skład ponadnarodowych spótek? Czy posiada fabryki, kopalnie, pola naftowe w krajach nieuprzemysłowionych? Jakich to robotników wyzyskuje w którymkolwiek z krajów Azji, Afryki lub Ameryki Łacińskiej radziecki kapitał?"# W konsekwencji po- proszono go, by posunšł się o krok dalej i zorganizował nieimpe- rialistyczny korpus inwazyjny. W grudniu 1975 r., pod eskortš sowieckich okrętów wojennych, wylšdowały w Angoli pierwsze oddziały wojsk kubańskich. Rok póŸniej wkroczyły do Etiop, należšcej już do bloku sowieckiego oraz do Afryki Œrodkowej i Wschodniej. Dawne Kongo Francuskie ogłosiło się Kongijskš Re- publikš Ludowš jeszcze w 1963 r. Było to pierwsze afrykańskie państwo marksistowsko-leninowskie, ale nie zawsze postępowało jednak zgodnie ze swym charakterem. Europejskie kategorie poli- tyczne nie dajš się czasem przełożyć na realia afrykańskie#. Pod koniec lat siedemdziesištych było już jednak w Afryce dziesięć państw tego typu, które w różnyn: stopniu wspierały ZSRR- udzielały mu poparcia dyplomatycznego i propagandowego, dos- tarczały korzyœci ekonomicznyc5 oraz zezwalały na zakładanie u siebie sowieckich baz wojskowych. Zaœ w 1979 r. Kuba pozyskała pierwszy własny kraj satelicki w Ameryce Œrodkowej - Nikaraguę. 930 Rozszerzenie zimnej wojny w okresie lat siedemdziesištych na wszystkie właœciwie częœci globu ziemskiego nadało tej dekadzie klimat chronicznego braku bezpieczeństwa, tak charakterystyczny dla lat trzydziestych. Wystšpił wówczas ten sam zespól zjawisk, takich jak bezrobocie, regres ekonomiczny, zbrojenia i agresja. Powodem nie była bynajmniej sama tylko polityka sowiecka. Winę za dryfowanie w stronę przemocy ponosiły po częœci Stany Zjed- noczone. W celu złagodzenia skutków spadku zakupu broni, jaki wystšpił pod koniec wojny wietnamskiej, przemysł amerykański rozpoczšł międzynarodowš sprzedaż broni na skalę dotšd nie spotykanš. W 1970 r. Ameryka sprzedała zagranicy broń o wartoœci 952 mln dolarów. Suma ta podskoczyła w latach 1977-1978 do ponad 10 mld. W wyœcigu brały udział także inne kraje. W latach szeœćdziesištych i siedemdziesištych sprzedaż broni francuskiej wzrosła trzydziestokrotnie. Eksport broni sowieckiej rósł jeszcze szybciej niż amerykańskiej. Wlatach 1979-1981 Stany Zjednoczone utraciły prymat w eksporcie broni, spadajšc na trzecie miejsce po ZSRR i Francji; Wielka Brytania, odnoszšc dużo gorsze wyniki, zajęła czwarte miejsce. Z poczštkiem lat osiemdziesištych wartoœć œwiatowych obrotów w handlu broniš zbliżyła się w skali rocznej do poziomu około 70 mld dolarów, a prawie wszystkie transakcje zawierane były na szczeblu państwowym. Pewna rosyjska fabryka czołgów zajmowała powierzchnię 20 mil kwadratowych i eksporto- wała swoje wyroby do trzydziestu krajów, w większoœci biednych. W porównaniu z nowoczesnymi państwami, rywalizujšcymi ze sobš w sprzedaży destrukcji liczonej w megatonach, dawniejsi wolnoryn- kowi handlarze œmierciš sprawiali wrażenie niewiništek. Prawdš jest, że żadne z supermocarstw nie handlowało broniš atomowš. Nie zapobiegło to jednak jej rozprzestrzenianiu się. W latach pięćdziesištych, działajšc w dobrych zamiarach, naukowcy upowszechnili przekonanie, że pluton dla "pokojowych" reakto- rów nie nadaje się w normalnych warunkach do produkcji bomb. Na podstawie tego mylnego założenia w grudniu 1953 r. Stany Zjednoczone przystšpiły do "operacji jawnoœć", uruchomiwszy program "atom dla pokoju". Do wiadomoœci publicznej podano ponad 11 tys. tajnych dokumentów, ujawniajšc między innymi szczegóły metody Purex, pozwalajšcej uzyskać czysty pluton, bez którego nie można dokonać wielkich eksplozji9'. Niektóre szczegó- ły programów podano niedokładnie, toteż ilekroć dochodziło do jawnego naruszenia prawa międzynarodowego - gdy, na przykład, 931 Indie dokonały w 1974 r. eksplozji nuklearnej - urzędnicy amery- kańscy mogli udawać, że nic z tym nie majš wspólnego. Układ o nierozprzestrzeni#u broni jšdrowej zawarty w lipcu 1968 r. przez Stany Zjednoczone, ZSRR i Wielkš Brytanię, p#pisany wkrótce przez czterdzieœci innych krajów, miał w rzeczywistoœci niewielkie znaczenie, gdyż nawet sygnatariusze mogli na mocy jego postano- wień zbudować własny potencjał nuklearny, byle tylko - zgodnie z artykułem 11 układu - zgłosili wczeœniej trzymiesięczne wypowie- dzenie traktatu. W rzeczywistoœci zapasy broni atomowej nie powięks#ły się tak szybko, jak przewidywaG pesym#ci. W roku 1960 szacowano, że do 1966 r. dwanaœcie nowych krajów wejdzie do grona posiada- czy broni atomowej#. Pakty dysponujšce parasolem atomowym, takie jak NATO czy CENTO, potrafiły jednak zniechęcić inne państwa do podejmowania niezależnych inicjatyw. Proliferacja broni atomowej była wynikiem konfliktów "symetrycznych. Chiń- ska bomba atomowa z 1964 r. stanowiła element sporu z Rosjš, bomba indyjska wyprodukowana w 1974 r. była bezpoœredniš reak- cjš na chińskš, rzekoma bomba pakistańska jest dzieckiem indyj- skiej. W latach siedemdziesištych utajonymi mocarstwami atomo- wymi stały się Izrael i Afryka Poludniowa głównie dlatego, że nie wchodziły one w skład godnych zaufania paktów wojskowych za- pewniajšcych osłonę nuklearnš. Bomba izraelska sprowokowała zainicjowanie irackiego programu zbrojeń atomowych, udarem- nionego w wyniku zniszczenia w 1981 r. przez lotnictwo,izraelskie irackiego (zbudowanego przez Francuzów) "pokojowego reaktora. Również kraje wysoko rozwinięte podejmowały własne prog- ramy badawczo-rozwojowe w zakresie broni atomowej. Tak właœnie stało się we Francji, w czasach IV Republiki, na długo przed podjęciem przez de Gaulle'a decyzji o produkcji bomby. Pewien dygnitarz francuski ujšł to następujšco: "Produkcja własnej bomby atomowej (...) stała się zagadnieniem zespalajšcym naszš opinię publicznš, będšc niejako ubocznym produktem naszych wysiłków pokojowych"#. Było niemal pewne, że tę samš drogę obiorš Niem- cy Zachodnie i Japonia, pozostajšce dzięki gwarancjom amerykań- s# poza grupš państw atomowych. Pod koniec lat siedemdzie- sištych Japonia, która stworzyła wielki i nowatorski p#zemysł kos- miczny, mogla szybko wyprodukowaE nie tylko głowice nuklearne, lecz także urzšdzenia służšce do ich przenoszenia, w rodzaju amerykańskiego pocisku Trident. Na tym etapie warunkiem wejœcia 932 do œcisłego grona państw atomowych było stworzenie systemu zabepieczajšcego, systemu blokujšcego możliwoœE wykrycia oraz pozwalajšcego na kontruderzenie, co było przerażajšco kosztow- ne'o". Nie zanosiło się więc na to, by Niemcy czy Japonia weszły do klubu atomowego, chyba żeby Stany Zjednoczone postanowiły się izolować od œwiata. Dużo groŸniejsza była raczej możliwoœć, że skromny potencjał atomowy zbuduje któreœ z niestabilnych państw arabskich albo kraj w rodzaju Brazylii, Argentyny, Korei Pohidnio- wej, Taiwanu czy Indonezji, a zatem kraj z takich czy innych przyczyn nie czujšcy się bezpiecznie i nie znajdujšcy dostatecznego oparcia w sojuszach. Z nadejœciem lat osiemdziesištych 22 kraje (nie liczšc Izraela i Afryki Pohidniowej) były w stanie wyproduko- wać własnš broń atomowš przy stosunkowo niskich kosztach i w cišgu od jednego do czterech lat'"'. W praktyce jednak w dekadzie lat siedemdziesištych utrapie- niem dla œwiata była nie tyle możliwoœć wybuchu wojny atomowej, ile narastajšca fala przemocy. W cišgu owego dziesięciolecia stoczono ponad trzydzieœci wojen - większoœć w Afryce. Mniej ofar w ludziach, ale dużo bardziej niepokojšce œwiat skutki polityczne i psychologiczne pocišgnęło za sobš powstanie międzynarodowego tenoryzmu. Na zjawisko to złożyło œię wiele czynników historycz- nych. Muzułmańska tradycja tenoryzmu polityczno-religijnego sięgała czasów œredniowiecznej, perskiej, sunnickiej sekty skrytobójców. Odrodziła się ona podczas zmagań arabsko-izraels- kich w Palestynie w okresie międzywojennym, ostatecznie zaœ przybrała postać Organizacji Wyzwolenia Palestyny. OWP była w latach szeœćdziesištych i siedemdziesištych największš, najboga- tszš, najlepiej uzbrojonš i najbardziej aktywnš organizacjš teno- rystycznš, dysponujšcš własnymi bazami szkoleniowymi, z któcych korzystały liczne inne - nie powišzane z OWP organizacyjnie- ugrupowania tenorystyczne. Po wtóre istniała tradycja rosyjska, której Lenin (odrzucajšcy tenoryzm indywidualny jako formę dziecięcej choroby lewicowoœci) nadał postać tenoryzmu państwowego, na użytek zarówno wew- nętrzny, jak i na eksport. Po dziœ dzień działa w ZSRR program szkolenia terrorystów, którym kieruje akademia wojskowa w Sym- feropolu na Krymie. Jej absolwenci pehiiš shiżbę na Bliskim Wschodzie, w Ameryce łacińskiej i Afrycejako "partyzanci". Kurs ów odbyła większoœE ekspertów i instruktorów OWP'#. 933 Po tnecie, istniała europejska - przede wszystkim niemiecka- tradycja nadawania pr Lemocy sankcji intelektualnej, co pozwalało uznaE jš za moralnie uzasadnionš. Pierwsza w dziejach najnow- szych fala tenoru politycznego na wielkš skalę ogarnęła w latach 1919-1922 Niemcy - prawicowi siepacze zamordowali wówczas 354 osoby. To, że spoteczeństwo niemieckie nie zdotało pociš#tšć morderców do odpowiedzialnoœci sšdowej, utorowało drogę hitle- rowskiemu tenoryzmowi państwowemu. Do jego form można za- liczyć porywanie dzieci, jakiego dopuszczały się członkinie SS przeczesujšce obozy koncentracyjne w poszukiwaniu, błękitnoo- kich dzieci poniżej szóstego roku życia. Niemiecka tradycja teno- rystyczna znalazła wyraz w filozofii egzystencjalizmu, spopularyzo- wanej po wojnie przez Sartre'a, który do końca życia ulegał fascy- nacji przemocš. Uczeń Sartre'a, Franz Fanon, był autorem najważ- niejszego ze wszystlóch podręczników tenorystycznych, ksišżki Les damn‚s de la terre, opublikowanej w 1961 r. Po czwarte, istniała pozbawiona cech politycznych tradycja œródziemnomorskiego piractwa, któremu dopiero w I wieku p.n.e. położył kres Pompejusz. Złowróżbnym znakiem chylenia się ku upadkowi potęgi Rzymu było odrodzenie się siły piratów w połowie III wieku naszej ery. Wprawdzie w wieku XVIII brytyjska flota wojenna zlikwidowała piractwo na oceanach, zagrożenie ze strony barbarzyńców występowało jednak aż do 1830 r., dopóki Francuzi nie zajęli Algieru. W okresie następnych stu trzydziestu lat - w epoce kolonialnej - piractwo i działalnoœć porywaczy właœciwie nie istniały. Pojawiły się one ponownie wraz z cofnięciem się fali imperializmu, odradzajšc się w swych tradycyjnych oœrodkach- Algietze i Trypolisie pod koniec wojny algierskiej oraz w następs- twie zamachu stanu, jaki w 1969 roku przeprowadził Kadafi. Tym razem piractwo miało specyficzne zabarwienie polityczne, a przy- wódcy Algierii w latach szeœćdziesištych oraz Kadafi w siedemdzie- sištych udzielili mu wsparcia w formie pieniędzy, broni, œrodków szkoleniowych, prawa azylu, a także koordynacji. Splot owych czte- rech czynników, które połšczyły się z sobš w latach siedemdziesiš- tych, spowodował, że zagadnienie tenoryzmu szalonie się skompli- kowało i stało się trudne do zdefiniowania. Nie można było widzieć w nim jedynie spisku sowieckiego, majšcego na celu destabilizację praworzšdnych struktur państwowych. W istocie bowiem najciężej doœwiadczonym przez tenoryzm krajem demokratycznym były w latach siedemdziesištych Włochy, które padły ofiarš nie tyle teno- 934 ryzmu o charakterze czysto politycznym, ile aktów przemocy o charakterce kryminalno-finarisowym, przede wszystkim porwań, których sprawcy zażšdali w latach 1975-1980 okupów na łšcznš sumę blisko 100 mln dolarów'#. Nie ulega wštpliwoœci, że poszczególne ugrupowania terrorys- tyczne, takie jak banda Baader-Meinhof w RFN, IRA w Ulsterze, Czerwone Brygady we Włoszech, separatyœci baskijscy w Hiszpanii, OWP i chyba tuzin innych organizacji arabskich, potudniowoame- rykańskich i afrykańskich, korzystały z pomocy międzynarodowej siatki radykałów, w której rolę inspiratorów (w rodzaju sktytobójcy z Wenezueli, znanego pod pseudonimem Carlos) odgrywali wyłšcz- nie komuniœci'"". Dwa przykłady, wybrane spoœród wielu innych dowodzš międzynarodowego i marksistowskiego charakteru tego ruchu. Masakra 26 pielgrzymów, w większoœci obywateli Puerto Rico, na izraelskim lotnisku Lod była dziełem marksistów japoń- skich, wyszkolonych przez OWP w Libanie, wyposażonych w broń japońskš, dostarczonš im w Rzymie osobiœcie przez Carlosa. Z kolei mordercy baskijscy, którzy w 1974 r. zabili hiszpańskiego admirała, przeszkoleni zostali na Kubie i w Jemenie Południowym przez Niemców z NRD, Palestyńczyków i Kubańczyków, a użyli materiałów wvbuchowych otrzymany‡h od bandytów z IRA, którzy nawišzali z Baskami pierwszy kontakt w Algierze za poœrednic- twem KGB'#. Znamienne, że w latach siedemdziesištych, w miaręjak malała potęga Stanów Zjednoczonych, rosła zaœ potęga ZSRR, nastšpił stały wzrost aktów międzynarodowego terroryzmu (wybuchy, za- machy bombowe, zabójstwa, branie zakładników. porwania itd.)- z 279 w 1971 r. do 1709 w I 980 r. Liczba zamachów skrytobójczych, będšcych zawsze specjalnoœciš KGB i jego poprzedników, wzrosła w sposób spektakularny - z 17 w 1971 roku do 1 I69 w 1980 r.'# Ustroje totalitarne, w których istnienie wszechobecnej tajnej policji pozwalało dokonywać aresztowań i wsadzać bez wvroku sšdowego do więzień, stosować tortury oraz mordować w majestacie prawa lub skrytobójczo, nie musiały obawiać się terrorvzmu, co oczywiœcie było udziałem spoteczeństw liberalno-demokratycznych. Wniosek płynšcy z lat siedemdziesištych był taki, że terroryzm czynnie, systematycznie i w sposób nieuchronny towarzyszy ekspansji tota- litarnej, że stosuje on rozróżnienie na ustroje totalitarne i prawo- rzšdne, opowiadajšc się za pierwszymi, oraz że wvzyskuje mecha- nizmy gwarantujšce wolnoœć społeczeństw liberalnych, przez co sta- 935 nowi dla nich zagrożenie. Wreszcie zaœ, że osłabia wolę samoobro- ny spoteczeństw cywilizowanych'"'. W sensie głębszym terroryzm polityczny lat siedemdziesištych był produktem relatywizmu etycznego. Niewymowne ol#'ucieństwa, jakich się dopuszczał, umożliwiał jedynie marksistowski nawyk myœlenia w kategor klas, a nie poszczególnych istnień ludzkich. Młodzieńcy spod znaku radykalnych ideolog, którzy przetrzymy- wali swe ofiary - zazwyczaj dyplomatów lub ludzi interesu, wybra- nych wyłšcznie ze względu na ich profesję - w ciasnych, podziem- nych betonowych kryjówkach, zakuwali ich w łańcuchy, nakładali im na oczy przepaski, zatykali uszy woskiem i zmuszali do znoszenia tych tortur tygodniami i miesišcami po to, by na koniec zgładzić ich bez cienia litoœci i wahania, owi młodzi ideologiczni oprawcy nie dostrzegali w swych ofiarach istot ludzkich, traktujšc je jak narzę- dzia służšce do uprawiania polityki. Wskutek swej działalnoœci tracili człowieczeństwo tak samo jak ci, których unicestwiali, i skazywali swe dusze na zatratę, podobnie jak nikczemnicy opisani przez Dostojewskiego w jego wspaniałej powieœci wymierzonej w terroryzm - w Biesach. Terroryzm międzynarodowy zagrażał stabilnoœci krajów pra- worzšdnych, toteż powinien był stać się głównym przedmiotem zainteresowania ONZ. U progu lat siedemdziesištych proces upad- ku i demoralizacji ONZ był już jednak daleko posunięty, a jej pochopne interwencje zamiast zapobiec narastaniu fali przemocy, raczej jej sprzyjały. Fatalny błšd Trumana, który w 1950 r. dopuœcił do przesunięcia władzy wykonawczej w ręce Zgomadzenia Ogól- nego, w połšczeniu z błędem Eisenhowera, który w 1956 r. pozwolił Hammerskj”ldowi na nagonkę na Francję i Wielkš Brytanię jako agresorów, wydawał teraz ponure i obfite żniwo. ONZ została powołana prcez 51 krajów, z których zdecydowana większoœć wpro- wadziła ustrój demokratyczny. Z poczštkiem 1975 r. liczba krajów członkowskich wynosiła 144 (a miała wzrosnšć do 165), z których wszystkie prócz 25 miały ustrój totalitarny bšdŸ monopartyjny, o charakterze głównie lewicowym. Państwa bloku sowieckiego, arab- sko-muzułmańskie i afrykańskie tworzyły "roboczš większoœć" i podjęcie działań antyterrorystycznych było w tej sytuacji wykluczo- ne. Przeciwnie - jak już wspomnieliœmy - Idi Amin, sam terrorysta i patron terroryzmu, z którego czerpał obfite koriyœci, przyjęty został w 1975 r. owacjš, gdy opowiedział się za ludobójstwem. Jaser Arafat, szef OWP, największego na œwieeie ugrupowania terro- 936 rystycznego, otrzymał miejsce w Zgromadzeniu Ogólnym. Sekreta- riat ONZ już dawno przest…ł się stosować do zasad zawartych w karcie tej organizacji. Funkcja sekretarza generalnego sprowadza- ła się do œwiadczenia usług pocztowych. Członkowie sekretariatu z krajów komunistycznych mieszkali w siedzibach swych krajów i wręczali czeki z wynagrodzeniem w twardych walutach kasjerom swoich ambasad. Wysoki urzędnik ONZ, zastępca sekretarza ge- neralnego odpowiedzialny za Radę Bezpieczeństwa, Arkadij Szew- czenko, miał specjalnie przydzielonego dla siebie "opiekuna" z KGB'#. W latach siedemdziesištych większoœć krajów członkowskich ONZ skupiła swojš działalnoœć na dwóch sprawach: doprowadze- nia do likwidacji RPA i Izraela, oraz potępienia imperializmu, którego symbolem były Stany Zjednoczone. W 1974 r. zakwestio- nowano listy uwi#rzytelniajšce RPA, członka-założyciela ONZ, co równało się w praktyce usunięciu tego kraju z organizacji. Na spotkaniu krajów niezaangażowanych na forum ONZ, które odbyło się w marcu 1975 r. w Hawanie, stolicy satelickiego kraju ZSRR, przedstawiono plan zmierzajšcy do usunięcia Izraela. Zarzucono go jednak w obliczu groŸby Stanów Zjednoczonych, że wystšpiš ze Zgromadzenia Ogólnego i przestanš płacić swojš składkę człon- kowskš. Komitet ONZ do spraw Trzeciego Œwiata uchwalił zamiast tego antysemickš rezolucję, potępiajšcš Izrael jako kraj "rasistow- ski", która została przyjęta 70 głosami przeciwko 29, przy 27 wstrzy- mujšcych się. Projekt rezolucji przedstawiły Kuba, Libia oraz Somalia - wszystkie trzy kraje były wówczas satelitami ZSRR. Delegat amerykański, Leonard Garntent, podkreœlił wtedy, że re- zolucja miała "złowieszczy" charakter, gdyż terminu "rasizm" użyto w niej nie na oznaczenie bardzo konkretnych i rzeczywistych prze- jawów niesprawiedliwoœei, lecz wyłšcznie jako epitetu, którym można ugodzić każdego, kto akurat okaże się przeciwnikiem. Pro- wadziło to do zmiany "pojęcia posiadajšcego żywe i wyraŸnie odpychajšce znaczenie" w "narzędzie służšce wyłšcznie konfron- tacji ideologicznej"'#. Częœć przemówień popierajšcych projekt rezolucji miała charakter jawnie antysemicki i wywołałaby burzę oklasków w Norymberdze. Spoœród siedemdziesięciu krajów gło- sujšcych za jej przyjęciem zaledwie osiem mogło sobie roœcić mini- malne pretensje do posiadania ustroju demokratycznego, a ponad dwie trzecie stosowało rozmaite odmiany praktyk rasistowskich. Przebywajšcy wówczas jeszcze na wolnoœci w Moskwie Andriej 937 Sacharow zauważył, że rezolucja "może jedynie przyczynić się do wzrostu tendencji antysemickich w wielu krajach, gdyż nadaje im pozór poczynań zgodnych z prawem międzynarodowym". Jeszcze poważniejsze były obawy, że wynik głosowania może byE wykorzys- tywany w celu usprawiedliwienia - w dziedzinie etyki i prawa międzynarodowego - skoordynowanych wysiłków, jakie państwa arabskie podejmš ńa rzecz eksternzinacji narodu izraelskiego, który stworzył swe państwo właœnie po to, by zapewniało ochronę przed rasizmem i mordami popełnianymi z rasistowskich pobudek. Gdy Zgromadzenie Ogólne ONZ ratyfikowało rezolucję stosunkiem głosów 67 do 55, ambasador Stanów Zjednoczonych w tej organi- zacji oznajmił gniewnie: "Stany Zjednoczone Ameryki Pótnocnej pragnš oœwiadczyć wobec Zgromadzenia Ogólnego Organizacji Narodów Zjednoczonych oraz wobec œwiata, że nie uznajš tego haniebnego aktu, nie zastosujš się do niego i nigdy się z nim nie pogodzš""o. To pcawda, że wynik głosowania pozostał na papierze. Rzeczywista groŸba, wobec której stanęła ONZ, polegała jednak na tym, że z papierowej większoœci rodzi się często realna polityka- sprzedajna arytmetyka Zgcomadzenia Ogólnego, w którym w la- tach siedemdziesištych można było kupować głosy za bcoń lub nawet łapówki, wręczane poszczególnym delegatom, zaczęła nie- postczeżenie stawać się obiegowš mšdroœciš międzynarodowej spotecznoœci. Odnosiło się to zwłaszcza do napaœci na Amerykę, popadajšcš wówczas w coraz większš izolację, w miarę zaœ pogłębiania się kryzysu ekonomicznego lat siedemdziesištych obwinianš o całe zło występujšce na œwiecie. Zaskakujšcym skutkiem oenzetowskiej arytmetyki było, że arabskie kraje naftowe, które na podwyżkach cen ropy naftowej uzyskiwały w latach 1974-1975 dodatkowe do- chody w wysokoœci 70 mld dolarów rocznie, osišgajšc to kosztem krajów upczemysłowionych oraz rozwijajšcych się, nie stały się przedmiotem krytyki w żadnych rezolucjach Zgromadzenia Ogól- nego bšdŸ innych organów ONZ. Oenzetowska większoœć nie spróbowała też nigdy zmusić krajów arabskich do oddania owych dodatkowych zysków w formie obowišzkowej pomocy. Zmasowa- na agresja ONZ skupiła się w całoœci na Ameryce - jednej z głównych jej ofiar, w konsekwencji zœ na wszystkich krajach za- chodnich. Pouczajšca jest geneza tych napaœci. Pierwszš tezš mar- ksizmu było założenie, że nastšpi upadek kapitalizmu, co - jak wiadomo - się nie stało. Po raz pierwszy od tego założenia odstšpił 938 Chruszczow, który stwierdził, że blok socjalistyczny przeœcignie Zachód pod względem stopy życiowej. Tak się również nie stało. Powtórne odstšpienie od powyższego założenia datuje się na wczesne lata siedemdziesište, a tę nowš interpretację kupił Trzeci $wiat i stała się też ona dogmatem na forum ONZ. Twierdzono teraz, że wysoki poziom życia w krajach zachodnich nie wynikał bynajmniej ze sprawniejszego funkcjonowania zachodniego syste- mu ekonomicznego, lecz został osišgnięty w sposób nieetyczny, za cenę umyœlnego i systematycznego zubożania reszty œwiata. W roku 1974 ONZ uchwaliła Kartę Ekonomicznych Praw i Obowišzków Państw Członkowskich, potępiajšcš zasady funkcjonowania gospo- darki Zachodu. Zorganizowana w 1974 r. $wiatowa Konferencja Demograficzna ONZ stała się widowniš nieustannych ataków na egoizm Stanów Zjednoczonych. Przeprowadzona w tymże roku pod auspicjami ONZ œwia:owa konferencja żywnoœciowa zakoń- czyła się potępieniem Ameryki i innych krajów będšcych w istocie jedynymi producentami nadwyżek żywnoœci. Indyjski minister do spraw wyżywienia uznał za oczywiste, że ponoszš one "odpowie- dzialnoœć za obecne polożenie" krajów ubogich i że "majš obowiš- zek" udzielenia im pomocy. Pomoc ta nie byłaby wcale "aktem dobrej woli", lecz "spóŸnionym wyrównaniem krzywd wyrzšdzo- nych w przeszłoœci przez kraje rozwinięte". W lutym następnego roku kraje niezaangażowane poddały ostrej krytyce "uporczywoœć, z jakš mocarstwa imperialistyczne dšżš do zachowania struktur kolonialnego wyzysku, które karmiš ich opływajšce w dobrobyt i cechujšce się przesytem społeczeństwa konsumpcyjne, nie pozwa- lajšc przeważajšcej większoœci mieszkańców œwiata wydobyć się z nędzy i głodu". Był to atak szczególnie bezsensowny, gdyż tylko w okresie poprzednich czternastu lat (1960-1973) oficjalna pomoc krajów rozwiniętych przeznaczona na rozwój biedniejszej częœci œwiata, kierowana wprost do tych krajów lub płynšca do nich za poœred- nictwem różnych organizacji, wyniosła 91,8 mld dolarów, co stano- wiło największe w dziejach dobrowolne przesunięcie œrodków"'. Kwestia prawidłowego wykorzystywania tych pieniędzy jest oczy- wiœcie odrębnym zagadnieniem. Spora ich częœć posłużyła wyłšcz- nie utrzymaniu przy władzy niewydolnych i opartych na tyranii reżimów, usiłujšcych wprowadzić w życie rozmaite odmiany "soc- jalizmu" - przykładem może być Tanzania pod rzšdami Juliusa Nyerere'a - utrwalajšcych tylko zacofanie poddanych im krajów. 939 #-gument, jakoby Zachód ponosił jakšœ częœE winy za ubóstwo œwiata, sam był wynalazkiem zachodnim. Wywodził się, podobnie jak dekolonizacja, z poczucia winy, stanowišcego podstawowš przyczynę chaosu i niesprawiedliwoœci. Był on wyrazem tej samej skłonnoœci do moralnego oceniania ludzi nie jako jednostek, lecz jako członków klasy społecznej, stanowišcej zasadniczy błšd mar- ksizmu, a struktura narodów miała mieE charakter analogiczny do struktury klasowej. Mówiliœmy już o wpływie, jaki nazwa Trzeci $wiat wywarła na pokolenie Bandungu. Pojęcie to, podobnie jak wiele innych btyskotliwych, lecz wprowadzajšcych w btšd koncep- cji, powstało we Francji. W 1953 r. demograf francuski Alfred Sauvy, ogłosił słynny artykuł pt. Trzy Swiaty, jed# P#netn. Przyto- czył w nim słynnš wypowiedŸ Si‚yŠsa z roku 1789: "Co to jest stan trzeci? Wszystko. Czym był on w dotychczasowym porzšdku poli- tycznym? Niczym. Czego się domaga? Żeby staE się czymœ. Zimna wojna - pisał Sauvy - była walkš toczšcš się między œwiatem kapitalistycznym a œwiatem komunistycznym o Trzeci $wiat. Ów Trzeci $wiat, lekceważony, wyzyskiwany, otoczony pogardš, po- dobnie jak trzeci stan chce być czymœ"2. Termin Trzeci $wiat stał się stopniowo jednym z naczelnych szablonów pojęciowych doby po- wojennej"3. Nie doczekał się nigdy definicji z tej prostej i zrozu- miałej przyczyny, że ilekroć ktokolwiek podejmował się tego zadania, tylekroć pojęcie owo okazywało się puste znaczeniowo i traciło jakikolwiek sens. Wywarlo jednak głęboki wpływ, # zaspo- kajało ludzkš tęsknotę do prostych rozróżnień moralnych. Sš kraje "dobre" (biedne) i "złe" (bogate), bogate sš bogate, # # złe, a biedne sš dlatego biedne, że sš bezbronne i nieskalane. W ten sposób ukształtował się mechanizm napędowy Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Doprowadził on do powstania w 1962 r. konfe- rencji do spraw handlu i rozwoju ONZ (UNCfAD), która upo- wszechniła to mylne wyobrażenie. Stało się ono inspiracjš obarczonego poczuciem winy raportu Pearsona z 1969 r., w którym dokonano rewizji całego programu pomocy z lat 1959-1967, przy- pisujšc odpowiedzialnoœć za jego fiasko narodowi, który go sfinan- sował. Gdy wskutek nadużywania pojęcie Trzeciego $wiata uległo rychło niejakiemu wyœwiechtaniu, paryska wytwórnia mód intelek- tualnych dostarczyła nowego konceptu: Pótnoc-Poludnie. Pojęcie to ukuto w 1974 r., kiedy prezydent Giscard d Estaing zwołał konferencję "krajów importujšcych i eksportujšcych ropę naftowš 940 oraz nie posiadajšcych nafty krajów rozwijajšcych się". Chodziło o to, by winę skojarzyć z Pótnócš a niewinnoœć z Poludniem. Wyma= gało to nie byle jakiego gwałtu nie tylko na zwykłej geografii, ale i na faktach z zakresu ekonomii. Reprezentantami Południa były Arabia Saudyjska, Algieria, Argentyna, Brazylia, Kamerun, Egipt, Indie, Indonezja, Jamajka, Jugosławia, Meksyk, Nigeria, Pakistan, Peru, Wenezuela, Zair i Zambia. Północ stanowiły Kanada, kraje EWG, Japonia, Hiszpania, Australia, Szwecja, Szwajcaria oraz USA. Jedenaœcie spoœród krajów Południa leżało w istocie na północ od równika, a jeden z nich - Arabia Saudyjska - posiadał najwyższy na œwiecie dochód na jednego mieszkańca. Australię- jedyny kontynent leżšcy w całoœci na poh,dnie od równika - trzeba było zakwalifikować do krajów Północy zapewne dlatego, że zamie- szkana jest w większoœci przez białych i ma ustrój kapitalistyczny. Blok sowiecki całkowicie pominięto, choć należšce doń kraje leżš wszystkie na północy. Słowem - pojęcie to było pozbawione sensu, z tym że nadawało się znakomicie do politycznych manipulacji. Posłużyło do zwołania starannie przygotowanego spotkania, które odbvło się w Paryżu na przełomie maja i czerwca 1977 roku"'. Wkrótce też stało się pobudkš do powstania tak zwanego raportu Brandta z 1980 r., obarczajšcego winš - podobnie jak raport Pearsona - Zachód zwany teraz Północš i proponujšcego stworze- nie międzynarodowego systemu opodatkowania, nakładajšcego na Pótnoc obowišzek subsydiowania Południa, na wzór mechanizmu państwa opiekuńczego''5. Rola głównego łajdaka w melodramacie Północ-Południe przypadła oczywiœcie Stanom Zjednoczonym. Stały się one również celem innej kampanii nadużyć, prowadzonej w latach siedem- dziesištych pod hasłem koncernów ponadnarodowych. Także i ten termin wymyœlono we Francji. W I967 r. publicysta francuski, Jean-Jacques Servan-Schreiber, ogłosił sensacyjnš ksišżkę Le D‚fi Americain, skupiajšc w niej uwagę na zagranicznej ekspansji firm amerykańskich. W latach osiemdziesištych - prognozował - "trze- ciš potęgš przemysłowš œwiata" nie będzie Europa, lecz "inwestycje amerykańskie w Europie". Koncerny ponadnarodowe stanowiły wyzwanie rzucone œwiatu przez Amerykę. Koncept ów podchwycili skwapliwie europejscy lewicowi intelektualiœci, przekładajšc go na pojęcie z języka Trzeciego Œwiata - przedsiębiorstwa ponadnaro- dowe, ignorujšc suwerennoœć państwowš, miały być rzekomo for- pocztš imperializmu amerykańskiego. Podczas obrad Zgromadzenia 941 Ogólnego ONZ na przełomie kwietnia i maja 1974 r. uznano ich istnienie za coœ niemal tak samo haniebnego, jak istnienie Izraela lub RPA. Podobnie jak większoœE pojęE modnych w kręgach inte- lektualnych, również i to wyobrażenie było fałszywe, na dodatek zaœ - przestarzałe. Przedsiębiorstwa ponadnarodowe były to po prostu firmy, działajšce na terenie wielu krajów. Pierwsze Frmy tego rodzaju pojawiły się już na poczštku bieżšcego stulecia, kiedy to ulokowały się w Europie Gillette, Kodak itp. Zaliczały się do nich także banki, spółki naftowe i inne przedsiębiorstwa prowadzš- ce interesy na skalę międzynarodowš. Stwarzały one z pewnoœciš najbardziej opłacalne możliwoœci eksportu kapitału, technolog i umiejętnoœci fachowych z krajów bogatszych do biedniejszych. Równie istotne było to, że w okresie powojennym o wiele szybciej niż instytucje rzšdowe zdobyły one zdolnoœć wkomponowywania się w miejscowy pejzaż i dostosowywania się do zvwczajów panu- jšcych w danym kraju. Badania nad amervkańskimi przedsiębior- stwami ponadnarodowymi w Chile i Peru dowiodły na przykład, że ich wpływy polityczne - znaczne w 1939 r. - gwałtownie zmalały, zanim jeszcze ów termin stał się modny"s. W samej Ameryce potęgę towarzystw międzynarodowych skutecznie ograniczały lob- by reprezentujšce interesy œwiata pracy oraz mniejszoœci etnicz- nych. Eksplozja ponadnarodowej przedsiębiorczoœci była w istocie zjawiskiem charakterystycznym dla lat pięćdziesištych i wczesnych szeœćdziesištych, w momencie zaœ, gdy Servan-Schreiber pisał swš ksišżkę, jej szczytowe nasilenie dobiegło już niemal końca. W roku 1959 w Ameryce działało 111 (71%) spoœród największych firnt œwiata, a u progu 1976 r. ich liczba spadła do 68 (44%). Szczytowym rokiem dla amerykańskich przedsiębiorstw ponadnarodowych był rok 1968, w którym prymat Ameryki w œwiecie był w ogóle najsil- niejszy - powstało wówczas lub zostało pozyskanych 540 zależnych finansowo od USA towarzystw zamorskich. Jednakże 187 najwięk- szych amervkańskich firm ponadnarodowvch zrodziło na przeło- mie lat 1974-1975 już tylko 200 takich spółek"'. To prawda, że w cišgu dekady 1967-1977 wartoœć kapitału amerykańskiego zainwes- towanego w Europie wzrosła z 16 do 55 mld dolarów"s. Apokalip- tyczna wizja Servan-Schreibera sprawiała jednak u progu 1975 r. wrażenie absurdu, tym bardziej że okazało się, iż przedsiębiorstwa zachodnioniemieckie i japońskie wykazujš o wiele wyższš ekspan- sywnoœć niż ich amerykańscy konkurenci. W 1970 r. dziesięć naj- większych banków œwiata znajdowało się w USA; u progu 1980 r. 942 już tylko dwa, a wœród pozostałych znalazły się cztery francuskie, dwa niemieckie oraz jeden japotiski i jeden brytyjski. W pierwszej dwudziestce Japończycy zajmowaG szeœE miejsc, znalazła się w niej również Brazylia"#. Wszystkie dane potwierdzajš, że w latach siedemdziesištych międzynarodowy potencjał ekonomiczny uległ znacznej dekoncentracji. Fobia na tle przedsiębiorstw ponadna- rodowych wyrzšdziła Stanom Zjednoczonym ogromne szkody, a stało się to akurat w momencie szybkiego kurczenia się jej wpły- wów. Spółki amerykańskie bynajmniej nie skupiały nadmiernej władzy gospodarczej, na dodatek zaœ stały się przedmiotem coraz większej dyskryminacji. "Zapewniam pana - skarżył się pewien urzędnik Chase Manhattan Bank - że dlatego, iż jesteœmy bankiem amerykańskim na terenie Meksyku, władze tego kraju traktujš nas z odrazš"'#. Dziƒło się tak, pomimo że Meksyk wraz z Brazyliš zadłużone były z tytułu odsetek na sumę 69 mld dolarów, i to głównie w tym właœnie banku'2'. Sztucznie wytworzona nienawiœć do firm ponadnarodowych zdolała przeniknšć nawet do samej Ameryki, gdzie w 1971 r. podjęto próbę uchwalenia ustawy o han- dlu zagranicznym i inwestycjach, zmierzajšcš do poddania kontroli eksportu amerykańskiego kapitalu i technologii oraz większego opodatkowania dochodów fum ponadnarodowych. Zwišzany z tym konflikt wyrzšdził interesom ekonomicznym USA wielkie szkody' #. Ataki, których przedmiotem stały się w latach siedemdziesiš- tych Stany Zjednoczone, były tak zajadłe i po większej częœci irracjonalne, że należałoby je nazwać międzynarodowym polowa- niem na czarownice. Można by powiedzieć, że w dziesięcioleciu tym najbardziej powszechnš formš reżimu był antyamerykanizm. Mak- syma "wszystko zrozumieE, to wszystko przebaczyE" w stosunkach międzynarodowych nie znajduje zastosowania. Ameryka stała się przedmiotem zajadłych napaœci między innymi dlatego, że zasady jej funkcjonowania były powszechnie znane, głównie dzięki ame- rykańskim œrodkom masowego przekazu i kręgom akademickim, które z niesłabnšcš energiš zalewały opinię publicznš informacja- mi utrzymanymi w tonie samokrytyki'#. Bardziej zasadniczym po- wodem byłojednak to, że Amerykajako mocarstwo, a tym bardziej pojęcie amerykanizmu, oznaczały zasadę indywidualizmu będšcš pneciwieństwem kole#u, zasadę wolnej woli jako pr Leciwień- stwo detenninizmu. Duch póŸnych lat szeœEdziesištych, a jeszcze bardziej połowy lat siedemdziesištych, miał charakter silnie kolekty- wistyczny i deterministyczny. 943 I pod tym względem przyczyniły się do tego w znacznym stopniu paryskie pršdy intelektualne, a œwieżo zrodzona prężnoœE gospodarcza Francji pomogła wyptynšE im na scenę œwiatowš. Sartre z lat czterdziestych i pięćdziesištych wierzył przynajmniej w wolnš wolę. Na tym w istocie polegało sedno jego filozofii i dlatego nie sposób było pogodzić jej z marksizmem, choćby sam jej twórca mógł się mocno zwišzać z marksistami na płaszczyŸnie czysto politycznej. Sartre dożył 1980 r., ale był intelektualnš stacociš już w momencie wybuchu rewolty studenckiej roku 1968. Mandaryni, którzy zajęli jego miejsce, byli bez wyjštku, choE w niejednakowym stopniu, pod wpływem marksistowskiego determinizmu, odbiera- jšcego wszelkie znaczenie w kształtowaniu rzeczywistoœci jednost- ce, wolnej woli, a także sumieniu. W przeciwieństwie do ortodok- syjnych marksistów nie uważali oni czynników ekonomicznych, wyrażajšcych się w działalnoœci poszczególnych klas spotecznych, za jedynš siłę napędowš dziejów. Każdy z nich wypracował od- mienne lub uzupeMiajšce interpretacje procesu historycznego. Wszyscy jednak przyjęli marksistowski punkt wyjœcia, zgodnie z którym kształtu i przebiegu wydarzeń nie wyznaczała wola ludzka, co głosiła teza tradycyjna, lecz ukryte struktury spoleczne. Marks wyraził to następujšco: "Ostateczny model zależnoœci ekonomicz- nych, takich jakimi je widać z zewnštr L, jest całkiem inny i w rzeczy samej zupełnie odmienny od ich wewnętrznego, lecz ukrytego, zasadniczego modelu i odpowiadajšcego mu wyobrażenia"'24. Człowiek był więŸniem struktur - człowiek XX wieku stał się więŸniem struktur spoleczeństwa burżuazyjnego. Autor poczytnej i tłumaczonej na wiele języków Antropolog strukturalnej (1%3 r.), Claude L‚vy-Strauss, twierdził, że choć struktur społeeznych nie da się dojrzeć golym okiem ani nawet odkryć w oparciu o badania empiryczne, ich istnienie jest jednak faktem, tak jak faktem jest istnienie struktur molekularnych możliwych do wykrycia jedynie za poœrednictwem mikroskopu elektronowego. Struktury owe mode- lujš umysł człowieka, wskutek czego to, co wydaje się być aktem woli, stanowi w rzeczywistoœci produkt tych struktur. Levi-Strauss- podobnie jak Marks - ujmował historię nie jako cišg wydarzeń, lecz jako rezultat dajšcego się zaobserwować modelu, którego funkcjo- nowanie okreœlajš dajšce się odkryE prawa. W nieco odrniennej postaci koncepcja ta występuje w dziełach historyków francuskich, skupionych wokót czasopisma ##Annales,#, zwłaszcza zaœ u Fernan- da Braudela, którego ksišżka Œwiat œródziemnomorski w dobie 944 Filipa II (1949 r.) okazała się najbardziej wptywowym dziełem historycznym od chwili zakończenia II wojny œwiatowej. Historycy ci odrzucili metodę narracji wydarzeń jako powierzchownš, zane- gowali też rolę jednostki, głosili zaœ doktrynę determinizmu odwo- hijšcš się do czynników geograficznych i ekonomicznych. Kształty dziejów w długiej perspektywie wyznaczały wyłšcznie struktury tego rodzaju. W psycholog Jaques Lacan dokonał reinterpretacji freudyzmu (pomijanego dotšd we Francji), wprowadzajšc na jego obszar nowy determinizm ludzkiego postępowania, oparty na zna- kach, sygnałach, kodach i konwencjach, których analiza nie zosta- wiała prawie wcale miejsca ludzkiemu wyborowi. W dziedzinie literatury Roland Barthes wystšpił z twierdzeniem, że pisarska twórczoœć jest nie tyle aktem wyobraŸni, ile raczej reakcjš na struktury spoleczne będšce Ÿródłem jego impulsów twócczych i znajdujšce wyraz w używanych przezeń symbolach, które pozwala skodyfkować nowa gałšŸ wiedzy zwana semiologiš. Wjęzykoznaw- stwie uczony amerykański, Noam Chomsky, uznał f#izyczny opis mowy i języka za powieczchowny i twierdził, że sš one zdetermino- wane przez tak zwane głębokie struktury, odzwierciedlone w regu- łach posługiwania się językiem. Wszystkich strukturalistów łšczyło marksistowskie założenie, że działalnoœć i cechy swoiœcie ludzkie rzšdzš się prawami w sposób analogiczny do tego, w jaki prawa naukowe rzšdzš œwiatem przy- rody nieożywionej. Zadaniem nauk społecznych było zatem odkry- cie tych praw, społeczeństwo zaœ miało się zachowywać zgodnie z treœciš owych odkryć. Pojawienie się tej nowej formy intelektualnej utop, wyraŸnie sugerujšcej perspektywę przymusowej inżynier spotecznej, zbiegło się w czasie z gwałtownym rozwojem szkolnic- twa wyższego, zwłaszcza zaœ nauk spolecznych, jaki nastšpił pod koniec lat pięćdziesištych i w latach szeœćdziesištych. W okresie między potowš lat pięćdziesištych a schyłkiem lat szeœćdziesištych wzrost wydatków na szkolnictwo wyższe wynosił w skali rocznej 10% w Wielkiej Brytanii, ponad 11 % w USA, Hiszpan i Japonii, 13,3% we Francji, ponad 15% we Włoszech, Belg, Holandii i Danii oraz ponad 16% w Kanadzie i Niemczech Zachodnich. Wzrost liczby osób rozpoczynajšcych studia uniwersyteckie wy- niósł w tym okresie œrednio 12% rocznie'#. Wskutek zbiegu oko- licznoœci historycznych, nie majšcego nic wspólnego z jakimikol- wiek strukturami, nawet najgłębszymi, strukturaliœci uzyskali wpty- wy zgota nieproporcjonalne do stopnia prawdopodobieństwa cechu- 945 jšcego ich teorie oraz oddziałali kolosalnie na spoleczeństwo lat siedemdziesištych, kiedy to miliony œwieżo upieczonych absolwen- tów wylewały się za bramy uczelni. Triumfy œwięcone przez strukturalistów przypadły na okres moralnego upadku Ameryki oraz stałego wzrostu potęgi i wptywów ZSRR. Umocniły one te obie tendencje, bo strukturalizm - tak samo jak marksizm, który tkwi u jego Ÿródeł - był antyempiryczny. Negował œwiat realny na rzecz œwiata teoretycznego, ignorujšc fakty, które zastępował "wyjaœnieniami". Komunistów zawsze do- prowadzała do szału owa skłonnoœć faktów do podważania tez marksizmu. Można by rzec, że cały okres dyktatury Stalina był jednš wielkš kampaniš przeciwko faktom, a właœciwie nadludzkim wysiłkiem przeobrażenia niewygodnych faktów z dziedziny natury ludzkiej w nowe "głębokie struktury" - najchętniej dwa metry pod ziemiš. Dla strukturalistów fakty sytuujš się z definicji na powierz- chni i dlatego wprowadzajš w blšd. Próby ich uporzšdkowania w postaci pewnego logicznego wywodu uważali oni, rzecz jasna, wyłšcznie za obronę status quo'#. Strukturalizm doskonale paso- wał do potiomkinowskiego œwiata ONZ, w którym fakty sš nieis- totne, gdzie póMoc jest południem i vice versa, bogactwo rodzi nędzę, syjonizm jest rasizmem, a grzech to monopol białych. Przed- siębiorstwa ponadnarodowe, ta upiorna infrastruktura międzyna- rodowej niesprawiedliwoœci, to wymysł do cna strukturalistyczny. Strukturalizm - jak marksizm - stanowił formę gnozy, czyli system wiedzy tajemnej, dostępnej jedynie dla elity. Obie te doktryny przeżywały w latach szeœćdziesištych okres gwałtownego rozwoju, w połšczeniu uzyskały zaœ w latach siedemdziesištych intelektualnš dominację. Rzeczywistoœci nie da się jednak usunšć na długo poza nawias dziejów. Fakty potrafiš zaznaczyć swojš obecnoœć. Układ, jaki zapanował w latach siedemdziesištych, wraz z ponurš groŸbš, jakš przedstawiał dla tych kilku spoleczeństw o ustroju demokra- tycznym, które pozostawały nadal pod rzšdami prawa, zaczšł się załamywać, nim jeszcze owa dekada dobiegła końca. Przypisy: ' HNew York Times##, z dnia 31 grudnia 1933 r. 2 List do Montagu Normana w: Collected Writings ofJ. M. Keynes, t. XXV, s. 98-99. 3 Rostow World Economy, s. 68, tablica II-7. 946 # #id., s.49. 5 Richard Austin Smith "The Incredible Electrical Conspiracy", w: KFortu- neH, hwiecień-maj 1%1 r. g Schlesinger Robert Kennedy, s. 405. # HChristian Science MonitorH z dnia 16 hwietnia 1%2 r.; HWall Street JournalH z dnia 19 kwietnia 1%2 r. s Robert Sobell 7he Last Bull Market: Waá Street in the I9bOs, Nowy Jork 1980. # James Lorie "The Second Great Crash", w: KWall Street JournalH z dnia 2 czerwca 1980 r. 'o Robert DeFina Public and Private Expendit#esfor Fedeml Regulation of Business, Washington Univeristy, St. Louis 1977; Murray LWeidenbaum Go- vernment Pbwer and Busirtess P#rjormance, Stanford 1980. " Weidenbaum, op. cit. '2 Edward E Denison w: Survey of Current Bu.siness, US Depamnent od Commence, Waszyngton, styczeń 1978 r. '3 Denison Survey of Current Busirtess, sierpień 1979 r., cz. II; oraz jego Account–tgfor Slower Economic Growth: the United States in the I970s, Wa- szyngton I 980. '# R.A. Maidment "The US Supreme Court and Affirmative Action: the Cases of Bakka, Weber and Fullilove", w: HJournal of American StudiesH z grudnia 1981 r. '5 Laurence H. Silberman "Will Lawyers Stranle Democratic Capitalism?", w: KRegulationH, Waszyngton, marzec-kwiecień 1978 r. '6 John Osborne White House Watch: the Ford Years, Waszyngton 1977, s. 68. '# HWashington StarH z dnia 16 kwietnia 1980 r.; HWashington Post# z dnia 18 kwietnia 1980 r.; HWall Street JournalH z dnia 24 kwietnia 1980 r.; Carl Cohen "Justice Debased: the Weber Decision", w: kComentaryH z wrzeœnia 1979 r. 'e Richard Fry (red.)A Bankerœ World, Londyn 1970, s. 7. '9 Przemówienie na Międzynarodowej Konferencji Monetarnej, Londyn,1 I czerwca 1979 r.; cyt. za: Anthony Sampson 7he Money Lenders: Bankers in a Dangerous World, Londyn 1981, roz. 7, s.106 i n., opisujšcy genezę europej- skiego systemu dolarowego. # Geoffrey Bell 7he Euro-dollar Market and the Intemaƒonul Financial Sj#stem, Nowy Jork 1973. 2' Irving Friedman The Emerging Role of Private Banks in the Developing World, Nowy Jork 1977. # Charles Coombs The Arena oflnternational Finance, Nowy Jork 1976, s. 219. Geoffrey Bell "Developments in the International Moneta S tem Since Floating", w: KSchroders InternationalH z listopada 1980 r. 24 Rostow World Economy, s. 248-249. # Ibid., s. 260-261 i tablica III-59. # Ibid., s. 254-255. z# J. B. Kelly Arabia, the Gulfand the West, Londyn 1980. 947 # Teddy Kollek "leruzalem", w: #Foreign AffairsH z lipca 1977 r. # P. J. Vatikiotis Nasser and h– Generotion, Londyn 1978. # Ruth First Libya: the Elusive Revolution, Harmondsworth 1974, s. 201-204. 3' Henry Kissinger Yers of Upheaval, Londyn 1982. # Martin Gilbert The Arab-Israel Conjlict, Londyn 1974, s. 97. # C#t. za: Poole, op.cit., s. 247; Scott Sagan "The Yom Kippur Alert", w: KForeign PolicyH, jesień 1979. # Kissinger, op. cit. # Rostow World Economy, s. 295. # Ibid., s. 290-295. 3# Charles R. Morris 7he Cost of Good Intenƒons: New York City and the Liberal Experiment, Nowy Jork 1980, s. 234. # House Banking Committee: Internaƒonal Banking Operations, hearings, Waszyngton 1977, s. 719. # C#t. za: Sampson 7he Money Lenders, s.126-127. # Seth Lipsky 7he Billion Dollar Bubble, Hongkong 1978. "' HWall Street Journal## z dnia 25-26 czerwca 1980 r. # Bruce Palmer (red.) Grand Stralegyforthe I980s, Waszyngton 1979, s. 5. # Annual DeJence Deparlment Report, Financial Year 1977, Waszyngton 1977, dział V # Osborne, op. cit., s. 33. # Ibid., s. 32. # Paula Smith "The Man Who Sold Jimmy Carter", w: ##Dun's Review", : Nowv Jork, sierpień 1976 r. '# Robert W Tucker "America in Decline: the Foreigt PoGcy of 'Maturity' ", w: ##Foreign Affairs##, nr 58, jesień 1979, s. 450-484. d: s Rozprawa Judith Reppy i Roberta Lyle Butterworth wygłoszona na Symposium on American Security Policy and Policy-Making, w ## Policy Studies Journal##, jesień 1979. # #rt. za: Jeane Kirkpatrick "Dictatorships and Double Standards: a Criti- que of US Policy", w: KCommmentary## z listopada 1979 r. # Michael A. Leeden i William H. Lewis "Carter and the Fall of Shah: the Inside Story", w: HWashington Quarterly##, lato 1980, s.15 i n. 5' Cyt. za: Thomas L. Hughes: "Carter and the Management of Contradici- tons, w: ##Foreign Policy,#, nr 31, lato 1978, s. 34-35; Simon Serfaty "Brzeziński: Play it Again, Zbig." w: KForeign Policy##, nr 32, jesień 1978, s. 3-21; Elizabeth Drew "Brzeziński", w: ##New Yorker,# z dnia 1 maja 1978 r.; także Kirkpatrick, op. cit # Zob. Robert Legvold "The Nature of Soviet Power", w: ## Foreign Affairs#, nr 56,jesień 1977, s. 49-71. # L#t. za: Ronald Hingley The Russian Secret Police, Londyn 1970, s. 222. s" Robert Payne 7he R–e and Fall of Stalin, Londyn 1968, s. 718-719. # Kołakowski, op. cit., t. III: "Destalinization". # O zamachu stanu zob. Michel Tatu Power in lhe Kremlin, Londyn 1969; Hingley Russian Secret Police, s. 43-45. #' H‚lŠne CarrŠre d'Encausse Le Pbuvoir Confsqu‚: Gouvernants et Gou- vern‚s en USRR, Paryż 1981. # L#t. za: Robert C. 'I—cker "Swollen State, Spent Society: Stalin's to Legacy Brezhnev's Russia", w: KForeign Affairs#, nr 60, zima 1981-1982, s. 414-425. s Zob. CIA, A Dollar Comparrson of Soviet and US De Jence Activ–ies 1%7-1977, Waszyngton, styczeń 1978; Les Aspin "Putting Soviet Power in Perspective", w: HAEI Defence ReviewH Waszyngton, czerwiec 1978 r. áo National Foreign Assessment Ceruer Handbook of Economic Statistics 1979, Waszyngton. B' Talbot (red.), op. cit., s.131. # Arcadius Kahan i Blair Rible (red.) Indusmal Labour in the USSR Waszyngton 1979. # Zob. Joint Economic Committee, Congres of the USA, Soviet Economy in a 7tme of Change, Waszyngton 1979. #" Zob. Solienicyn "Misconceptions about Russia are a Threat to America" w: HForeign AffairsH, nr 58, wiosna 1980, s. 797-834. s Arkhiv samizdata, dokument nr 374, cyt. za: Tucker, op. cit. # Mark Popovsky Manipulated Science: the Crisis of Science and Scientrsts in the Soviet Union Today, Nowy Jork 1979, s.179. s' Zob. Evgeny Pashukanis Selected Wrińngs on Marxism and Law, Londyn 1980; Eugene Kamenka "Demythologizing the Law", w: #The Times Literary Su#splementH z dnia 1 maja 1981 r., s. 475-476. Tufton Beamish i Guy Hadley The Kremlin Dilemma: the struggle form Human Rigts in Eastem Europe, Londyn 1979, s. 24. # Roj Miedwiediew On Soviet Dissent# interviews w–h Piero Ostellino, Lon- dyn 1980, s. 61. 'o Ibid., s. 53-54. #' Bavel Litvinov (red.) The 7hal ofthe Four, Londyn 1972. '# Beamist i Handley, op. eit., s. 216 i n. #3 Ibid., s. 221 i n. ## I. Z. Steinberg Spińdonova: Revolutionary 7Šrmrrst, Londyn 1935, s. 241- 242; faktycznie była ona przetrzymywana pod strażš na Kremlu aż do czasu jej ucieczki w kwietniu 1919 r. #5 Sindey Bloch i Peter Reddaway Russw œ Pblitical Hosp–als: the Abuse of Psychiatry in the Soviet Union, Londyn 1977, s. 51-53. #s Autobiografia Jarkowa w samizdacie została przemycona na Zachód w 1970 r. " HPrawda# z dnia 24 maja 1959 r. # Zob. œwiadectwa ćzterdziestu czterech b#yjskich psychiatrów w: C. Mee (red.) The Iruemment of Soviet Dissenters in Mental Hosp–als, Londyn 1971. '# Bloch i Reddaway, op. cit., s. 311 i n.; zob. także J. E Stone, KNew York Review of BooksH z dnia 10 lutega 1972 r., s. 7-14. #o Wszystko to zostało podsumowane w: Bloch i Reddaway, op. cit., dodatek I, s. 347-398. s' Ibid., s. 57. 949 # Abuse ofPsychiatryfor Folitical Repression in the Soviet Union, US Senate Judiciary Committee, Waszyngton 1972. # Bloch i Reddaway, op. cit., s. 220-230. #" Roj Miedwiediew On Soviet Dissent, s.142-143. s HReprints from the Soviet PressH z dnia 30 kwietnia 1977 r., s. 22-23. ss Index on Censorship, Londyn, nr 4/1980; Władimir Bukowski "Critical Masses: the Soviet Umon's Dissident Many", w: ##American Spectator## z sierpnia 1980 r.; zob. także: Joszua Rubenstein Soviet Dissidents: thir Struggle forHuman Rights, Boston 1981. s# Alva M. Bowen "The Anglo-German and Soviet-American Naval Rival- ries: Some Comparisons", w: Paul Murphy (red.) Naval Fower and Soviet Pblicy, Nowy Jork 1976. ss James L. George (red.) Problems of Sea-I'ower as we approach the 2lst Century, Waszyngton 1978, s.18. # Sulzberger, op. cit., s. 698. so Artykuły zebrane Gorszkowa zostały przetłumaczone i opublikowane przez US Naval Institute (Annapolis) pt. Red Star Rising at Sea-Power and the State. 9' George, op. cit., s.17. # Admirał Elmo Zumwalt On Watch, Nowy Jork 1976, s. 444-445. # Richard Fagen "Cuba and the Soviet Union", w: HWilson Review,#, zima 1979. # Mahgoub, op. cit., s. 277. % C#t. za: Fagen, op. cit. # Jonathan Kwitny, "Communist" Kongo, "Capitalist" Zaire, w: ##Walt Street JournalN z dnia 2 czerwca 1980 r. 9# Albert Wohlstetter (red.) Sword.rfrom Ploughshares: the Military Potential of Civilian NuclearEnergy, Chicago 1979, t. XIII. ss Ibid., s.17. # Lawrence Scheinman Atomic Policy in France under lhe Fourth Republic, Princeton 1965, s. 94-95. 'oo O Japonii zob.: Wohlstetter, op. cit., roz. 5, s.11 I-125; Geoffrey Kemp Nuclear ForcesJorMedium Pbwers, Londyn 1974. 'o' Wohlstetter, op. cit. s. 44-45. 'o2 Zob. Claire Sterling 7he Terror Network, Nowy Jork 1981. 'o3 Caroline Moorehead Fortune œ Hostages: Kidnapping in the World Today, Londyn 1980. 'o4 Christopher Dobson i Ronald Payne The Carlos Complex: a pattem of violence, Londyn 1977, s. 30-44. 'o5 O tych dwóch wypadkach zob. Sterling, op. cit. 'os "The Most Sinister Growth Industry", w: HThe Times## z dnia 27 paŸ- dziernika 1981 r. 'o# Teza ta została opracowana w: Paul Johnson 7he Seven Deadty Sins of Terrorrsm, Jerusalem Conference on International Terrorism, materiały opub- likowane przez Jonathan Institute, Jerozolima 1979. 'oB Moynihan A. Dangerous Place, s. 86.   11) 21) 31) 41. l1 .1 .1 .1 .1 .1 rI.A.1.a  MALKOM qrt50 33ccb39a 33ccb94d bf7 47 450 0 1 p t c 0 2 z 0 48 0 0 0 0 n n 12.00 0.0 2.0 --- d 1 8 1    1 1 1 ff 0 32 1  ROZDZIAŁ DWUDZIESTY ODZYSKIwANIE wOLNOœCI  poczšwszy od tragicznej katastrofy, jakš była II wojna œwiatowa, jawi się wielu jako fatalny cišg klęsk moralnych i ma- terialnych. Poglšd ten utrzymuje się pomimo szybkiego wzrostu dobrobytu, zwłaszcza w krajach rozwiniętych, oraz stałego postępu w dziedzinie badań naukowych. Już w roku 1945 H. G. Wells, niegdyœ głosiciel idei samonapędzajšcego się postępu rasy ludzkiej popadł w zwštpienie, czemu dał wyraz publikujšc swój ponury testament Mind at the End of Its Tether'. Od tego czasu nastroje znacznie się pogłębiły; lata siedemdziesište były dekadš narastajšcej trwogi i rozwiewajšcych się złudzeń - do trwajšcej już na œwiecie coraz intensywniejszej rywalizacji zimno- wojennej oraz spustoszeń, jakie kolektywizm poczynił w Europie Wschodniej, większoœci kontynentu afrykańskiego i na znacznych połaciach Azji i Ameryki Łacińskiej, dołšczyła troska o stan œrodo- wiska naturalnego i obawa przed wyczerpaniem się zasobów surow- ; cowych. Demokracja i stanowišce jej treœć rzšdy prawa znalazły się w odwrocie wszędzie, nawet w swych tradycyjnych bastionach.W ' ; roku 1979 prezydent Carter nawišzał publicznie do "kryzysu, który zadał cios sercu i duszy naszej woli narodowej". Upadek naszej wiary w przyszłoœć grozi całkowitym zniszczeniem społecznej i ! politycznej tkanki Ameryki"2. A jednak, wraz z nastaniem dekady lat osiemdziesištych, w bieg dziejów rodzaju ludzkiego wdarła się potężna fala przemian i nabrawszy najej przestrzeni rozpędu, runęła w lata dziewięćdziesiš- te zmiatajšc wszystko, co spotkała na swej drodze, i pozostawiajšc za sobš zmieniony nie do poznania krajobraz naszego globu. Lata 952 osiemdziesište sš jednym z przełomowych momentów dziej współczesnych. Duch demokracji odzyskał dynamikę i wiarę siebie. Na rozległych obszarach kufi ziemskiej przywrócone zos rzšdy prawa, a międzynarodowe zbójectwo zostało pohamowane i# ukarane. Organizacja Narodów Zjednoczonych, a zwłaszcza j# Rada Bezpieczeństwa zaczęła, po raz pierwszy w dziejach, funkćjo- nować zgodnie z intencjami jej założycieli. Gospodarka kapitalis- # tyczna rozkwitła z całš mocš i, niemal wszędzie, uœwiadomiono sobie, że system gospodarki rynkowej jest nie tylko najpewniejszš, ale wręcz jedynš drogš pomnażania bogactw i wzrostu standardu życia. Kolektywizm jako intelektualne wyznanie wiary upadł, a proces odchodzenia od niego rozpoczšł się nawet w najsilniej do- # tychczas bronionych jego twierdzach. Imperium Stalina, ostatni ` istniejšcy zlepek obszarów kolonialnych, uległo rozpadowi. System sowiecki jako taki znalazł się u la'esu ##t.rzyn>ało##ła się do zaprowadzenia stabilizacji w tym zanarchizowanym kraju, żadna też nie "rozwišzała kwestii afgańskiej". Nie zniechęcony tymi doœ- wiadczeniami Zwišzek Radziecki, powodowany mieszanymi uczu- ciami obawy, zachłannoœci i dobrych intencji, wkroczył w samo serce afgańskiego labiryntu i zgubił się w nim z kretesem. Aż do roku 1979 władze sowieckie prowadziły w stosunku do Afganistanu politykę długofalowš. Poparły niemarksistę, księcia Mohhameda Dauda, gdy ten w 1953 r. zaprowadził monarchię konstytucyjnš. To samo uczyniły w dwadzieœcia lat póŸniej, gdy Daud obalił króla i obwotał się prezydentem. W latach pięEdziesištych ZSRR dawał niewiele pieniędzy, w dekadzie lat szeœćdziesištych budował drogi prowadzšce z północy (skorzystały z nich w końcu jego własne wojska), w latach siedemdziesištych poœwięcił się przede wszystkim zadaniu stworzenia w Afganistanie jednolitej part marksistow- skiej. Ten ostatni cel osišgnięto - jak się wówczas wydawało - w roku 1977, kiedy udało się doprowadzić do skupienia w ramach Partii Ludowo-Demokratycznej triech ugrupowań rewolucyjnych, którymi kierowali Babrak Karmal, Mur Muhammad Taraki i Hafi- zullah Amin. Z nadejœciem roku 1978 uznano, że wybiła już godzina 980 rozpoczęcia eksperymentu socjalnego - w kwietniu tegoż roku dokonany za zgodš Sowietów pucz obalił prezydenta Dauda#. Doœwiadczenia XX wieku uczš jednak, że utopię niewiele dzieli od bandytyzmu. Przywódcy sowieccy mogli wszczšE rewolu- cję w Afganistanie, nie zdołali jednak nad niš zapanować. Tercet, jaki znalazł się teraz u władzy, przypominał poniekšd ponurych ideologów, którzy rozpętali terror w Kambodży. Najpotężniejszy z owej trójki, Amin, ongiœ nauczyciel matematyki porzucił skwapli- wie abstrakcję liczb dla wymiernego upustu krwi. Pierwszym jego krokiem było rozsttzelanie na oczach Dauda trzydziestu członków jego rodziny; następnie dokonał e#ekucji osób wchodzšcych w skład jego rzšdu, na koniec zaœ jego samego#. Według ustaleń Amnesty Intemational, w Afganistanie przetrzymywano bez wyroku sšdowego 12 tys. więŸniów - wielu z nich poddano torturom. Realizacja marksistowsko-leninowskiego "planu" pocišgnęła za sobš - podobnie jak w Kambodży - likwidację całych wiosek. Oto relacja jednego z naocznych œwiadków: Gdy żotnierze przystšpili do burzenia i podpalania domów, trzynaœcioro dzieci zmuszono do ustawienia się w szeregu przed rodzicami. Niektórzy żotnierze zaczęli wyłupywać im oczy żelaznymi prętami. Okaleczone dzieci następnie powoli uduszono. Potem przyszła kolej na rodziców. (...) Okoliczne pola zryto buldożerami, wykarczowano wszystkie krzewy i drzewa, a całš osadę zamieniono w usianš popiołami roz- padlinę#. Choć Karmal oskarżał póŸniej Amina, że był on "żšdnym krwi katem" i dokonywał "masowych egzekucji", istniejšce dowody œwiadczš, iż on sam dopuszczał się podobnych zbrodni jeszcze przed marcem 1979 r., gdy Amin objšł rišdy dyktatorskie i wyprawił Karmala jako ambasadora do Pragi. Nasilił terror przede wszystkim dlatego, że nowy reżim Chomeiniego udzielał teraz wsparcia mu- zułmańskim powstańcom na terenie Afganistanu. W istocie nosił się z zamiarem całkowitego zdławienia islamu. Kampania prze- mocy nasiliła się w 1979 r. Zamordowany został, najprawdopodob- niej przez Rosjan, ambasador Stanów Zjednoczonych - ekspert w dziedzinie ruchów powstańczych. Dnia 12 sierpnia tegoż roku w pobliżu sanktuarium muzułmańskiego w Kandaharze odarto żyw- cem ze skóry trzydziestu doradców radzieckich. Do Kabulu przybył generał AGeksiej Jepiszew, wysoki funkcjonariusz partyjny w Arm Czerwonej, w roku 1968 kierujšcy politycznš stronš inwazji na Cze- 981 chosłowację. Po jego powrocie Taraki, uznany za najbardziej godnego zaufania z całej trójki, otrzymał polecenie usunięcia Amina. Jednakże w toku ożywionej dyskusji, jaka odbyła się wówczas w ambasadzie sowieckiej, zastrzelono właœnie Tarakiego, a Moskwa zmuszona była wysłaE Aminowi depeszę (17 wrzeœnia 1979), w której gratulowano mu ujœcia z życiem z "kontrrewolu- cyjnego spisku". Tydzień póŸniej na proœbę Amina wkroczyły do Afganistanu trzy bataliony wojsk sowieckich,17 grudnia zaœ- oddziały komandosów. Amin nie wiedział, że przywieŸli oni ze sobš Karmala. W Boże Narodzenie Zwišzek Radziecki rozpoczšł inwazję na pełnš skalę, wykorzystujšc w tym celu dwie spoœród swoich siedmiu dywizji desantowych, mianowicie Czwartej i Sto Pištej - obu złożonych wyłšcznie z Wielkorusów (tzn. białych mieszkańców europejskiej częœci ZSRR). Tr Lon, liczšcego 80 tys. żołnierzy korpusu ekspedycyjnego, posuwał się w głšb I#'aju po spec- jalnie w tym celu zbudowanych drogach. W dwa dni póŸniej Amina zamordowano wraz z jego żonš, siedmiorgiem dzieci i siostrzeńcem. Dokonano też e#ekucji trzydziestu członkówjego sztabu5'. Kierujš- cy puczem generał sowiecki, Wiktor Papertin, popełnił samobój- stwo. Karmal powolał nowy rzšd, ale nadchodzšcy rok dowiódł, że jest on wyłšcznie marionetkš sowieckš, która stanęła w obliczu powszechnego powstania#. Liczebnoœć wojsk sowieckich w Afganistanie wzrosła stopnio- wo, z poczštkowych 80 do 120 tys. żotnierzy, w niektórych wypad- kach przekraczajšc zresztš znacznie tę ostatniš liczbę. Wojna trwała dziesięć lat i w żadnym jej momencie Rosjanom i ich sprzy- mierzeńcom nie udało się osišgnšć nic więcej poza utrzymaniem kontroli nad głównymi miastami i szlakami komunikacyjnymi. Nie- kiedy porównuje się sowieckš imprezę w Afganistanie z zaangażo- waniem się Stanów Zjednoczonych w wojnę w Wietnamie - błšd który pr Lerodził się w katastrofę i zadał ciężki cios morale społeczeń- stwa. Porównanie to nie może jednak posuwać się zbyt daleko. Przyczyna jest prosta. Generałowie sowieccy prowadzili tę wojnę z okrucieństwem, jakie tylko wyjštkowo zdarzało się Amerykanom gdziekolwiek w Indochinach. StosowaG oni czołgi, kanonierki, bombowce, napalm, broń chemicznš oraz taktykę systematycznego niszczenia tak zwanych "wiosek bandytów". Wojna poczyniła nie- wyobrażalne zniszczenia w samym Afganistanie, wywotała także poważne wstrzšsy natury spolecznej i poGtycznej we wszystkich państwach z nim sšsiadujšcych. Setki tysięcy Afgańczyków ponios- 982 ło œmierć (niektóre szacunki mówiš o milionie poległych). Zwišzek Radziecki stracił 16 tys. zabitych i 30 tys. rannych. Ogromna liczba Afgańczyków uciekła z kraju. Szacuje się, że z ludnoœci, liczšcej wedle statystyk ONZ z 1985 r.18 mln 136 tys. osób, w chwili gdy po dziesięciu latach barbarzyństwa doszło do spadku natężenia działań zbrojnych, blisko 6 mln, czyli niemal trzeciš częœE populacji tworzyli uchodŸcy, którzy znaleŸli schronienie głównie w Iranie, ale także i na terenie Iraku. Pozostaje ponurym faktem, że polityka prowadzona w latach siedemdziesištych i osiemdziesištych przez Zwišzek Radziecki oraz jej kubańskich, etiopskich i indochińskich satelitów, pomnożyła o jakieœ 12 do 15 mln ogólnš liczbę uchodŸ- ców na œwiecie. Był to wyczyn porównywalny ze statystycznymi osišgnięciami Stalina czy Hitlera. Co więcej, przywódcy sowieccy uzmysławiali sobie stopniowo, że cała podjęta przez nich operacjajest daremna. Mudżaheddinów, takš bowiem nazwš okreœlano powstańców, nie można było poko- nać ani nawet zepchnšć do defensywy przy pomocy wojsk nieafgań- skich. W istocie rzeczy Nadżibullah - człowiek Kremla, w 1987 r. osadzony na stanowisku prezydenta-dyktatora Afganistanu, radził sobie lepiej, nie korzystajšc z bezpoœredniej pomocy radzieckiej. Również i to, że koszta prowadzenia wojny przekroczyły możliwoœ- ci gonišcej resztkami sił, upadajšcej gospodarki radzieckiej, odeg- rało bez wštpienia zasadniczš rolę w procesie dogłębnych zmian, jakim uległ sposób myœlenia Moskwy w potowie lat osiemdziesiš- tych. Dnia 8 lutego 1988 r., nowy przywódca radziecki, Michaił Gorbaczow, oznajmił, poczštkowo nastawionemu sceptycznie œwiatu, że nastšpi całkowite wycofanie wojsk radzieckich z Afga- nistanu. Ewakuację wojsk, rozpoczętš 15 maja, zakończono 15 lutego 1989 r. Jednš z przyczyn, dla których przywódcy sowieccy skłonni byli w końcu tak ochoczo wycofać się z Afganistanu, były ich obawy, że wojna powstańcza może rozprzestrzeniE się na pobliskie obszary muzułmańskiej sowieckiej Azji Œrodkowej. Sowiecka teoria pańs- twa nie przewidywała innego rozwišzania problemu fundamenta- lizmu muzułmańskiego niż to, które sformułował marksizm. Bol- szewicy w ogóle nie p#wišzywali większej wagi do islamu jako takiego. Trocki uważał, że "gnijšca tkanka islamu rozpadnie się pod lada podmuchem". To raczej islam powinien lękaE się nadchodzš- cych zmian, których noœnikiem miała być "kobieta Wschodu, ów potężny œrodek przyszłej rewolucji"#. Stalin, a w większym jeszcze 983 stopniu Chruszczow i Breżniew, usiłowali kierować islamem tak, jak rzšdzili cerkwiš prawosławnš - w oparciu o posłuszne państwu duchowieństwo. W 1970 r., podczas konferencji muzułmańskiej w Taszkiencie, mufti Ahmed Habibullak Bozgowiew wychwalał przy- wódców sowieckich, którzy - choE niewierni - kształtujš swš poli- tykę spotecznš wedle zasad "podyktowanych przez Boga i wyłożo- nych przez Proroka". Inny delegat na tę konferencję oœwiadczył: "Podziwiamy geniusz Proroka, który głosił społeczne zasady socja- lizmu"#. Nasilanie się pielgrzymek, kult szeików (œwiętych) zarów- no zmarłych, jak żyjšcych, suftzm i entuzjazm ruchów masowych- a więc wszystkie zjawiska charakterystyczne dla lat siedemdziesiš- tych i osiemdziesištych - były dowodem renesansu islamu na ob- szarach ZSRR. Przywódcy muzułmańscy podejmowali niekiedy rozpaczliwe próby dostosowania mahometańskich praktyk religij- nych - włšcznie z publicznymi modłami, Ramadanem i innymi postami - do zasad obowišzujšcych w systemie sowieckim. Próbo- wali więc zachęcaE muzułmanów, zwłaszcza młodych, by wstępo- wali do sowieckich organizacji społecznych "jako muzułmanie"#. Ale duchowni muzułmańscy wspólpracujšcy z szachem Iranu pró- bowali dokładnie tego samego. Odrodzenie islamskie to tylko jeden z aspektów problemu znacznie rozleglejszego, jakim jest samo imperium sowieckie- największa wcišż jeszcze istniejšca anomalia końca XX wieku. W przedmowie do wydania z roku 1921 swego dzieła Imperialrzm Lenin przyznał, że pisał je "ze œwiadomoœciš istnienia carskiej cenzury", która zezwoliła na jego opublikowanie wiosnš 1916 r. pod warunkiem, że zawarta w nim krytyka imperiów pominie imperializm carski. Tak więc - pisał Lenin - "zmuszony zostałem obrać za przykład Japonię! Uważny czytelnik bez trudu wstawi na jej miejsce Rosję"#. Leninowska teoria imperializmu nie zawierała pr Leto żadnego ataku na jego wersję rosyjskš - okazało się to nad- zwyczaj wygodne zarówno dla samego autora, jak i jego następ- ców, gdy doszli do władzy i postanowili zachowaE, ile się tylko da, z carskiego stanu posiadania. Imperializm wielkoruski trwał więc nƒdal, dokonawszy jedynie przeobrażenia prowincji i terytoriów carskich w wewnętrznych satelitów Rosji, ochrzczonych mianem "republik socjalistycznych". W latach pięEdziesištych Chruszczow zainicjował kosmetyczny proces "dekolonizaeji", wydajšc 29 sierpnia 1957 r. i 22 czerwca 1959 r. dekrety zwiększajšce uprawnienia rad ministrów sfederowanych republik oraz zakres niezależnoœci ich 984 985 władz sšdowniczych i administracyjnych. Częœci jego towarzyszy j#t pnez rosyjski. Zakres nauczania w językach narodowych kur- nawet te nieœmiałe posunięcia nie przypadły do gustu, toteż po czył się na obszarze całego ZSRR. upadku Chruszczowa zostały one cofnięte. Konstytucja z 1977 r. Jak się jednak wczeœniej przekonaliœmy, francuski imperializm zachowała (w artykule 70) formalnie system federacyjny, utrzymu- asymilacyjny poniósł fiasko. W niemałej mier Le spowodowane było jšc nawet (w artykule 72) czysto iluzoryczne prawo republik "do to przez zjawiska natury demograficznej. Jedna z nauk ptynšcych wystšpienia". Pod pozostałymi względami była ona jednak doku- z doœwiadczeń XX wieku brzmi: wysoka stopa przyrostu natural- mentem monolitycznym, majšcym na celu centralizację i stworze- nego u ludów podległych jest œmiertelnym wrogiem kolonializmu nie "narodu sowieckiego" - nowej wspólnoty historycznej, która w każdej jego postaci. Pned nastaniem bolszewizmu Rosja była miała objšE i ostatecznie zastšpiE pięćdziesišt trzy główne grupy państwem o jednym z najwyższych w œwiecie wskaŸniku przyrostu etniczne tworzšce spotecznoœE ZSRR#. ludnoœci. Deficyt demograficzny spowodowany I wojnš œwiatowš, Sowiecka polityka imperialna przypominała więc pod zasad- wojnš domowš, głodem za Lenina i zƒ Stalina, wielkimi czystkami niczymi względami politykę Francji: unia, w ramach której "kolonie" oraz II wojnš œwiatowš wyniósł na przestrzeni całego tego okresu uzyskujš stopniowo coraz większe swobody gospodarcze i kultural- okolo 60 mln osób. Ubytek ten zrównoważyło częœciowo opanowa- ne (aż do całkowitego równouprawnienia z Wielkorusami), w za- nie państw bałtyckich, Besarab, Karel, częœci Polski, Bukowiny i mian za odstšpienie od swych aspiracji narodowych. Podstawowym innych terytoriów, zamieszkanych łšcznie przez około 20 mln lu- s, narzędziem tej polityki - podobnie jak we Francji - były fałszerstwa dzi. Lata l 945-1958 były ola'esem pewnego dynamizmu demogra- wyborcze i dyktat administracyjny. I to tym bardziej, że w wypadku ficznego, a różna stopa pczyrostu naturalnego w latach 1959-1970 ZSRR politykę imperialnš realizowała partia sprawujšca całko- wynosiła 1,34%. WskaŸnik ten, aczkolwiek wysoki w œwietle stan- wity monopol władzy politycznej, słowa i druku - œrodków, którymi dardów europejskich, systematycznie malał i wszystko wskazuje na imperialiœci francuscy nigdy nie dysponowali, ani do posiadania to, że w latach siedemdziesištych spadł on poniżej 1%. Demogra- których nawet nie dšżyli. Na mocy konstytucji z 1977 r. podstawo- fowie sowieccy oczekiwali, że przeprowadzony w roku 1970 po- wymi instrumentami integracji były siły zbrojne i partia, przy czym wszechny spis ludnoœci pozwoli ocenić jej liczbę na około 250 mln Słowianie (przede wszystkim Wielkorusi) stanowili 95% członków i założyć przewidywany jej wzrost do końca stulecia do 350 mln. Rady Najwyższej i korpusu oficerskiego, od stopnia generała Tymczasem wynik spisu okazał się o 10 mln niższy od zakładanego, wzwyż. Słowianie dominowali we wszystkich najważniejszych insty- a w roku 1979 liczba ludnoœci wyniosła zaledwie 262 mln 436 tys., tucjach państwa, a nadto, za poœrednictwem part sprawowali co oznaczło, że w roku 2000 przekroczy ona nieznacznie 300 mln. kontrolę nad doborem kadr administracyjnych, politycznych i za- Spis z roku 1970 ujawnił także dwoisty charakter struktury stopy wodowych na wszystkich szczeblach republik nierosyjskichs. Jesz- urodzeń w ZSRR: na obszarach zamieszkanych przez Słowian oraz cze w latach osiemdziesištych języka rosyjskiego używano jako w krajach bałtyckich wskaŸnik ten jest niski, natomiast we wschod- narzędzia dezintegracji narodowej - liczba szkół z wykładowym niej częœci kraju, w Azji Œrodkowej i na Kaukazie - wysoki. Tylko rosyjskim rosła szybko, a znajomoœć tegojęzyka stała się nieodzow- w latach szeœćdziesištych liczba ludnoœci muzułmańskiej podsko- nym warunkiem awansu spolecznego. Nawet w tych republikach, czyła z 24 do 35 mln, w latach siedemdziesištych przybyło jej gdzie funkcjonował pełny system oœwiaty w języku narodowym, dalszych 14 mln, co u progu lat osiemdziesištych dało ogólnš liczbę nauka języka rosyjskiego była obowišzkowa na każdym etapie okolo 50 mln. Stało się jasne, że do końca tego stulecia ludnoœć nauczanias. W pozostałych zaœ, poczynajšc od pewnego szczebla Azji Œrodkowej i Zakaukazia osišgnie liczbę 100 mln, co stanowić edukacji stawał się on jedynym językiem wykładowym. W efekcie, będzie jednš trzeciš ogóhi mieszkańców ZSRR#. Już w 1979 r. poczynajšc od lat pięćdziesištych proces zanikania języków naro- miało się wrażenie, że liczšca 137 mln spotecz#noœć wielkoruska- dowych objšł ludy republik nadbałtyckich, Białorusinów, Molda- wyraŸnie starzejšca się w porównaniu z ludnoœciš niesłowiańskš- wian,1,8 mln Niemców oraz Żydów. Nawet na Ukrainie pojawiły znalazła się w demograficznej defensywie, ze stopš przyrostu na- się zarzuty, że na wyższych uczelniach język ukraiński wypierany turalnego w granicach 1 %, w porównaniu ze wskaŸnikiem 2,5-3,5% 986 rocznie wœród sowieckiej ludnoœci muzułmańskiej. Znaczšce jest również to, że znajomoœć języka rosyjskiego wœród muzułmanów staje się coraz mniej powszechna#. Utrzymujšca się tendencja demograficzna budziła zaniepoko- jenie nie tylko Zwišzku Radzieckiego. Liczba mieszkańców nasze- go globu wzrosła z 1 mld 262 mln w 1900 r. do 2 mld 515 mln w 1950 r. W latach szeœćdziesištych przekroczyła ona 3 mld, osišgajšc gra- nicę 4 mld w roku 1975. W 1985 r. wynosiła ponad 5 mld i rosła nadal w tempie około 80 mln rocznie lub, jak kto woli, I50 osób na minutę. Szacuje się, że przypuszczalna liczba ludnoœci œwiata w roku 2000 osišgnie 6 mld 130 mln - co oznaczałoby jej pięciokrotny wzrost na przestrzeni jednego stulecia". Jak wykarmić te dodat- kowe miliardy? Społeczeństwa dzisiejszych krajów rozwijajšcych się sš w trakcie cyklu znanego pod nazwš "przeskoku demograficz- nego". Wjego poczštkowe; iazie, wskutek osišgnięć nowoczesnych nauk medycznych oraz dzięki wprowadzeniu systemu opieki zdro- wotnej, maleje œmiertelnoœć noworodków, niemowlšt i dzieci, a także liczba zachorowań na choroby zakaŸne. W następstwie tego maleje stopa zgonów, jednoczeœnie zaœ stopa urodzin pozostaje wysoka, utrzymujšc się cišgle na swym dawnym poziomie. Prowadzi to do gwałtownego wzrostu populacji. W fazie drugiej, wzrost poziomu życia powoduje obniżenie się wskaŸnika stopy urodzin. Stopa przyrostu naturalnego zmniejsza się i stabilizuje się ostatecz- nie na pewnym poziomie równowagi. Jednakże w okresie między pierwszš a drugš fazš przeskoku dochodzi do gwałtownego wzros- tu liczby ludnoœci, co może, w konsekwencji, doprowadzić do gwałtownych zaburzeń spolecznych. W Europie "przeskok" rozpo- czšł się wraz z Rewolucjš Przemysłowš w latach 1760-1870, a w latach siedemdziesištych naszego stulecia dobiegł w zasadzie do końca. Mniej więcej w tym czasie stopa urodzeń spadła poniżej krytycznego wskaŸnika 20 promili nawet w Rosji (w 1964), Jugos- ławii (1967) i Portugalii oraz Hiszpanii (1969). Europejski przeskok demograficzny splata się wyraŸnie z cƒłym cyklem kolonizacji oraz dekolonizacji, pomagajšc zresztš epokę tę wyjaœnić i zrozumieć. W Japonii rozwój wypadków odpowiadajšcy mniej więcej schematowi europejskiemu rozpoczšł się nieco póŸniej. W latach dwudziestych stopa urodzeń cišgle jeszcze wynosiła tam 34 promili, podczas gdy stopa zgonów spadła gwałtownie z 30 promili na poczštku dekady do 18 pod jej koniec. Stšd też narastajšca despe- racja Japończyków. Lecz nawet jeœli przyjmiemy, że faza druga 98'7 pr Leskoku zaczęła się w Japonii w okresie międzywojennym, to stopa urodzeń spadła w tym kraju poniżej poziomu 30 promili dopiero u schyłku lat tnydziestych. Mimo iż bezpoœrednio po wojnie wskaŸnik urodzeń wzrósł doœć raptownie (zjawisko powszechne), tendencja malejšca utrzymała się i w drugiej połowie lat pięćdzie- sištych stopa urodzeń spadła poniżej wskaŸnika 20 promilis. W ten sposób u progu lat szeœćdziesištych tak niepokojšcy wczeœniej problem demograficzny Japonii znalazł swoje rozwišzanie. Z teorii przeskoku demograficznego można zatem wycišgnšć dwojakiego rodzaju wnioski. Po pierwsze, nie było żadnego powodu, by wpadać w panikę nawet wtedy, gdy skutki pierwszej jego fazy objƒwiły się w Azji, Ameryce łacińskiej i Afryce w największym swoim nasileniu. Po drugie zaœ, istniejejednak rzeczywista potrzeba przyœpieszenia wskaŸników wzrostu gospodarczego w krajach roz- wijajšcych się, po to, by jak najszybciej doprowadzić je do fazy drugiej tego cyklu. Programy i techniki służšce kontroli urodzeń mogły być wprawdzie przydatne, ale nie miały wptywu decydujšce- go, bowiem skuteczne stosowanie œrodków antykoncepcyjnych jest nie tyle przyczynš, ile raczej symptomem spadku stopy urodzeń, jako konsekwencji polepszenia się sytuacji ekonomicznej. Chodziło przede wszystkim o to, by podnieœć materialny standard życia -jest to zresztš jedyna rozsšdna odpowiedŸ tym, którzy ze względów ekologicznych przeciwni byli kontynuacji polityki wzrostu gospo- darczego. Jest oczywiœcie prawdš, że wzrost produktu narodowego brut- to niekoniecznie prowadzić musi do natychmiastowego spadku stopy urodzeń ani, że spadek ten (o ile do niego dojdzie) jest œciœle okreœlonš liczbowo jego pochodnš. Niemniej pojawiły się budzšce optymizm oznaki, że w latach siedemdziesištych w drugš fazę przeskoku demograficznego weszły Chiny, aczkolwiek wskaŸnik stopy zgonóww tym kraju dalekijestjeszcze od stabilizacji. W roku 1979 amerykański główny urzšd statystyczny szacował liczbę lud- noœci Chin na na 1 mld 10 mln, wskazujšc zarazem, że kraj ten znajduje się w fazie gwałtownego spadku stopy przyrostu natural- nego; zjawisko to w znacznej mierze wplynęło na spadek œwiato- wego wskaŸnika przyrostu naturalnego. Obniżył się on z 2,1% pod koniec lat szeœćdziesištych i 1,9 % na poczštku dekady następnej do 1,7 % pod jej koniec. Na poczštku lat osiemdziesištych stopa przyrostu naturalnego w całej Azji wynosiła mniej niż 1,9%- niewiele powyżej œredniej œwiatowej. Wskainik przyrostu natural- 988 nego w Ameryce Łacińskiej spadł do 2,4%. Jedynym obszarem, na którym tempo przyrostu naturalnego wzrosło - z 2,5 do 2,9% (dane z roku 1979) była zgodnie z przewidywaniami demografów Afry- ka#. Nie da się wykluczyć, że najbardziej doniosłš wieœciš, jakš œwiat otrzymał na przestr Leni lat osiemdziesištych była informacja o ustabilizowaniu się liczbowym populacji Chin. Przeprowadzony tam w lipcu 1982 r. spis powszechny ustalił, że kraj ten zamieszkuje 1008 175 288 ludzi; póŸniejsze o trzy lata szacunki demograficzne ONZ okreœlały tę liczbę na 1 mld 59 mln 521 tys., a dane z końca lat osiemdziesištych mówiły o 1 mld 72 mln 200 tys. obywateli Chin. Nieco więcej troski budzš dane statystyczne docierajšce z Indii: spis powszechny z 1981 r. okreœlał liczbę ludnoœci tego kraju na 685 mln 184 tys. 692, szacunki ONZ z 1985 r. wskazywały na wzrost do około 750 mln 900 tys., jakkolwiek inne obliczenia szacunkowe mówiły, że populacja Indii nie przekracza liczby 748 mln. Dane te dowodzš, że również i w Indiach przyrost naturalny spada, aczkolwiek wolniej niż w Chinache'. W latach osiemdziesištych i u progu dekady następnej obszarami o najwyższych wskaŸnikach przyrostu natural- nego pozostawały Ameryka Œrodkowa i przede wszystkim Afryka, chociaż dokładne dane statystyczne z większoœci krajów tego kon- tynentu sš coraz trudniej dostępne. Z obliczeń dokonanych we wczesnych latach szeœćdziesištych wynika, że momentem, od któ- rego wzrost stopy życiowej wptywa na stopę urodzin, jest bariera 400 dolarów dochodu narodowego na głowę mieszkańca rocznie (w cenach z 1964 r.). Na progu lat dziewięćdziesištych, gdy inflacja podwyższyła ten próg do kwoty 2 000 dolarów, okazuje się, że jedynie kilka państw œrodkowoamerykańskich i dosłownie żaden z krajów czarnej Afryki, nie było w stanie go przekroczyć. Doœwiad- czenia lat siedemdziesištych i osiemdziesištych potwierdziły w za- sadzie słusznoœć teor przeskoku demograficznego. Krótko mó- wišc tak zwana "eksplozja demograficzna" nie była wcale eksplozjš- okazała się natomiast krzywš powišzanš œciœle z rozwojem gospo- darczym. Stosujšc rozumnš politykę wzrostu ekonomicznego moż- na osišgnšć spłaszczenie jej przebiegu. Jak jednak wprowadzać w życie takš politykę? Nie jest to problem natury technicznej. Po roku 1945 w krajach rozwiniętych doszło do wprowadzenia na ogromnš skalę systemu uprawy roli wykorzystujšcego najnowsze zdobycze nauki; wzrosły też niepo- miernie zarówno sam zasób wiedzy zwišzanej z rolnictwem, jak i zakres jej upowszechnienia. Kapitalistyczne, zorientowane na ry- nek roInictwo Stanów Zjednoczonych, Kanady, Austral, Argen- tyny i Europy Zachodniej dostarczyło w latach siedemdziesištych ogromnych nadwyżek żywnoœci, które w dziesięcioleciu naœtępnym powiększyły się jeszcze bardziej. Na dobrš sprawę obszar ten mógłby w razie koniecznoœci i pod pewnymi warunkami wyżywić cały œwiat: Problem żywnoœciowy jest problemem natury politycz- nej. Odnosi się to zwłaszcza do zaprowadzenia w wielu krajach systemu rolnictwa skolektywizowanego, wraz z towarzyszšcym mu nieuchronnie brakiem zainteresowania materialnego rolnika wyni- kami produkcji, skrajnš nieefektywnoœciš i, co równie ważne, igno- rowaniem praw rynku i koniecznoœci stworzenia wydajnego systemu dystrybucji. Lenin, podobnie jak Marks, był ofiarš "fetyszyzmu fizykalnego": przekonania, że tylko ten, który bezpoœrednio wytwa- rza jakieœ dobra, czy uprawia rolę, jest uczciwym robotnikiem; wszyscy poœrednicy zaœ to pasożyty. Lenin demaskował ich jako komiwojażerów, złodziei, grabieżców, bandytów gospodarczych itp. Nastawienie to, które stało się trwałš cechš systemu sowieckie- go, wyeksportowano następnie do krajów Europy Wschodniej i wszędzie tam - w Azji, Afryce i Ameryce Łacińskiej - gdzie wpro- wadzano w życie systemy wzorowane na modelu sowieckim. Z reguły rezultaty były oplakane. W Indiach, jakkolwiek wpływy sowieckie były tam silne, podjęto poważne wysiłki, by zainteresować materialnie chłopów unowoczeœnieniem produkcji rolnej, udostępniajšc im na szerokš skalę zarówno œrodki pienięż- ne, jak i doradztwo techniczne. W konsekwencji w latach osiem- dziesištych Indie były w stanie nie tylko wyżywić się same, lecz także osišgnšć, niewielkš co prawda, nadwyżkę produktów żywnoœcio- wych na eksport. W Chinach, inwestycje i wprowadzenie niektó- rych elementów rynku, przy jednoczesnym odrzuceniu leninow- skiej pogardy dla poœredników - Chińczycy sš szczególnie utalento- wani jako dystrybutorzy dóbr, zarówno w swoim własnym kraju jak gdzie indziej - również sprawiły, że w latach osiemdziesištych Chiny stały się krajem samowystarczalnym żywnoœciowo. Na po- zostałych jednak obszarach, gdzie r Lšdził duch kolektywizmu, sy- tuacja rysowała się w nader niewesolych barwach. Najjaskrawszym tego przykładem był sam Zwišzek Radziecki. Przed 1914 r., modernizacja rolnictwa i pojawienie się dużych, stosunkowo wydajnych gospodarstw chłopskich (i dobrowolnie zakładanych spółdzielni rolniczych) sprawiły, że Zwišzek Ra- dziecki stał się jednym z najpoważniejszych eksporterów żywnoœci 990   1 1 1 ff 0 1 1 na œwiecie, wysyłajšc za granicę blisko 40% produkowanych arty- kułów rolnych. Za Lenina kraj ten przekształcił się w importera żywnoœci netto, przy czym deficyt produktów spożywczych narastał w miarę uptywu lat. Stalinowska polityka kolektywizacji rolnictwa doprowadziła do wymordowania lub œmierci z głodu większoœci najlepszych rolników rosyjskich. Wycisnęła ona na czole reżimu piętno Kaina - coraz wyraŸniejsze w miarę uptywu kolejnych dzie- sięcioleci. Żniwa w 1963 r. były pierwszš z cišgu poważnych katas- trof, jakie dotknęły sowieckie rolnictwo po zakończeniu wojny. Chruszczow uskariał się, że rozmiary klęski byłyby jeszcze większe, gdyby nie pszenic# zebrana z zaoranych z jego inicjatywy ugorów. Jednakże politykę jakš prowadził charakteryzowały - podobnie jak politykę rolnš Stalina - niepewnoœć i cišgłe radykalne zmiany koncepcji. Mocno przereklamowana Chruszczowowska koncepcja zagospodarowania ogromnych polaci ziem dziewiczych okazała się zupełnym fiaskiem, ajej realizację po cichu zarzucono. Chruszczow opowiadał się to za gospodarstwami państwowymi, to znów za kołchozami; oscylował między centralizacjš a decentralizacjš. Kie- dy był już na emeryturze, uskariał się gorzko na braki w zaopatrze- niu w żywnoœć. Nawet w moskiewskim szpitalu przeznaczonym wyłšcznie dla funkcjonariuszy partyjnych wysokiego szczebla - żalił się -jedzenie jest obrzydliwe. A przecież Moskwa była, jak zwykle, oknem wystawowym ZSRR. Na prowincji sytuacja wyglšdała bez porównania gorzej. Chruszczow spotykał się z mieszkańcami tra- dycyjnie rolniczych oœrodków, którzy "otwarcie i z goryczš opo- wiadali, że nie sposób kupić ani jajek, ani mięsa i że muszš tracić parę dni nƒ podróż do Moskwy", by tam dostšpić zaszczytu usta- wienia się w kolejce do sklepów spożywczych. Jak to się dzieje- zapytywał Chruszczow - że "po pięćdziesięciu latach władzy so- wieckiej" jaja i mięso sš dobrami nieosišgalnymi? "Oczekuję na- dejœcia dnia - pisał - gdy wielblšd będzie mógł spokojnie przejœć z Moskwy do Władywostoku, bez obawy że po drodze zjedzš go wygłodniali chłopi"". Jednakże, gdy sprawował władzę, nawet nie oœmielił się pomyœleć o przekazaniu ziemi w ręce sektora prywat- nego. Breżniew i jego bezpoœredni spadkobiercy prowadzili polity- kę bardziej stabilnš - do epoki tej przylgnie póŸniej oficjalnie nadana jej etykieta "lat stagnacji" - utrzymujšc pełnš kolektywiza- cję gospodarkrrolnej. Doprowadziło to do powolnego, lecz stałego pogłębiania się problemu niedoborów żywnoœci. Mimo iż Zwišzek Radziecki dysponuje dwukrotnie większš powierzchniš upraw rol- 991 nych niż jakikolwiek inny kraj œwiatƒ - wœród nich znajdujš się też słynne z żyznoœci grunty Ukrainy - i choć kraj ten jest stosunkowo słabo zaludniony, to jego potrzeby w zakresie importu zboża, wyno- szšce niekiedy 15 mln ton rocznie, niekiedy zaœ nawet 30 mln ton, systematycznie rosnš. Na przestrreni lat siedemdziesištych i osiem- dziesištych jaja i mięso stały się w sieƒ zwykłych nie uprtywilejowa- nych sklepów nadkoœciš - nawet w Moskwie. U schyłku lat osiemdziesištych doszło do nieznacznych zmian w sowieckiej polityce rolnej: zaakceptowano, w nader zcesztš ogra- niczonym zakresie, rozwój sektora prywatnego, spnedajšcego swe produkty po rynkowych (czytaj : bardzo wysokich) cenach. Krok ten przyczynił się głównie do ujawnienia bałaganu panujšcego w gos- podarstwach państwowych i kotchozach oraz skrajnej ich nieefek- tywnoœci. Podejmowane w latach 1989-1991 wysiłki zmierzajšce do wprowadzenia systemu "realistycznej" kalkulacji kosztów i cen, przy zachowaniu bez zmian naczelnych zasad kolektywizmu, jedy- nie pogorszyło sytuację, tym bardziej że system dystcybucji nadal pozostał skrajnie prymitywny, skorumpowany i groteskowo wręcz niewydajny. Szacuje się, że okolo 40% całej produkcji rolnej nigdy nie dociera do konsumenta;pleœnieje w magazynach i na boczni- cach kolejowych lub służy za pożywienie szczurom. Zimš na prze- łomie lat 1990 i 1991 nad całymi potaciami Zwišzku Radzieckiego zawisło realne widmo głodu, a dumny reżim sowiecki zmuszony był żebrać na Zachodzie o pomoc żywnoœciowš. Z powrotem wprowa- dzono system racjonowania produktów spożywczych, w œlad za tym przyszła, w marcu 1991 r., ogromna podwyżka ustalanych przez państwo cen żywnoœci. Realia sowieckie najlepiej charakteryzuje fakt, że gdy 16 marca 1991 roku, w dniu referendum majšcego przesšdzić o tym, czy ZSRR pozostanie państwem jednolitym, władze, dšżšc do zwiększen‹a frekwencji wyborczej, rozpoczęły sprzedaż pochodzšcych z tajnych zapasów mięsa i jarzyn w punk- tach głosowania, wszystko zostało wykupione jeszcze przed porš obiadowš. U Ÿródeł wszystkich kłopotów sowieckich tkwi teoria zbudowana w oparciu o nieuczciwš żonglerkę danymi statystycz- nymi i najzwyklejszš w œwiecie ignorancję. Nie było ehyba takiego marksisty, który miałby rozumne poglšdy na rolnictwo, może dla- tego, że ani Marks, ani Lenin nim się nie interesowali. Marksizm # jest przede wszystkim religiš miejskš: Doktrynerskš krótkowzrocznoœć wykazał nie tylko sam Zwiš- zek Radziecki. Polska, w latach trzydziestych poważny eksporter 992 żywnoœci, również przeobraziła się w wielkiego jej importera (choć nie skolektywizowała rolnictwa), a to dlatego, że reżim narzucił krajowi socjalistyczny system dystrybucji. Sytuacja w Polsce zaczęła powoli się poprawiać w latach 1989-1991, z chwilš zastšpienia komunistów przez wyłoniony w wyniku wolnych wyborów rzšd. Rumunia, kolejny wielki eksporter produktów spożywczych z lat trzydziestych, usiłujšc uzyskać twarde waluty na potrzeby barba- rzyńskiego reżimu Nicolae Ceausescu, była zdolna do eksportu żywnoœci jedynie za cenę głodzenia własnego spoteczeństwa. Węg- ry, które poczynajšc od 1985 r. zaczęły wprowadzać w życie zasady systemu rynkowego, powoli zwiększały swš produkcję i w roku 1991 z powrotem stały się eksporterem żywnoœci netto. W œlad Węgier podšżyła, z dużym opóŸnieniem, Bułgaria, natomiast Ju- gosławia stała się w latach osiemdziesištych z powrotem importe- rem produktów rolnych. W ten sposób kraje zrzeszone w RWPG, tworzšce niegdyœ obszar o ogromnych nadwyżkach żywnoœci, stały się obcišżeniem gospodarki œwiatowej i często utrzymuje je przy życiu jedynie dokonywana po zaniżonych cenach wyprzedaż za- chodnioeuropejskiej "góry żywnoœci", która sama w sobie jest niepożšdanym efektem Ÿle pomyœlanego systemu subsydiowania rolnictwa. I tak oto jeden niedoskonały system gospodarki rolnej wspiera - właœnie tak - inny, który okazał się zupełnš klęskš. Wptyw marksistowskiego kolektywizmu na gospodarkę rolnš okazał się opłakany w skutkach we wszystkich krajach Trzeciego Œwiata, które uległy jego urokom. Na priykład Irak i Syria. Oba te państwa rzšdzone przez radykalne dyktatury wojskowe, przejšwœzy utopijne mrzonki o "rzšdzie maksimum" i planowaniu państwo- wym jako remediach na wszelkie problemy, zamieniły nadwyżkę żywnoœci w jej deficyt. Kolejnym przykładem służyć może Iran. Indonezja, w epoce socjalizmu w wydaniu Sukarno, przestała eks- portować ryż, następcy Sukarno doprowadzili do niewielkiej tylko poprawy sytuacji. Socjalistyczna Birma również stała się importe- rem ryżu netto. Najgorszy jednak obrót przybrały sprawy w postko- lonialnych państwach afrykańskich, których przywódcy z zapałem przystšpili do realizacji socjalistycznych eksperymentów w rolnic- twie. Dotyczy to zwłaszcza Ghany, która w zaskakujšcym tempie przekształciła się z najbogatszego kraju czarnej Afryki w najuboż- szy oraz Tanzanii, która również stała się importerem żywnoœci netto, pomimo iż otrzymała najwyższš na œwiecie kwotę pomocy zagranicznej per cap–a. Kłopoty żywnoœciowe Afryki, w istocie 993 swojej spowodowane przyczynami natury politycznej, nałożyły się na nękajšce ten kontynent spory graniczne i wojny domowe wywo- łane przez represywne rzšdy przeœladujšce grupy mniejszoœciowe na tle plemiennym, rasowym bšdŸ religijnym, co powodowało wybuchy kolejnych powstań. Sytuacja ta doprowadziła w latach osiemdziesištych do pojawienia się na kontynencie afrykańskim stref głodu, by wymienić tu choćby tylko Mozambik i Czad. Innym rozległym obszarem, na którym w latach osiemdziesištych i na progu dekady następnej szerzył się głód, były tereny Sudanu i Etiopii. Głód był tam po częœci następstwem długotrwałej suszy, wywotały go jednak przede wszystkim wojna domowa między pótnocnš a południowš częœciš Sudanu a także endemiczne zamie- szki wewnętrzne w Etiopii, której marksistowski rzšd usunšł ogromne nesze chłopów z ich odwiecznych siedzib za pomocš bombardowań, a na dobitkę uwikłał się wojnę z sšsiadami: Ecytreš i Somališ. U schyłku lat osiemdziesištych nawet te, nieliczne, kraje czar- nej Afryki, które w poprzednim dziesięcioleciu zdawały się rozsšd- nie korzystać ze swej niepodległoœci, takie jak Wybrzeże Koœci Słoniowej, Kenia i Malawi, weszły w okres narastajšcych trudnoœci gospodarczych i nasilajšcych się niepokojów społecznych. Pożało- wania godna jest też sytuacja Liberii, najstarszego państwa rzšdzo- nego przez Murzynów (Liberia powstała w 1822 r.): w 1990 r. państwo to nękane było krwawymi walkami między trzema armia- mi prywatnymi, dowodzonymi przez rywalizujšcych ze sobš preten- dentów do fotela prezydenckiego. W kontlikt wmieszały się rzekome " siły pokojowe" wysłane do Liber przez kraje z niš sšsiadujšce. Dołšczyły się one do królujšcego tam powszechnie rabunku, rzu- cajšc bezbronnš ludnoœć cywilnš na pastwę głodu. U progu lat dziewięćdziesištych wiele uboższych państw afrykańskich wypadło niemal całkowicie poza ramy œwiatowego systemu gospodarczego. Pojawiajš się jednak symptomy pozwalajšce przypuszczać, że r#š- dzšce nimi elity przychodzš powoli po rozum do głowy. Przykładem Mozambik, który w 1988 r. zrezygnował z gospodarki kolektywi- stycznej i powrócił do systemu rynkowego, starajšc się skłonić do powrotu, wygnane zeń uprzednio, firmy zachodnie. W tym samym roku Republika Południowej Afryki zawarła porozumienie o za- wieszeniu broni z Angolš, która również wyrzekła się kolektywiz- mu, a to z kolei umożliwiło uzyskanie niepodległoœci przez byłe terytorium mandatowe RPA (Namibię) oraz przeprowadzenie w 994 tym kraju, który także wybrał nieradykalnš drogę rozwoju, wolnych wyborów powszechnych. Najważniejsze jednak zmiany następujš w samej Republice Pohidniowej Afryki, która poczynajšc od wiosny 1989 r. wycofuje się wyraŸnie ze swoistego systemu "socjalizmu etnicznego" - apart- heidu. Wydarzenia w Republice Pohidniowej Afryki nabierajš zna- czenia szczególnego nie tylko ze względu na ogromne zaintere- sowanie, jakie w œwiecie zewnętrznym budzš problemy rasowe tego kraju, lecz także dlatego, że pod wieloma względami RPA jest czymœ w rodzaju mikrokosmosu, w którym skupiajš się wszystkie problemy globalne, jakim u progu lat dziewięćdziesištych przyszło stawić czoła ludzkoœci. Nie ma na œwiecie drugiego takiego kraju, którego cechy istotne i problemy, jakie z nich wynikły, były bliższe ich odpowiednikom w skali globu: Teza ta wymaga jednak nieco bardziej szczegółowego komentarza. Na poczštku lat dziewięćdzie- sištych kulę ziemskš zamieszkiwała biała mniejszoœć (o niskiej stopie przyrostu naturalnego) i kolorowa większoœć o globalnie r Lecz bioršc wysokim wskaŸniku tegoż przyrostu. Podobnie wyglš- dała sytuacja w RPA: na przełomie lat 1990 i 1991 mieszkało tam około 5 mln białych i 30 mln kolorowych. Stosunek ten odpowiada strukturze populacji całego œwiata. WskaŸniki stopy przyrostu na- turalnego wahały się w Potudniowej Afryce od 0,77% dla ludnoœci białej, przez 1,64 dla Azjatów i 1,89 dla "koloredów" (mieszańców rasowych), do 2,39 dla populacji czarnych (dane z 1988 r.), wyka- zujšc znaczne podobieństwo do odpowiednich wskaŸników global- nych'". Podobnie jak cała kula ziemska, RPA z jedenastoma głównymi językami używanymi na jej obszarze, pozbawiona jest języka, którym posługiwałaby się (w mowie lub piœmie) większoœć jej mieszkańców. Podobnie jak cała kula ziemska, Pohidniowa Afryka jest obszarem koegzystencji gospodarek "pierwszego" i Trzeciego Œwiata. Dystrybucja sił (w tym sił militarnych) między ludnoœciš białš a czarnš w RPA wyglšda podobnie jak w skali kuli ziemskiej, podobny jest także stosunek dochodów obydwu tych grup ludnoœci. Gwałtowna urbanizacja, która doprowadziła do wzrostu odsetka ludnoœci wszystkich ras zamieszkujšcych miasta, z 25% w 1900 r. do ponad 60% w 1989 r., również odpowiada wskaŸnikom œwiatowym, powoduje też zbliżone następstwa: roz- rost olbrzymich wielkomiejskich slumsów i zatrważajšcy wzrost przestępczoœci w miastach. I znów, podobnie jak z górš setka innych krajów œwiata, RPA usiłowała rozwišzać wszystkie te 995 problemy poprzez rozrost sektora państwowego w ekonomii i przyjęcie zasady "gospodarki sterowanej jako sposobu jego funk- cjonowania. I właœnie nic innego, jak tylko pogorszenie się stanu żywotnej ongiœ gospodarki południowoafrykańskiej, uznać należy za podstawowš priyczynę, dla której E W de Klerk, od 2 lutego 1989 r. pr Nwódca rzšdzšcej Narodowej Partii Pohidniowej Afryki (South Afńcan Nationalist Pnr#y), a od 6 wr Leœnia tegoż roku prezydent Rp A, wprowadził priełomowe zmiany w społecznym, ekonomicz- nym i politycznym ustroju tego kraju. 9 lipca 1989 r. zapoczštkował dialog z murzyńskimi działaczami narodowymi, składajšc wizytę przebywajšcemu od dwudziestu szeœciu lat w więzieniu, z wyroku o sabotaż, nieoficjalnemu przywódcy Afrykańskiego Kongresu Na- rodowego, Nelsonowi Mandeli. W œlad za tym w latach 1989-1991 nastšpiło uwolnienie Mandeli i wielu innych więŸniów politycz- nych, zniesienie stanu wyjštkowego, relegalizacja Afrykańskiego Kongresu Narodowego i szereg podobnych posunięć. W następ- stwie doszło jednak do nasilenia się starć między Murzynami (w większoœci Chausa) popierajšcymi AKN a czarnymi zwolennika- mi ruchu Ikatha (przede wszystkim Zulusami). De Klerk podjšł także działania na polu socjalnym. Niektóre elementy struktury prawnej apartheidu, w rodzaju zakazu kontaktów seksualnych między rasami, zostały zniesione jeszcze w latach osiemdziesištych, inne, pod naciskiem ruchów społecznych i zmian gospodarczych, stały się martwš literš prawa. W lutym 1991 roku de Klerk wpro- wadził zasadnicze innowacje w całym systemie legislacyjnym. Znie- siono obowišzujšce dotychczas ludnoœć kolorowš ograniczenia dotyczšce zmiany miejsca pobytu, swobody osiedlania się oraz prawa własnoœci nieruchomoœci i gruntów - gospodarczy rdzeń apartheidu. Ostatnim reliktem dyskryminacji rasowej pozostało jedynie prawo wyborcze. De Klerk spodziewa się wynegocjować z przywódcami murzyńskimi jakšœ formę podziału władzy, aczkol- wiek społecznoœć białych (a także wielu kolorowych) obawia się, że wprowadzenie zasady wyborów równych (jeden głosujšcy - jeden głos) doprowadzi bezpoœrednio do wybuchu wojny domowej, po- dobnie jak wszędzie indziej w Afryce. Po raz kolejny dylemat ten jest odbiciem tego samego problemu w skali globu. Rzšd œwiata wybrany w powszechnym, równym głosowaniu wszystkich pełnolet- nich jego mieszkańców zredukowałby na trwałe białych do roli mniejszoœci, i to mniejszoœci, dzięki tendencjom demograficznym, 996 systematycznie się kurczšcej; podobne perspektywy niesie białym w RPA ewentualne wprow…dzenie powszechnego, równego prawa wyborczego w tym kraju". Priyczynš, dla której kraje Trzeciego Œwiata, próbujšce wczeœ- niej niefortunnie zaprowadziE u siebie kolektywistyczne systemy gospodarcze, w latach osiemdziesištych zaczęły zwracać się ku reformom rynkowym, był spektakularny sukces przedsiębiorczych państw w Azji Wschodniej. Kraje te, z których najważniejsze to Japonia, Hongkong (kolonia korony brytyjskiej), Singapur (była kolonia korony brytyjstriej, autonomiczna od roku 1959; niepodleg- ła od 1965), Taiwan i Korea Południowa wkroczyły w epokę powo- jennš z bardzo wysokš stopš przyrostu naturalnego i niskim po- ziomem dochodu narodowego na głowę mieszkańca (w każdym z nich, wyjšwszy Japonię, nie przekraczał on 100 dolarów rocznie). Wszystkie z nich zdecydowanie odrzuciły koncepcję rozwišzań kolektywistycznych zarówno w przemyœle, jak i gospodarce rolnej. Każde z nich może stanowić przykład, w jaki sposób rosnšcy dochód narodowyper capita prowadzi do spadku stopy urodzeń, stymulujšc tym samym dalszy wzrost dobrobytu. W 1960 r. stopa urodzeń wahała się tam od 36 promili (Hongkong) do 42,9 promili (Pohidniowa Korea); Singapur i Taiwan plasowały się między nimi. We wszystkich tych czterech krajach wzrost stopy życiowej osišgnšł w latach szeœćdziesištych tempo najwyższe na œwiecie. W roku 197l wskaŸnik urodzeń wynosił w Hongkongu mniej niż 20 na tysišc, prawie tyle samo w Singapurze, na Taiwanie zaœ i w Korei Pohid- niowej spadł on znacznie poniżej poziomu 30 promili#. W latach osiemdziesištych trend ten uległ przyspieszeniu. U schyłku dekady lat osiemdziesištych dochód narodowy na głowę w Hongkongu, mimo masowego nap#wu biednych jak mysz koœcielna imigrantów z Chin, osišgnšł, jak się wydaje, poziom niewiele niższy niż 10 tys. dolarów; w Singapurze wyniósł on 7 tys. 464 dolary (dane z 1987 r.), na Taiwanie - 5 tys. 75 (dane z 1978 r.), a w Korei Pohidniowej 3 tys. 450 dolarów (dane z 1988 r.). Krótko mówišc, kraje te w blyska- wicznym tempie opuœciły Trzeci Œwiat i wchodzš w tej chwili do œwiata pierwszego. Rozwój strefy wolnej przedsiębiorczoœci w re- jonie Pacyfiku był być może najbardziej napawajšcym otuchš zja- wiskiem, w procesie rozwoju ludzko#ci w latach siedemdziesištych i osiemdziesištych. Zaczęło się ono w końcu lat czterdziestych w Japonii. Po- dobnie jak w Niemczech w latach 1948-1949 i we Francji w 1958 r. jego fundamentem była nadzwyczaj udana konstytucja. Jak się przekonaliœmy, pnedwojenna ustawa zasadnicza Japonii była kłę- bowiskiem sprzecznoœci, a ówczesny system prawny prymitywny i niestabilny. Okres okupacji amerykańskiej, podczas której całš władzę skupił w swym ręku generał MacArthur, okazał się błogos- ławiony w sltutkach. Ów autokrata okazał się zdolny odegrać rolę oœwieconego władcy i przeprowadził w Japonii odgórnš rewolucję, przypominajšcš restaurację Meiji z 1860 r., które uczyniły z Japo- n kraj nowożytny. Konstytucja z 1947 r., której projekt powstał w sztabie MacArthura, nie miała charakteru kompromisu międzypar- tyjnego - tego najmniejszego wspólnego mianownika porozumie- nia - przeciwnie, była tworem jednorodnym, łšczšcym w sobie najlepsze cechy konstytucji brytyjskiej i amerykańskiej, zapewnia- jšc (podobnie jak konstytucja de Gaulle'a) kunsztownš równowa- gę między władzš ustawodawczš i wykonawczš oraz władzš centralnš i podporzšdkowanymi jej władzami lokalnymi'3. Wraz z innymi prawami z okresu okupacji, umożliwiajšcymi tworzenie wolnych zwišzków zawodowych, gwarantujšcymi wolnoœć prasy i niezależnš kontrolę policji (siły zbrojnejako takie zostały zlikwido- wane), konstytucja ta, a także "era amerykańska", której jest ona kwintesencjš, wyzwoliły naród japoński spod hipnotycznego wpły- wu, jaki wywierało nań dotšd państwo. Amerykańska okupacja Japonii stanowi zapewne największe konstruktywne osišgnięcie amerykańskiej polityki zagranicznej w całym okresie powojennym, a było ono w zasadzie dziełem jednego człowieka". I, podobnie jak w przypadku Niemiec Zachodnich, w których Brytyjczycy stworzyli wzorcowy model ruchu zwišzkowego, sukcesy MacArthura powo- łały do życia potężnego rywala Stanów Zjednoczonych. Podstawowym osišgnięciem reform konstytucyjnych było przekonanie Japończyków, że państwo ma służyć obywatelom, a nie odwrotnie. Położyło to fundament pod nowy rodzaj zdrowego indywidualizmu, nadajšc rodzinie i licznym instytucjom japońskie- go życia spotecznego, chętnie posługujšcym się metaforykš rodzinnš, rangę alternatywnego wobec państwa oœrodka lojalnoœci. Podob- nie jak w powojennych Niemczech i Włoszech, rodzina - zarówno biologiczna, jak i jej szerzej rozumiane formy - stała się naturalnš odtrutkš na zarazę totalitaryzmu. Do tego doszła wysoce efektywna reforma rolna, w wyniku której 4,7 mln chłopów-dzierżawców otrzymało ziemię na własnoœE, co podniosło do 90% areał prywat- nych gruntów uprawnych. Reformy samorzšdowe zwieńczyły pro- 998 ces tworzenia silnych, demokratycznych i dysponujšcych własnym majštkiem spotecznoœci lokalnych - podobnie jak stało się to w Europie Zachodniej pod rzšdami chadecji'5. Istnienie niezawisłego sšdownictwa, z wzorowanym na amerykańskim Sšdem Najwyż- szym na czele, gwarantowało prawo do własnoœci prywatnej oraz swobody obywatelskie kosztem państwa i kolektywów'g. Na tych podwalinach zbudowano wyjštkowo stabilny ustrój parlamentarny, w którym kierowniczš rolę spełniał sojusz liberałów z konseiwatys- tami (nazwany ostatecznie Partiš Ilberalno-Demob'atycznš). Wew- nętrzne frakcje w tym ugrupowaniu - #orowane na modelu poszerzonych rodzin - zapewniały całemu systemowi elastycznoœć i zdolnoœć szybkiej reakcji, natomiast manifestowana na zewnštrz spoistoœć stwarzała gospodarce skraju solidne ramy cozwoju w oparciu o zasadę wolnej przedsiębiorczoœci. Liberalni demokraci zapewnili w ten sposób Japon tę samš spoistoœć, jakš udało się osišgnšć w Niemczech i we Włoszech chadekom, a sojuszowi gaul- listów z ugrupowaniami niezależnymi w V Republice francuskiej. Analogia ta sięga głębiej. Powojenne czysttƒ pr Leprowadzone przez MacArthura pozwoliły pojawić się na scenie geniuszowi politycz- nemu starszej generacji, któly, podobnie jak Adenauer, de Gasperi i de Gaulle, pozostawał pned wojnš w opozycji wobec ówczesnych władz. Yosshida Shigeru, niegdyœ dyplomata, w działaniach swych nawišzywał do anglosaskich zasad demokracji i rzšdów prawa. Miał szeœćdziesišt siedem lat, gdy w 1946 r. objšł urzšd pcemiera, który z podziwu godnš wytrwałoœciš piastował przez prawie dzie- więć lat. Pewien komentator porównał go do: "sędziwego drzewka bonsai, na którego poskręcanych ze staroœci gałęziach co rok rozkwitajš białe pški"". Czuwał, by młodzieńczy nowy ustrój osišg- nšł pełnš dojrzałoœć, a gdy w 1954 r. odchodził na emeryturę, stabilnoœć została już ugruntowana nie tylko na okres lat pięćdzie- sištych, ale i na następne ćwierćwiecze, i czasy póŸniejsze. W rezuttacie Japonia zakończyła okres powojennej odbudowy w roku 1953, zaledwie cztery lata póŸniej niż Niemcy. Rozpoczšł się wtedy w jej dziejach dwudziestoletni okres wzrostu gospodar- czego, który osišgnšł wskaŸnik 9,7% rocznie. Tempo rozwoju było zatem dwukrotnie wyższe niż we wszystkich pozostałych krajach wysokorozwiniętych. Można go porównaćjedyne ze spektakularnš ekspansjš gospodarki amerykańskiej w cišgu czterech dziesięciole- ci przed rotƒem 1929s. Podstawš tego "cudu" był przemysł moto- ryzacyjny. Tempo wzrostu produkcji samochodów osobowych osišgnęło na przesttzeni stosunkowo długiego okresu lat 1966-1972 niebywałš wręcz wartoœć 29% rocznie; liczba użytkowanych w Japonii samochodów prywatnych rosła w tym czasie o jednš trzeciš rocznie. W cišgu dwudziestu lat, jakie uptynęły od końca lat pięć- dziesištych, produkcja samochodów w Japon wzrosła stukrotnie, osišgajšc w roku 1979 liczbę 10 mln egzemplarzy, mniej więcej tyle samo, co w Ameryce. Na poczštku dekady lat osiemdziesištych Japończycy produkowali już więcej samochodów niż Stany Zjed- noczone. Mniej więcej potowa wyprodukowanych aut szła na eks- port. W następnej kolejnoœci Japonia przystšpiła do wytwarzania niemal wszystkich możliwych dóbr konsumpcyjnych. W roku l979 kraj ten stał się największym œwiatowym producentem zegarków (60 mln rocznie, wobec 50 mln wytwarzanych przez Szwajcarię). W latach szeœćdziesištych Japończycy przeœcignęli Stany Zjednoczo- ne w dziedzinie produkcji aparatów radiowych, w dziesięcioleciu następnym, także i telewizorów. W tym samym czasie odebrali palmę pierwszeństwa Niemcom w produkcji sprzętu fotograficzne- go. W latach siedemdziesištych japoński wskaŸnik produkcji prze- mysłowej na głowę mieszkańca zrównał się z amerykańskim, a w pod pewnymi względami Japonia stała się pierwszš potęgš prze- mysłowš œwiata. W 1978 r. nadwyżka Japon w handlu wyrobami przemysłowymi wyniosła 765 mld dolarów (wobec deficytu amery- kańskiego w tej samej dziedzinie równego 5 mld). W końcu lat siedemdziesištych japoński potencjał w przemyœle stalowym zrów- nał się z amerykańskim i niemal doœcignšł możliwoœci wytwórcze całej EWG. Japonii udało się także przeœcignšć Stany Zjednoczone i producentów europejskich w dziedzinie jakoœci wytwarzanych dóbr, zwłaszcza zaœ produktów wysoce zaawansowanych technolo- gicznie, jak samoloty odrzutowe, obrabiarki, roboty, półpnewod- niki, kalkulatory i kopiarki, komputery, spr#ęt telekomunikacyjny, zaawansowane technologie wytwarzania energii, w tym reaktory jšdrowe, a także technika rakietowa. Poziom inwestycji na głowę mieszkańca był w 1980 r. dwukrotnie wyższy niż w Stanach Zjed- noczonych, a po upływie dalszych kilku lat przewyższył wartoœć inwestycji amerykańskich również i w liczbach bezwzględnych#. W latach osiemdziesištych tempo wzrostu gospodarczego Ja- pon uległo pewnemu spowolnieniu, aczkolwiek zachowała ona swš niezwykła dynamikę na polu operacji finansowych. Załamanie się rynku papierów wartoœciowych w paŸdzierniku 1987 r. pne- trwała z niezmšconym spokojem, a w cišgu następnego roku zep- 1000 chnęła Stany Zjednoczone na drugš pozycję listy największych potęg bankowych œwiata. W cišgu całej tej dekady utrzymywała ogromnš nadwyżkę bilansu płatniczego w handlu. Wykupiła znacz- nš częœE gospodarki Stanów Zjednoczonych przejmujšc na dużš skalę amerykańskie zobowišzania skarbowe, co pozwoliło USA utrzymywać ogromny i wcišż rosnšcy deficyt budżetowy w całym tym okresie, a także przejmowała firmy amerykańskie bšdŸ inwes- towała w nie, co z kolei umożliwiło Ameryce prowadzenie polityki cišgłego poważnego deficytu płatniczego w handlu zagranicznym. Japonia inwestowała też i gdzie indziej na przykład w Australii, kraju o bogatych złożach rozmaitych surowców, i to na takš skalę, że tej byłej kolonii brytyjskiej zaczęło w pewnym momencie zagra- żać przekształcenie się w gospodarczš kolonię japońskš. Również w samej Wielkiej Brytan kapitał japoński inwestował na wielkš skalę, traktujšc to jako metodę ominięcia barier celnych EWG. Odbywało się to w różnych formach. Dnia 12 listopada 1981 na przykład, jeden z głównych japońskich producentów samochodów, koncern Honda, podpisał porozumienie z ostatnim wielkim, samo- dzielnym dotšd wytwórcš brytyjskim - Leylandem, dotyczšce wspólnych przedsięwzięć produkcyjnych w latach dziewięćdziesiš- tych, w tym wytwarzania na skalę masowš podzespołów w obu krajach. Przykład następny: 8 wrzeœnia 1986 r. inny wielki potentat samochodowy, Nissan, otworzył wybudowanš nakładem 430 mln funtów wytwórnię w okolicy Sunderland, w północnej Angl o potencjale produkcyjnym 100 tys. egzemplarzy rocznie. Na poczšt- ku lat dziewięćdziesištych Japonia dysponowała największym na œwiecie portfelem inwestycyjnym. Pod względem zarówno rozmia- rów, jak i znaczenia mógł on być, proporcjonalnie, porównany jedynie ze skalš inwestycji brytyjskich w gospodarce œwiatowej przed 1914 r. Osišgnięcia Japonii, przy jednoczesnej niezdolnoœci producentów zachodnich do wejœcia nawiększš skalę na rynek tego kraju, spowodo- wały chór oskarżeń o nieuczciwe praktyki w handlu, kierowanych pod jej adresem zwłaszcza przez Kon#'es Stanów Zjednoczonych i Euro- pejskš Wspólnotę Gospodarczš. W niektórych wypadkach Japonia dobrowolnie ograniczała rozmiary eksportu swoich wyrobów przemys- łowych, okazała też pewnš netwowoœć w tej kwestii w marcu 1991 r., wydajšc samoograniczajšce się polecenie, w którym zakazała japoń- skim przedsiębiorcom budowlanym ubiegaE się o kontrakty przy odbudowie Kuwejtu, gdzie Stany Zjednoczone i Wielka Brytania, które włożyły lwiš częœE wysiłku w wyzwolenie tego kraju, spodzie- 1001 wały się analo#cznej częœci zysków, jakie może przyni#< pr# jego rekonstrukcji. Dysponujšc talƒm potencjałem Japonia z łat- woœciš zajęła miejsce Zwišzku Radń#o byE inaaej wyma- wiane'#. Wiele mówišcy jest fakt, że na "postępowych" uniwersy- tetach amerykańskich inżynieria spoteczna idzie w parie z wyuzda- 1070 nš korupcjš - zupełnie tak samo jak w systemach politycznych, które przystšpiły do eksperymentów w tej dziedzinie. Na poczštku 1991 r. komisja do spraw energ i handlu Izby Reprezentantów Kongresu Stanów Zjednoczonych, kierowana przez Johna Dingel- la, wszczęła intensywne dochodzenie w sprawie wykorzystania, wynoszšcej 9,2 mld dolarów rocznie sumy prryznawanej uczelniom amerykańskim przez rzšd federalny, pod p##ciš #k zwanych kontraktów badawczych. Okazało się, że w Stanford, któremu na przestrzeni ostatnich dziesięciu lat przyznano 1,8 mld dolarów, blisko 200 mln wydano na niczym nie usprawiedliwione dotacje dla pracowników - od rektora w dół - obrócone na zaspokajanie ich potrzeb w dziedzinie konsumpcji'#. U progu lat dziewięEdziesiš- tych skandale tego rodzaju zaczęły podkopywaE szacunek społecz- ny, jakim cieszyły się uniwersytety. Odnosi się to zwłaszcza do ich wydziałów nauk społecznych. O ile jednak zdawało się, że fizyka, w porównaniu z jej triumfem w pierwszej połowie XX wieku, weszła w okres pewnej stagnacji, a nauki społeczne zdyskredytowały się niemal zupełnie, to poczynajšc od lat pięćdziesi#tych rozpoczęła się nowa epoka w biologii. Do tej pory nauki œcisłe były w stanie powiedzieć nam bardzo wiele o mater, a nieporównanie mniej o fenomenie życia. W latach pięćdziesištych reguły rzšdzšce œwiatem mater nieoży- wionej były już w zasadzie znane; następne trzydziestolecie miało okazać się epokš, w której stan dojrzałoœci osišgnęła nasza znajo- moœć praw rzšdzšcych życiem. Okazuje się, że tego rodzaju systemy praw natury muszš byćjednorodne i holistyczne, dokładnie tak, jak Einsteinowskie przeformułowanie praw flzyki sprawdza się zarów- no w odniesieniu do metagalaktyk jak subtelnych struktur submo- lekularnych. Również prawa biologii odnosiE się musiały do wszel- kich form materii ożywionej - od najmniejszych po największe. Teoria ewolucji, sformułowana w połowie XIX wieku przez Karola Darwina, pozwoliła po raz pierwszy wyjaœniE w sposób uporcšdkowany i naukowy, dlaczego u roœlin i zwierzšt wykształciły się takie a nie inne cechy. Teoria ta nie była systemem dedukcyjnym, pozwalajšcym priewidywaE przyszły bieg wydarzeń, czy choEby odtworzyć przeszłoœć; w tym sensie różniła się od praw Newtona, czy ich Einsteinowskiej modyfikacji. Sam Darwin podkreœlał usta- wicznie ograniczony zasięg swych odkryć i zniechęcał uczonych pragnšcych na ich podstawie snuć ambitne uogólnienia. Dlatego właœnie nie udzielił aprobaty koncepcjom "darwinizmu społeczne- 1071 go", które doprowadziły w konsekwencji do hitlerowskiego Holo- caustu, podobnie jak zignorował Marksa usiłujšcego zawłaszczyE darwinizm dla budowanych przez siebie teor determinizmu spo- łecznego, których końcowym produktem były masowe zbrodnie Stalina, Mao Tse-tunga i Pol Pota. W cišgu dziesięcioleci, jakie minęły od zakończenia ostatniej wojny, z laboratoriów uczonych doszły wreszcie wieœci o stworzeniu jednoGtej, dotyczšcej całego spektrum przyrody, ożywionej teor życia. Biologia molekularna, neurof#tzjologia, endokrynologia i inne nowo powstałe dyscypliny naukowe zaczęły wyjaœniać mechanizmy dziedziczenia i programowania genetycznego. Najważniejszego odkrycia w dziedzinie biolog molekularnej dokonano w 1953 r. w Cambridge: James Watson i Francis Crick zdotali rozszyfrować podwójnie spiralnš strukturę czšsteczki kwasu dezoksyrybonukle- inowego (DNA)'#. Stwierdzili, że czšsteczki tego kwasu, okreœla- jšcego budowę i funkcjonowanie każdego żywego organizmu zwierzęcego i roœlinnego, majš kształt podwójnej sprężyny, zbliżo- nej wyglšdem do skręconej w spiralę drabiny, zbudowanej z cukrów i fosfatów połšczonych szczebelkami zawierajšcymi różne kwasy. Konstrukcja ta, przywodzšca na myœl arcyzłożony, żywy komputer, jest swoistym kodem instruujšcym komórkę, jakiego typu białka ma ona wytwarzać - na tym zaœ polega istota procesu kreacji życia'5'. Jeszcze bardziej zadziwiajšce było tempo, w jakim odkrycie to znalazło liczne zastosowania praktyczne - okres dzielšcy stworze- nie teoretycznych podstaw fizyki jšdrowej od wyprodukowania energii nuklearnej wynosił pół stulecia. W nowej biologii luka ta zmalała do niecałych lat dwudziestu. W 1972 r. naukowcy kalifor- nijscy odkryli tak zwane enzymy ograniczajšce, które pozwoliły rozszczepić czšsteczki DNA w œciœle okreœlony sposób, a następnie dokonaE ich ponownego połšczenia w szczególnym celu. Zrekom- binowane molekuły DNA wprowadzono ponownie do komórki bakterii, gdzie zgodnie z normalnymi zasadami biologii dzieliły się one i reduplikowały tworzšc nowy rodzaj białka. Ten stworzony przez człowieka mikroorganizm karmiono następnie substancjami odżywczymi poddawano fermentacji w oparciu o metody stosowa- ne od pięćdziesięciu lat w przemyœle farmaceutycznym pr#y pro- dukcji antybiotyków'#. Poznanie struktury DNA umożliwiło wykorzystanie ogrom- nych możliwoœci współczesnej chemii przemysłowej, która nie mia- ła żadnych problemów z opracowaniem licznych produktów, do 1072 realizacji których przystšpić można było natychmiast. Masowa produkcja oraz reklama tych produktów rozpoczęła się w czerwcu 1980 r., po wydaniu przez Sšd Najwyższy historycznej decyzji rozcišgajšcej prawa patentowe na organizmy wyprodukowane przez człowieka. Szybko rozwiały się wczeœniejsze obawy przed "ucieczkš" wyhodowanych potajemnie w laboratoriach "wirusów Frankensteina". W Stanach Zjednoczonych, gdzie sztuczne łšcze- nie genów odbywało się na masowš skalę, przepisy ograniczajšce eksperymenty z DNA zastšpiono we wr Leœniu 1981 r. kodeksem o charakterze niezobowišzujšcym'#. Pod koniec lat siedemdziesiš- tych liczba laboratoriów i przedsiębiorstw zajmujšcych się ekspe- rymentami genetycznymi nie prcekraczała tuzina. Na poczštku dziesištej dekady naszego stulecia było ich już kilka tysięcy. Z uwagi na stale rosnšcš liczbę zastosowań bezpoœrednich; do pro- dukcji energ, pokarmów zwierzęcych i roœlinnych, a -zwłaszcza wyrobów farmaceutycznych oraz w medycynie, biologia przemy- słowa pozwala rokować nadzieje, że stanie się jednš z najbardziej dynamicznych dziedzin gospodarki ostatnich lat bieżšcego stulecia. Błyskawiczne tempo, w jakim odkrycia zwišzane z DNA zna- lazły zastosowanie praktyczne, zrodziło pytanie dotyczšce makros- kopowej sfery biolog - chodziło o wyjaœnienie procesu ewolucji zachowań społecznych w zależnoœci od rozmiarów i struktury wie- kowej populacji zwierzęcych, włšczajšc w to ludzkš, oraz w zależ- noœci od ich budowy genetycznej. Zakładajšc jednoœć praw rzš- dzšcych œwiatem ożywionym należało też uznać, że skoro mogło dojœć do rewolucji naukowej w dziedzinie mikrobiolog, to należy się jej spodziewać (a może obawiać) na przeciwległym jej krańcu- etologii. To właœnie w tej dziedzinie nauki spoleczne poniosły najbardziej dotkliwš klęskę, do czego w poważnym stopniu przy- czyniło się przeniknięcie w ich obręb zabobonu marksistowskiego. Uniwersytecki imperializm niektórych przedstawicieli nauk spo- łecznych przeszkodził przeprowadzeniu znacznej częœci poważ- nych prac badawczych w kierunku, jaki wskazywały ustalenia Darwina, czyli w oparciu o założenie, że umysł i cechy psychiczne ewoluujš podobnie jak organizmy, a sposoby zachowań można badać podobnie jak cechy organizmów - metodami genealog porównawczej i analizy ewolucyjnej. Tego rodzaju poglšdy zostały w sposób zupełnie irracjonalny zdyskredytowane pr Lez budzšcš grozę eugenikę rasistowskš, której wyznawcami oraz praktykami byli faszyœci, a w latach dwudziestych także i komuniœci. 1073 Uczony z Chicago, Walter Alee, opublikował jednak w latach trzydziestych dwie prace: Animal gations (1931) i The Social Life of Animals (1938), które zawierały rewelacyjne przykłady wpływu ewolucji na zachowania społeczne. Prawdziwy przełom nastšpił zaœ w 1962 roku, mniej więcej w tym samym cza#ie co odkrycie Watsona Cricka, kiedy ukazała się praca An–nal Disper- sion in Relation to Social Behaviour pióra etologa brytyjskiego V C. Wynnego Edwardsa. Wykazał on, że zasadniczo wszystkie formy zachowań spotecznych u zwierzšt, takie jak wewnętrzny system hierarch, przestrzegania porzšdku dziobania pokarmu, ochrona terytorium, formowanie się ptasich stad oraz tańce godowe stano- wiš œrodki regulujšce liczebnoœć osobników tego samego gatunku tak, aby nie okazała się ona zbyt wielka w stosunku do iloœci dostępnego pokarmu. Osobnikom zajmujšcym niższš pozycję spo- łecznš uniemożliwia się rozmnażanie - każde zwierzę stara się spłodzić maksymalnie lirine #otomstwo, ale udaje się to osobni- kom najwartoœciowszym. Inny uczony brytyjski, genetyk W D. Hamilton wykazał w pracy The Evolution of Social Behaviour z 1964 r ak wielkie znaczenie w porišdkowaniu zachowań spotecz- nych ma gorliwa troska o własne geny: ojcowska "opieka" jest przejawem troski o innych, o ile dziedziczš oni geny rodziców. Przypadki bezinteresownoœci lub altruizmu występujšce w proce- sie selekcji naturalnej nie majš przeto genezy moralnej, ani nie wynikajš z pobudek sumienia bšdŸ względów osobistych: istniejš także altruistyczne kurczaki a nawet wirusy. Teoria pokrewieństwa genetycznego twierdzi, iż występowanie zachowań altruistycznych nasila się proporcjonalnie do liczby genów dziedziczonych po wspólnych przodkach. Zachowania te zawierajš element kalkulacji strat i zysków, a prawdopodobieństwo ich wystšpienia roœnie, ilekroć koszta ofiarodawcy sš niewielkie, a zyski odbiorcy duże. Teorię tę udoskonalił biolog z Harvardu, Robert Trivers, który stworzył pojęcia "altruizmu obopólnego" oraz "inwestycji rodzi- cielskiej", zwišzane z podnoszeniem szans przeżycia potomstwa kosztem obniżenia zdolnoœci rodziców do inwestowania w kolej- nych potomków. Samice inwestujš więcej niż samce, bo komórki jajowe "kosztujš" więcej # spe#a. Wybory dokonywane przez samice wpłynęły w decydujšcym stopniu na ewolucję systemu łš- czenia się w pary, jako że nastawione sš na maksymalizację przy- datnoœci ewolucyjnej. W miarę rozwoju tej nowej metodolog możliwe stało się wykazanie, iż geneza wzorców zachowań społecz- 1074 nych prawie wszystkich gatunków wywodzi się z procesów selekcji naturalnej. W 1975 r. uczony harvardzki, Edward Wilson, zebrał wyniki badań uzyskane przez specjalistów na przestrzeni dwudziestu lat badań w wydanej przez siebie ksišżce Sociobiology: the New Syn- thesrs'#". On sam zajmował się badaniem społecznoœci owadzich, wykorzystał jednak szeroki wachlari szczegółowych badań doœ- wiadczalnych, by przedstawiE argumenty przemawiajšce za twier- dzeniem, że w biolog nadszedł czas stworzenia nowej teor ogólnej, będšcej odpowiednikiem systemu Newtona czy Einsteina w fizyce. Ksišżka ta, jak również inne prace zwróciły uwagę na biologiczne podstawy trwajšcych cišgle procesów samodoskonale- nia i stanowišcych ważny czynnik składowy postępu ludzkoœci. Stwierdzajš one także, iż zjawisko to winno byE badane przez #auki empiryczne, a nie metafizykę. Pomocna może tu być zwłaszcza wspaniała metodologia Karla Poppera, poddajšca teorie uœciœle- niom, konkretyzacji i weryfikacji w oparciu o kryteria empiryczne, co odróżnia jš od uniwersalnych, niesprawdzalnych i samomodyfi- kujšcych się interpretacji Marksa, Freuda, Levi-Straussa, Lacana, Barthesa i innych proroków. W ostatniej dekadzie naszego stulecia stało się oczywiste, że rację miał Aleksander Pope, mówišc: "Właœciwym przedmiotem badań prowadzonych przez IudzkoœE jest człowiek"'#. Człowiek jako istota społeczna odczuwa potrzebę szybkiego samodoskona- lenia się, czego nie zmienia fakt, że jest on zdolny do wytwarzania "cudów" technicznych i to na coraz to większš skalę. Nabyta przez ludzkoœć umiejętnoœć syntezy nie spotykanych w przyrodzie subs- tancji przyœpieszyła znacznie zapoczštkowany w latach siedemdzie- sištych proces rewolucji technologicznej w dziedzinach mikro- elektroniki i telekomunikacji, który w latach osiemdziesištych i dziewięćdziesištych nabrał prawdziwego rozmachu. W miarę po- stępowania procesu miniaturyzacji obwodów drukowanych rosły gwałtownie możliwoœci wytwarzanych kalkulatorów i kompute- rów,a ich cena cišgle spadała. Pierwszy kalkulator kieszonkowy z prawdziwego zdarzenia, nad wynalezieniem którego ludzkoœć pra- cowała od czasów Pascala, czyli od połowy XVII stulecia, powstał w fumie CGve Sinclair w roku 1972. Cena jego wynosiła wtedy 100 funtów. W roku 1982 kalkulatory kieszonkowe o wielekroE więk- szej mocy sprzedawano po 7 funtów. Zastosowanie ptytek krzemo- wych - tak zwane chips - spowodowało szybki rozwój technolog 1075 mikroprocesorów. W przeciwieństwie do produkowanych dotych- czas skomplikowanych elektronicznych systemów sterujšcych, któ- iych szczegóły konstrukcyjne różniły się w zależnoœci od przez- naczenia produktu, mikroprocesory były urzšdzeniami ogólnego zastosowania, dawały się przy tym wy#ne z tš chorobš doprowadziły do ostrych sporów politycznych. Władze państwowe, żywotnie zainte- resowane w ograniczeniu jej rozprzestrzeniania się wœród spote- czeństwa jako całoœci, wydały miliony dolarów na kampanię wyjaœniajšcš, której celem było doprowadzenie do ograniczenia stosunków pozamałżeńskich i upowszechnienie użycia prezerwa- tyw. Przyniosło to krociowe zyski przedsiębiorstwom farmaceuty- cznym, ale trudno stwierdziE, czy poza tym wydatki rzšdowe przyniosły jakieœ inne efekty. Na poczštku lat dziewięEdziesištych panowało powszechne przekonanie, że prawdopodobieństwo roz- przestrzenienia się epidemii AIDS na œrodowiska heteroseksualne, które niegdyœ z całym przekonaniem przepowiadało lobby homo- seksualne, jest wręcz minimalne. Nadzwyczaj kosztowna i najprawdopodobniej zupełnie nies- kuteczna kampania władz państwowych pneciwko narkoman i 1078 #S była jeszcze jednym typowym przykładem stanowiska, jakie w XX wieku z upodobaniem zajmowało państwo - próbš rozwiš- zania w duchu kolektywizmu tego, co każda rozsšdnie i moralnie wychowana jednostka potrafi rozwišzaE sama. Zmierzch złudzeń co do socjalizmu i innych form kolektywizmu, który stał się domi- nujšcš cechš myœlenia lat osiemdziesištych, był tylko jednym z aspektów szerszego zjawiska utraty wiary w pafistwo jako instytu- cję dobroeynnš. Aż do lat osiemdziesištych państwo było najbar- dziej zwycięskš z instytucji XX wieku; a zarazem instytucjš, która jak żadna inna zawiodła pokładane w niej nadzieje. Aż do roku 1914, do rzadkoœci należało, by udział sektora państwowego w gospodarce przewyższał 10%; u schyłku lat siedemdziesištych, i to nawet w krajach liberalnych, by nie wspomnieE o państwach rzš- dzonych na modłę totalitarnš - jego udział w wytworzonym docho- dzie narodowym wzrósł do 45%, a nawet więcej. O ile jednak jeszcze w czasach traktatu wersalskiego zdecydowana większoœć ludzi inteligentnych wierzyła, że rozbudowa instytucji państwo- wych przyczyni się do zwiększenia ogólnego szczęœcia ludzkoœci, to w latach dziewięćdziesištych poglšd ten wyznawała jedynie nielicz- na i wcišż malejšca grupka pozbawionych animuszu fanatyków. Eksperymenty tego rodzaju podjęto na wiele sposobów i prawie wszystkie z nich zakończyły się fiaskiem. Okazało się, że państwo potrafi wydać każdš iloœE pieniędzy, a w dziedzinie marnotrawstwa nie ma sobie równych. Państwo udowodniło również, że potrafi być największym mordercš wszechczasów. Na poczštku lat dziewięE- dziesištych można już było oszacować, że podejmowane przez instytucję państwa działania pocišgnęły za sobš w XX wieku œmierć - gwałtownš lub przedwczesnš - okoto 125 mln ludzi, czyG liczby wyższej niż liczba wszystkich ofiar, jakie udało się państwom uni- cestwiE od zarania dziejów po rok 1900. Ten nieludzki charakter państwa nasilał się w miarę jego rozrastania się i wzrostu stojšcych przed nim do dyspozycji œrodków. W latach dziewięćdziesištych zjawisku wypadania z łask ins- tytucji państwa zaczšł tow#arzyszyE proces dys1#edytacji jego przed- stawicieli - aktywistów poGtycznych. Ich wzrost liczebnoœci i posze- rzanie się zakresu władzy był zarazem najważniejszš i najbardziej zadziwiajšcš cechš rozwoju dziejów współczesnych. Tezę, że istota ludzka może doskonaliE się dzięki działaniom politycznym, a głów- nym motorem tej przemiany, demiurgiem, który okreœla kształt owego "nowego człowieka" będzie państwo i samozwańczy dobro- 1079 dzieje, którzy sprawujš nad nim kontrolę w imię dobra powszech- nego, był Jean Jacques Rousseau. W XX wieku teoria ta poddana została ogromne# #óbie, z której nie udało jej się wyjœć obronnš rękš. Jak już wczeœt#. zauważyliœmy, okoto roku 1900 miejsce religii jako podstawowej =f-d#ny fanatyzmu zajęła polityka. Dla ludżi będšcych archetypańń te#'nowej klasy, takich j# I-e#, #tler czy Mao Tse-tung, poGtyka - ƒ #ozumieli oni przez to przekonstruowy- wanie całych spoteczeństv# w imię wzniosłych celów - stanowiła jedynš uprawnionš formę działalnoœci o charakterze moralnym, jedyny pewny œrodek udoskonalenia rodzaju ludzkiego. Poglšd ten, który w dawniejszych czasach uznano by za rojenia fantasty, czy wręcz szaleńca, stał się wszędzie czymœ na ksztah dogmatu wiary: na Zachodzie w wersji stonowanej, za żelaznš kurtynš zaœ i w większoœci krajów Trzeciego Œwiata w swej postaci gwałtownej. Fanatyk polityki w systemie demokratycznym miał do zapropono- wania kolejne wersje Nowego Ładu, Wielkiego Społeczeństwa i państwa opiekuńczego; jego odpowied# w systemie totafitarnym- rewolucje kulturalne; obaj natomiast - plany. I tak przez dziesię- ciolecia i półkule trwał pochód szarlatanów, charyzmatyków, na- wiedzonych, œwieckich œwiętych i ludobójców, złšczonych wiarš w to, że polityka jest lekarstwem na wszystkie grzechy ludzkie: Sun Yat-sen i Atatrk, Stalin i Mussolini, Chruszczow, Ho Chi Minh, Pol Pot, Castro, Nehru, U Nu i Sukarno Perón i Allende Nkrumah i Nyerere, Naser, szach Pahlavi, Kadafi i Saddam Husajn, Honec- ker i Ceausescu... U progu lat dziewięćdziesištych, ta nowa klasa rzšdzšca zaczęła tracić wiarę we własne siły, a w œlad za tym także i grunt pod nogami - na koniec zaœ władzę, i to we wszystkich zakštkach œwiata. WiększoœE z jej przedstawicieG, żywych czy umarłych, stała się przedmiotem uczuE gwałtownej nienawiœci we własnych ojczyznach, ich groteskowe posšgi obala się tam lub bezczeœci, na wzór szyderczej głowy Shelleyowskiego Ozymandia- sa. Czyżby zaœwitała nadzieja, że wiek polityki, podobnie jak nieg- dyœ wiek reGg dobiega już końca? Z pewnoœciš w ostatniej dekadzie naszego stulecia pewne wnioski z przeszłoœci zostały już wycišgnięte. Nadal jednak pozos- taje niejasne, czy główne grzechy, jakie doprowadziły do tak katas- trofalnych klęsk i tragedii - upowszechnienie się relatywizmu moralnego, zanik odpo#edzi## #b#tej, odrzuce#e # etyki judeo-chrzeœcijańskiej, a także buńczuczne przekonanie, że człowiek potrafi rozwikłaE wszystkie tajemnice otaczajšcego go 1080 œwiata posługujšc się wyłšcznie własnym intelektem - sš nadal skutecznie wykorzeniane. Od tego zaœ zależy, czy nadchodzšce właœnie stulecie stanie się dla odmiany wiekig#nadziei ludzkoœci. Przypisy: ' Opublikowany w Londynie w 1945, w N Jorhu w.t, r. Zob. także KSunday Express# z <#ia 21, 28, paŸdziernika, ' 45 r.; David C. Smith H. G. Wells: Despemtely Mortal, Yale 1986, s. i#n. 2 Prezydent Jimmy Carter do Z#omadzenia Narodów Zjednoczonych, w dniu 16 lipca 1979. 3 Wyjštkiem był Adam Smith, profesor filozof– na uniwersytecie w Glasgow w latach 1752-1764, jednak porcucił on życie akademichie, kiedy zaczšł pisać ks#żkę 7he Wealth of Nations, opublikowanš w 1776. John Gnbbin Our Changing Universe: the New Astronomy, Londyn 1976. 5 Dr Edward Tryon w: KNatureH, nr 246/1973, s. 393. B Wissenschaftliche Selbstbiogmphie, Lipsk 1948, cyt. za: Thomas Kuhn w: A. C. Crombie (red.) Sciennfic Change, Londyn 1%3, s. 348. # Zob. Dr John Smythie w: HNature# z marca 1991 r.; Robert Matthews w: HSunday TelegraphH z dnia 17 marca 1991 r.; korespondencja w HIndepen- dentH z dnia 21 i 23 marca 1991 r. s L#rtat za: "Ayer and Russell are in Bryan Magee", w: Modem Brit–h Philosophers, L.ondyn 1971. e Por. mój esej o Russellu w: Intellecuals, Londyn 1988, s.197-224. 'o Karl Popper Unended Quest: an Intellecual Autobiography, Londyn 1976. " A. C. Ewing "The I.inguistic theory of a priori propositions", w: Proce- edings ofthe Aristotelian Society, t. XI,1939-1940, s. 217. '2 W V O. Quine From a Logical Pbint of Iriew, Nowy Jork 1953. '3 H. Putnam "Is I.ogic Empirical?", w: R. S. Cohen (red.) Boston Studies in the Philosophy of Science,1969, t. V. '# Susan Haack Deviantl,ogic: somephilosophicalissues, I.ondyn 1974, t. XI. '5 J. Jay Zeman Modal Logic: the Lewis-modal Sj,stems, O#–ord 1973. 'B David Martin 7he Religious and the Secular, Londyn 1%9. '# Edward Royle V#ictorian Infdels, Manchester 1974. 'e John Henry Newman The Idea ofa University, Londyn 1953. 'e Michael Bourdeaux Gorbochev, Glasnost and the Gospel, Londyn 1990, s. 87-108. # Vincent C. Chrypmski "Polish Catholicism and Social Change", w: Bo- ciurkiw (red.), o. cit., s. 241-259; Peter Raina Pblitical Opposition in Pbland 1954-1977, Londyn 1981, s. 406 i n. 2' J. C. H. Aveling 7he Jes#ts, l,ondyn 1981, s. 355-365. #Annuario Uffrciale, Watykan 1978. # Peter Nichols 7he Pbpe's Divisions; the Roman Catholic Churrh ?óday, I.ondyn 1981, s. 22-38. 1081 2# Ibid., s. 35 i n. # Edward Fashole-Like Christiani#y in Indepe>>#ent Africa, Londyn 1979. # Zob. wyczerpujšce ujęcie raportu w K Daily Telegraph H, wtorek, 21 marca 1991 r. #' Zob. raporty prasowe z tygodnia 24 lutego-2 marca 1991 r.; i Christopher Booker, w: rcSunday TelegraphH z dnia 24 lutego 1991 r. # O dwóch odmiennych spojrzeniach na ten proces, zob. Ivan Vallier Catholicżsm, Social Control and Moderni#ation in l.atin America, Santa Cruz 1970 oraz Edward Norman ChństianW in #he Southem Hemisphe#e, O>#ord 1981. # Roger Bastide 7he African Religions ofBrazil, Baltimore 1978. # Bengt G. M. Sundhler Zulu Zion and Some Swasi Zionists, #>#ord 1976. 3' Zob. omówienie bitwy między ortodohsyjnym fundamentalizmem a nur- tem laicyzacji w Izraelu w: Emile Marmorstein Heaven at Bay: the Jewtsh #;#lturkampfin the Holy l.and, #>#ord 1%9; por. talƒe Paul Johnson A Hćstory ofthe)ews, I.ondyn 1987, s. 546-556. # Zob. omówienie tła zdarzeń w: John Bulloch Death ofa Country: Civil War in 1,ebanon, Londyn 1977. # Willliam Forbis Faá ofthe Peacock Throne, Nowy Jork 1980, s. 45. # Kayhan Research Associates Iran œ Fifth Plan, Teheran 1974; Jahangir Awu.tzegarlran: an Economic P#of#e, Waszyngton 1977. # Forbis, op. cit., s. 237 i n. # #id., s. 73-74. #' Grace Goodell "How the Shah De-Stabilized Himselt", w: KPolicy Re- viewH, wiosna, Waszyngton 1981. s Forbis, op. cit., s. 259-261. # Goodell, op. cit. #" Forbis, op. cit., s. 74. 4' Michael A. Ledeen i William H. Lewis "Carter and the Fall of the Shah", w: HWashington QuarterlyH, lato 1980. # Shahrough Akhavi Religion arul Pbliƒcs in Iran: Clergy-State Relations in #he ##vi Ppriod, Nowy Jork 1980. # Iƒczby podane przez dawny Iran Bar Associations w liœcie do sekretarza generalnego ONZ z sierpnia 1981. "# Zob. raport Ani–a Taheri, w: eSunday Times# z dnia 23 sierpnia 1981 r. # KSunday Times# z dnia 6 wrzeœnia 1981 r. '# O rodzinie i dzieciństwie Saddama Husajna zob. John Bulloch The Violent Boy from A1-Ouja'# w: Hlndependent on SundayN z dnia 6 stycznia 1991 r. '# KThe TimesH oraz HDaily TelegraphH z dnia 15 lutego 1989 r. # W sprawie odmiennej wersji udziału Sowietów, zob. M. E. Yapp, w: KThe Times Literary Supplement# z dnia 3 lipca 1981 r., s. 753 oraz z dnia 25 wr#ord 1975, s. 8 (przypis); S. Kuznets Economic Growth of Nations, Hatvard 1971; s. 30-31, 38-40. '# Rostow World Economy, s. 275. # Ezra E Vogel 7he Chaáenge from Japnn, Harvard Conference on US Competitiveness, 25 hwietnia 1980 r. e' J. A A Stochwin Japan: Div–led Pblitics <># a Growth Economy, I.ondyn 1975, s.1-2. # Beasley, op. cit., s. 286. s' Boltho, op. cit., s.167-168. s lames Kirkup Heaven, Heá and Hara-Km, Londyn 1974, s. 248-252. # Cyt. za: Frank Gibney "The Ripple Effect in Korea", w: KForeign Affairs H z paŸd#ernika 1977 r. # O spektakularnym rozwoju Taiwanu w latach szeœćdziesištych i siedem- dziesištych, znb. specjalne wydanie KWilson ReviewH, jesień 1979. e# C#rt. za: Sampson 7he Moneylenders, s.183-184. # I. M. D. L:ittle "The Experience and causes of rapid labour-intensive development in Korea, Taiwan, Hong Kong and Singapore, and the possibili- ties of emulation", w: ILO Worlƒng Pnper, Bangkok 1979. # Rostow World Economy, s. 548-551. #" Zob. David Nevin 7he American 7óuch in Micronesia, Nowy Jork 1977; Chronicle ofthe Year 1989, I.ondyn 1990, s.117. 9' Stefan de Vylder Allende œ Chile: the potilliam Sherman The Course of Mexican H#tory, O#–ord 1979. '# Richard R. Fagen "The Realities of Me#co-American Relations", w: HForeign AffairsH z lipca 1977 r. '"# Richard R. Fagen "#byrinths of Power: Political Recruitment in 20th Century Me>#co, Princeton 1979. '"# E. L Ullman "Regional Development and the Geography of Concen- tration", w: HPapers and Proceedings of the Regional Science AssociationH nr 4/1958, s.197-198. '"# H. S. Perloff Regioru, Resourres and Economic Growth, Uniwersytet w Nebraska 1960, s. 50. "" Robert Estall "The Changing Balance of the Northern and Southern Re#ons of the United States", w: KJournal of American StudiesH z grudnia 1980 r., Cambridge. "' Ben J. Wattenburg "A New Country: America 1984", w: HPublic Opi- nion#, paŸdziernik-listopad 1979 r. "2 Ronald Regan An American Life: an Autobiography, Nowy Jork 1990, s.135. "3 Ibid., s. 335-336. "4 7he Statesman œ Yearbook 1990-I991, s.139 i n.,1413. "5 Ronald Regan, op. cit., s. 334-335. "B Discriminate Deterrence: Report of the Commission on Integrated Lon#-Term Strategy, Waszyngton DC 1988, s. 5-7. Ronald Regan, op. cit., s. 449-451. "s Por. mój artykuł w: HObserverH z dnia 30 paŸdziernika 1983. "e Ronald Regan, op. cit., s. 517-518. '# O zdarzeniach, które poprzedzały rozmieszczenie S-20 i pocisków rakie- towych Cruise, zob. Jonathan Haslam 7he Soviet Union and the Pblitics of Nuclear Weapons in Europe,1%9-1977, Cornell UP 1990. '2' Ronald Regan, op. cit., s. 234-235. '# Zob. omówienie dyskusji nad amerykańskim programem dozbrojenia w trakcie jego ewolucji w latach osiemdziesištych dokonane przez ministra obrony Reagana, w: Caspar Weinberger Fighting For Peace, Nowy Jork 1990. '# Zob. Paul Johnson "Europe and the Reagan Years" i Robert W Tucker "Reagan's Foreign Policy", w: "America and the World,1988-1989", wydanie specjalne HForeign AffairsH, nr 68/1989. '2# Ronald Reagan, op. cit., s. 568-570, kluczowe fragmenty z przemówienia w Orlando. ' # Biografie sowieckich przywódców nie byly publikowane, również szcze- góty z życia Gorbaczowa okazujš się trudne do uzyskania; parę faktów znaleŸE można w: HSunday CorrespondentH, kolorowy dodateh z dnia 25 lutego 1990. # #ch#dzšcych w latach osiemdziesištych w # ga#ecbm, zob. 7he Awakening ofthe Soviet Union, Harvard 1990. w## #, że niektóre z przemi# ##ńlY się les## P#d Gorbaczowemů ##' #o#Ciowe ujęcie tematu, mb. Thane Gus#so pblitics of Soviet E# <#er# "# G#a##' #'#ceton 1989. #, #gólowo i w sposób osobisty omawia spotkanie w Genewie, w:AnA neri<án #e, s. 633-641. '# Por. pr#ciws##e P# #'d#ma' w' "#'e #erican 1980s: Disaster or 'áiumph, a SYmP#i# #e ###entaryH z wr<#œ#a # # Berman (red.) l#ki>#- z dnia 25 marca 1991 r. )0 marćƒ 's Zostało to omówione w "Money Programme", Radio BBC, 1991 . P #er 1he Compet–ive Advantage of N Jork Zob. M. E o a##, N# 1990 y '#" O wydarz#niach popr<##jšcYch wojnę, zob. John Bulloch i Harve Morris Saddam's Wac the origins ofthe Kuwa– conflict and the #nterna#o #es#onse, Londyn 1991. O szczegó#ch i datach wydarzeń pop#ed#jšcYch inwazję w Iraku oraz reakcjach sprejszYch podstawowych jednostek wchodzšc)rch w skład #jsk sp#e##,ch ##iła: Stany Zjednoczone 320 tys ; #>#P BtY##" 25 ., Arabia Saudyjska 40 tys., SY#a 12. tys, r j ##Liczby różniš się i należy je traktować jako priybliżone póki nie zostanie opublikowana oficjalna historia wojny; dane wzišłem z dodatku do #Daily Te#e#raphH z 2 marca 1991 r. Te i inne liczby, #bů C#o#le ofthe 7i#en<#e<# Ce'#u'## s# 1294-1295. ## #aite przyk##Y #ale# można w: David Israelson Sileru Earth: tlie ##o 19g0, s, 227-250. 1086 '# Sarah Johnson, w: HSunday TelegraphH z dnia 4 lutego 1991 r. ' #' C#>a # O'Brien "Devaluing the Uni<#ersit#', w: HT z dnia 5 #rra 1991, Londyn; David Lehman Deconstruction and the Faá ofPnulde Man, Nowy lork 1991. ' s Zob. Dinesh D'Sousa álibeml Education: 7he Pbl–><# of#ce und Sex on Cam#us, Nowy Jork 1991. Martin Fletcher, w: KTimesH z dnia 16 marca 1991 r. '#" James Watson 7he Double Helix: being a Fersonal account ofthe discoveiy ofthe structure of DNA, Nowy Jork 1971. '5' Franklin Portugal i Jack C;ohen A Cena.uy of DNA: a history of the discovery of the structure and function of the genetic substance, Massachusetts Institute of Technology 1977. '# Nicholas Wade 7he llltimate Ex#e#ment: man-made wolution, Nowy Jork 1977. '# KNatureH z dnia 17 wrzeœnia 1981 r., s.176. '#' L#t. za: Edward Wilson Sociobiology, Harvard 1975 i On Human Naturre, Harvard 1979. '# Alelcsander Pope An Essay on Man, Londyn 1733-1744, t. I, wiersz 2.   11) 21) 31) 41. l1 .1 .1 .1 .1 .1 rI.A.1.a  MALKOM qrt50 33ccba7c 33ccc02d 885 28 205 0 1 p t c 0 2 z 0 48 0 0 0 0 n n 12.00 0.0 2.0 --- d 1 8 1    1 1 1 ff 0 32 1 INDEKS NAZVVISK Abane Ramdane 662, 665 Abbas Allouah 664 Abbas Ferhat 664, 665 Abdullah król Jordanii 648, 650 A,cheson Dean 589, 599, 602, 635, 842, 844, 850, 851, 858 Adams John Qu#y F‚l–c 202, 679, 703 House Edward 33, 35, 39,146 Houston Sam 854 Howard Leslie 534 Ho-ing-chin 427 Hu Yaobanga 1037 Hua Kuo-feng 751, 753 Huberman Leo 845 Hugenberg Alfred 158, 379, 380, 382, 385 Hughes William Morris 230, 231 Hugo Victor 801 Hull Cordell 464, 495, 525, 528 Humphrey Hubert 347, 873 Hunter, lord 63-65 Hurgronje C. Snouck 639 Husajn Saddam ibn Talal 966, 973-975,1051,1062-1065,1079 Hussein, emir 32 Hussong Friedrich 157 Hutten Ulrich von 408 Huxley Aldous 16, 470 Huxley Julian 373 Huysmans Joris Karl 771 Ibarruri Dolores 437 Ibn Saud 647 Ibsen Henrik 162, 737 Ickes Harold 524, 539 Ikki Kita 248 Inukai Ki Tsuyoshi 249, 250 Ironside, generał 102 Isherwood C:hr#topher 380 Ishihara Kanji 269 Itagaki Seishiri 269, 628 Ito Hirobuni 239,242, 245, 249 Iw…kuro, pułkownik 521 Jagoda G. G., szef NKWD 361, 402, 403, 609 109'1 James David 249, 570 James Henry 302, 323, 341 Jameson Storm 470 Jan Paweł II, papież 956, 957, 959-961, %3 Jan Paweł XIII, papież 958 Jarahilla Delfm 571 Jarkow llja 924, 925 Jarosławski Jemielian 113 Jefferson Thomas 272, 594,1006 Jelcyn Borys 1048-1053 Jepiszew Aleksiej 980 Jerzy VI, król Wielkiej Brytan 630 Jessner Lepold 155 Jewdokimow J. G. 362 Jewtuszenko Jegienij 610, 915 Jezus Chrystus 220 Jeżow N. J. 403-405, 446 Jinnah Mohamed Ali 58 Jodl Alfred 509, 537 Johnson Hewlett 373, 727 Johnson Hugh 26,194, 344 Johnson Lyndon B. 26, 347, 615, 847, 853-897, 900 Johnson Samuel 880,1008 Joliot-Curie Irene i Fr‚d‚ric 545 Jolson A1287 Jones Ernest 13 Jones Thomas 53 Jordan Hamilton 914 Journiaca Ren‚ 709 Jovett Benjamin 221, 225 Joyce James 17,18 Joyce William 468 Juan Carlos, król Hiszpanii 814, 815 Judenicz Nikołaj N.103 Julu Fulbert 691 Jung Carl 12,14 1098 J–nger Ernst 29 Kadafi Muammar 709, 711, 716, 721, 905, 933, 976,1014,1028, 1029,1051,1079 Kƒdƒr Jƒnos 1038 Katka Franz 159,1046 Kaganowicz łazar 404, 916 Kaggia Bildad 692 Kagwar Michael 712 Kahane Meir 964 Kahn Otto 317 Kaiser Georg 154 Kaiser Henry 539 Kaiser Jakub 779 Kalinin Michaił J.125, 607,1054 Kalinina, żona Michaiła 607 Kalwin Jan 74, 77 Kamejam Kazuki 534 Kamieniew Lew B. 73, 83, 88, 357-361, 364, 402, 403 Kampf Louis 868 Kandinsky Wasily 155 Kang Szeng 751 Kant Immanuel 954 Kao Kang 733 Kapp Wolfgang 168 Karamanlis Konstantinos 818, 819 Kardelj Edward 600 Karmal Babrak 979-981 Karol I, cesarz Austro-Węgier 29 Karol II, król Wielkiej Brytanii 231 Karsawina Tamara 90 Karumba Kungu 692 Kasawubu Joseph 688, 690 Kasprzycki Tadeusz 485 Kato Tomosaburo 249 Katz Otto 441, 450 Kaunda Kenneth 707 Kautsky Karl 76,149 Kawawa Rashdi 715 Kaya, minister f#mansów Japonii 525 Kearn Doris 855 Keitel Wilhelm 473 Keith Joseph 1020 Kellen Horace 276 Kennan George 463, 464, 477, 515, 516, 586, 592, 609, 611, 614, 617, 619, 851 Kennedy Jacqueline 826 Kennedy John F. 617, 784, 825- -828, 839-897, 900,1006,1022, 1026 Kennedy Joseph 464, 495 Kennedy Robert 613, 825, 839, 842, 843, 876, 896 Kenyatta Yomo 692, 707 Kepler Johannes 955 Kerekou Mathieu 721 Kern Jerome 303 Kerr Alfred 409 Kerr Clark 863, 867, 965 Keynes John Maynard 39-43, 47, 146,148,180,188, 205, 221, 223- -226, 312-314, 316, 317, 320, 323, 325, 326, 329, 343, 346, 395, 468, 478, 538, 619, 626, 866, 894, 895, Kham Seretse 702 Kiedrow, agent czeka 94 Kiereski Aleksandr E 86-88, 90, 93,124,126 Kim Il sung 602, 603 King Cecil 492 King Mackenzie 231 King Martin Luter 877 Kingoro Hashimoto 253 Kipling Rudyard 15, 225, 764 Kirow Siergiej 113 Kissinger Henry 878, 905, 907, 913,1036 Klausener Ernst 400 Klee Paul 155,156 Kleiber Erich 155 Kleist-Schwenzin Ewald von 474 Klemperer Otto 155 Knickerbocker H. R.177 Koestler Arthur 406, 441 Kohl Helmut 1043 Kokoschka Oskar 156 Kolcow Michaił 449 Kotakowski Leszek 367, 368 Kotczak Aleksandr W 103, 515 Komarow, członek KC KPZR 113 Konfucjusz 595 Koniew Iwan 915 Konowalek Evhen 449 Konoye Fumimaro 571 Korniłow Ławr G. 88 Korsah Arku 684 Kortner Fritz 159 Kosygin Aleksiej 404, 739, 740 Kotelawal John 636 Koussevitsky Serge 304 Kowarew S. W 406 Krauch Karl 563 Krenc Egon 1039 Krim Belkac 662 Krupp Alfred 394, 564, 776 Krupska Nadieżda 73, 74,118 Krywicki Walter 449 Krzyżanowska, madame 76 Kujbyszew Walerian W 113,114 Kun B‚la 127,165, 326, 404 Kurczatow Igor 547, 548 Kurski, komisarz d/s sprawiedli- woœci 115 Kutuzow Michaił 513 1099 Kuzniecow A N. 501, 608 Kyemba Henry 712 Kyemba Theresa 712 Labst Earl 832 Lacalle Garcia 451 Lacan Jasques 944,1074 Lacoste Robert 665, 667 Lagarde Paul de 163 Laider Harry 350 Lal Badahur Shastr 756 Lammers Hans 391, 392 Lamont Norman 1019 Lan Ping 736 Landau Kurt 448 Landau Saul 845 Landry Adolphe 786 Lang Cosmo Gordon 470 Lang Fritz 155,176 Langbehn Jufiusl63 Lange David 1019 Lansbury George 467 Lansdale Edward 849 Lansing Robert 37-39, 47, 619 Lansky Meyer 284 Lanusse Alejandro 831 Lasker-Schuler Else 156 I.asky Harold 294, 372, 467 Laurenco Agostino 813 Laval Pierre 488, 786 Lawrence David Herbert 183, 278, 468, 835 Lawther Will 720 Iayton, sekretarka Churchilla 583 Leahy William D. 584 Lee Kuan Yew 1004 Leeb Ritter von 485 Leese Arnold Spencer 468 Leger Fernand 156 Leguia Juan 319 1100 Lenin Władimir I. (wł. W I: U1- janow) 17, 24, 32-34, 58, 72-130, 132,134,136-138,160,165,167, 169,175-178,180, 206, 228, 243, 244, 255, 256, 284, 287, 355-360, 362, 366, 369-372, 375, 381, 382, 385, 390, 397, 401, 407, 430, 436, 482, 494, 513-515, 553, 559, 561, 563, 606, 610, 630, 632, 727, 749, 812, 829, 834, 837, 883, 884, 916, 920, 923, 932, 956, 983, 985, 989, 990, 991,1051,1053,1079 Leonow Leonid 607 Leopold II, król Belgów 212, 691 Lepieszyńska O. B. 607 Leroy-Beaulieu Paul 204 Lessing Theodor 159 Lever, bracia 208 L‚vy Bernard Henri 770 L‚vy-Strauss Claude 943,1074 Lewis John L. 876 Lewis Sinclair 299, 303 Lewis Wynngham 226, 228 Li Tao-chao 260 Li Te-lun 745 Li Tsung jen 266 Liddy Gordon 879 Lie Trygve 658 Liebenfels Jorg Lanz von 175 Lieberman S.110 Liebknecht Karol 127, 404 Ligget Walter 282, 283 Lily Wu 736 Lin Piao 736, 739, 740, 748, 749 Lincoln Abraham 280, 286, 338, 594, 836, 877 Lindley Francis 419 Lippmann Walter 39, 276, 305, 339, 345, 347, 635 Lissauer Ernst 164 Liszt Ferenc 1046 Litwinow Maksim 4b4, 481 Liu Szao-tsi 736-741, 744, 745 Lloyd George David 25, 31, 35, 38, 40, 41, 57, 59, 62, 64,101,102, 14b,156, 218, 225, 230, 342, 409, 817 Lloyd Selwyn 656 Lodge Henry Cabot 45-48, 273, 431 Lombroso Cesare 20 Long Leo 228, 467 Longfellow Henry W 301 L”ns Herman 161 Lorca Garcia 441 Lord Robert H. 39 Lorenz Marie 840 L,orre Peter 159 Lothian, lord 468, 469 Lubbe Martinus van der 384 Lubitsch Ernst 155 Luce Henry 587 Ludendorff Erich von 25, 34, 35, 121,145,148,149,151,178, 179, 181,190, 225, 243, 460, 538 Ludwig Emil 373 Ludwik XIV, król Francji 189 Lueger Karl 178, 773 Lugard, lord 205, 209, 214, 686 Luksemburg Róża 80, 81, 92,110, 127,173, 376 Luli Ould 721 Lumumba Patrice 688-690 Lunts Daniel 925 Luo Rui-king 739 Luther Hans 395 Lutyens Edwin 215 Luwum Janan 712 Lyautey, manzałek 201-203, 209, 214 Lytton, lord 419 Łazarin, komisarz d/s przemysłu 121 Łatsis (pseud. Peters) 94, 98,165 Ławrickaja Jelizawieta 925 Łominadze, członek KC KPZR 401 Łopokowa Iddia 227 #ki, pełnomocnik d/s zwišz- ków zawodowych 122 Łysenko Trofim D. 606, 924 Macaulay Rose 64, 470 #rthur Douglas 336, 418, 419, 598, 603, 619, 997, 998 MacC'arthy Desmo#d 224 MacDonald Jeanette 424 MacDonald Ramsay 329, 418 Mach Ernst 136, 606 Machado Gerardo 832 Machiavelli Niccolo 129,130 Machlup Fritz 863 Macias Nguema Francisco 708, 720 Macleod lain 680 Macmillan Harold 581, 656, 657, 680, 698, 709, 801, 802,1012 Madariaga Salvador de 433 Maginot Andr‚ 444 Mahan, admirał 927 Mahgoub, premier Sudanu 929 Mahomet 74 Maistre Joseph de 195 Major John 1020,1052,1062 Majski, ambasador 625 ' Makarios, arcybiskup 639 #an von Baden, ksišżę 35 I101 Makatesta Errico 130 Malenkow Crieor#j 404, 608, 915, 916 Malloum Felix 716 M#raux Andr‚ 193, 410, 451, 688, 738, 770, 794, 874 Malvy Louis 25 Mandel Georges 203, 487 Mandela Nelson 995 Mandelsztam Osip 410 Mann Heinrich 409 Mann Klaus 409 #lann'Ilzomas 16,154,174, 3gŒ, 409 Manning, kardynał 225 Mantoux Etienne 43 Mao Tse-tung 256, 261-268, 426- -428, 473, 594-596, 598, 600, 602- 604, 630, 637, 726, 727-743, 745- 755, 845,1071,1079 Maran Ren‚ 202 March Juan 445 Marcks Erich 170 Marcos Ferdinand Edralin 1005 Marcuse Jasques 633 Marighel Carlos 663 Marinetti Filipo 129, 409 Marion Paul 786 Marks Karl 9,13,19, 66, 74, 78, 81, 82, 89, 92, 93,119,127-129,136, 16fl-163,173,181,193, 285, 390, 6fl6, 727, 749, 750, 756, 989, 991, 1039,1053,1071,1074 Marr Nikołaj 607 Marshall George Catlett 46, 326, 524, 585, 589-591, 610, 755, 779 Marsui Iwane 428 Martin Kingsley 450, 452 Martov Julius 173 Martow Julij O. (wł. J. O. Ceder- baum) 107,109 1102 Marty Andr‚ 447 Marx Groucho 293 Masaryk Jan 590 Mass‚ Pierre 786 Massey William 60 Massingham H. J. 218 Massu Jacques 665, 666 Masterman C. E G. 218 Matisse Henri 16 Matos Hubert 838 Matry Andr‚ 446 Matteotti Giacomo 134 Matthews Herbert 835 Mauriac Fran‡ois 193 Maurras Charles 196-198, 409 Mazarin Jules (Giulio Mazarini) 799 Mazowiecki Tdeusz 958 Mazzini Giuseppe 128,129 McCarthy Eugene 867, 868, 872 McCarthy Joseph Raymond 613- -615, 880, 896 McCloy John J. 564 McCone John 539 McGahey Mick 1012 McGovern George 868, 875 McGowan Harry 311 McKinley William 287 McNamara Robert 840, 842 McTaggart J. E. 227 Means Gardiner 335 Means Gaston 292 Mechlis L Z. 513, 514 Medawar Peter 13 Mehmed VI, sułtan turecki 30 Meiji, cesarz Japonii 239, 241, 249 Meir Golda 608, 648, 906 Mellon Andrew 288, 292, 314, 328, 349, 365 Mencken Henry Louis 276, 282, 293, 347, 348 Mendel Johann Gregor 13 Frar# Pfeme 6E3, 78# 850 Menon Krishna P. S. 610 Mercier Ernest 192 Meredith James 869 Metaxas Ioannis 817, 818 Meyer Hannes 155 Mezes S. E. 33 Mga Hubert 691 Michaels Robert 81 Michajłow, członek KC KPZR 113 Michoels 608 Miedwied', szef policji w Lening- radzie 402 Miedwiediew Roj 405, 406, 408, 922, 926 Mienżyński Wiaczesław 76, 362 Mikojan Anastas P. 364, 609, 841, 915 Mikotaj II, car Rosji 83 Mill John Stuart 204 Millay St. Vincent Edna 339 Miller Adolph 319 Mills Ogden 318 Mills Wilbour 862 Milner, lord 59, 61 Milton John 274 Minin Kuzma 513 Minobe Tatsukichi 422 Minto 57 Minton Bruce 337 Mises Ludwig von 319 Mitchell Charles 323 Mitterand Fran‡ois 664, 678,1018, 1062 Mobutu Joseph D‚sir‚ 689-691, 707 Moch Jules 792, 793 Moeller van der Bruck Arthur 28,171 Mohammed Amin al-Husseini 638, 643 Mohammed Daud Khan 979, 980 Moholy-Nagy Laszlo 156 Mola Emilio 434, 440-442, 444, 450 Moley Raymond 343 Molnar Ferenc 154 Moltke Helmuth von 537 Mototow Wiaczeslaw M.113,114, 3#Q, 3(#, 402, 404, 405, 481, 501, 502, 584-586, 609, 626, 916 Mołotowa Polina 608 Mondale Walter 1023 Monneroto Guy 662 Monnet Jean 192, 327, 791, 798 Monroe James 828 Montagu Edwin 57-64, 466, 629, 682 Monteuil Vincent 664 Mongomery Bernard 585 Montherland Henry de 29 Moore George Edward 223, 227 Moreau Emile 317, 319 Morell Ottolina 224 Morell Theodor 552 Morgan John Pierpont 317, 349 Morgan J. H.188 Morgenthau Henry 524 Mori Hirozo 255 Morley of Blackburn John 57 Morozow Gieorgij 925 Morns Leland 519 Morrison Henry 539 Morse Walter 853 Mortimer Raymond 224, 227 Mossadek Mohammed 655 1103 Mountbatten Louis Francis, lord 628, 634 Moynihan Daniel O. 862. 863 Muenzenberg VV#dli 450 Muggeridge Malcolm 216, 374, 411 Muradelli Vano 606 Murdoch Rupert 1015,1016 Murger Henri 174 Murphy Denny 283 Murry Middleton 470 Musset Alfred de 771 Musham Erich 388 Musil Robert 385 Mussolini Benito 81-83,128-137, 171,174,177,180,198, 244, 247, 256, 284, 287, 327, 375, 421, 430- -433, 435, 445, 470, 471, 474, 476, 4gl, 487-489, 502, 504, 517, 521, 549, 600, 773, 829, 838,1079 Mustafa Kemal Pasza, zob. Ata- trk Mydral Jan 727 M'Ba Leon 679, 691 Nader Ralph 897 Nadżanow Ruben 925 Nadżibullah Mohammed 982 Nagano, admirał Japoński 520, 524, 525 Nagata Tetsuzan 423 Nagib Muhammad 651 Nalbandian, malarz 356 Napoleon I, cesarz Francji 189 Narain Raj 761 Narajan Jajaprakash 758, 759- Namman, żona króla Faruka 651 Naser Gamal Abdel 214, 642, 648, 651-655, 685, 690, 691, 903-906, 929,1079 1104 Nasution, minister obrony Indo- nezji 641 Nawiasky Hans 172 Ndiaya Jusuf 709 Ne W#m 763 Needham Joseph 467 Negrin Juan 447, 448, 450 Neguib Mohammed 648 Nehru Jawaharlal 64, 214, 630, 632-637, 639, 685, 755, 756, 761 Neibuhr Reinhold 339 Nenni Pietro 774 Neruda Pablo 373 Neumann Alfred 159 Neurath Konstantin von 473 Newman John Henry 956 Newton Isaac 7, 8, 955,1070,1074 Ngei Paul 692 Ngo Dinh Diem 850, 851, 853 Nguyen Duy Trinh 874 Nichols Robert 29 Nicolson Harold 31, 38, 56, 469 Nieh Yuan-tse 742 Nietzsche Elizabeth 177 Nietzsche Friedrich 66, 81,160, 162,173,193, 220, 771, 955 Nightingale Florence 225 Nikotajew Leonid 401, 402 Niles David 647 Nin Andr‚s 448 Nishina Yoshio 548, 569 Nissho Inoue 248 Nitobe Inazo 244 Nvcon Richard 614-616, 825, 840, 868, 872, 881, 899, 901, 906, 907, 913,1022 Nkrumah Kwame 214, 638, 683- -686, 692, 704,1079 Noel Conrad 220 Noguchi Isamu 10 Nordau Max 20 Norman Montagu 317, 318, 320 Norriega Manuel 1029 Norton Harry 41 Noske Gustaw 126,167 Nyerere Julius 704-707, 713, 715, 721, 938,1079 Obote Milton 710, 711, 713, 715 Ohlendorf Otto 512 Okada Keisuke 424 Okuma Shigenobu 249 Olivetti Angelo 81 Olympio Sylvanus 691 Oppenheimer Robert 545,567 #dżonibdze Grigorij K 113, 403 Orłow Aleksandr 446-449 Ortega Daniel %2 Orwell George 217, 448#50, 452, 632 Ould Daddah Mochtar 679 Owen Wilfred 217 O'Neill Eugene 303, 333, 737 Page Kirby 350 Pahlavi Reza, szach Iranu 62,1079 Pal Radhabino 571 Palewski Gaston 794 Palme Olof 976 Palmer Mitchell 274-277, 280, 284, 285 Palmerston Henry John Temple 61 Panunzio Vito 135 Papadopoulos George 818 Papagos Aleksandros 817-819 Papandreu Andreas 818, 819 Papen Franz von 381, 382, 473 papertin VVfktor 981 Park Mungo 211 Pascal Blaise 1074 Pasternak Borys 91, 513 Paszukanis Ewgenij 921 Pater Walter 18 Patterson Robert 585 # Patti Archimedes 849 ## Pauker K. W 403 ; Paweł Apostot, œwięty 163 Paweł VI, papież 958 # Pawłow D. G. 514 # p‚guy Charles 29 ! Peierls Rudolf 545 i Peng Czen 738 Perlo Victor 612 ; Perloff H. G.1022 ! Perón Juan 829-832, 838,1079 ' P‚tain Phillippe 488-491, 504, 785, 786 # Peters J. (Alexander Stevens) 612 ! Phillimore Walter 43 i Picasso Pablo 18, 450, 770 Pietrowski Grigorij 113 Pigou Arthur Cecil 317 Piłsudski Józef 378 ; Pinochet Ugarte Augusto 1007- -1009 # Piotr I Wielki, car Rosji 91,110, ' Pirandello Luigi 409 Piscator Erwin 154, 409 ' Pitt William mł. 61 pi# W'#liam, hrabia Chatham 61 # Pius X, papież 196 # Planck Max 953 i Plechanow Gieorgij W 76 , Plevier Theodor 409 Pohl Karl Otto 1043 # Poincar‚ Raymond 187-190,198, # 199, 464 1105 Pol Pot 885, 886,1071,1079 Polenz Wilhelm von 162 Pollit Harry 451 Ponchard Fran‡ois 885 Pope Aleksander 1074 Popper Karl9,10,13, 51, 771, 954, 1074 Portal, Mrszalek 542 Porter Cole 303 Portillo Jos‚ Lopez 1020 Pound Ezra 409 Powell Adamm Clayton 638 Pożarski Dymitr 513 Pratt Ruth 318 Prieto Indalecio 437 Primo de Riviera Miguel Jos‚ Antonio 433, 834 Proust Marcel 17,18,196 Ptolomeusz 955 Pu Yu, cesarz #n 256 Quine Willard 955 Quinn Kenneth 882 Quintanillo Pepe 451 Quisling Vidkun 808 Radcliffe Cyril 634 Radek Karol 72,112,123 Radić Stepan 55 Raeder Erich 479 Rafshoon Gerald 913 Rahman Mudżibur 757, 758 Rajagopalachari, generał-guber- nator 636 Rappaport Karol 76 Rascher Signtund 559 Rathenau Walter 158,172 Rauschning Hermann 394, 474, 548 1106 Rawlings Jerry 720 Rawlinson Henry 103 Ray Maud 545 Read Herbert 217 Reading, lord i wicekról Ind 216 Reagan Nancy 1032 Reagan Ronald 1022-1032,1036, 1047 Reddy Snehalata 760 Reichenau Walter von 399 Reinchardt Max 154,155,176, 782 Reincheubach Hans 955 Reinhardt Walter 168 Reynaud Paul 487 Rhodes Cecil 204, 214, 693, 721 Ribbentrop Joachim von 391 Ricardo David 204 Richelieu Armand Jean 799, 801 Richtofen Wolfgang von 450 Riehl Wilhelm Heinrich 161 Riezler Kurt 20, 24,147,148 Rist Charles 318 Robespierre Maximillian E 92 Robles Gil 436, 438, 449, 451 Robles Jos‚ 448 Roca Blac 833 Rocca Erico 430 Rockefeller Dawid 726 Rockefeller Nelson 912 Rodgers Richard 303 Rogers William 294, 350, 874 Rohe Mies van der 155 R”hm Ernst 179, 375, 376, 380, 386, 387, 398, 400, 401, 430, 663, 742, 775 Rokossowski Konstanty 515 Romanowowie, rosyjska rodzina carów 29 Romberg Sigmund 304 Rommel Erwin 502, 550 Roosevelt Eleanor 341, 346 Roosevelt Franklin Delano 280, 324-326, 328, 337-349, 395, 420, 463-465, 474, 480, 495, 515-519, 521, 524, 525, 535, 539, 541, 549, 550, 562, 566, 567, 573, 580-585, 593, 611, 612, 615, 630, 647, 825, 828, 836, 842, 849, 871, 872, 876- -879 Roosevelt l.ongworth A 292, 293 Roosevelt Theodore 26, 286, 292, 336, 338, 347 Rosenberg Isaac 217 Rosenberg Julius i Ethel 612 Rosenberg Marcel 446 Ross Mary 300 Rostovtzeff Michael 297 Rotchildowie, rodzina banlƒerów 158 Rotschild Louis 317 Rousseau Jean Jasques 46, 771, 1079 Royden Maude 470 Rubottom Roy 835 Rueff Jacques 786, 797 Rugumayo Edward 711 Rumsfeld Donald 911 Rushdie Salman 977, 978 Rusk Dean 826 Russel Bertrand 21,107, 224, 227, 229, 359, 469, 633, 954 Rutherfold, lord 544 Rykow Aleksiej 361, 403 Sacco Nicolo 275 Sacharow Andriej 923, 926, 937 Sack Erna 159 Sadat Anwar 716, 905, 906, 966, 968 Sadr Moussa 967 Said Mohanedi 662 Saito Makoto 249, 424 Sakok Hadj 662 Salak Ould ?20 Salan Raoul 669 Salazar Antonio 812, 813, 815 Salisbury Robert Arthur Talbot 61, 256 Salten Felix 159 Salter Arthur 317 Samay Ten 885 San Martin Ramon Grau 833, 838 Sand George 771 Sandys Duncan 543 Sanson George 429 Sragat Giuseppe 774 Sartre Jean Paul 193, 770, 771, 883, 933, 943, 956 Sassoon Siegfried 217, 470 Sauckel Fritz 391, 557 Saurrat Albert 199, 200, 214 Sauvy Alfred 939 Savath Saray 885 Scargill Arthur 1011-1014 Schabowski Gnter 1039 Schacht Hjalamr 182, 318, 392, 393, 395, 483 Schafer Dietrich 170 Schall Thomas 348 Scheidemann Philipp 167 Schirach Bardur von 383, 432 Schleicher Kurt von 380, 775 Schlemmer Oscar I55 Schlesinger Arthur 852 Schmidt Paul 489 Schmitt Carl 171, 377 Schmoller Gustav 204 Schnitzler Arthur 154,159 1107 Schoenberg Arnold 6,155,159 Schoenfeld Arthur 586 Schoepperle Victor 315 Scholtz Ernst 378 Schónerer Georg von 178 Schreyer I,othar 155 Schulz Bob 619 Schumacher Kurt 776, 777, 793 Schuman Robert 792, 793 Schumpeter Joseph 206, 866 Schurman Jacob Gould 258 Schuschnigg Kurt von 473 Schwarzkopf Norman 1063, 1064 Schweitzer Albert 770 Schweitzer Karl 770 Schwitters Kurt 156 Scobie R. M. 583, 817 Scope John T 278, 279 Scott J. Robertson 218 Seaway St. Iawrence 330 Seeckt Hans von 168,169, 426 Segura Pedro 439 Seldte Franz 391 Senghor I,‚opold 202, 679, 721 Serdiuk Z. T 404 Servan-Schreiber Jean-Jacques 940, 941 Seton-Watson R. W. 32, 55 Severing Carl 167 Shackleton David 102 Shah Eddy 1015 Shakespeare William 301, 411, 717 Shaw George Bernard 221, 372, 373, 410, 468, 469, 737, 956 Shelbourne, lord 204 Sheppard Dick 470 Sheriff R. C. 217 Sherman John 26 1108 Shigeru Yosshida 998 Shinwell Manny 588 Shove Gerald 41 Shukairy Ahmed 903 Siegel Benjamin 284 Siegfried Andre 302, 304 Sihanouk Norodom 638 Silvermaster Nathan Gregory 612 Silvestre Marie 222 Simmons Wflliam 273 Simon John 399 Simon Paul 465 Sinclaire Upton 303, 339 Singer Kurt 241, 255 Sirici John 879 Sitwell Osbert 228 Skelton O. D. 231 Skoblin, generał 403 Slemp C. Bascom 295 Smedley Agnes 426 Smile Bob 448 Smith Adam 204, 323,1001 Smith A1286, 338 Smith Earl 835, 836 Smith E E. 2% Smith lan 714,1925 Smith Jess 291 Smuts Jan Christian 60, 61, 231, 695, 6%, 700, 701 Snieżniewski Andriej 925 Snow C. P 863 Snyder Howard 619 Soares Mƒrio 1019 Sobell Morton 612 Sotżenicyn Aleksander 97, 372, 407, 575, 919, 921 Somoza Anastasio 913 Soong T V 259, 266 Soper Donald 470 Sorel Georges 78, 79, 81,130, 219 Sorge Richard 425, 500, 518 Sotelo Calvo 438 Soule George 335 Soustelle Jacques 664, 665 Spaak Paul Henri 688 Speer Albert 486, 541, 542 Spencer Howland 348 Spender Stephen 452 Spengler Oswald 20,170,171, 377, 40# Spirydonowa Maria 923 Sta‚l-Holstein Anne Louis 799, 800 Stalin Josif (wł. J. D. Dżugaszwi- 1i) 56, '73, 74, 83, 84, 89,105- -107,112-114,118, 262, 264, 346, 355-373, 375-377, 391, 398, 401-412,21, 433, 445- -450, 467, 468, 473, 475, 581- - 485, 489, 494, 500-502, 504- - 507, 509, 512-519, 521, 534, 541, 548-553, 559, 562, 563, 568, 573-575, 580, 581, 584, 598, 60#, 6fl9, 633, 712, 727, 728, 733-735,787, 826, 829, 841, 845, 882, 884, 916, 920, 945, 952, 957, 969, 982,990, 1033,1047,1054,1056,1071, 1079 Stambolijski Aleksander 136 Stanislawski Konstantin S. 737 Stanley Oliver 475 Stapel Wflhelm 173 Stark Harold 524 Staszewski Artur 447, 449 Steffens lincoln 118,119,137, 305, 339, 350, 410 Stein Fritz 52 Steinbeck John 333 Steinhardt Laurence 581, 590 Stephen Adrian 41 Stern Abraham 644 Stern Fritz 868 Sterberg Joseph von 155 Sternheim Carl 154,159 Stettinius Edward 612 Stevens Alexander, zobacz Pe- ters J. Stevenson Adlai 347, 635 Stimson Henry 336 Stotypin Piotr A. 85 Stone Ellery 586 Stone Harlan 306 Strachey Lytton 41, 42, 222-228, 277, 633 Straight Michel Whitney 228 Strasser Gregor 375, 381, 400 Strasser Otto 394 Strauss Richard 154,155 Strawiński Igor 16,18,155,1046 Stresemann Gustaw 181, 377, 378 Strong Anna Louise 372, 374 Strong Benjamin 317-321, 323, 378 Strube, karykaturzysta 218 Stuart John 333 Sturzo Luigi (wł. L,. Bascarelli) 774 Suarez Adolfo 815-817 Sucarno Achmad 214, 638-642, 651, 652, 685, 705, 992,1005 Sugijama Hajime 520, 528 Suharto 641 Sullivan Arthur Seymour 303 Sully M#Yimilian de Bethune 789, 801 Sultan-Galijew Mirzo 359 Sun Chuang-fang 261 1109 Sun Yat-sen 255, 256, 258-260, 262, 264, 598,1079 Sunday Billy 177 Suńer Ramón Serrano 445, 454 Sung Czi juen 426 Sysłow Michaił 917 Suworow Aleksandr 523 Suyin Han 727 Suzuki Hirohito 569 Suzuki Kantaro 424 Sweezy Paul 845 Swierdłow Jakow M. 99,100 Swierdłow Jakub 1054 Swinnerton Frank 226 Swope Gerard 26, 335 Syrcow, członek KC KPZR 401 Szalapin Fiodor 90 Szamszungienkow Leontij 607 Szczadenko E. A. 514 Szelepin Aleksandr 918 Szell George 155 Szewardnadze Eduard 1050 Szewczenko Arkadij 936 Szmidt Dymitr 356, 6fl6 Szumilin S. G. 363 Taft Robert 347, 616, 619, 620 Tisho, cesar# Japon 239 Takahashi Korekiyo 249 Talleyrand-P‚rigord Charles Mau- rice de 1067 Tanaka Gi-ichi 247 Tang Szeng 741, 750 Tanner Jack 780 Taraki Mur Mohammad 979, 981 Tarsis Walerij 924 Tata Jamsetji N. 210 Tauber Richard 159 Taylor Maxwell 852 Teitgen Paul 666 I110 Teller Edward 545 Temple, prymas Yorku 468 Teng Siao-ping 740-742, 750, 754 Tennyson Alfred 222, 301 Teresa, matka 764 Thalmann Ernst 380 Thatcher Margaret 101#1018, 1020,1023,1025-1028,1030, 1031,1035,1045,1059,1062 Thibaud Jacques 155 Thomas Norman 285, 339 Thompson, bu#sńz Chicagn 281 Thorez Maurice 483, 787 Thornburg Max 647 Thurber James 333 Tikk Khan 757 Tillon Germaine 664, 670 Tirpitz Alfred von 149,168 Tito (wł. Josif Broz) 405, 600, 601, 608,1043 Tizard Henry 546, 626 Todd W E. 599 Todt Fritz 395, 537, 541 Tojo Eiki 523, 567, 571 Toller Ernst 154, 409 Totstoj I,ew N.1046 Tombalbaye Fran‡ois 679, 716 Tomski Michaił 122, 361 Torrens Robert 204 Toriio John 281 Toscanini Arturo 155 Tour‚ S‚kou 709 Toyama Mitsuru 247-249 Treitschke Heinrich von 170 Tricot Bernard 670 Trilling I.ionel 18, 228, 303, 411, 867 Trivers Robert 1073 Trocki Lew 76, 84, 88, 89, 92-94, 100,101,112,123,165,173, 262, 275, 356, 361, 364, 366, 375-387, 389-401, 407-411, 501, 601, 982, 1051 Trollope Anthony 43 Truman Harry 568, 585-589, 591, 603, 611, 612, 614, 626, 647, 826, 849, 859, 872, 876, 879 Tsiranana Filibert 679 Tsuji Masanobu 526 Tuchaczews1… Michaił N. 404, 407, 505 Tucholsky Kurt 157,159, 409 Tugwell Rexford 346 Tuker Francis 634 Tumulty Jooseph 46 Tuntal, członek KC KPZR 113 Turgieniew Iwan S.1046 Tzara Tristan 17 Tzu Hsi, cesarzowa Chin 156 U Nu 638, 685,1079 Ulbcicht Walter 783 Uljanow I. Aleksandr 73 Uljanow Włodzimiecz I., zob. W I. Lenin Uljanowa Maria 73 Uljanowa-Jelizarowa Anna 73 Ulman E. L.1021 Urrutia Manuel 837, 838 Vahidi Allameh 973 Vallee Rudy 342 Van Hise Charles 26 Vance C#rus 914 Vanzetti Bartolomeo 275 Varenne Alexandre 201 Vargi Jeno 6fl6 Vauxelles I,ouis 16 Veblen Thornstein 325 Veidt Konrad 159 Vendenberg Arthur 589 Venizelos Eleuterios 817, 818 Ventosa Juan 445 Vervoerd Hendrik 698 Vettard Camille 18 Vigón Juan 450 Violette Maurice 203 Volpi Giuseppe 137 Colstead 280, 281 Voltaire (Fran‡ois-Marie Arou- et) 195, 771 Vorster 714 Wagner Richard 155,174,176, 183, 383 Wakefield Edward Gibbon 204 Walden Herwath 156 Wallace Henry 286, 588 Walsh Edmund 613 Walter Bruno 155 Walters W. W 337 Walton Ernest Thomas S. 544 Wałęsa Lech 957 Wang Hong-wen 751, 752 Wang Kwang-mei 737, 750 Washington George 594 Wassermann Jakob 164 Watson James 1071,1073 Waugh Evelyn 216, 484, 677, 707 Webb Beatrice 372, 633, 636 Webb James 747 Webb Sidney 372 Webb William 570 Weber Max 8,151,166,167,172, 812 Wedd Nathaniel 228 Weill Kurt 154 Weiss Ferdl 177 Weizmann Chaim 562, 644, 651 Welensky Roy 217 1111 Welles Sumner 464, 833 Wellington Arthur (A Wellesley) 27, 285, 336, 373; 469, 863, 951, 956 Wendel Fran‡ois de 192 Werfel Franz 159 Werhahn Libeth 77 Wesley Hiram 273 Westminster, ksišżę 310 Wheeler J. A 545, 854 White Harry Dexter 612, 894 White Pearl 287 White William Allen 291-293, 585 Whitehead Alfred North 10 Whiteman Paul 303 Whitman Anne 616 Wicker Tom 860 Wieland William 835 VV#iktor Emmanuel III, król Włoch 133 Wiktoria, królowa Wielkiej Bry- tanii i Irlandii 57 Wilde Oscar 225, 571 Wider Billy 155 Wilder Thornto# 303 Wilhelm II, król Prud i cesarz Niemiec 29,101,144,149,150, 239, 370 Wilkie Wendell 871 Williams John 877 Williams W R. 607 Williamson Henry 218 Williams-Ellis Amabel 372 Wilson Edith 46, 47, 328 Wilson Edmund 288, 297, 334, 339 Wilson Edward 1074 Wilson Harold 806,1011 Wilson Henry 62 1112 Wilson Woodrow 23, 25, 26, 33- -49, 60,118,146, 274, 289, 299, 326, 328, 348, 550, 610, 619, 853, 861 VVmdsoru ksišżę (Edward VII, król Wielkiej Brytanii) 409 Wittgenstein Ludwig 224, 954 Własik, lokaj Stalina 609 Wohlthat Helmuth 479 Wojtyła Karol, zob. Jan Paweł II Wolf Friedrich 154, 409 Wolfe Thomas 303, 334, 348 Wolff Erwin 448 Wolff Theodor 159 Wolter, zob. Voltaire Woltmann Ludwig 163 Woodin Wiliam 342 Woolcott Alexander 339 Woolf Virginia 41, 227, l069 Wordsworth William 222 Woroszyłow Kliement 113, 360, 402, 411, 609 Worringer W R.156 Wozniesienski N. A. 608 Wrangel Piotr 515 Wren Christopher 8 Wright Richard 639 Wriston Walter 910 Wu han 739 Wu Pei-fu 261 Wythenshawe Simon, lord 809 Yahy Khan 758 Yamamoto Isoroku 247, 520, 521, 526, 530, 534, 535 Yang Chang-chi 263 Yani Abdul 641 Yan Teng-szan 743 Yao Wenyuan 752 Yeats-Brown Francis 409 Yeh Czien-ying 751 Yeh Czun 748 Yen Fu 263 Yen Hsi-shan 261, 268 Yomei [Tenno], cesa# Japon 243, 249 Yoshihito, cesarz Japonii 229 Yosuke Matsuoka 518, 521-523 Youkio Ozaki 249 Youmans Owen 348 Yuan Shih-kai 256 Yukio Ozaki 246 Zamora Alcalƒ 437 Zangwill Israel 272 Zasulicz Wiera 76 Zimmermann Arthur 535 Zinowiew Grigorij J.122,125, 357-361, 364, 401-403 Zniakow Fiodor 919 Zola Emile 771 Zorin W A. 590 Zuckmayer Crl 154 Żukow Gieorgij 427, 500, 515- -517, 916   11) 21) 31) 41. l1 .1 .1 .1 .1 .1 rI.A.1.a